NAJLEPSZE POLSKIE DOWCIPY CZĘŚĆ II OFICYNA WYDAWNICZA ,,NOVEX' KOSZALIN 1991 Projekt okładki Włodzimierz Kukliński Redaktor Bożenna Kromer © Copyright by NOVEX, Koszalin 1991 Wybór ilustracji autorstwa Henryka Sawki Skład, druk i oprawa: Zakłady Graficzne w Pile Zam. 10/92 Szanowni Czytelnicy Opublikowaliśmy książkę pt. „500 najlepszych polskich dowcipów", ponieważ podejrzewaliśmy, że Polacy lubią się pośmiać. Chęć rodaków do śmiechu przerosła jednak nasze oczekiwania. Na ogłoszony konkurs wpłynęło tysiące listów. Niektórzy z Państwa, zamiast wymaganego zestawu 20 dowcipów, przysyłali opasłe bruliony w których pracowicie od lat gromadzili żarty i anegdoty. Gdybyśmy chcieli je wszystkie opublikować to powstałby księgozbiór, który z powodzeniem wypełniłby puste miejsce na półkach, jakie w niektórych domach powstało po eksmitowaniu dzieł wszystkich Lenina. Ale to nie miałoby większego sensu. Taka dawka humoru stałaby się równie mało strawna jak przemyślenia klasyka. Dlatego też zmuszeni byliśmy dokonać selekcji. Zrezygnowaliśmy z dowcipów, których broda zamiatała podłogę. Nie zdecydowaliśmy się publikować żartów, które dotyczyły intymnych części ciała (z kilkoma wyjątkami!) i czynności fizjologicznych. Nie dlatego, żebyśmy byli pruderyjni, ale naszym zdaniem nawet tzw. gruby żart nie powinien przekroczyć granicy dobrego smaku. Odrzuciliśmy wreszcie dowcipy, z których potrafią się śmiać jedynie ich autorzy. Z pozostałego zbioru wybraliśmy ponad 500 dowcipów, które podobyły się nam najbardziej. Ułożyliśmy z nich książeczkę pt. „Najlepsze polskie dowcipy. Część II", która leży przed Państwem. Oceńcie proszę, czy mamy poczucie humoru, czy też powinniśmy zająć się czymś bardziej serio... Wydawca ,\ On i ona — Co robi ten młody człowiek pod twoim łóżkiem? — krzyczy Kowalski do żony. — Nie mam pojęcia, ale żebyś ty wiedział, co on robił w łóżku! Profesor na Akademii Medycznej sprawdza na egzaminie wiedzę studenta i studentki. — Jaka część ludzkiego ciała może kilkakrotnie zwiększyć swoją średnicę? — Źrenica — mówi chłopak. — Penis — mówi dziewczyna. — Panu gratuluję zdanego egzaminu, a pani gratuluję chłopaka. Podczas żniw pszczoła użądliła rolnika w przyrodzenie. Cierpiał okrutnie, więc żona zawiozła go do lekarza. — Panie doktorze, proszę mu ból odjąć, ale fason zostawić... — Co mężowie robią zazwyczaj po odbytym stosunku? —pyta się profesora seksuologii niedoświadczona studentka. — Pięć procent odwraca się na drugi bok i zasypia, pięć procent wychodzi do łazienki... — A pozostałe dziewięćdziesiąt? — dopytuje się studentka. — No cóż. Ubiera się i wraca do domu. 9 W sex-shopie klientka prosi o wibrator o napędzie elektrycznym. Stojący obok niej klient przedstawia się i mówi: — Ja mógłbym zaoferować pani swój, znacznie lepszy, o napędzie jądrowym. Rozmowa w aptece. — Czy są czarne prezerwatywy? — Po co panu czarne prezerwatywy? — Kolega zmarł i chcę jego żonie złożyć kondolen-cje... Starszy pan w eleganckim domu towarowym podchodzi do atrakcyjnej ekspedientki. — Proszę pani, chciałbym kupić mojej przyjaciółce rękawiczki, ale nie pamiętam rozmiaru... — To żaden problem. Proszę porównać — mówi ekspedientka i podaje klientowi dłoń. Ten trzyma ją długo po czym mówi: — Chciałbym kupić jej jeszcze staniczek i majteczki... Kobieta w swoim życiu płacze pięć razy ze wstydu. Pierwszy raz, gdy robi to po raz pierwszy. Drugi raz, gdy robi to pierwszy raz z własnym mężem. Trzeci raz, gdy pierwszy raz zdradza męża. Czwarty raz, gdy po raz pierwszy bierze za to pieniądze. Piąty raz, gdy pierwszy raz musi za to płacić. 10 Mężczyzna w swoim życiu płacze ze wstydu dwa razy. Pierwszy raz, gdy nie może drugi raz. Drugi raz, gdy nie może pierwszy raz. Mąż wcześniej wrócił z pracy do domu i niespodziewanie zastaje żonę, która nago leży w wymiętoszonej pościeli. — Co ty kochanie? — Źle się czuję, chyba chora jestem, więc się położyłam. Małżonek chce powiesić płaszcz do szafy, a żona krzyczy: — Nie otwieraj szafy, bo tam straszy...! — Ależ kochanie, nie opowiadaj głupstw... Otwiera szafę i widzi swego sąsiada, zupełnie gołego. — No wiesz Władek, tego bym się po tobie nie spodziewał. Żona chora, a ty ją jeszcze straszysz... — Kiepsko dzisiaj jakoś wyglądasz. Jesteś przygnębiony... — zauważa przyjaciel. — Mam depresję. — Z powodu? — Żona mnie zdradza. — Opowiem ci znakomity dowcip, to się rozruszasz... — Wiesz przecież, że dowcipy mnie nie rozśmieszają. — Ale ten jest naprawdę znakomity. Gdy wczoraj opowiedziałem go twojej żonie, to o mało nie wypadła z łóżka. 11 Franek idzie ulicą uśmiechnięty od ucha do ucha. — Z czego się tak cieszysz — pyta się go Wacek. — Zostałem ojcem. Mam syna. — Gratuluję ci. Niech się malec dobrze chowa. A jak się czuje twoja żona? — Nie wiem, jeszcze jej o tym nie powiedziałem. W dniu odwiedzin dozorca więzienny wywołuje odsiadującego wyrok. — Przyszła do was żona w odwiedziny i czeka w rozmównicy. — Żona? Która? — Jak to która? Mówię wyraźnie, wasza żona. — No tak, ale ja siedzę za bigamię... Dwóch Anglików w średnim wieku gra w golfa. W pewnej chwili obok pola golfowego przechodzi kondukt żałobny. Jeden z grających odkłada kij i zdejmuje czapkę. — Cóż to — dziwi się drugi — przerywa pan grę? — Proszę mi wybaczyć, ale bądź co bądź byliśmy 25 lat małżeństwem. Starszy pan poślubił młodą dziewczynę. Po nocy poślubnej dziewczyna jest zachwycona. — Kochany, czy można tak częściej? — Tak, oczywiście. Są zbereźnicy, którzy te rzeczy robią trzy, cztery razy do roku. 12 * * * — Mamusiu, czy to tatuś kupił to nowe futro? — Mój syneczku, gdybym ja liczyła tylko na tatusia to nawet ciebie by na świecie nie było. Powracającego późnym wieczorem do domu męża wita żona z wałkiem. — Ty łajdaku, masz na twarzy szminkę! — To nie szminka, to krew. Potrącił mnie samochód. — No... masz szczęście. Mąż wraca wcześniej z pracy i zastaje żonę w dwuznacznej sytuacji z nieznanym mu mężczyzną. — Poznajcie się — mówi żona. — To jest mój mąż, a to mój kolega Józek. Wy sobie pogadajcie, a ja pójdę wezwać karetkę pogotowia. Kowalski po wypłacie wypił w barze pół litra wódki z kolegą. Mieli ochotę na jeszcze, więc Kowalski zaprosił go do siebie do domu. — Siądźmy w kuchni, bo w pokoju śpi żona, nie będziemy jej przeszkadzać. Gdy Kowalski wyszedł do łazienki, jego kolega po cichu zajrzał do pokoju. — Franek, twoja żona śpi z jakimś facetem!!! — Ja go znam, nie warto go budzić, on nie pije wódki... 13 Na balu dziewczyna szepcze do ucha tańczącego z nią mężczyzny: — Gdy z tobą tańczę, czuję się jak na pustyni... — Naprawdę? — pyta się on i mocniej przyciska do siebie dziewczynę. — Naprawdę, bo tańczysz jak wielbłąd... Kowalska do swego męża: — Ci nasi sąsiedzi to bardzo mili ludzie. On codziennie wychodząc do pracy całuje ją czule. Dlaczego ty tego nie robisz? — Muszę się z nią najpierw zapoznać... Szkot do żony leżącej na łożu śmierci: — Kochanie, idę po lekarza. Gdybyś jednak wyczuła, że zbliża się twój koniec to nie zapommj zgasić światła... — Kto to tak wrzeszczy pod naszym oknem, Basiu? — To mój cichy wielbiciel, mamo. * * * Sekretarki rozmawiają o swoim szefie. — Jak on się świetnie ubiera — mówi jedna. — I jak szybko — dodaje druga. 14 Żona wróciła z wczasów. — Czy byłaś mi wierna? — dopytuje się mąż. — Tak samo jak ty mi... — No, moja droga, ostatni raz pojechałaś na wczasy. Jest późny wieczór. Małżeństwo nazajutrz będzie obchodzić 25-lecie swego związku. Oboje są zamyśleni. „Ciekawe, co mój kochany mąż kupi mi na ten jubileusz? — myśli żona. Może złotą kolię?" „Cholera jasna — myśli mąż — gdybym ją wtedy zatłukł, jak sobie planowałem, to jutro wychodziłbym z więzienia". Spotyka się dwóch kolegów: — Jak się czuje twoja żona? — Wysłałem ją na wczasy. — Ja moją sam zaspokajam. Chłopak z dziewczyną na spacerze. : — Och, kochany — szepce ona — nie mogę wprost wyrazić uczucia, które porusza moje wnętrze. — Ze mną to samo. Nie powinniśmy tych śliwek popijać piwem. Na szosie wydarzył się straszny wypadek. Samochód przejechał kobietę na pół. Do kostnicy przyjechał mąż 15 i zabiera ciało, ale tylko dolną połowę. Zdziwionemu lekarzowi mówi: — Co kochał to zabrał, co pyskowało, zostało. * * * Przyjaciółka przyjaciółce sprawiła prezent ślubny, piękną, powiewną, przeźroczystą koszulę nocną. Mija rok i ta druga wychodzi za mąż. Doświadczona mężatka kupuje jej jako prezent ślubny, biały powiewny szal. Widząc zdziwione spojrzenie tamtej mówi: — Widzisz kochanie, koszule są bardzo niepraktyczne. Każdego ranka i tak mam ją na szyi... Na plaży leży rozebrana, ładna dziewczyna. Obok niej położył się facet z radiem. Nastawiając radio, niby przypadkiem, pogładził ją po piersiach. — Panie, co pan robi?! — Szukam Wolnej Europy... Dziewczyna spojrzała krytycznie na jego kąpielówki. — Z taką anteną to pan nawet Warszawy nie złapie. Mąż ma ochotę napić się wódki. Idzie do lodówki, bo wie że tam stoi flaszka. Przyłapała go na tym żona i mówi: — Zostaw, jak stoi to niech stoi, może ja do kogoś pójdę, albo ktoś do mnie przyjdzie... Mąż odszedł jak niepyszny. W nocy żona ma ochotę na kochanie, a on do niej: — Zostaw, jak stoi to niech stoi, może ja do kogoś pójdę, albo ktoś do mnie przyjdzie... 16 — Inni mężowie to by swoim żonom nieba przychylili, a ty co? — Ja też bym przychylił, gdybym miał pewność że tam już zostaniesz. — Co wyście robiły u tego bogatego starca? — pyta się matka dwóch dorastających córek. — Dał mi milion złotych, żebym go dotknęła, no wiesz mamo gdzie... — Ty ladacznico, umyj natychmiast ręce gorącą wodą z mydłem. Dziewczyna posłusznie myje ręce i zanosi się od śmiechu. — Czego się śmiejesz głupia? — Bo już sobie wyobrażam jak za chwilę Zocha będzie płukała w tym gardło... Zazdrosna żona wypomina mężowi, że miał przed nią dużo kobiet. — Tak, to prawda kochanie, ale powinnaś być z tego dumna, bo to ty właśnie zakwalifikowałaś się do finału... Rozmawiają dwie młode mężatki: — Czy ty gotujesz swojemu mężowi obiady? — Rzadko. Robię to wtedy, gdy się pokłócimy i chcę zrobić mu przykrość. 17 Pan Nowak pojechał na wczasy do Ciechocinka. Po dwóch tygodniach zabrakło mu pieniędzy, więc wysyła telegram do żony. „Przyślij mi 500 tys. zł, to mi przedłużą". Na drugi dzień przychodzi przekaz telegraficzny od żony na milion złotych z dopiskiem: „Niech ci przedłużą i poszerzą". Spotykają się dwaj koledzy. m — I co, Stasiu, nie chodzisz już z tą piękną, długonogą blondynką? m — Nie, lekarz mi zabronił. — A co, ty jesteś chory? — Nie, ten lekarz to jej mąż. , ,T * * * Na spacerze żona pyta się męża: — Czy to prawda kochanie, że płazy nie mają mózgów? — Tak, żabciu. * * * W kinie w czasie seansu jakaś para namiętnie się ściska. — Czy nie moglibyście tego państwo robić w domu? — zwraca im uwagę siedząca za nimi starsza pani. — Ależ skąd — odpowiada z oburzeniem kobieta — mój mąż nigdy by się na to nie zgodził... Ksiądz w trakcie kazania mówi: — Moi drodzy, małżeństwo jest jak przystań w której spotykają się dwa okręty po rejsie po morzu życia. 18 W jednej z ławek mężczyzna przechyla się do sąsiada i mówi: — Teraz wszystko rozumiem, ja spotkałem się z okrętem wojennym. * * * Rozmawiają dwie przyjaciółki: — Czy miałaś kiedyś taką wpadkę, aby mąż przyłapał cię w łóżku z obcym mężczyzną? — Nigdy, to byli zawsze jego znajomi. * * * Marynarz wraca wcześniej z rejsu w czasie gdy żona przyjmuje kochanka. Wypycha go w pośpiechu nagiego na balkon. Przyjmuje serdecznie męża, podaje mu kolację. Jako, że jest zima a mieszkanie na 10 piętrze, facet nie ma szans. Puka do drzwi balkonu. Otwiera mu zdziwiony marynarz: — Bardzo pana przepraszam, byłem właśnie u sąsiadki na górze, kiedy wrócił jej mąż. Zeskoczyłem na wasz balkon. Czy mógłby mi pan pomóc? — Panie, my mężczyźni musimy sobie pomagać. Pożyczył facetowi swoje ubranie, poczęstował kieliszkiem wódki. Wieczorem kładąc się do łóżka nagle się zamyślił: — Maryśka, albo ty jesteś kurwa, albo nam piętro dobudowali. W dniu wypłaty mąż długo nie wraca do domu. Wreszcie po północy staje pyany przed drzwiami. Żona natychmiast konfiskuje mu portfel. Wyciąga stamtąd niewielką sumę pieniędzy, więc pyta się: 19 — Gdzie jest reszta?! Pijaczek długo przeszukuje wszystkie kieszenie, nie może znaleźć. Wreszcie na jego twarzy odmalowuje się błysk olśnienia. — Ależ kochanie, to jest właśnie reszta... Po powrocie z sanatorium podczas pierwszej nocy mąż przez sen ciągle powtarza: „Basiu, Basiu, Basiu!". Rano żona żąda wyjaśnień. — Koło sanatorium było gospodarstwo rolne, a tam w zagrodzie stała piękna klacz o tym imieniu. Chodziłem ją karmić chlebem. Widocznie ona mi się przyśniła — tłumaczy się mąż. Minęło kilka dni, mąż wraca z pracy i widzi, że na stole leży list w rozerwanej kopercie. — Od kogo? — pyta się żony. — Ta klacz do ciebie napisała. Spotkali się dwaj przyjaciele. Jeden z nich skarży się, że nie umie podrywać dziewczyn. Ten drugi twierdzi, że jest w tej konkurencji ekspertem i chętnie nauczy kumpla jak to się robi. Poszli do kawiarni, siedli przy stoliku. Obok nich siedzi ładna dziewczyna. „Nauczyciel" wyjął karteczkę napisał „Ładną ma pani nóżkę" i podał dziewczynie. Ta odpisała mu „Drugą też". „No to spotkajmy się jutro między pierwszą a drugą!' — zaproponował na piśmie. Ta skinęła głową. Minęło kilka dni i nieśmiały wyruszył na samodzielny podryw. Wszedł do kawiarni, usiadł obok stolika ładnej dziewczyny i napisał na karteczce „Ładną ma pani nóżkę". „Drugą też" —brzmiała odpowiedź. „No to spotkajmy się jutro między trzecią a czwartą" — napi- 20 sał chłopak. Dziewczyna zaczerwieniła się napisała i podała karteczkę. — „Między trzecią a czwartą, to możesz spotkać się z krową". * * * Spotkały się dwie przyjaciółki. — Podobno wyszłaś za mąż? — Tak i nie żałuję tego kroku... — Ja nie wyszłam za mąż, ale też nie żałuję kroku. * * * Dobiega końca uroczystość pogrzebowa. Goście już się rozchodzą, a nad mogiłą pozostał już tylko płaczący mąż. — Synu, nie można tak rozpaczać nad sobą—pociesza go ksiądz. — Ja nie nad sobą, tylko nad Panem Bogiem... — Jak to nad Panem Bogiem? — Bo widzi ksiądz, ja się z tą jędzą 30 lat męczyłem, a Pan Bóg wziął ją teraz na całą wieczność. Dialog w aptece. — Proszę dowcipne środki antykoncepcyjne — mówi młoda dziewczyna. — Jakie??? — No, dowcipne... Moja starsza koleżanka mówi, że środki antykoncepcyjne dla kobiet dzielą się na doustne i dowcipne. Mąż przyłapał żonę z kochankiem. — Ty tu? — patrzy na niego zdziwiona. To z kim ja leżę w łóżku?! 