Andrzej Gowarzewski (GJA) encyklopedia piłkarska FUJI programy CYFRONEX Przedpole 1 02-241 Warszawa W 0-22/46100< drukarki ABC Data Waliców 13 00-865 Warszawa <ť0-22/24783: WSZELKIE PRAWA 2ASTRZEŻONE. Żadna częœć tej publikacji nie może być kopiowana, przechowywana w systemie wyszukiwania danych ani przekazywana w żadnej formie lub jakimikolwiek œrodkami elektronicznymi czy mechanicznymi, poprzez fotokopiowanie, rejestrację na taœmie lub w jakikolwiek inny sposób, bez uprzedniego pisemnego zezwolenia właœciciela praw autorskich, jak również nie może być rozpowszechniana w oprawie lub okładce innej niż ta, w której została wydana i bez podobnego warunku, obejmujšcego niniejsze zastrzeżenie w stosunku do kolejnego wydawcy. ALL RIGHTS RESERVED. No part of this pub-lication may be reproduced, stored in a retrieval system, or transmitted in any form, or by any means, electronic, mechanical, photocopying, recording or otherwise without the prior permission in writing of the Copyright holders, nor be otherwise circulated in any form or binding or cover other than in which it is published and without a similar condition including this condition being imposed on the subseguent publisher. Š copyright by Andrzej Gowarzewski katowice 1991 NA OKŁADCE: w tle fragment meczu Polska—Brazylia w finałach MŒ '38, widoczni Leonidas i Szczepaniak; w kolorze: fragment meczu Polska—Peru w finałach MŒ '82, widoczni Draż i Lato. encyklopedia piłkarska FUJI to BIAŁO-CZERWONI DZIEJE REPREZENTACJI POLSKI (1) Leonidas i Lato. FUJI FOOTBALL ENCYCLOPEDIA HISTORY OF THE POLISH NATIONAL TEAM (1) WHITEand RED Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie 1DDD3T1155 wydawnictwo to katowice 1991 1000391155 794288 autorzy Andrzej GOWARZEWSKI oraz Henryk BILIŃSKI redakcja Jan LIS koordynacja Andrzej MARKOWSKI Krzysztof MĘTRAK Marek MICHALSKI okładka Włodzimierz SOWIŃSKI skład komputerowy Bożena BILIŃSKA Marzena OCZERETKO konsultanci zagraniczni 4394 ARG Julio Hćctor Macias, Eva Sobota-Onyszkiewicz, AUT Erich Kai BEL Albert Roosens, BRA Jońca Kfonri, Airton Siheira Fontenele, ] Dimitr Popdimitrow, CHI Juan Diaz Gomez, COL GuiHermo RnJz Boi CZE Luboœ Jefabek, ENG Merryn D. Baker, L. Frank Tivey, EST S. K L. Peep, Peeter Silts, GRE George E. Kusunęłoœ, HUN Gyórgy Ingell IRL Paul Buttner, ITA Gabriele Crocco, Alfonso Spadoni, JAP Stani Skowron, JUG Vasa Stojkowie, LOT Juris Baldunciks, MEX Jose Macias Mijangos, NOR Karę M. Torgrimsen, PAR Mignel Angel Bes ROM Frederic Moises, SCO Ernie Walker, SUI Czesława Murdzii Gnido Tognoni, SWE Stieg-Olof Cronlóf (+), Hans-Christer Sjóberg, Tenho, TUR Teoman Hunal, URU Hćctor Lais Sicco, USA Sam 1 Foulds, Dennis Adam Witkowski ZSR Aleksander Pank t zdjęcia i reprodukcje Ryszard Rogalski, Władysław „Otek" Morawski, Zygmunt Wieczi * > Marek Wielgus (kolor), archiwa Janusza Kukulskiego, Romana Roman Teodora Wawocznego, Archiwum Dokumentacji Mechanicznej Wars: oraz wydawnictwa GiA współpraca autorska grafika tłumaczenia korekta skład i druk Wojciech Filipiak, Adam Jankowski, Bożena Kierzkowska, Janusz Kuku Kazimierz Romaniec, Ryszard Starzyński, Stefan Szczepłek, Maria ' dyla, Teodor Wawoczny Marek Michalski, Waldemar Walczak Witold Górecki Bogumiła Sajdok Krzysztof Pastewka, Mirosław Korbel, Ryszard Wielgos rada programowa encyklopedii piłkarskiej FUJI Henryk Biliński Andrzej Gowarzewski Jan lis Zygmunt Lenkiewicz Antoni Piontek Stefan Szczepłek Włodzimierz Trzciński Tomasz Wołek Š copyright by Andrzej Gowarzewski katowice 1991 ISBN 83-900227-1-5 BUW-EO- 00 llpęlftl l .M, AC Szanowni Państwo, jestem szczęœliwy, że doczekałem ksišżkowej opowieœci o dziejach narodowego zespołu. Jestem dumny, że byłem reprezentantem Polski, Na piłkarskich stadionach ze wszystkich sił starałem się godnie walczyć o jej sławę. Nie szczędziłem wysiłku, aby trwaó w boju o jej wolnoœ6 podczas wojny 1 okupacji* Nie czułem bólu, gdy po "wyzwoleniu" więziono mnie za to, że pragnšłem być patriotš. Zapominam o goryczy, że ponad pół wieku fałszowano historię, a to przecież jest i moje życie. Jestem szczęœliwy. Dziękuję. Z pozdrowieniami, (-) mgr Edward Madejski Reprezentant POLSKI The publishing house — wydawnictwo GiA — presents the second publication in the series ' football encyclopedia". After the first in our history publication of the official fc YEARBOOK, with which we endeavoured to join the great international family of countries hed been enjoying for long that type of publications, we have a new proposal. "BIAŁO-CZERWONI" it is a book on history of the Polish national team, focusing its atti mainly on the years 1918—1939 although it presents also for the first time well ordered and v< list of all the matches of the national team. We try to present its history through a tal documents but also through the outlines of people who created it. The period between the two World Wars it was a particular time in our history, it was re formation and solidifying of the Polish state after many years of its absence, difficul iformidable times for Poland. The hopes and the confidence ot the nation in its own strengtłi brutally broken with the partition of Poland in September 1939. Two powerful states partit our territory while we got only formal and passive support pledged by our allies. Those pi could not however break the spirit of Poles or disrupt the existence of the state authoritie: The time between the wars means also for the Polish football the time of a dynamie developi organization of football clubs and federation as well and the time of morę and morę international contaets. The national team — as a kind of a "business card" — focused un attention and its growing position on the international forum brought a lot of beautiful experie After the 2nd World War we were forced to try to forget about the pre—war Poland, erase it the national memory, treat it as a "non-existent time". It concerned also sport, as if everything to be born in Poland not until there appeared "people's authority". The history of the national — and particulary of the people who created it — players, coaches, referees and officials, i formidable and greatly meritorious patriots became inconvenient. They did not match the picti the history which the authorities of the "Polish People's Republic" tried to impose on everyt At the origin of this book was an intention to recall the history as it was. Many years of colta materials, explaining mysterious puzzles or controversial information an toilsome verifying of brought surprising effeets. They are in discrepancy with many well known publications which i with football from years ago. We treat it morę widely in the preface where we explain controve questions. We hope that this publication fills that painful gap in the Polish sport literaturę. We would lii believe that it will be accepted by our readers with satisfaction. In the intention of the publisb makes a consecutive volume in the series which will with time create complete and reliable mat on the Polish and world football. Some chapters and paragrafhs are preceded with information in English. The interest aroi abroad by the first Polish official football YEARBOOK proved that it is necessary. We tr promote the Polish football at least in this modest way. We thank the people who are warm—heartedly interested in football, who cooperated for benefit of that publication — particulary we are indebted to the foreign consultants. Without t help it would be impossible to prepare such a elear—sighted publication. We wish you a nice time with our book and we hope that you will be our faithful reader: wydawnictwo aJS/C] -Š 6 series "FUJI icial football untries which g its attention d and verified ;h a tale and t was rebirth, difficult but itrength were s partitioned Tiose powers thorities. levelopment, I morę vivid Jsed unusual experiences. erase it from :rything were ational team Ficials, often :he picture of i everybody. ofcollecting fyingoffacts > which dealt :ontroversial TOuld like to publisher, it ible materiał rest aroused '. We try to ated for the 'ithout their 1 readers. Wydawnictwo GiA prezentuje drugš publikację z cyklu „encyklopedia piłkarska FUJI". Po pierwszym w naszej historii ksišżkowym wydaniu oficjalnego ROCZNIKA piłkarskiego, z którym staraliœmy się wejœć do wielkiej międzynarodowej rodziny krajów od lat cieszšcych się tego typu wydawnictwami, dziœ nowa propozycja. „BIAŁO-CZERWONI" to ksišżka o dziejach reprezentacji Polski, skupiajšca uwagę głównie na latach II Rzeczypospolitej Polskiej, choć prezentuje także po raz pierwszy uporzšdkowany i zweryfikowany wykaz wszystkich meczów narodowej drużyny. Pragniemy przedstawić jej historię poprzez opowieœć, dokumentację, ale także sylwetki ludzi, którzy jš tworzyli. Okres międzywojenny to czas szczególny w polskiej historii, to odradzanie się. kształtowanie i krzepnięcie państwowoœci po wieloletniej niewoli, to czas trudny i wspaniały dla Polaków. Nadzieje i wiara narodu we własne siły zostały brutalnie przerwane rozbiorem Polski we wrzeœniu 1939. Dwa potężne mocarstwa, dysponujšce przeważajšcš siłš, przy ledwie formalnym, biernym poparciu ze strony naszych sojuszników, dokonały podziału terytorium. Nie potrafiły jednak złamać ducha Polaków, ani przerwać istnienia władz państwowych. Okres między wojnami to także dla polskiego futbolu czas burzliwego rozwoju, organizowania klubów i zwišzku oraz coraz żywszych kontaktów zagrancznych. Reprezentacja narodowa, jako swoista „wizytówka", skupiała niezwykłe zainteresowanie, a jej rosnšca z roku na rok pozycja na międzynarodowym forum, przysparzała wiele pięknych przeżyć. Po II wojnie œwiatowej o li Rzeczypospolitej próbowano kazać nam zapomnieć, wymazać z pamięci narodu, uznać za „czas niebyły". Dotyczy to także sportu, jakby wszystko miało narodzić się w Polsce dopiero z chwilš pojawienia się „władzy ludowej". Dzieje reprezentacji, a zwłaszcza jej twórców — zawodników, trenerów, sędziów i działaczy, często wspaniałych, wielce zasłużonych patriotów, stały się niewygodne. Nie pasowały do obrazu historii, jaki próbowano zaszczepić w latach „PRL". U podstaw tworzenia tej ksišżki legł zamysł przypomnienia historii, jaka była. Wiele lat gromadzenia materiałów, wyjaœniania tajemniczych zagadek czy sprzecznych informacji, żmudnego weryfikowania faktów, przyniosło zaskakujšce efekty. Kłócš się one z wieloma znanymi publikacjami, które zajmowały się naszym futbolem. Szerzej piszemy o tym we wstępie, objaœniajšc sporne kwestie. Mamy nadzieję, że ta publikacja wypełnia dotkliwš lukę w polskiej literaturze sportowej. Pragniemy wierzyć, że zostanie z zadowoleniem przyjęta przez Czytelników. W zamyœle wydawcy stanowi kolejny tom w serii, która z czasem stworzyć ma kompletny i rzetelny, w pełni wiarygodny zbiór wiedzy o futbolu polskim i œwiatowym. Niektóre rozdziały i opracowania poprzedzone sš informacjš w języku angielskim. Zainteresowanie za granicami pierwszym oficjalnym polskim ROCZNIKIEM piłkarskim przekonało, że jest to niezbędne. Tym sposobem pragniemy, choć w skromnym zakresie, promować polski futbol. Zapraszamy do współpracy wszystkich, którzy pragnš podzielić się swš wiedzš, pomysłami, zaproponować nowe tematy i opracowania. Dziękujemy za serdeczne, niezwykle cenne uwagi dotyczšce ROCZNIKA—wykorzystamy je w następnej edycji, prezentujšc autorów najciekawszych listów. Dziękujemy ludziom życzliwie zainteresowanym futbolem, którzy współpracowali dla dobra tej publikacji — szczególnie zagranicznym konsultantom. Bez ich pomocy nie byłoby możliwe tak wnikliwe opracowanie. Serdecznie dziękujemy też tym, którzy zaufali twórcom „encyklopedii piłkarskiej FUJI" i wspomagajš ideę cyklu w najtrudniejszym, poczštkowym okresie. Zapraszamy do następnego tomu, który zamierzamy opublikować pod koniec pierwszego kwartału 1992 roku. Życzymy przyjemnej lektury. Liczymy, że będziecie Państwo naszymi wiernymi Czytelnikami. wydawnictwo GS5AJ ~Š 7 KRZYSZTOF MĘTRAK Mój ojciec, dziœ emerytowany pro fesor SGGW, który futbolem zawsze interesował się umiarkowanie i nigdy z tego powodu nie dostał kręćka, opowiadał... No właœnie, gdy ja w dzieciństwie połknšłem piłkarski haczyk, próbował mi mšdrze sekundować, wspominajšc na przykład z jakim przejęciem tuż przed wojnš młodzi ludzie słuchali radiowych transmisji z meczów piłkarskich Polski z Niemcami. „Na ogól przegrywaliœmy, ale nie wysoko, a zawsze po zaciętej walce" — mówił z niejakš dumš w glosie. By zaraz popaœć w zamyœlenie: „... wojnę przegraliœmy o wiele wyżej". Ojciec nigdy nie był biegły w futbolowej historii, a o losach graczy wiedział „tyle co wszyscy". Jednak rozmarzał się, gdy przywoływał nazwisko, którego przez wiele lat PRL wymawiać nie było wolno: Ernest Wilimow-ski... Te chwile, poza wszystkim, pouczyły mnie, że silne przeżycia z lat młodoœci pozostajš w œwiadomoœci jako niezbite i niepodważalne fakty, których już nie trzeba konfrontować z rzeczywistoœciš obiektywnš, ani ich zmieniać pod wpływem póŸniejszych wydarzeń. Przecież mój ojciec nigdy nie sprawdził, jaki był bilans meczów z Niemcami w latach 30-tych, ani też, czy porażki były nikłe czy wysokie. Nie zmienił też zdania o Wilimowskim — piłkarzu, ani nie zamierzał wykreœlać go z pamięci. Ja z kolei, urodzony w ostatnim roku wielkiej wojny, szczęœliwy rówieœnik jakby nowego czasu, jedno wiedziałem od poczštku swego œwiadomego życia. Ze między czasem, kiedy ojciec był młody, a czasem w jakim mnie przypadło żyć, rozwarła się przepaœć. Otchłań. Czarna dziura. Okres międzywojenny, lata II Rzeczypospolitej to był czas odległy, inna era. Dziœ, kiedy moje pokolenie wkroczyło w póŸny wiek męski, nic się w tym odczuciu nie zmieniło. Cezura wojny nadal wydaje się ostro oddzielać dwa różne œwiaty. Przed i po... Poczucie cišgłoœci jest oczywiœcie jednš z największych wartoœci w życiu zbiorowym. Zwłaszcza istotne jest to w kraju takim jak Polska, gdzie wštki historii EPOKI stale się rwš i ucinajš. Gdzie bezwzględne przypadłoœci historii niszczš osišgnięcia jednostek i całych generacji. Gdzie politycy konstruujš swoje podziały i toczš o nie formalistyczne spory. Jednakże nikt nie ma chyba najmniejszych wštpliwoœci, że reprezentacja piłkarska Polski w latach 1921—1939 i reprezentacja z lat 1947—1991, to jest ta sama drużyna narodowa. Że ci drudzy kontynuowali wysiłki pierwszych. I dopiero stwierdziwszy dobitnie tę oczywistoœć, można powiedzieć coœ banalne- go. Że sš jednak ważne po by te dwie epoki traktować niać oddzielnie. Osobno z żadnych przyczyn wyi nych, ale czysto sportowyt Cokolwiek by dobrego n wiedzieć o futbolu lat m. wojennych, kiedy to uksi wały się w istocie kanony U to jednak oglšdana na zacl nych taœmach filmowych, b piłka nożna cokolwiek ara na. Style gry, taktyka, przy wanie graczy — wszystko i biegało od dzisiejszych sta dów. I, co ważniejsze, futb był jeszcze widowiskiem di lionów, „rozrywkš stul choć pasjonowały się już tłumy. Więcej w nim było , rzyskoœci niż za wodowstwa cej za ba wy niż przemysłu, i czystego sportu niż telewh go widowiska. Dopiero c druga polowa XX wieku wy la tę grę w regiony maso szaleństwa. W tej wielkiej przemianie ta również modyfikacji roi prezentacji narodowej. Cala czka wokół niej. Dlatego ni ko dla wygody historyków kumentałistów, podział „do ny" i „od wojny" wydaj zasadny. Lecz skoro tak, to i się wspomnieć o tym piłkar pokoleniu, któremu wojm brała najlepsze lata z biog O generacji Szczepaniaka, 1 na. Gracza, ale też Wilim kiego, braci Jabłońskich, f wika, Pištka, i wielu inny Oni stali się — albo im się h udało — „łšcznikami" mi starymi a nowymi laty. Nieć, złożony im ukłon uzmysłów historyczny podział jest w si ludzkim sztuczny. Wojna dzieliła ich biografie, ale też: tala, a los uczyniła pokręti trudnym, gorzkim. Polacy przed wojnš i Pc po wojnie grali w ten sam fi i w tej samej drużynie narodc Choć grali zupełnie inaczej. I epoki nierozerwalnie ze : zwišzane. Jak młodoœć i sta w naszym życiu, jak wsporr, nie i marzenie. 8 Ga ważne powody, traktować i oce-Osobno. Nie 'czyn wyduma-sportowych. dobrego nie po-ilu lat między -y to ukształto- kanony tej gry, na na zachowa-nowych, była to >lwiek archaicz-tyka, przygoto-yszystko to od-jszych standar-'jsze, futbol nie ńskiem dla mi-vkš stulecia", y się już nim lim było towa-jdowstwa, wię-zemysłu, więcej liż telewizyjne-^>opiero chyba wieku wynios->ny masowego rzemianie uleg-fikacji rola re-iwej. Cała oto-~)latego nie tyl-Horyków i do->dział„do woj-/" wydaje się ro tak, to godzi ym piłkarskim nu wojna za-ta z biografii, maniaka, Bara-eż Wilimows-•ńskich, Kula-'ielu innych... o im się to nie :ami" między 'a ty. Niech ten uzmysłowi, że łjest w sensie Wojna powale też splš-a pokrętnym, ojnš i Polacy en sam futbol ie narodowej, inaczej. Dwie nie ze sobš doœć i staroœć ił wspomnie- OD AUTORA Przypominanie oczywistej prawdy, że reprezentacja narodowa winna stanowić wizytówkę sportu piłkarskiego w każdym kraju, tylko na pozór może zdawać się zajęciem bez większego sensu. Wie o tym każdy sympatyk futbolu, próbujšcy œledzić historię reprezentacji POLSKI. Tylko dociekliwi badacze mogš przypomnieć, że jest to także jedno z podstawowych, bo statutowych zadań Polskiego Zwišzku Piłki Nożnej. O narodowym zespole pisało się przy okazji zwycięstw tak, jakby wzięły się one z chwilš pojawienia się kolejnej ekipy kierujšcej PZPN. Dzieje „reprezentatywki", jak kiedyœ o teamie narodowym mówiono, to proces łšczšcy działania ludzi przez całe dziesięciolecia, a przy tym Ÿródło autentycznych wzruszeń i przeżyć już kilku pokoleń Polaków. Nasz futbol ma doœć sukcesów, aby liczyć się gronie kilkunastu œwiatowych potęg tego sportu, a nie zmieniajš tej opinii okresy niepowodzeń. Trudno nawet polemizować z poglšdem, że sympatyzowanie narodowej „jedenastce" sprzyjało patriotycznym naukom, wyzwalało autentyczne emocje i pragnienia „bycia Polaków razem". Skoro niełatwo znaleŸć oponentów dla tych tez, to dlaczego niemożliwym było zaprezentować prawdziwš historię drużyny, którš ktoœ znakomicie nazwał „klub-POLSKA"? Brak publikacji ksišżkowych, które ten temat traktowały by do końca poważnie. Pierwszš, w której zebrano podstawowe informacje była przed ponad 30. laty ksišżka Tadeusza Maliszewskiego i Mieczysława Szymkowiaka. PóŸniej opierali się na niej, na podanych tam informacjach — Albin Radoń, Józef Hałys, także Janusz Kukulski, który w prasowych publikacjach uzupełnił wiele luk i przeinaczeń w obowišzujšcej dokumentacji. Dopiero po kilkunastu latach, wiosnš 1991, pojawiła się praca Romana Hurkow-skiego i Dariusza Kuczmery — ich almanach też jednak nie wyszedł poza najbardziej podstawowe informacje. Podstawowym mankamentem, jak sšdzę jest nadmierne zaufanie do wiarygodnoœci wczeœniej publikowanych pozycji, rezygnacja z własnego, krytycznego opracowania tematu. Powoduje to powielanie błędów i obniżenie wartoœci merytorycznej. Smutnym zjawiskiem jest uparte pomijanie okresu, który w latach PRL nie był mile widziany — dla „ludowej władzy" to wszystko, co brało rodowód w okresie II Rzeczypospolitej, było ledwie mało znaczšcym epizodem, albo pasmem bezwartoœciowych działań. Ta ksišżka pragnie przypomnieć ludzi tworzšcych narodowš reprezentację w pierwszym dwudziestoleciu jej istnienia. Jestem przekonany, że wreszcie nadszedł na to, choć mocno spóŸniony, czas. Przerażajšce, jak niewielu reprezentantów tamtych lat, ledwie kilkunastu znakomitych piłkarzy pamięta czasy „pierwszej setki" meczów polskich futbolistów w strojach z Białym Orłem z koronš. To im szczególnie dedykować wypada tę publikację, choć i dla ich wnuków winna być niezbędnš. Niech wiedzš o międzynarodowych podbojach swych rodzicieli. Przed dziesięciu laty zmarł ostatni z uczestników pierwszej gry Polski, Wacław Kuchar. Mija właœnie 70 lat od debiutu reprezentacji, która od 1921 rozegrała około pół tysišca spotkań. Chciałoby się, słowami Hanny Krall, zdšżyć przed Panem Bogiem, aby żyjšcym weteranom „reprezentatywki" ofiarować dobre słowo zapisane na stronach dobrej ksišżki. Nieprzypadkowo używam okreœlenia „około pół tysišca" meczów reprezentacji Polski. To, moim zdaniem, skutek lekceważenia dziejów „reprezentatywki" oraz dowód ignorancji sportowych władz. Przed kilku laty odbębniono „jubileusz" rzekomo 500. oficjalnego meczu Polski. Fachowcy zajmujšcy się historiš nie mogli nie wiedzieć, że to dęty, nieprawdziwy i niepoważny incydent. Œwiętowano go tak „uroczyœcie", na ile w istocie zasługiwał, a prawdziwi sympatycy „biało-czerwonych" przeszli nad nim do porzšdku dziennego. Rzecz najprostsza — numeracja oficjalnych spotkań, co dokonano niemal na całym œwiecie zgodnie z kilkoma podstawowymi, uznawanymi przez międzynarodowe grono ekspertów zasadami. Protestowałem przeciwko fałszywej numeracji meczów reprezentacji na łamach „Piłki Nożnej", choć bez widocznego skutku. Za tš fachowš firmš inne tytuły bez głębszego zastanowienia przejęły błędny porzšdek, potęgujšc bałagan nie tylko na łamach pism, ale i wœród kibiców. Doœć powiedzieć, że Polski Zwišzek Piłki Nożnej nigdy w swej historii nie zajšł oficjalnego stanowiska w tej kwestii, zdajšc się na usługi zwišzanych z centralš dyletantów, czy też ludzi, dla których rzetelna wiedza o historii narodowego zespołu — także o drużynach innych kategorii, jak olimpijska, młodzieżowa, zespoły juniorów, czy old-boyów, nie miała żadnej wartoœci. Pora by przerwać to beztroskie, lekceważšce naszš wspólnš historię działanie. To przecież „tylko" i „aż" drobna częœć polskich dziejów. Wiadomo mi o jednym fakcie podjęcia próby oczyszczenia z błędów kronik reprezentacji. W grudniu 1974 w redakcji „Przeglšdu Sportowego" z inicjatywy red. Grzegorza Aleksandrowicza odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyli m.in. Kukulski, Radoń, Szymkowiak oraz Mieczysław Skórzewski. Chyba tylko dla ozdoby pojawił się przedstawiciel PZPN, ale jego efemeryczna obecnoœć we władzach piłkarskich i kompletna ignorancja pozwalajš uznać ten fakt za żart. Grono to próbowało odpowiedzieć na pytanie, jakie warunki powinien spełniać oficjalny mecz w kategorii „A", a następnie ustosunkować do kwestii niektórych pojedynków reprezentacji Polski. Korzystam z informacji, jakš zamieœcił „PS" (20 grudnia 1974), co wystarcza aby zauważyć, że spotkanie nie było udane, a z całš pewnoœciš nie rozwišzało kwestii zasadniczej. W myœl przyjętych ustaleń winno spowodować tylko jedno postanowienie — odebrać wielu spotkaniom miano oficjalnych meczów! Uczestnicy postanowili bowiem uznyć za oficjalny mecz, który spełnia m.in. następujšce warunki: * uzgodniony przez dwa zwišzki + zgłoszony we właœciwym terminie do FIFA •k „rozliczony" na stosownym formularzu * rozgrywany przez obu rywali w możliwie najsilniejszych składach (?) GOA * prowadzony w zasadzie (?) przez sędziego neutralnego Ś*• uczestnicy sš członkami FIFA Pomijam mniej istotne zastrzeżenia. Podpieranie się słowami-wytrychami, jak „w zasadzie", „powinien", „w miarę możliwoœci", „wyjštkowe przypadki", czyni te „postanowienia" bezwartoœciowymi. Praktycznie każde spotkanie można byłoby uznać za oficjalne, albo pozbawić je tego miana, bo co znaczy „możliwie najsilniejsze składy"? Jeœli obaj rywale spełniš inne, podstawowe warunki to majš prawo uznać za oficjalny KAŻDY mecz, bez względu na skład! Jeœli sędzia może — ale nie musi — być osobš neutralnš, to takie postanowienie nie może być warunkiem! I oczywiœcie nie jest. Ustalenie tych „zasad" było przysłowiowym wyważaniem otwartych drzwi, bo FIFA w swoich „regulaminach" już dawno ustaliła kryteria dla uznania meczów za oficjalne w kategorii „A" czyli „fuli international"; także obowišzki organizatora. To ostatnie jest ważne z bardzo prozaicznego powodu — mecz oficjalny obłożony jest stosownym podatkiem do kasy FIFA; to współczesne futbolowe „œwiętopietrze", które od połowy 1956 wynosi bodaj 2 % zysku. FlFA żšda natomiast, aby mecz oficjalny był: * zgłoszony co najmniej na 48 godzin przed grš w formie pisemnej (wystarcza data stempla pocztowego, choć współczesny obyczaj każe korzystać z depeszy, faxu lub teleksu) * zaprotokołowany na specjalnym formularzu „Yel-low Report Form" podpisanym przez obie strony i w terminie 14 dni wysłany do FIFA, zaœ * stosowne wpływy na rzecz FIFA przesłane w cišgu 60 dni FIFA przypomina, czego w zasadzie podkreœlać nie trzeba, że na meczu oficjlanym winny być flagi krajów rywali, stosownych konfederacji kontynentalnych, a także flaga FIFA. Nie ma słowa o narodowoœci sędziego (jedynie „zaleca się" neutralnoœć); nie ma wzmianki o składach silnych czy słabych, bo klucz problemu tkwi w żółtym formularzu, który stosownymi podpisami muszš uwiarygodnić uprawomocnieni szefowie obu rywali. Mówišc inaczej — jeœli PZPN wolš kierownika ekipy podpisał się na „żółtym raporcie", uznał spotkanie za oficjalne! Takie przypadki miały miejsce wielokroć, co sprawdzić można choćby w archiwach FIFA. Wyliczam je w wykazie meczów na stronie 175. Mało ważne dla œwiatowej dokumentacji jest to, co myœlš władze krajowej federacji po podpisaniu dokumentu — jest on jedynym formalnym wymogiem uznania gry za oficjalnš, stosowanym w praktyce ponad 40 lat. Na podstawie nadesłanych formularzy FIFA notyfikuje mecze i publikuje co pewien czas ich wykaz. Zainteresanych szczegółami odsyłam do regulaminów FIFA i roczników „FIFA News". Podczas spotkania w „PS" postanowiono uznać „wszystkie mecze w latach 1921—1939 za oficjalne, momo iż nie wszystkie odpowiadały przyjętym zasadom, ale ze względu na ówczesne warunki rozgrywania spotkań (jakie warunki ? - AG) akceptowane były przez tamtejsze federacje, np. kilka spotkań polskiej drużyny w składzie nie najsilniejszym lub odwrotnie". Nie można przyjšć takiej argumentacji. Jak mogła akceptować mecz federacja, której nie ma (Wielka 10 Brytania), co jest tylko formalnym żartem. Nator oczywistš prawdš jest fakt, że federacje Czechosłi cji, Austrii i Węgier już w „ówczesnych warunkach uznawały gier amatorskich zespołów za oficjalne! sze wyjaœnianie doprawdy nie ma sensu. Trudne do zrozumienia dla współczesnego kibii tak zwane „dwumecze", czyli dwie gry oficjał zespołów narodowych w tym samym dniu, z dw rywalami. Skoro jednak, w zgodzie z zasadami F zainteresowane „dwumeczami" federacje stać by] swoiste dezawuowanie wartoœci narodowej dru; w sensie dosłownym — rozmienianie jej znaczeń drobne, to wypada to zaakceptować. Wœród „zasad" ustalonych na spotkaniu w „PS' także wymóg przynależnoœci do FIFA. Czy obec spotkaniu zdawali sobie sprawę z daty przyjęcia F do FIFA? Zgodnie z tym warunkiem należałob; rzucić z kronik kilka pierwszych spotkań, co tr sobie wyrazić. Opierajšc się na wymienionych tu, a także na nach 53—54 oraz 175, przesłankach, z polskiego r ru oficjalnych meczów kategorii „A", należy usuń spotkań, zaœ dodatkowo wprowadzić osiem, do tej jednostronnie traktowanych przez stronę polsl nieoficjalne, mimo spełnienia stosownych wymc Rejestr ten liczy dziœ 490 gier, które zgodnie z mi narodowymi kryteriami wolno i należy traktować „fuli international".Nie rozstrzygnięta jest k\ dwóch spotkań z Haiti (1974), na boisku rywala, st nych przez młodzieżowš drużynę Polski. Jak wsł wiele przesłanek — kierownictwo naszej ekipy dop działań, które pozwalajš uznać te mecze jako ofi gry Polski „A". Poszukiwanie oryginałów protol trwa i mam nadzieję, że rozstrzygnš one tę zagac SpóŸniona weryfikacja tylu spotkań powoduje komplikacji i istotne zmiany we wszystkich klas cjach, opracowaniach statystycznych, także tych, k patronuje FIFA np. publikujšc listę zawodników z sem co najmniej stu oficjalnych meczów. Skoro ma o zwišzkach ze œwiatem, wypada przyjšć reguły oł żujšce w tej dziedzinie w relacjach międzynarodov Pomijam tu fakty, które sš naszš własnš spraw skorygowana pisownia nazwisk czy imion reprezi tów, ich przynależnoœć klubowa, składy drużyn zmian, a także strzelców goli. Ta praca przyno zmian w stosunku do innych publikacji, że wypa jedynie zapewnić, że sš one udokumentowane Ÿ Pominšłem też z pełnš œwiadomoœciš dokładi dane biograficzne (poza rokiem urodzenia reprezi tów). Sšdzę, że po prezentacji w podobnej 1 meczów powojennych, przyjdzie pora na LEKS1 REPREZENTANTÓW POLSKI z notami tych stkich, którzy nosili strój z Białym Orłem w oficj; meczach międzypaństwowych. Dziękuję wszystkim, którzy pomagali w opracc tej publikacji swš wiedzš, wolnym czasem, ce radami. Także tym, którzy ideę zaprezentowania szej epoki w dziejach narodowego zespołu wspi konkretnš finansowš pomocš. Uważny Czyteli uważy, że nie ma w tym gronie zdawałoby się najb zainteresowanych — patronów reprezentacji Pol Al c irtem. Natomiast cje Czechosłowa-b warunkach" nie za oficjalne! Dal- 1SU. zesnego kibica sš i gry oficjalnych i dniu, z dwoma zasadami FIFA, acje stać było na odowej drużyny, jej znaczenia na ROM —POL 3:3 (1:1) rywale według zapisu kodu, gospodarze na pierwszym miejscu — wynik (do przerwy) — kolejny numer oficjalnego meczu (+ w nawiasie liczba rozegranych do tej pory gier nieoficjalnych) 28 (+ 12) opponets according to the codę (host team on the first place) — finał result (after 45 minutes) — consecutive number of an official match "A" (+ in brackets number of unofficial matches played until now). ROM —POL 3:3 (1:1) 12NO(+ 28) zapis spotkania nieoficjalnego oznaczonego przy numerze kolejnym literami „NO" (+ w nawiasie liczba gier oficjalnych rozegranych do tej pory) only for unofficial match — number of unofficial match marked "NO" (+ in brackets number of official matches played until now). aniuw„PS",jest V. Czy obecni na ' przyjęcia Polski i należałoby wy-itkań, co trudno a także na stro-polskiego rejest-należy usunšć 25 siem, do tej pory tronę polskš za nych wymogów. godnie z między-' traktować jako ta jest kwestia u rywala, stoczo-ki. Jak wskazuje j ekipy dopełniło ze jako oficjalne iłów protokołów le tę zagadkę. powoduje wiele stkich klasyfika-kże tych, którym odniiców z bilan- Skoro marzymy ć reguły obowiš-zynarodowych. isnš sprawš, jak on reprezentan-ly drużyn i czas :a przynosi tyle i, że wypada mi itowane Ÿródło. š dokładniejsze lia reprezentan-)dobnej formie la LEKSYKON tami tych wszy-m w oficjalnych w opracowaniu asem, cennymi ltowania pierw-)ołu wspomogli y Czytelnik za-y się najbardziej itacji Polski. AUTOR 12.08.1925 niedziela 18.00 • Belgrad stadion BSK (~ 15000) Karl Koppehel GER dokładna data (dzień, miesišc, rok) — dzień tygodnia —godzina rozpoczęcia meczu—miasto (znak * oznacza mecz na neutralnym terenie) — nazwa stadionu (w nawiasie liczba widzów: „ + " oznacza więcej nil, powyżej; „—" mniej niż, prawie: „~" około, orientacyjnie) — imię i nazwisko sędziego oraz kraj według kodu exact datę (day, month, year) — day of the week — hour of the beginning of the match — place (mark "*" means match on a neutral ground) — name of the stadium (in brackets number of spectators; "+ " means morę than, above; "—" means less than, almost; " ~ " means about, approximately) — Christian name and name of the referee and country according to the codę ROM: Adalbert Ritter — Iosif Bartha, Elemer Hirsch — Alexandru Leintner, Gheorghe Toth, Dezideriu Jacobi (26 Adalbert Mock)—Mihai Matek, Rudolf Alois (k), Antal Guga, Franz Bedó, Alois Szilagyi. DT — Teofil Morariu. składy drużyn (imiona i nazwiska) z podziałem na informacje wg systemu „1-2-3-5", czyli bramkarz — dwaj obrońcy — trzej pomocnicy — pięciu napastników; (liczba w nawiasie oznacza minutę zmiany, nazwisko rezerwowego); zapis (k) oznacza kapitana zespołu. Podano także nazwisko kapitana zwišzkowego, trenera, coacha, menegera lub dyrektora technicznego (DT) team line-ups (surnames and names) with division into formations according to the system „1-2-3-5", i.e. goal-keeper — two full-backs — three half-backs — five forwards; (number in brackets means time of substitu-tion, afterwards — name of substitute); letter (k) desig-nates team captain. There were also given names of head of team, trainer, coach, manager or technical director (DT) POL: Jan Loth II — Ludwik Gintel, Stefan Fryc+ — Ludwik Schneider (37 Stanisław Cikowski), Tadeusz Synowiec (k), Władysław Kowalski—Juliusz Miller, Mieczysław Batsch+ Wacław Kuchar, Jan Nowak, Józef Gaxbień+. Selekcjoner — Tadeusz Kuchar. w składzie polskiej drużyny wyróżnienie nazwiska oznacza debiut; znak „ + " to ostatni mecz oficjalny; znak „(+)" to ostatnia gra w meczu nieoficjalnym in the Polish team, distinction of a name means a debut; mark "+ " means the last official match; mark „(+)" means last play in an unofficial match * 0:1 Kuchar 28 głowa, 1:1 Matek 35 karny, 2:1 Guga 48 wolny, 2:2 Nowak 56, 3:2 Fryc 66 samobójcza, 3:3 Nowak 88. zapis goli — kolejno; stan meczu, nazwisko strzelca, minuta, a takie dodatkowe informacje (karny, wolny, głowš, samobójcza) score of goals — in tum: score finał, name of scorer, minutę and additional information (głowš — head, karny — penalty kick, wolny — free kick, samobójcza — own goal) NOTA • pierwsze najstarszy, etc. mecz na neutralnym terenie, bez porażki (w trzeciej grze), najmłodszy, uwagi, ciekawostki statystyczne, precedensy, ewenementy, informacje o najmłodszym i najstarszym zawodniku drużyny polskiej, także œrednia wieku zespołu, oraz m.in. gracze rezerwowi NB remarks, statistical curiosities, precedents, information about the youngest and the oldest player of the Polish team, mean age of the team and — among other — substitute players who did not take part in the match cm. n KOD Prezentujemy wykaz krajowych federacji piłkarskich z całego œwiata, układajšc go w porzšdku alfabetycznym jaki narzuca KOD skróconych nazw krajów* Kod ten od lat stosowany przy okazji wielkich imprez, zyskał przychylnoœć czytelników i telewidzów, bowiem to właœnie telewizja stosuje go najczęœciej. Ten zapis ułatwia opracowywanie dokumentacji, w istotny sposób skraca zapis faktów, a przy tym czyni każde opracowanie bardziej przejrzystym i czytelnym. We present the list of national football federati from the whole world, arranging it in alphabet order, imposed by the CODĘ of the abbrevia names of the countries. That codę, used for m years on the occasion of great sport fixtures, found a friendly attitude of readers and televiewers it is TV which uses it the most freguently. That metl of recording facilitates preparation of dokumei tion, essentially shortens the record of the facts i makes each report morę elear and readable. AFG Afganistan/Afghanistan AHO Antyle Hol/Netherlands Antilles ALB Albania ALG Algieria/Algę ria ANG Angola ANT Antigua ARG Argentyna/Argentina ARS Arabia Saudyjska/Saudi Arabia ARII Aruba AUS Australia AUT Austria BAH Bahama/Bahamas BAN Bangladesz/Bangladesh BAR Barbados BEL Belgia/Belgium BEN Benin BER Bermudy/Bermuda BFA Burkina Faso BHR Bahrajn/Bahrain BIR Birma/Burma BIZ Belize BOH Czechy/Bohemia BOL Boliwia/Bolivia BOT Botswana BRA Brazylia/Brazil BRU Brunei BUŁ Buigaria/Bulgaria BUR Burundi CAF Rep. Œrodk. Afryki/Central Africa CAM Kamerun/Cameroon CAN Kanada/Canada CHI Chile CHN Chiny/People's Republic of China COL Kolumbia/Colombia CON Kongo/Congo COS Kostaryka/Costa Rica CRO Chorwacja/Croatia CUB Kuba/Cuba CYP Cypr/Cyprus CVI W. Ziel. Przylšdka/Cape Verde Islands CZE Czecho-Słowacja/Czechoslovakia DAN Dania/Denmark DDR NRD/German Democratic Republic DOM Dorrurukana/Dominican Republic ECU Ekwador/E cuac EGY Egipt/Eg EMI Zj. Emiraty Arab./United Arab Emira ENG Anglia/Engla ESP Hiszpania/Sp, ETH Etiopia/Ethio] EST Esto: FAR Wyspy Owcze/Faroes Isla FID Fidżi/] FIL Filipiny/Philippir FIN Finlandia/Finla FRA Francja/Fran GAB Gab GAM Gamł GBR Wielka Brytania/Great Brit GER RFN/Germany I GHA Gna GRE Grecja/Gree GRN Grenai GUA Gwatemala/Guatemć GUB Gwinea Bissau/Guinea Biss. GUI Gwinea/Guin GUY Gujana/Guyai BAI Ha HKG Hongkong/Hong Koi HOL Holandia/Netherlani HON Hondur. HUN Węgry/Hungai INA Indonezja/Indones IND Indie/Ind IRK Irak/Irs IRL Irlandia/Ireland Republ IRN Ire ISL Islandia/Icelar ISR Izrael/Isra ITA Włochy/Ita: IVC Wyb. Koœci Słon./Ivory Coa JAM Jamajka/Jamaic JAP Japonia/Japa JEM Jemen/Yemen Arab Republ JLD Jemen Pohidniowy/Yemen PD JOR Jordania/forda JUG Jugosławia/Yugoslavi KAM Kampucza/Kampuche KEN Kenia/Keny KLD KRL-D/Korea DP 12 cm KOR Korea/Korea Republic KTTW Kuwejt/Kuwait ŁAO Laos LBA Libia/Libya LBN Liban/Lebanon LBR Liberia ŁES Lesoto/Lesołho LIE Liechtenstein LIT Litwa/Lithuania LOT Łotwa/Latvia LUX Luksemburg/Luxemburg MAC Macao MAD Madagaskar/Madagascar MAL Malezja/Malaysia MAR Maroko/Marocco MEX Meksyk/Mexico MLD Malediwy/Maldives Republic MLI Mali MLT Malta MOZ Mozambik/Mozambišue MRS Mauritius MTN Mauretania MWI Malawi NEP Nepal NGA Nigeria NCR Niger NIC Nikaragua NIR Irlandia Płn./Northem Ireland NOR Norwegia NZE Nowa Zelandia/New Zealand OMA Oman PAK Pakistan PAN Panama PAP Papua N. Gwinea/Papua New Guinea PAR Paragwaj/Paraguay PER Peru POL Polska/Poland POR Portugalia/Portugal PUE Puerto Rico OAT Katar/Oatar ROM Rumunia/Romania RUS Rosja/Russia RWA Rwanda SAA Saara/Saar sar RPA/Republic of South Africa SAL Salwador/El Salvador SAM Samoa Zachodnia/Western Samoa SCO Szkocja/Scotland SEN Senegal SEY Seszele/Seychelles SIN Singapur/Singapore SLA Wyspy St. Lucia/St. Lucia SLE Sierra Leone SLO Słowacja/Slovakia SMA San Marino SOL Wyspy Salomona/Solomon Islands SOM Somalia SRI Sri Lanka SUD Sudan SUI Szwaj car ia/Switze r land SUR Surinam SWA Swaziland SWE Szwecj a/Sweden SYR Syria TAI Tajwan/Chines Taipei TAN Tanzania THA Tajlandia/Thailand TOG Togo TRI Trynidad & Tobago TVN Tunezj a/Tunisia TUR Turcja/Turkey VGA Uganda URII Urugwaj/Uruguay USA Stany Zjednoczone Ameryki /USA VAN Vanuatu VEN Wenezuela/Venezuela VIE Wietnam/Vietnam SR VOL -Ś BFA WAŁ Walia/Wales ZAI Zair/Zaire ZAM Zambia ZIM Zimbabwe ZSR ZSRR/USRR I— Fedœration International de Football Association (Międzynarodowa Federacja Pilki Nożnej, zal. 1904 w Paryżu, od 1932 w Zurychu) * FIFA House, 11 Hitziweg, 8030 ZURICH, P.O.B. 85, Switzerland. Prezydent — Dr JoSo Have-lange (BRA), sekretarz generalny — Josef S. Blatter (SUI), rzecznik prasowy — Guido Tognoni (SUI). I— Asian Football Confederation (Piłkarska Konferencja Azji, zal. 1954 w Hongkongu) * 93-E Jalan Maharaje-la (Jalan Birch), KUALA LUMPUR 50150, Malaysia. Prezydent — Datuk Setia Raja Tan Sri Datuk Seri Hamzah Abu Samah (MAL), sekr. gen. — Peter Velappan (MAL). - Confederation Africaine de Football (Afrykańska Konfederacja Piłkarska, zał. 1956 w Lizbonie) * 5 Shareh Gabalaya, Guezira CAIRO, Egypt. Prezydent — Issa Hayatou (CAM), sekr. gen. — Mustapha Fahmy (EGY). CONCACAF Confederation Norte-Centroamericana y del Caribe de Futbol (Konfederacja Piłkarska Ameryki Północnej, Œrodkowej i Karaibów, zał. 1961) • Calle Mariscal 9—50. zona 4.2° Nivel No. 1, AP. 86-A GUATEMALA. Prezydent — Joacjuin Soria Terrazas (MEX), sekr. gen. — Carlos Carrera (GUA). CONMEBOL - Confederation Sudameńcana de Futbol (Konfederacja Piłkarska Ameryki Południowej, zał. 1916 w Buenos Aires) + Banco de Brasil — Piso 4, Nuestra Seńora de la Asuncioń, ASUNCIOŃ. Paraguay. Prezydent— Dr Nicolas Leoz (PAR), sekr. gen. — Artura Filartiga Candia (PAR). I— Oceania Football Confederation (Piłkarska Konfederacja Oceanii, zał. 1966 w Sydney) * Mt Smart Stadium, P.O.B. 35-210. Brown Bay, AUCKLAND 10, New Zealand. Prezydent — Charles J. Dempsey (NZE), sekr. gen. — Josep-hine King (NZE). I— Union of European Football Associations (Europejska Unia Zwišzków Piłkarskich, zal. 1954 w Bazylei) # Jupiterst-rasse 33, P.O.B. 16, 3000 BERNE 14, Switzerland. Prezydent — Lennart Johansson (SWE), sekr. gen. — Gerhard Aigner (GER). 13 HUN — POL 1:0 (1:0) 1 (18.12.1921 Od lewej stojš — trener Imre Pozsonyi, Wacław Kuchar, red. Edmund Szyc, Marian Einbacher, prof. Jan Weyssenhoff, Leon Sperling, Stefan Loth I (rezerwowy), Artur Marczewski, Jan Loth II, Stanisław Mielech, dr Edward Cetnarowski prezes PZPN, prof. Wacław Bubulski, Józef Kałuża, red. Henryk Leser i Ludwik Gintel; klęczš od lewej — Zdzisław Styczeń, Tadeusz Cikowski i Tadeusz Synowiec. Na zdjęciu brak Mieczysława Batscha, rezerwowego, który najprawdopodobniej jest jego autorem. ten pierwszy... mity i fakty * cud po cudzie * naczelnik w agrykoli * dyspensa dla bratanków * „ojcom" nie wierzyć * szkolnikowski: cofam rezygnację * reprezentatywka * byle nie na zero * spotkanie w III klasie * broda profesora -k wspaniały lot lotha SZKOLNIKOWSKI — POZSONY1 1921 Pierwszym meczem piłkarskiej reprezentacji Polski było spotkanie z drużynš Węgier, 18 grudnia 1921 roku w Budapeszcie, przegrane 0:1. Doszło ono do skutku tylko dzięki dzielnej postawie Cracovii, która w paŸdzierniku grała w naddunajskiej stolicy i wywołała swš postawš ogromne zainteresowanie występem Polaków. Nasz zespół, którego selekcjonerem był Józef Lust-garten, zaprezentował się wręcz znakomicie, wzbudzajšc wiele bardzo pochlebnych komentarzy. Wtej informacji, która nie wzbudzi zapewne sprzeciwu zdecydowanej większoœci wytrawnych znawców historii naszego futbolu, a jest ich przecież tylu, ilu kibiców, prawdziwe jest tylko pierwsze zdanie. Reszta, wraz z wieloma narosłymi przez siedem dziesištek lat „poprawkami", jest najzwyczajniej nieprawdziwa. To dziwne, ale ten pierwszy, historyczny mecz biało-czerwonych, nigdy nie doczekał się poważniejszej analizy. Przy każdej okršgłej rocznicy ukazywały się okolicznoœciowe rozprawy, autorstwa najtęższych piór sportowej publicystyki, ale chyba tylko nieżyjšcy Stanisław Habzda ustrzegł się rażšcych błędów, piszšc w 1971 roku solidne „story" o tym wydarzeniu. Nigdy nie jest za póŸno na prostowanie błędnych informacji, opinii i komentarzy, choć ten zabieg nie zawsze bywa skuteczny. Rozpoczšć wypada od przypomnienia podstawowych faktów. Dopiero odzyskanie niepodległoœci w 1918 roku dało impuls do powstania narodowych zwišzków sportowych, ale przeszło rok trwały działania nim w Warszawie, w czasie dwudniowej sesji delegatów, powołano w dniach 20—21 grudnia 1919 roku Polski Zwišzek Piłki Nożnej. Pomijam tu inne organizacje, skupiajšce wczeœniej nasze kluby w granicach państw zaborczych, nawet noszšce w tytule „polskie". Pierwsze władze piłkarskie borykały się z tysišcem kłopotów, o jakich dziœ, w czasach nazywanych kryzysem, nie œni się najbardziej zdesperowanym działaczom czy publicystom. Budowano sport od podstaw, po raz pierwszy w wolnym kraju, po tylu latach niewoli. Jak łatwo, wobec tych najprawdziwszych pionierów polskiego futbolu, zapomnieliœmy o ich dziele, w powodzi koniunkturalnych okazji... I choć niektóre działania organizacyjne majš prawo œmieszyć nas dziœ, współczesnych, pamiętajmy, iż ten dawny futbol rodził się niemal z niczego. Następcy, po latach, już tylko odbudowywali gmach polskiego piłkarstwa, choć bardzo starali się, aby nazywać ich budowniczymi. Na wschodniej granicy trwały jeszcze działania wojenne, œmiertelny bój z bolszewickš nawałš. Zniszczenie kraju było niewyobrażalne. Ludzie, nawet najbardziej życzliwi i skorzy do sportowego działania, mieli na głowie tysišce innych, ważniejszych problemów decydujšcych o przetrwaniu, o egzystencji narodu. PZPN w 1920 roku liczył ledwie 36 klubów i 385 graczy, a więc tylu, ilu dziœ winno być w każdym organizmie klubowym. A jednak porwano się na organizację I Mistrzostw Polski w 1920, choć dopiero z poczštkiem 1921 roku można było wrócić poważnie do „najmniej ważnej z najważniejszych spraw tego œwiata", czyli do kopania piłki. Przy tej okazji proszę, aby pamiętać i nie poprawiać historii — nie wolno oznaczać mistrzostw kraju w 1921 roku numerem jeden. Premierowa edycja rozpoczęła się wiosnš 1920 i tylko ze względu na działania wojenne na wschodzie, pamiętnš „wojnę bolszewickš", nie została dokończona. Po „cudzie nad Wisłš" w sierpniu 1920 — w tempie doprawdy imponujšcym doszło do wznowienia rozgrywek mistrzowskich, a także do nieporadnych, chwilami żałoœnie rozpaczliwych — jeœli patrzeć na to z dzisiejszej perspektywy — ale w końcu skutecznych prób zorganizowania meczu międzypaństwowego. „Wielu sportowców nie zdaje sobie może sprawy, jak trudnš jest rzeczš, zwłaszcza dla tak młodego zwišzku jakim jest PZPN, skłonić inny zwišzek do rozegrania zawodów między drużynami reprezentatywnemi"— pisał „Przeglšd Sportowy". Szukano na każdym, także sportowym polu, potwierdzenia narodowych szans i możliwoœci pokazania się i przypomnienia œwiatu po latach niewoli. Tak bardzo potrzebny był społeczeństwu zastrzyk wiary i nadziei, a intensywne zabiegi o wyjœcie na międzynarodowš arenę były, dla mnie przynajmniej, działaniem po prostu chwalebnie patriotycznym. Ale, bez dyskusji, także instrumentem politycznym. Na wschodniej i zachodniej granicy nie mieliœmy sšsiadów, z którymi stosunki byłyby choćby obojętne. Na południu też trwały cišgłe swary — „Przeglšd Sportowy" w końcu 1921 roku poœwięcił swe łamy dla hasła „Żšdamy Jaworzyny", krytykujšc polsko-czeskie porozumienie rzšdowe. Polska nie istniała więc w próżni, a piłka nożna, wbrew opisywaczom jej dziejów, nie była wolna od wielkiej polityki. 15 Nie przypadkiem na meczach futbolowych pojawiali się politycy, jak w końcu maja 1921 w Parku Sobieskiego w Warszawie. Potyczce stołecznej Polonii z Cra-coviš przyglšdał się sam Naczelnik Piłsudski, a po grze złożył gratulacje uczestnikom i trenerom, którymi byli jeszcze obcokrajowcy. Trzeba to przypomnieć, jeœli pragnie się zrozumieć intencje i zabiegi ówczesnego Zarzšdu PZPN. Skoro z sšsiadami nie siadano do wspólnego stołu, a tym bardziej nie próbowano kopać razem piłki, skierowano wzrok nieco dalej. Ciekawe, że to spojrzenie wcale nie padło zrazu na Węgry, które okazać się miały naszym pierwszym rywalem. Przypomniano sobie o aliansach z Francuzami i o Szwedach, sšsiadach przez Bałtyk. Potem zwrócono uwagę na łaskawoœć dla pierwszych prób tworzenia polskich organizacji piłkarskich ze strony cesarskiego, wiedeńskiego centrum, gdzie zwłaszcza działacze Krakowa i Lwowa mieli znakomite stosunki. Informacje o austriackim sporcie dominowały w naszej prasie. Tam szukano wzorów, tam — z różnych powodów — znajdowano w przeszłoœci sprzymierzeńców. Ale choć w 1920 roku, podczas wizyty Cracovii w Wiedniu (piękny remis 4:4 z Admirš i tylko 1:3 z WAF), prezes austriackiego „fussball-bundu" publicznie obiecał przyjazd swej reprezentacji na oficjalny mecz do Polski, ustalono nawet termin i miejsce — 3 lipca 1921 w Krakowie, rychło „cofnšł swš decyzję na jakieœ dwa miesišce przed tym terminem, a na listy PZPN, domagajšce się dotrzymania słowa nie raczył nawet odpowiedzieć, czem dowiódł również, że mu na utrzymaniu stosunków z Polskš nie zależy". Zapewne tak właœnie było. Pisał te słowa Tadeusz Synowiec, pierwszy kapitan pierwszej reprezentacji na kilka tygodni przed jej pierwszš grš, naonczas redaktor odpowiedzialny „Przeglšdu Sportowego". Sugerował, aby „zwrócić swe działania w kierunku czeskim, gdzie szczególnie sport piłki nożnej stanšł na tak wysokim poziomie, że można go uznać œmiało za najlepszy na kontynencie". Ba, ale spory polityków o granice i Jaworzynę... Trzeba przyznać, że dla ewentualnych kontrahei tów nie byliœmy atrakcyjnym partnerem, absolutn róe Tt\av\\ \aV.o ,.repiezet\xa\'v\NV.a" nmwtnwišu już wówczas futbolowym rynku. W tym sam czasie, gdy PZPN czynił nieœmiałe i nieporadne, jad proszalne działania we Francji i Szwecji, gdy prót wano wyegzekwować zobowišzania Austrii, decy podjęli Węgrzy. 18 kwietnia 1921 na posied; niu zarzšdu węgierskiej federacji przygotow no dla PZPN „propozycję nie do odrzuceni; sugerujšc rozegranie meczu reprezentacji o krajów w Budapeszcie, na Boże Narodzeń Pierwszy numer „Przeglšdu Sportowego" 21 m 1921 informował, iż „pertraktacje trwajš". 10 czerwca 1921 Zarzšd PZPN postanowił „pi sić o przeniesienie terminu na listopad, a je to niemożliwe, o odłożenie meczu na wios 1922 roku". Uzasadniono to faktem, iż „w Pols kończy się grać w listopadzie, wobec cze polska drużyna nie mogłaby godnie repreze tować polskiego sportu". Sšdzę, iż gdy wresz pojawiła się szansa gry i to z tak renomowan' przeciwnikiem, doszły do głosu obawy o możliwe kompromitacji i nieco zrozumiałego, w tej sytua> asekuranctwa. W końcu lipca 1921 drogš listownš ustało ostateczny termin. Niedziela przedœwišteczna, grudnia 1921, czyli o siedem dni wczeœniej i proponowali Węgrzy, łaskawi gospodarze. Ogłc ten fakt w sierpniu krakowski „Tygodnik Sportów Wydawałoby się, że jest to wystarczajšcy dowód obalenie rozpowszechnionego mitu, iż dopiero pL dziernikowa wizyta Cracovii na Węgrzech spowod wała podpisanie kontraktu. Broni tej tezy wspomniany już Tadeusz Synowi („Przeglšd Sportowy" z 5 listopada 1921), piszšc „ostatecznš decyzję co do rozegrania zaw dów Węgry — Polska odkładał MLS do chv\i występu mistrzowskiej drużyny Polski, Crac vii, w Budapeszcie". Wobec wczeœniejszego op blikowania daty meczu zdaje mi się, że za stowai sympatycznego piłkarza i redaktora stojš aż nazb wyraŸnie klubowe sympatie i wcale nie rzadko pr zentowane chęci przypisania zasłużonej Craco' wszystkiego, co najważniejsze. „Pasiaki" wystarcz jšco wiele zrobiły dla naszego futbolu, aby dokład im zasługi pozorne. Synowiec pisze, iż dopiero t meczach z FTC — 0:1 w sobotę, 1 paŸdziernika 19', — oraz remisie 0:0 w niedzielę z MTK, zaproszono i posiedzenie zarzšdu MLS dra Edwarda Cetnarow kiego. Był on szefem tej wyprawy jako prezes Craci vii, a jednoczeœnie pełnił funkcję prezesa PZP! W poniedziałek (3 paŸdziernika) zapadła ponoć di cyzja, na mocy której „tylko od PZPN zależt będzie przyjęcie terminu 18 grudnia". A wi( i tu widać sprzecznoœć, skoro raz podpisano porozi mienie, a w innym miejscu pozostawiono decyz PZPN. Zaiste, mógł być dr Cetnarowski goœcie węgierskiego forum piłkarskiego, ale przecież te min meczu był już od ponad dwóch miesięc znany! Nowš decyzjš było jedynie ustalenie miejsc i terminu meczu rewanżowego — Kraków, 14 mš 1922. Cetnarowski, jak mniemam, złożył jedyn 16 G8fl ych kontrahen- rem, absolutnie ' na istniejšcym W tym samym eporadne, jakby icji, gdy próbo- Austrii, decyzję na posiedze- przygotowa- od rzucenia", ezentacji obu i Narodzenie. (vego" 21 maja trwajš". stanowił „pro-stopad, a jeœli zu na wiosnę , iż „w Polsce wobec czego 'nie reprezen-iż gdy wreszcie renomowanym fi o możliwoœć w tej sytuacji, )wnš ustalono iwišteczna, 18 wczeœniej niż sdarze. Ogłosił nik Sportowy", jacy dowód na iż dopiero paŸ-:ech spowodo- eusz Synowiec 921), piszšc iż grania zawo-1LS do chwili 'olski, Craco-niejszegoopu-że za słowami stojš aż nazbyt lie rzadko pre-żonej Cracovii iki" wystarcza-, aby dokładać iż dopiero po dziernika 1921 zaproszono na da Cetnarows-i prezes Craco-)rezesa PZPN. idła ponoć de-'ZPN zależeć 1nia". A więc sisano porożu-wiono decyzję iwski goœciem i przecież ter-5ch miesięcy talenie miejsca sków, 14 maja złożył jedynie kurtuazyjnš wizytę, a takie gesty były w owych czasach bardzo modne, zaœ naszej publicznoœci bardzo potrzebne. Umacniały bowiem przekonanie, iż już kimœ jesteœmy, choćby w sporcie; zaspakajały ustawiczny głód uznania, jakże widoczny choćby na łamach prasy i to nie tylko sportowej. Nie wiem, jak poradzono sobie z faktem, iż PZPN dopiero „czynił starania o przyjęcie do FIFA", a członkowie międzynarodowej federacji mieli kategoryczny zakaz potykania się z niezrzeszonymi? W maju FIFA zezwoliła „tymczasowo" na mecze drużyn węgierskich z klubowymi jedenastkami znad Wisty, nieco póŸniej rozszerzyła to także na kluby francuskie, choć z tej ostatniej szansy nigdy nie korzystano. Zapewne na grudniowy pojedynek nad Dunajem FIFA dała Węgrom specjalnš „dyspensę", choć œladu tego faktu nie odnalazłem. Podobne problemy istniały aż do 20 kwietnia 1923 roku, kiedy podczas Kongresu FIFA w Genewie PZPN został oficjalnie przyjęty do międzynarodowej rodziny futbolowej. Niemal dokładnie w drugš rocznicę powstania PZPN doszło więc do meczu w Budapeszcie, który w każdym calu był sukcesem polskiego sportu i piłkarskiej dyplomacji. „Przeglšd Sportowy" z 17 grudnia 1921 pojawił się z tekstami w języku polskim i węgierskim, przedstawiał historię sportowej współpracy „bratanków", podkreœlał na wszelkie sposoby znaczenie propagandowe tego pojedynku i wcale nie krył obaw o wynik. Zwycięstwem uznano jednak już sam fakt zorganizowania tego spotkania. Ta ocena nie była przesadzona. Zbierajšc informacje o premierowym występie reprezentacji długo nie potrafiłem odnaleŸć prawdziwego „ojca" drużyny. Wręcz niewiarygodne wydaje się stwierdzenie, iż pierwsze wzmianki na ten temat ukazały się w naszej prasie... niespełna pół wieku po meczu. Opisywano przebieg gry, losy zawodników, ale temat „selekcjoner i trener" pokrywała kurtyna milczenia. Cóż to za tajemnica? — myœlałem, czytajšc barwne opowieœci futbolowych bajkopisarzy. Dziwiło mnie to tym bardziej, że temat brali na warsztat także wybitni znawcy przedmiotu. Szyszko-Bohusz i Mielech, Grabowski i Maliszewski, Szymkowiak i Habzda, Sieniarski i Aleksandrowicz, a także wielu, wielu innych, znajšcych dzieje polskiego futbolu. Zauważyłem, że autorzy, zapewnej nie majšc wiarygodnej informacji, albo też nie dociekajšc jej, pomijali ten szczegół dyskretnym milczeniem. To prawda, że lepiej zmilczeć, niż pleœć bzdury, ale w końcu chodziło o fakt o znaczeniu historycznym dla polskiej piłki. Dopiero w rozmowie z Krystynš Stawskš („Sport", 30 grudnia 1963), w 42 lata po tym wydarzeniu, prof. Jan Weyssenhoff zapewniał: ,,Na mecz do Budapesztu, dzięki któremu nasza drużyna zjednała sobie uznanie w oczach nie znajšcego jej œwiata sportowego Europy —jechałem jako KAPITAN SPORTOWY, a zarazem jako... rezerwowy zawodnik". Z tym rezerwowym to pewna przesada, gdyż lista 13 zawodników była znana, ale osobiste potwier- SZKOLNIKOWSKI, Józef Leon * 13.03.1889 w majštku Kuna na Podolu. Dzieciństwo spędził w Krakowie, tu jako uczeń II Szkoły Realnej był założycielem, kapitanem i bramkarzem uczniowskiej drużyny, która z czasem — z jego pomysłu — przyjęła nazwę „Wisła" i stała się zalšżkiem powstania słynnego klubu w 1906. Od 1919 do 27 listopada 1921 prezes TS „Wisła" (szósty w tej roli), także prezes Krakowskiego OZPN, wiceprezes PZPN i szef Wydziału Gier (1919—1922, wybrany na zebraniu założycielskim). Zrezygnował z wszelkich funkcji na przełomie 1921/22 w zwišzku z przeniesieniem służbowym do Grudzišdza —jako zawodowy wojskowy (od 1922 — major), wrócił do Krakowa latem 1923 i pełnił służbę w miejscowym 5 pułku saperów, także w departamencie inżynierii Min. Spraw Wojskowych do 1929. Odznaczony Krzyżem Walecznych za wojnę bolszewickš w 1920. Udzielał się także w roli sędziego; w latach 20. tych zasiadał w zarzšdzie zwišzków sportowych. Był jednym z 6 członków-założycieli „Przeglšdu Sportowego" w 1921. W 1931 w gronie członków komitetu honorowego obchodów 25. lecia TS „Wisła". Pięć lat póŸniej, na 30. lecie, okolicznoœciowa publikacja klubowa zamieszcza jego zdjęcie i wspomina zasługi. Dalsze losy sš autorowi nieznane. Jako szef Wydziału Gier PZPN z urzędu i woli członków Zarzšdu był selekcjonerem i kierował przygotowaniem reprezentacji Polski przed pierwszym oficjalnym meczem międzypaństwowym z Węgrami (18 grudnia 1921, Budapeszt. 0:1), choć nie wyjechał z drużynš na premierowe spotkanie. dzenie faktu pełnienia funkcji kapitana sportowego — dziœ nazwano by jš funkcjš selekcjonera, zdawało się zasługiwać na wiarę. Niemal w tym samym czasie dr Jozef Lustgarten na kartkach „Kopca wspomnień", ksišżki Wydawnictwa Literackiego (drugie wydanie z 1964 roku), napisał tak: ... „Zwišzek węgierski zaprosił drużynę polskš w grudniu 1921 do Budapesztu. Mecz zakończył się nieznacznym zwycięstwem Węgrów 1:0. W następnym roku wypłynęła reprezentacja Polski na szersze wody. Na wiosnę odbył się rewanż w Krakowie. Zawody przyniosły przegranš Polski 3:0, ale też rekordowš jak na owe czasy frekwencję przeszło 10 000 widzów. Przyczynš klęski był niezbyt szczęœliwy skład drużyny, którš zestawiała trójka Stanisław Ziemiański, Adam Obrubański, Józef Lustgarten. Należałem do tej trójki, ale byłem przegłosowany. Nie długo potem odbyły się zawody ze Szwecjš w Sztokholmie. Moi koledzy z trójki zgodzili się na mój projekt składu". Celowo wybrałem ten fragment, aby podkreœlić, że Lustgarten ani słowem nie wspomina o swym udziale w meczu w Budapeszcie, co zapewne uczyniłby, natomiast nie omieszkał zaznaczyć obecnoœci w komisji selekcjonerskiej w następnych grach reprezentacji. Okaże się to ważne! Zacny Pan Józef — gdy usłuchano jego głosu, Polska wygrała swój pierwszy mecz reprezentacyjny ze Szwecjš 2:1! Minęło kilka lat. Na 50. lecie PZPN dr Lustgarten („Sport", 3 listopada 1969) twierdzi jednak już nieco inaczej: „ Byłem przy narodzinach PZPN. Zastanawiam się, co było dla nas trudniejsze, czy to że sekretariato wi musiałem wydzielić jeden z po -koi swojego mieszkania przy Grodzkiej 69, czy to, że na przeniesienie agend zwišzku trzeba było wyasygnować z własnych funduszów pienišdze, czy wreszcie to, że w obliczu pierwszego międzypaństwowego spotkania niemal automatycznie zostałem jednym z selekcjonerów". Pomijam fakt, że sekretariat PZPN mieœcił się w 1921 roku przy ulicy Gołębiej 13, czy tez wspaniałe w swej ofiarnoœci zaangażowanie działaczy, ale informacja, że dr Lustgarten „niemal automatycznie został jednym z selekcjonerów", zbulwersowała. A więc nie tylko Weyssenhoff?! Kim więc byli pozostali? Nie trzeba było długo czekać. Minęły dwa lata i w półwiecze pamiętnego pojedynku („Piłka Nożna", nr 12 z 1971) dr Lustgarten udzielił obszerniejszej wypowiedzi. „Wtedy nie było jeszcze specjalnych dla reprezentacji selekcjonerów i trenerów. Skład na pierwszy mecz ustaliłem — dziœ można tak powiedzieć — w czynie społecznym wraz z prof. Janem Weyssenhoffem. Zadanie to powierzył nam prezes PZPN dr Cetnarowski. Weyssenhoff był wtedy sekretarzem PZPN, a ja działaczem Cracovii. Dwukrotnie w grach sparringowych „mój" zespół pokonał drugš reprezentację 5:0 i 6:0". Znalazłem się w wielkim kłopocie, bo przecież w tym czasie, czyli w 1921 roku, byli już selekcjonerzy 18 i trenerzy „specjalnie dla reprezentacji". Zad ustalenia składu nie mógł powierzyć prezes Cetn wski nikomu, skoro Zarzšd zlecił je swojš oficj decyzjš konkretnemu gronu osób? Weyssenhofl był sekretarzem, a członkiem zarzšdu PZPN, zaœ fi cję sekretarza — obok roli działacza Cracovii — p akurat... Lustgarten (I). Odbyły się dwa mecze k A i B, ale wyniki były inne — 4:1 i 5:1. Œmieszy stwierdzenie, że „wybrany zespół" pokonał d reprezentację, skoro ustawiono dwie drużyny tak, najsilniejszy pod względem siły atak mógł potykai z najlepszymi obrońcami i bramkarzami. A więi słowo, to — powiedzmy — błšd. Dał się na tę opowieœć złapać także tak dociek i skrupulatny dziennikarz, jak Mieczysław Szyn wiak, który napisał, już bez żadnych wštpliw („Sport", 23 stycznia 1981), że: „Pierwszym s kcjonerem był dr Józef Lustgarten. To on, sam mi wspominał, był tym, który po dysl jach i rozmowach z innymi, ustalił zestawu pierwszej reprezentacji". Sprawa niecodzienna, a przy tym delikatna i d liwa. Nie żyjš jej bohaterowie i trudno podjšć otw polemikę. Obaj, Weyssenhoff i Lustgarten, zasłi się polskiej piłce wspaniale i bez dyskusji. Ale pn do obrony własnych dokonań majš także inni, a v głównie ci, którzy w istocie pełnili funkcje seli jonera i trenera. Komu wierzyć?! Weyssenhoff istotnie pojecha Budapesztu, ale na własny koszt. Czy tak podrc wałby kapitan sportowy? Lustgarten pozostał z bi pieniędzy w Krakowie. Weyssenhoff był w 16. c bowej oficjalnej delegacji PZPN, o Lustgartenie wet nie wspominano. Długo można byłoby to( ten spór, gdyby nie protokoły z posiedzeń Żarz PZPN i notatki prasowe z 1921 roku, które I widzieć ten problem w zgoła innych kształtach. „Tygodnik Sportowy" z 21 paŸdziernika 1 zauważa, iż „ułożenie teamu państwowego leży za granicš do kapitanów zwišzkowy U nas takiej instytucji nie ma. Wobec t pozwalamy sobie przedłożyć szereg nade. nych nam projektów" (drużyny narodo — przyp. AG). Tu następuje, w kolejnych numeri cała seria propozycji autorów ukrytych pod pseu nimami, choć łatwych do rozszyfrowania — n prof. Wacek, Seidner, Strzelecki, inż Rosenstock Kuchar. Szef tygodnika red. Leser, który też wyjei do Budapesztu radzi, aby PZPN, „który od wio już planował spotkania z Francjš i Szwe niech wczas się zajmie ułożeniem składu prezentacyjnej drużyny. Nie wolno nam j nak kierować się względami partykularni przy układaniu teamu i zarzšdzić winnii długi trening, który rozpoczšć się powir natychmiast, celem zgrania naszej reprez tacji." Ba, tylko kto miał „układać team". Na dwunastym posiedzeniu Zarzšdu PZPN, paŸdziernika tego roku, problem ten stał się prz miotem goršcej dyskusji. Pragnę jednak zwr< szczególnš uwagę na fakt odrzucenia rezygnacji Józefa Szkolnikowskiego z funkcji I wicepre; PZPN i przewodniczšcego Wydziału Gier. Poproœ gł sntacji" Zadania"0 9° ° dalsze sprawowanie funkcji, choć pełnił on ć prezes Cetnaro-,a^e prezesury Krakowskiego OZPN i TS Wisła. To e swojš oficjalnš istotne, bo w kompetencji Wydziału Gier leżało Weyssenhoff nie01'0- ustalanie składu reprezentacyjnej druży-j PZPN, zaœfunk-nV PZPN! Szkolnikowski wycofał rezygnację i zobo- Cracovii__pełnił wišzał się pełnić swe funkcje do najbliższego posie- dwa mecze kadrydzenia walnego PZPN, a w praktyce znaczyło to tyle, 5:1. Œmieszy zaœ że jako szef WG został pierwszym selekcjonerem " pokonał drugšdruzyny narodowej! 