NIEWIDOMI WŚRÓD WIDZĄCYCH DR TADEUSZ MAJEWSKI NIEWIDOMI WŚRÓD WIDZĄCYCH PAŃSTWOWY ZAKŁAD WYDAWNICTW LEKARSKICH WARSZAWA 1973 Redaktor odpowiedzialny mgr Elżbieta Sprusińska Redaktor techniczny Danuta Jastrzębska Korektor Stanisława Misztak Projekt okładki Zofia Lotholc ЛЬ0(Ь'Ь /OWY ZAKŁAD WYDAWNICTW LEKARSKICH — WARSZAWA 1973 / I. Nakład 5000+250 egz. Objętość ark. wyd. S,9 = ai*. druk. 12. P ,/ij-uk. sat. ki. IV. 70 s 84X108/32. Oddano do skłania 6- І- 73 r- P°d-y/f, pisano do druku i druk ukończono w listopadzie 1973 r- p/ Zam. nr 497-K-73. M-18 /fŃSKA DRUKARNIA WYDAWNICZA, CIESZYN, UL. POKOJU 1 / CENA z! 15.— PRZEDMOWA ______________________i___________________________ Wiele nietaktów, a nawet przykrości, jakie często popełniają osoby widzące wobec niewidomych, wynika stąd, że w ich umysłach panują jeszcze dzisiaj, w XX wieku, błędne poglądy dotyczące możliwości życiowych i zawodowych ludzi pozbawionych zdolności widzenia. Brak elementarnych wiadomości o sprawach niewidomych w szerokim społeczeństwie, a co za tym idzie — brak zrozumienia dla człowieka dotkniętego inwalidztwem wzroku przez przeciętnego obywatela, jest przyczyną, że wielu niewidomych unika, a nawet odczuwa lęk przed kontaktami z widzącymi. Oddawana do rąk Czytelnika książka wyrosła z długoletnich doświadczeń psychologa zajmującego się rehabilitacją niewidomych. Jest ona napisana z myślą przede wszystkim o osobach widzących, które spotykają się z niewidomymi w różnych sytuacjach życiowych. Stawia sobie ona za cel przedstawienie podstawowych wiadomości o niewidomych i ich rehabilitacji, a także podstawowych zasad współżycia i współpracy z nimi. Rozpowszechnienie tej pracy w .społeczeństwie — mamy nadzieję — przyczyni się z pewnością do wyeliminowania błędnych poglądów, a także skorygowania niewłaściwych postaw, typowych dla niektórych środowisk ludzi widzących. Część pierwsza pracy poświęcona jest zagadnieniom ogólnym i ma za zadanie wprowadzenie Czytelnika w problematykę tyflologiczną*. Ponadto w części tej przedstawiona jest historycznie droga, jaką przeszli niewidomi, zanim doszli do dzisiejszych osiągnięć. * Tyflologia jest nauką o niewidomych. 5 Część druga ma w pewnym sensie charakter poradnika dla tych wszystkich, którzy stale, codziennie kontaktują się z niewidomymi w zakładzie leczniczym (lekarze), domu rodzinnym czy w pracy, jak również dla tych, którzy przypadkowo spotykają się z nimi na ulicy, w sklepie, w teatrze czy w urzędzie. Przedstawione są więc w niej podstawowe zasady postępowania i zachowania się wobec niewidomych w różnych sytuacjach życiowych. Na końcu pracy znajduje się wykaz adresów ważniejszych placówek związanych z niewidomymi. AUTOR ґ~) CZĘŚĆ PIERWSZA KIM SĄ NIEWIDOMI? W naszym kraju żyje ponad 25 000 niewidomych.* Spotkać ich możemy na ulicy, w tramwaju, w pociągu; często są naszymi klientami, pacjentami, współpracownikami w zakładzie pracy, sąsiadami, a może po prostu są członkami naszych rodzin. Z uwagi na to, że stanowią oni niewielki procent naszego społeczeństwa — przeciętny człowiek nie ma z nimi kontaktu na co dzień, z wyjątkiem oczywiście tych, których łączy wspólne mieszkanie, dom czy zakład pracy.! Z tego też powodu problemy związane z grupą społeczną, jaką stanowią niewidomi, są w społeczeństwie mało znane albo w niewłaściwy sposób pojmowane. Mało kto zna faktyczne możliwości niewidomych oraz rozumie ich potrzeby i kłopoty życiowe. Codziennie na swojej drodze spotykamy wielu ludzi, którzy przechodzą koło nas bez specjalnego echa. Jednak spotkanie niewidomego zwraca naszą uwagę i wywołuje w nas określone refleksje. Związane są one z samą osobą niewidomego, jak również z naszym zachowaniem się wobec ludzi pozbawionych wzroku. Ta ostatnia sprawa na ogół występuje z większą wyrazistością przy bliższym kontakcie z niewidomym. Dla ludzi widzących niewidomy jest zazwyczaj kimś tajemniczym, nieznanym, kojarzącym się z wielkim nieszczęściem, z bezradnością i uzależnieniem, a przy bliższym kontakcie — * Na dzień 31. XII. 1971 r. Polski Związek Niewidomych posiadał w swoich rejestrach 24 520 niewidomych. Należy przypuszczać, że dane te są niepełne i faktyczna liczba niewidomych w Polsce jest znacznie większa. 7 wywołującym określone uczucia. Ociemniały M. Kaziów w oparciu o własne doświadczenia tak pisze: „Zetknięcie się z niewidomym wywołuje z reguły u ludzi wstrząs psychiczny, który rodzi chęć złagodzenia losu człowieka dotkniętego kalectwem. Często wyraża się ona w pragnieniu stworzenia iluzji lepszego świata, niż jest on w rzeczywistości" (33). W umysłach tych ludzi panują na ogół wyobrażenia niewidomych znacznie odbiegające od rzeczywistego stanu. Z wielu tego r°dzaju niewłaściwych wyobrażeń przytoczyć można postać niewidomego grajka włóczącego się po ulicach miast i drogach wsi5 żebraka siedzącego pod kościołem, proszącego o jałmużnę, ulicznego sprzedawcę drobnych przedmiotów kupowanych z-litości przez przechodniów. Towarzyszą tym wyobrażeniom najczęściej przekonania o całkowitej niezdolności niewidomych do nauki i pracy zawodowej, do samodzielnego i niezależnego życia. Przekonania, widzących odnoszące się do ludzi ociemniałych czyli tych, którzy wzrok utracili w ciągu swego życia, są także bardzo często błędne. Wydaje się im, że ociemniali to ludzie, którzy żyją wyłącznie swoim kalectwem i swoją wielką tragedią; że na skutek inwalidztwa przegrali swoje życie i nie potrafią już nigdy wrócić do niego jako wartościowi i użyteczni członkowie społeczeństwa. Takie poglądy na niewidomych od urodzenia i ociemniałych kształtowały się na przestrzeni wieków, pozostawiając jeszcze dzisiaj swoje piętno i ślady w umysłach ludzi XX wieku. Po-mittio walki — może niedostatecznej — nie udało się do dnia dzisiejszego wykorzenić błędnych przekonań i zmienić niewłaściwych postaw wobec niewidomych i można się z nimi spotkać wśród niektórych grup naszego społeczeństwa, zwłaszcza w środowiskach wiejskich i małomiasteczkowych. Przekonania te mają swoje historyczne uwarunkowanie. Sa one bowiem odr biciem ówczesnych systemów społeczno-ekonomicznych^J ^ a zwłaszcza poglądów na ludzi ułomnych, kalekich, przewlekle chorych, które wpływały na kształtowanie się postaw ludzi zdrowych wobec członków społeczeństwa o obniżonej zdolnoś- 8 ci do samodzielnego życia i pracy. W starożytności, kiedy panował kult siły i mocy — inwalidzi, a wśród nich także niewidomi, stanowili niepotrzebny balast społeczny. Wartość przedstawiał tylko ten, kto był zdolny do walki o byt; wszystkich innych uśmiercano, czego przykładem jest choćby staro Żytna Sparta. Średniowiecze zmieniło znacznie poglądy w tym zakresie i ciężko poszkodowani inwalidzi, ludzie przewlekle: chorzy i zniedołężniali starcy stali się przedmiotem działalności charytatywnej różnych instytucji, głównie o charakterze religijnym. Ten okres „litościowej filantropii" zmienił wprawdzie sytuację życiową tych ludzi, lecz, oczywiście, nie było to rozwiązanie zadawalające. Czasy nowożytne, a zwłaszcza koniec XVIII wieku przynosi zdecydowany postęp w przywracaniu inwalidom pełnej godności ludzkiej i należytej pozycji społecznej, a dzisiaj możemy już mówić o pełnej i zorganizowanej rehabilitacji wszystkich osób upośledzonych na zdrowiu. Jednak i dzisiaj, pomimo że w naszym kraju nastąpiła zmiana ustroju społeczno-ekonomicznego i zostały stworzone warunki do pełnej rehabilitacji wszystkich inwalidów, w tym również niewidomych — pozostałości okresów ahumanitaryzmu i filantropii pod różnymi postaciami trwają w świadomości naszego społeczeństwa. Błędne poglądy zrodzone w świadomości ludzi dawnych czasów wynikały stąd, że ówczesny człowiek nie potrafił odpowiedzieć sobie na wiele pytań, jakie nasuwali niewidomi, sam fakt ich istnienia. Podobnie jak inne zjawiska, „tajemnice" związane z niewidomymi starano się tłumaczyć odwołując się do sił nadprzyrodzonych. Dotyczą one zarówno pochodzenia ślepoty, jak i samej osoby człowieka niewidomego. Ponieważ dawniej nie potrafiono wyjaśnić sobie, dlaczego dziecko rodzi się niewidome, lub ustalić przyczyny utraty wzroku — tłumaczono to przekleństwem czy karą bożą za grzechy, przeznaczeniem itp. Przykładem, że tego rodzaju poglądy przetrwały jeszcze do dzisiaj w tak wysoce rozwiniętym państwie jak Stany Zjednoczone А. Р., jest fragment autobiografii ociemniałej amerykanki T. Keitlen: „Znacznie trudniej 9 przychodziło mi zachować spokój wobec ludzi, którzy podświadomie kojarzyli ślepotę z działalnością jakichś sił nieczystych" (34). Dzisiejsza medycyna zna dokładnie etiologię ślepoty w większości przypadków i w zasadzie potrafi dokładnie ustalić jej przyczyny, choć nie zawsze jest w stanie skutecznie jej zapobiegać. W ten sposób wszystkie ówczesne tajemnice związane z pochodzeniem ślepoty dla współczesnego człowieka są wy-tłumaczalne i nie ma on powodu do wyjaśniania tego zjawiska w sposób nienaturalny. Z przekonaniem, że ślepota jest przekleństwem lub karą bożą, łączono dawniej poglądy dotyczące rzekomych cech psychicznych niewidomych. Przypisywano im np. naturalną skłonność do zła i niemoralności, a także takie negatywne cechy, jak mściwość, popędliwość, okrutność czy bezlitościwość (33). Przypisywanie takich cech pociągało za sobą określone konsekwencje w formie unikania i izolacji społecznej niewidomych. Jak te dawne poglądy rzutują jeszcze dzisiaj na postępowanie ludzi, mówi inny fragment cytowanej już książki T. Keitlen: „Wiemy przecież, że w dawnych czasach ślepota uchodziła za przekleństwo bogów lub była karą, wymierzoną za najpotworniejsze zbrodnie. Ofiary tego kalectwa z lękiem omijano, jakby pragnąc uniknąć zarażenia się ich zbrodnią lub karą... Dzisiaj już w te rzeczy nie wierzymy. Gdzieś w podświadomości mity te żyją jednak dalej i ludzie widzący zachowują wobec niewidomych pewien dystans" (34). Również do dnia dzisiejszego krążą w niektórych środowiskach społecznych „legendy" dotyczące występowania u niewidomych specjalnych uzdolnień czy pozytywnych cech psychicznych rozwiniętych do nieprzeciętnych granic. Reliktem przeszłości jest na pewno przypisywanie im naturalnej skłonności do dobroci, czystości duszy, daru prorokowania czy jasnowidzenia lub uzdrawiania innych. „Dziś ogół ludzi — pisze Wł. Dolański — mało wie o istotnych możliwościach kształcenia się oraz pracy niewidomych, ale za to od najdawniejszych czasów krążą rozmaite wersje i legendy na temat 10 posiadanych przez nich nadzwyczajnych zdolności, wybitnego umuzykalnienia „cudownego" wprost dotyku — pozwalającego odróżnić barwy, o darze jasnowidzenia i o wielu, wielu innych rzeczach, na jakie może zdobyć się fantazja ludzka. Tego rodzaju mniemania znajdowały swoje uzasadnienie, że według istniejącej sprawiedliwości i równowagi we wszechświecie, sama natura wynagradza niewidomemu brak wzroku przez obdarowanie go atrybutami, których odmawia ludziom widzącym" (13). Dzisiejsza nauka obala całkowicie tego rodzaju legendy o niewidomych. „Zarówno fizjologia, jak i psychologia ostatniego stulecia wypowiedziała się definitywnie w tej kwestii i stwierdziła, że niewidomy od urodzenia jest to taki sam człowiek, jak każdy z nas, że jego pozostałe zmysły nie różnią się niczym od zmysłów ludzi widzących i jedynie na skutek wymagań stawianych mu przez życie są one zniewolone do większej wydajności" (13). Pewne pozornie nadzwyczajne uzdolnienia czy wybitne ce-chy^niewidomych wyjaśnia nam bardzo dokładnie tzw. zjawisko kompensacji. Polega oho u niewidomych na przejęciu przez pozostałe zmysły funkcji brakującego wzroku. Człowiek nie docenia wartości pozostałych zmysłów, które u ludzi widzących schodzą na plan dalszy wobec dominującej roli wzroku. Dopiero utrata wzroku przekonuje człowieka, ile różnorakich informacji z otaczającego świata może dotrzeć do niego poprzez inne zmysły. Dzięki kompensacji skutki ślepoty zostają znacznie zredukowane. W ten sposób niewidomi mają możliwość postępowania i zachowywania się w wielu sytuacjach życiowych tak samo, jak ludzie widzący. Wzbudza to z reguły powszechne zdziwienie i zachwyt oraz mylną interpretację całkowicie normalnych i naturalnych zachowań. „Zbrzydło mi już słuchać —■ pisze T. Keitlen — jaka jestem „dzielna", kiedy nakręcam numer telefonu lub gdy zapalam papierosa. Jest dla mnie rzeczą niesłychanie istotną, by życie jakie wiodę, uchodziło za normalne nie tylko w moim przekonaniu, ale i w pojęciu całego otoczenia; inaczej bowiem moje życie prze- 11 staje być normalne, a ja nabieram przekonania, że sama siebie oszukuję" (34). Niewidomy, podobnie jak to ma miejsce u widzących, podlega wpływowi swojego środowiska, wychowaniu, które w tym przypadku ma decydujące znaczenie. Nie należy więc doszukiwać się czegoś nadzwyczajnego w tym, że człowiek pozbawiony wzroku zachowuje się i postępuje podobnie jak ludzie widzący, choć napotyka w tym zakresie określone trudności i przychodzi mu to niejednokrotnie z dużym wysiłkiem. M. Kaziów pisze w tej kwestii w sposób następujący: „Brak jednego ze zmysłów nie tworzy nowego człowieka o całkowicie odrębnej psychice — człowieka niewidomego. Uznając prymat wychowania i wpływu środowiska w kształtowaniu osobowości uważamy, że czynniki te' mają jednakowy wpływ na kształtowanie psychiki i tzw. cech charakteru zarówno u widzących, jak i niewidomych. Naszym zdaniem, zasadnicza różnica polega na odrębności procesów poznawczych, wynikłej ze zmiany hierarchii zmysłów w akcie poznania i na konieczności wytworzenia takich asocjacji międzyzmysłowych, aby poznanie, mimo braku wzroku, było możliwie najpełniejsze" (33). Podobne poglądy w tej sprawie wyraża cytowana już T. Kei-tlen: „Nigdy nie wyznawałam poglądu, jakoby horyzonty duchowe miały rozszerzać się automatycznie, w miarę jak zacieśniają się horyzotny fizyczne" (34). . Wśród wielu błędnych mniemań spotyka się jeszcze dziś pogląd łączący ślepotę z upośledzeniem umysłowym lub chorobą psychiczną.; Konsekwencją tego jest przekonanie o niemożliwości pobierania przez niewidomych nauki i wykonywania pracy zawodowej, a także aktywnego uczestniczenia w życiu społecznym. Taki pogląd jest całkowicie bezpodstawny i niesłuszny. Pozbawienie jednego ze zmysłów nie powoduje upośledzenia funkcjonowania kory mózgowej, podłoża wszelkich czynności psychicznych. Zdarzają się niewątpliwie przypadki, że wśród niewidomych są jednostki umysłowo upośledzone. Nie należy tego jednak łączyć w ten sposób, że ślepota jest przyczyną upośledzenia danej jednostki. W takim przy- 12 padku z reguły upośledzenie to ma swoją odrębną przyczynę. Czasami zdarza się, że jedna i ta sama przyczyna powoduje zarówno umysłowe upośledzenie, jak i ślepotę. Takie skutki daje bardzo często zapalenie mózgu czy opon mózgowych. Czasami jednak niektórzy niewidomi sprawiają wrażenie umysłowo upośledzonych. Są to na ogół ci, którzy na skutek zaniedbania środowiskowego nie rozwinęli się normalnie i nie przygotowali się w sposób dla swego kalectwa właściwy do swoich zadań życiowych. Nie znaczy to jednak, że gdyby osobom tym stworzyć normalne warunki swego środowiska, nie osiągnęłyby one normalnego rozwoju psychicznego i społecznego. Na ogół u ludzi ociemniałych — w związku z utratą wzroku, zwłaszcza gdy wystąpiła ona nagle, następuje znaczna dezorganizacja życia psychicznego. Sprawia to wrażenie, że dana osoba jest psychicznie chora. Objawy te mają jednak charakter przejściowy i w wyniku rehabilitacji psychicznej dają się zazwyczaj usunąć. Zdarzają się oczywiście także przypadki trwałych zaburzeń psychicznych, które kwalifikują się do leczenia psychiatrycznego. Są one jednak stosunkowo nieliczne wśród ociemniałych. I Kim są więc niewidomi? Odpowiedź na to pytanie, jakże prostą i jednoznaczną, daje nam T. Keitlen, która jeden z rozdziałów swej autobiografii zatytułowała: „Jestem nadal istotą ludzką" (34). Niewidomy jest człowiekiem jak każdy z nas. Nie ma typowego człowieka niewidomego o określonej strukturze osobowości. Podobnie jak w społeczeństwie ludzi widzących, tak również wśród niewidomych spotykamy jednostki o różnym poziomie umysłowym, o różnych zdolnościach, postawach, potrzebach, przekonaniach, zainteresowaniach: posiadają oni różne zalety i wady; reprezentują różny poziom kulturalny i różny stopień społecznego zaangażowania w sprawy swojego środowiska. Nie ma dwóch niewidomych, którzy byliby do siebie całkowicie podobni. Nie ma też środowiska ludzi widzących i ludzi niewidomych żyjących w całkowitej izolacji. Oni — niewidomi i my — widzący stanowimy jedno 13 społeczeństwo, które wspólnie żyje i pracuje tworząc wspólne dobro i wspólną przyszłość. Z tego powodu wszelkie poglądy i tendencje do tworzenia środowiska niewidomych (getta) wyizolowanego i odizolowanego od reszty społeczeństwa są niesłuszne. Człowiek niewidomy myśli, działa, raduje się i smuci się jak każdy inny człowiek. Interesują go te same sprawy, które interesują każdego przeciętnego człowieka spotkanego na przyjęciu, w pociągu, na ulicy. Tę oczywistą prawdę trudno wielu ludziom widzącym zrozumieć i przyjąć jako zasadę swego postępowania wobec niewidomych. Skarży się na tych ludzi wielu niewidomych, a zdecydowanie dała wyraz oburzeniu T. Kei-tlen w następujących słowach: „Najbardziej złości mnie jednak konieczność nieustannej walki o uznanie mnie za normalnego człowieka, walki z dyskryminowaniem mnie jako osoby-; należącej do odrębnego świata niewidomych. Najistotniejszym moim problemem nie jest ślepota, lecz stosunek społeczeństwa do mnie" (34). Na ślepotę trzeba jednak spojrzeć realnie i widzieć jej poważne i rozległe skutki, które znacznie utrudniają niewidomym prowadzenie normalnego życia. Występują one nie tylko w sferze poznania, lecz także działania. Ślepota ze swoimi konsekwencjami wkracza również w życie osobiste, rodzinne, społeczne i zawodowe człowieka. Niewidomy ma niewątpliwie ograniczone możliwości poznawania rzeczywistości i zmian jakie w niej zachodzą, bo nie może zdobywać metodami wizualnymi nowej wiedzy, oglądać pięknych przedmiotów i zjawisk oddziaływających na zmysł wzroku, a także pozbawiony jest poczucia bezpieczeństwa w czasie poruszania się. Skutki w sferze działania przejawiają się w trudnościach przy wykonywaniu ruchów i czynności, a co za tym idzie w trudnościach przy wykonywaniu czynności życia codziennego i wielu zawodów, a także przy samodzielnym chodzeniu, nie mówiąc już o innych formach poruszania się, jak bieganie czy skakanie. Ponadto trzeba wymienić takie konsekwencje braku wzroku, jak uniemożliwienie czytania normalnego pisma i trudności U A w pisaniu oraz ograniczone możliwości korzystania z rozrywek kulturalnych i zajęć sportowo-turystycznych. Można więc powiedzieć, że życie człowieka niewidomego najeżone jest licznymi trudnościami i kłopotami, które występują z większym nasileniem niż u innych. Jeżeli jednak przyglądniemy się życiu przeciętnego człowieka — to czyż ono jest zawsze takie łatwe, bez trudności i kłopotów, pełne zadowolenia i szczęścia? Wspomnijmy dla przykładu liczną grupę ludzi mających kłopoty ze zdrowiem. Ileż to mamy osób przewlekle chorych przykutych do swoich łóżek całymi latami, których cierpienia fizyczne i moralne są nie do opisania? A przecież, mimo wszystko, znajdują one w życiu wartości, dla których warto żyć. Nie będzie więc przesadą, jeśli się powie, że każdy człowiek ma swoje kłopoty i trudności życiowe, które musi przeżywać г z którymi musi walczyć. I tak trzeba patrzeć na ślepotę. A jak patrzy na swoje kalectwo ociemniała T. Keitlen, której myśli już kilkakrotnie przytaczaliśmy: „Jestem niewidoma. Ale niech was to nie przygnębia. Na mnie fakt ten wcale nie działa deprymująco... Ślepota nie jest dla mnie trudnym do zniesienia upośledzeniem, lecz pewną niewygodą, którą muszę chytrze omijać" (34). Niewidomy jest pozbawiony jednego z najważniejszych zmysłów i dlatego ma wiele ograniczeń i trudności. Nie oznacza to jednak, że nie ma on możliwości przystosowania się do sytuacji i warunków, jakie stworzyło mu jego kalectwo i dzięki temu prowadzenia samodzielnego i niezależnego życia. Chociaż zanikają już obecnie, stanowczo jednak za wolno, absurdalne przekonania o niewidomych zrodzone z ignorancji i lęku przed ślepotą, to jednak istnieje jeszcze wśród niektórych grup społecznych wiele niezrozumienia i niewłaściwych postaw wobec ludzi pozbawionych zdolności widzenia. Wynika to stąd, że ludzie niewidomi stanowią niewielki odsetek naszego społeczeństwa i przeciętny człowiek nie ma okazji bliżej zapoznać się z ich problemami i możliwościami życiowymi. Z drugiej strony akcja informacyjno-propagandowa na 15 rzecz pełnej integracji niewidomych z całym społeczeństwem jest na pewno niedostateczna i sytuacja w tej dziedzinie wymaga zdecydowanej poprawy. Działalność na rzecz szerokiego uświadomienia społeczeństwa w tym zakresie powinna być prowadzona nie tylko przez samych niewidomych zrzeszonych w Polskim Związku Niewidomych i Związku Ociemniałych Żołnierzy, lecz także przez środki masowego przekazu, jak telewizję, radio, prasę, które problemy tyflologiczne powinny częściej wprowadzać do swoich programów i na szpalty swoich pism. „Nie uda się bowiem uniknąć izolacji niewidomych i przystosować ich do życia w środowisku widzących, o ile nie zostaną wykorzenione tradycyjne i błędne wyobrażenia o ślepocie i człowieku niewidomym. Ostateczna asymilacja niewidomego wymaga od społeczeństwa znajomości specyfiki inwalidztwa wzrokowego, zrozumienia sytuacji, możliwości i po4 trzeb niewidomego" (33). CO TO JEST REHABILITACJA NIEWIDOMYCH? Na wstępie należy podkreślić, że niewidomi nie stanowią jakiejś jednolitej grupy. Różnorodność ich polega na tym, że skutki ślepoty nie występują u wszystkich z tym samym nasileniem i tym samym stopniu. Na zróżnicowanie to wpływają takie czynniki, jak stopień utraty wzroku, wiek w chwili utraty wzroku, a także sposób, w jaki ona nastąpiła. Z tego też względu trudno stworzyć grupę niewidomych, którzy z punktu widzenia rehabilitacji, przedstawialiby jednolity problem. Zasadnicze 2 grupy — to całkowicie niewidomi i szczątkowo widzący. Jest to podział ze względu na stopień utraty wzroku. Przyjmując za kryterium podziału okres życia, w którym wystąpiła ślepota, mamy niewidomych od urodzenia i ociemniałych. Ponadto wśród niewidomych spotkać można wielu, którzy na skutek dodatkowych kalectw lub schorzeń stanowią odrębne grupy. Są to niewidomi o tzw. złożonym kalectwie, л W Wymienione grupy niewidomych scharakteryzować można w sposób następujący: Niewidomi od urodzenia. Za niewidomych od urodzenia uważa się te osoby, które urodziły się niewidzące lub utraciły wzrok we wczesnym dzieciństwie — mniej więcej do 4—5 roku życia i nie pamiętają zupełnie wrażeń wzrokowych. Dla tych osób nie istnieje wizualny obraz świata —■ otaczającej rzeczywistości. Również bodźce wzrokowe nie wywierały wpływu na ich rozwój i kształtowanie się sfery fizycznej i psychicznej. Ociemniali. Ociemniali to osoby, które niegdyś widziały i w trakcie swego życia utraciły wzrok. Nie bez znaczenia jest w jakim okresie życia nastąpiła ta utrata. Im fakt ten miał miejsce w późniejszym wieku, tym dla danej jednostki korzystniej. Osoby ociemniałe w okresie dojrzałości fizycznej i psychicznej czy w okresie starczym mają już poza sobą poszczególne fazy rozwojowe, które przebiegały w normalnych warunkach, tzn. przy współudziale zmysłu wzroku mającego w tym przypadku duże znaczenie. Utrata wzroku może nastąpić nagle lub stopniowo. W pierwszym przypadku zaskakuje ona człowieka znienacka. Spada na niego jako nieszczęście w chwili, w której nie spodziewał się sj. Okres stopniowej utraty wzroku może być bardzo różny i trwać nieraz całymi miesiącami czy nawet latami. W takim przypadku osoba tracąca wzrok przyjmuje stopniowo skutki zanikającej zdolności widzenia i powoli adaptuje się do nowej sytuacji bez wzroku. Szczątkowo widzący. Według definicji przyjętej przez Światową Organizację Zdrowia za jednostki dotknięte ślepotą uznaje się nie tylko całkowicie niewidomych, lecz także osoby, które zachowały tzw. wzrok szczątkowy. Zaliczamy do nich osoby, których ostrość wzroku nie przekracza 3/во według Tablic Snellena (tablice do badania ostrości wzroku używane przez lekarzy okulistów) przy zastosowaniu szkieł^ cyjnych (okularów). Oznacza to, że osoby te widzą 3 m (liczba w liczniku) to, co osoby z normalnyr/. wzroki 2 Niewidomi wśród widzących — z odległości 60 m (liczba w mianowniku). Przykładowo osoby z ostrością wzroku 3/6o zachowują możliwość rozróżniania czarnych znaków (liter, cyfr) na jasnym tle nie mniejszych jednak niż około 9 cm. Wskaźnik 3/60 odpowiada 0,05 normalnej ostrości wzroku. Ponadto za niewidomych uważane są osoby którvch pole widzenia jest ograniczone do przestrzeni zawartej w 20°. Mamy więc w grupie szczątkowo widzących dużą różnorodność — od osób odróżniających światło od ciemności do widzących nawet kontury dużych i blisko stojących przedmiotów. Charakterystyczną cechą jest fakt, że stan zachowanego wzroku wielu szczątkowo widzących nie jest ustabilizowany, tzn. ulega dalszemu, stopniowemu pogarszaniu. U niektórych osób jest to po prostu stan przejściowy prowadzący do całkowitej ślepoty. W przypadku gdy wzrok szczątkowy ma charakter trwały, wówczas przedstawia on dużą wartość praktyczną dla danej osoby. Ktoś może być szczątkowo widzącym od urodzenia lub stać się nim w późniejszym okresie życia. Niewidomi z dodatkowymi kalectw am i. Dodatkowe kalectwo może wystąpić u niewidomych wszystkich poprzednio wymienionych grup. Najczęściej spotykane dodatkowe kalectwa u niewidomych to: 1. Dysfunkcje narządu ruchu —- głównie amputacje kończyn górnych lub dolnych. Ślepota połączona z amputacjami kończyn występuje głównie u osób, które utraciły wzrok w czasie działań wojennych, od niewypałów, w poważnych wypadkach drogowych i wypadkach przy pracy. Dysfunkcje narządu ruchu u niewidomych powodują dalsze ograniczenia i pogłębiają skutki ślepoty, szczególnie w sferze działania, д 2. Głuchota, czyli brak zdolności odbierania wrażeń słuchowych. Głuchoniewidomi, tzn. niewidzący i niesłyszący równocześnie stanowią specjalny problem z uwagi na brak dwóch podstawowych źródeł poznawania rzeczywistości oraz dwóch podstawowych kanałów, przez które można dostać się do ich świadomości. Problem osób o złożonym inwalidztwie, z punktu widzenia rehabilitacji, jest bardzo skomplikowany i trudny. W ramach 18 bowiem tego procesu muszą być uwzględnione z jednej strony trudności wynikające ze ślepoty, a z drugiej strony z dodatkowego kalectwa, które w połączeniu dają z reguły nowe bardziej złożone problemy. Ponadto należy wymienić niewidomych oligofreników (umysłowo upośledzonych) oraz niewidomych psychicznie chorych, którzy wprawdzie stanowią nieliczną grupę, lecz bardzo specyficzny problem rehabilitacyjny. Skutki ślepoty mogą mieć bardzo różny zakres i nasilenie u poszczególnych niewidomych czy grup niewidomych, gdyż zależą od stopnia utraty wzroku (całkowicie niewidomi i szczątkowo widzący), sposobu utraty wzroku (nagle i stopniowo ociemniali), wieku w chwili utraty wzroku oraz dodatkowych kalectw i schorzeń. Nie można bagatelizować ślepoty i jej skutków, lecz nie można również zbyt pesymistycznie patrzeć na życie niewidomego. W zasadzie każdy niewidomy zachowuje możliwość adaptacji (przystosowania się) do warunków i sytuacji, jakie stworzyło mu jego kalectwo. Dzięki rehabilitacji może on w znacznym stopniu odzyskać utraconą samodzielność i niezależność osobistą, stając się w ten sposób pożytecznym członkiem społeczeństwa. Jest rzeczą zrozumiałą, że ślepota stawia człowieka w trudnej sytuacji życiowej, w której jest on bezradny, uzależniony i zdezorientowany. Wobec tego potrzebuje on pomocy innych osób w przygotowaniu się do życia bez wzroku. Musi to być jednak pomoc fachowa, systematyczna i właściwie zorganizowana. Cały proces przygotowania niewidomego do samodzielnego i niezależnego życia osobistego, rodzinnego, społecznego i zawodowego nazywamy rehabilitacją* (43). Według A. Hulka: „Istota rehabilitacji polega na tym, że osobie upośledzonej na zdrowiu * Termin rehabilitacja pochodzi od łacińskiego słowa: rehabilitare, co znaczy „przywracać do czci, dobrej sławy po dokonaniu przestępstwa". Z tego też powodu zamiast terminu rehabilitacja używa się często słowa: „rewalidacja", zwłaszcza w stosunku do dzieci niewidomych, głuchych itp. na gruncie pedagogiki specjalnej. Termin ten też pochodzi od słowa łacińskiego validus i znaczy „sprawny", „zdatny", „zdrowy", „mocny". przywraca się w maksymalnym stopniu zdolność do samodzielnego życia i pracy zawodowej, a dzięki temu włącza się tę jednostkę w czynne życie społeczeństwa" (30). Tak więc w rehabilitacji chodzi przede wszystkim o przywrócenie niewidomemu samodzielności i niezależności, możliwie we wszystkich dziedzinach życia, oraz przywrócenie go społeczeństwu. Rehabilitacja ma wyrównać w maksymalnym stopniu straty i ograniczenia spowodowane brakiem wzroku, aby wartość niewidomego, jako człowieka i członka społeczeństwa, w wyniku jego kalectwa nie uległa poważniejszemu obniżeniu. Dlatego musi rozpocząć się ona jak najszybciej. W przypadku ludzi ociemniałych, natychmiast po utracie wzroku, jeszcze w czasie pobytu w szpitalu. Chodzi bowiem o to, aby nie dopuścić do bezczynności i bezruchu prowadzącego do zahamowania dalszego rozwoju osobniczego i utraty dotychczasowego doświadczenia życiowego, czyli jak się to określa do „zaniedbania". Ponadto natychmiastowa rehabilitacja ma na celu stworzenie przed niewidomym perspektyw życiowych i właściwe ukierunkowanie jego aktywności (działania), a także niedopuszczenie do trwałych skutków psychicznych w formie kompleksów, apatii, stanów lub reakcji nerwicowych, stanów lękowych itp. Ogólnie mówiąc zadania rehabilitacji są następujące: 1. Doprowadzenie organizmu niewidomego w możliwie maksymalnym stopniu do fizycznej sprawności poprzez ogólne i manualne usprawnienie motoryczne oraz podniesienie stanu zdrowotnego i higienicznego. 2. Psychiczna adaptacja do nowych warunków i sytuacji bez wzroku (rehabilitacja psychiczna) poprzez: — akceptację kalectwa i jego skutków, — wykształcenie aktywnej postawy wobec rehabilitacji, — wykształcenie właściwej postawy wobec siebie jako inwalidy, —■ wykształcenie pozytywnej postawy wobec niewidomych i widzących, 20 — odbudowanie perspektyw życiowych i ustalenie planów życiowych na przyszłość. 3. Opanowanie umiejętności samodzielnego poruszania się (orientacja w przestrzeni). 4. Opanowanie umiejętności wykonywania podstawowych czynności życia codziennego (samoobsługa i czynności gospodarcze). 5. Opanowanie umiejętności czytania i pisania systemem punktowym oraz pisania na maszynie czarnodrukowej; ewentualne uzupełnienie podstawowego wykształcenia. 6. Zapoznanie i wypracowanie umiejętności korzystania z różnych powszechnie używanych pomocy technicznych kompensujących brak wzroku. 7. Przygotowanie do korzystania z różnych urządzeń i instytucji socjalnych i kulturalnych. 8. Przygotowanie do aktywnego udziału w życiu społecznym środowiska ludzi niewidomych i widzących. 9. Rozbudzenie i rozwijanie zainteresowań życiem kulturalnym, oświatowym, społecznym, gospodarczym i politycznym. 10. Wprowadzenie w problematykę niewidomych — zapoznanie z sytuacją i osiągnięciami niewidomych w Polsce i na świecie. 11. Zorientowanie się w możliwościach zawodowych nie- ,;;^0 widomego, przeprowadzenie odpowiedniego szkolenia zawodo- ^v wego oraz zatrudnienie w odpowiednich warunkach. 12. Przygotowanie środowiska (rodzina, wioska, miasteczko, zakład pracy), do którego ma być skierowany niewidomy po zakończeniu rehabilitacji (43). Problematyka rehabilitacyjna niewidomych jest więc bardzo obszerna i złożona. Możemy w niej wyodrębnić pewne elementy, a mianowicie: elementy fizyczne (somatyczne), psychiczne, społeczne i zawodowe. W związku z tym, w zależności od elementów, jakie są realizowane, mówi się o rehabilitacji leczniczej, psychicznej, społecznej i zawodowej. Integralną 21 część rehabilitacji stanowi także przygotowanie środowiska do współpracy i współżycia z niewidomym. Z uwagi na to, że rehabilitacja niewidomych jest procesem stosunkowo długotrwałym i wymagającym pewnej kolejności w realizacji poszczególnych jej elementów — powinna ona zasadniczo rozpoczynać się od tzw. rehabilitacji podstawowej, w której szczególny nacisk kładzie się na elementy fizyczne, psychiczne i społeczne. Natomiast z elementów zawodowych uwzględnia się jedynie preorientację zawodową oraz ogólne przygotowanie do pracy. W zasadzie każdy niewidomy powinien przejść rehabilitację podstawową, zanim podejmie pracę zawodową. Wynika to z konieczności usunięcia lub złagodzenia różnorodnych, czasami złożonych skutków ślepoty, które wkraczają nie tylko w życie zawodowe, lecz przede wszystkim w życie osobiste, rodzinne i społeczne niewidomego. Po okresie rehabilitacji podstawowej — niewidomy może przystąpić do szkolenia zawodowego już w konkretnym zawodzie czy na konkretnym stanowisku pracy (o ile potrzebnych umiejętności w tym zakresie nie opanował już w okresie rehabilitacji podstawowej) oraz podjąć pracę. Jest to okres właściwej rehabilitacji zawodowej. Nie oznacza to, że w tym okresie inne elementy rehabilitacji mają być zupełnie pominięte. W trakcie rehabilitacji zawodowej powinna być kontynuowana rehabilitacja podstawowa w takim stopniu, w jakim poszczególni niewidomi tego potrzebują. JAK ŻYLI NIEWIDOMI DAWNIEJ? W poszczególnych okresach historycznych poglądy na niewidomych nie tylko rzutowały na postawę widzących wobec nich, lecz również na ich pozycję społeczną i warunki życiowe. Sytuację niewidomych w starożytności najlepiej przedstawia następujący fragment pracy tyflologa z NRD M. Schoef- 22 flera: „Klepią oni biedę jako nędzni i poniewierani żebracy, chwytając okruchy ze stołu państwa i bogaczy. Prowadzeni przez psa przeciągają ulicami, starając się swoim kalectwem wzbudzić miłosierdzie. Ich schronieniem było może otwarte sklepienie nieba, ich pies był może jedynym towarzyszem ich nędzy, ich pożywieniem chleb rzucony dla psa, ich jedynym majątkiem kij żebraczy, koc, słomianka i worek. Śmierć w odludnym kącie była ich wybawieniem" (53)." Nie wszystkie jednak dzieci, które urodziły się niewidome doczekały się takiej sytuacji życiowej, jaką przedstawia powyższy fragment. Surowe prawodawstwo greckie i rzymskie nakładało obowiązek na ojca rodziny, aby uśmiercał każde dziecko, które urodzi się słabe i ułomne. Dotyczyło to także dzieci niewidomych. Dzieci niewidome, które uniknęły tego prawa, czekał los bardzo srogi. Sprzedawano je bowiem w niewolę możnym panom z przeznaczeniem na żebraków. W przypadkach przynoszenia niewielkiej jałmużny czekała je chłosta. Zdarzały się też przypadki, że pan oślepiał swoich niewolników, gdyż niewidomi żebracy wzbudzali większą litość i przynosili większe korzyści. Starsi niewidomi niewolnicy wykorzystywani byli do ciężkich prac w ówczesnych kopalniach, przy rozbijaniu brył kruszcowych w kamieniołomach, przy obracaniu kamieni młyńskich czy na galerach, gdzie przykuwani byli do wioseł na całe życie. Natomiast niewidome dziewczęta sprzedawane w niewolę wychowywane były na prostytutki. Niewidomi pozostający w domach rodzinnych uprawiaii także żebractwo, które dla wielu było jedynym źródłem zdobycia środków do życia. W lepszej sytuacji znajdowały się jednostki wyróżniające się specjalnymi zdolnościami. Na przykład niewidomi lutnicy grali na instrumentach muzycznych, śpiewali pieśni, recytowali wiersze przy świątyniach, na dworach możnych panów, na placach i ulicach. Byli oni między innymi popularyzatorami poezji i pieśni ludowych. Dzięki przekazywaniu ich „z ust do ust" zachowywały się one nieraz bardzo długo. 23 Starożytność miała również swoich wielkich niewidomych, którym udało się rozwinąć swoje zdolności lub po utracie wzroku kontynuować swoje wielkie dzieła i prace. Do nich należy przede wszystkim: Homer — poeta, Asklepiades, Diodo-tus i Demetrios z Faleronu — filozofowie, Gaius Drutus — prawnik, Oppius Cares — lingwista i gramatyk, Appius Claudius Caecus i Tymoleon z Koryntu — mężowie stanu i inni (53). Były to jednak wyjątki w masie niewidomych żebraków i niewolników. Dla pełnego obrazu życiowej sytuacji niewidomych w starożytności trzeba jeszcze wspomnieć o masowych oślepianiach jeńców wojennych i kierowaniu ich do ciężkich prac. Praktyki takie miały miejsce u ludów germańskich, afrykańskich i azjatyckich. Ponadto w starożytności oślepianie stosowano jako karę za łamanie przepisów prawnych. Była to jedna z najsurowszych kar. Pod koniec czasów starożytnych zaczyna rozszerzać swoje wpływy chrześcijaństwo. Nowe poglądy społeczno-etyczne zmieniły wprawdzie stosunek ludzi do niewidomych, kalek i chorych, lecz nie zmieniły w sposób radykalny sytuacji i warunków socjalno-bytowych tych jednostek. W nauce chrześcijańskiej mamy wyraźne wskazania odnośnie do udzielania po-mpcy biednym, kalekim, chorym i opuszczonym. W związku z tym rozwijała się akcja charytatywna, która szła w kierunku tworzenia przez różne instytucje religijne schronisk, przytułków i szpitali. Znajdowali się również w nich niewidomi, a nawet mieli oni pierwszeństwo przed innymi w korzystaniu z tego rodzaju placówek. Pomimo pobytu w schroniskach czy przytułkach oddawali się oni w dalszym ciągu żebractwu, gdyż musieli częściowo sami pokrywać koszty swojego utrzymania. Niewidomi żebracy skupiali się głównie przy kościołach i klasztorach, gdzie w ramach akcji udzielania jałmużny otrzymywali środki niezbędne do życia. Niektórzy z nich „uszlachetniali" swój żebraczy zawód przez grę na instrumentach muzycznych i śpiew. W średniowieczu można było spotkać niewidomych żebraków z katarynkami czy innymi instrumen- 24 tami muzycznymi wędrujących od miasta do miasta nieomal we wszystkich krajach Europy. Niewidome dzieci, które miały szczęście urodzić się w zamożnych rodzinach, mogły rozwijać swoje zdolności i osiągnąć pewne pozycje społeczne. Podobnie jak w starożytności, mieliśmy znanych niewidomych poetów, muzyków, organistów, filozofów, matematyków i fizyków również w średniowieczu (53). Liczba niewidomych w tym okresie była dość duża, z uwagi na zakaz uśmiercania słabych i kalekich dzieci nowo narodzonych przyjęty przez religię chrześcijańską. W dalszym ciągu utrzymywał się jednak zwyczaj oślepiania jeńców wojennych oraz oślepianie jako rodzaj kary za przekraczanie przepisów prawnych. Średniowieczna sytuacja niewidomych utrzymywała się nadal w pierwszych wiekach czasów nowożytnych. Najwyższy szczyt osiągnięć tego okresu to schronisko czy zakłady opiekuńcze dla niewidomych. Żebractwo było nadal głównym zajęciem większości niewidomych. W takiej sytuacji na arenie dziejowej zjawia się Valentin Haiiy, który porzucił pracę w służbie państwowej, aby poświęcić się nauczaniu żebraków pozbawionych zdolności widzenia. Zakłada on w__Paryżu w 1784 r. na własny koszt pierwszą najwięcie szkołę dla nie-widomycE dzieci. W ten sposób chciał on przełamać panujące od wieków błędne poglądy o niemożliwości kształcenia dzieci dotkniętych ślepotą. Instytut dla Niewidomych w Paryżu (tak nazywa się szkoła założona przez V. Haiiy) rozwija się bardzo szybko i wkrótce osiąga liczbę 100 uczniów. Po dwóch latach nauczania i praktyki V. Haiiy w swojej Rozprawie o nauczaniu niewidomych pisze w sposób następujący: „Celem naszego zakładu jest przy pomocy książek z wypukłym drukiem nauczyć niewidomych czytania, a w ślad za tym pisania, rachunków, języków, historii i geometrii, matematyki i muzyki itp.; nieszczęśliwców tych kształcić w sztukach i rzemiośle, by po pierwsze: pożytecznie ich zatrudnić dla osiągnięcia lepszych warunków życiowych, a po drugie: odciągnąć od że- 25 brania tych nieuprzywilejowanych przez los, dając im środki do utrzymania tak, by zarówno oni, jak i ich przewodnicy stali się społecznie użyteczni" (23). Idea kształcenia niewidomych zaczyna przenikać również do innych krajów i w ten sposób powstają kolejno szkoły w Wielkiej Brytanii, w Austrii, w Niemczech, na terenie Czech, a później w innych państwach. V. Haiiy w swoim Instytucie, nauczając dzieci niewidome, stosował alfabet normalny, z tym jednak, że litery były wypukłe. Pisanie i czytanie tego rodzaju liter było dość trudne, a zwłaszcza bardzo czasochłonne. Na przestrzeni lat starano się udoskonalać alfabet dla niewidomych. Ostatecznie sztuki tej dokonał Ludwik Braille. Urodził się on pod Paryżem w 1809 r. jako syn rymarza. Mając 3 lata zranił sobie szydłem oko, w wyniku czego całkowicie stracił wzrok. W 10 roku życia przybywa do Instytutu do Paryża. Spotkawszy się z dotychczasowym trudnym sposobem pisania i czytania tworzy dla niewidomych nowy punktowy system, który później od jego nazwiska został nazwany popularnie „brajlem". Poszczególne litery są kombinacją ilości punktów i ich położenia w ramach tzw. sześciopunktu brajlowskiego (po 3 punkty w 2 pionowych rzędach). Pisanie brajlem polega na tłoczeniu w kartonie (w grubszym papierze), za pomocą specjalnej tabliczki i bol-czyka, punktów w różnym układzie oznaczających poszczególne litery. Takie wypukłe litery niewidomi odczytują za pomocą dotyku zlokalizowanego w palcach (czytanie dotykowe rękoma). W ten sposób L. Braille otworzył niewidomym „okno na świat" oraz stworzył im możliwości do włączenia się w życie oświatowe, kulturalne i społeczne. Na przestrzeni lat liczba szkół zwiększała się we wszystkich krajach. Udoskonalano także metody nauczania i wychowywania dzieci niewidomych w tych szkołach. Szkoły, obok przekazywania elementarnej wiedzy, zaczęły zajmować się także szkoleniem zawodowym. Początkowo było to przygotowywanie do bardzo prostych zawodów, jak szczotkarstwo, koszykarstwo, plecionkarstwo, tkactwo czy dziewiarstwo. Dla niewidomych 26 dzieci i młodzieży uzdolnionej muzycznie były otwarte takie, kierunki szkolenia, jak muzyk, organista i stroiciel fortepianów. Rozwój szkolnictwa specjalnego i szkolenia zawodowego nie rozwiązał jednak od razu problemów socjalno-bytowych niewidomych. W ówczesnych kapitalistycznych warunkach wielu niewidomych nie miało pracy i środków do życia. Żebractwo wśród niewidomych wprawdzie się zmniejszyło, ale nie uległo całkowitej likwidacji. Pewne możliwości zatrudniania niewidomych stwarzał rozwijający się przemysł, do którego trafiało wielu niewidomych posiadających odpowiednie uzdolnienia w tym kierunku. Z czasem bardzo popularny wśród niewidomych stał się zawód telefonisty, a następnie masażysty. Tak samo stopniowo niewidomi zaczęli wkraczać do zawodów czysto umysłowych, jak prawnicy, nauczyciele, pracownicy naukowi, dziennikarze czy nawet literaci. Dzisiaj rehabilitacja niewidomych w poszczególnych krajach jest daleko posunięta i obejmuje poważny procent dzieci niewidomych od urodzenia i ociemniałych w późniejszym wieku. Na przestrzeni wieków niewidomi w Polsce podobnie jak w innych krajach stanowili element społecznie bezwartościowy i pozbawiony wszelkich praw. Można ich było spotkać jako żebraków pod kościołami i klasztorami, gdyż żyli głównie z jałmużny. Niektórzy z nich znajdowali się pod opieką różnych instytucji religijnych. Opieka ta ograniczała się na ogół do zapewnienia chleba i dachu nad głową. Pierwszą zorganizowaną akcją na rzecz przywrócenia niewidomym godności ludzkiej oraz wartości społecznej na terenach polskich notujemy dopiero w połowie XIX wieku. Był to okres rozbioru Polski i zaborów. W 1842 r. powstaje pierwsza stała klasa dla dzieci niewidomych w Instytucie Głuchoniemych w Warszawie, założonym w 1817 r. przez ks. Jakuba Fałkowskiego (14). Był to zaczątek przyszłej 7-klasowej szkoły dla dzieci niewidomych. W Instytucie uczono niewidomych nie tylko elementarnej nauki szkolnej, lecz także takich rze- 27 miosł, jak koszykarstwo i szczotkarstwo, ale przede wszystkim muzyki. W następnych latach powstaje we Lwowie w 1850 roku Zakład Ciemnych (fundacja Wincentego Zaremby Skrzyńskiego) oraz w Olsztynie w 1853 r. szkoła dla dzieci niewidomych, która zostaje w 1872 roku przeniesiona do Bydgoszczy (14). Podobnie jak w Instytucie w Warszawie — w placówkach tych obok podstawowych wiadomości szkolnych prowadzono również przygotowanie do pracy zawodowej. Niezależnie od nauczania i szkolenia zawodowego dzieci i młodzieży — rozwijała się również akcja mająca na celu pomoc w zatrudnieniu i opiekę nad dorosłymi niewidomymi. Takie zadanie stawiało sobie Towarzystwo Niewidomych Muzyków w Warszawie i Towarzystwo Opieki nad Niewidomymi w Bydgoszczy. Duże znaczenie dla rozwoju działalności na rzecz osób dotkniętych ślepotą miało Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi założone w 1910 roku w Warszawie przez Elżbietę Czacką, która sama była ociemniałą (14). Zorganizowało ono kolejno ognisko dla niewidomych kobiet, z nauką koszykarstwa, tryko-tarstwa i plecionkarstwa, szkołę dla niewidomych chłopców, ochronkę dla małych dzieci niewidomych, warsztaty koszykarskie zatrudniające niewidomych, schronisko dla niewidomych kobiet w wieku starczym, a także instytucję nazwaną „Patronat", której zadaniem była opieka nad niewidomymi rodzinami. Zasługą Towarzystwa jest zorganizowanie kopistów książek dla niewidomych wytłaczanych systemem punktowym L. ВгаШе'а oraz zorganizowanie pierwszej biblioteki brajlowskiej. W okresie międzywojennym notujemy dalszy rozwój działalności Towarzystwa, które w latach 1923—1926 przenosi swoje placówki do Lasek koło Warszawy, gdzie prowadzi ochronkę, szkołę podstawową i zawodową dla dzieci i młodzieży niewidomej, a także klasy dla dzieci niewidomych umysłowo upośledzonych. Również „Patronat" zaczyna obejmować swoją działalnością dalsze tereny Polski, jak Śląsk, Poznań, 28 Kraków czy Wilno. Z jego inicjatywy powstają dalsze warsztaty koszykarskie, tkackie, dziewiarskie i szczotkarskie zatrudniające niewidomych. W latach 1918—1939 obok istniejących zakładów w Warszawie (Instytut Głuchoniemych i Ociemniałych), we Lwowie i Bydgoszczy, powstają kolejno tego rodzaju placówki w Wilnie i Łodzi. Placówka w Wilnie posiadała także szkołę zawodową. Opiekę nad niewidomymi dorosłymi, głównie w zakresie zatrudnienia i zapewnienia środków do życia, w okresie międzywojennym stawiały sobie za zadanie działające jeszcze w czasach zaborów Towarzystwo Niewidomych Muzyków w Warszawie i Towarzystwo Opieki nad Niewidomymi w Bydgoszczy oraz wspomniane Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi oraz powstałe w tym okresie Kuratorium nad Ociemniałymi w Wilnie i Zjednoczenie Pracowników Niewidomych w Warszawie. Oprócz tego istniały jeszcze różne regionalne związki samych niewidomych czy osób widzących działających na rzecz niewidomych, stawiające sobie takie same lub podobne zadania. Wśród ogółu niewidomych specjalną grupę stanowili ociemniali żołnierze, którzy utracili wzrok w czasie I wojny światowej. Byli oni zrzeszeni w Związku Ociemniałych Żołnierzy RP., który powstał w 1928 r. z połączenia Małopolskiego Związku Ociemniałego Żołnierza „Spójnia", Związku Ociemniałych Wojaków Wielkopolski, Śląska i Pomorza w Bydgoszczy oraz Związku Ociemniałych Inwalidów i Ofiar Wojny w Warszawie (14). Inicjatorem połączenia był mjr Edwin Wagner. Również w tym okresie na rzecz ociemniałych żołnierzy i ich rodzin działało w Warszawie Stowarzyszenie „Latarnia". 