Chństopher -uc^ Andersen M ADONNA Królowa skandali Przełożyła Anna Reszka WYDAWNICTWO ALFA WARSZAWA 1997 1000080858 1000080858 725324 Tytuł oryginału MADONNA UNAUTHORIZED Copyright © 1991 by Christopher Andersen Projekt okładki i stron tytułowych Jacek Tofil Redaktor Marek S. Nowowiejski Redaktor techniczny Ewa Guzenda For the Polish translation Copyright © 1997 by Anna Reszka For the Polish edition Copyright © 1997 by Wydawnictwo ALFA-WERO Sp. z o.o. C ISBN 83-7179-026-0 WYDAWNICTWO ALFA-WERO Sp. z o.o. — WARSZAWA 1997 Wydanie pierwsze Skład i druk: Drukarnia WN ALFA-WERO Sp. z o.o. Oprawa: Zakłady Graficzne DSP Zam. 72/97 Cena zł 23,— buw-eo-^ /Hf /C ilr- Dla Kate i Kelly „Władza to silny afrodyzjak, a ja jestem bardzo władcza." 1 „Raczej przejdę przez ogień, niż go ominę." Uroczystość przygotowano w całkowitej tajemnicy z precyzją ataku militarnego. Zaproszenia, z wykonanym przez brata pana młodego odręcznym rysunkiem pary w manierze „American Gothic" (powieść o psychopatycznym mordercy), informowały, że 16 sierpnia 1985 roku odbędzie się wspólne „przyjęcie urodzinowe" Seana Pen-na i Madonny (Jeg° dwudzieste piąte, a jej dwudzieste siódme). „Chcąc zachować prywatność, a jednocześnie zapewnić sobie Waszą obecność, dokładny adres w Los Angeles podamy w przeddzień." Nawet właściciel słynnej restauracji „Spago" z Beverly Hills, która miała organizować wesele, był do ostatniej minuty trzymany w nieświadomości. Wolfgang Puck dostał wcześniej zdjęcia i plany miejsca wesela, żeby zaplanować obsługę, ale adres poznał dopiero na godzinę przed przyjęciem. Ekipy dziennikarskie gorączkowo starały się poznać miejsce planowanego wesela. Reporterzy obstawili dom rodziców Seana w Malibu, producenta Leo Penna i jego żony Eileen, lecz zatrzymał ich przed bramą strażnik uzbrojony w pistolet Magnum 357. Następną możliwość stanowił równie dobrze strzeżony dom przyjaciela Seana, Timothy'ego Huttona. Jednocześnie krążyły plotki, że ceremonia odbędzie się w kościele, co zapoczątkowało serię telefonów do miejscowych parafii. W wyznaczonym dniu armia żurnalistów, powiadomiona przez jednego z gości, Andy'ego Warhola, dokonała desantu na Wildlife Road 6970, gdzie na urwisku wznosiła się okazała, warta sześć i pół miliona dolarów, rezydencja przy- 7 jaciela rodziny Pennów, Dana Ungera, przedsiębiorcy budującego luksusowe osiedla. Tak się złożyło, że sceny w domu Ungera bardziej przypominały wojnę niż wesele. Uzbrojeni agenci ochrony wypatrywali intruzów — to znaczy przedstawicieli prasy — przez lornetki noktowizyjne, a ich koledzy ubrani w kurtki sprawdzali dokumenty wszystkich osób, które przechodziły przez stalową bramę trzymetrowej wysokości. Reporterzy w strojach kelnerów forsowali mur, brali srebrne tace i zaczynali podawać gościom sushi i szampana. Włoski fotoreporter z poczernioną twarzą i w pełnym kamuflażu terenowym siedział w krzakach przez siedemnaście godzin, lecz na czterdzieści minut przez rozpoczęciem ceremonii został wyrzucony z posiadłości, a sfilmowany materiał zniszczono. Przepędzenie eskadry helikopterów prasowych, które młóciły powietrze i zagłuszały nawet ryk Pacyfiku, okazało się nie takie proste. Znany z niechęci do rozgłosu Penn zbiegł wściekły na brzeg morza i sześciometrowymi literami narysował na piasku słowa FUCK OFF. Przez pół godziny miotał się po plaży, potrząsając pięściami w stronę helikopterów i wywrzaskując przekleństwa. „Kompletnie oszalał", skomentował jeden z gości. Aktor wrócił do domu, załadował półautomatyczny pistolet i niczym komandos zakradł się w krzaki. Madonna, sama na skraju histerii, błagała przyszłego męża, żeby odłożył broń. On jednak obrzucił ją wyzwiskami, odepchnął i wystrzelał cały magazynek w kierunku natrętów. „Chętnie bym popatrzył, jak któryś z helikopterów płonie, a ciała się topią", powiedział do osłupiałej narzeczonej. Żaden pocisk nie trafił w cel. „Myślę, że on strzelał na postrach, ale to cud, że żadna maszyna nie rozbiła się i nie spłonęła na oczach gości weselnych", stwierdził jeden z powietrznych reporterów. Aczkolwiek wymachiwanie pistoletem przez pana młodego było szokujące, Madonny tez nie można nazwać wzorem dobrych obyczajów. Kilka razy wykonała niedwuznaczne gesty, podnosząc środkowy palec. Penn zwrócił się do obecnych i zapytał, „kto spierdolił sprawę". Narzeczona przypomniała mu, że gdyby posłuchał jej sugestii i wpuścił jednego czy dwóch fotoreporterów, może nie doszłoby do ataku z powietrza. Trudno jednak było oczekiwać ustępstw od człowieka, który zwyczajowo atakował reporterów i odmawiał wywiadów, nawet w ramach promocji własnego filmu. 8 Gdy któryś z gości zapytał państwa młodych, którzy szukali domu w Malibu, czy zamierzają ogrodzić posiadłość wysokim murem, Penn odpowiedział z niepokojącym uśmiechem: „Mur to nic. Zamontujemy wieżyczki strzelnicze." O osiemnastej trzydzieści rozpoczęła się ceremonia, w której wzięło udział dwieście dwadzieścia osób: przyjaciół, członków rodziny oraz kilkoro dawnych kochanków Madonny obojga płci. Pan młody był ubrany we frak od Gianniego Versace kupiony za sześćset dziewięćdziesiąt pięć dolarów w butiku przy Rodeo Drive. Panna młoda miała na sobie białą suknię z trzymetrowym trenem, różowo--srebrny welon z suszonymi różami i kamieniami półszlachetnymi oraz zawadiacki czarny melonik. J Madonna i Sean Penn stanęli — proroczo — na krawędzi urwiska, żeby złożyć przysięgę małżeńską przed sędzią Johnem Merri-ckiem. „Wasze nastroje mogą w przyszłości się wahać, a wy będziecie poddawać nawzajem w wątpliwość swoje motywy, lecz wiara i miłość pomogą wam dostrzec, że nieporozumienia są chwilowe", powiedział im. Następnie, do pulsującej melodii Rydwany ognia, pan młody uniósł welon żony i pocałował ją. Goście, którzy nie słyszeli przysięgi z powodu ryku helikopterów, zerwali się z miejsc i zaczęli bić brawo. Chwilę później nowożeńcy pojawili się na balkonie domu. Penn przywitał zebranych na „remake'u Czasu Apokalipsy", wzniósł toast szampanem za „najpiękniejszą kobietę świata" i bezceremonialnie wsadził głowę pod jej suknię w poszukiwaniu podwiązki (którą złapał jego młodszy brat, aktor Chris Penn). Po tradycyjnym rzuceniu bukietu (chwyciła go młodsza siostra Madonny, Paula, bardzo do niej podobna) wszyscy udali się do rozbitego na trawie białego namiotu, żeby raczyć się kawiorem, pieczonymi miecznikami, jagnięciem z rożna, rawioli z homarami, ostrygami i pinot noir z pół-nocnokalifornijskich winnic Madonny. Stoły nakryto białymi obrusami, białe były również flagi do dekoracji oraz kompozycje kwiatowe. Pośrodku każdego stołu leżał ozdobiony klejnotami złoty pantofelek Kopciuszka, kopia wykonanych ręcznie butów panny młodej. Dom był pełen prezentów, wśród których znalazła się staroświecka szafa grająca, zastawa od Tiffany'ego (Madonna zamówiła komplet obiadowy we wzory z Moneta i motywy karnawałowe) oraz jedwabny parawan od Andy'ego Warhola i Keitha Haringa ozdobiony graffiti i nagłówkiem z New York Post: „Madonna naga na zdjęciach. I co z tego?!" 9 „Była tam zbieranina osób znanych i nie znanych", wspomina Warhol, który przyszedł z dawnym współlokatorem i przyjacielem Madonny Martinem Burgoyne'em. „Naprawdę ekscytujące wydarzenie. Człowiek mógł sobie obejrzeć wszystkich. Impreza odbywała się pod namiotem i nie było tłoczno. Młodzi aktorzy wyglądali jak w garniturach po ojcach. Na przykład Emilio Estevez albo Tom Cruise." Rzeczywiście, lista znakomitości robiła wrażenie: Cher, Martin Sheen, Rob Lowe, Carrie Fisher, Christopher Walken, Ro-sanna Arąuette (partnerka Madonny z filmu Rozpaczliwie szukam Susań), magnat płytowy David Geffen, Timothy Hutton, David Let-terman i Dianę Keaton. Nie pozostawiając niczego przypadkowi, Madonna skonsultowała się z osobami dobrze poinformowanymi, nim zadecydowała, kto jest ważny w Hollywood. Sama ułożyła listę zaproszonych, łącznie z kilkoma gwiazdami, które ledwie znała, i paroma, których nigdy nie poznała osobiście. Nikt się nie oburzył. Cher, na przykład, była wyraźnie przejęta zaproszeniem na ślub, który zapowiadał się na najważniejsze wydarzenie towarzyskie dziesięciolecia. Czekał ją właśnie kolejny powrót na scenę i jej uprzejmości wobec najnowszej gwiazdy rocka graniczyły z pochlebstwami. „Nie cierpię Cher", wyznała Madonna przyjaciołom. „Robi mi się niedobrze na jej widok. Ona chce, żebym pisała dla niej piosenki. Wciąż do mnie wydzwania i zawraca głowę. Pomyślałam więc, że lepiej będzie, jak ją zaproszę." Zabierając się do krojenia pięciopiętrowego weselnego tortu orzechowego, spytała Cher: „Już to kiedyś robiłaś. Kroi się tylko jeden kawałek czy cały tort?" Gdy przyszła pora na taniec nowożeńców, disc jockey puścił sentymentalną piosenkę Sarah Vaughan Fm Crazy About the Boy. Wirując na parkiecie, który wzniesiono nad kortem tenisowym, Madonna błyskała jedwabną halką we wściekłym kolorze, a następnie jej mąż wykonał „trzyminutową impresję na temat Johna Travolty". Tymczasem kilkoro gości, najbliższych przyjaciół Madonny z pierwszych trudnych lat w Nowym Jorku, plotkowało o zawartym właśnie małżeństwie i nikłej, według nich, szansy na jego trwałość. „W innych jej związkach nie było równości", spekulował Martin Bur-goyne. „W tym jest. Żadne nie ma całkowitej władzy. Ona wiele może nauczyć się od niego, a on od niej." Na przekór temu optymizmowi Penn nigdy nie ukrywał pogardy wobec znajomych Madonny (zwłaszcza Burgoyne'a, który miał w przyszłości stać się przyczyną kilku małżeńskich awantur). Zwykle określał Burgoyne'a i jego towarzystwo epitetami: „pedały, 10 lesbijki i pojebańcy". Choć romans należał do najgłośniejszych w historii show businessu, prasowe ogłoszenie o zaręczynach całkowicie zaskoczyło nawet bliskich znajomych Madonny. „Nie powiedziała nikomu z nas, że poważnie myśli o poślubieniu tego faceta", wyznała długoletnia przyjaciółka. „Zawsze był niebezpieczny i gwałtowny. Potrafił zachowywać się jak nieznośny dupek. Nikt z otoczenia Madonny nie lubił go i ona chyba o tym wiedziała." Podczas gdy biesiadnicy tańczyli, w łazience na piętrze długoletnia powierniczka i wizażystka Madonny, Dębi Mazar (znana wszystkim jako Dębi M.), usiłowała zmyć z sukni wymiociny Steve'a Rubella. Rubell, który w latach siedemdziesiątych zyskał rozgłos jako właściciel nowojorskiego klubu nocnego „Studio 54", połknął za dużo tabletek Quaalude i zwrócił je w czasie jazdy limuzyną z hotelu Beverly Hills. Dębi M. pomagała druga bliska koleżanka Madonny z Nowego Jorku, Erica Bell. Po chwili w łazience zjawiła się Paula Ciccone, młodsza siostra Madonny. Malując usta wpadła w szał zazdrości. „Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. To powinno być moje wesele, a nie jej. Ja powinnam być sławna. Zrobić karierę. Na mnie powinna się koncentrować uwaga wszystkich." Przyjaciółki Madonny poczuły się nieswojo. „Wyglądało to zupełnie niczym scena z Co się przydarzyło Baby Jane?" wspomina Erica Bell. „Zupełne szaleństwo. Spojrzałyśmy po sobie i pomyślałyśmy: O rany, to nie może być na poważnie. Dębi M. i ja wymknęłyśmy się z łazienki. Od tamtej chwili cały czas się bałam, że Paula może coś zrobić Madonnie. Była chora z zazdrości o sukces siostry." Pośród chaosu Madonna sprawiała wrażenie oka cyklonu tropikalnego. Wbrew sceptycyzmowi nowojorskich znajomych udało się jej siłą woli przekonać niemal wszystkich obecnych, że dziwaczny związek dwóch gwiazd obdarzonych nieokiełznanym temperamentem może okazać się udany. „Widziałem, że są równie zakochani jak wszystkie inne pary, a ślubu udzielałem setkom", stwierdził John Merrick. Gorące uczucie nie przeszkodziło Madonnie w spisaniu umowy przedślubnej. „Mam dużo więcej pieniędzy niż on. I będę miała jeszcze więcej." Ostatecznie, zbudowała karierę na podejmowaniu ryzyka... dokładnie skalkulowanego. Małżeństwo rzeczywiście miało należeć do najbardziej burzliwych i nieszczęśliwych w mieście znanym z matrymonialnych katastrof. W ciągu następnych czterech lat „Toksyczni Pennowie", jak ich nazywano, wywoływali jeden głośny skandal po drugim, zanim 11 w końcu padli ofiarami zabójczej kombinacji alkoholu, przemocy i zazdrości. Lecz w dniu ślubu Madonna nie zdradzała cienia wątpliwości. Dlaczego zresztą miałaby żywić jakieś wątpliwości? Już ją porównywano do legendarnego symbolu seksu, w dużej mierze zasłużenie. Mogła śmiało stać się Marilyn Monroe naszych czasów. Z pewną różnicą. Nikt nie potrafił uczynić z niej ofiary, o czym niezadługo miał się przekonać Sean Penn i reszta świata. 2 „Od dziecka mam ten sam cel: chcę rządzić światem!" — Jesteście gotowi? — Si! — Jesteście rozgrzani? — Suit — To dobrze. Ja też. Allora, andiamo\ W gorący wrześniowy wieczór 1987 roku Madonna, ubrana w czarny gorset i szpilki, przez dwie godziny szalała na scenie przed wrzeszczącą publicznością złożoną z sześćdziesięciu pięciu tysięcy włoskich fanów stłoczonych na turyńskim stadionie piłki nożnej. Gdy na koniec powiedziała rzecz, którą wszyscy pragnęli usłyszeć, dostała największą owację: „lo sono fiera di essere italiana!" (Jestem dumna ze swojego włoskiego pochodzenia.) Oznaki narastającej histerii były widoczne już od rana. Policja musiała skierować węże gaśnicze na tysiące wielbicieli, którzy zebrali się przed stadionem w nadziei, że choćby w przelocie zobaczą sławną córę Italii. „Zwierzęta", mruknął pod nosem zmęczony oficer, gdy nad głowami tłumu przenoszono dziesiątki nieprzytomnych młodych Madonn do pośpiesznie zorganizowanego punktu Czerwonego Krzyża. W czasie gdy przed stadionem panowało zamieszanie, Madonna spotkała się za kulisami z kilkoma dalekimi kuzynami oraz uroczystą delegacją mieszkańców Pacentro, miasteczka, z którego przed sześćdziesięciu laty wyemigrowali jej dziadkowie. Piosenkarka otrzymała tytuł honorowego obywatela Pacentro. Przyjazdu do Turynu odmówiła osiemdziesięciodwuletnia cioteczna babka Madonny 13 Bambina de Giulio. „Oczywiście chciałabym ją zobaczyć i uściskać, bo to przecież zaszczyt mieć taką słynną krewniaczkę", powiedziała rzymskiej gazecie, dodając, że jest za słaba na podróż do Turynu. Przyciśnięta do muru, wyjawiła swoją prawdziwą opinię o ciotecznej wnuczce: „Czego ode mnie chcecie? Ta dziewczyna jest piosenkarką, tylko piosenkarką. W moich czasach nikt tak się nie zachowywał!" Jeszcze trzy miesiące po wyjeździe Madonny z Włoch mieszkańcy Pacentro sprzeczali się na temat słynnej krajanki. Tym razem nie chodziło o nią samą, lecz o czterometrowy posąg z brązu, którym zamierzano ją uhonorować na miejskim placu. Na konferencji prasowej zwołanej w Rzymie rzeźbiarz Walter Pugni pokazał naturalnej wielkości model planowanej rzeźby. Przedstawiał on skąpo ubraną Madonnę śpiewającą do mikrofonu. U jej stóp leżała zniszczona walizka przewiązana sznurkiem, symbol dwudziestu tysięcy emigrantów, którzy uciekli z Pacentro do Ameryki, zostawiając skąpane w słońcu średniowieczne miasteczko położone w ubogiej Abruzji i liczące zaledwie dwa tysiące mieszkańców. Brodaty artysta ledwo panował nad emocjami, gdy ze szczegółami opisywał plan ceremonii odsłonięcia pomnika wraz z towarzyszącymi uroczystościami. Nie rozwodził się nad kosztami — jakieś czterysta szesnaście tysięcy dolarów — które miały pochodzić od prywatnych osób z Włoch i Stanów Zjednoczonych. Rzeźbiarz argumentował, że dzięki monumentowi senne Pacentro znajdzie się na mapie turystycznej Włoch. Proboszcz miejscowej parafii don Giuseppe Lepore jako pierwszy sprzeciwił się postawieniu „świątyni" Madonny. Powtarzając opinię Watykanu, który ostentacyjne wykorzystywanie przez piosenkarkę krucyfiksów i innych symboli religijnych uznał za świętokradztwo, don Giuseppe ostrzegł, że pomnik napiętnuje Pacentro jako współczesną Sodomę. Burmistrz Raffaele Santini również zaprotestował przeciwko posągowi, uważając, że ośmieszy on lokalną społeczność. Ponadto czuł się urażony, iż po tym jak pofatygował się, by osobiście nadać Madonnie honorowe obywatelstwo Pacentro, ona nie raczyła mu nawet podziękować, bezpośrednio ani na piśmie. „Madonna nie interesuje się problemami naszego miasteczka", stwierdził gorzko burmistrz Santini. Gdy Gaetano i Michelina Ciccone opuszczali Pacentro, żeby rozpocząć nowe życie w Nowym Świecie, do głowy im nie przyszło, że sześćdziesiąt lat później kontrowersje wokół ich wnuczki zagrożą skłóceniem miasteczka. Nie śniło się im nawet, że potomkini będzie 14 jednocześnie adorowana i lżona przez miliony, stanie się obiektem badań i spekulacji, niewyczerpanym źródłem skandali i gorących dyskusji, krótko mówiąc, najsłynniejszą kobietą swojego pokolenia. Charyzma Madonny ma swoje korzenie w Pacentro i surowej wierze katolickiej, którą dziadkowie ze strony ojca przywieźli ze sobą do Ameryki. Niewykształceni i nie znający angielskiego Ciccone osiedli w Aliąuippa, na przedmieściu Pittsburgha, gdzie Gaetano znalazł pracę w stalowni. Tam, w jednym z zatłoczonych, czarnych od sadzy domów czynszowych zamieszkanych przez Włochów urodził się 2 czerwca 1931 roku Silvio, najmłodszy z sześciu synów Ciccone i jedyny, który zdobył wyższe wykształcenie. Ponieważ rodzice nigdy nie podjęli próby nauczenia się języka przybranej ojczyzny, ich potomstwo mówiło równie dobrze po włosku, jak po angielsku. Zawsze ambitniejszy niż reszta rodzeństwa — cechę tę przekazał najstarszej córce — kościsty, ciemnowłosy Silvio Ciccone o orlich rysach twarzy od najmłodszych lat był zdecydowany zetrzeć z siebie piętno pochodzenia z imigranckiej rodziny. Imającego się najróżniejszych zajęć, żeby opłacić czesne w college'u, Sil-vio wszyscy znali pod mniej obco brzmiącym imieniem Tony. Podobnie jak inny urodzony w Pensylwanii syn włoskich imigrantów, Lee Iacocca, zawzięty Tony Ciccone wyruszył na północ do Detroit na poszukiwanie lukratywnej pracy inżyniera w rozkwitającym przemyśle samochodowym. Znalazł ją u Chryslera w fabryce czołgów w Warren, która otrzymała zamówienia rządowe. Gdy w kraju wciąż żywa była pamięć o wojnie koreańskiej, Tony Ciccone dostał powołanie do wojska i spełnił swój obowiązek w rezerwie Air Forces. Po odbyciu służby na Alasce krótko stacjonował w Teksasie. Tam, na weselu kolegi z wojska, Dale'a Fortina, poznał jego młodszą siostrę i natychmiast się zakochał. Eteryczna i piękna dziewczyna o długich ciemnych włosach, szeroko rozstawionych niebieskich oczach i porcelanowej cerze, nosiła dźwięczne imiona Madonna Louise, chociaż wcale nie była Włoszką. Jej rodzina, która mieszkała w Bay City w stanie Michigan, wywodziła się z kanadyjskich Francuzów. Nie zniechęcony faktem, że Madonna Fortin miała już narzeczonego, Tony Ciccone zaczął się z nią umawiać. Tydzień po pierwszym spotkaniu dziewczyna zerwała zaręczyny. Niedługo potem, w 1955 roku, Madonna Louise Fortin i Tony Ciccone pobrali się w Kościele Nawiedzenia NMP w Bay City. Nowożeńcy wprowadzili się do małego ceglanego bungalowu przy Thors Street 443 na przedmieściu Pontiac, dwadzieścia mil na północ od Detroit. Rok później, 3 maja 15 1956 roku, przyszło na świat ich pierwsze dziecko Anthony, a 9 sierpnia 1957, drugi syn, któremu dali na imię Martin. W sierpniu 1958 Madonna Ciccone znowu była w ciąży. Tym razem zażyczyła sobie, żeby dziecko odebrał lekarz rodzinny Forti-nów, wtedy sześćdziesięciodwuletni dr Abraham H. Jacoby. Ciccone przyjechali wcześniej do Bay City i oczekiwali narodzin dziecka w domu babki Madonny ze strony matki, Elsie Fortin. W przeciwieństwie do Pontiac, Bay City było malowniczym portem o cichych, wysadzanych drzewami uliczkach, wzdłuż których stały wiktoriańskie rezydencje zbudowane na przełomie wieków przez właścicieli tartaków ze Środkowego Zachodu. Miasteczko nie uniknęło jednak współczesnych problemów. Babcia Elsie (nazywana Na-noo przez wszystkie trzydzieścioro czworo wnucząt) mieszkała niedaleko fabryki petrochemicznej, więc charakterystyczny zapach towarzyszył jej do końca życia. Tak czy inaczej, miejsce narodzin pierwszej córki Tony'ego i Madonny Ciccone, która przyszła na świat rankiem 16 sierpnia 1958 roku w Szpitalu Miłosierdzia w Bay City, miało zdecydowanie podmiejski i bardzo amerykański charakter. Dziewczynka otrzymała imię po matce, ale rodzice mówili na nią Mała Nonni dla odróżnienia od starszej Madonny. Tak więc, wbrew powszechnej opinii, imię Madonny nie jest włoskie, lecz fran-cusko-kanadyjskie. W roku, kiedy urodziła się Mała Nonni, trwała druga kadencja prezydenta Dwighta Davida Eisenhowera, w Związku Radzieckim doszedł do władzy Nikita Chruszczow, najpopularniejszym serialem w telewizji był Gunsmoke, a Elvis Presley największym artystą w kraju. W tych czasach rodzina o podwójnych dochodach należała do rzadkości, ale Madonna Ciccone pracowała jako technik rentgenowski, resztę energii poświęcając gotowaniu, sprzątaniu i wychowaniu szybko powiększającej się gromadki. Kolejna córka, Paula, urodziła się zaledwie rok po Małej Nonni, następnie Christopher w 1960 roku i Melanie w 1962. Najwcześniejsze wspomnienia Madonny z życia na Thors Street są związane z matką. Dziewczynka dzieliła pokój z dwiema siostrami. Często budziła się w środku nocy, schodziła na dół i otwierała drzwi do sypialni rodziców. „Chyba musiałam robić to często, bo siadali na łóżku i mówili: O nie, znowu, a ja pytałam, czy mogę u nich spać", wspomina. „Gdy kładłam się między nimi, natychmiast zasypiałam." Madonna pamięta również, że ojciec protestował, natomiast matka chętnie ją przyjmowała. „Mama miała piękną czerwoną koszulę nocną z jedwabiu. Pamiętam, że wskakiwałam do 16 łóżka, ocierałam się o jej koszulę i od razu zasypiałam. Dla mnie to był raj spać z rodzicami." W pamięci otoczenia Madonna zapisała się jako miłe, ale niegrzeczne dziecko. Pierwszy przejaw agresji odnotowano, kiedy miała cztery lata. Siedziała przed domem nadąsana, bo ojciec nie pozwolił jej oddalać się z podwórka. W pewnym momencie przydreptała dwuletnia dziewczynka i podała jej mlecz, ale Madonna odepchnęła ją. „Byłam wściekła, bo zostałam ukarana, więc w pierwszym odruchu zemściłam się na kimś bardziej bezbronnym ode mnie. W jej niewinnych oczach dostrzegłam szansę odzyskania autorytetu. Poza tym mlecze to chwasty, a ja lubię rośliny wypielęgnowane." Inne jej wspomnienie to obraz matki szorującej kuchnię. „Pamiętam ją jako osobę o anielskiej cierpliwości. Sama robiła całe sprzątanie i wszystko po nas zbierała. Byliśmy naprawdę okropnymi bałaganiarzami." To po niej Madonna odziedziczyła zdolności muzyczne. „Kochała śpiewać i znała słowa wszystkich piosenek", wspomina babcia, Elsie Fortin. „Tego najbardziej mi brakowało, kiedy nas opuściła." Dzieci Ciccone okazały się niesforne, co nie zyskiwało rodzinie sympatii wśród sąsiadów. Starsi bracia Anthony (Mały Tony) i Martin (Mard) rzucali kamieniami w okna, rozniecali ogień w piwnicy i wciąż się bili. „Rodzice musieli denerwować wiele osób", przyznaje Madonna. „Mieli dużo dzieci i nigdy ich nie karcili. Moi bracia byli bardzo hałaśliwi, ale matka i ojciec nigdy na nich nie wrzeszczeli. Obejmowali nas, przytulali i spokojnie rozmawiali z nami." Mimo pobłażliwego stosunku do psotnych latorośli, Ciccone — zwłaszcza Tony — przestrzegali surowych zasad moralnych i tego samego wymagali od potomstwa. „Mój ojciec był bardzo silny i uczciwy", twierdzi Madonna. „Jeśli nam czegoś zakazywał, sam też tego nie robił. Wielu rodziców bez przekonania wpaja dzieciom zasadę seksualnej powściągliwości, ale mój ojciec żył naprawdę w zgodzie z nią. Uważał, że kochanie się z kimś jest rzeczą uświęconą i nie powinno mieć miejsca przed ślubem. Trwał przy tym, w co wierzył i był w moich oczach bardzo silnym człowiekiem, wzorem do naśladowania." Ciccone byli gorliwymi katolikami. Małą Nonni otaczały wszelkie symbole religijne, które później wykorzystała w swojej karierze: różańce, obrazy świętych i przede wszystkim krucyfiksy. JECrzyże są sexy, bo jest na nich nagi mężczyzna", stwierdziła kiedyś. „Mieliśmy ich pełno w całym domu. Krucyfiksy kojarzą mi się z dzieciństwem i poczuciem bezpieczeństwa." 2 — Madonna / Q U \ 17 Niezwykle pobożni rodzice co rano zrywali dzieci z łóżek około szóstej, żeby mogły pójść na godzinę do kościoła, nim autobus zawiezie je do odległej o parę mil szkoły parafialnej. „Dla mnie to była tortura", wyznaje Madonna. „Już samą szkołę uważałam za wystarczającą karę." Z kolei babcia Ciccone udzielała Małej Nonni lekcji życia: „Babcia prosiła mnie, żebym nie chodziła z mężczyznami, kochała Jezusa i była dobrą dziewczynką. Dorastałam z dwoma wyobrażeniami kobiety: dziewicy i dziwki. Trochę mnie to przerażało." Świat okazał się dla Małej Nonni dużo straszniejszy, gdy u jej ciężarnej matki wykryto raka piersi. Córka twierdzi, że nigdy się nie skarżyła ani „nie pozwalała sobie na rozpamiętywanie swojej tragicznej sytuacji". Po urodzeniu Melanie Madonna Ciccone nadal harowała w domu, ale coraz bardziej słabła. W samym środku dnia nagle przerywała pracę i „siadała na kanapie". W miarę jak postępowała choroba matki, dzieci stawały się coraz bardziej niecierpliwe i zdezorientowane. „Była chora, ale zamęczaliśmy ją, żeby się z nami bawiła", mówi Madonna. „Dzieci zwykle tak postępują wobec ludzi, którzy są dla nich dobrzy." Pewnego popołudnia, gdy pani Ciccone siedziała na kanapie, Mała Nonni wdrapała się jej na plecy i zażądała wspólnej zabawy. Zbyt wyczerpana, żeby się ruszyć, matka zaczęła szlochać. Dziewczynka zaczęła ją bić po plecach i krzyczeć: „Dlaczego to robisz? Przestań być taka, proszę, proszę, przestań, proszę! Bądź taka jak kiedyś. Baw się ze mną!" Gdy Nonni spostrzegła, że matka płacze, otoczyła ją ramionami. „Pamiętam, że czułam się silniejsza od niej. Byłam mała, ale miałam wrażenie, że to ona jest dzieckiem. Od tamtej pory przestałam ją dręczyć. Myślę, że dlatego szybko dorosłam." Madonna Ciccone spędziła ostatni rok życia w szpitalu. Nie poddawała się jednak. Była tak dzielna — „zawsze dowcipkowała i żartowała" — że dzieci nie mogły doczekać się wizyt. „Dzięki głębokiej wierze pokornie przyjmowała los", mówi babcia Elsie. 1 grudnia 1963 roku pięcioipółletnia Madonna roześmiała się, kiedy chora, która od wielu tygodni nie przyjmowała stałych pokarmów, żartem poprosiła o hamburgera. Dziewczynkę wyprowadzono z sali i po godzinie matka już nie żyła. Miała trzydzieści lat. „Ojciec powiedział, że mama umarła, a ja czekałam na jej powrót. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Tylko raz widziałam ojca płaczącego." Później Madonna spekulowała, że raka mogło spowodować promieniowanie rentgenowskie, na które matka była narażona w pracy. 18 Elsie Fortin wspominała córkę jako „piękną dziewczynę. Wszyscy ją kochali. Małżeństwo jej i Tony'ego okazało się udane. Chyba nigdy się nie kłócili." Po śmierci matki córka postanowiła nie dopuścić do tego, by ktokolwiek, a szczególnie ojciec, zapomniał, że teraz jest tylko jedna Madonna. „Jak wszystkie dziewczęta kochałam się w ojcu i nie chciałam go stracić. Zabrakło mamy i on należał tylko do mnie." Przywiązanie Madonny do ojca graniczyło z obsesją. Wciąż domagając się więcej uwagi niż inni mali Ciccone, przychodziła do niego w środku nocy, drżąc ze strachu. Dopiero przy nim mogła zasnąć, uwolniona od powracającego koszmaru, że ktoś chce ją zamordować. „Zapadałam w sen po tym, jak mnie wypieprzył", oznajmiła w dokumentalnym filmie W łóżku z Madonną (Truth or Barę). „Tylko żartuję." Madonna nie miała zamiaru dzielić się z nikim uczuciami ojca, nawet z rodzeństwem. „Często powtarzałam: Jeśli umrzesz, każę •włożyć się do trumny razem z tobą, a ojciec prosił: Nie mów tak. To okropne." Upomnienia ojca nie powstrzymały Madonny od rozmyślań nad własną śmiertelnością. Zaczęła sobie wmawiać, że ma raka tak jak matka. Jej schronieniem stał się dom. Z dala od niego wymiotowała ze strachu, chyba że spędzała czas w kościele lub w szkole. „To było chore", stwierdziła później. Nadal obchodził ją tylko ojciec. Chcąc zachować jego uczucia, nauczyła się kobiecych sztuczek. „Wiedziałam, jak okręcić go wokół palca. Zawsze istniały sposoby, żeby postawić na swoim, nie mówiąc wprost: Nie zrobię tego. Stosowałam inne metody." Jedną z nich było wdrapywanie się ojcu na kolana i bezczelne przymilanie. „Flirtowałam z wujkami, dziadkiem, ojcem, ze wszystkimi. Zawsze byłam świadoma swojego kobiecego uroku." Miejsce w sercu ojca zapewniały również osiągnięcia szkolne. Nauczycielka klasy zerowej w parafialnej szkole Świętego Franciszka, Jo Ann Carpenter, zostawiła dla swojej następczyni z pierwszej klasy, siostry Normy, następującą uwagę: „12.01.1963 umarła jej matka. Dziewczynka potrzebuje dużo miłości i uwagi." Sądząc po szkolnych postępach uczennicy, siostra Norma nie musiała się martwić. Ojciec nagradzał dzieci pięćdziesięcioma centami za każdą piątkę. Madonna dostawała ich najwięcej. „W naszej rodzinie zawsze istniało współzawodnictwo. Rywalizowałam o zainteresowanie ojca, więc w szkole naprawdę się starałam. Byłam piątkową uczennicą i wszyscy mnie za to nienawidzili... Po prostu 19 chciałam być oczkiem w głowie mojego ojca. Myślę, że wszyscy w rodzinie zdawali sobie z tego sprawę. Trochę od nich od-stawałam." „Była naprawdę ładna", wspomina babcia Elsie Fortin. „Lubiła zwracać na siebie uwagę. Często żałowałam Pauli. Mówiono: Czyż Madonna nie jest ładna? a obok stała Paula." Pragnienie, żeby się wyróżniać, sprawiło, że Madonna dorastała „nie czując się szczególnie związana z nikim w rodzinie. Byłam outsiderem we własnym domu." Wysportowana i agresywna Paula wyrosła na rodzinnego urwisa. Być może w reakcji na sukcesy Madonny w czarowaniu ojca sprzymierzyła się z braćmi, żeby ją „dręczyć". Ulubioną zemstą było przyczepianie siostry za majtki do sznura na bieliznę rozwieszonego na podwórku. „Albo przygważdżali mnie do ziemi i pluli w twarz." Madonna nie puszczała płazem bezustannych prześladowań. Stała się rodzinną skarżypytą, donoszącą na rodzeństwo. „Byłam rozpieszczona, ale wrzaskliwa. Jeśli kogoś nie lubiłam, zaraz wszyscy o tym wiedzieli." Jej najbliższą koleżanką w Pontiac była Moira McPharlin, której matka Wanda przyjaźniła się kiedyś z Madonną Ciccone. McPharli-nowie mieszkali dwa domy dalej. Dziewczynki urządzały na podwórku przedstawienia i brały od tolerancyjnych sąsiadów po dziesięć centów za wstęp. Do ulubionych kostiumów należała suknia ślubna, którą wygrzebały z szafy Wandy. „Walczyłyśmy ze sobą, która będzie gwiazdą przedstawienia", opowiada McPharlin. Śmierć matki bardzo zmieniła Madonnę. „Pamiętam, że czułam się naprawdę źle, kiedy umarła jej mama", wspomina koleżanka. „Prawdopodobnie jednak cierpienie uczyniło ją silniejszą. Inaczej pewnie nie zaszłaby tak daleko." Madonna zgadza się z tą opinią. „Śmierć matki pozostawiła we mnie uczucie samotności, niewiarygodnej tęsknoty. Gdyby nie ta pustka, nie miałabym równie silnego bodźca." W ciągu trzech lat po śmierci żony Tony Ciccone zmienił kilka gospodyń. Żadna nie mogła wytrzymać z niesfornymi dziećmi. W 1966 roku wdowiec zatrudnił postawną blondynkę Joan Gustaf-son, żeby spróbowała sił w okiełznaniu jego gromadki. Sześć miesięcy później poślubił ją. Madonna była zdruzgotana. Po trzech latach jej miejsce u boku tatusia zajęła prawie obca osoba. „Ojciec kazał nam nazywać ją mamą. To słowo nie przechodziło mi przez gardło." Nagle spadł na nią ciężar opieki nad młodszym rodzeństwem. „Moje zastrzeżenia 20 budziły nie tyle obowiązki wobec braci i sióstr, co fakt, że nie mam matki. Psuł mój ideał rodziny." Joan również nie była przygotowana „na bandę dzieciaków, które nie miały najmniejszej ochoty uznać jej autorytetu. Nikomu nie odpowiadała ta sytuacja." Różnice między matką Madonny a Joan rzucały się w oczy wszystkim, którzy je znali. Nawet w czasie przykrej i wycieńczającej chemioterapii Madonna Ciccone „zawsze miała uśmiech na twarzy", mówi ojciec Moiry, Patrick McPharlin. „Gdy ktoś chciał podesłać jej swoje dzieci, nie miała nic przeciwko temu." Natomiast Joan, według niego „budziła większy posłuch. Musiała się napracować, żeby zadbać o te dzieciaki. Żartowaliśmy z Tony'ego, że miał dwie święte żony." Madonna była mniej wyrozumiała. Czując się zdradzona i porzucona przez ojca, zamknęła się we własnym świecie. „Wtedy właśnie powiedziałam sobie, że nikogo nie potrzebuję. Nikt mi więcej nie złamie serca. Będę panią siebie, nie będę należała do nikogo." Od dwudziestu pięciu lat Madonna dotrzymuje obietnicy. To ona łamie serca. 3 „Najbardziej buntowniczy okres w życiu miałam jako nastolatka." Podczas gdy Madonna walczyła z nowymi porządkami w rodzinie, awansujący społecznie Ciccone przenieśli się do Rochester, zamożnej miejscowości w pobliżu ekskluzywnego przedmieścia Detroit, Bloomfield Hills. W latach dziewięćdziesiątych Rochester rozwinęło się w kwitnący zespół bogatych osiedli (złożonych przeważnie z nowych minirezydencji w różnych stylach: od ceglanych domów w stylu georgiańskim po przedwojenne dworki z kolumnami), lśniących biurowców, centrów handlowych i pól golfowych w otoczeniu łagodnych wzgórz i żyznych pól uprawnych. Kiedy Ciccone przybyli tu w połowie lat sześćdziesiątych, Rochester zachowało jeszcze wiele z uroku małego miasteczka. Wszystkie ulice w starej części osiedla wzięły nazwy od stanów. Dom państwa Ciccone stał na skrzyżowaniu ulic Oklahoma i Teksas. Był to piętrowy budynek w stylu kolonialnym, z cegły, oszalowany drewnem, z zielonymi okiennicami, niebieskimi drzwiami frontowymi, zniszczonym płotem i kołem od wozu zakopanym na trawniku otoczonym przez gęstwinę krzewów. Trudno uwierzyć w twierdzenie Madonny, że to nędzne ulice ukształtowały jej nieugięty charakter. Dzisiaj dom przy Oklahoma 2036 jest prawie taki sam jak w czasach, kiedy dorastała w nim Madonna. Zachowały się nawet dziecięce wycinanki w oknach i huśtawka na podwórku. Tylko że w 1991 roku dekorują one ośrodek opieki dziennej, który Joan urządziła w domu rodziny Ciccone. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych mali Ciccone pod- 22 trzymywali rodzinny zwyczaj: o świcie zakładali mundurki i biegli do kościoła na modlitwę. Teraz jednak do szkoły nie odwoził ich autobus. Kościół Świętego Andrzeja, modernistyczna budowla ze strzelistym miedzianym dachem w kształcie litery M, stał na wprost przykościelnej ceglanej szkoły przypominającej bunkier. „To było idealne miejsce dla młodej rodziny", mówi sąsiad. „Nie słyszało się o żadnych przestępstwach. Ludzie nie zamykali drzwi. Człowiek czuł się u siebie. Wprawdzie zdarzały się wtedy zamieszki rasowe w Detroit, ale równie dobrze mogłoby dochodzić do nich na innej planecie. Czuliśmy się oddaleni od prawdziwego świata." Beztroskie dzieciństwo w idyllicznym otoczeniu? Podobnie jak inne dzieci w jej wieku, Madonna pędziła na rowerze po żwirowych uliczkach osiedla i godzinami grała w monopol czy clue. Ponieważ jednak miała coraz więcej obowiązków wobec młodszego rodzeństwa, narastał w niej gniew i żal. Rozgoryczenie i poczucie, że jest ofiarą, przybrały na sile po narodzinach przyrodniej siostry Jennifer i brata Mario. Zapędzana do zmieniania pieluszek i pilnowania dzieci, Madonna uważała siebie za współczesnego Kopciuszka, a Joan za złą macochę. „Przyznam, że nienawidziłam tego, bo podczas gdy wszystkie moje koleżanki bawiły się na dworze, ja pracowałam jak dorosła. Wtedy też stwierdziłam, że chcę robić coś innego i wyrwać się stamtąd. Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie ucieknę." Odpowiedzialność za tę sytuację ponosił w dużym stopniu Tony Ciccone. Jako tytan pracy uważał, że bezczynnie spędzony czas jest zmarnowany i że każda chwila powinna być wypełniona nauką, zajęciami domowymi albo modlitwą. Zabraniał oglądania telewizji. „Prowadziliśmy bardzo zorganizowane życie, póki nie dorośliśmy", wspomina Madonna. „Ojciec nie lubił naszej bezczynności. Jeśli nie mieliśmy lekcji do odrobienia, znajdował nam robotę w domu. Uważał, że zawsze powinniśmy być zajęci i dobrze wykorzystywać czas. Był w tej kwestii nieugięty. Pogląd, że wciąż należy rzucać wyzwanie ciału i umysłowi, silnie wpłynął na moje dorosłe życie." Ciccone nie byli szczególnie muzykalną rodziną, lecz Tony uparł się, żeby wszystkie dzieci codziennie uczyły się gry. Madonna wybrała pianino, ale nienawidziła lekcji. W końcu przekonała ojca, żeby zapisał ją do miejscowego studium tańca, „gdzie można było nauczyć się baletu, jazzu, stepowania i wywijania pałeczką". Tam Madonna ożyła. Szczególnie denerwowały ją wymagania rodziców odnośnie ubioru. Gdy nie zakładała brązowego szkolnego mundurka, nosiła su- 23 kienki, które macocha szyła z materiałów kupowanych w domach towarowych. „Macocha uparła się, żeby kupować nam identyczne sukienki. Nienawidziłam za to swoich sióstr", wspomina. „Robiłam wszystko, żeby nie wyglądać tak samo jak one." Wplatała kokardy w długie do ramion ciemne włosy, nosiła odblaskowe skarpetki i wyzywające różowe sweterki. Usilnie starała się wyróżniać spośród tłumu. W któreś święto Wielkiejnocy Madonna jechała z rodziną samochodem na mszę i przez całą drogę skarżyła się na zielone sukienki, które musiały założyć wszystkie siostry. „Coś mamrotałam pod nosem, aż macocha w końcu mnie uderzyła", zwierza się Madonna w magazynie Rolling Stone. „W dzieciństwie często miałam krwotoki z nosa. Mimo bólu byłam zachwycona. Nie tylko nie musiałam nosić tej sukienki, ale nie musiałam również jechać do kościoła." Madonna wstąpiła do młodszych harcerek, Brownies, a następnie przeniosła się do Camp Fire Girls, czyli Obozowiczek, bo „miały ładniejsze stroje". Najwięcej sprawności zdobyła jednak na boisku szkolnym. Pod mundurek zakładała kolorowe spodenki gimastyczne i przez większość przerw wisiała głową w dół na drabinkach, otoczona gapiącymi się dziewięciolatkami. Opuściła Camp Fire Girls, gdy została przyłapana na zadawaniu się z zastępem skautów. „Urządziłam z chłopcami ognisko i wpadłam w tarapaty. Macocha sprawiła mi porządne lanie." Tony'emu Ciccone udało się powściągnąć gniew z powodu nieodpowiedniego zachowania córki... do czasu szkolnego przedstawienia. Razem z innymi dumnymi rodzicami siedział na widowni z aparatem fotograficznym w ręce i czekał na występ pociechy. Po małych skrzypaczkach, pianistach i mistrzach stepowania na scenę wyskoczyła Madonna... naga. W rzeczywistości miała na sobie bikini i od stóp do głów pomalowała się fluorescencyjną zieloną farbą, która jaśniała w przyćmionym świetle. W efekcie dziewczynka wyglądała jak naga... „Byłam praktycznie goła, ale popis talentów stanowił jedyną w roku okazją do pokazania wszystkim, kim naprawdę jestem i kim mogłabym być. Chciałam zrobić coś skandalicznego." Podczas gdy Madonna wykonywała swoją wersję tańca Goldie Hawn z telewizyjnego programu Laugh-In, Tony kipiał z wściekłości. Publiczność złożona z rodziców zgotowała jej największą owację wieczoru, ale ojciec czuł się upokorzony. „Jak mogłaś mi to zro- 24 bić?" spytał córkę i wymierzył jej karę dwutygodniowego aresztu domowego. Od dzieciństwa Madonna robiła wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę otoczenia. Jej usiłowanie często przybierało formę — jak sama stwierdziła — „pyskowania" koleżankom i kolegom, rodzinie i nauczycielom. „Wciąż mi powtarzano, żebym się zamknęła. W domu, w szkole, wszędzie. Ciągle miałam kłopoty w szkole z powodu zabierania głosu poza kolejnością." Najsurowsze kary stosowano u Świętego Andrzeja, gdzie zakonnice próbowały wymyć jej usta mydłem, a kiedy metoda nie poskutkowała, zakleić je taśmą. Madonnę spotykały również staroświeckie kary cielesne. „Zakonnice biły mnie po głowie linijkami." Dziwne, ale te doświadczenia nie zniechęciły jej do pomysłu, żeby kiedyś samej włożyć habit. „Dorastając, miałam żarliwą młodzieńczą wiarę. Chrystus był moim ulubionym idolem, niczym gwiazdor filmowy." Oprócz Jezusa Madonna uwielbiała też zakonnice, które ją karały. Sama przyznaje, że do dwunastego roku życia była „opętana obsesją" wstąpienia do zakonu. „Wydawały mi się wszechmocne i doskonałe. Lepsze od innych. Uważałam je również za piękne. Nigdy nie robiły makijażu i miały pogodne twarze. Zakonnice są bardzo sexy. Madonna nadal tak sądzi. W 1989 roku, kiedy poproszono ją o wymienienie najważniejszych wzorców, odpowiedziała: „Nie czytaliśmy czasopism ani nie oglądaliśmy zbyt wiele telewizji. Jedyną osobą, którą mogłam naśladować, była Śpiewająca Zakonnica." Zafascynowane siostrami, które uczyły w szkole, Madonna i jej koleżanka Carol Belanger wdrapały się pewnego dnia na mur klasztorny, żeby podejrzeć zakonnice bez habitów. „Odkryłyśmy wtedy, że mają włosy", wspomina Carol. Podczas bierzmowania Madonna wybrała sobie imię Weronika na pamiątkę kobiety, która podała Jezusowi chustkę do otarcia czoła, kiedy niósł krzyż na Golgotę. Madonna uważała ten gest za „prawdziwie dramatyczny". Gdyby rzeczywiście wstąpiła do klasztoru, stanęłaby przed dylematem zmiany imienia. „Jak mogłabym je zmienić?" pytała retorycznie. „Mam najbardziej uświęcone imię, jakie może nosić kobieta." W wieku dziesięciu lat Madonna zaczęła dostrzegać płeć przeciwną. „Pamiętam, że lubiłam swoje ciało i nie wstydziłam się go. 25 Pamiętam, że lubiłam chłopców i nie czułam się skrępowana w ich obecności. Nigdy nie bawiłam się w żadne gierki. Jeśli chłopiec mi się podobał, dawałam mu to do zrozumienia. Zawsze taka byłam, może dlatego, że miałam starszych braci, dzieliłam z nimi łazienkę i wiele innych rzeczy." Nie bawiła się lalkami tak jak inne dziewczynki w jej wieku, lecz używała ich do inscenizowania seksualnych fantazji. „Przez cały czas uprawiały seks. Wciąż pocierałam o siebie Barbie i Kena." Barbie Madonny była „jędzą. Mówiła do Kena: Nie będę siedziała w domu i nie pozmywam naczyń. Ty dzisiaj zostajesz, a ja wychodzę! Była seksowna, ale twarda." Pewnego razu Joan Ciccone odsunąwszy kołdrę zobaczyła, że pasierbica rozebrała Barbie i Kena do naga i ułożyła ich w kompromitującej pozycji. Nowo rozbudzone zainteresowanie małej Madonny chłopcami wywołało niepokój wśród zakonnic od Świętego Andrzeja. Kiedyś w czwartej klasie dziewczynka zdjęła sweter oraz bluzkę i zaczęła gonić po podwórku chłopca o imieniu Tommy. Po lekcjach kolega ustąpił i pocałował Madonnę, która dzisiaj opisuje to doświadczenie jako „niewiarygodne". Potyczka z Tommym tylko zaostrzyła apetyt Madonny. „Miałam ochotę uganiać się za chłopcami, ale zakonnice mówiły, że grzeczne katolickie dziewczęta tak nie postępują. Nie mogłam zrozumieć dlaczego, więc robiłam to nadal. I ponosiłam karę." Jak długo istniała szansa na rozgrzeszenie, Madonna ulegała instynktom. „Robiłam dużo złych rzeczy, bo wiedziałam, że na koniec tygodnia pójdę do spowiedzi i wszystko zostanie mi wybaczone." Choć przez większą część dorosłego życia publicznie buntowała się przeciwko Kościołowi i jego naukom, przyznawała jednocześnie, że z katolicyzmu zostało jej „wielkie poczucie winy, czy tego chciałam, czy nie. Jeśli nie wyznam komuś, że zrobiłam coś złego, boję się, że zostanę ukarana. Kościół katolicki naucza, że wszyscy jesteśmy grzesznikami. Wciąż trzeba prosić Boga o wybaczenie i oczyszczenie duszy." Do dwunastego roku życia Madonna czuła, „iż Bóg obserwuje wszystko, co robię. Wierzyłam, że w mojej piwnicy siedzi diabeł, więc szybko wbiegałam po schodach, żeby mnie nie chwycił za kostki. Między stopniami były duże odstępy." Seks, rodzina, religia i wina stanowiły dla niej beznadziejny galimatias. Czasami trudno stwierdzić, czy Madonna skarży się na niesprawiedliwości swojej wiary, czy też dąsa się z powodu biolo- 26 gicznych uwarunkowań. „Wiecie, jaka jest religia. Faceci mogą robić wszystko: służyć do mszy, wracać późno do domu, chodzić w lecie bez koszul, siusiać na stojąco, pieprzyć dużo dziewczyn i nie martwić się o ciążę. Prawdę mówiąc, nie ma to nic wspólnego z religijnością." W tamtym okresie Madonna tak bardzo pragnęła wolności, że w ramach eksperymentów z siusianiem unosiła deskę i stawała okrakiem nad miską sedesową. „Prawdziwe dziwactwo", przyznała później. W miarę jak Madonna stawała się coraz bardziej stanowcza i niezależna, w domu narastały konflikty. „Nie była wtedy bogata ani sławna, ale taka sama jak teraz", mówi Martin Ciccone. Siostra nie bawi się w dyplomację: „Zachowywałam się jak jędza. W dzieciństwie zawsze uważałam, że powinno się mnie traktować jak gwiazdę i dawać największy kawałek tortu." Tony i Joan Ciccone mieli powody do zmartwienia. Madonna nadal uczyła się dobrze i sumiennie wypełniała obowiązki domowe, lecz jej buntownicza postawa coraz częściej przyprawiała ich o ból głowy. Rodzeństwo twierdzi, że nie było „zabawnie przebywać w jej towarzystwie." Madonna odwzajemniała tę niechęć. „Bardzo chciałam dowiedzieć się, że moi rodzice nie są prawdziwymi rodzicami i że jestem sierotą. Mogłabym wtedy użalać się nad sobą. Pragnęłam też czasami, żeby wszyscy zginęli w wypadku samochodowym. Nikt nie mówiłby mi, co mam robić. Tata zwykle odsyłał mnie do pokoju, a ja trzaskałam drzwiami i mówiłam: Nienawidzę cię, nie na tyle głośno, żeby mnie zrozumiał, ale wystarczająco, by słyszał, że coś mówię." Jednym słowem, miłość przeplatała się u niej z nienawiścią, co często się zdarza u dojrzewających dzieci. Uczucia te miały w następnych latach stać się znacznie intensywniejsze. W wieku jedenastu lat Madonna zaczęła pokwitać. „Buntowałam się przeciwko Kościołowi i rodzinie. Urosły mi piersi. Dojrzałam znacznie wcześniej od dziewcząt z mojej klasy. Nienawidziły mnie za to." Pewnego dnia przy kuchennym zlewie Joan Ciccone, która formalnie adoptowała wszystkie dzieci Tony'ego, dała pasierbicy wykład o pszczółkach i pieskach. Madonna była oszołomiona. Gdy macocha wymawiała słowo „penis", dziewczynka odkręcała mocniej wodę, żeby ją zagłuszyć. „To było po prostu przerażające", wspomina. Jeszcze bardziej komplikując sprawy Joan uświadomiła ją, że używanie tamponu przed zamążpójściem jest „tym samym co seks". 27 Madonna zwróciła się więc o pomoc do swojej koleżanki Moiry McPharlin. Gdy któregoś razu została u niej na noc, dziewczynki zdjęły piżamy i zbadały nawzajem swoje ciała. Madonna twierdzi, że to Moira nauczyła ją używać tamponu. („Ja wkładałam go w poprzek i chodziłam cały dzień jak sparaliżowana.") Wyznała również — w swój charakterystyczny, mało delikatny sposób — że przyjaciółka „wypieprzyła ją palcem". Wiele lat później opowiedziała tę historyjkę milionom widzów, którzy przyszli na jej przebojowy film W łóżku z Madonną. „We wczesnej młodości wszystkie swoje seksualne doświadczenia miałam z dziewczętami. Mam na myśli to, że nie bez powodu sypiałyśmy na zmianę w swoich domach." Kolega szkolny Colin McGregor pamięta, że już w szóstej klasie Madonna była dobrze rozwinięta fizycznie, co nie uszło uwagi chłopców ze szkoły Świętego Andrzeja. „Nosiła skąpe majtki i najkrótsze spódniczki w szkole", wspomina McGregor, który wraz z paroma kolegami próbował namówić dziewczęta z zespołu dopingującego w czasie meczów, żeby dały im prywatny pokaz. Wszystkie odmówiły z wyjątkiem Madonny. „Wykonała cały program, a na koniec zrobiła gwiazdę. Spódniczka zadarła się jej do pasa i wszyscy zobaczyliśmy czerwone majtki." Następnego dnia Madonna przysłała McGregorowi żarliwy liścik miłosny. Po lekcjach chłopiec zaprosił ją na spacer do parku Samuela A. Howletta, z niewielkim stawem otoczonym drzewami, bardziej znanym mieszkańcom jako Bagno. McGregor twierdzi, że plan się powiódł. „Zatrzymałem ją, odwróciłem do siebie i mocno pocałowałem. Byłem bardzo zdenerwowany. Kiedy w końcu się odważyłem, nie opierała się. To był naprawdę długi pocałunek. Kolana mi drżały i kręciło mi się w głowie. Mam nadzieję, że jej również. Uświadomiłem sobie, że naprawdę pocałowałem dziewczynę. W moim akurat przypadku była nią Madonna. Później zwykle wymykaliśmy się po lunchu na Bagno na seans pieszczot." W końcu McGregor zdobył się na odwagę i zaprosił Madonnę na randkę, według wszelkich relacji jej pierwszą. Poszli na horror The House of Dark Shadows. „W chwili gdy pojawił się wampir, otoczyłem ją ramieniem, a potem zsunąłem dłoń niżej, żeby zobaczyć, jak zareaguje. Nic nie zrobiła, więc zacząłem jej rozpinać bluzkę i wsunąłem pod nią rękę." McGregor spodziewał się, że Madonna wypchała biustonosz chusteczkami higienicznymi, ale okazało się, że nie. Była bardzo dobrze rozwinięta jak na swój wiek, a jej największym atutem były piersi." 28 Kiedy w 1970 roku Madonna zdała do siódmej klasy, przeniosła się do West Junior High School, parterowego, białego budynku z cegły przy Old Perch Road w Rochester. W szkole publiczne nareszcie mogła cieszyć się względną wolnością. Jej najlepsza koleżanka z tamtego okresu, Lori Sargent (obecnie Lori Jahns), wspomina, że gdy u siebie nocowały na zmianę, sporządzały listy chłopców, których najbardziej chciałyby pocałować. Lista Madonny zwykle była długa. Zawierała imiona co najmniej dwunastu chłopców z sąsiedztwa. Choć Madonna (która nazywała siebie „Mudd") nadal dostawała dobre stopnie, zaczęła sobie zdobywać w szkole „reputację". Często brała udział w mieszanych prywatkach, ale strzegła dziewictwa, zakładając czasami purpurowy trykot z golfem. O sławie Madonny świadczy fakt, że pewnego dnia po lekcjach podeszła do niej ładna blondynka Katrina z tej samej klasy, uważana na ogół za najpopularniejszą dziewczynę w szkole. „Jej chłopak zaczął ze mną flirtować i zdaje się, że go raz pocałowałam, ale to wszystko. Pamiętam, że ona spoliczkowała mnie na oczach wszystkich. Byłam zdruzgotana." Nie najlepsza reputacja Madonny martwiła rodziców koleżanek. „Madonna przychodziła do mnie, szłyśmy do mojego pokoju i rozmawiałyśmy o chłopcach i głupotach", wspomina Lori Sargent. „Moja matka nie chciała jednak, żebym się z nią zadawała. Denerwował ją jej sposób ubierania się i zachowanie." Przez większość czasu dziewczęta po prostu słuchały muzyki: czarnej muzyki z wytwórni Tamla Motown, Arethy Franklin, Joni Mitchell („Jej album COURT AND SPARK był moją biblią przez cały rok", mówi Madonna.) Jej pierwszym muzycznym idolem została Nancy Sinatra. „Botki, minispódniczka, blond włosy, sztuczne rzęsy... była świetna." Najbardziej przemawiał do Madonny pierwszy przebój Nancy These Boots Are Madę for Walkiri. „Robił na mnie piekielne wrażenie", powiedziała Time'owi. „Zwłaszcza kiedy śpiewała: Jesteście, buty, gotowe do spaceru? Dajcie mi takie botki. Chciałabym się przespacerować po paru osobach." Co ciekawe, Lori Sargent nie ma dobrego zdania o głosie Madonny z tamtego okresu. „Nie był nadzwyczajny. Ona wcale nie wykazywała zainteresowania karierą piosenkarską. Żadnego." Po ukończeniu ósmej klasy przyjaciółki spędziły lato 1972 roku w Bay City u babki Madonny. Elsie Fortin nie miała tak surowych zasad jak ojciec. („Uwielbiałam tam jeździć. U babci mogłam zjeść dwanaście deserów, wracać do domu po dziesiątej, wychodzić z chłopcami i pić piwo.") Wujkowie mieli własny zespół rockowy 29 i Madonna kręciła się przy nich. Po raz pierwszy w życiu nosiła obcisłe dżinsy, paliła papierosy, wyskubywała brwi i czuła, „że to jest to. Byłam na bieżąco z modą." Kiedy wróciła do Rochester, macocha od razu nazwała ją „latawicą". Od tamtej pory Madonna i Lori starały się zasłużyć na to miano. „Wypychałyśmy staniki i nosiłyśmy bardzo obcisłe sweterki. Nakładałyśmy tony szminki i pudru, malowałyśmy sobie wielkie pieprzyki (oprócz naturalnego znamienia Madonny) i czesałyśmy się jak Tammy Wynette." Następnie dziewczęta robiły sobie nawzajem zdjęcia, przybierając różne pozy na łóżku Madonny. „Oglądałyśmy je i śmiałyśmy się z siebie." Mniej więcej w tym samym czasie Madonna zdecydowała się na debiut filmowy. Wystąpiła w krótkim filmiku nakręconym na ośmio-milimetrowej taśmie i wyreżyserowanym przez koleżankę z West Junior School. „Smażono" w nim jajko na brzuchu Madonny. W ten sposób po raz pierwszy został uwieczniony jeden z najsłynniejszych pępków w historii. Pod tą śmiałością krył się lęk przed rakiem. Madonna była przekonana, że każdy nowy pieprzyk czy pieg jest początkiem czerniaka. Często powracał koszmar, w którym mężczyzna bez twarzy i nazwiska mordował ją brutalnie. Ten niepokojąco realistyczny obraz prześladował Madonnę przez całe lata. 4 „Utratę dziewictwa traktowałam jak etap w karierze." W 1972 roku Madonna dostała się do Adams High School w Rochester, na rogu ulic Tienken i Adams, niedaleko od Meadowbrook Village. Rochester Adams, jak wiele średnich szkół w co zamożniejszych miejscowościach Ameryki, wyglądała bardziej jak wiejski klub niż gmach użyteczności publicznej. Przysadzista budowla z otynkowanej cegły stała na rozległej równinie, w otoczeniu wierzb, sosen i kortów tenisowych. Zdobiły ją malowidła ścienne przedstawiające postacie olimpijczyków. Większość sportowych samochodów stojących na parkingu pochodziła ze starszych roczników, lecz wiele z nich należało do uczniów. Madonna twierdziła później, że dorastała jako jedna z niewielu białych w czarnym sąsiedztwie i chodziła do szkoły mieszanej rasowo, ale w rzeczywistości do Rochester Adams uczęszczali głównie biali (i tak już pozostało). W czasie spędzonych tam czterech lat Madonna prowadziła zupełnie normalne życie Amerykanki z klasy średniej. Razem z macochą kupowała ubrania w domu towarowym Mitzelfielda, a słodycze w D&C Dimestore na skrzyżowaniu Głównej i Czwartej. Tak jak inne nastolatki spędzała wiele godzin w jedynym kinie w mieście, a potem zachodziła do „Knapp's Dairy Bar" albo „Dairy Queen" na hamburgera i koktajl mleczny. W rześkie jesienne popołudnia młodzież robiła wypady do „Yates Cider Mili" na grzany cydr. Gdy później Madonna została liderką szkolnej drużyny zagrzewającej, kierowała powrotami do domu na platformie ciężarówki. Madonna nadal pozostawała wzorową uczennicą. W testach na inteligencję uzyskiwała wyniki powyżej 140, co dawało jej miejsce 31 wśród dwóch procent populacji obdarzonych wysokim IQ. Ze wszystkich przedmiotów zbierała same piątki: od psychologii dojrzewania, poezji, historii Murzynów, francuskiego po anatomię, dramat, teorię muzyki i współczesną historię Rosji. Dostała najwyższą ocenę nawet z kursu „Małżeństwo i rodzina". Jej pozaszkolne życie wyglądało równie imponująco. Madonna brała udział w ochotniczym programie pomocy dzieciom i w czasie wakacji pełniła rolę ratowniczki i instruktorki pływania w wytwornym „Avon Hills Swim Club". W pierwszej i drugiej klasie była przewodniczącą Rochester Adams Highlanders (Szkoccy Górale z Rochester Adams; szkolna gazetka nosiła osobliwą nazwę PodKil-tem), należała do „French Club" i śpiewała w szkolnym chórze. Jej bracia grali na instrumentach muzycznych i występowali w szkolnych przedstawieniach. Madonna założyła uczelniane kółko dramatyczne „Thespians" (Tragicy) i grała we wszystkich spektaklach od Kopciuszka i Czarnoksiężnika z Krainy Oz po Godspell i My Fair Lady. „Zawsze dostawałam rolę pierwszej naiwnej, ale jeśli w sztuce była postać złej i bezczelnej dziewczyny, wszyscy zgodnie patrzyli na mnie przy ustalaniu obsady." Istniały ku temu powody. „Gdy w szkole średniej jest się przebojową, chłopcy mylnie biorą tupet za seksualną rozwiązłość. Jeśli nie dostają tego, na co liczą, obgadują cię." Madonna nie próbowała zmienić opinii na swój temat. Karen Craven, koleżanka z drużyny dopingującej, pamięta, że kiedyś utworzyły piramidę, a Madonna „zrobiła salto i wskoczyła na sam szczyt". Tłum westchnął głośno, gdy zadarła się jej spódniczka. Dziewczyna była bez bielizny. Przynajmniej tak się wydawało. W rzeczywistości miała na sobie spodenki gimnastyczne w cielistym kolorze. „Zawsze lubiła szokować", mówi Craven. Taka właśnie jest Madonna." Inna szkolna koleżanka, Mary Conley Belote, stwierdza: „Mówiła to, co myślała, prosto z mostu. Nigdy nie cenzurowała swoich wypowiedzi ani nie pilnowała się tak jak reszta z nas. Była nieustraszona." Nie wszyscy doceniali tę szczerość. Carol Belanger wspomina popołudnie, które spędziła z Madonną nad jeziorem. Kilkoro rowerzystów zaczęło rzucać w ich stronę zapalone petardy. „Madonna wrzasnęła, żeby przestali." Nagle jedna z dziewcząt towarzyszących rowerzystom podbiegła i zaczęła okładać Madonnę pięściami po twarzy. Belanger musiała ręką zamknąć przyjaciółce usta, „żeby ją uciszyć". Madonnę niełatwo było okiełznać. Razem z grupą miejscowych 32 wyrzutków chodziła na drobne kradzieże do Mitzelfielda i D&C Dimestore. Zawsze udawało się jej ściągnąć więcej towarów niż innym. Gdy dostała prawo jazdy, ojciec podarował jej czerwonego Mustanga, a ona mu odpłaciła wożeniem znajomych do „Dunkin' Donuts" na kawę. W drodze powrotnej brała z kościoła program, by udowodnić ojcu, że była na mszy. Coraz częściej też sprzeczała się z nim na temat religii, kwestionując podstawowe dogmaty wiary katolickiej. Pytała go, dlaczego musi chodzić do kościoła i do spowiedzi zamiast rozmawiać z Bogiem bezpośrednio. „Nie widziałam w tym żadnego sensu. Ojciec zawsze udzielał jednej odpowiedzi: Bo ja tak każę. To mi nie wystarczało. Doszłam do wniosku, że wszystkie nakazy są głupie i zakłamane. Na pewno nie wymyślił ich Bóg." Przy coraz rzadszych okazjach, kiedy Madonna rzeczywiście chodziła do kościoła, czasami zabierała ze sobą Carol. Obie dziewczyny nie nakładały niczego pod płaszcze. Przez całą mszę wymieniały znaczące spojrzenia, ledwo powstrzymując się od śmiechu. Wszystko to złożyło się na osobowość, którą miał wkrótce poznać cały świat. „W tamtych czasach dziewczęta uważały mnie za wyuzdaną, a chłopcy za nimfomankę. Całowałam się z nimi jak wszystkie inne. Nie rozumiałam więc, skąd się brała opinia o mnie. Słyszałam epitety takie jak «dziwka». Teraz jest podobnie. Historia się powtarza. Obrzucano mnie wyzwiskami, kiedy jeszcze byłam dziewicą. Odstawałam od innych i dlatego zainteresowałam się tańcem. Uciekłam od świata." Christopher Flynn miał czterdzieści dwa lata, a Madonna czternaście, kiedy zapisała się do jego Rochester School of Ballet. Szkoła zajmowała pierwsze piętro kamiennego budynku przy ulicy Głównej 404, na rogu Głównej i Czwartej Wschodniej. Wzniesiono go w 1899 roku jako siedzibę masońską. Stał sześć domów od kina i na wprost domu towarowego Mitzelfielda, a więc w samym centrum Rochester, lecz jednocześnie miliony kilometrów dalej, przynajmniej jeśli chodziło o Flynna i Madonnę. W pierwszym dniu zajęć Madonna miała wyjątkowo niskie poczucie własnej wartości, ale zaintrygowała Flynna, sfrustrowanego tancerza baletowego. „Była bardzo młoda, zaledwie podlotek. Odgrywała małe dziecko. Ciemne włosy, nic specjalnego." Flynn pamięta, że często przynosiła na lekcje „niedużą półmetrową lalkę w skąpej sukience. Madonna wyglądała jak najbardziej niewinna dziewczynka na świecie." Widok Madonny przynoszącej lalkę na lekcje tańca niewątpli- 3 — Madonna 33 wie musiał przyciągać uwagę, czy naśladowała kobietę-dziecko Car-roll Baker z sensacyjnego filmu Baby Doli, czy też zapożyczyła wizerunek z Lolity Nabokova. Jeśli zamierzała uwieść nauczyciela, traciła czas. Christopher Flynn był zdeklarowanym homoseksualistą. Główną przyczyną takiego zachowania był po prostu strach. Dotychczas Madonna studiowała tylko jazz i nagle znalazła się w towarzystwie młodych kobiet, które poświęciły życie tańcowi klasycznemu. Poddała się jednak reżimowi narzuconemu przez Flynna („Musiałam pracować dwa razy ciężej niż inne") i od razu zrobiła na nim wrażenie swoją determinacją. Męczące ćwiczenia nadały jej zmysłowej figurze ascetyczny wygląd tancerki. Po jednych szczególnie wyczerpujących zajęciach Madonna owinęła sobie głowę ręcznikiem niczym turbanem i wyjrzała przez okno, żeby złapać oddech. — Boże, jesteś naprawdę piękna — stwierdził raptem Flynn. — Co? — Masz twarz antycznego rzymskiego posągu. „W wieku czternastu lat czułam się wyjątkowo nieatrakcyjna, niepopularna, nieciekawa i beznadziejna", mówi o tamtej chwili. „Christopher zauważył kiedyś: Boże, jesteś piękna. Nikt wcześniej czegoś takiego mi nie powiedział. Oświadczył, że jestem wyjątkowa, i nauczył mnie doceniać piękno, nie w potocznym znaczeniu, lecz piękno ducha. Moje życie zmieniło się. Nie tylko dlatego, że nauka tańca była bardzo ważna, ale dlatego, że Christopher wskazał cel i wyrwał mnie z szarej egzystencji." Madonna chętnie grała rolę Galatei wobec Flynna-Pigmaliona. Chcąc jej wyjaśnić, co miał na myśli, mówiąc o podobieństwie do rzymskiego posągu, zabierał ją do muzeów i galerii sztuki. „Wierzcie mi, że była niczym czysta stronica", wspomina. „Rozpaczliwie pragnęła, żeby ją zapełnić. Nie wiedziała nic o sztuce, muzyce klasycznej, rzeźbie, modzie, cywilizacji ani o życiu. Była jeszcze dzieckiem, lecz bardzo chciała się uczyć. Miała nienasyconą żądzę wiedzy. Temu nie można zaprzeczyć." Madonna z charakterystyczną dla siebie otwartością mówi o stosunkach z Flynnem: „Przyssałam się do niego jak pijawka i wyciągnęłam wszystko, co się dało." Flynn uważał Madonnę za bezpośrednią, a jej oryginalne poczucie humoru za ożywcze. Jechaliśmy kiedyś przez pola Michigan, a ona całą godzinę bez przerwy sypała dowcipami. „Zwykle takie rzeczy mnie odrzucają. Nigdy nie wiem, kiedy się śmiać", stwierdza 34 Flynn. „Lecz entuzjazm, z jakim wyrzucała z siebie, niczym karabin maszynowy, te wszystkie oklepane gierki słowne, pobudzał do śmiechu." Czasami Madonna wpadała w ponury nastrój i zwierzała sie Flynnowi, że śmierć matki zniszczyła ją emocjonalnie i że w nocy nadal miewa koszmary. Oświadczała wprost, iż nadal żywi wielką urazę wobec ojca i macochy, która, w jej oczach, uzurpowała sobie rolę pani domu. „Madonna nienawidziła macochy i była bardzo rozgoryczona na ojca, że powtórnie się ożenił. Przynajmniej tak to odczuwała", mówi Flynn. „Uważała, że cała rodzina jej nienawidzi, i czasami w snach wszystkich zabijała. Pragnęła, by członkowie rodziny pożałowali, że nie zwracali na nią uwagi i nie kochali jej. Ja byłem chyba pierwszą osobą, która jej powiedziała, że będzie gwiazdą, a przynajmniej ma w sobie wielkie możliwości." Stopniowo nauki udzielane przez Flynna objęły znacznie więcej dziedzin życia niż muzea, koncerty i galerie sztuki. Kiedy Madonna skończyła piętnaście lat, zaczął z nią chodzić do dyskotek dla gejów w śródmieściu Detroit. „To nie przypominało niczego, co do tej pory widziałam", wspomina Madonna. Rzeczywiście, czuła się dziwnie dobrze jako jedyna kobieta wśród setek tańczących mężczyzn. Choć przez całe późniejsze życie miała awersję do narkotyków, wtedy nie przeszkadzały jej ogromne ilości kokainy i amfetaminy zażywanej w tych lokalach. „Mężczyźni dostawali po nich świra. Wszyscy byli dobrze ubrani i swobodniejsi w zachowaniu niż tępi piłkarze, których spotykałam w szkole." Z dala od czujnych oczu surowej katolickiej rodziny i pogardliwych drwin koleżanek i kolegów szkolnych, którzy uważali ją za dziewczynę o „złej reputacji", Madonna mogła się wyżywać na parkiecie. „Bardzo lubiła tańczyć, naprawdę", twierdzi Flynn. „Uwielbiała to. Boże, ależ była gorąca. Dosłownie szalała, a my wszyscy ją uwielbialiśmy. Wcale się nie popisywała. Po prostu cieszyła się tańcem." W gejowskich klubach, podobnie jak w szkole, Madonna często zachowywała się prowokacyjnie, tylko że wyłącznie dla zabawy. Wychodziła samotnie na parkiet, a po chwili już tańczyła sugestywnie z dwoma lub więcej mężczyznami naraz. „Była odjazdowa przez ten swój szokujący sposób bycia. Chłopcy dosłownie zabijali się, żeby z nią tańczyć." Czasami wybuchały walki między kochankami o uwagę poświęcaną Madonnie. „Geje naprawdę mnie kochają, 35 prawda?" pytała retorycznie. Właśnie wtedy, jak uważa Flynn, zaświtało Madonnie, że jako tancerka silnie działa na publiczność złożoną z homoseksualistów. „Podniecała ich jej dzikość." Madonna bez skrępowania zaspokajała swoją ciekawość tym, co się działo na dyskotekach. „W kątach chłopcy robili, no, wszystko, a ona podchodziła do nich i przyglądała się", mówi Flynn. Choć obeznana z seksualnymi praktykami gejów, Madonna była jeszcze dziewicą. Kiedy jednak zdecydowała, że straci dziewictwo, przystąpiła do realizacji postanowienia z charakterystyczną dla siebie metodycznością. Miała piętnaście lat i wyróżniała się jako członkini zespołu dopingującego, gdy jesienią 1973 roku poznała siedemnastoletniego Russella Longa. Long sądził, że dziewczyna ma szesnaście lat. „Gdyby rodzice wiedzieli, że ona ma tylko piętnaście, zrobiliby mi awanturę." Madonna wybrała Longa na pierwszego kochanka, bo „miał charakter. Tańczyłam bardzo żywiołowo i chłopcy bali się mnie. Russell zdobył moje serce, bo naprawdę był odważny." W weekendy jeździli po Rochester jego jasnoniebieskim Cadilla-kiem rocznik 1966 („Rany, ależ ona lubiła ten samochód", mówi Long), ale Madonna opierała się próbom zwabienia jej na tylne siedzenie. Kiedy rodzice Longa wyjechali na weekend, Madonna zaprosiła go na film, a potem na hamburgera i colę w barze Knappa. Siedzieli, patrząc na siebie, aż w końcu Madonna zaproponowała, żeby pojechali do niego. „Zaskoczyła mnie jej ochoczość i jednocześnie podnieciła." Long miał już za sobą doświadczenia seksualne, ale twierdzi: „Nie byłem miasteczkowym ogierem. Tak się denerwowałem, że nie mogłem rozpiąć jej stanika." Przez pół godziny leżeli w ubraniach na łóżku, usiłując przezwyciężyć zakłopotanie i zdobyć się na odwagę, żeby przejść do rzeczy. W końcu Madonna spytała wprost: „Chcesz tego czy nie?" Niezręcznie zdjęli ubrania. „Bardzo się gmeraliśmy. Miałem wielką ochotę się roześmiać, ale Madonna była nad wyraz metodyczna. Wyglądało na to, że postanowiła stracić dziewictwo choćby nie wiem co". Madonna okazała się czułą, choć niedoświadczoną partnerką. „Kilka razy mówiła do mnie «skarbie», gdy sapaliśmy i dyszeliśmy. Na koniec zawołała: «och, kochany!» czy coś w tym rodzaju." Long był zaskoczony, że „nie krzyknęła ani nie wybuchnęła płaczem, jak można by się spodziewać. Wydawała się zadowolona z siebie." 36 Obecnie twierdzi: „Nie nazwałbym tego kochaniem się." Wtedy jednak nic takiego nie powiedział Madonnie, która koniecznie chciała wiedzieć, czy dobrze się spisała. Long pamięta, że „ucieszyła się, kiedy odparłem, że było wspaniale. W rzeczywistości żadne z nas nie bawiło się dobrze tamtej nocy, ale tak bywa." Madonna wyznała później, że po tym pierwszym doświadczeniu nadal czuła się dziewicą. „Tak naprawdę straciłam dziewictwo dopiero wtedy, gdy już wiedziałam, co robię." Od tamtej pory Cadillac Russella Longa stał się tradycyjnym miejscem ich randek. Parkowali na pustej wiejskiej drodze i przechodzili na tylne siedzenie. Long zapalał skręta (Madonna zrezygnowała po kilku eksperymentach), trochę rozmawiali, całowali się i pieścili. Madonnie sprawniej szło rozbieranie. „Zwijała się w kłębek na siedzeniu i mówiła, żebym się pośpieszył i rozgrzał ją, a ja tymczasem mocowałem się z butami i suwakiem." Potem Madonna opowiadała o przedwczesnej śmierci matki i niechęci, którą okazywało jej rodzeństwo. „Wciąż powtarzała, że im pokaże. Miała zamiar pokazać wszystkim." Już wtedy zależało jej na tym, żeby nie rozczarować publiczności, więc w szkole nadal zachowywała się wyzywająco. Obściskiwała się z chłopcami na korytarzach — nie tracąc czujności — a niektórym pozwalała „obmacywać się", jak sama dosadnie stwierdza. Lecz do końca szkoły średniej Russell Long pozostał jej jedynym kochankiem. Tym ważnym faktem chętnie podzieliła się z resztą uczniów. „Madonna rozwiała nasze wątpliwości, czy ona i Russell sypiają ze sobą", wspomina szkolna koleżanka, Mary Beth Glaser. Jej słowa potwierdza ówczesny przewodniczący klasy Bart Bedard: „Było ogólnie wiadomo, że Russell i Madonna regularnie kochają się na tylnym siedzeniu jego Cadillaca. Nazywaliśmy go wozem miłości." Nikt natomiast nie wiedział, że Madonna ma za sobą doświadczenia homoseksualne. Jak sama później wyznała, inicjację przeżyła z koleżanką z dzieciństwa. Long był pierwszym i jedynym kochankiem Madonny w szkole średniej, ale Flynn odegrał najważniejszą rolę w jej nastoletnim życiu. Mimo namiętnych spotkań w Cadillacu Madonna coraz mocniej przywiązywała się do nauczyciela tańca i homoseksualisty, starszego od niej o dwadzieścia osiem lat. W wieku szesnastu lat uwiodła go, ale ich związek nie trwał długo. Dla Flynna stanowił wyłącz- 37 nie „eksperyment. Kochałem ją, oczywiście. Była moją małą Madonną. Pokrewną duszą, co uważałem za dużo ważniejsze niż fizyczny pociąg." Zamiast uczennicą szkoły średniej Madonna coraz częściej czuła się awangardową wyzwoloną artystką należącą do świata baletu i dyskotek dla gejów. Pragnąc się wyróżniać, w pierwszej klasie rzuciła zespół dopingujący. Zrezygnowała z hamburgerów w „Dairy Queen" i przeszła na wegetarianizm. Nosiła spodnie z wielkimi dziurami, które spinała wielkimi agrafkami. Przestała golić nogi i pachy, najwyraźniej żeby zaszokować otoczenie. „To było rażące", stwierdza jedna z koleżanek. „Madonna zawsze była piątkową uczennicą, a tu nagle stała się typem refleksyjnej europejskiej intelektualistki z bohemy. W końcu mogła zaplatać na nogach warkoczyki." Wychowawczyni, Nancy Ryan Mitchell, mówi: „Jej nowy wizerunek wstrząsnął mną, ale udawałam, że nic nie dostrzegam." Mniej więcej w tym samym czasie Madonna stanęła przed problemami, które wystawiły na próbę rodzinną lojalność. Kłopoty brata Martiego z narkotykami stanowiły, według jednej z klasowych koleżanek, „stałe źródło wstydu. Chłopak był uzależniony i to bardzo się jej nie podobało. Narkotyki nigdy jej nie pociągały, ale jeśli ktoś atakował Martiego, ona i Paula broniły go." Madonna wprawdzie stroniła od narkotyków, ale nie od alkoholu. Przynajmniej tak się zdawało. „W szkole średniej główną atrakcją dla Madonny było picie", wspomina jej były chłopak Colin McGregor. „Na wszystkich imprezach zawsze pierwsza spadała pod stół. Rzecz jednak w tym, że wcale nie była pijana." Udawanie, że jest pod wpływem alkoholu, dawało jej pretekst do najróżniejszych wybryków. „Podniecała chłopaków, robiła wszystko z wyjątkiem pójścia do łóżka, a następnego dnia zachowywała się jak gdyby nigdy nic, jakby niczego nie pamiętała. Dla Madonny życie zawsze było jednym wielkim przedstawieniem." 5 „Jestem gąbką. Nasiąkam wszystkim, co mnie w życiu spotyka." „Gdy ujrzy się Madonnę, jednej rzeczy nie można zapomnieć: oczu, niewiarygodnie pięknych niebieskich oczu", mówi Nancy Ryan Mitchell. Za nimi kryła się, według niej, żywa inteligencja, determinacja i pragnienie sukcesu. Mitchell wie, o czym mówi. Nie tylko była wychowawczynią Madonny przez całą szkołę średnią (oraz wszystkich Ciccone), ale stała się cenioną przyjaciółką rodziny. Mimo wybitnych osiągnięć w nauce (ani jednej czwórki przez ostatnie dwa lata szkoły) Madonna nie była, zdaniem Mitchell, „wzorową uczennicą. Grono nauczycielskie odczuwało wobec niej lęk i szacunek. Sprawiała wrażenie, że jest bardziej dojrzała niż inne dzieciaki z tej podmiejskiej szkoły. To dziwne, bo wychowywała się w takim samym otoczeniu jak one, w przeciętnej rodzinie z klasy średniej. Madonna miała wszelkie przewagi. Była pełna pomysłów. Wszystkim dawała do zrozumienia," że wie, jak o siebie zadbać." Podczas gdy inni uczniowie szukali rady, jakie przedmioty wybrać i na które uczelnie się nastawić, Madonna „nie pytała nas o zdanie w żadnej sprawie. Zawsze dokładnie wiedziała, czego chce i jak osiągnąć cel. Zwykle przychodziła do mnie tylko po podpis. Jeszcze teraz ją widzę, jak wpada do mojego gabinetu żując gumę. Rzuca wypełniony formularz na biurko i mówi: Chcę, żeby mi pani to podpisała. Nie była niegrzeczna — zawsze mi dziękowała — ale bardzo bezpośrednia." Mimo ogólnie znanej reputacji („Madonna wychodziła z siebie na szkolnych zabawach. Tańczyła bardziej sugestywnie niż inni", 39 wspomina Mitchell), jej zachowanie w klasie pozostawało wzorowe. „Madonna przyszła do mojej klasy na pierwszym roku", mówi Marilyn Fallows, która prowadziła kurs historii Rosji. „Siedziała tuż przede mną. Patrzyłam głównie na nią. Intrygowała mnie. Otaczała ją charyzma." Madonna ukończyła Rochester Adams o semestr wcześniej i na nalegania Christophera Flynna złożyła podanie o stypendium na Wydziale Muzyki Uniwersytetu Michigan. Flynn dostał właśnie posadę nauczyciela tańca w tejże uczelni, a Nancy Mitchell i Marilyn Fallows napisały entuzjastyczną opinię o swojej uczennicy. Poproszona przez władze uniwersytetu o wskazanie mocnych stron Madonny, Mitchell napisała, że dziewczyna „jest wyjątkowo utalentowana, zaangażowana i błyskotliwa, ma silną motywację do nauki i doskonalenia się oraz barwną osobowość". Zapytana o charakter, Mitchell stwierdziła, że Madonna jest „dynamiczna i pełna życia". 2 kwietnia 1976 roku w opinii przesłanej na Uniwersytet Michigan Marilyn Fallows określiła Madonnę jako „inteligentną, wrażliwą i twórczą. Ta młoda kobieta jest obdarzona dociekliwym umysłem, nie przyjmuje bezkrytycznie faktów, lecz szuka ich przyczyn. Ma ogromne poczucie humoru, ale nigdy nie wykorzystuje go przeciwko drugiemu człowiekowi. Jest wrażliwa i miła wobec kolegów i koleżanek." Otrzymując dyplom, Madonna dała ulubionej nauczycielce swoje podpisane zdjęcie szkolne. „Pani Fallows, nie umiem wyrazić, co czuję. Zawsze będę ceniła pani słowa zachęty. Ma pani w sobie tyle energii,.że mogłaby pani eksplodować. Jest pani szalona, a ja kocham to szeleństwo i oczywiście panią." Madonna została przyjęta na Wydział Muzyki Uniwersytetu Michigan i pojawiła się w Ann Arbor jesienią 1976 roku, zdecydowana wyróżnić się w tłumie łabędzioszyich kandydatek na baleriny. W sztucznej atmosferze środowiska, gdzie ideałem był chłopięcy wygląd Audrey Hepburn, Madonna miała krótkie czarne włosy ostrzyżone na punka, a podarte trykoty spinała agrafkami. Choć początkowo na wszystkich zrobiło wrażenie jej pełne stypendium, Madonna nie zdobyła sobie popularności wśród studentek. „Za wszelką cenę starała się być inna, zwrócić na siebie uwagę", wspomina jedna z nich. „Nie wyróżniała się jako tancerka klasyczna, ale brak techniki nadrabiała brawurą. Lubiła robić wokół siebie zamie- 40 szanie, pozować na osobę sprawiającą kłopoty. Nikogo jednak nie bawiły jej wysiłki." Poza uczelnią krąg znajomych Madonny był nieliczny. „Nie wiem, czy w ogóle miała przyjaciół", uważa koleżanka. „Jeśli tak, to nie na naszym wydziale. O ile wiem, nikt z nas nie utrzymywał z nią kontaktów towarzyskich." Unikająca ludzi Madonna zaczytywała się mrocznymi poezjami Sylvii Plath i Annę Sexton. Chodziła do klubów mieszczących się poza kampusem, często sama. Klientela w popularnym „Blue Frog-ge" składała się głównie z aroganckich studentów pierwszego roku, ale właśnie tam Madonna zwróciła uwagę czarnoskórego kelnera Steve'a Braya. Wysoki, szczupły i łagodnie pewny siebie Bray był perkusistą w grupie R&B, która grywała w miejscowych klubach. Od razu spodobał się Madonnie. Stwierdziła, że jest „naprawdę miły. Osoby o tak uduchowionym i niewinnym wyglądzie nie można nie zauważyć. Po raz pierwszy w życiu poprosiłam faceta, żeby postawił mi drinka." Bray okazał się jej pierwszą ważną zdobyczą. Madonna zaczęła bywać we wszystkich lokalach, w których grał, zwykle w „Holiday Inns" albo „Howard Johnsons" oraz w motelach z salą klubową i zapotrzebowaniem na żywą muzykę. Tam po raz pierwszy zetknęła się ze światem rozrywki, aczkolwiek na małą skalę. Ona i koleżanka często były jedynymi tańczącymi. „Nie zajmowała się wtedy muzyką. Po prostu tańczyła", mówi Bray. Nie miał jednak wątpliwości, że jest w niej coś wyjątkowego. „Wyróżniała się. Jej energia rzucała się w oczy. Jeszcze nie było wiadomo, na co wykorzysta tę energię, ale z całą pewnością ją miała." Wkrótce po wstąpieniu Madonny na uniwersytet dla Flynna stało się jasne, że jego protegowana tylko w Nowym Jorku znajdzie to, czego szuka. „Powiedziałem, żeby się stąd zabrała i pojechała tam. Taniec klasyczny może być porywający, ale ma swoje ograniczenia. Widziałem, że Madonnę stać na więcej, nawet jeśli ona sama tego nie dostrzegała. Musiała poznać jeszcze tyle rzeczy, a wszystkie znajdowały się w Nowym Jorku. Przestań tracić czas przy poręczach. Zabieraj się do Nowego Jorku. Jedź! W końcu mnie posłuchała." „Wciąż marudził o Nowym Jorku", wspomina Madonna. „Wahałam się. Ojciec i wszyscy inni byli przeciwni, lecz on powtarzał: Jedź i spróbuj." Madonna nie miała innego wyjścia jak posłuchać 41 człowieka, który miał ogromny wpływ na jej życie. „Był moim mentorem, ojcem, wyimaginowanym kochankiem, bratem i wszystkim innym, bo mnie rozumiał." Zaoszczędziła pieniądze na bilet do Nowego Jorku i poinformowała swojego nauczyciela o decyzji porzucenia uczelni. Flynn odetchnął z ulgą. „Wznieciłem ogień w Madonnie. Wzniecałem go w wielu osobach, ale ledwo się tlił. Tylko Madonna buchnęła płomieniem." Gdyby Steve Bray wiedział, że igra z ogniem, nie poparzyłby się tak mocno, kiedy Madonna wyjechała z miasta bez pożegnania. „Patrząc wstecz, myślę, że chyba go trochę skrzywdziłam, ale w tamtych czasach byłam mało wrażliwa, całkowicie zaabsorbowana sobą", zwierzyła się Rolling Stone. Krytycy stwierdzili później, że egoizm naznaczył całą jej karierę. /3Sr- 6 „Jestem twarda, ambitna i dokładnie wiem, czego chcę. Jeśli z tego powodu nazywają mnie jędzą, to trudno." W ciepły lipcowy poranek 1978 roku dziewiętnastoletnia Madonna Louisa Veronica Ciccone zignorowała protesty ojca i wsiadła do samolotu lecącego do Nowego Jorku. Była to jej pierwsza podróż samolotem i najważniejsza pod każdym względem. Wysiadłszy na LaGuardia z walizką, baletkami i trzydziestoma siedmioma dolarami w portmonetce, Madonna przywołała taksówkę. Nie znając Manhattanu, kazała się zawieźć do „centrum wszystkiego". Taksówkarz podumał przez chwilę i zawiózł pasażerkę na barwny, zaniedbany i niebezpieczny Times Sąuare. „Musiał mieć poczucie humoru", zażartował później brat Madonny, Christopher Ciccone. Opłata za kurs wyniosła piętnaście dolarów, niemal połowę majątku Madonny. Ubrana w gruby zimowy płaszcz w środku nowojorskiego upalnego lata, dźwigając walizkę, Madonna ruszyła na wschód. Minąwszy przybytki pornograficzne mieszczące się wzdłuż Czterdziestej Drugiej, skręciła w prawo na Lexington Avenue. Kilka przecznic dalej trafiła na uliczny targ. Przedzierając się przez tłum uświadomiła sobie, że jest śledzona. Zamiast próbować uciec, odwróciła się do idącego za nią mężczyzny i powiedziała „cześć". — Dlaczego spacerujesz sama, w zimowym płaszczu i z walizką? — zapytał nieznajomy. — Właśnie wysiadłam z samolotu — odparła. — Dlaczego nie idziesz do domu? — Nie mam gdzie się zatrzymać. Wtedy mężczyzna zaprosił ją do siebie, a ona zgodziła się. „Po- 43 trafiłam czarować ludzi", stwierdziła później. Przez następne dwa tygodnie nieznajomy (którego nazwiska teraz już nie pamięta) robił jej śniadania, podczas gdy ona szukała własnego lokum i pracy. Mogła sobie pozwolić jedynie na zakaraluszone mieszkanie na czwartym piętrze budynku ozdobionego graffiti przy Wschodniej Czwartej 232, między alejami A i B. „Nie miałem ochoty jej tam odwiedzać", wyznał Steve Bray. „Bałem się, że zostanę zabity przez narkomanów." Madonna znalazła pracę za ladą „Dunkin' Donuts" na wprost Bloomingdale'a, żeby móc zapłacić czynsz i sfinansować marzenia o zostaniu gwiazdą tańca. W Nowym Jorku osiadła jednak na dobre dopiero wtedy, gdy Christopher Flynn poinformował ją telefonicznie o dorocznym Amerykańskim Festiwalu Tańca, sześciotygodniowych warsztatach, które odbywały się na Uniwersytecie Duke w Durham w północnej Karolinie. Kurs dla zaawansowanych prowadziła choreografka Pearl Lang, współzałożycielka — wraz z Alvi-nem Aileyem — Amerykańskiego Centrum Tańca w Nowym Jorku. Kilka miesięcy wcześniej Madonna miała okazję obejrzeć występ Lang na Kampusie Uniwersytetu Michigan i po zakończeniu wyszła oczarowana. Madonna skombinowała pieniądze na bilet autobusowy do Durham i dołączyła do trzystu adeptów tańca rywalizujących o stypendia na sześciotygodniowy kurs. Znalazła się wśród kilku szczęśliwców. „Kiedy wywołano jej nazwisko, Madonna podeszła do stołu, spojrzała na mnie i oświadczyła: Ubiegam się o stypendium, żeby pracować z Pearl Lang. Widziałam jedno z jej przedstawień i tylko u niej chcę się uczyć", wspomina Lang, która przed założeniem własnego zespołu była solistką u Marthy Graham. „Wytrzeszczyła oczy, kiedy powiedziałam, że to ja jestem Pearl Lang." Jedną z koleżanek zdziwiła ta wypowiedź. „Przed występem kwalifikacyjnym pokazano jej Pearl Lang. Madonna dokładnie wiedziała, do kogo się zwraca. Proste zagranie, ale skuteczne." Pod koniec pierwszego tygodnia kursu Madonna bez ogródek zapytała Lang, czy ma szansę dostać się do jej nowojorskiego zespołu. „Byłam trochę zaskoczona, więc powiedziałam, że muszę się zastanowić, ale prawdopodobnie znajdzie się miejsce. Spytałam ją, jak zamierza wrócić do Nowego Jorku, a ona odpowiedziała: Proszę się nie martwić. Poradzę sobie." W ostatnich wywiadach Madonna stwierdziła, że występowała z grupą taneczną Alvina Aileya, ale w rzeczywistości zaczynała od nauki w trzeciorzędnym zespole Amerykańskiego Centrum Tańca. 