ŚWIĘCI NIE PRZEMIJAJĄ Materiały z sympozjum naukowego o błogosławionej Jolencie z okazji 700-leciajej śmierci Gniezno, 8-9 października 1999 roku Opracowanie redakcyjne: Paweł Blok OFMConv. Projekt okładki: Tomasz Jank OFMConv. Adam Piasek Korekta: Anna Ziąba SSpS Mirosław Konkel Imprimi potest Kuria Prowincjalna OO. Franciszkanów L.dz. 457/02 z dn. 3 października 2002 r. Wydawca: Kuria Prowincjalna OO. Franciszkanów w Gdańsku ul. Świętej Trójcy 4, 80-822 Gdańsk tel. (058) 301-85-25, fax (058) 301-07-52 Druk: DRUKARNIA TORUŃSKA^ Drukarnia Oruńska Sp. z o.o. 80-616 Gdańsk, ul. Zakole 7 tel./fax +58 309 93 51, 304 88 51 e-mail: drukor@drukarnia.gda.pl www.drukarnia.gda.pl Spis treści Michał Baranowski OFMConv., Wstęp 7 Przemówienie o. Prowincjała Mansweta Wardyna OFMCorw. na rozpoczęcie Sympozjum 9 Czesław Deptuła, Wielkopolska rodzina monarsza bł. Jolenty a niektóre problemy biografii księżnej 11 Cecylian Niezgoda OFMConv., Bł. Salomea, św. Kinga i bł. Jolenta - związki rodzinne i duchowość 53 Ks. Marek T. Zahajkiewicz, Wzór świętej kobiety w średniowieczu na przykładzie wiadomości o życiu bł. Jolenty 77 Urszula Borkowska OSU, Fundacje kościelne wielkopolskiej rodziny książęcej w drugiej połowie XIII wieku 89 Dyskusja na zakończenie pierwszego dnia sympozjum 103 Gabriela Mikołajczyk, Zarys dziejów śródmieścia Gniezna (Wzgórze Lecha i Wzgórze Panieńskie) 115 M. Salomea Ewa Pabian OŚCI, Charyzmat i duchowość klariańska ... 129 Dyskusja na zakończenie drugiego dnia sympozjum (fragmenty) 139 Aleksandra Witkowska OSU, Bł. Jolenta w staropolskiej tradycji hagiograficznej 141 Ryszard Knapiński,, Bł. Jolenta w ikonografii polskich klarysek 165 Wstęp „Święci nic przemijają" - te słowa Ojca Świętego1 kilkakrotnie zostały przypomniane w dniach 8-9 października 1999 roku w Gnieźnie, podczas naukowego sympozjum, poświęconego bł. Jolencie (Jolancie), klarysce i rodzonej siostrze św. Kingi. Słowa te bowiem najlepiej oddają doświadczenie, które stało się udziałem prelegentów i uczestników tego spotkania z osobą Błogosławionej. Sympozjum zostało zorganizowane przez ojców franciszkanów z Prowincji św. Maksymiliana M. Kolbego w Gdańsku. Bracia posługują od wieków w gnieźnieńskim kościele, gdzie przechowywane są doczesne szczątki bł. Jolenty. To spotkanie naukowe było jedną z form obchodów 700-lecia śmierci Błogosławionej, które rozpoczęły się w czerwcu 1998 roku. Obrady prowadzono w auli Wyższego Prymasowskiego Seminarium Duchownego w Gnieźnie, a celebracje liturgiczne były sprawowane w kościele franciszkańskim. Wśród autorów referatów byli profesorowie KUL-u i gnieźnieńskiego środowiska naukowego oraz przedstawiciele franciszkanów i sióstr klarysek. Grono uczestników nie było może wielkie, ale za to zróżnicowane: duchowni, klerycy, bracia i siostry zakonne, świeccy - starsi i młodzież. Razem kilkadziesiąt osób. Z Węgier, rodzinnego kraju bł. Jolenty, przybyła delegacja z przedstawicielami Kościoła, zakonu franciszkańskiego oraz sekcji polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych (aktem na miarę historyczną było przekazanie relikwii bł. Jolenty węgierskiej prowincji franciszkanów, gdyż w ten sposób po raz pierwszy trafiły one do rodzinnego kraju Błogosławionej). Referaty sympozjalne pogłębiły znajomość życia monarszej rodziny chrześcijańskiej w Polsce XIII wieku (prof. dr hab. Czesław Deptuła, KUL) oraz węgierskiej rodziny królewskiej Arpadów i książęcych rodzin Mało-i Wielkopolski, do której należała bł. Jolenta (o. dr Cecylian Niezgoda OFMConv., Kraków, i s. prof. dr hab. Urszula Borkowska, OSU, KUL). Dr Gabriela Mikołajczyk (Gniezno) przedstawiła zarys dziejów śródmieścia Gniezna, gdzie na Wzgórzu Panieńskim znajdował się klasztor klarysek, do którego wstąpiła Jolenta po śmierci swego męża, księcia kalisko-gnieźnieńskiego Bolesława Pobożnego. Charakterystykę duchowości, w której wzrastała bł. Jolenta, przybliżył referat ks. prof. dra hab. Marka Zahajkiewicza, KUL, oraz referat s. mgr Salomei Pabian OSC z klasztoru klarysek w Miedniewicach. Dwa kolejne referaty przedstawiły wizerunek bł. Jolenty w tradycji hagiograficznej (s. prof. dr hab. Aleksandra Witkowska OSU, KUL) i w ikonografii polskich klarysek (ks. prof. dr hab. R. Knapiński, KUL). 1 Z homilii Jana Pawła II wygłoszonej 1 6 czerwca 1999 roku w Starym Sączu podczas Mszy św. kanonizacyjnej św. Kingi. 8 Wstęp Gnieźnieńska sesja naukowa przyczyniła się do pogłębienia znajomości postaci Błogosławionej, środowiska jej życia, duchowości i kułtu. Dzięki temu ukazała się w pełniejszym świetle jej nieprzemijalność i aktualność. Jolenta zrealizowała swą drogę do świętości, przechodząc wszystkie etapy i sytuacje życiowe kobiety: najpierw jako dziewica, następnie jako żona i matka, poteir jako wdowa i ostatecznie jako mniszka. Niewątpliwie szczególnym przyczynkiem naukowym jest hipotezć późniejszej daty śmierci Błogosławionej (nie jak powszechnie dotychczas przyjmowano w 1298 r., lecz po 1303 r.), wysunięta przez s. prof. Aleksandn Witkowską na podstawie nieznanego dotąd dokumentu prepozyt; gnieźnieńskiego Mikołaja. Zatem obecne wydanie tamtych materiałóv sympozjalnych - choć publikowanych z opóźnieniem - ma racje nie tylko zi względu na dokumentację pracy wówczas wykonanej i dla spełnienia dane wtedy przez organizatorów obietnicy, lecz także w celu przygotowani i podjęcia dalszej refleksji naukowej i religijnej nad postacią i dziedzictwem b Jolenty. w imieniu organizatorów sympozjum i wydawco] o. Michał Baranówski OFMConv., sekretarz Prowinc Gdańsk, 15 czerwca 2002 , Przemówienie o. Prowincjała Mansweta Wardyna OFMConv. na rozpoczęcie Sympozjum Gromadzimy się w dniach 8 i 9 października w Gnieźnie, aby złożyć hołd za dar życia oraz uczcić dokonania i świętość bł. Jolenty. W roku 1998 obchodziliśmy, według przyjętej daty jej śmierci, 700-lecic zakończenia ziemskiego życia tej księżnej i klaryski. Gniezno, a w nim franciszkański kościół z czcigodnymi relikwiami Błogosławionej zobowiązują, nawet wobec materialnej nieobecności klasztoru sióstr klarysek w dniu dzisiejszym, do zaznaczenia i jakiegoś odczytania tej rocznicy. Podkreślić należy, że w dniach 17-19 czerwca 1898 roku Gniezno świętowało uroczyście celebrację Eucharystyczną i procesją na rynku gnieźnieńskim uczciło 600-lecie śmierci bł. Jolenty. Tak było w XIX stuleciu. My również postanowiliśmy złożyć świadectwo pamięci i kultu tej zasłużonej dla Kościoła i Polski niewiasty. Jubileuszowa rocznica śmierci przypadła w roku 1998 i tegoż roku, 15 czerwca, w dzień liturgicznego wspomnienia bł. Jolenty, rozpoczęliśmy w Gnieźnie obchody tego jubileuszu - uroczystą celebracją Eucharystyczną. Pierwotny zamiar zorganizowania sesji naukowej w tymże czasie nie mógł być urzeczywistniony. Prowincja zakonna św. Maksymiliana organizowała wówczas pokoronacyjne uroczystości obrazu Matki Bożej Pocieszenia Pani Gniezna z franciszkańskiego kościoła, ukoronowanego w 1997 roku przez Ojca Świętego. Późniejszy czas upłynął pod znakiem przygotowania do kolejnej pielgrzymki Papieża do ojczyzny. W przedsięwzięcie to zaangażowała się bardzo Archidiecezja Gnieźnieńska, jak i cały Kościół i kraj. Żyliśmy wtedy także zapowiedzianą i dokonaną kanonizacją bł. Kingi, siostry bł. Jolenty. Zatem ten zamysł wcześniej nie mógł być zrealizowany. Dzisiejszy i jutrzejszy dzień staje się spełnieniem zamierzenia. Obecne sympozjum ma na celu lepsze poznanie, przybliżenie i pogłębienie znajomości postaci, środowiska, życia, duchowości i kultu bł. Jolenty. Zgodnie z planem, sympozjum ma się odbywać na dwóch płaszczyznach: naukowej w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym oraz liturgicznej - we franciszkańskim kościele relikwii bł. Jolenty. Czcigodni bracia w kapłaństwie, czcigodne siostry zakonne, szanowni państwo! Przypada mi zaszczyt w imieniu organizatorów i własnym serdecznie powitać wszystkich uczestników jubileuszowych obchodów 700-lecia śmierci bł. Jolenty. Witam serdecznie i dziękuję za obecność księdzu rektorowi Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego, ks. dr. Wojciechowi Polakowi. Witam i dziękuję za udostępnienie tego miejsca na naukową część spotkania. Na ręce księdza rektora ośmielam się złożyć wyrazy uszanowania i podziękowania przeznaczone dla księdza arcybiskupa Henryka Muszyńskiego, który wyraził swą radość i przekazał błogosławieństwo dla inicjatywy 10 Przemówienie na rozpoczęcie sympozjum sympozjum. Witam prezydenta Gniezna, pana profesora Bogdana Trepińskiego. Witam przewodniczącego Rady Miejskiej, pana Andrzeja Główkę. Witam i pozdrawiam rektora Franciszkańskiego Seminarium Duchownego w Łodzi Łagiewnikach, o. Lucjana Ubysza wraz z profesorami i alumnami WSD. Z ogromną serdecznością i radością witam naszych bratanków - moich współbraci i osoby świeckie z Węgier. Pozwólcie, że przypomnę wam słowa, którymi pozdrowił Was w waszym języku w Starym Sączu 16 czerwca Jan Paweł II: „Niech przykład i wstawiennictwo św. Kingi i bł. Jolenty umocni w was wszystkich miłość do Chrystusa i Jego Kościoła". Witam ze szczególnym szacunkiem szanownych prelegentów i dziękuję za przygotowanie przedłożeń naukowych, które stanowią zasadniczy materiał tego sympozjum. Witam czcigodne siostry zakonne, witam i pozdrawiam moich współbraci księży. Witam przedstawicieli środowisk naukowych. Witam wszystkich obecnych. Pozwolę sobie wspomnieć śp. o. Lutosława Pieprzyckiego, rodowitegc gnieźnianina, który będąc w tutejszym klasztorze gwardianem, a poterr prowincjałem, z gorliwością i zaangażowaniem śledził, a nawet odkrywa! pewne informacje o życiu i działalności bł. Jolenty, szerząc jej kult. Zmar-w Gnieźnie przed dwoma laty, zostawił w rękopisach poważny dorobek naukowy w tej sprawie, z pewnością warty opracowania. Z jego inicjatywy par prof. Witold Świerzawski napisał znaną biografię Błogosławionej. Otwierając nasze sympozjum, nie mogłem pominąć, że jego dopełnienien jest znajdująca się na krużgankach klasztoru franciszkanów wystaw; fotograficzna, prezentująca materiał ikonograficzny związany z bł. Jolentą Wystawę przygotowało Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie Dziękujemy za ten cenny przyczynek. Rozpoczynając naszą dwudniową sesji naukową, proszę ojej przewodniczenie w dniu dzisiejszym o. dra Mauryceg* Suleja, a w dniu jutrzejszym o. dra Michała Baranowskiego. Czesław Deptała Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty a niektóre problemy biografii księżnej Postać bł. Jolenty jest słabo oświetlona źródłami. Siostra św. Kingi nie doczekała siew średniowieczu życiorysu, zaś jej późniejsze „vitae" posiadają skromną wartość historiograficzną'. Pewna liczba dokumentów oraz garść wzmianek w kronikach i rocznikach muszą tu stanowić punkt wyjścia dla biograficznej rekonstrukcji, odwołującej się do różnorodnych zjawisk epoki. W niniejszych rozważaniach zastanowimy się głównie nad tym, co może nam ujawnić odnośnie do wizerunku i drogi życiowej Jolenty miejsce zajmowane przez Błogosławioną w piastowskiej rodzinie monarszej XIII wieku. Temat nie jest prosty i stąd dociekania nasze wymagają wyboru określonych jego aspektów. Poświęcimy główną uwagę Jolencie jako księżnej wielkopolskiej, związanej z rodziną Władysława Odonica. W literaturze kładziono zazwyczaj nacisk na więź tej monarchini z małopolską rodziną Leszka Białego. Najczęściej sytuowano Jolentę obok bł. Salomei i św. Kingi. Każda z nich została po śmierci męża klaryską. Wszystkie trzy były związane z bogatym w postacie świętych rodem monarszym węgierskich Arpadów - Kinga i Jolenta urodzeniem (córki króla Beli IV), Salomea przez małżeństwo (żona królewicza Kolomana, przejściowo króla halickiego). Starsze monarchinie miały wywrzeć zasadniczy wpływ tak na wkorzenienie Jolenty w rzeczywistość polską, jak też na jej rozwój duchowy i franciszkańską profesję zakonną. Rolę naczelną przyznawano tu Kindze. Zdaje się nie ulegać wątpliwości, iż to ona sprowadziła do Polski młodszą siostrę, opiekowała sienią i zaaranżowała jej małżeństwo2. Przy sygnalizowanym ubóstwie źródeł najłatwiej było rozumieć drogę życiową Jolenty w kategoriach naśladownictwa Kingi i kształtować obraz księżnej wielkopolskiej według hagiograficznej konwencji życiorysu księżnej krakowskiej. Przesunięcie akcentu badawczego w kierunku więzi rodzinnych monarchini z okresu małżeństwa wielkopolskiego ułatwia wniknięcie w życie Jolenty poza wspomnianą konwencją. Nie wolno naturalnie zapominać o tym, 1 O źródłach do biografii Jolenty patrz zamieszczony w materiałach tego sympozjum referat s. A. Witkowskiej: Bł. .Jolenta w tradycji hagiograficznej. 2 Podstawowe dane biograficzne o Jolencie zestawił W. Sawicki w książce: Bł Jolenta. Życie i dzieje kultu, Gniezno - Niepokalanów 1980. Szereg uzupełnień i korektur wnoszą tu referaty wygłoszone na niniejszym sympozjum. 12 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... co królewna węgierska wyniosła z tradycji rodzinnych i z pobyti w Małopolsce. Na wczesną formację Błogosławionej nakładały się nowi tradycje i nowe wpływy osobowe. To one oddziaływały na jej pogląd; i postawy. Spojrzenie od strony problematyki wielkopolskiej pozwala miedz; innymi dostrzec właśnie pewne niekonwencjonalne treści etapu życia Joient' u boku Kingi. Kolejne wybory tematyczne odnoszą się do uczestnictwa Jolenty w różnycl sprawach związanych z życiem rodzinnym, księstwem i dworem władcó\ Wielkopolski. Mowa będzie o postaciach tej gałęzi Piastów i o obserwowanyc w niej relacjach międzyosobowych, zwłaszcza o stosunku do potomstw rozważanym w aspekcie statusu rodziny monarszej. Poruszymy kwesti występowania w kręgu dynastii różnych wzorów kultury religijnej i świeckie oraz obecności idei królestwa polskiego i programów zjednoczenia kraji Zagadnienia powyższe w XIII stuleciu silnie się ze sobą zazębiaj; a sygnalizowany splot relacji może rzucić wiele światła na postaw i zaangażowania bł. Jolenty. Podkreślić wszelako trzeba, i o pierwszoplanowych dla biografii szczegółowych faktach źródła mówi niewiele. Poruszamy się w dużej mierze w sferze hipotez, opartych na luźnyc skojarzeniach i domysłach. Jednak ważne bywają tu czasem same otwarć: badawcze lub nakreślenie czytelnych ram, w których zarysowuje się nai interesująca postać. Warto podać kilka uwag wstępnych. Rodzina piastowska zmieniała się c chrztu Mieszka 1. Widoczną miarę procesu, który rozwijał się nadal w wiel XIII, stanowiły zmiany w pozycji żony monarchy3. Zauważamy je lepi dopiero w porównaniach. Bez tła europejskiego można by podejrzewać, : przybywające nowe dane są czasem tylko konsekwencją zwiększenia się liczl przekazów w XII i XIII wieku wraz z pomnożeniem ośrodków źródłotwórczyi za rozbicia dzielnicowego, co wynikało między innymi ze zwielokrotnień gałęzi rodu panującego i dworów książęcych. Biorąc pod uwagę jasne i cierni strony kreślonego w źródłach obrazu rodziny monarszej, gorzej na taki 3 Podstawowe informacje zob. M. Barańska: Rodzina od czasów najdawniejszych końca XVIII wieku, w: Przemiany rodziny polskiej, pod red. J. Komorowski Warszawa 1975, s. 23-51. Szereg danych odnośnie do interesujących nas w tym miejs kwestii znajdujemy w różnych miejscach rozprawy M. Koczerskiej: Rodzina szlachei Polsce późnego średniowiecza, Warszawa 1975. Por. też J. Hertel: Kobieta poh XIII wieku w świetle ówczesnej historiografii, „Prace Komisji Historycznej" ' Bydgoskie Towarzystwo Naukowe, ser. C, nr 16, Warszawa-Poznań 1975, s. 31-53.1 tła ogólnego zob. S. Harksen: Kobieta w średniowieczu, Warszawa 1975 oraz pozy' dość dyskusyjna R. Pernoud: Kobieta w czasach katedr, Warszawa 1990. Czesław Deptuta 1 3 zwielokrotnieniu wychodziła strona męska. O kobietach powie więcej dopiero dość szczególny rodzaj źródeł XIII- i XIV-wiecznych, mianowicie hagiografia świętych monarchiń. Poświęcone mężczyznom kroniki typu „gęsta" powielały natomiast obrazy walczących ze sobą o władzę i ziemię rodzonych braci czy synów i ojców. W okresie poprzedzającym małżeństwo Jololenty nie mogło być już mowy o odprawianiu „nieużytecznych" małżonek ani o półlegalnym statusienałożnic. Przy poszerzaniu swobody w dysponowaniu przez kobiety własnym majątkiem coraz częściej spotykamy też świadectwa uczestnictwa księżnych w rządach sprawowanych przez mężów i synów. Specjalną szansę dostępu do władzy dawał im status wdowy - opiekunki nieletnich dzieci. (Taka, znana z wielu przypadków, niepełna rodzina monarsza posiadała pewną specyfikę, godną osobnych badań). Wyjątkowe dawniej zjawisko regencji kobiety w imieniu małoletniego syna4 zyskiwało na częstotliwości i znaczeniu od przełomu XII i XIII wieku. Osobą, która obok Kingi miała największy wpływ na wychowanie Jolenty u dworu krakowskiego, była właśnie ex-regcntka, a później uczestniczka rządów dorosłego już syna Bolesława Wstydliwego - księżna Grzymisława. Domeną rządów i podstawą wielostronnej aktywności monarchiń pozostawała niekiedy osobna dzielnica czy to o charakterze oprawy wdowiej (np. łęczycka dzielnica Salomei, wdowy po Krzywoustym), czy to w rodzaju księstwa lennego nadanego kobiecie z pewnych specjalnych powodów. Wiemy, że jeszcze we wczesnej fazie małżeństwa Kinga otrzymała we władanie od męża, Bolesława Wstydliwego, Sądecczyznę. Trwające ponad trzydzieści lat jej rządy na południu Małopolski są na szczęście oświetlone innymi źródłami niż hagiograficzne. Dokumenty regionu sądeckiego wraz z dokumentami, które siostra Jolenty wystawiała z mężem lub sama dla osób i instytucji z innych ziem, ukazują niezwykłą skalę prawno-administracyjnych, gospodarczych i politycznych zaangażowań monarchini ledwo dotkniętych w pobożnej „vita". Sytuacja ta staje się pouczająca przy okazji rozważań nad biografiami innych świątobliwych księżniczek. Sugeruje ona otwarcie kobiet z rodu panującego nie tylko na wąskie interesy dzielnic, lecz i na politykę ogólnokrajową, w której około połowy XIII wieku obecny był już program jednoczenia Polski oraz odnowy królestwa. Wzrastało znaczenie kobiet w życiu religijnym dynastii i dworu, skądinąd doniosłe już w wieku X (np. rola Dąbrówki utrwalona przez tradycję jako wzorzec). Religijność monarchiń zaświadczał nam źródłowo przez długi czas 4 Listę polskich regentek otwiera tu Rycheza, matka Kazimierza Odnowiciela. Jej rządy, mimo że wsparte autorytetem krewnej cesarzy i wybitną osobowością królowej, zakończyły się, jak wiemy, niefortunnie i otoczone zostały złą sławą przez tradycję. 14 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... przede wszystkim ich udział w pobożnych fundacjach i darowiznach. Zapewne oddziaływała ona na zachowania mężów, znajdowała odbicie w wychowaniu dzieci, inspirowała pobożne praktyki kręgu dworskiego. Pewne rysy historii Kościoła w Polsce sprawiły wszakże, że określone formy dewocji kobiet z rodów monarszych przejawiły się tu dość późno. Mamy na myśli między innymi wstępowanie księżniczek i księżnych do zakonu. W Polsce aż do drugiej połowy XII wieku żeńskich domów zakonnych po prostu nie było. Ślady istnienia pewnych placówek sprzed roku 1150 dotyczą albo zjawisk krótkotrwałych, albo zalążkowych form instytucji. Oddawano wprawdzie młode Piastówny do klasztorów poza Polską, zaskarbiając w ten sposób łaski Boże dla dynastii, tudzież podtrzymując więzi kraju z wybranymi ziemiami i środowiskami, ale szło o przypadki niezbyt liczne. W przygotowaniu dziewcząt do takich zadań główną rolę odgrywały zapewne matki. Nie zmuszone do wyjazdu z kraju monarchinie kończyły po śmierci męża żywot w stanie świeckim. Oczywiście wyjaśnienie zjawiska brakiem klasztorów traci na prostocie, gdy odwracając zagadnienie, spróbujemy nieobecność domów zakonnych tłumaczyć brakiem zapotrzebowania na nie w kręgu dworu. W wieku XIII księżne wdowy osiadać będą w klasztorach, których były założycielkami lub współzałożycielkami. Pociągną one za sobą do tychże domów inne członkinie rodu. Starsze panie żyły nieraz w klasztorze jako pobożne rezydentki czy tercjarki, decydując się na profesję w zakonie kontemplacyjnym dopiero po upływie dłuższego czasu. Taka pozycja pozwalała im aktywnie uczestniczyć w losach rodziny i kraju. Z kolei dla młodych dziewcząt polski klasztor cystersek, premonstratensek, benedyktynek, klarysek czy dominikanek bywał czasem po prostu miejscem, gdzie pobierały nauki, niekiedy u boku krewnej - zakonnicy, choć wiele z nich pozostawało tam, nie zawsze dobrowolnie, do końca życia już we wspólnocie zakonnej. Kobiety zdobywały u boku mężów coraz mocniejszą pozycję towarzyską. Wpływał na to rozwój kultury dworskiej. W swej „klasycznej" zachodniej postaci z XII wieku docierała ona do Polski z opóźnieniem, niemniej stanowiła od dawna atrakcję dla elit władzy. Już Gali Anonim dokonał projekcji we wzorcową erę Chrobrego obrazu, w którym monarchini przewodniczy życiu dworskiemu notabli królestwa, zebranych wraz z rodzinami przy władcy. Łącząc to przewodnictwo z osobistym wpływem na męża, królowa moderuje pozytywnie postępowanie króla. Coś z takiego wzorca zrealizowano, jeśli nie w czasach Galia, to później. Przypomnijmy jeszcze, że księżne wywodziły się z obcych rodów panujących. Wnosiły one w miejscowe środowisko horyzonty duchowe, elementy obyczaju i język swoich domów. Nic zawsze wypływało to wprost z formacji otrzymanej przez kobiety w ojczyźnie. W ramach umów międzypaństwowych oddawano nieraz małe dziewczęta na wychowanie do Czesław Deptula 1 5 rodziny przyszłego męża. Taki los spotkał Kingę, która później ściągnęła do siebie do Polski kilkuletnią Jolentę. Jednakowoż sam związek rodów zobowiązywał do podtrzymywania kontaktów pomiędzy dworami i krajami5. Otwarte „okno na świat" nie dawało się zamknąć nawet wówczas, gdy łamano układy i Piastowie - mężowie księżniczek i królewien pochodzących z Niemiec, Rusi, Czech czy Węgier - stawali się wrogami ojców i braci swoich żon. W miarę pogłębiania się rozbicia dzielnicowego ukształtują się pewne szczególne odmiany więzi rodzinnej pomiędzy monarchiniami polskimi. W wyniku coraz częstszych małżeństw wewnątrz dynastii wiele z nich po zamążpójściu nie opuszczało ani rodu, ani kraju, utrzymując bez większych trudności kontakty z matkami, siostrami, siostrzenicami czy bratanicami. Wielość gałęzi piastowskich sprawiła też, że ich członkowie poślubiali żony z tych samych rodów zagranicznych. Łańcuch kontaktów kobiecych tworzył łączącą dwory sieć relacji o różnych poziomach życia duchowego i kultury, wpływającą na obieg nowych idei i obyczajów. Odnośnie do religijnego znaczenia małżeństw monarszych zauważmy, że w naszej części Europy łacińskiej dość czytelnemu fenomenowi przenoszenia przez dwory na wschód i północ reformatorskich zdobyczy katolicyzmu zachodniego towarzyszyło słabo rozpoznane zjawisko wpływów dworskich chrześcijaństwa bizantyńsko-ruskiego. Być może obecnością w naszym kraju licznych księżniczek Rusinek trzeba tłumaczyć to, że piśmiennictwo polskie X-XIII wieku jakby nie dostrzegało kościelnej i religijno-kulturowej obcości „schizmatyków". A przecież jedną z takich Rusinek była wspomniana wyżej księżna Grzymisława. Królową halicką była - co prawda krótko - bł. Salomea, zaś Kingę i Jolentę urodziła matka z rodu cesarzy Bizancjum. 5 W przypadku małoletniej Kingi poczucie związku z rodzinnym krajem podtrzymywać mógł jej wychowawca Mikul, prawdopodobnie Węgier, lecz chyba ważniejszy był w tej sprawie wpływ Piastówny Salomei, która spędziła na Węgrzech ok. 20 lat życia. Później Kinga odwiedzała parokrotnie Węgry w różnych okolicznościach i celach oraz przyjmowała stamtąd gości. Jako władczyni Sądecczyzny musiała też utrzymywać kontakty z sąsiednimi regionami królestwa św. Stefana. Skądinąd ani przy fundacji, ani w przebiegu rozwoju klasztoru sądeckiego za Kingi nie spotykamy związków zakonnych z Węgrami, czy węgierskiej rekrutacji sióstr. Właśnie z tego okresu pochodzą świadectwa wprowadzenia przez księżnę języka polskiego do służby Bożej w klasztorze sądeckim i prawdopodobnie tłumaczenie z jej inicjatywy psałterza (L. Kowalski - S. Fischer: Żywot bł. Kingi i dzieje kultu, Tarnów 1992, s. 43). Powstałą nawet hipoteza o napisaniu w kręgu Kingi pieśni Bogurodzica. Kontaktów Jolenty z Węgrami nie chwytamy bezpośrednio, ale na pewno w jakimś stopniu występowały one trwale w życiu Błogosławionej. 1 6 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... Warto jeszcze dorzucić, iż dziewczęta ze środkowoeuropejskich dworów kształcono, jak się zdaje, przez cały okres X-XI11 wieku lepiej niż chłopców6. Były więc jako monarchinie przygotowane do szerzenia w swym otoczeniu i do przekazywania dzieciom wielu pierwiastków religijnej i świeckiej kultury książkowej. W rodzinie monarszej funkcjonowały oczywiście pewne czynniki o znaczeniu fundamentalnym, o charakterze silnie zindywidualizowanym. Idzie o wzajemne oddziaływanie osobowości małżonków, o łączące ich uczucia i sferę intymności, a także o osobiste stosunki rodziców z dziećmi. Przez długi okres teksty polskie będą dawać jedynie pewne „migawki" dotyczące poruszonych spraw. Gdy mowa o relacjach pomiędzy małżonkami, ukazywanych zresztą stale w jakimś odniesieniu do sfery życia publicznego, obok „migawek" wzorca pozytywnego pojawiał się niekiedy „antywzorzec", w którym na przykład ambitna żona wywierała fatalny wpływ na męża, antagonizując go z rodziną i poddanymi (Agnieszka, żona Władysława II, napiętnowana też z czasem zarzutem niewierności małżeńskiej). Powstaje znów pytanie, czy chodzi tylko o ubóstwo źródeł. Uczuciami książęcych małżonków i pożyciem małżeńskim Piastów zajmie się bliżej - ale też w bardzo specyficznych aspektach - dopiero hagiografia świętych monarchiń XIII wieku. Roczniki i kroniki tego okresu wzbogacą temat w skromnej mierze. Zaznaczmy, że w historiografii krajów ościennych sygnalizowane kwestie wystąpiły znacznie wyraźniej już w XI-XII wieku7. Nie trzeba dodawać, iż na zachodzie Europy podjęła je na ogromną skalę „beletrystyka" w językach narodowych. Na wspomniany wyżej stan rzecz) oddziałało więc chyba - obok pewnej „niewydolności twórczej" polskich elii piszących - również nikłe jeszcze ich uwrażliwienie na temat komponenti osobistego w wizerunkach rodziny władców. Znamy wielkie trendy wpływające ma kompleks sygnalizowanych przemian Kościół reform gregoriańskich podjął ogromny wysiłek, by wpoić wiernyn 6 Kształcenie książkowe młodych władców stanowiło ważną część ich wychowani w okresie monarchii chrześcijańskiej pierwszych Piastów. Wynikało to z sakralnt koncepcji zadań monarchy przyjętej za wzorami karolińsko-ottońskimi. Daleko późni* nową listę władców wykształconych otworzył Kazimierz Sprawiedliwy. Jednakże, chc z osobą Kazimierza należy wiązać istotny postęp w recepcji przez Polskę zachodni* kultury dworskiej, nie wykluczone,iż jego wykształcenie wiązało się z hipotetyczny: przeznaczeniem w młodości do stanu duchownego. (Cz. Deptuła: Ideowy ser łcenia władców polskich w X-X1wieku, „Summarium" nr 2: 1973, s. 191-198 7 Por. np. .1. Chodor: Wizerunki kobiet w kronikarstwie Europy Środkowo-Wschodni [w:] Uniwersalizm i regionalizm w kronikarstwie Europy Srodkowo-Wschodnii Średniowiecze -początek czasów nowożytnych. Pod red. U. Borkowskiej. Lublin 199 s. 268-297. Czesław Deptuła 1 7 sens małżeństwa jako sakramentu oraz nierozerwalnego związku mężczyzny i kobiety. Procesy gospodarcze, społeczne, kulturalne podniosły prawną i faktyczną pozycję kobiet różnych klas. Na piedestał wyniosła płeć żeńską literatura dworska. Upodmiotowienie kobiet wyraziło się między innymi w ich dążeniu do intensyfikacji własnego życia religijnego i zwiększenia udziału w życiu Kościoła. Rozwój zakonnych wspólnot żeńskich i spotęgowanie kultu maryjnego to dwa znamienne znaki owego czasu. W związku z zagadnieniem rodziny monarszej zarysował się tu pewien paradoks. Działania Kościoła w kwestiach małżeństwa, łączące refleksję nad sakramentem z odnowieniem dziedzictwa prawa rzymskiego, zmierzały generalnie do zasadniczej personalizacji więzi matrymonialnej. W tradycji „barbarzyńskiej" (nie wchodzimy w materię jej różnych odmian i odcieni) „mała rodzina" wtapiała się w „rodzinę wielką", czyli ród, podporządkowując sięjego zadaniom, wartościom oraz interesom. Stąd małżeństwo stanowiło nie tyle związek osób, ile związek rodów, realizowany za pośrednictwem wyznaczonych do tego dzieła mężczyzny i kobiety. Egzogamiczne małżeństwo zapewnić miało z jednej strony trwałość biologiczną patrylinearnego rodu, z drugiej - przynieść obu grupom korzyści płynące ze wzajemnego wsparcia, wymiany dóbr, kontaktów towarzyskich. W przypadku rodzin panujących szło głównie o kontrakt polityczny. Program chrześcijańskiej waloryzacji współżycia małżonków, adresowany skądinąd w pierwszym rzędzie do elit, natrafiał właśnie w kręgu dworów na szczególny opór czynników depersonalizacyjnych. Ideę związku rodów można było poszerzyć o ideę związku królestw czy ludów, nie do przezwyciężenia pozostawał wszelako pewien instrumentalizm małżeństwa, przy czym szczególnie zinstrumentalizowana była nadal rola kobiety. Wydaje się, że uwzględniająca wartości religijne odpowiedź kobiet na taką sytuację biegła w dwóch kierunkach. Po pierwsze, żony mogły traktować małżeństwo jako ofiarę i zarazem misję. Od różnych czynników zależało, na który człon relacji padał mocniejszy nacisk. Szczęśliwe pożycie małżonków redukowało oczywiście człon pierwszy. Drugi kierunek samoobrony kobiecej to konstytuowanie dla siebie „enklaw swobody", w tym także enklawy religijnej. Właśnie w związku z ową tendencją uległo zdecydowanej feminizacji dążenie do ograniczenia, a w skrajnym przypadku do eliminacji z małżeństwa stosunków seksualnych*. Dążenie takie występowało i wcześniej ? Swoiście „emancypacyjny" aspekt dążeń niektórych polskich monarchiń do zachowania czystości w małżeństwie wydobywają różni autorzy. Zob. np. B. Kiirbis: Asceza chrześcijańska i jej interpretacje hagiograficzne. Polski model ascezy franciszkańskiej w XIII i XIV w. w: Zakony franciszkańskie w Polsce, pod red. 18 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... w chrześcijaństwie, lecz reprezentowali go nierzadko - przynajmniej w ramach wzorców hagiograficznych - właśnie mężczyźni. Tytułem przykładu wymieńmy wzorzec wywodzący się z dynastii Arpadów - rodu Kingi i Jolenty - mianowicie postać świętego królewicza Emeryka. Zjawisku towarzyszyło stale jakieś przenoszenie do wspólnoty rodzinnej wzorców życia monastycznego. Wyrzeczenie się współżycia małżeńskiego po przyjściu na świat uznanej za dostateczną liczby dzieci (casus św. Jadwigi Śląskiej i Henryka Brodatego) dzieliło biografię małżeńską władców na dwa etapy, pozwalając na skonfigurowanie w jej ramach różnych aspiracji osobistych i rodowo-instytucjonalnych. „Bratersko-siostrzany" stosunek małżonków od początku związku (casus Salomei i Kolomana oraz Kingi i Bolesława Wstydliwego) tworzył ciekawy fenomen z dziedzin duchowości i obyczajowości, ale przekreślał oczywiście podstawowe zadania małżeństwa. Wydaje się, iż w celu zrozumienia ważnych aspektów interesującej nas problematyki trzeba uwzględnić oddziaływanie Starego Testamentu. Stan, Testament pozostawał obecny w mentalności i kulturze całego chrześcijańskiegc średniowiecza, choć w niektórych okresach jego wpływ bywał silniejszy w innych słabszy (zaznaczył się szczególnie w katolicyzmii przedgregoriańskim). Mamy na myśli coś więcej niż tylko przeka podstawowych prawd dotyczących historii świętej. Psałterz był elementarzem, n którym uczono się znajomości liter i początków łaciny, a następnie zasadniczyr modlitewnikiem także dla świeckich „litteratorum" z kobietami włącznie. N historycznych księgach Starego Testamentu bazowała ideologia monarch chrześcijańskiej, nawiązująca do postaci Dawida i Salomona. Stary Testamei stwarzał również podstawy - oczywiście przy interpretacji, jaką nadawał n Nowy Testament - myślenia historycznego epoki, a zatem i podstawy rozumieni tudzież wartościowania, losów dynastii, królestw, ziem, ludów i narodów. Gdy mowa o rodzime, warto sobie uprzytomnić, iż Nowy Testame wyartykułował na jej temat zasadnicze dla chrześcijanina prawdy, z w niewielkim tylko stopniu ukazywał realistyczny i wielowarstwowy obn wzorzec rodziny, podstawę naśladownictwa dla wiernych. Najwyższej mia wzór ewangeliczny, rozwinięty zresztą w szczegółach i fabule dopiero pr? apokryfy, mianowicie rodzina z Nazaretu, miał, mimo wzrastającej rai kultowej, ograniczone tylko możliwości naśladownictwa9. Naznaczony tajemn J. Kłoczowskiego, t. I Franciszkanie w Polsce średniowiecznej, cz. 1 Kraków 19 s. 176; J. Żylińska: Piastówny i żony Piastów, Warszawa 1982, s. 176. 9 Pewne istotne uzupełnienie wnosiły tutaj apokryfy traktujące o dzieciństwie Ma które ukazywały „normalną" rodzinę Joachima i Anny. Święta Anna jako wzór zastępowała i w jakimś sensie uzupełniała swoją córkę. Popularność imienia A Czesław Deptuła dziewiczego macierzyństwa Maryi inspirował on raczej związki „bratersko-siostrzane". Stary Testament ukazywał natomiast rodzinę w serii wzorców i antywzorców zanurzonych w realiach życia, dających się łatwo kojarzyć z bieżącą rzeczywistością, a równocześnie ujawniających istotne prawdy o stosunku ludzi do Boga. O rodzinie mówiły księgi historyczne i sapiencjalne, opowieści o losach jednostek i narodów nacechowane nieraz niezwykłym dramatyzmem, obrazki obyczajowe, przysłowia i wspaniała poezja liryczna. Biblia afirmowała tu wszystkie poziomy miłości mężczyzny i kobiety, a choć podporządkowywała dobór małżonków prokreacyjnym interesom rodów i narodu, uznawała za rzecz piękną i pożądaną, by oblubieńcy byli w sobie zakochani przed zawarciem związku małżeńskiego. Stary Testament mówił również wiele o relacjach pomiędzy rodzicami i dziećmi w różnych okresach życia obu stron, o relacjach między braćmi oraz między braćmi a siostrami, nie licząc sprawy zobowiązań wobec całego rodu. Oczywiście Ewangelia zniosła system niezgodnych z jej duchem elementów starotestamentowego prawa rodzinnego, podejmując konfrontację ze zbliżonymi do nich elementamitradycji pogańskiej i barbarzyńskiej. Przy temacie rodziny monarszej wolno się zastanawiać, w jakiej mierze wielożeństwo patriarchów i królów Izraela wpływało na sądy władców średniowiecza - zwłaszcza wcześniejszego - o własnym wyniesieniu ponad chrześcijańskie prawo moralne. Z drugiej strony Stary Testament wnosił do ideologii tej rodziny, a w szczególności do wartościowania kobiety-monarchini, coś ważnego dla zrozumienia pewnych postaw polskich księżnych XIII wieku. Dla statusu władcy istotne było posiadanie potomstwa przedłużającego ród, a więc synów. Władca bez syna pozostawał kimś niepełnym, okaleczałym. Tym bardziej traciła na wartości żona, która nie mogła dać mężowi dziedzica. Właśnie kobieta miała spełniać się w urodzonych przez siebie synach. Tradycja starotestamentowa, której szczególnym adresatem okazywali się monarchowie, pozwalała łączyć z licznym i udanym potomstwem ideę obietnicy Bożej na wzór obietnicy, jaką dawał Jahwe rodzinom patriarchów i królów w ramach zawieranego z nimi Przymierza. W świetle takiej obietnicy przyszłość potomstwa, przede wszystkim synów, rysowałaby się w kategoriach zadania czy misji, której wypełnienie stanowić będzie źródło łask i potęgi dla rodu panującego i jego poddanych, dla królestw i narodów. Przed rodzicami - także matką- stanie wymóg nie tylko dania dzieciom życia, lecz także przygotowania ich do podjęcia Bożej misji. wśród księżniczek XIII w. może posiadać - obok oczywiście determinant rodzinnych - coś wspólnego z taką relacją kultową podobnie jak popularność imienia Elżbieta (święta żona i matka, krewna Maryi, rodzicielka św. Jana Chrzciciela). 20 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... Znaczący dla biografii bł. Jolenty obraz gałęzi Piastów wielkopolskich wyłania się wraz z postaciami Władysława Odonica i jego żony Jadwigi, córki Mszczuja ] Pomorskiego. Władysław miał na ogół u historyków fatalną opinię władcy bez szerszych horyzontów, o przerośniętej ambicji, mściwego i nieobliczalnego. Związki księcia z Kościołem oceniano głównie w kategoriach słabości. Ponoszący klęski Władysław był zmuszony -jak sądzono - szukać stałego i silnego sprzymierzeńca politycznego, a znajdując go w Episkopacie płacił drogo za wsparcie, schodząc do roli narzędzia hierarchów. Obecnie Odonic jawi się nam raczej jako postać złożona, iście „średniowieczna", o interesujących aspiracjach i osobowości. Polityczne animozje, występki czy nawet zbrodnie nie są w stanie podważyć sądu o autentyczności religijnego zaangażowania księcia w reformy Kościoła u boku wielkiego metropolity Henryka Kietlicza. Znamię szczerej religijności noszą jego fundacje zakonne oraz nadania dla różnych instytucji kościelnych, być może motywowane także pokutą za znane grzechy. Jest ciekawe, iż mimo istotnych nowości w polityce wzglądem Kościoła, łączących się z recepcją reform gregoriańskich, preferencje Odonica nawiązywały tu wyraźnie do preferencji jego dziada Mieszka Starego, który uchodzi za klasycznego rzecznika dawnych uprawnień monarchii. Podobnie przedstawia się sprawa nawiązań przez Władysława, a w dalszym etapie przez jego synów - do dziedzictwa Mieszkowego w dziedzinach rozbudowy kancelarii książęcej, mecenatu kulturalnego i wielu punktów ideologii politycznej10. Wśród wspólnot zakonnych cieszących się specjalnymi względami księcia na uwagę zasługują cystersi i cysterski oraz zakony rycerskie. Zakon św. Bernarda, którego wpływ na polskie reformy kościelne, zacieśnianie więzi naszego kraju z papiestwem i Europą zachodnią, przemiany religijne polskich elit, nie miał sobie równych przed przybyciem mendykantów, zachował też później ważne miejsce w dewocji Piastów wielkopolskich". 10 Wynika to np. z informacji zestawionych przez J. Krzyżaniakową w rozprawie: Rola kulturalna Piastów w Wielkopolsce, w: Piastowie w dziejach Polski. Zbiór artykułów z okazji trzechsetletniej rocznicy wygaśnięcia dynastii Piastów. Pod red. R. Hecka, Wrocław 1975. s. 182-193. Fakt, iż autorka pomniejsza tu rangę mecenatu kulturalnego Odonica płynie tylkc po części stąd, że ważne publikacje na ów temat ukazały się dopiero później. Jest to raczej rezultat sygnalizowanego wyżej stereotypu, trudnego do naruszenia, zwłaszcza gdy sit stwierdziło jałowość w dziedzinie kultury rządów wroga Odonica - Władysław; Laskonogiego, który cieszył się z kolei tradycyjnym uznaniem historyków. 11 Patrz wygłoszony na niniejszym sympozjum referat s. prof. Urszuli Borkowskiej Fundacje kościelne wielkopolskiej rodziny książęcej od poi. XIII w. Do pozycji tej odsyłani; również mówiąc dalej o fundacjach zakonnych Jolenty i jej wielkopolskiej rodziny. Czesław Deptuła 21 Zagadnieniem do osobnego przebadania w aspekcie biografii świętych i świątobliwych księżniczek XIII wieku, a także niektórych pobożnych Piastów, pozostają relacje zachodzące wówczas pomiędzy duchowością cysterską a franciszkańską. Związana z zakonem cysterskim św. Jadwiga Śląska podejmowała działania, które uczeni skłonni są przyporządkowywać generalnie inspiracji mendykanckiej. Idzie przede wszystkim o łamanie tradycyjnego decorum władczyni przez osobiste zstępowanie do nędzarzy i trędowatych12. Podejrzewano nawet swoiste zafałszowanie obrazu księżnej przez rozwijającychjej kult franciszkanów. Z drugiej strony zaangażowania i sukcesy gospodarcze takiej Kingi współgrałyby - mimo braku świadectw o bliższych jej powiązaniach z cystersami - z pewnym historiograficznym obrazem etosu cysterskiego. W etosie tym miałby być istotny nie tylko sam duchowy walor ascezy pracy, lecz również upatrywanie w osiągnięciach ekonomicznych znaku wyboru i błogosławieństwa Bożego. Sugeruje się wręcz pewien „prekalwinizm" cystersów przeciwstawionych „nieudacznikom" spod znaku św. Franciszka. Problem jedynie sygnalizujemy, ponieważ łączy się on dość luźno z osobą bł. Jolenty. Zaznaczmy, iż jest on w znacznej mierze po prostu źle postawiony. Ewangeliczny zwrot w chrześcijaństwie zachodnim XII-XIII wieku ku ubogim, pokrzywdzonym, nieszczęśliwym nie stanowił monopolu jednej wspólnoty czy kręgu wspólnot, a wyznaczanie precyzyjnych granic pomiędzy duchowościami, dokonywane w oparciu o mało reprezentatywne dla tematu lub niepełne źródła, prowadzi łatwo do nieporozumień13. 12 Uważa to za zasadniczą różnicę pomiędzy starszym a nowszym wzorcem świętej monarchini w średniowieczu A. Vauchez (Duchowość średniowieczna, Gdańsk 1996, s.127-128), który posługuje się tu opozycją hagiograficznych wzorców świętej Małgorzaty szkockiej (XI w.) i świętej Elżbiety węgiersko-turyngijskiej (XIII w.). 13 Właśnie dziwny dobór heterogenicznych źródeł pozwala zakwestionować w wielu punktach przeciwstawienie cystersów i franciszkanów dokonane przez S. Kwiatkowskiego w art.: Moralne i społeczne innowacje etosu mendykanckiego w trzynastowiecznej Polsce. Etos rycerski a etos mendykancki w: Zakony franciszkańskie, dz. cyt, s. 185-194. Franciszkańską deformację duchowości Henryka Brodatego i św. Jadwigi ukształtowanej ponoć głównie w kręgu cysterskim sugeruje np. M. Kutzner w rozprawie: „Na drodze ku chwale " - ideowe programy fundacji artystycznych księcia śląskiego Henryka Brodatego [w:] Księga Jadwiżańska. Międzynarodowe Sympozjum Naukowe: Święta Jadwiga w dziejach i kulturze Śląska. Wrocław - Trzebnica 21-23 IX 1993, Wrocław 1995, s. 147- 148. O ile jednak myśl autora jest stosunkowo zrozumiała odnośnie do osoby Henryka (idzie głównie o zanik w obrazie tego władcy krucjatowego wzorca XII-wiecznego), o tyle pozostaje ona jedynie mglistą sugestią w odniesieniu do Jadwigi. Zachowania księżnej, które przy silnej więzi Jadwigi z cystersami kwalifikowałyby się jako „franciszkańskie" są przecież zbyt dobrze udokumentowane źródłami, by traktować je w kategoriach Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... Wracając do postaci Władysława Odonica, konstatujemy również jego sympatią dla joannitów i templariuszy, co zdaje się już mocniej wynikać z życiorysu księcia. Odonic był najprawdopodobniej tym nienazwanym w źródłach z imienia władcą polskim, który wziął udział w V krucjacie. Zapewne tam zetknął się w sposób szczególnie intensywny z zachodnią kulturą rycerską i to w dwóch jej zasadniczych nurtach ideowych. Idea rycerstwa Chrystusowego rozwijana między innymi przez św. Bernarda z Clairvaux i kontynuujące jego myśl środowiska cysterskie znalazłaby odbicie we wspomnianych koneksjach zakonnych władcy. Odonic okazał się wszelako również propagatorem i patronem świeckiej kultury dworskiej14. Utrzymywał mendykanckiej legendy. Z kolei w związku np. z tematem zachowywania czystości w małżeństwie wydaje się. prawdopodobne, iż dla Kingi podstawowy wzór stanowiła tu patronka królewny, XI-wieczna cesarzowa Kunegunda. Kunegunda została kanonizowana świeżo w r. 1200 (kult monarchini krył się w cieniu kultu jej równie, według legendy,dziewiczego męża - św. Henryka cesarza), ale pamięć o niej przynależała do starej tradycji zakonu benedyktyńskiego, w którym jako wdowa zakończyła życie. Przypomnijmy, iż początki religijnej formacji św. Jadwigi śląskiej łączyły się z benedyktynkami w Kitzingen. Jeśli mówimy o międzyzakonnym czy szerzej -o międzyśrodowiskowym charakterze pewnych ówczesnych zaangażowań ewangelicznych, to warto też pamiętać, że Drugi Zakon św. Franciszka stanowił o wiele mniejszą „rewolucję zakonną" niż Zakon Pierwszy. Siostry św. Klary pozostawały mniszkami klauzurowymi jak benedyktynki, cysterski czy premonstratenski (norbertanki). W interesujących nas rodzinach monarszych częstym zjawiskiem było, iż jedna z sióstr czy bliskich krewnych wstępowała do cystersek, druga do klarysek i nie wydaje się, aby wchodziło tu w grę jakieś głębsze doznanie różnicy światów klasztornych. 14 O recepcji kultury dworsko-rycerskiej (zwłaszcza w aspekcie recepcji zachodniej kultury literackiej) w Wielkopolsce XIII w. dowiadujemy się przede wszystkim z prac J. Wiesiołowskiego. W szczególności interesują nas tu jego artykuły: Tristan, Hamlet et consortes. „Biuletyn Polskiego Towarzystwa Heraldycznego" 1992, nr 8, s. 1-11 oraz Przemysł - Lancelot czyli Strażnica Radości nad Wartą. „Kronika Miasta Poznania" 1995, nr 2, s. 123-135. Osobowość i aktywność Władysława Odonica kryjąjeszcze dla historyków różne zagadki. Intryguje np. występowanie na denarze wybitym prawdopodobnie przez tegoż księcia - denarze, którego złota odbitka uchodzi zza pierwszą polską złotą monetę - motywu kozła przy drzewie (por. między innym: A. Mikołajczyk: Leksykon numizmatyczny. Warszawa - Łódź 1994, s. 342 343). Ów wielowarstwowy i wieloznaczny symbol trafił wcześniej, przy dookreśleniu rośliny jakc krzewu winnego, na słynne Drzwi Gnieźnieńskie, zaś później do herbu odległego oc Wielkopolski miasta Lublina. Z tematyką poruszaną w niniejszym artykule kojarzy sii legenda o założeniu przez Odonica miasta Wielunia nawiązująca do nazwy i herbi miejscowości. Otóż książę gonił na polowaniu wielkiego jelenia i zabił go, a kied' przystąpił do ćwiartowama zwierzyny ujrzał na niebie jaśniejącego Baranka-Chrystus; Czesław Deptuła 23 na swym dworze pieśniarzy, a przeprowadzone na jego zamku w Poznaniu wykopaliska przyniosły ikonograficzne świadectwa rozpowszechnienia w otoczeniu księcia opowieści romansu zachodniego, i to o bardzo zróżnicowanej ,,materii": antycznej, orientalnej i zachodnioeuropejskiej. W religijno-kulturalnych kontaktach Odonica wewnątrz kraju te śląskie zdają się dominować nad małopolskimi, choć to właśnie Henrykowie wrocławscy zagrozili trwałym usunięciem z Wielkopolski potomków Mieszka Starego. Wbrew sugestiom literatury Władysław był raczej równorzędnym partnerem niż uczniem współrodowców z południa. Związki powyższe kontynuowali jego potomkowie, mimo że w początku drugiej połowy XIII wieku zacieśniła się łączność rodziny z Krakowem, potwierdzona małżeństwem bł. Jolenty. Wydaje się generalnie, że w działaniach dwóch następnych pokoleń książąt wielkopolskich dziedzictwo po Władysławie odgrywało bez porównania większą rolę niż dotąd sądzono. Ważnym kanałem przekazu owego dziedzictwa było wykształcenie, które zapewnił swoim synom. W perspektywie dziejów politycznych Polski rolę Odonica ocenia się zdecydowanie negatywnie. Byłby on władcą, który przyczynił się walnie do pogłębienia rozbicia dzielnicowego. Osąd taki dotyczy w szczególności jego udziału w zamordowaniu (1227) Leszka Białego, ostatniego uznawanego w całym kraju princepsa, a w dodatku -jak niekiedy się sądzi - zmierzającego właśnie w kierunku jednoczenia ziem piastowskich. Opinie powyższe nie z Hostią. Na pamiątkę wydarzenia monarcha lokował w tym miejscu miasto Wieluń (E. Szałapak: Mity i przesądy myśliwskie. Warszawa 1991, s. 160). Legenda jest podatna na kilka nurtów interpretacji. Władca polujący na jelenia i w trakcie łowów doznający cudownego objawienia staje w rzędzie świętych myśliwych jak święci Hubert, Julian, Emeryk i inni. Fakt, iż dokonuje on tu zabójstwa jelenia, czego uniknęła większość niezwykłych łowców, która dostrzegła w ściganym zwierzęciu wysłannika Bożego lub samego Chrystusa (zazwyczaj pojawiał się między rogami jelenia znak krzyża ), mógłby wskazywać na ocenę postępowania Odonica w kategoriach grzechu i pokuty. Kto wie jednak, czy nie występuje tu raczej archaiczny motyw ofiary zakładzinowej miasta. Ofiarę taką uświęcałby ukazujący się w niebiosach Baranek. Podanie sugerowałoby wręcz jakąś jej spójnię z ofiarą Zbawiciela. Na koniec obecny wyraziście w legendzie pierwiastek kultu eucharystycznego zdaje się kojarzyć z rozwojem tego kultu w pierwszej połowie XIII wieku. Są podstawy aby za wybitnego propagatora wspomnianego kultu w Polsce uznać błogosłwionegoWincentego Kadłubka, znanego kronikarza, a na urzędzie biskupim w Krakowie - reprezentanta kręgu polityczno-kościelnego, do którego przynależał właśnie Odonic. Oczywiście związek legendy wieluńskiej z jakąś autentyczną tradycją o księciu Władysławie to problem otwarty. Badając go należałoby naprzód ustalić czas zapisu oraz wzory i filiacje podania. 24 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... mówią o intencjach i planach samego Odonica ani też nie wyjaśniaj; niejednoznacznego odbioru jego czynów przez współczesnych i potomnych1' Warto zauważyć, iż piętnowane „warcholstwo" księcia wiązało się prawi wyłącznie ze zdobywaniem i obroną dzielnicy, którą uważał za swą prawowit własność, a z którą poprzez wielką legendę Bolesława Chrobrego i św Wojciecha zrosła się tradycja dawnej potęgi i jedności państwa, tradycja ta mocno akcentowana przez Mieszka Starego (czego świadectwem są miedz innymi słynne Drzwi Gnieźnieńskie). Władysław nie dążył do pryncypackic rządów w Krakowie, ale prawdopodobnie zainspirował refleksję, w ramac której dziedziczni władcy Wielkopolski - „duces Poloniae" - zyskiwa równorzędną krakowskim rolę w misji kształtowania losów całego kraji Z osobą Odonica kojarzy się między innymi ugruntowanie znaku orła białcg jako znaku jedności dynastii i kraju (pieczęć książęca). Zastanawiają imiona, jakie nadał synom. Wybór imienia Przemysł, któ odziedziczył następnie i wnuk Władysława16, inspirowały kontakty księc z dworem władców Czech. Zauważmy, że nie było to zwyczajne imię rodov Przemyślidów. Imię Przemysła, legendarnego oracza-czarodzieja, twór< państwa i prawa Czech, odważono się nadać tylko nielicznym członko dynastii. Miało to związek z programami zdobycia przez księstwo trwałej ran królestwa (dziedziczny tytuł króla czeskiego uzyskał w roku 1198 właśr Przemysł Ottokar I), a następnie zapewnienia królestwu św. Wacława należr mu wysokiej pozycji w Cesarstwie i w Europie. Odonic nawiązał zapewne i tych tendencji, kojarząc je z sytuacją polską, a równocześnie sięgnął wielkiego mitu „pierwszego (przedchrześcijańskiego) początku" pańs słowiańskich. Rola Przemysła-oracza w genezie Czech była znaczi 15 Gerard Labuda, który nader mocno wyakcentował destrukcyjne znaczę wspomnianego czynu Władysława w artykule: Śmierć Leszka Białego (1227). „Roczr Historyczne" R. 51: 1995, s. 7-35, zwrócił tam między innymi uwagę na ciekawe da Otóż nie ma śladu potępienia zbrodni gąsawskiej przez Kościół. Dalej całe sprawst mordu usiłowano przypisać Pomorzanom i ich księciu Świętopełkowi (tender zrozumiała w Wielkopolsce, ale obecna również w przekazach z innych dzielnic), p czym na Śląsku odpowiedzialnością moralną za tragedię obciążano też wroga Odonic jego stryja Władysława Laskonogiego. Wreszcie Władysław Odonic znalazł się wkre w przymierzu z bratem zamordowanego Leszka - Konradem. Spostrzeżenia powyż zdają się sugerować bądź niepewność obrazu zrekonstruowanych przez autora wydar bądź istnienie pewnej szczególnej atmosfery wokół osoby i postępowania interesując nas księcia, atmosfery, którą warto by historykowi zgłębić. h W przypadku Przemysła II było to także imię ćiziada ze strony matki Elżbiet czeskiego Przemysła Ottokara I. Czesław Deptuła 25 donioślejsza niż rola legendarnych protoplastów dynastii piastowskiej - Piasta i Siemowita17. Zresztą w niedługim czasie spróbowano złączyć imię herosa czeskiego z „dziejami bajecznymi" Polski. W powstałej równocześnie z początkiem rządów Przemysła II Kronice polsko-śląskiej imię to nosił pierwotnie lechicki pogromca Aleksandra Wielkiego - Leszek I Złotnik1 \ Motyw ów może mieć genezę wielkopolską, a nawet stanowić ślad jakichś konkurencyjnych wobec kroniki Wincentego Kadłubka prób rozwijania mitów genezy Polski w kręgu Władysława Odonica19. Zastanawia, iż w jednej z redakcji wspomnianej kroniki przechowała się poznańska legenda o objawieniu, które otrzymał w trakcie wojen z Miecławem Kazimierz Odnowiciel. Miało to się stać w kościele Najświętszej Maryi Panny na poznańskim Ostrowiu Tumskim. Opowieść potwierdzała starą ideę wyboru dynastii piastowskiej przez samego Boga, gloryfikowała program zjednoczeniowy oraz wskazywała na prymat przysługujący w królestwie wielkopolskiej kolebce monarchii20. Z kolei do Gallowego rodowodu 17 Piast i Siemowit byli tylko założycielami dynastii - co prawda obdarzonej od początku szczególną misją przez Boga - Przemysł również twórcą monarchii jako takiej i związanego z nią ładu prawno-społecznego. W mitach polskich podobną mu rolę odegrał wg kroniki Wincentego Kadłubka małopolski Krak. Pytanie czy zapoznanie się z legendą czeskiego Przemysła nie wpłynęło na kreowanie w Kronice Wielkopolskiej pierwszym monarchą dynastii właśnie Piasta rolnika z odsunięciem w cień Siemowita, co wzmacniało rozdzieloną dotąd mityczną rolę dynastycznego „herosa początku". Zarys poruszonej wyżej problematyki przedstawiłem w artykule: Średniowieczne mity genezy Polski („Znak" 1973, nr 233-234, s. 1365-1403), do którego nawiązywałem w szeregu późniejszych publikacjach. 18 Monumenta Poloniae Historica (odtąd MPH) t. III, s. 611. O samej kronice, toczonych wokół niej sporach i znaczących wątkach jej tekstu zob. G. Labuda: Nowe spojrzenie na śląską „Kronikępolską " w: Ojczyzna bliższa i dalsza. Studia historyczne ofiarowane Fe liksowi Kirykowi w 60 rocznicę urodzin, Kraków 1993, s. 25-40. 19 Lestek Złotnik z kroniki Kadłubka to władca późniejszy od twórcy królestwa polskiego i praw monarchii - Kraka, a ponadto to heros zdecydowanie małopolski. Skojarzenie go z Przemysłem czeskim otwierało drogę ku zamąceniu owego porządku czasów, miejsc i ról mitycznych. Pamiętać przy tym należy, iż istnieje jakiś związek - skądinąd bardzo trudny do wyjaśnienia - pomiędzy podaniami o Lestkach z pierwszych kronik polskich a zapisaną w w. XIV, zdecydowanie wielkopolską w wydźwięku ideologicznym legendą o Lechu - „ojcu Polaków" i założycielu Gniezna. 