SOCJOLOGIA pod redakcją Piotra Sztompki I i Marka Kuci Wydawnictwo Znak Kraków 2005 Projekt okładki Robert Guzik Opieka redakcyjna Katarzyna Ziębowicz-Tobolewska Adiustacja i korekta Justyna Baba, Katarzyna Onderka Projekt graficzny i łamanie Wydawnictwo PLUS Biblioteka WDiNP UW 1098041932 BIBLIOTEKA Wydziatu Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego ul. Nowy Świat 69, 00-927 Warszawa tel. 55-20-295, 55-20-296 Copyright © for the selection by Piotr Sztompka & Marek Kucia Informacje o prawach autorskich do poszczegóhiych tekstów znajdują się na końcu książki ISBN 83-240-0597-8 Zamówienia: Dział Handlowy 3O-1O5 Kraków, ul. Kościuszki 37 Bezpłatna infolinia: 0800-130-082 Zapraszamy do naszej księgarni intemetowej: www.znak.com.pl WoTĘP Zadaniem zbioru tekstów zamieszczonych w tym tomie jest kształtowanie wyobraźni socjologicznej. Wyobraźnia socjologiczna to jedna z tych kompetencji, jakie niezbędne są do świadomego, pełnego uczestnictwa w społeczeństwie demokratycznym. Polega ona, najkrócej mówiąc, na zdaniu sobie sprawy i wyciągnięciu wszystkich konsekwencji z faktu, że -jak pisali już starożytni filozofowie - człowiek jest istotą społeczną. To znaczy, żyje zawsze w otoczeniu innych, razem z innymi, obok innych, w kooperacji, konkurencji, a czasem w konflikcie i walce z innymi. Co więcej, żyje w świecie, jaki zbudowali mu ludzie żyjący wcześniej, wiele pokoleń zmarłych, których działania pozostawiły trwałe efekty w postaci zasobów materialnych i urządzeń cywilizacyjnych, instytucji politycznych i ekonomicznych, form rodziny, praw, reguł moralnych i obyczajowych, wierzeń religijnych, przekonań i poglądów, prawd naukowych, dzieł artystycznych i wszelkich innych aspektów społeczeństwa. I do tego zastanego świata społecznego człowiek ma szansę coś dodać, coś wnieść, coś stworzyć - „nie umrzeć całym" - budować społeczeństwo dla tych, którzy przyjdą po nim, dla przyszłych pokoleń. Ta szansa otwiera się najpełniej w społeczeństwie demokratycznym, gdzie wszyscy obywatele, a nie tylko władcy, elity, przywódcy, bohaterowie, geniusze mogą kształtować konstrukcję i losy swojego społeczeństwa. Zatem wyobraźnia socjologiczna to - po pierwsze - umiejętność postrzegania siebie samego wśród innych ludzi, swojego miejsca w szerszej społeczności i wielorakich powiązań i relacji z innymi. Mówiąc bardziej uczenie: świadomość własnej pozycji i roli w strukturze społecznej. Po drugie, wyobraźnia socjologiczna to umiejętność postrzegania siebie samego jako dziedzica długotrwałej kumulującej się tradycji materialnej i technicznej, organizacyjnej i ustrojowej, moralnej i prawnej, myślowej i duchowej. Mówiąc inaczej: perspektywa historyczna, świadomość własnego miejsca w procesie dziejowym. I po trzecie, wyobraźnia socjologiczna to umiejętność postrzegania siebie samego i swoich współczesnych jako twórców przyszłego społeczeństwa, sprawców nieustannego „stawania się" społeczeństwa. W języku bardziej naukowym: perspektywa aktywistyczna i podmiotowa. W pewnej mierze wyobraźnia socjologiczna jest udziałem każdego człowieka żyjącego w społeczeństwie, tworzy się spontanicznie jako konieczność egzystencjalna, warunek sensownego życia i przeżycia wśród innych. Taka potoczna wyobraźnia socjologiczna znajduje wyraz np. w tzw. mądrości ludowej, porzekadłach, przysłowiach. Od ponad półtora wieku rozwija się obok tego osobna dyscyplina nauki - socjologia - której jednym z głównych zadań jest budowanie bardziej systematycznej, precyzyjnej, spójnej i potwierdzonej w faktach wizji ludzkiego, społecznego świata. Inaczej: kształtowanie naukowej wyobraźni socjologicznej. Myślenie o czymkolwiek, także o sobie czy o sobie wśród innych, wymaga pewnych narzędzi. Przede wszystkim dokonuje się zawsze w jakimś języku, za pomocą pojęć. Wiemy doskonale, że bywają pojęcia 6 R Sztompka, M. Kucia ogólnikowe, nieprecyzyjne, rozmyte. Ale są także pojęcia precyzyjne, jednoznaczne, ostre. Socjologia stara się budować język dla myślenia o społeczeństwie, który byłby doskonalszy od języka potocznego. Czasami tworzy nowe pojęcia, czasami doprecyzowuje znaczenie pojęć potocznych. Język socjologiczny to pierwsze narzędzie naukowej wyobraźni socjologicznej. Ale nie tylko to jest niezbędne. Drugie narzędzie myślowe to modele: całościowe obrazy tego, jak wygląda „anatomia" i „fizjologia" społeczeństwa - jego konstrukcja i sposób funkcjonowania. Tu także spotykamy pewne idee potoczne, często metaforyczne, np. postrzeganie społeczeństwa jako wielkiego organizmu czy rodziny jako najmniejszej „komórki społecznej". Ale socjologia odchodzi z czasem od takich analogii, np. proponując wiasny model „systemu społecznego". Wreszcie narzędzie trzecie to teorie - systemy mniej lub bardziej sprawdzonych hipotez na temat tego, dlaczego zjawiska i procesy społeczne przebiegają tak właśnie, a nie inaczej. Bywają teorie potoczne, np. wyjaśniające wszelkie niegodziwości i patologie życia społecznego przez spisek jakichś czarnych mocy. Socjologia proponuje w to miejsce teorie bardziej adekwatne -potwierdzone empirycznie i logicznie spójne. Rozwinięta naukowa wyobraźnia socjologiczna musi korzystać z wszystkich trzech narzędzi -socjologicznego języka, socjologicznych modeli i socjologicznych teorii. I tego właśnie mają dostarczyć lektury zamieszczone w tym tomie. Czytelnik nie znajdzie tu zbyt wielu faktów czy danych o współczesnym społeczeństwie. To przynoszą niezliczone książki, raporty z badań, sondaże opinii, opracowania statystyczne, publicystyka, prasa, radio, telewizja, obserwacje codzienne. Wyobraźnia socjologiczna pozwoli mu natomiast w chaosie i oszałamiającej masie tych faktów lepiej się zorientować, lepiej zrozumieć, co naprawdę dzieje się w jego społeczeństwie, i lepiej odnaleźć własne miejsce i rolę. Oczywiście przez ponad półtora wieku socjologia stworzyła ogromnie wiele pojęć, modeli i teorii. Często są one wzajemnie odmienne, często konkurencyjne, czasami nawet sprzeczne. Mamy do czynienia z dyscypliną pluralistyczną, która nie wypracowała jak dotąd jednolitego, powszechnie uznanego punktu widzenia. Nie ma więc takiej bibliografii czy takiego zestawu tekstów, które odzwierciedlałyby powszechnie uznany „kanon". Zawartość tego tomu jest więc nieuchronnie efektem starannie przemyślanego wyboru. Ujawnijmy, jakimi kryteriami się kierowaliśmy. Po pierwsze, uznajemy, że najtrafniejszy wybór dokonuje się w samej historii dyscypliny. Są prace zapomniane, odrzucone, dziś już nieaktualne, interesujące dla historyków socjologii czy antykwary-stów. I są inne, które z upływem czasu potwierdziły swoją trafność. Nieważne, kiedy powstały, ważne, że dzisiaj mówią nam nadal coś ważnego i ciekawego o społeczeństwie. Włączamy więc do naszej antologii wiele tekstów klasycznych, pisanych jeszcze w XIX w., czy w pierwszej połowie XX w., ale tylko takie, które wyraźnie inspirują socjologię najnowszą. Stanowią aktualną tradycję dyscypliny, jej przeszłość obecną w teraźniejszości. Po drugie, zawarliśmy w tomie wiele tekstów pochodzących z drugiej połowy XX w. Okres po II wojnie światowej to naszym zdaniem „złota epoka" socjologii. Wówczas dokonano najwięcej innowacji pojęciowych i teoretycznych, twórczo przetworzono wiele nurtów socjologii wcześniejszej i zbudowano zręby tego, co można określić jako socjologię współczesną. Staramy się unikać tekstów chwilowo nawet głośnych i dyskutowanych, ale odzwierciedlających tylko szybko przemijającą modę. W rezultacie wybór nasz może zostać określony jako nieco konserwatywny. Nie wstydzimy się tego. Jakiż inny mógłby powstać w Krakowie, na Uniwersytecie Jagiellońskim? Po trzecie, zarówno selekcja, jak i sekwencja tekstów odzwierciedlają pewien sposób widzenia społeczeństwa i socjologii, jaki przyjmujemy. Opiera się on na dwóch założeniach. Po pierwsze, uznajemy, Wstęp że najbardziej fundamentalnym składnikiem społeczeństwa są działania ludzkie, a wszelkie bardziej skomplikowane przejawy życia społecznego - zdarzenia, struktury i procesy - są złożoną emanacją czy efektem działań podejmowanych przez ludzi - w pojedynkę lub zbiorowo. Między poziomem codziennej aktywności ludzkiej a poziomem najbardziej skomplikowanych procesów globalnych czy historycznych występuje ciągłość, a ostre podziały mikrosocjologii i makrosocjologii są nieporozumieniem. Po drugie, uznajemy, że społeczeństwo zbudowane ostatecznie z działań ludzkich jest bytem dynamicznym, procesem raczej niż obiektem, znajduje się nieustannie w toku „stawania się", w biegu „życia społecznego". I dlatego drugie spotykane w socjologii ostre przeciwstawienie „anatomii" i „fizjologii" społeczeństwa, czy inaczej statyki i dynamiki społecznej, jest także nieporozumieniem. Taka wizja społeczeństwa i socjologii została przedstawiona w podręczniku Piotra Sztompki Socjologia: analiza społeczeństwa (SIW Znak, Kraków 2003). Nie przypadkiem układ naszego zbioru tekstów odpowiada sekwencji tematów omówionych w tym podręczniku. Zbiór jest w naszej intencji kompendium pomocniczym do tego podręcznika. Nie znaczy to, że nie może być z pożytkiem studiowany iobno. Otwieramy zbiór trzema tekstami metanaukowymi, które prezentują bliskie nam poglądy na temat, jest socjologia jako nauka. Amerykański socjolog Charles Wright Mills, którego książka, skąd przedrukowujemy fragment, znalazła się na liście dziesięciu najczęściej cytowanych publikacji socjologicznych, jest twórcą terminu „wyobraźnia socjologiczna", tak istotnego dla naszego rozumienia zadań socjologu. Słynny brytyjski socjolog Anthony Giddens opisuje, co naprawdę robią socjologowie. A klasyk socjologii polskiej Stanisław Ossowski broni humanistycznej wersji socjologii, jako nauki zasadniczo odmiennej od nauk przyrodniczych. Tylko takie ujęcie pozwala traktować sensowne ludzkie działania jako elementarny składnik życia społecznego, a to, jak pisaliśmy wyżej, stanowi główne założenie naszego zbioru. W kolejnym dziale rozpoczyna się analiza zachowań i działań ludzkich. Konfrontacja teorii zachowania amerykańskiego socjologa George'a Homansa z ujęciem niemieckiego klasyka socjologii Maxa Webera pozwala dostrzec, na czym polega różnica w widzeniu człowieka przez socjologię zapatrzoną we wzorce nauk przyrodniczych i przez socjologię humanistyczną traktującą o świecie ludzkim przepełnionym znaczeniami, symbolami i wartościami. Taka właśnie, w naszym odczuciu jedynie trafna perspektywa, rozwijana jest w tekstach „ojca" polskiej socjologii Floriana Znanieckiego oraz twórców „socjologii fenomenologicznej" Alfreda Schutza czy Petera L. Bergera. Idąc dalej, ku bardziej skomplikowanym formom życia społecznego, napotykamy interakcje i stosunki społeczne. Pierwsze sformułowania na ten temat znajdujemy u niemieckiego klasyka socjologii Georga Simmla. Wnikliwe analizy interakcji w społeczeństwach pierwotnych przedstawił polski antropolog społeczny Bronisław Malinowski, a jego idee wymiany jako podstawowej treści interakcji rozwinął pół wieku później amerykański socjolog Peter Blau. Mistrzem wnikliwej analizy codziennych interakcji był Erving Goffman. Bardziej skomplikowane, trwale stosunki społeczne, składające się, ale nie-sprowadzające do interakcji, opisuje Anthony Giddens i wybitny polski autor Paweł Rybicki, jeden z twórców krakowskiej szkoły socjologii miasta. Interakcje i stosunki społeczne układają się w złożone całości: organizację społeczną i struktury społeczne. Tymi zagadnieniami zajmował się twórczo największy zapewne z socjologów XX w. Robert Yl Uettom. Ciyte\mk iwajdiie vj x\ńoTze \a\ka je&o tekstów. ?\er«szy YjCTomdzil powszechnie dziś stosowane kategorie zestawów ról i statusów. W kierunku psychologicznym rozwinął tę koncepcję rówieśnik i współpracownik Mertona, William Goode. Najbardziej typową formą organizacji społecznej 8 R Sztompka, M. Kucia w społeczeństwie nowoczesnym jest biurokracja. O tym traktuje tekst Petera Blaua, rozwijający klasyczne idee Maxa Webera. Na końcu tego działu próbę uogólnienia pojęcia struktury społecznej zawiera artykuł Piotra Sztompki. Kolejny dział dotyczy zachowania ludzi w zbiorowościach i szczególnie doniosłej ich formy - ruchów społecznych. Zaczynamy jak zwykle od klasyków socjologii XIX w., proponując tekst francuskiego twórcy „psychologii tłumów" Gustawa Le Bona. Pozostałe teksty poświęcone są ruchom społecznym. 0 roli emocji w zachowaniach zbiorowych piszą autorzy amerykańscy Roy Aminzade i Dough Mc Adam. Głośną teorię ruchów społecznych jako narastających przejawów mobilizacji mas społecznych przedstawia tekst jednego z najwybitniejszych współczesnych socjologów amerykańskich Neila J. Smelsera. Niemiecki politolog Claus Offe omawia swoją ideę „nowych ruchów społecznych". A tekst Piotra Sztompki interpretuje fenomen ruchów społecznych w świetle teorii stawania się społeczeństwa. Sieci działań, interakcji, więzi, stosunków społecznych łączących wiele jednostek utrwalają się w postaci grup społecznych. Znów zaczynamy od klasycznych analiz Georga Simmla, by potem przedstawić rozważania Roberta K. Mertona stanowiące podstawę klasyfikacji grup społecznych. Uczeń Mertona Louis Coser pisze o różnych przejawach konfliktów w obrębie grup i pomiędzy grupami. A Paweł Rybicki łączy w swoim tekście wiele wątków teorii grup, pogłębiając je o pewne zagadnienia filozoficzne. W kolejnym dziale przechodzimy do analizy kultury. Ta kategoria zyskała ogromne znaczenie w socjologii najnowszej. My jednak sięgamy do klasyki, najpierw do fragmentów z prac ojca „analizy kulturowej" francuskiego klasyka socjologii Emile'a Durkheima, a następnie niemieckiego filozofa i socjologa Georga Simmla. Pozostałe teksty pióra amerykańskiej antropolog Iny Corinne Brown i najwybitniejszej polskiej specjalistki od spraw kultury Antoniny Kłoskowskiej mają charakter porządkujący, prezentując różne sensy tego wieloznacznego pojęcia. Najważniejszymi składnikami kultury są z jednej strony normy, wartości i role, a z drugiej strony idee i przekonania, pod warunkiem że i jedne, i drugie są wspólnie uznawane przez członków zbiorowości i postrzegane przez każdego jako przychodzące z zewnątrz i narzucające się siłą społecznego przymusu, rygorem sankcji wymierzanych tym, którzy od obowiązujących reguł i przekonań odstępują. Dział poświęcony normatywnym aspektom kultury zaczynamy tekstem wybitnej polskiej badaczki moralności Marii Ossowskiej. Kategorię ról społecznych wprowadza słynny esej angielskiego uczonego niemieckiego pochodzenia, Ralfa Dahrendorfa o „człowieku socjologicznym". Różnorodne znaczenia terminu „wartość" przedstawia socjolog z Południowej Afryki Dian Joubert. Głośną hipotezę o zmianie profilu wartości w czasach najnowszych wysuwa amerykański politolog Ronald Inglehart. W dziale poświęconym ideom i przekonaniom czytelnik znajdzie wnikliwą analizę różnych rodzajów przekonań pióra holenderskiego autora Teuna A. van Dijka. O tym, jak przekonania na temat przyszłości mogą same się potwierdzać lub same się obalać, pisze w klasycznym eseju Robert K. Merton. Na koniec działu amerykański socjolog i publicysta Daniel Bell zajmuje się kategorią ideologii, a zwłaszcza losami ideologii w najbardziej rozwiniętych krajach Zachodu. Ważnym aspektem kultury są więzi moralne łączące członków społeczeństwa - zaufanie, lojalność, solidarność - co dzisiaj określa się mianem kapitału społecznego. Tematykę tę wprowadził w XIX w. francuski filozof polityki Alexis de Tocqueville. Od fragmentu jego słynnego dzieła Demokracja w Ameryce rozpoczynamy kolejny dział naszego wyboru tekstów. Potem następuje fragment z pracy harvardz-kiego politologa Roberta Putnama, w której idea kapitału społecznego została najpełniej sformułowana. Wreszcie Piotr Sztompka w swoim artykule zajmuje się rolą zaufania i nieufności w ustroju demokratycznym. Wstęp Kolejny dział dotyczy jednego z najważniejszych aspektów funkcjonowania społeczeństwa, będącego zarazem ciągle podejmowanym tematem w myśli socjologicznej - nierówności społecznych. Czytelnik znajdzie tu przede wszystkim teksty traktujące o klasach i warstwach społecznych. Najpierw przedstawiamy klasyczny, zaproponowany w połowie XIX w. przez Karola Marksa dychotomiczny model struktury klasowej, filozoficznie podbudowany rozważaniami o alienacji pracy w ustroju kapitalistycznym. Następnie zamieszczamy fragment z opublikowanego pół wieku później wielkiego dzieła Maxa Webera Gospodarka i społeczeństwo traktujący o dwóch aspektach nierówności społecznych -klasach i stanach. Dalej, dwóch amerykańskich socjologów Kingsley Davis i Wilbert Moore w doniosłym artykule ogłoszonym w połowie XX w. przedstawiają zarys funkcjonalnej teorii uwarstwienia społecznego. Z kolei Ralf Dahrendorf w tekście z lat siedemdziesiątych podejmuje analizę współczesnych społeczeństw Zachodu w kategoriach różnych szans życiowych. Mistrz socjologii polskiej Stanisław Ossow-ski dokonuje przeglądu różnych definicji pojęcia klasy społecznej, poszukując ich wspólnego wzoru. Dział zamyka tekst polskiej autorki Bogusławy Budrowskiej, która z perspektywy genderowej analizuje polskie elity polityczne okresu po 1989 r. Ważny wymiar życia społecznego w każdym jego przejawie stanowią zjawiska władzy i panowania. Poświęcony jest im kolejny dział naszego zbioru tekstów. Na początek Max Weber we fragmencie ze swego klasycznego dzieła Gospodarka i społeczeństwo omawia trzy typy prawomocnego panowania. Z kolei angielski filozof polityki Steven Lukes w tekście opublikowanym w latach dziewięćdziesiątych przedstawia wszechstronną analizę pojęć władzy i panowania w teorii i socjologii polityki. Po tych ogólnych rozważaniach pojęciowo-teoretycznych zamieszczamy dwa teksty analizujące wybrane przejawy władzy i panowania. O przemocy symbolicznej charakteryzującej męską dominację opowiada najwybitniejszy socjolog francuski XX w. Pierre Bourdieu, a współczesny angielski autor John B. Thompson analizuje istotę politycznego skandalu. Dwa kolejne działy dotyczą procesów oddziaływania grupy społecznej na jednostkę oraz relacji jednostki i grupy. Pierwszy zawiera teksty na temat socjalizacji i kontroli społecznej; drugi - o dewiacji. W pierwszym umieściliśmy najpierw fragment autorstwa amerykańskiego socjologa i psychologa społecznego Charlesa H. Cooleya, który opisuje proces tworzenia się jaźni społecznej. Z kolei Ralf Dahrendorf rozwya zarysowaną przez Roberta K. Mertona koncepcję grup odniesienia. Oryginalną koncepcję habitusu kreśli Pierre Bourdieu. Sam Merton analizuje wpływ wszechobecnej w nowoczesnym świecie struktury biurokratycznej na osobowość człowieka. Dwóch autorów - Amerykanin Peter L. Berger i Niemiec Thomas Luckmann - we fragmencie często przywoływanej pracy Społeczne tworzenie rzeczywistości omawiają elementarny proces kształtowania jednostki ludzkiej jako członka społeczeństwa - socjalizację pierwotną. Dział zawierający teksty o dewiacji rozpoczyna niemiecki klasyk socjologii Georg Sinunel esejem pt. Obcy. Koncepcję anomii stworzoną w klasycznej myśli socjologicznej przez Emile'a Durkheima rozwija teoretycznie Robert K. Merton. O rodzajach dewiacji traktuje tekst Howarda S. Beckera, a Ri-chard A. Cloward i Lloyd E. Ohlin analizują zjawisko dewiacji w kontekście subkultur przestępczych. W ostatnich trzech działach proponujemy czytelnikowi lekturę tekstów o najbardziej złożonych procesach życia społecznego, które jednak są wynikiem działań społecznych i zachowań zbiorowych podejmowanych przez jednostki będące członkami społecznych grup i zbiorowości. Tematem pierwszego działu jest jedno z bardziej fascynujących zagadnień teorii socjologicznej -zjawisko postępu. Z obszernej literatury na ten temat wybraliśmy tylko trzy teksty. Pierwsze dwa mają charakter historyczno-analityczny. Amerykanie Robert Nisbet i Jeffrey Alexander przedstawiają dwa 10 R Sztompka, M. Kucia ujęcia dziejów pojęcia postępu i jego zagrożeń w XX w. W trzecim tekście czytelnik znajdzie próbę teoretycznego ujęcia postępu dokonaną przez wybitnego polskiego socjologa Stefana Nowaka. Przedostatni dział dotyczy tego szczególnego rodzaju wydarzeń, jakim są rewolucje. Amerykański autor Charles Tilly przedstawia pojęciowe analizy, zestawiając rewolucje i rebelie. Głośną teorię relatywnej deprywacji jako źródła rewolucji przedstawia tekst Teda R. Gurra. We fragmencie autorstwa Edwarda A. Tiryakiana znajdzie czytelnik interesujące analizy rewolucji w kategoriach kulturowych, czerpiących z klasycznej myśli Emile'a Durkheima. Nasz wybór lektur do studiowania socjologii zamyka dział dotyczący procesów globalizacji, składający się z tekstów powstałych w ostatnich latach XX i na początku XXI w. W dwóch pierwszych autorzy - Martin Albrow i James Urry - dokonują konceptualizacji fenomenu globalizacji i jego kontekstu. Dwa kolejne teksty dotyczą bardziej szczegółowych zagadnień. Ulf Hannerz argumentuje na rzecz kulturowej różnorodności w zglobalizowanym i nadal globalizującym się świecie, a Mary Kaldor, zajmująca się zagadnieniem globalnego społeczeństwa obywatelskiego, analizuje nowe rodzaje wojny w ponowoczes-nym świecie. Znaczna część tekstów autorów zagranicznych jest publikowana w Polsce po raz pierwszy. Stało się to możliwe dzięki współpracy zespołu złożonego głównie z Koleżanek i Kolegów z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy podjęli się trudu przekładu. Nazwiska wszystkich tłumaczy wskazane są przy poszczególnych tekstach. W tym miejscu pragniemy im złożyć serdeczne podziękowanie. Z wielkim uznaniem odnotowujemy też bardzo sprawną i kompetentną pracę Redakcji Wydawnictwa Znak, która przy tak złożonym przedsięwzięciu musiała być zapewne trudniejsza niż zwykle. Kraków, w kwietniu 2005 r. Piotr Sztompka i Marek Kucia SOCJOLOGIA JAKO NAUKA ? Charles W Mills OBIETNICA* Ludzie czują dziś często, że ich prywatne życie jest serią pułapek. Czują, że nie mogą pozbyć się swych trosk w obrębie swego codziennego życia, a są to uczucia często całkiem słuszne: to, co zwyczajni ludzie wiedzą i to, co próbują oni robić, zamyka się w prywatnych orbitach, w których żyją; ich wizje i ich siły są ograniczone do zamkniętych sfer pracy, rodziny i sąsiedztwa; w innych środowiskach poruszają się jak obcy i pozostają wyłącznie obserwatorami. A im bardziej stają się świadomi, choć w niejasny sposób, ambicji i zagrożeń przekraczających ramy ich najbliższego środowiska, tym bardziej wydaje im się, że są schwytani w pułapkę. Jak się wydaje, tym, co jest podstawą tego poczucia bycia złapanym w pułapkę, są impersonalne zmiany w strukturze społeczeństw o zasięgu kontynentalnym. Pakty współczesnej historii są zarazem faktami dotyczącymi sukcesów i porażek poszczególnych mężczyzn i kobiet. Gdy społeczeństwo industrializuje się, chłop staje się robotnikiem; pan feudalny znika albo staje się biznesmenem. Gdy klasy powstają lub upadają, człowiek zdobywa pracę lub ją traci; gdy stopa inwestycji rośnie lub spada, człowiek nabiera od nowa odwagi lub bankrutuje. Gdy wybucha wojna, agent ubezpieczeniowy zaczyna obsługiwać wyrzutnię rakiet, a sprzedawca - radar; żona żyje samotnie; dziecko rośnie bez ojca. Ani życie jednostki, ani historia społeczeństwa nie mogą być zrozumiane w pojedynkę, bez drugiego z tych członów. Ale ludzie zwykle nie definiują swych trosk w kategoriach zmiany historycznej i sprzeczności instytucjonalnej. Swego dobrobytu zazwyczaj nie przypisują wielkim wzlotom i upadkom społeczeństw, w których żyją. Rzadko świadomi wewnętrznego związku między wzorami własnego życia a biegiem historii świata, zwyczajni ludzie na ogół nie wiedzą, co ten związek znaczy dla typów ludzkich, jakimi sami się stają dla rodzajów tworzenia historii, w których sami mogliby uczestniczyć. Nie mają oni odpowiednich kwalifikacji intelektualnych do uchwycenia wzajemnych oddziaływań między człowiekiem a społeczeństwem, biografią a historią, jaźnią a światem. Nie mogą poradzić sobie ze swymi osobistymi troskami w taki sposób, aby kontrolować strukturalne przekształcenia, które zwykle leżą u ich podstaw. Oczywiście, nic w tym dziwnego. W jakim okresie tak wielu ludzi było tak całkowicie wystawionych na tak gwałtowne i silne zmiany? To, że Amerykanie nie zaznali tak katastrofalnych zmian, jakich doznali mężczyźni i kobiety innych społeczeństw, jest konsekwencją historycznych faktów, które teraz szybko stają się „zwykłą historią". Historia, która teraz dotyka każdego człowieka, to historia świata. Na tej scenie i w tym okresie, w trakcie życia jednego pokolenia, jedna szósta ludz- * Tekst zamieszczony w: J. Mucha, C. W. Mills, przekład J. Mucha, Warszawa 1985. Przypisy Millsa zostały pominięte. Pełne dane bibliograficzne tekstów składających się na niniejszą publikację podano w nocie na końcu książki. 12 C.W. Mills kości przekształca się z tego, co było w pełni feudalizmem i zacofaniem, w to, co jest w pełni nowoczesne, postępowe i straszne. Kolonie zdobywają polityczną niezależność - powstają nowe i mniej widoczne formy imperializmu. Wybuchają rewolucje - ludzie czują silny uścisk nowego rodzaju władzy. Powstają społeczeństwa totalitarne i są miażdżone na kawałki - albo bajecznie rozkwitają. Po dwóch stuleciach dominacji kapitalizm okazuje się tylko jedną z dróg industrializacji społeczeństwa. Po dwóch stuleciach nadziei nawet formalna demokracja ograniczona jest tylko do całkiem małej części ludzkości. Wszędzie w rozwijającym się świecie odrzucane są starodawne sposoby życia, a niejasne oczekiwania nabierają charakteru kategorycznych żądań. Wszędzie w nadmiernie rozwiniętym świecie środki władzy i przemocy stają się totalne co do zakresu, a biurokratyczne w formie. Stoi teraz przed nami ludzkość jako taka, supernaród, który swe możliwości i umiejętności koncentruje na przygotowaniu III wojny światowej. Samo kształtowanie się historii wyprzedza teraz zdolność ludzi do zgodnej z ich wartościami orientacji w świecie. I z jakimi wartościami? Nawet gdy nie ulegają panice, ludzie często czują, że dawniejsze sposoby odczuwania i myślenia przestały funkcjonować, a nowo rozwijające się są mętne aż do poziomu moralnego bezruchu. Czy można się jeszcze dziwić, że zwyczajni ludzie czują, iż nie mogą dać sobie rady z problemami dotyczącymi otaczającego ich świata, przed którymi tak nagle stanęli? Że nie mogą zrozumieć znaczenia epoki, w której żyją, dla przebiegu swego własnego życia? Że - w celu samoobrony - stają się nieczuli moralnie, starając się pozostać całkowicie prywatnymi osobami? Czy można się jeszcze dziwić, że czują się złapani w pułapkę? Ludzie potrzebują nie tylko informacji - w tym Wieku Eaktu informacje często przytłaczają ich i przekraczają możliwości przyswajania. Potrzebują nie tylko rozumu - choć walka o osiągnięcie tej zdolności często wyczerpuje ich ograniczoną energię moralną. To, czego ludzie potrzebują, i co czują, że jest im potrzebne, to pewna cecha umysłu, która pomogłaby im tak wykorzystać informacje i rozwinąć rozum, aby zdołali w jasny sposób zgłębić to, co dzieje się na świecie, i to, co może dziać się z nimi samymi. Chodzi, moim zdaniem, o to, czego w większym stopniu dziennikarze i uczeni, artyści i publiczność, naukowcy i wydawcy spodziewają się od czegoś, co można nazwać wyobraźnią socjologiczną. 1 Wyobraźnia socjologiczna umożliwia swemu posiadaczowi zrozumienie szerszej sceny historycznej w kategoriach jej znaczenia dla rozwoju wewnętrznego i kariery różnorodnych jednostek. Umożliwia ona wzięcie pod uwagę tego, jak jednostki, kierując się swym codziennym doświadczeniem, często fałszywie rozumieją swą pozycję społeczną. Wśród tego zamętu szuka się ram nowoczesnego społeczeństwa, a w tych ramach kształtują się różnorodne typy psychiki u mężczyzn i kobiet. W ten sposób osobiste niepokoje jednostek ogniskują się wokół wyraźnie określonych trosk, zaś obojętność publiczności przekształcana jest w zaangażowanie w sprawy publiczne. Pierwszym owocem tej wyobraźni - i zarazem pierwszą lekcją tych nauk społecznych, które nią dysponują -jest pogląd, że jednostka może zrozumieć swe własne przeżycia i ocenić swój własny los tylko poprzez świadome ulokowanie się w okresie, w którym żyje; pogląd, że może ona poznać swe własne szansę życiowe tylko przez uświadomienie sobie szans wszystkich jednostek znajdujących się w tych samych co ona warunkach. Z wielu powodów jest to straszna lekcja, z wielu względów wspaniała. Nie znamy granic ludzkiej zdolności do najwyższego wysiłku czy dobrowolnej degradacji, do agonii czy uciechy, do dającej przyjemność brutalności czy do słodyczy rozumu. Ale w naszych czasach dowiedzieliśmy się, że granice „natury ludzkiej" są przeraźliwie szerokie. Dowiedzieliśmy się, że każda jednostka żyje, z pokolenia na pokolenie, w jakimś społeczeństwie; że przeżywa ona swą biografię i to przeżywa ją w ramach pewnych historycznych sekwencji. Przez sam fakt życia przyczynia się ona, Obietnica 13 jakkolwiek w drobnej mierze, do kształtowania tego społeczeństwa i do biegu jego historii, i to mimo iż sama ta jednostka jest kształtowana przez społeczeństwo i przez jego historyczne naciski i pchnięcia. wyobraźnia socjologiczna umożliwia nam zrozumienie historii i biografii oraz zachodzących w społeczeństwie relacji między nimi. Takie jest jej zadanie i obietnica. Umiejętność rozpoznania tego zadania i tej obietnicy była ważnym dorobkiem klasycznych badaczy społecznych. Była ona charakterystyczna dla Herberta Spencera, napuszonego, o trudnym stylu; dla EA Rossa - pełnego wdzięku, demaskatorskiego, rozumiejącego; dla Auguste'a Comte'a i Emile'a Durkheima; dla zawiłego i subtelnego Karla Mannheima. Jest ona cechą tego wszystkiego, co jest intelektualnie doskonałe u Karola Marksa; jest ona kluczem do wspaniałego i ironicznego wglądu w społeczeństwo, który zaprezentował Thorstein Veblen, do wielowymiarowej konstrukcji rzeczywistości, przedstawionej przez Josepha Schum-petera; jest ona podstawą psychologicznego zakresu prac W.E.H. Lecky, a także głębi i jasności Maxa Webera. I jest ona sygnałem tego, co najlepsze we współczesnych badaniach nad człowiekiem i społeczeństwem. Badania społeczne, w których nie brano pod uwagę problemów biografii, historii i ich wzajemnych oddziaływań w społeczeństwie, nie przeszły w całości swej intelektualnej drogi. Jakiekolwiek by były szczegółowe problemy badawcze klasycznych analityków społecznych, jakkolwiek ograniczone czy rozległe zjawiska rzeczywistości społecznej badali, oni właśnie, którzy dzięki swej wyobraźni byli świadomi obietnicy, jaką niesie ich praca, zadawali zgodnie trzy typy pytań: 1. Jaka jest struktura danego konkretnego społeczeństwa jako całości? Jakie są jego podstawowe części składowe i jak są one ze sobą powiązane? Na czym polegają różnice między odmiennymi typami porządku społecznego? A w jego obrębie, jaka jest rola poszczególnych zjawisk dla jego ciągłości i zmiany? 