21 — Tak się uśmiałam wczoraj w teatrze na tej komedii, że wróciłam do domu półżywa... — Powinnaś kochanie pójść jeszcze raz na tę sztukę... Dlaczego Kościół zakazuje miłości „od tyłu"? — Bo to za blisko krzyża. — Ależ ta dzisiejsza młodzież jest rozrzutna! — powiedział plemnik do plemnika spływając po ścianie. Stoi pijany mąż przed drzwiami i puka: — Orzeszku... otwórz. ^.. — Nie otworzę, jesteś pijany. — Orzeszku... proszę cię. — A nie będziesz mnie bił? — Nie będę. Żona otwiera drzwi, wchodzi mąż, wyciąga kij spod szafy: — Orzeszkurwa, żartowałem... * * * Dyrektor przyjmuje do pracy nowe sekretarkę. — Ile pani zarabiała w poprzednim miejscu pracy? — 2 miliony. — To ja dam pani z przyjemnością 2,5 miliona. — O nie, z przyjemnością to ja tam miałam 3 miliony. 22 lii' Na weselu Cyganka tańczy z jednym z gości. Są do siebie mocno przytuleni. — Niedługo umrzesz — mówi mu nagle. — Skąd wiesz? — Bo czuję twój koniec... — Czy wierzysz w umiejętność czytania w czyichś myślach? — Nie. A ty? — Od wczoraj wierzę. Na pływalni spotkałem piękną dziewczynę. Nawet słowa nie powiedziałem, a już dostałem po twarzy... — Jaka kobieta zawsze może powiedzieć, że wie, gdzie jest jej mąż? — Wdowa. Przed budką telefoniczną ustawiła się kolejka zniecierpliwionych ludzi. Ktoś wreszcie nie wytrzymał i zwraca uwagę zajmującemu budkę mężczyźnie: — Co pan wyprawia? Od dwudziestu minut trzyma pan przy uchu słuchawkę i nie powiedział pan ani słowa! — Cii... Ja rozmawiam z żoną. Żona szyje, a mąż przypatruje się jej w skupieniu. Po chwili mówi: 25 — Jednego nie rozumiem? — Czego? — Jak to się dzieje, że igłę nawlekasz bez problemów, a gdy wprowadzasz samochód do garażu, to zawsze któryś błotnik jest uszkodzony... * * * Młoda żona skarży się swojej matce: — Już mnie nie bawią rozmowy z mężem... — Dlaczego? — Co ciekawego może powiedzieć człowiek, który nigdy, w żadnej sprawie nie ma racji... * * * Po długich namowach, prośbach i groźbach mąż wreszcie kupił swojej żonie piękne futro. Ona gładzi je zachwycona i mówi: — Żal mi tylko tego biednego stworzenia, które dla mojej przyjemności zostało obdarte ze skóry... — Dziękuję kochanie, że pomyślałaś wreszcie o mnie... — wzdycha mąż. * * * Na polnej ścieżce leżą spleceni w uścisku Józek i Tere- ska. — O, jak mi dobrze, jak wspaniale, a tobie? — pyta się Tereska. — Mi też. — To dlaczego tak stękasz? " — Bo przed chwilą rower przejechał mi po szyi... *1CHS 26 * * * Młodzi ludzie nawiązują znajomość na dyskotece: — Czy mogę cię odprowadzić do domu? — Oczywiście, a gdzie mieszkasz? Pani Zosia opowiada sąsiadce o swojej podróży po Europie: I wie pani, gdy byłyśmy w Pradze to mnie i panią Basie zgwałcili, a panią Krysię nie. Potem byłyśmy w Paryżu i panią Basie i mnie zgwałcili, a panią Krysię nie. Potem znowu w Monachium mnie i panią Basie zgwałcili, a panią Krysię nie... — A dlaczego pani Krysi nie zgwałcili? — Bo ona nie chciała... * * * Mąż wraca niespodziewanie z delegacji. Żona zabawia właśnie kochanka. Słysząc dźwięk klucza w zamku chowa go do szafy i biegnie przywitać męża: — Och kochany, jak się cieszę, że wróciłeś! — Dlaczego biegasz nago po mieszkaniu? — Bo nie mam co na siebie włożyć. — Jak to nie masz? — mąż podchodzi i otwiera szafę. Proszę bardzo, jedna bluzka, druga bluzka,... pięć bluzek, cześć Józek, sześć bluzek... Przed urzędnikiem Stanu Cywilnego na ślubnym kobiercu staje młoda para. Oboje są w dżinsach, mają włosy do ramion. Urzędnik bierze tacę z obrączkami i mówi: — A teraz niech jedno z was nałoży pannie młodej obrączkę. 27 * * * __jak się czuje twoja papuga? __Zdechła biedaczka... _ Ze starości? . — Nie. Od czasu jak się ożeniłem, ani razu nie udało się jej dojść do głosu... * * * Żona robi mężowi wymówki: _ Przestań mówić „tak kochanie" za każdym razem jak pies zaszczeka... * * * Kowalska starannie obejrzała marynarkę męża i nie znalazła na niej nawet śladu damskiego włosa: — No tak — krzyknęła — to już nawet łysym kobietom nie dajesz spokoju! * • ¦ — Jak to się stało Jasiu, że twoja koleżanka Małgosia zaszła w ciążę? — To wina jej ojca... — Jak to ojca? . . — Właśnie się wycofywałem, kiedy do pokoju wpadł jej ojciec i kopnął mnie w tyłek. * * * Po nocy poślubnej młoda żona mówi do męża: — Czy wiesz, że jesteś pierwszym mężczyzną w moim : życiu? 28 — A tych wszystkich pozycji to nauczyłaś się pewnie z książek? Młody małżonek złości się przy goleniu: — Psiakość, co się stało, ta brzytwa jest całkiem tępa! Z pokoju rozlega się głos żony: — Chcesz mi wmówić, że twój zarost jest twardszy od linoleum? — Więc oskarżona twierdzi, że rzuciła w męża pomidorami? — Tak, wysoki sądzie. — To dlaczego mąż ma rozbitą głowę i wstrząs mózgu? — Bo pomidory były w puszce. Narzeczony przyprowadza swoją wybrankę do Kościoła. Pyta się proboszcza, ile będzie kosztował ślub. — Ile pan uzna za stosowne, mając na uwadze wartość osiągniętego szczęścia. Pan młody popatrzył na narzeczoną która nie była niestety piękna, westchnął i dał księdzu 20 tysięcy złotych. Ksiądz przyjrzał się jej uważnie, poklepał pana młodego po ramieniu i wydał mu resztę. Spotykają się dwie przyjaciółki: — Słyszałam moja droga, że chcesz wrócić do Jurka? A przecież w zeszłym roku go porzuciłaś... 29 — Tak to prawda, ale diabli mnie biorą gdy sobie pomyślę, że on żyje teraz spokojnie z inną kobietą... Kowalski rozmawia z Malinowskim: — Moja żona postanowiła się odchudzić. Każdą wolną chwilę poświęca na jazdę konną. — I jaki jest tego rezultat? — W ciągu ostatniego tygodnia koń schudł już o 20 kilogramów. — Więc jednak żenisz się z Barbarą? — mówi Zenek do Tadka. — Przecież mówiłeś, że chcesz z nią zerwać? — Nie mogę tego zrobić. — Dlaczego? — Bo bardzo przytyła i nie mogę zdjąć jej z palca pierścionka zaręczynowego. — Kochany, przyjechali moi rodzice, położyli się w naszym łóżku. Czy już się z nimi przywitałeś? Dziewczyna mówi do swojego narzeczonego: — Jest pięć miejsc, gdzie chciałabym cię całować... — No, gdzie? — pyta mile zaskoczony chłopak. — Paryż, Hawaje, Hollywood, Rzym i Sydney. — A więc poznał pan swoją żonę w Londynie? — Nie! W Londynie zapoznaliśmy się i zaręczyliśmy, ślub wzięliśmy w Kopenhadze, a poznałem ją dopiero po powrocie do domu... — Powiedz kochany, tylko szczerze, jakie dziewczyny bardziej ci się podobają: ładne czy inteligentne? — Ani jedne ani drugie, tylko ty mi się podobasz Zosiu... — Wiesz, Waldek z Krystyną byli zaręczeni przez dwadzieścia lat, a jednak się nie pobrali... — Nic dziwnego. Ona nie chciała wziąć z nim ślubu, kiedy był pijany, a on z kolei nie chciał kiedy był trzeźwy... Mąż wrócU wcześniej z delegacji. Zobaczył, że spod kołdry ich małżeńskiego łoża wystają cztery nogi. Zdenerwował się bardzo, chwycił gruby kij i walił w leżących ile wlezie. Zmęczony poszedł do kuchni, a tam wita go... żona: 30 Rozmawiają dwie młode małżonki: — Wyobraź sobie, jaką wczoraj strzeliłem gafę. Podałam mężowi na śniadanie płatki mydlane zamiast owsianych. — I co on na to? — Strasznie się spienił. * * * Leśniczy napotyka na skraju lasu młodą dziewczynę. — Nie boi się pani tak sama chodzić po lesie? Jeszcze ktoś panią zgwałci... — Gdyby pan był tak miły..., to już dalej bym nie szła. 31 Przy stole na którym stoi miska z ziemniakami siedzą dziadek i babcia. Jedzą w milczeniu te ziemniaki drewnianymi łyżkami. W pewnym momencie dziadek oblizuje łyżkę i wali nią babcię w głowę. — Coś ty stary oszalał?! — Jak se przypomnę, żem cię brał bez cnoty, to mnie szlag trafia... * * * Przy konfesjonale klęczy młody chłopak: — Proszę księdza, współżyłem cieleśnie z kobietą bez ślubu. — Hę razy? — pyta się ksiądz. — Ja tu przyszedłem się wyspowiadać, a nie chwalić! * * * — Jaki był pani najszczęśliwszy dzień w życiu? — pyta się reporter młodej prządki. — To nie był wcale dzień... — odpowiada zarumieniona dziewczyna. Żona zadręcza męża, aby załatwił jej pogrzeb z orkiestrą. Ten puszcza to mimo uszu, bo małżonka jeszcze niestara i zdrowa. — No i co załatwiłeś mi ten pogrzeb z orkiestrą? — pyta się żona po raz setny. — Tak, masz być gotowa na jutro, na pierwszą. 32 Wiarołomna żona zabawia się z kochankiem w łóżku. Nagle słyszy, że mąż wraca do domu. Zrywa się z krzykiem i pokazuje kochankowi okno jako drogę ucieczki. Na to on: — Oszalałaś, mam skakać z XIII piętra? — No wiesz, nie bądź taki przesądny! Dwie młode dziewczyny rozmawiają ze sobą: — Jaki piękny złoty łańcuszek! Ile dałaś za niego? — A, z pięć razy... Pacjent opowiada psychiatrze o swoich kłopotach. — Co noc prześladuje mnie ten sam koszmarny sen.Śni mi się, że po całym mieszkaniu goni mnie teściowa z krokodylem na smyczy. Widzę wyraźnie te okropne żółte oczy, chropowate czoło, ostre zębiska... — To rzeczywiście brzmi groźnie...—przyznaje psychiatra. — Tak, a krokodyl wygląda jeszcze gorzej. Ulicami miasta ucieka w popłochu starsza kobieta, a za nią biegnie mężczyzna i bije ją deską po plecach. Zatrzymuje go siłą przechodzień i krzyczy: — Co pan robi tej biednej kobiecie?! — To nie jest kobieta, to moja teściowa.> — To kantem ją pan walnij, kantem! . 33 — Tatusiu, tatusiu, znalazłem babcię! — Ile razy mówiłem ci gówniarzu, abyś nie kopał dołów w ogródku! Cały zakrwawiony, z plecakiem na plecach, idzie ścieżką Franek. Spotyka go przyjaciel. — Franuś, kto cię tak urządził? — Teściowa. — Gdyby mi coś takiego zrobiła, to bym ją chyba porąbał... — A jak myślisz, co niosę w plecaku...? Młoda narzeczona przyszła po raz pierwszy do domu przyszłych teściów. Zaczynają jeść obiad. — W naszym domu jest zwyczaj, że przed rozpoczęciem jedzenia wszyscy się żegnamy... — W naszym domu nie było takiego zwyczaju. Może dlatego, że moja mama dobrze gotuje... Dwaj kumple siedzą na ławce. — Ach, jaki piękny ten maj — mówi jeden. — Ptaszki śpiewają, słoneczko świeci, wszystko wyłazi z ziemi... — Tfu! Bo zapeszysz... Tydzień temu pochowałem teściową! Kowalski wraca z żoną z pogrzebu teściowej. Nagle z dachu spada dachówka i rozbija się kilka centymetrów od jego nóg. 34 — Widzisz kochanie — komentuje Kowalska — mamu-śka jest już w niebie. Intymny flircik na tapczanie. Nagle dzwoni telefon. Ona podnosi słuchawkę i po chwili wraca na tapczan. — I kto to dzwonił? — pyta się kochanek. — Mój mąż. — I co powiedział? — Powiedział, że przyjdzie później, bo właśnie gra z tobą w brydża. Na ławce w parku siedzi podpity mężczyzna i płacze. — Każdy z moich kumpli ma kogoś, tylko ja jestem, żonaty. Mąż wraca wcześniej z pracy i zastaje własną żonę w łóżku z obcym mężcyzną. — Co to ma znaczyć?! Kim pan jest?! — Mój mąż ma rację. Jak się pan właściwie nazywa?! Co ma wspólnego męskie przyrodzenie z pociągiem? 20-30 lat — pociąg towarowy, staje często i długo. 'ń 30-40 lat — pociąg osobowy, staje często lecz krótko. :; 40-50 lat — pociąg pośpieszny, staje rzadko i krótko, powyżej 60 lat — ekspres, staje tylko po to, aby spuścić wodę. 35 Dorastająca wnuczka wybiera się na prywatkę. — I jak wyglądam, babciu? — Śliczne, ale chyba zapomniałaś włożyć majteczki? — A czy babcia jak idzie na koncert to wkłada watę do uszu? — Czy głupota mężczyzny (kobiety) może być przyczyną rozwodu? — Może, chociaż znacznie częściej jest przyczyną małżeństwa. Jaka jest różnica między czarodziejką a czarownicą? Jakieś 40 lat... W ciemnościach podczas seansu filmowego słychać podniesiony głos kobiety: — Niech pan natychmiast zabiera swoje ręce! Po chwili: — Nie, nie pan, tylko tamten pan. Kowalski wrócił wcześniej z delegacji i zastał żonę z obcym facetem w łóżku. Chwycił go za ramię i ciągnie, aby go wyrzucić przez okno. — Co ty robisz? Przecież go zabijesz! — krzyczy żona. — Jak ma lepszego ptaka ode mnie, to niech fruwa... 36 Żona waży się na ulicznej wadze. Mąż studiuje tabelkę i odczytując wynik mówi: — Wiesz kochanie, przy swojej wadze powinnaś mieć 3 metry i pięć centymetrów wzrostu. Młoda małżonka skarży się, że mąż nie chce z nią współżyć: — Wiesz, moja droga, musisz zadbać o siebie, o swoją higienę osobistą. Wykąp się, kup dobre perfumy, ładną bieliznę — radzi koleżanka. Niechciana małżonka kupiła cały flakon wody brzozowej, dokładnie się nią wysmarowała i w nocy zaczyna dobierać się do męża. Ten wcale nie przejawia ochoty na miłosne igraszki. Zawiedzona małżonka pyta się: — Nie czujesz, jak pachnę? Mąż przez chwilę skupia uwagę na zapachu żony, po czym mówi: — Wiesz, pachniesz jak ktoś, kto się zesrał w lasku brzozowym... — Dobrze się czujesz w twoim małżeństwie? — Jak w raju. Nie mamy co na siebie włożyć i boimy się, że teściowa wyrzuci nas z mieszkania. W tramwaju jest duży tłok. Jedna z kobiet zwraca uwagę mężczyźnie który na nią napiera. *?;| — Pcha się pan jak niedźwiedź! 37 — Te malutka, gdybyśmy byli sami, to byś do mnie mówiła „misiu". — Bardzo bym chciała, żebyś kupił samochód. Zrobiłabym prawo jazdy. Poznalibyśmy świat — mówi żona do męża. — Ten, czy tamten? Dwaj przyjaciele rozmawiają wracając z pracy: — Ja będę miał dzisiaj na obiad zupę grochową, a ty? — Zupę rybną. — Tak? A skąd wiesz? — Żona wczoraj zmieniała wodę w akwarium. W parku na ławce siedzi atrakcyjna dziewczyna i czyta książkę. Dosiada się do niej młody chłopak. Chce ją poderwać. — Jaką książkę pani czyta? — „Geografię seksu". — I jaka jest główna myśl tej książki? — Że najlepszymi kochankami są Żydzi i Indianie. — Pani pozwoli, że się przedstawię. Nazywam się Mojżesz Winnetou. * * * Spotykają się dwie koleżanki. — Byłam wczoraj u lekarza, a on powiedział mi, że jestem w ciąży. 38 A kto jest ojcem? Tego mi nie powiedział. Kolega zwierza się przyjacielowi: — Żona odstawiła mnie od łoża i stołu. — To ty i jeść nie umiesz? Chłopak kulturysta pokazuje swe mięśnie dziewczynie: Prezentuje biceps: — Co, prawdziwa bomba?! — pyta się. — Tak, bomba — potwierdza dziewczyna. Prezentuje mięśnie pośladków. — Prawda, że bomba? Dziewczyna ogląda dokładnie: — Tak, bomba, ale lont za krótki... Rozmawiają dwie przyjaciółki: — Czy ty rozmawiasz ze swoim mężem w trakcie stosunku? — Czasami mi się to zdarza. — Kiedy? — Gdy właśnie wtedy do mnie zatelefonuje. — Wiesz, moja żona jest chyba nienormalna. Hoduje w naszym mieszkaniu czterdzieści żółwi... — To tylko świadczy o jej miłości do zwierząt. — Ale w mieszkaniu strasznie śmierdzi! 