211 MPH, T. III, s. 621-623. Legenda ta nawiązująca do ideologii Gallowej stanowiła pewną przeciwwagę dla małopolskiej legendy (przyjętej też w Wielkopolsce) o Kazimierzu Mnichu, według której misja dynastii została zakwestionowana po śmierci 26 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... pierwszych legendarnych Piastów nawiązywał wybór imienia dla zmarłego w dzieciństwie innego syna Odonica - Siemomysła (imię ojca Mieszka I). Imię trzeciego syna - Bolesław, dosyć rozpowszechnione w dynastii - wskazywało zawsze na wielki wzorzec pierwszego króla Polski - Chrobrego. Cały ów zestaw - Przemysł, Sicmowit, Bolesław - zdaje się wyrażać nadzieję księcia Władysława, iż jego potomstwo otworzy jakiś „nowy początek" w dziejach monarchii i kraju. Niewiele wiemy wprost o żonie Odonica - Jadwidze. Przypomnijmy, że małżeństwo to łączyło się z zawiązaniem trwałego sojuszu politycznego Wielkopolski z księstwem Pomorza Gdańskiego. Sojusz ów sprzyjał początkowo wyemancypowaniu się Pomorza spod zwierzchnictwa Piastów, ostatecznie doprowadził jednak do połączenia dzielnic za rządów Przemysła II. Jadwiga odegrała istotną rolę w wychowaniu wybitnego potomstwa, co już wystawia jej nader pochlebne świadectwo. Przypomnieć warto o trudnościach tego dzieła wychowawczego, związanych z dramatycznymi kolejami losów księcia Władysława - zmianami miejsca pobytu i warunków życia samego władcy i jego rodziny, zagrożeniami wojennymi, okresami odosobnienia i wydziedziczenia, itd. Po odzyskaniu ojcowizny przez Przemysła I Jadwiga uczestniczyła w rządach swych synów. Fakt, iż doszło między nimi do konfliktu dopiero po jej zgonie w roku 1249, zdaje się świadczyć o autorytecie rodzinnym starej księżnej. Zapewne pamięć o siostrze słynnego Świętopełka Pomorskiego zespolona z pamięcią o Jadwidze Śląskiej zdecydowała o nadaniu imienia Jadwigi córce Bolesława Pobożnego i Jolenty. Z postaciami Przemysła I i Bolesława Pobożnego wkraczamy już w życiorys bł. Jolenty2'. Prawdopodobnie nie zetknęła się ona bliżej ze szwagrem (zmarł pomiędzy jej formalnymi zaślubinami w roku 1256 z Bolesławem w Krakowie a przybyciem dwa lata później do męża w Wielkopolsce), ale jego osobowość zaciążyła na postawach całej rodziny i losach dzielnicy. Wpływ Przemysła na młodszego brata narastał w okresie wspólnego trudnego dzieciństwa, przypadającego na dłuższe wygnanie Odonica z Wielkopolski, a następnie w okresie ciężkiej próby przy ponownej utracie dzielnicy przez rodzinę na rzecz Chrobrego i zachowała trwałość tylko z łaski Stolicy Apostolskiej, w dodatku pod określonymi warunkami. 21 Patrz przyp. 2. Dane biograficzne o innych omawianych tu postaciach są dostępni: w podręcznikach i syntezach ogólnej i regionalnei historii Polski w średniowieczu, w kompendiach genealogicznych i hasłach „Polskiego Słownika Biograficznego". Do określonych pozycji odwołujemy się jedynie przy pewnych sprawach mniej znanych lub o specyficznym charakterze. Czesław Deptula 27 książąt śląskich". Rewindykatorem dziedzictwa ojcowcgo stał się Przemysł, który przy trzykrotnych, kolejnych podziałach dzielnicy między siebie i brata pozostał aż do śmierci kierownikiem polityki księstwa. Podjęte przez młodocianego Bolesława próby zrzucenia kurateli brata (jak można ocenić, zdecydowanie szkodliwe dla Wielkopolski) zakończyły się trzyletnim uwięzieniem juniora. Po uwolnieniu Bolesława i trzecim korzystnym dla niego podziale dzielnicy ustaliła się wspólna linia działania obu braci, kontynuowana później przez Przemysła II. Cechowały ją zwłaszcza priorytet walki z zagrożeniem brandenburskim i dążenie do związków z księstwami Pomorza. W polityce wewnętrznej godne podkreślenia są starania obu książąt o rozwój miast i poziom gospodarczy dzielnicy. Podstawowe źródło do biografii synów Odonica to Kronika Wielkopolska -dzieło zredagowane ostatecznie w końcu XIV wieku, ale w zasadniczym swym trzonie spisane u schyłku rządów Przemysła II w oparciu o różnorodne wcześniejsze przekazy23. Kronika zdaje się dostarczać podstaw do uchwycenia różnic w psychice braci. Scharakteryzowany znacznie obszerniej Przemysł miał być człowiekiem pełnym łagodności i umiłowania pokoju, władcą, który odnosił sukcesy dzięki umiarowi, rozwadze, mądrości. Bolesław siłą kontrastu zaprezentowany został raczej jako waleczny rycerz. Być może przeciwstawienie takie zawierało sporo prawdy, zwłaszcza w odniesieniu do zachowań braci w niektórych okresach ich współżycia. Pamiętajmy jednak, że pisząc o Bolesławie, traktowano głównie o jego czynach po śmierci Przemysła, zaś obszerny kronikarski wizerunek-nekrolog tego ostatniego ma określony sens: ukazuje władcę świętego i to w konwencji, którą uważa się za związaną z duchowością franciszkańską24. 22 Jest sprawą sporną, czy Henryk Pobożny wyparł ród Mieszka Starego z całej Wielkopolski, czy pozostawił mu części dzielnicy, a jeśli tak to jakie. Co się tyczy wpływu Przemysła na młodszego brata, w grę wchodzi między innymi kolejna sprawa sporna, mianowicie różnicy wieku między Władysławowicami. Panuje raczej zgoda, iż Przemysł I przyszedł na świat pomiędzy 5 VI 1220 a 4 VI 1221. Datacja urodzin Bolesława waha się na przestrzeni lat 1221-1229 (dość prawdopodobny wydaje się tu okres 1224-1227, przy czym często przyjmowana jest data 1224 r.). Roczna czy ośmioletnia różnica wieku w kontekście trudnych warunków, w jakich kształtowała się osobowość młodych Władysławowiców, to oczywiście rzecz istotna. 23 Pogląd o takim czasie powstania kroniki wydaje się wciąż najbardziej przekonujący mimo wielu prób podważenia go. Sformułowała go i uzasadniła Brygida Kiirbis w pracach: Studia nad Kroniką wielkopolską, Poznań 1952 oraz Dziejopisarstwo wielkopolskie XIII i XIV wieku, Warszawa 1959. Ostatnia książka ma też nadal fundamentalną wartość dla poznania całości historiografii regionu w średniowieczu - jej powiązań, uwarunkowań, programów i ideologii. 11 Kronika Wielkopolska. Wyd. B. Kurbis. MPH, ser. II, T. VIII, s. 107-109. 28 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... Położony tutaj nacisk na życic modlitwy i ostre praktyki ascetyczne władcy, na dobroczynność i łagodne postępowanie z ludźmi, nie mówiąc o owocującej nadaniami miłości do Kościoła, usunął w cień sygnalizowane wcześniej w tejże samej kronice zaangażowania wojenne, determinację i wytrwałość polityczną bohatera. W zestawieniu ze świętym bratem - jedynym bodajże Piastem, który uzyskał w kronikach tak wyraźną charakterystykę hagiograficzną - Bolesław mógł być „tylko" Pobożnym. Taką rangę młodszego z braci umocniło w tradycji jego małżeństwo z Jolentą- przedstawicielką „świętej rodziny" węgiersko-małopolskiej. Sytuowało ono Bolesława w pozycji analogicznej do mężów Jadwigi, Salomei czy Kingi. Powstaje pytanie, czy owa feminizacja hagiograf!cznych wzorców monarszych nie wpłynęła też z czasem na pomniejszenie religijnego wymiaru tradycji o Przemyśle I. Warto dodać, że sporymi powikłaniami zagroziło wspomnianemu schematowi hagiograficznemu małżeństwo Przemysła. Książę wielkopolski ożenił się z Elżbietą, córką Henryka Pobożnego i świątobliwej Anny, przezwyciężając długoletni ostry konflikt Wrocławia i Poznania oraz zacieśniając więź rodziny z kościelno-dworskimi kręgami śląskimi. Zawiązanie tego małżeństwa kryje jednak zagadkę. Elżbieta, aby poślubić Przemysła I, została w 1244 roku zabrana z klasztoru trzebnickiego przez swego niesławnej pamięci brata - Bolesława Rogatkę. Nie wiemy, w jakim charakterze przebywała u cystersek, ale już w średniowieczu sugerowano, że pogwałcono wówczas złożone przez nią śluby zakonne. Przyjęcie powyższego przypuszczenia mogłoby rzucić nieco światła na różne zachowania księcia wielkopolskiego. Nasila on w ostatnich latach swego życia praktyki ascetyczne, przy czym nie ma mowy o ślubach czystości. Przemysł II, oczekiwany syn, rodzi się jako pogrobowiec. Wcześniej przyszły na świat cztery córki, z których dwie zostały cysterskami, jedna klaryską. Nasuwa się myśl, że książę uznał brak syna za karę za jakiś poważny grzech - możei właśnie związany ze wspomnianym małżeństwem - i pragnął, pokutując,! wyjednać sobie u Boga dziedzica. Elżbieta po śmierci męża, który dożył zaledwie 36 lub 37 lat, nie udała się do żadnego klasztoru, co wolno tłumaczyć wymogiem! opieki nad małym Przemysłem. Zmarła w swym dworze w Modrzu, otoczona! opinią świątobliwości i oddania Kościołowi25. O bliskich stosunkach łączących ją z Bolesławem Pobożnym i Jolentą zdają się świadczyć imiona trzech córelJ Błogosławionej: Jadwiga, Elżbieta i Anna. Są to właśnie imiona wdowy po Przemyśle I, jej matki i babki, imiona trzech pokoleń pobożnych księżnyclJ śląskich. W przypadku Jadwigi wchodzić mogła w grę - o czym była mowa -I również pamięć o Jadwidze Pomorskiej. :^ .1. Długosz: Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae. Lb. VII-VIII, Warszawa 1975, s. 146. Czesław Deptuła 29 O głębokiej religijności Przemysła I wątpić nie sposób. Gdy mowa 0 wpływie na nią zakonów, obok cystersów trzeba wymienić dominikanów, których klasztor fundował książę w Poznaniu. Franciszkanów zdecydowanie upodobał sobie Bolesław, lecz trudno mówić o jakimś rozdźwięku między książętami na tle różnic w zakonnych preferencjach. Początki faworyzowania franciszkanów przez młodszego z braci zbiegły się już ze śmiercią Przemysła w roku 1257 i małżeństwem z Jolentą, która zapewne oddziałała w sposób istotny na kierunek dewocji męża (początkowo liczył się może raczej wpływ kontaktów z inspiratorką małżeństwa - Kingą oraz jej otoczeniem). Pierwszej gloryfikacji hagiograficznej Przemysła należałoby oczekiwać od zakonów mu bliskich, przede wszystkim od tak zaangażowanych w polskie kanonizacje XIII wieku dominikanów. Jeśli jednak wizerunek księcia z Kroniki Wielkopolskiej ukształtował się istotnie w kręgu franciszkańskim (wchodzi też w grę sygnalizowany wcześniej problem pewnych wzorców znamiennych dla epoki, a przekraczających granice zakonnych „sfer wpływów"), nie jest trudno wyjaśnić to związkami zakonu św. Franciszka z rodziną, której szczytne tradycje starano się przekazać potomnym. Z formacją religijną Przemysła I łączy się sprawa jego wykształcenia. Kronika Wielkopolska wskazuje na jego „kulturę książkową" w związku z życiem modlitwy monarchy. Informację tę uzupełnia śląska Księga Henrykowska, która mówi o tym, jak uczony władca Wielkopolski prowadził po łacinie rozmowy z cystersami opactwa26. Niewątpliwie analogiczne wykształcenie otrzymał z inicjatywy rodziców młodszy brat. Otwarcie kulturalne Władysławowiców wykraczało przy tym poza materiał szkoły kościelnej, nawet tej stojącej na niezłym poziomie. Z osobą Przemysła 1 kojarzymy dalszy rozwój kultury dworskiej w Wielkopolsce, determinowany wpływami francuskimi i niemieckimi27. Idzie między innymi o recepcję i pogłębioną lekturę romansów arturiańskich. Szczególnym jej świadectwem było ustylizowanie Przemysła I na jego pieczęci z roku 1247 na Lancelota, największego z rycerzy króla Artura. Tarcza napieczętna nawiązuje tu do motywów znanych z wielkiego cyklu opowieści arturiańskich „Lancelot z Jeziora", powstałego w latach 1215-1230, noszącego też popularną nazwę „Wulgaty". Znajomość „Wulgaty" w środowisku potomków Odonica potwierdzą nawiązujące do symboliki i fabuły utworu niektóre ustępy Kroniki Wielkopolskiej. Wartości romansu rycerskiego traktował więc Przemysł 26 Księga Henrykowska. Wyd. B. Gródecki, Poznań - Wrocław 1947, s.303 (tłum. poi., s. 146-147). 27 Patrz pozycje J. Wiesiołowskiego cyt. w przyp. 14. 30 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolcnty... niezwykle serio, podnosząc je do roli czynnika kształtującego obraz „publiczny" władcy. Współistnienie w życiu i postępowaniu interesujących nas ludzi tych samych wzorców ascety i dwornego rycerza wymaga pewnej refleksji, z konieczności zresztą uproszczonej. Kultura rycersko-dworska XI1-X1II wieku, piętnowana często przez różnych zelantow epoki za swoją świeckość lub nawet za antyehrześcijańską kontestację obyczajową, była zjawiskiem złożonym. Szukając pewnej spójni interesujących nas wzorów lub przynajmniej płaszczyzn, na których mogły się one wzajemnie tolerować, zwróćmy uwagę na następujące aspekty fenomenu. Kultura rycersko-dworska propagowała pewien szlachetny i piękny styl bycia, przeciwstawiany barbarzyństwu i brzydocie. Styl taki obejmował wielorakie sposoby zachowań, wysłowienia, twórczości i konsumpcji literacko-artystycznej, scalone skomplikowanym rytuałem. Zrytualizowana kultura dworska, w istotnej mierze świecka i odnosząca się do sfery erotyczno-ludycznej, bazowała jednak mocno na sferze zachowań i systemach symbolicznych dotyczących sprawowania władzy (przypomnijmy na przykład feudalną oprawę ówczesnej „miłości dworskiej"), gdzie nieuchronnie stykała się z sacrum. Estetyzm „dworności" znajdował często wspólny mianownik z estetyką liturgii oraz sztuki kościelnej. Nie sposób było też oddzielić go od moralizmu. Określone mianem pięknych, zachowania mogły objawiać próżność i zepsucie, ale w naprawdę „pięknych" czynach upatrywano autentyczną służbę! takiemu czy innemu dobru. Stały one niejednokrotnie blisko praktyk pobożnych, a niekiedy się z nimi łączyły. Scharakteryzowane wartości kultury dworskiej nie musiały wchodzić w konflikt z wartościami rodzinnymi. Głównymi celebransami wspomnianego rytuału pozostawała małżeńska para monarchów, a znajdował on uznanie i u takich postaci, jak święty król Francji Ludwik IX. Program „życia dwornego" adresowany tu był zarówno do ludzi wolnego stanu, jak i małżeństw, przy czym nie wykluczał on ostrych praktyk „prywatnej" ascezy. Wśród naczelnych wartości kultury dworskiej sytuowała się przygoda. Była to w zasadzie domena mężczyzny, lecz kobieta mogła w niej partycypować jako inspiratorka działań rycerza, przedmiot jego ofiar i wysiłków, osoba współczująca etc. Takie motywy poszukiwania przygód wiązane z kategorią świeckości, jak miłość do kobiety, potrzeba samopotwierdzenia się w obliczi niebezpieczeństwa czy pragnienie osiągnięcia przez niezwykły czyn potężne władzy względnie bogactwa, sąsiadowały tu z sacrum, choćby poprzez moraln) wymiar uczestnictwa w „awanturze" (walka z mocami zła, samodoskonalcnii się w przeciwnościach itp.). Idąc dalej, można było wysuwać na pierwszy plai przygody przeżywane w służbie pokrzywdzonych, w imię króla, ojczyzna i narodu, wreszcie w poszukiwaniu samego Chrystusa i w zmaganiach z Jego) Czesław Deptuła 3 I wrogami. Właśnie kategoria przygody stała się jedną z podstaw idei rycerstwa Chrystusowego w jej wielu zresztą odmianach. W kulturze dworsko-rycerskicj XII-XI1I wieku szczególne miejsce zajęła wreszcie kobieta, a raczej pewien zespół wyobrażeń na jej temat, inspirujących skądinąd różne rodzaje zachowań. Rzecz wiązała się z dowartościowaniem miłości „ziemskiej" i przyznaniem w tej dziedzinie kobiecie statusu partnerki mężczyzny. W konfrontacji z rzeczywistością społeczno-obyczajową ideał miłości dworskiej wiódł w pewnych swoich artykulacjach ku zanegowaniu wartości małżeństwa. Obok aprobaty dla miłości cudzołożnej pojawiła się także gloryfikacja uczucia platonicznego, odrzucającego związki cielesne. W szerszym kontekście przemian duchowych epoki miała ona coś wspólnego ze znanym nam dążeniem do małżeństw „siostrzano-braterskich", wszelako w oderwaniu od nauki Kościoła pozostawała być może czymś znacznie bardziej obcym chrześcijaństwu niż afirmacja „ludzkich słabości". Szło zwłaszcza o dopatrywanie się w kobiecości odbicia mocy nadprzyrodzonych, które nie przystają do chrześcijańskiego obrazu świata28. W ramach tego ostatniego omawiana tendencja kultury dworskiej oznaczała po prostu spotęgowanie znaczenia miłości jako podstawy wyboru małżonka i charakteru współżycia. Wracając do samoidentyfikacji Przemysła I z Lancelotem, istotne wydaje się, iż idzie o utożsamianie się z Lancelotem „Wulgaty" - utworu powstałego w środowisku cysterskim, które korzystając być może jeszcze z inspiracji św. Bernarda z Clairvaux, włączyło się w rozwój legendy arturiańskiej i nadało najpełniejszy kształt jej przedziwnemu wątkowi - historii św. Graala29, świętego naczynia związanego z misterium ustanowienia Eucharystii i z misterium Męki Chrystusowej, znaku obecności Boga na ziemi, symbolu duchowości chrześcijańskiej oraz ideałów rycerstwa chrześcijańskiego. Lancelot był niepokonanym, sławnym i szlachetnym rycerzem Okrągłego Stołu, był także poszukiwaczem św. Graala. Pozostawał wszelako i wielkim grzesznikiem, w szczególności grzeszącym przeciw szóstemu przykazaniu (romans z królową Ginewrą). W swoich wędrówkach dostąpił łaski ujrzenia świętego naczynia, ale winy nie pozwoliły mu pozostać przy Graalu, wstąpić w jego służbę. Za popełnione grzechy ciężko później pokutował i zakończył życie jako pustelnik. Niemniej Lancelotowi przypadła w legendzie Graala niezwykle doniosła rola. On właśnie został ojcem Galahada - 2* Przypomnijmy szalenie kontrowersyjną, lecz dającą do myślenia książkę Denisa de Rougemont: Miłość a świat kultury zachodniej (Warszawa 1999), gdzie autor wyprowadził ideały średniowiecznej miłości dworskiej ze spirytualizmu manichejsko-katarskiego. ' O rozwoju tej legendy zob. R. S. Loomis: Graal. Od celtyckiego mitu do ścijańskiego symbolu, Kraków 1998. 32 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... idealnego, chrześcijańskiego rycerza bez skazy z kręgu króla Artura. I właśnie Galahad, przybierający w opowieści nawet rysy samego Chrystusa, odnajduje Graala, by pozostać przy nim w roli sługi i strażnika świętości. Wydaje się, iż ujawniła się nam spójnia pomiędzy różnymi świadectwami życia duchowego Przemysła. Rozmiłowanie w kulturze dworskiej i literaturze rycerskiej prowadziło go ku wzorcowi rycerza chrześcijańskiego, świadomego swych wzniosłych powołań, lecz także popełnionych grzechów i konieczności pokuty za nie. Łączyło się z tym poczucie, że zmierzając jako władca-rycerz do pewnych celów o wyższym wymiarze duchowym, ale dostępnych już tu, na ziemi, nie osiągnie zapewne sukcesu. Pozostanie mu jednak nadzieja, że sukces taki osiągnie jego syn, lepszy od ojca30. Skojarzenie z parą Lancelot - Galahad wiedzie nas od innej strony do sygnalizowanego wyżej wyjaśnienia zachowań Przemysła z ostatnich lat jego życia. Młody jeszcze i wszechstronnie aktywny, lecz przypuszczalnie tknięty już jakąś chorobą lub przynajmniej spadkiem sił książę przeżywa głęboko doświadczenie braku syna i pragnie wyjednać u Boga cofnięcie tego, co uważa za karę za jakieś grzechy. Dokonane w tych latach pojednanie z młodszym bratem i harmonijna z nim współpraca mogą między innymi wskazywać, że Przemysł liczył się z tym, iż ojcem nowego Galahada będzie me on, lecz Bolesław. Nie bez poparcia Przemysła zawarte zostało w ostatnim roku życia księcia seniora małżeństwo Bolesława z nieletnią jeszcze Jolentą. Paradoks losu sprawił, że Przemysł I umierając, nie wiedział, że kolejne poczęte przez niego dziecko będzie właśnie upragnionym synem. Na pytanie, co Przemysłowi-Lancelotowi kojarzyć się mogło z Graalem, uzasadniona odpowiedź brzmi: odrodzone królestwo polskie. Małopolski hagiograf-historiozof Wincenty z Kielc marzył wówczas o powrocie tegoż królestwa, przywołując biblijną ideę królewskiego kapłaństwa i biblijną postać Aarona31. Do Biblii nawiązywały też opowieści o Graalu i Galahadzie (genezą staro testamentową miało samo imię rycerza). Pismo Święte ukazywało perspektywę historyczną, w której spowodowane grzechami nieszczęścia 30 W legendzie Galahada pewne zdziwienie budzi fakt, iż spłodzenie idealnego, chrystopodobnego bohatera nastąpiło także z pogwałceniem szóstego przykazania i to w sytuacji dość perwersyjnej, bo przez wykorzystanie przez córkę Pellesa odurzenia Lancelota, który sądził, iż obcuje z ukochaną Ginewrą, żoną Artura. Fakt, iż spisujący romans lub przynajmniej czuwający nad jego spisaniem cystersi usprawiedliwiali taką sytuację, posiada liczne analogie w wątpliwych moralnie wątkach chrześcijańskiej literatury średniowiecza. Wydaje się, iż na substrat archaicznej „materii celtyckiej" nałożyły się tu reminiscencje związane z ogniwami rodowodu Chrystusa, których ciąg otwierał podstęp Tamar w stosunku do Judy (Rdz 38, 12-30). 31 MPH, T. IV, s. 395. Czesław Deptuła monarchii, kraju i ludu mogły zostać przekreślone pokutą, a losy Polski mogły zyskać ukierunkowanie na postanowioną przez Boga wspaniałą przyszłość. Realizatorem planów Opatrzności byłby właśnie wywodzący się z rodu panującego „syn obietnicy". Z panowaniem Przemysła I kojarzy nauka zapoczątkowanie nurtu historiograficzncgo, którego różne wytwory scaliła w końcu panowania jego syna Kronika Wielkopolska - wyrazicielka programu zjednoczeniowego potomków Władysława Odonica (pytanie, w jakiej mierze owo zapoczątkowanie można wiązać już z tym ostatnim). Odnośnie do problematyki poruszonej poprzednio warto zaznaczyć, iż obok zasadniczej wagi ciągów rocznikarskich spisywać się tu będzie rodzime lub „spolszczone" opowieści rycerskie w rodzaju wielkopolskiej wersji podań o Piotrze Włostowicu („Gęsta Piotrconis") czy legendy o Walterze z Tyńca, do której jeszcze wrócimy. W omawianym procesie zarysowują się ciekawie role obu głównych ośrodków Wielkopolski - Poznania i Gniezna. Z Poznaniem związani byli głównie Władysław Odonic i Przemysł I. Wielkim partnerem Przemysła w aktywności politycznej i kulturalno-ideologicznej pozostawał biskup poznański Boguchwał II. Pozycja tego hierarchy była po części dziedzictwem szczególnej więzi ośrodka kościelnego z monarchią. Biskupami Poznania zostawali często kanclerze książęcy. Stanowiło to regułę na przykład za rządów Mieszka Starego. Znaczenie Boguchwała w monarchii Władysławowiców zyskało wszakże większy wymiar. Zapiska o jego wizji z roku 1249, zapowiadającej rychłe wypełnienie się losów Polski, przekazana w Roczniku Kapituły Poznańskiej i dwukrotnie w Kronice Wielkopolskiej32, wyrażała zapewne rozwijaną przez biskupa ideologię zjednoczeniową. Boguchwał -budowniczy nowej katedry poznańskiej, zaangażował się w nadanie tej świątyni charakteru wielkiego sanktuarium narodowego z tytułu miejsca pochówku herosów chrześcijańskiego początku Polski, twórców potęgi królestwa i obrońców jego jedności: Mieszka I, Bolesława Chrobrego i Kazimierza Odnowiciela (w 1257 roku dołączył do nich Przemysł I). Szczególną rolę odgrywało eksponowanie przez biskupa - zapewne przy aktywnym współudziale księcia - legendy Chrobrego. Kto wie, czy z czasów Boguchwała II i Przemysła I nie pochodzi słynne wierszowane epitafium Chrobrego, wykute później w XIV wieku na gotyckim nagrobku wielkiego króla. Z tekstem tym próbowano wiązać poddaną z czasem krytyce hipotezę o rozwijaniu w Poznaniu w XIII-XIV wieku kultu Bolesława jako świętego władcy33. " Kron. Wlkp., s. 94-95. f O „ideologii poznańskiej" XIII-XIV w. pisałem szerzej w art. Athleta Christi - Rex Poloniae (Z dziejów ideologii królestwa polskiego). „Znak" 1974, nr 246, s. 1593-1604. Przyjętą tam przeze mnie od Ryszarda Gansińca hipotezę o kościelnym kulcie Chrobrego 34 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... Boguchwał II ze swą kapitułą dążył wyraźnie do zdobycia dla kościelnego ośrodka w Poznaniu prestiżu porównywalnego ze znaczeniem Gniezna i Krakowa. Przy sentymencie Przemysła I dla Poznania sprawa mogła rzutować na jego stosunek do młodszego brata, dość wcześnie związanego bliżej właśnie z Gnieznem. Zauważmy, że wypuszczenie w 1253 roku na wolność Bolesława, po trzyletnim uwięzieniu przez brata, nastąpiło zaraz po śmierci Boguchwała. Nowemu podziałowi dzielnicy, tak korzystnemu dla juniora, który otrzymało wówczas prócz Kalisza także Gniezno, patronował arcybiskup Pełka34. Nie wydaje się, aby Boguchwał żywił szczególną niechęć do Bolesława, lecz nie jest wykluczone, że był generalnie przeciwnikiem podziałów księstwa. Wobec aktualności idei zjednoczeniowych problem miał zasadniczą wagę, a ponieważ mógł wypłynąć znów w przyszłości, nie bez znaczenia pozostawała hierarchia stolic dzielnicy. Nasuwa się pytanie, czy pewien uraz wobec poznańskiego środowiska kościelnego nie ujawnił się w postępowaniu Bolesława w latach 60. XIII wieku, kiedy to książę wraz z żoną Jolentą poparł kandydaturę Falenty, dziekana gnieźnieńskiego, na biskupstwo w Poznaniu wbrew kapitule poznańskiej katedry. W aspekcie szerszej aktywności potomków Władysława Odonica nie należy jednak przyznawać sygnalizowanej rywalizacji ośrodków nadmiernego znaczenia. Przemysł I był także dobroczyńcą arcybiskupstwa oraz czcicielem św. Wojciecha - patrona jedności Polski. Kult ów zyskał rangę ideowej podstawy programów zjednoczenia kraju i odrodzenia królestwa w ramach współpracy Przemysła II i metropolity Jakuba Świnki. Poznań i Gniezno podzieliły się wówczas, jak się zdaje, pewnymi komplementarnymi względem siebie rolami: Poznań zdominował glorią świeckiej potęgi, tradycją kościelną związano mocniej z Gnieznem. Bolesław Pobożny, mąż Jolenty, reprezentował zapewne podobny poziomi wykształcenia, typ formacji religijnej i preferencji politycznych, co jego starszy brat. Kontynuował politykę Przemysła I, modyfikując ją ideologicznie o wyraźne I akcenty antyniemieckie (związek z odpieraniem agresji brandenburskiej). Działali skutecznie i skutecznie bił się. Przychylne mu przekazy czyniły zeń wzorcowego! rycerza chrześcijańskiego, wskazując między innymi na doniosły akt jegol rycerskiej inicjacji - pasowanie przez Przemysła w roku 1245 w katedrzel gnieźnieńskiej'5. Mężny i sprawny bojowo książę powierza się ufnie opiecJ skrytykowała B. Kiirbis w studium: Epitafium Bolesława Chrobrego. Analiza literacki i historyczna, „Roczniki Historyczne", r. 55-56: 1989-1990, s. 95-132. 34 Kron. Wlkp., s. 98-99. 35 Później w r. 1252 Przemysł pasował na rycerza w katedrze poznańskiej swego zięci Konrada głogowskiego (Kron. Wlkp., s. 90, 98). Akty owe świadczą o autoryteci Czesław Deptuła 35 Bożej, oszczędza dobra kościelne, umie przebaczać wrogom i w głębszej motywacji swych czynów służy sprawie pokoju. Z książąt XIII wieku ma chyba jako wzorzec władcy najwięcej wspólnego z Henrykiem Pobożnym. Wśród słynnych aktów Bolesława figuruje Statut Kaliski dla Żydów z 1264 roku -podstawa swobód żydowskich w Polsce na wiele stuleci. Z postacią Bolesława Pobożnego próbuje się łączyć ostatnio genezę Szczerbca - miecza koronacyjnego królów polskich, według legendy przyniesionego z nieba Bolesławowi Chrobremu przez anioła. Inskrypcje na orężu dały podstawę do przypuszczenia, iż jego powstanie miało jakiś związek z kontaktami pomiędzy księciem a Żydami i ich kulturą, w szczególności zaś z zainteresowaniem wielkopolskich kół dworskich Kabałą. Miecz, noszący po części charakter talizmanu, mógł być wykonany przez wspólnotę żydowską w Kaliszu, a osobą obmyślającą szczegóły zamówienia - zagadkowy uczony lekarz Mikołaj z Polski, uczeń i wykładowca uniwersytetu w Montpelier, kanonik włocławski (później dominikanin), który pojawiał się w otoczeniu Bolesława Pobożnego36. Bolesław, zamawiając niezwykły oręż, nie głosiłby oczywiście jeszcze jego identyczności ze Szczerbcem Chrobrego - darem z nieba i jednym z symboli królestwa polskiego. Zapewne obmyślił już jednak dlań rangę insygnialną, która zainspirowała wspomnianą identyfikację, znaną w Wielkopolsce w XIV wieku37. Księżna Jolenta nie figurowała jako współwystawczyni Statutu Kaliskiego, ale też nic nie wskazuje, by jej stosunek do różnowierczej grupy poddanych różnił się od stosunku współmałżonka. Życzliwość książąt wielkopolskich dla społeczności izraelskiej miała dawne rodzinne korzenie w tradycji działań Mieszka Starego. Zauważyć niemniej należy, że postanowienia Statutu Przemyśla w świecie polskiej kultury rycerskiej i chyba jeszcze w szerszej skali spraw. O funkcji obrzędu zob. Z. Dalewski: Pasowanie na rycerza książąt polskich we śniejszym średniowieczu. „Kwartalnik Historyczny", t. 104: 1997, z. 4, s. 15-34. 36 J. P. Sobolewski: Szczerbiec, insygnium-amulet Bolesława Pobożnego. „Fasciculi Historici Novi" T. II Z dziejów średniowiecznej Europy Środkowowschodniej. Zbiór studiów pod red. J. Tyszkiewicza, Warszawa 1998, s. 71-94. O Mikołaju (zachodzi możliwość, iż mieszane są tu dwie różne osoby) zob. J. Mitkowski: Mikołaj z Polski. PSB, T. 21, s. 132-133. 37 Legendę Szczerbca odnotowała właśnie Kronika Wielkopolska, lecz bez wątpienia w ustępie pochodzącym już z w. XIV. Tekst kontynuuje tu relację o założeniu przez Chrobrego Bremy stanowiącą element „interpolacji słowiańskiej" do kroniki. Mowa też o przechowywaniu Szczerbca w skarbcu katedry krakowskiej, co w stosunku do miecza wykonanego w Wielkopolsce XIII w. dotyczyłoby sytuacji najwcześniej z czasów Łokietka (Kron. Wlkp., s. 17-18). 36 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... Kaliskiego nawiązywały między innymi, jeśli nie przede wszystkim, do przywilejów wystawionych Żydom w roku 1251 i 1256 przez ojca Kingi i Jolenty, króla węgierskiego Belę IV3S. Można wręcz przypuszczać jakieś zapośredniczenie przez księżną i jej otoczenie (ewentualnie też przez Kingę) powstania słynnego dokumentu Bolesława Pobożnego. Do zastanowienia skłania fakt, że spotykana w źródłach wersja imienia Jolenty - Johelet, kojarzona z Węgrami, przybierała - co prawda w przekazach późniejszych -postać Johel39. Przypomina to występujące wielokrotnie w Starym Testamencie imię Joel, między innymi imię proroka. Powstaje pytanie, czy nie idzie o wersję imienia księżnej spopularyzowaną właśnie przez społeczność żydowską. Ponieważ wolno domniemywać tu pewną wspólnotę postaw obu świętych sióstr, nasuwają się też asocjacje z występowaniem Izraelitów w dokumentach założonego przez Kingę klasztoru starosądeckiego40. Konkludując - zapewne tak Jolencie, jak Bolesławowi zawdzięczają w poważnej mierze Żydzi polscy patronat Kazimierza Wielkiego, warunkowany tradycją przekazaną królowi przez matkę Jadwigę- córkę wielkopolskiej pary książęcej. Kiedy Jolenta udała się do Wielkopolski w roku 1258, by rozpocząć współżycie małżeńskie z Bolesławem, ukończyła najprawdopodobniej świeżo 14 lat. Małżonek liczył ponad trzydziestkę. Nasuwa się podejrzenie o istnieniu jakiejś relacji pomiędzy późnym ożenkiem księcia a jego stosunkami z bratem. Czyżby Przemysł, myśląc o połączeniu dzielnicy w rękach oczekiwanego syna, nie dopuszczał do małżeństwa Bolesława? A może sam Bolesław wyrzekał się dla dobra księstwa małżeństwa i dziedzica? W każdym razie do małżeństwa Bolesława z małoletnią Jolentą dochodzi wówczas, gdy Przemysł I, choć jeszcze młody, zdaje się przewidywać rychły swój zgon. Podjęcie współżycia przez nowożeńców nastąpić miało paradoksalnie po przedziwnym i zapewne ocenionym powszechnie jako specjalny znak Boży fakcie - narodzinach sukcesora Przemysła już po śmierci ojca. Przed Bolesławem, który dopiero co zjednoczył był w swoich rękach dzielnicę, stanął znów z dawną ostrością problem przyszłych losów księstwa. 's J. Sieradzki: Statut Kaliski z roku 1264 dla Żydów w: Osiemnaście wieków Kaliszi Pod red. A. Gieysztora. Kalisz 1960, t. I s. 135 i s. 141,przyp. 19. " O imionach Jolenty - H. Wyczawski: Jolenta, Helena. „Hagiografia Polska", pod m R. Gustawa, T. 1 Poznań 1971, s. 624; por. też referat A. Witkowskiej w materiałac niniejszego sympozjum. 411 Zob. np. Kodeks dyplomatyczny Małopolski, t. II nr 568, s. 236 i nr 579, s. 249, lal 1317-1320. Czesław Dcptuia 37 Co wnosiła Jolcnta w ów złożony układ ludzi i sytuacji? Po pierwsze, chyba dumę wielkich Arpadów. Przerostowi takiej dumy przeciwdziałały wzory pobożności rodzinnej z arcywzorem św. Elżbiety turyngijskiej na czele. Pozytywnym przykładem dla Jolenty pozostawała naturalnie też starsza siostra Kinga, u której boku około dziesięć lat się wychowywała. Wpływy Kingi i ogólnie dworu krakowskiego oddziaływały wszelako wielokierunkowo. Zachowały się fragmenty należących do Kingi i Jolenty koron turniejowych. Świadczyłyby one o udziale księżnych w zabawach rycerskich, bynajmniej nie zalecanych przez Kościół. Co więcej, na koronach tych wyobrażono sceny z arturiańskiego romansu o Ericu i Enidzie, utrwalonego w poematach -francuskim Chretiena de Troyes i niemieckim Hermana von Aue, romansu o charakterystycznym wątku wyprawy po przygody podjętej przez dwoje małżonków. Co się tyczy Kingi, jej hagiograf stwierdza, że zrzuciła bogate stroje dopiero po śmierci męża, to jest w wieku 45 lat. Z kolei ciekawy problem rysuje się tu w związku z polską wersją romansu o Walterze z Akwitanii i pięknej Helgundzie. Opowieść przeniknęła do Małopolski przypuszczalnie w drugiej połowie XII wieku. Zrosła się tam mocno z realiami terenu, stając się czymś w rodzaju prehistorii Wiślicy i Tyńca. W takiej postaci romans został po raz pierwszy zapisany - o dziwo - właśnie w Kronice Wielkopolskiej4'. Wydaje się prawdopodobne, iż opowieść trafiła na dwór książąt wielkopolskich właśnie z Jolentą. Nie tylko zresztą ona. Z Jolentą i jej dworem wiąże się prawdopodobnie szczególne bogactwo tematyki małopolskiej w kronice, łączy się zwłaszcza rozbudowa informacji o św. Stanisławie i jego kulcie, i to w oparciu o świeżą twórczość Wincentego z Kielc42. Królewna była przytomna wielkim uroczystościom kanonizacyjnym z roku 1254 i przejęta ich duchem. Odegrała, jak się zdaje, ważną rolę w przeniesieniu nowego kultu do Wielkopolski. Pod wezwaniem św. Stanisława powstał klasztor franciszkanów w Kaliszu. Przypomnijmy znany związek kultu Stanisława z ideologią jednoczenia i odnowy królestwa polskiego. Jak wiemy, kanonizacja krakowska zintensyfikowała analogiczne treści obecne w kulcie Wojciechowym. 41 Kron. Wlkp., s. 41-45. Podstawowym opracowaniem recepcji i polskich losów legendy są nadal rozważania G. Labudy w książce tegoż autora: Źródła, sagi i legendy do najdawniejszych dziejów Polski, Warszawa 1960. Ponadto nawiązujemy cały czas do cyt. w przyp. 14 prac J. Wiesiołowskiego. n O Wincentym, jego dziełach i ideologii patrz G. Labuda: Twórczość hagiograficzna i historyczna Wincentego z Kielc. „Studia Źródłoznawcze", t. 16: 1971, s. 103-137. Podkreślmy, iż żywoty św. Stanisława pióra tegoż dominikanina bazowały na lekturze wielu utworów histonograficznych i same do lektury takich utworów pobudzały, także w kręgu kobiecym dworów piastowskich.. 38 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... Z ideowo-politycznego fermentu okresu wynikał praktyczny wymóg wskazania na osobę zjednoczyciela lub przynajmniej na predestynowany do podjęcia wielkiego dzieła węższy krąg rodzinny. Ponieważ nic nie wskazywało na odrodzenie królestwa w najbliższym czasie, istotne stawało się poszukiwanie „syna obietnicy" wśród najmłodszych członków rodu Piastów. W tej sytuacji zawiera ślub Jolenta. Nic bliższego nie wiemy o jej osobistym stosunku do Bolesława. Pośrednio można wnosić o harmonii ich współżycia (będą o niej mówić oczywiście późne żywoty księżnej), ale wobec różnicy wieku trudno sobie wyobrazić przedślubne zakochanie się Jolenty. Nie wchodziła też w grę zażyłość wynikająca ze wspólnego wychowania, jak w przypadku Bolesława Wstydliwego i Kingi. Dla obu stron małżeńskich istotna być mogła natomiast idea szczególnej, wiążącej się z ich małżeństwem misji. Późna legenda Jolenty opowiadała o tym, jak młoda królewna pragnęła, biorąc ślub, wymóc na mężu małżeństwo „bratersko-siostrzane" na wzór związku Kingi z Bolesławem Wstydliwym. Planom tym przeciwstawiła się właśnie Kinga. Opowieść nie ma zapewne mocniejszej podstawy źródłowej, ale zawiera intuicyjnie trafne rozeznanie sytuacji. Kinga w momencie, gdy doprowadzała do skutku starania o małżeństwo siostry, utrwaliła już „bratersko-siostrzany" charakter własnego małżeństwa. Despekt, jaki płynął dla księżnej z braku potomstwa, wyrównywała gloria pobożności, a chyba też rozgłos wszechstronnej i skutecznej działalności (niejasne jest, w jakim stopniu przenikały do szerszej wiadomości tajemnice duchowe i fizyczne współżycia małżonków). W atmosferze stwarzanej przez kanonizaoj Stanisława i takie na przykład czynniki, jak zagrożenie mongolskie, nie mogło być dla monarchini sprawą bez znaczenia, że nie urodzi „Aarona Polski". Miała też świadomość, iż wyłącza z planów Bożych względem przyszłego zjednoczyciela kraju osób własnego męża, pozostającego przecież władcą Krakowa - grodu, z którym ta silnie zespalano myśl o odnowie królestwa. Świątobliwa księżna mogła jedna znaleźć zastępczynię w wychowującej się u jej boku młodszej siostrze. Jolenti wydana za księcia o tym samym, co mąż Kingi imieniu Bolesław, przeniesion do dzielnicy, która pod znakiem św. Wojciecha mogła równorzędnie pretendować do przywództwa w dziele zjednoczenia, świadomie przejmowałaby poniechaną misję siostry. Zainteresowanie budzi fakt, że młodsza Arpadówna używała drugieg imienia Heleny. Nie była to wersja imienia Jolenty, a przekazana przez Dłi gosza tradycja utrzymywała, iż imię Heleny zostało nadane księżnej prz Polaków lub było przynajmniej specjalnie przez nich preferowane43. Jego walo 43 „Jolentam, que a Polonis Helena nuncupabatur" (Długosz: Annales, Lb. VII-VIU s. 108). Wysuwane niekiedy przypuszczenie, iż idzie o drugie imię nadane przy chrzcie; Czesław Deptuła 39 zdaje się przede wszystkim splatać z pamięcią o św. Helenie, matce Konstantyna Wielkiego. W związku z postacią Jolenty skojarzono używanie przez nią imienia Heleny z motywem świętej cesarzowej - odkrywczym drzewa Krzyża Świętego i w konsekwencji - z rolą kultu Męki Pańskiej w duchowości franciszkańskiej. Szło jednak przecież także o matkę imperatora, który przyjmując chrzest, odnowił, przeobraził i skierował ku nowym przeznaczeniom cesarstwo rzymskie44. Jolenta przyjmująca w Polsce dodatkowo takie imię lub eksponująca imię dotąd rzadko używane, zastać miała analogicznie matką kogoś, kto przeobrazi pogrążone w upadku, lecz przejęte duchem pokuty dziedzictwo Piastów. Imię Heleny zyskiwało również znamienne odniesienie do materii romansów, których recepcję dzielił Bolesław ze starszym bratem. Heleną zwała się córka króla Pellesa, matka wspomnianego już Galahada - odkrywcy, sługi i opiekuna św. Graala, choć nie jest pewne, czy imię to było ustalone dla bohaterki opowieści już w momencie spisania „Wulgaty"45. W związku z formacją umysłową, a zarazem religijną Kingi i Jolenty oraz nastawieniami politycznym obu monarchiń wolno uzupełnić nasze a wyrażające związek rodziny poprzez matkę Greczynkę z wielkim dziedzictwem Bizancjum, jest prawdopodobne. Pozostaje wszakże pytanie dlaczego imię tak prestiżowe stało na drugim miejscu i było dowartościowane dopiero przez Polaków. Z kolei, gdy idzie o zasygnalizowany przez Długosza stosunek Polaków do imienia Heleny to nie był on dyktowany dynastyczną tradycją lokalną (jedyna znacząca postać księżnej Heleny, matki Leszka Białego nie dorastała do rangi szczególnego wzorca, zwłaszcza w tradycji wielkopolskiej). Wchodził zatem w grę jakiś impuls ideowy wynikający z bieżącej sytuacji kraju. 44 Późna tradycja hagiograficzna przypisywała Jolencie specjalne nabożeństwo do tajemnic Krzyża i Męki Pańskiej, czym właśnie próbowano tłumaczyć upodobanie błogosławionej do imienia Helena (Helena i odkrycie Krzyża świętego). Pobożność pasyjna, tak mocno zakorzeniona w duchu św. Franciszka, nie mogła oczywiście być obcą księżnej. Jednakowoż tę interpretację relacji pomiędzy legendą cesarzowej Heleny a legendą Jolenty da się odwrócić. Kultywowane przez księżnę z różnych powodów imię Helena mogło przy przesunięciu w tradycji akcentów na skojarzenia pasyjne, stanowić właśnie podstawę opowieści ojej wzmiankowanej, szczególnej dewocji. 45 W klasycznym wydaniu „Wulgaty" H. O. Sommera: The Vulgate Yersion of the Arthurian Romances (Washington 1911-1912) w opowieści o spłodzeniu Galahada nie pada imię córki Pellesa. Pada ono natomiast w objaśnieniach i komentarzach wydawcy do tekstu, tak jak gdyby było w obiegu na początku XIII w. (Sommer t. V, cz. III, s. 399-403). Podobnie Loomis podaje imię Helena w odniesieniu do omawianej opowieści „Wulgaty", ale tekst źródłowy, w ramach którego je cytuje to dopiero XV- wieczny utwór Malory'ego (dz. cyt, s. 155-158). 40 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... dotychczasowe spostrzeżenia i sugestie innymi jeszcze względnie uzasadnionymi domysłami. Otóż pod koniec pierwszej połowy XIII wieku przeniknęło do Polski z Węgier powstałe tam niedawno dziełko nazwane z czasem Kroniką węgiersko-polską. Zachowało się w dwóch redakcjach jedynie w Polsce i od początku wywierało spory wpływ na nasze dziejopisarstwo. Wykorzystał je między innymi wspomniany hagiograf św. Stanisława - Wincenty z Kielc. Przypuszcza się, że dziełko mogło przybyć do naszego kraju bądź z powracającą z Węgier jako wdowa bł. Salomeą, bądź z zaślubioną Bolesławowi Wstydliwemu św. Kingą46. Może dotyczy go wzmianka o jakiejś historii królów węgierskich w księgozbiorze klarysek starosądeckich z czasu pobytu Kingi w tym klasztorze47. Nie jest wykluczone jednak, że „Pani Sądecka" dysponowała inną jeszcze lekturą z dziejów kraju rodzinnego. Dla nas ważne pozostaje przede wszystkim zbliżone do pewności prawdopodobieństwo poznania Kroniki węgiersko-polskiej przez obie siostry Arpadówny. Jeśli nawet Jolenta nie studiowała samodzielnie omawianego utworu, to i tak zarówno układy osobiste, jak i uwarunkowania środowiskowe księżnej przemawiają za tym, iż musiały być jej znane i bliskie treść oraz ideologia kroniki. Kronika węgiersko-polska była dziełem w istotnym stopniu hagiograficznym (zwłaszcza w drugiej, krótszej redakcji), związanym z kultem świętych władców Węgier, przede wszystkim Stefana, po części też Władysława. Równocześnie mówiła o genezie, rozwoju i wielkości królestwa węgierskiego, włączając tu motyw przyjaźni i współpracy z Polską. Jako „lektura pobożna" dziełko odpowiadało nastawieniom religijnym naszych księżniczek, zaś obraz świętości i potęgi monarchii zakarpackiej, tudzież wspaniałości jej herosów i heroin, był w sposób oczywisty miły królewnom z rodu Arpadów. Jako księżne polskie musiały one odbierać silniej wraz z elitami swej nowej ojczyzny wątki kroniki wiążące się z Polską. Były wśród nich i takie, które mogły rysować się Jolencie jako rodzaj przesłania kojarzonego z powołaniemj władczyni Wielkopolski. Należał do nich bezsprzecznie wątek korony królestwa polskiego. W sprawie awansu monarchii do rangi królestwa dziełko przyznawało wyższości Węgrom nad Polską. Na mocy objawionej woli Stwórcy koronę od papieża otrzymał św. Stefan, a odmówiono jej polskiemu księciu Mieszkowi (pod 4(1 Nowa obszerna monografia tego dzieła to książka R. Grzesika: Kronika węgiersko* polska. Z dziejów polsko-węgierskich kontaktów kulturalnych w średniowieczu. Poznali 1999. O przypuszczalnym przybyciu kroniki do Polski wraz z jedną z wymienionyclj monarchiń zob. tamże, s. 210-212 47 MPH, t. IV, s. 678. Czesław Deptała 41 imieniem tym kryje się w kronice zbitka osób Mieszka 1 i Bolesława Chrobrego). Odmowa nastąpiła ze wzglądu na niedojrzałość duchową Polaków, jednakże w ramach tego samego objawienia Bożego padła obietnica otrzymania w przyszłości korony przez władców polskich i dostąpienia przez ich państwo rangi królestwa. Ów wątek kroniki przejęto w Polsce dla potrzeb programu zjednoczenia kraju i renowacji królestwa, uzgadniając go z miejscowymi tradycjami o koronacji Chrobrego i „zatraceniu korony" przez zbrodnię Śmiałego. Księżniczkom polskim będącym królewnami węgierskim lektura kroniki dostarczałaby specjalnego impulsu w kierunku zaangażowania się we wspomniany program - impulsu wypływającego w tym miejscu z tradycji kraju rodzinnego. Znaczenie dla naszych rozważań miałby również kronikarski wątek św. Wojciecha. O jego związkach z Węgrami pisano w Polsce już wcześniej, kojarząc też patronat Stefana nad Węgrami z patronatem Wojciecha nad Polską. W omawianej kronice wyakcentowano niezwykle mocno rolę biskupa Pragi jako głównego misjonarza pogańskich Węgrów oraz duchowego ojca św. Stefana, udzielającego temuż władcy sakramentu chrztu. W atmosferze spraw polskich, gdzie Wojciech wyrastał na patrona programów zjednoczeniowych, kronikarska wizja świętego wskazywałaby nie tylko na świetne, lecz minione mocarstwo Chrobrego, lecz również na trwałą i aktualną potęgę Węgier -dziedzictwo Stefanowe - która mogła być wzorem i oparciem dla jednoczycieli Polski. Z kolei w krajowej rywalizacji kultów patronalnych kronika - choć wykorzystana również w hagiografii św. Stanisława - podkreślała właśnie znaczenie patrona wielkopolskiego - świętego herosa dzielnicy Jolenty. Wchodził wreszcie w grę wątek księżnej Adelajdy. Kronika węgiersko-polska, stawiając wczesnochrześcijańskie Węgry wyżej niż wczesnochrześcijańską Polskę, zrównoważyła niejako wydźwięk owej oceny, kreując „Dąbrówką Węgier" rzekomą siostrę polskiego księcia Mieszka (Bolesława Chrobrego?) -Adelajdę48. Poślubiona monarsze węgierskiemu Gejzie skłoniła go do przyjęcia prawdziwej wiary, współpracowała w chrystianizacji ludu i porodziła św. Stefana, zapowiedzianego matce cudowną wizją przez Boga. Jawił się tu wzór pobożnej monarchini, oddanej wierze, mężowi i krajowi, której powołanie kulminowało w łasce dania życia wielkiemu monarsze - słudze Bożemu, twórcy 48 Przyjmuje się dziś na ogół (stanowisko to podziela i szczegółowo uzasadnia Grzesik), że Adelajda Piastówna, żona Gejzy stanowiła wytwór legendy. Być może opowieść o niej powstała w wyniku historiograficznego „przesunięcia pokoleń". Żonę Piastównę córkę Mieszka II miał władza Węgier Bela I, któremu zrodziła ona istotnie świętego syna - króla Władysława. Może właśnie ta monarchini węgierska nosiła imię Adelajdy kojarzące się historykom z koneksjami Chrobrego i jego syna. 42 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... chrześcijańskiego królestwa, jego Kościoła, praw i nienaruszonej potęgi. Takie przesłanie zdawała się nieść Jolencie - przy odniesieniu do programu odnowienia królestwa Polski - omawiana tradycja dziejowych związków polsko-węgierskich. Podkreślić warto, że wzorcowa węgierska para: matka - syn górowałaby w zakresie poruszonych kwestii nad korespondująca z nią parą polską: Dąbrówka - Chrobry. Stefan, mając wszystkie zalety Bolesława, dołączał do nich glorię świętości, zaś dziedzictwo jego panowania - trwałość węgierskiej korony i mocarstwowej roli świętego węgierskiego królestwa, przełamującego skutecznie I chwilowe kryzysy - kontrastowało wyraźnie z ciągiem niepowodzeń, które targały losami monarchii Piastów. Zwrócono uwagę, iż osoba Adelajdy, bliska w każdym razie postaciom kobiet świętych czy błogosławionych, nie reprezentuje wzorca monarchini formowanego przez franciszkańską humilitas. Przypisywane Adelajdzie wykształcenie zrodziło nawet sugestię o ukształtowaniu obrazu monarchini w kręgu duchowości dominikańskiej (byłby to ewentualnie komponent narracji kronikarskiej dodany już w Polsce na przykład przez Wincentego z Kielc)49. Idzie jednak zapewne przede wszystkim o stary wzorzec królowych i cesarzowych, sięgający korzeniami czasów karolińsko-ottońskich, wzorzec z odniesieniami do Starego Testamentu, wciąż atrakcyjny właśnie w nurcie ideologii „renovationis Regni Poloniae". Wracając do sytuacji Jolenty w początkach jej małżeństwa, należy przyznać, że sprawa misji wydania na świat w wielkopolskiej linii Piastów „nowego Aarona", „nowego Konstantyna", „nowego Galahada" czy „polskiego świętego Stefana", ulegała wciąż komplikacjom, wzmiankowanym po części już wyżej, i Gdy Bolesław i Jolenta brali w roku 1256 ślub, w młodym pokoleniu rodziny wielkopolskiej były tylko córki Przemysła. Nadzieję na syna pokładano w młodożeńcach. Skonsumowane dwa lata później małżeństwo dostało niespodziewanie za zadanie opiekę nad nowo narodzonym bratankiem Bolesława. Co więcej, przyjście na świat pogrobowca zrozumiano zapewne jako znak przywrócenia łaski Bożej dla linii zmarłego księcia, którego dziedzica nazwano też znaczącym imieniem ojca - Przemysł. Gdyby nawet przyszli z czasem na świat synowie Jolenty, Przemysłowi II należałaby się po ¦ ojcu dzielnica i przysługiwałby mu wśród rodzeństwa prestiż wynikający ze starszeństwa. Mijały jednak lata, a Bolesławowi i jego żonie rodziły się same córki, choć o przerwaniu małżeńskiego pożycia nie było raczej mowy (najmłodsza z córek Błogosławionej - Anna urodziła się w 1276 roku). „Synem obietnicy" okazywał się wyłącznie młody Przemysł i na nim skupiła się troska pary książęcej. Pewne refleksje nasuwają tutaj ściśle datowane źródła, w których Jolenta wystąpiła pod imieniem Heleny. Wystąpiła pod nim najpierw 1 Grzesik: dz. cyt,. S, 135-136. Czesław Deptuta 43 w dokumencie męża z 1266 roku, po raz drugi w dokumencie własnym z 1272 roku50. Pierwszy akt wystawiono rok po śmierci Elżbiety, matki Przemysła II -jeszcze dziecka, przejętego najprawdopodobniej pod męską opiekę stryja po ukończeniu siedmiu lat, w ostatnim roku życia matki. Akt drugi przypadł na czas, kiedy rozważano właśnie małżeństwo Przemysła i chyba także wydzielenie mu osobnej dzielnicy. Nie wiemy, czy Jolenta uczestniczyła w wychowaniu małego księcia za życia szwagierki, choć -jak wspomniano -są przesłanki, aby mniemać, iż parę panującą łączyły z wdową bliskie więzi. Nie zapominając o ubóstwie źródeł, które uniemożliwia mocniej uzasadnione wnioski, zaryzykujemy przypuszczenie, że księżna, preferując imię Heleny (może pierwotnie w związku z oczekiwaniem na własnego syna), z czasem wyrażała tym imieniem uznanie się za duchową matkę Przemysła II, wyrosłe z wyobrażeń o misji przekazanej jej przybranemu synowi przez Przemysła I -Lancelota, z nawiązaniem również do wzorca cesarskiego: Helena - Konstatyn. Więzi Jolenty i Przemysła II zauważamy przez dłuższy czas tylko pośrednio. Jolenta współuczestniczyła w opiece nad małoletnim księciem. Przypisuje się jej załagodzenie napięć pomiędzy Przemysłem a Bolesławem Pobożnym, jakie zarysowały się w związku ze sprawą wydzielenia młodemu dynaście dzielnicy poznańskiej w roku 1273 oraz w związku z odmiennymi stanowiskami stryja i bratanka wobec wewnętrznych konfliktów na Śląsku w latach 1276-12775'. Pozytywny stosunek Przemysła do Jolenty ujawnił się spektakularnie w świadczeniach monarchy na rzecz gnieźnieńskiego domu klarysek, w którym po śmierci męża osiadła księżna. W historiografii toczy się spór, czy fundacja klasztoru nastąpiła jeszcze za życia Bolesława Pobożnego, stanowiąc wspólne dzieło tegoż księcia i Jolenty (może głównie Jolenty), zaś Przemysł dołączył tylko do akcji w roku 1284 jako „drugi fundator", czy właściwym fundatorem był już młody władca całej Wielkopolski52. Ważki udział Przemysła w zapewnienie klasztorowi gnieźnieńskiemu podstaw materialnych i rangi zakonnej jest oczywiście nic do zakwestionowania. Dodajmy, iż zapewne z jego inicjatywy wystąpił w roku 1285 jako dobroczyńca wspólnoty Mszczuj II Pomorski. Przemysł pozostał też generalnie opiekunem Jolenty oraz jej dwóch jeszcze niezamężnych córek (najstarsza Elżbieta wyszła za mąż w 1278 roku). Osiadając w klasztorze położonym w jednej ze stolic księstwa, Jolenta siłą rzeczy nie mogła się odciąć całkowicie od spraw swego przybranego syna, 5(1 Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski t. I, nr 421, s. 369 i nr 449, s. 394-395. !l O. Łaszczyńska: Jolenta, PSB, T. 11, s. 265; K. Jasiński: Przemyśl II, PSB, t. 28, s. 730. >2Patrz referat s. Borkowskiej. 44 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... monarchii, kraju. Wolno sądzić, że w decyzji o podjęciu nowego rodzaju egzystencji przyświecała jej między innymi właśnie idea nowej służby rodzinie i Polsce - służby modlitwą i zasługami życia zakonnego. Odchodząc od aktywności monarszej, Jolenta pozostawała świadkiem doniosłych zdarzeń. To właśnie w roku 1295, roku swej słynnej koronacji w katedrze gnieźnieńskiej, Przemysł poszerzył swą darowizną dla gnieźnieńskiego domu klarysek. Bezpośrednie świadectwa związków księżnej z arcybiskupem Jakubem Świnką, najbliższym współpracownikiem i koronatorem Przemysła, wielkim ideologiem i architektem „renovationis Regni Poloniae", są skromne. Kontakty z metropolitą księżna jednak z pewnością utrzymywała. Być może pewne światło na ich charakter rzuca dziwny fakt konsekracji Jakuba Świnki w grudniu 1283 roku w klasztorze franciszkanów w Kaliszu". Nie da się wykluczyć, że do wyboru miejsca obrzędu przyczynił się zły stan archikatedry po długim wakacie na stolicy arcybiskupiej. Liczył się jednak chyba też osobisty związek duchownego z miejscem i jego tradycją. Byłaby to właśnie tradycja rządów w Kaliszu Bolesława i Jolenty oraz związanych z tymi rządami aktów dewocji pary książęcej. W stosunkach Jolenty z Przemysłem II odezwać się musiała zgrzytem sprawa nieszczęsnej żony księcia - Ludgardy. Jolenta prawdopodobnie przyczyniła się do zawarcia tego małżeństwa. W każdym razie wraz z mężem i młodym narzeczonym wyruszyła w roku 1273 na uroczyste powitanie księżniczki meklemburskiej w Drezdenku54. Źródła dają do zrozumienia, że przy wszystkich politycznych uwarunkowaniach związku doszło do autentycznego zakochania się Przemysła w Ludgardzie. Fakt ów nadał niezwykły, „romansowy" charakter tragedii, której podłożem stało się ciążące nad rodziną fatum - brak syna, czyli zakwestionowanie nadziei na wypełnienie przez gałąź dynastii wielkiej misji. Po dziesięciu latach bezpłodnego całkowicie małżeństwa Ludgarda została zamordowana. Decyzję zbrodni podjął albo sam Przemysł, albo ktoś, kto w tym niecnym dziele zapragnął wyręczyć księcia dla dobra monarchii. Wkrótce po wydarzeniu uformowała się legenda otaczająca ofiarę ogromną sympatią55. Mówiono i pisano o Ludgardzie z jednej strony jako o skrzywdzonej przez los 53 T. Silnicki - K. Gołąb: Arcybiskup Jakub Świnka i jego epoka, Warszawa 1956, s. 32. Wcześniej omówienie długiego wakatu na stolicy arcybiskupiej i sporu o jej obsadę, w który zaangażowała się także Jolenta. 54 Kron. Wlkp., s. 128. 55J. Wiesiołowski: Pieśni i podania o Ludgardzie. Z dziejów literatury okolicznościowej [w:] Kultura średniowieczna i staropolska, Warszawa 1991, s. 491-502; t. aut.: Zabójstwo księżnej Ludgardy w 1283 roku. „Kronika Miasta Poznania" 1993, nr 1-2, s. 7-22. Czesław Deptula 45 i męża nieszczęśliwej kobiecie, z drugiej - zaczęto kojarzyć z zamordowaną pierwiastek świętości. W opowieściach pojawił się między innymi motyw odmowy zgody ze strony Ludgardy na postulowane przez Przemysła postępowanie rozwodowe, co prowadziło do oceny śmierci księżnej w kategoriach męczeństwa poniesionego w obronie sakramentalnej nierozerwalności małżeństwa. Z czasem, ale zapewne jeszcze za życia Jolenty, zaczęto głosić, iż karą za zabójstwo żony była gwałtowna i bezpotomna śmierć Przemysła w roku 1296. Wdowa po Bolesławie Pobożnym utrzymywała chyba bliskie stosunki z Ludgardą. Zbrodni dokonano -jak dziś się sądzi - w Gnieźnie, gdzie w 1283 roku przebywała przypuszczalnie Jolenta, czy to mieszkając w założonym już klasztorze klarysek, czy to uczestnicząc w pracach fundacyjnych. Trudno zgłębić jej reakcję na to wydarzenie. Odczucie grozy morderstwa i żal nad nieszczęściem „prawie synowej" nie zgasiły chyba zapalonej obecnie nadziei starej księżnej na „prawie wnuka", który mógł przyjść na świat w nowym małżeństwie Przemysła II. Na łaskę męskiego potomka nie mógł jednak liczyć ktoś obciążony zbrodnią. I tu obserwujemy ciąg interesujących zdarzeń. Po roku 1283 mamy do czynienia z serią świadczeń Przemysła na rzecz Kościoła, które w zestawieniu ze sprawą Ludgardy robią wrażenie aktów pokuty i ekspiacji. Nie musi to być świadectwo przyznania się do sprawstwa zbrodni, ale rzecz wygląda na jakiś wyraz nieczystego sumienia (okrutne traktowanie bezpłodnej żony? nieokreślona zachęta do zabójstwa?). Szczególne miejsce w owych świadczeniach zajmują dobrodziejstwa dla klarysek gnieźnieńskich. Ich odbiorcą pozostawała Jolenta. Można by mniemać, iż właśnie księżnę-wdowę starał się Przemysł w pierwszym rzędzie przekonać o swej skrusze lub przynajmniej szczerej żałobie. Przypuszczalnie mu się to udało. Nic nie wskazuje, aby Jolenta w jakiś sposób podjęła sprawę Ludgardy, tak jak nie podjął jej świeżo mianowany arcybiskupem Jakub Świnka. Jeśli prawdopodobne jest przypuszczenie, że Przemysł przywłaszczył tu sobie miano fundatora klasztoru klarysek, to zasadne wydaje się powiązanie takiego postępowania właśnie z „oczyszczaniem się" księcia po śmierci pierwszej żony. Fundacja kościelna miała specjalną rangę ekspiacyjną, z drugiej zaś strony dokonanie jej stanowiło znak szczególnej łaski Bożej - daru „charyzmatu fundatora"56. Omawiana zła passa rodziny Piastów wielkopolskich trwała jednak nadal. Przemysł II wchodził jeszcze dwukrotnie w związki małżeńskie, ale nic doczekał 56 Temat takiego charyzmatu poruszał w szeregu pracach R. Michałowski, najobszerniej w książce: „Princeps ". Studium z dziejów kultury politycznej w Polsce X-XIII , Warszawa 1989. 