2. Jakie jest miejsce tego społeczeństwa w dziejach społeczeństw ludzkich? Jaki jest mechanizm jego przemian? Jakie jest jego miejsce w obrębie ludzkości jako całości i jaka jest jego rola w rozwoju ludzkości? W jaki sposób poszczególna, badana przez nas cecha, wpływa na okres historyczny, do którego należy, i na czym polega relacja odwrotna? A jeśli chodzi o sam ten okres, jakie są jego istotne cechy? Czym różni się on od innych okresów? W jaki sposób właśnie wtedy tworzy się historia? 3. Jakie typy ludzkie przeważają w tym społeczeństwie i w tym okresie? Jakie typy zaczynają dominować? W jaki sposób są one selekcjonowane i kształtowane, jakie cechy charakteru są wyzwalane i tłumione, jacy ludzie uwrażliwiani i przytępiani? Jakie typy „natury ludzkiej" ujawniają się w zachowaniu i charakterze, które obserwujemy w danym społeczeństwie w danym okresie? I jakie jest znaczenie dla „natury ludzkiej" wszystkich poszczególnych, przez nas badanych, cech społeczeństwa? Bez względu na to, czy głównym przedmiotem ich zainteresowań były wielkie problemy, jak silne państwo, czy pomniejszego znaczenia sprawy, jak nastrój literacki, rodzina, więzienie, wyznanie wiary - najlepsi analitycy społeczni zadawali takie właśnie pytania. Są one intelektualnymi osiami klasycznych badań nad człowiekiem w społeczeństwie - i są one pytaniami z konieczności stawianymi przez każdy umysł posiadający socjologiczną wyobraźnię. Ta wyobraźnia jest bowiem zdolnością przechodzenia od jednej perspektywy do drugiej, od perspektywy politycznej do psychologicznej: od badania pojedynczej rodziny do porównawczej oceny budżetów narodowych na świecie; od szkoły teologicznej do wojskowego establishmentu; od rozważań na temat przemysłu naftowego do badań nad współczesną poezją. Jest ona zdolnością do sięgania i do najbardziej intymnych cech ludzkiej jaźni, i do najbardziej impersonalnych i odległych przekształceń, również do zauważania relacji między nimi. U podstaw jej stosowania leży zawsze pragnienie poznania społecznego i historycznego znaczenia jednostki ludzkiej w społeczeństwie i w czasie, w którym ona żyje i objawia swe cechy. Krótko mówiąc, to właśnie dzięki wyobraźni socjologicznej ludzie mają obecnie szansę uchwycenia istoty tego, co dzieje się w świecie i zrozumienia tego, co dzieje się z nimi samymi, jako drobnymi punktami, znajdującymi się w społeczeństwie na przecięciu biografii i historii. Samoświadomość współ- 14 C.W. Mills czesnego człowieka, jako co najmniej kogoś stojącego z boku, jeśli już niejako kogoś stale wyobcowanego, polega w dużej mierze na głębokim zrozumieniu społecznej relatywności i przekształcającej siły historii. Wyobraźnia socjologiczna jest najbardziej pożyteczną formą tej samoświadomości. Dzięki stosowaniu jej ludzie, których umysł dotąd ogarniał tylko pewną liczbę zamkniętych orbit, teraz często zaczynają czuć się tak, jakby nagle obudzili się w domu, o którym niesłusznie sądzili, że go znają. Słusznie czy niesłusznie, często zaczynają czuć, że teraz zdolni już są do adekwatnej oceny tego, co wiedzą, do spójnych osądów, do jasnej orientacji. Ich dawne decyzje, które kiedyś wydawały im się trafne, teraz wydają się produktami niezmiernie tępego umysłu. Znów ożywia ich zdolność do zdumiewania się. Opanowują nowy sposób myślenia, przewartościowują swe wartości: jednym słowem, swą refleksją i wrażliwością realizują kulturowe zadanie nauk społecznych. Najbardziej chyba wygodne rozróżnienie, przydatne przy wykorzystywaniu wyobraźni socjologicznej, dotyczy „osobistych trosk w najbliższym środowisku" i „publicznych problemów występujących w strukturze społecznej". To rozróżnienie jest podstawowym narzędziem wyobraźni socjologicznej i cechą charakterystyczną wszelkich klasycznych prac w dziedzinie nauk społecznych. Troski pojawiają się wewnątrz jednostki i w sferze jej bezpośrednich stosunków z innymi; są one związane z jaźnią jednostki i z tymi zamkniętymi sferami życia społecznego, których jest ona bezpośrednio i osobiście świadoma. W związku z tym artykulacja i rozwiązanie trosk mieszczą się wewnątrz jednostki jako całości biograficznej i w obszarze jej najbliższego środowiska - otoczenia społecznego, całkowicie otwartego na jej osobiste doświadczenia i w pewnym zakresie - na jej dobrowolną aktywność. Troska jest sprawą prywatną: jednostka czuje, że jej wartości są zagrożone. Problemy wiążą się ze sprawami, które przekraczają lokalne środowisko jednostki i zakres jej wewnętrznego życia. Są one związane ze zorganizowaniem wielu takich środowisk w instytucje mającego bogatą historię społeczeństwa jako całości, ze sposobami, wjakie różne środowiska nakładają się na siebie i przenikają, tworząc przez to szerszą strukturę życia społecznego i historycznego. Problem jest sprawą publiczną: wartość mająca znaczenie publiczne jest odczuwana jako zagrożona. Często wybuchają dyskusje na temat tego, czym faktycznie jest wartość i co naprawdę jej zagraża. Dyskusjom tym niejednokrotnie brakuje precyzji, choćby tylko dlatego, że - w przeciwieństwie do szeroko nawet rozprzestrzenionych trosk - do samej natury problemu należy to, że nie może być on dobrze zdefiniowany w kategoriach najbliższego, codziennego środowiska zwyczajnego człowieka. W rzeczywistości problem często zawiera w sobie kryzys układów instytucjonalnych oraz to, co marksiści nazywają „sprzecznościami" czy „antagonizmami". Rozważmy w tych kategoriach bezrobocie. Gdy w mieście, liczącym sto tysięcy mieszkańców, tylko jeden człowiek jest bez pracy, jest to jego osobista troska, a chcąc mu pomóc, rozważamy charakter człowieka, jego kwalifikacje, indywidualne możliwości. Ale gdy w narodzie, do którego należy 50 min zatrudnionych, 15 min ludzi pozostaje bez pracy, jest to problem i nie możemy się łudzić, że uda się go rozwiązać w ramach możliwości właściwych każdemu pojedynczemu człowiekowi. Sama struktura możliwości runęła. Chcąc trafnie wyrazić problem i znaleźć możliwe rozwiązania, należy rozważyć ekonomiczne i polityczne instytucje danego społeczeństwa, a nie tylko osobistą sytuację i charaktery rozproszonych w nim jednostek. Weźmy wojnę. Osobistym problemem, wynikającym z faktu wojny, gdy już ona wybuchnie, może być to, jak ją przetrwać, albo to, jak zginąć w niej z honorem; jak zarobić na niej pieniądze; jak wspiąć się na wyższy, bezpieczniejszy szczebel hierarchii wojskowej; czy też to, jak przyczynić się do jej zakończenia. Krótko mówiąc, chodzi o to, aby zgodnie ze swoim systemem wartości znaleźć sobie odpowiednie miejsce i przetrwać w nim wojnę, albo o to, aby zginąć w niej w sposób mający jakiś sens. Struktu- Obietnica 15 ralny problem wojny odnosi się natomiast do jej przyczyn; do tego, jakie typy ludzkie podnosi ona do rangi dowódców; do skutków, jakie przynosi ona instytucjom ekonomicznym, politycznym, rodzinnym, religijnym; do niezorganizowanej nieodpowiedzialności świata narodów. Weźmy małżeństwo. Pożyciu małżeńskiemu kobiety i mężczyzny może towarzyszyć wiele osobistych trosk, ale gdy stopa rozwodów wynosi 250 na 1000 przypadków podczas pierwszych czterech lat małżeństwa, jest to wskaźnikiem strukturalnego problemu odnoszącego się do instytucji małżeństwa i rodziny oraz do innych instytucji wpływających na nie. Weźmy teraz metropolię - straszną, piękną, szpetną, wspaniałą, niezgrabną rozlazłość wielkiego miasta. Dla wielu ludzi z klas wyższych osobistym rozwiązaniem „problemu wielkiego miasta" jest posiadanie mieszkania z podziemnym garażem w centrum miasta, a 40 mil od niego - domu zaprojektowanego przez Henry Hilla, ogrodu zaprojektowanego przez Garretta Eckbo i położonego na setkach akrów własnej ziemi. W tych dwóch kontrolowanych przez siebie środowiskach, z niewielką liczbą służby tu i tam, wielu ludzi mogłoby rozwiązać liczne problemy osobistego środowiska, wynikające z faktu istnienia wielkiego miasta. Ale to wszystko, jakkolwiek wspaniale, nie rozwiązuje publicznych problemów, zawartych w strukturalnym fakcie istnienia wielkiego miasta. Co powinno się zrobić z tym cudownym monstrum? Rozbić je na małe jednostki, łączące funkcje mieszkaniowe z funkcjami produkcyjnymi? Odnowić to, co jest? A może, po ewakuacji, wysadzić je w powietrze i zbudować nowe miasta, według nowych planów, w nowych miejscach? Ale jakie powinny być te plany? I kto ma o tym decydować oraz decyzje realizować, jakikolwiek wybór będzie dokonany? Są to problemy strukturalne; aby je podjąć i rozwiązać, musimy rozważyć problemy ekonomiczne i polityczne dotyczące niezliczonej ilości różnych środowisk. Jak długo gospodarka jest tak zorganizowana, że pojawiają się slumsy, problemu bezrobocia nie można rozwiązać przez indywidualne posunięcia. Jak długo wojna jest wbudowana w system państwo-wo-narodowy i związana z nierównomiernym uprzemysłowieniem świata, przeciętna jednostka, w swym zamkniętym środowisku, będzie bezsilna - z pomocą psychiatryczną czy bez niej - nie może rozproszyć trosk, jakie ten system czy brak systemu na nią nakłada. Jak długo rodzina jako instytucja zmienia kobiety w ukochane, małe niewolnice, a mężczyzn w ich głównych zaopatrzeniowców i nieodłączo-nych od piersi podopiecznych, problem zadowalających obie strony układów małżeńskich nie może być indywidualnie rozwiązany. Jak długo nadmiernie rozwinięte megalopolis i przesadnie zmodernizowany samochód są niezbywalnymi cechami nadmiernie rozwiniętego społeczeństwa, problemy wynikające z życia miejskiego nie będą rozwiązane przy pomocy indywidualnej pomysłowości i prywatnego bogactwa. Jak wskazywałem, to, czego doświadczamy w różnych konkretnych środowiskach, wywoływane jest często przez zmiany strukturalne. Tak więc, aby zrozumieć zmiany zachodzące w wielu osobistych środowiskach, musimy spojrzeć szerzej. A ilość i różnorodność takich zmian strukturalnych wzrasta, gdy instytucje, w obrębie których toczy się nasze życie, stają się bardziej wszechobejmujące i w bardziej złożony sposób ze sobą powiązane. Świadomość idei struktury społecznej i właściwe jej stosowanie oznaczają zdolność do śledzenia takich powiązań w wielkiej liczbie środowisk. Zdolność dokonania tego oznacza posiadanie wyobraźni socjologicznej. 3 Jakie są obecnie główne problemy publiczności i jakie są podstawowe prywatne troski dręczące jednostki? Aby określić problemy i troski, musimy najpierw zapytać o to, jakie uznane wartości są traktowane jako zagrożone, a jakie ważne wartości są podtrzymywane przez trendy cechujące naszą epokę. Zarówno w przypadku zagrożenia, jak i w przypadku podtrzymywania musimy zapytać o to, jakie znamienne sprzeczności strukturalne są w to zaangażowane. 16 C.W. Mills Gdy ludzie dysponują jakimś zespołem wartości i nie czują, żeby cokolwiek tym wartościom zagrażało, doświadczają stanu dobrego bytowania (well-being). Gdy uznają jakieś wartości, ale odczuwają też grożące im niebezpieczeństwo, doświadczają stanu kryzysu - albo w postaci osobistych trosk, albo w postaci problemów publicznych. A jeżeli dotyczy to wszystkich drogich im wartości, odczuwają totalne zagrożenie i panikę. Ale przypuśćmy, że istnieją ludzie, którzy ani świadomie nie respektują żadnych szczególnych wartości, ani nie odczuwają jakiegokolwiek ich zagrożenia. Jest to doświadczenie obojętności, która, gdy zdaje się dotyczyć wszystkich ich wartości, zamienia się w apatię. Przypuśćmy w końcu, że ludzie świadomie nie preferują żadnych wartości, a jednak są świadomi ich zagrożenia. Jest to doświadczenie niepokoju, lęku, który, gdy przybiera wystarczająco totalne rozmiary, staje się śmiertelnym, niesprecyzowanym, złym samopoczuciem (malaise). Nasze czasy to okres niepokoju i obojętności -jeszcze niesprecyzowanych wystarczająco, aby pozwolić na pracę rozumu i grę wrażliwości. Zamiast trosk - zdefiniowanych w kategoriach wartości i zagrożenia - mamy często do czynienia z przykrym uczuciem bliżej nieokreślonego niepokoju; zamiast jasno sformułowanych problemów, mamy często do czynienia jedynie z uczuciem, że wszystko przebiega jakoś nie tak, jak należy. Ani zagrożone wartości, ani cokolwiek, co im zagraża, nie jest określone; krótko mówiąc, nie pojawił się jeszcze moment podjęcia decyzji. Wjeszcze mniejszym stopniu zostały one skonceptualizowane jako problemy nauk społecznych. W latach trzydziestych prawie nie było wątpliwości poza pewnymi zwiedzionymi kręgami biznesu -że istnieją ogólne problemy ekonomiczne, na które składają się też osobiste troski. W sporach dotyczących „kryzysu kapitalizmu" poglądy Marksa i wielu autorów korzystających z jego dzieła, ale niepowo-łujących się na niego, stanowiły prawdopodobnie dominujące kategorie analizy problemu, a pewni ludzie rozumieli swe osobiste troski w tych kategoriach. Zagrożone wartości były jasno widoczne i odczuwane przez wszystkich; równie jasne wydawały się strukturalne sprzeczności, które zagrażały tym wartościom. I jedne, i drugie były szeroko i głęboko doświadczane. Była to era polityczna. Ale wartości zagrożone w erze, która nastąpiła po II wojnie światowej, często nie są ani szeroko uznane za wartości, ani szeroko odczuwane jako zagrożone. Istnieje wiele prywatnego niepokoju, lecz nie jest on jeszcze sprecyzowany; wiele złego samopoczucia i wiele decyzji o ogromnym znaczeniu strukturalnym nigdy nie staje się problemami publicznymi. Dla tych, którzy akceptują takie odziedziczone wartości jak rozum i wolność, już sam niepokój jest troską; już sama obojętność jest problemem. A właśnie te warunki, w jakich pojawiają się niepokój i obojętność, są charakterystyczną cechą okresu, w którym żyjemy. Wszystko to jest tak uderzające, że obserwatorzy często interpretują je jako przesunięcie w samej istocie problemów, które trzeba teraz nazwać. Wielokrotnie mówi się nam, że problemy naszej dekady, czy nawet kryzysy okresu, w którym żyjemy, odsunęły się od zewnętrznej rzeczywistości ekonomicznej i są teraz związane z jakością życia jednostek - faktycznie zaś z tym, czy powstanie wkrótce coś takiego, co może być trafnie nazwane życiem jednostkowym. Nie praca dzieci, lecz książki z obrazkami; nie nędza, lecz masowy wypoczynek, są w centrum zainteresowania. Wiele ważnych problemów publicznych, jak i wiele prywatnych trosk opisuje się w kategoriach „psychiatrycznych", często -jak się wydaje - w żałosnej próbie pominięcia wielkich problemów i zagadnień nowoczesnego społeczeństwa. Wydaje się, że często takie wyrażanie problemów opiera się na prowincjonalnym zawężaniu zainteresowań do społeczeństw zachodnich czy nawet do USA - tym samym ponujając dwie trzecie ludzkości; często też, w sposób arbitralny, odrywa się życie jednostek od działalności większych instytucji, wewnątrz których toczy się ich życie i które niekiedy wpływają na nie bardziej dotkliwie niż pierwotne środowisko dzieciństwa. Problem wypoczynku, przykładowo, nie może w ogóle być postawiony bez rozważenia problemu pracy. Troska rodziców o zapewnienie dzieciom książek z obrazkami nie może być traktowana jako Czym zajmują się socjologowie? 17 problem, bez rozważenia trudności, z jakimi styka się współczesna rodzina w jej stosunkach z nowymi instytucjami struktury społecznej. Ani wolny czas, ani jego ogłupiające wykorzystywanie nie mogą być rozumiane jako problemy bez wniknięcia w to, w jakim zakresie złe samopoczucie i obojętność kształtują teraz społeczny i osobisty klimat współczesnego społeczeństwa amerykańskiego. W tym klimacie żaden problem „prywatnego życia" nie może być postawiony ani rozwiązany, jak długo nie wniknie się w kryzys ambicji, będącej elementem kariery ludzi pracujących w gospodarce korporacyjnej. Prawdą jest więc, jak podkreślają stale psychoanalitycy, że ludzie często mają „rosnące poczucie tego, że poruszani są przez ciemne moce tkwiące w nich samych, moce, których nie potrafią zdefiniować". Ale nie jest prawdą, jak twierdził Ernest Jones, że „głównym wrogiem człowieka i głównym zagrażającym mu niebezpieczeństwem jest jego własna niesforna natura i zamknięte w nim ciemne moce". Przeciwnie, „główne niebezpieczeństwo zagrażające człowiekowi" leży w niesfornych siłach samego społeczeństwa współczesnego, z jego alienującymi metodami produkcji, jego podporządkowującymi człowieka technikami dominacji politycznej, jego międzynarodową anarchią -jednym słowem, istotnymi zmianami, jakim podlega „natura" ludzka oraz warunki i cel życia człowieka. Głównym intelektualnym i politycznym zadaniem badacza zjawisk społecznych - tu bowiem zbiegają się te dwa typy zadań - jest obecnie wyjaśnienie czynników, składających się na współczesny niepokój i obojętność. Jest to zadanie, którego realizacji stanowczo domagają się od niego inni działacze kultury, przedstawiciele nauk przyrodniczych i artyści, cała wspólnota intelektualna. Z uwagi na to zadanie i na te żądania nauki społeczne stają się wspólnym mianownikiem naszego okresu kulturowego, a wyobraźnia socjologiczna - najbardziej potrzebną cechą umysłu. Anthony Giddens CZYM ZAJMUJĄ SIĘ SOCJOLOGOWIE?* Socjologia a wiedza potoczna Rozważania o tym, czym tak naprawdę zajmują się socjologowie, chciałbym rozpocząć od takiej oto uwagi, iż to, co uznajemy za oczywistość, to, o czym „każdy z nas wie", może nie tylko nie być takie oczywiste, ale możemy się co do tego zasadniczo mylić. Jakkolwiek niewielu już z nas przynależy do społeczeństw uważających, że ziemia jest płaska, to jednak kiedy się na nią patrzy, to prawie oczywiste wydaje się, że rzeczywiście jest ona płaska jak naleśnik. Jeśli zaś chodzi o to, co uważamy, iż wiemy o instytucjach społecznych, śmiem twierdzić, że w tej kwestii jesteśmy szczególnie podatni na błędy. Bardzo łatwo, w każdym razie, wskazać tego rodzaju przykłady. Istnieje na przykład powszechne przekonanie - czy też przeświadczenie - że mamy w ostatnim stuleciu do czynienia z gwałtownym wzrostem liczby „rozbitych rodzin" - matek lub ojców samotnie wychowujących dzieci. Jeśli bowiem spojrzymy wstecz, na czasy wiktoriańskie, to dostrzeżemy dramatyczny kontrast między trwałymi, zwią- * Tytuł oryg. What Do Sodologists Do?, fragm. A. Giddens, Social TheofcĄ ff^^fp^i^Spciology, Cambridge 1987, przekład M. Korzewski. Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwerstt W Nauk Polityczn Uniwersytetu Warszawskiego ul. Nowy Świat 69, 00-927 Warszawa tel. 55-20-295, 55-20-296 18 A. Giddens zanymi silnymi więzami rodzinami tamtego okresu a nieładem panującym w tej dziedzinie obecnie. W rzeczywistości jednak odsetek rodzin niepełnych był w epoce wiktoriańskiej dwukrotnie wyższy niż! dziś - choć nie była to oczywiście konsekwencja rozwodów, lecz skutek wysokich wskaźników śmier-, telności notowanych wśród względnie młodej części populacji. Podobnież, niemal powszechnie uważa się, że Brytyjczycy wykazują nadzwyczajne wręcz upodobanie do strajków i te właśnie skłonności są; także przez wielu traktowane jako główna przyczyna obniżania się pozycji Wielkiej Brytanii na polu aktywności ekonomicznej. W świetle jednak wszelkich przyjmowanych wskaźników i miar częstotli-l wość występowania strajków w Wielkiej Brytanii nie odbiega od sytuacji, z jaką w tej materii mamy do: czynienia w innych rozwiniętych przemysłowo krajach. By przytoczyć jeszcze jeden przykład, powszech-j nie uważa się - czy też przynajmniej odnosi się takie wrażenie - że Szwecja legitymuje się szczególnie! wysokim wskaźnikiem samobójstw. Oto ponury i przygnębiający charakter Północy, tudzież długie lata konieczności znoszenia socjalistycznych rządów, wywoływać mają u Szwedów szczególną skłonność do melancholii czy dramatycznych wręcz aktów desperacji. W rzeczywistości jednak skala samobójstw w Szwecji nigdy nie była i nie jest szczególnie wysoka. Nie należy przeto lekceważyć znaczenia, jakie mogą mieć badania społeczne, przyczyniając się do wykrywania błędnych lub wypaczonych, a powszechnie przy tym utrzymywanych opinii na temat określonych zjawisk społecznych. Często bowiem przekonania takie mogą przyjmować formę uprzedzeń i wspierać tym samym nietolerancję i dyskryminację, jak również hamować pożądane zmiany społeczne. Z całą pewnością jednym z zadań socjologa musi więc być wykrywanie, na ile powszechnie utrzymywane opinie na temat określonych aspektów życia społecznego - nawet jeśli wydają się oczywiste dla każdego - są rzeczywiście uprawnione. Oznaczać to wprawdzie musi, że rezultaty badań społecznych mogą od czasu do czasu wydawać się po prostu trywialne, ponieważ to, co uważane jest za oczywiste, może ostatecznie rzeczywiście takim się okazać. Nie należy jednak przy tym zapominać, że większość powszechnej wiedzy na temat instytucji społecznych jest właśnie rezultatem tego rodzaju analizy socjologicznej i badań społecznych. Ogromna liczba takich badań - prowadzonych nie tylko przez środowisko akademickie, ale również przez instytucje rządowe czy różnego rodzaju ośrodki badawcze - dotyczy zwykłego, rutynowego funkcjonowania nowoczesnego społeczeństwa. Wszystko to wydaje się nam oczywistością, ale bez owych badań znaczna część naszej wiedzy o procesach zachodzących we współczesnym społeczeństwie nie byłaby przez nas w ogóle uświadamiana. Wszyscy wprawdzie wiemy, że skala rozwodów w krajach zachodnich jest obecnie wyższa niż w połowie XX w., mamy jednak wyraźną skłonność do zapominania o niezmiernie istotnej roli licznych prowadzonych badań społecznych w identyfikacji takich właśnie trendów. Jeśli to byłoby wszystko, co na temat socjologii można powiedzieć, to zapewne nie byłoby się czym tak ekscytować. Socjologia nie jest jednak potrzebna wyłącznie do korygowana błędnych przekonań na temat zjawisk społecznych - choć nawet niektórzy spośród jej orędowników postrzegają ją wyłącznie w tej właśnie roli. Pozwólcie więc, że powrócę do twierdzenia, które przedstawiłem wcześniej. Otóż zasadniczą kwestią odróżniającą istoty ludzkie od zwierząt jest to, że przedstawiciele gatunku ludzkiego, podejmując określone działanie, praktycznie przez cały czas zdają sobie - w mniejszym lub większym stopniu - sprawę z tego, co i dlaczego robią. W pewnych okolicznościach po prostu nie możemy nie wiedzieć, co znaczą nasze działania, bo gdyby tak było, w ogóle byśmy ich nie podjęli. Nie mogę, na przykład, wystawić czeku, jeśli po pierwsze, nie wiem, co oznacza wykonywana przez mnie I czynność, a nadto nie dysponuję wiedzą na temat szerokiego wachlarza pojęć i zasad, definiujących, I czym jest „saldo dodatnie", co znaczy „posiadać konto", czym jest „bank" itd. Twierdzenie, że istoty I ludzkie zawsze w jakiś sposób wiedzą, co i dlaczego robią, zakłada konieczność uwzględnienia pew- I nych elementów szerszego kontekstu instytucjonalnego, w jakim dane działanie się odbywa. Nie po- I trzebujemy jednak badań społecznych, by dowiedzieć się, jakie to elementy, ponieważ to już nie tylko wiemy, aie musimy wiedzieć, by to nasze działanie w ogóle było możliwe. Czym zajmują się socjologowie? 19 Ten rodzaj wiedzy - wiedzy o konwencjach społecznych istniejących w społeczeństwach, w których żyjemy - nie może więc być przedmiotem wyjaśniania przez socjologię. Tak przynajmniej mogłoby się wydawać. Odrobina refleksji wystarczy jednak, by dojść do wniosku, iż tak nie jest. W rzeczywistości bowiem wskazać można co najmniej cztery typy pytań, które w sposób uprawniony postawić można w odniesieniu do działania społecznego, a żadne z nich nie będzie przy tym sprzeczne z twierdzeniem, że jednostki ludzkie zawsze zdają sobie sprawę z tego, czym są ich działania i dlaczego je podejmują. Te cztery rodzaje pytań, które łączą się ze sobą w jedną logiczną całość, stanowią klucz do zrozumienia tego, czym zajmują się socjologowie - do wyjaśnienia, czym jest socjologia jako dyscyplina. Rozważmy raz jeszcze przykład wystawiania czeku. Każdy w nowoczesnym społeczeństwie wie, co oznacza podpisywanie czeku, ale nie wiedziałby tego zapewne ktoś, kto pochodzi z kultury, w której nie istnieją banki, a być może nie ma nawet żadnego systemu monetarnego, tego by zapewne nie wiedział. Innymi słowy to, co dla jednego człowieka lub grupy jest znaną konwencją, wcale nie musi być takie dla innych. Dotyczy to różnic zarówno pomiędzy, jak i wewnątrz poszczególnych społeczeństw. Żyjemy wszak w obrębie określonych sektorów społeczeństw, których jesteśmy członkami i modele zachowania ludzi z innych środowisk mogą być dla nas w znacznym stopniu niezrozumiałe. Ukazywanie tego, jak żyje się w jednym środowisku kulturowym, tym, którzy zamieszkują inne (i odwrotnie), jest przeto ważnym elementem pracy socjologa. Moglibyśmy to określić jako swego rodzaju „moment antropologiczny" w badaniach społecznych i przyjrzeć się pewnym jego implikacjom. Warto więc np. zauważyć, że identyfikacja kulturowego zróżnicowania życia społecznego służy jednocześnie ukazywaniu powszechnej racjonalności ludzkiego działania. Wyjaśnienie konwencji społecznych obowiązujących w danym środowisku społecznym czy wspólnocie umożliwia nam z kolei dotarcie do intencji i motywów, jakimi kierują się ludzie w swych działaniach, a które to - w przypadku braku owego wyjaśnienia -mogłyby umknąć naszej uwadze. Mamy tutaj do czynienia ze skomplikowanymi problemami natury filozoficznej, których nie należy lekceważyć. Jakkolwiek trudne - kwestie te można jednak omówić względnie przystępnie. Otóż w świecie rozdartym przez konflikt i głęboko zakorzenione antagonizmy, a jednocześnie świecie, w którym ludzie stają się od coraz bardziej od siebie zależni, wzajemne zrozumienie między różnymi układami kulturowymi staje się sprawą najwyższej wagi. Warunkiem niezbędnym skutecznej komunikacji międzykulturowej jest efektywna realizacja zadań etnograficznych w badaniach społecznych. W równym stopniu dotyczy to badania kulturowego dystansu dzielącego społeczności hinduskie w Brix-ton od bogatych białych przedmieść Londynu (i od Whitehall), jak i np. dystansu, jaki dzieli rewolucję islamską od kultury Zachodu. Zmniejszanie dystansu kulturowego nie musi oczywiście prowadzić do automatycznego wygaszenia wcześniejszych konfliktów. W końcu, im lepiej pozna się swego wroga, tym bardziej można utwierdzić się w przekonaniu, że nasza wrogość w stosunku do niego jest uzasadniona lub nieunikniona. Niemniej jednak nie powinniśmy mieć jakichkolwiek wątpliwości co do kluczowej roli, jaką w budowaniu wzajemnego zrozumienia odgrywa etnografia kulturowa, której naturalnym odpowiednikiem na poziomie dyscyplin akademickich jest ścisły związek socjologii i antropologii. Mimo groźby posądzenia o nadmierną interesowność chciałbym raz jeszcze powrócić do przykładu wystawiania czeku. Wszyscy wprawdzie wiemy, co oznacza podpisywanie czeku, niemniej jednak nie znaczy to, że wiemy absolutnie wszystko, co można na ten temat wiedzieć. Czy czek byłby ważny, gdybym wystawił go na odwrocie biletu komunikacji miejskiej, a nie na specjalnych blankietach przygotowanych z dużą dozą rozwagi przez bank? Większość naszej wiedzy na temat konwencji definiujących nasze działania jest nie tylko kontekstowa, ale ma zasadniczo praktyczny i spontaniczny charakter. Po to aby dysponować kontem w banku oraz czekami do obsługi tego konta, nie musimy posiadać Dzielnica brytyjskiego establishmentu politycznego - przyp. tłum. 20 A. Giddens rozległej wiedzy na temat funkcjonowania systemu bankowego. Nie każdy również - jeśliby go o to poprosić - musiałby umieć zdefiniować, czym jest „czek" lub „konto". Wszyscy (w nowoczesnych społeczeństwach) wiemy, czym są pieniądze o tyle, o ile nie mamy problemów z realizacją codziennych transakcji gotówkowych. Już jednak -jak przyzna prawie każdy ekonomista - konieczność precyzyjnego zdefiniowania pieniądza nastręcza poważnych problemów. Jak w swych słynnych rozważaniach o czasie zauważyć miał św. Augustyn, wszyscy wiemy, czym czas jest - aż do momentu, kiedy nas ktoś o czas nie zapyta. Można stąd wyprowadzić najróżniejsze wnioski, ja jednak chciałbym skoncentrować się wyłącznie? na jednym z nich. Chodzi mianowicie o to, że nasz dyskurs - czyli to, co jesteśmy w stanie wyrazić słowami - dotyczący działań, które podejmujemy, i motywów, dla których owe działania podejmujemy, odnosi się wyłącznie do pewnych aspektów naszej aktywności w życiu codziennym. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że istnieje cała jeszcze, wysoce skomplikowana niedyskursywna strona naszych działań, która to stanowi przedmiot szczególnego zainteresowania socjologii oraz innych nauk społecznych. I nie będzie niczego paradoksalnego w stwierdzeniu, iż socjologia rzeczywiście bada tutą kwestie, które już znamy - choć zwykle nie w takim znaczeniu, iżbyśmy byli ich całkowicie świadomi. By ująć to zagadnienie w nieco inny sposób, powiedzieć wypada, iż znaczna część naszej wiedzy ni temat konwencji społecznych -jak doskonale zauważył Ludwik Wittgenstein - składa się ze zdolności do „poruszania się" w wielorakich kontekstach działania społecznego. Badania dotyczące tego, jak si nam to w rzeczywistości udaje, stanowią przedmiot ogromnego zainteresowania i niosą za sobą poważne konsekwencje, które spróbuję wskazać nieco później. Jako doskonałą ilustrację możemy przywołać tutaj błyskotliwe obserwacje Ervinga Goffmana dotyczące mowy ciała . Reprezentanci gatunku ludzkiego, by za takich uchodzić, muszą nie tylko wiedzieć, co robią, ale także w widoczny sposób zademonstrować to innym. Wszyscy oczekujemy od siebie wzajemnie zachowywania pewnej „kontrolowanej czujności" w działaniu, polegającej na umie- j jętnym „zarządzaniu" naszą własną powierzchownością, kontrolowaniu naszych gestów i mimiM. Goffman pokazuje, jak nieprawdopodobnie skomplikowane mogą być rytuały cielesne, dzięki którymi „prezentujemy się" innym i poprzez które nieustannie bronimy swego statusu jako działających podmiotów. Najlepsze wyobrażenie o tym, jak ściśle kontrolowana bywa publiczna prezentacja naszej osobowości, dać nam może analiza okoliczności, w jakich pojawiają się różnego rodzaju błędy czy gafy. W taki sposób moglibyśmy np. badać zachowanie małych dzieci, ponieważ nabycie przez nie języka ciała dorosłych zajmuje im całe lata. Moglibyśmy również badać nieumyślne zaburzenia w „za- j rządzaniu" ciałem - przejęzyczenia, nieadekwatne ruchy ciała, mimikę twarzy czy niestosowny strój, i Mamy w tym przypadku do czynienia z bardzo ciekawymi związkami między Goffmanem a Freudem, choć nie będę się nimi tutaj zajmował. Po lekturze Goffmana świat społeczny nigdy już nie wydaje się taki sam. Oto bowiem najbardziej! nieszkodliwy gest wyposażony zostaje w cały szereg możliwych - nie zawsze przy tym przyjemnych -i znaczeń i skojarzeń. Dlaczego tak się dzieje? Co sprawia, że pisma Goffmana mają skłonność do wywoływania u większości jego czytelników swoistego poczucia uprzywilejowanego wglądu w rzeczywistość? Wydaje mi się, iż to dlatego, że dotykają one tego, co intymne i bliskie, ale od owej niedyskursywnej strony. Rozszerzają zakres naszej samowiedzy, ponieważ ukazują to, co już wiemy i musimy wiedzieć, by radzić sobie w otaczającym nas świecie, ale wiedza ta nie jest nam dostarczana w sposób dyskur-sywny. I nie będzie w tym żadnej sprzeczności, jeśli stwierdzimy, że to, co już wiemy i uznajemy za oczywiste, staje się przedmiotem szczegółowych badań, których rezultaty dalekie są jednak od oczy stości. To samo moglibyśmy powiedzieć o badaniu języka. Otóż lingwiści poświęcają swe kariery zan dowe studiowaniu tego, co już wiemy i wiedzieć musimy, by w sposób kompetentny korzystać z języ ' Zob. E. Goffman, Behawor in Public Places, New York 1963, i inne pisma. Czym zajmują się socjologowie? 21 W żaden sposób nie pozbawia to jednak lingwistyki jej znaczenia, ani tym bardziej nie czyni jej dziedziną mniej wymagającą od innych dziedzin badawczych. Wskazałem do tej pory dwa sposoby podejścia do twierdzenia, iż wszyscy zwykle wiemy, co znaczą nasze działania i dlaczego je podejmujemy - po pierwsze, zamieszkujemy jedynie pewne ograniczone obszary w kulturowo zróżnicowanym świecie, po drugie zaś, jesteśmy w stanie dyskursywnie zdefiniować jedynie niewielką część skomplikowanej, konwencjonalnej struktury naszych działań. Do tych dwóch podejść dodać należy trzecie: nasze działania nieustannie - powiedziałbym nawet, że nieuchronnie -wywołują skutki, których nie zamierzamy i których możemy być zupełnie nieświadomi, podejmując określone działanie. Udajmy się raz jeszcze do naszego banku. Stabilność nowoczesnego systemu monetarnego, jak wiemy, uzależniona jest od społecznego zaufania wobec transakcji finansowych, które ów system reguluje. W pewnym momencie mamy do czynienia z taką oto sytuacją, że banki dysponują środkami finansowymi, by pokryć jedynie niewielką część powierzonych im depozytów. Dlatego, jakkolwiek każdy indywidualny inwestor może w każdej chwili wycofać cały swój depozyt, to jednak nie mogą tego uczynić wszyscy inwestorzy jednocześnie. Gdyby wiele osób równocześnie chciało wypłacić pieniądze z banku, mogłoby to wywołać zjawisko spiralnego spadku zaufania do płynności finansowej banku i być może prowadzić nawet do jego upadłości. I przypuszczać tutaj należy, iż żaden z klientów banku nie zamierza inicjować tego rodzaju spirali. Konsekwencje ich działań mogą jednak być takie, jakich nikt z nich się nie spodziewał, nawet jeśli pojawiają się one za ich pośrednictwem. Jest to niezamierzony rezultat szeregu zamierzonych działań. Przykład masowej wypłaty środków z lokat bankowych jest przypadkiem szczególnym, ale nie odosobnionym. Istnieje np. cała ogólna kategoria niezamierzonych skutków, którą socjologowie często określają mianem „»przewrotnych« konsekwencji". Przyjrzyjmy się takiej oto ilustracji. Władze stanowe Florydy zakazują zabijania i organizowania jakichkolwiek polowań na aligatory, chcąc chronić ten gatunek przed nieuchronnym wyginięciem. Bagniste tereny wykorzystane przez farmerów do hodowli aligatorów dla tzw. polowań sportowych i przynoszące im dodatkowe dochody, stają się w związku z tym gospodarczo bezużyteczne. Chcąc utrzymać dodatkowe źródła dochodów, farmerzy rozpoczynają osuszanie tych terenów, by docelowo prowadzić na nich uprawę zbóż. W rezultacie ekosystem, na którym żyły aligatory, zostaje zniszczony, a aligatory znikają z regionu, na którym miały być szczególnie chronione . Rozważmy jeszcze jeden przykład, pochodzący tym razem z badań przeprowadzonych w związku z realizowanymi w Stanach Zjednoczonych tzw. programami renowacji zabudowy miejskiej. W przypadku niektórych takich programów wprowadzono regulacje prawne zmuszające właścicieli zrujnowanych budynków (zwłaszcza budynków mieszkalnych) do ich wyremontowania, tak by spełniały one wymagane standardy. W konsekwencji niektórzy właściciele zupełnie porzucili swą własność, inni zaś wyremontowali swe budynki jedynie w takim zakresie, by móc znacznie podnieść czynsze lub zamienić je w lokale wyłącznie na sprzedaż, nie zaś do wynajęcia. Efekt końcowy był taki, że znacznie zmniejszyła się liczba lokali do wynajęcia dla grup o niskim dochodzie, a nadto doszło do dalszego pogorszenia się stanu zasobów mieszkaniowych w tych okolicach. Oczywiście nie wszystkie niezamierzone konsekwencje muszą być negatywne. Na dowód tego Tho-mas Schelling dostarcza nam następującego przykładu. W 1930 r. utworzono w Stanach Zjednoczonych tzw. federalne ubezpieczenie depozytowe mające zagwarantować wypłaty rekompensat dla ludzi, którzy utracili swe oszczędności. Stworzenie poczucia bezpieczeństwa wywołane samym istnieniem ubezpieczenia skłaniało ludzi do zapobiegania zachowaniu prowadzącemu do ewentualnych problemów. Podobnie ludzie, którzy zachowują się całkowicie egoistycznie, mogą w sposób niezamierzony Zob. S.D. Sieber, Fatal Remedies, New York 1981, s. 59. Zob. T.C. Schelling, Choice and Conseąuence, Cambridge, Mass. 1984, s. 8. 22 A. Gidden działać na rzecz dobra wspólnego. Nawet ci, którzy działają z niskich pobudek, mogą przyczynić się do dobra innych. Są jak Mefistofeles Goethego - „częścią tej mocy, która zawsze zamierza źle i zawsze czyni dobrze". „Przewrotne" konsekwencje są szczególnie ważną i interesującą klasą niezamierzo nych skutków częściowo dlatego, że wyposażone są w pewną dozę ironii, w pewnych przypadkacl tragicznej, w innych komicznej; ale przede wszystkim dlatego, że efekt bumerangowy, który w sposól tak wyrazisty odzwierciedlają, stanowi powszechną własność procesu tworzenia polityki socjalnej. Nie próbuję przez to sugerować, iżby jedną z kwestii, którą socjologowie mogą i powinni się zająć, było badanie przewrotnych efektów, jakie wcale nierzadko niesie za sobą państwowy interwencjonizm. Chciał bym jednak wyraźnie podkreślić wagę analizy niezamierzonych konsekwencji zamierzonych działań dla całego przedsięwzięcia socjologicznego. To bowiem właśnie ona - jak nic innego - uzmysławia nam, że mimo iż jako podmioty społeczne jesteśmy niewątpliwie twórcami życia społecznego, to jednak nie jest ono wyłącznie naszą własną kreacją. Przedstawione do tej pory przykłady niezamierzonych konsekwencji mają specyficzny i wyrazisty charakter. I oczywiście wiele interesujących nas w analizie socjologicznej niezamierzonych konsekwencji przyjmuje taką właśnie postać. Nikt wszak nie planował kolejnych wydarzeń, które w ostatecz-1 ności doprowadzić miały do rewolucji rosyjskiej 1917 r., nie podjął się tego nawet Lenin i bolszewicy, I jakkolwiek bardzo pragnęli oni wtoczyć koło historii na określone tory. Z całą pewnością takie kataliza-1 tory wydarzeń społecznych, jak np. wybuch wojen światowych, w minimalnym jedynie stopniu stano-1 wią rezultaty wdrażania zamierzonych projektów. Niemniej jednak niezamierzone konsekwencje dzia-1 łań nie są związane wyłącznie z sekwencjami wydarzeń, które mają jednoznaczne i wyraźne skutki. I Kiedy bowiem mówię po angielsku w składniowo poprawny sposób, nie jest moją intencją reprodukowa-1 nie gramatycznych struktur języka angielskiego. Taka jest jednak właśnie konsekwencja mojego po-1 prawnego wysławiania się, nawet jeśli mój wkład w utrwalanie ciągłości języka jest raczej skromny. I Ogólnie rzecz ujmując, rzec by można, iż niezamierzone konsekwencje są istotnym składnikiem proce-1 su reprodukcji instytucji społecznych, nawet jeśli w większości przypadków reprodukcja tego rodzaju sterowana jest również przez intencję i zamysł. Badanie zaś procesów przenikania się tego, co zamierzone i niezamierzone, stanowi czwarty przedmiot szczególnego zainteresowania socjologii. Stwierdzenie to wymaga pewnego dodatkowego komentarza, ponieważ umożliwia nam - do pewne-1 go stopnia - połączenie wszystkich aspektów badania socjologicznego. Spróbujmy zatem omówić tę j kwestię na przykładzie tzw. cyklu ubóstwa. Proces międzypokoleniowego dziedziczenia upośledzenia 1 społeczno-ekonomicznego prześledzić można bardzo dobrze, przyglądając się sytuacji w szczególnie i zaniedbanych dzielnicach miejskich. Mamy tam zwykle do czynienia ze słabo wyposażonymi szkołami, w których nauczyciele zdecydowanie więcej czasu poświęcać muszą na utrzymywanie dyscypli-1 ny w klasie niż na nauczanie, zwracając się przy tym do uczniów, u których motywacja w zakresie realizacji wymogów programu szkolnego jest co najmniej wątpliwa. Dzieci, które kończą edukację j w takich szkołach, dysponują zwykle dość ograniczonymi szansami na rynku pracy. Istnieje w zwiąż-1 ku z tym znaczne prawdopodobieństwo, że będą one zamieszkiwać podobnie upośledzone dzielnice 1 jak ich rodzice. W tych zaś będą znajdować się nędznie wyposażone szkoły... i cykl się zamyka. Taki zamknięty krąg ubóstwa nie jest oczywiście zamierzony przez kogokolwiek z tych, których dotyka, anił też przez kogokolwiek innego. Można próbować wyjaśnić to zjawisko, odwołując się do „mieszanki"! zamierzonych działań i niezamierzonych konsekwencji, ale należy zauważyć, że działają one zwrotĄ nie i same stają się warunkami dalszego działania. Mechanizm ten znajduje zastosowanie w odniesieniu do całości życia społecznego i ma związek ze wspomnianą wcześniej „kontekstualnością" czji też zróżnicowaniem kulturowym. Jeśli bowiem uznać, iż każde działanie usytuowane jest w pew- i nych ograniczonych kontekstach czasoprzestrzennych, wszyscy zatem znajdujemy się pod wpływem ładu instytucjonalnego, którego nikt z nas z osobna - a być może również kolektywnie - w sposób zamierzony nie ustanowił. Czym zajmują się socjologowie? 23 Cokolwiek w określonych okolicznościach robię, robię to intencjonalnie, dysponując przy tym określoną w tej kwestii wiedzą. Nie czyni mnie to jednak panem mego losu. Realizując bowiem rutynowe czynności życia codziennego, przyczyniam się do reprodukcji instytucji społecznych, w których ustanawianiu nie brałem udziału. Są one czymś więcej niż tylko środowiskiem mojego działania, ponieważ -jak stwierdziłem wcześniej - w sposób zasadniczy wkraczają w obszar tego, co robię jako działający podmiot. Podobnież, moje własne działania tworzą i przetwarzają instytucjonalne warunki działania innych, tak jak ich działania wpływają na moje. Kluczowym zatem pojęciem, łączącym tych kilka wyróżnionych przeze mnie zadań socjologii jest to, co chciałbym określić jako samoreferencyjna (recursive) natura życia społecznego. Kiedy podejmuję moje codzienne działania, nieustannie odwołuję się do istniejących już konwencji, które w większości przypadków wydają się oczywiste, ale są jednocześnie nadzwyczaj skomplikowane. Ten właśnie proces wzorowania się na konwencji nadaje jej obowiązujący charakter, wiążący zachowanie zarówno innych, jak i nasze własne. Tak więc moje działania osadzone są w obrębie instytucji rozciągających się w czasie i przestrzeni daleko poza mnie samego i stanowią konstytutywne elementy owych instytucji, reprezentując ich ustrukturalizowane własności [...]. Problemy bieżące Do tej pory pytanie o to, czym zajmują się socjologowie, stawiałem w taki sposób, jakby socjologia nie podlegała żadnym zmianom i jakby wśród praktykujących ją istniała powszechna zgoda co do jej przedmiotów i metod. Tymczasem rzeczywistość w obu przypadkach jest nieco inna, dlatego też w dalszej części moich rozważań chciałbym zwrócić uwagę na pewne zachodzące obecnie w socjologii zmiany i zastanowić się nad tym, dokąd mogą nas one zaprowadzić. Socjologia - podobnie zresztą jak całość nauk społecznych - przeszła w ostatnich latach istotną mutację. Gdyby ów pojawiający się w poświęconych filozofii nauki pismach Kuhna termin nie był tak nadużywany, moglibyśmy z pewną zasadnością mówić nawet o rewolucji w myśli socjologicznej. Zmiany, o których mówimy, dotyczą bowiem zarówno przedmiotu, jak i metodologii. Koniec XVIII i XIX w. wyznacza zarówno zakres przedmiotowy, jak i metodologiczne ramy współczesnej socjologii. Początków socjologii szukać należy w narodzinach nowoczesności - pojawia się ona wraz z rozpadem tradycyjnego świata i krzepnięciem tego nowego. Na temat tego, co właściwie miałby znaczyć ów „tradycyjny" i „nowoczesny", toczą się nieustanne dyskusje. Jedno jest jednak pewne. Wraz z nadejściem industrializmu, migracją milionów ludzi ze wspólnot wiejskich do miast, postępującym rozwojem masowej demokracji i innymi zupełnie fundamentalnymi zmianami instytucjonalnymi, nowy świat został gwałtownie oderwany od starego. To, co rozpoczęło się jako łańcuch przemian ograniczony zasadniczo do Europy i Ameryki Północnej, z czasem zaczęło swym zasięgiem obejmować cały świat. Gwałtownie przyspieszająca machina przemian, uruchomiona na Zachodzie, wciąż rozpędzona wędruje po całym już globie. Socjologia narodziła się z próby ustalenia jej ścieżki, choć nawet jeszcze w XX w. była ona raczej zbyt mocno naznaczona przez kontekst swego pochodzenia. A to przede wszystkim dlatego, że przeciwstawiając nowoczesność tradycji, dominujące w socjologii szkoły przejawiały skłonność do nadmiernego podkreślania znaczenia trendów i mechanizmów obecnych jakoby wyłącznie w społeczeństwach przemysłowych. W rezultacie niezależnie od tego, czy znikły w mrokach historii, czy też wciąż jeszcze istnieją gdzieś w innych częściach świata, społeczeństwa tradycyjne były zbyt często - i w równie zasadniczy sposób - ignorowane. Uważane były co najwyżej za jeszcze jedno świadectwo zwycięstwa porządku industrialnego. I z tego właśnie powodu doszło do niefortunnego rozejścia się socjologii i antropologii. Starcie między tym, co nowoczesne, a tym, co tradycyjne, stało się jednocześnie podstawą naukowej schizmy. Niemniej jednak obecnie wiemy już, że 24 A. Giddens tak, jak antropologia nie może dłużej zajmować się wyłącznie „innymi", tak też socjologia nie może nie badać związków łączących nowoczesność z innymi formami społeczeństwa. W XX w. nowoczesność szczególnie wyraźnie jawi się nam jako wszechobecna i to w rzeczywistym tego słowa znaczeniu. Jeśli bowiem przyznamy, że instytucje pojawiające się wraz z narodzinami nowoczesności istnieją realnie, zauważymy jednocześnie, że nasze życie jest obecnie zdominowane przez wpływy, którym nikt - niezależnie od tego, w której części świata żyje - nie może się całkowicie oprzeć. Socjologia jednak - a także inne nauki społeczne - zaczyna dopiero powoli dochodzić do uznania faktu wciąż narastających współzależności systemu globalnego. Co więcej, wydaje się, iż żyjemy w fazie przyspieszonej zmiany społecznej. Zbliżając się nieuchronnie do przełomu XXI w., jesteśmy świadkami społecznej transformacji o skali tak spektakularnej, jak nigdy wcześniej w historii nowoczesności. Oczywiste więc wydaje się, że niektóre z głównych teorii i pojęć socjologicznych będą musiały zostać poddane gruntownej weryfikacji, jeśli poszukiwać mamy wyjaśnienia zarówno owych przekształceń, jak i procesów formowania się czegoś, co określić można mianem społeczeństwa globalnego. Jeśli chodzi o przemiany, które wskazać można w ramach tej dziejowej transformacji, warto wspomnieć tutaj o: wyjątkowo gwałtownym postępie technologicznym, wspartym przez niepomierny wpływ komputerów i robotyki; wyraźnej erozji obowiązujących w zachodnich ekonomiach zasad produkcji, a związanej z transferem podstawowej produkcji przemysłowej na Wschód; wzmacnianiu zaangażowania wszystkich społeczeństw przemysłowych w coraz bardziej zintegrowany, globalny podział pracy; wręcz powszechnym politycznym niezadowoleniu, z jakim mamy do czynienia w zachodnich demokracjach, a związanym z przekształceniami systemów wyborczych i wzorów poparcia politycznego; coraz bardziej realnym zagrożeniu związanym z rozprzestrzenianiem broni jądrowej, połączonym ze wzrostem zaangażowania nauki i technologii w rozwój sektora militarnego. Lista jest imponująca i w żaden sposób nie zamierzam sugerować, iżby socjologia była jedyną dyscypliną zdolną do tego, by się z nią zmierzyć. Niezależnie od tego jak bardzo zrażające mogą być intelektualne i praktyczne dylematy, przed którymi stajemy pod koniec XX w., poza wszelką dyskusją pozostaje jednak to, iż mają one przede wszystkim instytucjonalny i organizacyjny charakter. Oznacza to, że są one zasadniczo problemami socjologicznymi. Perspektywa socjologiczna jest dla nauk społecznych - a w istocie dla całej współczesnej kultury intelektualnej - bardziej znacząca niż kiedykolwiek wcześniej. Żyjemy dziś w świecie, który - mówiąc wprost - znalazł się na krawędzi między nadzwyczajną wręcz szansą a globalną katastrofą. Nie jesteśmy nawet w stanie stwierdzić, która z tych możliwości jest bardziej prawdopodobna. To - przeznaczone dla nas wszystkich - dziedzictwo nowoczesności jest w istocie dość odległe od scenariuszy układanych przez co bardziej optymistycznie nastawionych osiemnasto- i dziewiętnastowiecznych ojców-założycieli socjologii. Spodziewali się oni bowiem, że nowoczesność, w taki czy inny sposób, rozwinie się w postaci humanistycznego i racjonalnego ładu. W świetle jednak dwudziestowiecznych trendów rozwojowych te przewidywania traktować należy w najlepszym wypadku jako przedwczesne lub pochopne. Niemniej jednak uznać należy słuszność praktycznych intencji leżących u podłoża ich twórczości. Musimy więc występować w obronie socjologicznych ambicji co do praktycznego wpływu na poprawę kondycji ludzkiej. Stwierdzenie to pozwala na sformułowanie pewnych konkluzji, ale także na powrót do wątków, od których rozpocząłem. Nieuregulowany charakter socjologii wynika bowiem - do pewnego stopnia - ze specjalnej pozycji, jaką zajmuje ona, jeśli chodzi o praktyczne zarządzanie zmianą społeczną. Znajduje się ona w owej niespokojnej strefie przejścia między diagnozą a prognozą; i jest to jeszcze jeden obszar, w obrębie którego narastające przez ostatnie lata kontrowersje umożliwiają nam ostatecznie ustalenie, jaka może i powinna być rola socjologii. Owe kontrowersje nie mogą być jednak zrozumiane bez analizy metodologicznych problemów socjologii, w związku z którymi - co warto tutaj zaznaczyć - socjologowie przewartościowują ostatnio dość radykalnie to, czym w istocie się zajmują. Większość wczesnych adeptów socjologii - tych z ko; ińca 'jym zajmują się socjologowie? 25 (VIII i początku XIX w. - zasady logiki i metodę badawczą dla socjologii starało się wyprowadzać i nauk przyrodniczych. Takie podejście stale jednak poddawane było krytyce, ponieważ trudno było ugodzić je z tymi specyficznymi własnościami gatunku ludzkiego, które omówiłem wcześniej. W konsekwencji w obrębie socjologii - tak zresztą, jak w przypadku wszystkich innych nauk społecznych -zaczęły kształtować się dwa odrębne paradygmaty-jeden uznający, że badanie społeczeństwa metodą nauk przyrodniczych jest możliwe, oraz drugi - zakładający, że socjologia jest zasadniczo nauką humanistyczną. Dla zwolenników tego pierwszego poglądu nie do przyjęcia było wszystko, czemu brakowało precyzyjnie określonego zbioru zasad na temat życia społecznego. W oczach antynaturalistów z kolei wszelkie aspiracje socjologii do współzawodnictwa z naukami przyrodniczymi miały być złudne i mylące. Temu metodologicznemu podziałowi przez wiele lat nadawano formułę pojęciową, wyprowadzoną z niemieckiej tradycji historiozoficznej, a opartą na rozróżnieniu między Versteken iErkldren -rozumieniem a wyjaśnianiem. Obie strony uznawały, że wyjaśnianie jest domeną nauk przyrodniczych. Zasadnicze różnice opinii między nimi dotyczyły tego, czy dziedzina Erkldren może być rozciągnięta na wyjaśnianie ludzkich instytucji społecznych. Dziś wiemy już, że oddzielanie Verstehen od Erkldren było błędnym sposobem charakteryzowania nauk zarówno społecznych, jak i przyrodniczych. Ujmując te dość skomplikowane kwestie w dużym skrócie, powiedzieć można, że wraz z rozwojem filozofii nauk przyrodniczych coraz bardziej oczywiste stawało się to, że rozumienie czy też interpretacja jest po prostu równie niezbędna dla nauk przyrodniczych, jak dla nauk humanistycznych. Z drugiej strony, jakkolwiek generalizacje w naukach społecznych mogą być logicznie sprzeczne z uogólnieniami nauk przyrodniczych, nie ma jednak powodu, by przypuszczać, że niosą one ze sobą przypadkowe wnioski. Musimy zatem odrzucić to pojęciowe instrumentarium sporu między Verstehen a Erkldren. Nie tylko nie ma w tym nic złego, ale wydaje się, iż wskazać nawet można pewne zalety używania wyrażenia „nauki" społeczne. Nauki społeczne dzielą z naukami przyrodniczymi szacunek dla jasności, dla precyzji logicznej w formułowaniu teorii i dla zdyscyplinowanego badania empirycznego. Ale nauki społeczne nie są bynajmniej żadnym zdezelowanym wrakiem parowca wlokącym się bezradnie u boku lśniącego krążownika nauk przyrodniczych. W znacznym bowiem stopniu płyną one po prostu po innych oceanach, mogąc przy tym dzielić pewne wspólne procedury nawigacyjne. Jakkolwiek więc istnieją stosunkowo głębokie różnice między naukami społecznymi i przyrodniczymi, to nie dotyczą one kwestii obecności, tudzież braku interpretacji jako takiej. Są one raczej związane z tym, co gdzie indziej i bez wątpienia niezgrabnie, nazwałem .podwójną hermeneutyką". Jak starałem się to już wcześniej zaznaczyć, przedmiotami badania nauk społecznych i humanistycznych są używające pojęć istoty, których wyobrażenia na temat własnych działań wpływają w zasadniczy sposób na to, czym są owe działania. Życie społeczne przez socjologa nie może być nawet precyzyjnie opisane, a cóż dopiero mówić o wyjaśnianiu, jeśli nie przyswoi on sobie szeregu pojęć używanych (dyskursywnie i niedyskursywnie) przez badanych. Całość nauk społecznych, by wyrazić tę kwestię dosadnie, pasożytuje na - stanowiących logiczny warunek ich zabiegów - potocznych pojęciach. Socjologowie wymyślają swe własne metajęzyki, a muszą to robić z powodów, które wskazałem wcześniej - próbują bowiem uchwycić te aspekty instytucji społecznych, które nie są opisane za pomocą pojęć ze słownika przedmiotów badania. W przeciwieństwie jednak do nauk przyrodniczych, w naukach społecznych - czy to w socjologii, naukach politycznych czy ekonomii - nie ma możliwości stworzenia takiego aparatu pojęciowego, który nie mógłby zostać zawłaszczony przez „nieprofesjonalistów". Innymi słowy, pojęcia i teorie stworzone przez badaczy społecznych funkcjonują w świecie, którego analizie miały służyć. Te najlepsze i najbardziej oryginalne idee nauk społecznych, jeśli tylko mają jakieś przełożenie na rzeczywistość, do której uchwyce- A. Giddens, The Constitution ofSociety, Cambridge 1984, wyd. poi. Stanowienie społeczeństwa. Zarys teorii strukturacji, tłum. S. Amsterdamski, Poznań 2003. 26 A. Gidden nia zostały stworzone, bardzo często przywłaszczane są i wykorzystywane przez samych aktorów sp łecznych. Nadzwyczaj trafnie wyraził to John Barnes, który stwierdził, iż socjologia umożliwia nami „przyjęcie lepiej poinformowanego oglądu sceny społecznej, który dysponuje szerszym zasięgiem" i nie j jest dostępny „tym, którzy nie zdobyli wykształcenia w zakresie umiejętności obiektywnego podejścia! do własnych instytucji społecznych i nie mają możliwości dokładnego porównania ich z alternatywny-1 mi urządzeniami obecnymi w innych społeczeństwach". Zauważywszy najpierw, że socjologia „intere-1 suje się regularnościami - tudzież ich brakiem - z jakimi mamy do czynienia w obrębie instytucji I społecznych" dodał następnie, że „istnieje pewna dwoista czy też dialektyczna relacja między apara-1 tem pojęciowym socjologa a oglądem rzeczywistości ludzi, których działania, uczucia i przekonania I próbuje on zrozumieć". Relacja tego rodzaju zasługuje na głębszą analizę, ponieważ uchwycenie jej natury prowadzić nas może do istotnego przewartościowania praktycznego wpływu socjologii na no-1 woczesne społeczeństwa. Często uważa się, że nauki społeczne - nie tylko socjologia - nie stanowią skutecznej pomocyj w tworzeniu polityki socjalnej. To jest być może właśnie ten zasadniczy powód, dla którego krytycy I nauk społecznych uważają je za niepełnowartościowe. Należy przede wszystkim zwrócić tutaj uwagę na wpływ, jaki nauki przyrodnicze mają na kształtowanie - dzięki wdrażaniu różnego rodzaju technologii - naszych interakcji ze światem materialnym. Oto nauki przyrodnicze w zasadniczym stopniu poprawiły nasze zdolności w zakresie kontroli materialnego kontekstu naszych działań. Z całą natomiast pewnością podobnego stwierdzenia nie można sformułować w odniesieniu do nauk społecznych. Nie ma bowiem takich technologii społecznych, które umożliwiałyby kontrolowanie życia społecznego i w takim stopniu, w jakim technologia materialna pozwala nam okiełznać siły natury. Tę kwestię możemy jednak zobaczyć w zupełnie innym świetle, jeśli tylko spróbujemy podążać za implikacjami podwójnej hermeneutyki. Otóż ci, którzy podejmowali dotychczas ten problem - w szczególności zaś liczni filozofowie społeczni - koncentrowali swą uwagę przede wszystkim na sposobie,; w jaki potoczne pojęcia nieustannie wkraczają w obszar specjalistycznego dyskursu nauk społecznych. Niewielu jednak z nich próbowało rozważać tę kwestię z odwrotnej perspektywy. Tworzone w naukach społecznych pojęcia nie dotyczą jakiejś niezależnie ukonstytuowanej problematyki, która ist- j nieje bez względu na to, co oznaczają owe pojęcia. „Odkrycia" nauk społecznych bardzo często i z całą i stanowczością wkraczają w świat, który opisują. By pokazać, jak ważna jest to kwestia, chciałbym przytoczyć kilka przykładów z obszaru nauk społecznych. Kiedy w początkach w. XV Bodin, Machiavelli i inni formułowali pewne nowatorskie idee dotyczące I władzy i ustrojów politycznych, nie ograniczali się wyłącznie do opisu sekwencji niezależnie pojawia- j jących się zmian społecznych. To oni sami pomogli ukształtować formy państwowe, które wyłonić się i miały z owych przekształceń. Nowoczesne państwa nie mogłyby w ogóle istnieć, gdyby pojęcia takie, jak „obywatel", „suwerenność" czy „rząd" nie zostały przyswojone zarówno przez tych, którzy sprawu- i ją władzę, jak i tych, którzy tej władzy podlegają. Teoria polityczna od tego momentu zawsze już niero-! zerwalnie i wzajemnie związana będzie z tym, czego dotyczy: z wyjaśnianiem mechanizmów rządzenia w nowoczesnym państwie. Z bardzo podobną sytuacją mamy do czynienia w przypadku socjologii i ekonomii, począwszy od schyłku XVIII stulecia. Dyskurs ekonomiczny nie tylko umożliwił nam zrozumienie - do pewnego stopnia - mechanizmów funkcjonowania nowoczesnych gospodarek, ale stał się wręcz zasadniczy dla określenia, czym są owe gospodarki. Przemiany zachodzące w sposobie używania takich określeń, jak „ekonomiczny/gospodarczy" czy „przemysłowy" przynajmniej w części spr kurowane zostały przez pisma akademickich ekonomistów, starających się wyposażyć nowo uforn wane dziedziny działalności ekonomicznej w pojęcia, które wskazywałyby istotę tego, czym owe i JA, Barnes, Socutósypm Cambridge J970, s, 19 , Czym zajmują się socjologowie? 