39 — Przecież można otworzyć okna i wywietrzyć... — Akuratl Żeby mi wyfrunęło moich pięćdziesiąt kanarków! * * * — Co można w XX wieku zrobić za pomocą pary i elektryczności? — Dziecko. — ??? — No tak, zamyka się parę w pokoju i wyłącza elektryczność. — Czy ty wiesz kochana, że mój mąż ma granatowego malucha? — Tak? Kupił? — Nie, przytrzasnął drzwiami. * * * Mąż kupił kilka kaset video. — Po co ci kasety? — dziwi się żona. — Przecież nie mamy magnetowidu? — A czy ja ciebie pytam, po co kupujesz stanik? Dwóch staruszków siedzi w parku na ławce. Na sąsiedniej siadają dwie piękne, młode dziewczyny. — Podrywamy dupcie? — pyta się jeden z nich. — Nie, posiedźmy jeszcze trochę — proponuje drugi- 40 W tramwaju w godzinach szczytu panuje niesamowity ścisk. Młoda dziewczyna zwraca się do stojącej obok kobiety: — Wiesz mamo, chyba będę miała dziecko... — A z kim córeczko? — Nie wiem, nie mogę się odwrócić. Dwie zaprzyjaźnione sąsiadki spotykają się rano na schodach. — Coś ty Kowalska tak się darła dzisiaj w nocy? — Mąż mi robił „malinkę" na szyi. — No to co, przecież to przyjemne... — Ale on to robił obcęgami. — Wiesz co stary, mam do ciebie ogromną pretensję o to, żeś spał z moją żoną. — A żebym tak skonał! Nawet oka nie zmrużyłem! Spotykają się dwie przyjaciółki: — Oj kochana, jak ty schudłaś! Co się dzieje? — To przez męża. Pije, bije mnie... — To zgłoś to na policję, albo rzuć go! — Nie mogę. — Dlaczego?! ' ' * "-<''¦ — Mam jeszcze siedem kilo nadwagi... ' : 41 — Zenuś, ustatkuj się, ożeń — prosi matka syna. — Na pewno znajdziesz dziewczynę, która będzie miała podobne zainteresowania jak ty... — Mamo, a na co mnie taka żona która pije wódkę i ugania się za dziewczynami? Cześć stary! Co u ciebie nowego? Żona mnie zdradziła... Nie zrozumiałeś mnie. Ja się pytam, co nowego. Podchmielony Kowalski wraca późną nocą do domu. U progu wita go żona z wałkiem w ręku. Kowalski znając siłę jej „argumentów" włazi szybciutko pod stół. — Wyłaź stamtąd! — Nie wyjdę. — Mówię wyłaź! — Jak mówię nie, to nie wyjdę. Mężczyzna musi mieć swoje zdanie... Do sklepu z bronią wbiega zdenerwowana kobieta. — Proszę o rewolwer! Ma być nabity i niezawodny. — Czy ma służyć do obrony? — Nie, do obrony to ja sobie wezmę adwokata. — Dlaczego nasz sąsiad tak klnie? — Albo mu pies uciekł, albo żona wróciła. 42 ś — Jak mogłeś porzucić żonę, zostawić ją samą?! — przemawia ksiądz do sumienia spowiadającego się. — Jak to samą? Zostawiłem ją z dziećmi. Chłopak założył się z kolegą, że dziewczyna, którą zamierza poślubić jest cnotliwa. Powiedział jej o tym w dniu ślubu. — Oj Kaziu, źle to się zapowiada, jeszcze ślubu nie wzięliśmy, a ty już wyrzucasz pieniądze w błoto. Co pozostaje wdowie po zmarłym górniku? Wyrąbany przodek. Czy jest coś gorszego niż młoda, chora żona? Jest. Żona stara i ...zdrowa. L Rodzice usypiają rozkapryszone małe dziecko. — A może mu coś zaśpiewam? — proponuje żona. — Nie kochanie, spróbujmy po dobroci. Po pogrzebie do zapłakanej wdowy podchodzi jej koleżanka. Składa kondolencje i pyta się: — Powiedz kochana, jaki koniec miał twój mąż? — Oj, kochaniutka, taki skurczony i cały siny... •O .„\ V II U lekarza Do lekarza przychodzi facet z żoną. — Panie doktorze, ja chyba jestem chory. Moja żona mnie zupełnie nie podnieca... — Proszę, niech pan wyjdzie do poczekalni... A pani niech teraz zdejmie stanik, majtki i położy się na leżance... No dobrze, może się pani ubrać. Woła męża. — Niech się pan nie martwi, jest pan zupełnie zdrowy, ona mnie też nie podnieca. — Panie doktorze, podczas pobytu na wczasach zaraziłem się wstydliwą chorobą. Czy to przejdzie? — Przejdzie, przejdzie, ...na żonę. — Panie doktorze, podczas stosunku moje oczy świecą się na czerwono... — A ile ma pan lat? -60. .,,,. .„ — O, to jedzie pan już na rezerwie. , u* Pani Wiśniewska składa wizytę w gabinecie psychiatry: — Panie doktorze, mam kłopot. Przyłapałam wczoraj 47 mojego synka z córką sąsiada. Mieli spuszczone majtki i oglądali się wzajemnie... — To nic nadzwyczajnego — mówi lekarz — dzieci są ciekawe. Nie przejmowałbym się tym... — Jak pan to może lekceważyć? Ja i żona syna jesteśmy tym wstrząśnięte! Przychodzi baba do lekarza. — Proszę się rozebrać i położyć na kozetce. — Panie doktorze ja dzisiaj naprawdę jestem chora, a pan jak zwykle o seksie... Przychodzi baba do lekarza i mówi: — Karmię mojego chłopa kluchami, aby nabrał sił i więcej mógł, no wie pan co... — Droga pani, od krochmalu to tylko kołnierzyk stoi. Przychodzi facet do lekarza. — Panie doktorze, bardzo boli mnie łokieć. — Proszę na jutro przynieść mocz do analizy. Zdenerwował się facet, bo co ma analiza moczu do bolącego łokcia. Postanowił zakpić sobie z lekarza i do naczynia wlał mocz swój, żony, córki i dolał jeszcze trochę zużytego oleju silnikowego. Na drugi dzień lekarz odczytuje mu wynik analizy: — Pana córka jest w ciąży, żona pana zdradza, silnik w samochodzie nadaje się do remontu, a pan niech się więcej nie onanizuje w czasie kąpieli, bo uderza pan łokciem w brzeg wanny i stąd ten ból... 48 Przychodzi facet do lekarza. — Panie doktorze ostatnio dzieje się ze mną coś niedobrego. Mam czerwone genitalia i bardzo mnie one swędzą. — Czy ma pan żonę? — Tak. — Czy pan z nią współżyje? — Tak. — Jak często? — Po każdym posiłku, w soboty i niedzielę częściej. — A kontakty z innymi kobietami? — Też. Po kilka razy dziennie z sąsiadką i koleżanką z pracy. — Pana kłopoty wynikają ze zbyt intensywnego życia seksualnego oraz częstych zmian partnerek... — Dzięki Bogu, bo już myślałem, że to od onanizowania się... Na przyjęciu imieninowym jeden z gości zwraca głośno uwagę, że pani domu w ogóle nic nie je. — Mąż mi zabronił — wyjaśnia krótko gospodyni. — A co, oszczędzamy? — pytają się drwiąco goście gospodarza. — Ależ skąd. Po prostu lekarz kazał mi się kłaść tylko na pusty żołądek. * * * Baba po skończonym badaniu rozbiera się do naga i mówi do lekarza: — Nie mam pieniędzy, więc zapłacę w naturze. 49 — Dlaczego ma pani taki brudny brzuch? — dziwi się lekarz. — Godzinę temu płaciłam za węgiel... Do lekarza przychodzi 60-letni mężczyzna. — Panie doktorze, mam kłopoty z potencją. Moi koledzy —rówieśnicy mówią, że mogą to robić 3 razy dziennie, a ja tylko raz na tydzień... — A jakiż to kłopot? Chwal się pan tak jak oni. Do lekarza przychodzi staruszek. — Panie doktorze, mam kłopoty ze słuchem. Ludzie się ze mnie śmieją. Dopiero jak poczuję smród to wiem, że puściłem gazy... — Rozumiem, proszę bardzo, to jest recepta na lekarstwo. — Czy teraz nie będę puszczał gazów? — Będzie je pan puszczał tak głośno, że na pewno pan usłyszy... Rozmawia dwóch lekarzy: — Wiesz, udało mi się wyleczyć kleptomankę. Zachowuje się jak każdy normalny człowiek. — To znaczy, że już nie kradnie? — Owszem kradnie, ale tylko to, co jest jej naprawdę potrzebne. Przychodzi baba do lekarza i ma poparzone uszy. — Co się pani stało? — pyta się lekarz. — Prasowałam i właśnie zadzwonił telefon... 50 Tak, rozumiem, no a drugie ucho? Chciałam zadzwonić po pogotowie. Motocyklista wybrał się na przejażdżkę. Jako, że było zimno założył marynarkę tyłem do przodu. Jechał zbyt szybko. Wpadł na drzewo. Wokół ofiary wypadku zebrał się tłum ludzi. Po pewnym czasie do miejsca wypadku przeciska się lekarz pogotowia. — Czy on żyje? — Po wypadku to jeszcze żył, ale jak my mu głowę przekręcili na właściwe miejsce, to umarł... Młoda dziewczyna pyta się lekarza, jaki jest najlepszy środek antykoncepcyjny: — Szklanka zimnej wody — odpowiada lekarz. — Przed, w trakcie, czy po...?—chce wiedzieć dziewczyna. — Zamiast. Przychodzi baba do stomatologa. — Panie doktorze muszę wyrwać ząb, ale tak się boję, że już chyba wolałabym urodzić dziecko... — To niech się pani zdecyduje, bo nie wiem jak mam ustawić fotel. Rozmawia dwóch ginekologów: — Wiesz, miałem dzisiaj pacjentkę co miała łechtaczkę jak cytryna. 51 Taką dużą? Nie, taką kwaśną. Do wychodzącego z sali operacyjnej chirurga podbiega zdenerwowana żona. — I jak panie doktorze, udała się operacja? — Operacja? Myślałem, że to była sekcja zwłok... W sali operacyjnej pielęgniarka zwraca się do lekarza: — Panie doktorze, to jest już trzeci stół operacyjny który zniszczył pan w tym miesiącu. Proszę nie ciąć tak głęboko... Młody lekarz zwierza się koledze: — Wybrałem wspaniały zawód. Bo sam powiedz, czy istnieje inny, który by pozwolił mi rozebrać młodą dziewczynę, oglądać ją, obmacywać i jeszcze wystawić za to rachunek jej mężowi... W gabinecie stomatologa. — Panie doktorze, czy to prawda, że pan potrafi bezboleśnie wyrwać zęby? — Niestety, nie zawsze. Wczoraj na przykład podczas wyrywania zwichnąłem sobie rękę. Lekarz pozwolił swojej pacjentce wypalać najwyżej jednego papierosa dziennie, po obiedzie. Podczas następnej wizyty mówi z zadowoleniem: 52 — Widzę, że moje rady pomogły. Wygląda pani zdrowiej. Nawet pani przytyła. — Nic dziwnego, jem teraz pięć obiadów dziennie. Do lekarza dzwoni baba: — Panie doktorze proszę natychmiast przyjeżdżać, mój mąż połknął igłę! Po chwili dzwoni raz jeszcze: — Niech się pan już nie fatyguje, znalazłam drugą. Przychodzi 80-latek do lekarza i uskarża się na ból lewej nogi. — No proszę pana, w tym wieku to już ma prawo boleć — mówi lekarz. — Co mi pan tu za bzdury opowiada, czy moja prawa noga jest młodsza? Przychodzi baba do lekarza z betoniarką na plecach. — Co pani jest? — pyta się lekarz. A baba się zmieszała. Bokser wagi ciężkiej siedzi na fotelu u dentysty. — Czy mam zastosować znieczulenie przed wyrwaniem zęba? — Jeśli o mnie chodzi, to niekoniecznie. Ale jeśli chodzi o pana, to szczerze bym radził... 53 Lekarz do swojego pacjenta: — Prowadzi pan nieregularny tryb życia, to ma zły wpływ na zdrowie. A jak u pana z piciem? — Nonsens doktorze. Piję przecież regularnie. — Jest tylko jedno wyjście — mówi lekarz do pacjenta — musi pan rzucić palenie. Za każdym razem, gdy pana ciągnie do papierosa niech pan znajdzie inny obiekt zainteresowań. Choćby ładne kobiety... — Ależ panie doktorze, nie dam rady. Ja palę 40 dziennie... Przychodzi baba do lekarza. — Panie doktorze wszyscy znajomi mężczyźni mówią mi, że mam pochwę jak studnia... — Proszę się rozebrać i na samolocik. Po chwili ostrożnie zagląda: — Nic dziwnego, ...ego, ...ego, ...ego. Przychodzi baba do lekarza ze smoczkiem w d. — Co pani jest? — Ćwiczę wejście smoka. Przychodzi baba do lekarza: — Panie doktorze, jestem w ciąży. — I co teraz zrobimy? 54 Przychodzi baba do lekarza. — Co pani jest? — Nauczycielka. — Tam niech mi pani pałę postawi! Przychodzi baba do lekarza. — W jakich porach pan przyjmuje? — Dzisiaj w dżinsach. Przychodzi baba do lekarza z organkami i śledziem. — Co pani jest? — Organy śledcze. Przychodzi baba do lekarza z telefonem w d..., a lekarz na to: — Kto pani taki numer wykręcił? Przychodzi baba do lekarza z kierownicą w plecach. — Kto panią tu skierował — pyta się lekarz. Rozmawiają dwie pielęgniarki. Jedna mówi: — Wiesz co, wczoraj doktor Kowalski zaprosił mnie abym obejrzała jego kolekcję znaczków. Światła były 55 romantycznie przyciemnione, zaproponował wino, ja odmówiłam, i wiesz co on wtedy zrobił...? — No, co? — Herbatę. Przychodzi baba do lekarza i mówi: — Panie doktorze mam migrenę. — Czym się to objawia? — Dziwnie się czuję, głowa mnie boli... — Migrenę to może mieć królowa angielska, a panią to po prostu łeb nap.....la. Przychodzi baba do lekarza z nożem w kolanie. — Co się pani stało? — pyta się lekarz. — Chciałam popełnić samobójstwo. — To czemu wbiła pani nóż w kolano? — Bo znajoma mówiła, że aby trafić w serce trzeba mierzyć trzy palce pod piersią... Przychodzi baba z córką do lekarza. — Panie doktorze, moja córka ma bardzo wytrzeszczone oczy. Lekarz zbadał córkę starannie. — Proszę jej poluzować warkoczyk... Przychodzi baba do lekarza. Ma zabandażowaną rękę i nogę. 56 Co się pani stało w rękę? — pyta się lekarz. Prąd mnie kopnął. A w nogę? Oddałam mu. — Halo, mówi Nowak. Panie doktorze, proszę natychmiast przyjechać. Moja żona ma ostry atak wyrostka robaczkowego. — Spokojnie panie Nowak. Dwa lata temu osobiście wyciąłem pańskiej żonie wyrostek robaczkowy. Czy słyszał pan kiedyś, aby u człowieka po raz drugi pojawił się wyrostek? — A czy pan doktorze słyszał kiedyś, że u człowieka może pojawić się druga żona? Lekarz bada poborowego. — Czy brałeś udział w jakimś wypadku? — Tak, na kolei. Pociąg wjechał do tunelu i... — Wykoleił się! — Nie, zamiast dziewczyny pocałowałem w usta jej ojca. — Panie doktorze, proszę sobie wyobrazić, że dzień w dzień regularnie oddaję mocz o piątej rano — skarży się staruszek. — To czemu się pan martwi? W pana wieku to bardzo dobrze — uspokaja lekarz. — Ale ja się budzę dopiero o siódmej. 57 — Co pana do mnie sprowadza? pacjenta. — Jestem homoseksualistą. — Oj, a ja taki nieuczesany... — pyta się lekarz Do lekarza przychodzi baba z mężem. Lekarz zbadał go i mówi: — Cierpi pan na rozstrój nerwowy. Potrzebny jest panu spokój. — No widzisz! — triumfuje baba. Przecież ja ci to codziennie setki razy powtarzam. W środku nocy pielęgniarka w szpitalu budzi pacjenta. — Co się stało? — pyta się zaspany chory. — Zapomniał pan wziąć tabletki na sen. Przychodzi baba do lekarza. — Panie doktorze, jestem chora na astmę... — Musi pani codziennie wypijać na czczo surowe jajko. — Panie doktorze, ale ja nie znoszę jajek! — A kto pani każe znosić? Do gabinetu lekarskiego wchodzi młoda kelnerka na badania okresowe. Widzi młodego, ubranego na biało mężczyznę. — Czy ja mam się rozebrać? 58 — Proszę. Mężczyzna obejrzał ją bardzo dokładnie od stóp do głów, obmacał. — Ja tu żadnej choroby nie widzę, może lekarz coś znajdzie... — Lekarz? A pan to kto?! — Ja tu będę malował ściany. Przychodzi baba z dzieckiem do lekarza. — Ależ proszę pani, to dziecko jest brudne! — Jak to brudne? Myję je codziennie... Na to lekarz bierze wacik, moczy go w spirytusie i pociera szyję dziecka. — A co to jest? Brud! — No tak, chemicznie to ja go nie prałam... Przychodzi baba do lekarza. — Panie doktorze, niech pan mi zrobi nowy otwór. Lekarz znacząco puka się w czoło. — Nie, tutaj nie, bo by mi mąż jajami oczy powybijał. III Na policjantów Ksiądz jadący samochodem zostaje zatrzymany przez policjantów. — Proszę, niech ksiądz wysiądzie z samochodu i otworzy bagażnik. Po chwili. — A co to jest? — Nowy bojler dla zachrystii, panie władzo. — Aha, no dobrze, niech ksiądz jedzie. Minęło kilka minut. Jeden z policjantów pyta się drugiego: — A właściwie co to jest bojler? — To ty powinieneś wiedzieć! Przecież 2 lata chodziłeś na religię... Syn policjanta dostał dwóję z geografii, bo nie wiedział gdzie leży Afryka. Po powrocie do domu spytał się ojca. Ten zbił syna za złą ocenę i powiedział, że odpowie jutro. Na drugi dzień pyta się o to swego przełożonego. Ten drapie się po głowie i mówi: — Musi gdzie niedaleko, bo u nas w warsztatach pracuje Murzyn i dojeżdża do roboty rowerem... Rolnik jechał na targ swoim „Tarpanem". Miał tam sprzedawać jajka. Jechał za szybko, wpadł na drzewo. Cały towar diabli wzięli. Gdy na miejsce wypadku przyjechał policjant, zastał lamentującego chłopa: 63 — Moje jaja, moje jaja! Przez radiotelefon łączy się z pogotowiem i zawiadamia dyżurnego lekarza o wypadku. — Co z ofiarą? — pyta się lekarz. — Ma rozbite jądra? — A co z organem? — Organ zdrowy, właśnie przy telefonie... Policjant wraca z pracy i już od progu woła: — Kochanie, dostałem bilety i wieczorem idziemy na „Jezioro łabędzie". Po obiedzie widzi, że żona starannie zmiata okruszki chleba i pakuje w torebkę. — Po co to? — No jak to, idziemy na .Jezioro Łabędzie", to dla ptaków... — Oj ty głupia, to taki balet, tancerki znaczy się tańczą. — Patrzcie go, jaki mądry się znalazł. A jak szliśmy na „Wesele" Wyspiańskiego, to kto wziął pół litra? Policjant goni złodzieja. Wlazł za nim po rynnie na wielopiętrowy dom. Złodziej jednak uciekł. Policjant zdenerwowany chodzi po dachu. Naraz widzi białą zjawę. — Kim jesteś? — pyta przestraszony. — Twoim aniołem stróżem. Po co łazisz w nocy po tym dachu? — Nie wiem jak zejść. — To bardzo proste. Skocz i machaj rękami. Wylądujesz łagodnie. — Policjant posłuchał rady i oczywiście się zabił. Idzie do nieba, a tam wita go święty Piotr. — Jak tu trafiłeś? — Jeden anioł mnie oszukał i się zabiłem... — A rozpoznałbyś go? — Oczywiście. 