29 OSIĄGNIĘCIA NIEWIDOMYCH W POLSCE LUDOWEJ Sytuacja niewidomych w Polsce Ludowej po II wojnie światowej uległa radykalnej zmianie w porównaniu z okresem przedwojennym. Wskazują na to zwłaszcza wielkie osiągnięcia niewidomych na polu oświaty i kultury, w zakresie spraw socjalno-bytowych, na odcinku zatrudnienia, a także na polu społecznego zaangażowania i aktywności. Po wojnie na skutek zmian ustrojowych w naszym kraju niewidomi przestali stanowić jakąś marginesową część społeczeństwa, zdaną na własny los, żyjącą w ciężkich warunkach, pędzącą nieraz żywot żebraczy. Niewidomi zostali uznani za pełnoprawnych i społecznie użytecznych członków społeczeństwa. Ich sprawy znalazły pełne zrozumienie i poparcie Partii i Rządu PRL. Wyrazem znaczenia i należnej pozycji niewidomych w naszym kraju, jest, między innymi, masowa i samorządowa organizacja niewidomych — Polski Związek Niewidomych. Jest to związek samych niewidomych, przez nich kierowany i działający na rzecz swego środowiska. Celem Związku, zgodnie ze statutem jest: 1) zrzeszanie niewidomych dla polepszenia ich warunków bytowych i kulturalnych, podnoszenie ich poziomu ideologicz-no-politycznego i oświatowego oraz włączenie ich do szeregów czynnych budowniczych społeczeństwa socjalistycznego, w szczególności przez rehabilitację leczniczą, społeczną i zawodową. 2) otaczanie opieką niewidomych nie zrzeszonych w Polskim Związku Niewidomych (60). Członkami PZN mogą być osoby zaliczone do I lub II grupy inwalidów ze względu na stan wzroku. Polski Związek Niewidomych jest spadkobiercą i kontynuatorem wielkiego dzieła szeregu organizacji niewidomych i działaczy ruchu niewidomych, którzy rozpoczęli w naszym kraju walkę o właściwą pozycję ludzi pozbawionych wzroku w społeczeństwie, walkę o poprawę warunków socjalno-bytowych i dostęp do kultury i oświaty. Reprezentuje on obecnie 25-tysięczną rzeszę niewi- 30 domych cywilnych walcząc o ich prawa i przywileje, a także troszcząc się o właściwy poziom ich życia. Polski Związek Niewidomych w obecnej swej formie organizacyjnej powstał w 1951 r. Zanim jednak to się stało, zaraz po wojnie zaczęły działać różne związki osób pozbawionych wzroku, które nieraz miały charakter regionalny. Wśród nich wymienić należy: — Związek Pracowników Niewidomych, ■—■ Związek Ociemniałych Żołnierzy, — Związek Niewidomych w Łodzi, — Związek Niewidomych w Bydgoszczy, —■ Stowarzyszenie Niewidomych Okręgu Śląsko-Dąbrow-skiego. Związki te stawiały sobie głównie za cel zabezpieczenie niewidomym pracy i tym samym środków do życia. W tym celu organizują one warsztaty rzemieślnicze zatrudniające niewidomych. Wśród działaczy tych związków zaczęły pojawiać się jednak tendencje do zjednoczenia i stworzenia silnej organizacji o zasięgu ogólnokrajowym, reprezentującej wszystkich niewidomych w Polsce. Inicjatorem ruchu zjednoczeniowego był wielce zasłużony niewidomy działacz dr Włodzimierz Dolański, który został pierwszym prezesem powstałego w październiku 1946 r. Związku Niewidomych Pracowników. W skład tego Związku, z siedzibą władz naczelnych w Warszawie, weszły wszystkie dotychczas działające na terenie naszego kraju organizacje niewidomych, z wyjątkiem Związku Ociemniałych I Żołnierzy. Związek Niewidomych Pracowników znacznie roz- szerzył swoje cele. Obok działalności produktywizacyjnej (prowadzenie warsztatów rzemieślniczych) zaczął on prowadzić działalność kulturalno-oświatowa, a także socjalno-bytową starając się otoczyć opieką i przyjść z pomocą niewidomym niezdolnym do pracy. W tym okresie powstają pierwsze po wojnie książki brajlowskie dzięki zorganizowaniu drukarni brajlowskiej. 31 W roku 1951 nastąpiła dalsza unifikacja ruchu niewidomych w Polsce. Krajowy Zjazd Związku Pracowników Niewidomych i Związku Ociemniałych Żołnierzy powołał w tym roku do życia nową organizację niewidomych pod nazwą Polski Związek Niewidomych. Była to więc organizacja, która reprezentowała interesy ogółu osób pozbawionych wzroku, zarówno niewidomych cywilnych, jak i wojskowych, którzy utracili wzrok w czasie wojny, w obronie Ojczyzny.* Prezesem tego Związku został zasłużony działacz, ociemniały żołnierz, mjr Leon Wrzosek. Polski Związek Niewidomych działa na terenie całego kraju poprzez swoje instancje związkowe. Siedzibą władz centralnych — Zarządu Głównego jest Warszawa. W każdym województwie zadania Związku wypełniają zarządy okręgowe, którym podlegają jednostki organizacyjnie niższe, jak koła, grupy i pełnomocnicy powiatowi. Tak więc na terenie każdego powiatu, PZN posiada swoje przedstawicielstwo. W dniu 31. XII. 1971 r. zrzeszał on 21975 niewidomych członków (59). PZN skupia w swoich szeregach około 90% wszystkich niewidomych żyjących w Polsce. Działalność Związku jest bardzo rozległa. Obejmuje przede wszystkim szerzenie oświaty i kultury wśród niewidomych, rozwiązywanie ich problemów socjalno-bytowych, prowadzenie działalności rehabilitacyjnej, propagowanie i organizowanie sportu, turystyki, wypoczynku i wczasów dla niewidomych i ich rodzin. Jednym z wielkich zadań, jakie w chwili obecnei spoczywają na Związku, jest działalność wydawnicza. Zakłady Tyflograficzne PZN zajmujące się wydawaniem książek i czasopism brajlowskich (pisanych systemem punktowym ВгаШе'а) są jedyną tego rodzaju instytucją w Polsce. Bardzo ważną dla szerzenia oświaty wśród niewidomych placówką jest Centralna Biblioteka Tyflologiczna PZN z licznymi punktami bibliotecznymi rozsianymi po całym kraju. PZN prowadzi również własny Ośrodek Wczasowo-Rehabilitacyjny dla swoich członków i ich rodzin. * Związek Ociemniałych Żołnierzy reaktywowano ponownie, jako odrębną organizację, w r. 1956. 32 Działalność Związku znajduje pełne poparcie władz państwowych, czego dowodem jest rokrocznie przyznawana dotacja na pokrycie kosztów tej działalności. Drugą organizacją ludzi pozbawionych wzroku w naszym kraju jest Związek Ociemniałych Żołnierzy PRL. W swych szeregach zrzesza on ociemniałych żołnierzy, którzy ustracili wzrok podczas działań wojennych w obronie Ojczyzny, jak również ociemniałych wojskowych, którzy utracili wzrok w czasie pełnienia służby wojskowej. Celem związku jest: 1) zrzeszenie ociemniałych żołnierzy dla polepszenia ich warunków bytowych i kulturalnych oraz włączenia do budowy socjalizmu w naszym kraju, 2) czynne włączenie się do akcji w obronie pokoju w szczególności przez wykazywanie okrucieństw wojennych, 3) kultywowanie patriotycznych tradycji walk narodu polskiego o niepodległość i sprawiedliwość społeczną (61). Jest to Związek mniej liczny niż Polski Związek Niewidomych. Zrzesza bowiem około 700 członków. Jego historia datuje się od 1928 r. Po wojnie Związek działał oddzielnie do roku 1951, a następnie połączył się ze Związkiem Pracowników Niewidomych tworząc Polski Związek Niewidomych. Został on reaktywowany w 1956 roku i do dnia dzisiejszego działa jako oddzielna organizacja o zasięgu ogólnokrajowym. Związek posiada 8 zarządów okręgowych. Niektóre z nich obejmują teren 2 lub nawet 3 województw. Oba związki inwalidów wzroku — Polski Związek Niewidomych i Związek Ociemniałych Żołnierzy — ściśle ze sobą współpracują w zaspokajaniu potrzeb niewidomych cywilnych i ociemniałych żołnierzy. Mówiąc o osiągnięciach niewidomych w naszym kraju wspomnieć trzeba niewątpliwie o szkolnictwie specjalnym dla niewidomych. Wprawdzie nie ma w chwili obecnej przepisów wykonawczych do ustawy o obowiązku szkolnym zobowiązującym dzieci niewidome do pobierania nauki szkolnej, to jednak dąży się do tego, aby każde z nich uczęszczało do szkoły i po 3 Niewidomi wśród widzących 33 jej ukończeniu zdobyło zawód. Potrzeby w zakresie nauki szkolnej niewidomych dzieci w chwili obecnej zaspokaja 5 szkół podstawowych specjalnych dla niewidomych w następujących miejscowościach: Bydgoszczy, Krakowie, Laskach koło Warszawy, O wińskach koło Poznania i Wrocławiu. W Laskach istnieje także szkoła podstawowa dla dzieci niewidomych umysłowo upośledzonych. Oprócz tego istnieją zasadnicze szkoły zawodowe specjalne dla niewidomych, a mianowicie: w Bydgoszczy, Laskach i Wrocławiu. Niezależnie od wymienionych placówek istnieją w naszym kraju specjalne ośrodki szkolenia zawodowego dla młodzieży niewidomej i dorosłych, którzy utracili wzrok w wieku późniejszym (ociemniałych). Do nich należą: 1. Ośrodek Szkolenia Zawodowego dla Niewidomych —■ Szkoła Masażu Leczniczego w Krakowie, 2. Ośrodek Rehabilitacji i Szkolenia Inwalidów Niewidomych w Chorzowie przyjmujący głównie nowo ociemniałych i przygotowujący ich do pracy w przemyśle. 3. Ośrodek Szkolenia Zawodowego Związku Spółdzielni Niewidomych w Bydgoszczy przygotowujący niewidomych głównie do pracy w spółdzielniach. 4. Zakład Szkolenia Inwalidów we Wrocławiu, prowadzący m. in. szkolenie niewidomych dziewiarzy. Adresy wszystkich wymienionych szkół i zakładów podane są na końcu pracy. Obok możliwości pobierania nauki w szkołach i zakładach specjalnych — niewidome dzieci i młodzież mają także możliwość korzystania z normalnych szkół* i uczelni dla widzących. * Zarządzenie Ministra Oświaty z dnia 26. VI. 1962 r. w sprawie udostępnienia młodzieży z wadami słuchu, wzroku, narządów ruchu i innymi schorzeniami kształcenia w szkołach zawodowych (Dz. Urz. Min. Ośw. Nr 7, poz. 85) oraz Zarządzenie Ministra Oświaty z dnia 25. V. 1964 r. w sprawie organizowania przy szkołach podstawowych klas specjalnych dla dzieci niedosłyszących i dla dzieci niedowidzących (Dz. Urz. Min. Ośw. Nr 8, poz. 80). 34 Dla przykładu w roku szkolnym 1970/71 naukę w różnego rodzaju szkołach średnich pobierało 201, a na wyższych uczelniach studiowało 59 niewidomych (59). Poważną akcję dokształcającą dla niewidomych z własnego terenu prowadzą również Zarządy Okręgów PZN. Organizują one dla młodzieży i dorosłych niewidomych pracujących naukę w zakresie szkoły podstawowej, a nawet średniej, chcąc w ten sposób wyrównać braki w podstawowym wykształceniu. Na specjalne podkreślenie zasługują organizowane w porozumieniu z Ministerstwem Oświaty i Wychowania kursy pisania i czytania systemem punktowym Вгаіііе'а. Wspomniane kursy mają na celu opanowanie przez niewidomych umiejętności pisania i czytania w takim stopniu, aby mogli prowadzić korespondencję i korzystać z książki brajlowskiej. Jest to jedna z form zapobiegania analfabetyzmowi wśród niewidomych. Ucząca się młodzież niewidoma jest otaczana specjalną opieką przez Polski Związek Niewidomych, który zaopatruje ją w pomoce szkolne i naukowe, a także przydziela jej specjalne stypendia lektorskie i organizuje praktyki zawodowe. Również szkoły specjalne dla niewidomych zaopatrywane są w znacznym stopniu przez PZN w podręczniki, tabliczki i bol-czyki do pisania brajlem, kubarytmy (pomoce do nauki rachunków,), papier do pisania brajlem, mapy i globusy wypukłe, pomoce do rysunków i inne. Dla dzieci szkolnych PZN organizuje również kolonie w okresach letnich i zimowych. Ośrodkami życia kulturalno-oświatowego są świetlice istniejące w większych skupiskach ludzi pozbawionych wzroku, np. przy kołach i okręgach PZN czy spółdzielniach, w których pracują niewidomi. Organizuje się w nich zajęcia nie tylko o charakterze oświatowym (różne formy szkolenia), lecz również kulturalnym i rozrywkowym. W chwili obecnej na terenie kraju istnieje 145 świetlic specjalnie przeznaczonych dla niewidomych, w których mogą oni pożytecznie i przyjemnie spędzić swój wolny czas. Dla zobrazowania działalności tych tak bardzo ważnych з* 35 i potrzebnych dla niewidomych placówek, przedstawiamy niektóre formy zajęć, jakie są w nich prowadzone: 1) akademie z okazji różnych świąt państwowych i międzynarodowych, 2) odczyty, pogadanki, zebrania dyskusje, 3) różne kursy doszkalające, jak np. maszynopisania, racjonalnego żywienia, języków obcych, podpisywania się, 4) zabawy taneczne i wieczorki rozrywkowe, 5) zbiorowe czytanie książek, 6) zbiorowe wyjścia na koncerty i do teatrów połączone ze wstępną prelekcją i dyskusją po spektaklu. Przy świetlicach istnieją również zespoły amatorskie, które aktywnie włączają niewidomych w życie kulturalne. W 1971 r. istniały 53 zespoły muzyczne, 22 zespoły chóralne i 23 zespoły recytatorskie (59). Wymienione zespoły występują ze swoim często bardzo atrakcyjnym programem nie tylko w imprezach dla niewidomych, lecz także dla ludzi widzących. Mówiąc o życiu kulturamo-oświatowym, koniecznie trzeba wspomnieć o czytelnictwie wśród niewidomych i szeroko zakrojonym bibliotekarstwie brajlowskim w naszym kraju. Z uwagi na dobrze zorganizowany system rozprowadzania książek brajlowskich, dostęp do nich ma każdy niewidomy bez specjalnych trudności i kosztów (przesyłka pocztowa druków brajlowskich jest bezpłatna). W Warszawie istnieje wspomniana już Centralna Biblioteka Tyflologiczna, natomiast w terenie działa 7 bibliotek okręgowych oraz 23 punkty biblioteczne, które pracują na zasadach wzajemnej wymiany książek. Biblioteki, niezależnie od wypożyczania książek na miejscu, wysyłają drogą pocztową do swoich czytelników żądane pozycje. Gała sieć biblioteczna dysponowała w roku 1971 liczbą około 10 000 pozycji z różnych dziedzin, jak Uteratura popularnonaukowa, literatura dla dzieci i młodzieży, literatura piękna, podręczniki szkolne itp. Niezależnie od książek brajlowskich, biblioteki dysponowały około 2000 książek mówionych (nagranych na taśmie), z których niewidomi mogą korzystać za pomocą magne- 36 tofonów. Dla całości osiągnięć w zakresie wydawnictw wspomnieć trzeba o przeszło 1250 pozycjach nut brajlowskich dla niewidomych muzyków. Zainteresowanie książką wśród niewidomych stale rośnie. Z tego względu Zakłady Typograficzne Polskiego Związku Niewidomych wydają rokrocznie kilkadziesiąt pozycji wzbogacając w ten sposób księgozbiory brajlowskie. Oprócz nieperiodyków wydają one kilka pozycji periodycznych — czasopism przeznaczonych dla różnych grup niewidomych, jak niewidomych dorosłych, dzieci, kobiet, muzyków, masażystów itp. W chwili obecnej niewidomi mają do swojej dyspozycji następujące periodyki drukowane brajlem: — Pochodnię -- miesięcznik, naczelny organ Polskiego Związku Niewidomych: pismo to wydawane jest także w formie czarnodrukowej, dzięki temu mogą z niego korzystać również ludzie widzący, -4 Nasz Świat ■— miesięcznik, magazyn kulturalno-nauko-wy, przeznaczony dla niewidomych interesujących się nowoś-mi kultury i nauki, —-^ — Magazyn Muzyczny —■ miesięcznik, przeznaczony dla niewidomych muzyków, — Promyczek, 2-tygodnik, przeznaczony dla dzieci w młodszym wieku szkolnym (klasy 1—4), — Światełko -— 2-tygodnik, przeznaczony dla dzieci w starszym wieku szkolnym, —■ Niewidomy Masażysta ' — kwartalnik, czasopismo fachowe przeznaczone jest dla niewidomych masażystów, — Głos Kobiety -— kwartalnik, jak sama nazwa wskazuje — przeznaczony dla kobiet, — Niewidomy Spółdzielca —• miesięcznik poruszający problematykę niewidomych spółdzielców, wydawany również w wersji czarnodrukowej, — Pola Stelo — kwartalnik, przeznaczony dla niewidomych esperantystów. Troska o kulturę i oświatę jest wyrazem dążenia do tego, aby niewidomi stali się światłymi i kulturalnymi ludźmi w na- 37 szym społe£zenstwie5 ludźmi potrafiącymi korzystać ze wszystkich dóbr jakie przynosi im nowy ustrój w naszym kraju. Praca zawodowa w życiu każdego człowieka ma duże znaczenie. Szczególnie dotyczy to niewidomych. Jej znaczenie polega nie tylko na tym, że jest ona źródłem dochodów zabezpieczających człowiekowi warunki bytowe, lecz na jej pozytywnym oddziaływaniu na stan psychiczny, dającym poczucie użyteczności i społecznej przydatności. Zatrudnianie niewidomych było już zaraz po wojnie jednym z najważniejszych problemów do rozwiązania. Dzięki energicznej akcji Wydziałów Zdrowia i Opieki Społecznej, Polskiego Związku Niewidomych i Związku Spółdzielni Niewidomych zdecydowana większość niewidomych zdolnych do pracy i posiadających odpowiednie kwalifikacje została zatrudniona na różnych stanowiskach. Wychodząc z założenia, że niewidomi po okresie odpowiedniej rehabilitacji mogą podjąć pracę na rronych, nieraz bardzo odpowiedzialnych stanowiskach — dąży się do tego, aby wszyscy zdolni do pracy oraz pragnący pracować znaleźli zatrudnienie. Wyrazem tego jest rozwój zatrudnienia niewidomych w naszym kraju wyrażający się stałym wzrostem pracujących niewidomych. Wielkie osiągnięcia w tym zakresie ma Związek Spółdzielni Niewidomych, który zrzesza wszystkie spółdzielnie niewidomych zlokalizowane w różnych częściach naszego kraju. Wyjątek stanowi Spółdzielnia „Nowa Praca Niewidomych" w Warszawie, która z uwagi na swój artystyczny profil produkcji zrzeszona jest w Związku Przemysłu Ludowego i Artystycznego „Cepelia". Związek Spółdzielni Niewidomych zorganizowany został w 1957 r. z inicjatywy działaczy niewidomych. Zrzesza on 26 spółdzielni niewidomych, które powstały już w 1949 r. z przekształcenia ówczesnych zakładów rzemieślniczych Związku Pracowników Niewidomych w zakłady o charakterze spółdzielczym. Spółdzielnie te z roku na rok rozwijają się, zapewniając pracę wielu tysiącom niewidomych, jak również stale polepszają warunki pracy. W chwili obecnej większość spółdzielni mieści się w nowo wybudowanych obiektach, w których 38 znajdują się nowocześnie urządzone sale produkcyjne, urządzenia socjalno-rehabilitacyjne, kulturalne (świetlice), a także internaty. Zgodnie ze statutem spółdzielnie niewidomych zobowiązane są do zatrudniania przynajmniej 50°/o niewidomych oraz 25% inwalidów z powodu innych schorzeń. Na stanowiskach, na których nie mogą pracować niewidomi i inni inwalidzi, pracują osoby zdrowe w liczbie nie przekraczającej 25% całej załogi. Spółdzielnie starają się zapewnić zatrudnionym niewidomym i innym inwalidom jak najlepsze warunki, aby ich kalectwo nie uległo na skutek pracy pogłębieniu. Opieką socjalną, lekarską i rehabilitacyjną zajmuje się w spółdzielni specjalnie powołane grono specjalistów — zespół rehabilitacyjny, w skład którego wchodzą: lekarz internista, lekarz okulista, lekarz stomatolog, lekarze specjaliści innych dziedzin, w zależności od potrzeb, pielęgniarka ambulatoryjna, pielęgniarka środowiskowa, instruktor wychowania fizycznego (gimnastyki leczniczej), psycholog, asystent socjalny, instruktor kulturalno-oświatowy. Oprócz spółdzielni niewidomych istnieją w naszym kraju spółdzielnie ogólnoinwalidzkie, w których pracują także niewidomi na odpowiednio dobranych dla nich stanowiskach pracy. Spółdzielnie te zapewniają niewidomym odpowiednie warunki socjalne i rehabilitacyjne, podobnie jak spółdzielnie niewidomych. Według stanu na dzień 31. XII. 1971 r. ogółem było zatrudnionych 10 830 niewidomych (59), w tym: 1. W spółdzielczości: a) w spółdzielniach Związku Spółdzielni Niewidomych — 6 951 b) w spółdzielniach ogólno inwalidzkich Związku Spółdzielni Inwalidów — 705 c) w spółdzielniach pracy — nieinwalidz- kich — 114 Razem — 7 770 39 2. Poza spółdzielczością: a) w przemyśle b) w rzemiośle c) w rolnictwie 3. Pracownicy umysłowi 224 215 1 761 Razem 2 200 860 Ogółem 10 830 Wśród niewidomych zatrudnionych w spółdzielniach ZSN 3 759 pracowało chałupniczo (systemem nakładczym). Dotyczy to głównie niewidomych mieszkających w małych miasteczkach i we wsiach, którzy mają trudności z dojazdami do pracy. W takich przypadkach spółdzielnie organizują stanowisko pracy w domu niewidomego oraz dowożą surowiec i odbierają wyprodukowane przez niewidomego towary. Oczywiście praca w systemie nakładczym nie ma tej wartości rehabilitacyjnej co praca w zakładzie zwartym, gdzie niewidomy codziennie kontaktuje się z innymi pracownikami i w szerszym zakresie korzysta z różnych usług rehabilitacyjnych i socjalnych świadczonych przez spółdzielnię. W chwili obecnej niewidomi w naszym kraju pracują w następujących zawodach i branżach: Pracownicy umysłowi: 1. Pracownicy naukowi 2. Nauczyciele i wychowawcy 3. Radcy prawni 4. Pracownicy administracyjni, głównie w spółdzielniach niewidomych i jednostkach PZN 5. Stenotypiści i programiści . 6. Pracownicy radiowęzłów W 7. Telefoniści 8. Dziennikarze 9. Masażyści 10. Muzycy , 11. Stroiciele fortepianów Pracownicy fizyczni: 1. Szczotkarstwo 2. Dziewiarstwo i tkactwo 40 3. Galanteria metalowa i»wyroby metalowe 4. Tapicerstwo 5. Powroźnictwo i wyplatanie mat, wycieraczek 6. Koszykarstwo i wikliniarstwo 7. Przemysł włókienniczy i włosienkarstwo 8. Przemysł spożywczy 9. Przemysł chemiczny (tworzywa sztuczne) 10. Przemysł papierniczy 11. Przemysł bieliźniarski 12. Przemysł elektrotechniczny 13. Przemysł muzyczny 14. Budownictwo 15. Handel — prowadzenie kiosków 16. Hodowla. Mimo dużych osiągnięć na odcinku zatrudnienia — wielu niewidomych czeka jeszcze na odpowiednią dla siebie pracę. Z tego też powodu stale czyni się starania w kierunku wyszukiwania i adaptowania nowych stanowisk pracy dla niewidomych. Duże perspektywy pracy roztacza przed niewidomymi rozwijający się przemysł. Z tego też powodu obecna polityka zatrudnienia inwalidów, w tym również niewidomych, ukierunkowana jest na normalne zakłady pracy — na pracę razem z ludźmi zdrowymi. Zabezpieczenie pracy przyczynia się do rozwiązania wielu problemów socjalno-bytowych niewidomych. Jednak praca nie rozwiązuje wszystkiego i niemal każdy niewidomy ma większe czy mniejsze potrzeby typu socjalno-bytowego, w których zaspokojeniu trzeba mu pomóc. Nasze Państwo, dostrzegając ciężką sytuację niewidomych, wydało na przestrzeni lat szereg zarządzeń przyznających im określone ulgi i przywileje. (Zarządzenia te są omawiane w części II przy poruszaniu zagadnień, których one dotyczą). O ile chodzi o pomoc materialną — to wydziały zdrowia i opieki społecznej stopnia powiatowego dysponują specjalnymi funduszami, z których przyznają niewidowym znajdującym się w trudnych warunkach materialnych stałe lub okresowe zapo- 41 mogi*. Dzięki temu mają oni zabezpieczone niezbędne środki materialne na pokrycie kosztów swego utrzymania. Również Polski Związek Niewidomych udziela swoim członkom zapomóg pieniężnych na konkretne cele, np. wkład czy remont mieszkania, zainstalowanie telefonu itp. Dla niewidomych niezdolnych do pracy i w starszym wieku, którzy nie posiadają rodzin, istnieją specjalne domy pomocy społecznej. Domy takie znajdują się: — w Jarogniewicach ■— woj. poznańskie, —■ w Piechcinie — woj. bydgoskie, — w Trawnikach —■ woj. opolskie, —■ w Żułowie —■ woj. lubelskie. Mówiąc o akcji socjalno-bytowej na rzecz niewidomych, podkreślić należy, że Polski Związek Niewidomych przyznaje niewidomym bezpłatnie lub częściowo odpłatnie (w zależności od sytuacji materialnej) pomoce rzeczowe ułatwiające im życie codzienne. Do nich należą: zegarki brajlowskie, maszyny do pisania brajlem, normalne maszyny do pisania, magnetofony, tabliczki i bolczyki do pisania brajlem, termometry brajlowskie, miary z wypukłą podziałką, psy przewodniki itp. Wszyscy niewidomi członkowie PZN, niezależnie od ubezpieczenia, korzystają w naszym kraju z usług placówek społecznej służby zdrowia na tych samych zasadach co ubezpieczeni**. Wyrazem troski o zdrowie niewidomych jest coroczne przyznawanie Polskiemu Związkowi Niewidomych kilkuset bezpłatnych skierowań sanatoryjnych przez Państwowe Przedsiębiorstwo „Uzdrowiska Polskie". Skierowania te są rozdzielane * Pismo Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej, Departament Pomocy Społecznej z dnia 30. XII. 1969 r. Znak: GP.650-74/69 skierowane do Wydzałów Zdrowia i Opieki Społecznej PWRN; Instrukcja Nr 14/71 Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 7. IV. 1971 (Dz. Urz. MZiOS Nr 10, poz. 51). ** Rozporz. Ministra Zdrowia z 8. X. 1957 r. w sprawie zasad udzielania świadczeń przez zakłady społecznej służby zdrowia niewidomym, członkom Polskiego Związku Niewidomych (Dz. U. Nr 54, poz. 269). 42 niewidomym w zależności od potrzeb zdrowotnych. Poza tym PZN zakupuje każdego roku pewną ilość skierowań sanatoryjnych, jeśli przyznana pula nie pokrywa zapotrzebowania. Dla zapewnienia niewidomym właściwego wypoczynku Polski Związek Niewidomych organizuje w swoim Ośrodku Wczasowo-Rehabilitacyjnym w Muszynie .(w górach) w miesiącach atrakcyjnych — zimą i latem wczasy. W zależności od sytuacji materialnej niewidomy i jego rodzina otrzymuje skierowania bezpłatne, ulgowe lub pełnopłatne. O ile chodzi o działalność rehabilitacyjną, to Polski Związek Niewidomych organizuje bezpłatnie szereg różnych kursów dla niewidomych, których celem jest przygotowanie ich do samodzielnego życia. Są to m.in. kursy orientacji przestrzennej i samodzielnego poruszania się, kursy doszkalające zawodowo niewidomych rolników, kursy prowadzenia gospodarstwa domowego dla niewidomych kobiet, kursy z zakresu opieki nad chorym. Poważną akcją, jaką rozpoczął ostatnio Polski Związek Niewidomych, jest opieka nad nowo ociemniałymi i tracącymi wzrok. Polega ona na tym, że każdy nowo ociemniały i tracący wzrok jest natychmiast obejmowany właściwą opieką i udzielana jest mu pomoc w przystosowaniu się do nowych i zmienionych warunków. Z uwagi na to, że nie wszyscy nowo ociemniali idą do odpowiedniego zakładu rehabilitacyjnego — Polski Związek Niewidomych organizuje również dla nich kilkutygodniowe kursy rehabilitacji podstawowej w swoim Ośrodku w Muszynie. Kursy te pomagają nowo ociemniałym i tracącym wzrok wkroczyć na nową drogę życia — życia bez wzroku. Wychowanie fizyczne i sport ma szczególne znaczenie dla niewidomych z uwagi na to, że prowadzą oni zazwyczaj mało ruchliwy tryb życia. Z tego względu związki niewidomych przykładają dużą wagę do wszelkiego rodzaju działalności angażującej czynnie ich członków w zajęcia sportowe i turystyczne. Wyrazem tego są działające w większych skupiskach 43 niewidomych sekcje sportowe, jak szachowe, pływackie, gimnastyczne, kajakarskie, lekkoatletyczne, kręglarskie itp. Oprócz tego na terenie szkół specjalnych dla niewidomych działają szkolne koła sportowe, które prowadzą zajęcia gimnastyczne i lekkoatletyczne. Duże znaczenie do wychowania fizycznego, sportu, zajęć rekreacyjnych przywiązuje Związek Spółdzielni Niewidomych, który organizuje dla swoich pracowników turnusy rehabilitacyjno-lecznicze, umożliwiające wypoczynek przez czynny udział w zajęciach. Drugą rozpowszechnioną formą tego rodzaju zajęć są wycieczki turystyczno-krajoznawcze do atrakcyjnych miejscowości. Propaguje się również w spółdzielniach pracy przerwy z przeznaczeniem na kilkuminutową gimnastykę. W każdej spółdzielni niewidomych zatrudniony jest instruktor wychowania fizycznego. Duże zasługi na odcinku wychowania fizycznego i sportu niewidomych na terenie naszego kraju ma Zrzeszenie Sportowe „Start", które zajęło się specjalnie sportem inwalidzkim. Aktualna sytuacja niewidomych w Polsce Ludowej wyraźnie kontrastuje z warunkami, w jakich żyli oni w okresie międzywojennym czy wcześniej. Niewidomi zostali uznani za pełnoprawnych i użytecznych członków społeczeństwa i dopuszczeni do wszelkich osiągnięć oświatowych, kulturalnych i socjalnych. W oparciu o pomoc Państwa i własne organizacje zaczęli odrabiać zaniedbania z dawniejszych czasów i tworzyć własną, szczęśliwą przyszłość. Wprawdzie nie wszystkie problemy inwalidów wzroku w chwili obecnej są rozwiązane —■ to jednak istnieją perspektywy na dalszą, stałą poprawę sytuacji niewidomych w naszym kraju. CZĘŚĆ DRUGA NA ODDZIALE OKULISTYCZNYM W chwili obecnej bardzo ważny problem rehabilitacyjny stanowią nowo ociemniali oraz tracący wzrok, których w ciągu roku przybywa w Polsce ponad 2000 osób. Według danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w 1971 roku otrzymało grupę inwalidzką z powodu schorzeń wzroku kwalifikującą do rehabilitacji metodą bezwzrokową ogółem 2165 osób, w tym: grupę I — 718 osób i grupę II — 1447 osób. Liczby te dotyczą tylko pracujących, którzy z uwagi na inwalidztwo wzrokowe zostali skierowani na komisje lekarskie do spraw inwalidztwa i zatrudnienia w celach rentowych. Nie obejmują więc osób, które były badane i zakwalifikowane do grup inwalidzkich z powodu inwalidztwa wzrokowego w innych celach, np. zatrudnienia, zwolnienia od służby wojskowej, a także osób, które utraciły wzrok w wieku emerytalnym. Podobne liczby odnośnie do nowo ociemniałych i tracących wzrok wystąpiły także w latach poprzednich. Obie wymienione grupy inwalidów wzroku wymagają rehabilitacji, czyli przygotowania do życia osobistego, rodzinnego i społecznego w nowych i zmienionych warunkach. Ponadto poważna liczba tych osób wymaga przygotowania do pracy. Dotyczy to tych osób, które zamierzają powrócić do czynnego życia zawodowego. W zasadzie wszyscy nowo ociemniali i tracący wzrok mają kontakt z lekarzem. Lekarz jest właściwie pierwszą osobą, która informuje pacjenta o jego kalectwie i jest świadkiem jego reakcji na tę wiadomość. Z reguły sprawuje on też opiekę nad pacjentem w pierwszych trudnych dla niego dniach. Z tego 45 też powodu może on bardzo wiele zdziałać w zakresie psychicznego przystosowania do nowych i zmienionych na skutek kalectwa warunków. Przed lekarzem okulistą staje często problem, czy powinien powiedzieć pacjentowi całą prawdę ■— prawdę, że jego kalectwo ma charakter trwały i nieodwracalny? W zasadzie odpowiedź na to pytanie jest pozytywna. Jeżeli diagnoza lekarska jest jednoznaczna i zostały wyjaśnione wszystkie wątpliwości, wówczas należy ociemniałemu jasno i wyraźnie to powiedzieć. Zagadnieniem jednak pozostaje kiedy, jak i gdzie to uczynić. Jest to więc sprawa wyboru odpowiedniego czasu, formy i miejsca do tak poważnej rozmowy z pacjentem. Na pewno rozmowa taka jest dla lekarza zadaniem bardzo niewdzięcznym i przychodzi mu nie bez trudności. Niechęć czy pewne opory co do przeprowadzenia szczerej i otwartej rozmowy wynikają na ogół z następujących powodów: 1. Nikt z nas nie lubi, a nawet nie chce być zwiastunem złych wiadomości, zwłaszcza tak brzemiennych w skutki. 2. Powiedzenie ociemniałemu, że jego kalectwo ma charakter nieodwracalny, jest właściwie przyznaniem się do bezradności czy nieskuteczności medycyny, a nawet przyznaniem się do własnej porażki. 3. Lekarze na ogół obawiają się wystąpienia u ociemniałego szoku na skutek uświadomienia sobie faktu ślepoty i jej skutków. W wyniku tego może nastąpić u ociemniałego dezorganizacja reakcji emocjonalnych (zahamowanie mechanizmów л samokontroli i samoobrony) oraz nie kontrolowane zachowanie się, połączone czasem z próbami samobójstwa. 4. Lekarze nieraz nie są pewni, czy w najbliższej przyszłości, na skutek zastosowania nie odkrytych dotychczas leków lub specjalnych zabiegów, nie da się zmienić aktualnego, niekorzystnego dla ociemniałego stanu jego wzroku. Na pewno powiedzenie ociemniałemu całej prawdy wymaga od lekarza dużej odwagi, lecz jest to konieczne. Przemawiają za tym następujące względy: 1. Lekarz, z reguły, tylko potwierdza najgorsze obawy pa- 46 cjenta, który przecież sam domyśla się, że jego kalectwo ma raczej charakter nieodwracalny. Stan niepewności i wątpliwości jest dla pacjenta często bardziej męczący i denerwujący niż dowiedzenie się tej tragicznej prawdy. 2. Nieprzekazanie pacjentowi faktycznej diagnozy i pozostawienie bezpodstawnej nadziei na uratowanie czy odzyskanie wzroku przedłuża okres oczekiwania na uleczenie i opóźnia moment akceptacji kalectwa i przystąpienia ociemniałego do rehabilitacji. 3. Lekarz cieszy się w naszym społeczeństwie dużym autorytetem i z tego tytułu, jak również ze względu na wykonywaną funkcję ma on jako pierwszy możliwość pozytywnego oddziaływania na ociemniałego zarówno w kierunku złagodzenia tragicznych przeżyć, jak też w kierunku psychicznej adaptacji do nowych warunków. Na pewno łagodząco będą działać na psychikę nowo ociemniałego słowa lekarza, który nie tylko powie o fakcie ślepoty, lecz także o tym, że po okresie rehabilitacji będzie miał on możliwość dalszego użytecznego życia społecznego i zawodowego; że rehabilitacja w znacznym stopniu zredukuje skutki kalectwa i w poważnym stopniu przywróci mu utraconą samodzielność i niezależność życiową. Lekarz ma więc okazję być pierwszym psychoterapeutą, który nie tylko będzie goił „psychiczne rany", lecz także przyczyniał się Ao stopniowego zaakceptowania kalectwa oraz do prawidłowego kształtowania się postaw ociemniałego wobec siebie jako inwalidy i wobec rehabilitacji. Kiedy więc powiedzieć ociemniałemu o tym, że przy aktualnym stanie medycyny jego kalectwo ma charakter nieodwracalny? Oczywiście, że decyzja w tym względzie należy do lekarza, który podejmie ją w oparciu o własne doświadczenie i intuicję zawodową. Przy podjęciu decyzji co do tak poważnej rozmowy — lekarz powinien jednak wziąć pod uwagę przede wszystkim stan psychiczny i fizyczny pacjenta, to, czy jest on przygotowany do przyjęcia tej wiadomości. Trudno wyobrażać sobie taką rozmowę w momencie, kiedy ociemniały 47 jest pełen cierpień fizycznych, wyczerpany nerwowo i psychicznie, np. po ciężkim wypadku, długotrwałej chorobie itp. Przed wyborem momentu do rozmowy z pacjentem na temat ostatecznej diagnozy dotyczącej stanu jego wzroku, lekarz powinien starać się bliżej poznać jego osobowość, jego reakcje i zachowanie. Wiemy, że choroba, zwłaszcza przynosząca brzemienne konsekwencje na całe życie, zmienia bardzo psychikę człowieka. Ponadto ludzie różnie reagują na sytuacje trudne, sytuacje stressowe, do których zaliczamy też okoliczności, w jakich znalazł się człowiek ociemniały. Często lekarz dobrze zna swego pacjenta, gdyż leczy go od dłuższego czasu. Wówczas wybór momentu do rozmowy z pacjentem ma znacznie ułatwiony. Na ogół jednak lekarz powinien przed przeprowadzeniem rozmowy na temat ostatecznej diagnozy wytworzyć odpowiedni klimat do przyjęcia takiej tragicznej wiadomości. Polega to w pierwszym rzędzie na wytworzeniu stosunku zaufania i serdeczności między lekarzem a pacjentem. Przygotowując pacjenta do przekazania mu wiadomości o nieodwracalnym fakcie jego ślepoty, dobrze jest wspomnieć o innych przypadkach utraty wzroku, o instytucjach zajmujących się nowo ociemniałymi, o przykładach serdecznego zajęcia się ociemniałymi przez rodzinę itd. Takie dygresje pozwolą lekarzowi zorientować się, jak jego pacjent reaguje na tego rodzaffT wiadomości i fakty. Obok chorych, którzy tracą wzrok nagle lub na przestrzeni niedługiego okresu czasu, istnieje bardzo wielu, u których proces ten postępuje stopniowo i trwa czasami kilka lat. Nie ma tutaj gotowej recepty, kiedy powiedzieć pacjentowi o tym, że w przyszłości zagraża mu całkowita ślepota. Podjęcie decyzji w tej sprawie wymaga dużej rozwagi i doświadczenia. Amerykański psychiatra L. S. Cholden (10) proponuje przygotowywać pacjenta stopniowo do przyjęcia tej wiadomości, a mianowicie : — wpierw należy zasygnalizować mu możliwość utraty wzroku, 48 — następnie po pewnym okresie — podać to jako prawdopodobieństwo, -— w końcu omówić utratę wzroku jako pewnik. W zasadzie nie należy zwlekać z decyzją poinformowania pacjenta o nieodwołalnej utracie wzroku, gdyż stopniowo pogarszający się stan wzroku jest przez niego odczuwany. Po prostu domyśla się on, że tego rodzaju fakt w przyszłości może lub będzie miał miejsce. Wczesne przekazanie diagnozy pozwoli bowiem na rozpoczęcie rehabilitacji pacjenta, zanim nastąpi całkowita utrata wzroku. Niepewność jest często gorsza od przykrej prawdy. W. Szuman (65) podaje, że pewna pacjentka w okresie niepewności, czy będzie nadal widziała, nie mogła spać przez kilka tygodni. Przespała natomiast całą noc i następne, kiedy dowiedziała się, że nie odzyska już wzroku. Rozmowę z pacjentem należy przeprowadzić spokojnie, rzeczowo i osobiście. Niedopuszczalne jest przekazanie tak ważnej życiowo wiadomości np. przez pielęgniarkę. Sprawę stanu wzroku trzeba przedstawić jasno i wyraźnie, aby pacjent nie miał wątpliwości, i nie szukał w konsekwencji porad u innych lekarzy czy nawet znachorów. Przede wszystkim należy w sposób zrozumiały dla pacjenta naświetlić przyczyny utraty wzroku, aby jego kalectwo nie było dla niego czymś tajemniczym, co czasami prowadzi do jakiejś zabobonnej interpretacji. Dokładne naświetlenie przyczyn utraty wzroku pozwala z reguły na łatwiejsze zaakceptowanie kalectwa i wkroczenie na drogę rehabilitacji. Zdajemy sobie sprawę z tego, że niełatwo dobrać słowa, gdy trzeba przekazać pacjentowi tak poważną i tragiczną w skutkach wiadomość. Trzeba jednak starać się, aby wiadomość ta przyniosła pacjentowi jak najmniej bólu i cierpienia. Wymaga to dużego taktu i wczucia się w sytuację ociemniałego. Nie należy więc w imię źle pojętego dobra ociemniałego stwarzać mu nadziei na odzyskanie czy uratowanie wzroku, jeśli ta nadzieja w najbliższej przyszłości, w najbliższych latach nie zostanie spełniona. Zamiast złudzeń na odzyskanie czy urato- 4 Niewidomi wśród widzących 49 wanie wzroku, należy raczej wzbudzić nadzieję na możliwość użytecznego i aktywnego życia społecznego i zawodowego. Z tego też powodu lekarz okulista powinien zapoznać ociemniałego w sposób ogólny z możliwościami rehabilitacyjnymi, a także udzielać pierwszych wskazówek, jak żyć w nowych i zmienionych warunkach. W pierwszej jednak kolejności powinien swojemu pacjentowi starać się wytłumaczyć, że w wyniku kalectwa nie stracił wszystkiego, lecz że pozostają mu jeszcze duże możliwości, a mianowicie: 1. Możliwość uczenia się, zdobywania wiedzy i umiejętności, pogłębiania dotychczasowego doświadczenia życiowego i rozwijania swojej osobowości. 2. Możliwość opanowania umiejętności samodzielnego poruszania się za pomocą laski lub psa przewodnika. 3. Możliwość opanowania umiejętności wykonywania wielu czynności życia codziennego. - 4. Możliwość wykonywania niektórych często bardzo interesujących zawodów zapewniających w wielu przypadkach dobre zarobki, a tym samym możliwość utrzymania rodziny. 5. Możliwość korzystania z niektórych form życia kulturalno-oświatowego, towarzyskiego i sportowo-turystycznego. 