3 drużyny tak aby Nje by( natomiast członkiem WG dr Lustgarten. mógł potykać sięw sk)ad Wydziału Gier wchodził prof. Weyssenhoff, Śzami. A więc cozaœ od maja 1 g21 _ po œmierci W. Bogdaniego — także inż. Ignacy Rosenstock, dokoptowany do że tak dociekliwy WG i zarzšdu PZPN, notabene pierwszy, który już :zysław Szymko-wówczas walczył o ligę piłkarskš w Polsce. Nie ych wštpliwoœci oóna)azłem pełnego składu WG, natomiast ponad ierwszym sele- wszelkie wštpliwoœci kierował nim kpt. Szkolnikow-ten. To on, jak ski, zaœ jego współpracownikami byli: Rosenstock, óry po dyskus- Weyssenhoff i...? Bardzo prosta wydaje się odpo-ililzestawienie wiedŸ na pytanie, dlaczego Weyssenhoff, a nie Szkolnikowski, wyjechał z drużynš do Budapesztu. Zade-delikatna i draż- cvdowah/ o tym nowe obowišzki zawodowe w armii, o podjšć otwartš ^° których w końcu 1921 przygotowywał się Szkol-tgarten zasłużyli n'kowski, awansowany wkrótce na majora WP. skusji. Ale prawo „ w niemałym kłopocie znajdzie się Wydział także inni, a więc Gier, gdy przyjdzie mu ustalić definitywny funkcje selekc- skład drużyny" — ostrzegał „Przeglšd Sportowy". „Kluby mogšce dać graczy, rozrzucone sš po itnie pojechał do całym obszarze Rzeczpospolitej, co uniemoż-)zy tak podróżo- Hwia Wydziałowi Gier, rezydujšcemu w Kra-pozostałz braku kowie dostateczne rozpatrzenie się w kandy-f był w 16. oso- datach.'' Lustgartenie na: Kpt. Szkolnikowski wybrnšł z tego przy pomocy a byłoby toczyć trenera |mre p0zsonyi'ego, organizujšc mecze spar-Śnk kt" 3 ringowe. Powołał 22 „kadrowiczów", którzy 13 h k 't hh ^ listopada rozegrali na stadionie Cracovii pojedynek n Ksztattacn. team A _ legm g.. za|<0ńczony wynikiem 4:1. Ÿdziernika 1921 Nazajutrz zaprezentował Zarzšdowi PZPN program stwowego na- dalszych przygotowań, a także kandydaturę Węgra zwišzkowych! Pozsonyi'ego, klubowego trenera Cracovii, na trene-. Wobec tego rereg nadesła- /ny narodowej nych numerach, eh pod pseudo-jwania — m.in. Rosenstock, W. óry też wyjedzie óry od wiosny :jš i Szwecjš, em składu re-olno nam jed-artykularnymi kić winniœmy się powinien izej reprezen-: team". :šdu PZPN, 26 i stał się przed- jednak zwrócić ra drużyny Polski. W czwartek 18 listopada na a rezygnacji kp. posiedzeniu władz PZPN „postanowiono zatwier-I wiceprezesa dzić kandydaturę p. Pozsonyi'ego, jako trene-Gier. Poproszo- ra drużyny reprezentacyjnej Polski". Skład ekipy polskiej na mecz Węgry — Polska w Budapeszcie ustalony przez Zarzšd PZPN na posiedzeniu w dniu 28 listopada 1921 roku w Krakowie: bramkarz Jan Loth II (Polonia Warszawa), obrońcy — Ludwik Gintel (Cracovia) i Artur Marczewski (Polonia Warszawa), pomocnicy — Zdzisław Styczeń, Stanisław Cikowski, Tadeusz Synowiec, napastnicy — Stanisław Mielech (wszyscy Cracovia), Wacław Kuchar (Pogoń Lwów), Józef Kałuża (Cracovia), Marian Einbacher (Warta Poznań) i Leon Sperling (Cracovia), rezerwowi — Stefan Loth I (Polonia Warszawa) i Mieczysław Batsch (Pogoń Lwów). Trener Imre Pozsonyi. Prezez PZPN dr Edward Cetnarowski jako kierownik ekipy i prof. Jan Weyssenhoff, członek Zarzšdu i Wydziału Gier PZPN. Mecz drużyn A i B powtórzono dwa tygodnie póŸniej (5:1), a 28 listopada ,,po drugim publicznym match-treningu" Zarzšd PZPN ustalił skład ekipy — 13 zawodników, trener oraz 2 działaczy. Wybrani piłkarze rozegrali jeszcze trzy spotkania kontrolne — 4 grudnia z Bielskiem 3:1, 8 grudnia we Lwowie z reprezentacjš miasta 9:1 i 11 grudnia z Krakowem 7:1. We wszystkich — po raz pierwszy — kandydaci do występu w Budapeszcie występowali jako „reprezentacja Polski". To ważny fakt w dziejach naszego futbolu. Kontrolne spotkania dla wyłonienia ekipy miały nie tylko „dać możliwoœć wzajemnego poznania się i zgrania piłkarzy reprezentatywnych", ale — to warto podkreœlić! — także „przynieœć tak pilnie potrzebne fundusze na opłacenie podróży o wymiarze bez mała historycznym". Okazuje się, że kłopoty finansowe nie sš wynalazkiem póŸniejszych ekip w zarzšdzie PZPN, choć z całš pewnoœciš wówczas były one szczególnie dotkliwe. „We wdzięcznej pamięci przechowamy fakt, że właœnie zwišzek węgierski pierwszy umożliwia nam przez swe zaproszenie wypłynięcie na szerszš arenę sportu europejskiego. Odniesiemy pełny sukces już wtedy, jeœli przegramy tylko różnicš 2, a nawet 3 bramek. Szczytem zaœ marzeń dla fachowców byłby wynik nie na zero, zrobienie przez polskš drużynę choć jednej bramki". Ta prognoza-marzenie na łamach „Przeglšdu Sportowego" była odbiciem nastrojów kibicowskich w przeddzień meczu. Ogłoszony przez redakcję konkurs na odgadnięcie wyniku — pierwsza nagroda to 10 tysięcy marek polskich przy cenie „PS" 80 marek i kosztach podróży do Budapesztu 30 tysięcy marek — wywołał ogromne zainteresowanie. Nadesłano 5946 kuponów, z których 4171 typowało sukces rywali — w tym 54 trafnie 1:0, remis przewidywało 671 uczestników, nasze zwycięstwo 1104 osób. W sukces Polaków wierzył także trener Imre Pozsonyi, co ładnie o nim œwiadczy, ale przecież było to chyba całkowicie nierealne. Godzi się jednak zauważyć, że postawił on wynik 4:2 dla Polski — taki właœnie rezultat uzyska w meczu z Węgrami nasza reprezentacja nieco póŸniej. Niespełna 18 lat po meczu premierowym spotkaniu międzypaństwowym obie ekipy spotkajš się w Warszawie w przededniu wybuchu II wojny œwiatowej. Polska wygra 4:2, a prognoza Pozsonyi'ego spełni się już po jego œmierci, w pojedynku, który przyniósł największy sukces polskiemu futbolowi w okresie międzywojennym. Wróćmy do roku premiery — gdy rozwišzano już „drażliwš sprawę trenera drużyny reprezentatywnej, od którego pracy wiele zależy", pojawiły się inne problemy. „Nie mniej kłopotów spowodowałoby sprowadzenie członków drużyny do jednego z miast, aby wspólnie się ćwiczyć, bo połšczone byłoby to z wielkimi dziœ kosztami. Ale utrzymanie drużyny w nale- GŁft 19 POZSONYI, Imre (Emerich) • 12.12.1880 Budapeszt — + ?.04.1932 Nowy Jork. Piłkarz i trener. Œrodkowy napastnik budapesztańskich MVE i MTK; jeden mecz w reprezentacji Węgier (1912). „Bardzo stylowy, dobrze główkował, potrafił prezentować efektywne zwody. Jeden z pionierów gry polegajšcej na wymianie dokładnych dolnych podań, współtwórca tzw. szkoły MTK. Po zakończeniu kariery piłkarskiej — trener w kraju i zagranicš" — oto notka wystawiona przez encyklopedystów węgierskich. W Polsce pojawił się jako trener Cracovii, następca „Franty" Kożeluha, na poczštku 1921 (poprzednio trenował MTK — który po nim przejęli Robertson i Jimmy Hogan) i przebywał w Krakowie niespełna dwa lata, do końca wrzeœnia 1922. Zdobył z Cracoviš pierwszy w historii naszego futbolu tytuł mistrza Polski (1921) jako pierwszy trener węgierski w naszym kraju; prowadził też reprezentację narodowš w jej pierwszym oficjalnym meczu przeciwko Węgrom w Budapeszcie (18 grudnia 1921, 0:1). Z Krakowa wyjechał do FC Barcelona, który prowadził przez dwa lata. Zdobył z Barcelonš Puchar Hiszpanii (1922) — nie rozgrywano jeszcze w tym kraju rozgrywek mistrzowskich. Po nim przejęli Barcelonę Brytyjczycy, Greenwell i Kirby. Następne lata miał mniej udane. Pod koniec lat 20. wyjechał do USA, trafiajšc akurat na okres wielkiego kryzysu. Zmarł w biedzie i zapomnieniu w połowie kwietnia 1932 w Nowym Jorku. Gdy w lutym 1987 „World Soccer" prezentował obszerne „story" o budapesztańskim MTK („Œpišcy rycerze MTK wracajš do życia"), wspomniano o jego zasługach jako kapitana i przywódcy tego zespołu na poczštku stulecia. Karykatura z 1921 roku — z lewej pierwszy węgierski trener w Polsce Imre Pozsonyi, z prawej — Szkot George Kimpton, prowadzšcy warszawskš Polonię (Kimpton pojawi się po latach w roli trenera reprezentacji Francji w finałach MŒ'34. żytej kondycji, bez czego wprost wyjazdu do Budapesztu wyobrazić sobie nie można, zmusza drużynę do pozostawania w stałym, racjonalnym treningu aż do 18 grudnia ". Zamysł zgrupowania nie został zrealizowany, choć w 1971 Wacek Kuchar wspominał, iż „przebywaliœmy przed meczem w Budapeszcie na dwutygodniowym obozie treningowym". To z całš pewnoœciš mylna informacja. Zawodnicy na każdy z pięciu meczów kontrolnych dojeżdżali z miejsc zamieszkania. Na nic zdały się wołania dziennikarzy, że „jeœli uchwały PZPN nie majš zostać formalnoœciš papierowš, to przeznaczeni do zawodów gracze winni bezwarunkowo w Krakowie pozostać i poddać się intensywnemu treningowi". Nie spełniono tego postulatu, ale Szkolnikowski i Pozsonyi nie próżnowali. Sprawdzili przydatnoœć aż 30 zawodników. Oprócz tych, którzy ostatecznie znaleŸli się w ekipie, także Klotza, Krumholza 20 i Gumplowicza z Jutrzenki, Fryca, Palika, Popie i Kotapkę z Cracovii, Kuklę z Unionu ŁódŸ, Stalin kiego z Warty, Frischera i Osieka z krakowskiej Makkabi, Schneidra z Pogoni Lwów, braci Da zów, Kowalskiego, Marcinkowskiego i Gierai z Wisły. Wytłuœciłem nazwiska tych, którzy stali s reprezentantami w następnych latach. Wybór nie był wielki i w zasadzie poza drużynš n znalazł się nikt, kto mógłby wnosić aspiracje ( reprezentacyjnej nominacji. Z jednym wyjštkie — na tournee lwowskich Czarnych w tajemnii zabrał się œwietny prawy obrońca Wisły, Wilheli Cepurski, absolutny faworyt do gry w reprezentac Rozegrał jeden mecz przeciwko Sparcie w Pradz przegrany 0:5, przeziębił się i wrócił do Kraków Może zresztš był tylko na to jedno spotkanie nami wiony przez Iwowiaków? Sprawa zapewne poz< stałaby tajemnicš, gdyby nie zdjęcie w niemiecki „Kickerze", na którym przedstawiono Czarnych, r dodatek jako „mistrza Polski". Sprawa wydała si a Cepurski zarobił cztery miesišce bezwzględn GŁ? w , Palika, Popiela u ŁódŸ, Stalińs-z krakowskiego vów, braci Dan-kiego i Gierasa h, którzy stali się eh. poza drużynš nie isić aspiracje do fnym wyjštkiem 'eh w tajemnicy Wisły, Wilhelm / w reprezentacji, parcie w Pradze, icił do Krakowa, spotkanie namó-zapewne pozo-ie w niemieckim no Czarnych, na awa wydała się, ;e bezwzględnej dyskwalifikacji za grę bez zgody PZPN i macierzystego klubu. Powołany już do kadry tłumaczył się „stanem swego zdrowia", ale dyskwalifikacji to nie zapobiegło, zaœ szansy występu w narodowej drużynie nie otrzymał już nigdy. W polskim futbolu miał wyjštkowš pozycję, uważany za jednego z największych asów. Przypadek, a także pamiętliwoœć działaczy sprawiły, że ten znakomity piłkarz nigdy nie został reprezentantem. A przecież zasługiwał na to bardziej niż wielu, wielu innych. Cepurski zapewne nie pomógłby w uzyskaniu zwycięstwa, bo przewaga umiejętnoœci i doœwiadczenia Węgrów była olbrzymia. Dla nas premiera, ale dla rywali juz 80 spotkanie międzypaństwowe od 1902 roku. W ksišżce o dziejach reprezentacji Węgier wydanej w 1977 „Felejthetetlen 90 percek", ten mecz, tak dla Polski ważny, nie zawiera ani słowa komentarza. Jako jeden z nielicznych potraktowany został wyjštkowo podle — tylko „sucha" dokumentacja, ani okrucha refleksji. Dla gospodarzy był ledwie mało znaczšcym epizodem i trudno się temu dziwić. Na widowni zgromadziło się tylko 8 tysięcy widzów, choć przeciętna frekwencja na wczeœniejszych meczach sięgała 30 tysięcy. PZPN starał się znaleŸć jak trzeba i przygotował nawet złoty sygnet dla majšcego rzekomo obchodzić w tym spotkaniu jubileusz 70. meczu w reprezentacji Węgier Imre Schlossera (po latach, przez kilka miesięcy, ten legendarny piłkarz był trenerem Wisły). Na pomeczowym bankiecie uroczyœcie wręczono pamištkowy proporzec, a także sygnet, choć Schlosser miał dopiero 68. grę w narodowym zespole i wcale nie zamierzał kończyć kariery. Na boisku prezentował znakomite umiejętnoœci aż do 1927 roku! Nie pomógł Cepurski, ani sygnet dla „jubilata". Nie pomogli też dziennikarze, którzy postanowili towarzyszyć ekipie do Budapesztu. Architekt Kazimierz Biernacki ze stołecznej „Rzeczpospolitej", Edmund Szyc z Poznania — redaktor „Sportu Ilustrowanego" i współzałożyciel Warty oraz dwóch Polonii, w Lesznie i w Bydgoszczy, a także dr Henryk Leser, szef krakowskiego „Tygodnika Sportowego". Ten ostatni w drodze niemal na każdej stacji słał relacje do swej gazety i dał najciekawsze, najpełniejsze informacje z tego pamiętnego meczu, łšcznie z nadzwyczajnym dodatkiem pisma. Swego wysłannika miał także „Przeglšd Sportowy", a był nim kapitan reprezentacji Tadeusz Synowiec. Edmund Szyc, ostatni z żyjšcych uczestników tej wyprawy — zmarły niedawno w Poznaniu, opowiadał mi, że zapamiętał nie tyle sportowe przeżycia, ile atmosferę. „Czuliœmy, że bierzemy udział w historycznym wydarzeniu. Było wiele wesołoœci, żartów młodych ludzi, jak to w męskim towarzystwie, ale gdzieœ głęboko każdy z nas miał wrażenie, iż dzieje się coœ ważnego, niezwykłego, niepowtarzalnego. Dopiero po latach dla innych ten mecz futbolowy nabierał smaku i znaczenia, eksponowano właœnie element inauguracji, ale zapominano, że dla ledwo wskrzeszonej Polski, liżšcej rany po wojnach — œwiatowej i bolszewickiej, to pokazanie się futbolistów w strojach z Białym Orłem było najważniejszym. No, ale Polska, jak nam wmawiano, tak naprawdę „odzyskała wolnoœć"po drugiej wojnie, a więc trudno się dziwić... Niewiele pamiętam z gry. Wiem, że była paskudna pogoda. Miasto przykryła warstwa œniegu, a choć boisko było oczyszczone to jednak bardzo trudne, błotniste, ciężkie. To był nasz atut, bo gospodarze mieli lepszš technikę i trudniej im było na takiej nawierzchni pokazać klasę. Ale, czy pan wie, że nikt mnie przez lata nie pytał o wrażenia z tamtej wyprawy, choć minęło pół wieku..." Wyjazd do Budapesztu był możliwy także dla kibiców. Trener Pozsonyi, który oprócz futbolu zajmował się tysišcem wszelakich „geszefcików", dał ogłoszenie, że załatwi w węgierskim konsulacie wizy „z nadzwyczajnym, bo aż 75% upustem". Na tym interesie nie zarobił. Z ekipš udało się raptem... dwóch kibiców i to takich, którzy w „sprawach sportowych" pojechaliby na koniec œwiata. Pierwszy z nich to przyjaciel Biernackiego, znany tenisista i wówczas aktualny mistrz Polski z 1921 — Edward Kleinadel z Warszawy, zaœ drugi — to prof. Wacław Babulski, legendarna sylwetka krakowskiego pejzażu, wierny kibic i działacz podwawelskiego sportu. „Wysmukły, zawsze na czarno ubrany, w dużym szerokim kapeluszu z załamaniem w œrodku i podwójnš, długš i rozdzielonš czarnš brodš. Właœciciel tej brody stale jš gładził i głaskał, wichrzył, nawijał na palec, słowem — delektował się niš. Poza meczem nie widział œwiata bożego" — pisał o Babulskim 18.12.1921 niedziela 14.00 Budapeszt stadion Hungaria (-8000) Ernst Gratz CZE HUN: Karoly Zsak (46 Ignac Amsel) — Karoly Fogl II, Gyula Mandi — Vilmos Kertesz II (k), Gabor Obitz, Zoltan Blum — Isrran Pluhar, Gyórgy Molnar, Jeno Szabo, Imre Schlosser, Jeno Wiener. Kpt. zwišzkowy — Gyula Kiss. POL: Jan Loth II — Ludwik Gintel, Artur Marczewski + — Zdzisław Styczeń, Stanisław Cikowski, Tadeusz Synowiec (k) — Stanisław Mielech, Wacław Kuchar, Józef Kałuża, Marian Einbacher +, Leon Sperling. Selekcjoner — Józef Szkolnikowski, trener — Imre Pozsonyi HUN. * 1:0 Szabo 18 (41 karny Fogl nad poprzeczkę). NOTA • wszystko pierwsze — mecz Polski, na wyjeŸdzie, z Wšgrami, w Budapeszcie, stracony gol, porażka, rzut kamy przeciwko Polsce. Wszyscy debiutanci — dla Marczewskiego i Einbachera jedyna gra w reprezentacji. Najmłodszy w gronie trzech 21. latków (Loth, Einbacher, Sperling) — bramkarz, najstarszy — kapitan (32); œrednia wieku — 24,27. Zawodnicy czterech klubów — aż 7 z Cracovii. Rezerwowi — Stefan Loth I (starszy brat Jana) i Mieczysław Batsch. Gift 21 znany rysownik, Andrzej Wasilewski. Zacny profesor chyba najmocniej przeżywał mecz w Budapeszcie, a potomnym przekazał sympatyczny obrazek, który... „... na zawsze utkwił mi w pamięci. Widzę wyraŸnie, jakby to się stało wczoraj. Wacek Kuchar łapie piłkę, biegnšc z niš pod bramkę. Bramkarz wybiega, rzuca się mu pod nogi, jednak piłki nie chwyta. Dostaje jednak od rozpędzonego Kuchara prawdopodobnie w głowę, bo leży bezruchu. Piłka obok. Sędzia nie odgwizduje. Kuchar, miast posłać piłkę do pustej bramki, zostawiajš nietkniętš i podnosi omdlałego bramkarza. Nadbiega obrońca, wykopuje piłkę na aut i wtedy dopiero sędzia przerywa gwizdkiem grę". Zdarzenie to miało miejsce w 22 minucie, wkrótce po uzyskaniu przez gospodarzy prowadzenia. Bramkarzem był legendarny Karoly Zsak — przeszedł on do historii choćby w tytule ksišżki, bo leksykon reprezentantów Węgier zatytułowany jest „Alberttól Zsakig", czyli „Od Alberta do Zsaka". Jak pisał Stanisław Mielech, uczestnik tego meczu, „Zsak należał do takich fenomenów, jak Zamora, Plattko, Hiden, Stuhlauth, Planićka, o których ówczesna prasa cuda pisała. W 1918 był w Krakowie i założył się z Antonim Poznańskim, że nie przepuœci gola po jego strzale. Przepuœcił dwa, a trzeciego ja mu wpakowałem". Niestety, w meczu z Węgrami Mielech nie trafił do siatki, a Zsak, po starciu z Kałużš, wrócił między słupki, choć w przerwie ustšpił miejsca rezerwowemu. Węgierscy goalkeepe-rzy nie byli zbyt często poddawani próbie klasy, bo nasi napastnicy strzelali z rzadka i niecelnie. To zaœ, co prof. Babulski zanotował jako niezapomniane wspomnienie, przez innych obserwatorów oceniane było jako zmarnowanie jedynej, stuprocentowej okazji bramkowej. Wszystko zależy od punktu widzenia... Ten epizod wypada podkreœlić, bo nieco wczeœniej, na przełomie czerwca i lipca 1921, na stadionie Cracovii doszło do nieprzyjemnego zdarzenia. Stało się to w trakcie meczu kombinowanej reprezentacji Krakowa (gracze Cracovii, Wisły i Makkabi) z budapeszteńskim Ujpestem TE, w którym grał m.in. Kiraly — póŸniejszy trener reprezentacji Polski w latach 50., oraz bracia Foglowie. Ci ostatni, poza zachwytami nad stylem gry futbolowej, zyskali także wiele krytyk. Stali się bohaterami sportowego skandalu. „Ze zwierzęcš iœcie furiš wpadli między grupę graczy krakowskich, kopišc ich i rozdzielajšc razy na lewo i prawo, co pocišgnęło za sobš wtargnięcie na boisko publicznoœci z miejsc stojšcych i poturbowanie Węgrów. Były to wypadki, jakich Kraków jeszcze nie oglšdał". Na szczęœcie, przeciwko Polsce zagrał tylko jeden z braci, Kœroly, który zresztš miał wczeœniej znakomite recenzje naszej prasy. Po meczu w Warszawie przeciwko Polonii (czerwiec 1921), pisano, że „pokazał jak obrońca grać powinien. Tak fenomenalnego gracza nie widzieliœmy dotychczas". Po latach, w 1948, krótko był trenerem tej samej Polonii Warszawa. . Szperajšc w archiwalnych zapiskach dla odtworzenia atmosfery futbolowej gry sprzed dziesištek lat, 22 odnalazłem notatkę zapisanš na łamach „Przei Sportowego" przez Stefana Sieniarskiego wrzeœniu 1948 spotkał na stołecznym boisku & rywali — bohaterów meczu z 1921. Kœroly Foi trenerem Polonii, a Wacek Kuchar — Legii, pochwalił się, że 27 lat temu podarował Pol. gola, bo przestrzelił karnego. „Chcšc spraw prawdomównoœć Fogla, pytamy Kuc o ten sławny karny — pisze Sieniarski. — To solidna bomba, przeszła nad bramkš J Lotha jak błyskawica". Karoly Fogl pojawia się często w tych opoi ciach, choć niewiele brakowało, aby słynny obi nie wyszedł do gry. Gdy na kilka minut przed me nie było go jeszcze w szatni, kapitan zwišzl Gyula Kiss postanowił, że zastšpi go Szafka z I MAC. Gdy rezerwowy już się przebrał, wpadł W prasie polskiej odnotowano, że „Kiss nie cl dopuœcić go do gry i ustšpił dopiero na pr Pozsonyiego i kapitana drużyny polsk Oznacza to także, że szatnia na stadionie MTK wspólna dla obu zespołów. Fogl zagrał, a jego partnerem był tym razem sti" Mandi, po latach trener i asystent Sebesa w i sie słynnej „złotej jedenastki" węgierskiej. Na wym skrzydle wystšpił lstvan Pluhar, który w przekaże rodakom jako reporter radia węgiersl relację z przegranego z Polakami meczu w szawie. Zwierzył się wówczas, że mecz w „zaskoczył niskimi rozmiarami wygrat W zespole Węgier zabrakło trzech wspaniałych n stników, Brauna i Ortha z MTK oraz Jeny'ego z pestu. Może, jak Foglowi, nie bardzo chciało ii bawić w piłkę z polskimi debiutantami? Tym, który powstrzymał pragnienia wysot sukcesu okazał się Jan Loth, polski bramkarz. ,. cze w czerwcu 1921, podczas wspomnianego m Polonii z Ujpestem w Warszawie, przepuœć siedem goli. W przeddzień meczu w Budape „Przeglšd Sportowy" przypomniał mu tę wp i wystawił takš opinię: „Mimo swych licznych zalet za mało rutyny na bramkarza reprezentatywki, i boisku mokrem nie czuje się pewnie". O, wciurnoœci... Na stadionie MTK przy Hun utca akurat było mokro, grano w błocku po œv spadłym œniegu, ale Loth był wspaniały! Właœnie Polska zawdzięcza honorowš porażkę! „Bram polski był jak z gumy i fruwał bez skrzyi — pisał Tadeusz Grabowski. Loth był najmłodi graczem naszej drużyny — liczył ledwie 21 lat i dni. To informacja dla statystyków, którzy œl< będš dzieje rekordzistów wszelkich klasyfikacji z zanych z narodowym zespołem. Jan Loth, któr sportowcem niezwykle wszechstronnym i z w reprezentacji Polski także w napadzie, a te ewenement w skali œwiatowej, skapitulował I raz. Ten gol opisano następujšco: „W 18 minucie Wiener centruje, robi się pod bramkš polskš, z którego korzysta Sz, strzelajšc po wyminięciu Marczewska z bliskiej odległoœci. Loth piłkę dosięc, strzał wszakże był za silny i ugrzšzł w sia GS tamach „Przeglšd lieniarskiego \A :nym boisku dwóc 21.Karoly Fogl b :har — Legii. Foj odarował Polaka Chcšc sprawdzi lytamy Kuchan sniarski. — To był d bramkš Jank o w tych opowieœ aby słynny obrono ninut przed meczei kapitan zwišzków i go Szafka z klub zebrał, wpadt Fog e ,,Kiss nie chcii lopiero na próœb użyny polskiej' stadionie MTK byt 3yt tym razem ,,Gu tent Sebesa w okre /ęgierskiej. Na pn uhar, który w 193 radia węgierskieg mi meczu w Wai że mecz w 192 ami wygranej' wspaniałych napa iraz Jeny'ego z Kis irdzo chciało im si sntami? gnienia wysokieg Iski bramkarz. Jes2 pomnianego mecz wie, przepuœcił a ;zu w Budapeszci liat mu tę wpadk alet za mało m lentatywki, a n pewnie". MTK przy Hungari / błocku po œwież miały! Właœnie jemi irażkę! „Bramkar rał bez skrzydeł h byt najmłodszyr ledwie 21 lat i 10 ićw, którzy œledzi ;h klasyfikacji zwia, Jan Loth, który ty istronnym i zagr napadzie, a to ju skapitulował tyłki truje, robi się tła J korzysta Szœbt Marczewskiej piłkę dosięgnš ugrzšzł w siatce Tylko jedna okazja zamieniona na spodziewane zwycięstwo, choć było ich wiele, szczególnie w pierwszej częœci. Kornery wypadły 8:2 dla gospodarzy. Węgrzy próbowali od razu oszołomić nas, zdemoralizować szybkoœciš, aby potem zdezorientowanych rozgromić. To się nie udało, dzięki wspólnemu wysiłkowi, choć Loth wniósł jeszcze niezwykły talent i szczęœcie pisane najlepszym goalkeeperom". Stówo o arbitrze — w żadnej relacji, polskiej czy węgierskiej, nie komentowano jego postawy. Znaczy — byt i spisał się jak trzeba. Ernest Gratz figuruje jako arbiter czechosłowacki, choć był członkiem niemieckiego zwišzku futbolowego w Czechach, z siedzibš w Pradze. Udało się w premierze uniknšć klęski, co było ogromnym sukcesem polskiej piłki. Gdy minęła euforia i radoœć z tego faktu, na jubileusz 10. lecia historycznej gry Jerzy Szyszko-Bohusz na łamach „Stadionu" napisał najcelniejszy komentarz. „Przyszłoœć dopiero pokazała, że fala optymizmu, jaka wezbrała w Polsce po 18 grudnia, nie miała należytego pokrycia w rzeczywistych umiejętnoœciach naszych piłkarzy. Wynik nie odzwierciedlał stosunku sił obu drużyn. Był wypadkowš nieprodukcyjnoœci ataku Węgrów oraz umiejętnoœci, brawury i szczęœcia Lotha oraz wysokiej formy jednej z polskich drużyn, Cracovii, która stanowiła trzon reprezentacji, a najlepszym jej graczem był kapitan teamu, Synowiec". Bezpoœrednio po meczu podkreœlano klasę rywala i eksponowano honorowy rezultat. Nikt nie próbował tłumaczyć się zmęczeniem czy brakiem zgrania, a przecież członkowie ekipy na dłużej spotykali się dopiero w pocišgu. W pištek, 16 grudnia o 11.40 wyruszono z Krakowa. W Trzebini dołšczyli warszawiacy, łodzianie i poznaniacy. Podróż przez Petrovice, Bogumin, Żilinę i Liptovce opóŸniła się o 5 godzin. Wyprawa w wagonach III klasy, bo na lepsze miejsca nie było pieniędzy, obfitowała w potyczki z celnikami. Nie potrafili zrozumieć, że wiklinowy kosz, kosz pełen żywnoœciowych wiktuałów, a przygotowany przez Pozsonyi'ego, to nie kontrabanda, ale sposób na zaoszczędzenie grosza. W hotelu „reprezentatywka" zameldowała się dopiero w sobotę o północy, po 36 godzinach podróży. Na 14 godzin przed grš. Taki byt ten PIERWSZY z setek reprezentacyjnych meczów Polski. Narodowy zespół rodził się w bólach, w sytuacjach nie do końca zrozumiałych dla współczesnych kibiców, często œmiesznych, wręcz nieporadnych. Bez niego nie byłoby jednak sukcesów, o jakich sympatycy futbolu pamiętać będš zawsze. Może dlatego nie wypada zapomnieć, że bez Imre Pozsonyi'ego, a także jego rodaka i druha w Krakowie, który w owym czasie był trenerem Jutrzenki, słynnego Lajosa Czeislera, bez ich kontaktów w Budapeszcie spotkanie wcale nie musiało dojœć do skutku. Nie wypada zapomnieć roli mjra Szkol-nikowskiego, choć próbowano odebrać mu zaszczyt tworzenia pierwszej „reprezentatywki" Ich pasja nie poszła na marne, choć dŸwięczne, modne wówczas słówko „reprezentatywka" nie przyjęło się w języku polskim. Autografy jedenastu piłkarzy historycznej drużyny — sšdzimy, że nie będš trudne do rozszyfrowania. Od góry bramkarz, obrońcy, pomocnicy... cm 23 1 LOSY... Jak potoczyły się sportowe i życiowe losy uczestników pierwszej gry reprezentacji Polski? Jó SZKOLNIKOWSKI i trener Imre POZSONYI, a także zawodnicy Tadeusz SYNOWIEC i Jó KAŁUŻA, jako selekcjonerzy — majš swoje noty na kartkach tej ksišżki. PrzeœledŸmy losy pozostał; piłkarzy. Bramkarz, a potem także napastnik narodowej drużyny, Jan LOTH (II), był wierny warszawskiej Pole do 1927, kończšc karierę w pierwszym sezonie rozgrywek ekstraklasy. Ukończył Wyższš Szkołę Handlo w Warszawie. Zmarł, jak pisano, „po długoletniej chorobie płucnej", w czerwcu 1933 w Otwocku. Prawy obrońca Ludwik GINTEL, grał w Cracovii do 1930, sięgajšc w tym roku po drugi w swej karie tytuł mistrza Polski (pierwszy wywalczył w 1921). Absolwent studiów politechnicznych, architekt. W M wyjechał z kraju z grupš „osadników" do Palestyny. Zginšł œmierciš samobójczš latem 1973 w Tel Awiw Jego partner z lewej strony, łodzianin Artur MARCZEWSKI, urzędnik, wychowanek Siły ŁódŸ. G także w miejscowym klubie Sturm. W okresie studiów występował w klubach warszawskich (Korc 1918—19, Polonia 1919—25). Po powrocie do Łodzi bronił barw Klubu Turystów do 1926. Dzia w futbolu jako sędzia, prowadzšc wiele sezonów mecze ligowe. W czasie okupacji administrator, z ramie; niemieckiego właœciciela, jednego z łódzkich zakładów włókienniczych. Najprawdopodobniej zginšł 1 œladu po aresztowaniu w styczniu 1945 przez wojskowe władze sowieckie (jego młodszy brat Edmund pol jako żołnierz niemiecki na froncie wschodnim w 1944). Prawy pomocnik Zdzisław STYCZEŃ, dypl. inż. budowlany, był wychowankiem „studenckiej" Poloi grał w Robotniczym KS, a potem, podobnie jak Kałuża, wstšpił do Cracovii. W 1923 po konflik z władzami klubu poprosił o zwolnienie i w końcu roku przeniósł się do... Wisły, gdzie grał do 1926, tal dwa mecze w reprezentacji! Zmarł w grudniu 1978 w 85 roku życia, dożywajšc najdłuższego wieku wszystkich uczestników pamiętnego pojedynku w Budapeszcie. Œrodkowy pomocnik Stanisław CIKOWSKI, dr medycyny, poczštkowo asystent na Uniwersyte Jagiellońskim, potem ceniony lekarz. Rozstał się ze sportem w 1924 po głoœnym incydencie z „wiœlakien Władysławem Kowalskim. Zmarł w Krakowie w grudniu 1959. Prawoskrzydłowy Stanisław MIELECH, dr praw, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, poœwięcił pracy dziennikarskiej i publicystycznej. Wychowanek Wisły, ale rychło trafił do Cracovii, gdzie występov do 1923. Potem, po przeniesieniu stolicy, bronił barw Legii jeszcze w dwóch pierwszych meczš w ekstraklasie w 1927. Jako żołnierz Legionów w 1916 zaproponował nazwę Legia drużynie wojskow która stała się zalšżkiem słynnego klubu — na jego 50. lecie opracował imponujšcš monografię. Zm w listopadzie 1962 w Wartszawie. Prawy łšcznik Wacław KUCHAR, legenda polskiego sportu. Na piłkarskim boisku występował jeszc w latach 30.tych. Także znany sędzia ligowy, trener (także reprezentacji Polski). Po wojnie osu w Warszawie. Imponujšce były jego sukcesy w lekkoatletyce, hokeju na lodzie, łucznictwie czy tenis Bohater poœwięconej mu ksišżkowej biografii. Zmarł w wieku niespełna 84 lat, w lutym 1981 w stolicy, ja ostatni z uczestników historycznej gry. Lewy łšcznik Marian EINBACHER, urzędnik bankowy, zrobił w swej profesji błyskotliwš karie zostajšc dyrektorem Banku Ludowego w Poznaniu. Karierę piłkarskš zakończył w Warcie w 1925. W cza: wojny aresztowany, trafił do obozu koncentracyjnego w Oœwięcimiu. Zmarł, zamęczony w styczniu \9A Lewoskrzydłowy Leon SPERLING, popularny „Munio", wychowanek Jutrzenki, ale sukcesy odno w Cracovii, gdzie grał do 1932. Urzędnik, prokurent bankowy. Po wybuchu wojny przeniósł się do Lwów gdzie był m.in. trenerem miejscowego klubu Piszczewik. Po wkroczeniu wojsk niemieckich znalazł i w miejscowym getcie. Zastrzelony na ulicy, w przeddzień Œwišt Bożego Narodzenia w 1941, przez pijane gestapowca. Ludzkie losy wielkich piłkarzy... Tylko osoba selekcjonera, kpt. Szkolnikowskiego, nie doczekała się pełne opisu. Liczę na pomoc Czytelników! G8J cji Polski? Józef ŁOWIEC i Józef losy pozostałych Śszawskiej Polonii Szkołę Handlowš v Otwocku. gi w swej karierze irchitekt. W 1938 73 w Tel Awiwie. : Siły ŁódŸ. Grat iwskich (Korona io 1926. Działał trator, z ramienia Jbniej zginšł bez tt Edmund poległ Ś enckiej" Polonii, -23 po konflikcie ałdo 1926, także iższego wieku ze czas tercetów narodziny „trójki" * stare koœci i dobre chęci * odebrany przez jordana czyli małpa w piżamie * lekcja bratanków * droga do europy * statystyka na wiedeńskš chorobę * spór o inwalidę * nuda między słupkami * ale kino * kabaret znaczy sukces * zaufanie dla klot za * orkiestra pod wawelem * spotkany na ulicy strzela celnie * rumunia bez rumunów * tercet w nowym składzie *„pogoniarze" w głównych rolach * szeœciu na trzech bez lustgar-tena * polska w fifa * kałuża „altvater" * pechowy kraków * jeœli we wtorek to gramy w tallinie * „cracoviacy" w barcelonie * gwizdki kapitanów * bilet dla weterana LUSTGARTEN — OBRUBAŃSKI — ZIEMIAŃSKI 1922 a Uniwersytecie e z „wiœlakiem", :go, poœwięcił się dzie występował vszych meczach ynie wojskowej, nografię. Zmarł stępował jeszcze 3 wojnie osiadł twie czy tenisie. I w stolicy, jako kotliwš karierę, vl925. W czasie v styczniu 1943. sukcesy odnosił >ł się do Lwowa, kich znalazł się , przez pijanego Dziesięć tygodni dzieliło premierowy występ reprezentacji narodowej w Budapeszcie od drugiego w historii zwišzku — walnego zgromadzenia PZPN. To pierwsze spotkanie delegatów, założycielskie, miało miejsce w stolicy w grudniu 1919 roku. Następne, zgodnie ze statutem, odbyło się w Krakowie. „Dla sprawnej obsługi potrzeb i wymagań naszego futbolu niezbędne jest, aby zarzšd złożony był z członków jednego okręgu" — miejsca w władzach piłkarskich zajęli więc reprezentanci Krakowa pod wodzš prezesa Cracovii, dra Edwarda Cetnarowskiego. Na drugie zebranie delegatów, 26 lutego 1922 w Krakowie, przygotowano jednak wniosek o przeniesienie siedziby PZPN z Krakowa do Warszawy. Propozycja delegacji warszawskiej „prowadzona z kolosalnym zaindyczeniem i odpowiednio przygotowana przez prasę, skończyła się zupełnie prozaicznie, bo sprzeciwem delegatów całej futbolowej Polski. Warszawiacy niezadowoleni z takiego obrotu sprawy demonstracyjnie wstrzymali się od głosowania przy wyborach nowego zarzšdu". Kto pragnie zrozumieć taki, a nie inny skład zarzšdu, a w konsekwencji wpływ władz centralnych na wybór „reprezentatywki" winien znać także zakukała się pełnego lisowe działania o władzę w polskim futbolu. To zrozumiałe, że Kraków i Lwów były kilka długoœci przed innymi okręgami pod względem siły tradycji, doœwiadczenia i poziomu sportowych umiejętnoœci. Wykazały to choćby wyniki pierwszych doprowadzonych do szczęœliwego końca — rozgrywek o mistrzostwo Polski w 1921. Bezapelacyjny prymat Cra-covii działaczom krakowskim dawał swoisty mandat na przewodzenie w centrali. Pozwalał także na utrzymanie siedziby PZPN pod Wawelem, a wniosek Warszawy, aby „stolica była stolicš wszystkich spraw polskich", spotkał się z jednoznacznym sprzeciwem. Najmocniejszym sojusznikiem Krakowa byli delegaci Lwowa — oni sami, marzšc o zdetronizowaniu Cracovii, co rychło stanie się faktem, zdawali sobie sprawę z braku szans na przeniesienie władz PZPN do Lwowa, ale w końcu Kraków był znacznie bliżej niż Warszawa. Ekipa krakowska, w której wpływy Cracovii tonowali przedstawiciele Wisły, Jutrzenki i innych klubów tego miasta, utrzymała władzę. W zarzšdzie, wybranym w lutym 1922, nie było delegata z innego oœrodka. Na czele pozostał dr Cetnarowski, ale „wiœ-lacy" doœć zręcznie powiększyli swoje wpływy. Jakie miało to znaczenie dla reprezentacji? Na walnym zebraniu Wydział Gier przemianowano na Wydział Gier i Dyscypliny, odbierajšc mu jednoczeœnie prawo selekcji reprezentantów. Szefem wydziału został Tadeusz Synowiec, czynny jeszcze zawodnik, kapitan Cracovii i reprezentacji Polski, a przy tym redaktor „Przeglšdu Sportowego". Dla przygotowania zespołu reprezentacyjnego wyznaczono nowš grupę — „zespół selekcyjny", który stworzyło trzech znanych, cieszšcych się uznaniem œrodowiska, fachowców. Nazywano to ciało „komisjš trzech", a kolektywne działanie miało zapewnić sprawiedliwš i obiektywnš ocenę kandydatów na reprezentantów. Uznanie delegatów, na wniosek przedstawicieli Lwowa, uzyskali niemal jednogłoœnie trzej kandydaci: Józef Lustgarten, Adam Obrubański i Stanisław Ziemiański. Cała trójka doskonale była znana w kręgach futbolowych, a przy tym niewiele starsza od... kandydatów do reprezentacji. Adam Obrubański od czasu do czasu pojawiał się jeszcze na boisku, choć komentarze recenzentów nie były mu życzliwe. Lwowski „Sport" (15 sierpnia 1923) opisujšc mecz Wisły z Makkabi, odnotował, iż „w barwach Wisły wystšpił znów p. Obrubański, sekretarz PZPN, G8A 25 IV v. I W-4 S—' Cracovia w 1913 roku w jej barwach „goœcinnie" oznaczony kółkiem, z lewej, Stanisław ZIEMIAŃSKI, zaœ w roli „cywila", z prawej — Józef L0STGARTEN. W 1922 spotkali się w roli selekcjonerów w „komisji trzech" ZIEMIAŃSKI (vel Moskal) Stanisław • 07.04.1892 Kraków — + (?) Kraków. Księgowy („buchalter prywatny" w okresie międzywojennym). Piłkarz, sędzia i działacz. W latach 1911—1921 zawodnik Wisły Kraków (pomocnik), w 1921 jej kapitan, grał także okazjonalnie w barwach Cracovii (1913). Jeden z pierwszych sędziów piłkarskich w Polsce z uprawnieniami potwierdzonymi ezgaminem w Wiedniu (1913), współzałożyciel organizacji sędziowskiej przy PZPN; w 1925 uzyskał uprawnienia arbitra FIFA. Działacz Wisły (do 1919), KOZPN (od 1920) oraz we władzach PZPN (od 1922). Członek komisji selekcyjnej PZPN („komisja trzech", wraz z Lustgartenem i Obrubańskim), współpracował przy tworzeniu reprezentacji Polski w trzech grach (1922, mecze nr 2—4). W połowie lat 20. tych ograniczył swš aktywnoœć na polu piłkarskim. W 1949 prasa odnotowała, iż „żyje w Krakowie". Nie udało mi się ustalić jego póŸniejszych losów. Najprawdopodoniej nazwisko Ziemiański nie jest nazwiskiem rodowym, które brzmiało Moskal (zmiana nastšpiła zapewne w 1911). LUSTGARTEN Józef • 01.11.1889 w Krakowie + 21.09.1973 w Krakowie. Urzędnik i radca prawny, dr praw (1912) po studiach w Krakowie i Wiedniu. Wszechstronny piłkarz — prawy łšcznik, potem pomocnik, wreszcie bramkarz, także społeczny trener w jedynym swoim klubie, Cracovii. Współzałożyciel klubu, pomysłodawca nazwy, wyróżniony godnoœciš honorowego prezesa. Znakomity sędzia, jeden z pierwszych w Polsce po złożeniu stosownych egzaminów (Wiedeń, 1913); w latach 1921—23 oraz 1925 prowadził mecze finałowe o mistrzostwo Polski, zaœ w dziesięciu sezonach, 1928—33 oraz 1936-—39, byt arbitrem spotkań I ligi; od 1924 (wspólnie z Obrubańskim) do 1932 sędzia międzynarodowy na liœcie FIFA. Prowadził pięć — najwięcej z wszystkich krajowych sędziów w okresie międzywojennym — spotkań międzypaństwowych (dwa mecze Czechosłowacja—Austria amatorów oraz grę Węgry—Austria amatorów, a także dwa pojedynki Łotwy z Estoniš). Organizator pierwszego w kraju Kolegium Sędziów przy Krakowskim OZPN (14grudnia 1919). Działacz klubowy, okręgowy i członek władz PZPN (1919—1923); honorowy członek PZPN. W 1922 członek nowopowołanej komisji selekcyjnej PZPN („komisji trzech" — poczštkowo trzykrotnie z Obrubańskim i Ziemiańskim, a w czwartym, ostatnim spotkaniu — z Cetnarowskim i Jentysem), ustalajšcej skład reprezentacji polski. Wbrew rozpowszechnionym opiniom nie był selekcjonerem drużyny Polski w jej premierowej grze w 1921. Odznaczony Krzyżem Komandorskim OOP, a przed wojnš Złotym Krzyżem Zasługi. Aresztowany w końcu 1939 we Lwowie przez NKWD spędził prawie 17 lat w sowieckich łagrach i więzieniach — wrócił do kraju w 1956. Stał się j bohaterem dyplomowej pracy magisterskiej Ja-1 nusza Adamczyka, ligowego bramkarza Wisły, j obronionej w 1978 na krakowskiej AWF. [ W kronikach naszego futbolu jest posšgowš! postaciš. ' I 26 G5i Wydawco! gazet, czasopism, ksišżek, tekstów reklamowych, dn Przedsiębiorca! gazet, czasopism, ksišżek, tekstów reklamowych, druków akcydensowych prowadzšcy łub zamierzajšcy uruchomić działalnoœć w zakresie malej poligrafii (foldery, biuletyny, instrukcje obsługi, skrypty) JEŻELI CHCESZ MIEĆ NARZĘDZIE DO SKŁADU PUBLIKACJI UMOŻLIWIAJĽCE: • naœwietlanie opracowanej publikacji na rozpowszechnionych w kraju fotonaœwiet-larkach • drukowanie publikacji na popularnych drukarkach laserowych posługujšc się ponad 60-cioma krojami pisma renomowanej angielskiej firmy MONOTYPE, zawierajšcymi znaki polskie, z możliwoœciš ustawiania w sposób cišgły dowolnych stopni pisma (własne zestawy znaków drukarki nie sš wykorzystywane) • współpracę z drukarkami i foto-naœwietlarkami wyposażonymi w POSTSCRIPT • precyzyjny i wygodny skład skomplikowanych wzorów matematycznych • komponowanie składu z wykorzystaniem wiernego podglšdu graficznego WIEDZ, ŻE MOŻESZ JE NABYĆ TYLKO U NAS! TYLKO U NAS zamienisz standardowy mikrokomputer zgodny z IBM PC AT lub 386 w wysoko-wydajny system do profesjonalnego składu poligraficznego, bez koniecznoœci czekania na rozpowszechnienie się w kraju fotonaœwiet-larek i drukarek pracujšcych w systemie POSTSCRIPT. Firma CYFRONEX oferuje Ci program desktop publishing CYFROSET i profesjonalne moduły POLSET oraz systemy POLTYPE ze specjalizowanymi klawiaturami i różnorodnym oprogramowaniem. Nasze programy umożliwiš Ci złożenie publikacji od A do Z, w tym wprowadzanie i redagowanie tekstów, „wlewanie" tych tekstów w okreœlone obszary publikacji z automatycznym przenoszeniem wyrazów wg reguł języka polskiego i innych języków, dołšczanie elementów graficznych (np. ilustracji ze skanera lub grafiki z popularnych programów graficznych), interakcyjne łamanie kolumny gazetowej lub pozycji ksišżkowej na strony z uwzględnieniem notek i paginy. MINICYFROSET — prosty, tani edytor, już do nabycia! Krótkie terminy, ceny - uwzględniajšc inflację -o połowę niższe niż przed rokiem, bezpłatne szkolenie. Zapraszamy do naszej firmy CYFRONEX 02-241 Warszawa ul. Przedpole 1 L/fax 46-10-04 lub ff 46-00-04 w. 24 V grajšc na œrodku ataku. „Debiut" po dłuższej przerwie wypadł niezbyt udanie. Stare koœci nie zawsze nadšżyć mogły dobrym chęciom, pozatem każdy jego stateczny i spokojny ruch tršcił z daleka tak solidnš instytucjš, jakš jest PZPN". Obrubański uważany był za „człowieka Wisły", podobnie jak Ziemiański — obaj wiele lat reprezentowali barwy tego klubu. Lustgarten natomiast to jeden z filarów Cracovii, pomysłodawca nazwy i „prawdziwa szara eminencja" we władzach klubowych, okręgowych, a także PZPN. Trudno odmówić im znajomoœci futbolu, rozeznania wartoœci potencjalnych kandydatów do narodowej ekipy. Sšdzić należy, że powołanie zespołu selekcjonerów miało na celu zapewnienie obiektywnoœci, choć przecież ten tercet mógł być łatwo posšdzony o „podwawelski subiektywizm". Reprezentował przecież wyłšczne krakowskie piłkarstwo, które na poczštku 1922 roku dominowało nie tylko we władzach krajowych, ale szczyciło się jeszcze tytułem pierwszego mistrza Polski. Sylwetka A. Obrubańskiego w następnym rozdziale W kawiarnianych dyskusjach „U Bisanza", gdzie spotykali się futboliœci, pokpiwano wielokroć z Lust-gartena. Koledzy i przyjaciele wypominali mu, co sam im kiedyœ w przypływie szczeroœci przekazał, że „odbierał mnie na tym œwiecie sam doktor Jordan, a więc sport został mi pisany od kołyski". Henryk Jordan, legendarna postać polskiego sportu, był lekarzem-położnikiem. Podobnie jak pierwszy prezes PZPN, protektor Lustgartena — dr Edward Cetnarowski. Trzeba więc przyznać, że „niemowlęcy" czas polskiego sportu, a futbolu szczególnie, upływał pod opiekš wytrawnych fachowców. Dr Lustgarten cieszył się największš popularnoœciš wœród kibiców, choć doktorski tytuł uzyskał z prawa. Po Krakowie kršżyły rymowanki, œpiewane w popularnych kupletach przy byle okazji. Jedna z nich tyczyła bramkarskich dokonań Lustgartena: „A bramkarz Lustgarten, To skacze po bramie, Jak małpa po klatce, W podartej piżamie. Lustgarten uważany jest za jednego z pierwszych w Polsce, którzy między słupkami stosowali „robin-sonadę". Ten nowoczesny sposób obrony bramki, którego prekursorem był brytyjski goalkeeper o nazwisku John William Robinson, zadziwiał kibiców. W gronie polskich bramkarzy był najsławniejszy, więc wielu właœnie jemu przypisuje pierwszeństwo, choć z całš pewnoœciš nie jest to do końca prawdziwe. On sam nie protestował, łasy na pochwały, zwłaszcza po latach. Nie prostował błędnych informacji, być może nieœwiadomie wprowadzajšc zamęt w kronikarskich zapisach. We wspomnieniach odcina się zaœ zdecydowanie od decyzji „komisji trzech", jak nazywano zespół selekcjonerów, w przypadku pierwszego meczu reprezentacji na ziemiach polskich. „Zostałem przegłosowany, ale po przykrej 28 porażce posłuchano moich rad i następna gra była ju; sukcesem" — twierdził po latach, co jakoby nie do końca jest eleganckie wobec partnerów. Selekcjonerski pojedynek na sympatie był remiso wy — do kadry na mecz rewanżowy z Węgrarri w Krakowie powołano po pięciu graczy Cracovi i Wisły, ale na boisku znaleŸli się wszycy z ekid „pasiaków", zaœ trzech „wiœlaków" pozostało ni ławce rezerwowych. Krakowskie lobby dało szana występu także dwóm graczom Jutrzenki. Fakt, że z( Lwowa wyznaczono tylko jednego Wacka Kucharl oburzy do głębi tamtejsze œrodowisko sportowe Ataki wzmogły się po meczu, w którym Polacy nie mieli wiele do powiedzenia, bo tak należy tłumaczył porażkę 0:3. To ciekawe, jak łatwo przyjęto honorowy rezultal pierwszego pojedynku w Budapeszcie za rzetelni miarę poziomu obu rywali. Na stadion Cracovi wybierały się więc rekordowe tłumy z nadziejš towarzyszenia „sukcesowi w historycznej potyczce na futbolowej arenie". PZPN zasugerował Cracovii — obiema kierował ten sam dr Cetnarowski! — aby „usypać wał ziemny wokół boiska dla pomieszczenia tłumów". Usypano więc wał, a na stadionie pojawiło się około 16 tysięcy widzów, co w owym czasie było wielkoœciš imponujšcš. Kto żyw pragnšł dołożyć swš cegiełkę do oczekiwanego sukcesu. Popularny literat, poeta i dziennikarz, Henryk Zbierzchowski opublikował strofy, które celnie oddajš atmosferę przed-meczowych nadziei, emocji i wiary. Hej! toż to będzie dopiero spotkanie, Dzień, który oby zmienił się w wesele. Najlepsza polska jedenastka stanie Przeciwko Węgier jedenastce dzielnej Gdy Loth w bramce w walkę się omota, Gdy Wacek we krwi swej poczuje burzę, Węgrzy zdębiejš tak jak żona Lota I mogš jeszcze brzydko wpaœć w Kałużę. Więc dalej chłopcy! spokój w pierwszym rzędzie, Krew zimna przecież bierze górę wreszcie, Niechaj spotkanie to rewanżem będzie Za waszš walkę w grudniu w Budapeszcie. Wiemy, że łšczš was uczucia bratnie. Więc wam nie zbraknie ni hartu ni męstwaj „Sport" wam życzenie jeszcze œle ostatniej Drużyno polska! naprzód! do zwycięstwa!! Na boisku okazało się, że przewaga rywali jest] znaczna, ale porażka wcale nie zmšciła œwištecznego nastroju. Niczym w sprawnie przygotowanym scenariuszu, momenty wzmagajšce napięcie stosowano na długo przed grš. Dr Stanisław Polakiewicz, wybitny działacz, jeden z twórców ruchu olimpijskiego w Polsce, napisał w relacji ze spotkania, że „znaczenie, wpływ i skutki wydarzeń w dniu 14 maja 1922 sięgnš daleko w przyszłoœć. Organizacja była sprężysta i pomysłowa. Był to pierwszy występ, pierwszy egzamin publicznie składany przez PZPN, nie poprzedzony wcale tradycjš i doœwiadczeniem. Uznanie nasze dla naczelnej władzy piłkarskiej wyrażamy cm tępnagra była już co jakoby nie do erów. ipatie był remiso-:owy z Węgrami graczy Cracovii wszycy z ekipy v" pozostało na )bby dało szanse zenki. Fakt, że ze > Wacka Kuchara wisko sportowe, tórym Polacy nie należy tłumaczyć Dnorowy rezultat szcie za rzetelnš stadion Cracovii z nadziejš towa-nej potyczce nal erował Cracovii larowski! — aby la pomieszczenia adionie pojawiło >wym czasie było :jnšł dołożyć swš . Popularny lite-zchowski opub-itmosferę przed- łkanie, wesele, œnie Izielnej Ikę się omota, poczuje burzę, na Lota >aœć w Kałużę. jrwszym rzędzie, ę wreszcie, i będzie iudapeszcie. :ia bratnie, tarłu ni męstwa, cze œle ostatnie: do zwycięstwa! /aga rywali jest la œwištecznego owanymscena-ie stosowano na kiewicz, wybit-u olimpijskiego aniš, że Jarzeń w dniu rzyszłoœć. Or-'słowa. Był to amin publicz-poprzedzony n. Uznanie nasiej wyrażamy szczere i bez zastrzeżeń! Zarekomendowaliœmy się zapewne przez Węgrów jak najlepiej na całš Europę. Nawet przyroda sprzyjała przedsięwzięciu — poprostu wymarzona. Na przyjazd goœci, oznaczony na siódmš wieczór w pištek, bez żadnych wezwań, samorzutnie. zjawił się na dworcu celem powitania goœci tysięczny tłum publicznoœci, który towarzyszył im do kwater w hotelu Pollera". Nie trzeba tłumaczyć, że szczegółowe opisy pobytu goœci, wychwalajšce serdecznš goœcinnoœć, podkreœlać miały œcisłe zwišzki z narodem węgierskim. Każda gazeta przekazała relację z odwiedzin „ekipy węgierskiej na cmentarzu, gdzie w niedzielę przed południem udała silę ona gremjalnie na grób œp. Bolesława Kotapki. Goœcie złożyli wspaniały wieniec z szarfami o narodowych barwach i napisem w swoim języku. ,,W żałobie polskiego sportu bierze żywy udział Węgierski Zwišzek Piłki Nożnej". Krok ten podniósł jeszcze i bez tego goršce sympatje do naszych „bratanków". Trzeba tu wiedzeć, że mecz z Węgami rozgrywano krótko po tragicznej œmierci jednego z najzdolniejszych piłkarzy krakowskich, kandydata do reprezentacji, który zginšł w efekcie bandyckiego napadu nożowników w nie do końca wyjaœnionych okolicznoœciach. Szefem ekipy była legendarna postaOć oœwiatowego sportu, architekt Alfred Hajos, który zasłynšł dwoma złotymi medalami na pierwszej Olimpiadzie. W 1986 w Atenach wygrał pływanie stylem dowolnym na 100 i 1200 metrów, w wieku ledwie 18 lat. To nie koniec jego dokonań — w konkursie sztuki towarzyszšcym zmaganiom sportowców podczas igrzysk w 1924 w Paryżu, zdobył srebrny medal olimpijski w dziedzinie architektury. Były to sukcesy, które najwspanialej wypełniały olimpijskie ideały, urzeczywistniajšc symbiozę doskonałoœci ciała i ducha, uczyniły go postaciš o ogromnej popularnoœci. Inż. Hajos pełnił funkcję wiceprezesa federacji piłkarskiej, a w Krakowie „gonił swych piłkarzy po wszystkich zabytkach, których mamy przecież bez liku", jak donosiła prasa. Niezwykły mir otaczał także inz. Mora Fischera, który jako „referent zagraniczny walnie przyłożył się do polsko-węgierskiej manifestacji". Niebawem ostro będzie awansował na forum międzynradowym, dochodzšc do pozycji drugiej osoby w FIFA, tuż za Julesem Rime-tam. Nasi działacze nie szczędzili honorów goœciom tak wysoko notowanym na międzynarodowej arenie. Jeœli wspomniany dr Polakiewicz pisał, że „tš drogš, przetartš przez Węgrów, zmierzać musimy do Europy", to łatwiej zrozumieć dalekowzroczne plany. Ponad 5 tysięcy kibiców przyjechało spoza Krakowa, co było absoulutnym zaskoczeniem. „Zdumiewało wszystkich i imponowało nieprzyzwy-czajonym do takich widoków, doœć częstych zresztš na Zachodzie, jedno falujšce morze postaci ludzkich, kłębišcych się na otaczajšcych amfiteatralnie boisko nasypach. Tu już naprawdę znać było Europę — znać było szerszy œwiat. Pionierom naszego sportu rosły dusze, gdy przypominali sobie te pierwsze gry przed kilkunastu laty przy... setce widzów. I nie dziw, że w dniu tym obiecali sobie, jako muzykę niezbyt dalekiej przyszłoœci, angielskie cyfry przypatrujšcych się, wyższe i ponad pięćdziesišt tysięcy". Rekord frekwencji na meczu futbolowym przekraczał w owym czasie granicę 100 tysięcy, ale przecież w tym archiwalnym zapisku jest wszystko, co mobilizowało polskie piłkarstwo. Jest i Europa, do której tęsknić będziemy jeszcze w latach 90. tych tego stulecia. Mecz — odnotowano dokładnš minutę pierwszego gwizdka arbitra! — toczył się z lekkš przewagš goœci. Już na wstępie widać, że „cała drużyna jest w silnej tremie, a więc akcje nerwowe i niepewne. Loth przy prawym słupku oczekuje strzału Seidena, który jednak centruje, a piłkę Gin-tel nieszczęœliwie kieruje we własnš siatkę. Sukces goœci przyjęty został ogólnš ciszš". Gintel doskonałš grš, jako jeden z nielicznych w tym dniu, będzie starał się dorównać goœciom i zrehabilituje za pechowš bramkę. Z czasem Polacy nawišzujš równš walkę, ale gola znów zdobywajš Węgrzy. Na dodatek kontuzji przy tej akcji doznaje Œliwa i w drugiej częœci będzie tylko statystował na skrzydle. Przedmeczowa umowa nie dopuszczała możliwoœci zmian „co przyjęto na wzór brytyjski". Goœcie zdobywajš trzeciš bramkę, a nam nie pomaga szaleńczy szturm w ostatnich minutach, aby „sięgnšć choć po honorowy punkt". Najciekawsze, że ta „wysoka przegrana Polski była niezasłużona. Należała się nam w najgor- POL — HUN 0:3 (0:2) 14.5.1922 niedziela 17.22 (!) Kraków stadion Cracovii (~ 16 000) Ernst Gratz CZE POL: Jan Loth II — Ludwik Gintel, Józef Klotz — Stanisław Cikowski, Stefan Œliwa, Tadeusz Synowiec (k) — Zygmunt Krumholz+, Henryk Reyman, Józef Kałuża, Wacław Kuchar, Leon Sperling. Selekcjonerzy — Józef Lustgarten, Adam Obrubański i Stanisław Ziemiański. HDN: Janos Neuhaus — Ferenc Zatykó, Lajos Kovacs—József Szabo Qc), Gabor Kleber (vel Kompóti), József Tomecskó — Karoly Mihaly Katzer, Izidor Razsó, Istvan Priboj, Jeno Seiden, Mihaly Solti I. Kpt. zwišzkowy — Gyula Kiss. * 0:1 Gintel 4 samobójcza, 0:2 Solti 43 głowš, 0:3 Solti 79. NOTi 9 pierwsze — mecz na własnym boisku, w Krakowie, porażka w Polsce, strata trzech goli przez polskiego oramkarza. Czterech debiutantów (w tym jedyny wystšp Krumholza—najmłodszego w drużynie 19 lat). Najstarszy — kapitan 33); œrednia wieku — 24,00. Grali piłkarze S klubów — 5 z Cracovii, aż 9 z Krakowa (także po 2 z Wisły i Jutrzenki). Rezerwowi — Kazimierz Kaczor, Władysław Kowalski i Mieczysław Wiœniewski. cm. 29 szym razie nierozstrzygnięta, a nawet zwycięstwo stosunkiem jednej bramki. Polska była więcej od Węgier w ataku, była drużynš — oprócz technicznej strony— na ogół lepszš, bardziej zwartš i kombinacyjnie górujšcš. Tylko atak wykonywał za słabo nacisk w ostatecznych momentach pod bramkš, a reszty dokonał pech. Zwyciężyło szczęœcie i większa rutyna. Nie jest to mówione pro domo sua i da się udowodnić statystycznie. Rzuty z rogu 3:2 dla Polski. Strzały na bramkę: Polska 17, Węgry 14. Rzuty wolne: 26 dla Polski i 13 dla Węgier. Na koniec — strzałów Neuhaus obronił o wiele więcej od Lotha, to jest pewne i przyzna to każdy œwiadek spotkania: niestety, zapomniałem zrobić tę statystykę" — szczerze przyznaje niepocieszony reporter lwowskiego „Sportu". Dostało się napastnikom, bowiem „polski atak cierpiał na „wiedeńskš chorobę", grał za miękko i kombinował aż do samej siatki. Tyczy się to głównie Kałuży i Reymana. O ile pierwszy jest wytłumaczony swš małš wagš, o tyle drugi jest nie do usprawiedliwienia. Silny i rosły, na pewno nie tchórz, bo przecież długoletni oficer w pierwszej linii bojowej, ani razu nie użył swych walorów cielesnych, nie atakował ciałem Węgrów". Henryk Reyman, jeden z trzech braci-ligowych piłkarzy, zawodowy wojskowy, zebrał burę. Dostało się też Stefanowi Œliwie, który „był najsłabszym graczem na boisku, jakkolwiek poœwięcenia i najlepszych chęci w grze nikt nie może mu odmówić. Œliwa jest mi znany osobiœcie i przykro poruszać tę sprawę, bo jako sportowiec jest bardzo sympatyczny. Jest to jednak obowišzek sprawozdawcy i muszę zapytać, czy inwalida wojenny powinien być wstawiany do reprezentacji? Mojem zdaniem reprezentacja sportowa narodu ma okazywać co ten naród posiada najzdrowszego, najlepszego, najbardziej kwitnšcego w materjale ludzkim, a nie nieszczęœliwego inwalidę wojennego". Przykre, ostre słowa, choć futbolowa klasa Œliwy, kontuzjowanego w wojnie bolszewickiej, pozwoliła mu grać w narodowym zespole, a w Wiœle długo był jednym z liderów. Recenzentowi te krytyki były jednak potrzebne do postawienia takiej oto tezy: „Z Garbieniem, rzadkim u nas typem gracza na modłę ostro grajšcych Anglików, Czechów, Hiszpanów czy Holendrów, byłaby Polska na pewno nie wyszła na zero. Ileż to dogodnych pozycji można sobie wyrobić odtršcajšc przeciwnika przy bramce! Twierdzę tak nie jako Lwowianin, ale Polak". To był poczštek sporów o skład repezentacji, nieustanntych targów komentatorów, którym nikt i nigdy w żadnym układzie sił w komisji selekcyjnej — nie potrafił dogodzić. Jeden z członków „komisji trzech", Stanisław Ziemiański, na meczu z Węgrami był sędziš liniowym i z bliska mógł obserwować poczynania 30 wybrańców. Niemiecki arbiter z Pragi, prowadzšca drugi z kolei mecz Polaków, nie popełnił większych błędów. Najwięcej krytyk zebrał zaœ bohater poprzedniego meczu z Węgrami w Budapeszcie, bramkarz Jan Loth. „Grywał ostatnio na wszystkich pozycjach w swej Polonii, byle tylko nie nudzić się w bramce. A tu trzech niby wielkich znawców pakuje go bez przygotowania na nielubiane miejsce. Zatracił od grudnia wszystkie swoje walory. Loth w bramce tego roku, a zeszłego, to nie ten sam gracz. Stracił na pewnoœci siebie, na szybkoœci decyzji i orientacji. Skutkiem tego wybiegał w nieodpowiedniej chwili, jak przy drugiej i trzeciej bramce. Zawinił dwa punkty, co winno dać do myœlenia tym, którzy go wykorzystujš wbrew logice". Nie sšdzę, aby selekcjonerzy udali się do kin, ra jeszcze zobaczyli reprezentację w akcji i... przyznali sil do błędów. Trzeba wiedzieć, że mieli tę szansę b< „dzięki przedsiębiorczoœci młodej firmy kinematograficznej „Kinostudjo" z Warszawy nieobecni w Krakowie na międzypaństwowych zawodach ujrzš w całej Polsce tymi dniami na ekranie dużo interesujšcych scen z tego wydarzenia. Firma wysłała bowiem swego głównego reżysera, głoœnego artystę dramatycznego p. Wiktora Biegańskiego i pierwszorzędnego operatora p. Leonarda Zawisławskiego, który nie tracił czasu i kręcił pracowicie korbkš kinematografu na długo przez pierwszym kopnięciem piłki". Z całš pewnoœciš właœnie krakowa kie spotkanie Polski, jako pierwsze w jej kronikach, zostało zapisane na taœmie filmowej, co nadało mi i pod tym względem historyczne znaczenie. Co stał^ się z taœmš? Nie znalazłem najmniejszego œladu... Bilans po dwóch występach reprezentacji biało czerwonych, którzy w Krakowie występowali w białych kostiumach z orłem na czerwonym tle, nij wykazywał jeszcze zwycięstw ani goli, jeœli nie liczy! samobójczej bramki Gintia. Dwa tygodnie po spot kaniu pod Wawelem naszych piłkarzy oczekiwa występ w Sztokholmie. Lustgarten twierdził po la tach, że skład na Szwecję to była wyłšcznie jegl decyzja, bo przekonał adwersarzy i przyniosło tl efekt. W istocie — na boisku pojawiło się aż siedmii graczy Cracovii! Z Wisły tylko jeden, zastępujšq Lotha w bramce długi jak tyka Mieczysław Wii niewski. Pojawił się też przebojowy Józef Gar bień, zaœ na ławce posadzono samego Reymana młodziutkiego Krumholza, a także Andrzeja Prze worskiego i starszego brata Jana — Stefan Lotha. Dwaj ostatni, obaj reprezentujšcy stołeczn Polonię, choć Przeworski pochodził z Krakowa, p latach odpowiadać będš za reprezentację narodów jako selekcjonerzy — godzi się zauważyć, że naul pobierali zrazu na ławce rezerwowych. Rywale na olimpijskiej arenie igrzysk z 1912 ni tyle byli starsi wiekiem od Polaków, ile doœwiad czeniem i stażem w międzynarodowych próbach. Ni zwiastowało to powodzenia, choć uroda futbol polega na wiecznej niewiadomej, zawsze pasjonujš cej tajemnicy końcowego sukcesu. GM Pragi, prowadzšcy lopetnił większych: zaœ bohater po- udapeszcie, bram- itkich pozycjach Jdzić się w bram-mawców pakuje lubiane miejsce. e swoje walory. szłego, to nie ten loœci siebie, na . Skutkiem tego' chwili, jak przy