27 dziny są. Od tego momentu teoria ekonomiczna jest stale obecna i zwrotnie oddziałuje na procesy ciągłości i zmiany w nowoczesnych systemach gospodarczych. To samo powiedzieć można o socjologii, jeśli chodzi o cały szereg nowoczesnych instytucji społecznych. Jedną z najlepszych ilustracji, jaką można tutaj przytoczyć, jest porównanie statystyk społecznych. Badania statystyczne na pierwszy rzut oka wydają się bowiem jak najbardziej odległe od możliwości inkorporacji w obszar, którego dotyczą. Statystyki dotyczące składu struktury społecznej, wskaźników urodzeń i zgonów czy modeli małżeństwa i rodziny, wszystkie one mogą wydawać się po prostu liczbowymi analizami istniejących obiektywnie zespołów zjawisk. I oczywiście do pewnego stopnia takie właśnie są. Ale jak podkreśliłem wcześniej, dane statystyczne mogą w zasadniczy sposób wpływać na kształt współczesnych społeczeństw. Nowoczesne społeczeństwa w ogóle nie mogłyby istnieć, jeśli ich charakterystyka demograficzna nie byłaby regularnie analizowana i porządkowana. Pojęcia socjologiczne - przy okazji badań nad strukturą klasową, biurokracją, urbanizacją, religią i wieloma innymi zagadnieniami - regularnie wkraczają w nasze życie, pomagając nam je redefiniować. Wnioski, jakie można stąd wyprowadzić, nie są specjalnie skomplikowane, mają jednak ogromne znaczenie. Z jednej bowiem strony, jesteśmy w stanie dostrzec, dlaczego nawet najgenialniejsze, najbardziej odkrywcze idee nauk społecznych ryzykują trywializację. Kiedy stają się integralnymi składnikami naszych działań, to stają się również - i przede wszystkim - częścią wzorów naszych codziennych czynności i tym sposobem mogą zostać prawie zupełnie „oswojone". Za każdym razem, kiedy podróżując za granicę, posługuję się paszportem, wykazuję się praktyczną znajomością pojęcia suwerenności; termin ten - nie będąc wszak już żadną nowością - stał się standardowym „wyposażeniem" nowoczesnego życia. Wiedza, której dostarczają nauki społeczne - głównie z powodu przysposobienia jej przez samo społeczeństwo - nie posiada szczególnie uporządkowanego kumulatywnego charakteru. Nie chcę przez to powiedzieć, że o instytucjach społecznych nie dowiadujemy się stale czegoś nowego, ani tym bardziej, że nie istnieje tutaj stały postęp teoretyczny i pojęciowy. Niemniej dokonania nauk społecznych bardzo często wydają się przysłonięte przez ich skłonności do upajania się własnym sukcesem. Z drugiej jednak strony, właśnie z tego powodu z całą odpowiedzialnością możemy stwierdzić, że nauki społeczne wpłynęły na „swój" świat - uniwersum ludzkiej aktywności społecznej - silniej niż nauki przyrodnicze wpłynęły na „swój". Nauki społeczne najsilniej zwrotnie oddziałują na te aspekty procesów zachodzących w nowoczesności, które stanowią dla nich najbardziej podstawowe tematy badawcze. Nie ma w tej kwestii żadnych innych możliwości. Praktyczny wpływ nauk społecznych jest zarówno głęboki, jak i nieunikniony. Nowoczesne społeczeństwa -wraz z organizacjami, które je tworzą i spajają-są jak uczące się maszyny. Przyswajają one nowe informacje po to, aby osiągnąć biegłość własnego funkcjonowania. Biorąc pod uwagę przewrotność niezamierzonych konsekwencji oraz zasadniczą przygodność zmiany społecznej, zakładać możemy, że owa biegłość nigdy nie będzie całkowita. Dzięki jednak zdolności do społecznego uczenia się potrafimy - żyjąc w świecie stanowiącym dziedzictwo nowoczesności - przewidywać naszą przyszłość. Tylko społeczeństwa zdolne do zwrotnego modyfikowania swych instytucji w obliczu przyspieszonej zmiany społecznej będą w stanie skutecznie stawić czoło tejże przyszłości. Socjologia zaś stanowi zasadnicze źródło tego rodzaju zwrotnego oddziaływania. Tak więc stopień, w jakim dane społeczeństwo wykształca aktywną i obdarzoną wyobraźnią kulturę socjologiczną, będzie jednocześnie wskaźnikiem jego elastyczności i otwartości. 28 S. Ossowsk Stanisław Ossowski WZORY NAUK PRZYRODNICZYCH WOBEC OSOBLIWOŚCI ZJAWISK SPOŁECZNYCH* [...] Nas interesuje tu [...] nie charakterystyka i ocena dorobku nauk przyrodniczych i nauk społecznych, nie porównywanie aktualnego stanu rzeczy w tych dziedzinach, lecz zagadnienie stosowahiości wzorów nauk przyrodniczych do badania zjawisk społecznych. Zatrzymamy się przeto głównie nad tymi cechami przedmiotu badań socjologa, które prowadzą do zagadnień niemąjących analogii, pod: pewnymi ważnymi dla nas względami, w sferze nauk przyrodniczych. Wydaje mi się, że trzeba tu wziąć pod uwagę zagadnienia następujące: 1) z dawna zaobserwowa-j ny wpływ rezultatów badań na rzeczywistość, do której wnioski z badań mają się odnosić, 2) bezpo-1 średni wpływ samych czynności badawczych na badaną rzeczywistość, 3) konflikt pomiędzy postu-] latem systematyczności badań i postulatem ubiegania się o wnioski ogólne, nieograniczone wyznacz-1 nikami historycznymi, 4) konflikt pomiędzy ograniczeniem się do metod standaryzowanych a miarodajnością wskaźników i subtelnością problematyki, 5) udział doświadczenia wewnętrznego w praktyce badawczej. Ad 1. Wyniki badań naukowych zmieniają rzeczywistość zarówno w sferze nauk przyrodniczych! jak nauk społecznych, gdy stają się narzędziem celowego działania. Ale na terenie nauk społecznych wyniki badań mogą powodować zmiany niemające analogii w sferze nauk przyrodniczych, zmiany, któl re podważają stosowalność wniosków opartych na wynikach badań, ponieważ w tej dziedzinie wiedza o wynikach badań może wpływać nie tylko na postępowanie badaczy i socjotechników, ale również na postępowanie tych, którzy byli przedmiotem badań. Rezultaty badań albo oparte na nich przewidywania, gdy dostaną się do wiadomości środowiska, którego dotyczą, stają się nowym elementem sytuacji społecznej. Dotyczy to, oczywiście, nie tylko nauk społecznych; wszelka wiedza staje się elementem sytuacji społecznej. Wiedza o wynikach badań fizyka lub astronoma również zmieniać może społeczną rzeczywistość. Ale przedmiotem ich badań nie jest rzeczywistość społeczna. Więc fizyk lub astronom nie potrzebuje się o te zmiany troszczyć. Gdy natomiast przewidywania dotyczące zjawisk społecznych stają się elementem sytuacji społecznej, ten fakt może podnosić lub obniżać prawdopodobie stwo przewidywań. Wchodzi tu w grę znane pojęcie proroctwa, które działa na rzecz własnej realiza (self-fulfilling prophecy) i proroctwa, które się samo rujnuje {self-destrmjing prophecy) . Toż samo dotyczy skuteczności metod działania społecznego wyprowadzonych z socjologiczny uogólnień. Wskazówki inżynierii społecznej mogą stracić wartość, gdy dostaną się do wiadomości t * Fragm. S. Ossowski, O osobliwościach nauk społecznych, Warszawa 1962. Opinia powszechna, że wojna jest nieunikniona, może spowodować wojnę. Przewidywanie (w warunkach wolnego rynku), że za dwa lata będzie świetna koniunktura na bawełnę, może wywołać nadprodukcję i spowodować złą koniunkturę. Galtung wymienia przewidywania marksowskie w stosunku do zachodniego świata jako przy- j kład self-destroying prophecy; publikacja bowiem dzieł marksistowskich wpłynęła na politykę obrońców ustroju kapitalistycznego i stała się przez to jednym z czynników, które zapobiegły przewidywanej przez Marksa kata-i strofie. Marks, jak się zdaje, nie przewidywał, że jego teorie będą mogły oświecić kapitalistów. Zachowywał się tak, jak gdyby przyjmował tezę św. Augustyna, że potępieni, skazani na zagładę, nie są w stanie zrozumieć praw-1 dy, która mogłaby ich w jakiś sposób ocalić. (Por. P. Skov, Common Sense, Munksgaard-Copenhagen 1955, s. 43). Wzory nauk przyrodniczych wobec osobliwości zjawisk społecznych 29 którzy mają być przedmiotem owej inżyniera. Machiavelli w swoim Księciu dal tyranowi w rękę szereg praktycznych reguł, które mają zapewnić panowanie, a formułując je, nie liczył się z żadnymi względami, prócz skuteczności w działaniu. Załóżmy sobie, że wskazówki Machiavellego w określonych warunkach były niezawodne. Ale U principe ukazał się w druku i czytany byl nie tylko przez księcia czy kandydata na władcę. I oto pod koniec życia Machiavelli, którego nazwisko stało się symbolem zdrady i bezwzględności w działaniu politycznym, oświadcza, że jego intencją było zdemaskować środki i metody tyrana przed ludem, aby im odebrać skuteczność, a lud podniecić do obrony wolności. Niezależnie od tego, jakie miał patriota florencki intencje, gdy pisał swą książkę, jest on, jak widać, w pełni świadom, że „niezawodne" wskazówki inżynierii społecznej mogą utracić swą niezawodność - albo nawet powodować skutki wprost przeciwne tym, którym miały służyć - gdy stają się znane. Z tego samego powodu powtórzenie takich samych badań w środowisku, gdzie znane już są wyniki poprzednich badań, nie prowadzi do rezultatów bezpośrednio porównywalnych, tak jak to ma miejsce przy powtarzaniu eksperymentów fizycznych . Na terenie zjawisk społecznych badania powtarzane dokonują się już w zmienionej sytuacji. Sytuacja zresztą zmienia się nie tylko wtedy, gdy wyniki poprzednich badań stały się znane: zmienia się ona również pod bezpośrednim wpływem czynności badawczych. Ad 2. Bezpośredni wpływ czynności badawczych na rzeczywistość badaną, uniemożliwiający osiągnięcie miarodajnych rezultatów, został po raz pierwszy, o ile mi wiadomo, stwierdzony w formie tezy naukowej nie na terenie nauk społecznych, lecz właśnie w fizyce. Było to Heisenbergowskie prawo indeterminacji, dotyczące ruchu elektronów, które staremu metafizycznemu zagadnieniu Kantowskie-mu, dotyczącemu poznawalności „rzeczy samej w sobie", nieprzeksztalconej przez proces poznawania, nadało sens techniczny. W badaniach prowadzonych powszechnie przez współczesnych socjologów prawo Heisenberga znajduje swój odpowiednik w świecie makroskopowym. Co prawda, w naukach przyrodniczych także można znaleźć przykłady dotyczące świata makroskopowego, kiedy proces badawczy niszczy normalne warunki, ale będą to wypadki dość specjalne, takie jak badanie zachowania się ryb głębinowych przyzwyczajonych do wiecznych ciemności. Natomiast w empirycznej socjologii wchodzą pod tym względem w grę najbardziej rozpowszechnione metody badań, zwłaszcza badań opinii publicznej. Ludzie poddani badaniom ankietowym lub wywiadom nie są tymi samymi ludźmi, jakimi byliby bez tych badań: postawione pytania wprowadzają ich w nową sytuację i zmuszają myśleć o sprawach, o których, być może, wcale by nie myśleli, czy to będzie pytanie o sposób rozumienia socjalizmu, o stosunek do rad robotniczych, czy o etykę niezależną od religii, o hierarchię potrzeb społeczności nowosądeckiej, czy o możliwości wpływu jednostki na bieg spraw społecznych . Badania empiryczne w socjologii, zwłaszcza gdy dotyczą spraw związanych z udziałem jednostki w życiu społecznym, są równocześnie działalnością społeczną: ukazują zagadnienia, otwierają oczy ma wielorakie możliwości tam, gdzie ich badany nie dostrzegał, sugerują ważność pewnych spraw przez to, że znalazły się w kwestionariuszu, uświadamiają, przynajmniej pośrednio, pewne skale wartości, stawiają wobec konieczności wyboru. Mogą być działalnością społeczną już przez samo to, że zwracają się o opinię w ważnych sprawach do osób, których opinią nikt się przedtem nie interesował. Mnożenie badań opartych na kwestionariuszach lub wywiadach zmienia osobowość badanej populacji, podobnie jak mnożenie eksperymentów z substancjami radioaktywnymi zmienia warunki życia na ziemi. Ale ponieważ przy badaniach socjograficznych wchodzą w grę nie tylko późniejsze skutki czynności badawczych (np. uwrażliwienie całego środowiska na pewne sprawy), ale również zmiany, jakim podlegają osoby badane w toku wywiadów lub w czasie odpowiadania na Zob. fragment listu Machiavellego do przyjaciela, cytowany przez Burnhama jako motto do L'ere des organisoteurs. *Por. J. Galtung, „Inquiry" 1958, z. 1, s. 30. Przykłady zaczerpnięte z kwestionariuszy stosowanych u nas w badaniach terenowych ostatnich lat. 30 S. Ossowski kwestionariusz, przeto zbiór osób badanych wyselekcjonowany wedle wszelkich zasad reprezentł tywności, przestaje być pod pewnym względem reprezentatywny dla tych, którzy nie są poddał badaniom. Odchylenia od reprezentatywności mogą być nieznaczne, ale nie dają się ustalić, ch™ że stałyby się przedmiotem specjalnych badań. Tych odchyleń od reprezentatywności nie bierze się najczęściej pod uwagę w praktyce terenowa Każda ankieta jest społecznym eksperymentem, ale wnioski z otrzymanych odpowiedzi są zwykle traB towane tak, jak gdyby to nie był eksperyment, w którym mamy do czynienia z reakcjami na pewną podnietę, lecz tylko proces zbierania niezależnych od niej materiałów, nadających się do automatycł nego stosowania metod statystycznych. Badania na przekazach z przeszłości są pod tym względem w innej sytuacji: materiały archiwalnej włącznie z takimi jak te, którym zawdzięczamy dzieło Thomasa i Znanieckiego (listy od rodziny), mogą być niereprezentatywne jako wynik przypadkowej selekcji, ale nie stają się niereprezentatywne na skutek procesu badawczego. Do tej kategorii należą także materiały z bezpośredniej przeszłości, niezależne od badacza a nadające się do opracowania matematycznego. Na przykład takie, jak statystyki parafialne, na których oparł się Le Bras w czasie swoich dwudziestokilkuletnich badań nad religijnością współczesnych Francuzów. Ad 3. Analogia pomiędzy socjologią empiryczną i naukami przyrodniczymi zawodzi także w spi* wie zasięgu wniosków indukcyjnych opartych na systematycznych badaniach. Spójrzmy na to zagadnienie od strony zadań, jakie stawia sobie socjologia empiryczna, jako podj stawa inżynierii społecznej. Ponieważ racjonalne przewidywanie przyszłych wydarzeń i dobór środków dla osiągnięcia takich lub innych skutków wymaga zarówno znajomości stanu rzeczy będącego puni-tem wyjścia planowego działania, jak znajomości pewnych praw ogólnych, przeto z punktu widzeni inżynierii społecznej socjologia empiryczna winna wypełniać dwojakie zadania. Przede wszystkim ma ona dostarczać danych dotyczących przedmiotu zamierzonej działalnośd; społecznej: ma dawać znajomość środowiska, którego owe zabiegi „inżynieryjne" będą dotyczyły. Tutaj badacz stawia sobie jedynie zadania idiograficzne: bezpośrednią doniosłość ma tu opis stanu rzecij na wyznaczonym terenie w pewnym określonym momencie albo opis przemian zachodzących na tji terenie w określonym, krótkim czasie. Instytuty badania opinii publicznej takie na ogól zadania on mują od swych zleceniodawców: idzie o dokładne pod pewnym względem poznanie stanu umyslw populacji, z którą ma się do czynienia. Dla planowania społecznego idiograficzne wyniki badań maj| bezpośrednią doniosłość zarówno wtedy, gdy dotyczą momentu poprzedzającego budowanie planujał i wtedy, gdy stanowią kontrolę zamierzonych i niezamierzonych skutków planowych przedsięwzięć i Druga kategoria praktycznych zadań socjologii empirycznej to zdobywanie kontrolowanych mato riałów do uogólnień, które - niezależnie od swego miejsca w systemach teoretycznych - mają stanowi podstawę dla reguł socjotechniki. Wszelkie materiały idiograficzne mogą służyć temu celowi, ale prze* < wszystkim wchodzą tu w grę badania eksperymentalne lub <7wez wątpienia do doniosłego poznania (reguł przyczynowych). Tyle że nie rozumiemy wyrażonego w tych regułach zachowania owych elementów. Również elementów psychicznych, a nawet rozumiemy je w tym mniejszej mierze, z im większą przyrodoznawczą ścisłością zostały ujęte; nie jest to nigdy droga właściwa, gdy chodzi nam o interpretację odwołującą się do sensu intencjonalnego. 52 M. Webe Lecz dla socjologii (w przyjętym tu znaczeniu, podobnie jak dla historii) przedmiotem badań jest wła śnie sensowna struktura działania. Zachowanie fizjologicznych składowych, np. komórek, lub ja kichkolwiek elementów psychicznych możemy (przynajmniej w zasadzie) starać się zaobserwować lul wywnioskować z obserwacji, możemy odkrywać jego reguły („prawa") i z ich pomocą przyczynow „wyjaśniać", czyli podporządkowywać regułom, pojedyncze procesy. Jednak interpretacja dzialanii bierze pod uwagę te fakty i reguły tylko w tej mierze, i tylko w tym znaczeniu, jak wszystkie inne zjawiska (np. fizyczne, astronomiczne, geologiczne, meteorologiczne, geograficzne, botaniczne, zoologiczi ne, fizjologiczne, anatomiczne, psychopatologiczne, o ile wyzute są one z sensu, lub przyrodoznawczd uwarunkowania procesów technicznych). Dla innych znów celów poznawczych (np. prawa) lub celów praktycznych stosowne, a nawet koi nieczne, może się okazać, z drugiej strony, potraktowanie społecznych tworów („państwa", „społeca ności", „spółki akcyjnej", „fundacji") właśnie tak, jak pojedynczych jednostek (np. jako podmiotów pewnych praw i obowiązków czy też jako sprawców prawnie istotnych działań). Lecz w socjologicznej, rozumiejącej interpretacji działania twory te uważane są wyłącznie za przebiegi i powiązania swoistych działań poszczególnych osób, gdyż tylko one są dla nas dającymi się zrozumieć podmiotami sensownie zorientowanych działań. Mimo to socjologia, także przez wzgląd na własne celei nie może ignorować tych zbiorowych tworów intelektualnych innych ujęć. Bo w interpretacji dział łania owe pojęcia zbiorowe są ważne z trzech powodów: a) Sama jest często zmuszona do posługiwania się całkiem podobnymi (nierzadko tak samo określanymi) pojęciami zbiorowymi, jeśli chce, byjea terminologia była zrozumiała. Na przykład wjęzyku prawa i języku potocznym termin „państwo"] oznacza zarówno pojęcie prawne, jak i te działania społeczne, w których obowiązywać mają i owe reguły prawne. Dla socjologii „państwo" nie składa się z konieczności wyłącznie, lub właśnie, z tych elementów, które są istotne z punktu widzenia p ra w a. A w każdym razie nie uznaje ona żadnych] „działających" osób zbiorowych. Gdy mówi o „państwie", „narodzie", „spółce akcyjnej", „rodzinie', „korpusie" lub podobnych „tworach", to ma na myśli jedynie pewien szczególny przebieg faktyczJ nego (lub traktowanego jako możliwe) działania społecznego jednostek; przypisuje zatem pojęciu prawi nemu, którym posługuje się z racji jego precyzji i nawyków językowych, zupełnie odmienny sens. b) In-J terpretacja działania musi brać pod uwagę niezwykle istotny fakt: to, że owe twory zbiorowe myślenia! potocznego czy prawnego (bądź innej dyscypliny) są dla realnych ludzi (nie tylko sędziów czy urzędni-l ków, ale także „ogółu") przedstawieniami, po części czegoś istniejącego, a po części mającego obowiązywać, na które orientują się ich działania, i że mają one jako takie wielkie, czasem nawet rozstrzygające znaczenie przyczynowe dla sposobu przebiegu ich działań. Przede wszystkim przetm stawienia tego, co powinno (lub nie powinno) obowiązywać. (Nowoczesne „państwo" istniej* w dużej mierze dlatego w tej właśnie postaci -jako kompleks swoistego współdziałania ludzi - poB n i e w a ż konkretni ludzie w swoim działaniu biorą pod uwagę przedstawienie, że istnieje ono ,1 lub istnieć p o w i n n o, a zatem, że owe prawnie zorientowane porządki obowiązują. Sprawę tęl rozważę jeszcze później). Jeśli nawet w terminologii samej socjologii (por. punkt a) możliwe byłobj;! choć za cenę niezwykłej pedanterii i rozwlekłości, całkowite wyeliminowanie tych pojęć odnoszących! się w języku potocznym nie tylko do prawnego obowiązywania, lecz także do realnego zjawiska,* i zastąpienie ich całkiem nowymi terminami, to jednak oczywiście nie można by tego uczynić przynajmniej w tym doniosłym przypadku, c) Metoda tak zwanej socjologii „organicznej" (klasyczny przykład to I interesująca praca Schafflego Bau und Leben des sozialen Kórpers) stara się wyjaśnić społeczne współ-1 działanie, wychodząc od „całości" (np. „gospodarki narodowej"), w obrębie której jednostka i jej zacho-l wanie interpretowane są w sposób podobny do tego, w jaki fizjologia ujmuje rolę pewnego cielesnego I „organu" w „gospodarstwie domowym" organizmu (tzn. z punktu widzenia jego „przetrwania"). (Pór. słynne I _________ A. Schaffle, Bau und Leben des sozialen Kórpers (1875-1878), Tiibingen 1881. Pojęcie działania społecznego 53 dktum z wykładu pewnego fizjologa: „§ X: śledziona. O śledzionie nic nam nie wiadomo, moi panowie. Tyie o śledzionie". W rzeczywistości „wiedział" on naturalnie o śledzionie dość dużo, znal jej usytuowanie, wielkość, formę itp., nie mógł tylko podać jej „funkcji" i ową niemożność nazwał „niewiedzą"). Nie zamierzam tu roztrząsać, czy w innych dyscyplinach ten rodzaj funkcjonalnego ujmowania „części" pewnej „całości" musi pozostać (z konieczności) ostatecznym, wiadomo jednak, że biochemiczne i biomechaniczne rozważania nie zadowalają się zasadniczo takim ujęciem. W socjologii interpretującej język taki 1) może być użyteczny w celu praktycznego uzmysłowienia i prowizorycznej orientacji (\ w tej roli bardzo pomocny i konieczny, ale oczywiście także, gdy przeceni się jego wartość cotmwmą i popadnie w b\ędi\y realizm pojęciowy, wysoce niebezpieczny). Ponadto 2) tylko on może nam w pewnych sytuacjach pomóc odkryć to działanie społeczne, którego interpretujące rozumienie jest ważne dla wyjaśnienia pewnej struktury. Ale w tym punkcie zaczyna się dopiero praca socjologii (w przyjętym tu znaczeniu). W przypadku „tworów społecznych" (w przeciwieństwie do „organizmów") jesteśmy w stanie wyjść poza samo stwierdzenie funkcjonalnych powiązań i reguł („praw"), i dokonać czegoś, co dla wszystkich „nauk ścisłych" (czyli tych ustalających reguły przyczynowe zdarzeń, tworów i przez odwołanie do nich „wyjaśniających" pojedyncze zjawiska) jest na zawsze niemożliwe: możemy mianowicie „zrozumieć" zachowanie wchodzących wgręjednostek, podczas gdy zachowania np. komórek nie potrafimy „zrozumieć", możemy je tylko ująć funkcjonalnie, a potem określić, odnosząc się do reguł jego przebiegu. Ta nadwyżka interpretującego wyjaśnienia, wobec wyjaśnienia odwołującego się do obserwacji, jest jednak oczywiście okupiona o wiele bardziej hipotetycznym i fragmentarycznym charakterem zyskanych dzięki interpretacji wyników. Lecz mimo to właśnie ona stanowi swoistość poznania socjologicznego. Nie zamierzamy tu rozważać, w jakim stopniu także zachowanie zwierząt jest dla nas (i nasze zachowanie dla zwierząt) z punktu widzenia sensu „zrozumiałe" - sens obu tych procesów jest bardzo wątpliwy, a ich zasięg problematyczny. Czy zatem socjologia stosunków ludzi do zwierząt (zwierząt domowych, myśliwskich) byłaby teoretycznie możliwa (wiele zwierząt „rozumie" rozkaz, gniew, miłość, groźbę napaści i reaguje na nie często w sposób najwyraźniej nie całkowicie mechaniczno-?instynktowny, ale w pewnej mierze świadomy, sensowny, zorientowany na doświadczenie). W istocie możliwość wczucia w przypadku zachowania „ludów prymitywnych" nie jest wcale dużo większa. Nie dysponujemy jednak żadnymi, albo bardzo niedoskonałymi, wiarygodnymi środkami, które pozwalałyby na stwierdzanie subiektywnych stanów zwierzęcia; problemy psychologii zwierząt są, jak wiadomo, równie interesujące co skomplikowane. Znane są przykłady najrozmaitszych stosunków stowarzyszenia zwierząt: monogamiczne i poligamiczne „rodziny", stada, sfory, a nawet „państwa" cechujące się podziałem funkcji. (Stopień zróżnicowania funkcji w tych stosunkach stowarzyszenia zwierząt nie odpowiada jednak w żadnym razie stopniowi zróżnicowania organów czy rozwoju morfologicznego poszczególnych gatunków zwierząt. U termitów zróżnicowanie funkcji, i w rezultacie ich artefaktów, jest o wiele większe niż w przypadku mrówek i pszczół). Tu oczywiście czysto funkcjonalne ujęcie: ustalenie zasadniczych funkcji, jakie w przetrwaniu, to znaczy wyżywieniu, obronie, rozmnażaniu, tworzeniu tych społeczeństw zwierząt, spełniają poszczególne typy osobników („królowie", „królowe", „robotnicy", „żołnierze", „trutnie", „reproduktorzy", „zastępcze królowe" itp.) jest bardzo często, przynajmniej dziś, ujęciem ostatecznym, którym musi zadowolić się badanie. Wykraczały poza nie przez długi czas wyłącznie spekulacje lub dociekania dotyczące stopnia, w jakim dziedziczność, z jednej strony, i środowisko, z drugiej, przyczyniają się do wykształcenia tych „społecznych" predyspozycji. (Przykładem mogą tu być spory Weismanna - którego książka DieAllmacht der Naturziichtung opiera się w dużej mierze na pozaempirycznych dedukcjach - z Gottem). Jednak poważni badacze zga- Zob. A. Weismann, Die AUmacht der Naturzuchtung, Jena 1893; A. Gótte, Abhandlungen zur Entwickelungsge-schkhte der Tiere, zwłaszcza z. 3, Hamburg-Leipzig 1886, s. 57 i nast; idem, Lehrbuch der Zoologie, Leipzig 1902. 54 M. Webl dzają się naturalnie całkowicie co do tego, że owo zadowalanie się ograniczeniem do funkcjoni nego poznania jest stanem wymuszonym koniecznością i, taką mają nadzieję, prowizorycznym. (Gdy idzie o stan badań nad termitami, por. np. pracę Eschericha). Chcieliby oni nie tylko poznać, dofl jasną, „wagę dla przetrwania" funkcji owych poszczególnych zróżnicowanych typów i uprzytomnł sobie w pełni sposób, w jaki można wyjaśnić to zróżnicowanie, bez przyjmowania dziedziczenia cea nabytych lub, przeciwnie, przy tym założeniu (i przy odmiennych interpretacjach tego założenia), \em również dowiedzieć się: l)co rozstrzyga o kształcie zróżnicowania osobnika znajdującegom w jeszcze neutralnym, niezróżnicowanym stadium zaczątkowym; 2) co skłania zróżnicowane* osobnika do takiego (przeciętnie) zachowania, które służy faktycznie przetrwaniu zróżnicowanej gm py. Postęp wiedzy w tej dziedzinie dokonywał się za sprawą eksperymentów poświadczających (lut dopuszczających) oddziaływanie chemicznych podniet czy faktów fizjologicznych (sposób odżywiana się, pasożytnicza kastracja itp.) u pojedynczych osobników. Ale nawet ekspert nie potrafiłby dziś przesądzić, na ile realna jest problematyczna nadzieja eksperymentalnego uprawdopodobnieni istnienia „psychologicznej" czy też „sensownej" orientacji. Dotarcie do poddającego się kontroli obrazu psychiki tych społecznych zwierząt na drodze „rozumienia" sensu wydaje się możliwe, nawet jako cel idealny, oczywiście tylko w wąskim zakresie. W każdym razie nie należy oczekiwać, że dzięki tena „zrozumiemy" ludzkie działanie społeczne, bo jest dokładnie odwrotnie: badania w tej domenie odwołują się, i muszą się odwoływać, do ludzkich analogii. Można jednak oczekiwać, że analogie te okażą m pomocne w odpowiedzi na pytanie, jak we wczesnych stadiach ludzkiego zróżnicowania społecznego oszacować zasięg czysto mechaniczno-i nstynktownego zróżnicowania w stosunku do tego, m indywidualnie zrozumiałe z punktu widzenia sensu, a także do tego, co świadomie i racjonalnie stworzone. Socjologia rozumiejąca będzie musiała najpewniej uświadomić sobie, że również w prJ padku ludzi we wczesnym stadium ten pierwszy element jest rozstrzygający, oraz pamiętać, że także w dalszych stadiach rozwoju współdziała on stale (i to w doniosły sposób). Wszelkie działania „tradycjonalne" (§ 2) i pewne istotne aspekty „charyzmy" [...], jako ogniska psychicznego „zarażenia" i prza to nośnika socjologicznych „podniet rozwojowych", bliskie są procesom, które pojąć można wyłącz biologicznie, niepodlegającym w ogóle, lub w niewielkim zakresie, rozumiejącej interpretacji lub i wacyjnemu wyjaśnieniu, a granica między nimi jest płynna. Wszystko to jednak nie uwalnia socjok rozumiejącej od zadania, by świadoma krępujących ją ograniczeń, dokonała tego, co właśnie tylko« dokonać potrafi. Othmar Spann w swych różnych pracach, często obfitujących w trafne myśli, lecz oczywiście i wolnych od okazjonalnych nieporozumień, a przede wszystkim argumentacji odwołujących się i niestosownych w empirycznych dociekaniach, czystych sądów wartościujących, ma zatem bez i pienia rację, gdy podkreśla, niekwestionowane co prawda serio przez nikogo, znaczenie funkcjo nego ujęcia wstępnego (nazywanego przez niego „metodą uniwersalistyczną") dla każde cjologii. Z pewnością musimy najpierw wiedzieć, jakie działanie jest istotne z funkcjona1 punktu widzenia, czyli „przetrwania" (ale także i przede wszystkim właśnie kulturowej swoista oraz kierunku ewolucji pewnego typu działania społecznego, by móc następnie postawić py dochodzi do tego działania, jakie motywy je określają. Musimy najpierw wiedzieć, co robi „urzędnik", „przedsiębiorca", „alfons", „magik", a dzięki temu, jakie typowe „działanie" (które pr K. Escherich, Die Termiten oder weissen Ameisen, Leipzig 1909. 