46 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... się męskiego potomka. Wygasła na nim piastowska linia Mieszka Starego. Brak danych o stosunku Jolenty do kolejnych żon Przemysła - Ryksy Szwedzkiej j i Małgorzaty Brandenburskiej. Zapewne stara księżna zainteresowała się przed 1296 rokiem małą Elżbietą - Ryksą, jedyną córką Przemysła, lecz trudno powiedzieć, czy miała jakiś wpływ na jej wychowanie. Po śmierci odnowiciela królestwa polskiego najbliższym Jolencie władcą, który mógł wejść w rolę „syna obietnicy", pozostawał zięć - Władysław Łokietek. W czasie swych pierwszych trzyletnich rządów w Wielkopolsce, objętych notabene wbrew woli zmarłego j Przemysła (sukcesorem króla miał być Hemyk głogowski), wszedł on w bliższy kontakt z teściową między innymi jako kolejny dobroczyńca klarysek gnieźnieńskich. Stajemy tu wobec problemu wpływu Jolenty na Łokietka (pośrednio także pośmiertnie na Kazimierza Wielkiego) poprzez córkę Jadwigę, i wierną uczestniczkę dramatycznych losów, walki i trudów przyszłego króla. Jadwiga wyszła za mąż za Władysława (jak się sądzi, z inicjatywy opiekuna - Przemysła II) dosyć późno, według ówczesnych wyobrażeń ślub nastąpił gdzieś w latach 1288-1294. Próbowano zawęzić ów czas do lat 1292-1293. Biorąc ślub, księżniczka miałaby w każdym razie ponad dwadzieścia lat, przypuszczalnie nawet ponad dwadzieścia pięć. Młodość spędziła Jadwiga z matką. Mieszkała zapewne szereg lat w klasztorze gnieźnieńskim. Należy sądzić, że mężowi i dzieciom przekazała nie tylko tradycję związków rodzinnych z zakonem św. Franciszka57, lecz także wiele z tradycji programów politycznych i społeczno-gospodarczych, tudzież z upodobań kulturalnych Piastów wielkopolskich. Rzecz sygnalizowaliśmy już w związku z kwestią żydowską. Śladem osobistego oddziaływania Jolenty na Jadwigę i zięcia było chyba imię najstarszego z synów Łokietka - Stefan (zmarł przedwcześnie podobnie jak jego młodszy brat Władysław), urodzonego jeszcze za życia starej księżnej. To niespotykane u Piastów imię przywoływało pamięć o Arpadach - ginącym już rodzie Kingi i Jolenty, przywoływało legendę pierwszego i największego króla Węgier, św. Stefana, kojarzyło się - choćby przez wspomniany zespół obrazów Kroniki węgiersko-polskiej - z ideą przywrócenia monarchii polskiej jedności i korony. Nie jest wykluczone, że tak jak w innych przytoczonych przypadkach, impulsy tradycji „południowej" nałożyły się tu na pamięć zdarzeń „północnych". Około 100 lat wcześniej pojawił się wyjątkowo w Wielkopolsce inny książę Stefan. Tak 7 Władysław i Jadwiga rozwinęli kult Kingi inicjując starania o jej kanonizację. Wnuczka tej pary, Konstancja, córka ich córki Kunegundy (Kingi) została po śmierci swego męża Przemka głogowskiego klaryską w Starym Sączu, z czasem opatką klasztoru. Śluby zakonne w Sączu złożyła też sama Jadwiga, aczkolwiek dopiero pod sam koniec życia w wieku powyżej 70 lat. Elżbieta Łokietkówna przyczyniła się z kolei do rozwoju kultu Jolenty. Czesław Deptuła 47 nazwał drugiego ze swych synów (także młodo zmarłego) założyciel wielkopolskiej linii Piastów - Mieszko Stary. Rzecz charakterystyczna, milczą o Jolencie źródła dotyczące okresu rządów Przemyślidów w Wielkopolsce. Nie pojawia się jej osoba w kontekście gnieźnieńskiej koronacji Wacława II z 1300 roku ani w perspektywie innych starań króla czeskiego o pozycję prawego dziedzica książąt wielkopolskich, na przykład przez poślubienie córki Przemysła II, Elżbiety Ryksy (Reiczki)58. Wprawdzie ta ostatnia sprawa roztrzygnęła się poza Wielkopolską- pomiędzy dworem brandenburskim, dokąd wywiozła dziewczynę Małgorzata, wdowa po Przemyśle, a dworem w Pradze. Niemniej generalne wrażenie nieobecności Jolenty w zachodzących koło niej wydarzeniach pozostaje. Trzeba sądzić, iż do nowego władcy odniosła się z niechęcią lub przynajmniej z rezerwą. Skłaniałyby ją do tego zarówno wspomnienia z czasów Przemysła II, jak i starszy jeszcze czynnik rodzinny - zadawnione konflikty czesko-węgierskie, a od roku 1301 walka Przemyślidów o tron po Arpadach. Milczenie źródeł wpłynęło na datowanie śmierci Błogosławionej już na rok 1298. Dziś wiemy, że żyła ona co najmniej do końca roku 130359. Może oglądała jeszcze upadek Przemyślidów oraz rządy książąt głogowskich w Wielkopolsce. Najprawdopodobniej nie doczekała się powrotu zięcia do Gniezna w 1314 roku. W tym okresie życie jej pochłonęły zapewne modlitwa, praktyki ascetyczne, obowiązki wyznaczone przez regułę zakonną. Tłumaczyłoby to poniekąd nieobecność księżnej w wydarzeniach „światowych", ale relacja może tu być dwukierunkowa. Może właśnie załamanie się misji, jaką wiązała Jolenta ze swą rodziną, skłoniło ją do wycofania się z różnych zaangażowali w ścisłą klauzurę i służbę Polsce wyłącznie modlitwą i umartwieniem. Przyjrzyjmy się jeszcze w związku z całym poruszonym zespołem zagadnień kilku aspektom drogi prowadzącej księżnę ku temu etapowi życia. 58 Być może przyznajemy zbyt wielką wagę brzmieniu, pochodzeniu i znaczeniu imion w mentalności ludzi średniowiecza, niemniej czy nie liczyło się dla Wacława i to, że on, syn króla czeskiego Przemysła Ottokara II miał poślubić córkę Przemysła II króla Polski? Gdy chodzi natomiast o związki Piastów z Arpadami to kto wie, czy jakiejś zamierzonej, ciekawej funkcji nie należałoby przypisać imieniu Adelajdy u siostry Władysława Łokietka (zmarła jako dominikanka). Wydaje się, iż samo imię Władysław, choć jako imię dynastyczne Piastów nie miało nic wspólnego z kultem króla węgierskiego i było właśnie polskim eksportem na Węgry, zyskiwało niemniej na wartości w związku z kontaktami obu krajów i przenikaniem się ich tradycji religijno- politycznych. 59 Patrz referat s. Witkowskiej. 48 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... Jak już była mowa, rola Jolenty w małżeństwie monarszym była inna niż rola I Kingi. Związek młodszej z sióstr z Bolesławem Pobożnym to związek typów nastawiony na urodzenie i wychowanie potomstwa. Poczucie szczególnej misji I rodziny łączyło się ściśle z owym nastawieniem. Jolenta urodziła trzy córki. Pragnęła mieć syna, a nie mogąc się go doczekać, przeniosła uczucia i nadzieje I na Przemysła II. Po śmierci męża pozostała w zasięgu opieki wychowanka, na I którego życzliwość i zrozumienie mogła liczyć. Gdy idzie o współudział Jolenty I w rządach księstwem u boku Bolesława Pobożnego, to zarysował się on o wiele słabiej lub w sposób bardziej dyskretny niż w przypadku współrządow Kingi w Małopolsce, i to nie biorąc pod uwagę „książęcych" rządów małżonki I Bolesława Wstydliwego w Sądecczyźnie. Jolanta owszem wystawia wraz I z mężem pewne dokumenty, w innych pojawia się u jego boku, dołącza niekiedy I własną pieczęć do pieczęci Bolesława. Jej partnerstwo z mężem zaznacza sie. I zwłaszcza w pobożnych fundacjach i świadczeniach na rzecz Kościoła. Nie było I jednak mowy o przewadze Jolenty nad mężem na wzór relacji między Kingą a Bolesławem Wstydliwym. Młodsza Arpadówna podporządkowuje się mężowi. W wielu rodzajach spraw, gdzie wpływ Kingi na losy dzielnicy był wręcz spektakularny, Jolenta pozostaje nieobecna lub przynajmniej niewidoczna. Zapewne liczyło się tu między innymi zaabsorbowanie dziećmi. Nie ulega wątpliwości głęboka pobożność księżnej oraz oddziaływanie na jej życie religijne braci franciszkanów. Zakon św. Franciszka przybywa do Wielkopolski razem z Jolenta, sytuuje się za jej rządów w głównych - poza Poznaniem - ośrodkach księstwa (Kalisz, Gniezno), rozprzestrzenia się przy czynnym udziale pary monarszej po całej dzielnicy (Oborniki, Śrem, Pyzdry). Wydaje się prawdopodobne, że księżna wstępuje jeszcze za życia męża do III Zakonu Franciszkańskiego. W każdym razie żywa i długoletnia więź z braćmi zakonnymi przygotowywała to, co miało się zdarzyć po roku 1279. Zbieżność szeregu zdarzeń późnego okresu życia obu świętych sióstr była istotnym powodem, dla którego upatrywano w Jolencie swoistą kopię Kingi. Nie wszystkie z tych zbieżności są oczywiste, a występują również takie. których często nie dostrzegano, a które odbiegają od schematów hagiografii średniowiecznej. Jolenta i Kinga utraciły mężów w tym samym 1279 roku. Wstąpiły później do klarysek w klasztorach, których same były założycielkami lub przynajmniej współzałożycielkami6'1. Legenda każe im złożyć śluby zakonne zaraz na początku wdowieństwa i następnie osiąść w klasztorze starosądeckim, gdzie starsza siostra wprowadzałaby młodszą w życie zakonne. 60 Przy niewątpliwej roli Kingi jako właściwej fundatorki klasztoru w Starym Sączu, należy pamiętać o wkładzie Bolesława Wstydliwego w przygotowanie fundacji (zrealizowana już po jego śmierci). Czesław Deptuła 49 Jolenta miała przebywać (lub może tylko czasowo się znaleźć) u boku Kingi w Sądecczyźnie jeszcze podczas najazdu tatarskiego (1287/88). W rzeczywistości o życiu Jolenty w latach 1280-1284 nie wiemy nic. Bliższy jej kontakt z siostrą w owym okresie jest prawdopodobny, lecz nie sposób coś orzec o czasie i miejscu ich współżycia. W klasztorze starosądeckim fundowanym formalnie w roku 1280 jeszcze długo nie było życia konwentualnego, ponieważ spory Kingi z Leszkiem Czarnym utrudniały przybycie tu sióstr ze Skały. Nie orientujemy się też, kiedy przybyły klaryski do Gniezna. Gdy od roku 1284 mamy już dokumentację losów Jolenty, porównanie kolei życia obu sióstr wypada dość interesująco. Przebywająca w klasztorze Kinga pozostaje nadal „panią sądecką" - udzielną władczynią ziemi trudnej do zarządzania ze względu na górski charakter i przygraniczne położenie. Wymogi rządów i odpowiedzialność za region, potęgowana jeszcze takimi wydarzeniami, jak zniszczenie Sądecczyzny przez Tatarów, sprawiają, że księżna, uczestnicząc w życiu konwentualnym i nosząc habit klaryski, nie przestaje być długo tylko siostrą-tercjarką. Nawet gdy w roku 1289 złożyła śluby zakonne, łącząc z tym plan przekazania Gryfinie władzy w Sądecczyźnie, wdowie po Leszku Czarnym, okoliczności utrwaliły jej rolę decydentki w ważnych sprawach regionu praktycznie aż do śmierci61. Ów aktywizm Kingi, stojący wciąż na przeszkodzie jej oddaniu się bez reszty życiu modlitwy, nie wpływał przy tym na podtrzymywanie bliższych związków z rodziną polską. Pozbawiona potomstwa, skłócona z władcą Krakowa Leszkiem, przebywająca na peryferiach dzielnicy księżna, pozostaje sama. Co prawda w ostatnich latach życia Kingi, przybywa do niej Gryfina. Rezyduje ona w Starym Sączu, nie wstępując do zakonu i pozyskuje sobie przyjaźń świętej. Jest to jednak szczególna przyjaźń dwóch bezdzietnych wdów, z których młodsza wydaje się nie tylko bardziej wyobcowana z rodzinnego kręgu Piastów, ale wręcz skłócona z krajem, w którym żyła62. Kto wie, czy w kontaktach obu księżnych nie odegrały roli jeszcze węgierskie koneksje rodzinne. Rodzicami Gryfiny byli Rościsław, ban Maczwy serbskiej i królewna węgierska Anna. 61 Sprawy powyższe omówiłem szerzej w książce: Czorsztyn czyli Wronin. Studium z najstarszych dziejów osadnictwa na pograniczu polsko-węgierskim w rejonie Pienin, Lublin 1992. Zwróciłem tam zwłaszcza uwagę na cechujący działania Kingi brak rozróżnień między własnością i uprawnieniami księżnej a klasztoru. 62 Przypomnijmy niefortunne pożycie Gryfiny z Leszkiem Czarnym, obciążone też brakiem potomstwa, ale bynajmniej nie w wyniku ślubów czystości, następnie zapis dla Wacława II, który wprowadził Przemyślidów do Polski, trudności w zaadaptowaniu się do roli „pani sądeckiej", wreszcie dożywotniąjuż emigrację księżnej do Czech. 50 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... Jolenta podjęła życie zakonne w mieście, w którym wcześniej sprawowała rządy jako monarchini. Pozostała blisko bratanka - nawet, jeśli przebywał częściej w Poznaniu niż w Gnieźnie - oraz blisko innych członków rodziny (w klasztorze gnieźnieńskim przebywała prawdopodobnie przed małżeństwem jej starsza córka Jadwiga, a najmłodsza córka - Anna osiadła tam na stałe jako zakonnica). Leżały jej na sercu problemy nurtujące cały kraj. Z drugiej wszelako strony nie miała takich „obciążeń władzą" jak Kinga ani podobnych sporów z władcami dzielnicy. Wydaje się zatem, że odsuwanie się Jolenty od „świata" przebiegało szybciej niż u Kingi. Znacznie dłużej niż w przypadku „pani sądeckiej" trwało też jej radykalne zamknięcie za klauzurą (wnosimy o nim głównie z milczenia źródeł), choć liczył się tu między innymi fakt, że choć wspólnie rozpoczęły życie zakonne, ona przeżyła siostrę o przeszło dziesięć lat. Całkowite zamknięcie nie nastąpiło tak rychło, czemu nie należy się dziwić, uwzględniając znaną pozycję Jolenty. Księżna, nie pełniąc urzędów konwentualnych, opuszczała jednak klasztor w różnych interesach wspólnoty. Pojawiała się nawet na wiecach. Zarządzała dobrami klarysek, ale zachowała też, w każdym razie przez dłuższy czas - dobra własne. Być może zwrot o przybraniu przez Jolentę habitu św. Klary w Gnieźnie, użyty w dokumencie Mszczuja II z 1285 roku, mówił tylko o znaku deklaracji profesji, a dotyczył w istocie statusu analogicznego do statusu Kingi w Sączu z lat 1280-1289. Przy zasygnalizowanych różnicach w sytuacji obu sióstr-wdów, nie można wykluczyć jednak, że Jolenta korzystała jedynie z pewnych dyspens przyznanych księżnej -zakonnicy63. Władczynie-wdowy, które odchodziły od zaangażowania w sprawy „światowe" do życia w kontemplacyjnym II Zakonie św. Franciszka, korzystały często na tej drodze z „ogniwa pośredniego" - franciszkańskiego tercjarstwa. Taka możliwość nie istniała w przypadku drogi życiowej wiodącej do profesji w starych zakonach mniszych i kanoniczych. Trzeci Zakon dawał podstawy do przemiany życia w ewangelicznym duchu św. Franciszka, otwierał drogą praktykom ascetycznym i heroicznym aktom miłosierdzia. Były pobożne wdowy, które nie wyszły poza III Zakon i nie włączyły się też w zakonne życie wspólnotowe, zapewne nie chcąc zamykać sobie kontaktów z ludźmi, zwłaszcza zaś nie krępować sobie działalności dobroczynnej. (Przypomnijmy, że me istniały jeszcze oparte na regule tercjarskiej czynne zgromadzenia franciszkanek). Należała do nich między innymi wielka św. Elżbieta Węgiersko-Turyngijska (w jej formacji wpływy franciszkańskie skrzyżowały się z dominikańskimi) i śląska Anna, wdowa po Henryku Pobożnym. Były również takie - o czym już wiemy - które decydowały się na profesję klariańską, przygotowując się do niej jednak przez hi O aktywności Jolenty po 1279 szerzej w cyt. pracy Sawickiego. Czesław Deptuła 51 dłuższy czas jako tercjarki przebywającej w klasztorze. Dla kobiet, które brały aktywny udział w rządach i uczestniczyły w bogactwie życia elit, zamknięcie za klauzurą oznaczało na pewno wybór trudny, nawet gdy miały one predyspozycje kontemplacyjne, a wiek złagodził już siłę różnych pokus. W związku z naszymi rozważaniami chcielibyśmy wskazać na pewien rys franciszkanizmu, który mógł być obecny w podejmowaniu takiej decyzji, towarzysząc jej zasadniczym, głębszym motywom. Idzie o związek duchowości samego św. Franciszka z kulturą dworsko-rycerską. Wiemy, jak wiele czerpał on z jej symboliki, języka, rytuałów, kreując się na przykład wędrownym rycerzem - kochankiem Pani Biedy, trubadurem Bożym, a także - w duchu ewangelicznej pokory - Bożym kuglarzem (żonglerem). Zagadnienie jest dobrze znane64. Nie pojawiło się ono w sposób widoczny w rozważaniach nad polskimi franciszkanami, ponieważ dość mizerna w porównaniu z Zachodem kultura dworów polskich XIII wieku uchodziła generalnie uwadze badaczy. Są już wystarczające podstawy, aby ten stan rzeczy zmienić. Zachodzi wszakże pytanie, czy wspomniane nawiązywanie do kultury dworskiej nie ograniczało się do męskiego, poruszającego się wśród ludzi wszystkich warstw społecznych I Zakonu św. Franciszka. Chyba nie. Przypomnijmy „romantyzm" porwania św. Klary do klasztoru - „przygody" stanowiącej święte odwrócenie „przygód" porywania dziewcząt z klasztorów. W Testamencie samej Klary napotykamy na wspomnienie: „Wszedł bowiem wtedy [św. Franciszek] na mur tego kościoła [św. Damiana] i do kilku ubogich ludzi, którzy znajdowali się w pobliżu, powiedział głośno w języku francuskim: Chodźcie i pomóżcie mi w pracy przy klasztorze św. Damiana, bo będą tu mieszkać panie, których sława i święte życie wielbić będzie naszego Ojca niebieskiego w całym Jego Kościele świętym"65. Franciszek przemawia tu po francusku do przypadkowych, ubogich przechodniów i gapiów, nie znających oczywiście tego języka. Idzie wszelako 0język najwłaściwszy dla poruszanej „materii" -język eposu, romansu, liryki dworskiej. Zakochany we francuskiej kulturze dworsko-rycerskiej Święty (Franciszek to przecież przydomek znaczący tyle co „Francuzik"), dostrzega w powstaniu swego II Zakonu utworzenie swoistego dworu Bożego na ziemi. Wolno przypuszczać, iż kobietom formacji bł. Jolenty dostępną była myśl, że przybierając habit św. Klary, uczestniczą w niezwykłym Chrystusowym „romansie", że doznają przygody porównywalnej z odnalezieniem św. Graala 1pozostaniem w jego służbie. Bo przecież to właśnie twórcy romansów 64 Por. np. P. Anzulewicz, H. F. Lipiński: Ewangelia rozświetliła jego życie, Św. Franciszek z Asyżu i jego dziedzictwo, Gdańsk 1998, s. 143-146. 65 Pisma św. Franciszka i św. Klary, Warszawa 1992, s. 173. 52 Wielkopolska rodzina monarsza błogosławionej Jolenty... arturiańskich pisali o „dwornym Bogu", głosząc, że „dworność" („courtoisic". ,,hóvescheit") jest atrybutem Stwórcy i Zbawiciela66. Summary Blessed Jolenta's Great Poland royal family and some dilemmas concerning princess' biography The life of blessed Jolenta, daughter of Bela IV- king of Hungary, wife of Bolesław the Pious - prince of Poland, and subseąuently a Clarisse in a convcnt in Gniezno is dimly lit by historical sources. One learns about a number of her life's events indirectly. Making use of various and often ambiguous records, the author strives at presenting the role of Jolenta in the Piast linę, especially in Great Poland's Piast family which she entered by marriage. The article trcats of the aspects of the role of the princess which were related to the aspirations of secular as well as clergy elites to political unification of a disunited Poland, and to restoration of the dignity of kingdom to Polish monarchy. Jolenta encountered these aspirations while in Cracow in her elder sister's (Kinga's) company and next in Great Poland circle. The aspirations permeated into: a) court- and knighfs culture in which the princess participated; b) images of the past, with which she acąuainted through historiographic readings and contacts within her environment; c) cult of Polish and Hungarian patron saints, which played an important role in Jolenta's religiousness. It has been emphasised in I the article that the significance of people, traditions, and patterns of behaviour of Great Poland's Piast linę monarchs might have influenced Jolenta's attitudes. Jolenta rendered services to the principality's administration as the husbancTs co- operator, as a mediator in controversies between princes, as the Church'sj protector, and a founder of convents. However, her main mission as a monarch was to deliver a son who would become the renovator of Polish kingdom. Having given birth solely to daughters, she set all her hopes on the husbancTs j nephew- Przemysł II. It has appeared that, despite entering a convent after the husband's death, she wished to serve Poland with her particular prayers for it,j and for a considerable period of time she did not resign from her commitment to the monarchy. The life of Jolenta has been freąuently reconstructed strictly* alongside the pattern of the life of her sister- saint Kinga. In the article, apart from the substantial common elements of the biographies of both the women, the significant differences in their lives have been displayed. tłum. Joanna Wąsikowska 6.1A. Lam: Przedmowa [do] Wolfram von Eschenbach: Pieśni Parsival. Tinturm Warszawa 1996, s. 69. Cecylian Niezgoda OFMConv. Bł. Salomea, św. Kinga i bł. Jolenta - związki rodzinne i duchowość Zamiast wstępu glos Jana Pawia II podczas Mszy św. kanonizacyjnej świętej Kingi, 16 czerwca 1999 roku: „Święci nie przemijają. Święci żyją świętymi i pragną świętości (...) Co robić, aby dom rodzinny, szkoła, zakład pracy, biuro, wioski i miasta, w końcu cały kraj stawały się mieszkaniem ludzi świętych, którzy oddziaływają dobrocią, wiernością nauce Chrystusa, świadectwem codziennego życia, sprawiając duchowy wzrost każdego człowieka? Święta Kinga i wszyscy święci i błogosławieni XIII wieku dają odpowiedź: potrzeba świadectwa. Potrzeba wreszcie, aby w sercach ludzi wierzących zagościło to pragnienie świętości, które kształtuje nie tylko prywatne życic, ale wpływa na kształt całych społeczności. (...) poprzez rodzinę toczą się dzieje człowieka, dzieje zbawienia ludzkości (...) Rodzinom powierzone jest zadanie walki przede wszystkim o to, ażeby wyzwolić siły dobra, których źródło znajduje się w Chrystusie Odkupicielu człowieka. Aby te siły uczynić własnością wszystkich rodzin, ażeby rodzina była Bogiem silna. Dziś, opierając się na ponadczasowym doświadczeniu świętej Kingi, powtarzam te słowa tu, pośród mieszkańców sądeckiej ziemi, którzy przez wieki, często za cenę wyrzeczeń i ofiar, dawali dowody troski 0 rodzinę i wielkiego umiłowania życie rodzinnego. Wraz z Patronką tej ziemi proszę wszystkich moich Rodaków: niech polska rodzina dochowa wiary Chrystusowi! (...) Bracia i siostry, nie lękajcie się chcieć świętości! Nie lękajcie się być świętymi! Uczyńcie kończący się wiek 1 nowe tysiąclecie erą ludzi świętych!"1 Błogosławiona Salomea Bł. Salomea była Piastówną w prostej linii od księcia Bolesława Krzywoustego (| 1138), od którego śmierci zaczęła się era Polski dzielnicowej. Ojcem Salomei był Leszek Biały, wnuk Bolesława Krzywoustego. Urodził się w 1186 lub 1187 roku jako syn księcia Kazimierza II Sprawiedliwego i Heleny, księżniczki belzkiej. Był księciem sandomierskim, a także krakowskim. Mianowicie, po śmierci Kazimierza Sprawiedliwego został w 1194 roku wprowadzony przez możnowładców na senioralny tron krakowski i pozostał Rodzina Radia Maryja. Wydanie specjalne. Lipiec 1999, s. 40-41. 54 Bł. Salomea, św. Kinga i bł. Jolenta związki rodzinne i duchowość pod opieką. Książę Mieszko Stary próbował opanować Kraków, ale przegrał bitwę pod Mozgawą w 1195 roku. Mimo to księżna Helena dobrowolnie oddala mu rządy w Krakowie, usuwając się z Leszkiem do Sandomierza w 1198 roku. W roku 1201 możni krakowscy ponownie przyzwali Leszka Białego przeciw jego stryjowi Mieszkowi Staremu. Ale dopiero po śmierci Mieszka i wygnaniu z Krakowa jego syna Władysława Laskonogiego, Leszek Biały objął rządy w Krakowie. Był to rok 1202. Leszek Biały kontynuował politykę swego ojca Kazimierza Sprawiedliwego rozszerzenia władzy na wschód, na tereny ruskie. Między innymi posunął swe wpływy na księstwo łuckie. Panował w nim książę Ingwar. Doszło do jakiegoś porozumienia między Leszkiem a Ingwarem, Którego potwierdzeniem było małżeństwo Leszka Białego z córką Ingwara Grzymisławą w roku 1207-08. Z tego małżeństwa przyszła na świat Salomea. W źródłach polskich mamy różne daty jej urodzin, od roku 1202 aż do 1224. Najpewniejszą datą urodzin Salomei, którą przyjmują dzisiejsi historycy, jest rok 1211 lub 1212. O wiele później, bo w roku 1226, kiedy Salomea była już na Węgrzech jako małżonka Kolomana, przyszedł na świat jedyny jej brat - Bolesław. Na losach Salomei zaważył układ między Leszkiem Białym a królem węgierskim Andrzejem II, na Spiszu, jesienią roku 1214, gdy miała ona trzy lata. W wyniku tego układu została oddana na małżonkę synowi Andrzeja II Kolomanowi. Nowsze badania historyczne pozwalają stwierdzić, że jednak Salomea nie w roku 1214, ale później, w roku 1218 lub 1219 została wysłana na Węgry, gdzie odbyły się jej zrękowiny z Kolomanem - sponsalia infuturo. W wyniku układu na Spiszu król Andrzej II zwrócił się do papieża Innocentego III o zgodę na koronację Kolomana na króla Halicza. Po jej otrzymaniu około połowy 1215 roku Koloman został ukoronowany przez biskupa Ostrzyhomia. Jesienią 1219 roku wielka wyprawa węgierska wyruszyła na Halicz. Dołączyło do niej wojsko Leszka Białego. Po zdobyciu Halicza tron jego objął 11-letni Koloman, a z nim 8-letnia Salomea. Było to pod koniec 1219 roku. Ich panowanie w Haliczu trwało krótko. Książęta ruscy, Mścisław, Danial i inni zdobyli Halicz, zadawszy zupełną klęskę wojsku węgiersko-polskiemu. Koloman i Salomea dostali się do niewoli. Mścisław osadził ich w zamku Torczesk, w stolicy Porosia. Wyszli z niewoli z końcem 1221 roku, po zakończeniu rokowań Andrzeja II z Mśeisławem. Koloman miał zrzec się tronu halickiego, który objął Mścisław, a po jego śmierci miał on przypaść najmłodszemu synowi Andrzeja II - także Andrzejowi. Gwarantką tego układu została córka Mścislawa Maria, którą zaręczono z królewiczem Andrzejem. W ten sposób zakończyło się krótkie i nieszczęśliwe panowanie Kolomana i Salomei w Haliczu. Powrócili oni na Węgry. o. Cccylian Niezgoda OFMConv. 55 Nastąpiły dla nich lata nauki i przygotowania do samodzielnego życia, którego początkiem było zawarcie małżeństwa sakramentalnego w 1225 roku. A kiedy w roku następnym - 1226, król Andrzej II podzielił się władzą z synami, Kolomana wraz z małżonką wysłał do Słowian południowych na terenie Sławonii, Dalmacji i Kroacji. Jeszcze w tym samym roku Salomea otrzymała radosną wieść, że urodził się długo oczekiwany następca tronu, jej brat Bolesław. Niestety, półtora roku później spadła na nią wieść żałosna -śmierć jej ojca księcia Leszka Białego, który został zamordowany zdradziecko przez Swiętopełka Pomorskiego w Marcinkowie pod Gąsawą 23 listopada 1227 roku. Wnet alarmowały ją wieści o niepewnych losach matki, księżnej Grzymisławy, którą chciwy władzy Konrad Mazowiecki, brat zmarłego Leszka Białego, pochwycił, obrabował, znęcał się nad nią, nawet wychłostał i uwięził razem z małym Bolesławem. Uciśniona Grzymisława uciekła się pod opiekę papieża Grzegorza IX. Salomea szukała dla niej pomocy u męża Kolomana i u stryja Henryka Brodatego, księcia wrocławskiego. Henryk po kilkuletnich zmaganiach z Konradem dopiero w roku 1232 odebrał mu Kraków, a Grzymisławę i Bolesława, których uwolnili Klemens z Ruszczy i opat Sieciechowski, umieścił w bezpiecznym miejscu - w Skale nad Prądnikiem. Dopiero teraz Salomea mogła być spokojniejsza o los matki i brata. Dzięki Henrykowi Brodatemu księżna Grzymisława odzyskała władztwo w Sandomierzu. Ale groza wyzucia z ojcowizny wisiała nad nią w dalszym ciągu, zwłaszcza po śmierci Henryka Brodatego w roku 1238, kiedy Bolko miał dopiero 12 lat. Musiała znaleźć możnego opiekuna. Zwróciła się do potężnego króla Węgier, Beli IV, za pośrednictwem córki Salomei i zięcia Kolomana. W tym miejscu zaczyna się historia św. Kingi i jej powiązania ze swą stryjenką - bł. Salomea2. Święta Kinga Ród Arpadów sprawował na Węgrzech władzę książęcą, a potem królewską przez ponad 400 lat, od wieku IX do początku wieku XIV. Dziadek św. Kingi i bł. Jolenty, król Andrzej II, panował w latach 1205-1235. Miał dwu synów i jedną córkę: Kolomana, męża bł. Salomei, Belę IV, który rządził Węgrami w latach 1235-1270, i Elżbietę, żonę landgrafa Turyngii, którą w 4 lata po śmierci, w roku 1235 papież Grzegorz IX zaliczył w poczet świętych. Około 1222 roku Bela IV zawarł związek małżeński z Marią Laskaris, córką cesarza greckiego Teodora I. W żywocie św. Kingi, księżnej krakowskiej, 2 C. Niezgoda OFMCorw., Błogosławiona Salomea Piastówna, Kraków 1996, s. 83-95. 56 Bł Salomea, św. K.inga i bt. Jolenta związki rodzinne i duchowość czytamy, że „ze swej małżonki Marii otrzymał dwóch synów i sześć córek"'. W rezultacie badań historycznych przed kanonizacją św. Kingi okazało się, ze Bela IV i Maria Laskaris mieli dziesięcioro dzieci: 2 synów i 8 córek. A oto ich imiona według kolejności urodzenia: Bela, Stefan, Małgorzata - zmarła jako 11-letnia dziewczynka, Kinga, Anna, Konstancja, Katarzyna - zmarła w wieku 5 lat, Elżbieta, Małgorzata - dominikanka, zaliczona w poczet świętych przez papieża Piusa XII w roku 1943 oraz bł. Jolenta. Troje świętych z tego rodzeństwa: Kingę, Małgorzatę i Jolentę dopełnił później św. Ludwik, franciszkanin i biskup. Maria, córka Stefana, brata św. Kingi, wyszła za mąż za Karola, króla Sycylii. Ich synem był Ludwik, którego papież Jan XXII w roku 1316 ogłosił świętym Kościoła katolickiego4. Źródła historyczne wymieniają różne daty narodzenia św. Kingi: rok 1204, i 1234. Jan Długosz w swoim dziele Annales Libri XII pisze, że Kinga urodziła się w roku 1204, a w Vita Cunegundis twierdzi, że przyszła na świat w roku 1234. Tę datę wyznaczają źródła najbardziej wiarygodne: Roczniki Traski, Franciszkański i Małopolski. Tę datę przyjmuje też pośrednio najstarszy Żywot Świętej Kingi w rozdz. IV, w którym mówi, że Kinga przybyła do Polski w roku 1239, mając 5 lat. Datę dzienną urodzin św. Kingi, swej fundatorki, klasztor starosądecki obchodził w dniu 4 marca, wszakże badacze odnośnych źródeł historycznych wskazują raczej na dzień 5 tego miesiąca.5 Nasuwa się pytanie, czy Kinga jako małe dziecko była w kontakcie i pod wpływem Salomei. Najprostsza odpowiedź jest taka: „Ponieważ w roku 1235 ojciec św. Kingi Bela IV przejął po swoim ojcu władzę królewską na Węgrzech, a brat jego Koloman zarządzał Kroacją, nie wiadomo, czy żona Kolomana bł. Salomea miała możność częstego spotykania się z Kingą. Trudno więc twierdzić, że już w czasie pierwszych lat dzieciństwa, kiedy św. Kinga przebywała na dworze swoich rodziców, bł. Salomea wpływała na formowanie jej duchowej sylwetki"6. Jednak wydaje się, że można wywołaną odpowiedź przedstawić bardziej pozytywnie, w oparciu o zjawisko ogólne i o najstarszy Żywot Świętej Kingi. Zjawisko ogólne to fakt, że niejednokrotnie większy wpływ mają osoby rzadko widziane, aniżeli inne, spotykane często. Zapewne Salomea, bogata w dary umysłowe, moralne, a także fizyczne, nawet podczas krótkich i rzadkich pobytów na dworze króla Beli IV robiła wielkie wrażenie na małej Kindze, i nie 3 Żywot świętej Kingi księżnej krakowskiej, r. 1, tłum. B. Prcybyszewski, Tarnów 1997, s. 34. 41. Borkiewicz OFMConv., Święta Kinga w świetle legend i historii, Stary Sącz 1999, s. 12. 5 Tamże, s. 14. 6 Tamże, s. 15. o. Cecylian Niezgoda OFMCoiw. 57 tylko na niej. Natomiast w I rozdziale Żywota spotykamy wyraźne stwierdzenie: „1 ta Salomea, przybywszy na Węgry, wzięła Kingę dla Bolesława, swego brata, księcia krakowskiego". W drugim rozdziale Żywota, w którym miesza się fakt z legendą, a który nosi tytuł: „W jaki sposób [Kinga] została dana Bolesławowi", autor pisze: „na naleganie świętej Salomei (...) Kinga została dana panu Bolesławowi, bratu rzeczonej Salomei". Jeżeli autor mówi 2 naleganiach Salomei, to chyba nie za pomocą jednej rozmowy i jednego dnia, ale w ciągu dłuższego czasu. A musiał to być dłuższy czas, gdyż król Bela IV miał wielkie opory w związku z wydaniem Kingi za Bolesława. Świadczy o tym jego późniejszy list do papieża Innocentego IV, w którym pisał, że dwie córki wydał za książąt ruskich7, a trzecią za księcia polskiego w tym tylko celu, żeby mieć pewność, że będzie na czas otrzymywał od nich wiadomości o Tatarach 3 ich posuwaniu się naprzód. Równocześnie zaznaczył, że bolało go poniżenie własnego majestatu królewskiego przez te nierówne związki małżeńskie córek.8 Wprawdzie w tym liście król Bela IV nie mówi o Jolencie, wydanej za Bolesława Pobożnego, gdyż pisał swój list jeszcze przed jej zrękowinami z nim, ale zapewne również wydania czwartej córki za księcia polskiego miało w jego oczach znamię „poniżenia własnego majestatu królewskiego". Opis przekazania 5-letniej Kingi księżnej Grzymisławie znajduje w dwu miejscach Żywota, w rozdziale II opis w świetle legendy i w rozdziale XXVI stwierdzenie bardziej rzeczowe. W rozdziale II czytamy, że gdy Grzymisława na prośbę Salomei „przysłała z Polski na Węgry oddział rycerzy (...), Salomea wziąwszy koszyczek czy skrzynkę z otworami świadomie w tym celu przygotowaną, zamknęła panią Kingę we wspomnianej skrzynce i przekazując ją wiarygodnym rycerzom, wiedzącym ojej tajemnicy, pod pozorem jakiegoś skarbu przesłała na ziemię Krakowa (...). W zbożnym afekcie polecała Bogu to, co wysyłała. I tak za sprawą łaskawości Wszechmogącego, niosący bardzo uroczyście tak wielki skarb przybyli przez Sącz do Wojnicza i złożyli go w ręce pani Grzymisławy, księżnej"9. W rozdziale XXVI Żywota prawdopodobnie inny redaktor zapisał: „Pani Salomea, małżonka króla Kolomana, brata króla Beli, przybyła na Węgry, podczas gdy pani Maria była w Pasawie; w Ostrzyhomiu wzięła szczęsną dziewczynę [Kingę] dla księcia Bolesława, swego rodzonego brata i ze swą 7 Jedną z nich była Konstancja, żona Lwa, księcia halickiego; drugą Anna, żona Rościsława Michajłowicza, księcia ruskiego, a następnie bana Maczwy i Serbii (O. Balzer, Genealogia Piastów, s. 333). s B. Ulanowski, Drugi napad Tatarów, Kraków 1 884, s.6. ' Żywot świętej Kingi, r. 2, jw., s. 35-36. 58 B). Salomea. św. Kinga i bł. Jolenta związki rodzinne i duchowość świtą, jak już powiedziano, przybyła z nią do Polski. Maria, obrażona na nią, zabroniła oddawać jej jakiegokolwiek uszanowania tak, że gdy wchodziła, nikt nie wstawał ani żaden me ośmielił się jej pozdrowić".10 Po zbadaniu wiadomości źródłowych, zwłaszcza z pierwszego Żywota, po odrzuceniu elementu legendarnego i pominięciu błędnych amplifikacji dokonanych przez Jana Długosza, wydaje się, że pozyskanie królowej Kingi dla Bolesława, brata Salomei, miało następujący przebieg: Księżna Grzymisława, matka Salomei i Bolesława, wówczas rządząca księstwem sandomierskim, szukała wsparcia i obrony u króla Węgier Beli IV. Była wszak zagrożona w stanie swego posiadania, zwłaszcza przez Konrada Mazowieckiego, i potrzebowała pomocy w realizacji prawa swego syna Bolesława, jeszcze małoletniego, do tronu krakowskiego. W urzeczywistnieniu tego zamiaru pierwszą pomocą i pośredniczką była jej córka Salomea wraz z zięciem Kolomanem. Znalazła też poparcie u biskupa krakowskiego i zarazem sandomierskiego Wisława oraz u panów sandomierskich i tych wielmożów krakowskich, którzy byli zwolennikami aliansu polsko-węgierskiego. A kiedy wreszcie, mimo wahań Beli IV i niechęci Marii Laskaris, rodziców Kingi, zabiegi strony polskiej odniosły pozytywny skutek, Salomea w imieniu obydwu stron, węgierskiej i polskiej, przeprowadziła wysłanie Kingi do Polski i zrękowiny jej z Bolesławem. Pod opieką swej świty rycerzy przewiozła Kingę do Wojnicza i tam przekazała swej matce Grzymisławie. I chyba nie po drodze w Wojniczu nastąpiły zrękowiny Kingi z Bolesławem, ale w Sandomierzu, na dworze Grzymisławy i Bolesława, czyli na ich własnym terenie, a nie na ziemi krakowskiej, która jeszcze była w innych rękach - księcia śląskiego Henryka Pobożnego. Był to rok 1239. Prawdopodobnie Salomea uprzedziła Grzymisławę do Sandomierza, by poznać swego brata Bolesława i usposobić go przychylnie do królewny Kingi. Musiała wywrzeć na nim wielkie wrażenie, skoro Bolesław, wówczas 12-letni, zanim jeszcze ujrzał Kingę, powiedział swej matce, „że żadnej innej nie weźmie sobie za żonę, jak tylko tę, która będzie podobna do pani Salomei, jego siostry, i przy pierwszym wejściu do kościoła uśmiechnie się"1'. Po odpowiednim przygotowaniu i zaproszeniu gości, a nie po drodze w Wojniczu, odbyła się w Sandomierzu uroczystość zrękowin [sponsalia in futuro] Kingi z Bolesławem, w której zapewne Salomea pełniła rolę przedstawicielki rodziny królewskiej Arpadów: „Przybyli panowie, zbiegł się Tamże, r. 26, s. 72-73. Tamże, r. 3, s. 36-37. o. Cecylian Niezgoda OFMConv. 59 tłum dostojników, winszowali oblubieńcowi wychodzącemu ze swej komnaty; chwalili oblubienicę zdobną w swe klejnoty"12. Salomea ze swym orszakiem wróciła na Węgry. Została przyjęta przez królową Marię, która ,,łaskawie cofnęła swój poprzedni gniew i zażądała, by jej przedstawić jej córkę razem z jej narzeczonym Bolesławem". A gdy po jakimś czasie przybyli z Sandomierza do Ostrzyhomia, znów zapewne za staraniem Salomei, Maria, „gdy ich z radością ujrzała, obdarowawszy wielkimi darami, kazała wrócić do Polski razem z godnym orszakiem"13. Pięcioletnia Kinga znalazła się pod opieką księżnej Grzymisławy w Sandomierzu. Ale niedługo, bo na wiosnę 1241 roku Tatarzy najechali Węgry i Polskę południową, aż po Śląsk. Grzymisława z Kingą i Bolkiem ratowała się ucieczką poprzez Kraków, Węgry, Pieniny na Morawy. 9 kwietnia rycerstwo polskie pod wodzą księcia Henryka Pobożnego stoczyło krwawą bitwę z najeźdźcą pod Legnicą, która skończyła się klęską Polaków i śmiercią księcia Henryka. W dwa dni później, 11 kwietnia, rycerstwo węgierskie, wspomagane przez Słoweńców Kolomana, w bitwie pod Sajo uległo Mongołom. Koloman, ciężko ranny, został wyniesiony z pola bitwy, ale zmarł w krótkim czasie. Salomea została wdową. W Krakowie nic nie wiedziano o miejscu pobytu Grzymisławy, Kingi i Bolesława. Może nawet zwątpiono o ich powrocie. W tej sytuacji oczy panów krakowskich zwróciły się w stronę synów Henryka Pobożnego, w imieniu których regencję księstwa objęła wdowa, księżna Anna. Równocześnie wystąpił książę Konrad Mazowiecki. Zanim Anna zdołała ustalić swe rządy, on już opanował zbrojnie księstwo krakowskie i sandomierskie. Opór, jaki stawiło mu wojsko najstarszego syna Henryka Pobożnego, Bolesława Rogatki, był za słaby, a nawet społeczeństwo krakowskie nie poparło go, ponieważ urzędnicy księżnej Anny dopuszczali się nadużyć. Przeciw Konradowi Mazowieckiemu utworzyła się opozycja z kilku możnowładców i z rodów rycerskich na czele z Klemensem Gryfitą. Postanowili powołać na tron krakowski spadkobiercę Leszka Białego, syna Bolesława. Wysłani gońcy odnaleźli Grzymisławę, Kingę i Bolesława i sprowadzili ich do kraju. Krakowianie z biskupem Prandotą na czele powitali prawowitego księcia z radością. Rządy swe w księstwie krakowskim i sandomierskim Bolesław umocnił po zwycięstwie nad Konradem w bitwie pod Suchodołem, 24 maja 1243 rokuM. 12 Tamże. "Tamże, r. 26, s. 72-73. ' C. Niezgoda OFMCoiw., Święta Kinga, Żywot hagiograficzny, Stary Sącz 1999, s. 64-67. 60 Bł. Salomea, św. Kinga i bł. Jolcnta związki rodzinne i duchowość W tym samym roku 1243 wróciła do kraju bł. Salomea, możliwe, że nawet razem z Grzymisławą, Kingą i Bolesławem. Podczas gdy Bolesław umocnił swe panowanie w księstwie krakowskim i odbudowywał spalone przez Tatarów zamki w Krakowie i Sandomierzu, one mieszkały na zamku w Nowym Korczynie. Tutaj Kinga miała nad sobą trzy osoby ją kształtujące: Grzymisławę, Salomeę i pedagoga Mikułę. Szczególnie Salomea przez dwa lata, od 1243 do 1245 roku była dobrym duchem dla Kingi. Rozważna, energiczna w działaniu, pełna miłości, łączyła w sobie franciszkańską prostotę z wybitną umysłowością i kulturą. Kingę zawsze łączyły z Salomea najserdeczniejsze więzy. Szczególnie teraz, gdy dorastała i sposobiła się do małżeństwa z Bolesławem i gotowała się do powzięcia zasadniczych decyzji życiowych, wpływ wychowawczy Salomei na nią był wręcz przemożny. Późniejsze postępowanie Kingi w sprawach religijnych i świeckich będzie żywo przypominać zasady i czyny Salomei. Można spokojnie twierdzić, że świętość Kingi, jej energia i prostolinijność w postępowaniu oraz pełna świadomość celów i zadań, to w znacznej mierze owoc wychowawczego wpływu i wzoru Salomei15. Ten okres pobytu Salomei razem z Kingą w Nowym Korczynie zakończył się wstąpieniem jej do II Zakonu św. Franciszka z Asyżu, który po kanonizacji św. Klary papież Urban IV nazwał Zakonem Świętej Klary. Było to podczas kapituły franciszkanów prowincji czesko-polskiej w Sandomierzu, na Zielone Świątki 1245 roku. Brat Stanisław, pierwszy żywotopisarz bł. Salomei, tak 0 tym pisze: „Ta święta Salomea, po śmierci króla Kolomana, pragnąc zachować ślub czystości, wróciła do rodzinnej ojczyzny, w czasie gdy panował Prandota, biskup krakowski, który też ją, przyjętą do świętego zakonu Klary, pod regułą św. Franciszka, przez brata Rajmunda ministra Polski, poświecił przez nałożenie welonu na znak dziewictwa"16. W krótkim czasie, wnet po roku 1246, nastąpiły w Krakowie zaślubiny z Bolesławem. Tym samym zmienił się charakter styczności Salomea - Kinga. Salomea to już nie królowa halicka ani księżna Kroacji-Slawonii, ale mniszka św. Klary i fundatorka klasztoru, kolejno w Sandomierzu, Zawichoście i Skale-Grodzisku. Kinga to już nie królewna na wychowaniu pod kierunkiem księżnej Grzymisławy i pedagoga Mikuły, ale niezwykle aktywna księżna krakowska 1 sandomierska. Poza tym styczności te w konkretnej formie zależały teraz od Kingi, ile razy mogła i chciała odwiedzić Salomeę w jej klasztornym zaciszu. 15 Tamże, s.70. 16 Żywot Świętej Salomei królowej halickiej, r. 2, w: W nurcie franciszkańskim, t. 5 (1996) s. 149. o. Cecylian Niezgoda OFMCoiw. 61 Błogosławiona Jolenta Wcześniej na arenie styczności Salomei i Kingi pojawiła się osoba bł. Jolenty. Królewna Jolenta przyszła na świat w królewskiej rodzinie Arpadów. Urodziła się na Węgrzech, zapewne w rezydencji swego ojca Beli IV, w Ostrzyhomiu. Była najmłodszą z rodzeństwa św. Kingi. Rok jej urodzenia był przedmiotem dyskusji trudnych do rozstrzygnięcia. Najlepiej uzasadnioną datą urodzin jest rok 1244. Była więc o 10 lat młodsza od swej siostry Kingi. Imię Jolenta, czy Jolanta, innym razem Iolenth i Iohaleth, pojawia się w źródłach wielokrotnie. Imię Jolenta istniało w dynastii Arpadów od dawna. Na przykład imię Jolenta nosiła babka naszej królewny, druga żona króla Andrzeja II, córka hrabiego de Courtenay i Auxerre. Żona tegoż hrabiego również miała imię Jolenta. Miała też drugie imię - Helena. Mogła je przyjąć w Polsce jako łatwiejsze do wymawiania przez poddanych. Nie używała go podczas pobytu na dworze Kingi i Bolesława Wstydliwego, ale dopiero po zaślubieniu księcia Bolesława Pobożnego - w Wielkopolsce. Profesor Witold Sawicki twierdzi, że bardziej prawdopodobne jest, iż było to jej drugie imię, nadane na chrzcie świętym w domu ojczystym, a to na skutek życzenia jej matki - Marii Laskaris, z rodu cesarskiego. Św. Helena była bowiem cesarzową bizantyjską, matką Konstantyna Wielkiego (w tradycji Kościoła zasłynęła odnalezieniem drzewa Krzyża świętego na Kalwarii jerozolimskiej). W nadaniu lub przyjęciu tego imienia przez naszą Błogosławioną tkwiła zapewne aluzja do prawowiernego i cesarskiego jej pochodzenia. Możliwe też, że był to jeden z czynników szczególnego kultu, jaki bł. Jolenta żywiła do Męki Jezusa Chrystusa17. Nie mamy historycznej daty przybycia bł. Jolenty do Polski, na dwór księcia krakowskiego i sandomierskiego Bolesława Wstydliwego i księżnej Kingi, jej starszej siostry. Myśl zabrania Jolenty do Polski zrodziła się w rodach Arpadów i Piastów zapewne w ramach jakichś planów politycznych. Kinga po kilkakroć udawała się w odwiedziny do rodziców w związku ze swym małżeństwem, również z Bolesławem jako swym narzeczonym czy już poślubionym małżonkiem. Jeżeli przyjmiemy odwiedziny rodziców, króla Beli IV i Marii Laskaris, przez Kingę i Bolesława wnet po zawarciu przez nich małżeństwa, co mogło nastąpić już w roku 1247, to staje się zupełnie realną datą przywiezienie Jolenty do Krakowa jako 3-letniego dziecka. Od tego czasu Kinga zastępowała jej 17 W. Sawicki, Błogosławiona Jolanta. Życie i dzieje kultu, Gniezno Niepokalanów 1980, s. 12-14. 62 ). Salomea, św. Kinga i bł. Jolenta związki rodzinne i duchowość matkę i przygotowywała do przyszłych zadań życiowych, a swoim przykładem uczyła ją drogi chrześcijańskiej doskonałości'8. Pobyt Jolenty na dworze Bolesława Wstydliwego i Kingi trwał do roku 1258. Tak długo też trwało jej tam wychowanie i oddziaływanie na nią przede wszystkim siostry Kingi. Należy jednak pamiętać, że dwór książęcy nie miał jednej stałej siedziby. Monarcha wraz ze służbą i urzędnikami nieustannie objeżdżał swój kraj, załatwiał sprawy administracyjne i sądownicze w większych grodach, odbywał zjazdy rycerstwa i duchowieństwa w miejscowościach przez siebie wybranych. W ten sposób stykał się bezpośrednio z ludnością, a jednocześnie spożywał dobra nagromadzone przez swych włodarzy w majątkach książęcych19. Nie tylko książę Bolesław Wstydliwy odbywał swe urzędowe wędrówki po terenie obydwu swoich księstw. Księżna Kinga także była często w drodze razem ze swoim dworem. Zapewne szczególne miejsce zajmowała w nim bł. Jolenta. Ślady tych podróży Kingi mamy w jej najstarszym Żywocie, np. w rozdziale VII i IX. W rozdz. IX czytamy, że Kinga „miała pobożny zwyczaj, że gdy podróżowała przez ziemię swego królestwa, okazywała tak wielką pobożność, że gdzie ujrzała kościół, pytała ku czci jakiego świętego on jest i pobożnie posyłała ofiarę (...). Kiedy w Skaryszewie bardzo wcześnie rano chciała wejść do kościoła celem modlitwy, ukazał się jej szatan w postaci staruchy tak ogromnej, że głowę trzymała w powietrzu i przewyższała wysokość kościoła. A kiedy między innymi powstał hałas celem zastraszenia, szczęsna Kinga wykonała znak krzyża i zaraz wróg starodawny zwrócił się do ucieczki, a brama kościoła bez żadnego klucza otwarła się dla niej i dla wszystkich towarzyszek". Czyżby nie było wśród nich bł. Jolenty? W rozdz. VII Żywota hagiograf pisze: „Pewnego razu zdarzyło się, że gdy razem z orszakiem odbywała podróż z miasta Nowego Korczyna do Pacanowa, spotkała na drodze pewnego trędowatego, bardzo okrytego ranami, cuchnącego, brzydkiego i odrażającego. Gdy inni ze wstrętem go minęli, błogosławiona Kinga kazała stanąć swemu pojazdowi i tego człowieka, tak wstrętnego, objęła swymi rękami i wziąwszy go do siebie na wóz, oddawała mu służebną opiekę". W tym samym rozdziale czytamy o dwukrotnej wizycie Kingi w domu trędowatych w Sandomierzu, a także w Krakowie. Należy sadzić, że bł. Jolenta uczestniczyła w owych podróżach i odwiedzinach swej siostry jako księżnej, a jeśli kiedy nie brała w nich udziału, to o nich słyszała. W ten sposób nie tylko teoretycznie na zamku książęcym, ale 1!i C. Niezgoda OFMConv., Święta ..., s. 73-75. '"W. Sawicki,jw.,s. 21-22. o. Cecylian Niezgoda OFMConv. 63 też praktycznie w terenie uczyła się od Kingi religijności, dobroczynności, miłosierdzia i zapewne sztuki wykonywania zadań, jakie wówczas przynależały żonom chrześcijańskich książąt. Zapewne też razem z Kingą brała udział w odwiedzinach bł. Salomei w jej klasztorze w Zawichościc i Skalc-Grodzisku, nawiązując trwałą styczność z nią i ze wspólnotą jej współsióstr, skąd później, w roku 1284, miała sprowadzić pierwsze siostry klaryski do swego klasztoru w Gnieźnie. I podczas gdy od Kingi mogła brać wzór zakładania klasztoru jako fundatorka, od Sałomei nauczyła się zapewne być mniszką w zakonie św. Klary z Asyżu, jako że wcześniej stała się nią w Gnieźnie, w roku 1285, aniżeli Kinga w Starym Sączu w roku 1288. Podczas pobytu Jolenty na dworze krakowskim jednym z głównych wydarzeń były starania o kanonizację św. Stanisława Szczepanowskiego, biskupa i męczennika. Znaczną rolę w tych zabiegach odegrała księżna Kinga, między innymi miała udział w pokryciu kosztów dwukrotnego poselstwa do Kurii Rzymskiej. Podczas przygotowania do obchodów kanonizacyjnych wzięła udział w otwarciu grobu Świętego. Za zezwoleniem legata papieskiego Opizo i arcybiskupa Pełki, w obecności wszystkich biskupów polskich, kilku książąt dzielnicowych, wielu dygnitarzy i rycerzy, własnymi rękami Kinga kości Świętego z grobu podniosła, obmyła je w winie, do nowej trumienki położyła20. 17 września 1253 roku w kościele grobu św. Franciszka w Asyżu papież Innocenty IV dokonał kanonizacji św. Stanisława. W roku następnym biskup krakowski Prandota wyznaczył dzień 8 maja na uroczystość podniesienia kości Świętego i ogłoszenia jego kanonizacji. Przybył arcybiskup gnieźnieński Pełka, legat papieski w Polsce Opizo, biskupi: wrocławski Tomasz, płocki Andrzej, litewski Wit, ruski Gerard, włocławski Winimir. Biskup poznański Piotr nie był obecny, ponieważ 9 maja 1254 roku chorował na paraliż i w dniu 10 maja zakończył życie. Dynastię Piastów reprezentowali: książę krakowsko-sandomierski Bolesław Wstydliwy, książę kujawsko-łęczycki Kazimierz, Przemysław Wielkopolski, Ziemowit mazowiecki, Władysław opolski. Przybyło wielu pielgrzymów z kraju oraz z sąsiednich Czech i Węgier21. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby zrozumieć, iż to wszystko: przygotowania i obchody kanonizacji św. Stanisława Szczepanowskiego, w których tak czynny i ofiarny udział brała Kinga, musiało głęboko zapaść w serce i pamięć 10-letniej Jolenty i nauczyło ją czcić świętych z rodu Polaków. 20 J. Długosz, Vita b. Kunegundis, r. 39; Żywot świętej Kingi księżnej krakowskiej, r. 35, jw., s. 80-81. 21W. Sawicki, jw., s. 32. 64 Bł. Salomea, św. Kinga i bł. Jolenta związki rodzinne i duchowość Zapewne na tym świętym zjeździe królewskim decydowały się losy Jolenty. Nigdy nie dowiemy się, kto poddał projekt, by poślubić Jolentę młodszemu bratu Przemysława I, Bolesławowi, wówczas księciu kaliskiemu. Czy nie Kinga, w pierwszym rzędzie odpowiedzialna za swą siostrę? Po dwóch latach, w 1256 roku, książę Bolesław Pobożny przybył do Krakowa, gdzie odbył się jego ślub z Jolentą. Oczywiście, małżeństwo to miało charakter polityczny. Zostało skojarzone z uwagi na korzyści dyplomatyczne, militarne, ekonomiczne, ze względu na sukcesję terytorialną. Bolesław był starszy od Jolenty przynajmniej o 20 lat22. Jolenta jeszcze przez dwa lata pozostała w Krakowie u boku Kingi. Niedługo potem książę Przemysław I zmarł, 14 czerwca 1257 roku, w wieku 37 lat. Mąż Jolenty objął po nim księstwo poznańskie. Kronika Wielkopolska zanotowała: „W roku 1258 Bolesław, książę Wielkopolski, brat już zmarłego księcia Przemysława, Helenę, córkę Beli, króla Węgier, którą na rok przed śmiercią brata swego Przemysława poślubił i od Bolesława, księcia Krakowa, do ziemi swej z ziemi krakowskiej przywiózł z królewskim przepychem" (MPH II s. 582). Z tą chwilą bł. Jolenta stała się u boku swego męża Bolesława Pobożnego księżną całej Wielkopolski, księstwa gnieźnieńskiego, kaliskiego, poznańskiego - Ducissa Poloniae! W tym samym roku 1258, w jego drugiej połowie, zmarła w Krakowie księżna Grzymisława, opiekunka obydwu sióstr - Kingi i Jolenty. Nie wiemy, czy przy jej zgonie była Jolenta. Jeśli tak, to opuściła Kraków już po śmierci Grzymisławy. Ciało zmarłej zostało przewiezione, zapewne przez syna Bolesława Wstydliwego i synową Kingę, do Zawichostu i tam pochowane w kościele braci franciszkanów23. Bł. Jolenta jako księżna wpływała na swego męża przez łagodzenie zatargów z innymi książętami, przez podsuwanie Bolesławowi myśli ulepszenia gospodarki rolnej jego podwładnych, przez współpracę z duchowieństwem w dziedzinie życia religijnego i moralnego. Podróżując po kraju, pomagała podnosić z biedy i zaludniać ziemie opustoszałe po najeździe wrogów. Była matką trzech córek, z których dwie, Elżbieta i Jadwiga, wyszły za mąż za życia Bolesława, trzecia Anna została klaryską. Jolenta me tylko okazała się dobrą matką, ale co więcej, przyjęła na siebie trud wychowania osieroconych pięciorga dzieci bratowej męża, Elżbiety. Najmłodszy z nich, pogrobowiec Przemysław II, zachował dla niej wdzięczną pamięć przez późniejszą fundacją i darowizny na rzecz jej klasztoru w Gnieźnie. 22 Tamże, s. 33. 23 A. Karwacki OFMConv., Błogosławiona Salomea, Kraków 1900, s. 73. o. Cecylian Niezgoda OFMConv. 65 Podobnie jak Elżbieta Węgierska, jej ciotka, bł. Salomea, św. Kinga, siostra i św. Agnieszka z Pragi, była silnie związana z duchem i działalnością zakonu św. Franciszka z Asyżu. Pod jej wpływem książę Bolesław Pobożny wybudował franciszkanom klasztory w Kaliszu, Gnieźnie, Obornikach, Pyzdrach i Śremie. 10 listopada 1268 roku, w wigilię św. Marcina, mając dopiero 57 lat życia, po wielu przeżytych cierpieniach, troskach i zmartwieniach, zmarła w klasztorze skalskim bł. Salomea. 17 listopada złożono jej zwłoki do grobu w chórze zakonnym, gdzie spoczywały aż do czasu przygotowania dla niej przez brata księcia Bolesława Wstydliwego wspaniałego, godnego królowej i świętej grobowca w kościele braci franciszkanów w Krakowie, zgodnie z jej własnym życzeniem: „Po mej śmierci niech ciało moje zostanie dane braciom do pochowania, jeśli je będą chcieli mieć"24. 22 maja 1269 roku był dniem uroczystego pogrzebu bł. Salomei, czyli podniesienia jej ciała z grobu w Skale-Grodzisku i przewiezienia go do Krakowa. Była to zarazem ostatnia węzłowa styczność z nią Kingi i Jolenty. O. Alojzy Karwacki tak opisał to wydarzenie: „Na oznaczony dzień zjechał do Skały dwór krakowski, a więc Bolesław i bł. Kinga; prawdopodobnie przybyła i jej siostra bł. Jolenta z mężem swoim księciem Bolesławem Pobożnym, zjechało mnóstwo panów i rycerzy polskich, a z bliższych i dalszych okolic przybyła nieprzeliczona moc ludu i mieszczan, zwłaszcza krakowskich, uradowanych, iż w murach ich grodu spocznie Sługa Boża bł. Salomea. Wśród szlochań i wyrzekań Sióstr wydobyto Ciało Świętej z grobu, otwarto trumnę i jakiż podziw przejął wszystkich, gdy znaleziono zwłoki po sześciu miesiącach nie zepsute, jakby żywe, woniejące, z których sączył się cudowny olejek, Bracia i Siostry skwapliwie zebrali ów olejek w naczyńka i zanosili go później do chorych. Otwartą trumnę włożono na wóz zaprzężony w osiem wołów i tak otwartą, postanowiono wieźć do Krakowa, aby się wszyscy snadnie napatrzeć mogli cudownie zachowanym zwłokom (...) Nad rzeką Prądnikiem niezwykły widok rozradował serca wszystkiego ludu. Oto ponad otwartą trumną Świętej zawisła w powietrzu jakaś nieznana ptaszyna i słodko przyśpiewywała wraz z ludem, długo towarzysząc orszakowi i przysiadając na trumnie (...) Nad wieczorem zbliżył się orszak do Krakowa. Ze śpiewem ludu szedł teraz w zawody coraz wyraźniej szy odgłos krakowskich dzwonów; co żyło w mieście wylęgało naprzeciw, za bramy, łącząc się z orszakiem (...) Wniesiono święte ciało do Żywot świętej Salomei królowej halickiej, r. 3, jw., s. 149. 