64 Święty Piotr ustawił w szeregu wszystkie anioły. Policjant wskazał znajomego z dachu. Św. Piotr mówi zde-nerowany: — Proszę księdza Popiełuszko, to już 5 niebieski w tym tygodniu. Wstyd! * * * Pijany facet załatwia się na moście. Podchodzi policjant i zwraca mu uwagę. — Panie, a tutaj można tak lać? — A lej pan! Siedzi policjant w przedziale pociągu i czyta książkę. Co pewien czas wykrzykuje. — Coś podobnego! — Nie wiedziałem! — Niewiarygodne! — Nigdy bym nie przypuszczał! Wreszcie jeden ze współtowarzyszy podróży nie wytrzymuje: — Co pan czyta takiego ciekawego? — Słownik ortograficzny. * * * — Jaka jest różnica pomiędzy księdzem a policjantem? — Zasadnicza. Jeśli wyprowadza policjant, to jest jeszcze jakaś nadzieja. A gdy wyprowadza ksiądz, to nie ma już żadnej... 65 Policjant na posterunku pracowicie okłada pałką kasetę magnetofonową. — Co robisz? — zainteresował się jego kolega. — Komendant kazał mija przesłuchać... Polacy wystrzeliwują w kosmos swoją pierwszą rakietę. Jej załogę stanowią policjant i małpa. Dyspozycje dla małpy: „Włączyć startery, włączyć magnetowidy, sprawdzić stan paliwa, itd. Dyspozycje dla policjanta: „Karmić małpę i niczego nie dotykać!". Policjant wpisuje mandat dla kierowcy, który przekroczył dozwoloną szybkość. — Panie władzo — zagaduje go kierowca — proponuję zakład. Zadam panu pytanie. Gdy pan zgadnie, płacę panu milion złotych. Jeśli pan nie zgadnie, ja nie płacę mandatu... Policjant się zgadza. — Proszę powiedzieć, w którym miesiącu rodzą się Murzyni? Policjant nie wie. — Przegrał pan, Murzyni rodzą się w dziewiątym miesiącu — wyjaśnia ze śmiechem kierowca i odjeżdża bez mandatu. Policjant postanowią się odegrać. Zatrzymuje następny samochód i proponuje kierowcy zakład na analogicznych warunkach. Kierowca zgadza się, ale też nie wie, w którym miesiącu rodzą się Murzyni. — Przegrał pan — triumfuje policjant. We wrześniu! 66 Wchodzi policjant do biblioteki, a zdziwiona bibliotekarka pyta się: — Co, deszcz pada? Nauczycielka zadała dzieciom wypracowanie pt. „Co mój tatuś robi po pracy?". Pisze Jaś, syn policjanta. „Tato po pracy zawsze bierze gazetę i idzie do ubikacji. Chyba będzie srać, bo czytać przecież nie umie..." Starsza kobieta przechodzi nieprawidłowo przez jezdnię. Zauważył to policjant, zagwizdał i krzyczy: — Na zebry babciu, na zebry. — Sam idź na żebry, łachmyto jeden, ja mam rentę. Policjant z obycząjówki chce złapać prostytutkę na gorącym uczynku. Podchodzi do dziewczyny stojącej pod latarnią — De? — 50 dolarów. — Pójdziesz ze mną — mówi policjant i wyciąga kajdanki. — Zaraz, zaraz, zboczeńcy płacą 100 dolarów! Policjant pojechał na wczasy do Zakopanego. — No i jak, ładnie tam? — pytają się go koledzy po powrocie. f — Trudno powiedzieć, góry wszystko zasłaniają. 67 * * * — Czy w Polsce policjant może zostać prezydentem? — Może. — A czy prezydent może zostać policjantem? — Nie może. Bo żeby zostać policjantem, trzeba mieć średnie wykształcenie. Policjant odwiedza w domu swego kolegę i widzi ze zdziwieniem, że ten stoi przy stole i wpycha sobie do tyłka serdelek. — Co ty robisz? — pyta zdziwiony. — Byłem u dentysty, wyrwał mi ząb i kazał dzisiaj jeść drugą stroną... Stoją dwie żony policjantów na balkonie i jedna mówi do drugiej: — Patrz, mój Franek wraca dzisiaj do domu z bukietem róż. Będę mu musiała dać d... — A co, nie macie wazonów? Idzie pijany facet przez cmentarz i widzi czerwoną zmorę. „Zmoro, zmoro, dlaczego jesteś taka czerwona?". „Bo piję krew". Idzie dalej. Widzi białą zmorę. „Zmoro, zmoro, dlaczego jesteś taka biała?". „Bojem kości". Idzie dalej. Widzi niebieską zmorę. „Zmoro, zmoro, dlaczego jesteś taka niebieska?". W odpowiedzi słyszy — „Dokumenty proszę". 68 Policjant doprowadza żebraka do komisariatu. — Ten obywatel żebrał w miejscu publicznym. — Wypisz mu mandat na 100 tysięcy złotych — decyduje komendant posterunku. — Ależ panie władzo, to niesprawiedliwe, ja uzbierałem tylko 75 tysięcy... Komendant głęboko się zamyślił... — Dobra, wypuście go. Niech dożebrze jeszcze 25 tysięcy, a potem ma zapłacić mandat. Policjant kupuje szczotkę. Przez chwilę bezradnie obraca ją w dłoniach, przypatruje się nowemu zakupowi, wreszcie pyta się sprzedawcy: — A gdzie jest instrukcja obsługi? — Uciekajmy, policjant Kowalski znowu przyszedł na polowanie — woła zajęczyca do swojego małego zajączka. — Mamo, boisz się jego strzelby? — pyta zdziwiony zajączek, który już słyszał o umiejętnościach łowieckich Kowalskiego. — Nie, tylko nie chcę żebyś słyszał co znowu powie gdy spudłuje... Do komisariatu wbiega mały chłopczyk: — Panie władzo, tu w sąsiedniej bramie już od pół godziny jakiś facet bije mojego brata! — To dlaczego dopiero teraz przybiegłeś? — Bo dotychczas brat wygrywał. 69 W pewnym miasteczku, przed plebanią, przejeżdżający samochód potrącił psa zabijając go na miejscu. Po kilku dniach na posterunek policji zgłasza się ksiądz: — Panie sierżancie, ten zabity pies już od tygodnia śmierdzi przed plebanią i nikt się nim nie zajął... — Zdaje się, że specjalistą od pogrzebów to jest właśnie ksiądz? — mówi zjadliwie policjant. — Zgadza się, przyszedłem właśnie zawiadomić najbliższą rodzinę... Stoi policjant na skrzyżowaniu i mówi: — Myślę więc jestem. I zniknął. — Dlaczego policjanci nie jeżdżą ostatnio rowerami? — Bo przeczytali w gazecie, że się można zarazić AIDS od pedałów... * * * Policjant zatrzymuje samochód i mówi szorstko do kierowcy: — No, dmuchaj pan! — Bardzo chętnie, panie władzo, a gdzie boli? Policjant dostał na urodziny prezent — narty wodne. W pierwszej chwili bardzo się ucieszył z prezentu, ale po 70 potem spochmurniał. „Gdzie ja znajdę pochyłe jezioro?" -pomyślał. — Dlaczego dowcipy na temat policjantów są takie prostackie? — Bo dzięki temu policjanci mogą je zrozumieć. — Jak poznać, który z dwóch ołówków należy do policjanta? — To będzie ten tępy, z gumą... — Jak brzmi definicja pałki policyjnej? — Jest to elastyczne przedłużenie konstytucji... Rozmawiają dwie starsze panie: — Czy wiesz dlaczego policjanci chodzą parami? — Nie. — Bo jeden umie czytać, a drugi pisać... Usłyszał to przechodzący patrol. Obaj policjanci bardzo się zdenerwowali, zwymyślali starsze panie. W końcu proszą o ich dokumenty. Jeden z nich mówi: — Ja będę czytał, a ty Franek pisz... Skąd macie państwo tak wyborną kawę? Mąż przywiózł z Brazylii. 71 — I nie wystygła? — dziwi się obecny na przyjęciu policjant. Do śpiącego na ławce w parku mężczyzny podchodzi policjant i potrząsa go za ramię: — Panie, co to jest? Hotel? — A co ja jestem, informacja turystyczna? Policjant skarży się swojemu koledze: — Wiesz, moja żona zupełnie mnie nie rozumie. A twoja? — Nie wiem. Nie rozmawiałem z nią o tobie. Nad brzegiem rzeki stoi policjant i łowi ryby. Nagle słyszy ciche wołanie: — Kolego, kolego... Rozgląda się, ale nikogo nie widzi. Po chwili znowu: — Kolego, kolego... Wreszcie zorientował się, że to woła płynące środkiem rzeki gówno. — Jaki ja dla ciebie kolega? — żachnął się policjant. — Ja też jestem z organów wewnętrznych... f/DĄł. MfrWiL Ji/VL 1 ' {sr*tectetf$Tto< \JiC iv Nasi milusińscy Pani pyta się Jasia kim chce być. — Chcę być dużym rockersem. — A co robi duży rockers? — Jeździ na motorze, pije wódkę i używa panienki. — Jasiu zastanów się, jesteś mały, to nie ma sensu... — Jak to nie ma? Na razie jestem małym rockersem i jest mi dobrze! — A co robi mały rockers? — Jeździ na rowerze, pije mleko i się onanizuje. — Mamo, mamo, widziałem dzisiaj Matkę Boską na plebani! — Co ty opowiadasz, chyba masz gorączkę. — Naprawdę! Ksiądz stał z nią w drzwiach i powiedział — „Matko boska, idź stąd bo cię jeszcze ktoś zobaczy...". W pociągu podróżny zwraca się do współpasażerki z przedziału: — Czy może pani powiedzieć swojemu synkowi, żeby przestał mnie przedrzeźniać? — Jasiu, przestań zachowywać się jak kretyn! Pani w szkole pyta dzieci co należy robić przed spaniem. Dzieci milczą, bo jakoś żadnemu nie przychodzi do głowy, że pani chodzi o mycie zębów. 75 — No Jasiu, powiedz co twoi rodzice robią przed spaniem? — próbuje naprowadzić go na właściwą odpowiedź. — Na miłość boską—mówi Jaś—pani to wie, ja to wiem, ale czy naprawdę musimy deprawować te niewinne dzieci... Mały Jaś odmawia wieczorną modlitwę. — .. .1 spraw jeszcze Panie Boże, aby Ankara była stolicą Finlandii. — Ależ Jasiu, co ty wygadujesz...? — Bo widzisz mamusiu, ja tak napisałem na klasówce z geografii. Ojciec poucza syna: — Kiedy ten niegrzeczny chłopak będzie w ciebie znowu rzucał kamieniami, to nie powinieneś mu odpłacać tym samym. Powinieneś przyjść do mnie i o tym powiedzieć. — Po co? Stąd i tak byś w niego nie trafił. Mały chłopiec siusia pod murem. Widzi to jego rówieśnica i mówi z zachwytem. — Jakie to praktyczne! Pyta się Jaś Małgosi: — Gosiu, zrobić ci bobaska? — Ależ Jasiu, jestem jeszcze na to za młoda, dopiero jak skończę 18 lat... Po ukończeniu 18 lat Małgosia mówi do Jasia: — Jasiu, zrób mi bobaska. 76 Na to Jasiu ujął ją delikatnie palcami za policzki: — Ti, ti, ti, bobasku. Pani nauczycielka przyszła na lekcje w bluzce z dużym dekoltem. Na szyi miała złoty wisiorek w postaci samolo-cika. Siedzący w pierwszej ławce Jaś uporczywie wpatruje się w dekolt. — Co Jasiu, podoba ci się ten mały samolocik? — Nie, te dwa bombowce... Dzieci przechwalają się w szkole: — A my w domu wszyscy mamy rowery... — A my mamy cztery telewizory... — A nas w domu jest ośmioro i każde z nas ma swojego tatusia... Mały Piotruś pyta ojca, polonistę: — Tatusiu, czy ciocia będzie dzisiaj ze mną spała? — Ze mną — poprawia ojciec. — Oj, ciągle tylko z tobą... — Moja starsza siostra to ma szczęście! — mówi mały Jaś do swego kolegi. — Dlaczego? — Była na prywatce, na której urządzono konkurs. Każdy chłopak musiał albo pocałować dziewczynę, albo dać jej czekoladę. 77 No i co? Przyniosła 20 czekolad. * * * uwierzy*, te mas, zez.. * * * — Dzieci, co to jest? — pyta się nauczycielka od biologii trzymając w ręku wypchanego ptaka. — To jest ptok — odpowiada Jaś. — Ależ Jasiu, nie mówi się ptok, tylko ptak. A może wiesz, jak ten ptak się nazywa? — Sraka — odpowiada pojętny uczeń. * * * Jasiu pyta się nauczyciela, czy ten lubi mięso gęsi? — Tak, lubię — odpowiada nauczyciel spodziewając się smakowitej łapówki. Po kilku dniach nauczyciel pyta się Jasia. — No i co z tą gęsią? — A nic, wyzdrowiała. * * * W parku na ławce siedzi kilkuletni chłopczyk i głośno płacze: — Dlaczego płaczesz? — pyta się go starsza pani. — Bo zginął mój pies. — Nie martw się, pies na pewno trafi do domu. ' — On trafi, ale co ze mną... ; 78 Czteroletni Staś oznajmia ojcu: — Wiesz tato, ożenię się z babcią. — Synku, nie możesz ożenić się z moją matką. — A ty z moją to mogłeś?! Dwie nastolatki stoją przed kinem: — Chyba nas nie wpuszczą na ten film. Jest od 18 lat... — I tak bym nie poszła, nie mam z kim zostawić dziecka. Na lekcji geografii pani pyta się dzieci: — Co jest dla nas ważniejsze: słońce, czy księżyc? — Pewnie, że księżyc — wyrywa się Jaś. Słońce świeci kiedy i tak jest jasno. — Dzisiaj opowiem wam jak powstał pierwszy człowiek— mówi katechetka do uczniów. — Proszę siostry, my wolelibyśmy aby siostra opowiedziała jak powstał trzeci człowiek... — Synku, kiedy poprawisz dwójkę z matematyki? — Nie wiem mamusiu, nauczyciel nie wypuszcza dziennika z rąk... 79 Mama do synka: — Pawełku, dlaczego kiedy babcia podaje ci lekarstwo to wypijasz, a ode mnie nie chcesz? — Bo babci się trzęsą ręce... Przez las idzie Kasia z Jasiem. Kasia patrzy na niego przeciągle i mówi: — Jasiu, zrób mi krzywdę... — Nie mogę. — Jasiu, proszę, zrób mi krzywdę... — Nie mogę, bo cię lubię. — No właśnie dlatego zrób mi krzywdę... — No, skoro tak prosisz... — powiedział Jaś i... złamał jej rękę. Na lekcji polskiego. — Jaki temat przerabialiśmy na ostatniej lekcji gramatyki? — Zaimki. — Kowalski, proszę wymienić dwa zaimki. — Kto? Ja? — Bardzo dobrze. Dwaj chłopcy ślizgają się na zamarzniętym stawie. Młodszy wpadł do przerębli i zaczął tonąć. Starszy rzucił się na ratunek i narażając życie uratował kolegę. Dobiegli dorośli i chwalą go: 80 — To pewnie twój brat i dlatego go tak dzielnie ratowałeś. — Nie. — To pewno twój przyjaciel? — A skąd. — No więc, kto to jest? — A taki jeden, dałem mu pojeździć na swoich łyżwach... Mały chłopczyk, który wychował się w mieście, po raz pierwszy pojechał na wieś. — Tato, czy klacz to jest żona konia? — Tak. — A ogier to mąż? . : — Tak. — A źrebięta to ich dzieci? vj — Tak. — Czy tu na wsi nie ma żadnego konia, który by się nazywał koń? Skończył się rok szkolny. Spotykają się dwaj koledzy., | — I jak u ciebie? — Ojciec mnie zlał dwa razy. n — Dlaczego dwa razy? ! — Pierwszy raz jak mu pokazałem świadectwo ukończenia siódmej klasy, a drugi raz jak się zorientował, że te jego stare świadectwo. q Do małego Marka podbiegł wielki pies, obwąchał go, polizał po policzku i odszedł. Podbiega wystraszona mama. 81 Syneczku, czy on ciebie przypadkiem nie ugryzł? Nie, on mnie tylko spróbował. Moja mama jeździ samochodem jak piorun! — Tak szybko? — No nie, ale często wali w drzewa. Syn kolejarza poszedł do szkoły. — No, jak ci się tam Maciusiu podobało? — W tej szkole oszukują... — Jak to oszukują? — Na drzwiach wisi tabliczka — I klasa, a w środku ławki twarde. ,: * * * TC ' — Kaziu, dlaczego nie byłeś wczoraj w szkole? — Bo wczoraj umarł mój dziadek. — Nie kłam, wczoraj widziałam twojego dziadka w oknie... — Tatuś wystawił go przy oknie, bo listonosz szedł z rentą... Pani kazała, aby każde dziecko napisało krótki wierszyk. Wszystkie po kolei czytają. Przyszła kolej na Jasia: — W wielkich górach Himalajach, słoń powiesił się na jajach. Może być? — Nie, stawiam ci dwóję. Na jutro masz napisać drugi wierszyk. Na drugi dzień Jaś zaczyna czytać wierszyk: 82 W wielkich górach Himalajach. Jasiu...! ...słoń powiesił się na trąbie... No, może być. ...i jajami skałę rąbie. Małgosia po raz pierwszy dostała miesiączkę. Przerażona biegnie do Jasia i mówi, że jej krew leci. Jasio sprawę potraktował poważnie. — Rozbieraj się — mówi. Obejrzał dokładnie. — Ja tam ekspertem medycznym nie jestem, ale coś mi się widzi Małgocha, że ci jaja oberwało. Na przystanku autobusowym pewna pani widzi małego chłopca strasznie umorusanego i zasmarkanego* o — Chłopcze, czy ty nie masz chusteczki? — Mam, ale obcym babom nie pożyczam. Rozmawiają dwaj koledzy w przedszkolu: — Słuchaj, skąd ty się wziąłeś na świecie? — Mama mówi, że przyniósł mnie bocian i rzucił w kapustę... — Aaa, to dlatego jesteś takim głąbem... Grupa turystów zwiedza ruiny zamku. Wśród nich jest mężczyzna z małym chłopcem. 