9 Por. 0. Spann, Zur Logik der sońalwissenschaftlichen Begriffsbildung, Tubingen 1905; idem, Kurzg System der Gesellschaftslehre, Berlin 1914, s. 244-284; idem, Gesellschaftslehre, Leipzig 1930; idem, I rienlehre, Jena 1924; idem, Gesellschaftsphilosophie, Miinchen 1928; idem, artykuły Sońologie oraz Urm lismus, fw.J Handwórterbuch derStaatswissenschaften, red. L. Elster, A Weber, E Wieser, t. 7, Jena 1926, s. ( 667, t. 8, Jena 1928, s. 453-463. Pojęcie działania społecznego 55 dza o zaliczeniu go do jednej z tych kategorii) jest dla analizy istotne i zasługuje na uwagę, zanim zabierzemy się do niej („odniesienie do wartości" w znaczeniu Heinricha Rickerta ). Lecz dopiero ta analiza dokonuje tego, czego może, a zatem - powinno, dokonać socjologiczne rozumienie działania typowo zróżnicowanych pojedynczych ludzi (i tylko ludzi). Wykluczyć tu jednak należy całkowicie błędne przekonanie, że „indywidualistyczna" metoda oznacza (w jakimkolwiek możliwym znaczeniu) indywidualistyczne wartościowanie, podobnie jak mniemanie, że nieuchronnie (względnie) racjonalistyczny charakter tworzenia pojęć oznacza wiarę w dominację motywów racjonalnych lub nawet pozytywne wartościowanie „racjonalizmu". Także gospodarka socjalistyczna byłaby przez socjologię rozumiana dzięki interpretacji w sposób równie „indywidualistyczny", a więc przez odwołanie się do działania jednostek - występujących w niej typów „funkcjonariuszy" -jak np. procesy wymiany w teorii krańcowej użyteczności [...] (lub w jakiejś nowej, .lepszej", ale w tym punkcie podobnej metodzie). Bo i w tym przypadku, jak zawsze, zasadnicza praca socjologii empirycznej zaczyna się od pytania, jakie motywy s k ł a n i a ł y i skłaniają poszczególnych funkcjonariuszy i członków tej „wspólnoty" do takiego zachowania, że p o w s t a t a ona i t r w a. Wszel-lae ftmtajonaine (wychodzące od „całości") konstrukcje pojęciowe stanową wobec niej wyłącznie przygotowanie, którego użyteczność i niezbędność jest - gdy dokonano go w sposób właściwy -oczywiście bezsporna. I 10. „Prawa", jak zwykło się nazywać niektóre twierdzenia socjologii rozumiejącej - np. „prawo" Greshama - oznaczają potwierdzone przez obserwację, typowe szansę pewnego, przy spełnieniu określonych warunków spodziewanego, przebiegu działania społecznego, których ro-z u m i e n i e jest możliwe przez odwołanie się do typowych motywów i typowego sensu intencjonal-nego działających. Są one zrozumiałe i jednoznaczne w najwyższej mierze wtedy, gdy u podstaw typowego, wedle obserwacji, przebiegu leżą (lub celowo przypisano metodycznie skonstruowanemu typowi) czysto celoworacjonalne motywy, a stosunek między środkiem i celem jest, w myśl empirycznej wiedzy, jednoznaczny (w przypadku środka „nieuchronnego"). W tej sytuacji dopuszczalne jest twierdzenie, że gdyby działano w sposób ściśle celoworacjonalny, to musiano by działać w ten a nie inny sposób (bo działający w dążeniu do swych -jednoznacznie określonych - celów z „technicznych" powodów mogli się posłużyć tylko tymi a nie innymi środkami). Ten właśnie przypadek ukazuje zarazem, jak błędne jest traktowanie jakiejkolwiek „psychologii" jako ostatecznej „podstawy" socjologii rozumiejącej. „Psychologia" oznacza dziś dla każdego coś innego. W przyrodoznaw-czych badaniach pewnych procesów szczególne cele metodyczne usprawiedliwiają odróżnianie tego, co „fizyczne", i tego, co „psychiczne", które, w tym sensie, jest obce dyscyplinom zajmującym się działaniem. Wyniki nauki psychologicznej badającej przy pomocy środków przyrodoznawczych to, co jednak tylko w znaczeniu przyrodoznawczej metody „psychiczne", a zatem (bo jest to coś zupełnie odmiennego) nieinterpretującej intencjonalnego sensu ludzkiego zachowania, bez względu na jej podejście, mogą oczywiście, podobnie jak wyniki jakiejś innej nauki, w konkretnym przypadku okazać się (i to często w wysokim stopniu) istotne dla socjologicznego ujęcia. Jednak socjologii n i e wiążą z nią jakieś zasadniczo ściślejsze stosunki niż z wszystkimi innymi dyscyplinami. Błąd tkwi w pojęciu tego, co „psychiczne": uznawaniu, że to, co nie jest „fizyczne", jest „psychiczne". Ale sens intencjonalny pewnego zadania rachunkowego nie jest przecież „psychiczny" . Racjonalne rozważania pewnego człowieka, czy dane działanie przysłuży się, przez wzgląd na oczekiwane skutki, jasno określonym interesom, i zgodnie z ich rezultatem podjęta decyzja, nie staną się dla nas ani trochę bardziej zrozumiale dzięki „psychologicznym" dociekaniom. Lecz właśnie na ta- _______ 10Zob. H. Rickert, Die Grenzen..., op. cit., s. 316-339, 339-359. Pftr. G. Simmel, Soziologie. Untersuchungen iiber die Formen der Vergesellschaftung, Berlin 1958, s. 422; H.Rickert, Die Grenzen..., op. cit., s. 128. M. Webei kich racjonalnych założeniach socjologia (a także ekonomia) opiera większość swych „praw". Nata miast gdy socjologia wyjaśnia to, co w działaniu i r r a c j o n a 1 n e, to psychologia rozumieją c a może się okazać w rzeczy samej bez wątpienia niezwykle pomocna. Nie zmienia to jednak poa stawowego metodologicznego stanu rzeczy. 11. Socjologia tworzy - co zakładaliśmy tu już po wielekroć jako samo przez się zrozumiałej pojęcia typów i poszukuje generalnych reguł zjawisk. W przeciwieństwie do historii, któd dąży do przyczynowej analizy i wykładni indywidualnych, doniosłych kulturowo, działań tworów i osobistości. Tworząc pojęcia, socjologia czerpie swój materiał, przykłady, w dużej mierz J choć wcale nie wyłącznie, z również dla historii istotnych realiów działania. Tworzy swe pojęcia i poi szukuje ich reguł, biorąc pod uwagę także to, czy dzięki temu przysłużyć się może historycznemu przypisywaniu przyczyn doniosłych kulturowo zjawisk. Jak w przypadku każdej nauki generalizującej, swoistość jej abstrakcji powoduje, że jej pojęcia, w porównaniu z konkretnymi realiami historycznymi, muszą być stosunkowo ubogie w treść. Rekompensuje to jednak większą jednoznaczność ii pojęć. Tę większą jednoznaczność osiąga za sprawą możliwie najdoskonalszej adekwatności z punktu widzenia s e n s u, do której dążą socjologiczne konstrukcje pojęciowe. Do owej doskonałości zbliżyć się można szczególnie w przypadku - którym się tu głównie zajmowaliśmy - racjonalnych (wartościowo- lub celoworacjonalnych) pojęć i reguł. Ale socjologia stara się ująć w teoretycznych i to adekwatnych z punktu widzenia sensu pojęciach także zjawiska irracjonalne (mistyczne, profetyczne, pneumatyczne, afektywne). We wszystkich, racjonalnych i irracjonalnych przypadkach, o d d a-1 a się od rzeczywistości i służy jej poznaniu przez to, że umożliwia klasyfikację danego historycznego zjawiska, określając stopień, w jakim bliskie jest ono jednemu czy wielu takim pojęciom. Elementy jednego historycznego zjawiska mogą mieć po części charakter „feudalny", po części „patrymonialny" bądź „biurokratyczny", albo też „charyzmatyczny" (...]. Żeby jednak słowa te oznaczały coś jednoznacznego, socjologia musi tworzyć „czyste" („i d e a 1 n e") typy tworów o takim charakterze, odznaczające się konsekwentną spójnością możliwie doskonałej adekwatności z punktu widzenia sensu, ale właśnie z tego względu, w tej absolutnie idealnej, czystej formie, występujące w rzeczywistości równie rzadko, jak jakaś reakcja fizyczna wyliczona przy założeniu absolutnej próżni. Tylko dzięki odwołaniu się do czystego („idealnego") typu możliwa jest socjologiczna kazuistyka. Rozumie się samo przez się, że socjologia stosuje poza tym czasem także typy przeciętne, z gatunku empi-ryczno-statystycznych, twory nie wymagające szczególnych metodycznych objaśnień. Lecz gdy mówi o „typowych" przypadkach, to ma na myśli zwykle typ idealny, racjonalny lub irracjonalny, przeważnie (w teorii ekonomicznej zawsze) racjonalny, zawsze jednak skonstruowany tak, by był adekwatny z punktu widzenia sensu. Trzeba jednak uświadomić sobie, że w socjologicznej domenie „przeciętne", a zatem i „typy prze* ciętne" można tworzyć w sposób względnie jednoznaczny tylko tam, gdzie chodzi o różnice stop-n i a jakościowo jednorodnego, sensownie określonego zachowania. Sytuacje takie występują. Ale w większości przypadków historycznie czy socjologicznie istotne działanie kształtują jakościowo heterogeniczne motywy, i wywiedzenie „przeciętnej", w ścisłym znaczeniu, nie jest wtedj w ogóle możliwe. Idealnotypowe ujęcia działania społecznego, właściwe np. teorii gospodarki, są zatem „oddalone od rzeczywistości" w tym sensie, że w takich sytuacjach zadaje się w nich zawsze pytanie: jak działano by w przypadku idealnej i do tego czysto gospodarczo zorientowanej racjonalności celowej, by w ten sposób 1) móc zrozumieć realne działanie - przynajmniej współ-kształtowane przez przeszkody wypływające z tradycji, afekty, błędy, współgranie pozagospodar-czych celów czy względów -wtej mierze, w jakiej było ono faktycznie współkształtowa-n e przez ekonomiczną racjonalność celową, lub bywa wspólkształtowane (gdy chodzi nam o przeciętne); lecz także by 2) ułatwić poznanie jego rzeczywistych motywów, właśnie dzi uzmysłowieniu sobie różnicy między jego realnym i idealnotypowym przebiegiem. Całkiem 56 M. Wet kich racjonalnych założeniach socjologia (a także ekonomia) opiera większość swych „praw". Na miast gdy socjologia wyjaśnia to, co w działaniu irracjonalne, to psychologia rozumie) c a może się okazać w rzeczy samej bez wątpienia niezwykle pomocna. Nie zmienia to jednak stawowego metodologicznego stanu rzeczy. 4JM&U1S 11. Socjologia tworzy - co zakładaliśmy tu już po wielekroć jako samo przez się zrozumiale pojęcia typów i poszukuje generalnych reguł zjawisk. W przeciwieństwie do historii, która dąży do przyczynowej analizy i wykładni indywidualnych, doniosłych kulturowo, działań, tworów i osobistości. Tworząc pojęcia, socjologia czerpie swój materiał, przykłady, w dużej mierze, choć wcale nie wyłącznie, z również dla historii istotnych realiów działania. Tworzy swe pojęcia i poszukuje ich reguł, biorąc pod uwagę także to, czy dzięki temu przysłużyć się może historycznemu przypisywaniu przyczyn doniosłych kulturowo zjawisk. Jak w przypadku każdej nauki generalizującej, swoistość jej abstrakcji powoduje, że jej pojęcia, w porównaniu z konkretnymi realiami historycznymi, muszą być stosunkowo ubogie w treść. Rekompensuje to jednak większą jednoznacznością pojęć. Tę większą jednoznaczność osiąga za sprawą możliwie najdoskonalszej adekwatności z punktu widzenia s e n s u, do której dążą socjologiczne konstrukcje pojęciowe. Do owej doskonałości zbliżyć się można szczególnie w przypadku - którym się tu głównie zajmowaliśmy- racjonalnych (wartościowo- lub celoworacjonalnych) pojęć i reguł, Ale socjologia stara się ująć w teoretycznych i to adekwatnych z punktu widzenia sensu pojęciach także zjawiska irracjonalne (mistyczne, profetyczne, pneumatyczne, afektywne). We wszystkich, racjonalnych i irracjonalnych przypadkach, odda-1 a się od rzeczywistości i służy jej poznaniu przez to, że umożliwia klasyfikację danego historycznego zjawiska, określając stopień, w jakim bliskie jest ono jednemu czy wielu takim pojęciom. Elementy jednego historycznego zjawiska mogą mieć po części charakter „feudalny", po części „patrymonialny" bądź „biurokratyczny", albo też „charyzmatyczny" [...]. Żeby jednak słowa te oznaczały coś jednoznacznego, socjologia musi tworzyć „czyste" („i d e a 1 n e") typy tworów o takim charakterze, odznaczające się konsekwentną spójnością możliwie doskonałej adekwatności z punktu widzenia sensu, ale właśnie z tego względu, w tej absolutnie idealnej, czystej formie, występujące w rzeczywistości równie rzadko, jak jakaś reakcja fizyczna wyliczona przy założeniu absolutnej próżni. Tylko dzięki odwołaniu się do czystego („idealnego") typu możliwa jest socjologiczna kazuistyka. Rozumie się samo przez się, że socjologia stosuje poza tym czasem także typy przeciętne, z gatunku empi-ryczno-statystycznych, twory nie wymagające szczególnych metodycznych objaśnień. Lecz gdy mówi o „typowych" przypadkach, to ma na myśli zwykle typ idealny, racjonalny lub irracjonalny, przeważnie (w teorii ekonomicznej zawsze) racjonalny, zawsze jednak skonstruowany tak, by był adekwatny z punktu widzenia sensu. Trzeba jednak uświadomić sobie, że w socjologicznej domenie „przeciętne", a zatem i „typy przeciętne" można tworzyć w sposób względnie jednoznaczny tylko tam, gdzie chodzi o różnice stop-n i a jakościowo jednorodnego, sensownie określonego zachowania. Sytuacje takie występują. Ale w większości przypadków historycznie czy socjologicznie istotne działanie kształtują jakościowo heterogeniczne motywy, i wywiedzenie „przeciętnej", w ścisłym znaczeniu, nie jest wtedy w ogóle możliwe. Idealnotypowe ujęcia działania społecznego, właściwe np. teorii gospodarki, są zatem „oddalone od rzeczywistości" w tym sensie, że w takich sytuacjach zadaje się w nich zawsze pytanie: jak działano by w przypadku idealnej i do tego czysto gospodarczo zorientowanej racjonalności celowej, by w ten sposób 1) móc zrozumieć realne działanie - przynajmniej współ-kształtowane przez przeszkody wypływające z tradycji, afekty, błędy, współgranie pozagospodar-czych celów czy względów -wtej mierze, w jakiej było ono faktycznie współkształtowa-n e przez ekonomiczną racjonalność celową, lub bywa współksztaltowane (gdy chodzi nam o przeciętne); lecz także by 2) ułatwić poznanie jego rzeczywistych motywów, właśnie dzięki uzmysłowieniu sobie różnicy między jego realnym i idealnotypowym przebiegiem. Całkiem po- Pojęcie działania społecznego 57 dobnie wyglądałaby idealnotypowa konstrukcja konsekwentnego, uwarunkowanego mistycznie, ako-smicznego stosunku do życia (np. do polityki i gospodarki). Im bardziej ostre i jednoznaczne są typy idealne, a zatem im bardziej, w tym znaczeniu, oddalone są od rzeczywistości, tym lepiej służą terminologicznym, klasyfikacyjnym czy też heurystycznym celom. W przypadku konkretnego przypisywania przyczyn poszczególnym zdarzeniom, którym zajmuje się historia, rzeczy mają się nie inaczej, bo i ona, chcąc wyjaśnić np. przebieg kampanii 1866 r., najpierw (intelektualnie) ustala (imusi ustalić), jak działaliby zarówno Moltke, jak i Benedek w przypadku idealnej racjonalności celowej oraz pełnej wiedzy o położeniu własnym i przeciwnika, by zestawić z tym faktyczne działania, a następnie wyj a ś n i ć przyczynowo zaobserwowaną różnicę (uwarunkowaną już to fałszywymi informacjami, rzeczywistymi błędami, nietrafnym wnioskowaniem, osobniczym temperamentem, już to względami pozastrategicznymi). Również i tu stosowana jest (milcząco) pewna idealnotypowa celoworacjonalna konstrukcja. Konstrukty pojęciowe socjologii są idealnotypowe nie tylko w zewnętrznym, lecz także wewnętrznym wymiarze. Realne działanie przebiega w wielkiej masie przypadków z mglistą półświadomo-ścią lub nieświadomością jego „sensu intencjonalnego". Działający raczej niejasno go „wyczuwa", niż zna czy „uprzytamnia sobie", w większości przypadków działa pod wpływem popędu lub przyzwyczajenia. Rzadko tylko (racjonalny czy irracjonalny) sens działania jest uświadamiany, zaś gdy idzie o masowo występujące tożsame działania, to często wyłącznie przez jednostki. Faktycznie sensowne działanie, to znaczy takie, którego sens jest uświadamiany i jasny, stanowi w rzeczywistości zawsze jedynie przypadek graniczny. Pakt ten musi brać pod uwagę każde historyczne i socjologiczne dociekanie analizujące rzeczywistość. Nie przeszkadza to jednak temu, że socjologia tworzy swe p o j ę-c i a za sprawą klasyfikacji możliwego „sensu intencjonalnego", a zatem w taki sposób, jakby działanie było faktycznie świadomie zorientowane na sens. Gdy w grę wchodzi rozważanie rzeczywistości w jej konkretności, musi jednak zawsze uwzględniać ową różnicę, a także określać jej zasięg i charakter. W domenie metodycznej bardzo często musimy wybierać między niejasnymi i jasnymi, ale z konieczności irrealnymi i „idealnotypowymi" terminami. WtaMej sytuacji wymogi naukowe nakazują wybór tych ostatnich, (We wszystkich tych sprawach por. cytowany wyżej „Archiv fur Sozialwissenschaft und Sozialpolitik", 1.19). II. Pojęcie działania społecznego 1. Działanie społeczne (w tym także zaniechanie i znoszenie) może orientować się na przeszłe, obecne lub oczekiwane w przyszłości zachowanie innych ludzi (zemsta za wcześniejsze napaści, odpieranie obecnej napaści, przygotowanie obrony przed przyszłymi napaściami). Owi „inni" oznaczać mogą jednostki, i to znane, albo też nieokreśloną wielość całkiem nieznanych ludzi („pieniądz" jest np. środkiem wymiany, który jest w wymianie przyjmowany przez działającego dlatego, że w swym działaniu kieruje się on oczekiwaniem, iż bardzo duża grupa, nieokreślonych liczebnie i nie znanych mu ludzi, będzie gotowa w przyszłości przyjmować go w wymianie). 2. Nie każdy rodzaj działania - także działania zewnętrznego -jest działaniem „społecznym" w tym znaczeniu tego terminu, którego się tu trzymamy. Działanie zewnętrzne nie jest nim wtedy, gdy kierują nim wyłącznie oczekiwania dotyczące zachowania obiektów materialnych. Wewnętrzne zachowanie się jest działaniem społecznym tylko wtedy, gdy orientuje się na zachowanie innych ludzi. Zachowanie religijne nie jest nim np. dopóty, dopóki pozostaje kontemplacją, samotną modlitwą itp. Gospodarowanie (jednostki) dopiero wtedy, i tylko w tej mierze, gdy bierze pod uwagę zachowanie innych ludzi. Awięc ogólnie rzecz biorąc i z formalnego punktu widzenia już wtedy, gdy zakłada respektowanie własnego faktycznego prawa rozporządzania dobrami gospodarczymi przez osoby trzecie. Z materialnego punktu widzenia, gdy np. w konsumpcji uwzględnia przyszłe potrzeby innych i wpływa to na 58 M. Webe rodzaj własnych „oszczędności". Lub też gdy przyszły popyt staje się podstawą orientacji w domeni produkcji itd. 3. Nie każdy rodzaj styczności ludzi ma charakter społeczny, lecz wyłącznie zachowanie z punli tu widzenia sensu zorientowane na zachowanie innego człowieka. Zderzenie dwóch rowerzysto! np. jest po prostu zdarzeniem takim jak zjawisko przyrodnicze. „Działaniem społecznym" byłaM jednak z pewnością próba wyminięcia się i następująca po zderzeniu awantura, bijatyka lub pojednawcza rozmowa. 4. Działanie społeczne nie jest tożsame ani a) z identycznym działaniem wielu, ani b) z każdym działaniem, na które wpływa zachowanie innych ludzi, a) Gdy zaczyna padać i na ulicy wiefl osób jednocześnie otwiera parasole, to działanie jednej (zwykle) nie jest zorientowane na działań innej, lecz działanie wszystkich jednakowo kieruje się potrzebą ochrony przed zmoknięciem. b) Wiądł mo powszechnie, że na działanie jednostki znaczny wpływ wywiera sam fakt, że znajduje się ona woB rębie stłoczonej w danym miejscu „masy" (jest to przedmiot badań „psychologii mas", na przykład tego rodzaju, jaki stanowią prace Le Bona ), mamy wtedy do czynienia z działaniem uwarunkowi n y m przez masy. Także rozproszone masy mogą, gdy zachowanie wielu ludzi symultanicznie lub sin cesywnie (na przykład za pośrednictwem prasy) oddziałuje na jednostkę, i tak jest odbierane, sponł dować, że zachowanie jednostek zostanie uwarunkowane przez masy. Pewne sposoby reagowania stają się w ogóle możliwe, a inne trudniejsze w rezultacie samego faktu, że jednostka czuje się częścB „masy". W konsekwencji pewne określone zdarzenie czy ludzkie zachowanie może wywołać różnorał ne odczucia: rozbawienie, wściekłość, entuzjazm, rozpacz, wielorakie namiętności, których nie pociągnęłoby za sobą (lub nie tak łatwo) u izolowanych jednostek, nawet jeśli nie istniało (a jest to przypadek częsty) żadne sensowne odniesienie między zachowaniem jednostki i faktem jej przynależenia do masy. Takie działanie, którego przebieg tylko w sposób reaktywny był kształtowany lub współkształto-wany przez oddziaływanie samej „masy" jako taJdej, a nie odnoszące się z punktu widzenia sensu do tego faktu, nie byłoby „działaniem społecznym" w przyjętym tu znaczeniu tego pojęcia. Choć natfl ralnie granica ta jest niezwykle płynna. Bo stopień, w jakim sens odnosi się do faktu istnienia „masjB może być nie tylko np. dla demagoga, ale często dla samej masowej publiczności bardzo różny i rozn icie interpretowany. Z kolei czyste „naśladownictwo" cudzego działania (którego znaczenie słusznB podkreśla Gabriel Tarde ) nie byłoby s w o i ś c i e „społecznym działaniem" wtedy, gdyby miało wj łącznie reaktywny charakter, bez sensownego zorientowania działania jednostki na działanie innego człowieka. Granica jest tu tak płynna, że owo rozróżnienie często wydaje się niemal niemożliwe. Sani fakt, że ktoś stosuje celowe, wedle niego, rozwiązanie, które podpatrzył u kogoś innego, nie sprawiał działanie to staje się, w naszym znaczeniu, działaniem społecznym. Gdyż działanie to nie orientuje M n a zachowanie innego człowieka: po prostu przez obserwację tego zachowania działający poznał pewne obiektywne szansę, na które się teraz orientuje. Jego działanie określane jest przyc« nowo, lecz nie z punktu widzenia sensu, przez cudze działanie. Jeśli jednak np. cudze działanie naśladowane jest dlatego, bo tak każe „moda", tradycja, bo uchodzi za wzorowe lub za znamię stanfl wej „wytworności", albo też z podobnych powodów, to wtedy mamy do czynienia z odniesieniem seiu| już to do zachowania osób naśladowanych, już to osób trzecich, bądź obu tych kategorii. Pomię tymi typami działań istnieją naturalnie formy przejściowe. Zakres obu przypadków: uwarunkoy przez masy i naśladownictwa jest płynny, stanowią one przypadki graniczne działania społeczr z czym spotkamy się jeszcze nieraz, np. w analizie działania tradycjonalnego (§ 2). Owa płynu bierze się, w tych i innych przypadkach, z tego, że zorientowanie na cudze zachowanie i sens | _________ Por. G. Le Bon, Psychologia tłumu, ttum. B. Kaprocki, Warszawa 1986. Por. G. Tarde, Les lois de l'imitation. Etude sodologiąue, Paris 1890; idem, Les lois sociales. Esguisse d'\ sociologie, Paris 1921; idem, Opinia i ttum, tłum. K. Skrzyńska, Warszawa 1904. Pojęcie dziatania społecznego 59 enre' mk-tów aby ied- :aż- iele nie do- lo lub, jeszcze rzadziej, w pe\ni uświadomione. 3uż z tej racji nie zawsze potrafimy oddzie\ić w sposób niewątpliwy czysty „wpływ" od sensownego „zorientowania". Ale w domenie pojęć należy je odróżniać, choć oczywiście wyłącznie „reaktywne" naśladownictwo ma przynajmniej równą socjologiczną wagę jak to, które jest „działaniem społecznym" w ścisłym znaczeniu. Socjologia bowiem nie ma do czynienia wyłącznie z „działaniem społecznym", stanowi ono tylko (w przypadku socjologii, jaką tu uprawiamy) jej centralny fakt, który jest dla niej jako nauki, by tak rzec, k o n s t y-tuty w n y. Nie przesądza to jednak w żadnej mierze o doniosłości tego faktu w stosunku do innych faktów. § 2. Jak każde działanie, także działanie społeczne może być określane 1) celoworacjonalnie: przez oczekiwania dotyczące zachowania przedmiotów świata zewnętrznego i innych ludzi, gdy ujmowane są one jako „warunki" lub „środki" w racjonalnym dążeniu do szczegółowo rozważonych własnych celów (skutków) ;2) wartościoworacjonalnie: przez świadomą wiarę w bezwarunkową samoistną wartość (etyczną, estetyczną, religijną lub jakoś inaczej interpretowaną) pewnego zachowania się jako takiego, bez względu na jego skutki; 3) afektywnie, w szczególności emocjonalnie: przez oddziaływanie afektów i stanów uczuciowych; 4) tradycjonalni e: przez utarte przyzwyczajenie. 1. Ściśle tradycjonalne zachowanie - podobnie jak czysto reaktywne naśladownictwo (por. poprzedni paragraf) - sytuuje się pod wszystkimi względami na granicy, a często poza granicą, tego, co w ogóle można nazwać „sensownie" zorientowanym działaniem. Bo bardzo często jest ono wyłącznie tępym, kierowanym przez przyswojone niegdyś nastawienie, reagowaniem na swojskie podniety. Masa utartych, powszednich działań zbliża się do tego typu, który należy do systematyki nie tylko jako przypadek graniczny, aJe także z tej racji (o czym później), że trzymanie się przyzwyczajeń może być w różnym stopniu i sensie świadome - w takim przypadku typ ten bliski jest drugiej możliwości. 2. Ściśle afektywne zachowanie także sytuuje się na granicy, a często poza granicą tego zachowania, które jest świadomie „sensownie" zorientowane; może to być nieokiełznana reakcja na jakąś niecodzienną podnietę. Jest ono sublimacją, gdy afektywnie uwarunkowane działanie stanowi świadome rozładowanie pewnego stanu uczuciowego, wtedy znajduje się ono przeważnie (choć nie zawsze) na drodze do „racjonalizacji wartości" lub działania celowego, bądź ich obu. 3. Afektywną orientację działania odróżnia od wartościoworacjonalnej świadome rozważenie ostatecznych odniesień działania i konsekwentne, planowe trzymanie się ich w przypadku tej drugiej. Wspólne jest im jednak to, że dla nich sens działania nie zawiera się w zewnętrznym wobec niego skutku, lecz w samym swoiście ukształtowanym działaniu jako takim. Afektywnie działa ten, kto zaspokaja swą potrzebę zemsty, przyjemności, oddania, błogosławieństwa kontemplacji lub odreagowania afektów (obojętnie - grubiańskich czy wysublimowanych). Z czysto wartościoworacjonalnym działaniem mamy do czynienia wtedy, gdy ktoś, bez względu na dające się przewidzieć następstwa, działa w myśl swego przekonania o tym, co nakazuje obowiązek, godność, piękno, religijne wskazanie, cześć, czy też doniosłość jakiejś „sprawy", jakiegokolwiek rodzaju. Działanie wartościoworacjonalne jest zawsze (w naszej terminologii) działaniem wedle „przykazań" lub „wymagań", które działający uważa za wiążące. Tylko o ile ludzkie działanie orientuje się na takie wymagania - co jednak ma miejsce wyłącznie w pewnym, bardzo różnym, zwykle dość ograniczonym zakresie - możemy mówić o racjonalności w odniesieniu do wartości. Jak to się jeszcze okaże, jest ona na tyle znacząca, że warto potraktować ją jako szczególny typ, choć w zasadzie nie dążymy tu do przedstawienia jakiejś wyczerpującej klasyfikacji typów działania. 60 F. Znanie 4. Celoworacjonalnie działa ten, kto orientuje swe działanie na cel, środki i skutki uboczne or rozważa przy tym racjonalnie zarówno środki w odniesieniu do celów, jak i cele w odniesieniu i skutków ubocznych, podobnie jak różne możliwe cele, a zatem w każdym razie nie działa w spos ani afektywny (szczególnie emocjonalny), ani tradycjonalny. Rozstrzygnięcie między konkurują mi i kolidującymi celami i następstwami może mieć charakter wartościoworacjonalny, wtedy dziali jest celoworacjonalne tylko, gdy idzie o jego środki. Działający może też potraktować konkurujące i ] lidujące cele, bez wartościoworacjonalnej orientacji na „przykazania" i „wymagania", po prostu ja dane subiektywne potrzeby i uporządkować je wedle świadomie rozważonej hierarchii pilnoś a następnie tak kierować swym działaniem, by je w miarę możności w tej kolejności zaspokajać (za da „użyteczności krańcowej"). Wartościoworacjonalna orientacja działania może zatem pozostaw w różnorakich stosunkach z orientacją celoworacjonalną. Jednak z punktu widzenia racjonalności ( lowej racjonalność w odniesieniu do wartości jest zawsze irracjonalna, i to tym bardziej, w i większej mierze nadaje wartości, na którą orientuje się działanie, charakter wartości absolutnej, 1 bierze pod uwagę następstwa działania w tym mniejszym stopniu, im bardziej bezwarunkowo zv wyłącznie na jego samoistną wartość (czyste zasady, piękno, absolutne dobro, absolutna ob wiązkowość). Lecz absolutna racjonalność celowa działania jest także w istocie tylko konst: tem - przypadkiem granicznym. 5. Działanie, szczególnie działanie społeczne, bardzo rzadko zorientowane jest wyłącznie wj den lub drugi sposób. Owe rodzaje orientacji nie stanowią również naturalnie w żadnym razie wycze pującej klasyfikacji rodzajów orientacji działania, są tylko stworzonymi dla socjologicznych celów, ] jęciowo czystymi typami, do których zbliża się w mniejszej lub większej mierze realne działanie, i też z których - jeszcze częściej - się składa. Ich użyteczność dla nas mogą potwierdzić tyli rezultaty. Florian Znaniecki FAKTY I PRZEDMIOTY KULTUROWE* Rozróżnienie faktów przyrodniczych i kulturowych Porównanie systemów zamkniętych, którymi muszą zajmować się rozmaite nauki specjalne, pokazuje fundamentalną różnicę pomiędzy dwoma typami systemów, tj. pomiędzy systemami przyrodniczymi i kulturowymi. Różnica dotyczy zarówno składu i struktury systemów, jak i charakteru ich elementów oraz sił wiążących te elementy ze sobą. Wyróżniające te typy cechy nie są w żadnym razie niedostępne dla obserwacji i wykrywalne dopiero po długich badaniach. Wprost przeciwnie, są one dane już w punkcie wyjścia naszych studiów i od pierwszej chwili określają kierunek wszelkich dalszych poszukiwań. To) * Fragm. J. Szacki, Znaniecki, Warszawa 1986. Przekład z oryg. ang. (E Znaniecki, The Method ofSociology, New York 1934) J. Szacki. Tytuł pochodzi od redakcji. q? wnstet wwrt t y A..' naprzód (i w istocie posuwa się) bez wnikania w problemy subiektywności. Możemy dojść daleko w badaniu zjawisk społecznych, takich jak instytucje społeczne wszelkich rodzajów, st< społeczne, a nawet grupy społeczne, nie porzucając podstawowych ram analizy, które są wyznać: przez pytanie: „Co to wszystko znaczy dla nas, obserwatorów naukowych?". Możemy w tym celu nąć i stosować wyrafinowany system abstrakcyjnych pojęć, które celowo wyłączają działającą j' kę ze świata społecznego, a wraz z tym eliminują jej subiektywne punkty widzenia, a system taki nawet nie sprzeciwiać się naszym doświadczeniom. Mistrzowie tego podejścia, a jest ich wii wszystkich dziedzinach nauk społecznych, zawsze konsekwentnie uchronią się przed porzu tego poziomu analizy, na którym ich technika się sprawdza, i będą odpowiednio dobierać swoje pi my badawcze. Nie zmienia to faktu, że nauki społeczne tego typu nie zajmują się bezpośrednio i wprost ś' społecznym wspólnym nam wszystkim, ale raczej pewnymi umiejętnie dobranymi idealizacjami i malizacjami. Nie zmniejsza to także potrzeby zajęcia się subiektywizmem widzenia, na innych mach abstrakcji, jeżeli tylko pierwotny problem ulegnie modyfikacji. Wtedy też - co pragnę mocni podkreślić - zająć się tym subiektywnym punktem widzenia nie tyle można, ale należy. Ponieważ św społeczny, w każdym jego aspekcie, jest niezmiernie złożonym kosmosem działań ludzkich, może zawsze powrócić do tego „zapomnianego człowieka" nauk społecznych, człowieka działającego w świec. społecznym, którego działania i uczucia leżą u podstaw całego systemu. Możemy wówczas usiiowj zrozumieć to, co robi i czuje, a także ujawnić ten stan umysłu, który skłonił go do przyjęcia szczegS nych postaw w stosunku do swojego otoczenia społecznego. W tym przypadku odpowiedź na pytanie: „Co ten świat społeczny znaczy dla obserwatora?" im być poprzedzona odpowiedzią na całkiem inne pytania: „Co ten świat społeczny znaczy dla czIowk działającego, którego obserwujemy, i co pragnie on osiągnąć, działając w ten sposób?". Formułując tak pytania, porzucamy naiwny obraz świata społecznego wraz z jego idealizacja i formalizacjami, jako raz na zawsze gotowy i dany, a podejmujemy badanie procesu tworzenia a ' v nowych idealizacji i formalizacji, genezy znaczeń, które posiadają, zarówno dla nas, jak i dla lul te( działających, zjawiska społeczne, mechanizmu działania, za pośrednictwem którego istoty ludzi (Ti rozumieją siebie same i siebie nawzajem. Zawsze możemy, a niekiedy nawet musimy stawiać taki ni i pytania. [...] Dokonany przez obserwatora naukowego wybór obiektywnej lub przeciwnie - subiektywnej, w ' pojęciowej wyznacza od początku ten fragment świata społecznego (lub ten aspekt świata), który m być badany w świetle przyjętych założeń. Podstawowy postulat metodologii nauk społecznych wir zatem brzmieć następująco: wybierz schemat pojęciowy adekwatny do problemu, który cię interes rozważ jago zalety i ograniczenia, uzgodnij wzajemnie występujące w nim terminy, a następnie -go przyjąwszy - trzymaj się tego. Jeśli jednak w toku pracy badawczej problem zacznie wymagać jęcia innych schematów analizy i interpretacji, nie zapominaj, że wraz ze zmianą schematu po; go znaczenie