66 Bł. Salomea, św. Kinga i W. Jolenta związki rodzinne i duchowość franciszkańskiej świątyni i po odprawieniu modłów spuszczono je do krypty podziemnej i zamknięto płytą grobową"25. Po 22 latach małżeństwa, 12 kwietnia 1279 roku, zmarł książę Bolesław Pobożny. Władzę po nim w Wielkopolsce objął bratanek, a zarazem wychowanek bł. Jolenty - Przemysław II. Ona sama udała się do swej siostry Kingi, na dwór księcia Bolesława Wstydliwego w Krakowie. Ale ten pobyt w Krakowie trwał krótko, ponieważ książę Bolesław Wstydliwy zachorował i umarł 7 grudnia 1279 roku. Obydwie siostry, Kinga i Jolenta, zostały wdowami. W Żywocie Świętej Kingi czytamy: „Ze swoim pobożnym mężem, panem księciem, Kinga żyła 40 lat, w całkowitej czystości i uczynkach doskonałości. - Zatem, po wejściu najmłodszego księcia na drogę wszelkiego ciała [tzn. po zgonie] zaraz szczęsna pani z niemałą pobożnością ubrała habit zakonu błogosławionego Franciszka, w dniu błogosławionego Melchiada, podczas gdy ciało księcia spoczywało na katafalku (...) A żeby pokazać się w szacie wdowiej, weszła do domu pewnej zakonnicy, imieniem Marta i tam razem ze swoją siostrą, imieniem Jolenta, księżną Wielkopolski, wziąwszy prześcieradło pana księcia, rozdarła je na pół i zrobiwszy pokorne welony, okryły swe głowy i tak przeszły przez cały chór braci mniejszych w Krakowie, celem odprawienia obrzędów pogrzebu księcia Bolesława. Gdy rycerze i cała rzesza ludu ujrzeli je, płakali wielkim szlochem, mówiąc: Biada nam, bo dziś tracimy obojga książąt, księcia pana przez śmierć, a panią księżnę przez przyjęcie do zakony. I tak zdwojony żal wzmagał się u ludu"26. Rocznik Traski zapisał pod rokiem 1279 śmierć Bolesława Wstydliwego i wiadomość, że Kinga „po pogrzebie swego męża przyjęła habit Zakonu Świętej Klary, razem z siostrą Jolenta". To samo zanotował Rocznik franciszkański i krakowski (MPH II, s. 846 i III, s. 46). Niektórzy hagiografowie Kingi zrozumieli ten zapis tak, że już wtedy, podczas pogrzebu księcia Bolesława Wstydliwego, wstąpiły one, Kinga i Jolenta, do Zakonu św. Klary, czego znakiem miałby być ich ubiór. Otóż, był to zapewne znak zamiaru zmiany ich życia z książęcego na zakonny, ale aktualnie był to ubiór oznaczający przynależenie obu księżnych do III Zakonu św. Franciszka, były bowiem tercjarkami. Natomiast ich wstąpienie do klasztoru klarysek mogło nastąpić dopiero później i w sposób przypisany regułą św. Klary z roku 1263, wydaną przez papieża Urbana IV27. 2s A. Karwacki OFMConv., jw., s. 114; Żywot świętej Salomei, r. 6, jw., s 152. 26 Żywot świętej Kingi księżnej krakowskiej, r. 15, jw., s. 57-58. 27 C. Niezgoda OFMConv., Święta Kinga..., s. 92. o. Cccylian Niezgoda OFMCorw. 67 Wnet po pogrzebie Bolesława Wstydliwego Jolenta udała się razem z Kingą do Starego Sącza (Sandecz). Nie wiemy, jak długo tam przebywała. Trudno stwierdzić, czy była w miejscu tym aż do czasu ukończenia w roku 1284 budowanego przez księcia Przemysława II dla sióstr klarysek klasztoru w Gnieźnie, czy też wcześniej wróciła do Wielkopolski, by czuwać nad budową tegoż klasztoru. Można domyślać się, że choćby w drodze powrotnej z Sącza do Gniezna weszły w osobisty kontakt z ksienią i siostrami św. Klary w Skale-Grodzisku, by zapoznać się z ich sposobem życia i otrzymać zapewnienie, że grupa sióstr skalskich obejmie nowy klasztor w Gnieźnie. W roku 1284 w Gnieźnie, na Wzgórzu Panieńskim, obok klasztoru i kościoła franciszkanów wznosił się również klasztor sióstr klarysek pod wezwaniem św. Klary. Jego fundację zapoczątkował książę Bolesław Pobożny przed rokiem 1279, a ukończył książę Przemysław II. Zasiedliły go siostry ze Skały-Grodziska, a także Jolenta obrała go na swój pobyt. Najpierw przebywała w nim jako fundatorka i tercjarka franciszkańska, a co najmniej od 1285 roku była już zakonnicą, gdyż w dokumencie jej zięcia Władysława Łokietka stwierdzono, że „nadanie zostało dokonane dla klasztoru św. Klary w Gnieźnie, w którym (...) rzeczona pani Jolenta w habicie św. Klary z innymi siostrami tegoż zakonu, tamże przebywającymi, pędzi życie zakonne" (KDW II, nr 783). Rodzice, Bolesław Pobożny i Jolenta, przeznaczyli trzecią swą córkę, najmłodszą Annę, do życia klasztornego w zakonie św. Klary. Dlatego książę Bolesław rozpoczął budowę klasztoru w Gnieźnie, którą po jego śmierci ukończył książę Przemysław II. Natomiast Jolenta musiała się zatroszczyć o przygotowanie Anny do takiego sposobu życia. Zapewne, udając się po śmierci męża do Krakowa na dwór Kingi, wzięła ze sobą Annę, którą po śmierci księcia Bolesława Wstydliwego zabrała do Sącza. Tak pozwala nam twierdzić opis zawarty w Żywocie Świętej Kingi: „Również siostra Anna, księżniczka, będąc pewnego razu w oratorium, podczas gdy pani się modliła, uczuła ogień w welonie pani; bo jedna z pięciu świec, które paliły się w oratorium, przypadkowo spadła i zwierzchnią szatę na szyi szczęsnej pani całą spaliła. Siostra Anna, księżniczka, szybko przybiegłszy, zgasiła ogień na szyi pani"28. Zapewne po odbyciu odpowiedniej edukacji i przygotowaniu do życia zakonnego u boku swej ciotki Kingi, Anna wróciła do Gniezna i wstąpiła do zakonu św. Klary, by razem ze swą matką, bł. Jolenta, służyć Bogu w klasztorze na Wzgórzu Panieńskim we wspólnocie sióstr klarysek. 28 Żywot świętej Kingi księżnej krakowskiej, r. 33, jw., s. 77. 68 Bf. Salomea, św. Kinga i bł. Jolenta związki rodzinne i duchowość W klasztorze gnieźnieńskim bł. Jolenta przebywała bez mała 14 lat, do swej śmierci 16 lub 17 czerwca 1296 roku. W tym czasie nastąpiły różne zdarzenia, które dotyczyły jej w sposób szczególny. Oto niektóre z nich. Jeszcze przed jej wstąpieniem do klasztoru, w połowie grudnia 1283 roku, wstrząsnęła nią tragiczna śmierć Ludgardy, żony jej bratanka i wychowanka Przemysława II. W 1287 roku musiała dotrzeć do Gniezna i klasztoru wieść 4 strasznym najeździe Tatarów, a następnie heroiczna opowieść o obronie przed nimi zamku w Pieninach, w którym chroniła się jej ukochana siostra Kinga z siostrami klaryskami ze Starego Sącza. A potem nadeszło potwierdzenie wstąpienia Kingi do zakonu św. Klary, a wreszcie jej długiej choroby 5świątobliwej śmierci 24 lipca 1292 roku. 26 czerwca 1295 roku książę Przemysław II przyjął w katedrze gnieźnieńskiej sakrę królewską z rąk metropolity Jakuba Świnki. Dźwięk dzwonów koronacyjnych z pobliskiej katedry docierał do klasztornego zacisza na Wzgórzu Panieńskim. Niestety, niedługo potem, w lutym 1296 roku Jolenta dowiedziała się o jego śmierci (został zamordowany w Rogoźnie). Ale też musiała się ucieszyć, że władzę w Wielkopolsce objął po nim jej zięć, książę Władysław Łokietek wraz z jej córką Jadwigą. Władysław Łokietek w 1298 roku, za staraniem Jolenty, nadał klasztorowi ziemie, które zazwyczaj były wianem księżny wielkopolskiej wdowy. W ich skład wchodziło miasteczko Kostrzyn i włości okoliczne (KDW, nr 783). Dokument ten jest ostatnim źródłem, które mówi o bł. Jolencie jako osobie żyjącej. W literaturze o bł. Jolencie szerzy się jeszcze dzisiaj błąd historyczny podany przez Jana Długosza, że była ona w czasie inwazji tatarskiej w Starym Sączu i razem z siostrami swymi, Kingą i Konstancją, uciekała przed najeźdźcami do zameczku w Pieninach: „Tak wielkiego niebezpieczeństwa i okrucieństwa pogańskiego chcąc służebnica Chrystusowa ujść z siedemdziesiąt swoich towarzyszek zakonnic Chrystusowych i ze dwiema siostrami rodzonymi: Jolenta, małżonką Bolesława Pobożnego księcia Kaliskiego i Konstancją Lwa Ruskiego Książęcia pozostałymi z klasztoru i państewka swego Sącza, które żadnej obrony nie miało do zameczku Pienin nad Dunajcem położeniem i murem warownego ujechała"29. Konsekwencją tego błędu był drugi, nawet jeszcze dziś powielany, że bł. Jolenta była w klasztorze starosądeckim podczas choroby św. Kingi i jej śmierci30. Niefrasobliwa amplifikacja Jana Długosz trwa już setki lat i święci 29 P. Majecki, Żywot S. Kunegundy zakonu św. Klary Xiężny Polskiey, Kraków 1617, s. 153-154. 30 E. Ferenc, Jolanta Arpad księżna kalisko-gnieźnieńska, Poznań 1998, s. 168-176. o. Cecylian Niezgoda OFMConv. 69 literackie triumfy, wbrew historycznym dokumentom i pierwszemu Żywotowi Świętej Kingi, w którym mamy wystarczająco dokładne opisy ucieczki Kingi w Pieniny, jej choroby, śmierci i pogrzebu. Bl. Jolenta zmarła 16 lub 17 czerwca 1298 roku. Została pochowana w ziemi, pod posadzką kaplicy sióstr klarysek, przylegającej do głównej nawy kościoła braci franciszkanów. Nazwano ją kaplicą Jolenty. Po jej beatyfikacji (22 września 1827) została przeniesiona i podwyższona na ołtarzu, w głównej kaplicy sióstr, 5 maja 1282 roku. Obecnie, po zlikwidowaniu klasztoru klarysek przez władze pruskie i po przebudowie w okresie międzywojennym dawnych kaplic Panieńskich, dolnej i górnej, na boczną nawę kościoła, ołtarz z trumienką bł. Jolenty znajduje się w tejże nawie, dostępny dla wszystkich. Duchowość Pod wpływem św. Hieronima i tradycji patrystycznej w średniowieczu przedstawiano kobietę jako córkę Ewy, główną sprawczynię grzechu. Na szacunek zasługiwała tylko wtedy, gdy posiadała przymioty właściwe mężczyznom. Dlatego chwalono cesarzowe, królowe, księżne, które potrafiły prowadzić mężny i surowy tryb życia. Dziewice z wyboru i wdowy cieszyły się uznaniem, inaczej było z mężatkami. Te, które wywodziły się z wysokiej arystokracji, dzięki udzielanemu Kościołowi poparciu i obdarzaniu klasztorów fundacjami odgrywały pewną rolę w życiu religijnym. Kobiety zamężne miały małe możliwości uczestnictwa w życiu religijnym. Ich stan był traktowany jako utrudnienie w drodze do zbawienia. Lepiej jest się rozłączyć i pójść do klasztoru. Była to częsta praktyka. Dla większości laików świętość była osiągalna nie dzięki pracy czy życiu rodzinnemu, lecz dzięki dziełom dobroczynnym. Gdy zaczęła się odnowa gospodarcza Zachodu, doszło do wielkiej ewolucj i dobroczynności i narodziła się też autentyczna jej duchowość. Była ona oparta na czci dla Jezusa Chrystusa, który nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć. Udziela się wsparcia biedakom, określanym jako pauperes Christi. Ta mistyczna litość dla ubóstwa była nowością w historii duchowości zachodniej. Rezultatem był nadzwyczajny rozkwit fundacji szpitalnych i dobroczynnych na całym Zachodzie. Świeccy i kościelni panowie, mieszczanie, wspólnoty parafialne i bractwa kościelne uczestniczą w działalności charytatywnej. Władcy, książęta, hrabiowie stale utrzymują pewną liczbę biedaków, na ogół dwunastu. Najbardziej skrajną formą była służba w coraz liczniejszych leprozoriach, którym Kościół przyznał status instytucji religijnych. Przykładem tej służby był św. Franciszek z Asyżu. 70 Bł. Salomea, św. Kinga i W. Jolenta związki rodzinne i duchowość Według istniejących wówczas wzorców świętości, istniał ścisły związek między świętością i szlachetnym pochodzeniem. Osobie nieszlacheckiego pochodzenia nic było łatwo zostać mnichem czy mniszką, a jeszcze trudniej świętym. Głęboko było zakorzenione przekonanie, że doskonałość duchowa może pojawić się jedynie w duszy dobrze urodzonej i o znakomitym rodowodzie. Przykładem tej nowej koncepcji świętości była św. Elżbieta Węgierska (tl231). Nie fundowała kościołów ani opactw, natomiast wzniosła szpital w Marburgu (Turyngia) i osobiście służyła w nim biednym i chorym. Nawet przed swym wdowieństwem tylko z pozoru wiodła życie władczyni. Gdy została wdową, opuściła swój dom, by żyć z ubogimi. Według tej nowej koncepcj i świętości nie wystarczy spełniać obowiązki stanu ani uprawiać cnoty moralne. Trzeba nadto naśladować Jezusa Chrystusa w Jego upokorzeniach i cierpieniach, a także nie wahać się przed czynami, które społeczeństwo uważa za szalone. W XIII wieku podjęcie przez kobietę życia zakonnego było często jedyną możliwością zachowania panowania nad swym ciałem i wolności w stosunkach z rodziną. Przykładem jest św. Małgorzata ("f 1270), siostra św. Kingi i bł. Jolenty. Gdy była młodą królewną, chciano ją skłonić do opuszczenia klasztoru dominikanek w Budzie, gdzie się wychowywała i czuła się szczęśliwa. Próbowano ją zmusić do zawarcia małżeństwa w interesie dynastii arpadzkiej. Zagroziła wtedy swym rodzicom, że oszpeci się i odetnie sobie nos. Św. Małgorzata nie była wyjątkiem. Liczne kobiety, którym starano się narzucić małżeństwo, przedkładały nad mężów doczesnych Męża Niebieskiego, jak to na przykład uczyniła św. Agnieszka z Pragi. Chrystus był dla nich Osobą ukochaną, z którą mogły się utożsamić, zwłaszcza dzięki współczuciu wobec Jego odkupicielskiej Pasji. Kler stawiał kobiety po stronie cielesności i uczuć, przypisywał ich wizje i ich przechowywanie za pomocą wyobrażeń duchowych, a one przeistaczały jej ciało w swego rodzaju ikonę. Przyznawano jej zdolności dostrzegania i przeżywania różnych aspektów odkupienia. Wśród łez i skarg rozgrywał się w nich dramat Pasji Jezusowej. Wystarczy tu wskazać na pasyjną wizję św. Klary z Asyżu. Obok wizji podstawowym środkiem komunikacji miedzy światem doczesnym a zaświatami były cuda. Wszyscy wierzyli, ze Bóg stale objawia się ludziom w cudach, których oczekiwali i widzieli w każdym niezwykłym wydarzeniu. Tych, którzy dokonywali cudów, uważano za świętych. Cud może pochodzić tylko od Boga, zatem osoba, za której przyczyną się dokonał, przynależy do dwom niebieskiego. o. Cecylian Niezgoda OFMCorw. 71 Pragnienie bezpośredniego kontaktu z Bogiem wyrażało się szczególnie w pobożności eucharystycznej. Msza święta obok Pokuty była jedynym sakramentem, jaki się liczył. Brano w niej udział nie tyle po to, by przyjmować Ciało Pańskie, ile by je oglądać. Wierni, pragnąc kontemplować to, co ukryte w Sakramencie, domagali się od kapłanów, by pokazywali im Hostię w trakcie przeistoczenia. W niektórych okolicach żądano od kapłanów, by pokazywali Hostię im trzy razy w czasie Mszy świętej. W innych natomiast nadmiernie wydłużano obrzęd konsekracji i podniesienia. Powszechnie uważano, że wpatrywanie się w konsekrowaną Hostię ma skutki uzdrawiające. Licznym wiernym zastępowało to Komunię świętą rzadko przyjmowaną, także z powodu czci, jaką otaczano najświętsze Postacie. Powstawały i szerzyły się żywoty świętych oraz ich zbiory. Kaznodzieje szerzyli pogląd, że wielkość świętych bierze się z chrześcijańskiego życia, a nadzwyczajna moc, jaką zyskują, jest nagroda za ich wierne naśladowanie Jezusa pokornego, ubogiego i cierpiącego. Podkreślono, że na świętych należy się wzorować. Stąd po roku 1240 ukazały się zbiory legend, z których korzystano do celów liturgicznych. Największym osiągnięciem była „Złota Legenda" włoskiego dominikanina Jakuba de Voragine, powstała około roku 1260. Wielka dama prowansalska Delfina z Puimichel (t 1360), zmuszona przez rodziców do poślubienia Elzeara z Sabran (f 1323), usprawiedliwienie dla wstrzemięźliwości małżeńskiej znalazła w żywocie św. Aleksego, a dzięki przykładowi świętej pary Cecylii i Waleriana (111 wiek), przekonała małżonka do zadziwiającej wstrzemięźliwości w związku małżeńskim. - Wcześniej za tym samym przykładem poszła św. Kinga z księciem Bolesławem Wstydliwym. Aby klasztor nie mógł bazować na własności i stałych dochodach, ale na jałmużnie, jak chcieli św. Franciszek z Asyżu i św. Klara, musiała istnieć dostateczna liczba miast, rynek pracy i mieszczańska dobroczynność. Niepowodzenie niektórych prób rezygnacji z własności jest pod tym względem wymowne. Odon z Tournai w końcu XI wieku chciał, by wspólnota kanoników regularnych, do której należał, utrzymywała się z własnej pracy. Jednak gdy zaraza dotknęła wspólnotę, musiał zarzucić swój pomysł i zgodzić się na życic według reguły Cluny. Ubóstwo ewangeliczne zajmowało centralne miejsce w wielu średniowiecznych regułach religijnych. Pochwała dobrowolnego ubóstwa zbiega się z czasie z podniesieniem się poziomu życia społeczeństwa Zachodu. W XII wieku byli ludzie bogaci, któiym można było proponować ubóstwo jako wzór doskonałości chrześcijańskiej. W miejskiej i kupieckiej Italii środkowej w XIII stuleciu zostało uznane za cnotę ewangeliczną par excellence, a to przede wszystkim dzięki św. Franciszkowi i św. Klarze. 72 Bł. Salomea, św. Kinga i bł. Jolcnta związki rodzinne i duchowość Św. Franciszek w pieniądzu widział zło, bo dawał fałszywe poczucie bezpieczeństwa i władzę, co pozwalała gnębić innych. Opowiedział się za „świętym Ubóstwem", które zawstydza chciwość, skąpstwo i troski tego świata. Znalazł wielu naśladowców, aż do dnia dzisiejszego, we wszystkich swoich trzech zakonach31. Prawdziwość powyższej syntezy łatwo sprawdzić na przykładzie naszych świętych: Salomei, Kingi i Jolcnty. Do szczegółowszego zapoznania się z duchowością bł. Salomei ośmielam się odesłać do mojego życiorysu: Błogosławiona Salomea Piastówna, Kraków 1996, ss. 183-212: Życie duchowe bł. Salomei, a do zapoznania się z duchowością św. Kingi do komentarzy ks. prof. Bolesława Przybyszewskiego w książce: „Żywot św. Kingi księżnej krakowskiej", Tarnów 1997, a także dd-mojej książki: „Święta Kinga. Żywot hagiograficzny", Stary Sącz 1999, ss. 151-181: Duchowość świętej Kingi. Poznanie duchowości bł. Salomei i św. Kingi umożliwiają nam ich najstarsze żywoty, natomiast w odniesieniu do bł. Jolenty jesteśmy w trudniejszej sytuacji. Na szczęście pomaga nam w tym względzie jej krótki życiorys, który sięga XV, a może nawet XIV stulecia, pt. Notitia certa de Venerabili Serva Dei Jolenta, z Aktów zakonnych Klarysek gnieźnieńskich32. Czytamy w nim: Jolenta „przyjęła konwentualną regułę św. Franciszka zakonu św. Klary wraz z błogosławioną Kingą i świętą Salomea, królową halicką, i zostały okryte świętą zasłoną. Wzgardziwszy zaś ułudami tego świata poświęciła cały czas swego życia po nabożnej i świętej śmierci swego męża, trwając w tymże klasztorze gnieźnieńskim na postach, modłach i ćwiczeniach zakonnych, w czuwaniu oraz oddając się nabożnym czynom wobec potrzebujących, ubogich, kalek (którym zwykła była usługiwać bardzo często z najwyższą pokorą) i zasłużyła na poznanie wielu tajemnic niebieskich, widzeń cudownych Męki Pana naszego Jezusa Chrystusa, (do którego żywiła podziwu godne uczucia). Pewnego razu bowiem, na krótko przed swą śmiercią, rozważając nabożnie okrutną Mękę Chrystusową z Najświętszą Dziewicą, Matką Jego i św. Salomea, objawił się jej w wielkiej światłości, obnażony, wychłostany, obficie krwią zbroczony, pocieszając ją i obiecując w nagrodę życie wieczne za wzgardzenie światem i Jego umiłowanie. Wskutek tego widzenia pocieszona na duszy, pragnąc gorąco umrzeć, przepowiedziała siostrom swoją śmierć, umacniając je w wypełnianiu ślubów zakonnych i przepowiadając na przyszłość, że uzyskają nagrody za pracę i dobra, które otrzymają od oblubieńca Jezusa, i umocniona przez życiodajne Sakramenta oddała duszę swoją w ręce Stworzyciela i spokojnie zasnęła w Panu'"3. 11 A. Vauchez, Duchowość średniowiecza, Gdańsk 1996, s. 81-154. "'" Gnieźnieńskie Archiwum Archidiecezjalne, Gdańsk 1996, s. 25 33 W. Sawicki,jw., s. 114-115. o. Cecylian Niezgoda OFMCorw. 73 ,,Przytoczona relacja - zaznacza prof. Witold Sawicki - ma szczególną wymową, jeżeli chodzi o tradycję świętości Jolanty. Budzi zaufanie dzięki zwięzłemu przedstawieniu spraw, przede wszystkim zaś przez brak nadzwyczajnych i nieprawdopodobnych epizodów, w których lubowała się średniowieczna hagiografia. Styl prosty przedstawia dzieje Błogosławionej po złożeniu ślubów. Stwierdza, iż: 1) oddawała się modlitwie, umartwiała przez posty i przestrzegała praktyk nakazanych przez regułę, 2) dokonywała czynów miłosierdzia, 3) doznawała łask mistycznych, 4) żywiła szczególne nabożeństwo do Męki Jezusowej, 5) doznawała wizji mistycznej w postaci objawienia Chrystusa Umęczonego. Wszystkie te wiadomości są w pełni prawdopodobne i nie odbiegają od normalnego trybu życia w zakonie klarysek. Ślad tradycji o świętości bł. Jolanty sięga wstecz, głęboko w wiek XV. Najstarsze tablice wotywne bowiem na jej grobie z podziękowaniem za łaski pochodzą z 1500 roku34. Zapis w cytowanej wyżej Notitia certa, iż bł. Jolencie objawił się Pan Jezus razem z Najświętszą Dziewicą Maryją i św. Salomeą pozwala nam twierdzić, że tak bł. Jolenta jak Siostry klasztoru gnieźnieńskiego miały żywą cześć dla bł. Salomei jako świętej. U bł. Jolenty była to cześć wyrosła z jej osobistego doświadczenia doznanego w styczności z Salomeą, swą ciotką, a dla Klarysek gnieźnieńskich trwała ona jako tradycja, iż wspólnotę ich w Gnieźnie założyły siostry z klasztoru bł. Salomei w Skale-Grodzisku. Możemy też dostrzec pewne podobieństwo bł. Jolenty do bł. Salomei w trybie życia klasztornego. Mianowicie, tradycja mówi o pokorze bł. Jolenty, iż przebywała w izdebce pomiędzy kuchnią i refektarzem, co ułatwiało jej zarówno pracę w kuchni, jak i posługę przy posiłkach sióstr. To jej pokorne i ubogie odosobnienie zdaje się być bliższe owej jaskini ponurej, mokrej, dusznej i ciasnej, na brzegu Grodziska, w której Salomeą żyła jako pustelnica35, aniżeli domkowi św. Kingi w klasztorze starosądeckim36. Wyżej przedstawiony temat rozpoczęło przemówienie Jana Pawła II ze Mszy św. kanonizacyjnej św. Kingi, w Starym Sączu 6 czerwca 1999 roku. Niech go zakończy głos o. Leona Knabita, znanego, benedyktyna z Tyńca, dotyczący tegoż papieskiego orędzia: „Najbardziej wstrząsnęło mną wezwanie Papieża do świętości osobistej, skierowane do nas w Starym Sączu. Papież doskonale zdaje sobie sprawę, że bez zbliżenia osoby do Chrystusa i do 34 Tamże, s. 115. 35 A. Karwacki OFMConv., jw., s. 114-115. 36 Według tradycji dzisiejszy „Loret" w klasztorze Sióstr Klarysek w Starym Sączu powstał na miejscu domku św. Kingi. 74 Bł. Salomea, św. Kinga i bł. Jolenta związki rodzinne i duchowość wartości moralnych oraz bez pracy nad własnym charakterem, wszystko inne się rozmyje, a życie człowieka nie będzie sensowne. W moim odczuciu jest to jedno z najważniejszych przypomnień Ojca Świętego"37. Summary Blessed Salomea, saint Kinga, and blessed Jolenta- family connections and spirituality We do not make our way to sainthood alone. We make our way in the company of other people seized with the same ideał. Freąuently we find such people in our closest circle, among members of our family. It is important who we look up to, who we take as our models and who we learn from sińce our early childhood. Family ties may sometimes be reinforced by a spiritual bond between people. That was the case of blessed Salomea, saint Kinga and blessed Jolenta of whom father Niezgoda's (OFMConv.) article treats. The biographies of the three women emphasise the common relations of their lives. They were bound together by the convent of St. Clare, in which they all took the veil as widows. They all were also independent founders. There is one morę common trait to be found in the noblewomen and nuns. Spending thcir lives within the silent walls of a cloister, they did not abandon their interest in the state's affairs. They discovered a new dimension of responsibility for fellow creatures in prayer and contemplation. Thus, their spiritual mission was simultaneously a social one. Salomea (from the Piast dynasty of prince Bolesław the Wry- mouthed), strived for Kinga (daughter of Bela IV, king of Hungary) to become wife of Salomea's brother- Bolesław. It is Salomea who brought the five- year- old girl to Poland. Kinga and Salomea were always on cordial terms. While Kinga was growing up and preparing herself for the marriage, Salomea's influence on her at that time was enormous. Jolenta, Kinga's sister, was brought to Cracow at the age of three. Sincc thcn Kinga was her foster- mother and, by the virtue of setting an example, taught her the way of Christian perfection. When Salomea took the veil of a Clarisse, Kinga and Jolenta did not loose contact with her. Eventually they chose the same life style and both (after their husbands' deaths) became spiritual daughters of St. Clare. 17 W: A. Mari, Z potrzeby serca. Pielgrzymka Ojca Świętego do Ojczyzny '99, Kraków 1999, s. 185. o. Cecylian Niezgoda OFMCoiw. 75 The oldest biographies of blessed Salomea and saint Kinga provide snippets of information about their spirituality, whereas blessed Jolenta's biography presents a much morc complicated issuc. Fortunately, the latter's short biography dating from the 14th or the 15lh century offers a substantial help. Inferrmg from the biography, it appears that the blessed: 1) devoted herself to prayer, mortified the flesh by fasting and observed all religious practices of the Rule, 2) performed charity deeds, 3) experienced mystical states, 4) felt profound reverence for The Passion of Christ, 5) experienced a mystical vision of a tortured Christ. tłum. Joanna Wąsikowska Ks. Marek T. Zahajkiewicz Wzór świętej kobiety w średniowieczu na przykładzie wiadomości o życiu bł. Jolenty Szwajcarski profesor Walter Nigg, konkludując swoje rozważania o świętości, napisał: „Najpierw należy postawić pytanie zasadnicze: czym byłoby chrześcijaństwo bez świętych? Czy świat by jeszcze istniał?" Istotne pytanie 0 wartość i sens istnienia osób świętych. W odpowiedzi mówi między innymi: (...) „zastanowimy się nad dzisiejszą sytuacją, w której święci zostali zepchnięci na drugi plan, a chrześcijanie oddają się różnorakiej głupiej gadaninie. Jakież zamieszanie i bezradność nastąpiły wewnątrz chrześcijaństwa". Zaś nieco dalej dodaje: „My potrzebujemy właściwych wzorców, gdyż tylko z nimi jesteśmy w stanie wygrać ciężką walkę duchów współczesności. Następnie jesteśmy przeświadczeni o tym, że Kościół potrzebuje nie reformatorów, lecz świętych"1. Jeżeli święci posiadają tak wielkie znaczenie, to wydaje się być logiczną konieczność zastanowienia się nad samą istotą świętości. Otóż cytowany już autor dodał w tym względzie lapidarną odpowiedź, pisząc: „Człowieka czyni świętym bezpośredni związek z Bogiem. Święci spotkali Boga w taki realny sposób, który przekracza naszą zdolność pojmowania"2. Wreszcie zastanawiamy się nad misją, jaką mają pełnić święci. Rozwiązując to zagadnienie, po raz trzeci powrócimy do cytowanego już profesora: „Święci to przede wszystkim ludzie z pewną misją 1 zrozumienie tego ma rozstrzygające znaczenie. Żaden z nich nie został świętym ze względu na siebie samego, dla wzbudzenia podziwu. Święci są zawsze ludźmi posłusznymi, którzy zjawili się w określonej godzinie świata i otrzymali od Boga znaczące zadanie. Otrzymali polecenie przeniesienia pewnego posłannictwa i ich misja działa jak przedłużenie objawienia"3. Powyższa pobieżna refleksja nad samą świętością i nad rolą świętego w społeczności ludzkiej jest aktualna nie tylko w odniesieniu do dnia dzisiejszego. Przed historykiem staje konieczność rozważenia tego zagadnienia w kontekście wieków minionych, a więc i na tle okresu średniowiecznego. Ponadto należy uświadomić sobie możliwość potraktowania całego problemu nie tylko w wymiarach religijnych, ale i społecznych, a nawet narodowych. Ten ' W. Nigg, Święci widziani inaczej, w: Drogi świętości, Red. W. Słomka, Lublin 1981, s. 164. : Tamże, s. 161. ! Tamże, s. 162. 78 Wzór świętej kobiety w średniowieczu na przykładzie wiadomości o życiu bł. Jolcnty ostatni aspekt starał się ująć historyk Feliks Koncczny w książce wydanej jeszcze w 1937 roku, a poświęconej świętym związanym z Polską. Jacek Bartyzel, pisząc wstęp do powojennego wydania tej pozycji, scharakteryzował ją słowami: „Mamy tu do czynienia z odbiegającą od tradycyjnych wzorców hagiografistyki, koncepcją ukazania świętości w aspekcie jej oddziaływania na model ładu konstytuującego życic wspólnoty narodowej, a w efekcie uszlachetniającej swym duchowym dynamizmem etos tej wspólnoty". „Wątek przewodni tej książki jest przeto utkany z długiego szeregu Świętych Pańskich i Sług Bożych, ukazanych jako przewodnicy po szlaku, którym naród polski i jego państwo wchodził w świat wartości cywilizacji łacińskiej".4 Z naszej refleksji wynika między innymi konieczność przedstawienia osoby świętej jako wzoru postępowania. Jednak zawsze należy pamiętać, że fenomen świętości i osoba świętego ma równocześnie charakter uniwersalny i ponadczasowy. W dalszym toku naszych rozważań skupimy się nad Polską w szczytowym okresie średniowiecza, a więc nad wiekiem XIII. Spoglądając z perspektywy czasu na to stulecie i na fenomen świętości, stwierdzić należy, że był to okres w tym względzie wyjątkowy. Można go nazwać okresem świętych ze względu na liczbę błogosławionych i kanonizowanych żyjących w owym czasie w naszej ojczyźnie. Jedna trzecia kanonizowanych i beatyfikowanych polskich, aż do ostatnich czasów, żyła w XIII wieku. Dopiero pontyfikat papieża Jana Pawła II zdystansował ten okres, kiedy to na ołtarze wyniesiono nowe osoby żyjące w XIX i XX stuleciu. Świadczy to o religijności średniowiecza, a nas zmusza do zastanowienia się na kwestią pojmowania świętości w tamtych czasach. Między innymi badacza przeszłości kościelnej intrygują postacie świętych kobiet polskich i wzór świętości przez nie prezentowany. Warto to rozpatrzyć na przykładzie bł. Jolenty. Jednak wszystko należy traktować w szerokim kontekście ówczesnej rzeczywistości. Przede wszystkim na interesującą nas Błogosławioną musimy spojrzeć również na tle innych świętych kobiet polskich, żyjących w owym okresie. 1. Popularyzowanie osoby świętej w średniowieczu jako wzoru dla postępowania wiernych Na temat wzorców osobowych w średniowieczu wypowiedziało się wielu badaczy zainteresowanych tym okresem. Pisali między innymi: s. U. Borkowska, Cz. Deptuła i s. A. Witkowska. Podsumowanie tych wypowiedzi znajdujemy między innymi w ciekawym artykule T. Dunin- 4 i. Bartyzel, Wprowadzenie, w: F. Koneczny, Święci w dziejach narodu polskiego, Warszawa 1988, s. 12-13. Ks. Marek T. Zahajkiewicz 79 Wąsowicz5. Ta ostatnia autorka stwierdza również, że dalej wzrasta zainteresowanie tym problemem. Nie można bowiem przeniknąć jakiejś kultury bez dobrego poznania wzorców, na których opierano się w procesie wychowania. Nie zrozumiemy również samego społeczeństwa, stosunków międzyludzkich, a tym bardziej postępowania człowieka. Wspomniana autorka, przytaczając zdanie E. Nowickiej, przypomina, że dwa wzory osobowe: rycerza i świętego były charakterystyczne dla kultury średniowiecznej6. W niniejszej wypowiedzi interesuje nas wzór świętej osoby. Wizerunek taki upowszechniała przede wszystkim hagiografia. Posiadała ona ścisły związek z działalnością duszpasterską Kościoła. Spełniała również funkcje społeczne, dydaktyczne, propagowała postawy etyczne i wzorce chrześcijańskie7. Hagiografia, chętnie czytana i popularyzowana przez kazania, mocno zakorzeniła się w kulturze średniowiecznej. Na skutek tego hagiografia była mocno zakorzeniona w kulturze średniowiecznej. T. Michałowska w swojej świetnej pozycji poświęconej piśmiennictwu średniowiecznemu w Polsce stwierdza, że wątki hagiograficzne, wizerunki świętych tam szkicowane, mniemanie o świętości (...) „z wolna stawały się treścią zbiorowej wyobraźni"8. Wzorzec świętej osoby, wartościowanie wszystkiego w świetle prawd wiecznych, ukierunkowanie całego postępowania ku Bogu, z wolna przenikało do świadomości społecznej. Na naszym terenie znana była naturalnie hagiografia zachodnioeuropejska i stanowiła ona podstawową lekturę duchownych. O popularności tej literatury świadczą najlepiej zbiory dawnych bibliotek. E. Potkowski przeanalizował szereg problemów związanych z książką rękopiśmienną na naszym terenie w średniowieczu. W podsumowaniu swoich rozważań podkreślił również rolę dydaktyczną literatury obecnie nas 5 T. Dunin-Wąsowicz, Wzór świętego w Polsce wczesnośredniowiecznej, w: Człowiek w społeczeństwie średniowiecznym, Warszawa 1997, s. 97 108; U. Borkowska, Ideał świętości i duchowości w czasach św. Wojciecha w świetle pism hagiograf icznych św. z Kwerfurtu, w: Święty Wojciech w tradycji i kulturze europejskiej, Gniezno 1992, s. 23-46; C. Deptuła, A. Witkowska, Wzory zachowań ludzkich w XII i XIII wieku w Polsce, w: Polska dzielnicowa i zjednoczona, Warszawa 1972, s. 119 - 158; E. Nowicka, Wzór osobowy świętego w średniowieczu, w: Księga jubileuszowa dla Marii Ossowskiej, Warszawa 1969, s. 265-285; M. Ossowska, Ethos rycerski i jego , Warszawa 1973. 6 Dunin-Wąsowicz, Wzór świętego, s. 97-98. 7 A. Witkowska, Hagiografia, w: Dzieje teologii katolickiej w Polsce, t. 1, Lublin 1974, s. 339. s T. Michałowska, Średniowiecze, Warszawa 1996, s. 182-183. HO Wzór świętej kobiety w średniowieczu na przykładzie wiadomości o życiu bł. Jolenty interesującej i liczne jej występowanie w polskich księgozbiorach średniowiecznych9. Wydaje się, że o popularności literatury poświęconej życiu świętych najlepiej świadczyć mogą zachowane najstarsze inwentarze biblioteczne, a między innymi inwentarz biblioteki kapituły krakowskiej z 1110 roku. Warto zwrócić szczególną uwagę na bogactwo zasobów bibliotek klasztornych, które promieniowały na okolice, a często również wypożyczały książki innym bibliotekom (świadczą o tym zachowane księgi wypożyczeń). Dla przykładu można wymienić zbiory klasztoru kanoników regularnych w Żaganiu, które zostały dobrze opracowane przez Alfreda Świerka. Opisał on szereg tamtejszych pozycji z zakresu żywotopisarstwa i opisy cudów10. Dla naszych rozważań ważne jest to, że placówki zakonne wyposażone w biblioteki spełniały istotną rolę w posługiwaniu duszpasterskim o szerszym zasięgu. Wiemy, że książki pożyczali duszpasterze, na przykład zbiory kazań (między innymi o świętych). Przez to biblioteki klasztorne służyły pomocą duszpasterzom okolicznych parafii, a prezentowane w omawianej literaturze wzory osobowe świętych docierały do szerszego audytorium. Literatura zachodnia dostarczała wzorów dla powstającej historiografii rodzimej. Szczególny wpływ na rozwój polskiej twórczości wywarł coraz intensywniejszy kult świętych rodzimych (św. Wojciecha, św. Stanisława bpa, św. Brunona z Kwerfurtu, Pięciu Braci Męczenników). W XIII wieku rozwój historiografii nastąpił głównie w środowiskach zakonów żebraczych. Zahamowanie twórczości rodzimej nastąpiło pod sam koniec średniowiecza (XV wiek). Wtedy powstawały przeważnie kompilacje oparte o wcześniejsze życiorysy. Jednak nas interesuje nie tyle dynamika twórczości piśmienniczej, ile raczej ideał świętego w niej prezentowany. W tym wypadku fakty z życia świętego schodzą na dalszy plan, ustępując miejsca samemu wykreowaniu wzorca świętej osoby. Nie chodzi więc o stwierdzenie, czy podane fakty w zapisach o świętej osobie są faktami historycznymi, ale raczej o odtworzenie średniowiecznego pojmowania modelu świętego czy świętej, chodzi o zastanowienie się nad cechami, które musiała posiadać osoba święta. Po prostu chodzi o odtworzenie modelu - wzoru do naśladowania stawianego człowiekowi średniowiecznemu. Można w tym miejscu postawić sobie pytanie: dlaczego tworzono taki, a nie odmienny wzór? Dlaczego tak eksponowano rodzinę? Zapewne były to wymogi czasu. Ileż to było w tamtych czasach z tym problemów nawet w rodzinach królewskich i książęcych. A więc dlatego tak 9 E. Potkowski, Książka rękopiśmienna w kulturze Polski średniowiecznej, Warszawa 1984, s. 225. 10 . Świerk, Średniowieczna biblioteka klasztoru kanoników regularnych św. Augustyna w Żaganiu, Wrocław 1965, s. 100-101. Ks. Marek T. Zahajkiewicz 81 musiano eksponować rodzinę. Dość ciekawie i trafnie sprawa modelu i cech świętej osoby została przedstawiona przez dwoje mediewistów z KUL: Cz. Deptułę i s. A. Witkowską1'. Starają się oni wymienić cechy charakterystyczne świętego w oparciu o źródła średniowieczne. Od XIII wieku nasza hagiografia spopularyzowała przede wszystkim model świątobliwej kobiety, głównie księżnej. Jako wzory wymienia się bł. Salomeę, św. Kingę, św. Jadwigę Śląską i jej synową bł. Annę. Przy św. Kindze wspomina się jej siostrę bł. Jolentę. Prezentowany wzorzec świętej znany był w ówczesnej Europie. Skonstruowano go pod wpływem prężnego w średniowieczu zakonu franciszkańskiego. Ponadto mówiąc o Polsce, dodatkowo należy pamiętać o powiązaniu naszych książąt z zakonami żebraczymi. Byli oni fundatorami szeregu klasztorów franciszkańskich i dominikańskich. Ukształtowany wówczas model świętego księcia, księżnej lub świętej kobiety był zbieżny z ówczesnymi prądami religijnymi. Podkreślano więc między innymi pobożność, dobroć, miłość, pokorę, ubóstwo, posłuszeństwo, miłosierdzie i jałmużnę. Akcentowano pokutę, ascezę, dziewictwo (nawet w małżeństwie). Kładziono nacisk na rezygnację z zaszczytów, a także wartość kultu Męki Pańskiej i Matki Bożej w życiu człowieka. Święta kobieta to matka wychowująca dzieci i dobra żona. We wczesnym średniowieczu dodatkowo podkreślano u świętego pragnienie udania się na misje w celu głoszenia Ewangelii poganom oraz chęć oddania życia za Pana Jezusa, a więc pragnienie zdobycia palmy męczeńskiej. Powyżej wspomnieliśmy, że naszkicowany model świętości był propagowany przez hagiografię i kazania. Nie zapominajmy, że bardzo ważną rolę w tym względzie pełniła liturgia, a ściślej mówiąc teksty w niej umieszczane. Przecież w brewiarzu znajdowały się na dzień świętego czytania wyjęte zazwyczaj z hagiografii oraz umiejętnie dobierano inne teksty. Uczestnik liturgii dostawał więc odpowiednią „porcję wiadomości" i wzór postępowania, który należało wprowadzać w życie. Warto wspomnieć jeszcze o innym zagadnieniu - co umożliwiało w średniowieczu stworzenie modelu uniwersalnego, dostosowanego do każdego człowieka? Trafnie ujmuje to J. Le Goff w jednym ze swoich studiów, stawiając pytanie właśnie o taki model średniowieczny, który pasuje „(...) zarówno do króla, jak i do żebraka, do mnicha, jak i wędrownego poety, do mieszczanina, jak i do wieśniaka, do bogacza i do biedaka i mówiąc w kategoriach płci, do kobiety, jak i do mężczyzny -jeden model, który byłby człowiekiem". Uważa, że odnośnie do okresu średniowiecznego na tak postawione pytanie „odpowiedź jest niewątpliwie twierdząca i trzeba podkreślić, że niewiele epok miało równie silne, jak zachodnioeuropejskie śred- Deptuła, Witkowską, Wzorce ideowe, s. 1 19 -158. 82 Wzór świętej kobiety w średniowieczu na przykładzie wiadomości o życiu bl. Jolenty niowiecze chrześcijańskie Xl-XV wieku, przekonanie o uniwersalnym i wiecznym istnieniu pewnego modelu ludzkiego"12. Le Goff sądzi, że model ten był wyznaczony przez religię. Człowiek jest przecież istotą stworzoną przez Boga, a punktem odniesienia w średniowieczu był zawsze Bóg. To właśnie ułatwiało kreowanie modelu uniwersalnego. Jednak powróćmy do cytowanego badacza, ale już do tej partii jego rozprawy, gdzie rozróżnia w średniowieczu - „Kategorie krańcowe: człowiek marginesu i święty". Są tam umieszczone dwa ciekawe stwierdzenia: „Istniał również człowiek, który uosabiał najwyższą realizację człowieka wieków średnich: święty. Święty uosabiał kontakt między niebem a ziemią"13. Dlatego też odtworzenie tego wzoru świętej osoby dopomoże nam w zrozumieniu szeregu problemów średniowiecznej epoki, o których to mówiliśmy powyżej. 2. Święta kobieta - preferowany wzór Zagadnienie świętości jest bardzo szerokie i dlatego w dalszych rozważaniach ograniczymy się do wzoru świętej kobiety. Samo zagadnienie świętości kobiet w średniowieczu zaczyna wzbudzać coraz większe zainteresowanie. Tematowi temu poświęcone było olsztyńskie sympozjum we wrześniu 1997 roku (VI Colloąuia Mediaevalia), którego temat brzmiał: „Święta kobieta"14. Również studenci wykazują zainteresowanie tą problematyką, pisząc prace magisterskie z tego zakresu. Między innymi na moim seminarium z historii Kościoła w średniowieczu powstały analogiczne prace15. Kreując model świętej kobiety, uwypukla się cechy wymienione przez nas już wcześniej (zob. pod koniec punktu 1). Dodaje się do tego portretu jeszcze specyficzne - indywidualne cechy danej postaci. Jednak sam wzór świętej kobiety w istotnych elementach jest zbieżny w większości opisów. Opierając się na wiadomościach o bł. Jolencie, model świętej kobiety można ująć w następującym ogólnym schemacie: 12 J. Le Goff, Człowiek średniowiecza, w: Człowiek średniowiecza, red. J. Le Goff, Warszawa 1996, s. 12. 13 Tamże, s. 57-59. 14 Materiały i artykuły z sympozjum wydrukowano: „Studia Warmińskie", 35/1998/, cz. 1, s. 7-164. 15 . M. Michalik, Kult świętych w Polsce w świetle ,,Roczników" Jana Długosza, Lublin 1995 (maszynopis, Archiwum KUL); M. Woch, Model świętej kobiety według ,,Kroniki" Jana Długosza, Lublin 2000 (maszynopis, u autorki). Ks. Marek T. Zahajkiewicz 83 6wychowanie otrzymane w świętej rodzinie, 7dobra matka i żona tworząca własną wzorową rodzinę, 8owdowiawszy wstępuje do klasztoru, by poświęcić się na wyłączną służbę Bogu, 9cechy jej duchowości, 10jako święta jest orędowniczką i pośredniczką przed Bogiem. Wydaje się, że według powyższego schematu można uszeregować przekazywane wiadomości i o innych świętych kobietach. 11 Bł. Jolenta nie tylko pochodziła ze znamienitej rodziny królewskiej Arpadów, ale była również powiązana więzami krwi z szeregiem osób świętych. Spośród licznego rodzeństwa, obok samej bł. Jolenty, jeszcze trzy jej siostry zostały wyniesione na ołtarze: św. Kinga, św. Małgorzata Węgierska i bł. Konstancja. To samo dotyczy siostryjej ojca - św. Elżbiety. W rodzinnym domu wzrastała więc w kręgu świętych ludzi, a wychowania dopełnił pobyt na dworze jej rodzonej siostry, św. Kingi. Była świadkiem ciekawych wydarzeń na wielu innych dworach - m.in. związanych z księżną halicką, bł. Salomeą. Te wszystkie powiązania ze znamienitymi i świętymi osobami starają się uwypuklić autorowie zapisków o życiu Błogosławionej. Na przykład Jan Długosz zanotował: „Brat Przemysława poznańskiego, książę gnieźnieński i kaliski Bolesław pojmuje za żonę córkę króla węgiers kiego Beli, rodzonego brata św. Elżbiety, Jolentę, którą Polacy nazywali Heleną. Wyswatał to małżeństwo książę krakowski i sandomierski Bolesław Wstydliwy. Tę uroczystość zaślubin obchodzono przez wiele dni w obecności mnóstwa znakomitych osobistości w Krakowie (wspomniana bowiem Jolenta sprowadzona z Węgier wychowywała się na dworze swej rodzonej siostry, żony księcia Bolesława Wstydliwego, Kingi)"16. Przez podkreślanie w biografii znaczenia wychowania w rodzinie, z której pochodziło wielu świętych, akcentowano znaczenie takiego środowiska w formacji świętych. 12Dopełnieniem charakterystyki Błogosławionej jest środowisko jej własnej rodziny, gdzie Jolenta jawi się jako dobra żona i matka. Jej mąż Bolesław otrzymał bardzo znamienny przydomek - Pobożny (w historii wymienia się go jako „Bolesława Pobożnego")- Posiadali trzy córki, z których najstarsza Elżbieta wyszła za księcia Henryka V Grubego z linii Piastów Śląskich. Druga zaś, Jadwiga, w roku 1293 poślubiła księcia i późniejszego króla Władysława Łokietka, a po śmierci męża resztę życia spędziła w Starym Sączu jako klaryska. Właśnie w tej linii Piastów były jeszcze dwie wielkie postacie - wielki władca i święta osoba. Kiedy mówi się o rodzinie bł. "' Jan Długosz, Roczniki, ks. 7-8, Warszawa 1974, s. 135-136. 84 Wzór świętej kobiety w średniowieczu na przykładzie wiadomości o życiu bł. Jolenty Jolcnty, należy koniecznie zaznaczyć, że była ona babką Kazimierza Wielkiego i prababką św. Jadwigi Królowej. Najmłodsza córka bł. Jolenty była prawdopodobnie klaryską w Gnieźnie. Ponadto należy pamiętać, że interesująca nas postać Błogosławionej to nie tylko wzorowa matka wychowująca własne dzieci, ale również opiekunka dzieci kuzynów (między innymi Przemysław II, książę wielkopolski i od r. 1295 król polski). Na skutek tego krótkie notatki zawierające dane o życiu bł. Jolenty, obok charakterystyki rodziny, z której pochodziła, prezentują ją jako matkę i wychowawczynię znamienitych dzieci. Między innymi XIII-wieczna Kronika wielkopolska krótko odnotowuje królewskie pochodzenie bł. Jolenty, jej ślub z księciem Bolesławem w Krakowie i przybycie do Wielkopolski. Natomiast charakterystyka rodziny książęcej to podanie głównie wiadomości o córkach, a tym samym prezentowanie interesującej nas Błogosławionej jako dobrej matki. Przy dwóch pierwszych córkach zaznaczono za jakich znamienitych wyszły mężów, a w wypadku najmłodszej kronikarz odnotował: „Tertiam ad monasterium santae Clarae, per ipsum fundatum Gneznae et sufficienter dotatum, tradidit divino servitio mancipando"17. Nie będziemy analizować poprawności historycznej tego ostatniego zapisu, ponieważ w naszym wypadku chcemy wykazać sam sposób prezentowania osoby świętej. Prezentowania jej jako wzoru godnego do naśladowania; w tym wypadku wzorowej matki i żony. c) W zachowanych wiadomościach o życiu bł. Jolenty szczególnie wyeksponowano jej całkowite oddanie się Bogu. Po śmierci męża (1279), zgodnie z jego ostatnią wolą, przez pewien czas razem ze swoimi córkami była pod opieką księcia poznańskiego Przemysława. Później udała się do swojej siostry, by razem z nią oddać się na wyłączną służbę Bogu. Nasz wielki historyk końca średniowiecza zapisał to krótkimi słowami: „Taż wdowa po Bolesławie Pobożnym Helena inaczej Johelet krótko bawiła w Kaliszu; zabrawszy całe mienie, które do niej należało, udała się do Krakowa, do swej rodzonej siostry Kingi, żony księcia krakowskiego i sandomierskiego Bolesława Wstydliwego, kobiety o niezwykle głębokiej pobożności, aby do końca służyć Bogu"18. Kilka zdań dalej nasz kronikarz przechodzi do opisu wydarzeń po śmierci księcia krakowskiego Bolesława Wstydliwego. Pomimo wysunięcia na plan pierwszy postaci św. Kingi, w dalszym ciągu przewija się opis curriculum vitae bł. Jolenty: „ (...)księżna Kinga nie chciała dłużej zajmować się sprawami światowymi, lecz zaledwie 17 Monumentu Poloniae Historica, wyd. A. Bielowski, t. 2, Warszawa 1961, s. 582. 18 Jan Długosz, dz. cyt, s. 261-262. K.s. Marek T. Zahajkiewicz 85 pochowała ciało męża księcia Bolesława Wstydliwego, razem z siostrą Heleną, wdową po księciu kaliskim Bolesławie Pobożnym, w kościele św. Franciszka przywdziała habit reguły św. Klary wyjawiając, że od dawna wzdychała do tej doskonałej pobożności i gdy jej tylko pozwoliło uwolnienie od węzła małżeńskiego, natychmiast sięgnęła po ten szczyt pobożności"19. Zaraz w następnym zdaniu, mówiąc ojej postawie duchowej zaznacza, że była ona „(...) tak dalece zwrócona do Boga", to przecież św. Kinga wychowywała swoją młodszą siostrę bł. Jolentę, była więc z nią związana nie tylko więzami krwi. Zapewne wspólnie podejmowały decyzję o całkowitym oddaniu się na służbę Bożą w zakonie. Słowa Długoszowe o „sięgnięciu po szczyt pobożności" i o „daleko posuniętym zwróceniu się do Boga" Kingi, w pewnym sensie dotyczą także Błogosławionej siostry. 13 Natomiast brak w dokumentach, kronikach i rocznikach wyraźnych wiadomości - najważniejszych o życiu wewnętrznym bł. Jolenty. Częściowo są to słowa i określenia użyte odnośnie do św. Kingi, o czym już wspomnieliśmy powyżej. Można wnioskować, że jako klaryska znalazła się w kręgu duchowości franciszkańskiej. Ponadto należy pamiętać, że Piastowie byli związani z franciszkanami, a świadczą o tym między innymi fundacje klasztorów franciszkańskich czynione przez tę rodzinę. Jan Długosz zaznacza, że św. Kinga po śmierci męża „(...) pocieszała się jednak tym jednym, że odtąd będzie swobodniej służyć Panu nieba. Toteż razem ze swoją siostrą, księżną kaliską Johelet udała się do klasztoru mniszek w Sączu (...)"2°- 14 Późniejsza tradycja mówi o wstawiennictwie bł. Jolenty u Boga. Lud Wielkopolski oddawał się jej w opiekę głównie w czasie klęsk żywiołowych. Zaraz po śmierci Błogosławionej jej grób otoczono szacunkiem. Ten wzór świętej kobiety można jeszcze uzupełnić o nowe cechy, sięgając do opisów innych świętych polskich żyjących w czasach współczesnych bł. Jolencie. Dla przykładu można przeanalizować relacje Jana Długosza umieszczone w jego Kronice. Dzięki temu można uzupełnić wzór wyżej naszkicowany o cechy wewnętrzne, o duchowość21. Równocześnie należałoby sięgnąć do żywotów innych świętych kobiet średniowiecznej Polski. Wzór świętej kobiety prezentowany w oparciu o wiadomości o bł. Jolencie tkwi głęboko w średniowiecznym pojmowaniu świętości. Jest on zgodny 19 Tamże, s. 263. 20 Tamże, s. 264. 21 M.Zahajkiewicz, Wzór świętej kobiety prezentowany w ,, Kronice " Jana Długosza, „Studia Warmińskie", 35(1998), cz. l,s. 129-135. 86 Wzór świętej kobiety w średniowieczu na przykładzie wiadomości o życiu bł. Jolenty z ogólnie przyjętym wzorcem stawianym wiernym do naśladowania. Jednak takie zastanawianie się nad przeszłością powinno rodzić równocześnie refleksje nad życiem dzisiejszym, nad odpowiednim środowiskiem rodzinnym, nad ukształtowaniem młodego pokolenia, nad wartością całkowitego oddania się Bogu, a to ostatnie nie oznacza zapomnienia troski o innych. 16 czerwca 1999 roku w Starym Sączu papież Jan Paweł II powiedział: „Święci nie przemijają. Święci wołają o świętość". Zusammenfassung Das Vorbild der heiligen Frau im Mittelalter am Beispiel der Informationen iiber Das Leben der seligen Jolenta Das 13. Jahrhundert kann in der Geschichte der Kirche in Polen als eine Epoche der Heiligen bezeichnet werden. Ein Drittel der in Polen lebenden und bis nach dem zweiten Weltkrieg heilig- bzw. seliggesprochenen Personen stammte gerade aus dieser Zeit. Erst das Pontifikat des Papstes Johannes Paul II. anderte die Proportion zugunsten der in den 2 letzten Jahrhunderten lebenden heiligen und beatifizierten Personen. Das zeugt von der Frómmigkeit der Menschen im Mittelalter und zwingt uns dazu, das Problem der Heiligkeit im Hohen Mittelalter zu iiberlegen. Im Mittelalter wurde die heilige Person als ein nachahmenswertes Muster fur die Glaubigen popularisiert. Ein solches Bildnis wurde hauptsachlich mit Hilfe der Hagiographie und anderer Aufzeichnungen verbreitet. Das war mit der seelsorgerichen Tatigkeit der Kirche eng verbunden. Alte kirchliche Bibliotheken, darunter. auch Klosterbibliotheken enthielten Hagiographi, Predigten und andere Aufzeichnungen iiber Heilige. Diese Literatur wurde von den Seelsorgern gebraucht und auch von anderen Personen gern gelesen. Das Vorbild der heiligen Frau schuf man, indem man das Ganze ungefahr nach folgendem Muster zusammenfasste: 15 Die Erziehung der kiinftigen Heiligen erfolgte in einem vorbildlichen Familienkreis. 16 Sie griindete ihre eigene, auch musterhafte Familie - war also eine gute Ehefrau und eine die Kinder erziehende Mutter oder sie lebte auch in der Ehe als Jungfrau. 17 Nachdem sie Witwe geworden war, trat sie in ein Kloster ein, um Gott allein dienen, oder sie griindete keine Familie, trennte sich von der Welt und trat in einen Orden ein. Ks. Marek T. Zahajkiewicz 87 4. Die Geistigkeit der heiligen polmschen Frauen im 13. Jh. war mit der franziskanischen Geistigkeit verbunden. In solch einer Koiwention (nach dem obigen Schema) kann man auch die erhaltenen Aufzeichnungen iiber das Leben der Fiirstin von Gnesen und Kalisz, der seligen Jolenta (am Ende des Lebens Klarisse in Gnesen) erfassen. Urszula Borkowska OSU Fundacje kościelne wielkopolskiej rodziny książęcej w drugiej połowie XIII wieku Zamierzałam początkowo pisać o fundacjach kościelnych samej księżnej Jolenty. Jednak materiał źródłowy jest nader ubogi. Natomiast zagadnienie nabiera szczególnej wymowy, jeśli spróbujemy mu się przyjrzeć w kontekście fundacji wielkopolskiej rodziny książęcej. Można mówić o wspólnej, rodowej działalności w drugiej połowie XIII wieku w podwójnym znaczeniu: razem wystawianych dokumentów, jak i szczególnego wspierania fundacji zapoczątkowanych przez przedstawicieli starszych pokoleń. Znalazło to wyraz w donacjach braci Przemyśla I (1220/1221-1257) i Bolesława Pobożnego (po 1221-1279) na rzecz tych fundacji, które zawdzięczały istnienie ich pradziadowi Mieszkowi Staremu (1122/21-1202) albo ojcu - Władysławowi Odonicowi (1190-1239). Pojęcia fundacja używać będziemy w szerokim znaczeniu tego słowa, obejmującym obok faktycznego zakładania nowych instytucji kościelnych ifundatio) także wszelką działalność donacyjną(c?o«a?/o) przez rozszerzanie lub potwierdzanie pierwotnego uposażenia, nadawanie nowych immunitetów, przyznawanie udziału w prawie książęcym1. O zasługach wielkopolskich Piastów jako fundatorach na rzecz Kościoła mamy tylko nieliczne wzmianki w źródłach narracyjnych. Podstawowym materiałem do poznania tej działalności są dokumenty, które pozwalają zweryfikować późniejszą tradycję historiograficzno-hagiograficzną2. Dokumenty Piastów wielkopolskich z drugiej połowy XIII wieku zostały zebrane w formie regestrów i opracowane w monografii, poświęconej kancelariom wielkopolskim tego okresu. Autorka podjęła także próbę odtworzenia regestru idealnego, włączając doń dokumenty zaginione, o których zachowały się wzmianki w innych źródłach. Ponadto wydała te, które nie weszły do dawnego Kodeksu dyplomatycznego Wielkopolski3. Dalsze ich ' Zgodnie z propozycją, jaką przedstawił J. Dobosz, Działalność fundacyjna Kazimierza Sprawiedliwego, Poznań 1995, s. 15. 2 Jej bibliografia podana jest wraz z artykułem H. Wyczawskiego, Jolenta, Helena, w: Hagiografia polska. 3 M. Bielińska, Kancelarie i dokumenty wielkopolskie XIII w., Wrocław 1967. Regestr dokumentów, s. 330-355. Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, wyd. J. Zakrzewski, t. 1-4, Poznań 1877 i nn. (dalej cytowany: KDW). 90 kościelne wielkopolskiej rodziny książęcej w II poł. XVIII wieku uzupełnienie przyniosło wydanie nowego kodeksu pod redakcją A. Gąsiorowskiego4. Z zachowanego materiału wynika, że działalność fundacyjna obejmowała spośród instytucji kościelnych katedry, kapituły katedralne lub biskupów związanych z Poznaniem, Gnieznem, Wrocławiem i Włocławkiem, a także zakony, w szczególności te, które od XI wieku powstawały na terenie Wielkopolski. Skąpa dla XIII wieku podstawa źródłowa do dziejów kościołów parafialnych5 nie daje niestety możliwości poznania udziału rodziny książęcej w rozwoju ich sieci. Skalę działalności fundacyjno-donacyjnej przybliżają liczby zachowanych dokumentów, wydawanych dla instytucji kościelnych w latach 1241-1279. Z ogólnej liczby 87, jakie zachowały się z kancelarii Przemyśla I, znamy 78 (1241-1257), a z kancelarii Bolesława Pobożnego na 109 - dla Kościoła przeznaczono 70 w latach 1245-1279. W sumie stanowią ogromną większość 148 na 196 dyplomów. W ich liczbie znalazło się aż 14 wydanych wspólnie przez obu braci, w 5 jako wystawca obok nich występowała matka książąt, Jadwiga, jeden zaś wydał Bolesław ze swoim bratankiem, Przemysławem II (1257-1296). Spośród zakonów najczęstszymi odbiorcami dokumentów byli cystersi. Ich męskie klasztory otrzymały 59, a żeńskie 12. Jest to liczba stanowiąca niemal 50 procent wszystkich omawianych nadań kościelnych i potwierdzeń przywilejów. Tak liczne dokumenty wiążą się, jak można przypuszczać, zarówno z zapobiegliwością cystersów o ich uzyskiwanie, jak również z faktycznie dużym znaczeniem zakonu w życiu ekonomicznym i społecznym XIII wieku. Benedyktyni z Lubina byli odbiorcami 13 dokumentów, z Mogilna zaledwie 2, po 2-3 otrzymały zakony bożogrobców, joannitów i templariuszy z Wielkopolski. Stosunki książąt ze środowiskami katedr Gniezna i Poznania odzwierciedlają nadania i przywileje w liczbie 12 i 16. Polityczne zaangażowanie Bolesława potwierdzają wystawione przez niego dokumenty dla katedry św. Jana we Wrocławiu (3), a po zajęciu części Kujaw pod koniec lat 60. dla włocławskiego biskupa Wolimira, stronnika księcia w jego starciach o kasztelanię lądzkąz Kazimierzem I (ok. 1211-1267)6. 