83 — Tatusiu, czy to właśnie tu mamusia uczyła się jeździć naszym samochodem? — Tato, ile kilometrów ma Nil? — Nie wiem. — A kto to był Dąbrowski? — Nie wiem. • — A stolicą jakiego państwa jest Madryt? — Nie wiem. — Synku, nie męcz tatusia? — prosi matka. — Nie strofuj dziecka kochanie. Jak się nie będzie pytał, to się niczego nie dowie... Tato, co to jest? To są czarne jagody. A dlaczego są czerwone? Bo są jeszcze zielone. Pani na lekcji polskiego prosi dzieci, aby ułożyły zdanie w którym będzie nazwa ptaka. Zgłasza się Jaś: — Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak. — No, może być. Ale zdania z dwoma ptakami już nie ułożysz. — Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak i wyrżnął orła — przyjmuje wyzwanie Jaś. — A z trzema ptakami? — Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła i puścił pawia. ,jj — A z czterema ptakami, cwaniaczku? _ 84 — Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła, po czym puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa. — A z pięcioma ptakami?! — Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła, po czym puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa i poszedł dalej pić na sępa. Mały chłopiec płacze wniebogłosy. Przechodząca obok starsza pani pyta o powód rozpaczy. — Mój tatuś przed chwilą spadł z drabiny, a jak spadł to jeszcze rozdarł sobie spodnie... — Bardzo się potłukł? — Nie! — To dlaczego płaczesz? — Bo moja siostra to widziała, a ja nie... Nauczyciel do ucznia: — Jasiu, zaprowadź panów archeologów w to miejsce gdzie znalazłeś stare monety. — To niemożliwe. — Dlaczego? — Bo dzisiaj muzeum jest zamknięte. Na lekcji religii ksiądz pyta się dzieci: — Które z was chce iść do nieba? Wszystkie dzieci poza Jasiem podnoszą ręce do góry, więc ksiądz się pyta: — A ty Jasiu nie chcesz iść do nieba? 85 — Nie mogę, obiecałem mamie, że zaraz po lekcjach wrócę do domu... * * * — Nie chciałbyś synku zobaczyć swojej nowej siostrzyczki, którą przyniósł nam bocian? — Nie mamusiu, wolałbym raczej zobaczyć tego bociana. * * * W szkole na lekcji geografii pani pyta się dzieci, w którym kraju jest najcieplejszy klimat? — W ZSRR — odpowiada Jaś. — Po czym to wnioskujesz? — Bo, proszę pani do nas w styczniu znad Wołgi przyjechała ciocia w trampkach. * * * — Nazywam się Kowalski — przedstawia się uczniom nowy nauczyciel — a wy? — A my nie — odpowiada chórem klasa. ^ Mamusiu, czy mogę iść na podwórko się pobawić? Z tą dziurą w rajstopach?! Nie, z Basią z trzeciego piętra. Jaś i Grześ przychodzą do babci. — Babciu, czy ty możesz mieć dzieci? — Nie złociutki. — A widzisz, mówiłem ci, babcia to samiec! Trzech chłopców sprzecza się, czyj wujek jest ważniejszy. — Mój jest biskupem — mówi pierwszy — wszyscy mówią do niego Wasza Wielebność. — Mój jest kardynałem i mówi się do niego Eminencjo! — A mój waży 200 kilo i ludzie jak go widzą mówią — „O Boże!". Mały Jaś puka do drzwi sąsiada: — Tatuś prosi, aby pan pożyczył... — Cukier, sól — zgaduje sąsiad. — Nie, korkociąg. — Korkociąg? Powiedz tatusiowi, że zaraz sam przyniosę. — Jak się robi dzieci? — pyta się Jaś ojca. — Wkłada się najdłuższą część ciała tam, gdzie mamusia robi siusiu — oględnie uświadamia ojciec syna. Po chwili przybiega starsza siostra Jasia. — Tato, Jasiu chyba zwariował, wkłada nogę do sedesu... — Z czego składa się powierzchnia kuli ziemskiej? — pyta się nauczyciel na lekcji geografii. — Większa połowa to morza, mniejsza to ląd — zgłasza się do odpowiedzi Jaś. — Tyle razy wam mówiłem — złości się nauczyciel — że nie ma większej i mniejszej połowy bo obie są równe, ale oczywiście większa połowa klasy jak zwykle nie uważała. 87 I * * * Jaś w przedszkolu często opowiadał kolegom, jak to jego dziadek doskonale naśladuje głos sowy. W końcu zaciekawił nawet panią wychowawczynię. Gdy dziadek pewnego dnia przyszedł odebrać Jasia, pani poprosiła go aby zademonstrował dzieciom swój talent naśladowcy głosu sowy. — Ależ proszę pani, ja nigdy nie naśladowałem sowy... — odpowiedział jej zdziwiony dziadek. — Dziadku, a powiedz jak figlowałeś z dziewczynami gdy byłeś młody — podpowiada mu Jaś. — Uchuchuchuchu! \ i Z różnych szuflad Na brzegu jeziora dwaj wędkarze tak niefortunnie rzucili spiningiem, że trafili na linę, na której motorówka holowała narciarza wodnego. Ten przewrócił się i zniknął pod wodą. Wędkarze natychmiast rzucili się na ratunek. Po chwili wyciągnęli go na brzeg i zaczęli stosować sztuczne oddychanie. — Heniek — mówi nagle jeden z wędkarzy — ten to chyba nie nasz... — Dlaczego tak sądzisz? — Nasz miał na nogach narty, a ten ma łyżwy... -,j5 Do stojącego na stacji kolejowej pociągu biegnie na skróty przez pole mężczyzna i modli się w myślach: — Panie Boże, dodaj mi sił i spraw abym zdążył na ten pociąg. Po chwili przewraca się jak długi, patrzy w niebo i mówi z wyrzutem: — Ale nie musisz mnie popychać... Na pustyni misjonarz spotyka lwa. Przerażony żegna się i mówi: — Boże spraw, aby ta istota miała chrześcijańskie uczucia. Na to lew przyklęka, żegna się i mówi: — Boże pobłogosław ten dar, który zaraz będę spożywał. Do sklepu zoologicznego wchodzi klient. — Chciałbym kupić psa obronnego. 91 — Proszę bardzo, mam właśnie ostatniego... — Przecież to jamnik! Jaki z jamnika pies obronny? Sprzedawca chwyta jamnika za ogon, podnosi do góry. — No, podejdź pan teraz... W akademiku w pokoju studenckim trwa impreza. Biesiadnicy raz po raz wznoszą toast: — Za Edka, żeby zdał! W pewnej chwili otwierają się drzwi i wchodzi Edek. — I co Edek? Zdałeś? — Zdałem, tylko jednej nie przyjęli bo miała obitą szyjkę... Idzie Czerwony Kapturek przez las. Zobaczył ją wilk i woła zza krzaków: — O, idzie głupia dziwka! — Wilku nie mów tak na mnie. Jestem Czerwony Kapturek, mam czerwoną czapeczkę, czerwoną bluzeczkę, czerwoną spódniczkę, czerwone buciki, o cholera! — ja rzeczywiście wyglądam jak głupia dziwka... Idącą przez park zakonnicę złapali chuligani i zbiorowo zgwałcili. Gdy było już po wszystkim siostra otrzepała się i mówi: — Przynajmniej raz dobrze, do syta i bez grzechu... W namiocie indiańskim siedzi ojciec z trzema synami i palą fajkę pokoju. Odzywa się najstarszy syn: 92 — Dlaczego nazwałeś mnie Wschodzące Słońce? — Bo zostałeś poczęty o wschodzie słońca. Odzywa się średni syn: — A dlaczego mnie nazwałeś Zachodzące Słońce? — Bo zostałeś poczęty o zachodzie słońca. Chwila ciszy, a po chwili ojciec pyta się najmłodszego syna: — A dlaczego ty, Pęknięta Gumo, nic nie mówisz? Do gabinetu dyrektora wpada zaaferowana pracownica i od progu krzyczy: — Panie dyrektorze, nieszczęście! — Co się stało? — Personalny powiesił się w swoim pokoju. — Odcięliście?! — Nie, bo się jeszcze ruszał. — Tato, dzisiaj jeden facet dostawiał się do mnie na ławce w parku... — I co synku? Dałeś w gębę temu zboczeńcowi? — Nie. — Więc uciekłeś? — Jak miałem uciekać w pantoflach na wysokich obcasach...? Rano w biurze dyrektor pyta się swojej sekretarki: — Pani Basiu, jaki dziś mamy dzień? — Niepłodny. 93 Roztargniony profesor pyta swoją sekretarkę: — Czy była pani wczoraj w teatrze? — Nie, panie profesorze, wieczór spędziłam w łóżku... — Tak, tak. No i co? Było dużo ludzi? — Co mam zrobić, żeby schudnąć? — pyta się Marysia przyjaciółki. — Na twoim miejscu nie chodziłabym tak często na dyskoteki... , — A co, od tańca się tyje? — Od tańca nie, ale od siedzenia... Leży facet w łóżku. Obok łóżka wielka plama krwi, a pod łóżkiem... ranny pantofel. Przerwa śniadaniowa w biurze. Urzędnik rozwija zawiniętą w papier kanapkę. Jest to chleb z dżemem. Patrzy z obrzydzeniem i wyrzuca do kosza. Drugiego dnia to samo. Trzeciego dnia wyciąga śniadanie i nawet nie rozwijając wrzuca do kosza. — Czemu nie sprawdzisz co tam jest? Może dzisiaj masz chleb z kiełbasą? — Z dżemem... — Skąd wiesz? — Sam robiłem. 94 * * * Statek pasażerski przepływa obok maleńkiej wysepki po której skacze i wymachuje rękami długowłosy, brodaty mężczyzna odziany w strzępy ubrania. — Co to za człowiek? — pyta się jedna z pasażerek kapitana. — To jakiś psychopata. Od piętnastu lat, gdy przepływam koło tej wysepki on skacze i macha do nas rękami jak dobry znajomy... Pobożny ksiądz umarł i trafił do czyśćca. Dowiedział się tam, że jego parafianin Zenek, z zawodu kierowca trafił prosto do nieba. Rozżalony ksiądz napisał więc skargę do świętego Piotra. „Nie zaszła tu żadna pomyłka — wyjaśnia księdzu św. Piotr. Gdy ty prowadziłeś mszę to ludzie spali, a gdy Zenek prowadził autobus to wszyscy się modlili". — Czy nie przeszkadza panu mieszkanie w pobliżu autostrady? — Nniiieeeee... Pytanie do Radia Erewan: — Dlaczego pszczoły mają królową, a nie sekretarza? — Bo chcą mieć miód, a nie gówno. — Co będzie można dostać w 2000 roku za 100 tysięcy złotych? 95 W mordę od żebraka za taką jałmużnę. Wjechał chłop kombajnem na pole, walnął się w czoło i mówi: — O kurde, zapomniałem zasiać. — Nie pójdę dzisiaj do szkoły — mówi Jaś do mamy. Dzieci mnie przezywają, woźna bije szmatą, nauczyciele nie lubią... — Jasiu, musisz pójść do szkoły! Co to za szkoła bez dyrektora? — przekonuje mama. Przy barze siedzi dwóch kilientów i w milczeniu pyą wódkę, kolejka za kolejką. W końcu jeden z nich odzywa się do drugiego. — Pan jesteś kolejarz? — A po czym pan poznałeś? ąn — Po czapce. Wspólne ćwiczenia desantowe wojsk USA i ZSRR. W jednym z samolotów lecą razem żołnierze radzieccy i amerykańscy. Dowódcą jest Amerykanin. — Uwaga panowie, będziemy skakać z wysokości 150 metrów. Rosjanie są z lekka skonsternowani. — Panie dowódco, czy nie można by skakać z nieco niższej wysokości? — Jak to z niższej? Przecież spadochron nie zdąży się otworzyć... — O, to dzisiaj dacie nam spadochrony...? — ucieszyli się żołnierze radzieccy. Spotkali się Amerykanin, Rosjanin i Polak. Popyają wódkę i przechwalają się. Amerykanin: U nas są takie windy, co jeżdżą w górę i w dół i poziomo. Rosjanin: U nas są takie wielkie ciężarówki, że można w jedną zapakować prowiant dla całej armii. Polak: Mój wujek z Nowego Targu ma takie wielkie przyrodzenie, że mu na nim wrony siadają jak na płocie. Zmieści się ich 12, jedna przy drugiej. Po pewnym czasie zaczęły dręczyć ich wyrzuty sumienia z powodu kłamstw. Amerykanin: Skłamałem z tymi windami. One jeżdżą tylko w górę i w dół, ale za to bardzo szybko... Rosjanin: Skłamałem. W tej ciężarówce zmieści się prowiant najwyżej dla jednego plutonu... Polak: Ja też skłamałem. Mój wujek nie mieszka w Nowym Targu, tylko w Zakopanem... Na pewnej stacji kolejowej zginęła cysterna spirytusu. Policja prowadzi dochodzenie. Wszyskie ślady prowadzą do Walkowiaka. Do jego zagrody udaje się ekipa dochodzeniowa. Walkowiak jest kompletnie pijany. Budzą go. — Gdzie spirytus? — Ukradłem i sprzedałem—przyznaje się bez sprzeciwu Walkowiak. 97 A gdzie pieniądze? Przepiłem... * * * Wacek poszedł do spowiedzi. — A powiedz mi Wacku, czy ty chodzisz do lekko prowadzących się dziewczyn? — Nie pamiętam — odpowiada wykrętnie Wacek. — A do tej Hanki Walczaków chodzisz? — Nie. — A do Zośki Martyniaków, co dwa lata temu owdowiała? — Nie. — A do Kaśki Nowaków, co jej mąż jest w wojsku? — Nie. Spowiedź się skończyła i do Wacka przed kościołem podbiegli koledzy. — Dużo ci ksiądz dał na pokutę? — No, niemało, ale nie żałuję, bo dostałem też parę fajnych adresów... Jednostka wojskowa musiała wystawić na zawody sportowe boksera, a akurat nikt z poborowych nie uprawiał tego sportu. Dowódca rozkazał więc bronić honoru jednostki młodemu góralowi. Pierwsza runda. Doświadczony bokser okłada niemiłosiernie górala. Koniec pierwszej rundy, — Wytrzymasz? — pyta się dowódca górala. — Wytrzymam. W drugiej rundzie to samo. Góral przyjmuje grad ciosów. — Wytrzymasz? — pyta się dowódca. — Nie wytrzymam. Teraz mu przypieprzę! To nmm &®gk 78 — Baco, co robicie jak macie wolny czas? — Siedzem i durniem... — A jak nie macie czasu? — To ino siedzem... Rozmowa w piekarni. — Czy jest dzisiejszy chleb? — Jest tylko wczorajszy. — A kiedy będzie dzisiejszy? — Dzisiejszy będzie jutro... Myśliwy z dubeltówką wybrał się do lasu na polowanie. Wtem drogą zaszedł mu potężny niedźwiedź. — Co, panie myśliwy na polowanko się wybraliśmy...? — Ależ skąd, panie niedźwiedź, na ryby... Dwaj koledzy po rozprawie sądowej znaleźli się w tej samej celi. — Ile dostałeś? — 15 lat. A ty? — 10 lat. — To zajmij pryczę przy drzwiach, bo szybciej wychodzisz... Dziadek spowiada się w kościele. Ksiądz udzielił mu już rozgrzeszenia i puka w konfesjonał: — Ok...., ale mnie ksiądz przestraszył! 101 * * * Spotyka się dwóch myśliwych. — Coś ty, w taką burzę wybierasz się na polowanie? — A może mi się poszczęści i piorun zabije zająca. Ulicą idzie elegancko ubrana kobieta i ciągnie za sobą na smyczy opierającego się rozpaczliwie kota. Podchodzi do niej podpity mężczyzna i mówi: — Ale świnia! — Panie, to nie jest świnia, to kot. — Ja właśnie mówiłem do kota. Siedzi baca nad przepaścią i liczy: y; — 121, 121, 121... Podchodzi do niego turysta i pyta się: — Co tak baco liczycie? Baca spycha go w przepaść. — 122, 122, 122... * * * Do osiedlowego kiosku podchodzi facet i krzyczy: — Poproszę o zapałki! — Panie, co pan tak wrzeszczysz? Nie jestem głucha! A jakie pan chcesz? Z filtrem, czy bez filtra? Spotyka łysy szczerbatego i mówi: — Ej ty, zazgrzytaj zębami. — Jak zazgrzytam, to ci włosy dęba staną. 102 * * * Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami w małej chatce mieszkała sobie królewna. Pewnego ranka wyszła przed chatkę i powiedziała: — O k.......jak ja mam wszędzie daleko! Więzień do nowego lokatora celi: ;— A ty za co siedzisz? — Za katar. — ??? — No tak, kichnąłem i strażnik w banku się obudził. Cela śmierci w amerykańskim więzieniu. Skazaniec siedzi na krześle elektrycznym. Pani prokurator, która musi asystować przy egzekucji pyta się, jakie jest jego ostatnie życzenie. • — Niech mi pani usiądzie na kolanach... — Panie kelner, co to za robak pływa w mojej zupie? — Nie mam pojęcia, zawsze byłem słaby z biologii... Starszy pan dyktuje swoją ostatnią wolę notariuszowi: — ...a ostatnim moim życzeniem jest, aby na moim pogrzebie zagrał jakiś znany skrzypek. — A jakie utwory życzy sobie szanowny pan usłyszeć? 