wszystkich terminów stosowanych w obrębie schematu pierwotnego ulega z koni ści modyfikacji. Aby zachować spójność twojego myślenia, musisz zadbać o to, aby otoczka znać: wa wszystkich stosowanych przez ciebie terminów i pojęć była ta sama. rafc 'Mci jest istotny sens często błędnie pojmowanego postulatu „czystości metody". Daleko trui ^ do niego się stosować, niż mogłoby się wydawać. Większość błędów popełnionych w naukach spoh spi > nych da się sprowadzić do mieszania subiektywnego i obiektywnego punktu widzenia, do czego dod ma\ dzi, bez wiedzy badacza, w toku przechodzenia od jednego do drugiego poziomu analizy. Stanołl za o istotne niebezpieczeństwo występujące w konkretnej pracy wielu badaczy społeczeństwa. fol< W kontekście teorii działania subiektywny punkt widzenia musi zostać utrzymany w nąjpełniejsa' *>p! zakresie, bez tego bowiem teoria ta traci swoją ostateczną podstawę, przestaje odnosić się do ś społecznego, takiego, jakim go znamy w życiu i doświadczeniu codziennym. Zachowanie subiektw^uj lu w: z; dz ni ow* eśl ko ali Świat społeczny i teoria działania społecznego 67 ninktu widzenia jest jedyną i wystarczającą gwarancją, że świat rzeczywistości społecznej nie zostanie zastąpiony przez fikcyjny i nieistniejący świat skonstruowany przez obserwatora naukowego. Aby wyjaśnić te sprawę, zapomnijmy na moment, że jesteśmy badaczami społeczeństwa, obserwującymi świat społeczny w sposób oderwany i obojętny. Zobaczmy, jak każdy z nas interpretuje świat społeczny, wspólny nam wszystkim, świat w którym żyje i działa jako człowiek wśród innych ludzi, świat, który widzi jako teren swojego możliwego działania i swoich orientacji, zorganizowany wokół sgo osoby zgodnie ze szczególnym schematem jego osobistych planów i potrzeb, ale zarazem będący terenem możliwego działania innych ludzi i z ich perspektywy zorganizowany w analogiczny sposób wokół ich planów i potrzeb. Świat ten jest mi od początku dany w postaci zorganizowanej. Urodziłem się i wyrosłem w zorganizowanym świecie społecznym. Ucząc się i kształcąc, doznając różnorakich doświadczeń i wykonując różnorakie eksperymenty, nabyłem pewną, trochę nieokreśloną wiedzę na temat tego świata i jego instytucji. Przedmioty tego świata interesują mnie przede wszystkim o tyle, o ile wyznaczają moją włas-lą orientację, o ile pomagają lub szkodzą realizacji moich własnych planów, o ile stanowią składnik lojej sytuacji, którą muszę akceptować lub zmodyfikować, o ile są źródłem mojego szczęścia lub niepokoju - słowem: o ile coś dla mnie znaczą. Dlatego nie wystarcza mi czysta wiedza o istnieniu takich rzedmiotów, muszę je raczej zrozumieć, tzn. muszę zinterpretować je jako potencjalnie istotne składniki możliwych działań czy reakcji, jakie mogę wykonywać w ramach moich planów życiowych. Ale od początku taka orientacja poprzez rozumienie odbywa się we współpracy z innymi istotami ludzkimi; ten świat posiada znaczenie nie tylko dla mnie, ale także dla ciebie, i dla ciebie, i dla wszystkich. Moje doświadczenie świata potwierdza się i sprawdza dzięki doświadczeniom innych, z którymi powiązany jestem wspólną wiedzą, wspólną dla nas wszystkich - oto pierwsza i najbardziej pierwotna zasada organizująca moją wiedzę o świecie zewnętrznym. Później zacznę rozróżniać pomiędzy rzeczami naturalnymi, które mogą być zdefiniowane jako rzeczy dane mnie, tobie iwszystkim, takie jakimi są, niezależnie od jakiejkolwiek interwencji ludzkiej; oraz rzeczami społecznymi, które są zrozumiałe tylko jako produkty działania ludzkiego, mojego własnego lub innych. (Termin „rzecz" stosuję w obu wypadkach w jego sensie najszerszym, obejmującym nie tylko przedmioty materialne, ale także „idealne"). Jeśli idzie o rzeczy naturalne, moje „rozumienie" ogranicza się do wglądu w ich istnienie, rodzaje, aniany, o ile godzą się one ze wszystkimi moimi doświadczeniami oraz z doświadczeniami innych łudzi w świecie przyrodniczym, a także podstawowymi założeniami na temat struktury tego świata, które przyjmujemy za wspólną zgodą. W ramach tych ograniczeń możliwe są przewidywania (choć dotyczą tylko prawdopodobieństwa). Na przykład ten oto przedmiot jest moim zdaniem i zdaniem nas wszystkich dziką jabłonią. Wynika z tego, że na wiosnę pokryje się kwieciem, latem - liśćmi, jesienią -wocami, a zimą będzie naga. Jeśli chcemy mieć lepszy widok, możemy wdrapać się na jej wierzchołek, jeśli chcemy odpocząć w lecie, możemy położyć się w jej cieniu, jeśli jesteśmy głodni zimą, możemy skosztować jej owoców. Wszystkie te możliwości nie zależą od interwencji ludzkiej, cykl zdarzeń naturalnych rozwija się sam przez się. Jeśli zechcę, nie ma przeszkód, aby taką zorganizowaną wiedzę na temat faktów naturalnych na-wać ich „rozumieniem". Ale w tym szerokim sensie termin „rozumienie" nie oznacza nic innego jak sprowadzenie znanych i sprawdzonych faktów do innych znanych i sprawdzonych faktów. Jeśli porozmawiam ze specjalistą w dziedzinie fizjologii roślin, aby dowiedzieć się, co w rzeczywistości kryje się a opisanym cyklem wegetacyjnym, wspomni na pewno o chemicznych przemianach chlorofilu i morfologicznej strukturze komórek, słowem - wyjaśni fakty, sprowadzając je do innych, bardziej ogólnych i sprawdzonych w szerszym zakresie. Zupełnie inne „rozumienie" właściwe jest w stosunku do rzeczy społecznych (który to termin obejmuje także działania ludzkie). W tym wypadku nie wystarczy odnieść rozważanego faktu do jakichś 68 A. Sd innych faktów czy rzeczy. Nie mogę zrozumieć przedmiotu społecznego bez sprowadzenia go do < łalności ludzkiej, w wyniku której powstał, a następnie bez sprowadzenia tej działalności do mot; które ją wywołały. Nie rozumiem narzędzia, nie znając celu, dla którego zostało skonstruowane, i rozumiem znaku ani symbolu, nie wiedząc, co ma przedstawiać, nie rozumiem instytucji, nie 1 świadomym jej zadań, nie rozumiem dzieła sztuki, pomijając intencje artysty, który je wykonał. [,..)j Najprostszy składnik znaczeń, zgodnie z którymi człowiek działający interpretuje swoje dzia to występujące w działaniu motywy. Termin ten jest wieloznaczny i obejmuje dwie różne kateg które powinny być ostro rozróżnione: motywy typu „ażeby" (in-order-to motwes) oraz motywy I „ponieważ" (pecause-of motwes). Te pierwsze odnoszą się do przyszłości i są tożsame z rezulfc dla którego osiągnięcia samo działanie jest środkiem; jest to swoisty terminus ad quem. Te i odnoszą się do przeszłości i mogą być określone jako racje czy przyczyny; jest to swoisty termin a quo. Tak więc działanie jest zdeterminowane przez projekt działania, w którym uwzględnione zosi ją motywy typu „ażeby". Projekt jest zamierzeniem działania, które wyobrażamy sobie jako już zr zowane, motyw typu „ażeby" jest przyszłym stanem rzeczy, który ma zostać zrealizowany przez ] jektowane działanie, a z kolei sam projekt jest zdeterminowany przez motywy typu „ponieważ". | pleksy znaczeń składające się na motyw typu „ażeby" i motyw typu „ponieważ" różnią się tym,j pierwszy jest integralnym składnikiem samego działania, podczas gdy drugi wymaga szczególi aktu refleksji po stronie jednostki działającej, który podejmowany jest tylko wtedy, gdy istnieją wys czające racje pragmatyczne. Trzeba dodać, że ani motywy typu „ażeby", ani motywy typu „ponieważ" nie są dobierane pr jednostkę działającą całkiem przypadkowo. Przeciwnie, stanowią one elementy wielkich systemów) biektywnych. Motywy typu „ażeby" są wbudowane w subiektywne systemy planów; planów życiov planów pracy i wypoczynku, planów na „raz następny", planów dzisiejszego dnia, planów na najbliżj godzinę itd. Motywy typu „ponieważ" grupują się w systemy, które w amerykańskiej literaturze i wej występują pod trafną nazwą „osobowości społecznej". Wielorakie doświadczenia jednostki, ] wy, jakie przejawiała w przeszłości, zostają skondensowane w formie reguł, maksym, nawyków, gusti upodobań i stają się składnikami zindywidualizowanych systemów. Jest to osobny i bardzo złoże problem, który wymaga poważnych rozważań. Ponad wszystko nie jestem w stanie zrozumieć działań innych ludzi, nie znając stojących za t działaniami motywów typu „ażeby" i typu „ponieważ". Oczywiście są różne stopnie rozumienia. ] muszę (a co więcej nie mogę) uchwycić motywów innych ludzi w całej ich złożoności, wraz z hor tem ich indywidualnych planów życiowych, ich nawarstwionym bagażem doświadczeń, ich widzen unikatowych sytuacji, w których się znajdują. Takie idealne rozumienie zakładałoby pełną tożsa mojego strumienia myśli z myślami mojego alter ego, a to z kolei oznaczałoby tożsamość nasz jaźni. Wystarcza zatem, że sprowadzę działania innych do ich motywów typowych, biorąc pod uw typowe sytuacje, typowe cele, typowe środki itp. Z drugiej strony, istnieje też wiele stopni mojej wiedzy o jednostce działającej, stopni intymna lub obcości. Może się zdarzyć, że sprowadzę pewien przedmiot społeczny do działań jednostki, z 1 dzielę określoną pozycję w czasoprzestrzeni, a potem okaże się, że jednostka ta jest moim najbliżs przyjacielem, albo też przeciwnie, że jest tylko współpasażerem w pociągu, którego spotykam poi pierwszy i nigdy nie spotkam ponownie. Otóż, nie jest nawet konieczne, abym zna\ pewną jedno osobiście, po to aby mieć dostęp do jej motywów. Mogę np. rozumieć działania zagranicznego poli i dyskutować na temat jego motywów, nie spotkawszy go nigdy, a nawet nie znając jego fotog samo dotyczy jednostek, które żyły dawno przede mną; mogę rozumieć działania i motywy i równie dobrze jak człowieka jaskiniowego, który nie pozostawił żadnych dowodów swego ist poza granitowym toporkiem wystawionym w gablotce muzealnej. Co więcej, nie jest w ogóle konie aby sprowadzać działania ludzkie do motywów jakiejś konkretnej, znanej w mniejszym lub wię" w Świat społeczny i teoria działania społecznego 69 stopniu jednostki. Aby je zrozumieć, wystarczy wykryć typowe motywy typowych jednostek, które wyjaśniają dane działanie jako typowy rezultat typowej sytuacji. Istnieje wiele wspólnego w działaniach i motywacjach duchownych, żołnierzy, służących, farmerów, gdziekolwiek i kiedykolwiek by żyli. Co więcej, istnieją działania na tyle uniwersalne, że wystarczy sprowadzić je do „czyichś" typowych motywacji, aby od razu uczynić je zrozumiałymi. Wszystkie takie problemy muszą być starannie badane w ramach teorii działania społecznego. Podsumowując dotychczasowe rozważania - doszliśmy do wniosku, że rzeczy społeczne są zrozumiałe Iko wtedy, gdy sprowadzone zostaną do działań ludzkich, a z kolei działania ludzkie są zrozumiałe, 0 ile wskażemy na ich motywy; zarówno typu „ażeby", jak i typu „ponieważ". Głębsze uzasadnienie tego aktu polega na tym, że żyjąc w świecie społecznym, mogę zrozumieć działania innych ludzi tylko otyłe, o ile mogę sobie wyobrazić, że sam wykonywałbym podobne działania, znajdując się w takiej samej sytuacji, kierując się takimi samymi pobudkami i takimi samymi celami, to znaczy pobudkami 1 celami typowymi dla danej, typowej sytuacji. Słuszność tej tezy potwierdzi się, kiedy przeprowadzimy analizę działania społecznego w bardziej ścisłym sensie, to znaczy działania, które bierze pod uwagę postawy i działania innych ludzi i jest wswoim przebiegu od nich uzależnione. Dotąd zajmowaliśmy się tylko działaniem jako takim, nie wni- jąc w analizę modyfikacji, jakie następują w ogólnym schemacie wraz z wprowadzeniem właściwych ilementów społecznych: wzajemnego powiązania działań i intersubiektywnego przystosowania. Patrzyliśmy z perspektywy izolowanej jednostki, nie troszcząc się o to, czy posługuje się ona prostym narzędziem, czy też działa z innymi i dla innych, będąc przez nich motywowana i ich motywując. Problem ten niełatwo poddaje się analizie i musimy ograniczyć się do naszkicowania jego zarysów. lożna dowieść, że wszystkie stosunki społeczne, tak jak je sam rozumiem, żyjąc naiwnie w świecie społecznym, mają za prototyp moje stosunki z pojedynczym alter ego, z którym dzielę miejsce w czasoprzestrzeni, moje działanie społeczne bierze pod uwagę nie tylko fakt fizycznego istnienia alter ego, ale także jego działania, które jak oczekuję, zostanie sprowokowane moim działaniem. Mogę więc po-ńedzieć, że jego reakcja jest motywem typu „ażeby" jego własnego działania. Prototypem wszystkich stosunków społecznych jest intersubiektywne powiązanie motywów. Jeśli wyobrażam sobie, projektując własne działanie, że ty zrozumiesz moje działanie i że to rozumienie skłoni cię do zareagowania w określony sposób, to tym samym oczekuję, że motyw typu „ażeby" mojego własnego działania stanie się motywem typu „ponieważ" twojego działania i vice versa. Weźmy bardzo prosty przykład. Zadaję ci pytanie. Motywem typu „ażeby" tego działania jest nie tylko oczekiwanie, że zrozumiesz pytanie, ale przede wszystkim uzyskanie twojej odpowiedzi. Mówiąc dokładniej, liczę na to, że odpowiesz, choć nie wiem, jaka będzie treść twojej odpowiedzi. Projektując oje wtasne działanie, zakładam, że odpowiesz na moje pytanie w ten czy inny sposób, co oznacza, że w mojej ocenie istnieje duża szansa na to, aby zrozumienie mojego pytania stało się motywem typu jwnieważ" twojej odpowiedzi, której istotnie oczekuję. Można powiedzieć, że pytanie jest motywem typu „ponieważ" w stosunku do odpowiedzi, a odpowiedź jest motywem typu „ażeby" w stosunku do pytania. Takie wzajemne powiązanie między moimi i twoimi motywami jest ci dobrze znane z doświadczenia, chociaż zapewne nigdy nie zdawałeś sobie sprawy ze złożonego mechanizmu wewnętrznego, który się za nim kryje. Czułeś się wiele razy zmuszony do reagowania na czyjeś działanie, które interpretowałeś jako skierowane do ciebie pytanie, i rzeczywiście reagowałeś zachowaniem, którego motywem typu „ażeby" było oczekiwanie, że ten drugi, pytający, zinterpretuje je jako odpowiedź. Wiele razy udało ci się też sprowokować odpowiedź innej osoby przez twoje działanie zwane zadawaniem pytania itd. Na tej podstawie mam niezłą szansę uzyskania twojej odpowiedzi, jeśli zdecyduję zadać ci teraz jakieś pytanie. (...) Świat społeczny, w którym żyję jako jednostka powiązana z innymi za pośrednictwem rozlicznych stosunków, stanowi dla mnie przedmiot, który posiada znaczenie. Rozumiem go i tym samym jestem 70 RL. Berger, H. Kellnl pewien, że jest zrozumiały dla innych. Przypuszczam ponadto, że moje działania skierowane ku innjl będą przez nich zrozumiane tak samo, jak sam rozumiem ich działania skierowane ku mnie. Mniej Iii bardziej świadomie przyjmuję istnienie układu odniesienia wspólnego zarówno dla moich własnjJ działań, jak i dla działań innych. Interesuje mnie głównie nie tyle zewnętrzne zachowanie innych, ni tyle ich gesty i ruchy cielesne, ile ich intencje, to znaczy motywy typu „ażeby" i motywy typu „ponil waż", które popychają ich do działania. Przekonany, że przez swoje działania inni ludzie chcą coś wyrazić, lub też że ich działania zajmfl szczególne miejsce we wspólnym układzie odniesienia, staram się uchwycić znaczenie działań z puiJ tu widzenia tych, którzy je podejmują i dopóki nie odkryją dowodów przeciwnych, zakładam, że z] czenie, jakie działania posiadają dla tamtych ludzi, jest tożsame ze znaczeniem, jakie mają dla i Ponieważ muszę orientować moje własne działania według motywów typu „ponieważ" występują w działaniach innych ludzi, które są do mnie skierowane, muszę zawsze wykryć ich motywy typu „a by" i rozwikłać sieć wzajemnych powiązań społecznych, interpretując działania innych ludzi z; subiektywnego punktu widzenia. Na tym polega ogromna różnica między podejściem człowieka żyją go w sieci wielorakich stosunków społecznych, w którą jest uwikłany jako uczestnik, a postawą cz go obserwatora, który nie jest zainteresowany rozwojem sytuacji społecznej, w której sam nie ucz niczy bezpośrednio, a którą tylko bada z perspektywy zewnętrznej. [...] Peter L. Berger, Hansfried Kellner AKT INTERPRETACJI* Wszystkie jednostki ludzkie mają znaczenie i pragną żyć w świecie pełnym znaczeń. W zasadfl każde ludzkie znaczenie jest dostępne dla innych ludzi. W rzeczywistości ta wzajemna dostfl ność jest decydująca dla wiary w to, iż istnieje coś takiego jak podzielane człowieczeństwo, które manifestuje się we wspólnocie znaczeń. Lecz oczywisty jest fakt, że niektóre znaczenia mogą być bardzii dostępne niż inne. Odwołując się do podziału, jakiego dokonał Alfred Schutz, można wyróżnić dn, główne rodzaje znaczeń. Po pierwsze, istnieją znaczenia znajdujące się w obszarze mikroświatajeU nostki. Są to znaczenia, które już są albo potencjalnie dopiero znajdą się w „zasięgu" lub „pod ręks jednostki, oraz te, które są rozumiane same przez się w sytuacjach dnia codziennego. Po drugie zaś, istnieją znaczenia poza indywidualnym światem jednostki. Są to znaczenia z pr* szłości czy też wytworzone przez inne zbiorowości, lub pochodzące z mniej znanych obszarów właśni społeczności. Wszystkie te znaczenia, które nie są Jatwo dostępne w praktyce dnia codziennego wgu towej postaci, czyli takiej, którą określiłem wcześniej jako w „zasięgu" lub „pod ręką", muszą zostać poznane i włączone do obszaru znaczeniowego. Musi zatem zostać rozpoczęty proces ic/iri czania. IbJega on na udziale w różnych społecznych sytuacjach o odmiennych kontekstach (szc^ f aje pl rKażda. 70 RL. Berger, H. Kel pewien, że jest zrozumiały dla innych. Przypuszczam ponadto, że moje działania skierowane ku w będą przez nich zrozumiane tak samo, jak sam rozumiem ich działania skierowane ku mnie. Mniej| bardziej świadomie przyjmuję istnienie układu odniesienia wspólnego zarówno dla moich własu działań, jak i dla działań innych. Interesuje mnie głównie nie tyle zewnętrzne zachowanie innych tyle ich gesty i ruchy cielesne, ile ich intencje, to znaczy motywy typu „ażeby" i motywy typu „p waż", które popychają ich do działania. Przekonany, że przez swoje działania inni ludzie chcą coś wyrazić, lub też że ich działania ząjn szczególne miejsce we wspólnym układzie odniesienia, staram się uchwycić znaczenie działań z i tu widzenia tych, którzy je podejmują i dopóki nie odkryją dowodów przeciwnych, zakładam, że i czenie, jakie działania posiadają dla tamtych ludzi, jest tożsame ze znaczeniem, jakie mają dla i Ponieważ muszę orientować moje własne działania według motywów typu „ponieważ" występują w działaniach innych ludzi, które są do mnie skierowane, muszę zawsze wykryć ich motywy typu, by" i rozwikłać sieć wzajemnych powiązań społecznych, interpretując działania innych ludzi z \ subiektywnego punktu widzenia. Na tym polega ogromna różnica między podejściem człowieka żyją go w sieci wielorakich stosunków społecznych, w którą jest uwikłany jako uczestnik, a postawą cz go obserwatora, który nie jest zainteresowany rozwojem sytuacji społecznej, w której sam nie ucz niczy bezpośrednio, a którą tylko bada z perspektywy zewnętrznej. (...) Peter L. Berger, Hansfried Kellner AKT INTERPRETACJI* Wszystkie jednostki ludzkie mają znaczenie i pragną żyć w świecie pełnym znaczeń. W zasadzł każde ludzkie znaczenie jest dostępne dla innych ludzi, W rzeczywistości ta wzajemna dosta ność jest decydująca dla wiary w to, iż istnieje coś takiego jak podzielane człowieczeństwo, które manifestuje się we wspólnocie znaczeń. Lecz oczywisty jest fakt, że niektóre znaczenia mogą być bardziB dostępne niż inne. Odwołując się do podziału, jakiego dokonał Alfred Schutz, można wyróżnić dw główne rodzaje znaczeń. Po pierwsze, istnieją znaczenia znajdujące się w obszarze mikroświata je nostki. Są to znaczenia, które już są albo potencjalnie dopiero znajdą się w „zasięgu" lub „pod i jednostki, oraz te, które są rozumiane same przez się w sytuacjach dnia codziennego. Po drugie zaś, istnieją znaczenia poza indywidualnym światem jednostki. Są to znaczenia z pr: szłości czy też wytworzone przez inne zbiorowości, lub pochodzące z mniej znanych obszarów wła społeczności. Wszystkie te znaczenia, które nie są łatwo dostępne w praktyce dnia codziennego wj towej postaci, czyli takiej, którą określiłem wcześniej jako w „zasięgu" lub „pod ręką", muszą dop« zostać poznane i włączone do obszaru znaczeniowego. Musi zatem zostać rozpoczęty proces ich \ czania. Polega on na udziale w różnych społecznych sytuacjach o odmiennych kontekstach (szcz * Tytuł oryg. The Ad of Interpretation, fragm. P.L. Berger, H. Kellner, Sociology Reinterpreted, New York ] przekład M. Bogunia-Borowska. Akt interpretacji 71 nie jeśli chodzi o znaczenia z przeszłości) albo poprzez specyficzne dyscypliny naukowe. Idąc dalej, musimy dokonać dalszych rozróżnień: we wszystkich wspomnianych wcześniej przypadkach istnieje różnica pomiędzy zwykłą interpretacją znaczeń codziennego życia oraz interpretacjami dokonywanymi z punktu widzenia nauk społecznych. Następnie należy rozróżnić interpretacje znaczeń jednostek, z którymi jest się w danym momencie w bezpośrednim kontakcie twarzą w twarz albo potencjalnie dopiero będzie. W terminologii Alfreda Schutza są to tzw. „wspólnicy" (consociates). Następnym rodzajem są znaczenia jednostek, z którymi takie interakcje nie zachodzą, tzw. „rówieśnicy" (contemporaries), albo w przypadku przeszłości „poprzednicy" (predecessors) Ostatni rodzaj znaczeń ujawnia się w anonimowych strukturach (np. znaczenie instytucji, z której konkretnymi jednostkami ludzkimi nie mogą zachodzić żadne interakcje). Czytelnik, który jedynie w niewielkim stopniu zna koncepcje i poglądy Alfreda Schulza, z łatwością zauważy, że wszystko to, o czym tu mówimy, może niezwykle szybko stać się dużo bardziej skomplikowane. W związku z tym, zamiast skupiać się na zawiłościach tych teorii, spróbujmy zastosować je do konkretnego przykładu. Innymi słowy, zobaczmy, jak wygląda interpretowanie w konkretnych społecznych sytuacjach. Jak zwykli mawiać fenomenolodzy, skonstruujmy świat lub w tym przykładzie, przynajmniej miniświat. Jestem młodą kobietą, absolwentką socjologu na mniej niż elitarnym uniwersytecie stanowym w środ-kowozachodnim stanie. Biorę udział w socjologicznym zjeździe w dużym hotelu na zachodnim wybrzeżu. Właśnie teraz, pomiędzy sesjami, dyskutuję z młodą kobietą, która jest z kolei studentką bardzo elitarnego uniwersytetu w Kalifornii. Poruszyłyśmy naturalnie temat rynku pracy (jakże mogłybyśmy o tym nie rozmawiać?). Udzieliła mi ona wielu naprawdę interesujących, mam nadzieję użytecznych informacji na temat ofert pracy w tamtej części kraju. Nasza konwersacja była bardzo przyjacielska imila i to zarówno pod względem formy, jak i poruszanych treści. Muszę przyznać, że podobne rozmowy zdarzały mi się już wcześniej przy różnych okazjach. Rozmowa z nią była naprawdę całkiem ciekawa, a niektóre podane przez nią informacje nowe i interesujące, chociaż wcale nie nazbyt zaskakujące. Nagle, zupełnie nieoczekiwanie, nasza konwersacja zmieniła charakter. Powiew chłodu wdarł się do naszej rozmowy. Moja rozmówczyni spojrzała na zegarek, przepraszając, że musi już iść. Z żalem przyjęłam informację, że niestety musi już iść. Wychodząc, obróciła się na moment w moją stronę, przeszyła mnie badawczym wzrokiem i powiedziała: „W zasadzie w ogóle cię nie znam i być może nie powinnam tego mówić, ale kilku moich przyjaciół z Los Angeles planuje orgietkę na czternastym piętrze. Jestem pewna, że byłoby fajnie, gdybyś do nas wpadła. Myślę, że przydałaby nam się dodatkowa kobieta. Może wybrałabyś się ze mną? Niektórzy chłopcy są naprawdę niesamowici, a na dodatek przystojni". Zatrzymajmy się na chwilę w tym miejscu naszej opowieści. Zastanówmy się, co się właściwie teraz dzieje? Nie ma żadnego znaczenia, czy jestem teraz zszokowana, czy może podniecona, czy jestem gotowa przyjąć zaproszenie skuszona wizją uciech, czy też szybko odrzucę tę propozycję. Takie coś nigdy wcześniej mi się nie przytrafiło, i całkiem niezależnie od moich uczuć i tego, co ewentualnie mogłabym zrobić w tej sytuacji, to, co się teraz dzieje, jest jasne i oczywiste: spotkała mnie Nytuacja, która wymagała ode mnie interpretacji. Zaraz po tym, jakmój poziom adrenaliny unormował się po pierwszym szoku, zaczęły mi przychodzić do głowy różne możliwe interpretacje tej całej sytuacji oraz niezwykłej i nieoczekiwanej propozycji. Możliwości były różne. Myśla-iam na przykład, że to po prostu „żart" albo „to tak naprawdę nie jest wcale zaproszenie na seks party, ale próba uwodzenia mnie przez lesbijkę", albo nawet „może tylko źle usłyszałam, co ona mówiła?". Każda z tych dopuszczalnych interpretacji, jeśli dać im wiarę, może nas przesunąć z pozycji całkowitej obcości do stanu daleko idącej poufałości. Byłam już wcześniej podrywana przez lesbijki, niektóre, i szczególnie te pochodzące z Kalifornii, strasznie śmiesznie się wyrażały. Zawsze mnie to śmieszyło. 72 RL. Berger, H. Kelln Załóżmy jednak, że odkładamy na bok wspomniane wcześniej interpretacje. Nie ma tu niczego, co wskazywałoby, że ona żartuje. Lesbijki posuwają się do uwodzenia, nie wspominając już przystojnyJ mężczyzn. W każdym bądź razie Kalifornijka czy też nie, posługiwała się klasycznym amerykański angielskim, a zatem wszystko, co usłyszałam, dobrze zrozumiałam. Konkludując zatem, nie da W ukryć, że nasza rozmowa znaczyła dokładnie to, co znaczyła: rzeczywiście byłam zapraszana na orgl Gdy już z całą mocą sobie to uświadomiłam, stwierdziłam, że jest to dla mnie całkowicie nowa i niezni na mi z dotychczasowego doświadczenia sytuacja. Nigdy nic podobnego mi się nie zdarzyło. Bez wzgli du na to, czy ewentualnie odpowiem na propozycję, która przyszła do mnie z nieznanego mi ^ i podejmę jakieś konkretne działania, czy też nie, z pewnością stanę w obliczu intelektualnego wyz1 Nie da się ukryć, że w konsekwencji bycia postawionym w tej nowej sytuacji jestem zmuszi rozszerzyć moją mapę poznawczą. Mówiąc, że muszę rozszerzyć moją mapę poznawczą, mam naprawdę na myśli to, że muszę znaleźć sposób zinterpretowania nowego obszaru znaczenio' który właśnie odkryłam. Jeszcze inaczej rzecz ujmując, interpretacja jest rodzajem włączania no1 elementów do już istniejącej mapy znaczeń: staram się zrozumieć nowe przez odniesienie do s czyli do moich wcześniejszych doświadczeń. Chociaż ten rodzaj komunikacji nigdy wcześniej rai nie zdarzył, to pasuje do elementów, które znam lub wydaje mi się, że znam, np. na temat kalii skiego stylu życia (wiedzę czerpię z książek, filmów, czasopism). Jeśli mogę to zrobić wiarygi tę nową informację zakwalifikowałabym jako informację typu „w garści" (at hand), czyli taką, znaczenie już znam. „Kalifornijczycy rzeczywiście zachowują się w taki sposób!" A zatem niała sytuacja potwierdziła moją wcześniejszą wiedzę. Mimo że ta sytuacja jest naprawdę dla nowa, to mój aparat poznawczy zawiera już takie kategorie, dzięki którym może tę sytuację z łai włączyć do mojej wizji społecznego świata. Można by więc powiedzieć, że sytuacja ta jest co pra nowa, ale nie a ż tak nowa, jakby się mogło wydawać. (Aby to lepiej zilustrować, wyobraźmy inne zaproszenie, które mogłoby brzmieć tak oto: „Moi przyjaciele z Los Angeles dokonują ryti złożenia krwawej ofiary, na czternastym piętrze. Wciąż nie mamy ofiary. Chciałabyś nią być?"), wet tę nową informację mogę zaszeregować dzięki kategoriom, które już posiadam i które dostępne. W najgorszym wypadku muszę jedynie zrekonstruować te kategorie, aby ująć to, wydarzyło. W tym przypadku już samo zdanie „oni naprawdę tak się zachowują" jest samo pr aktem rekonstrukcji. Kontynuując dalej rozmowę z moim partnerem, tworzę znaczenia bardziej rafinowane i złożone. Zaznaczmy, iż w tym przykładzie nie występowałem w roli profesjonalnego socjologa. Do tego mentu moje reakcje przypominały reakcje zwykłych ludzi w codziennych sytuacjach, którzy nie dają żadnej fachowej wiedzy socjologicznej. Intelektualny wysiłek, aby zrozumieć, co się do mnie nie jest zaprogramowanym procesem, jakąś usystematyzowaną strukturą, w której działania na; ją w określonym porządku krok po kroku. Rozumienie tego, co ktoś chce nam zakomunikować się raczej w sposób spontaniczny. Spore partie informacji są gwałtownie przyswajane i po prostu twarzane przez mój system poznawczy. Zachodzący proces interpretacji następuje bezwiednie, mojego świadomego udziału, podczas gdy rozmowa naturalnie toczy się dalej. Dodajmy zatem, że nocześnie toczą się dwa procesy: rozmowa prowadzona na głos z partnerem oraz moja wewni dyskusja, która jest kluczowa, bo cały czas koncentruje się na wytwarzaniu znaczeń do tego, co się na pierwszym planie - „na głos". Dotarliśmy do punktu, w którym nadszedł czas, aby pchnąć naszą historię do przodu. W kiedy zostałem zaproszony na, przypomnijmy, orgię na czternastym piętrze i po tym, jak zoriei łem się, co to naprawdę oznacza, uznałem, że nie udzielę natychmiast jednoznacznej odpowiedzi negatywnej, ani pozytywnej. Nagle moje zainteresowanie urosło do olbrzymk rozmiarów. Zaczynam zadawać po kolei różne pytania: kim są ci przyjaciele z LA? Jak ca robią? Czy moja rozmówczyni bierze w tym udział? Właściwie co dzieje się podczas tych spoi I F o o te ni ni ni: fei ot na nit py. co POg ści. pogi usto int\i I łem i mnie nej, s Akt interpretacji 73 W tym miejscu dokonuję oczywiście czegoś więcej niż tylko interpretacji znaczenia pojedynczej rozmowy z inną osobą. Zacząłem rozpatrywać kwestię, która pozwoli mi zinterpretować o wiele większy fragment społecznego świata. Mimo tego, to wszystko nie muszą być poprawne rozważania socjologiczne. W końcu pytania, które teraz zadaję, są tymi, które każdy człowiek z pewnością chciałby zadać, zainteresowawszy się taką sprawą czy też sytuacją, w jakiej ja się znalazłem. Dlatego też te pytania nie muszą być zadawane w pełni zgodnie z wymogami metodologicznymi i kanonami nauki. Następują one po sobie spontanicznie bez większych przemyśleń i ustalonego porządku. Jednakże jeśli mój rozmówca będzie gotowy i zechce odpowiedzieć na te