6. Możliwość uczestniczenia w życiu społecznym i politycznym, łącznie z efektywnym zajmowaniem odpowiedzialnych stanowisk. Ponadto lekarz okulista może przedstawić pacjentowi w ogólnych zarysach działalność Polskiego Związku Niewidomych, zwłaszcza jego akcję na rzecz nowo ociemniałych. W ramach tej akcji każdy ociemniały zostaje otoczony właściwą opieką oraz otrzymuje właściwą pomoc w rehabilitacji. Przedstawiając pacjentowi przyszłe jego życie (po wyjściu z kliniki, szpitala), trzeba także wspomnieć o członkach rodziny, przyjaciołach i kolegach z zakładu pracy, którzy z całą serdecznością pomogą mu w przystosowaniu się do życia w nowych warunkach. Bardzo ważnym momentem jest poznanie u ociemniałego tzw. „punktów zaczepienia", które stanowiłyby płaszczyznę do 50 rozwijania przed pacjentem perspektyw na przyszłość. Mogą to być pewne zainteresowania, zdolności czy doświadczenia w określonym kierunku, które będzie można rozwijać i wykorzystać w ustawieniu ociemniałego w jego przyszłym życiu. Często człowiek ociemniały reprezentuje wysoki poziom umysłowy, a także wysoką kulturę osobistą. Są to czynniki, które w znacznym stopniu ułatwiają zrozumienie swojej sytuacji i adaptację do nowych warunków. Należy więc te momenty wykorzystać w decydującej rozmowie z pacjentem, który stracił wzrok. Aby lekarz mógł dodatnio wpływać na psychikę swego pacjenta w jego trudnych dniach, musi sam być przekonany o tym, że życie ociemniałego nie jest wiecznie trwającą tragedią, lecz że może być użyteczne i przynoszące zadowolenie. Rozmowę dotyczącą nieodwracalności ślepoty należy przeprowadzić w odpowiednim miejscu, najlepiej w pokoju lekarskim, w gabinecie, jeśli jest to możliwe dla pacjenta. Niedopuszczalne jest przekazanie tej wiadomości na przykład na korytarzu, przy przypadkowym spotkaniu się z pacjentem. Nieprzyjemna dla niego może też być taka rozmowa na sali, gdzie znajdują się inni pacjenci. Rola lekarza okulisty nie kończy się jedynie na poinformowaniu ociemniałego o jego kalectwie i przedyskutowaniu sprawy jego rehabilitacji. Na ogół po takiej rozmowie pacjent pozostaje jeszcze przez pewien okres w szpitalu między innymi dlatego, że po uświadomieniu sobie faktu ślepoty i jej skutków przeżywa on bardzo głęboko swoją sytuację życiową. Przeżycia ociemniałych związane z utratą wzroku zależą od wielu czynników, a mianowicie: — od sposobu utraty wzroku ■— nagle czy stopniowo, —• od tego, czy towarzyszą jej dodatkowe kalectwa, np. uszkodzenie kończyny, jak to ma miejsce w wypadkach przy pracy czy wypadkach drogowych, — od stanu zdrowia fizycznego i psychicznego — schorzenia wewnętrzne, wyczerpanie nerwowe, 4* 57 — od sytuacji, w jakiej znalazł się ociemniały zaraz po utracie wzroku, tzn. czy znalazł natychmiast właściwą opiekę i pomoc, czy też został opuszczony i zdany na własne siły (73). W każdym jednak przypadku są to przeżycia tragiczne, pełne przygnębienia, żalu i rozpaczy. Szczególnie dramatyczna jest nagła utrata wzroku, kiedy zdrowy człowiek w jednej chwili staje się niewidomy, bezradny i cierpiący. Moment uświadomienia sobie faktu nieodwracalności tego stanu działa na ociemniałego w sposób szokujący. Są to przeżycia, które przekraczają wydolność adaptacyjną układu nerwowego, powodując zachwianie równowagi między procesami pobudzenia i hamowania, a niejednokrotnie prowadzą nawet do zahamowania pewnych procesów korowych. Pociąga to za sobą groźne skutki noszące cechy szoku psychicznego, gdyż cała psychika zostaje jakby sparaliżowana. W tym okresie następuje nie tylko dezorganizacja reakcji emocjonalnych, lecz również zahamowanie mechanizmów samokontroli i samoobrony. Nie pozostaje to bez wpływu na zachowanie się ociemniałych, które przybiera różne formy. Jedni całą rozpacz, tragizm i żal ujawniają w postaci płaczu, krzyku, agresji słownej, wpadają po prostu w szał, ogarnia ich bezgraniczny strach i lęk. Inni natomiast zamykają się w sobie i przeżywają swoje nieszczęście w samotności i zastygłym bezruchu. Nagła utrata wzroku i związane z nią przeżycia to dla systemu nerwowego pewien uraz psychiczny wywołujący stany lub reakcje nerwicowe. Stan taki utrzymuje się u nowo ociemniałych bardzo długo i trudno go usunąć, gdyż ma on charakter odruchowo-warunkowy. Jest on wzmacniany i utrwalany codziennymi sytuacjami pełnymi ograniczeń i trudności, w jakich znalazł się nagle człowiek pozbawiony zdolności widzenia. Po silnym szoku psychicznym następuje okres pozornego uspokojenia, w którym ociemniały widzi całą przyszłość w bardzo czarnych kolorach. Całe jego życie przenika głęboki pesymizm. Wydaje mu się, że doznał wielkiej straty, po której nie przedstawia już sobą żadnej wartości. Nie ma dla niego 52 również takich wartości, dla których miałby żyć. Na każdym kroku odczuwa uzależnienie, beznadziejność, nieprzydatność nawet do najprostszych prac. Napawa go to rozpaczą, smutkiem, przygnębieniem i żalem za tym wszystkim, co stracił na skutek ślepoty. Uważa, że wszystko jest dla niego stracone. Szuka winnych swego nieszczęścia. Obwinia lekarzy w przypadku nieudanej operacji, mylnej diagnozy czy niedostatecznej opieki; obwinia zakład pracy czy kolegów, jeśli wzrok stracił z ich powodu; nie może sobie darować swej lekkomyślności, jeśli sam się do tego przyczynił. W takiej sytuacji zastanawia się nad sobą i swym życiem. Dochodzi na ogół do wniosku, że życie straciło dla niego swój sens. Dlatego też nierzadkim zjawiskiem w tym okresie jest zamiar popełnienia samobójstwa. Jest to okres głębokiej depresji, długotrwałych rozmyślań i zupełnej bezczynności. Stan ten ulega stopniowemu nasileniu w miarę uświadomienia sobie nowych dowodów potwierdzających wielkość doznanych strat i ograniczeń. „Okres depresji — pisze L. S. Cholden — stanowi normalną fazę rehabilitacji" (10). Uświadomienie sobie przez ociemniałego, że oprócz doznanych ograniczeń i strat zachował on pewne zdolności i umiejętności oraz że w związku z tym przedstawia pewną wartość — jest momentem przełomowym, po którym następuje gotowość podjęcia pewnego działania i wstąpienia na drogę rehabilitacji. Stopniowo przekonuje się on, że wprawdzie stracił wzrok, ale pozostał człowiekiem z pełnym prawem do walki o własne szczęście i realizację własnych celów życiowych. Aktywizacja i włączanie się w nurt życia najbliższego otoczenia zaczyna pomału wypierać stan depresji i pesymistyczną wizję przyszłości. Postęp w tym zakresie odbywa się jednak powoli, pewnymi skokami, nawet z cofaniem się wstecz. Trudności i nikłe rezultaty, jakie występują w początkowym okresie psychicznej adaptacji, często nie pozwalają zlikwidować depresji, a czasem nawet ją pogłębiają. Powrót do pełnej równowagi psychicznej i pełnej aktywności jest na ogół procesem trudnym i długotrwałym. Bywa też 53 tak, że po przełamaniu przez ociemniałych wewnętrznych oporów, postęp w tym zakresie jest bardzo wyraźny i następuje dość szybko. Często okres utraty wzroku trwa całymi miesiącami czy nawet latami, gdyż zanik zdolności widzenia następuje powoli i stopniowo. Przy takim stanie rzeczy tracący wzrok żyje w ciągłej niepewności i przewijającej się nadziei na uratowanie czy zahamowanie tego procesu. Ta niepewność wywołuje u niego uczucie stałego niepokoju. Nie wiedząc, czy i kiedy nastąpi całkowita ślepota, trudno mu podjąć decyzję w sprawie planów i zamierzeń na przyszłość, realizować konkretne cele życiowe, dążyć do stabilizacji swego życia. Ten niepokój i niepewność sprawiają mu wiele cierpień i hamują jego aktywność. Pociąga to za sobą stopniowo wycofywanie się z życia społecznego. W wyniku ciągłego napięcia i niepokoju pojawiają się, podobnie jak u nagle ociemniałych, reakcje nerwicowe trudne do usunięcia, gdyż są stale wzmacniane i pogłębiane pogarszającym się stanem wzroku i trudniejszą sytuacją życiową. Prawie wszyscy tracący wzrok usilnie bronią się przed ślepotą i uznaniem siebie za niewidomych. Opóźnia to na ogół przystąpienie ich do pracy nad przystosowaniem się do nowych, zmieniających się warunków życiowych. Momentem przełomowym w ich życiu jest konieczność zrezygnowania z pracy zawodowej na skutek poważnych ubytków wzrokowych. Fakt ten przeżywają oni bardzo silnie, albowiem przyjmują go jako oficjalne uznanie za niewidomych i wykluczenie z grona ludzi widzących. Przy rozpoczęciu rehabilitacji w odpowiednim czasie —- osoby stopniowo tracące wzrok mogą przestawić się i przystosować się do nowych warunków, zanim nastąpi całkowity zanik zdolności widzenia. Oczywiście, lekarz okulista powinien pomóc swemu pacjentowi w zapoczątkowaniu procesu psychicznej adaptacji. W momentach głębokiego przeżywania przez ociemniałego swego kalectwa często zjawia się u lekarza pokusa do budzenia fał- 54 szywych nadziei na odzyskanie wzroku. Nie należy tego rodzaju pokusom ulegać, lecz trzeba powiedzieć prawdę o aktualnych i realnych możliwościach medycyny. Lekarz może jedynie powiedzieć pacjentowi o tym, że w przyszłości dzięki postępowi i ewentualnym osiągnięciom medycyny może uda się poprawić jego wzrok. Należy to jednak czynić jedynie wówczas, gdy faktycznie jakieś perspektywy istnieją. Psychoterapeutyczne oddziaływanie lekarza powinno być skoordynowane z oddziaływaniem pozostałego personelu oddziałowego, a więc pielęgniarek i salowych. Personel ten powinien w pierwszym rzędzie wzmóc ogólną opiekę nad pacjentem, a także stwarzać odpowiedni klimat psychiczny sprzyjający akceptacji kalectwa. Chodzi bowiem o to, aby personel ten obok serdecznej i troskliwej opieki również w sposób właściwy przedstawiał życie człowieka ociemniałego. Zdarzają się bowiem przypadki, że pielęgniarki, a zwłaszcza salowe opowiadają pacjentowi różne przeżycia innych ociemniałych czy fakty, które nie sprzyjają akceptacji kalectwa. Często też personel ten uprzedza decyzje lekarza przekazując pacjentowi pewne wiadomości czy dzieląc się własną oceną stanu zdrowia pacjenta. Tego rodzaju rozmowy wywołują na ogół u ociemniałego wiele niepokoju. Dlatego też konieczne jest ścisłe współdziałanie lekarza i pozostałego personelu z tym, że rola lekarza powinna być tutaj decydująca i ustalająca zasady tej wspólnej akcji. Na ogół personel oddziałowy jest dobrze przygotowany do swoich obowiązków i potrafi dobrze spełniać swoje zadania w zakresie zapoczątkowania rehabilitacji nowo ociemniałych, choć w wielu przypadkach jest wręcz przeciwnie. Nasuwa się więc postulat, aby personel ten był przeszkalany w tym zakresie na specjalnych kursach. W tym trudnym okresie ociemniałemu potrzebne są nie tylko działające psychoterapeutycznie słowa lekarza czy wzmożona opieka ze strony pozostałego personelu. Potrzebna jest mu także konkretna pomoc w dążeniu do usamodzielniania się i uniezależniania od innych, czyli pomoc w stawianiu pierwszych kroków w procesie rehabilitacji. W tym zakresie domi- 55 nująca rola przypada średniemu personelowi medycznemu, który instruowany przez lekarza, w codziennych, bezpośrednich kontaktach ma możliwość właściwego i ciągłego oddziaływania na pacjenta w kierunku akceptacji i dążenia do przystosowania się do życia i pracy w zmienionych przez brak wzroku warunkach. Pomoc średniego personelu medycznego dla nowo ociemniałych na oddziale okulistycznym powinna przejawiać się przy: 1) nauce samodzielnego poruszania się w najbliższym otoczeniu — w budynku i parku szpitalnym, 2) zapoznawaniu się z lokalizacją podstawowych urządzeń, z których pacjent może samodzielnie korzystać — ubikacja, umywalnia, świetlica, meble na sali itp., 3) wykonywaniu czynności samoobsługowych związanych z przyjmowaniem pokarmów, ubieraniem się itp. Wskazane byłoby także, jak najwcześniej rozpocząć współpracę z terenową jednostką Polskiego Związku Niewidomych. Odwiedziny przez przedstawiciela tego Związku, którym na ogół jest niewidomy zrehabilitowany, na pewno pozytywnie wpłyną na stan psychiczny ociemniałego. Ponadto przedstawiciel ten będzie mógł wiele pomóc w zapoczątkowaniu procesu rehabilitacji, poprzez zapoznanie nowo ociemniałego z celem i możliwościami rehabilitacji, a także dostarczenie pewnych podstawowych pomocy ułatwiających człowiekowi ociemniałemu życie codzienne, jak biała laska, zegarek brajlowski, tabliczkę i bolczyk do pisania systemem punktowym L. Brail-le'a. Termin wspomnianej wizyty niewidomego przedstawiciela PZN u nowo ociemniałego powinien być umiejętnie dobrany i nastąpić w okresie, gdy pacjent zna prawdę o swym wzroku i już ją przyjął. Wcześniejsza wizyta mogłaby stan psychiczny pogorszyć. Jeżeli mówimy o roli lekarza w zakresie rehabilitacji psychicznej nowo ociemniałych —■ to wspomnieć musimy także o zadaniach w odniesieniu do członków rodziny i znajomych, którzy odwiedzają pacjenta w szpitalu. Nie ulega wątpliwości, że przeżycia jednego z członków rodziny udzielają się pozosta- 56 łym. W wyniku tego mamy przypadki, że często cała rodzina siedzi nad łóżkiem nowo ociemniałego opłakując i ubolewając nad jego losem. Podobnie znajomi i przyjaciele odwiedzający pacjenta często wyrażają mu w przygnębiającej formie wyrazy swego współczucia i zastanawiają się, jak będzie w przyszłości wyglądać jego tragiczne życie. Nie potrzeba więc chyba specjalnie udowadniać, że tego rodzaju zachowanie negatywnie odbija się na stanie psychicznym pacjenta. Z tego powodu do zadań lekarza należy właściwe danie wskazówek rodzinie i znajomym, aby w czasie odwiedzin swoim zachowaniem wspomagali pracę personelu szpitalnego nad psychiczną rehabilitacją. Zachowanie rodziny i znajomych od pierwszych kontaktów z nowo ociemniałym powinno charakteryzować się pełnym zrozumieniem i chęcią pomocy w wytworzeniu właściwego klimatu psychicznego. Kiedy pacjent żegna się w momencie opuszczania szpitala, lekarz powinien zaprosić go, aby po pewnym okresie przyszedł go kiedyś odwiedzić dla zasięgnięcia dalszych i praktycznych porad. Wywrze to na pacjencie dodatnie wrażenie, akcentując przyjacielski i życzliwy stosunek lekarza. Nowo ociemniały w zasadzie musi jeszcze przez pewien czas pozostawać pod opieką ambulatoryjną. Przede wszystkim jednak pielęgniarka środowiskowa powinna okresowo odwiedzać nowo ociemniałego w domu, służąc mu zawsze pomocą i radą. Dotyczy to zwłaszcza pierwszego okresu po opuszczeniu szpitala, zanim ociemniały nie pojedzie do zakładu rehabilitacyjnego. Jej praca, podobnie zresztą jak i szpitala, powinna być ściśle skoordynowana z działalnością Polskiego Związku Niewidomych. Organizacja ta, mając duże doświadczenie w pracy z niewidomymi, jak również rozbudowaną sieć jednostek organizacyjnych, ma możliwość otoczenia fachową opieką każdego nowo ociemniałego. Nie oznacza to, rzecz jasna, że cały ciężar spada na Polski Związek Niewidomych. Praktyka wielu lat wykazuje, że Związek z powodzeniem wywiązuje się ze swej roli — głównego koordynatora i opiekuna. Potrafi jak żadna inna instytucja wyegzekwować ko- 57 nieczne świadczenia ze specjalistycznych instytucji na rzecz ociemniałego. Ścisła współpraca z Polskim Związkiem Niewidomych jest ponadto konieczna przy ustalaniu przyszłości nowo ociemniałego i wysuwaniu w tym zakresie, w bezpośrednich z nim rozmowach, sugestii na przyszłość. Lekarz okulista jest więc tym, który jako pierwszy może pomóc nowo ociemniałemu wejść na nową drogę życia. Często od postawy lekarza i pozostałego personelu oddziałowego zależy to, jak ociemniały będzie przeżywał swoje kalectwo oraz jak będzie przebiegała akceptacja jego kalectwa i kształtowanie się jego postawy wobec siebie jako inwalidy i wobec rehabilitacji. Każdy lekarz okulista powinien dostrzegać również swoją rolę jako psychoterapeuty, zwłaszcza w chwili obecnej, kiedy oddziały okulistyczne nie posiadają etatów psychologów. W RODZINIE NOWO OCIEMNIAŁEGO Jest to niewątpliwie wstrząsający moment, kiedy lekarz komunikuje pacjentowi czy członkom jego rodziny ostateczną diagnozę stwierdzającą, że ślepota jest faktem nieodwracalnym lub że całkowita utrata wzroku jest w przyszłości nieunikniona. Szczególnie szokująca jest ta wiadomość dla samego ociemniałego. Nie ulega wątpliwości, że przeżycia jednego z członków rodziny udzielają się pozostałym. Ma to miejsce także w przypadku utraty wzroku, kiedy tragiczna atmosfera przenika całe życie rodzinne. Stan ogólnej zadumy, milczenia oraz zabarwionego pesymizmem rozmyślania nad przyszłym losem ociemniałego charakteryzuje wszystkich członków rodziny. Wszystkim rzuca się na usta to podstawowe pytanie: „Co robić dalej i jak pomóc swojemu najbliższemu, kórego spotkało nieszczęście?" Odpowiadając na to pytanie, trzeba sobie w pierwszym rzędzie uświadomić fakt, że droga życiowa ociemniałego z chwilą utraty wzroku nie skończyła się. Musi on po niej iść dalej czy chce, czy nie chce. W jaki sposób będzie da- 58 lej żył, zależy nie tylko od niego samego, ale przede wszystkim od jego najbliższych. Ociemniałemu w tych trudnych dniach, pełnych rozpaczy i depresji, niełatwo ruszyć w dalszą drogę życia. Potrzebuje on wszechstronnej pomocy i oczekuje jej głównie od swojej rodziny. Szczególnie dotyczy to pierwszych dni po powrocie do domu ze szpitala. Oczywiście, że każdy ociemniały będzie reagował na swoje kalectwo w sposób charakterystyczny dla swej osobowości i dlatego ta pomoc będzie musiała uwzględniać specyficzne reakcje poszczególnych jednostek. Wł. Dolański pisze o tym tak: „Jak różne są indywidualności, tak różnie, każdy inaczej będzie przeżywał swoją tragedię i następujący po niej okres przystosowania się do życia w zmienionych warunkach. Im krócej będą trwały wewnętrzne zmagania i opory świeżo ociemniałego, tym korzystniej ułożą się w przyszłości jego stosunki z otoczeniem. Ale to nie tylko od niego jest zależne. W każdym wypadku rodzina, przyjaciele, towarzysze pracy, którzy niejednokrotnie w pierwszej chwili stają bezradni wobec człowieka w ich mniemaniu wyeliminowanego nagle z kręgu życia, muszą zamiast okazywania w takim wypadku biernego współczucia zdobywać się na czynną, zdecydowaną postawę do daleko posuniętej ofiarności" (15). Pomoc ze strony rodziny przede wszystkim powinna się przejawiać w stworzeniu w domu odpowiedniego klimatu psychicznego sprzyjającego akceptacji ślepoty i wykształceniu aktywnej postawy wobec rehabilitacji. Akceptacja to nie tylko bierne pogodzenie się z kalectwem i jego skutkami, wyrzeczenie się zdolności widzenia. Jest to natomiast odnalezienie sensu życia w nowych i zmienionych warunkach oraz wyznaczenie sobie planów i zamierzeń na przyszłość oraz konsekwentne dążenie do ich realizacji. Rzecz zrozumiała, że muszą to być plany i zamierzenia dotyczące pełnej rehabilitacji oraz spraw związanych z życiem osobistym, rodzinnym i zawodowym. Aby ociemniały mógł powrócić do równowagi psychicznej j i zaakceptować swoją aktualną sytuację, w jego domu nie po-winna panować atmosfera przygnębienia, rozpaczy i wiecznie trwającej tragedii. Dla jego dobra członkowie rodziny powinni 59 starać się utrzymać zawsze pogodny nastrój, atmosferę wzajemnego zrozumienia i pomocy. Nie należy również stale podkreślać wielkiego nieszczęścia, jakie spotkało jednego z domowników ani też litować się czy ubolewać nad jego losem. Atmosfera w domu oraz postępowanie domowników powinno wpływać na ociemniałego zachęcająco, aby starał się on prowadzić tryb życia zbliżony dó tego, jaki prowadził dawniej; w kierunku odzyskania i utrwalenia wiary w siebie i własne siły oraz ukształtowania przekonania, że pomimo utraty wzroku nie przestał on być człowiekiem i zachował określone sprawności i funkcje, w oparciu o które może odbudować swoje życie. Niewątpliwie, zachowanie ociemniałego w tych pierwszych dniach może sprawiać domownikom wiele kłopotu i wywoływać niezadowolenie. Powinni oni jednak przyjmować to ze zrozumieniem i okazywać wiele cierpliwości. Jeżeli pragną, aby ociemniały zachowywał się naturalnie, powinni również sami w ten sposób postępować. Pamiętać bowiem trzeba, że akceptacja ślepoty jest w poważnym stopniu uzależniona od postawy otoczenia, zwłaszcza tego najbliższego, jakim jest rodzina. Dotychczas mówiliśmy o udzielaniu pomocy ociemniałemu w zaakceptowaniu kalectwa i jego skutków poprzez stworzenie właściwego klimatu psychicznego. Niewąptliwie, jest to bardzo istotne. Oprócz tego jest jeszcze inna sprawa, a mianowicie sprawa pomocy w wykonywaniu czynności życia codziennego. Bardzo często członkowie rodziny myślą, że ociemniały jest zupełnie życiowo bezradny, że w wielu sytuacjach nie da sobie rady i że pomoc jest mu potrzebna na każdym kroku. Z tego powodu nie pozwalają mu nic samodzielnie robić i starają się go wyręczać we wszystkim. Często takie postępowanie wynika z bardzo szlachetnych motywów (pobudek), jak np. chęci złagodzenia cierpień i wynagrodzenia krzywdy jaka go spotkała. Nie uświadamiają sobie jednak przy tym, że sami robią w tym przypadku dużą szkodę ociemniałemu, gdyż hamują jego aktywność, jego dążenie do usamodzielnienia się i uniezależnienia się od innych. Ociemniali potrzebują w zasadzie pomocy tylko w niektórych sytuacjach, w których brak wzroku 60 powoduje trudności nie do pokonania. Członkowie rodziny, u których bardzo łatwo o wykształcenie się pseudopozytywnej postawy wobec ociemniałego, powinni bardzo zwracać uwagę na ten moment. Ślepota oprócz tego, że powoduje określone trudności w życiu, może także stać się czynnikiem mobilizującym do większej aktywności i pokonywania trudności. Nie należy nigdy mówić, że ociemniały nie potrafi czegoś zrobić, lecz raczej zastanawiać się nad tym, jak powinien on określoną czynność zrobić, inaczej wykorzystując pozostałe zmysły i organizując sobie jej wykonanie w sposób dla siebie dostępny. W tym przypadku dużym ułatwieniem mogą stać się specjalne pomoce techniczne skonstruowane lub przystosowane do korzystania przez osoby dotknięte ślepotą. Samodzielność potrzebna jest każdemu ociemniałemu, gdyż znaleźć się on może w takich sytuacjach, w których skazany będzie całkowicie na własne umiejętności. Trudno właściwie przeprowadzić pełną i skuteczną rehabilitację ociemniałego w domu, gdyż domownicy nie są do tego przygotowani. Z tego powodu najlepiej, aby proces ten odbył się na odpowiednim kursie lub w odpowiednim zakładzie. Ociemniali nie zawsze chętnie chcą opuścić dom i wyjechać na kilka miesięcy w celu przygotowania się do życia bez wzroku. Często również rodzina nie rozumie tego, że wyjazd taki i przeprowadzenie rehabilitacji pod kierunkiem odpowiednio przygotowanego personelu jest dla ociemniałego sprawą nieodzowną i konieczną. Pierwszy krok, jaki należy w tym kierunku zrobić, to skontaktowanie się z jednostką terenową Polskiego Związku Niewidomych, gdzie można otrzymać wiele cennych rad i wskazówek odnośnie do opieki i postępowania z ociemniałym, a także ustalić program jego rehabilitacji. Polski Związek Niewidomych ma swoje jednostki wojewódzkie w każdym mieście wojewódzkim (zarządy okręgów PZN), a w każdym mieście powiatowym koło PZN lub pełnomocnika PZN. Rodzina w tym przypadku musi okazać także dużo zrozumienia i przekonywać ociemniałego, że rehabilitacja w zakładzie lub na odpowiednim kursie jest sprawą o zasadniczej 61 dla niego wadze życiowej. Sprawą rehabilitacji nowo ociemniałych zajmuje się w tej chwili Zakład Rehabilitacji i Szkolenia Zawodowego Inwalidów Niewidomych w Chorzowie, do którego ociemniali są przyjmowani co 2 miesiące na okres 10 miesięcy. W Zakładzie tym, obok rehabilitacji podstawowej, przeprowadza się także szkolenie w zawodach odpowiednich dla człowieka pozbawionego wzroku. Jest to konieczne z uwagi na to, że większość ociemniałych, którzy trafiają tutaj, potrzebuje także zmiany dotychczasowego zawodu. Poza tym Polski Związek Niewidomych organizuje kilka kursów w roku dla osób, które potrzebują rehabilitacji podstawowej. Kierowani są tam także nowo ociemniali, którzy w przyszłości nie będą już pracować czy to z uwagi na wiek, wysoką rentę inwalidzką lub z innych powodów. Po okresie pobytu w zakładzie rehabilitacyjnym lub odpowiednim kursie, ociemniały zazwyczaj wraca do domu i prowadzi nadal swoje normalne życie. Na ogół podejmuje pracę albo w odpowiedniej spółdzielni inwalidzkiej lub, co się też nierzadko zdarza, w swoim dawnym zakładzie pracy. W tym ostatnim przypadku ociemniały w wyjątkowych wypadkach wraca na dawne stanowisko pracy, lecz o wiele częściej na podobne lub zupełnie inne. Zasadnicza sprawa dla członków rodziny po powrocie ociemniałego do domu, po okresie rehabilitacji — to stwarzanie mu warunków, aby mógł wykorzystać w życiu codziennym to wszystko, czego przez wiele miesięcy, często z dużym trudem i wysiłkiem, nauczył się. Celem rehabilitacji jest przywrócenie ociemniałemu jak największej samodzielności, zwłaszcza w wykonywaniu czynności życia codziennego, a także przygotowywanie go do aktywnego życia kulturalnego i społecznego. Te wartości nie mogą być zmarnowane po powrocie ociemniałego do domu na skutek niezrozumienia i niewłaściwej postawy członków rodziny. Jak więc ma wyglądać życie ociemniałego w nowych warunkach w układzie rodzinnym? Co powinno się nie zmienić, a jakie nowe elementy należy wprowadzić w życie rodziny, 62 w której jeden z członków stał się ociemniałym? Przede wszystkim zmianie nie powinna ulec pozycja i znaczenie ociemniałego w rodzinie. Nie wolno zepchnąć go do roli „Kopciuszka", mimo że ma on określone trudności w wykonywaniu różnych obowiązków domowych i jeśli nawet w chwili obecnej pracuje na innym, może mniej płatnym stanowisku. Ociemniały i musi być w rodzinie traktowany tak, jak każdy inny z należną sobie czcią i poszanowaniem, w zależności od pozycji, jaką w rodzinie zajmuje (ojciec, matka, brat, syn itp.). Nie należy też izolować go od wszelkich przejawów życia rodzinnego. Wręcz przeciwnie, trzeba włączać go we wszystkie istotne sprawy składające się na codzienne życie rodzinne, a więc rozmawiać z nim o wszystkich powodzeniach, sukcesach, kłopotach i troskach poszczególnych członków rodziny. Wielu mylnie mniemąrż« nie należy ociemniałemu przysparzać dodatkowych Sopotów, gdyż ma on swoich pod dostatkiem. Ociemniały na ogół wyczuwa wszelkie tego rodzaju nieszczerości, co staje się przyczyną pewnej nieufności i podejrzenia, że się go oszukuje. Całkowicie nie do przyjęcia jest negatywna postawa środowiska rodzinnego wobec swego ociemniałego członka, która przejawiałaby się w wyrażaniu niechęci i niezadowolenia wobec niego i jego poczynań. Podobnie postawa obojętności wobec inwalidy — nieinteresowanie się nim i jego sprawami — nie powinna mieć miejsca w rodzinie człowieka pozbawionego wzroku. Żali się mjr Kijak, ociemniały bohater powieści Noc jak dzień, przed przedstawicielem Polskiego Związku Niewidomych na swoją sytuację w rodzinie swego brata: „Nie zależę od nikogo. Za swoją klitkę też płacę. Nie przyjąłem ani źdźbła łaski. A mimo to ciągle słyszę wymawiania. Kolego, ja mam pięćdziesiąt pięć lat, siwe włosy. Miałem nerwy z żelaza, a dzisiaj? Ruina ze mnie została. Jeszcze mam siły, aby żyć ... Nie mam tylko sił, żeby znosić czyjąś głupotę i podłość" (47)._ Najłatwiej będzie ociemniałemu utrzymać dawną pozycję i znaczenie, jeśli będzie wykonywał w miarę możliwości wszystkie czynności życia codziennego, które wykonywał przed utra- 63 tą wzroku. Przy czynności życia codziennego rozumie się nie tylko czynności związane z samoobsługą, jak zabiegi higieniczne, ubieranie się, spożywanie posiłków, lecz również czynności związane z utrzymaniem gospodarstwa domowego, jak przygotowywanie posiłków, utrzymanie czystości i porządku w mieszkaniu, konserwacja odzieży i bielizny (pranie, prasowanie, przyszywanie guzików) itp. Ociemniali mają możliwość opanowania umiejętności wykonywania tych czynności, dlatego też są one uwzględnione w programach rehabilitacji podstawowej. Kiedy ociemniały przyjeżdża do domu, powinien wszystkie tego rodzaju czynności wykonywać samodzielnie, dzięki temu będzie nabywać coraz to większej sprawności. „Niektóre dobrotliwe dusze ■—■ pisze J. Bindt —■ nie pozwalają mu (ociemniałemu — dop. autora) ubrać się samemu, jeść, a nawet odpowiadają za niego na pytania. Ten źle pojęty wysiłek mający na celu uwolnienie go od odpowiedzialności powoduje pustkę i nudę w jego życiu oraz pozbawia wszelkiej inicjatywy i radości" (5). Człowiek nie może być skazany tylko na wegetację, bo takie życie nie przyniesie mu na pewno zadowolenia. Domownicy zamiast za niego robić, raczej powinni pomóc mu usamodzielniać, się wskazywać sposoby pokonywania trudności w wykonywaniu tych wszystkich czynności, które niemal codziennie się powtarzają. Jakie znaczenie z psychologicznego punktu widzenia dla ociemniałego ma samodzielność — najlepiej przedstawia wypowiedź ociemniałej T. Keitlen: „Każde moje samodzielne osiągnięcie sprawiało, że z coraz większym optymizmem patrzyłam w przyszłość" (34). Ociemniali często nie lubią, jak się ich wyręcza i pomaga mimo ich woli. Z tego powodu nie należy narzucać się im ze swoją pomocą. Jeśli nie jest się pewnym, czy pomoc jest im konieczna, lepiej bezpośrednio ich o to spytać. Domownicy powinni bacznie obserwować ociemniałego członka rodziny oraz starać się poznać jego możliwości i umiejętności. W ten sposób będą mogli prawidłowo oceniać sytuacje życia codziennego, w których nie należy udzielać mu pomocy, я w których należy go wyręczać. 64 Bardzo ważną sprawą w życiu rodzinnym jest organizacja czasu wolnego. Każda rodzina ma w tym zakresie swoje przyzwyczajenia i nawyki — swój sposób spędzania czasu wolnego zgodnie ze swoimi zainteresowaniami oraz potrzebami kulturalnymi i społecznymi. W zasadzie jest to dziedzina życia rodzinnego, która nie powinna specjalnie ulec zmianie z chwilą, gdy jeden z członków utracił wzrok. Jest rzeczą zrozumiałą, że nie ma większych trudności, jeśli chodzi o utrzymanie dotychczasowych form spędzania czasu wolnego w gronie rodzinnym. Słuchanie radia, a także niektórych programów telewizji przy słownym objaśnianiu akcji przez osobę widzącą może mieć miejsce tak samo, jak dawniej. Nie będzie też specjalnych trudności w głośnym czytaniu gazet i czasopism czy interesującej kilku członków rodziny książki, aby z tego mógł korzystać także ociemniały. Na ogół jednak ociemniali po kursie rehabilitacyjnym opanowują system punktowy do tego stopnia, że mogą samodzielnie czytać książki brajlowskie. Książki takie mogą oni wypożyczać z Centralnej Biblioteki Tyflologicznej PZN w Warszawie, w bibliotekach wojewódzkich PZN i tzw. punktach bibliotecznych usytuowanych w różnych miastach naszego kraju. Ponadto mogą oni korzystać z tzw. książek mówionych, czyli nagrań książek na taśmy magnetofonowe, których zapis odtwarza się za pomocą magnetofonów. W tym zakresie Centralna Biblioteka Tyflologiczna PZN jest również bogato zaopatrzona w ciekawe pozycje, z których ociemniali bardzo chętnie korzystają. Może w niedługim czasie niewidomi nie będą skazani na pomoc widzącego lektora w korzystaniu z książek czarnodru-kowych. W Stanach Zjednoczonych AP wyprodukowano bowiem pierwsze serie 2 typów specjalnych aparatów umożliwiających niewidomym czytanie normalnego druku. Wśród nich jest tzw. stereotoner —■ aparat, który przekształca „czytane" litery na stereofoniczne dźwięki. Aby móc korzystać z tego aparatu, niewidomy musi uprzednio wyuczyć się całego systemu „odczytywania" przekazywanych układów dźwięków, które odpowiadają poszczególnym znakom drukarskim (lite- 5 Niewidomi wśród widzących 65 rom). Aparat ten składa się z małej kamery przesuwanej wzdłuż liter (dla ułatwienia można korzystać ze specjalnej pro-wadzalnicy), urządzenia przekształcającego „odczytywane" przez kamerę litery na odpowiednie zespoły dźwięków oraz słuchawek, przez które niewidomy odbiera te dźwięki. W zależności od indywidualnych zdolności i wprawy — niewidomi czytają przy zastosowaniu tego aparatu z szybkością do 60 słów na minutę, z tym że nie jest to granica ostateczna. Również w chwili obecnej jest w początkowym użyciu w USA inny aparat umożliwiający niewidomym czytanie czar-nodruku, który jest oparty na podobnych zasadach. Różnica polega na tym, że czytane przez kamerę litery przekształcane są nie na bodźce słuchowe, lecz dotykowe. Dzięki specjalnemu urządzeniu wibrującemu (zwanym „ekran") niewidomy odbiera za pomocą palca (dotyku) kształty liter. Czytanie z pomocą tego aparatu wymaga również wielu ćwiczeń i wprawy. Nie powinny ulec zmianie także formy spędzania czasu wolnego związane z wychodzeniem na zewnątrz, które włączają ociemniałego w społeczne życie swego środowiska. Mamy tutaj na myśli spacery, uczęszczanie na przedstawienia teatralne czy koncerty, wyjazd na wycieczki turystyczne połączone ze zwiedzaniem zabytków, wystaw, muzeów itp., wyjazd na wczasy, nad morze i w góry itp. Są to te formy spędzania czasu wolnego, które bezwzględnie powinny być kontynuowane po utracie wzroku, albowiem mają one również swój aspekt rehabilitacyjny. Obok bowiem rozrywki, przyczyniają się one do fizycznego usprawnienia, a także włączają ociemniałego w życie społeczne. Poza tym są to formy spędzania czasu wolnego, które można nazwać tzw. odpoczynkiem czynnym ostatnio bardzo mocno propagowanym, dającym odprężenie nie tylko fizyczne, ale i psychiczne. Tego rodzaju odpoczynek jest bardzo ociemniałym potrzebny z uwagi na to, że liczne sytuacje życiowe powodują u nich stany napięć emocjonalnych, które wymagają odhamowania. Niestety, często spotykamy opory zarówno ze strony samego ociemniałego, jak też członków jego rodziny, jeśli chodzi 66 o korzystanie ze spacerów, przedstawień teatralnych, koncertów itp. Ociemniali po utracie wzroku po prostu nie mają ochoty pokazywać się ludziom i narażać się na spotkania ze znajomymi, którzy będą zadawać im setki krępujących pytań związanych z ich kalectwem. Również członkowie rodzin w wielu przypadkach wstydzą się wyjść z ociemniałym na spacer, do teatru lub do znajomych. Fakt ten obrazuje nam najlepiej fragment wspomnianej już książki Noc jak dzień. Major Kijak, ociemniały, mieszkał u brata, który miał 17-letnią córkę. Wychodziła ona często ze stryjem na spacery lub prowadziła go do różnych miejsc, do których samemu byłoby mu trudno dostać się. Przeżycia majora związane z korzystaniem z usług swojej bratanicy Autor książki opisuje w sposób następujący: „Już dawno zauważył (Mjr Kijak — przyp. autora), że dziewczyna wstydzi się towarzyszyć mu na ulicy. Nie dawała tego wyraźnie do poznania, ale wszelkimi sposobami wymawiała się od chodzenia z nim po mieście. Co najwyżej wieczorem zgadzała się wyjść na spacer, ale zauważył, że i wtedy wybierała mniej oświetlone, bardziej odludnione ulice, gdzie nie mógł jej spotkać nikt ze znajomych. Skończyło się i to przed paroma miesiącami, gdy major poprosił ją, aby odprowadziła go do Związku... (Niewidomych —• przyp. autora). Poszła, ale była niesłychanie rozdrażniona, jakiś czas opanowywała się jeszcze, aż w końcu powiedziała mu wprost: „Słuchaj stryjku! Ja dłużej nie mogę pełnić roli twej niańki. Nie moja wina, że nie widzisz. Jestem młoda, mam swoje towarzystwo, swoich znajomych i nie mogę ograniczać się do zupełnie obcego dla mnie i przykrego twojego Związku" (47), Oczywiście postawa członków rodziny powinna być taka, aby zachęcać ociemniałego do włączania się w życie kulturalne i społeczne swego środowiska. Trzeba robić wszystko, aby ociemniałego zachęcić i wyciągnąć z domu. Na pewno niewidomi będą chętnie brać udział we wszelkiego rodzaju spacerach, wycieczkach, przedstawieniach teatralnych, zwiedzaniach zabytków itp., jeśli będą one przynosić im pewne korzyści i zadowolenie. Z tego powodu powinny one być tak zorgani- 5* 67 zowane, aby niewidomi nie byli biernymi i nie zorientowanymi uczestnikami, lecz aby aktywnie brali w nich udział. Do tego potrzebne jest rozumienie i uwzględnianie ich potrzeb i możliwości. Chodzi tutaj mianowicie o w miarę możliwości dokładne słowne opisywanie wszystkich zwiedzanych obiektów i oglądanych przedmiotów, aby mogli oni łatwo wyobrazić je sobie i uzyskać niezbędne o nich wiadomości. W czasie wycieczek, spacerów, kąpieli itp. niewidomi powinni ponadto czuć się swobodnie i bezpiecznie. Na skutek braku orientacji w przestrzeni niewidomi mogą wejść w miejsca dla siebie niebezpieczne lub zagrażające niebezpieczeństwem dla życia. Mam tu na myśli kąpiel w morzu czy jeziorze, kiedy łatwo o zmylenie kierunku i narażenie się na utonięcie. Z tego też powodu w czasie kąpieli powinna towarzyszyć niewidomemu osoba widząca. * Obok wartości, o których już wspominaliśmy, udział w życiu kulturalnym i społecznym ma również pewne wartości psychoterapeutyczne. T. Keitlen, której fragmenty autobiografii już wielokrotnie cytowaliśmy, została namówiona przez swoje przyjaciółki na koncert symfoniczny. Pierwszy po utracie wzroku swój udział w imprezie kulturalnej opisuje ona w sposób następujący: „Usłyszałam pierwsze takty Symfonii Pastoralnej Beethovena. Pełne dźwięku frazy nigdy nie wydawały mi się równie piękne jak tego wieczoru. Słuchając dawniej koncertów, chłonęłam wrażenia nie tylko uchem, ale i wzrokiem. Teraz pozostał mi tylko słuch. Do moich uszu docierały tony nigdy dotąd nie słyszane. Kojące działanie muzyki wyzwalało mnie z więzów, które krępowały mnie dotychczas. Po raz pierwszy od wielu tygodni zapomniałam o sobie, o swojej ślepocie, o lęku, o rosnącym uczuciu wrogości wobec wszystkich ludzi posiadających wzrok... Może „chwila prawdy", którą przeżyłam podczas koncertu, stała się tym czynnikiem, który dodał mi odwagi do rozpoczęcia życia od nowa" (34). Widzimy więc, że ociemniałego nie należy trzymać w domu, lecz wprowadzać go na nowo, w życie swego środo- 68 wiska, by mógł korzystać z wszystkich osiągnięć współczesnej kultury, oświaty, cywilizacji. Również bardzo istotną sprawą w życiu człowieka ociemniałego jest utrzymywanie kontaktów z dawnymi kolegami i przyjaciółmi. Dotyczy to zarówno przyjmowania ich w domu, jak i ich odwiedzania, a także wspólnego urządzania wycieczek, uczęszczania do teatru czy na koncerty. Chodzi tu o utrzymanie tych wszystkich form wspólnego spędzania wolnego czasu, jakie miały miejsce przed utratą wzroku. Na ogół widzący, po początkowym dużym uczuciowym zaangażowaniu się w sytuację swego ociemniałego kolegi czy przyjaciela, stopniowo się od niego odsuwają-i w końcu zupełnie zrywają dotychczasowe kontakty. Ociemniały zostaje wówczas sam. „Po utracie wzroku samotność jest chyba największą klęską, jaka może dotknąć niewidomego" (33). Z tego powodu członkowie rodziny powinni bardzo pomagać w utrzymaniu więzi z dawnymi kolegami czy przyjaciółmi. Trzeba jednak pamiętać o tym, aby odwiedzanie ociemniałego przez widzących, zwłaszcza zaraz po utracie wzroku, nie przeradzało się w „smutne spotkania", na których rozmowa będzie koncentrowała się jedynie wokół ślepoty i jego tragicznego życia. Wielu z odwiedzających przynosi ociemniałemu, zamiast ulgi i radości, jedynie rozdrażnienie i niepokój. Najbardziej wyprowadzają ociemniałych z równowagi opowiadania widzących o cudownych lekach czy cudownych wyleczeniach, znakomitych lekarzach, czy nawet znachorach, którzy podobno przywrócili człowiekowi wzrok. Inni natomiast doradzają ociemniałemu stosowanie wyszukanych leków ziołowych czy nawet specjalnych pokarmów, które jakoby miały pomóc w jego sytuacji. Tego rodzaju informacje, na ogół nie mające potwierdzenia w rzeczywistości, wywołują u ociemniałego niepotrzebny niepokój i wzbudzają bezpodstawną nadzieję na odzyskanie wzroku. Wkrada się wówczas do umysłu ociemniałego wątpliwość, czy ostateczna diagnoza lekarza ma rzeczywiście charakter ostateczny. W ślad za tym pojawia się nieraz zamiar szukania nowych lekarzy czy nawet znachorów, którzy mogliby aktualny stan zmienić. Dalszą kon- 69 sekwencją tego rodzaju rozmów jest opóźnienie podjęcia przez ociemniałego decyzji odnośnie do przystąpienia do rehabilitacji, czy wręcz odstąpienie od samej rehabilitacji, gdyż jego świadomość zostaje pochłonięta szukaniem dróg dojodzyskania wzroku. O ludziach, którzy „karmią" ociemniałych nieuzasadnionymi i bezpodstawnymi, a zarazem szkodliwymi informacjami, T. Keitlen mówi w sposób następujący: „...wielu spośród moich przygodnych znajomych, niektórzy krewni, a także bliżej mi nie znani, a bardzo ograniczeni ludzie wprowadzali wiele zamętu w moje życie swoimi psychologicznymi rozważaniami... W rzeczywistości miałam ochotę krzyknąć: Jak długo będziecie mnie jeszcze tymi bredniami karmić? Czy nie zdajecie sobie sprawy, że za wszelką cenę chciałam odzyskać wzrok?" (34). Dotychczasowe nasze uwagi szły w kierunku tego, czego specjalnie nie należy zmieniać w życiu rodzinnym z chwilą, gdy jeden z członków utraci wzrok. Powstaje więc pytanie, czy są takie sprawy, które powinny czy muszą ulec zmianie? Bez wątpienia odpowiedź na to pytanie jest pozytywna. Fakt, że jeden z członków rodziny nie widzi iw związku z tym ma pewne ograniczenia w życiu, musi być świadomie przyjmowany przez wszystkich, którzy dzielą z nim wspólne mieszkanie. Pociąga to za sobą konieczność przestrzegania lub uwgzlędnia-nia pewnych zasad, jakie obowiązują w życiu i współżyciu z człowiekiem dotkniętym ślepotą. Wprawdzie powiedzieliśmy, że należy dążyć do tego, aby ociemniały wszystkie dotychczasowe obowiązki domowe wykonywał nadal, to jednak w praktyce i w konkretnym przypadku nie zawsze tego rodzaju postulat jest całkowicie możliwy do zrealizowania. Zależy to zresztą od wielu czynników, jak stopnia zrehabilitowania ociemniałego czy konkretnych warunków domowych. Z tego po-wodu często istnieje potrzeba zrewidowania dotychczasowego podziału obowiązków domowych wykonywanych na rzecz rodziny i dokonania pewnej korekty, w zależności od możliwości poszczególnych członków. Zwolnienie ociemniałego z określonych zadań, których wykonywanie połączone jest z trudnoś- 70 ciami lub przykrościami, nie oznacza absolutnie zwolnienia go z wszystkich obowiązków. Wręcz przeciwnie — w przypadku wprowadzania takiej korekty można na niego nałożyć inne, których dotychczas nie wykonywał, a które leżą w granicach jego możliwości. Sprawa ta zależy, jak już powiedzieliśmy, od konkretnych warunków, od samej osoby ociemniałego, a także od tego, jaką rolę w domu pełnił on dotychczas. Inaczej będzie to wyglądać, gdy ociemniałym jest ojciec — głowa rodziny, matka —■ gospodyni i główna wychowawczyni dzieci itp. Również pewnej korekcie może ulec repertuar spędzania wolnego czasu^zarówno co do formy, jak też treści, np. rezygnując z konieczności z oglądania filmów w kinie, można zwiększyć częstotliwość wyjść do teatru czy na koncerty. Rzeczą, na którą należy zwracać szczególną uwagę, jest organizacja mieszkania. Oczywiście, w urządzeniu mieszkania należy się kierować ogólnymi zasadami, jak to ma miejsce w każdym innym przypadku. Generalną jednak zasadą, która musi być z większą pieczołowitością przestrzegana w mieszkaniu ociemniałego, jest dbałość o ład, porządek i stałą lokalizację mebli i innych przedmiotów. Nieporządek bardzo utrudnia i komplikuje życie człowiekowi nie posiadającemu możliwości spostrzegania tego wszystkiego, co się wokół niego znajduje i dzieje. Przede wszystkim utrudnia mu swobodne i bezpieczne poruszanie się po mieszkaniu oraz wywołuje niepotrzebnie obawę przed zderzeniem się z niebezpiecznymi przedmiotami. Poza tym bałagan i nieprzestrzeganie ścisłej lokalizacji wszystkich przedmiotów wypełniających mieszkanie — utrudnia ociemniałemu szybkie odszukanie tych przedmiotów, co wiąże się z kolei z ograniczeniem samodzielności ociemniałego i koniecznością zdania się na pomoc innych. Z tego powodu w mieszkaniu, przede wszystkim z uwagi na ociemniałego, wszystkie przedmioty powinny mieć stałe miejsca, a zwłaszcza dotyczy to przedmiotów, które mogą łatwo zmieniać swoją lokalizację. Jeśli ktoś zabierze przedmiot będący do dyspozycji wszystkich członków rodziny, to powinien odłożyć go po wykorzystaniu na swoje miejsce. Jeśli chodzi 71 i o osobiste przedmioty poszczególnych członków rodziny, to najwygodniej byłoby, aby ociemniały miał własną szafkę czy własne półki lub szuflady. W nich powinien mieć poukładane według własnego systemu wszystkie swoje przedmioty. Niektóre powinny być odpowiednio poznakowane, ąby przy ich odszukiwaniu nie miał kłopotów. Nie należy także pozostawiać w różnych miejscach przedmiotów, których ociemniały się nie spodziewa, a które stanowić mają dla niego niebezpieczną przeszkodę. Uwaga ta szczególnie odnosi się do dzieci, które lubią pozostawiać na podłodze, w miejscu przeznaczonym do chodzenia, różne swoje zabawki. Podobne wskazania odnoszą się do pozostawiania otwartych lub półotwartych drzwi, okien itp. Przykrością może także skończyć się ustawianie chwiejnych i łatwo wywrotnych przedmiotów, np. wysmukłych wazonów, na małych stolikach, kredensach itp. Są one bowiem narażone na przypadkowe potrącenie i zrzucenie przez osobę pozbawioną wzroku. Dla zapewnienia ociemniałemu jak największej samodzielności należy zaopatrzyć go w specjalne urządzenia i pomoce techniczne ułatwiające ludziom pozbawionym wzroku wykonywanie czynności życia codziennego. Do nich należą: zegarek brajlowski posiadający tarczę z punktowym oznaczeniem godzin i wzmocnione wskazówki (to samo dotyczy specjalnych budzików dla niewidomych), biała laska służąca do samodzielnego poruszania się, nawlekacz do igieł, brajlowskie termometry, miary krawieckie, tabliczka i rylec oraz maszyna brajlowska do pisania systemem punktowym, normalna maszyna do pisania, magnetofon, głównie do odtwarzania książek mówionych nagranych na taśmę i szereg innych pomocy technicznych. Wszystkie tego rodzaju przedmioty i pomoce można otrzymać za pośrednictwem Polskiego Związku Niewidomych. Ponadto w miarę możliwości finansowych należałoby zaopatrzyć się w nowoczesny sprzęt gospodarstwa domowego, który w znacznym stopniu umożliwia wykonywanie szeregu czynności życia codziennego, jak pralki, szybkowary, elektryczne odkurzacze itp. Sprzęt ten ma tę zaletę, z punktu widzenia 72 człowieka pozbawionego wzroku, że w znacznym stopniu me-chanizuje i automatyzuje pracę i w ten sposób rolę człowieka w jego obsłudze sprowadza do minimum. Ponadto należy wyposażyć mieszkanie ociemniałego w pewne odmiany sprzętu domowego, które w większym stopniu uwzględniają wymagania człowieka niewidomego, np. w mydelniczkę z elektromagnesem, którą przymocowuje się do ściany (stała lokalizacja mydła w łazience), kipichron do gotowania mleka, żelazko do prasowania z termoregulatorem, itp. Przy czym w tym ostatnim urządzeniu gałka regulatora powinna być odpowiednio znakowana (np. przez nacięcia, uwypuklenia) w celu umożliwienia ociemniałemu samodzielnego regulowania temperatury żelazka. Polski Związek. Niewidomych sporządził obszerną listę przedmiotów i pomocy technicznych, które niewidomym mogą w znacznym stopniu ułatwić codzienne życie. Nie zawsze członkowie rodziny uświadamiają sobie fakt, że ociemniały ma ograniczone możliwości kontrolowania swej zewnętrznej postawy i wyglądu. W tym zakresie powinni oni starać się mu pomóc. Przejawiać się to powinno w częstszym sprawdzaniu, szczególnie przed wyjściem z domu, czy nie ma on plam na ubraniu, czy ща dobrze wyczyszczone buty lub czystą koszulę. Również wskazane jest, aby dość dużo uwagi poświęcać różnym formom zachowania się ociemniałego, jak np. postawa przy rozmowie, siedzenie przy stole, jedzenie itp. Często bowiem ociemniali po dłuższym okresie od utraty wzroku stopniowo zatracają pewne maniery i nawyki kulturalnego zachowania się, jakie w ciągu swego życia nabyli. Przyczyną tego jest brak kontroli wzrokowej swego zachowania oraz brak możliwości obserwowania, jak inni w analogicznych sytuacjach postępują. Wiemy bowiem, że tego rodzaju sprawy są bardzo ważne, gdy chodzi o kontakty z ludźmi i utrzymywanie stosunków towarzyskich. Często nieprzestrzeganie powszechnie przyjętych form zachowania zraża jednych ludzi do drugich. Widzący często niesłusznie przypisują nieodpowiednie zachowanie się ślepocie i w ten sposób powstają nieuzasadnione mylne opinie dotyczące niewidomych. 