44 Doświadczenie było jednak ciekawe i stanowiło wyzwanie, gdyż wtedy po raz pierwszy Madonna zetknęła się z młodymi wykonawcami, których zżerała ambicja podobnie jak ją. „Miałam wrażenie, że jestem na planie Famę", powiedziała magazynowi Rolling Stone. „Wszyscy byli pochodzenia latynoskiego albo czarni i wszyscy chcieli zostać gwiazdami." Czując się samotnie w Nowym Jorku, często jeździła do Lincoln Center, siadała przy fontannie i płakała. „Pisałam dziennik i modliłam się o choćby jednego przyjaciela. Lecz ani przez moment nie przyszło mi do głowy, żeby wrócić do domu. Nigdy." Z powodu silnej konkurencji Madonna przeniosła się w listopadzie 1978 roku z kursów Aileya do zespołu Pearl Lang, która miała podobne podejście do tańca nowoczesnego jak Martha Graham. Była zdyscyplinowana i wymagająca, a jej styl dramatyczny — surowy, wręcz spartański. Madonna określiła choreografię Lang jako „bolesną, mroczną i naznaczoną poczuciem winy. Bardzo katolicką." W przeciwieństwie do tancerzy, którzy przychodzili na zajęcia w trykotach, Madonna zakładała workowatą bluzę podartą na plecach i spiętą gigantyczną agrafką. Lecz nieortodoksyjny strój nie odwracał uwagi od jej talentu. Lang twierdzi, że Madonna była „wyjątkowa. Bardzo utalentowana. Krucha, lecz dzika. Wiele osób potrafi wykonywać figury akrobatyczne, ale w jej tańcu była poezja." Ze względu na chudość Madonna wystąpiła po raz pierwszy u Lang w roli głodującego dziecka w dramacie I Never Saw Another Butterfly. „Była tak koścista, że mogła uchodzić za żydowskie dziecko z getta", wspomina Lang. „Tańczyła cudownie." Najbardziej utkwiła jej w pamięci jedna z póz Madonny we współczesnej sztuce La Rosa en Flores. „Była to bardzo dramatyczna figura, wygięcie pleców w łuk. Madonna wykonała ją pięknie. Nadal widzę, jak tańczy swoją rolę i robi ten ruch." Lang twierdzi, że Madonna miała w sobie „moc i intensywność uczuć, dzięki którym mogła wnieść do zwykłego tańca coś ekscytującego. Tej właśnie intensywności zawsze szukam w tancerzu." Madonnę cechowała również impulsywność, która podobała się Lang... do czasu. Wkrótce jej podopieczna zaczęła spotykać się z najmniej zdyscyplinowanym tancerzem zespołu i spóźniać na próby. Lang nie zamierzała lekko potraktować wyzwania dla swojego autorytetu, więc niebawem zaczęły się starcia przed całą trupą. „Wyglądały jak dwie tygrysice czające się do skoku", wspomina jedna z dawnych tancerek Pearl Lang. „Pearl była bardzo wymagająca wobec wszystkich uczniów, ale Madonna nie należała do osób, 45 które łatwo przyjmują polecenia, zwłaszcza kiedy uważała, że ma rację." Kobiety sprzeczały się ostro i Madonnie kilka razy zdarzyło się wybiec z sali prób. „W końcu zawsze wracała i robiła to, co Pearl jej kazała. Madonna chciała wybić się jako tancerka i nie była głupia." Madonna miała też inne kłopoty. Nadal mieszkała na Czwartej Wschodniej i z trudem wiązała koniec z końcem. Coraz częściej musiała zdawać się na pomoc przyjaciół w kwestii posiłków i ubrania. Doszło nawet do tego, że grzebała w pojemnikach na śmieci, by znaleźć coś do jedzenia. Gdy trafiła na torbę z „McDonalda" albo „Burger Kinga", jako wegetarianka wyrzucała mięso, a zjadała bułkę z warzywami i frytki. Czasami przez dzień albo dwa nie jadła nic, choć członkowie zespołu twierdzą, że nie było tego widać na próbach. W tej sytuacji Madonna zaczęła dorabiać jako naga modelka, czym zajmowała się jeszcze jako studentka Uniwersytetu Michigan. „Miałam dobrą figurę, a zarazem lekką niedowagę, więc wyraźnie zaznaczały się mięśnie i kościec. Zostałam jedną z ulubionych modelek, bo łatwo się mnie rysowało. Byłam rozrywana." Madonna stwierdziła, że może zarobić do stu dolarów za dzień pracy, w porównaniu z pięćdziesięcioma dolarami za osiem godzin harowania jako kelnerka. Wkrótce pozowała nago dla prywatnych grup złożonych z trzech lub czterech malarzy. „Zaprzyjaźniłam się z tymi ludźmi." Tuż przed Bożym Narodzeniem 1978 roku Madonna trafiła do pracowni weterana fotografii Billa Stone'a na Zachodniej Dwudziestej Drugiej. Gracja tancerki wywarła na nim duże wrażenie, a na niej fakt, że pod koniec lat trzydziestych Stone robił zdjęcia Baletu Rosyjskiego z Monte Carlo. Jako dawny fotograf Life'a i Esąuire Stone był znany przede wszystkim z bardzo romantycznych sepiowych portretów nagich kobiet w stylu Tycjana, Botticellego, Modiglianiego i innych malarzy. Chciał, żeby Madonna wyglądała jak z obrazów Matisse'a, ale ona sama się upozowała... ku zachwytowi Stone'a, który stwierdził, że „dokładnie wiedziała, co robi. Była utalentowaną tancerką, bardzo pomocną w wymyślaniu póz." W czasie sesji fotograficznej rozmawiali o tańcu na świecie, a nowa modelka otwarcie uwodziła Stone'a, leżąc na wiktoriańskiej sofie i bawiąc się sutkami. Nagle zerwała się i przybrała kilka póz z tańca nowoczesnego — „bolesnych i naznaczonych poczuciem winy" — które udoskonaliła pod czujnym okiem Pearl Lang. Rezultaty 46 sesji okazały się imponujące. Dziewczyna o ciemnych włosach, wielkich oczach i szczupłej, niemal chłopięcej figurze wyglądała na zdjęciach jak ponadczasowa eteryczna piękność. Po dwóch pasjonujących godzinach Madonna oznajmiła, że musi już iść. Umowę podpisała po prostu „Madonna". Stone zapytał ją o nazwisko. — Jestem Madonna. — Kochanie, wszyscy mają nazwiska. — Czy Madonna Madonna bardziej ci odpowiada? — Nie, nie. — Roześmiał się. — Madonna wystarczy. Przed wyjściem Madonna zapytała Stone'a, co o niej sądzi. „Fotografowałeś dużo kobiet, które potem odniosły sukces. Myślisz, że mnie też kiedyś się powiedzie?" — Kochanie, masz wygląd i talent, więc może ci się udać pod warunkiem odpowiedniej promocji i poparcia. Stone zapłacił jej dwadzieścia pięć dolarów — prawie dwa razy więcej, niż dostałaby przy zwykłej siedmiodolarowej stawce za godzinę pozowania — i spytał o adres, żeby móc umówić się z nią na kolejne sesje. Jej odpowiedź brzmiała: „Tu i tam." Spotkanie z Madonną zapisało się również w pamięci Martina Schreibera. Prowadził on dziesięciotygodniowy kurs fotografowania w New School w Greenwich Village, kiedy w lutym 1979 roku zjawiła się Madonna, żeby pozować jego uczniom. „Modelki często są towarzyskie i rozmawiają ze wszystkimi", mówi Schreiber. „Madonna była bardzo cicha." Chociaż nie miał udziału w jej wyborze — zajmowała się tym szkoła — pamięta, że nie tylko stanowiła „miłą odmianę po przeciętnych, klucho waty eh, choć sympatycznych dziewczynach, lecz była jedną z najpiękniejszych modelek, jakie fotografowałem. Weszła w dole od piżamy, niczym mała dziewczynka. Kiedy się rozebrała, zobaczyłem, że ma wspaniałe ciało — proporcjonalne, muskularne, silne — i cudowną skórę. Była ideałem." Madonna o długich ciemnych włosach opadających falą na ramiona zdawała się nie zwracać uwagi na kilkunastu zawodowych fotografów i amatorów — samych mężczyzn — którzy tłoczyli się wokół niej. „Nie sądzę, by rzeczywiście czuła się tak swobodnie", twierdzi Schreiber. „Prawie się nie odzywała. Twarz nie zdradzała wiele. Jej siła objawiała się jedynie w milczeniu, w tym, czego nie mówiła." W przeciwieństwie do fotografii Stone'a, zdjęcia Schreibera miały w sobie więcej surowości i wielkomiejskiej atmosfery. Na nie- 47 których Madonna klęczy opierając się na rękach i patrzy prosto w aparat. Na innych głaszcze kota albo leży przed metalową kratą kominka. Przez całą półtoragodzinną sesję, za którą Schreiber zapłacił jej trzydzieści dolarów, była zupełnie rozluźniona, opanowana i profesjonalna. Po zajęciach dała Schreiberowi numer swojego telefonu. Zaczęli się spotykać. Madonna przyjmowała zaproszenia do jego mieszkania na poddaszu, a w zamian za towarzystwo on stawiał jej drogie kolacje i wynajmował do pozowania na prywatnych lekcjach, których udzielał zaawansowanym. Czasami odstręczała go jej niezależna osobowość. „Kiedyś poszliśmy na przyjęcie na Lower East Side, a ona założyła ten sam dół od piżamy! Byli tam ludzie w różnym wieku i trochę dzieciaków. Ona wolała siedzieć na podłodze i bawić się z nimi. Chciałem, żeby mną się zainteresowała, ale nic z tego." Schreiber doszedł później do wniosku, że przelotną znajomość z Madonną zawdzięczał nie tyle własnemu urokowi, co możliwościom przyspieszenia jej kariery modelki. „Chyba dostrzegła okazję." Jakiekolwiek były jej motywy, Schreiber zorientował się szybko, że Madonna „jest silna emocjonalnie i ma ambicje. Czułem, że nikt i nic jej nie powstrzyma." Być może z wyjątkiem Pearl Lang. W pierwszych miesiącach 1979 roku rosło napięcie między dwiema kobietami o silnej woli. „Nie przychodziła raz albo dwa razy w tygodniu", wspomina Lang. „Zaczął mnie martwić jej brak dyscypliny. Gdy prosiłam, żeby wykonała choć jeden ruch więcej, mówiła: Nie wiedziałam, że to będzie taka ciężka praca." Każdego dnia choreografka zmuszała niepokorną uczennicę do powtarzania figur. Kilkakrotnie zdarzało się, że „upokorzona" Madonna wybuchała łzami przed całą grupą. Kiedyś Lang kazała jej bez końca powtarzać jakiś trudny krok. Gdy Madonnie nawet po siedmiu próbach nie udało się zadowolić nauczycielki, zaczęła walić głową w ścianę ku osłupieniu zespołu. „Tego właśnie chcesz?" krzyczała. „Tak jest lepiej?" Mimo wszystko Lang rozumiała Madonnę. „Lubiłam ją. Pyskowała, ale nigdy nie posuwała się za daleko. Tacy bywają artyści. Madonna jest wojownicza, ale pewnie wynika to z faktu, że dorastała z licznym rodzeństwem i musiała nauczyć się walczyć o swoje." Wiosną 1976 roku niespodziewanie odwiedził córkę zatroskany Tony Ciccone. „Kiedy ojciec przyjechał z wizytą, przeraził się", wspomina Madonna. „Mieszkanie roiło się od karaluchów. W korytarzu stały butelki po winie, cuchnęło skwaśniałym piwem." Tony 48 oczywiście zaczął błagać córkę, by porzuciła „głupie" mrzonki o zostaniu tancerką i wróciła do Michigan na studia. Jak było do przewidzenia, Madonna odmówiła. W tym czasie zaczęła przemyśliwać nad zmianą dziedziny, po części ze względu na burzliwe stosunki z Pearl Lang, lecz głównie ze względu na zbyt silną konkurencję. Doszła do wniosku, że zdobycie miejsca w liczącym się zespole tanecznym potrwałoby co najmniej trzy lata, a może i pięć. Choć nigdy nie przejawiała zainteresowania karierą muzyczną, zaczęła chodzić na przesłuchania do ról w musicalach i filmach. W następnych miesiącach wielokrotnie ją odrzucano. Nie dostała między innymi głównej roli w filmie Footloose oraz w telewizyjnym serialu Famę. Nie zniechęcona, codziennie przeglądała ogłoszenia o pracy. Jeśli gdzieś odbywał się nabór statystów, niezawodnie dołączała do tłumu pełnych nadziei, żujących gumę młodych ludzi. W czasie między przesłuchaniami i zajęciami tańca Madonna zaprzyjaźniła się z grupą artystów zajmujących się graffiti. Paru z tych kandydatów na Picassów, takich jak Futura 2000, Keith Haring i Jean-Michel Basąuiat, wkrótce stało się wysoko opłacanymi ulubieńcami nowojorskiego światka artystycznego. Wtedy jednak byli biedakami i ludźmi ulicy. Madonna czuła się dobrze w ich towarzystwie. Nie chcąc być od nich gorsza, zawsze nosiła w kieszeni marker i ozdabiała ściany budynków, boki autobusów i wagonów metra swoim zamaszystym podpisem. Jednym z przedsiębiorczych artystów, któremu udało się osiągnąć spore zyski dzięki pomysłowi umieszczenia swoich graffiti na podkoszulkach, był Norris Burroughs. Po paru tygodniach od pierwszego spotkania Madonna wprowadziła się do niego. Po trzech miesiącach ich związek rozpadł się z powodu niezaprzeczalnego faktu, że oboje lubili zmiany. Burroughs znalazł sobie nową miłość i odegrał rolę swata wobec Madonny. Na wydane przez siebie przyjęcie zaprosił Madonnę oraz Dana Gilroya, muzyka, autora tekstów i komika o sympatycznym gapowatym wyglądzie. Jego garderoba składająca się z filcowych kapeluszy o okrągłym denku i podwiniętym rondzie oraz luźnych płaszczy pasowała do niekonwencjonalnych strojów Madonny. W pierwszej chwili nie zaiskrzyło między nimi. Jej Gilroy wydał się obcesowy, a ona jemu „deprymująca". W miarę jednak jak upływał wieczór, poczuli do siebie sympatię i pod koniec przyjęcia Madonna zwróciła się do Gilroya z pytaniem: „Nie zamierzasz mnie pocałować?" Zrobił to i niedługo potem kochali się w „Coronie", dawnej sy- 4 — Madonna 49 nagodzę w Queens, którą Gilroy dzielił ze swoim bratem Edem. Budynek, nadal ozdobiony wyrytymi w kamieniu gwiazdami Dawida i innymi judaistycznymi symbolami, służył obecnie jako pracownia obu braciom, którzy pracowali na zmianę jako muzycy albo komicy o imionach Bil i Gil. W czasie tej pierwszej wspólnej nocy Gilroy dał Madonnie gitarę i nauczył ją pierwszego akordu. Wtedy „coś mi zaskoczyło w głowie", twierdzi. Uświadomiła sobie, że muzyka, a nie taniec, może być jej biletem do gwiazdorstwa. Związek Madonny z Danem Gilroyem trwał dopiero dwa tygodnie, gdy Jean van Lieu i Jean Claude Pellerin, dwaj francuscy producenci, którzy przyczynili się do sukcesu europejskiej gwiazdy disco Patricka Hernandeza, rozpoczęli w Nowym Jorku przesłuchania. Szukali dla niego nowych dziewcząt do chórków. Praktycznie nie znany w Stanach Zjednoczonych singiel Hernandeza Born to Be Alive stał się międzynarodowym przebojem i zarobił ponad dwadzieścia pięć milionów dolarów. Madonna poszła na przesłuchanie, na którym dała próbkę tańca i wykrzyczała dyskotekową piosenkę. Van Lieu i Pellerin byli tak poruszeni ognistym występem, że zaproponowali jej wyjazd do Paryża. Obiecali, że zrobią z niej gwiazdę. „Od razu dostrzegliśmy, że ma większą siłę przebicia niż inni", mówi Hernandez. „Nie kazaliśmy jej tańczyć za mną jak idiotce, lecz oddzieliliśmy od pozostałych wykonawców. Chcieliśmy zabrać ją do Francji na nagrania." Mając dość grzebania w pojemnikach na śmieci, Madonna wyraziła zgodę. Wiadomość, że Madonna wyjeżdża do Francji, niechętny wobec zobowiązań Gilroy przyjął z ulgą. Gdy ich wspólny czas był ściśle określony, mógł nareszcie spokojnie cieszyć się romansem. „To przypominało kolejkę górską", mówi Gilroy o związku z Madonną. Szuka się dreszczu emocji, a potem się wysiada." Madonna przybyła do Paryża w maju 1979 roku. Z lotniska Char-lesa de Gaulle'a przewieziono ją limuzyną do eleganckiego apartamentu Jean Claude'a Pellerina na Prawym Brzegu. Oprócz luksusowego mieszkania i limuzyny z szoferem do dyspozycji przez całą dobę pracodawcy dali nowej podopiecznej sekretarkę, pokojówkę, nauczycielkę śpiewu i nieograniczony budżet na stroje. Wieczorami Madonna przenosiła się z jednego eleganckiego przyjęcia na drugie, jadała kolacje u „Maxima" i w „Tour d'Argent" oraz szlifowała parkiet w „Reginę". Protektorzy ogłaszali ją wszędzie „następczynią Edith Piaf. Van Lieu i Pellerin zadali sobie również 50 wiele trudu, żeby przedstawić ją arystokratycznym potomkom kilku najstarszych rodzin. Madonna wcale nie była zachwycona. „Zmuszali mnie do spotykania się z tymi okropnymi francuskimi chłopakami, a ja wpadałam w złość. Oni tylko się śmiali i dawali pieniądze, żeby mnie uszczęśliwić." „Była bardzo piękna i chodziła na randki z wieloma francuskimi chłopcami", wspomina żona Pellerina. „Wszystkich jednak uważała za staroświeckich i zachowywała się swobodnie. Bardzo swobodnie. Była wyzwolona. Chciała mieć dużo chłopców." „W Paryżu Madonna wychodziła z domu każdego wieczoru", mówi Hernandez. „Co do mężczyzn, powiedzmy, że miała duży apetyt." Zainteresowanie nadskakujących jej playbojów w sportowych włoskich ubraniach i ze śródziemnomorską opalenizną tylko umacniało Madonnę w podejrzeniach, że sprowadzono ją do Paryża jako maskotkę, a nie kandydatkę na gwiazdę. Paryscy dobroczyńcy spełnili obietnice — po raz pierwszy w życiu Madonna poznała smak dolce vita — z wyjątkiem jednej. Nie pokierowali jej karierą. Co więcej, nikt nie mógł rozmawiać z Madonną po angielsku. Zapewne na tym polegał ich mistrzowski plan, żeby uczynić z niej nową Piaf. Wszystko stało się jasne, kiedy na jednym z licznych spotkań towarzyskich przedstawiono Madonnę tłumowi Europejczyków. „Spójrzcie, co znaleźliśmy w rynsztokach Nowego Jorku", powiedział van Lieu głaszcząc ją po głowie. Madonna z kolei nie ukrywała pogardy wobec Francuzów. „Madonna nie interesowała się europejską kulturą", wspomina Hernandez. „Nawet nie próbowała uczyć się francuskiego. Mówiła tylko po angielsku. Nie ciekawiły jej francuskie potrawy. Cały pobyt najwyraźniej był dla niej stratą czasu." Wszedłszy w rolę enfant terrible, Madonna zbuntowała się w taki sposób, że zażądała więcej pieniędzy. Francuscy sponsorzy zgodzili się bez wahania, a ona wydała franki na mężczyzn, i to bynajmniej nie pochodzących z europejskiej arystokracji. „Włóczyłam się z Algierczykami i Wietnamczykami, którzy nie mieli pracy, tylko jeździli na motocyklach i terroryzowali ludzi. Zawsze podobali mi się buntownicy, ludzie nieodpowiedzialni i łamiący zasady. Pociągają mnie obiboki!" Pędząca po wąskich uliczkach Lewego Brzegu i Les Halles na tylnym siodełku czyjegoś Harleya, wygadana Madonna w skórzanej kurtce cieszyła się znaczną popularnością wśród tamtejszych post-punków, i nic dziwnego. Wielbili oni wszystko co amerykańskie, 51 zwłaszcza jeśli kojarzyło się z Jamesem Deanem. Ulubioną rozrywką Madonny i jej motocyklistów było podjeżdżanie do amerykańskich turystów i wywrzaskiwanie po francusku epitetów pod ich adresem. W czasie krótkiego pobytu w Europie Madonna zmieniła kilkunastu kochanków, ale najdłużej wytrzymała z pewnym chłopakiem, którego opisywała później jako wietnamskiego gangstera. W rzeczywistości jej „zbuntowany" kochanek okazał się rozpieszczonym synalkiem bogatego południowowietnamskiego biznesmena. „Był bardzo przystojny, miał motocykl i fundusz powierniczy", twierdzi znajomy. Hernandez uważał, że kariera Madonny jako francuskiej gwiazdy muzyki dyskotekowej jest od początku skazana na niepowodzenie. „Od chwili kiedy Madonna postawiła stopę we Francji, między nią a producentami nie układało się dobrze. Nie chciała robić tego, co dla niej zamierzyliśmy. Ona po prostu chciała tańczyć. Nasze plany, żeby zrobić z niej piosenkarkę, okazały się dla niej wielką niespodzianką." Madonna i francuscy sponsorzy nie mogli się porozumieć nawet w kwestii tańca. „Ją interesowała awangarda, a wtedy panowała moda na taniec dyskotekowy", wspomina Hernandez. „Chcieliśmy, żeby tańczyła jak Donna Summer, a ona chciała poruszać się inaczej." Madonna czuła się coraz bardziej niezadowolona z powodu impasu. Pocieszenie znajdowała w listach Dana Gilroya, który słał błagania, żeby wracała do Ameryki, gdzie wszyscy za nią tęsknią. Tymczasem jej napady wściekłości stawały się coraz częstsze i gwałtowniejsze. Niestety, nie osiągnęła wiele. Hernandez, van Lieu i Pel-lerin doszli jedynie do przekonania, że ich odkrycie z „rynsztoków Nowego Jorku" ma ognisty temperament prawdziwej gwiazdy. Madonna była w rozterce. Francuzi byli pierwszymi ludźmi z przemysłu rozrywkowego, którzy dostrzegli w niej zadatki na artystkę i wiarę w nią potwierdzali gotówką. Z drugiej strony na razie nie zrobili nic, żeby pchnąć naprzód jej karierę. Musiała napisać choć jedną piosenkę albo dać występ. Kiedy Pellerin i van Lieu zamówili dla niej utwór zatytułowany She's Real Disco Queen, Madonna oświadczyła, że go nie zaśpiewa. „Interesowała się punkiem i nową falą", mówi Hernandez. „Zabawne, że kiedy wiele lat później odniosła sukces, stało się to dzięki melodiom pop dance, do nagrania których bezskutecznie próbowaliśmy ją nakłonić. W końcu jej muzyka okazała się nie taka znowu awangardowa." Przez trzy miesiące spędzone we Francji Madonna czuła się manipulowana i lekceważona. Dojrzewała w niej myśl, żeby zerwać 52 kontrakt. Listy od Dana Gilroya, coraz bardziej naglące, podnosiły na duchu, ale przypominały zarazem, że luksusowe życie w Paryżu może ją kosztować zaprzepaszczenie szansy na wymarzony sukces w Stanach Zjednoczonych. Tęsknota za domem i psychiczne napięcie nie pozostały bez wpływu na jej zdrowie. Latem 1979 roku po tygodniu ciężkiego przeziębienia wdało się zapalenie płuc. Leżąc w łóżku Madonna dokonała oceny sytuacji. Gdy tylko wyzdrowiała, oznajmiła szefom, że chce odwiedzić rodzinę w Ameryce. Na dowód, że zamierza wrócić do Paryża, poprosiła o bilet powrotny i zostawiła wszystkie drogie stroje u Pellerinów. Lecz madame Pellerin nie dała się oszukać. „Madonna pragnęła tylko jednej rzeczy. Być gwiazdą. Wyjeżdżając z Paryża obiecała, że wróci tu jako gwiazda." Patrick Hernandez uważa, iż pobyt Madonny w Paryżu nie poszedł na marne. Sam podobno przez cały czas jej mówił, „że powinna śpiewać. Może gdyby nigdy nie przyjechała do Paryża, kontynuowałaby lekcje tańca, chodziła na przesłuchania i nigdy nie spróbowałaby sił jako piosenkarka." Madonna nie wróciła do Paryża i podczas gdy francuscy producenci ubolewali nad czarną niewdzięcznością protegowanej, Hernandez był pod wrażeniem „jej odwagi i szczerości. Kiedyś powiedziała mi: Dzisiaj ty odnosisz sukcesy, a jutro ja. Wtedy mnie zaskoczyła. Nie wiedziałem, czy blefuje, czy naprawdę wierzy w to, co mówi. W Paryżu Madonna nic nie znaczyła, ale była zdeterminowana i pełna wiary w sukces. Wiedziała, że będzie gwiazdą." Zgodnie z postanowieniem Madonna wróciła do Europy, dopiero kiedy zdobyła sławę w Ameryce, gdzie najtrudniej ją osiągnąć. „Trzeba dążyć do celu. Nie można czekać, aż coś samo wpadnie do ręki. Wtedy jest nic niewarte." 7 „Wszyscy mężczyźni, po których przeszłam w drodze na szczyt, przyjęliby mnie z powrotem, bo nadal mnie kochają, a ja kocham ich." Z eskapady do Paryża Madonna wróciła do Nowego Jorku w sierpniu 1979 roku. Na pozór jej sytuacja nie poprawiła się: nadal nie miała porządnego mieszkania, pieniędzy, widoków na karierę. Lecz z wycieczki do Francji wyniosła jedną cenną rzecz: przekonanie, że powiedzie się jej jako piosenkarce rockowej. Oznaczało to jednak, że musi zrezygnować z tańca i skoncentrować się na muzyce. Dan Gilroy nie był zbytnio zaskoczony, kiedy Madonna, ostrzyżona krótko a la Leslie Caron, stanęła w progu jego mieszkania w Queens. Wiedział, że w Paryżu czuła się samotna i rozczarowana oraz że puste obietnice francuskich protektorów nie wystarczą na długo. Kiedy poprosiła go, żeby nauczył ją grać i w ten sposób pomógł wystartować, Gilroy nie zastanawiał się długo, jaki instrument będzie najbardziej odpowiadał jej temperamentowi: perkusja. Gdy Dan Gilroy i jego brat Ed wychodzili w ciągu dnia do pracy, a wieczorami, żeby dawać przedstawienia, Madonna zostawała w pracowni przerobionej z synagogi i przez sześć godzin dziennie albo więcej ćwiczyła grę na perkusji. Zaczęła również pisać piosenki, brzdąkając na starej, zniszczonej gitarze Eda Gilroya. Entuzjastyczna publiczność liczyła jedną osobę: Dana. „Był to jeden z najszczęśliwszych okresów w moim życiu", stwierdzi później Madonna. „Naprawdę czułam się kochana. Czasami pisałam smutne piosenki, a on siedział i płakał. Bardzo miłe." Mimo że dzięki wspaniałomyślności Dana Gilroya Madonna nie 54 musiała szukać pełnego etatu i mogła się skupić na muzycznej samoedukacji, wynajdywała dorywcze zajęcia, żeby mu pomóc. Pracowała jako szatniarka w kilku nocnych klubach i restauracjach, z których najbardziej znana była „Russian Tea Room" na Zachodniej Pięćdziesiątej Siódmej w pobliżu Carnegie Hall. Szczycący się zielono-czerwonym wystrojem wnętrza, lśniącymi samowarami i obrazami Baletu Rosyjskiego lokal stanowił raj dla ludzi, którzy przychodzili tam, aby przyglądać się sławnym osobom, i jedno z niewielu miejsc odwiedzanych zgodnie przez gwiazdy filmu i rocka, polityków, autorów bestsellerów, znane postacie z telewizji, przedstawicieli eleganckiego świata, projektantów mody i artystów. Kierownik restauracji Gregory Camillucci przyjął w 1979 roku Madonnę do pracy za godzinną stawkę cztery i pół dolara. „Pamiętam żywo nasze pierwsze spotkanie, bo zafrapowała mnie jej dzikość. Nie chodzi o to, że ta dziewczyna była nieokrzesana. Była miłym stworzeniem, ale przypominała niedokończoną rzeźbę. Już wtedy nazywała się po prostu Madonna. To imię budziło zainteresowanie." Camillucci zwrócił również uwagę na chudość nowej pracownicy. „Miała ciało tancerki. Odnosiłem wrażenie, że jej jedynym posiłkiem w ciągu dnia jest ten, który u nas dostawała. Miała bardzo ciemne włosy, wygląd Włoszki i była bardzo piękna." Zamknięta w małej szatni na lewo od wejścia do restauracji, Madonna nie szukała znajomości. „Bardzo spokojna, nigdy nie plotkowała z innymi pracownikami. Typ samotnicy", mówi Camillucci. Sumienność nie stanowiła jednak wystarczającej rekompensaty za ubiór. W bluzkach z wizerunkami dzikich zwierząt, skarpetach do kostek i wysokich obcasach, Madonna niezbyt pasowała do wytwornej „Russian Tea Room". Po dwóch miesiącach Camillucci zwolnił ją. „Przyjęła to dobrze. Nie powiedziałem jej wprost, że jest okropnie ubrana czy coś w tym rodzaju. Było mi jej żal. Czułem się źle, bo widziałem, że jest samotna. Inne moje pracownice, jeśli nie chcą zostać aktorkami albo piosenkarkami, żyją u mnie dobrze. Mają poczucie bezpieczeństwa, rodzinę, na której mogą polegać. Madonna nigdy nie sprawiała takiego wrażenia. Wyraźnie coś ją gnało do przodu." Po dziesięciu latach Camillucciego nadal prześladował płomienny wzrok Madonny. „Gdy odwzajemniała spojrzenie, w jej oczach była niemal mistyczna głębia. Trudno je zapomnieć." Wśród zajęć, które w tamtym okresie wykonywała Madonna, tylko raz trafiło się zadanie aktorskie. W sierpniowym numerze Back Stage z 1979 roku zwróciło jej 55 uwagę pewne ogłoszenie. Awangardowy reżyser poszukiwał określonego typu aktorki do swojego następnego filmu: „ciemnowłosa, ognista młoda kobieta, władcza, energiczna, która umie tańczyć i chętnie popracuje za darmo." Madonna nie była zachwycona uwagą o braku wynagrodzenia, ale wiedziała, że potrzebne jej jest doświadczenie i możliwości pokazania się. Przez trzy dni Stephen Lewicki siedział w nie klimatyzowanym studio na West Side. Ślęczał nad setkami życiorysów i fotografii, głowiąc się, kogo wybrać do roli w swoim filmie. Załamany odrzucał jedno zgłoszenie po drugim. Jedna z kopert spadła na podłogę, więc schylił się po nią i wtedy wysunął się z niej trzystronicowy list. Jakimś cudem Lewicki wcześniej go przeoczył. „Drogi Stephenie, urodziłam się i wychowałam w Detroit. Byłam drażliwa i przedwcześnie dojrzała. W piątej klasie wiedziałam, że zostanę zakonnicą albo gwiazdą filmową. Dziewięć miesięcy spędzonych w klasztornej szkole wyleczyło mnie z pierwszej choroby. W szkole średniej nabawiłam się lekkiej schizofrenii, bo nie potrafiłam się zdecydować, czy chcę być klasową dziewicą czy wprost przeciwnie. Obie możliwości miały swoje plusy. W wieku piętnastu lat zaczęłam chodzić na lekcje tańca, słuchać muzyki barokowej i powoli odczuwać niechęć do szkolnych koleżanek i kolegów, nauczycieli i w ogóle szkoły. Jedynym wyjątkiem było kółko dramatyczne. Codziennie spotykali się na godzinę megalomani i egotyści, żeby rywalizować o role i sprzeczać się o interpretacje. Uwielbiałam, kiedy wszystkie oczy patrzyły na mnie, a ja mogłam ćwiczyć, jak być czarującą albo wyrafinowaną, i przygotowywać się do samodzielnego życia. Moja bezgraniczna niecierpliwość sprawiła, że ukończyłam szkołę rok przed terminem i wstąpiłam na wydział sztuk pięknych Uniwersytetu Michigan. Studiowałam muzykę, sztukę, taniec i regularnie brałam udział w większości przedstawień teatralnych. Po dwóch latach odosobnionego, utonijnego życia umierałam z tęsknoty za jakimś wyzwaniem, więc rzuciłam uczelnię i przeniosłam się do Nowego Jorku." Kiedy Stephen skończył czytać list, z koperty wypadła fotografia, którą Madonna dołączyła do ironicznego podsumowania swojego życia. Lewickiego poraził jej wygląd. Uderzyło go również podobieństwo ich losów. Mieli taką samą datę urodzenia: 16 sierpnia. Oboje pochodzili z klasy średniej, jako nieprzystosowani wylądowali w Nowym Jorku, przepełniała ich twórcza, choć nieukierunkowana 56 energia. Oboje byli zdecydowani za wszelką cenę osiągnąć sukces. Madonna dostała rolę w erotycznym dreszczowcu, którego nakręcenie kosztowało Lewickiego jedyne dwadzieścia tysięcy dolarów i dwa lata wysiłków, ponieważ musiał zdobywać pieniądze. A Cer-tain Sacrifice jest historią Bruny (granej przez Madonnę), mieszkanki Lower East Side, i jej rodziny złożonej z trzech „seksualnych niewolników". Bruna znajduje prawdziwą miłość i wtedy zostaje brutalnie zgwałcona. Chcąc się zemścić, zwraca się o pomoc do „niewolników", którzy tropią, porywają i zabijają gwałciciela, a następnie piją jego krew w dziwacznym rytuale ofiarnym. Madonna okazała się sumienną i ochoczą profesjonalistką, zwłaszcza w nagich scenach. Kiedyś Lewicki wziął na stronę aktora grającego gwałciciela i kazał mu zerwać z niej bluzkę, czego nie przewidziano w scenariuszu. Reakcja Madonny zarejestrowana na taśmie dodała scenie niezaprzeczalnej autentyczności. Madonna nie nadawała się jednak do pracy w zespole. Według Lewickiego robiła się wyraźnie niespokojna i roztargniona, kiedy kamera nie była zwrócona na nią. Mimo to reżyser nie oparł się zauroczeniu egocentryczną gwiazdą. Nie zostali kochankami, choć nie można postawić Madonnie zarzutu, że nie próbowała. Pewnego popołudnia, kiedy siedzieli na ławce w nowojorskim Battery Park, poprosiła Lewickiego, żeby zlizał jej z ucha jogurt jagodowy. Lewicki spełnił jej życzenie. „Ta kobieta ma więcej zmysłowości w uchu niż inne kobiety w innych miejscach na ciele." Kiedy reżyser skontaktował się z nią kilka miesięcy później, żeby zrobić dokrętki, Madonna chętnie się zgodziła... ale pod warunkiem, że dostanie pieniądze. Potrzebowała ich na czynsz, więc Lewicki wypisał czek na sto dolarów. Nie tylko była to cała suma, jaką jej zapłacił za pracę w filmie, lecz wszystkie jego wydatki na obsadę aktorską. W 1980 roku Madonna dostała pierwszą szansę wystąpienia w muzycznym video. Producent Ed Steinberg, pionier w tej dziedzinie, zamieścił ogłoszenie o naborze statystów do videoklipu zespołu o nazwie Konk zdobywającego właśnie popularność. Filmik nakręcono na Manhattanie, w miejscu zwanym „David's Loft". „Przed tłum wyskakiwała statystka i zaczynała dziki taniec, wchodząc w kamerę", wspomina Steinberg. „Należała do najbardziej energicznych dziewczyn, jakie spotkałem, ale musiałem ją poprosić, żeby trochę przystopowała." Statystka, która ukradła scenę, była Madonna. Madonna nie mieszkała u Gilroya, choć spędzała tam całe dnie, ćwicząc na perkusji i pisząc piosenki. Przenosiła się z jednego miesz- 57 kania do drugiego, wystawiając na próbę tolerancję i hojność wszystkich znajomych. Ponieważ w końcu stało się jasne, że Dan Gilroy nie zaproponuje, żeby u niego została, wprosiła się sama. Zgodził się niechętnie pod warunkiem, że najpierw spytają o pozwolenie jego brata. „Eda?" zdziwiła się Madonna. „Musisz pytać Eda?" Wprowadziwszy się, Madonna rozpoczęła kampanię o przyjęcie do nowego zespołu, który zakładali bracia Gilroy. Reakcją było wahanie. Mimo całego szacunku dla jej talentu jako autorki piosenek, Dan nie miał przekonania, czy Madonna jest dostatecznie dobrym muzykiem, żeby wystąpić przed publicznością. Wkrótce jednak ustąpił, a Madonna zwerbowała do nowej grupy swoją przyjaciółkę i niedoszłą tancerkę Angie Smith. Na nalegania Madonny zespół robił próby w synagodze-pracow-ni Gilroyów. Po całonocnych sesjach zmęczeni muzycy wlekli się do pobliskiego baru na śniadanie. Po kilku tygodniach nie mieli trudności z wyborem nazwy: The Breakfast Club. The Breakfast Club zaczął występować we wszystkich „spelunkach East Side", takich jak: „UK", „My Father's Place" i „Botany Talk House". Choć Madonna z zapałem młóciła w zestaw perkusyjny, wkrótce stało się oczywiste, że gwiazdą budzącą największe zainteresowanie jest Angie Smith. Ubrana w niewiele więcej poza bielizną, gibka tancerka i gitarzystka z trudem wydobywała z siebie słyszalne tony. Przez cały występ kołysała się uwodzicielsko, zostawiając resztę Madonnie i Gilroyom. Na żądanie perkusistki Smith została grzecznie, ale stanowczo poproszona o opuszczenie zespołu. Odejście jedynej wokalistki stworzyło jedyną w swoim rodzaju okazję, którą Madonna oczywiście wykorzystała. Ubłagała Gilroya, żeby pozwolił jej wyjść zza perkusji i zaśpiewać parę własnych piosenek. Zgodził się niechętnie. Najbardziej jednak Madonna przysłużyła się grupie jako energiczny impresario. Całe dnie spędzała przy telefonie, rozmawiając z producentami płytowymi, właścicielami klubów, agentami i managerami, z każdym, kto mógł poprawić sytuację zespołu nagraniem płytowym albo występem w klubie. „Po prostu lepiej umiałam czarować tych starych wyjadaczy niż Dan i Ed Gilroy o wie." Partnerzy byli zadowoleni, że ich perkusistka tak sprawnie bębni do drzwi przemysłu rozrywkowego, ale jednocześnie zdumieni jej ambicją. Zbyt pochłaniała ich muzyka, żeby umieli spojrzeć na rzeczy pod innym kątem. „Rezultat komercyjny nie interesował ich tak bardzo jak mnie", wspomina Madonna. „Nie przyszło mi nawet do 58 głowy, że można wejść do tego biznesu i nie odnieść wielkiego sukcesu. Po co być najlepszą piosenkarką na świecie albo mieć najbardziej utalentowany zespół, skoro wie o tym garstka ludzi. Ja zawsze chciałam, żeby świat mnie zauważył." Publiczność rzeczywiście zaczęła dostrzegać Madonnę. Trudno było jej nie zauważyć, kiedy wyskakiwała zza perkusji, chwytała mikrofon i wywrzaskiwała piosenki, miotając się dziko po scenie. Reszta zespołu wydawała się czasami tłem dla solowego występu. Zwłaszcza Edowi Gilroyowi nie podobało się dążenie Madonny, żeby zostać główną wokalistką grupy. Bracia mieli wątpliwości, czy ona w ogóle jest piosenkarką. Sama Madonna przyznawała, że Dan „stworzył potwora", budząc w niej muzyczne aspiracje. Musiała jednak znajdować się w centrum uwagi, a skoro Gilroyowie nie zamierzali usunąć się na bok, nadeszła pora na stworzenie własnego zespołu. Przez osiem miesięcy Dan Gilroy nie tylko dał Madonnie podstawowe wykształcenie muzyczne, ale pracował od dziewiątej do piątej, żeby mogła siedzieć w domu i rozwijać talent. Kiedy — mówiąc własnymi słowami — „wyssała z nich wszystko, czego potrzebowała", oznajmiła Danowi, że przenosi się z powrotem z Queens na Manhattan, by skompletować nową grupę. Gilroy nie zdziwił się. W tamtym czasie jej talenty mogły wydawać się mierne, ale z pewnością nie tupet. Był poruszony i może nawet trochę rozgoryczony, kiedy się spakowała, ale, jak sam wyznał, jednocześnie czuł pewną ulgę. Żądania Madonny popsuły stosunki między braćmi. Teraz przynajmniej mogli iść dalej naprzód w swoim powolnym tempie. Wróciwszy na Lower East Side, Madonna od razu przystąpiła do rekrutowania członków nowego zespołu, choć bała się, że z braku doświadczenia może nie odróżnić solidnego muzyka od przeciętnego. Gdy wreszcie zdecydowała się na gitarzystę basowego Gary'ego Burke'a i perkusistę Mike'a Monahana, musiała wymyślić nazwę. Przez kilka tygodni występowali jako Emanon („Bez Nazwy" na wspak), potem jako The Millionaires (Milionerzy) i Modern Dance, aż wreszcie skończyło się na Emmy, jednym z wielu pseudonimów Madonny. Przez większą część wiosny 1980 roku Emmy grali we wszystkich lokalach, gdzie proponowano im dwadzieścia pięć dolarów za noc. Ponieważ sumę dzielono na trzy części, Burkę i Monahan nie mogli zrezygnować z normalnej pracy zarobkowej. Liderka jakoś sobie ra- 59 dziła, ale kiedy wyczuła, że wkrótce nastąpi przełom w ich karierze, Monahan oznajmił, że się żeni i odchodzi z grupy. „Chiński symbol kryzysu jest jednocześnie symbolem ryzyka", mówi stary przyjaciel Madonny Christopher Flynn. „Ona miała talent do wyciągania korzyści nawet z kryzysowej sytuacji. Trzeba było tylko szczęścia, które ona zawsze przyciągała do siebie jak piorunochron błyskawice." Opatrzność rzeczywiście zainterweniowała kilka dni po decyzji Monahana o odejściu. Niespodziewanie zadzwonił Steve Bray, były kochanek Madonny z Ann Arbor i jej pierwszy nauczyciel muzyki pop. Powiedział, że ma dość życia na Środkowym Zachodzie i jest gotów zaatakować Nowy Jork. „Dziwne, ale ona akurat potrzebowała perkusisty", wspomina Bray. „Oznajmiłem więc, że przyjeżdżam w następnym tygodniu." Do przyjazdu Braya Madonna nielegalnie zajmowała pewien strych. Spała tam na skrawku dywanu i ogrzewała się trzema piecykami elektrycznymi rozmieszczonymi w strategicznych punktach pomieszczenia. Pewnej nocy obudziła się i stwierdziła, że od jednego z grzejników zapalił się dywan i że otacza ją „krąg płomieni". Polała je wodą, ale nie zdołała ich ugasić. Gdy skoczyła po więcej wody, zajęła się jej koszula nocna. Madonna zdarła ją z siebie, zebrała niewielki dobytek i uciekła, nim całe poddasze strawił ogień. Po tym wydarzeniu Madonna i Bray, „pokrewne dusze", odnowili romans. „Uratował mi życie. Nie byłam wystarczająco dobrym muzykiem, by na kogoś innego krzyczeć, że gra za głośno." Razem przenieśli się do Musie Building przy Ósmej Alei w centrum Manhattanu, pozbawionego wdzięku budynku z lat wielkiego kryzysu. Mieściło się w nim obecnie kilkadziesiąt studiów nagraniowych i sal prób. „Miał to być drugi Brill Building", twierdzi muzyk, który wynajmował tam pomieszczenie na początku lat osiemdziesiątych. Brill Building był słynnym śródmiejskim gmachem w stylu art deco. Znajdowało się w nim kilka wydawnictw muzycznych, które wylan-sowały takie legendy jak Carole King i Gerry Goffen. „Kłopot polegał na tym, że Musie Building był obskurny i niebezpieczny, pełen karaluchów i narkomanów. Korytarze cuchnęły uryną, wszędzie na ścianach widniały graffiti. Miejsce budziło odrazę." Do tego niegościnnego domu ściągały zespoły obdartusów, które usiłowały wypełnić pustkę po nowej fali, między innymi jeszcze nie znany Billy Idol. Większość rockmenów jednak mieszkała gdzie indziej, natomiast Madonna i Bray wprowadzili się tam na prawie rok (z przerwami). Pracowali nad własnym materiałem, żywiąc się tuń- 60 -----jaa^,*^ czykami i prażoną kukurydzą. („Nadal uwielbiam prażoną kukurydzę", zwierza się Madonna. „Napełnia brzuch i jest tania.") Znalazłszy się w społeczności muzyków, Madonna błyskawicznie narobiła sobie wrogów. „Wiele osób zazdrościło dziewczynie, w której było to coś", mówi Bray. „Jest wielu muzyków, ale tylko paru ma charyzmę. Środowisko boczyło się na nią z tego powodu. Z trudem znajdowała przyjaciół." Inny bywalec Musie Building jest mniej życzliwy: „Pewność siebie to dobra rzecz, ale Madonna była nieprawdopodobnie arogancka. Bez klasy. Nie liczyła się z nikim. Czysta ambicja, za którą nie stał talent. Dlatego właśnie nikt jej nie lubił." Bray z łatwością radził sobie z brakiem delikatności Madonny. Pamiętał ją jako studentkę z Michigan, która kręciła się przy zespole występującym w miejscowym „Howard Johnsom". Teraz zainspirowała go determinacja Madonny, żeby wybić się w dziedzinie muzyki. „Napisała czternaście piosenek, co zrobiło na mnie prawdziwe wrażenie, bo ja miałem duże doświadczenie, a nie napisałem jeszcze ani jednej. Pomyślałem więc, że skoro taka dziewczyna rzuca szkołę tańca i dzięki uporowi zostaje autorką piosenek, ja też mogę spróbować." Bray był pod wrażeniem, ale nie aż takim, żeby ustąpić Madonnie, która domagała się zmiany nazwy zespołu, z Emmy na prostą i nieodpartą Madonnę. W miarę jak mijały miesiące, Bray również zaczął mieć zastrzeżenia co do kierunku muzycznego, który obrała Madonna jako wielbicielka Chrissie Hynde i Pretenders oraz Pat Benatar, Police i kilku innych hardrockowych grup aspirujących do tego, by stać się odpowiedzią pokolenia na Rolling Stonesów. Choć Madonna umiała być przekonująca jak doświadczona życiowo diwa, zespół towarzyszący okazał się kiepski, zdaniem pewnego właściciela klubu. „Ona brzmiała świetnie. Dawała z siebie wszystko na scenie, natomiast jej chłopcy wszystko psuli. Madonna była, według mnie, równie dobra jak Chrissie Hynde, ale zespół tak fatalny, że odwracał od niej uwagę." Bray podziela tę opinię: „Gdybyśmy znaleźli dobrego gitarzystę, od razu ruszylibyśmy z miejsca. Niestety wyglądało na to, że przychodzą do nas sami beznadziejni gitarzyści, których w Nowym Jorku jest wielu." Na początku 1981 roku grupa Emmy rozwiązała się. Madonna zaś skupiła się na wypromowaniu jedynego produktu, co do którego miała absolutne zaufanie: siebie. 8 „Jestem ambitna, ale gdybym nie miała talentu, byłabym dziwolągiem." Pewnego ranka Adam Alter z Gotham Productions szedł żwawo przez obskurny korytarz Musie Building, kiedy drogę zastąpiła mu dziewczyna w podartych dżinsach. „Cześć", powiedziała żując gumę, „wyglądasz zupełnie jak John Lennon." Mniej więcej w tym samym czasie jego wspólniczka Camille Bar-bone natknęła się w windzie na oryginalną młodą dziewczynę. „Mieliśmy dla siebie całe drugie piętro", mówi Barbone, atrakcyjna no-wojorczanka, która przez wiele lat pracowała z takimi gwiazdami jak Melba Moore i David Johansen oraz dla firm Columbia, Poly-gram, Buddha Records i Arista. „Gdy kiedyś rano wsiadłam do windy, zauważyłam młodą kobietę o frapującym wyglądzie. Miała rude włosy obcięte na pazia." Następnego dnia dziewczyna pojawiła się znowu. — Już pani to robiła? — zapytała. — Słucham? — Czy pani już to robiła? — Nie. — W porządku. Dziwna rozmowa w windzie powtarzała się przez kilka dni. „Drażniła się ze mną, a ja byłam zaintrygowana", przyznaje Barbone. Kilka dni później, gdy Barbone szukała w torebce kluczy do swojego biura, ta sama młoda kobieta w ciemnych okularach otworzyła 62 jej drzwi. „Proszę się nie martwić", powiedziała rzeczowym tonem. „Kiedyś pani będzie mi otwierać drzwi." Tymczasem Alter przekonał Barbone, żeby posłuchała taśmy demo nagranej przez nowy talent, który on sam odkrył. Piosenkarka miała na imię Madonna. Barbone uznała, że z całego materiału na uwagę zasługuje tylko jeden kawałek: pierwsza wersja Burning Up. Następnie Alter zaciągnął Barbone na próbę tejże Madonny. Dopiero wtedy Barbone zorientowała się, że jest nią tajemnicza kobieta, na którą od czasu do czasu wpadała. „Byłam wstrząśnięta", wspomina. „Madonna najwyraźniej wszystko sobie zaplanowała, a ja nie zdawałam sobie z tego sprawy." Barbone nie obraziła się jednak z powodu tej manipulacji, podbita urokiem Madonny. „Już wtedy miała zdecydowaną osobowość." Agentka zgodziła się obejrzeć jej występ w „Kansas City", podupadłym śródmiejskim lokalu, ale nie pojechała tam z powodu silnej migreny. Ból głowy okazał się niczym w porównaniu z tym, co ją czekało następnego ranka, kiedy Madonna wpadła do gabinetu. — Jesteś taka sama jak wszyscy! — krzyknęła. — Jak mogłaś się nie pokazać? To moje życie. Barbone siedziała oniemiała za biurkiem. „Byłam pod wrażeniem. Krzyczała na mnie, a ja ją podziwiałam. Nikt wcześniej nie zachował się tak odważnie." Agentka przeprosiła i zgodziła się obejrzeć występ w następną sobotę. Sięgnęła po notes, żeby zapisać czas i miejsce. Madonna złapała terminarz i szturchnęła nim kobietę w pierś. „Nie. Po prostu zapamiętaj", powiedziała i wyszła. Gdy w „Kansas City" Barbone usiadła wśród publiczności, Madonna „wytknęła głowę zza kurtyny i spojrzała na mnie. Kiedy zobaczyła, że jestem, rozpoczęła występ. Miała na sobie szarą męską piżamę w czerwone paski, z zaszytym rozporkiem. Przefarbowała włosy z rudych na ciemnobrązowe. Od pierwszej minuty wiedziałam, że to megagwiazda. O rany, pomyślałam, co ja bym mogła zrobić z taką twarzą." Barbone była tak podekscytowana, że po pierwszym numerze zeszła do baru, by ochłonąć. „Widziałam ją na scenie parę minut, z marnym zespołem, ale stwierdziłam, że jest sensacyjna. Nie mogłam usiedzieć z podniecenia. Po występie podeszła do mnie i oznajmiła, że boli ją gardło. Przyniosłam jej herbaty z miodem i spytałam: Chciałabyś mieć menedżera? Taak! wrzasnęła i zarzuciła mi ramiona na szyję." 17 marca 1981 roku Madonna siedziała na podłodze w biurze 63 Barbone, pijąc piwo, a nowa agentka wyjaśniała po kolei wszystkie klauzule umowy z Gotham Productions. Następnie poleciła jej prawnika, który miał zaopiniować kontrakt. „Byłam pewna, że będzie wielka, dlatego zrobiłam wszystko, żeby zapobiec kłopotom. Nie chciałam, by wynikły jakieś nieporozumienia, gdy dojdzie do oficjalnej współpracy." Zgodnie ze wstępnym kontraktem Barbone miała przez sześć miesięcy występować jako jedyny menedżer Madonny, z możliwością przedłużenia umowy do trzech lat. Pierwszym zadaniem było wynajęcie porządnego lokum. Madonna znalazła sobie mieszkanie za sześćdziesiąt pięć dolarów tygodniowo: jeden pokój na Trzydziestej Ulicy na wprost Madison Sąuare Garden. Barbone wypisała czek, zebrała cały dobytek Madonny — gitarę ze złamanym gryfem oraz trochę brudnych, zniszczonych ubrań kupionych na wyprzedaży — i wezwała taksówkę. „Kiedy dotarłyśmy na miejsce, przeraziły mnie nędzne warunki", mówi Barbone. „Nie było tam porządnie ani bezpiecznie. Lecz Madonna najwyraźniej zdawała się nie przejmować takimi rzeczami." Nie skarżyła się również, że bywa głodna, choć dla Barbone wkrótce stało się jasne, że Madonna często nie dojada. „Gdy rano przychodziłam do Musie Building, ona już siedziała przed biurem. Wciąż słyszałam: Przynieś mi jabłko, przynieś mi jogurt, przynieś prażoną kukurydzę, więc szybko zorientowałam się, że jest to zapewne jedyny posiłek, na jaki dziewczyna może liczyć." Po podpisaniu kontraktu Barbone dała jej gotówkę wystarczającą na przeżycie tygodnia. Część sumy Madonna przeznaczyła na naprawę roweru, jedynego środka transportu. „Potem już nie wstydziła się prosić o więcej pieniędzy", wspomina Barbone, która interesowała się Madonną nie tylko zawodowo. Miała wtedy dwadzieścia dziewięć lat, czyli zaledwie o siedem więcej niż Madonna, ale żywiła dla niej macierzyńskie uczucia. Po włamaniu do mieszkania przy Trzydziestej Ulicy Barbone i Alter umieścili nową protegowaną w komfortowym apartamencie na rogu Riverside Drive i Dziewięćdziesiątej Piątej (współlokatorami byli przystojny mężczyzna w średnim wieku i jego dorośli synowie-bliź-niacy). Zgodzili się też płacić jej sto dolarów tygodniowo wynagrodzenia i pozwolili na swobodne korzystanie ze studio nagraniowego. W zamian Madonna wyraziła zgodę, żeby Gotham Productions zajęła się jej repertuarem, wybrała muzyków i pokierowała karierą... oraz brała 15% prowizji. Patrząc realistycznie, Barbone i Alter nie spodziewali się żadnych dochodów z tej umowy przez wiele miesięcy albo nawet lat. Barbone 64 znalazła Madonnie pracę pomocy domowej, żeby dziewczyna mogła związać koniec z końcem. Kilka dni później Madonna zadzwoniła do niej przerażona. Podczas zmywania naczyń przecięła sobie palec kawałkiem szkła. Błagała, żeby Barbone zawiozła ją do szpitala. „Zobaczyłam dużo krwi, ale przecież to był tylko skaleczony palec. Madonna lubiła, żeby ktoś się nią opiekował, zwłaszcza ja." Barbone opisywała później Madonnę jako „nieznośną w rozkoszny, prawie niewinny sposób. Wciąż prosiła ludzi, żeby ją uczyli różnych rzeczy." Kiedyś spodobało się jej, jak jedna z bardziej wyrafinowanych znajomych Barbone trzyma papierosa. „Podeszła do niej i zażądała: Naucz mnie palić. Przyjaciółka zdumiała się, ale pokazała Madonnie, jak należy zapalać papierosa, jak go trzymać i zaciągać się. Odchodząc, dziewczyna umiała już palić tak, żeby wywrzeć odpowiednie wrażenie. To była cała Madonna." Madonna odkurzała w dzień, a nocami pisała piosenki, natomiast Barbone zwolniła grupę towarzyszącą, złożoną z przypadkowych muzyków, i stworzyła nowy zespół. Trwało to parę miesięcy, ale rezultat był imponujący. („Wciąż słyszę jęki Madonny: Chcę mieć zespół. Już, natychmiast." wspomina Barbone.) W końcu udało jej się zwerbować szanowanych muzyków sesyjnych: Johna Kaye'a (byłego gitarzystę basowego Davida Bowie), gitarzystę Jona Gordona, klawiszowca Dave'a Franka i perkusistę Boba Rileya. Barbone odrzuciła jedyny sprzeciw Madonny, która nie chciała pozbyć się Steve'a Braya. Już mieli perkusistę Boba Rileya. Poza tym Barbone wiedziała, że Bray i Madonna byli kiedyś kochankami. Jako manager nie pochwalała związków między członkami zespołu, ze względu na tarcia, które zawsze nieuchronnie powstawały w takiej sytuacji. „Wyłożyłam Madonnie zasady. Żadnych romansów w zespole. Nie chciałam powiększać liczby facetów ze złamanymi sercami. Ona odpowiedziała, żebym się nie martwiła i niebawem poszła do łóżka z Rileyem." Stanąwszy twarzą w twarz z Barbone, początkowo się wypierała, ale potem zażądała, żeby zwolnić Rileya i zastąpić go Brayem. „Musiałam zwolnić Boba", wspomina agentka. Miał złamane serce." Wezwała wszystkich członków zespołu. Madonna majtała nogami, żuła gumę i robiła wielkie balony, a Barbone powiedziała muzykom bez ogródek, żeby trzymali się z daleka od swojej wokalistki. Macierzyńską Barbone obchodziło również zdrowie podopiecznej. Kiedy Madonnie usunięto cztery zęby mądrości (z powodu szczękościsku), zapłaciła dentyście rachunek i wzięła ją do swojego 5 — Madonna 65 domu na Bayside w Queens. „Chciała mieć problem z głowy i dlatego kazała sobie usunąć od razu wszystkie cztery", wspomina Barbo-ne. „Tamtej nocy była opuchnięta, krwawiła całą noc i płakała. Obudziła mnie, żebym ją przytuliła i pocieszyła." Barbone interesowała się nie tylko uzębieniem swojej klientki. Zaprowadziła ją do Poradni Świadomego Macierzyństwa i poprosiła o tabletki antykoncepcyjne. „Ostatnią rzeczą, jakiej sobie życzyłam, była ciąża Madonny." Jak długo agentka okazywała troskliwość, Madonna nie miała nic przeciwko temu matkowaniu. Przez dwadzieścia miesięcy Barbone była dla niej najważniejszą osobą w życiu. Rozwijała jej talent, sterowała karierą i wspierała duchowo. „Madonna dosłownie siedziała mi na kolanach. Potrzebowała fizycznej bliskości kobiet, potrzebowała opieki. Taki wpływ miała na nią śmierć matki. Ona wciąż szukała mamusi." Od samego początku Barbone dostrzegła możliwości Madonny i bardziej niż ktokolwiek inny była przekonana, że ta dziewczyna jest materiałem na gwiazdę. Razem z Adamem Alterem powtarzali jej, że jest stworzona do wielkich rzeczy, jeśli zmieni brzmienie z hard rocka na lżejsze, bardziej komercyjne. W guście piosenkarki następowała wprawdzie metamorfoza, ale w przeciwnym kierunku, ku ciężkiemu miejskiemu funkowi. Chcąc zadowolić swoich agentów, Madonna grała muzykę środka, tak jak sobie życzyli, a potem do świtu siedziała z Brayem, pisząc i nagrywając zgrzytliwe melodie usłyszane na ulicy. Przez resztę roku 1981 stosunki między Barbone i Madonną umocniły się, nabierając osobistego charakteru. Obie urodziły się 19 sierpnia, więc kiedy Madonna skończyła dwadzieścia trzy lata, a Barbone trzydzieści, razem świętowały ten dzień. „Wychowana w Detroit, nigdy nie była nad oceanem", mówi Barbone. Białym Chevroletem Impala rocznik 1975 należącym do ojca zawiozła przyjaciółkę do Far Rockaway na Long Island. Spacerowały po plaży, a Madonna „pławiła się w skalnej zatoczce przez prawie dwie godziny". Wycieczkę uwieńczyły kolacją z homarem, którego Madonna jadła po raz pierwszy. „Powiedziała mi później, że to był najwspanialszy dzień w jej życiu", wspomina z tęsknotą Barbone. Dziwne, ale Madonna miała trudności z wyobrażeniem sobie nadchodzącej sławy. „Spacerowałyśmy brzegiem morza, a ona była całkowicie zahipnotyzowana tym, co jej mówiłam. Powiedziałam, że będzie jeździć limuzynami i mieć całkowitą swobodę artystyczną, ale 66 nie przejdzie ulicą, żeby nie otoczył jej tłum. Uprzedziłam, że musi się przygotować na utratę prywatności i stresy związane z gwiazdorstwem. Z początku wydawała się zakłopotana. Nie wierzyła, że tak się stanie." Madonna często sprawiała wrażenie, że niczego nie traktuje poważnie, a jej skłonność do zabawy wymykała się spod kontroli. Kiedyś Barbone poprosiła ją o opiekę nad dwoma pudlami, Normanem i Moną, bo musiała wyjechać z miasta na kilka dni. Po powrocie stwierdziła, że Madonna sprayem przefarbowała Normana na pomarańczowo, a Monę na różowo oraz namalowała na nich słowa: SEX i FUCK. „Nudziłam się", wyjaśniła. „Musiałam coś zrobić." Przez jakiś czas Barbone uszczęśliwiała ją „drobiazgami". Obie były zagorzałymi kinomankami, zwłaszcza Madonna. „Wychodziła prawie co wieczór." Ich ulubioną rozrywką było też włóczenie się po sklepach z używaną odzieżą w poszukiwaniu oryginalnych strojów do charakterystycznej garderoby Madonny. „Potrafiła zakładać okropne rzeczy i wszystko jakoś pasowało. Kupowała koszulę za pięćdziesiąt centów i cięła ją na kawałki. Zwykle nosiła za duże ubrania, męskie spodnie poplamione farbą, buty na wysokich obcasach i szmaty na włosach uczesanych w kok." Z ozdób najbardziej lubiła turkusowy różaniec, który kiedyś należał do jej babki. Przyjaciółki spędzały weekendy, odwiedzając galerie sztuki, spacerując po Central Parku albo idąc do kina. Póki Madonna nie musiała wyjmować czeku, była zadowolona ze wszystkich propozycji Camille. Z jednym poważnym wyjątkiem. Przewidując, że młoda klientka zechce kiedyś zostać aktorką, Barbone wysłała ją na lekcje u znanej nauczycielki sztuki aktorskiej Miry Rostovej. Madonna zrezygnowała po pierwszym dniu, bo stwierdziła, że nauka jest „zbyt ciężka", a nauczycielka „kiepska". Według Barbone Rostova ucieszyła się z takiego obrotu sprawy. „Ta dziewczyna nigdy nie będzie aktorką", oświadczyła. „Jest zbyt wulgarna i myśli, że wszystko umie. Poza tym nie podoba mi się." „Aktorstwo stanowiło przyczynę niezgody między mną i Madonną", wspomina Barbone. „Ja chciałam, żeby się rozwijała. Jej nie interesowała ciężka praca, która jest niezbędna, jeśli ktoś chce zostać prawdziwym aktorem." Madonna najwyraźniej wolała tarzać się po podłodze własnego mieszkania i robić sobie zdjęcia Polaroidem. „Postać, którą zagrała w Rozpaczliwie szukam Susan, była nią samą. Tysiące razy na własne oczy widziałam, jak robiła rzeczy powtórzone później w filmie." W połowie 1981 roku nadszedł czas zaprezentowania nowego 67 programu. Pierwszy występ miał się odbyć na Long Island w klubie motocyklistów „U.S. Blues". Kilka dni wcześniej Barbone dostrzegła na Times Sąuare tłum zgromadzony wokół trzech młodych tancerzy breakdance. Wrzuciła dwadzieścia dolarów do pudełka po cygarach razem z wizytówką. Występując po raz pierwszy w ramach umowy z Barbone, Madonna założyła męską koszulę smokingową oraz złoty sweter z perełkami i ogromną czerwoną literą M wyszytą na piersi „niczym na stroju liderki drużyny dopingującej". Wspierana przez świetny zespół i trzech tancerzy breakdance, zaśpiewała własną piosenkę Side-walk Talk (melodia znalazła się później na debiutanckim albumie jej narzeczonego Jellybeana Beniteza), tańcząc i skacząc po całej scenie. „Pociła się tak mocno, że ludzie w pierwszym rzędzie byli zupełnie mokrzy — mówi Barbone o pamiętnym koncercie. W pewnym momencie Madonna podeszła na skraj sceny i zaczęła śpiewać do chłopca, którego upatrzyła sobie na widowni. „Później poradziłam jej, żeby zawsze dotknęła wybrańca", wspomina Barbone. Od tamtej pory stałym punktem programu Madonny było czułe głaskanie młodego chłopca — rzadko mającego więcej niż trzynaście czy czternaście lat — podczas wykonywania utworu. „Ona naprawdę uwielbiała występować przed dzieciakami, choć poza sceną w ogóle nie lubiła dzieci. Bardziej interesowali ją dorośli." Te zainteresowania nie obejmowały narkotyków. Podczas gdy prawie wszyscy z jej otoczenia uzależniali się od różnych substancji, Madonna pozostawała abstynentką. Według Barbone i innych znajomych od czasu do czasu wypalała skręta z marihuany. „Pewnego razu zażyła trochę kokainy, skrzywiła się i powiedziała: Zabierzcie to gówno ode mnie!" Stosunek Madonny do narkotyków wynikał nie tyle z troski o zdrowie czy też praworządności, co z potrzeby zachowania kontroli nad sobą. „Patrzyła na tłum ludzi i wiedziała, że tylko ona jedna nie jest zamroczona", mówi znajomy z dawnych czasów. „Z pewnością czuła się jak Bóg." Dziesięć lat pracy w przemyśle muzycznym przygotowało Barbone na niemal każde nietypowe zachowanie, a przynajmniej tak się jej wydawało. Twierdzi jednak, że zdumiewały ją seksualne obyczaje Madonny. Gdy przyjeżdżała w odwiedziny któraś z jej przyjaciółek z Uniwersytetu Michigan, Barbone czuła się czasami jak matka dwóch chichoczących nastolatek. „Zamieniały się ubraniami i bawiły jak małe dziewczynki", wspomina. „Zajmowały tylne siedzenie mojego samochodu i całowały się." 68 Gdy Madonna i jej przyjaciółka zainteresowały się jakimś mężczyzną, poddawały go specjalnej próbie. Całowały się namiętnie na jego oczach i czekały na reakcję. „Jeśli nie zaczerwienił się, dochodziły do wniosku, że jest w porządku", mówi Barbone. „Potem brała go ta, która miała ochotę." Czy Madonna jest biseksualna? „Ona kocha piękne kobiety", twierdzi Barbone. „Pociąga ją seksualnie każdy, kto jest piękny, nieważne, mężczyzna czy kobieta." Madonna nie próbowała ukrywać własnych skłonności. Po każdym występie biegła spocona do garderoby, zdejmowała mokre ubranie i mówiła do agentki: „Wytrzyj mnie. Oczywiście drażniła się ze mną." Nie maskowała się również, kiedy chodziła na koncerty, które w Nowym Jorku dała jedna z jej idolek Tina Turner. Celowo stawała blisko sceny, żeby „móc patrzyć na nogi Tiny", twierdzi Barbone. Jeśli chodzi o płeć przeciwną, Madonna z zasady posługiwała się tą samą rozbrajającą bezpośredniością co wobec chłopców ze szkoły Świętego Andrzeja. „Ona kocha seks i zdobywa każdego mężczyznę, którego zapragnie", mówi Barbone. „Jest w niej silny pierwiastek męski. Madonna uwodzi mężczyzn w taki sposób, w jaki oni uwodzą kobiety." Nawet w czasach kiedy walczyła o uznanie, występując w podłych klubach Manhattanu, „mężczyźni zawsze byli nią oczarowani. Jest uwodzicielska i ponętna. Jeśli się jej ktoś podoba, dotyka jego ramion, karku i twarzy. Ma zdumiewającą umiejętność manipulowania mężczyznami dzięki swojej zmysłowości i obietnicy rozkoszy. Młodzi mężczyźni z jej otoczenia tylko czekali, żeby pójść z nią do łóżka. Lecz ona zawsze lubiła się drażnić z nimi. Trzymała ich na dystans, ale wzbudzała zainteresowanie i intrygowała. Nigdy z nikim nie musiała się przespać." Strategia Madonny polegała na wyprowadzaniu mężczyzn z równowagi. „Wiedziała, jak ich onieśmielać", stwierdza Barbone. „Wybierała sobie kogoś i mówiła coś w tym rodzaju: Chcesz zostać po próbie i trochę pograć? Tak więc grają, a potem ona proponuje: Może wziąłbyś mnie na drinka? Następnie patrzy facetowi prosto w oczy i mówi: Masz piękne usta. Nie pocałujesz mnie?" Kiedy Barbone przyprowadziła swojego przystojnego szesnastoletniego kuzyna na występ Madonny, ta cały wieczór poświęciła na uwiedzenie chłopaka. „Stań z przodu, żebym cię widziała", powiedziała mu. W czasie koncertu śpiewała tylko dla niego. Później agentka nakryła ich pieszczących się w garderobie Madonny. „On 69 jest bardzo młody, nie sądzisz?" spytała. „Tak, ale milutki", odparła Madonna wzruszając ramionami. Camille była przekonana, że tej nocy i tak wylądują w łóżku, jeśli ona nie odstawi go do domu. Stwierdziła jednak: „Mężczyzna przebywający w jej towarzystwie nie mógł się nie zakochać." Madonna sama najlepiej zdawała sobie sprawę z własnych możliwości. W czasie z jednej z sesji fotograficznych zsunął się jej z szyi ulubiony turkusowy krucyfiks i wpadł do dżinsów. „Patrzcie, nawet Bóg chce wejść do moich majtek!" zawołała radośnie. „Jest bardzo zmysłową istotą", wzdycha Barbone. „Potrafi komunikować się tylko w ten sposób i zdobywa wszystko, co chce. Jednocześnie seks nic dla niej nie znaczy. Stanowi środek do osiągnięcia celu. Ona traktuje go w taki sam sposób jak mężczyźni mający wiele partnerek." Jedynym mężczyzną, któremu udało się pobić Madonnę jej własną bronią, był artysta muzyk Ken Compton. Jasnowłosy, niebieskooki i muskularny, nie był w jej typie. „Madonnę zwykle pociągają Latynosi albo Czarni o jasnej skórze", twierdzi Barbone. „Kenny miał bardzo aryjski wygląd i umiał panować nad swoimi uczuciami. Zrobił Madonnie numer, jaki ona zwykle robiła innym. Nie odpowiadał na telefony, spóźniał się, umawiał z innymi dziewczynami. Ona krzyczała do słuchawki, płakała. Ken doprowadzał ją do szaleństwa." Duma Madonny z władzy nad mężczyznami — nie licząc Kena Comptona — prowadziła czasami do tarć z Barbone. Pewnej nocy Madonnie, jej przyjaciółce z Michigan i Camille odmówiono wstępu do modnego nowojorskiego klubu „Underground". Barbone zaprotestowała mówiąc, że są na liście uprawnionych do wejścia, ale bramkarz nawet nie drgnął. Wtedy Madonna wrzasnęła z całych sił: „Hej, nie pamiętasz mnie? Robiliśmy to przez całą noc." Natychmiast je wpuszczono. Barbone uważała brak dobrego wychowania u Madonny za objaw co najmniej niepokojący. Tamtej nocy wracała do domu razem z nią i jej przyjaciółką, które pieściły się na tylnym siedzeniu. „Przez całą drogę wyzywałam ją od dziwek. Madonna była dumna ze swoich seksualnych eskapad. Chciała, żeby wszyscy o nich wiedzieli. Ja z kolei chciałam, żeby publicznie uchodziła za sympatyczną osobę. Była to z mojej strony zwykła naiwność." Ich spory na temat tego oraz innych aspektów życia Madonny i kariery przybierały na sile. „Wrzeszczałyśmy na siebie bez przerwy", wspomina Barbone. „Kłóciłyśmy się tak zażarcie, że członko- 70 wie zespołu wstawali i wychodzili. Była jędzą, ale ja jeszcze większą. Tylko mnie nie potrafiła sterroryzować." Mimo zatargów Barbone dbała o samopoczucie swojej klientki. Nawet w nędznych spelunkach o podłogach wysypanych trocinami, w których płacono za występ sto dolarów, Madonna zachowywała się, jakby zaraz miała zaśpiewać przez tłumem szczelnie wypełniającym Madison Sąuare Garden. „Już wtedy odgrywała gwiazdę, choć była nikim", twierdzi dziennikarz Village Voice Michael Musto, który w tamtym okresie był członkiem innej nowojorskiej grupy. „Dokładnie sprawdzała nagłośnienie. Nie pozwalała nam przeprowadzać próby mikrofonu. Gdy kończyliśmy występ, nie pozwalała nam korzystać ze swojej garderoby. Jej agentka oznajmiała: Musicie wyjść. Madonna się ubiera. Była tylko jedna przebieralnia, więc uparliśmy się, że zostaniemy. Pomyślałem, że ta dziewczyna daleko nie zajdzie, bo jest wielką suką i obraża zbyt wielu ludzi." Stało się inaczej. Właśnie dzięki obrażaniu milionów ludzi Madonna miała zostać najsłynniejszą kobietą na świecie. Najpierw jednak musiała podpisać umowę na wydanie płyty. W Gotham Studios Madonna razem z Brayem i dwoma innymi muzykami nagrała taśmę demo, na której znalazły się cztery utwory: Get Up, Society's Boy, Love on the Run i ballada napisana dla Camille: / Want You. Barbone rozesłała taśmę i jesienią 1981 roku agenci, producenci i dystrybutorzy zaczęli się ubiegać o piosenki Madonny. Co najmniej dziewięć firm płytowych skontaktowało się z Gotham. Ich przedstawiciele oświadczyli, że na podstawie taśmy demo są gotowi zawrzeć kontrakt z nową wykonawczynią o prowokującym imieniu. Barbone i jej partner Adam Alter palili się, żeby podpisać umowę i napełnić skarbiec firmy opróżniony na wylansowanie wschodzącej gwiazdy. „Bywały dni, że konto w banku okazywało się puste", wspomina Adam Alter. „Puste. Bo wszystko wydaliśmy na promocję Madonny." Barbone dodaje: „Prowadziliśmy kampanię promocyjną Madonny, jak długo się dało. Teraz potrzebowaliśmy zastrzyku kapitału." Barbone stwierdziła, że obiekt ogólnego zainteresowania i walki o wpływy czasami zachowuje się dziwnie M?.donna opowiadała przyciszonym głosem o ciosie, jakim była dla niej tragiczna śmierć matki, oraz o zażartej rywalizacji w rodzinie. Pewnego wieczoru wyraziła przekonanie, iż Elvis Presley nie przypadkiem umarł w dniu jej urodzin. „Jego dusza wstąpiła we mnie i dała mi moc tworzenia." Pomijając fakt, że Madonna skończyła dziewiętnaście lat, kiedy 71 16 sierpnia 1977 roku umarł Elvis Presley, Barbone wyczuła, że przyjaciółka mówi poważnie. Miała rację. Piosenkarka zaczęła również wierzyć, że ma dar przewidywania przyszłości. „Madonna była bardzo wrażliwa, bardzo uduchowiona", twierdzi Christopher Flynn. „Ludzie wiele rzeczy przypisywali zbiegowi okoliczności, ale my wiedzieliśmy lepiej." Madonnę dręczyło przeczucie, że zostanie zamordowana w czasie koncertu jak gwiazda muzyki country z filmu Nashville, która ginie na oczach publiczności. Ta scena wciąż ją prześladowała. „Ona zawsze się bała, że spośród publiczności ktoś wyskoczy i zastrzeli ją", twierdzi Barbone. W rezultacie agentka zaangażowała ochroniarza Romana „Fundy" Fundadora, zanim Madonna osiągnęła status gwiazdy. „Zawsze doprowadzała publiczność do szaleństwa", mówi Barbone. „Kiedy kończyła występ, Fundy musiał dosłownie brać ją na ręce i przenosić ponad głowami tłumu w bezpieczne miejsce. Była przerażona." Nawet po koncercie „bała się zostać sama. Woziłam ją w samochodzie przez parę godzin, póki znów nie poczuła się bezpiecznie. Nienawidziła być sama." Madonna rzadko bywała sama. Z grupą nowych przyjaciół i adoratorów szalała w dyskotekach dla yuppich: „Roxy", „Paradise Ga-rage", „Continental", „Pyramid Club" i „Danceteria", a nie w hard-rockowych klubach wybieranych przez Barbone. Madonna, która nie krępowała się zwracać o jałmużnę do prawie nieznajomych, nie oparła się pochlebstwom producentów i dyrektorów wytwórni, którzy chcieli pierwsi ubić interes z Gotham. „Matkowałam jej przez ponad dwa lata, a ona była wdzięczna za zwykłe rzeczy, które dla niej robiłam", wspomina Barbone. „Potem zorientowała się, że może mieć wszystko, co zechce. Obserwowałam, jak zmienia się z naprawdę miłej dziewczyny w osobę, która wierzy we własną reklamę. Moje wysiłki zmierzające do podbudowania jej wiary w siebie zbyt szybko przyniosły skutek. Wiedziałam, że ją tracę. Ludzie, którym przedstawiłam Madonnę, dawali jej teraz za moimi plecami bilety na koncerty i zapraszali na kolacje." Konflikt przybrał na sile, gdy agentka próbowała uratować spore pieniądze zainwestowane w Madonnę. W czasie jednej z gorzkich kłótni Barbone wpadła w szał. „Krzyczałam na nią, że jest manipu-lantką i egocentryczką, która nie liczy się z nikim." Madonna płakała, ale mało przekonująco. „Wtedy zrozumiałam, że nie mam nad nią kontroli. Stworzyłam potwora, który obrócił się przeciwko mnie." Rozwścieczona zdradą, uderzyła pięścią w drzwi z taką siłą, że pękł jej nadgarstek. Madonna nie zrobiła nic, żeby pomóc przyja- 72 ciółce. „Nie przytrzymała mi drzwi ani nic takiego", wspomina Bar-bone. „Bolało piekielnie, ale ona nie ulitowała się nade mną. Madonna nie ma w sobie współczucia. Dla niej byłoby oznaką słabości." Zrezygnowana Barbone oświadczała Madonnie w chwili rozpaczy: „Nie mogę wiecznie spełniać twoich żądań. Nie potrafię cię zadowolić." „Jestem wredna", przyznała Madonna wzruszając ramionami. „Wciąż chcę więcej." „Madonna jest jak gąbka", stwierdza Barbone. „Nasiąka wszystkim, co zdoła z ciebie wyciągnąć, i idzie do następnej ofiary." W połowie 1982 roku, gdy wyczerpały się zasoby gotówkowe Gotham, a umowa na nagranie płyty nie została podpisana, członkowie zespołu znaleźli sobie inną pracę. Madonna musiała dokonać oceny sytuacji. Oboje z Brayem uświadomili sobie, że nie tylko nie są zadowoleni z poprockowych piosenek, które kazała im pisać Barbone, ale wręcz ich nienawidzą. W trakcie jednej z kłótni Madonna oznajmiła wprost: „Nie mogę tego dłużej robić. Zaczynam od początku." Cios okazał się niszczycielski dla Barbone. „Ryzykowałam całą karierą dla Madonny, a ona niemal mnie zniszczyła." Kilka lat później dodała: „Mimo wszystko nie czuję do niej nienawiści. Tęsknię za nią." Barbone doszła do wniosku, że Madonna uważa siebie za „owoc niepokalanego poczęcia. Reguły obowiązujące nas wszystkich jej nie dotyczyły. Nie była z natury zła, tylko nie potrafiła spojrzeć na życie z punktu widzenia innego człowieka. Gdy dostawała to, co chciała, odwracała się do ciebie plecami." Firma Gotham nie zamierzała wybaczyć Madonnie decyzji o odejściu. Barbone i Alter oznajmili, że wnoszą do sądu pozew o zerwanie kontraktu. Jeśli chodzi o „taśmę Gotham", jak w muzycznych kręgach zaczęto nazywać demo z czterema piosenkami, Barbone i Alter wdali się w batalię prawną o kontrolę nad potencjalnie cennym nagraniem, rozstrzygniętą dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych. Zgodnie z postanowieniem sądu taśma demo, będąca we wspólnym posiadaniu Madonny, Gotham oraz studio Media Sound, w którym ją nagrano, może być wydana tylko za zgodą trzech zainteresowanych stron. „Nie ma szansy, żeby Madonna pozwoliła mi zarobić miliony na tej taśmie", twierdzi Barbone. „Wciąż odbywam karę." Osobą, która nie pozwoliła się wciągnąć w spór, była Madonna. 73 Wróciła ze Steve'em Brayem do Musie Building, gdzie ich jedyne umeblowanie stanowiły rozklekotane skrzynie po jajach znalezione na śmietniku. Ponownie zdani na własne siły, z konieczności wrócili do diety składającej się z prażonej kukurydzy i od czasu do czasu puszki tuńczyka. Madonna stwierdziła, że po doświadczeniach z Pearl Lang, Patrickiem Hernandezem, Danem Gilroyem, a teraz Camille Barbone z Gotham, łatwiej jej pozbywać się przyjaciół i kochanków, kiedy już nie są potrzebni. Bray już raz został bezceremonialnie porzucony przez Madonnę, gdy uciekła z Michigan do Nowego Jorku, więc nie miał złudzeń co do przyszłości ich związku. Razem z wiernym towarzyszem Madonna rzuciła się w wir życia nocnego, by poszukać brzmienia, które wyniesie ją ku gwiazdorstwu, oraz odpowiedniego człowieka z władzą i wpływami w przemyśle muzycznym, żeby odpalił rakietę sławy. 9 „Czasami czuję się winna, bo wiem, że tratuję ludzi. Tak postępuje wiele ambitnych osób. Biorą, co się da, i ruszają dalej." W czasie pierwszej wizyty w „Continental Club" wszystko co Erica Bell słyszała o tym lokalu, okazało się prawdą. „Ludzie mówili, że od razu za drzwiami wciskają ci do ręki kokę", opowiada Bell, absolwentka socjologii Uniwersytetu Nowojorskiego, która niedawno otworzyła nocny klub „Lucky Strike" na Dziewiątej Ulicy przy Trzeciej Alei. „Było gorzej. Kokę zaoferowano mi jeszcze przed wejściem." W pamięci Eriki Bell utkwiła cała tamta noc z 1982 roku. Gdy tylko czarna tancerka, modelka, absolwentka socjologii i właścicielka klubu nocnego w jednej osobie weszła do głównej sali, dech jej zaparły niebiesko-białe dekoracje. „Zupełnie jak z Jetsonow, mówi Bell. „Znajdowało się tam wielkie akwarium z rybami, bar ciągnący się bez końca oraz białe, wysokie na metr dwadzieścia kolumny ko-rynckie dla większego efektu dramatycznego. Wszystko zdawało się iskrzyć. Całe wnętrze było bardzo hollywoodzkie." W drugim końcu długiego baru, na jednej z kolumn, siedziała ze skrzyżowanymi nogami „kobieta ubrana cała na biało: w biały smoking i marszczoną białą koszulę. Miała czarne włosy sterczące na wszystkie strony. Otaczali ją mężczyźni." To była Madonna. „Moje oczy powędrowały prosto ku niej", wspomina Bell. „Wręcz nie mogłam oderwać od niej wzroku. Miała przepiękne oczy. Niewiarygodnie wielkie. Patrzyła na mnie, a ja na nią. Dla mnie trwało to wieczność. W życiu czasami zdarzają się 75 takie niesamowite rzeczy, gdy człowiek spotyka kogoś i zakochuje się. Zabrzmi to trochę sentymentalnie albo trywialnie, ale było zupełnie jak w kinie, kiedy czas się zatrzymuje. Wiele razy później o tym rozmawiałyśmy." Mężczyźni dotrzymujący Madonnie towarzystwa poznikali, kilku z numerem jej telefonu na kartce, i został przy niej tylko współloka-tor Bell, Peter Schultz. Bell podeszła do niego i kazała mu odejść. „Ona z tobą nie wyjdzie", oświadczyła. „Chcę z nią porozmawiać." Następnie zwróciła się do pięknej dziewczyny w bieli i wyjaśniła: „Mieszkam z nim." Schultz pośpiesznie dodał, że on i Bell są tylko współlokatorami i nie łączy ich nic więcej. „Peter bał się, że Madonna uzna nas za kochanków, tak jakby ją to obchodziło. Gdyby chciała z nim wyjść, nie przejmowałaby się niczym." (Schultz również opuścił Madonnę z jej numerem telefonu i później dwa razy się z nią spotkał.) Erica Bell i Madonna miały ze sobą wiele wspólnego. Bell, nazywana Rica przez nową przyjaciółkę, również wychowała się na zamożnym przedmieściu, w Great Neck na Long Island. Podobnie jak Tony Ciccone ojciec Bell zdobył wyższe wykształcenie. Przez wiele lat pracował jako naukowiec w Nuclear Regulatory Commis-sion. Tak samo jak od Madonny dużo od niej wymagano, więc wybijała się w szkole. Ona również zajęła się tańcem i teraz próbowała znaleźć sobie niszę w manhattańskim życiu nocnym, oświetlonym blaskiem neonów i przyprawiającym o zawrót głowy. Obie młode kobiety miały wyraźną osobowość, były atrakcyjne i pewne siebie. Jedyną rzeczą, której nie dzieliły, okazał się głód. Na Bell zrobiła wrażenie pomysłowość Madonny, jeśli chodzi o wpraszanie się na posiłek. „Później, gdy zaczęło się nam powodzić i jeździłyśmy po mieście limuzynami, wskazywała na jakiś zaułek i mówiła: Grzebałam tam w pojemnikach na śmieci, szukając jedzenia. To zadziwiające, jakie dobre rzeczy ludzie wyrzucają.'" Właściciele delikatesów i restauracji podchodzili do Madonny, a ona rozpoznawała ich od razu. „Rica, kocham tego faceta. Karmił mnie, wynosił jedzenie na zaplecze. Przeżyła chude lata. Zdarzało się, że musiała wybierać, czy ma zjeść jabłko, czy pojechać metrem. Gdy słuchałam jej opowieści, chciało mi się płakać." Madonnie natomiast nie. „Ona nie jest typem emocjonalnym", twierdzi Bell, która wkrótce stała się jej najbliższą powierniczką. „Madonna ma siłę i fenomenalną wolę. Jak blisko byłyśmy ze sobą? Cóż, spałyśmy w jednym łóżku." Bell pamięta dziwny rytuał Ma- 76 donny, która o szóstej rano płukała gardło słoną wodą. „Myślę, że ze względu na głos." Na prośbę nowej przyjaciółki Bell zatrudniła ją jako barmankę we własnym klubie „Lucky Strike". Madonna przepracowała tylko dwie noce. „Całą energię poświęcała karierze, o której mówiła bez przerwy." Lecz to krótkie zajęcie stanowiło następny kamień milowy w jej życiu. Barmanem w „Lucky Strike" był wysoki blondyn z Florydy, o twarzy cherubina i rozbrajającym uśmiechu. Bell przedstawiła mu Madonnę. Martin Burgoyne okazał się gejem, podobnie jak jej pierwszy mentor Christopher Flynn. Madonna od razu przypadła mu do gustu i wkrótce został jej najbliższym przyjacielem. „Wszyscy kochali Martina", twierdzi Bell. „Był miły, zabawny, przystojny i cudowny. Między nim i Madonną istniał szczególny rodzaj porozumienia. Gdyby Martin był heteroseksualny, nigdy tak by się nie zżyli." Prawie wszystkie wieczory Bell i Madonna spędzały poza domem, często w najmodniejszym z śródmiejskich klubów, „Dance-terii". „Chodziłyśmy tam na randki", wspomina Bell. „Mówiłyśmy, że idziemy terroryzować ludzi, bo właśnie tak się zabawiałyśmy. Ona mówiła: Rica, jestem tutaj najatrakcyjniejszą białą dziewczyną, a ty najatrakcyjniejszą czarną, więc zróbmy to. Wybierałyśmy niezłych chłopców, podchodziłyśmy do nich i bez wstępów całowałyśmy w usta. Potem brałyśmy od nich numer telefonu i odchodziłyśmy, a kiedy faceci jeszcze gapili się, mięłyśmy kartkę w ręce i wyrzucałyśmy ją." Do ulubionych rozrywek należało wsiadanie do windy z upatrzonym mężczyzną. „Pamiętam jedną z przejażdżek Madonny. We dwójkę jeździli w górę i w dół, a kiedy wysiedli, facet miał błędny wzrok. Później opowiadał o swojej przygodzie przez wiele miesięcy." Podobno Madonna całowała jak mistrzyni. „Musi być świetna w łóżku, bo jest wygimnastykowana i nie ma zahamowań, ale najbardziej podnieca ją całowanie", mówi Camille Barbone. Natomiast Erica Bell wspomina niedwuznaczne propozycje Madonny: „Byłam nią zaintrygowana, jeszcze zanim mnie pocałowała, ale mogę powiedzieć jedną rzecz: gdy Madonna raz cię pocałuje, jesteś ugotowany." Jeśli przyjaciółki nie włóczyły się po klubach, zwierzały się sobie z nadziei i lęków. Choć Madonna sprawiała wrażenie nieustraszonej, panicznie bała się śmierci, a raczej pogrążenia w nicość. Dlatego pragnęła sławy. „Nie wystarczy mi zwrócenie na siebie uwagi, ja potrzebuję całej uwagi. Chcę, żeby wszyscy ludzie na świecie wiedzieli, 77 kim jestem, i kochali mnie." Tak, według Bell, mówiła dwa lata przed nagraniem przebojowej płyty. „Najbardziej się obawiała, że umrze i zostanie zapomniana." Pewnego wieczoru, kiedy siedziały na podłodze w pokoju Madonny („Musiałyśmy, bo nie miała krzeseł", wspomina Bell), przyjaciółka zaskoczyła ją, wyciągając kopertę z nagimi zdjęciami wykonanymi w czasach, kiedy żyła z dnia na dzień, dorabiając jako modelka. „Rica, nie uwierzysz, ale byłam wtedy równie płaska jak ty!" „Tarzałyśmy się ze śmiechu. Zdjęcia przyprawiły nas o histeryczny śmiech", mówi Bell. „Nie mogę się doczekać, aż będę sławna, i ktoś z nimi wyskoczy", stwierdziła Madonna. „Będzie chciał je sprzedać Playboyowi, ale oni odmówią." Skrzywiła się. „Spójrz, jaka jestem płaska." (Wiele lat później, kiedy Playboy i Penthouse opublikowały zdjęcia, wzbudzając sensację, Madonna zadzwoniła do Bell. „Rica, nie mogę w to uwierzyć", powiedziała krztusząc się ze śmiechu. „Przecież jestem płaska jak deska.") Innego wieczoru Madonna doszła do wniosku, że istnieje pewna dziedzina, w której mogłaby osiągnąć mistrzostwo i potwierdzić swój wizerunek twardej dziewczyny. „Poprosiła, żebym ją nauczyła pluć", wspomina Bell. „Stałyśmy więc na chodniku i ćwiczyłyśmy, aż Madonna stwierdziła, że umie pluć jak prawdziwy nowojorczyk. Przechodnie byli zgorszeni, ale my świetnie się bawiłyśmy." Znacznie mniej bawiły Madonnę postępy jej muzycznej kariery. Ponieważ nie miała wyłączności na taśmę Gotham, nagrała razem z Brayem drugą kasetę demo z czterema ich własnymi piosenkami: Everybody, Ain't No Big Deal, Stay i Burning Up. Następnie przeprowadziła jednoosobową kampanię, żeby taśmę przesłuchali właściwi ludzie. Jej wybór padł na manhattańską „Dan-ceterię". Otwarta w 1981 roku przez impresaria Rudolfa, stała się w ciągu jednej nocy najbardziej znanym w mieście awangardowym klubem kontynuującym tradycję „Studio 54", „Mudd Club" i „Xe-non". Choć była nastawiona na Europejczyków, przepłacanych nowicjuszy z Wall Street szukających wymyślnych sposobów wydawania pieniędzy oraz na osobistości często goszczące w kronice towarzyskiej magazynu People, większość klienteli rzeczywiście stanowiła awangardę mody, sztuki i muzyki. Do bywalców należeli artyści: Andy Warhol, Keith Haring i Jean-Michel Basąuiat, projektanci Willie Smith i Betsey Johnson, grupy Blondie, Kid Creole and the Coconuts i Tuxedomoon, a nawet pionierzy nowego gatunku muzyki zwanego rapem: Beastie Boys i Run-D.M.C. Nawet w tym barwnym tłumie Madonna wyróżniała się, szalejąc 78 w każdą sobotnią noc na parkiecie razem z Martinem Burgoyne'em (który w tym klubie pracował jako barman), Ericą Bell i jej przyjacielem Bagenem („Bagsem") Rilesem. „Nagle wszyscy zaczęli pytać: Kim jest ta dziewczyna?" wspomina Bell. „Madonna stała się znana." W zdobyciu rozgłosu pomogła jej ustosunkowana Francuzka Maripol. Co najmniej dziesięć lat starsza od Madonny, wzięła na siebie rolę przybranej matki, podobnie jak wcześniej Camille Bar-bone. Pracując na pół etatu w dyskotece jako szatniarka, Madonna zaczęła chodzić z Brytyjczykiem Joe Jonesem. „Pewnej nocy Joe Jones i Madonna postanowili ufarbować włosy na taki sam kolor", wspomina Bell. „Następnego dnia zjawili się w pracy z platynowob-lond włosami. On wyglądał okropnie, za to ona świetnie. Po raz pierwszy ujrzeliśmy Madonnę jako blondynkę." Madonna pozostała swoją najlepszą specjalistką od public rela-tions. Bez wątpienia najważniejszą osobą, której się przedstawiła w „Danceterii", był Mark Kamins. Urodzony na Manhattanie syn wielbicieli jazzu, dorastał słuchając muzyki Johna Coltrane'a i Milesa Davisa. Po ukończeniu wydziału filmu w Ithaca College pojechał na studia podyplomowe do Paryża i Aten. Po powrocie do Nowego Jorku w 1978 roku wykorzystał swoją wiedzę i miłość do muzyki, pracując jako disc jockey w modnym klubie „Tracks". Kiedy Rudolf otworzył „Danceterię", Kamins zatrudnił się w klubie, a barwny styl szybko zyskał mu reputację króla prezenterów nowej fali. Największym jednak pragnieniem Kaminsa było nagrywanie płyt. „Na przyjęciach to ja zawsze puszczałem muzykę", wspomina. „Kiedy naprawdę znalazłem się w studiu, postanowiłem, że zostanę producentem." Po napisaniu piosenki Snapshot zawarł umowę z Ca-pitol Records na wyprodukowanie albumu wokalistki Delores Hall. Pracował również nad płytą Davida Byrne'a z grupy Talking Heads. W tym przełomowym okresie Madonna weszła do boksu Kaminsa w „Danceterii". Nie pozostawiła wątpliwości co do swoich zamiarów. „Obserwowałem jej taniec", mówi Kamins. „Zwracała na siebie uwagę, ale trzymała się na dystans. Kiedy weszła do mnie i przedstawiła się, uderzyła mnie jej zmysłowość. Jest piękna, ale chodzi raczej o wyczucie stylu, o indywidualność. Otacza ją ta szczególna aura." Bell obserwowała zdumiona, jak przyjaciółka wprowadza w życie swój plan zdobycia Kaminsa. Jej metoda była zawsze ta sama. „Ona uwodzi ludzi. Mówi, że są cudowni, pochlebia im, flirtuje, a potem wysysa z nich wszystko, na co ma ochotę." 