pytania, to po prostu w naturalny sposób zmusi mnie do bardziej naukowej interpretacji tego zjawiska. Aby to wszystko miało charakter naukowy i przyniosło takież rezultaty, muszę dokonać jednego niezwykle ważnego założenia: muszę się skupić i słuchać. Potocznie mówiąc, nie jest trudnością wydobycie znaczenia: muszę się tylko bardzo skoncentrować na tym, co dana osoba mówi. Nie mogę sobie pozwolić na zbyt długie rozmyślania i utratę wątku. Najistotniejszy jest fakt, że muszę przez cały czas być bardzo skupiony na samej rozmowie, muszę starać się dostroić do poziomu komunikacyjnego rozmówcy, jak to się mówi potocznie, odbierać na tych samych falach. Poza tym muszę pamiętać, aby nie przerywać, a tym bardziej nie wtrącać swoich sądowi opinii. Nie tylko dlatego że mógłbym ją tym rozzłościć, ale ponieważ mogłoby to odwrócić uwagę od tego, co ona mówi. Cały czas muszę starać się kontrolować swoje odruchy, hamować ekspresję ichęć aktywnego brania udziału w tej rozmowie. Muszę starać się panować nad swoimi emocjami -pozytywnymi lub negatywnymi. Wszystko to czynię po to, aby wykazać się otwartością, przynajmniej przez jakąś chwilę, podczas której uda mi się uchwycić jej sposób postrzegania świata. Muszę zatem panować nad sobą tak długo, jak ta rozmowa trwa. Przypuśćmy, że ten wysiłek pozwoli nam zrozumieć więcej, niż oczekiwaliśmy. Moja rozmówczyni odłożyła swój odlot tylko dla tych wyjątkowych rozkoszy, które czekają ją na czternastym piętrze. Będą one zapewne trwały wystarczająco długo, żeby odpowiedzieć na nurtujące nas pytania. Zobaczmy zatem, co udało mi się ustalić do tego momentu. Zdobyłem wiedzę, i to z pierwszej ręki, o ludziach, którzy mają wziąć udział w seksie grupowym na czternastym piętrze podczas zjazdu naukowców. Wiedza ta me była co prawda pełna, wręcz przeciwnie, raczej niewielka i dość skromna, ale mimo to zmieniła moją mapę poznawczą w odniesieniu do tego szczególnego obszaru, jakim są seksualne uciechy i preferencje amerykańskiego społeczeństwa. Fakt, że moje zainteresowanie znacząco wzrosło, świadczy o tym, że ta wiedza ma dla mnie niebagatelne znaczenie. Używając terminologii Alfreda Schutza, można powiedzieć, że to, co ja zrobiłem podczas aktu interpretacji, jest niczym innym jak przystosowaniem mojej własnej struktury znaczeniowej do struktury znaczeniowej innej osoby i grupy, do której ona przynależy. ? Przedłużając dalej tę konwersację, dopracowałbym owo przystosowanie struktur znaczeniowych, w polegałoby na tym, że dowiedziałbym się więcej o mojej rozmówczyni i jej przyjaciołach oraz ich poglądach na świat - które najprawdopodobniej nie zawierają bezpośrednich odniesień do seksualności. Myślę, że rzeczywiście zacząłbym rozumieć społeczny kontekst i światopogląd na świat, wewnątrz którego te seksualne zwyczaje tworzyłyby dla tych ludzi sens. Podkreślmy, poznałbym społeczny kontekst, w jakim ten seksualny obyczaj nabiera ważnego znaczenia dla określonej grupy ludzi. Ten ogólny pogląd na świat stanowi klucz interpretacyjny dla różnych obszarów życia społecznego. Pozwala się on ustosunkowywać, interpretować oraz nadawać znaczenia nie tylko związkom międzyludzkim czy też intymności, ale być może także polityce czy religii. Moje pytanie zrodziłoby się zatem w efekcie korelacji tego, co już wiem, czego się teraz dowiedziałem oraz tego, czego się jeszcze chcę dowiedzieć. Bardzo prawdopodobne, że ta zgromadzona przeze mnie wiedza pozwoli mi lepiej „umiejscowić" tę konkretną kobietę wewnątrz określonej grupy społecznej, skategoryzować ją i w efekcie zaklasyfikować. Innymi słowy, dokonam jej t y p i z a c j i. Na przy- 74 RL. Berger, H. Kelln kład będę mógł zaklasyfikować ją inaczej niż „Kalifornijka" (oczywiście jest to nieprecyzyjna typizacji w odniesieniu do ludzi biorących udział w orgiach - pomyślmy o wszystkich wyborcach Reagana), al zamiast tego w procesie kategoryzowania wystąpi wiele zdecydowanie precyzyjniej zdefiniowanych i opisanych typów ludzi, którzy angażują się w ten rodzaj aktywności. Pamiętajmy jednak: moje konstruowanie znaczeń zależy od tego, co ona opowiadała. Ujmując rzecJ inaczej: to o n a przedstawia mi portret owej seksualnej subkultury. W każdym bądź razie nie poszła śmy na czternaste piętro, przynajmniej jeszcze nie - wciąż jesteśmy na dole w sklepie z kawą. Tak mm mamy dwie hipotezy wynikające z naszej konwersacji. Pierwsza: typ ludzi reprezentowany przez m konkretną jednostkę postrzega tę subkulturę w jakiś szczególny sposób. Lub druga: jej percepcja i . sferę związaną z jej działalnością zawodową i sferę związaną z miejscem zamieszkania. Tak np. biskupi interweniowali czasem w zatargach między panami świeckimi z ich diecezji a papieżem, tak rzędnik administracji, któremu szczególnie leżą na sercu interesy jego okręgu, będzie najwłaściw-izym pośrednikiem w sytuacji, gdy interesy te znajdą się w kolizji z ogólnymi interesami państwa, którego jest funkcjonariuszem. Sprzyjający pośrednictwu między dwiema grupami, których nie łączy styczność przestrzenna, stop bezstronności i jednoczesnego zaangażowania będzie reprezentowała często osoba pochodząca z jednej miejscowości, a zamieszkała w drugiej. Trudności wynikające z ta-dej sytuacji polegają zazwyczaj na tym, że nie zawsze można ustalić, czy zaangażowanie pośrednika interesy obydwu stron rzeczywiście się równoważy, tak iż rozjemca często przez obydwie skłócone strony podejrzewany bywa o stronniczość. Bardziej skomplikowana i często tragiczna sytuacja zachodzi wówczas, gdy osoba trzecia związa-lajest z obydwoma stronnictwami nie wydzielonymi, odrębnymi sferami interesów, ale całą swą osobo-ością. Zaostrza się to zwłaszcza, gdy przedmiot sporu nie da się zobiektywizować, a rzeczowe znaczenie konfliktu jest w gruncie rzeczy tylko pretekstem albo okazją do ujawnienia głębokich antagoni-ffliów osobistych. Konflikt grozi wówczas wewnętrznym rozdarciem osoby trzeciej, która w równej nierze związana jest osobiście miłością, obowiązkiem, losami, przyzwyczajeniem z obydwiema strona-ni, rozdarciem o wiele silniejszym niż wówczas, gdyby osoba ta opowiedziała się po jednej ze stron. iebezpieczeństwo jest tym większe, że zrównoważone zaangażowanie, nie pozwalające na ustępstwa »żadnym kierunku, zazwyczaj uniemożliwia skuteczną akcję mediacyjną, ponieważ niemożliwe jest nedukowanie konfliktu do przyczyn obiektywnych. Taki jest schemat wielu waśni rodzinnych. O ile pośrednik, którego bezstronność wynika z jednakowego dystansu wobec sprzecznych stanowisk, może tosunkowo łatwo doprowadzić do pojednania, o tyle pośrednik równie blisko związany z obydwiema •tronami napotka ogromne trudności i sam popadnie w ciężkie rozterki wewnętrzne. Dlatego też, jeżeli pośrednik jest wybierany, a nie ingerują inne okoliczności, to osobę w ogóle niezaangażowaną przed-tbda się nad osobę zaangażowaną po obydwu stronach. Na przykład włoskie miasta średniowieczne prowadzały swych sędziów często z innych miast, by zapewnić sobie bezstronność w rozstrzyganiu atargów wewnętrznych. [...] Tertius gaudens tatronność osoby trzeciej w dotychczas omawianych układach działała na korzyść - lub na szkodę -grupy jako całości. Tak pośrednik, jak i rozjemca dążyli do zabezpieczenia jedności grupy przed 96 G. SimB groźbą rozłamu. Ale osoba bezstronna może także wykorzystywać swą względnie uprzywilejowaną! zycję w imię czysto egoistycznych interesów. Pozornie służąc celom grupy, może wygrywać wzajen stosunki między stronnictwami oraz między sobą a stronnictwami dla własnych celów. Nie zan chodzi tu o strukturę już skonsolidowaną, w której życiu zjawisko takie występuje na marginesie i innych. Często stosunek między stronnictwami a osobą bezstronną nawiązuje się ad hoc: elemefl które skądinąd nie tworzą żadnej aktywnej jedności, mogą popaść w konflikt, a pozostająca na ub osoba trzecia może uchwycić szansę, jaką dla niej jako dla bezstronnej jest ten konflikt. W ten spo może dojść do wzajemnego oddziaływania, które dla wszystkich zainteresowanych nabiera znaczeń a różnorodność jego form jest nieproporcjonalna do jego krótkotrwałości. Przytoczę tu dwa przykłady zjawiska tertius gaudens, nie wchodząc w szczegóły, gdyż nie są on istotne dla wzajemnych oddziaływań w zespołach trzyosobowych, będących obecnie przedmiotem r szego zainteresowania. Przykłady te dowodzą raczej pewnej bierności cechującej już to strony walc^ ce, już to ów element trzeci. Szansa trzeciego może polegać na tym, że korzystając, iż dwaj pozosfl trzymają się wzajemnie w szachu, ma możność zagarnąć coś dla siebie, co w innych okolicznościacl napotkałoby sprzeciw jednego z antagonistów. Rozłam powoduje tu paraliż sil, które w innych waruaj kach zwróciłyby się niechybnie przeciwko trzeciemu. Taka sytuacja więc - zamiast pobudzać - ziul faktycznie wzajemne oddziaływanie między trzema elementami, pociągając za sobą wszakże I odczuwalne następstwa dla wszystkich. Przypadki umyślnego wywoływania takiej sytuacji omów dalej, analizując następną strukturę trzyczłonową. Trzeci może osiągnąć również pewne zyski, i podejmując żadnej inicjatywy, a korzystając tylko z tego, że jedna ze skłóconych stron także dąży d osiągnięcia takowych. Typowym przykładem są tu dobrodziejstwa i poparcie, jakiego jedno ze sto nictw udziela osobie trzeciej wyłącznie w intencji znieważenia swego przeciwnika. Tak angielskie ] wa chroniące robotników wyrosły pierwotnie częściowo ze zwykłej animozji torysów wobec liber fabrykantów. Tak też pewne akcje dobroczynne są wynikiem dążenia do zdobycia jak największej ] larności. Zdumiewającą rzeczą jest ten szczególnie małostkowy i podły sposób postępowania, zg z którym tylko w celu zirytowania drugiego okazuje się dobroć trzeciemu. Obojętność wobec mor bezinteresowności altruizmu najostrzej dochodzi do głosu w momencie nadużycia własnej bezin sowności. Znamienne jest przy tym, że cel, jakim jest rozgniewanie przeciwnika, można osiągnąć, żując łaskawość zarówno swym przyjaciołom, jak wrogom. Układy bardziej istotne dla naszych rozważań występują w sytuacji, gdy osoba trzecia ] aktywne działanie wobec jednej ze stron, udzielając jej praktycznego poparcia i opieki (a więc i poparcia intelektualno-obiektywnego, jak w wypadku rozjemcy) i z tego tytułu osiąga pewne poś czy bezpośrednie korzyści. Forma ta przybiera dwojaką postać: albo dwie partie są do siebie i ne wrogo i dlatego zabiegają o względy strony trzeciej, albo też przyczyną wrogości dwóch właśnie rywalizacja o względy trzeciej. Różnica ta odgrywa szczególnie ważną rolę w dalszym i wypadków. Mianowicie jeżeli zaistniały już antagonizm zmusza dwie strony do ubiegania się o] cie strony trzeciej, wówczas rozstrzygnięcie rywalizacji, czyli przyłączenie się strony trzeciej < nej ze stron oznacza dopiero początek walki. Odwrotnie, jeżeli dwa elementy niezależnie od i chcą pozyskać względy trzeciego i to dopiero stanowi o wzajemnej wrogości oraz czyni je stron mi antagonistycznymi - ostateczny podział tych względów - będący tu przedmiotem, a nie narz konfliktu - zazwyczaj też kładzie mu kres; gdy decyzja zapada, wrogie zachowanie staje się prs nie nieuzasadnione. W obydwu przypadkach uprzywilejowanie postawy bezstronnej, jaką trzeci początkowo : wobec dwóch pozostałych, polega na tym, że może on uzależnić swoją decyzję od spełnienia pos nych przez siebie warunków. W sytuacji gdy z jakichkolwiek powodów nie ma prawa dyktować i ków- nie odnosi też pełnych korzyści. Dzieje się tak np. wjednym z najczęstszych przypadkówd go rodzaju - przy rywalizacji dwóch osób tej samej płci o względy osoby płci odmiennej, i ruktury proste. Liczba elementów jako jedyny wyznacznik ich wzajemnych stosunków 97 tatniej nie zależy na ogól od jej woli, tak jak to się dzieje w przypadku kupca wybierającego pomiędzy rama konkurencyjnymi ofertami czy władcy rozdzielającego laski między rywalizujących petentów, ipodyktowanajest względami uczuciowymi, niezależnymi od woli-jako że uczucia woli nie podlegają Dlatego też tylko w wyjątkowych wypadkach można tu mówić o ofertach, których znaczenie polega iłaśnie na kierowaniu wyborem. Mimo iż mamy tu do czynienia z typową sytuacją tertius gaudens, specyficzne wykorzystanie tej sytuacji jest całkowicie niemożliwe. [...] Zajmijmy się teraz drugą formą. Konflikt zmusza dwa stronnictwa, początkowo nie pozostające irżadnym stosunku do elementu trzeciego, do rywalizowania o jego poparcie. Przykładów takiej sytu-cji dostarcza obficie historia każdego związku - począwszy od sojuszów państwowych aż do powią-'M rodzinnych. Najprostszy typowy rozwój sytuacji zyskuje po wprowadzeniu pewnych modyfikacji izczególne znaczenie dla badań socjologicznych. Aby zapewnić trzeciemu pozycję uprzywilejowaną, [go potęga nie musi bynajmniej przewyższać potęgi żadnej z pozostałych stron. Potęga ta jest raczej ireślona poprzez wzajemny stosunek sil obydwu stron. W gruncie rzeczy chodzi tu tylko to, by jego przystąpienie do jednej ze stron zapewniło tej ostatniej przewagę w sporze. A więc, gdy gjr są mniej więcej wyrównane, często minimalny przyrost powoduje definitywne zwycięstwo danej tamy. Zgodnie z tym, wpływ małych stronnictw parlamentarnych często wynika nie z ich własnego uczenia, ale z równowagi sił wielkich partii. Wszędzie tam, gdzie decyduje większość, a więc tam, zie często wszystko zależy od jednego jedynego głosu, nic nieznaczące partie mogą stawiać najbardziej wygórowane warunki w zamian za udzielenie poparcia. Podobna sytuacja może wystąpić w stolnikach między małymi państwami a państwami dużymi znajdującymi się aktualnie w stanie konfliktu. Chodzi tylko o to, by siły dwóch antagonistycznych stron neutralizowały się wzajemnie, a słaba iądinąd pozycja niezaangażowanego jeszcze trzeciego elementu zyska nieograniczoną potęgę. Ele-enty same w sobie mocne będą, oczywiście, korzystać z tej sytuacji w stopniu nie mniejszym. Dwide et unpera Omawiane tu kombinacje trzech elementów charakteryzuje istniejący bądź rodzący się konflikt dwóch fenentów, z którego korzysta element trzeci. Pewien szczególny przypadek tej kombinacji rozpatrzy-josobno, aczkolwiek w rzeczywistości nie zawsze można go wyodrębnić spośród innych. Zdarza się ianowicie, że ów trzeci umyślnie doprowadza do konfliktu, ażeby zyskać pozycję dominującą. Od hnależy zastrzec, że liczba trzy stanowi tu tylko minimalną liczbę niezbędną dla wytworzenia się akiego układu i dlatego może służyć jako najprostszy schemat. Mamy więc do czynienia z następującą Itaacją: dwa elementy pierwotnie zjednoczone lub wzajemnie od siebie niezależne przeciwstawiają ^elementowi trzeciemu. Ten ostatni potrafi skłócić między sobą siły zjednoczone przeciwko (km u. W następstwie bądź owe dwie siły równoważą się wzajemnie, tak iż element trzeci może bez peszkód realizować pożądane dla siebie cele, bądź osłabiają się wzajemnie tak, że żadna z nich nie ?wstanie oprzeć się przemożnej sile trzeciego. | Postaram się teraz scharakteryzować kryteria, według których można odnośne zjawiska uporząd-tarać. Najprostszy przypadek obserwujemy wówczas, gdy siła dominująca nie dopuszcza do zjedno-fjHiia elementów, które jeszcze bynajmniej do tego zjednoczenia nie dążą, ale które z łatwością m o-fcb y to uczynić. Należy tu wspomnieć przede wszystkim o ustawowym zakazie organizacji polityczni jako takich, jak też fuzji kilku organizacji, którym wolno istnieć osobno. W większości wypadków mnie wchodzą żadne istotne obawy, żadne uzasadnione zagrożenie dla istniejącej władzy ze strony jch organizacji. Obawy budzi forma organizacji jako taka, gdyż ewentualnie mogłaby ona stać się fccielem niebezpiecznych treści. Pliniusz w korespondencji z Trajanem mówi wyraźnie, że chrześci-mie są niebezpieczni o tyle, o ile tworzą związek, poza tym zaś są całkowicie niegroźni. Doświadcze-?poucza, że rewolucyjne czy też w ogóle dążące do zmiany istniejącego stanu rzeczy prądy przybie- 98 G. Simid rają formę organizacji. Prowadzi to do fałszywego logicznie, ale psychologicznie zrozumiałego rozumowania odwrotnego, iż wszystkie organizacje wymierzone są przeciw istniejącej władzy. Zakaz ( ra się więc, jeżeli można tak powiedzieć, na możliwości drugiego stopnia: po pierwsze, istnienie z j zabronionych organizacji to tylko pewna możliwość, często nie istnieją one nawet w zan osób, których zakaz dotyczy; po drugie - nawet już uformowane organizacje stwarzają jedynie m< 1 i w o ś ć niebezpieczeństwa będącego asumptem do wydania zakazu. Zakaz ów posługuje się za dwide et imperajako najbardziej wysublimowaną metodą profilaktyki, zabezpieczającą jeden elen przed wszelkimi ewentualnościami, jakie mogłyby wynikać z połączenia innych elementów. Owa funkcja zapobiegawcza pojawia się w identycznej formie tam, gdzie na większość przeciw wiającą się jednostce składają się różne elementy potęgi jednej i tej samej osoby. Królowie ang mańscy zabiegali o to, by majątki możnowladców były możliwie jak najbardziej podzielone. Niek z najpotężniejszych wasali mieli swoje siedziby w siedemnastu - dwudziestu jeden okręgach. W < cie włości wasali królewskich nie tworzyły nigdy wielkich niezależnych księstw, jak to miało miejsce^ kontynencie. Wiadomo także o podziałach ziemi między synów panującego; poszczególne tery zazębiały się w miarę możności tak, by zapobiec ich całkowitemu oderwaniu. Państwo w trosce o i dzielność swego panowania dzieli poszczególne części swego terytorium, albowiem scalone i się z łatwością spod tego panowania wyłamać. [...] Wywołanie antagonizmu między dwoma elementami przybiera już nie tylko zapobiegawczą, ( bardziej ingerującą formę wówczas, gdy trzeci element dąży do wzbudzenia między nimi uczucia { zdrości. Nie mamy tu jeszcze na myśli przypadków, gdy trzeci podburza dwóch pozostałych pr sobie, aby ich kosztem zaprowadzić nowy porządek, albowiem często dążenia jego mają właśnie < rakter konserwatywny. Trzeci pragnie zachować posiadane przywileje i wzbudzając zazdrość, ciwdziała powstaniu bądź przynajmniej dalszemu rozwojowi niepożądanej dla siebie koalicji < pozostałych. Technika ta była, jak się wydaje, szczególnie precyzyjnie stosowana w historii Peru. I wszechnym obyczajem Inków było dzielenie nowo podbitego plemienia na dwie mniej więcej części oraz wyznaczanie im wodzów, przy czym ranga każdego z nich była nieco i na Był to faktycznie najbardziej skuteczny sposób wzbudzenia rywalizacji między tymi dwoma wodza z racji której nie mogło dojść do żadnej jednolitej akcji ludności podbitych terenów przeciwko wladJ Zarówno pozycja w pełni równorzędna, jak i różnice bardzo znaczne bardziej sprzyjałyby zgodnej współdziałaniu. W pierwszym przypadku dlatego, że w obliczu ewentualnej akcji doszłoby bez wątpB nia do równego podziału władzy, a tam, gdzie wymaga tego subordynacja, dwie związane ze sobą osa najłatwiej właśnie poddają się takiej technicznej konieczności. W drugim przypadku dlatego, że om cie władzy przez jedną osobę nie napotkałoby żadnego sprzeciwu. Przy niewielkiej różnicy pozm ryzyko powstania organicznego i satysfakcjonującego obie strony związku, grożącego niepożądanąi jednomyślnością, jest najmniejsze. Albowiem każda z osób chciałaby z pewnością wykorzystać si korzystną sytuację, żądając nieograniczonych prerogatyw, a pozycja drugiej nie byłaby o tyle niżsa by nie rościła ona podobnych ambicji. Nierówny podział wartości w celu wzbudzenia zazdrości i posłużenia się nią jako środkia w myśl zasady dwide et impera jest techniką niezmiernie popularną, którą z kolei pewne warna społeczne mogą równie skutecznie unieszkodliwić. Usiłowano - poprzez nierówny podział darowi podjudzić przeciwko sobie australijskich tubylców, aby tym łatwiej nimi zawładnąć. Ale próby te roa jały się o opartą na wspólnocie organizację plemion, które każdy otrzymany podarek natychmiast dz»l liły między wszystkich członków. Obok zazdrości - środkiem psychologicznym służącym temu sad mu celowi jest podejrzliwość. Podejrzliwość, w przeciwieństwie do zazdrości, jest w stanie powsm mać właśnie większe grupy od tworzenia zrzeszeń konspiracyjnych. Najbardziej skutecznie posIuM się nią rząd wenecki, wszelkimi sposobami skłaniając swych obywateli do denuncjowania wszystkjł na kogo można było rzucić jakiekolwiek podejrzenie. Nikt nie wiedział, czyjego najbliższy przyjął Zasada do ut des przenikająca życie plemienne 99 nie jest przypadkiem na siużbie inkwizycji, i w ten sposób zniszczono w zarodku wszelkie plany rewolucyjne, które zakładać wszak muszą wzajemne zaufanie jak największej liczby osób; zniszczono je tak skutecznie, że w późniejszej historii Wenecji powstania należały do rzadkości. Najbardziej brutalną formą realizacji zasady divide et impera jest rozpętanie walki między dwoma elementami, do czego prowadzić może zajęcie przez element trzeci określonego stanowiska zarówno wobec dwóch pierwszych, jak i wobec pewnego obiektu zewnętrznego wobec nich. Ten ostatni przypadek zachodzi np. wówczas, gdy jeden z trzech kandydatów na dane stanowisko potrafi tak poszczuć na siebie dwóch pozostałych, że ci, obrzucając się oszczerstwami, sami siebie wzajemnie pozbawią szans. We wszystkich tego typu sytuacjach zręczność trzeciego ujawnia się tym wyraźniej, im większy dystans potrafi on zachować wobec rozpętanej przez siebie akcji. Im zręczniej - w sposób niewidoczny - kieruje walką, im doiteczniej potrafi rozniecić ogień, tak by płonął dalej bez jego udziału i dozoru, tym ostrzej i gwałtowniej dwaj pozostali będą walczyli ze sobą aż do obustronnego wyczerpania, a także tym pewniej wartości będące przedmiotem czy stawką ich rozgrywki wydadzą się losem przypadłym mu niespodziewanie w udziale. Również w tej technice celowali Wenecjanie. Chcąc zawładnąć dobrami szlacheckimi na lądzie, posta-Bowili nadać wysokie tytuły młodym lub niżej urodzonym przedstawicielom szlachty. Wywołane tym oburzenie wśród starszych i dostojniejszych podniecało wieczne zamieszki i walki między obydwoma partiami, w odpowiedzi na co rząd wenecki całkowicie legalnie konfiskował dobra winnych. W takich przypadkach, gdy zjednoczenie skłóconych elementów przeciwko wspólnemu ciemięży-cielowi wydaje się ze wszech miar celowe, szczególnie wyraziście rysuje się ogólna prawidłowość wa-rankująca działanie zasady divide et impera, a polegająca na tym, że wrogie postawy wynikają bynajmniej nie ze zderzenia rzeczywistych interesów. Ogólna potrzeba wrogości, psychiczna gotowość do antagonizmu, który dopiero szuka sobie obiektu, łatwo może spowodować przeniesienie wrogości z osoby przeciwnika, w stosunku do którego wroga postawa miałaby sens i cel, na kogoś innego. Zasada dwide timpera pozwala poprzez podjudzanie, oszczerstwa, pochlebstwa, podniecanie ambicji itd. wywołać tu ogólny stan wzburzenia i chęć walki, która umożliwia podsunięcie fikcyjnego przeciwnika. W ten sposób forma walki może całkowicie oderwać się od swojej treści i sensu. Osoba trzecia, na której wzasadzie powinna skupiać się wrogość, może tak dalece usunąć się z pola widzenia, że dwaj pozosta-Satakująnieją, lecz siebie wzajemnie. [...] Bronisław Malinowski ZASADA DO UTDES PRZENIKAJĄCA ŻYCIE PLEMIENNE* W poprzednich ustępach ujrzeliśmy życie krajowców w wielu obrazach, które zilustrowały nam prawną stronę związku małżeńskiego, współdziałania w zespole rybackim, wymiany żywności pedzy przybrzeżnymi i śródlądowymi wsiami i, wreszcie, niektórych obowiązków rytuału żałoby. W opi- '*Fragm. B. Malinowski, Zwyczaj i zbrodnia w społeczności dzikich, Dzieła, t. 2, przekład J. Chałasiński, A. Wa- górski, Warszawa 1984. 100 B. J sie starałem się zachować szczegóły w tym celu, ażeby na konkretnych przykładach ukazać wyraźni w działaniach to, co według mego zdania stanowi istotny mechanizm prawa, a mianowicie: spolecza i psychiczny przymus, rzeczywiste siły, cele i motywy, za których sprawą ludzie dotrzymują swoich zobowiązań. Gdyby miejsce pozwoliło, łatwo byłoby ułożyć te izolowane przykłady w pełny obraz i ukazać, że zupełnie ten sam mechanizm prawny, nadający wiążącym zobowiązaniom charal ter specjalnej kategorii i wyodrębniający je spośród innych typów reguł zwyczajowych, wykryć można we wszystkich stosunkach społecznych i we wszystkich innych dziedzinach życia plemiennego. Wystarczyć jednak będzie musiał przegląd krótki, lecz ogarniający całokształt zagadnienia. Weźmy więc wpierw pod uwagę transakcje gospodarcze. Wymiana dóbr i usług prowadzona jed najczęściej w trwałej spółce, bądź też związana jest z określonymi więzami społecznymi, albo połąc*| na z wzajemnością w sprawach innych niż gospodarcze. Jeśli nie wszystkie, to większość aktów gospodarczych należy, jak się okazuje, do jakiegoś łańcucha wzajemnych darów i darów zwrotnych, które« dłuższą metę równoważą się, obu stronom przynosząc równą korzyść. Opis stosunków gospodarczych w pólnocno-wschodniej Melanezji dałem już w artykule The PńM tive Economics ofthe Trobriand Islanders („Economic Journal" 1921) i w książce Argonauts ofm Western Pacific (1923). [...] Moje koncepcje prawa pierwotnego nie były jeszcze wówczas dojraB i fakty są tam przedstawione niezależnie od obecnego ujęcia. Dlatego też świadectwo ich jest tym w dziej wymowne. Kiedy jednak pewną kategorię prezentów opisuję tam jako „czyste dary" i pod ta, nagłówek podciągam dary męża dla żony i ojca dla dzieci, popełniam oczywistą omyłkę. W istocie m czy wpadłem tu w poprzednio wytknięty błąd, polegający na wyrwaniu pojedynczego aktu z jego ltotj tekstu i na braku dostatecznie rozległej perspektywy, ogarniającej całość transakcji. W tym saraji ustępie podałem jednak mimowolne sprostowanie tej omyłki, stwierdzając, że „dar dany przez ? synowi ma być (według krajowców) zapłatą za jego stosunek z matką". Podkreśliłem tam takżqfl „wolne dary" dla żony oparte są również na tej samej koncepcji. Ale naprawdę poprawny opis stosm ków gospodarczych - poprawny zarówno z prawnego, jak i ekonomicznego punktu widzenia - musi* ; by obejmować cały system darów, obowiązków i wzajemnych korzyści, wymienianych pomiędzy męJ i z jednej strony a żoną, dziećmi i bratem z drugiej. Okazałoby się wówczas, że - zgodnie z pojęcflf krajowców - cały system opiera się na bardzo skomplikowanym do ut des i że na dłuższą metę wzajm e ne usługi równoważą się . f Istotna przyczyna, dla której normalnie wszystkich tych gospodarczych zobowiązań dotrzya się, i to dotrzymuje bardzo skrupulatnie, leży w tym, że niewywiązanie się z nich stawia czli w sytuacji nie do zniesienia, a opieszałość w wypełnieniu tych zobowiązań okrywa go hańbą, wiek, który w transakcjach gospodarczych uporczywie wykraczałby przeciwko regułom prawa, lazłby się wkrótce całkowicie poza słonecznym i gospodarczym porządkiem - i świetnie zdaje z tego sprawę. Sprawdzianem tego są dziś losy niektórych krajowców, którzy poszedłszy - skul lenistwa i ekscentryczności - po linii lekceważenia zobowiązań, związanych z ich stanowiskieJ Of P' rzi pr. kie B. Malinowski, Argonauts ofthe Western Pacific, London 1923, s. 179-181. Por. też wydanie polskie.,47 Zachodniego Pacyfiku, Dzieła, t. 3, Warszawa 1981, s. 246-247. Dalej cytujemy wydanie polskie. Porównaj także słuszną krytykę mojego wyrażenia „czysty dar" i wszystkiego, co ono oznacza, przez] Marcela Maussa w: Essai sur le Don, „CAnnee Sociologiąue" 1923-1924,1.1 (nouvelle serie), s. 171 i nafl M. Mauss, Szkic o darze, [w.