73 Oczywiście, lepiej będzie, jeżeli na pewne sprawy w sposób taktowny zwróci uwagę członek rodziny, niż miałby to zrobić ktoś z otoczenia dalszego. Ociemniały, tak samo jak każdy inny człowiek, powinien dbać o właściwe postępowanie i zachowanie się świadczące dobrze o jego kulturze osobistej. W przypadku kiedy w rodzinie są dzieci, a ociemniałym jest ktoś z dorosłych, należy także w wychowaniu ich fakt ten uwzględniać. Od najmniejszych lat należy zapoznawać je z pewnymi ograniczeniami ociemniałego i koniecznością przestrzegania pewnych zasad, jakie w jego życiu obowiązują, a także z koniecznością udzielania pomocy w uzasadnionych przypadkach. Ważną sprawą jest także zapewnienie ociemniałemu możliwości kontaktu ze środowiskiem niewidomych, a zwłaszcza z Polskim Związkiem Niewidomych. Przede wszystkim w Związku otrzyma on wiele uwag i rad odnośnie do zorganizowania sobie życia w nowych i zmienionych warunkach. Ponadto Związek jest głównym dysponentem specjalnych pomocy technicznych ułatwiających ludziom pozbawionym wzroku życie, naukę i pracę. Utrzymanie kontaktów z innymi niewidomymi okazuje się z reguły bardzo pożyteczne dla ociemniałego. Dzięki tym kontaktom dowiaduje się, jak inni niewidomi organizują sobie życie, jakie mają oni trudności i problemy, a także jakie powodzenia i sukcesy. Środowisko niewidomych jest środowiskiem bardzo aktywnym. Organizuje ono szeroką działalność o charakterze kulturalno-oświatowym, społecznym i turystyczno-sportowym. Każdy z niewidomych może tam znaleźć dla siebie odpowiednie miejsce i włączyć się w nurt pracy społecznej, która z reguły przynosi wiele zadowolenia. KO KONTAKTY WIDZĄCYCH Z NIEWIDOMYMI jU^g W poprzednim rozdziale mówiliśmy, między innymi, o konieczności utrzymywania przez człowieka, który stracił wzrok, kontaktów z dawnymi swoimi kolegami i przyjaciółmi. Zasa- 74 da ta dotyczy nie tylko ludzi ociemniałych, lecz wszystkich niewidomych. Pewne opory w tym zakresie ze strony widzących wynikają na ogół z mylnych przekonań, że niewidomi są pozbawieni wszelkich walorów towarzyskich i wolą nie kontaktować się ze światem ludzi widzących. Wręcz przeciwnie, samotność jest dla nich dużą tragedią i dlatego bardzo cenią wszelkie przejawy życia towarzyskiego. JZnajdują oni w kontaktach z innymi ludźmi zaspokojenie swoich potrzeb społecznych, a także odprężenie i rozrywkę. Niewidomi starają się przełamać pewne bariery, które w tym~zakresie od wielu lat istnieją. Niestety, nie zawsze znajdują tutaj właściwe zrozu- к./ mienie ze strony widzących i w dalszym ciągu w bardzo wielu środowiskach są oni izolowani. „Opierając się na doświadczeniach ostatnich paru lat — mówi ociemniała T. Keitlen — nie bez przykrości wysnułam wniosek, że wielu ludzi obdarzonycK" wzrokiem nie może pogodzić się z wysiłkami, zwłaszcza skutecznymi wysiłkami ludzi ociemniałych, którzy pragną żyć -w świecie ludzi widzących. W zakamarkach umysłu ludzkiego gnieżdżą się jakieś lęki i urazy wobec niewidomych. Wyrazem tych antagonistycznych uczuć jest usiłowanie wyeliminowania ociemniałych z głównego nurtu życia" (34). Podkreślić trzeba, że bliższe poznanie człowieka pozbawionego zdolności widzenia zmienia często w sposób bardzo radykalny poglądy widzących na niewidomych jako istoty społeczne. We wzajemnych kontaktach starają się oni rozwiać wszelkie obawy widzących i wykazać, że można z nimi porozmawiać o różnych ciekawych sprawach, bawić się tak samo, jak z widzącymi, po prostu przyjemnie spędzić wolny czas. Wielu z nas może miało okazję przekonać się, że niewidomi w nie mniejszym stopniu niż widzący oznaczają się dużym poczuciem, humoru, umiejętnością zabawiania innych i nie sprawiają specjalnego kłopotu w towarzystwie. Widzący powinni właściwie oceniać te cechy i w kontaktach towarzyskich traktować niewidomych w sposób normalny i naturalny. Jednym z przejawów życia towarzyskiego jest wzajemne odwiedzanie się oraz branie udziału w spotkaniach towarzyskich. 75 Chcąc, aby niewidomy nas odwiedził, musimy umówić się z nim. Jeśli to jest pierwsze spotkanie w naszym domu, to powinniśmy pamiętać nie tylko o podaniu adresu, ale także zainteresowaniu się, czy niewidomy trafi do nas bez specjalnych kłopotów. Trzeba więc zorientować się, czy chodzi on sam, czy z przewodnikiem. W tym ostatnim przypadku należałoby zaprosić też osobę towarzyszącą. Gdy natomiast chcemy, aby przyszedł sam, wówczas musimy w sposób całkiem naturalny zaproponować wyjście po niego, np. na przystanek autobusowy lub inny znany mu punkt na ulicy. Jeżeli natomiast niewidomy był już u nas i jesteśmy przekonani, że trafi do nas bez specjalnych trudności, wówczas nie jest konieczne omawianie tej sprawy. Po przyjściu czy przyprowadzeniu niewidomego po raz pierwszy do siebie należy go zapoznać z naszym mieszkaniem. Oczywiście, jeśli niewidomy ma palto, wówczas należy je od niego odebrać, jak to się zwykle czyni lub wskazać w sposób właściwy miejsce, na które mógłby je złożyć. Pamiętać bowiem musimy, że ma on określone trudności w zorientowaniu się, gdzie znajduje się wieszak lub miejsce, na którym mógłby złożyć kapelusz, parasol, torbę itp. Po pewnych wstępnych czynnościach gospodarz powinien zapoznać niewidomego z rozkładem mieszkania i lokalizacją podstawowych przedmiotów — głównie mebli. Nie dotyczy to wszystkich pomieszczeń, a tylko tych, w których przewidziane jest przebywanie niewidomego. Na pewno niewidomy przyjmie z zadowoleniem, jeśli go zorientujemy we wszystkich pomieszczeniach, lecz w sposób ogólny i opisowy. Nie należy zapominać o zapoznaniu z lokalizacją naszej łazienki (umywalki) i ubikacji, na wypadek, gdyby w czasie wizyty nasz gość chciał z nich skorzystać. Takie zorientowanie niewidomego w naszym mieszkaniu ma na celu ułatwienie mu samodzielnego poruszania się, aby nie był „przybity" do jednego miejsca przez cały czas wizyty. Orientacja ta dotyczy głównie wielkości pomieszczeń oraz lokalizacji i wielkości przedmiotów wypełniających te pomiesz- 76 czenia. Na wstępie należy oczywiście podać rodzaj danego pomieszczenia, np. pokój, kuchnia, łazienka, sypialnia, jadalnia itp. Przy udzielaniu informacji dotyczących wielkości pomieszczenia i wypełniających go przedmiotów należy używać terminów i określeń bardzo dokładnych i precyzyjnych, np. pokój prostokątny o bokach 4 i 5 m lub kwadratowy — 16 m2. Mówiąc o lokalizacji przedmiotów, nie zapomnijmy też wskazać niewidomemu drzwi i okien. Najkorzystniej jest, jak stworzy się niewidomemu możliwość bezpośredniego zetknięcia z głównymi przedmiotami wypełniającymi pokój i poznania miejsc przeznaczonych do przechodzenia. Rzecz zrozumiała, że takie terminy jak „tam", „tu", „tamten" są dla niewidomego terminami mało dokładnymi i nie dają pełnej orientacji. Sytuacja taka nie występuje w przypadku osób widzących z uwagi na to, że słowom osoby informującej zazwyczaj towarzyszy odpowiedni ruch ręką czy głową, dzięki czemu słuchający dokładnie orientuje się, o jaki kierunek czy o jaki przedmiot chodzi. Również określenia „prosto", „w lewo", „w prawo" itp. są dla osoby pozbawionej wzroku informacjami konkretnymi i posiadają wartość praktyczną, jeśli uwzględniają pozycję niewidomego, a nie mówiącego. Na ogół osoba udzielająca informacji czy opisująca daną sytuację stoi w nieco innej pozycji niż niewidomy, a co za tym idzie — „prosto", „w lewo", „w prawo" będzie dla obu osób oznaczać coś innego. Dlatego w tego rodzaju sytuacjach informujący musi uwzględniać przede wszystkim pozycję słuchającego. Jeśli w chwili przybycia niewidomego są w naszym mieszkaniu inni goście —■ to należy udzielać mu wszelkich informacji w sposób dyskretny. Chcąc zaprosić niewidomego do zajęcia miejsca — nie wystarczy powiedzieć do niego „proszę usiądź, krzesło stoi pod oknem" lub coś podobnego. Niewidomy może bowiem mieć trudności z odszukaniem krzesła. Nie wypada też pchać go na krzesło lub samemu sadzać. Wystarczy przy zapraszaniu go do zajęcia miejsca, położenie jego ręki na poręczy krzesła lub fotelu i powiedzenie kilka krótkich słów „Proszę, usiądź; tu jest 77 krzesło". Jeśli krzesło jest bardzo blisko niewidomego — w zasięgu jego rąk — można wówczas ograniczyć się tylko do słów „Proszę, usiądź, krzesło jest przed Tobą", albo „Proszę, usiądź, krzesło jest po Twojej prawej stronie". W chwili gdy niewidomy usiądzie — można przy okazji poinformować go, że po jego lewej stronie stoi stolik, na którym znajduje się popielniczka (o ile wiemy, że jest on palaczem) albo, że stoi wazon z kwiatami itp. W tym ostatnim przypadku chodzi o to, aby przypadkowy, niezamierzony ruch niewidomego ręką nie zrzucił wazonu ze stolika. Często się zdarza, że zapraszamy niewidomego na spotkanie towarzyskie, w którym bierze udział więcej osób, które nie miały dotychczas okazji spotkania się z człowiekiem pozbawionym zdolności widzenia. Zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami gospodarz przedstawia przybyłą osobę, jak również całe towarzystwo jest przedstawione nowemu gościowi. Witając się z niewidomym nie będzie żadnym uchybieniem, jeśli osoby widzące same pierwsze wyciągną rękę w kierunku jego ręki. Jeśli niewidomy nie zorientował się, że chcemy się z nim przywitać i gestem nie zdradza chęci podania ręki, można powiedzieć „czy można uścisnąć pana dłoń", zwracając w. ten. sposób jego uwagę na naszą osobę. Przy powitaniu pamiętać powinniśmy także, że sposób podania ręki ma swoje znaczenie i stanowi wyraz naszej postawy wobec osoby, z którą się witamy. Energiczny uścisk dłoni jest wyrazem serdeczności, sympatii i życzliwości. Przeciwnie, słaby uścisk —- wyrazem obojętności czy nawet niechęci. Nie potrzeba więc tutaj podkreślać, że niewidomemu należy podawać rękę tak samo, jak każdemu innemu człowiekowi. Witając się z niewidomym należy dość głośno i wyraźnie wypowiedzieć swoje nazwisko, aby mógł on zapamiętać je, a następnie po głosie nas rozpoznawać. Każdy bowiem z ludzi ma swoje charakterystyczne cechy głosu — siłę, barwę i wysokość. Ponadto na podstawie głosu niewidomy ma możliwość ustalenia płci, wieku, nastroju, a nawet pewnych cech osobowości. Najlepiej jest, jak osoba widząca, wyciągając rękę 78 w kierunku niewidomego, równocześnie wymawia swoje nazwisko. Wówczas jest to dla niewidomego sygnałem, że ktoś pragnie przywitać się z nim, a ponadto słowa — dźwięki są dla niego podstawą do ustalenia, w którym miejscu stoi ta osoba i w którym kierunku powinien wysunąć rękę. Również osoby znajome przy powitaniu z niewidomym powinny albo podać swoje nazwisko albo też coś innego wypowiedzieć np. „No, jak się masz, Staszku", „Miło mi Pana znów zobaczyć", aby mógł on zorientować się, z kim się witał i kto znajduje się w jego towarzystwie. Gdy ktoś z gości przychodzi lub wychodzi z pokoju w trakcie przyjęcia, należy to niewidomemu zasygnalizować, aby nie stawiać go w kłopotliwej sytuacji. Może on bowiem zwracać się do kogoś, kto właśnie opuścił nasze towarzystwo. Czasami przybycie czy obecność niewidomego na przyjęciu towarzyskim działa na niektórych gości szokująco. Przejawia się to w tym, że ich zachowanie jest jak gdyby sparaliżowane i nie wiedzą, jak powinni postępować. Oczywiście, nie ma żadnych podstaw do tego, aby w towarzystwie niewidomego, czy niewidomych postępować inaczej niż w towarzystwie osób widzących. Niewidomego w takich sytuacjach należy traktować w sposób naturalny, jak każdego innego człowieka, i dążyć do wytworzenia atmosfery bezpośredniości. Trzeba uważać go raczej za osobę zrehabilitowaną, tzn. przygotowaną nie tylko do życia osobistego, ale też społecznego i towarzyskiego. J. Bindt, która jest sama niewidoma, w ten sposób wypowiada się na ten temat: „Na koniec pragnę ponownie podkreślić, że będąc niewidomą czuję się najszczęśliwszą, gdy zwraca się niewielką uwagę na brak wzroku i traktuje się mnie na równi z innymi". (5). Przede wszystkim nasza naturalność przejawiać się powinna w rozmowie z niewidomym. W dzisiejszych warunkach na różnych spotkaniach towarzyskich rozmowa na ogół zajmuje dominujące miejsce i na niej schodzi nam większość wspólnie spędzanego czasu. Jednak osoby widzące tu właśnie mają liczne kłopoty i popełniają najwięcej nietaktów wobec niewido- 79 mych. Niewątpliwie, w wielu przypadkach są one zrozumiale; często jednak wynikają z tkwiących w umysłach wielu widzących przesądów i braku znajomości życiowych możliwości ludzi pozbawionych wzroku. Otóż wyraźnie musimy sobie powiedzieć, że brak wzroku nie wyklucza możliwości słownych kontaktów z drugim człowiekiem — słownego wyrażania swoich myśli i opinii. Rozpoczynając rozmowę z niewidomym, którego po raz pierwszy spotykamy, cisną się nam na usta na ogół pytania odnośnie do jego kalectwa. Ileż skrępowania oraz nieprzyjemnych wspomnień i przeżyć wywołują u niewidomego takie pytania jak: „Czy dawno Pan stracił wzrok?", „Czy doprawdy Pan nic nie widzi?", „Czy to ciężko być niewidomym?". Nie potrzeba chyba specjalnie udowadniać, że są to pytania dotyczące spraw bardzo osobistych, wywołujące określone przykre reakcje emocjonalne. Obok tego, że przywodzą one niewidomemu na myśl jego ślepotę i skutki tego kalectwa, to dodatkowo zakłócają one miłą atmosferę towarzyską. Często też widzący zadają niewidomemu bardzo proste, a nawet naiwne pytania, świadczące nie najlepiej o ich ogólnej orientacji, jak np. „Jak Pan nauczył się jeść?", „Jak Pan się porusza", „Jak się Pan ubiera?" itp. Inni natomiast lubują się w wyrażaniu współczucia czy ubolewania nad „tragicznym" kalectwem, jakie dotknęło niewidomego. Często robią to w sposób bardzo przesadny i sztuczny, chcąc jakby wynagrodzić mu — ich zdaniem — trudne życie. Niewidomi tego bardzo nie lubią i starają się podejmować jakiś inny temat rozmowy. Obrona ta jednak nie zawsze się im udaje wobec upartego wracania do przykrego dla niewidomego tematu. Na pewno bardziej denerwują i deprymują niewidomego takie zdania usłyszane z ust widzących, jak „Gdyby mógł Pan zobaczyć, jak pięknie świeci dzisiaj słońce", lub „Jak przykro, że Pan nie może zobaczyć pięknego obrazu", niż sam fakt, że on rzeczywiście nie ma możliwości ich zobaczenia i przeżywania ich piękna. Nie należy więc zaczynać rozmowy z niewidomym od spraw związanych z jego kalectwem i jego sytuacją życiową, lecz od takich samych spraw jak z każdą 80 inną osobą. Nie bądźmy uprzedzeni, że nie można z nim rozmawiać o sprawach zawodowych, politycznych, gospodarczych, kulturalnych czy sportowych. Jeśli naszym rozmówcą jest kobieta —■ to na pewno interesują ją, podobnie jak każdą inną kobietę, sprawy kulinarne, sprawy mody itp. Kobiety niewidome w nie mniejszym stopniu niż widzące chcą wiedzieć, co nowego słychać w modzie lub jak przygotować jakąś nową i atrakcyjną potrawę. Niewidomi są przecież ludźmi żyjącymi w naszej rzeczywistości: interesują się, tak jak każdy człowiek, tym wszystkim, co dzieje się w naszym kraju i na świecie; wielu z nich chodzi systematycznie do teatru czy na koncerty; inni są nie mniej zagorzałymi kibicami sportowymi niż widzący. Nic nie stoi też na przeszkodzie, aby w gronie niewidomych opowiadać anegdoty czy różne wesołe żarty. Jest rzeczą zrozumiałą, że jeśli niewidomy jest naszym dobrym znajomym czy przyjacielem — to można z nim poruszać bardziej osobiste i intymne tematy. Każdy człowiek ma swoje kłopoty i trudności, którymi lubi z kimś się podzielić. Jeżeli są to tematy związane z kalectwem i wynikającymi z niego trudnościami — to inicjatywę ich poruszenia należy pozostawić samemu niewidomemu. W rozmowie z niewidomym nie trzeba też wpadać w drugą skrajność i poruszać tylko jakieś specjalne i wyszukane tematy. Nie potrzeba też wyszukiwać specjalnych sformułowań czy określeń i unikać terminów wyrażających nasz świat wizualny. Niewidomi, żyjąc w społeczeństwie ludzi widzących, są dostosowani i rozumieją pojęcia używane przez widzących. Należy więc bez żadnych oporów używać „normalnego" języka i nie unikać takich słów jak „zobacz", „widzisz", chociaż dla niewidomego oznaczają one „dotknij", „zapoznaj się przez dotyk". Często niektórzy widzący starają się w sposób rażący zastępować tego rodzaju określenie słowami „dotknij", „posłuchaj" itp. „Cierpliwie starałam się — pisze J. Bindt — nauczyć moich przyjaciół, że nie powinni odczuwać zakłopotania, jeżeli przypadkiem zdarzyło się im użyć terminu „widzieć", lub „spojrzeć" (5). 6 Niewidomi wśród widzących 81 Podobne opory mają widzący w stosowaniu określeń cech przedmiotów i zjawisk normalnie postrzeganych za pomocą wzroku, zwłaszcza barw. Wiele spośród osób pozbawionych wzroku to ociemniali, czyli osoby, które kiedyś widziały i stąd zachowały cały świat pojęć opartych o wrażenia wzrokowe. Oni bardzo lubią, jak się używa w rozmowie z nimi terminów oznaczających barwy. Podkreśla to szczególnie J. Bindt: „Wielu niewidomych, szczególnie tych, którzy utracili wzrok w wieku dojrzałym, lubi słowa odnoszące się do kolorów. Pomimo, że nie reagują oni na bodźce świetlne, potrafią oni nadal wyobrażać sobie otoczenie w barwach" (5). Niektórym wydaje się, że do niewidomych należy mówić głośno. Jest to całkowicie nieuzasadnione stanowisko, albowiem nie ma żadnych podstaw do sądzenia, że upośledzeniu wzroku towarzyszy również upośledzenie słuchu. Wręcz przeciwnie — na skutek odpowiednich ćwiczeń i zwracania większej uwagi na dźwięki — niewidomi potrafią dokładnie wychwytywać wszystkie bodźce słuchowe i właściwie je wykorzystać jako źródło informacji. Oczywiście, że zdarzają się osoby, które mają równocześnie w poważnym stopniu upośledzony i wzrok i słuch. Są to tzw. głuchoniewidomi, których liczba jest stosunkowo mała. Przy rozmowie z niewidomym musimy jednak pamiętać, że nasze słowa są jedynym dostępnym dla niego elementem informacji. Mowa ludzka składa się nie tylko ze słów. Przy rozmowie duże znaczenie mają także różne gesty, ruchy, a właściwie cała mimika mówiącego. Te dodatkowe elementy zupełnie nie wchodzą w rachubę, gdy naszym rozmówcą jest osoba pozbawiona wzroku. Z tego też powodu do niewidomego należy mówić pełnymi i jasno sformułowanymi zdaniami, które w sposób dokładny i jednoznaczny przekazywałyby nasze myśli. Jest to zresztą zasada, która obowiązuje wszystkich, lecz w praktyce bywa na ogół w ten sposób, że część naszych myśli przekazujemy naszemu rozmówcy za pomocą ruchów, gestów itp. Jeśli przekazujemy niewidomemu określone wiadomości mające dla niego szczególną wartość praktyczną, to powinniśmy 82 używać określeń bardzo konkretnych zawierających pełne informacje, na co już poprzednio zwracaliśmy uwagę. Gdy kończymy rozmowę i zamierzamy oddalić się od niewidomego na jakiś czas, to powinniśmy mu to zasygnalizować. Zdarza się bowiem czasami, że niewidomy nie zauważy faktu odejścia swego rozmówcy i nadal mówi lub zwraca się do niego. Kiedy niewidomy zjawia się na spotkaniu towarzyskim, wywołuje on swoją osobą duże zainteresowanie, a może nawet sensację, zwłaszcza u tych, którzy dotychczas nie mieli okazji bliższego poznania człowieka pozbawionego wzroku. W jednym momencie zapada cisza i wszystkie osoby skierowują swoje oczy na niego. To specjalne zainteresowanie całego towarzystwa swoją osobą niewidomy bez trudności odczuwa. W konsekwencji czuje się on bardzo zdeprymowany i onieśmielony. Moment ten bardzo wyraźnie podkreśla w swojej autobiografii T. Keitlen: „Nie mogłam uwolnić się od prześladującej mnie myśli, że każdy z obecnych, nieustannie wpatruje się we mnie" (34). Niejednokrotnie temu nadzwyczajnemu zainteresowaniu towarzyszy przekazywanie sobie szeptem uwag dotyczących niewidomego i jego zachowania. Mimo że te uwagi nie są przeznaczone dla niewidomego, to jednak pamiętać musimy, że na ogół trafiają one do niego. Nie widząc, stara się on bowiem wychwytywać wszystkie bodźce akustyczne, w oparciu o które orientuje się w swoim otoczeniu. Dużo przykrości sprawia niewidomemu, jeżeli są to słowa wyrażające niechęć czy niezadowolenie z jego przybycia czy obecności. Nie potrzeba chyba tutaj podkreślać, że tego typu zachowanie jest niegrzeczne i nie najlepiej świadczy o kulturze osobistej autora takich słów. Również bardzo żenujące jest dla niewidomego stałe i przesadne zachwycanie się jego umiejętnościami i zaradnością. Radzenie sobie w życiu codziennym mieści się w ramach normalności. Po to się rehabilituje niewidomego, aby mógł on być samodzielny i niezależny od innych. Dlatego nie zachwycajmy się i nie dziwmy się wtedy, gdy stara się on postępować w spo- 6* 83 sób normalny i naturalny. Można spotkać się również z osobami, u których jedzenie nożem i widelcem, zapalenie papierosa, samodzielne pójście do sklepu czy wykręcanie numeru telefonu wzbudza wątpliwość, czy ten niewidomy rzeczywiście nic nie widzi. W każdym zachwycie czy pochwale niewidomego za jego rzekome „nadzwyczajne"" umiejętności mieści się zawsze odrobina litości, współczucia czy chęci wynagrodzenia za nieszczęście. I w ten sposób niewidomi tego rodzaju słowa na ogół odbierają. Oczywiście, często cisną nam się pod adresem osoby niewidomej pewne uwagi krytyczne, które chcieliśmy mu przekazać w sposób całkiem szczery, np. gdy zauważymy, że niewidoma niedokładnie pomalowała sobie usta lub ma plamę na sukience. Tego rodzaju uwagi należy przekazać w formie bardzo grzecznej i w sposób dyskretny. Takie załatwienie sprawy na pewno nie urazi osoby niewidomej, lecz będzie przez nią z zadowoleniem przyjęte. Nieodzownym elementem wszystkich spotkań towarzyskich czy indywidualnych odwiedzin jest poczęstunek. Przy takiej okazji może zaistnieć wiele dla niewidomego kłopotliwych sytuacji, które należy przewidzieć i którym należy ewentualnie zapobiec. Najprostszą formą poczęstunku jest zaproszenie do zjedzenia owocu, cukierków czy zapalenia papierosa. Wielu widzących nie zdaje sobie sprawy z tego, że często niewidomego wprowadza się w trudną sytuację na przykład takimi bardzo grzecznymi zwrotami jak: „Proszę, poczęstuj się cukierkami; stoją na stole" albo „Proszę się poczęstować owocami, wiem, że bardzo lubisz owoce". Z reguły niewidomi wobec takiego zaproszenia odpowiadają „Dziękuję, nie mam w tej chwili ochoty" lub coś podobnego. Odmowa w tym przypadku nie jest podyktowana brakiem ochoty, lecz trudnościami w odszukaniu proponowanych cukierków czy owoców. Dlatego najlepiej jest podejść do niewidomego z pudełkiem cukierków czy talerzem z owocami i oczywiście nie ograniczyć się do słów „Proszę, poczęstuj się". Należy natomiast określić, co proponuje się niewidomemu i podsunąć pudełko 84 czy talerz w ten sposób, aby mógł sam wziąć. Niezbyt taktownie postępują ci, którzy sami biorą cukierka czy jabłko i podają je niewidomemu do ręki. W większości spotkań towarzyskich spożywanie pokarmów jest dominującym punktem. Rozsadzając gości do stołu gospodarz powinien kierować się również w stosunku do niewidomego ogólnie przyjętymi zasadami. Jeżeli natomiast na przyjęciu jest dwóch czy więcej niewidomych, to niekoniecznie należy ich sadzać razem. Wspólnota kalectwa nie zawsze jest najlepszym kryterium doboru towarzystwa. O wiele ważniejsze są w tym przypadku wspólne zainteresowania, poziom umysłowy itp. Jeśli natomiast zorientujemy się, że niewidomi uczestnicy spotkania są dobrymi znajomymi, mają sobie dużo do powiedzenia i nawiązali już bliższy kontakt, to oczywiście nie należy ich „na siłę" rozdzielać. Sadzając niewidomego do stołu wystarczy mu wskazać tylko poręcz krzesła. Resztę zrobi on sam. Również nie ma on specjalnych trudności w zorientowaniu się w nakryciu przeznaczonym dla niego (talerze, nóż, widelec, łyżka, filiżanka itp.). Robi to w sposób bardzo dyskretny i estetyczny za pomocą dotyku. Na podstawie nakryTia może on ogólnie zorientować się, jakie potrawy będą podane. Pomocny w tej sytuacji jest mu także węch. Lecz najlepiej byłoby, gdyby gospodarz lub ktoś z sąsiadów zorientował go, jakie potrawy znajdują się na stole. Zazwyczaj niewidomi proszą kogoś z widzących o nałożenie potraw na talerz i ewentualnie przygotowanie ich do jedzenia, np. pokrojenie mięsa. Wynika to stąd, że nie chcą narażać się na wykonanie jakiegoś niepożądanego ruchu, który spowodowałby przewrócenie dzbanka, wyrzucenie potrawy itp. Wiemy, że każdy z widzących pomoże niewidomemu w nałożeniu potraw na talerz zgodnie z jego życzeniem. Nakładanie jednak potraw dla niewidomego bez zapytania się o zgodę, według własnego uznania, byłoby bardzo nieuprzejme. Z tego też powodu, jeśli on sam o to nie prosi, należy mu zaproponować pomoc. Po nałożeniu potraw na talerz (drugie danie) należy go zorientować w ich ułożeniu. Przyjął się u nas zwyczaj określania niewidomym położenia 85 potraw na talerzu za pomocą terminów: dół, góra, lewo i prawo, np. na dole jest mięso, na górze ziemniaki, a na lewo lub prawo jarzyna. Analogicznie jak: dół, góra, lewo i prawo można używać terminów: południe, północ, wschód i zachód lub sposobu godzinowego: 12, 6, 3 i 9. Dobrze też jest poinformować niewidomego o płynach, jakie są do dyspozycji, oraz napojach przygotowanych dla niego, zwłaszcza gorących, aby nie narazić go na poparzenie. Do obowiązków sąsiada należy nie tylko pomoc przy pierwszym daniu, lecz także proponowanie dołożenia potraw i informowanie o podaniu następnych. Zdarza się bowiem, że pomoc ta jest bardzo duża w początkowej fazie konsumpcji, a później zapomina się o swoim niewidomym sąsiedzie. Jeśli już mówimy o obowiązkach sąsiada, to wspomnieć trzeba by też o przekazywaniu mu informacji i wyjaśnień dotyczących zachodzących wydarzeń, w których trudno mu się zorientować, a które wywołują specyficzne reakcje u ogółu. Do takich należy na przykład, gwałtowny wybuch śmiechu u wszystkich gości na skutek nagłego wystąpienia komicznej sytuacji „wizualnej".y Może to być pojawienie się w pokoju kogoś w ekstrawaganckim ubraniu, lub gdy na skutek niezorientowania, ktoś z gości siada na podłogę zamiast na krzesło. Tego rodzaju niespodziewanie zaistniałe fakty trzeba niewidomemu wyjaśnić, lecz przy zachowaniu odpowiedniego umiaru i wyczucia. Dzięki aktywnemu wykorzystaniu wszystkich bodźców płynących z otoczenia, niewidomi w wielu sytuacjach, których nie dostrzegają wzrokowo, orientują się zupełnie dobrze. Prawdopodobnie w podanej przykładowo drugiej sytuacji każdy niewidomy bez trudności zorientowałby się, że ktoś usiadł na podłodze (w oparciu o bodźce akustyczne), nie wie jednak komu się to przydarzyło. Obok rozmowy i konsumpcji na spotkaniach towarzyskich mamy różne gry i zabawy w zależności od zainteresowań gości i możliwości lokalowych. Wysuwając pewne propozycje odnośnie do gier i zabaw — gospodarz powinien wziąć także pod uwagę możliwości udziału w nich niewidomego. Może po pro- 86 stu spytać się go, czy będzie mógł się wspólnie bawić. Niezbyt przyjemne byłoby proponowanie takich gier i zabaw, które z góry wykluczałyby udział niewidomego i pozostawiałyby go w odosobnieniu. Nie należy też do grzeczności, jeśli w towarzystwie znajduje się dwóch lub więcej niewidomych i dla nich organizuje się coś innego niż dla widzących lub pozostawia się ich samym sobie. Najbardziej powszechną i popularną zabawą na spotkaniach towarzyskich jest niewątpliwie taniec. Błędny jest pogląd, że niewidomi nie potrafią lub nie lubią tańczyć. Wręcz przeciwnie, jest to dla nich jedna z najprzyjemniejszych form rozrywki. Jeśli czasami zdarza się, że odmawiają lub nie próbują tańczyć, to wynika to najczęściej z pewnych obaw, czy partnerka chętnie z nimi zatańczy lufe po prostu mają trudności z zaproszeniem partnerki do tańca, a właściwie znalezieniem jej (brak orientacji, gdzie znajduje się w danej chwili ktoś, z którym mógłby zatańczyć). Oczywiście, gdy niewidomy siedzi obok pań, z którymi wspólnie rozmawia, tego rodzaju kłopoty odpadają. Nic złego nie stanie się, jeśli w tym przypadku panie odstąpią od ogólnie przyjętego zwyczaju i poproszą same niewidomego do tańca nie czekając na tzw. biały taniec, w którym „panie wybierają". Do dobrego tonu należy także zatańczenie choć jeden raz z każdą panią znajdującą się w danym towarzystwie. Tu chciałbym widzących panów zapewnić, że niewidome panie tańczą bardzo dobrze, na pewno nie gorzej od widzących. Często może się zdarzyć niewidomemu drobne czy nawet poważniejsze potknięcie spowodowane brakiem wzroku. Sytuacja taka może być dla widzących nawet bardzo komiczna, np. włożenie przez nieuwagę ręki w półmisek z potrawami, zrzucenie i zbicie szklanki lub talerza itp. Nie potrzeba chyba specjalnie podkreślać, że pomimo narzucających się niewłaściwych reakcji, należy pohamować się i nie dawać upustu nadmiernej wesołości ani też specjalnie tragizować. Są to dla niewidomego sytuacje kłopotliwe i żenujące. Dlatego należy je bagatelizować i przechodzić nad nimi do porządku. 87 Do obowiązku gospodarza należy też zainteresowanie się, jak niewidomy będzie wracał do domu. Należy tutaj postąpić analogicznie jak przy przyjściu. Jeżeli niewidomy miałby trudności, to trzeba bądź to go odprowadzić, bądź też poprosić kogoś z pozostałych gości, którzy wybierają się w tym samym kierunku. Na ogół nie ma tego rodzaju kłopotów z niewidomymi, którzy nas często odwiedzają. Żegnając się z niewidomym byłoby dobrze zaproponować mu następne spotkanie, ewentualnie wspólne pójście do teatru, na koncert itp. W wielu przypadkach niewidomy zaprosi nas do siebie. Nie należy wówczas odmawiać. Będąc w gościnie u niewidomego lub niewidomej należy zachowywać się tak samo, jak w czasie wizyty u innych ludzi. Pomimo że niektóre rzeczy w mieszkaniu niewidomego mogą budzić naszą wątpliwość, należy zachować się w sposób zupełnie spokojny i właściwy. Jeżeli są sprawy, na które chcemy mu zwrócić uwagę, należy to zrobić w sposób bardzo taktowny i dyskretny. Zauważywszy np. pajęczynę lub plamę na ubraniu — nie należy się tym zrażać i w mylny sposób tego interpretować, lecz zaproponować pomoc w usunięciu tych niedociągnięć. Nie należy natomiast tego czynić bez uprzedzenia i jego zgody. Wiele usłużnych koleżanek czy kolegów przyszedłszy w odwiedziny pragnie niewidomemu na swój sposób „urządzić" mieszkanie, powiedziawszy uprzednio kilka krytycznych uwag pod adresem dotychczasowego staroświeckiego urządzenia. Pomijając sam fakt, że te^o rodzaju wtrącanie się do cudzych spraw jest wybitnie niegrzeczne, wyrządza się tym wiele krzywdy samemu niewidomemu. W dotychczasowym układzie orientował się on doskonale w swoim mieszkaniu i każdą najdrobniejszą rzecz торі z łatwością odszukać. Po przemeblowaniu mieszkania bez jego udziału może czuć się całkowicie zagubiony. Każdy niewidomy czy niewidoma, która zamierza zrobić dla swoich gości poczęstunek, przygotowuje się do tego bardzo starannie i robi to na swój wypracowany i wypróbowany sposób. Z tego powodu nie należy specjalnie narzucać się ze swoją po- 88 pomocą, aby przypadkowo nie utrudnić im wykonania swego zamierzenia. Nie oznacza to, że nie należy zadeklarować w ogóle swojej pomocy. W przypadku zezwolenia gospodyni czy gospodarza na włączenie się do prac związanych z przygotowaniem posiłku, należy wszystko wykonywać zgodnie z ich poleceniami i planami. Wprowadzanie swoich inwencji i poprawek może być dla niewidomych bardzo kłopotliwe. Często niektóre panie widzące wykazują zbytnie skłonności do wyręczenia niewidomych i organizowania przyjęcia według swojego planu. Na pewno kierują się tutaj bardzo szlachetnymi pobudkami, lecz pamiętać powinny, że niewidomi są w dostatecznym stopniu samodzielni i dają sobie na ogół ze wszystkim radę. Poza tym trzeba też pamiętać, że mają oni swoje ambicje i chcą się „pokazać" przed swoimi gośćmi, jak to zresztą czyni każdy z nas. Czasami ingerencja gości sięga do takiego stopnia, że otwierają bez wiedzy i zgody gospodarzy szafy czy kredensy i wyciągają różne, ich zdaniem, potrzebne rzeczy. Jest to niewątpliwie bardzo niegrzeczne, a poza tym bardzo dezorganizuje życie domowe człowieka niewidomego. Na ogół po zakończeniu biesiady wszyscy w miłym nastroju i serdecznym pożegnaniem opuszczają mieszkanie osoby niewidomej, a ona sama pozostaje z całym „bałaganem" mając trudności w odszukaniu różnych używanych przez gości przedmiotów. Z tego powodu niewidoma gospodyni czy gospodarz z reguły przygotowuje jedno z miejsc, na które prosi składać wszystkie naczynia, które bardzo łatwo można następnie odszukać. Nie uprzedzajmy się. Niewidome kobiety, a nawet niewidomi mężczyźni potrafią być też dobrymi gospodarzami i przygotować przyjęcie z pełnym programem rozrywkowym. NIEWIDOMY NA ULICY Niewidomy idąc na spacer, po zakupy lub do urzędu, zabiera ze sobą albo przewodnika widzącego albo psa-przewodnika lub po prostu idzie sam z białą laską. Przewodnikiem niewidomego 89 jest na ogół ktoś z domowników lub dobry znajomy czy przyjaciel. Stały przewodnik, który często razem chodzi z niewidomym, jest z reguły przygotowany do swojej roli i funkcji. Dlatego dokładnie wie, jak powinien się zachowywać w różnych sytuacjach i okolicznościach. Sam niewidomy ma też do niego zaufanie i czuje się u jego boku spokojnie i swobodnie. Gorzej przedstawia się sprawa z przewodnikiem przygodnym, którym jest ktoś spotkany na ulicy lub przypadkowo, bez przygotowania wyznaczony do tej funkcji. Taki przewodnik zamiast korzyści przynosi często niewidomemu wiele kłopotów; mało, że nie spełnia powierzonych zadań, to naraża nawet niewidomego na niebezpieczeństwo i przykrości, np. na uderzenie o drzwi, drzewo czy słup telefoniczny, lub na przewrócenie o stopień, kamień czy wpadnięcie w dół. Służąc za przewodnika jako podstawową zasadę trzeba przyjąć, że niewidomy bierze nas pod rękę, a nie odwrotnie. Zazwyczaj u przygodnych przewodników obserwujemy tendencję do popełniania błędu w tym zakresie. W takim przypadku przewodnik nie prowadzi, lecz pcha osobę prowadzoną. Zasada trzymania przewodnika pod rękę ma swoje uzasadnienie. W takim układzie przewodnik jest nieco wysunięty do przodu i jako pierwszy napotyka różne przeszkody, stopnie, nierówności i inne istotne elementy występujące na drodze. Tego rodzaju charakterystyczne elementy na drodze wpływają na zmianę ruchów ciała przewodnika, co jest natychmiast wyczuwane przez niewidomego. Dzięki temu niewidomy bez specjalnego uprzedzenia ze strony prowadzącego dostosowuje swój chód do wymogów sytuacji, a więc wznosi nogę w przypadku stopnia, daje dłuższy krok w przypadku przeszkody w postaci błota czy bajorka, skręca w prawo czy w lewo, zatrzymuje się itp. Nie oznacza to jednak, że przewodnik nie potrzebuje przekazywać mu wszystkich istotnych informacji o występujących na drodze przeszkodach, takich jak wspomniane już błoto, woda, stopień, schody, wąskie drzwi, parkan itp. Chodzi bowiem o to, aby niewidomy nie musiał stale wytężać uwagi i był pewny, że nie uderzy się o jakąś przy- 90 padkową przeszkodę lub nie potrąci kogoś z przechodniów. W. Swierłow w następujący sposób charakteryzuje poprawne chodzenie niewidomego z przewodnikiem: „Idąc w ten sposób obaj towarzysze podróży czują się dobrze i rozmawiają swobodnie. Widzący uwolni się od ciągłego natężania uwagi i obaw o niewidomego, a niewidomy nie odczuwa zbędnej i nie zawsze właściwej troskliwości ze strony swego widzącego przewodnika oraz dręczącego skrępowania, spowodowanego napięciem uwa- gi" (62). Przy wchodzeniu lub schodzeniu ze schodów niekoniecznie trzeba iść razem i trzymać się pod rękę. Może to być dla obu partnerów bardzo niewygodne. Wystarczy wskazanie niewidomemu poręczy, która będzie jego dalszym „przewodnikiem" na żądane piętro. Z chwilą gdy się skończą schody, należy ponownie powrócić do poprzedniej pozycji i zaprowadzić niewidomego do celu podróży. Wchodząc do mieszkania, urzędu, sali teatralnej czy sklepu, przewodnik zawsze idzie pierwszy, niezależnie od tego czy osoba niewidoma jest kobietą, osobą starszą, osobą zajmującą wyższe stanowisko czy rangę społeczną. W tym przypadku chodzi bowiem o „torowanie" drogi i unikanie ewentualnych niebezpiecznych przeszkód. Ta sama zasada obowiązuje przy wsiadaniu do autobusu, tramwaju czy pociągu. Nawet gdy autobus jest przepełniony nie należy pchać niewidomego przed siebie. Dobry przewodnik nie będzie zachowywał się w ten sposób, aby zbytnio zwracać uwagę otoczenia na niewidomego. Niedopuszczalne jest agresywne domaganie się dla niego miejsca siedzącego, zwracanie uwagi innym, że nasz towarzysz podróży nie widzi itp. Wielce nieuprzejme jest również przekazywanie szeptem widzącym, że w naszym towarzystwie znajduje się człowiek niewidomy, który ma różne kłopoty i trudności. Dobry przewodnik to osoba, która nie tylko przyprowadzi niewidomego do określonego miejsca, a następnie odprowadzi z powrotem do domu, lecz będzie także miłym towarzyszem drogi czy podróży. Wyrażać się to powinno nie tylko w rozmowie, lecz głównie w przekazywaniu mu informacji dotyczą- 91 cych tego, co się wokół niego dzieje, jak również dotyczących różnych ciekawych faktów i zjawisk, które w pobliżu występu-pują. Ponadto powinien zwracać uwagę niewidomego na samą trasę i charakterystyczne jej cechy, aby poznał ją dobrze i w przyszłości mógł po niej sam się poruszać. Czasami spotykamy niewidomego na ulicy z psem-przewod-nikiem. W takiej sytuacji nie potrzebuje on pomocy innych osób, bowiem pies zastępuje mu widzącego przewodnika. Psy--przewodniki są do swojej roli przygotowane; są specjalnie tresowane w tym zakresie. Szkolenie psów