Roland Topor KAWAŁ Wincenty złapał za but i cisnął nim w drzwi kuchenne, aż poleciała szyba. - Muszę się ożenić - pomyślał - bo inaczej zwariuję. Gdy tylko zobaczył się z Singletonem, powiadomił go o swojej decyzji. - Liczę, że zapoznasz mnie z jakąś kandydatką na narzeczoną. Nie jestem wymagający, wystarczy, żeby była młoda, piękna i inteligentna. Słowem, dziewczyna z poczuciem humoru, wiesz, co mam na myśli? - Jasne - odpowiedział Singleton. I potem rozmawiali już tylko o koktajlach. Następnej niedzieli Singleton zadzwonił do Wincentego. - Przyjdź do Ogrodu Botanicznego przy Muzeum Przyrody, przedstawię ci twoją żonę. - Już idę. Była czarująca. Dokładnie taka, jaką sobie wyobraził: zabawna, śliczna, z odrobiną smutku w oczach, a do tego niegłupia. Singleton sprawił się doskonale. - Maud, oto twój mąż, Wincencie, twoja żona. Śmiejąc się, uścisnęli sobie dłonie. Później często wychodziłi razem. Opowiadali sobie dowcipy, wymieniali opinie, na spacerach trzymali się za ręce, całowali, kochali, wzięli ślub, oglądali telewizję, pogryzając orzeszki. Pewnego wieczora, kiedy właśnie grali w karty, Maud powiedziała po prostu: - Dość tego. - Czego? - zapytał Wincenty, bijąc asem. - Ciebie, mnie, całej tej historii. Lubię cię, Wincencie, ale nie kocham. to był kawał, rozumiesz? - Mów dalej. - No więc wiesz, jaki jest Singleton. Duży dzieciak. Przedstawił nas jako męża i żonę i to było zabawne. Nie chciałam psuć mu tej jego bajki, ale teraz już wystarczy. To był tylko kawał. - Tak podejrzewałem - westchnął Wincenty. Otworzył szufladę, wyjął z niej pistolet i przyłożył do skroni. - Nie! - krzyknęła Maud. Wystrzał zabrzmiał jak pierdnięcie. - Nie przejmuj się, to pistolet- zabawka. Ja też lubię robić kawały. INDEXSPIS GIERWSZYSTKIE LINKI