Jeżeli nie możesz pokonać muru, zbuduj drzwi! ;WSKAZÓWKI. JAK POSTĘPOWAĆ, GDY PODDANIE SIĘ NIE WCHODZI W RACHUBĘ! Charles Lever Poddanie się NIGDY nie jest wyjściem! Zbyt wielu z nas uważa, że szczęśliwi, odnoszący sukcesy lu- dzie są tacy tylko dlatego, że Bóg obdarzył ich niniejszą liczbą pro- blemów niż nas. Nie można się bardziej mylić! Zasada numer je- den, którą każdy osiągający sukce- sy człowiek musi znać, mówi: wy- trwałość pokonuje przeciwności! WYTRWAŁOŚĆ JEST KLUCZEM DO SUKCESU W przeciwieństwie do ogól- nie panującej opinii, ci którzy doświadczyli wyższego stopnia spełnienia w życiu, NIE są tymi, którzy mieli mniej trudności do pokonania. Prawdę mówiąc, więk- szość z ludzi odnoszących sukcesy pokonało WIĘCEJ MURÓW w swoim życiu niż przeciętna osoba. Ludzie sukcesu po prostu albo znajdują drogę umożliwiającą wej- ście na te mury, albo budują w nich drzwi. MURY SĄ TYMCZASOWE, NIE TRWAŁE Książka ta zawiera wiele hi- storyjek mówiących o ludziach, którzy postrzegali mury w ich ży- ciu jako tymczasowe przeszkody, a nie katastrofalne "ślepe uliczki". A że byli wytrwali i pomysłowi, doświadczyli mnóstwa miłości, spełnienia, wdzięczności i pewno- ści siebie - wszystkiego tego, co czeka na nas po drugiej stronie muru. ? ? Książka Jeżeli nie możesz pokonać muru, zbuduj drzwi! jest tak samo zabawna, jak i pożyteczna. Jest przepełniona inspirującymi historyjkami mówiącymi o ludziach, którzy czerpali bardzo dużo z życia, ponieważ byli zdecydowani raczej zginąć niż okazać słabość i poddać się! Dr Lever mówi: „Mogą cię znokautować wiele razy, ale zawsze istnieje jeszcze jedna szansa na odniesienie sukcesu". Tę książkę powinien poznać każdy, kto kiedykolwiek zastanawiał się, czy się poddać..., czy może raczej stanąć do walki z murami, które piętrzą się w jego życiu! Burkę Hedges, autor książki Kto skradł amerykańskie marzenie? ISBN 83-904779-7-1 IBK 326 InterNet Services Corporation of Poland Sp. z o.o., Warszawa 2000 Jeżeli nie możesz pokonać muru, zbuduj drzwi! DEDYKACJA Tytuł oryginału: If You Can't Climb The Wall, Build A Door! Principles To Live By When Quitting Is Not An Option Autor: Dr Charles C. Lever Copyright © by Charle^C. Lever Wszelkie prawa zastrzeżone. Powielanie wzbronione. Niniejsza książka nie może być rozpowszechniana, kopiowana ani powielana w żadnej formie. Tłumaczenie na język polski: Anna Majchrowska Opracowanie wydawnicze i skład: Format-AB, Warszawa ISBN 0-9632667-7-2 (wyd. USA) Printed in Poland ISBN 83-904779-7-1 (wyd. polskie) IBK326 Wydawca: InterNET Services Corporation of Poland Sp. z o'.o.. Warszawa Strona WWW: http://www.internet-services.com Okładka wykonana wg projektu: Lawie Winters Mojej wspaniałej żonie, "Sam", której miłość i wsparcie są dla mnie stałym źródłem inspiracji i której życie ilustruje prawdę mówiącą: jeżeli nie możesz pokonać muru, zbuduj drzwi. SPIS TREŚCI Dedykacja "' Podziękowania vn Wprowadzenie 1X CZĘŚĆ PIERWSZA - STOJĄC PRZED MUREM ROZDZIAŁ 1. Stawianie czoła życiowym wyzwaniom 3 Budowanie solidnych podslaw... Niepowodzenia spotykają wszystkich... Łatwa droga może nie być najlepszą drogą... Przewidywanie konse kwencji... Używanie rozumu, by uniknąć "pól minowych"... Spełniać marzenia, a nie tworzyć je... Podsumowanie ROZDZIAŁ 2. Życie ponad niepowodzeniami 19 Porażki zmieniają nasze postrzeganie świata... Porażki ujawniają nasze najlepsze cechy... Dzięki niepowodzeniom stajemy się silniejsi... Niepowodzenia otwierają nowe możliwości... Niepowodzenia zmuszają nas do zmiany... Niepowodzenia budują pewność siebie... Podsumowanie ROZDZIAŁ 3. Ucieczka spod młota i kowadła 33 Unikanie pułapek przeszłości... Zdobycie samozadowolenia... Godzenie się na dostatek... Podsumowanie ROZDZIAŁ 4. Realizowanie swojej wizji 47 Twoja wizja: Brama do życia... Głębia, aby długo prosperować... Rozmach, aby uniknąć ciasnoty tunelu... Wysokość, aby rozszerzyć swoje horyzonty... Oblicz koszty... Wyjdź poza swoją strefę komfortu... Odwaga, aby wytrwać... Podsumowanie CZĘŚĆ DRUGA - POKONANIE MURU LUB BUDOWANIE DRZWI ROZDZIAŁ 5. Zajęcie odpowiedniej pozycji 65 Zajmowanie pozycji w życia w zależności od naszych celów... w zależności od czasu... Postawa wobec innych osób... Podsumowanie ROZDZIAŁ 6. Wybieranie swojego przeznaczenia i. 77 Wybranie trudnej drogi zamiast łatwej drogi... długiej drogi zamiast krót- kiej... dyscypliny zamiast jej braku... przemyślanej drogi zamiast nieprze- myślanej... jedności zamiast separacji... ludzi zamiast rzeczy... właściwego stylu życia... Podsumowanie WPROWADZENIE WSPINAJ SIĘ, A NIE PODDAWAJ! Podążaj za rozkoszą, a to co wygląda jak mur, zmieni się w drzwi. — Joseph Campbell D r Norman Vincent Peale, filozof i kaznodzieja, którego świetnie sprzedająca się książka pt. Silą pozytywnego myślenia zapo- czątkowała na całym świecie tendencję do budowania własnych oso- bowości, kochał opowiadać historię o tym jak zareagował na nega- tywną postawę bogatego znajomego o imieniu George. Dr Peale szedł pewnego dnia ulicą, kiedy zobaczył zbliżającego się Georga z nachmurzoną miną. "Jak się masz George?" - zapytał Peale. "Problemy, problemy" - odpowiedział George marszcząc brwi -"Mam dosyć tych ciągłych problemów. Jeżeli umiałbyś pomóc mi poz- być się wszystkich moich problemów, z chęcią ofiarowałbym wtedy 5 000 dolarów na wybraną przez ciebie organizację charytatywną". "George" - powiedział Peale - "Możliwe, że mógłbym skorzystać z twojej propozycji. Zaledwie wczoraj byłem w miejscu, gdzie znajdują się tysiące osób, a mogę cię zapewnić, że ani jedna z nich nie ma prob- lemów. Czy chciałbyś tam ze mną pójść"? Twarz Georga rozjaśniła się na słowa Peala - "Kiedy możemy tam pójść?" - zapytał z zapałem. "Zabiorę cię tam jutro" - powiedział dr Peale. "Świetnie!" - powiedział George - "Co to za miejsce?" "To cmentarz miejski" - krótko odpowiedział Peale - "ponieważ je- dynymi nie mającymi problemów ludźmi jakich znam, są umarli". Jeżeli masz puls, masz też problemy Humorystyczna historyjka Pealea pokazuje nam, że wszyscy mają problemy w życiu. Zbyt wielu z nas uważa, że szczęśliwi, odnoszący sukcesy ludzie, są tacy tylko dlatego, że Bóg obdarzył ich mniejszą liczbą problemów, niż nas. Nie można się bardziej mylić! W przeciwieństwie do ogólnej opinii, ci którzy doświadczyli wyż- szego stopnia spełnienia w życiu, NIE są tymi, którzy mieli mniej trud- ności do pokonania. Prawdą jest, że każdy żyjący człowiek musi pokonywać różnego rodzaju mury w swoim życiu. Niektóre mury są tak niskie, że możemy je przeskoczyć, tak łatwo jak byśmy skakali przez kałużę. Ale inne mury są tak wysokie i twarde jak góry. Jeżeli nie udaje się nam wspiąć na nie, a chcemy podążać na- przód, musimy znaleźć drogę naokoło nich lub wiodącą przez nie. Przekraczanie murów Przesłanka tej książki mówi nam, że niezależnie od tego, jak wielkie są wyzwania w naszym życiu, zawsze istnieje droga, aby stawić im czoła i je pokonać. Klucz do pokonywania wyzwań nie tkwi w tym, by się poddać lub zignorować je. Poddawanie się nie jest wyjściem! Kluczem do szczęśliwego, twórczego życia jest postrzeganie murów w naszym życiu jako tymczasowych przeszkód, a nie jako wyzwania do wysiłku bez perspektyw. Wspinanie się na mury jest dobrą drogą, która uczy, że musisz być wytrwały i stanowczy, jeżeli myślisz poważnie o osiągnięciu celów w swoim życiu. Wielki gracz w golfa, Ben Hogan jest przykładem mó- wiącym nam. jak ważne jest, aby wspinać się na mury. W 1949 roku Hogan był uznawany za jednego z najlepszych graczy w golfa na świecie. Ale 2 lutego 1949 roku on i jego żona mieli zderze- nie czołowe z autobusem. Hogan przeżył, ale połamał liczne kości lewej strony ciała i zmiażdżył miednicę. Zajęło mu 10 miesięcy, aby wyzdrowieć po wypadku. Musiał nau- czyć się ponownie chodzić, co sprawiało mu tyle bólu, że ograniczył grę w golfa tylko do ważnych zawodów. Mimo muru zbudowanego z bólu i bezczynności, grał dalej i właśnie po wypadku zagrał swoje naj- lepsze mecze golfowe, a najwyższe sukcesy osiągnął w 1953 roku, kiedy wygrał zawody: The Masters, U.S. Open i British Open. Pobił rekord, który nie został pobity do tej pory! Celem Bena Hogana było zostać najlepszym graczem w golfa i był gotowy na pokonywanie każdego muru, który stał mu na drodze do osiągnięcia tej idei. Wstawienie drzwi Jeżeli pokonywanie murów stanowi przezwyciężenie problemów poprzez wytrwałość, to wstawianie drzwi prowadzi do rozwiązywania problemów poprzez inwencję i pomysłowość. Z pewnością słyszeliś- cie o Grandma Moses, wielkiej ludowej artystce, której kolorowe obrazy mówiące o wiejskim życiu sprzedają się za sumę setek tysięcy dolarów każdego dnia. Zdumiewające jest to, że Grandma Moses nie zaczęła malować przed ukończeniem 76 lat! Jej głównym hobby przed malowaniem było wyszywanie. Ale artretyzm rąk uniemożliwił jej kontynuowanie zajęcia, które kochała, a więc przerzuciła się na farby olejne. Grandma Moses była zdecydowana, by wieść produktywne, twór- cze życie, co wypełniło jej całe 101 lat życia! Kiedy złapał ją artretyzm, jedne drzwi się zamknęły, ale ona się nie poddała - postanowiła zbudować nowe drzwi! Była zdecydowana zaangażować się w twórcze zajęcie, a że włożyła wysiłek w zbudowanie nowych drzwi, została znaną na cały świat malarką, nie biorąc nawet nigdy lekcji malarstwa! Tak jak ja i ty, Ben Hogan i Grandma Moses musieli znaleźć drogę przechodzącą przez lub naokoło murów w ich życiu. Życie nie podało im sławy i fortuny na srebrnym talerzu. Musieli przezwyciężyć wiele przeciwności losu, by osiągnąć to, o czym marzyli. Czemu napisałem tę książkę Oto czemu napisałem tę książkę - abyście stali się świadomymi podstawowych, uniwersalnych zasad, które uprawnią was do pokony- wania murów i budowania drzwi w waszym życiu, abyście i wy mogli w pełni zrealizować swój potencjał. Bez wątpienia istnieją mury w waszym życiu i one was ograniczają. Może borykasz się z problemami finansowymi. Może walczysz o to, by utrzymać małżeństwo. Może odczuwasz samotność po zerwaniu z partnerem. Może zostałeś zraniony przez kogoś bliskiego. Może nie umiesz porozumieć się ze swoim dzieckiem. Może opłakujesz utratę kogoś bliskiego. Może walczysz z chorobą. Może masz problemy z pracodawcą. Może próbujesz założyć nowy biznes. Ponieważ mury niepowodzenia nie znikną same, musisz być wytr- wały i próbować tak długo, aż nie pokonasz muru..., albo musisz być pomysłowy i znaleźć sposób, by zbudować drzwi w murze. Dobrą wiadomością jest, że istnieją rozsądne zasady, które umożliwią nam zmianę przeszkody: z kamienia na drodze w kamienną ścieżkę. Jeżeli nie możesz pokonać muru, zbuduj drzwi! zawiera wiele wypróbowanych wskazówek, które umożliwią przezwyciężenie mu- rów przeciwności losu w twoim życiu, tak abyś nie tylko mógł marzyć o wielkich rzeczach, ale również abyś doświadczył radości i satysfakcji ze zrealizowania tych marzeń. Niezależnie od tego, jakie wyzwania są w twoim życiu, wierzę że możesz je przezwyciężyć i doświadczyć lepszego życia niż doty- chczas. Mam nadzieję i modlę się o to, aby wskazówki zawarte w tej książce dostarczyły ci mądrości i motywacji, abyś pokonał mury w swoim życiu... i abyś stał się bardziej spełnioną osobą. Nie wystarczy próbować ? TRYUMF! Chciałbym zakończyć, wierszykiem anonimowego poety pt. Zrobię więcej, który tak podsumowuje wagę stawiania czoła niepowodzeniom i ciągłego próbowania, aby wspiąć się wreszcie na mury w naszym życiu: Zrobią więcej Zrobię więcej niż tego oczekują, Będę uczestniczył. Zrobię więcej niż tylko się troszczyć, Będę pomagał. Zrobię więcej niżbym tylko był miły, Będę życzliwy. Zrobię więcej niż bym tylko marzył, Będę pracował. Zrobię więcej niż bym tylko uczył, Będę inspirował. Zrobię więcej niż bym tylko zarabiał, Będę się wzbogacał. Zrobię więcej niż bym tylko dawał, Będę służył. Zrobię więcej niż tylko bym żył, Będę wzrastał. Zrobię więcej niż bym był tylko przyjazny, Będę przyjacielem. Zrobię coś więcej niż bym tylko był mieszkańcem, Będę patriotą. Z przeprosinami dla autora dodam jeszcze jedną zwrotkę: Zrobię coś więcej niż bym tylko próbował, ZATRYUMFUJĘ! Mój przyjacielu, i ty możesz zatryumfować! Nie musisz pozosta- wać zablokowanym przez mury w swoim życiu. Nie musisz żyć w cie- niu swoich osobistych murów. Możesz poczuć promienie słońca na twarzy...; możesz odnosić sukcesy w niepomyślnym czasie.... jeżeli jedynie POKONASZ MUR LUB ZBUDUJESZ DRZWI! Do zobaczenia po drugiej stronie muru! CZĘŚĆ 1 Stojąc przed murem Powodzenie jest dobrym nauczycielem: Niepowodzenie jeszcze lepszym. — William Hazlitt ROZDZIAŁ 1 STAWIANIE CZOŁA ŻYCIOWYM WYZWANIOM Jeżeli popełniałeś błędy, nawet poważne błędy, zawsze istnieje dla ciebie jeszcze jedna szansa. A nawet jeżeli próbowałeś i za każdym razem nie udawało ci się, możesz zacząć wszystko od nowa w dowolnym momencie, ponie- waż rzeczą, którą nazywamy "niepowodzeniem" nie jest kompletna porażka, ale chwilowe pozostanie w miejscu. — Mary Pickford P arę lat temu fotoreporter jednej z gazet został wezwany do redaktora naczelnego, a ten zlecił mu sfotografowanie pożaru, który wymknął się spod kontroli starażaków z Palos Verdes w Kaliforni. Redaktor powiedział mu. że musi się pospieszyć jeżeli historia ta ma się znaleźć w następnym wydaniu. Fotograf został poinstruowany, że ma iść na lotnisko, gdzie już czeka na niego samolot, by umożliwić mu przelecenie nad pożarem i sfotografowanie go. tak by wrócić przed wieczorną edycją gazety. Fotograf zebrał swój sprzęt jak najszybciej mógł i wybiegł z budyń- ku na parking. Wskoczył do swojego samochodu i pojechał na lot- nisko. Tam znalazł samolot gotowy do odlotu i wszedł na pokład. Kiedy samolot wzniósł się na wysokość 5 000 stóp. fotograf zaczął wypakowywać swój sprzęt z torby. Powiedział pilotowi, że ma lecieć jak najbliżej pożaru, aby go sfotografować. Zapanowała chwila ciszy, po której fotograf usłyszał przerażające pytanie z kabiny pilota: "U-u-u, ty jesteś instruktorem, prawda?" Problemy znajdują nas lub my znajdujemy je Możemy sobie tylko wyobrazić szok i przerażenie fotografa i pilota, kiedy obaj zdali sobie sprawę, że zaszła pomyłka. Fotograf szukał wprawionego pilota, a początkujący pilot szukał wprawionego instruktora. Zarówno fotograf jak i pilot wykonywali swoją pracę jak najlepiej mogli i wszystko wydawało się iść zgodnie z planem, kiedy nagły kłopot wdarł się w ich życie. Tak jak fotograf i pilot, my również zbyt często znajdujemy się w skrajnych sytuacjach. Czasem problemy wdają się w nasze życie nie sprowokowane, a czasem sami stwarzamy sobie problemy (często, z najlepszymi intencjami). Ale niezależnie od przyczyny, rezultat jest zawsze taki sam. Problemy będą w naszym życiu i nie ważne czy tego chcemy, czy nie. Poważne decyzje mogą stworzyć poważne problemy Film pt. Steel Magnolias (Stalowe magnolie) opowiada nam o rodzinie z Południa składającej się z mamy, taty, córki i dwóch synów. Córka jest piękną dziewczyną, ale jest chora na cukrzycę. Zakochuje się w młodym człowieku, ale rozważa zerwanie zaręczyn, po tym gdy dowiaduje się. że nie może mieć dzieci. Chociaż większość diabetyczek może mieć dzieci, jej choroba była tak rozwinięta, że jej ciało mogło nie wytrzymać porodu dziecka. Jeżeli zaszłaby w ciążę, jej ciało mogłoby zawieść i umarłaby. Postanawia jednak walczyć z tym problemem i wychodzi za mąż. Pewnego dnia, ku wielkiemu rozgoryczeniu matki, córka oświadcza, że jest w ciąży. Urodziła ślicznego synka ale podczas porodu zawiodła jej nerka. Była zmuszona do leczenia dializą. W celu ulżenia swojej córce, matka ofiarowała jedną ze swoich nerek do transplantacji. Chociaż prze- szczep zakończył się sukcesem, ciało córki nigdy nie zdołało w pełni wyzdrowieć po ciąży i umarła wkrótce po pierwszych urodzinach swo- jego synka. W obydwu historiach, kiedy ci ludzie spotkali się z zagrożeniem życia, bez wątpliwości czuli, że ich losy wymknęły się spod kontroli. W przypadku fotografa, była to sytauacja, której nie był świadomy. W przypadku córki z filmu Steel Magnolias, ona sama stworzyła problem, wiedząc że konsekwencje jej czynu mogą być tragiczne. W obu przypadkach ludzka aktywność została przytłoczona przez problemy, które ją przerastały. Poza kontrolą Od czasu do czasu znajdujemy się w kłopotliwym położeniu i nasze życie wydaje się uciekać spod kontroli. Warto zauważyć, że to nie wy- zwania wyznaczają nasz los w życiu, ale zachowanie, poprzez które decydujemy się pogodzić z tymi wyzwaniami - to sprawia wielką róż- nicę. Prawdą jest, że nie możemy zawsze wybierać wyzwań, którym zdołamy stawić czoła. Jednak zawsze możemy wybrać naszą reakcję. Jedną rzeczą, która nas wszystkich łączy, jest to, że przeciwności losu, nieszczęścia, cierpienia - lub jak tylko chcemy to nazwać - są częścią naszego życia. Jest to nam dane. Nie możemy wybrać możliwości NIE stawiania czoła przeciwieństwom losu. Możemy jednak wybrać drogę, w której próbujemy sobie radzić z przeszkodami, a ten wybór ostate- cznie określi, kim jesteśmy dzisiaj i kim będziemy jutro. Dr Norman Vincent Peale miał rację kiedy zauważył, że jedynymi ludźmi, którzy nie mają problemów są umarli. Jeżeli w to nie wierzysz, wystarczy tylko, żebyś otworzył gazetę i zobaczył jak dużo proble- mów gnębi dzisiejszy świat. Stres: Główny problem naszego życia W USA zdajemy się mieć bardzo dużo problemów i większość z nich jest związana ze stresem i obciążeniami współczesnego życia. Na przykład, czy wiesz, że Amerykanie wydadzą tego roku ponad bilion dolarów na pomoc w sprawach snu? Eksperci szacują, że jeden na trzech dorosłych w tym kraju ma coś w rodzaju zaburzeń snu. A czy wiesz, że na początku lat 90-tych, lekiem, który się najlepiej sprze- dawał na receptę był Tagamet - lek na wrzody? Jest oczywiste, że stres to szybko poszerzająca się epidemia w tym państwie. Stres: Problem, który nie zniknie Artykuł w ostatniej lokalnej gazecie "'Tampa Tribune", mówił, że stres "był dobrą rzeczą, stworzoną po to, by trzymać nas w stanie gotowości do działania w niebezpiecznych momentach. Ale to. co nas kiedyś chroniło od bycia obiadem, teraz zjada nas żywcem". Nawiązując do wypowiedzi autora, Johna Ferriego, stres był wa- żnym czynnikiem przeżycia dla pierwotnych ludzi, ponieważ pozwalał on ciału na celowe zużycie energii poprzez wymuszenie odpowiednich zachowań. Kieruje on wtedy całą energię na zapewnienie przetrwania i nie jest ważne, czy uciekasz przed wrogiem czy prowadzisz z nim walkę. Ferri zażartował: "Nie ma powodu, dla którego mamy trawić śniadanie, kiedy właśnie siadamy do lunchu". Problemem jest, że stres w obecnych czasach stał się chronicznym, czasem bardzo dokuczliwym problemem i dlatego ciało może znaleźć się w "stanie ciągłego zagrożenia stresem". Człowiek coraz częściej przeznacza energię na przetrwanie. Nienaturalny stan ciągłego nie- pokoju może prowadzić do przyśpieszonego starzenia się, włączając w to przedwczesny początek przyrostu wagi, cukrzycę, osteoporozę, zanik funkcji rozrodczych, wolne gojenie się ran, wysokie ciśnienie krwi. choroby serca, wylewy, a możliwe, że nawet raka. Stres jest znaczącym problemem w naszym życiu i nie zamierza odejść. Mury stresu mogą pozbawić nas obfitości życia poprzez przed- wczesne starzenie się i zabranie nam wielu lat naszego życia. Złąwia-domościąjest, że nie możemy pstryknąć palcami i zażyczyć sobie, by stres odszedł z naszego życia. Ale dobrą wiadomością jest, że możemy nauczyć się kopiować mechanizmy, które umożliwią nam pokonywanie murów stresu poprzez skuteczne dawanie sobie z nim rady. BUDOWANIE SOLIDNYCH PODSTAW Jeżeli problemy są nieuniknioną częścią naszego życia, pytanie brzmi: jak sformułujemy strategię, która umożliwi nam radzenie sobie z problemami, które wchodzą na naszą drogę życia? Zanim odpowiem na to pytanie, chciałbym opowiedzieć wam przy- powieść o mądrych i głupich budowniczych. Jest to opowieść, która pokazuje nam ponadczasowe, sprawdzone wskazówki mówiące, jak najlepiej przygotować się do nieuniknionej walki z życiowymi niepo- wodzeniami. W przypowieści tej występują dwaj budowniczy. Mądrzejszy zbu- dował swój dom na skale. Spadł deszcz, przyszły powodzie, wiatry wiały i uderzały w dom, ale dom stał dalej, ponieważ został założony na skale. Głupi budowniczy zbudował sw:ój dom na piasku. Spadł deszcz, przyszły powodzie, wiały wiatry i uderzały w dom - dom nie wytrzymał i przewrócił się. Głębokie prawdy tej przypowieści będę lepiej zrozumiałe, jeżeli poznasz historyczne podłoże tej historii, które ma swój początek w starożytnej Palestynie. W tamtych czasach często zdarzało się, że duże rzeki na Środkowym Wschodzie wysychały kompletnie podczas lata. I. oczywiście, wyschłe koryta rzeczne były bardzo kuszącymi placami budowlanymi dla "głupich budowniczych", ponieważ w piasku było bardzo łatwo kopać fundamenty pod dom. Brak wiedzy czy pracowi- tości szybko się na nich mścił. Mądrzejsi budowniczy rozumieli niebezpieczeństwo budowania domu blisko koryta rzecznego, więc budowali swoje domy na wznie- sieniach, u podstawmy góry. Znaczyło to, że "mądrzy budowniczy" musieli kuć fundamenty w skale, co oznaczało wiele godzin ciężkiej pracy. Kiedy nadeszły wrześniowe deszcze, koryta rzeczne zaczęły nabierać wody i zmywały wszystko, co stało na ich drodze. Domy zbudowane na piasku zostały zniesione wraz z wodą. a domy zbudo- wane na skale trwały przez wiele następnych lat. Z przypowieści o mądrych i głupich budowniczych możemy nauczyć się pięciu uniwersalnych zasad. Na następnych stronach zgłębimy każdą z nich, aby zobaczyć, czego mogą nas nauczyć o po- konywaniu murów lub wbudowyw;aniu w nie drzwi. ZASADA 1: NIEPOWODZENIA SPOTYKAJĄ WSZYSTKICH Pierwsza zasada, jakiej możemy nauczyć się z tej przypowieści mówi. że niepowodzenia spotykają wszystkich. Niezmienną prawdą jest. że mury niepowodzeń w życiu spotykają mądrych i głupich, uczo- nych i nieuczonych, bogatych i biednych, młodych i starych, wszystkich niezależnie od rasy, wyznania i koloru skóry. Jak powiedziałem wcześniej, istota nie tkwi w tym. czy niepowo- dzenie spotka nas, czy nie, bo prędzej czy później się to stanie. Istota tkwi w tym, w jaki sposób poradzić sobie z tymi niepowodzeniami. Na przykład najwięksi geniusze w historii świata nie zatryumfowali dla- tego, że w ich życiu nie było problemów. Mieli problemy tak samo jak ja lub ty. Zatryumfowali, ponieważ nie pozwolili swoim problemom przeszkodzić w rozwoju swoich talentów. Wielkie talenty przezwyciężają wielkie problemy Jednymn z największych dzieł muzyki klasycznej jest Messiah Handla. Ludzie zachwycają się jego pięknem przez przeszło 250 lat. A Handel skomponował to dzieło pięć lat po tym, jak przeżył bardzo poważny atak serca. Pablo Picasso nie miał problemów ze zdrowiem, ale w młodości miał poważne problemy finansowe. Kiedy był młodym, nieznanym malarzem starającym się wiązać koniec z końcem, często był zmuszony do palenia swoich własnych obrazów w kominku po to, by utrzymać ciepło. Mozart miał również na początku swej kariery problemy z pie- niędzmi. Były dni, że był tak biedny, że nie było go stać na kupno opału, by ogrzać mały, nędzny pokoik, w którym mieszkał. Podczas zimy wkładał ręce w wełniane skarpety i komponował muzykę, która wsławiła go później na zawsze. Lata biedy osłabiły jego system obronny i sprawiły, że muzyk stał się bardzo podatny na choroby i w rezultacie złapał gruźlicę i umarł przed swoimi 36 urodzinami. Każdy z tych wielkich artystów napotkał wielkie mury niepowo- dzeń w swoim życiu, ale znalazł również drogę przez lub naokoło nich. W rezultacie każdy przysłużył się bardzo ludzkości. Jeżeli życie da ci cytryny, zrób lemoniadę Wszyscy mamy problemy, z którymi musimy się zetknąć. Ktoś żartobliwie zauważył, że obecnie jest tak dużo problemów na świecie, że gdyby Mojżesz miał zejść dzisiaj z Góry Synaj, to niósłby ze sobą zamiast tablic dwie tabletki aspiryny! Kawał jest śmieszny, ale opisuje poważne zagadnienie - mamy tak dużo problemów, że czasami czujemy się nimi obezwładnieni! To dla- tego podkreśliłem wcześniej, że kluczem do pokonania murów w na- szym życiu jest raczej skupienie uwagi na sposobie, w jaki możemy poradzić sobie z naszymi problemami, niż na samej istocie tych proble- mów. Edgar Jackson jest znany ze swojej klasycznej historii Message of the Maples (Przesłanie o klonie), która zawiera w sobie kardynalne przesłanie do każdego człowieka. Pomysł na tę historię pochodzi od zmagania Jacksona z pokonaniem wielkiego muru niepowodzenia w jego życiu. Przed napisaniem tej historii Jackson miał wylew i stracił mowę. Kiedy doszedł do siebie, przeprowadził się na farmę do Corinth w Vermont, gdzie poznał pisarza, Edwarda Zieglara. Zieglar przeczytał wiele książek Jacksona, a że sam był też pisarzem, nabrał do Jacksona szczerego szacunku. Zieglar doświadczał wielu poważnych problemów w życiu i zwrócił się do Jacksona po pomoc. Jackson porozmawiał z Zieglarem przez chwile, a później zaprosił go na swoje pastwisko. Przechadzali się po niewielkim pastwisku, które było otoczone przez klony, posadzone przez poprzedniego właściciela tego pastwiska. Jackson wskazał drzewa i wytłumaczył, że tamten właściciel posadził je tak, aby nie musieć ustawiać słupów podtrzymujących płot. Właściciel poczekał aż drzewa stały się mocne, a potem przeciągnął kolczasty drut od jednego drzewa do drugiego. Jackson chodził teraz od drzewa do drzewa i pokazywał Zieglarowi, jak różnie klony zare- agowały na drut okręcony naokoło ich wrażliwej kory. Niektóre z drzew pochłonęły drut do swoich pni i urosły silne oraz wyprosto- wane, niezależnie od ograniczających ich rozwój pętli. Ale niektóre z klonów nigdy nie zaakceptowały intruza i urosły poskręcane i zdefor- mowane. Ludzie sąjak klony Jackson zauważył, że ludzie sąjak te klony. Niektórzy stykając się z problemami, przystosowują się do nich poprzez włączanie ich w swoje życie, a potem idą dalej, wzrastając i tryumfując. Inni pozwalają swoim problemom poskręcać, wypaczyć i zrujnować swoje życie. Różnica między drzewami i ludźmi leży w tym, że drzewa nie mogą wybierać sposobu w jaki będą rosły. Ludzie natomiast mogą i powinni to robić. Ann Landers. dziennikarka, ujmuje to w ten sposób: »Jeżeli zostałabym poproszona o danie rady, którą uważam za najbardziej przydatną dla całej ludzkości, brzmiałaby ona tak: Zaakceptujcie kłopoty jako nieodłączną część życia, a kiedy przyjdą, trzymajcie swoje głowy wysoko, spójrzcie im głęboko w oczy i powiedzcie: "Przerosnę ciebie. Nie pokonasz mnie". Później powtarzajcie w duchu najbardziej pocieszające słowa: "To również przeminie". Utrzymanie szacunku dla siebie, stojąc twarzą w twarz z niszczycielskim przeży- ciem jest rzeczą pierwszej wagi«. Pierwsza lekcja, jakiej nauczyliśmy się z przypowieści o mądrych i głupich budowniczych mówi nam, że postawa, dzięki której radzimy sobie z niepowodzeniami w naszym życiu jest tym, co pozwala nam w pełni czerpać korzyści z naszego życia. Za każdym razem, kiedy efek- tywnie radzimy sobie z problemami w naszym życiu i kiedy czerpiemy z tego naukę, staje się to fundamentem do stawiania czoła trudnościom w przyszłości. Porażki na drodze do sukcesu Nie znaczy to, że kiedy stawimy czoła murom niepowodzeń, po raz pierwszy, drugi, trzeci lub każdy następny, to będziemy zdolni do tego. by wspiąć się na ten mur lub wybudować w nim drzwi i przejść na drugą stronę. Porażka nie koniecznie jest taka zła. Tak jak powiedział Abraham Lincoln: "Moim wielkim zmartwieniem nie jest to, czy po- niosłeś porażkę, ale to, czy zadawalasz się tą porażką". Sukces wynosi cię zawsze o jeden raz więcej, niż ty upadasz. Ostatecznie, jeżeli stawiamy czoła wyzwaniom, zawsze odnosimy sukces, nawet w trakcie naszych porażek, ponieważ najważniejszą życiową lekcję możemy pobrać właśnie podczas niepowodzeń. Henry Ford wierzył, że: "porażka jest to możliwość, by zacząć od początku, bardziej inteligentnie". Naszym zmartwieniem w życiu nie powinna być możliwość poniesienia porażki, ale możliwości jakie stracimy, jeżeli nie spróbujemy. Każdemu z nas wiele razy nie powiodło się! Każdy z nas upadł, kiedy po raz pierwszy stanął na nogi. Wszyscy o mało nie utonęliśmy, kiedy po raz pierwszy próbowaliśmy pływać. Wszyscy spadaliśmy z rowerów, kiedy po raz pierwszy usiedliśmy na dwukołowym rowerze. Wszyscy przekręcaliśmy słowa, kiedy uczyliśmy się ich po raz pierwszy - i do tej pory czasami to robimy. Czy wiecie, że R. H. Macy poniósł porażkę siedem razy zanim jego pierwszy dom towarowy odniósł sukces? Czy wiecie, że angielski nowelista, John Creasey, otrzymał 753 odmowy zanim wydał swoją pierwszą z 564 książek? A czy wiecie, że legenda baseballu, Babę Ruth, został wyautowany 1,330 razy zanim 714 razy zdobył czwartą bazę? Zmartwieniem nie powinna być możliwość porażki. Zmartwie- niem powinny być możliwości jakie stracimy, jeżeli nie spróbujemy. Tak. jak atleci trenują, by polepszyć swoje możliwości, mury niepowo- dzeń, z którymi się stykamy, zapewniają nam trening na dalsze życie. ZASADA 2: ŁATWA DROGA MOŻE NIE BYĆ NAJLEPSZA DROGĄ Druga życiowa zasada zawarta w przypowieści o mądrych i głupich budowniczych mówi nam, że łatwa droga nie zawsze jest najlepszą drogą. Głupi budowniczy starali się zbudować domy, wkładając w ich budowę jak najmniej czasu i wysiłku. Ale, w rezultacie, domy ich nie wytrzymały sztormu i cały ich wysiłek, chociaż minimalny, poszedł na marne. Mądrym budowniczym zbudowanie domów pochłonęło więcej czasu, materiałów i pracy, ale kiedy sztorm minął, ich domy wciąż stały na miejscu. Wybitni mężczyźni i kobiety, w każdym wieku, wiedzieli, że nie wystarczy tylko łatwo przejść przez życie. Ich wzrok był zawsze sku- piony na głównym celu, a nie na doraźnych celach. William A. Ward zdradził nam swój przepis na sukces: "Ucz się gdy inni śpią, pracuj gdy inni się obijają, przygotowuj się podczas gdy inni się bawią i miej marzenia w czasie gdy inni mają życzenia". W rzeczy samej, to jest po- ważna rada! Thomas Edison zauważył, że praca nie była dla niego czymś mie- rzonym w godzinach, ale w terminach osiągnięcia upragnionego celu. W rezultacie, Edison zawsze trzymał na swoim biurku zegar bez wskazówek. To miało przypominać mu, że czas nie jest najważniejszą kwestią - najważniejszą kwestią było osiąganie celu. Możemy sobie wyobrazić, ile godzin spędził w swoim laboratorium. Kiedy powiedział, że jego wynalazek był "w 98 procentach rezultatem ciężkiej pracy i tylko w 2 procentach inspiracji", mówił to z doświadczenia. Doskonałość: duch Ameryki Dzięki pracy swoich założycieli, którzy nie godzili się na łatwiznę. Stany Zjednoczone stały się najpotężniejszym narodem na świecie. Były czasy, że zbaczaliśmy z drogi, tak jak w przypadku fabryki samochodów, kiedy pełne usterek samochody z Detroit, pozwoliły Japońskim samochodom zająć dużą część rynku. Ale Detroit zwróciło ducha Ameryce poprzez ulepszenie swoich samochodów, co w rezulta- cie, w późnych latach 90-tych przyniosło rekordowe dochody firmom GM i Ford. Ta desperacja, by być doskonałym, jest zwycięstwem kapitalizmu i to ona nie pozwoli nam zadowolić się drugim miejscem. Tak długo jak poświęcamy nasze środki i naszą pomysłowość badaniom i rozwojowi, będziemy światowymi przywódcami, niezależnie od tego, jaki wybie- rzemy rodzaj przemysłu. Przykładem jest przemysł farmaceutyczny, nad którym zwierzchnictwo mają Stany Zjednoczone - produkuje on co- rocznie 95% nowych leków i rozprowadza na cały świat. Kiedy wciąż próbujemy wdrapywać się na mury, niezależnie od tego jak ciężka jest to praca, budujemy w sobie to, co w nas najlepsze. Niestety, możemy pozbawić siebie możliwości doświadczenia obfi- tego życia, gdy zawsze szukamy najprostszej drogi, tak jak w przypadku głupiego budowniczego. Obieranie najłatwiejszej drogi przypomina mi sposób, w jaki rekiny dostosowują się do otoczenia. Rekin to niezwykłe stworzenie. Rośnie do rozmiarów swojego otoczenia. Rekiny urodzone i rozwijające się w akwarium urosną najwyżej do rozmiarów sześciu cali. Ale gdyby wziąć ten sam gatunek i wrzucić do oceanu, urośnie długi na sześć stóp! Tak samo jest i z nami. Jeżeli obierzemy łatwą drogę i będziemy ciągle postępować bezpiecznie, nigdy nie osiągniemy naszego pełnego potencjału. Z drugiej strony, jeżeli będziemy szukać wyzwań i możli- wości, które zmuszą nas do opuszczenia naszych "akwariów" czy stref komfortu, wyrośniemy do rozmiarów naszego nowego otoczenia. ZASADA 3: PRZEWIDYWANIE KONSEKWENCJI Trzecia życiowa zasada, której możemy nauczyć się z przypowieści o mądrych i głupich budowniczych, mówi nam o potędze zdolności przewidywania. Człowiek budujący swój dom na piasku ma bardzo ograniczony wgląd w przyszłość. Nie przewidział, co może stać się z korytem rzeki za sześć miesięcy. Gdyby mógł przewidzieć, co stanie się za rok, nigdy nie wybrałby koryta rzeki na plac pod budowę swojego domu. Ci. którym brakuje zdolności przewidywania, prędzej czy później zobaczą jak ich plany i marzenia zostają zmyte z powierzchni ziemi, tak jak domy budowane na piasku. Postrzegaj siebie jako orła, a niejako kurczaka Historia opowiada o farmerze, który schwytał młodego orła i umie- ścił go z kurczakami. Orzeł dorastał wśród kurczaków, przystosował się do ich życia i otoczenia - stał się kurczakiem. Pewnego dnia przyrodnik przyjechał na farmę, a patrząc na kurczaki, powiedział - "To nie jest kurczak, to jest orzeł". "Ma pan rację" - powiedział farmer - "ale on już tak naprawdę nie jest orłem. Jest już praktycznie kurczakiem, ponieważ je karmę dla kur i robi wszystko to, co inne kurczaki. Ten orzeł nigdy nie poleci". Przyrodnik chciał sprawdzić teorię farmera i podrzucił orła w górę. Orzeł nie poleciał i przyrodnik nie mógł zrobić nic, by poleciał. Pewnego dnia, podczas wschodu słońca, przyrodnik wziął ze sobą orła na szczyt wysokiej góry. Na szczycie góry orzeł spostrzegł dru- giego orła, ptaka takiego jak on sam, szybującego z wdziękiem po niebie. Wtedy orzeł zdał sobie sprawę, że różni się od kurczaków i coś mówiło mu, że i on może latać. Orzeł wydał z siebie dziki pisk i wzbił się w górę z rąk przyrodnika. Leciał wyżej i wyżej, aż wreszcie zniknął. Podczas gdy żył z kurczakami nie był zdolny do latania. Pewnego dnia zrozumiał, że jest orłem i może latać. Wtedy dopiero mógł wzbić się w powietrze. I tak jest w życiu. Dopóki nie posiądziemy wizji na- szego własnego życia, my też nie będziemy mogli osiągnąć szczytów i stać się tym, kim jesteśmy zdolni zostać. Postrzegaj świat takim, jakim może się stać Wizja przyszłości pozwala nam na widzenie świata nie takim, jakim jest - ale takim jakim może być! Wizja ta pozwala nam na postrzeganie naszego sąsiada nie jako kogoś, kim jest - ale jako kogoś, kim może być. Wizja ta pozwala nam na widzenie nas samych nie takimi jakim jesteśmy - ale takimi jakimi możemy być. Wizja przyszłości pozwala nam wznieść się jak orzeł i zdobywać nowe szczyty. Wizja przyszłości pozwala nam przeniknąć mury niepowodzeń w naszym życiu i zo- baczyć, co czeka nas po drugiej stronie. Wizja przyszłości pozwala nam planować drogę, którą pokonamy mury niepowodzeń i daje nam siłę, by zbudować drzwi, jeżeli nie możemy wdrapać się na mur. Mężczyzna lub kobieta, którzy nie posiadają wizji, są jak dom zbu- dowany na piasku. Kiedy nadchodzą życiowe