79 Kamins i Madonna wkrótce zostali kochankami i jedną z najbardziej rzucających się w oczy par w nocnym klubie. „Zawsze cechowała ją agresywność seksualna i nie był to tylko image", twierdzi Kamins. „Jako piosenkarka wykorzystywała swoją zmysłowość, ale poza sceną zachowywała się podobnie. Była bezpośrednia. Jasno dawała do zrozumienia, że chce zostać gwiazdą. Lecz wtedy miała w sobie niewinność.: I dodaje z żalem: „Niewinność, którą szybko utraciła." Po kilku wspólnie spędzonych dniach Madonna poczuła się na tyle pewnie, że podsunęła kochankowi taśmę demo nagraną domowym sposobem. On nie tylko jej wysłuchał, ale puścił w „Dance-terii". Tłum oszalał, a Kamins przekonał się, że na Madonnie może się wprawić w kreowaniu gwiazd. Jako wolny strzelec robił rekonesanse dla Działu Artystów i Repertuaru Island Records i zwerbował nawet brytyjską grupę U2, która w połowie lat osiemdziesiątych miała stać się jednym z najbardziej dochodowych zespołów rockowych tej firmy. Kamins zaniósł demo Madonny do dyrektora wykonawczego Island Chrisa Blackwella, który z miejsca ją odrzucił. Nie po raz pierwszy Black-well w ten sposób potraktował próbne nagrania przyniesione przez Kaminsa. Dwa lata wcześniej zaprzepaścił szansę podpisania kontraktu z oryginalną grupą Culture Club. Najwidoczniej talent wokalisty Boya George'a nie wywarł na nim dostatecznego wrażenia. Kamins wykonał więc następny krok i zaniósł taśmę do Warner Brothers, gdzie właśnie skończył pracę nad nowym albumem Davida Byrne'a. W jej trakcie zaprzyjaźnił się z rzutkim człowiekiem od repertuaru Warner's Sire, Michaelem Rosenblattem. Podczas gdy większość kierowników działów nagrań zabijała się o kolejnego gniewnego muzyka punkrockowego ubranego w skóry, Rosen-blatt promował wykonawców rytmicznej muzyki tanecznej, takich jak B-52's czy angielski duet Wham. Kamins zadzwonił do niego i zaprosił do „Danceterii", żeby przedstawić mu młodą piosenkarkę, która „zwali go z nóg". Kilka dni później Rosenblatt zjawił się w klubie jako gospodarz grupy Wham. W pewnym momencie wokalista George Michael dostrzegł atrakcyjną młodą kobietę (o włosach z powrotem przefarbo-wanych na czarno) w zabawnej czapeczce i kolorowych, źle dobranych rajstopach, która weszła do budki prezentera. Energicznie żuła gumę, a przy lewym uchu dyndał krucyfiks. Rosenblatt od razu się domyślił, że kobieta o „niesamowitym wyglądzie" to Madonna. 80 Przedstawił się jej sam — oraz przedstawił patrzącego na nią głupawo George'a Michaela — i kazał przyjść do swojego biura z taśmą demo. Kilka dni później Kamins przyprowadził Madonnę do biura Rosenblatta, mieszczącego się w siedzibie Warnera w Rockefeller Center. Położył na biurku magnetofon Sony, włączył go. Pierwszą piosenką była Everybody. Podczas gdy oboje czekali na werdykt, Ro-senblatt odsłuchał wszystkie cztery utwory, przewinął taśmę do początku i puścił ją jeszcze raz. „Taśma okazała się dobra, choć nie rewelacyjna", wspomina. „Lecz w moim biurze siedziała dziewczyna promieniująca tym czymś. Nie spotkałem jeszcze kogoś takiego. Wiedziałem, że mam przed sobą gwiazdę." Rosenblatt milczał przez chwilę po wysłuchaniu taśmy, po czym zwrócił się do Madonny. — Jakie masz plany? — Chcę nagrywać płyty — odpowiedziała. — W porządku — skwitował Rosenblatt i wyciągnął rękę. — Do dzieła! We trójkę spisali na żółtym papierze firmowym projekt kontraktu. Madonna miała otrzymać zaliczkę w wysokości pięciu tysięcy dolarów plus tysiąc dolarów honorarium autorskiego za każdą napisaną piosenkę. Między Madonną a prawdziwą karierą piosenkarską stał już tylko dyrektor generalny firmy, Seymour Stein, który zatwierdzał wszystkie umowy Sire. Niecałą godzinę później Madonna i Kamins wyszli, a Rosenblatt zaniósł demo szefowi, który po operacji serca dochodził do zdrowia w szpitalu Lenox Hill. Stein był tak podekscytowany taśmą, że kazał sobie przyprowadzić wykonawczynię. Następnego popołudnia Madonna, Kamins i Rosenblatt weszli do szpitalnego pokoju. Wpływowy dyrektor Sire Records przywitał ich — jak wspomina Madonna — „w szortach i z kroplówką w ramieniu!" Po raz pierwszy od czasów pobytu w Paryżu Madonna mogła przestać grzebać w pojemnikach na śmieci. Po wyjściu ze szpitala natychmiast wydała całe pięć tysięcy dolarów zaliczki na syntezator Rolanda. Stein i Rosenblatt wierzyli w możliwości swojego nowego odkrycia, ale nie aż tak bardzo, żeby ryzykować wydanie albumu. Wymyślona przez Rosenblatta strategia promocji Madonny zakładała nagranie serii singli z muzyką taneczną. Na pierwszy ogień miała pójść ulu- 6 — Madonna 81 biona piosenka Steina z taśmy demo Airit No Big Deal. Początkowo odrzucona Everybody znalazła się na stronie B. Komu dano szansę wyprodukowania tej pierwszej płyty? Madonna uznała, że czas nagrodzić wiernego Steve'a. „Powiedziała mi, że chce, by Bray to zrobił", wspomina Kamins. „Ja odparłem: Nie, do licha. To dla mnie taka sama okazja jak dla ciebie." W końcu Madonna i Kamins poszli na kompromis i zaproponowali Brayowi aranżację singla. Ten natomiast postawił ultimatum: „Pieprzcie się. Albo produkuję, albo nic nie robię." Nie mając wyboru, Madonna ugięła się przed żądaniem Kaminsa. Bray, rozgoryczony kolejną zdradą, nie rozmawiał z nią przez prawie dwa lata. Po dwóch tygodniach spędzonych w studio Kamins i Madonna zaprezentowali płytkę, która ich zdaniem miała trafić do Top 40. Kiedy jednak Rosenblatt ją odsłuchał, wpadł w przygnębienie. Ain't No Big Deal okazało się zgodne z tytułem („Nic specjalnego"). Ponieważ nie było czasu na nagranie nowego materiału, na obu stronach singla umieszczono wesołe Everybody. Nieortodoksyjne rozwiązanie Rosenblatta opłaciło się sowicie. W ciągu paru tygodni piosenka wskoczyła na szczyt listy przebojów muzyki tanecznej. Wprawdzie Rosenblatt i Stein jeszcze nie byli gotowi, żeby pokusić się o wydanie albumu, ale dział reklamy firmy Warner otrzymał od nich polecenie, by udzielić Madonnie daleko idącej pomocy, na którą rzadko może liczyć początkujący artysta. „Byliśmy zdumieni", wspomina dawny pracownik. „Pieniądze przeznaczone na reklamę Madonny znacznie przewyższały sumy wydawane na niektóre z naszych gwiazd, a ona nagrała na razie tylko singiel, nawet nie album. Lecz kiedy poznaliśmy Madonnę, przestaliśmy się dziwić. Kierownictwo najwyraźniej upodobało sobie tę dziewczynę, więc postanowiliśmy, że uczynimy ją szczęśliwą." Choć Rosenblatt nigdy nie romansował z podopieczną, osoby z otoczenia twierdzą, że był nią oczarowany. Gdy ożenił się ze współlokatorką piosenkarki, Janice Galloway, niektórzy dowcipnisie spekulowali, że posunął się tak daleko w stronę ślubu z Madonną, jak tylko zdołał. Galloway i Rosenblatt później się rozwiedli. Następnym etapem kampanii Rosenblatta było wymyślenie gorącego widowiska scenicznego, które rozreklamuje nowy singiel i jednocześnie przygotuje grunt pod tournee. O przygotowanie show Madonny poproszono Howie'ego Montauga, który dawniej zarządzał klubem „Lucky Strike" Eriki Bell, a obecnie prowadził własny kabaret „No Entiendes" („Nie Rozumiecie"). Błyskotliwy impresario 82 we fraku i cylindrze przedstawił Madonnę i jej tancerzy — Martina Burgoyne'a, Bell i Bagsa — tłumowi szczelnie wypełniającemu „Danceterię". Występ oglądały grube ryby z Sire Records. Madonna doprowadziła spocony czterystuosobowy tłum do szaleństwa. Rosenblatt zwrócił się do Steina i przekrzykując hałas rzucił jedno słowo: „Video!" Był początek roku 1983. Po trzech krótkich latach istnienia MTV rozkręciła świat muzyki pop, nadając mu zawrotny pęd i zarabiając przy tym setki milionów dolarów. Natomiast muzyczny rynek video był wciąż opanowany przez garstkę mężczyzn, głównie Michaela Jacksona, któremu teledyski Billie Jean, Thriller i Beat It zapewniły pozycję mistrza tego medium. Madonna nie mogła jeszcze rzucić mistrzowi wyzwania na jego własnym polu, więc zabrała swoją małą grupkę, łącznie z Burgoy-ne'em i Bell, w trasę, żeby dopracować widowisko. W czasie próby przed koncertem na Florydzie postanowili raz na zawsze rozstrzygnąć ważną kwestię. „Nazwaliśmy to Tygodniem Siedmiu Kolorów Włosów", wspomina Bell. „Martin, Madonna i ja zmienialiśmy codziennie ich kolor. Mieliśmy rude, brązowe, czarne, blond, pomarańczowe, a nawet białe." Madonna zdecydowała się na „rudawy brąz" i z niepokojem czekała na aprobatę firmy płytowej. „Mam nadzieję, że Michaelowi (Rosenblattowi) spodobają się moje włosy", powiedziała do Bell. Nie spodobały się. „Kiedy ją zobaczył, szczęka mu opadła", mówi Bell. „Oświadczył: Wydaliśmy tyle pieniędzy na twoją reklamę, że za nic ci nie pozwolę tak wyglądać. Nie ma mowy!" Kazał Madonnie przefarbować włosy z powrotem na blond i pozostać przy tym kolorze. 10 „Czy nie wolicie przeczytać artykułu o dziwce zamiast o zwykłej Jane podpierającej ściany? Bo ja tak." Dyrektor Warnera Michael Rosenblatt zdawał sobie sprawę, że największą siłę oddziaływania ma Madonna na żywo — była co najmniej intrygująca — ale obawiał się, że jej muzyka okaże się nie dość popularna dla MTV. Z drugiej strony Sire miała dostateczną siłę przebicia dzięki Everybody, która wspinała się na szczyt listy przebojów, i elektryzującemu występowi Madonny w „Danceterii", by pokusić się o nakręcenie teledysku. Rosenblatt i szef Sire, Seymour Stein, zgadzali się, że teledysk nie powinien być adresowany do masowej widowni, lecz do klubów tanecznych w całym kraju. Jeśli chodzi o budżet, z milionów dolarów będących do dyspozycji Warnera przeznaczyli na pierwsze video Madonny śmieszne półtora tysiąca dolarów, mniej niż jeden procent sumy, którą zwykle inwestowano w teledyski Michaela Jacksona, Prince'a, Duran Duran, Lionela Ritchie, Police i innych sław tamtego okresu. Na producenta filmiku, który miał być nakręcony w terminie i bez przekroczenia budżetu, wybrano Eda Steinberga, prezesa Rock America i dostawcy teledysków do setek klubów w całym kraju. Steinberg już miał do czynienia z Madonną. To on rok wcześniej zatrudnił ją jako statystkę do teledysku grupy Konk i zdumiony obserwował jej ekspresyjny taniec przed kamerą. Od samego początku Madonna zaimponowała Steinbergowi swoim chłodnym profesjonalizmem. Kiedy jeden z jej trzech tancerzy nie zjawił się rano w dniu nagrania, bez wahania podjęła decyzję. „Każdy inny by się wściekł", mówi Steinberg, „a ona po prostu 84 stwierdziła: W porządku, będę miała dwóch tancerzy zamiast trzech. Nie ma sprawy. I na poczekaniu zmieniła choreografię." Wrażenie zrobił na nim również pozorny brak temperamentu w czasie kręcenia Everybody. „Była wspaniała, prawdziwe ogniwo zespołu. Czasami mówi się artyście, że trzeba powtórzyć ujęcie, a on schodzi z planu. Natomiast Madonna robiła bez skargi dwadzieścia dubli. Chciała osiągnąć najwyższą doskonałość, więc była gotowa na wszystko." Praca opłaciła się. Rozreklamowana przez videoklip piosenka Everybody dotarła do trzeciego miejsca listy przebojów muzyki dance i znalazła się na liście Hot 100 przebojów pop magazynu Billboard. Szefowie Warnera nie przeoczyli tego sukcesu. Rzadko się zdarza, żeby singiel dostał się na listy przebojów bez wsparcia albumu. Ro-senblatt, Michael Alago i inni „młodzi rozwydrzeni", tworzący dla młodej widowni, doszli do wniosku, że czas zrobić następny krok i wyprodukować album. Do tej pory firmie Warner udało się osiągnąć niezłe zyski z małej inwestycji. Przed poniesieniem znacznych kosztów produkcji i dystrybucji albumu Seymour Stein chciał jednak się upewnić, że sukces Everybody nie był tylko szczęśliwym trafem i że Madonna potrafi przyciągnąć szerszą publiczność niż klubowa. W tym celu postanowił wypuścić minilongplay jako sondę. Gdyby płyta wzbudziła podobne zainteresowanie jak Everybody, debiutancki album Madonny dostałby zielone światło. Wiedząc, że wszystko zależy od tej próby, na spotkaniu z dyrektorami Warnera Madonna uparła się, żeby zaangażować bardziej doświadczonego producenta niż Kamins. Jego silną stroną była umiejętność kierowania muzykami, a nie wokalistami. Podobnie jak George'a Cukora uważano za „reżysera kobiet", kilku producentów płytowych znano z umiejętności lansowania piosenkarek. Należał do nich Reggie Lucas, który właśnie wyprodukował przebojowy album Stephanie Mills. Właśnie jego zażyczyła sobie Madonna. „Tak, byłem bardzo wkurzony i zraniony!" mówi Kamins. Jako kolejna osoba po Gilroyu, Brayu, Barbone i wielu innych pomógł Madonnie, a następnie został odtrącony. „Ona chciała kogoś lepszego, jeśli chodzi o wokale, i miała rację. To nie jest moja mocna strona. Chodzi mi jednak o sposób, w jaki załatwiła sprawę. Nie poinformowała osobiście, że zastąpił mnie Reggie Lucas. Dowiedziałem się tego od facetów z Warnera." Na obronę Madonny można dodać tylko fakt, że podpisała dokument dający Kaminsowi procent od jej honorariów. Tak samo jak Camille Barbone, Kamins wdał się 85 później w długi i przykry spór prawny z Madonną, żeby wymusić przestrzeganie tej umowy. Nie tracąc czasu, nowy producent Madonny napisał dla niej przebój. Reggie Lucas widział jej występ w „Danceterii", co zainspirowało go do ułożenia piosenki Physical Attraction. Seymour Stein i jego koledzy z Sire nie rozczarowali się. Physical Attraction dotarła na szczyt listy przebojów i Rosenblatt dostał zgodę na nagranie albumu. Kamins i Bray zażądali angażu. „To okropne, ale po prostu nie ufałam Steve'owi", stwierdza Madonna. „Uważałam również, że Mark nie jest gotowy do zrobienia całego albumu." W trakcie przygotowań do nagrania płyty Madonna zbierała obfite seksualne żniwo na Manhattanie. Trwał jeszcze burzliwy romans z Kennym Comptonem oraz związek z Kaminsem mimo decyzji o pominięciu go na rzecz Reggie'ego Lucasa. Choć Madonna skoncentrowała się na muzyce, nadal fascynował ją świat artystów graffiti z Soho. Zaledwie kilka lat wcześniej jej przyjaciel Keith Haring został przyłapany na bazgraniu kredą dziwacznych postaci na ścianach metra. Wsadzono go do więzienia za niszczenie własności publicznej. Obecnie te same kredowe nieziemskie istoty — ujadające psy ze szczękami aligatorów, raczkujące dzieci otoczone poświatą, ludzie bez twarzy pod wiszącymi w powietrzu UFO — sprzedawały się po trzysta pięćdziesiąt tysięcy dolarów, czyniąc z Haringa ulubieńca śródmiejskiego światka artystycznego. Haring był homoseksualistą i niecałe dwa lata później wykryto u niego AIDS (choroba zabiła go w 1990 roku, w wieku trzydziestu jeden lat). Paru innych artystów przedstawionych Madonnie przez Haringa należało do seksualnej większości, więc w roku 1983 piosenkarka zaliczyła do grona swoich kochanków część najbardziej obiecujących współczesnych malarzy amerykańskich. Podobnie jak Haring, Lenny McGurr był jeszcze nastolatkiem, kiedy wyprawiał się do metra, żeby farbą w sprayu pokrywać ściany wyłożone kafelkami i wagoniki opalizującymi abstrakcyjnymi malunkami podpisywanymi tajemniczo „Futura 2000". W roku 1983 smukłego czarnego artystę znano na całym świecie, a jego obrazy osiągały ceny dziesięć tysięcy dolarów i więcej. „Madonna namierzyła Futurę 2000 niczym pocisk samosterują-cy", mówi Erica Bell. „Chłopak nie miał szansy. Był dokładnie w jej typie: o skórze koloru kawy, twórczy, zbuntowany, ale niegroźny. Nawiązali prawdziwie gorący romans, który przetrwał jakiś czas." 86 Pewnego razu Madonna, która tymczasem wprowadziła się do skromnego mieszkania w East Village, poprosiła Futurę, żeby ozdobił jej ściany słynnym podpisem. „Musisz wszędzie namalować swoje nazwisko", oświadczyła. Okazało się, że gospodarz domu ma inny punkt widzenia na tę sprawę. Wymówił lokatorce. Piosenkarka nie przejęła się. Mając pieniądze od Warnera, mogła sobie teraz pozwolić na strych w Soho. Jeśli chodzi o Futurę 2000, jej namiętność szybko wygasła. Madonna zakochała się w innym czarnym artyście graffiti, Michaelu Stewarcie, nastolatku stojącym u progu niezwykłej kariery. Madonna, którą pociągali coraz młodsi mężczyźni, nie ukrywała swojego uczucia do niego. Stewart wprawdzie pojawił się na moment w debiutanckim teledysku Madonny Everybody, ale nie dane mu było choćby przez chwilę zakosztować sławy i bogactwa, które stały się udziałem nieszczęsnego Keitha Haringa. W roku 1987 Michael Stewart został rzekomo pobity przez nowojorską policję, która aresztowała go za wandalizm w metrze. Chłopak umarł w wyniku obrażeń, wywołując burzę protestów, co doprowadziło do wszczęcia śledztwa. Prawdę mówiąc, tragedie spotykały wielu najbliższych przyjaciół Madonny. Jean-Michel Basąuiat nie miał jeszcze dwudziestu trzech lat, ale dzięki pomocy swojego mentora Andy'ego Warhola był już znanym malarzem, kiedy na przyjęciu w 1983 zwrócił na siebie uwagę piosenkarki. Wychowany w Brooklynie syn haitańskiego księgowego i jego portorykańskiej żony uciekł z domu w wieku piętnastu lat. Ojciec, z którym łączyła go silna więź miłości przemieszanej z nienawiścią — taka sama jak Madonnę z jej ojcem — cztery dni później znalazł Jeana-Michela na ławce w nowojorskim Washington Sąuare Park. Chłopak miał głowę ogoloną na zero. „Tato, pewnego dnia będę bardzo sławny", oświadczył. Podobieństwa między Basąuiatem i Madonną na tym się nie kończyły. Na dobre opuściwszy dom w wieku siedemnastu lat, żył z jałmużny i spał na podłodze u przyjaciół, próbując jednocześnie zaczepić się w świecie artystycznym. Żeby przetrwać ten okres, dorabiał sobie na ulicach jako męska prostytutka i tak samo jak Madonna zawarł ważne znajomości w śródmiejskich klubach tanecznych. Chodził do „Club 57", ;;Mudd Club" : Hurrah", „M.K.", „Danceterii", „CBGB" i innych nocnych lokali, które, słowami jednego z komentatorów, „wydawały gwiazdy i pochlebców lat osiemdziesiątych". Nawiązawszy z handlarzami dzieł sztuki bliskie stosunki — takiego samego rodzaju jak Madonny z Christophe-rem Flynnem, Pearl Lang, Camille Barbone, Maripol i innymi — 87 Basąuiat stał się znany. Na początku roku 1983 sprzedawał swoje obrazy po więcej niż dziesięć tysięcy dolarów takim osobom jak Richard Gere i Paul Simon. Basąuiat cieszył się również rosnącą sławą enfant terrible nowojorskiego świata artystycznego. Wyrzucono go z Whitney Mu-seum za bazgranie na ścianach. Podczas kolacji w ekskluzywnej restauracji „Mr. Chow" rzucił jedzeniem w kobietę zajmującą sąsiedni stolik. Gdy omal nie spłonął „Club 57", ewakuowano wszystkich gości... z wyjątkiem Basąuiata, który stał w kącie, paląc marihuanę i śmiał się histerycznie. Kiedy poznał Madonnę, narkotyki już zaczęły niszczyć jego życie. Przeszedł z marihuany na LSD, potem kokainę i w końcu heroinę. Mimo ogromnych cen, które osiągały jego płótna, kosztowny nałóg (dwa tysiące dolarów tygodniowo na samą kokainę) oraz rozrzutność — Basąuiat potrafił jednego dnia wydać dziesięć tysięcy dolarów na garnitur od znanego projektanta — wpędzały go w kłopoty materialne i zmuszały czasami do ratowania się prostytucją. Wszystko to nie miało znaczenia dla Madonny. „Na przyjęciu poprosiła mnie, żebym ją przedstawił tamtemu pięknemu czarnemu chłopcu stojącemu w kącie", wspomina Ed Steinberg. Basąuiat, który później stał się zndny ze zwariowanych dreadlocków, szczycił się wtedy ufarbowaną na blond fryzurą punka. Związek dwojga artystów był intensywny i krótki, a skończył się między innymi z powodu nałogu Basąuiata. „Uwiedzenie i porzucenie przez Madonnę to przeżycia, z których według mnie Jean-Michel chyba nigdy się nie otrząśnie", stwierdził przyjaciel. Pięć lat później znaleziono Basąuiata martwego na podłodze łazienki. Przedawkował heroinę. Następnym kochankiem Madonny spośród artystów graffiti został szesnastoletni Bobby Martinez. O ile w Michaelu Stewarcie i Jeanie-Michelu Basąuiacie pociągała ją rozczulająca wrażliwość, w Martinezie spodobała się jej dzikość. Wychowany przez ulicę, a później skazany na więzienie za drobne przestępstwa chłopak usłyszał o niej od swojego kolegi Keitha Haringa. „Keith zapytał mnie: Chcesz pójść do Madonny? wspomina. „Ja odparłem: A kto to taki?" Madonna i Martinez przypadli sobie do gustu. Tańczyli ze sobą do późna w nocy, a następnego dnia Bobby przyniósł jej w prezencie jeden ze swoich obrazów. Dwa tygodnie później Madonna zaprosiła go na prywatne przyjęcie, po którym został na noc. Przez następne cztery lata Bobby Martinez pojawiał się w życiu piosenkarki i znikał. „Madonna nie boi się niczego", mówi Erica Bell. „Bobby jednak budził w niej niepokój. Otaczała go groźna 88 aura, tak jak wielu mężczyzn w jej życiu. Dzięki temu ona czuje, że żyje." Wczesną wiosną 1983 roku Madonna dołączyła do swojej listy podbojów Johna „Jellybeana" Beniteza, ambitnego młodego muzyka z latynoskiej dzielnicy Nowego Jorku, który już zdobył sobie reputację jako doskonały prezenter w konkurencyjnej wobec „Dance-terii" dyskotece „Fun House". Benitez i Madonna, choć o bardzo różnej przeszłości, mieli taką samą ambicję i skłonność do bezwstydnej autoreklamy. Za pierwszy czek otrzymany w „Fun House" Benitez wynajął osobistego rzecznika prasowego. „Jellybean to typ człowieka, który wchodzi, mówi «cześć» i rozgląda się po pokoju, żeby zobaczyć, czy jest ktoś ważny, z kim powinien porozmawiać", mówi Johnny Dynell, piosenkarz i znajomy Madonny z tamtego okresu. Benitez, podobnie jak Kamins, zdobył sobie dostateczne wpływy na klubowych scenach, żeby stać się dla Madonny osobą wartą poznania. „Madonna dopadła Jellybeana", wspomina Johnny Dynell. „Słyszała o nim i wiedziała, że może jej pomóc. Tak więc pewnej nocy weszła prosto do budki deejaya i pocałowała go. Oni są tacy podobni do siebie, że dalszy ciąg był nieunikniony." Otoczenie zauważyło awersję Madonny do monogamii. „Madonna zawsze miała co najmniej trzech facetów naraz", mówi Mark Kamins. „Każdy z nas zaspokajał inną potrzebę w jej życiu. Przez jakiś czas chodziła ze mną, Jellybeanem i Kenem Comptonem. Obsada zmieniała się praktycznie co tydzień. Jasne, że byliśmy zazdrośni. Wiedzieliśmy, co jest grane, ale nie podobała się nam taka sytuacja." Największym autorytetem w tej kwestii był Steve Bray, który później został nagrodzony w bardzo namacalny sposób za lojalność wobec Madonny. Publicznie wybaczył jej, że rzuciła go jako kochanka. „Wydaje się, że zostawiasz ludzi za sobą albo po nich depczesz, ale prawda jest taka, że ty idziesz naprzód, a oni nie", powiedział reporterowi. Dla Madonny mężczyźni mieli w najlepszym razie drugorzędne znaczenie. Teraz, kiedy miała na koncie dwa przeboje, nie zamierzała tracić impetu. Z jeszcze większą energią poświęciła się nawiązywaniu pożytecznych kontaktów. Maripol, ustosunkowana Francuzka z eleganckiego świata, zajęła stałe miejsce w jej życiu. Przedstawiała nową gwiazdę „właściwym" ludziom i pielęgnowała ego Madonny podobnie jak dwa lata wcześniej Camille Barbone. „Wciąż jeszcze słyszę Maripol z jej śmiesznym akcentem", mówi Erica Bell. Och, Madonno, jeśli masz być gwiazdą, musisz poznać tych 89 ludzi. To ona pchnęła ją na Micka Jaggera. Co nie znaczy, że Madonnę trzeba było popychać." Francuzka mogła otwarcie podpowiadać, jakimi osobami nie warto sobie zawracać głowy. „Maripol mówiła Madonnie, żeby nie traciła czasu na ludzi, którzy już nie są na szczycie", dodaje Bell. „Liczyły się tylko władza i wpływy. Jeśli ktoś nie pomógł Madonnie w karierze, ignorowała go. Ona potrafi być bardzo brutalna." „O, tak", zgadza się Maripol. „Wiedziałam, że Madonna jest gwiazdą, zanim inni to dostrzegli, nawet ona sama. Dlatego mnie kocha, a ja ją." Niemal co noc Maripol przyprowadzała Madonnie swoich słynnych znajomych, takich jak Jagger, Andy Warhol i Debbie Harry z Blondie. „Ironia losu, bo Madonna ściągnęła z Debbie Harry wygląd i brzmienie", twierdzi Johnny Dynell. „Madonna ją uwielbiała, ale jeszcze bardziej podziwiała Jessicę Lange. Zawsze powtarzała, że tak naprawdę chciałaby być Jessicą Lange. Nie wysokiej klasy aktorką, którą została Lange, lecz kociakiem z King Konga. Debbie Harry i Jessica Lange nie były jedynymi kobietami, od których Madonna wiele rzeczy zapożyczyła. „Wciąż mówiła, że chce zostać aktorką komediową", mówi Dynell. „Taką jak Carole Lombard, Judy Garland albo Marilyn Monroe. Chciała grać w filmach, ale to przyszło później. Zawsze miałem wrażenie, że ona uważa całą tę historię z muzyką jako odskocznię do kariery filmowej." W tym samym czasie gdy Everybody pięło się w górę na listach przebojów, Dynell też miał własny przebój pod tytułem Jam Hot. Lecz żadne z nich dwojga nie mogło równać się sławą z Boyem Geor-ge'em, który pewnej nocy wywołał wielkie poruszenie w klubie, kiedy pojawił się nie zapowiedziany z przyjacielem transwestytą Marilyn. „Madonna umierała z chęci poznania go, ale kiedy podeszła i wyciągnęła do niego rękę, zlekceważył ją kompletnie", wspomina Dynell. „To ją naprawdę ruszyło. Odwróciła się do mnie rozwścieczona i powiedziała: To kutas! Będę kiedyś większa od niego, a wtedy go oleję, kiedy będzie chciał mnie poznać." Dwa lata później Dynell stał się świadkiem zemsty Madonny. „W tym czasie ona była już największą gwiazdą muzyki, a jego kariera kończyła się. Gdy Boy George ją zobaczył, podniecił się jak zwariowany fan. Kiedy zbliżył się do niej, ona odwróciła się plecami i zaczęła rozmawiać z kimś innym. Upokorzyła go przed wieloma osobami. Nie mogłaby być bardziej zadowolona z siebie." Dynell twierdzi, że ten incydent dużo mu powiedział na temat Madonny. „Ona niczego nie zapomina." Westchnął. „Jest w stanie zachować urazę na wieki." 90 11 „Wolność ma dobre strony, bo wciąż jest ktoś nowy. Poza tym nie chciałabym być dla nikogo panem Madonną." Wiosną 1983 roku Madonna lawirowała między co najmniej pół tuzinem kochanków, a jednocześnie udało się jej nagrać debiutancki album. Dyrektorzy Warnera zamierzali go sprzedać w dwustu pięćdziesięciu tysiącach egzemplarzy. Wszyscy się zgadzali, że Reggie Lucas wykonał świetną robotę... z pewnym wyjątkiem. Ain't No Big Deal, która miała być wiodącą piosenką albumu, nie sprawdziła się. Postanowiono zastąpić ją innym utworem. Nie wiadomo jednak było, czy firma jest gotowa sfinansować tę zamianę. Rosenblatt wysłał więc swoją najnowszą gwiazdę samolotem do Los Angeles z poleceniem zjednania sobie szefostwa Warnera. Kiedy Madonna weszła do biura wytwórni w Los Angeles, wzbudziła sensację. „Na płycie brzmiała jak Czarna, a tu wpada blondynka", mówi były dyrektor wykonawczy, który nie widział jej pierwszych videoklipów. „Byliśmy zaskoczeni. Oczarowała wszystkich." Intryga udała się i Madonna wróciła do Nowego Jorku ze zgodą na nową piosenkę. Nasunęło się jednak pytanie, gdzie znaleźć taką, która zastąpi Airit No Big Deal. „Seymour Stein wpadł w panikę: Potrzebujemy innego utworu" wspomina Kamins. „Tak więc Madonna pobiegła do Jellybeana Beniteza, który akurat miał na warsztacie jakąś melodię. Nazywała się Holiday. Holiday została nagrana w ciągu paru dni i dołączona do longplaya, ale powstał problem, jak nazwać album. Na płycie znalazł się utwór Lucky Star, który Madonna napisała z myślą o Marku Ka- 91 minsie w uznaniu wkładu do jej kariery. Stein zadecydował, że taki będzie tytuł całości. Przed kolejnym dylematem stanęli w związku z okładką. Skoro album miał nosić tytuł Lucky Star zamiast imienia, Madonna chciała, żeby znalazło się na nim przynajmniej jej zdjęcie. Producentom nie spodobał się ten pomysł. Jeśli dyrektorzy firmy po wysłuchaniu nagrań nabrali przekonania, że piosenkarka jest Murzynką, słuchacze również mogli dojść do takiego wniosku. W dodatku jej wczesne utwory zyskały najlepsze notowania w murzyńskich rozgłośniach. Czy te radia nadal będą puszczać jej przeboje, a młodzi ludzie kupować płyty, kiedy się dowiedzą, że Madonna nie jest jedną z nich? W końcu zapadła decyzja, żeby nazwać album MADONNA, ale nie umieszczać na okładce zdjęcia wykonawczyni. „Nie pokazali jej twarzy, by ludzie nie wiedzieli, że jest biała", mówi Kamins. W każdym razie póki ta ważna płyta nie odniesie sukcesu. Wydana w lipcu 1983 roku, nie od razu stała się przebojem, a większość krytyków skwitowała ją jako sympatyczny zbiór melodii dyskotekowych. Nie zrażona Madonna rozpoczęła jednoosobową kampanię promocyjną. Wykonując przesycone seksem tańce w najmodniejszych nowojorskich dyskotekach, zwróciła na swój album uwagę ludzi kształtujących opinię w przemyśle muzycznym. Puszczany w klubach i radiu utwór Holiday znalazł się na listach przebojów i przez następnych osiem miesięcy stale piął się w górę. Na początku 1984 roku dwie następne piosenki z albumu, Lucky Star i Borderline Reggie'ego Lucasa, dotarły do pierwszej dziesiątki. Madonnie udało się również wedrzeć do MTV. Zgodnie z oczekiwaniami kierownictwa Warnera, Everybody i Holiday zdobyły popularność w klubach, ale okazały się zbyt taneczne dla telewizyjnej widowni przyzwyczajonej do długonogich blondynek z teledysków ZZ Top oraz szalonych wyczynów akrobatycznych Van Halen. Na dowód zaangażowania firmy w promocję nowej gwiazdy Stein zaaprobował pomysł nakręcenia videoklipu Burning Up z wykorzystaniem najnowocześniejszej techniki. Ostateczny produkt, pełen laserowych efektów specjalnych, był surrealistyczny i zarazem łagodnie sadomasochistyczny. Madonna w ciężkich łańcuchach na białej szyi pełznie zmysłowo środkiem szosy, podczas gdy blondyn o zdeterminowanym wyglądzie jedzie prosto na nią niebieskim kabrioletem. "W przeciwieństwie do innych zrobię wszystko", brzmią słowa. „Nie jestem taka sama jak oni, nie mam wstydu." W finałowej scenie mężczyzna znika, a „Madonna siedzi triumfalnie na miejscu kierowcy. 92 Wyciągając prywatny konflikt na światło dzienne — co miało stać się cechą charakterystyczną jej podejścia do sztuki — Madonna obsadziła przychodzącego i odchodzącego kochanka Kenny'ego Comptona w roli mężczyzny w samochodzie. Podobnie jak na teledyskach, w życiu najwyraźniej też zamierzała siedzieć za kierownicą ich burzliwego związku. Grunt został przygotowany. Warner zainwestował dużą sumę w videoklip do Borderline, który miał być na okrągło puszczany we wszechwładnej MTV. Madonna jest w nim rozdarta między zaborczym młodym Latynosem a fotografem mody w średnim wieku, który wynajduje ją na ulicy i robi z niej modelkę. Pomysłowo nakręcona historia (sceny ze znanym fotografikiem są w czerni i bieli, a uliczne z młodym Latynosem w kolorze) zmierza do nieuniknionego końca. Po zdemolowaniu studia fotograficznego i pomalowaniu sprayem drogiego sportowego samochodu opiekuna Madonna wraca w ramiona latynoskiego chłopaka. Następny teledysk Lucky Star, dał widzom MTV możliwość przyjrzenia się Madonnie jako artystce estradowej. Wyeksponowany brzuch, strój ze sklepu z używaną odzieżą i wyzywający chód ostro kontrastowały z ugrzecznionym, technicznie doskonałym stylem innych filmów. „Jej wygląd w Lucky Star jest moim pomysłem," mówi Erica Bell, która występuje w tle jako jedna z dwójki tancerzy, „Ja wykonałam każdy szew kostiumu i fryzurę, wybrałam skarpetki i buty, czarną górę. Wszystko co widać, to moje dzieło. Sama rozdarłam podkoszulek we właściwym miejscu, żeby ukazać pępek." Wygląd Madonny, który wkrótce miał się upowszechnić w całej Ameryce, przybierał określony kształt. Do koronkowych rękawiczek bez palców i podartego ubrania doszły bransolety, duże kolczyki i wielkie krucyfiksy zaprojektowane przez powierniczkę Madonny Maripol. Na jednej z kurtek widniał malunek artysty graffiti Kano i słowa WEBO GALS. „Webo oznacza po hiszpańsku wredną babę," tłumaczy z wyraźną dumą Madonna. (Później nazwała swoją wytwórnię płytową Webo Girl Inc.) Madonna zaczęła nosić pasek ze słynnym napisem „Boy Toy", pamiątką z czasów, kiedy przesiadywała w „Roxy" z tancerzami breakdance i artystami graffiti. „Wszyscy mieli przydomki", wyjaśniała później, „Pewnego dnia wymyśliłam dla siebie «Boy Toy» i wszyscy uznali go za zabawny. To ironiczne określenie, znaczy zupełnie coś innego, niż się wydaje." W czasie kręcenia Lucky Star Erica Bell pełniła jeszcze jedną funkcję. „Madonna powiedziała mi, bym przy zbliżeniach stała tak, 93 żeby mogła mnie widzieć. Stwierdziła, że videoklip wyjdzie dużo lepszy, jeśli ona będzie śpiewać do kogoś, kogo kocha." Z powodów, które miały stać się oczywiste znacznie później, piosenka Lucky Star okazała się dla Madonny kamieniem milowym. Singiel był piętnaście razy z rzędu pierwszy na liście Top Five, który to wyczyn przewyższył nawet rekordy Beatlesów. Tymczasem Holiday wdarło się na europejskie listy przebojów. W Paryżu trwał wtedy Tydzień Mody i projektant Elio Fiorucci przywiózł Madonnę wraz z jej małą świtą do Francji, żeby uświetniła przyjęcie, na którym znalazły się takie sławy świata mody jak Yves Saint Laurent, Givenchy, Issey Miyake i Karl Lagerfeld. Wytwórnia Warner Records przysłała limuzynę Mercedesa na lotnisko, a Madonna, nie tracąc czasu, nabazgrała markerem na tapicerce BOY TOY. „Kierowca miał na imię Guy", wspomina Erica Bell, która jechała razem z Madonną. „Nie muszę mówić, że był wściekły. Powstała nieprzyjemna sytuacja, ale wtedy tak właśnie się zachowywaliśmy." Madonnę, Bella i Martina Burgoyne'a przywieziono na plac Vendóme do eleganckiego hotelu Meurice. „Z początku było świetnie", wspomina Bell. „Mieszkaliśmy tam mimo naszych szmat, ale potem Madonnę zaczął dręczyć nocny koszmar." Śniło się jej, że jest zakonnicą ściganą przez nazistów. „Tak się przejęła, że nie mogła jeść. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że w czasie drugiej wojny światowej Meurice był niemiecką kwaterą." „Ona nienawidziła tego hotelu", mówi ówczesny pracownik Warnera w Paryżu. „Nie podobał się jej samochód z szoferem, który miała do dyspozycji. Nie lubiła francuskiej prasy, więc odmawiała udzielania wywiadów. Krótko mówiąc, wyruszyła w podróż wielkiej gwiazdy, zanim jeszcze została wielką gwiazdą. Zrażała wszystkich wokół siebie." Philippe Manoeuvre, producent i gospodarz popularnego programu francuskiej telewizji pod tytułem Sex Machinę nie należał do wyjątków. „Uważałem, że Holiday jest doskonałą piosenką", mówi Manoeuvre. „Jako producent chciałem więc, żeby Madonna pojawiła się w moim show. Wiedziałem, że się zgodzi, bo był on zbliżony stylem do Saturday Night Live. Madonna od razu narobiła sobie wrogów. Rozmowa miała być kręcona na plaży, ale kiedy ekipa przybyła na miejsce, gwiazda okazała niezadowolenie. — Nie chcę tańczyć w błocie — oświadczyła. — To nie jest błoto, tylko mokry piasek — łagodził Manoeuvre. — Mówię, że błoto! 94 W tym momencie odpadła jej z paska jedna z liter napisu „Boy Toy". „Madonna wpadła we wściekłość", wspomina Manoeuvre. „Kazała specjalistce od reklamy z firmy Warner, kierowcy i dwóm tancerzom szukać brakującej litery." — Znajdźcie mi ją, bo nic nie będę robić! — krzyczała. „Kazała ludziom chodzić na kolanach", mówi Manoeuvre. „Grzebaliśmy w piasku przez pół godziny, szukając tej litery. Madonna była podła! Zachowywała się okropnie. Sądzę, że gdyby teraz zrobiła coś takiego, ludzie uznaliby, że jest wspaniała. Wtedy zadawali sobie pytanie: Dlaczego to znosimy? W tamtych czasach była nikim." Z Paryża trójka Amerykanów udała się pociągiem do Niemiec. Tam Madonnę znowu zaczął dręczyć „potworny lęk". „W Monachium wszyscy poczuliśmy się nieswojo", wspomina Bell. „Okazało się, że na tej stacji wtłaczano Żydów do bydlęcych wagonów jadących do obozów koncentracyjnych. Madonna jest nadwrażliwa, ale nie zdradza się z tym przed ludźmi." W jednym z powracających snów widziała siebie „tak czystą, że nie wypróżniała się, a jeśli już, to na biało". Ostatnim etapem podróży było Maroko. Do podnóża gór Atlas mieli dojechać małym rozklekotanym autobusem. W połowie drogi do Marakeszu gruchot się zepsuł. „Silnik wysiadł na środku drogi", wspomina Bell. „Utknęliśmy na pustkowiu. Wiele godzin czekaliśmy na pomoc." W zespole nasiliły się tarcia, gdyż Madonna wprowadziła do wąskiego kręgu nową osobę. Zatrudniła trenerkę, która towarzyszyła jej w krótkiej podróży promocyjnej. Wkrótce stało się jasne dla wszystkich, że kobieta jest oczarowana szefową. Gdy we dwie odbywały sesje treningowe za zamkniętymi drzwiami, Erica Bell i Martin Burgoyne byli skazani na domysły. „Madonna lubi robić zamieszanie", stwierdza Bell. „Jest szczęśliwa, gdy zaczynają się kłopoty. W przeciwnym razie nudzi się." Po powrocie do Stanów, gdzie pierwsze nagrania i towarzyszące im teledyski pięły się w górę na listach przebojów, Madonna zajęła się planowaniem następnych kroków w karierze. Postanowiła zostać największą gwiazdą muzyki pop na świecie, więc wymyśliła sobie, że jej sprawami zajmie się menedżer Michaela Jacksona, Freddy De-Mann. Poprosiła Seymoura Steina, żeby zorganizował spotkanie ze znanym agentem, ale nie wiedziała, że Jackson już nie jest jego klientem. 95 „Freddy naprawdę miał szczęście z Madonną", twierdzi Melinda Cooper, ówczesna asystentka DeManna. „Seymour Stein dał mu ją w prezencie. Freddy nigdy wcześniej nie słyszał o Madonnie, póki nie została mu podana na srebrnej tacy." Kiedy w lipcu 1983 roku Madonna zjawiła się w biurze w Beverly Hills, nie podbiła DeManna. Choć później opowiadał reporterom, że „ma ona w sobie tę szczególną magię, którą posiada niewiele gwiazd", z pierwszego spotkania nie wyniósł korzystnego wrażenia. „Kim jest ta dziewczyna!" pytał asystentów, potrząsając głową. „Za kogo siebie uważa, do licha?" Sceptycyzm DeManna ulotnił się, kiedy debiutancki album Madonny sprzedano w dziewięciu milionach egzemplarzy, a sześć piosenek z niego zostało przebojami. Dziesięć lat później nadal był menedżerem gwiazdy, choć ta nie ułatwiała mu życia. „Madonna bezlitośnie naigrawa się z Freddy'ego", mówi Cooper. „Dzwoni do niego o każdej porze dnia i nocy, wyrywa z łazienki, traktuje jak lokaja." Należy jednak dodać, że sowicie opłacanego lokaja. Jako menedżer DeMann zgarniał piętnaście procent od jej dochodów. Mimo to ogólnie uważało się, że piosenkarka sama kieruje własną karierą aż do najdrobniejszego szczegółu. „Madonna stworzyła Madonnę", stwierdza Cooper, „Zjawiła się u Freddy'ego jako gotowy produkt." DeMann szybko nauczył się ustępować upartej klientce we wszystkich sprawach zawodowych, a ona oczekiwała, że podobnie będzie w życiu prywatnym. Niestety, Jellybean Benitez nie dał się tak łatwo poskromić. Z powodu niewierności Kena Comptona Madonna nieraz ciskała słuchawkę, natomiast w jej związku z Benite-zem dochodziło do rękoczynów i rzucania talerzami. „Tylko Jellybean potrafił doprowadzić Madonnę do szału", mówi Erica Bell. „Jedynie raz widziałam ją płaczącą histerycznie z powodu faceta, gdy po jakiejś awanutrze Jellybean wybiegł z mieszkania. Ona była zdruzgotana, naprawdę nieszczęśliwa. Klęczała na podłodze wsparta na rękach i szlochała. Takie zachowanie zupełnie nie pasowało do Madonny, ale on potrafił jej dopiec." Przyjaciele byli świadkami starcia dwóch tytanicznych ego. Sam Benitez przyznał dziennikarzowi Christopherowi Connelly'emu, że Madonnę i jego łączyła jedna rzecz, „ambicja. Oboje wystartowaliśmy w tym samym tempie. Zrobiliśmy kariery. Oboje byliśmy nastawieni na sukces, mieliśmy jeden cel." Trzeba oddać Benitezowi, że w późniejszych latach pomógł Ma- 96 Madonna Louise Ciccone w wieku pięciu lat, 1963 (w tym roku umarła jej matka). W wieku dziewięciu lat, kiedy przyniosła ojcu wstyd, występując prawie nago w czasie szkolnego popisu talentów, oraz w wieku lat dwunastu, kiedy miała pierwszą randkę. „Nawet jako dziecko flirtowałam ze wszystkimi." (Kolekcja Autora) Madonna (druga od lewej) jako gwiazda drużyny dopingującej w Rochester Adams, druga klasa, rok 1973. Na dole: w prawym górnym rogu piramidy. Lubiła szokować kolegów widokiem majtek w kolorze cielistym. {Kolekcja Autora) Rok 1975, szesnastoletnia Madonna grała i tańczyła w szkolnych przedstawieniach. Wieczory spędzała w gejowskich dyskotekach Detroit ze swoim nauczycielem tańca i mentorem Christopherem Flynnem. (Kolekcja Autora) Piątkowa uczennica, określana przez nauczycieli jako „dynamiczna", „zaangażowana", „wrażliwa" i „twórcza", ukończyła Rochester Adams w 1976. Postanowiła zostać tancerką... i gwiazdą. (Kolekcja Autora) I f Ubrana w obszarpane dżinsy i koronkowe rajstopy Madonna w niezwykłej dla siebie spokojnej pozie, rok 1983, gdy zaczęła się jej wielka kariera gwiazdy rocka. (Marcus Leatherdale) Obsadzona w małej rólce piosenkarki klubowej w Zwariowałem dla ciebie, Madonna dopiero musiała się sprawdzić jako aktorka, natomiast jej nowy album zawierający piosenki Like a Virgin i Materiał Girl uczynił z niej gwiazdę. (Movie Star News) Madonna w pasku „Boy Toy" i z krucyfiksami na szyi, w towarzystwie DJ-a „Jellybeana" Be-niteza, rok 1984. Ich związek, w którym były awantury z powodu zazdrości, groźby śmierci i aborcje, omal nie zakończył się małżeństwem. (DMI/David McGough) Blond Madonna wykonująca Like a Virgin. Jesienią 1984 jej płyty sprzedawały się w liczbie osiemdziesięciu tysięcy egzemplarzy dziennie. (Movie Star News) +/fJr . _ Z Rosanną Arąuette w Rozpaczliwie szukam Susan, filmie z roku 1985, który udowodnił, że Madonna potrafi również grać. Arąuette była rozgoryczona nagłą sławą partnerki. {Movie Star News/Andy Schwartż) Entuzjastyczni wielbiciele próbują dotknąć idolkę podczas koncertu w Madison Sąuare Garden w 1985 roku. Madonna kiedyś mieszkała po drugiej stronie ulicy. (Ron Galella) Nf Występ Madonny na benefisie Band Aid w 1985 roku zbiegł się w czasie z opublikowaniem jej nagich zdjęć przez Playboya i Penthouse'a. „Dzisiaj za nic się nie rozbiorę", powiedziała do publiczności. „Za dziesięć lat moglibyście to wykorzystać przeciwko mnie." (Ron Galella) Rozwścieczony przez helikoptery krążące nad posiadłością, w której odbywało się jego wesele z Madonną, Sean Penn wystrzelił z pistoletu w powietrze i nabazgrał na piasku obsceniczne ostrzeżenie. (Wide World) -L¦¦¦ 2!m.' fin -4 i »^ - i, 16 sierpnia 1985. Państwo młodzi na balkonie po zawarciu małżeństwa, o którym później mówiono, że zostało skojarzone w piekle. (Wide World) W przerwie między kłótniami z reżyserem i walkami z prasą Penn i Madonna przytulają się na planie Niespodzianki w Szanghaju w Ma- kao. (Russell C. Turiak) Niespodzianka w Szanghaju, dziejąca się w latach trzydziestych, z Madonną jako misjonarką i Pennem jako obieżyświatem, okazała się całkowitą klapą artystyczną i finansową. Wtedy po raz pierwszy i ostatni małżonkowie pracowali razem. (Memory Shop) Podjąwszy nieudaną próbę naprawienia stosunków z prasą Madonna i producent Niespodzianki z Szanghaju (i eks-Beatles) George Harrison spotkali się 6 marca 1986 roku z reporterami. Później Madonna wyparła się filmu. (Reuters/Bettmann Newsphotos) Penn i Madonna na późnej kolacji w nowojorskiej Columbus Cafe, ulubionym lokalu i scenie kilku sprzeczek. (Anthony Savignano/'Galella, Ltd.) Sean i Madonna biegają w pobliżu swojego domu w Malibu, tuż po jej triumfalnym światowym tournee Kim jest ta dziewczyna! i jego wyjściu z więzienia. (Russell C. Turiak) Madonna przyjmuje gratulacje od partnerów Rona Sih/era (z lewej) i Joe'ego Mantegna po debiucie na Broadwayu w sztuce Davida Mameta Speed-the-Plow. „Nie, ona nie potrafi grać", brzmiał tytuł jednej ze zjadliwych recenzji. (Memory Shop) Na ringu toczyła się walka o tytuł mistrza wagi ciężkiej między Spinksem i Tysonem, ale za kulisami wszystkie oczy były zwrócone na kłócących się „Toksycznych Pennów". (Ron Galella) Madonna i Jennifer Grey jako showgirls w filmie wg Damona Runyona Bloodhounds of Broadway, który pokazano w telewizji w 1989 roku. {Memory Shop) Madonna i Sandra Bernhard na koncercie dobroczynnym Don't Bungie the Jungle. Po lewej artysta Keith Haring, jeden z wielu przyjaciół Madonny, którzy później zmarli na AIDS. (Wide World) Nienawiść między Madonną i Arsenio Hallem rozpoczęła się od jej uwag podczas talk show z maja 1990. (AP/Wide World Photos) (Evan Richman Photoreporters) Madonna w skandalicznej scenie podczas tournee Ambitnej Blondynki (powyżej). Za kulisami związała się z jedynym heteroseksualnym tancerzem 01iverem Crumesem (po prawej). „Jestem bardzo zmysłową osobą", powiedziała. „W czym problem?" (Smeal/Galella, Ltd.) donnie ukształtować jej muzyczny produkt, choć osoby z najbliższego otoczenia twierdziły coś wręcz przeciwnego. „Jellybean nie był naukowcem", wspomina Bell. „Musieliśmy mu mówić, że osso buco nie jest japońskim daniem. Madonna wiedziała o muzyce dużo więcej od niego. To on zawdzięcza jej karierę." Johnny Dynell należał do tych bliskich przyjaciół, którzy uważali, że Madonna i Jellybean są „dla siebie przeznaczeni. To pokrewne dusze." Niestety burzliwy związek, który przetrwał dwa lata i omal nie zaowocował małżeństwem, rozpadł się z powodu jednej ze wspólnych cech obojga: awersji do wierności. Szczupłej budowy, mierzący zaledwie sto sześćdziesiąt osiem centymetrów wzrostu Be-nitez, o ciemnych włosach do ramion, uważał się za pożeracza serc. Był mężczyzną o wielkim temperamencie i z zazdrości często miewał ataki szału. Nie bez podstaw, jeśli chodzi o kochankę. W połowie 1983 roku Madonna występowała w hip-hopowym klubie „Fresh 14" na nowojorskim Union Sąuare i tam zwróciła na siebie uwagę młodego dziennikarza Steve'a Newmana. Z miejsca podbiła wydawcę under-goundowego miesięcznika Island Magazine. „Pomyślałem sobie: O rany, ona jest wspaniała! Moi pracownicy nie byli tak zachwyceni Madonną, ale ja od razu chciałem umieścić ją na okładce. Czułem, że ta dziewczyna daleko zajdzie." Newman obserwował Madonnę zza kulis, kiedy robiono jej zdjęcie na okładkę. „W czasie sesji fotograficznej mocno się napaliłem", wspomina. Madonna i Newman spotkali się kilka dni później na przyjęciu u Keitha Haringa. „Gdy tańczyliśmy, ona flirtowała bez skrępowania", wspomina Newman. „Potem ja usiadłem na jednym oparciu wielkiego fotela, a ona na drugim. Kiwnęła na mnie palcem, nachyliła się i pocałowała mnie bardzo mocno. Wtedy właśnie zakochałem się bez pamięci." Newman znał reputację Madonny i nie miał ochoty wdać się w romans, z którego wyszedłby „zraniony. Wziąłem Madonnę na drinka i powiedziałem jej, że nie jestem zainteresowany, jeśli ona nie chce angażować się na całego. Wszystko albo nic. Uważałem, że możliwy jest tylko taki układ, bo sam byłem mocno zadurzony." Kiedy Madonna oznajmiła, że ona też jest za poważnym związkiem, rozpoczęła się „najgorętsza historia, jaką można sobie wyobrazić. Ona jest niesamowicie ognista, zupełnie bez zahamowań, wręcz szalona. Lubiła się kochać przy otwartych oknach i odsuniętych zasłonach. Myślę, że nawet w takich chwilach potrzebowała widowni." 7 — Madonna 97 Idyllę brutalnie przerwała pewnego ranka niespodziewana wizyta Jellybeana Beniteza, z którym Madonna była oficjalnie zaręczona. „Paliłem papierosa, siedząc w samych dżinsach na oknie, bo Madonna nie lubiła dymu", wspomina Newman. „Nagle Jellybean wpadł do pokoju, chwycił ją i zaciągnął do drugiego pokoju. Oszołomiony poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie grzankę. Słyszałem krzyki. Ona i Jellybean byli zaręczeni. Madonna próbowała z nim skończyć, ale on jej nie puszczał." Newman nadal spotykał się z Madonną, lecz incydent przypomniał mu, że nie jest jedynym mężczyzną w jej życiu. W końcu oznajmił wprost: „Przejrzałem cię, jędzo. Wiem, czego chcesz. Zamierzasz mnie dręczyć." — Och, nie — odparła Madonna. — Kocham cię, Steve. Nigdy bym tego nie zrobiła. „Oczywiście, że zrobiła, ale znacznie później", wzdycha Newman. „Już po tym jak przestaliśmy się widywać, często dzwoniła do mnie w środku nocy, żeby porozmawiać. Jeszcze bardzo długo robiła mi nadzieję." Zerwanie nastąpiło nie z powodu innych mężczyzn, lecz z powodu jej sukcesu albo raczej jego braku u Newmana. „Siedzieliśmy w barze i wtedy usłyszałem od niej: Jesteś frajerem z Lower East Side wydającym nędzne pisemko, które nigdy się nie rozwinie. Ja zarobiłam w tym roku dwieście tysięcy dolarów, a w przyszłym zarobię dziesięć razy więcej. Nie wyjdzie nam. Żywiła jdnak do mnie sentyment. Zanim odeszła, dała mi tę ładną bransoletkę. Nie mogę być rozgoryczony. Miała rację." Newmana pocieszył fakt, że nie on jeden znalazł się w takiej sytuacji. „Steve Bray wyznał mi, że Madonna nauczyła go nie ufać kobietom. Ona spełnia wszystkie zachcianki kochanka... póki się nie znudzi. Wtedy idzie do następnego mężczyzny albo kobiety, do następnej zachcianki. Bawi się wszystkimi." Nawet po zakończeniu romansu Newman odczuwał jego skutki. Na przyjęcie wydane przez Madonnę z okazji Halloween przyprowadził dwie dziewczyny, ale Jellybean był wściekły. „Podszedł do mnie i rzucił: Każę cię zabić. Tylko tyle. Znał paru naprawdę groźnych ludzi, więc nie miałem wątpliwości, co ma na myśli. Przeraziłem się nie na żarty." Na szczęście interweniowała wspólna przyjaciółka Erica Bell, która zapewniła Jellybeana, że Madonna i Newman już nie są ze sobą. „Erica uratowała mi życie. Nie ma wątpliwości." Gdyby Benitez wiedział o Bobbym Martinezie, nie byłby może 98 taki wyrozumiały. Chłopak, który jeszcze nie skończył dwudziestu lat, wciąż wpadał w tarapaty i odwiedzał łóżko Madonny. „Spotykaliśmy się w klubach albo szliśmy do hotelu", wspomina Martinez. „Jeśli miała ochotę na seks, mówiła: Chodźmy się pieprzyć. I robiliśmy to." Żadne z tych ekscesów nie odrywały Madonny od najważniejszego celu: kariery. Zamierzając spróbować sił w aktorstwie, spotkała się z producentem Jonem Petersem, żeby porozmawiać o ewentualnej roli w jego następnym filmie Ruthless People. Peters wybrał Bette Midler, ale we wrześniu 1983 roku szukał kogoś do małej rólki piosenkarki w Vision Quest {Zwariowałem dla ciebie), komedii romantycznej o miłości nastoletniego zapaśnika i starszej kobiety. „Nie chcieli osoby, którą musieliby kierować", wspomina Madonna. „Nie chcieli aktorki udającej piosenkarkę. Potrzebowali kogoś, kto już ma swój styl." Nowicjuszka zrobiła wrażenie nawet na dawnej sympatii Petersa Barbrze Streisand. Madonna przyszła do niej ubrana w bluzkę odsłaniającą brzuch, z turkusowym krucyfiksem babci na szyi i szmatą we włosach. Podczas kolacji w chińskiej restauracji Streisand sondowała ją przez dwie godziny. „Chciała wiedzieć wszystko o moim sposobie ubierania się, biżuterii, śpiewie i dzieciństwie spędzonym w Detroit." Madonna wróciła do domu z przekonaniem, że odbyła rozmowę „jak piosenkarka z piosenkarką". Opowiadając przyjaciółce o tej kolacji, Streisand mniej życzliwie oceniła swojego gościa. „Barbra patrzyła na Madonnę jak na dziwoląga. Podziwiała tupet tej dziewczyny, ale wyczułam, że jej śpiewanie uważa za żart." W listopadzie Madonna razem z obsadą i ekipą filmu Zwariowałem dla ciebie pojechała na plan do Spokane w stanie Waszyngton. Znudzona, przemarznięta i samotna, zadzwoniła do swojego agenta Freddy'ego DeManna z błaganiem, żeby przysłał do niej Beniteza. Po ukończeniu zdjęć telefonicznie powiadomiła ojca, że złoży wizytę klanowi Ciccone. „Jedziemy do Detroit z Jellybeanem, więc bądźcie gotowi!" Z tej okazji postanowiła ubrać się odpowiednio, żeby nie przyprawić starej babci o atak serca. „Założyłam czarne spodnie i czarny podkoszulek, bez biżuterii. Włosy z rodzaju nie uczesanych. Wyglądałam bardzo konserwatywnie. Żadnych botków, szpilek, niczego w tym rodzaju. Ojciec przyglądał mi się przez dłuższy czas. Zawsze się tak ubierasz? Czy to kostium?" 99 Pozornie nagła decyzja, żeby przedstawić rodzinie Beniteza, nie była przypadkowa. Madonny nie tylko nie odstręczały jego gwałtowne wybuchy zazdrości, ale wręcz uważała je za podniecające. Wszyscy znajomi twierdzą, że go kochała. Według Eriki Bell nie pozostawiała wątpliwości co do swoich uczuć. „Wyjdę za Jellybeana", oświadczyła. „Będę miała z nim dziecko." W końcu nie zdecydowała się na ten krok, choć miała okazję urodzić dziecko Beniteza. „Madonna poddała się kilku aborcjom, kiedy była z Jellybeanem. Ja wiem o trzech", mówi Erica Bell. „Nie robiła z tego sekretu. Nic nie starała się ukryć. Zwierzała się wszystkim przyjaciołom." Kiedy Madonna wróciła do Nowego Jorku w grudniu 1983 roku, pierwszym punktem jej rozkładu zajęć była sesja ze słynnym fotografikiem portrecistą Francesco Scavullo. Modelka uwodzicielsko tarzała się po podłodze studio, ale niezadowolony Scavullo kazał jej przymknąć powieki. Gdy to zrobiła, opuścił aparat. „O Boże, mała Dietrich!" wyszeptał. Jego słowa pobudziły kochającą przydomki Madonnę do konwulsyjnego śmiechu. Przez jakiś czas nalegała, żeby przyjaciele nazywali ją Mała (Baby) Dietrich. Jeśli chodzi o nabierający wyrazu image, Madonna udowodniła, że potrafi zręcznie manipulować prasą. „Okłamywanie reporterów przychodziło jej z łatwością", stwierdza Bell. Traktowała to jak zabawę, grę." Kiedyś pojechały obie na weekend do Hamptons razem z Jamesem Trumanem z brytyjskiego czasopisma The Face. „Zamierzał napisać do brytyjskiego wydania pierwszy duży artykuł o Madonnie", mówi Bell. „Ona zadzwoniła do mnie wcześniej i uprzedziła: Mc nie mów, tylko włącz się do gry. Na tym wyjeździe zmyśliła wszystkie te niewiarygodne historie, że wychowała się niedaleko slumsów, że jej najbliższa koleżanka była czarna, że wdawała się w bójki, że aresztowano ją w czasie rozruchów na tle rasowym i spędziła tydzień w więzieniu. Wszystko to bujdy. Pękałyśmy ze śmiechu, kiedy artykuł się ukazał. Madonna wciąż robiła takie numery." Tymczasem zajęła się przygotowaniami do następnego albumu. Reggie Lucas, dumny z sukcesu pierwszego longplaya, już snuł plany powrotu do studia nagraniowego, kiedy dostał wiadomość z Warnera, że go zwolniono. Pnąc się na szczyt, Madonna zwróciła uwagę na Nile'a Rodgersa, który produkował płyty takich artystów jak Sister Sledge, Chic i Diana Ross oraz miał istotny udział w nagraniu LET'S DANCE Davida Bowie. „Reggie znał się tylko na jednym", wyjaśnia Madonna. „Zajmował się rythm and bluesem. Był dobrym producentem, bardzo 100 otwartym i wrażliwym, natomiast Nile pracował z różnymi muzykami. Poza tym każda jego płyta jest świetna, moim zdaniem. On ma silne wyczucie muzyki pop. Identyfikuję się z nim. To człowiek ulicy. Chadzaliśmy do tych samych klubów." Utwór, od którego miał wziąć nazwę drugi longplay, o mały włos w ogóle nie znalazłby się na płycie. Choć śmiała Like a Virgin brzmi, jakby była napisana z myślą o Madonnie, powstała kilka lat wcześniej. Nile Rodgers uważał, że piosenka nie nadaje się dla Madonny, ale zmienił zdanie. „Nie mogłem się od niej uwolnić", twierdzi. Like a Virgin została pomyślana jako ballada. Nile Rogers przerobił ją na rytmiczną melodię do tańca, opracowując ścieżkę rytmiczną, dzięki której zabrzmiała bardziej jak Billie Jean Michaela Jacksona. Druga piosenka z płyty również otrzymała natarczywy rytm, który przywodził na myśl taneczne przeboje z wczesnych lat sześćdziesiątych, teraz jednak spotęgowany przez syntezatory, wzmocniony elektroniczną perkusją i oczyszczony dzięki najnowocześniejszym cyfrowym technikom nagraniowym. Pomijając jednak względy muzyczne i techniczne, głównym tematem albumu jest radosny erotyzm. W tytułowym kawałku prawdziwa miłość sprawia, że dziewczyna czuje się „lśniąca i nowa jak dziewica dotknięta po raz pierwszy." W Dress You Up Madonna błaga mężczyznę: „Poczuj jedwabisty dotyk moich pieszczot. Dzięki nim będziesz wyglądał jak nowy." You're an Angel stanowił powrót do beztroskich i cukierkowych czasów Leslie Gore i Shelley Fabares („Jesteś aniołem w przebraniu, widzę to w twoich oczach.") Lecz najbardziej ekshibicjonistycznym i kontrowersyjnym utworem na płycie była Materiał Girl, ironiczny hołd Madonny dla materializmu lat osiemdziesiątych i tradycyjnej profesji poszukiwacza złota („Chłopiec z żywą gotówką jest wymarzonym kandydatem na męża.") Po ukończeniu albumu wiosną 1984 roku Madonna poświęciła swoją niespożytą energię kompletowaniu zespołu na pierwsze duże tournee. Następnie pojechała do Włoch, żeby w Wenecji nakręcić videoklip do Like a Virgin. Wyreżyserowany przez Mary Lambert film pokazuje Madonnę w gondoli, ucharakteryzowaną na kokotę albo ubraną w tradycyjną białą suknię ślubną. Palazzi, pizze i lśniące kanały stanowiły romantyczne tło dla piosenki, choć producenci uznali za konieczne dodanie dwóch symboli o lekkim zabarwieniu erotycznym: lwa, który skrada się wąską boczną uliczką, i tajemniczego nieznajomego w karnawałowej masce. 101 Tymczasem w Nowym Jorku reżyser Susan Seidelman poszukiwała obsady do swojego następnego filmu, współczesnej miejskiej komedii pod tytułem Rozpaczliwie szukam Susan. Znudzona nowojorska gospodyni domowa każe prywatnym detektywom śledzić pewną dziewczynę-urwisa, ale uderzona w głowę dostaje amnezji i myśli, że to ona jest Susan. Wkrótce jednak orientuje się, że dziewczyna jest nieświadomym celem planowanego morderstwa. Scenariusz Rozpaczliwie szukam Susan krążył po Hollywood przez cztery lata, zanim kupiła go wytwórnia Orion. Susan wyobrażano sobie jako podstarzałą hipiskę i miała ją grać Dianę Keaton. Potem producenci zdecydowali się na skromniejszy film z początkującą aktorką, dzięki czemu mogli obniżyć budżet do pięciu milionów. Niebawem na wielkie wody wypłynęła Seidelman, która zebrała pochwały krytyków za film Smithereens (nakręciła go za osiemdziesiąt tysięcy dolarów, z których część odziedziczyła po babce). Przygotowania nabrały tempa dopiero w czerwcu 1984 roku, kiedy Rosanna Arąuette przyjęła rolę Roberty, znudzonej gospodyni domowej. W wieku dwudziestu czterech lat Arąuette mogła się pochwalić imponującymi osiągnięciami na dużym ekranie {Baby It's You, Siherado, Po godzinach) i w telewizji {Pieśń kata). „Madonnę znałam ze scen klubowych", wspomina Seidelman. „Od czasu do czasu chodziłam do „Danceterii" i „Paradise Garage". Tam właśnie ją zobaczyłam. Wiedziałam, kto to jest i jak wygląda." Kiedy wspólny znajomy Seymour Stein wspomniał jej o zainteresowaniu Madonny rolą, zgodziła się spotkać z piosenkarką. Do tej pory już ze dwieście aktorek wzięło udział w przesłuchaniach lub w zdjęciach próbnych, między innymi: Rebecca De Mor-nay, Melanie Griffith, Jennifer Jason Leigh, Ellen Barkin i Kelly McGillis. „Dyrektorzy Oriona nigdy nie słyszeli o Madonnie", mówi Seidelman. „Na szczęście znał ją jeden z dyrektorskich synów. Powiedzieli mi więc, że jeśli interesuje mnie ta dziewczyna, mogę zrobić zdjęcia próbne." Madonna przyjechała na przesłuchanie taksówką, „ale nie miała pieniędzy na zapłacenie", wspomina Seidelman. „Zjawia się na spotkaniu z grupą filmowców, żeby dostać pracę, i pierwszą rzeczą, którą robi, jest naciągnięcie nas na taksówkę. Właśnie coś takiego zrobiłaby Susan!" W czasie pierwszego spotkania Madonna wydała się Seidelman „wrażliwa, miła trochę nerwowa. Nie dostrzegłam w niej śladu arogancji, z której powoli zaczynała słynąć. Miała poczucie humoru. Pamiętając, co o niej mówiono, wcale nie byłam pewna, czy je ma. 102 Nawet przeprowadzając rozmowy z innymi aktorkami, jak Melanie Griffith czy Kelly McGillis, nie mogłam zapomnieć o Madonnie. Cechowała ją nadzwyczajna samoświadomość, pewność siebie. Doskonale wiedziała, kim jest. Należała do osób, które uważają siebie za kogoś wyjątkowego, i dzięki temu człowiek też czuje się przy nich wyjątkowy." Jeden z producentów filmu, Midge Sanford, podzielał entuzjazm Seidelman co do Madonny. „Miała charyzmę, od której nie można się uwolnić. Inne kandydatki też były dobre, ale my wciąż wracaliśmy do jej zdjęć próbnych." Nieuchwytna cecha, na którą zwrócili uwagę Sanford i Seidelman, stanowiła istotę Susan. „Nie chodziło o zwariowany strój ani biżuterię, żucie gumy czy coś takiego", mówi Seidelman. „Nie była to kwestia wyglądu, lecz osobowości. Ta dziewczyna aż emanuje zmysłowością. Kluczem do postaci Susan jest jej magnetyczny wpływ na ludzi z otoczenia. Madonna ma tę cechę. Ona od razu rzuca się w oczy." Seidelman zatrudniła Madonnę w lipcu, choć jej decyzja, żeby powierzyć rolę nie znanej osobie nie spotkała się z aplauzem w wytwórni. „Z początku napotkałam na zupełny brak entuzjazmu, ale byłam gotowa podjąć ryzyko." Za sporą rolę w filmie, która wymagała czterech miesięcy pracy, Madonna dostała osiemdziesiąt tysięcy dolarów. Jej partnerka Rosanna Arąuette pięć razy więcej. Pieniądze nie miały dla Madonny decydującego znaczenia. Już raz dostała szansę wybicia się na Broadwayu, kiedy tancerz, reżyser i choreograf Tommy Tune, zdobywca nagrody Tony, zaproponował jej główną rolę w swoim nowym musicalu My One and Only. Madonna odrzuciła ją nie z powodu stosunkowo niewysokiej gaży dwudziestu tysięcy dolarów tygodniowo, lecz dlatego, że wymagała biegłości w stepowaniu, której ona nie miała. Smithereens Seidelman, film o wielbicielce zespołów punkowych, która walczy z ponurym, bezbarwnym i zawziętym środowiskiem Lower East Side, zrobił oczywiście duże wrażenie na Madonnie. Wiele z tych problemów znała z własnego doświadczenia. Lecz postać Susan była jej jeszcze bliższa. „Moim zadaniem jest wykorzystać cechy danej osoby i zbudować na nich rolę", opowiada Seidelman. „Madonna dołożyła do niej elementy własnej osobowości. To bardzo trudne zadanie, ale kiedy się uda, rezultat bywa magiczny. W Susan jest dużo z Madonny." Zaabsorbowana sobą i nie dbająca o konwenanse, Susan idzie nonszalancko przez życie, żując gumę, obijając się, naciągając ludzi 103 i popijając chipsy szampanem Dom Perignon. „Susan jest oportunistką, ale tak naprawdę interesuje się ludźmi", mówi Madonna. „Osoby, które zachowują się, jakby nic ich nie obchodziło, w rzeczywistości bronią siebie i ukrywają to, co czują." Seidelman miała obawy, że Madonna okaże się w pracy równie trudna i nieprzewidywalna jak odgrywana przez nią postać. Z zaskoczeniem stwierdziła, że jej aktorka jest „niesamowicie zdyscyplinowana. Gdy zdjęcia rozpoczynały się o szóstej rano, wszystkich trzeba było zrywać z łóżek. Natomiast kierowca przydzielony Madonnie odbierał ją z klubu sportowego, gdzie do szóstej już zdążyła zrobić pięćdziesiąt okrążeń bieżni." Jeśli chodzi o przejawy temperamentu, Madonna okazała się według Seidelman „bardzo rzeczowa. Naprawdę starała się wszystkich zadowolić. Wcale nie zachowywała się jak primadonna. Była bardzo otwarta na krytykę, skłonna do współpracy. Chciała dobrze wykonać pracę i nie miała oporów przed przyjmowaniem wskazówek. Bez skargi powtarzała ujęcia, jeśli musiała." Jedna ze scen wymagała, żeby Madonna jako Susan przeszła przez ruiny Sali Balowej Audubona, zaprowadziła swojego chłopaka (Roberta Joya) do magazynu i wskoczyła na maszynę do gier. „Masz dwudziestopięciocentówkę?" pyta Susan. „Chcesz zagrać?" Chłopak wkłada monetę w otwór i całuje Susan. Ona opada do tyłu, maszyna zaczyna brzęczeć, lampki migać. Tę prostą scenę trzeba było kręcić dziesięć razy. Między ujęciami Madonna śmiała się ze wszystkich znanych dowcipów o maszynach do gier. Z entuzjazmem przyłączyła się do zabawy, kiedy na czterdzieste urodziny jednego z członków ekipy przyjechała na plan wynajęta striptizerka. „Masz zamiar zdjąć ubranie?" spytał ją zawstydzony technik. „Nie, ty zdejmiesz swoje", zażartowała Madonna. Kiedy tancerka pozostała w czarnej bieliźnie, aktorka wyraziła oburzenie: „Ona wcale się nie rozebrała." Madonna doskonale ukrywała niepewność w czasie kręcenia filmu. „Miałam parę scen, kiedy umierałam ze strachu", opowiadała później. „Kilka razy byłam tak zdenerwowana, że otwierałam usta i nie wydobywał się z nich żaden dźwięk." Na wszystkich obecnych na planie sprawiała jednak wrażenie całkowicie spokojnej, chociaż wielu innych osobom niewiele brakowało do załamania nerwowego." Madonna i ja bez trudu nawiązałyśmy kontakt", wspomina Seidelman. „Nie mogę tego samego powiedzieć o innych." Reżyser, która twierdzi, że jest bezstronna w swoich opiniach, wciąż spierała się 104 z Arąuette, Aidanem Quinnem i Laurie Metcalf. „Miałam ciężką przeprawę z Rosanną. Żadna z nas nie była zadowolona. Stale się kłóciłyśmy." Po jednej z awantur ne temat stopnia utraty pamięci przez główną bohaterkę Arąuette rozpłakała się. Seidelman poszła za jej przykładem. Madonna patrzyła na nie zdumiona. O ironio, choć nie brała bezpośredniego udziału w sporach, pośrednio spowodowała jeszcze większy bałagan na planie. Nikt, a zwłaszcza Rosanna Arąuette, nie mógł przewidzieć, że tej jesieni Madonna zdobędzie prawdziwą sławę. „W czasie czterech miesięcy kręcenia filmu, od września do grudnia, wykonała ogromny jakościowy skok od gwiazdy rocka do ikony", mówi Seidelman. Transformację przyśpieszyło wydanie drugiego albumu i pierwszy występ na żywo przed szeroką publicznością. W piątek 14 września zebrali się w Radio City Musie Hall królowie rocka na doroczne rozdanie muzycznych nagród MTV. Otwierając widowisko, Madonna w białej sukni ślubnej wjechała na sześciometrowym torcie w towarzystwie pana młodego — manekina naturalnej wielkości. Spowita w tiule i koronki, ozdobiona sznurami koralików i śmiałym paskiem z napisem „Boy Toy", zaczęła miotać się po scenie, śpiewając Like a Virgin. Nawet znużeni starzy wyjadacze z przemysłu muzycznego osłupieli. Zarejestrowany występ stał się później jednym z najpopularniejszych teledysków i jednocześnie wzorem zamierzonego bezguścia, od którego Madonna przez następne lata starała się uwolnić. Dla niektórych osób z bliskiego otoczenia już wtedy znalazła się poza zasięgiem. 7 listopada poszła z Benitezem na przyjęcie do „Pri-vate Eyes", gdzie wszechwładny bramkarz Scott od razu zaprowadził ich do boksu disc jockeya. Kiedy zjawił się jej dawny kochanek Jean-Michel Basąuiat i razem ze swoim mentorem i przyjacielem Andym Warholem ruszył po schodach, żeby z nią się przywitać, został odepchnięty przez wykidajłę przydzielonego Madonnie. „Proszę zrobić drogę dla pana Warhola", powiedział odsuwając na bok młodego artystę. „Wszystko w porządku", interweniował Andy Warhol. „On jest ze mną." Upokorzonego Basąuiata Madonna namiętnie pocałowała w usta. Benitez nie dostrzegł tego powitania, zbyt zaabsorbowany obecnością Warhola, któremu podziękował za zdjęcie opublikowane w Interview. Wydawał się na nim wyższy o kilkanaście centymetrów. Basąuiata, który na jakiś czas uwolnił się od heroiny, spotkanie wytrąciło z równowagi. „Jean-Michel był w ponurym nastroju, bo Madonna stała się sławna, a on ją utracił", wspomina Warhol. Po 105 paru tygodniach chłopak wrócił do narkotyku, który w końcu go zabił. Gdy w połowie listopada wyszedł drugi album, a zdjęcie Madonny ukazało się na okładce Rolling Stone, do Seidelman i Arąuette dotarło, że jej status uległ radykalnej zmianie. Kiedy próbowano nakręcić kluczową scenę w nowojorskim „Magie Club", ekipę otoczył tłum. „Setki dzieciaków chciały choć rzucić okiem na Madonnę", wspomina jeden z techników. „Po raz pierwszy potrzebne nam były barykady policyjne i tego rodzaju rzeczy." Nagła sława oczywiście przyniosła ze sobą falę plotek. Pewnego ranka wioząc Madonnę na plan, kierowca powiedział: „Założyłem się z przyjacielem. On mówi, że całą muzykę napisali inni i tylko szukali piosenkarki. Pani zgłosiła się na przesłuchanie i została wybrana. Madonna to nie jest prawdziwe imię i wszystko jest sfabrykowane." — COOO? — wrzasnęła Madonna i kazała kierowcy się zatrzymać. — Zwariowałeś? „Wtedy nagle zrozumiałam, że tak pewnie myśli większość ludzi", wspomina. „Całe to zamieszanie dało się we znaki Madonnie", twierdzi Seidelman. „Myślę, że też się go nie spodziewała, podobnie jak my." Najbardziej jednak cierpiała Arąuette. „Rosanna była wściekła, i nic dziwnego. Miała być gwiazdą, a raptem przyćmiła ją nowicjuszka. Ta świadomość doprowadzała Rosannę do szału." Arąuette i Madonna czyniły zgodne wysiłki, żeby na planie zachowywać się wobec siebie przyjaźnie. Na jednym ze zdjęć udają przyjaciółki w identycznych kapeluszach z czarnej skóry. Świat muzyki pop nie był obcy Arąuette. Jako dawna dziewczyna perkusisty grupy Toto Steve'a Porcaro, została uwieczniona w przeboju grupy Rosanna. Publicznie wychwalała Madonnę i określała ich stosunki jako „naprawdę bliskie." Jeden z aktorów pamięta natomiast, że Arąuette „na zmianę wściekała się i szlochała", iż cała uwaga skupia się na partnerce, która zyskała nagłą sławę. Kłopoty Madonny z okresu realizacji filmu miały bardziej osobisty charakter. Nieczęste wizyty Jellybeana Beniteza w jej przyczepie nieodmiennie kończyły się awanturą i trzaśnięciem drzwiami. Jego gniew wydawał się usprawiedliwiony. Bobby Martinez również odwiedzał Madonnę na planie. „Robiliśmy to w przyczepie, człowieku, a wszyscy stali naokoło", zwierza się Martinez. „Na wezwanie ona wybiegała, żeby nakręcić scenę, a potem wracała i znowu to robiliśmy." Jeden z pracowników technicznych twierdzi, że zabawy Ma- 106 donny dla nikogo nie były tajemnicą. „Jej przyczepa kołysała się jak podczas trzęsienia ziemi. Czasami ze środka dobiegały jęki. Potem wychodził stamtąd facet, a czasami dwóch różnych tego samego dnia. Akurat wyszła płyta LIKE A VIRGIN, więc mieliśmy ubaw. Lecz jeśli chodzi o pracę, była profesjonalistką", dodaje. „Ze wszystkimi miała dobre układy." Sytuacja osobista Seidelman przypominała pod pewnymi względami burzliwe życie prywatne jej aktorki. „Madonna walczyła z Jel-lybeanem, a ja w tym czasie miałam podobne problemy. Nic tak nie zbliża dwóch dziewczyn jak kłopoty z chłopakami." Tak się złożyło, że Seidelman i Madonna mieszkały w tej samej kamienicy w Soho, więc wpadały na siebie, kiedy już nie pracowały razem. „Kiedyś siedziała na schodach przed domem, czytając dramaty Sama Sheparda", wspomina Seidelman. Później, nad kawą, Madonna zwierzyła się jej, że z gwiazd najbardziej podziwia i chce naśladować Carole Lombard i Judy Holliday. „Ona nadal widzi siebie jako aktorkę komediową i ma tę samą skłonność do psot co one. Zabawne, że nigdy nie wspominała o Marilyn Monroe." Przyjęcie z okazji ukończenia filmu Rozpaczliwie szukam Susan odbyło się w grudniu w „Kamikaze Klub", śródmiejskim lokalu popularnym wśród początkujących aktorów i muzyków nowej fali. Członkowie obsady wspominają, że największą rozrywką był tam wygadany i żonglujący butelkami barman z kolczykiem w uchu, który kazał na siebie mówić Bruno. Jego prawdziwe nazwisko brzmiało Bruce Willis. „Obsługiwał nas wtedy, a sześć miesięcy później został gwiazdą Na wariackich papierach", zdumiewa się Seidelman. „W tym interesie wszystko toczy się tak szybko." Gdy montowała Rozpaczliwie szukam Susan, niespodziewanie zadzwonił do niej Warren Beatty i zapytał, czy mógłby obejrzeć nakręcony materiał. „Przyszedł do montażowni i obejrzał kilka scen", wspomina Seidelman. „Najwyraźniej był zaintrygowany Madonną. Obserwując jego twarz, zorientowałam się, że jej pragnie. Od tamtej chwili miałam przeczucie, że kiedyś będą razem." 107 12 „Sean jest dla mnie ideałem amerykańskiego mężcz nocześnie mnie inspiruje i przeraża." W drugiej połowie lat osiemdziesiątych doszły do głosu p które w marcowym numerze z 1985 roku Newsweek ol „Nowe Kobiety Rocka." Prasa zauważyła, że te silne kob ko zdominowały muzykę pop, ale również videoklipy. O nie było wątpliwości, kto wywoła największe poruszę Lauper. Znakomity debiutancki album, trafnie zatytułow SO UNUSUAL, wprowadził aż cztery przeboje do Top bez precedensu. Jej motto — „Dziewczęta chcą się bawić skwapliwie podchwycone przez pokolenie zmęczonych i zakazami nastolatków dorastających w konserwatywi osiemdziesiątych. Na czele tego ruchu obok Lauper znal; donna, która starała się na nowo zdefiniować sens słów dla przeciętnej pełnej wigoru Amerykanki. Udział w tej nowej „babskiej władzy" miały również nawczynie jak: Chaka Khan, Pointer Sisters, Pat Benatai Go-Gos, Bangles, Sheena Easton, Laura Branigan, Chri Annie Lennox i Sheila E. Wszystkim zagrażała weter Tina Turner, której Madonna starała się kiedyś zajrzei spódniczkę. W wieku czterdziestu pięciu lat Turner w nym stylu wróciła na estrady potrójnym platynowyr PRIVATE DANCER z utworem What's Love Got to 1 zdobywcą nagrody Grammy. Choć konkurencja była ostra, uwaga wszystkich ! niewątpliwie na Madonnie i Lauper. Podobieństwa międ 108 cały się w oczy: ekstrawaganckie stroje z wyprzedaży, różnokolorowe fryzury i postawa życiowa. Obie lekceważyły konwenanse i płeć przeciwną. Istniała jednak pewna różnica. Choć jeden z przebojów Lauper, She Bop, stanowił ledwo zamaskowaną pochwałę kobiecej masturbacji, jej występy były nieszkodliwe w treści i błazeńskie w charakterze: urwis w pomarańczowej nastroszonej peruce i cytry-nowozielonych trykotach. Madonna natomiast miała otwarcie zmysłowy image głupiej kobiety — współczesna Mae West w porównaniu z Betty Boop Lauper. Początkowo większość krytyków faworyzowała postrzeloną i nieniegroźną Lauper zamiast jej lubieżnej rywalki. O głosie Madonny mówili lekceważąco: „Minnie Mouse w skafandrze nurka." Zwracając uwagę na krucyfiksy, różańce, goły pępek i pasek z napisem „Boy Toy", Time z lutego 1985 stwierdził, że Madonna zdaje się „reklamować jakiś diabelski kult." Dziennikarz Dave Marsh nazwał ją „produktem kultury pasażu handlowego." Pojawiły się nawet złośliwe sugestie na temat związku fantasycznego sukcesu komeryjnego Madonny z jej osławionym życiem prywatnym: „McDonna — ponad miliard obsłużonych". Lauper natomiast okrzyknięto „zabawną", „wesołą" i „zbziko-waną." Bill Barol z Newsweeka uznał, że jej osiągnięcia „nastrajają optymistycznie: nawet w erze Madonny nie trzeba być bezdennie głupim, żeby sprzedawać płyty." Weterani rocka tacy jak Mick Jag-ger wyśmiewali „rzucającą się w oczy głupotę" Madonny. Paul Grein, wydawca Billboarda, przewidywał, że „Madonna za pół roku zniknie z przemysłu rozrywkowego. Image całkowicie zdominował jej muzykę." Madonna nie odpowiadała publicznie na taką krytykę, ale nie przyjmowała jej dobrze. Zadzwoniła do swojego starego przyjaciela Christophera Flynna i powiedziała mu, że jest głęboko zraniona. „Bardzo się denerwowała", wspomina Erica Bell. „Wciąż narzekała: Dlaczego wygadują o mnie takie okropne rzeczy?" Szczególnie rozgoryczyły ją niekorzystne porównania z Cyndi Lauper. Według jednego z przyjaciół podarła na kawałki numer Newsweeka z rywalką na okładce. „Przez jakiś czas Madonna była bardzo zazdrosna o szum wokół Lauper", mówi inny znajomy z tamtego okresu. Erica Bell potwierdza: „Madonna szczerze nienawidziła Lauper i bardzo brzydko ją małpowała. Mocno ją zraniły podstępne ataki." Bolesne okazały się komentarze feministek, które oświadczyły, że Madonna sabotuje ruch kobiecy. „Ona nam przeszkadza", stwierdzi- 109 ła Loraine Segato, wokalistka grupy Parachute Club. „Wypadamy przy niej blado, nie nosząc ekstrawaganckich kostiumów i napisów «Boy Toy»." Madonna odpowiedziała na te zarzuty. „Mam bardzo złą prasę, bo jestem otwarta w sprawach seksu", oświadczyła Newsweekowi." „Kiedy ktoś taki jak Prince, Elvis albo Jagger zachowuje się tak samo, uważa się ich za uczciwych i zmysłowych. Natomiast ja od razu słyszę: Ależ, Madonno, cofasz ruch kobiecy o milion lat." W tamtym czasie oczywiście Madonna płakała przez całą drogę do banku. Kiedy DeMann zatelefonował z informacją, że od firmy Warner dostanie pierwszy czek z sześciocyfrową sumą, odpowiedziała: „Świetnie! Już nie będę musiała jeździć metrem." Przed podróżą do Osaki na coś w rodzaju próby przed zbliżającym się tournee po USA piosenkarka znalazła się w poważnym kłopocie. „Madonna zaszła w ciążę z Jellybeanem'^ wspomina asystentka DeManna, Melinda Cooper, która w tamtym czasie nie wiedziała, że ich klientka już miała co najmniej jedną aborcję. „Przyszła do Freddy'ego i do mnie. Była bardzo zdenerwowana, zupełnie jak młoda wystraszona dziewczyna, która nie chce, żeby rodzice się dowiedzieli. Głęboko kochała Jellybeana, ale podobnie jak jemu zależało jej na karierze. Załatwiliśmy więc jej aborcję i zawieźliśmy do lekarza. Wydawała się wtedy taka niewinna. Dopiero znacznie później dowiedziałam się, że to nie był pierwszy zabieg. Madonna nie mogła pozwolić, żeby dziecko przeszkadzało jej w trasie koncertowej." Gdy dwa tygodnie później znalazła się w Osace, czuła się „rozpaczliwie samotna i wytrącona z równowagi", mówi Cooper. Omal nie załamała się, kiedy ktoś powiadomił ją o śmierci ojca. To był kawał, ale wstrząsnął Madonną. „Zadzwoniła do mnie z Japonii o czwartej rano z płaczem i błaganiem, żebym wysłała do niej Jellybeana. Zrobiliśmy to. W tamtym czasie była w nim bardzo zakochana i przygnębiona, że im się nie układało. Gdyby Jellybean zechciał, wyszła-by za niego bez namysłu." W lutym 1985 roku Madonna poleciała do Los Angeles, żeby nakręcić teledysk Materiał Girl. Do tego czasu album LIKE A VIRGIN rozszedł się w trzech i pół milionach egzemplarzy w ciągu zaledwie dwunastu tygodni, spychając Bruce'a Springsteena z pierwszego miejsca. Tytułowa piosenka stała się przebojem numer jeden, a ballada Crazy for You z nowego filmu Zwariowałem dla ciebie również miała szansę dotrzeć na szczyt w kategorii singli. Ku 110 zdumieniu dyrektorów Warnera płyty i taśmy Madonny sprzedawały się w oszałamiającej ilości osiemdziesięciu tysięcy dziennie. Podczas nagrywania singla Materiał Girl Madonna już miała pomysł na teledysk. Jedną z jej ulubionych scen filmowych był popisowy numer Marilyn Monroe Diamonds Are a Girls Best Friend z filmu Mężczyźni wolą blondynki. „Po prostu przerobię całą scenę i będzie świetnie", oznajmiła Freddy'emu DeMannowi oraz producentowi, reżyserowi i innym osobom zaangażowanym do realizacji teledysku. Nikt jej nie wysłuchał. Madonna otrzymała lawinę propozycji: od zarejestrowania części koncertu po Orwellowski koszmar z użyciem najnowocześniejszej techniki. Niektóre z tych sugestii zostały wiele lat później wykorzystane w kontrowersyjnym videoklipie Express Yourself. „Wszyscy podsuwali jakieś pomysły, a ja upierałam się przy swoim", wspomina Madonna. „Nikt go nie podchwycił." Zirytowana lekceważeniem jej propozycji w końcu tupnęła nogą. „Właśnie tak chcę to zrobić i zrobię", oświadczyła. W rezultacie powstała klasyczna satyra, która stanowiła punkt zwrotny w publicznym odbiorze Madonny. Pierwsza scena rozgrywająca się w sali projekcyjnej szefa wytwórni filmowej zdradza plany Madonny co do jej własnej kariery. „Ona jest fantastyczni", mówi magnat (grany przez Keitha Carradine'a) ssąc cygaro. — Wiedziałem, że może zostać gwiazdą." — Może zostać wielką gwiazdą — potakuje jego asystent. — Już jest gwiazdą — stwierdza magnat. — Największą gwiazdą na świecie — wtóruje mu lizus. — Już teraz. Madonna jest ubrana w kopię sukni Marilyn: z czerwonej satyny, obcisłą, bez ramiączek. Bill Travilla, który projektował kostiumy do seriali telewizyjnych Dallas i Knots Landing, poczuł się dotknięty, że piosenkarka nie wyraziła mu uznania jako twórcy oryginalnej sukni Monroe. „Jak dziewica zostałem wydymany po raz pierwszy w życiu", zażartował. Madonna we fryzurze i sukni a la Marilyn oraz diamentowych bransoletkach tańczy wśród dyszących z pożądania wielbicieli w smokingach i śpiewa bezwstydny pean na cześć chciwości. Pośród tego przepychu ginie niematerialistyczne przesłanie teledysku: Madonna przyjmuje awanse magnata dopiero wtedy, gdy ten podjeżdża zdezelowanym pickupem i wręcza jej stokrotki zamiast róż. Melinda Cooper, osobista asystentka Freddy'ego DeManna, 111 a później Madonny, pamięta ją z tamtego okresu jako „całkiem uprzejmą osobę. Bardzo spokojną i miłą. Potrzebowała kogoś, kto-by się nią opiekował. Zwykle musiałam ją upominać, żeby nocami nie chodziła sama kilka przecznic ze swojego hotelu do biura Freddy'ego w Century City, ale Madonna była bardzo niezależną osobą. Ponieważ nie miała wtedy prawa jazdy, woziłam ją wszędzie." W drodze do hollywoodzkiego studio, gdzie miała być filmowana Materiał Girl, Cooper zapytała Madonnę, czy jest gotowa na utratę prywatności, którą pociąga za sobą sława. „Nie miała pojęcia, jak bardzo zmieni się jej życie. Spytałam w końcu: Nie wiesz, co cię czeka, prawda, Madonno? Obruszyła się i powiedziała: Wiem. Oczywiście nie wiedziała. Miała przeżyć wstrząs, który zmieni ją na dobre." Realizacja videoklipu Materiał Girl stała się dla Madonny następnym kamieniem milowym, tym razem bardziej osobistej natury. Któregoś ranka reżyser Mary Lambert przyprowadziła na plan swojego znajomego, Seana Penna. Syn reżysera telewizyjnego Leo Pen-na i byłej aktorki Eileen Ryan wychowywał się w uprzywilejowanym i pobłażliwym środowisku Beverly Hills. W wieku dwudziestu czterech lat z powodu nieokrzesanego zachowania stał się ulubionym hollywoodzkim złym chłopcem zarówno na ekranie (w takich filmach jak Fast Times at Ridgment High, Racing with the Moon i Fal-con and the Snowmań) jak i poza nim. Niechętny prasie i skłonny do ataków zazdrości, wpadł we wściekłość, kiedy jego ówczesna dziewczyna Elizabeth McGovern udzieliła reporterowi wywiadu na planie filmu Racing with the Moon. Podczas gdy McGovern i niefortunny dziennikarz rozmawiali w przyczepie, Penn rozkołysał ją, zrzucając narzeczoną na podłogę. Aktor miał już za sobą kilka głośnych romansów, między innymi Susan Sarandon i młodszą siostrą Bruce'a Springsteena, Pam. Penna cechowało takie samo fanatyczne podejście do zawodu jak do związków uczuciowych. Obsadzony w roli nastoletniego gangstera w filmie Zli chłopcy, nosił włosy długie do ramion, a na przedramieniu wytatuował sobie łeb wilka. „Pamiętam, że udaliśmy się na patrol z chicagowskimi policjantami, żeby Penn mógł wczuć się w rolę", wspomina reżyser filmu Richard Rosenthal. „Po jakimś czasie zjawili się nowi policjanci, którzy wzięli nas za przestępców. Kazali nam podnieść ręce. Ja posłuchałem, ale Sean wyczuł okazję zdobycia doświadczenia. Odwrócił się do gliniarza wielkości kamienicy i rzucił: Pieprz się! Ten chwycił Seana i cisnął nim o ścianę. 