4 Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, wyd. A. Gąsiorowski, t. 6, Poznań 1982 (dalej cytowany KDW, Gąsiorowski). 5 J. Nowacki, Dzieje Archidiecezji poznańskiej, t. 2, Archidiecezja poznańska w granicach historycznych i jej ustrój, Poznań 1964, s. 337. 6 Dokumenty z 1268 KDW I, 609, 610 potwierdzające przywileje biskupów włocławskich oraz dokument z 1271 z nadaniem wsi KDW I, 614. Por. M. Bielińska, dz. cyt. s. 293-295. Adresat dokumentu, biskup Wolimir, stał na czele zbuntowanych przeciw proniemieckiej polityce księcia Siemomysła. Bolesław wezwany na pomoc w 1271 r. dokonał podziału Kujaw miedzy siebie i wspomagającego go Mściwoja II, Urszula Borkowska OSU 91 Nowością w stosunku do dokumentów fundacyjnych poprzedników Bolesława i Przemysława 1 są wydawane dla zakorzeniających się w Polsce XIII wieku dominikanów oraz franciszkanów. W źródłach zachowała się wprawdzie jedynie wzmianka o fundacji Bolesława Pobożnego dla franciszkanów w Kaliszu oraz tradycja o innych jego fundacjach dla tego zakonu7, natomiast znane są dokumenty wystawiane przez obu braci, a także Przemysława II, dla dominikanów oraz dokumenty tego ostatniego oraz Bolesława dla klarysek8. Z 1262 roku zachował się dyplom, jeden z pierwszych wystawionych przez księcia Bolesława Pobożnego po zaślubinach z Jolentą (około 1244-1303) i przyjeździe młodej księżnej do Kalisza (1258), nadający trzy wsie na terenie Wielkopolski wraz z ludnością klaryskom w Zawichoście, gdzie przebywała Salomea (1211-1268), siostra Bolesława Wstydliwego. Jako osoba prosząca 0 nadanie wspomniana jest księżna krakowska Kinga (1234-1292), ale swój udział w powstaniu hojnej donacji mogła mieć także jej młodsza siostra Jolenta9. Pod względem zawartości dyplomy wystawiane w drugiej połowie XIII wieku przez kancelarię książęcą zawierały między innymi nadania powiększające pierwotne uposażenie, potwierdzały wcześniej uzyskane przywileje, zezwalały na lokację miast i wsi na prawie niemieckim, nadawały pełne lub częściowe immunitety sądowe i gospodarcze. Najwięcej zezwoleń na lokację udzielono na prawie niemieckim oraz zwolnień z ciężarów prawa książęcego i uchyleń jurysdykcji kasztelańskiej dla ludności zamieszkującej włości instytucji kościelnej. Wiązało się to z procesem intensywnych przemian gospodarki XIII wieku i rozwojem immunitetu. Dodać należy przyznawanie udziału w ius ducale, a więc prawa połowu ryb w rzekach 1 jeziorach, pobierania pewnych ceł z obrotu handlowego, a także odbywania tar gów. Wydawane w XIU wieku dokumenty, zwłaszcza uzyskiwane przez cystersów, zmierzały przede wszystkim do uporządkowania podstaw gospodarczych. Zdecydowana ich większość dotyczyła instytucji kościelnych z terenów Wielkopolski. Jednak działalność fundacyjna nie zamykała się w granicach tej dzielnicy. Wspomniano o dokumentach Bolesława Pobożnego dla katedry wro- księcia Pomorza. Zob. K. Ożóg, Przemysław II, w: Piastowie. Leksykon biograficzny, red. S. Szczur, K. Ożóg, Kraków 1999, s. 145. ' K. Kantak, Początki franciszkanów w Polsce, Gdańsk 1923, s. 3, 44; tegoż, Franciszkanie w Polsce, t. 1, Kraków 1937, s. 32-35. KKDWI, 243,324, 352. 9 Dokument wystawiony został pro solacio Salomei, o której napisano, że książę czci ja i kocha jak matkę. KDW I, 394. 92 Fundacje kościelne wielkopolskiej rodziny książęce] w II poŁ XVIII wieku cławskiej oraz włocławskiego bpa Wolimira. Znamienne są także jego potwierdzenia fundacji lub nowe nadania dla śląskich klasztorów cysterskich w Henrykowie, Lubiążu i Trzebnicy, a także dla cystersów z pomorskiego Kołbacza. Wiązało się to z poparciem, w ramach kontynuacji linii politycznej Władysława Odonica, dla antyniemieckiego stronnictwa na terenie Śląska i Pomorza. Tworząc polityczne przymierza, Bolesław usiłował oprzeć się narastającej agresji Brandenburgii i zagrożeniu ze strony krzyżackiej. Silne były kontakty zwłaszcza żeńskich klasztorów cysterek w Ołoboku i Owińskach ze śląską Trzebnicą, skąd mniszki przybyły do Wielkopolski. W nadaniu Bolesława Pobożnego dla cysterek z Ołoboku z 1266 roku widnieje imię księżnej Jolenty jako tej, dzięki której pośrednictwu dokument został wystawiony (uxore nostra domina Helena medianie)10. Jest to jeden z dwóch dokumentów fundacyjnych Bolesława, w których występuje imię jego żony. Tym drugim nadawał wieś Płowce benedyktynom z Mogilna w 1277 roku". Interesująco przedstawia się współudział innych pań piastowskich. Wiązał się między innymi z dokonywaną przez obu braci fundacją dla cysterek w Owińskach. Budowa klasztoru trwała kilka lat. Zapewne w 1252 roku wprowadzone zostały do niego siostry z Trzebnicy. Była to jednocześnie okazja do rodzinnego zjazdu. Z cysterkami przybyły bowiem dwie Piastówny ze Śląska, córki Henryka Pobożnego: Gertruda, ksieni Trzebnicy oraz Agnieszka, także cysterka. Występują obie jako poświadczające w Owińskach w 1252 roku dokumenty dla klasztoru w Henrykowie oraz Trzebnicy12. Gertruda ponadto dwukrotnie uzyskiwała dla swego klasztoru w Trzebnicy przywileje od Przemysława i Bolesława13. Natomiast Agnieszka przywołana została raz jeszcze wraz z księżną krakowską Kingą, którą Bolesław nazywa matris nostra dulcissima. Obie wstawiały się u księcia w sprawie zwolnienia od ciężarów 10 KDW I, 421. 1' Ut autem hec pia donacio firma ac rata perpetuo permaneat, presentem litteram nostri sigilli nec non dilecta nostra coniugis domine Jolenthe munimine iussimus communiri. KDW I 466 Dokument zaopatrzony jest w pieczęć księcia i Jolanty. 12 KDW I, 303, 307, 308. Zob. H. Likowski, Początki klasztoru cysterek w Owińskach (1242-1250), Poznań 1924, s. 38 podaje wcześniejszą datę. Jednak pobyt Gertrudy i Agnieszki jest potwierdzony dokumentem dla 1252 r. 13 KDW I, 271 z 1248 oraz KDW I 329 (potwierdzenie nadania w 1255 wsi trzebnickiemu klasztorowi). Urszula Borkowska OSU 93 prawa książęcego na dziesięć lat ludności miasta Sarnowa, należącego do cysterek w Trzebnicy14. Nie zachowały się żadne dokumenty potwierdzające fundacje Bolesława i Jolenty dla najstarszych na ziemi wielkopolskiej klasztorów franciszkańskich. Pierwszy powstał w Kaliszu zapewne w latach 1257-59. Pierwotnie konwent, jak się przypuszcza, był w innym miejscu niż klasztor pod wezwaniem św. Stanisława z 1264 roku. Kościół budowano przez dłuższy okres, ale musiał być gotowy w 1283 roku, skoro odbyła się w nim konsekracja Jakuba Świnki na arcybiskupa Gniezna15. Bracia z tego klasztoru mieli, jak się zdaje, bliskie związki z dworem kaliskim, o czym mówi ich obecność w roli świadków na przykład przy wystawieniu w Kaliszu w 1266 roku dokumentu dla cysterek w Ołoboku16. K. Kantak, opierając się na kronice Furstenhaina oraz opracowaniu K. Biernackiego, wymienia poza Kaliszem następujące klasztory wielkopolskie franciszkanów, powstałe w latach panowania Bolesława Pobożnego: w 1270 roku w Gnieźnie oraz Śremie, w 1277 roku w Pyzdrach, w 1279 roku w Obornikach, jeśli ta miejscowość kryje się pod zanotowaną w źródle nazwą Bamassia. Na okres panowania Przemysława II przypada powstanie w 1286 roku klasztoru w Brzeźnicy, przeniesionego potem do Radomska, a w 1290 roku w Radziejowie17. W źródłach potwierdzone są tylko w przybliżeniu daty funkcjonowania klasztoru w Kaliszu (1266) oraz Gnieźnie (1271)18. Czy powstanie tak licznych w Wielkopolsce klasztorów franciszkańskich tradycja słusznie łączy z wpływem Jolenty zarówno na męża, jak i na bratanka? Z braku dokumentów nie sposób jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Pamiętać należy, że fundacje klasztorów mendykanckich wyglądały inaczej niż dokonywane wcześniej fundacje klasztorów mniszych, które musiały mieć 14 KDW T, 400. Dokument wydany został na zjeździe książąt piastowskich w Dankowie 7 czerwca 1262 r. Obecni byli, oprócz Bolesława Pobożnego, także Bolesław Wstydliwy, Henryk Wrocławski oraz Władysław Opolski. '? Rocznik kaliski (rekonstrukcja) 1250-1296, wyd. B. Kurbis, w: MPH ser. II, t. 6, Warszawa 1962, s. 146. Zapiska znalazła się później w Roczniku Traski. 16 KDW I, 421. 17 K. Kantak, Franciszkanie w Polsce, t. 1, s. 32 n. Powstałą w pocz. XVI w. kronikę Furstenhaina wyd. J. Kłoczowski, w: Franciszkanie w Polsce w średniowieczu, cz. 2 i 3. Franciszkanie na ziemiach polskich, red. J. Kłoczowski, Kraków 1982, s. 449-459. 15 G. Labuda, Franciszkanie polscy w źródłach narracyjnych prowincji polsko-czeskiej w średniowieczu, s. 9-47. Tamże przytacza wzmiankę z Rocznika Małopolskiego umieszczoną pod r. 1271: Domus in Gnezna recuperatur. 94 Fundacje kościelne wielkopolskiej rodziny książęcej w II poŁ XVIII wieku odpowiednie zabezpieczenie w nadaniu ziemi. Franciszkanom i dominikanom wystarczał plac pod kościół i klasztor, a budową prowadzili bracia w oparciu 0 datki społeczeństwa19. Faktem bezspornym pozostaje intensywny rozwój klasztorów franciszkańskich na Śląsku w oparciu o życzliwość księżnej Anny i jej męża Henryka Pobożnego, na terenie Małopolski dzięki poparciu Bolesława Wstydliwego, jego siostry Salomei i żony Kingi, w marchii brandenburskiej od czasów małżeństwa Beatrix, siostry Anny oraz Agnieszki z rodu Przemyślidów, z margrabią Ottonem (w 1234 roku powstaje klasztor w miejscowości Zgorzelec, a w 1240 roku w Budziszynie). Nic więc dziwnego, że tradycja, która nie znajduje potwierdzenia w zachowanych dokumentach, wiąże także powstawanie domów franciszkańskich na terenie Wielkopolski z osobami Jolenty i jej małżonka Bolesława Pobożnego20. Odrębnym zagadnieniem jest sprawa fundacji klasztoru dla klarysek w Gnieźnie. I tę przypisywano w literaturze, zwłaszcza hagiograficznej, Jolencie oraz Bolesławowi Pobożnemu. Przypuszczano, że para książęca podjęła postanowienie o fundacji już w 1276 roku, kiedy przyszła na świat najmłodsza córka Anna, późniejsza klaryska, być może właśnie w klasztorze gnieźnieńskim21, w którym do końca życia pozostawała sama Jolenta. Klasztor klarysek gnieźnieńskich posiada, w porównaniu z sygnalizowanymi brakami dokumentów, wyjątkowo dobrą podstawę źródłową, pochodzącą z okresu, kiedy Jolenta jeszcze żyła. Zachował się dokument Przemysława II wydany w Gnieźnie w roku 1284, nadający klaryskom wieś Winiary 1 zwalniający jej ludność z ciężarów prawa książęcego, a ponadto zezwalający na lokacje na prawie niemieckim. Zaznaczono w nim, że donacja nastąpiła na prośbę księżnej Jolenty, wdowy po zmarłym Bolesławie i po raz pierwszy stwierdzono, że klasztor klarysek został utworzony (constitutus) przez Przemyśla II22. Fakt, że musiało to nastąpić przed datą wystawienia dokumentu, czyni bardzo prawdopodobną zapiskę Rocznika Traski: 1283 in die saneti 19 Tak było np. w wypadku fundacji klarysek wrocławskich Zachowały się dwie bulle Aleksandra IV wystawione dla nich w r. 1256, a zwrócone do wiernych Wrocławia, Ołomuńca i Krakowa, nadające 100 dni odpustu tym wszystkim, którzy jałmużną wspierali budowę fundacji księżnej Anny. Bulle zostały wystawione zapewne na jej prośbę. Bullarum Poloniae, t. 1 (1000-1342), ed .1. Sułkowska-Kuraś i St. Kuraś, Rzym 1982, nr 607, 608. 20 K. Kantak, Franciszkanie polscy, t. 1 (1237-1517), Kraków 1937, s.15, 73. :i K. Biernacki, Speculum minorum, Cracoviae 1688, s.235. 22KDWI,550. Urszula Borkowska OSU 95 Bartholomei apostoli claustrum sororum in Gnesna confirmatur'. Zapewne wtedy wydany został nieznany nam dziś dokument Przemyśla II. Jego trzy największe fundacje przypadają właśnie na 1283 rok. Po dokumencie wydanym klaryskom, 27 grudnia przebywający w Kaliszu książę ufundował i uposażył klasztor dominikanek w Poznaniu, a 31 grudnia w tymże Kaliszu ofiarował miastu dobrze zaopatrzony szpital Św. Ducha. W połowie grudnia 1283 roku w tajemniczych okolicznościach zmarła w Gnieźnie Ludgarda, żona Przemysława II. 15 grudnia odbył się jej pogrzeb, gdyż jak wiemy z Rocznika Traski, 19 grudnia, „cztery dni później", jak notuje Rocznik, książę uczestniczył właśnie w Kaliszu, gdzie wydane były wspomniane dwa dokumenty fundacyjne, w konsekracji Jakuba Świnki na arcybiskupa gnieźnieńskiego. Uroczystość odbywała się w kościele franciszkanów kaliskich, a książę podarował nowemu arcybiskupowi drogocenny pierścień24. Dokumenty fundacyjne nawet nie wspominają imienia zmarłej żony, nie ma mowy o modlitwie za jej duszę. Dziwi to tym bardziej, że uposażając w roku 1286 ołtarz pod wezwaniem św. Trójcy i św. Jadwigi w katedrze poznańskiej, książę w zamian zobowiązywał duchownych do odprawiania mszy żałobnej za wszystkich swoich pochowanych w katedrze przodków. Podobnie dokument wystawiony 19 kwietnia 1293 roku, za nadanie biskupowi poznańskiemu wsi Kobylniki oraz poznańskiej Środki zobowiązał kapitułę do palenia świecy za zmarłą żonę księcia, Ryksę25. W 1285 roku książę Pomorza Mściwój II (1231-1294) nadał klaryskom gnieźnieńskim wieś Brudzewo koło Pucka z szeregiem przywilejów dla ludności. I ten dokument wskazuje na Jolentę jako proszącą o nadanie. Ponadto mówi o niej jako o osobie, która recepto habitu religionis Ordinis fratrum Minorum, elegit et proposuit vitam ducere religiosam26. Dziewięć lat później tę samą wieś Jolenta przekazała arcybiskupowi Jakubowi Śwince w obecności księcia Mściwoja i jego baronów, o czym dowiadujemy się z dokumentu z roku 1294, wydanego przez księcia w nieznanej nam miejscowości. Lista świadków, z których część pochodziła z Gdańska, część z Gniezna, nie pozwala rozstrzygnąć, czy dokument wystawiono na Pomorzu czy w Wielkopolsce. Motyw, który skłonił księżną do oddania wsi należącej prawnie do klasztoru klarysek, wyjaśnia, że uczyniła to pro remedio anime sue. Osobiste 23 MPH II, s. 489. 24 B. Nowacki, dz. cyt, s. 130. Wspomniane dokumenty zob. KDW I, 487 oraz KDW, Gąsiorowski, t. 6, 36. 25 . Nowacki, dz.. cyt. s. 100 i 130. 2" KDW I, 556. 96 kościelne wielkopolskiej rodziny książęcej w II poł. XVIII wieku rozporządzenie wsią przez księżną, która była jak podkreśla dokument, mente et corpore bene sancf1, zdaje się wskazywać, że mogła pełnić funkcję ksieni klasztoru. Znany z transumptu dokument Przemyśla II, wydany w Gnieźnie w 1295 roku, poszerzał, znów na prośbę Jolenty, pierwotne uposażenie o kilka nowych wsi oraz jezior położonych w pobliżu Gniezna. Nadanie wymienia także plac, na którym klasztor został ufundowany z określeniem jego granicy: „aż do rzeki". To wszystko, podkreśla Przemysł, amus et conferimus monasterio sancte Clare in civitate Gnesnensis per nos constructo2*. A więc Przemysł II nie tylko ufundował i wyposażył klasztor, ale także polecił go wybudować. I ten dokument wspomina Jolentę jako zakonnicę pędzącą życie w klasztorze klarysek w Gnieźnie. Ostatni ze znanych, a współczesnych Jolencie dokumentów, wydany został dla klarysek gnieźnieńskich przez jej zięcia Władysława Łokietka w Gnieźnie 25 kwietnia 1298 roku. Dokument przyniósł klasztorowi bardzo bogate nadanie miasta Kostrzynia ze wszystkimi przynależącymi doń osadami, a ponadto miejscowości: Stawiany, Siedlce i Grotkowo. Raz jeszcze Jolenta, mniszka obdarowanego klasztoru, wystąpiła jako osoba prosząca o nadanie, a klasztor określony jest jako zbudowany (constructus) przez króla Przemyśla II. Jak wynika z tekstu dokumentu, nadany klaryskom Kostrzyn stanowił tradycyjnie oprawę posagu księżnych wielkopolskich29. Zgodnie z prawem polskim Jolenta jako wdowa mogła dożywotnio korzystać z owej oprawy, nie mogła jej jednak przekazać nikomu spoza rodziny męża30. Stąd zapewne jej prośba, by Łokietek ofiarował klasztorowi klarysek ów majątek wystawionym w swojej kancelarii dokumentem. Z przytoczonych źródeł, powstałych na prośbę Jolenty, świadomej ich treści, jednoznacznie wynika, że fundatorem oraz budowniczym klasztoru klarysek w Gnieźnie był Przemysław II. Księżna w tym procesie w pełni uczestniczyła, zwłaszcza skłaniając Łokietka do przekazania klaryskom swego wdowiego zaopatrzenia. Można domyślać się w tym rodzinnym przedsięwzięciu fundacyjnym także wpływu Jadwigi, córki Jolenty, a żony Łokietka, pod koniec życia także zakonnicy w klasztorze starosądeckim. Klasztor klarysek w Gnieźnie, w którym Jolenta została pochowana, przyciągał uwagę wszystkich "KDWII, 717. 28 KDW II, 736. 2ęKDWII, 783. 30 Zob. W. Spasowicz, O stosunkach majątkowych między małżonkami wedle dawnego prawa polskiego, w: tegoż, Pisma, t. 4, Petersburg 1892, s. 1-49. Urszula Borkowska OSU 97 władców z dynastii Piastów, a potem Jagiellonów, poszerzających aż po koniec XVI wieku jego uposażenie lub potwierdzających przywileje. Razem z klasztorem w Starym Sączu oraz św. Andrzeja w Krakowie stanowił fundacje par excellence monarszą, pozostającą pod szczególną opieką władców31. Swoim udziałem w powstaniu klasztoru klarysek gnieźnieńskich wpisała się Jolenta w poczet pań piastowskich, zasłużonych dla rozwoju żeńskiego ruchu franciszkańskiego na ziemiach polskich, obok Anny, żony Henryka Pobożnego, która sprowadziła klaryski do Wrocławia, Kingi - fundatorki Starego Sącza, Salomei wędrującej ze swoimi siostrami w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca w czasach najazdów Tatarskich z Zawichostu do Skały. Były to zresztą klasztory, do których najchętniej, obok cysterek w Trzebnicy oraz dominikanek we Wrocławiu, wstępowały kobiety z rodu Piastów, wśród nich także dwie córki oraz aż cztery wnuczki samej Jolenty, a także jedna z córek Przemyśla II32. Ogólnokrajowe, a także międzynarodowe powiązania franciszkanów (a dodać należy, i dominikanów)33, czyniło z nich w oczach fundatorów ważne narzędzie polityki wewnętrznej i zewnętrznej. Członkowie nowych zakonów zapewniali opiekę duchowną i intelektualną rodzinie książęcej i dworom. Miejski charakter mendykantów wiązał ich ściśle z rozwijającymi się miastami Śląska, Wielkopolski i Małopolski, z rosnącymi potrzebami duszpasterskimi, na które mogli w znacznie większym stopniu odpowiedzieć niż dawne zakony mnisze, związane tradycyjnie z ziemią i rytmem życia na wsi. Dokumenty poświadczają nie tylko hojność dla Kościoła, ale także przyjacielskie stosunki i współpracę wielkopolskich Piastów z duchowieństwem. Mówią na przykład o wdzięczności za wierną służbę arcybiskupa 31 U. Borkowska, Fundacje kościelne Jagiellonów (w druku). 32 K. Jasiński, Franciszkańskie pochówki Piastów, w: Franciszkanie w Polsce, t. 2 i 3, s. 182-189 wymienia 31 klarysek z rodem Piastów związanych. 1 Właśnie w XTTT w. ustala się obecność dominikanów na dworach jako ów i kaznodziejów. Pozycję tę utrzymali aż do końca Polski Jagiellońskiej. Dopiero na dworach ostatnich Jagiellonek zaczęli zastępować ich jezuici. Na dworze Przemysława I ważna rolę pełnił dominikanin Hartung, Bolesława Pobożnego - Witalis, przełożony konwentu poznańskiego założonego przez Przemyśla I w 1244 r. przy kościele św. Gotarda. Nowy kościół pod wezwaniem św. Dominika zbudował im książę w 1258 r. J. Nowacki, dz. cyt. t. 2, s. 762 nn Przemysław n ufundował w 1279 dominikanów we Wronkach, a w 1283 klasztor dominikanek w Poznaniu. Także jego spowiednikiem byl dominikanin Teodoryk, zob. B. Nowacki, Przemyśl II, książę wielkopolski, król Polski 1257-1295, Poznań 1995, s. 103. 98 Fundacje kościelne wielkopolskiej rodziny książęcej w 11 poł. XVIII wieku gnieźnieńskiego Janusza34, za pożyczone księciu w wielkiej potrzebie pieniądze35, wspominają o oddaniu i miłości księcia dla biskupa poznańskiego Boguchwała36. O ścisłym związku zwłaszcza z rodową fundacją w Lądzie świadczą słowa zawarte w wystawionym w roku 1262 dokumencie, którym Bolesław potwierdzał nadanie komesa Blizbora: Ego autem affectum ąuem circa prefatam domum semper habui augere cupiens, et abundatiori cautela predietis fratribus in longinąuum providen. Od siebie zwolnił ofiarowaną przez komesa wieś od wszelkich ciężarów na rzecz księcia37. Pochwałę mnichów cysterskich, tym razem z Gościkowa zwanego Rajem Maryi (Paradisum, Paradyz), zawiera wspólnie wydany dokument Bolesława i Przemysława II, potwierdzający nadanie wojewody poznańskiego Beniamina w 1278 roku, ofiarowane dla umożliwienia Paradyzowi powołania filii w Wieleniu: Contulit ąuam ad construendum Cisterciensis Ordinis monasterium constituitis ibi fratribus, ąui multa relgione pollentes, morum honestate prefulgentes et circa pauperum Christi obseąuia diligenter intenti iuxta prophetam etiam suorum vitulos Deo iugiter immolantes labiorum et innocentes orationibus tam assiduis levantes in celum manus, districtum incessanter nostris pro offensis indicens interpellent38. Zachowane dokumenty zawierają sformułowania pozwalające poznać motywy, jakimi kierował się książę Bolesław Pobożny w swojej działalności fundacyjnej, a sądzić można, że motywy te podzielała księżna Jolenta. Podawane są w części zwanej w dokumencie arengą i chociaż należy pamiętać, ze mamy do czynienia z formularzem wypracowanym w kancelarii książęcej, to już sam fakt zróżnicowania owych formuł, występujących tylko w dokumentach wystawianych dla instytucji kościelnych, zdaje się dobrze odzwierciedlać intencje ofiarodawców. 34 inspecto etiam erga nos venerabilis patris Janussi Gnesnensis archiepiscopo fideli servicio KDW I 396. Podobnie jak wspomniany dokument wystawiony biskupowi Wolimirowi inspeetis multis seryiciis que nobisyenerabilis pater dominus Yolimirus... sepius exhibuit KDW I, 437. 35 in recompensacionem cuiusdam pecunie ąuam ab ipso tempore magne necessitatis accepimus, KDW I, 310. 36 ob devotionem et affectum ąuem habeo ad ecclesiam Posnaniesem et ad dominium Bogufalum episcopum eiusdem ecclesie, KDW I, 263. " Dokument z 1262 r. KDW I, 395. 38 KDW I, 473. Obaj książęta dodali od siebie zwolnienie owych dóbr od ciężarów prawa książęcego oraz immunitet sądowy. Urszula Borkowska OSU 99 Podzielić je można na motywy dewocyjne i eschatologiczne, ściśle zresztą ze sobą związane. Motywy religijne to przede wszystkim pragnienie uwielbienia Boga aktem fundacji uczynionym ad honorem Dei39, dla okazania miłości - ob amorem Dei40. Dokumenty przekazują ponadto głębokie przekonanie, że dar uczyniony kościołowi pod wezwaniem jakiegoś świętego jest darem złożonym samemu patronowi. Dokumenty Bolesława Pobożnego dla katedry gnieźnieńskiej zawierają wyraz jego kultu dla św. Wojciecha, katedrze poznańskiej - dla św. Piotra Apostoła, a katedrze wrocławskiej - dla św. Jana41. Są więc potwierdzeniem świadomości i żywotności kultu wyrażonego w nadanym kościołowi patrocinium. W niektórych wypadkach formuła dewocyjna wyraża pragnienie umożliwienia poprzez donację rozwoju kultu Bożego: Cupiens ea ąue ad cultum Dei poduś augmentari ąuam minuć2 lub Cupienstes nostris temporibus cultum divini nominis non dimini sedauger43. Najbardziej w swoim formalnym wyrazie urozmaicone są występujące w arengach motywy eschatologiczne. Wyrażają pragnienie uzyskania przez akt fundacji odpuszczenia grzechów i dostąpienia zbawienia wiecznego, nie tylko zresztą dla siebie, ale także dla przodków z dynastii Piastów oraz następców na wielkopolskim tronie książęcym44. Na uwagę zasługuje powiązanie w arendze dokumentu dla opactwu w Lądzie w 1262 roku immunitetu sądowego z motywem eschatologicznym sądu 39 Np. KDW I, 307, 367, 369, 395, 440. 40 Np. KDW I, 385, 415, 467. Podobne formuły dewocyjne odnoszą się też do Jezusa Chrystusa. Prawie zawsze dodawana była formuła pobożności odnoszącej się do Najświętszej Maryi Panny. Np. KDW I 238,, 303, 307, 367, 390 oraz KDW, Gąsiorowski, t. 6, nr 13). 41 KDW I, 233, 354, 360, 369, 396. 42 KDW 1,440. 43 KDW I, 331. 44pro remedia animarum patris nostri et matris et remissionempeccatorum nostrorum. Jest to arenga wspólnego z dokumentu dla Owińsk, KDW I 303. nostre ac nostrorum salutis remedium, KDW I 360. ob remedium anime nostre etparentum nostrorum. KDW I 369. Motyw eschatologiczny powiązany bywa często ze świadomością, kto był pierwszym fundatorem np. w dwóch dokumentach dla cysterek w Ołoboku, którym Bolesław w 1249 sam, a w 1253 roku z bratem, nadał przywileje, znajdujemy słowa: tum pro remedio anime patris nostre qui primitius eiusdem loci fundator extiterat, tum etiam pro remediis nostris excessibus et pro adipiscenda eterna premia KDW 1277 oraz podobnie 311. 100 Fundacje kościelne wielkopolskiej rodziny książęcej w II poi. XVIII wieku Bożego. Książę nadaje mnichom wolność od sądów kościelnych: ut maiorem circa Deum in tremendo iudicio fiduciam habeam prefatis fratris per suum iudicium hec exequenda liberom auctoritatem tradoĄ:'. W kilku dokumentach arenga z podaniem motywu wystawienia dokumentu jest szczególnie bogata w treści teologiczne. Tytułem przykładu, gdy Bolesław Pobożny w 1245 roku wziął w swoją szczególną opiekę i nadał szereg przywilejów klasztorowi cystersów w Paradyzu, pięć lat wcześniej ufundowanemu przez komesa Bronisza, wyraził przekonanie: ,, Cum nos qui in terrenis sublimitatibus sumus constituti varia prepediant negocia ne proprie animarum saluti libere vacare possimus, expediens nobis videtur ąuamdiu in hac lucis via vacat nobis, ąueramus amicos ąuorum oracionibus et meritis adiuti et deprementes peccatorum fasciculos dissolvere, et eternefelisitatis habitaculum valeamus introire^. Słowa 0 poszukiwaniu przyjaciół wśród mnichów nowo ufundowanego klasztoru, którzy wsparliby go modlitwami, mają szczególną wymowę, ponieważ umieszczone zostały w dokumencie wydanym przez księcia Bolesława, kiedy zaczynał rządy w dzielnicy oddanej mu przez brata. Rozbudowana do małego traktatu o przemijalności świata i wielkości Bożego miłosierdzia jest arenga w przywileju dla joannitów z Poznania z 1256 roku: Quoniam omnes morimur simul in unum, dives etpauper, nec est aliąuid ąuod in mortis articulo tantum valeat hominum cuilibet suffragari sicut misercicordia, ąue solą est comes defunctorum: iustum est, maxime nobis ąui pre ceteris a domino bonis presentibus honoramur, hec largins et misericorditer Deo inpersonis ąuesibi serviunt impertiri, ut sic infuturo districtum iudicem eofacilius nobis placabilem inveniremus4''. Obie motywacje wyrażają pragnienie zapewnienia sobie wstawiennictwa modlitewnego zakonników, dla których podejmowany był trud fundacyjny. W arendze wyrażono przekonanie typowe dla średniowiecznych teologów, że nic lepiej niż jałmużna nie zapewnia odpuszczenia grzechów 1 zbawienia wiecznego. Jest to zresztą myśl, która znalazła się także w dokumencie potwierdzającym przywileje cystersów w Kołbaczu w 1258 roku: Inter cuncta opera ąue de caritatis fonte procedunt, elemosina celebrius commendatur, ąuia ipsa est per ąuam fit abolicio scelerum et contra omnia mundi pericula, firmamentum hec est Ula preambuła sufragatrix, ąui nos excusat propicialiter de comissis et gratiam nobis assidue reddit plasmationis^. 4SKDWI, 395. *KDWI 248. 47 KDW I, 344. 48KDWI, 371. Urszula Borkowska OSU 101 Dokumenty Bolesława Pobożnego, któremu od roku 1257 towarzyszyła w poczynaniach fundacyjnych jego małżonka Jolenta, potwierdzają, że zasłużył sobie na nadany przez współczesnych przydomek Pobożny. Podobnie jak inni fundatorzy pragnął zapewnić sobie i swoim bliskim za życia i po śmierci modlitwę zakonników oraz członków kapituł katedralnych. Wierzył, że ich wstawiennictwo wyjedna mu Boże miłosierdzie, zwłaszcza w godzinie sądu nad jego duszą. Dokumenty są nader interesującym świadectwem pamięci o fundacjach przodków, traktowania własnych nadań jako kontynuowania ich dzieła. Często kompleksy klasztorów, powstających dzięki długotrwałemu procesowi, obejmującemu kilka pokoleń fundatorów, stawały się pomnikami chwały ich samych, a ponadto służyły zupełnie praktycznym celom: można było w nich urządzać zjazdy rodzinne i polityczne, stwarzały także wędrownemu dworowi możliwość zatrzymywania się. Wreszcie nie bez znaczenia było i to, że fundator nabywał niejako prawo do miejsca wiecznego spoczynku w ufundowanym przez siebie kościele. Summary Great Poland duke family church foundations in the second half of the 13th century Sister Borkowska gives an account of contributions of Great Poland Piasts towards the Church. The above provides background for the blessed Jolenta's founding presented in the article. The author bases on mid-14lh century documents which have also been described in the monograph. Not only did Great Poland princes found new Church institutions ifundatio), but they also madę various donations (donatio). The latter included administration of salaries, granting new privileges and granting contribution to duke law. Simultaneously, they freąuently supported foundations initiated by the past generations. The founding actions included cathedrals, cathedral chapters and bishop chapters of Poznań, Gniezno, Wrocław and Włocławek. It also included convents and monasteries, especially the ones which came into existence in Great Poland in the 1 lth century. Among numerous orders, it were Cisterians who were given privileges and invcstitures most freąuently (according the documents, Cisterians madę up almost 50 % of the total number). There were also Bcncdictines of Lubin, the Knights of Malta, the Order of St. John, and Knight Templars of Great Poland, accompanied in the 13"1 century by Franciscans and Dominicans. 102 Fundacje kościelne wielkopolskiej rodziny książęcej w 11 poł. XVIII wieku According to tradition, the creation of Franciscan orders in Great Poland relates to Jolenta and her husband, Bolesław the Pious. However, there is no evidence proving the above. The foundation of a convent of Clarissines in Gniezno, which has always been ascribed in literary sources (especially in hagiographies) to Jolenta and her husband, constitutes a separate issue. It has been assumed that the royal couple decided upon the foundation in 1276, when their youngest daughter, Anna, was born (Anna eventually became a Clansse). Having contributed to the foundation of the Clarisse convent in Gniezno, Jolenta joined the fellowship of the Piast Ladies, such as Anna, wife of Henry the Pious, Kinga, and Salomea, all being meritorious for the development of women's Franciscan movements in Poland. The author pays special attention to the motives for the princes' foundation activity. Usually they strived at securing prayers of monks and cathedral chapter members. The prayers were to be offered for the princes and their relatives, during their lives as well as after their deaths. They believed that the prayers of intercession would grant God's mercy to them, especially at Doomsday. There was also a practical reason behind the foundations: family and political assemblies were held in convents and monasteries. Moreover, courts would stay in convents and monasteries as they were wandering through the country. Finally, what also appears of considerable significance, is the fact that a founder obtained the right to be buried in the church he had founded. tłum. Joanna Wąsikowska Dyskusja na zakończenie pierwszego dnia sympozjum o. dr Maurycy Sulej Pokrótce przypomnę referaty, których wysłuchaliśmy, aby jakoś wprowadzić do dyskusji. Chciałbym pewne problemy podpowiedzieć albo sformułować. Pierwszy temat: „Zagadnienia monarsze rodziny chrześcijańskiej w połowie XIII wieku", chociaż może ten temat wydawał się niewiele mówić, to jednak pan prof. Deptuła dał nam wiele okazji do refleksji, do zauważenia problemu. Rodzina monarsza na tamtym etapie była świadoma już swojej odpowiedzialności przed społeczeństwem i przed Bogiem. Dlatego też żyła w pewnym stylu, wychowywała się, zdobywała wiedzę i o ile czasami to wobec synów nie udawało się, to córki na ogół otrzymywały poważne wykształcenie, duże przygotowanie wychowawcze do życia, do obowiązków i zadań, które potem czekały je u boku monarchów w wymiarze społecznym ówczesnych czasów. Na pewno bardzo wiele idei, które Pan profesor zauważył, jest cennych. Wśród nich na pewno ten ideał rycerski. O ile dobrze pamiętam, to on stawiał wysoko kobietę, o kobietę kazał walczyć, ją zdobywać, jej służyć. Nawet nasz święty Ojciec Franciszek w tym duchu rycerskim był wychowany i wpływało to na jego myślenie. Jest to jeden z istotnych czynników formacji, jaka odbywała się na dworach. Na pewno jest też cenny ten element, który byśmy nazwali emancypacją kobiet. To są, na owe czasy, rzeczywiście emancypantki, które coś wnoszą, które jakoś godność kobiety zaznaczają. Stało się to z pomocą chrześcijaństwa. Zaznaczyło się we wstępowaniu do zakonu tych kobiet i w ich udziale w życiu politycznym. Świadczy to o klimacie sprzyjającym podkreśleniu wartości kobiet. Była mowa o dworach. Dużą rolę w średniowieczu odgrywało pojęcie hierarchii, hierarchizowania. Istniała świadomość, że społeczeństwo jest hierarchiczne, że powinno odzwierciedlać coś z hierarchii niebieskiej. Wszystko to wpływało na kształtowanie się pojęcia dworu, w którym wyrosła i w dalszym czasie kształtowała się nasza bł. Jolenta. Drugi referat, o. Cecyliana Niezgody, przybliżył nam i historycznie powiązał osoby. Rzeczywiście jest to przeogromny fenomen, chociaż nie jedyny. Historia Kościoła mówi nam o kilku takich rodach, w których rodziła się świętość. Analiza tych rodzin z pewnością byłaby cennym wkładem w nauczanie Kościoła. Taka rodzina z tradycją to dzisiaj nieosiągalny ideał. Niemniej te powiązania świętych są bardzo wymowne. Przy duchowości była mowa o wpływie franciszkanizmu. Na ogół to właśnie franciszkanie byli ojcami duchownymi na dworach, przewodnikami, którzy kształtowali sumienia. Często jest to nieuchwytne dla badacza. Franciszkanizm należy zauważyć jako 104 Dyskusja na zakończenie pierwszego dnia sympozjum duchowość nośną na owe czasy. Jak dzisiaj pewne duchowości są modne, tak wtedy franciszkanizm był duchowością nową, ożywiającą i wpływową. Trzeci referat: „Wzór świętej kobiety w średniowieczu na przykładzie życia błogosławionej Jolenty" ukazuje nam ten sam problem. Mianowicie, że w każdym wychowaniu trzeba mieć założony pewien ideał, pewien wzorzec. Właśnie w średniowieczu ludzie do tego modelu odwoływali się w swojej wyobraźni, w swoich oczekiwaniach, czasami w przypisywaniu świętym nawet tego, czego nie posiadali. Pod tym względem analiza księdza profesora Zahajkiewicza jest bardzo cenna i być może wymagałaby jeszcze wielu pytań i dopowiedzeń. Ostatni referat s. prof. Urszuli Borkowskiej ukazuje fenomen fundacji kościelnych w Wielkopolsce. Otwieram zatem dyskusję, prosząc zarówno prelegentów, jak i osoby o przygotowaniu historycznym, aby zechciały się z nami podzielić refleksjami. prof. Czesław Deptuła Poruszono bardzo ważny problem, który rozwinął tu szerzej ksiądz profesor Zahajkiewicz. Chodzi o stosunek pomiędzy tzw. faktami historycznymi posiadającymi pewien wymiar fizyczny, a wzorcami i schematami istniejącymi zasadniczo w sferze świadomości jako podstawa organizacji jej określonych treści. Relacja, o której mowa, nie jest prosta. Historiografia nie zajmuje się „nagimi faktami". Traktuje ona o wybranych zjawiskach i procesach, wypełnionych znaczeniem, poddanych ocenie w ramach pewnego systemu wartości. Gdy mówi o przykuwających uwagę postaciach historycznych, zachodzi zawsze odniesienie do określonych wzorców czy antywzorców, zakorzenionych w różny sposób w rzeczywistości danej epoki i różnie interpretowanych przez dzisiejszą naukę. W perspektywie hagiografii sprawa nieodłącznych od przedmiotu jej rozważań sensów i wartości nabiera szczególnej rangi. Zasadniczą wagę ma tu problem: czy opisywany wzorzec heroicznych cnót powstawał w pewnej „pustce personalnej", tj. oddziaływał na ludzi poprzez obrazy w gruncie rzeczy fikcyjne, czy - przeciwnie - wzorzec ów, pozostający skądinąd w zgodzie z pojęciami i wyobrażeniami epoki, został zainicjowany i urzeczywistniony w życiu znanych osób? Mamy świadomość istnienia pewnych schematów, które utrudniają otrzymanie odpowiedzi na postawione pytania. Jak owe schematy przezwyciężyć? Należy wyjść od poszukiwania w tekstach informacji i ujęć rozbijających schematy. Zdarza się, iż tendencja do idealizacji bądź dualizmu (schemat „czarno-biały") natrafia na opór elementów rzeczywistości, których świadectwa nie da się z jakichś powodów utajnić. Dalej - różne przekazy oceniają te same osoby i sprawy w świetle odmiennych wzorów. Zderzenie takich wzorów, nawet potraktowanych przez nas wyjściowo jako stereotypy socjalne lub Dyskusja na zakończenie pierwszego dnia sympozjum I 05 konwencje literackie, daje zawsze pewien wgląd w interesujące nas kwestie. Pamiętajmy przy tym, że odmienne wzory kształtujące w przekazach obraz tej samej osoby nie muszą być ze sobą sprzeczne aksjologicznie (duchowo). W ramach określonej biografii niekiedy istotnie się one wykluczają, niekiedy jednak dotyczą po prostu kolejnych etapów życia jednostki, a mogą również łączyć się i w porządku synchronicznym w harmonijne całości, które konwencja sztucznie porozdzielała. Ponadto - rzecz dobrze znana - w realnym postępowaniu ludzi niezgodne ze sobą wzorce nieraz swobodnie koegzystują i to zarówno przy świadomości zjawiska, jak i poza taką świadomością. Oto kilka uwag, w których skoncentrujemy się na wiążących się z problematyką sympozjum kwestiach elitarnej rodziny chrześcijańskiego średniowiecza. Pierwszą ilustrację zagadnienia zaczerpnijmy z żywotów św. Wojciecha. Na obraz domu rodzinnego patrona Polski i Czech wywarł bezsprzecznie wpływ rozpowszechniony w średniowiecznej hagiografii schemat - topos „świętej rodziny". Wyglądał on mniej więcej następująco: Święci rodzice płodzą i wychowują święte potomstwo, a jedni i drudzy tworzą razem co najmniej dwupokoleniową świętą wspólnotę rodzinną. Oczywiście nie wszyscy członkowie wspólnoty są równie doskonali. Występuje „główny święty" lub „główna święta", o których życiu i kulcie aktualnie mowa. Ich krewni bywają często jedynie „pełni cnót", „pobożni" czy „świątobliwi" (zdarzają się także „wyrodki", ale to osobna sprawa). Rodzice Wojciecha byli bardzo pobożni, jednakże na ich małżeństwie ciążyła skaza. Ojciec Świętego - Sławnik kochał Kościół i opiekował się ubogimi, lecz trzymał nałożnice. Matka - Strzeżysława musiała to znosić. Ponoszone tu cierpienie stanowiło jej ważną zasługę przed Bogiem. Co więcej - synem nałożnicy pozostawał najukochańszy z braci Wojciecha, jego dozgonny towarzysz, później pierwszy arcybiskup, metropolita gnieźnieński Gaudenty - Radzim. Był to zapewne istotny powód, dla którego źródła nie przemilczały sprawy naruszając ulubiony schemat. Gdyby zapoczątkowany w Polsce i Czechach kult Gaudentego rozwinął się i zrodził poświęcone metropolicie żywotopisarstwo, to problem „właściwego" rodzinnego kontekstu biografii bohatera przedstawiałby się jeszcze bardziej skomplikowanie (święty z nieprawego łoża). Następny przykład do rozważenia łączy się po trosze z osobą bł. Jolenty. Idzie tu wręcz o zahamowanie przez „fakty" pewnej określonej środowiskowo tendencji hagiograficznej. Jadwiga, córka Jolenty, przebywająca długo przy matce, tak na dworze monarszym jak i w gnieźnieńskim domu klarysek, zostaje żoną zjcdnoczyciela Polski, króla Władysława Łokietka. Jest wierną towarzyszką i współpracowniczką męża w dobrych i złych kolejach losu. Tradycje rodzinne tudzież kult samej Jadwigi dla świętych krewnych mogły generować hagiograficzną legendę żony Łokietka na podobieństwo legendy 106 Dyskusia na zakończenie pierwszego dnia sympozjum małżonek wybitnych Piastów: imienniczki królowej - świętej Jadwigi Śląskiej, żony Henryka Brodatego, świątobliwej Anny, żony Henryka Pobożnego czy rodzonej matki - Jolenty, żony Bolesława Pobożnego. Wzorzec Kingi mniej może wchodził w grę ze względu na brak heroiczności w postaci Bolesława Wstydliwego oraz na „bratersko-siostrzany" charakter małżeństwa ciotki Jadwigi. I on mógł się wszelako liczyć choćby z powodu obecności w biografiach obu monarchiń motywu sądeckiego. Jednakowoż właśnie w związku z ostatnim motywem wkraczają do przekazów o żonie Łokietka dane sprzeczne z tendencją hagiograficzną. W źródłach XIV wieku Jadwiga jawi się między innymi jako dumna królowa-wdowa, która pozostając po śmierci męża w Krakowie, protestuje przeciw koronacji swojej synowej Anny Aldony. Oświadczyć miała, iż tak jak może być tylko jeden król Polski tak może być tylko jedna królowa. Gdy Kazimierz Wielki przeforsował koronację Anny, Jadwiga udaje się - nie bez nacisku ze strony syna i zapewne mocno obrażona - na Sądecczyznę, śladami swej ciotki Kingi. Znalazła się tam w dość dziwnej sytuacji. Niby dostaje region jako oprawę wdowią, ale na miejscu rezyduje już inna „księżna sądecka". Owa ducissa Sandecensis to wnuczka Łokietka i Jadwigi Konstancja, wdowa po Przemku Głogowskim osadzona w Sądeckiem przez zmarłego króla. Stosunki między obu wdowami - babką i wnuczką są niejasne i, jak się zdaje, napięte. Sytuację rozjaśnia Konstancja wstępując do klarysek w Starym Sączu, gdzie obejmie później urząd opatki. Podeszła wiekiem Jadwiga zostaje też klaryską, jednak dopiero tuż przed śmiercią. Wcześniej zarządza Sądecczyzną jako władczyni świecka. Po schematach hagiograficznych, jak widać, niewiele tu zostaje. A oto schematy i antyschematy wzięte z innego pola obserwacji, choć dotykające również kwestii związanych z hagiografią i wzorcami elitarnej rodziny średniowiecznej. Idzie o postaci, które miały swój historyczny pierwowzór, lecz żyły przede wszystkim w legendzie literackiej, którą tworzono w oddaleniu od ich czasu. Legendę tę niemniej mocno przeżywano. Dawała ona wyraz rozpowszechnionym opiniom i pragnieniom, była traktowana jako zbiornica wzorów postaw i zachowań. Wszyscy znamy „Pieśń o Rolandzie" z końca wieku XI. O jej historycznym bohaterze wiadomo tyle, że dowodził tylnią strażą wojsk Karola Wielkiego, wycofujących się z Hiszpanii i zginął w Pirenejach zabity przez Basków (w eposie oczywiście przez Saracenów). Literatura prezentuje w osobie Rolanda obraz bohaterskiego, niezłomnego, nieskazitelnego i prostolinijnego rycerza chrześcijańskiego, wzorzec lennika i patrioty, ideał obrońcy wiary - „krzyżowca". Jedyna wada herosa to pewien „przerost honoru", Rolanda otacza aura wzniosłości, przy czym pozostaje on zasadniczo bohaterem dziewiczym. Ma wprawdzie narzeczoną, ale jest ona nieobecna w opisywanych jego myślach, wspomnieniach, uczuciach. Rycerz Dyskusja na zakończenie pierwszego dnia sympozjum 107 zginie zresztą przed zaślubinami, Wydawać by się mogło, że we starofrancuskim eposie „chansons des gestes" rozpatrywanym pod kątem pierwiastka chrześcijańskiego (a wiele z tych pieśni to utwory barbarzyńskie obce duchowi chrześcijaństwa a nawet świeckiej „dworności") wzorzec Rolanda nie powinien mieć rywala. Taki rywal jednak się pojawił. Mamy na myśli wzorzec prezentowany w szeregu pieśniach przez Wilhelna z Orange (Oranii). Co ciekawsze - historycznym pierwowzorem bohatera eposu jest tu postać wyniesiona na ołtarze - Wilhelm z Akwitanii albo z Tuluzy. O tym ostatnim wiemy więcej niż o Rolandzie. Krewny Karolingów i dygnitarz ich monarchii, dowódca w wojnach z Arabami, dwukrotnie żonaty ojciec znanego potomstwa, zakończył życie jako mnich benedyktyński (prawdopodobnie tylko jako brat świecki bez święceń kapłańskich) w założonym przez siebie opactwie w Gellone, później Saint Guilhem le Desert. Odbiegająca zarówno od realiów epoki Karola Wielkiego, jak i od konwencji hagiograficznych legenda literacka uczyniła go wspaniałym bohaterem chrześcijańskim. Ale jakim? Heroiczny obrońca wiary i stróż monarchii odznacza się porywczością i nie gardzi w wojnie podstępem, stając się niekiedy kimś w rodzaju chrześcijańskiego Odyseusza. Nie gardzi rozkoszami stołu i zabawą, Ma ukochana i kochającą żonę. Czeka ona na niego cierpliwie podczas długich wypraw, zachowuje w porządku dom, a w razie potrzeby organizuje dla ponoszącego niekiedy klęski męża obronę zamku i włości. Wilhelm przeżywa żonę - co jest przypadkiem raczej rzadkim i wstępuje -jak to czyniły częściej wdowy - do klasztoru. Nie może się jednak dostosować do wymogów reguły. Wybiera życie pustelnicze bogate w sposób niezamierzony w barwne wydarzenia. Między innymi Wilhelm chwyta jeszcze raz za oręż w potrzebie ojczyzny i stacza także walkę z szatanem o budowany przez siebie w górach, a niszczony przez diabła, most. Warto dodać, iż niektóre przygody Wilhelma opisywano w konwencji heroikomicznej. Egzystowały zatem obok siebie dość różne wzorce rycerza chrześcijańskiego, otwarte na dążenie do świętości. (Nie wchodzę w późniejszą karierę postaci Rolanda i Wilhelma w literaturze kilku krajów). Jednakże i pewne „kanoniczne" wzorce hagiografii średniowiecznej mogły być bardziej złożone i dynamiczne niż to się wydaje, a tym samym zdolne dawać określone świadectwo o żywych ludziach. W złożonym psychologicznie, społecznie i kulturowo fenomenie świętości tkwią z pewnością pierwiastki uniwersalne, na które kładł nacisk ksiądz profesor. Występują tam wszakże i pewne znamiona czasu, które próbujemy uchwycić. Znów odwołajmy się do przykładów. Zwróćmy uwagę na problem pewnego „rozłożenia świętości" w rodzinie monarszej. W wieku XIII, o którym głównie mowa na niniejszym sympozjum, przeważa następujący wzorzec. W „świętej rodzinie" jedno- lub 108 Dyskusja na zakończenie pierwszego dnia sympozjum dwupokoleniowcj, pierwiastek świętości reprezentuje z reguły kobieta. Mąż sytuuje się tu zazwyczaj na drugim planie, jest tylko „pobożny". Co więcej -od świętej żony wychodzi na ogół inicjatywa przekształcenia małżeństwa w związek „bratersko-siostrzany" - od samego ślubu lub przynajmniej po pewnym czasie. A jak było wcześniej? Cofając się dwa wieki można wskazać dwa małżeństwa monarsze: parę cesarską Henryka II i Kunegundy w Niemczech oraz królewską- Stefana i Gizeli na Węgrzech. W sferze kultu kościelnego dominują tu zdecydowanie mężczyźni, przy czym świętość ich wiąże się w sposób istotny z wypełnianiem obowiązków monarchy. Postacie żon otoczył też z czasem kult, ale chyba głównie dzięki etapowi ich życia w roli wdów - mniszek. Co więcej - Stefan i Gizela mają świętego syna Emeryka, którego żona nie stanowi w legendzie religijnego partnera dla męża. Podobnie rzecz się miała z następnym świętym XI stulecia z rodu Arpadów - królem Władysławem. I znowu, gdy idzie o wzorzec „białego" małżeństwa, pozostawali nim w tradycji (dość wątpliwej, bo odbijającej już kult z wieku XII) Henryk i Kunegunda. Biorąc pod uwagę wiodącą w religijności tego stadła rolę „świętości męskiej", czystość cesarza miałaby tu walor co najmniej równorzędny czystości cesarzowej. Inicjatywa zachowania dziewiczości w małżeństwie wyszła bezwzględnie od strony mężczyzny w legendzie Emeryka. Znaczenie obu płci dla określonej duchowości rodziny monarszej rozkładało się więc rozmaicie w propagowanych wzorach, a chyba też w rzeczywistości. Spotykamy opinie, iż średniowieczny ideał świętej monarchini zamykał się w zasadzie do pewnego czasu w układzie relacji: żona - matka - władczyni. Święta żona wspiera męża nie tylko w sprawach osobistych, lecz i publicznych Święta matka wychowuje dzieci nie tylko na dobrych chrześcijan, lecz i na przyszłych władców. W dziedzinie obowiązków religijnych pozostaje ona też osobą działającą na sposób władczyni - przede wszystkim jest fundatorką i dobroczyńcą instytucji kościelnych: świątyń i klasztorów. Jest charakterystyczne, iż taki ideał, który reprezentować miała np. żyjąca w wieku XI św. Małgorzata Szkocka, zamykał się w sztywnych ramach stanowych. Co się dzieje później? Ideał XIII-wieczny, który wciela w życie św. Elżbieta Węgiersko-Turyngijska, naśladowana między innymi przez księżne polskie, zasadza się w istotnej mierze na złamaniu kanonu stanowego. Święta monarchini „nowego typu" nie tyle funduje szpitale i przytułki, ile sama idzie pielęgnować trędowatych i karmić nędzarzy. o. dr C. Niezgoda Jeśli chodzi o duchowość bł. Jolenty, zresztą nie tylko jej, ale i bł. Salomei i św. Kingi, nie podkreślałem szczególnie duszpasterskiego wpływu Dyskusja na zakończenie pierwszego dnia sympozjum 109 franciszkanów, bo odwoływałem się do moich książek o Kindze i Salomei. Zwłaszcza pierwszą książkę poświęciłem wpływowi franciszkanizmu na życie św. Kingi. Zresztą w Regule św. Klary, która musiała być w jakiś sposób uwzględniona również i przez te siostry, które żyły według Reguły Urbana IV, jest takie polecenie, że klasztor sióstr klarysek ma prosić Braci Mniejszych 0 spowiednika i o kaznodzieję. Była to reguła życia, wobec tego i klasztor w Gnieźnie, który był tak ściśle związany z klasztorem Braci Mniejszych, był stale pod wpływem duszpasterskim swoich współbraci. Tym bardziej, że gdy kardynał Jerzy Radziwiłł przeprowadził reformę w klasztorze krakowskim 1 starosądeckim, to reforma ta nie sięgała do Gniezna, ponieważ kard. Radziwiłł nie miał tutaj władzy, a ówczesny prymas me był przychylny zmianom. Także klaryski w Gnieźnie do końca swego istnienia, tzn. do supresji pruskiej, pozostawały pod wpływem duszpasterskim tutejszych ojców franciszkanów. Chciałem również dodać słowo w związku z fundacjami. Różnica pomiędzy fundacjami klasztorów franciszkańskich, które nie potrzebowały fundatorów w tym czasie, a między fundacjami klasztorów drugiego zakonu, gdzie potrzeba było, szczególnie w Polsce, tych fundacji. Na przykład w Krakowie pierwszy klasztor franciszkański na terenie Polski ufundował Bolesław Wstydliwy (uchodził za niego). Miało to poważne konsekwencje, ponieważ klasztor musiał odprawiać msze fundacyjne, a było ich dużo i były to msze wieczyste. I dopiero nie tak dawno udowodniono, że Bolesław nie był fundatorem, ale głównym dobrodziejem, ponieważ klasztor powstał wcześniej. Spalili go Tatarzy, a potem dopiero odbudowywał go na mocnych fundamentach wraz ze św. Kingą. W Regule naszej św. Franciszek dał tylko jeden warunek osiedlenia się braci w danej miejscowości, mianowicie zgodę biskupa. On był władny przyjąć Braci Mniejszych do swojej diecezji i on podawał miejsce. Było tak w Krakowie, gdzie kapituła katedralna dała naszym braciom mały teren, na którym mogli zbudować pierwszy kościół i klasztor, a potem dopiero św. Kinga okazała się wielką dobrodziejką, gdyż wykupiła od kapituły dalszy teren i ofiarowała go franciszkanom, na którym to terenie do dzisiaj stoi nasz klasztor i kościół. Jedna ciekawostka: dwa lata temu była w Krośnie dwudniowa sesja , którą prowadziło Muzeum Rzemiosła: „O kościele franciszkanów w Krośnie" z racji 600-lecia wydania pierwszego dokumentu dotyczącego tegoż klasztoru. Był to dokument św. Jadwigi Królowej, w którym potwierdzała własność daną przez sołtysa Jana. To był jeden łan pola, czyli tylko miejsce na kościół, wówczas drewniany, mały klasztor i mały ogród. Trudno nazywać to fundacją, bo zresztą franciszkanie w Krośnie jako misjonarze byli od XIII wieku, a dopiero na stałe osiedlili się pod koniec XIV wieku. W 1400 roku kupili od miasta teren po pożarze miasta. Istnieje dokument kupna - drugi ] 10 Dyskusja na zakończenie pierwszego dnia sympozjum dokument historyczny poświadczający nabycie terenu nie z pomocy fundatora, ale przy pomocy społecznej. Dlatego dzisiaj nazywamy tych naszych fundatorów fundatorami społecznymi, czyli dobrodziejami, którzy swoimi datkami lub własnościami ziemskimi wspomagali naszych poprzedników. Przypomnę, że osiedlenie to dokonywało się na mocy pozwolenia biskupa, bo nasz zakon zawsze prowadził duszpasterstwo misyjne albo osiadłe. Wobec tego musiał pozostawać pod kierownictwem biskupa, co nie dotyczyło fundacji sióstr klarysek, które to fundacje były bardziej upodobnione do fundacji innych żeńskich zakonów. ks. prof. M. Zahajkiewicz Zwracam uwagę na cel pisania hagiografii. Proszę pamiętać, że były pisane dla celów duszpasterskich. Teksty te wchodziły do brewiarza i do modlitw. Z naciskiem trzeba powiedzieć, że jeżeli ktoś pisze życiorys świętego, to niech uważa, z jakiego korzysta źródła, i trzeba krytycznie podejść do tego źródła. To nie znaczy, aby on fałszował, czy pewne fakty przemilczał, czy pewne fakty dodawał. Po prostu dostarczał taką literaturę, na której wzorze ktoś mógłby się wzorować. s. prof. A. Witkowska Rzecz podstawowa i zasadnicza: są dwa fakty, dla badacza historyka hagiografa. Jest fakt historyczny i fakt hagiograficzny. Fakt hagiograficzny nie uprawnia do budowania na tej bazie jakiegokolwiek faktu historycznego bez skontrolowania każdego z tych faktów hagiograficznych faktem historycznym. To nie znaczy, że źródło hagiograficzne jest źródłem gorszym -jest źródłem innym, jest źródłem niefaktograficznym, a źródłem odtwarzającym, pozwalającym nam poznać mentalność, sposób widzenia, poglądy tego, który pisał, a nie tego, o którym się pisało. Stąd nie można na bazie faktów hagiograficznych, nie dających się sprawdzić historycznie stwierdzać, budować sylwetki duchowości Jolenty, Kingi czy Klary. Nie! To jest duchowość tego, który napisał o nich. Na ile ona się sprawdzała, historyk nie może powiedzieć. 0 ile nie ma innych źródeł, które by potwierdziły, że to, co hagiograf napisał, było rzeczywiste. I to jest szalenie ważne. I my, historycy - hagiografowie, od lat 50. walczymy o takie podejście do źródeł hagiograficznych. Ogromnie cenne źródła, które wprowadziliśmy w obieg naukowy, historyczny, pogłębiający 1 poszerzający naszą wiedzę o epoce, o ludziach i o środowisku, które tworzyło to źródła, z dużą rezerwą dla stworzenia biografii świętych. I wydaje mi się, że ta sesja powinna to uświadomić jeszcze raz, podkreślić wagę badań hagiograficznych, ale badań tzw. hagiografii krytycznej, która powstaje od Dedaja, od szkoły Bolcndystów, po dzień dzisiejszy świetnie uprawianej. Ta Dyskusja na zakończenie pierwszego dnia sympoz]um 1 1 I hagiografia ma duże osiągnięcia, duże zasługi, i tylko taka hagiografia powinna się znaleźć w historiografii kościelnej. Inna naprawdę tej historiografii kościelnej szkodzi. Wracając jeszcze do sprawy toposów. Trzeba wziąć pod uwagę ich rozwój. Topos tej, może nie świętej, ale bogobojnej rodziny. Drugi topos dorosłego dziecka. Dziecko, które jest tak dorosłe, tak mądre, jak dorosłe. To jest specjalny topos. Cały szereg takich toposów tworzy schemat hagiograficzny. To nic nowego, trzeba to tylko znać, wiedzieć to, i wtedy bardzo łatwo poruszamy się po ciekawym, ale niebezpiecznym polu badawczym, jakim jest źródło hagiograficzne - bardzo cenne źródło i bardzo niebezpieczne. s. prof. U. Borkowska Zgadzam się z siostrą Witkowską pod wieloma względami, z jednym może uzupełnieniem dotyczącym źródeł hagiograficznych. Jeśli źródło hagiograficzne jest napisane przez świadka życia, to wtedy jednak mówi ono coś o tym człowieku, a nie tylko o autorze, jeśli jest to świadek życia. Mamy bardzo konkretny przykład naszej założycielki św. Anieli Merici, która zresztą całe życie, z wyjątkiem samego końca, była tercjarką franciszkańską. Jej proces toczył się kilkanaście lat po jej śmierci. Na tym procesie zeznawali świadkowie jej życia i na podstawie ich świadectw powstał jej pierwszy życiorys. Trudno mówić tu o duchowości notariusza Brechiańskiego, który jest sylwetką duchową świętej Anieli. Chciałabym dodać do sprawy fundacji to, co powiedział ojciec Niezgoda, mianowicie: pozwolenie biskupa jako bardzo istotny element wprowadzenia zakonu. Niestety, trudność polega na tym, że nie zachował się żaden dokument dla Wielkopolski, żaden dokument biskupa poznańskiego ani arcybiskupa gnieźnieńskiego właśnie dla franciszkanów. Zastanawiałam się, dlaczego nie ma żadnego dokumentu. Jedną z przyczyn braku dokumentów, które musiały być przechowywane w archiwum odbiorcy, mogą być pożary klasztorów i ich spustoszenia. Dlatego ten materiał jest taki mizerny. Jeśli chodzi o rolę franciszkanów, powiedziałabym, że na dworach od XIII wieku rolę przede wszystkim spowiedników, kierowników duchowych par książęcych i monarszych pełnili jednak dominikanie. Jest to zjawisko bardzo ciekawe w skali całej Europy. Dominikanie mieli tu absolutny monopol na kierownictwo sumieniami rządzących, aż do wieku XVI, kiedy zostali całkowicie wyparci i zastąpieni przez jezuitów. Owszem, franciszkanie również bywali kierownikami sumień. To zjawisko szczególnie znane w przypadku dynastii Jagiellońskiej, gdzie ogromna większość spowiedników to dominikanie. Ale to zaczyna się już w XIII wieku. 