sztormy, wszyscy zostają zmyci z powierzchni ziemi. Osoby posiadające wizję umieją pokonać, przezwyciężyć i przetrwać złą pogodę i w rezultacie dużo w życiu osiągnąć. ZASADA 4: UŻYWANIE ROZUMU, BY UNIKNĄĆ "PÓL MINOWYCH" Czwartą zasadą, której uczymy się z przypowieści o mądrym i głupim budowniczym, jest zasada mówiąca o wadze słuchania. Mądry budowniczy z pewnością wysłuchał rad tych, którzy budowali swoje domy przed nim i posłuchał się ich. Poprzez szukanie najlepszego wyjścia i poprzez słuchanie głosu doświadczenia, mądry budowniczy dowiedział się, że wiele rzek wysycha podczas lata. Ale we wrześniu. kiedy powracają deszcze, wyschnięte koryta rzeczne znowu nabierają wody. Właśnie dlatego zbudował swój dom w innym miejscu. John Philip Sousa, legendarny amerykański kompozytor patriotycz- nych pieśni, skomponował wspaniały marsz The Stars and Stripes Forever. Pewnego wieczora Sousa przebywał w pokoju hotelowym, kiedy usłyszał, że jakiś uliczny grajek gra jego marsz w zwolnionym, rozwlekłym tempie. Sousa wybiegi ze swojego pokoju i wypadł na ulicę. - "Stop! Stop!" zawołał do leniwego grajka. - "Nie skomponowałem marszu pogrze- bowego!". Wyrwał instrument z rąk grajka i zagrał swój marsz poprawnie, z wigorem. Muzyka zabrzmiała pośpiesznie i porywająco. Grajek ukłonił się nisko i uśmiechnął się porozumiewawczo do wielkiego kompo- zytora. ? Następnego wieczora Sousa słyszał jak grajek gra w odpowiednim tempie. Nic dziwnego, że duża grupa ludzi otoczyła go, biła mu brawo i wrzucała monety i banknoty dolarowe do kapelusza. Sousa zauważył wtedy, że grajek przytwierdził do swojego instrumentu dużą tabliczkę. Było na niej napisane: "Uczeń Johna Philipa Sousy". Wprowadzanie mądrości w czyn Uliczny grajek posiadał mądrość i umiał słuchać, a to czego się na- uczył wprowadzał w czyn, ponieważ wiedział, że uczy się od mistrza. Jego decyzja, by słuchać, przyniosła mu odczuwalne korzyści. Droga prowadząca przez życie jest najbezpieczniejsza kiedy słu- chamy się tych, którzy mają autorytet. Pewien żołnierz powiedział kie- dyś: "Najlepszym sposobem na przejście przez pole minowe jest podą- żanie śladami kogoś, kto już przez nie przeszedł". Życie jest jak pole minowe, ze swoimi wyzwaniami i niepowodzeniami, a droga przez nie jest o wiele bezpieczniejsza, kiedy szukamy mądrych rad. ZASADA 5: SPEŁNIAĆ MARZENIA, A NIE TYLKO JE TWORZYĆ Piąta zasada, której uczymy się z przypowieści, mówi nam. że ist- nieje mała różnica pomiędzy wysłuchaniem rady a wcieleniem jej w życie. Nie wystarczy bowiem dobrze słuchać, jeżeli nie towarzyszy temu działanie. Mądry budowniczy działał zgodnie z tym, co usłyszał i przewidział. W rezultacie, zbudował dom na skale. Wszyscy znamy stare powiedzenie: "Czyny mówią głośniej niż słowa". Kiedy nadchodzi moment, że musisz wspiąć się na mur swo- jego życia, działanie jest wszystkim. Ludzie, którzy działają rozwią- zują problemy w swoim życiu. Ludzie, którzy nie działają, są skazani na roztrwonienie swojego życia. Stołówka Ameryka Istnieje znakomita historia o emigrancie, który uciekł do Ameryki, ilustrująca siłę działania. Lata temu ambitny młody człowiek wyemi- grował z Europy do Ameryki. Gdy doszedł do Ellis Island, poszedł do lokalnej stołówki, by coś zjeść. Emigrant usiadł i czekał aż ktoś go obsłuży. Nikt tego nie zrobił. W końcu, przyjazny nieznajomy zatrzymał się, by powiedzieć nowemu emigrantowi jakie zasady panują w tej stołówce. "Zacznij na końcu linii"- powiedział nieznajomy. - "Potem weź sobie tacę i bierz to. co chcesz, idąc wzdłuż linii. Kiedy dojdziesz do drugiego końca linii, powiedzą ci ile płacisz". Wiele lat później emigrant opowiedział swojemu wnukowi historię o jedzeniu w stołówce pierwszego dnia swojego pobytu w Ameryce, kończąc swoją opowieść tymi mądrymi słowami: "Życie jest jak stołówka w Ameryce. Możesz otrzymać wszystko, co zechcesz, jeżeli jesteś tylko golów zapłacić cenę. Możesz nawet odnieść sukces. Nie osic{gniesz go jednak, jeżeli będziesz czekał aż ktoś ci go przyniesie. Musisz wstać i przynieść go sobie sam". Kiedy się nad tym zastanowimy, o to właśnie chodzi w działaniu -o wstanie i przyniesienie sobie samemu. Kiedy reporter zapytał Estee Lauder. założycielkę jednej z największych firm kosmetycznych na świecie, o jej przepis na sukces, ona powiedziała: "Mogę powiedzieć jedno. Nie osiągnęłam tego wszystkiego tylko marząc o tym, śniąc o tym i myśląc o tym. Osiągnęłam to wszystko, bo na to zapracowałam". Ona zrozumiała siłę działania i dzięki temu została multimilionerką. Nie wystarczy być gotowym Knofel Stanton, w książce pt. Check Your Commitmeni (Sprawdź swoje zaangażowanie), opisuje swoje niezapomniane przeżycie, które miało miejsce gdy pracował jako nadzorujący na wieży kontrolnej w Japonii. Dwóch pilotów samolotów odrzutowych leciało w tzw. for- macji. Właśnie zaczęli lądowanie kiedy przewodzący pilot nadał przez radio: "Właśnie straciłem mojego skrzydłowego". Oznaczało to. że je- den z samolotów musiał spaść. Wieża kontrolna zaczęła działać. Nadzorca podniósł awaryjny tele- fon i zaczął dzwonić po ekipę ratunkową z helikopterem, która zawsze była w pogotowiu. Po 120 sekundach od telefonicznego zgłoszenia awarii helikopter ratunkowy miał wznieść się w powietrze. Pilot zanurzał się pod chmury, by sprawdzić czy dostrzeże tam swo- jego skrzydłowego. Tamten jednak wybierał wodę i już dryfował po oceanie. Pilot krążył wokół swojego skrzydłowego przez 20 minut, ciągle zdając w bazie sprawozdania o tym, co widzi. Za każdym razem gdy łączył się przez radio z wieżą kontrolną pytał o położenie heli- koptera ratunkowego. Chociaż procedura mówiła, że helikopter ma wystartować po 2 minutach po telefonie, ten helikopter nie pojawił się wcale. Skrzydłowy zginął tragiczną śmiercią. Gdzie był helikopter ratunkowy? Nigdy nie dotarł na miejsce wy- padku. Po przeprowadzeniu śledztwa i rozprawy wstępnej okazało się, że ekipa ratunkowa postanowiła zrobić zakupy świąteczne w bazie wojskowej odległej o 50 mil. Historia ta jest jeszcze bardziej tragiczna, ponieważ ekipa ratun- kowa była dobrze wyszkolona i miała wyposażenie, które uratowałoby temu człowiekowi życie. Zawiedli jednak i nie zadziałali w odpowied- nim czasie, dlatego więc ich przygotowanie było bezużyteczne. Morał tej historii poucza, że jeżeli nie działamy w momencie gdy wymaga tego sytuacja, konsekwencje mogą być katastrofalne, a nawet tragi- czne. Działaj teraz, nie potem Krótko przed wielkim kryzysem, J. G. Roscoe powziął pomysł zbu- dowania najwyższego drapacza chmur w Nowym Jorku. Niektórzy znawcy mówili, że zbudowanie takiego budynku jest architektonicznie niemożliwe. Inni mówili, że takie przedsięwzięcie będzie finansową katastrofą. Pomimo to J. G. Roscoe był zdecydowany spełnić swoje marzenie. Pod koniec 1929 roku. tuż przed wielkim kryzysem Roscoe spieniężył wszystkie swoje papiery wartościowe, aby zainwestować pieniądze w swój projekt. Przekonał również wielu innych inwestorów żeby i oni sprzedali swoje papiery wartościowe. Niedługo potem rynek papierów wartościowych upadł, pozostawiając miliony zubożałych ludzi. Rok później, ze wsparciem inwestorów, którzy poszli za jego radą, Roscoe rozpoczął budowę swojego monumentalnego drapacza chmur. Dzisiaj marzenie Roscoe'a. które nazwał Empire State Building, wciąż jest jedną z największych turystycznych atrakcji w Nowym Jorku. Jakże inaczej potoczyłyby się sprawy, gdyby nie zadziałał tak szybko i nie zachęcił innych do tego samego. Tak, ten budowniczy był mądry ponieważ zdecydował się działać. Nie tylko udało mu się spełnić swoje marzenie, ale również doświad- czył spełnienia i satysfakcji. Nasze działania wyznaczają miejsca, w których odnajdujemy siebie. Jak mężczyźni i kobiety w historiach, które wam przed chwilą opowiedziałem, widzimy, że pierwszym krokiem do pokonania muru jest stawienie czoła wyzwaniom. Tylko dzięki stawieniu im czoła mo- żemy je pokonać. W następnym rozdziale, zatytułowanym "Życie ponad niepo- wodzeniami", dowiecie się więcej o zasadach, które umożliwią wam nie tylko stawianie czoła niepowodzeniom, ale również zamianę ka- miennej przeszkody w kamienną ścieżkę. PODSUMOWANIE Sekret przejęcia kontroli nad naszym życiem - tak, aby ono nie przejęło kontroli nad nami - tkwi w tym. by zbudować odpowiednie fundamenty. Przypowieść o mądrym i głupim budowniczym przypo- mina nam o pięciu podstawowych zasadach. Zasada 1: Niepowodzenia spotykają wszystkich Wszyscy spotykamy się z murami niepowodzeń. Pytanie brzmi czy mury te staną się skalnymi przeszkodami, czy kamiennymi ścieżkami. Odpowiedź na nie zależy od tego, jaką drogę obierzemy, by stawić czoła tym murom niepowodzeń. Jeżeli szukamy drogi, by się wycofać, staną się one skalnymi przeszkodami. Jeżeli szukamy drogi, aby wspiąć się na nie (a jeżeli to nie zadziała, by zbudować w nich drzwi), wtedy stają się one kamiennymi ścieżkami do przyszłości. Zasada 2: Łatwa droga może nie być najlepszą drogą Kiedy jesteśmy gotowi na dodatkowy wysiłek, by przebiec do- datkową milę, utwierdza nas to w przekonaniu, że nasza praca zostanie wykonana, zostanie wykonana prawidłowo, a jeżeli zostanie wyko- nana, to będzie trwała. Zasada 3: Przewidywanie konsekwencji Wizja przyszłości pozwala na kształtowanie zdarzeń w naszym życiu. A w rezultacie, jesteśmy zdolni wykraczać poza normalny bieg rzeczy i zobaczyć je tym, czym będą w przyszłości. Zasada 4; Używanie rozumu, aby uniknąć "pól minowych" Słuchanie pozwala nam na uniknięcie "pól minowych życia" po- przez czerpanie nauki z doświadczenia i mądrości innych. Zasada 5: Spełniać marzenia, a nie tylko je tworzyć Działanie sprawia, że nasze marzenia stają się rzeczywistością i pozwala nam na pokonywanie murów niepowodzeń. Jesteś albo częścią rozwiązania, albo częścią problemu. To sprawia, że jesteś albo tym, który spełnia swoje marzenia, albo tym. który je tylko tworzy. Wybór należy do ciebie. ROZDZIAŁ 2 ŻYCIE PONAD NIEPOWODZENIAMI Niepowodzenia prowadzą niektórych do załamania — innych do bicia rekordów. — William A. Ward K ilka lat temu prezes Pontiac Division of GM otrzymał ten wprawiający w zakłopotanie list ze skargą: Wiem, że już drugi raz piszą do Pana i nie dziwią się, że nie dostałem od Pana odpowiedzi. Jednakże, faktem jest, że tradycją mojej rodziny jest jedzenie lodów każdego wieczora po kolacji. Nie jemy tego samego smaku co wieczór, po prostu głosujemy po kolacji, a potem ja jadę do lodziarni i kupują wybrane przez moją rodziną lody. Ponadto, faktem jest również, że kiedykolwiek jadą i kupują waniliowe lody, mój samochód nigdy nie chce zapalić kiedy wracam z nimi z lodziarni. Jednakże, kiedy kupuję każdy inny smak oprócz waniliowego, mój samochód zapala bez problemu. Co jest takiego w lodach waniliowych, że powstrzymują mój samochód przed ruszeniem? Prezes Pontiaca podszedł, co zrozumiałe, sceptycznie do tego listu, ale wysłał inżyniera mechanika, aby sprawdził tę historię. Mechanik, który nie miał żadnego doświadczenia w kojarzeniu lodów wanilio- wych z mechaniką, nie wiedział czego ma się spodziewać. Niemniej jednak umówił się z autorem listu, że tego wieczora zje kolację razem z jego rodziną. Zjedli kolację, a po kolacji rodzina zagłosowała na lody waniliowe. Mechanik razem z mężczyzną pojechali do lodziarni, kupili lody wa- niliowe, a kiedy wrócili do samochodu i chcieli jechać z powrotem do domu, ten nie zapalił! Następnego wieczora rodzina wybrała lody czekoladowe, a samo- chód zapalił bez żadnych zastrzeżeń. Trzeciego wieczora wybrali lody truskawkowe i samochód znowu zapalił. Czwartego wieczora zagło- sowali na lody waniliowe i, jak zwykle, samochód odmówił posłu- szeństwa gdy mężczyzna wrócił z lodami ze sklepu. Mechanik był racjonalnie myślącą osobą, więc zaczął skrupulatnie notować wszystko, co mogło mieć z tym jakikolwiek związek: od ro- dzaju kupionego paliwa do pogody. Po kilku dniach odkrył oczywisty związek. Mechanik zauważył, że mężczyzna spędza więcej czasu w lodziarni zamawiając wszystkie inne smaki niż waniliowy. Powód był prosty: Wanilia była najpopularniejszym smakiem i właściciel lodziarni otworzył osobne okienko z lodami waniliowymi. W konsekwencji, klienci, którzy zamawiali lody waniliowe mogli szybciej wejść i wyjść ze sklepu, niż klienci, którzy zamawiali mniej popularne smaki. Przyczyna i efekt nie zawsze są oczywiste Po dalszym śledztwie, mechanik odkrył, że problem z samochodem tkwił w świecach, które zalewały się benzyną i potrzeba im było paru minut na wyschnięcie. Kiedy mężczyzna spędzał więcej czasu na ku- powaniu innych smaków niż waniliowy, pozwalało to świecom wyschnąć. Kiedy kupował lody waniliowe, wracał szybciej do samo- chodu i świece wciąż jeszcze były zalane benzyną i w rezultacie samo- chód nie chciał zapalić. Mechaniczny problem samochodu tkwił w świecach, a nie w lodach waniliowych. Nasza ocena życia może być tak samo mylna, jak i ocena mężczyzny, który myślał, że kupno lodów waniliowych powoduje to, że jego samochód nie chce zapalać. Jeżeli jesteśmy niedbali i pochopni w ana- lizowaniu problemów w naszym życiu, wtedy możemy traktować SYMPTOMY jak mury, zamiast szukać PRZYCZYNY, która jest rze- czywistym murem. Zagłuszanie symptomów jest najłatwiejszym wyjściem Doskonałym przykładem szukania symptomów zamiast przyczyny jest nasze uzależnienie od tabletek nasennych i uspokajających, jak Va-lium. Te leki wspaniale zagłuszają SYMPTOMY, ponieważ sprawiają, że chwilowo czujemy się lepiej, ale dopóki prawdziwa PRZYCZYNA nie zostaje wykluczona i tak cały czas istnieje. Zagłuszanie symptomów jest najłatwiejszym wyjściem i nauczyliśmy się od głupiego budowniczego, że obieranie najłatwiejszej drogi jest receptą na katastrofę! Dr Scott Peck, autor bestsellera pt. The Road Less Traveled, twierdzi, że ból jest konieczny w życiu, ponieważ bez radzenia sobie z bólem nie ma wzrostu. Zaszedł tak daleko, że zaobserwował, że korzeniem każdego psychologicznego problemu jest umysłowy wysiłek, by uniknąć bólu. Peck rozumie, że unikanie bólu nie jest odpowiedzią na życie pełnią życia. Kluczem do życia jest radzenie sobie z własnymi problemami i wyra- stanie ponad nie. a nie unikanie ich. Innymi słowy, zdrowi, spełnieni ludzie znajdują twórcze siły do pokonywania murów, a nie biorą ta- bletki, które sprawiają, że chwilowo zapominają o murach w ich życiu. Biblia jest historią zmagania się Biblia jest opowieścią zmagania się ludzi z historią. Widzimy Moj- żesza zmagającego się, kiedy nie jest w stanie dojść do ziemi obie- canej. Widzimy Hannę, która się zmaga, ponieważ nie może mieć dzieci. Widzimy Marię i Martę zmagające się ze śmiercią swojego brata. Widzimy też Jezusa zmagającego się na pustyni, w Ogrodzie Oliwnym i w końcu na krzyżu. Wiele zmieniło się od czasów Biblii, ale ludzkie zmagania wciąż będą rzeczywistością, niezależnie od tego jak daleko zajdzie "postęp". Widzimy cierpienie ludzi na całym świecie spowodowane bezrobo- ciem, rozwodami, analfabetyzmem, separacją, wojną, głodem, bez- domnością, chorobą, śmiercią - a lista ta ciągnie się i ciągnie. Wciąż wokół nas widzimy i słyszymy cierpienia innych, doświadczamy też ich w naszym własnym życiu na psychicznej, emocjonalnej i duchowej płaszczyźnie. Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu Niepowodzenie i cierpienie, chociaż zawsze są wyzwaniem i często są dosyć bolesne, nie muszą nas pokonać. Stare powiedzenie: "Nie ważne czy wygrasz czy przegrasz, ważne że grasz" zawiera w sobie wielką prawdę. Jeżeli próbujemy uciec od niepowodzeń, wtedy cofamy się w naszym życiu i nie uczymy się niczego. Z drugiej strony, jeżeli stawiamy czoła niepowodzeniom - i nie ważne czyje pokonamy czy chwilowo będziemy pokonani - możemy dzięki tym doświad- czeniom dużo się nauczyć i wzrosnąć. Chociaż, wolelibyśmy iść przez życie nie doświadczając na swojej drodze niepowodzeń, te niepowodzenia kształtują naszą osobowość. Całkiem często sposób, w jaki nasze niepowodzenia nas ukształtują, może być dla nas dobry jeżeli tylko nauczymy się żyć ponad nimi, za- miast przytłoczeni ich ciężarem. Jak to jest możliwe, że niepowodzenia potrafią popychać nas w życiu do przodu, a nie trzymać w miejscu? Istnieje sześć wypróbowanych zasad, których możemy nauczyć się dzięki stawianiu czoła nie- powodzeniom. Są to: 1) Niepowodzenia zmieniają nasze postrzeganie świata 2) Niepowodzenia wyzwalają to, co w nas najlepsze 3) Niepowodzenia sprawiają, że stajemy się silniejsi 4) Niepowodzenia otwierają przed nami nowe możliwości 5) Niepowodzenia zmuszają nas do zmiany 6) Niepowodzenia budują pewność siebie Przyjrzyjmy się każdej z tych zasad i zobaczmy, jak mogą one nam pomóc w pokonywaniu lub budowaniu drzwi w murach naszego życia. ZASADA 1: PORAŻKI ZMIENIAJĄ NASZE POSTRZEGANIE ŚWIATA Wszyscy zbyt dużo czasu i energii zużywamy na zamartwianie się małymi rzeczami i nie zauważamy większych błogosławieństw i możliwości, które leżą pod naszymi nogami. Jedna z najlepszych rad. jaką mogę dać ludziom, brzmi: "Nie zagłębiaj się w płytkie sprawy". Spójrzmy prawdzie w oczy, kiedy wszystko jest już powiedziane, więk- szość rzeczy, które nas trapią w życiu, to bardzo małe rzeczy! Chciałbym opowiedzieć wam historię, która wytłumaczy wam. co miałem na myśli mówiąc, że niepowodzenia zmieniają nasze postrze- ganie świata. Historia dotyczy Dr Paula W. Branda, światowej sławy eksperta w dziedzinie trądu, który był szefem oddziału rehabilitacji dla ludzi chorych na trąd w Carville w Louisianie. Dr Brand pewnego wie- czora doświadczył czegoś, co zmieniło całe jego postrzeganie życia -- dosłownie z dnia na dzień! Dr Brand wrócił właśnie z wyczerpującego, transatlantyckiego lotu i zdejmował buty, by przygotować się do pójścia do łóżka. Nagle zauważył, że jedna z jego pięt jest zdrętwiała. To przeraziło go bardzo. Wiedział bowiem, że zdrętwienie części ciała jest charakterystycznym objawem trądu. Dr Brand był sławny dzięki swoim wzmacniającym operacjom ludzi trędowatych w Indiach. Przekonał się i swój personel, że trąd nie jest zaraźliwy w momencie, kiedy osiągnie pewne stadium. Prywatnie jednak ciągle zadawał sobie pytanie, czy możliwe jest, że się zarazi nawet jeżeli choroba osiągnęła niezaraźliwe stadium. Prawie mechanicznie wstał z łóżka i wziął ostrą szpilkę. Ukłuł nią zdrętwiałą piętę i nic nie poczuł. Wciskał szpilkę coraz głębiej, aż do momentu, w którym poleciała krew, ale wciąż nic nie czuł. Całą noc myślał o tym, co stanie się jeżeli naprawdę jest chory na trąd. Wiedział, że taka diagnoza podważy zaufanie personelu i ludzie zaczną się bać chorych na trąd. I. oczywiście, będzie musiał odizolować się od rodziny, tak by nie mieli żadnej styczności z tą chorobą. Dzięki Ci Boże za ból Rano wstał z łóżka, by ponownie potwierdzić rezultaty poprzedniej nocy. Ukłuł swoją piętę ostrą szpilką... i krzyknął! Jak zbawienne było uczucie bólu! Był to znak, że żyje i że nie jest chory na trąd. Od tamtego dnia, kiedykolwiek Brand skręci kostkę, skaleczy się, lub do- świadczy jakiegokolwiek bólu, wykrzykuje Dzięki Ci Boże za ból\ Ból z reguły nie jest czymś, za co jesteśmy wdzięczni. Dr Brand do- świadczył bólu nie jako zła zwiastującego problemy, ale jako coś do- brego, co jest oznaką zdrowia. W dodatku zaczął inaczej patrzeć na swój dobrobyt i zdrowie. Jeżeli doświadczymy niepowodzenia, możemy na- uczyć się patrzeć na rzeczy z innej perspektywy. Jeżeli spotkamy się z większymi problemami życia, wtedy te małe zmartwienia, jak utknięcie w windzie lub korku ulicznym, nie wydają się być aż tak ważne. ZASADA 2: PORAŻKI UJAWNIAJĄ NASZE NAJLEPSZE CECHY Powiedzenie "Ciągłe słońce stwarza pustynię" przypomina nam o wadze niepowodzeń. Kiedy nie ma niepowodzeń, stajemy się w pełni zadowoleni z tego, kim jesteśmy, i nie staramy się poprawiać. W re- zultacie zmieniamy się emocjonalnie i twórczo w pustynię. Na Florydzie jest modne stare powiedzenie, które mówi, że stawy zamieszkiwane przez aligatory mają najzdrowsze ryby. Dlaczego? Po- nieważ ryby muszą żyć w ciągłym pogotowiu, bo w przeciwnym razie aligatory zjedzą je na śniadanie. W naszym życiu jest podobnie, niepowodzenia to emocjonalne aligatory, które sprawiają, że ludzie są silni, trwają w pogotowiu - i żyją! Nowa Zelandia jest rajem dla wielu gatunków ptaków, ponieważ nie ma tam naturalnych drapieżników i jest w bród jedzenia. Istnieje jednak zła strona tego ptasiego raju. Ptaki nie muszą uciekać przed drapieżnikami, a jedzenie mają tuż pod nosem, więc wiele z nich traci zdolność latania! Faktem jest. że Nowa Zelandia jest domem największej liczby ptaków nielotów - kiwi i pingwiny to najlepszy przykład - niż każdy inny kraj na świecie. Na ironię, naukowcy wierzą, że ptaki te miały kiedyś skrzydła, ale straciły je w wyniku zaniedbania. Potrzeba matką wynalazku Więcej dowodów mówiących o wadze niepowodzeń możemy dostrzec obserwując sposób, w jaki mama orlica zachęca swoje dzieci do samodzielności. Możemy zauważyć, że buduje swoje gniazdo na najwyższym czubku drzewa lub na szczycie góry. Na początku buduje podstawę swojego gniazda, składającą się z ostrych przedmiotów, takich jak kolce lub wyszczerbione kamienie. Potem buduje cieple i wygodne gniazdo, wykładając je miękkimi materiałami, takimi jak wełna, pióra i futerka zwierząt, które zabiła. Kiedy orlątka dorosną i nadchodzi czas kiedy powinny stać się samodzielne i samodzielnie szukać pożywienia, mama orlica rozrywa gniazdo swoimi ostrymi szponami. W rezultacie, ostre przedmioty wychodzą ponad wygodną warstwę i kłują młode orły. Ostatecznie orlątka stają się tak wynędzniałe, że opuszczają gniazdo w poszukiwaniu bardziej wygodnego domu. Mama orlica nie jest dla nich okrutna. Robi to, co dla nich najlepsze i uczy je samodzielności. Bez niepowodzeń nigdy nie opuszczą domowego gniazda i nie do- świadczą swojego pełnego, majestatycznego potencjału. To samo dotyczy ludzi. Bez niepowodzeń nigdy nie poczulibyśmy się zmuszeni do osiągnięcia naszego pełnego potencjału. Naukowcy zauważyli, że niektóre z największych technicznych wynalazków powstały w zimniejszych klimatach świata, ponieważ mieszkańcy byli zmuszeni do zmagania się z żywiołami i naturą. Prawdąjest, że potrzeba jest matką wynalazku i A liepowodzenia kształtują charakter. Ta prawda odnosi się tez do życia i wiary. Często zdarza się. że jesteśmy niezadowoleni z tego, jak toczą się nasze sprawy. Wtedy sta- ramy się szukać nowej drogi postępu i stajemy się tymi, którymi chcie- liśmy być. W zależności od tego, jaką drogę obierzemy podczas spot- kania z niepowodzeniami, możemy się cofnąć lub iść dalej naprzód. Kiedy drugie miejsce to za mało Bob Mathias. na przykład, był złotym medalistą w dziesięcioboju ma Igrzyskach Olimpijskich w 1952 roku. Tego samego roku Milt Campbell był srebrnym medalistą w dziesięcioboju. Na następnych Igrzyskach Olimpijskich w 1956 roku Campbell został złotym medalistą w dziesięcioboju, a Rafer Johnson musiał zadowolić się srebrnym medalem. Na Igrzyskach w 1962 roku Rafer Johnson zdobył złoty medal, a C. K. Yang zdobył srebro. Czy możecie zgadnąć, kto wygrał Igrzyska Olimpijskie w 1966 r.? Oczywiście, C. K. Yang został złotym medalistą, ustanawiając nowy rekord w dziesięcioboju! Lekcja jest niewątpliwa: Często w życiu zdajemy sobie sprawę, że dopóki nie jesteśmy niezadowoleni z biegu naszych spraw, nie sta- niemy się tymi najlepszymi, którymi możemy zostać. Mury niepowo- dzeń, z którymi się stykamy, zmuszają nas do wzrostu, rozwoju i doj- rzałości w życiu. ZASADA 3: DZIĘKI NIEPOWODZENIOM STAJEMY SIĘ SILNIEJSI Liczne osoby pozostają na bocznych torach życia dopóki nie poczują, że są komuś potrzebni. Wtedy wkraczają do akcji. W taki sposób rodzą się bohaterzy. Nadarza się okazja, ktoś dorasta do problemu kierowany współczuciem, odwagą czy słusznym oburzeniem i życie zmienia się na zawsze. Niemiecka legenda opowiada historię ekscentrycznego barona, który zamieszkiwał zamek położony na wybrzeżu górującym nad Renem. Jego wielkim pragnieniem było stworzenie największej eols- kiej harfy jaką kiedykolwiek ktoś widział. (Eolskie harfy wzięły swą nazwę od imienia greckiego boga wiatrów, Eolusa, i wydawały dźwięk tylko wtedy, kiedy wiatr przechodził przez ich struny). Baron zdecydował się stworzyć olbrzymią harfę poprzez rozciąg- nięcie drutów z jednej wieży swojego zamku do drugiej, twierdząc że jeżeli wiatr zawieje pomiędzy strunami tej harfy, wyda ona z siebie przepiękną muzykę. Lekkie wietrzyki wiały, ale muzyki nie było słychać. Jednego wieczora straszna burza uderzyła w zamek i dopiero potężne wiatry wydobyły z drutów muzykę. Zachwycony baron mógł słuchać śpiewu swojej olbrzymiej eolskiej harfy przy akompaniamencie odgłosów burzy. Sęk w tym, że delikatne wietrzyki nie wystarczyły, by wprowadzić harfę w ruch. Potrzeba było siły burzy, aby usłyszeć muzykę pocho- dzącą z olbrzymiej eolskiej harfy. Jak często byliśmy cicho podczas spokojnych dni powodzenia, tylko po to, by w środku rozszalałej burzy znaleźć moc i siłę dla tworzenia naszej własnej muzyki? "Mesjasz" Handla Wielki muzyk, Frederich Handl, chciał pozbawić się życia z powodu cierpień i niepowodzeń. Prawa strona jego ciała została sparaliżowana, wszystkie jego fundusze zostały wydane, a jego wierzyciele grozili mu więzieniem, jeżeli nie zapłaci długów. To były najgorsze godziny w życiu Handla - właśnie wtedy myślał o odebraniu sobie życia. Ale, podczas tego najgorszego okresu w swoim życiu, Handl zde- cydował się pokonać mur i nie poddać się. Podczas największych mę- czarni napisał jedno z największych dzieł w historii muzyki - Mesjasza. Ta historia przypomina nam o wielkiej sile przychodzącej w momencie, w którym postrzegamy siebie jako najsłabszych. Tworzenie przepięknej muzyki ale rosnące w mniej wyzywającym środowisku, nadają się tylko do produkcji średniej jakości instrumentów. Ta prawda odnosi się tak samo do ludzi, jak i do drzew: Tak jak rygor ciągłego trenowania czyni muzyka, sportowca i żołnierza sil- niejszym, tak też mury niepowodzeń hartują nasze ciała i dusze. ZASADA 4: NIEPOWODZENIA OTWIERAJĄ NOWE MOŻLIWOŚCI Kiedy pojawiają się niepowodzenia, często mamy ochotę cofnąć się do naszego własnego świata i rozczulać się nad sobą. Interesujące jest, że bardzo często te niepowodzenia, których staramy się uniknąć, są tymi samymi niepowodzeniami, które otwierają przed nami nowe możliwości. Młody węgierski artysta, Arpad Sebesy, został kiedyś wezwany by namalować portret Elmera Kelena, multimilionera. Sebesy spędził ty- godnie nad tym portretem. Praca była szczególnie trudna, ponieważ Kelen zgodził się pozować artyście tylko trzy razy i to stanowczo za krótko. W rezultacie Sebesy był zmuszony do kończania portretu z pa- mięci. Pomimo ograniczeń Sebesy uważał, że portret jest odzwierciedle- niem osoby Kelena. Niestety Kelen wcale tak nie uważał. Arogancki milioner powiedział, że obraz jest kiepski i odmówił zapłaty. Młody malarz spędził wiele godzin pilnie pracując i nagle zdał sobie sprawę, że nic nie dostanie w zamian. Kiedy milioner opuszczał jego studio, artysta poprosił: "Czy zechce pan podpisać list stwierdzający, że odmówił pan zapłacenia za portret, ponieważ nie przypomina on pana osoby?". Wszystko, co musimy zrobić, to obserwować naturę, by przekonać się, że najczęściej niepowodzenie jest sojusznikiem, nie wrogiem. Czy wiecie, że muzyka wydobywająca się ze skrzypiec jest zależna od dwóch rodzajów drzewa używanego do ich budowy oraz od umiejęt- ności i talentu skrzypka? Interesujące jest też to, że podczas tworzenia światowej klasy skrzypiec kwestią pierwszej wagi nie jest rodzaj drzewa, ale próby jakie to drzewo musiało znieść, gdy rosło. To dlatego dzisiaj jeden z najlepszych materiałów na skrzypce po- chodzi z granicy lasu, znajdującego się 12 000 stóp nad poziomem morza. Tam wiatry wieją tak zawzięcie, że kora nie rośnie po stronie linii wiatru, a gałęzie wiodą tylko w jednym kierunku. Właśnie tam znajduje się najlepsze drzewo do wyrobu skrzypiec. Te same drzewa, Portret złodzieja Kelen zgodził się, będąc bardzo zadowolony, że poszło mu tak łatwo. Miesiące później, kiedy Stowarzyszenie Węgierskich Artystów otwo- rzyło wystawę w Galerii Sztuk Pięknych w Budapeszcie, zadzwonił telefon alarmujący Kelena. Ten pojawił się szybko w galerii i zobaczył portret, który namalował Sebesy. zatytułowany: Portret złodzieja. Arogancki milioner zażądał, by portret natychmiast zdjąć. Usłyszał odmowę, co go rozwścieczyło ponieważ obraz robił z niego pośmie- wisko. Nie mógł jednak nic zrobić, ponieważ zobaczył przed swoim nosem podpisany przez siebie list, mówiący, że obraz wcale go nie przypomina. Milioner zrozumiał, że nie ma innego wyjścia poza kupnem tego obrazu. Młody artysta nie tylko śmiał się ostatni, ale również zamienił swoje niepowodzenie w niezły zysk, bo kiedy milioner zaoferował kupno tego portretu, usłyszał cenę 10 razy wyższą od początkowej! Widzicie, artysta nie poddał się niepowodzeniu. Obmyślił dobrą drogę, budując drzwi, będąc pomysłowy i twórczy - nie poddał się roz- goryczeniu i złości. W skrócie, artysta wynalazł nową cenną zasadę: Nowe możliwości często nawiedzają nas w chwili niepowodzenia; kiedy jedne drzwi się zamykają, inne stają przed nami otworem. Tragedie często zmieniają się w tryumfy Jedną z największych ironii życia jest to, że wydarzenia, które wydają się być dla nas tragiczne, często zamieniają się w coś najlep- szego, co tylko mogło się nam przydarzyć. Następująca historia mary- narza zatopionego statku jest żywym przykładem złego doświadczenia, które wyszło na dobre. Jedyny rozbitek ze statku znalazł się na bezludnej wyspie. Nadludz- kim wysiłkiem marynarz zbudował bardzo prymitywną chatkę. Umie- ścił w niej wszystko, co udało mu się uratować z wraku statku, i spędzał dni na wypatrywaniu innego przepływającego statku, który przyszedłby mu na ratunek. Ocalony przez nieszczęście Minęły trzy lata, a żaden statek nie pojawił się na horyzoncie. Pewnego dnia. kiedy marynarz wrócił z polowania, znalazł swoją chatkę w całości spaloną. Był załamany tym nieszczęśliwym wypad- kiem, ponieważ teraz zostało mu już tylko to, co miał na sobie. To musiał być najgorszy dzień w jego życiu. Kilka godzin później przypłynął statek, aby go uratować. Kapitan powiedział rozradowanemu marynarzowi: "Miał pan szczęście. Ominęlibyśmy pana wyspę, gdyby nie ogień, który zauważyliśmy". To, co na początku dnia marynarz postrzegał jako najgorszą komplikację, potem okazało się jego prawdziwym zbawieniem. Jeżeli zastanowimy się nad tym, myślę że każdy zgodzi się ze mną, że wszyscy doświad- czyliśmy w życiu tragedii, które później okazały się być wielkim szczęściem. To dlatego nigdy nie powinniśmy przestawać wspinać się na mury pojawiające się w naszym życiu. Gdyby marynarz poddał się despe- racji i powiesił na najbliższym drzewie, nie dożyłby dnia. w którym został uratowany, udowadniając jeszcze raz, że poddawanie się nie jest dobrym wyjściem! ZASADA 5: NIEPOWODZENIA ZMUSZAJĄ NAS DO ZMIANY Historia o marynarzu przypomina mi z życia wziętą historię człowieka, którego życie zmieniło się na lepsze ponieważ musiał stawić czoła osobistej tragedii. Pewnie poznacie nazwisko osoby, o której mam zamiar opowiedzieć, ponieważ jest to piosenkarz, który sprzedał więcej swoich nagrań niż jakikolwiek inny artysta w historii - Julio Iglesias. Zanim został piosenkarzem, Iglesias grał profesjonalnie w piłkę nożną. Ale jego kariera nagle zakończy! się po poważnym wypadku samochodowym w Madrycie. Poważnie połamany Iglesias musiał przez półtora roku leżeć w łóżku. I wtedy życzliwa pielęgniarka przyniosła mu gitarę, aby ułatwić mu zabicie nudy w trakcie rekon- walescencji. Chociaż Iglesias nigdy przed wypadkiem nie miał żadnych muzycz- nych aspiracji, nieszczęście zmusiło go do otwarcia nowych drzwi, które poprowadziły go do wielkiej muzycznej kariery. Iglesias wyko- rzystał nową możliwość i zamienił swoją tragedię w jeden z najwięk- szych triumfów w historii muzyki. Tak jak Julio Iglesias i my musimy nauczyć się szukać rozwiązań, które stają przed nami w momencie, gdy inne możliwości przepadają. Musimy też być gotowi na zmianę biegu naszego życia, kiedy niepo- wodzenie popycha nas w nowym kierunku. Zamiana trudności w ułatwienia Czy słyszeliście stare przysłowie: "Jedyną stałą rzeczą jest zmiana"0 Powiedzenie to pochodzi ze starożytnej Grecji, więc na pewno zawiera wielką mądrość. Z pewnością wciąż wprowadzamy wiele zmian w nasze życie. Ale niepowodzenia dodatkowo prowokują wiele ze znaczących zmian w naszym życiu i w większości przypadków te zmiany sprawiają, że stajemy się lepsi. Joe Montana, wielkiej sławy gracz San Francisco 49ers. jest sednem sprawy. Mistrz krótkiego podania, Montana, był prawdopodobnie najlepszym rozgrywającym w historii NFL. Montana rzucał długie podania tak rzadko, że wielu "ekspertów" zadawało sobie pytanie, czy może ma obolałą rękę i to uniemożliwia mu dalekie rzuty. Przed jednym z meczy John Madden zapytał Mon-tanę: - "Czy będziesz dzisiaj rzucał długie piłki?". - "Nie" - odpowiedział Montana. - "Czemu nie" - naciskał Madden. -"Czy masz obolałą rękę?" - "Nie. ręka mnie nie boli" - powiedział Montana. - "Umiem rzucać długie podania. Ale nie gramy nigdy na długie rzuty, więc nigdy ich nie ćwiczymy". Madden spojrzał na niego oniemiały. "Nie pojmuję. Dlaczego nie gracie nigdy na długie rzuty?". Montana uśmiechnął się zanim dostar- czył zaskakującej odpowiedzi. Kiedy mniej stanowi więcej - "Większość drużyn ma stujardowe pole ze sztucznej darni i stu- jardowe pole trawy do ćwiczenia" - tłumaczył. - "My nie mamy. My mamy tylko jedno pole. które jest w połowie ze sztucznej darni, a w połowie z trawy. Kiedy w grudniu przychodzą deszcze, musimy zakładać albo buty na sztuczną darń. albo na trawę, w zależności od tego, na której połowie będziemy ćwiczyć. Gracze nie lubią grać w butach do trawy na polu ze sztucznej darni i na odwrót. Więc, kiedy ćwiczymy, kładziemy piłkę na linii 20 jardów, co oznacza, że do gry pozostaje nam 30 jardów. Nie można więc rzucić na długość 30 jardów. To dlatego nie rzucam daleko". Jak widzicie, Montana był wspaniałym skrzydłowym, ponieważ zamienił ujemne warunki terningu w dodatnie, zmieniając swoje po- dejście do gry. Inni na jego miejscu narzekaliby lub szukaliby wy- mówki. Ale Montana zdał sobie sprawę, że nawet wielkie niepowo- dzenia mogą prowadzić do wzrostu i rozwoju. Robert Schuller powiedział, że Montana zmienił "drzazgę w gwiazdę" kiedy wykorzystał gorsze pole do ćwiczenia krótkiego poda- nia. Kiedy zaakceptujemy przeciwności losu i nie pozwolimy im nas złamać, często zdajemy sobie sprawę, że daje to nam motywację by wyjść poza naszą strefę komfortu i by skorzystać z możliwości, której nigdy wcześniej nie zauważyliśmy. ZASADA 6: NIEPOWODZENIA BUDUJĄ PEWNOŚĆ SIEBIE Za każdym razem gdy mamy już za sobą ciężkie doświadczenie w życiu, zyskujemy pewność, że jesteśmy zdolni do tego. by przejść przez to jeszcze raz. Ponadto nasz strach przed przyszłymi niepowo- dzeniami maleje i jesteśmy zdolni do podjęcia ryzyka niezbędnego do tego, by wzrosnąć i dojrzeć. Odwołuję się do czasów, kiedy mój pierwszy syn zaczynał chodzić. Chciałem podtrzymywać go za rączki, tak aby nie upadł. Ostatecznie uczyłem go chodzić bez podtrzymywania, ale zawsze byłem