iniłdwa punkty, tym, którzy gO; dali się do kin, raz kcji i... przyznali się mieli tę szansę bo odej firmy kine-z Warszawy nie-zypaństwowych i tymi dniami na :en z tego wyda-m swego głów-tę dramatyczne-i pierwszorzęd-Zawisławskiego, acowicie korbkš pierwszym kop-i I właœnie krakows-:e w jej kronikach,] vej, co nadało mu raczenie. Co stało! ejszego œladu... sprezentacji biało-/ystępowali w bia-:erwonym tle, nie goli, jeœli nie liczyć| tygodnie po spot-: aiłkarzy oczekiwał, sn twierdził po lała wyłšcznie jego ;y i przyniosło to /iło się aż siedmiu jeden, zastępujšcy Mieczysław Wiœ-jowy Józef Gar-amego Reymana, :e Andrzeja Prze-Jana — Stefana entujšcy stołecznš iził z Krakowa, po ;entację narodowš auważyć, że nauki Ťych. grzysk z 1912 nie <ów, ile doœwiad-wych próbach. Nie toć uroda futbolu zawsze pasjonujš-u. Polacy bez wyjštku urodzeni byli w... poprzednim stuleciu, co zdarzyło się jedyny raz. Najmłodsi — Józef Klotz i Leon Sperling, obaj z 1900, a więc ostatniego roku minionego wieku, akurat byli wœród najlepszych na boisku. Aby to pokazać znakomitej szwedzkiej publicznoœci, przebyli długš drogę. PrzeœledŸmy jš. Zbiórka ekipy miała miejsce we wtorek, 23 maja w krakowskim hotelu Warszawskim. Stšd wyjazd nocnym pocišgiem do stolicy i tego samego dnia wieczorem do Berlina. „Nie było miejsc rezerwowanych, a kolejarze oœwiadczyli, że piłkarze mogš jechać na własnych kufrach. Tak też było" — wspominał Wacław Kuchar. — „W Berlinie stanęliœmy 25 maja. Tu dołšczył do nas sędzia p. Meisel. Z dworca przy Friedrichstras-se udaliœmy się samochodem do hotelu Nord-land, aby zjeœć obiad. Dwie godziny na zwiedzanie Berlina, wieczorem byliœmy w kabarecie i dopiero nazajutrz ruszyliœmy do Stralsun-du. Tu na prom i na wyspę Rugię, skšd do Sassnitzhofen. Po kontroli celnej wsiedliœmy na statek ,,Victoria". Po czterech godzinach przybiliœmy do wybrzeży Szwecji, a potem jeszcze droga do Malmo i Sztokholmu, gdzie byliœmy dopiero w sobotnie południe". Ten opis, w którym prawie tydzień reprezentacyjna kadra nie miała czasu na trening, choćby na rozruch z piłkš, a sama podróż wypełniała dnie i noce, potrzebny jest aby przyrównać do dzisiejszych warunków. Do samolotów, które w kilka godzin przenoszš na inny kontynent. Sędzia wspomniany przez Kuchara to słynny Hugo Meisl, który po kilku latach zostanie twórcš legendarnego austriackiego „Wunderteamu", a w historii futbolu jest iœcie renesansowš postaciš. Poznał tę grę z każdej strony — jako zawodnik, trener i selekcjoner, sędzia międzynarodowej klasy i działacz FIFA, a potem jš opisywał ze znawstwem jako jeden z klasyków dziennikarstwa piłkarskiego. To miłe, ze właœnie on „gwizdał" polskiej reprezentacji przy okazji pierwszych goli i pierwszej wygranej. Na pięć minut przed meczem Kucharowi wręczono pilny telegram w kilku słowach: „Niech żyje Polska —Helgesson". Dla piłkarzy okazy się one podnietš. Knut Helgesson, szwedzki trener, prowadził w 1920 we Lwowie zajęcia z kadrš polskich lekkoatletów, przygotowy- SWE —POL 1:2 (0:1) 28.5.1922 niedziela 13.45 Sztokholm Stadion Olimpijski (16142!) Hugo Meisl AUT SWE: Fritiof Ruden — Valdus Lund, Einar Hemmig — Gunnar Eriksson, Helgę Andersson, Harry Sundberg — Runę Bergstróm, Helmer Svedberg, Per Kaufeldt, Helgę Ekroth (k), Rudolf Kock. POL: Mieczysław Wiœniewski — Józef Klotz+, Stefan Fryc — Zdzisław Styczeń, Stanisław Cikowski, Tadeusz Synowiec (k) — Wacław Kuchar, Józef Garbień, Józef Kałuża, Adam Kogut', Leon Sperling. Selekcjonerzy — Józef Lustgarten, Adam Obrubański i Stanisław Ziemiański. • 0:1 Klotz 27 kamy, 1:1 Svedberg 56, 1:2 Garbień 74. NOTA • pierwsze — wygrana Polski, wygrana na wyjeŸdzie, gol dla Polski z karnego, gol z gry, mecz w Sztokholmie i przeciwko Szwecji. Drugi mecz na wyjeŸdzie. Czterech debiutantów — dla Koguta jedyny wystšp w reprezentacji; ostami mecz dla Klotza, pierwszego zdobywcy gola dla Polski. Najmłodszy (22) — Sperling, najstarszy (33) — znów Synowiec; œrednia wieku — 26,36. Zawodnicy z 4 klubów — 7 z Cracovii, aż 9 z Krakowa (także z Wisły i Jutrzenki); tylko z dwóch miast — skład uzupełniała para z lwowskiej Pogoni. Rezerwowi — Stefan Loth I, Zygmunt Krumholz, Henryk Reyman i Andrzej Przeworski. Gospodarze podali frekwencję z dokładnoœciš do jednej osoby! wanych do startu na Olimpiadze. Korzystali z jego rad także lwowscy futboliœci, którzy też mieli swój „obóz u Kosza" w Krakowie. Treningi na nic się zdały, bo przecież działania wojenne na wschodniej granicy przeszkodziły polskim sportowcom w olimpijskim debiucie, ale przyjaŸnie przetrwały. Słowa Helges-sona sprawiły naszym graczom wiele radoœci, a po meczu nazwano je „proroczymi". Helgesson pięknie przysłużył się sprawie polskiej na Górnym Œlšsku, gdzie pracował w Komisariacie Plebiscytom. Polska premiera w Sztokholmie nie zapowiadała poczštkowo sukcesu. „Szwedzi mieli przewagę. Przygnietli nas wcale dobrze prawie przez całš pierwszš połowę, podczas gdy nasze ataki ograniczały się tylko do wypadów i to nieszczęœliwie prowadzonych", jak twierdził w swej korespondencji kończšcy akurat studia medyczne Józef Garbień, występujšcy tu w roli wysłannika „Sportu". Okazuje się, że nie było to tak bardzo złe, skoro jeden z wypadów przyniósł historycznego gola. Garbień pisze, że „sędzia Meisl dyktuje karny rzut przeciwko Szwedom za złapanie centry Sperlinga rękš. Strzelił Klotz bardzo ładnie i siedzi bramka. Pierwsza połowa 1:0 dla nas". Obszerniej opisuje ten epizod „Przeglšd Sportowy": ,,W27 minucie Sperling kończy bieg centrš. Hemmig nie atakowany przez nikogo daje niepotrzebnie piłce klapsa rękš: karny. Komu powierzyć tę ważnš funkcję? Jedynym graczem, który w swej drużynie bije z dobrym skutkiem jedenastki był Klotz, jemu też oddaje kapitan z całym zaufaniem wykonanie rzutu, od którego skutecznoœci tak wiele zawisło. Klotz z całym spokojem, bez rozpędu pakuje piłkę w lewy róg pod poprzeczkę. Bramkarz ani drgnšł. W ten sposób polska reprezentacja uzyskała w meczach międzypaństwowych pierwszš bramkę". Po przerwie Szwedzi wyrównali, ale na kwadrans przed końcem, jak opisywał akcję sam autor, Józef Garbień, „udaje mi się przejechać przez œrodkowego pomocy i obrońców, podcišgnšłem pod bramkę i trzepnšłem. Na tern skończyły się nasze bramki". Tak opisano historyczne, pierwsze gole, które dały w trzeciej grze naszej narodowej drużynie wartoœ- G9A 31 ciowe zwycięstwo. A kim był autor pierwszego celnego strzału dla Polski? Józef KLOTZ był najstarszym z trzech braci kopišcych piłkę w klubie Jutrzenka, synem Markusa, żydowskiego krawca z Brackiej. Œredni Jan — także dobry lekkoatleta, sprinter — grał w pomocy, w napa -dzie, zawsze po prawej stronie, a najmłodszy Salomon nie wyróżnił się niczym szczególnym, jeœli nie liczyć sfałszowania karty zgłoszenia do Jutrzenki, co zresztš w tamtych latach nie było zjawiskiem rzadko spotykanym. Józef miał niezwykły talent i bił braci o głowę. Także znakomitymi warunkami fizycznymi — około 185 cm wzrostu przy wadze około 73—75 kg. Przystojny brunet był liderem Jutrzenki, choć jego stałe miejsce było na prawej obronie. Gdy zachciało mu się zagrać w ataku, w meczu przeciwko Wiœle, sprawozdawca „PS" odnotował w czerwcu 1921, że „najlepszy obrońca udowodnił, że może być najgorszym napastnikiem". Urodził się 2 stycznia 1900 w Krakowie i kopał piłkę niemal od założenia Jutrzenki w 1910. Budził podziw sporymi umiejętnoœciami technicznymi, nieustępliwoœciš, ale nade wszystko silnymi i celnymi rzutami ze stojšcej piłki. Dla Jutrzenki egzekwował wszystkie karne i wolne Niemal nie zdarzało się, aby chybił. Jeœli miano mu za złe, to „niesportowy tryb życia, chęć zabawy za wszelkš cenę, w towarzystwie nie zawsze najlepszym. W parze z Ignacym Of-fenem stanowił poważnš konkurencjš dla reprezentacyjnego duetu Cracovii, Gintel — Fryc, uważanego za najlepszy w kraju. „Gdyby prowadził się lepiej, a prezesem PZPN nie był prezes Cracovii, nikt nie ruszyłby Klotza z reprezentacji" — pisał mi Arnold Seidner. Reprezentacyjna kariera Klotza trwała raptem dwa tygodnie — rozegrał dwa spotkania, strzelił jednš bramkę, akurat tę pierwszš dla Polski. Historyczny epizod okazał się w jego karierze mało istotny. Kopał futbolówkę w Jutrzence, a gdy w 1925 ożenił się („z pięknš dziewczynš z Włocławka" — jak twierdzi Seidner), przeniósł się do Warszawy i podpisał zgłoszenie do miejscowego Makkabi. W stolicy nie zrobił wielkiej kariery. Gdy Jutrzenka w 1927 roku stała się członkiem ekstraklasy próbowano namówić go na powrót do dawnych barw. Okazało się jednak, że czas dobrej formy minšł bezpowrotnie. Zginšł — najprawdopodobniej w 1941 roku — w Warszawie, na Nowym Œwiecie, rozstrzelany w „pokazówce". Pierwsze zwycięstwo przeszło w polskie prasie niemal niezauważone. Piłkarze żalili się, żl w Warszawie nikt ich nie witał, ani nie złożył gratulacji ale stołeczna sympatia do futbolu mierzyła się zawsa innš miarš. Zupełnie inaczej było w Krakowie. ,.Zgedycji, miał nie istego. W ostat-rbowalem Duż-\ u bu B-klasowe-l acovii paszport/l i. W poselstwie! ilug listy, któš ografii z „orygm ;ię swoich „no-\ w pożyczonych! ". Okazuje się że mtacyjni gracze Izymidokumen-I d wcale ewene-| i żšdano jednak lo gry aż siedmiu :zy Warty i jed-J i „dostać" czte- is Schmidt AUT sberg, Emil Koch Ś Teofil Morariu. i i, Jerzy Bułanow Leon Sperling. m strzale Barthy). ZSRR) i przeciwko :, debiutujšcy w tej Prymka, DuŸniak) i szeœciu; Cracovia lor Wieliszek. rech zawodników z Cracovii, która w tym samym dniu grała mecz w Bielsku przeciwko BBSV. Mecz ten był umówiony wczeœniej niż spotkanie reprezentacji, a więc— szanujšc interes klubu! — PZPN mógł tylko prosić o pomoc. Pamiętajmy, że Cetnarowski kierował centralš i klubem! Reporter lwowskiego „Sportu" napisze po spotkaniu: „Pozwolę sobie na tern miejscu wyrazić imieniem naszego pisma pełne uznanie klubowi Cracovia za ofiarne udzielenie swych najlepszych graczy dla bronienia barw państwa, narażajšc swš drużynę w Bielsku na niekorzystny wynik, a może nawet przegranš". Tym sposobem pojawiło się tylu nowicjuszy, ale aż dla czterech debiutantów był to ostani mecz, a reprezentację trudno w tym dniu uznać najlepszš polskš ekipš. Kapitanem w zastępstwie Synowca by) jego klubowy kolega Fryc, zaœ na lewej pomocy wystšpił zawodnik A-klasowej warszawskiej Korony, o którym niewiele wiedziano. To Jerzy Bułanow, Rosjanin, asymilujšcy się w stolicy po ucieczce całej rodziny z Moskwy przed skutkami nie tak dawnej „rewolucji bolszewickiej". Nie dostał za ten mecz nadzwyczajnych recenzji i na całe szeœć lat znikł z orbity zainteresowań selekcjonerów. Dziwnymi drogami chodzš futbolowe losy, nadzieje i ambicje. Boiskowa kariera równie łatwo może być dziełem korzystnych, jak i niesprzyjajšcych, często całkowicie przypadkowych zdarzeń. Bułanow miał raptem 19 lat i mógł poczekać, choć kto wie jakim byłby graczem, gdyby mógł częœciej w młodoœci mierzyć się z najlepszymi?! Remisowy rezultat w Czerniowcach „na piaszczystym, mało godnym placu, choć w obecnoœci rumuńskiego następcy tronu Karola", może być w opisanej sytuacji sukcesem. Spodziewano się wygranej, ale gospodarze „wystawili przeciwko naszej drużynie przedziwny zespół. Było w nim miejsce dla jednego Polaka (Miciński z Polonii Czerniowce) i aż... 9 Węgrów z Siedmiogrodu. Aż dziw, że nie zapomniano zaprosić choćby jednego Rumuna" — dworował sobie red. Juliusz Pawłowski. W innym miejscu poddał surowej ocenie polskiego konsula w Rumunii: „Przypuszczaliœmy, że hr. Skrzyński przybył nas powitać, ale rozczarowaliœmy się. P. konsul okazał się bardzo sztywnym. Nie zwrócił zupełnie uwagi na nasze biało-czerwone wstšżeczki zatknięte w klapach ubrań. Dopiero dowiedziawszy się, że będšca wœród nas p. Dubieńska jest córkš prezydenta ministrów, usiłował jš poznać. P. Dubieńska zorientowawszy się, że tylko na tym zależy p. konsulowi, zajęła wobec niego należyte stanowisko. Konsul polski uważał za stosowne reprezentacji Państwa zupełnie nie powitać, ani się z nazwiskami zaznajomić". Okazuje się, że w reprezentacyjnym gronie zachować należało się honorowo. Dr Lustgarten jako szef tego ad hoc zbudowanego zespołu został zaproszony na pomeczowy bankiet w obecnoœci księcia Karola, ale „ponieważ nie zaproszono całej drużyny, uznałem za stosowne pozostać z moi- mi zawodnikami". Sam mecz nie pozostawił szczególnych wspomnień. Po akcji Sperlinga, który „ładnie, lekko i delikatnie podaje piłkę Duż-niakowi, a ten silnym strzałem uzyskuje pierwszego gola dla Polski i wywołuje burzę okals-ków na widowni", kończy się nasza passa. Gospodarze z rzutu wolnego z odległoœci 40 m (!) uzyskujš wyrównanie. Im bliżej końca, tym więcej do powiedzenia majš rywale, ale wynik nie zmienia się. Lustgarten zapamiętał, że choć „przewaga Rumunów w drugiej częœci walki była doœć znaczna. Adam Sperling to jednak wyrównujšca bramka była raczej dziełem kretowiska, na którym piłka zmieniła kierunek, i zaskoczonego tym naszego bramkarza". Stało się! Potyczka z Rumunami spadła niczym grom z nieba, ale pojedynek z Jugosławiš zaplanowano znacznie wczeœniej. Wyjazd do stolicy katolickiej Chorwacji, Zagrzebia, kosztować miał majštek. Grosza nie poskšpiło jednak Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które majšc swoje interesy w tym regionie Europy dołożyło ekipie futbolistów z kasy państwowej. Poprzedziły ten wyjazd mecze sparingowe kadrowi-czów, zaœ „wobec braku funduszów (w kasie PZPN) koszta podróży kolejš graczy zamiejscowych do Krakowa pokrywajš bez prawa zwrotu odnoœne okręgowe zwišzki PN". G8A 33 CETNAROWSKI — JENTYS — LUSTGARTEN "19221 Grupę selekcjonerów czekało trudne zadanie, bo niemal każda gazeta miała własnš koncepcję ustawienia „reprezentatywki". Nie trzeba dodawać, że były one całkowicie różne i pogodzenie sprzecznych opinii, interesów i sympatii absolutnie niemożliwe. Na dodatek z „komisji trzech" ostał się jedynie dr Józef Lustgarten, bo dwaj pozostali z różnych powodów przestali być aktywni na forum PZPN. Adam Obrubański służbowo przebywał w Łodzi, zaœ Stanisław Ziemiański (dawniej Moskal) z nieznanych mi przyczyn wycofał się z działalnoœci. Zarzšd PZPN powołał więc dwie osoby do pomocy Lustgartenowi, jakby pragnšł zapewnić jego koncepcjom pozory większego obiektywizmu. Współtworzenie reprezentacji powierzono w tym jednym spotkaniu dr. Władysławowi Jentysowi oraz samemu prezesowi PZPN, dr. Edwardowi Cetnarowskiemu. Należy sšdzić, że samodzielnym autorem ustalenia składu Polski był Lustgarten, a pozostałych wypada nazwać li tylko figurantami, choć formalnie wszelkie dokumenty czyniš ich odpowiedzialnymi w takim samym stopniu. Krakowski „Tygodnik Sportowy", pozostajšcy w nieustannej wojnie z ekipę PZPN, napisał, że „najlepszym z całej polskiej drużyny w Jugosławii będzie z pewnoœciš okolicznoœciowy proporzec dla rywali". Znacznie bardziej optymistycznie zapatrywał się na szanse „Przeglšd Sportowy", cišgle jeszcze „oficjalny organ PZPN": „Reprezentację naszš czeka trudne zadanie, ale gdyby udało się pokonać obecnie Jugosławię, to wtedy o polskim sporcie piłkarskim będzie można pisać i mówić z należytym respektem, bo przecież było także zwycięstwo szwedzkie". Do Zagrzebia jechano pocišgiem przez Wiedeń, gdzie na dworcu witał naszš ekipę znany już Hugo Meisl. Radził przygotowwać się na trudnš walkę, liczyć z przegranš, choć życzył sportowego powodzenia. Gdy po zakończeniu spotkania, zgodnie z umowš Meisl telefonicznie odszukał Lustgartena, aby dostać relację do swej gazety — kazał sobie wielokrotnie powtarzać wynik. „Słynny Meisl długo nie dowierzał moim zapewnieniom, że wygraliœmy! W drodze powrotnej wypytywał na wiedeńskim dworcu o sposób, w jaki udało nam się odnieœć tak wspaniały sukces. Z dumš rela- CETNAROWSKI Edward • 03.10.1877 w Rzeszowie — + 03.09.1933 w Krakowie. Lekarz ginekolog, asystent dra Henryka Jor-dana, dr med. Działacz klubowy Cracovii (pišty prezes, 1919—32) oraz pierwszy prezes PZPN — od zjazdu założycielskiego w grudniu 1919 do zjazdu PZPN w lutym 1928, na którym nadano mu godnoœć prezesa honorowego PZPN. Porażka w sporach o zorganizowanie ligi była bezpoœredniš przyczynš ustšpienia Cetnarowskiego z funkcji prezesa, a także przeniesienia siedziby zwišzku z Krakowa do Warszawy. W 1932 i 1933 rozegrano dwa spotkania o Puchar Cetnarowskiego, między reprezentacjami Południa i Północy kraju. Jego imieniem w 1945 (?) nazwano stadion klubowy; nazwa używana była jeszcze w 1948. potem pamištkowa tablica zaginęła. Był w gronie 6 założycieli „Przeglšdu Sportowego" (1921). W roli członka „komisji selekcyjnej" wystšpił okazyjnie, zapewne z powodu nieobecnoœci pozostałych działaczy — wraz z Jen-tysem i Lustgartenem ustalał skład na spotkanie z Jugosławiš (mecz nr 5 — 1 paŸdziernika 1922). JUG —POL 1:3 (1:1) Zagrzeb stadion HAŒK (-6000) Heinrich Retschury AC1 1.10.1922 niedziela 15.15 JUG: Dragutin Vrdjuka — Fritz Ferdeber, Jaroslav Schiffer — Dragutin Vragović (k), Rudolf Rupec, Daniel Paœkirai — Hugo KŁnert (63 Dragutin Babic), Branko Zinaja, Emil Perska, Vladimir Vinek, Ivan Sojat. Kpt. zwišzkowy — Velejko Ugrinić. POL: Stefan Popiel — Ludwik Gintel, Stefan Fryc — Marian Spoida, Stanisław Cikowski, Tadeusz Synowiec (k| — Stanisław Mielech+, Wacław Kuchar, Józef Kałuża, Józef Garbień, Leon Sperling. Selekcjonerzy — Edward Cetnarowski, Władysław Jentys i Józef Lustgarten. * 0:1 Kałuża 8, 1:1 Vinek 35, 1:2 Kałuża 57, 1:3 Garbień 74. NOTA • pierwsze — mecz z Jugosławiš (czwarty rywal Polski) i w Zagrzebiu, dwa gole Polaka (Kałuża) i trzy drużyny; drugi! zwycięstwo w czwartym meczu na wyjeŸdzie. Najmłodszy — Spoida (21), najstarszy—Synowiec (33), jak wkażdym swym występis œrednia wieku — 25,55. Tylko jeden debiutant i jeden żegnajšcy się z reprezentacjš. Gracze tylko trzech klubów — rekord Cracovii aż oœmiu na placu. Rezerwowi — Franciszek Danz, Kazimierz Kaczor, Henryk Reyman i Mieczysław Wiœniewski. 34 Gfifl 1922 r cjonowałem sytuację przed i w trakcie meczu" — zapisał we wspomnieniach Lustgartena. Lustgarten oparł skład na Cracovii, desygnujšc do gry aż oœmiu zawodników, których uzupełniał debiutujšcy, najmłodszy w ekipie, Marian Spoida z poznańskiej Warty oraz dwójka znakomitych „pogoniarzy", których ustawił na pozycjach łšczników. Wacław Kuchar i Józef Garbień nie zawiedli go. zdobywajšc wszystkie gole. Wacek, jako pierwszy w historii naszego narodowego zespołu, sam trafił dwukrotnie, w przełomowych momentach gry. Wspomniany wczeœniej Spoida rozegra jeszcze wiele znakomitych spotkań, choć nigdy nie będzie zaliczany do grona nazbyt błyskotliwych zawodników, ale prawdziwš popularnoœć zdobędzie dopiero jako trener w okresie rzšdów Józefa Kałuży na stanowisku kapitana zwišzkowego. Uważany był za człowieka, który miał przemożny wpływ na decyzje Kałuży. Zginšł, jak Obrubański, zamordowany wiosnš 1940 w Katyniu. Zabawna, ale i znamienna sytuacja zdarzyła się w Zagrzebiu. W ekipie było aż czterech piłkarzy innego krakowskiego klubu Wisły. Niestety, Lustgarten wiœlacki kwartet posadził w komplecie na ławce rezerwowych, co nie mogło nie wywołać protestów w obozie największego rywala, choć nie znalazłem ich œladów na łamach prasy. Bilans roku był dla Polski bardzo udany — w trzech wyjazdowych grach tylko raz gospodarze zremisowali z naszš drużynš, co udało się Rumunom w Czerniowcach, ale było za trudne dla Szwedów i Jugosłowian. Natomiast w pierwszym pojedynku przed własnš widowniš przeciwko Węgrom nie potrafiono nawet raz trafić do siatki. Polski futbol zaistniał na europejskim forum, choć przecież nie kandydował jeszcze do głównych ról. Spora w tym zasługa dra Cetnarowskiego, który sens swej działalnoœci widział w możliwie najszerszym otwarciu na œwiat i liczył na międzynarodowe kontakty. Udany był ten rok także dla dra Lustgartena, który grał pierwsze skrzypce w tercecie selekcjonerów, bez względu na to, kto mu akompaniował. Sukcesy odbierały argumenty tym komentatorom i krytykom, którzy uważali, że nazbyt faworyzuje ukochanš Cra-covię. Dopiero po ostatnim meczu reprezentacji dokończono rozgrywki finałowe o mistrzostwo Polski. Pierwszy mistrz, czyli właœnie Cracovia, nie obroniła miejsca na tronie krajowego futbolu — pojawiła się lwowska Pogoń, która dzierżyć będzie tytuł aż do 1926 roku! Zrozumiałe, że musiało odbyć się to także na koncepcji tworzenia „reprezentatywki" i składzie „komisji trzech". JENTYS Władysław • 07.06.1898 w Krakowie — + 23.09.1941 w Oœwięcimiu jako więzień obozu koncentracyjnego. Studia na Uniwersytecie Jagiellońskim (1916—22), dr praw (1922). Najmłodszy z trzech braci (najstarszy Stanisław, także Czesław), aktywnych działaczy ruchu sportowego, synów profesora UJ, Stefana. Członek AZS Kraków, czynny w kilku dyscyplinach sportu, choć najwięcej uwagi poœwięcał tenisowi; twórczy organizator. Działał także w TS Wisła oraz w polskich i okręgowych zwišzkach sportowych. Członek Zarzšdu PZPN, odpowiedzialny za kontakty zagraniczne (1922—25); jeden z trzech zastępców członka komisji selekcyjnej PZPN (1922, 1923); członek kierownictwa polskiej ekipy olimpijskiej na igrzyskach w Paryżu w 1924; we władzach PZLT (zwišzku tenisowego) w latach 1923—26. Od 1926 pracownik dyrekcji kopalni „Dorota" w Sosnowcu. Uczestnik kampanii wrzeœniowej 1939 (kpt. rezerwy), potem pracy konspiracyjnej Zwišzku Walki Zbrojnej. W 1940 aresztowany i osadzony w Oœwięcimiu. Za walkę w obronie Lwowa w 1920 otrzymał Order Virtuti Militari. Wraz z Cetnarowskim i Lustgartenem, ustalał skład reprezentacji Polski w jednym spotkaniu oficjalnym (mecz nr 5 — 1 paŸdziernika 1922 z Jugosławiš w Belgradzie). GLABISZ — T. KUCHAR — OBRUBAŃSKI 1923 letschury AUT Daniel Paskvan rawy—Velejko sz Synowiec (k) srzy — Edward f drużyny; drugie n swym występie; - rekord Cracovii, ski. Doœwiadczenia pierwszego działania „komisji selekcyjnej" rychło znalazły wyraz w postanowieniach zmiany statutu PZPN, co miało miejsce na najbliższym walnym zebraniu władz piłkarskiej rodziny. Dwudniowe obrady delegatów (25—26 lutego 1923 w Krakowie) nie wprowadziły generalnych poprawek — raczej drobne retusze, wynikajšce z chęci uniknięcia błędów i kłopotów w poprzednim sezonie. Zachowano ideę „trzech", choć z kilkoma modyfikacjami: —„komisja selekcyjna wybiera z poœród siebie przewodniczšcego, którego zdanie jest w razie rozbieżnoœci zapatrywań decydujšce" To postanowienie wypływa z pewnoœciš z doœwiadczeń pracy poprzedniej komisji (Lustgar- ten—Obrubański—Ziemiański), której członkowie różnili się poglšdami i — najprawdopodobniej — spory te przyczyniły się do rezygnacji Ziemiańskiego, a także małej aktywnoœci Obrubańskiego. Pamiętajmy, że trzeci członek komisji — Lustgarten, miał uprzywilejowanš pozycję jako protegowany prezesa PZPN, Cetnarowskiego. Pozycja każdego z nich w „tercecie" była więc nieporównywalna. — „członkami komisji mogš być wszyscy sportowcy bez względu na miejsce zamieszkania" Ta zasada, odmienna od statutowego zapisu, iż członkami władz PZPN mogš być tylko delegaci zamieszkali na stałe w siedzibie zwišzku (w tym przypadku nadal w Krakowie), pozwalało uczynić GW „komisję trzech" obecnš swymi przedstawicielami w najsilniejszych oœrodkach polskiego futbolu. Projekt wyszedł od działaczy Lwowa, ale zyskał też przychylnoœć delegacji Warszawy, Łodzi i Poznania. — „walne zebranie wybierze, obok trzech członków komisji, także trzech zastępców członków, aby zapewnić sprawnš pracę nad właœciwym ustawieniem drużyny reprezentacyjnej w przypadku kolizji obowišzków zawodowych jej członków" Oczywiœcie, jest to następstwo sytuacji z jesieni 1922, gdy Ziemiański i Obrubański zapewne pozostawili Lustgartena samemu sobie. W trybie nagłym trzeba było wówczas dokoptowac ich następców (Jentysa i Cetnarowskiego). — „w przypadku ustšpienia członków komisji o wyznaczeniu następców decyduje wola zarzšdu PZPN, ale wymaga to zatwierdzenia przez referendum okręgowych zwišzków" Rzecz w tym, aby dokonanie wszelkich zmian, które do tej pory wymagały decyzji walnego zebrania, umożliwić Zarzšdowi PZPN, ale jednoczeœnie poddać je pod kontrolę „terenu" — referendum, kilkakroć stosowana forma głosowania w historii PZPN, polegało na korespondencyjnym wyrażeniu zgody na sformułowany przez centralę wniosek. Okaże się, iż ten punkt statutu zostanie wykorzystany wobec spraw selekcji tylko raz, dopiero w 1925 roku, ale w sytuacji, gdy komisję zastšpi „kapitan zwišzkowy" (sprawa T. Kuchar— Synowiec). Nadal naczelnš ideš działania „komisji selekcyjnej" pozostawał zapis statutu PZPN, iż: — „Do Komisji Trzech należš wszelkie czynnoœci zwišzane z zestawieniem drużyny reprezentatywnej". Decyzje walnego zebrania delegatów w lutym 1923 były reakcjš na doœwiadczenia pierwszego roku działalnoœci „komisji trzech". Jej nowy skład, ustalony podczas walnego przez delegatów, był doœć zaskakujšcy. Przewodniczšcym wybrano Adama Obrubańskiego, zapewne ze względu na jego stały pobyt w centrali zwišzku, zaœ jego partnerami mianowano nowicjuszy, inż. Tadeusza Kuchara ze Lwowa, najstarszego z szóstki braci — symbolu lwowskiej Pogoni, oraz kpt. Kazimierza Glabisza, który w owym czasie reprezentował Poznań. Sylwetka T. Kuchara na str. 52 Ich zastępcami uczyniono kpt. Franciszka Engela (Lwów), dra Władysława Jentysa (Kraków) oraz red. Edmunda Szyca (Poznań) —Jentys miał już doœwiadczenia z tej pracy przed rokiem, zaœ Szyc był uczestnikiem „węgierskiej ekspedycji" w 1921. Wypada zauważyć, że zastępcy wywodzš się z tych samych oœrodków, co członkowie — ma to zapewnić sprawnš organizację pracy „komisji trzech". Te decyzje sš też wyrazem chęci odebrania częœci uprawnień centralnym władzom, a także dopuszczenia do głosu posiadaczy innych poglšdów, niż 36 GLAB1SZ Kazimierz • 10.02.1893 w Odolanowie (Wielkopolska) — + 25.11.1981 w Londynie. Zawodowy oficer, generał brygady (1941). Współzałożyciel i zawodnik klubu Vene-tia Ostrów Wielkopolski (1910—13) w okresie nauki w miejscowym gimnazjum; potem członek drużyn strzeleckich w Monachium (1913—14). Studia na uniwersytetach w Monachium, Wrocławiu i Poznaniu (dyplom mgra prawa, 1919) oraz Wyższej Szkole Wojskowej w Warszawie (1929, dzisiejsza ASG); przewodniczšcy Polskiego Komitetu Olimpijskiego (1928 -1939). We władzach PZPN — członek komisji selekcyjnej (1923, wraz z T. Kucharem i Obrubańskim, w pięciu meczach), wiceprezes (1930—31), referent zagraniczny (1931—36), wreszcie po gen. Bończy-Uzdowskim prezes PZPN (1937—39). W latach 1931—36 delegat PZPN na kongresy FIFA. Uczestnik Powstania Wielkopolskiego (1918) oraz kampanii wrzeœniowej (dowódca grupy w Armii „Prusy"); w styczniu 1940 przekroczył dawnš granicę i przez Węgry, Francję, dotarł do Szkocji, gdzie w WP piastował liczne stanowiska dowódcze (łšcznie z kierowaniem dywizjš pancernš). Prezes Zwišzku Polskich Klubów Sportowych w W. Brytanii (1950—81), publicysta, bardzo aktywny w œrodowisku polonijnym. W okresie kierowania PZPN przez Glabisza nasz futbol w imponujšcym tempie zbliżał się do poziomu œwiatowej czołówki. GU głosili „ludzie Cetnarowskiego". Nie obyto się bez manifestacyjnych demonstracji — prof. Jan Weyssenhoff, przebywajšcy w owym czasie w Wilnie, głoœno protestowat przeciwko pomysłom zorganizowania „centralnej ligi", która „zburzyć może ledwo raczkujšcy system futbolowej rywalizacji w Polsce", a co tak goršco popierał Obrubański, rzecznik silnych klubów. Wpływ tego ostatniego został jednak wzmocniony, bo funkcja „honorowego sekretarza PZPN" oznaczała w praktyce drugš pozycję w zwišzku. W tym opisie brakuje jednak nazwiska dra Józefa Lustgartena, szarej eminencji w centrali PZPN, majšcego za sobš udane decyzje selekcjonerskie w minionym sezonie. Wyjaœnienie sprawy omal nie ujrzałoby œwiatła dziennego, choć jedna prasowa notatka wyjaœniła wszystko. Otóż „Przeglšd Sportowy" odnotował, ze „spory w lokalu Towarzystwa Lekarskiego nie przyniosły antidotum na narodowoœciowe anse. W tej sytuacji wycofali się gremialnie z kandydowania do nowych władz delegaci wyznania mojżeszowego: dr Lustgar-ten, inż. Rosenstock, dr Gleisner, dyr. Sonne i red. Choczner" Wyjaœnia to całkowicie absencję tak wyrazistej i znaczšcej postaci, jak Lustgarten, będšc jednoczeœnie odbiciem sporów, jakie toczyły się w œwiecie futbolu i... polityki. Nieobecnoœć fachowca klasy Lustgartena we władzach PZPN była niewštpliwš stratš, choć z czasem on i inni wrócš do działalnoœci w futbolu — sam Lustgarten skupił swojš aktywnoœć na forum organizacji sędziowskiej. Nowa „komisja trzech" otrzymała zadanie „podtrzymania dobrej passy, ale też podniesienia wzwyż polskiego miejsca w rywalizacji z zagranicš." Nie działo to się jednak bez obaw, które wyraził „Przeglšd Sportowy": „Czy członkowie komisji trzech, mieszkajšcy w trzech różnych miastach, spełniš swe ciężkie i niewdzięczne zadanie okaże dopiero przyszłoœć. Jedno jest faktem, że pomysł jest dobry, bo to odbierze asumpt do oskarżania Krakowa o niedostateczne uwzględnianie graczy innych okręgów przy ustawianiu reprezentacji polskiej" W okresie dorocznego walnego zebrania, bo statut przewidywał coroczny wybór nowych władz PZPN, znane były szczegóły dwóch spotkań reprezentacji w zbliżajšcym się sezonie. Do pierwszego z nich, a jednoczeœnie premiery nowej „komisji trzech" doszło jednak dopiero na poczštku czerwca w Krakowie, gdy Polska — od 20 kwietnia — była już pełnoprawnym członkiem FIFA. Stało się to w Genewie, podczas dorocznego kongresu międzynarodowej federacji piłkarskiej, a nasz zwišzek reprezentował prof. Jan Weyssenhoff. Goœćmi byli Jugosłowianie, którzy jesieniš 1922 dali się pokonać naszej drużynie w Zagrzebiu. Tym razem to polska reprezentacja okazała się goœcinna i dała okazję, aby goœcie wyjechali zadowoleni z rewanżu. Interesujšce, ale „nowa trójka" nie wymyœliła w istocie niczego nowego, o czym nie wiedzieliby poprzednicy, a zwłaszcza Lustgarten! Z 17 graczy wyznaczonych do „kadry" aż 12 wywodziło się z Krakowa, choć rezerwowy Witold Gieras byf akurat członkiem lwowskich Czarnych. Tylko trzech „pogo-niarzy" zdołał zarekomendować T. Kuchar (dwóch było na boisku), a ledwie dwóch „warciarzy" kpt. Glabisz (zagrał tylko Spoida). Z innych miast niebyło — zdaniem komisji — godnych kandydatów. Aby było œmieszniej, sam „szef" Obrubański na boisku widział tylko jednego gracza Wisły, Wiœniewskiego w bramce! Okazuje się, że choć mistrzem Polski była Pogoń, a inne kluby miały spore pretensje do miejsca na szczycie — do reprezentacji najwięcej klasowych graczy mogła zaoferować Cracovia. Wynik spotkania dał okazję do złoœliwych komentarzy, bo porażka była sporym zaskoczeniem. Najwięcej za złe miano pištce napastników, bo gdy oni nie strzelajš goli, to szanse na sukces biorš w łeb. „Twierdzę stanowczo, że atak samej tylko Cracovii, Warty, Pogoni czy też Wisły byłby zdziałał więcej, aniżeli ta nieszczęœliwie złożona trójka, która miała być wyrazem doskonałoœci napastników Polski. Ci trzej gracze pokazali nam, jak grać nie należy. Garbień ociężały, bez życia, bez odrobiny temperamentu; Kałuża — prawdziwy ,,altvater" footbalowy, tchórzliwy, bez przeboju i bez siły rwšcej innych naprzód; wreszcie Wacek Kuchar — „bez głowy", bez tej zimnej krwi, która byłaby mu pozwoliła strzelić pewne dwie bramki. Niestety, atak nasz zawiódł zupełnie, zawiódł tak dalece, iż nie można go nawet porównać z atakiem którejkolwiek znanej polskiej drużyny". POL —JUG 1:2 (0:1) Kraków stadion C rac o vii (-13000) Heinrich Retschury AUT 3.6.1923 niedziela 17.30 POL: Mieczysław Wiœniewski — Ludwik Gintel, Stefan Fryc — Marian Spoida, Stanisław Cikowski, Tadeusz Synowiec (k) — Mieczysław Zimowski-, Wacław Kuchar, Józef Kałuża, Józef Garbień, Leon Sperling. Selekcjonerzy — Kazimierz Glabisz, Tadeusz Kuchar i Adam Obrubański. JOG: Dragutin Friedrich — Stjepan Vrbancić, Artur Dubravćić (k) — Daniel Paœkvan, Eugen Dasović, Hugo Pazur II — Dragutin Babic, Branko Zinaja, Emil Perska, Vladimir Vinek, Geza Szarasz-Abraham. Kpt. zwišzkowy — Veljko Ugriiuć. * 0:1 Perska 16, 1:1 Kałuża 49, 1:2 Zinaja 86. NOTA • pierwszy gol reprezentacji w Polsce; drugie — mecz w kraju, w Krakowie i przegrany. Najmłodszy (22) jedyny debiutant w swoim jedynym reprezentacyjnym spotkaniu, najstarszy — już 34. letni Synowiec; œrednia wieku — 26,27. Oœmiu graczy z Krakowa (w tym 7 z Cracovii), poza tym dwóch ze Lwowa i „jedynak" z Warty. Tadeusz Kuchar występował w roli selekcjonera, a młodszy brat Wacław na boisku. Rezerwowi — Mieczysław Batsch, Witold Gieras, Kazimierz Kaczor, Zbigniew Niziński, Stefan Popiel i Stefan Reyman. Pierwszy mecz Polski jako oficjalnego członka FIFA (od 20 kwietnia 1923). 37 Słowa krytyki, pełne goryczy, niczym nie różniš się od tych, które padajš przy każdej okazji przegranego spotkania. Najwięcej dostaje się napastnikom, bo bez goli nie ma zwycięstw. Także bramkarzowi, jeœli rywale zdobywajš trafienia — „Wiœniewski dziwnie słaby, a druga bramka, która odebrała nam choćby nierozstrzygniętš, to zupełnie jego zasługa". Pisze to człek życzliwy sportowi jak niewielu innych — legendarny prof. Rudolf Wacek ze Lwowa. Trudno jednak nie dostrzec emocji godnych zapalczywego kibica, a nie recenzenta prasowego. „Kraków nie ma szczęœcia do zawodów międzypaństwowych. Drugie spotkanie i druga klęska, tern gorsza, że liczyliœmy na naszš drużynę i więcej od niej spodziewaliœmy się". Na marginesie — Kraków długo pozostanie „pechowy". Pierwsza wygrana, a i to ledwie z „amatorami" Austrii, odnotowana zostanie w czerwcu 1930 i będzie to ostatni mecz międzypaństwowy w tym mieœcie nie tylko w okresie międzywojennym, ale aż do... 1956 roku! „Wynik niedzielnego meczu „Komisja Trzech" winna wzišć sobie pod sumiennš uwagę. Każdy widzi już chyba jak na dłoni, gdzie nasze braki sš jeszcze i po tym spotkaniu można słabe punkty uzupełnić, a po choćby jednorazowym treningu pełnej reprezentacji możemy być pewni, że spisze się ona lepiej niż ostatnio" — twierdzi ze szczerym przekonaniem i niezmšconš wiarš red Mastalski, stały korespondent „Sportu". Gdybyż to było w istocie tak proste. Czy „tercet" wycišgnšł wnioski przez trzy letnie miesišce? Formalnie działał w trójkę, ale kpt. Gla-bisz, co odnotowała lwowska prasa — „nie udzielał się, a jego zastępca też nie miał czasu." Decyzje podjęte przed grš zdawały się być sensowne — do bramki wrócił Jan Loth, obronę tworzył niezłomny duet Cracovii Gintel—Fryc, zaœ przebojowš siłę napadu trzech asów Pogoni — debiutujšcy Batsch oraz Kuchar i Garbień. Niestety, nie na wiele się to zdało. „Powinniœmy wygrać ten mecz różnicš kilku bramek. Niemal przez cały czas byliœmy stronš atakujšcš, górujšc nad goœćmi we wszystkich liniach. Niestety, lwowskiej trójce ataku nie wychodziły strzały, poza tym nie dopisywało szczęœcie — kilka ostrych piłek trafiało w słupki lub poprzeczki" — zwierzył się po latach Wacław Kuchar, strzelec jedynego gola w tym spotkaniu dla Polski. „Batsch przeszedł z piłkš ni lewe skrzydło, scentrował, a ja chwyciłem piłkę w pełnym biegu i z półobrotu trafiłem jak trzeba". Radoœć trwała tylko cztery minuty, boi kapitan Rumunów, Guga, wyrównał. „Druga połowa otrzymuje po pierwszej w smutnem dziedzictwie wszystkie jej wady i niedomagania. Więc brak tempa, braki techniczne, niewiadomo skšd na ten dzień właœnie w komplecie zmobilizowane. Ostatnie sekundy i tysišce oczu spoczywa na gwizdku sędziego. Ten piękny lœnišcy instrument podnosi do ust i ogłasza koniec. Koniec marzeń. Mało było więc oklasków, mało podniecenia wœród widzów opuszczejšcych trybunę i partery. Raczej zniechęcenie i niesmak. Spodziewano si( zwycięstwa Polski — to pewne. Ale przede wszystkim oczekiwano od tych, którzy sš najlepsi w Polsce, gry pięknej i stylowej. I ten zawód był najdotkliwszy". Nie ma większego zawodu, niż ten sprawion|| naszym nadziejom. Prasowy komentator aż nadto staje się kibicem, a lwowski debiut reprezentacji jaw mu się mało udanym. Narodowy zespół znów przed własnš widowniš nie dał jej okazji do wzruszeń i to jest jego największa „wina". Wypada zauważyć, kto trzymał gwizdek, ten „pięk-i ny lœnišcy instrument", tak poetycko przedstawiony w relacji prasowej. Był nim sędzia Karl Koppehel z Berlina, w owych czasach absolutnie numer jeden na listach arbitrów międzynarodowych, autor dzieł sištków publikacji poœwięconych futbolowi, a taks instruktażowych pozycji dla sędziów. Jako były piłkarz znał się na kopaniu skórzanej kuli, znakomici wyczuwał istotę futbolowej rywalizacji, a przy tynf cieszył się opiniš niezwykle obiektywnego. Uważany był za swego rodzaju ambasadora niemieckiej federacji pn, a więc obecnoœć we Lwowie oznaczała takie próbę nawišzania kontaktów polsko-niemieckich, Okazało się jednak, żęta „sonda" miała miejsce nieco za wczeœnie i politycy postawili tamę takim planom Dr Cetnarowski z pewnoœciš czuł się zawiedziony, choć karnie podporzšdkował się sugestiom MSZ.] Następna próba reprezentacji ma miejsce dalekonl północy. Najpierw Helsinki, a dwa dni póŸniej Tallii — otwierajš nowy szlak ekipie Polski. Finlandia to pišty, a Estonia — szósty rywal. Tej wyprawie, po ra pierwszy w programie zawierajšcej dwa spotkania Lwów stadion Czarnych (-12 000) Karl Koppehel GD POL —ROM 1:1 (1:1) 2.9.1923 niedziela 16.00 POL: Jan Loth n — Ludwik Gintel, Stefan Fryc — Ludwik Schneider, Stanisław Cikowski, Tadeusz Synowiec (1 — Juliusz Miller, Mieczysław Batsch, Wacław Kuchar, Józef Garbień, Leon Sperling. Selekcjonerzy — Kazimiet) Glabisz, Tadeusz Kuchar i Adam Obrubański. ROM: Adalbert Ritter — Iosif Bartna, Elemer Hirsch — Alexandru Leitner, Gheorghe Toth-Bedó, Dezideriu Jacobj — Mihai Tanzer, Adalbert Stróck n, Aurel Guga (k), Rudolf Matek, Alois Szilagyi. DT — Teofil Morariu. • 1:0 Kuchar 35, 1:1 Guga 39. NOTA 0 pierwsze — mecz w kraju poza Krakowem, mecz bez porażki'(w trzeciej grze), remisowy. Najmłodszy — Sperling (23| najstarszy Synowiec (34); œrednia wieku — 25,91. Pięciu graczy z Cracovii i tylu ze Lwowa (czterej z Pogoni, jeden z Czarny^ uzupełnionych warszawskim bramkarzem. Rezerwowi — Witold Gieras, Władysław Olearczyk, Józef Reyman, Józef Sloneck i Adam Winnicki. Trzech debiutantów; po raz pierwszy dla nikogo z jedenastu reprezentantów nie był to mecz pożegnalny. 38 G&fl towarzyszyły liczne ataki prasowe na decyzje władz wojskowych. Otóż ze względu na rozgrywki o mistrzostwo armii nie zezwolono wyznaczonym przez „komisję trzech" graczom Wisły, Markiewiczowi i Reymanowi, na wyjazd z reprezentacjš. „Czyżby gra o mistrzostwo wojskowe więcej liczyła się w œwiecie dla tych panów, niż obrona godnoœci narodowej chwały? Czyżby 20 pułk piechoty, gdzie drużynę wspomagajš dwaj znani gracze, za nic miał interesy całego polskiego państwa? Tego po władzach naszej Armji nie mogłem się spodziewać" — pisze rozgoryczony redaktor, ale bez skutku. Kandydaci pozostajš w swoich garnizonach. Swoisty „dwumecz" reprezentacji odbywał się z pomocš ledwie 13 graczy, wœród których aż szeœciu otrzymało szansę debiutu—jedynie rezerwowy bramkarz pojechał w roli „turysty". Porażka w premierze z Finlandiš i wygrana z Estoniš przyjęte zostały bez emocji, jako wyniki, których można się było spodziewać. W roli kapitana zespołu wystšpił kapitan WP, Juliusz Miller — miał szczęœcie, że jego jednostka rozgrywki „armijne" odbywała w innym terminie. Trójkę selekcjonerów reprezentował podczas tournee red. Obrubański, zaœ szefował ekipie prof. Jan Weyssenhoff, swoisty ambasador polskiego futbolu na forum międzynarodowym. Tylko uważny obserwator mógł zauważyć, że w ekipie — po raz pierwszy w krótkich jeszcze Wawrzyniec Staliński Helsinki stadion Tolo ( - 5000) August Silber EST FIN —POL 5:3 (3:1) 23.9.1923 niedziela 12.00 FIN: Niilo Tammisalo — Ragnar Wickstróm, Sven Lydman — Charles Stormbom, Eino Soinio, Hugo Mantila — Hjalmar Kelin, ? Fallstróm (vel Korma), Vemer Eklóf (k), Aarne Linna, Gunnar Astrom. POL: Mieczysław Wiœniewski — Władysław Olearczyk, Wawrzyniec Cyl — Marian Spoida, Witold Gieras, Stefan œliwa — Juliusz Miller (k), Władysław Kowalski, Wawrzyniec Staliński, Mieczysław Batsch, Józef Slonecki. Selekcjonerzy — Kazimierz Glabisz, Tadeusz Kuchar i Adam Obrubański. • 1:0 Eklóf 19, 2:0 Linna 29 głowš, 2:1 Staliński 37, 3:1 Eklóf 43, 4:1 Fallstróm 50, 5:1 Fallstróm 59, 5:2 Staliński 80, 5:3 Miller 83 wolny. NOTA # pierwsze — mecz z Finlandiš (pišty rywal) i w Helsinkach (wówczas Helsingfors), strata aż pięciu goli, gol zdobyty z wolnego. Pięciu debiutantów i po raz pierwszy ani jednego piłkarza z premierowego meczu Polski w 1921 (serię siedmiu kolejnych spotkań zaliczyli wczeœniej Cikowski i Sperling); nikt nie żegnał się z reprezentacjš. Najmłodszy (22) — po raz pierwszy Spoida, rozgrywajšcy już czwarte spotkanie; najstarszy (31) — bramkarz. Œrednia wieku — 23,66. Po raz pierwszy nie zagrał nikt z Cracovii — po 3 graczy dała Wisła i Pogoń. Rezerwowi — Stefan Domański i Kazimierz Kaczor. Arbitrem okazał się Estończyk, który dwa dni póŸniej wystšpi przeciwko Polakom jako... zawodnik, a w zespole Finlandii kapitanem był... sędzia meczu z Estoniš. EST —POL 1:4 (0:2) >.9.1923 wtorek 16.30 Tallin stadion Kalev (-5000) Yerner Eklóf FIN EST: August Lass — Arnold Plhak, Otto Silber — August Silber (k), Vladimir Tell, Harald Kaarman — Eduard Maurer, Heinrich Paal, Oskar Upraus, Ernst Joli, Johannes Brenner. Trener — Hans Lustig AUT. POL: Mieczysław Wiœniewski — Władysław Olearczyk, Kazimierz Kaczor — Marian Spoida, Witold Gieras, Stefan Œliwa+ — Juliusz Miller (k), Mieczysław Batsch, Wawrzyniec Staliński, Władysław Kowalski, Józef Słonecki. Selekcjonerzy — Kazimierz Glabisz, Tadeusz Kuchar i Adam Obrubański. * 0:1 Batsch 20, 0:2 Kowalski (38), 0:3 Kowalski 65, 0:4 Staliński 77, tA Kaczor 83 samobójcza — wg dokumentacji estońskiej gola dla gospodarzy czasami zalicza silę Jollowi. NOTA # pierwsze — mecz przeciwko Estonii (szósty rywal) i w Tallinie (wówczas Rewl), a nadto we... wtorek — wszystkie poprzednie grano w niedzielę. Trzecia wygrana w szóstym spotkaniu wyjazdowym, pierwsza z dorobkiem aż czterech goli strzelonych przez trzech piłkarzy, jeœli nie liczyć ewentualne „trafienie" samobójcze. Jeden debiutant (Kaczor, po czterech meczach w rezerwie) i jeden w pożegnalnej grze (Œliwa). Najmłodszy (22) — Spoida, najstarszy (31) — Wiœniewski; œrednia wieku — 2S.47. Piłkarze czterech klubów, wœród nich czterech z Wisły. Rezerwowi — Wawrzyniec Cyl i Stefan Domański. Arbitrem był reprezentant Finlandii, który dwa dni wczeœniej walczył na boisku przeciwko Polakom, a kapitanem rywali — sędzia meczu sprzed dwóch dni! 39 dziejach „reprezentatywki" — nie było piłkarza Cra-covii. Czy coœ się stało? Absolutnie nic! Absencja wynikła z tournee krakowskiego klubu do Barcelony. Oba mecze zasługujš na większš uwagę z powodu niecodziennych epizodów, jak mniemam — nie majšcych odpowiednika w œwiatowym futbolu. Otóż w pierwszej grze w Helsinkach, którš „gwizdał" Estończyk August Silber — kapitanem Finów był œrodkowy napastnik Verner Ekióf. Nic w tym dziwnego, ale... Dwa dni póŸniej, we wtorek — poza faktem, że po raz pierwszy reprezentacja Polski potykała się w oficjalnej grze w inny dzień tygodnia, niż niedziela — odnotowano niezwykły przypadek. Arbitrem spotkania był tym razem kapitan Finów sprzed dwóch dni, wspomniany Eklóf, zaœ kapitanem Estończyków sędzia poprzedniego meczu, tym rezem grajšcy na pozycji prawego pomocnika, August Silber! Ta iœcie szachowa roszada ról nie miała żadnego wpływu na obiektywizm arbitrów, którzy zdradzali nawet „wręcz obsesyjne poczucie obiektywizmu i troskę o życzliwš ocenę Polaków". Czy potrafimy sobie dziœ wyobrazić takš sytuację? Czy możliwe do pogodzenia sš role reprezentanta i sędziego?! W finale sezonu na własne boisko, bo mecz odbywał się na klubowym stadionie, wrócili piłkarze Cracovii w sile aż szeœciu zawodników. Tylko atak pozostawili „obcym" — na œrodku pojawił się wielki lider Wisły, Henryk Reyman, który z prawej miał dwójkę Pogoni (Kuchar—Batsch), zaœ z lewej na skrzydle Millera z lwowskich Czarnych, a obok siebie, na łšczniku, nowš gwiazdš strzeleckš, Wawrzyńca Stalińskiego z Warty. Ten ostatni debiutował już przed rokiem w Czerniowcach, ale dopiero podczas „fińsko-estońskiej" wyprawy ujawnił w pełni swój talent i spisał się nad wyraz dzielnie. Trafiał w obu meczach, w sumie aż trzy razy. Okazał się też jedynym strzelcem dla polskich barw w krakowskim spotkaniu przeciwko Szwecji. Dwie bramki, które dwakroć przynosiły nam prowadzenie, nie dałyjednakzwycię-stwa Trzecia próba w Krakowie, trzecia na stadionie Cracovii, a już czwarta gra w Polsce, i tym razem nie dała oczekiwanego sukcesu. Można mówić o pechu, jaki przeœladował ten obiekt, ale należy chyba też wspomnieć o braku umiejętnoœci wykorzystywania przewagi. Zdolnoœć trafienia piłkš do siatki jest w fut- bolu na pozór najłatwiejszš sprawš, ale okazuje siu że nie zawsze. Pomińmy więc narzekania recenzen-1 tów, cišgłe „gorzkie żale" nad nieskutecznoœciš pod skich napastników. Kto chce, może zauważyć, iz po raz pierwszy w Polsce zdobyli oni „aż" dwa gole] i choć z tego wypada się cieszyć. Bilans sezonu dla drużyny i trzech selekcjonerów (bo zastępcy nie byli potrzebni) jest prawie remisowy — dokładnie taki w przypadku goli (11:11), choiJ dwie porażki i tylko jedna wygrana w pięciu meczšce nieco psujš opinię. Wyniki nie wzbudzały większych emocji, a także krytyk, jakby gromadzono energię na poważniejsze próby. Ot, choćby zbliżajšcš się „Olini-pjadę" w Paryżu. W krakowskim kinie „Reduta" przy Lubicz 15 jeszcze jesieniš reklamowano „pokaz filmu z meczu Polska—Jugosławia, który nie wszyscy amatorzy mogli zobaczyć na żywo, a warto". Warto mimo porażki, co dobrze œwiadczy o autorze prasowej reklamy. Nieco inne problemy sygnalizował krakowski „Tygodnik Sportowy", który ujšł się za „byłymi graczami reprezentatywnymi". Otóż informował on, iż: ..Istnieje w całym futbolowym œwiecie zwy-l czaj, zresztš zupełnie naturalny, że byli graca drużyny reprezentatywnej państwowej majš wolne wstępy na wszystkie zawody reprezentatywne państwowe. Możeby PZPN zechciał przynajmniej w tym względzie pójœć za przy-kładem Zachodu, bo o wypełnienie innyiM obiecanek dla tychże graczy (jak np. odznaki! fotografie i tym podobne pamištki) to jĽ zupełnie nie ma mowy". Próbuję policzyć, ilu zawodników mógł dotyczyć] ten apel — okazuje się, że notatka z 23 listopada 1923 może obchodzić raptem dwunastu piłkarzy, tylka siedmiu w Krakowie. Tylko albo „aż" siedmiu? W 60 lat póŸniej odszukałem żyjšcego w zapomnienie i przerażajšcym ubóstwie bramkarza — Adolfa Krzyka, o którym będzie tu jeszcze mowa. Jegi jedynym marzeniem było otrzymać legitymację REPREZENTANTA POLSKI, która pozwolił mu wejœć honorowo choć na jeden mecz jego następców. Mój publiczny apel do PZPN nie wywołał najmniejszej reakcji. Czasy i ludzie zmieniajšsif jak w kalejdoskopie, ale problem szacunku dla REPREZENTANTÓW cišgle w tym samym miejscu. SWE 2:2 (1:1) 1.11.1923 czwartek 15.00 Kraków stadion Cracovii (~ 10 000) Imre Vertes HM POL: Stefan Popiel+ — Ludwik Gintel, Stefan Fryc — Zdzisław Styczeń, Stanisław Cikowski, Tadeusz Synowiec (k) — Wacław Kuchar, Mieczysław Batsch, Henryk Reyman, Wawrzyniec Staliński, Juliusz Miller. Selekcjonerzy — Kazimierz Glabisz, Tadeusz Kuchar i Adam Obrubański. SWE: Gunnar Karlsson — Valdus Lund, Gósta Wihlborg — Henning Helgesson, Gustav Molier (k), Erik Anderssoi — Anders Ryden, Harry Dahl, Olof Detter (38 Charles Brommesson), Bertil Carlsson, Emil Gudmundsson. Kpt zwišzkowy — Gustaf Rubensson, trener — József Nagy HUN. • 1:0 Staliński 4, 1:1 Dahl 16, 2:1 Staliński 49, 2:2 Helgesson 78. NOTA • drugi remis na własnym stadionie w czwartej grze w kraju; trzecie spotkanie na stadionie Cracovii. Po ra pierwszy grano w czwartek (Œwięto Zmarłych). Znów w zespole zagrało aż 6 piłkarzy Cracovii, tworzšc w komplecie bloł defensywy (bramkarz, obrońcy, pomocnicy) — atak (trzech lwowiaków i poznaniak) kierowany był jednak przez.....wiœlaka". Najmłodszy (23) — Batsch, najstarszy znów kapitan (34); œrednia wieku — 26,77. Po raz pierwszy w drużynie nie byh debiutanta! Dla bramkarza to spotkanie na własnym boisku było ostatnim. Rezerwowi ?. 40 GM\ olimpijskie „do zera" kosz zamiast igrzysk * kapitan goni komisję * sezon bez mistrza * gyula znaczy julek * fanaberie za swoje * œlšzak z orłem * synowca meta w Sztokholmie * złamanie niewinne * olimpiada na zero * amerykańska premiera * pomoc dla kuchara * turcy w łodzi * obrubański przed feolš * gwizd selekcjonera * pech goni pech czyli złamany palec * œledŸ internacjonal * pierwszy piłkarz roku OBRUBAŃSKI — Biró (ORZELSKI, ROSENSTOCK) 1924 | Olimpijskie sny o sukcesach długo pozostawały tylko niespełnionymi marzeniami. Dla polskich futbolistów ta historia bierze poczštek wczesnš wiosnš 1920 roku, gdy pod egidš Polskiego Komitetu Igrzysk Olimpijskich, poprzednika PKOI (PZPN ograniczył się do działań propagandowych), powołano „kadrę olimpijskš". W Antwerpii nie dane jednak było uczestniczyć Polakom — wojna na wschodzie była œmiertelnym zagrożeniem narodowego bytu i wszelkie sprawy, także sportowe, odsunięto na dalszy plan. Na nic zdały się starania „wydziału piłki nożnej" przy PKIO; na nic zangażowanie amerykańskiego trenera, kpt. Chrisa Burforda; na nic zaufanie, jakie okazał piłkarzom właœciciel sklepu z wiktuałami „J. KOSZ i spółka" przy ulicy Grodzkiej w Krakowie. Dobrodziej Kosz kredytował zakupy jadła przez członków „olimpijskich treningów" pod Wawelem, na niebagatelnš sumę 112 tysięcy ówczesnych marek polskich. Do Krakowa zjeżdżali zawodnicy z całego kraju, wspólnie ćwiczyli przez kilka dni, aby na sobotę wracać do swoich miast i tam grać w klubowych zespołach. Aż do czasu, gdy władze odwołały start w Antwerpii. Pienišdze, które miały trafić m.in. na opłacenie wyżywienia w sklepie Kosza zabrał z kasy PKIO sam min. Grabski, który udawał się na ważnš konferencję zagranicznš. Znikły także kwoty, które miały opłacić koszty podróży na igrzyska. Rozsierdzony właœciciel szukał sprawiedliwoœci w PZPN i... znalazł! W imieniu prezesa Cetnarow-skiego „załatwił sprawę" dr Lustgarten, a afera przy okazji została nazwana „olimpiadš koszowš". Tym razem już w końcu 1923 roku PZPN rozpisał referendum wœród okręgowych zwišzków (jak demokracja, to demokracja), pytajšc o sposób rozwišzania problemu rozgrywek „dla zapewnienia właœciwych warunków przygotowania reprezentacji olimpijskiej". Korespondencyjne głosowanie nie przyniosło przekonujšcych rozstrzygnięć, a więc decyzję podjęło dopiero doroczne walne zebranie delegatów PZPN. Tradycyjnie już w ostatniš sobotę i niedzielę lutego 1924 (23—24) nie rozstrzygano sporów kompetencyjnych, jakie udało się załagodzić w 1922 roku — w konflikcie z PKOI działacze Zarzšdu PZPN żšdali dla siebie prawa ustalania reprezentacji, co z kolei okazywało się być najważniejsze także dla centrali krajowego olimpizmu. Stanęło na tym, że PZPN ustala reprezentacje, a PKOI zatwierdza. Walne zebranie PZPN w lutym 1924 odwołało rozgrywki finałowe o mistrzostwo Polski — wiosnš grano tylko spotkania towarzyskie, zaœ jesieniš przeprowadzono rozgrywki okręgowe dla wyłonienia finalistów MP w 1925. Po czasie wszyscy uznali tę decyzję za błędnš. Poważnie zmniejszyła ona zainteresowania pojedynkami piłkarskimi, a przede wszystkim zakłóciła naturalny cykl, od lat towarzyszšcy polskiemu futbolowi. Reprezentacja otrzymała absolutny priorytet, a wszelkie próby niesubordynacji były natychmiast karane przez centralę. Kad-rowicze stali się niemal własnoœciš PZPN, a także kapitana zwišzkowego, który otrzymał prawo wnioskowania o stosowanie kar. Już nie „komisja", ale jedna osoba otrzymała prawo ustalania składu narodowej ekipy Polski. Stało się to po burzliwej dyskusji, ale też œwiadczyło o rosnšcej roli „grupy Wisła", jak nazywano obóz sympatyków krakowskiego klubu. Pozycja prezesa Cracovii i PZPN, dra Cetnarowskiego była jeszcze nie do podważenia, ale do roli tego „drugiego" w centrali z powodzeniem kandydował red. Adam Obrubański. Walne zgromadzenie wybrało go wpierw sekretarzem PZPN, co znaczało praktyczne kierowanie władzami zwšzku, a potem na wniosek sojuszników Obrubańskiego — przeforsowało zniesienie statutowego punktu o „komisji trzech" i zastšpienie go nowym postanowieniem o jednoosobowej odpowiedzialnoœci za losy reprezentacji. 41 42 Punkt XIII statutu PZPN okreœlał kompetencje KAPITANA ZWIĽZKOWEGO, jak nazwano tę funkcję, w ten sposób, iż: „do niego należy zestawienie drużyn reprezentacyjnych państwowych oraz przeprowadzenie wszelkich przedwstępnych czynnoœci techniczno-sportowych, stojšcych w zwišzku z zawodami międzypoanstwowymi; nadto przyznano mu prawo zasuspendowania gracza w nagłych wypadkach, przyczem odnoœne dane co do ukarania gracza ma przedstawić do 7 dni Wydziałowi GiD PZPN do zatwierdzenia". Adam Obrubański wybrany został na funkcję kapitana zwišzkowego tuż po wyborze Cetnarowskiego na prezesa PZPN, a przed dalszš turš głosowań na władze zwišzkowe. Œwiadczyło to najlepiej o jego pozycji i znaczeniu funkcji, jakie miał sprawować — sekretarza i kapitana. Nikt nie mógł kwestionować jego fachowoœci, a także taktu w doœć napiętych w owym czasie stosunkach narodowoœciowych. Potrafił swymi decyzjami odeprzeć także zarzuty braku obiektywizmu, co w tym przypadku miało kolosalne znaczenie. Pamiętajmy, że Kraków cišgle uważany był za stolicę polskiego futbolu, choć lwowska Pogoń już od dwóch sezonów dzierżyła prymat krajowy, a po rocznej przerwie — osišgnie go także w następnych dwóch edycjach MP (1925 i 1926). Na marginesie — pod koniec sezonu, 16 listopada 1924, rozegrany zostanie w Krakowie pojedynek o „nieoficjalne mistrzostwo Polski". Stanš do niego krakowska Wisła i Pogoń, w obecnoœci marszałka Piłsudskiego. Pogoń wygra ten prestiżowy bój 3:2, co potwierdzi jej pierwszeństwo; niechby tylko nieoficjalne. Prymat reprezentacji i olimpijskich przygotowań wsparty został zabezpieczeniem odpowiednich fun-1 duszy, ale także zaangażowaniem pierwszego w dziejach PZPN zagranicznego trenera. Wybór padł na 34. letniego Węgra, byłego reprezentacyjnego gracza tego kraju, asa budapesztańskiego MTK. Guyla Biró w Polsce nazywany „Juliuszem", szczycił się in-| żynierskim tytułem i trochę znał nasz język po półtorarocznym pobycie w Krakowie jako trener żydowskiego klubu Makkabi. Podpisał kontrakt, którego sumy nie ujawniono, ale „trwać on ma od 15 marca 1924 do dnia ostatniego występu olimpijskiego reprezentacji na igrzyskach w Paryżu". Obrubański wybrał dla niego 38-osobowš kadrę,. w której było po 9 graczy Cracovii (Synowiec, Kałuża, Popiel, Fryc, Gintel, Cikowski, Styczeń, Sperling i Chruœciński) oraz Wisły (Wiœniewski, Kaczor, Markiewicz, Krupa, Œliwa, Adamek, Czulak, Reyman, Kowalski), pięciu z Pogoni (Garbień, Kuchar, Batsch, Słonecki, Olearczyk), po 4 z ŁKS (Cyl, Gabryel, Hanke, Lange) i Warty Poznań (Spoida, Staliński, Kosicki, Przybysz), po 3 z Czarnych Lwów (Miller, Gieras, Witkowski) oraz Polonii Warszawa (Stefan Loth I, Jan Loth II, Hamburger) oraz „jedynak" z łódzkiego Klubu Turystów (Kubik). Czy był to dobry wybór? W ekipie, która wyjechała do Francji via Sztokholm, był jeszcze Emil Górlitz, bramkarz kato GŁft wickiego I. FC oraz młodszy brat Henryka, Jan Reyman, który reprezentował Cracovię, ale nigdy w reprezentacji nie zagrał. „Sprawiedliwoœć każe przyznać, że tak PZPN, jak i kapitan zwišzkowy p. Obrubański pracujš nader rzetelnie. Kwestia zbierania funduszy postępuje raŸno naprzód (œwieżo zawišzano komitet olimpijski z p. wojewodš Zimnym we Lwowie). Trener J. Biró zaœ, który objšł urzšd przygotowania naszej drużyny olimpijskiej nie szczędzi sil, aby osišgnšć sukces. Jego inteligencja oraz zamiłowanie do piłki dajš gwarancję, iż skutki jego pracy będš dodatnie". Fundusze zbierano poprzez okręgowe zwišzki, którym wyznaczono swoisty „kontygent", ale także inspirowane przez lokalnych działaczy „komitety przygotowań olimpijskich". Koszt ekspedycji wynosił około 3200 dolarów i w całoœci został zebrany przez PZPN. PKOI — jak póŸniej będzie to regułš — nie przyłożył ręki i nie dołożył ani grosza do realizacji planów piłkarzy. Futbol powoli stawał się ,,państwem w sportowym państwie", co jednych złoœciło, a innym spędzało sen z powiek. Zapominano, że za swe „fanaberie" piłkarze płacš sami. Gdyby jeszcze móc mieć pewnoœć i solidnš pracš zagwarantować sukces! Droga do Paryża wiodła przez Sztokholm, gdzie Szwedzi zgodzili się być partnerem w generalnej próbie przed występem podczas igrzysk. Zakontraktowano mecz oficjalny, a dwa dni póŸniej mecz SWE —POL 5:1 (1:0) 18.5.1924 niedziela 14.00 Wolf Simon Boas HOL ŚSztokholm Stadion Olimpijski (~ 14 000) SWE: Sigfrid Lindberg (55 Robert Zander) — Konrad Hirsch, Fritjof Hillen — Sven Fridberg (k), Gunnar Holmberg, Harry Sundberg—Torsten Svensson, Sven Rydell, Gunnar Olsson, Albin Dahl, Rudolf Kock. Kpt. zwišzkowy — Gustaf Rubensson, trener — Imre Nagy HUN. POL: Mieczysław Wiœniewski (11 Emil Gorlitz) — Ludwik Gintel, Stefan Fryc — Marian Spoida, Władysław Krupa +, Tadeusz Synowiec (k)+ — Wacław Kuchar, Mieczysław Batsch, Henryk Reyman, Wawrzyniec Staliński, Leon Sperling. Kpt. zwišzkowy — Adam Obrubański, trener — Gyula Biró HUN. * 1:0 Rydell 5, 3:0 Olsson 49, 2:1 Batsch 57, 3:1 RydeU 61, 4:1 Svensson 69, 5:1 Rydell 83. NOTA • pierwsze — Szwecja rywalem, z którym Polska potykała się po raz trzeci, porażka różnicš aż czterech goli, zmiana w trakcie gry w naszym zespole (bramkarze), zagraniczna arena, która po raz wtóry goœciła Polaków, Rydell — w jednej grze strzelajšcy naszemu zespołowi trzy gole. Mecz rozpoczęło 7 zawodników z Krakowa (Cracovia — Wisła 4:3), w trakcie meczu na boisku pojawił się pierwszy zawodnik ze Œlšska — najmłodszy w ekipie (Gorlitz liczył 21 lat). Najstarszym był Synowiec, po raz ósmy w reprezentacji i jak zawsze kapitanem, dla którego było to pożegnanie z reprezentacjš w wieku 35 lat. Zadebiutował i... jednoczeœnie zakończył przygodę z narodowym zespołem Krupa. Œrednia wieku — 27,00, a po zejœciu Wiœniewskiego dokładnie o rok niższa. Rezerwowi — Stanisław Cikowski, Wawrzyniec Cyl, Józef Kałuża, Juliusz Miller, Jan Reyman i Zdzisław Styczeń. l*U% i! •i^i' Od lewej: Leon Sperling, Zdzisław Styczeń (widoczna tylko twarz), Władysław Krupa, Stefan Fryc, Tadeusz Synowiec (kapitan), Henryk Reyman, Mieczysław Wiœniewski, Wawrzyniec Staliński, Ludwik Gintel, Mieczysław Batsch, Marian Spoida, Wacław Kuchar; w płaszczach rezerwowi — Józef Kałuża i Julliusz Miller, Gyula Biró (trener) 43 BIRO Gyula • 1890 — + 1961. Z wykształcenia inżynier, ale znany głównie jako piłkarz i trener. Wychowanek MTK — bramkarz, potem prawoskrzydłowy, ale także obrońca i głównie pomocnik — od 1906, gdy w wieku 16 (sic!) lat zadebiutował w reprezentacji Węgier, aż do 1916 reprezentował narodowe barwy. Jako trener debiutował w MTK, potem w klubach niemieckich (HFC 1893 Hanau, MTV 1879 Monachium). Na poczštku 1922 pojawił się w Krakowie, gdzie został trenerem miejscowego Makkabi aż do sierpnia 1923, aby wrócić do MTK. Od 15 marca 1924 do „ostatniej gry Polski podczas igrzysk olimpijskich", czyli do 26 maja 1924 — trener reprezentacji Polski, asystent kpt. zwišzkowego Adama Obrubańskiego. W czerwcu 1924 podjšł obowišzki trenera Warty Poznań aż do jesieni następnego roku. Pracował jako trener m.in. także w Austrii, Szwecji, Francji i Szwajcarii. treningowy obu reprezentacji. Oba wypadły dla Polaków fatalnie. Ze Szwecjš wygraliœmy dwa lata wczeœniej pierwszy mecz obu rywali, przed rokiem zremisowaliœmy, a teraz — klęska! Już w pištej minucie gospodarze obejmujš prowadzenie, a wkrótce potem kontuzji doznaje bramkarz Wiœniewski — następuje pierwsza w historii zmiana w naszej reprezentacji: miejsce między słupkami obejmuje ledwie 21. letni Górlitz, jeden z najzdolniejszych piłkarzy tych lat w Polsce, a przy tym pierwszy Œlšzak w reprezentacji Polski. Do przerwy udaje się zachować minimalnš stratę, a po zmianie pól odpowiedzieć rychło na drugiego gola gospodarzy efektownš bramkš Batscha. Potem jednak trzy gole dopełniajš przegranej, pierwszej różnicš aż czterech punktów. Na dodatek kontuzji doznaje kapitan drużyny już 35. letni Tadeusz Synowiec, dla którego okaże się ten mecz pożegnaniem z narodowš drużynš i końcem piłkarskiej kariery. Jego brak będzie dotkliwš stratš w Paryżu, ale o tym nikt jeszcze nie wie w polskiej ekipie. Po dwóch dniach przerwy kolejna próba, tym razem w grze nieoficjalnej, choć przy wypełnionych do ostatniego miejsca trybunach — widzów jest więcej, niż podczas niedzielnego meczu obu zespołów. Szwedzi grajš ostro, całkowicie serio. Tak jak w poprzednim spotkaniu (Synowiec!), tak i w tym dochodzi do wielu wręcz brutalnych starć, choć największa przykroœć trafia się jednemu z uczestników najzupełniej przypadkowo. „Minutę przed końcem, jakby na przypieczętowanie pecha, Szwed Holm w zderzeniu z naszym Millerem łamie prawš nogę (goleń i strzałka, rana otwarta). Zderzenie wyglšdało bardzo niewinnie, a Miller należy do najniewinniejszych graczy w Polsce, w przeciwieństwie do Holma, który ma opinię największego brutala w Sztokholmie. W tym dniu też szedł strasznie ostro wiele razy, a Sta-lińskiemu dobrze się oberwało". Wynik — 7:1 dla Szwedów! Próbowano obarczyć winš za ostrš grę i niepowodzenie miejscowego sędziego Hakans-sona, ale można chyba zaryzykować tezę, iż nasza ekipa nie była przygotowana na tym poziomie, jakiego wymagali na boisku Szwedzi. Okazało się to faktem już wkrótce, po przybyciu do Paryża. Polska, debiutujšca w igrzyskach, wylosowała w pierwszym starciu w 1/16 finału reprezentację Węgier. Na Stade Beygeyre — w pierwszej grze naszej reprezentacji na neutralnym terenie — los obszedł się z naszymi marzeniami okrutnie. Póki starczało sil (tylko 0:1 do przerwy), poty trwała w miarę wyrównana walka. Potem przewagę zdobyli „bratankowie" i jak w poprzednich spotkaniach przeciwko Polsce — nie dali sobie strzelić ani razu. Nasze straty rosły w postępie geometrycznym — różnica jednej bramki w 1921, trzech w 1922, ale aż pięciu w Paryżu! „Podczas przerwy przyszli do naszej szatni Francuzi. Litwini i Norwegowie, gratulujšc pięknej gry i zachęcajšc do dalszej, wytrwałej walki — wspominał Wacław Kuchar. — Drugš połowę rozpoczęliœmy z wiatrem, z wielkš nadziejš, ale zapomniano o dobrym kryciu i pozwolono na wszystko napastnikom węgierskim. Pierwszy błšd całkowicie załamał nasz zespół". Skończyło się na pięciu golach, a porażka przezywana była szczególnie mocno, bo zdawało się, że dla solidnego przygotowania się tak wiele zrobiono. Węgrzy nie okazali się mocarzami w dalszych meczach turnieju, a œwiat po raz pierwszy dowiedział się o fenomenach z Montevideo. Urugwaj zdobył HUN 0:5 (0:1) 26.5.1924 poniedziałek 17.00 Paryż Stade Bergeyre (-7000) Johannes „Job" Mutters HOL POL: Mieczysław Wiœniewski+ — Wawrzyniec Cyl, Stefan FrycH-----Marian Spoida, Stanisław Cikowski+, Zdzisław Styczeń — Wacław Kuchar, Mieczysław Batsch, Józef Kałuża, Henryk Reyman (k), Leon Sperling. Kpt. zwišzkowy — Adam Obrubański, trener Gyula Biró HUN. HUN: Janos Biri — Karóly Fogl II (k), Gyula Mandi — Górgy Orth, Bela Guttmann, Gabor, Obitz — József Braun, Józseł Eisenhoffer, Zoltan Opata, Ferenc Hirzer, Rudolf Jeny. Kpt. zwišzkowy — Gyula Kiss.. • 0:1 Eisenhoffer 19, 0:2 Hirzer 52, 0:3 Hirzer 59, 0:4 Opata 71, 0:5 Opata 88. NOTA • mecz 1/16 turnieju olimpijskiego, pierwszy na nautralnym boisku dla naszej drużyny. Pierwsza porażka różnicš aż 5 goli. Gra bez debiutantów, jeœli nie liczyć premiery w roli kapitana Reymana — ostami mecz dla 3 zawodników. Siedmiu ,.krakusów" (Cracovia — Wisła 6:2), reprezentanci 5 klubów. Najmłodszy — Spoida (23), najstarszy — Wiœniewski (32); œrednia wieku — 25,82. Rezerwowi — Ludwik Gintel, Emil Górlitz, Władysław Krupa, Juliusz Miller, Jan Reyman, Wawrzyniec Staliński i Tadeusz Synowiec. 