1 1 2 Dyskusja na zakończenie pierwszego dnia sympozjum Jeszcze co do budowania klasztorów, o których mówił ojciec Niezgoda. Rzeczywiście, zakony drugie były w innej sytuacji niż Bracia Mniejsi, i tutaj ta podstawa w nadaniach ziemi była o wiele dla kobiet ważniejsza, żeby klasztor się utrzymał. Niestety, tutaj też źródeł dla klarysek gnieźnieńskich nie ma, nie wiemy dla ilu sióstr klasztor był ufundowany. Dla Wrocławia zachowały się bardzo ciekawe bulle papieskie, które ograniczają liczbę sióstr do czterdziestu. Jest ta liczba raczej symboliczna z żywotu świętej Kingi. Ona nie jest dokumentami poświadczona, więc ta liczba 70 jest chyba mocno zawyżona, zwłaszcza w świetle bardzo dużego klasztoru, jaki powstał na terenie Wrocławia z ograniczeniem do 40 osób. Wobec tego trzeba trochę inaczej patrzeć na te fundacje dla kobiet. Te przywileje nadania rosły w ciągu wieków, po prostu były potwierdzane, natomiast zjawisko braku dokumentów innych poza nadaniem placu pod budowę, potem jakoś wraca w okresie XV wieku i fundacji bernardyńskich, gdzie też nie ma nadań i tych dokumentów właściwie brakuje z wyjątkiem pozwolenia królewskiego czy biskupiego na osiedlenie się zakonników w takim czy innym mieście. ks. prof. R. Knapiński Podobnie jak w przypadku egzegezy biblijnej obowiązują pewne reguły hermeneutyki tekstu, tak samo i w przypadku pisarstwa hagiograficznego obowiązują reguły hermeneutyki tychże tekstów. Trzeba umieć odróżnić to, co jest z gatunku obroków duchowych, tworzywa ascetycznego dla zbudowania duszy, od zakamuflowanych faktów, i prawdę od fikcji. W dzisiejszych referatach usłyszeliśmy dwie relacje, w których jeden referat zbudowany był na pisarstwie hagiograficznym pokazującym pewne wzorce, pewne modele, był też styl pisarstwa hagiograficznego, który bardziej był inspirowany tendencjami do upiększenia postaci i bez tych reguł hermeneutyki tekstów nawet legendarnych. Ojciec Niezgoda dał przykład właśnie takiej roboty. Jest to sensowne dla zbudowania takiej ascezy, takiego środowiska. Podczas gdy historyk, siostra Urszula Borkowska, profesor KUL-u, pokazała, jak na tym samym obszarze badawczym można zupełnie inaczej czytać zawartość treściową i faktograficzną, która przetrwała szczątkowo w jakichś świadkach z epoki. Tyle wątek mojej wypowiedzi. Drugi odnosi się do tego, co siostra mówiła o tym, że w arengach były intencje, z których czytamy chęć zaliczenia się do jakiegoś panteonu, do jakiejś konstelacji rodowej gdzieś tam w perspektywie eschatologicznej. W jutrzejszym moim wystąpieniu jako historyka sztuki będę miał parę takich przykładów, w których także bł. Jolenta będzie się nam jawić w tej konstelacji świętych i błogosławionych. 1 to będą przykłady z różnych czasów: barokowe i z XIX wieku, i proszę mi pomóc w takim razie ten kontekst odczytać i go Dyskusja na zakończenie pierwszego dnia sympozjum 1 13 zinterpretować, bo każda epoka, która takie dzieła tworzyła, miała swoje własne założenia, inne intencje i przesłanie. I sztuka, jako jedno ze źródeł historycznych jest świadkiem epoki. Proszą siostrą profesor o takie krytyczne spojrzenie na jutrzejsze wystąpienie, w aspekcie tych klanów rodowych, gdzie jawi się także i bł. Jolenta. o. dr M. Sulej Uważam, że wartość naszego dzisiejszego spotkania leży w poszerzeniu horyzontów, obszarów, które pomagają nam bł. Jolentę lepiej poznać, zrozumieć, mieć pewien dystans do tego, co czasami czytamy w życiorysach. To uwrażliwienie jest chyba tutaj najważniejsze. Na pewno pewien niedosyt pozostaje w samym ujęciu Błogosławionej, że trudno jest nam ją uchwycić, ona nam się wymyka w tych wszystkich, chciałoby się bardziej precyzyjnie ją zobaczyć i odczuć. Dyskusji podobnych do naszej może być wiele. Jeszcze jedna refleksja: my, franciszkanie, i na przykładzie św. Franciszka, i św. Maksymiliana mamy duże wątpliwości, co do najbliższych świadków, co do ich autentycznego obrazu o świętym. Na pewno ta zasada jest historycznie ważna i sprawdzona, ale ojciec Cecylian wykazał, że te źródła towarzyszy naszych wcale nie są takie bezstronne i jak gdyby historycznie ważne. Tam też pojawia się niebezpieczna fikcja. A to samo widzimy odnośnie do Maksymiliana, że tym, którzy go widzieli, czasami trudniej Maksymiliana zrozumieć i historycznie w prawdzie go przekazać. Ale to tylko taka dygresja. Gabriela Mikotajczyk Zarys dziejów śródmieścia Gniezna Wzgórze Lecha i Wzgórze Panieńskie Pragniemy przedstawić dzieje terenu, na którym kilka lat żyła bł. Jolenta i gdzie znajdują się jej doczesne szczątki. Wpierw zostaną przedstawione warunki przyrodnicze i historyczne dwóch najważniejszych części Gniezna, a są to gród obronny na Wzgórzu Lecha i osada targowa na Wzgórzu Panieńskim, która dała początek miastu. Krótki opis ich rozwoju zamyka się w ramach czasowych od okresu wpływów rzymskich, który przypada na początek naszej ery, po wiek XIX, czas kasaty klasztoru Panien św. Klary i fundacji relikwiarza. Materiałami dającymi podstawę do przedstawienia historii zabudowy i rozwoju są źródła historyczne, kartograficzne i ikonograficzne, a przede wszystkim archeologiczne. Pierwszym, który cokolwiek napisał o znaleziskach z terenu śródmieścia Gniezna, był historyk dr Karol Ney. W 1843 roku opublikował on Żywot bł. Jolenty i Kronikę Klasztoru zakonnic św. Klary w Gnieźnie. W jednym miejscu pisze o znalezieniu kubka z napisem hebrajskim, zawierającego srebrny skarb. W innym artykule donosi o tym, że po pożarze miasta w 1819 roku Rynek obniżono, wywożąc ziemię na zachodni stok Góry Lecha, w ten sposób poszerzając ją. W 1980 roku zajął się bł. Jolentą Witold Sawicki w opracowaniu pt. Błogosławiona Jolanta - życie i dzieje kultu. Jednym ze źródeł, chociaż nie najstarszym, jest zachowany plan Gniezna z 1787 roku, sporządzony przez Karola Kirchensteina na zlecenie Komisji Dobrego Porządku. Najstarszy znany mi szkic zabudowy Rynku pochodzi z 1546 roku. Zaznaczono tam i opisano między innymi zabudowę terenów zajętych przez kościoły i klasztory franciszkańskie. Na planiku z 1841 roku widać zabudowania klasztorne. Pomocny jest też planik Zajezierza, wykonany w 1687 roku przez malarza Wojciecha Ostafieja, w którym zostały narysowane oraz opisane ogrody i domki klarysek. Plany przebudowy śródmieścia z 1819 roku pokazują zmiany, jakich dokonano po pożarze miasta, na Rynku i w okolicy. Dochodzą do tego ryciny przedstawiające zabudowania klasztoru sióstr: . Neya z 1843 roku według Rysunku X.B.K., miedzioryt F. Dmochowskiego z 1 lutego 1866 roku, rysunki Franciszka Frankowskiego z 1868 roku czy 116 Zarys dziejów śródmieścia Gniezna Maksymiliana Fajansa według rysunku Napoleona Ordy z 1880 roku, a także rysunek śródmieścia wykonany przez J.R. Stoma w 1661 roku. Badania archeologiczne zapoczątkował w latach 1925-29 późniejszy profesor, Konrad Jażdżewski, który jako uczeń miejscowego gimnazjum zbierał zabytki, między innymi z terenu dzisiejszego Rynku podczas drugiej jego niwelacji. W wyniku obu niwelacji, z 1819 i 1925 roku, teren ten obniżono o około 2 metry. Później Rynek i jego otoczenie interesowało archeologów w latach 1936, 1955, 1957, 1962, 1965, 1966, 1983 i 1984 oraz ostatnio w latach 1996-97 oraz w roku bieżącym (1999 - przyp. red.). Korzystano z każdej nadarzającej się okazji, aby zebrać materiał zabytkowy. Badaniami powierzchniowymi objęto Rynek i jego okolicę podczas wszelkich prac ziemnych, a prowadzonych w przeróżnych celach. Wykonano także wiercenia geologiczne. Wspomnieć trzeba wreszcie systematyczne badania zarówno na Rynku, jak i w sąsiedztwie kościoła i klasztoru ojców franciszkanów oraz na miejscu zabudowań klasztoru klarysek. Wyniki wszystkich dotychczasowych prac zostały opublikowane, łącznie ze znalezionymi obiektami oraz wyciągniętymi wnioskami. Gniezno usytuowane jest w środku tzw. Wysoczyzny Gnieźnieńskiej na terenach morenowych. Najstarsze wczesnośredniowieczne osady, to jest gród na Wzgórzu Lecha i osada targowa na Wzgórzu Panieńskim, ulokowane zostały na sąsiadujących ze sobą wzgórzach. Pomijam tu wcześniejsze osadnictwo, bowiem dopiero od okresu wpływów rzymskich rozpoczyna się ciągłość osadnicza na tych terenach. Wzgórze Lecha łagodnie opada w kierunku południowo-zachodnim, a dość stromo w pozostałe strony. Wzgórze Panieńskie oddzielał od Wzgórza Lecha głęboki jar, w którym płynęła struga. Założone na tych wzgórzach osady były otoczone dolinami od strony południowo-zachodniej i północnej. Wypełniały je trudne do przebycia - jak na ówczesne czasy - jeziora, takie jak Jelonek, Białe, Bielsko (dziś Święte) i dalsze akweny oraz bagna i podmokłe łąki. Tak więc od strony północnej gród i osada miejska miały naturalną ochroną w postaci przepływającej u ich podnóży wspomnianej już strugi. Wokół głównego trzonu, jakim był gród na Górze Lecha i wokół osady targowej na Wzgórzu Panieńskim zakładano dalsze osady, początkowo na naturalnych wzgórzach. Na podstawie źródeł archeologicznych i historycznych oraz dawnych planów miejskich można je dokładnie zlokalizować. Granice między poszczególnymi osadami stanowią zbiorniki wodne. Stosunkowo wczesne utrwalenie się praw własnościowych, bo w XII i XIII stuleciu, wpłynęło na wielowiekowe utrzymanie się zasadniczego układu urbanistycznego. Warunki topograficzne sprzyjały uformowaniu się w XVI wieku jurydyk. (iabriela Mikołajczyk 117 Ulice stanowiły granice pomiędzy poszczególnymi jurydykami. Świadczy to również o starej sieci drożnej. W obecnym śródmieściu układ urbanistyczny uległ poważnym zmianom dopiero po pożarze w 1819 roku. W skład dzisiejszego miasta, w jego obecnych granicach administracyjnych, weszły 32 osady powstałe w średniowieczu wokół książęcego grodu na Wzgórzu Lecha i wokół ośrodka miejskiego na Wzgórzu Panieńskim. Z dotychczasowych badań wynika, że u samych początków dziejów wczesnośredniowiecznych na terenie Gniezna mamy do czynienia z dwoma głównymi skupiskami wskazującymi na ich wczesne powstanie i sukcesywny rozwój. Każde z nich ma odmienny charakter. Gród na Wzgórzu Lecha miał korzystne warunki geograficzne. O wczesnym osadnictwie świadczą zabytki. Było to miejsce mające także dobre warunki obronne, ale równocześnie był to teren z którego w przyszłości nie mogło rozwinąć się miasto, centrum handlowe, jak to obserwujemy na innych terenach. Nie pozwalała na to szczupłość terenu otoczonego wodami i bagnami. Tutaj mieścił się od VIII wieku ważny ośrodek władzy państwowej. Osadnictwo na Górze Lecha zaczęło rozwijać się prawdopodobnie na przełomie VI i VII wieku. Poprzedziło ono budowę umocnień grodu, która przypadła na koniec VIII wieku. Siedzibę księcia wzniesiono na najwyższym punkcie Góry Lecha, zwanej też Górą Królewską. Na południe od grodu, tzw. pierwsze podgrodzie było od samego początku przeznaczone na kult pogański, o czym świadczą ujawnione dwa paleniska ofiarne i grube warstwy popiołów zachowane w obrębie dzisiejszej katedry. Następnie, w końcu IX wieku wzniesiono orientowaną, kamienną, prostokątną budowlę. Jej fundamenty zniszczyły część większego paleniska. Nasuwa się przypuszczenie, że wówczas nastąpiła zmiana wierzeń z pogańskich na chrześcijańskie. Miało to miejsce za czasów legendarnego Lestka. Był to pierwszy kościół, wzorowany na oratoriach irlandzkich. Działalność misyjną prowadzili tu prawdopodobnie mnisi irlandzcy, na co pośrednio wskazuje istniejący do dziś w miejscowej Bibliotece Archidiecezjalnej rękopis MS 1 z IX wieku, z datą 800, z glosami irlandzkimi na marginesach. Wspomniana budowla przetrwała do połowy X wieku. Mieszko I poza różnymi działaniami, prawdopodobnie po przyjęciu chrztu, po 966 roku zburzył małe oratorium i około 970 roku zbudował nieco większy kościół o kształcie treflowym (z trzema absydami) i w nim pochował swoją małżonkę, księżniczkę czeską Dobrawę. Nadto w południowej części grodu wzniósł zamek łącznic z kaplicą o założeniu centralnym, na którego ruinach około 1220 roku zbudowano kościół św. Jerzego. Prawdopodobnie w południowej części grodu zbudował także oddzielny kościół dla dworu, 1 1 8 Zarys dziejów śródmieścia Gniezna również o kształcie centralnym, później wykorzystywany jako fundament pod kaplicę św. Stanisława, wzniesioną przez arcybiskupa Jana Łaskiego. Gniezno od czasów Mieszka 1 było ośrodkiem rozwijającej się kultury umysłowej i artystycznej, opartej nieraz na odległych kontaktach. Można wnosić, że w tym zakresie poza handlem dużą rolę odegrało przyjęcie chrze śc ij ańst wa. Mieszko I, który zmarł 25 maja 992 roku, wystawił ważny dokument państwowy, zaczynający się od słów Gagome Iudex, w którym określił granice ówczesnej Polski i oddał ją pod opiekę Stolicy Apostolskiej, a papieżem był wówczas Jan XV. Z działalnością Bolesława Chrobrego należy wiązać wzniesienie nowego kościoła w obrębie pierwszego podgrodzia, który jednak w szczegółach nie został rozpoznany. Znamy tylko jedną ścianę. Być może dalsze jego fragmenty zostaną odkryte w przyszłości. W tym kościele Chrobry złożył ciało św. Wojciecha, pierwszego męczennika, co łączyło się z chęcią trwałego ugruntowania pozycji tego grodu, także jako metropolii kościelnej. W 999 roku miała miejsce kanonizacja św. Wojciecha i utworzono w Gnieźnie arcybiskupstwo. Pierwszym arcybiskupem został Radzym -Gaudenty. Prawdopodobnie jego grób znajduje się w środku katedry. Tutaj w 1000 roku Bolesław przyjmował pielgrzyma, cesarza Ottona III. Na tę okazję Chrobry wybił sławną monetę pamiątkową z napisem GNEZDUN CIVITAS. Wspomniany kościół Bolesławowy spłonął, jak podaje Thietmar, 23 kwietnia 1018 roku. Prawdopodobnie przed 1025 rokiem Chrobry wybudował katedrę trójnawową, w której przed 17 czerwca 1025 ukoronował go arcybiskup Hipolit. W tym samym roku koronę otrzymał Mieszko II. Wyraźnie widać, jak z biegiem czasu rozwijała się architektura kamienna. Coraz bogatszy stawał się wystrój świątyń, wskazujący na umiejętności i poczucie smaku artystycznego. Wyrazem tego są zachowane do dzisiaj polichromie, fragmenty płaskorzeźb, kolorowe witraże oraz posadzki ceramiczne, pokryte kolorowym szkliwem. Już w tych czasach znajdował się tu ośrodek skupiający pisarzy. Gdzie, jeśli nie tu, został napisany pierwszy żywot św. Wojciecha, a także Roczniki Kapituły Gnieźnieńskiej. Świadectwem wskazującym na wczesną znajomość pisma i łaciny jest płyta nagrobna z około 1006 roku, odkryta w obrębie katedry. Mokrą zaprawę gipsową pokryto ładnym, wyrobionym pismem, rytując tekst zaczynający się od słów: OSSA TRIVM FRATRE... Zdolności miejscowych rzemieślników i artystów widoczne są w wykonanych przez nich różnych przedmiotach codziennego użytku. Gabriela Mikołajczyk 1 19 Drogą handlu dotarły do gnieźnieńskiego grodu liczne wyroby służące głównie ku ozdobie, a pochodzące z Persji, Egiptu, Rusi Kijowskiej i Czech. Rozwój osiedli na Wzgórzu Lecha i Wzgórzu Panieńskim szedł w parze z rozwojem naszej państwowości. Początki Gniezna ściśle wiążą się z burzliwą historią kształtowania się państwa polskiego. Bolesław Chrobry, który w latach 1002-1018 zajęty był wojnami o niezależność państwa polskiego, w chwili śmierci pozostawił państwo u szczytu potęgi i Gniezno w pełnym rozwoju i rozkwicie. Jego następcom nic było dane przez dłuższy czas utrzymać takiego stanu państwa. Za Mieszka II, w latach 1037-38, trwało powstanie ludowe, które przybrało formę reakcji pogańskiej. W tej sytuacji książę czeski Brzetysław z łatwością wszedł do miasta i grodu. Kronikarz czeski Kosmas w następujący sposób pisze 0 zdobywaniu Gniezna: „(...) przybyli do warownego położeniem 1 przedmurzem, lecz łatwego do zdobycia przez nieprzyjaciół z powodu małej liczby zamieszkujących je obywateli metropolitalnego Gniezna (...) Czesi bez walki zawładnęli miastem i z wielką radością weszli w progi świętego kościoła". Czesi zniszczyli katedrę oraz spalili podgrodzia. Zmniejszyła się rola Gniezna jako stolicy państwa. Stało się ono głównym ośrodkiem polityczno-administracyjnym Wielkopolski. Gniezno jako siedziba arcybiskupa miało duże znaczenie w dziejach Polski. Dzięki odbudowującemu się rzemiosłu w mieście szybko zacierały się ślady zniszczeń. Po 1039 roku katedrę restaurowano przez szereg lat. Konsekracja odbyła się za Bolesława Śmiałego w 1064 roku, a koronacja tego władcy nastąpiła tutaj w 1076 roku. Po koronacji katedra ponownie uległa częściowemu zniszczeniu, a jej kolejna konsekracja miała miejsce w 1079 roku. Odbudowane przez mieszkańców domy na podgrodziu były użytkowane do XVI wieku. Zgodnie z postanowieniami testamentu Bolesława Krzywoustego z 1138 roku, Mieszko III otrzymał Wielkopolskę, a Gniezno ustanowił swą stolicą. Po 1138 roku jedność kraju symbolizowało przede wszystkim rezydowanie tu arcybiskupa oraz to, że było siedzibą księcia dzielnicowego. Około 1175 roku ufundowano dla kościoła katedralnego tzw. Drzwi Gnieźnieńskie, będące dziełem miejscowych artystów i rzemieślników. W wyniku pożaru, spowodowanego prawdopodobnie najazdem Kazimierza Sprawiedliwego w 1192 roku, zniszczeniu uległ gród oraz kamienny zamek, siedziba królewska wraz z zabudowaniami. Ze spaleniem zamku kończy się rola Wzgórza Lecha jako ośrodka stanowiącego siedzibę królewską. Ten fakt spowodował takie zmiany, że 120 Zarys dziejów śródmieścia Gniezna wspomniany moment należy uznać za zamknięcie pewnego zwartego okresu w dziejach tej części Gniezna. Mimo to teren ten pozostał przez około 260 lat własnością królewską. Istniejące już prawa własnościowe zezwoliły na to, aby około 1234-37 roku na Górze Znińskiej, jak nazywano wówczas północną część Wzgórza Lecha, książę Władysław Odonic wzniósł kamienno-ceglany zamek. Jego resztki było widać jeszcze w końcu XVIII wieku. Istnienie obiektu potwierdziły przeprowadzone ostatnio badania archeologiczne. Osadnictwo na Wzgórzu Panieńskim ma starożytną metrykę, sięgającą początków naszej ery, potwierdzoną badaniami archeologicznymi. Osadę założono na naturalnym wzniesieniu, którego zasięg wyznaczał prawie trójkątny obszar o charakterze obronnym. Zachodnią i północną granicę stanowił jar z płynącym nim strumieniem. Wschodnia granica biegła wzdłuż obecnej ulicy Grzybowo, przecinała dzisiejsze ulice Dąbrówki i Chrobrego, aby następnie wzdłuż ulic Rzeźnickiej i Stromej dojść do ulicy św. Wawrzyńca i skręcić na północ, równolegle do wałów otaczających zespół grodowy. W miejscu, gdzie dziś przebiega ulica Rzeźnicka, było znaczne zagłębienie, widoczne jeszcze na planach z początku XIX wieku, z ciekiem płynącym do stawu znajdującego się u zbiegu ulicy Rzeźnickiej i Warszawskiej, i dalej poprzez ogrody przy ulicy Słomianka do jeziora Jelonek. Należy sądzić, że osada ta łącznie z grodem nosiła od samego początku nazwę Gniezno, w różnych czasach rozmaicie odnotowywana. Na mapach i dokumentach spotykamy się z takimi nazwami, jak Schinesne, Schignesne (992), Schinesghe (1066), w 1136 roku Gnezen, Gnezden, w 1146 roku Genezen, w 1173 roku Gniezna, w 1177 roku Knizen, w 1188 roku Gnezsne, w 1225 roku Gnezna itd. Według S. Rosponda, Gniezno jest nazwą topograficzną odzwierciedlającą właściwości terenu - gniazdo wśród jezior. Do omawianej osady kierowały się wszystkie ważniej sze drogi od zachodu, północy, wschodu i południa, a które do dziś pozostały w tym samym układzie i zadecydowały o kierunkach rozwojowych pozostałych osiedli. Gdy około 1284 roku w północnej części Wzgórza Panieńskiego książę wielkopolski Przemysł II ufundował klasztor Panien Klarysek, od tego klasztoru przyjęła się dla omawianego terenu nazwa Wzgórze Panieńskie, chociaż na przykład w 1843 roku spotykamy w literaturze także nazwę Góra Jarna (czy Fama -przyp. OMB) od kościoła farnego i Góra Franciszkańska od zespołu klasztornego. Mieszkańcy zajmowali się rzemiosłem i handlem. Sprzyjało temu położenie na skrzyżowaniu dróg komunikacyjnych, co ułatwiało docieranie tu kupców z różnych stron, a co było jednym z warunków powstania miasta. Z nielicznych śladów wynika, że zalążki osady miejskiej przypadają na przełom VI i VII Gabriela Mikołajczyk 121 wieku. Z zachowanych planów z 1819 roku wynika, że po osadzie rozlokowanej na omawianym terenie, a rozbudowującej się na tym samym miejscu przez wieki, zostały, zwłaszcza w środkowej części Rynku, grube warstwy kulturowe. Zostały one poważnie zniszczone raz w XIX wieku (po pożarze w 1819 roku) i drugi raz podczas powtórnego obniżania Rynku w latach 1926-28. Z powodu wspomnianych niwelacji dziś środek Rynku jest jałowy, jeśli chodzi o warstwy kulturowe. Nieco więcej zabytków można jeszcze spotkać tylko na obrzeżach placu targowego. Ze znalezisk można wymienić pozostałości po domach półziemiankowych, a bliżej ulicy Farnej duże fragmenty nawarstwionych na siebie domów zrębowych. Z zabytków ruchomych można wymienić ułamki naczyń ręcznie lepionych, fragment brązowej fibuli, siekierę, sierp, żarna oraz dużo drobnych przedmiotów związanych z gospodarstwem domowym. Na rozwój miasta niepośledni wpływ miała bliskość grodu. W takim miejscu istniały lepsze warunki życia oraz zbywania towarów zarówno własnej produkcji, jak i przywożonych z zewnątrz. Przynajmniej od IX wieku ten teren można nazwać miastem. Tak też nazwał go al-Idrisi, piszący na początku XII wieku: „(...) co się tyczy G/i/nazna i reszty jej [Polski] wspomnianych miast, są to miejscowości o blisko siebie stojących budowlach i szeregu dóbr przyrodzonych (...). Jest to miasto ludne i piękne". Ten sam al-Idrisi zanotował, że tu „(...) zebrane są dostatki rozmaitych krajów". Tę relację potwierdzają w całej rozciągłości różne przedmioty obcego pochodzenia, np. awarskiego, madziarskiego, ruskiego, bizantyjskiego, a nawet arabskiego. Trafiają się też monety: węgierska i czesko-niemiecka z XI wieku, a duża ilość monet arabskich zdaje się być dodatkowym dowodem na kontakty z tymi krajami od IX wieku. Wielką rolę odegrał handel solą, co bogaciło księcia i mieszczaństwo gnieźnieńskie. Za sprawą Władysława Odonica osada miejska około 1239 roku otrzymała prawa miejskie. Postanowieniem aktu lokacyjnego gminę miejską wyłączono spod praw państwowych, a władzę sprawował wójt. Na Wzgórzu Krzyżackim - nazywanym tak od Krzyżowców - sąsiadującym ze Wzgórzem Panieńskim od północy, przez rzeczkę, w 1243 roku Przemysł I i Bolesław Pobożny wraz z matką Jadwigą ufundowali bożogrobcom kościół i klasztor za murami, przy istniejącym już na Grzybowie szpitalu. Joannici zostali zobowiązani do utrzymania szpitala dla pielgrzymów, chorych i biednych. Gdy w 1257 roku Bolesław Pobożny został księciem gnieźnieńskim, poznańskim i kaliskim, w Kronice Wielkopolskiej odnotowano, że Bolesław wraz z Jolentą przybyli do Gniezna w 1258 roku i gościli na zamku Władysława Odonica - ojca Bolesława Pobożnego. Później bywali w Gnieźnie, najczęściej 122 Zarys dziejów śródmieścia Gniezna w okresie odpustu św. Wojciecha. Jolenta miała okazję poznać ówczesne Gniezno. Staraniem księcia Bolesława Pobożnego i jego 15-letniej żony, około 1259 roku zostali sprowadzeni do Gniezna franciszkanie. Ich protektorką miała być Jolenta. Za rządów Przemysła II, Bolesław Pobożny ufundował franciszkanom kościół. Początek budowy świątyni przypada na około 1270 rok. Zgodnie ze zwyczajem zakonu, zespół klasztorny zbudowano na północnym obrzeżu miasta, za Rynkiem. Za sprawą i wolą Jolenty, Przemysł II, bratanek zmarłego w 1279 roku Bolesława Pobożnego, przed 1284 rokiem ufundował klasztor dla Panien Klarysek w Gnieźnie i w tym samym roku nadał klasztorowi wieś Winiary. Dalsze uposażenia były nadawane w następnych latach. Klasztor w postaci kilku oddzielnych budynków zlokalizowano w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła franciszkanów pod wezwaniem Wniebowzięcia N.M.P. W XIII wieku rozwijała się omawiana osada targowa, a punkt ciężkości przesunął się z grodu do miasta. Zabudowa zagęszczała się, domy mieszkalne zwiększały swe rozmiary. Rynek tętnił życiem, odbywały się tu targi solą, śledziami, suknem, futrami itp. Istniejące liczne karczmy były miejscami zakwaterowania kupców i spotkań w czasie jarmarków. Sprowadzeni do Gniezna za czasów Mieszka III Żydzi zorganizowali oddzielną gminę. Za czasów Bolesława Pobożnego w 1264 roku otrzymali prawa. Oni też zajęli się mennicą i handlem. Oni oraz książę czerpali z tego korzyści. W związku z zagrożeniami wojennymi, gdy gród na Wzgórzu Lecha nie pełnił już funkcji obronnych, zaistniała konieczność otoczenia miasta murem. Wzniesiono go na przełomie XIII i XIV wieku. Mur zbudowany z cegieł wyposażony był w trzy bramy wjazdowe: Toruńską niedaleko klasztoru franciszkanów i klarysek, Pyzdrską w pobliżu kościoła farnego i od strony Katedry - Poznańską, zwaną też Tumską. Brama Toruńska stanęła nad przekopem (ulica Grzybowo). Czworoboczna wieża bramna częściowo wysunięta poza linie murów obronnych, flankowała dostęp do murów. Badania archeologiczne pozwoliły stwierdzić że grubość jej kamiennych fundamentów wynosi 110-130 cm. Wewnątrz brama miała 9 metrów długości i nieco większą szerokość. Z zachowanej ilustracji J. Stoma z 1661 roku wynika, że naziemna część wieży była wyższa od murów zwieńczonych blankami. Miała ona kilka kondygnacji, na co wskazują widoczne na ilustracji otwory okienne. Podziemne kondygnacje pełniły rolę więzienia. Jako ciekawostkę można podać, że poza normalnymi użytkownikami bramy, przejście to przekraczali arcybiskupi gnieźnieńscy, którzy przybywali na ingres Gabriela Mikołajczyk 123 do Gniezna od strony Trzemeszna. Po noclegu w Trzemesznie zatrzymywali się w kościele św. Michała, stojącym poza miastem, skąd po przybraniu szat pontyfikalnych w procesji udawali się na uroczystość do katedry. Wymienić tu można arcybiskupów: Jana Latalskiego (1516), Stanisława Karnkowskiego (1583), Jana Tarnowskiego (1604) czy Jana Wężyka (1627). Ostatnio od strony Trzemeszna, zatrzymując się w kościele św. Michała, przybył tą drogą na ingres ks. Prymas Stefan Wyszyński (2 lutego 1949 roku). Tuż za Bramą Toruńską i murem miejskim po 1661 roku zaczęli się osiedlać Żydzi, którzy musieli opuścić teren w pobliżu katedry i naprzeciw klasztoru klarysek, ponieważ czynione przez nich hałasy przeszkadzały zakonnicom. Także Bramę Pyzdrską przedstawił na rycinie J. R. Storn, a wykopaliska archeologiczne potwierdziły jej lokalizację. Była to czworoboczna warowna baszta z wysokim i szerokim przejazdem, dominująca nad murem z blankami. Ściany baszty wystawały około 3 metry poza lico murów obronnych. Do bramy prowadził po zewnętrznej strome drewniany most, zbudowany nad ciekiem wodnym. Między bramą a strugą, tuż przy murze, na planie został zaznaczony dom kata. Przez tę bramę wjeżdżali arcybiskupi gnieźnieńscy przybywający od strony Łowicza czy Warszawy, po noclegu w Niechanowie. Zatrzymywali się w kościele farnym, skąd w procesji udawali się do katedry. Tu wymienić można takich arcybiskupów, jak Jakub Uchański (1562), Bernard Maciejowski (1606), Wojciech Baranowski (1608), Jan Lipski (1639), Maciej Łubieński (1642), wpierw Andrzej (1653), a następnie Wacław (1662) Leszczyńscy, Mikołaj Prażmowski (1667), Stanisław Szembek (1710). Tą samą droga, ale pod zieloną triumfalną bramą „9 października 1920 roku powozem zaprzężonym w 6 koni zajechał do kościoła farnego, a stamtąd ubrany w szaty kościelne przemaszerował do bazyliki abp August Hlond" i w 1992 roku abp Henryk Muszyński. Do Bramy Poznańskiej dochodziło się od strony grodu przez drewniany most nad strugą. O wyglądzie tej bramy niewiele wiemy. Ze szkicu z 1512 roku wynika, że nie różniła się niczym od pozostałych. Po przejściu bramy zwanej też Tumską, wchodziło się na ulicę szerokości 5,25 m, prowadzącą do Rynku. Miała swój wylot w pobliżu klasztoru klarysek. Przy tej ulicy stała synagoga oraz cały szereg domów zamieszkałych przez Żydów. Do 1661 roku była to dzielnica żydowska. Z powodu narastającej ciasnoty w obrębie murów musiano rozszerzyć granice miasta i miejscami już od 1635 roku zaczęto powoli rozbierać umocnienia. Systematyczne prace rozbiórkowe trwały od 1790 roku do początku XIX wieku. 124 Zarys dziejów śródmieścia Gniezna Resztki murów miejskich można jeszcze dziś oglądać w piwnicach domów wznoszonych od XIX wieku na linii obwarowań. Nad ziemią mury są widoczne przy ulicy Warszawskiej i Stromej, na wschód od kościoła farnego. Centrum miasta zajmował wydłużony Rynek. Po wcześniejszej zabudowie środka Rynku istnieją tylko informacje w źródłach pisanych i na planach. Żadne ślady materialne nie zachowały się. Tylko na obrzeżach Rynku pozostały ślady bogatej zabudowy mieszkalnej, poczynając od półziemianek poprzez domy drewniane do późniejszych murowanych. Ze źródeł kartograficznych, ikonograficznych, pisanych i archeologicznych wiemy, że w XVII wieku środek placu zajmowały budynki murowane, takie jak ratusz, waga, odwach, kancelaria grodzka, łaźnia i smatrus. Smatrus to magazyn wydzierżawiany za opłatą cudzoziemskim kupcom dla składowania tam przywiezionych towarów. W piwnicy ratusza było więzienie, a w górnej partii znajdowały się pomieszczenia dla burmistrza i urzędników, a na przykład w 1791 roku w ratuszu odbywały się sądy. Budynek wagi mieścił miary i wagi. Lokalizacja wymienionych budynków po każdym pożarze miasta nieco się zmieniała. Główny plac miasta ze wszystkich stron otaczały działki z zabudową. Partery domów zajmowały sklepy, warsztaty i jatki, a piętra pomieszczenia mieszkalne. Na zapleczu stały także budynki gospodarcze. Gdy w 1820 roku po wielkim pożarze miasta przystąpiono do jego odbudowy, wytyczono dzisiejszy Rynek o wymiarach 105 na 82 m. Wyznaczono ponadto nowe ulice względnie poszerzono dotychczasowe. Podczas odnawiania nawierzchni na całym Wzgórzu Panieńskim w 1997 roku zaznaczono czerwona cegłą zarysy dawnych zabudowań i przebieg umocnień z bramami włącznie. Poza ścisłą zabudową Rynku znajdowały się kościoły. Za północną pierzeją placu wzniesiono klasztor franciszkański z kościołem oraz budynki klasztorne i oratorium Panien Klarysek. Gdy franciszkanie zostali sprowadzenie w 1259 roku, musieli zbudować klasztor. Na temat jego ówczesnego wyglądu nie mamy prawie żadnych wiadomości. Wiemy tylko, że gdy po pożarze w 1613 roku zakonnicy przystąpili do jego odbudowy, mury stawiali na gotyckich fundamentach. Równocześnie podjęli odbudowę gotyckiego kościoła. Podczas badań archeologicznych, prowadzonych w latach 1983 i 1984 przy południowej ścianie gotyckiego kościoła, natrafiono na mury wcześniejszego założenia. Po ich zewnętrznej stronie odkryto cmentarz wcześniejszy od nich. Znalezione przy szkieletach zabytki pozwalają je datować na czasy poprzedzające 1270 rok. Gabriela Mikołajczyk 125 Zarysy wówczas odkrytych reliktów zostały za pomocą cegieł klinkierowych utrwalone w chodniku. Niestety, w 1997 roku podczas układania nowego chodnika przy kościele istniejące zarysy zostały bezmyślnie usunięte. Klasztor klarysek składał się od początku z pojedynczych domów. Jolenta przybyła do klasztoru w Gnieźnie w 1292 roku. Tradycja utrzymywała, że zakupiła ona trzy domy żydowskie, położone obok siebie i przeznaczyła je na klasztor. Istnieje też informacja o znalezieniu w pobliżu rozbieranego domu klasztornego skarbu w kubku z hebrajskim napisem. Podczas tegorocznych badań wykopaliskowych, prowadzonych blisko zachodnich murów wieży przy kościele franciszkanów, natrafiono na fundament j ednego z budynków klasztornych, zbudowany z głazów łączonych gliną. Udało się stwierdzić, że został on posadowiony na wcześniejszym cmentarzu, który z kolei założono na wczesnośredniowiecznej osadzie, którą wstępnie datuje się na XI wiek. Należy oczekiwać dalszych ciekawych odkryć na tym terenie. Na przełomie XIII i XIV wieku do kościoła franciszkanów dobudowano piętrowe oratorium i czworoboczną wieżę. To oratorium przetrwało do 1930 roku. Kościół i klasztory w tak skromnie opisanym stanie zachowały się do 1613 roku. W kronice klasztoru kiarysek znajduje się bardzo szczegółowy opis strat powstałych w mieście na skutek pożogi. Spłonął też wtedy kościół franciszkanów oraz obydwa klasztory. Panny zakonne zostały z klasztoru wyprowadzone i przeniesione do ich folwarku na Winiarach. Odbudowany następnie klasztor klarysek składał się również z kilku oddzielnych budynków o zróżnicowanym przeznaczeniu. Mur od strony rzeczki składał się z szeregu arkad, między którymi wcześniej były prawdopodobnie sklepy. Rysunki powstałe w drugiej połowie XIX wieku (1869) pozwalają nam na zorientowanie się w wyglądzie poszczególnych budynków, stanowiących ten zespół klasztorny. Widać na nich budynki murowane, poznajemy niektóre wnętrza. Na koniec jeszcze kilka dat dotyczących dziejów kościoła i budynków klasztornych. Podczas przebudowy kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w XVIII wieku zmieniono wygląd fasady świątyni. Zdobią ją umieszczone w niszach figury: Niepokalanej Matki Bożej, dwóch świętych franciszkanów oraz świętych Piotra i Pawła. Do nawy głównej dobudowano kaplicę Pana Jezusa (obecnie pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbe). W 1 827 roku miała miejsce beatyfikacja błogosławionej Jolenty. W 1834 roku wydobyto z ziemnego grobu znajdującego się w kościele szczątki Błogosławionej i w nowej trumnie przeniesiono je na ołtarz w kaplicy. I 26 Zarys dziejów śródmieścia Gniezna W 1 836 roku władze pruskie dokonały kasaty klasztoru franciszkanów. Klasztor wpierw zajęło wojsko, później zamieniono go na odwach, w końcu umieszczono w nim szkołą. W 1837 roku nastąpiła kasata klasztoru klarysek i przed 1875 rokiem przystąpiono do rozbierania budynków klasztornych, które jeszcze w 1869 roku F. J. Frankowski zdążył narysować. Na tym miejscu w 1889 roku wzniesiono gmach sądu oraz więzienie. W 1892 roku odnowiono oratorium klarysek, do którego abp Florian Stablewski przeniósł na ołtarz relikwiarz w kształcie trumienki wykonanej według projektu Sławomira Nałęcz-Odrzywolskiego. W 1928 roku ojcowie franciszkanie wrócili do Gniezna, w 1930 roku przystąpili do remontu. Dokonano wówczas różnych zmian wewnątrz kościoła. Przez zlikwidowanie piętrowego oratorium klarysek utworzono jedną wysoką przestrzeń krytą sklepieniem z 1614 roku i włączono ją do kościoła jako nawę boczną. W tej nawie dziś na ołtarzu z 1954 roku znajduje się relikwiarz ze szczątkami bł. Jolenty. Tak w wielkim skrócie - prawie w punktach - spróbowano przedstawić dzieje centralnej części Gniezna ze zwróceniem uwagi na to, w jakim mieście bł. Jolenta spędziła ostatnie dni swego życia. W XX wieku pamięć o bł. Jolencie ożywiła się. Radni miejscy utrwalili jej pamięć 18 lipca 1919 roku, zmieniając pruską nazwę ulicy, prowadzącej do folwarku należącego wcześniej do klarysek. Z Vorwerkstrasse została przemianowana na ul. Bł. Jolanty. Polskie Gimnazjum Żeńskie od 1925 do 1939 roku nosiło imię bł. Jolanty. Innym śladem jej kultu jest umieszczenie na szkarpie naszej katedry jej figury, wykonanej przez Marcina Rożka około 1933 roku oraz nowy witraż w katedrze gnieźnieńskiej przedstawiający „Ekstazę bł. Jolenty". Witraż wykonała mgr Maria Powalisz-Bardońska w 1992 roku. Najnowszy kościół w Gnieźnie nosi wezwanie bł. Jolanty. Summary Outline history of Gniezno downtown Lech Hill and Ladies' Hill Gabriela Mikołajczyk devoted her article to the history of the downtown of . The author concentrates on Lech Hill and Ladies' Hill, sińce these are the places where blessed Jolenta spent a few years of her life and wherc her remains were buried. Historical, cartographic, and iconographical materials, but Gabriela Mikołajczyk 127 above all archaeological examinations of the site, provide us with a wealth of information about the beginning and development of the buildings occupying the above area. The historical outline we are presented with encompasses the period dating from the Roman influence till the 19th century. The lecturer enumerates natural as well as geographical aspects which appeared decisive in colonisation and subseąuent formation of a city in the area of our interest. She describes how the city's cultural, military, and political significance increased. Dealing with the above issue we touch upon the beginning of our statehood. It appears obvious that much of the attention of the author has been devoted to the Franciscan monastery and the Clarisse convent in Gniezno. Mikołajczyk also treats of foundations owing to which the above were founded. We learn about the damage of the buildings (e.g. during fires), their successive repairs and rebuilding, the time of their splendour and decline. There has been evoked the time of partitions, which is the time of the cassation of the convent of the Poor Clares. The 19* century is also the time when a reliąuary was founded. tłum. Joanna Wąsikowska M. Salomea Ewa Pabian OŚCI Charyzmat i duchowość klariańska Ojciec św. Jan Paweł II na Jasnej Górze 4 czerwca 1997 roku w orędziu skierowanym do osób konsekrowanych powiedział: „Rady ewangeliczne ukazują ludzkości drogę duchowej terapii, ponieważ odrzucają bałwochwalczy kult stworzenia i w pewnej mierze czynią widzialnym Boga żywego. Ten proroczy znak jest Kościołowi we współczesnym świecie ogromnie potrzebny"1. Ten „proroczy znak" jest potrzebny człowiekowi i ludzkości na każdym etapie jej rozwoju. W XIII wieku życie wspólnoty w San Damiano stało się czytelnym świadectwem życia ewangelicznego. Wspólnota św. Klary wiedziała, że „(...) trzeba ponownie odnaleźć i ukazać prawdziwe oblicze chrześcijańskiej wiary, która nie jest jedynie zbiorem tez wymagających przyjęcia i zatwierdzenia przez rozum, ale poznaniem Chrystusa w wewnętrznym doświadczeniu, żywą pamięcią o Jego przykazaniach, prawdą, którą trzeba żyć"2. Dlatego zawsze rozumiała Ewangelię dosłownie i integralnie. Dla niej życie Dobrą Nowiną to naśladowanie Jezusa Chrystusa w całości, to zjednoczenie z Nim w głównych tajemnicach Jego życia -Wcielenia, Odkupienia i Zbawienia. Ewangeliczny opis męki i śmierci Zbawiciela, czyli opis Krzyża, uważała za skrót i apogeum całej Ewangelii. Dynamizm miłości dalekiej od legalizmu, formalizmu i faryzeizmu pozwolił nowej wspólnocie na pełny rozwój. Siostry przeżywały i kształtowały swoją egzystencję na kamieniu węgielnym, którym jest Chrystus. W każdym okresie historycznym wspólnoty Mariańskie starały się propagować ideały św. Matki Klary i nimi żyć, służąc Kościołowi oraz wszystkim potrzebującym w ramach swojego charyzmatu. Wciąż na nowo uświadamiały sobie, że są wezwane do pełniejszego „dawania osobistego i wspólnotowego świadectwa świętości, która jest istotnym powołaniem życia konsekrowanego i źródłem apostolskiego dynamizmu Kościoła"3. Rozumiały, że duszę nowej ewangelizacji stanowi głębokie życie wewnętrzne. 1 Orędzie Jana Pawia II do osób konsekrowanych, w: L'osservatore Romano, wyd. polskie, numer specjalny 1997, s. 62. 2 Encyklika Veritatis splendor, 88. 1 Homilia Ojca św. Jana Pawła II odczytana przez kard. Franciszka Macharskiego podczas Mszy św. w Starym Sączu 16.06.1999 r, w: VII pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny, wyd. Wydział Duszpasterski Kurii Metropolitalnej Olsztyn 1999, s. 230. 130 Charyzmat i duchowość klanańska Dzisiejsze czasy to czasy duchowego chaosu, zagubienia i zamętu. Do głosu dochodzą różne tendencje liberalne i laickie, pragnące zredukować wiarę do sfery czysto prywatnej. W postępowaniu ludzi współczesnych uwidacznia się szkodliwy relatywizm. Wobec tej trudnej rzeczywistości Magisterium Kościoła przypomina, że życie konsekrowane trzeba chronić przed zagrożeniami zewnętrznymi i wewnętrznymi. Przed tym wszystkim należy unikać wszystkiego, co mogłoby prowadzić do osłabienia pierwotnej gorliwości, do powierzchowności i przeciętności w służbie Bożej. Ostatnia Adhortacja apostolska Vita consecrata oraz Instrukcja o życiu kontemplacyjnym i klauzurze mniszek Verbi Sponsa dały życiu konsekrowanemu nowy impuls, pogłębiając jego tożsamość, duchowość i misję w Kościele oraz w świecie współczesnym. Stały się przedmiotem refleksji osobistej i wspólnotowej, ukazując w pełniejszym świetle priorytetowe zadania zakonów klauzurowych. Niewątpliwie pomogły klaryskom pogłębić życie modlitwy, odczytać ubóstwo jako środek ascetyczny i nie tylko. Pozwoliły odkryć na nowo urok życia w siostrzanej wspólnocie i z franciszkańską radością dostrzec klauzurę jako ubogacający dar. Życie modlitwy Św. Klara miała predyspozycje psychiczne i fizyczne do kontemplacji. Ośrodkiem modlitwy oraz jej życia duchowego był Jezus Chrystus. Obdarzona światłem nadprzyrodzonym, rozjaśniającym tajemnice Boże, kontemplowała wydarzenia z życia ziemskiego Pana, jak i rozważała Jego chwałę niebieską. Zatrzymywała się najdłużej i wzruszała w Betlejem przy żłóbku, w którym urodził się ubogi Bóg, ale głównie na Kalwarii przy Jezusie cierpiącym odnajdywała źródło kontemplacji4. Była zapaloną miłośniczką Chrystusa ukrzyżowanego, z którym pragnęła się całkowicie utożsamić, a „Ten, który cierpiał, na krzyżu, odzwierciedla także chwałę Ojca i wciąga w swoją Paschą tych, którzy Go kochają, z miłości dzieląc z Nim cierpienie"5. Na procesie kanonizacyjnym s. Benwenuta zeznała: „Pani Klara wieczorem po komplecie zostawała długo na modlitwie, obficie roniąc łzy. Podobnie dopóki była zdrowa, około północy wstawała na modlitwę (...). A potem modliła się o godzinie szóstej, mówiła bowiem, że o tej godzinie Pan nasz wisiał na krzyżu"6. 4 Zob. R Dhont, Klara wśród swoich sióstr, Niepokalanów 1988, s. 44. 5 Orędzie Jana Pawła II, dz. cyt., s. 63. b R Dhont, Klara wśród swoich sióstr, dz. cyt., s. 43. M. Salomea Ewa Pabian OŚCI 13 1 Z kolei s. Agnieszka dodała: „Kiedy umierała, towarzyszyło jej w ostatnich chwilach życia wspomnienie Chrystusa cierpiącego, (...) o ile mogłam ją zrozumieć, jako że mówiła bardzo cicho, bez przerwy miała na swych ustach męką Pańską oraz imię Pana naszego Jezusa Chrystusa"7. Święta z trafnym rozumieniem teologicznym widziała „w Chrystusie jedynego Pośrednika, Odkupiciela i Zbawiciela, iż tylko On i jedynie On jest naszą drogą do Ojca. Wszakże jej kobieca wrażliwość nie mogła nie dostrzegać, że u boku Jezusa stała Ta, która była Jego matką, która towarzyszyła Mu w radości, ale i w trudzie, cierpieniu i chwale zbawienia"8. W swej Regule cztery razy wymieniła imię Maryi, a kobiecym sercem lepiej pojmowała Jej rolę jako matki. Wiedziała, że „dla Kościoła Maryja pozostaje nieustającym wzorem jako dziewica i matka zarazem (...) i na tej zasadzie -jako wzór, a raczej pierwowzór - Maryja, obecna w tajemnicy Chrystusa, pozostaje stale obecna również w tajemnicy Kościoła"9. Jednak nade wszystko centrum jej modlitwy i życia duchowego stanowił Jezus Chrystus, Bóg Wcielony. „Syn Boży stał się naszą drogą, zapisała w Testamencie, a wskazał nam ją i nauczył nas jej słowem i przykładem święty ojciec nasz Franciszek"10. Teologia, a zatem i mistyka św. Klary była chrystocentryczna. Przebywanie Trójcy Świętej w duszy sprawiedliwego, żyjącego łaskąjest zawsze obecnością Jezusa Chrystusa. Klara przywołuje Go, wspominając boskie macierzyństwo Maryi i starannie zaznacza różnicę między obecnością materialną a duchową. W trzecim liście do św. Agnieszki czytamy: „Chwalebna Dziewica dziewic materialnie nosiła Chrystusa w swym łonie, ty natomiast idąc Jego śladami, zwłaszcza śladami Jego pokory i ubóstwa, możesz zawsze bez żadnej wątpliwości nosić Go duchowo w swoim ciele"". Żyjąc tchnieniem Ducha Świętego, zbliżała się do tajemnicy Boga Trójjedynego. Z zeznań s. Angeluccii na procesie kanonizacyjnym dowiadujemy się, że św. Klara „jednego wieczoru, na parę dni przed swoją śmiercią, zaczęła mówić o Trójcy Bożej oraz inne rzeczy o Bogu tak bardzo wnikliwie, że tylko ludzie bardzo uczeni mogliby je pojąć"12. 7 Tamże, s. 45. s C. Niezgoda, Święta Klara z Asyżu w świetle Poverella, Kraków 1993, s. 112. '* Redemptoris Mater, 42. 10 Wczesne źródła franciszkańskie, Warszawa 1981, t. 2, s. 319. 11 Tamże, s. 368. 12 . C. Niezgoda, Święta Klara..., dz. cyt, s. 110. 132 Charyzmat i duchowość klariańska Jednak osobisty kontakt św. Matki Klary z Chrystusem pozostanie zawsze sekretem jej serca. W życiu modlitwy Świętej nie dostrzegamy żadnej techniki ułatwiającej kontakt z Panem, ale w pismach mówi o warunkach niezbędnych do prowadzenia życia kontemplacyjnego. Wydaje się, że jedyną jej techniką była miłość, którą wkraczała na drogę mistycznego zjednoczenia. Ta gorąca miłość ku Chrystusowi znalazła swe wypełnienie w zjednoczeniu z Jego Ciałem sakramentalnym tu, na ziemi, będącym zadatkiem zjednoczenia w chwale niebieskiej. Już pierwsze wizerunki Klary ukazywały jej związek z kultem Eucharystii. Jeżeli współcześni widzieli w adoracji z monstrancją w ręku symbol jej życia duchowego, to dlatego, że w ich oczach adoracja Chrystusa eucharystycznego była głównym rysem jej życia kontemplacyjnego. Od XIII wieku przedstawiano ją w postawie pokornej adoracji z monstrancją w ręku. Ikonografia późniejsza, pochodząca z XVII i XVIII wieku, wypaczyła tę ideę. Nie ukazywano już Klary w postawie adoracji, lecz jako niosącą monstrancję w stronę Saracenów. W tym ujęciu większego znaczenia nabierał cud ucieczki napastników, ale został zatarty kult Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie13. Dla niej konsekwentną odpowiedzią na ten niezwykły dar Eucharystii był pełny dar z siebie, który znajduje swój wyraz w wiernym wypełnianiu rad ewangelicznych. Eucharystia to niewyczerpane źródło energii duchowej, płynącej wprost od Pana. Święta wiedziała, że ten sakrament miłosierdzia, „znak jedności, węzeł miłości, uczta paschalna, w której spożywamy Chrystusa, w sposób najdoskonalszy wyraża sens i prawdę o powołaniu"14. Ksieni z San Damiano wiedziała, że „za pośrednictwem Eucharystii osoby i wspólnoty - pod działaniem Parakleta - Pocieszyciela - uczą się odnajdywać Boski sens swego ludzkiego życia, (...) poprzez który Chrystus objawił człowieka samemu człowiekowi. W Eucharystii uczymy się odnajdywać siebie poprzez dar z siebie w komunii z Bogiem i człowiekiem"15. Tę komunię osób i wspólnot tworzy miłość, która najpełniejszy wyraz znajduje we wspólnej modlitwie, „a modlitwa staje się sama z siebie wyrazem i potwierdzeniem jedności"16. Klasztor Ubogich Pań stał się oazą modlitwy. Święta Matka w Regule podkreślała, że „siostry przede wszystkim powinny pragnąć mieć Ducha Pańskiego (...), modlić się zawsze do Niego czystym sercem". Liturgia Godzin 13 Por. tamże, s. 103. 14 Orędzie Jana Pawła 11, dz. cyt., s. 62. 15 Encyklika Dominum et vivificantem 62, Znak, Kraków 1998. 16 Encyklika Ut unum sint, 21. M. Salomea Ewa Pabian OŚCI 1 33 odprawiana według zwyczaju Braci Mniejszych, modlitwa osobista i wspólnotowa, adoracja Najświętszego Sakramentu oraz rozważanie Słowa Bożego prowadziło konwent do Eucharystii - Sakramentu Miłości, która stanowiła apogeum życia modlitewnego sióstr. Obok życia ewangelicznego zatopionego w modlitwie rysem charakterystycznym charyzmatu klariańskiego jest duch ubóstwa. Klariańskie ubóstwo W liście Jana Pawła II do klarysek w 800-lecie urodzin św. Założycielki czytamy: „Ubóstwo, które tak bardzo ukochała i o którym często mówiła w swoich pismach, jest bogactwem duszy. Święta ogołociwszy się z własnych dóbr, otwiera się na Ducha Pańskiego i Jego święte działanie jak pusta konwia, którą Bóg ponownie może napełnić obfitością swoich darów"17. Celem, jaki przyświecał św. Matce Klarze w jej pragnieniu zachowania ubóstwa, było coś więcej niż zwykłe wyrzeczenie się rzeczy. Chciała podzielić los ubogich, wypracować styl życia stawiający ją wraz z siostrami na równi z ludźmi, którzy nie posiadają żadnych dóbr doczesnych, narażeni są na przeciwności losu i znosić muszą wszelkie poniżenie, trudy, niedostatki nierozłącznie towarzyszące życiu człowieka18. Dlatego ubóstwo stało się kamieniem węgielnym Reguły. Byłoby jednak błędem rozpatrywać je w oderwaniu od tego, co stawiała na pierwszym miejscu: przywiązanie do Jezusa z miłości. Bez tej miłości jej życie i wszystkich damianitek, spędzone nawet w najściślejszym ubóstwie, byłoby pozbawione wartości. Materialne wyrzeczenie nie miałoby sensu, gdyby nie było środkiem, wyrazem, znakiem zupełnego oderwania się od wszelkich dóbr, również niematerialnych. Prawdziwe ubóstwo ewangeliczne uczyło ją, by być gotową utracić wszystko, iżby posiąść Boga jako jedyne dobro19. Radykalne wyzbycie się dóbr materialnych zmuszało nie tylko do korzystania z jałmużny, ale przede wszystkim do pracy. Matka Klara wiedziała, że „praca jest dobrem człowieka, (...) gdyż przez nią człowiek (...) urzeczywistnia siebie jako człowiek, a także poniekąd bardziej staje się człowiekiem"20. 17 List Jana Pawła II do klarysek w 800-lecie urodzin Założycielki, która żyła w cieniu św. Franciszka jako „roślinka", w: Św. Klara z Asyżu w 800-lecie urodzin, Niepokalanów 1995, s. 359. 1!< Por. R. Dhont, Klara wśród swoich sióstr, dz. cyt., s. 64. 19 Zob. C. Niezgoda, Święta Klara..., dz. cyt., s. 116. 20 Laborem exercens 9. 134 Charyzmat i duchowość klariańska W 7 rozdziale Reguły czytamy: „siostry, którym Pan dał łaskę pracowania. niech po Tercji oddają się pracy uczciwej i pożytecznej dla wspólnoty". Nie wiemy dokładnie, jakie prace wykonywały damianitki. Oprócz prac domowych, uprawiały ogród na potrzeby własne. Jeżeli chodzi o inne zajęcia, wiemy tylko, że Klara w chorobie przędła i haftowała korporały do ubogich kościołów. Celańczyk podaje, że „zrobiła więcej niż pięćdziesiąt korporałów. Włożywszy je do burs z jedwabiu albo purpury, przeznaczała je dla różnych kościołów w dolinie i na górach Asyżu"2'. Jednak czyniąc miłosierdzie, wiedziała, że „ten najistotniejszy ewangeliczny proces nie jest tylko jednorazowym przełomem duchowym, ale całym stylem życia, istotną właściwością chrześcijańskiego powołania, wypływającą z miłości"22. Istotną rzeczą dla wspólnoty w San Damiano było zachowanie właściwych proporcji pomiędzy pracą a modlitwą. Jak zaznacza Celańczyk, pisząc o Klarze: „Chciała, żeby siostry w określonych godzinach oddawały się pracom ręcznym, zawsze jednak w taki sposób, iżby nie osłabiały zapału do praktykowania modlitwy, a także by uciekając przed opieszałością i zaniedbaniem, ogniem świętej miłości usuwały oziębłość w pobożności"23. Obok pracy konwent utrzymywał się z jałmużny. Rene-Charles Dhont w książce pt. „Klara wśród swoich sióstr" podkreśla: „Klara wiedziała wszakże, że ubóstwo czyniąc ją nieraz żebraczką było cząstką, która zaprowadzi do ziemi żyjących. Ono kierowało jaku istocie Ewangelii. Dzięki ubóstwu egzystencji siostry z klasztoru św. Damiana zjednywały łaski dla ludu Bożego. Mogły więc bez zawstydzenia prosić o chleb doczesny"24. Meritum Reguły oficjalnie uznanej i zatwierdzonej przez papieża Innocentego IV 9 sierpnia 1253 roku stanowiło ubóstwo. „Przywilej ubóstwa" stał się prawem dla Ubogich Pań, a na straży jego stanął sam Kościół. To, o co Klara walczyła całe życie, było nowością budzącą obawy. W swej ewangelicznej roztropności, w Regule poleca, aby siostry posiadały kawałek ziemi, ale tylko tyle, ile potrzeba do zachowania godności klasztoru i jego odosobnienia. Ziemię tę wolno było uprawiać jedynie jako ogród na potrzeby sióstr. W Regule nakazuje troszczyć się o siostry chore, o słabym zdrowiu i młode. Poleca dostarczać im pożywienie i inne środki potrzebne do życia, zależnie od 21 Wczesne źródła franciszkańskie, dz. cyt., s. 392. 22 Encyklika Dives in misericordia, 14. 23 Wczesne źródła franciszkańskie, dz. cyt., s. 395. 24 . Dhont, Klara wśród swoich sióstr, dz. cyt., s. 73. M Salomea Ewa Pabian OŚCI 135 możliwości klasztoru. Na ten cel przeznaczano jałmużnę przysyłaną przez ofiarodawców. Wyrazem ubóstwa wspólnoty obok pracy i jałmużny była klauzura. W adhortacji Vita consecrata Jan Paweł II podkreśla, iż mniszki „wybierając zamkniętą przestrzeń, mają udział w całkowitym wyniszczeniu się Chrystusa poprzez radykalne ubóstwo, którego wyrazem jest wyrzeczenie się nie tylko rzeczy, ale także przestrzeni, kontaktów i wielu dóbr stworzonych"25. Ta forma ascezy nie była obca wspólnocie Ubogich Pań z San Damiano. Konwent wiedział, że „rzeczywista separacja od świata, milczenie i samotność, wyrażają i strzegą integralności i tożsamości życia wyłącznie kontemplacyjnego"26, które jest znakiem „wyłącznego zespolenia Kościoła-Oblubienicy ze swoim Panem"27. Klauzura jest nie tylko środkiem ascetycznym, ale „sposobem przeżywania Paschy Chrystusa. Symbolizuje izdebkę ludzkiego serca, w której każdy powinien trwać w jedności z Panem. Przyjęta jako dar i wybrana jako dobrowolna odpowiedź miłości, jest miejscem duchowej komunii z Bogiem oraz z braćmi i siostrami"28. Samo życie kontemplacyjne było dla damianitek „charakterystycznym sposobem bycia Kościołem, urzeczywistniania w nim komunii, wypełniania posłannictwa ku pożytkowi całego Kościoła"29. Kościół ze swej natury jest misyjny, dlatego też misja jest istotną cechą również instytutów życia klauzurowego, a więc i klarysek, które „trwają w misyjnym sercu Kościoła poprzez nieustanną modlitwę, wyrzeczenie się siebie i składanie ofiary pochwalnej"30. Należy również pamiętać, że „mniszki swoją kobiecą naturą pełniej wyrażają tajemnicę Kościoła Niepokalanej Oblubienicy Niepokalanego Baranka, w sposób szczególny odnajdując same siebie w oblubieńczym wymiarze powołania w pełni kontemplacyjnego"31. Ostatnia instrukcja w numerze piątym - Verbi Sponsa - przypomina wszystkim klaryskom, że „za pośrednictwem klauzury urzeczywistniają exodus ze świata, aby spotkać Boga w samotności pustyni klauzury, obejmującej również samotność 25 Adhortacja Vita consecrata, 59. 26 Instrukcja o życiu kontemplacyjnym i klauzurze mniszek Verbi Sponsa 10, Watykan 1999. 