112 Omal nie złamał mu nosa, ale Sean wyznał mi później, że w tym momencie nareszcie wszedł w skórą bohatera filmu." W dniu pierwszego spotkania Madonna czekała na szczycie schodów, aż zostanie ustawione oświetlenie. „Nagle zobaczyłam faceta w skórzanej kurtce i okularach przeciwsłonecznych, który stał w kącie i patrzył na mnie." Oczywiście natychmiast rozpoznała Sea-na Penna i jak sama mówi: „Od razu miałam przeczucie, że się zakochamy i pobierzemy." Niezależnie od przeczuć Madonna w zdecydowanie nieortodo-ksyjny sposób okazała zainteresowanie. Zeszła po schodach i minęła niewysokiego Penna (sto sześćdziesiąt osiem centymetrów wzrostu), rzucając w jego kierunku lodowate spojrzenie. Parę godzin później, kiedy zauważyła, że on nadal ją obserwuje, wrzasnęła: „Wynoś się! Wynoś się! Wynoś się!" Madonna, która wcześniej rozdała kwiaty wszystkim członkom obsady i ekipy technicznej, stwierdziła, że został jej jeszcze jeden. „Kiedy Sean wychodził, powiedziałam, żeby zaczekał, bo mam coś dla niego. Zbiegłam po schodach i wręczyłam mu różę." Gdy tego wieczoru Penn odwiedził znajomego, ten otworzył książkę z cytatami i wybrał na chybił trafił jeden fragment: „Miała niewinność dziecka i rozum mężczyzny." „Spojrzałem na przyjaciela, a on powiedział: Zdobądź ją", wspomina aktor. Jeśli Madonnę głęboko poruszyło spotkanie z Pennem, nie zdradziła się z tym przed znajomymi. „Którejś nocy zadzwoniła do mnie z Los Angeles i chichocząc jak uczennica, zaczęła mi opowiadać, jakich sławnych ludzi poznała tego dnia", wspomina Erica Bell. „Oznajmiła mi: Dzisiaj poznałam Elizabeth Taylor, Seana Penna i Franka Perdue! Nigdy tego nie zapomnę. Wszystkie nazwiska wymieniła takim samym tonem. Była równie podekscytowana znajomością z potentatem Frankiem Perdue co z Seanem Pennem." Znacznie większą ochotę miała zaprzyjaźnić się z prawdziwym królem rockowego kosmosu, Prince'em, którego purpurowe rządy zaczęły się w 1984 roku, gdy trochę przeminął szał wokół fenomenalnego THRILLERA Michaela Jacksona. Prince Rogers Nelson szczycił się jednocześnie przebojowym singlem (When Doves Cry), albumem (PURPLE RAIN) i filmem (Purpurowy deszcz), który zarobił ponad siedemdziesiąt milionów dolarów. W roku 1985 zdobył Oskara za Purpurowy deszcz i kilka nagród Grammy. Prince'a i Madonnę łączyło dużo więcej niż ta sama wytwórnia płytowa. On również był produktem Środkowego Zachodu (urodził 8 — Madonna 113 się i wychował w Minneapolis). Wielbił Marilyn Monroe (w swoim purpurowym domu w Minneapolis miał mnóstwo jej plakatów) i choć twierdził, że jest nieśmiały, biegał po scenie ubrany tylko w bikini i szpilki. Mimo mizernej postury (sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu i pięćdziesiąt cztery kilo wagi) oraz nieokreślonego wyglądu, Prince zdobył sobie sławę kobieciarza przewyższającą nawet reputację Pen-na. Odegrał rolę Svengalego* wobec pewnej perkusistki jazzowej i zmienił ją ze zwykłej Sheili Escovedo w seksowną piosenkarkę Sheilę (Glamorous Life) E., a Denise Matthews z modelki reklamującej pastę do zębów w śpiewającą przeboje Vanity oraz pomógł zostać gwiazdą swojej protegowanej i ukochanej z Purpurowego deszczu, Apollonii. Prince po raz pierwszy zobaczył Madonnę w czasie wręczania American Musie Awards w Los Angeles 28 stycznia 1985 roku i zamiast się przedstawić, kazał swojemu menedżerowi zdobyć po występie jej numer telefonu. Tymczasem Madonna była zbyt zaabsorbowana sobą, żeby go dostrzec. „Wciąż mówiła o swojej karierze, płytach i teledyskach", wspomina członek zespołu. Wypowiadała się również o Darylu Hallu i Johnie Oatesie, czyli popularnym duecie Hall and Oates, który brał udział w przedstawieniu. Madonna nie próbowała ukrywać dezaprobaty wynikającej po części z tego, że kradli czas przeznaczony na jej występ. „Biegała opowiadając wszystkim, jak bardzo nienawidzi Halla i Oatesa", wspomina członek personelu. „To było żenujące. Nie miała nic do powiedzenia — dobrego czy złego — na temat nikogo." Następnego dnia Madonna dostała telefon od Prince'a z prośbą o randkę. W pierwszej chwili przypuszczała, że Bobby Martinez, Jel-lybean Benitez albo jeden z dawnych kochanków robi jej kawał, i już zamierzała bluznąć przekleństwami, kiedy rozpoznała głos na drugim końcu linii. Miała wrócić, do Nowego Jorku na próbę do zbliżającego się tournee, ale przyjęła zaproszenie Prince'a na jego koncert w Los Angeles Forum. Odłożywszy słuchawkę, „pisnęła z radości", jak mówi znajoma. Prince był równie podekscytowany. Przez trzy tygodnie, które pozostały do spotkania, bez przerwy mówił o Materiał Girl. W noc koncertu przysłał do hotelu długą białą limuzynę, która zawiozła ją do Forum. Na koniec występu artysta zaprosił Madonnę na scenę. * Svengali — słynny mag i hipnotyzer z bestsellerowej powieści George'a du Mauriera Trilby (1894, wyd. pol. 1895) (przyp. red.). Po koncercie oboje wsiedli do firmowej purpurowej limuzyny Prince'a i pomknęli do Westwood Marąuis, gdzie wraz ze świtą Prince'a zajęli całe dziewiąte piętro. Madonnę uderzył zapach lawendy bijący od muzyka. („On nią cuchnie", powiedziała do Eriki Bell.) Przyjęcie w hotelu było huczne — w pewnym momencie Prince zdjął koszulę i poprosił Madonnę do tańca na stole — i skończyło się o piątej rano. Dwa dni później Madonna i Prince umówili się na późną kolacją po uroczystości wręczenia nagród Grammy. Oboje mieli podczas niej wystąpić. Tym razem limuzyna skierowała się ku „Yamashiro", eleganckiej japońskiej restauracji, z której roztaczał się widok na Los Angeles. Słynna para zajęła całą Podniebną Salę przewidzianą na siedemdziesiąt pięć osób. Kolacja trwała trzy godziny. Resztę wieczoru gwiazdy spędziły w eleganckiej nowej dyskotece „Facade." Madonna stwierdziła później, że zdumiały ją „spirytystyczne zdolności" Prince'a. „Wiedział, co myślę, zanim cokolwiek powiedziałam." On natomiast był zaskoczony, że prywatnie Madonna jest wyciszona i całkiem skromna. Wyznał przyjaciołom, że zrobiła na nim wrażenie jej żywa inteligencja. „Ona ma dokładnie to, czego szukałem", oświadczył podobno. „Urodę i rozum." Oboje byli dostatecznie bystrzy, żeby docenić oczywisty walor reklamowy swojego związku. Przez kilka następnych miesięcy Prince towarzyszył Madonnie, gdy tylko zjawiała się w Los Angeles. Jadali kolacje w „Spago", chodzili do najmodniejszych klubów... i nie robili nic, żeby zdementować plotki o ich „gorącym romansie" zamieszczane w brukowcach. Przez całą nagłośnioną przygodę z Prince'em Madonna utrzymywała poważną znajomość z Seanem Pennem. Mimo własnych publicznych flirtów nie miała ochoty dzielić się nim z innymi kobietami. Pod koniec lutego, gdy jedli kolację w nowojorskiej „Cafe Central", niespodziewanie przysiadła się do nich była narzeczona Penna, Elizabeth McGovern, i zaczęła z nim rozmawiać. Po chwili pozornego spokoju Madonna obrzuciła ją w szale zazdrości stekiem epitetów i wybiegła z restauracji. Tydzień później, 2 marca, zakochani mieli kolejną gwałtowną sprzeczkę, tym razem w jej apartamencie w Los Angeles. Aktora zirytowały doniesienia prasowe o romansie z Prince'em. W środku kłótni wypadł z mieszkania, a Madonna zatrzasnęła za nim drzwi. Rozwścieczony Penn odwrócił się i wybił pięścią dziurę w ścianie. Następnego dnia Madonna pokazała ją Melindzie Cooper. „Była za- 115 chwycona", mówi Cooper. „Wtedy podobała się jej gwałtowność Penna, a poza tym ona lubi doprowadzać mężczyzn do szału." Kilka dni później zjawił się Prince z gipsem i razem zreperowali ścianę. „Uważali tę historię za bardzo zabawną", twierdzi Erica Bell. Bell od samego początku rozumiała fascynację Madonny Pen-nem. „On pozował na złego chłopca w typie Jamesa Deana, podobnie jak ona grała twardą dziewczynę wychowaną przez ulicę. Penn zachowywał się jak buntownik, ale był bogatym dzieciakiem z Be-verly Hills. I oczywiście gwiazdą filmową, którą ona też chciała zostać, więc nic dziwnego, że ją pociągał." Madonnie tak zaimponowała błyskotliwość Penna, że sama zaczęła pochłaniać utwory Rainera Marii Rilkego, Jamesa Agee, Jacka Kerouaca, Charlesa Bukowskiego, J.D. Salingera, Milana Kundery, Balzaka, de Maupassanta i V.S. Naipaula. „Jednego dnia nic nie wiedziała o tych twórcach, a następnego rzuciła nazwisko Rilkego w wywiadzie, jakby studiowała go przez lata", wspomina Bell. „Madonna chciała, by ją traktowano poważnie." Pomijając intelektualne pretensje, znajomi uważali, że ona i Penn nie pasują do siebie temperamentami. „Nie przyszło nam do głowy, że ich związek może być poważny", mówi Bell. Wbrew późniejszym zapewnieniom Madonny o miłości od pierwszego wejrzenia Penn nie od razu ją oczarował, choć wpadł na pomysł randki przy grobie Marilyn Monroe. „Sean to aktor, którego od dawna podziwiam", oświadczyła dziennikarzowi Carlowi Arring-tonowi. „Jest szalony. Prawdopodobnie umrze młodo." Stwierdziła kiedyś, że uderzyło ją podobieństwo Penna do jej ojca z czasów młodości. Poza tym doszukiwała się znaczenia w fakcie, że ich daty urodzin różniły się o jeden dzień. *** Po powrocie do Nowego Jorku Madonna skupiła się na przygotowaniach do bardzo ważnego pierwszego tournee. Wkrótce przeszkodziła jej Susan Seidelman, która zadzwoniła z informacją, że Orion, producent Rozpaczliwie szukam Susan, chce wykorzystać rosnącą sławę piosenkarki. Datę wejścia filmu na ekrany przesunięto o dwa miesiące, żeby zbiegła się z trasą koncertową Madonny. „Kręciłam sekwencję, do której potrzebowałam piosenki z dobrym rytmem tanecznym", mówi Seidelman. Poprosiła więc Madonnę, żeby przyniosła taśmę z nową piosenką napisaną wspólnie ze Steve'em Brayem. „Rzeczywiście miałam zamiar przetestować ten kawałek na tańczących do niego statystach, żeby stwierdzić, czy jest coś warty", wspomina Madonna. Przysłała Seidelman oryginalne ośmiościeżko-we demo Into the Groove. Pod koniec montażu reżyserii błagała ją, żeby pozwoliła wykorzystać nową piosenkę w filmie. Słusznie przewidziała, że ma ona zadatki na wielki przebój, który może zwiększyć wpływy kasowe. Ścieżka dźwiękowa była jeszcze niegotowa, ale MTV zgodziła się puścić fragment filmu z Madonną tańczącą do piosenki Into the Groove. Wkrótce stał się on jednym z najpopularniejszych klipów MTV i przebojem radiowym, choć płyta pojawiła się w sklepach dopiero miesiąc później. Jak stwierdził ekspert od przemysłu fonograficznego Kai Rudman, była to rzecz bez precedensu. Wstawienie Into the Groove do Rozpaczliwie szukam Susan miało również inne, znacznie poważniejsze reperkusje. Madonna napisała ten utwór dla obiecującej czarnej piosenkarki Cheyne, która już zdążyła nagrać swoją wersję do albumu wyprodukowanego przez Marka Kaminsa. „Gdy Cheyne zobaczyła Madonnę wykonującą Into the Groove, wpadła we wściekłość", mówi Kamins. „Me będę czarną Madonną! krzyknęła. Była zdruzgotana. Próbowała się wybić, więc uznała postępek Madonny za zdradę, ale jej nic to nie obchodziło." Zaprzątały ją inne rzeczy. Rozpaczliwie szukam Susan wszedł na ekrany w kwietniu i sama Pauline Kael z New Yorkera pochwaliła gwiazdę w roli „leniwej bogini trampów." „Z aktorów grających w tym filmie sprawdza się tylko Madonna, która sprawdza się jako Madonna. Jej pewność siebie wprawia w osłupienie." Wtórował jej David Denby w magazynie New York: „Madonna wydaje się tak pewna siebie, że mogłaby kruszyć głazy." Ku żalowi Rosanny Arąuette Orion zabiegał o ogromną młodą widownię eksponując rolę Madonny. Fragmenty Rozpaczliwie szukam Susan z pulsującym w tle Into the Groove wyglądały nie jak zwiastuny filmu, lecz videoklipy gwiazdy. Chcąc przeciwdziałać „maddonifikacji" filmu, Arąuette wydała błyskawiczną wojnę promocyjną. Wyznała, że czuła się przytłoczona nagłym gwiazdorstwem partnerki. „Ja nigdy taka nie byłam", powiedziała Fredowi Schruersowi z Rolling Stone do cover story „Madonna i Rosanna". „Łatwo mnie zranić. Nie mam twardej skorupy. Jestem wrakiem. Czuję się niepewnie, bardzo niepewnie." W kontaktach z prasą Madonna okazała się rzeczywiście tak zadufana w sobie, jak sugerował David Denby. „Doprawdy? Kto za- 117 czął, jeśli nie Rosanna?" Miała wprawdzie zastrzeżenia co do wykorzystywania jej jako wabika — dzięki Rozpaczliwie szukam Susan mogła wywalczyć sobie uznanie jako aktorka — ale zdawała sobie sprawę, jak ważny jest sukces kasowy: „Zyskałam dużą młodzieżową publiczność, a wiadomo jak ścieżki dźwiękowe popularyzują film." Porównując go do zwariowanych komedii z lat trzydziestych, wychwalała za to, że oferował „smak prawdziwego życia. Nie były to żadne bzdurne bajeczki dla dzieciaków." Posunięcie wytwórni opłaciło się sowicie. Przyciągnąwszy znacznie więcej młodej widowni, niż oczekiwali producenci, film stał się jednym z największych przebojów kasowych sezonu. W wyniku oszałamiającego sukcesu osobowość Madonny zaczęła ulegać niezbyt subtelnej zmianie. Pierwsza odczuła ją na sobie Melinda Cooper, kiedy odebrała telefon. „Zamówiłam limuzynę Dav-El na lotnisko, ale z powodu jakiegoś nieporozumienia nie było jej na miejscu, kiedy Madonna przyleciała", wspomina Cooper, „Obrzuciła mnie przekleństwami, wyzwała od dziwek i jeszcze gorzej. Po raz pierwszy doprowadziła mnie do płaczu." Po próbach w Los Angeles i Nowym Jorku, które zdawały się trwać wieczność, Madonna rozpoczęła na początku kwietnia w Seattle mocno rozreklamowaną Virgin Tour. Starannie wybraną grupą towarzyszącą byli Beastie Boys, biali raperzy, których szokujące zachowanie — często piętnowano ich za gloryfikowanie seksu i przemocy — silnie przemawiało do buntowniczej natury Madonny. Przez następne dwa miesiące „wóz Dżagannatha" przetoczył się przez dwadzieścia osiem miast, wzbudzając histerię nie widzianą od czasów wybuchu beatlemanii w połowie lat sześćdziesiątych. Zmieniając kostiumy zaprojektowane przez Marlenę Stewart specjalnie na tournee — łącznie ze słynną suknią ślubną z białej koronki, bustier z Materiał Girl i różową krynolinową spódnicą ozdobioną plastikowymi owocami, tacami, monetami i dziecięcymi zegarkami — Madonna tańczyła i śpiewała kilkanaście piosenek. Wspierał ją sześcioosobowy zespół, dwaj tancerze oraz nagrane wcześniej chórki. Od pierwszego numeru, kiedy Madonna w żakiecie o psychodelicznych kolorach schodzi dumnym krokiem ze schodów do rytmu Dress You Up, koncert zachowywał żywe tempo przez całe siedemdziesiąt minut, z przerwami na prowokacyjne odzywki gwiazdy. „Cześć, Miami!" krzyczała. „Chcecie popatrzyć?... Tak myślałam." Po czym stawała okrakiem nad wielkim mikrofonem: „Każda dziew- 118 czyna ma skarbonkę, ale tylko moja gra muzykę." Wprowadziwszy publiczność w erotyczny szał przerysowaną zmysłową wersją Like a Virgin, krzyczała: „Poślubicie mnie?" Oczywiście odpowiadało jej gromkie" „Taak!" Każdy show kończył się surowym ojcowskim głosem upominającym Madonnę, że grała już dostatecznie długo i pora wracać do domu. W istocie to właśnie nie słabnący entuzjazm publiczności uczynił ze zwykłej gwiazdy rocka prawdziwy fenomen. Tysiące fanek zakładało minispódniczki w lamparcie wzory, bustier ze złotej lamy, koronkowe body i czarne wieczorowe rękawiczki bez palców. Postronny obserwator mógłby uznać, że większość z tych młodych kobiet nosi bieliznę jako wierzchnie ubranie... i prawdę mówiąc w wielu przypadkach miałby rację. Wielbicielki i naśladowczynie w wieku od dziesięciu do dwudzie-tu jeden lat pragnęły być dokładnie takie jak ich idolka łamiąca wszelkie zasady i tradycję. Buntowniczo odrzucając konwenanse — i nierzadko rodzicielski autorytet — te młode damy wydawały miliony na gadżety wchodzące w skład produktu o nazwie Madonna: koszulki, rękawiczki, kolczyki, postery, bluzki, guziki. „Jeśli na czymś widnieje twarz Madonny, ta rzecz jest na sprzedaż", zauważył pewien dowcipniś. Sama Madonna promieniała. Rozdzwoniły się kasy w całej Ameryce, a ona uczciła szampanem debiut w Seattle. „Za tych, którzy rządzą światem!" wzniosła toast po swoim pierwszym występie. Kiedy zawitała do San Francisco, przyszła kolej na hołd od Prin-ce'a. Artysta stał przed sceną razem z potężnymi ochroniarzami i przyglądał się Madonnie paradującej dumnie w obliczu pięciu tysięcy wrzeszczących fanów. Po koncercie gwiazda przyjęła zaproszenie Prince'a do jego hotelowego apartamentu. Wychodząc z windy ze swoim ochroniarzem Clayem Tave'em, westchnęła: „Cóż, pora złożyć wizytę karzełkowi." Prince coraz bardziej ją niecierpliwił. Flirtowała z nim otwarcie, ale on konsekwentnie odrzucał jej seksualne propozycje. „Najpierw całym sobą mówi: dotykaj mnie, liż, kochaj, pożądaj, a potem udaje, że nosi mnisi habit", skarżyła się. Kiedyś wyznała przyjaciołom: „Prince jest zbyt kruchy jak na mój gust. Gdy go uściskałam na pożegnanie, bałam się, że pogruchoczę mu kości." Tymczasem Sean Penn okazał się wytrwałym kochankiem. Co ważniejsze, wiernie podążał za Madonną do Miami, San Diego i Detroit. Po występie w Cobo Hall w Detroit Madonna przyprowadziła go do swoich rodziców. (Niedługo potem, po koncercie w Universal 119 Amphitheater w Los Angeles, Penn przedstawił jej własnych.) „Sean naprawdę nią się interesował", twierdzi Melinda Cooper, „Kochał ją w taki sposób, w jaki Jellybean nigdy nie potrafił. Jellybean kochał Jellybeana. Z kolei Madonna wcale nie była skora do rodzinnych wizyt." Kiedy triumfalnie wróciła do rodzinnego Detroit, co innego miała w głowie. Na widowni znajdowali się przyjaciele, rodzina, nauczyciele. W połowie Holiday pozdrowiła babcię i wygłosiła rzewną pięciominutową przemowę, która doprowadziła kilku członków zespołu do płaczu. W pierwszym rzędzie siedział jej rozpromieniony mentor Christopher Flynn z rękami skromnie złożonymi na kolanach. „Byłem oczarowany", mówi. „Kiedy patrzyłem na nią, wciąż widziałem czternastoletnią dziewczynkę z lalką. Teraz miała wszystko czego pragnęła, wszystko na co według mnie zasłużyła, kiedy kazałem jej wyjechać z Michigan do Nowego Jorku." Widzem, na którym jej najbardziej zależało, był Tony Ciccone. Pragnąc jego aprobaty, wyrzuciła z przedstawienia najbardziej sugestywne fragmenty. „Występ w rodzinnym mieście był bardzo przyzwoity w porównaniu z tym, co oglądali ludzie w innych częściach kraju", mówi dawny współpracownik Madonny. „Twardo postanowiła, że nie wprawi ojca w zakłopotanie." Nancy Ryan Mitchell, wychowawczyni Madonny ze szkoły średniej, powiedziała: „Zrezygnowała z języka, którym posługiwała się gdzie indziej. Nie chciała utracić miłości i aprobaty ojca." Sama Madonna wyznała później, że krępowała ją obecność ojca na widowni. Nic jednak nie dała po sobie poznać, kiedy spojrzała na tysiące dwunastoletnich dziewcząt. Wielu z nich towarzyszyli czujni rodzice. Starając się pojednać z ojcem, Madonna poprosiła go, żeby wygłosił słynną ostatnią kwestię przedstawienia. „Tato, chcę, żebyś się zachował jak wtedy, kiedy byłam mała. Uważasz, że jestem niegrzeczna i chcesz zgonić mnie ze sceny." Dla uzyskania odpowiedniego efektu przypomniała mu swój skandaliczny występ w czwartej klasie. „Ja będę ci się stawiać, a ty wyciągnij mnie siłą." Tony Ciccone aż za dobrze wziął sobie do serca te wskazówki. Wszedłszy na scenę, tak mocno pociągnął córkę, że omal nie wyrwał jej ręki. Na koniec występu Madonna znowu go wywołała, żeby się ukłonił. Po koncercie zaprosiła rodzinę, koleżanki i kolegów szkolnych oraz nauczycieli na małe przyjęcie w apartamencie hotelu St. Regis 120 w Detroit. Witając się z gośćmi, pytała wszystkich: „Czy mój tata nie wypadł dzisiaj świetnie?" „To było naprawdę wzruszające i zarazem trochę wymuszone", mówi Nancy Ryan Mitchell. „Madonna ściskała i obcałowywała zaproszonych. Dla każdego miała miłe słowo." Zwłaszcza dla Marilyn Fallows, nauczycielki ze szkoły średniej, która dziesięć lat wcześniej podsycała jej marzenia. „Madonna w baseballowej czapeczce chodziła z tą drobną starszą panią i wszystkim ją przedstawiała", wspomina Mitchell. „Zachowywała się bardzo sympatycznie." Natomiast Tony Ciccone przez cały wieczór wydawał się nieswój. „Kiedy Madonna go chwaliła, on tylko wywracał oczy. Próbował rozmawiać z Beastie Boys, ale wyraźnie czuł się nie na miejscu." Madonna oczywiście rozczarowała mało entuzjastyczna reakcja ojca. „On nie jest zbyt wylewną osobą", stwierdziła. „Nie powinnam oczekiwać, że się zmieni. Mimo to czuję się odtrącona." Kończąc tournee już bez Penna, Madonna miała czas zastanowić się nad charakterem ich związku. „Zadzwoniła do mnie z Cleveland o drugiej nad ranem, żeby porozmawiać o Seanie, publiczności i nudach na trasie", wspomina Erica Bell. „Myślała o Seanie, ale mówiąc o nim nie sprawiała wrażenia tak roznamiętnionej jak wtedy, gdy chodziło o Jellybeana." W czasie całego triumfalnego tournee Madonna nie przestawała flirtować. Gdy w Los Angeles zaprosiła seksownego Davida Lee Rotha, byłego wokalistę Van Halen, na nocne przyjęcie, nie starała się ukryć zainteresowania. „Mam przyprowadzić dziewczynę czy będę zajęty?" spytał ją. „Jasne, że przyprowadź", odparła Madonna. „Później możemy razem się zabawić." Po powrocie na wschodnie wybrzeże nie zmieniła stylu życia. Penn przebywał w tym czasie w Meksyku na planie filmu W swoim kręgu, więc w towarzystwie rezerwowego kochanka Bobby'ego Mar-tineza i ośmiu innych mężczyzn Madonna wybrała się do dyskoteki „Palladium" w przeddzień nowojorskich koncertów. Fani w ciągu pół godziny wykupili siedemnaście tysięcy biletów, ustanawiając rekord szybkości sprzedaży w historii Radio City Musie Hall. W dyskotece wypatrzyli gwiazdę dwaj paparazzi. Żylasty Martinez rzucił się w pościg za fotoreporterem AP, Felice Quinto, a ochroniarz Clay Tave cisnął reporterem z Daily News Dickiem Corkerym o ścianę. Madonna z rozbawieniem obserwowała bijatykę, po czym nasunęła kapelusz na oczy i uciekła z klubu razem z męską świtą. Na ulicy Tave i Martinez ponownie zaatakowali Corkery'ego. 121 Szarpali go i okładali pięściami. Dziennikarz złożył później na nich skargę w sądzie. Doczekał się przeprosin od Tave'a, chociaż najwięcej ciosów zadał Martinez. „Pisali o tym w gazetach. Ja stłukłem faceta, ale Clay wziął na siebie winę." Dlaczego? „Bo Madonna nie chciała, żeby moje nazwisko pojawiło się w prasie. Nie chciała, by Sean się dowiedział, że ona nadal się ze mną widuje." W kolejnych miastach krytycy atakowali Madonnę za amatorszczyznę, lecz później przyznawali, że właśnie ta cecha czyniła ją „sympatyczną", jak stwierdził recenzent Rolling Stone Michael Goldberg. Kiedy Madonna przybyła 5 czerwca do Nowego Jorku na ostatnie koncerty w Radio City Musie Hall i Madison Sąuare Garden, The New York Times zamieścił ciętą recenzję. Robert Palmer napisał: „Prawda jest taka, że Madonna śpiewała niedobrze, ostro i płasko. Z powodu fatalnej intonacji oraz cienkiego i drżącego głosu wysokie tony na przedłużonych końcach fraz brzmiały jak przedśmiertne jęki." Recenzent zauważył również nieelegancko, że „nie powinna rzucać tamburynów w powietrze, jeśli nie potrafi ich złapać." W czasie tournee Madonna stopniowo zyskiwała sobie reputację primadonny. Rozkazującym tonem rzucała polecenia tancerzom i zespołowi, w czasie prób wpadała we wściekłość, na najlżejszą prowokację ciskała przekleństwami we wszystkich, począwszy od członków ekipy po kierowców limuzyn. „Niemal przez jedną noc stała się nieznośna i wymagająca", mówi Melinda Cooper. „Nigdy nie było wiadomo, czego się po niej spodziewać. Nagle człowiek słyszał: Zrób to. Natychmiast. Nie pytaj mnie dlaczego, bo cię zwolnię." Madonna chwaliła się: „Tak, jestem jędzą, ale i szefową." Ostatni występ, w Madison Sąuare Garden, budził w Madonnie największe emocje. Nie tak dawno wynajmowała w pobliżu nędzne mieszkanko. Stary przyjaciel Steve Bray potrząsał głową zdumiony, kiedy piosenkarka mówiła tłumowi: „Po drugiej stronie ulicy stoi dom, z okna którego patrzyłam na Garden i zadawałam sobie pytanie, czy kiedyś tam się znajdę." Po koncercie za kulisy przyszedł słynny adwokat od rozwodów Marvin Mitchelson, żeby złożyć gwieździe gratulacje. „Słyszałam o panu", oznajmiła Madonna prawnikowi, który dla swoich klientek uzyskiwał ogromne alimenty. „Chcę panu podziękować za obronę praw kobiet." Mitchelson odpowiedział: „Jeśli kobiety będą odnosić takie sukcesy jak pani i stawać się równie zamożne, może być pani pewna, że kiedyś zacznę reprezentować mężczyzn." Tej nocy odbyło się w „Palladium" oficjalne przyjęcie na cześć 122 Madonny. Zjawiło się na nim ponad pięć tysięcy osób. Za piętnaście dolarów opłaty wpuszczano każdego, ale tylko VIP-y przechodziły za aksamitny sznur i mur ochroniarzy do Sali Mike'a Todda ozdobionej białymi koronkami. Na biało byli też ubrani kelnerzy, kelnerki i barmani. Madonna nosiła czarną minisukienkę bez ramią-czek i złote naszyjniki. Wśród składających hołd znaleźli się Billy Idol, Matt Dillon i Rob Lowe, który rzucił narzeczoną Melissę Gilbert w nadziei, że zdobędzie Madonnę. Kilka lat później Lowe napytał sobie kłopotów, gdy w pokoju hotelowym w Atlancie nagrał na kasetę video igraszki swoje i drugiego mężczyzny z nastolatką. Około pierwszej trzydzieści w nocy Madonna wkroczyła do głównej sali i przyjęła naręcze białych róż od właściciela klubu i impresario Steve'a Rubella. Tłum, który czekał wiele godzin, żeby ją zobaczyć, zaczął gwizdać, kiedy wkrótce potem się pożegnała. Chcąc udobruchać wielbicieli, Madonna wykonała kilka tanecznych pas z towarzyszeniem grupy chłopców od go-go. Po czym wyszła, zostawiając pięć tysięcy rozczarowanych fanów. Jedna z bliskich współpracownic Madonny obserwowała głęboką przemianę zachodzącą w niej w miarę trwania tournee. „Zanim dotarliśmy do Nowego Jorku, uwierzyła we własną reklamę. Nagrała przebojowe płyty i wystąpiła w kasowym filmie, ale zmieniła się dopiero, gdy poczuła falę mocy napływającą od żywej widowni. Co noc patrzyła na tysiące ludzi, którzy wykrzykiwali jej imię i ubierali się tak samo jak ona... Taka rzecz musiała zawrócić w głowie." Według Melindy Cooper poczucie władzy manifestowało się u Madonny „okrucieństwem. Stała się przykra i bardziej wymagająca." W czasie pobytu w Nowym Jorku ekipa zajęła piętro hotelu Westbury na Madison Avenue. „Dwie małe dziewczynki, cztero- lub pięcioletnie, siedziały w holu przez cały dzień", wspomina Cooper. „Wciąż je widzieliśmy przechodząc obok. W końcu powiedziałam: Czekają na ciebie cały dzień. Może dasz im autograf? Madonna podeszła do dziewczynek i oznajmiła, że nie podpisze im książeczek. Jeśli zrobię to dla was, będę musiała to robić dla wszystkich. Jesteście nikim. Nic dla mnie nie znaczycie. Jedna z dziewczynek popłakała się. Przeprosiłam jej matkę, która stała obok z wyrazem niedowierzania na twarzy." Nie był to jedyny przejaw niechęci wobec dzieci, który Cooper widziała na własne oczy. „W czasie występów dzieciaki często wbiegają na scenę, a ona je ściska. Nie lubi jednak, kiedy jej przeszkadzają w wolnym czasie. Wydaje mi się, że ich nienawidzi." Tę opinię podzielało wiele osób znających piosenkarkę. „Miała wokół siebie i 123 dość dzieciaków, kiedy dorastała", stwierdziła jedna z najbliższych współpracownic. „Madonnie brakuje instynktu macierzyńskiego." Rzecz przedstawiała się inaczej, jeśli chodzi o nastoletnich chłopców. Z kilku źródeł wiadomo, że zakończywszy trasę w nowojorskim Radio City Musie Hall, najnowsza amerykańska super-gwiazda dała folgę swojemu pociągowi do młodych Latynosów. „Stroiłyśmy się i jechałyśmy limuzyną na Avenue D", wspomina Bell. „Kiedy dostrzegła jakiegoś przystojnego Portorykańczyka, kazała kierowcy się zatrzymać, odkręcała szybę i wołała: Hej, chłopta-siu, chcesz się przejechać? Zwykle jej słuchali. Czasami tylko ich całowała, lecz jeśli dzieciak naprawdę się jej podobał, zdzierała z niego ubranie i robiła z nim wszystko, na co miała ochotę, a limuzyna jeździła po Nowym Jorku. Szyby były przyciemniane, więc nikt nie mógł zobaczyć, co się dzieje w środku. Często w samochodzie siedziało dwóch albo trzech facetów. Potem wyrzucałyśmy ich tam, skąd zabrałyśmy. Chłopcy byli bardzo młodzi, tacy, jakich ona lubi." Czasami Madonna przyprowadzała „banji boys", jak ich nazywano, do swojego nowego apartamentu na Upper East Side. „Miała własną portorykańską hodowlę zarodową", mówi były kochanek i mentor Mark Kamins. „Zdarzało się, że spała z trzema albo czterema facetami naraz", twierdzi przyjaciółka jednego z uczestników zabaw. Madonna nie ustawała w zgłębianiu własnych biseksualnych skłonności. Wiele razy mówiła o zapraszaniu swoich tancerzy-gejów, żeby na jej oczach odbywali stosunki homoseksualne. „Podnieca mnie widok dwóch całujących się mężczyzn", wyznała kiedyś. „Podnieca myśl, że kocham się z kobietą, a ktoś nas obserwuje. Czy to jest nienormalne?" Jej częstym gościem był młody Bobby Martinez. W czasie jednego z „przyjęć" on, Madonna i jeszcze jedna para rozebrali się i poszli do sauny, którą piosenkarka zainstalowała w apartamencie. „Madonna i ta druga dziewczyna wygłupiały się, a my dwaj patrzyliśmy. Potem wszyscy mieliśmy dobrą zabawę", opowiada Martinez. „Myślę, że ona lubi kobiety tak samo jak mężczyzn." Wyprawy do Lower East Side odbywały się przez wiele lat, z wyjątkiem krótkiego okresu małżeństwa z Pennem. Co ciekawe, Madonna wcale się nie przejmowała, że zostanie rozpoznana. „Oczywiście, że ją poznawano", twierdzi Bell. „Na Avenue D można znaleźć dziesiątki chłopców, którzy stwierdzą, że podrywała ich Madonna. I będą mówili prawdę." Gwiazda nie obawiała się, że historie 124 o przygodnym seksie wywołają skandal. „To byli tylko «banji boys», dzieciaki z ulicy", wyjaśniał Johnny Dynell, z bliska obserwujący zwyczaje gwiazdy. „Madonna doskonale wiedziała, że nikt im nie uwierzy." O ironio, wktórce została wciągnięta w spór z powodu rzeczy tak błahych w porównaniu z tamtymi ekscesami, że znajomi drapali się po głowie ze zdumienia. 13 „Nazywano mnie trampem, dziwką, ladacznicą i dziewczyną z gatunku tych, które zawsze kończą na tylnym siedzeniu samochodu. Jeśli ludzie dają się zmylić pozorom, to trudno." „Rodzice, przede wszystkim musicie zachować spokój", tak zaczynał się artykuł w Time z 27 maja 1985 roku. W dwóch cover stories, które dzielił zaledwie miesiąc, magazyn People udrzył w podobny ton. Tytuł jednej z nich brzmiał: „Tournee Madonny — niszczycielki mężczyzn". „Ona jest rozwiązła, lecz zachwycająca, wyuzdana, a zarazem nieśmiała. Stanowi przykład osobowości wykreowanej przez świat muzyki pop", stwierdził autor. Niecałe trzy miesiące po pierwszych występach na dużych scenach Madonnę uznano za zjawisko socjokulturowe, którego nie można zlekceważyć. „Wszyscy się zgadzali, że w Madonnie jest coś intrygującego i tajemniczego", napisał w The New Republic Joel D. Schwartz, profesor College of William and Mary. „Właśnie ta cecha w dużej mierze wyjaśniała jej oddziaływanie." Madonna grała z prasą niczym wirtuoz, wydając prowokacyjne oświadczenia, które miały podtrzymać zainteresowanie jej osobą. Jednym z przedmiotów gorącej dyskusji był „wyzywający pępek" piosenkarki, jak określił go Times. „Mam idealny pępek: wklęsły i czysty. Kiedy wsadzam do niego palec, czuję dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Spośród stu pępków w jednym rzędzie na pewno rozpoznałabym swój." Najostrzejsze słowa krytyki służyły celom Madonny, podsycając publiczną debatę. Sam Janus, profesor psychiatrii w nowojorskim Medical College i autor The Death of Innocence, oskarżył Madonnę, 126 że jest „demoralizatorką, która wskazuje wrażliwym młodym dziewczętom drogę do niemoralnego i degradującego stylu życia." Dr Danilo Ponce, profesor psychiatrii na Uniwersytecie Hawajskim, zgadza się z tą opinią: „Wizerunek Madonny to kobieta lekkich obyczajów, prostytutka, która jest gotowa sprzedać swoje względy osobie oferującej najwyższą stawkę." Ponce potępia również noszenie krucyfiksów do czarnej bielizny jako „dziwaczne połączenie, mieszanie seksu i religii w sposób, który ośmiesza duchowość." Madonna cieszyła się z tych kontrowersji. Publiczne dyskusje na temat image'u, który tak precyzyjnie opracowała, stanowiły doskonałą reklamę. „Będę symbolem", zapowiedziała. „Podobnie jak Marilyn Monroe." Miała szansę osiągnąć ambitny cel, bo właśnie wtedy zainteresowało się nią Hollywood. Wytwórnia Goldwyn złożyła jej propozycję wystąpienia w remake'u Bali ofFire z 1941 roku. Barbara Stanwyck zagrała w nim striptizerkę. Jednocześnie reżyser Herb Ross, który trzy lata wcześniej odrzucił Madonnę i wybrał Lori Singer do przeboju Footloose, upatrzył ją sobie teraz do swojego następnego filmu. Touchstone Pictures również starała się zaangażować gwiazdę do Ruthless People. Madonna rozważała też projekt Raya Starka, filmową biografię Libby Holman, piosenkarki z lat trzydziestych (specjalizowała się w sentymentalnych piosenkach o nieodwzajemnionej miłości) oskarżonej o zamordowanie męża, która po uniewinnieniu przez wiele lat walczyła z alkoholizmem. „To bardzo ciekawa rola", mówiła skromnie Madonna. „Wydaje się, jakby napisano ją dla mnie, ale chciałabym robić własne filmy." Rzeczywiście podjęła współpracę z małżeństwem Ashford i Simpson nad filmowym musicalem Street Smart realizowanym za piętnaście milionów dolarów przez Warner Brothers. W czerwcu Madonna dzieliła czas między Bobby'ego Martineza przebywającego w Nowym Jorku i Penna, który przez dwa miesiące kręcił w Tennessee W swoim kręgu razem ze swoim bratem Chrisem Pennem i Christopherem Walkenem. W weekendy latała incognito do Nashville i udawała się prosto do hotelu Maxwell House. W czasie jednego ze spotkań stwierdziła, że powinni się pobrać. W niedzielny ranek 16 czerwca Madonna zaczęła nago skakać po hotelowym łóżku — przypuszczalnie w ramach porannej gimnastyki — kiedy „nagle w jego oczach pojawił się ten wyraz. Pytał mnie, czy za niego wyjdę, ale nie powiedział tego na głos. Zdawało mi się, że czytam w jego myślach." 127 Przestała skakać i oświadczyła: „O czymkolwiek myślisz, zgadzam się." Wtedy Penn prosił ją o rękę. Zgodnie z obietnicą Madonna odpowiedziała „tak". Ubrali się więc oboje i pobiegli na drugą stronę ulicy do „7-Eleven", gdzie uczcili zaręczny „przekąską" w postaci twardych cukierków. Później często toczyli sprzeczki, kto komu się oświadczył. Madonna wróciła do Los Angeles, gdzie za 1 350 dolarów miesięcznie wynajmowała pięciopokojowe mieszkanie tuż pod słynnym napisem Hollywood. Ponieważ już dostała kalifornijskie prawo jazdy — od chwili przybycia do Nowego Jorku nie miała samochodu — zafundowała sobie granatowego sportowego Mercedesa za czterdzieści cztery tysiące dolarów. Na przyjęciu wydanym przez magnata płytowego Davida Geffe-na w jego posiadłości w Malibu Madonna poinformowała gospodarza, że zaręczyła się z Pennem. „A ja zamierzałem do ciebie uderzyć!" zażartował biseksualista Geffen. Po tygodniu wiadomość o zaręczynach przeciekła do prasy. Specjalistka od reklamy Liz Rosenberg, która dzięki Madonnie dotarła do stanowiska wieceprezesa Warner Records, potwierdziła, że najbardziej kłótliwa para od czasów Elizabeth Taylor i Richarda Bur-tona zamierza wziąć ślub w następnym miesiącu. Wiadomość zaskoczyła nawet najbliższych przyjaciół Madonny. Martin Burgoyne usłyszał ją w radio i natychmiast zadzwonił do Eriki Bell. „Kiedy Martin przekazał mi wieść, wydusiłam z siebie jedynie: Co takiego? Wręcz osłupiałam", wspomina Bell. „Nikomu nie powiedziała, że zamierza wyjść za Penna. Nawet jego rodzina nic nie wiedziała, dopóki nie usłyszała nowiny w telewizji." Dawni kochankowie Madonny również mieli niespodziankę. „Kiedy Jellybean i ja dowiedzieliśmy się, że Madonna wychodzi za Penna, wybuchnęliśmy śmiechem", mówi Mark Kamins. „Czegoś takiego można było po niej się spodziewać. Jedzie do Hollywood i poślubia członka Brat Pack. Tylko śmiech nam pozostał, bo wiedzieliśmy, że on jest najprawdziwszym psycholem." Prasa tymczasem trąbiła o oczywistych różnicach charakterów. Podczas gdy rozgłos był Madonnie potrzebny do życia niemal tak samo jak tlen, Penn za wszelką cenę unikał prasy. Kiedyś zagroził pewnej reporterce, że strzeli do niej z dziecięcego pistoletu napełnionego uryną. Najstarszym przyjaciołom Madonny szczerze zależało na jej szczęściu. Otwarcie homofobiczny Penn ściągnął na siebie dozgonną nienawiść niemal wszystkich nowojorskich znajomych 128 Madonny — nie tylko gejów. „Podchodził do Martina i mówił: Cześć, homo", wspomina Johnny Dynell, „Albo gdy ona z kimś rozmawiała, krzyczał: Kim, do cholery, jest ten pedzio? Jeśli znajdował się w pobliżu, nikt do niej nie podchodził. To wariat, prawdziwy świr." Ed Steinberg potwierdza te słowa: „Nie jestem gejem, ale naprawdę przykro było słuchać, jak on wyzywa jej przyjaciół od pedałów i ciot. Wszyscy go nienawidzili." Bell uważa, że u podłoża homofobii Penna leżała zazdrość. „Sean był zazdrosny o homoseksualnych przyjaciół Madonny, zwłaszcza o Martina. Tych dwoje łączył szczególny związek, w pewnym sensie głębszy niż z heteroseksualnymi mężczyznami." Wiele lat później Madonna sama przyznała, że jej „najlepszymi kumplami" byli geje. „Mówię o tym, bo traktuje się ich jak outsiderów. Ja uważam, że większość gejów ma w sobie wrażliwość, której brakuje heteroseksualnym mężczyznom, pewne kobiece cechy. Dla mnie są pełnymi istotami ludzkimi, w przeciwieństwie do wielu normalnych mężczyzn, których znam." Głęboką troskę budziła w Bell nagła fascynacja Madonny ogólnie znaną skłonnością Penna do przemocy. „Sean jest podobny do moich braci", mówiła Madonna w obronie narzeczonego. „W dzieciństwie byli rozwydrzeni i zbuntowani. Rozpalali ogniska w piwnicy, rzucali kamieniami w okna." Gwałtowność Penna dawała o sobie znać już w szkole średniej. Podobno kiedyś razem z kolegą, obaj w maskach narciarskich, przywiązali jednego z uczniów do drzewa, oblali go wodą z bańki po benzynie i rzucili zapaloną zapałkę. „Od tamtej pory facet już nigdy nie był sobą!" chełpił się przed narzeczoną. W Los Angeles albo w Nowym Jorku Penn często nosił przy sobie pistolet, kiedy wychodził z domu. Madonna razem z nim zaczęła ćwiczyć strzelanie do celu. Gdy Penn pochwalił się jej, że w czasie jakiejś kłótni trafił w zegarek na ręce Elizabeth McGovern, Madonna zadzwoniła do Bell, żeby jej opowiedzieć tę historię. „Uważała ją za zabawną." wspomina Bell. „Ja na to: Dziewczyno, zwariowałaś? On jest stuknięty. Wszyscy jej mówiliśmy, żeby go rzuciła, bo jest nienormalny." Bell pamięta również, że Penn „jeździł jak szaleniec. Bałam się, że jeśli nawet nikogo nie zastrzeli, to spadną kiedyś w przepaść." Jej obawy potwierdziły się już kilka dni później w Nashville, gdzie Madonna spędzała z ukochanym kolejny gorący weekend w hotelu Maxwell House. Ktoś przysłał im pęk balonów z kartką: „Sean i Madonna, gratulacje dla mamy i taty." Plotki o ciąży ziry- 129 9 — Madonna towały Penna. Następnego ranka, kiedy narzeczona udała się na swój codzienny bieg, aktor wyjrzał przez okno i zauważył podejrzany samochód, więc zszedł na dół. Gdy Madonna wróciła do hotelu, dwaj reporterzy pracujący na zlecenie londyńskiego Sun, łan Markham-Smith i Laurence Cottrell, wysiedli z samochodu i próbowali zrobić jej zdjęcie. Penn chwycił duży kamień i ruszył w ich stronę. „Żadnych zdjęć!" wrzasnął. „Zrobicie choć jedno, a przetrącę wam karki!" Naoczny świadek Lori Mulrenin mówi: „Krzyczał tak, że aż poczerwieniał na twarzy. Wydawało się, że zaraz eksploduje jak bomba." Cottrell natomist opisuje, co zdarzyło się potem: „Zapytaliśmy, w czym problem, a wtedy on rzucił kamieniem. Trafił mnie w plecy. Wyrwał mi aparat i zaczął nim okładać. Zniszczył go. Tłukł mnie i tłukł. Ból był straszny. Penn zachowywał się jak szaleniec, całkiem jakby zwariował. Jeszcze na żadnej twarzy nie widziałem tak czystego zła." Gdy Cottrell upadł na ziemię, Penn zaatakował Markhama--Smitha. Zaczął go bić pięściami po twarzy. „Spadł na nas jak huragan", wspomina Markham-Smith. „Zupełnie oszalał." Cottrellowi udało się zrobić kilka zdjęć Penna w akcji. Gdy aktor to spostrzegł, znowu rzucił w niego kamieniem, celując w głowę. Reporter uchylił się, odwrócił i po raz drugi został trafiony w plecy. Penn zaczął następnie walić aparatami fotograficznymi o ziemię. Madonna zasłoniła twarz czapką baseballową, ale przez palce obserwowała bijatykę. „Przez całe zajście nie powiedziała ani słowa", wspomina Cottrell. „Po prostu stała i patrzyła, co on wyprawia." Reporterzy kulejąc uciekli do samochodu i pojechali na komisariat, żeby złożyć skargę. Tego wieczora komisarz policji z Nashville Thomas Nelson aresztował Penna pod zarzutem napaści i pobicia, za co kodeks przewiduje karę pięciuset dolarów grzywny albo roku więzienia. Sędzia Bill Norris zapytał Penna, czy rozumie oskarżenie. Uzyskawszy odpowiedź twierdzącą, zwolnił go za kaucją w wysokości tysiąca dolarów. Cottrell i Markham-Smith chcieli zadać Madonnie i Pennowi tylko jedno pytanie na temat planowanego małżeństwa i zrobić „jedno zdjęcie szczęśliwej pary." Publicznie Madonna nie wydała żadnego oświadczenie na temat wybryku narzeczonego. Prywatnie broniła go z entuzjazmem. Jeśli chodzi o pobitych brytyjskich dziennikarzy, zapewniła swoją fryzjerkę i powierniczkę Dębi M., że atak był całkowicie usprawiedliwiony. „Przeżyją", dodała drwiąco. 130 Dwa dni po awanturze w Nastwille historia się powtórzyła. Tym razem Madonna i Penn próbowali wymknąć się fotografom w Nowym Jorku. Penn uciekał przez miasto z szybkością dziewięćdziesięciu mil na godzinę. Zatrzymał się tylko po to, żeby na drodze ścigającego go samochodu ustawić pojemnik na śmieci. W czasie pierwszych dwóch tygodni zaręczyn nazwiska słynnej pary nie schodziły ze szpalt gazet. Wkrótce Madonna ponownie znalazła się w centrum zainteresowania z powodu czegoś, co zrobiła sześć lat wcześniej. Jednocześnie sprowokowała wojnę o miliony dolarów między dwoma najpotężniejszymi wydawcami czasopism dla mężczyzn. 7 lipca magazyn Penthouse ogłosił, że zamierza opublikować wykonane w roku 1979 i 1980 zdjęcia nagiej Madonny z okresu krótkiej kariery modelki. Miały się ukazać na rozkładówce wrześniowego numeru na szesnastoletni jubileusz magazynu. „Od razu pojawiło się wiele fotografii nagiej Madonny, lecz my mieliśmy najlepsze", mówi wydawca Penthouse'a Bob Guccione, który w 1984 roku zamieścił śmiałe fotki Vanessy Williams, co zmusiło ją do rezygnacji z tytułu pierwszej czarnej Miss America. „Pochodziły z wielu różnych źródeł — od nauczycieli fotografii oraz ich uczniów, amatorów i zawodowców — a nam udało się wybrać najlepsze." Podobno Guccione zapłacił za nie Billowi Stone'owi sto tysięcy dolarów. W tym samym czasie rzecznik Playboya należącego do Hugh Hefnera oznajmił, że będące w ich posiadaniu zdjęcia Madonny przebiją te, które zdobył Penthouse. Fotografie Playboya wykonali Martin Schreiber i Lee Friedlander. Obaj zainkasowali po sto tysięcy dolarów za swoje wysiłki. Na rewelację konkurenta Guccione odpalił następną salwę. Stwierdziwszy, że jakość czarno-białych zdjęć pozostawia dużo do życzenia — „Madonna była zaniedbana. Miała owłosione ręce i pachy" — zaproponował jej milion dolarów za pozowanie „Scavullo, Avedonowi, dowolnemu fotografowi, którego by sobie zażyczyła." Oferta została odrzucona. Wyścig między dwoma czasopismami nazwano „bitwą o pępek", która zakończyła się 11 lipca atakiem Playboya na kioski, dzień przed rywalem. Madonna nie dała się wciągnąć w wojnę. Miała po temu powód. Za honorarium w wysokości dwudziestu pięciu dolarów zrzekła się praw do zdjęć na rzecz fotografów. Pozbawiona możliwości działania, wydała lapidarne oświadczenie za pośrednictwem Liz Rosenberg: „Niczego się nie wstydzę." Niektórzy członkowie rodziny Madonny zareagowali inaczej. 131 Mieszkająca w Bay City babcia Elsie Fortin dowiedziała się o całej historii z programu Donahue. „Byłam wstrząśnięta", wspomina. „Siedziałam wtedy zupełnie sama w domu i zaczęłam płakać. Nie spodobało mi się to, co zobaczyłam. Sprawiło mi przykrość." Wprawiło również w zakłopotanie miejscowych notabli, którzy po ukazaniu się zdjęć wycofali ofertę wręczenia Madonnie kluczy do bram Bay City. Według Eriki Bell Madonna „śmiała się histerycznie", wpomina-jąc dzień sprzed trzech lat, kiedy siedziały na podłodze w jej pokoju i żartowały, że nadejdzie dzień, gdy fotografie zostaną opublikowane. Jednocześnie piosenkarkę irytowało, że po raz pierwszy w karierze nie panuje nad sytuacją. „Nie mogę powiedzieć, żebym nie przejęła się tym doświadczeniem", stwierdziła później Madonna. „Zaskoczyło mnie." W dodatku bała się reakcji ojca. Sensację wywołaną przez Playboya i Penthouse'a trudno było uznać za korzystną. „Kiedy pozowałam, nie przyszło mi do głowy, że sama narażam się na skandal, który wybuchnie za parę lat", wyjaśniła. Ten argument wykorzystali parę tygodni później jej adwokaci, starając się odwieść Stephena Jona Lewickiego od wypuszczenia na rynek kasety z A Certain Sacrifice. Na zaproszenie reżysera Madonna wraz ze świtą wzięła udział w prywatnym pokazie filmu i przez cały czas głośno rozmawiała z wyjątkiem momentów, kiedy pojawiała się na ekranie. Idąc do wyjścia, odwróciła się do Lewickiego i rzuciła: „Pieprz się, Steve." „Między nami zawsze panowały wrogie stosunki", stwierdziła potem. „Doszłam do wniosku, że lepiej niech tak pozostanie." Jako osoba słowna zaproponowała Lewickiemu marne dziesięć tysięcy za odstąpienie od rozpowszechniania A Certain Sacrifice. Reżyser odmówił, co było do przewidzenia. Miał już zamówienia na sześćdziesiąt tysięcy kaset video po 59,95 dolarów za sztukę, więc spodziewał się zarobić co najmniej trzy i pół miliona dolarów za film, który kosztował go dwadzieścia tysięcy. „Jej prawnik powiedział mi wprost, że biedna Madonna próbuje w Hollywood zarobić na życie, a ten film może mieć poważne konsekwencje dla jej kariery. Jego słowa naprawdę złamały mi serce", mówi Lewicki. Madonna poleciła adwokatom swojej firmy Boy Toy udaremnić dystrybucję A Certain Sacrifice na drodze sądowej. Oświadczyła pod przysięgą, że wprawdzie 20 września 1980 roku podpisała zrzeczenie się praw, ale nie wyraziła zgody na użycie swojego nazwiska. Stwierdziła również, że pojawienie się niskobudżetowego filmu z gatunku soft porno z kilkoma nagimi scenami zniszczyłoby jej image 132 i aurę, którą wokół siebie stworzyła. Określiła dzieło jako „średnie" i o „okropnej" fabule, ale najbardziej dręczyło ją własne „drugorzędne aktorstwo." Lewicki bronił swego filmu jako „nowofalowego, typowego dla Lower East Side, postpunkowego i zmysłowego" dodając, że „Madonnę trudno nazwać świętą. Potrafi być prawdziwą jędzą, ale jest uczciwa. Przydała kreowanej postaci dużo własnych cech silnej kobiety, ale bez gniewu, bez brzemienia na plecach. W tym sensie rzeczywiście reprezentuje całe pokolenie kobiet." Sąd przyznał rację Lewickiemu, czyniąc go milionerem w ciągu jednej nocy. 11 lipca, w ramach koncertów Live Aid, Madonna wystąpiła na żywo przed publicznością złożoną z dziewięćdziesięciu tysięcy osób oraz przed telewidzami. Upokorzona wydarzeniami z ostatnich dwóch tygodni, w czasie prób nie powiedziała współpracownikom o skandalicznych nagich zdjęciach ani o filmie video. Jak sama później wyznała, czuła się „mała". Była więc zdeterminowana „wyjść na scenę i wszystkim pokazać." Bette Midler nie ułatwiła Madonnie sprawy, przedstawiając ją jako „kobietę, która wywindowała się na ramiączkach stanika i jest znana z tego, że czasami pozwala im opaść". Tamtego dnia panował upał, ale Madonna zaśpiewała Holiday, Into the Groove i Love Ma-kes the World Go Round okryta długim płaszczem z białego brokatu. „Za cholerę go dzisiaj nie zdejmę", oświadczyła spoconemu tłumowi. „Za dziesięć lat moglibyście mi to wypomnieć." „Pokazawszy wszystkim", Madonna zajęła się planowaniem wesela i szukaniem nowego apartamentu. Kiedy producent filmowy Bill Gerber wystawił na sprzedaż dwunastopokojowe mieszkanie w ekskluzywnym San Remo, Madonna złapała je natychmiast za milion dwieście tysięcy dolarów. Zgodę musiała jedynie wyrazić rada spółdzielni złożona z właścicieli apartamentów. Jak wszyscy potencjalni nabywcy Madonna musiała stawić się przed radą osobiście. Na tę okazję postanowiła ubrać się skromnie. Założyła prostą czarną suknię z kilkoma sznurami pereł, usta jak zwykle pomalowała krwistoczerwoną szminką... a na szyi zawiesiła parę wielkich złotych krzyży. Starszych członków rady najwyraźniej zaszokował jej wygląd, ale ponieważ w San Remo mieszkały takie sławy jak Dustin Hoffman, Paul Simon i Dianę Keaton, zgoda wydawała się być tylko formalnością. Pewna, że niebawem wprowadzi się do wymarzonego apartamentu z tarasami i zapierającym dech w piersiach widokiem na Central Park, Madonna włożyła inną czarną sukienkę i udała się na 133 przyjęcie. Wydawała je na Wschodniej Osiemdziesiątej Ulicy Nancy Huang, bogata dziewczyna producenta Nile'a Rodgersa. Brało w nim udział dwadzieścia pięć bliskich znajomych Madonny, między innymi Alannah Currie z rockowej grupy Thompson Twins i aktorka Mariel Hemingway oraz przyjaciółki od serca: Erica Bell, Dębi M. i Maripol. Mężczyznom wstęp był wzbroniony, ale gwiazda oświadczyła, że zakaz nie dotyczy mężczyzn w kobiecych strojach, i przyprowadziła ze sobą całą świtę, łącznie z najlepszym przyjacielem Martinem Burgoyne'em i eks-kochankiem Jellybeanem Benite-zem. „Pożyczyłam im swoje ciuchy i do tej pory czekam na zwrot paru sukien", twierdzi Bell. Na zdjęciach widać Madonnę, która rozpakowuje tradycyjne prezenty: biżuterię, pościel i kołdrę. Jedynym niekonwencjonalnym podarunkiem okazał się telefon zdobiony cekinami. W trakcie zabawy Madonnę spotkał następny cios. Dowiedziała się, że rada spółdzielni Sam Remo nie przyjęła jej pod pretekstem, że obecność gwiazdy spowoduje nalot paparazzich, który zakłóci spokój mieszkańców i narazi na szwank ich bezpieczeństwo. Wstawiła się za nią jedynie Dianę Keaton. Członkowie rady przyznali poza protokołem, że szalę przeważyły nagie zdjęcia z Playboya i Penthou-se'a. „Nie mamy ochoty propagować wizerunku tej osoby", oświadczyła pewna matrona. „Jeśli ją wpuścimy, będziemy musieli wpuścić innych." Kiedy Madonna wyszła z mieszkania Huang, jak zwykle obiegli ją reporterzy. Tym razem, idąc za przykładem narzeczonego, stawiła im czoło. „Dlaczego nie pójdziecie sobie do piekła, skąd pochodzicie?" wrzasnęła. Następnie wsiadła do limuzyny razem ze znajomymi — mężczyznami w pełnym makijażu i wieczorowych sukniach — i ruszyła do „Palladium", żeby przetańczyć resztę nocy. W czasie krótkiej jazdy zwierzyła się przyjaciołom z innego kłopotu. Camille Barbone wystąpiła do sądu, żądając od byłej klientki pięciu milionów dolarów odszkodowania za zerwanie umowy impresaryjnej. Kwota roszczenia stanowiła podobno dwadzieścia procent ówczesnej dwudziestopięciomilionowej fortuny Madonny. Korzystając z okazji, Erica Bell zapytała, czy narzeczeni spisali umowę przedmałżeńską. „Oczywiście", odparła Madonna. „Mam dużo więcej pieniędzy niż on... i chcę je zatrzymać." Jeśli miała jakiekolwiek wątpliwości co do małżeństwa z Pennem, zachowała je dla siebie. Dwudziestosześcioletnia panna młoda wpadła w wir gorączkowych przygotowań do ślubu. Hołdując tradycji, 134 zamówiła chińską zastawę u Tiffany'ego: Giverny Moneta po dwieście sześćdziesiąt dolarów za komplet na jedną osobę i Coeur de Fleur po sześćset sześćdziesiąt za komplet. Madonna, Melinda Cooper i dwie sekretarki zasiadły przy telefonach w biurze Freddy'ego DeManna w Los Angeles i próbowały zdobyć adresy najważniejszych osób, które miały znaleźć się na liście gości. Światową prasę ogarnęło takie samo podniecenie, jakie kiedyś poprzedzało ślub księcia Karola i lady Diany Spencer. Kiedy i gdzie odbędzie się uroczystość? Kto jest zaproszony? Jak będzie wyglądała suknia ślubna? Czy Madonna odważy się wystąpić na biało? O tych kwestiach dyskutowano bez końca w prasie i na falach eteru. Napięcie doszło do punktu kulminacyjnego 12 sierpnia, kiedy to Madonnę, która znowu miała włosy naturalnego ciemnobrązowego koloru, dostrzeżono w gmachu sądu okręgowego w Los Angeles, gdzie razem z Pennem odbierała świadectwo ślubu. Na razie tylko garstka wybrańców wiedziała, że Madonna i Penn pobiorą się 16 sierpnia w posiadłości multimilionera Dana Ungera w Malibu. Brat Penna Chris i przyjaciele Tom Cruise, Robert Du-vall i David Keith wydali huczne przyjęcie kawalerskie na cześć pana młodego połączone z tęgim piciem i występem striptizerki Kitten Natividad, która rozebrała się do dźwięków Materiał Girl. Kiedy godzinę później zjawił się aktor Harry Dean Stanton, Penn zawołał Natividad, uniósł jej bluzkę i wepchnął twarz spóźnialskiego między piersi dziewczyny. „Widzisz, co straciłeś?" zażartował. Madonna nie chciała być gorsza i sama też urządziła wieczór panieński. W towarzystwie dwunastu przyjaciółek udała się do klubu „Tropicana" w jednej z zamożniejszych części Hollywood, w którym odbywały się zapasy w błocie, i rozochocona zagrzewała przeciwników do walki. W dzień ceremonii, kiedy reporterzy przywdziali stroje maskujące i napełnili paliwem helikoptery, gotując się do inwazji, wątpliwości co do planowanego związku pozostały nie rozstrzygnięte. Madonna pławiła się w świetle jupiterów. Penn go unikał. Ona, jak zauważył Mark Kamins, przywykła do lawirowania między trzema lub więcej kochankami naraz. On był wręcz obsesyjnie zaborczy. Należało dodać jeszcze pęd do kariery, tytaniczne ego i długie okresy rozłąki normalne u par związanych z show biznesem. Wszyscy zastanawiali się, dlaczego dwoje największych obrazoburców swojego pokolenia decyduje się na małżeństwo. Z pewnością nie po to, by mieć dzieci. Penn chciał założyć rodzinę, natomiast Madonna oznajmiła najbliższym przyjaciołom, że nigdy nie urodzi mu dziecka. 135 Istniały rówżnie inne zagrożenia dla trwałości tego związku. Bobby Martinez twierdzi, że zaledwie dwa dni przed ślubem Madonna miała z nim randkę. „Od samego początku kłopot polegał na tym, że on kochał ją bardziej niż ona jego", zauważył jeden z przyjaciół. W ciągu czterech burzliwych lat zapalczywy mąż i ognista żona przyćmili Walczących Burtonów, którzy wobec nich bardziej przypominali Dwighta i Mamie Eisenhowerów. Na razie jednak Madonna była ostrożną optymistką. „Mamy ze sobą tyle wspólnego, że Sean jest dla mnie prawie jak brat", mówiła. „Nasze temperamenty są podobne, co nie zawsze wróży idealny związek, lecz nigdy nie wiadomo." 14 „Za każdym razem, kiedy wyskakują z ukrycia i robią zdjęcia, czuję się, jakby mnie gwałcili... Równie dobrze mogliby wyjąć pistolet i strzelić." „Sean chce mnie chronić. On jest uczciwy i bez względu na wszystko trzyma się tego, w co wierzy. Niewielu ludzi tak postępuje." Mając za sobą chaos weselnego dnia, Sean siadł za kierownicą nowego Mercedesa Madonny i państwo młodzi ruszyli na złamanie karku krętą Pacific Coast Highway w stronę malowniczej nadmorskiej osady Carmel. Miejsce, które wybrali na miodowy miesiąc, nie mogło bardziej rzucać się w oczy. Highlands Inn, usadowiona na poszarpanym urwisku wysoko nad nierównym wybrzeżem Oceanu Spokojnego, od dziesięcioleci była popularna wśród nowożeńców z okolic zatoki San Francisco. Erica Bell, która akurat opiekowała się domem znajomych w Carmel, zaprosiła Pennów do odludnej posiadłości na szczycie wzgórza. „Kiedy Madonna powiedziała mi, że wybierają się na miesiąc miodowy do Highlands Inn, stwierdziłam, że zwariowała, bo na pewno przez cały czas będą prześladowani przez reporterów. Oni jednak uparli się." Rezerwacji apartamentu po dwieście pięćdziesiąt dolarów za noc dokonał w imieniu Madonny jej kolega Michael Ochs, ale biuro podróży zdradziło kierownictwu, że gośćmi będą VIP-y. Kiedy małżonkowie przyjechali wyczerpani około jedenastej w nocy, goniec hotelowy próbował otworzyć drzwiczki od strony pasażera. Madonna ukryła twarz i nie chciała ich odblokować. „Z początku 137 nie wiedziałem, kto to jest, więc uznałem ją za zwykłą snobkę", wspomina goniec. „Potem stwierdziłem, że to Madonna. Zaprowadziłem ją i Penna do apartamentu." Numer 429 z lustrami na ścianach i suficie, dużą wanną obok łoża królewskich rozmiarów, z osłoniętym tarasem, na którym można było opalać się nago, był jednym z najbardziej pożądanych apartamentów Highlands Inn. Znalazłszy się w nim, Pennowie, którzy już zdążyli wypić po puszce piwa, dali jedną gońcowi. Następnego ranka kelnerzy ciągnęli słomki o przywilej dostarczenia do pokoju gwiazd świeżych truskawek i śmietanki. Szczęściarz ujrzał Madonnę siedzącą w kącie i zasłaniającą twarz książką. „Pogratulowałem jej z okazji ślubu", wspomina kelner. „Odłożyła książkę, uśmiechnęła się i powiedziała: Dziękuję." Całe dwa dni para spędziła w pokoju, wymykając się tylko do hotelowego barku po słodycze, prażoną kukurydzę i sok pomarańczowy. Jednego wieczoru tamtejsza restauracja pozostała otwarta dłużej specjalnie dla Pennów, którzy zjedli tylko sałatę i owoce. Personel Highlands Inn był pod wrażeniem, że para zachowuje się całkiem zwyczajnie... póki któryś z kelnerów nie ujrzał kompletnie ubranych Pennów baraszkujących w wannie pełnej wody. Najwyraźniej nudząc się z dala od świateł reflektorów, nowa pani Penn zarezerwowała pod imieniem Madonna stolik w restauracji Clinta Eastwooda „Hog's Breath Inn". Po kolacji nastąpiły drinki w popularnej „Toots Lagoon." Zaalarmowawszy okolicę swoją obecnością, Sean i Madonna wrócili do Highlands Inn, gdzie, jak stwierdził szef personelu „telefony nie milkły. Fani przybiegli do hotelu z kwiatami i notesami. Spokojny miesiąc miodowy dobiegł końca." Wkrótce pod apartamentem 429 zebrała się hałaśliwa grupa miłośników surfingu, którzy błagali piosenkarkę, żeby wypaliła z nimi skręta. Najwyraźniej nie wiedzieli o jej ogólnie znanej awersji do narkotyków. Po półgodzinie Madonna otworzyła drzwi i zwymyślała natrętów. Kilka godzin później Sean i Madonna przerwali miesiąc miodowy i wrócili do Los Angeles w tych samych czarnych strojach sportowych, w których chodzili przez trzy dni. Państwo młodzi kupili willę w stylu hiszpańskim wśród kanionów Malibu, z ogromną bramą, rozległym widokiem na ocean i górami w tle, otoczoną pięćdziesięcioma akrami terenu. Niedostępna dla wścibskich oczu, Madonna uświadomiła sobie, że natarczywi wielbiciele i bezczelni reporterzy nie są jedyną uciążliwością nowej sytuacji, w której się znalazła jako młoda żona. Nadużywanie trun- 138 ków i gwałtowne zmiany nastrojów Penna kładły cień na jej prywatne życie. Według bliskich znajomych Madonna zaczęła chodzić do psychiatry już sześć tygodni po ślubie. Nakłaniany do tego samego mąż odmówił. Gdy próby rozwiązania konfliktów małżeńskich nie powiodły się, Madonna na nowo poświęciła uwagę karierze filmowej. W czasie narzeczeństwa ona i Sean rozważali szereg propozycji wspólnego grania. Spodobał im się dopiero projekt eks-Beatlesa George'a Har-risona, który zaproponował im rolę w filmie realizowanym przez jego wytwórnię Handmade Films. Niespodzianka z Szanghaju, łącząca w sobie elementy klasycznego Szanghaj-Ekspres z Marleną Dietrich i Afrykańskiej Królowej Johna Hustona, opowiadała historię jankeskiej misjonarki, która ucieka od małżeńskiej nudy, oraz amerykańskiego obieżyświata spotkanego przez nią w Chinach w czasie wojny chińsko-japońskiej. Młodą parę zainteresował również planowany przez Tri-Star film Randka w ciemno o pewnym biznesmenie i dziewczynie ze słabą głową. Po miesiącach negocjacji oboje zrezygnowali z ról, zostawiając je Bruce'owi Willisowi i Kim Basinger. Kręcenie Niespodzianki z Szanghaju miało się rozpocząć na początku stycznia 1986 roku, więc Penn zaczął się uczyć mandaryń-skiego, a Madonna przystąpiła razem ze Steve'em Brayem do opracowania materiału na nowy album. Z rzadka małżonkowie robili wypady do znanego w Los Angeles lokalu „Helena's", którego współwłaścicielem był przyjaciel obojga Jack Nicholson, lecz przeważnie starali się chronić swoje życie prywatne. 17 października, kiedy zaczęły krążyć plotki, że para spodziewa się dziecka, Penn poleciał do Nashville na rozprawę o pobicie brytyjskich dziennikarzy Laurence Cottrella i lana Markhama-Smitha. Skazany na sto pięćdziesiąt dolarów grzywny i dziewięćdziesiąt dni więzienia w zawieszeniu, tego samego dnia wrócił do Los Angeles i od razu na lotnisku znieważył słownie pewnego fotografa. „Szkoda, że nie mam AIDS, bo mógłbym cię zastrzelić", rzucił groźnie (choć nie całkiem zrozumiale). „Zrobiłbym to powoli, od stóp do głów." Penn wrócił do Malibu zdecydowany spełnić weselną obietnicę wzniesienia fortecy dla siebie i żony. Uznawszy, że góry nie chronią dostatecznie posiadłości przed obiektami aparatów, zarządził pewne zmiany. Nie posunął się do budowy wieży strzelniczej, ale wynajął firmę, żeby otoczyła teren wysokim murem zwieńczonym stalowymi kolcami. 139 Jako że Pennowie od dawna nie dali ludziom powodów do śmiechu, Madonna zapragnęła udowodnić, że ma poczucie humoru. W tym celu przybyła 9 listopada na Manhattan, żeby wystąpić w Saturday Night Live. Program NBC, który od momentu debiutu w 1975 roku wykreował takie gwiazdy komedii jak Gilda Radner, Chevy Chase, John Belushi, Dan Aykroyd, Billy Crystal, Jane Cur-tin i Eddie Murphy, stwarzał Madonnie rzadką okazję zaprezentowania się-wobec krytycznie nastawionej publiczności z całego kraju i rozbrojenia jej. Przed żywą widownią, złożoną między innymi z Cher, Jennifer Beals i Supermana Christophera Reeve'a, Madonna parodiowała w czasie półtoragodzinnego programu Marilyn Monroe i księżniczkę Dianę. Największy śmiech wzbudził jej monolog o filmach video kręconych w czasie wesela w Malibu i opis inwazji helikopterów do akompaniamentu Wagnera. Na koniec Madonna powiedziała: „Mamy świetne widowisko. Mamy Simple Minds, Penna i Tellera. Nie jestem w ciąży i wkrótce znowu się spotkamy." Po programie Sean i Madonna wrócili do dawnych zwyczajów. Wymigali się od przyjęcia w „Palladium", w którym wziął udział Eddie Murphy jako główna atrakcja. Poza występem Madonny w Saturday Night Live Pennowie nie stali się bardziej dostępni dla mediów ani swoich fanów. W „Columbus Cafe" na Upper East Side pewna wielbicielka poszła za idolką do toalety, przeprosiła ją za zakłócenie spokoju i obsypała komplementami. Gwiazda odpowiedziała wrogim milczeniem. Rozczarowana fanka wróciła do męża. Wychodząc z restauracji, Penn podszedł do stolika kobiety i obrzucił ją stekiem przekleństw, które wprawiły pozostałych gości w osłupienie i zdenerwowanie. Madonna z aprobatą przyglądała się zajściu. Powyższy incydent stanowił ostry kontrast z późniejszą o kilka godzin sceną z nowojorskiego szpitala Cornell Medical Center. Obładowani kolorowymi prezentami Pennowie odwiedzili oddział pediatryczny i rozdali dary dzieciom, które nie mogły wrócić do domu na święta. Zgodzili się odegrać rolę Świętych Mikołajów, gdy szpital zapewnił, że nie będzie żadnej reklamy. Potem, w geście oddania, Penn wytatuował sobie na dużym palcu stopy aktualny przydomek żony, Daisy (od Daisy Miller z powieści Henry Jamesa). Żywo pamiętając decyzję rady spółdzielni San Remo, Madonna ucieszyła się, kiedy właściciele Central Park West 41 pozwolili jej kupić rozległy apartament w tym budynku. W przeciwieństwie do wspólnego domu w Malibu mieszkanie miało należeć tylko do niej, 140 gdyż zgodnie z umową przedślubną wydała na nie własne pieniądze — dziewięćset tysięcy dolarów. Wydawszy dekoratorom wnętrz dyspozycje, gwiazda poleciała razem z mężem do Szanghaju, żeby kręcić film. Nieprędko miała zapomnieć to doświadczenie. Madonna i Penn przybyli na miejsce przed świtem 8 stycznia 1986 roku po wyczerpującym locie z Los Angeles. Zbyt podnieceni, żeby spać, udali się na spacer. Przywitał ich surrealistyczny widok: tysiące Chińczyków wykonujących powolne ruchy t'ai chi w parkach i na ulicach. Jak zwykle Madonna ściągała na siebie uwagę. Tym razem jednak gapiono się na nią nie z powodu tego, kim była, lecz z powodu wyglądu. Włosy, ufarbowane do roli misjonarki na platynowy blond, czyniły ją w oczach Chińczyków istotą z innej planety. „Jestem dla nich Marsjanką", stwierdziła. „Podobało mi się to." Z ponurego Szanghaju ekipa przeniosła się do Hongkongu, orgii widoków i dźwięków. Tutaj łatwiej było odtworzyć swobodną atmosferę Szanghaju z lat trzydziestych. Wszyscy spodziewali się trudności w czasie kręcenia filmu, ale nikt, a zwłaszcza Madonna, nie przewidział skali kłopotów. Jim Goddard nigdy wcześniej nie realizował pełnometrażowego obrazu, tylko miniseriale telewizyjne. Miejscowi gangsterzy zażyczyli sobie od niego ogromnej sumy za dostęp do niektórych obskurnych części miasta. Pewnego razu Pen-nowi i Madonnie ulicę zablokował samochodem człowiek, który za przepuszczenie ich zażądał pięćdziesięciu tysięcy dolarów. Kiedy indziej mafia unieruchomiła generator, zmuszając Goddarda do przerwania zdjęć. Amerykanom dał się również mocno we znaki klimat. Akurat wtedy był środek zimy, natomiast akcja Niespodzianki z Szanghaju rozgrywała się latem. Penn mógł zakładać ciepłą bieliznę pod workowate garnitury z lat trzydziestych, ale jego żona drżała w letnich sukienkach. Co gorsza, dzielnice Hongkongu, gdzie kręcono film, roiły się od robactwa i wielkich czarnych szczurów, z których parę zadomowiło się pod przyczepą Madonny. Ciężkie warunki w połączeniu z niepewnością co do własnych umiejętności aktorskich („Okażę się beznadziejną aktorką, on przestanie mnie kochać, i takie bzdury") budziły w niej obawy, że małżeństwo nie przetrwa tej próby. „Dziwne, ale nigdy nie układało się nam lepiej", mówiła później. „Na zmianę się wspieraliśmy. Byłam tak przejęta, że aż płakałam, a wtedy on powiedział: Nie martw się, dziecino, wszystko pójdzie dobrze." Dwa tygodnie później to ona dodawała mężowi otuchy, kiedy myślał o poddaniu się. 141 Nawet w kraju, gdzie ludzie patrzyli na Madonnę jak na Mars-jankę, Pennom nie udało się uciec przed prześladowcami. Hongkong Standard, anglojęzyczny brukowiec, posunął się do tego, że zaoferował pięćset dolarów nagrody za wskazanie miejsca pobytu gwiazdy. W całostronicowym ogłoszeniu z nagłówkiem „Poszukiwana" proszono o wszelkie informacje na temat „Madonny Louise Cicco-ne, piosenkarki rockowej i gwiazdy filmowej. Ostatnio widziano ją w sobotę 11 stycznia spacerującą po nabrzeżu Choung Chau. Jeśli ktoś wie, gdzie będzie przebywała o określonej porze, lub zrobi jej zdjęcie w Hongkongu, otrzyma pięćset dolarów po skontaktowaniu się z działem aktualności Hongkong Standard. Madonna i jej mąż Sean Penn od tygodnia kręcą w naszym mieście film Niespodzianka z Shanghaju, ale unikają kontaktów z fanami i mediami. Oferta wygasa dzisiaj o północy!" Pennowie znaleźli schronienie przed małą armią wielbicieli w luksusowym hotelu Orient w kolorowym porcie Makao. Razem ze świtą wskoczyli do windy i pojechali do apartamentu na osiemnastym piętrze. Tam czekał na nich jednak Leonel Borralho, właściciel Hongkong Standard, który natychmiast zaczął robić zdjęcia. Najwidoczniej, sfrustrowany brakiem odzewu na wspomnianą ofertę, wziął sprawy w swoje ręce. — Co robisz? — wrzasnął Penn. — Nie widzisz, że moja żona drży? Borralho z pewnością miał więcej powodów, żeby się trząść. Jeden z potężnych goryli odciągnął Penna, ale w zamieszaniu pasek aparatu fotograficznego owinął się wokół szyi dziennikarza. Ochroniarze nie chcieli wypuścić natręta, dopóki nie odda filmu. Barralho uległ żądaniu... za obietnicę wywiadu z Pennami. Kiedy stało się jasne, że małżonkowie nie zamierzają jej spełnić, właściciel gazety wniósł przeciwko nim sprawę do sądu, domagając się miliona dolarów odszkodowania. Madonna stanęła twardo w obronie męża. Stwierdziła, że jest zaskoczona natarczywością paparazzich, którzy znaleźli ich nawet w Chinach („Myśleliśmy, że będziemy tu bezpieczni"), nazwała Borralho „gnojkiem", a swoich fanów określiła jako ludzi „prowadzących tak nudne życie", że fantazjowanie na temat gwiazd stanowi ich jedyną ucieczkę od rzeczywistości. Następnego ranka tłumek reporterów czekających na Penna przed komisariatem policji w Makao ujrzał wysiadającą z samochodu znajomą postać w skórzanej kurtce naciągniętej na głowę. Prasa zaczęła go nazywać „brzydkim Amerykaniniem", ale po- 142 nieważ producenci nie mogli sobie pozwolić na niechęć ze strony chińskich gospodarzy, Chris Nixon, weteran hollywoodzkich speców od reklamy, znalazł proste rozwiązanie. Poprosił Penna i Madonnę, żeby załagodzili sytuację, pozując przez chwilę reporterom. „Chris doszedł do wniosku, że gdy dostaną to, czego chcą, po prostu sobie odejdą", mówi jeden z przedstawicieli wytwórni. „Fotoreporterzy prześladują słynne osoby, do których trudno jest dotrzeć. Otrzymawszy to, czego szukają, zostawiają je w spokoju." Penn nie zgodził się. „Twoja praca nie polega na troszczeniu się o fotoreporterów, lecz o film i o mnie!" ryknął na Nixona. „Moja praca polega na promowaniu filmu, który akurat teraz potrzebuje reklamy!" odparował Nixon. Przyzwyczajony do stawiania na swoim, aktor zażądał zwolnienia bezczelnego rzecznika. Osiągnął cel. Reżyser też nie czuł się bezpiecznie. Pennowie uzyskali prawo do zmian w scenariuszu i w każdej scenie przegłosowywali Goddarda. „To było piekło dla wszystkich", wspomina członek ekipy. Tymczasem w Londynie George Harrison dokładnie śledził rozwój sytuacji. Były Beatles doskonale rozumiał, jakiej presji podlegali jego gwiazdorzy. W wieku dwudziesu paru lat razem z kolegami dał się we znaki wielu osobom w czasie kręcenia filmów A Hard Day's Night i Na pomoc! „Zachowywaliśmy się wtedy nieznośnie", wyznał później. „Nie umieliśmy tekstu i panoszyliśmy się na planie. Praca z nami musiała być koszmarem." Beatlesi mieli jednak pewną cechę, której brakowało Pennom: wdzięk. Poza tym doskonale radzili sobie z prasą. Paul McCartney, John Lennon, Ringo Starr i Harrison często organizowali konferencje prasowe, w czasie których przekomarzali się z reporterami i żartowali z własnej sławy. Harrison przyleciał na plan Niespodzianki z Szhanghaju, żeby odbyć z kapryśnymi gwiazdami poważną rozmowę. Zasugerował obojgu, żeby zawarli rozejm z prasą. Ani Penn, ani Madonna nie potrafili zmusić się do czarowania reporterów, lecz aktor niechętnie obiecał, że skoncentruje się na filmie. Na cztery ostatnie tygodnie pobytu w Chinach zapanował spokój. Przed odlotem do Londynu, gdzie miały trwać prace nad filmem, Pennowie wyrazili nadzieję, że lepiej będą sobie radzić z europejską prasą. Niebawem zjawili się na Berlińskim Festiwalu Filmowym, by uczestniczyć w światowej premierze W swoim kręgu. Zdjęcia Associated Press, które opublikowały liczne gazety, ukazywały Pennów w ciemnych okularach, znajomym gestem naciągających kurtki na głowy. „Pozostaje tajemnicą, czego ci dwoje, u licha, szukają 143 w „sanktuarium" tego rodzaju imprez artystycznych", zastanawiał się jeden z felietonistów. W czasie konferencji prasowej zwołanej pośpiesznie przez organizatorów festiwalu Penn ledwo zrozumiałym mamrotaniem odpowiadał na pytania zagranicznych dziennikarzy, trzymając w ręce skręta i butelkę piwa. Gdy słynna para wylądowała 24 lutego na Heathrow, czekający w ulewnym deszczu reporterzy rzucili się w stronę kolumny samochodów. Dave Hogen z The Sun wpadł w ścisku pod koła Mercedesa Madonny i poważnie zranił się w stopę. Epizod nie zrobił wrażenia na Pennie, który w tym samym czasie opluł innego natrętnego fotografa. Następnego dnia ekipa Niespodzianki z Szanghaju zebrała się w londyńskim hotelu Park Lane, żeby nakręcić scenę balu. Susan Crimp, reporterka największej brytyjskiej niezależnej sieci radiowej Capital Radio, postanowiła dostać się na plan w przebraniu statys-tki. „Poszłam do pracowni kostiumów i wybrałam sobie strój z lat trzydziestych", wspomina. W hotelu Crimp udała się do toalety w podziemiach, żeby sprawdzić magnetofon ukryty w torebce. Kiedy wyszła z łazienki, krzepki mężczyzna w skórzanej kurtce i dżinsach chwycił ją za ramię. „Przestraszyłam się nie na żarty", mówi Crimp. „Stałam sama w podziemiach hotelu i nie wiedziałam, czy to gwałt, rabunek czy coś innego. Krzyknęłam, ale tylko zbiegło się więcej tajemniczych mężczyzn. Zaczęli mnie brutalnie szarpać, a ja próbowałam się wyrwać. Wreszcze ktoś z kierownictwa hotelu odwołał ich i przyniósł mi brandy. Wyznam ze wstydem, że się rozpłakałam." Dziwni mężczyźni byli zdaniem Crimp „gorylami Madonny, miejscowymi zbirami wynajętymi do ochrony." Kierownictwo Park Lane przeprosiło reporterkę, przyznając, że nie po raz pierwszy doszło w hotelu do incydentu z udziałem ochroniarzy Pennów. „Dowiedziałam się, że są oni poza kontrolą, a Seana i Madonny ich zachowanie najwyraźniej nic nie obchodzi." W ciągu następnych trzech tygodni napięte stosunki między „Toksycznymi Pennami", jak zaczęto ich nazywać, a nieprzejednaną brytyjską prasą wielokrotnie przeradzały się w akty przemocy. Reporterów odpychano i bito, a raz nawet skierowano na nich węże strażackie, kiedy zbliżyli się za bardzo jak na gust Pennów. Kiedy Jimowi Goddardowi skradziono kilka polaroidowych zdjęć Penna i Madonny, oboje odmówili powrotu przed kamery, dopóki złodziej nie zostanie nakryty, a fotografie zniszczone. Amerykański współzałożyciel Handmade Film Denis 0'Brien przez kilka cennych go- 144 dżin negocjował z wybuchowymi gwiazdami, aż w końcu udało mu się je udobruchać. Dziwne, ale prasa najwyraźniej skoncentrowała gniew nie na Pennie, lecz na jego żonie. Na drugi dzień brukowce potępiły ją za „rozpychanie się łokciami w Anglii." The Sun okazał się sprawiedliwszy. „Zepsuty dzieciuch, który rządzi Madonną." Piosenkarka wkrótce zapisała kolejne wyróżnienie na swoje konto, stając się pierwszą gwiazdą pop, o której prowadzeniu się gorąco dyskutowano w Izbie Gmin. Ponadto brytyjskie gazety ochoczo zamieściły wiadomość, że Madonna znalazła się na dorocznej liście Najgorzej Ubranych zestawianej przez Blackwella. W uzasadnieniu projektant stwierdził, że piosenkarka mogłaby startować w „konkursie na główną atrakcję przyjęcia dla ubogich." Penn pozostał niepoprawny. W wywiadzie zamieszczonym w numerze Vanity Fair z jego zdjęciem na okładce oświadczył dziennikarzowi Jamesowi Wolcottowi: „Wolę bar od sali gimnastycznej. Lubię pić i awanturować się." O żonie powiedział: „Żaden wieloryb, żadna wojna nuklearna, żaden głodujący kraj nie jest ważniejszy." Harrison, coraz bardziej zniecierpliwiony wojowniczością swoich aktorów i kosztownymi opóźnieniami wynikającymi z ich powodu, postanowił raz na zawsze rozwiązać kwestię stosunków z prasą. W prywatnym ekskluzywnym klubie „Roof Garden" zorganizował 6 marca konferencję prasową, na którą przyszedł z platynowowłosą Madonną. Penn wolał się nie pokazywać. We dwójkę stawili czoło siedemdziesięciu pięciu napastliwym dziennikarzom. Na salę nie wpuszczono reporterów telewizyjnych i radiowych. Madonna była ubrana na czarno, Harrison bez przerwy żuł gumę. Pod ścianami stało kilkunastu ochroniarzy nazywanych w Anglii „stróżami." Z początku rozmowa przebiegała w dość serdecznej atmosferze. Na pytanie, czy była wielbicielką Beatlesów, Madonna odpowiedziała chłodno, że miała zaledwie sześć lat, kiedy Harrison i jego przyjaciele dokonali inwazji na Stany Zjednoczone, więc beatlemania ją ominęła. Mimo to John Peel z Obsemera stwierdził, że w sali panowała „wyczuwalna wrogość, która narastała w miarę trwania konferencji." O dziwo, nie Madonna, lecz Harrison pierwszy rzucił rękawicę, pytając dziennikarzy, czy są „w stanie rozpoznać prawdę. Wszyscy jesteście zajęci robieniem sensacji, a potem jej opisywaniem w taki sposób, jakbyśmy to my sprawiali wokół siebie szum dla reklamy." 10 — Madonna 145 — A czego się pan spodziewał? — spytał zbity z tropu reporter. — Spodziewaliśmy się ludzi, a nie zwierząt — odparł Harrison. — Jeśli już mowa o zwierzętach, czy to prawda, że Sean Penn wydaje polecenia na planie?" odezwał się głos z głębi sali. — Gwiazdy to ludzie, którzy stają się sławni. Są tylko istotami ludzkimi. Po jakimś czasie wszyscy starają się im dokopać. Kiedy inny dziennikarz zapytał Madonnę, czy biją się z mężem, Harrison wybuchnął: — Cóż to za pytanie? A pan kłóci się z żoną? Następne pytanie dotyczyło krytycznych uwag pod adresem gwiazdy. „Nie mam za co przepraszać", oświadczyła Madonna wzruszając ramionami. Kiedy spytano ją, co sądzi o Anglii, uśmiechnęła się słodko i westchnęła: „Musi być urocza... gdzieniegdzie." Jej ostatni komentarz brzmiał: „Nie jesteśmy tacy źli, prawda?" Następnego ranka Madonna włączyła radio i usłyszała powtarzaną bez końca własną wypowiedź: „Nie mam za co przepraszać." Nieważne, że te słowa wróciły, żeby ją prześladować. Posunięcie Harrisona odniosło skutek. Prasa brukowa rzuciła się na inną ofiarę, zostawiając Pennów w spokoju. Mogli teraz jadać w restauracjach, a nawet uprawiać jogging (oczywiście w towarzystwie ochroniarzy), nie obawiając się napastowania. Gdy w drugiej połowie marca zakończyły się zdjęcia do Niespodzianki z Szanghaju, które kosztowały siedemnaście milionów dolarów, ekipa wróciła do Stanów Zjednoczonych, zostawiając po sobie niemiłe wspomnienie. „Brytyjczycy nienawidzili wtedy Madonny, bo ona i Penn zachowywali się jak tyrani", twierdzi Susan Crimp. „Madonna zawsze mogła powiedzieć ochroniarzom Wystarczy! ale nic nie robiła, bo każda awantura oznacza nagłówek. To wszystko jest manipulacją." Madonna zrozumiała, że prawdziwym mistrzem manipulacji jest George Harrison. Wprawdzie opisywała go jednemu z dziennikarzy jako „sympatycznego i pechowego człowieka niezdolnego do podłości", ale jako producent osiągnął swój cel, zwołuje konferencję prasową. Światowe media uznały ją za ważne wydarzenie, więc przy okazji stała się doskonałą reklamą Niespodzianki z Szanghaju. Magazyn People umieścił na okładce zdjęcie czterdziestotrzyletniego Beatlesa, a obecnie magnata filmowego, oraz jego kontrowersyjnej gwiazdy. Była to niezła promocja filmu, który miał wejść na ekrany za parę miesięcy i co do którego Madonna żywiła poważne wątpliwości. 146 Madonna i Penn wzięli sobie do serca niedawne doświadczenia i nagle zmienili taktykę. Po powrocie do Los Angeles osobiście udali się do Orion Pictures i sami zaoferowali się z promocją W swoim kręgu. Madonna wniosła spory wkład w film męża. Po przeczytaniu scenariusza i obejrzeniu nakręconego materiału napisała Live to Tell, wzruszającą balladę, która w rezultacie posłużyła jako główny muzyczny temat filmu i znalazła się na jej następnym albumie. Niektórzy dyrektorzy Warnera obawiali się, że nastrojowy, wręcz posępny utwór rozczaruje fanów przyzwyczajonych do skocznego repertuaru idolki. Wbrew ich obawom Live to Tell stało się wielkim przebojem, między innymi dzięki teledyskowi, w którym przeplatały się dramatyczne sceny z W swoim kręgu ze zbliżeniami nie upiększonej Madonny śpiewającej prosto do kamery. Z ciemnoblond rozpuszczonymi włosami, ubrana w prostą sukienkę w niebieskie i pomarańczowe kwiaty, wyglądała jak najprawdziwsza wiejska dziewczyna. Bez wątpienia świadomie zmieniła image. Miała teraz krótkie jasne włosy. Do historii przeszedł wulgarny i zaniedbany Boy Toy oraz bezczelna Materiał Girl, zniknęła gruba warstwa makijażu, tandetna biżuteria, minispódniczki na fiszbinach, wytarte dżinsy i koronkowe body. Pozostały krwistoczerwone usta, zimne niebieskie oczy o hipnotycznym spojrzeniu i charakterystyczny pieprzyk na tmrry ——-v Cały legion naśladowczyń poszedł za jej przykładem, zamieniając kreacje Materiał Girl na prosty strój trzpiota, który obecnie faworyzowała ich idolka. Pechowo dla Maripol, która wprowadziła na rynek ozdoby wylansowane przez gwiazdę (gigantyczne krucyfiksy, ponadwymiarowe paski Boy Toy, kauczukowe bransolety itd.), popyt na nie zaczął spadać w połowie roku 1986. Jesienią firma musiała ogłosić bankructwo, stając się kolejną ofiarą zmienności Madonny. Nowy wygląd dostrzeżono na Siódmej Alei. Mimo że piosenkarka trafiła na listę Najgorzej Ubranych Blackwella, niewątpliwie wywierała silny i długotrwały wpływ na amerykańską modę. Wszechobecne teledyski (Madonna była najczęściej oglądaną wykonawczynią w MTV) przysparzały jej ogromnej widowni złożonej z młodych kobiet w wieku od dwunastu do dwudziestu pięciu lat, które co roku wydawały sporą część z miliardów dolarów przeznaczonych w USA na ubrania. Kiedy idolka się zmieniła, one zmieniły się razem z nią. 147 „Pragnęłam oczyszczenia", tłumaczyła Madonna. „Uważam swój nowy image za niewinny, kobiecy i nie upiększony. Dobrze mi z nim." Większą część kwietnia Madonna spędziła z Patrickiem Leonardem, dyrektorem artystycznym tournee Virgin, inżynierem Michae-lem Verdickiem i Steve'em Brayem w zatłoczonym studio Burbank, nagrywając trzeci album, TRUE BLUE. Bezlitośnie, twardą ręką dyrygowała współpracownikami w trakcie męczących sesji, wykrzykując polecenia, obelgi i groźby. „Muzycy złościli się na mnie, bo w czasie przerw na posiłek wciąż zerkałam na zegarek. Minęło trzydzieści minut, wracać na miejsca. Nienawidzę przerw. Ludzie są po nich jak w letargu, uchodzi z nich energia." „Pat Leonard zapewnia, że ona jest kochana i wspaniała, choć w powietrzu wciąż latały przekleństwa", wspomina świadek nagrywania płyty. „Madonna łatwo uraża uczucia innych. Cokolwiek by ludzie mówili, zostawiła za sobą wiele posiniaczonych ego. Jej ego do tej grupy nie należało." „To delikatna sprawa", stwierdza Bray. „Madonna jest szczera. Można się pomylić, oczekując od niej czegoś, na co ona nie ma czasu." Pennowie mieli natomiast czas, żeby co wieczór chodzić z Jackiem Nicholsonem i Cher do „Helena's", gdzie 12 kwietnia nastąpiło przykre wydarzenie. Kiedy autor piosenek David Woliński, stary znajomy z Nowego Jorku, podszedł do stolika Madonny, uściskała go entuzjastycznie. „David jest dokładnie w jej typie, a ona nie potrafi powstrzymać się od flirtowania", mówi Camille Barbone, która znała oboje z Manhattanu. Piosenkarka popełniła jednak fatalny błąd, nie doceniając zazdrości męża. Ujrzawszy, że Woliński całuje jego żonę, Penn rzucił się na niego i zaczął wściekle okładać pięściami oraz kopać. W pewnym momencie chwycił krzesło i zamachnął się, żeby je rozbić na krwawiącej głowie mężczyzny. Na szczęście wstrząśniętym świadkom udało się odciągnąć szalejącego i bluzgają-cego przekleństwami Penna od ogłuszonej ofiary. Z pomocą właścicielki klubu Heleny Kallianiotes Madonna wyprowadziła męża z lokalu. Pewien znajomy określił awanturę jako „pierwszy naprawdę dla niej traumatyczny incydent." Zgadza się z nim były współracownik Madonny: „Nie sądzę, żeby przejmowała się pobitymi fotoreporterami. Może nawet podobało się jej to, co Penn z nimi wyprawia. Lecz kiedy to samo spotkało jej przyjaciela i zobaczyła krew, przestraszyła się. Mąż już wcześniej jej groził, ale dopiero teraz przekonała się, że on rzeczywiście potrafi zrobić 148 krzywdę nie tylko przedstawicielom prasy." „Madonna kocha facetów, ale jeszcze bardziej lubi mieć kontrolę nad sytuacją", dodaje Melinda Cooper. „Kiedy Sean się upije, jest zbyt gwałtowny, żeby mogła nad nim panować. Wtedy po raz pierwszy zdała sobie z tego sprawę." Być może chcąc udowodnić sobie i światu, że nadal jest panią swojego losu, pokazała się następnej nocy w klubie razem z Pennem. „Zachowywała się, jakby nic się nie stało", wspomina właścicielka. Na premierze W swoim kręgu, która z udziałem wielu gwiazd odbyła się w Bruin Theater w Los Angeles, małżonkowie — on w drogim garniturze, lecz bez krawata, a ona w stylowej czarnej sukni koktajlowej i nowej krótkiej fryzurze — z promiennymi uśmiechami odwracali się do kamer. Gdy światła rozbłysły i widownia zaczęła bić brawo, Madonna otworzyła serce przed reporterami: „Jestem z niego taka dumna." Po projekcji Pennowie udali się do klubu „Helena's", ulubionego lokalu sław. Gdy do Madonny podszedł Don Johnson i spytał, czy zaśpiewa z nim w duecie na jego nowym albumie, odniosła się do pomysłu z rezerwą (w końcu odmówiła). Michelle Phillips z Mamas nad Papas, a obecnie gwiazda telewizyjnego programu Knot's Lan-ding, mrugnęła z aprobatą do swojej nowej przyjaciółki. „Ładna niegrzeczna dziewczynka", stwierdziła, podsumowując jej wyrafinowany nowy wygląd. Przez cały wieczór jednak wyczuwało się w powietrzu napięcie, że Penn znowu wybuchnie. Na szczęście nie wszczął żadnej bijatyki. Udało mu się nawet powstrzymywać od picia przez kilka dni, póki krytycy nie wzięli sobie na cel W swoim kręgu. Zniszczony przez recenzentów film szybko zszedł z ekranów. Kiedy Penn leczył zranione ego, producent Robert Stigwood rozważał pomysł zaangażowania jego żony do filmowej wersji musicalu Evita, broadwayowskiego przeboju i zdobywcy nagrody Tony. Wśród innych kandydatek wymieniano Barbrę Streisand i Patti LuPone, która grała w oryginalnym przedstawieniu. Lecz faworytką Stigwooda pozostawała Madonna. Nie bez powodu. Piosenkarka bardzo przypominała temperamentem żonę argentyńskiego dyktatora Juana Perona Evę, słynną z żądzy władzy. Poza tym obie kobiety były symbolami ambitnych blondynek, pełnymi seksu, energicznymi, bystrymi oraz wielbionymi przez tłumy po zmianie image'u za pomocą wody utlenionej. Należało też brać pod uwagę rynkową wartość Madonny, zwłaszcza w roli, która wymagała tańca i śpiewu. Saga Evity miała się ciągnąć przez wiele lat. Scenariusz wędrował z jednej wytwórni do drugiej niczym podrzutek. Z każdym nowym 149 producentem przychodził nowy reżyser, który preferował swoją gwiazdę. Główną rywalką Madonny okazała się nie Barbra Strei-sand (uznana za zbyt starą do tej roli) ani LuPone (mało znana), lecz wszechstronna Meryl Streep. Zabawa w przeciąganie liny trwała latami. Na razie jednak Madonna miała prawie zagwarantowaną wymarzoną rolę. 5 czerwca na okładce Rolling Stone pojawiło się zdjęcie Madonny upozowanej na Jean Seberg, słynną aktorkę z lat pięćdziesiątych — blond włosy, białe nagie ramiona i dłoń muskająca duży kwiat zatknięty za dekolt. Tytuł głosił: „Nowa Madonna." Kobieta sportreto-wana w środku numeru rzeczywiście w niczym nie przypominała dawnej gwiazdy muzyki pop. Artykuł przedstawiał ją jako osobę chłodną, opanowaną, kontrolującą swoje życie prywatne i zawodowe. Pozory myliły. 