przewodników kosztuje nie tylko dużo pracy specjalnych instruktorów, lecz także dużo pieniędzy. Pies-przewodnik jest jednak posłuszny tylko swojemu panu i słucha tylko jego rozkazów. Niestety, nie zawsze ludzie widzący są tego świadomi i w związku z tym wykazują zbyt duże zainteresowanie psem. Zwłaszcza odnosi się to do dzieci i młodzieży. Jedni starają się głaskać psa i karmić go różnymi produktami; inni natomiast drażnią go i odrywają uwagę psa od jego zadań. Osoby te nie uświadamiają sobie, że pies idąc z niewidomym pracuje, świadczy określone usługi na rzecz swego pana. Jego zadania są, jak na zwierzę, bardzo duże i odpowiedzialne, a mianowicie bezpieczne doprowadzenie niewidomego do określonego miejsca. Takie nadmierne zainteresowanie psem-przewodnikiem jest szkodliwe nie tylko dla jego pracy — przeszkadza w wykonywaniu jego zadań, lecz także przyczynia się do utraty nabytych umiejętności — wygaszania odruchów warunkowych, wypracowanych w czasie szkolenia. Pies-przewodnik jest psem pracującym, a nie psem dla zabawy czy rozrywki. To stwierdzenie powinien każdy z widzących przypomnieć sobie, gdy zobaczy na ulicy niewidomego ze swoim psem. A także rodzice i wychowawcy w szkole powinni sprawę tę wyjaśnić dzieciom i młodzieży, na których niewidomi właściciele psów najczęściej się skarżą. T. Keitlen przytacza przykład nauczycielki córki, która swoim uczennicom wyjaśniała to zagadnienie. Powodem tego była właśnie częsta jej obecność ze swoim psem w szkole i duże zainteresowanie nim ze strony uczennic. „Wytłumaczyła ona (nauczycielka — 92 przyp. autora) dziewczętom — pisze T. Keitlen — jak szkodliwe jest pieszczenie psa-przewodnika przez obce osoby i jak dalece zakłóca ono wzajemne porozumienie między psem a jego panem, które jest podstawą ich efektywnej współpracy. Trudno bowiem wymagać od psa, by skupił uwagę na swoich obowiązkach wówczas, gdy ktoś obsypuje go czułościami" (34)._ Najczęściej jednak na ulicach miast, miasteczek czy wiosek spotykamy niewidomych idących samotnie z wysuniętą przed siebie białą laską. W tym miejscu wyjaśnić musimy, że laska niewidomego nie jest odznaką starości i schorowania, lecz instrumentem ułatwiającym mu poruszanie się — instrumentem, za pomocą którego wychwytuje wszystkie przeszkody na swojej drodze. Dlatego ma ona inny kształt — jest nieco cieńsza i dłuższa (zależy od wysokości niewidomego), lżejsza — na ogół wyprodukowana z duraluminium, a także bardzo wygodna — skonstruowana z kilku elementów, dzięki czemu można ją złożyć i włożyć do kieszeni. Dzisiaj mamy już coraz więcej niewidomych zrehabilitowanych, którzy umiejętność samodzielnego poruszania się po ulicach swego miasta opanowali w stopniu bardzo dobrym. Nie oznacza to jednak, że niewidomi ci nie potrzebują wcale pomocy ludzi widzących, gdy sami przemierzają ulice swojej nawet dobrze znanej miejscowości. Pomoc ta jest im jednak potrzebna tylko w ściśle określonych i trudnych dla nich sytuacjach. Nie potrzeba więc, gdy się zobaczy osobę pozbawioną wzroku od razu biec do niej i narzucać się ze swoją pomocą. Uważajmy niewidomych za zrehabilitowanych. O ile sami wybrali się na miasto, to widocznie czują się do tego zdolni i są przekonani, że sami poradzą sobie. W zasadzie pomoc niewidomym poruszającym się samodzielnie po ulicach potrzebna jest w dwóch formach. Po pierwsze w formie doprowadzenia do określonego miejsca, do którego nie mogą sami trafić. Może to więc być budynek, sklep, urząd, przystanek autobusowy czy tramwajowy lub też przeprowadzenie przez ruchliwą ulicę czy skrzyżowanie. W tych 93 sytuacjach potrzebują więc oni przewodnika do ściśle określonego zadania i na stosunkowo krótki okres czasu. Pamiętać jednak trzeba, że mają oni jednak trudności w zwróceniu się o pomoc do osób z reguły szybko chodzących po ulicach. Ponadto trudno im zorientować się, kim są osoby znajdujące się w danej chwili w pobliżu nich. Czy mogą one udzielić im pomocy. Może bowiem być to ktoś, kto sam potrzebuje pomocy, np. osoba w wieku starszym czy ciężko poszkodowany inwalida albo osoba, która mimo najlepszej woli nie może im pomóc, np. kobieta z wózkiem dziecięcym czy osoba dźwigająca w obu rękach paczki. I tu chciałbym wszystkich uczulić na widok niewidomego potrzebującego pomocy człowieka widzącego. Ileż razy się zdarza, że niewidomy stoi przez dłuższy czas na skrzyżowaniu ulic i nikt mu nie zaproponuje pomocy albo błąka się koło jakiegoś domu i nie może trafić np. do sklepu. H. Bętkowska, która tymi sprawami zajmowała się dokładniej, przytacza przykłady zachowań widzących wobec niewidomych oczekujących na pomoc: „Długo nieraz trzeba stać na chodniku — mówi jeden z badanych — nim ktoś sam zdecyduje się podejść i przeprowadzić. A już szczególnie zimą, kiedy to widzący wsadzi głowę w kołnierz, to wtedy w ogóle trudno mu coś zobaczyć. A przecież nie ma nic skomplikowanego, bo chodzi o ten sam kierunek. Nie powinno być żadnych trudności". Albo wypowiedź innego niewidomego: „Stoję na brzegu chodnika na ulicy Marszałkowskiej. Ruch na jezdni wielki, ludzie koło mnie pędzą... tylko wiatr czuję! A nawet niektóry o białą laskę zaczepi i idzie dalej. To mi w gardle tak gorzko się robi, bo rozumiem, że tak się człowiek spieszy, to nie ma czasu, nie zwraca uwagi, ale jeżeli zawadzi o niewidomego, to chyba poczuł i spojrzał i poszedł jak od rzeczy" (2). Czy tak trudno się domyślić, że niewidomy stojący np. na przystanku potrzebuje pomocy w doprowadzeniu do autobusu. Inicjatywa pomocy powinna więc wychodzić od widzących, w oparciu o właściwą ocenę sytuacji niewidomego. Proponując pomoc należy go uprzednio spytać, czy pomocy tej faktycznie potrzebuje i pragnie. Na temat pomocy udzielanej 94 niewidomym M. Kaziów pisze w sposób następujący: „Niestety, często i dziś w pojęciu wielu ludzi udzielenie żebrakowi wsparcia uwalnia ich od innych form pomocy, gdy tymczasem w poczuciu niewidomych... aktem humanitaryzmu jest nie pieniężny datek, a najdrobniejsza nawet życzliwa ludzka pomoc" (33). Jak już podkreślaliśmy, niewidomy na ulicy potrzebuje przede wszystkim pomocy w doprowadzeniu do określonego celu lub przeprowadzeniu przez ulicę; potrzebuje przewodnika na krótki czas i do ściśle określonego celu. Osoba udzielająca pomocy w takiej sytuacji jest na ogół osobą przypadkowo spotkaną na ulicy. Nie ma więc co się dziwić, że popełnia ona cały szereg błędów i nietaktów. Wielu przygodnych przewodników funkcję taką spełnia po raz pierwszy w życiu. Najbardziej pospolitym błędem w tym przypadku jest branie niewidomego pod rękę, a także nieinformowanie go o stopniach, słupach i innych przeszkodach. Osoba udzielająca pomocy powinna więc pozwolić wziąć się pod rękę, i to koniecznie pod prawą. Chodzi bowiem o to, aby niewidomy był z prawej strony i mógł ewentualnie posługiwać się dodatkowo laską. Nie każdy niewidomy ma bowiem pełne zaufanie do osoby widzącej pełniącej przypadkowo funkcję przewodnika. Po uzyskaniu zgody niewidomego na pomoc należy go na wstępie zapytać, dokąd należy go zaprowadzić lub doprowadzić. Z chwilą podjęcia się pomocy należy niewidomego doprowadzić do żądanego miejsca. Następnie należy go ponownie spytać, czy orientuje się, w którym miejscu się znajduje i czy wie, jak dalej iść. Oczywiście, należy doprowadzać niewidomego do miejsca dla niego bezpiecznego. Zdarza się nieraz, że przygodny przewodnik zostawia go na środku jezdni, albo przeprowadza tylko przez jezdnię i mówi: „Pójdzie pan dalej prosto i tam będzie to, a to". Wymieniona już H. Bętkowska przytacza przypadek: „Niewidoma В. С stanęła na roku Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej (ulice w Warszawie — przy. autora) i chciała przejść przez jezdnię. Ale wobec olbrzymiego ruchu 95 nie mogła się sama zdecydować. Podchodzi jakaś kobiecina: „Ja Panią przeprowadzę". Podeszła z niewidomą kawałek i nagle bez uzasadnienia zostawiła ją na szynach tramwajowych. W tym momencie nadjeżdżał tramwaj. Niewidoma podniosła rozpaczliwym ruchem białą laskę do góry. W ostatniej chwili podbiegł jakiś mężczyzna i gwałtownym ruchem odciągnął ją od szyn. Nie są to częste przypadki, ale jaskrawo wskazują na bezmyślność ludzi widzących" (2). Pamiętać trzeba o tym, że niewidomy przyprowadzony w określone miejsce potrzebuje kilku chwil na zorientowanie się, by móc kontynuować samodzielnie swoją drogę. Stojąc na przystanku autobusowym, zwraca się do nas często niewidomy z prośbą o poinformowanie, jaki autobus nadjeżdża (chodzi o numer). Nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby, zaproponować mu pomoc przy wsiadaniu. W tym przypadku wystarczy tylko doprowadzenie niewidomego do drzwi autobusu i położenie jego ręki na ramie lub poręczy ułatwiającej wsiadanie. Resztę potrafi zrobić sam. Pamiętajmy, że niewidomi, podobnie jak inni inwalidzi, mają przywilej wsiadania przednimi drzwiami. Wyrazem grzeczności będzie także wskazanie niewidomemu wolnego miejsca, by mógł usiąść. W środkach komunikacji miejskiej, a także w pociągach są specjalne miejsca dla inwalidów. Jeżeli miejsce to zajmuje ktoś z niein-walidów, to oczywiście bez specjalnej prośby powinien on ustąpić je niewidomemu, niezależnie od jego płci i wieku. Chodzi bowiem o to, aby niewidomy, stojąc w przejściu, nie byt potrącany przez pozostałych pasażerów. Na skutek braku wzroku nie może bowiem odpowiednio reagować na ruch wsiadających i wysiadających osób. Dotyczy to dłuższych odcinków przejazdu. Jeżeli niewidomy ma zamiar przejechać tylko jeden lub dwa przystanki, to lepiej niech stoi w pobliżu drzwi wyjściowych, którymi wszedł. Przy okazji należy zaznaczyć, że niewidomi i ich przewodnicy (gdy jadą razem) posiadają przywilej jazdy miejskimi 96 środkami lokomocji bez opłaty*. Podstawą w tym przypadku jest legitymacja Polskiego Związku Niewidomych. Podobnie niewidomy jadąc z przewodnikiem pociągiem lub autobusem PKS wykupuje tylko jeden bilet.** Przewodnik jest zwolniom/ z opłaty za przejazd. Drugą formą pomocy, jakiej niewidomi poruszający się samodzielnie po ulicach miast i miasteczek oczekują od widzących, jest udzielenie określonej informacji potrzebnej im w danej chwili. Z reguły są to informacje dotyczące określonego punktu przestrzeni (lokalizacji budynku, sklepu, przystanku autobusowego itp.) lub odczytanie określonych znaków informacyjnych (numer nadjeżdżającego autobusu, numer domu, nazwa instytucji itp.). Często informacje odnośnie do lokalizacji określonego punktu w przestrzeni (miejsca) udzielane niewidomym przez widzących mają niewielką wartość praktyczną. Mimo wielu, nawet pięknych określeń, niewidomy w oparciu o uzyskane informacje nie może dokładnie wyobrazić sobie przestrzeni i w konsekwencji osiągnąć samodzielnie zamierzonego celu. Przyczyną tego jest zazwyczaj używanie przez osoby udzielające informacji czy opisujące daną sytuację określeń i terminów mało precyzyjnych i mało dokładnych, a także nieuwzględnianie pozycji niewidomego, czyli miejsca, w którym on stoi lub z którego ma rozpocząć marsz. Na ogół niewidomi na ulicy pytają o drogę do określonego miejsca w przestrzeni. Jeśli chcemy, aby nasza informacja przyniosła rzeczywiście niewidomemu korzyść, to powinna się koncentrować na tych cechach charakterystycznych trasy, które są dla niewidomego uchwytne i dostępne oraz stanowią sygnały pozwalające kontrolować, czy zmierza on do celu. Nie należy natomiast obciążać pamięci niewidomego szczegółami, które zaciemniają obraz przestrzeni, a nie mają znaczenia z punktu widzenia samodzielnego poruszania się. Zbyteczne jest mówie- * Uchwała Nr 106 Rady Ministrów z dnia 19. V. 1967 r. (nie ogłoszona) . ** Załącznik do Dziennika Taryf Ministerstwa Komunikacji Nr 3 poz. 21 z 1965 r. 7 Niewidomi wśród widzących Qj nie o tym, że dom jest piękny i świeżo odnowiony, że kasztan przy drodze ma już 100 lat. Natomiast w informacji odnośnie dojścia do określonego punktu należy podkreślić i uwzględnić: —■ odległość od punktu wyjścia — najlepiej w metrach lub w jednostkach określających czas przyjmując szybkość pokonywania drogi przez przeciętną osobę, — rodzaj trasy (ulica, plac, droga polna) i nawierzchni (chodnik, asfalt), —■ ilość przejść przez ulicę i ich szerokość, —■ inne charakterystyczne przedmioty i zjawiska znajdujące się w zasięgu operowania laską (drzewa, słupy, parkan, krzewy, domy, kioski), —■ przedmioty stałe będące źródłem wrażeń akustycznych (dźwięk powodowany przez maszyny fabryczne), —- przedmioty stałe będące źródłem wrażeń węchowych (cukiernia, apteka, sklep rybny). Informacje odnośnie do przestrzeni najdokładniej można przekazać za pomocą pojęć i określeń matematycznych i geometrycznych. Z tego powodu widzący przy informowaniu niewidomych powinni starać się stosować jak najwięcej takich pojęć i określeń, jak: odległość np. 50 metrów, przestrzeń prostokątna lub kwadratowa, ulica równoległa, przedmiot 2 razy większy itp. Określenia zawierające pojęcia matematyczne i geometryczne są określeniami konkretnymi i pozwalają niewidomemu na dokładne wytworzenie sobie obrazu przestrzeni. Warunkiem jest jednak dobra znajomość tych pojęć przez niewidomego. Ponieważ słowny opis widzących nie zawsze potrafi wytworzyć w umyśle słuchającego obrazu przestrzeni, w której ma się poruszać, niewidomy zazwyczaj stawia informującemu pytania. Zmierzają one do uzyskania informacji uzupełniających i konkretyzujących obraz tej przestrzeni. Nie potrzeba chyba podkreślać, że informacja przekazywana niewidomemu musi być prawdziwa, szczera i chętnie udzielana. Czasami obok konkretnej informacji osoba widząca musi 98 opisać niewidomemu dany przedmiot (obiekt) czy zjawisko, które jest niedostępne dla poznania dotykowego. Oczywiście, przy takim opisie trzeba przyjąć jako punkt wyjściowy pozycję niewidomego, a następnie ściśle zlokalizować dany przedmiot czy zjawisko na tle ogólnej sytuacji w stosunku do niewidomego. Dopiero po tej ścisłej lokalizacji można przejść do samego opisu. Informację o danym przedmiocie czy zjawisku trzeba przekazać w ten sposób, aby niewidomy mógł sobie wytworzyć jasny i konkretny obraz zaczynając od elementów zasadniczych, przechodząc następnie do szczegółów. Weźmy dla przykładu pomnik „Nike" na Placu Teatralnym w Warszawie. Widzącemu wystarczy, jak zaprowadzimy go przed pomnik i wyjaśnimy, że wzniesiony został na cześć Bohaterów Warszawy poległych w latach 1939—1945. Ewentualnie wyjaśnimy mu dodatkowo całą symbolikę pomnika oraz odpowiemy na interesujące go pytania. Dla niewidomego byłoby to zupełnie niewystarczające. Dla-lego rozpocząć trzeba od opisu samego Placu Teatralnego, a więc, że jest to plac mniej więcej 400 m długi i 250 m szeroki; że niewidomy znajduje się mniej więcej na środku tego Placu i przed nim na odległość 5 m stoi Pomnik „Nike" poświęcony Bohaterom Warszawy. Sama postać Nike znajduje się na komiennym cokole o podstawie prostokątnej, mniej więcej б m wysokim. Przedstawia ona kobietę w pozycji leżącej na brzuchu z podniesioną głową i trzymającą w podniesionej prawej ręce miecz; jej twarz wyraża grozę i cierpienie. Posąg odlany jest z żelaza. Na cokole znajduje się napis „Bohaterom Warszawy 1939—1945". Oczywiście, można podawać dalsze szczegóły; zależy to jednak od zainteresowania niewidomego i jego dodatkowych pytań. Wskazane byłoby w tym wypadku zbliżenie się do cokołu, by niewidomy mógł go dotknąć, co ułatwiłoby mu wyobrażenie sobie całości pomnika. Przy tego rodzaju opisach należy zawsze pamiętać o tym, aby unikać terminów ogólnych, niejednoznacznych, np. duży, mały, daleko, blisko itp. Jeżeli podajemy, że coś jest większe lub mniejsze, to musimy być pewni, że niewidomy zna wiel- 7* 99 kość przedmiotu, z którym daną rzecz porównujemy. Oczywiście, nie należy też specjalnie unikać barw przy opisie tego rodzaju obiektów czy zjawisk, zwłaszcza gdy przedmiotem opisu jest krajobraz. Przedstawione zasady opisu przedmiotów i zjawisk należy również stosować przy zwiedzaniu przez niewidomych muzeów, wystaw, zabytków, opisie krajobrazów itp. w czasie wycieczek turystycznych i krajoznawczych. Bywają też takie przypadki, że spotykamy na ulicy znajomego niewidomego. Nie potrzeba chyba specjalnie udowadniać, że do osoby widzącej należy pierwszeństwo ukłonienia się i pozdrowienia. Odnosi się to do wszystkich widzących, tak • że kobiet czy osób starszych, jeśli nawet niewidomy jest młodym mężczyzną. Oczywiście wynika to stąd, że brak wzroku nie pozwala mu zauważyć znajomych przechodzących koło niego w danym momencie. Skarżyła mi się pewna ociemniała z Krakowa, że w czasie swoich spacerów z siostrą spotykała często swoich dawnych znajomych i kolegów z biura. Żaden z nich nigdy nie ukłonił się ani nie podszedł do niej, lecz przeciwnie dostrzegawszy ją z dala przechodził na drugą stronę lub przechodził bez jakiejkolwiek reakcji. Gdy siostra informowała ją, że właśnie ktoś ze znajomych przechodził nie ukłoniwszy się ani nie zamieniwszy słowa, przeżywała to bardzo przykro. Rzecz zrozumiała, że jeśli spotkamy na ulicy naszego bliskiego znajomego lub przyjaciela niewidomego, to powinniśmy do niego podejść, podobnie jak postąpilibyśmy w stosunku do widzących. Podchodząc, oprócz pozdrowienia i przywitania, powinniśmy podać swoje nazwisko, aby nie zmuszać niewidomego do domyślania się, kogo spotkał i kto jest jego rozmówcą. W zgiełku ulicznym nieraz trudno jest niewidomemu rozpoznać spotkaną osobę po głosie. W konsekwencji nieprzedstawienia się może nastąpić pomyłka i widzący może być wzięty przez niewidomego za kogoś innego. Kiedy T. Keitlen po raz pierwszy po utracie wzroku wyszła na ulicę zaczepiało ją wielu znajomych. Swoje wrażenie z tych spotkań opisuje ona w sposób 100 następujący: „Nikomu z tych ludzi nie przyszło do głowy ułatwić mi sytuację i podać mi swoje nazwisko. Musiała™ nieustannie wytężać swoją pamięć, aby zorientować się, kto jest moim rozmówcą. Niektórzy wrzeszczeli tak, jakbym była głucha. Inni mówili szeptem, jak gdyby znajdowali się przy łóżku chorego. Po kilku godzinach takich spotkań ogarnęło mnie uczucie obrzydzenia i wściekłości. Miałam ochotę stanąć w środku miasta i krzyknąć tym wszystkim ludziom, że utrata wzroku nie ujęła mi nic z mojego człowieczeństwa i z mojej indywidualności'' (34). Spotykając niewidomego na ulicy nie powinniśmy wyrażać ubolewania czy współczucia, lecz porozmawiać o normalnych sprawach, jak to się na ogół czyni. Można też zaproponować mu pomoc, jeśli stwierdzamy, że znalazł się w trudnej sytuacji, np. w formie przeprowadzenia przez jezdnię lub podprowadzenia do autobusu. Jeśli się okaże, że idziemy w tym samym kierunku lub czekamy na ten sam autobus —■ to niewątpliwie wypadałoby zaproponować przewodnictwo. Niewidomemu zawsze łatwiej iść czy jechać z przewodnikiem, niż robić to samodzielnie. Zdarzają się też przypadki, że mamy zamiar umówić się z niewidomym na spotkanie. Z reguły niewidomi nie lubią wyznaczać sobie spotkania w kawiarni czy restauracji, z uwagi na zrozumiałe trudności. Wolą więc umawiać się na ulicy w ściśle określonym miejscu, np. na przystanku autobusowym czy tramwajowym, do którego z łatwością mogą dojechać. Punktualność obowiązuje w każdej sytuacji. Szczególnie powinniśmy o tym pamiętać, gdy umawiamy się z osobą pozbawioną wzroku. Niewidomi bardzo nie lubią czekać na umówioną osobę, podobnie jak każdy z nas. Czekanie na ulicy jest dla nich bardzo niezręczne i krępujące, gdyż wzbudza zainteresowanie innych osób. Widząc niewidomego stojącego w miejscu, wielu z nich nie domyśla się, że oczekuje on na kogoś i proponuje mu pomoc. W ten sposób narażony jest on na częste tłumaczenie usłużnym osobom, że pomocy nie potrzebuje, gdyż oczekuje na znajomego. 101 Innych kłopotów przysparzają niewidomym na ulicy dzieci. Bardzo często nie potrafią one zrozumieć, że niewidomi nie widzą i mają określone trudności w samodzielnym poruszaniu się po ulicy. Ciekawe przykłady z własnego doświadczenia przytacza ociemniały St. Żemis, do którego zwracały się często małe dzieci z różnymi prośbami. Były to z reguły prośby dosyć kłopotliwe, bowiem ich spełnienie związane było z pewnymi trudnościami. Otóż pewnego razu małe dziewczynki biegły w jego stronę i wołały: „Proszę pana, niech pan nas broni, bo ten chłopak chce nas bić". Idąc z nimi kawałek dalej jedna z nich mówi: „Tego w niebieskim berecie niech pan zdzieli laską, to on nas chce bić, łobuz taki". Albo inny przykład: „Innym razem podbiega do mnie mały chłopiec i prosi, żeby mu czapkę nałożyć na głowę. Podaje mi czapkę, ale jaką? włóczkową. Jakoś tam włożyłem mu ją na podstawioną głowę. „Niech pan zawinie". Zawinąłem. „Już dobrze" — powiedział i poleciał sobie dalej. Jemu też do głowy nie przyszło, że ja nie widzę" (71). Nie zdając sobie sprawy z tego, że niewidomi nie widzą, małe dzieci często wchodzą im pod nogi albo nie ustępują im z drogi czekając, aby oni to uczynili. Starsze dzieci i młodzież sprawiają niewidomym zupełnie inne kłopoty. Ileż razy spotkać się możemy z przypadkami przezywania, wyśmiewania się z ułomności i niezaradności niewidomego, wprowadzania go w trudne i kłopotliwe sytuacje. Tego rodzaju zachowanie jest nie tylko niegrzeczne, lecz wybitnie niemoralne i zasługuje na najwyższe potępienie. Widzimy tu poważne zadania wychowawcze dla rodziców i wychowawców w szkołach. Powinni oni starać się wyjaśniać dzieciom i młodzieży te sprawy, kształtując w ten sposób pozytywną postawę wobec niewidomych i inwalidów w ogóle. Pozytywna postawa dzieci i młodzieży wobec niewidomych powinna przejawiać się nie tylko w gotowości niesienia pomocy, ale także niesieniu tej pomocy w sposób właściwy oraz we właściwym miejscu i czasie. „W ostatnich latach — pisze St. Żemis — zarówno szkoły, jak i rodzice, zwracają dzieciom uwagę na 102 potrzebę pomocy ludziom niewidomym. Jest to objaw bardzo chwalebny. Gdy jednak troska ta jest przesadna, staje się uciążliwa dla niewidomych i niebezpieczna dla dzieci. Otóż z czym się teraz spotykam. Wędrując po moim podwórku lub po ulicy, często słyszę, że podbiega do mnie maleńki szkrab. Chwyta mnie za rękę i prowadzi. Boże, zmiłuj się nad takim prowadzeniem. Dziecko ledwo się ręki trzyma, nie umie prowadzić. W rezultacie niewidomy ma zwielokrotniony trud; musi sam szukać drogi, prowadzić dziecko i strzec się, aby dziecku nie nastąpić na nogę lub nie przewrócić go. Odepchnąć pomoc dziecka też nieprzyjemnie" (71). Na zakończenie tego rozdziału należy wspomnieć o tym, że naukowcy od wielu lat trudzą się nad skonstruowaniem specjalnego aparatu, który umożliwiałby niewidomym samodzielne poruszanie się. Wśród najbardziej zaawansowanych jest tzw. ultradźwiękowy obuuszny aparat (Ultrasonic Binaural Aid) wyprodukowany w Nowej Zelandii, którego zadaniem jest przekazywanie niewidomemu informacji dotyczących jego otoczenia, aby mógł poruszać się bezpiecznie bez pomocy osoby widzącej. Aparat działa na zasadzie radaru, a jego mechanizm wmontowny jest w oprawkę okularową w okolicy nasadki nosowej. Składa się on z małego urządzenia wysyłającego fale ultradźwiękowe oraz 2 innych urządzeń, które je odbierają w przypadku odbicia o przeszkodę. Odbite fale przekształcane są na dźwięki, które docierają do niewidomego dzięki wkładkom dousznym wmontowanym również w oprawkę okularową. Wkładki te są w ten sposób skonstruowane, że umożliwiają także odbiór innych dźwięków z otoczenia, np. słowa wymawiane przez inną osobę. Sygnalizacja przeszkód na drodze polega na tym, że w miarę zbliżania się do nich przekazywany przez aparat sygnał dźwiękowy nasila się i zwiększa swoją częstotliwość. Aby korzystać z tego aparatu, niewidomy musi przejść uprzednio odpowiednie przeszkolenie. Aparat ten musi jednak być używany łącznie z laską, gdyż nie przekazuje on ukształtowania nawierzchni, po której porusza się niewidomy. Zadanie to spełnia więc laska. 103 Istnieją również próby skonstruowania innych aparatów mających na celu ułatwienie niewidomym bezpiecznego poruszania się. Polska ma także w tym swój udział. Poważnie zaawansowane są prace Profesora Witolda Starkiewicza z Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie nad skonstruowaniem tego typu aparatu, lecz opartego na bodźcach dotykowych. Aparat ten nazywa się elektroftalm. NIEWIDOMY W SKLEPIE, RESTAURACJI TEATRZE I URZĘDZIE W życiu codziennym niewidomy ma, oczywiście, takie same potrzeby jak każdy z nas; musi więc kupić sobie różne artykuły w sklepach, czasami zjeść obiad w restauracji lub wypić kawę w kawiarni, wybrać się czasami do teatru lub sali koncertowej, by posłuchać jakiejś interesującej sztuki czy dobrej muzyki, lub załatwić jakąś sprawę w urzędzie. O ile chodzi o zakupy, to niewidomi zazwyczaj dokonują ich stale w tych samych sklepach, które są im dobrze znane, a także w których personel dobrze ich zna. Dotyczy to niewątpliwie sklepów z artykułami codziennego użytku, np. sklepu mięsno-wędliniarskiego, drogerii itp. W znanych sobie sklepach niewidomi nie mają żadnych trudności w zakupie żądanych artykułów. Gorzej sprawa się przedstawia, gdy niewidomy przychodzi do sklepu po raz pierwszy, i to do sklepu dużego. Wówczas nie orientuje się w jego rozkładzie — lokalizacji poszczególnych stoisk i zdany jest na pomoc innych osób. Czasami pewnym ułatwieniem dla niewidomego jest rozmowa sprzedawcy z klientami, która naprowadza go na lokalizację i rodzaj stoiska. Do wrażeń słuchowych (dźwięk i treść słów) dołączają się nieraz wrażenia węchowe, mające swe źródło w sprzedawanych artykułach. Zdarza się też, że niewidomy, przychodząc do sklepu, zastaje kolejkę. Kiedy zgodnie ze swoim uprawnieniem stara się on dokonać zakupu poza kolejką, wywołuje to nieraz u czekających niezadowolenie, a czasami na- 104 wet rzucane są pod jego adresem bardzo nieprzyjemne słowa. Takie zachowanie osób widzących jest całkowicie niesłuszne, gdyż niewidomi, podobnie jak inni inwalidzi, otrzymali ten przywilej na mocy odpowiedniego zarządzenia Ministra Handlu Wewnętrznego, w którym czytamy: „Inwalidzi, kobiety ciężarne, kaleki, starcy w wieku emerytalnym winni być w pierwszej kolejności ze szczególnym wyróżnieniem załatwiani"*. Podobny przywilej mają niewidomi w przypadku zakupu leków. „Ponadto poza kolejnością przymuje się recepty od inwalidów, kobiet ciężarnych, honorowych dawców krwi oraz pracowników służby zdrowia"**. Widzącym często trudno zrozumieć, że młoda niewidoma czy młody niewidomy od razu jest w sklepie obsłużony, podczas gdy oni muszą czekać, pomimo że po pracy spieszą się do domu. Przywilej ten został niewidomym przyznany nie dlatego, że nie mogą oni czekać, lecz dlatego, że trudno im zorientować się wśród czekających i stopniowo przesuwać bez specjalnych zakłóceń. Czasami bywa tak, że osoby czekające w kolejce bez specjalnych narzekań przepuszczają niewidomego, lecz z drugiej strony wyrażają tyle ubolewania nad jego losem, że wolałby on ze swojego uprawnienia nie korzystać. Ileż razy niewidomi słyszą te bardzo przykre dla siebie słowa z ust czekających w kolejce: „Niech Pan zrobi mu miejsce; nie widzi Pan, że to niewidomy". Tego rodzaju obrońców niewidomi nie pragną i nie chcą. Sprzedawcę obowiązuje uprzejmość wobec wszystkich klientów, zarówno widzących, jak też niewidomych. Są jednak pewne zasady, które uprzejmy sprzedawca powinien szczególnie uwzględniać, gdy w jego sklepie zjawi się osoba pozbawiona wzroku. Przyjmując zamówienie i podając towar powinien * Pismo Okólne Nr 10 z dnia 21. XI. 1962 r. (Dz. Urz. Ministerstwa Handlu Wewnętrznego Nr 45, poz. 14). ** Rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 1. IV. 1969 r. w sprawie wydawania z aptek otwartych i kolejowych leków i innych artykułów dozwolonych do obrotu aptecznego (Dz. U. Nr 10, poz. 75). 105 koniecznie podsunąć mu jeszcze inne propozycje zakupu np. „Może Pan potrzebuje także sok malinowy lub dżem", albo „Dostaliśmy właśnie świeże jajka lub cytryny, czy nie są Panu potrzebne". Tego rodzaju propozycje są w tym przypadku konieczne, albowiem niewidomy nie ma możliwości wyboru artykułów do zakupu na podstawie ich dostrzeżenia w sklepie. Osoby widzące kupują często niektóre artykuły, ponieważ je zauważyły. Oferta ze strony sprzedawców powinna mieć miejsce przede wszystkim w odniesieniu do towarów, które występują sezonowo lub z zaopatrzeniem w które są okresowe trudności. Niewidomi oczekują pomocy szczególnie w sklepie samoobsługowym, w którym klienci samodzielnie dokonują wyboru potrzebnych artykułów. Z uwagi na trudności w zorientowaniu się w lokalizacji poszczególnych artykułów pomoc innych osób jest niezbędna. Z tego też powodu personel znajdujący się w sklepie (z reguły obserwujący jedynie osoby kupujące), zauważywszy niewidomego wśród klientów, powinien nie tylko udzielić mu odpowiednich informacji, lecz również pomóc mu w dokonaniu zakupu potrzebnych artykułów. Na napiętnowanie zasługuje zachowanie się pewnej ekspedientki w jednym ze sklepów samoobsługowych w stosunku do niewidomej H. Bętkowskiej. „Weszłam do sklepu spożywczego (Samu) i zwróciłam się do ekspedientki, żeby była uprzejma podać mi chleb. Ona na to: „Jak to, mnie pani widzi, a chleba pani nie widzi?" Mówię: „Gdyby chleb był taki duży, jak pani, to bym sama wzięła". Pyta: „A gdzie biała laska?" Miałam w kieszeni składaną laskę i pokazałam. Powiedziała, że niewidomi noszą białą laskę przed sobą, a nie w kieszeni. Musiałam pokazać legitymację PZN (Polskiego Związku Niewidomych — przyp. autora). Ekspedientka swoim zachowaniem w tak, zdawałoby się, prostej usłudze, którą mogła zrobić bez słowa, wywołała we mnie silne uczucie zależności. Nie wierzyła moim słowom, nie przekonała jej biała laska -— oznaka ślepoty, dopiero po okazaniu legitymacji uwierzyła, że muszę być zależna. Wywołało to we mnie wewnętrzną agresję, bunt" (2). 106 Druga sprawa, na którą sprzedawcy powinni także zwracać uwagę, to pomoc niewidomemu we włożeniu zakupionych towarów do torby czy siatki. Jest to konieczne dlatego, że może on mieć pewne trudności w odszukaniu ich na ladzie. Jeśli zakupione artykuły są w podobnych opakowaniach, np. w torebkach (cukier, mąka, kasza, sól), to należałoby podając każdą z tych torebek powiedzieć niewidomemu co to jest. Wielu bowiem niewidomych ma zwyczaj zabierania ze sobą karteczek z brajlowskim napisem, za pomocą których oznacza różne towary. Niewidomy będzie też bardzo zadowolony, jeśli sprzedawca powie mu, ile kosztuje każdy zakupiony artykuł. Wówczas będzie miał możliwość sprawdzenia, czy sprzedawca dobrze sporządził rachunek. Nie potrzeba chyba tutaj podkreślać, że wysoce nieetyczne byłoby wykorzystywanie braku wzroku i możliwości kontroli przy zakupie towarów. Mamy tutaj na myśli podawanie niewidomemu gorszego jakościowo towaru (pomimo że płaci i żąda w lepszym gatunku) lub oszukiwanie go na ilości sprzedawanego towaru. Przypadek wyraźnego oszukania przez sprzedawcę niewidomego kupującego bułkę przytacza H. Bętkowska w cytowanej już pracy: „Proszę, płacę drobnymi, których było około 10 zł. Spodziewałam się otrzymać resztę, ale ekspedientka oświadczyła, że zapłacone jest tyle, ile się należy. Zrobiło mi się jakoś niewyraźnie: bowiem przekonany byłem, że reszta mi się należy. Bez słowa wyszedłem ze sklepu. Za parę dni znów poszedłem kupić chleb do tego samego sklepu, ale cztery złote włożyłem do pudełka od zapałek. Podaję jej (a tak się złożyło, że była to ta sama ekspedientka co za pierwszym razem), a ta wprost krzyknęła: „Ile Pan daje?! Przecież tu nawet dwóch złotych nie ma". Odpowiedziałem: „Pieniądze były najpierw sprawdzone przez kogoś widzącego, tak że mam pewność, ile daję. Już drugi raz żąda Pani ode mnie więcej, niż się należy. Widzących oszukiwać nie można, ale i niewidomych także nie można. Więcej do tego sklepu nie poszedłem" (2). Oprócz sklepów z artykułami codziennego użytku, niewidomi odwiedzają też sklepy z odzieżą, bielizną, obuwiem itp. Na 107 ogół chcąc sprawić sobie sukienkę, ubranie czy obuwie, zabierają oni ze sobą kogoś zaufanego, kto pomoże im w wyborze. Nie zawsze jednak i osoba towarzysząca potrafi być dobrym doradcą w tych sprawach. Z tego powodu niewidomi oczekują od sprzedawcy, aby bez specjalnej prośby pokazał im żądany towar we wszystkich posiadanych gatunkach, a także pomógł w wyborze ubioru odpowiedniego do figury, karnacji i aktualnie obowiązującej mody. Oczywiście, niezgodne z etyką handlowca byłoby stosowanie tutaj różnych trików reklamowych czy handlowych. Pamiętać bowiem musimy, że niewidomi mają zaufanie do sprzedawcy i każdą radę „wezmą za dobrą monetę". Nie należy więc wykorzystywać ich kalectwa i doradzać kupna towarów mało atrakcyjnych, wybrakowanych. Nie róbmy więc złej opinii naszemu handlowi. Niewidomi, podobnie jak widzący, chcą też elegancko wyglądać. W praktyce rzadko się zdarza, aby niewidomi sami wybrali się do restauracji. Z uwagi na liczne kłopoty związane z korzystaniem z usług tego rodzaju zakładu, z reguły odwiedzają oni restauracje w towarzystwie osób widzących. Jeżeli jednak się tak zdarzy, że niewidomy sam zjawi się w restauracji, to powinien być dobrze obsłużony i wyjść z niej zadowolony. Nie wiem, czy nie byłoby dobrze, aby na różnych doszkalaniach personelu obsługującego gości (kelnerów), wprowadzić choć 1—2 godzin wykładu na temat prawidłowej obsługi gości posiadających pewne trudności w korzystaniu z usług zakładu, do których w pierwszej kolejności zaliczam niewidomych. Właściwie niewidomemu potrzebna jest pomoc od chwili przestąpienia progu restauracji. Jeśli jest to sezon jesienno-zi-mowy, to zanim uda się on do sali konsumpcyjnej, musi się rozebrać. A więc najpierw problem odszukania szatni. Na ogół szatnie są tak zlokalizowane, że osoba obsługująca ją ma „na oku" wszystkich wchodzących. Obowiązkiem szatniarza jest więc podejście do niewidomego, odebranie od niego palta, kapelusza itp. i przekazanie go kelnerowi lub kierownikowi sali. Oni z kolei powinni wskazać i doprowadzić go do stolika, który jest wolny. Szczególnie denerwuje niewidomych dłu- 108 gie oczekiwanie na obsługę, co u nas ma bardzo często miejsce. Przyczyną tego jest niemożliwość zorientowania się, czy kelner faktycznie jest tak zajęty, że nie może podejść, czy po prostu ich lekceważy. Zazwyczaj niewidomi mają swoje potrawy, które zamawiają bez żadnych sugestii ze strony obsługującego. Nawiasem mówiąc —■ nie zawsze są one podyktowane względami smakowymi, lecz łatwością ich skonsumowania. Zdarza się jednak, że tych potraw aktualnie nie ma. Wówczas niewi domy nie bardzo wie, co zamówić. W takich sytuacjach należy więc niewidomemu zaproponować dania, podając równocześnie ich ceny, lub po prostu przeczytać dania oferowane w karcie łącznie z cenami, aby później przy płaceniu nie był zaskoczony zbyt wysokim rachunkiem. Przynosząc potrawy, trzeba niewątpliwie niewidomego poinformować, co się przed nim stawia. Dużym ułatwieniem dla niego będzie także wskazanie mu innych przedmiotów znajdujących się na stoliku, jak woda mineralna i szklaneczki, serwetki, popielniczka itp. Na pewno wzbudzi u niewidomego duże zaufanie, jeśli kelner wręczając rachunek przeczyta mu poszczególne pozycje. W ten sposób niewidomy będzie miał możliwość sprawdzenia, czy rachunek został sporządzony w sposób rzetelny. Niedopuszczalne jest tutaj, oczywiście, jakiekolwiek wykorzystywanie kalectwa klienta i jak to się zwykło mówić „dopisywanie daty urodzenia". Podobnie niezgodne z etyką zawodową jest wykorzystywanie pewnych omyłek niewidomego. Wspomniana już H. Bętkowska przytacza jeden bardzo przykry przypadek, jaki zdarzył się jednemu z niewidomych. Niewidomy ten swoje zdarzenie przedstawia w sposób następujący: „Kiedyś wybrałem się do jednej z restauracji na obiad. Z domu zabrałem większą ilość pieniędzy, ponieważ chciałem po obiedzie załatwić inne sprawunki. W portfelu tak pieniądze układam, żebym wiedział, w którym miejscu leży dany banknot. Ale tym razem tego nie zrobiłem. W restauracji zamówiłem drugie danie z pieczenia wołową. Rachunek wynosił 18 zł. Dałem kelnerowi banknot, według mnie dwudziestozłotowy, nie żądając reszty. Kelner z niezwykłą uprzejmością odprowadził mnie do drzwi prosząc, 109 bym jak najczęściej był jego konsumentem. „Nic a nic panu prezesowi nie zabraknie przy mnie". Pokrzepiony taką grzecznością ludzką raźno ruszyłem do domu. (Z. S. zmienił w międzyczasie zamiar i nie załatwiał już sprawunku). Po dwóch dniach okazało się, że owemu kelnerowi wręczyłem nie dwu-dziestozłotowy banknot, ale pięćsetzłotowy. Wściekły byłem, ale cóż mogłem zaradzić. Zmilczałem, no i przecież bić się z nim nie pójdę. Ale też i tej restauracji więcej nie odwiedzę" (2). Do obowiązków personelu należy także odprowadzenie niewidomego gościa do szatni i ułatwienie mu opuszczenia restauracji. Podobne zasady obowiązują także w kawiarni, herbaciarni czy winiarni, do których z uwagi na trudności w odszukaniu wolnego miejsca, wyborze potraw itp., niewidomi chodzą raczej rzadko. Częściej natomiast skorzystaliby niewidomi z tańszych placówek zbiorowego żywienia, jak bar samoobsługowy, bar mleczny itp. Lecz również i tam ich raczej rzadko spotykamy. Przyczyną tego jest forma usług —-samoobsługa, a chętnych do pomocy jest na ogół niewielu. Niewidomi nawet się nie dziwią, że nikt im specjalnie nie oferuje pomocy. Zdają sobie bowiem sprawę z tego, że wszyscy się spieszą — do domu, do pracy itp. W barach samoobsługowych jest jednak personel obsługujący salę konsumpcyjną (osoby sprzątające naczynia, kierownik baru), który zauważywszy osobę mającą trudności w samoobsłudze powinien przychodzić im z pomocą. Dotyczy to zresztą nie tylko niewidomych, ale też innych inwalidów i ludzi w wieku podeszłym. Pomoc potrzebna jest niewidomemu głównie w doprowadzeniu do kasy, a następnie przy odbiorze zakupionych potraw i doprowadzeniu do miejsca konsumpcji (stolika). Niektórzy niewidomi korzystają stale z tego samego baru w pobliżu swego miejsca zamieszkania lub miejsca pracy. Wówczas znają oni taki bar bardzo dobrze i część wymienionych kłopotów nie ma większego znaczenia. Oprócz personelu również konsumenci powinni poczuwać się do chętnego udzielania pomocy niewidomemu, jeśli ma on określone trud- 110 ności w korzystaniu z baru samoobsługowego. Gdyby zawsze spośród konsumentów w barze znalazła się choć jedna osoba, która chętnie pomogłaby osobom mającym trudności, wówczas niewidomi częściej chodziliby do tego rodzaju plapówek. Omawiając sprawę placówek zbiorowego żywienia, trzeba jeszcze wspomnieć o stołówkach w zakładach pracy, domach wczasowych, sanatoriach itp., z których niewidomi korzystają przez dłuższy okres czasu. Nasuwa się tutaj wskazówka, aby w tych przypadkach wyznaczać niewidomym stałe i łatwo dostępne miejsca (stoliki) na cały okres korzystania ze stołówki. W ten sposób uniknie się kłopotliwych dla nich i innych konsumentów sytuacji. Niewidomi, podobnie jak ludzie widzący, mają swoje zainteresowania i potrzeby kulturalne. Z tego powodu spotykamy ich w teatrach, w salach koncertowych itp. Z reguły odwiedzają oni tego rodzaju instytucje w towarzystwie osób widzących, z uwagi na zrozumiałe kłopoty. Trudności związane z samodzielnym pójściem do teatru opisuje w oparciu o własne doświadczenia H. Bętkowska: „Wybrałam się sama do teatru na Marię Stuart Słowackiego. Sztuka ta grana była w Teatrze Narodowym. Do budynku ludzie pomogli mi dojść, ale wewnątrz znalazłam się sama na nieznanym terenie. Bezradnie stanęłam w hallu. Ludzie spiesznym krokiem mijali się, potrącali. Przechodziłam to na prawą stronę, to na lewą, robiłam parę kroków to naprzód, to w tył. Czułam bardzo potrzebę kogoś, kto by się o mnie zatroszczył, spytał, czego chcę, w czym mi pomóc. I oto po upływie pewnego czasu słyszę: „Czego pani sobie życzy?" Odwracam się w stronę, skąd doszedł głos. Była to osoba sprzedająca bilety w kasie. Kupiłam bilet i kasjerka poleciła mnie pewnej młodej pani, która odprowadziła mnie na właściwe miejsce" (2). Z wielu względów dla niewidomego korzystniejsze jest, jeśli na sztukę teatralną, występ estradowy czy koncert wybierze się razem z osobą widzącą. W takiej sytuacji będzie mogła ona przeczytać niewidomemu program oraz wprowadzić go w akcję i zapoznać z osobami, które wystąpią. Następnie będzie 111 mogła opisać scenografię, a także zwracać uwagę na osoby ukazujące się na scenie. W udzielaniu informacji w czasie przedstawienia należy zachować jak najdalej idący umiar i wyczucie. Wiele rzeczy dla niewidomego jest zupełnie jasnych i nie potrzeba mu wciąż o nich mówić, np. poszczególne osoby należy wskazywać mu tylko na początku sztuki, potem sam rozpoznaje je po brzmieniu głosu. Przy informowaniu trzeba też mieć na uwadze pozostałych widzów czy słuchaczy. Należy więc robić to dyskretnie i szeptem, aby nie przeszkadzać innym. Wydaje się, że fakt udziału osób pozbawionych wzroku w przedstawieniu teatralnym czy koncercie jest dla każdego sprawą zwyczajną i nie budzącą sensacji. A jednak nie zawsze tak jest. Widzowie w teatrze i słuchacze w sali koncertowej zwracają uwagę na niewidomego, jeśli on się tam zjawi. Co więcej, wymieniają szeptem uwagi na jego temat. Oczywiście, w wielu przypadkach te uwagi docierają do niego, a co za tym idzie ■—■ bardzo go deprymują i psują mu cały wieczór, na który może od dawna czekał. Jeśli niewidomy ma załatwić jakąś sprawę w biurze, to na ogół przychodzi z przewodnikiem, choć nie jest to regułą. Na co się skarżą najczęściej niewidomi przychodzący do biura? Oto wypowiedź jednego z nich: „Najgorzej mi załatwić sprawy z urzędnikiem, bo nie dość że nie widzę i z trudnością daję sobie radę z trafieniem (czasem jestem z żoną, czasem sam), wchodzę do urzędnika, już zaczynam mówić, a on „Pan będzie uprzejmy trochę poczekać, może 5, może 10 minut". Wychodzę na korytarz i siedzę. Mija jednak dziesięć minut, dni-gie, trzecie i tak półtorej godziny, bo pan urzędnik musiał wypić herbatę, zjeść, wypalić papierosa, potem o mnie zapomniał. A ja spieszę się do pracy, niecierpliwię się, kręcę się, aż wreszcie, nie zwracając na nic uwagi, znów wchodzę, by próbować szczęścia. Czekanie zupełnie mnie wyprowadza z równowagi. Wszystko inne wolę, byle nie czekać, ale to tak wszyscy, nie tylko ja" (2). Ale to nie jedyna bolączka, na którą skarżą się niewidomi... Jest to zresztą styl pracy wielu 112 urzędników, który na swojej skórze odczuli nie tylko niewidomi. Zdarza się też nierzadko, że urzędnik załatwiający sprawę niewidomego, nie zwraca się do niego bezpośrednio, lecz do przewodnika. Zachowanie takie w wielu przypadkach na pewno wynika z niewłaściwej oceny możliwości niewidomych, lecz z drugiej strony świadczy o braku elementarnych zasad kultury zawodowej. Często przy załatwianiu różnych spraw w urzędach, urzędnicy odsyłają interesantów z jednego pokoju do drugiego. Jeśli niewidomy przyszedł sam, to rzecz zrozumiała, że odszukanie pokoju, często w bardzo dużym budynku, jest dla niego bardzo uciążliwe. Z tego powodu należałoby mu zaoszczędzić tego rodzaju kłopotów i w miarę możliwości ułatwić mu załatwienie całej sprawy w jednym pokoju. Jeżeli niewidomy trafił ze swoją sprawą do niewłaściwego pokoju, to wypadałoby nie tylko poinformować go, u kogo mógłby ją załatwić, lecz także pomóc w doprowadzeniu do kompetentnej osoby. Często się zdarza, że niewidomy musi coś podpisać. Osoba widząca ma możliwość odczytania tego co podpisuje. Inaczej jest z niewidomym. Dlatego do obowiązków zawodowych urzędnika należy odczytanie mu pisma (dokumentu), które podsuwa do podpisu. Nie należy też się obawiać, że niewidomi nie potrafią podpisywać się. Zdecydowana większość opanowała tę umiejętność. Należy jedynie im pomóc w tej czynności przez dokładne wskazanie miejsca złożenia podpisu. Wiele błędów i nietaktów popełniają ludzie widzący pracujący w różnych placówkach użyteczności publicznej, których zadaniem jest dobre obsłużenie klientów, widzów czy interesantów. Wynika to na ogół z braku elementarnych wiadomości dotyczących niewidomych. To z kolei powoduje, że niewidomi czują się obco i nieswojo w tych wszystkich placówkach, które stworzone są przecież dla dobra wszystkich ludzi i obywateli. Wszyscy więc, którzy w swojej pracy zawodowej stykają się z niewidomymi, powinni unikać błędów, o których wspomniałem. Swoim zachowaniem powinni raczej stwarzać miłą 8 Niewidomi wśród widzących 7 7 9 i przyjazną atmosferę, aby w ten sposób zachęcić niewidomych do częstszego odwiedzania ich instytucji i przekonać ich, ż.a mogą zawsze liczyć na zrozumienie i pomoc. NIEWIDOMY W ZAKŁADZIE PRACY Polska jest krajem, w którym wskaźnik zatrudnienia niewidomych jest bardzo wysoki. Jak już zaznaczyliśmy, na dzień 31. XII. 1971 r. stan zatrudnienia niewidomych w naszym kraju wynosił 10 830, co stanowi ponad 45% ogółu zarejestrowanych niewidomych łącznie z dziećmi, młodzieżą i osobami w wieku starczym (poprodukcyjnym). To osiągnięcie na odcinku zawodowej rehabilitacji osób pozbawionych wzroku jest wynikiem stworzenia w naszym kraju po II wojnie światowej właściwych warunków do rozwiązywania problemów inwalidzkich, a także dobrego systemu rehabilitacji inwalidów. Obowiązek zawodowej rehabilitacji inwalidów, w tym również niewidomych, przejęło na siebie Państwo, a zadania w tym zakresie wykonuje w sposób planowy i zorganizowany resort zdrowia i opieki społecznej. W wydziałach zdrowia i opieki społecznej wszystkich szczebli istnieją specjalne komórki rehabilitacji zawodowej inwalidów. Wielkimi współpracownikami w zakresie zawodowej rehabilitacji niewidomych są związki inwalidzkie, a zwłaszcza Polski Związek Niewidomych, Związek Spółdzielni Niewidomych i Związek Spółdzielni Inwalidów.