44 G8fl olimpijskie złoto w swym debiucie; powtórzy je po czterech latach, a w 1930 sięgnie po pierwszy tytuł mistrzostw œwiata. Powrót odbywał się w minorowych nastrojach, bo bolesne porażki były udziałem niemal całej polskiej ekipy, we wszystkich dyscyplinach—jedynie jeŸdŸcy i kolarze na torze stanęli na podium. Szefowie zwišzków stanęli przed surowym obliczem prasowych recenzentów i tłumaczyli się z niepowodzeń. Prezes PZPN, dr Edward Cetnarowski, wytłumaczył swych podopiecznych tak: „... Co było przyczynš załamania? Uważam, że jedynym powodem nie było nic innego, jak tylko pierwszy występ na Olimpjadzie œwiatowej. Jak prawie każdy artysta w pierwszym swym wystšpieniu gra najczęœciej słabo, tak i nasi piłkarze, czujšc na sobie oczy całego Zdzisław Styczeń œwiata piłkarskiego zwrócone na nich, czujšc tę wielkš odpowiedzialnoœć przed braćmi w swej OjczyŸnie, nie wytrzymali balastu psychicznego. I jestem przekonany, żegdyby mieli możnoœć w następnych dniach zagrać w tym samym składzie i z tym samym przeciwnikiem, to z pewnoœciš rezultat byłby zupełnie inny, bardziej zaszczytny". Tezy Cetnarowskiego zdajš się być na tyle słuszne, na ile sš nie do sprawdzenia. Z całš pewnoœciš jedynym dorobkiem wyprawy do Paryża było zakontraktowanie do gry w oficjalnym spotkaniu w Warszawie olimpijskiej reprezentacji USA, której trenerem był znajomy Polaków sprzed czterech lat, ówczesny trener kadry na „olimpiadę koszowš", kpt. Chris Burford, a także zespół Turcji. Tym sposobem stolica Polski stała się po raz pierwszy arenš międzypaństwowego pojedynku, na dodatek z pierwszym rywalem spoza Europy. Na Agrykoli, jakby spodziewajšc się wizyty Amerykanów, otwarto 10 maja nowe trybuny na dwa i pół tysišca widzów. Goœciom zgotowano iœcie królewskie przyjęcie, ale nie ustrzeżono się poważnej gaffy. Orkiestra, która miała powitać hymnami obie drużyny, spóŸniła się. Stosownš muzykę usłyszeli widzowie dopiero w przerwie, na szczęœcie przy stanie 2:2, który obu ekipom pozwolił wysłuchać hymnów — miast odpoczšć, jak to bywa w zwyczaju — w miarę pogodnym nastroju. W tym miejscu przypomina się zabawny szczegół zwišzany z finałami MŒ w 1966 w Anglii — otóż trener Brazylii, słynny Vicente Feola, powrót do domu, gdzie oczekiwali go zawiedzeni kibice, opóŸnił o kilka tygodni. Co najmniej miesišc przedłużył pobyt w Paryżu i powrót do kraju kapitan zwišzkowy Adam Obrubański. Nie wiem, czy stało się to z obawy przed gniewem rozsierdzonych sympatyków piłki nad Wisłš, choć nie sšdzę, aby nawet trzy klęski długo przygotowywanej reprezentacji mogły wywołać reakcje równie gwałtowne, co w Brazylii. Faktem jest, że pod nieobecnoœć Obrubańskiego Zarzšd PZPN w trybie nagłym zlecił przygotowanie reprezentacji innym osobom. W Warszawie padło na Tadeusza Orzelskiego, też „wiœlaka", choć znacznie mniej znanego na piłkarskim polu. ziucš dmiu (32); USA 2:3 (2:2) 10.6.1924 wtorek 17.30 Mihaly Ivancsics HUN Warszawa Agrykola (-8000) POL: Stefan Domański — Kazimierz Kaczor, Marian Markiewicz — Zdzisław Styczeń+, Wacław Kuchar (k), Antoni Amixowicz+ —Józef Adamek, Stanisław Czulak+, Zygmunt Chruœciński, Władysław Kowalski (81 Juliusz Miller), Mieczysław Balcer. Selekcjoner — Tadeusz Orzelski (w zastępstwie nieobecnego Adama Obrubańskiego). USA: James Douglas — James Mulholland, Frederic 0'Connor — William Demko, Raymond Hornberger, Carl Johnson — Irvine Davis, Herbert Wells, Andrew Straden (k), Frank B. Jones, Edward Hart. Coach — George Mathew Collins, trener — Christopher Burford. * 0:1 Wells 3 głowš, 1:1 Czulak 6, 1:2 Straden 30,2:2 Chruœciński 32, 2:3 Straden 47 (polscy sprawozdawcy omyłkowo przypisali gole Stradena Wellsowi, zaœ bramkę Wellsa — Hartowi). NOTA • pierwsze — mecz w Warszawie i w Agrykoli, przeciwko rywalowi spoza Europy (siódmy kraj w polskich kronikach), przegrany mimo zdobycia dwóch goli na własnym boisku, pierwsza zmiana zawodnika w polu (Kowalski — Miller). Najmłodszy (ledwie 18 lat) — Balcer, najstarszy (30) — żegnajšcy się z reprezentacjš Styczeń; œrednia wieku 24,82 (po wejœciu Millera 25,00). Aż siedmiu debiutantów — dla Amirowicza jedyny występ w reprezentacji. Rezerwowi — ?. Grali piłkarze szeœciu klubów, w tym aż szeœciu z Wisły (zastępujšcy Obrubańskiego Orzelski był też działaczem krakowskiego klubu). Kuchar jako pierwszy osišgnšł bilans 10 gier w narodowym zespole. Odnotowano jedynš grę Czulaka, choć w 1930 wystšpi jeszcze w dwóch nieoficjalnych meczach przeciwko „amatorom" (ostatni 15.6.1930). L ORZELSKI Tadeusz • 30.03.1894 w Krakowie — + 10.11.1953 w Krakowie (brat Mariana, mjra WP, działacza Wisły Kraków w latach 1910—1914, a w okresie 1913—1914 prezesa tego klubu). Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, inż., dr chemii, wieloletni dyrektor krakowskich „wodocišgów". Piłkarz, potem działacz Wisły (w zarzšdzie od 1921, w latach 1933—48 prezes, potem aż do œmierci wiceprezes). W latach 1924—1926 we władzach PZPN (WGiD). W jednym spotkaniu reprezentacji w roli zastępcy kpt. zw. Obrubańs-kiego ustalał skład i kierował drużynš Polski (mecz nr 13 — 13 czerwca 1924). W czasie II wojny œwiatowej aktywnie działał w konspiracji. Jako dowódca ZWZ na Polskę Południowš aresztowany w 1940, więziony w obozie koncentracyjnym w Oœwięcimiu— 11 czerwca 1941 wykradziony ze szpitala œw. Łazarza w Krakowie, dokšd trafił jako „niebezpiecznie chory więzień"; była to jedna z najbardziej spektakularnych akcji podziemia w Krakowie. Do końca wojny ukrywał się w okolicach Warszawy. Położył wielkie zasługi dla krakowskiej Wisły. W roli selekcjonera Orzelski dokonał jednej istotnej innowacji — Wacka Kuchara uczynił kapitanem, a na dodatek ustawił w nowej dla niego roli œrodkowego pomocnika, wišżšcego zadania ataku i obrony. „Ten debiut zakończył się pewnym powodzeniem, choć nie pamiętam, kto mnie do tego namówił. Grało mi się znakomicie i mogę się pochwalić, że znów posypały się dla mnie pochwały i wyrazy szczerego uznania. Byłem najlepszym w drużynie narodowej, ale niestety, pechowo przegraliœmy" — twierdził po latach legendarny Wacek, zapominajšc nazwisko pomysłodawcy. Znów przegraliœmy „pechowo", co stanie się dyżurnym tłumaczeniem. Zbieranina amatorów „soccera", jak podkreœla amerykański historyk Sam Foulds — „urodzona tu i tam, w Ameryce i poza niš", pokonała naszš ekipę. Na dodatek, jakby pragnšć wymazać tę „ciemnš plamę" w naszym rejestrze, pojawi się informacja, że „federacja amerykańska unieważniła mecz w 1924 w Warszawie, gdyż zakontraktowany był przez prywatnego menadżera, a nie oficjalnie przez zwišzek". („Przeglšd Sportowy", 1 paŸdziernika 1932). Wspomniany już Sam Foulds, najwybitniejszy ekspert futbolu USA, wyœmiał w liœcie do mnie tę argumentację. „Dla nas jest to gra bez dyskusji w pełni oficjalna, a mecz wszytkim uczestnikom daje prawa „fuli internationals". Jeszcze słówko o Orzelskim — przeciwko USA wystawił aż szeœciu graczy Wisły, co było — klubowym rekordem „wiœlaków"; a uzupełnił tę grupę o dwóch graczy Cracovii i Amirowicza, który choć bronił barw Legii, to był swoim, krakowskim chłopakiem. Czy to o czymœ musi œwiadczyć? Oczywiœcie nie musi, choć chciałoby się, aby każdy selekcjoner widział więcej, niż własne podwórko. Niespodziewana wizyta Amerykanów nie była wczeœniej zapowiadana, podobnie jak Turków. Ci ostatni zorganizowali „paneuropejskie" tournee — grali kolejno na olimpiadzie (2:5 z Czechosłowacjš), potem z Finami (wygrana 4:2!) oraz z Estoniš (sukces 4:1 w Tallinie). Podaję te rezultaty, aby wykazać poziom naszych rywali — już ósmego przeciwnika w kronikach reprezentacji. Arenš spotkania wyznaczono ŁódŸ, stadion ŁKS, a selekcjonerem, pod nieobecnoœć bawišcego dalej w Paryżu (ach ten Paryż!) red. Obrubańskiego — inż. Ignacego Rosenstocka. Niewiele wiedziano o jego piłkarskich wyczynach i pod tym względem „dorównywał" Orzelskiemu, a może nawet wcale nie kopał piłki? Znany był jednak z doœć œmiałych, bardzo oryginalnych na naszym rynku poglšdów. Nie były one właœciwie nagłaœniane, bowiem Rosenstock był w wyraŸnej opozycji wobec ekipy Cetnarowskiego. Schronił się w zacisze sędziowskich spraw, ale od czasu do czasu jego głosu należało wysłuchać z najwyższš uwagš. To właœnie inż. Rosenstock twierdził już w 1921, ze,, bez powołania ligi, wzorem przodujšcym państw œwiata, nie podniesiemy poziomu naszych footbalistów. Potrzeba nam nie tylko jednej, ale i drugiej ligi, bo Polska jest krajem, który ma doœć sił w tym sporcie". Ta opinia wyprzedziła w naszym futbolu całš epokę — na realizację pomysłu Rosenstock czekał do 1927, kiedy powstała I liga, choć już inni działacze firmowali jej narodziny, a o drugiej, będšcej zapleczem ekstraklasy, pomyœlano dopiero w 1949 roku. ROSENSTOCK Ignacy • 25.10.1889 (w Krakowie?) — + 29.05.1935 w Krakowie, po nieudanej operacji wyrostka robaczkowego. Inżynier mech., wydawca. Sędzia, działacz. Arbiter PZPN do 1924 (prowadził mecze finałów MP w 1921), jeden z 6 pierwszych posiadaczy Złotej Odznaki PKS (1931), twórca regulaminów i organizacji sędziowskich. Działacz PZPN (od czerwca 1921 do zjazdu w 1923 członek Zarzšdu PZPN), także Krakowskiego OZPN (kapitan okręgowy). W gronie szeœciu założycieli „Przeglšdu Sportowego", pierwszy redaktor naczelny (do listopada 1921). W jednym spotkaniu reprezentacji Polski był selekcjonerem zastępujšc kpt. zwišzkowego Adama Obrubańskiego i prowadził drużynę w meczu po raz pierwszy wygranym przez nasz zespól w kraju (gra nr 14 — 29 czerwca 1924). Rosenstock by inicjatorem — pierwszym, który rzucił pomysł — powołania „na wzór zachodni" ligowych rozgrywek w dwóch klasach w Polsce (w paŸdzierniku 1921). W przypadku I ligi stało się to faktem w 1927, a drugiej — dopiero w 1949. 46 cm Nikt też w polskim piœmiennictwie piłkarskim nie zauważył, iż to właœnie Ignacemu Rosenstockowi udało się — w roli „dorywczego" selekcjonera — wygrać pierwszy mecz reprezentacji Polski na własnych œmieciach. Stało się to w Łodzi, która po raz pierwszy goœciła „reprezentatywnš drużynę", i z rywalem, który dla naszych futbolistów był całkowitš zagadkš, ale dzięki koncepcji selekcjonera, który za wygranš wcale nie usłyszał pochwalnych fanfar. Mało tego — recenzenci nadal wybrzydzali. „Pierwsze zwycięstwo naszej reprezentacji nie dało nam takich wrażeń, jakich się spodziewaliœmy. Jakkolwiek sama gra była ładna i interesujšca, to jednak nasza drużyna za mało miała chęci zwycięstwa i zbyt mało przejęcia się ważnš chwilš. Drużyna turecka również nie przeciwstawiła nam zapału i oporu aż do końca gry. Odnosiło się wrażenie, że gdyby nasza reprezentacja grała dzielniej — Turcja poniosłaby poważnš klęskę". Czytajšc tego typu „żale", bez których nie może być jednak prawdziwej historii narodowej drużyny, ręce opadajš. Trzy lata czekano na pierwszš wygranš aby ucieszyć kibiców, a gdy wreszcie marzenia stały się faktem, a gra była na dodatek „ładna i interesujšca" — sprawozdawca szuka dziury w całym. Czyżby dlatego, że zespół przygotował Rosenstock?! Sprawozdawca nie dopowiedział, co czerpię z innej gazety, że ,,z wyznaczonych graczy nie stawiła się prawie połowa, co postawiło kierownictwo w trudnym położeniu. Okazuje się, że nauczka ze Stanami Zjednoczonymi nie pomogła. Na razie wstrzymujemy się od krytyki i czekamy na stanowisko, jakie w tej skandalicznej sprawie zajmie Zwišzek" — pisał dr Stanisław Mielech. Rosenstock oparł się więc z koniecznoœci na „miejscowych siłach". W obronie para Cyl—Karasiak, a w pomocy Hanke i Otto (wszyscy z ŁKS), uzupełnieni zostali Spoidš. Czterech „wiœlaków" w napadzie wzmocnił Jan Loth I, który zadebiutował w reprezentacji w polu, po wczeœniejszych występach w bramce! Między słupkami miał już konkurenta, z którym zdecydowanie przegrywał rywalizację — Emil Górlitz wyrastał na pierw- „karaœ" wędrujšcy Jednym z najpopularniejszych futbolistów lat 20—30. był Władysław Karasiak (*8 stycznia 1899 w Łodzi — +11 sierpnia 1976 tamże). Krzywonogi, jak znakomitemu piłkarzowi przystoi, z płomiennš czuprynš, wywoływał aplauz i entuzjazm kibiców na wszystkich stadionach. Imponowały jego brawurowe szarże, bezpardonowe ataki dla odebrania piłki, a szał na trybunach budziły dalekie wykopy od własnej bramki. Nazywano go po prostu „Karaœ", a czasem dodawano „wędrowniczek", bo w swej karierze często zmieniał kluby. W reprezentacji Polski pojawiał się tylko w latach parzystych, a rozpoczšł od obrony barw ŁKS w 1924. W 1926 był piłkarzem Wojskowego KS w Łodzi, zaœ po następnych dwóch latach — bronił barw Klubu Turystów w rodzinnym mieœcie. Po szeœciu latach przerwy, w 1934, raz jeszcze zagrał dla Polski, ale tym razem, jak na starcie — dla ŁKS. szego , ,goalkeepera" w Polsce. W Łodzi wystšpił jeszcze w barwach I. FC Katowice, ale jesieniš tego roku — podobnie jak łodzianin Karol Hanke—znajdzie się w szeregach lwowskiej Pogoni. Mistrz kraju i najlepsza ekipa klubowa w Polsce œcišgała do siebie tylko najlepszych. O samej grze, choć „ładna i interesujšca", nie pisano wiele. Dwie minuty zadecydowały o sukcesie — strzały Balcera, ledwie 18. letniego sportowego „omnibusa" z Wisły, oraz Reymana, przesšdziły sprawę. Zauważmy też, że po raz pierwszy w swej historii, nie tylko na własnym boisku, nasz zespół nie stracił bramki. To nie tylko zasługa bramkarza czy obrońców, a/e też zapomnianego selekcjonera tej jednej, ale chyba pamiętnej gry. Powrót Obrubańskiego do kraju niemal natych- POL — TUR 2:0 (2:0) , 29.6.1924 niedziela 17.40 ŁódŸ stadion ŁKS (~ 6000) Mihaly Ivancsics HUN POL: Emil Górlitz — Wawrzyniec Cyl (+), Władysław Karasiak — Marian Spoida, Zygmunt Otto+, Karol Hanke - Józef Adamek, Jan Loth II, Henryk Reyman (k), Władysław Kowalski +, Mieczysław Balcer. Selekcjoner — Ignacy Rosenstock (w zastępstwie nieobecnego Adama Obrubańskiego). TOR: Hamid — Cafer, Ali — Ismet (25 Kemal Rifat), Nihat (k), Hamit Arslan — L. Mehmet, Alaamn, Zeki Riza, Muhsin, Bedri. Coach — William Hunter ENG. * 1:0 Balcer 42, 2:0 Reyman 43. NOTA • pierwsze — mecz w Łodzi (czwarte miasto w kraju, po Krakowie, Lwowie i Warszawie), przeciwko Turcji (ósmy rywal) wygrana w Polsce (w szóstym spotkaniu), bez straty gola (bramkarz Górlitz) w meczu międzypaństwowym. Selekcjoner w jedynym meczu zastępujšcy przebywajšcego w Paryżu kpt. zw. Obrubańskiego wystawił trzech debiutantów (dla Ottto — najstarszego na boisku, 28 — był to jedyny mecz w zespole narodowym — ostatni tez dla Kowalskiego), ryuro czterech graczy z Krakowa (wyłšcznie, .wiœlacy") i tyle samo z ŁKS — głównie za sprawš absencji powołanych graczy z mnych klubów W napadzie błyszczał Jan Loth U — w pierwszych dwóch meczach reprezentacji był bramkarzem! To swoisty ewenement w kronikach œwiatowego futbolu. Najmłodszy Balcer (18); œrednia wieku — 23,82. Rezerwowy — Jan Durka. 47 POL —FIN 1:0(0:0) Bohumil eniœek CZE 10.8.1924 niedziela 17.00 Warszawa Agrykola (~ 4000) POL: Emil Górlitz—Władysław Karasiak, Marian Markiewicz — Marian Spoida, Wacław Kuchar, Karol Hanke—Józei Adamek, Jan Loth II+, Jan Reyman, Józef Garbień, Józef Miller (k)+. Kpt. zwišzkowy — Adam Obrubański. FIN: Niilo Tammisalo — Sven Lydman, ? Sjóman — Lauri Virta, Eino Soinio, ? A. Karjagin — Bertel Silve, Aulis Koponen, Vemer Eklóf (k), ? Fallstróm (vel Korma), Hjalmar Kelin. * 1:0 Reyman 59. NOTA % pierwsze — wygrana z Finlandiš (druga w historii na własnym boisku), zwycięstwo w Warszawie, bezbramkowy mecz do przerwy z udziałem Polski. Spotkanie bez debiutantów — dla dwóch piłkarzy ostami występ, w tym dla najstarszego na placu, kapitana — Millera (29), a także bramkarza i napastnika Lotha. Najmłodszy (21) — Hanke; œrednia wieku — 25,27. Po raz pierwszy reprezentację stworzyli gracze aż siedmiu klubów z szeœciu miast. Rezerwowi — Jerzy Bułanow, Stefan Domański, Michał Hamburger, Stefan Loth I i Władysław Kowalski. HUN — POL 4:0 (3:0) 31.8.1924 niedziela 16.30 Heinrich Plhak AUT - József Braun, Budapeszt stadion FTC (-25 000) HUN: Lajos Fischer — Gyula Mandi, Imre Senkey I — Ferenc Borsanyi, Henrik Nadler, Bela Bartos - József Takacs, Gyórgy Orth, Kalman Csontos, Rudolf Jeny. Kpt. zwišzkowy — Lajos Mariassy. POL: Emil Górlitz (61 Marian Kiliński-) — Władysław Karasiak, Marian Markiewicz+ — Marian Spoida (67 Władysław Olearczyk), Wacław Kuchar (k), Karol Hanke — Józef Adamek, Wawrzyniec Staliński, Henryk Reyman, Józef Garbień, Antoni SiedŸ-. Kpt. zwišzkowy — Adam Obrubański. • 1:0 Karasiak 31 samobójcza, 2:0 Takacs 34, 3:0 Takacs 38, 4:0 Orth 60. NOTA • pierwsze dwie zmiany w jednym meczu polskiej drużyny. Rekordowa frekwencja — niektóre Ÿródła mówiš o prawie 30 tysišcach widzów. Dla dwóch debiutantów była to jednoczeœnie ostatnia gra — dla bramkarza 30 minut bez straty gola dało mu miano pierwszego, który nigdy nie został pokonany w bramce Polski. W gronie 13 piłkarzy z 5 klubów najmłodszy bramkarz Kiliński (20) — najstarszy Markiewicz (29), który podobnie jak dwójka debiutantów rozegrał ostatniš grę. Rezerwowy — Mieczysław Batsch. Spoida — jako drugi — rozegrał 10 spotkań w reprezentacji (na czele Kuchar — 12). Węgry jako pierwsze z rywali rozegrały z Polskš już czwarty mecz. Od lewej: Józef Garbień, Marian Kiliński (rezerwowy bramkarz), Antoni ŒledŸ, Karol Hanke, Wawrzyniec Staliński, Emil Górlitz, Henryk Reyman, Józef Adamek, Marian Markiewicz, Władysław Karasiak, Wacław Kuchai (kapitan), Marian Spoida, Mieczysław Batsch (rezerwowy), Władysław Olearczyk (rezerwowy). G8fl miast wywołał konflikt z władzami Cracovii — wyznaczeni na mecz przeciwko Turcji, gracze tego klubu, Stanisław Cikowski i Zygmunt Chruœciński, odmówili stawienia się na miejscu zbiórki. Rosen-stock poradził sobie bez nich, ale Obrubański nie potrafił odmówić pokazania swej siły. Cracovię — na — wniosek selekcjonera — ukarano grzywnš 350 złotych, co było znacznš sumš, a obaj gracze — naganš. Następne spotkanie pod wodzš Obrubańskiego dało minimalnš wygranš po strzale Reymana i było skromnym rewanżem na nisko notowanych w futbolu Finach, ale dobre i to. Selekcjoner skorzystał z pomysłu Orzelskiego i Kuchara ustawił na œrodku pomocy, zaœ Karasiak stał się filarem defensywy. Na Agrykoli, która po raz drugi była arenš występu Polski, oglšdano jednak mecz bez historii, jeœli nie liczyć pierwszej wizyty Finów nad Wisłš. W roli samodzielnego szefa reprezentacji Obrubański miał jeszcze jedno spotkanie, które było finałem roli o jakiej tak długo marzył. Po raz ostatni pełnił funkcję selekcjonera w rewanżowym meczu przeciwko Węgrom na stadionie w Budapeszcie. Poszło mu minimalnie lepiej niż w Paryżu — przegrał ledwie 0:4. Nie przełamał jednak passy, jaka towarzyszyła naszym spotkaniom z Węgrami. I tym razem, już po raz czwarty, Polska nie zdobyła na „bratankach" ani jednego gola. Czy mogło być dla Obrubańskiego pociechš, że wyznaczono go na sędziego meczu amatorskich reprezentacji Węgier i Austrii, jaki rozegrano przed grš Polaków przeciwko najlepszym „Madziarom"? To jednak ważna chwila — pierwszy polski „gwizdek" w spotkaniu międzypaństwowym, choć nie do końca oficjalnym. „Wstyd już doprawdy pisać o œwieżem ,,pe-chowem "spotkaniu polskiej reprezentatywki. Jednakże zawody z Węgrami należały bezsprzecznie do pechowych w calem tego słowa znaczeniu. Przyznaje to nawet prasa węgierska, a widzowie polscy przeżyli ciężkie chwile patrzšc na fatalny zbieg okolicznoœci przeœladujšcych polskš drużynę" — pisał dr Mielech, który trzy lata wczeœniej grał w napadzie naszej reprezentacji w premierowym spotkaniu przeciwko Węgrom. Wyliczmy te „pechy", do których wypada się powoli przyzwyczaić. Pierwszy — „Karasiak bronišc niegroŸnego, wysokiego voley'a pakuje piłkę do własnej bramki". Drugi — „powtórny gol wywołany li tylko konsternacjš naszych piłkarzy po nieszczęœliwym zagraniu Karasiaka". Trzeci — „znowu własna, strzelona przez Spoidę bramka, który interweniujšc w niegroŸnej sytuacji kieruje piłkę zbyt ostro do bramkarza" (Węgrzy bez wahania przypisali ten gol Takœcsowi). Czwarty — „gol pada w iœcie dramatycznej sytuacji. Orth strzela, Górlitz robin-zonuje, obija, ale jednoczeœnie łapie palec. Oszołomiony bólem chwyta instynktownie palec u ręki, sędzia nie zauważa kontuzji i łatwa do obrony piłka popchnięta ledwie wpada do siatki. Górlitza zmienia Kiliński, który nie traci gola przez całe pół godziny pobytu na boisku i w... reprezentacji, stajšc się przy okazji pierwszym, który nigdy nie przepuœcił bramki w narodowym zespole. „Pechy" można mnożyć, bo była jeszcze kontuzja Spoidy, który w 16 minucie został zraniony i niemal całe spotkanie grał „o jednym oku", aż wreszcie w drugiej częœci — „za zgodš zaniepokojonych Węgrów został zmieniony"... Wszystko można zrozumieć, ale gdy sprawozdawca konkluduje, iż „po żadnem chyba spotkaniu nie opuszczali Polacy widowni tak zniechęceni. Mecz ten można było bowiem przy odrobinie szczęœcia wygrać lub przynajmniej zremisować" to wypada tylko zapłakać ze wzruszenia. Zwłaszcza, gdy ,,w ataku wyróżniał się Staliński, a ŒledŸ był wręcz doskonały". A propos Antoniego Œledzia, skrzydłowego ŁKS, dla którego był to jedyny występ w narodowym zespole. Wkrótce po spotkaniu w Budapeszcie został w Łodzie oskarżony o.....profesjonalizm", czyli o grę za forsę, gdyby tłumaczyć to na język współczesnych kibiców. Sprawa okazała się dęta, a zapłata była ponoć tylko pożyczkš. „Przeglšd Sportowy" wzišł „oskarżonego" w obronę i pisał tak: „Panie L. i panie B.! Za sto złotych chcecie zrobić kogoœ zawodowcem i to kogo? Œledzia internacjonała?!" No i nie zrobiono, a ŒledŸ grał długo i szczęœliwie. Epoka Obrubańskiego, albo „olimpijska", trwała raptem kilka miesięcy. Rok wielkiego zapału, ale i zawodu. Też sezon istotnych zmian w przepisach gry — od 8 wrzeœnia 1 924, zgodnie z wytycznymi International Board, można było zdobyć gola bezpoœrednio z rzutu rożnego, nawet jeœli nikt z rywali nie dotknšł piłki. Jednoczeœnie sędzia zwolniony został z obowišzku przerwania gry w przypadku kontuzji graczy — jego ocenie pozostawiono potrzebę takiej przerwy. Miało to zapobiec symulowaniu urazu w obliczu zagrożenia własnej bramki — jak interpretował to sędziowski aeropag. Te wiadomoœci mogły przypadać się Obrubańskiemu, człekowi nietuzinkowemu, o którym znany krakowski działacz, zagorzały sympatyk i dobroczyńca Wisły, a nade wszystko znakomity optyk, Stanisław Voigt, powiedział mi tak: „Obrubański? To była niezwykle silna indywidualnoœć. Jak każdy znakomity prawnik miał wspaniale cięty język, choć tylko w mowie, bo pisał znacznie słabiej, choć był dziennikarzem. Podziwiałem go i ceniłem, choć był w jednej osobie za przeproszeniem wieprzem, lisem, tygrysem i orłem. Myœlę, że byłby dumny z takiej oceny, a dla Wisły oddałby zawsze wszystko". Mimo wyjštkowo nieudanego sezonu red. Adam Obrubański nie podda się — będzie walczył o zachowanie funkcji kapitana zwišzkowego w następnym sezonie. • Dwie sprawy godne sš jeszcze przypomnienia. Pierwsza to kwestia Górnego Œlšska, który doczekał się pierwszego reprezentanta (Górlitz), choć jego siła była już chyba znacznie większa. Doœć powiedzieć, że z niespełna 20 tysięcy meczów rozegranych 49 w 1924 roku w Polsce, ponad jedna trzecia odbyta się na Œlšsku. PZPN, jakby nie chcšc tego dostrzec, podjšł 1 listopada 1924 decyzję zawieszajšcš tak zwanych „optantów", czyli sportowców, którzy przyznali się do mniejszoœci niemieckiej — oznaczało to zakaz uczestniczenia w barwach klubów, do których od wielu lat należeli. „Przyszły mistrz Krakowa obawia się, że w walce międzyokrę-gowej może potknšć się na Górnym Œlšsku. Prawdopodobny mistrz tego regionu, AKS, wyrobił sobie markę w bieżšcym roku zwycięstwami nad Wisłš, Pogoniš, Spartš itd. Decyzja w sprawie „optantów" miałaby osłabić przyszłego mistrza œlšskiego. Trzeba jednak pamiętać, że „optanci" mogš łatwo udowodnić, że posiadajš polskie obywatelstwo, a więc sprawa opcji nie jest wcale przesšdzona" — pisał „Stadjon". Ten zakaz PZPN okazał się martwym prawem i nigdy nie był egzekwowany. Na Œlšzaków w reprezentacji Polski przyjdzie jednak jeszcze nieco poczekać. A futbol miał się dobrze. Na zakończenie sezonu tygodnik „Stadjon" — jako pierwszy w dziejach polskiej prasy — przeprowadził „ankietę na najpopularniejszego w Polsce sportowca krajowego i œwiatowego". W tej pierwszej konkurencji futboliœci uzyskali następujšce lokaty: 1. Wacek Kuchar/Pogoń 2. Jan Loth Ii/Polonia 9. Tadeusz Synowiec/Cracovia 12. Józef Kałuża/Cracowia,14. Ludwik Gin-tel/Cracovia, 15. Henryk Reyman/Wisła, 19. Marian Spoida/Warta, 22. Władysław Karasiak/ŁKS, 27. Emil Górlitz/I.FC, 30-34. Wawrzyniec Sta-liński/Warta. Można wyniki tego plebiscytu — ankiety uznać za pierwszš w historii naszego futbolu klasyfikację najpopularniejszych futbolistów, a laureata jako pierwszego zdobywcę miana „Piłkarza Roku". Wacław Kuchar 50 GSA przegrane gry i gierki pogróżki na tygodnie * walka stolic o stolicę * pas obrubań-skiego * rzšd patrzy na piłkę * szkła kapitana * ring na boisku * podnieta dla „galer ji" * miloœ nie zna amatorów * rywal czyli n-ta liga * dlaczego to pierwszy nieoficjalny * hak na okularnika * kraków pod wodš czyli gra „na wiœle" * samolot dla żurnalisty * pogoń na węgrów * zero w pięciu meczach * urzšd bez kuchara |T. KUCHAR 1925 Zurychski „Sport", co zauważył nasz „Przeglšd Sportowy" wyœmiał propozycję PZPN, który zamierza zakazać sędziom, noszšcym okulary ze względu na krótkowzrocznoœć, uprawiania swej pasji w sporcie futbolowym. „Pod tym względem Polska wyprzedziła już Anglię, gdzie w myœl paragrafu 72 statutu reguluje się te sprawy wcale nie tak surowo". Zdawać się mogło po lekturze naszej prasy, że sędziowie to w tym sporcie osoby najważniejsze, bo ich sprawy zajmowały nieproporcjonalnie wiele miejsca. Na walny zjazd PZPN w 1925 przygotowano „projekt wymiaru kar za przewinienia graczy i klubów", a w nim następujšce kary dyskwalifikacyjne dla zawodników za: 9 pogróżki względem drugiego gracza — 1 tydzień • pogróżki względem widza — 2 tygodnie • pogróżki względem sędziego — 6 tygodni. Rychło okaże się, że „panowie z gwizdkami" zechcš sami stanowić o sobie i 26 kwietnia 1925 w Krakowie powołajš Polskie Kolegium Sędziów. Tak miały się proporcje ważnoœci uczestników piłkarskich rozgrywek. Uwagę delegatów w znacznie większym stopniu bulwersowała jednak propozycja przeniesienia siedziby PZPN z Krakowa do Warszawy, a decyzja co do miejsca działania centrali ważna miała być przez 5 lat (1926—1931). Rzecz nie tyle w miejscu, gdzie działać miał PZPN — obowišzywał przecież statutowy zapis, który do władz (z wyjštkiem funkcji kapitana zwišzkowego), pozwalał powoływać tylko osoby zamieszkałe w siedzibie centrali. Oznaczałoby to w praktyce odsunięcie od władzy działaczy tak silnego oœrodka, jakim był Kraków — ludzi doœwiadczonych, a przy tym bardzo przywišzanych do swych funkcji. W obliczu zagrożenia poszły w kšt międzyklubowe, krakowskie animozje czy spory. Nie liczyło się, skšd kto przychodzi, ale o co wspólnie walczyć wypada. Ostatni dzień lutego, czyli tradycyjnie, ostatnia sobota w miesišcu, był pierwszym dniem dwudniowych obrad delegatów. W sali krakowskiego magistratu toczyły się spory nie tyle o los polskiego futbolu, ale o zachowanie stołków. Na pierwszy plan poszły wybory władz, które raz jeszcze wygrał dr Edward Cetnarowski, ale kolejnoœć promowania następnych funkcji ulegia zmianie w porównaniu do porzšdku zebrań w minionych latach. W drugiej turze wybrano bowiem wiceprezesów, a dopiero potem próbowano obsadzić stanowisko sekretarza. Wybór padł na red. Adama Ob-rubańskiego, co miało oznaczać przedłużenie jego kadencji na tym stanowisku, ale niespodziewanie dla wszystkich — Obrubański nie przyjšł wyboru. Stało się tak w momencie, gdy na sali forsowano nowy porzšdek obrad. Padł wniosek o przeniesienie siedziby PZPN z Krakowa do Warszawy i to w terminie pięciu tygodni! Praktycznie od 5 kwietnia 1924 miejscem sztabu futbolowego byłaby stolica. Zmasowane siły „prowincji", w tym Lwowa, który mimo wieloletniej rywalizacji długo i wiernie trwał przy boku Krakowa, zapewniły powodzenie tej propozycji. 1 marca, w drugim dniu obrad, zgodnie z wolš delegatów, wymaganš większoœciš głosów — miejscem stołecznym polskiej piłki stała się Warszawa, zaœ cišg dalszy obrad i wyborów wyznaczono już w nowej siedzibie, 5 kwietnia. To był moment, w którym zawaliły się plany Obrubańskiego na kolejnš kadencję na stanowisku nie tylko sekretarza, ale też kapitana zwišzkowego. Cišg dalszy sporu odbywał się za kulisami, choć z niezwykłš dynamikš. Na wspólny wniosek PZPN oraz Krakowskiego OZPN, skierowany do Zwišzku Polskich Zwišzków Sportowych oraz Polskiego Komitetu Olimpijskiego, obie instytucje nadzorujšce działalnoœć sportowš w kraju — unieważniły decyzję delegatów o przeniesieniu siedziby PZPN do Warszawy, zarzucajšc jej „brak spełnienia formalnych rygorów". Stało się to podczas dwudniowej narady zainteresowanych stron (28—29 marca 1924), na tydzień przed zaplanowanym w Warszawie dokończeniem obrad walnego zebrania delegatów PZPN. 51 Odbyło się ono w stolicy, jak planowano, w lokalu Towarzystwa Hygjenicznego, ale już w atmosferze totalnej niezgody. Zwolennicy zamiany Krakowa na Warszawę musieli dać za wygranš wobec stanowiska instancji rzšdowych, a zasięg ich działań został ograniczony do spraw drugorzędnych. Z tych ważnych pozostała wyłšcznie obsada funkcji kapitana zwišzkowego. W tym zebraniu byłocoœz Mrożka — w Warszawie, która nie stała się, jak planowano, miastem stołecznym dla piłkarstwa, wybierano władze PZPN wyłšcznie z grona... mieszkańców Krakowa! Głosowano na ludzi, których chciano pozbawić wszelkich funkcji, ale miało to dla elektoratu delegatów smak totalnej klęski. Gdy zgłoszono kandydaturę delegata Lwowa, KUCHAR Tadeusz • 13.04.1891 w Krakowie — + 05.04.1966 w Warszawie. Najstarszy z szeœciu legendarnych braci, synów Ludwiki i Ludwika. Inżynier budowy maszyn (Politechnika Lwowska 1909—14). Zawodnik, działacz i organizator, jeden z gigantów polskiego sportu. Piłkarz — pomocnik Lechii, a potem Pogoni Lwów (1906—1916); także znakomity lekkoatleta — autor kilkunastu „najlepszych wyników", a potem oficjalnych rekordów Polski w biegach płaskich, œrednich i długich, także przez plotki, w wielobojach i chodzie; pływak, łyżwiarz i narciarz. Mistrz Austrii, Czech i Węgier w la — w 1912 kandydat do reprezentacji Austrii na igrzyska olimpijskie. Zrezygnował „z pobudek patriotycznych". Działacz klubowy (w Pogoni doszedł do zaszczytu prezesa), podobnie jak w Lwowskim OZPN. We władzach PZPN po raz pierwszy w 1923 — z Glabiszem i Ob-rubańskim tworzył „komisję selekcyjnš" (5 meczów reprezentacji). Kandydował do funkcji pierwszego samodzielnego selekcjonera w 1924 (przegrał z Obrubańskim), ale rok póŸniej na krótko objšł to stanowisko. Po dwóch przegranych otrzymał „votum nieufnoœci" w referendum okręgowych ZPN —jego miejsce w sierpniu 1925 zajšł Synowiec. Jako kpt. zwišzkowy kierował ponownie reprezentacjš w 1928, w czterech meczach (trzy oficjalne). Referent zagraniczny PZPN (1929—30). W czerwcu 1945 pierwszy prezes reaktywowanego PZPN (do lutego 1946). Obdarzony tytułami honorowego prezesa Ligi Polskiej (1946) oraz honorowego prezesa PZPN (1947). Od lutego dyrektor PUWFiPW aż do powstania GKKF w 1948 — od tej pory kieruje w nim departamentem urzšdzeń sportowych. Po odzyskaniu niepodległoœci w 1918 w gronie założycieli PZPN, PZP, PZHL, PZLA (pierwszy prezes, 1919—21), PKOL (kier. techniczny ekip na igrzyskach w Ga-Pa i Berlinie), Zwišzku Polskich Zwišzków Sportowych i innych, a także ligi piłkarskiej w 1927. Sędzia międzynarodowy w la i pływaniu. W końcu 1932 przenosi się ze Lwowa do Warszawy, obejmujšc kierownicze stanowisko ds. inwestycji sportowych PUWF. Na tym polu (z przerwš wojennš) działa etatowo do 74 roku życia emeryturę otrzymuje na rok przed œmierciš. Autor kilku ksišżek o projektowaniu urzšdzeń i budowli sportowych (1939—66). Uczestnik 1 i II wojny œwiatowej, odznaczony m.in. dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Virtuti Militari oraz Kawalerskim i Komandorskim OOP. 52 Gm inż. Tadeusza Kuchara na kapitana zwišzkowego — nie było odważnych, aby stanšć z nim do rywalizacji. Adam Obrubański nie pofatygował się do Warszawy, gdyż z pewnoœciš zdawał sobie sprawę, że jego szanse zostały pogrzebane. Kuchar wygrał więc w cuglach, zostajšc pierwszym przedstawicielem Lwowa we władzach PZPN. Nie bez powodu wspomniałem we wstępie o „o-kularnikach". Nowy kapitan zwišzkowy nosi) szkła, co w krakowskiej prasie rychło wykorzystano z mało eleganckš złoœliwoœciš. „Œwiat footbalowy obywa się w bezpoœrednich akcjach bez ludzi, którzy nie potrafiš bez sztucznej pomocy dostrzec trajektorj i piłki, a na urzšd tak odpowiedzialny wybiera gremium pozornie zorientowanych osób tego, który wcale nie może widzieć wszystkiego. Jak może w pełni sprawiedliwie ocenić walory kandydatów do repre-zentatywki państwowej? ". Kraków zatrzymał PZPN dla siebie; także władzę w polskiej piłce, ale prestiżowe stanowisko selekcjonera trafiło do przedstawiciela opozycji. Nie na długo, jak się miało okazać. Na działalnoœć Kuchara spoglšdano z najwyższš uwagš, aby wszelkie potknięcia wykorzystać najszybciej, jak to będzie możliwe. Nie trzeba było długo czekać! Na plan pierwszy wysunęły się mało istotne, choć zabawne problemy. „Kurier Łódzki" pisał, że „PZPN urzšdził się bardzo sprytnie wykorzystujšc œwięto 3 Maja dla siebie, jako dzień PZPN", a w innym miejscu zauważajšc, jakby znał nastroje towarzyszšce po latach pochodom 1. majowym, że „Nareszcie skończš się nudne pochody, wiece i przemowy w dniu 3-m maja. Dzień ten będzie w bieżšcym roku i na przyszłoœć wielkš manifestacjš tężyzny narodu zgodnie z hasłem podanym przez p. Prezydenta Rzeczypospolitej! Nic tak nie zbliża ludzi różnych warstw i zapatrywań, jak sport". Czy na pewno? Na meczu Wisła—Cracovia dochodzi do skandalicznego incydentu, którego bohaterami sš dwaj reprezentanci Polski, choć w jak odmiennych rolach! „Wiœlak" Władysław Kowalski uderza w twarz rywala z ekipy „pasiaków", Stanisława Ciko-wskiego. Dla winowajcy oznacza to rok dyskwalifikacji — dla pobitego rozbrat ze sportem, bo „moje widzenie sensu kopania piłki nie pozwala akceptować nieludzkich zachowań". W Poznaniu, który w opozycji antykrakowskiej zajmował silnš pozycję, miejscowy „Kurjer" cytuje jednš z krakowskich gazet; „Gracze Wisły winni zdać sobie z tego sprawę, że walczš o odebranie z powrotem do Krakowa tytułu mistrza Polski, straconego przed paru laty. W tern celu wiele może pomóc publicznoœć krakowska, która okrzykami zachęty poprze wysiłki miejscowej drużyny", aby pałajšc œwiętym oburzeniem mieć tego typu apel za gest wybitnie niesportowy: „Jest to po prostu skandal, by jakiekolwiek pismo tak czysto po „krakauersku" mogło podniecać instynkty galerji! Władze sportowe winny zbadać, czy wspomniany komunikat pochodzi od Wisły, czy też redagowany został w samej redakcji". W tej atmosferze rozgrywały się też problemy reprezentacji. W końcu maja 1925 w Pradze odbywał się doroczny Kongres FIFA, który gospodarze postanowili uczcić, jak to było w zwyczaju dobrymi meczami. Na sobotę 23 maja zaproszono Polskę do gry z amatorskš reprezentacjš Czechosłowacji, po raz pierwszy pod tš nazwš powołanš, zaœ nazajutrz oficjalna drużyna państwowa gospodarzy grała z Austriš. W tym miejscu niezbędne jest wyjaœnienie. Dla uznania meczu międzypaństwowego za oficjalne spotkanie najlepszych —narodowych czy też państwowych drużyn reprezentacyjnych, niezbędne jest, aby były to w istocie zespoły tej rangi, albo za takie przez obie strony uznane. W kronikach polskiego futbolu ta gra, podobnie jak kilkanaœcie innych, figuruje jako mecz oficjalny, choć przecież podstawowy warunek nie został spełniony! Nasi sšsiedzi i rywale najlepsze siły skupili na futbolu profesjonalnym, zaœ „amatorów" uważano za sympatyczne, ale przecież tylko głębokie zaplecze dla elity. Reprezentacja amatorska reprezentowała Czechosłowację w jakiejœ tam podrzędnej kategorii, w żaden sposób nie mogšc być uważana za drużynę narodowš —w kronikach czechosłowackiego piłkarstwa jej wyniki ledwo zapisano najmniejszš czcionkš, a jeœli imion „reprezentantów —amatorów" nie zna nawet najlepszy ekspert futbolu w tym kraju, Milos Jefabek, to znaczy, iż była to ekipa na poziomie n-tej ligi. Stanowisko federacji czechosłowackiej zawsze było w tej kwestii jednoznaczne, choć przecież łatwo można byłoby włšczyć ten „mecz" i inne również do rejestru oficjalnych gier i poprawić zwycięstwem ten bilans. (Podobnie postępowały federacje Węgier i Austrii, które wystawiały póŸniej amatorskie zespoły przeciwko najlepszej drużynie Polski; także Jugosławia usunęła mecz przeciwko amatorskiej Czechosłowacji, rozegrany w 1928, choć uczyniła to dopiero w latach powojennych). Dlaczego więc te spotkania — w naszych kronikach do wybuchu wojny zebrało się ich aż dwanaœcie, — miały spokojny żywot jako oficjalne gry? ródeł tego stanu szukać należy w kilku przyczynach. Po pierwsze —nie przykładano wagi do kwestii formalnych, przedkładajšc „patriotyczne" zadęcie i grę „drużyny z Orłem" za wartoœć samš w sobie na tyle istotnš, aby nie zwracać uwagi na stanowisko rywali; po drugie—Polska, ledwie raczkujšca na arenie międzynarodowej i poczštkowo nie dorównujšca poziomem potencjalnym rywalom musiała godzić się na warunki przez nich stawiane. Jeœli proponowano nam mecz przeciwko zespołowi „amatorów" ubranych w stroje o narodowych barwach to skwapliwie przyjmowano tę szansę; po trzecie — propagandowe aspekty rozgrywek, jak w przypadku amatorskiego Pucharu Europy Œrodkowej (1920—1930). były dla władz PZPN ważniejsze, niż czysto sportowe porównania. Fakt, iż wygraliœmy ten turniej (z udziałem amatorskich drużyn Austrii, Czechosłowacji i Węgier), wykorzystywany był bez umiaru jako olbrzymi sukces naszego futbolu, choć zgrabnie przemilczano informację, iż 53 równoczeœnie o trofeum o tej samej nazwie rywalizowały pierwsze, najsilniejsze drużyny tych krajów; po czwarte —nie zadawano sobie trudu, aby przeprowadzić analizę formalnš naszych przeciwników. Podczas turnieju olimpijskiego w 1936, dla œrodków masowego przekazu propaganda samej idei olimpijskiej i polskiego udziału w igrzyskach nie pozostawiała miejsca na dywagacje i sugestie, iż naszymi partnerami w rywalizacji o honorowe kršżki sš drużyny dalekie od profesjonalnego mistrzostwa sportowego. Te tendencje znajdowały na dodatek znakomitš pożywkę po wojnie, bowiem myœlenie nowych władz, zapatrzonych w medale olimpijskie i bez wahania krytykujšcych wszelkie przejawy „zawodost-wa" w sporcie œwiatowym, a profesjonalny futbol drażnił szczególnie, niczym nie różniło się od oczekiwań władz w okresie międzywojennym. Konkludujšc —pragnšc „być w Europie", o czym tak marzymy, musimy przyjšć europejskie kryteria dla porównywania osišgnięć naszego sportu, także polskiej reprezentacji. Stšd próba uporzšdkowania bilansu narodowej drużyny i usunięcie zeń gier, które pozbawione sš wszelkich racji jako oficjalne mecze oraz przesunięcie ich, głównie ze względu na tradycyjne przyzwyczajenie sympatyków futbolu — do kategorii meczów nieoficjalnych. W tej publikacji oznaczono je odmiennš grafikš i numeracjš, z dodatkiem skrótu „NO". Na mecz w Pradze — w tym opracowaniu traktowany jako pierwsze spotkanie nieoficjalnych reprezentacji — Kuchar wyznaczył kadrę, w której nie było miejsca dla zawodników Cracovii, a „cały Kraków" reprezentował jedynie napastnik Józef Adamek z Wisły. Dla swej Pogoni zarezerwował szeœć miejsc (Górlitz, Olearczyk, Hanke, Batsch, młodszy brat Wacław oraz Szabakiewicz). Dopiero po kontuzji Szabakiewicza powołał Sperlinga i Chruœcickiego z Cracovii, co było odpowiedziš na ostre krytyki krakowskiej prasy. Nie na wiele się to zdało, bo mecz w Pradze przegrano w ostatnich minutach doœć przypadkowo i pechowo, przy zdecydowanej przewadze naszej drużyny. Kuchar próbował pogodzić ambicje wszystkich silnych oœrodków w kraju, desygnujšc do gry reprezentantów Warszawy (w rezerwie był bramkarz i napastnik Polonii, Jan Loth II), Poznania (Spoida, Staliński i nowicjusz Przybysz z Warty), Łodzi (obrońca ŁKS, Cyl), a także Krakowa (Adamek z Wisły oraz Sperling i Chruœciński z Craco-vii), nie wspominajšc o „pogoniarzach". Popełnił jednak drobny błšd formalny, łamišc regulaminy obowišzujšce kandydatów do reprezentacji. Otóż przepis zakazywał pretendentom wyznaczonym do występu w zespole narodowym gry w barwach klubowych na trzy dni przed spotkaniem reprezentacji. Kapitan zwišzkowy zezwolił jednak na występ w meczu Pogoni, rozgrywanym w czwartek, 21 maja, wszystkim kadrowiczom z tego klubu. Uczynił to bez wymaganej zgody Zarzšdu PZPN, co natychmiast zostało wykorzystane przez niechętne mu gremium. Na posiedzeniu Zarzšdu PZPN w Krakowie, w pištek, 5 czerwca „postanowiono rozpisać referendum w sprawie votum nieufnoœci dla poczynań p. Tadeusza Kuchara". Stosowne zapytanie wysłano pocztš do okręgowych PN, choć w kompetencji członków Zarzšdu istniała możliwoœć pozbawienia funkcji kapitana zwišzkowego. Zapewne przeszkodš dla podjęcia tak drastycznej decyzji był brak quorum, choć obecna była wystarczajšca grupa członków, aby postanowić „referendum". Oczekiwanie na odpowiedŸ trwało kilka tygodni, a Kuchar miał na głowie kolejny mecz reprezentacji. Na 12 lipca wyznaczono w Krakowie występ znakomitej drużyny węgierskiej. Kuchar przymierzał się do powołania ekipy, gdy z Krakowa dotarły doń wieœci o katastrofalnej powodzi. Ulewne deszcze spowodowały nienotowane od dziesięcioleci podniesienie stanu wody w Wiœle, która wylała szeroko. Pod wodš znalazły się, całkowicie zalane, boiska Cracovii i Jutrzenki, a częœciowo także Wisły. W tej sytuacji rozegranie meczu w Krakowie okazało się w zaplanowanym terminie niemożliwe. Oczywiœcie, istniała szansa przeniesienia spotkania do innego miasta, ale wówczas krakowska kasa — czytaj: kasa Cracovii i PZPN —zostałaby poważnie uszczuplona brakiem spodziewanych dochodów. Wysłano więc błagalnš proœbę do „bratanków", którzy łaskawie zgodzili się przyjechać do Krakowa o tydzeń póŸniej. Ale i tak przeniesiono mecz na stadion Wisły. CZE —POL 2:1 (1:1) 1 NO (+ 16 A) 23.5.1925 sobota 16.45 Praga stadion Sparta (-5000) Eugen Braun AUT CZE: Frantiœek Planićka — ? Krćma, ? Kudrńa — ? Moudry, Josef Svoboda, ? Soukenka — Otto Mraz, Jaroslav Polaćek, Jan Novak, ? Laœtovicka, ? Polanecky. POL: Emil Górlitz — Wawrzyniec Cyl (+), Władysław Olearczyk — Marian Spoida, Witold Gieras, Karol Hanke — Józef Adamek, Mieczysław Batsch (46 Wawrzyniec Staliński), Wacław Kuchar (k), Władysław Przybysz, Leon Sperling. Kpt. zwišzkowy — Tadeusz Kuchar. • 1:0 Polaćek 36, 1:1 Batsch 41, 2:1 Mraz 86. NOTA • pierwsze ze spotkań, które uznawane do tej pory w Polsce za oficjalne — nie ma podstaw formalnych do tego miana. Z naszej strony była to co prawda oficjalna, najsilniejsza ekipa narodowa, ale rywale przeciwstawili jej — zresztš po raz pierwszy w swej historii — narodowš drużynę AMATORÓW! Nazajutrz pierwsza drużyna CZE rozegrała oficjalny mecz z Austriš. Oba spotkania gospodarzy w Pradze uœwietniały odbywajšcy się tam Kongres FrFA. W tej sytuacji trudno uznać to spotkanie za pierwszy oficjalny pojedynek zespołów obu krajów. Jedynym „debiutantem" był Przybysz, zaœ „ostatniš" grę zaliczył Cyl, choć ostatnim winno być dla niego spotkanie nr 14 (29 czerwca 1924). Najmłodszy (22) — Hanke, najstarszy (choć ten sam rocznik co Kuchar) — Cieras (28); œrednia wieku — 25,09 (po zmianie 25,18). Grali piłkarze pięciu klubów (pięciu też z Pogoni). Rezerwowi — Zygmunt Chruœciński i Jan Loth II. 54 GOA Kuchar byt przeciwny przekładaniu meczu reprezentacji. Lwowska prasa uważała, że „w cywilizowanym œwiecie, a przecież nikt nam nie odmówi przynależnoœci doń, trochę wody na jednym z boisk w kraju nie może stać się wystarczajšcš przyczynš burzenia pracowicie i przez wiele miesięcy konstruowanych planów międzynarodowych kontaktów. Polska to nie tylko Kraków, a włodarze PZPN dobrze wiedzš, że w innych miastach też istniejš place trawiaste, na których godnie można przyjšć tak honorowych goœci. Wszak pamiętamy, że bywali i we Lwowie, na obiekcie klubu Czarni. Nasza propozycja winna być w siedzibie PZPN dostrzeżona, jeœli pragnš tam uniknšć blamażu". Złoœliwostki pod adresem Tadeusza Kuchara, których było bez liku, zaœ rozpisanie „referendum", a potem odrzucenie jego propozycji przeniesienia meczu z Węgrami i rozegranie go w nowym terminie, szczególnie musiały go dotknšć i z pewnoœciš przyczyniły się do próby „odwetu". Otóż selekcjoner powołał na mecz w Krakowie, planowanym poczštkowo na boisku Cracovii — 15 zawodników. Jednego z Warty (Stalinski był rezerwowym), pięciu z Wisły (trzech pozostało na „ławie") oraz aż dziewięciu z Pogoni i oni w komplecie zagrali przeciwko węgierskim asom. Trudno zaprzeczyć, że była to prawdziwa prowokacja, choć teoretycznie kapitan — selekcjoner miał statutowe prawo dowolnie kształtować skład reprezentacji Polski. Kuchar pragnšł zagrać na nosie ekipie PZPN i to na jej własnym terenie. Miałby szansę uniknšć konsekwencji, gdyby wygrał to spotkanie, bo wszak „zwycięzców się nie sšdzi", ale w „pechowym" Krakowie i tym razem goœcie byli lepsi. Obserwatorem tego pojedynku był Narcyz Siis-sermann, dziennikarz lwowskiego tygodnika „Sport", który jako pierwszy sportowy reporter w historii naszej żurnalistyki ,,udał się na ten mecz samolotem firmy „Aerolot" ze Lwowa do Krakowa", co obszernie opisał na łamach swego pisma. Po wojnie i zmianie nazwiska — jako Tadeusz Maliszewski — uważany był za jednego z najlepszych znawców futbolu w Polsce, piszšc na łamach poczštkowo „Przeglšdu Sportowego", a po- tem przez dziesięciolecia pracujšc dla katowickiego „Sportu" w oddziale warszawskim. Już po œmierci Tadeusza Kuchara, wspomniał w 1969 mecz w Krakowie. Z powodu przesunięcia spotkania z Polskš Węgrzy zjawili się w Krakowie po dwóch czy trzech grach, które pierwotnie mieli odbyć dopiero po meczu międzypaństwowym. „Goœcie należeli do potęg kontynentalnych, ale do Krakowa zjechali w mizernej formie, wymęczeni podróżami. Drużyna była zdeprymowana i na odsiecz wysłano z Budapesztu kilku wybitnych działaczy, aby podtrzymali jš na duchu, albo „zmobilizowali finansowo". W Polsce zwietrzono szansę i domagano się wystawienia przeciw Węgrom najbitniejszej jedenastki. Oczy skierowano na bojowš Pogoń, choć kapitanem zwišzkowym był wówczas Tadeusz Kuchar, z natury raczej kunktator, niż wódz o zdecydowanym obliczu. Nie wiem czy uległ presji najbliższego, lwowskiego otoczenia, czy też kierowały nim inne względy. Postanowił jednak oprzeć drużynę na zawodnikach Pogoni. Ostatecznego wyboru dokonał dopiero w dniu meczu, już w Krakowie, wyraŸnie zdenerwowany. Dziewięciu „pogoniarzy" ocukrzył dwoma graczami... Wisły. Był to podwójny błšd psychologiczny. Kraków przełknšłby ostatecznie pełnš Pogoń, ale uzupełnienie jej z pominięciem najbardziej popularnej miejscowej drużyny, Cracovii, miało posmak prowokacji". Myli się Pan Tadeusz, bo o tym, że w składzie Polski nie będzie nikogo z Cracovii wiedziano co najmniej od tygodnia. Decyzję Kuchara zatwierdzał wszak formalnie Zarzšd PZPN, a na liœcie 15 powołanych nikogo z „pasiaków" nie było i trudno przypuszczać, aby kapitan zwišzkowy chciał zmieniać swój plan na kilka godzin przed grš. Jej przebieg był wyjštkowo wyrównany. Polska, a może bardziej „lwowska" drużyna, zagrała z zębem, niezwykle ambitnie i bojowo. Gdy po kwadransie za przypadkowš rękę w polu karnym gospodarze ukarani zostali rzutem karnym, a Górlitz, we wspaniałym stylu obronił strzał tak wytrawnego mistrza, jak Jeny — podjęli walkę ze zdwojonš energiš. Wytrzymali Kraków stadion Wisły (-8000) 17 (+ 1) Eugen Braun AUT POL — HUN 0:2 (0:0) 19.7.1925 niedziela 17.30 POL: Emil Górlitz — Władysław Olearczyk +, Kazimierz Kaczor + — Bronisław Fichtel, Witold Gieras+, Karol Hanke — Józef Słonecki, Mieczysław Barsch, Wacław Kuchar (k), Józef Garbień, Ludwik Szabakiewicz. Kpt. zwišzkowy — Tadeusz Kuchar. HUN: Ferenc Weinhardt — Karoly Fogl U (k), József Fogl HI — Laszlo Pesoynik, Gyórgy Orth, Gabor Kleber (vel Kompóti) — Janos Remay, József Takacs, József Holzbauer, József Winkler, Rudolf Jeny. Kpt. zwišzkowy — Lajos Mariassy. * 0:1 Winkler 63 wolny, 0:2 Holzbauer 79 (17 kamy Jeny'ego broni Górlitz) NOTA • pierwszy mecz na stadionie Wisły, choć już czwarty w Krakowie; pierwsza obrona karnego przez polskiego bramkarza. Pišty mecz z Wšgrami, tradycyjnym (i pierwszym) rywalem — niestety, pišta porażka i na koncie znów żadnej bramki! Wszystkie pišć spotkań Polska przegrała „na sucho", tracšc 15 goli. Niezwykły „pomysł" selekcjonera — wybrał aż 9 piłkarzy swego klubu, Pogoni, uzupełniajšc dwoma graczami krakowskiej Wisły. Ten niezwykły rekord nigdy nie zostanie pobity, a autor rychło zdymisjonowany. Grało dwóch debiutantów, a trzech żegnało reprezentację. Najmłodszy (22) — Hanke, najstarszy (30) — Kaczor; œrednia wieku — 26,67. Rezerwowi — Józef Adamek, Mieczysław Balcer, Wawrzyniec Stalinski i Mieczysław Szumieć. 55 w tym przez ponad godzinę, choć więcej sił kosztowało ich niwelowanie technicznej przewagi rywali. Momentem przełomowym była 63 minuta. Goœcie zaprezentowali nieznanš na naszych boiskach sztuczkę przy rzucie wolnym. „Węgrzy bijš go w ten sposób, że do ustawionej piłki podbiega zawodnik, który niby ma jš uderzyć, ale zgrabnie przeskakuje piłkę, a biegnšcy tuż za nim drugi dopiero strzela". Tym pierwszym był legendarny Gyórgy Orth, zaœ strzelcem — József Winkler. Drugi gol był już formalnoœciš, choć Polacy do końca próbowali prowadzić równorzędnš walkę. Tradycji stało się zadoœć — w pištym meczu obu reprezentacji po raz pišty wygrali Węgrzy, a na dodatek i tym razem nie pozwolili sobie strzelić gola! Sami mieli ich na koncie aż 15 w pięciu zwycięskich próbach. Na kres kadencji Tadeusza Kuchara nie czekano długo. Obrazoburcza decyzja oœmieszajšca krakowskš elitę nie mogła pozostać bez odpowiedzi. Wyniki referendum okręgów analizował Zarzšd PZPN na posiedzeniu 13 sierpnia 1923. Korzystajšc z „głosu terenu i kompetencji, jakie dajš Postanowienia PZPN" postanowić „usunšć p. in. Tadeusza Kuchara z urzędu kapitana zwišzkowego i na to miejsce powołać Tadeusza Synowca". Kadencja Kuchara trwała raptem 130 dni, a dwa występy narodowej ekipy, w tym tylko jeden oficjalny, okazały się przegrane. Nikt nie używał słowa „zemsta", ale trudno nie zauważyć, że tak właœnie odbierano jš w œrodowisku piłkarskim. Kto mógł przewidzieć, że „zwycięstwo nad najstarszym Kucharem było iœcie pyrruso-wym triumfem krakowskich władz PZPN, a wkrótce przyjdzie im za to zapłacić istnš klęskš i odebraniem wszelkiej władzy w naszem footbalu". 