27 Adhortacja Vita consecrata, 59. nVerbi Sponsa, 10, dz. cyt. 29 Tamże, 6. 30 Tamże, 7. 11 Tamże, 4. 136 Charyzmat i duchowość klariańska wewnętrzną, próby duchowe oraz udręki codziennego życia wspólnotowego, które są oblubieńczym współudziałem w samotności Jezusa w Getsemani i w Jego odkupieńczym cierpieniu na Krzyżu". Ten rodzaj życia staje się „milczącym promieniowaniem miłości i przeobfitą łaską w pulsującym sercu Kościoła -Oblubienicy", a przyjęty w wolności jest źródłem prawdziwej radości. Franciszkańska radość W radości tkwi witalność, ekspansja twórczej głębi zanurzonej w szczęściu i ukazującej świat jako niewyczerpane bogactwo. Dzięki niej człowiek może nawiązywać głębsze relacje z osobami, rzeczami, z kulturą i historią32. Wiedziała o tym św. Matka Klara i jej towarzyszki. Dzisiaj pamiętają o tym również siostry klaryski, spadkobierczynie jej ideałów. Radość dla nich jest „przykazaniem", ale „przykazaniem" łatwym, gdyż wynika z ich poglądu na życie. Augustyn Gemelli w książce pt. „Franciszkanizm" podkreśla, że aby głębiej przeżywać swoją konsekrację, należy wyeliminować „niepotrzebne pragnienia, działać na rym polu, które odpowiada własnemu powołaniu, i to zdecydowanie i szybko, by nie było miejsca na fantazjowanie, stale kroczyć główną ulicą naprzeciw słońca"33. Trzeba również pamiętać, że radość w pełni „należy do dziedziny religijnej, kulturowej i filozoficznej, ponieważ jest ona rzeczywistością głęboko antropologiczną"34. H. Cox w pozycji „La fiestas de locos" mówi, iż Franciszek i Klara widzieli „najwięcej wartości pozytywnych w życiu i że byli rewolucjonistami serca ze względu na swój sposób bycia i swój styl przeżywania historii"35. Św. Klara odkrywała piękno Boga w każdym stworzeniu, z jej ust spontanicznie wyrywały się słowa dziękczynienia. S. Angelika na procesie kanonizacyjnym przypomina: „Kiedy wysyłała siostry posługujące poza klasztor, upominała je, że kiedy zobaczą piękne drzewa, okwiecone i piękne listowia, niech chwalą Boga"36. Życie Ubogich Pań w San Damiano było ciężkie, ale wspólnota niczego się nie lękała. Siostry będąc całkowicie oddane Panu, odnajdywały radość każdego 32 Zob. Radosny wymiar franciszkanizmu, w: P. Anzulewicz, H. Lipiński, Ewangelia rozświetliła jego życie, Gdańsk 1998, s. 142. 33 A. Gemelli, Franciszkanizm, Warszawa 1988, s. 365. 34 Radosny wymiar franciszkanizmu, dz. cyt, s. 160. 35 H. Cox, La fiestas de locos, Madrid 1972, s. 12. 3.1R. Dhont, Klara wśród swoich sióstr, dz. cyt., s. 48. M. Salomea Ewa Pabian OŚCI 137 dnia w codziennych zajęciach klasztornych. Serdeczna atmosfera we wspólnocie pomagała im cierpliwie i w radości znosić wszystkie trudy. Ich radość była spontanicznym wyrazem uroczystego usposobienia, ale swoją podstawę i wyjaśnienie miały „w transcendencji, w Bogu, jako radosnym źródle, jako oczekiwanym celu i przeznaczeniu. Wiedziały, że chrześcijaństwo zaczyna przekazywać ducha i zarażać sympatią wówczas, gdy jest w stanie udzielać zdrowej i głębokiej radości"37. Z kolei A. Gemelli w powyżej cytowanej pozycji podkreśla, że „ten franciszkański uśmiech jest wyrazem mądrej pokory i pokornego rozumu, mającym właściwy sobie odcień ironii - ironii zawsze życzliwej, która często objawia się w wykwintnym humoryzmie lub w subtelnym poczuciu komizmu"38. Natomiast w książce ojców Piotra Anzulewicza i Huberta Lipińskiego pt. „Ewangelia rozświetliła jego życie" czytamy: „W rodzinie franciszkańskiej różne ekspresje człowieka zabarwione są nieokreślonym, ale dającym się rozpoznać odcieniem święta, optymizmu, radości"39. Dlatego w życiu pierwszego konwentu damianitek i obecnie działających wspólnot klariańskich praca, trud jak gdyby „traci ciężar, posępność, zmagania ascetyczne, a staje się darem, łaską, relacją"40. Ten duch radości, optymizmu, entuzjazmu odróżnia klariański charyzmat od innych, a szczególna tożsamość franciszkanizmu, trudna do sprecyzowania, staje się łatwa do odkrycia. Obecnie działające wspólnoty klariańskie, świadome swego posłannictwa w Kościele, odczytując na nowo przesłanie św. Matki Klary, starają się zgłębiać jej ideały oraz całe bogactwo dziedzictwa ukazane w pełniejszym świetle nauki posoborowej, przekazać przyszłemu pokoleniu sióstr. Summary Charisma and spirituality of saint Clare It is difficult to comprehend the way to sainthood chosen by blessed Jolenta, without any knowledge of the charisma and spirituality of St. Clare. The spirituality permeating the life of the community in San Damiano resolved itself 37 Radosny wymiar franciszkanizmu, dz. cyt., s. 163. 38 . Gemelli, Franciszkanizm, dz. cyt., s. 362-363. ią Radosny wymiar franciszkanizmu, dz. cyt., s. 142. 40 Tamże, s. 143. 138 Charyzmat i duchowość klariańska into fidelity to the Gospel - claims sister M. Salomea Ewa Pabian (OŚCI). The sisters following St. Clare in her following St. Francis of Assisi strived at rediscovering and displaying the real face of Christian faith. Their religiousness, which was far from Jegalism, formalism or pharisaism, enabled the convent to flourish, so that in a short time the order spread all over Europę. The spirituality of Clarissines comprises three basie elements: a) life of prayer, b) love of poverty, c) Franciscan joy. The convent of San Damiano was an oasis of contemplation. The objective of contemplation was a union with Christ in the prime mysteries of His life -Incarnation, Redemption, and Salvation. The Divine Office, individual and communal prayers, adoration of the Holy Sacrament and Lectio Divina lead the convent towards the Eucharist, which is prayers' climax. Concentrating on God, the sisters of San Damiano did not loose sight of their brethren, especially of the weakest and the poorest ones. The nuns' poverty was a sign of their solidarity with those people. Not only did the act of ridding of materiał goods force the nuns to live on charity, but first of all it forced them to work. Fasting, flesh mortification and duties did not weaken the nuns' joy. On the contrary, in the life of the first convent of San Damiano as well as in the lives of contemporary Clarisse communities, work and toil loose their gravity and dreariness and become the grace of God. The above happens due to Franciscan joy, enthusiasm and optimism. tłum. Joanna Wąsikowska Dyskusja na zakończenie drugiego dnia sympozjum (fragmenty) o. M. Baranowski Zrodziła mi się taka myśl. Św. Klara została ukazana jako patronka adoracji. Skądinąd wiemy, że została ogłoszona też patronką telewizji - nastąpiło przeniesienie tej postaci w realia współczesne. I pytanie: a jak z błogosławioną Jolentą? Czy jest ona patronką szczególnej praktyki czy konkretnej grupy ludzi? Czy jest jakiś szczególny rys jej duchowości i posługi? s. prof. A. Witkowska Jolenta to przede wszystkim matka i wychowawczyni. Wychowywanie własnych dzieci i pogrobowca stanowiło ważną część jej życia. Zwłaszcza osiemnastowieczne żywoty podkreślają tę jej rolę, rolę kochającej, troskliwej matki. Nie widziałabym jej w jakichś innych ramach. Nie była czczona jako patronka danej dziedziny życia czy pewnej kategorii osób, nie była związana z żadnymi bractwami. Nie ma w niej nic takiego, co by ją jakoś szufladkowało i łączyło tylko z jednym stanem bądź jedną grupą zawodową. prof. Cz. Deptuła Trudno uczynić z Jolenty patronkę określonej dziedziny, ponieważ Błogosławiona nie skupiała się na jednej sprawie. We wszystkim starała się realizować ideał ewangeliczny. Gdy mowa o osobach, które pełniły swoją funkcję życiową czy to w małżeństwie, czy w pracy, a później wstąpiły do zakonu, na ogół stosuje się podwójną interpretację. Albo tłumaczy się, że właściwym ich życiem było to wcześniejsze, w rodzinie, w zawodzie, w jakiejś misji społecznej, natomiast zakon był rodzajem duchowej emerytury, która wieńczyła owocne życie. Ujęcie biegunowo różne jest takie: to wszystko, co było wcześniej, wcale się nie liczyło. Właściwe powołanie to zakon, a reszta to przygotowanie do życia klasztornego albo wręcz przeszkoda w jego prowadzeniu, którą trzeba było przełamać. Do Jolenty żadne z tych skrajnych podejść nie pasuje. Zakon klarysek nie był dla niej tą duchową emeryturą, a zanim zapukała do klasztornej furty, znakomicie realizowała się w swojej „świeckiej" roli. Obie sfery życia w jej przypadku jakoś się równoważą, w sensie dążenia do świętości. Aleksandra Witkowska OSU Błogosławiona Jolenta w staropolskiej tradycji hagiograficznej O Jolencie, królewnie węgierskiej, żonie Bolesława Pobożnego, księżnej kaliskiej, klarysce gnieźnieńskiej, należącej do grupy świątobliwych pań piastowskich XIII wieku, nie dochowały się współczesne ani bliskie czasem przekazy hagiograficzne. Niewykluczone, że zostały zniszczone podczas dwóch wielkich pożarów, które nawiedziły Gniezno w 1511 i 1613 roku. Spłonęły wówczas obydwa klasztory franciszkańskie, w tym także archiwum klasztoru klarysek1. Niewiele zachowało się źródeł historycznych dotyczących Jolenty. Pozostało pięć dokumentów z lat 1272-1303(4), w których osobiście ta pobożna niewiasta występuje2 i kilka, w których jest wspomniana3. Jest także kilkanaście wzmianek rocznikarskich, franciszkańskiej i wielkopolskiej proweniencji, powielających informacje4. Dodać jeszcze trzeba wzmianki o dniu jej śmierci 1 Księgi wszystkich spraw konwentu gnieźnieńskiego Zakonu św. Klary - AAGn, Klaryski - Gniezno, A. Akta zakonne, k. 246 r, 251 v.; F. Cybulski, Życie i cuda wielebnej sługi Bożej Jolenty, siostry bl. Kunegundy (...), Poznań 1775 s. 122; K. Ney, Żywot bl. Jolanty i kronika klasztoru zakonnic św. Klary w Gnieźnie, Leszno-Gniezno 1843 s. 88-94; A. Popławski, Św. Kunegunda i siostry jej b. Helena czyli Jolenta i b. Małgorzata, Kraków 1881 s. 234; W. Sawicki, Bł. Jolanta. Życie i dzieje kultu, Gmezno-Niepokalanów 1980 s. 136, 177. 2 KDW I nr 449 (1272 r. wystawca - Jolenta), nr 460 (1276 r.), nr 465 (1277 r.); dokument zaginiony z 1257-1259 r. zob. M. Bielińska, Kancelarie i dokumenty wielkopolskie XIII wieku, Wrocław-Warszawa-Kraków 19967 s. 301; WAP Poznań, sygn. 1/155, zespół: Akta miasta Gniezna, Grzybowo - jurydyka joannitów (kopiarz z XVI/XVII w.), k. 10 v (1303 lub 1304 r.). 3 Dokumenty: Bolesława Pobożnego - KDW I nr 411 (1264 r.), nr 450 (1273 r.), 465 (1277 r.); Przemysła II - Codex diplomaticus Majóris Poloniae, t. I, Poznań 1877 nr 550 (1285 r.); KDW II nr 736 (1295 r.); Mszczuja Pomorskiego - KDW I nr 556 (1285 r.); KDW II nr717 (1294 r.); Władysława Łokietka KDW II nr 783 (1298 r.). 4 Rocznik krakowski, w: MPH II s. 839 (1259 r.), 843 (1276 r.), 845 (1279 r.); Rocznik Traski, w: MPH II s. 843 (1276 r.), 845 (1279 r.), 846 (1279 r.); Rocznik franciszkański, w: MPH III s. 50 (1279 r.); Rocznik małopolski, w: MPH III s. 162 (1250 r.), 181 (1279 r.) oraz proweniencji wielkopolskiej: Rocznik wielkopolski, w: 142 Błogosławiona Jolenta w staropolskiej tradycji hagiograficznej w Liber mortuorum opactwa cysterskiego w Lądzie5 oraz pięć zapisek w Kronice Wielkopolskiej6. Wspomnieć w końcu wypada późniejsze, nieco obszerniejsze relacje w Annales Jana Długosza7, bezkrytycznie powtórzone przez XVI-wiecznych historiografów: Macieja Miechowitą, Marcina Kromera i Marcina Bielskiego8. Kronikarskie wiadomości o Jolencie występują wyraźnie na marginesie spraw związanych bądź to z osobą jej męża Bolesława Pobożnego, bądź z losami jej siostry Kingi, księżnej krakowskiej, fundatorki starosądeckich klarysek. Ubóstwo przekazów źródłowych sprawia, iż w dużej mierze zdani jesteśmy na przekaz późniejszej tradycji. Stosunkowo późno, bo dopiero w początkach XVII wieku, delikatną materię hagiograficzną zaczęto porządkować i utrwalać słowem pisanym. Wcześniej wspomniana została Jolenta jedynie w XIV-wiecznej Genealogii św. Jadwigi śląskiej9, w dwóch żywotach Kingi - najstarszej Viła]0 i XV-wiecznym MPH III s. 32 (1258 r.), 39 (1273 r.); Rocznik kapituły poznańskiej, w: MPH NS VI s. 43 (1257 r.), 52 (1273 r.); Rocznik lubiński, w: MPH NS VI s. 114 (1256 i 1259 r.). 5 Liber mortuorum monasterii Landensis, w: MPH W s. 488 (1298 r.). 6 Kronika wielkopolska, tłum. K. Abgarowicz, Warszawa 1965: wiadomość o małżeństwie Jolenty z Bolesławem Pobożnym, o fundacji klasztoru klarysek w Gnieźnie, o narodzinach córki Anny (s. 262), o udziale Jolanty w sprawie obsadzenia biskupstwa poznańskiego (s. 278-299), o powitaniu w Drezdenku Ludgardy żony Przemyśla II (s. 297-298). 7 J. Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. VII, Warszawa 1974: wiadomość o małżeństwie Jolenty z Bolesławem Pobożnym - 1256 r. (s. 135- 136), o fundacji klasztoru klarysek w Gnieźnie - 1276 r. (s. 154), o narodzinach córki Anny - 1276 r. (s. 244), o śmierci Bolesława Pobożnego i wyjeździe Jolenty do Krakowa - 1279 r. (s. 261-262), o udziale w pogrzebie Bolesława Wstydliwego, przyjęciu reguły zakonnej i wyjeździe do klasztoru w Starym Sączu - 1279 r. (s. 263- 264), o najeździe tatarskim- 1287 r. (s. 315). s Maciej Miechowita, Chronica Polonorum, Cracoviae 1521, druk. Hieronima Vietora, Lib. III, cap. 59 s. CLXXVIII - najazd tatarski; Marcin Kromer, Polonia sive de origine et rebus gestis Polonorum libri XXX (...), Coloniaea Agripina, 1589, Officina Birckmannica, Lib. X s. 177 - najazd tatarski; Marcin Bielski, Kronika polska, Kraków , druk. Jakuba Sibeneychera, s. 189 - zgoda Jolenty i Bolesława Pobożnego na małżeństwo Przemyśla II z Ludgardą, s. 197 - najazd tatarski 1286 r. Incipil tractatus sive speculum genealoye sanctae Hedwigis ąuodam ducisse slesie, wyd. A. Semkowicz, w: MPH W s. 647. 0 Vita et miracula sanctae Kyngae ducissae cracoviensis, wyd. W. Kętrzyński, w: MPH\V,s. 682-744. Aleksandra Witkowska OSU 143 Długoszowym jej żywocie, przetłumaczonym na język polski w początku XVII wieku przez Przecława Mojeckiego". Wiek XVII zaowocował dwoma najstarszymi znanymi dziś żywotami Jolenty. Pierwszy wyszedł spod pióra bernardyńskiego hagiografa Marcina Baroniusza z Jarosławia około 1600 roku12. Zachowany jedynie w rękopisie łaciński tekst Vita znany jest z dwóch kopii13. Jedną z nich, z nagłówkiem Notitia de venerabili serva Dei Jolenta, wpisał w 1606 roku do Kroniki klasztoru klarysek gnieźnieńskich sekretarz i asystent prowincji polskiej Braci Mniejszych o. Antoni Pilesoski (z aktów konwentu franciszkańskiego w Zawichoście)14. Drugi odpis pochodził z tekstu udostępnionego w 1609 roku przez samego Baroniusza zakrystianowi konwentu krakowskiego Braci Mniejszych Adamowi z Pyzdr. Jego kopię sporządził w 1640 roku o. Ludwik Starkowicz OFM. Tekst ten został w 1764 roku ponownie przepisany przez o. Bonawenturę Marcina Makowskiego OFM i opatrzony tytułem Vita b. Jolentae ducissae Poloniae a Martino Baronio circa annum 1600 composita, nunc autem anno videlicet 1755... additis notis discussa, znajduje się obecnie w Bibliotece PAN w Kórniku w zbiorze Yariae inscriptiones ad vite, recte et utinam feliciterperagendam... praeparatae A.D. 1776]5. Z zamieszczonej przez Makowskiego informacji wynika, iż ten najstarszy żywot Jolenty przechowywany był w XVIII wieku w konwencie kaliskim w rękopisie Marcina Baroniusza, określonym jako peculiare compendium Historiarum Sanctorum et Beatorum Polonorum Regni Poloniae, " J. Długosz, Vita b. Cunegundis, w: tenże, Opera omnia, t. 1, wyd. I. Polkowski, Ż. Pauli, Kraków 1887 s.1-182. W tłumaczeniu P. Mojeckiego (Żywot św. Kunegundy świętej Klary, księżnej polskiej, Kraków 1617, druk. Franciszka. Cezarego) cztery wzmianki dotyczące Jolenty zob. na s. 9, 18, 117, 150-151. Powtórzył je M. I. Frankowic w obszernym żywocie Kingi Wizerunek świętej doskonałości (...) błogosławionej Kunegundzie jaśniejący z procesu kanonizacji tej świętej w Polsce (...) z wielu autorów poważnych (...) zebrany, Kraków 1718, druk. Franciszka Cezarego. 12 Edycja tekstu łacińskiego i tłumaczenia polskiego w Marcina Baroniusza Żywot Błogosławionej Jolenty księżny wielkopolskiej, „Kronika Miasta Poznania" 1995, nr 2, s. 179-180. 13 O rękopisie Biblioteki Narodowej sygn. Lat. Q I 919 dziś zaginionym wspomina H. E. Wyczawski, Baroniusz (Barański) Marcin, w: Słownik polskich teologów , red. H. E. Wyczawski, t. 1, Warszawa 1981, s. 107. 14 W. Sawicki, dz. cyt.,s. 180n. 15 Bibl. PAN Kórnik sygn.82, s. 209-284. 144 Błogosławiona Jolenta w staropolskiej tradycji hagiograficznej Patronorumąue ordinis S. Francisci Conventualium Martyrum et Confessorum utriusąue sexus personarum a Martino Baronio Jaroslaviensi clerico ex diversis authoribus congestum'6. Żywot ten jest interesujący przede wszystkim jako dowód przedbeatyfikacyjnego kultu Jolenty, utrwalonej o niej tradycji oraz jako podstawa wszystkich późniejszych żywotów, bezkrytycznie powtarzających jego błędne informacje genealogiczne i chronologiczne. Drugi z kolei siedemnastowieczny żywot Jolenty z wydanej w 1662 roku kolekcji hagiograficznej Forteca monarchów i całego Królestwa Polskiego duchowna (...) Piotra Hiacynta Pruszcza (1605-około 1668) jest nieznaczną przeróbką dosłownie przez niego przetłumaczonego tekstu Baroniusza, bez wskazania właściwego autora17. Z tekstu Baroniusza korzystał historiograf zakonu Kazimierz Biernacki (1629-1725), poświęcając Jolencie w swym dziele Speculum minorum in quo primigenia religio Ordinis Minorum Conventualium (...) matrix fons et origo inspicitur (...) obszerniejsze hagiograficzne wspomnienie18. Nie znajdujemy natomiast wzmianki o Jolencie w najstarszym katalogu polskich świętych Reges, Sancti, Bellatores, Scriptores Poloni, sporządzonym w 1601 roku w Rzymie przez Krzysztofa Warszewickiego (1543-1603) 16 Prawdopodobnie jest to, uchodzący za zaginiony, przygotowany przez Baroniusza Cathalogus Sanctorum utriusąue sexus Regni Poloniae Patronorum, który uzyskał wprawdzie w 1600 r. aprobatę rzymską, ale z braku funduszy nigdy nie został opublikowany. Późniejszym hagiografom znany był jedynie z rękopiśmiennych odpisów. Wyciąg z niego ograniczony do świętych krakowskich ukazał się w 1615 r. Zob. R. Gustaw, Aneks, w: Hagiografia polska. Słownik bio-bibliograficzny, red. R. Gustaw, t. 2, Poznań 1972 s. 637; Kalendarz świętych, błogosławionych, świątobliwych i pobożnych Poznaniaków i Wielkopolan z pism staropolskich hagiografów Hiacynta Pruszcza, Stanisława Duńczewskiego i Floriana Jaroszewicza zestawiony przez Wandę Karkucińską i Jacka Wiesiołowskiego wydany, „Kronika Miasta Poznania" 1994 nr 3-4 s. 101. Spuścizna pisarska Baroniusza (XVI/XVII) pozostaje nadal nierozpoznana. Zob. U. Borkowska, Hagiografia polska (Wiek XVI- XVIII), w: Dzieje teologu katolickiej w Polsce, red. M. Rechowicz, t. 2, cz. 1, Lublin 1975 s. 485 nn.; H. E. Wyczawski, Baroniusz (Barański) Marcin, w: Słownik polskich teologów..., t. 1, s. 106-107. 17 Kraków 1662, Drukarnia Dziedziców Stanisława Lenczewskiego 2", s. toż, Kraków 1737, Drukarnia. Akademicka 4°, s. 89-90. O dziele Pruszcza zob. R. Gustaw, dz. cyt, s. 637; U. Borkowska, dz. cyt., s. 486; E. Ozorowski, Pruszcz Piotr Jacek, w: Słownik polskich teologów ... t. 3, Warszawa 1982 s. 445-446; Kalendarz świętych..., s. 101. 1!i Kraków, Drukarnia Uniwersytecka, 1688 4° s. 234-237. 146 Błogosławiona Jolenta w staropolskie) tradycji hagiograficznej i powtórnie wydanym w 1626 roku w Poznaniu19. A co bardziej dziwne, zabrakło jej życiorysu w Żywotach świętych Piotra Skargi (1536-1612). Twórczość hagiograficzna poświęcona Jolencie rozwinęła się w następnym stuleciu w związku z przygotowaniami procesu beatyfikacyjnego, pomyślnie zakończonego w 1827 roku. Powstały wówczas dwie prace hagiografów franciszkańskich Maurycego Kiełkowskiego (pierwsza połowa XVIII wieku) i Franciszka Cybulskiego (1740-1802). Dziełko Kiełkowskiego, Sława sługi Bożej Jolenty królewny węgierskiej, księżnej kaliskiej, reguły świętej Klary profeski, dotychczas utajona, teraz ku czci jedynego Boga i zbudowaniu ludzkiemu ojczystym stylem ogłoszona, pisane jest wierszem, podzielone na trzy rozdziały nazwane Trąbami20. Pierwszy rozdział napisany jest w formie akrostychu, utworu wierszowanego, w którym początkowe litery każdego kolejnego wersu czytane z góry na dół tworzą imiona i nazwiska dwudziestu sześciu klarysek przebywających w roku 1723 roku wraz z ksienią Krystyną Lubońską w konwencie gnieźnieńskim21. Późniejsza o półwiecze praca drugiego franciszkanina o. Cybulskiego, Życie i cuda wielebnej sługi Bożej Jolenty, siostry bł. Kunegundy (...) obejmuje dostępny mu materiał, odnoszący się do życia i kultu Jolenty, zebrany na użytek procesu beatyfikacyjnego. Franciszek Cybulski był jego postulatorem22. Obydwa żywoty, pełne budujących sentencji moralnych, popisu erudycji i retoryki, jak najbardziej odpowiadają ówczesnym formom uprawiania twórczości hagiograficznej. W XVHI-wieczną hagiografię wpisuje się jeszcze krótkie wspomnienie Jolenty w Kalendarzu polskim i ruskim na rok 1746, wydanym przez profesora Akademii Zamojskiej Stanisława Józefa Duńczewskiego (1701-1767)23 oraz zwięzły żywot Jolenty, zamieszczony przez Floriana Jacka Jaroszewicza (1694-1771) pod dniem 19 Romae 1601, Typographos Camerales 12°; toż, Posnaniae 1629 8°. Wykaz zawiera jednowierszowe zapiski biograficzne 45 świętych polskich. Zob. R. Gustaw, dz. cyt., s. 635 n.; H. E. Wyczawski, Warszewicki Krzysztof, w: Słownik polskich teologów ..., t. 4, Warszawa 1983 s. 388-392; 20 Poznań 1723, Drukarnia Akademicka 4°k. 14, s. 127. 21 Tamże s. 1-28. 22 Poznań 1775, Drukarnia Akademicka 12° k. 3, s. 150. Zob.M. Chwaliszewski, Błogosławiona Jolenta księżna i patronka Wielkopolski, „Przegląd Poznański" 37: 1864 s. 20 n.; D. Synowiec, Cybulski Franciszek, w: Słownik polskich teologów katolickich, red. H. E. Wyczawski, t. 1, Warszawa 1981 s. 337; Marcina Baroniusza..., s. 176 nn. 23 Zamość 1749. Zob. R. Gustaw, dz. cyt., s. 638; Kalendarz świętych..., s. 101. Aleksandra Witkowska OSU 149 5 marca (?) w najobszerniejszym dziele staropolskiej hagiografii Matce świętych Polsce24. Ten ostatni życiorys w dużej mierze zależny jest od tekstu Baroniusza, a tym samym i Pruszcza. Jaroszewicz posiadał sporą erudycję historyczną, w napisanych przez niego żywotach widoczna jest przewaga elementu historycznego nad hagiograficznym. Lata późniejsze nie przyniosły już żadnego ważniejszego dzieła hagiograficznego poświęconego Jolcncic. Tak więc hagiograficzna tradycja z nią związana, zapisana po raz pierwszy w okresie staropolskim przez Baroniusza, kończy się żywotem skreślonym przez Jaroszewicza. Wartość źródłowa wszystkich przypomnianych tekstów wiąże się z możliwościami ich interpretacji. Przede wszystkim analiza zawartych w nich treści historycznych pozwala oddzielić fakty pewne, źródłowo poświadczone od tych, które wyrosły w kręgu tworzącej się z czasem legendy. O ile w żywotach o średniowiecznej metryce wykrycie i próba bliższego zidentyfikowania ich podstawy źródłowej bywają trudne, a często nawet niemożliwe, o tyle w przypadku tekstów hagiograficznych późniejszych, XVII-i XVIII-wiecznych, sytuacja jest prostsza. Hagiografowie powołują się nierzadko na źródła swych wiadomości, wręcz prześcigają się w przywoływaniu coraz znaczniejszych autorytetów - odwołując się do autorów dzieł historycznych czy hagiograficznych. W przypadku staropolskich żywotów Jolenty liczba wykorzystanych w nich źródeł wzrasta wyraźnie w XVIII wieku: od pięciu odnotowanych przez Baroniusza i Biernackiego w poprzednim stuleciu, do dwunastu, trzynastu w pracach Kiełkowskiego i Cybulskiego. Znajdują się wśród nich nietrudne do zidentyfikowania dzieła historyczne Jana Długosza25, Godzisława Baszki26, Macieja Miechowity27, Marcina Kromera28, Marcina Bielskiego29, Jana Her- 24 Matka świętych Polska, albo żywoty świętych, błogosławionych, wielebnych, świątobliwych, pobożnych Polaków i Polek (...), Kraków 1767, Drukarnia Stanisława Stachiewicza 2°, s. 115. Zob. R. Gustaw, dz. cyt., s. 638 n.; U. Borkowska, dz. cyt., s. 486 n.; A. J. Szteinke, Jaroszewicz Florian Jacek, w: Słownik polskich teologów katolickich, red. H. E. Wyczawski, t. 2, Warszawa 1982 s. 186-188; Kalendarz świętych..., s. 102. 25 Historia polonica Joannis Długossi, wyd. J. Szczęsny Herburt, Dobromil 1614. 26 Uważany był za autora Kroniki wielkopolskiej. 27 Chronica Polonorum, Craciviae 1521. 28 Polonia sive de origine et rebus gestis. Polonorum, libri XXX, Coloniae Agripina 1589. 2gKronika polska (...), Kraków 1597. Aleksandra Witkowska OSU 151 Herburta3", Bartłomieja Paprockiego31, historyków franciszkańskich -Kazimierza Biernackiego32, Rudolfa Tossinianusa33, Łukasza Waddinga34. Są rękopiśmienne Acta konwentu gnieźnieńskiego, dokumenty, zapisy miracula, epitafia i wota z kościoła klarysek w Gnieźnie35. Z hagiografów przywołuje się Jana Długosza i Marcina Ignacego Frankowica, autorów żywotów Kingii6, Marcina Baroniusza, Piotra Hiacynta Pruszcza, Maurycego Kiełkowskiego37, Ludwika Miskę38 i Ludwika Elbinga39. Mimo obfitości cytowanych źródeł, nie zapominajmy o bardzo wątpliwej ich przydatności, choćby z tej racji, że powtarzają błędne informacje. Historyczność żywotów Jolenty to nie tyle sam wybór źródeł pisanych stanowiących podstawę historyczno-biograficznego wątku, ile sposób ich wykorzystania i interpretacji, znajdujący swój wyraz w tekście. A z tym bywa bardzo różnie. Hagiografowie Jolenty bezkrytycznie odnoszą się do źródeł informacji, zwłaszcza tradycji rozwijającej się w ciągu wieków w konwentach braci mniejszych i klarysek. Wolno przypuszczać, że równolegle do tego nurtu pamięci rozwijała się wokół postaci księżnej-mniszki równie bogata tradycja ludowa. Trudno rozstrzygnąć, które wiadomości biorą z niej swój początek i w jakim stopniu uzupełniła je wyobraźnia hagiografów. Szczegółowa analiza treści historycznych żywotów Jolenty doprowadziłaby do wyjaśnienia tych kwestii. Jest to na pewno ważny postulat badawczy. Spróbujmy wykazać to na kilku wybranych przykładach. Jednym z nich jest wprowadzenie do hagiografii odmiennych form imienia Jolenty. W dokumentach, annalistyce i zapisach kronikarskich żona Bolesława Chronica sive Historiae Polonicae compendiosa (...) descriptio, Basileae 1571. 31 Herby rycerstwa polskiego, Kraków 1584. 32 Dz. cyt. 33 Historiarum Seraphicae Religionis libri tres (...), Venetiis 1586. 34 Scriptores Ordinis Minorum (...), t. 2, Romae 1628. 35 Przywoływane często zwłaszcza przez Kiełkowskiego i Cybulskiego. 36 K/to S. Cunegundis, z 1. 1471-1474; M. I. Frankowic, Wizerunek świętej doskonałości (...) w bł. Kunegundzie jaśniejący (...), Kraków 1718. 37 Dzieła wcześniej cytowane. W przypadku Baroniusza przywołuje się jego Cathalogus Sanctorum utriusąue sexus Regni Poloniae Patronorum. 31 Wzór i obraz doskonały przełożonego (...), Kraków 1724; Zwierciadło przykladnośc i, to jest świątobliwy żywo! (...) S. Jadwigi (...), Kraków 1724. 39 Relacja o wielkiej świątnicy albo bazylice asyskiej (...), Kraków 1727. 152 Błogosławiona Jolenta w staropolskiej tradycji hagiograficznej Pobożnego występuje pod imieniem bądź to Jolenty40, bądź Heleny41. Wyjątkowo Rocznik krakowski i Traski używa imienia Johelet42. Hagiografowie sięgają do nowych odmian. Baroniusz nazywa ją Julentą Heleną43, u Pruszcza i Jaroszewicza pojawia się Jukulenta Helena44, osiemnastowieczni hagiografowie franciszkańscy korzystają z imienia Jolenta, starając się wytłumaczyć pozorną różnorodność imion: „Heleną z łacińskiego przezwali, co się w węgierskim języku Johelet, a u nas w polskim Jolenta wykłada"45. Może warto przy tej okazji przypomnieć polemikę, jaką na przełomie XIX i XX wieku wywołała wśród historyków sprawa podwójnego imienia Jolenty Heleny46. Oswald Balzer odrzucił wówczas istnienie związku między obydwoma imionami, przyjmując, iż imię Helena zostało przybrane przez Jolentę po przyjeździe do Polski47. Stosław Laguna uznał je za dwie różne formy tego samego imienia48. Podobnie sądził Kazimierz Rómerm, wyjaśniając, że imię Jolenty w brzmieniu francuskim Yolende znaczy tyle co Helena, ...a osoby nazywające się Yolende mają zawsze we Francji św. Helenę za patronkę49. Witold Sawicki przyjął, że Jolenta otrzymała na chrzcie drugie imię Heleny, w którym mogła się kryć pewna aluzja do jej cesarskiego pochodzenia i z którym wiązałby się, podkreślany przez hagiografów, szczególny jej kult dla Męki Chrystusowej50. Tradycja hagiograficzna wypełniła także całkowite milczenie źródeł odnośnie do chronologii jej narodzin i śmierci. W XVIII wieku po raz pierwszy m KDW\mA60, nr 465; MP//III s. 50; s. 168, 181; MPH V s. 488; MPH W s. 684, 698-699; Kronika wielkopolska...?,. 262, 278, 297; J. Długosz, Roczniki..., ks. VII, s. 135,262,315. 41 KDW\ nr 449; MPH III s.32; MPHNSWl s. 43, 114; J. Długosz, Roczniki..., ks. VII s. 135,263. 42 MPH II s. 839; s. 846; J. Długosz, Roczniki..., ks. VII s. 244, 261, 264. 4i Dz. cyt.,s. 180. 44 P. H. Pruszcz, dz. cyt., s. 89; F. Jaroszewicz, dz. cyt., s. 115. 45 F. Cybulski, dz. cyt., s. 21. 46 Przypomniał ją swego czasu K. Jasiński w swym artykule Uzupełnienia do genealogii Piastów, „Studia źródłoznawcze" 5: 1960, s. 103 n. 47 Genealogia Piastów, Kraków 1895, s. 233. 48 Rodowód Piastów, „Kwartalnik Historyczny" 11:1897, s. 766. 49 Polemika. „Kwartalnik Historyczny" 12: 1898, s. 494. 50 Dz. cyt. s. 13 n. Aleksandra Witkowska OSU 153 pojawia się w żywocie Kiełkowskiego data przyjścia na świat kolejnej, czwartej córki króla węgierskiego Beli IV i Marii Laskaris, cesarzówny bizantyńskiej -rok 1235 lub 1239: „Tam Królewskiego Dziecina plemienia Eura wschodniego skosztowała tchnienia. Rok nad Dwunasty wiek, trzydziesty piąty Eos na ten czas liczył lub dziewiąty"5'. Obie daty są nie do przyjęcia ze względu na poświadczony we współczesnej annalistyce wielkopolskiej i franciszkańskiej w 1256 roku ślub małoletniej Jolenty z księciem kaliskim Bolesławem Pobożnym w Krakowie (sponsalia de - zrękowiny) i dwa lata później, zapewne po osiągnięciu fizycznej dojrzałości, sprowadzenie jej do Wielkopolski52. Tak wczesna data urodzin Jolenty jest nierealna także z uwagi na wiek jej starszej siostry Kingi, żony Bolesława Wstydliwego, pod opieką której, jak przekazują żywotopisarze, miała przebywać od piątego roku życia na dworze krakowskim. Kinga, urodzona w 1234 roku, miałaby w momencie przybycia Jolenty do Krakowa sześć lat, wobec czego trudno widzieć ją w roli wychowawczyni młodszej o rok siostry. Ponadto, poślubiona in futuro w 1239 roku, prawną żoną księcia krakowskiego została po 1246 roku53. Podana przez Kiełkowskiego data przyjścia na świat Jolenty wzbudzała prawdopodobnie już wśród jemu współczesnych pewne wątpliwości, skoro Cybulski, bardziej w tym względzie ostrożny, opowiada się za pewnym kompromisem: „roku 1235, albo jak insi piszą 1239, o czym próżnej z Pisarzami nie czyniąc sporki na tym przystaję, że po tysięcznym dwóchsetny, między trzydziestym i czterdziestym Rokiem Chrystusa na świat przyszła"54. Późniejsza, dziewiętnastowieczna hagiografia przyjmie podobne rozwiązanie55. W historiografii natomiast obowiązuje, od czasu ustaleń Oswalda Balzera, 51 Tamże, s. 3. i2Tamże, s. 37 nn.; K. Jasiński, Genealogia Piastów wielkopolskich. Potomstwo Władysława Odonica, „Kronika Miasta Poznania" 1995 12 s. 42 n. ? M. H. Witkowska, Vita sanctae Kyngae ducissae cracoviensis jako źródło hagiograficzne, „Roczniki Humanistyczne" 10: 1961 z. 2 s. 109 n.; A. Witkowska, Bł. Kinga w średniowiecznych przekazach hagiograficznych, „Tarnowskie Studia Teologiczne" 10: 1986, s. 276 n. " Dz. cyt. s. 19. 55 M.in. K. Ney, dz. cyt., s. 26; M. Chwaliszewski, dz. cyt.\ A. Popławski, dz. Cyt. 154 Błogosławiona Jolenta w staropolskiej tradyc]i hagiograficznej rok 1244 jako najbardziej prawdopodobny z uwagi na wspomniane późniejsze fakty z życia Jolenty56. Tradycja hagiograficzna utrwaliła także błędną datą zgonu Jolenty. W źródłach współczesnych została odnotowana w Liber mortuorum opactwa cysterskiego w Lądzie jedynie data dzienna śmierci - 17 czerwca: obiit Iolenta domini Boleslai ducis Poloniae51. W najstarszym żywocie śmierć Jolenty zapisana jest z datą 28 kwietnia 1279 roku58. W tekście Pruszcza, przejętym od Baroniusza, w dacie rocznej zakradł się wyraźny błąd drukarski, zastąpienie siódemki dwójką wprowadziło datę zupełnie absurdalną - 1229 rok - powtórzoną bezkrytycznie przez Jaroszewicza59. Obaj datują zgon Jolenty w dniu 5 marca. Od XVIII wieku pojawia się niezmiennie rok 1298 z datą dzienną 11 lub 17 czerwca60. Przesuniętą na 1297 rok datę roczną i dzienną na 16 lub 17 czerwca potwierdziły ustalenia Oswalda Balzera61. Wprowadzona przez Kazimierza Jasińskiego62 data zgonu Jolenty w 1299 roku opierała się, pomijając datę dzienną, na fakcie występowania jej osoby, jak sądzono, po raz ostatni 25 kwietnia 1298 roku w dokumencie Władysława Łokietka63. Tymczasem odkryty ostatnio, nie opublikowany dotychczas dokument prepozyta gnieźnieńskiego Mikołaja, przechowywany w Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Poznaniu, dowodzi, że Jolenta żyła jeszcze 26 grudnia 1303 roku (lub 1304 - w zależności od zastosowania styczniowego lub 56 Dz. cyt., s. 233, 235. Por. W. Dworzaczek, Genealogia. Tablice, Warszawa 1959, tab. 2; W. Sawicki, dz. cyt., s,12n. 51 MPHYs. . 58 M. Baroniusz, dz. cyt., s. 180. 59 P.H. Pruszcz, dz. cyt. s. 89; F. Jaroszewicz, dz. cyt. s. 115. 60 M. Kiełkowski, dz. cyt., s. 27 (11.06); F. Cybulski, dz. cyt., s. 120 (17.06). W kaplicy klarysek w Gnieźnie obchodzono do czasu beatyfikacji w 1827 r. w dwie uroczystości wspomnieniowe Jolenty: 11 czerwca w dniu zgonu i 4 listopada na pamiątkę cudownego jej zjawienia ok. 1500 r. Dekret z 29 stycznia 1830 r. ustalił wspomnienie liturgiczne bł. Jolenty na dzień 17 czerwca. Zob. M. Chwaliszewski, dz. cyt., s. 24, 43; A. Popławski, dz. cyt., s. 233 nn. 61 Dz. cyt, .235. 62 Uzupełnienia do genealogii...,s. 104. 156 Błogosławiona Jolenta w staropolskiej tradycji hagiograficznej grudniowego początku roku)64. W liście świadków występuje Jolenta bezimiennie na pierwszym miejscu: Domina ducissa relicta ąuodam ducis Boleslai. A zatem ostatecznie przyjąć należy, że Jolenta zmarła najwcześniej 16 lub 17 czerwca po 1303 lub 1304 roku. Jest to istotna korekta w biografii Jolenty. Autentyczność dokumentu, dowodzą tego zarówno treść, jak i osoby w nim występujące, nie nasuwa żadnych zastrzeżeń65. W hagiografii staropolskiej utrwaliła się także tradycja o przyjęciu przez Jolentę po śmierci męża w 1279 roku reguły św. Klary i wspólnym pobycie z Kingą w starosądeckim klasztorze klarysek. Sam fakt wyboru przez owdowiałą księżnę kaliską życia zakonnego poświadczają wyraźnie dokumenty fundacyjne i uposażeniowe klarysek gnieźnieńskich z lat 1284-130366. Natomiast Długosz w Rocznikach i Żywocie Kingi po raz pierwszy wydarzenie to szerzej opisał, wiążąc je z rokiem 1279 i podając bliższe jego okoliczności: Jolenta po śmierci męża „krótko bawiła w Kaliszu zabrawszy całe mienie, które do niej należało, udała się do Krakowa, do swej rodzonej siostry Kingi... kobiety o niezwykle głębokiej pobożności, aby do końca służyć Bogu (...) Po pogrzebie Bolesława Wstydliwego Kinga razem z siostrą Heleną, wdową po księciu kaliskim Bolesławie Pobożnym, w kościele św. Franciszka przywdziała habit reguły św. Klary (...) razem ze swoją siostrą, księżną kaliską Johelet, udała się do klasztoru mniszek w Sączu (...)"67. W świetle ustaleń, poczynionych przez nas przed laty w związku z przebiegiem fundacji klasztoru starosądeckiego, przedstawiony przez Długosza przebieg wydarzeń jest nie do przyjęcia68. Otóż w 1279 roku, zaraz po śmierci męża (7 grudnia) Kinga prawdopodobnie opuściła Kraków, udając się do Starego Sącza gdzie podjęła starania o doprowadzenie do skutku od dawna zamierzonej fundacji. Mogła towarzyszyć jej Jolenta, nosząca się również po śmierci Bolesława Pobożnego (9 kwietnia) z zamiarem 64 WAP w Poznaniu sygn. 1/155, zespół: Akta miasta Gniezna, Grzybowo -jurydyka joannitów, kopiariusz z XVI/XVII w., k. 10 v. Wskazał na niego prof. K. Jasińskiemu dr Franciszek Sikora z Krakowa. 5 K. Jasiński, Franciszkańskie pochówki Piastów, w: Franciszkanie w Polsce średniowiecznej, cz. 2 i 3, Franciszkanie na ziemiach polskich, red. J. Kłoczowski, Kraków 1982 s. 178. Korekta daty wprowadzona została do historiografii - zob. Piastowie. Leksykon biograficzny, red. S. Szczur, K. Ożóg, Kraków 1999 s.147 66 Zob. przyp. 2 i 3. 67 Roczniki., ks. VII, s. 263 n.; tenże, Żywot św. Kunegundy..., s. 117. 68 A. Witkowska, Bi. Kinga..., s. 279. Aleksandra Witkowska OSU 157 sprowadzenia klarysek do Gniezna i przyjęcia franciszkańskiej reguły6''. Obie księżne mogły zostać klaryskami najwcześniej rok później70. W siedemnastowiecznych żywotach Jolenty do opisu obłóczyn, mających mieć miejsce w Krakowie, zakradł się dodatkowo błąd. Baroniusz wiąże celebrację uroczystości z osobą biskupa Prandoty: „świętym welonem została przyodziana przez błog. Jana Prandotę, biskupa krakowskiego, wraz z błog. Kunegundą siostrą swą i św. Salomeą królową halicką"71. Otóż zarówno bp Prandota, jak i Salomea dawno już nie żyli - biskup zmarł w 1266 roku, Salomea w 1268 roku. Sto lat później hagiografowie pomyłkę sprostowali: „Kto postrzygał Panie, Obydwie Xiężny i wela kładł na nie? Trzymają insi, że biskup Prandota, Nie wiedząc że wprzód trzynastą lat cnota Jego u Boga wzięła swą zapłatę... Według dawnego w Zakonie zwyczaju. Który na ten czas w każdym kwitnął kraju księżnę minister zakonny przykrywał albo i same Bogu poświęcywał"72. Obłóczyn miał dokonać prowincjał franciszkański o. Mikołaj, a „przysięgi słuchał biskup zaś krakowski nie Prandota ale jego następca Paweł i on sam, i całe duchowieństwo jego i Senat Polski z pospólstwem świadkami przytomnemi byli"73. Najstarszy XIV-wieczny żywot Kingi nie wspomina o wspólnym pobycie obydwóch sióstr w Starym Sączu. Nic mówią o nim żywoty Baroniusza, Pruszcza i Jaroszewicza, zaznaczając, iż Jolenta spędziła „całe życie po pobożnie i święcie zmarłym małżonku w tym klasztorze gnieźnieńskim"74. ('l> M. H. Witkowska, Kinga-Kunegunda, w: Nasi święci. Polski słownik hagiograficzny, red. A. Witkowska, Poznań 1999, s. 384. 70 Kinga po raz pierwszy nazwana zostaje soror ordinis s. Francisci w dokumencie z 2 stycznia 1281 r., po raz ostatni z tytułem domina występuje w dyplomie Leszka z 31 stycznia 1280 r.- zob. KDMII nr 490,491. Dużo później, bo 24 kwietnia 1289 r., złożyła profesję zakonną -KDMII nr513. A. Witkowska, Bł. Kinga..., s. 279. 71 Bl. Kinga..., dz. cyt.,%. 179. 72 M. Kiełkowski, dz. ., s. 20. 73 F. Cybulski, dz. cyt.,s. 87. 74 M. Baroniusz, dz. cyt., s. 179; P.H. Pruszcz, dz. cyt., s. 89; podobnie F. Jaroszewicz, dz. cyt., s. 115. 158 Błogosławiona Jolenta w staropolskiej tradycji hagiograficznej Natomiast wiadomość podaną przez Długosza przejmą pozostali hagiografowie Jolenty, amplifikując ją do rozmiaru osobnego, rozbudowanego wątku opowiadającego o trzynastoletnim jej pobycie w konwencie sądeckim, obecności przy śmierci Kingi i wyjeździe w 1292 roku do klasztoru gnieźnieńskiego: „dłużej się ostać w Sączu nie mogła, ale do swoich natychmiast córek, to jest do Gniezna pospieszyła"75. Przeświadczenia o ważności przeżytych przez Jolentę lat w Starym Sączu rekapituluje się taką ich oceną: „Tam rozmaitych objawień, tajemnic i skrytości Bożych nabawiła się i nauczyła (...) Tam Jolenta zakonnego w sobie utwierdziła ducha, przez rozliczne ćwiczenia i cnoty (...) Tam pokory, cichości, zamiłowania komórki, zamknięcia swojego i w insze doskonałości wprawiwszy się"76. Tradycji tej, żywej zapewne w konwentach klarysek, nie da się uwiarygodnić. Nie wytrzymuje ona konfrontacji z tym, co mówią nam, zachowane dokumenty. Od 1284 roku Jolenta była faktycznie zajęta fundacją gnieźnieńską, występuje w dokumentach jako klaryska gnieźnieńska77. Niewykluczone, iż jakiś czas spędziła wraz z Kingą w Starym Sączu, mając przy sobie najmłodszą swą córkę Annę. Na ślady pobytu księżniczki Anny -klaryski w starosądeckim konwencie - natrafiamy w opisie jednego z cudów w najstarszej Vita Kingi78. Najprawdopodobniej po dojściu do skutku fundacji gnieźnieńskiej znalazła się Anna wraz z matką wśród klarysek w Gnieźnie, gdzie jak przyjmuje się, zmarła w młodym wieku79. O tym, że tradycja hagiograficzna, tworząca fakty i kreująca bieg wydarzeń, nie wzbudzała wątpliwości, świadczy utrwalenie jej, poza fabułą żywotów, w epigrafice nagrobka Jolenty, znanego w 1631 roku komisji arcybiskupa Jana Wężyka, prowadzącej prace przygotowawcze do jej beatyfikacji. Przy odkrytym wówczas przy murze cmentarza kościelnego grobie Jolenty odnaleziono tablicę z polskim napisem, informującym m.in. o tym, że „będąc pozostałą wdową Bolesława Pobożnego, książęcia kaliskiego, w Krakowie u Ś. Franciszka w r. P. 1279 professyę zakonu Ś. Klary uczyniła z Kunegundą siostrą swą, z którą w Sądczu aż do jej śmierci mieszkawszy, do Gniezna się przeniosła"80. Co więcej, tradycję tę utrwalił tekst jednego z czytań II nokturnu 75 M. Kiełkowski, dz. cyt., s. 21, 23. F. Cybulski, dz. cyt., s. 91, 101. 7(1 F. Cybulski, dz. cyt., s. 98. 77 KDWl nr 556; II nr 736; nr 783. 78 Vita miracula..., s. 709. 7" W. Sawicki, dz. cyt.,s. 93. so K. Ney, dz. cyt., s. 102 n.: A. Poplawski, dz. cyt., s. 226. Aleksandra Witkowska OSU 159 brewiarza franciszkańskiego, zatwierdzonego w 1830 roku na dzień bł. Jolenty: Sandeciam cum Anna tertia Filia libens perrexit, ibiąue Monasterium Clarissarum a beata Cunegunda excitatum, ingressa est{...) a po śmierci Kingi Gnesnam cum Filia ad Monasterium, ąuod cum Viro suo a fundamentis erexerat (...) se conferł'. Tak więc wartość historyczno-biograficznego wątku w staropolskiej hagiografii Jolenty budzi uzasadnione wątpliwości. Jest on w dużej mierze zapisem narastającej w ciągu wieków legendy, co sprawia, że siedemnasto-i osiemnastowieczne żywoty Jolenty są przede wszystkim świadectwem jej kultu. Jak wszystkie tego rodzaju teksty, będące przekazem wyobrażeń o świętości, ukazują obraz wzorcowy świątobliwej księżnej-mniszki, schematyzując sylwetkę gubią w hagiograficznym zapisie indywidualne jej rysy. Utrwalony model świętości w żywotach Jolenty jest świadectwem recepcji duchowości franciszkańskiej na gruncie polskim w XIII wieku. Niewątpliwie wpływ franciszkanów na dworze kaliskim, ich rola w tworzeniu klimatu duchowego, w jakim żyła Jolenta, musiały wywrzeć decydujący wpływ na jej życie wewnętrzne. Paniom piastowskim, a więc i Jolencie, przyświecał nie tylko wzór Klary i Franciszka, ale bliższy im wzór świętości krewniaczki, Elżbiety węgierskiej (zm. 1231), wymienianej w genealogii Jadwigi śląskiej i Kingi82. Żywe związki dynastyczne polsko-węgierskie, kontakty książąt dzielnicowych z zakonem krzyżackim propagującym kult Elżbiety stanowiły pozareligijne tło zainteresowań jej osobą w środowiskach dworskich. Księżne polskie łączył wspólny z Elżbietą los zabranego dzieciństwa, podobne życie w otoczeniu dworu, odseparowanie od niego po śmierci małżonków i poślubienie franciszkańskiego ubóstwa. Przypomnijmy - popularność etosu franciszkańskiego na średniowiecznych dworach książęcych jest faktem szczególnym w naszym rejonie Europy. W samej Polsce piastowskiej co najmniej 31 Piastówien, w tym trzy żony Piastów, pochodzące z dynastii niepiastowskich (Kinga, Jolenta i Zofia, córka Dytryka margrabiego Miśni), 81 Officium beatae Jolentae, w: s. 44. M. Chwaliszewski, dz. cyt, s. 44. O pobycie Jolenty w Starym Sączu we wszystkich późniejszych jej biografiach - zob. M. Chwaliszewski, dz. cyt, s. 21; K. Ney, dz. cyt., s. 49; A. Popławski, dz. cyt., s. 210. Nowsza literatura nie przyjmuje tej tradycji, zob. W. Sawicki, dz. cyt., s. 77 n. 82 /Y/IV, s. 646; tamże s. 683. 160 Błogosławiona Jolenta w staropolskiej tradycji hagiograficzne] było klaryskami. Przebywały w większości w klasztorach fundacji książęcych, będących wyrazem bliskich powiązań dynastii z zakonem franciszkańskim*'. Tekstom hagiograficznym nie stawia się pytania czy charakterystyka postaci jest prawdziwa, ile w niej z legendy a ile z psychologicznej o niej prawdy. To co uderza w żywotach Jolenty, to wyraźne jej podobieństwo do bohaterek wszystkich znanych żywotów świątobliwych pań piastowskich: Jadwigi, Anny, Salomei, Kingi. Duchowy wizerunek tej ostatniej można by wręcz uznać za kalkę stworzonego przez hagiografów portretu Jolenty. Podobnie jak w żywotach Kingi świętość Jolenty ukazana została w kategoriach cnót znamiennych dla duchowości franciszkańskiej, takich jak pobożność, dobroć, miłość, pokora, ubóstwo, posłuszeństwo, miłosierdzie. Praktyki ascetyczne - przestrzegane posty, nocne czuwania na modlitwie, zachowywanie reguł milczenia, spełnianie prac służebnych, zostały przedstawione jako formy ekspiacji i naśladowania Chrystusa ubogiego i cierpiącego: „W wielkiej zaś słynie affekta pokory (...) Wybite w ciele kto wyrazi chłosty, Ey kto wypowie modlitwy! Kto posty! Na które serce Jolenty się pali, Trudną Jolenty zakonność kto zchwali?"84. Kult ubóstwa wiąże model świętej księżnej-klaryski w sposób szczególny z ideałami franciszkańskimi. Osobista asceza idzie w parze z dobrocią, łagodnością, miłosierdziem okazywanym najbardziej potrzebującym: „Ludziom w tej xiężnie chęć ubogim służyć, albo y chorym największa (...) Ręka jej szczodra każdemu się dała acz w skarbie summa często nie wystała"85. Z duchem surowej pokuty połączona jest radość z fizycznych cierpień, radość w obliczu nadchodzącej śmierci. Po wizji Chrystusa i zapowiedzi rychłej śmierci Jolenta „jak najprędzej w obiecanej widziała się chwale (...). Nic odtąd miłego w ciele, nic przyjemniejszego na świecie nie było (...) życie od owej godziny równało się śmierci dla niezmiennego pragnienia Królestwa Bożego (...)" 86. Typowa dla franciszkanizmu pobożność chrystocentryczna przypisała Jolencie szczególne nabożeństwo do Chrystusa cierpiącego oraz kultu Męki Chrystusowej87. Dar łask nadzwyczajnych: wizji, przepowiedni, czynienia cudów 83 Zob. K. Jasiński, Franciszkańskie pochówki..., s. 193n. 84 M. Kiełkowski, dz. cyt., s. 10, 25. 85 Tamże s. 14. 86 F. Cybulski, dz. ., s. 117. 87 . Baroniusz, dz. cyt., s. 179; P.H. Pruszcz, dz. cyt., s. 89; F, Jaroszewicz, dz. cyt., s. 115; M. Kiełkowski, dz. cyt., s.26; F. Cybulski, dz. cyt., s. 116. Aleksandra Witkowska OSU 161 uzupełnia jej portret duchowy utrwalony w tradycji hagiograficznej. Jest on wyraźnie średniowieczny. Zauważmy, jak bliskie teorii iluminacji św. Bonawentury jest opowiadanie o wizji Jolenty: „aż kiedy czasu jednego (...) pokazał się widocznie w niepojętej światłości Pan Chrystus, cały zraniony, jakby dopiero u słupa dla grzechów ludzkich ubiczowany, wraz z Naj świętszą Matką swoją i z B. Salomeą, ciesząc ją i za wzgardę świata, wkrótce Królestwo Niebieskie obiecując. Nie z większą patrzyli pociechą, w przemienioną Twarz Pańską święci trzej uczniowie jego z jaką swojemu była obecna widzeniu Sługa Boża (,..)"88. Portret duchowy w najstarszych żywotach Jolenty został „namalowany" jednym zdaniem: „(...) Matrona przepobożna i cnotami wszelkiego rodzaju ozdobiona, wielka i niestrudzona promotorka kultu Bożego (...) gardząc pochlebstwami tego świata /spędziła/ całe życie po śmierci męża w klasztorze czuwając na postach, modłach, ćwiczeniach duchownych i pobożnymi uczynkami dla chorych, biednych i słabych, którym z największym uniżeniem służyła, zasłużyła na widzenie wielu tajemnic niebieskich i wizji cudownych Męki Pana do którego rzadkiej pobożności pałała szczególnym afektem (...)"89. W tekstach późniejszych natomiast wizerunek ten doczekał się szerokiej rozbudowy. Poświęca mu się kolejne rozdziały noszące znamienne tytuły: O osobliwym ducha ćwiczeniu, O pokorze sługi Bożej, O pilnym zachowywaniu ślubów, O umartwieniu Sługi Bożej Jolenty, O rozmyślaniu i jako się Słudze Bożej Jolencie zmęczony pokazał Chrystus90'. Rozwinięcie narracji wiązało się z powstawaniem osiemnastowiecznych żywotów Jolenty z myślą o jej beatyfikacji. Odpowiadające wymogom Stolicy Apostolskiej kwestionariusze procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych, dotyczące zwłaszcza cnót i darów nadprzyrodzonych przyszłego świętego, wywarły duży wpływ na strukturę wewnętrzną, pewien schemat żywotów. Biografię przedstawiano na ogół nadal w średniowiecznej konwencji. Ostatnie jej rozdziały poświęcano barwnemu opisowi śmierci, nie rezygnując często z dołączenia duchowego testamentu. Szczególnie rozbudowana część :8 F. Cybulski, dz. cyt., s. 116-117. Podobnie w żywotach Kingi i Salomei, zob. B. Kiirbisówna, - Żywot bł. Salomei jako źródło hagiograficzne, w: Studia Historica w 35-lecie pracy naukowej Henryka Łowmiańskiego, Warszawa 1958 s. 145-154; Asceza chrześcijańska i jej interpretacje hagiograficzne. Polski model ascezy franciszkańskiej w XIII i XIV wieku, w: Franciszkanie w Polsce średniowiecznej', cz. 1, Franciszkanie na ziemiach polskich, red. J. Kłoczowski, Kraków 1983 s. 174 n. 89 M. Baroniusz, dz. cyt., s. 179. 90 . Cybulski, dz. cyt, s. 105, 108, 112, 37, 114. 162 Błogosławiona Jolenta w staropolskiej tradycji hagiograficznej poświęcona cnotom stanowiła swego rodzaju traktat duchowości. Statyczny, modelowy katalog cnót ilustrowano licznymi przykładami na zasadzie średniowiecznych exempla. Nie wspominano słabości i błędów, cały zatem żywot nabierał tonu panegirycznego. Wszystko to sprawiło, że żywotopisarstwo zatraciło oryginalność i rzeczowość poprzedniego okresu. Tendencja moralizatorskie i cel zbudowania czytelnika przysłoniły w nim prawdę 0 żywym konkretnym człowieku. Osobną część żywota wypełniały miracula - cuda za życia i po śmierci, wizje będące jednym z najbardziej popularnych motywów legendy, szczególne znaki poświadczające świętość, takie jak pojawiająca się jasność i woń u grobu, zjawienia po śmierci. Pewnym novum osiemnastowiecznej hagiografii Jolenty są zamieszczone opisy zewnętrznego jej wyglądu: „Znaczna się w jej ciele dała widzieć uroda; wzrost mierny, szczupłość twarzy i boków przyjemna, z krwią zmieszana bladość, oko spuszczone, ale wspaniałe, krok skromny, ale wszelkie ruszenie poważne, i inne tym podobne nie zmieniły się przy życia ostrości wdzięki"91. Pytanie, na ile inspirowały one artystów i utrwaliły się w ikonograficznym zapisie. Wydaje się, iż znajomość przypomnianej tradycji hagiograficznej dotyczącej Jolenty, niezależnie od obiektywnej wartości przekazów, jest ważna z uwagi na rodzący się w jej kręgu kult, w tym także na właściwą interpretację związanych z nim źródeł ikonograficznych. Do pomyłki, spowodowanej nieznajomością tekstów żywotów i legend obydwóch księżnych-klarysek Kingi i Jolenty, należy błędne odczytanie ikonografii jednego z fresków znajdujących się w kościele franciszkanów w Poznaniu. Otóż, przedstawiony na nim cud św. Kingi przeprowadzenia laską potoku ze wsi Przysietnicy pod starosądecki klasztor 1 zasadzenia cudownej lipy, został przez historyków sztuki mylnie przypisany Jolencie92. W ikonografii hagiograficznej nie jest to jedyny przypadek. l" Tamże s. . '2 W literaturze reprodukcja fresku namalowanego ok. 1702 r. przez Adama Swacha łowana Bl. Jolenta w Gnieźnie - zob. Kalendarz świętych ..., s. 29; KZSP VII cz.2/1 fig. 263. Legendę zapisał już Jan Długosz, Vita s. Cunegundis, w: tenże, Opera omnia, wyd. I. Polkowski, Ż. Pauli, t. 1, Kraków 1878; w tłumaczeniu P. Mojeckiego, Żywot s. Kunegundy (...), Kraków 1617, druk. Franciszek Cezary, s. 159-161; rozszerzona przez M. I. Frankowica, Wizerunek świętej doskonałości (...) w wielkiej Słudze Boskiej Błogosławionej Kunegundzie (...) jaśniejący, Kraków 1718, druk. Franciszek Cezary, s. 168-170. Jej znajomość potwierdzają m.in. zeznania świadków w procesie beatyfikacyjnym z 1629 r. zob. L. Kowalski, S. Fischer, Żywot bl. Kingi i dzieje jej kultu, Tarnów 1992 s. 135 nn. Aleksandra Witkowska OSU 163 Zusammenfassung Selige Jolente in der altpolnischen hagiographischen Tradition Dank des Artikels von Aleksandra Witkowska (OSU) erkundigen wir uns, wie die sel. Jolenta in der altpolnischen hagiographischen Tradition dargestellt wurde. In Heiligenleben von Jolenta pragt eine deutliche Ahnlichkeit zu Heldinen aller bekanntcn Heiligenleben von geheiligten Piastsfrauen auf, wie: Jadwiga, Anna, Salomea, Kinga. Die geistige Darstellung der letzten Frau kónnte als treues Abbild der durch Hagiographen geschaffenen Darstellung von Jolente anerkannt werden. Ahnlich wie in dem Heiligenlebensdarstellungen von Kinga, die Heiligkeit von Jolenta wurde in den Kategorien der fur die Spiritualitat der Franziskaner charakteristischen Tugenden gezeigt, wie Frómmigkeit, die Giite, die Liebe, die Demut, die Gehorsamkeit, die Armut, die Verzeihung. Die aszetische Praxis - die Fasten, das Nachtwachen im Gebet, Aufrechterhaltung von Schweigensregeln, Erfullung von Dienstarbeiten, wurden als Form der Expiaktion und des Nachahmens von dem armen und leidenden Christus dargestellt. Ziemlich spat, erst am Anfang des XVII Jahrhunderts, wurde es angefangen, feine Materialien von der seligen Jolenta zu ordnen und schriftlich zu fixiren. Das hagiographische Schaffen, das der Jolenta gewidmet wurde, hat die Zeiten der gróBten Entwicklung in dem XIX Jahrhundert erlebt. Es war mit Vorbereitungen der Beatifikation verbunden, die im Jahre 1827 erfolgreich abgeschlossen wurde. Die Knappheit der historischen Quellen iiber die Selige hat ffir Hagiographen die grosse Móglichkeiten ihrer Tatigkeit geschafft. Es war manchmal sehr schwierg ffir die Heiligenlebensverfasser eine geschichtliche Wahrheit von der Sagę zu trennen, die fur die Bedurfnisse der sog. Volksfr6mmigkeit geschaffen wurden. Die Schwierigkeiten hatten damit sogar die bekannten Chronisten, die in ihren Werken iiber die Gesegnete neben der historischen Biographieereignisse auch ungepriifte und fehlerhafte Informationen eingetragen haben. Manche von Schriftstellem haben sich ganz unkritisch auf die Informationsąuellen bezogen, besonders auf die sich durch Jahrhunderte entwickelnde Tradition in Konventen der Minderbriider und der Klarissen. Die Form und der Inhalt der Heiligenleben von Jolente waren von dem Geist der Zeiten gepragt, in denen sie cntstanden sind. Es hat viel mit der Bestimmung der Werkc (Erziehung, Darstellung der Personenvorbilde) oder mit dem gewahlten Auditorium zusammengehangt. tłum. Paweł Wójtowicz Ryszard Knapiński 4.12. 