* W pierwszej kolejności zagadnienie zabezpieczenia pracy niewidomym starają się rozwiązać spółdzielnie niewidomych zrzeszone w Związku Spółdzielni Niewidomych oraz spółdzie!- * Zasady współpracy między resortem zdrowia i opieki społecznej a związkami inwalidzkimi regulują następujące akty prawne: — Wytyczne Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 8. VII. 1970 r. w sprawie współdziałania terenowych organów administracji służby zdrowia i opieki społecznej ze związkami inwalidzkimi w zakresie zatrudnienia i opieki socjalno-bytowej nad inwalidami i emerytami (Dz, Urz. MZiOSNr 15). 114 nie ogólnoinwalidzkie zrzeszone w Związku Spółdzielni Inwalidów, które łącznie zatrudniają blisko 8 000 niewidomych. Znaczenie ruchu spółdzielczego zostało szerzej omówione w rozdziale „Osiągnięcia niewidomych w Polsce Ludowej". Mimo że zostały powołane do życia w naszym kraju spółdzielnie niewidomych, nie oznacza to bynajmniej, aby wszyscy niewidomi mieli w nich znaleźć odpowiednią dla siebie pracę. Wręcz przeciwnie — nasza polityka zatrudnienia idzie w tym kierunku, aby wszyscy inwalidzi, którzy mogą pracować w środowisku naturalnym, byli zatrudnieni w normalnych zakładach pracy. Zasada ta nie wyklucza również niewidomych, chociaż są oni zaliczani do inwalidów ciężko poszkodowanych. Taką intencję ma Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 5. V. 1967 r. w sprawie planowego zatrudnienia inwalidów",* które nakłada na zakłady pracy szereg obowiązków w zakresic-rehabilitacji zawodowej inwalidów. Do obowiązków tych należy:** 1. Zgłaszanie wolnych stanowisk pracy nadających się dla inwalidów do właściwych organów prezydium rad narodowych; w obecnym układzie do wydziałów zdrowia i opieki społecznej rad narodowych. Stanowiska nadające się dla inwalidów ustalają w zakładach pracy powołane przez kierowników zakładów zespoły składające się z odpowiednich specjalistów. 2. Zatrudnianie inwalidów skierowanych przez wydziały zdrowia i opieki społecznej stosownie do ich sprawności fizycznych i kwalifikacji zawodowych zgodnie ze wskazaniami komisji lekarskich do spraw zatrudnienia i inwalidztwa. Komisje te, obok ustalenia grupy inwalidztwa, określają również wskazania i przeciwwskazania do zatrudnienia. — Porozumienie z dnia 6. V. 1963 r. w sprawie współdziałania Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej oraz Związku Spółdzielni Inwalidów w zakresie rehabilitacji inwalidów (Dz. Urz. MZiOSNr 12, poz. 69). — Zarządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 19. IV. 1971 r. w sprawie rehabilitacji i zatrudnienia inwalidów w jednostkach organizacyjnych spółdzielczości inwalidzkiej (Dz. Urz. MZiOS. Nr 10). * Dz. U. Nr 20, poz. 88. ** § 9 Rozporządzenia. 8* 115 3. Przesuwanie w ramach planu zatrudnienia pracowników zdrowych ze stanowisk nadających się dla inwalidów w celu zatrudnienia na ich miejsce inwalidów. 4. Zapewnienie zatrudnionym inwalidom warunków odpowiadających wskazaniom i przeciwwskazaniom komisji lekarskich do spraw inwalidztwa i zatrudnienia przy wykorzystaniu ustaleń wewnątrzzakładowej komisji do spraw zatrudnienia i rehabilitacji inwalidów. W zakładach pracy zatrudniających więcej niż 500 pracowników powoływane są wewnątrzzakładowe komisje do spraw zatrudnienia i rehabilitacji inwalidów, których zadaniem jest prowadzenie spraw związanych z rehabilitacją inwalidów. Tę samą rolę pełnią zakładowi instruktorzy inwalidzcy w zakładach zatrudniających mniej niż 500 pracowników. 5. Organizowanie i dostosowanie stanowisk pracy dla inwalidów oraz uwzględnianie w planie postępu technicznego środków zmierzających do poprawy warunków pracy ze szczególnym uwzględnieniem urządzeń ułatwiających pracę inwalidom. 6. Stworzenie inwalidom takich warunków pracy, które umożliwiłyby im podwyższenie kwalifikacji zawodowych. 7. Zapewnienie szczególnej opieki inwalidom w sprawach socjalno-bytowych. Ponadto Rozporządzenie to mówi, że pracownicy, którzy stali się inwalidami w okresie zatrudnienia w danym zakładzie pracy powinni być, jeśli stan zdrowia nie wymaga zmiany zawodu (czynności), zatrudnieni w tym samym zakładzie pracy w poprzedniej lub zbliżonej specjalności.* W myśl wspomnianego Rozporządzenia zakłady pracy powinny nie tylko zatrudnić skierowanego przez wydział zdrowia i opieki społecznej inwalidę, lecz także zapewnić mu odpowiednie przeszkolenie zawodowe.** W oparciu o powyższe Rozporządzenie wszystkie resorty go- * § 10 Rozporządzenia. ** § 4 Rozporządzenia. 116 spodarcze wydały w latach 1968 i 1969 zarządzenia wykonawcze ujmujące zadania podległych sobie zakładów w zakresie zatrudnienia i opieki socjalno-bytowej nad inwalidami.* Jest to strona prawna zagadnienia szkolenia zawodowego i zatrudnienia inwalidów w naszym kraju, w tym również niewidomych. W tym miejscu należy podkreślić, że Polska ma bardzo dobre z punktu widzenia samych inwalidów przepisy prawne. Jednak nawet najlepsze przepisy nie zdadzą w życiu egzaminu, jeżeli nie będzie zrozumienia zagadnienia zatrudnienia inwalidów i dobrej woli u tych, którzy decydują o przyjęciu do pracy. Musimy sobie wyraźnie powiedzieć, że Rozporządzenie Rady Ministrów oraz zarządzenia wykonawcze resortów gospodarczych nie są przez wszystkie zakłady pracy, jak dotychczas, w pełni realizowane. Dowodem tego są duże trudności zarówno w utrzymaniu pracowników nowo ociemniałych w swoich macierzystych zakładach pracy, jak też w ogóle w przyjmowaniu niewidomych do pracy w normalnych zakładach. Czy człowiek ociemniały musi koniecznie odejść z zakładu, w którym przez wiele lat pracował i dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków? Nie ulega wątpliwości, że w wyniku utraty wzroku pracownik z reguły traci przydatność do dotychczas wykonywanego zawodu. Nie oznacza to jednak, że stracił v/ ogóle możliwość wykonywania jakiejkolwiek pracy. W każdym zakładzie, zwłaszcza zatrudniającym kilkuset pracowników, znajdzie się przynajmniej jedno stanowisko, na którym może pracować osoba pozbawiona zdolności widzenia. Po przesunięciu na inne stanowisko pracy ociemniały może pozostać w zakładzie i być w pełni przydatny. Podkreślić bowiem trzeba, że dla człowieka ociemniałego odejście z zakładu po wieloletniej pracy jest wielkim i przykrym przeżyciem. Tak więc w przypadku, gdy możliwość zatrudnienia istnieje, a sam ociemniały * Zarządzenia te zostały ogłoszone w dziennikach urzędowych właściwych ministerstw, a także opublikowane w „Zbiorze ważniejszych przepisów w sprawie zatrudnienia i opieki socjalno-bytowej паД-інада-lidami w zakładach pracy" wydanym przez Ministerstwo^ Zdrowi^S. i Opieki Społecznej wl971r. * \ pragnie nadal pracować w zakładzie, należy to w pełni uwzględnić. Wielu ociemniałych, którzy stali się inwalidami w czasie pracy, posiada często bogate doświadczenie zawodowe i wielką wiedzę fachową, charakteryzuje się dużym przywiązaniem do swego zawodu i zakładu pracy. Te momenty należy brać pod uwagę przy ewentualnym zwalnianiu ociemniałego z pracy w związku z jego kalectwem. U podstaw trudności związanych z utrzymaniem ociemniałych w ich macierzystych zakładach i przyjmowaniem niewidomych do normalnych zakładów pracy leży w pierwszym rzędzie brak przekonania co do możliwości zawodowych ludzi pozbawionych wzroku. Dotyczy to nie tylko kierownictwa zakładu, lecz często nawet pracowników przemysłowej służby zdrowia, którzy bezpodstawnie sprzeciwiają się przyjęciu inwalidy wzroku do pracy. Z reguły kierownicy zakładów z góry odrzucają możliwość zatrudnienia niewidomego, nie przyjmując żadnych argumentów i wykluczając jakąkolwiek dyskusję na ten temat. Nie ulega wątpliwości, że niewidomy na skutek braku wzroku ma poważnie ograniczoną zdolność do pracy. Przyczyną tego są trudności przy wykonywaniu ruchów i zespołów ruchów (czynności) składających się na pracę, zwłaszcza prace produkcyjną. Wykonywanie bowiem większości ruchów i czynności wymaga ścisłej współpracy ze wzrokiem, tzw. koordynacji wzrokowo-ruchowej. Funkcja wzroku w tym wypadku jest dość istotna; jest to bowiem funkcja kierująca i kontrolująca wykonanie danego ruchu. Ograniczenie możliwości wykonywania niektórych grup ruchów roboczych jest przyczyną wyeliminowania niewidomych z tych wszystkich zawodów, które wymagają wysokich umiejętności praktycznych. Ponadto brak wzrokowej orientacji utrudnia niewidomym poruszanie się w miejscu pracy. Z tego też powodu zawody, które wymagają częstej zmiany miejsca (poruszania się), są dla niewidomych niewskazane. Na ograniczenie możliwości zawodowych niewidomych wpływa także brak umiejętności pisania i czytania pisma czarnodrukowego. Na ogół kiedy patrzy się na niewidomego jako pracownika, 118 widzi się tylko jego ograniczenia, nie znając i nie rozumiejąc zasad, na których opiera się zatrudnienie niewidomych. Według A. Hulka — u podstaw zawodowej rehabilitacji inwalidów tkwią następujące przesłanki: 1. „Każdy inwalida ... zachowuje określone sprawności, funkcje fizyczne i psychiczne, w tym także funkcje intelektualne, które odpowiednio kształtowane i usprawniane (dużą rolę odgrywa także czynnik kompensacji), stają się podstawą podjęcia szkolenia, a później pracy zawodowej". 2. Wykonywanie jakiejkolwiek pracy nie wymaga od osoby, która tę pracę wykonuje wszystkich sprawności — zarówno fizycznych jak i psychicznych" (30). Niewidomy nie stracił wszystkiego na skutek kalectwa. Zachował on określone sprawności i funkcje, które stwarzają mu możliwość wykonywania pewnych rodzajów prac. Jeśli do tego weźmiemy pod uwagę możliwości kompensacyjne niewidomego, czyli możliwości przejęcia funkcji wzroku przez inne zmysły, i czynności psychiczne, a także właściwą organizację stanowiska pracy i samej pracy, czyli tzw. obiektywne czynniki pracy, wówczas ograniczenia zawodowe w znacznym stopniu zostają zredukowane. Dowodem tego jest stale zwiększający się zakres różnych czynności, operacji czy zawodów wykonywanych właśnie przez ludzi pozbawionych wzroku. Typowanie stanowisk pracy dla niewidomych i w ogóle dla inwalidów odbywa się w ten sposób, że bierze się pod uwagę wymogi stawiane pracownikowi przez dane stanowisko pracv i konfrontuje się je z zachowanymi funkcjami i sprawnościami niewidomego. Jeżeli odpowiadają one sobie, wówczas niewidomy może z powodzeniem pracować na danym stanowisku. Uwzględnia się przy tym także możliwość zastosowania odpowiedniego oprzyrządowania (pomocy technicznych) ułatwiającego mu wykonywanie danej czynności czy operacji. Na ogół kierownicy zakładów pracy uważają, że dobrym i wydajnym pracownikiem może być człowiek w pełni zdrowy; wszelkie trwałe kalectwo czy schorzenie w ich oczach jest utożsamiane z niezdolnością do pracy. Nie rozumieją oni, że wy- 119 dajność pracy, biorąc pod uwagę tzw. czynniki subiektywne, zależy nie tylko od czynników instrumentalnych, jak zdolności ogólne i specjalne, umiejętności, wiadomości itp., lecz także czynników motywacyjnych, jak chęci, postawa, potrzeby, ambicja, zainteresowanie itp. (48). Osiągnięcie konkretnych wyników w pracy uzależnione jest od obu grup czynników. Jednak w pewnych granicach czynniki te mogą się kompensować, tzn. przy ograniczonych zdolnościach i sprawnościach, a przy silnej motywacji (pragnieniu, ambicji, woli), udaje się nieraz uzyskać takie same lub nawet lepsze wyniki, niż w odwrotnym układzie. Wspomniany już A. Hulek pisze: „Wydajność pracy osób z upośledzeniem przy odpowiednim doborze zajęcia zależy ra-\ czej od stosunku ich do pracy, cech charakteru i ogólnego rozwoju umysłowego, aniżeli od rodzaju i stopnia inwalidztwa. Stwierdzają to w pośredni i bezpośredni sposób sami inwalidzi" (31). Doświadczenie wykazuje, że niewidomi, postawieni na odpowiednio dobranych stanowiskach pracy, są tak samo wydajnymi pracownikami, jak widzący. Przy ich zatrudnieniu nie ma mowy więc o jakimś akcie humanitarnym — dawaniu pracy z litości, aby nazywało się, że coś robią i zarabiają na życie. Dzisiaj niewidomi w naszym kraju otrzymują odpowiednie przygotowanie do pracy — w szkołach zawodowych i ośrodkach rehabilitacyjnych dla niewidomych, a także w normalnych szkołach zawodowych i wyższych. Dlatego też powinni otrzymywać pracę zgodnie ze swoimi kwalifikacjami, na równi z innymi pracownikami. „Zatrudnienie inwalidy — pisze A. Hulek — jest ostatnim ogniwem w procesie rehabilitacji i wszelkie działania podejmowane w toku tego procesu są uwieńczone sukcesem, jeżeli ostatecznym efektem jest podjęcie przez inwalidę pracy zawodowej". (31). Jak trudno niewidomym przebrnąć przez bariery niezrozumienia u kierownictwa niektórych zakładów pracy — obrazuje następujący fragment rozmowy prezesa jednego z Okręgów 120 Polskiego Związku Niewidomych z niewidomym pragnącym znaleźć zatrudnienie: „Do przemysłu? Dobra, ale z przemysłem trudniej. Boją się nas w fabrykach, jakbyśmy nie umieli nic robić. Ja zawsze powtarzam: za mało się mówi o naszych sprawach" (47). Mówiąc o zatrudnieniu niewidomych, trzeba nie tylko stawiać problem, czy są oni zdolni do pracy, czy będą oni odpowiednio wydajni. W dzisiejszej dobie ze wszech miar dąży się do realizacji „marksistowskiej idei przezwyciężania alienacji pracy i uczynienia pracy źródłem nie tylko zarobków, lecz także i duchowej satysfakcji człowieka, wszechstronnego rozwoju osobowości, przekształcenia pracy w duchową potrzebę wszystkich, a nie tylko niektórych ludzi" (48). Dużo też mówi i pisze się o „humanizacji pracy, czyli kształtowaniu jej w sposób nacechowany troską o rozwój i dobre samopoczucie człowieka, a nie tylko o jego produktywność zawodową (48). Dlatego też w zatrudnianiu niewidomych nie można widzieć tylko zagadnień ekonomicznych. Należy natomiast również stawiać pytanie, czym jest dla niewidomego praca, co mu ona daje? Praca, jak wiemy, potrafi zaspokoić w większym czy mniejszym stopniu w sposób bezpośredni czy pośredni niemal wszystkie potrzeby życiowe człowieka, a więc nie tylko potrzeby biologiczne, ale także psychiczne i społeczne. Wynikiem zaspokojenia potrzeb jest zadowolenie z życia. Niewidomi na skutek pozbawienia zdolności widzenia mają ograniczone możliwości zaspokajania swoich potrzeb życiowych. Z tego też powodu praca zawodowa, która zaspokaja różnorodne potrzeby życiowe, ma dla nich olbrzymie znaczenie. Przede wszystkim jednak dzięki pracy uzyskują oni niezależność materialną. Zapłata, jaką otrzymują za pracę, pozwala im pokryć wszystkie wydatki związane z utrzymaniem, a także prowadzeniem życia na właściwym poziomie. W ten sposób nie są skazani na łaskę losu lub zapomogi ze strony Państwa. Nie jest to jednak najważniejsza sprawa. Pracując — niewidomy czuje się człowiekiem wartościowym i społecznie użytecznym. W ten sposób zyskuje sobie uznanie nie tylko w oczach własnych, lecz 121 także w oczach przełożonych i współpracowników — zaspokojenie potrzeby uznania społecznego. Jest to bardzo ważny moment, zwłaszcza przy tendencji niewidomych do poczucia mniejszej wartości (kompleksu niższości). „W zakładzie pracy następuje dalsze zanikanie w świadomości inwalidów skutków upośledzenia; jest to kontynuacja zmiany w psychice inwalidy, rozpoczętej już w okresie leczenia. Stworzenie dla inwalidy odpowiednich warunków w zakładzie pracy, by mógł osiągnąć wyniki pracy równe wynikom nieinwalidów, przyczynia się do zanikania w jego osobowości ujemnych skutków wtórnych kalectwa" (31). Z punktu widzenia społecznej rehabilitacji duże znaczenie ma dla niewidomego fakt uświadomienia sobie swojego udziału, przez pracę, w podnoszeniu dobrobytu całego społeczeństwa. Poczucie społecznej użyteczności daje mu poczucie społecznej przynależności na zasadzie równości z innymi członkami. „Człowiek afirmuje siebie jako istotę społeczną — pisze Z. Pietrasiński —■ przez wnoszenie i uświadamianie sobie własnego wkładu w realizację — także za pośrednictwem pracy — celów i funkcji zorganizowanej społeczności ludzkiej. W społeczeństwie, które zlikwidowało klasy żyjące z cudzego wysiłku i zlikwidowało szczęśliwie przeżytki starego ustroju w świadomości, praca staje się dla jednostki źródłem uznania ze strony innych osób i pozytywnej oceny we własnych oczach" (48). Z reguły niewidomy zostaje skierowany do zakładu pracy przez wydział zdrowia i opieki społecznej na stanowisko, które uprzednio zostało wytypowane dla niego przez zespół specjalistów. Pierwszy kontakt z zakładem i przyjmującą osobą jest dla niewidomego dużym przeżyciem, podobnie zresztą jak dla innych kandydatów na pracowników. Tę okoliczność osoba przyjmująca powinna mieć na uwadze i starać się, aby ten pierwszy kontakt wypadł dla obu stron jak najbardziej pozytywnie. Niewidomi, z uwagi na ograniczone możliwości poruszania się, czasami robią nie najlepsze wrażenie na swoim przyszłym pracodawcy. Zwłaszcza dla osób, które dotychczas 122 nie miały możliwości poznania osób dotkniętych ślepotą, niewidomy jest kimś całkiem niezdolnym do pracy. TQ„pierw«ze wrażenie jest całkowicie mylne i nie należy w oparciu o nie budować opinii o możliwościach zawodowych niewidomych. Bardzo ważnym momentem w zatrudnianiu osoby pozbawionej wzroku jest sprawa^wprowadzenia do pracy. Każdy pracownik, który po raz pierwszy zjawia się w zakładzie, staje wobec konieczności zapoznania się z nowym, nieraz bardzo złożonym środowiskiem społecznym (załoga) i otoczeniem fizycznym (pomieszczenie, przedmioty). Szczególnie jest to ważne dla niewidomego, któremu brak wzroku uniemożliwia samodzielne zdobycie wielu potrzebnych wiadomości. Z tego powodu na samym wstępie należy przekazać niewidomemu wszystkie potrzebne mu informacje oraz zapoznać go z tym wszystkim w zakładzie, co istotne jest dla niego jako pracownika pozbawionego wzroku: Dotyczy to przede wszystkim: 1. Wiadomości o zakładzie, jego organizacji, produkcji itp. 2. Wiadomości o układzie personalnym, załodze itp. 3. Zapoznania z wydziałem, na którym ma pracować — kierownictwo, współpracownicy. 4. Zapoznanie z halą produkcyjną, w której ma pracować — lokalizacja stanowisk pracy, maszyn, narzędziowni itp. 5. Zapoznanie z własnym stanowiskiem pracy. 6. Zapoznanie z lokalizacją różnych urządzeń socjalnych. 7. Zapoznanie z lokalizacją pomieszczeń biurowych itp. Z uwagi na kalectwo niewidomemu nie wystarczy słowne przedstawienie wymienionych elementów, lecz konieczne jest praktyczne zapoznanie, poprzez oprowadzenie go po zakładzie i wyjaśnienie układu poszczególnych pomieszczeń i przedmiotów w stosunku do pozostałych. Dobre wprowadzenie niewidomego jest bardzo istotne, gdyż zapewnia mu od razu dużą samodzielność i niezależność od innych. Pamiętać bowiem musimy, że widzący pracownik ma możliwość zdobycia wielu potrzebnych wiadomości i zorientowania się w wielu sprawach bez specjalnej pomocy ze strony innych osób. Brak wzroku 123 uniemożliwia niewidomym samodzielne zdobywanie informacji o zakładzie, hali produkcyjnej, współpracownikach itp. Pomimo, że stanowisko pracy dla niewidomego zostanie wytypowane przez zespół specjalistów, a ponadto lekarz przemysłowej służby zdrowia stwierdzi, czy kandydat może na nim pracować, pozostaje jeszcze bardzo ważna sprawa z punktu widzenia inwalidztwa wzrokowego, a mianowicie organizacja stanowiska_robpczego i organizacja samej pracy. We współczesnych ~ psychologicznycrr analizach zwykło się przyjmować podział pracy na 3 rodzaje procesów składowych, a mianowicie: 1) procesy odbioru informacji (orientacji), 2) procesy przetwarzania informacji i w oparciu o nie podejmowanie decyzji, 3) procesy związane z wykonawstwem — działanie. W każdej pracy człowiek odbiera cały szereg informacji — sygnałów, które stanowią podstawę do podjęcia takiej czy innej decyzji. Decyzja z kolei jest podstawą do określonego działania — wykonywania określonych ruchów i czynności. W toku pracy te 3 rodzaje procesów nawzajem się przeplatają. Jak nas poucza doświadczenie, nie w każdej pracy wymienione 3 elementy występują z równym nasileniem, a także nie zawsze mają takie samo znaczenie. W pracy produkcyjnej na pierwszy plan wysuwają się procesy związane z wykonawstwem, a także procesy związane z orientacją. Udział procesów podejmowania decyzji w tego rodzaju pracy jest stosunkowo mały. Im praca jest bardziej mechaniczna — zautomatyzowana, tym procesów związanych z podejmowaniem decyzji jest mniej i o mniejszym znaczeniu. Natomiast w pracy umysłowej, głównie na stanowiskach kierowniczych, proces podejmowania decyzji jest bardzo zaakcentowany, przy równoczesnym minimalnym udziale samego wykonawstwa. Proces orientacji, biorąc pod uwagę przestrzeń, w jakiej praca się odbywa, rozlokowanie w niej przedmiotów i urządzeń oraz samo działanie — wykonawstwo, dotyczy następujących elementów (43): 124 a. Orientacja ogólna w miejscu pracy — hala produkcyjna, warsztat. Dotyczy ona takich elementów, jak wielkość pomieszczenia oraz rozlokowanie w nim przedmiotów i urządzeń. b. Orientacja na stanowisku pracy, która obejmuje orientację co do: 1. Wielkości stanowiska. 2. Położenia materiału i narzędzi. 3. Wielkości, kształtu, barwy materiału i narzędzi. 4. Zmian zachodzących na stanowisku podczas pracy (zmiana położenia poszczególnych przedmiotów). 5. Sytuacji niebezpiecznych i grożących wypadkiem. с Orientacji w przebiegu samego wykonawstwa, które obejmuje orientację co do: 1. Doboru właściwego materiału czy poszczególnych elementów. 2. Doboru narzędzi. 3. Skutków działania —• czy poszczególne czynności przebiegają zgodnie z nakreślonym planem7 (osiągają zamierzony cel). 4. Końcowych skutków całego procesu produkcyjnego — czyli kontrola wykonywanego zadania. Tego rodzaju informacje uzyskuje pracownik dzięki sygnałom, które dochodzą do niego poprzez poszczególne zmysły. Sygnały te w zależności od organów zmysłowych mogą być wzrokowe, słuchowe, dotykowe, kinestetyczne itp. Przy pracy typu produkcyjnego występuje przewaga sygnałów wzrokowych (optycznych). Wartość tych sygnałów polega na tym, że dostarczają one bardzo konkretnych informacji, a także na tym, że pozwalają na równoczesne ujęcie kilku sygnałów znajdujących się w polu widzenia. Niewidomi na skutek braku wzroku są pozbawieni w trakcie wykonywania pracy wszystkich sygnałów wzrokowych, które umożliwiałyby im pełną orientację. I tu leży przyczyna trudności w pracy oraz przyczyna ograniczenia przydatności zawodowej osób niewidomych. W związku z tym w procesie ' 125 orientacji nasuwa się konieczność wykorzystania możliwości kompensacyjnych innych zmysłów oraz dostosowania całego procesu pracy do możliwości percepcyjnych pracowników dotkniętych ślepotą. Duże znaczenie w tym przypadku ma przekształcenie sygnałów nieznaczących na znaczące. Przy wykonywaniu pracy przez osoby widzące obok sygnałów mających znaczenie, zawierających określone informacje —■ działa na nie cały szereg sygnałów nie mających większego znaczenia dla podjęcia decyzji jak też wykonawstwa. Chodzi tutaj o wykorzystanie znaczenia sygnałów dotykowych, kinestetycznych, słuchowych, węchowych, a także innych, które u ludzi widzących raczej schodzą na plan dalszy, a dla niewidomych mogą zawierać bardzo cenne informacje. Druga sprawa związana z kompensacją w orientacji to zastosowanie sygnałów sztucznych, umownych. Przy zatrudnieniu niewidomych mogą to być urządzenia, które będą dla nich dostępne, a więc specjalne urządzenia dające sygnały akustyczne, dotykowe czy kinestetyczne. I tu dochodzimy do bardzo ważnego zagadnienia, a mianowicie do sprawy właściwego zorganizowania stanowiska, jak też samego procesu pracy niewidomego. Organizacja warunków pracy odgrywa bardzo ważną rolę w każdym rodzaju pracy, zarówno wykonywanej przez ludzi zupełnie zdrowych, jak też inwalidów. Szczególnie dotyczy to niewidomych, dla których właściwie urządzone stanowisko i miejsce (pomieszczenie) pracy, jest czynnikiem warunkującym podjęcie przez nich pracy w ogóle, nie mówiąc już o samej wydajności i bezpieczeństwie podczas jej wykonywania. Właściwa organizacja stanowiska pracy polega na konieczności przystosowania procesu pracy do możliwości zawodowych niewidomych. Przy rozpatrywaniu tego zagadnienia dość istotną sprawą jest pozycja przy pracy. Jak wykazują dotychczasowe obserwacje, większość stanowisk, na których pracują niewidomi, wymaga pozycji siedzącej. Rzadziej natomiast spotykamy się z pracą niewidomych w pozycji 126 stojącej, a do wyjątków należy praca połączona z częstą zmianą miejsca. Jest to związane z ich trudnościami w poruszaniu się. Rzecz jasna — stanowisko pracy dla pozycji siedzącej będzie miało nieco inne wymogi organizacyjne niż stanowisko, na którym pracuje się stojąc. W obu jednak przypadkach — urządzając stanowisko pracy dla niewidomych, należy uwzględniać z jednej strony dane antropometryczne, a z drugiej strony zachowane funkcje i sprawności przyszłych użytkowników. Uwzględnianie danych antropometrycznych jest problemem ogólnym — dotyczy bowiem wszystkich pracowników, również widzących. Dane te powinny mieć wpływ na takie elementy, jak wysokość i wielkość stanowiska pracy, konstrukcję miejsca przeznaczonego na siedzenie (krzesła) itp. Organizacja stanowiska z uwzględnieniem danych antropometrycznych ma na celu stworzenie pracownikowi dobrych warunków pracy, a mianowicie zapewnienie swobody i prawidłowości wykonywania czynności, przez co zredukuje się zbędny wysiłek i zbytnie męczenie się> Niewątpliwie, ma to korzystny wpływ na wyniki, a przede wszystkim zapewni prawidłową pozycję (postawę w sensie fizycznym) podczas pracy. Niewłaściwa pozycja przy pracy prowadzi zazwyczaj do rozlicznych stanów patologicznych, takich jak zaburzenia w układzie krążenia, żylaki, a przede wszystkim do zniekształcenia aparatu ruchowego (zniekształcenia kręgosłupa). Zapewnienie stanowisk pracy odpowiadających danym an-tropomorficznym ma dla niewidomych olbrzymie znaczenie. Wielu bowiem z nich na skutek zmienionego brakiem wzroku trybu życia — ma poważne zaawansowane zniekształcenia aparatu motorycznego. W przypadku niewłaściwego stanowiska zmuszającego do nieprawidłowej pozycji przy pracy — stan ten może ulec znacznemu pogorszeniu. Z tego powodu pozycja przy pracy, szczególnie niewidomych, musi stanowić przedmiot zainteresowania i kontroli osób widzących, do zadań których należy troska o zdrowie pracowników. Niewidomi bowiem na skutek braku wzroku nie mają możliwości zauwa- 127 żenią swej niewłaściwej pozycji i odpowiedniego jej skorygowania. Uwzględnianie zachowanych funkcji i sprawności przy organizacji stanowiska pracy ma na celu zapewnienie właściwej orientacji niewidomemu. Jak wykazaliśmy przy analizie procesu pracy, brak wzroku utrudnia w sposób wyraźny orientację na stanowisku pracy, albowiem wszelkiego rodzaju sygnały wzrokowe dla ludzi pozbawionych zdolności widzenia nie przedstawiają żadnej wartości. Stąd stanowisko pracy musi być wyposażone w urządzenia sygnalizacyjne odpowiadające możliwościom percepcyjnym niewidomym, a więc dotykowe, akustyczne itp. Nasze uwagi w tym zakresie oparte o kilkuletnie doświadczenia sprowadzić można do następujących. Przede wszystkim stanowisko pracy dla niewidomego musi być większe, niż to określa maksymalna powierzchnia pracy czy nawet normy dla pracowników widzących. Większa płaszczyzna ma mu zapewnić nie tylko swobodne i wygodne wykonywanie pracy, ale przede wszystkim bezpieczne jej wykonywanie. Niewidomy na skutek braku wzroku nie odbiera aktualnych informacji na temat tego, co dzieje się w jego sąsiedztwie. Często mogą wystąpić sytuacje zagrażające jego zdrowiu i życiu. Ma to szczególne znaczenie, gdy stanowiska pracy znajdują się obok siebie. Z drugiej strony duża płaszczyzna pracy ma umożliwić niewidomemu swobodne rozłożenie narzędzi i materiałów, które w danym procesie produkcyjnym są potrzebne. Płaszczyzna pracy dla niewidomych powinna być z 3 stron obramowana kilkucentymetrowej (5—10 cm) wysokości listwami. Chodzi tutaj oczywiście o obramowanie bocznych i tylnej krawędzi stanowiska pracy. Dotyczy to stanowisk, co do których sam charakter pracy specjalnie nie przeciwstawia się tego rodzaju urządzeniom. Ma to szczególne znaczenie, gdy stanowiska pracy znajdują się ściśle obok siebie i istnieje niekorzystna możliwość przesunięcia, np. narzędzia lub obrabianego elementu, na stanowisko pracy sąsiada. Poza tym chroni ono przed niespodziewa- 128 nym zrzuceniem narzędzi czy innych przedmiotów ze stanowiska pracy. Drugą sprawą związaną z organizacją stanowiska pracy zapewniającą dobrą orientację na nim to urządzenie specjalnych przegródek i skrzyneczek przeznaczonych na narzędzia i surowce potrzebne w czasie produkcji. Mają one za zadanie ułatwienie niewidomemu odszukanie potrzebnego przedmiotu na stanowisku pracy. Spełniać one będą swoją funkcję tylko wówczas, gdy każdy przedmiot będzie miał stałe miejsce (stalą przegródkę czy skrzynkę). Urządzenia te powinny być zlokalizowane w obrębie maksymalnej płaszczyzny pracy, aby zapewnić swobpdne korzystanie z nich, zwłaszcza w pozycji siedzącej. Na stanowisku pracy narzędzia i materiał powinien być logicznie rozłożony, tzn. przedmioty częściej używane powinny być zlokalizowane w przegródkach bliżej pracownika i łatwiej dostępnych, natomiast rzadziej używane — odwrotnie w dalszych przegródkach. Jest faktem zupełnie oczywistym, że zasada ścisłej segregacji narzędzi i innych przedmiotów obowiązuje również w innych urządzeniach związanych z pracą. Chodzi tutaj głównie o szafy i regały do narzędzi i surowca. Urządzenia te powinny znajdować się w pobliżu stanowiska pracy, aby niewidomy pracownik mógł do nich łatwo i bez trudu dojść. W szafkach takich powinny być półki — przegródki i szufladki w zależności od pracowni, w których każde narzędzie miałoby stałe miejsce i łatwo można by było je odszukać, nie zakłócając ogólnego porządku. Wszelkiego rodzaju urządzenia sygnalizacyjne ułatwiające orientację niewidomemu na stanowisku pracy są bardzo ważne, z tym jednak, że muszą być dostosowane do możliwości percepcyjnych niewidomych. Urządzenia sygnalizacji dotykowej, które u widzących stanowią jedynie pomocnicze źródło informacji, u niewidomych odgrywają zasadniczą rolę i dlatego muszą one być tak skonstruowane, aby stanowiły dla nich rzeczywiste sygnały. Będzie to możliwe jedynie 9 Niewidomi wśród widzących 129 w przypadku dużego zróżnicowania tych urządzeń. Różnicowanie to można otrzymać przez nadanie im różnych wielkości, kształtów i form. Tak więc poszczególne przegródki nie powinny być tej samej wielkości i wysokości, lecz powinny mieć różne kształty. To samo dotyczy narzędzi i innych urządzeń, które powinny mieć np. uchwyty zróżnicowane przy zachowaniu jednak ogólnych wymogów antropometrycznych. Dla przykładu — śrubokręty mogą mieć uchwyty grubsze i cieńsze czy bardziej wydłużone, dzięki czemu niewidomy ujmując je, od razu orientuje się, czy sięgnął po właściwe narzędzie. Szczególnie narzędzia podobne do siebie, jak dłuta i śrubokręty, obcążki i kombinerki, powinny mieć wyraźne cechy pozwalające na dotykowe ich odróżnianie. Organizacja środowiska fizycznego pracy, a ściślej mówiąc pomieszczenia, w którym mają pracować niewidomi, jak hala produkcyjna, pracownia, warsztat, jest problemem nie mniej ważnym niż sprawa organizacji stanowiska pracy. Na pozór mogłoby się wydawać, że dla niewidomych pracowników otoczenie dalsze jest sprawą obojętną i nie przedstawia żadnych problemów organizacyjnych. W rzeczywistości jest inaczej i urządzenie warsztatu czy pracowni dla niewidomych wymaga również uwzględnienia specyfiki przyszłych użytkowników. Problemy związane z organizacją pomieszczenia pracy są dość liczne i obejmują takie sprawy jak wielkość (powierzchnia i kubatura) pomieszczenia, lokalizacja urządzeń, warunki świetlne, akustyczne, higieniczne itp. Inwalidztwo wzrokowe w tym zakresie ma również swoje wymagania. Pomieszczenie pracy dla niewidomych, zwłaszcza gdy idzie o przestrzeń, musi być dość duże, aby umożliwiało nie tylko swobodną i bezpieczną pracę na stanowisku, lecz także swobodne i bezpieczne poruszanie się w nim. Można bez przesady powiedzieć, że metraż w tym zakresie powinien być większy, niż przewidują normy dla pracowników widzących. Przejścia do urządzeń muszą być wyraźnie wydzielone, aby poruszanie odbywało się bezkolizyjnie — bez wzajemnego przeszkadzania sobie w pracy. Stanowiska pracy, maszyny, szafy, regały i inne 130 urządzenia muszą być bardzo logicznie rozmieszczone, tzn. w ten sposób, aby można swobodnie dojść i korzystać z nich. Zwłaszcza rozmieszczenie stanowisk musi gwarantować swobodę i bezpieczeństwo podczas wykonywania pracy na nich. Chodzi w tym przypadku o wyeliminowanie możliwości uderzenia narzędziem czy innym przedmiotem pracownika na sąsiednim stanowisku. W pomieszczeniach pracy wszystkie przedmioty powinny mieć swoje stałe miejsca. Dla niewidomego stanowią one punkty orientacyjne, ułatwiające poruszanie się. Nagła i niespodziewana zmiana nie tylko dezorientuje go, lecz również może stworzyć dla niego groźną i niebezpieczną sytuację. Dlatego nie wolno też pozostawiać różnych przedmiotów w miejscach przeznaczonych na przechodzenie. Oczywiście, problemów związanych z pracą niewidomych jest dużo. Trudno tutaj wszystkie poruszyć, zwłaszcza że praca niniejsza nie zakłada sobie takiego celu. Tych, których interesują z uwagi na bezpośrednią współpracę z niewidomym pracownikiem takie problemy, jak sposoby zapoznawania niewidomych z przedmiotem produkcji, z procesem produkcyjnym, z narzędziami i zastosowaniem oprzyrządowań odsyłam do mojej pracy pt. Zagadnienia rehabilitacji niewidomych (43). ^ Analizując sprawę zatrudnienia niewidomych podkreślić trzeba ważność takiego zagadnienia, jak stosunek kierownictwa i bezpośrednich zwierzchników oraz calej^żafogr ck>-pracownika pozbawionego zdolności widzenia. Właściwa postawa zwierzchników, a także współpracowników nie pozostaje bez znaczenia, gdy chodzi o przystosowanie się niewidomego do nowego środowiska pracy oraz jego postawę i wyniki w pracy. A. Hulek pisze: „Poważny wpływ na postawę inwalidy wobec innych oraz wobec swojej pracy ma stosunek kierownictwa i załogi zakładu pracy do zatrudnionych osób z upośledzeniem. Jest to szczególnie ważne w pierwszych dniach pracy inwalidów. W naszym społeczeństwie jest jeszcze ciągle brak pełnego uświadomienia o możliwościach pracy inwalidów i stosunek ten opiera się najczęściej na fałszywych założeniach, opiniach 9* 131 i poglądach z przeszłości. Opinia załogi nie zawsze jest obiektywna, oparta na doświadczeniu, nie uwzględnia również trudności... Przy obiektywnej ocenie trudności byłoby wiadomo, kiedy i w jaki sposób należy przyjść inwalidzie z pomocą i można by bardziej racjonalnie wpływać na samopoczucie i wiarę inwalidy we własne siły... Właściwy stosunek załogi i kierownictwa jest jednym z podstawowych środków włączenia inwalidów w proces produkcji" (31). Przede wszystkim kierownictwo zakładu i bezpośredni zwierzchnicy powinni rozumieć potrzeby niewidomego jako pracownika. Chodzi mianowicie o to, by zdawali sobie oni z tego sprawę, że jest to pracownik który ma większe trudności, w przystosowaniu się do pracy, który ma większe i inne trudności w wykonywaniu swoich obowiązków zawodowych (zwłaszcza w początkowym okresie pracy) oraz że potrzebuje w związku z tym więcej pomocy i opieki niż inni pracownicy. Dla zapewnienia zatrudnionym w zakładach pracy inwalidom właściwej opieki zostali powołani tzw. zakładowi instruktorzy inwalidzcy, o których mówiliśmy na wstępie rozdziału. Rozumienie i uwzględnianie potrzeb pracującego niewidomego nie oznacza stwarzania mu jakichś specjalnych „cieplarnianych" warunków i wytwarzania wokół niego specjalnego klimatu pełnego usłużności, pobłażania, tolerancji itd. Chodzi jedynie o zabezpieczenie warunków umożliwiających mu pracę, zarówno w znaczeniu fizycznym, jak i społecznym, a także traktowanie go tak samo, jak pozostałych pracowników nieinwa-lidów. Mamy tutaj na uwadze takie momenty jak: — wynagradzanie niewidomego według tych samych zasad przy jednakowych kwalifikacjach co pracowników widzących, — przyznawanie mu nagród — zgodnie z zasługami i kryteriami stosowanymi wobec pozostałych członków załogi, —■ awansowanie go zgodnie z możliwościami, kwalifikacjami i zasługami, — przydzielanie mu zadań i obowiązków bez narażania go 132 na niewykonanie (ponad jego możliwości), jak również bez specjalnej tolerancji (poniżej jego możliwości), — zagwarantowanie mu trwałości pracy, aby nie musiał obawiać się, że przy jakiejkolwiek okazji w pierwszej kolejności będzie zwolniony. Kierownictwo zakładu i bezpośredni zwierzchnik powinni w stosunku do niewidomego postępować bez specjalnych uprzedzeń, kierując się zawsze zasadami człowieka rzetelnego i sprawiedliwego. Powinni w każdej chwili okazywać mu gotowość udzielania porady i pomocy, oczywiście, w tych wszystkich przypadkach, kiedy jest to potrzebne i konieczne. Z tego powodu powinni oni częściej i dokładniej interesować się niewidomym pracownikiem w czasie jego pracy, niż to ma miejsce w przypadku pracowników widzących. Nie zawsze niewidomy pracownik jest od razu akceptowany przez załogę, przez współpracowników wydziału czy wspólnej hali produkcyjnej. Przyczyną tego jest nieraz sam fakt inwalidztwa. Większość ludzi nie rozumie jeszcze dzisiaj tego, że i niewidomy może pracować. Nieraz obawiają się, że będzie „psuł" im normy, że będą musieli na niego pracować. Na ogół jest odwrotnie. Niewidomy stara się dorównać swoim widzącym kolegom i dzięki dużemu zaangażowaniu, ambicji zaczyna przekraczać normy i podwyższać wydajność. W tym przypadku staje się z kolei niewygodny dla różnego rodzaju „bumelantów". Niewidomy pracownik może być narażony ze strony części załogi na cały szereg niewłaściwych zachowań, które przejawiać się mogą w wyszydzaniu, wyśmiewaniu czy żartowaniu. Nieraz niewłaściwe postępowanie niektórych współpracowników może przyjąć bardziej przykre dla niewidomego formy, jak stwarzanie mu pewnych trudnych sytuacji połączonych nieraz z niebezpieczeństwem, a które przyjmowane są przez załogę z wesołością i traktowane są jako żart. Nie wszyscy jednak postępują w ten sposób wobec swojego niewidomego kolegi. Częściej istnieją załogi, które rozumieją sytuację. Starają się one postępować w sposób właściwy i jak 133 najszybciej włączyć niewidomego do swego kolektywu. „Przyjęcie inwalidy przez grupę — twierdzi A. Hulek — jest procesem stopniowym; im dłużej pracuje on w zakładzie pracy i osiąga dobre wyniki, tym silniejsza wytwarza się więź między nim a jego współtowarzyszami; krytyczny jest zatem okres początkowy." (31). Stosunki między niewidomym pracownikiem a jego współtowarzyszami pracy zależą nie tylko od etyki i kultury osobistej załogi. Zależą one również od postawy kierownictwa i bezpośrednich zwierzchników. Jeżeli niewidomego traktuje się tak jak wszystkich innych pracowników, jeżeli otrzymuje należne i zasłużone wynagrodzenie, premie i awanse, wówczas i załoga będzie miała dla niego szacunek i uznanie, a co za tym idzie — przyjmie go jako wartościowego członka kolektywu. Przeciwnie — jeśli kierownictwo zakładu i bezpośredni zwierzchnicy będą nie doceniać niewidomego, uważać jego zatrudnienie jako wyraz łaski, nie okazywać uznania za jego wysiłek i wyniki produkcyjne, wówczas i załoga będzie go lekceważyć i wyłączać ze swego grona. Od załogi wymaga się, aby przyjęła niewidomego w sposób serdeczny, ale równocześnie naturalny, a także rozumiała jego potrzeby i przestrzegała pewnych zasad, które obowiązują we współżyciu z człowiekiem pozbawionym wzroku. Chodzi mianowicie o: 1. Gotowość przychodzenia z pomocą we wszystkich koniecznych i uzasadnionych przypadkach, np. pomoc przy