gotów podbiec i złapać go, by nie upadł. W końcu moja żona powiedziała: "Jeżeli pozwolisz mu chodzić samemu, on nauczy się jak nie upadać i nie będziesz musiał go więcej łapać". I rzeczywiście, po paru dniach sam doskonale sobie radził. W momencie, gdy nauczył się wstawać po upadku i sam utrzymywać równowagę, szybko oduczył się upadków. Ta prosta anegdotka potwierdza zasadę: Jeżeli, z jednej strony, szu- kamy zabezpieczenia się przed niepowodzeniem, zabraknie nam pew- ności siebie i nie rozwiniemy się. Z drugiej strony, jeżeli stawiamy czoła niepowodzeniom, zyskujemy pewność siebie i idziemy przez dalsze życie odnosząc sukcesy. Historia na lata Sławny angielski pisarz. Somerset Maugham. napisał historię o stróżu pracującym w Kościele Św. Piotra w Londynie. Stróż był anal- fabetą. Młody pastor zmartwił się, że nieumiejętność czytania i pisania stróża będzie kolidować z wykonywaniem jego zawodu, więc zwolnił stróża. Bezrobotny i posiadający skąpe umiejętności stróż - w duchu przed- siębiorczości - otworzył małe stoisko tytoniowe. Stoisko urosło do roz- miarów sklepu, sklep dobrze prosperował i z upływem czasu zmienił się w bardzo dochodową, wartą miliony sieć sklepów. Pewnego dnia zadowolony z siebie bankier zadał analfabecie wyzywające pytanie: "Dobrze sobie pan poradził jak na analfabetę, ale kim by teraz pan był, gdyby umiał pan czytać i pisać?". Analfabeta pomyślał chwilę zanim odpowiedział: "No cóż, sądzę, że nadal byłbym stróżem w Kościele Św. Piotra na Neville Sąuare". Podejmowanie życiowych wyzwań Stróż mógł pozwolić na to, by jego bezrobocie zniszczyło poczucie jego własnej wartości. Zamiast tego zdecydował się na podjęcie życio- wego wyzwania i spróbowania czegoś innego. W tym czasie zyskał pewność siebie oraz nauczył się ufać sobie i swojej pracy. Prawdziwa pewność siebie pochodzi z wnętrza nas samych i jest rezultatem tego, kim NAPRAWDĘ jesteśmy i co NAPRAWDĘ robimy. Nie jest natomiast pochodną referencji pochodzących z zewnątrz. Pamiętaj: "Profesjonaliści zbudowali Titanica, amatorzy arkę". PODSUMOWANIE Niepowodzenia i cierpienie, chociaż zawsze związane z wyzwa- niem, nie muszą nas wcale pokonać. W rzeczywistości, kiedy nauczymy się żyć ponad niepowodzeniami - zamiast przytłoczeni ich ciężarem - możemy wykorzystać je na naszą korzyść. Życie ponad niepowodzeniami oznacza po prostu, że stawiamy im czoła i czerpiemy z tego naukę, a nie cofamy się przed nimi i nie pozwalamy im zatrzymywać nas w miejscu lub cofać. Istnieje sześć podstawowych zasad, które umożliwiają nam stawianie czoła niepo- wodzeniom: 1) Niepowodzenia zmieniają nasze postrzeganie świata 2) Niepowodzenia wyzwalają to, co w nas najlepsze 3) Niepowodzenia sprawiają, że stajemy się silniejsi 4) Niepowodzenia otwierają przed nami nowe możliwości 5) Niepowodzenia zmuszają nas do zmiany 6) Niepowodzenia budują pewność siebie Pożegnalna anegdota Wznoszenie się ponad niepowodzenia Światowej sławy architekt. Frank Lloyd Wright, pewnej nocy został obudzony przez telefon. Dzwonił oszalały klient, którego dach przeciekał tak bardzo, że cały salon był zalany. "Co powinienem zrobić?" - zapytał wielkiego architekta. Wright odpowiedział spokojnie: - "Bądź ponad to!". I odłożył słu- chawkę. Ta humorystyczna anegdota wskazuje nam poważną prawdę: Niepowodzenia i cierpienie są nieuniknioną częścią naszego życia, ale są również niezbędne dla naszego wzrostu i rozwoju. Kiedy wzniesiemy się ponad niepowodzenia, wyniesiemy z tego naukę. Więcej już nie pozwolimy, by jakieś niepowodzenie nas złamało, odnajdziemy nowe możliwości, aby wzbogacić nasze życie i sięgać po to. do czego zostaliśmy stworzeni. ROZDZIAŁ 3 UCIECZKA SPOD MŁOTA I KOWADŁA Czasami musisz opuścić swoje miasto komfortu i wejść w dzicz swojej intuicji. Nie możesz dostać się tam auto- busem, tylko ciężką pracą i podjmując ryzyko, nie do końca wiedząc, co naprawdę robisz. Ale to, co odkryjesz, będzie wspaniale. Odkryjesz samego siebie. — Hawkeye Pierce, doktor z filmu M*A*S*H P odczas kalifornijskiej gorączki złota, stary górnik pojechał do miasta, by spieniężyć swoje złoto. Kiedy przyjechał do miasta, przywiązał swojego starego muła przed barem i udał się w stronę biura rzeczoznawcy. Awanturniczy kowboj wyszedł z baru i krzyknął: - "Hej, stary ła-mago. czy umiesz tańczyć?". "Nie. synku, nigdy się tego nie nauczyłem" - odpowiedział starzec. "No to się nauczysz" - powiedział kowboj, wyciągnął rewolwer i zaczął strzelać pod nogi starca. Starzec zaczął skakać w górę i w dół -tańczył bardzo dobrze. Ale jedną rzeczą, z której kowboj nie zdawał sobie sprawy, było to, że gdy strzelał, stary górnik liczył liczbę nabojów, które pozostały w jego broni. Kiedy starzec spostrzegł, że kowboj wystrzelił swoją ostatnią kulę. wyciągnął śrutówkę z siodła muła. Przyłożył lufę do policzka kowboja i zapytał: - "Synku, czy kiedykolwiek całowałeś muła?". Kowboj powiedział cicho: - "Nie, proszą pana, ale na pewno chciał- bym mieć taką możliwość". Odzyskiwanie kontroli nad naszym życiem Jakże często w życiu czujemy, że straciliśmy kontrolę nad naszym życiem, ponieważ - tak jak stary górnik i kowboj - czujemy się uwięzieni pomiędzy młotem i kowadłem? Jakże często czujemy się jak postacie w tej historyjce, spędzając cenny czas na tańczeniu do czyjejś muzyki lub na całowaniu czyjegoś muła? Nie musi tak być! Nie musimy pozostawać na uwięzi i bez przyszłości. Mamy wybór, w jaki sposób zareagujemy na nasze warunki, bez względu na to, jak trudne mogą one być. Historia o czterech trędowatych Pewna książka opowiada nam nadzwyczajną historię, która w pełni oddaje to, co ja mam na myśli, mówiąc że ktoś utknął pomiędzy młotem i kowadłem. Król Syrii zgromadził swoją wielką armię i oblegał miasto Samaria. Oblężenie trwało tak długo, że praktycznie doprowadziło miasto do klęski głodowej. W tym samym czasie, czterech trędowatych siedziało tuż przed bra- mami miasta. Oni również głodowali dyskutując nad możliwościami przetrwania. Nie chcieli wracać do miasta, bo tam z pewnością umarliby z głodu. Nie chcieli też pozostać w tym miejscu, ponieważ tu z pew- nością też umrą, a to w momencie, gdy Syryjczycy zaatakują. Trędowaci doszli do wniosku, że lepiej jest robić coś niż nic, bo pozostanie w miejscu oznaczało pewną śmierć. Postanowili więc pójść do obozu syryjskiego i poddać się. Kiedy podeszli do syryjskiego obozu, zadziwili się, bo Syryjczycy uciekli. Syryjczycy usłyszeli hałas i pomyśleli, że to wróg ich atakuje, więc uciekli na wzgórze, po- zostawiając cały obóz. Trędowaci weszli do pustego obozu i oniemieli widząc mnóstwo świeżego jedzenia. Jedli dopóki nie byli syci. Zebrali łupy z pustych namiotów i powrócili do miasta, by podzielić się z mieszkańcami dobrą wiadomością. Ta starożytna historia jest ważna, ponieważ pokazuje nam, co po- winniśmy zrobić, gdy utkniemy pomiędzy młotem i kowadłem. Na następnych stronach przeanalizujemy trzy ważne zasady, których możemy nauczyć się z historii o czterech trędowatych. Zasady, które umożliwią ucieczkę spod młota zawieszonego nad kowadłem, co cza- sem zagraża naszemu życiu. Oto te trzy zasady: 1. Unikanie pułapek przeszłości. 2. Zdobycie samozadowolenia. 3. Godzenie się na dostatek. ZASADA 1: UNIKANIE PUŁAPEK PRZESZŁOŚCI Po pierwsze, historia o czterech trędowatych przypomina nam, że nie możemy zawracać. Jakże często chcemy żyć przeszłością? Tęs- knimy za tym. co było dawniej albo czujemy, że niepowodzenia z przeszłości zamknęły nas w błędnym kole porażek. W skrócie, czuje- my się uwięzieni przez naszą przeszłość. Kiedy nadeszła I Wojna Światowa, prezydent Woodrow Wilson powiedział: "Powinniśmy być neutralni wobec ludzi i faktów". Ale nie zawsze tak się układa w życiu. Jeżeli cały świat naokoło ciebie toczy wojnę, nie możesz być neutralny i pokojowo nastawiony. Dowie- dzieliśmy się o tym najlepiej podczas I Wojny Światowej. Nie możemy też być neutralni wobec naszej przeszłości. Musimy ją odtrącić, nieza- leżnie czy tego chcemy, czy nie. Lekcja życia Pamiętam kiedy grałem z moim synem w gry planszowe, w Parche-esi i Candylcmd, kiedy on miał jeszcze siedem lat. Parcheesi jest to gra, w której poruszasz się pionkiem rzucając kostką. Candyland jest grą, w której posuwasz pionek do przodu wyciągając karty. Zauważyłem wtedy, że za każdym razem, gdy Chapman zobaczył, że przegrywa, chciał zaczynać grę od początku. Chciał się cofać i zaczynać od nowa. Użyłem tej gry, by dać Chapmanowi życiową lekcję - nauczyłem go, że nie można cały czas zaczynać od początku. Nie można cały czas się cofać. Trzeba iść naprzód. Kiedy tak graliśmy, mój syn wreszcie zrozumiał, że to. że ja wygry- wam nie znaczy, że ja wygram. Najważniejszą rzeczą, której się na- uczył była świadomość, że jeżeli chcesz wygrać, musisz iść naprzód. Nie możesz zawracać! Dokładnie tak samo, nie możemy żyć przeszłością. Czasami może- my stać się więźniami swojej przeszłości, a kiedy się tak stanie, nie jesteśmy zdolni żyć teraźniejszością ani iść dalej w przyszłość. Nieugięta gałązka Stare powiedzenie "Jak sadzonka jest wygięta, takie wyrośnie drze- wo" podsumowuje wpływ naszego dzieciństwa na nasze dorosłe życie. Spójrzmy prawdzie w oczy, nie wszyscy dorastamy w idealnej atmo- sferze rodzinnej, a w rezultacie, wielu ludzi nosi rany z dzieciństwa, jeszcze długo po tym, jak opuszczą swój rodzinny dom. Łatwo jest winić nasze niedoskonałe dzieciństwo za nasze porażki w życiu dorosłym i zaakceptować naszą negatywną osobowość, która jest rezultatem naszego wychowania. Jeżeli jednak chcemy radować się w pełni z obfitego życia, musimy pozwolić odejść naszej przeszłości i uciec spod młota i kowadła. Niewiarygodna historia Billa Wilsona Chciałbym opowiedzieć wam zadziwiającą historię Billa Wilsona, człowieka który zatriumfował nad pułapkami ze swojej przeszłości. Pewnego ranka, kiedy Bili miał tylko sześć lat, mama zabrała go do centrum miasta. Gdy miała wchodzić do sklepu, kazała usiąść Billemu na krawężniku i czekać dopóki nie wróci. - "Kochanie, poczekaj tu na mnie" - tak brzmiały jej ostatnie słowa. Bili posłuchał się mamy i czekał cierpliwie na jej powrót. Minęło 5 minut.... potem 10.... potem 20. Minuty zamieniły się w godziny, ale Bili wciąż czekał. Czekał na powrót mamy aż do zachodu słońca. Czekał nawet kiedy wschodziło ranne słońce. Przez trzy dni sześcioletni Bili czekał na powrót swojej mamy. Ale jego mama nie powróciła nigdy. W końcu, członek lokalnego kościoła zabrał Billa do parafii, gdzie mieszkał, i wychowywał go do czasu aż ten stał się na tyle duży, by pójść samemu w dalszą drogę. Czy możecie wyobrazić sobie większy ból, niż bycie odrzuconym jako dziecko przez własną matkę? Ja nie mogę. Myślę, źe zgodzicie się ze mną. że każde dziecko, które przeżyło taki wstrząs, ma wszelkie powody do tego. by w przyszłości być kimś, kto nie jest zdolny do okazywania miłości. Siła wytrwałości Bili jednak zdecydował się pokonać mur swojego bolesnego dzie- ciństwa i doświadczyć obfitego życia po drugiej stronie muru. a to poprzez opiekę nad dziećmi. Historia Billa Wilsona jest historią o wy- trwałości. Jego misja otoczona była murami "nie do pokonania", ale on znalazł drogę przechodzącą nad nimi lub przez nie. Rozpoczął swoją misję od Środkowego Zachodu. Zdecydował się założyć niedzielną szkółkę dla dzieci z najuboższych rodzin Bro-oklynu. Jego pierwszym krokiem było założenie kościoła protestanckiego, ale po kilku tygodniach został poproszony o zaprzestanie pracy, ponieważ awanturnicze dzieci biły te łagodne. Przekonał potem duży kościół Baptystów, by dał schronienie jemu i dzieciom, którymi się opiekował. I oni przyjęli go z otwartymi ramio- nami. Wszystko było dobrze dopóki dzieci nie złamały ławki koś- cielnej w pierwszym rzędzie prezbiterium. Bili skleił ławkę i myślał, że zrobił to dobrze i że ławka będzie nadawała się na niedzielną mszę. W czasie popołudniowej modlitwy w niedzielę zauważył, że na dwóch końcach złamanej ławki siedzą dwie kobiety. Był z siebie dumny, bo ławka trzymała się bez zastrzeżeń. Jednak w połowie ceremonii popatrzył i zdębiał, największa kobieta jaką kiedykolwiek widział weszła do kościoła. Możecie sobie wyobrazić, o czym myślał w środku mszy: "Proszę, proszę, żeby tylko nie usiadła w pierwszym rzędzie!". Kobieta minęła tylnie rzędy...-, przeszła środkowe... i skierowała się prosto w stronę złamanej ławki, gdzie usiadła pośród siedzących kobiet. Ławka złamała się jak sucha gałązka i wszystkie trzy kobiety runęły na podłogę! Bili wspominał potem: "W tym momencie wiedziałem już. że moja służba w tym kościele dobiegła końca". Coraz więcej murów Nie zniechęcony Bili wynajął w środku zimy porzucony magazyn, ale musiał rozesłać dzieci do domów, ponieważ właściciel nie raczył powiedzieć Billowi, że magazyn nie ma ogrzewania. Odnalazł nowy magazyn do wynajęcia. Właściciel nie był zbyt za- dowolony z wynajęcia tego magazynu, bo mógł sprzedać go za dobre 150 000 $, jeżeli Bili nie wpłaci 25 000 $ w ciągu tygodnia. No cóż, Bili nie miał żadnych pieniędzy i nie miał pojęcia, co zrobić. Na szczęście otrzymał dwa zaproszenia, by wygłosić przemowę przed wielkimi kongregacjami i opowiedzieć o swoim przytułku dla dzieci. Otrzymał wtedy 27 000 $ i miał pieniądze na pierwszą wpłatę. Ale to był dopiero początek kłopotów Billa. Gdy Bili i wielu wolon- tariuszy zaczęło sprzątać i reperować magazyn i wszyscy byli bardzo zadowoleni z rezultatów pracy, właściciel magazynu stwierdził, że ma- gazyn jest więcej wart i cena, którą ustalił z Billem, jest za mała. Zażądał natychmiastowego wykupienia magazynu i spłaty reszty pie- niędzy, bo myślał, że Bili nie dostanie pożyczki z banku. Dał Billowi na to tylko parę tygodni. To był mur, który wydawał się Billowi nie do pokonania. Ale pewnego wieczora, pewien duchowny zawołał do siebie Billa i zapro- ponował mu zbiórkę pieniędzy poprzez nakręcenie krótkiego filmu opisującego misję i zawierającego prośbę o pieniądze. Bili odpowie- dział wtedy: "Nie mam nawet pieniędzy, by nakręcić film. Nie mogę nawet spłacić zaległych rachunków". Aby skrócić historię napiszę tylko, że po kilku dniach Bili otrzymał telefon z propozycją nakręcenia filmu - za darmo! Bili rozesłał kopie filmu po całym kraju i otrzymał ponad 110 000 $ dotacji! Miał wreszcie pieniądze, by kupić magazyn. Dzięki nieśmiertelnej wierze i wytrwałości Bili Wilson jest założy- cielem największej szkółki niedzielnej w Stanach. Podczas tygodnia przywozi do swojej misji 18 000 dzieci, karmi je. daje im przyjaźń i bezpieczne schronienie, uczy i troszczy się o nie. Przezwyciężanie upokorzenia Tak jak Bili Wilson, Hiram również nie dorastał w atmosferze miłości. Nigdy nie widział, by jego matka się śmiała, a jego ojciec był zawsze chłodny i surowy. Największym zahamowaniem w życiu Hirama. była obawa przed zostaniem tym, za kogo uważał go już jego ojciec - nieudacznikiem. W wieku 17 lat. ważący tylko 120 funtów Hiram zapisał się do Wojskowej Akademii Stanów Zjednoczonych. Nie chciał uczęszczać do szkoły wojskowej. Tak naprawdę, pogardzał tą akademią, ale chciał prze- ciwstawić się woli swojego ojca. Na początku nie szło mu za dobrze, ale z biegiem czasu jego stopnie polepszyły się i skończył akademię zajmując średnią pozycję w rankingu absolwentów. Zaraz po ukończeniu akademii wrócił do swojego rodzinnego miasta. Miał na sobie strój wojskowy i bardzo się zawstydził, kiedy ludzie z jego miasteczka wyśmiewli go, gdy ich mijał. Nie mogli po prostu zaakceptować "nieudacznika" jako żołnierza. To upokarzające przeżycie utkwiło w pamięci Hirama do końca życia. Nawet wiele lat później, kiedy był już trzy gwiazdkowym generałem, Hiram czuł się skrę- powany nosząc mundur. Konsekwencją było. że gdy tylko mógł za- kładał T-shirt z trzema gwiazdkami na ramionach, zamiast swojego munduru. Niech przeszłość stanie się przeszłością W końcu Hiram przerósł szyderstwa i kpiny jakie otrzymywał od swojej rodziny oraz "przyjaciół" i dorósł do najwyższej wojskowej rangi, kiedy został wybrany głównodowodzącym Armią Zawodową USA. A jakim został przywódcą. Hiram jest znany przez nas jako Ulysses S. Grant, wielki generał Armii Zawodowej, który później został prezy- dentem Stanów Zjednoczonych! Hiram doświadczył upokorzenia. Doświadczył odrzucenia. Doś- wiadczył porażki. Ale ponieważ odrzucił pułapki przeszłości, prze- baczył swoim dręczycielom i zapomniał o swoich niepowodzeniach, Ulysses S. Grant był zdolny zajrzeć głęboko w siebie i odnaleźć swój pełen potencjał! Pozwólmy odejść złości Co by się stało, gdyby Hiram nie zapomniał i nie wybaczył? Naj- lepszym sposobem, by odpowiedzieć na to pytanie, będzie opowiedze- nie wam prawdziwej historii Davida Cona, kiedy był początkującym zawodnikiem rzucającym piłkę w New York Mets i co się z nim stało, kiedy nie pozwolił odejść ranom przeszłości. Osądzicie sami. czy kon- sekwencje tłumaczą jego zachowanie. Incydent ten zdarzył się podczas meczu pomiędzy drużynami Mets i Atlanta Braves. Cone stał na kopcu miotacza, a biegacze stali na drugiej i trzeciej bazie. Miotacz uderzył piłkę do pierwszego bazo- wego, który był zmuszony do opuszczenia bazy, aby zatrzymać i rzucić z powrotem piłkę. Znaczył oto, że Cone musiał biec z kopca miotacza by zaliczyć pierwszą bazę. Cone złapał piłkę w biegu i nastąpił na pierwszą bazę, ale sędzia zagwizdał punkt dla drużyny przeciwnej twierdząc, że stopa Cona nie trafiła w pierwszą bazę. Cone nie mógł w to uwierzyć. Zaczął więc bardzo rozgniewany kłócić się z sędzią na pierwszej bazie. Pochłonięty swoją kłótnią z sędzią, Cone nie zauważył, że zawod- nicy z drugiej i trzeciej bazy posuwali się do bazy domowej. Oni dwaj dobiegli, ale Metsi przegrali mecz dwoma okrążeniami - dwoma okrą- żeniami, których mogli uniknąć, gdyby tylko Cone wybaczył i zapo- mniał. Tak też jest w życiu. Widzicie więc, kiedy nie umiemy wybaczać i nie umiemy zapomnieć, bardzo często pogłębiamy jeszcze znisz- czenia, które zostały dokonane. Nasza zdolność do wybaczania umo- żliwia nam zamianę naszych niedostatków w coś dobrego. Ważnym aspektem wydostania się z pułapki młota i kowadła jest umiejętność zapominania o tym. co było, i umiejętność wybaczania innym ran zadanych nam w przeszłości. Czasami grzęźniemy w przeszłości. Czasami emocjonalnie, czasami nie jesteśmy zdolni porzucić przeszłości. Ale musimy pokonywać mury przeszłości, ponieważ jeżeli pozwolimy im nas zatrzymywać w miejscu, nie staniemy się ludźmi, którymi możemy zostać. Bądźmy wdzięczni za błogosławieństwa Moja żona straciła ojca kiedy miała zaledwie 14 lat. Możecie sobie wyobrazić, że był to bardzo trudny okres w jej życiu i w życiu jej całej rodziny. Ale radziła sobie ze swoim smutkiem, dziękując Bogu za te wspaniałe 14 lat spędzone z ojcem. Ponieważ moja żona odpowiednio podeszła do wielkiej straty, dużo łatwiej było jej iść naprzód i miała siłę, by wspierać resztę członków jej rodziny. Niektórzy reagują na stratę ukochanej osoby złością, ale jeżeli nie będą umieli się pozbyć tej złości z pewnością ograniczy to ich umiejętność kochania innych ludzi, bo zawsze będą bali się, że ponownie utracą ukochaną osobę. ZASADA 2: ZDOBYCIE SAMOZADOWOLENIA Druga zasada, której uczy nas historia o czterech trędowatych, mówi że nie możemy pozostawać w miejscu. Jedno z największych niebezpieczeństw w życiu czeka na nas wtedy, kiedy jesteśmy uwięzieni pomiędzy młotem i kowadłem i nic z tym nie robimy. Tak już jest. że kiedy nic nie robimy, widzimy jak nasze życie stoi w miejscu i przestajemy dążyć do twórczego i szczęśliwego życia. Świat biznesu jest pełen przykładów firm, które wycofały się z biz- nesu, ponieważ nie przyniosły samozadowolenia. Upadek firmy Baldwin Locomotive Works, światowego lidera w produkcji lokomo- tyw parowych, jest klasycznym przykładem firmy, która pozostała zadowolona z siebie i nie przystosowała się do zmian. Smith-Corona jest następnym przykładem takiej firmy. Oto co się stało. Przez więcej niż wiek firma Smith-Corona była jednym ze świa- towych liderów produkujących maszyny do pisania. We wczesnych latach 80-tych Smith-Corona utkwiła pomiędzy młotem a kowadłem, ponieważ pojawiły się komputery osobiste. W tym czasie 25 milionów komputerów weszło na rynek Stanów Zjednoczonych, a że komputery znacznie ułatwiły pisanie dokumen- tów, sprzedaż maszyn znacznie zmalała. Smith-Corona, oczywiście, chciała by rzeczy toczyły się dawnym torem. Firma nie zamierzała wprowadzać zmian. Konsekwencją tego było to, że w 1995 roku, po 110 latach przywództwa w tym biznesie, Smith-Corona zbankrutowała. Łatwiej jest zmienić siebie niż innych Klucz do samozadowolenia tkwi w pracy nad sobą, nie nad innymi. Dużo łatwiej jest zmienić swoje zachowanie niż zmienić zachowanie innych ludzi, to jest pewne! Historia Baldwin Locomotive Works potwierdza tę zasadę. Jak już powiedziałem wcześniej, był czas, że firma Baldwin była największą światową manufakturą lokomotyw parowych. Ale czasy się zmieniły i kiedy lokomotywy na olej napędowy weszły na rynek, Balwin Locomotive Works odmówiła wprowadzenia potrzebnych zmian. Firma próbowała zmienić opinie innych ludzi, wydając tysiące dolarów na reklamę w magazynach w 1940 roku. Hasło ich reklamy brzmiało: "Para jest tu po to, by zostać". My dziś już wiemy, że para nie była tam po to, by zostać, a firma Baldwin Lo-comotive Works przeminęła z wiatrem. Firma tak ugrzęzła w samo- zadowoleniu, że zdecydowała sama siebie oszukiwać i nie robić nic, by przystosować się do nowych warunków. Końcowy rezultat? Firma splajtowała. Smutna opowieść o firmie Baldwin Locomotive Works uczy nas, że absolutnie niezbędne jest dla nas wyjście poza strefę komfortu i pod- jęcie ryzyka w życiu, jeżeli chcemy wzrosnąć i dojrzeć. Dlaczego? Ponieważ nie ma nic tak stałego, jak zmiana, i jeżeli nie umiemy sobie poradzić ze zmianami, zostaniemy w tyle, tak jak Corona-Smith i Baldwin. Kiedy jednak zdamy sobie sprawę, że nie możemy wciąż stać za murem pobożnych życzeń, wtedy otworzą się przed nami drzwi nowych możliwości. Włóżmy naszą wyobraźnię w pracę Jestem przekonany, że jeżeli przywódcy firm Corona-Smith i Bald-win Locomotive spędziliby tyle czasu na obmyślaniu sposobów na przystosowanie się do zmian, ile poświęcili na zaprzeczaniu i odwracaniu się od rzeczywistości, mogliby odwrócić losy firmy. Jeżeli myślimy poważnie o pokonywaniu murów w naszym życiu, musimy zbudować w nich drzwi poprzez naszą twórczą pracę - drzwi nie zbudują się same, to jest pewne! Jedna z moich ulubionych historii o twórczym rozwiązaniu proble- mu opowiada o słynnym angielskim krytyku sztuki, Johnie Ruskinie, który był w swoim mniemaniu utalentowanym artystą. Pewnego wieczora Ruskin zaprosił bogatego znajomego na kolację. Przyjaciel ten przyjechał do niego cały zdenerwowany. Okazało się, że w drodze na spotkanie atramentowe pióro rozlało się w kieszeni jego marynarki. Niezmywalny indyjski atrament pobrudził drogą chustkę, którą mężczyzna dostał ostatnio w prezencie. Kompan siedzący przy kolacji razem z Ruskinem wyjął chusteczkę i pokazał mu ją. Na chusteczce znajdowała się czarna atramentowa plama, na samym środku tkaniny. Mężczyzna był tak wściekły, że prawie nie tknął obiadu i w pośpiechu wrócił do domu zostawiając chusteczkę na stole. Ruskin zabrał chusteczkę ze sobą do domu. Kilka tygodni później bogaty przyjaciel otrzymał przesyłkę. Ku jego wielkiego zaskoczeniu i zadowoleniu, otworzył paczkę i znalazł w niej swoją poplamioną chusteczkę zamienioną w prawdziwe dzieło sztuki! Ruskin przy użyciu indyjskiego atramentu wokół okrągłej plamy pośrodku chus- teczki namalował zawiły wzór, który pokrywał całą tkaninę. Kocham tę historię, ponieważ pokazuje ona jak ludzie mogą zmieniać niepowodzenia w triumfy, jeżeli tylko będą myśleli pozytyw- nie i twórczo. Ruskin zdobył samozadowolenie poprzez zbudowanie drzwi w murze żalu przyjaciela. W rezultacie wzbogacił jednocześnie obydwa życia, a to dzięki poczuciu swojej własnej wartości i ciepłym uczuciu do swojego przyjaciela. Nie ma to jak teraźniejszość Wiele razy, kiedy znajdujemy się pomiędzy młotem a kowadłem, pozostajemy w miejscu, robiąc sobie wymówki. Mówimy: "Posunę się naprzód w moim życiu w momencie, gdy wymyślę odpowiedni plan lub odpowiednią strategię". Mija dzień za dniem a my nigdy nie sta- wiamy czoła temu problemowi. John Wesley, ojciec z Kościoła Meto- dystów, miał ognisty charakter ale nie istniało nic, co by go bardziej irytowało niż ruch religijny, który był wtedy popularny, nazywany: Najcichszy Ruch. Wyznawcy tego ruchu wierzyli, że przyjdzie moment, w którym wszechmogący Bóg przyjdzie i powie im dokładnie, co i kiedy mają robić. Więc wyznawcy siedzieli i w kółku się modlili cały dzień, cze- kając aż Bóg przyjdzie i powie im, co mają robić. W rezultacie nigdy nic nie zrobili! No cóż. nawet wiedząc o tym, że Najcichszy Ruch już nie istnieje, dzisiaj również widzę mnóstwo ludzi, którzy praktykują ich filozofię: "czekaj, a zobaczysz". Wesley był człowiekiem akcji i jego filozofia, tak jak i moja. odbiegała zupełnie od filozofii Najcichszego Ruchu. Jego pogląd brzmiał: Bóg ci dał rozum, Bóg ci dał talenty i zdolności, Bóg cię powołał byś został duchownym i pomagał w Jego imieniu potrzebującym, jest wiele potrzeb tak w Kościele, jak i na świecie i właśnie one są twoim powołaniem. A więc módlmy się... i DZIA- ŁAJMY! ZASADA 3: GODZENIE SIĘ NA DOSTATEK I tu dochodzimy do trzeciego punktu: jeżeli nie możemy wrócić do przeszłości i nie możemy pozostać tu, gdzie jesteśmy, zostaje nam tylko możliwość pójścia naprzód. Właśnie tak zrobili czterej trędowaci. Jeżeli chcieli przeżyć, nie mieli innego wyjścia tylko pójść do obozu syryjskiego. Trędowaci, jak widzisz, mogli radować się obfitością jedzenia, ponieważ poszli naprzód. Dostatek jest do osiągnięcia przez nas wszystkich, jeżeli tylko postąpimy jak ci trędowaci i odnajdziemy go! Biblia mówi: "Szukaj, a znajdziesz". Nie mówi: "Zostań gdzie jesteś, a otrzymasz to, czego pragniesz". Mówi SZUKAJ A ZNAJDZIESZ. Pierwszym krokiem do przystania na dostatek jest ODNALEZIENIE go! Czy jesteś samootwierającą się bramą? Wiele lat temu mogłeś jechać pewną drogą i wreszcie dojechać do sa-mootwierającej się bramy. Jeżeli zatrzymałeś samochód zbyt daleko, brama nie otwierała się. Ale jeżeli jechałeś bez zatrzymania aż do pod- nóża bramy, metalowe sprężyny zakopane pod drogą uruchamiały bramę i otwierała się ona tak szeroko, że można było spokojnie wjechać. W wielu przypadkach z życiem jest tak samo. Jeżeli idziemy przez życie ku naszym problemom bez zatrzymania i zatrzymujemy się dopiero, gdy stoimy czoło w czoło z problemem, najczęściej brama otwiera się i przejeżdżamy przez nią pozbywając się problemu. Jednak, kiedy jesteśmy niepewni lub zatrzymujemy się zanim zdążymy zetknąć się z naszymi problemami, one nie odejdą nigdy. Możemy jedynie podjąć wyzwanie i przejść przez mury albo wokół murów w naszym życiu. Przyzwyczaj się do problemów Jako pracownik poradni często spotykam się z ludźmi, którzy oczekują, że rozwiążę jakiś wielki problem w ich życiu. Wydaje się, że uważają, że jeśli będą mieli tylko więcej pieniędzy lub więcej tego czy tamtego, ich życie będzie pozbawione problemów. Ale zgadnijcie, co się dzieje? Kiedy ten główny problem zostaje rozwiązany, jakiś czas później widzę tych samych ludzi, proszących mnie o pomoc w rozwiązaniu następnego bardzo dużego problemu. Chodzi mi o to. że rozwiązywanie problemów to niekończący się proces, bo w momencie, gdy rozwiążesz jeden, za chwilę pojawia się drugi, potem trzeci itd. Klucz do obfitego życia nie polega na elimi- nowaniu problemów w naszym życiu. Kluczem jest stawanie się coraz lepszym w rozwiązywaniu tych problemów, ponieważ jak długo oddy- chamy, tak długo będziemy mieli problemy. Tak jak powiedział Clarence Thomas, kiedy przyjmował posadę członka Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych: "Mogę się wam nie spodobać. To szkoda, bo mam zamiar być tu przez długi czas, więc lepiej do lego przywyknijcie". Ty i ja będziemy mieli problemy przez długi czas, mój przyjacielu, więc lepiej do tego przywyknijmy! Co zrobiłeś do tej pory? Potrzeba zmagania się z przezwyciężaniem naszych problemów przypomina mi historię o grupie oficerów wojskowych, którzy zwrócili się do Napoleona z prośbą, aby dał on awans pewnemu żołnierzowi. Napoleon chciał wiedzieć, dlaczego oficerowie uważają, że żoł- nierz ten zasłużył na awans. Oficerowie powiedzieli Napoleonowi, że pomysłowość i odwaga tego żołnierza pozwoliła francuskiej armii od- nieść ważne zwycięstwo w bitwie, która odbyła się parę dni wcześniej. Napoleon rozważał odpowiedź przez chwilę zanim zadał to pytanie: "A co len człowiek osiągnął do tej pory9" To było pytanie, na które oficerowie nie znali odpowiedzi. Napo- leon wiedział, że często zdarza się, że jakiś mało zasłużony żołnierz nagle odnosi wielkie zasługi i pomaga WYGRAĆ BITWĘ czy dwie. Ale Napoleon wiedział również, że ci. którzy WYGRYWAJĄ WOJNĘ są tymi, którzy zawsze idą naprzód, zawsze wspinają się na swoje mury, dzień po dniu. Przyśpiesz kroku i podejmij ryzyko Burkę Hedges. w swojej świetnej książce pt. Me możesz równo- cześnie zmierzać w przeciwne strony, zaobserwował, że jeżeli mamy zamiar iść naprzód przez życie, musimy być gotowi podjąć ryzyko. Hedges twierdzi, że istnieje duża-różnica pomiędzy ryzykiem a ha- zardem. W hazardzie, jeżeli weźmiesz 1 000$ i położysz je na stół ruletki, masz do wyboru dwa wyjścia. Albo podwoisz te pieniądze, albo wszystko stracisz. Dochód nie podlega twojej kontroli. Podejmujesz ryzyko, jeżeli inwestujesz pieniądze w rynek papie- rów wartościowych. Rynek ten jest ryzykiem, ponieważ istnieje mała szansa, że stracisz cały kapitał. Ale istnieje też możliwość, że przynaj- mniej odzyskasz 10% zainwestowanych pieniędzy. Poprzez mądre zainwestowanie swoich pieniędzy zmniejszasz ryzyko i zwiększasz szansę, że twoja inwestycja przyniesie znaczne dochody. Piękno podejmowania ryzyka polega na tym, że wszystko kon- trolujesz. Jeżeli wartość twoich akcji spada, mówi Hedges, zawsze możesz je sprzedać i zahamować straty. I dlatego jesteś mądry jeżeli podejmujesz wkalkulowane ryzyko, a głupi jeżeli lekkomyślnie od- dasz się hazardowi. Ta sama prawda dotyczy innych aspektów naszego życia. Możemy żyć w dostatku, jeżeli tylko podejmujemy wkalkulowane ryzyko i uciekamy spod młota i kowadła, tak jak zrobili to trędowaci. Historia o czterech trędowatych uczy nas, że jeżeli utknęliśmy pomiędzy młotem i kowadłem, nie możemy zawrócić i nie możemy też pozostać w miejscu. Jedyną drogą wyjścia jest stawienie czoła naszym proble- mom i pójście naprzód. Podsumowując powiemy że, to gdzie kończymy nasze życie nie jest uwarunkowane okolicznościami, w jakich żyjemy. To jak przeminie nasze życie, jest uwarunkowane przez to, jaką drogę obierzemy zma- gając się z tymi okolicznościami. PODSUMOWANIE Jak często wydaje nam się, że straciliśmy kontrolę and życiem? Jak często spędzamy więcej czasu na całowaniu mułów innych ludzi i tań- czeniu w takt muzyki, którą ktoś nam zagra. Czyż nie lepiej robić to, co chcemy robić? Zasada 1: Unikanie pułapek przeszłości Przede wszystkim historia o czterech trędowatych mówi nam. że nie możemy zawracać. Jakże często żyjemy przeszłością? Jakże często tęsknimy za tym, co było dawniej? Kiedy nadeszła I Wojna Światowa prezydent Woodrow Wilson powiedział: "Powinniśmy być neutralni wobec ludzi i faktów". Ale nie zawsze tak się układa w życiu. Jeżeli cały świat naokoło ciebie toczy wojnę, nie możesz być neutralny i pokojowo nastawiony. A Amery- kanie najlepiej się o tym przekonali. Zasada 2: Zdobycie samozadowolenia Druga zasada, której uczy nas historia o czterech trędowatych mówi. że nie możemy pozostawać w miejscu. Jedno z największych niebezpieczeństw w życiu grozi nam wtedy, kiedy jesteśmy uwięzieni pomiędzy młotem a kowadłem i nic z tym nie robimy. Kiedy nie robimy nic w kwestii naszych problemów, wtedy godzimy się z tym, że nigdzie nie dojdziemy. Przestajemy też być twórczy i nie mamy możliwości na doświadczenie obfitego życia. Zasada 3: Godzenie się na dostatek I tu dochodzimy do trzeciego punktu: jeżeli nie możemy wrócić do przeszłości i nie możemy pozostać tu, gdzie jesteśmy, zostaje nam tylko możliwość pójścia naprzód. Właśnie tak zrobili czterej trędowaci. Trędowaci podjęli decyzję i zaczęli działać - dzięki temu mogli później czerpać przyjemność z obfitości zastanej w pustym obozie. ROZDZIAŁ 4 REALIZOWANIE SWOJEJ WIZJI Najczęściej trafiamy tylko w to, w co mierzymy. Chociaż możemy pudlów>ać, powinniśmy szukać lepszego celu i mierzyć w coś naprawdę godnego. — Henry David Thoreau Najbardziej żałosną osobą na świecie jest ktoś, kto ma wzrok, ale nie ma wizji. ' — Helen Keller N a przełomie XX wieku pełen energii, młody mężczyzna, Frank, uzyskał pracę sprzedawcy w sklepie z artykułami żelaznymi. W czasie, gdy uczył się zawodu, zobaczył, że jest tysiące rzeczy, o które klienci pytają się przychodząc do sklepu. Wiedział, że nie ma sensu trzymać wielu przestarzałych wynalazków, ponieważ niepotrzebnie zajmują miejsce. Zaproponował swojemu szefowi, aby zrobili wyprzedaż, i pozbyli się kilku rupieci. Szef w końcu przystał na tę propozycję. Frank ustalił cenę przestarzałych rzeczy na 10 centów. Wyprzedaż ta przyniosła taki sukces, że szef zgodził się na następną. To był również wielki sukces. Wizja sklepu "pięć i dziesięć centów" To poddało Frankowi pomysł, by otworzyć sklep, gdzie wszystko kosztuje albo pięć albo dziesięć centów. Sprzedawca przedstawił swo- jemu szefowi pomysł na sklep "pięć i dziesięć centów" i zaproponował mu. że rozkręci ten interes, jeżeli tylko on wyłoży na to kapitał. Szef stanowczo odmówił, twierdząc, że sklep taki wcale nie przy- niesie zysków. Naturalnie sprzedawca był zawiedziony, ale nadal był przekonany, że pomysł ten jest bardzo dobry i zadziała. Kilka lat później uzbierał wystarczająco dużo pieniędzy, by założyć ten sklep samemu. Aby skrócić historię powiem, że pierwszy sklep Franka przyniósł ogromny sukces, a on dalej poszerzał swoją wizję, dopóki nie otworzył tysiąca sklepów w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Widzicie, Frank stał się znany jako F. W. Woolworth, a jego sieć sklepów "pięć i dziesięć centów" i nazwisko Woolworth stały się bardzo znane w Ameryce i uczyniły go jednym z najbogatszych ludzi w tym kraju. Zrealizowanie swojej wizji Opowiedziałem wam tę historię, aby zilustrować moc posiadania swojej wizji. Frank miał swoją wizję przynoszącego sukcesy sklepu "pięć i dziesięć centów", zanim zdobył pieniądze na rozkręcenie tego interesu. Miał też wizję przedstawiającą tysiące tych sklepów na całym kontynencie, długo przed tym jak powstało pojęcie sieci sklepów sprzedaży detalicznej. TWOJA WIZJA: BRAMA DO ŻYCIA Narażamy siebie na zawód i porażkę jeżeli żeglujemy bez planu lub wizji. Nie możemy się spieszyć i musimy rozwijać naszą wizję, ponieważ bez wizji, nie wiemy dokąd zmierzamy. Jeżeli mamy wizję, możemy wyznaczyć kierunek, jaki obierzemy w naszym życiu, i skalę sukcesu. W czasach niepowodzeń możemy ze- brać odwagę, by wspiąć się na mury, ponieważ w naszych myślach widzimy przyszły sukces. Wiemy, że nagroda na końcu jest warta zma- gań i wysiłków. Dlatego właśnie mówię, że nasza wizja jest bramą do naszego