6 czerwca w manhattańskim klubie nocnym „Py-ramid" między Pennami wywiązała się głośna kłótnia, która przerodziła się w bójkę. Wyraźnie pijany aktor pchnął żonę na ścianę. Nie przestając krzyczeć na siebie, małżonkowie wyszli na ulicę. Właściciele klubu i ich pracownik Michael Gregor obserwowali oboje z niedowierzaniem i osłupieniem. W pewnym momencie Madonna zatrzymała taksówkę i sama odjechała. Główną przyczyną awantur była gwałtowność Penna, który jako niewierność traktował fakt, że Madonna nie przestała widywać się ze starymi przyjaciółmi i kochankami. Pewnej nocy zazdrosny i pijany aktor z bronią szukał Bobby'ego Martineza. „Byłem w «Palladium» i usłyszałem, że Sean o mnie pyta", wspomina Martinez. „Podszedł do DJ-a, za którym akurat stałem. Było ciemno i pełno ludzi, więc mnie nie zauważył. Kiedy rozpiął kurtkę, zobaczyłem, że ma pistolet. Wyglądał zupełnie jak wariat, człowieku. Zmyłem się stamtąd." Live to Tell nadal znajdowało się wysoko na listach przebojów, gdy pod koniec czerwca wyszedł trzeci album Madonny. Niemal powszechnie chwalony, jednocześnie budził kontrowersje, co było do przewidzenia. TRUE BLUE, którego tytuł wziął się od ulubionego powiedzonka Penna, zadedykowano właśnie jemu: „najlepszemu facetowi na świecie". Madonna stwierdziła, że płyta oddaje „wyobrażenie mojego męża o czystej miłości." Jej brzmienie jest odejściem od żywych tanecznych rytmów ze zbyt dużą ilością syntezato-rowych dźwięków ku optymistycznej muzyce z wczesnych lat sześćdziesiątych. „Utwory są zręcznie napisanymi młodzieżowymi i dziecięcymi piosenkami, co świadczy o niezawodnym wyczuciu komercyjnym Madonny", napisał Stephen Holden w The New York Times. „Jej śpiew, ostro krytykowany jako kiepska imitacja maniery wo- 150 kalnej dziewczęcych grup z lat sześćdziesiątych, wyraźnie się poprawił." Album był równie gładki i dopracowany jak nowa Madonna. „Ona jest jak muzyka pop, nieczysta i prosta, ze wszystkimi sprzecznościami, ograniczeniami i smaczkami", pisał Vince Aletti w Village Voice. „Madonna przyswoiła świadomą niewinność i szczeniacką zabawę charakterystyczne dla popu. Dostrzega powierzchowną atrakcyjność tej muzyki, ale rozumie także ducha, energię i emocje, tworzące jej podstawę." Wtóruje mu Roy Trakin z USA Today: „Dzięki wyrafinowaniu nowego brzmieniu i wyglądu Madonna podbije najostrzejszych krytyków." Tytułowa piosenka napisana przez Braya i Madonnę była równie skoczna i radosna jak Chapel ofLove lub inne utwory dziewczęcych grup, które dominowały w muzyce pop ćwierć wieku wcześniej. Recenzent Village Voice Aletti określił TRUE BLUE jako „długie westchnienie Madonny nad Seanem Pennem." „Madonna wydaje je z wdziękiem, jakby opadała na łóżko z waty cukrowej." David Hinckley słusznie uważa tę zmianę za część strategii, której celem jest zatrzymanie dotychczasowej publiczności i jednocześnie poprawa wizerunku. „Madonna wie, że mając wierną grupę czternastoletnich fanów, trzeba sobie zaskarbić ich lojalność, a zarazem oddziaływać na serca i umysły innych TRUE BLUE doskonale służy temu celowi." Madonna nazwała gorącą La Isla Bonita szczerym hołdem dla „urody i tajemniczości Latynosów." Bardziej sugestywna Open Your Heart („Ja mam zamek, ty masz klucz") jest łzawą próbą wpłynięcia na potencjalnego kochanka. W Where's the Party? Madonna mówi o życiu osoby publicznej. „Staram się pokazać, jak to jest znajdować się w centrum zainteresowania, gdy po piętach depczą dziennikarze, a człowiek myśli, że zaraz świat mu się zawali. Gdy czasami wpadam w ten nastrój, mówię sobie: Chwileczkę, podobno mam się dobrze bawić, więc gdzie jest przyjęcie? Tak nie musi być. Nadal mogę cieszyć się życiem." Wszystkie piosenki stały się wielkimi przebojami w ciągu następnych kilku miesięcy, a wydaniu każdego singla towarzyszyły efektowne videoklipy. Album zawierał ponadto hołd dla Jamesa Cag-neya, White Heat, kolejny szybki utwór zatytułowany Jimmy Jimmy oraz społecznie zaangażowaną Love Makes the World Go Round. Lecz żadna piosenka z trzeciego albumu Madonny nie wywołała takiej burzy jak Papa Dorit Preach napisana przez Briana Elliota. Opowiada ona o ciężarnej nastolatce, która postanowiła urodzić 151 dziecko i błaga ojca, by zaakceptował jej decyzję. „Kiedy pierwszy raz ją usłyszałam, pomyślałam, że jest głupia", mówi Madonna. „Potem jednak zastanowiłam się. Chwileczkę, przecież to piosenka o dziewczynie, która podejmuje życiową decyzję. Ma bardzo dobre stosunki z ojcem i pragnie je zachować. Dla mnie jest ona pochwałą życia." Stwierdziła poza tym, że Papa Dorit Preach stanowi „przesłanie, które można źle odczytać. Ludzie zaraz podniosą krzyk, że radzę młodym dziewczętom, by zachodziły w ciążę." Teledysk do Papa Don't Preach, nakręcony w robotniczej części Staten Island i wyreżyserowany przez starego znajomego Jamie'ego Foleya, okazał się kawałkiem życia, nietypowym dla Madonny. Krytycy i widzowie chwalili go jako przejmujący rodzinny minimelodramat. Klip z Dannym Aiello w roli ojca udowodnił, że dwudziestoośmio-letnia Madonna może wyglądać delikatnie i ponętnie, niczym Lolita z klasy pracującej. Miał momenty pełne napięcia, kiedy dziewczyna czeka z niepokojem na aprobatę ojca, oraz rzewne zakończenie, kiedy mężczyzna obejmuje córkę i najwyraźniej godzi się z jej decyzją. Wszystko to nie oznacza wcale, że piosenkarka postawiła wyłącznie na bezradną niewinność. Bohaterka teledysku bez zażenowania nosi podkoszulek z napisem „Italians Do It Better" (Włosi robią to lepiej). Są w nim również przebitki z Madonną w seksownym czarnym body tańczącej do refrenu. Przewidywanie, że Papa Don't Preach wywoła kontrowersje, szybko się sprawdziło. Zwolennicy prawa do aborcji byli wściekli. „Piosenka niosła przesłanie, że zachodzenie w ciążę jest w modzie, a posiadanie dziecka to właściwa rzecz, tak samo jak niesłuchanie rodziców, szkoły i wszystkich, którzy głoszą co innego", stwierdził Alfred Moran, dyrektor nowojorskiej Poradni Świadomego Macierzyństwa, „Nie truj, tato. Prawda jest taka, że Madonna wskazuje nastolatkom drogę do permanentnego ubóstwa." Po raz pierwszy przeciwnicy aborcji zaczęli wychwalać Madonnę. „Zabieg jest dostępny dla młodych kobiet na każdym rogu ulicy", oświadczyła zwolenniczka prawa do życia Susan Carpenter-McMil-lan. „Madonna pokazuje im, że istnieje alternatywa." Nawet Tipper Gore, której Parents Musie Resource Center założone w Waszyngtonie krytykowało seksualne treści płyt Madonny, pochwaliła ją za ten utwór. „Według mnie piosenka porusza ważny problem z wyczuciem i zrozumieniem jego ważności, zarówno jeśli chodzi o słowa, jak i interpretację. Mówi też, że w rodzinach powin- 152 no być więcej wsparcia i rozmów o nim, więc popieram wszystko, co temu sprzyja." Aplauzowi Gore towarzyszył brzęk kas w Stanach Zjednoczonych i na świecie. TRUE BLUE został hitem roku 1986 i najlepiej sprzedającym się albumem w Australii, Austrii, Belgii, Brazylii, Kanadzie, Danii, Finlandii, Francji, Niemczech, Hongkongu, Irlandii, Izraelu, Włoszech, Japonii, Holandii, Nowej Zelandii, Norwegii, Filipinach, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i Wenezueli. Tam gdzie nie dotarł na szczyt list przebojów, stał się złotą płytą. Ostatecznie rozszedł się w oszałamiającej liczbie siedemnastu milionów egzemplarzy. Nikt nie cieszył się z tego bardziej niż Martin Burgoyne. Najlepszy przyjaciel Madonny, pracujący wtedy w Nowym Jorku jako grafik, nadal był stałym gościem klubów i często eskortował Madonnę, kiedy przebywała w mieście bez męża. Kiedy Pennowie wydali w Malibu małe przyjęcie dla uczczenia teledysku Papa Dorit Preach, Sean, o dziwo, zaprosił na nie Burgoyne'a i Erice Bell. Zgrana paczka z dawnych manhattańskich lat nazywała między sobą sławną przyjaciółkę Ona. Zazwyczaj niezmordowany Burgoyne na przyjęciu zachowywał się dziwnie spokojnie. „Widać było, że coś jest nie w porządku", wspomina Bell. „Martin nie przypominał dawnego energicznego człowieka." Wróciwszy na Manhattan, coraz bardziej pogrążał się w letargu. „Martin był cudownym elfem, chochlikiem, piękną ludzką istotą na zewnątrz i w środku", mówi Karen Bahari, która kiedyś mieszkała naprzeciwko Madonny i przyjaźniła się z Burgoyne'em. „Najwyraźniej chorował, lecz z początku nikt nie brał tego poważnie." Bahari twierdzi, że nie chciał iść do lekarza. W rzeczywistości Burgoyne szukał pomocy w prywatnej klinice, ale tam postawiono złą diagnozę. „Miał bóle brzucha i przez cały czas czuł się zmęczony", wspomina Bell. „W klinice dawano mu zastrzyki z witaminy B i odsyłano do domu." Gdy pod koniec czerwca Bahari przypadkiem spotkała go na ulicy, była wstrząśnięta. „Zobaczyłam go stojącego na rogu. Oczy miał czerwone i ledwo trzymał się na nogach." Kilka dni później bóle brzucha tak się nasiliły, że Burgoyne poprosił Erice Bell, by go zawiozła do szpitala St. Vincent. „Pielęgniarka wzięła mnie na bok i powiedziała, że wprawdzie nie musi nic mówić, ale widziała już wcześniej młodych mężczyzn z objawami takimi jak u Martina i że to może być AIDS. Poczułam się jak ogłu- 153 szona." Burgoyne pojechał do rodziny mieszkającej na Florydzie, kolejne badania potwierdziły, że pielęgniarka miała rację. Burgoyne zadzwonił z wieścią do przyjaciółki. Madonna była druzgotana, ale rozpłakała się dopiero, kiedy odłożyła słuchawkę. „Od tamtej pory wystarczyło wspomnieć imię Martina, żeby na nowo otworzyć ranę", mówi Melinda Cooper. „Bardzo się przejmowała. Kochała go." Wtedy też, według słów Eriki Bell, „doszedł do głosu pragmatyzm Madonny", która wynajęła dla Burgoyne'a apartament na Dwunastej Ulicy obok szpitala St. Vincent. Nie dość, że płaciła za niego wszystkie rachunki, pokrywała również koszty leczenia. „On bardzo jej pomógł, kiedy zaczynała, więc jest oczywiste, że zrobiła dla niego wszystko, co mogła", mówi Bahari. „Kłopot polegał na tym, że było już za późno." Przez resztę roku 1986 Madonna codziennie dzwoniła do Burgoyne'a, dodając mu otuchy i zapewniając, że wkrótce zostanie wynalezione lekarstwo na jego śmiertelną chorobę. Sean Penn z początku wykazywał zrozumienie. Choć nie znosił jej przyjaciół-gejów, był gotowy na wiele, żeby tylko uszczęśliwić żonę i nie dopuścić do rozpadu małżeństwa. Znajomi twierdzą, że na jej prośbę poleciał do Meksyku, skąd wrócił z eksperymentalnym lekiem niedostępnym wtedy w Stanach Zjednoczonych. To była gra, ale chętnie ją podjął, skoro dawała mu szansę uratowania związku. Burgoyne znalazł się wśród dwudziestu gości, których aktor zaprosił do nowojorskiego „Gotham Bar and Grill" na przyjęcie z okazji dwudziestych ósmych urodzin Madonny. Pennowi nie udało się jednak wyrwać żony z ponurego nastroju. W pewnym momencie wstała, mając po bokach dwóch muskularnych mężczyzn z ochrony, i zaprezentowała garnitur z zielonego jedwabiu, który kupiła w Chinach w czasie kręcenia Niespodzianki z Szanghaju. „Podoba mi się, bo jest zielony, a to kolor zazdrości", oznajmiła gościom. „Zazdroszczę wam wszystkim, bo macie prywatne życie, a ja nie." Następnie udała się do łazienki w eskorcie — jak prawie zawsze — jednego z ochroniarzy. Nieprzewidywalność Penna bez wątpienia czyniła jej życie jeszcze trudniejszym, ale faktem jest, że nadal podziwiała jego talent. Nic dziwinego więc, iż skorzystała z okazji zagrania na scenie u boku męża w rzadko wystawianej komedii Davida Rabe'a Goose and Tom-Tom. Przedstawienie reżyserowane przez autora nie było jednak przeznaczone dla szerokiej publiczności. Madonnie chodziło głównie o zdobycie doświadczenia i udoskonalenie warsztatu bez 154 obaw o krytykę. Lecz nie wszystkie osoby zaangażowane w najnowszą produkcję Rabe'a były zachwycone rozgłosem. „To nie jest próba generalna", prychnął lekceważąco rzecznik Lincoln Center. „Nikogo wcześniej nie obchodziły nasze projekty, a teraz ze względu na Seana i Madonnę wszyscy nagle są zainteresowani." 29 sierpnia odbyło się w Lincoln Center tylko jedno przedstawienie wyłącznie na zaproszenia. Tego wieczoru znakomita publiczność ujrzała Penna i Harveya Keitla w rolach dwóch złodziei o przezwiskach — jakżeby inaczej? — Goose i Tom-Tom oraz Madonnę jako ich dziewczynę Lorraine. Zbladło ono jednak wobec przedstawienia, które dał Penn po występie na scenie. Wracając z Lincoln Center do swojego mieszkania na rogu Sześćdziesiątej Czwartej Ulicy i Central Park West, czyli dwie przecznice dalej, Penn i Madonna wstąpili na późną kolację do popularnej restauracji „Ginger Man." Gdy ją opuścili, już na nich czekali paparazzi, a wśród nich Anthony Savignano. „Dotarłem za nimi pod sam dom, aż tu nagle Penn odwrócił się i zamachnął na mnie", opowiada reporter. „Nie trafił, więc splunął w moją stronę." Savignano uchwycił ten moment na filmie. Kiedy dziennikarz odepchnął Penna, ten rzucił się na niego z pięściami i wtedy zauważył drugiego fotoreportera. Spokojny, ale wytrwały Vinnie Zuffante sprzedał tyle zdjęć Madonny nienasyconym gazetom i czasopismom, że kupił sobie do Mercedesa rejestrację: „10-Q MADONNA." W pamiętną noc stał się jednak celem ataku. „Vinnie jest lekkiej budowy", mówi Savignano. „Penn ruszył na niego. On potrafi być bardzo odważny, gdy w pobliżu są jego ochroniarze, ale kiedy jest sam, wybiera osoby, które nie umieją się bronić." Madonna tymczasem stała w cieniu, nie usiłując nawet powstrzymać męża. Pobiwszy Zuffante, Penn schronił się we własnym mieszkaniu. Być może w ten sposób odreagowywał frustrację u powodu klęski Niespodzianki z Szanghaju. Obraz wszedł na ekrany w tych częściach kraju, gdzie płyty Madonny sprzedawały się najlepiej, ale sale świeciły pustkami. „Wszyscy słyszeli o filmie, lecz nie wzbudził on zainteresowania", twierdzi dyrektor do spraw marketingu MGM Greg Morrison. Gwiazdy wyparły się filmu, skazując go na klęskę finansową i rozjuszając George'a Harrisona oraz MGM. Eks-Beatles błagał Madonnę, żeby nakręciła videoklip promujący Niespodziankę z Szanghaju, ale ona wprost odmówiła. Po kolejnej bezowocnej rozmowie telefonicznej Harrison stwierdził, że „prasa miała co do 155 niej rację." Według współpracownika z Handmade Films producent czuł się „głęboko zraniony przez Seana i Madonnę. Bronił ich do upadłego przed wrogą prasą, a oni odwrócili się do niego plecami. To była zdrada. George Harrison jest prawdziwym dżentelmenem, ale z tego doświadczenia wyniósł nienawiść do Madonny." „Od samego początku to oni byli odpowiedzialni za brak współpracy", oskarża Greg Morrison z MGM. „Nie zrobili nic, zupełnie nic, żeby pomóc w sprzedaży filmu." Morrison przyznał, że Madonna zaszła wysoko jako gwiazda pop, ale dodał, że na razie „nie sprawdziła się jako aktorka. Jeśli zaś chodzi o Penna, jego zachowanie poza ekranem tylko nam szkodzi. Gwiazdorzy tacy jak Marlon Brando i Frank Sinatra nie mieli najlepszych stosunków z prasą, ale trzeba skłonić głowę przed śpiewem Sinatry i grą Brando. Dzisiaj jest wielu młodych ludzi takich jak Sean i Madonna. Są oni sztucznie wykreowanymi gwiazdami i zażywają sławy, które nie przekłada się na zyski ze sprzedaży biletów." Pennowie nie tylko zignorowali Niespodziankę z Szanghaju, ale wręcz źle się o niej wyrażali. „Okazało się, że reżyser nie wiedział, co robi", stwierdziła Madonna. „Znaleźliśmy się na statku bez kapitana i byliśmy tacy zdeprymowani podczas kręcenia, że z pewnością jest to widoczne... Film został fatalnie wyreżyserowany, a jeszcze gorzej zmontowany. Mogę tylko tyle powiedzieć, że doświadczenie było pouczające." Gdy kurz opadł, Niespodzianka z Szanghaju okazała się wielką klapą finansową, zarobiwszy jedynie 2,2 miliona dolarów. Madonna odczytała to jako kolejny znak, że popełniła ogromny błąd, wychodząc za Penna. Jeśli miała zamiar wiele nauczyć się od niego, żeby zrobić karierę filmową — wśród przyjaciół panowała zgoda, że był to ważny czynnik przy podejmowaniu decyzji o zostaniu panią Penn — przeliczyła się. Publicznie jednak broniła męża przed coraz bardziej niechętną prasą, której przedstawiciele ochrzcili ich nowym przezwiskiem S&M. „Od początku kariery miałam do czynienia z mediami, a Sean nie", wyjaśniała. „Pragnęłam rozgłosu i umiałam sobie z nim radzić, natomiast on nie. Oto cała prawda. Wolałabym, żeby panowała zgoda, a nie przemoc. Mówiąc przemoc, niekoniecznie mam na myśli bicie. Wystarczy, że ludzie nas szarpią i krzyczą. Nie podoba mi się to." Przemawiał przez nią strach. Póki Sean kierował furię przeciwko obcym, nie tylko nie zwracała uwagi na jego gwałtowność, ale milcząco ją aprobowała. Gdy jednak napadł na Davida Wolińskiego, 156 a ją publicznie obrzucił wyzwiskami w klubie „Pyramid", zaczęła się obawiać o własne bezpieczeństwo. Nie wiedziała, że Penn z pistoletem szukał Bobby'ego Martineza w nocnym klubie, ale coraz bardziej niepokoiła ją rosnąca fascynacja męża bronią. Gdy ujrzała przerażona, jak Sean strzela do helikopterów, które zakłóciły ich wesele, przekonała go, żeby zamknął pistolety w kasie pancernej. „Zagroziła, że go zostawi, jeśli tego nie zrobi, a Sean wiedział, że Madonna mówi poważnie", wspomina przyjaciel. Nie protestowała jednak, kiedy zgromadziwszy mały arsenał, Penn urządził sobie strzelnicę w podziemiach ich willi w Malibu. Według jednego ze znajomych, przypinał do tarczy zdjęcie aktualnego obiektu nienawiści. Kulami z Magnum 357 podziurawił fotografie Prince'a, Jellybeana Beniteza, piosenkarza Nicka Kamena, Johna F. Kennedy'ego juniora i innych prawdziwych lub domniemanych kochanków żony. Wkrótce do ćwiczeń strzeleckich zaczął wykorzystywać poster Madonny. 15 „Boję się, że za pięć lat nie będzie już żył \_ żaden z moich przyjaciół." AIDS. Jesienią 1986 roku sama nazwa zespołu nabytego braku odporności budziła strach w sercach większości Amerykanów. Sean Penn nie należał do wyjątków. Nigdy nie przepadał za znajomymi żony, a teraz kiedy jej najbliższy przyjaciel umierał na tę chorobę, uparł się, żeby zrobiła testy. Madonna odmówiła. Według niej obawy Penna były oznaką paranoi. „Sean wprost powiedział, że boi się, iż mogę złapać wirus albo już go mam", wyznała przyjaciółce. „Twierdzi, że to możliwe, bo tak mało wiadomo o AIDS. Powiedziałam mu, żeby dorósł." Madonna miała swoje powody, żeby nie poddawać się testom. Jednemu ze swoich tancerzy wyjaśniła, że ponieważ nie ma lekarstwa na AIDS, „ona woli nie wiedzieć." Poza tym uważała żądanie Penna za kolejny przejaw zaborczości. Był zazdrosny o uwagę, którą poświęcała przyjaciołom-gejom, zwłaszcza teraz, kiedy codziennie dzwoniła do Burgoyne'a i płaciła jego rachunki. Napięcia doprowadziły do wybuchu. 26 września 1986 roku Pen-nowie zaczęli głośno się sprzeczać w biurze nowo utworzonej spółki filmowej na terenie wytwórni Universal. Świadek tak wspomina tę scenę: „Kłócili się dalej na ulicy. Sean wrzeszczał: Bardziej cię interesują twoi cholerni przyjaciele niż ja! Spędzasz więcej czasu troszcząc się o swoich znajomych z AIDS! Madonna odparła: Przestań zachowywać się jak dziecko. Idź sobie gdzieś i opanuj się. Penn wściekał się jeszcze przez jakiś czas, a potem wszedł za nią do środka." Trzeba stwierdzić na obronę aktora, że jego obawy mogły być 158 uzasadnione. Według byłego menedżera Madonna miała „co najmniej stu kochanków" od przyjazdu do Nowego Jorku w 1978 roku do pierwszego nagrania płytowego cztery lata później. Sama Madonna chwaliła się swoim seksualnym apetytem i dawała powody, żeby opinia publiczna odbierała ją tak a nie inaczej. Własną firmę nazwała Slutco (Spółka Dziwki). Oprócz jej swobodnego stylu życia Penn miał również inne podstawy, by przypuszczać, iż żona mogła zarazić się wirusem HIV. Jej ukochany nauczyciel Christopher Flynn, którego opisywała jako „kochanka z fantazją", był homoseksualistą i zmarł na AIDS w 1990 roku (dziesięć lat po tym, jak utrzymywali ze sobą intymne kontakty). Erica Bell twierdzi, że Madonna uwiodła również jednego z biseksualnych kochanków Burgoyne'a. Penna mogło też niepokoić upodobanie Madonny do podrywania Latynosów w „Alphabet City", jak nazywano część Lower East Side, gdzie aleje są oznaczone literami, a nie numerami. Niewykluczone, że któryś z nich był nosicielem wirusa. Według przyjaciół, którym się zwierzała, i co najmniej jednego eks-kochanka, Madonna nie zawsze uprawiała bezpieczny seks przed zamążpójściem w sierpniu 1985 roku. Choć u podłoża uporu Penna, by żona przeprowadziła testy na AIDS, niewątpliwie leżała gryząca zazdrość o jej przyja-ciół-gejów, miał on jednak wiele powodów do strachu. Jesienią 1986 roku na drodze Penna stanął nowy rywal w postaci wysokiego, przystojnego piosenkarza i modela Nicka Kamena. Madonna najpierw zobaczyła jego zdjęcie w brytyjskim czasopiśmie Face, ale dopiero telewizyjna reklama Levisów 501, w której na oczach kilkunastu osłupiałych kobiet rozbiera się w pralni samoobsługowej do slipek, sprawiła, że zaczęto o nim mówić w całym kraju. Kiedy z Warner Records przysłano Madonnie jedną z taśm demo Kamena, postanowiła wziąć go pod opiekę. „Doszłam do wniosku, że ten facet ma wszystko. Piękny głos, mnóstwo wdzięku i charyzmy oraz to coś w oczach. Zainspirował mnie do napisania utworu." Nakręciła numer telefonu do biura nowojorskiej firmy nagraniowej i oznajmiła początkującemu piosenkarzowi, że zamierza skomponować dla niego balladę. „Łatwo z nią się rozmawiało", wspomina Kamen. „Zdołałem powiedzieć jedynie: To fantastyczne, przywieź ją tutaj. Dopiero kiedy odłożyłem słuchawkę, dotarło do mnie, z kim rozmawiałem." Chwilę później Madonna zadzwoniła znowu, tym razem z ofertą wyprodukowania płyty. „Czuję, że nie powinnam, bo to może zmienić charakter naszych stosunków i wtedy będę żałować", stwierdziła. 159 Kamen poleciał do Los Angeles, gdzie oboje przystąpili do pracy w studio. Przez pięć dni nagrywali piosenkę Each Time You Break My Heart. Mentorka i protegowany wkrótce odkryli, że mają ze sobą wiele wspólnego. Kamen, który swój egzotyczny wygląd zawdzięczał holenderskim, francuskim, irlandzkim, birmańskim i jawajskim przodkom, głęboko przeżył śmierć ukochanego ojca zmarłego na raka, kiedy syn miał zaledwie piętnaście lat. „To była najgorsza rzecz w moim życiu", wspomina. „Piętnaście lat to nie jest dobry wiek. Człowiek myśli, że wszystko wie, i chce iść własną drogą. Jest tyle rzeczy, o których chciałbym teraz z nim porozmawiać." W Kamenie Madonna dostrzegła pokrewną duszę oraz talent. Uznała, że musi się zająć jego rozwijaniem. Nowa fascynacja nie umknęła uwagi zazdrosnego Penna. Na wszelki wypadek towarzyszył żonie do Los Angeles na zjazd Amnesty International, gdzie w dramatycznym geście wziął ją na ręce i zniósł ze sceny. W czasie wrześniowego benefisu, z którego dochód miał być przeznaczony na walkę z AIDS, sytuacja wyglądała inaczej. Penn odmówił pójścia na przyjęcie z udziałem znakomitości. W pewnym momencie mistrz ceremonii, najwidoczniej przekonany, że Madonna nie obrazi się, zapytał gości, czy któryś widział Seana Penna. „Sean podejdzie, uderzy mnie i już nigdy nie będę musiał pracować." Rzeczywiście ani trochę nie urażona piosenkarka roześmiała się. Przez resztę roku 1986 stosunki między Pennami układały się różnie: od miłości do nienawiści, a oni sami przenosili się z wybrzeża na wybrzeże. Gdy Sean przebywał w Los Angeles, gdzie kręcił Colors, film Dennisa Hoppera o wojnie gangów, Madonna rozpoczęła w Nowym Jorku pracę nad komedią wstępnie zatytułowaną „Slammer". Mimo upływu sześciu miesięcy nadal irytowała ją sprawa Randki w ciemno. Choć jako oficjalny powód odrzucenia roli podała przepracowanie, w istocie uznała projekt za zdradę ze strony producentów. Kontrakt z Warnerem przewidywał, że będzie miała prawo do zatwierdzenia scenariusza, partnera i reżysera. Lecz kiedy przebywała w Nowym Jorku, producenci zaangażowali Blake'a Edwardsa jako reżysera („Za stary i za nudny", powiedziała znajomemu) i Bruce'a Willisa. („Jego? Też coś!") Ona natomiast chciała, żeby film reżyserował jej przyjaciel Jamie Foley {W swoim kręgu), a w głównej roli męskiej widziała Penna. Działo się to jeszcze przed wejściem Niespodzianki z Szanghaju na ekrany. Gdy tylko okazało się, jak niewiarygodnie niskie są wpływy kasowe, Madonna zrezygnowała ze wspólnej pracy z mężem. 160 Madonna zapożyczyła kontrowersyjny gest od Michaela Jacksona, jedynego rywala do tytułu rockowej supergwiazdy. (Evan Richman Photographers) Wciąż szukająca aprobaty ojca Madonna zaśpiewała mu w pięćdziesiąte dziewiąte urodziny Happy Birthday przed dwudziestoma tysiącami wrzeszczących fanów w Michigan, 1990. (AP/Wide World Photos) Po rozwodzie z Pennem Madonna nawiązała romans z Warrenem Beattym na planie Dicka Trący. Nazywała go Staruszkiem, a on ją Buziaczkiem. (Ron Ga/e/la) Madonna jako Breathless Mahoney i Warren Beatty jako Dick Trący w przeboju lata 1990. Tym razem krytycy pochwalili ją i jako piosenkarkę, i jako aktorkę. (Movie Star News) Chcąc się przedstawić, Madonna (z nowymi ustami powiększonymi zastrzykami z kolagenu) podeszła na przyjęciu do Tony'ego Warda i zgasiła papierosa na jego nagich plecach. (Randy Bauer/Galella, Ltd.) W kontrowersyjnej reklamie video Rock the Vote nadawanej w MTV Madonna groziła laniem tym, którzy nie pójdą głosować. {Gamma Liaison/Chris Delmas) Madonna, poważna kolekcjonerka sztuki współczesnej, chodziła do muzeów z bratem Christopherem, dekoratorem i jedynym członkiem rodziny znajdującej się na jej liście płac. (DMI/'Albert Ferreira) Madonna z legendą tańca Mar-thą Graham, którą odwiedziła kilka miesięcy przed jej śmiercią w 1990 roku. Rozmowa dotyczyła filmowej biografii Graham. (DMI/Albert Ferreira) Scena z Justify My Love. Obraz zbyt śmiały nawet dla MTV — zarobił miliony. W innej scenie z tego teledysku Madonna całuje kobietę i swojego kochanka To-ny'ego Warda. (AP/Wide World Photos) (Photoreporters) (Gamma Liaison) Najdziwniejsza para: Madonna i Michael Jackson opuszczają przyjęcie w „Spa-go" wydane przez Swifty'ego Lazara po oskarowej gali. {DMI/David McCough) W marcu 1991 roku Madonna obwieszona diamentami o wartości 20 milionów dolarów zrobiła furorę na uroczystości rozdania nagród Academy, wykonując sentymentalną balladę Stephena Sondheima Soo-ner or Later, nagrodzoną Oskarem. (AP/Wide World Photos) „Kondomy uratowały ir życie", powiedziała Ma donna, tańcząc w kwietni 1991 roku w Los Angele na balu dobroczynnym po łączonym ze zbieranier funduszy na walkę z AIDS (Anthony Savignano/Ga lella, Ltd.) npi'1 s Jfll n ! P ^^ yfi Kolejny benefis na rzecz walki z AIDS. Madonna przyjęła Tony'ego War-da, którego wcześniej rzuciła, gdy dowiedziała się, że w tajemnicy poślubił inną kobietę. (Anthony Savignano/Galel-la, Ltd.) * Sean Penn w akcji przed manhattańskim apartamentem Madonny, 29 sierpnia 1986 roku. Najpierw opluł Anthony'ego Savignano, a potem zaatakował jego i drugiego fotoreportera Vin-ny'ego Zuffante. Temperament w końcu zaprowadził Penna do wiezienia. (Anthony Savignano/Galella, Ltd.) (Ron Galella) Madonna jako modelka na pokazie mody, z którego dochód był przeznaczony na walkę z AIDS, 1986. Utraciwszy wielu przyjaciół z podowu tej choroby, mocno zaangażowała się w sprawę. (UPI/Bettmann Newsphotos) American Musie Award dla najlepszej artystki vi-deoklipów, 1987, namacalny dowód, że Madonna mimo skłonności do wzbudzania kontrowersji była najbardziej popularną piosenkarką dekady. (Russell C. Turiak) m Pierwszy występ Madonny w Tonight Show, 6 czerwca 1987. Gwiazda powiedziała gospodarzowi Johnny'emu Carsonowi, że jest „zwykłą dziewczyną ze Środkowego Zachodu w bustier". (Wide World) Przed premierą filmu Kim jest ta dziewczyna? dziesięć tysięcy fanów zablokowało Times Sąuare, żeby móc rzucić okiem na idolkę. (Movie Star News) W hollywoodzkim filmie Kim jest ta dziewczyna? z 1987 roku Madonna miała ku-guara za partnera. {AP/Wide World Pho-toś) Nagie ciało i dusza Madonny w filmie dokumentalnym z tournee Ambitnej Blondynki W łóżku z Madonną. (Gamma Liaison) Z „rodziną" na zdjęciu reklamującym kontrowersyjny film W łóżku z Madonną. (Gamma Liaison) Przygotowania do nowej roli w filmie Ich własna liga. (AP/Wide World Photos) Madonna Ciccone za kierownicą. Sama steruje własną karierą i zarządza wielomilionowym imperium. (Smeal/Galella, Ltd.) W towarzystwie reżysera W łóżku z Madonną Aleka Keshishiana (z prawej) i producenta Dino de Laurentiisa na festiwalu filmowym w Cannes w maju 1991. (AP/Wide World Photos) „Może jestem symbolem seksu, ale nie muszę być niczyją ofiarą. (Gamma Liaison) Madonna jako kontrowersyjna i charyzmatyczna Eva Peron w Evicie (Hollywood Pictures/Cinergi Pictures), reż. Alan Parker. Premiera odbyła się 14 grudnia w Los Angeles (Bill Kaye/Cinergi Pictures REUTERS) Madonna z Carlosem Leonem na własnym przyjęciu urodzinowym (sierpień 1995). (Manny Her-nandez/Archb/e Photos) Pośpiesznie wycofała się z Dead End Street, który miał reżyserować ojciec Penna, Leo. Tymczasem rola Libby Holman w planowanej ekranowej biografii piosenkarki również wymknęła się jej z rąk. Producent Stark obiecał ją Debrze Winger. Madonnie bardzo się uśmiechało powtórzenie triumfu Judy Hol-liday z Bom Yesterday, ale producenci woleli zamiast niej Whoopi Goldberg. Wydawało się, że łatwiej będzie jej zdobyć rolę, którą Marlena Dietrich grała w klasycznym Błękitnym aniele z roku 1930. Jej koleżanka Dianę Keaton oraz producent Joe Kelly z wytwórni Fox pracowali właśnie nad współczesną wersją tego filmu. Mówiono, że będzie ją kręcił Alan Parker. Akcja remake'u miała się toczyć w latach pięćdziesiątych, a Madonna starała się pozyskać Roberta de Niro do roli udręczonego profesora. Kiedy osiemdziesięciopięcio-letnia legenda ekranu mieszkająca w Paryżu usłyszała, że Madonna zabiega o spotkanie z nią, przerwała milczenie. „Nie mam zamiaru spotykać się panną Madonną. Nikt nie kontaktował się ze mną w tej sprawie", oświadczyła. Wobec znajomych była mniej oględna: „Ta kobieta miałaby zagrać moją rolę? Za kogo ona się uważa?" Madonna nie mogła również zapomnieć o Evicie. Na spotkanie z producentem Robertem Stigwoodem przyszła w wieczorowej sukni z lat czterdziestych, uczesana w kok a la Eva Peron. Kiedy wreszcie zdobywca nagrody Academy reżyser OHver Stone wziął się za długo odwlekany projekt, Madonna zaproponowała mu, że razem z kompozytorem Andrew Lloydem Webberem napisze kilka nowych piosenek do musicalu. Bezczelność propozycji sprawiła, że rozmowa zakończyła się po piętnastu minutach. „01iver zapewne pomyślał, że będę nieznośna", uznała gwiazda. Teraz bardziej niż kiedykolwiek była zdeterminowana udowodnić swój talent w zwariowanej komedii w stylu Carole Lombard. Kilka miesięcy wcześniej założyła w Burbank na terenie Universalu własne przedsiębiorstwo produkcji filmowej. Nie było wątpliwości, kto nim kieruje. W fioletowo-różowym wystroju w lamparcie wzory Madonna razem z konsultantką Carol Lees szukała scenariusza, dzięki któremu zostałaby współczesną Carole Lombard albo Hol-liday. Odpowiedni scenariusz dosłownie rzucił jej na kolana w czasie pamiętnego wesela drużba i przyjaciel Pennów Jamie Foley. „Slam-mer", napisany przez Andrew Smitha i dopracowany przez produ-centkę Rosilyn Heller z Guber-Peters Entertainment Company, rozpoczyna się sceną, w której młody prawnik (grany przez Griffina Dunne) odbiera z więzienia zwolnioną warunkowo morderczynię 11 — Madonna 161 Nikki Finn (Madonnę) i ma ją wysłać autobusem do Filadelfii. Ona natomiast woli wytropić łajdaka, przez którego trafiła do więzienia. Oczywiście wynika z tego dwudziestoczterogodzinne zamieszanie ze scenami pościgu, gangsterami, artystokratycznym ślubem i wielkim kuguarem o imieniu Murray. Jakiekolwiek podobieństwo do Brin-ging Up Baby z roku 1938 z Katharine Hepburn i Cary Grantem było wyłącznie przypadkowe. Mimo entuzjazmu Madonny producenci wahali się. Foley, który ostatnio nakręcił ponury W swoim kręgu z Pennem, nigdy nie reżyserował komedii, zaś Madonna stawała się jedną z najgłośniejszych gwiazd ekranu ostatnich lat. Oboje spotkali się z dyrektorami Warnera, żeby rozwiać ich obawy i zapewnić, że sprostają zadaniu. Na oficjalne rozmowy Madonna zakładała ten sam strój: granatowy kostium. Na jej naleganie poproszono innych scenarzystów, żeby nadali historii większą spójność i rozbudowali wątek romansu między sztywnym prawnikiem i jego szaloną podopieczną. W głównej roli męskiej Foley widział z początku swojego przyjaciela Seana, ale świeżo po porażce Niespodzianki z Szanghaju Madonna nie była skora do partnerowania mężowi. Dunne natomiast, jeszcze pławiący się w chwale po sukcesie filmu Po godzinach, w którym grał z dawną partnerką Madonny, Rosanne Arąuette, nie miał żadnych wątpliwości. Udowodnił, że nadaje się do ról uczciwych, choć pechowych mężczyzn. Poza tym bardzo chciał pracować z Madonną, odkąd ujrzał ją w Lincoln Center w sztuce Goose and Tom--Tom. „Wydawała się bardzo skupiona", wspomina. „Kiedy wyszła na scenę z nie zapalonym papierosem, widzów interesowało tylko to, kto go jej przypali. Była w tej sztuce fantastyczna. Wiedziałem, że potrafi grać." Dunne nie wiedział jednak, że Madonna ściągała rozentuzjazmowane tłumy wszędzie, gdzie się zjawiała. Kiedy kręcili jakąś scenę na ulicach Nowego Jorku albo Los Angeles, natychmiast otaczali ich gapie. Aktor pamięta, że podczas pierwszych dni zdjęciowych myślał: Boże, to naprawdę jest poza kontrolą. Tylko czekałem, aż wydarzy się coś strasznego, ale na szczęście nic się takie nie stało. Po raz kolejny współpracownicy mieli okazję podziwiać w Madonnie niesamowitą umiejętność skupiania się na pracy i odcinania od wszystkiego, co mogło ją rozpraszać. Przyciągała wprawdzie na plan filmowy tysiące ciekawskich, ale jednocześnie sprawiała wrażenie osoby, na którą ich obecność nie ma wpływu. „Jej koncentracja była niezawodna", mówi reżyser Foley. „Madonna nigdy nie prze- 162 i ¦ rywala pracy, żeby wobec hałaśliwych fanów stać się gwiazdą muzyki pop." „Ona jest pod dużą presją, żeby film się udał, ale nie zdradza napięcia", powiedział Dunne reporterowi. Foley wtórował mu: „Łączy w sobie cechy przywódczyni rozbójników i królowej balu studenckiego." Jeśli między ujęciami Madonna nie wsadzała nosa w książkę, wówczas relaksowała się, żartując z ekipą. Pewnego dnia wspięła się po drabinkach udając, że chce rozstawić reflektory. Kiedy indziej jeden z techników zezłościł się na statystkę i krzyknął, żeby „ktoś zabrał stąd tę kobietę". Madonna zaczęła go przedrzeźniać: „Tę kobietę! Tę kobietę!" Wszyscy, łącznie z technikiem, wy-buchnęli śmiechem. Czasami jednak irytowała partnerów. Niemal zawsze była zadowolona z pierwszego ujęcia, natomiast Dunne, jak większość aktorów, wolał robić cztery albo więcej dubli, zanim poczuł się usatysfakcjonowany. „Ona wciąż powtarza: świetnie, świetnie, czym doprowadza mnie do szału, tak samo jak grana przez nią postać", skarżył się Dunne. „Mam na myśli, że to bardzo hałaśliwa dziewczyna. Kiedy je się z nią lunch albo robi co innego, wcale taka nie jest, ale na planie potrafi mnie wnerwić. Bez przerwy gada między ujęciami, a ja patrzę na nią i mam ochotę spytać: Kim jest ta dziewczyna!" Takie pytanie mógł zadawać sobie Penn. Wtajemniczeni twierdzą, że między Dunne'em a jego partnerką niczego nie było. Madonna po prostu zwierzała mu się z niektórych osobistych kłopotów, a on wysłuchiwał jej życzliwie. Penn oczywiście znowu podejrzewał, że żona przyprawia mu rogi, i oskarżał ją o romans z partnerem filmowym. Kiedy Madonna wróciła do Los Angeles, żeby dokręcić w studio Warnera kilka scen, Sean opuścił dom w Malibu i wprowadził się do swojego brata Chrisa. Na jakiś czas Pennowie zdjęli obrączki ślubne i wszędzie pokazywali się osobno, usilnie próbując wzbudzić w sobie nawzajem zazdrość. W klubie „Helena's", gdzie Penn kiedyś zaatakował przyjaciela Madonny Davida Wolińskiego, bracia oznajmili głośno, że są „wyemancypowanymi mężczyznami". Wkrótce jednak Pennowi najwyraźniej zmiękło serce. Podczas występu w programie The To-night Show z dumą zaprezentował Johnny'emu Carsonowi nowe skórzane buty i oznajmił przed kamerami, że nosi je „dla Madonny... gdziekolwiek ona teraz jest". Żona często krytykowała go za tandetne obuwie. Kilka dni później w Nowym Jorku wszystko wskazywało na to, 163 że małżonkowie się pogodzili. Madonna zawsze znajdowała czas na godzinny bieg po Central Parku, ubrana w dres, czapeczkę baseballową i ciemne okulary. Któregoś razu towarzyszył jej Sean i wtedy znowu pokłócili się o to samo co zwykle, czyli o oddanie Madonny choremu Martinowi Burgoyne'owi oraz nie ustające zainteresowanie karierą Nicka Kamena. W końcu przystanęli i na oczach zdumionych świadków zaczęli wykrzykiwać oskarżenia pod swoim adresem. Sprzeczkę uwiecznił na filmie przedsiębiorczy fotoreporter, który podążał za nimi od samego domu. Następnego ranka skruszony Penn kupił w drogim butiku strój do biegania za pięć tysięcy dolarów i podarował go żonie na przeprosiny. Sztuczka poskutkowała na jakiś czas. Penn wrócił do Los Angeles, żeby spotkać się z adwokatem w sprawie oskarżenia o napaść na Davida Wolińskiego, a Madonna została w Nowym Jorku, żeby dokończyć pracę nad filmem. Mimo dezaprobaty Seana nadal widywała się z Nickiem Kamenem. Zapraszając go na galę Band-Aid, która odbyła się w Londynie dzień po Święcie Dziękczynienia, musiała przewidywać reakcję męża. Nastąpiła ona w „Helena's", kiedy disc jockey puścił Papa Dorit Preach. Penn wyskoczył na parkiet i w niezbyt pochlebny sposób zaczął naśladować dzikie wygibasy żony. Właścicielka zapytała, czy jest tu gdzieś Madonna. „Madonna?" wrzasnął Penn łapiąc się za następne piwo. „Jaka Madonna? Nie znam żadnej Madonny!" Chris podobno uświadomił bratu, że będzie musiał się rozwieść albo unieważnić małżeństwo. „Nie", odparł Penn, który chodził po Los Angeles z naładowanym pistoletem kalibru 22 wetkniętym z tyłu w spodnie. „Ją anuluję!" Zważywszy na jego słonność do przemocy, groźba wydawała się bardzo realna. Madonna odkryła, że broń schowana kiedyś przez męża wala się po całym domu w Malibu: w bieliźniarce, szufladach biurka, na nocnym stoliku przy królewskim łożu z czterema kolumnami. Podczas gdy ona ćwiczyła na domowym sprzęcie gimnastycznym, Sean całymi godzinami przesiadywał w oknie swojego gabinetu, sącząc piwo i strzelając do basenu, który znajdował się na tyłach willi. Może był to jeden ze skutków ubocznych małżeństwa z światowym symbolem seksu, że Penn zgromadził dużą kolekcję czasopism i kaset z filmami pornograficznymi. Oburzona Madonna, która miała jeszcze żywo w pamięci własne zdjęcia zamieszczone w Playboyu i Penthouse, kazała gospodyni je wyrzucić. Piosenkarka uważała dziwaczne zachowanie męża za krzyk o po- 164 moc. Była zdecydowana ratować małżeństwo, ale najpierw musiała dotrzymać obietnicy i wesprzeć walkę z AIDS. 10 listopada razem z Debbie Harry, Palomą Picasso i Peterem Allenem wystąpiła w pokazie mody, którego celem było zebranie pieniędzy dla nowojorskiego hospicjum. Z osiemdziesięciu trzech kurtek z denimu, które miały być sprzedane na licytacji — ozdobionych pracami takich artystów jak Andy Warhol i Robert Rauschenberg — Madonna zaprezentowała na wybiegu kilka, w tym jedną z rysunkiem wykonanym przez chorego na AIDS Martina Burgoyne'a. Do Los Angeles wróciła z prezentem dla męża: markowymi butami za parę tysięcy dolarów. Tym razem pojednanie trwało niecały dzień. Madonna zameldowała się w hotelu w San Fernando Valley pod nazwiskiem Daisy Miller. Penn samotnie spędzał czas w Mali-bu, pijąc jeszcze więcej niż zwykle. Oglądał prywatne kasety video, na których podobno uwiecznili z Madonną intymne momenty, oraz polaroidowe zdjęcia przechowywane przez niego w metalowym pudle. Biorąc pod uwagę burzliwy charakter ich małżeństwa, nie powinna być dla niego wielkim wstrząsem informacja podana przez CNN, że Madonna zwróciła się do prawników o napisanie pozwu rozwodowego. Okazało się jednak, że była szokująca. Sieć telewizyjna zdementowała później tę wiadomość ze względu na brak potwierdzenia, ale nie dość szybko jak dla Penna. Gdy na planie usłyszał komunikat, załamał się i rozpłakał. „Kocham ją", krzyczał. „Czy ona nie wie, że ją kocham?" Obawiając się, że zrozpaczony syn popełni jakieś głupstwo, rodzice poprosili Chrisa, żeby zmienił plany i został z bratem do końca dnia. Sean aż do świtu bez przerwy mówił, na zmianę melancholijnie i histerycznie, o swojej nieśmiertelnej miłości do Madonny. Chris wyznał później przyjaciołom, że nigdy nie widział brata tak nieszczęśliwego. Tymczasem w Nowym Jorku Madonna skupiła się na dokończeniu „Slammera". Jej swobodne zachowanie i żarty na planie uczyniły z niej ulubienicę członków ekipy. Gdy temperatura spadła poniżej zera, zbudowali małą ogrzewaną budkę, w której Madonna mogła się schronić między ujęciami. „Siedziała w niej jak księżniczka i bardzo się jej to podobało", wspomina reżyser Jamie Foley. „Ona jest największą flirciarą wszech czasów." Nie znaczy to, że Madonna przez cały okres realizacji filmu była taka miła i promienna. W trakcie nagrywania postsynchronów wciąż odmawiała dokonywania poprawek, upierając się, że nie ma takiej 165 potrzeby. Ustępowała dopiero, kiedy reżyser klękał przed nią i całował po stopach, błagając, by podłożyła choć jedną linijkę dialogu. Jej władczość dochodziła do głosu również poza planem. Madonna planowała właśnie światowe tournee, które miało zbiec się w czasie z wejściem filmu na ekrany. Jako przebiegły strateg, nie zamierzała pozostawić ich sukcesu przypadkowi. Podczas gdy Penn i jego prawnicy naradzali się, jak uniknąć więzienia za pobicie Davida Wolińskiego, ostrożni dyrektorzy Warnera doszli do wniosku, że tytuł „Slammer" może niefortunnie się kojarzyć. Nowy roboczy tytuł filmu brzmiał: Who's That Girl? {Kim jest, ta dziewczyna?). Madonna była zdecydowana informować o tym opinię publiczną. Bardziej niż ktokolwiek inny umiała docenić promocyjną wartość rozgłosu. „Bywała strasznie niecierpliwa w sprawach osobistych. Wszystko chciała mieć natychmiast", mówi współpracownik. „Lecz jeśli chodzi o karierę, wybiegała myślą miesiące i lata naprzód." Dokonawszy kameleonowej przemiany z lubieżnego Boy Toy w wysmukłą zadbaną piękność, Madonna przystąpiła do sprzedawania nowego wyrafinowanego image'u. W kilku amerykańskich czasopismach o największej poczytności ukazała się seria artykułów i zdjęć. Michael Gross z Yanity Fair jednym tchem wymienił jej uderzające metamorfozy. Zwracając uwagę na ściśle wegetariańską dietę („Wegetarianie są bledsi"), codzienne trzymilowe biegi i forsowne ćwiczenia pod czujnym okiem surowego trenera Roba Parra, dziennikarz napisał, że Madonna zrzuciła pięć kilo „dziecięcego tłuszczy-ku" i zastąpiła go mięśniami. „Tak powinny wyglądać przeobrażenia. Słodka dziewczyna została królową budzącą ogólny zachwyt. Dawniej lekko wystający brzuch jest teraz płaski jak deska. Kobieta o wyglądzie dziwki przybrała postać syreny. W tej lśniącej nowości jest przesłanie." Nazywając ją „prawowitą sukcesorką od dawna pustego tronu ambitnej blondynki", Gross ukuł określenie, które z czasem stało się symbolem Madonny. Ona sama wyraziła się mniej poetycko. „Gdy ktoś ma produkt, reklamuje go", stwierdziła, wzruszając ramionami. Pieprzyk na twarzy i platynowe włosy nasuwały porównania z Monroe, z tym, że ludzie dostrzegali istotną różnicę: współczesna bogini seksu miała całkowitą kontrolę nad swoim życiem. Madonna wyraźnie to udowodniła w czasie sesji fotograficznej dla Yanity Fair z dobrym znajomym Herbem Rittsem. Zlekceważyła rady stylisty Joe McKenny i odmówiła założenia kostiumu Chanel z 1964 roku, noszonego kiedyś przez Catherine Deneuve („To nie ja"). Pole- 166 ciła asystentce, żeby sprowadziła z Kalifornii stare suknie Sophii Loren. Kiedy wydawcy Life zaproponowali jej pracę z Bruce'em Weberem nad rozkładówką, Madonna skwapliwie się zgodziła. Weber, znany przede wszystkim ze stylowych fotografii legend ekranu, był autorem jednego z ulubionych zdjęć Madonny: zmysłowego portretu jej dawnej idolki Jessiki Lange. Gwiazda stwierdziła, że z jego prac emanuje „seksualna energia". Podobnie można określić ich pierwsze spotkanie. „Chcę, żeby to była współpraca", oznajmiła urzeczonemu Weberowi. „Będziemy tworzyć razem." Zmięła drobiazgowy scenariusz napisany przez nieszczęsnych wydawców Life i przystąpiła do improwizowania. Na wąskich i tłocznych ulicach manhattańskiej Małej Italii zaczęła flirtować przed obiektywem z bardzo męskimi modelami w skórzanych kurtkach, ściągając tłumy ciekawskich. „To nie może być Madonna, doszedł do wniosku jeden ze sceptycznych gapiów. „Jak na nią nie jest dostatecznie nieprzyjemna." Stylista, fryzjerka i makijażystka zapewne nie zgodziliby się z tą oceną. „Jej ulubione zwroty to: Chodź tutaj i Zrób to natychmiast", mówi jeden z pracowników magazynu Life. „Bez przerwy wywrza-skiwała rozkazy i zwyczajnie odpychała ludzi, którzy wchodzili jej w drogę." Po wyczerpującej całodziennej sesji Madonna wróciła do Los Angeles i do dalszej pracy nad Who's That Girl? Rezultatem współpracy z Weberem był kolejny hołd dla Marilyn Monroe. Nagłówek w Life głosił: „Niezwykła para: Madonna i aparat fotograficzny", ale patrząca z okładki tleniona femme fatale o nagich ramionach równie dobrze mogłaby zejść prosto z planu Słomianego wdowca. Bez porównania bardziej demaskująca niż artykuł zamieszczony w numerze okazała się rozkładówka, która ukazywała Madonnę nachylającą się nad stolikiem garderobianym, żeby pocałować własne odbicie w lustrze. Po powrocie do Los Angeles Madonna przezwyciężyła niechęć do psów. „Siusiają w domu i wszędzie zostawiają sierść. Zupełnie jakby mieć dziecko, tylko że dzieci noszą pieluszki" — i podarowała mężowi szczeniaka: pół akitę, pół wilka. „Gdy ujrzał psa, zrobił minę, jakby miał się rozpłakać", wspomina. Nazwali go Hank. ^Czułam się, jakbym miała dziecko... Brał go ze sobą wszędzie, chciał z nim spać, a ja zastanawiałam się, co najlepszego zrobiłam." Pobyt Madonny w domu był krótki. W weekend Dziękczynienia zadzwoniła Erica Bell z wiadomością, że stan Martina Burgoyne'a pogarsza się w zastraszającym tempie. „Był bardzo słaby i miał silne 167 bóle", mówi Karen Bahari, która przez sześć miesięcy codziennie wstępowała do sąsiada, żeby mu zrobić śniadanie. Osłabiony przez AIDS organizm atakowały infekcje. Niegdyś krzepki mężczyzna ważył teraz niecałe pięćdziesiąt kilo. Ścigając się z czasem, Madonna poleciała do Nowego Jorku, żeby po raz ostatni zobaczyć się z przyjacielem. Burgoyne budził się i zapadał w śpiączkę, a krewni i przyjaciele zgromadzeni przy łóżku szeptali mu do ucha zapewnienia, że Madonna wkrótce przyjedzie. Gdy się zjawiła, ucałowała Martina w policzek mówiąc, że go kocha. Trzymała chorego za rękę, póki nie umarł. W niedzielę po Dniu Dziękczynienia. MiaŁ dwadzieścia-tfzy-Jąta^__ „Martin uwielbiał Madonnę", wspomina Johnny Dynell. „Czekał ze śmiercią na jej przyjazd." Erica Bell, obecna przy łożu śmierci Burgoyne'a, potwierdziła, że ci dwoje „głęboko się kochali". Dodaje jednak, że gdy wszyscy płakali, Madonna pozostała „jak zwykle nie-poruszona." Zetknęła się już z przedwczesną śmiercią, więc wypracowała metodę radzenia sobie ze smutkiem. „Kiedy wiesz, że ktoś umiera, musisz zawczasu pogodzić się z tą myślą. Ja to robię, więc nie cierpię tak bardzo. Potem niczego nie czuję." Były plany urządzenia skromnej stypy, ale Madonna uparła się przy okazalszej ceremonii. „Wynajmij dużą salę", poprosiła dawnego kompana i bywalca „Danceterii" Johnny'ego Dynella. „Ja pokryję koszty, a ty wszystko przygotuj." Pięć dni później dziesiątki żałobników — w tym wielu blisko związanych z Madonną w początkach jej kariery — czekało w deszczu przed znanym Puck Building na Houston Street, żeby uczcić zmarłego przyjaciela. Dziewiąte piętro wypełniły setki osób, między innymi impresario klubu Steve Rubell i Keith Haring (obaj umarli później na AIDS). Obecni nie kryli łez, kiedy Bahari z uczuciem wykonała Over the Rainbow. Następnie, zgodnie z życzeniem Burgoyne'a, odbyło się huczne przyjęcie, które trwało do wczesnych godzin rannych. Powszechną uwagę zwróciła nieobecność Madonny na uroczystości. Zaraz po śmierci Buigoyne'a odleciała do Los Angeles. „Wielu z nas chciało wiedzieć, gdzie ona, u licha, jest", wspomina Dynell. „Potem tłumaczyła, że nie chciała wywoływać zamieszania, ale myślę, że po prostu szkoda jej było poświęcać więcej czasu ze swojego rozkładu zajęć." Lecz właśnie ona pokryła koszty leczenia Burgoyne'a i inne wydatki w kwocie stu tysięcy dolarów. Gdy więc otrzymała za przyjęcie wspominkowe rachunek w wysokości czterech tysięcy, jej reakcja była tym bardziej niewytłumaczalna. „Nie chciała go zapłacić", mówi 168 znajoma. „Nie ma wątpliwości, że Madonna kochała Martina i że jego śmierć głęboko nią wstrząsnęła. W interesach jednak potrafi być bardzo twarda. Pewnie uznała, że policzono im za dużo." Mimo to, poskarżywszy się na koszty, wypisała w końcu czek. *** Tragiczna śmierć Martina Burgoyne'a wyznaczyła koniec pewnego etapu w życiu Madonny. Jednocześnie rodził się wtedy jej nowy olśniewający image. W okresie świątecznym teledysk Open Your Heart wspiął się na szczyt listy przebojów MTV. Inspiracją do piosenki stały się dla autorki daremne próby sprzed lat, żeby okazać przyjaźń zahartowanym przez życie dzieciakom z getta Lower East Side, w sąsiedztwie którego kiedyś mieszkała. Okolica ta mogła stanowić doskonałą scenerię videoklipu w okresie, kiedy Madonna włóczyła się po ulicach, ale nie później. Tym razem, zgodnie z nowym prowokacyjnym wizerunkiem, obsadzono ją jako gwiazdę wulgarnego peep-show. Wyreżyserowany przez Jeana-Baptiste Mondino i sfilmowany przez Pascala Lebegue Open Your Heart szczycił się również efektowną scenografią hollywoodzkiego weterana Dicka Sylberta. Otoczona przez podglądaczy, którzy śmiało mogliby wystąpić u Felliniego, Madonna tańczy i wije się w sugestywny sposób. Na koniec, by zwiększyć efekt, całuje w usta dwunastoletniego chłopca i razem z nim odchodzi podskakując w stronę zachodzącego słońca. „Niezwykle prowokacyjne", unosi się krytyk filmowy Vincent Canby z The New York Times. „[Teledysk] w stylu haiku, o żywym tempie, w ciągu czterech minut i dwudziestu dwóch sekund ukazuje Madonnę jako najśmielsze, najsłodsze marzenie dorastającego chłopca. To mała klasyka, komiczna i zmysłowa." Piosenkarka miała nadzieję, że „mała klasyka" wywoła kolejną dyskusję na temat przyzwoitości, i tak się stało, zapewniając jej sukces. Nie przewidziała jednak burzy, którą teledysk rozpęta w domu. Nadal zagniewany przyjaźnią żony z Nickiem Kamenem i odmową poddania się testom na obecność wirusa HIV, Penn wpadł w furię z powodu videoklipu, który portretował ją jako obiekt fantazji każdego zboczeńca. Według jednego ze znajomych „przyprawiał go o mdłości" widok Madonny całującej dziecko bynajmniej nie w siostrzany sposób. Wybuchła kolejna awantura z wyzwiskami i trzaskaniem drzwiami, po której Madonna wróciła do Nowego Jorku. Tam, pocieszana przez Nicka Kamena, spędziła święta bez męża. 169 16 „Jego szczekanie jest gorsze niż ukąszenie." „Myślę, że Sean wyjdzie z wiezienia jako lepszy człowiek i nawet jako lepszy aktor." Po wielu miesiącach negocjacji między adwokatami i prokuratorem Sean Penn stanął przed sądem w Los Angeles, gdzie przyznał się do napaści i pobicia Davida Wolińskiego w nocnym klubie „Helena's". Sędzina Cathey okazała się wyrozumiała i skazała Penna na rok probacji, jedyne tysiąc dolarów grzywny oraz siedemset dolarów kosztów sądowych. Kolizje z prawem nie utemperowały aktora. Przyjęcie z okazji ukończenia Who's That Girl? odbyło się — gdzież by indziej? — w „Helena's", gdzie Penn pokłócił się z żoną, wypominając jej zażyłość z Griffinem Dunne'em i zbyt przystojnym Nickiem Kamenem. Obsesja Seana, potęgowana przez ogromną ilość alkoholu, wymykała się spod kontroli. Codzienne sprzeczki stawały się coraz gwałtowniejsze. Penn rzucił kiedyś krzesłem w zamknięte okno i rozbił na podłodze wazę pełną zupy. Madonna cisnęła w męża wazonem i okładała go pięściami. On wsadził jej głowę do kuchenki gazowej. Innym razem wrzucił żonę w ubraniu do basenu. Wciąż groził, że zrobi jej poważną krzywdę. Nie cofał się przed biciem, choć później wyznał: „Ja obrywałem więcej." W małżeńskiej wojnie nic tak nie przeraziło Madonny jak upodobanie Seana do wyładowywania frustracji na miejscowej faunie. Po kłótni wybierał broń ze swojego arsenału i udawał się na teren posiadłości, żeby zapolować na susły, ptaki lub króliki — 170 „wszystko, co się rusza", jak mówi jeden z pracowników. Potem zaszywał się na kilka dni w pustych domach letniskowych należących do znajomych. Pod koniec lutego Madonna dojrzała do tego, żeby się wyprowadzić. „Chcę kupić dom", oznajmiła przez telefon osłupiałemu pośrednikowi. „Natychmiast! Mogę sobie pozwolić na wydanie dwóch i pół miliona." Wożona białym Rolls-Royce'em, obejrzała kilkanaście domów wystawionych na sprzedaż w Beverly Hills i Bel Air. Wkrótce jednak nastąpiło kolejne pojednanie. Krewcy małżonkowie wybrali się na kolację do eleganckiej „Le Bel Age" w Beverly Hills oraz do jednego z ulubionych lokali Penna „Patrick's Road-house" w Santa Monica. Sean czule nazywał żonę Lou — „Lulu było moim przydomkiem, bo wielbiłam Louise Brooks." Potem oboje przyrzekli, że będą do siebie codziennie dzwonić o trzeciej nad ranem czasu wschodniego. „Nieważne, gdzie zdarzy ci się śpiewać ani gdzie ja wtedy będę." Madonna musiała wrócić do Nowego Jorku na sesję fotograficzną do jubileuszowego wydania Cosmopolitan (miała trafić na okładkę pisma jako pierwsza słynna osoba w jego historii). Przed wyjazdem Penn kupił jej bransoletkę z szafirami. Skradziono ją pierwszego dnia po przybyciu Madonny na Manhattan. Kiedy nie byli razem, dawali sobie nawzajem wiele powodów do zazdrości. Penn postępował zupełnie tak, jakby chciał dorównać żonie. Wybierał sobie młode kobiety — zwykle długonogie blondynki lub azjatyckie piękności — i zawoził je do ekskluzywnego hotelu La Mondrian. Następnego ranka dzwonił do przyjaciół i dumnie dzielił się z nimi pikantnymi szczegółami seksualnych eskapad. Domyślając się zdrad męża, Madonna podsłuchiwała jego rozmowy telefoniczne i sprawdzała u przyjaciół, czy zamiast być z nimi nie uwodzi akurat jakiejś „kalifornijskiej laski". Tymczasem jej własne prowadzenie się trudno byłoby nazwać lojalnym. Po wystawnym przyjęciu na Upper East Side, w apartamencie pewnego producenta fonograficznego, Madonna i Erica Bell wsiadły do czarnej limuzyny i dawnym zwyczajem zaczęły krążyć po Alei A. „Było zupełnie jak w starych czasach", wspomina Bell. Piły szampana Louis Cristal na tylnym siedzeniu i oceniały młodych Latynosów zza przyciemnionych szyb samochodu. „Kiedy Madonna dostrzegała jakiegoś portorykańskiego chłopca, który naprawdę się jej podobał, otwierała drzwi i wciągała go do środka." Nie bała się możliwych konsekwencji. „Oczywiście ci faceci natychmiast ją poznawali, ale Madonna jest nieustraszona", twierdzi 171 Bell. „Nie obchodziło ją, czy będą mówić. I tak nikt by im nie uwierzył." Mając na uwadze zbliżającą się premierę Who's That GirH Madonna zadebiutowała 30 marca jako prezenterka w czasie telewizyjnej transmisji z rozdania nagród Academy. Album TRUE BLUE znajdował się na najlepszej drodze pobicia rekordu sprzedaży (siedemnaście milionów egzemplarzy wobec jedenastu milionów LIKE A VIRGIN). Dla fanów zgromadzonych przed Shrine Auditorium nie miał dużego znaczenia fakt, że Madonna jeszcze nie została gwiazdą filmową. Jej przybycie razem z Pennem wzbudziło szalony entuzjazm zarezerwowany dotychczas dla takich osobistości jak Lombard albo Monroe. Dwa tygodnie później Penn sam wywołał histerię na planie Co-lors. W roli młodego policjanta z Los Angeles kręcił akurat z Robertem Duvallem scenę na promenadzie w kolorowej Venice, gdy nagle przerwano mu w pół dialogu. Jeffrie Klein, trzydziestodwuletni sprzedawca złomu z hrabstwa Orange, który razem z dwustoma nie zrzeszonymi statystami dostawał trzydzieści pięć dolarów za dzień pracy, wyjął aparat fotograficzny i zaczął robić zdjęcia. Reżyser Dennis Hopper i Duvall patrzyli z niedowierzaniem, jak Penn doskakuje do zdumionego mężczyzny, wykrzykując przekleństwa. „Co robisz?" ryknął do Kleina. Przy stu siedemdziesięciu pięciu centymetrach wzrostu i stu kilogramach wagi statysta górował nad porywczym aktorem. Mimo fizycznej przewagi uprzejmie zauważył, że kilka innych osób z tłumu też robi zdjęcia. Penn plunął mu w twarz. „A teraz co zrobisz?" zapytał z szyderczym uśmiechem. Klein też plunął. Aktor zaczął bić mężczyznę pięściami po twarzy, póki nie odciągnęli go świadkowie. Ochroniarze i ludzie z tłumu rozdzielali przeciwników trzy razy, gdyż Pennowi zawsze udawało się wyrwać i rzucić na statystę. Gdy już wydawało się, że emocje opadły, Penn próbował znowu doskoczyć do Kleina. Po awanturze napadnięty musiał leczyć obrażenia twarzy, a aktor został oskarżony o naruszenie warunków zawieszenia kary. Hopper, który sam pokonał długoletnie uzależnienie od alkoholu i narkotyków, doradzał przyjacielowi kurację odwykową w klinice. Sean docenił jego troskę, ale powiedział mu, żeby się nie wtrącał. Felietonistka nowojorskich Daily News Liz Smith prorokowała, że Penn wkrótce „przeminie z wiatrem", ale Madonna nadal publicznie broniła męża. „Myślę, że im dłużej jesteśmy razem, tym moc- 172 niej się kochamy i wierzymy w swoją stałość", oświadczyła dziennikarzowi Chrisowi Chase'owi. Mąż nie był jednak dla niej najważniejszy. Doszedłszy do wniosku, że zbliżająca się światowa trasa koncertowa może posłużyć promocji nowego filmu, menedżer Freddy DeMann zaproponował, żeby oba przedsięwzięcia nazwać „Who's That Girl". Przygotowując się do tournee, Madonna trenowała jak maratończyk. Oprócz trzy-milowych truchtów po Central Parku i ćwiczeń na siłowni, każdy dzień kończyła wbieganiem i zbieganiem po schodach swojego budynku. Dwudziestogodzinne dni pracy zaczęły odbijać się na nerwach gwiazdy. Głośne kłótnie z kierownikiem trasy Patrickiem Leonardem stały się normalną rzeczą. W czasie prób Madonna wybuchała z powodu każdej technicznej usterki, krytycznej uwagi albo pomyłki w tanecznych krokach. „Madonna często narzekała, dąsała się i wściekała", mówi jeden z menedżerów tournee. „Obrzucała przekleństwami Patricka Leonarda i spychała tancerzy z drogi, jeśli się pomylili. Chodziła w tę i z powrotem, wpadała w furię. Dosłownie tupała nogami jak rozpuszczona dziewczynka, jeśli coś szło nie tak, jak chciała. Wszyscy się jej bali." Jedyny człowiek, który nie czuł przed nią strachu, powiększał w Los Angeles kartotekę wykroczeń. 30 maja zatrzymano Seana Penna za przekroczenie szybkości i zlekceważenie czerwonego światła. Badanie krwi wykazało 0,11 promili alkoholu, trochę ponad dopuszczalną normę 0,1 promila. Początkowo oskarżony o jazdę po pijanemu (później o nieostrożne kierowanie samochodem), po raz drugi naruszył warunki zawieszenia. Groziło mu więzienie. Madonna dowiedziała się o aresztowaniu męża tak samo jak miliony innych osób — z gazet. Przeczytała również plotki, że złożyła pozew rozwodowy. „Mają problemy, ale dali sobie czas, żeby wszystko przemyśleć", oświadczyła reporterom znękana rzeczniczka Liz Rosenberg. „Na razie nie mają zamiaru się rozwodzić." Przynajmniej póki Madonna miała ważne sprawy na głowie, takie jak debiut w The Tonight Show. Był to jej pierwszy występ w telewizyjnym talk show. Ubrana w czarną mini, oznajmiła skrępowanemu Johnny'emu Carsonowi, że jest „zwykłą dziewczyną ze Środkowego Wschodu", a zarazem niepoprawną flirciarą. Kiedy Carson przyznał, że podbił go autoironiczny humor Madonny, zapewne wyrażał odczucia swojej ogromnej widowni. *** 173 Mając za sobą debiut w talk show, Madonna zaatakowała terytorium, które lepiej znała. Tournee Who's That Girl miało się rozpocząć w Japonii. Nikt od czasów Marilyn Monroe nie zawładnął w takim stopniu wyobraźnią Japończyków. Podobnie jak inne amerykańskie supergwiazdy, Madonna nie chciała plamić nazwiska wspieraniem rodzimych produktów, ale nie miała skrupułów, podpisując z firmą Mitsubishi kontrakt reklamowy wart trzy miliony dolarów. Trasa koncertowa była ogromnym przedsięwzięciem. Już same problemy logistyczne mogły przyprawić o ból głowy. Cały sprzęt przetransportowały za ocean dwa samoloty, a dalej, na miejsca koncertów, dowoziły go dwadzieścia trzy półciężarówki. Scenę budowało przez trzy dni pięćdziesięciu ludzi. Kiedy Madonna przybyła do Osaki, gdzie miała dać pierwszy z pięciu japońskich koncertów, zmobilizowano tysiąc trzystu policjantów, którzy mieli zapanować nad dwudziestopięciotysięcznym tłumem wrzeszczących fanów. Na wszystkie koncerty sprzedano sto pięćdziesiąt tysięcy biletów po czterdzieści pięć dolarów i więcej, ale i tak nie wystarczyło ich dla wszystkich chętnych. Organizatorzy otrzymali ponad siedem milionów dolarów w gotówce. Tydzień później w Tokio deszcz i silny wiatr uniemożliwiły wzniesienie sceny na stadionie baseballowym Korakuen. Odesłano z kwitkiem ponad czterdzieści tysięcy posiadaczy biletów, ale niektórzy nie przyjęli do wiadomości, że koncert odwołano. Setki rozeźlonych wielbicieli, w tym wiele młodych zapłakanych dziewcząt, naparło na barierki policyjne. Między fanami a ochroną doszło do bójek. Sto tysięcy Japończyków, którzy zobaczyli swoją idolkę, nie przeżyło rozczarowania. W czasie każdego koncertu trwającego dziewięćdziesiąt pięć minut Madonna śpiewała co najmniej szesnaście piosenek i przebierała się osiem razy w stroje zaprojektowane przez Merlene Stewart. Gorset z lamy do Open Your Heart zmieniała na kapelusz i bustier (obwieszony świecidełkami, gumowymi homarami, kośćmi do gry) Materiał Girl, suknię balową z niebieskiej tafty w stylu lat pięćdziesiątych do True Blue oraz krwistoczerwony strój flamenco ozdobiony koralikami do La Isla Bonita. Naładowane energią układy taneczne wymyślił Jeffrey Hornaday, znany głównie z choreografii do przebojowego filmu Flashdance. Za te wszystkie atrakcje japońskie koniki żądały — i dostawały — po siedemset dolarów za bilet. Madonna była akurat w drodze z japońskiego tournee do Miami, 174 kiedy 24 czerwca Penn został skazany przez Juelann Cathey na sześćdziesiąt dni więzienia. Wyrokowi, który mógł być skrócony do trzydziestu dni w razie dobrego sprawowania, towarzyszyło przedłużenie probacji na dalsze dwa lata oraz zalecenie wizyty u psychologa. W niebieskim garniturze, ciemnych okularach i (po raz pierwszy od wielu tygodni) ze ślubną obrączką na palcu Penn, o dziwo, wyglądał na skruszonego. Ponieważ odsiadywanie wyroku miało się rozpocząć 7 lipca, zostało jeszcze trochę czasu na namiętne powitanie w Miami. Obiecawszy Pennowi „drugi miesiąc miodowy" przed pójściem do więzienia, Madonna wynajęła apartament w ekskluzywnym podmiejskim klubie „Turnberry Island". Sean przywiózł żonie prezent: miniaturkę karuzeli, którą dla niej kazał odrestaurować w Vermont za sto tysięcy dolarów. Para spędziła w apartamencie kilka dni, aż do koncertu w Miami Orange Bowl inaugurującego amerykańską część tournee. Madonna wystąpiła w tropikalnej ulewie przed sześćdziesięcioma tysiącami widzów. Penn siedział w odgrodzonym liną sektorze boiska. W połowie koncertu Madonna, ubrana w czarny pancerz i siatkowe pończochy, wskazała na męża i powiedziała: „To dla ciebie." Następnie zaśpiewała wzruszającą piosenkę Live to Tell, którą napisała do jego filmu W swoim kręgu. Czuły moment zakłócił jeden z widzów z przednich rzędów, który rzucił na scenę swoją bieliznę. „Przestań rzucać we mnie majtkami!" krzyknęła Madonna ze złością, przerywając występ. Parę minut później ktoś inny cisnął jej pod nogi zapakowaną prezerwatywę. Ten czyn spotkał się z gorącą aprobatą piosenkarki. „Tak, uprawiajcie bezpieczny seks!" zawołała podnosząc kondom i demonstrując go tłumowi. Tydzień później Penn wrócił do Kalifornii, żeby odsiedzieć wyrok. Małżonkowie umówili się na spotkanie w Chicago, dokąd Madonna leciała na następny koncert. Jej pożegnalne słowa brzmiały: „Do widzenia, kocham cię, do widzenia." Rozłąka nie trwała długo. Po pięciu dniach Penn był wolnym człowiekiem... przynajmniej chwilowo. Dostał przepustkę na okres realizacji filmu w Niemczech Zachodnich. Po ukończeniu zdjęć miał wrócić do więzienia, żeby odbyć resztę kary. Decyzja władz więzienia sprowokowała poważną, choć krótką dyskusję na temat ulgowego traktowania znanych osób. 13 lipca Madonna dała koncert, który uważała za najważniejszy z całego tournee: benefis w Nowym Jorku zadedykowany pamięci Martina Burgoyne'a. Bilety kosztowały po sto dolarów. Zjawił się 175 na nim Penn. Chwile przed występem, za kulisami, gniewnie oskarżył żonę o sypianie z Nickiem Kamenem. Przedstawienie zaczęło się punktualnie. Gwiazda wbiegła na scenę w za dużym męskim smokingu zaprojektowanym do numeru Who's That Girl? Lecz kiedy jej twarz pojawiła się w zbliżeniu na sześciometrowych ekranach, widzowie ujrzeli malujące się na niej napięcie. Madonnie udało się dotrwać do końca show i powiedzieć to, co zamierzała. „Nie chcę zamieniać koncertu w makabrę, ale AIDS to groźna i tajemnicza choroba, która wciąż nas zwodzi." Wyraziła również nadzieję, że czterysta tysięcy dolarów zebrane tego wieczoru dla AMFAR (Amerykańskiej Fundacji na Rzecz Badań nad AIDS) przyśpieszy wynalezienie lekarstwa, a potem, trochę niezręcznie, powróciła do image'u rozrywkowej dziewczyny i zaśpiewała Lucky Star. W czasie utworu Papa Don't Preach na telebimach wyświetliły się słowa BEZPIECZNY SEKS — najbardziej otwarte przesłanie koncertu. W modnym „Gotham Bar and Grill", gdzie Madonna wydała przyjęcie, Toksyczni Pennowie podjęli kłótnię w miejscu, gdzie ją przerwali. Jak na ironię, kiedy małżonkowie sprzeczali się zażarcie na temat stosunków Madonny z Nickiem Kamenem, z głośników rozbrzmiewała akurat jego piosenka. Sean w końcu wybiegł z lokalu. Dzięki agresywnej kampanii marketingowej obmyślonej przez Freddy'ego DeManna, przez całe lato 1987 roku zdjęcie Madonny pojawiało się we wszystkich szesnastu miastach Ameryki Północnej, przez które prowadziła trasa koncertowa: na tablicach reklamowych, w gazetach i czasopismach. W dodatku tytułowa piosenka ze ścieżki dźwiękowej dotarła do pierwszego miejsca listy przebojów Billboarda. Ponieważ burzliwe życie osobiste podsycało zainteresowanie mediów, wszystko wskazywało na to, że rozgłos otaczający Madonnę niczym rakieta wyniesie jej nowy film do kasowej strato-sfery. 6 sierpnia na Times Sąuare zebrało się dziesięć tysięcy fanów w nadziei ujrzenia, choćby w przelocie, swojej idolki, która udawała się na światową premierę filmu Kim jest ta dziewczyna? Kiedy godzinę później jej limuzyna zatrzymała się przed National Theater, tłum oszalał. Policja starała się nad nim zapanować, a tymczasem Madonna weszła na podwyższenie zbudowane na wysepce. „Zamknijcie się, żebym mogła coś powiedzieć", przemówiła gwiazda. Ludzie posłuchali. 176 „Zdaje się, że to właśnie oznacza zwrot robić z siebie przedstawienie", rzuciła Madonna do mikrofonu logo jednej z najpopularniejszych w kraju stacji radiowych, Z-100. „Oto prawdziwa ironia losu. Dziesięć lat temu po raz pierwszy przyjechałam do Nowego Jorku, gdzie nie znałam nikogo. Powiedziałam taksówkarzowi, żeby mnie wyrzucił właśnie w tym miejscu, na środku Times Sąuare. Byłam kompletnie przerażona. Teraz patrzę tutaj na was i też jestem przerażona. Dziękuję i mam nadzieję, że spodoba się wam film." Niestety, wkrótce stało się jasne, dlaczego film wprowadzono na ekrany bez tradycyjnych pokazów dla prasy. Kim jest ta dziewczyna? nie jest właściwym pytaniem", napisał Mikę Clark, krytyk USA Today. Brzmi ono: Co, do diabła, się stało?" Los Angeles Label określił film jako sromotną porażkę, a Yariety, nie przebierając w słowach, wprost jako klapę. Najlitościwszą recenzję dał Vincent Canby z The New York Times, który pochwalił obraz za „osiągnięcie swoich skromnych celów". Finansowo film Kim jest ta dziewczyna? poniósł jeszcze większą klęskę. Na pierwszy normalny seans w Ziegfeld Theatre liczący 1151 miejsc, zaledwie dzień po nagłośnionej premierze, przyszło sześćdziesiąt osób. Film, który kosztował dwadzieścia milionów dolarów, zarobił 5,2 miliona w ciągu pierwszych dziewięciu dni wyświetlania. Potem było coraz gorzej. Kim jest ta dziewczyna? wypuszczono na kasetach po rekordowym okresie trzech miesięcy. Vincent Canby lamentował, że Hollywood nie wykorzystało dobrze zapowiadającego się talentu aktorskiego. „Można by nawet podejrzewać, że wśród jej doradców jest „wtyczka" Cyndi Lauper, osoba, która rujnuje karierę (Madonny), nim naprawdę się zaczęła i nabrała rozpędu. W Madonnie Hollywood ma wielką seksbombę kieszonkowych rozmiarów. Na razie ona jedynie tyka." Gwiazda nie straciła kontenansu. W przeciwieństwie do Niespodzianki z Szanghaju, którą od początku uważała za beznadziejną, Kim jest ta dziewczyna? był według niej „dobrym filmem. Jestem z niego dumna." Parę dni po premierze wdała się w kolejny spór, tym razem na temat rodzinnego miasta. W czasie jednego z rzadkich wywiadów w ramach promocji filmu Jane Pauley z programu Today zapytała ją o przeszłość. Madonna: Pochodzę z Michigan. Pauley: Z jakiej części Michigan? Madonna: Bay City. Pauley: To małe miasteczko? 12 — Madonna 177 Madonna: Uhm. Małe śmierdzące miasteczko w północnej części Michigan. Pech chciał, że wywiad pokazano w dniu, kiedy tournee Who's That Girl? dotarło do Pontiac pod Detroit. Penn, na przepustce z kalifornijskiego więzienia okręgowego, znajdował się na widowni. W pewnym momencie Madonna przerwała koncert, żeby powspominać, jak jeździła na rowerze po polach, gdzie obecnie stoi Silverdome. Byłam wkurzona, kiedy ścięli drzewa i zbudowali tę halę", wyznała czterdziestu tysiącom słuchaczy. Skorzystała też z okazji, żeby wytłumaczyć się ze swoich niepochlebnych uwag na temat rodzinnego miasta. „Nie uważam Bay City za śmierdzące miasto", zapewniła publiczność. „Powiedziałam, że brzydko pachnie, ale nie miałam na myśli ludzi, tylko fabrykę chemiczną Dow. Stoi ona niedaleko domu mojej babki. Nie chciałam wywoływać zamieszania, bo przecież stamtąd pochodzę. Chyba już się zamknę." I, bardzo stosownie, zaśpiewała nowy przebój Cau-sing Commotion (Wywoływać zamieszanie). Madonna miała wyruszyć na europejską część tournee, kiedy ponownie trafiła na okładkę Penthouse'a. W środku znajdowało się osiem stron jej nagich zdjęć z czasów, kiedy pozowała artystom. Prawnicy nie mogli przeszkodzić w ich publikacji, mając przed sobą podpisane przez nią dokumenty. Co gorsza, ktoś wysłał egzemplarze pisma do Mono County Jail, gdzie Penn odsiadywał karę. Madonna obwiniła o ten czyn wydawców Penthouse'a, nazywając ich posunięcie „wyjątkowo paskudnym". Takiego określenia można było użyć również wobec atmosfery otaczającej brytyjską trasę, która miała składać się z czterech koncertów. Na długo przed 15 sierpnia Fleet Street wykorzystała fascynację tutejszej publiczności Materiał Girl. Choć Madonna zdominowała listy przebojów w Anglii, podobnie jak w dużej części cywilizowanego świata, nadal odczuwała przykre skutki fiaska Niespodzianki z Szanghaju sprzed osiemnastu miesięcy. Do jej fanów z pewnością nie zaliczał się dyrektor pretensjonalnie eleganckiego londyńskiego hotelu Ritz. Kiedy asystentka próbowała zarezerwować tam dla niej apartament, została odprawiona z kwitkiem. Kierownictwo hotelu oświadczyło, że Madonna „nie jest z naszej paczki, droga pani". Prasa brukowa narobiła szumu wokół jej przyjazdu. "Kiedy spóźniony o półtorej godziny Concorde wylądował na Heathrow, dwustu entuzjastycznych fanów zaczęło skandować: „My chcemy Madonnę, 178 my chcemy Madonnę." Gwiazda odczekała, aż napięcie sięgnie zenitu, i wysiadła z samolotu jako ostatnia. Pomachała wielbicielom i wsiadła do czekającej limuzyny. Policja stwierdziła, że ogłaszając szczegóły przyjazdu Madonny, prasa zachowała się „bardzo nierozważnie". Były też inne kłopoty. Ponad dwa tysiące osób mieszkających w pobliżu stadionu Wembley napisało do miejscowych władz skargę, że hałas na koncercie Madonny będzie dla nich bardzo uciążliwy, choć nie wyjaśniło, na czym miałaby polegać różnica między jej występem a innymi rockowymi imprezami odbywającymi się na stadionie. Chcąc ułagodzić mieszkańców, na pobliskich dachach rozmieszczono mierniki decybeli. Hałas okazał się najmniejszym z problemów w noc koncertu. Kiedy Madonna wyszła na scenę w czarnym gorsecie do Open Your Heart, część siedemdziesięciosiedmiotysięcznego tłumu wymknęła się spod kontroli, rozpoczynając bójki. Porządkowi musieli użyć węży strażackich, żeby poskromić awanturniczych nastolatków. Dziesiątki widzów, którzy mdleli z podniecenia, przenoszono ponad barierkami na linie boczne, chroniąc przed stratowaniem. Jak zwykle na scenę rzucano bieliznę. We Francji Madonnę również spotkały trudności. Tym razem jednak rezultat okazał się inny. Gwiazda chciał dać koncert w Sceaux Park na południe od Paryża. Słynny w całej Francji siedemnastowieczny wypielęgnowany park był dziełem głośnego architekta Andre Le Nótre'a, który zaprojektował również ogrody Wersalu. Przekonany, że sto tysięcy miłośników rocka zniszczy park, burmistrz Sceaux Pierre Ringenbach poruszył niebo i ziemię, żeby nie dopuścić do koncertu. „Niewiele wiem o Madonnie, ale uważam, że park nie jest właściwym miejscem na taką imprezę", oświadczył burmistrz. „Czytałem trochę artykułów na temat Madonny i nie zrobiła ona na mnie wrażenia." Pod wrażeniem piosenkarki była natomiast dwudziestoczteroletnia Claude Chirac, córka premiera i zarazem mera Paryża Jacąuesa Chiraca. Jako jej zagorzała wielbicielka, postanowiła nakłonić wpływowego ojca do interwencji. Wręcz zmusiła go do wysłuchania płyt Madonny oraz pokazała mu stos wycinków z gazet, które o niej pisały. Chirac zrobił wszystko, żeby mer Ringenbach zmienił decyzję. Następnie udzielił wywiadu jednemu z najpopularniejszych we Francji czasopism dla nastolatków Podium i wyjaśnił, że wziął stronę Madonny, bo jest to „znakomita i piękna artystka. Po prostu wspaniała." Do zdjęcia towarzyszącego artykułowi premier, którego gar- 179 deroba składała się głównie z nieskazitelnie skrojonych garniturów, pozował w dżinsach i bluzie oraz z walkmanem Sony należącym do córki. Sceptycy uznali, że kandydat na prezydenta Francji robi to wszystko, żeby pozyskać głosy młodych wyborców w następnym roku. „Nic podobnego", odparł Chirac, który wkrótce obniżył o połowę VAT na płyty. „Czyżby teraz z kolei zamierzał nosić długie buty i kolczyk w uchu?" żartował były minister kultury Jack Lang. Natomiast Le Monde opublikował zdjęcie premiera w dżinsach z podpisem: Who's That Boy?" Wdzięczna Madonna przyjęła zaproszenie Chiraca do ratusza, gdzie spędziła z nim i jego rodziną prawie godzinę. Przez większość tego czasu wspominała swój pierwszy pobyt w Paryżu, kiedy jako nieznana piosenkarka towarzyszyła w chórkach Patrickowi Hernan-dezowi. Następnie wręczyła premierowi czek na osiemdziesiąt trzy tysiące dolarów przeznaczonych na walkę z AIDS. Spotkało ją typowo francuskie podziękowanie, czyli całusy w oba policzki. Sama zrewanżowała się amerykańskim „niedźwiedzim uściskiem". Tej nocy Madonna dała koncert w Sceaux Park przed stu trzydziestoma tysiącami fanów. Jeszcze żaden koncert rockowy we Francji nie ściągnął takiego tłumu. Kolejnym etapem trasy był Turyn i spotkanie z włoskimi kuzynami. Tymczasem w celi więzienia hrabstwa Mono Penn oczekiwał na zwolnienie, które miało nastąpić w połowie września. „Na zewnątrz szaleje burza ogniowa", powiedział jednemu z odwiedzających. „Zamierzam po prostu zająć się spokojnie pracą i mieć nadzieję, że wszystko się uspokoi." Niestety, burza dopiero miała się rozszaleć. 17 „Powiem tylko, że kocham Seana i jestem pełna nadziei." Dzięki skróceniu wyroku za dobre sprawowanie Sean wyszedł na wolność po odsiedzeniu zaledwie trzydziestu trzech dni, a cały pobyt w więzieniu tak rozplanowano, żeby nie kolidował z pracą nad filmem. Po powrocie z tournee Madonna czekała na męża w Malibu. Tego samego dnia oboje dowiedzili się o plotkach krążących w Europie, Azji i Stanach Zjednoczonych, że gwiazda zginęła w katastrofie samochodowej w Kalifornii. Nim zdementowano pogłoskę, wielbiciele zablokowali centrale telefoniczne gazet, telewizji i firmy nagraniowej Madonny, chcąc dowiedzieć się szczegółów. Prawdziwą tragedią w życiu Madonny było publiczne roztrząsanie jej małżeńskich kłopotów. Piosenkarka miała nadzieję, że mąż wyjdzie z więzienia łagodniejszy, lecz on na nowo zaczął pić i oskarżać ją o romanse w czasie jego pobytu za kratkami. Faktem jest, że do listy „protegowanych" Madonna dołączyła modela i aktora o uduchowionym wyglądzie Sashę Mitchella, gwiazdę skromnego filmu pod tytułem Spike of Bensonhurst. Zgodziła się nawet być jego stylistką, gdy miał trafić na rozkładówkę czasopisma Andy'ego Warhola Interyiew. W czasie czterogodzinnej sesji zrobiła Mitchellowi nowofalową fryzurę, a potem na oczach zdumionych świadków kazała mu zdjąć koszulę, a sama uklękła i wycięła ogromne dziury w jego spodniach. „Wyglądało to bardzo zmysłowo", twierdzi uczestnik sesji. „Było oczywiste, że ci dwoje znają się bardzo, bardzo dobrze." Inny punkt zapalny stanowiła rola w ekranowej adaptacji Evity. Sean chciał podobno wystąpić w niej razem z Madonną, ale ona 181 zgadzała się z producentem, że nadawałby się raczej do drugoplanowej roli. W dodatku jej gaża miała wynieść 1,6 miliona dolarów, czyli cztery razy więcej niż honorarium męża. Najwyraźniej dostatecznie przykry dla Penna był fakt, że dzięki płytom, koncertom i teledyskom żona zgromadziła siedemdziesięciomilionową fortunę. Choć on sam miał ugruntowaną pozycję gwiazdora filmowego, groziło mu, że Madonna prześcignie go również na tym polu. Nieporozumienia doprowadziły do kolejnej awantury, po której Penn opuścił dom w Malibu. Przyjaciółka zasugerowała Madonnie separację. „Bez przerwy jesteśmy rozdzieleni i wcale przez to nie jest lepiej", odparła ze znużeniem. 