2002 Błogosławiona Jolenta w ikonografii polskich klarysek Obok źródeł pisanych i pamiątek stanowiących świadectwo życia i działalności świętych ważną rolę w badaniach nad rozwojem i trwałością ich kultu odgrywają przekazy obrazowe. Językiem form sztuki typowym dla różnych technik malarskich, poprzez wyroby rzemiosła artystycznego, aż po okazałe budowle z gatunku mauzoleów, w których rzeźba i architektura scalają się w jeden organizm dzieła sztuki, zostają wprowadzone w obieg pojedyncze przedstawienia lub wielofiguralne kompozycje obrazujące wygląd świętej osoby oraz najważniejsze wydarzenia z jej życia. To, co w pisanych dokumentach z epoki lub w księgach żywotów dostępne jest tylko badaczowi lub zainteresowanemu czytelnikowi, w dziele sztuki staje się ogólnodostępne. Z reguły obraz jako łatwiejsze w odbiorze medium przekazu treści jest zrozumiały dla szerokiego kręgu odbiorców. Dlatego od zarania Kościół uznał sztukę, oprócz przepowiadanego słowa, za autonomiczną dziedzinę w procesie ewangelizacji i apostolstwa w świecie. Nie dziwi więc, iż w sympozjach takich, jak obecne, poświęcone bł. Jolencie, obok historyków - badaczy pisma stają historycy sztuki - badacze obrazu. W przygotowaniach do procesu beatyfikacyjnego Jolenty, prowadzonych w latach 1776-1779, jedno z pytań dotyczyło kwestii, czy od niepamiętnych czasów były malowane i rozpowszechniane w miejscach kultu obrazy ukazujące ją z nimbem lub aureolą i opatrywane podpisem „błogosławiona" lub „święta". Komisja oglądała dostępne wizerunki i zapoznała się z ich opisami z taką samą uwagą, z j aką badała zeznania świadków'. ' Tekst kwestionariusza, zaczerpnięty z dokumentacji Trybunału Metropolitalnego (Metropolitalne Archiwum Gnieźnieńskie, G. VII, 2 k. 18v, 19r) przytacza W. Sawicki, Błogosławiona Jolanta. Życie i dzieje kultu, Gniezno - Niepokalanów 1980, s. 150. Ze względu na rangę zagadnienia w badaniach nad ikonografią hagiograficzną, cytujemy jego fragment: Czy prawdą jest... że od niepamiętnych czasów jej wizerunki malowane, rzeźbione i odbite zawsze ukazują ją z promieniami, diademami, w blasku i innymi znakami przedstawiającymi kult publiczny i cześć publiczną, a również z tytułem błogosławionej lub świętej oraz z wyobrażeniem wizji, które miała za życia, albo cudów przez nią sprawionych i wśród obrazów innych świętych umieszczone nie tylko w pomieszczeniach prywatnych ale również i w miejscach świętych i publicznych, a zwłaszcza w kościele i kaplicy zakonnic gnieźnieńskich, gdzie jej grób i relikwie są strzeżone i czczone, a również i w innych kościołach i kaplicach i miejscach świętych, co stwierdzili świadkowie... a to również za wiedzą i tolerancją ordynariuszy 166 Błogosławiona Jolenta w ikonografii polskich klarysek Na podstawie oględzin tablic wotywnych stwierdzono, iż najczęściej Jolenta przedstawiana była podobnie jak św. Salomea, z diademem i promieniami wokół głowy, z krzyżem w ręku lub z krzyżem i lilią, niekiedy z pastorałem, otoczona obłokami, w habicie swego zakonu, trzymając księgę. Często ukazywano przed nią klęczących ofiarodawców. Oprócz samodzielnych przedstawień wyobrażano ją przed Chrystusem Ubiczowanym lub Ukrzyżowanym, w postawie klęczącej z Maryją, św. Janem Ewangelistą, Marią Magdaleną i innymi świętymi. Świadkowie zeznali, iż istniała tak wielka liczba wizerunków, że trudno byłoby je wszystkie dostarczyć pod ogląd komisji. Na marginesie konstatacji komisji beatyfikacyjnej nasuwa się pytanie, czy wśród obrazów klarysek, przechowywanych w Starym Sączu i w Krakowie, uchodzących za przedstawienia św. Kingi lub bł. Salomei, nie ma wizerunków bł. Jolenty? Wątpliwości rodzą się przynajmniej w odniesieniu do jednego obrazu ze Starego Sącza, podanego mi jako wizerunek św. Kingi. Postać zakonnicy ukazana jest z krzyżem i lilią, co odpowiada atrybutom wymienionym w aktach beatyfikacyjnych bł. Jolenty2. Naj starszą pamiątką ikonograficzną, j aka przetrwała do naszych czasów, jest schematyczne przedstawienie bł. Jolenty na pieczęci z 1274 roku, zawieszonej przy dokumencie z 1277 roku. Owalna pieczęć zawiera przedstawienia figuralne w podzielonym na dwa poziomy polu oraz napis w otoku: IOLENTA DUCISSA POLONIAE. W dolnym polu Błogosławiona została ukazana wewnątrz gotyckiej arkady w akcie adoracji Matki Bożej, której wizerunek umieszczono w ozdobionej maswerkiem arkadzie na wyższej kondygnacji (dysponujemy przerysem pieczęci, oryginał znajduje się w Poznaniu, w Archiwum Archidiecezjalnym Kapituły Metropolitalnej AAKM, A73). Bylibyśmy bardziej zadowoleni, gdyby do naszych czasów przetrwało więcej przekazów ikonograficznych dotyczących bł. Jolenty. Niestety, dwa wielkie pożary w 1511 i 1613 roku strawiły wszystkie średniowieczne pamiątki kultu, a wraz z nimi także najstarsze przekazy ikonograficzne. Kolejnym destrukcyjnym czynnikiem okazały się czasy rozbiorów Polski. Od 1795 roku miejscowych w tym czasie rządzących oraz wszystkich dostojników i urzędników Kościoła Gnieźnieńskiego i na ich polecenie, co wszystko wiedzą świadkowie. 7 Problem ikonografii klarysek z ich indywidualnymi atrybutami wymaga systematycznych badań. Ich zapowiedzią może być artykuł D. Śladecki, Ikonografia błogosławionej Kingi w sztuce na terenie diecezji tarnowskiej', „Currenda. Organ Urzędowy diecezji tarnowskiej", 139:1989, nr 7-9, s. 377-385. 3 W dokumencie Bolesław, książę Polski zamienia ze swą żoną Jolenta wieś Krerowo za wieś Górkę i obdarza mieszkańców Krerowa zwolnieniami od powinności. W. Sawicki (s. 134, przyp. 15) podaje błędną sygnaturę A 54. Ryszard Knapiński 167 Gniezno znalazło się pod zaborem pruskim, a w roku 1836 nastąpiła kasacja najpierw klasztoru franciszkanów, a potem klarysek (1837). Zahamowaniu uległ rozwijany przez wieki kult, zanikła służąca jego propagowaniu wytwórczość artystyczna. W XIX wieku nastąpiło zniszczenie i przebudowa klasztoru. Po dekrecie beatyfikacyjnym w 1827 roku na miejscu dawnego mauzoleum zbudowano skromną niszę w nawie północnej, w której w 1892 roku dokonano translacji relikwii, umieszczając w niej relikwiarz bł. Jolenty. Dramatyczne losy sprawiły, iż rzeźby oraz wielka liczba przedstawień obrazowych, zwłaszcza w postaci dziękczynnych wotów, zostały bezpowrotnie zniszczone. Dlatego dla ukazania żywotności dawnego kultu zmuszeni jesteśmy ograniczyć się przede wszystkim do przytoczenia opisów, jakie znajdują się w dokumentacji związanej z beatyfikacją (1827) i z przygotowaniami do kanonizacji4. Początki kultu bł. Jolenty związane były z miejscem jej pochówku w kościele franciszkańskim w Gnieźnie. Znany jest opis kaplicy wraz z grobem, pochodzący z 1631 roku. Grób został ulokowany w kaplicy pod wezwaniem św. Bartłomieja, dobudowanej do nawy kościoła braci mniejszych5. Kaplica była dwukondygnacyjna i dostęp do niej był możliwy zarówno dla wiernych z nawy kościoła, jak dla klarysek z klauzury klasztornej. Jeszcze za życia, przebywając w klasztorze klarysek, Jolenta uczęszczała do górnej kaplicy na recytowane Officium i stamtąd uczestniczyła we Mszy św. Dlatego wydaje się naturalne, iż po śmierci fundatorki i mniszki, pochowano ją pod posadzką tejże kaplicy. Ziemny grób znajdował się pod posadzką kaplicy, nad nim wzniesiono mauzoleum złożone z rumby ołtarza przykrytego sklepieniem6. Prawdopodobnie 4 Witold Sawicki przygotowując opracowanie na 150 rocznicę beatyfikacji (1977) przytoczył szereg opisów wyglądu grobu-mauzoleum bł. Jolenty, jej przedstawień w rzeźbie, w obrazach i w ekswotach z wcześniejszych dokumentów. Zob.: W. Sawicki, dz. cyt.,s. 127-155. 5 Kościół franciszkanów został ufundowany przez męża Jolenty, księcia Bolesława Pobożnego. Wśród fikcyjnych relikwii miał się tam znajdować tzw. nóż św. Bartłomieja, którym podczas męczeństwa posłużyli się oprawcy ściągając skórę z tego Apostoła. Tamże, s. 132 n. 6 Miejsce grobu zostało poświadczone w rozpoczętym za prymasa Jana Wężyka, a nie dokończonym, przygotowaniu do beatyfikacji - elevatio ossarum (1631) oraz w procesie beatyfikacyjnym, rozpoczętym za prymasa Podoskiego (1776), a zakończonym za jego następcy, arcybpa A. Ostrowskiego (1779). Jednakże sama beatyfikacja odbyła się dopiero w roku 1827. Jak wynika z dokumentów podstawowym problemem było ustalenie po trzech stuleciach od śmierci miejsca pochówku Jolenty. 68 Błogosławiona Jolenta w ikonografii polskich klarysek była to baldachimowa konfesja ustawiona na czterech kolumnach. Spod sklepienia kaplicy zwisały lampiony, a wokół ustawione były świeczniki7. Informacja o oświetleniu wskazuje na bogactwo wyposażenia wyróżniające to miejsce we wnętrzu kościoła. Jest to ważne stwierdzenie, jeśli się weźmie pod uwagę czas powstania mauzoleum i jego opisu. Podobne wiadomości posiadamy odnośnie do dopuszczenia do kultu obrazu św. Stanisława Kostki w rzymskim kościele S. Andrea na Kwirynale, w roku 1605. Nad grobem widniał napis w języku polskim, którego autorstwo przypisywane jest Janowi Długoszowi8. Choć zawiera on szereg nieścisłości, ma jednak znaczenie świadectwa o kulcie, a ponadto są w nim wzmianki o obrazach zdobiących wnętrze, co dla badań ikonograficznych posiada duże znaczenie. Przytaczamy za Maurycym Kiełkowskim XVIII-wieczny opis kaplicy św. Bartłomieja, w której złożone zostało ciało bł. Jolenty. Jest on ważny, ponieważ w braku przekazów ikonograficznych pozwala odtworzyć wygląd kaplicy: „W tey tedy Kaplicy, za kratką właśnie w poł Kaplice dolney (na gorney bowiem Kaplicy, Officia, quo ad ritum Ecclesiae Panny odprawuią) iest nadgrobek Bł. Iolenty Wotami srebrnemi przyozdobiony, na którym snycerską robotą wyrżnięta Osobą Bło. Pani w Zakonnym stroiu, tak iak Zakonnice chodzą leży. Ciało zaś Błogosł: Pani w ziemi, w przystojnym sklepiku (iakoć niżey Kommisya opowie) odpoczywa. W głowach tedy takowego nadgrobku iest Obraz Bolesława Pobożnego z tym napisem: (B. P. Książe Kaliski y Gnieźnieński itd ) W nogach per modum Epitaphii iest to pismo: Błogosławiona Iolenta, Którą Polacy zowią Heleną a Węgrowie Iohelet, Siostra Bł. Kunegundy albo Kingi, Córka Bele Króla Węgierskiego z Matki Maryi Cesarzowey Greckiey y Carogrodzkiey, ktorey Oyciec szełd (sic!), z narodu Neronowego a Matka z narodu S. Katarzyny Męczenniczki. Ta Bl. Iolenta będąc pozostałą Wdową Bolesława pobożnego Xiążęcia Kaliskigo (sic!) w Krakowie u S. Franciska w roku Pańskim 1279 Profesyą Zakonu Swiętey Zob. H. Wyczawski, Jolenta, Helena, w: Hagiografia Polska, Poznań 1971, s. 629; W. Sawicki, dz. cyt.,s. 128. 7 W. Sawicki, t/z. cyt.,s. . 8 Przytaczam wg opisu M. Kiełkowski, Sława Sługi Bożej Iolenty królewny węgierskiej, księżnej kaliskiej, reguły świętej Klary profeski, dotychczas utajona, teraz ku czci jedynego Boga i zbudowaniu ludzkiemu ojczystym stylem ogłoszona, Poznań 1723, Drukarnia Akademicka 4° s. 96 (pomylona paginacja, winno być 99). W. Sawicki, dz. cyt., s. 128 podaje tekst nieco zmieniony i uwspółcześniony. Ryszard Knapiński 169 Klary uczyniła z Kunegundą Siostrą swoią, z którą w Sączu, aż do iey śmierci zmieszkawszy, do Gniezna się przeniosła, na tym Mieyscu w Chrystusie odpoczywa, u którego modlitwą wiele dobrego ludziom uprasza"9. W protokole z otwarcia grobu w 1631 roku. zawarta jest typowa dla barokowych opisów wzmianka o przyjemnej woni {odór sanctitatis), którą wydawało ciało. Przenikała ona także ziemię oraz ogarnąć miała zgromadzonych członków komisji. Zresztą wieść o tej woni powraca w późniejszych opisach i miała być jednym z czynników przyciągających rzesze wiernych do grobu otaczanej kultem Klaryski. W dalszej części opisu Kiełkowski wymienia obrazy10. „Od nog po prawej ręce idąc iest obraz z takim pismem: Eufemia Córka Przemysława Xiążęcia Poznańskiego itd Podle tego iest Obraz Bł. Salomei z tym: itd Podle tego iest Obraz Błogosławionej Kunegundy z takim pismem: itd Od głowy po prawej stronie iest Obraz z podpisem: Helena Córka Henryka Xcia Wrocławskiego itd Podle tego iest obraz z tym podpisem: Elżbieta córka Henryka Xcia Wrocławskiego itd Podle tego iest Obraz Beaty z tym podpisem: Beata Córka Woiewody Poznańskiego Ostroroga itd To około nadgrobku: z podwórza zaś od północy nad oknem wspomnioney Kaplicy iest pro mcmoriali zawieszona tablica iak dawno, wiadomości nie masz z takim napisem y wierszami. Tu leży perła droga z Domu Xiążęcego, Iolenta Święta Pani rodu Cesarskiego. Po śmierci Męża swego, Zakon ten obrała, W tym Zakonie do śmierci w cnotach świętych trwała, (s. 104) Po śmierci wsławił iąBog cudami wielkiemi, Wiele może uprosić modlitwami swemi. Umarli żywot, chorzy zdrowie odbieraią, W utrapieniach będący pociechy doznaią Prosiem Cię Święta Pani, bądź nam na pomocy, Całey koronie Polskiey, iak we dnie, tak w nocy. Żyła w Zakonie lat ośmnaście: umarła, roku Pańskiego 1279"". 9 M. Kiełkowski, dz. cyt., s. 99 nn. 10 M. Kiełkowski, dz. cyt, s. 108 n.; W. Sawicki, dz. cyt., s. 139. " Autor (M. Kiełkowski) polemizuje z podaną w tej inskrypcji datą śmierci Jolenty. W. Sawicki {dz. cyt., s. 131) podaje jako rok śmierci 1298. Jednak, jak wykazały I 70 Błogosławiona Jolenta w ikonografii polskich klarysek Opis mauzoleum (konfesji) z 1631 roku zawiera ważną informację 0 istnieniu figury, która była umieszczona pośrodku i przedstawiała „ciało błogosławionej Jolenty jakby umarłej, z rękami splecionymi na sercu, wystawioną dla czci publicznej, odzianą w szatę zakonu, jednak jedwabną z różnymi ozdobami ze złota, srebra, drogich kamieni itp., gdzie zawsze ludność się zbiera"12. Wynika z opisu, iż figurę ubierano w szaty i ozdabiano dekoracją filigranową, tak jak to jeszcze dzisiaj występuje w wielu kościołach Bawarii i Tyrolu. Figura nie zachowała się. Jak mogła wyglądać możemy sobie wyobrazić na podstawie materiału porównawczego spoza granic Polski (np. Włochy, Hiszpania, Niemcy). Oprócz figury leżącej na sarkofagu, istniała jeszcze druga, rzeźbiona w drewnie, polichromowana i złocona, ustawiona na ołtarzu. Przeprowadzona w 1778 roku ekspertyza określiła czas powstania obu figur na przełom XVI 1 XVII wieku. Wtedy istniał jeszcze obraz z kaplicy przy grobie Jolenty, przesadnie datowany na drugą połowę XVI wieku.13. Zebrane w tym czasie świadectwa mówią o wielu obrazach i „kopersztychach" malowanych i drukowanych dla uczczenia sławnej uzdrowicielki i patronki w wielu utrapieniach. Obok grobu znajdowały się drzwiczki, zamykane na kłódkę, które służyły do pobierania ziemi z wierzchu samego grobu. Ziemię traktowano jako relikwię pośrednią, przykładając ją na chore miejsca, a nawet spożywając. Była także podawana zwierzętom w ich chorobach. Witold Sawicki, powołując się na Maurycego Kiełkowskiego, przytacza opis tych praktyk14. Jest on dla nas ważny, ponieważ zainspirował XIX-wiecznego artystę Jeana Baptiste Massarda do zilustrowania sceny uzdrowienia zakonnicy15: „Ze strony zaś ziemi przy Grobie tej sługi Bożej tak się stało: kiedy liczono rok 1626 mniej albo więcej, w ten czas pewna zakonna siostra chorując prosiła siostrę Eufrazję Leśniewską, żeby jej przyniosła ziemię z Grobu Bł. Jolenty (zażywają i teraz tej ziemi ludzie na różne lekarstwa i łaski doznają)". Na pamiątkę cudownego zjawienia się Jolenty w klasztorze 4 listopada obchodzono lokalne święto. Wspomniany rysownik i sztycharz Massard przed- najnowsze badania prof. Aleksandry Witkowskiej OSU, datę śmierci należy przesunąć po 20 kwietnia 1304 r. 12 Cyt. za W. Sawicki, dz. cyt., s. 131. 13 W. Sawicki, dz. cyt.,s. 152. 14 W. Sawicki, dz. cyt.,s. 142. 15 Tamże, s. 136. Rep. 6. Uzdrowienie chorej zakonnicy. Rys. Jean Baptiste Massard ] 72 Błogosławiona Jolenta w ikonografii polskich klarysek stawił sceną uzdrowienia chorej zakonnicy w momencie ukazania się jej bł. Jolenty. Chociaż ilustracja ta bardziej przypomina amatorski rysunek, niewiele mając wspólnego ze sztuką, to stanowi przykład poszukiwania nowych tematów ikonograficznych, inspirowanych legendą'6. Jak wyglądał obraz kultowy bł. Jolenty? W 1843 roku ukazało się napisane przez Karola Neya opracowanie żywotu bł. Jolenty17. Wydanie ilustrują trzy miedzioryty przedstawiające widoki klasztoru. Jeden z nich przedstawia korytarz dolny, na którym znajduje się cela bł. Jolenty. Rycina ma znaczenie dla wyobrażenia sobie układu przestrzennego i lokalizacji kaplicy. Nad klatką schodową widnieje, przedzielona monogramem IHS, data 1616, wskazująca na odbudowę klasztoru po pożarach w 1511 i 1613 roku. Zarówno ta data jak inna (1620), zamieszczona na tablicy obok obrazu w kaplicy klarysek, świadczą o ożywieniu kultu bł. Jolenty na początku XVII wieku. Nad kaplicą z tumbą sarkofagową (ciało pochowane było w ziemi pod posadzką tej kaplicy), a więc w górnej części, określanej niekiedy mianem oratorium i dostępnej z klauzury, w 1620 roku klaryski ustawiły mały ołtarzyk z obrazem bł. Jolenty, malowanym na płótnie. Wokół głowy nałożone były na obraz srebrne i pozłacane promienie. U dołu widniał wykonany w srebrze podpis Bł. Jolenta. Ponadto osobno wymalowano tablicę wychwalającą zasługi i przymioty Błogosławionej, zawierającą datę wystawienia ołtarza, 1620. Mamy więc wyraźną informację o istnieniu obrazu kultowego Błogosławionej. Powstaje problem, czy zachował się on do naszych czasów. Jeśli tak, to gdzie się znajduje? W poszukiwaniu odpowiedzi zwróćmy uwagę na dwa obrazy, jeden w Kostrzyniu, miejscowości należącej do oprawy księżnej Jolenty, drugi, wiszący na filarze pomiędzy nawami w kościele franciszkanów w Gnieźnie'8. 16 Zawierający błędną datę śmierci podpis pod ilustracją głosi: B. lolanta albo Helena, żona Bolesława Xięcia Kaliskiego, później zakonnica w Gnieźnie f 1229. Dalej cytat z F. Jaroszewicza {Matka świętych Polska, Kraków 1767): Po śmierci swej tamecznej Xieni chorej a prawie już konającej ukazała się w światłości wielkiej z S. Stanisławem B. K.a (Kinga ?) ciesząc ją w chorobie zdrowie jej uprosiła. 17 K. Ney, Żywot bł. Jolanty i kronika klasztoru zakonnic św. Klary w Gnieźnie, Leszno - Gniezno 1843. '* Kostrzyn jest wspomniany w XII w. jako gród kasztelański, zaliczany do najwcześniejszych ośrodków parafialnych z XII, a może już z XI w. Miasto lokowane na prawie niemieckim w 1251 r. wchodziło w skład oprawy wdowiej księżnej Jolenty, nadanej przez Bolesława Pobożnego. Władysław Łokietek darował w 1298 r. Miasto Ryszard Knapiński 173 Obraz z Kostrzynia przedstawia Błogosławioną w habicie klaryski, w pozie en trois guatre, z rękoma złożonymi do modlitwy. Z lewego narożnika wpada delikatna smuga światła, wskazująca na wizję, której przedmiotem jest Ubiczowany Chrystus, przywiązany do kolumny. Na cokole przykrytym purpurą leży poduszka z mitrą książęcą, spod której na wysuniętej materii, jakby obrusu, widnieje inskrypcja19: „Julenta Córka Jędrzeja Beli Króla Węgierskiego Bolesława Piusa Xiążęcia Poznańskiego y Kaliskiego Szczęśliwa Małżonka Fundatorka Klasztoru w Gnieźnie Panien Sw. Klary". Czy można przypuszczać, iż obraz w Kostrzyniu jest repliką lub kopią zaginionego w Gnieźnie obrazu? Napis na obrazie z Kostrzynia jest krótki i syntetyczny. Marcin Chwaliszewski przytacza znacznie dłuższy tekst, jaki był wymalowany na tablicy zawieszonej obok obrazu w nieistniejącej już dziś kaplicy klarysek gnieźnieńskich, o czym wspominaliśmy wyżej2": „B. Julencie Królewnie Węgierskiej Xiężnie Kaliskiej y Gnieźnieńskiey Cesarzów, Królów, Monarchów Oraz wielu Świętych Pańskich wybraney Krewnej i Świętey Koligatce Fundatorce, potem Profesce Konwentu Gnieźnieńskiego Zakonu S. M. Klary Panien Zakonnych, Najszczodrobliwszey zakonnych, Ubogich y wszystkich potrzebnych Dobrodzieyce Chorych, sierot, więźniów, podróżnych wraz z patronatem kościoła i wsiami klaryskom gnieźnieńskim. Zob. J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznańskiej, t. 2 Archidiecezja poznańska w granicach historycznych i jej ustrój, Poznań 1964, s. 357; H. Wyczawski, dz. cyt., s. 628. " Obraz był zmniejszony, płótno z prawej i dolnej części było podwinięte i przybite do krosna malarskiego, co dopiero uwydatniła konserwacja, przeprowadzona w pracowni Muzeum Archidiecezji Poznańskiej w latach 90. XX wieku. 20 M. Chwaliszewski, Błogosławiona Jolenta księżna i patronka Wielkopolski!, „PrzeglądPoznański" 20:1864, t. 37, cyt, s. 37-39; W. Sawicki, dz. cyt., s. 133. 174 Błogosławiona Jolenta w ikonografii polskich klarysek Dłużników poddanych Najmiłosierniejszej Opiekunce Na ręce, na oczy i na nasze niemocy Ludzi i zwierząt Najlepszej Lekarce Ślepych oświccicielce Chorych i chromych uzdrowicielce Umarłych wskrzesicielce Królestw, Klasztorów, Dworów, Miast, Wsiów Patronce i Protektorce Jej uciekających i ofiarujących się Pocieszycielce i miłościwej Obronicielcc Po świętym skonaniu Od Boga uwielbieniem Ciała Jasnością i wonnością ozdobionej Ten Ołtarz wystawiony W roku Pańskim 1620". Odpowiedź na pytanie, jak wyglądał XVII-wieczny obraz bł. Jolenty, jest trudna. Skromne zasoby ikonograficzne konwentu braci mniejszych w Gnieźnie dostarczają jeszcze jednej przesłanki do hipotetycznej odpowiedzi na temat wyglądu tego obrazu. Na filarze pomiędzy nawą główną a północną, w arkadzie, która otwiera się na obecny ołtarz bł. Jolenty, wisi niedatowany obraz przedstawiający wizję Błogosławionej. Pogrążona w ekstazie ogląda w widzeniu Ubiczowanego Jezusa, który spośród obłoków pochyla się ku niej, przywiązany do kolumny stojącej za Jego plecami. Na stopniu, na którym klęczy Jolenta, wypisano jej imię, a nagie putta zajęte są oglądaniem atrybutów, małego krzyżyka i zamkniętej księgi (Pisma Świętego lub Reguły franciszkańskiej). Wydaje się, iż obraz został obcięty, ponieważ zarówno nóżki putt, jak mitra książęca znalazły się poza kadrem kompozycji. Konwencja malowanego dobrym pędzlem obrazu, odpowiada barokowej manierze, w jakiej malowano świętych w XVII wieku. Brakuje wystarczających przesłanek pozwalających przyjąć, iż może to ten właśnie obraz był na wyposażeniu kaplicy klarysek. Obydwa obrazy, z Kostrzyma i Gniezna, dokumentują funkcjonowanie toposu ikonograficznego. Bł. Jolenta pochłonięta jest wizją Ubiczowanego Chrystusa albo jest ukazana w momencie adoracji przedmiotu swego widzenia. Hipotetycznie możemy przyjąć, iż obydwa obrazy odpowiadają stylistycznie malarstwu hagiograficznemu XVII wieku i mogą być traktowane jako repliki Ryszard Knapiński 175 lub kopie obrazu kultowego. O popularności toposu i niejako o jego oficjalnym charakterze, przekonuje występowanie go na tablicach wotywnych i powielanie go w późniejszej XIX-wiecznej grafice. Przedstawienie wizji Ubiczowanego Chrystusa ma swe źródło w kilku przekazach literackich. Maurycy Kiełkowski w rymowanym opisie pasyjnej dewocji bł. Jolenty pisał w 1723 roku, (przytaczam jedynie stosowne fragmenty)21: „Nayświętsze rany zważać gdy poczęła, I w mękę gorzką Iezusa zabrnęła. Z moiey przyczyny, krzyknie, Iesu drogi Na swoim Ciele ponosisz boi srogi. Jezus w tym tak iak był Jolencie w myśli, Nayświętsza Panna z Salomeą przyśli, Smętną cieszący: a Iezus Iolencie Krociuchno powie, że w każdym momencie I plagi y śmierć masz w uwadze moię. Ewy z Cię zrzucę Dekret. Duszę Twoię Górnego Nieba uczczę pociechami Oto znak! W krotce będziesz między nami Rospływało się w tym serce Iolenty, O Bogu myśląc, gdy tak dokumenty Króla nad Krolmi miłośnemi była Uczczona. Więcey iuż se nie życzyła, Tylko z tym życiem pożegnać się prędzy". Drukowanemu tekstowi towarzyszy marginalium, określające przedmiot wizji: „Gdy Iolenta rozmyśliwała Mękę Pańską Pan Iezus nagi ubiczowany y zmęczony pokazał się z Nayśw: Panną y S. Salomeą: ciesząc Iolentę". Zachowane zabytki pokazują jedynie Jolentę z Panem Jezusem, nie ma Matki Bożej, ani siostry Jolenty, Salomei. Czy malarze zignorowali przekaz słowny? Czy posłużono się będącym już w ówczesnym obiegu toposem artystycznym? Problem wymaga dalszych poszukiwań wśród porównywalnych zabytków, składających się na ikonosferę tematu. W latach 1602-1605 powstała w Kolonii, w oficynie wydawniczej Petera Overadta, seria sztychów noszących dziś (od Jana Załuskiego) wspólny tytuł Icones et miracula Sanctorum Poloniae. Zamówił je Zygmunt III dla 21 M. Kiełkowski, dz. cyt, s. 25-27; podobnie, z powołaniem się na żywot Kingi Jana Długosza, cytowany przez Hiacynta Pruszcza, przytacza opis wizji Florian Jaroszewicz {dz. cyt., s. 115); por. też F. Cybulski, dz. cyt., s. 114 n. 176 Błogosławiona Jolcnta w ikonografii polskich klarysek królewicza, późniejszego Władysława IV. W skład zachowanych trzynastu odbitek wchodzą przedstawienia św. Kingi i bł. Salomei, rodzonych sióstr bł. Jolenty. Sztychy mają jednakową kompozycję. Wokół centralnego przedstawienia o charakterze wizyjnym biegnie po dwanaście małych obrazków ilustrujących epizody z ich legendy, opatrzone podpisami autorstwa Marcina Baroniusza22. Nie wiadomo, czy planowane było także przedstawienie Jolenty ani też nie znamy powodów, dla których brakuje jej przedstawień w grafice z początku XVII wieku. O funkcjonowaniu toposu Jolenty z Ubiczowanym Chrystusem u słupa przekonują grafiki XVIII- i XIX-wieczne. Wydane przez Franciszka Cybulskiego w 1775 roku Życie i cuda Wielebnej Sługi Bożej Jolenty... otwiera całostronicowy miedzioryt, uchodzący za pierwszą rycinę, wykonany niezbyt starannie23, szkicowo i bez wyczucia znaczenia grubości rytowanej kreski, budującej przestrzeń w obrazie24. 22 M. Macharska, Wzór graficzny dwóch krakowskich cykli legendy o św. Florianie. Ze studiów nad serią rycin ,,Icones et miracula Sanctorum Poloniae " z lat 1605-1606 jako źródłem kopii artystów cechowych, „Rocznik Biblioteki Polskiej Akademii Nauk w Krakowie" 11: 1965 s. 183-196; taż, Seria rycin Icones et miracula Sanctorum Poloniae. Próba wyjaśnienia genezy, „Rocznik Biblioteki Polskiej Akademii Nauk w Krakowie" 13:1967, s. 5-19. 23 Tak twierdzi H. Wyczawski, dz. cyt, s. 629. 24 F. Cybulski, Życie y cuda Wielebnej Sługi Bożej Jolenty Siostry B. Kunegundy, a Bolesława Pobożnego Kaliskieyy Gnieznieńskiey Księżny, nakoniec Fundatorki Matki y Siostry WW. Panien Franciszkanek Gnieźnieńskich, z poważnych Polskich, Świeckich Kościelnych y Zakonnych Dziejów... zebrane, Poznań 1775. Jest to rodzaj lektury pobożnej, przeznaczonej na użytek zakonnic. Autor, przywołując autorytety Apostołów będących świadkami Przemienienia (Piotr, Jakub, Jan) oraz św. Pawła i Tomasza Apostoła, przedstawia teorię mistycznego doświadczenia wizji zgodnie z popularną w środowiskach zakonnych nauką św. Bonawentury: Rozdz. X O rozmyślaniu, y iako się Słudze Bożey Jolencie zmęczony pokazał Chrystus (s. 114-117). Naydobrotliwszy Bog, który się sam aż do przyszłego zostawił żywota: w tym ieszcze życiu użycza Twarzy swoiey w Chrystusie, wiernieyszym sługom swoim, osobliwie iednak doznawali nadprzyrodzonego widzenia w natężonym rozpamiętywaniu męki Zbawiciela Pana, co większym nad insze modlitwy, iest bogomyślności stopniem: bo lubo modlitwa ustna podoba się Bogu: ale ta wielom nieuchronnym roztargnieniom podległa: wnętrzna zaś którą rozmyślaniem zowiemy, zwłaszcza o sposobie odkupienia naszego, im skrytsza, osobna, y w głębokości serca utopiona: tym żywsza y skulecznieysza bywa, do uważenia zmiłowania Boskiego: tak wysoce że takim przychodzi z Tomaszem S. widzieć y dotykać się odkupienia swego (Joan: 20) z kądże bowiem Apostoł Paweł, do trzeciego zachwycony Nieba? (2 Cor: 12) z Krzyża, na Ryszard PCnapiński 177 Znacznie lepsza jest nie datowana rycina sygnowana (F. Lub X?) Winklcr, odbita w Wiedniu (XIX w. dokładna data nieokreślona). Obie grafiki mają identyczny podpis: B. Iolenta Królewna Węgierska, B. Kunegundy Siostra, Bolesława pobożnego Żona, a nakoniec klaryska, cnot wielkich pełna, w Gnieźnie w klasztorze swoim u Panien Franciszkanek cudami sławna. Ten sam schemat powtórzy także nieznany XIX-wieczny rytownik dekorujący cytowany już przez nas Żywot bł. Jolenty autorstwa Karola Neya. Różni się on od pierwowzoru tym, iż scena wizji ukazana została w celi klasztornej, bez symbolicznej kotary, a sam Ubiczowany zredukowany tu został do rangi atrybutu, umieszczonego w świetlistej glorii. Słabo zróżnicowana kreska oraz grube w fakturze rysunku groszkowanie w partii wizyjnego rysunku Ubiczowanego, świadczą o prowincjonalnym charakterze tej grafiki. W refektarzu klasztoru franciszkanów w Gnieźnie przechowuje się XIX-wieczny cechowy obraz bł. Jolenty, powstały w oparciu o funkcjonujący wcześniej, lecz przetworzony topos, klaryski pogrążonej w medytacji nad księgą. Obok leży mitra książęca, symbol godności i zarazem rezygnacji ze sprawowania władzy świeckiej. Obraz ma wiele wspólnego z opisanymi wyżej grafikami, jednak pozbawiony został ważnego atrybutu, Ubiczowanego Chrystusa, przywiązanego do słupa. Jedynym elementem formalnym stwarzającym nastrój mistyczny jest smuga światła wpadającego w lewym górnym narożniku. W latach 40. XX wieku barokowy topos przetworzyła Maria Kulikowska w kwasorycie przedstawiającym bł. Jolentę klęczącą w klęczniku i skupioną na czytaniu z modlitewnika. Widoczny w głębi Chrystus jako Mąż Boleści nie przypomina już Ubiczowanego ze znanych wcześniejszych grafik. Napis którym się myślą zawiesił z Chrystusem (ad Gal: 2). Dalej autor przywołuje przykłady ów przeżywających wizje: św. Franciszka z Asyżu, św. Brygidy, Gertrudy, Mechtyldy i Katarzyny Sieneńskiej. Następnie wraca do opowieści o Jolencie: Na podobną zasłużyła łaskę rozpamiętywaiąca Sługa Boża Jolenta zbawienie swoie, o którym nie bez gorzkich łez, mówiła, myśliła, rozważała: długo Bog patrzył, zemdlone łaskami posilając serce: aż kiedy czasu iednego skonać przychodziło od żalu: niedaleko przed śmiercią, pokazał się widocznie w niepoiętey światłości Pan Chrystus, cały zraniony, iak by dopiero u słupa dla grzechów ludzkich ubiczowany, wraz z Nayswiętszą Matką swoią, y z B. Salomeą, ciesząc ią y za wzgardę świata, w krotce Królestwo Niebieskie obiecuiąc. Nie z większą patrzyli pociechą w przemienioną Twarz Pańską Święci trzey Uczniowie iego, z iaką swoiemu była obecna widzeniu Sługa Boża Jolenta: y iako tam Piotr S. pragnął się zostać, tak ona żeby iak nayprędzey w obiecaney widziała go chwale... 1 78 Błogosławiona Jolenta w ikonografii polskich klarysek w uproszczonym kartuszu objaśnia przedstawienie: Bł. Jolanta ks. Kaliska, poniżej orzeł piastowski25. Zamykając omawianie trwania toposu ikonograficznego przedstawień bł. Jolenty, jako ostatni przykład należy przytoczyć jej wizję zrealizowaną w gipsowej płaskorzeźbie (nieznanego mi autora), umieszczonej ponad niszą z relikwiarzem w gnieźnieńskim kościele franciszkanów. Scena jest oddana realistycznie. Chrystus o obnażonym torsie i z szatą podwiązaną w pasie nie przypomina Ubiczowanego Męża Boleści, to raczej piękny Hercules - atleta christianus, który pochyla się w stronę Jolenty. Ta przyklęknąwszy na lewe kolano, jakby pragnęła Go dotknąć, podobnie jak w temacie Noli me tangere, ukazującym spotkanie Marii Magdaleny ze Zmartwychwstałym. Pomimo formalnego usztywnienia, wynikającego niemalże z konwencji sztuki określanej u nas mianem socrealizmu (rzeźba powstała w 1954 roku), wyczuwalny jest dialog postaci, tworzący mistyczny nastrój. Niepotrzebne jest w tej scenie godło państwowe na kartuszu z orłem, razi zbytecznym nacjonalizmem. Plakiety ze srebra i ekswota W opisach pierwotnego miejsca kultu bł. Jolenty jest mowa o tym, iż rumba grobowca obwieszona była tabliczkami z podziękowaniami za otrzymane łaski. Same plakiety nie przetrwały do naszych czasów, zostały zniszczone podczas kasaty zakonu. Zachowały się jedynie ich opisy w aktach procesu z lat 1776-1779. Protokół komisji beatyfikacyjnej zawiera szereg informacji, jak wyglądała ikonografia bł. Jolenty na tabliczkach ekswoto. Najstarsze pochodziły z 1500 roku i zawierały przedstawienie bł. Jolenty z krzyżem w ręku, ale najpopularniejszym było przedstawienie bl. Jolenty przed postacią Chrystusa Ubiczowanego. Oprócz tego w protokole wymienia się przedstawienie Jolenty siedzącej na tronie i błogosławiącej dziecko, o którego uzdrowienie prosi klęczący przed nią strapiony ojciec. Duża tablica wotywna, podarowana przez klaryski z klasztoru gnieźnieńskiego, przedstawiała Chrystusa z sześcioma świętymi z rodziny franciszkańskiej, wśród których Jolenta otoczona była promieniami chwały, większymi niż pozostałe postaci26. 5 Twórczość artystki krytycznie ocenił T. Leszner, O grafice dewocjonalnej i jej rozwoju w Polsce w latach ostatnich, Poznań - Szamotuły 1946, s. 19. 26 Przyczyną ofiarowania tej tablicy było uwolnienie od morowego powietrza: Votum uczynione B Jolancie podczas morowego powietrza, które bardzo tak w mieście, jako ło szerzyło (się) vr Roku Pańskim 1625, od którego iż cudownie jest klasztor wybawiony za przyczyną Najświętszej Panny i tej B. Fundatorki wszystkie siostry na znak wdzięczności tę pamiątkę na wieczne czasy zostawują. Za Księstwa Wielebnej Ryszard Knapiński 179 Była Jolcnta wzywana przy komplikacjach porodowych, o czym świadczą wypisane na tabliczkach słowa podziękowania, data oraz nazwisko ofiarodawcy27. O skali kultu świadczy fakt, iż z powodu braku miejsca na ścianach kaplicy tabliczki i ekswota były powiązane w pęczki, liczące nawet po kilkadziesiąt sztuk. Legenda bł. Jolenty w dekoracji relikwiarza na jej ołtarzu Na specjalne omówienie zasługuje relikwiarz bł. Jolenty, jedyne dzieło, które dziś prezentuje najbogatszą jej ikonografię. Mimo, że proces beatyfikacyjny przeprowadzono w 1827 roku, uroczysta translacja relikwii, ze względu na utrudnienia ze strony zaborcy, miała miejsce dopiero w 1892 roku28. Nad przygotowaniem uroczystości czuwał i nadzorował prace remontowe „Komitet ku upiększeniu grobu bł. Jolenty", działający w latach 1880-1892. Wykonawcą relikwiarza był warsztat złotniczy sławnego wówczas mistrza Gabriela Hemerlinga w Kolonii, a konsultantem był znany miłośnik sztuki, kanonik kapituły kolońskiej, ks. Alexander Schniitgen (1843-1918)29. Jest to relikwiarz architektoniczny, przypominający zadaszoną nawę kościoła z kopułową latarnią pośrodku. Jego forma nawiązuje do romańskich relikwiarzy kolońskich, co jest wyraźnym wpływem środowiska wykonania. Ustawiony jest wysoko, na neoromańskich czterech kolumnach, ponad mensą ołtarza, w niszy, która zastępuje pierwotną kaplicę30. Taka ekspozycja sprawia, iż jedynie dłuższy bok z przedstawieniem bł. Jolenty z córkami po środku jest Panny Bogumiły Małachowskiej, Wikariostwa Wielebnej Obediencji Jarkuszy ńskiej roku 1626. Cyt. za W. Sawicki, dz. cyt., s. 143 n. 27 Np.: B. Jolancie kupiec ze Lwowa za uzdrowienie syna zatopionego w Warcie, ofiaruję., 1500 lub inna: Za uzdrowienie w puchliźnie dziękuję roku 1500; Roku Pańskiego 1627 Jejmość Pani z Leśniewa Charlińska, Starościna Łucka, będąc brzemienną, ojiarowana jest u grobu B. Jolenty oddając się przyczynie Błogosławionej, a gdy szczęśliwie Pan Bóg ją rozwiązał, w pocieszę oglądała płód swój i sama do zdrowia dobrego przyszła za przyczyną B. Jolenty, dla czego zawdzięczając to dobrodziejstwo tę pamiątkę u grobu zostawuje, 1628. Inne przykłady, zob. W. Sawicki, dz. cyt., s. 143 n. 28 W trakcie przenoszenia relikwiarza do nowej kaplicy stał się cud uzdrowienia Jadwigi Mańkowskiej, co zostało zaprotokołowane pod datą 22 marca 1898 r. Zob.: W. Sawicki, dz. cyt., s. 148 n. 2'' Jego imię nosi tamtejsze Muzeum Sztuki Religijnej, przy nieczynnym już romańskim kościele św. Cecylii - Schnutgen-Museum. 30 Ołtarz projektował architekt krakowski Sławomir Odrzywolski. 1 80 Błogosławiona Jolenta w ikonografii polskich klarysek dobrze widoczny z północnej nawy, podczas gdy pozostałe trzy boki są niedostępne dla patrzących31. Oprócz odlanych w brązie reliefów na krótszych bokach, dekorację plastyczną stanowią brązowe, pozłacane płyty, na których techniką niellowanych rytowań i emalii, zilustrowana została legendarna opowieść o życiu bł. Jolenty, w której pojawia się jej małżonek, Bolesław Pobożny, oraz rodzona siostra św. Kinga, która sprowadziła klaryski do Starego Sącza. Jedynie środkowe kwatery na dłuższych bokach zawierają pojedyncze wizerunki bł. Jolenty i św. Kunegundy. Pozostałe sceny charakteryzuje bogatsza kompozycja, złożona z symultanicznie powiązanych zmultiplikowanych wątków opowiadania. Rozpoczyna je scena Narodzin Jolenty na lewym, krótszym boku, niewidocznym dla patrzącego z nawy. Utrzymana jest w konwencji typowej dla ikonografii hagiograficznej, zapożyczonej z tematu Narodzin Maryi. Matka Maria Laskaris (córka cesarza Teodora Laskarisa), żona króla węgierskiego Beli IV, spoczywa pod baldachimem na łożu połogowym. Na pierwszym planie odbywa się kąpiel dziecka, w głębi duchowny błogosławi naczynie z wodą chrzcielną lub olejem do namaszczenia32. Niewyjaśnionym motywem, powtarzającym się jeszcze kilkakrotnie, jest ukazany w narożniku, złożony do skoku baran. Hipotetycznie można go interpretować jako znak Zodiaku (?)33. Na froncie dłuższego boku, który obecnie jest widoczny z nawy, znajdują się trzy kwatery. Pierwsza od lewej ilustruje kilka wątków inspirowanych dworskim życiem, ich treścią są zaślubiny Bolesława i Jolenty. Na pierwszym planie została przedstawiona scena Przybycia Bolesława Pobożnego na zamek w Krakowie. Książę z wyciągniętym mieczem i podniesioną przyłbicą, ma na piersiach wypisane imię BOLESŁA W POBOŻNY. Ubrany jest w zbroję paradną, a czaprak konia zdobią herby Królestwa i Litwy, za nim idzie zbrojny piechur z włócznią i tarczą z takimiż herbami. W bramie naprzeciwko stoi gospodarz zamku - brodaty książę Bolesław Wstydliwy w koronie na głowie. Na blankach, pomiędzy basztami stoją dwie siostry, księżniczki Jolenta i Kunegunda, opatrzone inskrypcjami. Oprócz nich na blankach znajdują się 31 Warto byłoby rozważyć możliwość innego ustawienia relikwiarza, takiego, ażeby można go było objeść dookoła i obejrzeć wszystkie sceny. 32 Ikonografię relikwiarza opracował z błędami H. L. Pieprzycki OFM Conv., Legenda o błogosławionej Jolencie, „Wiadomości z Prowincji" 7:1993, nr 3/93, s. 252-255. Warto, aby sprostowania weszły w obieg naukowy. 13 Należy przebadać, czy zodiakalny Baran nie jest przypadkiem kryptosygnaturą Marcina Baroniusza, hagiografa, na którego żywotach opierali się kolońscy twórcy grafik z początku XVII w., np. Peter Overadt. Ryszard Knapiński 1 8 1 jeszcze dwie niewiasty, być może druhny krakowskiego dworu, których identyfikacja z powodu braku napisów jest trudna. Pomiędzy Jolentą, a wówczas jeszcze jej narzeczonym, księciem Bolesławem Pobożnym, toczy się miłosny dialog, zapisany na rozwiniętych banderolach. Książę zwraca się do Oblubienicy słowami biblijnej Pieśni nad pieśniami: WSTAŃ PRZYJACIÓŁKO MOJA, PIĘKNA MOJA, A PRZYJDŹ. Na co Jolenta odpowiada: MIŁY MÓJ MNIE, A JA JEMU. Artysta wkomponował w tę scenę pewien element groteskowy o zagadkowym znaczeniu. Jest nim biegnący ku księciu baran, trzymający wstęgę z napisem: ŚWIĘTA JOLENTO, KOCHAJ TEŻ I MNIE. Głowy Kunegundy i Jolenty otaczają purpurowe aureole34. Na dalszym planie, w gotyckiej komnacie z dużym oknem, siedzi para książęca już po zaślubinach. Niestety, artysta błędnie umieścił atrybuty i napisy, książę w koronie ma aureolę i napis u spodu: SW. IOLENTA, natomiast jego małżonka, bez aureoli, opatrzona została podpisem BOLESŁAW. Poniżej komnaty opada ukośnie rampa ze schodami i grzebieniastym krenelażem. Stoi na niej księżniczka w stroju służebnej i podaje chleb kulawemu żebrakowi, tuż za jej plecami, na ścianie baszty napis podaje jej imię: SW. IOLENTA. Pośrodku omawianego boku relikwiarza znajduje się hieratyczne przedstawienie bł. Jolenty jako księżnej kaliskiej z trzema córkami Elżbietą, Jadwigą i Anną. Ubrana jest w płaszcz książęcy, zapięty z przodu łańcuchem z klamrami, twarz opasana podwiką, a na udrapowanej chuście spoczywa otwarty diadem, ozdobiony kamieniami i liściastymi motywami. W prawym ręku delikatnie trzyma berło, jednocześnie gładząc lewą ręką główkę najmłodszej z córek. Za głową widoczna purpurowa aureola, spoza której wyłania się banderola z napisem: SW. IOLENTA. Zapiecek tronu umieszczony jest na ciemnoniebieskim tle, dekorowanym drobnymi, stylizowanymi kwiatkami o czterech płatkach. Trzecia kwatera tego boku zawiera dwie sceny: Powrót księcia Bolesława ze zwycięskiej bitwy oraz Śmierć księcia. W pierwszej scenie książę jadąc konno, w koronie na głowie, a nie w hełmie, trzyma w prawym ręku płonącą żagiew, w tle widać palący się na górze zamek w Santoku. Ponad jeźdźcem wije się banderola ze słowami: JA SAM ZPALĘ SWÓJ ZAMEK, ABY ZŁOŚLIWY KONRAD BRANDENBURSKI NIE MÓGŁ WIĘCEJ KRWI PRZELEWAĆ. Polscy rycerze prowadzą jeńców do niewoli (ukazani zostali jako młodzi chłopcy w zbroi kolczej i w hełmach). Naprzeciw baran ma na szyi wstęgę z napisem: ŚW. JOLENTO DOPOMÓŻ MI WALCZYĆ. Scenie przygląda się 34 Relikwiarz jest zabrudzony, ma ślady zacieków i plamy, które zakrywają napisy na banderolach. Obiekt wymaga konserwacji. Szkoda, że nie przeprowadzono jej z okazji rocznicowych obchodów. 182 Błogosławiona Jolenta w ikonografii polskich klarysek strażnik trzymający klucz od bram miasta, a wijąca się przed nim wstęga głosi: WOLNOŚĆ WAM WEZMĘ, ALE SERCA WASZE NIEMIECKIE CENIĆ BĘDĘ35. Sąsiednia scena przedstawia Śmierć księcia. Za murami miasta (Kalisz) widoczna jest otwarta sala pałacu z leżącym na łożu konania Bolesławem Pobożnym, u wezgłowia trzyma wartę rycerz, obok oparte o szczyt łóżka, leżą tarcza i hełm książęcy. Pochylona nad nim małżonka, układając głowę konającego na poduszce, udziela mu pociechy w słowach: BOLESŁAWIE MIŁY, PAN BÓG PRZYJDZIE DO CIEBIE. Obok stojący biskup podaje wiatyk konającemu, który wypowiada słowa: PANIE JEZU WEŹ DUCHA MEGO. U góry, w gotyckim oknie widoczne są trzy córki: Jadwiga i Elżbieta z diademami na głowach, na znak zamążpójścia, modlą się ze złożonymi rękoma, a najmłodsza, Anna, załamuje ręce w geście rozpaczy. Niewidoczny dla widza drugi, dłuższy bok relikwiarza, zawiera kilka scen: Wyjazd Jolenty do Krakowa, do jej siostry Kunegundy, Obłóczyny Jolenty w klasztorze klarysek w Starym Sączu oraz Prace służebne w klasztorze. Przed siedzącą na koniu Jolenta w diademie na głowie, klęczy książę poznański Przemysław II, żegnając odjeżdżającą księżniczkę. Jolenta prosi go SORGE FUR MEINE DREI TOCHTER. Jest to jedyna inskrypcja w języku niemieckim36. Na górnej galerii córki Jolenty wyrażają żal z powodu odjazdu matki. Elżbieta przemawia stanowczo: JOLENTO, ZAKLINAM CIĘ, ZOSTAŃ TUTAJ A RZĄDŹ LUDEM. Anna mówi: KOCHANA MATKO, POZOSTAŃŻE U NAS, NIE OPUSZCZAJ NAS, natomiast Jadwiga prosi PONIEWAŻ MATKO ODEJDZIESZ, SMUTEK MIĘ OPANOWAŁ. Kolejna scena na tej samej kwaterze odgrywa się w kaplicy lub w kościele klarysek w Starym Sączu. Franciszkanin obcina warkocz włosów Jolenty, asystująca obok zakonnica trzyma habit i welon zakonny. Księżna, klęcząc modli się: BOŻE W PROSTOŚCI SERCA MEGO PORUCZAM CI Z UCIECHĄ WSZYSTKO. Klęcząca obok Kunegunda odmawia słowa psalmu: O JAKO SĄ MIŁY (sic!) PRZYBYTKI TWOJE PANIE ZASTĘPÓW. Obok widać cele klasztorne w dwóch kondygnacjach, w górnej Jolenta zajęta jest tkaniem tkaniny, a w dolnej, Kunegunda pierze bieliznę. Zwraca się do niej Kunegunda w słowach: ŚWIĘTA JOLENTO POMÓŻ MI PRACOWAĆ. Nad klasztorem widoczny jest napis: TU SĄ JOLENTA 35 Odczytanie H. L. Pieprzyckiego (dz. cyt., s. 253) jest błędne: WOLNOŚĆ WAM WIECZYSTA, ALE JEŚLI WASZE SERCA NIEMIECKIE BĘDĄ UMIAŁY TO DOCENIĆ. 36 H. L. Pieprzycki podał jej polską wersję: ZAOPIEKUJ SIĘ TRZEMA MOIMI CÓRKAMI. Ryszard Knapiński 183 I KUNEGUNDĄ, KTÓRE W KLASZTORZE NAJPODLEJSZE PRACY (sic) CZYNIĄ. Pośrodku, analogicznie do widoku frontowego, siedzi hieratycznie Kunegunda jako klaryska, na otwartej księdze, którą trzyma przed sobą przez welon, widnieje napis SW. KUNEGUNDE. W lewym ręku opuszcza koronę, po stronie prawej spogląda w jej stronę ledwo co widoczny baranek37. Purpurowa aureola i zdobione kwiatkami tło są podobne jak w przeciwległej kwaterze z wizerunkiem Jolenty. Trzecia kwatera na tym boku zawiera dwie sceny: Pogrzeb św. Kunegundy i Powrót Jolenty do Gniezna. Na murach okalających klasztor jest napisane: SANDECZ, okapturzone zakonnice wkładają do podziemi kościoła trumnę z napisem KUNEGUNDĄ38. Obok Jolenta na koniu w towarzystwie innej zakonnicy opuszcza klasztor w Starym Sączu. Przed bramą klasztoru zakonnice żegnająją słowami: MYŚMY WIELCE ZASMUCENI I BÓLEM DOTKNIĘCI (?), PONIEWAŻ JOLENTA [ODJEŻDŻA], KTÓRĄ MY WSZYS...[CT KOCHAMY]. Ta odpowiada im w słowach: NIE MOGŁAM JUŻ DŁUŻEJ ŻYĆ W SAMOTNOŚCI I BOLEŚCI NAD SIOSTRĄ NASZĄ KUNEGUNDĄ (?)39. Pod kopytami konia biegnie w jego kierunku baranek, a towarzyszący mu krótki napis nie jest możliwy do odczytania. Naprzeciw Jolenty przybywającej do Gniezna, wychodzi witająca ją zakonnica. Na ościeżach furty umieszczone zostały pionowo nieczytelne wyrazy. Wewnątrz klasztoru czekają na nią trzy siostry, na murze widnieje napis: TO JEST KLASZTOR ŚW. KLARY W GNIEŹNIE ANNO D. 1292. Wreszcie ostatnia scena w cyklu, na prawym krótszym boku (niewidocznym dla patrzącego) przedstawia Śmierć bł. Jolenty. Artysta przetworzył tu topos związany z Zaśnięciem Maryi Panny. Jolenta ukazana jest na wpół siedząco, w momencie jak opada na siedzisko, wydawszy ducha, stojące i klęczące obok zakonnice z zapalonymi świecami modlą się, polecając ją Bogu. W górze, widoczny wśród obłoków Chrystus, przyjmuje duszę Jolenty w postaci małego dziecka. Omówiona tu ikonografia na relikwiarzu w Gnieźnie jest jedynym przykładem, tak bogatej ilustracji legendy obrazowej ze scenami z życia 37 Symbolika tego zwierzęcia pozostaje jak na razie nie wyjaśniona. 38 Zmarła 4 lipca 1292 r. " Niestety, nie byłem w stanie odczytać tego napisu, podaję więc jego przybliżoną wersję za H. L. Pieprzyckim: NIE MOGŁAM JUŻ DŁUŻEJ ŻYĆ W SAMOTNOŚCI I BOLEŚCI NAD SIOSTRĄ NASZĄ KUNEGUNDĄ. KTO SZYBKO BIERZY, SZYBKO ZNIKA. 1 84 Błogosławiona Jolenta w ikonografii polskich klarysek bł. Jolenty. Zwracamy uwagę na to, iż w inskrypcjach Jolenta jest już określona jako święta. Na podstawie środkowego przedstawienia, widocznego z nawy kościoła, został namalowany duży obraz, przechowywany w klasztorze franciszkanów w Gnieźnie. Kinga, Salomea i Jolenta w ikonografii świętych polskich Przedstawienia bł. Jolenty sporadycznie występują w kompozycjach złożonych, w których ukazane są chóry świętych. Przegląd polskiego malarstwa sakralnego dostarcza jeszcze kilku przykładów wprowadzenia postaci bł. Jolenty do panteonu polskich świętych, nazywanego niekiedy „polskim niebem". Wrocławski rytownik Strachowski wykonując barokową kompozycję bukietu osiemnastu świętych, skoligaconych ze św. Jadwigą Śląską (w oryginale podpis brzmi: St. Hedwig mit ihrer heiligen Anverwandschaft) umieścił bł. Jolentę w medalionie po prawej stronie, pomiędzy Emerykiem, królem Węgier i Ludwikiem biskupem z Tuluzy. W obrazie nieznanego malarza z kręgu Tommaso Dolabelli (pierwsza poł. XVII wieku) Triumf Najświętszej Maryi Panny z kościoła parafialnego pod wezwaniem Wszystkich Świętych w Bliznem (dawne woj. rzeszowskie), ukazał otwarte niebo z niezliczoną rzeszą świętych. W dolnym prawym narożniku widoczna jest bł. Jolenta w stroju książęcym, z diademem na głowie, razem ze swymi trzema córkami. Tuż obok znajdują się święci Kazimierz Jagiellończyk i Stanisław Kostka. W polskim malarstwie barokowym temat otwartych niebios, czyli glorii zapełnionej świętymi, występował dosyć często. Jednakże katalog świętych, których malarze tam lokowali, nie zawsze jest możliwy do odtworzenia, jak np. w obrazie Krzysztofa Boguszewskiego z Paradyża, obecnie w Muzeum Archidiecezjalnym w'Poznaniu. Z reguły daje się odróżnić przedstawienie św. Kingi (Kunegundy), czasami Salomei, lecz w większości nie ma wizerunku bł. Jolenty. Jednym z ważniejszych przykładów panteonu polskich świętych jest przedstawienie wewnątrz sklepienia kopuły w kaplicy królewskiej w katedrze poznańskiej. Autorem pomysłu był hrabia Edward Raczyński, który jednosześnie łożył fundusze na realizację tego patriotycznego przedsięwzięcia. Projekt opracował Franciszek Maria Lanci, a malowidła zrealizował Heinrich Miiller w latach 1838-1841. Bł. Jolenta znalazła się pomiędzy przedstawieniami czcigodnego (dziś już błogosławionego) Stanisława Kazimierczyka Ryszard Knapiński 185 (z Kazimierza pod Krakowem) oraz św. Stanisława Kostki, który został błędnie przedstawiony w koronie jako królewicz40. W okresie niewoli rozbiorowej sztuka pełniła funkcje wychowawcze. Utrwalała świetlaną przeszłość narodu, przypominała wielkich bohaterów z naszej historii, królów, wodzów, poetów i świętych. Jej alegoryczny język był zrozumiały nie tylko dla odbiorcy rodzimego, rozumiały go także wyostrzone urzędniczą cenzurą i podejrzliwe władze okupantów we wszystkich zaborach. Pomimo restrykcji i szykanowania powstawały wciąż nowe kompozycje wyrosłe z patriotycznego ducha. Bardzo dobrym tego przykładem jest swoiste „Polskie niebo" wyrysowane przez Jana Nepomucena Lewickiego (1795 lub 1802-1871), a odbite jako luźny arkusz w drukarni A. Pruszyńskiego w Krakowie (Warszawa, Biblioteka Narodowa). Rycina została podpisana jako Prośba do Bogarodzicy świętych i błogosławionych polskich, a rozwinięciem tytułu jest strofa Hymnu do miłości Ignacego Krasickiego {Święta miłości kochanej Ojczyzny, czują Cię tylko umysły poczciwe), wpisane w otok obiegający mapę niepodzielonej Polski, której kontury umieszczono w centrum obrazu. Pozostałe słowa hymnu zostały umieszczone u dołu, wśród snopów świetlistych promieni41. Całość przypomina barokową monstrancję, w której glorii znalazła się rzesza sześćdziesięciu nazwanych z imienia świętych oraz wielu bezimiennych bohaterów, którzy zwracają się ku obrazowi Matki Bożej Częstochowskiej, jawiącemu się jak świetlista gwiazda na firmamencie niebios. Bł. Jolenta została przedstawiona jako Helena (Olcha) w dolnym lewym rzędzie, wespół ze św. Bonifacym arcybiskupem i bł. Sadokiem. Po przybyciu do Wielkopolski Jolenta występowała jako Helena (znane są także inne warianty jej imienia: Johcl, Johelet, Jolenth, Jolanta)42. W latach powojennych, w okresie przygotowań do obchodów tysiąclecia Chrztu Polski, powstawały współczesne realizacje podobnego programu. 40 Każda postać na sklepieniu jest opatrzona podpisem. Jednak stroje i atrybuty są niekiedy nietypowe dla przedstawień konkretnych świętych. Stąd wynikają błędy nie tylko w podpisach, wykonanych przez niemieckiego malarza, np. w podpisie Stanisław Kazimirczyk lub w ubiorze Stanisława Kostki. 41 Ciąg dalszy hymnu: Dla ciebie zjadłe smakują trucizny, Dla ciebie więzy, pęta nie zelżywe. Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny, Gnieździsz w umyśle rozkoszy prawdziwe. Byle cię można wspomóc, byle wspierać, Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać. 42 H. Wyczawski, dz. cyt, s. 624. 1 86 Błogosławiona Jolenta w ikonografii polskich klarysek Tytułem przykładu podajemy dwa kościoły z terenu Wielkopolski, w których występuje bł. Jolenta, są to polichromie w Komornikach koło Poznania (W. Gosieniecki) i w Kamieńcu koło Kościana (H. Jackowski)43. Na koniec należy zasygnalizować błąd, jaki zakradł się do Katalogu Zabytków Sztuki w Polsce, w którym zostały opisane malowidła klejowe na sklepieniu kruchty w kościele franciszkanów pod wezwaniem św. Antoniego w Poznaniu. Autorzy Katalogu błędnie nazwali bł. Jolenta obraz ukazujący klaryskę zawracającą laską bieg rzeki44. Jest to św. Kinga, a całe zdarzenie, którego ilustracją oglądamy, zostało opisane przez Jana Długosza w jej legendzie z XV wieku. Również w XVII-wiecznym w sztychu kolońskim Petera Overadta, ilustrującym żywot św. Kingi, wykonanym na podstawie inspiracji Marcina Baroniusza został przedstawiony cud z zawracaniem biegu rzeki. Chodzi o skierowanie (kijem) rzeki z Przesietnicy do Starego Sącza. W obrazie tym charakterystyczne są dalsze motywy zaczerpnięte z legendy: cudowne źródło, lipa oraz widoczny w dali klasztor, który w niczym nie przypomina kościoła franciszkanów w Gnieźnie, lecz jest kościołem klasztornym w Starym Sączu. A więc należy sprostować funkcjonujące w literaturze błędne nazwanie Kingi Jolenta. Namalowana w sąsiednim polu sklepienia scena apoteozy zakonnicy też przedstawia św. Kingę, a nie Jolentę. Poza tym nad konfesjonałem zawieszony jest obraz baz ram, w którym według atrybucji autorów przedstawione zostały św. Kinga i bł. Salomea. W kontekście prowadzonych badań nad ikonografią bł. Jolenty wolno postawić pytanie, czy jedną z klarysek nie jest bł. Jolenta. Zapoczątkowane badania nad jej ikonografią będą kontynuowane w nadziei, iż zostanie zweryfikowana liczba jej obrazów w polskim malarstwie hagiograficznym. 43 Panu prof. Janowi Skuratowiczpwi dziękuję za udostępnienie fotografii z tych kościołów. ¦ . 44 Katalog Zabytków Sztuki w Polsce, red,. Z. Kurzawa, A. Kusztelski, Miasto Poznań, t. VII, cz. 11,1, Śródmieście, kościoły i klasztory, 1, Warszawa 1998, s. 59, ii. 263. Za to odkrycie jestem wdzięczny s. prof. Aleksandrze Witkowskiej OSU. Ryszard Knapiński 1X7 Zusammenfassung Selige Jolenta in der Ikonographie der polnischen Klarissen Der Verfasser nimmt als Gegenstand seiner Reflexion die Darstellungsweise der seligen Jolenta in der Ikonographie der Klarissen. Er stellt eindeutig fest, dass die Vorstellungen der "Furstin-Klarisse" der Nachweis ihrers Lebendigen Kultes seit altesten Zeiten liefern. Es sind leider verhaltnismassig wenig von Darstellungen dieser geistigen Schwester von hl. Klara bis zum heute erhaltengeblieben. Entscheidend dafiir waren zwei grosse Brande in den Jahren 1511 und 1613 und das Zerfallen von Polen (Auflósung von Franziskaner- und Klarissenorden). In den mit der selig (1827) und Heiligsprechungsvorbereitungen verbundenen Unterlangen sind zum Gliick die Beschreibungen der unwiedrbringlich zerstorten Vorstellungen der Seligen erhaltengeblieben. Der Aufmerksamkeit wert sind u.a.die Beschreibungen der hl. Barthelskapelle mit dem Grab von Jolenta in der Franziskaner Kirche in Gniezno. Eine von ihnen stammt aus dem Jahre 1631 und sie beinhaltet eine wichtige Information von der fur die Ehre des Publikums aufgestellten Figur, die den Leib der Gesegneten "als ob gestorben" darstellt, und der herum sich das Volk sammelt. Interessant sind auch die votiv Tafeln, auf denen Jolenta am meisten - ahnlich wie hl. Salomea - mit dem Diadem und dem Strahlenkranz urn das Haupt, mit dem Kreuz in der Hand oder mit dem Kreuz und der Lilie, im Habit ihres Ordens, ein hl. Buch haltend, dargestellt wurde. Es wurden auch vor ihr die knienden Wohltater gezeigt. AuBer der alleinbestehenden Vorstellungen wurde sie vor dem geschlagenen oder gekreuzten Christus, kniend mit Maria, mit hl. Johanes, der Evangelist, mit Maria Magdalena und mit anderen Heiligen dargestellt. Die Figuren und Gemaldesdarstellungen von sel. Jolenta sind sowohl geschichtlich als auch hagiographisch viel wert. Geschichtlich, weil sie sich auf die Ereignisse ihres Leben, bestatigt durch andere Quellen, beziehen. Manche von ihnenn enthalten aber die Elemente der Legendę und sie wurden von wunderschónen Geschichten vollbeladen. Auf die Weise zeigen aber die Wahrheit iiber die Zeiten, in denen sie geschaffen wurden, iiber die alte Frommigkeit und Geistigheit, iiber Heiligkeitsvorbilder, die in den vergangenen Epochen gegolten haben. ^^ łum. Paweł Wójtnwicz Rep. 7. Bł. Jolenta jako księżna wielkopolska z diademem książęcym i berłem. U jej kolan trzy córki: Elżbieta, Jadwiga i Anna. Scena z relikwiarza bł. Jolenty, znajdującego się w kościele ojców franciszkanów w Gnieźnie Rep.8. Bł. Jolenta. Nieznany malarz, XIX wiek, Gniezno, klasztor ojców franciszkanów. Rep.9. Bł. Jolenta, obraz kultowy z kościoła parafialnego w Kostrzyniu Wielkopolskim. Rep. 10. Bł. Jolenta, patronka Wielkopolski i Rodzin Katolickich. znajduje się w klasztorze 00 Franciszkanów w Gnieźnie.