życia. Kiedy mamy dużą, czystą wizję, nie postrzegamy murów w na- szym życiu jako impasów. Postrzegamy je jako "bramy", które muszą zostać pokonane, tak abyśmy mogli iść dalej. To właśnie ma na myśli Stephen Covey, autor świetnie sprzedającej się książki pt. Siedem nawyków ludzi, którzy odnieśli wielki sukces, kiedy mówi o "zaczynaniu z myślą o końcu". Kiedy coś zaczynasz z góry wiedząc, jak skończysz, tak czy inaczej znajdziesz sposoby, by temu sprostać. Wizja powstała z niepowodzenia Jedną z największych ironii świata jest to, że niektóre z najwięk- szych wizji powstały z niepowodzenia, udowadniając jeszcze raz. że kiedy jedne drzwi się zamykają, inne stają otworem. Spójrzcie na listę kilku sławnych wizjonerów, którzy stworzyli swoją wizję z popiołów niepowodzenia: • Wynalazca doświadcza śmierci dziecka spowodowanej zepsu tym mlekiem, ma więc wizją metody konserwowania mleka. Jego imię to Gail Borden. wynalazca lodów i mleka Bordena. • Wdowiec z synem traci pracę w sklepie i przewiduje dzień, w którym będzie miał swój własny sklep i sam będzie sobie sze fem. Jego imię? George Kinney, założyciel i właściciel sklepów Kinney Shoes. • Dwóch przedsiębiorców zaczęło swój biznes w piwnicach swoich domów, ale mieli wizję ożywienia wolnej konkurencji na całym świecie. Rich DeVos i Jay Van Andel, założyciele Amway Corporation. • Młody sportowiec żyjący w państwowym kompleksie budyn ków w Pensylwanii ma wizję ucieczki z tej nędzy i zostania wielką gwiazdą futbolu. Nazywa się Mikę Ditka, wielkiej sła wy trener New Orleans Saints. • Dwóch druciarzy założyło sklep w garażu mając wizję rozwinię cia tego biznesu do wielkich rozmiarów. Ich imiona? William Hewlett i David Packard, założyciele Hewlett-Packard Infor mation Svstem. • W 1800 roku młody człowiek zdaje sobie sprawę, że wielu ludzi umiera z powodu niehigienicznych warunków. Przekonuje swoich braci, by pomogli mu zrealizować wizję produkowania sterylnych bandaży. Ich imiona? Robert, Edward i James Johnson, założyciele firmy Johnson & Johnson Health Care Products. • Brat młodego człowieka ginie podczas Drugiej Wojny Świa towej i młodszy brat zabija samotność słuchając radia. Ma wizję zostania spikerem radiowym. Jego imię? Dick Clark, znany na cały świat spiker radiowy i telewizyjny, gospodarz American Bandstand. • Praktykujący lekarz ma wizję przeprowadzenia operacji, o któ rej wszyscy mówią, że jest niemożliwa do przeprowadzenia. Jego czas jest ograniczony, ponieważ cierpi na reumatyzm, który pewnego dnia uniemożliwi mu dalsze operowanie. Jego imię? Dr Christian Barnard, chirurg, który po raz pierwszy przeprowadził udaną transplantację ludzkiego serca. Te przykłady - i tysiące takich jak one, zdarzające się codziennie -są dowodem na to, że wielkie rzeczy są konsekwencją wielkich wizji, a wielkie wizje mogą powstać z niepowodzeń, jeżeli tylko ludzie chcą pokonywać mury w swoim życiu. Nigdy nie przestańmy marzyć Pewnego dnia podszedł do Roberta Schullera jego wielbiciel, ener- gicznie potrząsnął jego ręką i powiedział: "Mam nadzieję, że dożyje pan dnia. w którym spełnią się pana wszystkie marzenia". Schuller spojrzał temu mężczyźnie w oczy i odpowiedział: "Mam nadzieję, że nie, albo musiałbym umrzeć zanim umrę, ponieważ prze- stajesz marzyć dopiero gdy umierasz". Schuller rozumiał tę podsta- wową zasadę: Bez wizji nie ma przyszłości. Schuler rozumiał również, że jest na świecie więcej cyników niż optymistów i jedyną drogą dla optymistów do osiągnięcia swoich marzeń jest podniesienie wysoko oczu i skupienie się na horyzoncie, bo w innym wypadku nie będą zdolni wyjrzeć poza najbliższy mur. Czy zauważyliście kiedykolwiek, że ludzie schodzą ze swojej drogi tylko po to, by powiedzieć ci, że czegoś nie możesz zrobić? Wydaje się, że tylko na to czekają. Jednak, jeżeli twoja wizja jest silna, nie ważne jest, co mówią o twoim marzeniu inni ludzie, ponieważ w jakiś sposób sprawisz, że twoje marzenie się spełni. Chłopak, którego marzenie się spełniło Jedna z moich ulubionych historii, która mówi o sile niezachwianej wizji, opowiada o chłopcu imieniem Marty Roberts. Marty był synem wędrownego trenera koni. W rezultacie większość swoich szkolnych lat spędził podróżując ze swoją rodziną od jednej farmy do drugiej. Jego edukacja była bardzo powierzchowna. Udało mu się jednak skończyć szkołę średnią. Kiedyś w szkole miał zadane napisać pracę o swoich marzeniach i aspiracjach na przyszłość. Podszedł do tego bardzo poważnie i przelał swoje serce na papier. Jego wizją było 200 akrowe ranczo z domem mierzącym 4 000 stóp kwa- dratowych. Załączył nawet wykresy. Był bardzo dumny ze swojej pra- cy i uważał, że jest to jego najlepsza praca w życiu. Możecie sobie wyobrazić wielkie zdziwienie Marty'ego, kiedy zo- baczył na pracy wielką, czerwoną jedynkę? Poszedł od razu do nau- czyciela, chcąc wiedzieć, dlaczego jego praca dostała tak negatywną ocenę. Nauczyciel powiedział strapionemu młodemu człowiekowi, że nie zaliczył tej pracy, ponieważ treść nie była realistyczna. Przecież, zauważył nauczyciel, Marty był synem wędrownego trenera koni. Nie miał pieniędzy ani możliwości. Nie miał kapitału, by kupić ziemię i konie i wybudować na niej dom oraz stajnie. Co oznaczało, w ograni- czonym umyśle nauczyciela, że praca Martyego to czysta fantazja. Nauczyciel powiedział Marty'emu, że jeżeli chce zaliczyć, musi na- pisać pracę od nowa. Marty wrócił do domu i powiedział rodzicom, co się stało. Poprosił o radę. Ojciec powiedział: "Marty, zostawiam to twojej decyzji". Następnego dnia Marty powiedział nauczycielowi, że zatrzymuje swojąjedynkę, bo nie zrezygnuje ze swoich marzeń. Na'szczęście wizja Marty'ego przetrwała cynizm nauczyciela i dziś Marty Roberts jest właścicielem 200 akrowego rancza z domem, mierzącym 4 000 stóp kwadratowych. Nad kominkiem, oprawiona w ramkę, wisi praca Marty'ego, w której po raz pierwrszy zdefiniował swoje marzenia. Szczęśliwe zakończenie jest jeszcze szczęśliwsze Jeżeli opowieść ta skończyłaby się w tym momencie, powiedzieli- byście, że ma ona szczęśliwe zakończenie. Ale to nie koniec. Wizja Marty'ego obejmowała miłość i przebaczenie. Aby wypełnić swoją wizję, wiele lat później Marty poprosił nauczyciela, który przed laty postawił mu jedynkę, by zorganizował na jego ranczu letni obóz dla młodzieży. Nauczyciel wdzięcznie przyjął ofertę i pierwsze lody zostały przełamane. Później nauczyciel przyznał się, że Marty nie był jedynym uczniem, którego skrzywdził swoją cyniczną postawą. - "Jako nauczyciel" - wyznał - "przez te wszystkie lata zniszczyłem wiele młodzieńczych marzeń i wstydzę się tego. Zabrałem im coś, co by uczyniło z nich w przyszłości ludzi, którymi mogli zostać. Dziękuję Bogu, że ty nie pozwoliłeś mi odebrać swojej wizji". Ci dwaj mężczyźni są chodzącym dowodem na to, że wizja może dotknąć i zmienić nie tylko osobę, której jest wymysłem. Wizja Marty'ego zmieniła jego pozycję w świecie, ale również zmieniła poglądy nauczyciela na świat, a potem poglądy setki młodych ludzi, którzy byli uczniami tego nauczyciela. Dlatego mówię, że wizja to "nasza brama do życia" - drzwi nadziei i możliwości. Wizja jest ważna, ponieważ pozwala nam na przeniesienie się z miejsce, gdzie jesteśmy, do miejsca, w którym możemy być. Wizja pozwala nam na porzucenie myśli, kim jesteśmy i przejście do myśli, kim możemy być. TWOJA WIZJA: GŁĘBIA, ABY DZIEŁO BYŁO TRWAŁE Wizja, żeby trwała, musi otwierać bramy, ale również musi być na tyle głęboka, by osiągnąć długi dystans. Jedną z organizacji, która była owocem głębokiej wizji, była May o Clinic. która służyła potrzebom chorych na całym świecie. Rozpoczęta w 1889 r. przez dwóch mających wizję braci, Dr Williama i Dr Charlesa Mayo. Mayo Clinic jest największą i najpopu- larniejszą medyczną kliniką świata. Jest znana jako lider technicznego postępu i przełomu w chirurgii. Pierwsze operacje na otwartym sercu i tomografia mózgu były wykonywane w klinice Mayo. Także Kortyzon został wynaleziony przez dwóch pracowników tej kliniki, którzy za swoje osiągnięcia otrzymali później Nagrodę Nobla. Wielka wizja z wielkim celem Jaki jest sekret ich sukcesu? Z pewnością fakt, ze założyciele mieli głęboką wizję. Bracia Mayo nie chcieli wzbogacić się na prze- prowadzeniu swoich pacjentów przez "medyczny młynek". Nie chcieli rozgłosu swojego nazwiska, tak aby mogli zadawać się z politykami i widzieć swoje zdjęcia w niedzielnej gazecie. Bracia chcieli powołać do życia najbardziej zaawansowane metody leczenia i badania w szpitalach, jakie kiedykolwiek istniały. 100 lat później klinika wciąż cieszy się najlepszą reputacją w świecie za doskonałość w leczeniu i wciąż jest rozbudowywana na bazie głębo- kiej wizji jej założycieli. W 1987 roku Klinika Mayo ogłosiła plan roz- woju, aż do 2020 roku. Wizja braci Mayo żyje i jest dowodem na to, że głęboka wizja przetrwa rok za rokiem. TWOJA WIZJA: ROZMACH, BY UNIKNĄĆ CIASNOTY TUNELU Ponieważ rzucili sobie wyzwanie stworzenia głębokiej wizji, bracia Mayo i Robert Schuller zbudowali przynoszące wielkie sukcesy przed- siębiorstwa: jeden służył fizycznym potrzebom ludzi, a drugi służył ich potrzebom duchowym. Ale żeby warta zachodu wizja przetrwała, musi również być szeroka. Mówiąc o szerokości, mam na myśli, że wizja nie może być wąska i ograniczona, aby nie ignorowała, co ją otacza. Wąska wizja jest ska- zana na porażkę, ponieważ nie jest w niej wzięta pod uwagę całość za- gadnienia, tzn. jej przystosowanie do całościowego punktu widzenia. Aby zilustrować to co mam na myśli, chciałbym opowiedzieć wam historię o dużej firmie dbającej o zdrowie ludzi, która wynalazła nową szczoteczkę do zębów w 1980 roku. Szczoteczka ta była wielkim sukcesem i zawładnęła ona dużą częśćą rynku na kilka lat. Aby szczoteczka była rozpoznawana i by produkt był widoczny na półce sklepowej, producent zaopatrzył sklepy w bezpłatne wystawowe półki dla swoich szczoteczek. Półki te były zrobione z plastiku z kwadratowymi kratkami, gdzie umieszczone były szczoteczki. Pewnego dnia młody pracownik wydziału marketingu zapropo- nował sposób na zmniejszenie kosztów produkcji tych półek. Wy- liczył, że firma mogłaby zaoszczędzić 50 000$ rocznie poprzez produ- kowanie półek bez pleców. Firma przyjęła tę propozycję i umieściła nowe półki bez pleców w punktach sprzedaży detalicznej. Tysiące nowych półek było produko- wanych, a wszystkie sklepy zobowiązały się do wyrzucenia starych półek i zastąpienia ich tymi bardziej ekonomicznymi. Rezultaty krótkowzrocznej wizji Prawie natychmiast zaczęto narzekać na nowe półki! Wiele z droż- szych szczoteczek pakowano w długie, prostokątne pudełka, które ide- alnie pasowały do kratek w nowych półkach. Ale te tańsze szczoteczki nie były pakowane w pudełka, tylko owinięte w folię. Szczoteczki owinięte folią były za małe do otworów w kratkach i w rezultacie prze- chodziły przez te otwór}7 i wypadały z tylu półki. Od tej pory sprzedawcy mogli sprzedawać tylko szczoteczki w pudełkach. Bardzo im się to nie podobało i zażądali, aby firma zastą- piła nowe półki tymi starymi. Niestety, prawie wszystkie stare półki były już wyrzucone. W rezultacie, firma musiała wyrzucić wszystkie nowe półki, wy- produkować 50 000 oryginalnych półek i znowu rozesłać je po całym kraju, co zakończyło się stratą miliona dolarów, stratą czasu i złymi stosunkami ze sprzedawcami. Jest to świetny przykład na to. kiedy wizji brakuje oddechu. Pomysł ekonomicznych półek brzmiał dobrze, ale ponieważ nie rozważono wpływu półek na całą sprzedaż, skończyło się na utracie pieniędzy, za- miast na zysku. Lekcja jest wyraźna: Jeżeli wizja jest za wąsko pomyślana, bardziej szkodzi niż pomaga,. Trzeba zatem wszystko dokładnie przemyśleć. Co jest dzisiaj wskazane, jutro może okazać się klęską. TWOJA WIZJA: WYSOKOŚĆ, ABY POSZERZYĆ SWOJE HORYZONTY Jeżeli chcemy pokonać mury niepowodzeń w naszym życiu, musimy mieć wizję o odpowiednim zasięgu, bo czym jest wygranie bitwy jeżeli przegrało się wojnę? Osoby takiej wizji to ludzie, którzy mogą przegrać dużo bitew, ale potem powstaną, by wygrać całą wojnę. Tommy Lasorda, legendarny menedżer Los Angeles Dodgers, lubi opowiadać historię o tym, jak uratował wizję w swoim zespole, kiedy jeszcze był trenerem w prowincjonalnym zespole. Było to w 1971 roku, kiedy drużyna Lasordy przegrała właśnie siódmy mecz z rzędu. W tym samym czasie reporterzy sportowi w całym kraju wybrali najlepszą drużynę w historii baseballu, a została nią drużyna 1927 Yankees. Drużyna Lasorda szła właśnie do szatni po przegranym meczu. Szli powłócząc nogami ze spuszczonymi głowami, wyglądając jak pobite szczeniaki. Lasorda zdecydował, że musi porozmawiać ze swoją dru- żyną. Tak jak drużyna 1927 Yankees - "Nigdy więcej nie chcę widzieć was ze spuszczonymi głowami" -- nakrzyczał na swoją zniechęconą drużynę w szatni. - "To, że nie wygrywacie, nie znaczy, że nie jesteście wielką drużyną. Zaczniecie wygrywać! Jak wiecie, reporterzy głosowali na 1927 Yankees. jako na najlepszą drużynę w historii baseballu. Drużyna Yankees w 1927 roku przegrała dziewięć meczy z rzędu - tak. zupełnie tak, jak wy teraz, chłopaki!". Przemowa Lasorda zadziałała. Prawie natychmiast gracze podnieśli głowy. Ich postawa zmieniła się. Zaczęli wygrywać mecz za meczem. Pod koniec sezonu byli mistrzami ligii. Pewnego dnia pani Larsorda zapytała męża: "Tommy, czy jesteś pewien, że Yankees przegrali w 1927 roku dziewięć meczy?". "Skąd mam wiedziećl" - odpowiedział Tommy. - "Miałem wtedy tylko jeden roczek. Ale zadziałało!". Lasarda udowodnił, że jeżeli chcesz polepszyć swoje wyniki, musisz podwyższyć swoją wizję. Kiedyś, ktoś mądry powiedział: "Jeżeli mierzysz w gwiazdy i nie wcelujesz, wylądujesz na księżycu. Jeżeli jednak mierzysz na szczyt ogrodzenia, możesz skończyć jedynie w kałuży błota". Właśnie dlatego lepiej jest mierzyć za wysoko i chybić, niż mierzyć nisko i trafić. TWOJA WIZJA: OBLICZ KOSZTY Jezus radził ludziom, by marzyli o wielkich rzeczach, ale byli reali- stami w stosunku do ceny, którą muszą zapłacić za spełnienie się tych marzeń. Dobrze wiedział, że nie dostaje się niczego za darmo na tym świecie i na każdym innym. Jezus powiedział: »Jeżeli któryś z was pragnie zbudować wieżę, czyż nie usiądzie przedtem i obliczy kosztów, czyż nie sprawdzi, czy będzie miał wystarczająco dużo pieniędzy, by dokończyć budowę? Ale jeżeli położy już fundamenty i zabraknie mu pieniędzy, by skończyć, wszyscy, którzy to zobaczą., będą kpić z niego, mówiąc: "Ten człowiek zaczął budować i nie zdołał skończyć"«. Kilka ważnych zasad mówiących o tym jak powinniśmy podcho- dzić do życia, jest zawartych w tych słowach. Pierwsza brzmi: "Nie zaczynaj tego, czego nie będziesz mógł skończyć". Zdrowy rozsądek mówi, że jeżeli idziesz kupić samochód, musisz obliczyć, ile pieniędzy możesz wydać na miesięczną ratę, i musisz poszukać samochodu, któ- rego cena nie wykracza poza twoje możliwości finansowe. Tak samo jest z kupowaniem domu. Jeżeli stać cię tylko na dom za 100 000 $, nie ma sensu rozglądać się za domami po 200 000 $, ponieważ narażasz się tylko na zawód. Tak jak za domy i samochody płacimy w dolarach i centach, tak czasem i wysiłkiem płacimy, kiedy poważnie myślimy o spełnieniu naszych marzeń. Nie narażamy się na doznanie zawodu, jeżeli robimy wszystko jak należy i dobrze wszystko kalkulujemy. Bajka o trzech małych świnkach Kiedy mój syn, Chaz, był mały, jedną z jego ulubionych historii była bajka o trzech małych świnkach. Historia ta zapewnia dzieciom dobrą lekcję życia, którą trzeba czasami przypominać dorosłym. Jak pamiętacie, trzy świnki opuściły dom i każda z nich posta- nowiła zbudować swój własny domek. Pierwsze dwie świnki prakty- cznie nie martwiły się o jakość swoich domków. Chciały jedynie mieć jakieś schronienie przed brzydką pogodą. Jedna zbudowała swój domek ze słomy, a druga z drewna. Trzecia mała świnka zbudowała swój domek z cegły, aby był mocny, bezpieczny i odpierał wszystkie możliwe niebezpieczeństwa. Jak się później okazało, bardzo dobrze zrobiła, ponieważ duży, zły wilk przyszedł i zdmuchnął obydwa domki: ze słomy i z drewna. Ale trzy małe świnki znalazły schronienie w domku z cegieł. Pointą jest to. że nie możesz zbudować domku z cegieł na drewnia- nym lub słomianym fundamencie. Budowa domku z cegieł wymaga włożenia większej ilości wysiłku, czasu i pieniędzy. Ale na dalszą metę domek z cegieł jest wart ceny, którą za niego płacisz, ponieważ jest bardziej trwały. Do każdej wizji załączona jest cena. Często cena, którą jesteśmy gotowi zapłacić, określi jakość naszych oczekiwań związanych z wy- pełnieniem naszej wizji. Historyjka o trzech świnkach przypomina nam, że wszystko co waro zrobić, warto jest zrobić dobrze. "Koszt" napisania książki Ust Scarlet Wielki Amerykański autor, Nathaniel Hawthorne, urodził się obdarowany wielką twórczą potencją i miał ogromną pasję pisania nowel. Nie zarabiał zbyt dużo jako urzędnik i ledwo zaspokajał potrzeby swoje i swojej żony. Pewnego dnia Hawthorne przyszedł wcześniej do domu z pracy w urzędzie celnym. Został zwolniony. Powiedział do swojej żony: - "Je- stem nieudacznikiem. Zawiodłem ciebie. Zawiodłem siebie. Nie mam już pracy i nie mogę już nas więcej utrzymywać". - "Och, Nathaniel, nic się nie stało" - powiedziała jego wierna żona Sofia. - "Teraz możesz iść naprzód i napisać tę książkę, którą zawsze chciałeś napisać". - "Z czego będziemy żyć?" - zapytał Hawthorne. - "Przez te wszystkie lata, kiedy dawałeś mi pieniądze, za które miałam dbać o dom, odkładałam jak najwięcej mogłam" - powiedziała Sofia. - "Udało mi się oszczędzić wystarczająco dużo, byś mógł pisać przez rok". Dzięki poświęceniu swojej żony. Nathaniel Hawthorne mógł napisać klasykę List Scarlet. Sofia Hawthorne wiedziała, że musiała zapłacić cenę, jeżeli chciała zobaczyć zrealizowaną wizję swojego męża. A więc "wyliczyła koszty" i zrobiła to, co musiała zrobić - odłożyła pieniądze. Historia ta mówi nam, że ci, którzy starają się przejść przez życie z jak najmniejszym wysiłkiem, stracą w życiu tyle, ile w nie włożyli. Osoby, które mają głębokie i szerokie wizje, nie mogą zrealizować tych wizji póki nie będą gotowe policzyć kosztów. Bez wątpienia, jeżeli chcesz, to zbierzesz plony swojej pracy. Ta za- sada jest tak prawdziwa dzisiaj, jak i tysiące lat temu, gdy została po raz pierwszy sformułowana. TWOJA WIZJA: WYJDŹ POZA SWOJA STREFĘ KOMFORTU Tworzenie wizji nie jest dla nieśmiałych ani dla ludzi o słabym sercu. Do tego potrzebna jest odwaga, by mieć wielkie marzenia, i to jest pewne. Ale ludzie, którzy wybierają "bezpieczną grę" odmawiając wyjścia na świat i opuszczenia swojej strefy komfortu, po prostu oszukują siebie, bo "nie ma komfortu w strefie komfortu". By lepiej wyjaśnić, co mam na myśli, chciałbym opowiedzieć wam bajkę o Dwóch nasionach. Dwa małe nasionka zostały zasadzone na wiosnę w żyznej glebie. "Chcę urosnąć" - powiedziało jedno z nasionek. I wkrótce to na-sionko zaczęło zapuszczać korzenie głęboko w ziemię, a roślina przeszyła twardą skorupę ziemi. Otworzyła ramiona i serce ku wiośnie. Krótko potem jej pączki zaczęły kwitnąć. Roślinka zaczęła czuć ciepło słońca na liściach i poranną rosę na swoich płatkach. Rosła szczęśliwie i dumnie. Drugie nasionko powiedziało: "Nie jestem pewne, czy chcę rosnąć". "Nie chcę zapuszczać moich korzeni, ponieważ nie wiem, gdzie one się znajdą. I nie chcę kiełkować przez skorupę ziemi, bo mogę uszkodzić się po drodze. Jeśli pozwolę moim pączkom zakwitnąć, jakieś dziecko może przyjść i W7rwać mnie. Myślę więc, że polezę sobie tutaj, zaczekam i zobaczę, co się stanie". Pewnego dnia kogut przechodził koło dwóch nasionek. Odwrócił głowę na bok i podziwiał nasionko, które tak pięknie wyrosło. Później kogut zaczął drapać w ziemię i zobaczył nasionko, które nie urosło, więc je zjadł. Bajka ta przypomina nam, że jeżeli nie będziemy chcieli iść na- przód, jeżeli nie będziemy chcieli urosnąć, jeżeli nie będziemy chcieli podjąć ryzyka, zostaniemy pochłonięci przez nasze życie. Nie możemy zostać tam, gdzie jesteśmy, zamrożeni w czasie. Mu- simy iść albo do przodu, albo do tyłu. Droga naprzód wymaga wysiłku, ponieważ musimy zmagać się ze wspinaczką na szczyt. Droga w tył jest dużo łatwiejsza, ponieważ jedyną drogą w naszym życiu, którą możemy pokonać bez wysiłku, jest droga prowadząca w dół. Osobiście wolę zmagać się i krótko wspinać na szczyt, niż długo, bez wysiłku, schodzić z góry. A ty? TWOJA WIZJA: ODWAGA, ABY WYTRWAĆ W końcu, osoba, która uczy się jak pokonywać mury niepowodzeń w życiu, jest osobą, która nie tylko ma wizję i chce zapłacić cenę za spełnienie jej, ale jest także osobą, która wytrwa. Kiedy przyjdzie nam wspinać się na mury i budować w nich drzwi, wytrwałość zawsze pokona wszelkie przeszkody. To dlatego wizje są tak ważne - kiedy mamy silną wizję, możemy wyobrazić sobie światło na końcu tunelu, długo przedtem niż dotrze- my do rzeczywistego końca. Silne wizje powodują, że idziemy na- przód w ciemności, ponieważ wiemy, że dotarcie do celu jest jedynie kwestią czasu. Zasada ta przypomina mi o prawdziwym wydarzeniu z życia długodystansowej pływaczki, która nazywała się Florence Chadwick. Stało się to czwartego lipca 1952 roku. Trzydziestoczteroletnia kobieta (która była pierwszą osobą, która przepłynęła Kanał La Manche w obydwie strony), założyła, że przepłynie 21 mil, które rozciągały się pomiędzy wyspą Catalina i Kalifornią. Jeżeli wypełni to zadanie będzie pierwszą kobietą, której się to udało. Miliony ludzi oglądało w telewizji, jak pływaczka pokonywała swoją drogę przez piętrzącą się, zimną wodę i gęstą mgłę. Kilka razy jej towarzysze musieli strzelać, by odstraszyć rekiny. Wraz z upływem czasu przeszywające kości zimno dokuczało jej coraz bardziej. Wysiłek nie był dla Florence największym wyzwaniem, ale właśnie to mrożące zimno wody. Pokonana przez mgłę Matka Florence i jej trener przekonywali ją, że ląd jest już całkiem niedaleko. Ale gęsta mgła uniemożliwiała jej zobaczenie brzegu. W konsekwencjii po 15 godzinach i 55 minutach poprosiła załogę o wy- ciągnięcie jej z wody. Nie wiedziała, że w momencie gdy zrezygnowała była tylko pół mili od lądu! Kiedy się ogrzła i poznała realia swej porażki, w rozmowie z pewnym reporterem wyrzuciła z siebie: "Nic to, nie usprawiedliwiam siebie, ale jeśli widziałabym ląd. dokonałabym tego". Widzicie więc. ona nie przegrała z powodu muru wysiłku, albo z powodu pieniącej się zimnej wody. Przegrała, ponieważ mgła od- dzielała ją od śledzenia wzrokiem celu. Jeśli tego dnia nie byłoby mgły, Florence płynęłaby dalej. Na szczęście opowieść o Florence, ma szczęśliwe zakończenie. Dwa miesiące później przepłynęła ten sam dystans i ukończyła go. Tego dnia mgła była również gęsta, ale jej wiara była nienaruszona, a wizja głęboko zakorzeniona. Nie tylko została pierwszą kobietą, która przepłynęła kanał Catalina, ale także o ponad 2 godziny pobiła rekord należący dotąd do mężczyzny! Nigdy się nie poddawaj Jedna z najwspanialszych zasad, mówiąca o pokonaniu niepowo- dzeń, mówi że nie możesz pozwolić niepowodzeniom, by cię poko- nały. Poniżej znajduje się lista porażek pewnego mężczyzny. Czytając tę listę, spróbuj zgadnąć, kim jest ta osoba. Chronologia życia tego mężczyzny jest niewątpliwym dowodem na to, że nie trzeba wstydzić się porażek -jedynie poddanie się przynosi wstyd. 1831 - porażka w biznesie; 1832 - niepowodzenie jako współtwórca prawa stanowego; 1833 - następna porażka w biznesie; 1834 - wybrany na stanowisko członka ciała ustawodawczego stanu; 1835 - umiera ukochana osoba; 1836 - załamanie nerwowe; 1838 -porażka na stanowisku mówcy; 1840 -porażka na stanowisku wyborcy; 1843 - porażka w Kongresie; 1846 - wybrany do Kongresu; 1848 - porażka w Kongresie; 1855 -porażka w senacie; 1856 -porażka na stanowisku wiceprezydenta; 1858 -porażka w senacie. Kim był ten "nieudacznik", który ponosił porażkę za porażką? Był to mężczyzna, który w 1860 r. został wybrany prezydentem Stanów Zjednoczonych. Był to Abraham Lincoln. Abraham Lincoln nie pozwolił, by niepowodzenia pokonały go. Jego osobista wizja była tak silna, że pozwalała mu wytrwać przez lata, gdy wcielał ją w życie. Lincoln zrozumiał, że ucieczka nie jest WYJŚCIEM i że jego życiowe osiągnięcia są rezultatem wytrwałości. Wszyscy możemy wiele nauczyć się patrząc na osobę Abrahama Lincolna. Chciałbym podzielić się z wami krótkim wierszykiem o głębokim przesłaniu, który zawiera podsumowanie zmagań Abrahama Lincolna. "Że to s/ę nie uda, powiedział ktoś" Że to się nie uda powiedział ktoś, Na to z chichotem odpowiedział gość: Może nie może, ale tym się popiszę, Że dopóki nie spróbuję pod tym się - nie podpiszę. Ze śladem uśmiechu dalej w to brnął, A jeżeli się martwił obawę ukrywał swą. Podejmując walkę z wyzwaniem tym śpiewał: "Miało się nie udać, a się udało -jak nikt się nie spodziewał". Ktoś powiedział: "Nie zrobisz tego kolego, Do tej pory nie zrobił nikt tego", Ale on zdjął swą kurtkę i kapelusz z głowy I powiedział głośno: "Jestem gotowy". Z podniesionym podbródkiem i uśmiechem na twarzy W to wątpić i rzucić to ani się nie waży. Podejmując walkę z wyzwaniem tym śpiewał: "Miało się nie udać, a się udało - jak nikt się nie spodziewał". Są tysiące, którzy powiedzą, że to się nie uda, Są tysiące, którzy powiedzą, że czeka cię zguba, Są tysiące, którzy tylko na to czekają. By przypomnieć o pułapkach, które na ciebie czyhają. Z podniesionym podbródkiem do przodu rusz śmiało, Idź i podejmij tę walkę niemałą. Nie bój się, że szans masz mało, Przecież miało się nie udać - a tobie się udało! PODSUMOWANIE Jeżeli stawiamy czoła niepowodzeniom w naszym życiu, bez wąt- pienia doświadczymy zarówno radości jak i smutku, zwycięstwa jak i porażki. Silna wizja pozwala nam na przezwyciężenie przeciwieństw losu, ponieważ możemy "widzieć" pełen obraz i wiedzieć, czy cena jest warta końcowych rezultatów. Nazwałem naszą wizję "bramą do życia", ponieważ otwiera ona drzwi na to, kim zostaniesz, a nie na to, kim jesteś teraz. Głębokość, aby długo prosperować Aby wizja trwała, musi być głęboka, Jeżeli wizja jest wystarczająco potężna, będzie trwała przez pokolenia. Rozmach, aby uniknąć ciasnego tunelu Wizja musi być szeroka, żeby wygodnie wpasowała się w wielki świat. Jeżeli wizja jest zbyt ograniczona, może zakończyć się zranie- niem większej liczby ludzi. Wysokość, aby poszerzyć swoje horyzonty Wizja musi być wysoka, bo czym jest wygranie bitwy jeżeli prze- grało się wojnę? Właśnie dlatego lepiej jest mierzyć za wysoko i chybić, niż mierzyć nisko i trafić. Wylicz koszty Wszystko w życiu ma swoją cenę. Jeżeli poważnie myślisz o speł- nieniu swoich marzeń, najpierw musisz "wyliczyć koszty" sukcesu, a potem zapłacić cenę - czasem i wysiłkiem. Wyjdź poza swoją strefę komfortu Tworzenie wizji nie jest dla nieśmiałych albo dla ludzi o słabym sercu. Potrzeba odwagi, by mieć wielkie marzenia, ale musimy iść cały czas naprzód, ponieważ jedyna droga w naszym życiu, którą możemy pokonać bez wysiłku, jest drogą prowadzącą w dół. Odwaga, aby wytrwać Jedna z najwspanialszych zasad mówiących o pokonaniu niepowo- dzeń mówi, że nie możesz pozwolić niepowodzeniom, by cię pokonały. Każda odnosząca sukcesy osoba wie, że wytrwałość pokonuje prze- szkody - i że poddanie się nie jest nigdy dobrym Myj ścierni CZĘŚĆ 2 Pokonywanie muru lub budowanie drzwi Latawce wznoszą się przeciw wiatrom — a nie z nimi. — Winston Churchill Nie wiedząc, kiedy nadejdzie świt, otwieram wszystkie drzwi. — Emily Dickinson ROZDZIAŁ 5 ZAJĘCIE ODPOWIEDNIEJ POZYCJI Istnieje jedna ważniejsza rzecz niż "wiedzieć jak". To "wiedzieć jak", przez które określamy nie tylko, jak osiągnąć nasze cele, ale również, jakie te cele będą. — Norber Wiener, naukowiec K .ażdej jesieni, kiedy zaczyna się nowy rok szkolny, wielu z rodziców przychodzi na godziny otwarte do szkół, w których uczą się ich dzieci. Kiedyś też poszedłem na taki dzień otwarty. Dyrektor szkoły opowiedział bardzo interesującą historię o człowieku, który za- łożył trzy firmy o bardzo dziwnych nazwach. Jedna firma nazywała się "Nie ważne", druga nazywała się "Nie ma ? różnicy", a trzecia "Każda będzie dobra". Moglibyście zapytać się, dlaczego biznesmen nadał swoim firmom tak dziwne nazwy. No cóż, z pewnością miał jakiś cel w tym szaleń- stwie. Otóż pracował w telekomunikacji i wiedział, że za każdym razem, gdy ktoś zmienia adres, musi zapisać się na nowy abonament telefoniczny. Kiedy się już zapisze, przedstawiciel pyta się go, jaki zasięg usług jest mu potrzebny. Wielu ludzi zażyczyłoby sobie usług dużej, znanej sieci. Ale ludzie bez preferencji odpowiadają najczęściej: "Nie ważne", "Nie ma róż- nicy" lub "Każda będzie dobra". I ci ludzie automatycznie stają się jego klientami. Małe rzeczy mogą robić dużą różnicę Klienci, którzy dali jedną z tych trzech odpowiedzi, szybko zorien- towali się, że jednak POWINNO ich to obchodzić, bo okazywało się, że firma tego biznesmena pobierała bardzo wygórowane opłaty za swoje usługi. Na przykład, gdy normalny abonament na telefony ratunkowe w poważnych firmach kosztował około 50 centów, firma owego biznes- mena pobierała za niego opłatę w wysokości 17 dolarów, co stanowiło prawie 34 razy tyle! Dyrektor szkoły, który opowiadał tę historię, zwrócił naszą uwagę na to, jak czasami małe decyzje robią dużą różnicę. Odnośnie do nauki, jest to chyba oczywiste. Niektóre przedmioty w szkole mogą wydawać się mało ważne, ilość czasu, którą twoje dzieci im poświęcają też może wydawać się mało ważna oraz przywożenie dzieci na czas do szkoły również może wydawać się nie ważne. Jednak, kiedy te dzieci wyjdą w świat i zaczną same radzić sobie w życiu, zwracanie uwagi na małe rzeczy może dla nich stanowić dużą różnicę. To samo dotyczy naszych decyzji i tych dużych, i tych małych. Mu- simy podejmować tysiące decyzji każdego dnia, a decyzje te odgry- wają dużą rolę w określaniu naszej pozycji w życiu. Pomyślcie o tym w ten sposób: Ludzie, którzy co wieczór po pracy idą do tawerny, ryzykują, że zostaną alkoholikami, czyż nie? A co z lu- dźmi, którzy przez cały dzień jedzą przesolone jedzenie? A co z ludźmi, którzy palą papierosy mimo góry badań potwierdzających, że palenie jest szkodliwe? Czy nie narażają się oni na problemy zdrowotne? rozstawia na polu swoich zawodników, ostatecznie zdecyduje o tym, czyjego drużyna wygra, czy przegra mecz. Trener rozrysowuje rozsta- wienie graczy tak, aby mogli zobaczyć swoją pozycję na polu. Jeżeli gracze zajmą odpowiednią pozycję, wtedy istnieje szansa, że gra zakończy się sukcesem. Jeżeli jednak nie wykonają zadania i zajmą złe pozycje, może to stać się powodem przegranej. Podobnie jest w życiu. Pozycja jaką zajmiemy w naszym życiu określi naszą możliwość korzystania z obfitego życia. Słowami Wil-liama Shakespeara: "Ludzie są kowalami swojego losu: błąd, drogi Brutusie, nie leży w naszych gwiazdach, ale w nas samych". Shakespeare wiedział, że pozycja jaką zajmiemy podejmując decyzje i te duże, i te małe, określi naszą przyszłość i przeznaczenie. Życie jest jak gra w warcaby Martin Buber, znany teolog, twierdzi, że życie jest jak gra w warcaby. Celem w warcabach jest, oczywiście, wygranie gry. Tak samo w życiu: celem jest "wygranie" obfitego życia, a żeby tego dokonać, musimy przestrzegać tych samych zasad, co w grze w warcaby. Istnieją trzy podstawowe zasady gry wr warcaby, które są odpowied- nikiem zajęcia odpowiedniej pozycji w życiu. Po pierwsze, nie możesz zrobić naraz dwóch ruchów. I w podobny sposób, musimy zajmować pozycję w życiu w zależności od naszych celów, tak abyśmy dążyli tylko do jednego celu. Po drugie, możesz posuwać się tylko przed siebie. Podobnie jest z nami, bo M> naszym życiu taż musimy patrzeć wprzód nie oglądając się do tylu. I po trzecie, musisz zawsze podążać do ostatniego rzędu, ponieważ jeżeli dotrzesz pionkiem do ostatniego rzędu, w tym punkcie możesz zdobyć damkę. I w życiu też musimy zawsze szukać ostatniego rzędu, którym jest pozycja służenia innym, o ile właściwie rozumiemy praw- dziwy sens słowa "służba". A robiąc tak, doświadczymy obfitego życia. A teraz przez moment zagłębmy się w każdą z tych zasad. Zajęcie miejsca na arenie życia John Madden, profesjonalny trener futbolu, twierdzi, że najcen- niejszym narzędziem trenera jest tablica. To, w jaki sposób trener po- ZAJMOWANIE POZYCJI W ŻYCIU W ZALEŻNOŚCI OD NASZYCH CELÓW W Jacksonville, na Florydzie, jest kościół, który jest położony na skrzyżowaniu dwóch głównych autostrad: Międzystanowej 10 i Międzystanowej 95. W rezultacie, kościół jest częstym miejscem spot- kań, ponieważ jest łatwo dostępny dla ludzi mieszkających w różnych dzielnicach miasta. Podczas wielu wycieczek do i z kościoła, miałem możliwość zo- baczenia niezliczonej liczby autostopowiczów zatrzymujących samo- chody, aby z ich pomocą dotrzeć do jakiegoś celu. Ci autostopowicze unosili transparenty, które miały pomoc im w zatrzymywaniu pojazdów. Jeden transparent głosił "Miami", w czasie gdy na drugim można było przeczytać "Tallahassee". Na następnym znowu "New York". Kiedyś minąłem autostopowicza, który trzymał tabliczkę z napisem "Gdziekolwiek". Nie wiedział gdzie jedzie, ale wiedział, że chce opuścić miejsce, w którym się znajdował. Tak. jak autostopowicze na skrzyżowaniu w Jacksonville, my też każdego dnia dochodzimy w naszym życiu do skrzyżowań. Niektórzy z nas wiedzą dokładnie, gdzie idą, ponieważ mają wyraźne cele. Zmie- rzają w kierunku, w który chcą iść, i noszą tabliczkę z napisem "Wol- ność finansowa"... lub "Lepsze zdrowie"..., czy "Szczęśliwe życie rodzinne". Niestety, zbyt wielu ludzi nie ma swoich celów i unosi tabliczkę z napisem "Gdziekolwiek"..., "Podporządkuję się"... czy "Proszę o po- moc - jestem ociężały umysłowo". Powinniśmy żałować takich ludzi, ponieważ zajęli pozycję prowadzącą do porażki. Moc ustanawiania celów Oczywiste jest. że jeżeli chcemy odnieść sukces, musimy wiedzieć dokąd zmierzamy. To mówi głos rozsądku. Jestem jednak bardzo zaskoczony liczbą osób, które nie przejmują kontroli nad kierunkiem swojego życia, a mogliby to zrobić siadając i precyzując swoje cele. Zajmijcie taką pozycję w życiu, żebyście mogli osiągnąć upragnione cele, a wtedy może okazać się, że będzie to najważniejsza czynność prowadząca do obfitego życia. Żeby zilustrować, co mam na myśli, opowiem przygodę, która wiele lat temu przydarzyła się Charlesowi Schwabowi, prezesowi firmy Bethlehem Steel. Jego konsultant, Ivy Lee, poinformował go, że ma prosty plan, który pozwoli na usprawnienie biznesu. Lee był tak bardzo pewien, że jego plan zadziała, że pozostawił swoje wynagrodzenie do uznania Schwaba. Wszystkim, o co poprosił Lee, była prośba o przesłanie mu czeku na kwotę, którą Schwab sam ustali po wprowadzeniu nowych rozwiązań. Będąc sprytnym biznesmenem, Schwab zgodził się, więc Lee odsłonił przed nim swój plan. Był bardzo prosty: Na początku każdego dnia, każdy menedżer i pracownik zrobi listę rzeczy, które musi tego dnia zrobić i ustawi je w kolejności od najważniejszej do najmniej ważnej. Zacznie swoją pracę i będzie wykonywał każdą z czynności po kolei, nie zaczynając drugiej, dopóki nie skończy pierwszej. W momencie, gdy pracownik siadał rano za swoim biurkiem, jego pierwszym zadaniem było poświęcenie