56 GOA chude lata „żyły" zmiana w biegu * „żyła" czyli charakter kryształowy *witos przegrywa * mecz bez goli * spalony inaczej czyli greka dla „kaloszy" * tajemnice nad bosforem * kolejarz z gwizdkiem * lincz niespełniony * interes za ćwierć feniga * zaduszki w samš porę * synowiec gra dalej * kurt nie ma szczęœcia * car na stolcu i hyjeny * sobota szczupakiem * „czwórka" batscha * zagadka drapały * jubileusz na niby * bezligowcy w bukareszcie SYNOWIEC 1925—1927 1 Usunięcie Tadeusza Kuchara ze stanowiska kapitana zwišzkowego nie spowodowało bezkrólewia na fotelu selekcjonera. Na tym samym posiedzeniu Zarzšd PZPN powołał Tadeusza Synowca, jednego z najpopularniejszych polskich piłkarzy lat dwudziestych, popularnego „Żyłę", cenionego na wszystkich stadionach. Nie było to wcale regułš, bo kibice w różnych regionach kraju mieli swoje, często absolutnie nie do zrozumienia sympatie i antypatie, które nie miały żadnego logicznego zwišzku z klasš zawodnika. Synowiec miał nienagannš kartę jako zawodnik, kapitan Cracovii i reprezentacji — przewodził narodowej drużynie w każdym występie, a także działacz i dziennikarz. Próbował sił w „Przeglšdzie Sportowym", działał w swym klubie, w Krakowskim OZPN, a w PZPN długo uchodził za osobę niezastšpionš. Kontuzja odniesiona w Sztokholmie rok wczeœniej przyspieszyła kres zawodnicze) kariery, ale wiek też sprzyjał zawieszeniu butów na przysłowiowym kołku. Urzędnicza solidnoœć, tylekroć prezentowana przez Synowca, mogła być jednak tyle atutem, co mankamentem w nowej roli. „Któż interesujšcy się pitkarstwem nie zna tej sympatycznej postaci! Jeden z najlepszych graczy, jakich widziała Polska, znakomity znawca ulubionego sportu, byi na boisku i przy pracy organizacyjnej œwietnym fachowcem i całym sercem oddanym sprawie pracownikiem. Od roku mniej więcej u szczytu swego powodzenia usunšł się w cień. Obecnie znów został powołany do pracy na odpowiedzialnym i zaszczytnym stanowisku kapitana zwišzkowego PZPN. Jest to funkcja, wokół której szaleje zawsze burza sporów i intryg. To też niebylejakich zalet charakteru i wiedzy fachowej potrzeba, by wywišzać się z zadania. Jedno jest jasne dla każdego sportowca — obecny kapitan łšczy szczęœliwie nieprzeciętnš wiedzę fachowš z kryształowym charakterem. Już dziœ można powiedziać, że trudno było o lepszy wybór osoby do tej funkcji. Jeœli w dodatku będzie miał szczęœliwš rękę — stanie się człowiekiem nieocenionym". Autor tej notatki w „Stadjonie" jest nieznany, choć wszystko wskazuje — także anonimowoœć! — że był nim dr Stanisław Mielech, recenzent piłkarski tygodnika, a przy tym partner Synowca w okresie gry w Cracovii i reprezentacji. Autor nie wspomniał o jednej cesze charakteru, którš szczycić mógł się nowy kapitan. O skromnoœci. Raz jednak zdarzyło się, że on sam o sobie powiedział tak (dla krakowskich „Wiadomoœci Sportowych", 6 listopada 1922): „Poznanioki" więcej mnie szanujš niż premiera Witosa. Witosa w Poznaniu wynieœli na kijach, a mnie na rękach". Było to po meczu Warta—Cracoyia, wygranym przez goœci 2:1 za sprawš wspaniałej gry „Żyły". Dawne zasługi nie liczyły się jednak w nowej pracy. Obóz krakowski znów w komplecie rzšdził polskim futbolem, a Synowiec uzupełnił tę gruoe i wzmocnił jš niekwestionowanym autorytetem. Dla dra Cetnarow-skiego był wymarzonym kandydatem, któremu bez wahania oddano reprezentację. Nie od rzeczy będzie zauważyć, że stał się pierwszym graczem narodowej drużyny, który po zakończeniu kariery dostšpił zaszczytu pełnienia obowišzków selekcjonera. W premierze powędrował szlakiem Helsinki—Tallin, którym dwa lata wczeœniej zmierzała ekipa Ob-rubańskiego osišgajšc remisowy bilans, po porażce z Finami i wygranej z Estończykami. Debiutant w roli selekcjonera osišgnšł też remisowy rezultat, choć dziełem jego drużyny były dwa nierozstrzygnięte pojedynki. Na dodatek w Tallinie — po raz pierwszy w meczu z udziałem reprezentacji Polski nie padła żadna bramka! W owych czasach takie gry bez goli były prawdziwš rzadkoœciš! Jak można się było spodziewać — Synowiec nieco zmienił proporcje, proponowane przez swego poprzednika. Z Pogoni powołał tylko trzech graczy, a ze Lwowa 57 jeszcze jednego zawodnika, na jednš grę w karierze (Kmicińskiego z Czarnych). Zauważył godnych swej koncepcji graczy warszawskich — dwóch debiutantów z Polonii, Czajkowskiego i słynnego hokeistę, Tupalskiego, oraz bramkarza z Warszawianki, Domańskiego. Postawił na sprawdzonych „warciarzy" — Spoidę i Stalińskiego. Najbardziej interesujšce były jednak powołania z Krakowa. Z Wawelu wzišł starszego z braci Seichterów, Kazimierza, zaœ ze swej Cracovii aż pięciu zawodników. Zachwytów ten wybór nie wywołał, a i zwycięstw w pierwszych grach nie przyniósł. Z Finami nie udało się utrzymać prowadzenia po dwóch golach Kałuży (z wolnego, bodaj pierwsza bramka dla reprezentacji) oraz Stalińskiego, zaœ w drugim meczu tego „mini-tournee" nie padło żadne trafienie, choć selekcjoner próbował w drugiej częœci dokonywać zmian w składzie i w pozycjach graczy na placu. Interesujšce wydaje się spostrzeżenie, że dwa mecze reprezentacji Polski, rozegrane w odstępie ledwie trzech dni, toczyły się według odmiennych przepisów gry! Tak, to całkowicie prawdziwe stwierdzenie! Otóż od 1 wrzeœnia 1925 roku obowišzywał za sprawš decyzji FIFA i International Board — nowy przepis o „spalonym". W spotkaniu z Finami norweski sędzia winien odgwizdywać spalonego w sytuacji, gdy atakujšcy ma przed sobš mniej niż trzech zawodników (włšczajšc bramkarza). W pojedynku w Tallinie, który prowadził miejscowy arbiter — to też ewenement: pierwszy mecz Polski rozstrzygany przez zainteresowanego sędziego! — mógł sobie pozwolić na sygnalizowanie spalonego dopiero wówczas, gdy atakujšcy miał przed sobš tylko dwóch graczy bronišcych się. Akurat w sytuacji, gdy o bramki winno być łatwiej — padł bezbram-kowy rezultat. „ Przyszłoœć pokaże kto ma rację w sporze o zasadnoœć nowych przepisów. Tymczasem zaœ nie tylko atak musi pomyœleć o zmianie taktyki, ale również obrona będzie się głowiła nad nowym sposobem gry, Zamiast systemu „jednego obrońcy" pojawi się zapewne system „bez obrony", chociaż może się to stać eksperymentem niebezpiecznym. Strategicy piłki suszš sobie mózg... "pisał komentator „Stadjonu". Drugim novum była zmiana dotyczšca wyrzutu piłki z autu — gracz nie musiał już obowišzkowo stać na linii bocznej, ale poza niš. Słusznie prorokował rzeczony ekspert, gdy zapewniał, że „piłkarze szybko przystosujš się do nowych prawideł, i choć zrazu padać będzie więcej goli, to za parę lat Anglicy znów dojdš do wniosku, że trzeba przepisy zmodernizować. Dla nas, Polaków, modernizacja przepisów o spalonym jest o tyle ważna, że sędziowie będš robić o połowę mniej błędów, bo łatwiej zliczyć do dwóch niż do trzech, a dla większoœci z nich i tak ten przepis był i będzie po prostu grekš. A więc i liczba „ kaloszy" zmaleje". Nowa formuła przepisu o „spalonym" w opinii współczesnych jawi się ledwie jako kosmetyczna poprawka zasad gry — okazuje się jednak, że było to najistotniejsze novum w historii futbolu. Od końca poprzedniego stulecia aż do dzisiaj żadna zmiana nie miała tak zasadniczego wpływu na rozwój piłki nożnej. Kto chce dowodu na genialnš wręcz stabilnoœć przepisów niech wie, że to w istocie jedyna poprawka, majšca tak kapitalne znaczenie. Reszta zbioru zasad pozostaje bowiem niezmienna od wielu dziesięcioleci, choć zmienia się œwiat i ludzie, a inne dyscypliny niemal w każdym sezonie wprowadzajš poprawki, aby nadšżyć za wymaganiami współczesnoœci. Futbol, mimo wielu krytyk, najczęœciej nieuza- FIN —POL 2:2 (1:0) 30.8.1925 niedziela 13.00 18 (+ 1) Trygve Hogberg NOR Untamo Helsinki stadion ? (-3000) FIN: Harald Elevuo (vel Belewicz) — Niilo Koskinen, Sven Lydman — ? Varanen, Eino Soinio, Aarne Linna Kulmala, ? Fallstróm (vel Korma), Vemer Eklóf (k), Josua Nadbomik, Hjalmar Kelin. POL: Emil Górlitz — Ludwik Gintel, Filip Kmiciński * — Marian Spoida, Kazimierz Seichter I, Karol Hanke — Józef Słonecki, Wawrzyniec Staliński, Józef Kałuża (k), Józef Ciszewski, Leon Sperling. Kpt. zwišzkowy — Tadeusz Synowiec. * 1:0 Soinio (40?), 1:1 Staliński 57, 1:2 Kałuża 60, 2:2 Kulmala 85. NOTA • rekordowo niska frekwencja w meczu wyjazdowym — nigdy nie była tak mizerna. Najmłodszy (21) — Ciszewski, najstarszy (30) — Kmiciński, akurat dwaj z trzech debiutantów w tym spotkaniu. Dla „nestora" była to jedyna gre w narodowych barwach. Œrednia wieku — 25,09. Grali piłkarze pięciu klubów z Krakowa (5), Lwowa (4) i Poznania (2). Rezerwowi — Zygmunt Chruœciński, Mieczysław Czajkowski, Stefan Domański i Aleksander Tupalski. Jako trzeci w historii Sperling zaliczył 10 meczów w reprezentacji. Synowiec jako pierwszy gracz zespołu narodowego został selekcjonerem. EST — POL 0:0 (0:0) 2.9.1925 œroda 12.00 Tallin stadion Kalev (-4000) 19 (+ 1) August Silber EST EST: August Lass — Ralf Liivar, Otto Silber — Eugen Einman, Bernhard Rein (k), Elmar Kaljot — Johannes Kihlefeldt, Heinrich Paal, Eduard Elman, Arnold Pihlak, Oskar Upraus. Trener — Ferenc Nagy HUN. POL: Emil Górlitz — Ludwik Gintel, Mieczysław Czajkowski — Kazimierz Seichter I (36 Marian Spoida), Zygmunt Chruœciński, Karol Hanke — Józef Słonecki, Aleksander Tupalski, Józef Kałuża (k), Józef Ciszewski (46 Wawrzyniec Staliński), Leon Sperling. Kpt. zwišzkowy — Tadeusz Synowiec. NOTA # pierwszy mecz reprezentacji Polski, w którym nie padła żadna bramka, a także rozstrzygany przez sędziego — rodaka rywali. Dziesišty oficjalny mecz wyjazdowy, także dziesišta gra w reprezentacji Ludwika Gintla (czwarty osišgnšł tę granicę). Najmłodszy (21) — Ciszewski, najstarszy (29) — Kałuża; œrednia wieku — 23,91 (po zmianach 23,82, potem 24,72). Dwójka debiutantów, obaj ze stołecznej Polonii. Rezerwowi — Stefan Domański i Filip Kmiciński. 58 G3A SYNOWIEC Tadeusz • 11.11.1889 Œwištniki Górne w powiecie krakowskim — + 07.11.1960 w Kędzierzynie. Pracownik towarzystw ubezpieczeniowych (Warta, PZU); absolwent gimnazjum, studia na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1921 w gronie 6 współzałożycieli „Przeglšdu Sportowego" — redaktor odpowiedzialny do 1925, czyli do przeniesienia redakcji z Krakowa do Warszawy. Piłkarz — lewy pomocnik; wychowanek RS Rudawa, od wrzeœnia 1909 do 1924 w barwach Cracovii, od 1913 jej kapitan (okres I wojny œwiatowej spędził w okolicach Kijowa, gdzie w latach 1914—1917 grał w zespol.e Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego w Kijowie. Reprezentant Polski — w latach 1921—24 wystšpił w oœmiu grach, we wszystkich pełnišc zaszczyt kapitana zespołu narodowego. Działacz Cracovii, Krakowskiego OZPN, także PZPN - w sierpniu 1925 po dymisji T. Kuchara przejšł obowišzki kapitana zwišzkowego PZPN, które pełnił do końca sezonu 1927 (w 1926 wygrał rywalizację o tę funkcję z Obrubańskim, w 1927 był jedynym kandydatem). Prowadził reprezentację w 12 meczach, w tym 11 oficjalnych, od 30 sierpnia 1925 do 19 czerwca 1927. Obowišzki zawodowe powodowały, że pracował także na Œlšsku (1927—31 i tuż po II wojnie, w 1946) oraz na Wybrzeżu, gdzie czynnie działał w miejscowych OZPN — w 1947 pełnił funkcję prezesa okręgu w Gdańsku. Od 1959 w Kędzierzynie, gdzie zmarł w przededniu 71 urodzin — pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. sadnionych, pozostaje wierny regułom ustanowionym w okresie narodzin gry i cišgle pozostaje ona atrakcyjna dla jej uczestników i obserwatorów. Na polskich stadionach trzeba będzie kilku lat, nim w petni odczuje się wpływ nowej wyktadni przepisu o spalonym. Rewolucja Chapmana dotrze nad Wisłę jeszcze przed wybuchem wojny, ale to już zupełnie inna historia. Kapitan zwišzkowy Tadeusz Synowiec miał w owym czasie na głowie zupełnie inne sprawy. Niemal w ekspresowym tempie PZPN zmontował wyprawę do Turcji. Z dnia na dzień pojawiła się propozycja znad Bosforu, aby stanšć do rewanżu za wizytę piłkarzy spod znaku półksiężyca w Łodzi. Synowiec miał niewiele czasu, a więc oparł drużynę na siłach „małopolskich", krakowsko-lwowskich, a dwójkš, którš udało się skaptować do ekipy, był warszawski „polonista" Mieczysław Czajkowski oraz łódzki pomocnik Roman Jańczyk. Ten ostatni nie zagrał w Stambule, zaœ reprezentacyjny debiut zaliczy dokładnie—co do dnia!—siedem lat póŸniej, w meczu przeciwko Łotwie. To spotkanie w Stambule jest wyjštkowo tajemnicze z kilku powodów. W naszej prasie ukazały się mocno spóŸnione, a przy tym w wielu szczegółach rozbieżne informacje o przebiegu meczu. Próbujšc odszukać wyjaœnienie spornych kwestii w prasie tureckiej natknšłem się na serię kolejnych wštpliwoœci! Jest to bodaj najbardziej kontrowersyjna, w sensie wiarygodnoœci dokumentacyjnej, gra reprezentacji Polski w całej historii zespołu. Podejrzewam, że kryje nie ujawnione tajemnice, które zmuszš do wprowadzenia poprawek do oficjalnej dokumentacji. Dla kibiców i... PZPN liczył się jednak głównie wynik. Zwycięstwo 2:1 jest faktem, a więc resztš nie zajmowano się. Synowiec oparł zespół na siłach Pogoni (czterech graczy) oraz swej Cracovii (aż pięciu) — Czajkowski oraz „wiœlak" Adamek uzupełniali tę ekipę. Na Turków wystarczyło. Ciekawym epizodem jest fakt, że mecz sędziowat znakomity niemiecki arbiter Alfred Birlem. Jako specjalista budowy linii kolejowych pracował w Turcji i był przez gospodarzy często TUR —POL 1:2 (1:1) 20 (+1) 2.10.1925 pištek 16.00 Stambuł stadion Taksim (~7000) Peter Joseph „Peco" Bauwens GER TTJR: Hamid — Mehmet Nazif, Kadri — KemalRifat (k), Nihat, Sadi — L. Mehmet, Alaattin, ZekiRiza, Mithat (46? Sami), Bedri. Coach — William Hunter ENG. POL: Emil Górlitz+ — Ludwik Gintel, Mieczysław Czajkowski+ — Tadeusz Zastawniak n, Zygmunt Chruœciński, Karol Hanke — Józef Adamek, Józef Słonecki+, Józef Kałuża (k), Wacław Kuchar, Leon Sperling. Kpt. zwišzkowy — Tadeusz Synowiec. • 1:0 Zeki Riza 5, 1:1 Adamek (25?), 1:2 Sperling (65?) — niektóre Ÿródła gol dla Turcji przypisujš Bedriemu, a także systuujš go około 40 minuty przy stanie 1:0 dla Polski. NOTAŤ pierwszy występ w Turcji. Dokumentacja tego spotkania budzi wiele wštpliwoœci. W polskiej prasie brak wiarygodnych informacji, dane wzajemnie wykluczajš siš—z całš pewnoœciš błędne jest jednak ustawienie w składzie Reymana miast Słoneckiego. Nie można wykluczyć zmian w trakcie gry, jak również innej kolejnoœci goli w pierwszej częœci, a nawet ich autorów! Co gorsza — skromne i mało dokładne sš także prasowe relacje w prasie tureckiej. Jedynym debiutantem był Zastawniak (18), najmłodszy w naszej ekipie, najstarszy — Kałuża; œrednia wieku—24,91. Dla trzech graczy (Czajkowski, Górlitz, Sionecki) pożegnalna gra — dwaj ostatni wkrótce stanš się pierwszymi polskimi „emigrantami" futbolowymi. Rezerwowi — Roman Jańczyk, Antoni Malczyk i Aleksander Pychowski. Na boisku wyłšcznie gracze krakowscy (6) i lwowscy (5). 59 zapraszany do prowadzenia spotkań. Okaże się, że Birlem, jedna ze œwiatowych staw, z wysokimi notowaniami w FIFA, będzie miał najdłuższy „staż" jako sędzia meczów z udziałem Polski — ten pierwszy w 1925 dzielić będzie od ostatniego w 1938 całe 13 lat I Występowi w Stambule towarzyszyło dramatyczne, bardzo niebezpieczne zdarzenie, o którym wspominał Wacław Kuchar: „W pewnej chwili Karol Hanke, od niedawna przebywajšcy we Lwowie i występujšcy dla Pogoni, starł się z rywalem. Ruszył ostro na lewego łšcznika gospodarzy, gdy ten szarżował na naszš bramkę i doszło do kolizji. Przeszkodził Turkowi w oddaniu strzału, ale w tym momencie publicznoœć rzuciła się na boisko celem pomszczenia leżšcego zawodnika gospodarzy. Na szczęœcie gracze tureccy nie dopuœcili do samosšdu, choć powrót do hotelu z boiska odbywał się w atmosferze pogróżek gawiedzi, co wymagało, aby porzšdkowi i kilku policjantów eskortowali nas aż do recepcji". Dla dwóch graczy Pogoni było to pożegnanie z reprezentacjš, które pragnę odnotować nie tylko ze względów protokolarnych. Otóż Emil Górlitz, a wkrótce po nim „Józku" Słonecki, udadzš się jako pierwsi polscy piłkarze zawodowi zagranicę. Wybiorš klub we włoskim Trieœcie, gdzie przebywać będš przez kilka miesięcy. Wstydliwie wyciszano ten fakt, jakby gracz żyjšcy z pracy zawodowej polegajšcej na regularnym doskonaleniu się w futbolu i czerpišcy z tego profity, nie miał prawa wybierać miejsca pracy. Akurat w przypadku tych dwóch zawodników nie były to pienišdze budzšce zazdroœć, ale też znacznie większe, niż,.ukryte honoraria" we Lwowie. Emil Górlitz opowiadał mi o tym „włoskim epizodzie", że tyle mu zostało w pamięci, co „piękne widoki i wspaniałe kobiety", bo pienišdze okazały się œmieszne. Obaj ze Słoneckim nadrabiali minš, aby nie nie narazić się na złoœliwe docinki kolegów, ale w istocie był to „interes za ćwierć feniga". Znacznie łatwiejsze było zgarnięcie kilku groszy za mecze, jakie rozgrywano „w rewanżu" za oficjalne spotkanie reprezentacji. Tak było w poprzedniej grze ekipy Synowca w Estonii, tak samo w Stambule — reprezentacja jako „Małopolska" potykała się dwakroć z reprezentacjš Konstantynopola, jak nazywano Stambuł, a przy okazji zarabiano na zmniejszenie kosztów wyjazdu. Na następnš grę nie trzeba już było wyjeżdżać — mecz w Krakowie, na stadionie Cracovii, jak zwykle bardzo pechowym. Znów trzon stanowili gracze „pasiaków", bo aż szeœciu zagrało przeciwko Szwedom. Po dwóch z Wisły i Pogonii, a tylko jeden — wysoko notowany Staliński — z Warty. Grano w dzień Wszystkich Œwiętych, a „przegrano tak fatalnie, że Zaduszki wypadły w sam raz" — komentował krakowski dziennik. Synowiec postawił w bramce na Antoniego Malczyka, starszego z dwóch braci, którzy dostšpili gry w reprezentacji, wychowanka Olszy, choć wówczas już gracza Cracovii. Malczyk miał znakomite recenzje z niedawnego spotkania reprezentacji Krakowa w Wiedniu, przeciwko drużynie tego miasta. Porażka ledwie 0:1 była w znacznym stopniu efektem jego wspaniałej gry. Dała mu w wiedeńskiej prasie przydomek „polskiego Zamory", na nieszczęœcie, tylko na kilkanaœcie dni. Po występie przeciwko Szwecji ten komplement brzmiał niczym obelga — Malczyk szeœciokrotnie kapitulował przed strzałami rywali, a w większoœci przypadków było w tym wiele jego winy. Frantiœek Cejnar, czeski sędzia, który po raz pierwszy prowadził grę Polski, a do wybuchu wojny będzie nam gwizdał jeszcze pięć razy jako absolutny rekordzista pod tym względem, zapisał aż szeœć goli straconych przez polskiego bramkarza. Nie było tak pechowego goalkeepera w dziejach naszej reprezentacji, który „na pół tuzina potrzebował niewiele ponad pół godziny". Goœcie, a szczególnie Filip Johansson, który popisał się klasycznym hat-trickiem w niespełna siedem minut, pofolgowali w drugiej częœci. Na nasze szczęœcie. Ta przykra wpadka, najdotkliwsza w historii pojedynków ze Szwedami, bo na własnym terenie, skłoniła Synowca do złożenia rezygnacji. Wobec licznych krytyk uznał swš misję za zakończonš, a Zarzšd PZPN zgodził się z jego wolš na posiedzeniu w dniu 3 grudnia 1925. Okazało się jednak, że był to tylko POL —SWE 2:6 (1:6) 21 (+ 1) Kraków stadion C raco vii ( - 6000) Frantiœek Cejnar CZE 1.11.1925 niedziela 14.00 (?) POL: Antoni Malczyk- — Ludwik Gintel+, Aleksander Pychowski+ — Tadeusz Zastawniak II, Zygmunt Chruœciński, Karol Hanke — Józef Adamek, Wacław Kuchar, Józef Kałuża (k), Wawrzyniec Staliński, Leon Sperling. Kpt. zwišzkowy — Tadeusz Synowiec. SWE: Sigfrid Lindberg — Axel Alfredsson (k), Hugo Carlsson — Verner Andersson, Arthur Bengtsson, Erik Andersson — Runę Wenzel, Gunnar Rydberg, Filip Johansson, Albin Dahl, Knut Kroon. * 0:1 Dahl 8, 0:2 Dahl 10, 1:2 Sperling 23 wolny, 1:3 Johansson 25, 1:4 Johansson 29, 1:5 Johansson 31, 1:6 Rydberg 40 głowš, 2:6 Kuchar 62. NOTA • czwarty mecz ze Szwedami, pišty w Krakowie (czwarty na boisku Cracovii). Najdotkliwsze straty w jednej częœci gry — goœcie potrzebowali niespełna 33 minut dla zdobycia pół tuzina goli i nie mógł temu zapobiec debiutujšcy bramkarz, dla którego ten przykry występ okazał się kresem reprezentacyjnej kariery, podobnie jak dla Gintla. Drugim debiutantem byi Pychowski, który zagrał jeszcze raz w meczu nieoficjalnym. Najmłodszy (18) — Zastawniak, najstarszy (29) — Kałuża. „Nestor" grał po raz dziesišty w reprezentacji, ale Kuchar (lider) występował w 15. spotkaniu. Œrednia wieku — 24,55. Grało 6 piłkarzy Cracovii, 2 z Wisły i Pogonii oraz Staliński z Warty. „Każdy z „pasiaków" ma na sumieniu jednš bramkę" — zarzucano selekcjonerowi. Rezerwowi — Stanisław Czulak, Kazimierz Kaczor, Józef Kubiński i Kazimierz Seichter I. Niektórzy obserwatorzy twierdzili, że po strzale Sperlinga (byłby to pierwszy gol dla Polski z rzutu wolnego) piłki dotknšł jeszcze Adamek, dla których on właœnie jest autorem bramki. 60 GŁPŁ taktyczny manewr. Gdy napięcie opadło, a w końcu lutego 1926 odbywało się kolejne doroczne walne zebranie PZPN — Synowiec znów stanšł do rywalizacji o miano kapitana zwišzkowego. Jego kontrkandydatem był Adam Obrubański z Wisły, zwišzany z obozem lwowskim, ale jak się okazało, nie wystarczyło to do odzyskania pełnionej wczeœniej funkcji. W drugiej turze wyborów Synowiec otrzymał 60 głosów, co wobec 49 oddanych na Obrubanskiego oznaczało dlań kontynuację działalnoœci, mimo zgłoszonej wczeœniej rezygnacji. Atmosfera w polskim futbolu pogarszała się z każdym dniem. Narastały konflikty między okręgami, a zapis statutu, umożliwiajšcy działalnoœć we władzach PZPN wyłšcznie mieszkańcom siedziby zwišzku, w tym przypadku Krakowa, skutecznie rodził konflikty. Pozbawiał wszak resztę Polski istotnego wpływu na działalnoœć centrali. Po raz kolejny stanšł problem siedziby Zarzšdu PZPN — w głosowaniu o pozostawieniu władz po Wawelem zadecydował jeden głos (46:45). Okręgi lwowski, warszawski i łódzki, optujšce za przeniesiem PZPN do Warszawy, zebrały minimalnie mniejsze poparcie, niż połšczone siły Torunia, Górnego Œlšska i Krakowa (Lublin i Poznań wstrzymały się od głosu, a Wilno było „nieobecne"). Za kulisami tych rozgrywek stała „sprawa zawodowstwa", którš od kilku miesięcy tygodni wykorzystywano w kampanii zwalczajšcych się stronnictw. Rodziła ona przedziwne koalicje na sali obrad i poza niš, tworzšc atmosferę wzajemnych zarzutów i pomówień. Głoœny list Fritza Kerra, wiedeńskiego trenera, który na łamach „Nowego Wieku", a potem „Słowa Polskiego", zarzucił istnienie zawodowstwa w lwowskiej Hasmonei, a także innych klubach tego miasta, spowodował kontrolę rejestrów księgowych, a w konsekwencji dyskwalifikacje i kary, nakładane i umarzane w zależnoœci od humoru i składu komisji badajšcych „aferę". Nałożył się na to wyjazd Górlitza i Słoneckiego do Triestu, który wzmógł goršczkę i dostarczył „dodatkowych" argumentów zwolennikom „prawdziwej sportowej czystoœci w tak popularnym futbolu". Okazało się, że nikt nie ma do końca czystych ršk, ze w obawie przed wykryciem niedozwolonych praktyk palono księgi finansowe, a niemal każdy zamieszany w tę sprawę działacz czy zawodnik mógłby podlegać sankcjom zwišzkowym. Wydział Gier i Dyscypliny PZPN na przełomie 1925/1926 „udowodnił winę takim graczom, jak Olearczyk, Hanke, Górlitz, Słonecki i Fich-tel z Pogoni oraz Schneider, Steuermann i Fiedler z Hasmonei", aby pozostać tylko przy zawodnikach, którzy przewinęli się przez reprezentację. Na dożywotniš dyskwalifikację „skazano" także Tadeusza Kuchara, na szczęœcie — rychło wycofano się z tych absurdalnych zarzutów. Tak się dziwnie złożyło, że obradujšcy na poczštku maja 1926 w Rzymie doroczny Kongres FIFA zezwolił na wypłacenie „odszkodowań piłkarzom za utracone zarobki, ale maksimum za czas do 14 dni w roku". Stało się to na wniosek Szwajcarii, a jednym z najbardziej goršcych przeciwników była delegacja polska! Gdy 20 maja 1926 WGiD PZPN raz jeszcze wałkował „sprawę profesjonalizmu we Lwowie" oficjalnie uznano Górlitza i Słoneckiego zawodowcami. Skandalizujšcezdarzenia za kulisami polskiego piłkarst-wa nazwano „typowymi bólami przedporodowymi, bo tylko całkowita sanacja i narodziny nowego kształtu naszego footballu, który wyraŸnie rysuje się pod szatami szytymi przez krakowskš koalicję mogš przynieœć poprawę. Wszyscy to widzš, tylko zapatrzeni w siebie i lokalne ambi-cyjki członkowie Zarzšdu PZPN dostrzec nie chcš. Polski sport odrodzi się, czy tego chcš, czy też nie" — nieco pokrętnie i patetycznie zwiastował w lipcu 1926 lwowski komentator. Jeœli widzieć to tak jak on, z dzisiejszej perspektywy, to przecież trudno odmówić mu racji — na horyzoncie jawiła się LIGA. Twór, traktowany przez obóz lwowski jako jedyne remedium na schorzenia polskiego piłkarstwa, zaœ przez władze PZPN — jako „największe zagrożenie, wręcz bakcyl wszelkiego zła, jakie przynieœć może jawne zawodowstwo". W końcu wrzeœnia 1926 „Przeglšd Sportowy" odnotował fakt trwania działań organizacyjnych zwišzanych z powstaniem ligi. „Pomysł rzucono po raz pierwszy w 1923 na walnym zgromadzeniu lwowskiego PZPN jako wniosek wspólny Pogoni i Czarnych, ale został utracony przez Hasmoneę. Podobnie było na zebraniu delegatów PZPN, gdzie sprzeciwiła się mu. to zrozumiałe, cała grupa Cracovii. Nie ujrzał œwiatła dziennego ze względu na machinacje wiadomego obozu". Tym razem siła opozycji była znacznie poważniejsza, a w grudniu 1926 odniosła sukces. Powstała nowa organizacja — Polska Liga Piłkarska, która pragnęła znaleŸć miejsce w strukturach PZPN, ale okazało się, że nie jestto możliwe. Tak nastšpił głoœny rozłam, który miał znaczšce konsekwencje także dla reprezentacji. Zła passa Tadeusza Synowca w pewnym sensie przynosiła punkty opozycji wobec ekipy Cetnarows-kiego. Pierwszy mecz w 1926 roku, znów na stadionie Cracovii, nie przyniósł sukcesu. Mecz to nieoficjalny, przeciwko amatorskiej ekipie Czechosłowacji, rozgrywany jako rewanż za wizytę drużyny Polski przed rokiem w Pradze. Synowiec wyraŸnie miotał się w swych koncepcjach, a fakt powołania aż siedmiu debiutantów jest tylko jednym z dowodów. W swej drużynie znalazł miejsce dla piłkarzy z Górnego Œlšska, co było widocznym gestem za lojalnoœć Œlšskiego OZPN wobec rzšdzšcej grupy Centarowskiego podczas walnego zebrania PZPN. Powołania otrzymało aż czterech graczy œlšskich, na dodatek—z czterech klubów! Hubert Grossmann z KS 06 Załęże (dzielnica Katowic) pozostał na ławce rezerwowych. Paweł Lubina, póŸniej znany działacz, reprezentował Dianę Katowice. Karol Pazurek, najzdolniejszy ze znanej na Œlšsku rodziny futbolistów, był członkiem Pogoni Katowice, zaœ Kurt Pohl wywodził się z katowickiego I.FC. Dla tego ostatniego był to jedyny występ w narodowych barwach — na dodatek w meczu nieoficjalnym. W okresie międzywojennym jeszcze pięciu innych piłkarzy miało pecha wystšpić wyłšczniew spotkaniach, które nie spełniały formalnych wymogów, aby uznać je za oficjalne mecze reprezentacji. Z amatorami zza południowej granicy przyszło przegrać 1:2, a komentarze prasowe nie pozostawiały na kapitanie zwišzkowym suchej nitki. Trudno zresztš byłoby mu odeprzeć zarzuty. 61 za sprawš Stalińskiego, przy stanie 0:3, ale rychło sami zdobyli czwartš bramkę. „Tradycyjna" wygrana tywali. obudziła wybujałe nadzieje. Grano na tym samym stadionie, na którym miał miejsce polski debiut w 1921. Tym razem jednak zauważono, że „boisko MTK, położone daleko od centrum, jest brudne i niechlujne, a ogromne trybuny powierzchownoœciš swš przypominajš wagony IV klasy na podrzędnych liniach". Dla interesujšcych się losami „reprezentaty-wki" to okazja, aby dowiedzie się, że była i czwarta klasa kolejowa, a stadion w Budapeszcie chyba nie lepszy niż nasze obiekty. Kibicom nie na wiele było to jednak pociechš. Zapewne pocieszyli się lwowscy fani reprezentacji po grze z Turcjš. Goœcie zjechali po tournee w Niemczech, które „nie było dobrš reklamš pojedynku we Lwowie z powodu licznych marnych wyników, jakie osišgnęli oni w tym kraju. Niemcy nie chcieli ich przyjšć, ale ustšpili po interwencji Min. Spraw Zagranicznych, zaœ aby zmniejszyć niedobory kasowe zmuszeni byli zorganizować im kilka gier towarzyskich. To samo żšdajš Turcy w Polsce". Żšdali i otrzymali — w drodze na stadion Czarnych wystšpili w Katowicach i Krakowie. We Lwowie wyraŸnie zabrakło im sił, bo „polegli" tracšc aż pół tuzina goli. Synowiec miał trudnš sytuację, bo w tym samym dniu wyznaczono terminy spotkań finałowych omist-rzostwo Polski. „Zmuszony został sięgnšć po graczy klubów wolnych w tym dniu. Do tych należy lwowska Pogoń i Ruch. Z graczy krakowskich zrezygnować musi choćby dlatego, iż dwa dni przed zawodami zostanš oni użyci w drużynie Krakowa przeciw Konstantynopolowi". Kto w przyszłoœci będzie rozprawiał o konflikcie na linii kluby — reprezentacja, o priorytecie drużyny narodowej, niech pamięta, że już u zarania futbolowych dziejów w Polsce trudno było o prymat dla „klubu-POLSKA". We Lwowie wystšpiło więc aż oœmiu miejscowych zawodników — trzech z Hasmonei i pięciu z Pogoni, a Czarni, na których boisku grano to spotkanie, nie dały nikogo. Nie odbiło się to na wyniku — Polacy przeważali zdecydowanie, a bohaterem był Zygmunt Steuermann, już 27. letni napastnik Hasmonei rodem z Sambora. W drugiej częœci meczu — w dwadzieœcia minut, — strzelił trzy gole potwierdzajšc lokalnš sławę znakomitego snajpera i otwierajšc sobie — na krótko — drogę do drużyny narodowej, ale już nie za kadencji Synowca. Znacznie trudniejszš próbš, bodaj najważniejszš w okresie kapitanatu Tadeusza Synowca, była druga już w jego karierze selekcjonerskiej „wyprawa skandynawska". Tym razem do Szwecji i — po raz pierwszy — Norwegii. Rewanż w Solnej, na olimpijskim stadionie Rasunda, nie był udany — wynik dokładnie o połowę niższy niż w ostatniej potyczce w Krakowie (1:3 wobec 2:6 na stadionie Cracovii), ale tym razem po dobrej grze. Miejscowe gazety chwaliły naszš ekipę, na pierwszy plan wybijajš grę debiutujšcego Aleksandra Kahane z łódzkiego Klubu Turystów. Tuz przed spotkaniem znalazłem złoœliwš notatkę, iż „na mecze do Skandynawii kpt. zwišzkowy p. Synowiec zabrał Kahana zamiast planowanego wczeœniej Wieliszka. To niedopuszczalne, skoro wszyscy już wiemy, że Kahan ma przyjechać do Krakowa na stałe, aby studiować. Tym sposobem p. Synowiec pragnie włšczyć go w orbitę swego klubu Cracovii. Nie godzi się stosować takich praktyk na stanowisku kapitana zwišzku". Istotnie, Kahane przywdział kostium Cracovii, choć występem w Sztokholmie zasłużył na szczere słowa podziwu. Nie na wiele zdała się jego wysoka forma, skoro „nasz atak nie miał tej siły, co reprezentacyjna pištka winna nawet œpišc pokazywać". Aż dziewięć klubów „składało" narodowy zespół, a tylko Wisła, Cracovia i Pogoń miały po dwóch przedstawicieli. Zbierajšc informacje o tym pojedynku otrzymałem kserokopie sztkholmskiej prasy, a w niej — niezbite dowody na grę w tym meczu zapomnianego reprezentanta Polski. Był nim bramkarz lwowskich Czarnych, Jan Drapała. To przedziwna historia, bo nie wspomina o niej ani polska prasa, ani księgi klubowe, a luki w rejestrach reprezentacji nie wykryli także dokumentaliœci naszego futbolu. Z opisu miejscowej prasy szwedzkiej wynika, że „ostatnie minuty pierwszej częœci były bardzo trudne dla POL —TUR 6:1 (1:0) 12.9.1926 niedziela 16.00 25 (+ 2) Lwów stadion Czarnych (-10 000) Frantiœek Cejnar CZE POL: Stefan Domański — Izydor Redler- (46 Franciszek Giebartowski), Władysław Karasiak — Ludwik Schneider+, Wacław Kuchar, Bronisław Fichtel+ —Jan Durka+, Zygmunt Steuermann, Mieczysław Batsch+, Józef Garbień (k) +, Mieczysław Balcer. Kpt. zwišzkowy — Tadeusz Synowiec. TUR: Rasim—Burhan 1(80 Vahi), Kadri — Kemal Rifat, HairiRagip, Burhanll—L. Mehmet(72MehmetNazif), Alaattin, Zeki Riza (k), Sami, Muœlin. Coach — William Hunter ENG. • 1:0 Batsch 27, 2:0 Balcer 48, 3:0 Steuermann 50, 4:0 Steuermann 68 głowš, 5:0 Steuermann 71, 6:0 Batsch 77, 6:1 Zeki Riza 89 (niektóre Ÿródła tureckie gol swojej drużyny przypisujš Alaattinowi w 86 minucie). NOTA 0 drugi występ reprezentacji we Lwowie, trzeci mecz z Turcjš i trzecia wygrana. Pierwszy w dziejach reprezentacji, klasyczny, ledwie w niespełna 14 minut uzyskany „hat-trick", czyli trzy gole jednego strzelca, był dziełem debiutujšcego Steuermanna, jednego z czterech w tej roli; Giebartowski miał już grę reprezentacyjnš, ale w nieoficjalnym spotkaniu (6.6.1926). Aż dla szeœciu graczy ta wysoka wygrana towarzyszyła rozstaniu z narodowš drużynš — Garbień, w tym dniu najstarszy(30), otrzymał na pożegnanie honor kapitana. Najmłodszy (20)—Balcer; œrednia wieku — 25,75, także po zmianie, bo uczestniczyli w niej rówieœnicy. Graczez 6 klubów, ale aż 8 wywodziło się ze Lwowa. Rezerwowi — Franciszek Chmielowski i Jan Drapała. 64 cm ató&o. t V°]loWxš 00^0^°' k***!!V8 ^fc 3& &**° ____K<$ I_____ ^>°' POL-TUR 2:0 (2:0) 14(29.06.1924) Od lewej, stojš (z orłem): Jan Durka (rezerwowy), Władysław Kowalski, Władysław Karasiak, Emil Górlitz, Mieczysław Balcer, Henryk Reyman (kapitan), Wawrzyniec Cyl, Józef Adamek, Jan Loth I i Mihaly lvancsics HUN (sędzia); (siedzš): Karol Hanke, Zygmunt Otto i Marian Spoida. SKÓRIMPEX Foreign Trade Company Ltd. Piotrkowska 148/150, 90-950 ŁódŸ POLAND phone: 36-38-33, tlx: 885251 sim pi, fax: 36-42-29 SKÓR IMPEX has been a renowned exporter of following products for over 30 years: — leather footwear (including sports shoes) — sheepskin coats — leather and fur garments — leather fancy goods and gloves. SKÓRIMPEXrepresentsmanufacturers, ex-porters and importers from all over Poland. Our products are exported to the majority of the european countries, the U.S.A., Canada, Japan and Australia, through our own net-work of agents and distributors. We also import into Poland on a regular basis following products: — rawhides and finished leathers — shoe components — chemicals and auxiliaries for leather industry — machinery, equipment and spare parts for leather industry. We have our offices in following countries: 1. SKÓRIMPEX Rind Limited 40, Bernard Street London WC1 N 1 LG, Great Britain phone: 071-837 6235-9, tlx: 298819 rinduc, fax 8334787 2. SKÓRIMPEX Schuh- und Lederwaren GmbH Nordstrasse 88 D-4000 Dusseldorf, Germany phone: (0211) 480401 +357817, tlx: 858252 sco d, fax: (0211) 4982799 3. NOVA TRADE s.r.l. Via Valentini 10 50047 Prate (FI), Italy phone: (0574) 20658, tlx: 572311 arteca i, fax: (0574) 39590 POL-CZE 1:2 (0:1) eMŒ 45 (15.10.1933) Stojš, od lewej; Henryk Martyna (kapitan), Jan Kotlarczyk I, Aleksander Mysiak, Jerzy Bułanow, Władysław Król, Spirydion Albański, Michał Matyas, Józef Kotlarczyk II, Józef Nawrot; klęczš: Karol Pazurek i Edmund Majowski. Bank ludzi sukcesu dla ludzi sukcesu! Górnoœlšski Bank Gospodarczy — s.a. to od poniedziałku do soboty rachunki bieżšce konkurencyjne lokaty kredyty leasing doradztwo pienišdze i dewizy biuro maklerskie poœrednictwo handlowe kraj i zagranica CENTRALA KATOWICE, Warszawska 6 telefon i fax 04/832/596230 do 4 ODDZIAŁY Katowice, Warszawska 4 Bielsko-Biała, 3 Maja 25 Bytom, Katowicka 18 Jastrzębie, Harcerska 14 Racibórz, Kilińskiego 2 GBG - - sprawdzone zaufanie! POL-HUN 5:1 (1:1) 4 NO (02.06.1929) Od lewej stojš: SymplicjuszZwierzewski, Józef Mila (rezerwowy bramkarz, zasłonięty), Karol Pazurek, Aleksander Mysiak, Karol Kossok, Jan Wojciechowski, Józef Kałuża (kapitan), Leon Sperling; klęczš: Witold Wypijewski, Henryk Martyna, Marian Fontowicz i Jerzy Bułanow. reumatologii *Q t^^ medycynie sportowej ^^ stosowane w otopedii ko, mie rze. irać kie-ma-rzy-: od porę- R 5 TOEXUHIVŁMM. MOTOR Oli J5YI40 ff <*ŤŤ* iŤe POL-BRA 5:6 (1:3,4:4) MŒ 74(05.06.1938) Od prawej: Władysław Szczepaniak (kapitan), Edward Madejski, Fryderyk Scherfke, Ryszard Piec I, Edward Nyc, Wilhelm Góra, Ernest Wilimowski, Leonard Pištek, Gerard Wodarz, Antoni Gałecki i Edward Dytko. I -> HI OFERUJEMY: Ś eksport - import towarów rynkowych (m./n. sprzęt RTV, urzšdzenia klimatyzacyjne, odzież i wina z własnej hurtowni), oraz maszyn, urzšdzeń i częœci zamiennych dla różnych branż przemysłu Ś projektowanie i budowę nowoczesnych, kompletnych obiektów przemysłowych i publicznych Ś rozbudowę, modernizację i remonty istniejšcych obiektów, także budowli sakralnych i zabytkowych Ś usługi w zakresie ochrony œrodowiska i rekultywacji terenów przemysłowych Ś usługi consultingowe ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY 30 lat handlowego doœwiadczenia na rynkach prawie 50 krajów wszystkich kontynentów* 10 delegatur i rozbudowana sieć agencyjna za granicš bogate zaplecze własny skład celny nasz adres: KDPEX Grabowa 1,40-952 Katowice tel. 581631, 580045 fax 580040 tlx 0315681 PRZEDSIĘBIORSTWO EKSPORTU I IMPORTU POL-HUN 4:2 (1:2) Od lewej: Władysław Szczepaniak (Kapitan), aooit i\rzyit, wiihohm uum, lm.ooi........Ť.._„.,__________________ JaŸnicki, Edward Dytko, Paweł Cyganek, Edmunt Giemsa, Edward Cebula, Marian Jankowiak (rezerwowy bramkarz) 83 (27.08.1939) Od lewej: Władysław Szczepaniak (kapitan), Adolf Krzyk, Wilhelm Góra, Ernest Wilimowski, Edward Jabłoński I, Leonard Pištek, Henryk Llektrim CMCD^CTVI/A Polskie Towarzys LIM LH VJ t I Y l\M Handlu Zagranicznego „ELEKTRIM" S.A. ELEKTROTECHNIKA SSffJKESŁS tel. 30-10-00, 30-20-00 TELEKOM U NIKACJ A ,ax 30 Ś"L•&L? EKSPORT • IMPORT • WSPÓŁPRACA • WSPÓLNE PRZEDSIĘWZIĘCIA i TEFAN Zakłady Przetwórstwa Spożywczego 05-155 Leoncin — Stanisławów tel. Warszawa 75-65-94 UŁKOWSKI BIURO HANDLOWE 00-116 Warszawa ul. Marchlewskiego 18 m. 128 tel. i fax 24-31-16 telex 825132 STEFF PL COMPANY MPION HOTEL GOŁĘBIEWSKI MIKOŁAJKI ERCEDES-BEN. rzedstawicielstwo SOBIESŁAW ZASADA LTD salon samochodowy Warszawa, Królewska 2, tel. 261491, f Nasza nazwa jest nieco dłuższa. . 4L. Obejrzyj dokładnie zdjęcie, krok po kroku. Co odkryłeœ? Tak, jestem w pełni zdalnie sterowany. Rozważ wszystkie moje zalety, jakoœć, właœciwoœci. To moja mocna strona, dlatego aż 5.000.000 odbiorników TV, moich braci, sprzedawanych jest w cišgu roku do wielu zakštków na całym œwiecie. Samsung Electronics będzie Ÿródłem najlepszej rozrywki w Twoim domu. Telewizory Samsung mogš się równać z najlepszymi. SprawdŸ sam. lii šg SAMSUNG Electronics WIELOBRANŻOWE PRZEDSIĘBIORSTWO 85 009 BYDGOSZCZ. UL DWORCOWA 47 tel.:21-26-11, tlx.: 562483 prezentacji — strzelcem trzeciego gola byt piłkarz o nazwisku Schwartz (a nie Szwarc), prawda, że reprezentant poznańskiej Warty, ale nie Juliusz, ale jego mniej znany brat Hieronim. To ciekawe, że nie znalazłem sprostowania tej omyłki, choćby przez jednego z zainteresowanych. Druga ekipa, pod wodzš Józefa Kałuży, udała się w przeciwnym kierunku, na południe. Nikt nie przypuszczał, że Jugosłowanie sprawiš nam rekordowe „lanie". W meczach Polska—Jugosławia zazwyczaj padało wiele goli, co chyba leży w naturze piłkarzy obu krajów, ale to spotkanie pobiło wszelkie rekordy. Padło ich w Belgradzie aż dwanaœcie, choć — na nasze nieszczęœcie — aż dziewięć trafiło do polskiej bramki. Gospodarze nie oszczędzali nas! Na marginesie — o oszczędnoœci. Nowe przepisy FIFA ustalone na kongresie podczas igrzysk w Berlinie, kategorycznie zabraniały zmian w trakcie oficjalnych spotkań międzypaństwowych, zezwalajšc jedynie na „wymianę bramkarza w przypadku zagrażajšcej zdrowiu kontuzji". Zgodnie z tš dyrektywš PZPN natychmiast po powrocie delegatów z kongresu postanowił, iż ,,ze względów oszczędnoœciowych, wynikajšcych ze zmiany przepisów, zbędne jest wysyłanie ekip zagranicznych w składzie liczniejszym, niż 13 zawodników, a to dwóch bramkarzy i 11 grajšcyh w polu, czyli po jednym rezerwowym w każdej specjalnoœci. Winno to w pełni zabezpieczyć potrzeby". Na Łotwie dokonano zmiany bramkarza (Tatuœ—Rudnicki); podobnie w Belgradzie. Debiutujšcego Edwarda Madejskiego, studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego, zastšpił po przerwie inny nowicjusz, Stanisław Andrzejewski z ŁKS. Madejski był już w składzie ekipy olimpijskiej, ale jako jedyny z 18 piłkarzy nie zagrał podczas igrzysk w żadnym spotkaniu. Pozycja Albańskiego była jeszcze niepodważalna. Wyjazd do Belgradu, albo Biało-grodu, jak wówczas pisano, dał mu kolejnš szansę. ..Deszcze laty w Belgradzie ponoć od kilku dni. Mecz też toczył się w strugach wody. Na mokrej, œliskiej nawierzchni nasz kapitan, Heniek Martyna, czuł się fatalnie. Już na wstępie dał się ograć Marjanoviciowi, który z bliska strzelił. Byłem bez szans. Wkrótce po tym Martyna znów przegrał walkę o piłkę, przerażony groŸbš próbował gwałtownie wykonać jakiœ manewr, ale padł pod nogi rywala... Nie podnosił się długo, sędzia przerwał grę. Nasz kapitan nie był już zdolny do gry i zniesiono go z boiska. Pięknie zachowali się gracze Jugosławii, którzy goršco przekonywali arbitra, że to mecz przyjaciół, że wypada zezwolić, skoro LOT — POL 3:3 (0:2) 6.9.1936 niedziela 12.00 61 (+ 12) Ryga stadion YMCA (~8000) Herbert Frankenstein LOT —Vemers, Rozitis, Petersons, LOT: Lazdińœ — Lauks, Makarskis — Levitanuss, Slaviœœns, (46 Varakajs), Lidmanis (k) Seibelis, Raisters. Trener — Rudolf Stenzel AUT. POL: Eryk Tatuœ + (65 Lucjan Rudnicki+) — Władysław Szczepaniak (k), Juliusz Joksch + — Józef Żiżka +, Franciszek Cebulak+, Jan Lesiak — Edward Miller+, Michał Maty as, Jerzy Wostal, Leonard Pištek, Hieronim Schwartz+. Trener — Kurt Otto GER (skład ustalał kpt. zw. Kałuża, ale nie był obecny na meczu). * 01: Wostal 20 głowš, 0:2 Matyas 27, 0:3 Schwartz 58, 1:3 Petersons 67, 2:3 Rozitis 71, 3:3 Rozitis 86. NOTA • drugi pod rzšd remis w stosunku 3:3 w meczu obu drużyn, tym razem w Rydze. Jedno z dwóch równorzędnyh spotkań reprezentacji w tym samym dniu (drugi pojedynek, trzy godziny póŸniej, grano w Jugosławii). Debiutowało oœmiu graczy, ale aż dla szeœciu z nich był to jednoczeœnie ostatni egzamin — obronił się tylko duet z AKS. W Rydze skończyło swš reprezentacyjnš karierę także dwóch innych piłkarzy. Wnikliwym analizatorom proponujemy przyjrzenie się, ilu zawodnikom o reprezentacyjnych aspiracjach nadzieje przekreœliły dwa remisowe pojedynki z Łotwš. Najmłodszy (22) — Wostal (rówieœnik Tatusia), najstarszy (30) — Cebulak; œrednia wieku 24,90 (po zmianie 25,00). Znów zespół to gracze 10 klubów, tylko z Garbarnii i AKS po dwóch. Rezerwowy — Józef Smoczek nie wyjechał z ekipš, gdyż spóŸnił się na zbiórkę. JUG — POL 9:3 (5:0) 6.9.1936 niedziela 15.00 62 (+ 12) Belgrad stadion BSK (-10 000) Augustin Krist CZE JUG: Franjo Glazer — Bernard Higl, Jozo Matoœić — Milirad Arsenijević, Zvonko Jazbec, Gustay Lehner —Aleksandar Timanić, Blagoje Marjanović, Djordje Lojanćić, Vojin Bożoyić, Nikola Perlić. Kpt. zwišzkowy — Nikola Simić. POL: Edward Madejski (46 Stanisław Andrzejewski)—Henryk Martyna (k, 8 Wilhelm Góra), Antoni Gałecki—Józef Kotlarczyk II, Jan Wasiewicz, Edward Dytko — Ryszard Piec I, Fryderyk Scherfke, Teodor Peterek, Hubert Gad, Gerard Wodarz. Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża. • l:0Marjanović3,2:0Perlić ll,3:OMarjanović 19,4:0Bożović35,5:0Marjanović44,5:1 Peterek53kamy, 6:1 Perlić 61, 7:1 Bożović 67, 8:1 Marjanović 75, 8:2 Peterek 78, 8:3 Wodarz 80, 9:3 Timanić 85. NOTA • mecz o puchar króla Jugosławii, Piotra II, w dniu 13. rocznicy urodzin — jak reklamowano to spotkanie, dla zwycięzców dwóch spotkań (drugi mecz — nr 77). Nikt nigdy nie trafił tyle razy do polskiej bramki w całej historii naszego futbolu. Debiutujšcy bramkarze „podzielili się" łupem gospodarzy niemal równo. Spory wpływ na przebieg gry miała kontuzja kapitana Martyny, opoki defensywy. Najmłodszy (20) — Córa, najstarszy (30) — Gałecki: œrednia wieku__2S 27 fpo zmianach 24,45 i 24,27). Reprezentacja złożona z graczy 10 klubów (wyrównany rekord), tylko wista i kuck a.^ P= A„jsi.. Rezerwowy — Walenty Musielak. Jedno z dwóch meczów reprezentacji w tym dniu — póŸniejsze o 3 godziny od spotkania w Rydze. 129 oni się zgadzajš, na wprowadzenie rezerwowego. Po długich targach Czech dał się przekonać. Góra, który siedział na ławce nieprzygotowany, bo przecież zmian miało nie być, goršczkowo przebierał się w strój sportowy. Wybiegł na murawę bez rozgrzewki i to na pozycję, na której nigdy nie grał! W dziesięć minut po akcjach jego stronš padły dwa dalsze gole... Tuż przed przerwš jeszcz dwa! Byłem załamany, choć nic nie mogłem sobie zarzucić, o strzały były nie do obrony, a piłka na dodatek œliska. Gdy Kałuża kazał w przerwie rozgrzewać się Andrzejewskiemu, sšdziłem, że œwiat się zawalił. Byłem pełen najczarniejszych myœli, bo tak bardzo pragnšłem widzieć ten debiut udanym. Nie trafiały do mnie zapewnienia kolegów, że nie popełniłem błędów. Dopiero po kilku miesišcach, gdy Kałuża powołał mnie znów do kadry, odżyłem. Nigdy nie darowałbym sobie tego spotkanie"... Madejski przepuœcił w jednej połowie aż pięć goli, co nie zdarzyło się żadnemu polskiemu bramkarzowi reprezentacji, ale rychło na stałe zajšł miejsce w narodowej drużynie po słynnym Spirydonie Albańskim. Belgradzki epizod pójdzie w zapomnienie, choć kronikarze majš prawo znać szczegóły fatalnego debiutu. Dopiero przy stanie 0:5 Peterek z karnego zdobył gola dla Polski, a dwa dalsze padły po rezultacie 1:8! Niewiele brakowało — ledwie pięć minut po strzale Tirnanicia! — aby mecz zakończył się kompromitujšcš „dwucyfrówkš". Czy możliwe jest, że kontuzja jednego zawodnika może pozbawić sił i umiejętnoœci całš drużynę? Zdaje się, że futbol przynosi wiele podobnych przykładów, także w kronikach naszej reprezentacji. Klęska w Belgradzie przypomniała o Wilimowskim prasowymi notatkami. „Wilimowski odcierpiał niezasłużonš karę nieobecnoœciš w Berlinie". „Gdyby Peterek miał Wilimowskiego nie byłoby pogromu". „Panie Kałuża, doœć żartów". Władze PZPN milczały, jakby pragnšc odwlec moment przyznania się do błędu. Trwało więc jeszcze „zawieszenie" Wilimowskiego, gdy we wrzeœniu 1936, miesišc po berlińskiej „Olimpjadzie", doszło w Warszawie do pasjonujšcego pojedynku dwóch wielkich przegranych faworytów ogrzysk. Niemcy, choć jeszcze nie formalnie, dokonali zmiany na stanowisku selekcjonera — prof. Nerz „zapłacił" za porażkę i oddał ster reprezentacji swemu następcy. „Sepp" Herberger pojedynkiem na Stadionie Wojska Polskiego rozpoczšł, trwajšcš aż do 1963, pracę z narodowš drużynš swego kraju. Józeł Kałuża przeciwstawił mu „team olimpijski" z jednš tylko zmianš. Miejsce Peterka na pozycji lewego łšcznika œrodkowego napastnika zajšł „Fryc" Scherfke, a jego z kolei zastšpił „Myszka" Matyas. Na długo przed meczem towarzyszyła mu atmosfera prawdziwej „œwiętej wojny". Publicznoœć oczekiwała rewanżu za trzy porażki w do tej pory rozegranych z Niemcami spotkaniach, a zwłaszcza potwierdzenia siły, jakiej tylko pechowo nie udało się wykorzystać w grze o olimpijskie laury. Na trybunach zasiadło ponad czterdzieœci tysięcy widzów, co grubo przekraczało teoretycznš pojemnoœć trybun na stadionie Wojska Polskiego. Po raz pierwszy odnotowano „masowe fałszowanie biletów, co nieuczciwe drukarnie winno postawić przed sšdem skarbowym, ale razem z zarzšdem PZPN, który zupełnie nie docenił skali zainteresowania. Ludzie we władzach piłkarskich przy byle okazji potrafiš dowodzić swej niekompetencji". Policja odnotowała setki kradzieży, pobić i nieszczęœliwych wypadków; dziesištki osób zostało poturbowanych. PZPN zebrał niewiarygodne krytyki, bo „jeœli nawet na stadionie zabrakło telefonu dla prasy, to trudno pisać o właœciwej organizacji. Tylko za oficjalne bilety uzyskano brutto ponad 81 tysięcy złotych, co daje czysty zysk powyżej granicy 53 tysięcy zł. Za te sumy wypada popracować z sensem". Mecz poprzedziło powitanie kolarzy, kończšcych wieloetapowy wyœcig Berlin — Warszawa, a „bałagan przed rozpoczęciem zawodów piłkarskich był tak fatalny, że sędzia szwedzki, wykazujšc takt i zrozumienie doli kibiców, zarzšdził grzeczne odsunięcie tłumu z bieżni na niewielkš odległoœć od boiska". Ekipa Kałuży rozegrała znakomitš partię, nagradzanš wielokroć burzš oklasków. W pierwszej częœci przewagę mieli goœcie, co przyniosło im gola po strzale Hohmanna, ale w „drugiej panowali nasi reprezentanci. Daje to po wielu atakach zasłużone wyrównanie. Centrę Pieca przedłuża Matyas, a on z kolei podaje do Wodarza. Ten ostatni „gubi po drodze" obrońcę niemiec- POL —GER 1:1 (0:1) 13.9.1936 niedziela 15.30 63 (+ 12) Rudolf Eklów SWE Warszawa stadion Legii (+ 40000) POL: Spirydion Albański — Władysław Szczepaniak, Henryk Martyna (k) — Józef Kotlarczyk II, Jan Wasiewicz, Edward Dytko — Ryszard Piec I, Michał Matyas, Fryderyk Scherfke, Hubert Gad, Gerard Wodarz. Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża, trener — Kurt Otto GER. GER: Friedrich Buchloh — Paul Janes, Reinhold Miinzenberg (k) — Paul Mehl, Josef Rodziński, Albin Kitzinger — Franz Elbem, Josef Gauchel, Karl Hohmann, Georg Euler, Walter Giinther. Trener — Josef „Sepp" Herberger. • 0:1 Hohmann 19, 1:1 Wodarz 70. NOTA • po trzech porażkach wreszcie remis w potyczce z Niemcami, w drugim meczu w Warszawie. Rekordowa frekwencja na spotkaniu reprezentacji w kraju — sprzedano ponad 35 tysięcy biletów, ale „co najmniej kilka tysięcy przedostało się nielegalnie". Bez debiutantów i bez pożegnań. Najmłodszy (22) — Dytko, najstarszy (29) — Kotlarczyk; œrednia wieku — 25,54. Rezerwowi — Stefan Doniec, Wilhelm Góra, Wacław Jerzewski, Józef Smoczek i Eryk Tatuœ. „Jedynacy" z oœmiu klubów oraz trzech „pogoniarzy" stworzyli tę drużynę. 130 G8A kiego i nie zaatakowany przez nikogo strzela do bramki. Buchloh interweniuje za póŸno. Mimo wysiłków obu zespołów wynik nie ulega zmianie i mecz kończy się przy stanie 1:1. Jest on wielce szczęœliwy dla goœci, co oni sami w przyjacielskich rozmowach podkreœlali". Na uwagę zasługuje komentarz na temat kibiców: „Publicznoœć dzisiejszego meczu, co należy specjalnie podkreœlić, odniosła się do drużyny polskiej grubo lepiej, aniżeli dawniej, ale jeszcze za mało w stosunku do tego, co się dzieje zagranicš. Koniecznie musimy jeszcze silniej dopingować naszš drużynę". Piosenka „Polska, gola! Taka jest kibiców wola" powstanie dopiero po kilkudziesięciu latach, ale na naszych stadionach narodowej drużynie rzadko towarzyszył doping, jaki można widzieć w krajach zaliczanych do futbolowej elity. Sędzia Rudolf Eklów, który prowadził też mecz Polski z Wielkš Brytaniš w Berlinie, w Warszawie powiedział tak: „Polska była stanowczo bliższa zwycięstwa niż Niemcy. Gdyby zaœ na Olimpjadzie z Austriš zagrała na poziomie, jak w drugiej częœci z Niemcami, byłaby zwyciężyła bardzo lekko". DAN — POL 2:1 (0:1) 4.10.1936 niedziela 13.30 64 (+ 12) Wilhelm Peters GER Kopenhaga Idraetspark (-25 000) DSN: Svend Jensen — Paul L. Hansen, Oscar Jórgensen — Egon Andersen, Sven Sanvig, P. Toft-Jensen — Carl Stoltz, Eyolf Kleven, Pauli Jórgensen, Kaj Hansen, Eigil Thielsen. POL: Spirydion Albański — Władysław Szczepaniak, Henryk Martyna + (k, 21 Antoni Gałecki)—Józef Kotlarczyk U, Jan Wasiewicz, Edward Dytko — Ryszard Piec I, Hubert Gad, Fryderyk Scherfke, Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz. Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża, trener — Kurt Otto GER. * 0:1 Gad 22 głowš, 1:1 Stoltz 50, 2:1 Stoltz 66. NOTA • drugi w historii, znów w Kopenhadze i po raz wtóry przegrany mecz z Duńczykami. Gra bez debiutantów, ale pamiętna pożegnaniem z reprezentacjš Martyny — wystšpił w 32 meczach, choć aż 8 z nich to gry nieoficjalne (o Puchar Europy Œrodkowej amatorów i turnieju IO'36), oraz Albańskiego — 21(18 oficjalnych), choć ten jeszcze znajdzie się w kadrze w roli rezerwowego. Wrócił do narodowej drużyny Wilimowski (20), najmłodszy w ekipie. Najstarszy (30) wieku—25,00 (po zmianie 25,09). Zespół graczy z 10 klubów, w tym po 2 z Pogoni i Ruchu. Rezerwowi Matyas i Eryk Tatuœ. Gałecki; œrednia Wilhelm Góra, Michał 131 Ba, gdyby... „Gdyby grali Wilimowski i Peterek"... To pytanie potrafił postawić nie tylko dziennikarz w tytule krzyczšcego komentarza, ale każdy kibic. Zapewne stawiano je wiele razy. Ten duet, wraz z Gerardem Wodarzem, uważano za „trzech króli futbolu", co wcale nie oznaczało œwiętokradztwa. Każdy gracz tercetu był znakomitoœciš, ale ich siła, mimo łakomstwa na sławę każdego z nich, potężniała dopiero wówczas, gdy występowali razem na piłkarskim placu. Powrót Ernesta Wilimowskiego do reprezentacji nastšpił w paŸdzierniku 1936. Dwa lata po ostatniej grze dla Polski, po aferach, skandalach, ale też poważnych operacjach i szpitalnych wędrówkach. Wrócił, jak w debiucie, na Idraetspark w Kopenhadze. Jak w debiucie — w meczu przegranym, w którym jedynego gola zdobył jego największy wówczas konkurent, Hubert Gad. To była dopiero szósta gra Wilimowskiego w reprezentacji i w żadnej z nich nasza drużyna nie wygrała! Czy to nie dziwne, ze mimo to sława i popularnoœć „Eziego" wœród kibiców wcale nie słabła? Wilimowski cišgle był na czele, jakby nie miał nic wspólnego z zespołem, który nie odnosił sukcesów. Opowiadał mi Edward (Ewald) Dytko, że powrót Wilimowskiego do reprezentacji był najważniejszym wydarzeniem sezonu. ,,Nie olimpiada, nie inne mecze, ale to, że ,,Bzi" wrócił! Do Kopenhagi jechałem sam, bo nie dostałem zwolnienia. Huta Baildom, gdzie pracowałem, a przy tym grałem w fabrycznym zespole, nie dała mi urlopu w dniu wyjazdu całej ekipy. Pędziłem tam sam dzień póŸniej. Gdy odnalazłem zespół w hotelu, już na wstępie powiedziano mi, że „ Ezi" urzšdzi po meczu wielki bankiet. Bankietu nie było, ale nie widziałem bardziej szczęœliwego piłkarza, niż Wilimowski, gdy wychodził na boisko w Kopenhadze. Nigdy też nie byłem œwiadkiem, aby tak bardzo się starał. Może dlatego nic mu nie wychodziło, bo to był gracz, który dobrze czul się na luzie, z uœmiechem na twarzy. Starał się odrobić wszystkie straty w kilka chwil. Nie było to przecież chyba wiele miesięcy?!" Wilimowskiego nie było całe dwa lata. Od meczu w Kopenhadze będzie zawsze. Nigdy natomiast nie zagra już dla Polski dwóch znakomitych piłkarzy, stanowišcych od lat legendę futbolowych aren. Kopenhaga okazała się kresem reprezentacyjnej kariery dla Spirydona Albańskiego, finezyjnego bramkarza lwowskiej Pogoni, po szeœciu sezonach gry, a także dla niezłomnego Henryka Martyny. „Baryłka" nie dotrwał do końca meczu w Belgradzie, a potem także w walce przeciwko Duńczykom. Obaj w wieku ledwie 29 lat ustšpili miejsce młodszym rywalom. Martyna, wraz z Nawrotem, Cebulakiem i Drabińskim, uda się z końcem roku w głoœny rejs „Batorym" za futbolowym chlebem do USA, ale poza karami, nie przyniosło im to żadnych korzyœci. 132 GOA salonkš do finału pułkownik za generała * kapitan na trzy lata * głosuj na „profesorka" * oslo potem * stoper między „beków" * wygrane urodziny * marszałek bije brawo * 100 sekund na głowę * bez łotwy w dwumeczu * naprzód z piecami * krzyk na pierwszych stronach * bramkarz z aresztu * longin dla œmigłego * bułgarski œlad w „adrii" * krzywym okiem * zmagania fighterów * kossok w wiedniu * paryska afera * dowód przy œniadaniu * popis w transie KAŁUŻA (Spoida, PRZEWORSKI, KOSSOK)_____________1937—1938 Niepowodzenie olimpijskie, a na dodatek marny sezon reprezentacji piłkarskiej, to nie były wyłšcznie sprawy zwišzku f utbolistów. Na dorocznym walnym zebraniu PZPN, tradycyjnie w ostatni weekend lutego, w 1937 nie było spokoju. Prasowe relacje mówiš, że „zebranie zaczęło się od niespodzianki. Oto prezes PZPN, gen. Bończa-Uzdowski, zgłosił rezygnację w formie ostatecznej. Oœwiadczył on w zagajeniu, że już dwa lata temu liczył się z tern, ale ostatnie wypadki na nadzwyczajnem walnem zgromadzeniu umocniły go w swem postanowieniu". To dziwne, bo od kilku tygodni w wielu tytułach tršbiło się o tym, co niby niespodzianie uczynił prezes. 0 dymisji. W wielu zwišzkach innych dyscyplin następowało rozliczanie za przegranš olimpiadę, a sprawy futbolu, na tym szczeblu, były „kwestiami rangi państwowej". Ustępujšcy prezes przygotował kandydata, którego rekomendował z pełnym przekonaniem, a przy okazji prosił delegatów, aby „wyłšcznie dla dobra futbolu przychylnie rozpatrzyli wniosek o trzyletniš kadencję władz PZPN". Pik. dypl. Kazimierz Glabisz nie był postaciš nieznanš w piłkarskim œwiatku, choć w ostatnim czasie zaniedbał kontakty ze œrodowiskiem. Starsi pamiętali jego „selekcjonerskie" doœwiadczenie. Gdy gen. Bończa po rekomendacji „swego ewentualnego następcy opuœcił salę obrad, pozostawił delegatów pod dużem wrażeniem". Nazajutrz wybory nie pozostawiły wštpliwoœci, że,,wrażenie" minęło — „nowy" prezes zgodnie z wytycznymi „starego", wybrany został jednogłoœnie. Ba, cały zarzšd, zaprezentowany przez „komisję — matkę", wybrano przez aklamację. Z jednym wyjštkiem! Tym wyjštkiem była propozycja obsady funkcji kapitana zwišzkowego. Józef Kałuża miał za sobš od 1932 aż pięć wygranych elekcji, ale tym razem jego szanse w elicie piłkarskiej władzy stały nisko. Doœć powiedzieć, że „komisja — matka" miała do zaproponowania delegatom innego kandydata — był nim Wacław Kuchar ze Lwowa, który po raz trzeci kandydował do roli kapitana zwišzkowego PZPN, nie baczšc na dwie wczeœniejsze porażki z Kałużš! Gra toczyła się nie tylko o najbliższy sezon, a w perspektywie o walkę o awans do finałów mistrzostw œwiata. Walne zgromadzenie uchwaliło kilka godzin wczeœniej że kadencja trwać będzie całe trzy lata! Pozycja Kałuży, w ocenie prasy, była niska. Zdaniem większoœci komentatorów winien odejœć, bo „jego styl pracy, któremu nie można wiele zarzucić, ma tylko jednš zasadniczš wštpliwoœć. Otóż p. Kałuża odzwyczaił nas od wygranych, co nie jest dobrš wróżbš na przyszłoœć". Okazało się jednak, że delegaci myœlš inaczej. Poparcie władz dla Kuchara nie przekonało ich, ani nie stało się ważkim argumentem . Gdy z sali przedstawiciel Krakowa, gen. Bernard Mond zgłosił kandydaturę Kałuży, a poparł jš natychmiast delegat Warszawy, sędzia Aleksander Pichelski, oznaczało to trzecie starcie dwóch wielkich rywali. „Zarzšdzono głosowanie, w którem p. Kałuża otrzymał 163 głosy, a p. W. Kuchar 107 głosów. „Profesorek" raz jeszcze zwyciężył, na całe trzy lata, choć jak łatwo obliczyć, nie wypełnił swš pracš całej kadencji. To był finał zebrania, które wczeœniej w jednej kwestii było jeszcze gwałtowniej podzielone — po burzliwej dyskusji upadł ostatecznie wniosek Warszawy o udzielenie absolutorium ustępujšcemu zarzšdowi, ale z wyłšczeniem problemu gospodarki finansowej. Zdaniem krytyków, zarzšd PZPN nie radził sobie jak trzeba z kasš, choć przecież zwišzek do biednych już nie należał. Argumentem ustępujšcych władz był „zapięty do końca kalendarz spotkań przyjacielskich międzypaństwowych, w których musi się jeszcze znaleŸć miejsce na dwa mecze eliminacyjne œwiatowych mistrzostw". PZPN spłacił też swoje zobowišzania 133 z poprzednich edycji, głoœnš karę za w.o. oddany Czechosłowacji. Fakt, iż w programie sozonu znalazło się miejsce dla siedmiu gier, oraz dwóch dodatkowo w eliminacjach MŒ, œwiadczył o rozmachu i zasobnoœci. Na narodowš drużynę nie brakowało pieniędzy. Kilka dni póŸniej pracowicie dopieszczony program uległ istotnym zmianom. Otóż mecze zaplanowane na 28 maja 1937 z Norwegiš w Oslo oraz na 10 paŸdziernika z Jugosławiš w Katowicach, trzeba było odwołaćl Obaj rywale, wraz z Irlandiš, znaleŸli się w tej samej grupie eliminacji MŒ, choć o dwa miejsca premiowane awansem rywale mieli się wpierw potykać parami (Norwegia z Irlandiš oraz Polska z Jugosławiš). Wyniki losowania zostały potem tak zinterpretowane przez FIFA, że awans przypaœć miał lepszym w walce każdej pary. Zainteresowane federacje wczeœniej jednak odwołały spotkanie w Oslo, zaœ mecz z Jugosławiš pozostał w planowanym terminie i potraktowano go jako oficjalnš grę eliminacyjnš. „Okręg œlšski ze zrozumieniem odniósł się do propozycji przeniesienia meczu z Jugosławiš z Katowic do stolicy, dla zwiększenia znaczenia i uznania rangi międzynarodowej tego pojedynku, zastrzegajšc sobie prawo wnoszenia o inny, równie atrakcyjny mecz". Ostatecznie stanęło na tym, że gra z Łotwš, poczštkowo przyznana Wilnu, została przeniesiona i rozegrana w Katowicach w tym samym terminie. Przygotowaniom do mistrzostw œwiata podporzšdkowano wszelkie poczynania kapitana Kałuży i Zarzšdu PZPN. Profesor udzielał się jako publicysta na łamach „Raz Dwa Trzy", kierowanym przez Adama Obrubańskiego, często krytykujšc... sam siebie. Jeœli pisał, że „dotychczasowa polska piłka nożna to przypadek, uda się lub nie, bez systemu", to przecież ocena ta musi dotyczyć Kałuży jako piłkarza i... selekcjonera! „Jest faktem niezaprzeczalnym, że system pełnego ataku z normalnš linjš pomocy odpowiada nam najlepiej"— to jego odpowiedŸ na zagraniczne nowinki, a zwłaszcza skutki rewolucji, zapoczštkowanej przez Herberta Chapmana w londyńskim Arsenału. „Miast trzech pomocników pozostaje dwójka, a trzeci, œrodkowy, wędruje w roli stopera między dwóch skraj- nych,.beków". Trzeba będzie jeszcze nieco czasu, aby także Kałuża przekonał się do nowej roli stopera. Premierš sezonu okazało się spotkanie ze Szwecjš, na stadionie Wojska Polskiego. Trzeba trafu, że ta czerwcowa niedziela była dniem 21 urodzin Ernesta Wilimowskiego. Czwarty sezon brylował na polskich stadionach, a liczne przerwy powodowane wspominanymi wczeœniej „skandalami" czy kontuzjami, wcale nie zmniejszyły jego popularnoœci. Wręcz przeciwnie! „Enfant terrible" polskiego futbolu działał na publicznoœć także swš absencjš, co potrafił wytłumaczyć każdy specjalista mass—mediów. Mecz przeciwko ekipie „Trzech Koron" była więc zaledwie jego siódmym występem w reprezentacji, a na koncie miał do tej pory, obok pięciu porażek, raptem jeden remis! Tę datę warto jednak zapamiętać. Od 23 czerwca 1937 nie będzie już meczów zespołu biało-czerwonych bez Wilimowskiego, a ten pojedynek przyniósł pierwszš wygranš dla Polski z udziałem „Eziego". Œlšski kwartet, kierowany przez „Fritza" Scherfkego, spisał się znakomicie, a wszystkie trzy gole zdobyli gracze z Chorzowa. Najpierw Wodarz, potem Pištek z AKS, a trzeciš — Wilimowski. Dopiero na kwadrans przed końcem lewoskrzydłowy Gustav Wetterstróm uzyskał honorowy punkt dla goœci. Bardziej od wyniku cieszyła dobra gra Polaków, spora swoboda w akcjach ofensywnych, a także niezła skutecznoœć, nad czym najbardziej do tej pory ubolewano. W przerwie na trybunie honorowej pojawił się marszałek Œmigły- Rydz, co trochę usztywniło naszych zawodników, bo „wszyscy patrzyli na marszałka, a nie na grę, ale gdy trafiłem do bramki, to znowu byliœmy ważni" — opowiadał mi Wilimowski. „Ja tam zawsze grałem dla widzów, a nie dla loży honorowej" — dodał. Dwa tygodnie póŸniej autorzy pochlebnych recenzji o grze polskiego zespołu chcieli zapaœć się pod ziemię. Kałuża na mecz z Rumuniš dokonał tylko jednej zmiany, a jedenastka miała zupełnie inne oblicze. Za Scherfkego wystšpił Michał Matyas, co przyniosło żałosne efekty. Zaczęło się obiecujšco, bo bramkostrzelny Pištek „po mniej niż 100 sekundach uderzył centrę nadlatujšcš z prawej strony od Pieca, niczym prawdziwy mistrz. To jednak był tylko wstęp do strzelec- SWE 3:1 (2:0) 65 (+ 12) 23.6.1937 niedziela 18.00 Warszawa stadion Legii (-18 000) Łucien Leclerca FRA POL: Edward Madejski—Władysław Szczepaniak, Edmund Giemsa — Józef Kotlarczyk II (k), Jan Wasiewicz, Kajetan Kryszkiewicz — Ryszard Piec I, Leonard Pištek, Fryderyk Scherfke, Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz. Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża, trener — Marian Spoida. SWE: Gustaf Sjóberg — Valter Lundgren, Olle Kallgren — Erik Almgren, Sven Jacobsson, Kurt Svanstróm — Gustav Josefsson, Sven Jonasson, Bertil Ericsson, Lenart Bunke (k), Gustav Wetterstróm. Trener — Harry Lundahl. * 1:0 Wodarz 12, 2:0 Pištek 24, 3:0 Wilimowski 62, 3:1 Wetterstróm 76. NOTA • dziesišty — jubileuszowy! — pojedynek z najwierniejszym obok Jugosławii rywalem polskiej reprezentacji, ale już ostatni przed wybuchem wojny. Po raz drugi, znów zwycięsko dla Polski, walczono w Warszawie. Jedyny debiutant (Kryszkiewicz); bez pożegnań. Najmłodszy (21) — Wilimowski, najstarszy (30) — Kotlarczyk; œrednia wieku — 25,54. Gracze 7 klubów (Ruch 3, Wisła i Warta po 2). Rezerwowi — Walerian Kisieliński, Michał Matyas, Władysław Pawłowski, Jerzy Piec n i Edmund Twórz. Odnotowano, że w przerwie w loży honorowej pojawił się marszałek Rydz-Œmigły, z pewnoœciš pierwszy tej rangi goœć na meczu reprezentacji Polski. 134 GtR kiego popisu... naszych goœci". W napadzie mieli prawdziwe znakomitoœci, jak Baratky (grał wczeœniej w reprezentacji Węgier), Bodola. Dobay czy Nico-lae Covaci vel Kovacs, brat Stefana, słynnego po latach trenera o œwiatowej marce. W niespełna pięć minut zdobyli trzy gole, co chyba nie przytrafiło się w żadnym innym spotkaniu naszej narodowej drużynie! Po tym ciosie odpowiedział niebawem „Myszka" Matyas, ale „węgierscy Rumuni", bo oni stanowili większoœć, nie oddali inicjatywy. Ambitne, ale doœć nieporadne były próby odrobienia straty, a na dodatek, tuż przed końcem, luliu Baratky trafił do siatki Madejskiego po raz czwarty. Po raz czwarty Rumuni grali w Polsce i ani razu nie udało się gospodarzom zwyciężyć. Stanš się rywalem „niewygodnym", a na zwycięstwo w Polsce przyjdzie poczekać az cfo... TgT&f fo pcrecfran&tŚifaprZsw AiabcŸ? we/?/?ŚLŚ-prowadził „czystki" w kadrze. Pożegnał tylko jednego zawodnika, Kajetana Kryszkiewicza z Warty, którego wprowadził do gry tylko na dwie próby. Następnym egzaminem reprezentantów był kolejny, już szósty w kronikach „dwumecz". Pomysł wprowadzony na polskim gruncie w okresie selek-cjonerskiej działalnoœci Stefana Lotha — Kałuża stosował z upodobaniem. Za każdym razem jednym z dwóch rywali była reprezentacja Łotwy, niepisany „słabszy" partner. Tym razem nastšpiła jednak zmiana — dwójkę przeciwników tworzyła Dania i Bułgaria, a dla obu spotkań można użyć słowa „premierowe". Z Duńczykami potykaliœmy się do tej pory dwukrotnie), ale w Kopenhadze. Ich pierwsza wizyta w Polsce stanowiła swoistš okazję do rewanżu dla Ernesta Wilimowskiego. Tak się złożyłe, że jego pierwsza gra miała miejsce na Idraetspark i była przegrana, podobnie jak druga, gdy po dwuletniej przerwie wrócił jesieniš 1936 do reprezentacji. Na stadionie Legii, jakby w odwecie za te przykre wspomnienia, właœnie „Ezi" rozpoczšł strzelanie goli, ale tylko przez minutę prowadzili Polacy. Niemal natychmiast chwilę dekoncentracji wykorzystał Jo rgen lversen i na kwadrans zrobiło sięl :1. Œcišgnięty w awaryjnym trybie, dla uzupełnienia luki po kontuzjowanym Gerardzie Wodarzu — Władysław Król (przyjechał do stolicy pocišgiem na dwie godziny przed grš), wykorzystał wspaniałš akcję braci Pieców. Kolejny braterski duet pojawił się w zespole narodowym, a pikanterii dodaje temu zdarzeniu fakt, że Ryszard POL — ROM 2:4 (2:3) i „Wiluœ" na co dzień grali w A-klasowym Naprzodzie Lipiny! Młodszy Piec zadebiutował w meczu wraz z Adolfem Krzykiem. Erwinem Nycem oraz Longinem Korwin Pawłowskim! Każdy z tych debiutów zasługuje na uwagę. Bramkarz Adolf Krzyk goœcił na łamach prasy od prawie roku. Mówiono o „tajemniczej" karierze 30. letniego już zawodnika, o którym kršżyły niewiarygodne wręcz opowieœci. Urodził się na południu Polski, ale w niemowlęcym wieku wraz z matkš uciekł przed nędzš na Morawy. W Czechosłowacji stał się piłkarzem ligowym, z zawodowym statusem, ale reszta tonie w mgle niesprawdzonych opowieœci. Ich bohater zmieniał wersje niczym wytrawny agent przy kolejnym przesłuchaniu i dla każdego reportera miał smakowity kšsek. Najefektowniejszy dotyczył ieqo zacargcfn- , ^^^JU^w, w okresie gry w zawodowym klubie Rapid Praga (nigdy takiego nie było w lidze.'), więziony w areszcie, na mecze doprowadzany był pod policyjnš eskortš. Właœnie to sprawiło, że uciekł do Polski, rodzinnego kraju i nie ma zamiaru wracać". To się dobrze „sprzedawało", gdyż nasze stosunki z sšsiadami nie należały do wzorowych. Krzyk próbował złapać miejsce w Ruchu, ale nic z tego nie wyszło; goœcił też w Wilnie, ale jakoœ nie przekonał miejscowych. W końcu wylšdował w Częstochowie, w wojskowej Brygadzie, która „tak dobremu piłkarzowi od wielu miesięcy nie jest w stanie poszukać godziwej pracy. Na dodatek, powstrzymuje jego życiowe szanse i odmawia zgody na zatrudnienie w Katowicach, gdzie jeden z klubów chce mu stworzyć normalne życie". Owiany nimbem tajemniczoœci Krzyk okazał się znakomitym fachowcem między słupkami, a jego rywalizacja z Edwardem Madejskim dobrze wpływała na obu znakomitych graczy. Przeciwko Duńczykom zagrał Krzyk, sadowišc na ławce rezerwowych swego rywala. Miał dobry dzień — obronił kilka trudnych piłek. Erwin Nyc, reprezentujšcy stołecznš Polonię, pochodził ze Œlšska. Też miał dobry występ. Nominalny œrodkowy pomocnik, ale doskonale czujšcy „nowe" w futbolu i znakomicie spisujšcy się jako œrodkowy defensywy, by nie używać słówka „stoper". Stanie się aż do wybuchu wojny kluczowš postaciš œrodka pola, jak powiedziałby dzisiejszy komentator. 66 (+ 12) 4.7.1937 niedziela 18.00 ŁódŸ stadion ŁKS (+ 22000) Ferenc Klug HUN POL: Edward Madejski — Wadysław Szczepaniak, Edmund Giemsa—Józef Kotlarczyk II (k), Jan Wasiewicz, Kajetan Kryszkiewicz+ — Ryszard Piec 1, Leonard Pištek, Michał Matyas, Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz. Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża, trener — Marian Spoida. ROM: Dumitru Pavlovici — Rudolf Burger, lacob Felecan — Vintila Cossini, Augustin Juhasz, Ladislau Rafinski - Ioachim Moldoveanu, Nicolae Covaci (k), luliu Baratky, luliu Bodola, Stefan Dobay. DT — Costel Radulescu. * 1:0 Pištek 2 głowš, 1:1 Dobay 12, 1:2 Baratky 13, 1:3 Bodola 16, 2:3 Matyas 25, 2:4 Baratky 83. NOTA • ósmy mecz z Rumunami (ostatni przed wojnš), czwarty w Polsce, pierwszy w Łodzi i znów bez sukcesu gospodarzy. Druga porażka, abyły jeszcze dwa remisy. Gra bez debiutantów, pożegnalna dla Kryszkiewicza. Najmłodszy (21) - Wilimowski, najstarszy (30) — kapitan; œrednia wieku — 25,45. Gracze z 7 klubów — trzej z Ruchu, po 2 z Wisły i Pogoni. Rezerwowi — Władysław Pawłowski i Fryderyk Scherfke. 135 O Longinie Korwin-Pawłowski niewiele w kraju wiedziano. Poza tym, że uchodził za gwiazdę na wileńskich boiskach. Pojawi) się w kadrze jak meteor i... znikł w klubowych otmętach. Nie bez kozery odnotowałem obecnoœć maszałka Œmigłego na poprzednim, warszawskim meczu reprezentacji. Nie bez jego zgody najlepszy klub Wilna otrzymał imię Œmigły. Jesieniš 1937 awansuje nawet do ekstraklasy, choć nie zdoła utrzymać się w elicie. Dla Pawłowskiego ta jedna gra w reprezentacji pozostanie pięknym wspomnieniem, a tylko złoœliwi mogli sšdzić, że kierownictwo naszego futbolu wstawiło go do reprezentycyjnego zespołu, aby... przypodobać się marszałkowi! Sympaty- czny podchoršży, już jako oficer, przejdzie chlubny szlak wojenny, a potem osišdzie w Kanadzie. Będzie tam twórcš i animatorem polskiego harcerstwa na obczyŸnie, organizacji pięknie zasłużonej dla narodowych tradycji. Odnotujmy, że warszawskim spotkaniem kierował na polskiej ławce Andrzej Przeworski, bo Kałuża wybrał się do Sofii na pierwszš grę przeciwko Bułgarii. Jej geneza jest niecodzienna, o czym po latach wspominał red. Narcyz Sussermann (Maliszewski). Wszystko zaczęło się tam, gdzie zaczynały się głoœne w tych latach w „warszawce"... schody, czyli w „Adrii". POL —DAN3:1 (2:1) 12.9.1937 niedziela 16.00 67 (+12) Alfred Birlem GER Warszawa stadion Legii (+20000) POL: Adolf Krzyk — Władysław Szczepaniak, Antoni Gałecki — Józef Kotlarczyk II (k), Edward Nyc, Jerzy Piec II —Ryszard Piec I, Michał Matyas, Longin Korwin-Pawłowski+, Ernest Wilimowski, Władysław Król+. W zastępstwie nieobecnego kpt. zwišzkowego Kałuży drużynš kierował Andrzej Przeworski. DAN: Egon Sórensen — Ernst Nilsson (k), Alfred Hansen—Jens Lundgaard, Arne Sorensen, P. Toft-Jensen — Helmut Sobirk, Barge Matłiiesen, Knud H. M. Andersen, Jórgen Iversen, Kaj Hansen. * 1:0 Wilimowski 11, 1:1 Iversen 12, 2:1 Król 27, 3:1 Piec I 58. NOTA # trzeci mecz z Duńczykami, pierwszy w Warszawie i w Polsce oraz pierwsza wygrana po dwóch porażkach w Kopenhadze; także ostatma potyczka przed wojnš. Dla czterech debiutantów (w tym już 30. letniego Krzyka) okazja wstępu do kariery — jeden z nich na tej grze poprzestał. Pożegnalne spotkanie także dla Króla, który miał trzy lata przerwy. Najmłodszy (21) — Wilimowski, najstarszy (31) — Gałecki; œrednia wieku — 26,63. Piłkarze 9 klubów, po dwóch tylko ze stołecznej Polonii i... Naprzodu Lipiny z małej, œlšskiej gminy. To kolejna braterska para w reprezentacji — Piecowie. Rezerwowi — Stanisław Giedrewicz, Stefan Lasota (po 5 latach przerwy!), Edward Madejski, Zenon Pienišżek i Rudolf Pyrich. Jeden z dwóch meczów Polski w tym dniu — druga występowała przeciwko Bułgarii godzinę póŸniej. Od prawej: Władysław Szczepaniak, Antoni Gałecki, Michał Mytyas, Władysław Król, Ernest Wilimowski. Jerzy Piec II, Edward Nyc, Ryszard Piec I, Longin Pawłowski, Adolf Krzyk, Józef Kotlarczyk II (kapitan). 136 GŁft „Na poczštku roku zwišzek dziennikarzy urzšdzał w „Adrii" doroczny, tradycyjny bal. Panny Nadieżda i Tatiana, córki ówczesnego posła Bułgarii w Polsce, Trojanowa, żywo interesowały się sportem. Na kilka dni przed balem odszukały mnie telefonicznie, abym „wprowadził" je na tę imprezę. Gdy przy tańcach dziewczyny rozbawiły się i podochociły, stały się nagle agresywne. — Dlaczego Polacy sš tacy zarozumiali i nie chcš rozegrać meczu futbolowego z Bułgariš** CYiyós się cięgów?—próbowały mnie sprowokować. Nie majšc żadnych pełnomocnictw PZPN odpowiedziałem jednak, że jeœli nadejdzie oficjalne zaproszenie, to ,,sprawa już jest załatwiona". I tak, w kilka dni, stało się! Kto mógł przypuszczać, że nasz nowy rywal narodzi się na parkiecie ..Adrii"! Bułgaria ma numer 16 na liœcie kolejnych rywali reprezentacji Polski. Premiera w Sofii, na stadionie Junaka, który dziœ juz nie istnieje, miała niecodzienny przebieg. Lekceważony przeciwnik spisał się nad podziw dzielnie, a ekipie Kałuży remis uratował debiutujšcy Józef Korbas. 0 szczegółach raz jeszcze zaœwiadcza „twórca" tego spotkania, który był goœciem honorowym bułgarskiej federacji. „Do Sofii jechaliœmy kolejš dwa dni, przez Lwów. Czerniowce, Bukareszt, gdzie spędziliœmy noc w hotelu, a potem także promem przez Dunaj, bo mostu w okolicach jeszcze nie było. Sam mecz rozpoczšł się mało obiecujšco. W bramce Pawłowski z Cracovii, który w trzeciej minucie przepuœcił strzał, jaki obroniłby każdy junior. Podobnie było przy drugiej bramce dla gospodarzy, a chyba i trzeciej. Nam udało się trafić tylko raz. na 1:1, a uczynił to Korbas. Gra nie kleiła się. W przerwie poprosiłem p. Mallowa, kierownika ekspedycji, aby zasugerował Kałuży przesunięcie Korbasa ze skrzydła na œrodek, a Artura na skrzydło. Kapitan nie chciał o tym słyszeć! Choć Korbas był z Cracovii, selekcjoner nie darzył go sympatiš. Na placu piłkarze sami jednak zamienili się miejscami i dało to niemal natychmiastowy efekt. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Korbas nadał grze dynamiki, długimi piłkami uruchomił skrzydła, a w niespełna dwie minuty, znakomitymi strzałami z dystansu, doprowadził do wyrównania! Trzy bramki w debiucie i remis uratowany dla Polski nie dały jednak Korbasowi miejsca w drużynie narodo- Trzy gole debiutanta to efektowny wyczyn, ale bez... dalszego cišgu. Józef Korbas zagra jeszcze z orłem, strzeli bramkę, choć nigdy nie przekona do siebie Kałuży. Debiutujšcy w bramce Władysław Pawłowski, bez pokrewiństwa z grajšcym po raz pierwszy w tym samym dniu Longinem w Warszawie, też rychło zakończy karierę na tym szczeblu. W Sofii pożegnali się z narodowš ekipš debiutujšcy obrońca HCP, Antoni Bóttcher (miał pecha HCP do Kałuży, albo Kałuża do HCP, bo wczeœniej był Musielak!), a także młodszy z braci Kisielińskich, Walerian (nie wiedzieć czemu pisany cišgle „Walery"), oraz sławny Spirydion Albański, ostatni raz w kadrze. Kres karierze Edmunda Twórza, uważanego za olbrzymi talent obrońcy Warty, przerwie poważne złamanie nogi, ale to póŸniejsza historia. Cztery tygodnie po warszawsko-sofijskim „dwu-meczu" miał miejsce drugi w tym sezonie dubeltowy pojedynek polskich drużyn. W tej parze liczył się jednak tylko jeden z nich, ten mistrzowski! Jugosławia dla Polski stanowiła niezwykle atrakcyjnego rywala, a wszystkie pojedynki obu zespołów, niemal bez wyjštku, bez względu na miejsce walki, miały wspaniałš dramaturgię. To nie były „mecze na remis" — obie strony przystępowały do gry z pozycji „fighterów", którzy chcš i potrafiš uderzyć, a wygrywał ten, kto uderzył wczeœniej, mocniej, albo po prostu miał w danym dniu więcej szczęœcia. Remisów ta tradycja nie tolerowała. Rywale mieli za sobš znakomity debiut w MŒ w 1930, gdy młodziutka drużyna sięgnęła po bršzo- BUL —POL 3:3 (2:1) 12.9.1937 niedziela 18.00 Sofia stadion Junak (+10000) 68 (+12) Mika Popović JUG BDL: Todor Dermonski — Nikoła Nikołow, Georgi Balkczijew — Borisław Kamieński, Stefan Kalczew (46? Panajot Stefanów), Borisław Gabrowski — Ljubomir Angełow (k), Georgi Paczedżijew, Kirił nijew, Nikoła Bobew, Wuczko Jordanów. Trener — Stanislav Toms CZE. POL: Władysław Pawłowski — Antoni Bóttcher - (46 Edmund Giemsa), Edmund Twórz — Wilhelm Góra, Jan Wasiewicz (k), Edward Dytko — Józef Korbas, Leonard Pištek, Jerzy Wostal, Artur Wożniak, Walerian Kisieliński+. Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża, trener — Marian Spoida. * 1:0 nijew 3, 1:1 Korbas 4, 2:1 Angełow 29, 3:1 Jordanów 48, 3:2 Korbas 72, 3:3 Korbas 74. NOTA • pierwsze — mecz w Sofii, w Bułgarii i przeciwko reprezentacji tego kraju (szesnasty rywal w kronikach, jeœli nie liczyć W. Brytanii). Jedyny pojedynek obu krajów w okresie międzywojennym, zgodnie zakończony remisem. W gronie czterech debiutantów furorš wywołał Korbas — trzy gole w wyjazdowym spotkaniu nowicjusza to spory wyczyn. Dla dwóch graczy sofijska próba była ostatniš w karierze. Najmłodszy (21) — Górka, najstarszy (30) — Kisieliński; œrednia wieku — 23,81 (po zmianie 24,00). Wasiewicz — nowa postać w roli kapitana. Gracze 9 klubów (3 z Cracovii, 2 z AKS). Rezerwowi — Spirydion Albański (ostatni raz w kadrze) i Piotr Danielak. Jedno z dwóch spotkań Polski w tym dniu — w Warszawie rozpoczęto grę o godzinę wczeœniej (o 17.00 czasu sofijskiego). 137 wy medal. Piłkarze dojrzeli, ale futbolowa emigracja, z pewnoœciš najliczniejsza wówczas w Europie, nie pozwalała zbudować ekipy na miarę wielkiego talentu Jugosłowian. Goœcie przygotowywali się bardzo starannie od kilku tygodni, a na siedem dni przed próbš w Warszawie rozegrali oficjalny mecz w Pradze. Czechosłowacy, cišgle wicemistrzowie œwiata, wygrali po ciężkiej walce ledwie 5:4, zadajšc trafienie na kilka minut przed końcem. W okolicach Pragi nasi rywale spędzili też ostatnie dni, przygotowujšc się do występu na arenie Legii. Ocena naszych szans w polskiej prasie nie była optymistyczna. Podkreœlano, że jeœli Jugosłowianie w meczu z tak trudnym rywalem potrafili „wycišgnšć" ze stanu 1:4 do remisu, to muszš reprezentować wielkš klasę i „posiadajšc znakomite morale, czego wypada życzyć w trudnych chwilach także naszym graczom. Nie będzie to łatwy bój, a sytuacji trudnych wykluczyć niepodobna. Pamiętajmy o tym, co działo się w Pradze, bo piłka to gra aż do końca. Tego oczekujemy od naszej polskiej reprezentacji". Ostrożnoœci nie było końca, jakby każdy redaktor uważał za stosowne wykrakać nieszczęœcie. Okazało się jednak, że „piłka nożna dała ponownie prztyczka w nos wszystkim przemšdrzałym prorokom. Reprezentacja nasza odniosła jedno z najpiękniejszych i najpewniejszych zwycięstw w swojej historii. Cztery gole przewagi nie mówiš wszystkiego. Drużyna poszła w bój z niesłychanym rozmachem, akcje rozwijały się z somnambulicznš pewnoœciš. Doœwiadczeni piłkarze jugosłowiańscy, pełni najlepszych myœli, nie wiedzieli, co na nich spadło. Bronili się, ale bez przekonania i zasieki na drodze do Francji sš już niemal całkowicie zdemolowane. Tak grajšcej narodowej jedenastki, w tak porywajšcym stylu, nie widziano jeszcze". Pomeczowe komentarze pełne sš komplementów pod adresem drużyny i niemal każdy tytuł wyróżnia innych graczy. Dwie bramki Loenarda Pištka daty znakomity poczštek, a pierwsza — także „główka po centrze z pozycji Pieca, jak przeciwko Rumunom — wcale nie okazała się złš wróżbš. Bałem się, że powtórzy się scenariusz z Łodzi, gdzie też taka akcja stała się zaczynem istnej klęski" — zwierzał się zabobonny reporter. Po przerwie Jerzy Wostal, a przed końcem Ernest Wilimowski, dołożš dwa gole. Jak zwykle w meczach Polski z Jugosławiš jedna ze stron okazała się siłš dominujšcš. Nie było końca za- POL — JUG 4:0 (2:0) 10.10.1937 niedziela 12.00 69 (-12) Warszawa stadion Legii (+20000) Lucien Leclerca FIU POL: Adolf Krzyk — Władysław Szczepaniak (k), Antoni Gałecki — Wilhelm Góra, Edward Nyc, Edward Dytko — Bolesław Habowski, Leonard Pištek, Jerzy Wostal, Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz. Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża, trener — Marian Spoida. JUG: Franjo Glazer — Bernard Higl, Jozo Matoœić — Gustav Lehner, lva Stevović, Mirko Kokotović — lvan Medarić, Blagoje Marjanović, Svetislav Valjarević, Djordje Vujadinović (k), Branko Pleœe. Kpt. zwišzkowy — Svetozar Popović (Kika). • 1:0 Pištek 3 głowš, 2:0 Pištek 20, 3:0 Wostal 57, 4:0 Wilimowski 78. NOTA • dziewišty mecz z Jugosławiš, pišty w Polsce, drugi w Warszawie — po serii trzech kolejnych wygranych goœci. Tym razem o awans do finałów trzeciej edycji MŒ'38; drugi dla Polaków i pierwszy zwycięski. Do dziœ to najwyższa wygrana šnad Jugosławiš, akurat w ważnym starciu. Kałuża postawi! na Œlšzaków — było ich aż siedmiu, i nie zawiódł się. Zdobyli wszystkie gole. Debiutował Habowski; nikt nie żegnał się z kadrš. Najmłodszy (21) — Wilimowski, najstarszy (31) — Gałecki; œrednia wieku — 24,54. Osiem klubów dało swych graczy — Polonia i oba chorzowskie (AKS i Ruch) po dwóch. Rezerwowi — Walerian Kisieliński, Jerzy Kulla, Edward Madejski, Michał Matyas, Sylwester Nowakowski i Jan Pajšk. Tylko „ponad 20 tysięcy" widzów, gdyż policja ze względów bezpieczeństwa ograniczyła iloœć miejsc na stadionie. Trzy godziny póŸniej w Katowicach zaplecze, choć traktowane jako oficjalna reprezentacja, walczyło z Łotwš. POL —LOT 2:1 (0:0) 10.10.1937 niedziela 15.00 70 ( + 12) Katowice stadion Pogoni (-22 000) Denis Xifando ROM POL: Władysław Pawłowski + — Edmund Giemsa, Edmund Twórz — Józef Kotlarczyk n (k) +, Jan Wasiewicz, Jerzy Piec n — Ryszard Piec I, Hubert Gad+, Teodor Peterek, Franciszek Pytel+, Antoni Łyko. W zastępstwie kpt. zwišzkowego Kałuży — trener PZPN, Karol Kossok. LOT: Bebris — Lauks, Slaviœens — Magers, Petersons, Lidmanis (k) — Verners, Vestermanis, Kańeps, Rozitis, Borduœko. Trener — Rudolf Stenzel AUT. • 1:0 Pytel 55, 2:0 Piec n 63, 2:1 Rozitis 64. NOTA # siódmy mecz z Łotwš, pierwszy w Katowicach i czwarty w Polsce — po dwóch kolejnych remisach wymęczone zwycięstwo „zaplecza" (najsilniejsza ekipa walczyła o awans do finałów MŒ z Jugosławiš w Warszawie i zaczęła trzy godziny wczeœniej). Widownia znała rezultat ze stolicy i nie szczędziła docinków, a na trybunach było więcej widzów, niż w Warszawie. Dwóch debiutantów, a jeden z nich — Pytel (najmłodszy, 19 lat) był jednoczeœnie w gronie czterech, którzy żegnali się z reprezentacj š. Tak stało się z kapitanem, najstarszym uczestnikiem spotkania, Józefem Kotlarczykiem (30). Rozgrywał ostatni, 35 mecz dla Polski (w tym było 30 oficjalnych). Przeciętna wieku — 24,63. Grali zawodnicy z 8 klubów. Rezerwowi — Edward Bendkowski, Ernest Kuchta, Roman Mrugała, Gothard Stolarczyk i Jan Wiechoczek. 138 cm chwytom, że tym razem, w tak ważnym pojedynku, los wskazał na polskš jedenastkę. Na dobrš sprawę był to zespół bardzo młody, jeszcze mało doœwiadczony. Tylko Szczepaniak, Gałecki, Dytko i Wodarz przekroczyli granicę dziesięciu meczów. Pozostali od niedawna znajdowali się w orbicie Kałuży, a debiutujšcy skrzydłowy Bolesław Habowski znakomicie zastšpił na prawej flance starszego z braci Pieców. Warszawski sukces niemal z dnia na dzień przywrócił piłkarzom sympatię kibiców. Na trybuny ligowych stadionów przychodziły tłumy. Wkrótce na ligowych derbach Chorzowa odnotowana zostanie rekordowa frekwencja — ponad 30 tysięcy zapłaci za bilety na mecz Ruch — AKS. W stolicy organizatorzy, pomni kataklizmu podczas meczu z Niemcami, ograniczali liczbę publicznoœci. Już po zwycięskim meczu z Jugosławiš, w Katowicach potykała się ta „słabsza" drużyna Polski z Łotwš, a na trybunach było więcej kibiców niż na stadionie Wojska Polskiego/ Zespół prowadził katowiczanin, Karol Kossok, od ponad dwóch lat na etacie trenera w PZPN. Udało się „wymęczyć" sukces, po dwóch kolejnych remisach w pojedynkach Polska — Łotwa, ale styl nie wywołał zachwytów. Publika bardziej zajęta była komentowaniem triumfu, o którym wiedziano w szczegółach po radiowej transmisji. W pobliżu stadionu Pogoni ustawiono potężne głoœniki, które „nawet bezrobotnym i ubogim pozwalały przeżywać na bieżšco emocje dziejšce się wstolicy. Nie zachęciło to jednak nasz zespół, aby popisać się równie wysokim zwycięstwem". Jeœli przyjrzeć się nazwiskom „katowickiego^ teamu, to zdajš się być one prawie tak „silne", jak w Warszawie, choć dla czterech graczy był to już ostatni występ. W Katowicach pożegnał się z reprezentacjš młodszy z braci Kotlarczyków, Józef, wiele razy pełnišcy rolę kapitana. Po raz ostatni wystšpił też Hubert Gad, rewelacja olimpijskiego sezonu. Z dwójki debiutantów (Franciszek Pytel i Antoni Łyko), ten pierwszy na tym poprzestanie — będzie najmłodszym graczem w całej historii reprezentacji, który pożegnał się z niš tak wczeœnie! Także bramkarz Pawłowski bronił ostatni raz. Kossok miał też do dyspozycji znakomitš parę obrońców, Giemsa-Twórz, Wasiewicza i braci Pieców, a także Peterka! Wszyscy stanowili bezpoœrednie zaplecze pierwszej drużyny, z aspiracjami sięgajšcymi etatowych ról w narodowej ekipie. Patrzšc z naszej perspektywy — rywal był słabeuszem. Etatowy uczestnik „dwumeczów", jakby z góry skazywał się na podrzędne miejsce w hierarchii. Z oœmiu takich przypadków, aż w siedmiu wystšpiła Łotwa. Wypada jednak zauważyć, że poprzednie dwa mecze kończyły się doœć szczęœliwymi dla Polski remisami, zaœ następny mecz, już ostatni — da Łotyszom zwycięstwo! Wspomniany już „szef" polskiego zespołu Karol Kossok, to jedna z najciekawszych sylwetek w naszym futbolu. Gdy wiosnš 1929 przenosił się z kato- [ wickiego I.FC do Cracovii, wkrótce po tragicznej œmierci starszego brata, Romana, zasztyletowanego w knajpianej awanturze na Muchowcu, odnotowano jego zapewnienie, że „mimowolnie urzeczywistniłem pragnienie mego ojca, który chciał widzieć mnie i œ.p. brata mego, grajšcych w barwach polskich klubów". Po dwóch latach Kossok przejdzie do lwowskiej Pogoni, a gdy po jednym sezonie zapragnie wrócić do Krakowa — skaże się na rocznš karencję, czyli zakaz gry. W 1932 jako niestowarzyszony zagra w narodowej drużynie, nie występujšc w całym sezonie w oficjalnych rozgrywkach klubowych! Dr Stanisław Mielech uważał go za jednego z najzdolniejszych snajperów tych lat, twierdzšc, iż „jest strzelcem pierwszej wody. Rozporzšdza bombami z kilkudziesięciu metrów, umie strzelać górš i dołem. Z zimnš krwiš plasuje najszybsze podania lub wjeżdża przebojem do bramki. Talent olbrzymi". Potrafił też, przy wzroœcie około 185 cm i solidnej tuszy, popisywać się znakomitš żonglerkš. 0 jego dryblingu sam Wilimowski mówił, że był „ekstra". Mankamentem był brak kondycji, pewna flegmatycz-noœć, co dało mu przydomek „Lord", choć nosił się też bardzo elegancko. Zakończył grę w wieku ledwie 28 lat, a przyczynš rezygnacji były powtarzajšce się kontuzje. Jesieniš 1933 roku szukał nawet pomocy zagranicš i jest to zapewne pierwszy przypadek w polskim futbolu, na długo przed głoœnymi perypetiami Lubańskiego. „Karol Kossok wrócił po kilkunastu dniach z Wiednia, gdzie wyjechał dla leczenia kontuzji kolana. Po zbadaniu chorej nogi u doc. Mandla i kilkudniowej ob- KOSSOK Karol Albert Jakub •28.01.1907 w Katowicach — +11.03.1946 w sowieckim obozie jenieckim w „strefie wschodniej" (póŸniejsza NRD). Urzędnik, właœciciel restauracji. Piłkarz, trener. Napastnik, wychowanek FC Preussen w Katowicach, następnie I.FC Katowice (1925—28), Cracovia (1929—30) — mistrz Polski 1930, Pogoń Lwów (1931), niestowarzyszony (1932), Cracovia (1933—37); osiem sezonów ligowych (1927,28 w I.FC, 29 i 30 oraz 33,34,35 Cracovia, 31 Pogoń). Reprezentant Polski w 5 meczach oficjalnych (jedna gra w 1928 dla I.FC, trzy w 1931 dla Pogoni oraz jedna w 1932 jako niestowarzyszony — pierwszy w historii reprezentacji Polski), w których zdobył 3 gole; także cztery spotkania nieoficjalne (wszystkie dla Cracovii, 1929—30,5 bramek). Trener PZPN od połowy 1935 do 1937, także w Cracovii (1936) oraz Polonii Warszawa (1938—1939). Prowadził reprezentację Polski w zastępstwie kpt. zwišzkowego Jitaeth fia/u ży w jedynym meczu (10 paŸdziernika 1937 przeciwko Łotwie w Katowicach). Ligowcem w barwach I.FC Katowice był też jego starszy brat Roman (1902—1929). 139 serwacji okazało się, że operacja, wbrew prognozom, jest zbędna i wystarczy leczenie. Ma ono trwać kilka tygodni, a podjęli się kuracji dr dr Schwarz i Sommer". Zapewne nie przyniosła ona poprawy, bo w połowie 1935 Kossok zawiesił buty na kołku i podjšł pracę w PZPN. Ten zwišzek z centralš trwać będzie do końca 1937. W następnych dwóch sezonach Kossok zajšł się stołecznš Poloniš. Wielu jego przyjaciół z boiska opowie po wojnie, że przyjšł niemieckš listę narodowoœciowš, ale „był lojalny jak nikt. „Lord" za wszelkš cenę bronił się przed powołaniem do Wehrmachtu i długo mu się to udawało, dzięki przeróżnym sztuczkom. Znikł na kilka tygodni przed Powstaniem Warszawskim. Podobno zginšł na froncie, w Prusach". Było inaczej. Dostał się do sowieckiej niewoli wkrótce po wcieleniu do wojska. Zmarł rok po wojnie, w obozie jenieckim. Jesieniš 1937 kadra pod nazwš reprezentacji Ligi Polskiej udała się na tournee do Francji. Wygrana nad mistrzem Włoch, Bolognš oraz silnš drużynš „ligi francuskiej", spowodowały znaczne zainteresowanie polskim futbolem. Adam Obrubanski, który towarzyszył ekipie, napisał: „ Wspaniałym potwierdzeniem postępów polskiego futbolu sš ostatnie zwycięstwa. To już nie przypadkowe sukcesy, ale produkt długotrwałej, wytężonej pracy. Zachód został całkowicie zdobyty przez polskich piłkarzy. Chłodna dotšd dla nas prasa paryska domaga się gwałtownie meczu Polska — Francja. Za jednym zamachem staliœmy się potęgš piłkarskš, z którš zaczęto się liczyć i którš chce się za wszelkš cenę oglšdać tu na mistrzostwach œwiata. Zdobyliœmy sobie opinię, co nakłada na nas poważne obowišzki. Nie wolno nic uronić z tej aureoli, która otacza naszych piłkarzy. Pomoc winny okazać także czynniki rzšdowe. Football polski stał się czynnikiem zbyt doniosłym propagandy polskiego imienia, aby można go było zlekceważyć". Uff, ulżył sobie Pan Adam! Najlepszym potwierdzeniem jego słów była.....afera paryska", albo kolejna „sprawa Wilimowskiego", tym razem wspartego przez Wilhelma Górę. Postawa naszych piłkarzy z pewnoœciš wywołała olbrzymie zainteresowanie, a przy okazji spowodowała konkretne propozycje zawodowych klubów paryskich. Racing Club de France był najszybszy i dotarł do pary rówieœników, Wilimowskiego i Góry, ale... Gazeta sportowa ,,1'Auto" (dziœ jej tradycje kontynuuje „l'Equipe") zamieœciła po odjeŸdzie Polaków cykl materiałów, w których nie pozostawiła na piłkarzach i działaczach suchej nitki. PZPN zmuszony został do zbadania sprawy, którš zlecono inż. Andrzejowi Przeworskiemu. Ustalił on, iż: NIEPRAWDĽ JEST, ŻE • obu tych piłkarzy starano się podstępnie zmusić do podpisania kontraktów • pojono ich w lokalu Racingu czy gdzie indziej • wrócili do hotelu nie- 140 trzeŸwi • wnoszono ich do wagonów • kontakt mieli inni gracze, jak Wodarz i Pištek • menagerowie Racingu towarzyszyli drużynie aż do Brukseli. — A więc co zatem jest prawdš, jak się cała sprawa w istocie przedstawiała? — pyta inż. j Przeworskiego dociekliwy reporter. — Opowiem panu wszystko dokładnie... Tu następuje bajeczka dla grzecznych dzieci! Niby' wszystkie fakty zgadzajš się, ale można je interpretować zgoła odmiennie. Były więc i lokale klubowe Racingu aby „zobaczyć liczne pamištki kilkudziesięcioletniej działalnoœci klubu"; był koniak, ale jeden kieliszek; było wino, ale tylko butelka; był szampan, ale w licznym gronie; był Paryż nocš i kabarety, ale jak na sportowców przystało; był też „powrót do hotelu o godz. 7 rano w stanie wesołym, lecz zawodnicy absolutnie nie byli pijani czy zamroczeni. Najlepszym dowodem jest fakt, że o godz. 9.30 rano zjedli wspólnie z drużynš œniadanie". Cała ekipa udała się też na wystawę, „a wspomniany Francuz, p. Levy, asystował z daleka. Góra wskazał go p. Frankowi, kierownikowi ekipy, aby ten „dał mu należytš odprawę". • — No i jakie jest pańskie ogólne wrażenie — pyta reporter. Słyszy odpowiedŸ: — Jak pan widzi z tego co opowiedziałem, nie było żadnego zamraczania, podstępnego upijania, przekupstwa, tajemniczej limuzyny etc. Jasne? Jasne! Po latach opowiedział mi tę przygodę Ernest Wilimowski. Otóż razem z „Wilkiem" Górš poszli zabawić się. Okazuje się, że byli „na muszce" działaczy Racingu. Dobrze znali niemiecki, nie było kłopotu w porozumiewaniu się. Mili panowie zaproponowali im wspólnš zabawę, a młodzi ludzie stwierdzili, że nie wypada odmówić. Gospodarze byli hojni, ale mieli swój interes — gdy stwierdzili, że piłkarze sš już zmożeni szampanem, podsunęli przygotowane wczeœniej kontrakty zawodowe! Gdy Góra z Wilimowskim odmówili, zagrozili im konsekwencjami, postraszyli policjš, czyli zaprezentowali arsenał œrodków jak z taniego filmu sensacyjnego. Piłkarze nabazgrali coœ, co miało przypominać ich podpisy, ale zdali sobie sprawę, że zabawa i żarty poszły za daleko. Po powrocie „na œniadanie" zameldowali o wszystkim kierownictwu. Przyjęto „taktykę zaprzeczania", a do sprawy — co tak oględnie wyraził Obrubanski — zaangażowano też „państwowe czynniki. Ambasada miała roboty na wiele tygodni". Fakt, że była „afera" i „znów z Wilimowskim", bo Góra za mało jeszcze znaczył w piłce, nie ułatwiał „Eziemu" życia. Były więc poważne rozmowy, ostatnie ostrzeżenia, ale w perspektywie mistrzostw œwiata as atutowy zdawał sobie sprawę, że tym razem jest bezpieczny. Co krok podkreœlano, że chodzi o „sprawę rangi państwowej". • Już w połowie marca 1938 rozegrano pojedynek ze Szwajcariš, traktowany jako generalna próba sta- G8H nu przygotowań przed rewanżowš grš eliminacji MŒ z Jugostawiš. Rywale bezskutecznie próbowali się dogadać ze swym przeciwnikiem w eliminacjach, bowiem Portugalia nie godziła się na proponowane terminy spotkań — ostatecznie obie ekipy walczyć będš we Włoszech, na neutralnym terenie i Helweci zdobędš awans. Zaproszenie Polaków do sprawdzianu stanowiło efekt dobrych ocen, jakie nasz futbol otrzymał we Francji. Na arenie Grasshoppers, czyli „koników polnych", bialo-czerwoni zaprezentowali się znakomicie. Nie baczšc na obecnoœć „specjalnych wysłanników z Jugosławii, którzy przybyli, aby œledzić sposób gry polskiej drużyny, a to kapitana zwišzkowego p. Popovicia w towarzystwie dwóch trenerów, nie wzruszyli się ich obecnoœciš. Z pewnoœciš stan naszego przygotowania zasieje niepokój i zwštpienie u rywali" — informowała prasa. W głównej roli wystšpił Ernest Wilimowski, strzelec pierwszej bramki, a potem ,,zdecydowanie pierwsza postać na stadionie. Jego akcje kilka- SUI —POL 3:3 (1:1) 13.3.1938 niedziela 12.00 71 ( + 12) Rinaldo Barlassina ITA Zurych Hardturm-Stadion (-21000) SUI: Wilhelm Huber — Severino Minelli (k), August Lehmann — Hermann Springer, Sirio Vemati, Ernst Lórtscher —Alfred Bickel, Andre Abegglen ul, Lauro Amadó, Eugene Walaschek, Georges Aeby. Selekcjoner — Karl Rappan AUT, trener — Gaston Tschirren. POL: Edward Madejski — Władysław Szczepaniak (k), Antoni Gałecki — Wilhelm Góra, Edward Nyc, Jerzy Piec II —Ryszard Piec I, Leonard Pištek, Jerzy Wostal, Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz. Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża, trener — Marian Spoida. *QA Wilimowski 13, 1:1 Amadó 32, 2:1 Amadó 54, 2:2 Wostal 74 głowš, 2:3 Pištek 85, 3:3 Abegglen 86 kamy. NOTA # premiera w Szwajcarii, w Zurychu, przeciwko gospodarzom o uznanej klasie w Europie (siedemnasty rywal naszej reprezentacji). Po dramatycznym spotkaniu 6 goli przyniosło remis. Dla obu ekip generalny sprawdzian przed finałami MŒ'38, a więc bez debiutantów z obu stron. Polski bramkarz — po raz drugi w dziejach naszego futbolu — niestowarzyszony, bez przynależnoœci klubowej! Ekipę stanowiło oœmiu graczy rodem ze Œlšska i tylko dwaj obrońcy oraz bramkarz reprezentowali Warszawš, ŁódŸ i Kraków. Najmłodszy (22) — Wilimowski, najstarszy (32) — Gałecki; œrednia wieku — 24,90. Rezerwowi -Erwin Michalski, Władysław Pawłowski i Fryderyk Scherfke. Odlewej stojš: Władysław Szczepaniak (kapitan), Gerard Wodarz, Ernest WUimowski, Edward Nyc Jerzy^Wostal, Lponard Pištek. Wilhelm Góra: klęczš: Ryszard Piec I, Edward Madejski, Antom Gałecki, Jerzy Piec II. Leonard Pištek, Wilhelm Góra; klęczš: Ryszard 141 Iť DZIAŁEK DOM PBAtr P R - Ś--• LAť iponomr DNK 4 KWIfTNIA 19* ROKU Rotska traci tutka jednš bramkę Droga do finałów otwarta Walim ambicji i nerwów Jady— bramka — z wolnego Ooreczkowy nastrój na widowni t w Belgradzie —0:1 w Warszawie —4:0 Bilans eliminacji —4:1 t-T* -Ť. -Pti* < l J*c**ła*lt u4nfe< ftrist c flniM* *%r* I fdy v i-rti pu""' ťM*oMlf*iy MtMł tywowic tiť civ Ť cwt ťi*i ťłr*, wywołała 10 nŤn Śiilwłcii*. P*H.cws*ct wnidiiw. ** Piwt y m e Mu* ' ariybrala wbici** roa- Nawof)ť*tt * .nrtłtacłi toionm Iť *r*Ťkn* Ś***< Włclaln* 4-!--on' :> ťť Mw*il4<*ilu PL Jtapriód MtT, Uitwatwcm W byt ittyW. Temn* *—7**"1 ii*Ťfc bnml i X Ijiwcy eiwSTTPbwOSwl Cł*wr. Ť. Ha-UMfcM. aMktoltM. MUk w >r* Mrwack kwili wytt*pŤi J*iMlnvti ŚI* w m*CwiŤM*;Ť *o t> tłycfc PŤ- Wiwatowano -i tnti nmftkk I Hi wŤw tuŤMo i Ť•*.! SptdafcM owack ™ rob* *ri>Ťvu* t 2**rttb Ś twoi* •- Ca* Ś*•)*Ť byte pokIwkiw-c w: (fcMtrwtl tany * kia™, ť!*Ť!•Ś "( *MM Ś<*ŤŤ• diukasy. SkŤpma Ťo '--' pt?A* i ouł Dfbickm tu CM'* t su kyla |it aa-iiowt w>-iťpW I IwiTiarti, owa, NI* ťr*o- (U*n* kiioťťrit P51i .* eciet! wł?'fcťy p;ŤrwŤ*( -mer**"* iŤ*i ntc jdi:eť n.e t uiul łMcmitc* Q4r v pwrraiyck Ť(*ub*ioIi okiit [a H( 1* *iciŤMBiik *itrtk:l*t< i Oalackl tu*; kidort- irnołło ii* ni wart* Ś TTCH 13-TU nUCAłUT POLSKICH wywalctyto dla nas mitisce w omU ttnatnwei mistrzostw œwiata, Mtyskufar w œv* m*ci4ck n AlŤlŤl| stunoryetn* twydf stwo i:i. 04 łtwth Szeitnniak. Knyk, MlilM (tUciyi: Nyti. Gon. WUmom**, PbmUk. Wodmri, VŤU, Dythť, Gœ letkt. HŒbowsU. Pttt I. ttralacrcfc ťŚť!• Ś ——— |ifŤ*1 •*. 0D*ťf*- Zwokił itdiuk ŤTcwiV*łv *M i#f ''* #'**ł*mť* *ťť*5 I Ť*>Ť)ť(. Ziomiun. H tukocumc < *•"•Ť * *iŤ*ť Ť*Ť. * pitrwuyci JO m*. .!Ť *i* Kt*io*o ť™ iucmi **"J Donirikwo .*. tt ci P"Ueť cni, jrt- *• *WwŤl "*"Ś•*Ś• ".aMn^i" - rT" bTdMKM hi*. M* "ťk bHŤ*' *** i"* wHwťl i* Ťťťť..'ť'•'Ś cni. Ťyťiť ť *td?Ť Ť.ulo"Ťť „tt(- idťi fiinifieilgifct.lonŁwI krť*| mM it a-łj knewkwtotit* *o cłln. k:ń '°*Ťi ""ťť Ť"ilŤil "Ť Qťlw*. W* tťm KM nit nWaiH* Ww*l Ť tafi SťeŤ|tŤiiUli ťy Ť<*oioiŤ oatrtłt 1* *; *ť';;,_ __o*ťť*l li* v m C'Ji .jt.'iyinU ť-łc Ťilc* nť-\ Kil :>Iko ]łiťciť tcrwitt iŤ buru lt t,n ŚŤ >Ťt J,bł-' * ""* "*ť"Ś**. t*t ii* łt Ś***ť k> bť|.j oť>t).. Ť* ŤťťŤŚ Hę ni* m-it:j (tafKť. ť* "ikťc 4oŤi< o,'-i M(^ w m*kťdi miť.ixc! il**T.' [Śť• !. M* efce *Śť id hAbĆ ł*t ť i (k*iť rUoki I Ntnwmi i ).'.r^„ n dr*Ťi(J n>*> i ..i ych i iMkriT-l [ťť** >4iŤł itfci^ i pali vilkL CKatM (wi*a*k <ŤdiT*ia Ťf*a w i Ť•Ś•. PTtłiywłl* t ..ikit *nrki Ť!>ť. >'A /w, JK i-4 Wik.„j. AUTOGRAFY uczestników pierwszej gry Polaków w finałach mistrzostw œwiata, ustawione zgodnie z pozycjš na boisku w Strasbourgu. 148 G8A „Frite" Scherfke Strzesze". Starszy, dystyngowany pan zapewnił, że najlepiej z całej ekipy radził sobie z karnymi. Miał ten obowišzek przypisany na długo przed grš. W kilkadziesišt sekund rywale odzyskali prowadzenie. „Idzie akcja lewš stronš, dobrze prowadzona przez maleńkiego skrzydłowego o nazwisku, które kłóci się z posturš. Jako piłkarz Hercules jest jednak Herculesem. Rzuca piłkę na prawš stronę boiska, przyjęcie (napisane z angielska „stopping"), a potem ostry strzał z 15 metrów. Gol nieuchronny". Nie ma w tym opisie na łamach ,,l'Auto nazwiska strzelca, ale inne Ÿródła sš zgodne — strzelał Romeu, prawy łšcznik Brazylii. To był najgorszy okres, byliœmy cały czas w obronie. Rywale mieli przewagę, gnietli nas bez przerwy, ale nie mieli wielu czystych sytuacji. Madejski bronił bardzo dobrze to, co miał do złapania. Goniliœmy resztkami sił, ale jakoœ się udawało. Dopiero w ostatniej chwili, gdy zdawało się, że w tej połowie już nic nie padnie, udało im się. Centra z lewej, króciutka, a tam skacze ktoœ w górę i ładuje głowš. Chyba to „Wilek" Góra nie upilnował... Nie, nie pamiętam. Tak straciliœmy trzeci punkt". Opowieœć Ewalda Dytki zanotowałem przed wielu laty, a gdy póŸniej konfrontowałem różne Ÿródła, okazywało się, że ani razu nie pomylił się. „Przerwę spędziliœmy na boisku, gdzieœ pod narożnikiem siedzšc na trawie. Nikomu nie chciało się schodzić do dusznej szatni... Wtedy właœnie zaczęło padać. Drobniutki, ale po kilku minutach gry — już gwałtowny, ciepły letni deszcz... O czym mówił Kałuża? Chyba to co zawsze. Nie denerwował się, choć był spięty, wyrzucał z siebie słowa tak niezwykle szybko. Walczcie, nie jest Ÿle. Z pewnoœciš dodawał otuchy, bo chyba traciliœmy wiarę" — wspominał Edward Madejski. „Les Nouvelles"... napisały, że „Domingos raz jeszcze jest spóŸniony wobec akcji najlepszego Polaka, a bramkarz brazylijski wręcz oœmieszony (albo poniżony) spokojem strzelca". To opis gola na 2:3 w wykonaniu Wilimowskiego. Kilka minut póŸniej „następuje naprawdę patetyczny moment, bo Wilimowski całkowicie sam przechodzi bez żadnego trudu defensywę brazylijskš i niczym cyrkowy artysta wyrównuje szanse obu drużyn, budzšc burzę okrzyków i sympatię widowni dla Polaków" — napisał francuski dziennikarz. Niespełna kwadransa było trzeba, aby mecz rozpoczšł się „od nowa". Co sprawiło, ze przewaga Brazy-lijczyków stopniała w kilka chwil do zera?! Najbardziej st/rowy Ł>ył T^cJ&ljs^ Foryœ: ,,Uratował nas deszcz. Na œliskim boisku Brazylijczycy nie potrafili sobie radzić. Nie mieli kołków, tylko paski. To był przypadek! Wilimowski? Tak, grał bardzo dobrze, ale przecież na suchym placu nie byłby taki skuteczny". Nie wiem dlaczego mokre boisko miałoby sprzyjać Polakom, skoro przewaga techniczna przeciwnika nie podlegała dyskusji. Trudne warunki winny im przysporzyć atutów ! Wspomaga mnie w takim rozumowaniu red. Tadeusz Maliszewski, obserwator tego spotkania: „Nagły deszcz okazał się naszym najlepszym sprzymierzeńcem. Wbrew wszystkim podręcznikom stwierdzajšcym, że œliskie, bo nie grzšskie, boisko jest sprzymierzeńcem graczy o dobrym poziomie technicznym, nie znalazło to w tym przypadku potwierdzenia. Brazylijczycy zupełnie się zagubili. Choć może to gra Polaków narzuciła nowe warunki, może ich dzielnoœć wytršciła z rytmu przeciwników? Byłem œwiadkiem zadziwiajšcej, jakże polskiej metamorfozy". W tym miejscu opowieœć o butach Leonidasa, która od lat kršży wœród opisów futbolowych niezwykłoœci. Ponoć as „canarinhos" zrzucił buty i grał na bosaka. Foryœ. „Zdenerwował się na partnerów, albo coœ mu nie wychodziło i zrzucił buty. Sędzia upomniał go i po chwili założył je z powrotem". 149 Maliszewski:,,Leonidas, ekwilibrysta nie gorszy niż Pele, tak się zdenerwował, że œcišgnšł buty i próbował grać boso, co oczywiœcie spotkało się z reakcjš sędziego". W wielu innych relacjach miało to wyglšdać tak, że Leonidas pozbył się obuwia i resztę meczu zagrał boso, strzelajšc dopiero wtedy dalsze gole! Sam Olgierd Budrewicz „dršżył" temat. Dlaczego? „W czasach mej młodoœci bożyszczem wszystkich kibiców był Leonidas. Gdy w latach 60.tych przebywałem w Brazylii, postanowiłem odszukać słynnego piłkarza. Do spotkania doszło w urzędzie skarbowym w Rio, gdzie pełnił funkcję szefa działu wypoczynku i rozrywki, choć głównym jego zajęciem było dziennikarstwo sportowe. Pierwsze pytanie, jakie mu zadałem, dotyczyło pamiętnego meczu i... butów. Dlaczego zdjšł pan wówczas buty? — zapytałem. — Na skutek błotnistego boiska rozkleiły mi się, a zapasowych nie miałem". Czyżby znakomity reporter dał się oszukać... znakomitoœci piłkarskiej?! Deszcz przestał padać i znów przegrywaliœmy. „Dobrze zapamiętałem ten strzał! Uderzał Peracio. Grałem bez rękawic, jak zawsze, bo nie miałem tego zwyczaju. Piłka uderzona z ogromnš siłš wybiła mi palce i trafiła już z niewielkim impetem w poprzeczkę, odbiła się od niej, a potem spadła mi na kark i ... do siatki! Z trybun mogło to wyglšdać nawet zabawnie, ale mnie wcale nie było do œmiechu. Ot, przypadek. Los tak chciał" — twierdził Madejski. Gerard Wodarz zapamiętał, że w drugiej częœci nie było już przewagi Brazylii, że trwała walka jak równi z równymi. „Tak, zrobił się normalny mecz. Oni lepiej radzili sobie z piłkš, ale my nadrabialiœmy ten mankament walecznoœciš, bojowoœciš, niesłychanš ambicjš. Proszę dobrze mnie zrozumieć — oni też walczyli z zębem i ambicjš, ale zdawało mi się, że nam bardziej zależy na wygranej. W ostatnim kwadransie mieliœmy kilka dobrych akcji. Sam dwa razy podawałem piłkę na nogę Pištka, kilka razy próbowałem strzelać. Wyrównanie padło na minutę przed koncern, w jakiejœ dziwnej, tylko przez „Ezie-go" wymyœlonej sytuacji. Zakotłowało się na œrodku i zobaczyłem piłkę w siatce, a Wilimo-wski ze swoim diabelskim uœmiechem uciekł przed naszymi gratulacjami". Miejscowy dziennik odnotował, że „faworyci już chcieli kończyć, gdy fantastycznie sprawny Wilimowski z uœmiechem na twarzy zadaje wyrównujšcy cios". Dogrywka! Regulamin finałowego turnieju MŒ przewidywał system pucharowy, a więc w każdym meczu musiał być wyłoniony zwycięzca. Po krótkim odpoczynku znakomity szwedzki sędzia lvan Ek- lind, po raz pierwszy prowadzšcy spotkanie Polaków, wznowił mecz. Odpoczynek dodał Brazylijczykom niezwykłej energii, choć może to utrata sukcesu niemal na finiszu trwajšcej już 90 minut walki spowodowała wyzwolenie dodatkowych sił? Doœć, że rozpoczęli z zadziwiajšcym impetem, a akcja Leonidasa, która po raz kolejny dała im przewagę, była iœcie œwiatowej klasy. „Leonidas emerveille de foule" — napisze sprawozdawca. „Ta dzikoœć trwała tylko kilka minut, może tyle, ile było im potrzebne do zdobycia gola. Potem gra się wyrównała. To my, to oni próbowali atakować, choć sił brakowało coraz bardziej. Walka toczyła się jednak cišgle bez pardonu. Nie rezygnowaliœmy" — zapewniał mnie Wodarz. „Najlepszš sytuację miał Nyc, który często zapędzał się do ataku. Nie tyle po to, aby strzelić, bo on nie był snajperem, ale wspomóc napastników. Zdarzyła mu się jednak okazja i walnšł z całej siły, jak kiedyœ Martyna. Piłka odbiła się od spojenia słupka z poprzeczkš i wyszła w pole. Co za pech"! — jeszcze po kilkudziesięciu latach nie mógł spokojnie mówić o tym Ewald Dytko. „Jakoœ tak uderzyłem, bo było wolne pole. Gdybym trafił, może byłbym bohaterem? — œmiał się Nyc na wspomnienie tego incydentu. Wkrótce zdarzyła się przedziwna sytuacja, jakš rzadko widuje się na boisku. „Po akcji Brazylijczyków piłka wyszła w aut. Ustawiłem jš w narożniku pola bramkowego, z prawej strony. Do rzutu przygotowywał się Gałecki, bo on, z lewej czy prawej, odkopywał piłkę od naszej bramki. Nagle, nie wiedzieć dlaczego, podbiegł Szczepaniak i próbował wybić piłkę. Nigdy nie robił tego dobrze! I tym razem zarył butem w trawę i ledwo, ledwo tršcił piłkę... Potoczyła się wolno kilka metrów, wprost pod nogi nadbiegajšcego Leonidasa, który wrzucił jš ostrym „szczurem", po ziemi, do pustej bramki. Paskudna sprawa. Tylko potworne zmęczenie mogło tłumaczyć Szczepaniaka, który długo winił się za to nieudane zagranie. Nie potrafił odpowiedzieć sobie, co też skusiło go do takiej zagrywki". To wspomnienie Madejskiego: podobnie pamiętali ten moment inni. Ale przecież dla jednego człowieka na murawie z pewnoœciš nie był to jeszcze bój przegramy. Tym bojownikiem był Ernest Wilimowski. Cztery minuty póŸniej, dokładnie „na niespełna trzy minuty przed końcem lewy łšcznik Polaków znów oœmiesza obrońców i bramkarza, stwarzajšc swym rodakom jeszcze chwilę nadziei na powtórkę meczu". Wilimowski po solowej akcji zdobył czwartego gola, a ten pierwszy, z karnego, padł po faulu na nim. Dla wszystkich był wielkim bohaterem, a w œwiatowej literaturze nie ma publikacji, która nie odnotowałaby wyczynu. Po raz pierwszy uczestnik finałów MŒ 150 GŁft trafił cztery razy do siatki rywali! Do dziœ jest to wyczyn, którego nikt nie poprawił, a przecież w kronikach mundiali tylu było znakomitych snajperów! Na dodatek, zdarzyło się to w meczu równych klasš rywali, a nie w przysłowiowym pojedynku Dawida 2 Goliatem. Zdziwiło mnie, gdy usłyszałem odpowiedŸ „Eziego" na pytanie o wrażenia z meczu w Strasbourgu. „Deszcz? Tak, padał deszcz, chyba gdzieœ od połowy lało, ale nie miało to większego znaczenia". A co miało znaczenie? „Myœlę, że strach. Ja się nie bałem, ale kilku innych w naszej drużynie zgubiło gdzieœ sportowš odwagę. Grali tak, jakby bali się pokonać słynnš Brazylię. No i bramkarz nie miał szczęœcia. Madejski... Strzeliłem mu pierwszš bramkę w lidrze, pan wie?! Leonidas, no, niezły gracz, ale za dużo się o nim pisało. Przereklamowany... Czy grał boso? Nie pamiętam, ale sędzia na pewno nie pozwoliłby na to. Pamiętam jednak, że Brazylijczycy mieli Ÿle zrobione paski, no, co było przed korkami, bo korków jeszcze nie znano! Spadały im, te paski próbowali naprawiać. Nam robił to dobry szewc. Górka z Katowic. Trzymały znakomicie... Pozostało mi uczucie wielkiego żalu, że nie wykorzystaliœmy szansy. Mogliœmy ich łatwo ograć! To prawda, że byli dobrymi technikami, ale my nie gorsi, nie graliœmy Ÿle. Nawet bardzo dobrze, ale ze strachem. To wszystko strach, bo nikt nie wierzył, że można wygrać z Brazyliš. Tylko ja wierzyłem... To głupie pytanie, jak można nie wierzyć? Brazylijczycy, niech pan wie, nie byli wcale takimi asami. Mieli szczęœcie. A w pojedynkę nie da się wygrać z drużynš"... Odczytałem Wilimowskiemu notatki ze strasbour-skiej gazety, a on rozeœmiał się, gdy usłyszał słowa o swoim uœmiechu. „Tylko raz to zauważył?! Ja przecież zawsze œmiałem się po bramce. Zawsze! Takim pozostałem, ale już nie próbuję grać w piłkę, to i mniej się œmieję". 0 tym uœmiechu kršżyły legendy. Wspominajš go do dziœ wszyscy ci, którzy zetknęli się z Wilimowskim na boisku. „Uœmiech diabła" — mówiono. Dobrze, gdy mogli mu towarzyszyć grajšc w tej samej drużynie. Ale rywalom uœmiech pewnego siebie rudzielca mroził twarze, odbierał wolę walki, zniechęcał, a czasem doprowadzi do przysłowiowej szewskiej pasji. Prowokował do awantur. Wilimowski œmiał się ironicznie i złoœliwie, jakby ten moment był dla niego najważniejszy w grze. Ta chwila, gdy wrzucał piłkę do siatki przeciwnika i wybuchał mało eleganckš radoœciš. Rozeœmiać się pokonanemu bramkarzowi w nos, rozjuszyć go, zmusić do nerwowej gry i dalszych błędów, a może także poniżyć, udowodnić miernš klasę, a przy okazji podkreœlić własne mistrzostwo — to właœnie zdawało się być sensem uczestniczenia w piłkarskiej walce. Ernest Wilimowski Jeszcze raz red. Maliszewski: ,,Po kilku dniach obserwowałem Brazylij-czyków w Bordeaux, w remisowym meczu z Czechosłowacjš. Już nie byli tacy groŸni, jak przeciwko Polakom. Znakomita technika pozwalała im grajšc z biało-czerwonymi wręcz igrać z niebezpieczeństwem, choć niewiele brakowało, aby odpadli już na starcie. Mieliœmy wielkš szansę, aby pokonać faworyta. M ie-liœmy też pecha, że był tylko jeden skuteczny strzelec". W mieœcie Fortaleza w Brazylii, niemal pod równikiem, wybudowano przed kilku laty ogromny stadion z miejscami dla 150 tysięcy widzów. Jeden z największych i najpiękniejszych na œwiecie, miał być arenš finałów MŒ w Brazylii w 1986 lub 1994. Brazylia przegrała jednak dwukrotnie wyœcig o finały. Opodal giganta w Fortalezie mieszka starszy pan, który w chwilach wolnych od urzędniczych obowišzków w radzie miejskiej, pasjonuje się studiowaniem dziejów œwiatowego futbolu, a zwłaszcza największych mistrzów. Nazywa się Airton Fonteneie. Pisze ksišżki, bo „kocham futbol i artystów tej gry, swoich rodaków, z jednym wyj^ikiam — w tym gronie jest tylko jeden spoza Brazylii, 151 którego na dodatek nigdy nie widziałem na oczy". Wielkim marzeniem Fontenelego było udowodnić œwiatu, że jego pupil był pierwszym, który w mistrzostwach œwiata strzelił cztery gole. Miał przeciwko sobie wszystkich fachowców w Brazylii. Dla nich tym pierwszym miał być Leonidas. Senhor Fontenele udowodnił, że jego idol, ,,Ezi" Wilimowski! A bramka, która wywoływała spory, to gol zdobyty głowš przez Peracia na 3:1. Dziœ już nikt nie ma wštpliwoœci, że sława pierwszego „poczwórnego snajpera" należy się Polakowi. Dla kibiców futbolu w Polsce dramatyczne wydarzenia na stadionie w Strasbourgu komentował red.Michał Frank. Transmisja znakomita, bo takich emocji w radiu jeszcze nie było! W pamięci pozostała heroiczna walka z egzotycznym rywalem, a z czasem, gdy rosła siła Brazylii na œwiatowej arenie i „canarin-hos" kolekcjonowali tytuły mistrzów, potężniała też ranga zmagań naszej ekipy, skala jej dzielnoœci i pecha, który nie dał zwycięstwa. Ile pięknych wzruszeń potrafi dostarczyć jedna futbolowa gra! Ledwie 120 minut bitwy na stadionie to tyle, co wspaniała legenda. 152 GOJl czekajšc na wygranš œwiat bez telewizji * gala w kamienicy * „mietlorz" na koniec * słaba warta przeciw łotwie * krupczas znaczy krupa * korbas strzela po kontuzji * dwie minuty dla wostala * „ezi" zagrał głowš! * zły dublin dla bramkarzy * styczeń w paryżu * odwołanie „myszki" * masarz z masarzem * dziesięć dla turystów * strach przed owacjš * rok bez sukcesu * twórz odchodzi w karetce * spojrzenie pana dytki * ręka cebuli * 50 sekund kulawika KAŁUŻA (SPOIDA)___________________________________1938—1939 Co się zacięło w reprezentacyjnej machinie, skoro przez tyle miesięcy nie potrafiła wygrać meczu? Uważny badacz statystycznych wykazów, zaiste, może poczuć się nieswojo wobec rekordowej serii bez wygranej. W maju 1938 wspaniała gra z Irlandiš dała nam sukces i pół tuzina goli po istnym koncercie reprezentacji Polski. Występ w finałach mistrzostw œwiata też nie był zły. Porażkę, po pięknej walce w dramatycznych okolicznoœciach, przyjmowano spokojnie. Współczeœni przeszli nad niš bez głębszych refleksji, traktujšc jako jednš z wielu w cišgu spotkań narodowego zespołu. Jeszcze nie było telewizji, jeszcze futbol nie czynił ludzi oszalałych na myœl o emocjach kopania skórzanej kuli. Dopiero następne pokolenia, sięgajšc do Ÿródeł naszych sukcesów, a wczeœniej niepowodzeń w zmaganiach o „złotš Nike", będš tworzyli otoczkę wokół dramatycznego starcia w Strasbourgu. Dlaczego jednak tak chwalona drużyna Kałuży przez kilkanaœcie miesięcy nie potrafiła wygrać ani jednego meczu? Ponad trzy miesišce ekipa Kałuży „odpoczywała" po występie w finałach MS, ale w tym czasie niemal nic się w jej składzie nie zmieniło. Tylko na œrodku napadu; za Scherfkego pojawił się ,,Teo" Peterek, ze stażem kadrowicza już od siedmiu lat. Reszta „jedenastki" wyszła do następnego boju jak w Strasbourgu. Rywalem była ekipa Niemiec, przegrana podobnie jak Polska, już w pierwszej potyczce we Francji. Jak po igrzyskach w Berlinie znów spotkali się „przegrani". Naszym piłkarzom wybaczono porażkę w niezwykle dramatycznym pojedynku, ale Niemcy długo byli wygwizdywani przez swych kibiców za blamaż ze Szwajcariš. Mecz rozegrano w Kamienicy; to niemieckie Chem-nitz, w latach „DDR" zwane Karl-Marx-Stadt. Pra- wie 60 tysięcy widzów, wielka gala, kolejny „mecz o randze państwowej", czego wcale nie ukrywała prasa polska i niemiecka! Dziwny mecz, w którym przy przewadze Niemców nasi mieli w nadmiarze znakomite sytuacje strzeleckie. Wspominał o tym Wodarz, pamiętał Wilimowski, a Nyc nie mógł zrozumieć porażki: „Graliœmy całkiem dobrze, niby w obronie, ale z pełnš kontrolš. Niemcy miotali się. szarpali, zdobyli nawet prowadzenie, ale nasza gra była chyba mšdrzejsza. Tuż po przerwie — wreszcie! — trafił „Teo" Peterek. Zdawało się, że już nie przegramy. Tyle mieliœmy okazji, a sam Pištek mógł być rekordzistš zdobytych goli. I oto po naszej bramce, gdy mieliœmy cenny remis, nastšpiło dziesięć minut dla Niemców. Trzy akcje i trzy gole! To nas załamało do reszty". Trzy gole strzelił Polakom ledwie 22. letni Josef Gauchel, bohater spotkania, choć to miano mogło bez trudu przypaœć... Pištkowi! Czwartego zdobył (na 2:1) niejaki Helmut Schón, napastnik z Drezna. Zwano go „Długi". Po latach stanie się jednym z trenerów reprezentacji Niemiec, co samo w sobie jest rekomendacjš. Grał na lewym łšczniku, jak wówczas mówiono, na tej samej pozycji co młodszy od niego o rok Ernest Wilimowski. Po trzech latać grać będš w tej samej drużynie, obaj z ortem na koszulce, ale już czarnym. Dla obu drużyn byt to już ostatni bój na boisku przed wojnš, która postawi ich w roli rywali na zupełnie innym polu. Ostatniš grš była także dla zdobywcy honorowej bramki, Peterka, choć na ligowym boisku będzie występował jeszcze dziesięć lat póŸniej. Popularny „Mietlorz" należał do tych piłkarzy, dla których występ w reprezentacji, mimo ambitnych starań, rzadko był tak udany, jak mecze klubowe. Jeszcze jedna uwaga — drużynę Kałuży, poza bramkarzem i dwójkš obrońców, stanowili sami Œlšzacy. 153 Tydzień póŸniej nadzieje na wygranš Polski miały się ziœcić podwójnie, w kolejnym, już ostatnim przed wojnš w dziejach naszej reprezentacji — „dwume-czu". Tradycyjnie rywalem była Łotwa (w Rydze), zaœ w Warszawie goœciła Jugosławia, „oczekujšca wielkiego rewanżu za przegrane eliminacje MŒ". Tak jak Kałuża stawiał na Œlšzaków, choć brał ich z różnych klubów, tak w Rydze, zastępujšcy go po raz pierwszy trener PZPN, Marian Spoida, wybrał... graczy Warty. Aż pięciu zawodników, co było rekordem poznańskiego klubu, stworzyło trzon zespołu, który miał wygrać z Łotyszami. To była już ósma próba, w której Polacy, uważani za solidnych, choć często surowych nauczycieli futbolu, byli fawo- rytami. Doœć powiedzieć, że w poprzednich grach tylko dwukrotnie pozwolili rywalom na remis. Tym razem otrzymali zapłatę za dobrš naukę i... darmowš lekcję od „podopiecznych". „Przeglšd Sportowy" ostrzegał w przeddzień wyjazdu do Rygi, że „ekspedycję poprowadzi p. Krassowski, który mieć będzie do pomocy p. Czesława Kruga; jedzie także zastępca referenta szkoleniowego, p. Foryœ. Wydaje nam się, że Zarzšd PZPN nie docenia należycie ważnoœci spotkania z reprezentacjš Łotwy. Nie chodzi o to, jakš klasę reprezentuje przeciwnik, ale o własny zespół. Znajdujemy się przed olimpiadš i nie ulega wštpliwoœci, że do czasu turnieju w Helsinkach wytworzy się w druży- POL 4:1 (1:0) 75 (+12) 18.9.1938 niedziela 15.00 Chemnitz stadion ? (-60000) Hans Wuthrich SUI GER: Hans Jakob — Paul Janes, Reinhold Miinzenberg (k) — Andreas Kupfer, Ludwig Goldbrunner, Albin Kitzinger — Wilhelm Hahnemann, Josef Stroh, Josef Gauchel, Helmut Schón, Johann Pesser. Trener—Josef „Sepp" Herberger. POL: Edward Madejski — Władysław Szczepaniak (k), Antoni Gałecki — Wilhelm Góra, Edward Nyc, Edward Dytko — Ryszard Piec I, Leonard Pištek, Teodor Peterek+, Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz. Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża, trener — Marian Spoida. * 1:0 Gauchel 35, 1:1 Peterek 49, 2:1 Schón 52, 3:1 Gauchel 59, 4:1 Gauchel 62. NOTA 9 pišta potyczka z Niemcami, trzecia na wyjeŸdzie, ale po raz pierwszy w mieœcie zwanym po polsku Kamienicš. W tych pięciu meczach dorobkiem Polaków jest jeden skromny remis. Rekordowa frekwencja w meczu wyjazdowym na terenie rywala. Bez debiutantów; pożegnalny występ Peterka (z 12 gier — 9 oficjalnych). Najmłodszy (22) — Wilimowski, najstarszy (32) — Gałecki; œrednia wieku — 25,54. Gracze 7 klubów (trzech z Ruchu, dwóch z Polonii). Rezerwowi — Roman Mrugała i ?. Ostatni futbolowy pojedynek z Niemcami na wiele lat — po wojnie przyjdzie grać z NRD i RFN. t / / rm M Od lewej: Władysław Szczepaniak (kapitan), Edward Madejski, Teodor Peterek, Wilhelm Góra, Edward Nyc, Ryszard Piec I, Ernest Wilimowski, Leonard Pištek, Gerard Wodarz, Antoni Gałecki. 154 GOA SPOIDA Marian • 04.01.1901 w Poznaniu — +zamordowany w 1940 w Katyniu. Urzędnik bankowy, piłkarz-pomocnik, trener. Pierwsze gry w gimnazjalnej drużynie „Chelsea" w Poznaniu, Posnania (1915—16), Warta Poznań (1916—29), uczestnik wszystkich pięciu finałów mistrzostw Polski w latach 1921—26; trzy sezony ligowe (1927—29); mistrz Polski 1929, Olimpijczyk, uczestnik IO'24 w Paryżu. Reprezentant Polski w latach 1922—28 w 14 meczach (oraz jeden nieoficjalny). Trener: 1930 Legia Poznań, 1931 Warta, od 1931 trener PZPN. W jednym meczu (25 wrzeœnia 1938 w Rydze przeciwko Łotwie) prowadził reprezentację Polski w zastępstwie kpt. zwišzkowego Józefa Kałuży; w wielu innych spotkaniach pełnił funkcję asystenta Kałuży, m.in. podczas MŒ'38 we Francji. Jako ppor. rezerwy WP uczestniczył w kampanii wrzeœniowej (3 pułk lotn. w Poznaniu). LOT —POL 2:1 (1:1) 76 (+ IZ) 25.9.1938 niedziela 16.00 Ryga stadion ASK (-17000) Marti Aalto FIN Ł0T: Bebris — Lauks, Laumanis — Magers, Petersons, Lidmanis (k) — Raisters, Vanags, Krupćas, (46 Seibelis), Vestermanis, Borduœko. Trener — Rudolf Stenzel AUT. POL- Roman Mrugała - Edmund Giemsa, Edmund Twórz - Stefan Sumara+ Piotr Danielak+, Franciszek WtowtakT- Bolesław Habowski+, Czesław Gendera+, FryderykScherfke (k)+, Artur Wozniak+, Antoni Łyko+. Trener - Marian Spoida (w zastępstwie kpt. zwišzkowego Kałuży, który prowadził w tym dniu równorzędnš ekipę w Warszawie). * 1:0 Vanags 26, 1:1 Habowski 35, 2:1 Seibelis 87. NOTA • ósme spotkanie i wreszcie sukces — mogli powiedzieć Łotysze. Prawie przez dziesięć lat uczyli się futbolu i od potażk, 0:6 w 1930 doszli do wygranej nad jednš z dwóch drużyn polskich, które w tym dniu jako równorzędne, oficjalne reprezentacje spotkały się z rywalami. Czas w Rydze o dwie godziny wyprzedza! warszawski, a więc 16.00 na Łotwie - to 14.00 o karierze Czterech innych poszło w ich œlady, a więc w sumie aż oœmiu graczy nie pojawiło się juz więcej w narodowych arojach Wœrotruch 7ŤP Scherfke, znakomity sna^er, w pożegnalnym występie (14 A) pełnišcy funkcje kapitana. Spoida powołał do gry graczy 5 klubów, ale aż pięciu z Warty i trzech z Wisły. Najmłodszy (20 - Gendera, najstarszy (31) - Łyko, œrednia wieku — 24,90. Rezerwowi — ?. POL —JUG 4:4 (2:1) 25.9.1938 niedziela 15.00 77 (+ 12) Warszawa stadion Legii (+20000) Ivan Eklind SWE POL- Edward Madejski — Władysław Szczepaniak (k), Antoni Gałecki — Wilhelm Góra, Jerzy Piec ll(+), Edward Dy^ó - Ryszarfplec 1, Leonard Pištek, Józef Korbas+ do 28 minuty (28-œiO Jerzy Wostal), Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz. Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża. TOG- Franio Glazer — Bernard Higl, Jozo Matoœić (k) — Gustav Lehner, Ivan Jazbinsek, Mirko Kokotovic —Ś Vilim |oœ, ATgusTLelruk, Frar^o Wolf? Milan Antolko^ić, Josip Velker. Kpt. zwišzkowy Svetozar Popovic (Kika) * l:0Korbas 28, 2:0 Wilimowski 36, 2:1 Velker 44, 2:2 Kokotović 51 kamy, 3:2 Pištek 58, 3:3 Velker 62, 3:4 Wolfl 70, 4:4 Wilimowski 84. NOTA • jedenasta gra między rywalami; Jugosławia na czele partnerów reprezentacji w ok™JŻL**wnŤW Ostatnia potyczka przed wojnš - po 5 wygranych obu stron - dała sympatyczny remis. Niezwykłe zdarzenie w trakcie gry - KoTbardo^tonuizji przy pierwszyrn golu i zastšpił go Wostal, który wytrwał na boisku niespełna dwie minuty. Został powazn" zrażony (p^ięĆtó fętnicy^wieziony do lecznicy. Regulamin nie dopuszczał dwóch ^L*fi%%L końca w 10". Jedno z dwóch oficjalnych spotkań w reprezentaqi - drugie na Łotwie rozpoczęto o 6.00 ale dla Warszawy Sto czternasta (dwie godziny różnicy czasu). Jubileusz 25. meczu Szczepaniaka, kapitana polskie, jedenastki. Ne było Ibiu^tórKomuzjš zakończył wystaw narodowej drużynie Korbas a młodszy z braci Pieców - erzy (vel W^e m) w okresie przedwojennym. Pojawi się w barwach Polski po prawie... 9 latach przerwy. Na młodszy (22) - Wilimowski Lstars^ (32^ - Gałecki- œrednia wieku - 24,90. Ekipa złożona z zawodników 7 klubów i bramkarza... bez klubu Rezerwowi - AdarSła, Er^in uS Edward Nyc i Lucjan Rudnicki. Drugi mecz o Puchar króla Piotra U dla zwycięzcy dwóch spotkań (pierwsza gra nr — 62). Dalszš rywalizację przerwała wojna. nie wiele luk. Zastępców szukać należy głównie w tej drużynie. Należy zapewnić jej doœwiadczonš opiekę fachowš. Radzimy jechać na Łotwę Kałuży, jak było z Bułgariš, a gdyby nie mógł, to koniecznie wysłać trzeba p. Spoidę". No i wysłano! Kandydaci na „olimpijczyków" stracili wszystkie względy u kapitana zwišzkowego. Aż oœmiu graczy — w komplecie pomocnicy i napastnicy — w Rydze zakończyło przygodę z reprezentacjš, w tym aż czterech „warciarzy". Jednym z nich był „Fritz" Scherfke, uważany za znakomitego napastnika. Swemu klubowi przysporzył wielu goli. Okazuje się jednak, że w 14 meczach reprezentacji, w tym dwóch nieoficjalnyh, jego snajperski dorobek zamyka się wielkoœciš... jeden! Ten jeden celny strzał to efekt „karnego" w meczu z Brazyliš. Czasem spojrzenie na statystyczny zapis mówi więcej, niż obiegowe opinie. Żartowano, że sukces gospodarzom przyniósł Polak, œrodkowy napastnik Krupa (pisany Krupczas), grajšcy w barwach polskiego klubu w Rydze o nazwie Reduta. Był niezwykle bojowy i tak aktywny w pierwszej czšœci, że w drugiej nie miał sił wyjœć na boisko. Tuż przed końcem gry zwycięskiego gola zdobył jego następca. W tym samym dniu w Warszawie oglšdano aż cztery gole Polaków, ale po raz pierwszy nie dały one w kraju sukcesu. Po raz pierwszy też, w jedenastej potyczce, zanotowano remis w walce Polski z Jugosławiš. Wręcz niesamowicie zaciekła batalia od pier- wszej do ostatniej minuty, zmieniajšce się prowadzenie, wiele wspaniałych akcji i strzałów. Jak zwykle, gdy grały drużyny o tej samej melodii narodowego hymnu! Biało-czerwoni walczyli przez godzinę w osłabieniu po serii niezwykłych zdarzeń. Najpierw] kontuzji doznał Józef Korbas. Ten ambitny gracz po jednej z akcji naszej drużyny zdobył sprytnym strzałem prowadzenie dla Polski, ale wpierw zderzył się z jednym z rywali, a potem wpadł na słupek i został zniesiony z boiska. Nie zdšżył się nacieszyć celnym trafieniem! Zastšpił go Jerzy Wostal, ale w niespełna dwie minuty, w przypadkowym starciu, doznał poważnego urazu. Zranienie spowodowało uszkodzenie tętnicy. Lekarze jeszcze nie opatrzyli Korbasa, a już mieli nowe zajęcie. Do końca meczu Polacy grali w dziesięciu, ale uratowali remis. Znakomitš partię zapisał Wilimowski. Wkrótce pol serii kontuzji zdobył drugiego gola, a w ostatniej fazie strzelił celnie po raz wtóry, wyrównujšc stan meczu na 4:4. Obie akcje to klasyczne „solówki". Remis w tych okolicznoœciach, przy wielkiej ambicji goœci, korzy marzyli o rewanżu za MŒ, nazwano sukcesem, choć był to kolejny mecz bez wygranej! Prowadził go znakomity Szwed lvan Eklind, a po zakończeniu gry stwierdził, że „wypada pochwalić oba zespoły, że w tej walce ostrej i zaciekłej, tak dramatycznej, nie przekroczyły granic przepisów i dobrego smaku sportowego". W następnym pojedynku przyjedzie „gwizdać" inna sława, Belg „John" Langenus. Goœcie szybko POL — NOR 2:2 (0:2) 23.10.1938 niedziela 14.00 78 (+ 12) Warszawa stadion Legii (+15000) Johannes J. (John) Langenus BEL POL: Edward Madejski — Władysław Szczepaniak (k), Antoni Gałecki — Wilhelm Góra, Edward Nyc, Edward Dytko — Ryszard Piec I, Leonard Pištek, Jerzy Wostal, Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz. Kpt. zwišzkowy—Józef Kałuża, trener — Marian Spoida. NOR: Henry Johansen — Lars Marthinsen, Óivind Holmsen — Kristian Henriksen, Nils Eriksen (k), Rolf Holmberg — Odd Frantzen, Reidar Kvammen, Alf Marfinsen, Hans Nordahl, Paul Saetrang. Trener — Asbjóm Halvorsen. • 0:] Nordahl 6, 0:2 Marfinsen 40, 1:2 Piec 73, 2:2 Wilimowski 80. NOTA 0 pierwszy występ Norwegii w Warszawie, w Polsce — po meczach na ich terenie oraz na neutralnym gruncie podczas olimpijskich zmagań w Berlinie. Remis (po poprzednich zwycięstwach obu stron) potwierdził równš klasę finalistów MŒ i uczestników zmagań o bršzowy medal I0'36. W naszej ekipie bez kadrowych roszad — żadnych debiutantów i pożegnań. Wilimowski i Gałecki jak zwykle, na biegunach skrajnoœci wieku; œrednia — 25,18. Siedem klubów i,, wolny" Madejski tworzyli reprezentację. Rezerwowi — ?. IRL —POL 3:2 (2:1) 79 (+ 12) 13.11.1938 niedziela 16.00 Dublin Dalymount Park (—35000) Peter Joseph „Peco" Bauwens GER IRL: George McKenzie — Wiliam C. Gorman, Michael Hoy — Joseph 0'ReUly, Matthew 0'Mahony, Richard Lurni — Kevin P. OTlanagan, James Dunne Qs), Patrick Bradshaw, John J. Carey, William J. Fallon. Manager — John J, Wickham. POL: Edward Madejski+ (14—47 Roman Mrugała+) — Władysław Szczepaniak (k), Antoni Gałecki+ — Wilhelm Góra, Edward Nyc, Edward Dytko — Ryszard Piec I, Leonard Pištek, Jerzy Wostal, Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz. Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża, trener — Marian Spoida. * 1:0 OTlanagan 10, 2:0 Carey 12 głowš, 2:1 Wilimowski 17 głowš, 3:1 Dunne 67, 3:2 Pištek 83. NOTA • drugie spotkanie z Irlandiš, pierwsze w Dublinie i w Irlandii, skromny rewanż gospodarzy za klęskę nad Wisłš. Dla polskiej ekipy pierwsza wizyta na Wyspach Brytyjskich, choć nieco na skraju głównego futbolowego szlaku. Niezwykła roszada — kontuzjowany Madejski opuœcił plac, ale kiedy z kolei jego następca doznał kontuzji tuż po przerwie — zmuszony został do powrotu. Dla obu bramkarzy był to ostatni występ w reprezentacji, podobnie jak dla Gałeckiego (32), najstarszego w ekipie. Najmłodszy (20) — Mrugała, był nim w ostatniej grze, choć nie w debiucie! Œrednia wieku — 25,00 (po zmianie 24,63). Rezerwowi — ?. 156 GOil zdobyli prowadzenie — po strzale Hansa Nordahla (czyżby spokrewniony z kwartetem słynnych szwedzkich braci?), a przed zmianš pól trafili po raz wtóry. Polakom w „żelaznym" ustawieniu, z Wostalem na œrodku napadu, z trudem przyszło odrabiać straty. Udało się to niemal na samej mecie, a wyrównujšcy gol znów był dziełem „Eziego" Wilimowskiego. Prasa podkreœlała „dobry poziom , godny uczestników końcowych rozgrywek największych imprez œwiatowych, a i remis nie skrzywdził obu stron". Kibice chcieli jednak wygranej, a tej nie było od maja! Nie było też sukcesu w rewanżu z Irlandczykami, którzy w Dublinie odbili sobie połowę z pół tuzina goli straconych w Warszawie. Wygrali po ciężkiej walce tylko 3:2. Po długiej przerwie wreszcie Leonard Pištek trafił do siatki, a wczeœniej bramkę zdobył Wilimowski — ciekawe, że uderzył piłkę głowš, co było absolutnie nietypowe w jego grze. To chyba jeden z nielicznych goli uzyskanych w ten sposób, a w reprezentacji ewenement. O konsekwencji kapitana zwišzkowego niech œwiadczy fakt, ze pasarnrf'Vf s&fSs-ć^/zsyć**^x>Ťs> f&n sam sk>aó,jaki wybrał dla pojedynku z Jugosławiš. Kałuża wyraŸnie liczył na zgranie ekipy, bo grono swych faworytów zdawał się mieć ustalone na dłużej. Zmiany wynikały tylko ze zdarzeń losowych. W Dublinie na poczštku spotkania doznał kontuzji Edward Madejski. „Potłukłem się już na poczštku gry przy obronie strzału, ale próbowałem o własnych siłach dojœć do siebie. Sšdziłem, że po kilku chwilach będę w porzšdku i nie zgłaszałem tego faktu Kałuży. Okazało się, że sprawa była poważniejsza niż myœlałem. Nie byłem zdolny złapać doœć trudnej piłki, a w chwilę póŸniej, w zamieszaniu po rogu, zdarzyło się to po raz drugi. To był mój błšd! Dopiero przy stanie 0:2 wszedł rezerwowy Mrugała. Bronił nieŸle, ale i jemu na poczštku drugiej połowy nie dopisało szczęœcie — wpadł na niego jeden z Irlandczyków i poważnie, złoœliwie sfaulował. Mru-gałę zniesiono na noszach, a ja wróciłem między słupki, choć też nie byłem sprawny, co wyszło przy trzecim golu, gdy trzeba było skakać w górę po rogu. Niestety, nie miałem wyboru. FRA — POL 4:0 (2:0) Dziwiłem się, że taki fachowiec wœród arbitrów, jak słynny „Pecco" Bauwens, pozwolił na brutalnš grę Irlandczyków. Naprawdę, zachowywali się bardzo niesportowo" Dla Madejskiego to wspomnienie ostatniego występu, choć spowodowany komplikacjami życiowych i zawodowych planów, a nie załamaniem sportowej formy. Bramkarz w charakterystycznej „kaszkietówce", z którš nie rozstawał się na boisku, pożegnał reprezentację daleko od kraju, ustępujšc miejsca Adolfowi Krzykowi. Także dla jego zmiennika Romana Mrugały, Dublin był arenš ostatniego występu. Podobnie dla żelaznego obrońcy. Antoniego Gałeckiego, majšcego za sobš ponad dziesięcioletni staż reprezentacyjny. Dublin był trzydziestym miastem, w którym prezentowała się do tej pory piłkarska reperezentacja Polski. Od Budapesztu do Dublina, w 24 miastach za granicami i szeœciu w kraju „biało-czerwoni" toczyli walkę o sportowy sukces. Pierwszy mecz w nowym, 1939 roku miał miejsce już w styczniu, a grano z ekipš Francji — dwudziestym rywalem w kronikach pol- Francuzi zaprosili nas już w styczniu, w terminie najgorszym dla naszych piłkarzy. Trudno było im jednak odmówić, bo „dziesięciolecia przyjaŸni majš spełnić się wreszcie w oficjalnej próbie na piłkarskim stadionie, co tym stosunkom dodaje nowej wartoœci. Polski footbal goœcił we Francji nie raz, ale oficjalnie przeciwko „trójkolorowym" stanie po raz pierwszy". Ta wyprawa nie przyniosła sukcesu, choć mecz opisano znacznie korzystniej, niż wynik. Ba, ale tym wynikiem trudno było się chwalić. Gładkie 0:4, w padajšcym bez przerwy deszczu, praktycznie bez walki, jeœli nie liczyć kilku indywidualnych popisów. Tłumaczono naszych zawodników — słusznie! —brakiem przygotowania, długš, zimowš przerwš, ale czy miało to znaczenie dla widzów, którzy przyszli na słynny „stary" Parć des Princes? Bramkarz Adolf Krzyk opowiadał mi o wyprawie do Francji z wypiekami na twarzy. Dla niego była to najatrakcyjniejsza sportowa podróż, a fakt, iż przepuœcił aż cztery gole, też zapamiętał na zawsze! „Nie zdarzyło mi się to nigdy, niech pan uwierzy, nie zdarzyło nigdy więcej! Cztery gole, to wstyd, a na dodatek w Paryżu!". 80 (+ 12) 22.1.1939 niedziela 13.00 Paryż Parć des Princes (+35000) Albert Jordan SUI FRA- Renę Llense — Jules Vandooren, Etienne Mattler (k) — Francois Bourbotte, Gustav Jordan, Roland Schmitt - Fred Aston, Larbi Ben Barek, Mario Zatelli, Oscar Heisserer, Emile Veinante. Trener — Gaston Barreau. POL: Adolf Krzyk — Władysław Szczepaniak (k), Edmund Twórz — Wilhelm Góra, Edward Nyc, Edward Dytko - Leonard Pištek, Michał Matyas+, Jerzy Wostal, Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz. Kpt. zwišzkowy — Józet Kałuża, trener — Marian Spoida. •1:0 Veinante 16, 2:0 Heisserer 30, 3:0 Veinante 57, 4:0 Zatelli 72. NOTA • trzeci występ Polaków w oficjalnym meczu we Francji, ale dopiero pierwszy przeciwko gospodarzom (poprzednio z Brazyliš w MŒ'38, a wczeœniej z Węgrami podczas I0'24). Francja dwudziestym krajem (nie liczšc amatorów W^ Brytanii) i ostatnim który był partnerem naszych futbolistów w okresie międzywojennym. PZPN przyjšł zaproszenie i zgodził się na niekorzystny termin — w tym szukać należy Ÿródeł przykrej porażki. Oglšdał jš goœć honorowy, prezydent FIFA — Jules Rimet. Widział więc także ostami występ „Myszki" Matyasa (18 A). Najmłodszy (23) - znów Wilimowski najstarszy (32) - Krzyk- œrednia wieku — 26,18. Reprezentacja złożona z graczy 8 klubów (po dwóch z Ruchu, AKS i Polonu). Rezerwowi — .'. Pištkš ataku kierował we Francji Michał Matyas, jak się okazało, po raz ostatni. Wkrótce po powrocie, gdy ogłoszono program przygotowań do igrzysk w 1940 dla członków powołanej już wczeœniej kadry olimpijskiej i wykluczono z tej grupy właœnie Matya-sa, odwołał się do Zarzšdu PZPN. Nie znam szczegółów tej sprawy, choć było to z pewnoœciš jedyne w kronikach polskiego futbolu „odwołanie" od wykluczenia z szeregów kandydatów do obrony narodowych barw. Fakt, że skład kadry i program treningów przygotowano prawie półtora roku przed terminem olipiady w Helsinkach, też wiełe mówi. Kałuża działał planowo, z perspektywš daleko wybiegajšcš w przyszłoœć. W maju kolejnym rywalem Polski była Belgia, a mecz rozegrano w Łodzi. Kałuża dokonał kilku zmian. Miejsce Madejskiego zajšł na dobre Krzyk, a za Gałeckiego miał poznaniaka Edmunda Twórza, któremu wróżono œwiatowš karierę. Nie mógł skorzystać z usług swego faworyta, „Wilka" Góry, zdyskwalifikowanego za ligowe grzeszki. Na tej pozycji próbował więc pomocnika Ruchu, „Maćka", jak go nazywano, Mikundę. Po latach popularny „Maciek" opowiadał mi z przejęciem szczegóły swej jedynej gry w narodowej reprezentacji. „Panie, jak ja się starałem! Jak czyœciłem buty, jak bardzo chciałem dobrze wypaœć. Spać nie mogłem. To jasne, że grałem tylko dlatego, że Góra był zawieszony, ale myœlałem sobie, jeœli dobrze mi pójdzie... Miałem przeciwko sobie lewoskrzydłowego. Nazywał się „ Bajle ", jak sam mi powiedział. Widzę — mocny chłop, krępy, szybki, z krzepš. To się czuło, że fizyczny. Ale nie dałem mu pograć, bo wszystko mi wychodziło. Kałuża pochwalił mnie na bankiecie jako pierwszego z drużyny! A z tym moim „Bajle" siedliœmy razem przy stole i tak sobie gadamy. I co się okazuje? Niech pan sobie wyobrazi—on też był masarzem I jak mnie zobaczył, to myœlał sobie, że chłop mocny, krępy, szybki i z krzepš. Pogadaliœmy sobie jak masarz z masarzem, a i wypili nieco. A potem, choć byłem w kadrze za Jamesa, wybuchła wojna. Nigdy więcej nie było mi dane przeżyć takiej radoœci. Tyle mi zostało na staroœć" — wzrusza! się znakomity pitkarz i... rzeŸnik z za wodu, któremu najlepsze lata zabrała wojna. Nie tylko jemu. Alex James i „Maciek" Mikuda (z prawej) Dwie bramki Belgom, te pierwsze, dajšce prowadzenie, strzeli Wilimowski. Kilkanaœcie dni wczeœniej trafił w ligowym spotkaniu z łódzkimi „ turystami"aż dziesięć razy do bramki rywali, ustanawiajšc œwiatowej klasy rekord. Wszystkie gole padły z gry, gló w nie po jego solo wy eh akcjach i w tej „10" nie było żadnych „karnych" czy „ wolnych ". Na belgijskš ekipę dobry poczštek Wilimowskiego nie wystarczy! Słynny Raymond Braine zmniejszył na 3:2, a w ostatnich sekundach goœciom udało się wyrównać. Nie bez odrobiny szczęœcia, bo zasłużyli na porażkę. Po kilku dniach korespondenci polskiej prasy zacytujš artykuły z belgijskich gazet o przeżyciu, które wzbudziło przestrach goœci. BEL 3:3 (2:1) 81 (+12) 27.5.1939 niedziela 17.30 Karl Wunderlin SUI ŁódŸ stadion ŁKS (— 20000) POL: Adolf Krzyk — Władysław Szczepaniak (k), Edmund Twórz — Henryk Mikunda+, Edward Nyc, Edward Dytko — Ryszard Piec I+, Leonard Pištek, Jerzy Wostal+, Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz +. Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża, trener — Marian Spoida. BEL: Albert de Raedt — Robert (Bob) Paverick, Georges van Caelenberg—John van Alphen, Frans Gommers, Paul Henry (k) —Jean Fievez, Robert Lamoot, Henri Isemborghs, Raymond Braine, Fernand Buyle. Trener — John David Butler ENG. • 1:0 Wilimowski 5, 2:0 Wilimowski 26, 2:1 Fióvez 42, 3:1 Wostal 48, 3:2 Braine 56, 3:3 Isemborghs 89. NOTA • czwarty mecz z Belgiš — etatowym uczestnikiem trzech finałów MŒ w okresie międzywojennym. Drugi w Polsce, pierwszy w Łodzi i bez porażki; po 6 golach remis. Debiutant „Maciek" Mikunda, w jedynej grze w reprezentacji — pożegnanie z reprezentacjš także dla trzech innych graczy. Najmłodszy (22) — debiutant, najstarszy (32) — bramkarz; œrednia wieku 25,81. Następny mecz międzypaństwowy w Łodzi, na tym samym stadionie, rozegrany zostanie po przeszło... 30 latach (27.8.1969). Rezerwowi — Edward Cebula, Edmund Giemsa, Roman Mrugała, Stefan Sumara. 158 G8A „Niemal natychmiast po zdobyciu wyrównania w ostatniej minucie gry, na boisko wtargnęła publicznoœć. Nasi gracze (— piszš Belgowie — przerażeni uciekali do szatni, obawiajšc się napaœci. Okazało się jednak, że widzowie uczynili to w Łodzi tylko dlatego, aby zgotować owację obu drużynom". Z tak sympatycznym objawem Belgowie nie spotkali się dotšd nigdy". Trudno nam uwierzyć w tę „spontanicznš reakcję dla zamenifestowania sympatii", choć, kto wie, może tak bardzo zmieniły się obyczaje? Zmieniała się z pewnoœciš taktyka gry, bo w Łodzi, co odnotowali sprawozdawcy — „Pištek przez cały mecz wyróżniał się niezwykłš pracowitoœciš, występujšc jako dodatkowy, czwarty pomocnik/ a Nyc ograniczał się wyłšcznie do roli trzeciego obrony". Tłumaczšc to według dzisiejszych kryteriów, grano po prostu systemem „1-3-3-4", już ze stoperem. Tę rolę spełniał Erwin Nyc. W deszczu, jaki towarzyszył spotkaniu, znów nie było wygranej Polaków. Dla trójki napastników (starszy Piec, Wostal i Wodarz), ten mecz był ostatnim w zespole Polski, podobnie jak dla debiutantem Mikudy. Sukcesu nie przyniósł i następny pojedynek, dziewišty z rzšdu bez wygranej, przeciwko Szwajcarii wWarszawie. Pierwsza wizyta Helwetówzapamiętana została przez uczestników meczu dzięki sympatycznym prezentom goœci, które, a jakże, okazały się być zegarkami. Ewald Dytko mówił mi, że chodził mi ten „szwajcar" aż do emerytury". Do reprezentacji wrócił Góra. Karę darowano mu „w drodze wyjštku wierzšc w poprawę i skutki odbytej dyskwalifikacji". Dla trzech napastników byl to debiut w strojach z Białym Orłem. 22. letni prawoskrzydłowy Alfred Pochopień z AKS, jego rówieœnik Ewald Cebula na œrodku napadu, oraz ledwie 18. latek Herbert Kulawik na lewym skrzydle, to nowe odkrycia Kałuży. Dwaj ostatni grali w œwiętochlowickim Œlšsku. Niesprawili zawodu, choć też nie zrobili furory. Już w siódmej minucie doszło do poważnej, choć całkowicie przypadkowej kontuzji. Obrońcę Edmunda Twórza ze złamanš nogš odwieziono karetkš do szpitala. Nie wrócił już nigdy na piłkarskie boisko, choć fachowcy przepowiadali mu wielkš przyszłoœć. Ewald Cebula zapamiętał zdarzenie z tym zwišzane: „Od kapitana Kałuży otrzymałem zadanie, aby przekazać Dytce, iż ma w tej sytuacji cofnšć się do obrony, na miejsce Twórza. Podbiegłem do Dytki i mówię: Panie Dytko, profesor Kałuża prosi, aby grał pan na miejscu Twórza! Dytko spojrzał na mnie groŸnie, szarpnšł za koszulkę i przez zęby wykrztusił: — Ty sie tam idŸ! Już! No i poszedłem, bo ze starszymi zawodnikami nie było dyskusji. Jakoœ sobie poradziłem, choć moim przeciwnikiem byl słynny prawoskrzydłowy Alfred Bickel. W pewnej chwili obroniłem rękš pitkę, która minęła już bramkarza i wpadała do siatki. Sędzia nie zauważył, albo nie chciał zauważyć, i nie zagwizdał karnego, choć goœcie długo protestowali. Mieli rację, ale na boisku to sędzia jest Bogiem". Skończył się ten mecz remisem, bo na bramkę Pištka Szwajcarzy odpowiedzieli, na kwadrans przed końcem, strzałem Laura Amadó. Grajšc niemal cale spotkanie w osłabieniu nasi zawodnicy stracili w końcowej fazie siły, czego w walce przeciwko znakomitej w owych czasach ekipie Szwajcarii nie trzeba było się wstydzić. Dla pechowego Twórza, pomocnika — a raczej już stopera Nyca, a także debiutanta Pochopienia, były to ostatnie gry w reprezentacji. Po raz ostatni przed wojnš wystšpił też Kulawik, choć po latach pojawi się jeszcze w narodowych barwach. W kilka tygodni po tym spotkaniu jego nazwisko stanie się głoœne, jako bohatera niezwykłego wyczynu. W końcu lipca 1939, w meczu jego Œlšska z Fablokiem Chrzanów w rozgrywkach o wejœcie do ekstraklasy, Kulawik zdobył dwa gole w niespełna minutę od rozpoczęcia gry! Pojedynek zakończył się rezultatem 4:0 ale, „rozpoczšł go celnymi strzałami w 20 sekundzie, a potem w 50 sekundzie(sid) młody napastnik Kulawik". Zapisano to w ,,Przeglšdzie Sportowym", a w księdze futbolowych rekordów ten wyczyn nie ma chyba odpowiednika nie tylko na naszych stadionach. Kto wie, może czas mierzono szwajcarskimi zegarkami? Czym mierzyć czekanie na wygranš? POL —SUI 1:1 (1:0) 4.6.1939 niedziela 18.00 82 (+ 12) Warszawa stadion Legii (-20 000) Rudolf Eklbw SWE POL: Adolf Krzyk — Władysław Szczepaniak (k), Edmund Twórz+ (grał do kontuzji w 7 minucie) — Wilhelm Góra, Edward Nyc+, Edward Dytko — Alfred Pochopień -, Leonard Pištek, Edward Cebula, Ernest Wilimowski, Zygmunt Kulawik (+). Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża. SUI: Erwin Ballabio (30 Maurice Glur) — Hans Nyffeler, August Lehmann — Hermann Springer, Sirio Vemati, Jean Bichsel — Alfred Bickel, Paul Aebi, Lauro Amadó, Andre Abegglen HI (k), Jean-Pierre Rochat. Trener — * 1:0 Pištek 29, 1:1 Amadó 76. NOTA • pierwsza wizyta reprezentacji Szwajcarii w Polsce, w rewanżu za mecz w Zurychu przed kilkunastu miesišcami — i tym razem obyło się bez wyłonienia zwycięzcy. Kałuża powołał trzech debiutantów — dla Pochopienia była to jedyna gra w narodowej jedenastce. Dla Kulawika ostatni wystšp przed wojnš, ale zagra jeszcze po... 8 latach przerwy, zaœ Cebula bšdzie miał szansš w następnym meczu, ale też potem, po 9 latach, aż przez pišć sezonów! Obaj reprezentowali Œlšsk Œwiętochłowice. Pożegnalne występy — obok Pochopienia — mieli także Twórz i Nyc. Najmłodszy (18) — Kulawik, najstarszy — Krzyk (32); œrednia wieku—24,54. Zespół tworzyli gracze 8 klubów (Polonia, AKS i Œlšsk dały po duecie). Rezerwowy—Henryk Mikunda. Od 8 minuty Polska grała w „dziesištkę" po złamaniu nogi przez Twórza. 159 Drukarki komputerowe to dobra inwestycja Sprzedaż hurtowš i serwis prowadzi ABC ul. Waliców 13 tel.24-11-43 iA#oro,oŤ,o fax 24-12-83 24-78-35 Warszawa t|x 8250g8 komertel 3912-0789 ta ostatnia niedziela alex z wosku * szkot nie anglik * fotka z autografem * tortura w biegu * powrót urbana * samolot znad dunaju * kasa wypłaci po latach * rymy na goœci * pluhar z mikrofonem * debiutant na stoperze * pracowity pištek * rudy żongler * jedyne z tysięcy * mecz a losy wojny *nic nie będzie jak było * szeœciu na pomoœcie KAŁUŻA (Spoida)_________________________________________1939 W galerii figur woskowych Madame Tussaud nie spotyka się byle kogo. Wędrujšc po zakamarkach londyńskiego muzeum natknšć się na ludzi sławnych nie sztuka. Jeœli spotyka się tam sportowca, to musi nim być futbolista. Szkot Alex James bronił od lat barw Arsenału, a gdy zbliżał się do kresu piłkarskiej kariery, kibice mieli pewnoœć, że będš go mogli podziwiać nadal. Woskowa figura napastnika „kanonierów" trafiła na pięterko muzeum pani Tussaud wczeœniej, niż słynny Alex zawiesił buty na kołku. Kosztował londyński klub bodaj ponad 9 tysięcy funtów, co było rekordem wiele lat, a wyższš cenę dano za piłkarza dopiero po wojnie. W zespole Herberta Chapmana James był legendš długo wczeœniej, nim porzucił fach aktora futbolowej sztuki i stał się krytykiem — dziennikarzem, publicystš, autorem ksišżek. Jego portret wisi dziœ w siedzibie Arsenału, obok popiersia Chapmana. Wiosnš 1937 wiedziano, że James wytrwa do końca sezonu. Na łamach kilku polskich gazet, w kwietniu tego roku, pojawiła się wiadomoœć, iż „PZPN zamierza zwrócić się do słynnego fut-bolisty angielskiego Alexa Jamesa, aby podjšł się roli trenera naszej narodowej reprezentacji". Niech tam, że Szkot to już nie Anglik, ale kto wpadł na ten pomysł? Kto próbował, wiedzšc o zbliżajšcym się finale kariery znakomitego piłkarza, namawiać go na pracę w Polsce? Najobszerniej pisał o tym tygodnik „Raz Dwa Trzy", kierowany przez Adama Obrubańskiego, czołowego działacza ligi. Może więc ten trop byłby właœciwy? Dopiero rok póŸniej sprawa stała się aktualna, ale nie w takim wymiarze, o jakim mogli marzyć optymiœci. „James podjšł się prowadzić zajęcia teoretyczno-praktyczne z elitš polskich trenerów i zawodników, zgrupowandych w kadrze pierwszej i drugiej". Kontrakt na szeœć tygodni podpisano w maju, a ostatniego czerwca 1939 James wylšdował w Warszawie. Przyjazd Alexa Jamesa stał się sensacjš nie tylko w œrodowisku piłkarskim. 3 lipca na Bielanach, w siedzibie CIWF, „otwarto urozyœcie pierwszš turę obozowš. Wœród zaproszonych goœci nie brakowało prominentnych osobistoœci, nie tylko ze œwiatka sportowego. Ta pierwsza tura to zaplecze, młodzież, dla której „James organizować ma nowoczeœnie prowadzone zajęcia na wzór angielskich, dajšce znakomite efekty". Kto liczył się w tym sporcie, musiał legitymować się oficjalnym powołaniem PZPN, a to znaczyło więcej, niż setki dyplomów czy medali. Obowišzkowym rytuałem na obozie było zrobienie fotki z legendanym Szkotem — on sam po kilku dniach rozpoczynał trening pytaniem, czy ktoœ ma ochotę na wspólnš fotografię, bo gdy się zmęczy jego zajęciami, to straci „fotogenicznoœć". Drugim etapem stało się składanie autografów, ale to już po treningu. Lato było piękne tego roku... Słowa Gałczyńskiego pozostały banalnym stwierdzeniem faktu. Liga kończyła rozgrywki w polowie lipca zaległymi spotkaniami, a wznawiała je 20 sierpnia. Na tydzień przed pierwszym z serii trzech meczów międzypaństwowych. Na poczštek z Węgrami, potem z Bułgariš — oba w Warszawie, wreszcie z Jugosławiš w Biało-grodzie, jak pisała częœć naszej prasy. Kibice dumni byli z ekipy Kałuży, jak sšdzę po tonie prasowych komentarzy i wspomnieniach dawnych mistrzów futbolu. Nie chciano pamiętać, że ta drużyna dawno zapomniała, jak smakuje zwycięstwo. Wspaniały popis i wygrana z Irlandiš na Stadionie Wojska Polskiego powoli stawały się historiš, bo przecież działy się jeszcze w maju poprzedniego roku. Od tej pory Polska stawała dziewięć razy pod szyldem oficjalnej reprezentacji i całym dorobkiem były raptem cztery remisy, przy pięciu porażkach. Czego oczekiwano po wizycie Jamesa? Szkot nie byłtrenerem; nigdy nie prowadziłzadnej drużyny i nie próbował nawet tego czynić. Dyskontował sławę składajšc litery w interesujšce, fachowe teksty. W czasie pobytu w Polsce miał przekazać swe 161 JAMES AIexander (Alex) •14.09.1901 — +21(?).6.1953. Szkocki piłkarz, trener, dziennikarz. Napastnik (œrodkowy, lewy łšcznik). Wychowanek Belshill Athletic, Raith Rovers (1922—25), Preston North End (1925—29), Arsenał Londyn (1929—37). Reprezentant Szkocji — 8 meczów (1926—36). Cztery tytuły mistrza Anglii (1931,33,34,35), dwukrotnie Puchar Anglii (1930,36). Liga — 478 meczów/106 goli. Po zakończeniu czynnej kariery dziennikarz, dorywczo trener. Od 30 czerwca do 11 sierpnia 1939 (przez 6 tygodni) zaangażowany przez PZPN prowadził zajęcia z szerokš „kadrš narodowš", odwiedzał oœrodki terenowe, prowadzšc pokazowe zajęcia, a także doradzał kpt. zwišzkowemu Józefowi Kałuży. Nie uczestniczył bezpoœrednio w żadnym spotkaniu reprezentacji Polski. (foto na str. 158) doœwiadzenia jako ,,typowy, najwyższej klasy przedstawiciel szkoły angielskiej". Nie próbował uczyć techniki, jak twierdził Tadeusz Foryœ, bo uważał, że piłkarz na poziomie ligi czy reprezentacji to profesjonał, a więc znajšcy podstawy zawodu. Zajšł sięl kondycjš i taktykš. Lata spędzone u Chapmana, twrócy systemu „MW", czyli po prostu, po pierwsze — trzech obrońców.....Poza tym kanonem nie uznawał innych założeń taktycznych" — pisał Foryœ. „To, co zaczšł Otto, dokończył James. Nasza reprezentacyjna drużyna ostatecznie przeszła na grę ze œrodkowym obrońcš. Miejsce ofensywnych œrodkowych pomocników, typu Wasiewicza czy Cebulaka, zajęli „stope-rzy", jak Nyc czy Jabłoński". Ba, ale Jabłoński w roli stopera wystšpił do wojny ledwie raz, i to przypadkowo, bo w Cracovii grał w lidze na lewej pomocy! 0 ile nie było sporów o zasady taktyczne Jamesa, to sposób budowania kondycji wielu naszym asom wyraŸnie nie przypadł do gustu. Rozpoczynanie treningu dopiero po co najmniej kilkunastu rundach biegu wokół boiska, w żwawym tempie, zdawało się być torturš. Ponoć kondycję dobry piłkarz po prostu „miał" i jeœli potrafił jš „szanować", to i cały meczu wytrzymał na dużych obrotach. James często uczes-niczył w zajęciach praktycznych, a 38 lat wcale nie przeszkadzało mu w dotrzymaniu kroku polskiej młodzieży. Odbębnit swoje szeœć tygodni co do dnia, ale ani godziny dłużej. Odleciać wczeœniej, niż chcieli gospodarze, bo już w pištek, 11 sierpnia. Zostawił wiele wrażeń; może zasiał nadzieję, że te kilka tygodni potrafiš zmienić piłkarski los uczestników szkolenia? Zostawił też „aferę", której bohaterem — a jakże — znów był Wilimowski. James podobno miał stwierdzić, że „Ezi" to nie jest żaden piłkarz, skoro biegać nie potrafi", ale zainteresowany z pewnoœciš nie brałby takich słów do serca. Wiedział swoje. Na nic zdały się natomiast jego zaprzeczenia, że „zakończenie obozu wcale nie było połšczone z bankietem czy pijaństwem, na co potrafię przedstawić wiarygodnych œwiadków" — zaklinał się piłkarz. Lato było piękne... Upalne, nabrzmiałe niepokojem, choć na pozór beztroskie. W końcu ubiegłego roku wrócił z Niemiec Ewald Urban, piłkarz Ruchu i reprezentacji narodowej, aby „natychmiast stanšć przed sšdem wojskowym w Poznaniu jako dezerter oskarżony o nielegalne przekroczenie granicy". W sierpniu 1938 darowano mu resztę kary z 15 miesięcy więzienia. Trwały „końcowe prace nad pierwszš polskš „Encyklopediš kultury fizycznej", co w życiu sportowem będzie niewštpliwie historycznym wydarzeniem"... Będzie, nieco mniejszym, gdzieœ w połowie lat osiemdziesištych. Na Œlšsku, żałoba po œmierci Wojciecha Korfantego, trybuna ludu, który wybrał go swoim przywódcš i patronem". Trwa od tygodni cicha mobilizacja. Młodzi ludzie ubierajš wojskowe mundury. Wracajš na boiska ligowe drużyny, choć miejsce znanych asów zajmujš młodziutcy debiutanci. Nikt nie napisze, że to plaga kontuzji; nikt się nie dziwi, bo wszyscy wiedzš, że buty do kopania piłki to nie saperki do kopania okopów. Kałuża nie ma wyboru. Z wojskiem tego upalnego lata nikt nie dyskutuje, bo jeœli nawet futbol jest „sprawš rangi państwowej", to ranga ta nie może być wysoka. Doœć zaskakujšce powołania — aż trzech poznaniaków z Warty (bramkarz Jan-kowiak, Dusik i powoływany już Danielak), choć zadem nie zagra przeciwko Węgrom. W gronie wybrańców nie było poczštkowo Stanisława Barana, ale ponoć dwójka z chorzowskiego AKS, Pytel i Wostal, nie zamierza przyjechać?! Kto to wie, kto wie w takim upale... Zaskakujšce powołania to też Henryk JaŸnicki, prawoskrzydłowy Polonii, czy Paweł Cyganek, z A-klasowego Fabloku Chrzanów, a także Edward Jabłoński z Cracovii. O Cyganku przez pół wieku pisać się będzie „młodziutki", choć miał za sobš 26 urodziny! To dziwne, ale nieznani piłkarze, o których przeciętny kibic wiedział niewiele, nie sprawiš „Profesorkowi" zawodu. W przeddzień meczu przylatujš Węgrzy. Po raz pierwszy zagraniczna ekipa zjawia się nad Wisłš samolotem, ale ma to swoje uzasadnienie. Wicemistrzom œwiata sprzed roku przystoi być w pełni nowoczesnymi, a liczy się też czas — mecz i jak najszybciej do domu. Wszyscy mówiš o wojnie! Na najwyższych szczeblach trwały goršczkowe rozmowy dyplomatów, bo Węgrzy nie kwapili się z dotrzymaniem umowy. Ważyły się losy ich występu na stadionie przy Łazienkowskiej, a już wiadomo było, że lekkoatietki węgierskie nie przyjadš 3 wrzeœnia do Bydgoszczy na zaplanowany mecz z Polkami. Z Poznania doniesiono, że węgierski trener miejscowej Warty, starszy z braci Foglów „wyjechał nagle przestraszony atmosferš, najprawdopodobnie do swego kraju, a zajęcia szkoleniowe zmuszony został przejšć Scherfke". Po meczu w Warszawie —,. goœcie ledwie tknš coœ na bankiecie i odjadš na lotnisko, aby wrócić do Budapesztu możliwie przed północš". Ponoć tak się spieszyli, że nie zdšżyli zabrać ze sobš zapisanej w kontr- GA akcie zapłaty. W latach 50. tych zostanie im to wyrównane w zupełnie innej walucie. „Przeglšd Sportowy", piszšc o tradycjach przyjaŸni, mimochodem wspomniał o zatargu w węgierskiej federacji. Zawieszono zarzšd, mianowano komisarza. „Jego zadaniem jest pchnšć węgierski I futbol nawet do pozycji supremacji na kontynencie". Sš silni, pewni siebie, znakomici profe-sjonaliœci Czy takich asów można pokonać? DLA PZPN Ze znakomitych zewszšd polskich drużyn Złóżcie nareszcie skład takiej jakoœci. Aby nas w kraju nie bił każdy z goœci: Czech, Węgier, Niemiec, Szwed, Rumun czy Murzyn. Fraszka Henryka Zbierzchowskiego, dedykowana reprezentacji narodowej jeszcze w epoce dra Cetnarowskiego, przypomniana została przed grš. Od I 15miesięcy nie było wygranej! Teraz na drodze stojš I Węgrzy, którym poœwięca się więcej uwagi, niż własnym graczom. Prasa odkryła, że dla radia węgierskiego relację przeprowadzi lstvan Pluhar, ten sam, który WI921 na prawym skrzydle próbował w Budapeszcie I okršżać Artura Malczewskiego w pierwszym meczu I naszej narodowej drużyny, a 11 maja 1930 był autorem pierwszej na Węgrzech transmisji z meczu przeciwko Austrii. A kto był reporterm Polskiego Radia? Do dziœ Bogdan Tuszyński poluje na tę informację! Pluhar spotyka się z Kałużš, obejmujš się przed trybunami, prawiš komplementy., po niemiecku. ,,U-dało się wam nas tu œcišgnšć, po trzynastu latach przerwy" — gratulował Pluhar Kaluzy. To I prawda, po szeœciu kolejnych przegranych meczach, I w których całym naszym dorobkiem był jeden gol w ostatniej grze. bratankowie dali sobie spokój. Ateraz— ile w tym spotkaniu naszej zasługi, dobrej marki piłkarzy na europejskim rynku, a ile dyplomatycznych zabiegów? Kto to dziœ wie! „Zaczęli Polacy, ale przewaga rycho stała po stronie rywali. Roœnie, potężnieje, a nasi tak nerwowi. Polacy grajš speszeni, chaotycznie. Nic więc dziwnego, że Węgrzy górujš. Kultura gry, arcymistrzowska technika, swoboda. To atuty decydujšce. Ich gra to prawdziwa uczta dla koneserów. W wiœniowych koszulach, białych spodenkach i zielonych getrach zdajš się być wszędzie. Biało-czerwoni, goršco przyjęci przez kibiców, z wiarš i nadziejš, która w cyfrach nie ma odzwierciedlenia, zaœ hymn zaœpiewany na tysišce gardeł wszystkim nam dodał otuchy". Patetyczne opisy przyjdš dopiero po meczu, a tu 14 minuta i gol. Gyula Zsengeller, po koronkowej akcji z Gyórgym Sarosim i Gezš Toldim, łšcznikami, trafia piłkš z kilku metrów. Mija kwadrans i drugi gol. Tym razem Sandor Adam strzelił z prawego skrzydła, po pięknym rajdzie i ograniu Giemsy, tuż przy polu karnym. Niepokój, czy Jabłoński da sobie radę? Nie mógł przyjechać Nyc (już w mundurze), Wasiewicz nie wchodził w rachubę, a Danielak też nie przekonał. Kałuża postawił na stoperze debiutanta w każdym calu. Dwudziestoletni piłkarz Cracovii próbował sił na lewej stronie pomocy i po raz pierwszy pojawił się w kadrze. Czy Kałuża wie co robi? Z pewnoœciš wiedział, albo i tym razem nie zawiódł się na swej intuicji. Wiele lat póŸniej Kazimierz Górski postawi nastolatka w finałach mistrzostw œwiata, też w œrodku obrony i Władysław Żmuda nie sprawi mu zawodu. U Węgrów na stoperze królował József Turay, prawie... 15 lat starszy od Jabłońskiego! Drugi gol Węgrów nieoczekiwanie stał się punktem zwrotnym. Kałuża dokonuje zmiany — za JaŸnickiego wchodzi Baran. Kapitan Szczepaniak stara się uspokoić obronę, a „pracowity Pištek, harujšcy od pola do pola (karnego), piłkarz dobry na każdš okazję", porywa do walki partnerów. Jednak to, co wyprawia Dytko, budzi prawdziwe zdumienie — zdaje się mieć siłę jedenastu graczy. To on staje się przywódcš zespołu, inicjatorem generalnej zmiany sytuacji obu zespołów. Tylko trzy minuty cieszyli się Węgrzy po drugiej bramce. Wilimowski znajduje pozycję do strzału i uderza zza pola karnego, co czyni bardzo rzadko — piłka trafia na punkt. Owacje, radoœć. Może nie wszystko stracone?! 163 Obraz zmienia się. Polacy otrzšsajš się z przewagi, walka wyrównuje się, a chwilami to gospodarze zdajš się dyktować warunki. Grajš bez kompleksów, a umiejętnoœci wspartš szalonš ambicjš nie gorsze, nż goœci. Nasi chcš wygrać, to się czuje, z fantazjš, inwencjš, polotem... Po zmianie boisk Polacy atakujš bramkę przy Łazienkowskiej. To już nie jest walka dwóch znako- mitych rywali — ,,to popis biało-czerwonych, z każdš minutš osišgajšcych coraz wyraŸniejszš przewagę. To istny trans, gra bliska ideału". Finaliœci MŒ z Paryża blednš w tle coraz wyraŸniej, a Turay już nie króluje przed własnš bramkš. Turay, wspomagany przez Biró, Szalaya czy Dudasa, nie daje sobie rady! Niemal w każdy miejscu murawy toczy się zacięty, sportowy bój, w którym HUN 4:2 (1:2) 27.8.1939 niedziela 16.30 Esko K. Pekonen FIN Warszawa stadion Legii (+25000) POL: Adolf Krzyk+ — Władysław Szczepaniak (k), Edmund Giemsa+ — Wilhelm Góra+, Edward Jabłoński I, Edward Dytko+ — Henryk Jażnicki (31 Stanisław Baran), Leonard Pištek+, Edward Cebula, Ernest Wilimowski+, Paweł Cyganek+. Kpt. zwišzkowy — Józef Kałuża, trener — Marian Spoida. HUN: Ferenc Sziklai — Karoly Kiss, Sandor Biró — Antal Szalay, József Turay (k), Janos Dudas — Sandor Adam, Gyórgy Sarosi, Gyula Zsengeller, Geza Toldi, Janos Gyetvai. Kpt. zwišzkowy — Denes Ginzery, trener — Józef Takacs. •0:1 Zsengeller 14, 0:2 Adam 33, 1:2 Wilimowski 33, 2:2 Wilimowski 64, 3:2 Pištek 73 karny, 4:2 Wilimowski 75. NOTA # siódmy mecz z pierwszš ekipš Węgier, wicemistrzem œwiata sprzed roku; trzeci w Polsce, ale pierwszy w stolicy. Pojedynek po 13. letniej przerwie w kontaktach miedzy obu krajami (nie liczšc potyczek z „amatorami''). Pierwszy — zwycięski! Od stanu 0:2 cztery kolejne gole Polaków i wszystkie za sprawš Wilimowskiego — sam strzelił trzy, a czwarty po faulu na nim. Aż czterech debiutantów w prestiżowym spotkaniu—Jabłoński (20 lat) na newralgicznej pozycji stopera i trzech napastników! Aż dla oœmiu graczy pożegnanie z narodowym teamem—Jażnicki będzie po wojnie rezerwowym, zaœ Wilimowski po niespełna dwóch latach wystšpi w reprezentacji Niemiec. Tylko Szczepaniak, Jabłoński, Baran i Cebula pojawiš się w reprezentacyjnej ekipie po wojnie. Najmłodszy (19) — Baran, najstarszy (32) — Krzyk; œrednia wieku — 25,00, po zmianie 24,72. Gracze z 9 klubów (tylko z Polonii, Ruchu i Cracovii po dwóch). Trenerem naszej drużyny nie był Szkot Alex James — opuœcił Warszawę kilka dni wczeœniej. Rezerwowi — Piotr Danielak, Michał Dusik. Marian Jankowiak, Franciszek Pytel, Jerzy Wostal. Paradoksalne zrzšdzenie losu — w ostatnim meczu narodowej drużyny Polski w okresie międzywojennym partnerem jest jej pierwszy rywal w historii. Niespełna 18 lat wczeœniej debiutujšcy zespół przegrywa w Budapeszcie — z reprezentacjš tego samego kraju, w finale pewnej epoki, wygrywa w swej stolicy. Leonard Pištek (z prawej) pokonał z rzutu karnego bramkarza Ferenca Sziklaia. 164 G8A polscy gracze wygrywajš moc pojedynków z uznanymi sławami. Prawie dwadzieœcia minut trwała ta nawałnica, nim przyniosła efekt. To zasługa Wilimowskiego — po raz drugi w solowej akcji znajduje miejsce do bramki Węgrów. „Inicjatorem generalnego ataku był bez wštpienia mały pomocnik Dytko. Ale twórcš zwycięstwa rudy żongler piłki - Wilimowski. Wiemy, że Polacy wygrajš ten mecz. Nie może być inaczej, gdy koncertuje ,,Ezi". Jest nieosišgalny dla rywali, ruchliwy, a konceptu nigdy mu nie brakuje. Mija wreszcie kilku rywali. Wpierw pomocnika Szalaya, potem Turaya i spieszšcego mu na pomoc Kissa, aby znaleŸć się oko w oko z węgierskim goalkeeperem. Jest w pełnym gazie, a więc mija go i ma przed sobš sobš wolne pole do bramki... I wtedy faul! Sziklai leżšc łapie go za nogę. Karny!!! Ryk publicznoœci i nagła cisza, a potem znów rosnšcy istny grzmot, gdy Pištek biegnie-do piłki... Trafia! Co za ulga"... Emocje kibica sš niezmienne od dziesištków lat. Piłka wpadajšca do siatki wywołuje ekstazę na wszystkich stadionach œwiata. Pištek strzelił w lewo, patrzšc na bramkę, na prawš rękę bramkarza. Silnie, celnie, tuż obok słupka, półgórnš piłkę. Dopiero teraz widzowie szukajš wzrokiem Wilimowskiego. Leży za liniš opatrywany przez lekarza, a może masażystę? Okazuje się, że upadek po faulu Sziklaia nie był błahostkš. Czas dłuży się, a on cišgle na trawie. Wreszcie — jak to długo trwa — wstaje. Uœmiech pojawił się na twarzy. „Wbiega na boisko witany huraganem braw. Nie mija więcej, niż kilkadziesišt sekund, gdy „Ezi" powtarza akcję sprzed kilku chwil. Ogrywa pomocnika, stopera, obrońcę i znów na trasie slalomu staje bramkarz. Mija go wspaniałym zwodem nie dajšc mu szans nawet na faul. Pusta bramka i leciutkie uderzenie piłki. GOL" Jeszcze kwadrans meczu, ale to cišg dalszy poi-skiego popisu. Dziesištki akcji, pojedynków, strzałów na bramkę. Rywale dobrze wiedzš, że w tym dniu wypada się już tylko bronić. Czyniš to skutecznie, ale zwycięstwo jest polskie. Po wspaniałej grze, nad znakomitym przeciwnikiem, ktróy miał doœć czasu, aby przekonać wszystkich o swej klasie, a wystšpił w najsilniejszym ustawieniu. Bo czyż zapomina się takie mecze?! „No i ten nieporównywalny Wilimowski. Nie widziałem w życiu piłkarza o takiej łatwoœci dryblingu, mijania rywali i takiej zimnej krwi. spokoju w najtrudniejszych sytuacjach strzeleckich. Bez niego nie byłoby tego zwycięstwa. Winno być wyższe, niż tylko dwoma bramkami — tyle warta była jego gra. Na œwiatowym poziomie, bez żadnej dyskusji". Lato było upalne tego roku. „Dziwny nastrój panował na tym meczu. Nikt przecież nie spał spokojnie, ludzie pełni okropnych przeczuć i bolesnego niepokoju. A jednak... Wstšpiła w nich bezsensowna nadzieja, nieologiczny optymizm. Jeœli na boisku, wbrew wszelkim teoretycznym prognozom, doszło do tak nieprawdopodobnego zwycięstwa, to może i losy wojny potoczš się pomyœlnie? To była ostatnia spokojna niedziela w stolicy" — to fragment wspomnień red. Wojciecha Trojanowskiego. Za tydzień, 3 wrzeœnia, kolejny mecz. Z Bułgariš. Przysłali wreszcie z Sofii depeszę, że godzš się na proponowanego sędziego. Trzy dni póŸniej spotkanie z Jugosławiš w Belgradzie. Pojadš ci, którzy nie zostanš wyznaczeni przez Kałużę do warszawskiego meczu. Kapitan PZPN zbiera zewszšd gratulacje. Czterech graczy z klubów A-klasy (Krzyk. Dytko. Cebula, Cyganek), a jaki sukces?! Ma szczęœliwš rękę, a my narodowš drużynę wreszcie zwycięskš! • Nie będzie żadnych spotkań. We wrzeœniu i przez kilka lat. Ernest Wilimowski w sobotę, 2 wrzeœnia, weŸmie œlub w chorzowskim ratuszu, a kilkanaœcie godzin póŸniej w tym samym miejscu będš już hitlerowskie wojska. 24 wrzeœnia Węgrzy goœcić będš w Budapeszcie reprezentację Niemiec i wygrajš 5:1. Dziwny ten œwiat... • Nie miejsce tu na patos, ale żal tej drużyny, tworzonej przez lata przez Józefa Kałużę. Zal talentu, fantazji, walecznoœci, wszystkich polskich dobrych i złych cech charakteru. Los sprawił, że pierwszy rywal reprezentacji Polski był też ostatnim przed wojnš, w roku zamykajšcym epokę II Rzeczypos- pol/tej. Nigdy już nic nie będzie jak było choć narodowa drużyna do dziœ wzrusza kibiców. Mecz z Węgrami pojawił się w fabule filmu Stanisława Jędryki „Do góry nogami" (premiera 1983). Czy prawdziwy? Tej pamiętnej, ostatniej niedzieli żegnano epokę, ale i wspaniałych ludzi futbolu. Niezwykłego kapitana, Józefa Kałużę, i aż oœmiu piłkarzy zwycięskiej ekipy. Tylko czterech — Władysław Szczepaniak, Edward Jabłoński, Stanisław Baran i Ewałd (Edward) Cebula pojawi się jeszcze w biało-czerwonych barwach; podobnie jak Herbert (Zygmunt) Kulawik, Wilhelm (Jerzy) Piec; występujšcy we wczeœniejszych grach. Tych szeœciu graczy stworzy symboliczny pomost pokoleń... POL — BUL — 3.9.1939 niedziela 16.00 — dwa dni wczeœniej wybuchła wojna, Warszawa stadion Legii zwana drugš œwiatowš. Ferenc Majorszky HUN TUG — POL — 6.9.1939 œroda 17.00 Belgrad stadion BSK Denis Xifando ROM 165 BIAŁO-CZERWONI 1921—1939 Wykaz reprezentantów Polski w latach 1921—1939 zawiera 194 nazwiska piłkarzy; 186 występowało w meczach oficjalnych, niektórzy z nich także w grach nieoficjalnych — 8 graczy uczestniczyło wyłšcznie w spotkaniach nieoficjalnych (ich nazwiska zaznaczono *). Kolejno podano następujšce informacje: nazwiska oraz imiona (w nawiasie ewentualne zmiany pisowni) — ( rok urodzenia) — nazwa klubu — znakiem • oznaczono każdy sezon w reprezentacji i dany rok — kraj, który był rywalem w danym meczu według kodu np. AAA; zapis no AA A oznacza mecz nieoficjalny — cyfra po nazwie kraju oznacza iloœć strzelonych goli (w przypadku bramkarzy liczbę przepuszczonych bramek poprzedzono znakiem minus, np. -5); gole samobójcze np. -ls. Dodatkowe informacje; zapis AAA) oznacza mecz, w którym zawodnik zszedł z boiska; zapis (AAA oznacza grę, w której wystšpił jako zmiennik-rezerwowy i wszedł w trakcie meczu; zapis (AAA) oznacza mecz, w którym wszedł do gry w trakcie jej trwania i opuœcił przed końcem; zapis AAA)( oznacza grę od poczštku spotkania, ale z przerwš, w której zastępował danego zawodnika inny piłkarz. ADAMEK Józef Janusz (1900) Wista Kraków • 1924 USA, TUR, FIN, HUN • noCZE, TUR 1, SWE • 1926 SWE 1, NOR • 1930 LOT. ALBAŃSKI Spirydion Jan (1907) Pogoń Lwów • 1931 LOT, (ROM — 1, • 1932 SWE, ROM • 1933 BEL —1, JUG —3, CZE —2, GER —1, • 1934 DAN —4, SWE —4 #1935 JUG —3. GER —1, AUT, ROM —4 #1936 BEL, noHUN, noGBR —4, noAUT —3, NOR —3, GER —1, DAN —2. AMIROWICZ Antoni Marian (1904) Legia Warszawa • 1924 USA. ANDRZEJEWSKI Stanisław Jan (1916) ŁKS ŁódŸ • 1936 (JUG -A. BADURA Jan (1907) Ruch Wielkie Hajduki • 1931 ROM • 1936 BEL. • BAJOREK Karol Marceli (1906) Wisła Kraków • noCZE. BALCER Mieczysław Adam (1906) Wisła Kraków • 1924 USA, TUR 1 • 1926 TUR 1, SWE, NOR 2 • 1928 USA Ť1929 noAUT • 1930 noAUT 1, LOT 1 • 1931 LOT), JUG 3 * 1934 ROM). BARAN Stanisław Franciszek (1920) Warszawianka • 1939 HUN; reprezentant Polski także w okresie 1947—50 w barwach ŁKS ŁódŸ. BATOR Gustaw (1907) Garbarnia Kraków • 1931 CZE • 1932 JUG, SWE 1. BATSCH Mieczysław Józef (1900) Pogoń Lwów • 1923 ROM, FIN, EST 1, SWE • 1924 SWE 1, HUN • 1925 CZE) 1, HUN • 1926 EST, FIN 4, HUN, TUR 2. BILL Edward (1902) Garbarnia Kraków • 1927 ROM. BOROWSKI (właœciwie KOMENDO-BOROW-SKI) Antoni (1912) Pogoń Lwów • 1935 LOT 1. BÓTTCHER Antoni Józef (1914) HCP Poznań • 1937 BUL). BUŁANOW Jerzy (1903) Korona Warszawa • 1922 ROM; Polonia Warszawa • 1928 SWE • 1929 noHUN, noCZE, noAUT • 1930 noHUN, SWE, noCZE • 1931 CZE, LOT, ROM, BEL, JUG • 1932 JUG, SWE, ROM • 1933 BEL, JUG, CZE, GER • 1934 DAN, SWE, JUG, GER, ROM • 1935 AUT, JUG. CEBULA Edward (wczeœniej Ewald, 1917) Œlšsk Œwiętochłowice • 1939 SUI, HUN. Był reprezentantem także w latach 1948—52 w barwach Ruchu Chorzów. CEBULAK Franciszek Ludwik (1906) Legia Warszawa • 1931 (ROM • 1932 LOT; Cracovia Kraków • 1934 JUG); Legia Warszawa • 1936 NOR, LOT. CHRUŒCIŃSKI Zygmunt (1899) Cracovia Kraków • 1924 USA 1 • 1925 EST, TUR, SWE • 1926 FIN, HUN, NOR • 1930 SWE, noCZE • 1932 (ROM. CICHECKI Bolesław (1905) ŁKS ŁódŸ • 1926 EST CIKOWSKI Stanisław Kazimierz (1899) Cracovia Kraków • 1921 HUN • 1922 HUN, SWE, ROM, JUG • 1923 JUG, ROM, SWE • 1924 HUN. CISZEWSKI Józef (1904) Cracovia Kraków • 1925 FIN; Legia Warszawa EST) • 1926 noCZE), (EST, SWE, NOR • 1928 noCZE • 1930 SWE 2, LOT • 1931 ROM, JUG; Cracovia Kraków • 1932 JUG 1, LOT • 1933 (JUG • 1934 (GER, ROM). W 1928 w Pradze wystšpił w jednym meczu w barwach noJUG przeciwko CZE. CYGANEK Paweł (1913) Fablok Chrzanów • 1939 HUN. CYL Wawrzyniec (1900) ŁKS ŁódŸ • 1923 FIN • 1924 HUN, TUR • 1925 noCZE. CZAJKOWSKI Mieczysław (1898) Polonia Warszawa • 1925 EST, TUR. CZULAK Stanisław (1900) Wisła Kraków • 1924 USA 1 #1930 noHUN, noAUT. DANIELAK Piotr (1913) Warta Poznań • 1938 LOT. DEUTSCHMAN Stanisław (1906) Pogoń Lwów • 1928 CZE), no(CZE. 166 Gfifl BlAŁO-CZERWONl 1921—1939 DOMAŃSKI Stefan Paweł (1904) Warszawianka Warszawa • 1924 USA —3 • 1926 noCZE)—1, EST, FIN —1, TUR —1 Ť1928 CZE —3, no(CZE • 1929 noAUT —1, • 1934 LOT —2. DONIEC Stefan Franciszek (1908) Cracovia Kraków • 1935 GER, AUT, ROM). DRAPAŁA Jan (1899) Czarni Lwów* 1926 (SWE). DURKA Jan (1903) ŁKS ŁódŸ • 1926 TUR. DUNIAK Leopold (1900) Olsza Kraków • 1922 ROM 1. DYTKO Edward Jan (wczeœniej Ewald, 1914) Dšb Katowice • 1935 JUG, GER, AUT, ROM • 1936 BEL, noHUN, noGBR, noAUT, NOR JUG, GER, DAN • 1937 BUL, JUG • 1938 JUG, IRL, BRA, GER, JUG, NOR, IRL • 1939 FRA, BEL, SUI, HUN. DZIWISZ Karol (1911) Ruch Wielkie Hajduki (dziœ Chorzów) • 1933 BEL • 1934 ROM. GIEMSA Edmund (1912) Ruch Wielkie Hajduki (dziœ Chorzów) • 1933 (BEL • 1935 GER, AUT • 1937 SWE, ROM, (BUL, LOT • 1938 LOT • 1939 HUN. GIERAS Witold (1897) Czarni Lwów • 1923 FIN, EST; Wista Kraków • 1925 noCZE, HUN. GINTEL Ludwik (1899) Cracovia Kraków • 1921 HUN • 1922 HUN, ROM, JUG • 1923 JUG, ROM, SWE • 1924 SWE • 1925 FIN, EST, TUR, SWE. GOD - GAD Hubert GÓRA Wilhelm Antoni (1916) Cracovia Kraków • 1935 LOT • 1936 NOR, (JUG • 1937 BUL, JUG • 1938 SUI, JUG, IRL, BRA, GER, JUG, NOR, IRL • 1939 FRA, SUI, HUN. GÓRLITZ Emil Antoni (1903) I.FC Katowice • 1924 (SWE —4, TUR, FIN, HUN)—4; Pogoń Lwów • 1925 noCZE —2, HUN —2, FIN —2, EST, TUR—1. EINBACHER Marian (1900) Warta Poznań • 1921 HUN. FICHTEL Bronisław Piotr (1896) Pogoń Lwów • 1925 HUN • 1926 TUR. FLIEGEL Stefan Józef (1908) ŁKS ŁódŸ • 1935 LOT. FLIEGER Michał (1900) Warta Poznań • 1926 FIN. FONTOWICZ Marian (1907) Warta Poznań • 1929 noHUN —1, noCZE —2 • 1930noHUN —3, noAUT —1, SWE, noCZE —2 • 1931 CZE —4, BEL—2, JUG—3 #1932 LOT—1 #1934GER—5, ROM —3 • 1935 AUT —5. FRYC Stefan (1894) Cracovia Kraków • 1922 SWE, ROM, JUG • 1923 JUG, ROM, SWE • 1924 SWE, HUN. FRYMARKIEWICZ Henryk (1910) ŁKS ŁódŸ • 1934 (JUG—4. GAD Hubert August (1914) Œlšsk Œwiętochłowice • 1936 BEL 1, noHUN2, noGBR 1, noAUTI, NOR, JUG, GER, DAN 1 #1937 LOT. GAŁECKI Antoni (1906) ŁKS ŁódŸ • 1928 CZE, noCZE • 1930 LOT • 1932 LOT • 1934 LOT • 1936 BEL, noHUN, noGBR, noAUT, NOR, JUG, (DAN • 1937 DAN, JUG • 1938 SUI, JUG, IRL, BRA, GER, JUG, NOR, IRL. GARBIEŃ Józef Daniel (1896) Pogoń Lwów • 1922 SWE 1, JUG 1 #1923 JUG, ROM • 1924 FIN, HUN • 1925 HUN • 1926 TUR. GENDERA Czesław Bolesław (1918) Warta Poznań • 1938 LOT. GIEBARTOWSKI Franciszek (1902) Pogoń Lwów • 1926 noCZE, (TUR, SWE, NOR. HABOWSKI Bolesław (1914) Wisła Kraków • 1937 JUG • 1938 LOT1. HALISZKA Konstanty (1913) Garbarnia Kraków • 1934 LOT • 1935 AUT, LOT). HANKE Karol Daniel (1903) ŁKS ŁódŸ • 1924 TUR; Pogoń Lwów FIN, HUN; • 1925 noCZE, HUN, FIN, EST, TUR, SWE • 1928 SWE, noCZE. JABŁOŃSKI Edward Leon (1919) Cracovia Kraków • 1939 HUN. Był także reprezentantem w 1947 w barwach Cracovii. JAŃCZYK Roman (1903) ŁKS ŁódŸ • 1932 LOT JAŻNICKI Henryk (1917) Polonia Warszawa • 1939 HUN). JOKSCH Juliusz Waldemar (1909) Warszawianka Warszawa • 1936 LOT. KACZOR Kazimierz (1895) Wisła Kraków • 1923 EST—1s • 1924 USA • 1925 HUN. KAHANE Aleksander (1906) Klub Turystów ŁódŸ • 1926 SWE, NOR; Cracovia Kraków • 1927 ROM. KAŁUŻA Józef Ignacy (1896) Cracovia Kraków • 1921 HUN • 1922 HUN, SWE, JUG 2 # 1923 JUG 1 • 1924 HUN • 1925 FIN 1, EST, TUR, SWE • 1926 noCZE, FIN, HUN, SWE, NOR 2 • 1927 ROM 1 #1928 USA • 1929 noHUN 1, noCZE • 1930noHUN. KARASIAK Władysław (1899) ŁKS ŁódŸ • 1924 TUR, FIN, HUN —1s; Wojskowy KS ŁódŸ • 1926 EST, HUN, TUR, SWE, NOR; Klub Turystów ŁódŸ • 1928 USA, SWE, CZE, noCZE; ŁKS ŁódŸ • 1934 LOT. KELLER Antoni Felicjan (1909) Legia Warszawa • 1934 JUG) • 1935 (LOT —1. 167 BIAŁO-CZERWONI 1921—1939 KILIŃSKI Marian (1094) Wisła Kraków • 1924 (HUN. KISIELIŃSKI Stefan (1901) Policyjny KS Katowice • 1926 (HUN —1, SWE)(—3, NOR —3 • 1927 ROM —3; Polonia Warszawa • 1928 USA —3, SWE —1. KISIELIŃSKI Walerian (1907) Wisła Kraków • 1930 noCZE 1 #1931 LOT 2; Cracovia Kraków • 1935 JUG, GER, AUT, ROM; Polonia Warszawa • 1936 NOR • 1937 BUL. KLOTZ Józef (1900) Jutrzenka Kraków • 1922 HUN, SWE 1. KMICIŃSKI Filip Marian (1895) Czarni Lwów • 1925 FIN. KNIOŁA Adam (1911) Warta Poznań # 1931 JUG 2; Warszawianka Warszawa • 1935 LOT. KOGUT Adam Władysław (1895) Cracovia Kraków • 1922 SWE. KOMENDO-BOROWSKI -ť BOROWSKI Antoni. KONIETZNY Edward Emil (1904) Pogoń Katowice • 1927 ROM. KONKIEWICZ Tadeusz (1906) Garbarnia Kraków • 1930 LOT. KORBAS Józef Franciszek (1914) Cracovia Kraków • 1937 BUL 3 • 1938 JUG)( 1. KORWIN-PAWŁOWSKI -ť PAWŁOWSKI Longin. KOSSOK Karol Albert (1907) I.FC Katowice • 1928 SWE; Cracovia Kraków • 1929 noHUN 2, noCZE 1 • 1930 noHUN 1, noAUT 1; Pogoń Lwów • 1931 LOT 2, ROM, BEL; niestowarzyszony • 1932 LOT1. KOTLARCZYK Jan Andrzej (1903) Wisła Kraków • 1928 USA)(, SWE, CZE, noCZE • 1929 noCZE, noAUT Ť 1930 noHUN, noAUT • 1931 CZE, LOT, ROM), JUG • 1932 SWE, ROM) • 1933 BEL), JUG, CZE, GER • 1934 DAN), SWE, GER, ROM • 1935 AUT, JUG, ROM). KOTLARCZYK Józef (1907) Wisła Kraków • 1929 noCZE, noAUT • 1930 LOT • 1931 CZE, LOT, ROM, BEL, JUG • 1932 JUG, SWE, ROM • 1933 BEL, JUG, CZE, GER • 1934 DAN, SWE, JUG, GER • 1935 AUT, JUG, GER, AUT, ROM • 1936 BEL, noHUN, noGBR, noAUT, JUG, GER, DAN • 1937 SWE, ROM, DAN, LOT. KOWALSKI Władysław (1897) Wisła Kraków • 1923 FIN, EST 2 • 1924 USA), TUR. KOMIN Maksymilian Józef (1906) Wisła Kraków • 1930 LOT • 1931 ROM)—2. KRÓL Władysław (1907) ŁKS ŁódŸ • 1933 (JUG 1, CZE • 1934 (ROM • 1937 DAN 1. KRUMHOLZ Zygmunt(1903) Jutrzenka Kraków • 1922 ROM. KRUPA Władysław (1899) Wisła Kraków • 1924 SWE. KRYGIER Włodzimierz Lucjan (1900) Polonia Warszawa • 1928 CZE. KRYSZKIEWICZ Kajetan (1908) Warta Poznań • 1937 SWE, ROM. KRZYK Adolf (1907) Brygada Częstochowa #1937 DAN —1, JUG • 1939 FRA —4, BEL—3, SUI —1, HUN—2. KUBIŃSKI Józef (1898) Cracovia Kraków • 1926 noCZE, FIN, HUN • 1928 USA. KUCHAR Wacław Michał (1897) Pogoń Lwów • 1921 HUN #1922 HUN, SWE JUG • 1923 JUG, ROM 1, SWE • 1924 SWE, HUN, USA, FIN, HUN • 1925 noCZE, HUN, TUR, SWE 1 • 1926 noCZE 1, FIN, HUN, TUR, SWE, NOR • 1928 USA 2, SWE 1, CZE, noCZE. KULAWIK Zygmunt (wczeœniej Herbert, 1921) Œlšsk Œwiętochłowice • 1939 HUN. Był reprezentantem także w 1947 w barwach Polonii Bytom. LASOTA Stefan Paweł (1910) Cracovia Krakówt 1932 LOT). LESIAK Jan Karol (1913) Garbarnia Kraków • 1936 LOT. LOTH Jan Tadeusz (1900) Polonia Warszawa • 1921 HUN—1 • 1922 HUN—3# 1923 ROM— 1 • 1925 TUR, FIN. Jedyny piłkarz występujšcy w roli bramkarza (1921—23) oraz w polu (1925). LOTH Stefan August (1896) Polonia Warszawa • 1926 EST. LUBINA Paweł Jan (1896) Pogoń Katowice • 1926 noCZE, EST • 1927 ROM). LUXENBURG Jan Andrzej (1905) Warszawianka Warszawa • 1928 (USA). * LANKO Marian Józef (1096) Legia Warszawa • 1928 noCZE. ŁYKO Antoni Andrzej (1907) Wisła Kraków • 1937 LOT • 1938 LOT. ŁYSAKOWSKI Ryszard Walery (1911) Legia Warszawa • 1934 LOT 1. MADEJSKI Edward Dominik (1914) Wisła Kraków • 1936 JUG)—5 • 1937 SWE —1, ROM —4; niestowarzyszony • 1938 SUI —3, JUG —1, IRL, BRA —6, GER —4, NOR —2, IRL)( —3. MAJOWSKI (wczeœniej NIECHCIOŁ) Edmund (1910) Pogoń Lwów • 1933 JUG)( 1, CZE • 1934 JUG, (ROM. MAKOWSKI Bronisław Wincenty (1905) Wisła Kraków • 1929 noAUT • 1931 LOT. MALCZYK Antoni (1902) Cracovia Kraków i SWE—6. 