25 listopada 1987 po czterech dniach nieobecności i milczenia Penn zjawił się w jej nowojorskim apartamencie, żeby spędzić z żoną Dzień Dziękczynienia. „Nie będziesz tutaj jadł świątecznego obiadu!" wybuchnęła Madonna. Oznajmiła mu, że jej prawnicy już dawno sporządzili pozew rozwodowy. Teraz zamierzała złożyć go w sądzie. Ich małżeństwo skończyło się. Po czym pojechała na Brooklyn, żeby uczcić Dzień Dziękczynienia ze swoją siostrą Melanie. Kilka godzin później Penn zjawił się w ulubionym lokalu „Columbus Cafe". Wyjawił przyjaciołom, że Madonna się z nim rozwodzi. Następnie zapowiedział, że „się urżnie", i niezwłocznie to zrobił. Kiedy nowina dotarła do gazet, rzeczniczka Penna Lois Smith stanęła w jego obronie. „W takich wypadkach zwykle obwinia się mężczyznę. Wielka szkoda, bo ci dwoje naprawdę się kochają." Następnego dnia Penn odleciał do Los Angeles. Tam nadal ostro pił. W klubie „Helena's" dostrzegł rozmawiającego przy barze z Bil-lym Idolem Vinniego Zuffante, paparazzo z Nowego Jorku, którego niedyś zaatakował. Reporter nie miał przy sobie aparatu fotograficznego, ale ten fakt okazał się bez znaczenia dla Seana. Aktor zaczął głośno się domagać, żeby wyrzucono Zuffantego z lokalu, i tak się stało. Później, nie chcąc czekać w kolejce do toalety, Penn wyszedł na zewnątrz i na oczach przechodniów oddał mocz na ścianę budynku. Tymczasem Madonna szukała nowych obiektów zainteresowania. W Nowym Jorku zaczęła chodzić z byłym partnerem Penna ze Złych chłopców Esai Moralesem. młodym latynoskim aktorem, który odniósł duży sukces w przebojowym filmie La Bamba. Sfotografowano ją również tańczącą do białego rana z przystojnym brytyjskim rockmenem Simonem F. Bez wątpienia największą ciekawość budził w tamtym okresie związek Madonny z Johnem F. Kennedym juniorem, którego po- 182 znała rok wcześniej na przyjęciu. Gwiazda, która przeczytała wszystkie biografie Marilyn Monroe, znała ze szczegółami jej romans z prezydentem. Zwierzyła się przyjaciołom, że jej przeznaczeniem, jako bezspornej następczyni Monroe, jest zacieśnić stosunki z jedynym synem Kennedy'ego. Natomiast Johna F. oszołomiła myśl o randce z Madonną, najwspanialszą, najsłynniejszą i najbardziej ekscytującą kobietą swojego pokolenia. Oboje postanowili utrzymać swój związek w tajemnicy. Ponieważ oboje z zapałem trenowali w tym samym fitness klubie, stanowił on dogodne miejsce pierwszych spotkań. Biegali razem po Central Parku. Kennedy nawet przedstawił Madonnę swojej matce. W ogromnym apartamencie na Piątej Alei dość chłodno przywitała ją Jacąueline Kennedy Onassis, która pewnie zastanawiała się, jakie plany wobec jej syna ma nieprzewidywalna supergwiazda. Madonna skromnie wpisała się do księgi gości jako „Mrs. Sean Penn." Przyjaciel Johna twierdzi, że Jackie nie była zachwycona. Podobno wybuchnęła po spotkaniu. „Ostrzegła syna, żeby trzymał się z daleka od Madonny. Uważała, że ona wykorzysta nazwisko Kennedyego dla reklamy, a poza tym, że jest bezczelną karierowiczką, kobietą rozwiązłą i w dodatku wciąż jeszcze żoną Seana Penna." Na korzyść gwiazdy przemawiała tylko jedna rzecz: „John nie musiał się obawiać, że zależy jej na jego sławie czy pieniądzach. Była dwa razy od niego sławniejsza i dziesięć razy bogatsza." Wyznanie religijne Madonny mogłoby stanowić duży plus w oczach Kennedych, gdyby nie fakt, że miała ona zwyczaj publicznie drwić z katolickich rytuałów i symboli. „Jackie jest bardzo gorliwą katoliczką", twierdzi znajomy rodziny. „Wykorzystywanie przez Madonnę krucyfiksów i innych symboli uważała za wielkie świętokradztwo. Nie chciała, żeby syn związał się z kobietą ogólnie potępianą jako heretyczka." Możliwe, że obiekcje pani Kennedy nie dotyczyły Madonny, tylko słynnej aktorki, którą ta gorliwie starała się naśladować. „Jackie była wstrząśnięta, kiedy sięgnęła po magazyn Life i zobaczyła Madonnę, która wyglądała dokładnie jak Marilyn", mówi jej przyjaciółka. „Zupełnie jakby Marilyn wstała z grobu, żeby tym razem ukraść jej syna zamiast męża. To był dla niej koszmar." Madonna i John skutecznie ukrywali swój związek przed nowojorską prasą. Do teatrów i na przyjęcia chodzili osobno, a dopiero potem spotykali się prywatnie. Przestali jednak się strzec na Cape Cod, gdzie okutani w swetry i kurtki biegali po plaży obok rodzinnej posiadłości Kennedych w Hyannis Port. 183 Mimo licznych związków, które wzbudzały ogólne zainteresowanie, Madonna twierdziła, że nadal kocha Penna i czeka, aż on wróci i przeprosi ją, jak do tej pory zawsze robił. Przez trzy dni po zerwaniu nie odbierała jego telefonów. Kiedy nagle się urwały, sama zaczęła do niego wydzwaniać. Teraz jednak przyszła kolej Seana na udawanie obojętności. 4 grudnia adwokat Madonny Michael Inglis złożył pozew rozwodowy w sądzie w Los Angeles. Powódka wnosiła o przywrócenie nazwiska panieńskiego Madonna Ciccone i ustanowienie rozdzielności majątkowej, przewidzianej już wcześniej w umowie przedmałżeńskiej. Wtedy też stało się dla niej oczywiste, że Sean nie zamierza wrócić i błagać o przebaczenie. Nic dziwnego. Z najróżniejszych relacji wynika, że wszystkie noce spędzał z aktorami Timem Huttonem, Juddem Nelsonem i Michaelem J. Foxem. Za każdym razem wracał do domu z inną kobietą. Koledzy, między innymi Hutton i Dennis Hopper, usiłowali go przekonać, żeby porozmawiał z Madonną. Do zawarcia rozejmu trzeba było dopiero interwencji reżysera Jamesa Foleya, którego Pennowie uważali za swojego najlepszego przyjaciela. Foley uświadomił Madonnie, że ona i Sean nadal się kochają, więc powinna dać mężowi jeszcze jedną szansę. Penn zareagował na dobrą nowinę, zasypując żonę kwiatami, pękami srebrnych baloników i liścikami miłosnymi. Otrzymawszy śpiewający telegram, Madonna wybuchnęła śmiechem, rozbrojona i zachwycona banalnością gestu. Małżonkowie wznowili kontakty telefoniczne. Raz rozmawiali przez prawie dwie godziny, ustalając warunki pojednania. W wyniku transkontynentalnych negocjacji Penn zgodził się ograniczyć picie, okiełznać temperament i poszukać rady psychologa. Ze swojej strony Madonna miała kłaść mniejszy nacisk na karierę i w 1989 roku urodzić dziecko. Cztery dni po wszczęciu kroków rozwodowych Madonna poleciała do Los Angeles. W czarnej peruce i ciemnych okularach zameldowała się w jednym z najbardziej znanych miejsc schadzek zakochanych w Malibu, odosobnionym hotelu Shangri-La, i czekała na męża w ich ulubionym pokoju 607. Przez kilka następnych dni nie opuszczali apartamentu po sto trzydzieści dolarów za dobę. Dwanaście dni po wniesieniu pozew został wycofany bez rozstrzygania sprawy, to znaczy, że Madonna w każdej chwili mogła złożyć go ponownie. Skąd wziął się ten pośpiech w cementowaniu małżeństwa? „Jej 184 matka umarła przed Bożym Narodzeniem, więc Madonna nie lubiła świąt i zawsze w tym czasie była rozstrojona", mówi przyjaciółka. „Obawiała się kolejnych strasznych przeżyć. Gdyby te wydarzenia miały miejsce o innej porze roku, może nie ustąpiłaby tak szybko." Uratowawszy małżeństwo — przynajmniej na razie — Madonna wróciła do Nowego Jorku, żeby wystąpić w telewizyjnej adaptacji Bloodhounds ofBroadway Damona Runyona z Jennifer Grey i Mat-tem Dillonem. Tę rolę przyjęła między innymi ze względu na wielkie zaangażowanie i odwagę reżysera. Howard Brookner, u którego zdiagnozowano AIDS, prowadził wyścig z czasem, żeby ukończyć film. „Wiedziałam, że coś jest nie w porządku, ale nie zamierzałam go naciskać", wspomina Madonna. „Miał prawo do tajemnicy." Później Brookner zadzwonił do niej i oznajmił, że ma coś do powiedzenia, lecz nie umiał wydusić z siebie prawdy. Madonna przyznała się, że już wszystko wie. „Chyba z ulgą przyjął wiadomość, że ja już wiem i moje uczucia wobec niego nie zmieniły się." Zdjęcia rozpoczęły się w Wigilię przed Knights Columbus Hall w Union City. Madonna zbywała fanów i prasę, odmawiając wywiadów i rozdawania autografów. Kiedy burmistrz Robert Menen-dez zaproponował jej wręcznie kluczy do miasta na małej publicznej uroczystości, odesłała go z kwitkiem. „Madonna nie reklamuje burmistrzów za darmo", oświadczyła jej rzeczniczka. Dzień w dzień nastolatki godzinami drżały na zimnie w nadziei, że gwiazda zauważy ich obecność i da znak przynajmniej skinieniem głowy albo uśmiechem. Ona nie raczyła ich dostrzec. Wyglądało na to, że w czasie gorącego małżeńskiego pojednania dużo cech przyjęła od Seana. Ekipa Bloodhounds of Broadway przenosiła się z Columbii do Vestron i z powrotem, póki film nie wszedł na ekrany w listopadzie 1989 roku, dziewięć miesięcy po śmierci Howarda Brooknera, którego pochowano w trzydzieste piąte urodziny. „Jeszcze zanim dowiedziałam się prawdy, Howard spytał mnie, czy widziałam umierającego człowieka", wspomina Madonna. „Powiedziałam mu o Martinie Burgoyne'ie. Chciał poznać wszystkie straszne szczegóły." Kiedy po zakończeniu realizacji filmu Brookner leczył się w nowojorskim szpitalu St. Vincent, Madonna złożyła wizytę na oddziale chorych na AIDS. „Zupełnie jakby Judy Garland odwiedziła innego rodzaju krainę Oz", mówi przyjaciel Brooknera Brad Gooch. Tuż po ukończeniu Bloodhounds of Broadway Madonna dostała ofertę wystąpienia na Broadwayu. W rzeczywistości o rolę w Speed--the-Plow Davida Mameta starała się ponad rok, odkąd Mikę 185 Nichols powiedział jej o sztuce. Zwróciła się do reżysera Gregory'ego Moshera (w 1986 roku pracowali przy Goose and Tom-Tom), żeby miał ją na uwadze. On jednak zaangażował Elizabeth Perkins, która zaczynała karierę w chicagowskiej Steppenwolf Company. Dopiero kiedy w styczniu aktorka nagle się wycofała, Madonna zatelefonowała do Moshera i poprosiła o przesłuchanie. „Wiedziałam, że skaczę w ogień", mówiła później The New York Timesowi. „Wiedziałam, że ludzie będą sobie w najróżniejszy sposób tłumaczyli, dlaczego to robię. Dostałam tę rolę dlatego, że jestem tym, kim jestem, a wzięłam ją, bo chcę przekonać ludzi, że naprawdę zależy mi na aktorstwie. Poza tym kocham sztuki Mameta. Kiedy dostałam scenariusz, od razu zapragnęłam tej roli. Oto cała tajemnica." Mosher i Mamet wpadli w zachwyt po pierwszym przesłuchaniu. „Była hipnotyzująca", unosił się Mosher, który na pewno zdawał sobie sprawę, że nazwisko Madonny na afiszu podwoi wpływy kasowe. „Wspaniała! Takiej jej nie widziałem w filmach. Nie zaangażowaliśmy gwiazdy rocka, lecz aktorkę. Ona naprawdę na to zasłużyła. Wcale nie szukaliśmy wielkiego nazwiska." Przez sześć miesięcy intensywnych prób Madonna nie zawiodła. „Ona jest jak skała", zachwycał się Mosher. W Speed-the-Plow — tytuł niczego nie wyjaśnia — Madonna grała wbrew sobie zaniedbaną sekretarkę w okularach, która dostaje pracę u dwóch hollywoodzkich rekinów granych przez weteranów sceny Joe Mantegnę i Rona Silvera. Gdy prostolinijna i miła podwładna usiłuje przekonać producentów, że poważna książka, którą właśnie czyta, nadaje się na dobry film, Silver zakłada się z Manteg-ną o pięćset dolarów, że ten nie potrafi jej uwieść. Dziewczyna ulega szefowi i nieoczekiwanie okazuje się zręczna w negocjowaniu umowy. Na koniec jednak zostaje przechytrzona. „Karen jest uczciwa, szczera, naiwna i jak wszyscy żądna władzy", mówi Madonna. Dopiero w połowie prób zorientowała się, że kreowana przez nią postać wcale nie jest tak łagodna. „Scenariusz robił człowiekowi wodę z mózgu", powiedziała dziennikarzowi Kevinowi Sessumsowi. „Nie miałam pojęcia, że inni postrzegali mnie jako jędzę i złego ducha." Charakter postaci odbił się na stanie emocjonalnym odwtórczy-ni. „Czułam się pokonana i to wpływało na wszystko, co robiłam, gdyż napełniało mnie smutkiem." W czasie prób i potem w trakcie wystawiania sztuki Madonna gasiła światła w garderobie i po ciemku dumała nad tragediami swojego życia, przygotowując się do dramatycznej sceny finałowej. 186 Zadania nie ułatwiały jej zmiany w scenariuszu wprowadzone w ostatniej chwili. „Zupełnie jakby co wieczór mnie tratowano." Kilka lat później w wywiadzie dla Vanity Fair Madonna stwierdziła, że „Mamet nie był zainteresowany współpracą. Myślę, że pociąga go faszyzm." Ustępowała jednak dramaturgowi. W teatrze nie czuła się najpewniej. Mimo „faszystowskich" skłonności Mamet dostał w 1984 roku nagrodę Pulitzera za wcześniejsze broadwayowskie dokonanie: Glengary Glen Ross. Speed-the-Plow, bardziej znana jako „sztuka Madonny", wywołał za kulisami wojnę gwiazd w dawnym stylu, choć z przymrużeniem oka. Premiera miała się odbyć w Mitzi Newhouse Theater w Lincoln Center, a jednocześnie na innej scenie tego ośrodka, Vivan Beau-mont, szło wznowienie Anything Goes Cole Portera. Grała w nim Patti LuPone, zdobywczyni nagrody Tony za rolę w Evicie. Aktorka, która podobno nadal miała żal z powodu odsunięcia jej od filmowej wersji musicalu na rzecz Madonny, przypięła na teatralnej tablicy na pół żartobliwe oświadczenie. „Panna LuPone chce poinformować kierownictwo, że w tym teatrze może występować tylko jedna sycylijska diva naraz." Przypadkowym zbiegiem okoliczności akurat wtedy ogłoszono, że Speed-the-Plow przenosi się do większego teatru... ze względu na rekordową sprzedaż biletów. Sztukę wystawiono po raz pierwszy 3 maja w Royale Theatre. Na widowni nie było Seana, który razem z Michaelem J. Foxem kręcił w południowo-wschodniej Azji Ofiary wojny. Na nieszczęście Madonny zjawili się krytycy. „Jej nieporadność jest żenująca", stwierdził Dennis Cunnigham z CBS. „Ona porusza się jak sterowana pilotem znajdującym się kilka miast dalej." David Richards z The Washington Post napisał, że Madonna jest najsłabszym punktem sztuki, a John Simon z magazynu New York zauważył, że „stać ją na opłacenie kilku lekcji aktorstwa". Clive Barnes z New York Post silił się na kurtuazję: „Ma w sobie prawdziwy dyskretny urok, który jednak na razie nie jest gotowy podbić Broadwayu." Tytuł recenzji Howarda Kissela z nowojorskich Daily News mówił sam za siebie: „Nie, ona nie potrafi grać." Dziwne, ale tylko recenzent New York Timesa Frank Rich, najbardziej wpływowy krytyk teatralny w kraju, pochwalił Madonnę za „inteligentne i zdyscyplinowane aktorstwo komediowe". Spostrzeżenie rozwścieczyło paru jego kolegów. „Czuję się zbesztany", napisał Cunningham. „Myślę, że Frank powinien przeprosić wszystkich aktorów, którym kiedykolwiek wystawił złą ocenę... Frank postradał zmysły." 187 Madonna, nawykła do rozgłosu towarzyszącemu wszystkim jej przedsięwzięciom, z łatwością poradziła sobie z krytycznymi uwagami: „Spodziewałam się tego. Wielu ludzi nie może znieść, że żyję na tej ziemi, więc jestem wdzięczna, że niektórym się podobam." Z pewnością nie rozczarowała osób finansujących Speed-the--Plow. Wpływy kasowe w wysokości ponad miliona dolarów ustanowiły rekord, jeśli chodzi o poważną sztukę wystawianą na Broadwayu. Dzięki Madonnie wiele osób po raz pierwszy w życiu przyszło do teatru. Najwyraźniej nie przeszkodzało im, że szara myszka, którą widzieli na scenie, niewiele przypomina pewną siebie królową rocka. Młodzi widzowie często zostawali na widowni jeszcze długo po opadnięciu kurtyny. Potem wyjaśniali, ku rozbawieniu bileterów, że chcieli obejrzeć drugie przedstawienie. Jak wszystkie sławne osoby, Madonna żyła w strachu przed wielbicielami, którzy przekraczają granicę między fascynacją a obsesją. Sztukę grano już dwa tygodnie, gdy na scenę wskoczył punk o groźnym wyglądzie i ruszył w stronę Madonny. Ona cofnęła się przerażona, natomiast Joe Mantegna złapał intruza i wyprowadził go za kulisy. Mniej więcej w tym samym czasie żarliwa fanka Darlene zaczęła wystawać przed Royale Theatre i przed domem idolki. Kiedy Madonna zmieniała zastrzeżony numer telefonu, Darlene jakimś cudem zdobywała go i wydzwaniała do niej. Gwiazdę dręczyła bezsenność i koszmar, w którym szaleniec mordował ją na scenie. Zawiadomiła policję o prześladowaniu. Zupełnie inny sen urzeczywistnił się w nowej przyjaźni, o której później dużo mówiono. Madonna opowiedziała go Erice Bell. Pewnej nocy śniło się jej, że ona i aktorka komediowa Sandra Bernhard przeżyły wielką katastrofę i tylko we dwie zostały na ziemi. Madonna poznała Bernhard i Warrena Beatty kilka lat wcześniej, podczas pierwszej randki z Pennem. Niedugo po dziwnym śnie o końcu świata oglądała wystawianą poza Broadwayem sztukę jednego aktora Without You Fm Nothing z udziałem Bernhard. W pewnym momencie aktorka opisała swoją ulubioną fantazję, w której ona i Madonna przeżywają trzecią wojnę światową, a Sean nie. „Madonnę zatkało, kiedy usłyszała, jak Sandra opowiada tę historię", wspomina Bell. „Miała podobny sen, więc uznała to za omen." Zaraz po przedstawieniu pobiegła za kulisy. Kobiety od razu przypadły sobie do gustu. „Nic dziwnego, że zostały przyjaciółkami", mówi dawna osobista asystentka gwiazdy Melinda Cooper. „Sandra była równie szalona jak Madonna, a pod 188 pewnymi względami jeszcze bardziej. Te dwie zwariowane dziewczyny po prostu lubią się bawić i prowokować ludzi." Po raz pierwszy Madonna spotkała kogoś bardziej wulgarnego i pozbawionego gustu od siebie. Śmiała się z niewybrednych dowcipów Bernhard i przynajmniej na chwilę czuła się wolna od ciężaru gwiazdorstwa. Ponieważ Penn nadal przebywał w dżunglach Tajlandii, przyjaciółki, które — jak wspomina Madonna — utknęły na lato w Nowym Jorku, „zaczęły się włóczyć razem. Sandra była osobą, jakiej potrzebowałam." „Ona lubi mój szczególny rodzaj szaleństwa", wyjaśnia Bernhard. W połowie czerwca Madonna, Bernhard i gwiazda Dirty Dancing Jennifer Grey, córka Joela Greya, zdobywcy Oskara za rolę w Kabarecie, co wieczór chodziły do najmodniejszych lokali. Ochrzciwszy się jako Terrible Trio, zakładały podobne niedbałe stroje (obcięte dżinsy z bieliźnianą górą, przezroczyste piżamy) i budziły zgorszenie gości restauracyjnych, urządzając zawody w głośnym bekaniu. Bernhard oświadczyła, że skoro Penn jest członkiem Brat Pack, one też muszą zasłużyć na nazwę, którą nadały swojej małej grupce diab-lic z piekła rodem: Snatch Batch. Dziwna przyjaźń między Madonną i otwarcie biseksualną Bernhard wkrótce przerodziła się w coś więcej. W takich popularnych miejscach jak „The Odeon". „M.K.", „Canal Bar" i „The World" widywano je tulące się do siebie i całujące. Zaczęły też odwiedzać bary dla lesbijek, na przykład „Cubby Hole" na dolnym Manhattanie i, jak wyznała później Madonna, „flirtowanie odchodziło tam na całego." Miała już seksualne doświadczenia z kobietami, ale niepokoiła się, jaki wpływ na jej karierę może wywrzeć nowa znajomość oraz — co było równie ważne — jak zareaguje mąż i pruderyjny ojciec. Wkrótce poznała odpowiedź, kiedy Bernhard zabrała ją do studia NBC w Rockefeller Center, gdzie miała wystąpić w Late Night with David Letterman. — Porozmawiajmy o tobie i twojej nowej przyjaciółce Madonnie — zaczął Letterman. — Czy jest choć trochę prawdy w plotkach na wasz temat? — Odrobinka — odparła Barnhard. — Co robicie, kiedy wychodzicie z domu? — dociekał gospodarz. — Bawimy się i szalejemy. Pijemy teąuilę, rozmawiamy o starych czasach i poznajemy się lepiej. A co według ciebie robi się z dziewczyną? Co ty robisz, kiedy wychodzisz ze swoją dziewczyną? 189 Wtedy zjawiła się Madonna ubrana podobnie jak Bernhard (biały podkoszulek, obcięte dżinsy, białe skarpetki i czarne buty). „Porozmawiajmy o mnie i o Sandrze", zaproponowała. Letterman ją też zapytał, jak obie spędzają wolny czas i czy on mógłby im towarzyszyć. — Jeśli lubisz urozmaicenie w seksie — odparowała gwiazda. — Spotykamy się we dwie albo czasami z Jennifer Grey — dodała Bernhard. — Można nas zwykle zastać w „Canal Bar" albo w „M.K." — W drodze do „Cubby... — wtrąciła Madonna. — ...Hole" — dokończyła Sandra. — Chyba przyszła pora na szczerość — stwierdziła jej przyjaciółka. — Sandrze nie zależy na mnie ani trochę. Ona kocha Seana. Wykorzystuje mnie, żeby do niego dotrzeć. Chcąc mieć ostatnie słowo, Bernhard pochwaliła się w żartach, że spała zarówno z Madonną, jak i z Seanem. Madonna była zachwycona skandalem, który wybuchł po programie. „Sandra i ja po prostu mieszałyśmy ludziom w głowach", stwierdziła później. „Kiedy jednak zorientowałam się, jaką reakcję wywołałyśmy, nie mogłam na tym poprzestać. Sandra i ja postanowiłyśmy drażnić się ze wszystkimi." Penn, który wrócił do domu po ukończeniu Ofiar wojny, nie dostrzegł niczego śmiesznego w ostatnich wyczynach żony. Nie lubił Bernhard (która odwzajemniała niechęć) i był oburzony publiczną dyskusją na temat biseksualizmu Madonny. Co gorsza, zaczął mieć wątpliwości, czy ona rzeczywiście nie jest lesbijką, zważywszy na długoletnie więzi ze środowiskiem gejowskim. Madonna odrzuciła tę sugestię i zapewiła męża, że ona i Sandra są tylko serdecznymi przyjaciółkami, a ich zachowanie jest pozą. Nad małżeństwem Pennów po raz kolejny zebrały się chmury, ale udało się im na tyle ułożyć stosunki między sobą, że wspólnie z przyjaciółmi obchodzili trzydzieste urodziny Madonny. Jej wielbiciele nie mieli takiego szczęścia. Z konsternacją patrzyli, jak ich idolka bezceremonialnie wyrzuca przez okno garderoby Royale Theatre, drogie urodzinowe bukiety róż, które w jej imieniu przyjmowali ochroniarze. Pewna czternastoletnia dziewczynka, która od wielu miesięcy przyjeżdżała pociągiem z White Plains, żeby popatrzeć jak Madonna wchodzi i wychodzi z teatru, w dniu jej urodzin kupiła bilet na przedstawienie. Gwiazda oświadczyła jednak, że nie chce w tę noc żadnego zamieszania, i podobno zażądała od kierownictwa teatru, 190 by nie wpuszczano groupies, tylko zwrócono im pieniądze za bilety. „Nie rozumiem", szlochała czternastolatka. „Nic złego jej nie zrobiłam." Niewykluczone, że Madonna nie miała ochoty okazywać publicznie szczęśliwej twarzy z okazji trzech ważnych rocznic — swoich trzydziestych urodzin, dwudziestych ósmych męża i trzeciej rocznicy ich ślubu. „Wbrew wszelkim przewidywaniom nadal są razem", stwierdziła rzeczniczka Liz Rosenberg. Nie na długo. „Moja przyjaźń z Sandrą właśnie się zaczynała, a związek z Seanem kończył", zauważyła później Madonna. 18 „Zawsze byłam romantyczna." „Jeśli papież chce mnie zobaczyć, może kupić bilety jak wszyscy." Madonna we wrześniu zrezygnowała z roli Speed-the-Plow i, jak było do przewidzenia, sprzedaż biletów natychmiast spadła o sześćdziesiąt procent. Poświęciwszy osiem miesięcy na wyrobienie sobie (wbrew krytykom) reputacji prawdziwej aktorki scenicznej, zajęła się na powrót karierą muzyczną. Choć w tym samym miesiącu na kasecie zatytułowanej Ciao Italia wyszedł film z pełnego emocji włoskiego etapu trasy koncertowej, wyraźnie dała się zauważyć jej nieobecność na listach przebojów. Spotkawszy się w Los Angeles z Patrickiem Leonardem i Steve'em Brayem, Madonna rozpoczęła pracę nad następnym albumem. Nowy longplay, na którym zamierzała pokazać „dorosłą" stronę swojej osobowości, poruszał tak ważne sprawy jak katolicyzm, rodzina i stosunki międzyludzkie. W czasie występów w Speed-the--Plow Madonna napisała słowa do kilku piosenek, odzwierciedlające jej ponury nastrój. Inna była również technika realizacji płyty. Po raz pierwszy Madonna pracowała z muzykami obecnymi w studio przez cały czas. Zamiast „czyścić" partie wokalne poprzez nakładanie głosu na gotową wersję instrumentalną, zostawiła wiele ścieżek w pierwotnym kształcie, czyli ze zgrzytami, sprzężeniami i tak dalej. Uważała, że dzięki temu rezultat będzie bardziej spontaniczny i emocjonalny. Również w sprawach prywatnych wypróbowywała nową taktykę. 192 W Kalifornii, z dala od wpływu Sandry Bernhard, Pennowie skorzystali z okazji, żeby ponownie rozniecić ognisko domowe. Wróciwszy do teatru rolą w sztuce Hurlyburly, Sean uparł się, by wystawiono ją w Los Angeles, gdyż chciał być blisko żony. W czasie prób Madonna, teraz w pełni świadoma, jaka to ciężka praca, dzwoniła za kulisy, żeby dodawać mu otuchy. Niestety, na premierę Hurlyburly Madonna spóźniła się i w dodatku przyprowadziła Sandrę Bernhard. Penn wrzał gniewem. Na popremierowym przyjęciu w nocnym klubie „Twenty-20" w Century City odciągnął żonę na bok. „Ty dziwko!", krzyknął. „Jak mogłaś mi to zrobić?" Całą awanturę słyszał jeden z gości, Sylvester Stallo-ne. „Przedstawienie w teatrze było dobre, ale tamto jeszcze lepsze", stwierdził jeden z dyrektorów wytwórni. „Wrażliwe męskie ego Seana zostało mocno zranione", mówi przyjaciel obojga Pennów. „Ona była sławniejsza od niego, zarabiała dużo więcej pieniędzy, a teraz jeszcze ucierała mu nosa, wdając się w tę lesbijską historię. Jest wystarczająco źle, kiedy mężczyzna myśli, że żona zostawia go dla innego mężczyzny... ale dla kobiety? Sean po prostu nie mógł tego znieść." Jednocześnie spadła na niego nowina, że Madonna dostała rolę Breathless Mahoney w od dawna planowanym filmie Warrena Beat-ty Dick Trący. Nim zaczęła się o nią starać, jej kolega David Geffen próbował ją namówić na film Wspaniali Baker Boys. Madonna uznała scenariusz za „ckliwy". Rolę piosenkarki z nocnych klubów przyjęła Michelle Pfeiffer i zdobyła uznanie krytyki, a film odniósł sukces. Madonna była wprawdzie zdeterminowana, żeby zagrać Breathless Mahoney, ale z początku wcale nie ją miał na oku Warren Beat-ty. Na jego liście znajdowała się za Kathleen Turner, Kim Basinger i kilkunastoma innymi aktorkami. Zadzwoniła jednak do niego i powiedziała: „Warren, naprawdę chcę tej roli." Później wspominała ich rozmowę. „Zamiast na liście A moje nazwisko było na liście Z. Poczułam się jak idiotka." W końcu oświadczyła, że jest gotowa zrobić rzecz, na którą nie zdobędzie się żadna aktorka: pracować za związkową stawkę tysiąc czterysta czterdzieści dolarów za tydzień. Rezygnując z wielomilionowej gaży, pozwalała Beatty'emu zrobić film za mniej niż przewidywane trzydzieści milionów dolarów. Madonna poszła do Beatty'ego bez wiedzy Penna, łamiąc wcześniejszą obietnicę, że urodzi dziecko w 1989 roku. Oznajmiła mężowi, że będą musieli odłożyć plany powiększenia rodziny na następny 13 — Madonna 193 rok. Na razie dotrzymywała zapowiedzi sprzed kilku lat, że nie ma zamiaru urodzić Seanowi dziecka. Napięcie okresu przedświątecznego po raz kolejny spotęgowało małżeńską niedolę Penna. 23 grudnia złożył Madonnie niespodziewaną wizytę w wytwórni Universal, żeby się dowiedzieć, czy nadal zamierza wystąpić w Dicku Trący. Żona oznajmiła mu, że kontrakt już został podpisany. Aktor wybuchnął stekiem przekleństw i podobno musiał zostać wyprowadzony przez ochronę. Skłócona para spędzała Boże Narodzenie osobno. Ona z Bernhard, a Sean ze striptizerką. Przez ten czas Sandra doradzała przyjaciółce, żeby rzuciła zawziętego męża. Spytała ją: „Dlaczego sama robisz sobie krzywdę, do cholery?" Madonna wyznała, że cierpi. „Nadal kocham Penna." W willi w Malibu Boże Narodzenie zaczęło się od działań wojennych. Po kolejnej awanturze Penn wyprowadził się do rodziców. Stamtąd wykonał podobno kilka obelżywych telefonów do Madonny. Kiedy przestała je odbierać, zostawiał obsceniczne wiadomości na automatycznej sekretarce. Trzy dni później aktor, sfrustrowany i pijany, zaczaił się pod własnym domem. Około czwartej Madonna dała nielicznemu personelowi wolne, żeby pójść na przyjęcie. Penn wdrapał się na płot otaczający posiadłość, włamał do domu i stanął przed przerażoną Madonną. Uderzył ją w twarz, zakneblował i przywiązał sznurkiem do krzesła. Bił ją i wymyślał przez dwie godziny, po czym wybiegł z domu. Skrępowana Madonna, trzęsąc się ze strachu, przez wiele godzin czekała na pomoc. Niewiarygodne, ale Penn wrócił, pociągając te-ąuilę prosto z butelki, i zaczął od nowa dręczyć żonę. Tym razem udało się jej wyperswadować mu, żeby ją rozwiązał. Uwolniona, wybiegła z domu, wskoczyła do koralowego Thunderbirda rocznik 1957, który Penn kupił jej na dwudzieste ósme urodziny, zablokowała drzwiczki i z samochodu zadzwoniła na policję. Następnie popędziła na komisariat w Malibu, żeby wnieść skargę przeciwko mężowi. Tam, posiniaczona i zakrwawiona, opowiedziała zdumionym policjantom przerażającą historię dziewięciogodzinnej udręki. Gdy Madonna schroniła się u swojego agenta Freddy'ego De-Manna, funkcjonariusze z biura szeryfa pojechali do willi Pennów. Mając na uwadze ostrzeżenie Madonny, że jej mąż może być uzbrojony, wyciągnęli pistolety i otoczyli dom. Przez megafon kazali aktorowi się poddać. Ich komenda odbiła się echem od ścian kanionu: „Seanie Penn, wyjdź z podniesionymi rękami." 194 Skuty kajdankami i odwieziony na komisariat, Penn oświadczył, iż żona wyssała z palca całą historię, by zemścić się na nim za randkę ze striptizerką. Przyjaciele, którym Madonna się zwierzała w ciągu lat małżeństwa zaprotestowali zgodnym chórem. Mieli wiele dowodów napastliwego zachowania Seana. Tydzień po incydencie Madonna złożyła pozew rozwodowy, uzasadniając go różnicami charakterów nie do przezwyciężenia. Tego samego dnia spotkała się z zastępczynią prokuratora okręgowego Lauren Weiss, żeby wycofać skargę przeciwko mężowi. „Madonna poprosiła, żeby zrezygnowano z oskarżenia o przestępstwo", wyjaśnił rzecznik prokuratury Al Albergate. „Nie było innych dowodów, na których można by oprzeć oskarżenie, więc go nie wniesiono." W pozwie rozwodowym Madonna wnioskowała o przywrócenie panieńskiego nazwiska i powoływała się na umowę przedmałżeńską dotyczącąc podziału majątku. Gdyby nie ta umowa, mogłoby dojść do wielkiej batalii prawnej. Majątek gwiazdy, której roczne dochody przez trzy lata trwania małżeństwa sięgały trzydziestu milionów dolarów, oceniano na siedemdziesiąt milionów. Penn otrzymujący za rolę około miliona dolarów mógł wysunąć roszczenia do pięciu milionów dolarów. Zgodnie z warunkami intercyzy każde z małżonków dostawało to, co wniosło do małżeństwa i co zarobiło w czasie jego trwania. Penn zatrzymał dom w Malibu wyceniony na cztery miliony, a była żona apartament na Manhattanie. Nie tracąc czasu Madonna zaczęła wszystko od nowa. W ciągu tygodnia wydała dwa miliony dziewięćset pięćdziesiąt tysięcy dolarów na dziesięciopokojową willę w Hollywood Hills i jednocześnie podpisała największy w owym czasie indos. Christopher Ciccone, jej brat i powiernik, sprawdził w imieniu siostry ponad dwadzieścia ofert, nim zawiózł ją do siedziby na szczycie wzgórza, z chłodnymi marmurowymi posadzkami, lśniącym basenem i rozległym widokiem na metropolię Los Angeles. Dostawszy wolną rękę („On ma najlepszy gust ze wszystkich ludzi, których znam", wyjaśniła Madonna), Christopher urządził cały dom w rekordowym tempie dwóch tygodni. Współczesna hacjenda była idealnie biała i kanciasta. Wnętrze zaprojektowane przez Christophera, elektyczna mieszanina klasyki i nowoczesności, stanowiło ostry kontrast z wyglądem zewnętrznym willi. Fortepian koncertowy, miękkie krzesła obite złotym brokatem i ozdobione chwaścikami, kandelabr i osiemnastowieczne fotele 195 z oryginalną koronkową tapicerką nadawały salonowi włoską aurę. W ogromnej wyłożonej lustrami łazience, garderobie i jednocześnie sali gimnastycznej antyczna sofa zarzucona poduszkami odbijała od lśniącego czarnego sprzętu do ćwiczeń. Nad toaletką wisiał obraz Davida Salle przedstawiający nagą kobietę. Pomijając gustowne meble, dom stanowił przede wszystkim galerię dla jednej z największych w kraju prywatnych kolekcji współczesnej sztuki. Poczynając od roku 1989 prestiżowe wydawnictwo Art & Antiqu.es umieszczało Madonnę w pierwszej setce amerykańskich kolekcjonerów. Ona sama powiedziała kiedyś, że zaczęła gromadzić dzieła sztuki, „bo już miała chleb". Jej pierwszym nabytkiem była abstrakcja Roberta Smithsona, którą nazwała „swoim aniołem stróżem". Wisiała nad jej łóżkiem. W roku 1989 zatrudniła osobistego doradcę do spraw sztuki. „Nigdy nie powiedziała: Masz tu pieniądze i stwórz mi kolekcję. Ona kocha rzeczy, które kupuje. Otacza się nimi." Madonna lubiła prace Tamary Łempickiej, Picassa, Legera (jego abstrakcyjne obrazy wisiały nad kominkiem i w sypialni), swojego przyjaciela Keitha Ha-ringa (zadedykowany jej kolaż wisiał w kuchni obok drewnianej półki, na której leżała sterta czasopism z nią na okładce) oraz Meksykanina Diego Rivery i jego żony, ognistej Fridy Kahlo. Gdy goście podnosili głowy, rzucały się im w oczy męskie genitalia. Wspaniałe dzieło Langlois przedstawiające nagich Hermesa, Kupi-dyna i Dianę, zamówione przez francuskiego króla do Wersalu, obecnie zdobiło sufit salonu Madonny. Choć kilka z obrazów kolekcji przedstawiało nagie postaci w różnych kontrowersyjnych pozach, najbardziej zaskakujący wisiał tuż za frontowymi drzwiami, stanowiąc test dla gości. Krwawe „Moje narodziny" Kahlo ukazywały głowę artystki wystającą spomiędzy nóg matki. „Jeśli komuś nie podoba się ten obraz, od razu wiem, że nie może zostać moim przyjacielem", twierdzi Madonna. By móc zapłacić za nowe nabytki, gwiazda podpisała swój pierwszy kontrakt reklamowy na amerykański produkt. Pepsi-Cola nie tylko miała jej zapłacić pięć milionów dolarów, ale również jako pierwsza firma w historii sfinansować promocję nowego singla Like a Prayer, tytułowej piosenki z nagrywanego właśnie albumu. Pepsi zgodziła się również sponsorować następne tournee. Decyzja Madonny, by dołączyć do Michaela Jacksona, Tiny Turner, Davida Bowie, Glorii Estefan i innych gwiazd rocka w wojnie o colę, była dobrym interesem. „Lubię wyzwanie, którym jest łączenie sztuki i komercji", wyjaśniła Rolling Stone. „Moim zdaniem 196 teledysk to też reklama. Spot Pepsi jest świetnym sposobem na promocję płyty. Firmy fonograficzne nie mają pieniędzy na dużą akcję." Madonna powiedziała też, że jej muzyka znajdzie się w tle, a produkt, pokazany bardzo dyskretnie, będzie raczej oddziaływał na podświadomość. Zadbała o to, odmawiając picia coli przed kamerą i zgadzając się pokazać z puszką w ręce nie więcej niż dwa razy, w dodatku przelotnie. Dyrektorzy BBDO, nowojorskiej agencji reklamowej prowadzącej kampanię w imieniu klienta, nie wiedzieli jednak o ukrytym planie Madonny. Podstawą jej kariery był skandal. Strategia, żeby przyciągnąć uwagę do każdego nowego albumu dzięki kontrowersyjnym videoklipom, okazała się bardzo skuteczna w wypadku LIKE A VIRGIN i Papa Don't Preach. Madonna postanowiła, że teledysk Like a Prayer wstrząśnie opinią publiczną jeszcze bardziej niż tamte. „Madonna nie chciała skompromitować się jako artystka, zostając magnesem dla klientów", mówi były współpracownik. „Chodziło jej o narobienie szumu." Według niego gwiazda była nawet zadowolona, kiedy Pepsi wycofała film reklamowy. „Dzięki temu jej imię znalazło się w nagłówkach gazet, co miało pomóc w sprzedaży albumu, a w dodatku zarobiła pięć milionów dolarów." Jeszcze przed podpisaniem kontraktów Madonna wiedziała, że videoklip, Like a Prayer w reżyserii Mary Lambert (która wyreżyserowała również Like a Yirgin), będzie najbardziej prowokacyjnym z jej klipów. Początkowo wymyśliła historię białej dziewczyny z Południa zakochanej w czarnym mężczyźnie śpiewającym w kościelnym chórze. Młodzi próbują razem uciec, ale zostają zastrzeleni przez Ku Klux Klan, Interpretację Lambert oprócz międzyrasowego przesłania cechował nadmiar religijnych symboli. W ostatecznej wersji Madonna o długich czarnych włosach, przypominająca wyglądem Annę Ma-gnani, jest świadkiem napaści białego gangu na młodą kobietę. Widzi, jak czarny mężczyzna (grany przez Leona Robinsona) rzuca się jej na pomoc, ale akurat w tym momencie zjawia się policja, która go aresztuje. Nie chcąc się mieszać do sprawy, dziewczyna wbiega do kościoła i zbliża się do posągu czarnego świętego, który jest bardzo podobny do niesprawiedliwie oskarżonego człowieka. Leżąc na ławce, Madonna śni, że święty zmienia się w mężczyznę z krwi i kości. Całują się, a muzyka narasta crescendo. Dziewczyna budzi się i idzie na komisariat, żeby powiedzieć, kto naprawdę dokonał gwałtu. Murzyn zostaje uwolniony. W finałowej scenie pojawia się 197 chór gospel. Dla większego efektu Madonna ubrana w czarną halkę tańczy wśród płonących krzyży. Na rękach ma krwawiące stygmaty. Teledysk kończy się ukłonem całej obsady w stylu broadwayow-skim. Według jednego z członków ekipy kręcącej videoklip „Madonna wciąż rzucała takie uwagi: Ciekawe, co o tym pomyśli Nancy Reagan? albo Przetraw to sobie, Jeny Falwellu (przywódca ruchu Morał Ma-jority). Wiedziała, że podniesie się krzyk." Nawet kilku z bliskich znajomych miało wątpliwości. Niki Harris, piosenkarka z chórków, która później zrobiła karierę solową, odrzuciła zaproszenie Madonny do pracy nad teledyskiem. „Dla mnie jako czarnej kobiety płonące krzyże coś znaczą", wyjaśniła. Do reklamy Pepsi, która miała poprzedzać videoklip, agencja zaangażowała Joe'ego Pytkę, reżysera bardzo udanego video Michaela Jacksona. Najwyraźniej niepewna, czy spot wywoła dostateczne poruszenie, Madonna wpadła na pomysł. Zasugerowała, żeby do rólki jej chłopaka agencja wynajęła aktora w stylu Jamesa Deana. Miał on podejść do niej z puszką napoju w kieszeni spodni. Wtedy Madonna przysuwa się do niego i parafrazując słynną kwestię Mae West, mówi: Masz w kieszeni pepsi czy po prostu jesteś szczęśliwy, że mnie widzisz?" Naturalnie agencja odrzuciła pomysł. W ostatecznej wersji zatytułowanej „Wypowiedz życzenie" bohaterka trzyma w ręce pepsi i ogląda film video ze swoich ósmych urodzin. Dziecko i kobieta zamieniają się miejscami. Dziewczynka buszuje po jej apartamencie, a tymczasem Madonna śpiewa Like a Prayer, tańcząc po ulicy, na korytarzach swojej dawnej szkoły i w kościele. Wyglądało to całkiem niewinnie, lecz przedstawiciele firmy nie mieli pojęcia o charakterze teledysku Like a Prayer, a Madonna utrzymała ich w nieświadomości. Jednym z pracowników BBDO zaangażowanym w realizację filmu reklamowego był Roger Mosco-ni, w owym czasie dyrektor kreatywny agencji. „Pewnego dnia Madonna, która lubiła ze mną żartować, podeszła do mnie i rzuciła: Cześć, Roger, chcesz mieć odbicie płonących krzyży w puszkach pepsi! Zapytałem: Jakich płonących krzyży? Ona uśmiechnęła się i odparła: Zobaczysz." Trzeba stwierdzić, że na planie Madonna była profesjonalistką w każdym calu. Tylko raz przyszła w ponurym nastroju, kiedy zgubiła kolczyki. Można ją jednak zrozumieć. Osiemnastowieczne francuskie krople z diamentu osadzone w platynie kupiła sobie na poprawę humoru. 198 W życiu uczuciowym rzeczywiście potrzebowała wtedy pocieszenia. 13 lutego w deszczowy wieczór rzeczniczka Liz Rosenberg zawiozła ją na kolację do słynnej hollywoodzkiej restauracji „Musso & Frank". „Jutro Dzień św. Walentego, Liz", powiedziała Madonna wzdychając. „Po raz pierwszy od lat nie dostałam prezentu z tej okazji." Liz pocieszyła ją: „Jest wcześnie. Jeszcze go dostaniesz, Madonno. Poznasz kogoś." Wkrótce była pani Penn rzeczywiście otrzymała walentynkę. Ożył bohater komiksów, którego względy miały sprawić, że jak wielu kobietom przed nią zaparło jej dech. Została Breathless. 19 „Żal to naprawdę destrukcyjne uczucie. Dużo wyniosłam ze swojego małżeństwa. Dowiedziałam się o wielu rzeczach, a zwłaszcza o sobie." „Uważam, że miłości nigdy nie jest za dużo." 2 marca 1989 roku bardzo nagłośniona dwuminutowa reklama Pepsi została po raz pierwszy pokazana w serialu telewizyjnym mającym ogromną widownię — The Cosby Show. Ukazała się jednocześnie w czterdziestu krajach w porze największej oglądalności. Obejrzało ją około dwieście pięćdziesiąt milionów telewidzów. Parę godzin później wydano singiel i puszczono teledysk Like a Prayer. Reakcja na videoklip była natychmiastowa i bardzo gwałtowna. The American Family Association (AFA), fundamentalistyczna organizacja z siedzibą w Tupelo w stanie Mississippi wyklęła go jako obrazliwy. Choć w filmie reklamowym Madonna jedynie śpiewała i tańczyła ze swoim ośmioletnim alter ego, związek z teledyskiem emitowanym przez MTV był wystarczający, żeby AFA wezwała do rocznego ogólnonarodowego bojkotu wszystkich produktów firmy Pepsi. „Nowy teledysk Madonny jest przejawem niepokojącej tendencji pewnych mediów, żeby okazywać brak szacunku i pogardę dla religijnych wierzeń milionów Amerykanów", napisał w USA Today przewodniczący AFA Donald Wildmon. Niebawem katolicki biskup z Corpus Christi w Teksasie również wezwał do bojkotu. „Najwidoczniej wyciągnęłam z ich podświadomości coś, czego się wstydzą", stwierdziła Madonna. „Chcą oczyścić nasze myśli zupełnie jak Hitler." 200 W Rzymie Madonnę zaatakowali religijni dogmatycy. Po prasowym pokazie Like a Prayer pewne ugrupowanie katolickie zagroziło, że wniesie do sądu skargę o bluźnierstwo (które według włoskiego prawa jest przestępstwem) przeciwko wytwórni płytowej Madonny oraz państwowej sieci telewizyjnej. Obawiając się protestów, zrezygnowano z wyemitowania teledysku 7 marca, żeby uniknąć dalszych kontrowersji. Kiedy dwa tygodnie później mimo wszystko pokazano videoklip, przywódcy katoliccy dołączyli się do chóru potępień. Zaskoczeni i skonsternowani powszechnym oburzeniem dyrektorzy Pepsi publicznie bronili Madonny i nie ugięli się przed żądaniem wycofania reklamy. Natomiast w zaciszu sali konferencyjnej gorączkowo szukali sposobów na zmniejszenie strat. Oprócz pięciu milionów dolarów dla gwiazdy firma wydała kolejne pięć milionów na stworzenie i promocję spółki z Madonną. Na razie nie wycofano filmu z telewizji, zastępując go reklamą z udziałem brytyjskiego układnego rockmana Roberta Palmera (Addicted to Love, Simply Ir-resistible) i gronem piękności bez wyrazu, przypominających roboty i stanowiących jego znak firmowy. Wprawdzie była ona wyraźnie nacechowana męskim szowinizmem, ale nie zawierała rasowych ani religijnych motywów, które tak rozsierdziły pobożnisiów. Trzy tygodnie później, gdy wyszedł album LIKE A PRAYER, Pepsi zakończyła kampanię po zaledwie dwukrotnym wyemitowaniu kosztownej reklamy w The Cosby Show. Tymczasem głośny singiel piął się w górę list przebojów. „Spodziewaliśmy się, że publiczność w końcu oddzieli teledysk od reklamy", tłumaczył rzecznik Pepsi, Tod MacKenzie. „Lecz po otrzymaniu tysięcy listów i telefonów doszliśmy do wniosku, że zamieszanie jest większe niż kiedykolwiek. Ponieważ jesteśmy firmą zależną od konsumentów, musimy brać pod uwagę ich poglądy." Działania Pepsi miały już precedens. Po protestach konsumentów, dotyczących treści programów, Ralston, Purina, Procter and Gamble oraz kilku innych sponsorów wycofało swoje reklamy albo poleciło agencjom reklamowym nie kupować czasu telewizyjnego. Po raz pierwszy jednak sprzeciwiono się finansowaniu teledysku Liz Rosenberg miała przyjemność poinformować Madonnę, że Pepsi mimo wszystko zgodziła się wypłacić jej obiecane pięć milionów dolarów. „Świetnie", odparła Madonna. „Mam nadzieję, że sprzedam dużo płyt." Zasłużyła na to, żeby sprzedać dużo płyt. W tej kwestii krytycy byli zgodni: LIKE A PRAYER — zadedykowana „matce, która na- 201 uczyła mnie, jak się modlić" — okazała się jej najambitniejszą i bardzo osobistą wypowiedzią artystyczną. W przesyconej niepokojem Till Death Do Us Part Madonna obnaża duszę, kiedy opowiada o burzliwym małżeństwie pewnej kobiety z wiecznie pijanym mężczyzną, który brzydzi się samym sobą: „Siniaki kiedyś znikną. Najbardziej ranisz słowami." Współproducent albumu Steve Bray zauważył: „Ona należy do ludzi, którzy radzą sobie z wewnętrznym zamętem dzięki powszechnej akceptacji i uznaniu. To jest w niej najbardziej fascynujące. Till Death Do Us Part było na czasie . Powstało, kiedy oni (Madonna i Penn) zdecydowali się rozstać." Sama autorka jest bardziej bezceremonialna: „Nie mogę pójść do toalety, żeby potem nie przeczytać o tym w gazetach. Ludzie chcą wiedzieć o mnie wszystko, więc równie dobrze mogą im to dać w swoich utworach." Inny autobiograficzny kawałek Oh Father mówi o kobiecie wspominającej śmierć matki w młodym wieku i o zbolałym ojcu, który brutalnie wyładowuje rozpacz na córce. Majestatycznej muzyce towarzyszą słowa: „Nie możesz mnie już zranić. Uciekłam od ciebie, choć nie sądziłam, że mi się uda." Piosenka i wyreżyserowany przez Davida Finchera videoklip w stylu noire, w którym Madonna tańczy na grobie matki, skłaniały do porównań z dzieciństwa piosenkarki i sugerowały, że ona również była ofiarą ojca. „Myślę, odegrała się na ojcu, który już sądził, że między nimi wszystko jest w porządku", twierdzi długoletni przyjaciel rodziny. „Wiedziała, że ludzie pomyślą, iż ona mówi o swoim dzieciństwie, bez względu na to, czy to wszystko było prawdą, czy też nie. Głęboko zraniła Tony'ego." W czasie realizacji teledysku Oh Father Madonna miała kłopoty z wyborem kostiumu do sceny na cmentarzu. W końcu zdecydowała się na długi męski surdut i krzyż. Nie chcąc całkiem rezygnować z dawnego wizerunku, pod surowy płaszcz założyła przezroczysty negliż. Wypędzając publiczne prywatne demony, piosenkarka wspomina w chwytającym za serce Promise to Try Madonnę Ciccone, która dawała jej ciepło, otuchę i macierzyńską radę. Temat dzieciństwa porusza również Dear Jesse, tęskne psychodeliczne nagromadzenie karuzel i różowych słoni. W skocznym Keep It Together, który miał stać się jednym z kilku singli numer 1 z albumu, Madonna zapewnia o swoim oddaniu wobec rodziny mimo konfliktów i niesnasek. Jak na ironię, jedyne na- 202 pięcia w niej powodowała sława Maonny... oraz uporczywe wyciąganie rodzinnych sekretów na światło dzienne. Nie wszystkie utwory na płycie były przejmujące. Dla złagodzenia pełnych udręki Like a Prayer, TUI Death Do Us Part i Oh Father, Madonna i jej dawna miłość Prince listownie napisali słowa i muzykę do Love Song. Później spotkali się w studio, żeby nagrać zmysłowy duet. Krytyk Rolling Stone J.D. Considine stwierdził, że album jest „taki bliski sztuki, jak to możliwe w wypadku muzyki pop". Według niego płyta LIKE A PRAYER stanowiła dowód, iż Madonnę należy traktować poważnie jak artystkę. Dodał też, że ma ona „jeden z najbardziej zniewalających głosów lat osiemdziesiątych." Stephen Hol-den z The New York Times unosił się, że „Madonna nigdy jeszcze nie wyglądała piękniej i nie śpiewała z większym uczuciem" niż w swojej „przekonującej próbie zdobycia uznania jako poważna artystka rockowa." „Udziałowcy Madonna Inc. powinni być zachwyceni", wtórował mu Wayne Robins z Newsday. „Ostatnie dzieło jednoosobowego konglomeratu jest doskonale opracowanym albumem, i do tego głęboko osobistym." Nie poprzestając na artystycznej doskonałości, Madonna dołączyła do LIKE A PRAYER kilka atrakcji. Do kleju użytego na okładkach płyt i kaset poleciła domieszać olejku paczulowego o zapachu kadzidła, co miało, jak wyjaśniła Liz Rosenberg, dodać albumowi kościelnej atmosfery. Mniej nabożna była krzykliwa reklama w Billboardzie: nasączone paczulą zdjęcie gołego brzucha Madonny opatrzone hasłami: „Trzeba to uwolnić" i „Wiedź nas na pokuszenie." Cenny rozgłos zapewnił jej również komentarz na temat roz-kładkówki Playboya poświęconej siostrze Michaela Jacksona LaToyi, zamieszczony w Rolling Stone. „Na pewno zoperowała sobie cycki. Czysta desperacja. Cóż, może dzięki temu dostanie pracę." Urażona LaToya zrewanżowała się: „Madonna jest beztalenciem. Spała ze wszystkimi po drodze na szczyt. W Like a Prayer to ona powinna zostać ukrzyżowana." Like a Prayer okazała się największym przebojem Madonny, trafiając do pierwszej dziesiątki w ciągu zaledwie trzech tygodni. Lecz czy artystka mogła liczyć na to, że pełne zachwytów recenzje i drobne skandale wywoływane dla rozgłosu utrzymają sprzedaż płyt na wysokim poziomie, skoro przez całe lato pracowała nad Dickiem Trącymi Ponieważ nie należała do osób, które zdają się na przypa- 203 dek, nakręciła wiosną dwa teledyski do utworów z albumu. Miały być wyemitowane w starannie wybranych momentach, żeby imię gwiazdy nie schodziło ze stron gazet, a piosenki nie spadały z list przebojów. Pierwszym z nich był przekorny Express Yourself o łomoczącym rytmie w stylu Motown. Madonna zrzuca w nim szaty Materiał Girl i głosi pochwałę staroświeckiego oddania. Piosenka rozpoczyna się krzykiem: „Dziewczęta, wierzycie w miłość?" po czym następuje rada: „Nie potrzebujecie pierścionków z diamentami ani osiemnasto-karatowego złota /francuskich samochodów, które szybko jeżdżą. Wiecie, że nie są trwałe." Według Madonny przesłanie utworu brzmi: „Jeśli czegoś pragniecie, nie bójcie się o to prosić. Mówcie, czego chcecie." Przesłanie klipu było jednak zupełnie inne. Wbrew radzie swojego agenta Freddy'ego DeManna Madonna wydała na jego produkcję pięć milionów dolarów. Powstały z inspiracji kinowym arcydziełem Fritza Langa Metro-polis, Express Yourself jest futurystyczną opowieścią z silnym sado-masochistycznym podtekstem. Rozgrywająca się w ponurym, bezdusznym świecie pełnym dymu, potu i stali, ukazuje Madonnę jako businesswoman z monoklem i w czarnym garniturze, stojącą na szczycie przemysłowej piramidy. Półnadzy robotnicy harują na dole w pocie czoła, ona wije się na łożu w niewolniczej obroży na szyi i łańcuchach. W końcu wzywa jednego z umorusanych robotników, którego gra nasmarowany oliwą model i kolejny protegowany o imieniu Cameron. _______ Madonnę oburzało stwierdzenie, że Express Yourself przedstawia kobietę jako ofiarę. Argumentowała, że póki ona chce nosić łańcuchy, panuje nad sytuacją. Ofiara? Przeciwnie. W videoklipie to niewątpliwie ona jest szefem. „Choć może się wam wydawać, że wy decydujecie o kształcie związku, zawsze toczy się w nim walka o dominację, zawsze są kompromisy. I zobowiązania, jeśli je lubicie", wyjaśniała. „Robicie to, na co macie ochotę. Ja sama nałożyłam sobie łańcuch na szyję, nikt inny. Dałam się skuć, bo tego chciałam. Światem rządzi cipka. W porządku, ja to powiedziałam." Dzięki klipowi piosenka Express Yourself dotarła w lipcu 1989 roku na szczyt listy przebojów, stając się piętnastym z rzędu singlem Madonny, który znalazł się w Pierwszej Piątce. Gwiazda prześcignęła nawet Beatlesów. Tylko Elvis Presley był lepszy. Album rózszedł się w zdumiewającej liczbę jedenastu milionów egzemplarzy, zarabiając ponad trzydzieści dziewięć milionów dolarów. 204 Drugi teledysk powstał do błahej piosenki Cherish biorącej wiele zapożyczeń z przeboju grupy Association pod tym samym tytułem, pochodzącego z lat sześćdziesiątych. Madonna zaangażowała swojego przyjaciela, fotografa Herba Rittsa, żeby nakręcił czarno-białą fantazję, w której ona tańczy na plaży z dzieckiem, a trytony z ogonami brykają przy brzegu jak wesołe delfiny. Ritts rozsądnie stosował się do wszystkich życzeń gwiazdy. „Ona jest bardzo zdecydowana. Dokładnie wie, czego chce", powiedział. „Lubię wszystko zmieniać", wyjaśnia Madonna. „Podoba mi się pomysł mężczyzn z ogonami. Podoba mi się, że mężczyźni są obiektami pożądania, syrenami,- które wabią kobiety, a nie na odwrót. Niektórzy ludzie twierdzą, że nienawidzę mężczyzn i lubię odbierać im władzę, ale nie trzeba być aż tak analitycznym." W rezultacie pracy nad videoklipem Madonna zainteresowała się poważnie jednym z muskularnych trytonów, modelem Tonym War-dem. Wtedy jednak nie afiszowali się ze swoją znajomością. Madonna miała na oku większą rybę. „Warren powinien zostać psychiatrą albo prokuratorem okręgowym", powiedziała Madonna o Warrenie Beattym, z którym właśnie zaczynała pracę nad filmem Dick Trący. Kiedy chce kogoś poznać, zadaje sobie wiele trudu. Człowiek czuje się jak pod mikroskopem, bo nie jest przyzwyczajony, żeby ktoś poświęcał mu tyle uwagi. Lecz to jest godne podziwu. Wszyscy powinni równie wnikliwie jak on egzaminować ludzi, z którymi będą pracować." Trzeba tu nadmienić, że Beatty był znany z tego, iż badał przede wszystkim swoje filmowe partnerki. Od chwili wejścia przebojem na hollywoodzką scenę w filmie Wiosenna bujność traw z 1961 roku niezwykle przystojny brat Shirley MacLaine zyskał sobie sławę największego kobieciarza w stolicy kina. Właściwie był znanym uwodzicielem jeszcze przed wejściem na ekrany jego pierwszego filmu. W tym samym czasie miał romans z partnerką Wiosennej bujności traw, Nathalie Wood (zniszczył jej pierwsze małżeństwo z Robertem Wagnerem), Joan Collins i francuską aktorką Leslie Caron („On ma skłonność do nieumiejętnego postępowania z kobietami"). Collins, która zdobyła sławę jako Alexis Carrington z telewizyjnej Dynastii, zaręczyła się z nim w 1961 roku. „Był nienasycony", twierdzi. „Trzy, cztery albo pięć razy dziennie to dla niego nic niezwykłego. Jednocześnie potrafił odbierać telefony." Beatty wystąpił w wielu filmach" Bonnie i Clyde, McCabe i pani 205 Miller, Szampon, Niebo może poczekać, Czerwoni (za który dostał Oscara jako najlepszy reżyser) i zdobył wiele sławnych kobiet: Julie Christie, Michelle Phillips, Carly Simon, Joni Mitchell, Dianę Kea-ton, Britt Ekland, Barbrę Streisand i Isabelle Adjani. Jedyną pasją, która mogła konkurować z jego namiętnością do kobiet, była polityka. Beatty, liberalny demokrata, mocno angażował się w przegraną kampanię wyborczą George'a McGoverna w 1972 roku i Ga-ry'ego Harta w 1988. Mając pięćdziesiąt dwa lata, był o prawie dwadzieścia dwa lata starszy od Madonny, kiedy przystępował do ekranizacji komiksu Chestera Goulda z bohaterem o wydatnej szczęce. Ona chodziła do szkoły średniej, kiedy on zainteresował się tym projektem w 1975 roku. Przedsięwzięcie zakończyło się niepowodzeniem, ponieważ reżyser Walter Hill (48 godzin) i gwiazdor nie mogli się zgodzić co do koncepcji filmu. Beatty chciał, żeby Dick Trący był żartem w techni-kolorze oddającym magię komiksu. Hill optował za realizmem. Wreszcie aktor sam kupił prawa w 1985 roku. W roku 1987 wystąpił w komedii Ishtar, jednej z największych klap w historii filmu, obok Wrót niebios i Kaczora Howarda. W następnym roku udało mu się zdobyć poparcie wytwórni Walta Disneya pod warunkiem, że nie przekroczy budżetu w wysokości dwudziestu pięciu milionów dolarów. Tak samo jak Madonna, współczesny Casanovą potrzebował prawdziwej bomby. Razem byli zdecydowani coś stworzyć. Wpierw jednak należało przekonać prezesa wytwórni Disneya, Jeffreya Katzenberga, że Madonna jest właściwą kandydatką na Breathless Mahoney, blond piosenkarki z nocnego klubu, która knuje intrygę, żeby odciągnąć Dicka Trący od czystej jak śnieg ukochanej Tess Treuheart (granej przez Glenne Headly). Wahano się przed zaangażowaniem Madonny. Jej sława mogła odwrócić uwagę od samej historii i zniechęcić co bardziej konserwatywnych miłośników kina. Lecz odddziaływanie gwiazdy było najsilniejsze wśród tej części publiczności, której nazwiska Beatty i Trący niewiele mówiły. Reżyser i producent argumentowali, że ogromna popularność Madonny wśród nastolatków i młodych ludzi może zrekompensować fakt, iż większość Amerykanów poniżej trzydziestki nie słyszała o Beat-tym ani o odcinkowym komiksie, na którym miał być oparty film. Pod tym względem Dick Trący różnił się bardzo od niesłychanie popularnego Batmana. Superbohatera tego ostatniego wszyscy znali dzięki powodzeniu komiksów o Batmanie i serialu telewizyjnego. Poza tym Madonna zgodziła się pracować za darmo. Dostała rolę. 206 Później wyznała, że wielkie doświadczenie Beatty'ego („Warren guzik rozumie. Przez lata był ikoną") i opiekuńczość uczyniły go dla niej kimś w rodzaju zastępczego ojca, co nie przeszkodziło im w zostaniu kochankami, jeszcze zanim ruszyły kamery. Z początku Madonna czuła się onieśmielona. „Czasami myślę, że on był z najpiękniejszymi, najbardziej fascynującymi kobietami świata, i wtedy powtarzam sobie: „O mój Boże! O mój Boże! Potem odzywa się we mnie głos, który mówi, że jestem lepsza od nich wszystkich." Jeśli chodzi o Beatty'ego, zachwyciła go dyscyplina Madonny i jej chęć do pracy przez osiemnaście godzin na dobę bez słowa skargi. W pewnym momencie filmu Breathless jest zmuszona przez arcyłotra Big Boya Caprice'a (granego przez Ala Pacino) do powtarzania numeru tanecznego, aż niemal pada z wyczerpania. Beat-ty kazał Madonnie zrobić czterdzieści dubli, żeby scena dobrze wyszła. Realizacja filmu nie zawsze przebiegała w spokoju i harmonii. Brak cierpliwości, do którego Madonna sama się przyznawała, i niechęć Beatty'ego do pośpiechu gwarantowały tarcia na planie. „No, dalej", jęczała Madonna w czasie długich przerw między ujęciami. „Pośpiesz się, Warrenie!" Reżyser nie irytował się i traktował te wybuchy złości jak pobłażliwy rodzic. Zwykle uśmiechał się szeroko i kierował oczy w górę, a potem w krzepiącym geście otaczał Madonnę ramieniem, co nie zawsze skutkowało. Gwiazda nieraz reagowała wrzaskiem: „Nie dotykaj mnie!" i wybiegała z planu. Beatty chętnie łagodził gniew Madonny. To, co dawała mu jako gwiazdorowi filmowemu i mężczyźnie, przewyższało jej niezaprzeczalny profesjonalizm i magię nazwiska. Romans ze światowym symbolem seksu budził w nim nie znany wcześniej dreszcz. Był potwierdzeniem męskości oraz wpływu jego sex appealu na sukces kasowy — może równie ważnym. Warren i Madonna otwarcie pieścili się na planie, przytulali w najbardziej uczęszczanych nocnych lokalach Hollywoodu i wymyślali dla siebie przezwiska. On był Staruszkiem, a ona Buziaczkiem. Kiedyś jedna z tancerek występujących w Dicku Trącym weszła do garderoby Madonny i zaskoczyła dwoje aktorów w niedwuznacznej pozycji. „Byli trochę zakłopotani, ale nie tak bardzo jak ja", wspomina. „Pozbierali się, jakby nic się nie stało, i wrócili do pracy." Madonna była zadowolona, że w przeciwieństwie do Seana Beatty najwyraźniej nie czuł się zagrożony jej zażyłą przyjaźnią z Sandrą Bernhard. „Warren jest otwarty na wszystko, co wiąże się z seksem", 207 twierdzi przyjaciel. „Wzmianka o biseksualności mogła go co najwyżej podniecić." 11 czerwca Madonna i jej znajomy artysta Kenny Scharf byli gospodarzami benefisu Don't Bungie The Jungle, który odbył się w Brooklyn Academy of Musie. Impreza na rzecz ratowania zagrożonych lasów tropikalnych przyniosła siedemset pięćdziesiąt milionów dolarów. W koncercie zaszczyconym obecnością takich sław jak Meryl Streep, Calvin Klein, Billy Joel i Glenn Close wzięli udział B-52's, Grateful Dead, Bob Weir, Del Fuegos. Był też pokaz szalonego tanecznego vogueingu. Bernhard wykonała numer solowy owinięta w amerykańską flagę. Machając kadzidłem zaśpiewała Wood-stoock. Najbardziej pamiętny moment koncertu nastąpił, kiedy Bernhard i Madonna weszły na scenę w stanikach haftowanych cekinami i uciętych dżinsach ozdobionych graffiti. Razem wykonały śmiałą wersję / Got You Babę, z potknięciami, zgrzytami, chwytaniem się za krocze i niewybrednymi uwagami na stronie. Widownia głośno nabrała powietrza. Nie speszone artystki ściskały się i ocierały o siebie. W pewnym momencie Bernhard przysunęła się do Madonny i sugestywnie objęła ją za biodra. Kołysząc się do rytmu, Madonna powiedziała do osłupiałej publiczności: „Nie wierzcie w te wszystkie historie". Sandra łypnęła chytrze i rzuciła: „Wierzcie w te historie!" Po czym zeszły ze sceny, trzymając się za ręce. Przyjęcie po koncercie odbyło się w eleganckiej wietnamskiej restauracji „Indochine". Zjawiło się wiele słynnych osób, żeby się przekonać, czy Bernhard i Madonna są równie czułą parą jak w światłach jupiterów. Nie rozczarowali się. „Madonnę i mnie łączy przyjaźń od serca", powiedziała Bernhard. „Reszta to nie wasz interes. Nasze zachowanie jest oświadczeniem politycznym. Mówimy w ten sposób światu: „Wstrzymajcie się z osądami. Bierzcie innych takimi, jacy są. Lasy tropikalne umierają. Co was bardziej obchodzi: lasy tropikalne czy nasza seksualność!" Sądząc po wrzawie, którą wywołało prowokacyjne zachowanie pary, los dżungli zajmował drugorzędne miejsce w świadomości narodowej. Beatty nie prosił Madonny o wyjaśnienie, a ona nie udzieliła mu żadnego. Trudniej jednak było mu godzić się z jej zainteresowaniem innymi mężczyznami, a konkretnie jego długoletnim przyjacielem i sąsiadem Jackiem Nicholsonem. W czasie kręcenia Dicka Trący Nicholson, szanowany kolekcjoner impresjonistów i sztuki współczesnej, który regularnie odwiedzał nowojorskie domy aukcyjne, 208 spotykał się z Madonną, żeby rozmawiać z nią o wspólnej pasji do prac malarki Tamary Łempickiej. „Po Batmanie Jack był wielkim gwiazdorem filmowym", mówi wspólny znajomy Beatty'ego i Nicholsona. „Intrygowała go Madonna, a jej pochlebiały jego względy, natomiast Warren wcale nie wyglądał na szczęśliwego, kiedy usłyszał, że tamci się spotykają. W rzeczywistości jednak Madonna nigdy nie naraziłaby Dicka Trący na niepowodzenie. Na trzydzieste pierwsze urodziny Beatty podarował jej fotografię Ilsego Binga przedstawiającą grupę tancerek, z których jedna odrzuca w tył ciemną głowę w jawnej próbie przyćmienia koleżanek. „Ona przypomina mi ciebie", powiedział wskazując na ambitną dziewczynę. „Też coś, Warrenie, nie rozumiem dlaczego", odparła gwiazda, przyjmując teatralną pozę Isadory Duncan. Po dziewiętnastu tygodniach pracy nad Dickiem Trącym Madonna wystawiła producentom rachunek na dwadzieścia siedem tysięcy trzysta sześćdziesiąt dolarów. Prawdziwą zapłatę miała dostać znacznie później. Teraz stała przed perspektywą kolejnego światowego tournee, które miało się odbyć w połowie roku 1990. Po Who's That Girl? powiedziała swojemu bratu Christopherowi i agentowi Fred-dy'emu DeMannowi, że nigdy więcej nie pojedzie w trasę. „Mówiłam poważnie. To cholernie ciężka praca." Były jednak miliony do zarobienia i kolejny film do wypromowania. Przeobraziwszy się znowu ze skromnej brunetki z Like a Prayer w tlenioną jędzę z Express Yourselfi Dicka Trący, Madonna jasno przedstawiła swoje motywy. Paląc jednego Marlboro za drugim, powiedziała bratu, że będzie to „tournee Ambitnej Blondynki" (Blond Ambition). We wrześniu przystąpiła do mozolnego zbierania armii projektantów, artystów, rzemieślników, muzyków, wokalistów, tancerzy i techników, których potrzebowała, żeby urzeczywistnić swoje pomysły na scenie koncertowej. Jak sama to określiła, przez następne siedem miesięcy „angażowała i zwalniała, angażowała i zwalniała" z radosną bezkarnością. Jej najbardziej znaną ofiarą była awangardowa choreografka Karole Armitage, która przeprowadziła się z Nowego Jorku do Los Angeles, żeby pracować dla Madonny. Została odprawiona w przyśpieszonym trybie, kiedy jej pomysły nie zadowoliły szefowej. 14 — Madonna 209 Zastąpił ją Vince Peterson, który reżyserował tournee Michaela Jacksona Bad. Przy pierwszym spotkaniu Madonna zapytała go wprost: „To ty kazałeś Michaelowi łapać się za jaja?" — Nie — odparł Peterson. — On łapał się za jaja, nim zaangażowano mnie do teledysku Bad. — Cóż, może ja też powinnam to robić. — Powinnaś, bo masz większe jaja niż większość mężczyzn, których znam — stwierdził Peterson. Polecenie, które wydała mu Madonna, brzmiało: „Złammy wszelkie zasady, jakie się da." „Ona chciała wypowiedzieć się na temat seksu. Kościoła i wielu innych rzeczy", mówi choreograf. „Przede wszystkim jednak staraliśmy się zmienić formę koncertów. Zamiast prezentować kolejne piosenki, chcieliśmy połączyć modę, Broadway, rock i teatr." Było to ogromne przedsięwzięcie, do którego Madonna uzyskała pomoc brata. Właśnie Christopher namówił ją na tournee, a w zamian ona zaangażowała go, żeby opracował najbardziej fantazyjne dekoracje w historii koncertów rockowych. Francuski projektant mody Jean-Paul Gaultier, którego platynowy jeżyk zachwycił Madonnę, miał wymyślić ekstrawaganckie kostiumy. Świat, nad którego stworzeniem artystka i jej słudzy gorączkowo pracowali, był daleki od ukończenia. Gdy Beatty bez reszty poświęcił się montażowi Dicka Trący, Madonna wróciła do Nowego Jorku sama. Z dala od Beatty'ego i szpiegującej hollywoodzkiej prasy odwiedziła seksklub, gdzie życie naśladowało sztukę. Mieszczący się na poddaszu budynku przy Zachodniej Pięćdziesiątej „Club Ninę" nosił tę nazwę ze względu na warunki wstępu. Mężczyźni musieli się szczycić wyposażeniem takich właśnie rozmiarów. Według świadka Jasmine Boyd Madonna przybyła na „specjalne przyjęcie" w obcisłej czarnej sukience i peruce ozdobionej złotymi świecidełkami. Było z nią trzech młodych Latynosów bez koszul, w niewolniczych obrożach na szyi. „Nazywała ich swoimi «zabawkami» i sama dokonała pomiarów", mówi Boyd. „Jeden z chłopców wyjął miarkę i podał jej. Wszyscy rozpięli spodnie. Ona zmierzyła każdego z wielką ceremonią i zapisała wyniki w czarnym notesiku. Zachowywała się ostentacyjnie, sypała żartami. Prawdziwe przedstawienie. Potem założyła smycz największemu facetowi — wcale nie na szyi — i zaprowadziła go do sypialni. Madonna chwaliła się, że potrafi ocenić, jak jest obdarzony mężczyzna, patrząc na wybrzuszenie jego spodenek." „To nie żart", twierdzi dawna znajoma. „Rozmiar jest dla niej 210 ważny. Nie interesuje jej ktoś, kto... nie jest powyżej średniej." Chociaż w wywiadzie dla jednego z czasopism Madonna zaprzeczała, jakoby to był dla niej istotny szczegół, często brała na bok przyjaciółki, żeby omawiać z nimi męskie walory kochanków. „Tak, gdy poznałyśmy jakiegoś niezłego faceta, szłyśmy do łazienki i ona zastanawiała się: Ciekawe, jaki duży ma penis. Oczywiście mówiła to głośno, żeby zaszokować jak najwięcej ludzi." Przy innej okazji Madonna zaczęła się skarżyć sekretarce z firmy Warner na temat ostatnio poznanych mężczyzn. Dziewczyna spytała ją, co ma na myśli. „Oni są tacy", oparła gwiazda, ustawiając kciuk i palec wskazujący w odległości dwóch i pół centymetra. Noce spędzane w najmodniejszych nowojorskich klubach opłaciły się przy okazji pod względem zawodowym. Wciąż szukając pomysłów na dodanie tournee Ambitnej Blondynki pikanterii, Madonna oraz jej makijażystka i przyjaciółka Debi M. odwiedziły lokal zwany „Sound Factory". Tam zobaczyły dwóch mężczyzn, Jose Gui-tiereza i Luisa Camacho, wykonujących taniec vogue, który przed dwoma laty zdobył popularność w społeczności gejowskiej, ale nie przyjął się szerzej. Madonna stwierdziła, że nie ma śmiałości złożyć im oferty. Sprawę załatwiła tak, że następnego popołudnia specjalnie dla niej otworzono klub, a grupa House of Xtravaganza dała pokaz tańca vogue. „Każdy tańczył we własnym stylu", wspomina Madonna. „Nie wiedziałam, na kogo patrzyć. Zaparło mi dech." Powiedziała Guitierezowi i Camacho, żeby przyszli na przesłuchanie, i ostatecznie obu zaangażowała. W styczniu 1990 zorganizowano w Nowym Jorku i Los Angeles otwarty nabór tancerzy, prowadzony pod surowym okiem samej Madonny. Z ogłoszeń zamieszczonych w Daily Variety wynikało, że potrzebnych jest siedmiu „ognistych" mężczyzn, którzy mają stanowić tło dla Materiał Girl. „Muszą znać style troop, beat boy i vogue. Podania niepotrzebne!" Madonna, ubrana w czarne elastyczne spodenki, czarny podkoszulek na szerokich ramiączkach i czarny melonik, siedziała na podłodze sali prób, a przed nią popisywali się mężczyźni, po dziesięciu na raz w czterdziestopięciominutowych programach. Tancerzy proszono o wykonanie trzech tańców: cabbage patch, Roger Rabbit i running man. Jeśli kandydat pomyślnie zaliczył pierwszą rundę, kazano mu zostać i czekać na dalsze eliminacje. Wybrani tancerze musieli, podobnie jak inni pracownicy Madonny, podpisać poufną umowę, że z nikim nie będą rozmawiać 211 o szefowej bez jej osobistej zgody. Przyrzeczenie zachowania tajemnicy obowiązywało do jej śmierci. 16 lutego Madonna otrzymała straszną wiadomość, że Keith Ha-ring zmarł na AIDS. Artysta prowadził otwarcie walkę ze śmiercią. Chodził na spotkania z młodymi ludźmi, żeby dzielić się z nimi prawdami i mitami na temat AIDS. Osiem miesięcy wcześniej brał udział w skandalizującym koncercie Don't i Bungie the Jungle. Jeszcze dwa tygodnie przed śmiercią malował i rzeźbił. Pogrążona w smutku Madonna, która znała Haringa, zanim stał się sławny, wydała oświadczenie. „Mimo że Keith odniósł wielki sukces, oznajmił publicznie: Jestem gejem i mam AIDS", wspomina gwiazda, która odwiedziła przyjaciela w szpitalu. „Nie przejmował się, że wyznanie zaszkodzi jego karierze. Po prostu ujawnił prawdę. Dodał wszystkim chorym otuchy, żeby byli silni i patrzyli śmierci w twarz." Erica Bell, również jedna z przyjaciółek Haringa, twierdzi, że po jego śmierci Madonna poczuła się „wyjątkowo krucha. Podobnie jak ona, Keith był silny i zdyscyplinowany, prawdziwy wół roboczy. Skoro dał się pokonać, ona musiała się uznać za trochę mniej niezwyciężoną... przynajmniej na chwilę." Wielu znajomych Madonny umarło na AIDS, lecz śmierć Haringa wstrząsnęła nią szczególnie mocno. Obok Martina Burgoyne'a był on chyba jej najbliższym przyjacielem z pierwszych chudych lat w Nowym Jorku. Jego śmierć oznaczała również utratę kolejnego ogniwa łączącego ją z nowojorskim światem artystycznym. Andy Warhol zmarł nagle w 1987 roku po operacji usunięcia woreczka żółciowego, Jean-Michel Basąuiat przedawkował heroinę w 1989. Osobisty koszmar Madonny związany z AIDS jeszcze się nie skończył. Jej pierwszy nauczyciel tańca i mentor Christopher Flynn, który pchnął ją na drogę prowadzącą ku gwiazdorstwu, również zachorował na AIDS. Przeprowadził się z Michigan do Los Angeles, żeby być bliżej „swojej dziewczynki", jak ją nazywał z czułością. Wszyscy oni odchodzili kolejno, zostawiając przyjaciółkę, żeby się smuciła... i dumała nad własną śmiertelnością. 20 „Moja wytwórnia filmowa nazywa się Siren Films. Wiecie, co to jest syrena, prawda? Kobieta, która wabi mężczyzn na śmierć." „Skoro ludzie tak narzekają na mnie i krytykują mnie, to znaczy, że poruszyłam w nich jakiś nerw." W domu na Hollywood Hills, pod obrazami Picassa, Kahlo i czarno-białymi portretami nagich kobiet wykonanymi przez najlepszych fotografików na świecie, siedziała przy biurku Madonna w otoczeniu metalowych szafek kartotekowych i szumiących faksów. Było to serce firmy Madonna Incorporated, jednoosobowego imperium, które w ciągu zaledwie pięciu lat zarobiło blisko sto pięćdziesiąt milionów dolarów. W wieku trzydziestu jeden lat właścicielka była najlepiej zarabiającą kobietą w świecie przemysłu rozrywkowego, ze średnim rocznym dochodem w wysokości około czterdziestu milionów dolarów. Madonna okazała się jedną z najsprytniejszych w kraju kobiet interesu, ale tę akurat stronę swojej złożonej osobowości rozpaczliwie starała się ukryć przed opinią publiczną. Jej tajemniczość graniczyła z obsesją. „Ludzie nie powinni o tym myśleć", warknęła do wypytującego ją dziennikarza. „Odniosłam sukces między innymi dlatego, że jestem dobrą businesswoman, ale nie sądzę, żeby wszyscy musieli o tym wiedzieć." Obraz Madonny jako multimilionerki niełatwo dałby się pogodzić z wizerunkiem, który tak pracowicie stworzyła. Jednym słowem, towar by się nie sprzedał. Opinia publiczna nie miała pojęcia o talencie Madonny do inte- 213 resów, ale w branży wiedziano, i mi potentatami show businessu, nymi przekornie nazywane Siren trudniała setki osób na obu wyb najbardziej znani w branży: osób go prowizja wynosiła 15 procen Bert Padell (5 procent) i prawnik my Grubman, Indursky & Schir Na każdej umowie jednak wi twórni Disneya Jeffa Katzenber „kieruje interesem. Bierze udział i ji." Ponieważ spółki zarobiły mil połowa przypadła na jej wytwór wielkie przedsiębiorstwa nie skai Wyjątkiem była oczywiście z Prayer firma wycofała spoty i donna zaczęła się rozglądać za na by promować, oraz za sponsorem rywalka Paula Abdul użyczyła si donna zgodziła się na propozycję 4,25 mliona dolarów. Nie doszło gwiazda odmówiła pokazania się znanego producenta. Adwokaci n; umowa, i ich klientka powinna W końcu strony doszły do poro; W przerwie między robieniem tynuowali romans i wykorzystyw mowy. Niemal każdej nocy możm w Bel Air, w ekskluzywnej restau nym „Citrusie" na Melrose Avenu cie wytrzeszczali oczy, kiedy mięi kolanach małomównego gwiazdoi Wyciągnęła go również do Louis". Tam, zwykle ubrana w co roczystego, tańczyła (czasami z kc stolika. Potem przenosili się do ii kroniki towarzyskie w gazetach pi jednak nie wspominały, że dokąd w pobliżu często kręciła się Sand przyjaciółek było znikanie w toale chodziły zamienione strojami. 214 Chcąc rozwiać podejrzenia, że romans z Beattym służy wyłącznie rozgłosowi, Madonna poświęciła tej kwestii znaczną część wywiadu dla Vanity Fair. „Czasami jestem cyniczna i pragmatyczna. Myślę sobie wtedy, że ta historia potrwa, ile potrwa", wyznała dziennikarzowi Kevinowi Sessumsowi. „Potem bywam romantyczna i myślę sobie: Jest nam ze sobą świetnie." Beatty był mniej wylewny, ale chociaż przerwał swoje zwykłe milczenie: „To nie był przypadek." O niesamowitej zdolności Madonny do wzniecania ognia kontrowersji tak, żeby się nie poparzyć, świadczą fotografie towarzyszące artykułowi w Vanity Fair. Po raz pierwszy od czasu nie autoryzowanych rozkładówek Playboya i Penthouse'a gwiazda zdecydowała się częściowo obnażyć. Jedno ze zdjęć, wykonane przez słynnego Helmuta Newtona, pokazuje Madonnę tańczącą na barze i wpatrzonych w nią mężczyzn. Ona ma na sobie siatkowe pończochy, melonik i kamizelkę odsłaniającą prawą pierś. Uwiecznionej sceny nie cechował otwarty erotyzm, lecz raczej niepokojąca androgyniczność. Dawała przedsmak widowiska, z którym Madonna wkrótce miała objechać świat w trakcie tournee Ambitnej Blondynki. Najpierw zrealizowała teledysk, który nie oburzał ani nie prowokował. Vogue stanowił czarno-biały pean na cześć wspaniałego starego Hollywood, wskrzeszający szał dawno zapomnianego tańca. Ożyły fotografie Horsta. Madonna w towarzystwie wybranych przez siebie tancerzy odgrywała wampa, przybierała różne pozy, kazała to samo robić fanom i śpiewała pochwałę swoich idoli: „Greta Garbo i Monroe, Dietrich i DiMaggo /mieli styl, mieli wdzięk/, Rita Hay-worth pokazywała piękną twarz." MTV wysunęła tylko jedno zastrzeżenie, domagając się usunięcia ujęcia z przeświecającymi przez bluzkę piersiami. Gwiazda odmówiła i MTV dała za wygraną. Piosenka Vogue spopularyzowana przez stylowy videoklip, dotarła na szczyt listy przebojów jako ósmy singiel w karierze Madonny. Roz-szedł się on w ponad dwóch milionach egzemplarzy, ustanawiając rekord 1990 roku w swojej kategorii. Dick Trący miał wejść na ekrany dopiero za parę miesięcy, a Madonna planowała następny film: relację z trasy koncertowej. Kilka miesięcy wcześniej agenci z Creative Artists przysłali jej taśmę video nagraną przez ich nowego klienta w czasie studiów w Harvar-dzie. W jednej ze scen pop operowej wersji Wichrowych wzgórz autor wykorzystał piosenki Madonny, żeby oddać charakter Cathy. Gdy zadzwonił telefon, dwudziestopięcioletni Alek Keshishian ślęczał przy domowym komputerze, pracując nad nowym projektem. „Cześć, Alek, mówi Madonna", odezwał się głos po drugiej stronie 215 linii. „Nie wiem, czy słyszałeś, ale niedługo wybieram się na światowe tournee. Może chciałbyś je sfilmować." Była to życiowa szansa dla przystojnego długowłosego reżysera, który do wcześniejszych osiągnięć mógł zaliczyć muzyczne teledyski Eltona Johna i gwiazdy pop rapu Bobby'ego Browna. Dwie godziny po rozmowie Keshishian zjawił się w studiu Disneya, gdzie obejrzał próbę zespołu. Madonna wyjaśniła reżyserowi, że film głównie ma być zapisem koncertów z nielicznymi przebitkami zza kulis. Kilka dni później Keshishian, który poinstruował swoich kamerzystów, żeby przez cały czas nosili się na czarno, mówili jak najmniej i nie rzucali się w oczy, leciał do Tokio razem z Madonną i jej świtą. *** W piątek 13 kwietnia Madonna rozpoczęła tournee Ambitnej Blondynki na tokijskim przedmieściu Chiba przed trzydziestoma pięcioma tysiącami rozwrzeszczanych fanów — bardzo nagłośnione wydarzenie, które było zarazem oficjalnym otwarciem stadionu Marinę o futurystycznym kształcie. Mimo wielomiesięcznych drobiazgowych przygotowań nikt nie wziął pod uwagę faktu, że wiosna to w Japonii pora deszczowa. Madonna wpadła w panikę, kiedy pod wieczór zaczęły gromadzić się chmury burzowe. Jeszcze w czasie prób w Los Angeles zdarzały się fatalne błędy organizacyjne. Kilka razy pracownik w niewłaściwym momencie uruchomił zapadnię, omal nie posyłając Madonny w otchłań. Te problemy i wiele innych cozwiązano, ale nie przygotowano planu awaryjnego na wypadek, gdy scena będzie śliska od deszczu. Doradcy naciskali gwiazdę, żeby odwołała koncert. Gdy Madonna zaczęła rozważać tę możliwość, nastroje popsuły się jeszcze bardziej. „Stop, stop, stop! Cholera!", wrzasnęła, gdy w czasie prób doszło do przeraźliwych sprzężeń. „Jeśli nie możemy uzyskać lepszego brzmienia, nie wystąpię. Niech więc lepiej ktoś tu przyjdzie." Gdy zjawił się przestraszony dźwiękowiec, Madonna nagle ucięła dyskusję. „Każdy na prawo do mojej opinii", oświadczyła. Widząc rozgniewane twarze wielbicieli i wspominając zamieszki, które wybuchły, kiedy w Tokio odwołała przedstawienie Who's That Girl?, tym razem nie posłuchała rad. Jakby na dany znak deszcz lunął akurat w chwili, kiedy podniosła się hydrauliczna scena zaprojektowana przez dyrektora artystycznego ChristopheraJCicco-ne, i widownia ujrzała dekoracje do Express Yourself, które koszto- 216 wały dwa miliony dolarów. Madonna w kucyku a la Barbie, w słuchawkach kontrolera lotów na uszach i w gorsecie koloru kości słoniowej z luźno dyndającymi podwiązkami chwyciła się za krocze i krzyknęła w stronę rozwrzeszczanego tłumu. „Genki desu kaT co zaraz powtórzyła w wolnym tłumaczeniu: „Jak się macie?" „Nie wiedzieliście, że zaraz odbędzie się pokaz jazdy na lodzie", powiedziała do nie rozumiejących widzów, kiedy poślizgnęła się na mokrej scenie. „Jestem Dorothy Hamill." Żarty się skończyły, gdy upadł jeden z tancerzy. „Było niebezpiecznie, ale musieliśmy dać show", wspomina Madonna. Na decyzji z pewnością zaważyły względy ekonomiczne. Na trzy koncerty w Tokio fani kupili bilety za 4,5 miliona dolarów. Nie rozczarowali się. Wymierzone w seksualne, społeczne i religijne tabu barwne widowisko składające się z osiemnastu piosenek i trwające sto pięć minut zawierało spore dawki androgynizmu, homoseksualizmu i sadomasochizmu i wyuzdanego tradycyjnego seksu. Oprawa każdego utworu miała tworzyć „emocjonalny łuk", jak wyraziła się gwiazda. W wolniejszym niż normalnie Like a Yirgin dwaj mężczyźni pieścili stożkowate „piersi" przymocowane do nagich torsów, a Madonna rzucała się w onanistycznej ekstazie na łożu z karmazynowego aksamitu do łomoczącej muzyki i błyskających świateł stroboskopowych. Chwilowo zaspokojona, nagle spoglądała w niebo i wołała: „Boże?" jako wstęp do Like a Prayer. W tym momencie buduar zastępowały wysokie kolumny korynckie, świece wotywne i wielki krzyż oświetlony pomarańczowym i fioletowym światłem. Podczas gdy kapłan wysłuchiwał „spowiedzi", piosenkarka, częściowo rozebrana, siadała okrakiem na ołtarzu i wykonywała bardzo sugestywne gesty kadzidłem, a potem ciskała krucyfiks na ziemię. „Uwalniałam się od katolickiego poczucia winy z powodu seksu i masturbacji", wyjaśniła później. Gdy następowała zamiana czerwonego łoża na kościół, Madonna wiedziała, że zaraz będzie miała do czynienia „z męskimi autorytetami: ojcem, kapłanem albo papieżem." W programie było też kilka dość banalnych numerów. W Cherish Madonna grała na harfie, a u jej stóp niezdarnie poruszały się trytony o rybich ogonach. W Holiday szalała po scenie niczym tancerz go-go z lat sześćdziesiątych. Lecz największe atrakcje koncertu miały zadanie szokować. W pewnym momencie Madonna udawała, że bierze od tyłu jednego z tancerzy, a potem siadała okrakiem na drugim 217 i symulowała stosunek. W utworze Keep It Together o sadomaso-chistycznym zabarwieniu artystka i jej tancerze noszą czarne meloniki z paskami pod brodą, czarne długie buty, rękawiczki bez palców i ochraniacze na kolana. Rzeczywiście, przemoc — a raczej jej parodia — stanowiła jeden z powracających tematów widowiska. Madonna na zmianę pieściła dwie piosenkarki z chórku i tancerzy oraz udawała, że ich policzkuje, bije pięściami i odpycha. „Kiedy zadaję ludziom ból, czuję się lepiej", mówiła prowokacyjnie. „Wiecie, co mam na myśli?". Markując kopniaki dodawała: „Powiadają, że jestem bezlitosna, gwałtowna i lubię manipulować innymi. Ale wy to uwielbiacie, prawda? Gdy ktoś pluje wam w twarz albo zadaje cios w plecy, musicie mu pokazać, kto jest szefem, prawda? W Ameryce ludzie stykają się z bezsensowną przemocą, a jak u was? Każdy lubi odrobinę bólu!" Najważniejsze jednak w całym show były utwory z Dicka Trący, umieszczone na nowym albumie FM BREATHLESS. Śpiewając Sooner or Later i Now Tm Fołlowing You (w duecie z Beattym, którego głos pochodził z taśmy) Madonna skakała razem z tancerzami ubranymi w żółte trencze, a na koniec przewracała ich jak kręgle. Nawet Dick Trący nie uchronił się przed obrazoburczym zapałem artystki. Na koncercie wykonała jeszcze jedną piosenkę z nowego albumu, Hanky Panky, szczerą aprobatę dla łagodnej formy masochizmu („Nadstawię drugi policzek"). Pomysł na,ten utwór zrodził się podczas wizyty w nowojorskim sadomasochistycznym „Club Ninę" oraz, jak plotkowano, w podobnych lokalach na obu wybrzeżach. Wypinając się jak do bicia, Madonna rzuciła w stronę publiczności: „Wszyscy znacie przyjemności porządnego lania." Jako kolejną reklamę Dicka Trący wyświetlono na telebimach migawki z filmu. Towarzyszyły im mało. subtelne dwuznaczności. W połowie Now Tm Fołlowing You muzyka zmienia tempo i Breath-less Mahoney wypowiada następującą kwestię: „Dick*. To interesujące imię. Na samą myśl o nim czuję swędzenie." Lecz nawet ta odzywka zbladła wobec monologu na temat ulubionego anglosaskiego określenia: ,J?uck to nie jest brzydkie słowo! Fuck to miłe słowo. Fuck to przyczyna mojej tutaj obecności! Fuck to przyczyna waszej obecności! Gdyby wasze mamy i tatusiowie nie pieprzyli się, nie byłoby was tu dzisiaj. Zatem pieprzcie się!" Zachęta do bezpiecznego seksu mogła zostać niewłaściwie ode- * Dick (ang.) — zdrobnienie od „Richard"; dick — kutas (przyp. red.). 