103 Czy kogut znosi jajka? Tak, gdy schodzi po drabinie. — Niech pan zabiera tego psa, bo mi pchły skaczą po nogach... — Reks, natychmiast odsuń się od tej pani! Ona ma pchły! Ostatnio ciągle dostaję listy z pogróżkami. To zawiadom policję! To nic nie pomoże. Ich nadawcą jest urząd skarbowy. — Czy jest denaturat? — Nie ma. — To poproszę jakieś inne wino. Na przyjęciu podano pieczone kurczaki. Jeden z gości wziął udko do ręki i zaczął ogryzać. — Nożem! — podpowiada mu żona szeptem. — Kogo?! Co musi zrobić łysy, żeby się podrapać po włosach? Dziurę w kieszeni. Bajki: , ># O Jacusiu: Ja cóś tu wódki nie widzę! O apostołach: Jedzcie, pijcie, a po stołach nie rzygajcie. Wielkanocna: Męża mam, ale luja, ale luja. — Jakie pani ma ładne zęby! — To po mamie... — I pasowały?! Rosjanin wybrał się na wycieczkę do Wenecji. Po zwie^ dzeniu był wstrząśnięty: — To straszne, w mieście powódź, a oni śpiewają! | — Coś ty taki smutny? — pyta się kolega kolegi. ^ — Dzisiaj moja żona stanowczo powiedziała, że mam wybierać: albo wódka albo ona... — No i co? — Będzie mi jej brakowało... 78 Pewien facet wsiadł wraz ze swoim psem Reksem do autobusu i stanął koło szykownej damy. Ta popatrzyła na psa i cedzi przez zęby: 104 W pogotowiu ratunkowym dzwoni telefon: — Panie doktorze, proszę przyjechać, nasz 3-letni synek połknął korkociąg... 105 Zaraz będę, a co państwo zrobili do tej pory? Flachę otworzyliśmy śrubokrętem... — Z małpy. — Doskonale na tobie leży. Wyglądasz jakbyś się w nim urodziła. 78 Rozmawiają dwie przyjaciółki: — Wiesz, im jestem starsza, tym bardziej mój mąi się mną interesuje. — Czemu się dziwisz, jest przecież archeologiem. Zagadki. Co to jest? " ¦ 1. Ropucha i 40 małych żabek. Teściowa wiesza firanki. 2. Mały ptaszek, duża klatka. Kulturysta. 3. Pchła. Zwierzę które zeszło na psy. ~ '" 4. Białe, okrągłe i goni. -Tabletka na przeczyszczenie. 5. Zielone, ogolone i skacze. Żołnierz na dyskotece. 6. Dlaczego Murzyn ma białe dłonie? Bo się trzymał drążka, gdy go wędzili. ta * * * ff — Mamo, kto to jest? — pyta się mała myszka wskazując na nietoperza. — To nasz daleki kuzyn. Pracuje w lotnictwie. — Z czego masz takie wspaniałe futro? 106 Na jezdnię, tuż przed pędzący samochód wbiega małe dziecko. Kierowca wykazując nieprawdopodobny refleks i umiejętności uniknął wypadku. Do samochodu dobiega policjant. — Gratuluję panu, świetnie pan prowadzi. Za ten wyczyn nasza komenda ufunduje panu nagrodę — milion złotych! — Wspaniale, cieszę się. — Czy można wiedzieć, na co przeznaczy pan te pieniądze? — Zapiszę się wreszcie na kurs prawa jazdy. Żona kierowcy usiłuje ratować sytuację: — Proszę nie zwracać na niego uwagi panie władzo, on się zawsze popisuje gdy jest pijany. Z tylnego siedzenia odzywa się babcia: — A nie mówiłam, że kradzionym samochodem daleko nie zajedziemy... Baca zatrudnił się w kopalni. Już pierwszego dnia miał pecha, bo wpadł do starego, zapomnianego szybu. Zbiegli się koledzy i mówią: — Franek, jesteś tam? — Jo. — Nic ci się nie stało? — Ni. — To wyłaź stamtąd. — Kaj nie mogę, bo jeszcze lecę... 107 78 W restauracji zawiany klient przegląda kartę dań. W końcu przywołuje kelnerkę: — Poproszę tego inwalidę. — Jakiego inwalidę? — pyta się zdziwiona kelnerka. — No, tu przecież pisze — tatar z jednym jajem. — Dlaczego Kościół zakazuje kobietom miłości francuskiej? — Bo jak połknie, to kanibalizm, jak wypluje aborcja. W plemieniu Indian zachorował wielki wojownik. Jego współplemieńcy idą do czarownika po radę. — Połóżcie mu czarcie ziele na czole, to wyzdrowieje. Na drugi dzień. — I co, pomogło? — Nie, czarowniku. — To połóżcie mu jajka na oczy. Na trzeci dzień. — I co pomogło? — Nie czarowniku, on umarł... — A położyliście mu jajka na oczy? $.• — Nie, dociągnęliśmy tylko do pępka. — Janie, dzisiaj w nocy miałem przypadkowy wytrysk. — Już zmieniam prześcieradło, mości hrabio. yV. — Baldachim, idioto! Jn 108 — Franek, ty chyba zwariowałeś?! Dałeś szatniarzom 10 tys. zł! — A czy ty widziałeś jaki mi on płaszcz wydał?! Komandos z Moskwy zmylił straże, przedostał się do sali obrad Rady Najwyższej ZSRR, wszedł na trybunę, ustawił na niej karabin maszynowy, odbezpieczył i woła: — Gdzie jest gospodin Jelcyn? Gdzie jest gospodin Jel-cyn? Wybuchła straszna panika. Deputowani jeden przez drugiego krzyczą: Tu jest, tu jest! Komandos go dostrzegł i krzyczy: — Gospodin Jelcyn, schowajcie się, bo zaraz będę strzelał... Dyrektor przedsiębiorstwa wzywa do siebie kadrowca. — Jak pan wie, już niedługo wybieram się na emeryturę. Czy zna pan kogoś, kto mógłby mnie zastąpić? — No, może magister Kowalski z planowania...? — Taaak. Ten racjonalizator? Proszę go zwolnić od pierwszego. Dwóch górali wybrało się do knajpy. Jeden mówi: — Stań przed drzwiami, ja wejdę do środka i będę ludzi wyrzucał, a ty ich licz. Góral wszedł do środka, po chwili rozległ się tam straszny rumor i przez drzwi zaczęli wylatywać ludzie. — Jeden, drugi, trzeci, czwarty... — liczy bez wytchnienia. 109 78 Nagle rozlega się dźwięk tłuczonej szyby, ktoś wylatuje przez rozbite okno i słychać głos kolegi: — Tera nie licz, bo to jo... W Związku Radzieckim po raz pierwszy wydano Biblię. Jej pierwsze zdanie brzmiało następująco: „Snaczała nie było niczewo, tolko towariszcz Bog procha-żałsia ulicami Moskwy..." Pewien podpity facet już od dłuższego czasu usiłuje otworzyć swoje mieszkanie cygarem. Daremne te wysiłki zauważył jego sąsiad: — Drogi panie, cygarem pan drzwi nie otworzysz... — Cygarem? Rzeczywiście. Wychodzi na to, że godzinę temu wypaliłem cały klucz. Białego myśliwego złapali w dżungli Murzyni: — Wolisz śmierć, czy bururu? — pytają się go. — Wolę bururu — odpowiada, bo wszystko wydaje mu się lepsze od śmierci. Murzyni zgwałcili go i znowu się pytają: — Wolisz śmierć czy bururu? — Wolę śmierć — odpowiada z godnością myśliwy. — Zarządzam śmierć przez bururu — ogłasza wódz Murzynów. Na Marsa przyleciał amerykański turysta z żoną. Podcho-110 dzi do niej Marsjanin, przykłada jej palec do brzucha i mówi: — Tipitipitip. — Odczep się od mojej żony, bo cię kopnę w tyłek. — My nie mamy tyłków. — To kopnę z przodu. — My nie mamy przodu. — To jak wy się do cholery rozmnażacie? — A właśnie tak — mówi Marsjanin i przykładając palec do brzucha żony turysty i mówiąc „tipitipitip". Rzecz się dzieje w nieodległych czasach, gdy sklepy mięsne świeciły pustkami. Wchodzi facet do rzeźnika i pyta się: — Jest szynka? — Nie ma. — A schab? — Nie ma. — A kiełbasa? — Nie ma. — No tak, wszystko Ruscy wzięli... Już po chwili jest przesłuchiwany na posterunku milicji. — Czy to wy powiedzieliście, że wszystko Ruscy wzięli? — Tak ja, a co, nie należy im się? Do USA przyjechał zielony ludzik i mówi: „Jestem zielony ludzik, przybywam z zielonej planety, mam zielone wiaderko, przyszedłem coś ukraść". „Jedź do ZSRR — radzą mu Amerykanie — tam jest taki bałagan, że nawet nie zauważą...". Przyjechał do ZSRR i mówi: „Jestem zielony ludzik, przybywam z zielonej planety, o!!!, a gdzie jest moje zielone wiaderko?!" 111 Kolacja rodzinna. — Kochanie, skąd wzięłaś ten przepis. Grzybki są wyśmienite. — Z jakiejś powieści kryminalnej. Oburzony klient do sprzedawcy: — Sprzedał mi pan ten sweter twierdząc, że jest z wełny. Tymczasem na metce jest wyraźnie napisane, że jest zrobiony z bawełny. — Ciii, to tylko podstęp dla zmylenia moli. Senior rodziny obchodzi 85 urodziny. Wszyscy składają mu serdeczne życzenia. — Ach moi kochani, to są już z pewnością moje ostatnie urodziny... — Ależ dziadku — mówi wnuczek — dziadek jest jeszcze silny, sprawny i zdrowy. Z pewnością przeżyje nas wszystkich... — A no daj Boże, daj Boże — pomrukuje dziadek. W szpitalu psychiatrycznym lekarz siedzi przy łóżku nowego pacjenta: — Jak się nazywacie? — Jak to, nie wie pan? Jestem Napoleon Bonaparte. L — Tak? A można wiedzieć, kto panu to powiedział...? . — Pan Bóg. i Głos z sąsiedniego łóżka. — On kłamie, nic mu takiego nie mówiłem! 112 Gdzie woda jest najtańsza? W przemówieniach polityków. A najdroższa? W polędwicy i szynce. — Dlaczego pijąc wódkę zamykasz oczy? — pijaczek swojego kolegi. — Bo lekarz zabronił mi zaglądać do kieliszka. pyta się Z wycieczki do Izraela wracają dwaj młodzi ludzie dźwigając wypchane, ciężkie torby. — Czy macie panowie coś do oclenia? — pyta się celnik. — Nic. — Proszę otworzyć walizki. Co jest w tych butelkach? — To święcona woda z cudownego źródła w Jerozolimie. Prezent dla przyjaciół i znajomych. Celnik odpieczętowuje jedną z butelek i próbuje. — Przecież to koniak! — Ludzie, ludzie, znowu cud! Dlaczego Pan Bóg stworzył kartofle? Żeby również biedacy mieli kogo obdzierać ze skóry. Koledzy w biurze opowiadają o swoich uzdolnionych znajomych: 113 — Jeden z moich kumpli jest fantastycznym mechanikiem. Zbudował sobie samochód składający się z części Mercedesa, Audi, Forda, Volkswagena i Fiata. — To ciekawe. I co z tego wyszło? — 5 lat, bez zawieszenia. W celi rozmawiają dwaj więźniowie: — Wiesz, dzisiaj miałem piękny sen... — Jaki? — Nie zapłaciłem komornego i wyrzucono mnie na bruk. Do komisariatu policji przyszła zapłakana kobieta otoczona wianuszkiem dzieci. .: — Panowie, szukajcie mojego męża! — Proszę się uspokoić, powiedzieć jak się nazywa i kiedy zaginął. — Nazywa się Kazek i zaginął dzisiaj... — Dzisiaj? To nie ma żadnych powodów do niepokoju... — Jak to nie ma?! Dzisiaj wziął wypłatę! Sędzia pyta recydywistę, notorycznego pijaka skazanego właśnie na karę śmierci: — Jaki rodzaj śmierci chce sobie skazany wybrać? — Proszę o powolne zatruwanie organizmu alkoholem... Generał podczas inspekcji pyta szeregowca: — Czy jesteście szczęśliwy, że służycie w wojsku? 114 Tak jest, panie generale! A co robiliście w cywilu? Byłem jszcze bardziej szczęśliwy. Podsądny opuszcza salę rozpraw. — Ile ci dali? — pyta się kolega — Trzy niedziele. — To mało. — Ale palmowe. Dlaczego na wsi kobiety szyją swoim mężom kalesony z folii? — Bo pod folią szybciej rośnie. Dwaj ojcowie rozmawiają o swoich dzieciach uczących się daleko od domu: — Mój syn pisze takie mądre listy, że co rusz muszę sięgać po encyklopedię — mówi jeden. — A mój pisze takie listy, że co rusz muszę sięgać po książeczkę PKO — mówi drugi. Córka Kowalskich, studiująca w dużym mieście, po długim okresie przebywania poza domem składa rodzicom niespodziewaną wizytę. — Mamo, tato, mam chłopca! — woła od progu. — A kimże on jest, studentem, inżynierem, lekarzem? — wypytują się zaciekawieni rodzice. 115 Ależ kochani, on ma dopiero dwa miesiące! Dwaj turyści rozmawiają stojąc nad przepaścią. — Wiesz, tydzień temu dokładnie w tym miejscu runął w przepaść mój przewodnik. — I tak spokojnie o tym mówisz? — Nie ma się czym ekscytować. Był stary, sfatygowany, brakowało w nim wielu kartek... Spotykają się dwie zaprzyjaźnione sekretarki: — Dlaczego zrezygnowałaś z noszenia spodni i włożyłaś mini spódniczkę? — Wolę, żeby szef patrzył na moje nogi, niż na moją pracę. — Zobacz synku — mówi ojciec pokazując szkielet — tylko to z człowieka zostaje po śmierci... — A więc samo mięsko idzie do nieba! W Moskwie rozmawiają Wania z Wołodią: — Czy ty wiesz, ile kosztuje jeden „Pershing"? — Straszne pieniądze. — To popatrz ile forsy do nas leci... Nieśmiały pan przychodzi do apteki i cicho, tak aby pozostali klienci nie słyszeli, pyta się: 116 — Czy są prezerwatywy? Na to pani magister farmacji zwracając się w kierunku zaplecza krzyczy: — Hej Zenek! Są prezerwatywy? — Są. — A ile kosztuje jedna? — pyta się jeszcze ciszej nieśmiały klient. — Zenek! Ile kosztuje jedna prezerwatywa? — Tysiąc złotych. — To ja poproszę jedną... — Zenek! Przynieś tu dla pana jedną prezerwatywę! Zarumieniony klient daje banknot pięciotysięczny i nie czekając na resztę usiłuje się wymknąć z apteki. — Hej, panie! Masz pan tu resztę z tych prezerwatyw! — słyszy za sobą głos aptekarki. Tego było za wiele. Nerwy mu puściły. Wyszedł na środek apteki i krzyknął: — Ludzie, idę się p........ć! Za zieloną górą, za zieloną rzeką, za zielonym morzem, w zielonym lesie, w zielonej chatce, przy zielonym stoliku, na zielonym krzesełku siedzi różowy krasnoludek i mówi: — O kurde, ja chyba jestem nie z tej bajki! Turysta pyta się górala: — Baco czemu ciągniecie ten łańcuch? — A co, mam go pchać! — Panie starszy, to wino jest ciepłe — awanturuje się klient w restauracji. 117 — To niemożliwe, przecież przed chwilą sam dolewałem do niego zimnej wody... — Czy są kartki pocztowe z napisem „Dla mojej najdroższej"? — Tak, są. — To poproszę osiem. Rozmawiają dwie jaskółki siedzące na przewodach telefo- nicznych: — Ta pani co teraz mówi ma bardzo szorstki głos. — Okropnie szorstki — dodaje druga — aż mnie od tego łaskocze pod podeszwami. Przychodzi baca do spowiedzi: — Proszę księdza zgrzeszyłem wiele razy: kradłem, kłamałem, gwałciłem. Ale za to wszystko strasznie żału- ję— — Oj tak synu, twoje grzechy są wielkie... — K....... Nie mów do mnie „synu" bo ci ten kiosk rozwalę. Do zegarmistrza przychodzi klient z reklamacją: — Proszę pana, on teraz tyka! — To chyba właśnie o to chodzi... — Niezupełnie. Gdy go przyniosłem do naprawy, był to barometr... 118 Dlaczego kogut w czasie „deptania" dziobie kurę po głowie? — Żeby jej z głowy alimenty wybić. * * * Młody człowiek został uznany winnym zamordowania rodziców. Przed ogłoszeniem wyroku sędzia przyznaje mu prawo do ostatniego słowa: — Proszę o łagodny wymiar kary. Jestem przecież biednym sierotą... W komisariacie. — Więc mówi pan, że pana żona zniknęła z domu przed tygodniem? To dlaczego zawiadamia pan o tym dopiero dzisiaj? — Zorientowałem się dzisiaj po południu, bo właśnie zepsuł się telewizor. Kowalski jest bardzo smutny. — Nikt mnie nie lubi... — zwierza się koledze. — Bzdura, jest przecież tyle ludzi którzy cię nie znają. Ładna blondynka wchodzi do sekretariatu dyrektora fabryki. Za biurkiem siedzi sekretarka, śliczna brunetka. Blondynka patrzy na nią ciekawie i przedstawia się: — Jestem żoną dyrektora, a pani jest chyba nową sekre-, tarką? 119 — Tak, pracuję tu od miesiąca. — To proszę nie popełnić tego błędu, który zrobiła pani poprzedniczka. — A jaki ona zrobiła błąd? — Wyszła za mąż za dyrektora. Rozmawia dwóch malarzy. — Wiesz, poniosłem niepowetowaną stratę. Mój syn wyrzucił na śmietnik moje najlepsze szkice. — A ile lat ma synek? — 4 latka. — No proszę, taki mały a już się zna na sztuce. W dworcowej restauracji kelner potrząsa za ramię klienta. — Proszę pana, zamykamy! — Dobrze, tylko nie trzaskajcie drzwiami. W restauracji. — Proszę podać mi to danie, które je ten pan pod ścianą. Po chwili wraca kelner z podbitym okiem. — Niestety, ten pan za nic nie chciał oddać swojego dania. ł Po wyścigu zdenerwowany trener krzyczy na dżokeja: — Przecież na ostatniej prostej mogłeś szybciej pobiec! — Pewnie że mogłem, ale szkoda mi było konia zostawić. 