wyjściu z zakładu po skończonej pracy, pomoc przy zaprowadzeniu do szatni, wówczas kiedy normalne przejście zostało zastawione surowcem, gotowymi produktami itp. 2. Niestwarzanie sytuacji niebezpiecznych dla niewidomego, takich jak np. pozostawianie w miejscach przeznaczonych na przechodzenie niebezpiecznych przedmiotów bez uprzedzenia o tym niewidomego, 3. Niewymaganie od niewidomego rzeczy, które z uwagi na jego kalectwo, są niemożliwe do zrealizowania, np. żądanie pomocy przy operacjach wymagających wzroku. Współpracownicy powinni pamiętać, że każdy z nich ma 134 jakieś ograniczenia i trudności w pracy. Często może nie ujawnia ich i koledzy ich nie dostrzegają. Podobnie jest z niewidomym, z tą tylko różnicą, że jego trudności i kłopoty rzucają się nam bardziej w oczy. Niewątpliwie, że stosunki między niewidomym pracownikiem a kierownictwem i załogą zakładu zależą nie tylko od tych ostatnich. Zależą one również w znacznym stopniu od postawy, postępowania i stosunku do pracy samego niewidomego. Ludzie pozbawieni wzroku, kiedy znajdą się w zakładzie pracy wśród widzących, starają się z reguły wykazać, że są pełnowartościowymi pracownikami i dobrymi współtowarzyszami pracy. W ten sposób mają oni również swój udział w prawidłowym kształtowaniu stosunków międzyludzkich w zakładzie pracy. Jeżeli w zakładzie pracuje więcej niewidomych, to nie należy ich izolować i tworzyć dla nich specjalnego oddziału czy sali produkcyjnej. Najlepiej będą czuli się oni, jeżeli włączeni zostaną w zespół pracowniczy łącznie z pracownikami widzącymi. Nie należy też uprzedzać się i eliminować niewidomych pracowników, jeśli chodzi o pracę społeczną i polityczną. Można, a nawet należy (o ile zasłużyli sobie swoją postawą i pracą) wybierać ich do rady robotniczej, władz związkowych, partyjnych itp. Specjalny problem w naszym kraju stanowią niewidomi pra- I cownicy umysłowi, których obecnie mamy, jak już zaznaczy- i liśmy, 860. Poza tym wielu niewidomych uczy się w szkołach średnich i studiuje na najwyższych uczelniach. Każdego roku przybywa nam około 10 niewidomych z wyższym wykształcę-niem. Są wśród nich absolwenci wydziałów prawa, psychologii, socjologii, historii, różnych filologii i innych kierunków. Z zatrudnieniem ich są dużo większe trudności niż z niewidomymi, których kwalifikacje pozwalają na podjęcie pracy w przemyśle na stanowiskach o charakterze produkcyjnym. Kierownictwa zakładów i instytucji na ogół nie mają zaufania do niewidomego radcy prawnego, psychologa, nauczyciela itp. Chętniej przyjmują do pracy osoby widzące. W chwili 135 obecnej niewidomi z wyższym wykształceniem otrzymują pracę z reguły w placówkach związanych z niewidomymi lub w ogóle inwalidami, jak Polski Związek Niewidomych, Związek Spółdzielni Niewidomych, spółdzielnie niewidomych, zakłady rehabilitacji niewidomych, szkoły specjalne dla niewidomych itp. Na podkreślenie zasługuje jednak fakt, że wiele zakładów docenia możliwości niewidomych jako pracowników umysłowych i przyjmuje ich do pracy. Dzięki temu kilkuset niewidomych pracowników umysłowych znalazło pracę w normalnych zakładach i instytucjach, wśród których najliczniejszą grupę stanowią, masażyści, nauczyciele, muzycy, prawnicy itp. Wywiązują się oni ze swoich obowiązków na ogół bardzo dobrze i cieszą się dużym uznaniem kierownictwa zakładów (69). Z kilkuset zakładów i instytucji zatrudniających niewidomych na stanowiskach pracowników umysłowych przykładowo wymienić należy: — Politechnikę Wrocławską — zatrudniającą niewidomego matematyka na stanowisku docenta, — Politechnikę Warszawską — zatrudniającą niewidomego magistra inżyniera jako programistę maszyn matematycznych w Zakładzie Metod Numerycznych i Maszyn Matematycznych, — Uniwersytet Warszawski — zatrudniający niewidomą-socjołoga ze stopniem doktora na stanowisku adiunkta, — Zjednoczone Zakłady Elektronicznej Aparatury Pomiarowej ELPO w Warszawie — zatrudniające niewidomego inżyniera elektronika na stanowisku konstruktora w dziale technologiczno-konstruk-cyjnym, — Fabrykę Mydła i Kosmetyków „Lechia" w Poznaniu — zatrudniającą niewidomego socjologa na stanowisku socjologa przemysłowego, — Kopalnię Węgla Kamiennego „Dębienko" w Czerwonce pow. Rybnik — zatrudniającą niewidomego magistra praw na stanowisku radcy prawnego, — Ministerstwo Spraw Zagranicznych — zatrudniające absolwenta Studium Języków Obcych Uniwersytetu Warszawskiego jako lektora języka angielskiego, — Okręgową Poradnię Wychowawczo-Zawodową w Poznaniu — za- 136 trudniającą niewidomą absolwentkę Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, na stanowisku psychologa, — Fabrykę Fortepianów i Pianin „Calisia" w Kaliszu — zatrudniającą niewidomego stroiciela-intonatora, — Państwowe Przedsiębiorstwo — Uzdrowisko Ciechocinek — zatrudniające niewidomego masażystę, — Restaurację w Hotelu Europejskim w Warszawie — zatrudniającą niewidomego pianistę (69). Polski Związek Niewidomych stara się wszystkim niewidomym pracownikom umysłowym zapewnić możliwość jak najlepszego wykonywania swoich obowiązków zawodowych. Czyni to w drodze przyznawania im różnych przedmiotów umożliwiających i ułatwiających wykonywanie swojej pracy. Do nich należą: 1) maszyna do pisania czarnodrukowego i brajlowskiego (do pisania systemem punktowym), 2) magnetofony i dyktafony. Ponadto każdy niewidomy pracownik umysłowy otrzymuje z Polskiego Związku Niewidomych tzw. pomoc lektorską (zasiłek pieniężny) przeznaczony na wynagrodzenie lektora, który umożliwia niewidomemu zapoznawanie się z potrzebnymi materiałami pisanymi normalnym alfabetem. Pomoc lektorską przyznawana pracownikom spółdzielczości niewidomych pokrywana jest z fuduszów Związku Spółdzielni Niewidomych. Dzięki wymienionym pomocom niewidomi pracownicy umysłowi postawieni na odpowiednich stanowiskach mogą bez trudności wykonywać swoje obowiązki zawodowe. Trzeba tylko z większym niż dotychczas zaufaniem podchodzić do ich pracy i otworzyć im drzwi do różnych instytucji, w których mogliby pracować na stanowiskach pracowników umysłowych. NASZE DZIECKO JEST NIEWIDOME Każdy z nas dobrze rozumie, czym jest dla rodziców moment zorientowania się lub usłyszenia z ust lekarza, że ich dziecko jest niewidome i że nie ma nadziei na odwrócenie tego 137 stanu. Jest to na pewno wielkie nieszczęście, które spędza sen z oczu rodzicom i na dłuższy okres zakłóca normalne życie rodzinne. Zanim jednak przejdziemy do uwag dotyczących samych dzieci niewidomych oraz postępowania rodziców wobec nich, zastanówmy się na wstępie nad przyczynami ślepoty u dzieci. Rodzice bowiem często bez uzasadnienia obarczają siebie winą za to, że ich dziecko jest niewidome. Niewątpliwie istnieją przypadki, że wina faktycznie leży po stronie rodziców. Trudno jednak obwiniać ich o świadome działanie na szkodę swego dziecka. Na ogól w takich przypadkach mamy do czynienia z brakiem odpowiedniego uświadomienia rodziców w zakresie konieczności przestrzegania zasad higieny wzroku, a także brakiem ostrożności i lekceważeniem podstawowych zasad postępowania przez przyszłą matkę w okresie ciąży. Ślepota dziecka może być spowodowana czynnikami dziedzicznymi i wrodzonymi lub nabyta po jego urodzeniu. Dziedziczna ślepota uwarunkowana jest genetycznie, tzn. przekazywana jest przez rodziców. Dziedzicznie rodzice mogą przekazywać kataraktę (zaćmę), wysoką krótkowzroczność, zanik nerwu wzrokowego, barwnikowe zapalenie siatkówki, zwłaszcza przy pokrewieństwie rodziców. W celu uniknięcia ślepoty potomstwa, przyszli rodzice posiadający wadę wzroku jako cechę rodzinną, powinni przed podjęciem decyzji posiadania dzieci zasięgnąć rady lekarza specjalisty. Dotyczy to także tych, którzy mieli wśród swoich przodków osoby z wadami wzroku. W myśl bowiem praw genetyki — czynniki determinujące dziedziczną ślepotę mogą być w stanie utajenia i wystąpić dopiero w następnych pokoleniach. Wielką odpowiedzialność biorą na siebie rodzice, którzy podejrzewając możliwość dziedziczenia ślepoty, nie upewnili się w drodze porady lekarskiej, że ich dzieciom nie zagraża ślepota. Niewidome dzieci mogą bowiem mieć do nich w przyszłości wiele pretensji. Nie ma natomiast żadnych obaw co do dziedziczenia w przypadkach ślepoty nabytej przez rodziców w ciągu życia. » Wrodzona ślepota powstaje w okresie życia płodowego. 138 Przyczynami jej są choroby przebyte przez matkę w czasie ciąży, zwłaszcza takie choroby zakaźne, jak różyczka, odra, kiła czy toksoplazmoza. Bardzo niebezpieczne dla płodu są także różnego rodzaju zatrucia w czasie ciąży, które mogą przynieść w konsekwencji ślepotę dziecku. Ślepota wrodzona jest w wielu przypadkach wynikiem niewłaściwego postępowania i lekceważenia podstawowych zasad obowiązujących kobietę ciężarną, np. nadużywanie alkoholu lub kontakt z chorobą zakaźną. Bardzo tragiczny przykład z życia przytacza L. Rostkowski: „Pewna rodzina składała się z ojca, matki i dwojga dorosłych dzieci, zamężnej córki Zosi i syna Franka, ożenionego z Ewą. Obie młode kobiety były w tym samym czasie w ciąży i obie pracowały w tym samym żłobku jako piastunki dzieci. W chwili gdy w żłobku wybuchła epidemia odry, Zosia natychmiast podziękowała za pracę i przyjęła gdzie indziej cięższe i o wiele gorzej płatne zajęcie. Ponieważ ukończyła kiedyś kursy sanitarne, a poza tym lubiła czytać, wiedziała, jak niebezpieczna jest odra dla kobiety ciężarnej, tym bardziej, — że podobnie jak Ewa — nie przechodziła tej choroby w dzieciństwie. Niestety, nikt z jej rodziny tego nie rozumiał. Ewa nadal została w żłobku, a Zosię wszyscy wyśmiewali, wymawiając jej, że dla tak błahego powodu porzuciła dobrze płatną pracę... Nie upłynęło wiele czasu, gdy zapadła na odrę Ewa. Zosi urodził się synek zdrowy i widzący, podczas gdy urodzona po jakimś czasie córeczka Ewy była ociemniała od urodzenia. Na nic nie zdał się spóźniony żal i rozpacz." (50) Ileż to dzieci urodziło się z pięknymi dużymi oczyma. Widziało otaczający świat, lecz w ciągu swego życia utraciło wzrok. Przyczynami ślepoty nabytej mogą być: choroby oczu, choroby ogólne i urazy. Choroby oczu, które mogą zakończyć się utratą wzroku lub poważnym jego osłabieniem, to: jaskra, jaglica, zaćma, nowotwory oka itp. Są to choroby, które atakują całą gałkę oczną lub poszczególne jej części; w przypadku wczesnego leczenia tych chorób można niekiedy uniknąć ślepoty łub jej skutki znacznie zmniejszyć (częściowa utrata wzroku). 139 Również wiele chorób ogólnych, w tym przede wszystkim zakaźnych, może spowodować ślepotę dziecka. Do takich należą: zapalenie opon mózgowych, schorzenia nerek, ospa, gruźlica itp. Szkodliwość tych chorób polega na tym, że wywołują one stany zapalne, które w konsekwencji prowadzą do zwyrodnienia siatkówki, zaniku nerwu wzrokowego czy uszkodzenia ośrodka wzrokowego w mózgu. Poza tym wiele dzieci traci wzrok wskutek urazów. Zabawy niewypałami, ostrymi i niebezpiecznymi przedmiotami kończą się, niestety, w wielu przypadkach ślepotą dzieci. Aby zapobiec ślepocie pochodzenia urazowego, trzeba koniecznie bacznie uważać na małe bawiące się dzieci. Kiedy podrosną trzeba natomiast stale przypominać im o niebezpieczeństwie dla ich wzroku, czającym się w różnych sytuacjach życiowych. „Rozważając przyczyny utraty wzroku — pisze L. Rostkowski — stwierdzamy, że ogromna większość niewidomych mogłaby uniknąć ślepoty, zapobiegając chorobom oczu, lecząc się zawczasu i we właściwy sposób, gdy choroba oczu już się pojawiła." (50). Z tego więc wynika, że rodzice, a także nauczyciele i wychowawcy mają poważną rolę do spełnienia w zakresie zapobiegania ślepocie u dzieci. Chodzi bowiem o to, aby w przypadkach podejrzenia o chorobę oczu lub stwierdzenia pewnych wad wzroku nie zwlekać z zasięgnięciem porady lekarza specjalisty, który podejmie natychmiast właściwe leczenie. Nie zawsze jednak leczenie jest skuteczne i dlatego obok dzieci niewidomych od urodzenia mamy wiele takich, które wzrok utraciły w dzieciństwie. Zrozumiała jest wielka tragedia rodziców dzieci niewidomych. Nie mogą oni jednak załamywać się i stale ubolewać nad swoim maleństwem. Powinni jak najszybciej fakt ten zaakceptować i ze zdwojonym wysiłkiem przystąpić do opiekowania się i wychowywania swojego dziecka. Dziecko niewidome potrzebuje bowiem dużo więcej trudu i serca rodzicielskiego niż dziecko widzące. Dla tych rodziców, którym jakoś trudno przychodzi pogodzenie się z faktem ślepoty dziecka, przytaczam fragment z pracy W. Szuman, skierowany właś- 140 nie do nich: j,Także człowiek niewidomy staje się szczęśliwy, jeśli czuje, że jest pod wieloma względami samodzielny, a w całym życiu pożyteczny sobie, swemu otoczeniu i społeczeństwu. Pamiętaj Matko, Ojcze, że od Was w wielkiej mierze zależy, czy Wasze dziecko będzie już teraz z każdym dniem zręczniejsze i mędrsze, swobodniejsze, czy będzie brało udział w życiu rodzinnym, a później szerszego środowiska, czy też będzie trwało nieruchomo w jednym miejscu, bierne, bezczynne, znudzone i samotne... Uczcie Wasze dziecko zawczasu samodzielności i zaradności, a będzie mu łatwo dawać sobie radę w nowych warunkach, nawet w obcym otoczeniu" \ (66). Rozwój dziecka w ogóle, a dziecka upośledzonego w szczególności zależy w poważnej mierze od rodziców — od ich postawy wobec dziecka i jego kalectwa. Właściwa postawa wobec dziecka upośledzonego przejawiać się będzie przede wszystkim w zaakceptowaniu go takim, jakim ono jest, tzn. z jego właściwościami fizycznymi i psychicznymi, z jego możliwościami i ograniczeniami. Rzecz zrozumiała, że chodzi tutaj nie tylko o pogodzenie się z kalectwem dziecka, lecz także o aktywne współdziałanie z nim w dążeniu do wszechstronnego rozwoju i przystosowania się do warunków, jakie wytworzyło jego upośledzenie. Z drugiej strony aktywne zaangażowanie się w opiekę i wychowanie dziecka niewidomego nie oznacza zbytniego wkraczania w jego sprawy oraz hamowania jego inicjatywy i swobody. Rodzice muszą uznawać prawo dziecka do samodzielności i traktowania go na równi z innymi członkami rodziny czy rówieśnikami, bez specjalnego niedoceniania czy przeceniania jego możliwości. Rodzice muszą pamiętać, że podstawowe potrzeby dziecka niewidomego nie różnią się od potrzeb innych dzieci. Oznacza to, że musi ono być otoczone przez rodziców uczuciem, opieką i objęte wychowaniem tak, jak każde inne dziecko. Różnica polega jednak na tym, że potrzebuje ono więcej pomocy i troski rodzicielskiej, gdy chodzi o pokonywanie trudności wynikających z kalectwa. Ta sprawa nie zawsze jest w sposób właściwy rozumiana przez rodziców i dlatego popełniają oni często 141 tyle błędów wychowawczych przynoszących nieraz poważne skutki rzutujące na całe życie niewidomego dziecka. Wynikiem takiego postępowania rodziców są tzw. „niewidomi zaniedbani", którym w dzieciństwie nie stworzono właściwych warunków do pełnego rozwoju i rehabilitacji. B. Spock i M. Lerrigo radzą rodzicom dzieci upośledzonych w następujący sposób: (^Jeśli chcesz, aby twoje dziecko miało pozytywne nastawienie do życia i swojej przyszłości, musisz sam pozbyć się dręczących cię myśli... Nie ma wątpliwości, że najważniejszą rzeczą jest podejście realistyczne z zachowaniem usprawiedliwionej dawki optymizmu." (58). Natomiast cytowana już W. Szuman daje następujące rady rodzicom dziecka niewidomego: „Nie okazuj mu litości, staraj się też usilnie, by nikt tego w jego obecności nie czynił. Ale za to kochajcie je najsilniej ze swoich dzieci, wszystkimi siłami, bo jesteście mu najbardziej potrzebni. Przytulajcie je częściej od innych, miejcie dla niego więcej uśmiechu, pogody i czasu. Wasze przygnębienie może źle oddziaływać nie tylko na dziecko, ale i na wszystkie Wasze dzieci". (66). Rzadko się zdarza, aby postawy rodziców wobec swych niewidomych dzieci były właściwe. Częściej spotykamy się z podejściem, które absolutnie nie sprzyja rozwojowi i rehabilitacji dziecka. Na ogół są to postawy przejawiające się bardzo skrajnie, bądź to w całkowitej obojętności, a nawet odrzuceniu dziecka, bądź też w przesadnym opiekowaniu się i trosce o nie. Obojętność rodziców wobec swego niewidomego dziecka była i do dzisiejszego dnia jest zjawiskiem bardzo częstym. Dziecko niewidome tradycyjnym zwyczajem uznawane jest przez większość rodzin za niezdolne do wszystkiego —• do zabawy, do nauki, do samodzielnego i niezależnego życia. Z tego też powodu —■ zdaniem takich rodziców — nie wymaga specjalnego zajęcia, pracy nad rozwojem fizycznym, psychicznym i społecznym. W wyniku takiej postawy rodziców dziecko staje się całkiem zaniedbane pedagogicznie — całkiem nie przygotowane do samodzielnego i niezależnego życia. Obojętność jest 142 na ogół wynikiem braku znajomości możliwości ludzi pozbawionych wzroku, a także możliwości, jakie zostały stworzone niewidomym w naszym kraju, a mianowicie: nauki w szkołach, pracy w spółdzielniach inwalidzkich i normalnych zakładach pracy. Zaniedbania z okresu dzieciństwa narastające przez wiele lat są często tak poważne, że nie dają się usunąć nawet przez długotrwały proces rehabilitacji. W wielu przypadkach zaniedbanie jest winą nie tylko rodziny, lecz również środowiska w znaczeniu szerszym. Często, zwłaszcza w małych miasteczkach czy wsiach —■ sąsiedzi, władze miejskie czy gminne, organizacje społeczne wykazują również obojętność w stosunku do dziecka niewidomego zamieszkującego na ich terenie. Obojętność rodziców na przyszły los swego niewidomego dziecka, niechęć do jakiegokolwiek działania jest często tak silna, że pomoc udzielana przez różne instytucje czy osoby w celu skierowania dziecka do odpowiedniej szkoły czy zakładu spotyka się ze zdecydowanym oporem. Nieraz postępowanie rodziców w stosunku do swego niewidomego dziecka jest do tego stopnia niewłaściwe, że urąga elementarnym zasadom humanitaryzmu. Najbardziej skrajnym przykładem może być tutaj pragnienie śmierci dziecka i czynienie wszystkiego, aby ona jak najszybciej nastąpiła. Bardzo często spotkać się możemy z fizycznym znęcaniem się nad dzieckiem i agresją słowną (wyzwiskami). Do łagodniejszych form niewłaściwego postępowania rodziców należy izolacja dziecka niewidomego, wstydzenie się go przed otoczeniem, wyrażanie niechęci i niezadowolenia w stosunku do niego, jego poczynań i kłopotów, jakie sprawia (wymówki). Motywy takiego postępowania są różne. Na ogół jednak duży wpływ w tym zakresie ma opinia publiczna i pewne przesądy panujące jeszcze do dzisiaj w świadomości zwłaszcza środowisk małomiejskich i wiejskich. Jeszcze dziś mówi się w niejednej wiosce, że ślepota jest karą Bożą, karą za grzechy rodziców, przeznaczeniem. Dlatego też rodzice i dzieci niewidomych „wytykani są palcami" przez współmieszkańców, czynione są pod ich adresem aluzje itp. Tego rodzaju fakty ne- 143 gatywnie ustosunkowują rodziców do swych niewidomych dzieci, które w wyniku tego nie mają w nikim oparcia. Do niewłaściwego należy także postępowanie rodziców wyrażające się w przesadnym opiekowaniu się i troszczeniu się o niewidome dziecko. Postępowanie takie wynika z tzw. pseudopozytywnej postawy. Postawa ta charakteryzuje się tym, że rodzice uważają swoje niewidome dziecko za bardzo nieszczęśliwe i dlatego starają się mu stworzyć jak najlepsze — cieplarniane warunki życia. Niewidome dziecko staje się w rodzinie osobą, wokół której z namaszczeniem się chodzi, na którą trzeba zawsze mieć wzgląd oraz dla której i za którą wszystko się robi. Wyraża się przy tym dużo ubolewania i politowania. U podstaw takiego postępowania leżą jak najbardziej pozytywne motywy, a mianowicie uczucia rodzicielskie. Jednak tego rodzaju pseudopozytywna postawa jest bardzo szkodliwa dla dziecka, gdyż hamuje jego rozwój i rehabilitację. To, co zostało dotychczas powiedziane, dotyczy na ogół pierwszych lat życia dziecka, kiedy wychowywane jest domu rodzinnym. Lecz w miarę lat dziecko będzie wymagać coraz to więcej pracy i bardziej specjalistycznej opieki i wychowania. Mamy tutaj na uwadze okres szkolny. Dziecko niewidome z uwagi na inny sposób poznawania otaczającej rzeczywistości musi uczyć się w szkole dla dzieci niewidomych, których w Polsce mamy pięć (wykaz na końcu pracy). Szkoły takie dysponują odpowiednio przygotowanym personelem i odpowiednio dostosowanymi pomocami naukowymi. Szkoły te wyposażone są w internaty, z uwagi na to, że dzieci przybywają z różnych części naszego kraju. Obok nauki szkolnej dzieci przygotowywane są równocześnie do życia „po niewidomemu", czyli obejmowane są tzw. rehabilitacją. Zadania, które wypełnia zakład dla niewidomych dzieci (szkoła i internat), są bardzo złożone i rodzice w normalnych warunkach nie mogą im podołać. Dlatego też każde dziecko niewidome w odpowiednim czasie powinno być oddane do zakładu, by uczyć się i przygotowywać do życia. Najkorzystniej byłoby dla 144 niewidomego dziecka, by mogło ono uczęszczać do specjalnego przedszkola, w którym są specjalnie przygotowane wychowawczynie. Niestety, jest to także połączone z koniecznością opuszczenia domu rodzinnego. W tej chwili istnieją tylko 2 takie przedszkola, a mianowicie przy Zakładzie dla Dzieci Niewidomych w Laskach oraz przy Zakładzie dla Dzieci Niewidomych we Wrocławiu. Jak najbardziej rozumiemy opory rodziców, którzy bronią się często przed rozstaniem się z dzieckiem. Jest to jednak konieczne dla jego dobra, albowiem nawet najczulsza miłość rodziców nie zastąpi mu szkoły. Często te opory wynikają z błędnych przekonań, że niewidome dziecko nie jest zdolne do nauki i w szkole niczego nie nauczy się. „Dziecko niewidome — pisze Z. Sękowska — jest na ogół pod względem intelektualnym dzieckiem normalnym, jednak z powodu zniszczenia analizatora wzrokowego (zmysłu wzroku —■ wyjaśnienie autora) wykazuje pewne ograniczenia i nieprawidłowości w poznaniu otaczającego świata" (55). Z tego też powodu potrzebuje ono specjalnych metod nauczania i wychowania, które najlepiej zna personel zakładów dla niewidomych, specjalnie do swych zadań przygotowany. Konieczność rozstania się ze swoim dzieckiem muszą więc rodzice zrozumieć i choć „serce im pęka z bólu", powinni fakt ten zaakceptować i przyjąć jako rzecz normalną. Może pewnym ukojeniem dla rodziców oddających swoje niewidome dzieci do zakładów będzie fragment autobiografii duńskiego niewidomego Karla Bjarnhofa, który sam przebywał w zakładzie dla niewidomych: „Każdego roku przybywali nowi pensjonariusze i każdego roku znikało kilku dawnych. Przyjeżdżały matki i ojcowie, przywozili swych synów. Przeważnie chyba ojcowie. Przywozili synów albo córki i byli trochę zatroskani albo bardzo zatroskani, jak będzie działo się ich dzieciom. Synowie i córki jednak na ogół zatroskani nie byli. Dostali się tam, gdzie było ich miejsce. Dogonili własną przyszłość. Wierzyli, że od tej chwili wszystko pójdzie lepiej, że będzie dobrze. Być może te same matki, ci sami ojcowie przyjechali po kil- 10 Niewidomi wśród widzących 145 ku latach, by zabrać tych, których tu w swoim czasie z tak wielką troską przywieźli. I teraz patrzyli w przyszłość już z ufnością" (6). Zamiast więc wylewać łzy nad dzieckiem oddanym do zakładu, lepiej pomóc mu, aby okres ten jak najlepiej dla siebie wykorzystało. Przejawiać się to powinno w systematycznym odwiedzaniu dziecka (zgodnie z regulaminem zakładu), prowadzeniem korespodencji z dzieckiem i wychowawcą oraz zabieraniem do domu w okresach ferii szkolnych. Ten systematyczny kontakt rodziców z dzieckiem będzie wyrazem prawidłowej postawy rodziców wobec swojego niewidomego dziecka. W ten sposób, mając zapewnioną właściwą naukę i wychowanie w zakładzie, będzie ono równocześnie czuło rodzicielską miłość i zainteresowanie, tak bardzo potrzebne każdemu dziecku do prawidłowego rozwoju. Nie omówiłem tutaj zasad wychowania niewidomego dziecka, lecz ograniczyłem się do ogólnego nakreślenia problemu. Zainteresowanych odsyłam do pracy Wandy Szuman: Wychowanie niewidomego dziecka (66). INWALIDZI SŁABOWIDZĄCY W ostatnim rozdziale chciałbym przedstawić zagadnienie osób z poważnie uszkodzonym wzrokiem, lecz nie zaliczanych do niewidomych. Są to osoby określane jako słabowidzące lub niedowidzące. Na wstępie należy podkreślić fakt, że inwalidzi słabowidzący w każdym kraju stanowią dużo liczniejszą grupę niż osoby niewidome. W dotychczasowym piśmiennictwie polskim dotyczącym inwalidów z uszkodzonym wzrokiem spotykamy przede wszystkim prace poświęcone niewidomym. W mniejszym natomiast stopniu obejmują one problematykę słabowidzących, zwłaszcza dorosłych. Wśród nich częściej można spotkać artykuły poruszające zagadnienia dzieci słabowidzących w związku z ich nauką szkolną i wychowaniem. Z punktu widzenia rehabilitacji osoby słabowidzące stanowią nie mniejszy problem niż całkowicie niewidomi i szczątkowo widzący. 146 Wprawdzie skutki słabowzroczności nie są tak daleko idące, jak całkowitej ślepoty, to jednak osoby dotknięte tym kalectwem mają określone ograniczenia i wymagają rehabilitacji. W chwili obecnej problem rehabilitacji słabowidzących, z uwagi na liczebność tej grupy inwalidów, zaczyna zdecydowanie dominować nad problemem rehabilitacji osób uznanych za niewidomych według kryteriów podanych przez definicję ślepoty przyjętą przez Światową Organizację Zdrowia. Trudno w chwili obecnej dokładnie ustalić, ilu mamy w naszym kraju inwalidów słabowidzących. Podobnie inne kraje nie mają dokładnych danych statystycznych dotyczących tej grupy inwalidów wzroku. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że wielu spośród słabowidzących, pomimo poważnej wady wzroku, radzi sobie w swoim środowisku rodzinnym, społecznym i zawodowym, a tym samym nie są rejestrowani jako osoby wymagające rehabilitacji. Słabowidzący stanowią grupę pośrednią między niewidomymi a widzącymi, z tym że w większym stopniu wykazują tendencję przynależenia do tych ostatnich. Bardziej dokładne dane liczbowe posiadamy w odniesieniu do dzieci słabowidzących. Wiąże się to z faktem, że dzieci objęte są rejestracją szkolną w związku z ich nauką. Rejestracja dzieci niezdolnych do nauczania w szkołach podstawowych normalnych dokonana przez resort oświaty wykazała, że według stanu na dzień 15. VI. 1970 r. mieliśmy w Polsce 2174 dzieci słabowidzących w wieku szkolnym, co stanowi 0,032% w stosunku do wszystkich dzieci w tym wieku. Analogiczne dane odnośnie do dzieci niewidomych wynoszą tylko 731, czyli 0,011% (45). Natomiast M. A. Young na podstawie badań metodą reprezentacyjną, przeprowadzonych na terenie Stanów Zjednoczonych AP ustaliła, że jedno dziecko słabowidzące w wieku szkolnym przypada na 500 dzieci (67). Oczywiście, że osób dorosłych z poważnie uszkodzonym wzrokiem mamy o wiele więcej. Liczne choroby oczu i inne, a także wypadki i choroby zawodowe zwiększają znacznie liczbę inwalidów wzroku w wieku starszym. Z. Galewska, na podstawie orien- tacyjnych danych statystycznych, przyjmuje, że w Polsce mamy 70 000 ludzi słabowidzących, w tym 30 000 w wieku produkcyjnym (21). Natomiast A. Hulek podaje, że w zależności od przyjętej definicji wskaźnik liczbowy słabowidzących w poszczególnych krajach waha się od 5,7 do 12,3 na 1000 ludności (31). Przyjmując aktualną populację Polski (około 33 000 000) oraz najniższy z wymienionych wskaźników — 5,7 liczba słabowidzących w naszym kraju powinna wynosić około 188 000 osób. Według danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych za 1971 r. komisje lekarskie do spraw inwalidztwa i zatrudnienia (KIZ) orzekły inwalidztwo wzroku w tym okresie zaliczając do II grupy — 1447 osób i do III grupy — 2916 osób. Są to dane niepełne, gdyż obejmują tylko osoby, które zostały skierowane na KIZ w celach rentowych. Nie obejmują więc osób, które trafiły na KIZ w innych celach, np. zatrudnienia, zwolnienia od służby wojskowej, a także osób w wieku starczym, u których znaczne osłabienie wzroku nastąpiło w wieku emerytalnym (brak bliższych danych w tym zakresie). Podobne liczby odnośnie do inwalidów wzroku zakwalifikowanych do II i III grupy wystąpiły w latach poprzednich. Już tych kilka liczb wskazuje na to, że zagadnienie słabowidzących nie jest sprawą błahą i zasługuje na szczególne zainteresowanie. Jak zaznaczyliśmy — duży procent słabowidzących pracuje w normalnych zakładach pracy i dlatego nie są oni objęci żadną ewidencją. Jednak wielu z nich pracuje w spółdzielczości inwalidzkiej. Z danych Związku Spółdzielni Inwalidów i Polskiego Związku Niewidomych wynika, że w spółdzielniach inwalidów pracowało w 1971 r. ponad 5200 inwalidów wzroku z III grupą oraz około 1500 z II grupą. Liczby te wskazują na to, że pracownicy słabowidzący w znacznym stopniu wymagają zatrudnienia w warunkach specjalnych — takich, jakie zapewniają spółdzielnie inwalidzkie. Na pytanie — kogo należy uważać za osobę słabowidzącą — nie jest łatwo odpowiedzieć jednoznacznie. Słabowidzący stanowią bowiem bardzo zróżnicowaną grupę inwalidów. Dla 148 wyjaśnienia tego pojęcia, potrzebne jest zapoznanie się, choćby w ogólnych zarysach, z podstawowymi wadami w zależności od tego, jakie funkcje wzroku uległy upośledzeniu, a. Wady w zakresie widzenia centralnego. Widzenie centralne (czopkowe), tak zwaną plamką żółtą siatkówki, służy do odróżniania szczegółów oglądanych przedmiotów i ich zabarwienia w dobrych warunkach oświetlenia. Zachowane widzenie centralne umożliwia nam np. czytanie drobnego druku. Zdolność wyraźnego widzenia z różnych odległości nazywamy akomodacją (nastawnością). Nastawność regulowana jest zmianą łamliwości soczewki, tworu przezroczystego zawieszonego na więzadełkach Zinna za źrenicą. Z wiekiem zdolność akomodacyjna oczu słabnie, co uwidacznia się u wielu ludzi już po ukończeniu lat 40, ustaje całkowicie w wieku około 70. Ludzie bezsoczewkowi, np. po usunięciu zaćmy, pozbawieni są zdolności akomodacyjnej. Kiedy mówimy o wadach widzenia centralnego, to mamy na uwadze tzw. ostrość widzenia, która może w różnym stopniu ulec obniżeniu. Do słabowidzących zaliczamy osoby z obniżoną ostrością wzroku, na lepiej widzącym oku po korekcji szkłami, w granicach powyżej 1/2o do 5/2o, czyli w granicach 0,06 do 0,25 normalnej ostrości wzroku. Niektórzy górną granicę słabowidze-nia przesuwają do 0,3. Oznacza to, że osoby te z odległości 1 m do 5 m (liczby w licznikach) mogą odróżniać czarne znaki (litery, cyfry) o wielkości około 3 cm, podczas gdy osoby z normalną ostrością wzroku — z odległości 20 m (liczby w mianownikach). Komisje lekarskie do spraw inwalidztwa i zatrudnienia przy ustaleniu grup inwalidzkich z powodu obniżenia ostrości wzroku z reguły stosują wskaźniki 0,06—0,08 przy orzekaniu grupy II oraz wskaźniki wyższe — przy orzekaniu grupy III, z tym, że górna granica nie jest schematycznie ujęta. Zakwalifikowanie kogoś do III grupy z powodu słabowidzenia zależy 149 w znacznym stopniu od rodzaju wykonywanej pracy i dalszych możliwości jej wykonywania (64). b. Wady w zakresie widzenia obwodowego. Widzenie obwodowe (pręcikowe) umożliwia człowiekowi odróżnianie kształtów i ruchów przedmiotów, nawet w słabym oświetleniu, i zapewnia mu dobrą orientację w przestrzeni. Przystosowanie się oczu do zmiennego oświetlenia nazywamy adaptacją siatkówki. Normalne pole widzenia dla każdego oka wynosi w płaszczyźnie poziomej 150° (od strony skroni 90° i od strony nosa 60°) oraz w płaszczyźnie pionowej 120° (od dołu 65° i od góry 55°) (44). Przy równoczesnym obuocznym widzeniu pola widzenia prawego i lewego oka częściowo nakładają się. Jeśli mówimy o wadach widzenia obwodowego, to mamy na uwadze tzw. ubytki pola widzenia, które mogą być obwodowe i centralne: 1. Do charakterystycznych ubytków obwodowych zaliczamy tak zwane widzenie lunetowe, ograniczone koncentrycznie do 10°—20°. Człowiek z lunetowym widzeniem spostrzega tylko mały skrawek obrazu, jak gdyby patrzył przez dziurkę od klucza i nieraz, pomimo nieźle zachowanego widzenia centralnego, potyka się o otaczające go przedmioty. 2. Wypadnięcie połowy pola widzenia zależne od zmian chorobowych w mózgowych szlakach wzrokowych może być prawostronne lub lewostronne (widzenie połowicze lub ślepota połowicza). Człowiek ze ślepotą połowiczą patrząc wprost nie widzi przedmiotów leżących z prawej lub lewej strony. Prawostronna ślepota połowicza utrudnia bardzo czytanie i pisanie, lewostronna jest mniej uciążliwa. Zdarzają się też przypadki chorobowe z wypadnięciem obu skroniowych pól widzenia. 3. Centralne ubytki w polach widzenia występują pod postacią mroczków spowodowanych uszkodzeniem chorobowym siatkówki w okolicy plamki żółtej. Człowiek z mroczkami centralnymi ma znacznie obniżoną ostrość wzroku, traci zdolność czytania drobnego druku, rozróżniania szczegółów drobnych 150 przedmiotów, ma jednak zachowaną zdolność swobodnego poruszania się. Jeśli chodzi o kwalifikowanie do grup inwalidzkich osób z ubytkami pola widzenia, to podstawy do zaliczania do III grupy istnieją w przypadku koncentrycznego zwężenia pola widzenia do 30°, a w niektórych przypadkach nawet już przy zwężeniu do 60°, np. przy wykonywaniu takich zawodów, jak kierowca, elektromonter pracujący na dużych wysokościach itp. (64). Osoby ze ślepotą połowiczą z reguły kwalifikowane są do III grupy inwalidów, a czasami nawet do II (64). Natomiast za niewidomych uważane są osoby, u których pole widzenia jest zawężone koncentrycznie do 20° i mniej.* с Brak widzenia obuocznego. Widzenie obuoczne albo stereoskopowe jest to funkcja wzroku, która zapewnia widzenie przedmiotów jako brył i głębi. Widzenie stereoskopowe daje człowiekowi obraz przestrzeni trójwymiarowej. Brak widzenia obuocznego występuje przede wszystkim u osób jednookich. Z zaburzeniem tej funkcji narządu wzroku spotykamy się również w przypadku uszkodzeń i zaburzeń funkcji aparatu mięśniowo-nerwowego gałki ocznej, które uniemożliwiają skierowanie obu oczu w jeden punkt w przestrzeni. Powstają wówczas dwa oddzielne obrazy. Przykładem tego typu zaburzenia może być popularny zez. M. A. Young, pisze, że „status osoby słabowidzącej może być także zastosowany do tych osób, które straciły jedno oko lub nie widzą na jedno oko, ale które z tego powodu wymagają rehabilitacji psychicznej i przystosowania się do widzenia jednoocznego" (67). Przy zaburzeniu widzenia stereoskopowego wystąpić mogą trudności w prawidłowej -ocenie wielkości i kształtu (trójwymiarowości) przedmiotu, a także odległości i głębi. Osoby jednookie są kwalifikowane przez KIZ do III grupy inwali- * Rozporządzenie Ministra Pracy i Opieki Społecznej z dnia 27. IX. 1958 r. (Dz. U. Nr 73, poz. 368) oraz Rozporządzenie Przewodniczącego Komitetu Pracy i Płac z dnia 12. VIII. 1968 r. (Dz. U. Nr 32, poz. 221). 151 dów z powodu uszkodzenia wzroku, natomiast przy zaburzeniu funkcji aparatu mięśniowego gałki ocznej (zezie) grupy inwalidzkiej nie przyznaje się (3). d. Zaburzenia widzenia barw. Człowiek widzi otaczający świat w barwach. Odróżniamy następujące barwy: — neutralne: biel i czerń z wszystkimi możliwymi odcieniami szarości, —■ zasadnicze: zielona, czerwona, żółta i błękitna, — mieszane: pomarańczowa (z mieszaniny czerwonej i żółtej ), seledynowa itp. Wśród ludzi mamy pewien procent jednostek, które cierpią na zaburzenia widzenia barwnego. Spotkać możemy osoby, które pozbawione są w ogóle widzenia barwnego — widzą tylko barwy neutralne. Ponadto istnieją zaburzenia na barwę czerwoną i zieloną tzw. daltonizm, na barwę błękitną itp. Osoby z zaburzeniem widzenia barwnego nie są oficjalnie uznawane za inwalidów (nie otrzymują grupy inwalidzkiej), chyba że towarzyszy im dodatkowo inne zaburzenie wzroku. Wada ta ma jednak duże znaczenie z punktu widzenia zatrudnienia osób dotkniętych nią. W oparciu o przedstawione funkcje narządu wzroku oraz wady wzroku można powiedzieć, że za słabowidzących w pełnym słowa tego znaczeniu należy uznać przede wszystkim osoby z poważnie obniżoną ostrością wzroku. Przy określaniu inwalidztwa wzrokowego ludzi słabowidzących należy jednak brać pod uwagę dodatkowe czynniki upośledzające funkcję narządu wzroku, jak ubytki w polu widzenia, brak lub osłabienie akomodacji, oczopląs, zaburzenia adaptacji siatkówki (ślepota zmierzchowa, światłowstręt), ślepota na barwy. Wydaje się wątpliwe nazywanie jednookich słabowidzącymi, a już całkowicie nieuzasadnione — osób z innymi zaburzeniami widzenia stereoskopowego i zaburzeniami widzenia barwnego. Ponieważ te ostatnie są również wadami wzroku, które np. przy zatrudnianiu osób dotkniętych nimi trzeba brać pod uwagę, powstała konieczność stworzenia terminu bardziej ogólnego niż termin „słabowzroczność". Tym terminem jest „uszko- 152 dzenie wzroku", którym obejmuje się wszystkie 4 wymienione wady wzroku. Do osób z uszkodzonym wzrokiem należą więc osoby słabowidzące, jednookie, z zaburzeniem widzenia stereoskopowego i barwnego. Zostały tutaj pominięte wady refrakcji, jak dalekowzroczność, krótkowzroczność i niezborność różnego typu, które okulistyka zalicza również do wad wzroku. Tego rodzaju wady możemy najczęściej wyrównać odpowiednimi szkłami korekcyjnymi i takich ludzi nie zaliczamy do słabowidzących, gdyż zostali oni całkowicie zrehabilitowani wzrokowo. W szerokim znaczeniu terminu „uszkodzenie wzroku" mieszczą się także niewidomi i szczątkowo widzący objęci definicją ślepoty przyjętą przez ŚOZ. W dalszym ciągu naszej pracy posługiwać się będziemy przeważnie terminem „słabowidzący", z tym że pod nim rozumieć będziemy także osoby jednookie, z uwagi na to, że zaliczane są one według naszego orzecznictwa także do inwalidów wzroku. Osoby słabowidzące, podobnie jak niewidomi, wymagają we współczesnym świecie właściwej opieki rehabilitacyjnej i socjalnej, z uwagi na liczne skutki swego kalectwa. W zależności od wieku, inwalidzi słabowidzący mają różne potrzeby rehabilitacyjne. Uwzględniając wiek, możemy ich podzielić na następujące grupy: 1) dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym, 2) młodzież stojąca przed zagadnieniem wyboru zawodu, 3) dorośli w wieku produkcyjnym, 4) osoby w wieku starczym (poprodukcyjnym). Zasadniczą sprawą u dzieci słabowidzących jest zapewnienie właściwego wychowania i nauki szkolnej. Zorganizowanie nauki szkolnej dla dzieci słabowidzących nie jest zagadnieniem łatwym. Placówka zajmująca się tymi dziećmi musi bowiem, obok celów dydaktycznych, realizować również cele profilak-tyczno-rehabilitacyjne. Oznacza to, że w procesie nauki i wychowania duży nacisk musi być położony na ochronę, a nawet poprawę zachowanej zdolności widzenia, a także na przygotowanie dziecka do życia w warunkach jego kalectwa. 153 Istnieją różne formy organizacyjne nauki szkolnej dla dzieci slabowidzących, a mianowicie: 1. Specjalne szkoły dla dzieci slabowidzących (niekiedy nazywają się one dla niedowidzących) jako oddzielne placówki oświatowo-wychowawcze. 2. Specjalne klasy dla dzieci slabowidzących w normalnych szkołach posiadające specjalnie wykwalifikowanych nauczycieli i odpowiednio wyposażone pomieszczenia klasowe. Korzyścią tej formy jest to, że dzieci słabowidzące są w środowisku dzieci normalnie widzących i mają możliwość kontaktowania się z nimi. Nie są więc odizolowane od dzieci normalnie widzących, jak to bywa w przypadku szkół specjalnych. 3. Specjalne klasy dla dzieci slabowidzących w normalnych szkołach, z tym że niektóre zajęcia prowadzone są wspólnie z dziećmi normalnie widzącymi. Albo dzieci słabowidzące pobierają naukę razem z dziećmi normalnie widzącymi, z tym że niektóre zajęcia, sprawiające kłopoty z uwagi na uszkodzenie wzroku, prowadzone są oddzielnie w specjalnie wyposażonych pomieszczeniach klasowych. Bardzo niekorzystne jest umieszczanie dziecka słabowidzą-cego w szkole dla dzieci niewidomych, gdzie program realizowany jest metodą bezwzrokową. W Polsce mamy 3 specjalne szkoły podstawowe dla dzieci niedowidzących (slabowidzących), a mianowicie w Lublinie, Łodzi i Warszawie. (Adresy tych szkół znajdują się na końcu pracy). Ogólnie mówiąc, szkoły tego typu mają te zalety, że kadra pedagogiczna posiada specjalne kwalifikacje i stosuje właściwe metody dydaktyczne, uwzględniające możliwości wzrokowe uczniów. Ponadto cała szkoła, jak i pomieszczenia klasowe dostosowane i wyposażone są we wszystkie urządzenia i pomoce naukowe uwzględniając potrzeby dzieci slabowidzących. System ten ma jednak szereg wad: 1. Z uwagi na małą liczebność dzieci slabowidzących, szkoły takie powstają z reguły w dużych miastach i obejmują swym zasięgiem terytorialnym dość duże obszary. Stąd więk- 154 szość dzieci korzystających z takiej szkoły zmuszona jest do zamieszkania w internacie, co pociąga za sobą oderwanie dziecka od środowiska rodzinnego. Rodzice na ogół niechętnie oddają swoje dzieci do szkół z internatami. 2. Dzieci te są odizolowane od swoich rówieśników i innych dzieci normalnie widzących, o czym już wspominaliśmy poprzednio. 