1926 168 G8A BIAŁO-CZERWONI 1921—1939 MALCZYK Stanisław (1910) Cracovia Kraków #1932 (ROM • 1935 LOT 1, noAUT. MALIK Leonard Hubert (1908) Polonia Warszawa • 1930 LOT 1. MARCZEWSKI Artur Jan (1896) Polonia Warszawa • 1921 HUN. MARKIEWICZ Marian (1895) Wisła Kraków #1924 USA, FIN, HUN. MARTYNA Henryk Julian (1907) Legia Warszawa • 1929 noHUN, noCZE, noAUT 1 * 1930 noHUN, noAUT, SWE, noCZE • 1931 CZE, ROM, BEL, JUG 1 • 1932 JUG, SWE, ROM • 1933 BEL, CZE1, GER • 1934 DAN, SWE)(, JUG, GER, ROM 2 • 1935 JUG), GER, AUT, ROM • 1936 noHUN, noGBR, noAUT, JUG), GER, DAN). MATYAS Michał (1910) Pogoń Lwów • 1932 SWE, ROM) 1 Ť 1933 BEL), CZE, GER • 1934 DAN, SWE) • 1935 AUT 2, JUG 1, AUT 1, ROM • 1936 BEL, NOR, LOT 1, GER Ś 1 937 ROM 1, DAN • 1939 FRA. MICHALSKI Erwin Paweł (1912) Naprzód Lipiny • 1935 AUT, (JUG, LOT, (ROM. MIELECH Stanisław Feliks (1894) Cracovia Kraków • 1921 HUN • 1922 JUG. MIKUNDA Henryk Karol (1917) Ruch Wielkie Hajduki (dziœ Chorzów) • 1939 BEL. MILDE August Karol (1899) ŁTSG ŁódŸ • 1926 EST, FIN, (HUN. MILLER Edward (1908) ŁKS ŁódŸ • 1936 LOT. MILLER (wczeœniej MULLER) Juliusz Adam (1895) Czarni Lwów • 1923 ROM, FIN 1, EST, SWE • 1924 (USA, FIN. MRUGAŁA Roman Herbert (1918) AKS Chorzów • 1938 LOT—2, (IRL). MULLER -> MILLER Juliusz. • MUSIELAK Walenty (1913) HCP Poznań • 1936 noAUT. MYSIAK (póŸniej NIEZABITOWSKI) Aleksander Józef (1908) Cracovia Kraków • 1929 no HUN • 1930 noHUN, noAUT, SWE, noCZE • 1931 BEL, JUG • 1932 JUG, SWE, ROM • 1933 JUG, CZE, GER • 1934 DAN, SWE, GER, ROM. • NAGRABA Marian Aleksander (1906) Garbarnia Kraków • 1930 noCZE. NAWROT Józef (1906) Legia Warszawa • 1928 USA) • 1929 noAUT 1 • 1930 LOT 4 • 1931 CZE, (ROM 1, BEL, JUG • 1932 JUG 2, SWE 1, ROM 3 • 1933 BEL, JUG 2, CZE, GER • 1934 DAN 2, SWE 1, JUG, GER), ROM • 1935 LOT). NIEZABITOWSKI -ť MYSIAK Aleksander NIECHCIOŁ -Ś MAJOWSKI Edmund NIZINSKI Zbigniew (1900) Warta Poznań • 1922 ROM. • NOWAKOWSKI Alfred (1908) Legia Warszawa • 1930 noHUN. NYC (wczeœniej NYTZ) Edward Piotr (wczeœniej Erwin, 1914) Polonia Warszawa • 1937 DAN, JUG • 1938 SUI, JUG, BRA, GER, NOR, IRL • 1939 FRA, BEL, SUI. OLEARCZYK Władysław Robert (1898) Pogoń Lwów • 1923 FIN, EST • 1924 (HUN • 1925 noCZE, HUN. OTFINOWSKI Jerzy Władysław (1907) Cracovia Kraków • 1932 JUG. OTTO Zygmunt (1896) ŁKS ŁódŸ • 1924 TUR. PAJĽK Jan Roman (1906) Cracovia Kraków • 1933 JUG • 1934 (SWE). PAWŁOWSKI (właœciwie KORWIN-PAWŁOWSKI) Longin (1909) Œmigły Wilno • 1937 DAN. PAWŁOWSKI Władysław Feliks (1915) Cracovia Kraków • 1937 BUL —3, LOT —1. PAZUREK Karol (1905) Pogoń Katowice • 1926 no(CZE • 1927 ROM 1 • 1928 (SWE; Garbarnia Kraków • 1929 noHUN 2, noCZE 1, noAUT 1 • 1930 noHUN, noAUT, SWE • 1931 CZE, BEL • 1932 JUG, SWE, ROM • 1933 BEL, JUG), CZE, GER • 1934 GER 1, LOT 1 • 1935 AUT, ROM 1. PETEREK Teodor (1910) Ruch Wielkie Hajduki (dziœ Chorzów) • 1931 ROM) • 1934 (SWE, JUG, LOT 1 #1935 JUG 1 #1936 noHUN, noGBR, noAUT, NOR 1, JUG 2 • 1937 LOT ť 1938 GER 1. PIASECKI Antoni (1913) ŁKS ŁódŸ • LOT)—2. PIĽTEK (wczeœniej PIONTEK) Leonard Franciszek (1913) AKS Chorzów • 1936 LOT • 1937 SWE 1, ROM 1,BUL,JUG2Ť 1938SUM, JUG, IRL2, BRA, GER, JUG 1, NOR, IRL 1 • 1939 FRA, BEL, SUI 1, HUN 1. PIEC Jerzy (wczeœniej Wilhelm, 1915) Naprzód Lipiny • 1937 DAN, LOT 1 • 1938 SUI, JUG. Był reprezentantem także w 1947 w barwach AKS Chorzów. PIEC Ryszard Leon (1913) Naprzód Lipiny • 1935 JUG, GER, AUT, ROM • 1936 BEL 1, noHUN, noGBR 1, noAUT, JUG, GER, DAN • 1937 SWE, ROM, DAN 1, LOT 1 #1938 SUI, JUG, IRL, BRA, GER, JUG, NOR 1, IRL • 1939 BEL. POCHOPIEŃ Alfred Tomasz (1917) AKS Chorzów • 1939 SUI. •POHL Kurt Walter (1900) I.FC Katowice • 1926 noCZE. POPIEL Stefan Ignacy (1896) Cracovia Kraków • 1922 JUG —1 • 1923 SWE —2. PRYMKA Władysław (1895) Warta Poznań • 1922 ROM. 169 BIAŁO-CZERWONI 1921—1939 PRZEWORSKI Andrzej (1900) Cracovia Kraków • 1922 ROM—1, PRZEŻDZIECKI Henryk (1909) Legia Warszawa • 1935 (LOT. PRZYBYSZ Władysław (1900) Warta Poznań • 1925 noCZE • 1928 SWE). PRZYKUCKI Witold Kazimierz (1907) Warta Poznań • 1928 (CZE. PTAK Stanisław Karol (1902) Cracovia Kraków • 1927 ROM. PYCHOWSKI Aleksander (1903) Wisła Kraków • 1925 SWE • 1926 HUN. PYTEL Franciszek (1918) AKS Chorzów • 1937 LOT1. RADOJEWSKI (wczeœniej Ratajczak) Leon (1909) Warta Poznań • 1930 noCZE • 1932 LOT 1. REDLER Izydor (1902) Hasmonea Lwów • 1926 TUR). REYMAN Henryk (1897) Wisła Kraków • 1922 HUNŤ 1923 SWE • 1924 SWE, HUN, TUR 1, FIN 1, HUN • 1928 CZE 2, noCZE • 1929 noAUT • 1930 noAUTI Ť 1931 LOT 1. RIESNER Otto Jan (1910) Garbarnia Kraków • 1931 (BEL, JUG • 1932 JUG • 1934 GER • 1935 AUT, LOT. RUDNICKI Lucjan Zdzisław (1913) Warszawianka Warszawa • 1936 (LOT—2. •RUSIN Stefan (1903) Cracovia Kraków • 1929 noCZE • 1930noHUN. SCHALLER Marian Karol (1904) Legia Warszawa • 1930 noAUT, LOT • 1931 CZE • 1932 LOT • 1934 LOT. SCHERFKE Fryderyk (też Friedrich Egon, 1909) Warta Poznań • 1932 LOT# 1935 AUT, GER, (ROM • 1936 BEL, noHUN, noGBR, JUG, GER, DAN • 1937 SWE • 1938 IRL, BRA 1, LOT. SCHNEIDER Ludwik (1899) Hasmonea Lwów • 1923 ROM; Pogoń Lwów • 1926 TUR. SCHWARTZ Hieronim Edmund (1912) Warta Poznań • 1936 LOT 1. SEICHTER Bronisław Jan (1902) Polonia Warszawa • 1928 USA • 1930 SWE. SEICHTER Kazimierz Karol (1900) Wawel Kraków • 1925 FIN, EST) • 1927 (ROM. SKRYNKOWICZ Emil (1907) Wisła Kraków • 1931 LOT. SŁONECKI Józef Emil (1899) Pogoń Lwów • 1923 FIN, EST • 1925 HUN, FIN, EST, TUR. SMOCZEK Józef Antoni (1908) Garbarnia Kraków • 1930 SWE 1, noCZE • 1931 CZE; Warszawianka Warszawa • 1935 (LOT 1, ROM). SOBKOWIAK Franciszek (1913) Warta Poznań • 1938 LOT. SOBOTA Józef (1903) Ruch Wielkie Hajduki (dziœ Chorzów) • 1926 EST) 1. SPERLING Leon (1900) Cracovia Kraków • 1921 HUN • 1922 HUN, SWE, ROM, JUG • 1923 JUG, ROM • 1924 SWE, HUN • 1925 noCZE, FIN, EST, TUR 1, SWE 1 • 1926 noCZE, FIN, HUN) • 1929 noHUN, noCZE • 1930 SWE, noCZE. SPOIDA Marian (1901) Warta Poznań • 1922 ROM, JUG • 1923 JUG, FIN, EST • 1924 SWE, HUN, TUR, FIN, HUN) • 1925 noCZE, FIN, (EST • 1926 (HUN • 1928 SWE. SROCZYŃSKI Zenon (1909) Warszawianka Warszawa • 1935 LOT. STALIŃSKI Wawrzyniec (1899) Warta Poznań • 1922 ROM • 1923 FIN 2, EST 1, SWE 2 • 1924 SWE, HUN • 1925 (CZE, FIN 1, (EST, SWE • 1926 FIN 3, HUN1 • 1928 SWE 1, CZE • 1930 noCZE. STEUERMANN Zygmunt (1899) Hasmonea Lwów • 1926 TUR 3 • 1928 USA 1. STYCZEŃ Zdzisław Witold (1894) Cracovia Kraków • 1921 HUN • 1922 SWE • 1923 SWE; Wisła Kraków • 1924 HUN, USA. SUMARA Stefan Tadeusz (1914) Pogoń Lwów • 1938 LOT. SYNOWIEC Tadeusz (1889) Cracovia Kraków • 1921 HUN • 1922 HUN, SWE, JUG • 1923 JUG, ROM, SWE • 1924 SWE. SZABAKJEWICZ Ludwik Stefan (1902) Pogoń Lwów • 1925 HUN • 1928 SWE. SZCZEPANIAK Władysław (1910) Polonia War szawa • 1930 SWE • 1931 CZE, LOT, ROM, BEL) • 1932 SWE • 1933 (BEL • 1934 (DAN, ( JUG, LOT • 1936 BEL, NOR, LOT, GER, DAN • 1937 SWE, ROM, DAN, JUG • 1938SUI, JUG, IRL, BRA, GER, JUG, NOR, IRL • 1939 FRA, BEL. SUI, HUN. Byt także reprezentantem w 1947 w barwach Polonii Warszawa. SZUMIEĆ Mieczysław (1907) Cracovia Kraków • 1926 no(CZE -1, HUN) -3 • 1928 noCZE). ŒLED Antoni Czesław (1901) ŁKS ŁódŸ • 1924 HUN. ŒLIWA Stefan Augustyn (1898) Wisła Kraków • 1922 HUN • 1923 FIN, EST. TATUŒ Eryk (1914) Ruch Wielkie Hajduki (dziœ Chorzów) • 1936 LOT) -1. 170 GtJ\ BIAŁO-CZERWONI 1921—1939 TUPALSKI Aleksander (1900) Polonia Warszawa • 1925 EST • 1926 EST 1. SWE. TWÓRZ Edmund Franciszek (1914) Warta Poznań • 1937 BUL, LOT • 1938 LOT • 1939 FRA, BEL, SUI). URBAN Ewald Kurt (1913) Ruch Wielkie Hajduki (dziœ Chorzów) • 1932 ROM 1 • 1933 BEL, GER • 1934 DAN, ROM 1, SWE. *ZIEMIAN Józef (1902) Legia Warszawa • 1930 noAUT. ZIMMER Adolf (1908) Pogoń Lwów • 1934 (ROM. ZIMOWSKI Mieczysław Józef (1901) Cracovia Kraków • 1923 JUG. ZWIERZEWSKI (wczeœniej ZWIERZ) Symplicjusz (1903) Warszawianka Warszawa • 1926 EST • 1929 noHUN • 1931 (LOT • 1932 (LOT. (1911) Pogoń Lwów I 1936 noHUN, noGBR, 1937 SWE, ROM. BUL, WASIEWICZ Jan Karol • 1935 GER, AUT, (ROM 4 noAUT, JUG, GER, DAN • LOT • 1938 IRL 1. WIELISZEKTeodor (1890) ŁTSG ŁódŸ • 1926 EST. WILCZKIEWICZ Franciszek (1906) Garbarnia Kraków • 1931 BEL • 1932 JUG. WILIMOWSKI Ernest Otton (1916) Ruch Wielkie Hajduki (dziœ Chorzów) • 1934 DAN, SWE 1, JUG 1, GER 1, ROM) • 1936 DAN • 1937 SWE 1, ROM, DAN 1, JUG 1 #1938 SUI 1, JUG, IRL 1, BRA 4, GER, JUG 2, NOR 1, IRL 1 • 1939 FRA, BEL 2, SUI, HUN 3. W latach 1941—42 występował osiem razy w reprezentacji Niemiec (13 goli). WIŒNIEWSKI Mieczysław Zygmunt (1892) Wisła Kraków • 1922 SWE -1 • 1923 JUG -2, FIN -5, EST -1 • 1924 SWE) -1, HUN -5. WODARZ Gerard (1913) Ruch Wielkie Hajduki (dziœ Chorzów) • 1932 ROM • 1933 BEL, JUG), GER • 1934 DAN, SWE, JUG, GER, LOT 3 • 1935 AUT • 1936 BEL noHUN 1, noGBR 3, noAUT, NOR 1, JUG 1, GER 1, DAN • 1937 SWE 1, ROM, JUG #1938 SUI, JUG, IRL 2, BRA, GER, JUG, NOR, IRL • 1939 FRA, BEL. WOJCIECHOWSKI Jan (1904) Warta Poznań • 1926 noCZE • 1928 CZE, noCZE) • 1929 noHUN • 1930 LOT. WOSTAL Jerzy Adolf (1914) AKS Chorzów • 1936 LOT 1 #1937 BUL, JUG 1 #1938 SUI 1, JUG, (JUG), NOR, IRL • 1939 FRA, BEL 1. WOŻNIAK Artur Jan (1913) Wista Kraków • 1933 JUG • 1935 JUG, GER • 1937 BUL • 1938 LOT. WÓJCIK Stanisław • 1927 ROM 1. WYPIJEWSKI Witold (1907) Legia Warszawa • 1928 CZE, noCZE • 1929 noHUN, noAUT • 1931 ROM 1, BEL 1 • 1932 LOT • 1934 LOT. ZIZKA Józef Andrzej (1913) Cracovia Kraków • 1934 JUG • 1936 LOT. (1904) Cracovia Kraków ZASTAWNIAK Franciszek (1905) Cracovia Kraków • 1927 ROM • 1928 USA. ZASTAWNIAK Tadeusz Michał (1907) Cracovia Kraków • 1925 TUR, SWE • 1926 noCZE, FIN, HUN), SWE, NOR • 1927 ROM • 1928 USA. 171 ANDRZEJ MARKOWSKI œwiatowe premiery W jakim punkcie, na międzynarodowej skali, umieœcić polski debiut w oficjalnej grze narodowej drużyny? Ten wykaz pomoże zorientować się o miejscu, jakie zajmowaliœmy w œwiatowej rodzinie futbolowej. Dostarczy też z pewnoœciš interesujšcych refleksji o grach międzypaństwowych, pomoże odkryć wiele kuriozalnych zjawisk. W Europie — debiutujšc w tym samym dniu, co Portugalia! — jesteœmy na tej liœcie chronologicznie w œrodku trzeciej dziesištki, a w œwiecie — w polowie czwartej. Można te fakty porównywać z póŸniejszymi polskimi sukcesami, w mistrzostwach œwiata czy turniejach olimpijskich, a także — z nieprzerwanš seriš niepowodzeń w mistrzostwach Europy; można analizować na wiele innych sposobów. Przyjemnej lektury! Prezentujemy premierowe gry międzypaństwowe na wszystkich kontynentach. Przy każdym kraju Europy oraz Ameryki Południowej podajemy dane dotyczšce pierwszego meczu na własnym stadionie i na boisku rywala, a także — jeœli został rozegrany wczeœniej — mecz wyjazdowy na terenie neutralnym (oznaczono go „* "). W wykazie krajów Europy uwzględniono także federacje obecnie nie istniejšce (BOH, CRO, SLO oraz DDR i SAA), reaktywowane w ostatnich tygodniach (EST, LIT, LOT) oraz wyjštkowo (ISR), który najprawdopodobniej stanie się członkiem UEFA w najbliższych miesišcach. Dodatkowe oznaczenia: A — mecze przeciwko drużynom amatorskim; B — mecze przeciwko reprezentacji „B"; C — rywale byli członkami Monarchii Austro-Węgierskiej, choć posiadali odrębne federacje piłkarskie; D — niektórzy dokumentaliœci radzieccy nie uwzględniajš tych spotkań, twierdzšc, że ZSR nie był członkiem FIFA. W wielu innych przypadkach federacje krajowe nie czyniš tego typu zastrzeżeń. Dane dotyczšce wybranych krajów Ameryki Północnej i Œrodkowej, Afryki, Azji i Oceanii nie w każdym szczególe sš kompletne, ale uwzględniajš pierwsze mecze międzypaństwowe na tych kontynentach. We present the premierę international matches on all the continents. With each European and South—American country we give data concerning the first match on their own stadium and on the opponent's stadium, and if there was already played a match on a neutral ground — it has been marked with "*". In the list of the European countries. there have been included the federations which do not exist now (BOH, CRO. SLO, RUS, DDR and SAA), those reactivated in the last weeks (EST, LIT, LOT) and exceptionally (ISR) which will probably be accepted to UEFA in the coming months. Additional marks: A — matches against amateur teams; B — matches against teams "B"; C — the opponents represented Austro-Hungarian Monarchy although they had their own football federations; D — some Soviet record keepers do not include those matches, stating that ZSR was not yet a member of FIFA then. In many other countries, objections of that type are not encountered. The data concerning selected countries from North— and Middle America, Africa. Asia and Oceania are not in all details complete but they include the first international matches on those continents. BUL 21.05.1924 31.05.1925 CRO Wiedeń Sofia AUT-BUL- -BUL -ROM EUROPA ALB 07.10.1946 15.07.1947 Tirana Sofia ALB-BUL- -JUG -ALB 2:3 2:0 6:0 2:4 AUT 12.10.1902 11.06.1903 Wiedeń Budapeszt AUT-HUN- -HUN -AUT 5:0 (C) 3:2 (C) 02.05.1940 08.12.1940 CYP Budapeszt Zagrzeb HUN-CRO- -CRO -HUN 2:2 1:1 BEL 01.05.1904 14.05.1905 Bruksela Rotterdam BEL-HOL- -FRA -BEL 3:3 4:0 03.07.1949 11.06.1960 CZE Tel Awiw Nikozja ISR-CYP- -CYP -ISR 3:1 1:1 BOH 05.04.1903 07.10.1906 Budapeszt Praga HUN-BOH- -BOH -HUN 2:1 (C) 4:4 (C) 28.08.1920 02.09.1920 28.10.1921 *Antwerpia Antwerpia Praga CZE-BEL-CZE- -JUG -CZE -JUG 7:0 2:0 6:1 172 G8H DAN 19.10.1908 "Londyn 06.10.1912 Kopenhaga 05.10.1913 Sztokholm 24.10.1908 Londyn 05.05.1910 Kopenhaga DDR 21.09.1952 Warszawa 14.06.1953 Drezno ENG 30.11.1872 Glasgow 08.03.1873 Londyn ESP 28.08.1920 *Bruksela 29.08.1920 Antwerpia 09.10.1921 Bilbao EST 20.10.1920 Helsinki 28.08.1921 Tallin FAR 12.07.1972 Reykjavik 03.07.1974 Thorstwan FIN 22.10.1911 Helsinki 27.06.1912 Sztokholm FRA 01.05.1904 Bruksela 12.02.1905 Paryż GER 05.041908 Bazy\ea 04.04.1909 Karlsruhe 20.04.1908 Berlin GRE 30.06.1929 Sofia 20.01.1930 Ateny 07.04.1929 Ateny HOL 30.04.1905 Antwerpia 14.05.1905 Rotterdam HUN 12.10.1902 Wiedeń 11.06.1903 Budapeszt 05.04.1903 Budapeszt IRL 28.05.1924 *Paryz 16.06.1924 Dublin 21.03.1926 Turyn ISL 17.07.1946 Reykjavik 07.08.1949 Aarhus ISR 30.07.1947 Tel Awiw 26.09.1948 Cogen ITA 15.05.1910 Mediolan 26.05.1910 Budapeszt DAN—FRA 9.0 DAN—GER 3:1 SWE—DAN 0:10 ENG—DAN 2:0 (A) DAN—ENG 2:1 (A) POL—DDR 3:0 DDR—BUL 0:0 SCO—ENG 0:0 ENG—SCO 4:2 ESP—DAN 1:0 BEL—ESP 3:1 ESP—BEL 2:0 FIN—EST EST—FIN ISL—FAR FAR—ISL FIN—SWE SWE—FIN BELFRA- -FRA -SUI 6:0 0:3 3:0 2:3 2:5 7:1 3:3 1:0 SUI—GER 5.3 GER—SUI 4:4 GER—ENG 1:5 (A) BUL—GRE 1:1 GRE—JUG 2:1 GRE—ITA 1:4 (B) BEL—HOL 1:4 HOL—BEL 4:0 AUT—HUN 5:0 (C) HUN—AUT 3:2 (C) HUN—BOH 2:1 (C) IRL—BUL 1:0 IRL—USA 3:1 ITA—IRL 3:0 ISL—DAN DAN—ISL ISR—CYP USA—ISR 0:3 5:1 3:1 3:1 ITA—FRA 6:2 HUN—ITA 6:1 JUG 28.08.1920 "Antwerpia 28.10.1921 Praga 08.06.1922 Belgrad LIE 14.06.1981 *Seul 09.03.1983 Balzers 15.03.1983 Deventer LIT 24.06.1923 Kowno 24.08.1924 Tallin LOT 24.08.1922 Ryga 24.07.1923 Tallin LUX 29.10.131 1 Luksemburg 29.04.1912 Paryż MLT 24.02.1957 Gzira 08.03.1958 Tunis NIR 18.02.1882 Belfast 25.02.1882 Wrexham NOR 12.07.1908 Góteborg 11.09.1910 Oslo POL 18.12.1921 Budapeszt 14.05.1922 Kraków POR 18.12.1921 Madryt 17.12.1922 Lizbona ROM 08.06.1922 Belgrad 10.06.1923 Bukareszt RUS 30.06.1912 "Sztokholm 12 07.1912 Moskwa 05.07.1914 Sztokholm SAA 24.06.1953 Oslo 08.111953 Saarbrucken 22.11.1950 Saarbrucken 15.05.1951 Berno SCO 30.11.1872 Glasgow 08.03.1873 Londyn SLO 27.08.1939 Bratysława 03.12.1939 Chemnitz SMA 16.09.1987 "Damaszek 18.09.1987 Damaszek 14.11.1990 Serravalle SUI 12.02.1905 Paryż 08.03.1908 Genewa JUG—CZE CZE—JUG JUG—ROM 0:7 6:1 1:2 LIE—MLT LIE—SUI HOL—LIE 1:1 0:1 3:1 (A) LIT—EST EST—LIT 0:5 1:2 LOT—EST EST—LOT 2:2 1:1 FRA—LUX 7-f 8:0 MLT—AUT TUN—MLT 2:3 0:0 NIR—ENG WAL—NIR 0.13 7:1 SWE—NOR NOR—SWE 11:3 0.4 HUN—POL POL—HUN 1:0 0:3 ESP—POR POR—ESP 3:1 1:2 JUG—ROM ROM—JUG 1:2 1:2 RUS—FIN 12 RUS—HUN 0:9 SWE—RUS 2:2 NOR—SAA 2:3 SAA—NOR 0:0 SAA—SUI 3:5 (B) SUI—SAA 2:5 (B) SCO ENG- -ENG -SCO SLO—GER GER—SLO 0.0 4:2 2:0 3:1 SMA—LBN 0:0 SYR—SMA 3.0 SMA—SUI 0:4 FRA—SUI SUI—FRA 1:0 1:2 SWE 12.07.1908 25.10.1908 20.10.1908 TUR 26.10.1923 25.05.1924 17.06.1924 WAL 25.03. 05.03. ZSR 15.07. 08.09. 06.02. 16.11. 15.05. 1876 1877 1952 1954 1955 1924 1925 Góteborg Haga Londyn Stambuł * Paryż Helsinki Glasgow Wrexham * Kotka Moskwa Delhi Moskwa Ankara SWE—NOR 11:3 HOL—SWE 5:3 ENG—SWE 12:1 (A) TUR—ROM 2:2 TUR—CZE 2:5 FIN—TUR 2:4 SCO—WAL 4:0 WAL—SCO 0:2 AMERYKA PÓŁNOCNA I ŒRODKOWA ZSR—BUL ZSR—SWE IND—ZSR ZSR—TUR TUR—ZSR AMERYKA POŁUDNIOWA ARG 16.05.1901 13.09.1903 BOL 12.10.1926 26.02.1950 BRA 20.09.1914 11.05.1919 CHI 27.05.1910 11.09.1910 COL 10.02.1938 12.02.1938 08.08.1938 ECU 08.08.1938 10.08.1938 30.11.1947 PAR 11.05.1919 20.10.1921 PER 01.11.1927 03.11.1929 URU 16.05.1901 13.09.1901 VEIM 10.02.1938 30.05.1965 Montevideo URU—ARG Buenos Aires ARG—URU Santiago La Paz CHI—BOL BOL—CHI Buenos Aires ARG-Vińa del Mar CHI- -CHI ARG Lima PER- Buenos Aires ARG- URU -PER Montevideo URU—ARG Buenos Aires ARG—URU Panama Caracas PAN-VEN- -VEN URU 2:1 7:0 0:4 3:0 (D) 1:2 (D) 2:3 2:3 7:1 2:0 Buenos Aires ARG—BRA 3:0 Rio BRA—CHI 6:0 3:1 0:3 *Panama COL—MEX 1:3 Panama PAN—COL 0:4 Bogota COL—PER 2:4 ŚBogota ECU—BOL 1:1 Bogota COL—ECU 1:2 Guayaquil ECU—BOL 2:2 Asunción PAR—ARG 1:5 Buenos Aires ARG—PAR 3:0 0:0 3:0 2:3 2:3 2:1 1:3 CAN 28.11.1885 06.10.1968 Newark Toronto USA—CAN CAN—BER 0:1 4:0 MEX 30.05.1928 *Amsterdam 04.03.1934 Meksyk 20.02.1938 Panama USA 28.11.1885 Newark 20.08.1916 Sztokholm MEX—ESP 1:7 M EX—CUB 3:2 PAN—MEX 2:2 USA—CAN SWE—USA 0:1 2:3 COS CUB GUA HON 17.03.1930 *Hawana 19.03.1930 *Hawana 20.03.1930 Hawana SAL COS—GUA 8:1 GUA—SAL 2:8 CUB—HON 7:0 AFRYKA EGY GHA 08.08.1920 16.03.1934 06.04.1934 16.11.1950 NGA *Antwerpia Kair Jerozolima Akra EGY—ITA EGY—PAL PAL—EGY GHA—NGA 1:2 7:1 1:4 0:1 (w 1906 w Rio de Janerio reprezentacja SAF rozegrała mec: z BRA, przegrywajšc 0:6, ale federacja brazylijska nie uznaje go za oficjalny) CHN FIL IND JAP 04.02.1913 Manila 10.05.1917 Tokio 03.09.1938 Melbourne OCEANIA AUS NZE 17.06.1922 Dunedin 1923 Brisbane FIL—CHN JAP—FIL AUS—IND NZE-AUS- AUS -NZE 1:2 2:15 5:3 3:1 2:1 ANDRZEJ MARKOWSKI PIERWSI W ŒWIECIE 1872 ENG- -SCO 1876 WAL 1882 NIR 1885 CAN- -USA 1901 ARG- -URU 1902 AUT- -HUN 1904 BEL- -FRA 1905 SUI, HOL, CHI 174 G8A Prezentujemy wykaz oficjalnych spotkań narodowej reprezentacji Polski w kategorii „A"' od 1921 do 1991. Rejestr różni się w kilkudziesięciu pozycjach od listy meczów publikowanej do tej pory jako „oficjalne". Usunięto z wykazu oficjalnych meczów 25 pozycji, które bez żadnych wštpliwoœci nie spełniajš warunków do uznania ich za gry w kategorii „A" — oznaczono je w numeracji znakiem „—" oraz dodatkowo liczbš porzšdkowš w nawiasie na końcu wiersza np. (25). W każdym z tych przypadków rywalem Polski był zespół „amatorski" lub „olimpijski", zaœ dany kraj także nie prowadzi tych drużyn w rejestrach meczów reprezentacji „A" (nr 1 i 2 — mecze towarzyskie, nr 3 do 9 — mecze o Puchar Europy Œrodkowej dla amatorów, nr 10 do 25 — mecze w konkurencji olimpijskiej). Do wykazu dołšczono natomiast spotkania, które wczeœniej nie były w Polsce traktowane jako oficjalne gry w kategorii zespołów „A", choć zgłoszono je do FIFA i spełniajš wszelkie wymogi regulaminów międzynarodowej federacji. Uwaga ta dotyczy meczów: nr 219 (ARG) — PZPN nie otrzymał zgody władz państwowych na oficjalne spotkanie i choć podpisał stosowny protokół, w kraju przedstawiono mecz jako występ „kadry PZPN"; nr 345 (MAR) oraz nr 363, 364, 365, 366 (4x JAP) — Polskę reprezentowały co prawda zespoły młodzieżowe, ale uprawnione przez PZPN kierownictwo ekip wyraziło zgodę i podpisało stosowne dokumenty uznajšce te gry jako oficjalne mecze w kategorii „A"; nr 347 (IRK) — kierownictwo ekipy po porażce w drugim, kolejnym meczu, mimo podpisania protokołu, przedstawiło mecz jako , .nieoficjalny"; nr 385 (BUL) — brak jakichkolwiek podstaw, aby tej gry nie traktować jako oficjalnej, skoro tak przedstawiono jš w protokole i wobec rywali, którzy mimo porażki uznajš za mecz w kategorii „A", a także... wobec publicznoœci. Uwaga: nr 74 (BRA)— wynik po dogrywce (po 45 minutach — l:3,po 90 — 4:4, po 115 — 4:5). * oznacza mecz na neutralnym terenie. iť>i kilka uwag We present a list of official matches of the Polish national team in the category "A" form 1921 to 1991. The register differs in a score of places from the list of matches published as "official" ones. There have been removed form the register of official matches 25 items which beyond any doubt do not fulfill conditions for considering them as games in the category "A" — they are marked in numbering with "—" — and with an additional ordinal number in brackets as the end of the linę. f.ex. (25). In each of those cases. the Polish team played against "amateur" or "olympic" team and the given country does not keep those teams in the register of the "A" team matches (no 1 and 2 — friendly matches; no 3 to 9 — Mitropa Cup matches for amateurs, no 10 to 25 — Olympic matches). There have been added. however. to the list those matches which previously were not considered in Poland as official matches in the category of "A" teams. although they had been declared to the FIFA and they fulfill all the requirements set by the regulations of the international federation. This remark concerns the following matches: no 219 (ARG)— Polish football association (PZPN) had nol received the consent of State authorities for an official match and although the respective score—sheet had been signed, the match was presented in Poland as a match of the "team of PZPN"; no 345 (MAR) and 363, 364, 365, 366 (4xJAP) - Poland was represented by "under 23" teams but the head of the team — authorized by PZPN — gave his consent and signed relevant documents which considered those matches as the official matches in the category "A"; no 347 (IRK) — the head of the team, after defeat in the second following match, preented the match as "unofficial" one. in spite of signing the score- sheet; no 385 (BUL) — there is no reason whatsoever to consider that match as not the official one when it was presented like that in the score—sheet and in relation tothe opponents who include that match in spite of the defeat. in the category "A", also in relation to the spectators. N. B.: no 74 — result after the play—off (after 45 minutes — V3, after 90 minutes — 4:4, after U5 rmnutes — 4:5). • — marks a match on neutral ground; MS - world championship (FIFA World Cup); ME — European championship; IO — Olympic games; c — šualifying match. 70 POLSKA , ,A" 1921- -1931 l 18.12.1921 Budapeszt HUN—POL 1:0(1:0) 2 14.05.1922 Kraków POL—HUN 0:3(0:2) 3 28.05 Sztokholm SWE—POL 1:2(0:1) 4 03.09 Czerniowce RUM—POL 1:1(0:1) 5 01.10 Zagrzeb JUG—POL 1:3(1:1) 6 03.06.1923 Kraków POL—JUG 1:2(0:1) 7 02.09 Lwów POL—RUM 1:1(1:1) 8 23.09 Helsinki FIN—POL 5:3(3:1) 9 25.09 Tallin EST—POL 1:4(0:2) 10 01.11 Kraków POL—SWE 2:2(1:1) 11 18.05.1924 Sztokholm SWE—POL 5:1 (1:0) 12 26.05 Paryż* POL—HUN 0:5(0:1) 13 10.06 Warszawa POL—USA 2:3(2:2) 14 29.06 ŁódŸ POL—TUR 2:0(2:0) 15 10.08 Warszawa POL—FIN 1:0(0:0) 16 31.08 Budapeszt HUN—POL 4:0(3:0) — 23.0S.1925 Praga CZE—POL 2:1(1:1) (1) 17 19.07 Kraków POL—HUN 0:2 (0:0) 18 30.08 Helsinki FIN—POL 2:2(1:0) 19 02.09 Tallin EST—POL 0:0(0:0) 20 12.10 Stambuł TUR—POL 1:2(1:1) 21 01.11 Kraków POL—SWE 2:6(1:6) — 06.06.1926 Kraków POL—CZE 1:2(1:1) (2) 22 04.07 Warszawa POL—EST 2:0(1:0) 23 08.08 Warszawa POL—FIN 7:1 (3:1) 24 20.08 Budapeszt HUN—POL 4:1 (3:0) 25 12.09 Lwów POL—TUR 6:1 (1:0) 26 03.10 Sztokholm SWE—POL 3:1 (3:0) 27 10.10 Fredrikstad NOR—POL 3:4(1:0) 28 19.06.1927 Bukareszt RUM—POL 3:3(2:0) 29 10.06.1928 Warszawa POL—USA 3:3(1:0) 30 01.07 Katowica POL—SWE 2:1(1:1) 31 27.10 Praga CZE—POL 3:2 (2:0) — 28.10 Praga CZE—POL 1:0(0:0) (3) — 02.06.1929 Poznań POL—HUN 5:1(1.1) (4) — 04.08 Kraków POL—CZE 2:2(2:1) (5) — 06.10 Graz AUT—POL 1:3(0:0) (6) — 11.05.1930 Budapeszt HUN—POL 3:1(1:0) (7) — 15.06 Kraków POL—AUT 3:1(2:0) (8) 32 28.09 Sztokholm SWE—POL 0:3 (0:2) — 26.10 Praga CZE—POL 2:1(1:1) (9) 33 26.10 Warszawa POL—LOT 6:0(3:0) 34 14.06.1931 Warszawa POL—CZE 0:4(0:1) 35 05.07 Ryga LOT—POL 0:5(0:4) 36 23.08 Warszawa POL—RUM 2:3 (0:2) 37 11.10 Bruksela BEL—POL 2:1(1:0) 38 25.10 Poznań POL—JUG 6:3 (5:2) KAPITANOWIE Wiatach 1921—39 kapitanami Polski w 83 oficjalnych oraz 12 nieoficjalnych meczach było 21 zawodników. Tylko jeden (Sperling) prowadził drużynę wyłšcznie w meczu „NO". Oto honorowa lista (kolejno — data pierwszego meczu w tej roli, iloœć oficjalnych i nieoficjalnych gier): Synowiec 18.12.21 8 Fryc 03.09.22 1 Miller 23.09.23 3 Reyman 26.05.24 3/2 Kuchar 10.06.24 5/2 Kałuża 30.08.25 10/4 Batsch 04.07.26 1 Garbień 12.09.26 1 Chruœciński 13.06.30 1 Sperling 26.10.30 71 Adamek 26.10.30 1 Kotlarczyk I 13.06.31 1 Butanów 23.08.31 17 Ciszewski 02.10.32 1 Szczepaniak 14.10.34 15 Nawrot 15.09.35 1 Martyna 15.09.35 6/3 Kotlarczyk II 16.02.36 5 Albański 13.08.36 1 Wasiewicz 12.09.37 1 Scherfke 25.09.38 1 176 G8A NAJWIĘCEJ gier „kapitańskich" zaliczył Butanów (17), potem Szczepaniak (15), oraz Kałuża (10+4). Aż jedenastu kapitanów oraz dodatkowo Sperling, prowadziło zespół tylko w jednym spotkaniu; dziewięciu w trzech lub więcej meczach. Najmłodszym kapitanem był Szczepaniak, ledwie po ukończeniu 24 lat, po nim Batsch i Wasiewicz, którzy mieli po 26. Najstarszy kapitan to Synowiec (w debiucie 32 lata, a w ostatniej grze już po 35 urodzinach). Wszystkich pobił Szczepaniak, który do 15 gier z funkcjš kapitana przed wojnš, dorzucił jeszcze trzy w 1947. Miał wówczas przeszło 37 lat. W gronie kapitanów najwięcej napastników, choć indywidualnie przewodzš i pomocnicy. Jedyny bramkarz w gronie „21" — Albański, w jednym z meczów podczas I0'36 zastępował Martynę. POLSKA ,,A" 1932—1939 39 29.05.1932 Zagrzeb JUG—POL 0:3(0:0) 40 10.07 Warszawa POL—SWE 2:0(1:0) 41 02.10 Warszawa POL—LOT 2:1 (0:1) 42 02.10 Bukareszt RUM—POL 0:5(0:4) 43 04.06.1933 Warszawa POL—BEL 0:1 (0:1) 44 10.09 Warszawa POL—JUG 4:3(1:2) 45 15.10 Warszawa POL—CZE 1:2(0:1) eMŒ 46 03.12 Berlin GER—POL 1:0(0:0) 47 Zl.05.1934 Kopenhaga DAN—POL 4:2(2:0) 48 23.05 Sztokholm SWE—POL 4:2(2:1) 49 26.08 Belgrad JUG—POL 4:1 (2:0) 50 09.09 Warszawa POL—GER 2:5(1:1) 51 14.10 Lwów POL—RUM 3:3(1:1) 52 14.10 Ryga LOT—POL 2:6(2:4) 53 12.05.1935 Wiedeń AUT—POL 5:2(3:1) 54 18.08 Katowice POL—JUG 2:3(2:0) 55 15.09 ŁódŸ POL—LOT 3:3(0:2) 56 15.09 Wrocław GER—POL 1:0(1:0) 57 06.10 Warszawa POL—AUT 1:0(1:0) 58 03.11 Bukareszt RUM—POL 4:1 (3:1) 59 16.02.1936 Bruksela BEL—POL 0:2(0:1) — 05.08 Berlin* POL—HUN 3:0(2:0) IO(10) — 08.08 Berlin* POL—GBR 5:4(2:1) IO(ll) — 11.08 Berlin* POL—AUT 1:3(0:1) IO(12) 60 13.08 Berlin* POL—NOR 2:3(2:2) IO 61 06.09 Ryga LOT—POL 3:3(0:2) 62 06.09 Belgrad JUG—POL 9:3(5:0) 63 13.09 Warszawa POL—GER 1:1(0:1) 64 04.10 Kopenhaga DAN—POL 2:1 (0:1) 65 23.06.1937 Warszawa POL—SWE 3:1 (2:0) 66 04.07 ŁódŸ POL—RUM 2:4(2:3) 67 12.09 Warszawa POL—DAN 3:1 (2:1) 68 12.09 Sofia BUL—POL 3:3(2:1) 69 10.10 Warszawa POL—JUG 4:0(2:0) eMŒ 70 10.10 Katowice POL—LOT 2:1 (0:0) 71 13.03.1938 Zurych SUI—POL 3:3(1:1) 72 03.04 Belgrad JUG—POL 1:0(0:0) eMŒ 73 22.05 Warszawa POL—IRL 6:0(3:0) 74 05.06 Strasbourg* POL—BRA 5:6 • MŒ 75 18.09 Chemnitz GER—POL 4:1 (1:0) 76 25.09 Ryga LOT—POL 2:1(1:1) 77 25.09 Warszawa POL—JUG 4:4(2:1) 78 23.10 Warszawa POL—NOR 2:2(0:2) 79 13.11 Dublin niL—pol 3:2(2:1) 80 22.01.1939 Paryż FRA—POL 4:0(2:0) 81 27.05 ŁódŸ POL—BEL 3:3(2:1) 82 04.06 Warszawa POL—SUI 1:1(1:0) 83 27.08 Warszawa POL—HUN 4:2(1:2) POLSKA , ,A" 1947- -1956 W REKORDZIŒC 84 11.06.1947 Oslo NOR—POL 3:1 (0:0) Rekordziœci gier oraz 85 19.07 Warszawa POL—RUM 1:2(0:1) zaoDytycn gon w reprezentacji „A" (podano także 86 31.08 Praga CZE—POL 6:3(1:0) ewentualne występy i bra- 87 14.09 Sztokholm SWE—POL 5:4(3:2) mki w meczach nieoficjal- 88 17.09 Helsinki FIN—POL 1:4(1:1) nych — przy równej iloœci 89 19.10 Belgrad JTJG—POL 7:1 (7:0) jako pierwsi figurujš ci re- 90 26.10 Bukareszt RDM—POL 0:0(0:0) prezentanci, którzy wczeœ- niej osišgnęli tę gran icę. 91 04.04.1948 Sofia BUL—POL 1:1(1:1) 92 18.04 93 26.06 Warszawa Kopenhaga POL—CZE DAN—POL 3:1 (2:0) 8:0(4:0) Szczepaniak Kotlarczyk II Wodarz 31/0 30/5 28/3 94 25.08 Warszawa POL—JUG 0:1 (0:1) Kuchar 23/3 95 19.09 Warszawa POL—HUN 2:6(1:3) Bułanow 23/4 96 10.10 Chorzów POL—RUM 0:0(0:0) Martyna 23/9 97 17.10 Warszawa POL—FIN 1:0(0:0) Dytko Wilimowski Kotlarczyk 1 Piec 1 22/3 22/0 21/4 98 08.05.1949 Bukareszt RUM—POL 2:1 (2:0) 99 19.06 Warszawa POL—DAN 1:2(1:0) 21/3 100 10.07 Debreczyn HUN—POL 8:2(4:0) Nawrot 19/1 101 02.10 Warszawa POL—BUL 3:2(3:1) Gałecki 19/3 102 30.10 Witkowice CZE—POL 2:0(0:0) Albański 18/3 103 06.11 Warszawa POL—ALB 2:1 (1:0) Matyas Sperling 18/0 17/4 104 01.05.1950 Tirana ALB—POL 0:0(0:0) Pištek 17/0 105 14.05 Wrocław POL—RUM 3:3(2:1) Kałuża 16/4 106 04.06 Warszawa POL—HUN 2:5(1:2) Pazurek 16/6 107 22.10 Warszawa POL—CZE 1:4(1:4) Góra 16/0 108 30.10 Sofia BUL—POL 0:1 (0:0) Spoida Staliński 15/0 14/1 109 27.05.1951 Budapeszt HUN—POL 6:0(2:0) Ciszewski 14/2 110 18.05.1952 Warszawa POL—BUL 0:1 (0:1) Mysiak Karasiak 13/4 13/0 111 25.05 Bukareszt RUM—POL 1:0(0:0) Gintel 12/0 112 15.06 Warszawa POL—HUN 1:5(0:5) Scherfke 12/2 — 15.07 Lahti* POL—FRA 2:1(1:1) IO(13) 113 21.07 Turku* POL__DAN 0:2(0:1) 2:2(1:2) 3:0(0:0) IO 114 14.09 Praga Warszawa CZE—POL POL—DDR STRZELCY 115 21.09 21/0 16/1 116 10.05.1953 Wrocław POL—CZE 1:1 (0:0) wmmowsKi Nawrot 117 13.09 Sofia BUL—POL 2:2(1:0) Staliiński 11/0 118 29.11 Tirana ALB—POL 2:0(2:0) Pištek 11/0 119 08.08.1954 Warszawa POL—BUL 2:2 (0:2) Wodarz Ratcrh 9/4 8/1 120 26.09 Rostock DDR—POL 0:1 (0:1) Balcer 8/1 121 29.05.1955 Bukareszt RUM—POL 2:2(1:0) Kałuża 7/1 122 26.06 Sofia BUL—POL 1:1 (0:1) Matyas Peterek Kuchar 7/0 6/0 5/1 123 11.09 Helsinki FIN—POL 1:3(0:0) 124 30.05.1956 Oslo NOR—POL 0:0(0:0) Reyman 5/1 125 15.07 Budapeszt HUN—POL 4:1(1:1) 126 22.07 Chorzów POL—DDR 0:2 (0:0) 127 26.08 Wrocław POL—BUL 1:2(0:0) 128 28.10 Warszawa POL—NOR 5:3(4:0) 129 04.11 Kraków POL—FIN 5:0(2:0) 130 16.11 Stambuł TUR—POL 1:1(1:1) 178 G&A BRAMKARZE POLSKA ,,A" 1957—1963 Prezentujemy listę bramkarzy polskiego zespołu według... iloœci przepuszczonych goli w meczach „A"/oraz ewentualnie nieoficjalnych. Daje ona zaskakujšce spostrzeżenia, choć trzeba pamiętać, że im lepszy goalkeeper, tym więcej meczów i w konsekwencji — więcej straconych bramek! Bramki „biało-czerwonych broniło 25 zawodników. Tylko trzech z nich NIGDY nie zostało pokonanych, choć występowali stosunkowo krótko: Drapała Kiliński Otfinowski Oto pozostali: Madejski Albański Fontowicz Wiœniewski Kisieliński Górlitz Krzyk Domański Malczyk Loth I Pawłowski Frymarkiewicz Andrzejewski Popiel Szumieć Rudnicki Piasecki KoŸmin Mrugała Przeworski Keller Tatuœ 3 minuty 30 minut cały mecz 33/0 30/7 23/9 15/0 14/0 13/2 1V0 10/3 6/0 5/0 4/0 4/0 4/0 3/0 3/1 2/0 2/0 2/0 2/0 1/0 1/0 1/0 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 19.05.1957 23.06 05.07 29.09 20.10 03.11 24.11 11.05.1958 25.05 01.06 28.06 14.09 05.10 20.05.1959 21.06 28.06 30.08 14.10 18.10 08.11 24.11 29.11 18.04.1960 04.05 19.05 26.06 26.08 29.08 01.09 28.09 13.11 21.05.1961 04.06 25.06 08.10 22.10 05.11 11.04.1962 15.04 23.05 02.09 30.09 10.10 11.10 28.10 28.11 15.05.1963 22.05 02.06 04.09 22.09 16.10 Warszawa Moskwa Helsinki Sofia Chorzów Warszawa Lipsk* Chorzów Kopenhaga Warszawa Rostock Chorzów Dublin Hamburg Wrocław Chorzów Warszawa Madryt Helsinki Chorzów Essen Tel Awiw Warszawa Glasgow Moskwa Chorzów Rzym* Livorno * Neapol * Warszawa Budapeszt Warszawa Belgrad Chorzów Warszawa Wrocław Chorzów Paryż Casablanca Warszawa Poznań Sofia Chorzów Warszawa Bratysława Belfast Oslo Warszawa Chorzów Szczecin Poznań Ateny POL—TUR ZSR—POL FIN—POL BUL—POL POL—ZSR POL—FIN POL—ZSR POL—IRL DAN—POL POL—SCO DDR—POL POL—HUN IRL—POL GER—POL POL—ISR POL—ESP POL—RUM ESP—POL FIN—POL POL—FIN GER—POL ISR—POL POL—GER SCO—POL ZSR—POL POL—BUL POL—TON POL—DAN POL—ARG POL—FRA HUN—POL POL—ZSR JUG—POL POL—JUG POL—GER POL—DDR POL—DAN FRA—POL MAR—POL POL—BEL POL—HUN BUL—POL POL—NUt POL—MAR CZE—POL NIR—POL NOR—POL POL—GRE POL—RUM POL—NOR POL—TUR GRE—POL 0:1 (0:1) 3:0(1:0) 1:3(0:1) 1:1 (0:1) 2:1 (1:0) 4:0(2:0) 0:2(0:1) 2:2(1:1) 3:2(3:1) 1:2(0:1) 1:1(1:0) 1:3(0:1) 2:2(2:2) 1:1(0:1) 7:2(3:1) 2:4(1:2) 2:3(1:2) 3:0(1:0) 1:3(0:1) 6:2(4:2) 0:3(0:2) 1:1(0:1) 3:1(1:0) 2:3(1:2) 7:1(4:0) 4:0(2:0) 6:1(3:1) 1:2(0:1) 0:2(0:1) 2:2(1:0) 4:1(2:0) 1:0(0:0) 2:1(1:0) 1:1(1:1) 0:2(0:1) 3:1(0:0) 5:0(2:0) 1:3(1:2) 1:3(1:0) 2:0(1:0) 0:2(0:2) 2:1(2:1) 0:2(0:1) 1:1(0:0) 2:1(2:0) 2:0(1:0) 2:5(1:2) 4:0(3:0) 1:1(0:0) 9:0(3:0) 0:0(0:0) 3:1(2:0) eMŒ eMŒ eMŒ eMŒ eMŒ eIO(14) eME eME elO elO eIO(15) IO IO IO(16) eMS eMŒ eME eME 179 POLSKA , ,A" 1964- -1969 NAJSTARSI 180 10.05.1964 Kraków POL—IRL 3:1(1:1) wiek: lata miesišce dni — 18.06 Rzym ITA—POL 3:0(1:0) eIO(17) REPREZENTANl — 25.06 Poznań POL—ITA 0:1(0:1) eIO(18) Karasiak 35 9 6 181 13.09 Warszawa POL—CZE 2:1(1:1) Synowiec 34 6 7 182 27.09 Stambuł TUR—POL 2:3(1:2) Kałuża 34 3 — 183 07.10 Sztokholm SWE—POL 3:3(2:3) Reyman 33 10 7 184 25.10 Dublin IRL—POL 3:2(1:2) Chruœcński Wiœniewski 33 32 7 13 6 3 185 07.04.1965 Bruksela BEL—POL 0:0(0:0) Gałecki 32 5 9 186 18.04 Warszawa POL—ITA 0:0(0:0) eMŒ Butanów 32 3 26 187 16.05 Kraków POL—BUL 1:1(0:0) Kotlarczyk 31 11 12 188 23.05 Chorzów POL—SCO 1:1(0:0) eMŒ Krzyk 31 8 3 189 18.04 Helsinki FIN—POL 2:0(2:0) eMŒ Łyko 31 3 29 190 13.10 Glasgow SCO—POL 1:2(1:0) eMŒ Staliński 31 2 28 191 24.10 Szczecin POL—FIN 7:0(6:0) eMŒ Kuchar 31 1 12 192 01.11 Rzym ITA—POL 6:1(2:0) eMŒ Ciszewski Schaller 30 30 9 2 8 9 193 05.01.1966 Liverpool ENG—POL 1:1(0:1) 194 03.05 Chorzów POL—HUN 1:1(0:0) STRZEI 195 18.05 Wrocław POL—SWE 1:1(1:1) Reyman Kałuża 33 10 7 196 05.06 Belo Horizonte BRA—POL 4:1(2:1) 33 3 21 197 08.06 Rio de Janeiro BRA—POL 2:1(2:0) Kuchar 30 3 23 198 11.06 Buenos Aires ARG—POL 1:1(1:0) Pazurek 29 10 17 199 05.07 Chorzów POL—ENG 0:1(0:1) Król 29 10 13 200 11.09 Erfurt DDR—POL 2:0(0:0) Staliński 28 11 3 201 02.10 Szczecin POL—LUX 4:0(0:0) eME Scherfke 28 8 28 202 22.10 Paryż FRA—POL 2:1(1:0) eME Ciszewski Miller Nawrot 28 28 27 4 17 2 7 11 29 203 17.11 Ploeszti RUM—POL 4:3(2:0) 204 03.12 Tel Awiw ISR—POL 0:0(0:0) 205 16.04.1967 Luksemburg LUX—POL 0:0(0:0) eME DEBIUTANCI 206 21.05 Chorzów POL—BEL 3:1(2:0) eME Synowiec 32 1 7 207 28.07 Wrocław POL—ZSR 0:1(0:0) elO Łyko 30 4 13 208 04.08 Moskwa ZSR—POL 2:1(1:0) elO Loth 1 30 1 6 209 17.09 Warszawa POL—FRA 1:4(1:2) eME Kmiciński 29 10 9 210 08.10 Bruksela BEL—POL 2:4(2:2) eME Krzyk 29 8 19 211 29.10 Kraków POL—RUM 0:0(0:0) Jańczyk Wiœniewski 29 29 6 22 6 5 212 24.04.1968 Chorzów POL—TUR 8:0(2:0) Lubina 29 5 15 213 01.05 Warszawa POL—HOL 0:0(0:0) Kryszkiewicz 28 10 26 214 15.05 Dublin IRL—POL 2:2(0:2) Krygier 28 8 29 215 09.06 Oslo NOR—POL 1:6(1:3) * uwzlędniano mecze ..A" 216 20.06 Warszawa POL—BRA 3:6(2:2) i „NO" 217 20.10 Szczecin POL—DDR 1:1(1:0) 218 30.10 Chorzów POL—IRL 1:0(0:0) 219 17.12 Mar del Plata ARG—POL 1:0(0:0) 220 20.04.1969 Kraków POL—LUX 8:1(3:0) eMŒ 221 30.04 Ankara TUR—POL 1:3(0:2) 222 07.05 Rotterdam HOL—POL 1:0(0:0) eMŒ 223 15.06 Sofia BUL—POL 4:1(2:1) eMŒ 224 27.08 ŁódŸ POL—NOR 6:1(5:1) 225 07.09 Chorzów POL—HOL 2:1(0:1) eMŒ 226 12.10 Luksemburg LUX—POL 1:5(1:0) eMŒ 227 09.11 Warszawa POL—BUL 3:0(1:0) eMŒ 180 G9A NAJMŁODSI POLSKA , ,A" 1970- -1973 wiek; lata miesišce dni 228 02.05.1970 Budapeszt HUN—POL 2:0(2:0) REPREZENTANCI 229 06.05 Poznań POL—IRL 2:1(2:0) Wilimowski 17 10 28 230 16.05 Kraków POL—DDR 1:1(1:1) Balcer 17 11 29 231 19.05 Kopenhaga DAN—POL 0:2(0:1) Zastawniak II 18 13 232 22.07 Szczecin POL—IRK 2:0(0:0) Kulawik 18 5 1 233 02.09 Warszawa POL—DAN 5:0(2:0) Wodarz 19 1 22 234 06.09 Rostock DDR—POL 5:0(1:0) Urban Szumieć 19 2 10 19 2 13 235 23.09 Dublin IRL—POL 0:2(0:2) Krumholz 19 2 13 236 14.10 Chorzów POL—ALB 3:0(1:0) eME Pytel 19 3 16 237 25.10 Praga CZE—POL 2:2(0:2) Baran 19 4 1 238 05.05.1971 Lozanna SUI—POL 2:4(1:1) Butanów Góra Andrzejewsk 19 4 11 19 7 28 i 19 8 22 239 12.05 Tirana ALB—POL 1:1(1:1) eME — 26.05 Poznań POL—GRE 7:0(3:0) eIO(19) Amirowicz 19 9 12 — 09.06 Volos GRE—POL 0:1(0:0) eIO(20) WoŸniak 19 10 — 240 22.09 Kraków POL—TUR 5:1(1:0) eME 241 10.10 Warszawa POL—GER 1:3(1:1) eME STRZELCY — 10.11 Gijon ESP—POL 0:2(0:0) eIO(21) Wilimowski 17 11 — 242 17.11 Hamburg GER—POL 0:0(0:0) eME Urban 19 2 10 243 05.12 Izmir TUR—POL 1:0(0:0) eME Pytel Klotz Knioła 19 3 16 20 4 20 20 8 18 244 16.04.1972 Stara Zagora BUL—POL 3:1(0:1) elO — 26.04 Szczecin POL—ESP 2:0(1:0) eIO(22) Wodarz 22 2 4 245 07.05 Warszawa POL—BUL 3:0(1:0) elO Pazurek 21 6 2 246 10.05 Poznań POL—SUI 0:0(0:0) Gad 21 7 1 — 28.08 Ingolstadt* POL—COL 5:1(3:0) IO(23) Wostal 21 9 — 247 30.08 Ratyzbona* POL—GHA 4:0(1:0) IO Martyna 21 10 22 248 01.09 Norymberga* POL—DDR 2:1(1:1) IO r\r\r*\Af\ r 249 03.09 Ratyzbona* POL—DAN 1:1(1:1) IO UULHULłL^u i 250 05.09 Augsburg* POL—ZSR 2:1(0:1) IO Pytel 19 3 16 251 08.09 Norymberga* POL—MAR 5:0(3:0) IO Andrzejewsk i 19 8 22 252 10.09 Monachium* POL—HUN 2:1(0:1) IO Amirowicz Kiliński 19 9 12 20 1 29 253 15.10 Bydgoszcz POL—CZE 3:0(2:0) Gendera 20 4 9 254 20.03.1973 ŁódŸ POL—USA 4:0(2:0) Klotz 20 4 26 255 28.03 Cardiff WAL—POL 2:0(0:0) eMŒ Mrugała 20 8 16 256 13.05 Warszawa POL—JUG 2:2(1:1) Zastawniak II 20 9 12 257 16.05 Wrocław POL—IRL 2:0(1:0) oicnecKi Urban 21 2 22 258 06.06 Chorzów POL—ENG 2:0(1:0) eMŒ 259 01.08 Toronto CAN—POL 1:3(1:0) 260 03.08 Chicago USA—POL 0:1(0:0) 261 05.08 Los Angeles * POL—MEX 1:0(0:0) 262 08.08 Monterrey MEX—POL 1:2(0:0) 263 10.08 San Francisco USA—POL 0:4(0:1) 264 12.08 New Britain USA—POL 1:0(1:0) 265 19.08 Warna BUL—POL 0:2(0:1) 266 26.09 Chorzów POL—WAL 3:0(2:0) eMŒ 267 10.10 Rotterdam HOL—POL 1:1(1:1) 268 17.10 Londyn ENG—POL 1:1(0:0) eMŒ 269 21.10 Dublin IRL—POL 1:0(1:0) 181 POLSKA , ,A" 1974^1977 270 17.04.1974 Liege BEL—POL 1:1(1:0) 271 15.05 Warszawa POL—GRE 2:0(1:0) 272 15.06 Stuttgart* POL—ARG 3:2(2:0) MŒ 273 19.06 Monachium * POL—HAI 7:0(5:0) MŒ 274 23.06 Stuttgart * POL—ITA 2:1(2:0) MŒ 275 26.06 Stuttgart * POL—SWE 1:0(1:0) MŒ 276 30.06 Frankfurt * POL—JUG 2:1(1:1) MŒ 277 03.07 Frankfurt GER—POL 1:0(0:0) MŒ 278 06.07 Monachium * POL—BRA 1:0(0:0) MŒ 279 01.09 Helsinki FIN—POL 1:2(1:1) eME 280 04.09 Warszawa POL—DDR 1:3(1:2) 281 07.09 Wrocław POL—FRA 0:2(0:2) 282 09.10 Poznań POL—FIN 3:0(2:0) eME 283 31.10 Warszawa POL—CAN 2:0(2:0) 284 13.11 Praga CZE—POL 2:2(0:1) 285 26.03.1975 Poznań POL—USA 7:0(4:0) 286 19.04 Rzym ITA—POL 0:0(0:0) eME 287 28.05 Halle DDR—POL 1:2(0:0) 288 24.06 Seattle USA—POL 0:4(0:2) 289 06.07 Montreal CAN—POL 1:8(0:2) 290 09.07 Toronto CAN—POL 1:4(1:4) 291 10.09 Chorzów POL—HOL 4:1(2:0) eME 292 08.10 ŁódŸ POL—HUN 4:2(3:1) 293 15.10 Amsterdam HOL—POL 3:0(1:0) eME 294 26.10 Warszawa POL—ITA 0:0(0:0) eME 295 24.03.1976 Chorzów POL—ARG 1:2(0:0) 296 24.04 Łens FRA—POL 2:0(1:0) 297 06.05 Ateny GRE—POL 1:0(1:0) 298 11.05 Bazylea SUI—POL 2:1(1:0) 299 26.05 Poznań POL—IRL 0:2(0:2) — 30.06 Chorzów POL—BRA 3:0(0:0) (24) 300 18.07 Montreal * POL—CUB 0:0(0:0) IO 301 22.07 Montreal * POL—IRN 3:2(0:1) IO 302 25.07 Montreal * POL—KLD 5:0(1:0) IO — 27.07 Toronto* POL—BRA 2:0(0:0) IO(25) 303 31.07 Montreal * POL—DDR 1:3(0:2) IO 304 16.10 Porto POR—POL 0:2(0:0) eMŒ 306 31.10 Warszawa POL—CYP 5:0(3:0) eMŒ 307 13.04.1977 Budapeszt HUN—POL 2:1(1:0) 308 24.04 Dublin IRL—POL 0:0(0:0) 309 01.05 Kopenhaga DAN—POL 1:2(0:1) eMŒ 310 15.05 Łimassol CYP—POL 1:3(1:2) eMŒ 311 29.05 Buenos Aires ARG—POL 3:1(1:1) 312 10.06 Lima PER—POL 1:3(0:2) 313 12.06 La Paz BOL—POL 1:2(1:1) 314 19.06 Sao Paolo BRA—POL 3:1(2:0) 315 24.08 Wiedeń AUT—POL 2:1(2:0) 316 07.09 Wołgograd ZSR—POL 4:1(1:0) 317 21.09 Chorzów POL—DAN 4:1(2:0) eMŒ 318 29.10 Chorzów POL—POR 1:1(1:0) eMŒ 319 12.11 Wrocław POL—SWE 2:1(1:1) SĘDZIOWIE Mecze Polski w latach 1921—39 prowadziło 55 sędziów z 18 krajów Europy — w tym gronie jest szeœciu, którzy „gwizdali" wyłšcznie spotkania „NO". Gry jednej i drugiej kategorii prowadziło pięciu arbitrów — 44 wyłšcznie mecze kategorii „A". Zdecydowanym rekordzistš jest Frantiœek Cej-nar CZE, arbiter 6 gier Polski, a za nim dwaj Niemcy — Alfred Birlem (5) i „Pecco" Bauwens (4 i „NO"), po trzy — Czech Krist, Jugosłowianin Fa-bris, Szwed Olsson oraz Rumun Yifando. Trzynaœcie lat dzieliło pierwszy mecz od ostatniego, jaki prowadził Bauwens, a 9 lat — Langenus. Najwięcej spotkań prowadzili sędziowie z Czechosłowacji — 14 meczów (5 arbitrów), 12 — Niemcy (szeœciu), po 8 — Austriacy (6) oraz Szwedzi (4). Najliczniejszš grupę stanowili jednak Węgrzy — było ich siedmi, choć tylko lvan-csics pokazał się dwukrotnie. Największe gwiazdy, europejska czołówka okresu międzywojennego, to Niemcy— Koppehel, Bauwens i Birlem, Szwedzi — Olsson, Eklów i Eklind, Belg Langenus, Austriak Me-isl, Holender Boas, Włoch Barlassina, Francuz Lec-lercq, Szwajcar Wiith-rich oraz Węgrzy — lvan-ciscs i von Hertzka. 182 GOA Oto w jakich latach po raz pierwszy prowadzili mecze reperezentacji naszej sędziowie poszczególnych krajów: 1921 CZE, 1922 AUT, GER, 1923 EST, FIN, HUN, 1924 HOL, 1925 NOR, 1926 JUG, DAN, 1929 BEL (choć w meczu oficjalnym dopiero w 1938) 1931 SWE, 1932 ROM, 1934 ENG, 1935 LOT, 1936 ITA (w oficjalnym dopiero dwa lata póŸniej), 1937 FRA, 1938 SUI. Pierwszym był Ernst Gratz z Pragi — ostatnim Karl Wunderlin, Szwajcar z Zurychu. | POLSKA , ,A" 1978- 1980 320 22.03.1978 Luksemburg LUX—POL 1:3(0:2) 321 05.04 Poznań POL—GRE 5:2(4:0) 322 12.04 ŁódŸ POL—IRL 3:0(0:0) 323 26.04 Warszawa POL—BUL 1:0(0:0) 324 01.06 Buenos Aires * POL—GER 0:0(0:0) MŒ 325 06.06 Rosario * POL—TUN 1:0(1:0) MŒ 326 10.06 Rosario * POL—MEX 3:1(1:0) MŒ 327 14.06 Rosario ARG—POL 2:0(1:0) MŒ 328 18.06 Mendoza * POL—PER 1:0(0:0) MŒ 329 21.06 Mendoza * POL—BRA 1:3(1:1) MŒ 330 30.08 Helsinki FIN—POL 0:1(0:0) 331 06.09 Reykjavik ISL—POL 0:2(0:1) eME 332 11.10 Bukareszt RUM—POL 1:0(1:0) 333 15.11 Wrocław POL—SUI 2:0(1:0) eME 334 18.02.1979 Tunis TUN—POL 0:2(0:0) 335 21.03 Algier ALG—POL 0:1(0:1) 336 04.04 Chorzów POL—HUN 1:1(0:0) 337 18.04 Lipsk DDR—POL 2:1(0:1) eME 338 02.05 Chorzów POL—HOL 2:0(1:0) eME 339 19.08 Słupsk POL—LBA 5:0(1:0) 340 29.08 Warszawa POL—RUM 3:0(1:0) 341 12.09 Lozanna SUI—POL 0:2(0:1) eME 342 26.09 Chorzów POL—DDR 1:1(0:0) eME 343 10.10 Kraków POL—ISL 2:0(0:0) eME 344 17.10 Amsterdam HOL—POL 1:1(0:1) eME 345 17.02.1980 Marakesz MAR—POL 1:0(0:0) 346 27.02 Bagdad IRK—POL 1:1(1:1) 347 29.02 Bagdad IRK—POL 1:0(0:0) 348 26.03 Budapeszt HUN—POL 2:1(2:1) 349 02.04 Bruksela BEL—POL 2:1(1:0) 350 19.04 Turyn ITA—POL 2:2(2:2) 351 26.04 Vukovar JUG—POL 2:1(1:1) 352 13.05 Frankfurt GER—POL 3:1(2:1) 353 28.05 Poznań POL—SCO 1:0(0:0) 354 22.06 Warszawa POL—IRK 3:0(2:0) 355 29.06 Sao Paulo BRA—POL 1:1(0:1) 356 03.07 Santa Cruz BOL—POL 0:1(0:0) 357 10.07 Bogota COL—POL 1:4(0:4) 358 24.09 Chorzów POL—CZE 1:1(1:1) 359 12.10 Buenos Aires ARG—POL 2:1(1:0) 360 12.11 Barcelona ESP—POL 1:2(0:1) 361 19.11 Kraków POL—ALG 5:1(3:0) 362 07.12 La Valetta MLT—POL 0:2(0:0) eMŒ 183 POLSKA , ,A" 1981- -1984 MIASTA... Reprezentacja Polski 363 25.01.1981 Tokio JAP—POL 0:2(0:2) prezentowała swe umiejęt- 364 27.01 Tokushima JAP—POL 2:4(2:2) noœci w trzydziestu mias- 365 30.01 Nagoya JAP—POL 1:4(1:3) tach w kraju (6) i zagranicš 366 01.02 367 25.03 Tokio Bukareszt JAP—POL RUM—POL 0:3(0:1) (24). Oto chronologiczna lista oraz iloœć meczów „A"/ewentualnie także 368 02.05 Chorzów POL—DDR i!o(olo) eMŒ „NO"; 369 24.05 Bydgoszcz POL—IRL 3:0(2:0) 370 02.09 Chorzów POL—GER 0:2(0:0) Budapeszt 3/1 KRAKÓW 5/3 Sztokholm 5 371 23.09 Lizbona POR—POL 2:0(0:0) 372 10.10 Lipsk DDR—POL 2:3(0:2) eMŒ Czerniowce 1 373 28.10 Buenos Aires ARG—POL 1:2(1:0) Zagrzeb 2 374 15.11 Wrocław POL—MLT 6:0(1:0) eMŒ LWÓW 3 375 18.11 ŁódŸ POL—ESP 2:3(0:1) Helsinki 2 Tallin 2 376 14.06.1982 Vigo* POL—ITA 0:0(0:0) MŒ Paryż 2 377 19.06 La Coruńa* POL—C AM 0:0(0:0) MŒ WARSZAWA 23 378 22.06 La Coruńa* POL—PER 5:1(0:0) MŒ ŁÓD 4 379 28.06 Barcelona* POL—BEL 3:0(2:0) MŒ Praga 1/3 380 04.07 Barcelona* POL—ZSR U:U(U:U) MŒ Stambuł 1 POZNAŃ 2/1 Fredrikstadt 1 Bukareszt 3 381 08.07 Barcelona* POL—ITA 0:2(0:1) MŒ 382 10.07 Alicante POL—FRA 3:2(2:1) MŒ 383 31.08 Paryż FRA—POL 0:4(0:1) KATOWICE 3 384 08.09 Kuopio FIN—POL 2:3(0:2) eME Graz -/I 385 10.10 Lizbona POR—POL 2:1(1:0) eME Ryga 4 385 23.03.1983 ŁódŸ POL—BUL 3:1(1:1) Bruksela 2 Berlin 2/3 386 17.04 Warszawa POL—FIN 1:1(1:1) eME Kopenhaga 2 387 22.05 Chorzów POL—ZSR 1:1(1:0) eME Belgrad 3 388 07.09 Kraków POL—RUM 2:2(0:1) Wiedeń 1 389 09.10 Moskwa ZSR—POL 2:0(1:0) eME Wrocław 1 390 28.10 Wrocław POL—POR 0:1(0:1) eME Sofia 1 Zurych 1 391 11.01.1984 Kalkuta IND—POL 1:2(1:2) Strasbourg 1 392 15.01 Kalkuta POL—CHN 1:0(1:0) Chemnitz 1 393 17.01 Kalkuta POL—ARG 1:1(0:0) Dublin 1 394 27.01 Kalkuta POL—CHN 1:0(0:0) 395 27.03 Zurych SUI—POL 1:1(0:1) 396 17.04 Warszawa POL—BEL 0:1(0:0) 397 23.05 Dublin IRL—POL 0:0(0:0) 398 29.08 Drammen NOR—POL 1:1(0:0) 399 12.09 Helsinki FIN—POL 0:2(0:1) 400 26.09 Słupsk POL—TUR 2:0(1:0) 401 17.10 Zabrze POL—GRE 3:1(0:1) eMŒ 402 31.10 Mielec POL—ALB 2:2(1:0) eMŒ 403 08.12 Pescara ITA—POL 2:0(0:0) 184 GOA I STADIONY Polska prezentowała się za granicš w 24 miastach — najczęœciej w Berlinie (2A + 3NO) i Sztokholmie (5A), bo pięciokrotnie. W Budapeszci (3 + 1), Pradze (1+3) oraz Rydze — po cztery razy. Tylko Graz nie oglšdał naszego zespołu w oficjalnym spotkaniu. W Berlinie z pięciu meczów tylko jeden rozegrany był przez Polaków z gospodarzami, zaœ Strasbourg jest w tym gronie jedynym miastem, które nie oglšdało występu własnej narodowej drużyny przeciwko „biało-czerwonym". Neutralne dla Polski były areny trzech miastach — Paryż (I0'24), Berlin (IO '36) oraz wspomniany Strasbourg (MŒ '36). Dwa z miast, gdzie graliœmy, znajdujš się dziœ w granicach innych państw — to Wrocław i Czerniowce. Najwięcej gier nieoficjalnych rozegrała Polska w Berlinie (cztery). Tylko w dwóch miastach za granicš wystę-powaliœy na dwóch stadionach — w Paryżu na Stade Beygere i Parć des Princes oraz w Berlinie — Post-Stadion i Olympia-Stadion. Najczęœciej oglšdano nas na Stadionie Olimpijskim w Sztokholmie (5 razy), po cztery — na praskim obiekcie AC Sparta, budapesztańs-kim MTK/Hungaria oraz w Rydze. Z polskich miast najczęœciej goœciła reprezentację Warszawa, choć było to dopiero trzecie miasto w naszym kraju w tej roli. W Krakowie (stadionie Cracovii i Wisły), Warszawie (Agrykola i stadion Wojska Polskiego) oraz w Katowicach (Muchowiec oraz stadion Pogoni, dziœ AZS), grano na dwóch boiskach. W sumie Polska w meczach oficjalnych i nieoficjalnych wystšpiła w okresie międzynarodowym na 35 stadionach. POLSKA „A" 1985—1988 404 05.02.1985 Oueretaro MEX—POL 5:0(3:0) 405 06.02 Queretaro* POL—BUŁ 2:2(2:2) 406 10.02 Bogota COL—POL 1:2(1:2) 407 14.02 Cali COL—POL 1:0(1:0) 408 27.03 Sibiu RUM—POL 0:0(0:0) 409 17.04 Opole POL—FIN 2:1 (0:0) 410 01.05 Bruksela BEL—POL 2:0(1:0) eMŒ 411 19.05 Ateny GRE—POL 1:4(0:1) eMŒ 412 30.05 Tirana ALB—POL 0:1 (0:1) eMŒ 413 21.08 Malmo SWE—POL 0:1 (0:1) 414 04.09 Brno CZE—POL 3:1 (1:0) 415 11.09 Chorzów POL—BEL 0:0(0:0) eMŒ 416 16.11 Chorzów POL—ITA 1:0(1:0) 417 08.12 Tunis TUN—POL 1:0(1:0) 418 11.12 Adana TUR—POL 1:1 (0:1) 419 16.02.1986 Montevideo URU—POL 2:2(0:1) 420 26.03 Kadyks ESP—POL 3:0(2:0) 421 16.05 Kopenhaga DAN—POL 1:0(0:0) 422 02.06 Monterrey* POL—MAR 0:0(0:0) MŒ 423 07.06 Monterrey* POL—POR 1:0(0:0) MŒ 424 11.06 Monterrey* POL—ENG 0:3(0:3) MŒ 425 16.06 Guadalajara* POL—BRA 0:4(0:1) MŒ 426 07.10 Bydgoszcz POL—KLD 2:2(1:0) 427 15.10 Poznań POL—GRE 2:1 (2:1) eME 428 12.11 Warszawa POL—IRL 1:0(1:0) 429 19.11 Amsterdam HOL—POL 0:0(0:0) eME 430 18.03.1987 Rybnik POL—FIN 3:1 (2:0) 431 24.03 Wrocław POL—NOR 4:1 (3:1) 432 12.04 Gdańsk POL—CYP 0:0(0:0) eME 433 29.04 Ateny GRE—POL 1:0(0:0) eME 434 17.05 Budapeszt HUN—POL 5:3(1:1) eME 435 19.08 Łubin POL—DDR 2:0(1:0) 436 02.09 Bydgoszcz POL—RUM 3:1 (3:0) 437 23.09 Warszawa POL—HUN 3:2(1:1) eME 438 14.10 Zabrze POL—HOL 0:2 (0:2) eME 439 27.10 Bratysława CZE—POL 3:1(1:0) 440 11.11 Limassol CYP—POL 0:1 (0:0) eME 441 06.02.1988 Hajfa POL—RUM 2:2(1:1) 442 10.02 Tel Awiw ISR—POL 1:3(1:1) 443 23.03 Belfast NIR—POL 1:1(1:1) 444 22.05 Dublin IRL—POL 3:1 (3:0) 445 01.06 Moskwa ZSR—POL 2:1 (0:1) 446 13.07 New Britain USA—POL 0:2 (0:1) 447 15.07 Toronto CAN—POL 1:2(0:0) 448 24.08 Białystok POL—BUL 3:2(1:0) 449 21.09 Cottbus DDR—POL 1:2(1:0) 450 19.10 Chorzów POL—ALB 1:0(0:0) eMŒ POLSKA ,,A" 1989—1991 4S1 08.02.1989 San Jose COS—POL 2:4(1:3) 452 12.02 Gwatemala GUA—POL 0:1 (0:0) 453 14.02 Puebla MEX—POL 3:1 (2:0) 454 12.04 Warszawa POL—RUM 2:1 (1:0) 455 02.05 Oslo NOR—POL 0:3(0:1) 456 07.05 Sztokholm SWE—POL 2:1 (0:0) eMŒ 457 03.06 Londyn ENG—POL 3:0(1:0) eMŒ 458 23.08 Lublin POL—ZSR 1:1(0:1) 459 05.09 Warszawa POL—GRE 3:0(3:0) 460 20.09 La Coruńa ESP—POL 1:0(1:0) 461 11.10 Chorzów POL—ENG 0:0(0:0) eMŒ 462 25.10 Chorzów POL—SWE 0:2 (0:1) eMŒ 463 15.11 Tirana ALB—POL 1:2(0:1) eMŒ 464 02.02.1990 Teheran IRN—POL 0:2 (0:1) 465 04.02 Teheran IRN—POL 0:1 (0:0) 466 11.02 Kair* POL—KUW 1:1 (1:0) 467 28.03 ŁódŸ POL—JUG 0:0(0:0) 468 04.05 Chicago* POL—COL 1:2(1:2) 469 06.05 Chicago* POL—COS 2:0(1:0) 470 09.05 Hershey USA—POL 3:1(1:1) 471 19.05 Glasgow SCO—POL 1:1(1:0) 472 21.05 Marsylia* POL—EMI 4:0(2:0) 473 06.06 Bruksela BEL—POL 1:1 (0:1) 474 15.08 Paryż FRA—POL 0:0(0:0) 475 26.09 Bukareszt RUM—POL 2:1(1:0) 476 10.10 Warszawa POL—USA 2:3(0:3) 477 17.10 Londyn ENG—POL 2:0(1:0) eME 478 14.11 Stambuł TUR—POL 0:1 (0:1) eME 479 19.12 Volos GRE—POL 1:2(1:1) 480 05.02.1991 Belfast NIR—POL 3:1 (1:1) 481 13.03 Warszawa POL—FIN 1:1(1:1) 482 27.03 Ołomuniec CZE—POL 4:0(2:0) 483 17.04 Warszawa POL—TUR 3:0(0:0) eME 484 01.05 Dublin IRL—POL 0:0(0:0) eME 485 29.05 Radom POL—WAL 0:0(0:0) 486 11.08 Poznań POL—FRA 1:5(1:2) 487 21.08 Gdynia POL—SWE 2:0(0:0) 488 11.09 Rotterdam HOL—POL 1:1 (0:0) 489 16.10 Poznań POL—IRL 3:3(0:1) eME 490 13.11 Poznań POL—ENG 1:1(1:0) eME DWUMECZE Osiem dni w historii polskiego futbolu wypełnionych było aż dwoma spotkaniami narodowej reprezentacji „biało-czerwonych". Tylko w ten pierwszy „dzień dwóch gier" (przeciwko amatorom CZE) jedno z nich było nieoficjalne — pozostałe siedem terminów przyniosły dubeltowe emocje, choć nie zawsze były one radosne! Oto daty tych niezwykłych zdarzeń oraz pary rywali; 26.10.1930 LOT —CZE 01.10.1932 LOT —ROM 14.10.1934 ROM — LOT 15.09.1935 LOT—GER 06.09.1936 LOT —JUG 12.09.1937 BUL— DAN 10.10.1937 LOT —JUG 25.09.1938 LOT —JUG Najczęœciej, bo aż siedem razy jednym z rywali „dwumeczu" było Łotwa. trzykrotnie w „parze" z Jugosławiš. 186 GŁa GRA O TELEWIZOR Prezentujemy archiwalnš fotografię drużyny KS Ruch Wielkie Hajduki, pięciokrotnego mistrza Polski w latach trzydziestych, zdecydowanego lidera klubowego futbolu w tym okresie. Na zdjęciu od lewej: PE-TEREK, WILIMOWSKI, BADURA, Ku-bisz, Czempisz, WODARZ, GIEMSA, Górka, TATUŒ, Zorzycki, DZIWISZ. Wyróżniliœmy w opisie nazwiska siedmiu reprezentantów kraju. Nasz konkurs dla „szperaczy" polega na wyszukaniu fotografii polskich drużyn klubowych, na których jest co najmniej siedmiu reprezentantów Polski! Nie ograniczamy czasu oraz okolicznoœci wykonania zdjęcia. Wystarczy przesłać fotografię albo wskazać miejsce i tytuł publikacji, pisma lub ksišżki (z podaniem daty lub numeru wydania!), gdzie zamieszczono „konkursowš" fotkę pod adresem wydawnictwa GiA. Na odpowiedzi czekamy do końca maja 1992. Wyniki konkursu, w którym głównš nagrodš jest TELEWIZOR KOLOROWY, opublikujemy na łamach ROCZNIKA'92. 187 NA SPECJALNE ŻYCZENIE. Kot.: RYSZARD ROGALSKI Nasz przyjaciel Andrzej Strejlau zwrócił nam delikatnie i życzliwie uwagę, przy okazji ukazania się pierwszego polskiego oficjalnego ROCZNIKA piłkarskiego, iż chyba nie godzi się, aby brakowało w nim fotki trenera reprezentacji Polski „A". Miał rację! Obiecaliœmy najrychlej naprawić tę gaffę. I oto Andrzej STREJŁAU! Obok pełna dokumentacja gier narodowego zepołu w drugiej połowie 1991 jako aktualne uzupełnienie ROCZNIKA '91. 188 GSA POL—FRA 1:5(1:2) 14.8.1991 œroda 20.00 486 (^25) Poznań stadion Lecha (-20000) Aleksiej Spirin ZSR POL: Józef Wandzik (46 Kazimierz Sidorczuk) — Piotr Soczyński, Czesław Jakołcewicz, Dariusz Kubicki, Andrzej Lesiak — Robert Warzycha (63 Marek Rzepka), Ryszard Tarasiewicz (k), Piotr Czachowski, Jacek Ziober — Roman Kosecki (70 Dariusz Skrzypczak), Jan Urban. Selekcjoner — Andrzej Strejlau, asystent — Leszek Ćmikiewicz. FRA: Bruno Martini — Basile Boli, Laurent Blanc, Bernard Casoni (77 Franek Sihrestre), Manuel Amoros (k, 72 Remy Gardę) — Jocelyn Angloma, Franek Sauzee, Luis Fernandez (46 Didier Deschamps), Jean-Philippe Durand (53 Christian Perez) — Jean-Pierre Papin, Amara Simba. Trener — Michel Platini. * 1:0 Urban 17, 1:1 Sauzee 41, 1:2 Papin 43 głowš, 1:3 Simba 68, 1:4 Blanc 69, 1:5 Perez 77. POL—SWE 2:0(0:0) 21.8.1991 œroda 17.30 487 (-25) Gdynia stadion Bałtyku (-8000) Frans van den Wijngaert BEL POL: Jarosław Bako — Jacek Grembocki, Tomasz Wałdoch, Piotr Soczyński, Piotr Czachowski — Marek Rzepka (58 Tomasz Trzeciak), Dariusz Skrzypczak, Janusz Nawrocki (k) — Grzegorz Mielcarski (58 Adam Fedoruk), Roman Kosecki (83 Kazimierz Węgrzyn), Wojciech Kowalczyk. Selekcjoner — Andrzej Strejlau, asystent — Leszek ćmikiewicz. SWE: Thomas Ravelli — Jan Eriksson (66) Mikael Nilsson), Mats Greń, Peter Larsson (k) — Roger Ljung, Magnus Erlingmark, Stefan Rehn, Haakan Mild (81 Niklas Gudmundsson) —Jan Nilsson, Martin Dahlin, Mikael Martinson (81 Jan Jansson). Trener — Tomas Svensson. * 1:0 Kowalczyk 58, 2:0 Trzeciak 90. żółta: Trzeciak HOL—POL 1:1(0:0) 11.9.1991 œroda 20.00 Eindhoven stadion PSY (~ 15000) 488 (t25) Alphons Constantin BEL HOL: Hans van Breukelen — Danny Blind, Berry Tan Aerle, Ronald Koeman (72 Stan Valckx), Jan Wauters — Richard Witschige, Franklin Rijkaard, Dennis Bergkamp, Ruud Gullit (k) — Willem Kieft, Piet Huistra (72 Juul Ellermann). Trener — Rinus Michels. POL: Jarosław Bako — Dariusz Kubicki, Piotr Soczyński, Dariusz Wdowczyk (k) — Janusz Nawrocki, Piotr Czachowski, Jan Urban (83 Andrzej Lesiak), Jacek Ziober — Jan Furtok (72 Wojciech Kowalczyk), Roman Kosecki. selekcjoner: Andrzej Strejlau, asystent — Leszek Ćmikiewicz. * 0:1 Ziober 87, 1:1 Bergkamp 90. żółte: Kieft — Ziober POL—IRL 3:3(0:1) 16.10.1991 œroda 17.30 489 ( + 25) Poznań stadion Lecha (-20 000) Guy Goethals BEL POL: Józef Wandzik — Dariusz Kubicki (33 Andrzej Lesiak), Dariusz Wdowczyk, Piotr Soczyński, Piotr Czachowski —Roman Kosecki, Janusz Nawrocki (79 Dariusz Skrzypczak), Ryszard Tarasiewicz (k), Jacek Ziober —Jan Urban, Jan Furtok. Selekcjoner — Andrzej Strejlau, asystent — Leszek Ćmikiewicz. IRL: Patrick Bonner — Denis Irwin, KeTin Moran (k), David 0'Leary, Stephen Staunton (55 Terry Phelan) — Chris Morris, Paul McGrath, Roy Keane, KeTin Sheedy — Tony Cascarino, Andy Townsend. Trener — Jack Charlton. • 0:1 McGrath 12 głowš, 1:1 Czachowski 54, 1:2 Townsend 60, 1:3 Cascarino 69, Furtok 74, 3:3 Urban 85 głowš, żółte: Furtok — Staunton POL—ENG 1:1(1:0) 13.11.1991 œroda 490 (-25) Poznań stadion Lecha (~ 22 000) Hubert Forstinger AUT POL: Jarosław Bako — Piotr Soczyński, Tomasz Wałdoch, Roman Szewczyk (77 Adam Fedoruk) — Robert Warzycha, Piotr Czachowski, Dariusz Skrzypczak (79 Wojciech Kowalczyk), Jacek Ziober — Roman Kosecki, Jan Urban (k), Jan Furtok. Selekcjoner — Andrzej Strejlau, asystent — Leszek Ćmikiewicz. ENG: Chris Woods — Lee Dixon, Das Walker, Gary Mabbutt, Stuart Pearce — DaTid Rocastle, Andy Gray (46 Alan Smith), Darid Platt, Geoff Thomas — Gary Lineker (k), Andy Sinton (70 Tony Daley). Trener — Graham Taylor. * Szewczyk 32, 1:1 Lineker 77. żółte: Warzycha, Kosecki — Rocastle 189 DO CZYTELNIKÓW Autorzy i wydawca ROCZNIKA, pierwszego tomu serii, serdecznie dziękujš wszystkim, którzy zechcieli podzielić się refleksjami na temat ksišżki, wskazać błędy i braki, zaproponować nowe pomysły. W najbliższym czasie, zgodnie z obietnicš, odpowiemy na wszystkie listy — tylko goršczkowa praca nad kolejnym to- mem spowodował* tš zwłokę. Liczymy, że będziecie Państwo w kontakcie także w przyszłoœci. Oczekujemy na uwagi i propozycje. Zdecydowana większoœć osób, które dokonały przedpłaty na tom drugi — otrzymała go niemal wprost z maszyn drukarskich. Niestety, nie wszyscy podali dokładny adres! Prosimy o uzupełnienie tej informacji w przypadku zwłoki. Chętnych na zakup ksišżki bezpoœrednio u wydawcy było tak wielu, że z najwyższym trudem udało nam się wywišzać z obietnicy. Jesteœmy zmuszeni zrezygnować z tej formy — prosimy o odwiedzanie księgarń, a zwłaszcza tych, których adresy wymieniamy na końcu ksišżki. Nie odmówimy jednak wysłania ksišżki Czytelnikom z małych miejscowoœci. Wszystkim dziękujemy za życzliwe zainteresowanie! Tom trzeci poœwięcony będzie w całoœci MISTRZOSTWOM EUROPY. Foreign readers of this book, interested in ob-taining fuli text of a given article in English, are wel-come to address their re-quest to the publisher; EURO '92 wydawnictwo GiA 40-357 KATOWICE 14 (2) Finały mistrzostw Europy na szwedzkich stadionach to pierwsza z dwóch (obok olimpiady), wielkich imprez roku. Zapewne każdy kibic pragnšłby być obecny na trybunach EURO '92. Czytelnicy „encyklopedii piłkarskiej FUJI" otrzymajš tę szansę za darmo! W trzecim tomie ogłosimy konkurs, którego głównš nagrodš będzie wyjazd do Szwecji na futbolowy szczyt, z zapewnieniem kart wstępu na stadiony. Nie będzie to rywalizacja „profesjonalistów" — szansę wygranej będzie posiadał każdy Czytelnik naszej serii. Odpowiedzi na pytania konkursowe z pewnoœciš znajdzie się w pierwszych trzech tomach „encyklopedii FUJI". Już dziœ zachęcamy do udziału w konkursie. Szczegółowy regulamin w następnym, trzecim tomie! W kraju gospodarzy EURO od wielu lat działa SFS, czyli Sveriges Fotbolls Statistiker, stowarzyszenie skupiajšce blisko tysišc członków — także zagranicznych, i wydajšce cztery razy w roku znakomicie redagowany biuletyn (dla chętnych z tłumaczeniami na angielski), na profesjonalnym poziomie. Oczywiœcie, SFS zajmuje się głównie szwedzkim futbolem, ale przynosi też interesujšce opracowania œwiatowe. Obowišzuje symboliczna składka roczna. Preferowany angielski, ale można pisać i po polsku, pod adresem; ARNE TENHO POB 50 — 73321 SALA — Szwecja/Sweden. SFS-BOLLETinEn^3-1991 190 Znakomity czeski znawca futbolu, historyk, dokumentalista i statystyk, MILOS JERABEK, zaprezentował w końcu tego roku swoje ostatnie dzieło, które stało się prawdziwym bestsellerem. „Ceskoslovensky FOTBAL v ćislech a faktcch". opublikowane przez praskš oficynę „Olympia", jest istnym rarytasem. Pełna dokumentacjia (fuli statistics) reperezentacji wszystkich kategorii, a także rozgrywek mistrzowskich — z wynikami spotkań i kadrami drużyn! — sprawia imponujšce wrażenie. Jest efektem wieloletniej pracy i żmudnych poszukiwań czeskiego historyka. Pragnšc wiedzieć wszystko o futbolu naszych sšsiadów, nie można nie mieć tej pozycji. Nazwisko autora — gratulujemy! — zapewnia najwyższy standard. Polecamy! GOH CO 1 GDZIE? LIST Edwarda Madejskiego 5 od wydawcy 7 FELIETON Mętrak 8 SPÓR o zasady 9 KOD na cały œwiat 12 MECZ PO MECZU ten pierwszy (1921) 15 czas tercetów (1922—1923) 25 olimpijskie „do zera" (1924) 41 przegrane gry i gierki (1925) 51 chude lata „żyły" (1925—1927) 57 mgła po przełomie (1928) 69 marsz w górę (1929—1931) 75 walkower... polityków (1932—1934) 93 wejœcie diabła (1934—1935) 103 „afera" na podium (1936) 117 salonkš do finału (1937—1938) 133 legenda dwóch godzin (1938) 145 czekajšc na wygranš (1938—1939) 153 ta ostatnia niedziela (1939) 161 ALFABETYCZNIE selekcjonerzy i trenerzy (Biró 44, Cetnarowski 34, Glabisz 36, James 162, Jentys 35, Kałuża 90, Kossok 139, Kuchar 52, Loth 76, Lustgarten 26, Obrubański 42, Orzelski 46, Otto 111, Pozsonyi 20, Przeworski 81, Rosenstock 46, Spoida 155, Synowiec 59, Szkol-nikowski 17, Ziemiański 26) POLSKA „A" jesień Strejlaua blisko pół tysišca (1921- -1991) 188 175 BIAŁO-CZERWONI od Adamka do Żiżki (1921- -1939) 166 ŒWIAT I MY przeglšd premier Markowskiego 172 KONKURS gra o tv-color 187 EURO'92 u nas i z nami 190 KSIĘGARNIE gdzie nas kupić 192 191 GDZIE NAS KUPIĆ Prezentujemy księgarnie, które zawsze i najszybciej mieć będš w stałej sprzedaży kolejne tomy „encyklopedii piłkarskiej FUJI"; także dostępne jeszcze egzemplarze archiwalne. Sieć ta powstała w ostatnich dniach. Liczymy, że w przyszłoœci obejmie cały kraj. W kolejnych tomach prezentowyc zamierzamy kompletnš i aktualnš listš placówek, które zgodzš się współpracować z naszym wydawnictwem. GNIEZNO GORLICE KATOWICE KOŁO KRAKÓW KWIDZYN ŁOWICZ OLSZTYN OŁAWA OPOLE PŁOCK POZNAŃ RYBNIK SZCZECINEK ŒWIECIE n/ Wisłš TRZEBNICA WARSZAWA WŁOCŁAWEK WODZISŁAW WROCŁAW • Bolesława Chrobrego 33 • 1 maja 7—14 • dworzec PKP (EX-PRESS) • Supersam (EX-PRESS) • Toruńska 14 (FART) • Rynek 23 (IRYS) • Wielopole 1 (Pod IKC-em) • Chopina 14 • Rynek Koœciuszki 9 • Kortowo-Oczapowskiego 3 (AKADEMICKA) • Reymonta 18 (POSEJDON) • Brzeska 11 • Rynek 19 (OMEGA) • Jachowicza 32 (AGNIESZKA) • Plac Narutowicza 1 (ANTYKWARIAT) • al. Marcinkowskiego 21 (JEDYNKA) • Wrocławska 16 (BESTSELLER) • Sobieskiego 38 (JEDENASTKA) • 9 maja 11 • Krasickiego 1 (ADRIANA) • Rynek 16 • Hoża 19 (ODEON) • Wilcza 71 (U IZY) • Œwierczewskiego 35 (Pod ARKADAMI) • księżnej Konstancji 15 (EX-PRESS) • Kołłštaja 34 (EUREKA) • plac PKWN 14 (WRATISLAVIA) •k Œwidnicka 28 (Wydwnictwo Dolnoœlšskie) SPRZEDAŻ WYSYŁKOWA — proponujemy tę formę zakupu wyłšcznie Czytelnikom z mniejszych miejscowoœci, gdzie nie ma księgarni, albo istniejšce nie prowadzš ksišżek o tematyce sportowej. Po otrzymaniu kwoty 48 tysięcy złotych (to cena ksišżki, opakowania i opłaty pocztowej) wysyłamy natychmiast tom pierwszy (ROCZNIK '91) lub drugi (BIAŁO-CZERWONI) — cena obowišzuje do ukazania się trzeciego tomu. Z przykroœciš informujemy, że wykluczamy chętnych z miast wojewódzkich i tych, gdzie działajš współpracujšce z nami księgarnie. Przekaz pocztowy z wyraŸnym adresem nadawcy i zaznaczeniem żšdanego tomu prosimy adresować: wydawnictwo GiA 40-357 KATOWICE 14 LUBELSKIE ZAKŁADY GRAFICZNE