120 Bacowie wraz z młodym juhasem wybrali się na hale wypasać owce. Po kilku dniach młody juhas pyta się bacy: — Baco, a nie chce się to wam do bab? — Ni, tutaj tyła owiec... Młody juhas nie wytrzymał i na drugi dzień pokrył owcę. Zobaczyli to bacowie i w śmiech. Zawstydzony juhas: — Czego się śmiejecie? Sami mówiliście, że są owce... — No tak, ale ty wybrałeś najbrzydszą. Mały synek pyta się tatusia co to jest Związek Radziecki, „Solidarność", partia. — Synku — mówi ojciec — wytłumaczę ci to na przykładzie. Związek Radziecki jest jak nasz sąsiad. Wczoraj ukradł nam królika, a dzisiaj przyszedł nam go sprzedać. „Solidarność" jest jak twój wujek — obiecał ci akordeon, a kupił organki. Partia jest jak nasz dziadek — ślepy, głuchy, a chce rządzić. Z piątego piętra płonącego budynku strażak wynosi na rękach piękną, nagą dziewczynę: — Dziękuję panu, to był wspaniały wyczyn — szczebiocze dziewczę. — Jaki tam wyczyn? Chociaż, rzeczywiście nieźle się musiałem naszarpać aby nie dopuścić do pani żadnego z moich kolegów... Mąż wrócił z „polowania" i przyniósł do domu zająca obdartego ze skóry. 123 — To ty go upolowałeś? — pyta podejrzliwie żona. — A jakże inaczej? — A dlaczego nie ma futerka? — Wyobraź sobie, strzeliłem do niego gdy właśnie wychodził z kąpieli... Do dyrektora cyrku zgłosił się z prośbą o pracę człowiek który zapewnia, że umie doskonale naśladować ptaki. Dyrektor jest zniecierpliwiony: — Panie, to już było! Nuda! — Szkoda!—westchnął smutno facet i wyfrunął przez okno. W gabinecie dyrektora cyrku dzwoni telefon: — Panie dyrektorze, chciałbym się zatrudnić w pana cyrku... — A co pan umie? — Umiem połykać metrowej długości miecz. '-* — To stary i ograny numer. ¦'-> — Może, ale ja mam 80 centymetrów wzrostu. Mały zajączek przyszedł do domu bardzo pobity. Zdenerwowało to bardzo jego ojca. Wybiegł na polankę i krzyczy: — No, przyznać się, który pobił mojego synka? — Ja — odpowiada niedźwiedź. — I dobrze zrobiłeś. Należało się gnojkowi. Wszedł Murzyn do kopalni i... tyle go widzieli. 124 Do restauracji wchodzi starsze małżeństwo i zamawia kotlety schabowe. Już po chwili staruszka zajada ze smakiem, a jej mąż siedzi nad talerzem i ani tknie. Podeszła do niego kelnerka i pyta się: — Dlaczego pan nie je? Czyżby panu nie smakowało? — Ależ skąd, po prostu czekam aż żona skończy i pożyczy mi sztuczną szczękę. Pewien mężczyzna przyjechał po raz pierwszy do dużego miasta. Traf chciał, że popsuł mu się zegarek. Idzie ulicą i szuka zegarmistrza. Patrzy, a na wystawie jednego lokalu wisi duży zegar. Wchodzi. — Dzień dobry, popsuł mi się zegarek... — A co to mnie obchodzi? Tu jest dom publiczny. — Przecież na wystawie, wywiesił pan zegar? — No a co miałem wywiesić? O północy do domu kierownika sklepu monopolowego dzwoni telefon: — Panie kierowniku — słychać głos w słuchawce — o której pan jutro otwiera sklep? — Co za bezczelność dzwonić o tej godzinie! — mówi kierownik i rzuca słuchawkę. Za dwie godziny znowu telefon: — Panie kierowniku kochany, to jak będzie z otwarciem tego miłego sklepiku...? — Niech pan się nie wygłupia, chcę spać! — rzuca słuchawkę. Mija jakieś pół godziny. 125 —P-panie, k-kierowniku, o k-któórejj ppaann ju-jutroo ootwieeera skleep? — Ty pijaku jeden, o trzynastej ale i tak cię do sklepu nie wpuszczę! — Kiedy ja nie chcę wejść, ja chceę wyjść... Trzej górnicy wybierają się w odwiedziny do rodziny we Francji. Sztygar uprzedza ich, że za granicą będą się do nich inaczej zwracać: — Na ciebie Gustlik będą mówili Guj, na ciebie Leon — Luj, a na ciebie Hubert... — Nie, ja tam nie jadę — decyduje się Hubert. Radziecki chirurg przeprowadza skomplikowaną operację. — Spiryt — rozkazuje asystentce. — Tiepier tampon — mówi po chwili. — Spiryt! — Tampon. — Spiryt! — Spiryt! — Ogórca! Przez pustynię ucieka Arab. Za nim jedzie czołg izraelski. Arab co chwila odwraca się i strzela. Po jakimś czasie pada zrezygnowany i czeka na śmierć. Czołg zatrzymuje się, otwiera się właz i pokazuje się w nim Żyd. — Te, Arab, czemu nie strzelasz? — Skończyły mi się naboje... ,v 126 — A może chcesz kupić...? Kierownik budowy zobaczył przez okno swego baraku, że jeden z robotników szybko podniósł nogę i coś rozdeptał: — Kowalski, co robicie? — krzyknął. — Nic takiego panie kierowniku, zabiłem ślimaka. Od rana bez przerwy za mną biegał. Brzegiem rzeki idzie facet. Zobaczył wędkarza. Postanowił się zabawić. „Zapytam go, czy biorą ryby — pomyślał. Gdy odpowie że biorą, powiem, że takiemu bucowi to zawsze biorą. Gdy odpowie, że nie biorą to powiem że bucowi nie zawsze biorą". Zadowolony z siebie podchodzi do wędkarza. — I co, biorą ryby? — Zjeżdżaj bucu! — Panie kierowniku, czy mógłbym dostać trzy dni urlopu aby pomóc żonie przy sprzątaniu po remoncie domu? — prosi Kowalski. — Wykluczone. — Dziękuję panu bardzo, wiedziałem że z pana równy chłop. Ksiądz z rabinem żydowskim spotkali się na przyjęciu. Siedzą obok siebie. Ksiądz podsuwa rabinowi półmisek z szynką wieprzową. 127 — Proszę się częstować... — Nie mogę. — Dlaczego? — Moja religia tego zabrania. — A szkoda, bo to dobra rzecz, oj dobra rzecz... Przyjęcie się skończyło. Rabin żegna się z księdzem i mówi do niego: — Proszę pozdrowić pańską małżonkę. — Ja nie mam żony. — Dlaczego? — Moja religia tego zabrania. — A szkoda, bo to dobra rzecz, oj dobra rzecz... Mężczyźni, którzy mają się ku sobie to pederaści. Kobiety, które gustują w kobietach to lesbijki. A jak się nazywają ludzie którzy żyją ze zwierzętami? — Gucwińscy. Facet kupował konia na targu. — Ile pan chce za tego konia? — Milion złotych. — Panie, przecież ten koń jest ślepy? — Pan chyba oszalał, weź się pan na nim przejedź to sam zobaczysz. Facet wsiada na konia i puszcza go w galop. Koń pędzi prosto na ceglany mur, wpada na niego z całym rozpędem i się zabija. Jeździec ledwo uszedł z życiem. — Panie, i co nie mówiłem, że jest ślepy? — Ślepy, ślepy, ale jaki odważny... — Jaka jest różnica pomiędzy człowiekiem a wielbłądem? 128 — Wielbłąd może pracować nie pijąc przez cały tydzień, a człowiek może pić przez cały tydzień i nie pracować. Podobno Jaruzelski i Wałęsa założyli spółkę? Tak to prawda, nazywa się ona General Electric. — Pawełku, jestem wielbicielem twojej siostry. Jeśli przyniesiesz mi pukiel jej włosów, dam ci na dwie porcje lodów... — A ile mi pan da, jak ją ostrzygę na zero? < . , !X3> Idzie sadysta przez łąkę, zobaczył żabę i nadepnął ją tak, aż jej oczy na wierzch wyszły. ;, — No co, zdziwiona? — Zegarek który u pana kupiłem pół roku temu już się popsuł i jest do wyrzucenia. A zapewniał mnie pan, że wystarczy na całe życie. — Pan wtedy bardzo źle wyglądał... Ojciec pyta się syna: — No i jak ci poszedł ten egzamin? — Przez dwadzieścia minut egzaminator trzymał mnie w krzyżowym ogniu pytań... — No i co? 129 — Nie wydobył ze mnie ani słowa. * * * Matka budzi syna: — Wstawaj Zenek, za 15 minut odjeżdża twój pociąg. — A czy ja leżę na torach? Rozmawiają dwaj koledzy: — Wiesz Janek, kiedy słyszę rano budzik to wydaje mi się, że do mnie strzelają. — I co, zrywasz się na równe nogi? — No co ty, leżę jak zabity... * * * Chodzą sobie dwa koguty po mieście i strasznie się nudzą. Wreszcie jeden z nich wpadł na pomysł: — Chodź, pójdziemy do garmażerii, pooglądamy sobie goły kury... * * * — Czy wiesz, kto będzie pierwszą ofiarą internowania za prezydentury Wałęsy? — Docent Miodek, ten od poprawnej polszczyzny. * * * — Czym się różni amerykański AIDS od radzieckiego? — Amerykański jest nieuleczalny, radziecki niezwycię- żony. 130 Przychodzi zakonnica do sklepu i prosi o 99 świec. — A czy może być 100, bo po tyle są pakowane?—pyta się ekspedientka. r? .^j;, — Może być. Jedna pójdzie na ołtarz. v • r Do sklepu GS-u wchodzi rolnik i pyta ekspedientkę: — Czy są lemiesze? — Są, ale razem z pługiem. Po chwili gospodarz pyta: — A czy są zęby do bron? — Są, ale razem z broną. Gospodarz zdenerwowany wychodzi. Ekspedientka za nim woła: — Gospodarzu, macie jajka? — Mam, ale razem z ch.... Pewien przewodnik po Górach Skalistych w USA miał bardzo złą sławę. Co wziął grupę turystów na wycieczkę to zdarzała się tragedia, ginęli ludzie. W końcu został oskarżony o umyślne zabójstwa, osądzony i skazany na karę śmierci na krześle elektrycznym. Odczytano mu wyrok, włączono prąd. Po 10 minutach wyłączyli prąd, a facet jak gdyby nigdy nic, uśmiecha się z fotela. Zgodnie z amerykańskim ustawodawstwem egzekucji nie można już powtórzyć. Pytają się go,.jak to możliwe, że przeżył tak duże napięcie prądu? — Widzicie panowie, ja jestem po prostu zły przewodnik... 131 • * * Przychodzi facet do restauracji i zamawia: — Barman, dla mnie setka, dla orkiestry setka i dla ciebie setka. Gdy przyszło do płacenia okazuje się, że facet nie ma pieniędzy, więc barman wyrzucił go kopniakami z lokalu. Na drugi dzień facet jak gdyby nigdy nic przychodzi znowu i zamawia: ¦— Dla mnie setka i dla orkiestry setka. — A dla mnie to już nie? — pyta się zgryźliwie barman. — Dla ciebie nie, bo jak wypijesz to rozrabiasz. Panie, nie widział pan gdzieś w pobliżu policjanta? Nie, nie widziałem. No to dawaj forsę! Czy to prawda, że wszystkie grzyby są jadalne? Tak, z tym, że niektóre tylko raz w życiu. Policjant zatrzymuje samochód i mówi do prowadzącej kobiety. — Jechała pani 140 km/h... — To jakaś pomyłka panie władzo, dopiero 10 minut temu wyjechałam z domu. Żona świeżo po kursie prawa jazdy prowadzi samochód: — Spójrz, Edek, co za ludzie! Ten facet już od minuty 132 biegnie przed maską naszego samochodu. Zupełnie jakby chciał, abym go przejechała. Co mam zrobić? — Zjedź z chodnika. — Państwo w Europie na literę ,,K". — Kowalscy. — Co rośnie korzeniem do góry? — Ząb w górnej szczęce. — Przed kim król zdejmuje koronę? — Przed fryzjerem. — Jak się nazywa zastępca lotnika? — Zalotnik. — Co myśli żaba tuląc się do jeża? — „Miłość jest cierpieniem..." — Co myśli kura uciekając przed kogutem? — „Zrobię jeszcze dwa okrążenia wokół kurnika, żeby sąsiadki nie plotkowały". — Jak się nazywa byk po kuracji odchudzającej? — Skurczybyk. — Co otrzymamy ze skrzyżowania żyrafy i szpaka? — Kombajn do zbioru wiśni. — Ile pies ma zębów? — Cały pysk. — Co leci w kinie w Wąchocku? — Tynk ze ścian. — Jaki jest najbardziej niebezpieczny pocisk na świecie? — Kobieta: wpada w oko, rani serce, szarpie nerwy, dziurawi kieszeń i wychodzi bokiem. — Tu przed panem mieszkał kiedyś profesor-wynalazca, 133 który robił w tym właśnie pokoju rozmaite eksperymenty — wyjaśnia administrator nowemu lokatorowi. — Ta plama na suficie to pewnie wynik tych eksperymentów... — Nie, to jest właśnie ten profesor... * * * — 500 tysięcy złotych, albo strzelam — krzyczy bandyta. — A czy będzie pan miał wydać z miliona? — pyta się Kowalski. * * * , Idzie po torach trzech facetów: głuchy, ślepy i kulawy. — Słyszycie, pociąg jedzie — powiedział głuchy. — Widzę go — krzyknął ślepy. — No to w nogi — zakomenderował kulawy. * * * Prezydent Wałęsa spotkał się z ambasadorem niemieckim. W czasie rozmowy mówi do niego: — Polska może wam dać, co tylko chcecie. — Danke. — Wszystko, tylko nie Danke — proponuje Wałęsa. * * * Siedzi żaba w stawie. Podchodzi do niej bocian i pyta się: — No, powiedz żabo, jaka dzisiaj woda? Żaba milczy. — No co, nie słyszałaś, pytam się czy woda ciepła? Żaba nic. — Ty k...o, pytam się jaka jest temperatura wody! 134 — K....a to może ja i jestem, ale nie termometr. * * * — Jak ty to robisz, że masz zawsze tyle dziewczyn?— się kolega kolegi. — To bardzo proste, trzeba umieć je podejść. Na przyk{a,j idę z dziewczyną koło cukierni, wchodzę do środta kupuję cukierki i mówię „Cukierek dla cukiereczka", ' — To rzeczywiście proste, ja też tak zrobię. Wybrał się z dziewczyną na spacer. Niby przypadkiem przechodzi koło cukierni, wszedł do środka, kupił ca}a torbę cukierków i wręcza ją dziewczynie ze słowami: — Torba dla torby. Kowalski z kolegą wracają późną porą do domu. Naprze. ciwko nich idzie chodnikiem dwóch mężczyzn, który^ wygląd nie wróży nic dobrego. — Słuchaj Franek — mówi Kowalski — przejdźmy lepiej na drugą stronę, bo ich jest dwóch, a my sami. — Co, interesujesz się modą? — pyta jeden złodziej drugiego, widząc że ten studiuje żurnale. — Modą nie, ale muszę wiedzieć, gdzie w przyszłym roku będą kieszenie. -v -««. Kowalski został spoliczkowany przez kolegę w pracy, Pyta się oburzony: — To było poważnie, czy na żarty? 135 Poważnie. To w porządku, bo ja nie lubię takich żartów. Przychodzi koń do knajpy i mówi: — Jedno piwko proszę. Barman jest bardzo zdziwiony: — Tylko jedno piwo. Przedwczoraj tak pochlałeś że zwaliłeś się pod bufet, wczoraj to cię musieli za lejce wyprowadzić, a dzisiaj tak skromnie? — Dzisiaj jestem wozem — odpowiada skromnie koń. Siedzi student w akademiku i się uczy. Nagle słyszy szybkie kroki na parapecie okna. Podbiega i widzi, że to przechodziło ludzkie pojęcie. * * * Jedzie Arab na wielbłądzie przez pustynię. Gdy dojechał do oazy, wielbłąd padł ze zmęczenia i nie chce dalej iść. Jako że nie było tam weterynarza, Arab zwrócił się o pomoc do kowala. Ten niewiele myśląc wprowadził wielbłąda na kanał i z całej siły walnął młotem w przyrodzenie. Wielbłąd ryknął z bólu i pomknął przed siebie jak oszalały. — No i jak ja go teraz dogonię? — pyta się zmartwiony Arab. — Właź pan na kanał — doradza kowal. Wpadł ogórek do żołądka, patrzy, spokój, to położył się 136 w kącie. Wpadła sałatka do żołądka, patrzy, spokój, położyła się w kącie. Wpadł śledzik do żołądka, patrzy, spokój, położył się w kącie. Wpadła wódka do żołądka, rozejrzała się i krzyczy. „Chłopaki, tam na górze jest impreza, wracamy!" * * * Janie podaj prezerwatywę. Tak mości hrabio. Nie tę durniu, podaj tę z herbem. Do sklepu mięsnego wchodzę dwie zakonnice. — Słucham, co podać? — pyta się ekspedientka. — Proszę dwie parówki — mówi jedna z nich. Druga odciąga ją na bok i szepcze: .