kilku minut na napisanie listy, której pierwszą pozycją była niedokończona czynność z poprzedniego dnia. Ten prosty sposób zmusił ludzi do codziennego ustalania swoich celów i sprawił, że zaczęli pracować znacznie sprawniej. W rezultacie, po kilku miesiącach, produkcja w firmie znacznie wzrosła, a Schwab wysłał Lee czek na 25 000 $ - który był wart 10 razy więcej niż obecnie. Nie możesz służyć dwóm panom Biblia dzieli się z nami jedną z najbardziej uniwersalnych zasad w życiu: "Nikt nie może służyć naraz dwóm panom, bo albo nienawidzi jednego a kocha drugiego, albo jest oddany jednemu, a drugim pogar- dza". Te proste, święte słowa uczą nas, że jeżeli chcemy doświadczyć obfitego życia, musimy wybrać drogę, którą idziemy poświęcając jej cały nasz czas i całe nasze życie. Innymi słowy, musimy skupić się na jednej czynności. Może pamiętacie kiedy Michael Jordan, wielki gracz koszykówki, grający w zespole Chicago Bulls, rzucił koszykówkę z powodu śmierci ojca i zaczął grać w baseball. Wielkie tłumy przychodziły na jego mecze baseballu, ale jego talent do tego sportu, nawet w połowie nie dorównywał talentowi do koszykówki. Największy gracz koszykówki wszechczasów, był mniej niż średnim graczem w baseball. Porzucił baseball po jednym sezonie i wrócił do koszykówki. Wielu zgodziłoby się ze mną, że jego skupienie na baseballu, nie było pełne, bo myślał o koszykówce, udowadniając, że nie można służyć dwóm panom naraz. Ludzie, którzy dążą w swoim życiu do wielu miejsc naraz, są ska- zani na porażkę. Kiedy się rozproszą pomiędzy wiele czynności, skoń- czą wreszcie na tym, że nie osiągną nic. Różnica pomiędzy byciem, a posiadaniem Przez te wszystkie lata doradzałem wielu ludziom, którzy myśleli, że mogą kupić szczęście i spokój poprzez gromadzenie dóbr. Ci ludzie często są dobrzy w ustanawianiu i dążeniu do swoich celów, ale bardzo często ich cele są bardzo płytkie, a satysfakcja jaką z tego czerpią jest krótkotrwała, ponieważ nową łódką nie można się cieszyć zbyt długo. Znany nauczyciel, Mark Hopkins, często zmuszał swoich wy- chowanków do rozważenia hierarchii celów w ich życiu. Prosił swoich uczniów, by odpowiedzieli na ankietę z serią prostych, ale oświecają- cych pytań: - »Wszyscy chcielibyśmy mieć w życiu - mówił - wszystko, co chcemy. Ale rozważcie: Czy chcielibyście mieć w życiu wszystko, co chcecie, i być głusi? Możliwe, że odpowiecie "tak". Czy chcielibyście mieć w życiu wszystko, co chcecie, i być głusi oraz niewidomi? Znowu ktoś może odpowiedzieć "tak". Czy chcielibyście mieć w życiu wszystko, co chcecie, i być głusi, niewidomi i niemi? Wszyscy z pewnością odpowiecie "nie", ponieważ przychodzi taki czas. że ważniejsza jest kwestia BYCIA niż POSIA- DANI A«. Obfitość i bycie Myślę, że seria pytań Hopkinsa jest genialna, ponieważ pokazuje nam, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Na świecie jest bardzo wielu ludzi ogarniętych obsesją posiadania i jest mi ich żal. Ludzie, którzy chcą tylko posiadać, nigdy nie będą szczęśliwi, ponieważ nigdy nie będą mieli wszystkiego, co zapragną, niezależnie od tego jak będą bo- gaci. Ludzie narażają się na porażkę kierując większość swoich celów na posiadanie rzeczy. Ludzie, którzy dążą do celów opartych na byciu - w przeciwień- stwie do posiadania - mogą odnaleźć obfite życie. Jeżeli twoim celem jest BYCIE lepszym rodzicem, lepszym małżonkiem, lepszym sąsia- dem, wtedy zajmujesz pozycję prowadzącą do sukcesu, ponieważ każdy z tych celów jest osiągalny i przynosi satysfakcję. Czyż nie? Prawdziwa mądrość to rozumienie, że obfite życie można znaleźć w sferze bycia, nie w sferze posiadania. Świat może oferować życie pełne obfitości, ale my szukamy obfitego życia - i istnieje wielka różnica pomiędzy tymi pojęciami! Kiedy zajmujemy pozycję w życiu kierując się zbieraniem dóbr świata, nastawiamy się na posiadanie. Ale jeżeli zajmujemy pozycję w życiu kierując się dobrymi relacjami z innymi ludźmi, wtedy nasta- wiamy się na bycie. Jedno jednak nie wyklucza drugiego. Cele skiero- wane na posiadanie mogą przecież stać się uzupełnieniem celów wio- dących do bycia, o ile ludzie rozumieją, że pieniądze to nie wszystko. ZAJMOWANIE POZYCJI W ŻYCIU W ZALEŻNOŚCI OD CZASU Socjologia twierdzi, że ukształtowanie naszej osobowości zależy od naszego środowiska. Genetyka twierdzi, że nasza przyszłość zależy od cech, jakie przejęliśmy od naszych biologicznych rodziców. Obydwie te dziedziny twierdzą, że w dużym stopniu decyzje, jakie podejmujemy, kształtują nasze życie, innymi słowy pozycja, jaką zajmiemy, zależy od naszego nastawienia do czasu, który przemija. Nie możemy doświadczyć obfitego życia, tu i teraz, jeżeli żyjemy przeszłością. Kiedyś ktoś mądry powiedział: "Wczoraj jest nieważnym czekiem. Jutro jest dłużnym skryptem. Dzisiaj jest jedyną gotówką jaką posiadasz. Wydaj ją mądrze". Ludzie, którzy żyją przeszłością, marnują teraźniejszość i nie uznają przyszłości. Ucieczka od przeszłości Oprah Winfrey jest jedną z osób, które nie pozwoliły, by ścigały ją pułapki przeszłości. Socjolodzy i genetycy dawali jej na pewno bardzo mało szans, ale ona uwierzyła w siebie i wiedziała, że zostanie kimś ważnym. Przeszłość Oprah dostarczała jej z pewnością mnóstwo wymówek i usprawiedliwień. Dorastając w biedzie Oprah była bita. gwałcona, odrzucona i molestowana w dzieciństwie. Pomimo tych straszliwych przeżyć i wszystkich niepowodzeń odniosła sukces. Jak? Poprzez usta- nawianie celów, które pozwoliły jej BYĆ lepszą osobą i poprzez ucie- czkę od przeszłości. Oprah ukończyła szkołę średnią i college a potem pracowała jako prezenterka wiadomości w małej stacji telewizyjnej na Południu. Zaprzestała pracy jako prezenterka, ale wprawiła się w robieniu wywiadów, więc wykorzystała nabyte umiejętności i stała się gospoda- rzem jednego z najpopularniejszych programów telewizyjnych. Zagrała nawet, zdobywając nominację do Oskara, w filmie The Color Purple. Oprah odniosła sukces pomimo swojego strasznego dzieciństwa, ponieważ zajęła pozycję prowadzącą do sukcesu. Nauczyła nas, że: "Jeżeli ona mogła pokonać swoją przeszłość i wy możecie to zrobić. Jeżeli ona mogła osiągnąć cel bycia lepszą osobą i wy też możecie". Czas jest najcenniejszym towarem Co byście zrobili, gdybyście codziennie rano znajdowali na swoim koncie bankowym 84 600 dolarów, ale nie wolno by wam było zatrzy- mać nie wydanych pieniędzy do następnego dnia? Wydawalibyście wszystko, aż do ostatniego centa przed końcem dnia, czyż nie? Każdy z nas ma takie "konto bankowe", które nazywa się czas. Każdego dnia wpływa na to konto depozyt w wysokości 84 600 sekund i jeżeli nie zużyjemy mądrze tego czasu, wtedy tracimy go. Ben Franklin ujął to tymi słowy: Czy kochasz swoje życie? Więc nie marnuj czasu, Bo właśnie z niego ono się składa. Ben Franklin rozumiał, że następstwem kierowania się ku prze- szłości jest niemożność czerpania satysfakcji z teraźniejszości. A kiedy nie umiemy żyć teraźniejszością, nie umiemy też uwolnić się od kajdan przeszłości. Więc tylko ci, którzy zajęli pozycję w teraźniejszości i przyszłości, doświadczą obfitego życia. Mój przyjaciel zawsze mówi: "Żyj dniem dzisiejszym i planuj na jutro". W pełni się z tym zgadzam. POSTAWA WOBEC INNYCH LUDZI Jestem niezmiernie zdziwiony, kiedy czytam o aktorach i artystach, którzy zniszczyli siebie poprzez alkohol, narkotyki lub o tych, którzy popełnili samobójstwo, widząc, że ich popularność maleje. Przychodzą nam od razu na myśl Elvis Presley i Marilyn Monroe. Ich błąd polegał na tym, że zajęli złą pozycję w stosunku do innych. Ludzie, którzy określają swoją wartość poprzez szukanie publicznej aprobaty, narażają siebie na wielkie cierpienie, ponieważ chcą otrzy- mywać miłość od innych, zamiast dawać miłość innym. Nie możemy czerpać satysfakcji z obfitego życia, kiedy szukamy akceptacji nieznajomych, ponieważ bazuje to na fałszu. Kiedy aktor gra, a widzowie podziwiają go. to tak naprawdę mówią: "Kochamy cię za twoją sztukę, a nie za samego ciebie". I po jakimś czasie każdy z aktorów stąpających twardo po ziemi zrozumie wreszcie, że miłość jaką otrzymuje od widowni jest tymczasowa i względna - i zaczyna odpowiednio ją traktować. Właśnie taka jest różnica pomiędzy Elvisem Presleyem i Jimmym Stewartem. Elvis okłamywał siebie wierząc, że adoracja była prawdziwa. Stała się dla niego niezbędna do dobrego samopoczucia. Niezależnie od tego, jak bardzo zwracał na siebie uwagę, zawsze czuł niedosyt. Umarł po przedawkowaniu narkotyków w wieku 42 lat. Jimmy Stewart rozumiał, że "miłość" jaką otrzymywał od fanów była warunkowa i przelotna. Ponieważ stąpał twardo po ziemi, umiał oddzielić swoje życie zawodowe od prywatnego. W rezultacie przeżył ponad 40 lat z ukochaną żoną i doświadczył miłości i przyjaźni. Tak naprawdę dał tyle samo miłości, ile otrzymał. Umarł w spokoju ze sta- rości w wieku 82 lat. Upokarzające przeżycie Toma Brokawa Pamiętam historię opowiedzianą przez Toma Brokawa, która pomogła mu patrzeć z odpowiedniej perspektywy na swoją sławę. Brokaw został właśnie wybrany gospodarzem programu The Today ShoM> i był dumny z tego osiągnięcia. Zaczął w maleńkim Omaha w Stanie Nebraska, potem przeniesiono go do Los Angeles, potem trafił do Waszyngtonu i dopiero po tym wspiął się na sam szczyt. Przeszedł daleką drogę i był z siebie dumny. Pewnego dnia szedł ulicami Nowego Jorku i miał dziwne uczucie, że ktoś go obserwuje. Zauważył mężczyznę, który co chwila zerkał w jego stronę. Brokaw pomyślał, że dobrze jest być sławnym. W końcu mężczyzna zebrał się na odwagą i zagadnął Brokawa: - "Jesteś Tom Brokaw. prawda"? - "Tak" - powiedział Brokaw. - "Byłeś kiedyś prezenterem w porannych wiadomościach w KMTV w Omaha, prawda?" - kontynuował mężczyzna. - "Tak jest" - powiedział Brokaw, myśląc że mężczyzna pogratuluje mu, że w tak krótkim czasie odniósł taki sukces. - "Wiedziałem to od chwili, gdy cię zobaczyłem" - powiedział tamten. - "Powiedz, co się teraz z tobą dzieje?". Brokaw śmiał się, gdy opowiadał tę historię, i powiedział, że teraz gdy nagle poczuje się za ważny zawsze przypomina sobie to wydarzenie. Brokaw twardo stąpa po ziemi, ponieważ rozumie, że jeżeli czujemy się za ważni, narażamy się na poniesienie porażki. Przestajemy też wiedzieć, co tak naprawdę w życiu jest ważne. Wyżej, Orville, wyżej Biskup Milton Wright był osobą, której prawdopodobnie byśmy nie pamiętali, gdyby nie jego dwaj sławni synowie, Orville i Wilbur Wright. Jak pamiętacie ze szkoły, bracia Wright byli pierwszymi, którzy zbudowali i polecieli samolotem. W 1910 r. biskup Wright, w wieku 81 lat, przeleciał nad prerią w Ohio samolotem pilotowanym przez jego synów. Orville uważał, że lot ten może wytrącić z równowagi jego ojca, ale jego obawy okazały się bezpodstawne. Niedługo po wystartowaniu Orville usłyszał przebi- jający się przez łoskot silników głos ojca: "Wyżej, Owille, wyżej"! Prośba biskupa Wrighta powinna być wołaniem naszego własnego życia, niezależnie od naszego stanu. Tylko szukanie wzniosłych celów pozwoli nam na BYCIE tymi, którymi nawet nie marzyliśmy zostać, i osiągnięcie obfitości, na którą zasłużyliśmy. Obfite życie woła na nas, abyśmy lecieli wyżej niż sięga samolub-ność i pycha. Woła nas byśmy służyli. Nasze umiejętności, osiągnięcia i nabyte dobra nie znaczą nic, jeżeli nie możemy ich z nikim dzielić. Nie powinny być one użyte w celu wywyższania się nad innymi, ale w celu zawarcia z innymi dobrych stosunków. Kiedy zaczynamy kultywować wyższe wartości - takie jak miłość, radość i pokój - zaczynamy też doświadczać obfitego życia. John Wesley ujął to najlepiej, kiedy napisał dyrektywę, jak żyć życiem pełnym obfitości: "Rób cale dobro, jakie możesz/ Wszystkimi sposobami, jakimi możesz/ Przy wszystkich okazjach, przy jakich możesz/ Wszystkim ludziom, którym możesz/ Tak długo, jak tylko możesz". Służenie wynika z postawy, a nie pozycji Wiele lat temu kościelna gazeta przeprowadzała wywiad z młodym duchownym. Zapytano go czemu wstąpił do zakonu. Powiedział wtedy, że czuł powołanie do służenia swoim bliźnim i Bogu. Gazeta otrzymała wiele listów pytających, dlaczego ten młody ksiądz czuł, że może służyć Bogu tylko i wyłącznie przez stan ducho- wny. Autorzy listów twierdzili, że i oni kochają Boga i również mu służą, a przecież nie są duchownymi. I, oczywiście, mieli rację. Ta anegdota mówi nam, że to nie profesja określa nasze stosunki z Bogiem i naszymi bliźnimi, ale to jaką zajmiemy postawę w stosunkach z ludźmi. Niezależnie od tego, co robimy w życiu, różnica pomiędzy posiadaniem i byciem zależy od tego. czy zajmiemy pozycję służenia innym, czy też oczekujemy, że inni zajmą pozycję taką, by służyć nam. Dobre stosunki z innymi są zawsze dwukierunkowymi autostradami - jadąc nimi uczymy się dawać i otrzymywać. PODSUMOWANIE Wtedy doświadczymy obfitego życia, kiedy ukierunkujemy nasze życie na nasze cele i na naszych bliźnich, odnosząc to do przyszłości nie zaś do przeszłości. Zajmowanie pozycji w życiu w zależności od naszych celów Kiedy zajmujemy pozycję w życiu kierując się zbieraniem dóbr świata, nastawiamy się n&posiadanie. Ale jeżeli zajmujemy pozycję w życiu kierując się dobrymi relacjami z innymi ludźmi, wtedy nasta- wiamy się na bycie. Dlatego też jeżeli nasze cele pomagają nam BYĆ, a nie POSIADAĆ, wtedy rezultatem tego będzie prawdziwe, obfite życie. Zajmowanie pozycji w życiu a czas Ben Franklin znał wagę czasu mówiąc: "Czy kochasz swoje życie? Więc nie marnuj czasu, bo właśnie z niego ono się składa". Kluczem do obfitości jest powiedzenie: "Żyj dniem dzisiejszym a planuj na ju- tro". Zajmowanie pozycji w życiu w zależności od innych osób Jeżeli pragniemy tylko otrzymywać miłość, aby podnosić naszą samoocenę, narażamy siebie na wielkie rozczarowanie. Tylko wtedy, kiedy zaczynamy kultywować wyższe wartości - takie jak miłość, radość i pokój - zaczynamy też doświadczać obfitego życia. ROZDZIAŁ 6 WYBIERANIE SWOJEGO PRZEZNACZENIA Już -wiem, że nie jest ważne miejsce, gdzie stoimy, ale kierunek, w którym zmierzamy. By osiągnąć bramę nieba, musimy płynąć: czasem z wiatrem, a czasami pod wiatr, ale musimy płynąć - nie dryfować i nie stać na kotwicy. — Oliver Wendell Holmes B ill od jakiegoś czasu nie czuł się zbyt dobrze, więc jego żona zapisała go na wizytę do lekarza. Po zbadaniu Billa, lekarz powiedział, że chce porozmawiać z jego żoną, Susan, w czasie gdy on będzie się ubierał. Doktor zaprosił Susan do swojego gabinetu i wytłumaczył jej, że Bili ma rzadką i potencjalnie śmiertelną, spowodowaną stresem cho- robę. Jeżeli ma żyć, to Susan musi radykalnie zmienić swoje życie, aby mogła zająć się jego potrzebami. Lekarz szczegółowo wytłumaczył jej, co ma robić. Po pierwsze, musi zrezygnować ze swojej kariery, aby mogła być zawsze w domu i opiekować się mężem. Będzie musiała wstawać zawsze godzinę przed nim, wziąć prysznic, ubrać się i stworzyć mu bezstresową atmosferę. Będzie musiała pilnować jego diety. Na śniadanie ma podawać mu owoce i artykuły zbożowe, na lunch owoce i zielone warzywa, a na kolację, każdego wieczora, danie domowej roboty. Gdy Bili będzie w pracy, będzie musiała sprzątać cały dom, aby wyeliminować wszystkie źródła stresu. Kiedy Bili przyjdzie z pracy do domu, musi witać go w drzwiach z szerokim uśmiechem na twarzy, uściskiem i pocałunkiem. Wieczorem, musi mu we wszystkim dogadzać, tak aby kładł się do łóżka w pełni zrelaksowany. Można powiedzieć, że musi zostać niewolnikiem męża. - "Czy wszystkie te zmiany są konieczne" - zapytała Susan. - "Tak" - powiedział doktor. - "Jeżeli te zmiany nie zaczną obowią zywać od dzisiejszego dnia, Bili z pewnością umrze". - "Co powiedział doktor?" - Bili zapytał Susan po drodze do domu. Po chwili ciszy, Susan posępnie odpowiedziała: "Kochanie, doktor powiedział, że umrzesz". Życie składa się z podejmowania decyzji Historia ta przypomina nam, że decyzje jakie podejmujemy mogą mieć wielki wpływ nie tylko na nasze życie, ale i na życie innych ludzi. Na szczęście, nie licząc Susan, większość decyzji jakie podej- mujemy nie są to decyzje dotyczące życia i śmierci. Jeżeli jednak zsu- mujemy nasze wszystkie decyzje, stanowią one o tym, czy będziemy żyli życiem obfitości, czy życiem pełnym biedy. Obecnie jednym z największych problemów ludzi w Ameryce jest to, że nie chcą brać odpowiedzialności za swoje nieudane decyzje. Na przykład, jeżeli wylejemy na siebie gorącą kawę, winimy wtedy Mc Donald'sa. Jeżeli będziemy palili dwie paczki papierosów dziennie i zachorujemy na raka, winimy za to przedsiębiorstwo tytoniowe. Jeżeli zamordujemy czyjeś dziecko i zrozpaczeni rodzice wezwą nas do sądu, winimy ich o pomówienie - co dokładnie przedstawiono w ostatnim odcinku audycji "60 minut". Smutną rzeczą jest to, że te nie- odpowiedzialne "ofiary" wygrywają swoje sprawy. Dokonywanie dobrych wyborów Podejmując każdą decyzję, musimy dokonać wyboru. Nie możemy unikać dokonywania wyborów, ponieważ wyborem jest też decyzja o kompletnej bezczynności. Złe wybory mogą zemścić się na nas po upływie pewnego czasu, a czasem mogą nawet doprowadzić nas do ruiny. Dobre wybory mogą przynieść pozytywne konsekwencje, które umożliwią nam doświad- czenie obfitego życia. Każdego dnia w naszym życiu znajdujemy się na skrzyżowaniu tysiąca decyzji, a każda z nich w końcu zadecyduje o drodze, jaką obierzemy w życiu. Jak zatem dokonywać dobrych wyborów? W tym rozdziale dowiecie się o siedmiu głównych zasadach, które prowadzą do obfitego życia. WYBRANIE TRUDNEJ DROGI ZAMIAST ŁATWEJ Dokonujemy dobrych wyborów, jeżeli jesteśmy gotowi wybrać ciężką drogę zamiast łatwej. Żyjemy w świecie szybkich komputerów, szybkich samochodów, szybkich dań, szybkiego tego lub tamtego. W konsekwencji ujawniamy tendencję do próbowania robienia wszyst- kiego jak najszybciej. Często oznacza to, że obieramy tę łatwą drogę, zamiast tej właściwej. Niestety, to co zaobserwował Ben Franklin mówiąc, że "pośpiech powoduje zakrztuszenie się" jest prawdą tak dzisiaj, jak było 200 lat temu. Zbyt często przekonujemy się, że szybki "zysk", na dłuższą metę, nie jest zyskiem. Zbyt zajęty, by żyć? Chciałbym opowiedzieć wam historię o Jennifer Johnson, ponieważ pokazuje ona, jak bardzo spieszymy się, by umrzeć, kiedy wybieramy szybką, łatwą drogę zamiast wolnej i trudnej. Moja historia zaczyna się w momencie kiedy zła, przestraszona Jen- nifer Johnson uderza pięściami o kierownicę swojego samochodu. Cały dzień miała takie urwanie głowy, że zignorowała fakt, że samochód miał już prawie pusty bak. Za dnia mijała kilka stacji benzynowych, ale za każdym razem odkładała tankowanie na później. Teraz było już za późno. Nie miała benzyny, na dworze było ciemno, a Jennifer siedziała w samochodzie w części miasta, która kilka tygodni wcześniej została zniszczona podczas awantur ulicznych. Zamknęła drzwi samochodu i zaczęła rozglądać się po mglistych ulicach, za budką telefoniczną, stacją obsługi, restauracją - za czymkolwiek! Ale ulice były puste. Jennifer nie modliła się od lat, ale teraz modliła się o jakąś przejeżdżającą taksówkę lub wóz policyjny. Nagle, ku swojemu przerażeniu, zauważyła mężczyznę idącego środkiem ulicy prosto w stronę jej samochodu. Schyliła się nisko, mając nadzieję, że człowiek ten przejdzie obok. Kiedy podniosła głowę, on stał i gapił się na nią przez szybę jej samochodu. Wpadła w histerię i zaczęła krzyczeć: "Idź stąd. Zostaw mnie w spokoju. Nie dręcz mnie". On zaczął pukać w jej okno. Mówił coś, ale spanikowana, nie rozumiała jego słów. Mężczyzna obiegł naokoło jej samochód próbując otworzyć po kolei każde z drzwi, ale wszystkie były zamknięte. Jennifer zaczęła mrugać światłami i trąbić, by odstraszyć intruza. W końcu mężczyzna zniknął w ciemnościach. Odczuła ulgę, lecz tylko przez moment, bo ujrzała go ponownie, dźwigającego długi na sześć stóp kawał złomu. On znowu do niej coś mówił, ale ona wciąż nie słyszała jego słów. Nagle, mężczyzna wybił szybę ze strony pasażera. Stłuczone szkło rozprysło się na twarz i kolana Jennifer. Wyciągnięta siłą z samochodu Mężczyzna otworzył drzwi od strony pasażera i schylił się by do- sięgnąć Jennifer, ale ona posunęła się jak najdalej w głąb samochodu i zaczęła go kopać. Cała twarz mężczyzny pokryła się krwią, ale udało mu się ją chwycić za nogi i wyciągnąć z samochodu na chodnik. Jennifer cały czas kopała, kiedy mężczyzna niósł ją, oddalając się kilka metrów od opustoszałej ulicy. Tam postawił ją delikatnie na ziemi, mówiąc: "Nie bój się. Nie skrzywdzę cię". Jennifer podbiegła do najbliższego płotu i zatrzymała się, gotowa bronić się przed intruzem. Nagle usłyszała ciche dudnienie..., potem ziemia zaczęła się trząść..., zobaczyła światła... i wreszcie zobaczyła pociąg, który, rozpędzony, zmiażdżył jej samochód! W tym momencie Jennifer zrozumiała, że nikt nie chciał jej skrzy- wdzić. Jej samochód zatrzymał się na torach kolejowych, a ten nie- znajomy chciał uratować ją przed pędzącym pociągiem. Różny wybór, różne konsekwencje Jak inaczej mógłby wyglądać dzień Jennifer, gdyby nie obrała, jak jej się wydawało, najłatwiejszej drogi i gdyby poświęciła trochę czasu na zatankowanie samochodu. Jakie poważne konsekwencje przyniósł ten prosty wybór. Jennifer ciągle budzi się w nocy, przestraszona myślą, co mogło jej się wtedy stać. Tak. jak i Jennifer, wielu z nas przejeżdża obok dogodnych stacji benzynowych, mając możliwość zatrzymania się i zatankowania, a później musi ponieść konsekwencje i iść pieszo do najbliższej stacji obsługi. Ta historyjka potwierdza wielką prawdę zawartą w starym powiedzeniu: "Nie odkładaj do jutra tego, co możesz zrobić dzisiaj". Oczywiście, łatwiej jest odkładać błahe sprawy niż zatrzymać się i załatwić je w tej chwili, ale jakże często, na dłuższą metę konse- kwencje tego czynu są znacznie gorsze niż chwilowe niedogodności? W przypadku Jennifer, konsekwencje mogły być tragiczne! Opowiedziałem wam tę historię byście pamiętali, że nie wszystkie mury w naszym życiu są duże. Tak naprawdę, nasze życie w więk- szości składa się z małych murów, które możemy przeskoczyć lub ominąć bez trudu. WYBRANIE DŁUGIEJ DROGI ZAMIAST KRÓTKIEJ Podejmujemy dobre decyzje, kiedy jesteśmy gotowi wybrać długą drogę zamiast krótkiej. Nie znaczy to oczywiście, że długa droga jest zawsze najlepszą drogą. Ale znaczy, że powinniśmy rozważyć obydwie drogi i, jeżeli długa droga jest dobrą drogą, powinniśmy nią podążać. Kiedy Henry Kissinger gdy był sekretarzem stanu, często prosił swój personel o napisanie notatek z głównych wydarzeń politycznych, które go interesowały. Kiedy otrzymywał te raporty, przeglądał je przez 48 godzin, a później oddawał pracownikom z pytaniem: "Czy tylko na tyle was stać?". Niezmiennie wszyscy odpowiadali: "Nie proszę pana. oczywiście spróbuję poprawić raport. Może go lepiej udokumentuję, może mógł- bym przewidzieć parę wyników i wydarzeń, których nie zawiera moja notatka". Wtedy Kissinger prosił pracowników o poprawienie notatek i oddanie ich później. Personel sprawdzał raporty od góry do dołu, linijka po linijce, i po- prawiał zdania, które wydawały się błędne. Kiedy oddawali już poprawione notatki, jeszcze raz Kissinger trzymał je przez kilka dni, a potem pytał: "Czy tylko na tyle was stać?". I znowu pracownicy, patrząc w podłogę, mówili: "No cóż, może tekst napisany jest brzydkim językiem i może powinienem uaktualnić niektóre daty". Kissinger znowu oddawał ich prace, żądając zwrotu poprawionych za tydzień. Kissinger i jego personel przechodzili przez tę rutynę jeszcze kilka razy. zanim każdy pracownik mógł śmiało spojrzeć pracodawcy w oczy i powiedzieć: "Tak, zrobiłem to najlepiej jak umiałem. Dopraco- wałem każdy szczegół i może pan spokojnie oddać ten dokument pre- zydentowi". Wtedy Kissinger nawet nie czytał tych dokumentów. Widzicie, Kissinger podjął dobrą decyzję, ponieważ nie uznawał skrótów w życiu - i nie pozwalał również uznawać ich ludziom w jego otoczeniu. Krótsza droga może zająć więcej czasu Kiedy uczestniczyłem w seminarium w Atlancie, pracowałem z grupami młodzieży w małym kościółku, do którego uczęszczałem. Wielu z moich uczniów nigdy nie jeździło na nartach, więc z wielką przyjemnością organizowałem wycieczki narciarskie, które były sto- sunkowo tanie, ponieważ uczyniłem pewne przygotowania razem z członkami rady nadzorczej lokalnych kościołów, które miały znacznie więcej możliwości niż nasz malutki kościół. Pamiętam jedną wycieczkę, która jest dowodem na to, że skróty mogą przysporzyć nam dużo drogi. Zdecydowaliśmy, że na stok nar- ciarski pojedziemy trasą między stanową. Przed samym odjazdem je- den z nauczycieli spojrzał na mapę i stwierdził, że droga międzysta-nowa nie jest najkrótszą drogą. Wyliczył, że moglibyśmy zaoszczędzić 100 mil lub nawet więcej, gdybyśmy pojechali autostradą stanową. Nauczyciel ten nie wziął jednak pod uwagę, że w Północnej Kalifornii. Południowej Kalifornii i Tennessee wiele bocznych dróg jest zamknięta lub ruch na nich jest spowolniony z powodu lawin śniegu. Podczas srogiej zimy tylko drogi międzystanowe są otwarte. Trzeba jeszcze dodać, że boczne drogi są zaśnieżone, a międzystanowa jest odśnieżona. W rezultacie "skrót", który miał zaoszczędzić 100 mil, spowodował, że musieliśmy jechać o 8 godzin dłużej! Ta historia przypomina nam, że pozory mogą mylić i krótszy dystans między dwoma punktami NIE zawsze jest linią prostą. Czy kiedykolwiek zauważyliście, że górskie drogi rzadko idą prosto w górę. Najczęściej są zygzakami, prowadzącymi do samego szczytu? Czasem musimy wspinać się na mury w naszym życiu krętą drogą, po- nieważ krótka droga nie zawsze jest najszybszą drogą. WYBIERANIE DYSCYPLINY ZAMIAST JEJ BRAKU Huragan Andrew zostanie długo w naszej pamięci, z powodu wiel- kich zniszczeń jakie wyrządził na południu Miami w 1992 roku. Kilka miesięcy później CNN wysłało załogę wiadomości, by zrobiła reportaż o procesie odbudowy. Reportaż pokazywał domy w różnych stanach rekonstrukcji. Nie- którzy sfrustrowani właściciele domów skarżyli się, że ich zakłady ubezpieczeniowe są nieczułe na ich potrzeby. Inni narzekali, że biuro- kracja rządowa nie daje im zezwoleń na wybudowanie domów, odwle- kając plany odbudowy. Interesującym było, że załoga wiadomości, idąc bardzo zniszczoną ulicą, zauważyła dom, który stał w nienaruszonym stanie. W ogrodzie stał właściciel i kosił trawę. Reporterzy zapytali się go, jak dużo czasu zajęła mu odbudowa. Właściciel powiedział, że nie musiał odbudo- wywać domu, bo huragan zrobił tylko niewielkie szkody. Trzymanie się zasad Reporterzy oniemieli ze zdziwienia. Zapytali, w jaki sposób ten dom uniknął zniszczenia, kiedy tysiące domów wokoło stoi w ruinie. "Kiedy budowałem mój dom" - tłumaczył mężczyzna - "trzymałem się kodeksu budowania domów na Florydzie. Jeżeli mówił on, że trzeba użyć tarcicy dwa na sześć, takiej też używałem. Jeżeli mówił, że trzeba używać odpowiedniego rozmiaru gwoździ, takiego też używałem. Robiłem to, co mówił kodeks. Inżynierowie budownictwa powiedzieli, zanim zacząłem budować dom. że jeżeli będę postępował zgodnie z kodeksem, mój dom przetrwa huragan. Mieli rację. Zgaduję, że nikt inny w okolicy nie postępował zgodnie z tym kodeksem". I on też miał rację. Najbardziej zniszczone były źle skonstruowane domy, które w ogóle nie dostosowały się do kodeksu budowniczego. Z tej historii uczymy się, że podejmujemy dobrą decyzję jeżeli jesteśmy gotowi wybrać zdyscyplinowaną drogę, zamiast niezdyscy- plinowanej. Dyscyplina dosłownie wprowadza porządek do chaosu. Jeżeli staniemy się bardziej zdyscyplinowani w życiu, staniemy się bardziej twórczy, a jeżeli staniemy się bardziej twórczy, będziemy mogli osiągnąć to, co wydaje się niemożliwe do osiągnięcia. Często nasza praca idzie jak po maśle, kiedy narzucimy sobie dyscyplinę, by patrzeć wciąż w stronę celu, a nie w stronę niepowodzeń. Nie zagłębiaj się w "płytkie" rzeczy Dokonamy dobrego wyboru kiedy narzucimy sobie dyscyplinę i nie pozwolimy, by nasz wzrok przeniósł się z celu na mur przed nim stojący. Nauczyłem się tego po raz pierwszy na Uniwersytecie Vanderbilt w Nashville w stanie Tennessee, kiedy kończyłem studia broniąc pracy doktorskiej. Moja żona pracowała w Coca-Coli w Raleigh w Północnej Karo- linie, o jakieś 200 mil od Nasłwille. Byliśmy małżeństwem przez nie- cały rok i moim rodzicom nie podobało się, że podczas studiów musieliśmy mieszkać osobno. Powiedziałem im, że mamy szansę widywać się podczas weekendów i że obydwoje jesteśmy przekonani, że postępujemy słusznie. Ponadto, uważałem naszą separację za coś dobrego, ponieważ powodowała, że mogłem poświęcić moją energię na naukę i narzucić sobie pełną dyscyplinę. Kończenie studiów w rekordowym czasie Kiedy po raz pierwszy rozmawiałem z komisją dopuszczającą, powiedzieli mi, że mam wystarczająco dużo czasu, by zdać. Ale kiedy przyjechałem do Vanderbilt, zmienili zdanie. Powiedzieli mi, że mogą ustalić mi termin, ale raczej nie jest prawdopodobne, by mi' się to udało, bo do tej pory jeszcze nikt tego nie osiągnął. Jedną z głównych przeszkód była praca doktorska, której poprawa z reguły zajmowała rok. a samo napisanie rok albo dwa lata. Byłem zmuszony kończyć ją bardzo szybko, więc wybrałem jako mojego doradcę dziekana teologii szkoły Vanderbilt. Jeżeli ktokolwiek mógł mi wtedy pomóc, to tylko on. Za dnia chodziłem na wszystkie wykłady, a rankiem pracowałem nad moją pracą doktorską, końcową rozprawą i uczyłem się do egza- minów. Podczas letnich wakacji miałem możliwość spędzenia ich z moją żoną. ale nie zrobiłem tego i skupiłem się nad nauką. Był to bardzo trudny wybór, ale czułem, że konieczny. Ostateczny termin Jestem dumny mówiąc, że dotrzymałem terminu. Mój dziekan powiedział, po tym jak ukończyłem studia, że nie wie, jak mi się to udało! Jest to siła desperacji i dyscypliny. Nie byłem z pewnością najmądrzejszym uczniem na uniwersytecie, ale dyscyplina umożliwiła mi osiągnięcie mojego celu. Widzicie, miałem cel i aby go osiągnąć byłem gotowy wspiąć się na każdy mur i, jeżeli to konieczne, zbudować w nim drzwi. Jestem chodzącym dowodem na to, że poprzez wybranie zdyscyplinowanej drogi można osiągnąć to, co jeszcze nikomu się nie udało. Zdyscyplinowany tryb życia pozwala uczynić nam wielkie rzeczy. Niezdyscyplinowany tryb życia może przynieść tylko przeciwny efekt. Kilka lat temu czytałem, że istnieją cztery sposoby na ucieczkę przed sukcesem: 1. Nie patrz. 2. Nie słuchaj. 