3. Dzieci te, jako absolwenci szkół specjalnych, mogą mieć trudności w dostaniu się do szkół zawodowych dla dzieci normalnie widzących (52). W chwili obecnej nie mamy w Polsce specjalnej szkoły zawodowej dla młodzieży słabowidzącej. Absolwenci szkół podstawowych, w zależności od stopnia upośledzenia wzroku, idą do szkół zawodowych lub ogólnokształcących dla młodzieży normalnie widzącej albo też do szkół zawodowych lub ośrodków rehabilitacji zawodowej dla niewidomych. Specjalne zadania w kierowaniu młodzieży słabowidzącej na szkolenie zawodowe stoją przed szkolnym lekarzem okulistą, który, znając dokładnie możliwości wzrokowe ucznia, powinien doradzić mu odpowiednią szkołę dla dalszej nauki. Nie wyklucza to rzecz jasna innych członków zespołu pedagogicznego i szkolnego z poradnictwa zawodowego. Jeśli chodzi o inwalidów slabowidzących w wieku produkcyjnym — to najważniejszym zagadnieniem jest zatrudnienie ich na odpowiednio dobranych do stanu ich wzroku stanowiskach pracy. Ogólnie można powiedzieć, że możliwości zawodowe osób slabowidzących i z innymi uszkodzeniami wzroku są o wiele większe niż niewidomych. Przewaga ta polega na tym, że zachowana częściowo zdolność widzenia pozwala im co najmniej na ogólną orientację na stanowisku i w miejscu pracy, a także na samodzielne poruszanie się w przestrzeni. Przy zatrudnianiu osób z uszkodzonym wzrokiem musimy mieć bardzo dokładne rozeznanie stanu czynnościowego wzroku, tzn. rozeznanie, w jakim stopniu dana funkcja jest uszkodzona. Jest to istotne 155 dlatego, by inwalidzie wzroku nie dać pracy nie dostosowanej do jego możliwości wzrokowych oraz szkodliwej dla jego wzroku. Przy zatrudnieniu osób z uszkodzonym wzrokiem ochrona wzroku wysuwa się bowiem jako zagadnienie dominujące. a. Osłabienie ostrości wzroku. Jak już zaznaczyliśmy — człowiek zostaje zaliczony do jednej z grup inwalidzkich wówczas, jeśli ostrość wzroku obniży się do 0,3 i więcej. U niektórych osób problemy zawodowe zaczynają się jednak dużo wcześniej, niż osiągną one granicę słabowidzenia. Problem ten zależy od rodzaju i warunków pracy. W. S. Swierłow —- radziecki tyflolog pisze: „Różny stopień obniżenia ostrości wzroku w różny sposób ogranicza możliwości pracy człowieka. Do bardzo istotnego ograniczenia tych możliwości dochodzi już przy obniżeniu wzroku do 0,7, czy tym bardziej do 0,5." (63). W aspekcie pracy zawodowej — ustalenie stopnia obniżenia się ostrości wzroku potrzebne jest po to, aby dobrać pracę, w której występować będą elementy o odpowiedniej wielkości. Chodzi bowiem o to, by były one dla inwalidy łatwo, bez specjalnego wysiłku i zagrożenia dla wzroku dostrzegane. Wspomniany już W. S. Swierłow (63) daje następujące wskazania co do możliwości wykonywania prac przez osoby słabowidzą-ce: — W przypadku obniżenia się ostrości wzroku do 0,6—0,5 dopuszczalne są tylko takie prace, w których występują elementy nie mniejsze niż 0,3 mm. — Jeśli obniżenie to sięga do 0,4—0,3 — wówczas w grę wchodzą prace z częściami o rozmiarach przynajmniej 1 mm. — Jeśli siła wzroku wynosi zaledwie 0,2 — dozwolone są tylko prace z elementami o rozmiarach nie mniejszych niż 1 cm. — Przy ostrości wzroku 0,1—0,05 autor zaleca tylko prace przy naklejaniu nalepek, pakowaniu, przenoszeniu i układaniu dużych przedmiotów itp. 156 M. A. Young (67) zaleca, przy ustalaniu ostrości wzroku dla celów zatrudnienia, badać zarówno możliwości wzrokowe inwalidy z odległości 6 m (20 stóp angielskich) — rozpoznawanie przeszkód w przestrzeni oraz z odległości 35—40 cm (14—16 stóp), czyli odległości, jaka występuje miedzy oczyma a płaszczyzną stanowiska pracy; ewentualnie z takiej odległości, jaka występuje na przewidzianym dla niego stanowisku pracy. Badanie to powinno ustalić ostrość wzroku oraz wskazać, z jaką wielkością elementów pracę można zalecić inwalidzie. Według zdania J. Żarincowej dobór pracy dla sła-bowidzących powinien odbywać się według następującej zasady: „Przy założeniu, że przedmiot jest widziany z odległości 35 cm to, aby mógł być przedmiotem pracy bez szkody dla resztek wzrokowych, należy jego wielkość pomnożyć przez 3. Innymi słowy, wielkość przedmiotu pracy musi być 3 razy większa od przedmiotu, który z danej odległości może być dostrzeżony" (63). b. Ubytki w polu widzenia. Drugą sprawą, którą trzeba brać pod uwagę przy zatrudnianiu osób z uszkodzonym wzrokiem jest rozmiar i rodzaj uszkodzenia pola widzenia. Wiemy bowiem, że zdarzają się przypadki, że ktoś ma dobrze zachowaną ostrość wzroku, natomiast znaczne ubytki w polu widzenia, co nie pozostaje bez wpływu na możliwości pracy. Konsekwencje te są dwojakiego rodzaju, a mianowicie: ograniczają możliwości samodzielnego poruszania się, na skutek ograniczenia orientacji w przestrzeni, oraz ograniczają orientację na stanowisku pracy. Jeśli chodzi o tę pierwszą kwestię, to J. Dziedzic pisze: „Praktycznie przy zmniejszonym polu widzenia mogą zachodzić duże niedokładności w zachowaniu kierunku i wykonywaniu pewnych czynności ruchowych, a wskutek tego i upadki, co szczególnie uwidocznić się może w terenie przy większej szybkości" (16). Tak więc dla osób o zwężonym polu widzenia niewskazane są prace wymagające częstego i szybkiego poruszania się. Ponadto niewskazane są prace wykonywane w pozycji siedzącej lub stojącej, lecz wymagające stałej orien- 157 tacji na rozległym stanowisku pracy i w najbliższym otoczeniu. „Wiemy, że dla ludzi z koncentrycznym zwężeniem pola widzenia poniżej 50°—60° — pisze W. S. Swierłow — szkodliwą jest praca kierowcy w transporcie, praca na pewnych wysokościach, przy poruszających się mechanizmach itp., nawet wtedy, gdy ludzie posiadają normalną ostrość wzroku. Zwężenie pola widzenia do 30° ogranicza zakres możliwości pracy człowieka do pracy na określonym miejscu z przedmiotami o niewielkim gabarycie" (63). Natomiast wspomniana M. A. Young pisze: „Jakiekolwiek zwężenie pola widzenia lub wypadnięcie części pola widzenia stwarza poważne zagrożenie w takich zawodach, jak prowadzenie pojazdów motorowych oraz obsługa poruszających się mechanizmów, w których istotną sprawą jest zdolność dostrzegania przedmiotów zbhżają-cych się z jednej czy drugiej strony (praca na taśmie — przyp. autora)" (67). с Jednooczność. Specjalny problem stanowią osoby jednookie, przy założeniu, że drugie oko widzi normalnie lub prawie normalnie. Osoby z jednym okiem mają przede wszystkim zwężone pole widzenia (pole tylko jednego oka), a ponadto mają trudności w ocenie odległości i pozycji przedmiotów znajdujących się w przestrzeni. Według A. Hulka dla osób jednookich „nie jest wskazana praca w słabym oświetleniu (leśnik), na wysokości (rusztowania, drabiny) i wśród szybko wirujących przedmiotów (pasy transmisyjne). Nie należy też zalecać zawodów, których wykonywanie wymaga widzenia obuocznego (mechanik precyzyjny), oceny odległości (drogomistrz) lub natężenia wzroku (hafciarka)" (29). Podobnie sprawa przedstawia się przy zaburzeniach widzenia stereoskopowego u osób widzących na oba oczy, np. przy zezie. d. Zaburzenia widzenia barw. Zdolność odróżniania barw jest bardzo istotna przy wykonywaniu wielu zawodów. Potrzebna jest ona nie tylko tam, gdzie rozbudowana' jest kolorowa sygnalizacja świetlna na stanowisku pracy czy w hali produkcyjnej (warsztacie), lecz również tam, gdzie występuje produkcja z materiałów różnokolorowych i dobór według 158 właściwego koloru elementów odgrywa dość istotną rolę. M. A. Young (67) uważa za niewskazane zatrudnianie osób z zaburzeniami widzenia barw w niektórych zakładach elektrotechnicznych, jak np. zakładach radiowych, w kolejnictwie itp. R. Sachsenweger (52) podaje szereg ogólnych wskazań odnośnie do szkolenia zawodowego i zatrudnienia osób słabowi-dzących, a mianowicie: 1. Im niższa jest ostrość wzroku, tym bardziej trzeba dbać o to, aby praca słabowidzącego w zakładzie miała charakter ustabilizowany — na stałym stanowisku pracy, bez potrzeby częstych zmian. 2. Osoby słabo widzące powinny otrzymywać takie prace, w których będą mogły wykorzystać zachowaną zdolność widzenia. W przypadku słabowidzących nie jest korzystne unikanie zawodów, w których wzrok odgrywa pewną rolę. 3. Nie należy kierować osób słabowidzących do zawodów dla niewidomych czy nawet dla szczątkowo widzących, gdyż mogą one mieć trudności z uzyskaniem pracy, a ponadto po pewnym czasie będą chciały zmienić zawód na bardziej odpowiedni dla siebie. 4. W czasie zatrudnienia należy zachęcać osoby słabowi-dzące do dalszego szkolenia zawodowego i podnoszenia swoich kwalifikacji, aby podążały z postępem w swojej dziedzinie. 5. Ważne jest przygotowanie pracowników słabowidzących do pracy na różnych stanowiskach, aby w razie potrzeby mogli je zmieniać w ramach tego samego przedsiębiorstwa. 6. Na stanowiskach pracy, na których pracują słabowidzą-cy, przepisy o bezpieczeństwie i higienie pracy powinny być przestrzegane bardzo dokładnie, z uwagi na większe niebezpieczeństwo wypadków. 7. Ze względu na to, że osoby słabowidzące łatwo tracą ogólną orientację na stanowisku pracy, należy wymagać od nich skrupulatnego przestrzegania porządku — narzędzia, surowiec itp. powinny znajdować się zawsze na swoich stałych miejscach. 159 8. Pożądane jest, aby pracownicy słabowidzący pracowali razem z normalnie widzącymi, którzy mogą przyjść im z pomocą w razie niespodziewanej awarii. 9. Osoby słabowidzące należy zatrudniać w pobliżu miejsca zamieszkania, gdyż dojazd do pracy jest dla nich uciążliwy. 10. Osoby słabowidzące dotknięte ślepotą zmierzchową powinny być zatrudnione tylko na zmianach dziennych. Ogólnie można powiedzieć, że wzrok ulega uszkodzeniu na skutek chorób oczu, chorób ogólnych, które w konsekwencji rzutują na części gałki ocznej (zapalenie nerwu wzrokowego, siatkówki itp.) i urazów. W większości przypadków uszkodze-\ nia wzroku mamy do czynienia ze stanem ustabilizowanym, j to znaczy, że dana wada wzroku nie wykazuje tendencji do I pogłębiania się. Oczywiście, nie wyklucza się tutaj możliwości \ nowych schorzeń czy urazów, będących np. wynikiem nieprzestrzegania zasad ochrony wzroku, które mogą spowodować dalsze pogorszenie wzroku, czy nawet całkowitą ślepotę. Są jednak także przypadki, że uszkodzenie wzroku ma charakter nieustabilizowany i jest właściwie stanem przejściowym prowadzących do całkowitej utraty wzroku. Przy takim stanie często nawet najmniejsze nieprzestrzeganie wskazań lekarskich co do ochrony wzroku może proces utraty wzroku znacznie przyspieszyć. Do obowiązków każdego zakładu należy ochrona zdrowia pracowników w ogóle, a w przypadku osób z uszkodzonym wzrokiem —• szczególna ochrona zachowanej zdolności widzenia. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że do obowiązków zakładu należy działanie w kierunku polepszenia wzroku swojego słabowidzącego pracownika, jeśli takie możliwości istnieją. Profilaktyka i ochrona wzroku osób słabowidzących powinna przede wszystkim przejawiać się w zapewnieniu systematycznej opieki okulistycznej poprzez okresowe badania kontrolne wzroku, zabiegi terapeutyczne i rehabilitujące wzrok (przepisywanie odpowiednich szkieł korekcyjnych). 160 Ponadto w zakładzie pracy (hali produkcyjnej, warsztacie) powinny być stworzone warunki, które nie byłyby szkodliwe, nie powodowałyby stopniowego pogarszania się wzroku, a także które wykluczałyby możliwość urazów mechanicznych, termicznych i chemicznych. Zasadnicze znaczenie w pracy inwalidów słabowidzących ma jednak o ś w i e 11 e ni e. Właściwe oświetlenie warunkuje bowiem sprawność narządu wzroku, a zwłaszcza gdy jest on poważnie osłabiony. Złe oświetlenie obok tego, że negatywnie wpływa na wzrok, obniża także wydajność pracy. E. Zagora pisze: „Wydajność pracy wszystkich pracowników zwiększa się w lepszym oświetleniu, które ma jednak większe znaczenie dla ludzi z niższą sprawnością wzrokową niż dla dobrze widzących." (68). Jeśli człowiek zmuszony jest do pracy w niedostatecznie oświetlonym pomieszczeniu, wówczas wzrok zmuszony jest do przystosowania się do ciemności. Niewłaściwe oświetlenie wywołuje szereg niekorzystnych zjawisk, które w znacznym stopniu utrudniają wykonywanie pracy. Trudności te w szczególny sposób odczuwają pracownicy ze słabym wzrokiem. Kiedy mówimy o oświetleniu z punktu widzenia pracy zawodowej, to mamy na uwadze zarówno ogólne oświetlenie pomieszczenia produkcyjnego, jak również stanowiska pracy. Dobre oświetlenie pomieszczenia produkcyjnego to takie, które zapewnia pracownikom dobrą widoczność w całym pomieszczeniu (we wszystkich miejscach). Z tego powodu powinno ono być równomiernie rozmieszczone, tzn. w ten sposób, aby nie było miejsc bardzo jasnych obok bardzo ciemnych. „Natężenie oświetlenia w miejscach najbardziej oddalonych od okien nie powinno być mniejsze niż 80% natężenia oświetlenia panującego w miejscach bliskich okien" (46). Najlepsze oświetlenie zapewnia światło naturalne, a to dlatego, że narząd wzroku jest do niego przystosowany. Ma ono jednak tę wadę, że jego natężenie ulega częstym wahaniom. Obok pór dnia (rano, wieczór), pór roku (lato, zima) również 11 Niewidomi wśród widzących 161 pogoda powoduje zmianę natężenia oświetlenia naturalnego (zachmurzenie, deszcz, śnieg). Zakładając jednak, że większość dni w ciągu roku zapewnia nam dobre światło naturalne, oświetlenie pomieszczeń pracy w znacznym stopniu zależy od ich konstrukcji. Jak już zaznaczyliśmy —■ wszystkie miejsca pomieszczenia produkcyjnego powinny być w miarę możliwości równomiernie oświetlone. Warunek ten najlepiej spełnia światło padające z góry poprzez duże okna umieszczone w dachu. Ale nie wszystkie zakłady są w ten sposób budowane. Większość ma boczne okna, które jednak powinny być tak zlokalizowane, aby zapewniały wszystkim miejscom dobre oświetlenie i nie powodowały dużych kontrastów między miejscami bliżej i dalej okien. Poza tym oświetlenie pomieszczeń zależy też od wielkości okien. Według Didonna (46) ogólna powierzchnia okien powinna stanowić V3—i/i powierzchni podłogi w danym pomieszczeniu. Jest to norma dla osób o pełnosprawnym wzroku. Z tego powodu dla pracowników słabowidzących należy stosować co najmniej wskaźnik korzystniejszy, czyli V3. W celu zapewnienia dobrego oświetlenia naturalnego stanowisk pracy należy ustawiać je w ten sposób, aby światło padało z lewej strony (bokiem do okna znajdującego się z lewej strony). Z punktu widzenia higieny wzroku niedopuszczalne jest ustawianie stanowisk pracy w ten sposób, aby pracownik słabowidzący stał przodem lub tyłem do okna. W pierwszym bowiem przypadku słońce może razić go w oczy, a w drugim — on sam będzie zasłaniał sobie pole pracy. Ponieważ bardzo często trudno zapewnić przez cały czas pracy światło naturalne, z tego powodu zakłady pracy zmuszone są do stosowania oświetlenia sztucznego. Ogólne oświetlenie sztuczne pomieszczeń pracy, podobnie jak naturalne, powinno zapewniać równomierne oświetlenie wszystkich miejsc. Spełnienie tego warunku uzależnione jest od rozmieszczenia źródeł sztucznego światła (lamp żarowych, lamp fluorescencyjnych, czyli świetlówek itp.). „Dostateczną liczbę źródeł oświetlenia w każdym pomieszczeniu można za- 162 pewnie stosując zasadę, że odległość między poszczególnymi lampami nie powinna przewyższać półtorakrotnej wysokości zawieszenia lampy nad stanowiskiem pracy" (68). Nie ulega wątpliwości, że ogólne oświetlenie w pomieszczeniach, gdzie pracują inwalidzi słabowidzący, musi być znacznie silniejsze niż w pomieszczeniach dla pracowników z normalnym wzrokiem. Dobre ogólne oświetlenie pomieszczeń pracy potrzebne jest przede wszystkim dlatego, aby inwalidzi słabowidzący mogli swobodnie w nim poruszać się oraz bez trudu dochodzić do wszystkich urządzeń i przedmiotów znajdujących się w nim bez narażania się na urazy mechaniczne. „Im lepsze oświetlenie, tym lepsza widoczność. W zastosowaniu do osób słabowidzących, krótkowidzów i osób cierpiących na zanik nerwów wzrokowych osiąga ona swoje maksimum przy oświetleniu 700—825 luksów*, a dotkniętych zaćmą — przy oświetleniu 525—700 luksów, podczas gdy u ludzi z normalnym wzrokiem — przy oświetleniu 350—525 luksów." (9) Dla pracowników słabowidzących obok ogólnego oświetlenia bardzo istotną sprawę stanowi miejscowe oświetlenie stanowiska pracy. Radzieccy eksperci dają następujące wskazania w tym zakresie: „1. Na stanowiskach pracy inwalidów słabowidzących i ze wzrokiem szczątkowym należy instalować miejscowe oświetlenie z indywidualnym regulowaniem natężenia światła przez inwalidę. Regulowanie może się odbywać albo przez podnoszenie lub opuszczanie lampy, bądź też przez włączanie i wyłączanie lampy. 2. Pożądane jest stosowanie lamp fluorescencyjnych w podwójnym zestawie. 3. Ogólne oświetlenie całego pomieszczenia produkcyjnego powinno być takie, aby nie stwarzać rażącego kontrastu między oświetleniem stanowiska pracy a resztą pomieszczenia. * Luks to jednostka jasności oświetlenia, czyli jasność powierzchni 1 m2 oświetlonej strumieniem świetlnym jednego lumena (jednostka strumienia świetlnego). Pomiarów oświetlenia dokonuje się za pomocą luksomierza lub światłomierza. 4. Wskazania lub przeciwwskazania co do stopnia oświetlenia każdego stanowiska pracy muszą być ustalone przez lekarza okulistę w zależności od rodzaju schorzenia inwalidy pracującego na nim. Ogólnie zaleca się oświetlenie stanowisk pracy inwalidów słabowidzących w granicach 500—700 luksów lampami fluorescencyjnymi. Dla inwalidów z zaćmą oraz ze zmętnieniem rogówki należy stosować oświetlenie w dolnych granicach tych wielkości (500, a nawet w niektórych przypadkach 400 luksów). Natomiast dla inwalidów ze znaczną krótkowzrocznością i z zanikiem nerwu wzrokowego — raczej oświetlenie około 700 luksów." (9) Szczególnie przy oświetleniu miejscowym należy unikać bardzo niepożądanego z punktu widzenia higieny wzroku zjawiska, a mianowicie tzw. olśnienia. Występuje ono głównie przy oświetleniu sztucznym i polega „na pojawieniu się w polu widzenia silnej jasności przeszkadzającej wyraźnemu widzeniu oraz powodującej znużenie oczu" (68). Nagłe pojawienie się w polu widzenia jaskrawego strumienia światła, bądź to bezpośrednio ze źródła (olśnienie bezpośrednie), bądź też odbitego, np. od jasno pomalowanej ściany (olśnienie pośrednie), jest silnym bodźcem przekraczającym możliwości adaptacyjne wzroku. Oczywiście, olśnienie jest zjawiskiem bardzo szkodliwym dla wzroku. „W przypadkach olśnienia bardzo silnego, spowodowanego np. patrzeniem na łuk elektryczny, gazowe spawanie metali czy też wnętrze pieca hutniczego, może dojść do przejściowego znacznego obniżenia ostrości wzroku, poczucia barw, a w pewnych sytuacjach do prawie całkowitego oślepienia, trwającego przez wiele godzin. Może też dojść do trwałego niedowidzenia" (46). Olśnienia należy unikać bądź to w drodze właściwej lokalizacji źródła światła (poza polem widzenia), bądź też stosowania odpowiednich osłon (kloszy). W przypadku, gdy tego rodzaju sposoby nie są możliwe do zastosowania, pracownicy powinni nosić odpowiednie szkła ochronne. Olśnieniu zapo- 164 biegają również ściany i inne płaszczyzny występujące w miejscu pracy pomalowane farbami matowymi. Następna bardzo ważna sprawa, która musi być uwzględniana przy zatrudnianiu osób słabowidzących, to właściwe urządzenie hali produkcyjnej czy warsztatu. Wśród tego typu zagadnień na czoło wysuwa się sprawa właściwego pomalowania samych pomieszczeń, jak i przedmiotów znajdujących się w nich (stanowisk pracy, maszyn, szaf, regałów itp.). Nowoczesne zakłady produkcyjne powinny niewątpliwie przestrzegać tych wszystkich zasad, jakie współczesna nauka ustaliła w celu zapewnienia odpowiednich warunków barwnych przy wykonywaniu pracy. W szczególności odnosi się to do zakładów zatrudniających inwalidów słabowidzących. W praktyce bardzo często jest inaczej. Osoby z uszkodzonym wzrokiem pracują w pomieszczeniach, których ściany pomalowane są w kolorach ciemnych. To samo dotyczy stanowisk pracy, szaf, maszyn itp. W dodatku wszyscy pracownicy noszą ubrania ciemnoszare czy ciemnoniebieskie. Nietrudno sobie wyobrazić, że taki brak kontrastów bardzo utrudnia inwalidom słabowidzącym ogólną orientację w miejscu pracy, jak również rozróżnianie poszczególnych przedmiotów. Znaczenie stosowania właściwych barw w pomieszczeniach produkcyjnych polega na dużym ich wpływie na ogólne warunki oświetleniowe. Związane to jest z tym, że jedne barwy odbijają więcej światła niż drugie, albo mówiąc innymi słowami — jedne barwy wchłaniają więcej światła, a inne — mniej. Dla przykładu barwa biała odbija 80—85% światła, barwa kremowa: 55—70%, a barwa żółta: 45—60%, podczas gdy barwa czarna tylko: 5—10%, ciemnoszara: 15— 25%, a brązowa: 25—35%, (46). Człowiek widzi przedmioty dzięki różnicom w ich barwie i oświetleniu, w wyniku których powstają odpowiednie kontrasty. Dotyczy to również przedmiotów i elementów występujących w procesie pracy. „Nie mniej istotne — pisze E. Zago-ra — jest podkreślenie kontrastów przedmiotów przez odpowiednie stosowanie barw, co przyczynia się od ich wyrazistoś- 165 ci i do zmniejszenia wysiłku wzrokowego przy częstym spoglądaniu na nie." (68) Przechodząc do zagadnień bardziej szczegółowych, na początku należy poświęcić kilka słów barwom samego pomieszczenia produkcyjnego. Według E. Zagory (68) przy malowaniu ścian i sufitów pomieszczeń produkcyjnych należy unikać ciemnych barw z następujących powodów: 1) wywołują one niepożądane kontrasty z jasno oświetlonym polem pracy i jasno pomalowanymi maszynami, 2) wchłaniają wiele światła, podczas gdy powierzchnie jasno pomalowane odbijają światło w znacznie większej mierze, 3) stwarzają wrażenie przytłaczające, przyczyniając się tym samym do szybkiego znużenia pracowników. Należy więc stosować w pomieszczeniach barwy jasne, gdyż odbijają one w większej ilości światło, jakie na nie pada, oraz wywierają pożądane wrażenie pogodności i czystości. Przy stosowaniu barw jasnych należy również uwzględniać pewne zasady, aby nie wywoływać zjawisk niepożądanych. Chodzi mianowicie o olśnienie pośrednie, które może wystąpić wówczas, gdy znajdują się w polu widzenia duże płaszczyzny zbyt jaskrawe. Również przy zbyt dużych kontrastach wzrok zmuszony jest do częstych i uciążliwych wysiłków adaptacyjnych. Z tego powodu autorzy omawiający to zagadnienie zalecają malowanie: 1) sufitów — barwą białą, która odbija znaczną ilość światła (80—85%), a nie powoduje olśnienia z uwagi na to, że sufit znajduje się poza linią spojrzeniową, 2) ścian — barwą jasnozieloną, jasnoniebieską lub jasno-żółtą, z tym, że górna strefa powinna być jaśniejsza, aby nie stwarzać dużego kontrastu z białym sufitem, a strefa dolna (mniej więcej do 1,5 m od podłogi) — ciemniejsza, aby nie stwarzać dużego kontrastu z podłogą, która z reguły ma kolor ciemny. Jeśli chodzi o malowanie różnych przedmiotów w pomieszczeniach produkcyjnych, jak stanowisk pracy, szaf, maszyn 166 itp., to należałoby stosować kolor jasnozielony. Według badań Centralnego Instytutu Naukowo-Badawczego Ekspertyzy Zdolności do Pracy i Organizacji Pracy Inwalidów w Moskwie „na tle tego koloru inwalidzi słabowidzący najlepiej rozpoznają przedmioty i nie wytężają zbytnio wzroku" (8). Stanowiska pracy dla słabowidzących powinny być tak pomalowane, aby powstał kontrast między częściami przeznaczonymi do bezpośredniego manipulowania a pozostałą częścią. Na przykład płaszczyznę pracy można pomalować jasnozieloną farbą, natomiast granice oznaczające maksymalną płaszczyznę pracy lub granice całego stanowiska pracy ciemnozieloną (bardziej intensywną). „Stosując kontrasty barwne, należy brać pod uwagę zasadniczy fakt, że największy kontrast między barwami istnieje wtedy, gdy różnica między ich jasnością jest mała (prawo Kirsch-manna) i gdy ich nasycenie jest duże... (68). Podobnie przy malowaniu maszyn należy stosować odpowiedni kontrast między barwą korpusu a części przeznaczonej do bezpośredniego manipulowania. Ten sposób malowania stanowiska pracy i maszyny obsługiwanej przez słabowidzącego pracownika powoduje znaczne zwiększenie widoczności i wyrazistości pola pracy, a tym samym nie zmusza do znacznego wysiłku wzrokowego. Z drugiej jednak strony niewskazane są zbyt ostre kontrasty barwne, zwłaszcza poprzez pokrywanie dużych płaszczyzn jaskrawymi barwami, gdyż powodują one, podobnie jak brak kontrastów, nużenie wzroku. Jest także rzeczą zrozumiałą, że powinien istnieć pewien kontrast między barwami ścian a stanowisk pracy, szaf, maszyn itp. W tym przypadku należy unikać kontrastów ostrych narażających pracowników na nużenie wzroku i olśnienie pośrednie. Obok znaczenia barwy jako środka zwiększającego ogólną widoczność w zakładzie pracy, jej znaczenie polega także na tym, że stanowi środek sygnalizacyjny. Stosując różne barwy można bowiem powodować większe zróżnicowanie przedmiotów, narzędzi, elementów itp., zwłaszcza bardzo do siebie podobnych — zbliżonych do siebie wielkością i kształtem. Ma to szczególne znaczenie dla pracowników słabowidzących, którym 167 rozróżnianie przedmiotów bardzo podobnych do siebie, a znajdujących się w pewnej odległości, przychodzi nieraz z dużymi trudnościami. Kontrasty barwne należy także stosować w celu zagwarantowania bezpieczeństwa pracy. „Do zwiększenia bezpieczeństwa oraz wydajności pracy przyczynia się szybka identyfikacja części sterujących maszyn oraz punktów niebezpiecznych. Cel ten można osiągnąć przez malowanie uderzającymi barwami (czerwonymi, cynobrową lub pomarańczową) takich części, jak np. guziki kontrolne, hamulce, kable wysokiego napięcia elektrycznego, przesuwacze pasów itp. Należy jednak brać pod uwagę, że pomalowane jaskrawymi barwami części maszyn znajdujące się zbyt blisko linii spojrzeniowej pracownika mogą stanowić podczas pracy czynnik rozpraszający, utrudniający skupienie uwagi na innych przedmiotach znajdujących się w jego polu uwagi" (68). Stosowanie barwy dla celów zagwarantowania bezpieczeństwa należy także traktować jako zagadnienie bardzo ważne, gdyż w przeciwnym razie pracownicy słabowidzący mogą być narażeni na spowodowanie wypadku przy pracy, na skutek niedowidzenia określonych elementów i w wyniku tego spóźnionej reakcji czy w ogóle jej braku. Ponadto sprawą zasługującą na podkreślenie jest zachowanie właściwej temperatury w hali produkcyjnej. Istnieją bowiem schorzenia narządu wzroku, dla których wysoka temperatura jest bardzo niewskazana, jak np. barwnikowe zwyrodnienie siatkówki, postępująca krótkowzroczność, zaćma (katarakta) (3). Niedopuszczalne jest także zatrudnianie słabowidzących w pomieszczeniach, w których mamy zapylenie kurzem, oparami różnych szkodliwych chemikaliów, jak rtęć, ołów, dwusiarczek węgla, arsen, alkohol, nikotyna itp. Czynniki te mogą bowiem bezpośrednio wywoływać stany zapalne różnych części gałki ocznej lub powodować stopniowe zatruwanie organizmu, co często wpływa także negatywnie na zachowane resztki wzrokowe. Przede wszystkim tego rodzaju warunki są zdecydowanie 168 przeciwwskazane przy zaniku nerwu wzrokowego pochodzenia zapalnego i jaglicy (3). Mówiąc o właściwym urządzeniu pomieszczenia produkcyjnego, wspomnieć trzeba o tym, że nie można pozostawiać w miejscach małowidocznych i przygodnych różnych sprzętów i przedmiotów mogących narażać pracownika słabowidzącego na urazy mechaniczne, jak np. wystające części surowca (listwy drewniane, pręty metalowe), ostre narzędzia, nie zabezpieczone maszyny. Właściwa organizacja samego stanowiska pracy jest również momentem bardzo istotnym z punktu widzenia ochrony wzroku pracownika słabowidzącego. Stanowisko pracy powinno być tak urządzone, aby pracownik słabowidzący przy wykonywaniu swoich zadań zawodowych nie musiał specjalnie wytężać wzroku, a także wykonywać szkodliwych przy jego schorzeniu wzroku ruchów ciałem. Chodzi tutaj mianowicie o odpowiednie ustawienie płaszczyzny pracy — na odpowiedniej wysokości. Sprawa ta w znacznym stopniu zależy od tego, czy pracownik wykonuje swoją pracę w pozycji stojącej, czy siedzącej. W obu przypadkach stanowisko pracy musi być tak urządzone, aby pozycja, jaką przyjmuje przy pracy, nie zmuszała go do nadwyrężania jego wzroku. Na przykład przy występującej krótkowzroczności niewskazane są prace wykonywane w pozycji pochylonej (3). Również surowiec, narzędzia i inne przedmioty powinny być tak rozmieszczone na i wokół stanowiska pracy, aby nie wymagały od pracownika słabowidzącego wykonywania ruchów niewskazanych przy jego schorzeniu wzroku, zwłaszcza wymagających dużego wysiłku. „Wysiłek fizyczny ■—■ pisze J. Ko-dejszko — jest bezwzględnie przeciwwskazany w wielu stanach chorobowych i pochorobowych narządu wzroku, jak: wysoka krótkowzroczność, stany po odwarstwieniach siatkówek, po usunięciu soczewek czy w ogóle wszystkie stany pooperacyjne. We wszystkich tych wypadkach nawet stosunkowo nieduży wysiłek fizyczny może doprowadzić do nieodwracalnej utraty resztek wzrokowych" (35). 169 Zagadnienie pracy osób słabowidzących jest sprawą dosyć skomplikowaną. W zatrudnianiu tych osób musi bowiem być położony duży nacisk na ochronę zachowanej zdolności widzenia, natomiast w praktyce nie jest to sprawa łatwa. Zakład pracy musi jednak robić wszystko, aby ani jeden promień światła nie zgasł dla tych, którzy w nim pracują. ZAKOŃCZENIE Starałem się przedstawić problemy, jakie mogą nurtować ludzi widzących, którzy spotykają się z niewidomymi w różnych sytuacjach życiowych. Mam nadzieję, że zainteresowany Czytelnik znalazł choć w części odpowiedź na swoje pytania i że wskazówki podane w książce ułatwią współżycie widzących z niewidomymi i odwrotnie. Ważne jest, aby zachowanie widzących w stosunku do niewidomych było nacechowane zrozumieniem, naturalnością, serdecznością, a także gotowością do niesienia pomocy we właściwej formie i w przypadkach uzasadnionych. Ufam, że zasady przedstawione w tej pracy znajdą zrozumienie w naszym społeczeństwie i będą realizowane w życiu codziennym. Na pewno przyczyniłoby się to do stworzenia niewidomym warunków do łatwiejszego, przyjemniejszego, dającego więcej zadowolenia życia. Niewidomi przecież niewiele oczekują od widzących, ale to „niewiele" wymaga odrobiny dobrej woli i otwartego serca ze strony widzących. ADRESY PLACÓWEK DLA NIEWIDOMYCH Szkoły podstawowe specjalne dla niewidomych w zakładach wychowawczych dla niewidomych: — Bydgoszcz, ul. Krasińskiego 10 — Kraków, ul. Tyniecka 8 — Laski koło Warszawy —■ Owińska koło Poznania — Wrocław, ul. Kasztanowa 3/5 Szkoła podstawowa specjalna dla niewidomych umysłowo upośledzonych w zakładzie wychowawczym dla niewidomych: —■ Laski koło Warszawy Szkoły podstawowe specjalne dla niedowidzących w zakładach wychowawczych: — Lublin, ul. Hirszfelda 6 — Łódź, ul. Dziewanny 24 — Warszawa, ul. Koźmińska 7 Zasadnicze szkoły zawodowe specjalne dla niewidomych: — Bydgoszcz, ul. Krasińskiego 10 — Laski koło Warszawy —■ Wrocław, ul. Kasztanowa 3/5 Zakłady rehabilitacji niewidomych: — Ośrodek Szkolenia Zawodowego -— Szkoła Masażu Leczniczego — Kraków, ul. 18 Stycznia 86 — Zakład Rehabilitacji i Szkolenia Inwalidów Niewidomych — Chorzów, ul. Belojanisa 22 —- Ośrodek Rehabilitacji Zawodowej Związku Spółdzielni Niewidomych — Bydgoszcz, ul. Bernardyńska 3 Polski Związek Niewidomych: — Zarząd Główny — Warszawa, ul. Konwiktorska 9 — Centralna Biblioteka Tyflologiczna — Warszawa, ul. Konwiktorska 9 — Redakcja czasopism PZN — Warszawa, ul. Konwiktorska 9 172 — Zakłady Tyflograficzne — Warszawa, ul. Konwiktorska 9 — Zarządy Okręgów PZN: —■ Białystok, ul. Kraszewskiego 9 —■ Bydgoszcz, ul. Krasińskiego 9 — Gdańsk-Wrzeszcz, ul. Jesionowa 10 — Chorzów, ul. Belojanisa 22 (woj. katowickie) —■ Kielce, ul. Sienkiewicza 33 — Słupsk, ul. Kilińskiego 49 (woj. koszalińskie) — Kraków, ul. Szpitalna 26 — Lublin, ul. Głowackiego 35 — Łódź, ul. Narutowicza 32 — Olsztyn, ul. Dąbrowszczaków 10 — Opole, ul. Damrota 1 — Poznań, ul. Jackowskiego 34 ■— Rzeszów, Plac Wolności 1 — Szczecin, ul. Armii Czerwonej 18a —■ Warszawa, ul. Konwiktorska 9 —- Wrocław, ul. Orzeszkowej 39 •— Zielona Góra, ul. Kopernika 1 — Ośrodek Wczasowo-Rehabilitacyjny — Muszyna woj. krakowskie, ul. Lipowa 4 Związek Ociemniałych Żołnierzy PRL: •— Zarząd Główny, Warszawa, ul. Hoża 1 — Klub Ociemniałego Żołnierza, Warszawa, ul. Hoża 1 — Okręg Bydgosko-Olsztyński, Bydgoszcz, ul. Markwarta 2 — Okręg Gdańsko-Koszaliński, Gdynia, ul. Świętojańska 67 — Okręg Katowicko-Opolsko-Wrocławski, Chorzów, ul. Dyrekcyjna 67 — Okręg Krakowsko-Kielecko-Rzeszowski, Kraków, ul. Biskupia 18 — Okręg Lubelski, Lublin, ul. Słowińskiego 22 —■ Okręg Łódzki, Łódź, ul. Więckowskiego —■ Okręg Poznańsko-Szczecińsko-Zielonogórski, Poznań, ul. Kościuszki 79/85 —■ Okręg Warszawsko-Białostocki, Warszawa, ul. Pankiewicza 3 Związek Spółdzielni Niewidomych — Warszawa, ul. Konwiktorska 9 Spółdzielnie niewidomych: — Spółdzielnia Inwalidów Ociemniałych im. Marchlewskiego — Białystok, ul. Kraszewskiego 26 — Spółdzielnia Inwalidów Ociemniałych „Gryf" — Bydgoszcz, ul. Fordońska 30 —- Spółdzielnia Inwalidów Ociemniałych im. S. Janczura — Gdańsk--Oliwa, ul. Bażyńskiego 32 173 — Spółdzielnia Inwalidów Ociemniałych „Jedność" — Elbląg, ul. ks. Osińskiego 4a — Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych „Finema" — Gdynia-Grabó-wek, ul. Opata Hackiego 8/10 — Spółdzielnia Inwalidów „Praca Niewidomych" — Chorzów-Batory, ul. Racławicka 20 — Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych — Częstochowa, ul. Bardow-skiego 44 — Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych „Rękodzieło" — Sosnowiec, ul. Bieruta 15 — Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych — Kielce, ul. Złota 7 — Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych im. Wagnera — Słupsk, ul. Kilińskiego 3 — Krakowska Spółdzielnia Niewidomych ■— Kraków, ul. Bandtkego 19 — Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych — Lublin, ul. Głowackiego 35 —■ Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych im. 19 Stycznia — Łódź, ul. Tamka 16 — Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych „Zorza" — Ryn koło Giżycka, Plac Wolności 2 — Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych im. L. ВгаШе'а — Kędzierzyn, ul. Dąbrowskiego 15 —• Spółdzielnia Inwalidów „Niewidomy" —- Poznań, Plac Wielkopolski 9 — Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych „Sinpo" — Poznań, ul. Żeromskiego 9 — Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych „Start" — Przemyśl, ul. Sanockiego 3 — Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych —- Szczecin, ul. Armii Czerwonej 15 — Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych „Metal" — Warszawa, ul. Puławska 136 — Spółdzielnia Ociemniałych Żołnierzy — Warszawa, ul. Sienna 82 — Spółdzielnia Inwalidów Pracowników Niewidomych — Warszawa, ul. Sapieżyńska 10 — Spółdzielnia Pracy Przemysłu Artystycznego „Nowa Praca Niewidomych" — Warszawa, ul. 29 Listopada 10 — Spółdzielnia Inwalidów „Niewidomy" — Wrocław—Oleśnica, ul. Płońskiego 32 —■ Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych — Bytom Odrzański, ul. Nowe Miasto 35 — Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych „Piast" — Sulechów, ul. Konopnickiej 18 174 .__ Spółdzielnia Inwalidów Niewidomych, Suwałki, ul. Armii Czerwo nej 15 Domy Specjalne dla Niewidomych — Jarogniewice, pów. Kościan, woj. poznańskie — Żółów, pow. Krasnystaw, woj. lubelskie ■— Piechcin, pow. Szubin, woj. bydgoskie — Trawniki, pow. Koźle, woj. opolskie. •і BIBLIOGRAFIA 1. Bailliard Р.: Dziecko niewidome. Warszawa 1964 (Wyd. PZN). »2. Bętkowska H.: Przeżycia frustracyjne niewidomych w kontaktach z obcymi ludźmi widzącymi. Warszawa 1966 (praca magisterska). 3. Biernacka-Biesiekierska J.: Orzecznictwo lekarskie w chorobach oczu, w: Orzecznictwo do spraw inwalidztwa i zatrudnienia. Warszawa 1959. 4. Bilikiewicz Т.: Psychoterapia w praktyce ogólnolekarskiej. Warszawa 1964. 5. Bindt J.: A Handbook for the Blind. New York 1952. ■ 6. Bjarnhof K.: Łaskawe światło. Warszawa 1962. 7. Carroll T. J.: Blindness. Boston—Toronto 1961. 8. Centralnyj Nauczno-Issledowatielskij Institut Ekspertizy Trudospo-sobności i Organizacii Truda Inwalidów: Professii, pokazannyje in-walidam II gruppy po zreniju. Moskwa 1959. 9. Centralnyj Nauczno-Issledowatielskij Institut Ekspertizy Trudospo-sobności i Organizacii Truda Inwalidów: Trudowoje ustrojstwo i professionalnoje obuczienie inwalidou II gruppy po zreniju. Moskwa 1958. 10. Cholden L.: A Psychiatrist Works with Blindness. New York 1958. 11. Dąbrowski A.: Orientacja i poruszanie się niewidomych w przestrzeni. Warszawa 1964 (wyd. PZN). 12. Dolański Wł.: Czy istnieje „zmysł przeszkód" u niewidomych. Warszawa 1954. 13. Dolański Wł.: Legendy o rzeczywistości, Problemy, Nr 11, 1954. 14. Dolański Wł.: Sprawa niewidomych na Zachodzie г и nas. Warszawa 1959 (wyd. PZN). 15. Dolański Wł.: Uwagi o rehabilitacji niewidomych, Szkoła Specjalna, Nr 2, 1964. 16. Dziedzic J.: Sprawność i ochrona wzroku u niedowidzących na zajęciach wychowania fizycznego, Szkoła Specjalna, Nr 4, 1963. 17. Dziedzic J.: Usprawnienie fizyczne niewidomych na turnusach reha-bilitacyjnoleczniczych. Poznań 1969. 18. Dziedzic J.: Wychowanie fizyczne niewidomych. Warszawa 1960. 12 Niewidomi wśród widzących 177 •■ 19. Dziedzic J.: Z zagadnień orientacji przestrzenne) niewidomych. Warszawa 1967. 20. Falkowski J.: O początku i postępie Instytutu Warszawskiego Głuchoniemych. Warszawa. 1923. 21. Galewska Z.: Poradnia dla słabowzrocznych (niedowidzących) jako ośrodek rehabilitacji wzrokowej, w: Referaty wygłoszone na posiedzeniach Komisji Uszkodzeń Narządu Wzroku I Krajowego Zjazdu Rehabilitacji, Warszawa 1971 (wyd. PZN). • 22. Gródecka E.: Sytuacja niewidomych w zakresie rehabilitacji na podstawie danych cyfrowych w r. 1958/59. Warszawa 1960 (wyd. PZN). -23. Grzegorzewska M.: Psychologia niewidomych. Warszawa 1930. 24. Grzegorzewska M.: Wybór pism. Warszawa. 1964. 25. Haebler W., Wittrock W. i Michaelis M.: Dein W eg geht weiter. Bad Godesberg 1965. 26. Henri M.: La readaptation des femmes aveugles a la vie -domesti-ąue, Paris 1953. 27. Henri Р.: Uadaptation des deficients visuels a la vie sociale et pro-fessionelle. Paris 1957. 28. Henri Р.: La familie et cecitć. Paris 1958. 29. Hulek A.: Możliwości Pracy Inwalidów, Biuletyn Opiekuna Społecznego Nr 3, 1970. '30. Hulek A.: Podstawy rehabilitacji inwalidów. Warszawa. 1961. '31. Hulek A.: Teoria i praktyka rehabilitacji inwalidów. Warszawa 1969. 32. Jursz Z.: Kultura zachowania się inwalidów wzroku. Warszawa 1962 (Maszynopis w Bibliotece PZN). 33. Kaziów M.: Postać niewidomego w oczach poetów. Ossolineum 1968. 34. Keitlen Т.: Pożegnanie z lękiem. Warszawa. 1964. 35. Kodejszko J.: Rehabilitacja zawodowa inwalidów wzrokowych I i II grupy, w: Referaty wygłoszone na posiedzeniach Komisji Uszkodzeń Narządu Wzroku I Krajowego Zjazdu Rehabilitacji,. Warszawa 1971 (wyd. PZN). 36. Łuszczyński Cz.: Gdy spotkasz niewidomego... Biuletyn Informa-. cyjny^_Rehatuitnr.jaJZjiU}od.,owa Inwalidów, nr XIX, 1968. 37. Majewski Т.: Czynności życia codziennego u niewidomych. Warszawa 1962 (maszynopis w Bibliotece PZN). j 38. Majewski Т.: Potrzeby rehabilitacyjne niewidomych dorosłych, w: Referaty wygłoszone na posiedzeniach Komisji Uszkodzeń Narządu Wzroku I Krajowego Zjazdu Rehabilitacji. Warszawa 1971 (wyd. PZN). 178 * 39. Majewski Т.: Psychiczne i społeczne skutki utraty wzroku. Zdrowie Psychiczne, Nr 3/4, 1966. 40. Majewski Т.: Rehabilitacja psychiczna ociemniałych. Warszawa 1971. 41. Majewski Т.: Ułatwiajmy życie niewidomym, Weteran Walki i Pracy, Nr 6, 1963. 42. Majewski Т.: Wybrane metody rehabilitacji psychicznej ociemniałych, w: Problemy psychologiczne w rehabilitacji inwalidów. Warszawa 1971. 43. Majewski Т.: Zagadnienia rehabilitacji niewidomych. Warszawa 1971. 44. Melanowski Wł.: Okulistyka. Warszawa 1951. 45. Ministerstwo Oświaty i Szkolnictwa Wyższego. Sprawozdanie z rejestracji dzieci niezdolnych do nauczania w szkołach podstawowych normalnych według stanu z dnia 15. VI. 1970 r. 46. Okoń J. i Paluszkiewicz L.: Psychologia inżynieryjna. Warszawa, 1963. 47. Paukszta E.: Noc jak dzień. Warszawa 1955. 48. Pietrasiński Z.: Praktyczna psychologia pracy. Warszawa. 1965. 49. Ritter Ch. G.: Hobbies of Blind Adults. New York 1963. 50. Rostkowski L.: Zapobieganie chorobom oczu. Warszawa. 1958. 51. Rusalem H: Rehabilitation of the Blind. Illinois 1962. 52. Sachsenweger R.: Der Sehschwache. Leipzig 1963. 53. Schoeffler M.: Der Blinde im Leben des \Volkes. Leipzig—Jena 1956. 54. Sękowska Z.: Kompensacja zmysłu wzroku u ludzi ociemniałych, Szkoła Specjalna, Nr 3, 1963. 55. Sękowska Z.: Poznanie rzeczywistości przez dzieci niewidome w procesie nauczania. Lublin 1968. 56. Sękowska Z.: Psychologiczne podstawy rewalidacji ociemniałych. Lublin 1965. 57. Sękowska Z.: Przeżycia ociemniałych związane z utratą wzroku, Szkoła Specjalna, Nr 4/5, 1960. 58. Spock B. i Lerrigo M.: Wychowanie dziecka upośledzonego w warunkach domowych. Warszawa. 1969. 59. Sprawozdania Polskiego Związku Niewidomych z wykonania planu usług za łata 1970 i 1971. 60. Statut Polskiego Związku Niewidomych. Warszawa. 1969. 61. Statut Związku Ociemniałych Żołnierzy. Warszawa. 1970. 62. Swierłow W. S.: Orientacja niewidomych w przestrzeni. Warszawa 1957. 63. Swierłow W. S.: O niekotorych osobiennostiach trudowogo ustrojstwa inwalidów so słabym i ostatecznym zrenijem. Leningrad 1955. 12* 179 64. Szretter K.: Zasady orzecznictwa inwalidzkiego w schorzeniach г anomaliach narządu wzroku. Warszawa. 1965. 65. Szuman W.: Wpływ lekarza okulisty na przygotowanie chorego do życia po utracie wzroku, Klinika Oczna, Nr 35, 1965. • 66. Szuman W.: Wychowanie niewidomego dziecka. Warszawa. 1961. 67. Young M. A. C: The Partially Seeing w: Psychological Aspects oj Physical Disability. Washington 1952. 68. Zagora E.: Okulistyka przemysłowa. Warszawa 1953. 69. „Z frontu pracy niewidomych" — Cykl artykułów Z. Skalskiego w „Pochodni" w latach 1969—1971. t 70. Żemis St.: Co nas, niewidomych bardzo deprymuje, Szkoła Specjalna, Nr 1, 1964. 71. Żemis St.: Niewidomi a małe i duże dzieci, Szkoła Specjalna Nr 1, 1963. 72. Żemis St.: Poznawanie ludzi przez ociemniałego, Szkoła Specjalna Nr 2, 1964. { 73. Żemis St.: Zmiany w psychice ludzi ociemniałych, Szkoła Specjalna, Nr 4/5, 1960. SPIS TREŚCI przedmowa.................... 5 Część pierwsza................... 7 Kim są niewidomi?................ 7 Co to jest rehabilitacja niewidomych?......... 16 Jak żyli niewidomi dawniej?............ 22 Osiągnięcia niewidomych w Polsce Ludowej...... 30 Część druga . -.................. 45 Na oddziale okulistycznym............. 45 W rodzinie nowo ociemniałego........... 58 Kontakty widzących z niewidomymi.......... 74 Niewidomy na ulicy............... 89 Niewidomy w sklepie, restauracji, teatrze i urzędzie .... 104 Niewidomy w zakładzie pracy............ 114 Nasze dziecko jest niewidome............ 137 Inwalidzi słabowidzący.............. 146 Zakończenie.................... 171 Adresy placówek dla niewidomych........... 172 Bibliografia..................... 176 Niewidomy na stanowisku kierownika Biura Zarządu Okręgu PZN. (Fot. Wacław Komierowski). Muzyczny zespół niewidomych (Fot. Lech Szymański). І :>йк; ■даЁ£Мп ■■■■■.;■,■.: ■ ■ ■ ■:. ■■ ■■■ . . ІЖіЯШі Trening niewidomego sportowca (Fot. Lech Szymański). Rehabilitacja podstawowa kobiet niewidomych (Fot. Lech Szymański). Niewidomy wraz z rodziną na spacerze (Fot. Lech Szymański). Pies-przewodnik — wierny przyjaciel niewidomego (Fot. Lech Szymański). Niewidomy czyta normalny druk za pomocą specjalnego aparatu zwanego „Stereotoner". Fot. Heines Yeterans Administration Hospital, Re-habilitation Center for the Blind, Heines, Illinois, USA. Montaż kaset fotograficznych w Spółdzielni Inwalidów Ociemniałych w Białymstoku (Fot. Lech Szymański). Kobiety niewidome też pracują w przemyśle. (Fot. PZN). - : '. ' ■ "•"'■' '..'■' ' l ^4 i £*' ~" 1 д*^" ж #/ **^ Śt r f I v li i- & Ш ^*:ift*t*tŁ ймрії J Niewidomy inżynier pracuje na specjalnie przygotowanym aparacie do pomiaru lamp radiowych (Fot. PZN). Niewidomy pracuje na tokarce rewolwerowej (Fot. PZN). ч о О" ел ? Nauka czytania brajlem w szkole dla dzieci niewidomych (Fot. Lech Szymański). Lekcja biologii w szkole dla dzieci niewidomych (Fot. Lech Szymański). -w o 3 n S' в І- о м В* '*4mj • ', W Яр s ■ & ■: mm •ч ш. ш ш- tUtgf ее \ \ •• ] "fi i Щш Lekcja gimnastyki w szkole dla dzieci slabowidzacych (Fot. Lech Szymański).