__^ — Kup trzy, jedną zjemy... Dwóch zapalonych wędkarzy spotykało się każdego dnia nad jeziorem. Pewnego razu, jeden z nich nie przyjechał. Tak minęło pięć dni. Na szósty dzień pojawił się na starym miejscu. — Czemu cię tak długo nie było? — Ożeniłem się. fj — Gratuluję. Czy jest ładna? L — Coś ty. :q — Co, brzydka? — Mało powiedziane, jest wstrętna! — To po co się z nią żeniłeś? — Czy ty wiesz, jakie ona ma robaki w ogródku?! \f 137 Do domu publicznego przyszedł staruszek z laską i zażyczył sobie trzy dziewczyny. — Dziadku, trzech nie wytrzymasz — podpowiada właścicielka domu. — Płacę za trzy, to i wymagam. Zaprowadziła go do pokoju z trzema dziewczynami, po czym wyszła. Dziadek ustawił je według wzrostu i mówi: — Wy dwie, połóżcie mnie na tą trzecią. Wynalazca prezentuje w Urzędzie Patentowym swój wynalazek: — W ten otwór wkładamy twarz. W środku są dwie brzytwy, które błyskawicznie golą. — Ale każdy ma przecież inne rysy twarzy... — Tylko przy pierwszym goleniu... Na klatce schodowej kłócą się dwie sąsiadki. W pewnej chwili jedna z nich nie wytrzymuje i krzyczy na cały głos: — Ty stara k...o! — Tylko nie stara! Tylko nie stara! — Do kogo piszesz ten list? — pyta się żona męża. — A dlaczego się pytasz? — Oj, ty zawsze musisz wszystko wiedzieć! W przedziale siedzi żołnierz i żując gumę patrzy na 138 starszą kobietę. Po pewnym czasie ona uśmiecha się do niego i mówi: — To ładnie, że usiłuje mnie pan bawić rozmową, ale to na nic, jestem głucha jak pień. Dyrektor przyjmuje do pracy nowego pracownika. — Widzi pan w naszej firmie obowiązują dwie podstawowe zasady. Pierwsza to czystość. A propos, czy wytarł pan buty przed moimi drzwiami? — Tak, oczywiście. — A druga zasada to prawdomówność. Przed moimi drzwiami nie ma wycieraczki. Dyrektor do swojego pracownika. — Z pana to byłby doskonały przestępca... — Dlaczego? — Bo nie zostawia pan żadnych śladów swojej działalności. Podczas mszy ksiądz wygłasza płomienne kazanie. Prawie wszyscy parafianie płaczą wzruszeni. A jeden nie płacze. — Dlaczego pan nie płacze? — Ja nie jestem z tej parafii... Wilkowi urodził się syn. Dumny ojciec pieści malca: — A ti, ti, ti! Jakie piękne dzieciątko. Przecież to cały ja! 139 Ten sam nosek, oczki, łapki, uszy... Uszy!?... Uszy?!... No, zającu, ja ci jeszcze pokażę! Cześć stary, jak ci się wiedzie? Doskonale, otworzyłem sklep jubilerski. Skąd miałeś tyle pieniędzy? Pieniędzy nie miałem, tylko wytrych... — Proszę wybaczyć panie kierowniku, ale w tym miesiącu nie dostałem premii... — Wybaczam panu. ¦ * * Buldog szczeka do jamnika, który siedzi na parapecie okna: — No, zeskocz tu do mnie... — Jeszcze nie zwariowałem — odszczekuje jamnik—potem będę miał taką mordę jak ty... — Jeżeli do jutra nie zdobędę miliona złotych to będę musiał palnąć sobie w łeb. Bądź przyjacielem, pomóż! — Przykro mi, ale nie mam pistoletu. Pod murem domu mężczyzna załatwia potrzebę fizjologiczną. Obok przechodzi kobieta i go strofuje: — Nie wstyd panu! Przecież 100 metrów dalej jest szalet. 140 — Szanowna pani, proszę nie przesadzać, aż tak długiego to nie mam. Baca rozmawia z turystą: — Zabiłem wczoraj 10 ćmów — mówi baca. — Ciem — poprawia turysta. — Kapciem. Siedzi wieczorem baca w domu i nagle słyszy głos z podwórka: — Baco, potrzebne jest wam drewno na opał? — Nie — odpowiada baca. Rano baca wstaje, patrzy, a tu nie ma drewna. * * * Przyszedł baca do sklepu i chce kupić bez kolejki. Na to sprzedawczyni. -^- Baco, do kolejki! Stańcie na końcu! — Jak żeś taka mądra, to se stań na cyckach. Siedzi baca przed chałupą i głośno śpiewa. Idzie turysta i się pyta. — Baco, co się tak drzesz? — Panocku to nie dżes, to folklor. — W jaki sposób mogę najszybciej dostać się stąd do szpitala? — pyta się przyjezdny przechodnia. 141 — Niech pan zamknie oczy i spróbuje przejść przez tą ulicę... W czasie przechodzenia przez skrzyżowanie kobieta została potrącona przez rowerzystę. Zaczyna mu złorzeczyć, a ten mówi: — Czego pani tak krzyczy? Bogu pani powinna lepiej podziękować. Szczęściara jedna. — Dlaczego szczęściara? — Dzisiaj mam wolny dzień, a normalnie to po tej trasie jeżdżę autobusem. Szczyt optymizmu. Dwóch pedałów kupuje wózek dziecięcy. Zakładowa komisja „Solidarności" przesłuchuje kandydatów na stanowisko dyrektora przedsiębiorstwa. Zgłosiło się 4 kandydatów. Wszystkim zadano to samo pytanie: ile jest 2x2? Pierwszy powiedział 4 — odpadł Drugi powiedział 5 — odpadł Trzeci powiedział 3 odpadł Czwarty spytał się: A ile ma być? — został przyjęty. Rosjanie zakupili w USA komputer najnowszej generacji, Zasiadł przed nim Gorbaczow i zadał pytanie — „Kto jest winien temu, że w ZSRR wszystko nawala?" 142 Już po chwili komputer wyrzucił odpowiedź. „Winni są marynarze z „Aurory"—powinni byli strzelać, w Smolny, a nie w Zimowy". Pan Bóg zapragnął mieć dokładne informacje o tym, co się dzieje w komunistycznej Polsce. Wysłał na ziemię św. Antoniego. Już następnego dnia z ziemi nadeszła depesza: — „SB mnie goni — święty Antoni!" — Antek jest trochę bojaźliwy — myśli sobie Pan Bóg — trzeba posłać Agatę. Za tydzień przychodzi następny telegram: „Dostałam trzy lata — święta Agata" Pan Bóg postanowił wtedy wysłać świętego Piotra, on rybak, człowiek pracy, łatwiej mu się będzie z komunistami dogadać. Długo Pan Bóg nie miał żadnej wiadomości. Wreszcie nadeszła depesza. „Budź zdorow — komisar Pietrow". Na Podhalu za Gomułki nie wykonano planowych dostaw wełny. Aby ratować zagrożony plan, władza wydała zarządzenie, aby ostrzyc wszystkich baców i juhasów. W trakcie tych postrzyżyn jeden z baców pociesza drugiego: — U nos to jeszcze nic Franek, jo wycytołek w „Trybunie", że gdzieś tam w Lubelskiem cepy zawaliły skup jaj--- Wykaz pierwszych 17 komunistów: 1-2 Adam i Ewa — bo byli całkiem goli. 143 2-5 Trzej Królowie — za gwiazdą doszli do żłoba. 6-17 Apostołowie — sami nic nie mieli, a innych nauczali. Klasyfikacja urzędników w Rzeczpospolitej: Klasa I — urzędnik rycerz (ma zakuty łeb). Klasa II — urzędnik bojowy (wszystkiego się boi). Klasa El — urzędnik liniowy (działa po linii najmniejszego oporu) Klasa IV — urzędnik inwalida a — mający plecy, ale bez głowy. b — mający głowę, ale bez pleców. c — nie mający ani głowy ani pleców, tu- * * * — Kto był pierwszym komunistą na świecie? — Nasz praojciec Adam, bo latał z gołą d... i pokrzykiwał, że mieszka w raju. Rzemieślnik-elektryk pyta się ucznia-praktykanta. — Czy naprawiłeś już dzwonek do drzwi w mieszkaniu Kowalskich? — Byłem tam już z pięć razy. Dzwonię, dzwonię, a nikt nie otwiera. Koło gospodyń wiejskich zorganizowało wycieczkę do Krakowa. Po powrocie wszystkie panie zgłaszają się do spowiedzi i każda z nich mówi księdzu, że zdradziła męża. 144 Ksiądz wysłuchał uważnie, udzielił rozgrzeszenia i westchnął sobie: — No tak, jak się trafia dobra wycieczka, to księdza nie zabiorą... Na prerii spotykają się kowboj i Indianin. Zaczynają „rozmowę" na migi. Indianin zaczyna, uderzając palcem w dłoń. Kowboj odpowiada uderzając dwoma palcami w dłoń. Indianin na to odpowiada uderzając kantem jednej dłoni w drugą, otwartą. Na to kowboj rysuje w powietrzu palcem zygzak. Każdy jedzie w swoją stronę. Kowboj wraca do osady i opowiada jak śmiertelnie przestraszył Indianina. — On mi pokazuje, że ma jeden karabin, a ja mu na to że mam dwa. On mi pokazuje, że mnie rozsieka, a ja mu na to — „lepiej spier...". Indianin wrócił do swojej wioski i opowiada, że spotkał białego idiotę. — Pytam się go jak mu na imię, a on na to że „Kozica". Pytam się — „Jaka Kozica?", a on na to — „Rzeczna". Nowakowie wybrali się do opery. W pewnym momencie Nowakowa trąca męża i mówi szeptem: — Spójrz! Ten facet co siedzi koło mnie, śpi... — No to co? Czy to jest powód, żeby mnie budzić? Poproszę o pigułki na robaki. Dla dorosłych? Nie wiem w jakim one są wieku. 145 — Czy to jest restauracja dla piegowatych? — pyta się kelnera zdziwiony klient. — O Boże, kot kierownika znowu nasrał w wentylator... W zakładzie fryzjerskim uczeń goli klienta. Niechcący zaciął go, a szef widząc to zamachnął się, chcąc go za karę uderzyć. Uczeń odchylił się, a cios pięścią oberwał klient. Uczeń goli dalej, ale ręce trzęsą mu się ze strachu więc zaciął biedaka ponownie. Szef znów chciał uderzyć ucznia, lecz ten znowu uniknął ciosu w przeciwieństwie do klienta. Goląc dalej uczeń trząsł się jak galareta. Z tego strachu obsunęła mu się ręka i obciął klientowi ucho. Ten wystraszony szepnął: — Kopnij pan to ucho pod stół, bo jak szef, zobaczy to mnie chyba zabije... Czekam na dwie Kelner do gościa: — Ćo pan szanowny zamawia? — Niech pan poda na razie piwo. panie. : — Ciemne, czy jasne? — A co to pana obchodzi?! Przychodzi facet do piekarni i mówi: — Proszę zapakować 999 bułek. : — Zapakuję od razu 1000 — proponuje piekarz. — Panie, co pan! Kto tyle zje...? -M * 146 Mała żmijka pyta się mamy: — Czy ja jestem jadowita? — A dlaczego się pytasz? — Bo przed chwilą ugryzłam się w język... * * * Do sklepu wbiega kobieta i krzyczy od progu: — Proszę pułapkę na myszy, tylko szybko, bo chcę złapać autobus... — Szanowna pani, aż tak dużej pułapki to my nie mamy... W czasie trwania seansu filmowego rozlega się zdenerwowany głos: — Panie, pan jesteś taki gruby, że powinieneś kupić dwa bilety... — Kupiłem, ale drugie miejsce mam na balkonie... Kelnerka podchodzi do klienta w kawiarni. — Słucham szanownego pana. Życzy pan sobie kawę ze śmietanką, czy bez? — Oszalała pani? A na co mi bez do kawy? Motorniczy nagle ostro zahamował i jadący tramwajem młody ksiądz wpadł na kobietę. — Ho, ho — skomentowała pasażerka. 147 — To nie było żadne ho, ho, tylko klucz do zakrystii. — Pani Kowalska, czy u was był wczoraj pożar? — pyta się sąsiadka sąsiadki. — Ależ skąd. — To dlaczego rano wychodził od pani strażak? — Gdy w zeszłym tygodniu od pani rano wychodził kolejarz, to ja się nie pytałam czy u państwa w mieszkaniu będzie budowany dworzec kolejowy. Czym się różni grzech od żalu? Grzech włożyć, żal wyjąć. Baca siedział na ławie oskarżonych. — Pobiliście sąsiada — mówi sędzia — czy macie coś na swoją obronę? — Nic, policja mi orczyk zabrała. Na podwórku rozmawiają dwa młode koguty: — Słuchaj, ty z tą białą kurą to chodzisz poważnie, czy tylko dla jaj? Syn bogatego szejka przyjechał studiować do Polski. Po pewnym czasie pisze do domu: — Ta Polska to dziwny kraj. Ja przyjeżdżam na wy- 148 kłady Mercedesem, a profesor który je prowadzi, autobusem. Po jakimś czasie otrzymuje telegram od ojca. — Nie martw się synu. Kupiłem i przesyłam ci autobus. — Co to jest? Małe, czarne i puka w szybę? — ??? — Dziecko zamknięte w piekarniku. Szkot miał wypadek samochodowy. Przy gwałtownym hamowaniu wybił głową szybę. Minął tydzień. Wieczorem jego żona mówi: — A może kochany odżałujesz te parę funtów i pójdziesz do lekarza, żeby ci odłamki szkła powyciągał z czoła. Bo widzisz, wszystkie poszewki od poduszek są już porwane. Nieuważny fryzjer już po raz kolejny zaciął brzytwą klienta w trakcie golenia. Ten wreszcie nie wytrzymał. — Jeśli jest pan człowiekiem honoru, niech mi pan też da brzytwę, będę się bronił. Dwóch kolegów sprzecza się, który z nich ma mądrzejszego psa. — Mój jest taki mądry, że jak wracam z nim ze spaceru, to sam nosem wciska przycisk dzwonka... — Mój nie musi tego robić. Ma swoje klucze. 149 * * * — Jak poznać po dźwięku, z którego piętra spada człowiek? — Jeśli spada z X piętra to słychać „O Jezu! Dup." Jeśli z parteru, to słychać „Dup. O Jezu!". — Czy to prawda, że w szpitalu w Wąchocku, karmią pacjentów salami? — Tak, to prawda. Najpierw karmią jedną salę, potem drugą salę... * * * ń n W czasie długiego rejsu na morzu znudzone panie zagadują marynarza. Pytają się go, czy ma jakieś tatuaże. Ten mówi, że na piersiach ma wytatuowaną papugę. Panie bardzo proszą, aby pokazał to malowidło. Ten wreszcie ulega i rozpina koszulę. — Ależ tu nie ma żadnej papugi! — O tej porze to ona siedzi na drążku. Pokazać? Pułk czeskiego wojska odbywa manewry. Będzie przeprawiał się przez rzekę. Generał wysyła na rozpoznanie zwiadowcę. Ten po powrocie melduje: — Samoloty przelecą, działa przejadą, ale z wysoko podniesionymi lufami, czołgi przejadą, ale z zamkniętymi włazami... rg — A piechota? — dopytuje się generał. — Piechota nie da rady... ¦;;?, — Czy tam jest tak głęboko? 150 — Nie, ale przy brzegu stoi duży pies i warczy. * * * W sądzie toczy się rozprawa o gwałt. — Czy świadek widział sam fakt? — Nie, sam fakt był już w środku... Kowalski złożył wizytę u kuzynów. W nocy poczuł silną potrzebę fizjologiczną. Nie chciało mu się szukać łazienki. Wyjął palmę z donicy, narobił do środka i umieścił roślinę na swoim miejscu. Po tygodniu otrzymuje telegram: „Wybaczamy! Stop. Powiedz, gdzie! Stop." W wojsku sierżant odmawiał wszystkim poborowym przepustki. Jako ostatni z plutonu poszedł prosić o przepustkę jąkała. I przepustkę dostał. — Jak to załatwiłeś? — pytają się zdziwieni koledzy. — Trze-, trze, trzeba mieć ga-, ga, gadane... — Panie, nalej mi pan szybko setkę wódki bo zaraz będzie draka — mówi klient do barmana. Mija kilka minut i gość ponawia zamówienie. — Szybko setkę wódki, bo zaraz będzie draka... — Dobra, dobra, najpierw pan zapłać za poprzednią. — Nie mam pieniędzy. — Ty szmaciarzu, ja ci zaraz dam... — A nie mówiłem, że będzie draka...? 151 „Oj, ciężkie czasy!" — powiedział Ruski zdejmując zegar, z wieży ratuszowej. — Panie kelner, ja widziałem! Pan trzymał palec zanurzony w mojej zupie — awanturuje się klient. — Ja muszę trzymać palec w ciepłym, do mam zastrzał. — To wsadź go sobie pan do d... — Tam go trzymam, gdy jestem na zapleczu. Pewien młody ksiądz bardzo się denerwował przed wygłoszeniem swego pierwszego kazania. Żeby uspokoić skołatane nerwy, bezpośrednio przed wyjściem na ambonę wypił kilka kieliszków wódki. — No i jak wypadłem? — pyta się proboszcza, gdy już było po wszystkim. — Nawet nieźle, ludziom się podobało. Tylko pamiętaj na przyszłość, że Maria Magdalena była jawnogrzesznicą, a nie kurwą, Jezusa ukrzyżowali a nie zaj....li, a na zakończenie mówi się „amen" a nie „ciao". Po kilku latach od przejścia do rezerwy spotyka się trzech kolegów z wojska: ślązak, warszawiak i poznaniak. — To ja skoczę po wódkę — proponuje warszawiak. — Ja po zagrychę — mówi ślązak. — A ja po szwagra — ożywia się poznaniak. 152 Przed przychodnią zdrowia ustawiły się w kolejce prostytutki. Właśnie tego dnia miały badania okresowe. Na końcu kolejki stanęła stara babcia. Myślała, że to kolejka po cukier w kostkach. — Wy też babciu?! — zdziwił się lekarz. — Stara już jestem. Zębów nie mam, ale jeszcze lubię sobie possać... *UWAGA KONKURS! Szanowni Czytelnicy. Na ogłoszony w poprzednim tomiku konkurs na najlepszy zestaw dowcipów dostaliśmy tysiące listów. Najbardziej podobał nam się zestaw który nadesłał KRZYSZTOF METZA ul. Świętojańska 1, 83-200 Stargard Gdański. Nagrodę — 2 miliony złotych wyślemy pocztą. Nasz konkurs trwa. Przygotowujemy następny, trzeci już wybór najlepszych polskich dowcipów. Jeśli Państwo takie znają, prosimy o nadsyłanie ich na adres redakcji: Koszalin 1, skrytka pocztowa 75. Najlepszy zestaw zawierający co najmniej 20 dowcipów uhonorujemy nagrodą w wysokości 2 milionów złotych. Oficyna Wydawnicza „Novex" Uwaga! Hurtownicy Książek, Księgarze. Zamówienia na nasze książki z serii „Najlepsze polskie dowcipy" (I, II i III tom) prosimy przesyłać na adres: 75-640 Koszalin ul. Dębowa 12 Oficyna Wydawnicza NOVEX Spis treści I On i ona............................................ 9 II U lekarza......................................... 47 III Na policjantów................................ 63 IV Nasi milusińscy............................... 75 V Z różnych szuflad............................ 91