3. Nie myśl. 4. Nie podejmuj decyzji, może wszystko będzie dobrze. Te cztery zasady zawierają też klucz do osiągnięcia sukcesu. Wszyst- ko, co musisz zrobić, to złamać te cztery zasady, a automatycznie znaj- dziesz się na drodze do sukcesu, niezależnie od tego, co robisz. WYBIERANIE DROGI PRZEMYŚLANEJ ZAMIAST NIEPRZEMYŚLANEJ Dokonujemy dobrego wyboru kiedy jesteśmy gotowi wybrać prze- myślaną drogę zamiast nieprzemyślanej. Ludzie nie wybraliby nigdy łatwej, krótkiej, niezdyscyplinowanej drogi, gdyby naprawdę ją PRZE- MYŚLELI. Dokonujemy dobrego wyboru kiedy przygotowujemy nasze serca, umysły i dusze na wyzwanie, które przynosi życie. Filozofia generała Pattona Generał George S. Patton długo pozostanie w naszej pamięci jako błyskotliwy strateg wojskowy. Jego filozofia prowadzenia bitew ma zastosowanie w życiu każdego z nas. Powiedział: "Jeżeli chcesz wygrać bitwę, musisz zrobić jedną rzecz. Musisz zrobić tak, by twój umysł rządził twoim ciałem. Nigdy nie pozwalaj, by twoje ciało mówiło umysłowi, co robić. Ciało zawsze się podda. Ciało jest zawsze zmęczone, niezależnie czy jest to ranek, popołudnie czy wieczór. Ale ciało nie jest nigdy zmęczone gdy umysł nie jest zmęczony. Kiedy byliśmy młodsi, nasz umysł mógł tańczyć przez całą noc i ciało nie było nigdy zmęczone... Pozwól umysłowi przejąć kontrolę i wygrywaj". George Patton wiedział, że to umysł przygotowuje nas do życio- wych bitew, zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Kiedy nasze umysły są odpowiednio przygotowane, przyniosą nam wielkie korzyści. Patton rozumiał, że przygotowanie nie jest czymś, co możesz zrobić raz i nigdy więcej nie musisz tego robić ponownie. Tak jest tylko z ukończeniem szkoły. On rozumiał, że jest to proces trwający przez całe życie. Napis widniejący nad każdym biurkiem oficerów armii brzmi: "Za- nim zdecydujesz o swoim celu, sprawdź swoją broń". W życiu jest tak samo, jak na wojnie. Jeżeli nie sprawdzisz raz swojej broni, to nie sprawdzisz jej już do końca życia. Jeżeli sprawdzasz broń przed każdą bitwą, masz większe szansę na przeżycie. Zawody w cięciu drewna Mówi o tym historia o młodym drwalu, który wyzwał miejscowego mistrza na całodzienne zawody w cięciu drewna. Pod koniec dnia młodzik był zaskoczony i zirytowany faktem, że mistrz pociął znacznie więcej drzewa niż on. "Nie rozumiem" - powiedział drapiąc się po głowie. - "Za każdym razem, gdy patrzyłem na ciebie, ty odpoczywałeś, a w rezultacie po- ciąłeś więcej drewna niż ja". "Nie zauważyłeś" - powiedział mistrz - "że za każdym razem, kiedy siadałem i odpoczywałem, ostrzyłem moją siekierę". Anegdota ta pokazuje nam, że przygotowywać się trzeba cały czas. Jeżeli nie zatrzymamy się i nie zaostrzymy naszych umiejętności, będziemy pracowali ciężej ze słabszym rezultatem - szczególnie dzisiaj w czasach zawziętej rywalizacji. Żyjemy w czasach informacji i skończyły się bitwy pomiędzy umysłami a tężyzną - umysły wygrały. Właśnie dlatego bardziej niż kiedykolwiek musimy przygotować się na sukces poprzez wybranie w życiu przemyślanej drogi zamiast nieprzemyślanej. WYBIERANIE JEDNOŚCI ZAMIAST SEPARACJI Dokonujemy dobrej decyzji kiedy decydujemy się nie przechodzić przez życie samemu, ale jednoczyć się z innymi w osiąganiu celów i aspiracji w życiu. Powinienem zaznaczyć, że istnieje duża różnica pomiędzy zjed- noczeniem a jednością. Para kajdanek może połączyć kryminalistę i policjanta, ale z pewnością nie staną się oni jednością. Zjednoczenie sugeruje, że jesteśmy razem w jednym czasie i jed- nym miejscu, ale jedność sugeruje, że jesteśmy razem, myślą i du- chem. Zjednoczenie sugeruje, że jesteśmy w tym samym położeniu, ale jedność mówi, że pracujemy razem. Zjednoczenie nie jest ko- niecznie złe, ale jeżeli chcemy pokonywać mury lub budować drzwi w naszym życiu musimy posiadać wspólny duch jedności. Biblia mówi: "Podzielony dom nie może stać". Nie jest to zbieg okoliczności, że Abraham Lincoln tłumaczył tym cytatem swoją decyzję wywołania wojny domowej i nie pozwolenie Południu na wyjście z Unii. Czemu jedność decyduje o przetrwaniu Naukowcy w UCLA badali grupy osób, które były odcięte od społeczeństwa, aby ustalić, co prowadziło do wyginięcia jednych, a przetrwania innych grup. Rezultaty badań wykazały, że głównym czynnikiem przetrwania była jednocząca siła, która trzymała tych ludzi razem. Pośród grup, które przetrwały, była grupa japońskich żołnierzy, którzy chowali się na wyspie Guam i innych wyspach Pacyfiku, przez ponad 30 lat po II Wojnie Światowej. Długo po tym gdy wojna się skończyła, żołnierze ci ustawiali wartowników, naprawiali sieci, palili ogniska na wypadek gdyby przybyły japońskie okręty ratunkowe. Te się jednak nigdy nie pojawiły. Przeżyli, ponieważ byli jednością i mieli jeden wspólny cel - wygrać wojnę. Wspierali się wzajemnie w niedoli, która przerastała jedną osobę. Znana grupa, która nie przeżyła, jest załogą brytyjskiego statku morskiego, The HMS Bounty, znana z książki i filmu pt. Multiny on the Bounty. W 1789 roku, po spędzeniu trzech spokojnych miesięcy na Thaiti, załoga odmówiła powrotu do Anglii. Załoga zmówiła się, przejęła statek i spuściła kapitana i oficerów na morze na tratwie ratunkowej. Potem buntownicy popłynęli na Thaiti, gdzie porwali małą grupkę mężczyzn i kobiet zamieszkujących wyspę i zrobili z nich swoich niewolników. Potem osiedlili się na pobliskiej wyspie. Osiemnaście lat później na wyspę przybył angielski okręt i okazało się, że tylko jeden członek załogi przeżył. Ich ciągłe sprzeczki, kłótnie i bójki o kobiety sprawiły, że pomordowali się nawzajem. Ponieważ brakowało im jedności, dbali tylko o siebie i swoje dobro, co w rezultacie doprowadziło ich do zagłady. Wielki Mur Chiński Wielki chiński mur jest następnym przykładem na to, że zjednoczenie jest niezbędne do przetrwania. Przed budową wielkiego muru Chiny były wojującym mocarstwem mającym feudalne, bardzo podzielone społeczeństwo. Przywódca największego stanu miasta w Chinach, Emperor Qin, zbudował mur, aby chronić swoje ziemie przed najeźdźcami z Mongolii. Mur spełnił swoje zadanie i pomógł Emperorowi Qin połą- czyć większość walczących odłamów w jedno wielkie imperium. Wielki mur chiński przyniósł tymczasowe zjednoczenie ludziom w Chinach, ale nie mógł wprowadzić jedności. Widzicie, wielki mur pomógł w ochronie przed najeźdźcami, ale nie przed "najeźdźcami" z wewnątrz, dając ponownie dowód na to, że "podzielony dom nie może stać". Ten przykład przypomina nam, że dokonujemy dobrych wyborów w życiu, kiedy stajemy się z innymi jednością w celu osiągania wspól- nych celów, marzeń, wizji i aspiracji. WYBIERANIE LUDZI ZAMIAST RZECZY Czasami popełniamy błąd szukając spełnienia w życiu i otaczamy siebie obfitością rzeczy, zamiast obfitością ludzi. Chociaż wielu ludzi odnalazło swoje bezpieczeństwo w wielkim bogactwie, najważniejszą rzeczą w życiu nie może być kupowanie. Bo, co nam przyjdzie z posia- dania wszystkich bogactw świata, jeżeli nie mamy się nimi z kim dzie- lić? Szaleństwo pieniądza W 1980 roku proces Clausa von Bulowa zdobił wszystkie nagłówki gazet. Jak pamiętacie, von Bulow był arystokratą z Newport, z Rhode Island. Został oskarżony o zamordowanie swojej żony, Marty von Bulow, zastrzykiem z insuliny. Artykuł z 22 stycznia 1982 roku, z ga- zety San Francisco Chronicie zawierał następujący komentarz: "Osoby w tej historii - Sunny, Claus i ich znajomi - nie martwią się zbyt o to, by uczynić świat lepszym dla innych; martwią się o to, jak zachować każdy cent, który odziedziczyli w spadku, jak powiększyć swoją fortunę i jak zapewnić sobie jak najwięcej przyjemności. Prob- lem tkwi w tym, że żadne z tych zajęć nie dostarcza im dostatecznie dużo przyjemności". Tragiczna historia rodziny von Bulowów nie jest podobna do klasy- cznej opowieści Charlesa Dickensa pt. Opowieść wigilijna. Oczy- wiście główna różnica tkwi w tym, że opowieść Dickensa kończy się szczęśliwie, kiedy skąpiec zdaje sobie sprawę, że są ważniejsze wartości w życiu niż pieniądze. Zmierzam do tego, że nasze posiadanie może być niebezpieczne, jeżeli stawiamy je ponad ludźmi. Nie bądź chciwy Jest tak jak z historią pasażera tonącego statku, który nie chciał stracić całego złota, które było na pokładzie. Więc owinął wokół siebie pas ze złotem, ważący ponad 200 funtów, i wskoczył do wody. Później został znaleziony przykuty do dna przez złoty pas. Pytanie, które zadawał sobie w chwili śmierci, musiało brzmieć: "Czy ja mam złoto..., czy złoto ma mnie?". Rudyard Kipling, wielki angielski pisarz, wygłaszał mowę na Uni- wersytecie McGill w Montrealu, w Kanadzie. Mówił tam właśnie o niebezpieczeństwie pogoni za pieniądzem. Powiedział: "Pewnego dnia poznacie człowieka, któremu nie zależy na żadnej z tych rzeczy. Wtedy zobaczycie jacy jesteście biedni". Kipling był świadom niebezpieczeństwa postrzegania posiadania jako najważniejszej rzeczy w życiu. WYBIERANIE WŁAŚCIWEGO STYLU ŻYCIA Istnieje jeszcze jedna rzecz, którą musimy brać pod uwagę, by wszystko szło zgodnie z planem. Nasze życie musi być dobrze wy- ważone, bo w innym razie wybory, których dokonujemy, mogą okazać się niedobre. George Bush opowiadał kiedyś wzruszającą historię mówiącą o wadze skupienia naszego życia na czymś większym i bardziej stałym niż na kaprysach świata. Kiedy Bush był prezydentem Stanów Zjednoczonych, uczestniczył w pogrzebie sowieckiego przywódcy Breżniewa. Pogrzeb, chociaż przebiegał z wojskową precyzją, był zimny i pusty. Żołnierze masze- rowali z błyszczącymi bagnetami, a media korzystały z okazji, by szerzyć propagandę marksistowską. Nikt się nie modlił, nikt nie śpiewał hymnów i nie było nawet wzmianki o Bogu. Sowieccy przywódcy zajęli miejsca wzdłuż muru Kremlińskiego, a rodzina szła za trumną do miejsca ostatniego spo- czynku. - "Stałem w miejscu skąd dokładnie widziałem panią Breżniew" - wspominał później Bush. - "Podeszła do trumny, spojrzała ostatni raz na męża i wtedy, w zimnym, szarym centrum ateistycznego państwa, położyła na piersi swojego męża krzyż". - "Byłem bardzo głęboko poruszony" mówił dalej Bush. - "Każdy, kto był świadkiem tego gestu miłości, nie mógł już akceptować moral nych zasad komunizmu. Stało się to dla mnie jasne. Dziesiątki lat, na wet wieki surowych, świeckich zasad nigdy nie będą w stanie znisz czyć prawdziwej wiary". Trwałość wyboru Breżniew objął ciężką, długą, trudną i przemyślaną drogę, ale zbłądził pokładając swoją wiarę w komunizm zamiast w Boga. W rezultacie, życie jego nie skupiało się na właściwych wartościach, bo teraz nie ma już tego, w co wierzył. Pani Breżniew, skupiła swoją wiarę na czymś, co będzie trwało przez wieki - na Bogu. Wiara w komunizm zmalała obecnie w Rosji, a wiara w Boga wciąż rośnie, pomimo dziesiątek lat komunizmu. Tak samo świetność Ame- ryki leży w naszej wierze w Boga, w wierze zawartej w Konstytucji. Tak więc: "Ufajmy Bogu". PODSUMOWANIE Podejmując jakąkolwiek decyzję, jesteśmy zmuszeni dokonać wy- boru. Nie możemy uniknąć dokonywania wyborów, ponieważ nawet decyzja o bezczynności też jest wyborem. Złe wybory mogą zemścić się na nas po upływie pewnego czasu, a czasem mogą nawet doprowadzić nas do ruiny. Dobre wybory mogą przynieść pozytywne konsekwencje, które umożliwią nam doświad- czenie obfitego życia. Istnieje kilka zasad, które pomogą dokonywać nam dobrych wyborów: Wybranie ciężkiej drogi zamiast łatwej Żyjemy w świecie szybkich komputerów, szybkich samochodów, szybkich dań, szybkiego tego i szybkiego tamtego. W konsekwencji mamy tendencję do próbowania robienia wszystkiego jak najszybciej. Często oznacza to, że obieramy łatwą drogę zamiast tej właściwej drogi- Wybieranie długiej drogi zamiast krótkiej Podejmujemy dobre decyzje, kiedy jesteśmy gotowi wybrać długą drogę zamiast krótkiej. Nie znaczy to oczywiście, że długa droga jest zawsze najlepszą drogą. Ale znaczy, że powinniśmy rozważyć obyd- wie drogi i, jeżeli długa droga jest dobrą drogą, powinniśmy nią podążać. Pozory mogą mylić i krótszy dystans między dwoma punktami NIE zawsze jest krótszą drogą. Wybieranie dyscypliny zamiast jej braku Jeżeli staniemy się bardziej zdyscyplinowani w życiu, staniemy się bardziej twórczy, a jeżeli staniemy się bardziej twórczy, będziemy mogli osiągnąć to, co wydaje się nam niemożliwe do osiągnięcia. Wybieranie drogi przemyślanej zamiast nieprzemyślanej Ludzie nie wybraliby nigdy łatwej, krótkiej, niezdyscyplinowanej drogi, gdyby naprawdę ją PRZEMYŚLELI. Dokonujemy dobrego wyboru kiedy przygotowujemy nasze serca, umysły i dusze na wyz- wanie, które przynosi życie. Wybieranie jedności zamiast separacji Istnieje duża różnica pomiędzy zjednoczeniem a jednością. Para kajdanek może zjednoczyć kryminalistę i policjanta, ale z pewnością nie staną się oni jednością. Silne poczucie jedności mówi nam, że "podzielony dom nie może stać". Wybieranie ludzi zamiast rzeczy Czasami popełniamy błąd szukając spełnienia w życiu i otaczamy siebie obfitością rzeczy, zamiast obfitością ludzi. Chociaż wielu ludzi odnalazło swoje bezpieczeństwo w światowym bogactwie, najwa- żniejszą rzeczą w życiu nie może być kupowanie. Bo przecież, co nam przyjdzie z posiadania wszystkich bogactw świata, jeżeli nie mamy się nimi z kim dzielić? Wybieranie właściwego stylu życia Podejmujemy dobre wybory w życiu, jeżeli jesteśmy gotowi podjąć ciężką, długą, trudną, przemyślaną, pełną jedności, skupiającą się na ludziach drogę... i wtedy jest ona skupiona na czymś wspanialszym od nas - wiecznym i nie tymczasowym - na Bogu. Wtedy wiemy, że nasze decyzje będą właściwe i trwałe. ROZDZIAŁ 7 NAUKA, KIEDY SIĘ SPIESZYĆ, A KIEDY NIE Przez wszystkie dni przygotowuj się, Podchodź do nich jednakowo; Kiedy jesteś kowadłem, podtrzymuj -Kiedy jesteś miotem, uderzaj. — Edwin Markham P ewien kaznodzieja spędził bardzo dużo czasu na przygo- towywaniu swojego kazania i był bardzo zadowolony z ostatecznego rezultatu. Kiedy nadeszła niedziela, pojechał do swojego kościoła w mieście i zobaczył, że tylko jeden wierny przyszedł na poranną mszę. Duchowny zastanawiał się, co ma zrobić. Czy powinien odprawić mszę? Czy może tylko jej część? A może powinien po prostu mszę odwołać? Duchowny zdecydował sięn jednak odprawić całą mszę, ponieważ ten jeden wierny przyszedł a on sam też pracował wiernie nad prze- słaniem na ten dzień. I tak też zrobił. Pod koniec mszy zszedł z sanktuarium, aby podać rękę wiernemu. Duchowny zapytał go, co myśli o mszy. Parafianin pomyślał przez chwilę i powiedział: "Ojcze, chcę żeby ojciec coś wiedział. Jestem farmerem i każdego dnia napełniam mój wóz i jadę do moich krów, by zjadły swój posiłek. Ale kiedy w porze karmienia przyjeżdżam na pastwisko i widzę tylko jedną krowę, nie wykładam przed nią całego jedzenia". Krótka recepta na właściwe zachowanie Ta historia uczy nas, że różne sytuacje wymagają różnych zachowań. Szczera rozmowa między kaznodzieją a parafianinem była bardziej na miejscu niż wielka ceremonia, czyż nie? Ta historia przypomina nam, że powinniśmy żyć zgodnie z pewnymi zasadami. Lepiej jest jednak podążać za duchem prawa. Biblia pokazuje nam trzy podstawowe zasady, które powinniśmy wziąć sobie do serca, bo one pokazują nam, jak właściwie zacho- wywać się w każdej sytuacji: "Wszyscy powinni spieszyć się, by słuchać, nie spieszyć się, by mówić, i nie spieszyć się, by wpadać w złość". Czy nie jest to bardzo mądre zdanie? Jedno proste zdanie, a mówi nam ono praktycznie wszystko, co musimy wiedzieć o tym, jak powin- niśmy się zachowywać w stosunku do innych. Spójrzmy na każdą z tych zasad po kolei, abyśmy w pełni mogli zrozumieć mądrość zawartą w tym krótkim wersie. SPIESZYĆ SIĘ, BY SŁUCHAĆ Pierwsza wielka zasada, o której powinniśmy pamiętać, brzmi "powinniśmy spieszyć się, by słuchać". Posunąłbym się nawet o jeden krok dalej i powiedział, ze nie wystarczy tylko byśmy słyszeli słowa. ale byśmy słuchali ich przesłania. Widzicie, trudniej jest słuchać niż po prostu słyszeć. Trzeba słuchać przesłania. Trzeba naprawdę go słu- chać..., by wyłapać zawarte przesłanie i zrobić z niego mądry użytek. Kiedy spieszymy się, by słuchać, znaczy to, że jesteśmy chętni, by otrzymać przesłanie innych ludzi i jesteśmy skłonni zastosować je w naszym życiu. Innymi słowy, chęć słuchania jest przeciwieństwem "wlatywania jednym, a wypadania drugim uchem". Chciałbym opowiedzieć wam historię o młodych ludziach, którzy nie wzięli pod uwagę tej mądrości. Usłyszeli ostrzegające przesłanie, ale na nieszczęście, nie "spieszyli się, by słuchać". Wędrówka po kraju W 1967 roku pięciu młodych ludzi udało się na wycieczkę po Na- rodowym Parku Glacier w Montanie. Młodzi ludzie byli żywotni, kochali zabawę i byli pełni życia, ale jak wielu młodych ludzi nie lubili słuchać rad dorosłych - i byli przekonani o tym, że nic złego nie może się im przydarzyć. Więc "nie spieszyli się, by słuchać" ostrzeżeń grupy wczasowi- czów, którzy powiedzieli im, że niedźwiedź grizzly gonił ich tego dnia. Młodzi obozowicze szli coraz głębiej i głębiej w dzicz, a obóz zaczęli rozbijać dopiero, gdy zaczynało się ściemniać. Im ciemniej się robiło, tym obozowicze robili się mniej odważni, więc rozpalili ognisko, by odstraszało dzikich intruzów. Kiedy siedzieli sobie i odpoczywali przy ognisku, zobaczyli nagle olbrzymiego niedźwiedzia grizzly. Niedźwiedź wszedł na ich pole namiotowe, a oni siedzieli cicho w swoich śpiworach, modląc się, by niedźwiedź odszedł. Niedźwiedź zaczął obwąchiwać jeden ze śpiworów, a potem zaczął go otwierać. Czterech pozostałych obozowiczów uciekło na drzewa, skąd mogli słyszeć krzyk dziewiętnastoletniej Michelle Koons, ciągniętej przez niedźwiedzia w śpiworze. Następnego dnia czwórka, która przeżyła, poszła do biura strażnika leśnego i powiedziała o wypadku. Kilka dni później strażnik zabił niedźwiedzia. Bo bliższym przyjrzeniu się. strażnik rozpoznał ludzkie mięso i krew na łapach niedźwiedzia. Michelle została zabita i pożarta przez niedźwiedzia. Młodzi ludzie mogli uniknąć tej tragedii, gdyby tylko "spieszyli się, by słuchać". Słyszeli słowa wczasowiczów, ale szli coraz głębiej w las. To, że nie usłuchali przestrogi, doprowadziło do tragedii. Jak często moglibyśmy uchronić się od kłopotów, jeżeli posłuchali- byśmy innych ludzi: bliskich, przyjaciół lub rodziny i zareagowali- byśmy odpowiednio na ich słowa. Galeria szeptów Kopuła Katedry Św. Pawła kryje w sobie zadziwiające zjawisko na- zywane "galerią szeptów". Dzięki swojej unikalnej budowie pozwala osobie stojącej po drugiej stronie kopuły słyszeć nawet najcichszy szept osoby oddalonej od niej tak, że w innych warunkach byłoby to zupełnie niemożliwe. Ten dziwny fenomen możemy zauważyć również w naturze. Kiedyś starożytny tyran. Dionizjusz, usłyszał o szepczącej pieczarze we Wło- szech i wykorzystał to. Wejście jaskini miało kształt ucha i z tego powodu jaskinia stała się znana jako "ucho Dionizjusza". W górnym pułapie pieczary jest głęboko ukryta komnata, do której prowadzi tylko jedna, idąca w górę, schowana dróżka. Każdy siedzący w tej komnacie słyszy nawet najcichszy szept z komnat poniżej. Tyran Dionizjusz siedział w tej komnacie i słuchał rozmów prowa- dzonych przez niewolników i więźniów pracujących dla niego, co pozwalało mu na wykrywanie różnych zamachów i planów ucieczek. Dionizjusz wiedział, że należy "spieszyć się, by słuchać" i odpowiednio wykorzystał komnatę. Emerson powiedział: "Każdy człowiek jest dla mnie dobry i mogę się od niego czegoś nauczyć". Jeżeli spieszymy się, by słuchać, możemy wykorzystać słowa Emersona. Wysłuchanie NIEKONIECZNIE wiąże się z uwierzeniem Słuchanie ma też drugi wymiar, bo fakt, ze słuchamy nie oznacza. że to, co słyszymy, ma wartość. Jeżeli widzieliście film pt. Forrest Gmnp, będziecie wiedzieli, co mam na myśli. Forrest był umysłowo opóźniony i brał bardzo poważnie słowa innych ludzi. Jeżeli ktoś po- wiedziałby Forrestowi, by skoczył do jeziora, z pewnością by to zrobił. Gdy śpieszymy się, by słuchać nie oznacza, że powinniśmy stać się takim Forrestem i słuchać każdej danej nam rady. Oznacza, że powin- niśmy rozważyć czyjąś radę zanim z niej skorzystamy. Wielki muzyk został poproszony o skomentowanie pewnego wys- tępu. Po obejrzeniu powiedział: "Jedna osoba nie może ocenić mu- zycznej kompozycji po jednym występie, a ja nie zamierzam słuchać tego drugi raz". Ten muzyk wiedział, że stratą czasu było słuchanie pewnych rzeczy. Spieszenie się, by słuchać, nie oznacza, że powinniśmy poświęcać jed- nakowy czas wszystkiemu. Oznacza, że kiedy słyszymy coś zna- czącego, powinniśmy wziąć to sobie do serca. NIE SPIESZYĆ SIĘ Z MÓWIENIEM Następna zasada mówi byśmy "nie spieszyli się, by mówić". Wszyscy zbyt często mówimy, co nam ślina przyniesie na język, a kiedy coś już powiemy w najlepszych intencjach, potem tego żałujemy. To właśnie o tym mówi powiedzenie: "Pomyśl zanim powiesz". Historia, którą opowiem, wyjaśni wam dokładnie, co mam na myśli. Nie chodzi o to, co mówisz, ale jak to mówisz Starożytny król śnił kiedyś, że wypadły mu wszystkie zęby. Bardzo przejął się tym snem i następnego ranka przywołał do siebie wróż-biarza, by wytłumaczył mu jego sen. Wróżbiarz wysłuchał króla, zamyślił się przez chwilę i później po- wiedział: "Wasza wysokość, sen ten oznacza, że wszyscy twoi krewni umrą, a ty zostaniesz sam ". Król wpadł w furię i kazał zaraz wróżbiarzowi wynieść się z pałacu. Wtedy zawołał następnego wróżbiarza. Ten wysłuchał snu króla, za- myślił się na chwilę i powiedział: "O, królu! Sen twój oznacza, że będziesz żył bardzo długo i przeżyjesz wszystkich swoich krewnych! SEN OZNACZA DŁUGIE ŻYCIE DLA KRÓLA!". Ta interpretacja tak zadowoliła króla, że dał wróżbiarzowi wielką sakwę złota. Tak naprawdę, obydwaj wróżbiarze powiedzieli to samo, ale ist- niała duża różnica między tym, JAK to powiedzieli. W rezultacie, ist- niała też różnica między tym, jak ta wiadomość została przyjęta. Morał tej historii jest bardzo prosty: Nie liczy się to, CO mówisz, ale JAK mówisz! Zapytaj zamiast rozkazywać Zawsze zadziwia mnie liczba ludzi, którzy budują mury w swoim życiu coraz wyżej, ponieważ "nie śpieszą się, by słuchać". Załóżmy, że jesteś pracownikiem. Jaką wiadomość wolałbyś wtedy usłyszeć? "Znowu się spóźniłeś z raportem. Co się z tobą dzieje? Przynoś raporty na czas lub staniesz się historią!". Czy może wolałbyś usłyszeć: "Rozumiem, że raport ten miałeś oddać dwa dni temu. Co proponujesz na przyszłość, by przyszłe raporty trafiły do mnie na czas?". Pierwszy scenariusz pokazuje jak szef atakuje pracownika po to, aby ten zmienił swoje zachowanie. Wszystko to powoduje złość i urazę. Najprawdopodobniej pracownik będzie szukał sposobów by zniszczyć w przyszłości wysiłki szefa. Drugi scenariusz przedstawia szefa, który szuka wraz ze swoim pra- cownikiem sposobu na uniknięcie w przyszłości kłopotów. Ta sama wiadomość, inne przesłanie. Jestem pewien, że pracownik inaczej zareaguje w obydwu wypadkach. Chodzi o to. byśmy nie spieszyli się, by mówić i aby przesłanie jakie mamy wypowiedzieć było dobrze przyjęte. Tak samo i my powinniśmy nie spieszyć się z mówieniem, aby ktoś źle nie zrozumiał naszego przesłania. Historia, którą zaraz opowiem, pokaże co może się stać, kiedy niejasna wiadomość zostanie źle zrozu- miana. Szaleństwo małżeństwa Kilka lat temu pary w Puerto Rico pobierały się w rekordowych liczbach. Zdawało się, że wszyscy ci ludzie pobierają się z jakimś nie- zdrowym pośępiechem. Dlaczego? Ponieważ w bardzo popularnym radiu spiker ogłosił, że po czerwcu, wszystkie "caza" będą zakazane. Słowo "caza" znaczy "polowanie" po hiszpańsku, ale brzmiało jak hiszpańskie słowo "ca-sar", co znaczy "małżeństwo". W rezultacie tysiące mieszkańców Puerto Rico zrozumiało, że ogłoszenie to znaczyło, iż wszystkie śluby będą zabronione po końcu czerwca! Spiker radiowy mówił zbyt szybko i w rezultacie jego wiado- mość spowodowała panikę. Kiedy mówimy zbyt szybko, nasza wiadomość może zostać źle zrozumiana i możemy zagłębiać cię coraz głębiej i głębiej w kłopoty. Parafianin i spekulant Jim Bakker, znany telewizyjny kaznodzieja, był oskarżony o oszustwo i skazany na 45 lat więzienia i 500 000 dolarów grzywny. Wielu ekspertów uważało, że wyrok na Bakkera był nadmierny, w szczególności dlatego, że jego przestępstwa były porównywane do handlowca o imieniu Ivan Boesky, który został oskarżony o kradzież milionów dolarów prowadząc nielegalne interesy. Boesky został skazany tylko na 18 miesięcy więzienia i 50 milio- nów dolarów grzywny, co Boesky mógł spokojnie zapłacić, bo miał dużo więcej pieniędzy. Bakker spędził pięć lat w więzieniu, a kiedy wrócił do życia na wol- ności, był praktycznie bez grosza. Boesky siedział dużo krócej w wię- zieniu, a kiedy wyszedł mógł żyć w dostatku. Jeden z nich nie śpieszył się, by mówić Różnica pomiędzy Boeskym a Bakkerem polegała na tym, że Boesky siedział cicho podczas swojej rozprawy, w czasie gdy Bakker, nawet po tym jak sąd uznał go winnym, dalej twierdził, że jest niewinny. Wielu ekspertów wierzy, że to co mówił podczas procesu i po nim, a nie tylko jego uczynki, doprowadziło do surowego wyroku. Jako duchowny Bakker musiał znać zasadę, by "nie śpieszyć się z mówieniem". Ale niestety Bakker nie wziął pod uwagę tej rady. Przyzwyczaił się, że można "pleść to, co ślina na język przyniesie" i że przynosi to pożądane skutki. Ponadto zapomniał, że kiedy jesteśmy źli mówimy zbyt emocjonalnie i niemądrze. NIE ŚPIESZYĆ SIĘ ZE ZŁOŚCIĄ Ostatnia zasada mówi, że nie powinniśmy "śpieszyć się ze złością". Nie znaczy to, że złość jest zawsze niedobra. Nie znaczy to również, że nigdy nie powinniśmy wyrażać złości. Znaczy to, że kontrolując nasze emocje powinniśmy też kontrolować naszą złość, zamiast poz- wolić, by złość przejęła kontrolę nad nami. Wykorzystaj złość na swoją korzyść Złość może być bardzo niebezpiecznym uczuciem. Kiedy szybko stajemy się źli, podejmujemy ryzyko, że możemy stracić to, do czego dążyliśmy. Przykładem jest David Cone, gracz New York Mets, który przegrał mecz, ponieważ był zajęty kłótnią z sędzią. Celem Cone'a było wygranie meczu, ale jego niepotrzebna złość spowodowała przeciwny rezultat! Istnieje fikcyjna historia o Sindbadzie Żeglarzu, która pokazuje nam, że niekontrolowana złość może przynieść skrajnie złe efekty. Sindbad i jego marynarze wylądowali na bezludnej, tropikalnej wyspie. Jedynymi mieszkańcami tej wyspy były małpy, które nie miały najmniejszego zamiaru dzielić swej wyspy z dziwnie wyglądającymi najeźdźcami. Marynarze byli głodni i spragnieni, ale na wyspie nie mogli znaleźć nic do jedzenia i picia. Nagle jeden z marynarzy zobaczył kokosy wiszące wysoko na palmach. Marynarze byli uradowani, bo wiedzieli, że kokosy zaspokoją obydwa ich pragnienia. Był jeden problem. Kokosy były na bardzo wysokich palmach, mierzących 50 stóp. Co gorsze, nieprzyjazne małpy zebrały się wszy- stkie na wierzchołkach palm i skrzeczały na marynarzy. Sindbad wiedział, że na te palmy nie sposób się wspiąć. A nawet gdyby komuś się to udało, małpy zaatakowałyby go. Sindbad był mą- drym przywódcą i obmyślił plan, by zebrać kokosy bez wspinania się na drzewa. Małpa widzi, małpa robi Sindbad poinstruował swoich ludzi, by zebrali wszystkie kamienie i patyki jakie tylko mogli. Na rozkaz marynarze rzucali patykami i kamieniami w małpy. Małpy wpadły w złość i zaczęły zrywać kokosy i rzucać nimi w intruzów. Sindbad przechytrzył swoich wrogów. Udawał złość, by spro- wokować złość u swoich przeciwników. Oni wpadli w pułapkę. Po- nieważ małpy pospieszyły się ze złością, pomogły tylko swojemu wro- gowi. Historia ta pokazuje nam, że bardzo często nasza złość obraca się przeciw nam i jest przysługą dla naszych przeciwników. Zły Bóg Zasada "Nie śpiesz się ze złością" nie przestrzega nas przed złością. Przestrzega nas przed wpadaniem w złość nieprzemyślaną. Bóg był zły na Mojżesza, kiedy powołał go do wyprowadzenia He- brajczyków z egipskiej niewoli, a Mojżesz cztery razy szukał wymówki, by uchylić się od polecenia Boga. W Nowym Testamencie czytamy, że Jezus był zły po wizycie w świątyni w Jeruzalem, która była opanowana przez handlarzy. Postanowił okazać swoją złość, wszedł do świątyni, przewracając ich stoły i wyganiając ich ze świętego miejsca. Te dwie historie przypominają nam, że złość nie jest obca osobie Boga ani ludziom Boga. Ale złość powinna być zawsze na odpowied- nim miejscu i powinna wolno przychodzić. Słuszna złość Większość z nas doświadczyła kiedyś uzasadnionej złości spowo- dowanej niesprawiedliwością lub złym traktowaniem innych. Pamię- tam wypadek w moim własnym życiu, kiedy wybuchliśmy razem z moją żoną uzasadnioną złością. Zdarzyło się to, kiedy z moją żoną wracaliśmy z podróżny poślubnej z wysp Bahama. Byliśmy właśnie w punkcie odpraw na lotnisku na wyspach Bahama, kiedy zauważyliśmy, że trzy miejscowe arystokratki we- pchnęły się do kolejki przed kobietę ubogą i pochodzącą z klasy robot- niczej. Do tego jeszcze pracowniczka ekspresowych linii lotniczych sprze- dała tym kobietom bilety lepszej klasy, chociaż linie ekspresowe nie były uprawnione do ich sprzedaży. Korzystałem właśnie z kilku ostatnich godzin wspaniałych wakacji, więc nie zwracałem za dużej uwagi na to, co dzieje się wokół mnie. Ale moja żona tak i aż zsiniała z oburzenia. - "Czy pozwolimy tym uprzywilejowanym mieszkankom wysp Ba hama wykorzystywać tę kobietę?" - zapytała mnie. - "Zrób coś!". Podszedłem więc do tej pani i zapytałem: - "Czy nie złości panią, że tamte panie się przed panią wepchnęły?". Spojrzała na mnie nerwowo: - "O, nie proszę pana, nic nie szkodzi". Wiedziałem, co ona naprawdę mówi. Na wyspach Bahama jest silna struktura klasowa i ona mówiła: - "Znam swoje miejsce". To mnie rozwścieczyło, więc podszedłem do pracowniczki w okienku i powie- działem: - "Te trzy kobiety wepchnęły się do kolejki i nie podoba mi się to, że pani je obsługuje". Pracownica zdziwiła się i powiedziała: - "Nie mogę cały czas uwa- żać tylko, kto jest w kolejce, a kto nie". - "No cóż, ja mogę" - powiedziałem - "i informuję panią, że te ko biety wepchnęły się do kolejki. Chcę, by poczekały na swoją kolejkę". W tym momencie Amerykanin stojący za mną powiedział: - "Ja też widziałem jak te panie weszły bez kolejki. Chcę, by pani podała mi swoje nazwisko, bym mógł napisać do mojego przyjaciela, który jest wiceprezesem tych linii lotniczych. Powinien się o tym dowiedzieć. Każdy powinien czekać na swoją kolej". Reszta pasażerów w kolejce również nas poparła. Bardzo szybko kobiety z wyższej klasy znalazły się na końcu kolejki. Kobieta przed nami uśmiechnęła się i powiedziała: - "Dziękuję". To takie proste, ktoś wstał i powiedział, że ta kobieta jest tak samo ważna, jak każda inna osoba. Stań za innymi Jako dzieci boże musimy wstawiać się za innymi dziećmi bożymi, więc mamy prawo, by wyrażać swoją złość w celu obrony innych przed niesprawiedliwością. Nigdy nie zapomnę pastora Martina Niehmollera, który wstydził się, że on i reszta pastorów z innych kościołów pozwolili, by niespra- wiedliwość nazistów dotknęła miliony niewinnych ludzi, wstydził się za wszystkich, którzy podchodzili do tej sprawy neutralnie. Napisał: Przyszli po Żydów, ale ponieważ nie byłem Żydem, nie powiedziałem nic; Przyszli po Katolików, ale ponieważ nie byłem Katolikiem, nie powiedziałem nic; Przyszli po członków trade-unionu; ale ponieważ nie byłem jednym z nich, nie powiedziałem nic; Przyszli po finansistów, ale ponieważ nie byłem finansistą, nie powiedziałem nic; Potem przyszli po mnie, ale już nie było nikogo, kto mógłby powiedzieć cokolwiek. Kościół protestancki w Niemczech zawiódł i nie oburzył się na nadużycia rządu w latach II Wojny Światowej, nie zrobił nic godnego, a potem było już za późno. Żyjemy w czasach wielkiego zagęszczenia ludzi i, dopóki nie na- uczymy się stawać w obronie naszego sąsiada, możemy również przy- czynić się do opanowania świata przez zło i grzech. Nie żyjemy w próżni i w rezultacie nie pokonujemy murów sami i nie sami budujemy w nich drzwi. Musimy współdziałać z innymi, jeżeli myślimy poważnie o osiąganiu naszych celów w życiu. Najlepszy sposób na dobrą współpracę z ludźmi to: "spieszyć się, by słuchać, nie śpieszyć się z mówieniem i nie śpieszyć się ze złością". PODSUMOWANIE Krótki wers: Niech każdy śpieszy się, by słuchać, nie śpieszy się z mówieniem i nie śpieszy się ze złością jest bardzo prosty, lecz słowa te choć łatwe do zrozumienia, są trudne do wykonania. Zasada 1: Spieszyć się, by słuchać Można słyszeć, ale niekoniecznie się "słucha". Musimy słuchać przesłania, a nie tylko słów. Jak często moglibyśmy uniknąć kłopotów, gdybyśmy naprawdę wysłuchali słów innych ludzi i zareagowali na nie odpowiednio? Zasada 2: Nie spieszyć się z mówieniem Wszyscy zbyt często mówimy, co nam ślina przyniesie na język, a kiedy coś już powiemy w najlepszych intencjach, potem tego żałujemy. Dlatego też nie powinniśmy się spieszyć z mówieniem, ponieważ jeżeli mówimy zbyt szybko, nasze przesłanie może nie być dobrze przyjęte, źle zrozumiane lub zabrzmieć boleśnie dla innych. Zasada 3: Nie spieszyć się ze złością Ważne jest byśmy pamiętali, ze Biblia nie przestrzega nas przed złością, ale przestrzega nas przed niepohamowaną, zbyt szybką złością. Możemy jednak słusznie się oburzyć, jeżeli jesteśmy świadkami niesprawiedliwości lub złego traktowania innych. ROZDZIAŁ 8 NAPRAWIANIE ROZBICIA Życie nas "rozbija". Ale kiedy się wyleczymy w tych złamanych miejscach jesteśmy silniejsi. — Ernest Hemingway Xev -ewna rodzina nie wyjeżdżała na wakacje od lat. Mieli wspa- niały dom, dobrego psa, wspaniałą babcię i nie wyjeżdżali, bo nie mieli nikogo, kto by się tym wszystkim zaopiekował podczas ich nieobec- ności. Pewnego dnia ich przyjaciel powiedział: - "Zauważyłem, że wy nigdy nie wyjeżdżacie. A powinniście". Powiedzieli mu. że nie mają nikogo, kto zaopiekowałby się ich domem, psem i babcią podczas ich wyjazdu. Przyjaciel zaproponował, że on się wszystkim zajmie, a oni przyjęli jego wspaniałomyślną propozycję. Byli z dala od domu przez parę dni. kiedy stwierdzili, że muszą skontaktować się z przyjacielem. Kiedy zadzwonili, wydawało się, że przyjaciel poczuł ulgę mogąc z nimi rozmawiać. - "Co słychać w domu?"- zapytał ojciec rodziny. - "Wasz pies zdechł" - powiedział przyjaciel. - "Nie możesz tak po prostu powiedzieć nam. że nas pies umarł" - powiedział ojciec z oburzeniem. "Powinieneś być bardziej współ czujący i wrażliwy". - »Dzisiaj powinieneś powiedzieć "Twój pies jest na dachu". A ju tro powinieneś powiedzieć "Twój pies spadł z dachu". Trzeciego dnia powinieneś powiedzieć "Twój pies jest u weterynarza i robią co w ich mocy by go uratować". A później, czwartego dnia mógłbyś powie dzieć mi "Twój pies zdechł"«. - "Masz rację" - powiedział przyjaciel. - "Przepraszam, obiecuję, że następnym razem poprawię się, bo naprawdę chcę być wrażliwy i współczujący". - "Mogę rozmawiać z babcią?" - zapytał ojciec. Nastąpiła długa chwila ciszy, a po niej przyjaciel delikatnie po- wiedział: - "Niestety nie. Ona nie może teraz podejść do telefonu". - "Co masz na myśli mówiąc, że nie może podejść do telefonu. Gdzie ona jest?". - "Babcia jest na dachu" - odpowiedział przyjaciel. Brak wiadomości to dobra wiadomość Ta humorystyczna historyjka przypomina nam, że nie lubimy do- stawać złych wiadomości. Prawdąjest, że nie możemy znaleźć rozwią- zania problemu dopóki nie rozpoznamy tego problemu i nie możemy usłyszeć dobrej wiadomości dopóki nie usłyszymy złej. Złą wiadomością jest to, że żyjemy w rozbitym świecie, ponieważ nie jesteśmy gospodarzami natury. Na przykład nasze otoczenie jest rozbite przez zanieczyszczenia. Pamiętam jak kilka lat temu zabrałem mojego syna, Chaza, na wycieczkę skautowską do stanowego parku. Kiedy poszliśmy napełnić nasze bidony w parku, nie mogłem uwie- rzyć w to, co było napisane pod kranem: "Ta woda nie nadaje się do picia". Jest setki miast na całym świecie, z których całe społeczeństwa emigrowały z powodu szkodliwych odpadów składowanych w tych miastach. Co gorsza, w porównaniu do większością krajów Ameryka jest wolna od zanieczyszczeń. Jeśli kiedykolwiek czytaliście coś o ol- brzymich zanieczyszczeniach w byłych komunistycznych krajach wschodniej Europy dokładnie zrozumiecie, co mam na myśli. Kilka lat temu, kiedy mieszkałem w Jacksonville na Florydzie, lokalne gazety napisały, że nasza wioska, Duval, zajmuje pierwsze miejsce w rankingu zachorowań na raka w naszym kraju. Niektórzy eksperci twierdzili, że wysoka liczba zachorowań była spowodowana strumieniami powietrza, które przepływały przez Jacksonville, gro- madząc przedtem zanieczyszczenia z całego świata. Teoria ta jest mało prawdopodobna, ale faktem jest, że Jacksoiwille jest jednym z pięciu miast w Stanach Zjednoczonych, w którym zarejestrowano obecność radioaktywnych odpadów z nuklearnego wybuchu w Czarnobylu w byłym Związku Radzieckim. Popsute stosunki Zanieczyszczenia są spowodowane popsuciem równowagi pomiędzy ludźmi a naturą. Jeżeli szanowalibyśmy nasze stosunki z naturą i kultywowalibyśmy je, wszystko byłoby dobrze. Jednak jeżeli wprowadziliśmy do tych stosunków chciwość i lekceważenie, popsuło to stosunki między nami i wszyscy, zarówno ludzie jak i natura, pono- simy tego konsekwencje. Zanieczyszczenie jest bardzo poważnym problemem, zwłaszcza teraz, kiedy wchodzimy w XXI wiek. Ale ten rozdział nie jest o prob- lemach popsutych stosunków. Rozdział ten mówi o naprawianiu tych popsutych stosunków. Innymi słowy o tym, co otrzymamy w procesie "leczenia" naszych stosunków poprzez pojednanie. POJEDNANIE: PONOWNE BYCIE RAZEM Biblia uczy nas. że istnieją dwa wielkie przykazania życia i wiary. Pierwsze mówi: "Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca i z całej duszy", a drugie mówi: "Kochaj bliźniego swego jak siebie sa- mego". Kiedy mówię o leczeniu popsutych stosunków, mówię tak na- prawdę o przestrzeganiu tych dwu przykazań, abyśmy mogli doświad- czyć obfitego życia, dobrych stosunków z Bogiem i naszymi bliźnimi. Zauważyłem, że najwyższe i najtrudniejsze mury do pokonania są murami popsutych stosunków. Musimy się jednak na nie wspiąć jeżeli chcemy wyleczyć popsute stosunki między Bogiem a nami, między naszymi bliźnimi a nami. Definicja pojednania Pojednanie, które po angielsku znaczy "reconciliation" można zdefiniować poprzez jego dwa angielskie rdzenie. Pierwsza sylaba "re" znaczy "znowu" lub "od nowa". Druga część wyrazu to "concili-ation" pochodząca od słowa "coimcil" co znaczy "razem". Pojednanie znaczy w takim razie "znowu razem". Konstatujemy, że całość, która teraz jest rozdarta, musi być znów połączona, ponieważ nasze życie musi być całością, jeżeli chcemy żyć obficie. Kiedy jednak Cleland rozpoczął swoją długą drogę do wyzdro- wienia, był zmuszony zmienić swoje życie i swoje wartości. W rezul- tacie odnalazł zrozumienie tego, co jest najważniejsze w życiu. Cleland wierzy, że jego życie jest dzisiaj bardziej obfite niż było przed wypadkiem, ponieważ zaczął doceniać wagę utrzymywania dob- rych stosunków z innymi. Kiedy Cleland stracił nogi, w jego życiu pojawił się wielki mur. Ale wierzę, że mur ten powstał po to. by Max Cleland mógł zamienić go w "kamienną ścieżkę" i by pomógł mu w pokonaniu wyższego muru -- muru pojednania. Objazdy na drodze do pojednania Co się dzieje, gdy się nie jednamy? Najlepszym sposobem na to, byście zrozumieli niebezpieczeństwo nie jednania się z innymi, jest opowiedzenie wam historii, w jaki spo- sób rogi z Babenhausen stały się znane w całej Europie. Na murach klasztoru znajdującego się blisko Bebenhausen, w Niemczech, jest spektakularna wystawa jelenich rogów zamocowa- nych na starej tablicy. Po bliższym przyjrzeniu się, można zauważyć, że nie jest to jedna para rogów, ale dwie pary złączone razem. Wygląda na to, że wiele lat temu mnich z klasztoru znalazł dwie pary rogów w lesie w pobliżu Bebenhausen. Najwyraźniej dwa kozły biły się tak zawzięcie, że ich rogi złączyły się i nie sposób było je od- dzielić. Więc, jak na ironię, walczące jelenie zdechły złączone ze sobą na zawsze. Nas czeka taki sam los, jak te jelenie, jeżeli nie zaangażujemy się w proces pojednania, czy