218 brana ze względu na sposób prezentacji. W pewnym momencie Madonna z chórzystkami odeszły na bok sceny, gdzie zaczęły między sobą szeptać i spoglądać na tancerzy naradzających się parę metrów dalej. „Hej, chłopcy", zawołała Madonna akcentem z New Jersey, „chcecie nas pieprzyć? Nigdy nie poznasz faceta, dopóki nie każesz mu wyjąć gumki. Hej, ty", rzuciła do jednego z zakłopotanych mężczyzn, „nie bądź głupi, nałóż gumkę." W czasie pierwszego koncertu zmoknięty tłum ryczał z aprobatą. Christopher Ciccone zdradził prasie, że jego siostra jest zachwycona sukcesem. „Pokonała deszcz, pełnię księżyca oraz piątek trzynastego i dała wspaniałe przedstawienie." Prywatnie Madonna wyraziła miejsze zadowolenie. „Jedynie perspektywa powrotu do Ameryki uratowała mnie przed podcięciem sobie żył", wyznała. Alek Keshishian natomiast aż palił się, żeby pokazać szefowej film, który nakręcił w Japonii. Madonna przez cały pobyt kłóciła się z nim zażarcie. „Musiałem z nią walczyć i kontynuować filmowanie mimo wrzasków, żebym przestał", wspomina. „Nakręciłem trzydzieści godzin materiału poza sceną, zrobiłem wywiady ze wszystkimi tancerzami i z nią. Zaskakiwałem ich w łóżkach, kiedy się budzili, więc rozmowy miały niesamowicie intymny charakter. Udało mi się też zarejestrować wiele epizodów z pobytu w Japonii." Reżyser pokazał Madonnie nagrany materiał i czekał na reakcję. „Do diabła z koncertami na żywo. To jest życie" zachwycała się. „Chce je uwiecznić w dokumencie." Uzgodnili, że zamiast*relacji z występów zrobią film o dramacie, który rozgrywał się za kulisami w czasie trzymiesięcznej trasy. Dla kontrastu zdjęcia spoza sceny miały być czarno-białe, a przebitki z koncertów w kolorze. Madonna zgodziła się osobiście pokryć koszty filmu w wysokości czterech milionów dolarów. Przed rozpoczęciem 4 maja w Houston trzydziestodwudniowego tournee po Ameryce Północnej Madonna poprosiła Keshishiana, żeby wytrwał. „Musisz wiedzieć, że nieraz będę chciała wyrzucić cię z pokoju", uprzedziła go. „Bądź gotowy mówić «nie». Później podziwiała go za to, że „miał odwagę, by mi się przeciwstawić, co jest dość trudne i wymaga naprawdę dużych jaj." Keshishian dostał carte blanche z jednym istotnym ograniczeniem. Miał w tajemnicy przed opinią publiczną zachować fakt, że Madonna jest businesswoman pierwszej klasy. Był trzymany z daleka od menedżerów, promotorów, agentów i prawników. „Wyność się!" rozkazywała szefowa, gdy jego kamery próbowały wedrzeć się 219 na konferencję. „Prowadzę ważne rozmowy." Zabroniła mu również poruszać tematu pojednania z chorą babką. Amerykańska trasa miała niepewny początek, gdyż Warren Beatty nie dotarł do Houston na pierwszy koncert na arenie Sum-mit, choć Madonna wysłała po niego do Los Angeles prywatny samolot. Przełożyła występ o pół godziny w nadziei, że Beatty się jeszcze pokaże, ale on nie przyjechał. Zatelefonował po koncercie i wyjaśnił, że zatrzymał go milion spraw związanych z Dickiem Trącym. Film miał dla obojga wielkie znaczenie, więc Beatty był pewien, że Madonna go zrozumie. Nie zrozumiała. Gorzko rozczarowana — i wyraźnie zła — trzasnęła słuchawką. Następnie wpadła na chwilę na przyjęcie z okazji koncertu, odwołała wszelkie plany na resztę nocy i zamknęła się w pokoju hotelowym. Na trasie prowadzącej z miasta do miasta (Madonna stwierdziła, że nienawidzi Chicago tylko dlatego, że mieszka tam Oprah Winf-rey) gwiazda raz po raz wpadała we wściekłość. W czasie premierowego show w Los Angeles jej słuchawki wciąż zawodziły, mimo że chórek nie miał żadnych problemów. Po występie piosenkarka zażądała wyjaśnień od nieszczęsnego członka ekipy. Warren Beatty (dla młodego otoczenia Madonny „wujek Warren" albo „Tatuś") przezornie trzymał się z boku. — Śpiewam a capełla. Te cholerne słuchawki mi wysiadają i wszyscy myślą, że cholerny koncert się skończył. Dlaczego to samo nie przydarzyło się dziewczynom? — Bo jesteście na innych częstotliwościach. — Więc przełącz mnie na ich cholerną częstotliwość, palancie! Następnie obrzuciła inwektywami Freddy'ego DeManna, skarżąc się na ponure typy, które zajęły pierwszy rząd. „Ktoś sadza tuż przede mną wielkiego tłuściocha, a ten przez cały wieczór rzuca na mnie obleśne spojrzenia, przysięgam na Boga. Freddy, okłamałeś mnie. W pierwszym rzędzie byli sami z branży. Wyssali ze mnie energię. Siedzą sobie z założonymi rękami i lubieżnymi minami, przysięgam na Boga. To mnie rozprasza i deprymuje. Trzy rzędy dupków i przerwa. Wszyscy oni wyglądają jak cholerny agent William Morris!" Chcąc rozładować sytuację, DeMann i inni zasypali divę pochlebstwami. — A przy okazji, wzbudziłaś dzisiaj prawdziwy podziw — rzucił menedżer. — Widzicie, jaka jestem dobra, kiedy się wkurzę? — odparła z uśmiechem. 220 Beatty też nie uratował skóry. „Nie chowaj się w kącie, Warrenie. Chodź tutaj. Cuchniesz. Co z tobą, słodki piździelcu? Czy wiesz, że muszę to robić co noc? Będziesz teraz dla mnie milszy, Warrenie?" Tymczasem za kulisy przybiegło wiele sław, żeby poznać gwiazdę, między innymi Kevin Costner. Aktor i reżyser, który filmem Tańczący z wilkami zdobył sobie nazwisko w Hollywood, podziękował Madonnie za zaproszenie na koncert i określił jej show jako miły. Wytłumaczył się też, że nie może wziąć udziału w przyjęciu, bo musi położyć dzieci spać. — A więc nie dość „miły" dla ciebie? — spytała Madonna. Po wyjściu Costnera wsadziła palec do gardła i udawała, że wymiotuje. — „Miły?" Ktoś, kto nazywa mój koncert „miłym", musi odejść — oświadczyła do kamer Keshishiana. Tej nocy śniło się jej, że na widowni zjawił się Michaił Gorbaczow. Od razu przez głowę przemknęła jej myśl: „Warren będzie zazdrosny, że poznałam go pierwsza." Następnego ranka siedziała w pokoju hotelowym, obrywając płatki z kwiatu. „Kocha... nie kocha. Kocha... nie kocha. Tylko chce mnie pieprzyć... naprawdę mu zależy na mnie. Kocha mnie... och." Dobroduszne sprzeczki między słynną parą podczas ostatnich dwóch nocy w Los Angeles przerodziły się w gorzką kłótnię. Rozdrażniona Madonna wycofała darmowe bilety odłożone dla kolegów Beatty'ego. Upokorzony gwiazdor musiał odwołać zaproszenie. W Toronto Madonna wykonała mistrzowskie posunięcie, kiedy policja zagroziła, że przerwie koncert i aresztuje ekipę za obrazę moralności. Chodziło o scenę, w której Madonna symuluje masturbację, śpiewając Like a Virgin. W czasie tradycyjnej odprawy i modlitwy przed występem, z udziałem tancerzy i chórku, Madonna potępiła „faszystowskie Toronto" i uroczyście obiecała „kopniaka w tyłek". (Normalnie poprosiłaby Wszechmogącego, żeby zagwarantował jej wspaniały koncert.) Władze Toronto skapitulowały, kłamliwie wypierając się jakichkolwiek gróźb. Tymczasem rozgłos wokół sprawy wpłynął na zwiększenie sprzedaży biletów i płyt. Podczas gdy Madonna była zajęta targami z policją Toronto, wyszła płyta FM BREATHLLES: MUSIC FROM AND INSPIRED BY THE FILM DICK TRĄCY, która zaczęła szybko się rozchodzić i dostała entuzjastyczne recenzje. Album — choć nie był ścieżką dźwiękową — zawierał trzy główne utwory Stephena Sondheima z filmu oraz Vogue i Hanky Panky. Sondheim, broadwayowski kompozytor, który napisał takie 221 przeboje jak Follies, Sweeney Todd i zdobył nagrodę Pulitzera za Sunday in the Park with George, przyjaźnił się z Beattym od czasu skomponowania tematu przewodniego do Czerwonych. Żachnął się na sugestię, że praca przy Dicku Trącym oznacza, iż stał się człowiekiem Hollywood. „Po prostu napisałem trzy piosenki do Dicka Trący. Nie tworzę muzyki filmowej, tylko utwory, które będą wykonane w filmie. To jest to samo co pisanie do przedstawienia sceniczego." Jeden z najbardziej utalentowanych kompozytorów amerykańskiego teatru muzycznego nie mógł zlekceważyć możliwości, którą stwarzała mu Madonna — zapoznania ze swoją twórczością całego pokolenia młodych uzależnionych od MTV. Madonna była zaskoczona, kiedy po raz pierwszy usłyszała jego piosenki. „Co to za gówno? Nie mogę ich śpiewać. Nie pasują do mnie", oświadczyła wtedy. Stwierdziła, że nie jest przyzwyczajona do „chromatycznego szaleństwa" melodii, z których jedna miała pięć krzyżyków. „Są wspaniałe, ale bardzo skomplikowane." Gdy zaczęła pracować z Sondheimem, przezwyciężyła własne obawy... i wątpliwości krytyków, którzy do tej pory nie uważali jej za poważną wokalistkę. „FM BREATHLESS jest najlepszą płytą, jaką nagrała Madonna", napisał David Hinckley z nowojorskich Daily News. W USA Today Annę Ayers nazwała tę muzykę „wyrafinowanym popem, równie porywającym jak rozbudowane broadwayowskie przeboje. Dobry show!" Mark Coleman z Rolling Stone nie był zaskoczony: „Madonnie nie udaje się dzięki tupetowi i brawurze, ale z drugiej strony wszyscy wiedzą, że ona nie marnuje czasu." Album po raz kolejny udowodnił, że Madonna jest kobietą interesu w każdym calu. Umowa z szefem wytwórni Disneya Katzenber-giem przewidywała wydanie I'M BREATHLESS przez Time Warner, co już samo miało jej przynieść czternaście milionów dolarów. Ponadto artystka wynegocjowała procent od wpływów kasowych, sprzedaży kaset video i gadżetów. Gdyby film okazał się tak kasowy, jak przewidywano, zgarnęłaby kolejne pięć milionów. Gaża wyniosła skromne tysiąc czterysta czterdzieści dolarów za tydzień, ale w rezultacie Madonna miała szansę zarobić na Dicku Trącym około dwudziestu milionów. Oczywiście uważała, że na wszystko zasłużyła. „Disney nie zwrócił się do mnie o pomoc w wypromowaniu filmu", oświadczyła News-weekowi. „Powiedzmy, że zastrzeliłam dwanaście ptaków jednym strzałem. Coś za coś... Większość ludzi nie kojarzy mnie z kinem, ale 222 mam znacznie więcej wielbicieli niż Warren. Moja publiczność przeważnie nie wie, kim on jest." Zawsze gotowa na dobrą reklamę Madonna wpadła na pomysł ubezpieczenia biustu — podobnie jak Marlena Dietrich nóg — po tym jak na planie dosłownie przyklejono jej do ciała mocno wydekoltowane suknie, które nosiła jako Breathless. „Bałem się, że będzie miała reakcję alergiczną", mówi specjalista od makijażu John Cag-lione. „Gdybym odbarwił jej skórę albo spowodował trwałe uszkodzenie, zażądałaby ode mnie fortuny w ramach odszkodowania." Firma ubezpieczeniowa sprzeciwiła się jednak wysokości polisy. Gwiazda wyceniła swoje skarby na sześć milionów... każdy. Madonnie nie można zarzucić, że nie starała się przyciągnąć uwagi do siebie i Dicka Trący. Na początku maja wystąpiła w programie telewizyjnym, co nie zdarzało się jej często: w wysoko notowanym show Arsenio Hall. Tamtego wieczoru jedyną w niej konserwatywną rzeczą był strój: biały garnitur szyty na miarę. W rozmowie naszpikowanej wyciszonymi przekleństwami dała do zrozumienia, że gospodarz programu Arsenio Hall i jego przyjaciel gwiazdor filmowy Eddie Murphy są kochankami. Później zrobiła kolejną złośliwą uwagę na temat piersi LaToyi Jackson, co spotkało się z aprobatą Halla. — Nikt nie wierzy, że piersi LaToyi są prawdziwe — powiedział. — Natomiast twoje są — dodał, robiąc aluzję do jej zdjęć w Vanity Fair. — Jeśli się ma biust, trzeba go pokazywać — odrzekła wzruszając ramionami. Gdy Hall zapytał o genezę Hanky Panky, kontrowersyjnej ody poświęconej biciu, Madonna przyznała, że oparła się na własnych doświadczeniach. — Nie lubię jednak mocnego bicia. Wystarczy parę klapsów i jest dobrze. — Co takiego ma Warren Beatty, czego nam brakuje — zapytał Hall skromnie. — Jakiś miliard dolarów. — Joan Collins nazwała kiedyś Warrena seksualnie nienasyconym. — Wtedy miał dwadzieścia lat — odparła Madonna, zadając kochankowi nieoczekiwany cios. — Czyż wszyscy dwudziestolatko-wie nie są nienasyceni? — Czy wzmianka o Joan Collins budzi w tobie zazdrość? 223 — Nie. Widziałeś ją ostatni Atakując wścibskiego gospoi skomentowała jego związek z r uroczystości rozdania nagród M zauważyła, że jej rajstopy „nie s Zastanawiałam się, czy miałeś c stępnie zmysłowo pogłaskała jej złotą obrączkę. Halla obraziły nie tyle uwagi co komentarz na wizji, że m; stwierdziła, że gdyby był jednyn nosić takich włosów. Hall nie swoją obronę. „Nie byłaby to jednak zwrócił się do gwiazdy r pierwsze, Madonno, nigdy bym i samo pieniędzy co ty. Po drugie żadnym względem nie jestem dc bie. Ja pracuję z tobą. Po trzeci na, ale nie jesteś czarna, więc n wieka. Nie do ciebie należy dykt Zapożyczyłaś nasze brzmienie, próbuj mi mówić, jak powinier Nim widzowie mieli czas ochłoń; ona już wróciła na trasę koncert męczące tournee wymagało og przez cały czas towarzyszył arl wstawali o szóstej, żeby przeb zwykle w pobliżu hotelu, ale z c stokrotnym wbiegnięciem na i skutki. Przy stu sześćdziesięciu donna zachowywała wagę poniż* wymiary 81-57-84. Wielkość mi: zmian: C. Bezustanny stres i ciężka pn Madonna dotarła do Detroit na fizycznie i psychicznie wyczerj zwróciła się do Wszechmogąceg występem, „więc jestem szczegół winno, to jednak ma dla mnie : 224 Proszę cię więc o coś szczególnego, bym mogła pokazać tutaj wszystkim, że trochę osiągnęłam w życiu. Amen." Nie zdradzała jednak lęku, kiedy zaprosiła ojca na scenę i razem z widownią odśpiewała Happy Birthday. Potem złożyła przed nim ukłon i oświadczyła: „Wielbię ziemię, po której on stąpa." Mimo to podczas koncertu czuła się nieswojo w co śmielszych fragmentach show. Wcześniej przyrzekła ojcu, że tego wieczoru nie rozbierze się publicznie. Scenę masturbacji z Like a Virgin wykonała w przyśpieszonym tempie z powodu skrępowania. Po występie podzieliła się swoimi wrażeniami z asystentką, ale jednocześnie ochoczo zdjęła stanik i potrząsnęła biustem przed wszędobylskimi kamerami Ke-shishiana, podczas gdy ojciec i macocha sączyli koktajle w sąsiednim pokoju. Tarcia między Tonym a jego słynną córką nigdy do końca nie ustały, lecz tego wieczoru zbliżyły ich do siebie kłopoty Martina Ciccone. Poprzedniego dnia „Marti" opuścił klinikę odwykową po dwudziestu jeden dniach leczenia. Miał przyjść na koncert siostry, a potem złożyć jej wizytę w pokoju hotelowym. Zamiast tego wybrał podobno jakąś libację. Tamtej nocy Madonna i Christopher Ciccone długo na niego czekali. „Mój brat jest szalony", powiedziała ochroniarzom i uprzedziła ich, że Martin może przyprowadzić bandę awanturujących się kolegów. W takim wypadku mieli wpuścić na górę tylko jego. Brat w końcu się zjawił, ale Madonna już spała. Gość zapukał do jej drzwi, ale Materiał Girl nie zmaterializowała się, więc sobie poszedł. (Martin, który przez jakiś czas był disc jockeyem w Detroit, później bez powodzenia usiłował zrobić karierę jako raper „M.C. Ciccone"). Rodzinę Ciccone rzeczywiście prześladowały kłopoty. Paula, która jakoś nie mogła przebić się w show biznesie, była podobno bardzo zazdrosna o sukcesy siostry. Przyrodni brat Mario, całe dziesięć lat młodszy od Madonny, walczył z długoletnim uzależnieniem od narkotyków i często wchodził w kolizję z prawem. Między innymi był oskarżony o dwa napady. Trzeba Madonnie dodać, że starała się pomóc bratu, opłacając leczenie i adwokatów. Poza oczywistymi stresami, które jej sława przyniosła wszystkim członkom rodziny, gwiazda miała inne powody, żeby czuć się przynajmniej po części odpowiedzialną za nieszczęścia Maria. Chłopak idealizował Seana Penna i czasami gorliwie naśladował jego gwałtowne zachowania. Ostatni z trzech bostońskich koncertów miał się odbyć w pobliskim Worcester, ale Madonna musiała go odwołać — dopiero po 15 — Madonna 225 raz trzeci w karierze — z powodu infekcji wirusowej, która dopadła ją jeszcze w Chicago. Celem terapii razem z Christopherem i dwoma ochroniarzami poszła na zakupy. W perfumerii „Essence" na New-berry Street Madonna wybrała erotyczny „olejek miłości" za 112,50 dolarów i sięgnęła do portmonetki po pieniądze. Wyskrobała tylko 112 dolarów w drobnych monetach, więc pogrzebała w torebce i wyjęła paczkę japońskich prezerwatyw. „Weźmie je pan?" zapytała właściciela. Mężczyzna przyjął paczuszkę i umieścił na wystawie, opatrzoną autografem gwiazdy. W czasie tournee Madonna miała kłopoty nie tylko ze swoją biologiczną rodziną. Musiała również troszczyć się o drugą „rodzinę" — tancerzy i zespół towarzyszący. „Wybrałam ludzi, którzy pod pewnymi względami są emocjonalnymi kalekami. Potrzebowali mojego matkowania. Są niewinni, nie zblazowani. Chciałam sprawić im wielką frajdę." Zabrała ich więc do najlepszych sklepów w mieście i obsypała prezentami. Ten gest nie wystarczył, żeby załagodzić poważne napięcie między jej jedynym heteroseksulnym tancerzem Oliyerem Crumesem — wtedy dwudziestojednoletnim — a gejami, którzy stanowili resztę trupy Madonny. Czuł się wyobcowany i nierzadko zagrożony. „To było straszne, naprawdę", mówi. „Oni mnie pragnęli. Podobno zapowiedzieli: Dostaniemy go w czasie tournee." Madonna zaczęła wyróżniać Crumesa. „Powstał między nami edypowy związek matki i syna", wyznała. „Nie zdawaliśmy sobie w pełni z tego sprawy. On przywiązał się do mnie." Ktoś poinformował o „przywiązaniu" prasę brukową, która od razu doniosła, że Crumes zajął miejsce Beat-ty'ego. Madonna zbyła plotki wzruszeniem ramion, a koledzy-geje Crumesa byli rozbawieni. „Oliyer służył jej za zabawkę", twierdzi Salim „Slam" Gauwloos. „Gdy go odstawiła, śmialiśmy się, bo wiedzieliśmy, że tak będzie." Swary gniewały i martwiły Madonnę, bo zagrażały harmonijnej pracy zespołowej i powodzeniu tournee Ambitnej Blondynki. „O wszystkie tarcia obwiniałam siebie", wspomina. „Czułam się jak matka, która zostawiła dzieci, a po powrocie do domu stwierdziła, że narozrabiały." Poleciła swoim kapryśnym tancerzom-gejom, żeby byli mili dla kolegi. Niesnaski nie mogły powstać w gorszym momencie. Gwiazda, która chciała zadedykować koncert w Meadowsland Arena w New Jersey pamięci Keitha Haringa, nie wiedziała, jak ma wyjść na scenę i namawiać tysiące osób do zjednoczenia w walce z AIDS, sko- 226 ro sama „nie umiała pogodzić siedmiu tancerzy". W czasie modlitwy przed występem dławiła łzy na wspomnienie Haringa. Po raz pierwszy współpracownicy ujrzeli Madonnę płaczącą, co wystarczyło, żeby przezwyciężyć wzajemną niechęć, choćby na czas koncertu. Zaangażowanie Madonny w walkę z AIDS nie zrobiło wrażenia na pewnej instytucji dobroczynnej. Urządzając imprezę połączoną ze zbieraniem funduszy, House of Sweet Charity poprosił gwiazdę, żeby z koncertu w Nassau Coliseum na Long Island wygłosiła via satelita krótki publiczny apel. Organizatorzy, wśród których byli znajomi Madonny z pierwszych nowojorskich lat, czekali prawie dwa miesiące, aż w końcu im odmówiła. „Ona nie umie się odwdzięczyć", mówi Johnny Dynell. „Te dzieciaki wymyśliły vogueing. Dzięki nim płyta Madonny stała się numerem jeden na świecie. Ona sama była wtedy w mieście. Wystarczyło, żeby usiadła na dwie minuty przed kamerami talewizyjnymi i powiedziała dwa zdania." Cytując jej stwierdzenie z Vanity Fair, że jest gotowa „zrobić wszystko dla upowszechnienia wiedzy o AIDS i profilaktyce", działacze House of Sweet Charity publicznie oskarżyli Madonnę o hipokryzję. „Nie chcę zaczynać wojny z tymi ludźmi", powiedziała New York Post rzeczniczka Liz Rosenberg. „Madonna życzy im dobrze, ale artysta ma prawo wybierać akcje dobroczynne, które zamierza poprzeć. Madonna jest zaangażowana w prace AMFAR (organizacja kierowana przez Elizabeth Taylor) i wielu innych stowarzyszeń wspierających walkę z AIDS." Jeden z tancerzy twierdzi, że szefowa wpadła we wściekłość, kiedy przeczytała artykuł. „Dlaczego ci ludzie mnie nienawidzą?" zawołała. „Dlaczego wszyscy mnie nienawidzą?" Potem wypisała czek na pięćdziesiąt tysięcy dolarów i wręczyła swoim tancerzom Jose Guitierezowi i Luisowi Camacho, żeby go przekazali House of Sweet Charity. Następnego dnia rozmyśliła się i unieważniła czek. Warren Beatty na sobie doświadczył zmienności kochanki. Kiedy razem z Jackiem Nicholsonem chciał ją odwiedzić w Nowym Jorku, nie wpuściła ich do garderoby. „Oświadczyła, że boli ją głowa, ale po prostu była na nich obu wkurzona", mówi świadek wydarzenia. Nadal jednak żywiła silne uczucia wobec Beatty'ego. Dobrze poinformowana osoba twierdzi, że gdy któraś kobieta z zespołu za bardzo nim się interesowała, z miejsca dostawała wymówienie. Po ostatnim koncercie w Nowym Jorku, a przed wyjazdem do 227 Europy Madonna i Beatty wydali przyjęcie w Palące de Beaute na Broadwayu. Madonna cierpliwie obejrzała artystę o imieniu Coco, który udawał, że śpiewa Vogue, i uściskała go z wdzięcznością. Kiedy natomiast podszedł do niej chłopak, który dwa razy widział jej koncert, cofnęła się. „Nie obejmuję ludzi, których nie znam", prych-nęła. W stosunku do pracowników też nie zawsze była ciepła i opiekuńcza. Kiedy w czasie nowojorskiego etapu trasy koncertowej jej wizażystkę napastowano seksualnie, Madonna przejawiła raczej zdumienie niż troskę. Wykazując nadzwyczajny egocentryzm, zaczęła snuć teorię, że atak nastąpił, gdy młoda kobieta zwierzyła się nieznajomym w nocnym klubie, iż pracuje dla Madonny. Jeszcze mniej sympatycznie zachowywała się wobec osób nie należących do jej świty. Przez całe tournee podawała się za Kit Mores-by. Nazwisko zapożyczyła od bohaterki Pod osłoną nieba. Nie zwracała uwagi swoim ochroniarzom, którzy ochoczo torowali jej drogę łokciami. W każdym mieście na trasie pracownicy hoteli nie mogli wypowiadać jej imienia, rozmawiać, a nawet patrzyć wprost na nią. Prośby o autografy oraz żarty były zabronione. Hotelowe kuchnie musiały przygotowywać specjalne wegetariańskie menu, a gwiazda skrzyła się, gdy nie dostała jedzenia w ciągu piętnastu minut. Próby sprawowania kontroli nad otoczeniem były wyczerpujące, lecz nie do końca skuteczne. Jako zdeklarowana przeciwniczka twardych narkotyków, Madonna nie potrafiła wymusić na swojej ekipie całkowitej abstynencji. W czasie tournee członkowie zespołu zażywali wszelkie narkotyki, łącznie z kokainą i heroiną. Ona sama ograniczała się do szampana, papierosów i od czasu do czasu pigułki nasennej. Rola matki, którą Madonna odgrywała wobec własnej trupy, ostro kontrastrowała z jej publicznym wizerunkiem. Dla niektórych osób, na przykład rektora Uniwersytetu Bostońskiego i dawnego kandydata na gubernatora Johna R. Silbera, artystka była symbolem zła. „Nikt na Bożej ziemi nie ma prawa robić tylko tego, na co ma ochotę", stwierdził na uczelnianym balu dobroczynnym. „Madonna ma takie samo prawo dawać przykład naszym dzieciom jak Adolf Hitler albo Saddam Husajn." Gwiazda nie przejmowała się takimi opiniami. „W naszym społeczeństwie kobieta otwarcie zmysłowa jest uważana za złośliwą jędzę albo osobę, której należy się bać", stwierdziła. Jednocześnie doszła do wniosku, że nie jest tak źle wzbudzać w innych strach. 228 Ze względu na bardziej tolerancyjne nastawienie większości Europejczyków do spraw seksu, pobyt za Atlantykiem stanowił mile widziany odpoczynek od ciągłej krytyki. Madonna z przyjemnością pokazywała swoim „dzieciom" wspaniałości Londynu i Paryża. Zabrała je też na zakupowe szaleństwo do Chanel. W Paryżu była gościem honorowym na uroczystej kolacji wydanej przez Vogue. Ponieważ sala pękała w szwach, Madonna zadarła suknię od Gaultiera, wdrapała się na stół i przeszła po nim w szpilkach, żeby dotrzeć na swoje miejsce. „Szkoda, że nie poznałem jej trzydzieści lat wcześniej", westchnął Yves Montand, niegdyś kochanek Marilyn Monroe. Po kolacji przesłał Madonnie tuzin róż. Pobyt w Paryżu dał Christopherowi Ciccone okazję do wystawienia własnych prac, głównie dużych religijnych obrazów o śmiałej kolorystyce. Na otwarciu wystawy gwiazda zachowywała się niemiło. „Dajcie mi spokój! Jestem zmęczona rozdawaniem autografów!" albo „Schowajcie wreszcie te aparaty. Nie chcę żadnych zdjęć!" Jeden z gości stwierdził, że była niegrzeczna. Wieczorem odbyło się przyjęcie w nowoczesnym klubie „Schehe-rezade". Piosenkarka uparła się, żeby zaprosić samych mężczyzn. „Madonna zjawiła się z całym tabunem chłopców, a Gaultier ze swoimi gejami", mówi współpracownik projektanta. „Ona lubi się uważać za najbardziej pożądaną kobietę na świecie. Zawsze mi się podobała, bo jest silna. Gdy ją poznałem, stwierdziłem, że jest silna, ale zarazem wredna." Przyjazd Madonny do Włoch wywołał kontrowersje. Tydzień wcześniej katolicki establishment potępił show Madonny jako bluźnierczy i zażądał odwołania koncertów w Rzymie i Turynie. Na rzymskim lotnisku artystka, mająca na sobie prosty czarny garnitur i perły, przeczytała tłoczącym się dziennikarzom oświadczenie. „Jeśli uważacie mnie za grzesznicę, niech ten, kto jest bez grzechu, pierwszy rzuci kamieniem. Prawe córki i synowie kościoła katolickiego, przyjdźcie na występ i sami oceńcie. Mój show nie jest tradycyjnym koncertem rockowym, lecz teatralną prezentacją mojej muzyki, i podobnie jak teatr stawia pytania, prowokuje do myślenia i budzi emocje." Madonna była przekonana, że za próbami storpedowania jest występów stoi papież. „Watykan trąbił, że moje widowisko jest blu-źniercze. Zdumiało mnie to i zezłościło. Jak oni śmią je oceniać, nie obejrzawszy?" Protesty towarzyszyły jej w czasie całej podróży przez 229 Włochy. W końcu została zmuszona do odwołania dwóch koncertów. Pragnąc zakończyć tournee Ambitnej Blondynki mocnym akcentem, Madonna przeprowadziła tajne negocjacje z HBO (Home Box Office) w celu transmisji na żywo w USA ostatniego koncertu w Nicei. HBO, podobnie jak Warner Records, był filią Time Warner. Zapłacili jej milion dolarów za uzyskanie prawa bezpośredniej transmisji występu. Szesnaście kamer — z tego kilka w helikopterze — przekazało show do milionów amerykańskich domów. Jak się okazało, było to widowisko niesportowe o największej oglądalności w historii telewizji kablowej. W pewnym momencie Madonna, w końskim ogonie i bustier, podbiegła do tancerzy i udawała, że ich policzkuje. Ową scenę powtarzała dziesiątki razy w czasie tournee, ale tej nocy kwestia, którą gwiazda wykrzyczała do ryczącego tłumu, miała szczególny wydźwięk. „Ja tutaj jestem szefem!" 21 „To wspaniałe uczucie mieć władzę. Dążyłam do niej przez całe życie. Myślę, że każda ludzka istota pragnie władzy." „Warren jest mięczakiem. To laluś." Latem 1990 roku Madonna królowała w świecie rozrywki. Zdominowała listy przebojów zarówno w dziedzinie płyt jak i teledysków (do tej pory jej albumy sprzedawały się w liczbie czterdzieści osiem milionów egzemplarzy). W czasie głośnego światowego tournee obejrzały ją ponad dwa miliony osób z dziesięciu krajów, a ponadto zagrała w najbardziej rozreklamowanym filmie sezonu. Badanie przeprowadzone na zlecenie przemysłu filmowego wykazało, że sto procent chodzących do kina wiedziało o Dicku Trącym jeszcze przed jego wejściem na ekrany. Kampania reklamowa kosztowała dziesięć milionów dolarów oraz wypuszczenie na rynek najróżniejszych towarów, od kubków do kawy i podkoszulków po kosztowne jedwabne piżamy, sprawiły, że gwiazdy filmu trafiły na okładki Newsweeka, People, Entertainment Weekly i Rolling Stone, żeby wymienić tylko kilka. Mimo całej wrzawy jedna osoba nigdy nie obejrzała filmu: Madonna. Tak ją zdenerwował sposób, w jaki w trakcie montażu pocięto jej rozbudowane numery wokalne, że nip wysiedziała do końca seansu. Czy film zasłużył na doskonale wyreżyserowany rozgłos? Dickowi Trący, nakręconemu przez Vittorio Storaro w zachwycających kolorach i niesamowitej scenografii Dicka Sylberta, udało się ożywić bohatera komiksu i groteskowe postacie — Pruneface'a, Mumblesa, 231 Flattopa, Big Boya Caprice'a. Newsweek ogłosił nadejście „Tra-cymanii", a krytyk David Ansen zachwycał się: Dick Trący to klasyczne dzieło; proste, stylowe, wyrafinowane, świetne. Ekra-nizowany komiks nie przypomina innych filmów Warrena Beatty, ale piętno reżysera widać w każdej starannie przemyślanej scenie. Natomiast „drżąca z pożądania, dwulicowa i pełna złych intenci Madonna jest doskonała jako mało subtelna femme fa-taler Dick Trący był pierwszym wielkim ekranowym sukcesem Madonny od czasu debiutu w Rozpaczliwie szukam Susan i kolejną reżyserską próbą Beatty'ego po Czerwonych. Bardziej niż kiedykolwiek afiszowali się jako para, ale ludzie zastanawiali się, czy ich romans nie jest zagraniem reklamowym. „Z całą pewnością zawróciła mu w głowie. Nie mam żadnych wątpliwości", mówi osoba z bliskiego kręgu artystki. „Nie znaczy to jednak, że kiedykolwiek byli w sobie zakochani. Madonna nie lubi dojrzałych mężczyzn. Woli młodych. Przez cały ten czas kochała Seana Penna." Latem oboje zrozumieli, że tandem wypełnił swoje zadanie. Dick Trący stał się hitem kinowym. Na rozgłosie wokół romansu głównych bohaterów skorzystało również tournee Ambitnej Blondynki. Żadne z nich nie udawało wierności, więc nikogo nie zdziwiło, że nie zazdrość, lecz ego doprowadziło do ostatecznego zerwania. W połowie lipca Beatty oznajmił wydawcom Newsweeka, że mogą liczyć na pełną współpracę, jeśli dadzą go samego na okładkę. Wydawca Newsweeka Rick Smith zatelefonował do prezesa wytwórni Disneya Jeffreya Katzenberga i dał mu wyraźnie do zrozumienia, że bez Madonny nie będzie artykułu o Dicku Trącym na pierwszej stronie. Disney dostarczył kadr z filmu. W ostrej rozmowie telefonicznej Madonna zarzuciła Beatty'mu nielojalność i flirty z innymi kobietami. Najwyraźniej w wieku trzydziestu dwóch lat była już dla niego za stara. Gwiazdor zainteresował się początkującą aktorką, która właśnie skończyła dwadzieścia dwa lata. Madonnie Beatty również wydawał się trochę za stary. Na swoim przyjęciu urodzinowym w Malibu jubilatka paliła Marlboro i przyglądała się gościom zebranym na plaży, aż jej wzrok padł na młodego mężczyznę bez koszuli rozmawiającego z jej bratem Mariem. Podeszła do niego i zgasiła mu papierosa na plecach. Mario Ciccone przedstawił siostrze dwudziestosiedmioletniego Tony'ego Warda, swój „prezent urodzinowy". Tony Ward był jednym z trytonów baraszkujących u stóp Ma- 232 donny w teledysku Cherish, ale wtedy nie zwróciła na niego uwagi. Tym razem jednak po przyjęciu wzięła go do domu. Dwa tygodnie później zabrała Warda na urodziny fotografa Herba Rittsa. Kazała mu iść w samych dżinsach, ale on na gołe ciało założył jeszcze skórzaną kamizelkę. Ubrana od stóp do głów na czarno Madonna przez cały wieczór siedziała milczącemu Wardowi na kolanach. W obecności wszystkich gości nakazała mu zgolić wąsy, a on jej posłuchał. Beatty wkrótce dowiedział się o nowym przyjacielu kochanki. Przecząc faktom oświadczył, że nie uganiał się za kobietami w czasie trwania ich związku, i zażądał od niej, by spotykała się tylko z nim. Madonna zareagowała na ultimatum w swój zwykły sposób. Kazała Warrenowi iść do diabła. Mierzący sto siedemdziesiąt osiem centymetrów wzrostu i ważący siedemdziesiąt siedem kilogramów, muskularny i przystojny Ward był niezwykle podobny do Seana Penna. „Madonna urządzała przesłuchania głównie po to, żeby znajdować sobie kochanków, i wybrała tego właśnie faceta", mówi Erica Bell. „Pod względem fizycznym stanowił dla niej ideał. Gdyby wprowadziła do komputera swoje preferencje, dostałaby właśnie Tony'ego Warda. Jeśli chodzi o wygląd, miał wszystko, co lubiła w mężczyznach." Jednocześnie miał to, czego w mężczyznach szukali niektórzy geje. Występując również pod nazwiskiem Anthony Borden Ward i Nick Neal, był dla homoseksualistów ulubionym modelem, którego akty wieszano na ścianach. W numerze gejowskiego czasopisma z Los Angeles In Touchfor Men z roku 1985 pojawia się na okładce i sześciostronicowej rozkładówce, jako jedyne ubranie mając bransoletkę na kostce. Herb Ritts, który zaangażował Warda do teledysku Cherish, zrobił jego akty do albumu Men and Women wydanego w roku 1989. Fotografik Greg Gorman także zrobił mu serię nagich zdjęć, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Ward poznał Madonnę. Gwiazdy nie zraziła przeszłość Tony'ego jako gejowskiego modela. Wręcz sympatyzowała z nim, mając doświadczenia z prasą, która wytknęła jej pozowanie nago w początkach kariery. Fakt, że homoseksualiści podziwiali jego ciało, a on nie wstydził się go eksponować, tylko dodawał mu uroku. Okazało się, że Ward, którego teraz reprezentowała szanowana Ice Modeling Agency, ma upodobanie do skór i przebieranek. Dla zabawy Madonna ubierała kochanka w pończochy, stanik, majtki, buty na wysokich obcasach i biżuterię, malowała mu usta czerwoną 233 szminką, nakładała cienie do powiek i puder. Na koniec robiła znamię podobne do swojego i wychodziła do miasta z nową „dziewczyną". Przy okazji odwiedzali sex shopy. Ward szczególnie polubił skórzane spodnie i czarne buty do kolan. „Jeśli chodzi o nią, im coś bardziej zboczonego, tym lepiej", twierdzi Erica Bell. Madonna, która twierdziła, że jej kochankowie zawsze używali prezerwatyw, nie zadręczała się dotychczasowym stylem życia To-ny'ego. Ward przez wiele lat chodził do gejowskich barów — często w towarzystwie mężczyzny i kobiety — ale ona i wielu jej najbliższych przyjaciół robili to samo. Nowy kochanek nie poddał się testom na obecność wirusa HIV. Wolał sobie oszczędzić prawdy, gdyby rzeczywiście złapał nieuleczalną chorobę. Drażliwszym tematem były heteroseksualne związki Warda, który w pierwszych tygodniach znajomości nie poinformował Madonny, że nadal jest zaręczony z dwudziestotrzyletnią projektantką mody Jayme Harris. Poznali się rok wcześniej w barze „Club Rubber" i tydzień później zamieszkali razem. W kwietniu 1990 Harris podobno oznajmiła Wardowi, że jest w ciąży, co oboje uczcili, zaręczając się. Nie do wiary, ale narzeczeni udali się do sex shopu w Santa Mo-nica, gdzie kazali sobie przekłuć sutki i założyli pierścionki „zaręczynowe" ze złota. Harris poroniła w maju, ale para została razem, odgrywając fantazję o „niewolniku miłości", w której on wykonywał wszystkie prace domowe i spełniał jej seksualne żądania. Natomiast jedną z fantazji Warda, zanim jeszcze poznał Madonnę, było przespać się z nią, a potem zmusić, żeby patrzyła, jak on kocha się z Harris. Madonna też miała swoje dziwactwa. Była niezadowolona ze sposobu, w jaki pokazano jej usta w Dicku Trącym, Mimo grubej warstwy czerwonej szminki wąskie z natury wargi Madonny bladły w porównaniu z wydatnymi ustami Kim Basinger, femme fatale z Batmana, komiksowego przeboju filmowego poprzedniego lata. Madonnie nie podobały się też zdjęcia przedstawiające ją jako nowe wcielenie Marilyn Monroe. W tym wypadku powodem był ten sam szczegół fizjonomii. Wiele aktorek decydowało się na kolagenowe implanty, żeby uzyskać bardziej zmysłowe wargi. Plotkowano, że należy do nich Julia Roberts znana z Pretty Woman, zaś Barbara Hershey, partnerka Bette Midler z Beaches, sama przyznała się do chirurgicznego powiększenia ust. Na początku września Madonna udała się do jednego z najlepszych chirurgów plastycznych w Beverly Hills, żeby 234 zrobił jej zastrzyki z kolagenu, co trwało dziesięć minut i kosztowało pięćset dolarów. Później co cztery miesiące musiała wracać na poprawki, gdyż białko to po jakimś czasie się absorbuje. Madonna zaprezentowała nowe usta w reklamie MTV nakłaniając ludzi do głosowania w wyborach 1990. Nawet jej wystąpienie w służbie publicznej przypominało show. Z dwoma tancerzami po bokach, ubrana w skąpą czerwoną bieliznę i owiniętą amerykańską flagę, zachęcała amerykańskich wyborców do spełnienia obowiązku, grożąc im „laniem". Wiele oburzonych osób uznało, iż reklama ze striptizerką mrugającą okiem do widzów i z lekkim podtekstem sadomasochistycz-nym jest niesmaczna, zwłaszcza że miała na celu nakłonić młodych do głosowania. O ironio, gdy wrzawa przycichła, okazało się, że Madonna sama zasłużyła na klapsa. W listopadzie zignorowała własną radę i nie zadała sobie trudu, żeby pójść do lokalu wyborczego. W tym samym miesiącu wywołała poruszenie w czasie uroczystości wręczenia nagród MTV transmitowanej z Universal Amphi-theatre w Los Angeles na cały świat. W wielkim finale wieczoru gwiazda miała wykonać na żywo przebój numer jeden Vogue. Zamiast jednak pokazać taniec ożywionych manekinów znany z teledysku, Madonna zrobiła coś nieoczekiwanego: ona i jej tancerze ubrani w aksamity, pudrowane peruki i buty z klamerkami starannie odtworzyli osiemnastowieczny francuski dwór. Ci, którzy spodziewali się, że Madonna znowu przekroczy granice dobrego smaku, nie przeżyli zawodu. W pewnym momencie piosenkarka uniosła krynolinową spódnicę eleganckiego kostiumu markizy de Pompadour i gestem zaprosiła jednego z tancerzy, żeby pod nią zajrzał. Później przycisnęła nos innego tancerza do swojego dekoltu. Gdy znoszono ją w lektyce ze sceny, ukryła twarz za wachlarzem. Zachowawszy wizerunek niesfornej artystki, Madonna poleciała do Nowego Jorku razem z' Wardem i zaprezentowała go na premierze Chłopców z ferajny Martina Scorsese, która odbyła się w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Nowego kochanka przedstawiała wszystkim jako Nicka Neala. Ward zatrzymał się w jej apartamencie. Następnego ranka sfotografowano oboje w czasie biegu po Central Parku. Dla Warrena Beatty wiadomość była czytelna. Po raz pierwszy od czasu, kiedy piętnaście miesięcy wcześniej zaczął się ich romans, „Buziaczek" oznajmił światu, że „Staruszek" został odprawiony. 235 24 września magazyn Forbes zamieścił doroczną listę najwyżej opłacanych przedstawicieli świata rozrywki. Ogłoszona „najsprytniejszą amerykańską businesswoman", Madonna w różowej satynowej sukni Materiał Girl z futrzanym oblamowaniem i guzikami z symbolem dolara trafiła na okładkę. W artykule zamieszczonym w środku numeru parafrazowano słynną kwestię z popularnego wtedy filmu Pracująca dziewczyna: „mózg do grzechu, a ciało do biznesu". Magazyn oszacował jej dochód na trzydzieści dziewięć milionów dolarów, co czyniło ją najlepiej zarabiającą wykonawczynią w roku 1989. Madonnę rozwścieczył artykuł w Forbesie. Odmówiła współpracy z czasopismem oraz nakazała pracownikom i przyjaciołom je zbojkotować. Pewien człowiek z otoczenia Madonny, który rozmawiał z dziennikarzami, zadzwonił drugi raz z błaganiem, żeby nie wymieniano jego nazwiska. „Mogę mieć kłopoty. Mam rodzinę." Forbes szczególnie wysoko ocenił fakt, że w przeciwieństwie do innych osób z dorocznej listy najlepiej opłacanych Madonna od pięciu utrzymywała pozycję w czołówce. Według redakcji zawdzięczała ją corocznym zmianom stylu. Magazyn sam udowodnił, że ma rację: numer z gwiazdą należał do najlepiej sprzedających się w jego historii. Oprócz talentu i intuicji podstawą sukcesu Madonny jako kobiety interesu była jej obsesyjna samodyscyplina. Każdy projekt roz-planowywała krok po kroku wiele miesięcy naprzód. Co wieczór przed pójściem do łóżka spisywała listę rzeczy, które musi załatwić następnego dnia. Czas dzieliła na trzydziestominutowe odcinki, nie przewidując odpoczynku. „Nigdy nie robię sobie wolnego, jeśli tylko ode mnie to zależy", powiedziała kiedyś. Przez całą jesień 1990 roku Madonna intensywnie zajmowała się filmowymi projektami, odłożonymi na czas realizacji Dicka Trący i tournee Ambitnej Blondynki. Badając twórczość meksykańskiej artystki Fridy Kahlo, której historię chciała przenieść na ekran, nakładała wojskowe buty oraz płaszcz i razem z bratem Christopherem chodziła na wystawy sztuki meksykańskiej do Metropolitan Mu-seum. Spotkała się też z legendą tańca Marthą Graham, liczącą wtedy dziewięćdziesiąt sześć lat, i przekonała staruszkę, żeby sprzedała jej własne pamiętniki wraz z prawem do ekranizacji. Podobno zapłaciła za nie sto tysięcy dolarów. (Graham umarła sześć miesięcy później.) Podobnie jak swoich tancerzy w czasie tournee, Madonna z radością zapoznawała Tony'ego Warda z dolce viia. Nigdzie indziej nie 236 czuła się tak doceniana jak w Paryżu, gdzie świat haute couture wielbił ją jako narzucającą trendy królową mody. Karl Lagerfeld z firmy Chanel oświadczył, że artystka „wywiera ogromny wpływ na światową modę. Wszyscy patrzymy na nią, żeby zobaczyć, co jeszcze wymyśli." Zgadzał się z nim wydawca Vogue Andre Leon Talley: „Myślę, że Madonna jest boginią mody, zwłaszcza paryskiej. Produkty jej wyobraźni są dostępne dla każdego od lat osiemnastu do osiemdziesięciu." W Paryżu Madonna zjawiła się na pokazie swojego ulubionego projektanta Jeana-Paula Gaultiera. Czasopismo Glamour zamieściło na okładce jej zdjęcie i obwołało ją Kobietą Roku, a Ladies' Home Journal wymienił ją obok Barbary Bush i sędziny Sądu Najwyższego Sandry 0'Connor jako jedną z najbardziej wpływowych kobiet Ameryki. W tym czasie gwiazda siedziała w pierwszym rzędzie na pokazie mody, czekając na Tony'ego Warda, który miał zaprezentować garnitur Gaultiera. Kiedy kochanek szedł po wybiegu, uniosła sukienkę, pokazując mu — oraz innym modelom i modelkom — że nie ma nic pod spodem. Następnie wydała ponad trzydzieści pięć tysięcy dolarów na stroje i urządziła w pokoju hotelowym własny pokaz mody tylko dla dorosłych, z udziałem Warda i kilku przyjaciół. Paryska eskapada była dla Madonny głównie podróżą w interesach. Producent Shep Pettibone zmiksował jej największe przeboje, stosując rewolucyjną technikę QSound, dzięki której zwykłe głośniki stereo zmieniały się w system 3-D. Podekscytowana Madonna — jej album miał być pierwszym zrealizowanym w technice QSound — nagrała dwie nowe piosenki, w tym Justify My Love napisaną wspólnie z Lennym Kravitzem. Tytuł całej płyty stanowił aluzję do niedawnych bojów z Watykanem — IMMACULATE COLLECTION. Madonna jak zwykle planowała naprzód. Ponieważ na ekrany wkrótce miał wejść pełnometrażowy dokument z tournee Ambitnej Blondynki, W łóżku z Madonną, wiedziała, że musi nakręcić video-klip, który nie tylko zwiększy sprzedaż płyty, ale nada odpowiedni impet jej karierze. Za każdym razem kiedy posuwała się za daleko, rezultat był spektakularny, jak chociażby w wypadku ogromnego sukcesu Lilce a Prayer w następstwie sporu z firmą Pepsi. Czym jeszcze mogła zrobić wrażenie i wyprowadzić ludzi z równowagi? Gdy pewien reporter zapytał ją, czy MTV kiedykolwiek odrzuciła jej teledysk, z lekkim skrępowaniem zaprzeczyła. Jej video-klipy puszczano dzień i noc, choć jeden z teledysków arcyrywalki 237 Cher mógł być wyświetlany tylko w późnych godzinach nocnych z powodu ryzykownego stroju wykonawczyni. Mając na uwadze te fakty, Madonna zaangażowała reżysera Jea-na-Baptiste Mondino, żeby do klipu Justify My Love wprowadził odrobinę erotyki. „Sam tytuł nasuwał skojarzenia", powiedział Mondino, który słuchał nagrania aż do przesytu, nim wpadł na konkretny pomysł. „W tej piosence wyczuwa się niewiarygodną zmysłowość. Zawiera ona chyba wszystkie fantazje dorosłych." Madonna, Ward, Mondino i trzydzieści innych osób przez dwa tygodnie zajmowali całe piętro ekskluzywnego hotelu Ro-yal Monceau w Paryżu. Wykorzystując korytarze i pokoje jako plan, nakręcili pięciominutowy czarno-biały filmik. „Madonna była fantastyczna", twierdzi Mondino. „Robiła to, co należało. Ona i jej partner (Ward) całowali się i nie były to udawane pocałunki." Teledysk zaczynający się od ujęcia, że Madonna idzie z walizeczką hotelowym korytarzem, rozwija się w fantazję, w której jest bise-ksualizm, transwestytyzm, podglądactwo, łagodny sadomasochizm i oczywiście nagość. „To wnętrze ludzkiego umysłu", wyjaśnia artystka. „Takie fantazje i myśli ma każdy człowiek." Gdy na horyzoncie zaczęły się gromadzić znajome chmury burzowe, Madonna dostała wiadomość, że 27 października Christo-pher Flynn zmarł w Los Angeles na AIDS. Flynn miał sześćdziesiąt lat i walczył z chorobą przez trzy lata, ale wieść o jego śmierci była dla niej ciosem. Były nauczyciel baletu z Michigan odegrał bardzo ważną rolę w jej życiu. Jako pierwszy dorosły zainteresował się nią poważnie, wprowadził czternastolatkę w świat sztuki i teatru, tańca i życia nocnego, powiedział, że jest piękna i wyjątkowa. Madonna zawdzięczała mu wszystko. Mówiła o nim „mój mentor, ojciec, wyimaginowany kochanek, brat. On mnie rozumiał." Kiedy jednak próbował zobaczyć się z nią kilka miesięcy wcześniej na przyjęciu w Los Angeles, nie mógł sforsować kordonu ochroniarzy i pochlebców, którzy oddzielali ją od wielbicieli. Tylu przyjaciół Madonny ze świata sztuki zmarło na AIDS, że czasami wydawało się, że jej życie jest serią premier i pogrzebów. Śmierć Flynna wstrząsnęła artystką, ale kiedy przyjaciele zamówili 2 grudnia w Los Angeles mszę w jego intencji, ona się nie pokazała. Może bała się, że jej obecność spowoduje zamieszanie albo że przeżycie okaże się zbyt silne. Mimo to decyzja, żeby nie chodzić na nabożeństwa żałobne, budziła w znajomych wątpliwości. „Zdumiało 238 mnie, że nie wzięła udziału w stypie po pogrzebie Martina (Bur-goyne'a)", mówi jeden z nich. „Lecz kiedy nie zjawiła się również na nabożeństwie za Christophera Flynna, odniosłem wrażenie, że ona po prostu nie chce sobie zadawać trudu." *** Pod koniec listopada Madonna po raz kolejny znalazła się w oku huraganu. MTV zaplanowała na 1 grudnia czterdziestoośmiogo-dzinny „Madonnaton", który miał się zbiec ze światową premierą teledysku Justify My Love. Obejrzawszy jednak videoklip 26 listopada, kierownictwo telewizji muzycznej wycofało się z pomysłu. „Szanujemy ją jako artystkę i uważamy, że kręci świetne teledyski, ale ten nie jest dla nas odpowiedni", brzmiało uzasadnienie decyzji. Nie zrezygowano natomiast z Madonnatonu, w którym miały znaleźć się wywiady, fragmenty koncertów oraz migawki filmowe i klipy ze wszystkich etapów jej kariery. Madonna skontaktowała się z dyrektorami MTV i zapytała, czy po wycięciu którejś ze scen videoklip spełni ich wymagania. Okazało się, że zastrzeżenia dotyczą „wydźwięku" teledysku, więc nic już nie można zrobić. Czy Madonna była zaskoczona obrotem sytuacji? Wręcz nieprawdopodobne. W MTV nie widywało się nagości, nie mówiąc o wynaturzeniach zaprezentowanych w Justify My Love. A może artystka obracająca się głównie w środowisku gejów, biseksów i sa-domasochistów nie zdawała sobie sprawy z tego, co reszta świata uważa za dopuszczalne? Przeciwnie. Zdaniem osób z najbliższego otoczenia dokładnie wiedziała, co robi. Realizując teledysk, który został odrzucony przez MTV, rozpętała publiczną dyskusję na temat cenzury i ponownie znalazła się w centrum zainteresowania. Jej pierwszą reakcją było publicznie wyrażone zdziwienie z powodu dezycji MTV. „Dlaczego ludzie chodzą do kina, żeby oglądać, jak kogoś bomba rozrywa na kawałki, a nie chcą popatrzyć na całujące się dziewczyny albo pieszczących się mężczyzn? Uważam, że mój teledysk jest romantyczny, pełen miłości i humoru." Lecz jako artystka, której kariera opierała się na muzycznych videoklipach, powstrzymała się od wydania otwartej wojny. „MTV była dla mnie dobra. Znają tam swoją publiczność. Rozumiem, że klip może być dla nich zbyt mocny." Dla innego piosenkarza odrzucenie teledysku równałoby się katastrofie. W przypadku Madonny oznaczało następną bombę w rę- 239 kach. Wypuszczone na rynek jako pierwsze w historii pięciominutowe video, Justify My Love sprzedało się w dwustu pięćdziesięciu tysiącach egzemplarzy po 9,95 dolara za sztukę, przynosząc 2,5 miliona dochodu. Sama piosenka została przebojem numer jeden. Nie tylko MTV uznała teledysk Justify My Love za kontrowersyjny. Centrum Szymona Wiesenthala stwierdziło, że remiks utworu zatytułowany The Beast Within ma otwarcie antysemickie słowa. Madonna nazwała zarzut zdumiewającym, a jej prawnicy z miejsca go odparli. Napięcie dosięgło szczytu w nocy 3 grudnia 1990 roku, kiedy Madonna pojawiła się w nowym informacyjnym programie ABC, Nightline, żeby bronić siebie i swojej pracy w wywiadzie z Forrestem Sawyerem. W garniturze zapiętym pod szyję i z platynowymi włosami upiętymi w surowy kok Madonna wyglądała w każdym calu na rozsądną kobietę sukcesu. Strój nie maskował faktu, że przeraża ją występ w programie informacyjnym. Zdaniem dziennikarza New York Timesa Caryna Jamesa właśnie z powodu tremy nie potrafiła jasno się wysłowić. Trzeba stwierdzić, że jej wypowiedzi były naszpikowane zwrotami typu „wiecie", „rozumiecie", „to znaczy", od których skóra cierpła każdemu nauczycielowi angielskiego ze szkoły średniej. Pomijając gramatykę, gwieździe udało się dotrzeć do telewidzów. Kiedy ABC puściła w całości Justify My Love, Sawyer przystąpił do ataku. Czy Madonna spodziewała się przemycić nagość do programu MTV? Artystka zwróciła uwagę, że w teledysku Vogue przez bluzkę widać jej piersi, więc sądziła, że zarząd i tym razem odstąpi od zasady. Madonna: Miałam nadzieję, że mi się uda, a z drugiej strony myślałam: Cóż, przy konserwatyzmie, który zapanował w kraju, będą problemy. Sawyer: W rezultacie zarobisz więcej pieniędzy, niż przypuszczałaś. Madonna: Taka ze mnie szczęściara. Następnie oświadczyła widzom Nightline, że wyznaczyła granicę dla tego, co dozwolone w telewizji, jeśli chodzi o „przemoc, upokorzenie i degradację." Zasugerowała sarkastycznie, żeby MTV włączyła do ramówki „godzinę przemocy oraz godzinę dyskryminacji kobiet" zamiast przez dwadzieścia cztery godziny na dobę puszczać takie, a nie inne teledyski. Sawyer zapytał, czy feministek słusznie nie oburzył jej videoklip Express Yourself w którym pełza w łańcuchach pod stołem. — Sama zakułam się w łańcuchy — odparła. — Nie założył mi 240 ich żaden mężczyzna. Sama to zrobiłam. Taką miałam ochotę. Pełzałam pod własnym stołem. Żaden mężczyzna mnie nie zmuszał. Wszystko robiłam z własnej woli. Jestem panią siebie. Sawyer drążył temat feministek, przypominając jej wcześniejsze wcielenia Boy Toy i Materiał Girl, ale Madonna nie dała się zbić z pantałyku. „Może zachowuję się jak typowy kociak czy coś w tym rodzaju, ale panuję nad sytuacją. Zresztą w feminizmie nie chodzi o równość kobiet i mężczyzn, prawda? Czyż sama nie kieruję swoim życiem, czy nie robię tego, co chcę?" Fakt, że Justify My Love może dać dziesięciolatkom wypaczone pojęcie o seksie, zdawał się jej nie martwić. „I dobrze. Niech się gubią i niech zadają pytania rodzicom." Mimo wyraźnego zdenerwowania Madonna ogłosiła siebie ideałem feminizmu lat dziewięćdziesiątych, kobietą, która jest zmysłowa, póki wybór należy do niej. Justify My Love ma feministyczne przesłanie, gdyż świadczy, że Madonna potrafi kierować swoją karierą równie zręcznie jak mężczyzna, napisał w New York Timesie Caryn James. Miliony ludzi wysłuchały tego przesłania. W swojej dziesięcioletniej historii Nightline uzyskała drugi wynik pod względem oglądalności. Program obejrzało więcej osób jedynie w okresie skandalu związanego z parą telewizyjnych kaznodziejów Jimem i Tammy Faye Bakker. Trzy dni później Madonna musiała się zająć bardziej przyziemnymi sprawami. Sąsiad Donald Robinson zażądał od niej milionowego odszkodowania za to, że sosna i żywopłot na terenie jej hollywoodzkiej posiadłości zasłaniają mu widok. Madonna odmówiła spotkania z Robinsonem i wykonała ruch, który mógł świadczyć o nasilającej się paranoi. Oskarżyła bowiem sąsiadów, że naruszają jej prywatność, szpiegując przez drzewa. Sędzina Sally Disco nie znalazła na to żadnych dowodów i oddaliła skargę gwiazdy. Nie przyznała Robinsonowi miliona dolarów odszkodowania, lecz nakazała pozwanej przyciąć krzewy. Na początku grudnia Madonna wydawała się bardziej podenerwowana niż zwykle. Miała po temu powody. 10 grudnia Ward zawiózł ją do Cedars-Sinai Medical Center w Los Angeles. Tam dowiedzieli się, że jest w ciąży. Nie zdążyli oboje nacieszyć się tą nowiną, gdyż położnik Randy Harris poinformował ich o niebezpiecznych komplikacjach. Cztery dni później Madonna poddała się zabiegowi usunięcia ciąży. Spytana, czy Madonna miała poronienie (nie aborcję), rzeczniczka Liz Rosenberg zaprzeczyła. Chcąc potwierdzić informację, że piosenkarka była w ciąży, pewna reporterka zatelefonowała do niej, 16 — Madonna 241 podając się za pielęgniarkę doktora Harrisa. „Przypuszczałam, że jestem w ciąży", stwierdziła Madonna. „Miałam nabrzmiałe i obolałe piersi, więc wiedziałam, co to oznacza." Macierzyństwo znajdowało się w jej planach życiowych, lecz za niezbędny warunek uważała długotrwały związek z mężczyzną. „Ojciec musi być w pobliżu. Nie interesuje mnie wychowanie emocjonalnego kaleki." W noc sylwestrową zaprosiła czterdziestu najbliższych przyjaciół do ośmiopokojowego apartamentu na Manhattanie, wyposażonego w saunę, salkę gimnastyczną i nowoczesną kuchnię. Zająwszy przyległe mieszkanie, złożyła sąsiadom propozycję odkupienia ich apartamentu, tak że miałaby na własność całe piętro. Uparci staruszkowie nie wyrazili zgody, choć nieraz skarżyli się, że gwiazda jest hałaśliwą sąsiadką, która puszcza głośną muzykę do czwartej rano. Rok 1990 uczestnicy przyjęcia pożegnali wśród starannie dobranych mebli w stylu art deco oraz obrazów Picassa, Dalego, Legera i Tamary Łempickiej. Wynajęta chiromantka po naleganiach gospodyni niechętnie zgodziła się powróżyć jej z ręki. Stwierdziła, że Madonna kiedyś miała złamane serce i znowu ją to czeka, obecny romans z Wardem jest przelotny, nigdy nie będzie miała dzieci, a jej kariera zakończy się porażką. Gwiazda odreagowała niepomyślne wróżby, upijając się martini. Potem zwymiotowała w łazience i padła nieprzytomna na podłogę. Następnego ranka ocknęła się w łóżku. Nadal wierzyła w przepowiednie chiromantki. „Wciąż myślałam sobie: co za fatalny początek nowego roku", wspomina. 22 „Chciałabym przespać się z Marleną Dietrich. Ona miała w sobie dużo cech męskich, ale zachowała seksualny powab." Rzeczywiście, cóż za początek nowego roku. Podczas gdy wrzawa wokół Justify My Love przybierała na sile, znany z niechęci do prasy Woody Allen zaproponował Madonnie niewielką rólkę akrobatki cyrkowej w swoim następnym filmie Cienie we mgle. Madonna przyjęła ją i tym razem atmosfera na planie była zupełnie inna. Jako sławna osoba nie mogła przekomarzać się z ekipą. „Czuję na sobie wzrok techników i elektryków. Jestem go boleśnie świadoma. Oni nie patrzą na mnie jak na aktorkę, lecz jak na ikonę. Bardzo mnie to męczy." Sytuację pogarszał fakt, że Allen nie udzialał jej żadnych wskazówek na planie. Pracę z nim Madonna uznała za deprymujące przeżycie, póki nie zorientowała się, że on pozwala każdemu aktorowi być sobą i użyczać granej postaci własnych cech. „Z początku czułam się nieswojo", wyznała. „Nikt mnie nie prowadził, a ten rodzaj wolności jest onieśmielający. Lecz Woody doskonale obsadza aktorów. Sprawia, że dają z siebie wszystko". Newsday doniósł później, że Allen skrócił rolę Madonny z powodu marnego aktorstwa, czemu reżyser gwałtownie zaprzeczył. „Bzdury wyssane z palca", oświadczył. „Żadna jej scena nie została wycięta ani nawet nie było to brane pod uwagę. W tym filmie jest świetna." Była to wielka pochwała z ust zamkniętego w sobie mistrza kina, lecz nie ukoiła bólu, który czekał Madonnę wkrótce po dniu 243 św. Walentego. 18 lutego brukowce doniosły, że Tony Ward ożenił się w sekrecie z inną kobietą. Gdy na przyjęciu z okazji trzydziestych drugich urodzin Madonna zgasiła mu papierosa na plecach, model od roku chodził ze sty-listką Amalią Papadimos. Bez wiedzy ciężarnej narzeczonej Jayme Harris Tony widywał się z kochanką, kiedy tylko przylatywał do Nowego Jorku na sesje fotograficzne. Nie chcąc, żeby Papadimos, obywatelka australijska greckiego pochodzenia, odwiedziła go w Los Angeles, gdzie mogła natknąć się na Madonnę, Ward umówił się z nią w Las Vegas na kilkudniową zabawę. Ich schadzka zakończyła się małżeństwem. Kochankowie pobrali się w Wedding Gardens w Las Vegas 21 sierpnia, zaledwie pięć dni po tym, jak Ward nawiązał romans z Madonną. Model wysłał żonę do Nowego Jorku, a sam wrócił do Los Angeles, przypuszczalnie po to, żeby zakończyć kilka spraw. Lecz gdy Madonna powitała go w domu po „podróży służbowej", uświadomił sobie, że popełnił wielki błąd, żeniąc się. Mógł ukrywać Papadimos przed Madonną, ale utrzymanie gorącego romansu w sekrecie przed żoną nie było takie łatwe. Ward zapewniał ją, że jego związek z najsłynniejszą kobietą świata jest czysto platoniczny, ale w miarę jak mijały miesiące, nawet łatwowierna Amalia zorientowała się w sytuacji. „Wyszłam za niego, bo go kochałam", mówi Papadimos. „To aż takie proste. Nie zawarłam małżeństwa, żeby dostać zieloną kartę i móc pracować w Ameryce. Trzeba pamiętać, że chodziłam z To-nym przez dwanaście miesięcy i byliśmy bardzo w sobie zakochani. Chciałam zabrać go do Australii na miodowy miesiąc i przedstawić rodzicom." Nigdy do tego nie doszło. Artykuł w brukowcu ujawiający małżeństwo Warda zapowiadał, że kiedy Madonna go przeczyta, „wyjdzie z siebie!" Rzeczywiście tak się stało. Gwiazda nie mogła pojąć, jakim cudem Ward tak ją zwodził właściwie od pierwszego spotkania. Gdy parę razy napomykała o małżeństwie, on nagle zmieniał temat. Teraz zrozumiała dlaczego. Rozpaczliwe telefony Tony'ego pozostawały bez odpowiedzi. Jeden z przyjaciół zauważył kiedyś: „Rozwściecz ją, a jesteś martwy." Kochanek, który nie potrafił usprawiedliwić swojej miłości do innej kobiety, należał już do przeszłości. Trudniej było Madonnie traktować Seana Penna jako przeszłość. Gdy wspominano jego imię, nadal czuła ból w sercu. Reporterowi Vanity Fair powiedziała, że lubi „składać bieliznę Seana, parować skarpetki. Wiecie, co uwielbiam? Wyciągać nitki z płóciennej zasło- 244 ny." Obejrzawszy Stan łaski, w którym Penn grał razem ze swoją nową dziewczyną Robin Wright, przyznała, że w czasie scen miłosnych nachodziły ją myśli: „Trzymaj ręce z daleka, «iałpo! Byłam jego żoną!" W tym okresie Wright spodziewała się dziecka Penna. Pewne oznaki jednak świadczyły, że on również czuje się zaborczy wobec eks-żony. Po uhonorowaniu Roberta de Niro przez nowojorskie Museum of Moving Image odbyło się na jego cześć przyjęcie w „Tri-beca Grill". Penn wziął w nim udział obok takich znakomitości jak Jeremy Irons, Matt Dillon, Penny Marshall, Liza Minnelli i wielu innych. Obecny był również John F. Kennedy jr. Gdy zauważył Penna gawędzącego ze znajomym, wyciągnął do niego rękę i przedstawił się. „Znam cię", odparł aktor lodowato. „Jesteś mi winien przeprosiny." Kennedy odszedł bez słowa. Najwyraźniej Penn wciąż przeżywał plotki łączące tego mężczyznę z Madonną w czasie trwania ich małżeństwa. Następnego ranka Kennedy otrzymał żałobny wieniec z białych róż przepasany czarną wstążką z napisem: „Z wyrazami najgłębszego współczucia." Na dołączonej kartce były słowa: „John-ny, słyszałam o ostatniej nocy: M." Powyższy incydent zbiegł się z kolejnym artykułem w Vanity Fair na temat Madonny, która wywołała ducha legendarnej kochanki ojca Kennedy'ego. W celu zilustrowania historii zatytułowanej „Nieprzystosowana" artystka wybrała dwa nagie zdjęcia ze swojego port-folio „Hołd dla Normy Jean". Mając za sobą tournee Ambitnej Blondynki, Justify My Love i To-ny'ego Warda, Madonna mogła ponownie skupić się na karierze filmowej. Tuż po bolesnym zerwaniu z kochankiem wręczyła nagrodę Andrew Lloydowi Webberowi podczas gali na cześć kompozytora w wypełnionym gwiazdami Musie Center w Los Angeles. Gdy odpadła główna rywalka do roli Evity, Meryl Streep, Madonna znalazła się na dobrej pozycji. Pochlebiając Lloydowi Webberowi swoją obecnością, miała nadzieję wykorzystać przewagę. Poprawiając tego wieczoru makijaż w toalecie, rzuciła uwagę: „Szkoda, że Andrew już jest żonaty. Mogłabym powalczyć o tytuł żony numer trzy." „Niczego nie tracisz", odezwała się kobieta stojąca za nią. „Można trafić lepiej." Dopiero wtedy Madonna rozpoznała byłą drugą żonę Lloyda Webbera i gwiazdę Phantom of the Opera, Sarah Brightman. 245 Podobno Barbra Streisand, która sama wycofała się z walki o rolę Evity, popierała kandydaturę Brightman, wychwalając jej talent piosenkarski. Madonna nie czuła się jednak zagrożona. Brightman nigdy wcześniej nie grała w filmach i nie była w stanie przyciągnąć widzów. Lecz entuzjazm Streisand dla brytyjskiej gwiazdy sceny teatralnej wcale się jej nie spodobał. Artystka zadzwoniła do niej i powiedziała bez niedomówień, żeby się „odczepiła". Hollywoodzki establishment uważał Madonnę jako aktorkę za niepewny towar. Niewątpliwie jej notowania poprawił Dick Trący, ale nawet ten sukces został podważony, kiedy Jeffrey Katzenberg z Disneya wywołał w Hollywood poruszenie słynną poufną notatką, w której krytykował spiralę kosztów w przemyśle filmowym. W dokumencie, który dotarł do publicznej wiadomości za pośrednictwem New York Timesa, Katzenberg zastanawiał się, czy czas, energia i pieniądze włożone w realizację i promocję Dicka Trący rzeczywiście się zwróciły. Madonna miała coś do udowodnienia, więc zgodziła się wykonać nominowaną do Oskara piosenkę Sooner or Later (I Always Get My Man) Stephena Sondheima na ceremonii rozdania Academy Awards 25 marca. Najpierw jednak stanęła przed klasycznym dylematem: kto jest dostatecznie sławny, żeby wprowadzić ją na scenę? Pole poszukiwań szybko zawęziło się do jednej gwiazdy, której jasność dorównywała jej własnej: Michaela Jacksona. Tydzień przed ceremonią oboje spotkali się w modnej restauracji w Los Angeles „The Ivy", żeby zaplanować wspólny występ. Jackson oczywiście założył słynne ciemne okulary. Gdy usiedli przy stoliku, Madonna nachyliła się, zdjęła mu je szarpnięciem i nonszalancko cisnęła przez salę. „Teraz jesteś ze mną", oświadczyła. „Chcę widzieć twoje oczy." Gdy Michael wpatrywał się w jej dekolt, chwyciła jego rękę, położyła sobie na piersiach i przytrzymała przez chwilę. Madonna i Jackson przez jakiś czas byli sobą zafascynowani. Jako ikony muzyki pop potrafili się zrozumieć jak nikt inny. Jacksona intrygowała niesamowita zdolność Madonny do ciągłej zmiany wizerunku i sprytnego manipulowania grubymi rybami przemysłu rozrywkowego. Poza tym zazdrosił jej sukcesu. „Wcale nie jest taka dobra", powiedział do jednego ze współpracowników, gdy w roku 1989 ogłoszono ją Artystką Dekady (w czasie ceremonii wręczania nagród Madonna wyraziła wdzięczność, liżąc swoje trofeum). „Szczerze mówiąc ona nie potrafi śpiewać. Jest tylko dobrą tancerką. Co robi najlepiej? Wie, jak siebie sprzedać, i to wszystko." 246 Jackson podobno zadzwonił do dyrektorów Warnera, by poskarżyć się, że Madonna nie zasłużyła na nagrodę. Wtedy zaproponowano, żeby zwrócił się do MTV o tytuł Awangardowego Artysty Videoklipów Dekady. Pomysł mu się spodobał. „To będzie nauczka dla tej krowy", powiedział rzekomo. Wobec niego Madonna nie żywiła niechęci. Była pod wrażeniem jego talentu, legendarnych dziwactw, a zwłaszcza smykałki do interesów. Miała dużo do nauczenia się od mistrza. Pięć dni przed transmisją z wręczenia Oskarów Jackson podpisał najbardziej lukratywny kontrakt płytowy w historii, z firmą Sony, japońskim gigantem, który przejął CBS Records. Umowa, która mogła przynieść Jacksonowi okrągły miliard, obejmowała sześć albumów, filmy, programy telewizyjne i jego własną wytwórnię fonograficzną. Ogłoszenie o kontrakcie tak zgrał w czasie, żeby przyćmić młodszą siostrę Janet, której umowa z Virgin Records warta pięćdziesiąt milionów była przez kilka dni największą sensacją w historii muzyki. W wieczór rozdania nagród Academy najważniejsze osoby Hollywood starały się zdobyć dobre miejsca w Shrine Auditorium, żeby popatrzyć na gwiazdy, które usiadły z boku pierwszego rzędu. Wcześniej oboje uzgodnili, w co się ubiorą. Jackson założył kowbojskie buty ze złotymi noskami, białą kamizelkę wyszytą cekinami, wielką diamentową broszę i na tę szczególną okazję nie jedną, lecz dwie rękawiczki. Madonna miała na sobie połyskującą białą suknię bez ramiączek od Boba Mackie, gronostajową etolę i diamenty wartości dwudziestu milionów dolarów wypożyczone u nieżyjącego jubilera Harry'ego Winstona dzięki uprzejmości jego syna Rona. Przedstawiając Madonnę, gospodarz Bill Cristal zrobił aluzję do nowej kategorii wiekowej w kinach zastępującej dotychczasową „tylko dla dorosłych": „Oto część naszego programu przeznaczona dla widzów powyżej siedemnastego roku życia." Madonna stanęła w świetle jupiterów i, parodiując Marilyn Monroe, wykonała uwodzicielsko Sooner or Later Sondheima. Nie obeszło się bez małej wpadki. W pewnym momencie spadł jej jeden z drogocennych kolczyków i zaczepił się o suknię wysadzaną perłami. Madonna nie przestała śpiewać, ale później wyznała, że „czuła się jak debilka". (Stwierdziła też. że była poruszona kiedy niezhyt wylewny njciec nagrał się na automatyczną sekretarkę, oceniając jej występ podczas rozdania Oskarów jako świetny.) Madonna promieniała, kiedy Sooner or Later zdobyła nagrodę Academy jako najlepsza piosenka. Spotkała ją jeszcze inna niespodzianka. Kiedy Jeremy Irons, który zdobył Oskara za rolę Clausa 247 von Bulowa w Drugiej prawdzie, wracając na swoje miejsce minął wiele innych gwiazd i pocałował Madonnę. Choć szczęśliwie żonaty, miał po temu powód. Za kulisami wytwórni Disneya złożyła mu propozycję zagrania w Evicie argentyńskiego dyktatora Juana Pe-rona. „Nie mogę w to wszystko uwierzyć", szepnęła Madonna do Jacksona. „Niesamowita noc! Tak się świetnie bawię." Oczywiście oboje znajdowali się w centrum zainteresowania. „Wyglądali niemal jak karykatury", stwierdziła później Barbara Walters. „Sprawiali wrażenie niedostępnych, nierealnych, jak wyjętych z życia i tkwiących ponad wszystkim." Po rozdaniu nagród dziwna para udała się na doroczne przyjęcie w „Spago" wydawane przez agenta literackiego Irvinga „Swifty" Lazara. Army Archerd z rubryki towarzyskiej zapytała Madonnę, w jaki sposób namówiła Jacksona na zabawę. „Michael częściej teraz wychodzi", odparła gwiazda z uśmiechem. Lecz w „Spago", z dala od kamer, rozdzielili się. Madonna poszła flirtować ze swoją dawną miłością Warrenem Beattym (obok którego stała aktualna sympatia modelka Stephanie Seymour), a Jackson poprzytulać się do Diany Ross. Spotkali się na koniec przyjęcia, gdy robili sobie pożegnalne zdjęcie z gospodarzem. Madonna zaprosiła Jacksona do swojego hollywoodzkie domu na przyjęcie w piżamach. O trzeciej nad ranem zwolnili ochroniarzy, a sami rozebrali się w przyćmionym blasku świec i obejrzeli nawzajem swoje ciała z ciekawością istot pochodzących z różnych planet. Później, wciąż nadzy, jedli prażoną kukurydzę i do świtu oglądali stare filmy na video. Zapytana, co robią dwie supergwiazdy, gdy się spotkają, Madonna zażartowała: „Wymieniamy się puderniczkami, pudrujemy sobie nosy i porównujemy konta bankowe." Rzeczywiście mieli interes do omówienia. Planowali nagrać duet do następnego albumu Jacksona DANGEROUS, lecz Madonna uważała, że „nikt nie kupi głupiej ballady ani duetu miłosnego. Posłuchaj, Michael, jeśli chcesz coś ze mną wspólnie zrobić, musisz być gotowy na wszystko, bo inaczej w to nie wchodzę." Co miała na myśli, mówiąc „gotowy na wszystko?" „Chciałam całkowicie zmienić jego wizerunek, obciąć mu włosy bardzo krótko, wyrzucić buty z klamerkami i całą resztę. Dam ci na tydzień Jose i Luisa (dwóch tancerzy-gejów, którzy nauczyli ją vogueingu). Według niej Michael zgadzał się na wszystkie propozycje. 248 Nie zdążyła jednak wziąć się do przerabiania Jacksona, gdyż zaprzątnęła ją inna sprawa. Tydzień po rozdaniu Oskarów Amerykańskie Stowarzyszenie Filmowe oświadczyło, że zwiastun dokumentalnego filmu dla dorosłych W łóżku z Madonną jest zbyt śmiały jak na kategorię od lat trzynastu. Reżyser Keshishian trzykrotnie przemon-towywał zwiastun, ale MPAA obstawało przy swoim: zapowiedzi mogły iść ty/ko na seansach dla dorosłych i dla widzów, którzy ukończyli siedemnaście lat. Dystrybutorzy z firmy Miramax byli przeświadczeni, że film nie zrazi bywalców kin. W ramach innowacyjnych badań rynkowych zapytano klientów nowojorskich sklepów płytowych, co sądzą o Madonnie. „Kiedy odpowiadali, że jej nie cierpią, mówiliśmy, że jeśli przyjdą na film i wypełnią kartę, dostaną dwa darmowe bilety na następną premierę Madonny", wyjaśnia Harvey Weinstein z Mi-ramaxu. Artystka Madonna wśliznęła się ukradkiem na salę projekcyjną w Tribeca Film Center na Manhattanie, żeby obejrzeć film w towarzystwie stu pięćdziesięciu osób, które wcześniej oświadczyły, że jej nienawidzą. Była przygotowana na to, że obraz się nie spodoba. „Wiedzieliśmy, że fani Madonny pokochają ten film", mówi Weinstein. „Chcieliśmy tylko zobaczyć, nim przystąpimy do rozpowszechniania, czy innym się spodoba." Aż 65% nienawidzących Madonny widzów pokazów przedpremierowych dobrze oceniło film. Wynik upewnił firmę Miramax, że ma potencjalny przebój. Pewien dowcipniś stwierdził że W łóżku z Madonną (tytuł oryginalny Truth or Dare pochodzi od gry, w którą bawili się tancerze Madonny) jest „jamboree podglądaczy". Z pewnością był pełen smakowitych szczegółów. Oprócz migawek z co śmielszych numerów show, zakulisowych napadów wściekłości Madonny, jej złośliwych komentarzy na temat Costnera i Zsy Zsy Gabor („Ona jest cochon"), pogawędek z Beattym, obnażania się przed kamerą, podczas gdy ojciec siedział w drugim pokoju, film zawierał wiele prowokacyjnych scen. Madonna demonstrowała seks oralny na butelce wody Evian, kazała jednemu z tancerzy rozebrać się, obserwowała dwóch całujących się mężczyzn („O Boże, ależ mnie to podnieca"), baraszkowała w łóżku z nagimi tancerzami, opisywała seksualne zabawy z przyjaciółką z dzieciństwa Moirą McPharlin (rozgniewała Moirę, przekręcając jej nazwisko na McFarland w podziękowaniach na koniec filmu), chłodno odmówiła trzymania do chrztu jej dziecka („Ty małpo", rzuca McPharlin, kiedy Madonna odwraca się do niej 249 plecami) i przedstawia swojego brata Martina jako nieobliczalnego alkoholika. W jednej ze scen je w paryskim hotelu śniadanie po bezsennej nocy, a pod oknami wiwatuje tłum. „Nawet kiedy czuję się jak gówno, oni mnie kochają", mówi rzeczowym tonem. Film nie pokazuje Luisa Camacho, który na polecenie szefowej symuluje kopulację ze ścianą, ani Madonny całującej namiętnie piosenkarkę z chórku Niki Harris. Przez całe tournee „rodzina" niczego nie potrafiła odmówić Ambitnej Blondynce. „Emanuje z niej siła i autorytet", mówi Camacho. „Ona się uśmiecha, ale jej oczy przewiercają cię na wylot." Nawet w najbardziej osobistych fragmentach filmu czuło się atmosferę wykalkulowanego ekshibicjonizmu: Christopher Ciccone w tle opiera się o drzewo niczym rekwizyt w wielkiej scenie gwiazdy, Madonna leży na grobie matki i myśli na głos, „jak ona teraz wygląda. Zaledwie kupka prochu." Na ekranie widać dużo jej macierzyńskiej troski wobec tancerzy, ale ta również trąci pustką. W pewnym momencie widzowie oglądają zbliżenie migdałków artystki w czasie badania gardła. „Ona nie chce żyć bez kamer, nie mówiąc o rozmowie", dobiega zza kadru głos Beatty'ego. Menedżer Freddy DeMann błagał klientkę, żeby złagodziła film. Martwił się, że sceny ukazujące ją jako zimną, wymagającą i gwałtowną osobę przyniosą dużą szkodę. Madonna odmówiła, ale w ostatniej chwili, na naleganie Beatty'ego, wycięto parę ujęć. Gwiazdor zażądał usunięcia rozmów telefonicznych, które nagrano bez jego wiedzy. W czasie romantycznych pogawędek Beatty mówił Madonnie, że ją kocha, i nazywał „skarbem". „Uznałam, że [rozmowy] są naprawdę wzruszające i dużo ujawniają", mówi Madonna. „Teraz sądzę, że on nie szanował ani nie brał poważnie tego, co robiłam. Po prostu myślał, że tracę czas, kręcąc film dla siebie." Obraz niewiele mówił o prawdziwym charakterze Madonny, ale był ostatecznie barwny, żeby stać się przebojem zarówno u publiczności jak i krytyków. Richard Corliss z Time napisał o jego „epickim rozmachu i spektakularnej odwadze", a David Ansen z News-weeka stwierdził, że jest „fascynujący, szczery i prowokacyjny! Pytania stawiane przez Madonnę na temat seksualności, władzy i osobowości czynią z niej najbardziej interesującą ikonę popu, w dodatku bardzo zabawną!" „W łóżku z Madonną można uznać za inteligentny, śmiały i porywający autoportret, pomysłowe dopełnienie publicznego wizerunku Madonny", wtóruje mu Janet Maslin z The New York Timesa. 250 Nieco więcej z tego publicznego wizerunku ujawnił gejowski magazyn wychodzący w Los Angeles The Advocate. W dwuczęściowym wywiadzie, który uzupełniał to, co film pozostawiał domysłom, Madonna wyznała, że najwcześniejsze doświadczenia seksualne miała z dziewczętami oraz że bardzo ją pociąga piosenkarka country i western k.d. lang o męskim wyglądzie. Nazwała katolicyzm „kiepską religią", stwierdziła, że Jezus i Maria Magdalena „prawdopodobnie to robili" oraz że mężczyzn trzeba „policzkować. Każdy normalny facet powinien choć raz w życiu mieć w ustach męski język." Dziennikarz Don Shewey chciał się dowiedzieć, czy jest zboczona. „Podniecają mnie dwaj całujący się mężczyźni", odparła Madonna. „Czy to jest zboczenie? Podnieca mnie myśl, że kocham się z kobietą, a ktoś nas obserwuje: mężczyzna albo kobieta. Czy to jest nienormalne?" The New York Post tak uważał. Na pierwszej stronie zamieścił zdjęcie artystki w skórze i z papierosem przyklejonym do ust. Nagłówek głosił: „Wulgarna Madonna jest zdegenerowaną królową tandety." Madonna za późno odkryła, że co najmniej w dwóch sprawach posunęła się za daleko. Michael Jackson był na nią wściekły za informację o planach zmiany jego image'u, a brat Christo-pher za uwagi o homoseksualizmie. Prawnicy gwiazdy zadzwonili do redakcji The Advocate, domagając się usunięcia wypowiedzi o Jacksonie i Christopherze Ciccone, ale numer już oddano do druku. W wywiadzie Madonna mówiła o szczególnej więzi łączącej ją z Christopherem — „mój brat jest gejem. W rodzinie zawsze byliśmy sobie najbliżsi" — jako dowodzie na swoje powinowactwo duchowe z homoseksualistami. „Pracuję głównie z gejami. Dla mnie są pełniejszymi istotami ludzkimi niż większość normalnych mężczyzn, których znam." Po raz pierwszy zdała sobie sprawę, jaka jest prawdziwa orientacja brata, kiedy przyprowadziła go na lekcję baletu, gdzie poznał jej nauczyciela Christophera Flynna. „Dostrzegłam to coś między nimi. Nie potrafię dokładnie określić co, ale pomyślałam wtedy: Aha, rozumiem. W porządku. On też lubi mężczyzn. To było niesamowite objawienie." Ujawnienie prawdy wstrząsnęło Christopherem, przede wszystkim dlatego, że ojciec dopiero teraz dowiedział się o jego homoseksualizmie. Ich stosunki można w najlepszym razie nazwać poprawnymi, więc syn nigdy nie poruszał drażliwej kwestii. Teraz poczuł się zraniony i rozgoryczony. Oskarżał siostrę, że go zdradziła. Był to 251 pierwszy poważny rozdźwięk między nimi. Skruszona Madonna przeprosiła, ale nie mogła już naprawić sytuacji. Tymczasem film korzystał na publicznym zamieszaniu, które przeniosło się do Francji. 13 maja 1991 roku Madonna miała zaprezentować najnowszy obraz na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes. Nawet jej przybycie na lotnisko w Nicei nie obeszło się bez sensacji. Otrzymawszy doniesienie, że na pokładzie samolotu są narkotyki, zrewidowano gwiazdę. Rozebrano nawet jej sztangi do ćwiczeń. Nie trzeba mówić, że niczego nie znaleziono. Sama obecność Madonny na festiwalu budziła niespotykany szał. Setki fanów, zwabionych plotkami, gromadziły się przed hotelami i budynkami publicznymi. Specjalny pozakonkursowy seans nocny w Pałacu Festiwalowym spowodował drobne rozruchy, gdyż tysiące osób chciały zobaczyć idolkę. Gdy w końcu wysiadła z limuzyny razem z Alekiem Keshishianem, tłum przywitał ją okrzykami. Madonna zaprezentowała nowe uczesanie: kruczoczarne loki upięte wysoko na czubku głowy niczym zwoje taśmy celuloidowej. Reszta pozostała bez zmian i wzbudziła aplauz zgromadzonych. Mimo ponagleń fotoreporterów gwiazda nie od razu odchyliła długą do ziemi pelerynę z czerwonego atłasu, lecz wyczekała stosownej chwili. Okazało się wtedy, że ma pod spodem tylko biustonosz z białej satyny i skąpe majtki, które dokładnie zademonstrowała, odwróciwszy się tyłem od aparatów fotograficznych i kamer. Policja zatrzymała napierający tłum, ale przy okazji nie wpuściła do pałacu dwustu osób z biletami i w strojach wieczorowych. W czasie projekcji gwiazdę i jej świtę otaczały puste fotele. Tak czy inaczej, dużo ważniejszym wydarzeniem niż seans miało być wystawne przyjęcie na cześć Madonny. Uznane gwiazdy zawzięcie rywalizowały o zaproszenia, świadczące o prawdziwej pozycji w Cannes. Whoopi Goldberg, członkini jury festiwalowego, wcale nie bawiła się dobrze. Gdy w oczekiwaniu na bohaterkę wieczoru opóźniono serwowanie potraw, Goldberg wybuchnęła: „Madonna, Madonna, Madonna! Robi mi się niedobrze od słuchania o Madonnie. Jestem głodna i chcę jeść natychmiast!" Vincent Canby z The New York Timesa stwierdził jednak, że Madonna przydała festiwalowi „zbawiennego obłędu", i postawił ją w jednym rzędzie z japońskim reżyserem Akirą Kurosawa, uznając oboje za prawdziwe gwiazdy Cannes. „Tegorocznemu smętnemu festiwalowi zdecydowanie trzeba było prowokacyjnej witalności gwiazd popu oraz prestiżu Akiry Kurosawy", napisał Canby. Wital- 252 ność okazała się kosztowna. Madonna wydała milion dolarów na dwa piętra w Hotel du Cap, flotyllę limuzyn, helikopter, jacht i kilka ekstrawaganckich przyjęć. Weteran Anthony Quinn, otumaniony szumem wokół Madonny, nie mógł doczekać się wyjazdu. Na lotnisku poinformowano go wprawdzie, że już sprzedano wszystkie bilety pierwszej klasy na lot z Cannes, ale udało mu się zdobyć dwa dla siebie i żony. Wsiadłszy następnego dnia do samolotu, Quinnowie stwierdzili, że w pierwszej klasie siedzą tylko dwie kobiety. Jedna z nich miała ciemne okulary i kaptur, który zasłaniał twarz, ale rozpoznali w niej Madonnę. Przez cały lot nie odezwała się ani słowem, a idąc do toalety, odwróciła głowę. Pani Quinn namawiała męża, żeby się przedstawił, ale bezskutecznie. „Po co miałbym to robić? Żeby mi powiedziała: Ty jesteś Anthony Quinn? A kogo to obchodzi?" Gdy samolot wylądował, Madonna dowiedziała się, że nastąpiła pomyłka i że nie czeka na nią limuzyna. „Co?" spytała w panice. „Nie ma limuzyny? Co to znaczy, że nie ma limuzyny? Parę minut później gwiazda, chowając twarz, wsiadła do autobusu lotniskowego razem z Quinnami i pasażerami klasy biznesowej. Jeden z nich popełnił błąd, prosząc Madonnę o autograf. „Pieprz się!" brzmiała odpowiedź. *** Po triumfalnym powrocie z Cannes Madonnę powitały wiadomości, że film odniósł sukces kasowy, natomiast szef wytwórni Disneya zniweczył jej plany objęcia głównej roli w Evicie. Mając na uwadze własne wezwanie do ograniczenia kosztów, Jeffrey Katzenberg przeznaczył tylko 25,7 miliona dolarów na ekranizację musicalu. Było to o prawie cztery miliony mniej, niż zakładał budżet opracowany przez producenta Roberta Stigwooda. „To bardzo frustrujące", powiedziała Madonna. „Jeffrey Katzenberg handryczy się o pensy. Teraz wszyscy płacimy za jego idiotyczną notatkę. Jeśli nie chcą wydawać pieniędzy, w porządku, a ja nie chcę grać w niskobudżetowej wersji Evity. W tym samym czasie reżyserka Penny Marshall {Przebudzenie) i Columbia Pictures zaproponowali Madonnie rolę młodszej siostry Debry Winger w Ich własnej lidze, historii kobiecej drużyny baseballowej z lat czterdziestych. Film miał kosztować trzydzieści milionów dolarów. Obsadę uzupełniał Tom Hanks, który wystąpił w innym filmie Marshall Duży. Madonna zaczęła przygotowywać się do roli, zapraszając na prywatne wizyty kilku najlepszych graczy baseballa. 