to z naszym Bogiem, czy z małżonkiem, czy przyjacielem, czy współzawodnikiem w biznesie, czy z kimkolwiek. Bóg działa w tajemniczy sposób Wszyscy wiemy, że Bóg działa w tajemniczy sposób, zwłaszcza wtedy, kiedy stara się pomóc ludziom w naprawieniu popsutych sto- sunków w ich życiu. Max Cleland jest tego najlepszym przykładem. Cleland jest metodystą i senatorem Stanów Zjednoczonych w stanie Georgia. Stracił obydwie nogi w Wietnamie starając się ratować swo- jego kolegę podczas walki. Tragedia ta zmieniła, oczywiście, zupełnie życie Maxa. Ludzie mają wrodzoną potrzebę do życia w grupie, zatem jakość naszych stosunków z innymi będzie określała jakość naszego życia. Obecnie na świecie jest wiele rozłąk i separacji występujących pod postacią rasizmu, seksizmu, nacjonalizmu, nietolerancji wyznaniowej itp. To dlatego wielu z nas brakuje obfitości i spełnienia w życiu. Niektórzy ludzie próbują wypełnić tę próżnię spowodowaną rozbi- ciem, brakiem radości lub uznania, wiarą, że jeżeli tylko będą MIELI wystarczająco dużo, wtedy znowu staną się całością. Jednak wciąż są nieszczęśliwi, ponieważ próżnia nie może być wypełniona z zewnątrz - może być tylko wypełniona z naszego wnętrza. Są tacy, którzy starają się uciec przed rozbiciem poprzez uzależnienie od alkoholu lub narkotyków, ale i oni są wciąż nieszczęśliwi, ponieważ używki również nie mogą wypełnić tej próżni. A niektórzy, w akcie ostatecznej desperacji, uciekają się do samobójstwa. Widzicie, żadna z tych czynności nie uśmierzy bólu rozstania. Je- dynym sposobem na pozbycie się bólu jest naprawić to rozbicie. I, moi przyjaciele, chodzi tu o pojednanie. Istnieją cztery kroki, które musimy podjąć, jeżeli chcemy doświad- czyć pojednania w naszym życiu. Oto one: Krok 1. Uznanie istnienia problemu. Krok 2. Odnowienie dobrych stosunków. Krok 3. Odpowiedź na próbę odnowy. Krok 4. Odnowa i pełnia. Omówmy każdy z tych kroków po kolei. KROKI UZNANIE ISTNIENIA PROBLEMU Niedawno oglądałem kreskówkę o dwóch słodkich dziewczynkach, które wracały ze szkoły do domu. Jedna z dziewczynek zobaczyła przystojnego chłopca z lokalnego liceum, idącego po drugiej stronie ulicy. Szturchnęła swoją koleżankę i powiedziała: - "Patrz, tam idzie twój chłopak, Gregory!". - "A, Gregory i ja już ze sobą nie rozmawiamy" - odpowiedziała druga dziewczyna. - "Już się nim nie interesuję. Nie rozmawiamy ze sobąjuż trzy dni, sześć godzin i czterdzieści trzy minuty". Jak często zachowujemy się jak te dziewczynki w kreskówce i nie przyznajemy się do tego, że cierpimy lub że ktoś nas zranił. W kon- sekwencji, unikamy problemu, pozwalając mu tlić się aż spowoduje całkowitą separację albo wybuch agresji. Obydwu tych reakcji można uniknąć poprzez uznanie istnienia problemu i poradzenie sobie z nim w porę. Siła spowiedzi Biskup Fulton J. Sheen, katolicki ksiądz, który wprowadził chry- stianizację do telewizji w 1950 roku. odwiedził kiedyś kościół dr Schullera. Sheen był pod wrażeniem udogodnienia, dzięki któremu lu- dzie mogli przyjeżdżać do kościoła samochodem i pozostając w samo- chodzie wysłuchać mszy. Sheen pogratulował Schullerowi pomysłu i powiedział, że przed- stawi ten pomysł w swoim, katolickim Kościele. Sheen zażartował, że Kościół Katolicki powinien wprowadzić konfesjonały "drive-in" i za- montować okienko w każdym amerykańskim, katolickim kościele, z napisem: "Zatrąb i wyspowiadaj się lub idż do piekła". Sheen oczywiście żartował, ale konfesjonały grają bardzo ważną rolę w procesie pojednania, a taki pomysł nakłaniałby parafian do re- fleksji nad swoim życiem i do regularnej spowiedzi. Rozbicie w porozumiewaniu się Z mojego doświadczenia muszę powiedzieć, że powodem numer jeden rozwodów jest nieumiejętność porozumiewania się. Bez wątpienia brak porozumienia jest najwyższym murem stojącym pomiędzy parami i jest w nim bardzo trudno zbudować drzwi. Dlatego też w trakcie moich sesji doradczych spędziłem spory ka- wał czasu z parami, omawiając różne poziomy porozumiewania się, aby w przyszłości mąż i żona byli bardziej świadomi, że nieumiejętność porozumiewania się może doprowadzić do rozbicia małżeństwa. Mówiłem też tym parom, że jeżeli uznają istnienie problemu i razem, przed pójściem do łóżka, będą pracowali nad jego rozwiązaniem, puszczą w ruch proces pojednania. Jeżeli nie będą tak robić, może to doprowadzić do separacji w małżeństwie. Pierwszym krokiem do po- jednania jest uznanie istnienia problemu w imieniu swoim lub drugiej osoby. KROK 2. NAPRAWA DOBRYCH STOSUNKÓW Drugim krokiem do pojednania jest NAPRAWA! Naprawa nie znaczy, że problem jest rozwiązany raz na zawsze. Tjn&zzy, że obie strony starają się naprawić swoją znajomość. Może być to dla nas trudne, ponieważ trzeba odłożyć swoją dumę na bok i szukać przebaczenia lub przebaczać innym. Często jest to jeszcze trud- niejsze przez fakt, że wielu ludzi, chcąc pojednania, nie uznaje swojej winy i uważa, że nie potrzebuje przebaczenia. Obierz sytuację wygodną dla obu stron Wielki metodysta, Wallace Hamilton, opowiedział kiedyś historię o indiańskim pasterzu owiec, który miał problem ze swoim sąsiadem. Sąsiad jego miał sforę psów, którym pozwalał swobodnie biegać, a one zabijały owce Indianina. Indianin przemyślał wszystkie możliwe alternatywy. Mógł wnieść pozew do sądu na swojego sąsiada, ale to kosztowałoby go i zraziło sąsiada. Mógł też zbudować mocniejsze ogrodzenia, aby psy nie mogły się przez nie przedostać, ale to wymagałoby zbyt wiele czasu i pieniędzy, więc tego też nie chciał zrobić. Wtedy Indianin obmyślił świetny plan, który nie tylko rozwiał pro- blem, ale również naprawił ich popsute stosunki. Pewnego popołudnia Indianin poszedł do domu sąsiada i ofiarował cztery małe owieczki dzieciom sąsiada. Kiedy sąsiad zobaczył jak bardzo jego dzieci kochają te jagnięta, związał swoje psy, by owieczki były bezpieczne. Problem pasterza za- kończył się. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki Indianin rozwiązał problem, który był na pograniczu wybuchu awantury. Jestem pewien, że pierw- szą myślą Indianina było zabicie psów, ale wiedział, że użycie prze- mocy pogorszyłoby jedynie problem. Ponieważ pasterz "nie spieszył się ze złością", doszedł do wniosku, że warto zadowolić obydwie strony. Ta historia opowiada o pokonywaniu murów i budowaniu w nich drzwi! Indianin rozumiał, że złota zasada życia i udanych relacji z ludźmi brzmi: "Rób drugiemu to, co chciałbyś, by inni robili tobie". W prze- ciwieństwie do wielu etycznych zasad złota zasada nie mówi nam, czego NIE powinniśmy robić. Mówi nam. co POWINNIŚMY robić. Sekret złotej zasady leży w tym, że zmusza nas byśmy postawili się na miejscu drugiej osoby, a kiedy to zrobimy, robimy wielki krok w stronę naprawienia popsutych stosunków. KROK 3. ODPOWIEDŹ NA PRÓBĘ ODNOWY Trzecim krokiem do pojednania jest ODPOWIEDZ! Nie wystarczy tylko zrobić gestu w kierunku naprawy popsutych stosunków. Jeżeli ktoś proponuje fajkę pokoju, obydwie osoby muszą usiąść i ją zapalić, bo w przeciwnym razie popsute stosunki nigdy nie ulegną naprawie. Jest tak jak z tą historią o siedemnastoletniej kotce, która złapała swojego ostatniego ptaka. Z powodu wieku kotka poruszała się za wolno, by stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla okolicznych ptaków. Była więc tak samo zdziwiona, jak ptak, którego udało jej się złapać na trawniku przsd domem. Stara kocica natychmiast zabrała swoją zdobycz do frontowych drzwi domu i wydała z siebie znajomy pomruk, który mówił jej panu: "Przyjdź i zobacz, co złapałam". Pan poczuł ulgę widząc, że wróbel nie jest ranny. Chociaż piórka wróbla trzęsły się. a ptak był w stanie szoku, nic więcej mu się nie stało, bo jaką szkodę może zrobić ptakowi kot mający tylko jeden ząb. Odpowiedź to dwustronna ulica Pan położył wróbla na trawniku i czekał, aż ptak odleci. Minęła godzina, a wróbel wciąż tkwił na trawie. W końcu pan kota delikatnie podniósł ptaka i podrzucił go. Odpowiedzią ptaka był wspaniały lot wysoko w górę. Historia ta uczy nas, że pojednanie wymaga reakcji dwóch stron. Pan starał się naprawić szkody wyrządzone przez kota wróblowi, ale nie mógł wiele zdziałać dopóki ptak nie chciał latać. Bez woli ze strony ptaka, by w pełni zaakceptować rekompensatę, pojednanie nie było możliwe. Tak samo i w naszym życiu będą momenty, kiedy pojednanie nie nastąpi od razu. Wszyscy kiedyś cierpieliśmy emocjonalnie i zdecy- dowaliśmy się siedzieć jak ptak. zamiast przyjąć przeprosiny innych. Prawdąjest, że gojenie się ran może potrwać, więc siedzenie w miejscu może być bardzo pomocne. Później przychodzi czas, kiedy osoba zraniona musi zareagować. Jeżeli przychodzimy do kogoś, kogo zraniliśmy, z gałązką oliwną, to sprawia, że jesteśmy na dobrej drodze do pojednania. Osoba pragnąca naprawić popsute stosunki musi, w końcu, zebrać plony z nasion pojednania lecz nasiona nie urosną z dnia na dzień i tak samo jest z popsutymi relacjami. Osoba otrzymująca ofertę zgody musi zbudować drzwi w swoim murze oporu, aby naprawdę można było wyleczyć rany. KROK 4: ODNOWA I PEŁNIA Jeżeli uznaliśmy potrzebę pojednania i podjęliśmy pewne kroki w kierunku naprawy popsutych stosunków, a druga osoba pozytywnie odpowiedziała na nasze starania, wtedy i tylko wtedy możemy za- kończyć naszą drogę do pojednania. Pojednanie póki nie jest za późno Przyjazna rywalizacja pomiędzy dwoma wielkimi, angielskimi pi- sarzami, Williamem M. Thackerayem i Charlesem Dickensem, zmieniał się w zagorzałą walkę. Kłócili się do tego stopnia, że w 1863 roku, kiedy się osobiście spotkali w Londynie, postanowili, że nigdy więcej się już do siebie nie odezwą. Thackeray bardzo szybko zdał sobie sprawę, że nie zniesie kłótni pomiędzy nimi i, kiedy Dickens odchodził, pobiegł za nim, złapał go za rękę i błagał, by Dickens ponownie rozważył swoje postanowienie, bo on nie zniesie takiego chłodu między nimi. Dwaj mężczyźni podali sobie ręce i wyleczyli spór między sobą. Jednym gestem Thackeray rozwiał zazdrość i złość powstałą po- między nim, a mężczyzną, którego bardzo podziwiał. Ich dawne sto- sunki zostały odnowione. Niedługo potem Thackeray umarł. Thomas Martin napisał te słowa. opisując istotę tamtego wydarzenia: "Następny raz gdy widziałem Dickensa, stał nad grobem swojego rywala. Musiał cieszyć się, że tak ciepło pogodził się z nim kilka dni wcześniej". Ta historia pokazuje moc pojednania. Musiało być bardzo trudno tak dumnemu człowiekowi, jak Thackeray, pobiec za swoim rywalem i publicznie ogłosić, że nie może znieść kłótni. Dickensowi trudno było zapomnieć o wrogości. Obaj mężczyźni zrobili jednak to, co było konieczne do naprawienia stosunków między nimi - pojednali się. Klasyczna historia o pojednaniu Jedna z największych klasyk zachodniej literatury pt. Opowieść wigilijna, napisana przez Charlesa Dickensa, jest najlepszym przykładem pojednania. Jestem przekonany, że opowieść ta zdobyła taką sławę i jest opowiadana co roku, ponieważ pokazuje wagę i siłę pojednania. Historia doskonale przedstawia, że istnieją trzy stadia potrzebne do osiągnięcia pojednania: Po pierwsze, Scrooge uznaje istnienie rozbicia pomiędzy nim a innymi ludźmi, kiedy odwiedzają go trzy duchy świąt: duch prze- szłości, teraźniejszości i przyszłości. Po drugie, naprawia popsute stosunki poprzez szczerą hojność. Po trzecie, jego "przyjaciele" i pracownicy odpowiadają na jego starania, kiedy przyjmują z otwartymi ramionami jego chęć zmiany, chęć dawania i chęć bycia z nimi. I w końcu, wszyscy bohaterowie doświadczają odnowienia i pełni, jako rezultatu zmiany, która w nim zaszła. Życie wszystkich wypełnia wtedy nadzieja, spokój, zadowolenie i spełnienie, a Tiny Tim kończy opowieść słowami: "Niech Bóg błogosławi nas wszystkich". PODSUMOWANIE Pojednanie, które po angielsku znaczy "reconciliation" można zde- finiować poprzez jego dwa angielskie rdzenie. Pierwsza sylaba "re" znaczy "znowu" lub "od nowa". Druga część wyrazu to "conciliation" pochodząca od słowa "council", co znaczy "razem". Pojednanie znaczy w takim razie "znowu razem". Znaczy to, oczywiście, że jeżeli coś było całością, a później zostało rozdarte, musi stać się znowu całością. Pojednanie jest potrzebne w stosunkach międzyludzkich, kiedy osoby oddadzą się rozgoryczeniu, nienawiści czy pozostaną w sepa- racji z innymi z powodu czyjejś złej woli lub czynu. W takich przypadkach, pojednanie jest niezbędne, by przywrócić dawne stosunki. Zasada 1: Uznanie istnienia problemu Żyjemy w świecie, który jest rozdarty przez popsute stosunki między nami a innymi i dlatego pojednanie gra tak ważną rolę w na- prawianiu naruszonej harmonii, która powinna istnieć w naszych sto- sunkach z ludźmi. Zasada 2: Naprawa dobrych stosunków Następnym krokiem w stronę pojednania jest naprawa. Naprawa nie znaczy, że problem jest rozwiązany raz na zawsze. Znaczy, że obie strony starają się naprawić swoją znajomość. Ta zasada może być dla nas trudna, ponieważ trzeba odłożyć swoją dumę na bok i szukać przebaczenia lub przebaczać innym. Często jest to jeszcze trudniejsze przez fakt, że wielu ludzi, którzy szczerze chcą pojednania, nie uznają swojej winy i uważają, że nie potrzebują prze- baczenia. Zasada 3: Odpowiedź na próbę odnowy Trzecim krokiem do pojednanie jest pozytywna odpowiedź. Będą chwile w naszym życiu, kiedy zraniona osoba nie odpowie nam od razu. Gojenie się ran może potrwać. Prawdą jest, że gojenie się ran może potrwać, więc siedzenie w miejscu może być bardzo pomocne. Osoba pragnąca naprawić popsute stosunki musi, w końcu, zebrać plony z nasion pojednania lecz nasiona nie urosną z dnia na dzień. Tak samo jest z popsutymi relacjami. Zasada 4: Odnowa i pełnia Jeżeli uznaliśmy potrzebę pojednania i podjęliśmy pewne kroki w kierunku naprawy popsutych stosunków, a druga osoba pozytywnie odpowiedziała na nasze starania wtedy i tylko wtedy możemy zakończyć naszą drogę do pojednania. Kiedy odnowimy nasze dobre stosunki z ludźmi, bogactwo i pełnia życia wrócą do nas same. CZĘŚĆ 2 PO DRUGIEJ STRONIE MURU Zastanów się nad swoimi teraźniejszymi błogosławieństwami, których każdy człowiek ma mnóstwo; nie nad swoimi niepowodzeniami, których każdy człowiek ma trochę. — Charles Dickens ROZDZIAŁ 9 KIEROWANIE SIĘ W ŻYCIU MIŁOŚCIĄ Aby śmiać się często i dużo; by zdobyć szacunek inteli- gentnych ludzi i uczucia dzieci; by zdobyć uznanie szcze- rych krytyków i przetrzymać zdradę fałszywych przyjaciół; by doceniać piękno; by widzieć to, co najlepsze w innych; by zostawić świat trochę lepszym; by wychować zdrowe dziecko, założyć grządkę w ogrodzie i zdobyć dobrą pozycje w społeczeństwie; by wiedzieć, że dzięki tobie przynajmniej jedno ludzkie istnienie oddychało łatwiej: To właśnie znaczy odnieść sukces. — Ralph Waldo Emerson c harles M. Schwab miał 72 lata. kiedy został pozwany do sądu o dużą sumę pieniędzy. Ponieważ był jednym z najbogatszych ludzi tamtych czasów, mógł iść i bronić swoich racji. Zdecydował się walczyć i wygrał. Nadszedł dzień kiedy chciał przemówić w swoim własnym imieniu i dlatego zapytał sędziego, czy może coś oświadczyć przed opuszczeniem sądu. Sędzia się zgodził. Schwab przemówił na sali sądowej: - »Jestem starym człowiekiem i chcę powiedzieć, że 90 procent moich kłopotów w życiu było spowo- dowanych tym, że jestem dobry dla innych ludzi. Jeżeli wy, młodsi, chcecie uniknąć kłopotów, bądźcie twardzi i mówcie wszystkim "nie". Wtedy bezboleśnie przejdziecie przez życie«. - "Ale" - tu uśmiech zagościł na jego twarzy - "nie będziecie mieli przyjaciół ani radości z życia". Życie jest ważniejsze od pieniędzy Schwab rozumiał, że osiągnięcia i zbytek są ważne, ale rozumiał również, że na tym świat się nie kończy. Nagrody i dobra materialne są ważne tylko wtedy, kiedy używamy ich jako środków ożywiających naszą przyjaźń z innymi. Arystoteles Onassis był osobą, która doświadczyła ograniczeń związanych z bogactwem. Onassis był jednym z najbogatszych ludzi świata. Miał wszystko, co można tylko było kupić za pieniądze, w tym najbardziej olśniewającą kobietę świata. - "To, co się naprawdę liczy w dzisiejszych czasach, to pieniądze" - powiedział kiedyś Onassis. - "Na świecie rządzą obecnie ludzie z pie- niędzmi". Jednak i on zrozumiał pustkę tych słów. Na własnej skórze doś- wiadczył, że istnieją na świecie rzeczy, których nie można kupić, gdy jego jedyny syn, Alexander, zginął w katastrofie lotniczej. Jego bliski znajomy powiedział, że ta tragedia zmieniła bardzo Ona-ssisa z dnia na dzień: - "Nagle stał się stary" - powiedział. - "Podczas negocjacji był nienaturalnie roztargniony, irracjonalny i nieznośny". Jak na ironię, jedyna rzecz, którą Onassis cenił najbardziej - życie jego syna - była tą jedyną rzeczą, której nie mógł kupić. Miłość leczy ludzi Tylko wtedy naprawdę wypełniamy nasze w życie kiedy kochamy, ponieważ miłość jest celem, dla którego pokonujemy mury i budujemy drzwi w naszym życiu. Miłość jest największą motywacją i najbardziej opłacalną rzeczą na świecie. Przemyślcie to. Jeżeli ludzie mogliby szczerze okazywać i napra- wdę otrzymywać miłość, czy myślicie, że nasze więzienia byłyby teraz przepełnione? Czy myślicie, że jedno na dwa małżeństwa rozpadałyby się? Czy myślicie, że dzieci wpadałyby w nałogi? Czy myślicie, że ludzie zażywaliby tony środków uspokajających każdego dnia? Jest oczy wite, że nie! Dr Karl Menninger, jeden z najlepszych psychiatrów, założyciel znanej na cały świat Kliniki Menningera, powiedział coś bardzo mąd- rego na temat naszej wrodzonej potrzeby miłości: "Miłość leczy ludzi - i tych, którzy ją ofiarowują, i tych, którzy ją otrzymują". Długie doświadczenie Menningera jako psychiatry przekonało go, że możemy doświadczyć prawdziwego szczęścia w ży- ciu tylko i wyłącznie poprzez miłość. Zaobserwował też, że ludzie nie mogą wyleczyć się ze swoich "załamań" bez miłości. Miłość jest ciepłym objęciem Dzieci mają wspaniałą zdolność do oceniania rzeczywistości. Sły- szałem ostatnio opowieść o znaczącym biznesmenie, który był już zmęczony ciągłym czytaniem do snu bajek swojej córeczce. Będąc pomysłowym biznesmenem i ojcem wymyślił świetne rozwiązanie. Kupił swojej córce magnetofon i nagrał wszystkie jej ulubione bajki na kasetę, myśląc, że to rozwiązanie oszczędzi mu trochę czasu, bo nie będzie już zmuszony czytać jej bajek na dobranoc, a ona będzie je sobie sama słuchała z kaset. Lecz, ku jego wielkiego zdziwieniu, jego córka wcale nie była za- dowolona z tego pomysłu. Kiedy ponownie poprosiła go o przeczy- tanie bajki, zapytał ją: - "Czy zgubiłaś magnetofon, który ci kupiłem?". - "Nie" - powiedziała cicho dziewczynka. - "Więc co się stało?" - zapytał. - "Magnetofon nie może mnie przytulić" - powiedziała niewinnie. Ta historia jest wzruszającym dowodem na to, że przedmioty nigdy nie zastąpią ludzi. Mała dziewczynka bardzo lubiła słuchać bajek, ale tylko wtedy, gdy były czytane przez jej tatę. Miłość jest najwspanialsza Biblia mówi nam, że miłość jest najwspanialszym składnikiem ob- fitego życia. Mówi ona: "Wiara, nadzieja i miłość to piękne uczucia, ale najwspanialszą z nich jest miłość". Czy kiedykolwiek zatrzymałeś się, by zapytać siebie, dlaczego wśród tych wartości, Bóg uznaje, że najważniejszą do osiągnięcia obfitego życia jest miłość? Na następnych stronach przyjrzyjmy się pięciu podstawowym zasadom, które czynią miłość kluczem do doskonałości. MIŁOŚĆ JEST WSPÓŁCZUJĄCA Dwight W. Morrow, ojciec Annę Lindbergh, urządził kiedyś małe przyjęcie, którego głównym tematem były wybory na prezydenta Sta- nów Zjednoczonych. Morrow popierał kandydaturę swojego przyja- ciela, Calvina Coolidgea, ale kilku zaproszonych gości było niewzru- szonych. Narzekali, że Coolidgeowi brakowało stylu, że był zbyt skromny i nie miał politycznej osobowości. - "Dlaczego mielibyśmy popierać kandydata, którego nikt nie lubi" - zapytał jeden z gości. - "Ja go lubię" - wtrąciła się sześcioletnia córka Morrowa, Annę. Podniosła swój zabandażowany palec i powiedziała: - "On był jedy nym, który zapytał o mój zraniony palec". Ojciec uśmiechnął się do córki, a potem zwrócił się do gości: - "Oto odpowiedź". Sednem tej historii jest to, że ludzie zawsze pamiętają akty współ- czucia. Bardzo często, jeżeli traktujesz ludzi uprzejmie i z szacunkiem, oni traktują cię tak samo. MIŁOŚĆ DODAJE OTUCHY Charles Allen, w swojej książce pt. Home Fires opowiada historię mężczyzny, który pewnego ranka mówi żonie, że dzisiejszego dnia ma zamiar poprosić szefa o podwyżkę. Mężczyzna cały dzień nerwowo unika swojego szefa, ale w końcu zbiera się na odwagę i prosi szefa o podwyżkę. Ku jego wielkiemu zdziwieniu, szef nie tylko daje mu dużo wyższą podwyżkę niż prosił, ale w dodatku go chwali. Kiedy mąż wraca wie- czorem do domu. znów jest bardzo zdziwiony, ponieważ jego żona przygotowała na tę okazję romantyczną kolację przy świecach. - "Kochanie" - mówi do żony. - "Dostałem podwyżkę, ale sądząc po nakryciu stołu już o tym wiesz. Świetnie, jestem gotowy świętować". Objęli się, a kiedy usiadł do stołu zauważył karteczkę z napisem: "Gratuluję kochanie! Wiedziałam, że dostaniesz podwyżkę. Ta kolacja pokaże ci, jak bardzo cię kocham". Kolacja była pyszna. Kiedy żona sprzątała talerze ze stołu, mąż zauważył, że karteczka przylepiona do spodu jej talerza spada na podłogę. Podnosi ją i czyta. "Nie martw się kochanie, że nie dostałeś podwyżki, chociaż tak bardzo na nią zasłużyłeś. Kolacja ta pokaże ci, jak bardzo cię kocham". W tym momencie mąż zdał sobie sprawę, że jego żona kochałaby go i wspierała niezależnie od tego, czy dostałby podwyżkę, czy nie. Ucieszyła się bardzo z dobrej wiadomości, ale była też gotowa po- cieszać go gdyby wiadomość okazała się zła. Ponieważ rozumiała, że miłość dodaje otuchy, mąż docenił ją bardziej niż kiedykolwiek. MIŁOŚĆ DZIELI TROSKI Miłość jest największą wartością, ponieważ dzieli troski. Jest o wiele łatwiej w pełni żyć, gdy ludzie o siebie dbają i dzielą się swoimi troskami. Istnieje starożytna, hebrajska legenda, która dokładnie opisuje to, co mam na myśli, kiedy mówię, że miłość dzieli troski. Wiele lat temu dwóch braci mieszkało obok siebie na przylegających do siebie dział- kach. Jeden brat miał dużą rodzinę, a drugi żył samotnie. Żonaty brat obudził się kiedyś w nocy i pomyślał: "Mój brat, nie ma ani żony, ani dzieci, którzy wprowadziliby radość do jego serca. Podczas jego snu, zaniosę trochę moich snopów żyta i postawię na jego polu". Samotny brat, również obudził się tej samej nocy i pomyślał: "Mój brat ma dużą rodzinę i potrzebuje więcej niż ja. W czasie gdy śpi, wezmę trochę moich snopów żyta i zaniosę na jego pole". Obydwaj bracia wyszli z domów i zanieśli kilka swoich snopów siana na pole drugiego brata i spotkali się na granicy dzielącej ich gospodarstwa. Kiedy zdali sobie sprawę z zaistniałej sytuacji zaczęli się śmiać i objęli się. Zgodnie z legendą, wiele lat później Świątynia w Jeruzalem była zbudowana na granicy dzielącej gospodarstwa tych braci, a ołtarz stoi w miejscu, gdzie bracia się objęli. Z historii tej uczymy się, co znaczy prawdziwa obfitość. Każdy z braci był bogaty w miłość i martwił się o swoje rodzeństwo, a ich wza- jemna troska znaczyła więcej niż wszystkie snopki świata. MIŁOŚĆ POKONA WSZYSTKO Miłość jest wielką sprawą, ponieważ miłość pokonuje wszystko. Miłość nigdy nie zawodzi nas w bólu i jest tak potężna, że staje się mostem łączącym ludzi. Wiele lat temu, w czasach wiktoriańskich William Dixon mieszkał sam w małej wiosce w Brackenthwaite, ponieważ stracił i żonę, i dzie- cko. Pewnego dnia zauważył pożar w domu sąsiadki. Udało mu się ura- tować właścicielkę domu, ale jej wnuczek, sierota został uwięziony w ogniu. Dixon wspiął się po rynnie na piętro domu i uratował go. Rynna była czerwona z gorąca, więc obydwie ręce Dixona były bardzo poparzone. Kilka lat po tym incydencie, babcia umarła i rada miasta szukała osoby, która mogłaby zaopiekować się jej wnuczkiem. Rada miejska zwołała spotkanie w tej sprawie i zgłosiły się dwie osoby, które były gotowe zaopiekować się chłopcem. Pierwszy mężczyzna stracił syna i chciał zaadoptować sierotę. Wygłosił piękną przemowę tłumacząc, czemu chłopiec miógłby u niego zamieszkać. Wszyscy w radzie byli bardzo poruszeni i byli gotowi oddać mu to dziecko pod opiekę. Drugim mężczyzną, który chciał zaopiekować się chłopcem, był Dixon. mężczyzna, który uratował go z pożaru. Kiedy nadeszła pora Dixona na przemowę, odwrócił się w stronę rady, ale nie powiedział nic. Wyciągnął tylko swoje zabliźnione ręce. Rada miasta jednogłośnie stwierdziła, że Dixon zostanie opiekunem chłopca. Blizny miłości dały radzie pewność, że Dixon będzie dobrze umiał zatroszczyć się o chłopca. Miłość zaciera nasze różnice Następna historia opowiada o młodym księdzu, który w 1800 roku szedł 20 mil, aby odprawić mszę w małym kościółku w wiosce Mis- souri. Kiedy dotarł na miejsce, był bardzo wyczerpany. Była to w dodatku jego pierwsza w życiu msza i był tak zdenerwowany, że zaczął się jąkać i zapomniał nawet głównych kwestii kazania. Kongregacja była zawiedziona mszą, tym bardziej, że nikt nie był świadomy jego długiej podróży. Nikt z członków kościoła nie zapro- ponował mu ani noclegu, ani pożywienia. Kiedy przygotował się do długiej powrotnej drogi do domu, czarnoskóry stróż kościoła zapro- ponował mu, że podzieli się z nim skromnym posiłkiem w swojej chacie. Duchowny z wdzięcznością przyjął tę ofertę. Lata mijały, a młody ksiądz stał się sławnym biskupem. I znowu wrócił do tego małego kościółka. Było to bardzo duże wydarzenie dla mieszkańców wioski. Wszyscy przyszli na sprawowaną przez niego mszę i wszyscy zgodnie stwierdzili, że było to najlepsze kazanie jakie słyszeli. Po mszy wszyscy zgromadzili się wokół kościoła, by uścisnąć rękę biskupa i by zaproponować mu swoją gościnność. Biskup podziękował im uprzejmie i odmówił każdemu zaproszeniu. Wtedy, ku zdumieniu wszystkich mieszkańców miasteczka, zaprosił czarnego stróża na obiad, a do reszty zwrócił się słowami: "Kiedy wiele lat temu byłem tu, nie byłem dla was wystarczająco dobry. Nie jestem też wystarczająco dobry dzisiaj". Historia ta mówi nam, że miłością można osiągnąć wszystko. Miłość nie zważa na stan lub kolor skóry i wiąże nas razem, bez względu na różnice jakie nas dzielą. Miłość pokonuje trudności i różnice, które nas dzielą. Jednym słowem, miłość pokona wszystko. Miłość jest największym skarbem, ponieważ jest współczująca, dzieli troski i dzięki niej potrafimy wszystko pokonać. Miłość ożywia stosunki międzyludzkie oraz pozwala im dojrzewać i rosnąć. Jeżeli jednak chcemy naprawdę doświadczyć miłości, musimy się nauczyć ją okazywać. MIŁOŚĆ MUSI BYĆ SKUTECZNIE PRZEKAZYWANA Wspinanie się na mury w naszym życiu jest ryzykownym biznesem. Kiedy spadniemy, rezultatem tego mogą być liczne zadrapania, siniaki i złamane kości. W miłości świetne jest to, że pomaga zamortyzować upadek. Nie ma nic ważniejszego niż wiara, że jest ktoś. kto pomoże ci po upadku. Stare powiedzenie mówi: "Zawsze ranimy osobę, którą kochamy, a tych, których nie kochamy, nie ranimy wcale" jest smutne, ale prawdziwe. Wiem też z doświadczenia, że to nie miłość rani tak bardzo, ale nasza nieumiejętność okazywania tej miłości. Jeden z najwyższych murów, które musimy pokonać w naszym życiu, jest murem porozumienia między tobą a twoim małżonkiem, bo dopóki miłość nie jest właściwie okazywana, stanie jak mur pomiędzy wami, który może stać się murem nie do pokonania. Różne sposoby mówienia: "kocham cię" Tak jak istnieją różne typy miłości, są też różne sposoby okazywania miłości i ważne jest byśmy byli tego świadomi. Bez wątpienia największym wyzwaniem, jakiemu małżeństwo musi stawić czoła, jest brak porozumienia. Bardzo dobrze sprzedająca się książka Johna Grayapt. "Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus" omawia, w jaki sposób różnice po- między mężczyznami i kobietami, sprawiają, że kiedy próbujemy się porozumieć wydaje się nam, że mówimy różnymi językami. Psy- chologowie twierdzą, że różni ludzie mają różne sposoby porozumie- wania się z innymi. Istnieją trzy podstawowe typy osobowości: uczu- ciowy, werbalny i aktywny. W zależności od typu osobowości słuchacza słowa "kocham cię" będą lepiej przyjęte, jeżeli użyjesz odpowiedniego sposobu. Na przykład, osobie o osobowości werbalnej najlepiej jest po prostu powiedzieć - "Kocham cię". Uczuciowej osobie najlepiej jest powiedzieć "kocham cię" podczas romantycznej kolacji lub spaceru po plaży. By najlepiej okazać, że kochasz osobę o osobowości aktywnej, nie musisz dbać o romantyczną otoczkę. Dla ludzi aktywnych, czyny znaczą więcej niż słowa. Aktywni ludzie zrozumieją, że ich kochasz jeżeli, na przykład, bez pytania odbierzesz za nich ubrania z pralni. Oczywiście nikt z nas nie jest w pełni aktywny, uczuciowy czy wer- balny. Każdy z nas posiada każdą z tych osobowości po trochu, chociaż jedna znacznie dominuje. Ważne jest, by rozpoznać ten dominujący czynnik tak, abyśmy mogli okazywać innym miłość na ich poziomie. Na przykład, ja jestem aktywną osobą, a moja żona dała mi w prezencie kwiaty. Uważałem, że to strata pieniędzy. Wolałbym dostać narzędzia lub nowy gadżet do mojego komputera. Moja żona byłaby jednak załamana gdybym kupił jej kuchenkę mikrofalową do kuchni. Wiem to z doświadczenia, bo próbowałem tego na naszą pierwszą rocznicę ślubu. Moja żona jest uczuciowa i wolałaby dostać kwiaty niż praktyczny podarunek. Ktoś, kto jest wer- balny, chciałby na pewno otrzymać wiersz lub list miłosny. Jeżeli jedna osoba jest uczuciowa a druga aktywna, porozumienie się może stanąć przed wielkim murem. I będzie tak, dopóki każda z nich nie nauczy się, jak najlepiej porozumiewać się z małżonkiem. W werbalnym i uczuciowym małżeństwie Jakiś czas temu przygotowywałem ceremonię małżeństwa dla młodej pary. Krótko po ślubie młody człowiek został posłany na pół roku do pracy we Włoszech. Bardzo ważne było, by oni okazywali sobie nawzajem swą miłość w odpowiedni sposób lub zaczęli sobie zadawać pytania dotyczące tego, co słyszą, kiedy druga osoba mówi. Kiedy wrócił z Włoch, mieli problemy i nie wiedzieli dlaczego. Zdawało się, że "werbalna" żona pisała codziennie miłosne listy do swojego "aktywnego" męża, który kupował praktyczne prezenty dla swojej uczuciowej żony. W rezultacie, obydwoje okazywali swoją miłość, ale żadne nie rozumiało, co drugie chce powiedzieć. Żona była werbalno-uczuciowa i to, czego chciała, to list miłosny, którym mogłaby się pochwalić przed przyjaciółkami i udowodnić wielką miłość męża. Mąż był aktywny i potrzebował pudełka cia- steczek, którymi mógłby poczęstować swoich kolegów i pokazać im, co dla niego zrobiła jego żona. Oni kochali się bardzo i obydwoje starali się okazywać swą miłość najlepiej, jak tylko umieli. Następnym razem gdy któreś z nich wyje- chało, ona przysyłała mu ciasteczka, a on listy miłosne. Teraz wszystko jest dobrze. W sferze, kiedy relacje pomiędzy nami a inną osobą stają się coraz bliższe, wreszcie poznajemy, w jaki sposób odpowiednio okazywać miłość tej drugiej osobie. PODSUMOWANIE Miłość jest największym skarbem, ponieważ jest współczująca, dzieli troski i może wszystko pokonać. Miłość "odżywia" stosunki międzyludzkie i pozwala im dojrzewać i rosnąć. Jeżeli jednak chcemy naprawdę doświadczyć miłości, musimy zrozumieć i honorować te pięć zasad: Zasada 1: Miłość jest współczująca Ludzie zawsze pamiętają akty współczucia. Przypadkowy akt życzliwości może pomóc ożywić ludzkie dusze i przypomnieć im, że w tym lub innym czasie wszyscy będziemy potrzebowali, by ktoś zrozumiał nasze cierpienie. Zasada 2: Miłość dodaje otuchy Miłość rozumie, że radujemy się z dobrej wiadomości, ale musimy być też być gotowi, by wspierać naszych ukochanych kiedy wiado- mość jest zła. Zasada 3: Miłość dzieli troski Miłość jest największym atrybutem ze wszystkich, ponieważ dzieli troski. Jest o wiele łatwiej żyć, jeżeli ludzie troszczą się i martwią o siebie nawzajem. Zasada 4: Miłość pokona wszystko Miłość nie zważa na stan lub kolor skóry i wiąże nas razem, bez względu na różnice, jakie nas dzielą. Miłość pokonuje trudności i różnice, które nas dzielą. Jednym słowem, miłość pokona wszystko. Zasada 5: Miłość musi być skutecznie przekazywana Jeden z najwyższych murów, które musimy pokonać w naszym życiu jest mur porozumienia między tobą a twoim małżonkiem, bo dopóki miłość nie jest właściwie okazywana, stanie jak mur pomiędzy wami, mur który może stać się murem nie do pokonania. ROZDZIAŁ 10 RADOSCWZYCIU Często zapominamy, że szczęście nie przychodzi jako rezultat zdobycia czegoś, czego nie mamy, ale jako rezultat uznania i docenienia, które mamy. — Frederick Keonig W Nowej Anglii było zwyczajem umieszczanie pięciu zia- ren kukurydzy na talerzu podczas posiłku w Święto Dziękczynienia, jako wspomnienie strasznej zimy, którą pierwsi osadnicy spędzili w Ameryce. Podczas tej pierwszej zimy pasażerowie i członkowie załogi statku Mayflower zachorowali. Jedzenia było tak mało, że trzeba było je wydzielać, a dzienną dawką było tylko pięć nasion kukurydzy. Przed końcem zimy prawie połowa tej grupy zmarła. Ale kiedy Mayflower wracał do domu, tylko załoga została na statku. Pasażerowie zostali, udowadniając, że pierwsi koloniści angielscy potrafią zaryzykować utratę życia za wolność. Tradycja umieszczania na talerzu pięciu nasion kukurydzy była pewnym przypomnieniem o poświęceniu pierwszych kolonistów an- gielskich, by i przyszłe pokolenia doświadczyły wolności. WARUNKI WDZIĘCZNEGO SERCA Okoliczności, w których żyjemy, i współczesne warunki są dalekie od tych. w których pierwsi koloniści obchodzili swoje pierwsze Święto Dziękczynienia w 1621 roku. Stracili statek, mieli problemy zdro- wotne, byli atakowani przez Indian i stracili ponad połowę ze 102 pasażerów, którzy podróżowali do Nowego Świata na statku May- flower. I pośrodku tych zmagań znaleźli czas, by podziękować Bogu za to, co mieli. Bądź wdzięczny za to, co masz Jak różni się ta historia od historii, którą opowiadał Winston Churchill. Mówiła ona o mężczyźnie, który ryzykował życie ratując tonące dziecko. Kiedy mężczyzna zaprowadził chłopca do domu. jego matka zapytała się: - "A gdzie jest czapka Johnny'ego?". Chociaż mama tego dziecka miała już i tak być za co wdzięczna, skupiła się na małym szczególe, zamiast dziękować za uratowanie życia jej synka. Pierwsi koloniści doceniali wszystko co mieli, choć mieli tak mało. i świętowali. Jak to możliwe? Odpowiedź jest naprawdę bardzo prosta: ponieważ ich duch cechowała postawa wdzięczności za życie, a nie za warunki, w jakich żyli! Czy zauważyliście, że niektórzy ludzie są tak skoncentrowani na wspinaniu się na mury i budowaniu w nich drzwi, że nie mają czasu, by świętować, kiedy wreszcie osiągną upragniony cel i uda im się przedostać na drugą stronę muru? Jaka szkoda! Jeżeli nie zatrzymamy się, by dziękując za dobrodziejstwa świę- tować małe zwycięstwa w naszym życiu, naszym przeznaczeniem bę- dzie wieczny smutek, ponieważ dużych dobrodziejstw jest tylko kilka i następują po sobie w dużych odstępach czasu. Prawdziwy duch dziękczynienia zawsze odnajduje dobrodziejstwa życia, niezależnie od tego, jak są małe. Nie ma sensu mówić: "Nie mogę podziękować.ponieważ..." lub "Podziękujecie//...". Prawdziwy duch dziękczynienia odnajduje wszystkie dobrodziejstwa i za wszystkie jest wdzięczny. W swoje 84 urodziny znany pianista, Arthur Rubinstein, po- wiedział: - "Tak długo jak mamy to, co mamy w środku: zdolność by kochać, by pracować, by słuchać muzyki, by patrzeć na kwiaty, by widzieć świat taki jakim jest, nic nie może powstrzymać nas przed byciem szczęśliwymi... jednak do jednej rzeczy musimy przy- wiązywać szczególną wagę. Musimy przestać "gdybać" w życiu. Wielu ludzi mówi wam: - »Byłbym szczęśliwy gdybym miał dobrą pracę albo gdybym był przystojniejszy, albo gdyby wybrana osoba wyszła za mnie". Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Musicie wieść wasze życie bezwarunkowo i nie możecie "gdybać"«. Duch dziękczynienia cechuje się wdzięcznością z głębi serca. Nie dba o warunki w życiu, bo niezależnie od tego, gdzie jesteśmy, zawsze możemy znaleźć powód, by być za coś wdzięcznym, tak samo jak i powód, by nie być. Howard Hughes był bogaty, ale nie był szczęśliwy. Matka Teresa mieszkała w największych slumsach świata, a była szczęśliwa i udowodniła, że powinno dziękować się za to, co dzieje w nas, a nie za to, co się dzieje NAM. DOBRODZIEJSTWA WDZIĘCZNEGO SERCA Wdzięczne serce czyni nasz świat kolorowym, bo uświadamia nam ile otrzymaliśmy błogosławieństw. Jeżeli nie dziękujemy, przyjmujemy wszystko za pewnik, a w rezultacie, nie doświadczamy nigdy bogactwa naszych błogosławieństw. To jest tak, jak z historią o turyście, który wybrał się w podróż do Meksyku. Był bardzo zdziwiony, że w pewnych częściach tego kraju występują obok siebie naturalne gorące i zimne źródła. W tych regionach tubylcy nie muszą gotować wody, by zrobić pranie. Biorą swoje pranie do naturalnych źródeł, gdzie mogą je uprać w gorących źródłach, a wypłukać w zimnych. Podczas obserwowania tego nadzwyczajnego zjawiska, turysta powiedział do przewodnika: - "Zgaduję, że tutejsi ludzie uważają, że matka natura jest wyjątkowa, ponieważ zaopatruje ich i w ciepłą, i w zimną wodę, dla ich własnego użytku?". "O, nie, senior" - odpowiedział turysta. - "Bardzo narzekają, bo natura nie dała im mydła". Historia ta ilustruje nam, że my ludzie bardzo często narzekamy. Nie ważne, ile dostaniemy, i tak jesteśmy niezadowoleni i chcemy wię- cej. Dlatego właśnie powinniśmy znajdować czas na dziękczynienie. Wszyscy z natury jesteśmy samolubni i dopóki nie znajdziemy czasu, by docenić nasze życie, narażamy się na ciągłe bycie nieszczęśliwymi. Nawet jedzenie smakuje lepiej Fulton Oursler opowiadał kiedyś historię o Annie, gosposi domowej i pielęgniarce, która opiekowała się nim, kiedy był dzieckiem. Nauczyła go jednej z najważniejszych lekcji życia, a była to lekcja o istocie wdzięczności. Pewnego dnia, kiedy siadali do kolacji, gosposi podniosła ręce i po- wiedziała: - "Dzięki Ci Boże za te dary". - »Co to są "dary?"« - zapytał młody Fulton. - »"Dary"to, to co jemy i pijemy« - powiedziała. - "Ale przecież i tak będziesz je miała niezależnie od tego czy po dziękujesz Bogu, czy nie" - powiedział Fulton. - "Oczywiście, że tak, ale smakują lepiej po tym, jak za nie podzię kujesz" - uśmiechnęła się. Po kolacji podziękowała znowu i powiedziała do Fultona: - "Jest coś śmiesznego w tym dziękowaniu. Nie wiemy, za ile rzeczy powin- niśmy być wdzięczni, więc ja próbuję dziękować Bogu za wszystko, co mam i dlatego wiem, za ile rzeczy powinnam być wdzięczna". Minęły lata i Fulton zdecydował się odwiedzić Annę, która umie- rała. Kiedy wszedł na salę szpitalną, widział, że cierpi, ponieważ jej ręce były zaciśnięte z bólu. Fulton pamiętał jej wielki optymizm i za- stanawiał się, za co może ona być wdzięczna teraz kiedy umiera. W tym momencie ona otworzyła oczy i powiedziała: - "Dziękuję Bogu za wszystkich przyjaciół". Historia ta przypomina nam, że nie liczy się to, co się z nami dzieje, ale to, jak na to reagujemy. Kiedy dostaniemy się na drugą stronę muru, możemy albo za to podziękować Bogu, albo nie dziękować wcale. Ale pamiętajcie, że: "Wszystko smakuje bardziej, gdy powiesz dziękuję". Jak smakuje twoje życie? NIEBEZPIECZEŃSTWA NIEWDZIĘCZNEGO SERCA A. J. Cronin opowiedział kiedyś historię o doktorze w Południowej Walii, który zapisywał w pewnych przypadkach "kurację dziękuję". Kiedy przychodził do niego pacjent przepełniony pesymizmem i zniechęceniem i nie miał śladów poważnej choroby, doktor radził mu w ten sposób: »Przez sześć tygodni mów "dziękuję" wszystkim, którzy zrobią dla ciebie cokolwiek i podkreślaj swoją wdzięczność uśmie- chem^ Kiedy pacjent odpowiadał: - "Nikt nie robi nic dla mnie" - doktor mówił: - "Poszukaj, a znajdziesz". Po sześciu tygodniach, prawie każdy z jego pesymistycznych pacjentów inaczej spoglądał na życie, nagle przekonany, że ludzie stali się nagle milsi, otwarci i uczynni. Niebezpieczeństwa niewdzięcznego serca Doktor w tej historii rozumiał, że wszystko zależy od postawy ludzi. Jeżeli ludzie mają dobre nastawienie, widzą dobrych ludzi. Je- żeli mają złe nastawienie, widzą samo zło. Shakespeare wiedział o tym dobrze, pisząc: "Sztuka nie jest tak nieżyczliwa jak ludzka niewdzięczność". Osoba z niewdzięcznym sercem sama sobie szkodzi. Jedynym antidotum na wyleczenie się z "choroby niewdzięcznego serca" jest poświęcenie czasu na podzię- kowanie za dobrodziejstwa, które otrzymaliście - i te duże. i te małe. WDZIĘCZNE SERCE MUSI DOSTAĆ ODPOWIEDŹ Ważne jest byśmy byli wdzięczni za doznane dobrodziejstwa, to jest pewne. Ważne jest byśmy okazywali innym naszą wdzięczność. Jesteśmy tak zajęci naszym życiem, że zapominamy podziękować lu- dziom, którzy wnoszą radość do naszego życia. To jest tak, jak z tą historią o małym chłopcu, który uczestniczył w urodzinach swojego kolegi Billa. Mama chłopca kazała mu podzię- kować mamie Billego za zaproszenie na urodziny. Kiedy mama odbie- rała swojego syna zapytała: - "Czy podziękowałeś mamie Billa za zaproszenie?". - »Miałem zamiar - powiedział jej syn - ale chłopiec przede mną jej podziękował, a ona powiedziała: "Nawet o tym nie wspominaj", więc ja już nie wspomniałem«. Wszyscy za często zachowujemy się jak ten chłopiec - powinniśmy serdecznie podziękować, ale tego nie robimy. W rezultacie inna osoba może poczuć się zraniona. Przecież możemy tego uniknąć mówiąc jedno słowo: "DZIĘKUJĘ"! Zejdź ze swojej drogi i powiedz dziękuję Theresa Boyle to nazwa szkockiego trawlera. Pewnego zimnego, styczniowego dnia, kiedy płynął po Morzu Północnym, został za- atakowany przez nazistowski samolot i zatonął. Dziesięciu osobom z załogi udało się uciec w małej łódce ra- tunkowej. Było bardzo zimno, a załoga miała bardzo mało jedzenia. Więc po 40 godzinach spędzonych na otwartym morzu załoga była zbyt zmęczona, by dalej wiosłować. Dziesięć godzin później usłyszeli odgłos nadlatującego samolotu. Pilot zauważył łódkę i przeleciał lotem koszącym nad załogą, by dać im znać, że ich zauważył. Pilot krążył nad nimi, aż zauważył dwa sprzymierzone trałowce i dał im sygnał, by podążali za nim. Pilot pozostał w górze krążąc nad łodzią ratunkową, dopóki cała załoga nie znalazła się na pokładzie trałowca. Potem odleciał. Gdy spojrzał w tył, pilot zauważył sygnał mówiący, by zawrócił. Wrócił zatem i zasygnalizował: - "Czy coś się stało?". - "Nie" - odpowiedział statek. - "Ci ludzie, chcieliby ci podzię kować". Pilot przechylił swój samolot i poleciał. Piękno tej historii polega na tym, że rozbitkowie pamiętali, by po- wiedzieć "dziękuję", mimo że byli bardzo głodni i prawie zamarzli na śmierć. Wiedzieli, że zostali wybawieni i czuli potrzebę okazania swojej wdzięczności, niezależnie od skrajnych warunków i niecodziennej formy przesłania tego podziękowania. Wyrażając naszą wdzięczność za dobrodziejstwa, które otrzyma- liśmy, nie tylko mamy możliwość policzyć je, ale również możemy uszczęśliwić innych. Jeżeli dziękujemy innym za ich czyny, dajemy im do zrozumienia, że cenimy ich tak samo, jak i ich PIĘKNY UCZY- NEK. Każdy musi czuć się doceniany. WDZIĘCZNE SERCE STWARZA NASZ ŚWIAT KOLOROWYM Art Linkletter zapytała się kiedyś małej dziewczynki: - "Czym jest sól?". - "Sól jest tym, co psuje pomidora, kiedy go nią nie posypiemy" - powiedziała dziewczynka. Czy nie jest to świetna definicja soli? "Sól jest tym, co psuje pomidora, kiedy go nią nie posypiemy". Można to samo powiedzieć o wdzięczności. Wdzięczność jest tym, co psują ludzie, kiedy jej nie okazują. Powodem tego jest, że sposób w jaki doświadczamy nasze życie ma bardzo duży wpływ na to, jak to życie postrzegamy. Innymi słowy, jeżeli szukamy wymówek, by nie dziękować, znajdziemy je. Jeżeli nie szukamy, nie znajdziemy. To proste. Widzisz to, co umiesz widzieć Ta historia wytłumaczy wam dokładnie, co mam na myśli. Młody farmer był po raz pierwszy w Nowym Jorku. Był bardzo zdziwiony wysokością drapaczy chmur i wszystkimi ludźmi. Kiedy szedł wzdłuż zatłoczonej alei. usłyszał znajomy odgłos świerszcza. Zatrzymał się i uważnie słuchał. "Tak. to na pewno świerszcz". Odgłos ten wydawał się dochodzić z krzaków rosnących przy wejściu do dużego domu towarowego, więc wszedł w krzaki i zaczął się rozglądać. Pracownik sklepu wyszedł i zapytał: - "Czy mogę panu w czymś pomóc?". - "Nie, dziękuję" - powiedział młody farmer. - "Myślałem tylko, że usłyszałem odgłos świerszcza dochodzący z tych krzaków". - "Nie" - powiedział oburzony pracownik domu towarowego. - "Nie w Nowym Jorku". Jednak chłopak podążał za tym odgłosem, aż w końcu znalazł świerszcza, podniósł go i powiedział: - "A jednak, znalazłem, oto on". Młody farmer był zafascynowany tym, że tylko on usłyszał odgłos świerszcza, chociaż tysiące ludzi przechodziło koło tego krzaka. Zdecydował więc, że przeprowadzi mały eksperyment. Sięgnął do kieszeni, wyciągnął z niej ćwierćdolarówkę i rzucił w powietrze. W momencie, w którym moneta uderzyła w chodnik. 24 ludzi zatrzymało się, by spojrzeć na upadającą monetę! Psycholodzy mają słowo określające to zjawisko, którego świadkiem był młody farmer. Jest to słowo zajmowanie się i znaczy ono. że możemy się wyuczyć reakcji na pewne widoki lub odgłosy. Ludzie, którzy przez całe życie sprzedają buty, z pewnością zauważą styl i kolor butów jakie nosicie, ponieważ zajmują się butami, ale za to mogą nie zwrócić uwagi na kolor waszych oczu. Duże podziękowania za małe dobrodziejstwa W podobny sposób, możemy wyuczyć się, by być bardziej wdzię- cznym za małe dobrodziejstwa w naszym życiu, a w momencie gdy będziemy za nie wszystkie dziękować, zobaczymy, że jest mnóstwo rzeczy, za które powinniśmy być wdzięczni. Rupert Brooke zrobił kiedyś inwentarz rzeczy, za które był wdzię- czny. Każda z nich wiązała się z jakimś miłym wspomnieniem, szczęśliwą myślą lub obrazem radości. Oto lista małych rzeczy, za które był wdzięczny: Białe talerze i kubki; Baldachim zieleni w ogrodzie; Głośny odgłos chrupanego chleba; Tęcza; Krople deszczu w kielichach kwiatów; Chłód pościeli; Sen; Ślady stóp na rosie; Dęby; Lśniące kasztany; Niebieski dym spalającego się drewna; Czy nie jest to wspaniała list spraw, za które powinno się być wdzięcznym? Wszyscy zauważamy te wspaniałe rzeczy - i tysiące innych. Ale jak często mamy czas na czynienie naszego świata bar- dziej kolorowym poprzez bycie wdzięcznym za całe piękno, które nas otacza? Pomyślcie przez chwilę, jak inny wydaje się świat ludziom, którym brakuje wdzięczności. Dla nich świat jest pozbawiony barw. Każdy zachód słońca jest wybielony; Każdy posiłek jest mdły i bez smaku; Każde marzenie jest zgorzkniałe; Każda znajomość jest cierpka. Spójrzcie ponownie na te dwie listy. Których uczuć chcielibyście w swoim życiu doświadczyć? Moi przyjaciele, jeżeli będziecie iść przez życie z postawową wdzięcznością, znajdziecie nagrody, których szu- kacie po drugiej stronie muru w waszym życiu. To właśnie mam na myśli mówiąc, że wdzięczność jest niezbędna do doświadczenia obfitego życia. Ujmując to słowami małej dziew- czynki: "Wdzięczność jest przyprawą, która - jeżeli jej nie użyjemy -psuje jedzenie". PODSUMOWANIE Tak dużo czasu i energii poświęcamy w naszym życiu na pokony- wanie murów i budowanie w nich drzwi, że zapominamy świętować, kiedy dostaniemy się na drugą stronę! Jeżeli chcemy żyć obfitym życiem, musimy pamiętać żeby być wdzięcznym za małe triumfy i małe cuda, których codziennie jesteśmy świadkami. Istnieją cztery wa- runki wdzięcznego serca. Dobrodziejstwa wdzięcznego serca Tylko wtedy, kiedy zatrzymamy czas i podziękujemy, stajemy się naprawdę świadomi, że istnieje mnóstwo rzeczy, za które powinniśmy być wdzięczni. Wszyscy z natury jesteśmy samolubni i dopóki nie znajdziemy czasu, by docenić nasze życie, narażamy się na ciągłe roz- patrywanie naszych smutków. Niebezpieczeństwa niewdzięcznego serca Jeżeli nie będziemy liczyć naszych dobrodziejstw, nasze życie stanie się przepełnione pesymizmem, zniechęceniem i nieszczęściem. Lekiem na "chorobę niewdzięcznego serca" jest przeprogramowanie siebie i skupianie uwagi na kwiatach i krzakach róż, a nie tylko na kolcach. Wdzięczne serce musi otrzymać odpowiedź Wyrażając naszą wdzięczność za dobrodziejstwa, które otrzymaliśmy, nie tylko mamy możliwość policzyć te dobrodziejstwa, ale również możemy uszczęśliwić innych. Jeżeli dziękujemy innym za ich czyny, dajemy im do zrozumienia, że cenimy tak samo ich, jak i ich piękny uczynek. Każdy przecież musi czuć się kimś ważnym w oczach innych ludzi. Wdzięczne serce stwarza nasz świat kolorowym Sposób, w jaki doświadczamy naszego życia, ma bardzo duży wpływ na to. jak to życie postrzegamy. Widzimy to, czego szukamy, więc jeżeli zaczniemy szukać małych cudów w naszym życiu, zaczniemy dostrzegać ich coraz więcej - a życie podczas tego procesu stanie się jeszcze piękniejsze. ROZDZIAŁ 11 STAWIANIE CZOŁA ŻYCIU Z PEWNOŚCIĄ SIEBIE Człowiek często zostaje tym, kim chce zostać. Jeżeli wciąż powtarzam sobie, że czegoś nie zrobią, możliwe jest, że w końcu wykonanie tego stanie się dla mnie nie- możliwe. Jeżeli jednak będę wierzył, że mogę coś zrobić, wkrótce będę zdolny to zrobić, mimo że nie umiałem tego na początku. — Mahatama Gandhi R iękna młoda kobieta, Sherri Lansing. przechodziła przez uli- cę, kiedy została potrącona przez samochód. Wyrzuciło ją na 20 stóp w górę, jak worek ziemniaków. Kiedy upadła na ziemię, okazało się, że złamała podstawę czaszki. Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie, ale wyzdrowiała i po roku spędzonym w gipsie mogła wrócić do pracy. Sherri Lansing. osoba która miała umrzeć, została pierwszą kobietą, która przewodniczyła dużej, hollywoodzką wytwórnią filmową, Para- mount Studios. Kiedy złożyła rezygnację po trzech latach pracy, hol- lywoodzka poczta pantoflowa rozniosła, że była zupełnie wyczerpana. Sherri Lansing, po wyleczeniu się, wyprodukowała hit filmowy, który przyniósł jej wielką sławę. Dzisiaj jest uznawaną za jedną z lepszych producentów w świecie filmowym. Kiedy zapytano tę utalentowaną i odważną kobietę, czemu się nie poddała, ona powiedziała: - "Wszystkich spotykają niepowodzenia. Wszyscy muszą odebrać swoje razy od życia, ale ci, którzy odnoszą sukcesy, zawsze się podnoszą. Pozostają w grze". Jej duch walki i wielka pewność siebie pozwoliły jej przetrwać czarne godziny. Dawid i Goliat Król Dawid, który zabijając olbrzymaiego Goliata natchnął Izrae- litów do zwycięstwa nad Filistynami, powiedział: - "Chociaż wojska opuściły mnie. moje serce się nie boi: chociaż wojna zmierza ku mojej przegranej, nawet wtedy będę pewien siebie". Dawid był żywym dowodem na to. że pewność siebie, a nie talent czy szczęście, wygrywa bitwy i wojny. Jego pewność siebie umożliwiła mu wygranie, mimo że wszystko przemawiało na korzyść nieprzyjaciół. To właśnie pewność siebie umożliwiła Dawidowi pokonanie nie- dźwiedzia, potem lwa, a potem na wyzwanie do walki Goliata. A po- nieważ był pewien siebie, kiedy stanął twarzą w twarz z olbrzymem, nie myślał: - "Goliat jest ode mnie dużo większy i nie mam szans". Myślał wtedy: - "Nie mogę chybić, strzelając do tak dużego celu"! Lekcja, jaką pobraliśmy z historii o Sherri Lansing i o królu Da- widzie, jest jasna: Musimy być pewni siebie, jeżeli chcemy pokonać mury w naszym życiu i doświadczyć obfitego życia. PEWNOŚĆ SIEBIE: WIELKI ZWYCIĘZCA Czym jest pewność siebie? Proste! Być pewnym siebie to znaczy wierzyć, że uda ci się coś wykonać. Pewność siebie jest warunkiem do doświadczenia obfitego życia, ponieważ pozwala nam widzieć mury jako chwilowe przeszkody, a nie jako ostateczne bariery. Kiedy jes- teśmy pewni siebie, nie mówimy sobie, "JEŻELI" uda mi się pokonać mur, lecz "KIEDY" pokonam mur. Napięcie pochodzi z wewnątrz Tommy Lasorda zaobserwował, że pewność siebie pozwala nam wytrzymać napięcie w życiu. Twierdzi też. że napięcie to nie pochodzi z zewnątrz, ale z wnętrza człowieka. Wewnętrzne napięcie, którego każdy doświadcza, to strach przed poniesieniem porażki. Lasord po- sługuje się przykładem z gry w baseball, by wyjaśnić, co ma na myśli: »Załóżmy, że jest to siódmy mecz World Series i wygrywamy 3 do 2. Przeciwnicy mają dwie zablokowane bazy i dwa auty. Ich najlepszy zawodnik nie może już odbijać piłki. Jeżeli trenerzy dobrze wykonają swoją pracę, każdy z zawodników będzie powtarzał sobie "Chcę, by piłka poszła do mnie! Odbiorę ją tak, jak to ćwiczyłem tysiąc razy wcześniej. Proszę, niech piłka poleci do mnie!". Jeżeli jednak gracz będzie powtarzał sobie w duchu: "Jeżeli piłka pójdzie do mnie i nie trafię, przegramy mecz i całe zawody", co będzie tak naprawdę robił? Będzie stwarzał napięcie, ponieważ myśli o porażce. Widzicie, tylko wtedy, gdy gracz myśli pozytywnie, może poradzić sobie ze strachem przed porażką«. Henry Ford podsumował problem pewności siebie jednym zdaniem: "Jeżeli myślisz, że możesz - albo myślisz, że nie możesz -zawsze masz rację". Jak widzicie, są trzy rodzaje pewności siebie: podstawowa pewność siebie, prawdziwa pewność siebie... oraz ostateczna pewność siebie. Omówimy każdą z nich z osobna. PODSTAWOWA PEWNOŚĆ SIEBIE Podstawowa pewność siebie jest postawą, którą rozwijamy w sobie pod wpływem naszego otoczenia i na skutek dziedziczenia. Jeżeli prze- chodzimy przez życie i mamy pozytywna doświadczenia, nasza pod- stawowa pewność siebie rośnie. Jeżeli jednak wtargną nam do życia negatywne doświadczenia, nasza podstawowa pewność siebie maleje. Chciałbym opowiedzieć wam o nieprzyjemnych incydentach, które wydarzyły się dwojgu sławnym ludziom w młodości. Chociaż są one do siebie podobne, jeden ma negatywny wpływ na życie młodego człowieka, a drugi ma bardzo pozytywny wpływ na życie drugiego. Te incydenty są świetnym przykładem, jak nasza podstawowa pewność siebie i poczucie własnej wartości są kształtowane przez nasze doś- wiadczenia z dzieciństwa. Pierwszy incydent wydarzył się blisko sto lat temu młodemu chłopakowi z Chorwacji. Josipowi Broz. Josip był ministrantem w małym wiejskim kościółku i jednym z jego zadań było służenie księdzu podczas mszy. Którejś niedzieli chłopiec upuścił podczas mszy szklany puchar z winem. Puchar potłukł się na kawałeczki a wino rozprysło na wszystkie strony. Miejscowy ksiądz uderzył chłopca w policzek i szorstkim głosem powiedział: - "Opuść ołtarz i nie wracaj tu nigdy". Publiczne poniżenie miało dramatyczny wpływ na chłopca, który wziął sobie słowa księdza do serca. W rezultacie tego poniżającego doświadczenia nigdy już nie uczestniczył w żadnej mszy. Josip przyjął później imię Tito, wyrósł w komunistycznym otoczeniu, i w końcu stał się dyktatorem Jugosławii. Jego doświadczenie z dzieciństwa podważyło jego zaufanie do Kścioła. Jego wrodzona inte- ligencja i zdolność do przewodzenia skierowały jego uwagę na karierę wojskową. Jak inne mogło być jego życie, gdyby jego doświadczenie z dzieciństwa w Kościele były cieple i pełne miłości, a nie tak poni- żające. Ta sama historia, inny ksiądz Druga historia dotyczy młodego ministranta, Petera, który tak samo, jak młody Tito, upuścił puchar z winem podczas mszy. Lecz ksiądz zareagował zupełnie inaczej niż ksiądz z Jugosławii. Biskup John Splanding, z błyskiem w oku, podszedł do chłopca i szepnął: - "Nie martw się, któregoś dnia osiągniesz to, co ja". Ten młody ministrant wyrósł na arcybiskupa Fultona J. Sheena - został pierwszą osobą, która sławiła Boga przez telewizję w programie: Życie jest warte życia. Jak widzicie, pozytywne doświadczenie biskupa Sheena podniosło jego pewność siebie i otworzyło przed nim drogę do stanu ducho- wnego. Negatywne doświadczenie Tito na zawsze zniszczyło jego za- angażowanie w sprawy religii. Te dwie historie pokazują nam jak łatwo nasze otoczenie powoduje, że zyskujemy albo tracimy naszą podstawową pewność siebie. Pewność siebie, która bazuje na otoczeniu i dziedziczeniu łatwo przy- chodzi i odchodzi. A to nasuwa nam kolejne pytanie: Czy istnieje głębsza forma pewności siebie? PRAWDZIWA PEWNOŚĆ SIEBIE Prawdziwa pewność siebie sięga głębiej niż podstawowa pewność siebie, z którą się rodzimy lub uczymy się jej od naszego otoczenia. Prawdziwa pewność siebie pojawia się wtedy, gdy decydujemy się sami dowodzić naszym życiem. Dziedziczne wpływy są jak pojazd, który unosi nas przez życie, a wpływ otoczenia jest drogą, którą niezależnie od warunków musimy podążać. Chociaż jesteś ograniczony poprzez pojazd i drogę, nadal prowadzisz, czy mam rację? Jak kierowca - wybierasz kierunek i szyb- kość jazdy - to sprawia, że dowodzisz. Kiedy posiadamy prawdziwą pewność siebie, wtedy my i tylko my dowodzimy naszym życiem, nie pozwalając swojemu otoczeniu i genetyce na decydowanie o naszym ostatecznym przeznaczeniu. Głupek zostaje lekarzem Mały chłopiec, Ben, mieszkał w Detroit ze swoim bratem i mamą. Jego matka wyszia za mąż w wieku 13 lat, ale rozwiodła się wkrótce po narodzinach Bena. Dzieci w szkole śmiały się z chłopca i przezy- wały go "Głupek". Mama Bena martwiła się tym, że źle oceniano jej dwóch synów w szkole, wiec kazała im pisać co tydzień dwie recenzje z przypad- kowych książek. W rezultacie, Ben i jego brat bardzo często odwiedzali Publiczną Bibliotekę w Detroit. Pewnego dnia na lekcji biologii, nauczycielka podniosła do góry błyszczącą skałę i zapytała, czy kto- kolwiek wie, co to jest. Tylko jedna osoba podniosła rękę - Ben. Po klasie rozniósł się szmer i chichot, ponieważ wszyscy wiedzieli, że "Głupek" znów się zbłaźni. Ku ich wielkiemu zdziwieniu, Ben nie tylko podał prawidłową nazwę skały, ale też wytłumaczył jaki jest jej skład chemiczny. Klasa osłupiała, a Ben po raz pierwszy uzmysłowił sobie, że nie jest "głupkiem". Ben nigdy nie zapomniał tego dnia. ponieważ bardzo spodobało mu się uczucie dumy, kiedy udzielił poprawnej odpowiedzi. Zdecydował więc, że zacznie czytać książki z każdej dziedziny. Pod koniec szóstej klasy był jednym z najlepszych uczniów. Bardzo dobrze radził sobie w szkole, potem ukończył Uniwersytet w Yale a jeszcze potem medy- cynę na Uniwersytecie w Michigan. Pełne dane Bena brzmią: Dr Benjamin Carson. W wieku 33 lat był jednym z najlepszych neurochirurgów w Szpitalu Johnsa Hopkinsa w Baltimore. W 1987 roku stał się pierwszym lekarzem, który prze- prowadził udaną operację rozłączania bliźniąt syjamskich zrośniętych głowami. Od tego czasu bardzo przyczynił się do postępu w neuro- chirurgii. Matka Bena skończyła swoją edukację na trzeciej klasie i nie umiała nawet przeczytać tych recenzji, które pisali Ben i jego brat. Zadzi- wiające, prawda? Historia ta mówi nam. że prawdziwa pewność siebie powstaje wtedy, gdy przejmujemy nadzór nad naszym życiem i czynnikami, które kształtują naszą osobowość. Już nie decydują o niej tylko oto- czenie i dziedziczenie. W momencie, gdy Ben postanowił się uczyć, po prostu rozsiadał się wygodnie w fotelu kierowcy, a potem obrał kierunek i prędkość, z jaką będzie jechał do końca swojego życia, Czy Ben napotkał w swoim życiu mury nie do pokonania? Oczy- wiście - biedę, rasizm i negatywne nastawienie otoczenia. Ale po- nieważ był prawdziwie pewny siebie, pokonywał mur po murze w swoim życiu, znajdując na to wystarczająco dużo energii. Prawdziwa pewność siebie pomaga nam wdrapać się na mury, na które innym nie udałoby się wdrapać. Istnieje jednak wyższy poziom pewności siebie niż prawdziwa pewność siebie. Nazywam ją ostate- czną pewnością siebie i to ona pomaga nam najbardziej w doświad- czeniu prawdziwie obfitego życia. OSTATECZNA PEWNOŚĆ SIEBIE Jak pamiętacie, pierwszy poziom pewności siebie to podstawowa pewność siebie. Jest to pewność siebie, która jest kształtowana przez dziedziczenie i nasze doświadczenia. Drugim poziomem jest prawdziwa pewność siebie, która rozwija się tylko i wyłącznie wtedy, gdy przejmujemy kontrolę nad naszym życiem i sami określamy kierunek i prędkość naszego życia, tak jak w przypadku Bena Carsona. Trzecim i najwyższym poziomem jest ostateczna pewność siebie, którą posiadł Król Dawid. Dawid przejął kontrolę nad swoim życiem i potem oddał się pod opiekę wielkiego autorytetu, Boga. Dzięki tej ostatecznej pewności siebie mógł napisać: "Chociaż obóz nieprzy- jaciół jest przeciwko mnie, ja i tak będę pewien siebie". To dlatego mógł stawić czoła wielkiemu wojownikowi i pokonać go. Uratowany przez ostateczną pewność siebie Dnia 2 czerwca 1995 roku kapitan Sił Powietrznych USA. Scott O'Grandy. został wysłany na tereny Bośni z misją oczyszczenia nieba z nieprzyjacielskich samolotów bombardujących cywilne wioski. 0'Grandy leciał razem z innym samolotem, kiedy został trafiony. Znajdował się na wysokości pięciu mil nad ziemią. O'Grandy katapul-tował się, ale nikt przez sześć dni nie wiedział, czy żyje. czy nie. Kiedy pocisk trafił jego samolot. O'Grandy myślał, że zginie, i zaczął się modlić, dziękując Bogu za życie i prosząc, by pozwolił mu przetrwać. Jego modlitwy zostały wysłuchane, bo spadochron zadziałał bez problemu i pilot wylądował bezpiecznie na terytorium wroga. Gdy spadał, widział gromady ludzi idące, by go pojmać. Wbiegł więc do gęstego lasu i przywarł do ziemi. Przez następne sześć dni starał się leżeć nieruchomo, ponieważ ciągle koło niego przechodzili jacyś żoł- nierze, czasami nawet w odległości paru centymetrów. Spędził te dni na modlitwie i zagłębianiu się w osobę Boga. Po trzech dniach bardzo się odwodnił i ponownie zaczął się modlić. Jego modlitwy i tym razem zostały wysłuchane, bo spadł deszcz. O'Grandy nasączył gąbkę wodą i schował ją do torby, by mieć wodę na potem. Kilka dni później znowu się odwodnił, ale poradził sobie wyciskając wodę ze skarpetek, które wciąż były nieco wilgotne po ostatnim deszczu. Kapitan Hanford wracał właśnie ze swojej misji nad Bośnią i z powodu małej ilości paliwa musiał wracać przez strefę, w której został zestrzelony O'Grandy. 0'Grandy modlił się tego dnia, by ktoś odkrył, że wciąż żyje. Kolejny już raz włączył radio i nagle usłyszał głos kapi- tana Hanforda. Został uratowany sześć godzin potem. 0'Grandy twierdzi, że przez te sześć dni wiedział, że nie modli się sam. Wiedział, że byli inni, którzy modlili się za niego w Stanach Zjed- noczonych i na całym świecie. Swoją niewiarygodną historię zakończył tymi słowami: - "Chociaż byłem sam, nigdy nie byłem samotny". 0'Grandy miał ostateczną pewność siebie, ponieważ wiedział, że Bóg jest zawsze przy nim. Scott 0'Grandy rozumiał, że poddanie się nie jest wyjściem i jest chodzącym dowodem na to, że osoba, która przejmie kontrolę nad swoim życiem i zwróci się do Boga może spokojnie wypowiedzieć słowa króla Dawida: "Chociaż obóz nieprzyjaciół jest przeciwko mnie. ja i tak będę pewien siebie". CZEMU OSTATECZNA PEWNOŚĆ SIEBIE JEST WAŻNA W dzisiejszych czasach potrzebujemy ostatecznej pewności siebie bardziej niż kiedykolwiek. Jest oczywiste, że żyjemy w świecie zamie- szkiwanym przez ludzi, którym brakuje sensu i celu życia. W rezultacie jest wielu złych, cynicznych malkontentów, którzy wolą widzieć, że szklanka w ich życiu jest do połowy pusta, zamiast do połowy pełna. Tych ludzi nazywam antagonistami. Antagonistów opisuje świetnie stare powiedzenie: "Nieszczęście kocha towarzystwo". Tak jak Harpie w Greckiej mitologii siedziały i krytykowały wszystkich i wszystko, włącznie ze sobą, antagoniści wyjątkowo lubią atakować wszystkich, którzy wiodą obfite życie, twierdząc, że jeżeli oni są nieszczęśliwi, to wszyscy inni również po- winni być nieszczęśliwi. Kiedy myślę, dlaczego powinniśmy opierać się atakom antagoni- stów, przychodzi mi do głowy historia o pewnych mężczyznach i ich ośle. Nie możesz być wszystkim dla wszystkich Ojciec i syn w starożytnym Egipcie szykowali się do długiej po- dróży. Zapakowali swoje tobołki na osła i wyruszyli w drogę. Nie uszli daleko, kiedy nadeszła grupa młodych mężczyzn, którzy skrytykowali syna, za to że pozwala swojemu ojcu iść. Więc syn posadził ojca na osła i poszli dalej. Niedługo potem spotkali następną grupę, która skrytykowała ojca, że on nie pozwala swojemu synowi jechać razem ze sobą na ośle, oszczędzjąc osła. Więc syn usiadł razem z ojcem na ośle i pojechali da-lej. Kilka godzin później spotkali kolejną grupę ludzi, którzy skry- tykowali ich za to, że męczą osła w taki upał. W rezultacie ojciec i syn wzięli osła, związali go, przewrócili do góry nogami i ponieśli między sobą. Wkrótce doszli do rzeki ze starym, chybotliwym mostem. W mo- mencie, gdy doszli do połowy mostu, most załamał się i cała trójka wpadła do wody. Ojciec i syn dopłynęli do brzegu i uratowali się. Związany osioł utonął. Morał tej historii brzmi: Jeżeli próbujesz zadowolić wszystkich, stracisz swojego osła. Przychodzi taki czas w naszym życiu, kiedy musimy pogonić antagonistów i kierować się własną mądrością. I dlatego właśnie ostateczna pewność siebie jest potrzebna tym, którzy chcą doświadczyć obfitego życia. Tylko poprzez ostateczną pewność siebie, nie skrępowaną opiniami innych ludzi, możemy doświadczyć obfitego, pełnego celów życia. Bycie szczerym Ostateczna pewność siebie jest niezbędna do obfitego życia, ponieważ nie możemy doświadczyć obfitego życia jeżeli nie jesteśmy szczerzy w stosunku do siebie i innych. Przecież prawdziwe związki między ludźmi są zbudowane na szczerości i prawości. Posiądziemy ostateczną pewność siebie, gdy przejmiemy kontrolę nad naszym ży- ciem i otoczymy je wielkim autorytetem, naszym Bogiem. Kiedy posiadamy ostateczną pewność siebie rozumiemy, że nieza- leżnie od tego, czy antagoniści wejdą nam w drogę, my i tak będziemy dominować. Bez zamartwienia się, jak potoczy się nasze życie, bo jesteśmy wolni i możemy doświadczyć bogactw i piękna życia, rów- nież poprzez pokonywanie wyzwań. Kiedy mamy odpowiedni poziom pewności siebie i zdamy sobie sprawę, że nie pokonamy jakiegoś muru, nie załamujmy się, ponieważ mamy zawsze pewność, że mo- żemy w tym murze wybudować drzwi. OSIĄGANIE PEWNOŚCI SIEBIE Możecie zapytać się, co dzieje się z naszym życiem, jeżeli brakuje nam pewności siebie. Aby najlepiej odpowiedzieć na to pytanie, chciałbym opowiedzieć wam o eksperymencie przeprowadzonym na ośmiu małpach w 1950 roku. Małpy zostały podzielone na cztery pary. Każda z małpa została poddana wstrząsom elektrycznym w tym samym czasie i z taką samą częstotliwością. Jedna małpa z każdej pary mogła uniknąć wstrząsów poprzez naciśnięcie pstryczka, kiedy rozbłysło światło. Po krótkim czasie cztery z ośmiu małp zdechły. Jak myślicie, które małpy zdechły? Czy te, które nie miały możliwości wyłączyć wstrzą- sów? Czy może te, które miały wyłącznik i mogły ich uniknąć? Odpowiedź może was zaskoczyć. Wszystkie małpy, które MOGŁY wyłączyć wstrząsy elektryczne, zdechły! Badania wykazały, że to nie wstrząsy elektryczne zabiły małpy. Zabił je niepokój! Brak pewności siebie może mieć fatalne skutki Uważam, że doświadczenie jest fascynujące, ponieważ pokazuje dokładnie to, co mam na myśli. Widzicie, małpy, które miały wyłącznik, mogły kontrolować swoi los, ale brakowało im pewności siebie. Gdyby były zdecydowane, uniknęłyby bólu spowodowanego wstrząsem elektrycznym, poprzez naciśnięcie guzika, a ich obawa by opadła. Ale nie były pewne siebie. Więc się martwiły. Były przerażone. Były w ciągłym stanie obawy i ta ciągła obawa - "może mam kontrolę, a może nie" - doprowadziła je do śmierci. Te drugie małpy przyzwyczaiły się do faktu, że doświadczają bólu. Nie oczekiwały nawet tego, że będą mogły mieć kontrolę nad swoim losem, więc zaakceptowały ból i żyły dalej. To samo. co z małpami, dzieje się z ludźmi na całym świecie. Tak wielu ludzi żyje w obawie i to prowadzi ich praktycznie do grobu. Czemu? Ponieważ, tak jak te małpy, myślą, że mają kontrolę, ale brak im ostatecznej pewności siebie, by ją wykorzystać. W rezultacie ich życie to ciągła obawa: w jednej minucie myślą, że mają kontrolę, a za chwilę, że jej nie mają. Ta niepewność i brak poczucia bezpieczeństwa doprowadza ich do szału! Nigdy nie jest za późno, by osiągnąć ostateczną pewność siebie Diogenes był to starożytny filozof, który chodził po Atenach z latarenką i szukał uczciwego człowieka. Myślał bardzo niekonwen- cjonalnie, ponieważ uważał, że klucz do szczęścia leży wewnątrz czło- wieka i że najprostsze życie jest najszczęśliwsze. Nawet jako starzec był tak bardzo aktywny, że jeden z jego uczniów poprosił go, by zwolnił kroku. - "Ja wiem. że wielu uważa, że starczy wiek domaga się żeby zwolnić tempo" - powiedział wtedy Diogenes. - "Uczestniczę w wyścigu, w którym jestem ostatnim biegaczem. Czy pozwoliłbyś mi zwolnić przed dobiegnięciem do mety?". To samo odnosi się do nas wszystkich. Nigdy nie jest za późno, by rozwinąć w sobie ostateczną pewność siebie, niezależnie od tego, ile macie lat. bo któż chce zwalniać przed dobiegnięciem do mety? Pew- ność siebie jest czymś, co chcą posiadać wszyscy ludzi niezależnie od wieku i stanu. PODSUMOWANIE Pewność siebie jest wiarą w umiejętność pokonywania murów w naszym życiu. Istnieją trzy poziomy pewności siebie: 1. Podstawowa pewność siebie. 2. Prawdziwa pewność siebie. 3. Ostateczna pewność siebie. Podstawowa pewność siebie Podstawowa pewność siebie jest postawą, którą rozwijamy w sobie pod wpływem naszego otoczenia i dziedziczenia. Jeżeli przechodzimy przez życie i mamy pozytywna doświadczenia, nasza podstawowa pewność siebie rośnie. Jeżeli jednak wtargną nam do życia negatywne doświadczenia, nasza podstawowa pewność siebie maleje. Nasza pod- stawowa pewność siebie może się nieustannie zmieniać i, tak jak życie, mieć swoje wzloty i upadki. Prawdziwa pewność siebie Prawdziwa pewność siebie pojawia się w naszym życiu, kiedy przej- mujemy nad nim kontrolę. Pojawia się, kiedy zdajemy sobie sprawę, że nasze przeżycia nie określają ostatecznie naszej przyszłości i że możemy wybrać kierunek, w którym podążymy w naszym życiu. Ostateczna pewność siebie Ostateczną pewność siebie posiądziemy wtedy, kiedy przejmiemy kontrolę nad naszym życiem i otoczymy je wielkim autorytetem, naszym Bogiem. Kiedy posiadamy ostateczną pewność siebie, rozu- miemy, że niezależnie od tego, czy antagoniści wejdą nam w drogę, czy nie, nasze przeznaczenie i tak leży w rękach Boga. Nie będziemy się zamartwiali, jak popłynie nasze życie. Będziemy wolni i doświad- czymy bogactw i piękna życia, nawet wtedy, gdy będziemy pokonywać wyzwania. Osiąganie pewności siebie Tak długo, jak nie zdobędziemy ostatecznej pewności siebie, bę- dziemy żyli w ciągłej obawie. W rezultacie, nasze życie będzie ciągłą obawą: raz myślimy, że mamy tę kontrolę, a już za chwilę, że jej nie