253 Wkrótce powstały nieuchronne plotki. Uprzedzeni przez personel Madonny fotoreporterzy zrobili zdjęcia graczowi Oakland A, Jose-mu Canseco, kiedy wychodził o piątej rano z jej nowojorskiego apartamentu. Innym razem, nękany przez jednego z fanów uwagami na temat piosenkarki, baseballista wszczął bójkę. Madonna zadzwoniła do niego następnego dnia, żeby mu doradzić, jak ma postępować z prasą. Powiedziała też, że zasłużył na lanie z powodu zachowania podczas wspólnej nocy. Wobec wyczynów Madonny, która skupiała na sobie całe zainteresowanie, nim przystąpiono do realizacji filmu, Debra Winger wycofała się z obsady. Może nie podjęłaby takiej decyzji, gdyby Madonna publicznie nie skrytykowała jej występu w filmowej wersji Pod osłoną nieba, w roli Kit Moresby. „Debra była kiepska, naprawdę fatalna. Zupełnie pozbawiona seksu. Okropna." Miesiąc przed rozpoczęciem zdjęć w Chicago i Indianie miejsce Winger zajęła zdobywczyni Oskara Geena Davis. Madonna miała również zagrać w filmie Leda and Swan, ale projekt odłożono, gdyż jej partnerka Demi Moore urodziła Bruce'owi Willisowi drugie dziecko. Madonna nie była zaskoczona opinią Winger, która nie uważała jej za utalentowaną aktorkę. Winiła tylko siebie, określając swoje próby filmowe jako porażkę. „Nie traktowałam kariery filmowej tak, jak powinnam. Nie podeszłam do niej w taki sposób jak do kariery muzycznej." W czerwcu 1991 roku inna gwiazda muzyki pop, która odniosła sukces na ekranie, wypowiedziała się na temat Madonny, nie przebierając w słowach. „Nikt lepiej od niej nie wie, jak działać w tym biznesie", przyznała Cher w wywiadzie telewizyjnym. „Lecz są w niej rzeczy, które mi się nie podobają. Odwiedziła mnie w domu kilka razy i wobec wszystkich zachowywała się podle. Mogłaby się postarać, żeby być trochę bardziej wspaniałomyślną i mniej wredną." Chcąc podtrzymać szum wokół własnej osoby, Madonna zadzwoniła do telewizyjnego talk show Geraldo i obiecała, że wystąpi w programie, jeśli jego gospodarz Garaldo Rivera „dobierze się" do jednego z gości, dziennikarza piszącego o rocku Kurta Lodera. Obaj mężczyźni grzecznie odmówili. Madonna była niezaprzeczalnie najpotężniejszą kobietą w przemyśle muzycznym przynoszącym wielomiliardowe zyski. Gdy Mi-chael Jackson podpisał z firmą Sony kontrakt na miliard dolarów, zaczęła rozważać, ile jest warta dla swoich pracodawców. Takie pytanie ona i jej doradcy zadali prezesowi Time Warner Stevenowi Rossowi oraz szefowi nagrań Warner Brothers, Mo Ostinowi. Na 254 prywatnych spotkaniach z Rossem i Ostinem Madonna przedstawiała plan własnej firmy, która miała się zajmować nie tylko wydawaniem płyt, ale również realizacją filmów i programów telewizyjnych, nagrywaniem kaset video i organizacją koncertów. Plotkowano, że osiągnie dochody w wysokości siedemset milionów dolarów. Tymczasem jej prywatne życie leżało w gruzach. Gwiazda marzyła o dziecku, ale na horyzoncie nie było poważnego kandydata na ojca. („Będę surową matką, wymagającą posłuchu.") Gdy w kwietniu urodziła się córka Seana Penna i Robin Wright, Madonna obsypała ich taką ilością prezentów dla dziecka, że wyprowadziła z równowagi młodą matkę. Jej liścik z gratulacjami dla Penna brzmiał: „Głuptasie, gdybyś dał mi dziecko, nadal bylibyśmy razem." Publiczne deklaracje Madonny o uczuciu wobec niego były częste i namiętne. Poproszona w filmie z trasy koncertowej o wymienienie miłości swojego życia, odpowiedziała bez wahania: Sean. Sugerowano nawet, że spektakularna inwazja Madonny na Cannes miała zrobić wrażenie na eks-mężu, który przyjechał na festiwal razem z Robin i córeczką Dylan, żeby promować swój nowy film Indiański biegacz. Na naleganie Davida Geffena, magnata płytowego i swojego przyjaciela, Madonna zaczęła chodzić do psychiatry. „Wszystko co robię, oceniam pod kątem jej reakcji", zwierzyła się współpacjentce Carrie Fisher. „Bardzo mi zależy, żeby jej zaimponować. Na razie potępiła wszystko, co robiłam do tej pory. Dlatego opuściłam ostatnią wizytę." Madonna miała powód, żeby wrócić na kozetkę psychoanalityka, kiedy aktorka Annette Bening ogłosiła, że rezygnuje z atrakcyjnej roli kobiety-kota w drugiej części Batmana, bo ma urodzić dziecko Warrenowi Beatty'emu. „Najpierw odszedł Sean i dał dziecko innej kobiecie, a teraz Warren", stwierdziła przyjaciółka. „To ją zraniło i wyprowadziło z równowagi." W sierpniu 1991 Madonna wybaczyła Tony'emu Wardowi i pozwoliła mu do siebie wrócić. Mimo to nie wydawała się gotowa poświęcić całkowicie jednemu mężczyźnie, choć w tym samym czasie zamierzała kupić za osiem milionów dolarów dwudziestopokojową willę obok posiadłości Ronalda Reagana w Bel Air. Bardziej niż kiedykolwiek skoncentrowana na karierze, spędzała bezsenne noce na analizowaniu błędów popełnionych w ciągu dnia i planowania następnego co do minuty. „Jestem pracoholiczką", stwierdziła. „Cierpię na bezsenność. Lubię rządzić. Dlatego nie mam męża. Kto by ze mną wytrzymał?" 255 Epilog „Dorastając mówiłam, że chcę zostać kimś. Starałam się wyróżniać. Potem człowiek osiąga wreszcie to, do czego dążył przez wszystkie lata, i wtedy spędza resztę życia na ukrywaniu się." Nie ma drugiej takiej osoby jak ona. Od 1984 roku na szczycie show biznesu, jest dzisiaj najsławniejszą kobietą na świecie. Nie tylko największą gwiazdą muzyki pop z ponad pięćdziesięcioma milionami sprzedanych albumów i większą liczbą przebojów niż Beatlesi, ale wręcz ikoną, którą sama wykreowała. Szokując i obrażając opinię publiczną, podtrzymywała zainteresowanie swoją osobą. „Nienawidzę tego!" Tak zdaje się brzmieć jej credo, gdyż Madonna narusza jedno tabu po drugim. Jak bolesny policzek od rozgniewanego kochanka, czasami trudno ją znieść, ale nie można również zignorować. Mimo że jej szczerość często aż razi, Madonny nie da się określić jednym słowem. W istocie jest ona gordyjskim węzłem sprzeczności: doskonała uczennica z zamożnej miejscowości Środkowego Zachodu, która pojawia się na scenie muzycznej jako doświadczona życiowo jędza z dużego miasta; liderka szkolnej drużyny dopingującej, która ośmiesza tradycyjne amerykańskie wartości; bywalczyni sklepów z tanią odzieżą, która staje się wyrocznią mody; feministka, która pyszni się ciałem i publicznie oświadcza, że lubi lanie po seksie i przykuwanie łańcuchami do łóżka oraz zdaje się popierać macierzyństwo nastolatek; miłośniczka przyjęć, która nazywa siebie „obłąkaną pracoholiczką", wychowywana na gorliwą katoliczką twierdzi, że szanuje rytuały i sakramenty swojej religii, a jednocześnie bez 256 skrupułów je wykorzystuje; córeczka tatusia, która szanuje swojego ojca, ale robi wszystko, żeby go wprawić w zakłopotanie; otwarta buntowniczka o takiej smykałce do interesów, że NBC Nightly News uważa ją za „rozwijający się przemysł", a nie mniejszy autorytet, magazyn Forbes, ogłasza ją „najsprytniejszą businesswoman w Ameryce". (Istnieje wiele dowodów na potwierdzenie tej opinii. W roku 1991 jej dochód szacowano na sześćdziesiąt pięć milionów dolarów.) W dodatku propaguje bezpieczny seks, a tymczasem swobodnym stylem życia i erotycznym wizerunkiem miesza w głowach podatnym na wpływy fankom i naśladowczyniom (tzw. wannabes). Stanowi idealny wręcz przykład bezwstydnej autoreklamy doprowadzonej do skrajności. Lecz publiczność pragnie jeszcze więcej, więc Madonna bez skrępowania zmienia image, a my niecierpliwie czekamy na nowe wcielenie. Od Boy Toy, Materiał Girl, katolickiej skruszonej pokutnicy w negliżu po platynowowłosą seksbombę, wciąż prowakowała pytanie „kim jest ta dziewczyna?" a przynajmniej kim będzie następnie. Madonna należy do osób, które dziwią się, dlaczego tak bardzo je kochamy. Od czasu do czasu miewa chwile zwątpienia w siebie, ale szybko je odpędza, żeby świat mu nie uległ. Cesarzowa może być naga, a Madonnie wszystko do tej pory udawało się obrócić na swoją korzyść. Sądząc po liczbie szanowanych kolegiów i uniwersytetów, które proponują Madonnie wykłady, jej wpływ na kulturę jest niezaprzeczalny. Na Harvardzie w ramach przedmiotu „kobiety w kulturze masowej" można wybrać kurs poświęcony właśnie jej. Ponadto stanowi ona obiekt poważnych studiów na Uniwersytecie Massachusetts, Uniwersytecie Kalifornijskim, Uniwersytecie Loyoli, Uniwersytecie Nowojorskim, Uniwersytecie Florydzkim i wielu innych placówkach szkolnictwa wyższego. Z pewnością wpływ Madonny znacznie wykracza poza muzykę i MTV. Wykorzystując krucyfiksy, różańce, stygmaty, świece wotywne i inne symbole katolickie budziła gniew, ale również prowokowała pytania na temat wpływu religii na nasze życie. Jej wyzywa-jąco-ironiczna poza sekutnicy łączy w sobie cechy wszystkich flirciar od Betty Boop i Mae West po Monroe i Bardot oraz nawiązuje do czasów, gdy władza kobiet nad mężczyznami miała charakter seksualny. Swoją postawą rozwściecza zatwardziałe feministki, ale jednocześnie potwierdza tezę, że kobieta sama wybierała, czy chce być kusicielką. Równie kontrowersyjne są bezustanne wysiłki Madonny, żeby 17 — Madonna 257 likwidować stereotypy w dziedzinie seksu. Eksperymentując z bise-ksualizmem, promiskuityzmem, transwestytyzmem, a nawet z sa-domasochizmem, zaciera granice miedzy tym co męskie, a tym co kobiece. Interesuje ją seks „wolny od dyktatu gruczołów, bo tylko taki nie ogranicza człowieka. Czy jesteś kobietą, czy mężczyzną, możesz być stroną dominującą albo uległą. Mężczyzna może przebierać się za kobietę, a kobieta za mężczyznę. Ważne jest, żeby dawać wyraz różnym aspektom własnego ja." Psychologiczne motywy skandalizujących zachowań Madonny i kameleonowych zmian mają źródło w przedwczesnej śmierci matki oraz późniejszej rywalizacji z macochą i rodzeństwem o uczucia ojca. Relacja z nim zaważyła na całym jej życiu. Madonna jest taka, jaką ją ukształtował Tony Ciccone. „Mam zaszczepioną w mózgu filozofię mojego ojca." Odkąd wyrwała się spod kurateli, żeby dążyć do sukcesu na własnych warunkach, ich stosunki wahały się między miłością a urazą. Latem 1991 Madonna stwierdziła, że ojciec nie uznał jej fenomenalnych osiągnięć, żeby nie rozgniewać pozostałych dzieci. Kiedy w czasie świąt odwiedza dom rodzinny, nie robi się żadnych specjalnych przygotowań. Supergwiazda kładzie się spać w śpiworze na podłodze salonu. Jeśli chodzi o mężczyznę, o którym jeszcze niedawno mówiła jako o miłości swojego życia, ich fatalne zauroczenie nadal pozostaje nie wyjaśnione. Madonna twierdzi, że w Pennie zafascynowały ją przede wszystkim umysł i talent, lecz jest bardziej prawdopodobne, iż uwiodła ją niebezpieczna aura, która otacza gwałtownego aktora. W życiu publicznym i prywatnym zawsze dokonywała świadomych wyborów i była gotowa ponosić konsekwencje. Co będzie dalej? Na razie wszystkie dokonania całkowicie przyćmiewa jej image, i w tym leży główny problem, jeśli chodzi o przyszłość. Madonna skupiła się nie na pracy, tylko na sobie. Oczywiście wizerunek jest ważny, ale wielbiciele często pozostają wierni twórczym artystom, a przestają kochać karykatury. W przeciwieństwie do Katharine Hepburn, Bette Davis albo współczesnych aktorek takich jak Barbra Streisand, Bette Midler i Meryl Streep, Madonna zbudowała swoją karierę niemal wyłącznie na osobowości, a nie na kreatywności i aktorskiej wszechstronności. Jeśli chce długo pozostać na szczycie, musi jak najszybciej zrobić karierę filmową i — zamiast osobliwością — stać się mistrzynią w swoim fachu. Kilka lat po sparodiowaniu Monroe w teledysku Materiał Girl Madonna wciąż znajduje sposoby, żeby oddać hołd nieszczęśliwej bogini seksu. Równie wiele czasu poświęca na wypieranie się wszel- 258 kiego do niej podobieństwa. Wciąż powtarza: „Nie jestem Marilyn. Kocham swoje życie, sama nim kieruję, nie jestem ofiarą." Chyba ma rację, przynajmniej na razie. To Marilyn, lecz bez jej udręki. Istnieją jednak niepokojące podobieństwa między losami obu słynnych kobiet. Madonna również doświadczyła zawodów i tragedii takich jak: przedwczesna śmierć matki, kilka nieszczęśliwych romansów, aborcje, burzliwe małżeństwo z mężczyzną, którego nie przestała kochać, utrata wielu bliskich przyjaciół zmarłych na AIDS. Podobnie jak Monroe, zaczęła odczuwać skutki bezustannego prześladowania ze strony prasy i fanów. Skończywszy trzydzieści lat, Monroe zdała sobie sprawę, że sprzedając wyłącznie sex appeal, popełniła wielki błąd. W wieku trzydziestu pięciu lat próbowała go naprawić. W ostatnich rolach błysnęła prawdziwym talentem aktorskim i urokiem osobistym. Zrobiła to jednak trochę za późno. Madonna musi więc w porę sobie uświadomić, że jej zachowanie na scenie wkrótce może się wydać groteskowe i nieodpowiednie dla kobiety w tym wieku. Gwiazda powiedziała kiedyś, że utrata dziewictwa była dla niej „krokiem w karierze". Dla takich idoli jak Marilyn Monroe, James Dean i Elvis Presley największym krokiem okazała się przedwczesna śmierć. Madonna nie planuje takiego posunięcia, choć w swoim czasie liczne plotki wywołało doniesienie, że wykupiła kryptę obok Monroe, by mogły spędzić wieczność obok siebie. Choć na razie miewa się doskonale, miliony wielbicieli modlą się do niej jak do bóstwa. Pani Autoreklamy. Madonna jest wszechobecna, stanowi część naszego życia. Nasze czasy odbijają się w niej niczym w gabinecie luster, a zniekształcone lub fragmentaryczne obrazy oszałamiają i jednocześnie wprawiają w niepokój. W filmie W łóżku z Madonną ona sama stwierdza: „Wiem, że nie jestem najlepszą piosenkarką. Wiem, że nie jestem najlepszą tancerką, ale nie dbam o to. Interesuje mnie manipulowanie ludźmi." Wierzcie jej. Postscriptum Gdy pod koniec 1991 roku pojawiła się w amerykańskich księgarniach niniejsza biografia w twardej oprawie, jej bohaterka była zajęta dopisywaniem nowych rozdziałów do swojego życia. W tym samym czasie osoby z jej bliskiego otoczenia wystąpiły z nowymi rewelacjami. Niektóre okazały się drobnymi, lecz znamiennymi wydarzeniami z życia gwiazdy, inne niemal sensacją. Do pierwszej kategorii należą szczegóły romansu z Prince'em. Pewien znajomy twierdzi, że jedną z ich ulubionych rozrywek była zamiana ubrań. „Uwielbiali tę zabawę", potwierdza były tancerz Madonny. „Ona kazała mu zakładać pas do pończoch, majtki i rękawiczki. Sama ubierała się w szorty Prince'a i oboje tańczyli po pokoju hotelowym." Inny znajomy mówi, że na dowód łączącej ich silnej więzi fizycznej Madonna chwaliła się kiedyś seansem miłosnym w drodze do San Francisco na koncert Prince'a. „Ona i Prince uprawiali seks na tylnym siedzeniu jego limuzyny. Później on wyciągnął na scenie jej majtki, zaczął je wąchać, ocierać nimi twarz, robić śmiałe gesty. Jej bardzo się to podobało. Widownia wrzeszczała, ale nikomu nie przyszło do głowy, że Prince bawi się majtkami Madonny." Prince był oczywiście tylko jednym z armii kochanków, którzy w połowie lat osiemdziesiątych przyprawiali Penna o zazdrość i gniew. Kolejny, do tej pory nie odnotowany przykład jego dziwacznego zachowania, to incydent, do którego doszło mniej więcej rok po ślubie. Sean i Madonna jedli kolację w restauracji w Los Angeles. Nagle po drugiej stronie sali dostrzegli Jellybeana Beniteza z nową dziewczyną. Penn wpadł we wściekłość. 260 — Skąd on, do diabła, wiedział, że tutaj będziesz? — warknął. — Dlaczego sam go nie zapytasz? Penn podszedł do stolika Beniteza i uśmiechając się szeroko, pochylił się nad nim, jakby chciał dawnemu przyjacielowi żony szepnąć parę uprzejmych słów na znak, że zapomniał o przeszłości. Zamiast tego napluł mu w ucho i nie przestając się uśmiechać, wrócił do żony. Oczywiście są to jedynie delikatne pociągnięcia pędzla dodane do już barwnego portretu. Lecz pewna ważna informacja, którą ostatnio uzyskałem, może rzucić światło na skomplikowaną psychikę najsłynniejszej kobiety świata. Na początku 1979 roku, kiedy żyła z grzebania w pojemnikach na śmieci w poszukiwaniu jedzenia, dokonano na niej brutalnego gwałtu. Sprawcą był starszy znajomy mężczyzna, zaś atak miał miejsce w jego apartamencie. Madonna nie zdecydowała się iść na policję. Później opisała zajście Stephenowi Lewickiemu, reżyserowi jej pierwszego filmu A Certain Sacrifice, kiedy pogratulował jej, że świetnie zagrała ofiarę gwałtu. „Jechaliśmy taksówką", wspomina Lewicki. „Powiedziałem Madonnie, że w tej scenie była niesamowita. Wręcz ścięła mnie z nóg. Wtedy ona bardzo spokojnym głosem wyznała, że oparła się na własnym doświadczeniu i że zna mężczynę, który ją zgwałcił." Nic dziwnego, że Madonna padła ofiarą brutalnego przestępstwa. W czasie pierwszych biednych lat spędzonych w Nowym Jorku wiodła szalone życie, najwyraźniej nie zważając na bardzo realne zagrożenia czające się w mroku. Uraz psychiczny spowodowany przez gwałt jest zwykle tak silny, że musiał odegrać dużą rolę w ukształtowaniu Madonny jako kobiety oraz jako artystki i zarazem ikony kultury pop. Niewykluczone, że przemoc, której uległa w wieku dwudziestu lat, mogła spotęgować jej obsesyjną potrzebę kontroli nad otoczeniem — zwłaszcza władzy nad mężczyznami — oraz zainteresowanie sprawami seksu (często o zabarwieniu sadomasochistycznym). Tamto przeżycie mogłoby również wyjaśnić, dlaczego ostatecznie skończyła z Pennem, gdy sterroryzował ją w grudniową noc 1988 roku. Madonna: Królowa skandali obudziła w niej inne, zapewne przyjemniejsze, wspomnienia. W tym samym tygodniu, kiedy nowojorskie gazety na pierwszych stronach trąbiły o opisanym w książce flircie Madonny z Johnem F. Kennedym, para spotkała się w hotelu Stanhope przy Piątej Alei, zaledwie kilka przecznic od 261 domu Jacąueline Onassis. Potajemny romans skończył się po kilku tygodniach, a JFK jr odnowił burzliwy związek z aktorką Daryl Hannah. Madonna natomiast upatrzyła sobie gwiazdę rapu z Miami, Vanillę Ice'a. Ponieważ nie udało się jej „przerobić" Michaela Jacksona, zajęła się blondwłosym raperem, traktując go bardziej jako zawodowe wyzwanie niż kolejną miłość. Choć magazyn Forbes oceniał jego zarobki na trzynaście milionów dolarów, Vanilla Ice musiał zmienić wizerunek jeszcze przed końcem roku. „Lubię okazywać przyjaźń ofiarom niesprawiedliwych osądów, bo znam je z własnego doświadczenia", wyjaśniła Madonna, odpowiadając na zarzuty, że jej nowy protegowany sfabrykował dużą część swojego życiorysu, by ukryć komfortowe dzieciństwo w podmiejskim osiedlu. „Jeździli po nim za kłamstwa na temat pochodzenia. To nie jest przestępstwo." Współczucie Madonny wobec Vanilli Ice'a mogło wynikać z faktu, że w początkach swojej kariery zrobiła to samo, chcąc uchodzić za dziewczynę, którą wychowała ulica. Ich stosunki wkrótce przestały być czysto zawodowe, choć Madonna otwarcie interesowała się innymi mężczyznami, zwłaszcza coraz modniejszym artystą Sealem. Miała też okazję zagrać w polu — dosłownie — podczas trwających trzy miesiące zdjęć do Ich własnej ligi. Na planie filmu w Evansville w stanie Indiana zaprzyjaźniła się z aktorką komediową Rosie 0'Donnell, co doprowadziło do poważnych tarć z Sandrą Bernhard. Madonna nie zjawiła się na premierze Bernhard w Los Angeles, bo poszła obejrzeć 0'Donnell. Z wyjątkiem 0'Donnell i może Geeny Davis, która określiła Madonnę jako „przystępną, lecz enigmatyczną", reszta obsady nie była zachwycona obecnością megagwiazdy. Aktorzy mieli swoje powody. W czasie prób Madonna przeprowadziła staranne badania, które kwestie budzą największy śmiech, i zarezerwowała je dla siebie. Równie bezceremonialnie oceniła Evansville i jego mieszkańców. W programie TV Guide nazwała miasteczko nudnym i porównała je z Pragą. Poskarżyła się też, że nie mogła oglądać MTV, bo w wynajętym domu nie było telewizji kablowej. (Pośrednik natomiast twierdzi, że z własnej kieszeni musiał zapłacić za sprzęt do odbioru telewizji kablowej, który zniknął, gdy gwiazda wraz ze świtą opuściła miasto.) Mieszkańcy Evansville nie wybaczyli Madonnie przykrych uwag. 262 8 grudnia 1991 roku oddali cios. Trzystu obywateli miasteczka zebrało się na parkingu, żeby przekazać jej wiadomość, którą z helikoptera sfilmowała ekipa telewizyjna. Na ziemi narysowali jej imię wewnątrz koła przekreślonego czerwoną linią. Madonna zareagowała na tę akcję wzruszeniem ramion i skoncentrowała się na występie w specjalnym programie z okazji dziesięciolecia MTV, który miał być nadany w porze największej oglądalności. Zamiast śpiewać wygłosiła do kamer prowokacyjny monolog przerywany szlochaniem, beknięciami, śmiechem, jękami i deklamacjami. Zrobiła również kilka mało subtelnych aluzji do operacji plastycznych Michaela Jacksona i, oczywiście, seksu. W tym samym czasie gruchnęła plotka, że Madonna jest nosicielką wirusa HIV i wkrótce zamierza podać tę informację do wiadomości publicznej. Zaniepokojona i rozgniewana gwiazda kazała Warner Bros. Records wydać dementi. „Ostatnie pogłoski są nieprawdziwe i całkowicie bezpodstawne", głosiło oświadczenie. „Kierownictwo firmy szuka ich źródła i przygotowuje się do podjęcia stosownych kroków prawnych." Madonna poruszyła tę sprawę na benefisie zorganizowanym przez Amerykańską Fundację na Rzecz Badań nad AIDS (AMFAR), który odbył się 10 grudnia 1991 roku. Osoby rozpowszechniające fałszywe informacje nazwała „terrorystami AIDS" i stwierdziła z ironią, że ktokolwiek za nimi stoi, „musi być bardzo znudzony", a niektórzy przeżyli rozczarowanie, gdy plotki okazały się nieprawdziwe. Osaczona gwiazda zaczęła w końcu podejrzewać spisek, którego celem jest zdyskredytowanie jej działalności na rzecz ofiar AIDS i zniszczenie kariery. Tymczasem na coraz dłuższej liście ofiar śmiertelnej choroby znalazł się Howie Montaug, właściciel nowojorskiego kabaretu, który niegdyś odegrał dużą rolę w walce Madonny o uznanie. Montaug wydał przyjęcie, w czasie którego bezskutecznie usiłował się zabić, przedawkowując barbiturany. Po jakimś czasie gospodarz wysłał gości po jedzenie i korzystając z ich nieobecności, ponowił samobójczą próbę. Gdy przyjaciele wrócili, on już nie żył. Na początku 1992 roku Madonna weszła do studia razem z producentem muzyki tanecznej, żeby nadać ostateczny kształt niecierpliwie wyczekiwanemu albumowi. Ledwo skończyła nagrywać utwór o bardzo sugestywnym tytule Deeper and Deeper, po raz kolejny została wciągnięta w spór prawny. Tym razem wystąpili przeciwko niej trzej byli pracownicy, tancerze, którzy w 1990 roku brali udział w tournee Ambitnej Blondynki 263 i zostali uwiecznieni na filmie W łóżku z Madonną. 01iver Crumes, Kevin Stea i Gabriel Trupin wnieśli do sądu okręgowego w Los Angeles skargę przeciwko Madonnie, Boy Toy Inc. oraz dystrybutorowi Miramax Films. Oskarżyli Materiał Girl między innymi o „naruszenie prywatności, podstęp i oszustwo, celowe przekręcenie faktów, ukrywanie prawdy i świadome doprowadzenie do emocjonalnej udręki". Według tancerzy — stale nazywanych przez nią „dziećmi" w czasie kręcenia filmu dokumentalnego — Madonna wyjaśniła, że kamery Keshishiana miały zarejestrować tournee „do prywatnego użytku i domowego archiwum". Z czasem tancerze zaczęli podejrzewać, że sieć telewizji kablowej HBO może wykorzystać nagranie w specjalnym programie, ale nic ponadto. Rzekomo zapewniono ich, iż będą mogli obejrzeć produkt finalny i wyciąć sceny, które im się nie spodobają. W jednym z najczęściej pokazywanych fragmentów filmu Madonna prowokuje któregoś z tancerzy, żeby pocałował Trupina. Rodzina nie wiedziała o jego orientacji seksualnej, więc Trupin prosił Madonnę, żeby usunęła tę scenę, ale ona wpadła we wściekłość: „Nic mnie to nie obchodzi!" Stea również wyraził zastrzeżenia, ale został odesłany z kwitkiem. Na filmie widać go, jak baraszkuje w łóżku z Madonną i drugim tancerzem. (O dziwo, parę ujęć okazało się nawet dla niej zbyt śmiałych, między innymi to, w którym na jej polecenie jeden z mężczyzn markuje kopulację ze ścianą.) Zaledwie kilka tygodni przed premierą na festiwalu filmowym w Cannes Madonna uświadomiła sobie, że nie uzyskała zrzeczenia się praw od wszystkich zainteresowanych. Kiedy jej pełnomocnikom nie udało się nakłonić Stea i Trupina do podpisania dokumentu, zaczęła do nich osobiście wydzwaniać. Za którymś razem oznajmiła Stea, że wszyscy tancerze podpisali zgodę i tylko on robi trudności. Trupin oświadczył, że wejście filmu na ekrany zdruzgotało go emocjonalnie. „To był dla niego koszmar", mówi prawnik Debra Johnson. „Wcześniej nikt nie wiedział, że on jest gejem. Przeżył ogromne upokorzenie. Mój klient jest załamany psychicznie." W dodatku Madonna, która zapłaciła im dobrze za udział w tournee, odmówiła rekompensaty za pokazanie ich w filmie. Jej obecne zachowanie stanowiło ostry kontrast z macierzyńską troską, którą okazywała trupie podczas trasy koncertowej. Stea co prawda wyznał, że był wstrząśnięty („Klęła, wściekała się, mówiła i robiła, co tylko przyszło jej do głowy"), ale ona sprawiała wrażenie szczerze 264 zainteresowanej ich życiem. Między innymi wkładała prezerwatywy do kopert z dniówką. Stea powiedział, że w tamtym czasie „mówiła, że zrobi dla nas wszystko, że odda nam swoją ostatnią koszulę". Sytuacja zmieniła się, gdy przystąpiono do rozpowszechniania W łóżku z Madonną. „Potem było już tylko «do widzenia». Napisałem do Madonny list, że ją kocham, tęsknię i chcę ją znowu zobaczyć, a ona odpisała, że jestem u niej na czarnej liście", mówi Stea. Najwyraźniej gwiazda nie zrezygnowała z „chodzenia po trupach", jak sama się wyraziła. Jesienią 1990 roku, kiedy przekonywała tancerzy, że będą mieli prawo usunąć z filmu sceny, które im się nie spodobają, Judith Regan z Simon & Schuster Pocket Books zwróciła się do niej z pewną propozycją. „Wpadłam na pomysł, że Madonna mogłaby stworzyć ilustrowaną książkę erotyczną." Całość miała być bardzo kolorowa, twórcza i bardzo osobista. Regan wysłała Madonnie pudło z materiałami ilustrującymi jej koncepcję, czyli teksty zawierające erotyczne fantazje oraz fotografie, które mogły wzbudzić jej zainteresowanie. Regan była w zaawansowanej ciąży, kiedy poleciała do Los Angeles, żeby spotkać się z Madonną w biurze jej agenta Freddy'ego DeManna. Jej pierwsze słowa brzmiały: „O, jesteś w ciąży. Ja nie mam dzieci", wspomina Regan. „Zaskoczyła mnie... zupełnie jakbym sama tego nie wiedziała." Nie tracąc czasu Madonna spytała, czy Regan już wcześniej rozmawiała z kimś na temat książki. „Nie zgodzę się, jeśli ktoś inny odrzucił pomysł", oświadczyła. „Powiedziałam, że zaczynam od samej góry", wspomina Regan. „Jeśli ona odrzuci propozycję, złożę ją komuś innemu." W czasie rozmowy Madonna „zadawała trafne pytania na temat strategii wydawniczej, promocji książki i tak dalej", stwierdza Regan. „Od początku najważniejsza była dla niej całkowita kontrola nad projektem. Sama określiła siebie jako faszystkę. Zrobiła na mnie wrażenie jej rzeczowość. Podziwiam w niej instynkt zabójcy. Nieszczególnie mi się spodobało, że zostałam ofiarą zamiast skorzystać na współpracy." Madonna zgodziła się na wydanie albumu ze swoimi erotycznymi fantazjami i powiedziała Regan, że DeMann skontaktuje się z nią, by ustalić szczegóły. „Potem dowiedziałam się, że Madonna zaniosła moją propozycję do Time Warner, który jest właścicielem jej firmy płytowej", mówi Regan. „Najwyraźniej spodobał się im pomysł, bo go kupili. Nigdy więcej nie usłyszałam od niej ani słowa. Szkoda, że Materiał Girl nie stać na coś własnego. Zwykła przy- 18 — Madonna 265 zwoitość sugerowałaby list z podziękowaniem, telefon, jakiś gest świadczący o dobrym wychowaniu. Ona natomiast mnie wybadała, ukradła mój pomysł i dalej robiła swoje." Madonna podeszła do pierwszej literackiej próby, jakby przygotowywała się do roli w filmie pornograficznym. Najpierw zatrudniła fotografika Stevena Meisela, który już wcześniej robił jej zdjęcia do Vanity Fair i Rolling Stone. Następnie udała się razem ze świtą do „butiku" Pleasure Chest w zachodniej części Hollywood. Tam kupiła takie rzeczy jak: bicze, łańcuchy, obroże oraz najróżniejsze skórzane akcesoria. Sesja fotograficzna odbyła się w Miami, gdzie Madonna zapewniła sobie udział Vanilli Ice'a i Naomi Campbell. Aby powstało jedno ze zdjęć, gwiazda w samych szpilkach i z papierosem w dłoni podbiegała na Miami Street do osłupiałych kierowców i przyciskała piersi do szyb ich samochodów. Tymczasem Vanilla Ice, który nie zgodził się rozebrać do naga, czekał na nią w samych różowych slipkach za kierownicą Porsche'a. Do kolejnej fotografii Madonna pozowała na rowerze, mając na sobie tylko króliczy ogonek, szpilki i długie czarne rękawiczki. Najodważniejsze zdjęcia pochodzą z florydzkiej plaży: Madonna w stroju topless siedzi okrakiem na Campbell leżącej na piasku albo jest centralną postacią fresku przedstawiającego orgię. W czasie gdy gwiazda obnażała się na plaży, w nowojorskim Radio City Musie Hall ogłoszono, że dostała nagrodę Grammy za video z trasy koncertowej Ambitnej Blondynki. Znacznie trudniej przychodziło jej zdobycie uznania dla dokonań pozamuzycznych. Wciąż miała kłopoty z osiągnięciem statusu gwiazdy filmowej. Większość jej scen z filmu Woody Allena Cienie we mgle z 1992 roku skończyła, jak już wcześniej plotkowano, na podłodze przy stole montażowym. Czy Ich własna liga uratuje jej honor, dopiero miało się okazać. Madonna jednak nie ustawała w wysiłkach. W kwietniu 1992 roku rozpoczynały się w oregońskim Portland zdjęcia do Sideł miłości. W thrillerze Dino de Laurentiisa dostała rolę kobiety oskarżonej o zabicie kochanka. Tak czy inaczej, sukces Sideł miłości lub któregokolwiek z jej filmów zdawał się mieć niewielkie znaczenie. W latach dziewięćdziesiątych Madonna nadal skupiała na sobie uwagę świata, grając rolę równie intrygującą jak wymyślone: siebie samej. Uwagi do rozdziałów i źródła Oto źródła wykorzystane przy pisaniu niniejszej książki, choć ich lista w żadnym razie nie jest kompletna. Autor uszanował życzenia wielu osób, żeby nie wymieniać ich nazwisk. Rozdział 1 Wywiady z następującymi osobami: Erica Bell, Melinda Cooper, Christopher Flynn, Susan Seidelman, Marcus Leatherdale, Maripol, Tony Brenna, Johnny Dynell i Camille Barbone. Relacje z wesela ukazały się w licznych gazetach i magazynach, takich jak: Time, Newsweek, People, Los Angeles Times, New York Times, Washington Post, New York Post, nowojorskie Daily News, Miami Herald, Boston Globe. Fragment z dziennika Andy Warhola za: Andy Warhol: The Andy Warhol Diaries, oprać. Pat Hackett, str. 670. Rozdział 2 Wywiady m.in. z następującymi osobami: Nancy Ryan Mitchell, Moira McPharlin Messana, Elsie Fortin, Wanda McPharlin, Sarah Tarkas, Ann Sauve, Walter Pugni. Relacje z włoskiego etapu tournee Who's That Girl? pojawiły się w takich pismach jak: rzymska Repubblica, The New York Times, Washington Post, nowojorskie Daily News, Bay City Times; People, Time, New York Post, Boston Herald, Miami Herald, 30 Giorni, II Tempo. Artykuły: Harry Dean Stanton, „Madonna", magazyn Interview z grudnia 1985; John Skow, „Madonna Rocks the Land" i Denise Worrell, „Madonna on Madonna", Time z 27 maja 1985; Richard 267 Price, „Totally Outrageous", USA Weekend z 8-10 czerwca 1990; Brian D. Johnson, „Spanking New Madonna", Maclearis z 18 czerwca 1990. Rozdziały 3-5 Wywiady z takimi osobami jak: Christopher Flynn, Lori Jahns, Nancy Ryan Mitchell, Carol Belanger, Mary Conley Belote, Karen Cra-ven, Beverly Gibson, Susan Crimp, Erica Bell, dr Abbie Salmi, Ja-nice Galloway, Elsie Fortin. Wykorzystane artykuły: Laura Fissinger, „Maybe She's Good", Recordz marca 1985; Carl Arrington, „Madonna", People z 11 marca 1985; Carrie Fisher, „True Confessions", Rolling Słone z 27 czerwca 1991; Russell Long, „I Was Her First Lover", Sunday Mirror z 22 lipca 1990; Robert Hofler, „An Affair to Remember", Life z grudnia 1986; The New Republic z 26 sierpnia 1985; G. Carpozi jr, „Madonna", Oui ze stycznia 1988; „Madonna Confesses", Spin z maja 1985. Rozdziały 6-8 Wywiady z m.in. następującymi osobami: Pearl Lang, Martha Graham, Martin Schreiber, Stephen Lewicki, Camille Barbone, Futura 2000, Ed Steinberg, Cranston Jones, Erica Bell, Patrick Hernandez, Roberta Fineberg, Gregory Camillucci, Christopher Flynn, Steve Newman, Michael Musto. Artykuły: Glenn Albin, „Madonna", Intemiew z kwietnia 1984; Christopher Connelly, „Madonna Goes Ali the Way", Rolling Stone z 22 listopada 1984; M. Stanley, „Madonna", Genesis z czerwca 1985; Martin Porter i Steven Schwartz, „Madonna Crosses the Bor-derline to Stardom", New York Post z 2 marca 1985; „Madonna", Village Voice z 18 czerwca 1985; Will Slattery, „Madonna: Her New Era", McCaWs z września 1988; 01ivier Cachin, [„Madonna's Men"], Le Matin z 28 sierpnia 1987; Bobbie Stein, „A Madonna Complex", nowojorski Daily News Magazine z 29 września 1985; Nick Tosches, „Madonna, the Power and the Glory", Penthouse z września 1985. Rozdziały 9-10 Autor wykorzystał rozmowy z następującymi osobami: Erica Bell, Johnny Dynell, ChChi Valente, Mark Kamins, Ed Steinberg, Michael Rosenblatt, Howie Montaug, Lenny McGurr, Bobby Marti- 268 nez, David Switzer, Marcus Leatherdale, Patricia Lawford, Lee Wohlfert, Karen Bahari. Materiały biograficzne na temat Jeana-Michela Basąuiata autor zaczerpnął z artykułu Phoebe Hoban pt. „SAMO Is Dead" (magazyn New York z 26 września 1988). Książki: Michael McKenzie, Lucky Star, Contemporary Books 1985 oraz Frederick Dannen, Hit Men, Vintage Press. Rozdziały 11 i 12 Wywiady m.in. z następującymi osobami: Susan Seidelman, Philippe Manoeuvre, Mark Kamins, Erica Bell, Mark Franceschini, Guy Andressano, Jay Cashman, Johnny Dynell, Steve Newman, Melinda Cooper, Patrick McMullen, Bobby Martinez, Bruno Bayon, Philippe Ox. Artykuły: Fred Schruers, „Lucky Stars", Rolling Stone z 9 maja 1985; Jim Miller, „Rock's New Women", Newsweek z 4 marca 1985; Roger Wolmuth, „Madonna Weds Sean", People z 2 września 1985; Chris Chase, „Madonna", Cosmopolitan z lipca 1987; James McBride, „Hollywood Sizzle", People z 13 maja 1985; Christopher Connelly, „She Works Hard for the Money", Chicago Sun-Times z 28 kwietnia 1985; Fred Schruers, „Materiał Rewards", Daily News Magazine z 2 czerwca 1985; Barry Walters, „The Virgin and the Dynamo", Fillage Voice z 18 czerwca 1985; recenzje: Desperately Seeking Susan, Pauline Kael (The New Yorker z 22 kwietnia 1985), David Denby (magazyn New York z 22 kwietnia 1985), a także recenzje tegoż filmu z The New York Times, Washington Post, Los Angeles Times, Boston Globe, Chicago Tribune i innych publikacji. Rozdziały 13 i 14 Wywiady m.in. z następującymi osobami: Anthony Savignano, Mark Kamins, Erica Bell, Susan Crimp, Russell Turiak, Johnny Dynell, Stephen Lewicki, Valerie, Ed Steinberg, Melinda Cooper, Yoshiro Nakamura, David McNamara, Karen Bahari. Artykuły: Joel D. Schwartz, „Virgin Territory", The New Repub-lic z 26 sierpnia 1985; Harry Dean Stanton, „Madonna", Interview z grudnia 1985; „Madonna Confesses", Spin z maja 1985; Don She-wey, „Madonna: The X-Rated lnterview", The Advocate z 7 maja 1991; Chris Chase, „Madonna", Cosmopolitan z lipca 1987; Fred Schruers, „Can't Stop the Girl", Rolling Stone z 5 czerwca 1986; „Covering Sean and Madonna in Macao Leaves One Reporter with 269 a Penn in the Neck", People z 10 lutego 1986; John Peel, "How Madonna Dealt with a Hostile Press", The Observer z 9 marca 1986; Vince Aletti, „It's Her Party", Village Voice z 22 lipca 1986; Georgia Dullea, „Madonna's New Beat Is a Hit, But the Message Rankles", The New York Times z 18 września 1986. Rozdziały 15 i 16 Wywiady m.in. z następującymi osobami: Christopher Flynn, John-ny Dynell, ChiChi Valente, Erica Bell, Camille Barbone, Monica Stevens, Melinda Cooper, Lee Wohlfert, Karen Bahari, Sanae Ya-mazake, Elsie Fortin, N. Ryan, Yoshiro Nakamura, Russell Turiak. Artykuły: Stephen Holden, „Madonna Goes Heavy on Heart", The New York Times z 29 czerwca 1986; Harry Dean Stanton, [„Madonna in the Missionary Position"], LeMatin z 29 października 1986; Michael Gross, „Classic Madonna", Vanity Fair, z grudnia 1986; Stephen Williams, „Madonna in Japan, Rock Capital of Asia", Newsday z 17 czerwca 1987; Leslie Van Buskirk, „Hotter than Ever", Us z 10 sierpnia 1987; Nick Kamen, „Madonna and Me", londyński Daily Mirror, 1987; Fred Schruers, „How's That Girl?", Us z 7 września 1987; Lynn Phillips, „Madonna", American Film z czerwca/sierpnia 1987; Robert Hofler, „That Fabulous Couple: Madonna and the Camera", Life z grudnia 1986; [„Sean Penn Talks About Life with Madonna"], Bunte z 1 października 1987; Vincent Canby, „In Search of Madonna's Persona", The New York Times z 23 sierpnia 1987; Gene Siskel, „Don't Fence Me In", Chicago Tribune z 5 sierpnia 1987; Francois Deletraz, [,,Madonna's Triumph"], Figaro z 5 września 1987; Marie Guichoux, [„Madonna: An American in Paris"], Liberation z 30 sierpnia 1987; [„Jacąues Chirac Is Charmed by Madonna"], Figaro z 29 sierpnia 1987; Steven Greenhouse, „Jacąues Chirac Says «Oui» to Madonna and Angers a Local Mayor", The New York Times z 29 sierpnia 1989; „Madonna Paris Gig Saved by Chirac", Yariety z 2 września 1987. Wywiad BBC z Simonem Batesem, 9 grudnia 1986. Rozdziały 17 i 18 Wywiady m.in. z następującymi osobami: Erica Bell, Melinda Cooper, John Marion, Robert Mosconi, Anthony Savignano, Ste-phanie Mansfield. Artykuły: Aljean Harmetz, „A Director's Race with AIDS Ends Before His Movie Opens", The New York Times z 1 listopada 1989; 270 Mervyn Rothstein, „Speed-the-Plow Stars Talk Things Over", The New York Times z 16 maja 1988; Patricia 0'Haire, „Just Whose Play Is It, Anyway?", nowojorskie Daily News z 24 kwietnia 1988; Kevin Sessums, „White Heat", Vanity Fair z kwietnia 1990; David Ansen, „Tracymania", Newsweek z 25 czerwca 1990; Jack Schermerhorn, „Madonna Drops Assault Charges Against Sean", New York Post; Vicky Woods, „Madonna Holds Court", Vogue z maja 1989; „The Top 100 Collectors", Art & Antiąues z marca 1991. Występ z Sandrą Bernhard w Late Night with David Letterman, NBC, 2 lipca 1988. Rozdziały 19 i 20 Wywiady: Christopher Flynn, Bobby Martinez, ChiChi Valente, Sam Frank, Roberta Fineberg, Philippe Ox, Jasmine Boyd, Chuck Garrelick, Erica Bell, Peter Newcomb, John Caglione. Wykorzystano m.in. następujące artykuły: „Without a Prayer", Associated Press, 5 kwietnia 1989; J. D. Considine, „Madonna's True Confessions", Rolling Stone z 6 kwietnia 1989; Wayne Robbins, „The Power of Prayer", Newsday z 19 marca 1989; Glenn 0'Brien, „Madonna!", Interview z czerwca 1990; Kevin Sessums, „White Heat", Vanity Fair z kwietnia 1990; Laura B. Randolph, „Arsenio Hall Talks", Ebony z grudnia 1990; Adrian Deevoy, „«If You're Going to Reveal Yourself, REVEAL YOURSELF!»", z 13 czerwca 1991. Rozdziały 21 i 22 Wywiady: Mark Kamins, Melinda Cooper, James Randall, Erica Bell, Tony Brenna, Jeanette Peterson, Emily Schneider, Peter Newcomb, Rosemary McClure. Artykuły wykorzystane (m.m.): Matthew Schifrin z Peterem "Newcombem, „American Smartest BusinesswomanT, Forbes z \ października 1990; Don Shewey, „The Saint, the Slut, the Sensation", The Advocate z 7 maja 1991; Lynn Hirschberg, „The Misfit", z kwietnia 1990; Patrick Goldstein, „Notorious", Los Angeles Times z 5 maja 1991. Wywiad w Nightline z Forrestem Sawyerem, 3 grudnia 1990. Podziękowania Napisanie każdej obszernej biografii wymaga ogromnej pracy i badań, co potwierdziło się zwłaszcza w wypadku Madonny: Królowej skandali. Jeszcze więcej czasu zabrały wywiady z przyjaciółmi, członkami rodziny, dawnymi nauczycielami, kolegami szkolnymi, współpracownikami, sąsiadami, znajomymi, pracownikami, pracodawcami, mentorami, protegowanymi i kochankami. Niektóre osoby prosiły, żeby nie wymieniać w książce ich nazwisk, a inne wyrażały zgodę, by się na nie powoływać tylko w pewnych sprawach. Uszanowałem ich wolę. Kilka razy telefonowałem do Madonny i wysyłałem faksem listy z prośbą o wywiad. Odmawiała za pośrednictwem swojej wszechobecnej rzeczniczki Liz Rosenberg. Wiele miesięcy później Rosenberg powiedziała dziennikarzowi nowojorskich Daily News, Richardowi Johnsonowi, że Madonna nakazała swoim przyjaciołom, by ze mną nie rozmawiali. Do tej pory wielu już to zrobiło, zaś inni aż się palili, żeby mówić, nie zważając na zakaz. Jeśli chodzi o książkę, najwięcej zawdzięczam swojemu redaktorowi Fredowi Hillsowi. To on wpadł na pomysł pierwszej poważnej biografii Madonny i bez jego zaangażowania oraz wizji ta książka nie mogłaby powstać. Mam również dług wdzięczności wobec wspólnika Freda, Burtona Bealsa, za pomoc w wygładzeniu rękopisu, oraz asystentce Freda, Daphne Bień. Jestem wdzięczny mojej agentce Ellen Levine i jej wspólniczkom Dianie Finch i Annę Dubboison z Nowego Jorku oraz Lisie Eve-leigh z lodyńskiego AP Watt Ltd, a także mojej brytyjskiej redaktorce Louise Haines. Za wytrwałą pomoc dziękuję całej rodzinie Simon & Schuster, zwłaszcza Jackowi McKeownowi, Frankowi Me- 272 tzowi, Eve Metz, Marcelli Berger, Emily Remes, Leslie Ellen, Victorii Mayer, Lisie Petrusky i mojej starej przyjaciółce Sandy Bodner. Moja żona Valerie, która w czasie powstawania biografii urodziła naszą córkę Kelly, podtrzymywała mnie na duchu swoją cierpliwością i humorem, podobnie jak starsza siostra Kelly, Kate. Setki osób pomagały mi przy pisaniu tej książki. Wiele z nich po raz pierwszy zgodziło się rozmawiać. Choć nie wszystkie są tutaj wymienione, jestem głęboko wdzięczny każdemu, kto poświęcił czas, żeby mi pomóc. Szczególnie dziękuję: Jeanette Andersen, Nancy Ryan Mitchell, Erice Bell, Markowi Kaminsowi, Camille Barbone, Susan Seidelman, nieżyjącemu Christopherowi Flynnowi, Elsie Fortin, Stephenowi Jonowi Lewickiemu, Melindzie Cooper, Pearl Lang, Edowi Steinbergowi, Johnny'emu Dynellowi, ChiChi Valente, Ste-vie'emu Newmanowi, Lori Sargent Jahns, Moirze McPharlin, Mar-cusowi Leatherdale'owi, Martinowi Schreiberowi, Karen Bahari, Patrickowi Hernandezowi, Bobby'emu Martinezowi, Carol Belanger, Mary Conley Belote, Karen Craven, Davidowi Switzerowi, Beverly Gibson, Gregory'emu Camillucciemu, Maripol, Robercie Fineberg, Samowi Frankowi, Futurze 2000, Wendy Leigh, Janice Galloway, Rosemary McClure, Russellowi Turiakowi, Patrickowi McMulleno-wi, Patricii Lawford, Philippe'owi Oxowi, Anthony'emu Savignano, Stevenowi Kartenowi, Susan Crimp, Guyowi Andressano, Patricii Burstein, dr Emily Schneider, Tony'emu Brennie, Mary Vespa, Phi-lippe'owi Manoeuvre, Michaelowi Musto, Joyce.Wansley, Stephanie Mansfield, dr Abbiemu Salmi, Lee Wohlfertowi, Ann Sauve, Sharon Dargay, Sharon Churcher, Cyndie Finkle, Laurie Putman, Sarah Tarkas, Peterowi Newcombowi, Cathy Cesario Tardosky, Andie Miller; personelowi Timesa w Bay City, Eccentric z Rochester, West Middle School, Rochester Adams High School; bibliotekom publicznym w Bay City, Detroit, Pontiac i Rochester w stanie Michigan; Lincoln Center Library for the Performing Arts, Bibliotece Publicznej Nowego Jorku; bibliotekom publicznym w Hartford, Woodbury, Watertown, Southbury, New Milford, Middlebury, Danbury w stanie Connecticut; Bibliotece Silasa Bronsona; Bibliotece Publicznej Los Angeles; Ralphowi DeBlasio, Warnerowi, Academy of Motion Picture Arts and Sciences, Uniwersytetowi Harvardzkiemu, Uniwersytetowi Loyoli, ASCAP, MTV, firmie Time Warner, Gicie Mehta, Miramaxowi, AMFAR, organizatorom festiwalu filmowego w Cannes, Teatrowi Tańca Amerykańskiego 273 Alvina Aileya, Sarah Tarkas, Village Voice, Graphictype, Sygmie, Gamma Liaison Network, Pictorial Paradę, Sharon Dargay, Archiwum Bettmanna, Ronowi Galelli, Wide World, Associated Press, Memory Shop, Movie Star News, fotoreporterom, DMI i Johnowi Caglione. Uzupełnienie Dotarcie do tego miejsca zabrało jej prawie dwadzieścia lat, ale nocą 9 marca 1996 roku Madonna stanęła na balkonie Casa Rosada, pałacu prezydenckiego w Buenos Aires, z którego Eva Peron wygłasza swoje namiętne przemowy do mas. Gwiazda zaśpiewała Dorit Cry for Me Argentina dla tysięcy wiwatujących statystów i wielbicieli Evy, którzy zebrali się na Plaża de Mayo. „Uniosłam ramiona i spojrzałam w głodne oczy ludzkości. W tym momencie poczułam, że ona wchodzi w moje ciało niczym gorący pocisk, poczynając od stóp, wędruje wzdłuż kręgosłupa i wylatuje czubkami palców, w powietrze, do ludzi i z powrotem do nieba", napisała Madonna w swoim dzienniku. Możliwe, że wszystko zależało od rzeczy tak prostej — albo tak skomplikowanej — jak ramiączko stanika. Piosenkarkę zawieziono helikopterem na potajemną kolację z Carlosem Saulem Menemem, prezydentem Argentyny i przywódcą Neoperonistycznej Partii Sprawiedliwości. Przez cały wieczór Menem wpatrywał się w jej ramiączko, które celowo wystawało spod sukienki. „To bardzo uwodzicielski mężczyzna. Zauważyłam, że ma małe stopy i farbuje włosy na czarno." Czy sprawiła to bielizna Madonny, jej religijność czy też przeświadczenie prezydenta o podobieństwie Madonny do Evy, którą poznał jako młody człowiek, jest faktem, że Menem wpuścił ekipę filmową na uświęcony balkon. Trudno wyobrazić sobie, że Menem dałby tak łatwo uwieść się innym kandydatkom do roli Evy Duarte, młodej dziewczyny, która przybyła znikąd i dotarła na szczyt, nim umarła na raka w wieku 33 lat. Wśród osób branych pod uwagę przez pierwszego reżysera 275 Kena Russella była Kim Wilde. Che Guevarę miał grać Barry Gibb z zespołu Bee Gees. Rolę tę dostał ostatecznie Antonio Banderas. W następnych latach wśród kandydatów wymieniano 01ivię Newton-John i Johna Travoltę oraz Eltona Johna jako Peróna, którą to rolę dostał Jonathan Pryce. Drugi z kolei reżyser Franco Zeffirelli stawiał na Dianę Keaton. Mówiono również o Sylvestrze Stallone i Meatloafie w roli Che. W zależności od tego, kto akurat dostał prawo reżyserowania filmu, zmieniała się obsada aktorska. Ken Russell na przykład nakręcił w sekrecie zdjęcia próbne z Lizą Min-nelli, po czym został zwolniony przez Stigwooda. Od początku o prawo sfilmowania Evity starał się Robert Stigwood, australijski magnat muzyczny, który wraz z Rice'em i Lloydem Webberem był zaangażowany przy produkcji musicalu Jesus Christ Superstar. Po sprzedaży praw do sfilmowania Evity Para-mountowi ci trzej panowie zachowali wpływ na wybór gwiazd i reżysera. Przepychanki z obsadą trwały z przerwami od 1978 roku. W 1986 roku na scenie pojawiła się Madonna, która rozpoczynała karierę jako gwiazda muzyki pop. Na kilka dni przed zawarciem małżeństwa z Seanem Pennem zadzwoniła do Stigwooda i poprosiła o spotkanie. Zjawiła się uczesana w kok a la Eva Peron i ubrana w sukienkę z lat czterdziestych. „Wydawała się doskonała", przyznaje Stigwood. „Myślę, że Madonna jest świetna." Lloyd Webber natomiast nie był do niej przekonany. W 1987 roku Stigwood przeniósł projekt z Paramountu do nowej hollywoodzkiej firmy produkcyjnej Weintraub Entertainment i wówczas na arenie pojawił się 01iver Stone, świeżo upieczony zdobywca Oskara za Pluton. Stone po spotkaniu z przywódcą neoperonistów Menemem stworzył wizję imponującego musicalu z „całym krajem jako tłem". W tej wizji nie było jednak Madonny. Zrezygnowano z niej po fatalnym spotkaniu ze Stone'em, którego nazwała „świnią". Stone upatrzył sobie Meryl Streep. „Ona nie tylko potrafi śpiewać, ale jest sensacyjna... absolutnie oszałamiająca", stwierdził Stigwood. Jednak wytwórnia Weintraub Entertainment znalazła się na progu bankructwa, a agent Meryl Streep żądał coraz więcej pieniędzy. W końcu domek z kart zawalił się i Stone rozpoczął pracę nad filmem The Doors. W 1993 roku wrócił z nowymi propozycjami obsady: Michelle Pfeiffer, Antonio Banderasem i nieżyjącym już Raulem Julią. Pfeiffer oświadczyła, że nie zamierza wyjeżdżać z kraju. Wściekły Stone ponownie zrezygnował. W końcu pojawił się Alan Parker, reżyser Bugsy Malone'a, musi- 276 calu Famę i Ściany. Parker rozpoczął od wyrzucenia scenariusza Stone'a. „Wróciłem do tego, co na mnie od razu zrobiło wrażenie — oryginalnego albumu. Słuchałem go bez przerwy, pisząc swój scenariusz." Parker otrzymał list od Madonny, w którym wymieniała powody, dla których tylko ona potrafi sportretować Evitę, bo tylko ona może zrozumieć jej pasję i jej ból. „Po kilku szarpiących nerwy spotkaniach dostałam rolę", pisze Madonna w swoim prywatnym dzienniku. Lloyd Webber nadal nie był przekonany do Madonny, ale ustąpił pod naciskiem Stigwooda i Parkera. Parker musiał jeszcze zabiegać o względy Menema. Odwiedził go, by prosić o zgodę na wykorzystanie Casa Rosada i innych budynków rządowych. Fakt, że za biurkiem Menema wisiał ogromny portret Evy Peron, a obok stał posąg Marii Dziewicy, nie wróżył dobrze. Madonna mogła doskonale nadawać się do filmu, ale wielu religijnych Argentyńczyków pamiętało jej ostatnie tournee, kiedy to na scenie pocierała krucyfiksem o krocze. Na murach malowano hasła nienawiści. Była sekretarka Evity zagroziła samobójstwem, a arcybiskup Buenos Aires stwierdził, że Madonna „szerzy pornografię, szarga świętości, słucha szatana. Jest prawdziwą obrazą dla argentyńskich kobiet i pamięci Evy Peron." Menem zaś grzmiał: „To dzieło jest w stu procentach infamią. Uważam za wielką hańbę, że ci ludzie chcą znieważyć pamięć Evity i obsadzić Madonnę w tytułowej roli." Nie zrażona Madonna złożyła sekretną wizytę na cmentarzu, na którym pochowano Evitę oraz spotkała się z kilkoma starymi pero-nistami. Uważała, że bardziej niż kiedykolwiek rozumie „kogoś, kto przez całe życie był całkowicie nie rozumiany." Przyznaje, że w zakłopotanie wprawiła ją zawarta w scenariuszu sugestia, że Evita dotarła na szczyt przez łóżka. „Czuję się tym bardziej urażona, bo ludzie zawsze mówili o mnie podobne rzeczy."* *** Pod hotelem w Buenos Aires, w którym zatrzymała się Madonna, fani wykrzykują: „Eva! Madonna!" i śpiewają jej piosenki. „W dzień mi to pochlebia, ale trochę mniej nocami, kiedy próbuję zasnąć." Miejscowa gazeta napisała, że Alan Parker, Antonio Banderas i Madonna zostali uznani za personae non gratae, czyli „nie bawiąc * Historię powstania filmu Evita opracowano na podstawie artykułu Annę Billson, który ukazał się 22 grudnia 1996 roku w The Sunday Telegraph. 277 się w dyplomację, wstrętną, zepsutą szumowinę." „Oczywiście wszystko to są działania małej grupki peronistów, którzy rozpaczliwie pragną zwrócić na siebie uwagę i sami nie są pewni, przeciwko czemu protestują. Z pewnością przyszliby na herbatę, gdybym ich zaprosiła. Nic mnie nie zniechęca", napisała Madonna w dzienniku. Wszędzie, gdzie pojawiała się Madonna, towarzyszyły jej setki rozwrzeszczanych fanów. Musiała zamknąć się w pokoju hotelowym, dopóki nie zostanie przydzielona jej dodatkowa ochrona. Tego dnia „przyszedł do mnie starszy, bardzo wypielęgnowany dżentelmen o zabójczym wyglądzie, Hector Villanueva. Poznał Evitę, kiedy miała dziewiętnaście lat i pracowała w rozgłośni radiowej. Mówi, że bardzo mu się podobała, ale nie zrobił żadnego kroku, bo był żonaty. (Nie usłyszałabym czegoś takiego od mężczyzn, których znam.) Zdaje się, że nasza droga Evita lubiła piwo i mecze bokserskie. Dziewczyna bliska memu sercu! Starszy pan powiedział, że jej ulubionym daniem była smażona cielęcina z sadzonym jajkiem i frytki. Spróbuję tego jutro." Tak naprawdę Madonna uważała, że „jedyny sposób na rozsądne odżywianie się w tym kraju to nie jeść wcale. Jeszcze nie dotarło tutaj pojęcie «beztłuszczowy»." Zamknięta w hotelowym pokoju Madonna zapisuje wszystko, co dotyczy realizacji Evity. „Nadal próbuję przyzwyczaić się do brązowych szkieł kontaktowych, od których mam zawroty głowy i mdłości, a poza tym przez cały czas jest ciemno. A może tak się dzieje, kiedy człowiek siedzi w pokoju hotelowym przez cały dzień. Zaczynam rozmawiać z psem. Mogłabym przysiąc, że powiedział «ma-ma»." Wreszcie Madonna dostaje dodatkową ochronę oraz zapewnienie szefa policji i jego zastępcy, że będą jej pilnować. Spotyka się z wieloma ludźmi, rozmawia z nimi o polityce, sztuce, a przede wszystkim o Evicie. Szef policji „powiedział coś zdumiewającego — że ludzie byli na Evitę źli z tego samego powodu, dla którego teraz są źli na mnie. Obie jesteśmy kobietami sukcesu i władzy." Madonna często musiała bronić siebie i wyborów, których dokonywała w trakcie kariery. „Często mówię, że niczego nie żałuję, ale chyba jest inaczej. Gdybym wiedziała, że będę źle rozumiana, może nie byłabym tak buntownicza i otwarta. Jestem zmęczona tłumaczeniem się i mam dość wysłuchiwania: „Jesteś taka inteligentna! Zupełnie tego się nie spodziewałem!" *** 278 Czy ramiączko stanika podziałało, czy nie, sceny w Casa Rosada zostały nakręcone i Evita weszła na ekrany kin amerykańskich w dzień Bożego Narodzenia 1996 roku. W Hollywood mówi się, że może warto było tak długo czekać. Może okaże się prawdą to, co Madonna napisała w dzienniku: „Kiedy czegoś bardzo się pragnie, cała Ziemia przystępuje do spisku, żeby w tym pomóc człowiekowi." Pierwsze recenzje zgodnie stwierdzają, że treść filmu nie jest doskonała, że nie można z niego dowiedzieć się niczego nowego o Evi-cie Peron, ale równie zgodnie przyznają, że film jest zrobiony z wielkim rozmachem, wyróżnia się sprawną realizacją, świetną scenografią Briana Morrisa i kostiumami Penny Rossę. „Jednej rzeczy nie udaje się dokonać Evicie Parkera (...) a mianowicie wyjaśnić, dlaczego nieślubna córka biednego farmera stała się dla tylu Argentyńczyków „skrzyżowaniem sypialnianej fantazji i świętej. Z pewnością nie dzięki umiejętności wzruszania mas pracujących. (...) Evita nie jest filmem głębokim, ale nie można go również nazwać płytkim. Obraz cechuje rozmach i sprawna realizacja (...). Po tylu latach musical nadal potrafi sprawić niespodziankę." (Derek Malcolm, The Guardian) „Miałem nadzieję dowiedzieć się o niej czegoś więcej [o Evie Peron — przyp. aut.] choćby tylko po to, żeby zaspokoić własną ciekawość, dlaczego wzbudziła takie uczucia w milionach ludzi, pod innymi względami niewinnych. Można jednak oglądać ten film bez końca i z wielką uwagą, lecz niewiele więcej się dowiedzieć. Ta kobieta pozostaje enigmą. (...) Evita nie była pierwszą kobietą w historii, która dotarła na szczyt, sypiając z odpowiednimi mężczyznami, i nie jest to budujący spektakl." (Chris Peachment, The Express) „(...) Lecz nawet Madonna nie może wnieść do musicalu Lloyda Webbera i Tima Rice'a tego, czego zawsze w nim brakowało, a mianowicie wielkiej historii miłosnej. Pułkownik Peron i jego żona Evita stworzyli wspólnotę interesów, a formuła musicalu, zdolności wykonawcze ani wspaniała reżyseria Alana Parkera nie są w stanie przekonać nikogo, że żądną władzy dyktatorską parę łączyła prawdziwa miłość." (Alexander Walker, Evening Standard) Co do Madonny — recenzenci przyznają, że była to jej wielka rola, choć zbytniego entuzjazmu u nich nie widać. „Odniosła triumf, którego nikt nie może jej odmówić. (...) Dawna Materiał Girl dostała życiową rolę i dokładnie wiedziała, jak ją zagrać. (...) Kiedy Madonna powiedziała ostatnio, że ,JZvita jest pierwszym filmem dostatecznie wielkim, żeby mnie pomieścić", chełpiła się, ale miała rację. (...) 279 Nawet jej najsurowsi świeccy krytycy obejrzawszy Evitę będą musieli przyznać, że nareszcie zasłużyła na ziemską nagrodę za tak wielki wysiłek — gwiazdorstwo." (Alexander Walker, Evening Standard) „A Madonna? Cóż, podobieństwa między aktorką a pierwowzorem roli są oczywiste. Gdy kobieta nie cofnie się przed niczym, żeby zaspokoić pragnienie sławy, obserwujemy ją z przerażeniem i fascynacją. Zawsze uważałem, że pod maską gwiazdy muzyki pop kryje się uraza, która napędza Madonnę. Wyczuwa się w niej ledwo skrywaną pogardę, nawet dla partnerów filmowych. Jest zatem idealną Evą Peron. Jeśli chodzi o muzykę, Madonna ma dobry głos i spisuje się nieźle. A co z aktorstwem? Nadal się zastanawiam, dlaczego prosiła Argentynę, żeby po niej nie płakała. Dlaczego miałaby płakać? (...)." (Chris Peachment, The Express) „Madonna wypada bardzo dobrze, kiedy wokół niej kręcą się kochankowie, a ona kolejno ich odtrąca dla kogoś, kto stoi wyżej na drabinie. Trudno mówić o aktorstwie, kiedy dialog jest czymś pośrednim między śpiewem a recytacją. Nie ma wątpliwości jednak, że wyrazisty portret stworzony przez Madonnę, która ponadto dobrze śpiewa, jest jej największym osiągnięciem na ekranie. (...) Przede wszystkim zaś Madonna ujawnia wrażliwość kryjącą się za pompą, ceremoniałem i absurdalnością reżimu o wyraźnym faszystowskim zabarwieniu. Jest wiejską dziewczyną, której się powiodło, sprytną intrygantką, choć pod pewnymi względami niewinną." (Derek Malcolm, The Guardian) • Madonna nie została nominowana do Oskara za główną rolę żeńską (czego z pewnością się spodziewała i jak spekulowano jeszcze przed premierą filmu). Film Evita został jednak zauważony przez Akademię Filmową i uzyskał pięć nominacji do Oskarów za piosenkę You Must Love Me (do napisania której Parker namówił Rice'a i Lloyda Webbera już podczas sesji nagraniowej w londyńskim studio) oraz za zdjęcia, scenografię, dźwięk i montaż. Madonna otrzymała natomiast Złoty Glob (nagroda dziennikarzy zagranicznych) „dla najlepszej aktorki w komedii lub musicalu". *** Rok 1996 z pewnością był dla Madonny niezwykle udany. Odniosła sukces jako Evita i została matką (14 października urodziła dziewczynkę, której nadano imiona Lourdes-Maria. Ojcem jest osobisty trener Madonny, Kubańczyk Carlos Leon.) „Posądzano mnie, że za- 280 szłam w ciążę dla rozgłosu i reklamy, bo dostawałam coraz mniej propozycji." Ona oczywiście zaprzecza. „Wszystko co do tej pory robiłam, do tego prowadziło. O tym filmie i o dziecku myślałam już pięć lat temu." Jedna rzecz jest pewna. Madonna nie żartuje mówiąc, że należy do zwycięzców. Takie nastawienie jest widoczne we wszystkim, co robi i mówi. Nigdy nie zobaczy się jej na kolanach błagającej świat o pomoc albo odbywającej kurację w klinice Betty Ford. Nigdy też nie będzie przepraszać. Nie będzie tęsknić za rolą ofiary własnej sławy. Chłopczyca, dziwka, luksusowy kociak, kobieta dominująca, po-żeraczka serc, postrzelona buntowniczka, królowa dyskotek, obra-zoburczyni, odważna, zwyczajna kobieta... Madonna była każdą z tych osób i nie tylko. Te sprzeczne osobowości łączyła wspólna cecha: obsesja seksu i dobrej zabawy. ____/ Barbara Ellen w wywiadzie zamieszczonym w New Musical Ex-press pyta Madonnę, czy historia oczyści ją ze wszystkich zarzutów. „Tak, kiedy umrę", odpowiada Madonna. „Kiedy umrę i przestanę stanowić zagrożenie! Pociesza mnie, że wszyscy wielcy artyści od początku dziejów zawsze byli kompletnie niezrozumiani i doceniano ich dopiero po śmierci. Ludzie nie rozumieli van Gogha, ukrzyżowali Chrystusa... Oto moje pocieszenie." Madonna to kobieta, która osiągnęła, co chciała. Zaszła dalej, niż sobie wymarzyła. Ma to coś, co odróżnia prawdziwych artystów od oszustów. Nigdy nie będzie skończoną artystką. Prawdopodobnie będzie tańczyć, skakać i krzyczeć w trakcie opuszczania jej trumny do grobu.* Jeśli chodzi o sławę, jest oczywiste, że mimo ujemnych stron stałe miejsce pod pręgierzem jest wygodne dla supergwiazdy. Madonna godzi się z konsekwencjami sławy. Dążyła przecież do niej z wielką determinacją. Czy wobec tego znów jest przewrotna, kiedy mówi: „Niczego w życiu nie zrobiłabym inaczej, lecz sławy nie życzyłabym najgorszemu wrogowi"? opracowała Elżbieta Leń * Opracowano na podstawie wywiadu udzielonego przez Madonnę Barbarze Ellen dla New Musical Express. 19 — Madonna Indeks Abdul, Paula 214, 224 Adjani, Isabelle 206 African Queen (Afrykańska królowa) 139 Afrykańska królowa (African Queen) 139 After Hours (Po godzinach) 102, 162 Agee, James 116 Aiello, Danny 152 Ailey, Alvin 44, 45 Alago, Michael 85 Albergate, Al 194 Aletti, Vince 151 Allen, Peter 165 Allen, Woody 243, 266 Alter, Adam 62-64, 66, 71, 73 Ambitna Blondynka (Blond Ambi- tion, tournee) 209, 211, 215, 216, 224, 226, 230, 232, 236, 245, 250, 263, 266 Ansen, David 232, 250 Anything Goes 187 Apollonia 114 Archerd, Army 248 Armitage, Karole 209 Arąuette, Rosanna 10, 102, 103, 105, 106, 117, 118, 162 Arrington, Carl 116 Arsenio Hall (program TV) 223 Ashford and Simpson 127 Association 205 At Close Rangę (W swoim kręgu) 121, 127, 143, 147, 149, 160, 162, 175 Avedon, Richard 131 Awakenings (Przebudzenie) 253 Ayers, Annę 222 Aykroyd, Dan 140 B-52's 80, 208 Baby It's You 102 Bad (tournee Michaela Jacksona) 210 Bad Boys (Źli chłopcy) 112, 182 Bahari, Karen 153, 154, 168 Bakker, Jim 241 Bakker, Tammy Faye 241 Bali of Fire 127 Balzac, Honore de 116 Bamba, La 182 Banderas, Antonio 276, 277 Bangles 108 Barbone, Camille 62-74,77,79, 85, 87, 89, 134, 148 Bardot, Brigitte 257 Barkin, Ellen 102 Barnes, Clive 187 Barol, Bill 109 Basinger, Kim 139, 193, 234 Basąuiat, Jean-Michel 49, 78, 87, 88, 105, 212 283 Batman 206, 209, 234 Batman II 255 Beaches 234 Beals, Jennifer 140 Beastie Boys 78, 118, 121 Beatles, The 94, 256 Beatty Warren 107, 188, 193, 205-210, 214, 215, 218, 220-223, 226-228, 231-233, 235, 248-250, 255 Bedard, Bart 37 Bee Gees 276 Belanger, Carol 25, 32, 33 Bell, Erica 11, 75-79, 82, 83, 86, 88-90, 93-98, 100, 109, 113, 115, 116, 121, 124, 128, 129, 132, 134, 137, 153, 154, 159, 167, 168, 171, 172, 188, 212, 233, 234 Belote, Mary Conley 32 Belushi, John 140 Benatar, Pat 61, 108 Bening, Annette 255 Benitez, John „Jellybean" 68, 89, 91, 96-100,105-107, 110,114,120, 121, 124, 128, 134, 157, 260, 261 Bernhard, Sandra 188-191, 193, 194, 207, 208, 214, 262 Big (Duży) 253 Billson, Annę 277 Bing, Ilse 209 Blackwell, Chris 80 Blackwell, Mr. 145, 147 Blind Datę (Randka w ciemno) 139, 160 Blond Ambition (tournee) 209, 211, 215, 216, 224, 226, 230, 232, 236, 245, 250, 263, 266 Blondie 78, 90 Bloodhounds of Broadway 185 Blue Angel (Błękitny anioł) 161 Błękitny anioł (Blue Angel) 161 Body ofEvidence (Sidła miłości) 266 Bonnie and Clyde 205 Boop, Betty 257 Born Yesterday 161 Borralho, Leonel 141 Bowie, David 65, 100, 196 Boy George 80, 90 Boy Toy (firma) 132, 214, 264 Boyd, Jasmine 210 Brando, Marlon 156 Branigan, Laura 108 Bray, Steve 41, 42, 44, 60, 61, 65, 66, 71, 73, 74, 78, 82, 85, 86, 89, 98, 116, 122, 139, 148, 151, 192, 202 Breakfast Club, The 58 Brightman, Sarah 245, 246 Bringing Up Baby 162 Brookner, Howard 185 Brooks, Louise 171 Brown, Bobby 216 Bugsy Malone (Bugsy Malone) 276 Bukowski, Charles 116 Burgoyne, Martin 10, 77, 79, 83, 94, 95, 128, 129, 134, 153, 154, 158, 159, 164, 165, 167-169, 175, 185, 212, 239 Burkę, Gary 59 Burroughs, Norris 49 Burton, Richard 128 Bush, Barbara 237 Byrne, David 79, 80 Cabaret (Kabaret) 189 Caglione, John 223 Cagney, James 151 Camacho, Luis 211, 227, 248, 249 Cameron 204 Camillucci, Gregory 55 Campbell, Naomi 266 Canby, Vincent 169, 177, 252 Canseco, Jose 254 Caron, Leslie 54, 205 Carpenter, Jo Ann 19 Carpenter-McMillan, Susan 152 Carradine, Keith 111 Carson, Johnny 163, 173 Casualties of War (Ofiary wojny) 187, 190 284 Cathey, Juelann 170, 175 Certain Sacrifice, A 57, 132, 261 Chase, Chevy 140 Chase, Chris 173 Cher 10, 140, 148, 254 Cheyne 116 Chic 100 Chirac, Claude 179 Chirac, Jacąues 179, 180 Chłopcy z ferajny (Goodfellas) 235 Christie, Julie 206 Chruszczow, Nikita 16 Ciao Italia 192 Ciccone, Anthony (brat) 16, 17 Ciccone, Christopher „M.C.", (brat) 16, 43, 194, 209, 210, 216, 219, 225, 226, 229, 236, 250, 251 Ciccone, Gaetano (dziadek) 14, 15 Ciccone, Jennifer (przyrodnia siostra) 23 Ciccone, Joan Gustafson (macocha) 20-23, 26, 27 Ciccone, Madonna Louise Fortin (matka) 15-18, 20, 21 Ciccone, Mario (przyrodni brat) 23, 225, 232 Ciccone, Martin (brat) 16, 17, 27, 38, 225, 250 Ciccone, Melanie (siostra) 16, 18, 182 Ciccone, Michelina (babka) 14, 18 Ciccone, Paula (siostra) 9, 11, 16, 20, 38, 225 Ciccone, Silvio „Tony" (ojciec) 15-17, 19-21, 23, 24, 27, 49, 76, 120, 121, 201, 225, 258 Cienie we mgle (Shadows and Fog) 243, 266 Clark, Mikę 177 Close, Glenn 208 Co się zdarzyło Baby Jane? (What-ever Happened to Baby Jane?) 11 Coco 228 Coleman, Mark 222 Collins, Joan 205, 223 Colors (Kolory) 160, 172 Coltrane, John 79 Compton, Ken 70, 86, 89, 93, 96 Connelly, Christopher 96 Considine, J.D. 203 Cooper, Melinda 96, 110, 112, 115, 116, 118, 120, 122, 123, 135, 149, 154, 188 Corkery, Dick 121 Corliss, Richard 250 The Cosby Show (program TV) 200, 201 Costner, Kevin 221, 249 Cottrell, Laurence 130, 139 Craven, Karen 32 Crimp, Susan 144, 146 Cruise, Tom 10, 135 Crumes, Ohver 226, 264 Crystal, Billy 140, 247 Cukor, George 85 Culture Club 80 Cunningham, Dennis 187 Currie, Alannah 134 Curtin, Jane 140 Czerwoni (Reds) 206, 222, 232 48 godzin (48 Hours) 206 Dali Salvador 242 Dallas (Dallas) 111 Dances With Wofoes (Tańczący z wilkami) 221 Darlene (fanka) 188 Davis, Bette 258 Davis, Geena 254, 262 Davis, Miles 79 de Lempicka, Tamara 196, 209, 242 De Mornay, Rebecca 102 de Niro, Robert 161, 245 Dead End Street 161 Dean, James 52, 116, 198, 259 Death of Innocence, The 126 Del Fuegos 208 285 DeMann, Freddy 95, 96, 99, 110-112, 135, 173, 176, 194, 204, 209, 214, 220, 250, 265 Denby, David 117 Deneuve, Catherine 166 Desperarely Seeking Susan (Rozpaczliwie szukam Susan) 10, 67, 102, 107, 116-118, 232 Diana, księżna Walii 135, 140 Dick Trący (komiks) 206 Dick Trący (Dick Trący) 193, 194, 203, 205-210, 215, 218, 220, 222, 223, 231, 232, 234, 236, 246 Dietrich, Marlenę 100, 139, 161, 215, 223, 243 Dillon, Matt 123, 185, 245 DiMaggio, Joe 215 Dirty Dancing (Wirujący seks) 189 Disco, Sally 241 Donahue (program TV) 131 Don't Bungie the Jungle (benefis) 208, 212 Doors, The (The Doors) 276 Druga prawda (Reversal of Fortune) 248 Du Maurier, George 114 Duarte, Eva 149, 161, 275-280 Duncan, Isadora 209 Dunne, Griffin 161-163, 170 Duran Duran 84 Duvall, Robert 135, 172 Duży (Big) 253 Dynastia (Dynasty) 205 Dynasty (Dynastia) 205 Dynell, Johnny 89, 90, 97, 125, 129, 168, 227 E., Sheila 108, 114 Easton, Sheena 108 Eastwood, Clint 138 Edwards, Blake 160 Eisenhower, Dwight D. 16, 136 Eisenhower, Mamie 136 Ekland, Britt 206 286 Ellen, Barbara 281 Elliot, Brian 151 Emanon 59 Emmy 59, 61 Escovedo, Sheila (Sheila E.) 108, 114 Estefan, Gloria 196 Estevez, Emilio 10 Evita (musical sceniczny) 187 Evita 149, 161, 181, 248, 253, 276, 279, 280 Executioneer's Song (Pieśń kata) 102 F., Simon 182 Fabares, Shelley 101 Fabulous Baker Boys (Wspaniali Baker Boys) 193 Falcon and the Snowman 112 Fallows, Marilyn 40, 121 Falwell, Jerry 198 Famę 45, 49, 276 Fast Times at Ridgemont High 112 Fellini, Federico 169 Fincher, David 202 Fiorucci, Elio 94 Fisher, Carrie 10, 255 Flashdance 174 Flynn, Christopher 33-37, 40-42, 44, 60, 72, 77, 87, 109, 120, 159, 212, 238, 239, 251 Foley, Jamie 152, 160-163, 165, 184 Footloose 49, 127 Ford, Betty 281 Fortin, Dale 15 Fortin, Elsie (babka) 16-20, 29, 132 Fortin, Madonna Louisa (matka) 15-18, 20, 21 48 Hours (48 Hours) 206 Fox, Michael J. 184, 187 Frank, Dave 65 Franklin, Aretha 29 Friedlander, Lee 131 Fundador, Roman „Fundy" 72 Futura 2000 49, 86, 87 Gabor, Zsa Zsa 249 Galloway, Janice 82 Garbo, Greta 215 Garland, Judy 90, 185 Gaultier, Jean-Paul 210, 229, 237 Gauwloos, Salim „Slam" 226 Geffen, David 10, 128, 193, 255 Gentlemen Prefer Blondes (Mężczyźni wolą blondynki) 111 Geraldo (program TV) 254 Gerber, Bill 133 Gere, Richard 88 Gibb, Barry 275 Gilbert, Melissa 123 Gilroy, Dan 49, 50, 52-54, 57-59, 74, 85 Gilroy, Ed 50, 54, 58, 59 Giulio, Bambina de 14 Givenchy 94 Glaser, Mary Beth 37 Glengary Glen Ross 187 Goddard, Jim 141, 144 Goffen, Gerry 60 Gogh, Vincent van 281 Go-Gos 108 Goldberg, Michael 122 Goldberg, Whoopi 161, 252 Gooch, Brad 185 Goodfellas (Chłopcy z ferajny) 235 Goose and Tom-Tom 154, 162, 186 Gorbaczow, Michaił 221 Gordon, Jon 65 Gore, Leslie 101 Gore, Tipper 152, 153 Gorman, Greg 233 Gould, Chester 206 Graham, Martha 44, 45, 236 Grant, Cary 162 Grateful Dead 208 Gregor, Michael 150 Grein, Paul 109 Grey, Jennifer 185, 189, 190 Grey, Joel 189 Griffith Melanie 102, 103 Gross, Michael 166 Guccione, Bob 131 Guevara, Ernesto „Che" 275, 276 Guitierez, Jose 211, 227, 248 Gunsmoke (serial) 16 Gustafson, Joan (macocha) 20-23, 26, 27 Guy (kierowca) 94 Hall, Arsenio 223, 224 Hall, Daryl 114 Hall, Delores 79 Hamill, Dorothy 217 Hank (pies) 167 Hanks, Tom 253 Hannah, Darryl 262 Hard Day's Night, A 143 Haring, Keith 9, 49, 78, 86-88, 97, 168, 196, 212, 226, 227 Harris, Jayme 234, 244 Harris, Niki 198, 250 Harris, Randy 241, 242 Harrison, George 139, 143, 145, 146, 155, 156 Harry, Debbie 90, 165 Hart, Gary 206 Hawn, Goldie 24 Hayworth, Rita 215 Headly, Glenne 206 Heaven Can Wait (Niebo może poczekać) 206 Heaven's Gate (Wrota niebios) 206 Hefner, Hugh 131 Heller, Rosilyn 161 Help! (Na pomoc!) 143 Hemingway, Mariel 134 Hepburn, Audrey 40 Hepburn, Katharine 162, 258 Hernar.dez, Patrick 50-53, 74, 180 Hershey, Barbara 234 Hill, Walter 206 Hinckley, David 151, 222 Hitler, Adolf 200, 228 Hoffman, Dustin 133 287 Hogen, Dave 144 Holden, Stephen 150, 203 Holliday, Judy 107, 161 Holman, Libby 127, 161 Hopper, Dennis 160, 172, 184 Hornaday, Jeffrey 174 Horst 215 House of Dark Shadows, The 28 House of Xtravaganza 211 Howard the Duck (Kaczor Howard) 206 Huang, Nancy 134 Hurlyburly 193 Husajn, Saddam 228 Huston, John 139 Hutton, Timothy 7, 10, 184 Hynde, Chrissie 61, 108 / Never Saw Another Butterfly 45 Iacocca, Lee 15 Ice, Vanilla 262, 266 Ich własna liga (A League of Their Own) 253, 262, 266 Idol, Billy 60, 123, 182 Indian Runner (Indiański biegacz) 255 Indiański biegacz (Indian Runner) 255 Inglis, Michael 184 Irons, Jeremy 245, 247 Ishtar (Ishtar) 206 Jackson, Janet 247 Jackson, LaToya 203, 223 Jackson, Michael 83, 84, 95; 100, 113, 196, 203, 210, 246-249, 251, 254, 262, 263 Jacoby, Abraham H. 16 Jagger, Mick 90, 109, 110 Jahns, Lori 29, 30 James, Caryn 240, 241 James, Henry 140 Janus, Sam 126 Jean, Norma 245 Jesus Christ Superstar 276 Jetsons, The (serial) 75 Jett, Joan 108 Joel, Billy 208 Johansen, David 62 John, Elton 216, 276 Johnson, Betsey 78 Johnson, Debra 264 Johnson, Don 149 Jones, Joe 79 Julia, Raul 276 Kabaret (Cabaret) 189 Kaczor Howard (Howard the Duck) 206 Kael, Pauline 117 Kahlo, Frida 196, 213, 236 Kallianiotes, Helena 148 Kamen, Nick 157, 159, 160, 164, 169, 170, 176 Kamins, Mark 79-82, 85, 89, 91, 92, 117, 124, 128, 135 Kano 93 Karol, książę Walii 135 Katrina (uczennica) 29 Katzenberg, Jeffrey 206, 214, 222, 232, 246, 253 Kaye, John 65 Keaton, Dianę 10, 102, 133, 134, 161, 206, 276 Keitel, Harvey 155 Keith, David 135 Kelly, Joe 161 Kennedy, John F. 245 Kennedy, John F.jr 157, 182, 245, 261, 262 Kerouac, Jack 116 Keshishian, Alek 215, 216, 219, 221, 225, 249, 252, 264 Khan, Chaka 108 Kid Creole and the Coconuts 78 Kim jest ta dziewczyna? (Who's That Girl?) 160, 161, 165, 166, 170, 172, 176, 177 288 King, Carole 60 King Kong (remake) 90 Kissel, Howard 187 Klein, Calvin 208 Klein, Jeffrie 172 Knofs Landing 111, 149 Kolory (Colors) 160, 172 Konk 57, 84 Kravitz, Lenny 237 Kundera, Milan 116 Kurosawa, Akira 252 Lagerfeld, Karl 94, 237 Lambert, Mary 101, 112, 197 Lang, Fritz 204 Lang, Jack 180 lang, k.d. 251 Lang, Pearl 44-46, 48, 49, 74, 87 Lange, Jessica 90, 167 Langlois, Jean-Charles 196 Late Night with David Letterman (program TV) 189 Laugh-In (program TV) 24 Lauper, Cyndi 108, 109, 177 Lazar, Irving „Swifty" 248 Le Nótre, Andre 179 League of Their Own, A (Ich własna liga) 253, 262, 266 Lebegue, Pascal 169 Leda nad Swan 254 Lees, Carol 161 Leger, Fernand 196, 242 Leigh, Jennifer Jason 102 Lennon, John 62, 143 Lennox, Annie 108 Leon, Carlos 280 Leonard, Patrick 148, 173, 192 Lepore, Giuseppe 14 Letterman, David 10, 189 Lewicki, Stephen 56, 57, 132, 133, 261 Lieu, Jean van 50-52 Lloyd Webber, Andre w 161, 245, 276, 277, 279, 280 Loder, Kurt 254 Lombard, Carole 90, 107, 161, 172 Long, Russell 36, 37 Loren, Sophia 167 Lowe, Rob 10, 123 Lucas, Reggie 85, 86, 91, 92, 100 LuPone, Patti 149, 150, 187 Łempicka, Tamara 196, 209, 242 McCabe and Mrs. Miller (McCabe i pani Miller) 205/6 McCabe i pani Miller (McCabe and Mrs. Miller) 205/6 McCartney, Paul 143 McGillis, Kelly 102, 103 McGovern, Elizabeth 112, 115, 129 McGovern, George 206 McGregor, Colin 28, 38 McGurr, Lenny 49, 86, 87 McKenna, Joe 166 MacKenzie, Tod 201 Mackie, Bob 247 MacLaine, Shirley 205 McPharlin, Moira 20, 21, 28, 249 McPharlin, Patrick 21 McPharlin, Wanda 20 Madonna, Inc. 203, 213 Magnani, Anna 197 Malcolm, Derek 279, 280 Mamas and Papas 149 Mamet, David 185-187 Manoeuvre, Philippe 94, 95 Mantegna, Joe 186, 188 Marilyn 90 Maripol 79, 87, 89, 90, 93, 134, 147 Markham-Smith, łan 130, 139 Marsh, Dave 109 Marshall, Penny 245, 253 Martinez, Bobby 88, 98, 99, 106, 114, 121, 122, 124, 127, 136, 150, 157 Maslin, Janet 250 Matthews, Denise (Vanity) 114 289 Maupassant, Guy de 116 Mazar, Dębi (Dębi M.) 11, 130, 134, 211 Meatloaf 276 Meisel, Steven 266 Menem, Carlos Saul 275, 277 Menendez, Robert 185 Merrick, John 9, 11 Metcalf, Laurie 105 Metropolis (Metropolis) 204 Mężczyźni wolą blondynki (Gentle-men Prefer Blondes) 111 Michael, George 80, 81 Midler, Bette 99, 133, 234, 258 Miller, Daisy 140 Millionaires 59 Mills, Stephanie 85 Minnelli, Liza 245, 276 Mitchell, Joni 29, 206 Mitchell, Nancy Ryan 38-40, 120, 121 Mitchell, Sasha 181 Mitchelson, Marvin 122 Miyake, Issey 94 Modern Dance 59 Mona (pies) 67 Monahan, Mikę 59, 60 Mondino, Jean-Baptiste 169, 238 Monroe, Marilyn 12, 90, 107, 111, 114, 116, 127, 140, 166, 167, 172, 183, 215, 229, 234, 247, 257-259 Montand, Yves 229 Montaug, Howie 82, 263 Moonlightning (Na wariackich papierach) 107 Moore, Demi 254 Moore, Melba 62 Morales, Esai 182 Moran, Alfred 152 Morris, Brian 279 Morris, William 220 Morrison, Greg 155 Mosconi, Roger 198 Mosher, Gregory 186 Mulrenin, Lori 130 Murphy, Eddie 140, 223, 224 Musto, Michael 71 My One and Only 103 Na pomoc! (Help!) 143 Na wariackich papierach (Moonlightning) 107 Naipaul, V.S. 116 Nashville (Nashville) 72 Natividad, Kitten 135 NBC Nightly News (program TV) 257 Neal, Nick (Tony Ward) 205, 232-238, 241, 244, 245, 255 Nelson, Judd 184 Nelson, Thomas 130 Newman, Steve 97, 98 Newton, Helmut 215 Newton-John, 01ivia 276 Nichols, Mikę 185/6 Nicholson, Jack 139, 148, 208, 227 Niebo może poczekać (Heaven Can Wait) 206 Niespodzianka z Szanghaju (Shanghai Surprise) 139, 141-144, 146, 154-156, 160, 162, 177, 178 Nightline (program TV) 240, 241 Nixon, Chris 143 Norma, siostra 19 Norman (pies) 67 Norris, Bill 130 Oates, John 114 0'Brien, Denis 144 Ochs, Michael 137 0'Connor, Sandra Day 237 0'Donnell, Rosie 262 Ofiary wojny (Casualties ofWar) 187, 190 Onassis, Jacąueline Kennedy 183, 262 Ostin, Mo 254, 255 Pacino, Al 207 290 Padell, Bert 214 Palmer, Robert 122, 201 Papadimos, Amalia 244 Parachute Club 110 Parker, Alan 161, 276, 277, 279, 280 Parr, Rob 166, 224 Paterson, Vince 210 Pauley, Jane 177 Peachment, Chris 279, 280 Peel, John 145 Pellerin, Jean Claude 50-53 Pellerin, madame 51, 53 Penn, Chris 9, 127, 135, 163-165 Penn, Eileen 7, 199 Penn, Leo 7, 112, 161 Penn, Sean 7-12, 108, 112-116, 119-122, 124, 127-131, 134-151, 153-166, 169-173, 175, 176, 178, 180-185, 187-191, 193-195, 202, 207, 225, 232, 233, 244, 245, 255, 258, 260, 261, 276 Perdue, Frank 113 Perkins, Elizabeth 186 Peron, Eva 149, 161, 275-280 Peron, Juan 149, 248, 276, 279 Peters, Jon 99 Pettibone, Shep 237 Pfeiffer, Michelle 149, 193, 276 Phantom of the Opera 245 Phillips, Michelle 206 Piaf, Edith 50, 51 Picasso, Pablo 49, 196, 213, 242 Picasso, Paloma 165 Pieśń kata (Executioneer's Song) 102 Plath, Sylvia 41 Platoon (Pluton) 276 Pluton (Platoon) 276 Po godzinach (After Hours) 102, 162 Pod osłoną nieba (Sheltering Sky) 228, 254 Pointer Sisters 108 Police 61, 84 Ponce, Danilo 127 Porcaro, Steve 106 Porter, Cole 187 Pracująca dziewczyna (Working Girl) 236 Presley, Elvis 16, 71, 72, 110, 204, 259 Pretenders 61 Pretty Woman (Pretty Woman) 234 Prince 84, 110, 113-116, 119, 157, 203, 260 Pryce, Jonathan 276 Przebudzenie (Awakenings) 253 Puck, Wolfgang 7 Pugni, Walter 14 Purple Rain (Purpurowy deszcz) 113, 114 Purpurowy deszcz (Purple Rain) 113, 114 Pytka, Joe 198 Quinn, Aidan 105 Quinn, Anthony 253 Quinn, mrs. 253 Quinto, Felice 121 Rabę, David 154, 155 Racing with the Moon 112 Radner, Gilda 140 Randka w ciemno (Blind Datę) 139, 160 Rauschenberg, Robert 165 Reagan, Nancy 198 Reagan, Ronald 255 Reds (Czerwoni) 206, 222, 232 Reeve, Christopher 140 Regan, Judith 265 Reversal of Fortune (Druga prawda) 248 Rice, Tim 276, 279, 280 Rich, Frank 187 Richards, David 187 Riles, Bagen „Bags" 79, 83 Riley, Bob 65 Rilke, Rainer Maria 116 Ringenbach, Pierre 179 291 Ritchie, Lionel 84 Ritts, Herb 166, 205, 233 Rivera, Diego 196 Rivera, Geraldo 254 Roberts, Julia 234 Robins, Wayne 203 Robinson, Donald 241 Robinson, Leon 197 Rodgers, Nile 100, 101, 134 Rolling Stones, The 61 Rosa en Flores, La 45 Rosenberg, Liz 128, 131, 173, 191, 199, 201, 203, 227, 241 Rosenblatt, Michael 80-86, 91 Rosenthal, Richard 112 Ross, Diana 100, 248 Ross, Herb 127 Ross, Steven 254, 255 Rossę, Penny 279 Rostova, Mira 67 Roth, David Lee 121 Rozpaczliwie szukam Susan (Despe- rately Seeking Susan) 10, 67, 102, 107, 116, 117, 232 Rubell, Steve 11, 123, 168 Rudman, Kai 117 Rudolf (impresario) 78, 79 Run-D.M.C. 78 Runyon, Damon 185 Russell, Ken 275, 276 Ruthless People 99, 127 Ryan, Eileen 112 Ściana (The Wall) 276 Saint Laurent, Yves 94 Salinger, J. D. 116 Salle, David 194 Sanford, Midge 103 Santini, Raffaele 14 Sarandon, Susan 112 Sargent, Lori 29, 30 Saturday Night Live (program TV) 94, 140 Savignano, Anthony 155 Sawyer, Forrest 240 Scavullo, Francesco 100, 131 Scharf, Kenny 208 Schindler, Paul 214 Schreiber, Martin 47, 48, 131 Schruers, Fred 117 Schultz, Peter 76 Schwartz, Joel D. 126 Scorsese, Martin 235 Scott (bramkarz) 105 Seal 262 . Seberg, Jean 150 Segato, Loraine 110 Seidelman, Susan 102-107, 116, 117 Sessums, Kevin 186, 215 Seven Year Itch (Słomiany wdowiec) 167 Sex Machinę (program TV) 94 Sexton, Annę 41 Seymour, Stephanie 248 Shadows andFog (Cienie we mgle) 243, 266 Shampoo (Szampon) 206 Shanghai Express (Szanghaj-Eks- pres) 139 Shanghai Surprise (Niespodzianka z Szanghaju) 139, 141-144, 146, 154-156, 160, 162, 177, 178 Sheen, Martin 10 Sheila E. 108, 114 Sheltering Sky (Pod osłoną nieba) 228, 254 Shepard, Sam 107 Shewey, Don 251 Silber, John R. 228 Silver, Ron 186 Siherado 102 Simon, Carly 206 Simon, John 187 Simon, Paul 88, 133 Simple Minds 140 Sinatra, Frank 156 Sinatra, Nancy 29 292 Singer, Lori 127 Siren Films 213, 214 Sister Sledge 100 Slammer (Kim jest ta dziewczyna?) 160, 161, 165-167, 170, 172, 176, 177 Slutco (firma) 159, 214 Słomiany wdowiec (Seven Year Itch) 167 Smith, Angie 58 Smith, Andrew 161 Smith, Liz 172 Smith, Lois 182 Smith, Rick 232 Smith, Willie 78 Smithereens 102, 103 Smithson, Robert 196 Sondheim, Stephen 221, 222, 246, 247 Speed-the-Plow 185-188, 192 Spencer, Diana 135, 140 Spike of Bensonhurst 181 Splendor in the Grass (Wiosenna buj- ność traw) 205 Springsteen, Bruce 110 Springsteen, Pam 112 Stallone, Sylvester 193, 276 Stanton, Harry Dean 135 Stanwyck, Barbara 127 Stark, Ray 127, 161 Starr, Ringo 143 Stan łaski (State of Grace) 245 State of Grace (Stan łaski) 245 Stea, Kevin 264, 265 Stein, Seymour 81-86, 91, 92, 95, 96, 102 Steinberg, Ed 57, 84, 88, 129 Stewart, Marlenę 118, 174 Stewart, Michael 87, 88 Stigwood, Robert 149, 161, 253, 276, 277 Stone, Bill 46, 47, 131 Stone, OHver 161, 276, 277 Storaro, Yittorio 231 Streep, Meryl 150, 208, 245, 258, 276 Street Smart 127 Streisand, Barbra 99, 149, 150, 206, 245, 246, 258 Summer, Donna 52 Svengali 114 Sylbert, Dick 169, 231 Szampon (Shampoo) 206 Szanghaj-Ekspres (Shanghai Exp- ress) 139 Talking Heads 79 Tańczący z wilkami (Dances with Wohes) 221 Talley, Andre Leon 237 Tave, Clay 119, 121, 122 Taylor, Elizabeth 113, 128, 227 Terrible Trio 189 Thompson Twins 134 Today (program TV) 177 Tommy (kolega) 26 Tonight Show, The (program TV) 163, 173 Toto 106 Trakin, Roy 151 Travilla, Bill 111 Travolta, John 10, 276 Trilby 114 Truman, James 100 Trupin, Gabriel 264 Truth orDare (W łóżku z Madonną) 19, 28, 237, 249, 250, 259, 264, 265 Tune, Tommy 103 Turner, Kathleen 193 Turner, Tina 69, 108, 196 Tuxedomoon 78 TV Guide (program TV) 262 U2 80 Unger, Dan 8, 135 Van Halen 92, 121 Vanity 114 293 Vaughan, Sarah 10 Verdick, Michael 148 Villanueva, Hector 278 Virgin Tour 118-119, 148 Fision Quest (Zwariowałem dla ciebie) 99, 110 W łóżku z Madonną (Truth or Dare) 19, 28, 237, 249, 250, 259, 264, 265 W swoim kręgu (At Close Rangę) 121, 127, 143, 147, 149, 160, 162, 175 Wagner, Robert 205 Walken, Christopher 10, 127 Walker, Alexander 279, 280 The Wall (Ściana) 276 Walters, Barbara 248 Ward, Anthony Borden „Tony" 205, 232-238, 241, 244, 245, 255 Warhol, Andy 7, 9, 10, 78, 87, 90, 105, 165, 181, 212 Webber, Andrew Lloyd 161, 245, 276, 277, 279, 280 Weber, Bruce 167 Weinstein, Harvey 249 Weir, Bob 208 Weiss, Lauren 194 West, Mae 109, 198, 257 Wham 80 Whatever Happened to Baby Jane? (Co się zdarzyło Baby Jane?) 11 Who's That Girl? (Kim jest ta dziewczyna?) 160, 161, 165-167, 170, 172, 176, 177 Who's That Girl (turnee) 173, 174, 178, 209, 216 Wiesenthal, Szymon 240 Wilde, Kim 275 Wildmon, Donald 200 Williams, Vanessa 131 Willis, Bruce 107, 139, 160, 254 Winfrey, Oprah 220 Winger, Debra 161, 253, 254 Winston, Harry 247 Winston, Ron 247 Wiosenna bujność traw (Splendor in the Grass) 205 Wirujący seks (Dirty Dancing) 189 Without You Tm Nothing 188 Wolcott, James 145 Woliński, David 148, 156, 163, 164, 166, 170 Wood, Natalie 205 Working Girl (Pracująca dziewczyna) 236 Wright, Robin 245, 254 Wrota Niebios (Heaven's Gate) 206 Wspaniali Baker Boys (Fabulous Baker Boys) 193 Wuthering Heights (pop opera) 215 Wynette, Tammy 30 Zefirelli, Franco 276 Zuffante, Vinnie 155, 182 Zwariowałem dla ciebie (Vision Quest) 99, IW ZZ Top 92 Źli chłopcy (Bad Boys) 112, 182 Albumy Madonny omówione w tekście: 1. MADONNA 92 2. LIKE A VIRGIN 107, 172, 197 3. TRUE BLUE 150-153, 172 4. LIKE A PRAYER 201, 203 5. I'M BREATHLESS 218, 221, 222 6. IMMACULATE COLLECTION 237 Christopher Andersen, absolwent Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkley, został w wieku dwudziestu lat najmłodszym współwydawcą w historii magazynu Time. Jest autorem trzynastu książek, w tym zgodnie chwalonych przez krytyków biografii Susan Hayward, Katharine Hepburn (Young Kate), i Jane Fondy (Citizen Jane). Mieszka w Nowym Jorku i Woodbury w stanie Connecticut. KTDAWNlC^o KlSk-^a* S-s^« x «.o. OFERUJE: • Literaturę polską i obcą • Literaturę faktu i eseje • Fantastykę • Pomoce szkolne (zeszyty ćwiczeń) • Poradniki • Albumy • Biografie Nowości wydawnicze oferujemy Hurtownikom na wyjątkowo korzystnych warunkach ZAPRASZAMY do naszych placówek: Dział Handlowy Hurtownia i Księgarnia Wysyłkowa ul. Kolejowa 19/21, 01-217 Warszawa 42 tel. 631-06-05, 631-05-81; fax 621-87-50 Księgarnia Firmowa ul. Mokotowska 58, Warszawa tel. 629-80-21 Klientom detalicznym po złożeniu pisemnego zamówienia wysyłamy książki za zaliczeniem pocztowym 1000080858 1000080858 0C2582 2G00-0J-0H 004 47 •; 2001-'IM5 u ^«~ *_ .-wO u4- I 0 00207Z 2001-11-09 0