\ idem, Socjologia i antropologia, tłum. K. Pomian, Warszawa 1973, s. 315H Ustęp ten napisałem przed zapoznaniem się z uwagami Maussa, zgadzającymi się pod każdym względem z i własnymi. Badaczowi terenowemu przynosi to prawdziwą satysfakcję, gdy dowiaduje się, że obserwał podane są tak dobrze, iż pozwalają na odrzucenie jego wniosków przez innych na podstawie jego własnej! rialu. Jeszcze przyjemniejsze jest dla mnie stwierdzenie, że mój dojrzalszy sąd doprowadził mnie zupełnie ii leżnie do wyników identycznych z tymi, jakie uzyskał mój znakomity kolega M. Mauss. psi niii da Inm ?rów DL rozu mai' llne w ? do ut des przenikająca życie plemienne 101 cznie stali się w swoim społeczeństwie wyrzutkami, pasożytującymi na jakimś Europejczyku b kimś innym. Szanujący się obywatel musi wykonywać swoje obowiązki, chociaż uległość jego nie wynika z jakie-i instynktu lub intuicyjnego impulsu ani też z „poczucia grupowego", lecz źródło swoje ma w precy-i i skomplikowanym działaniu systemu, w którym każdy akt ma swoje własne miejsce i musi być dnie wykonany. Chociaż najinteligentniejszy nawet krajowiec nie umie sformułować tego sta- w ogólny abstrakcyjny sposób lub przedstawić go jako teorii socjologicznej, to jednakże f dobrze zdaje sobie sprawę z jego istnienia i w każdym konkretnym wypadku potrafi przewidzieć kie jego konsekwencje. W obrzędach magicznych i religijnych każdy prawie akt, niezależnie od jego zasadniczych celów Jców, uważany jest także za zobowiązanie między grupami lub jednostkami; i tutaj również, prę-j czy później, dochodzi do równoważnej zapłaty lub zwrotnej usługi, zawarowanej przez zwyczaj, awswoich najważniejszych formach jest instytucją publiczną, a wiejski czarownik, który z reguły •? swój urząd dziedzicznie, związane z nim funkcje celebruje na rzecz całej grupy. Tak jest gią ogrodową, rybołówstwa, wojny, pogody i budowy czółna. Gdy więc zachodzi potrzeba, w odpo-1 sezonie lub też w określonych okolicznościach ciąży na nim obowiązek wykonania magii i prze-nia związanych z nią tabu; a czasami również kierowania całym przedsięwzięciem. Jego zapła-za te czynności są niewielkie prezenty, ofiarowane bezpośrednio i często włączone w sam przebieg obrzędu. Ale istotne jego wynagrodzenie polega na prestiżu, władzy i przywilejach, które przynosi mu ego stanowisko . Jeśli chodzi o magię mniej ważną lub przygodną, taką np., jak magia miłosna, obrzę-|y lecznicze, czarna magia, magia odwracająca ból zęba lub magia pomyślności świń, gdy wykonana jest na rzecz kogoś innego, musi być zapłacona i to sowicie, a stosunek pomiędzy klientem i fachowcem oparty jest na umowie, określonej przez zwyczaj. Z punktu widzenia naszego obecnego zagadnienia trzeba podkreślić fakt, że spełnienie wszystkich łtów wiejskiej magii jest dla wykonawcy obowiązkowe i że obowiązek wykonywania ich związany jest «stanowiskiem wiejskiego czarownika, stanowiskiem zazwyczaj dziedzicznym i dającym władzę i przywileje. Jednostka może zrzec się swojej pozycji i przekazać ją najbliższemu z następców; ten jednak, |Jy obejmuje to stanowisko, musi wypełniać pracę z nim związaną; społeczeństwo zaś musi dać mu f zamian wszystko, co mu się należy. Jeśli chodzi o czynności, które zazwyczaj uważa się za religijne raczej aniżeli magiczne - ceremo-lie przy urodzeniu lub w związku z małżeństwem; obrzędy, związane ze śmiercią lub żałobą; cześć oddawana zjawom, duchom lub postaciom mitologicznym - czynności te mają również swoją stronę (Kiwną, której przykładem są opisane ceremonie pogrzebowe. Każdy ważki akt o religijnym charakte-ne pojmowany jest jako obowiązek moralny w stosunku do otaczanych kultem sił, duchów, zjaw lub pnedmiotów; zaspokaja on również pewne emocjonalne pragnienia wierzącego. Lecz oprócz tego wszyst-fego ma on także swoje miejsce w jakiejś społecznej płaszczyźnie i uważany jest przez osobę lub tsoby trzecie jako im należny, bacznie śledzony przez nie, a następnie wynagrodzony lub odwzajem-imy zgodnie ze swoją naturą. Kiedy, np. podczas dorocznego powrotu duchów zmarłych do wsi, skła-k się ofiarę duchowi zmarłego krewnego, czyni się zadość jego uczuciom i bez wątpienia zaspokaja imież jego duchowy apetyt, który syci się duchową substancją pokarmu. Wyraża się w ten sposób irniież swoje własne uczucie w stosunku do ukochanego zmarłego. Ale wchodzi tu w grę także pewne Ma dalszej informacji o społecznym i prawnym położeniu dziedzicznego czarownika por. poświęcony magii fcdz. 17 mojej książki Argonauci, a także opisy i rozproszone wzmianki o magii czółna, magii żeglarskiej oraz W$kaloma. Por. także krótki opis magii ogrodowej w: The Primitwe Economics ofthe TrobriandIslanders, peBconomic Journal" 1921, t. 31; magii wojny w: War and Weapons among the Natwes ofthe Trobriand %nds, „Man" 1920; magii rybackiej w: Fishing in the Trobriand Islands, „Man" 1918. B. Malinowa zobowiązanie społeczne: gdy danie było wystawione przez jakiś czas i duch nasycił się już nim ducha wo, resztę, choć po tym duchowym spożyciu może ona wydawać się gorsza dla zwykłej konsumpol daje się przyjacielowi lub żyjącemu powinowatemu, który później odpłaca się podobnym podarunkiem. Nie mogę sobie przypomnieć ani jednego aktu natury religijnej, który by ubocznie nie miał róv takiej społecznej strony, w mniejszym lub większym stopniu związanej z główną religijną funkcją < rzędu. Główne jej znaczenie polega na tym, że akt ten, będący obowiązkiem religijnym, czyni ona i nież obowiązkiem społecznym. Mógłbym dalej ciągnąć ten przegląd różnych faz życia plemiennego i omawiać szerzej prawną s nę stosunków rodzinnych, powyżej już zobrazowanych; mógłbym także zająć się kwestią wząjemno w przedsięwzięciach na większą skalę itd. Lecz i obecnie stało się już chyba jasne, że szczegó przykłady, poprzednio przytoczone, nie są czymś wyjątkowym i odosobnionym, lecz są przykla reprezentatywnymi dla tego, co występuje w każdej dziedzinie życia tubylców. Wzajemność jako podstawa struktury społecznej Zmieńmy teraz całą naszą dotychczasową perspektywę i spójrzmy na sprawy z socjologicznego pu widzenia. Jeśli - zamiast dokonywać przeglądu różnych rodzajów czynności - weźmiemy pod uh kolejno poszczególne cechy ustroju plemiennego, łatwo będzie wykazać, że cala struktura społeca stwa trobriandzkiego opiera się na zasadzie stanu prawnego. Przez to rozumiem, że roszczenia; w stosunku do poddanych, męża w stosunku do żony, rodziców względem dzieci i vice versa są ( wowane nie dowolnie i jednostronnie, lecz zgodnie z określonymi regułami i że uszeregowane i w łańcuch wzajemnych usług. Nawet wódz, którego stanowisko jest dziedziczne, oparte na wysoce zaszczytnych tradycjach i gicznych, otoczone półreligijną czcią, wyniesione ponad inne iście książęcym rytuałem dystansu, \ nia i surowych tabu; wódz, który skupia wiele władzy, bogactwa i możliwości wykonawczych, musi s wać się do określonych norm i krępowany jest więzami prawa. Gdy chce ogłosić wojnę, zor ekspedycję lub urządzić świąteczną uroczystość, musi wystąpić z formalnym wezwaniem, pub ogłosić swoją wolę, naradzić się ze starszyzną, przyjąć zgodnie z ceremoniałem daninę, usługi i swoich poddanych i wreszcie wynagrodzić je zgodnie z określonym cennikiem [...]. Wystarczy ] przypomnieć tu o tym, co zostało powiedziane poprzednio o wzajemnych prawach i obowiązkach, kąjących z małżeństwa, stosunków pomiędzy mężem i żoną, i pomiędzy powinowatymi3. Całemu ] łowi na totemiczne klany, lokalne podklany i społeczności wiejskie właściwy jest system wzaje usług i obowiązków, w ramach którego między grupami tymi rozgrywa się nieustanne do ut des. Jeśli chodzi o prawny charakter stosunków społecznych, to najbardziej godne uwagi jest, być i to, że wzajemność, zasada do ut des panuje niepodzielnie także w obrębie klanu, a nawet wj najbliższych krewnych. Jakeśmy to już widzieli, związki pomiędzy wujem i siostrzeńcami,; rodzonymi braćmi, a nawet najmniej egoistyczny ze wszystkich stosunek pomiędzy bratem i sil Por. opis uroczystości milamala, święta dorocznego, powrotu duchów zmarłych w: Balomo: The SpiritĘ Dead in the Trobriand Islands, „Journal of the Royal Anthropological Institute" 1916, t. 46. Ofiary poi 0 które tu chodzi, opisane są na s. 378. Muszę tu raz jeszcze powoiać się na moje inne prace, gdzie kwestie te były opracowane szczegółowo, chuj pod innym kątem widzenia. Por. trzy artykuły opublikowane w „Psyche": The Psychology ofSex and theFlm tions ofKinship in Primitive Sociełies, 1923, t. 4; Psychoanalysis and Anthropology, 1924, t. 4; Compkim Myth in Mother Right, 1925, t. 5, gdzie opisane zostały różne strony psychologii płci oraz podstawowe końca 1 zwyczaje dotyczące pokrewieństwa i powinowactwa. Dwa ostatnie artykuły ukazały się równocześnie* niem niniejszej pracy w mojej książce Sex and Repression in Savage Society, London 1927. I Wymiana społeczna 103 wszystkie te stosunki, co do jednego, oparte są na wzajemności i odpłacie za usługi. Jest to ta grupa liaśnie, którą posądzano zawsze o „pierwotny komunizm". W etnologicznym prawoznawstwie klan ipisują często jako jedną osobę prawną, jedno ciało i jeden duch. „Podstawową komórką jest nie jed-lostka, lecz ród. Jednostka jest tylko cząstką rodu" - brzmią słowa Sidneya Hartlanda. Jest to niewątpliwie prawdą, jeśli bierze się pod uwagę tę część życia społecznego, w której wymiana wzajemności ozgrywa się między odpowiadającymi sobie grupami rodowymi, jak klan totemiczny, fratria, moiety lub klasa. Ale jak przedstawia się ta doskonała jedność wewnątrz klanu? Tu znowu dają nam uniwersalne rozwiązania w „przenikającym wszystko poczuciu grupowym, jeśli nie w instynkcie grupowym", który podobno ma być szczególnie wybujały w tej części świata, którą właśnie się zajmujemy, zamieszkanej według Riversa - przez „lud o takim poczuciu grupowym, jakie ożywia każdego Melanezyjczyka". Jest to, jak wiemy, pogląd zupełnie błędny. W grupie najbliższych krewnych rywalizacja, niezgoda i zaciekły egotyzm kwitną w najlepsze i przesądzają o charakterze istniejących między nimi stosunków. Do tej kwestii będę musiał wkrótce wrócić, gdyż musimy mieć znacznie więcej faktów, i to faktów bardziej wymownych, by ostatecznie rozbić ten mit komunizmu rodzinnego i idealnej solidarności grupy związanej wspólnotą pochodzenia, mit wskrzeszony niedawno przez doktora Riversa, a tym samym grożący niebezpieczeństwem rozpowszechnienia się. [...] Peter Blau WYMIANA SPOŁECZNA* Jeśli przyjaźń ma charakter zobowiązania moralnego, to nie formułuje się wyraźnie żadnych warunków, lecz to, co się w niej ofiarowuje jako dar czy jako cokolwiek innego, ofiarowuje się przyjacielowi jako takiemu. Przypuszcza się jednak, że się dostanie tyleż samo lub więcej, tak jak gdyby się nie było tego ofiarowało, lecz pożyczyło. A jeśli ktoś rozwiązuje jakiś rodzący zobowiązanie stosunek w innych warunkach, niż go nawiązał, to wtedy przychodzi do skarg. Przyczyną tego jest fakt, że wszyscy lub większość ludzi życzy sobie tego, co moralnie piękne, lecz postanawia to, co pożyteczne. Rzeczą moralnie piękną jest wyświadczać dobrodziejstwa, nie myśląc o odpłacie, ale pożyteczną jest rzeczą - doznawać dobrodziejstw. Kto może, winien odwdzięczyć się równą miarą . Procesy społecznego zrzeszania się (social association) można, podążając za tropem Homan-sa, ujmować pojęciowo jako „wymianę działań, o charakterze materialnym lub niematerialnym, bardziej lub mniej nagradzającą bądź kosztowną, pomiędzy co najmniej dwiema osobami". Pod wpływem • Tytuł oryg. Social Ezchange, fragm. P. Blau, Ezchange and Power in Social Life, New York 1964, przekład t Gadowska. Kystoteles, Etyka nikomachejska, tłum. D. Gromska, Warszawa 1956, s. 316-317. ?G.C. Homans, Social Behavior, New York 1961, s. 13. Książka ta, jak wskazywano we wstępie, stanowiła ważne źródło inspiracji dla przedstawionych tu analiz. Na temat pierwszych twierdzeń Homansa dotyczących proble- ?u wymiany zob. idem, Social Behanior as Ezchange, „American Journal of Sociology" 1958, nr 63, s. 597-606. p. tej koncepcji wymianę społeczną można zaobserwować wszędzie, nie tylko w relacjach rynkowych,; również w przyjaźni, a nawet w miłości [...] oraz w wielu innych relacjach społecznych usytuov pomiędzy owymi skrajnymi przypadkami zażyłości. Sąsiedzi wymieniają między sobą przysługi, i - zabawki, koledzy - wsparcie, znajomi - grzeczności, politycy - ustępstwa, dyskutanci - idee, gos dynie domowe - przepisy. Powszechność wymiany społecznej stanowi pokusę analizowania wszelkie! zachowań społecznych w kategoriach wymiany, co jednakże pozbawiłoby ową koncepcję wyróżniają goją znaczenia. Ludzie czynią rozmaite rzeczy z obawy przed innymi ludźmi, z obawy przed Bog z obawy przed własnym sumieniem i niczego się nie zyskuje, starając się wtłoczyć tego rodzaju dzia nia w schemat pojęciowy wymiany. Mauss i inni antropologowie zwrócili uwagę na znaczenie i rozpowszechnienie wymiany da i usług w społeczeństwach pierwotnych. „Teoretycznie takie dary są dobrowolne, jednak w rzeczy stości są ofiarowywane i odwzajemniane pod przymusem. [...] Ponadto, przedmiotem wymiany niei jedynie dobra i bogactwa, nieruchomości i mienie osobiste czy przedmioty o wartości ekonomiczn Wymianie podlegają raczej grzeczności, rozrywki, rytuały, wsparcie wojskowe, kobiety, dzieci, i święta; oraz targi, w których rynek stanowi zaledwie jeden z elementów, zaś krążenie majątku: wie jedną z części szerokich i trwałych kontaktów". Zinstytucjonalizowana forma, jaką przyjmuje wymiana darów w społeczeństwach pierwotn podkreśla dwie główne funkcje wymiany społecznej, odróżniające ją od wymiany czysto ekonomiczn mianowicie nawiązywanie więzów przyjaźni oraz ustanawianie zwierzchnictwa nad innymi, przykład wytwarzania więzów przyjaźni stanowi ceremonialna wymiana Kula na wyspach Zacho go Pacyfiku, gdzie „związek partnerski Kula zapewnia każdemu z partnerów [należących do kilku przyjaciół w najbliższej okolicy oraz pewną liczbę życzliwych sprzymierzeńców w dalekich, bezpiecznych i obcych okręgach". Diametralnie różnym przykładem ustanawiania zwierzchnie nad innymi jest potlacz w Ameryce Północno-Zachodniej, gdzie „status w bractwach i klanach, j i każdego rodzaju pozycja determinowane są przez wojnę własności...". Jednak, co najciekawszej miany w tej samej instytucji służą niekiedy cementowaniu relacji między równymi sobie, niekiedy i wytwarzaniu zróżnicowania statusów, jakkolwiek sprzeczne wydają się te dwie konsekwencje. Podsumujmy zwięźle główne zasady leżące u podstaw koncepcji wymiany. Jednostka, która śfl czy drugiej stronie cenne usługi, zobowiązuje ją. By spłacić powstałe zobowiązanie, druga strona? na w zamian dostarczyć korzyści tej pierwszej. Chodzi tu o zewnętrzne korzyści, nie zaś przede wsz kim o nagrody stanowiące istotę związku samego w sobie, mimo że znaczenie społecznych podlegających wymianie nie jest nigdy całkowicie niezależne od stosunków międzyludzkich łączą partnerów wymiany. Jeśli obie jednostki cenią sobie to, co otrzymują od drugiej strony, obie będą s ne świadczyć więcej usług ze swojej strony, by dostarczyć drugiej zachęt do zwiększenia dostaw i i nocześnie uniknąć powstania zobowiązania w stosunku do niej. Jednakże z uwagi na to, iż obie s M. Mauss, Szkic o darze, [w:] idem, Socjologia i antropologia, tłum. K. Pomian, Warszawa 1973, s. 213 „Chcemy rozpatrzyć tu jeden głęboki, ale odosobniony rys wszystkich tych wielce złożonych tematów [...); nim dobrowolny, by tak rzec, z pozoru wolny i bezinteresowny, a przecież wymuszony i interesowny ch owych świadczeń. [...] Ponadto tym, co owe grupy wymieniają, nie są wyłącznie dobra i bogactwa, rucho i nieruchomości, rzeczy pożyteczne gospodarczo. Są to przede wszystkim uprzejmości, festyny, obrzędy, i gi wojskowe, kobiety, dzieci, tańce, święta, jarmarki, rynek jest tylko jednym z ich aspektów i ciążenie 1 jest tylko jednym ze składników umowy o wiele ogólniejszej i o wiele trwalszej". B. Malinowski, Argonauci Zachodniego Pacyfiku, red. A. Waligórski, Warszawa 1967, s. 125. M. Mauss, Szkic o darze, op. cit., s. 262-263: „Polityczny status jednostek w bractwach i klanach oraz i godności są otrzymywane zarówno dzięki wojnie na własność, jak i dzięki wojnie, przypadkowi, dziedzic: powinowactwu i małżeństwu. Ale wszystko jest ujmowane tak, jak gdyby była to walka na bogactwo". Wymiana społeczna 105 otrzymują rosnącą ilość pomocy, jakiej pierwotnie pilnie potrzebowały, ich potrzeba otrzymywania dalszego wsparcia zazwyczaj się zmniejsza. „Zyski z wymiany maleją proporcjonalnie do liczby transakcji wymiany"; w kategoriach technicznych użyteczność krańcowa wzrastającej ilości korzyści ostatecznie się zmniejsza. Jeśli np. potrzebujemy pomocy w naszej pracy, pięć minut wsparcia ze strony eksperta jest dla nas wiele warte, a kolejne ięć minut będzie prawdopodobnie równie cenne. Jeśli jednak udzielałby nam pomocy przez pół godziny, kolejne pięć minut, jakie by nam poświęcił, miałoby niewątpliwie mniejsze znaczenie aniżeli pierw-ize pięć minut. W końcu malejąca użyteczność krańcowa dodatkowych korzyści nie jest już dłużej warta kosztu ich uzyskiwania, a punkt, w którym ma to miejsce, dla obojga partnerów - często po pewnych dostosowaniach proporcji, w jakich wymieniają usługi - decyduje o poziomie transakcji najkorzystniejszym dla obu stron, na którym natężenie wymiany pomiędzy nimi przypuszczalnie ulegnie stabilizacji. Mimo że względy osobiste - na przykład chęć uniknięcia zrażenia kolegi - modyfikują racjonalne decyzje, takie czynniki również mogą być brane pod uwagę w bardziej złożonych wersjach modelu podstawowego, przynajmniej co do zasady. Dla zilustrowania tych procesów weźmy związek pomiędzy nowym pracownikiem a poważanym starszym kolegą. Młodszy pracownik czerpie korzyści ze stymulujących fachowych rozważań starszego kolegi dotyczących spraw zawodowych, jak również z jego gotowości traktowania go jak kolegi, co symbolizuje akceptację jako pełnoprawnego specjalisty. Odwzajemnia się, okazując pełen szacunku podziw, co z kolei ma walor nagradzający dla starszego kolegi. Satysfakcja, jaką starszy pracownik czerpie z faktu, iż słucha się go z ogromnym szacunkiem, zachęca go do poświęcenia części swego ograniczonego czasu na rzecz związku, jednak satysfakcja ta nie wzrasta proporcjonalnie, jeśli przedłuża on czas, w trakcie którego młodszy kolega podziwia jego fachowe opinie z pół godziny raz na kilka dni do kilku godzin dziennie. Poza tym im więcej czasu starszy pracownik poświęca związkowi, tym bardziej kosztowne staje się dla niego dalsze ograniczanie czasu, jaki może przeznaczyć na inną działalność. Będzie zatem skłonny ograniczać czas spędzany na dyskusjach z młodszym kolegą do poziomi, na którym wsparcie, jakie otrzymuje z powodu wyrażanego podziwu, ciągle przewyższa pod względem znaczenia utracone korzyści, które go ominęły z powodu ograniczenia czasu poświęcanego na inne zajęcia. Jednakże w tym punkcie młodszy pracownik może nadal czerpać korzyści z dalszego związku ze starszym kolegą. Wobec tego, że jego podziw nie wystarcza dla zwiększenia czasu kontaktów, młodszy kolega musi dokładać starań, by zapewnić dodatkowe nagrody, np. wykonując doraźne prace na rzecz starszego kolegi, tym samym zobowiązując go do odwzajemnienia się przez poświęce-|fe związkowi większej ilości czasu, niż inaczej by to uczynił. W końcu korzyści krańcowe młodszego pracownika z nasilenia kontaktów w związku ze starszym kolegą przestaną przewyższać koszty krań-Kiwe zwiększenia ilości świadczonych mu usług i wymiana ustabilizuje się na określonym poziomie. Nie zakładamy, że jednostki dokonują takich kalkulacji w sposób świadomy, ale że tego rodzaju nie-tówiadomione kalkulacje tkwią u podłoża uczucia znużenia lub presji ze strony innych zajęć, skłaniając je do podjęcia decyzji, by spędzać razem jedynie określoną ilość czasu. Warunki wymiany Na proces wymiany społecznej wpływa szereg różnorodnych czynników, jak np. stadium rozwoju i charakter związku między partnerami wymiany, natura korzyści podlegających transakcjom, jak również koszta poniesione dla ich dostarczenia, a także społeczny kontekst, w jakim zachodzi wymiana. j.__________________ I G.C. Homans, Social Behavior, op. cit., s. 70. 106 P. Bla Szczególne znaczenie ma pierwsza propozycja wyświadczenia przysługi osobie obcej lub znajoi mej, niezależnie od tego czy przyjmuje ona formę kilku miłych słów, papierosa, zaproszenia po raz pierwszy do czyjegoś domu bądź kilku pomocnych sugestii. Niesie ona bowiem ze sobą ryzyko odrzuca nia samej oferty, jak również ryzyko odrzucenia implikowanych przez nią propozycji przez zaniecha nie odwzajemnienia i nawiązania przyjacielskich stosunków. Podejmując to ryzyko, jednostka doprJ wadzą do zakończenia stosunku całkowitej wzajemnej obojętności i zmusza drugą stronę do dokona nia wyboru pomiędzy dwiema możliwościami; jak zauważył Levi-Strauss: „Odtąd może on być już tylko stosunkiem serdeczności lub wrogości". Oferty tej nie sposób odrzucić, nie powodując obrazy, zaś jJ akceptacja skłania do przyjacielskiej wymiany, choćby pozdrowień lub kilku miłych słów. Simmel przł jął w tej kwestii skrajne stanowisko, iż pierwsza wyświadczona uprzejmość nie może nigdy zostać w pełni spłacona, ponieważ sama stanowi spontaniczny gest dobrej woli w stosunku do drugiej stroJ podczas gdy każda następna przysługa powodowana jest przez obowiązek odwzajemnienia się . j Ustanowienie stosunków wymiany wymaga poczynienia inwestycji stanowiących dla drugiej stroJ zobowiązanie. Ponieważ wymiana społeczna wymaga zaufania, że druga strona się odwzajemni, pfl czątkowy problem stanowi udowodnienie, iż jest się godnym zaufania. Przekonaliśmy się już, w jaki sposób stopniowe poszerzanie transakcji wymiany przyczynia się do wzrostu koniecznego dla ich prowadzenia zaufania. Regularnie wywiązując się ze swych zobowiązań jednostki dowodzą, iż są godne i dalszego kredytu zaufania. Poza tym inwestycje, jakich dokonaia jednostka, rozwijając przyjaciel™ stosunki z inną - w ramach których łatwo jest wymieniać różnego rodzaju przysługi - i zaniedbując i kultywowanie innych związków, które mogłyby stanowić alternatywne źródło tego typu usług, pogiębfl ją jej zaangażowanie w ów związek. Zaangażowanie, które sprawia, iż wycofanie się z owego ukladiM rzecz innego byioby dla niej niekorzystne, dostarcza drugiej stronie dodatkowych powodów do zaufl nia, iż nie będzie się ona starała uchylać od swych zobowiązań w ich związku . Obaj partnerzy czerń korzyści ze stabilnego układu wymiany, lecz większe zaangażowanie jednego z nich stanowi szczegół ną korzyść dla drugiego. I znów, podobnie jak to miało miejsce w trakcie rozważań dotyczących infl gracji społecznej i miłości, napotykamy sytuację przypominającą grę mieszaną, w której występł interesy wspólne oraz konfliktowe, przy czym wspólne dotyczą samego układu, konfliktowe zaś ottafl szą się do stopnia zaangażowania stron. Partner dysponujący mniejszą liczbą alternatywnych możliwości wykazuje tendencję do większego uzależnienia i zaangażowania w stosunki wymiany aniżeli drugi z uczestników układu. Ponieważ zaufanie jest niezbędnym warunkiem stabilnych stosunków społecznych i ponieważ i nikąjące z wymiany zobowiązania przyczyniają się do wzrostu zaufania, istnieją specjalne mech zmy służące podtrzymywaniu zobowiązań, a tym samym umacnianiu więzów wzajemnych zobo? i zaufania. Dla przykładu, w ekspedycjach Kula wyspiarzy triobrandzkich otrzymany ceremonialny^ nie może zostać zwrócony do czasu następnej ekspedycji wiele miesięcy później , i podczas gdyi miana między partnerami zamieszkałymi w pobliżu jest częstsza, pospieszne odwzajemnienie rów uważane jest za niestosowne . Podobnie w naszym społeczeństwie zwyczaj dawania prezentowi C. Levi-Strauss, Zasada wzajemności, tłum. K. Korab, [w:] M. Kępny, J. Szmatka, Współczesne teorie i Warszawa 1992, s. 118. G. Simmel, Socjologia, tłum. M. Łukasiewicz, Warszawa 1975, s. 492-494. Zaangażowanie konceptualizowane jest jako dodatkowa gwarancja, przyczyniająca się do wzrostu czyniąca naruszenie układu przez którąś ze stron niewspółmiernie dla niej niekorzystnym. Zob. T.C.! The Strategy o/Conflict, Cambridge 1960, rozdz. ii; oraz H.S. Becker, Notes on the Concept o/Comn „American Journal of Sociology" 1960, nr 66, s. 32. Zob. B. Malinowski, Argonauci Zachodniego Pacyfiku, op. cit., s. 260. Ibidem, s. 129. 107 Wymiana społeczna narodzeniowych nie pozwala nam na odwdzięczenie się za niespodziewany podarunek gwiazdkowy aż »następnego roku, bądź co najmniej do czasu, gdy nadarzy się następna odpowiednia okazja. Mimo uaproszenie na przyjęcie może zostać odwzajemnione w dowolnym czasie, nie wypada czynić tego zbyt szybko. Na ogól pospieszne odwzajemnienie przysługi, sugerujące odmowę pozostania nieco diu-sej zobowiązanym względem drugiej strony, a co za tym idzie obstawanie przy bardziej oficjalnym larakterze stosunków, jest potępiane jako niestosowne. „Zbyt wielki pośpiech w spłacie zobowiązań poniekąd niewdzięcznością" . Więzy społeczne umacniane są zarówno przez pozostawanie zo-iązanym w stosunku do innych, jak i zaufanie, iż po pewnym czasie spłacą oni swe zobowiązania. Naturę nagród społecznych można rozróżniać wedle kilku kryteriów. Po pierwsze, pewne nagrody społeczne nie podlegają wymianie barterowej, w szczególności wewnętrzne zauroczenie jakąś osobą, aprobata dla jej opinii i sądów oraz szacunek dla jej umiejętności, ponieważ ich znaczenie polega na m, iż są to reakcje spontaniczne, a nie rozmyślne sposoby sprawienia komuś przyjemności. Takie iceny danej osoby lub jej cech mają dlań wartość nagradzającą jedynie wówczas, gdy ma ona podstawy, by sądzić, iż nie są one w głównej mierze powodowane wyraźną chęcią sprawienia jej satysfakcji. Działania nagradzające, w przeciwieństwie do [faktycznych] ocen, mogą podlegać barterowi w proce-m wymiany społecznej, ponieważ fakt, iż są zamierzone jako zachęta, nie wpływa na ich wewnętrzną wartość jako nagród. Akceptacja społeczna w grupie, którą jednostka uważa za atrakcyjną, różnego rodzaju instrumentalne usługi i uleganie jej życzeniom stanowią dla niej nagrodę, nawet jeśli zdaje ona sobie sprawę, iż są zapewniane w ramach wymiany za oczekiwane z jej strony korzyści. Po wtóre, ir ramach każdej z dwu omawianych kategorii można dokonać rozróżnienia pomiędzy nagrodami wewnętrznymi, wynikającymi z istoty związku między jednostkami, takimi jak osobista sympatia i społeczna akceptacja, oraz nagrodami zewnętrznymi, takimi jak aprobata dla decyzji lub opinii oraz in-Jtrumentalne usługi. Po trzecie, można rozróżnić nagrody, które jednostki mogą sobie wzajemnie zapewniać, jak cztery wspomniane właśnie typy, od tych, które z konieczności są jednostronne, a które izejawiają się w ogólnym szacunku, jakim darzona jest dana osoba, co nadaje jej dodatkowego presti-iu, oraz powszechnym uleganiu jej życzeniom, co obdarza ją większą władzą. Sześć nakreślonych powyżej typów nagród można przedstawić w następującym schemacie: WEWNĘTRZNE ZEWNĘTRZNE JEDNOSTRONNE SPONTANICZNE OCENY sympatia osobista aprobata społeczna* szacunek - prestiż** PRZEMYŚLANE DZIAŁANIA akceptacja społeczna* usługi instrumentalne* uległość - władza** * Pociąga za sobą, obok kosztów potrzebnych do ustanowienia związku społecznego, koszty inwestycyjne pono-'. szone przez dostarczycieli. I Pociąga za sobą bezpośrednie koszty podporządkowania ponoszone przez dostarczycieli. ; E La Rochefoucald, Maksymy i rozważania moralne, tłum. T. Boy-Żeleński, Kraków 2003, s. 57. 108 P. Blau Osoba, która czerpie nagrody ze związku z inną osobą, zyskuje bodźce do dostarczania drugia stronie zachęt do kontynuowania związku, co ma również miejsce w przypadku, gdy nagrody są spontanicznymi reakcjami, które nie podlegają wymianie barterowej. Ponieważ związanie się z osobami, które darzą ją wysokim szacunkiem, ma dla jednostki wartość nagradzającą, będzie ona skłonna zapewniać im wystarczające zachęty, by kontynuowały związek, o ile nie podejrzewa ich o udawani) szacunku, by uzyskiwać korzyści z jej strony. Pozytywne oceny jakiejś osoby nie mogą stanowić przed-1 miotu barteru z obawy, by nie przestały być uznawane za autentyczne i w ten sposób nie utraciły swego I znaczenia; niemniej czynią one związki społeczne nagradzającymi i wartymi [poniesienia] pewnyol kosztów po stronie otrzymującego, w konsekwencji umożliwiając oceniającemu odniesienie pewnycl korzyści ze związku z nim. Niekiedy ludzie wykorzystują ten fakt i wyrażają aprobatę w stosunku do | innych w sposób wyrachowany, by uzyskać z ich strony korzyści w drodze wymiany, jednak ta strategii pochlebcy może odnosić sukcesy tak długo, jak jej zamierzone intencje pozostają ukryte. Koszt poniesiony na zapewnianie nagród społecznych w procesie wymiany na inne można wyrazii w kategoriach „kosztu inwestycyjnego", „kosztu bezpośredniego" lub „kosztu [niewykorzystanym możliwości". Inwestycje w czas i wysiłek są konieczne dla nabycia umiejętności potrzebnych do m świadczania wielu instrumentalnych usług; tego rodzaju inwestycje są również niezbędne do wzrf dzenia szacunku za uzyskaną z czyjejś strony aprobatę, i uczynienia jej tym samym cenną dla innyci Inwestycje grupy przynoszące korzyści z członkostwa w niej określają wartość społecznej akcepta^ w grupie i wkład, jakiego można żądać w procesie wymiany na akceptację. Dostarczanie innych społecznych zwykle nie wymaga dodatkowych inwestycji poza tymi, które są potrzebne do na1 relacji wymiany. Najbardziej wyróżniający się koszt bezpośredni w transakcjach społecznych s podporządkowanie związane z wyrażaniem szacunku bądź okazywaniem uległości, tj. naj innych prestiżem bądź władzą. Najbardziej powszechnym kosztem ponoszonym przy dostarc wszelkich nagród społecznych jest potrzebny na zrealizowanie tego w ramach związków spoli czas. Ponieważ wartość owego czasu zależy od alternatyw niewykorzystanych wskutek poświ na dany stosunek wymiany, można go uważać za koszt [niewykorzystanych] możliwości. Czas jedynym ograniczonym zasobem, w stosunku do którego może zaistnieć konieczność wyco: z alternatywnych sposobów wykorzystania, rodząc tym samym koszt możliwości, aczkolwiek ma dopodobnie największe znaczenie w życiu społecznym. Nagrody, jakie jednostka uzyskuje ze związku społecznego, kosztują ją możliwość przezn wydatkowanego czasu (i innych ograniczonych zasobów) na inny związek, w którym mogłaby 01 wać nagrody. Wzajemne wsparcie w związkach miłosnych i akceptacja społeczna w kręgach nych, zabiegi prowadzone w celu uzyskania aprobaty innych czy wzbudzenia ich szacunku, si poświęcone zapewnianiu im korzyści w ramach wymiany na potrzebne usługi lub uleganie czyim^ czeniom - wszystko to powoduje koszty możliwości, z których zrezygnowano w rezultacie decyzji o wydatkowaniu czasu i energii w tych a nie innych związkach. Czas ów oraz starania mo^f zostać poświęcone uzyskaniu tego samego rodzaju nagród z innych źródeł, być może mniejszym tem lub o lepszej jakości; mogły również zostać przeznaczone na uzyskanie nagród innego długo jak pozostałe możliwości wydają się kuszące, jednostki skłonne są je badać, jednakże p decyzję o tym, co uważają za najlepszą możliwość, angażują się w relację wymiany, kończąc z poszukiwaniami, w rezultacie czego mogą nie być zdolne do wykorzystania lepszych możliwości, znajdą się w ich dyspozycji. Jeśli jednostka czerpie satysfakcję, czyniąc w ramach interakcji społecznych coś, co równi sprawia satysfakcję partnerowi, dostarcza partnerowi społeczną nagrodę, nie ponosząc żadnych; tów. Koszt czasu poświęconego przez jednostkę winien być przypisany do nagrody, jakiej świadczą, nie zaś tej, jaką równocześnie zapewnia partnerowi. Tego rodzaju wolne od kosztów, są charakterystyczne dla wzajemnej miłości, gdzie jednostka czerpie satysfakcję z samego?t i r z P m ze dc z i od AA kor jak tów waż Ipidna społeczna 109 ostarczania jej partnerowi, ale można je również zaobserwować w związkach instrumentalnych. Do-koledze kosztuje czas i wysiłek; spodziewać się można, iż kolega ów zrekompensuje doradcy ione przez niego koszty, co najmniej przez wyrażenie uznania i szacunku za udzieloną mu fa-poradę. Jednakże zamiast prosić o radę, kompetentna jednostka, która napotyka złożone za-ia, może opowiedzieć kolegom o interesującym przypadku, jak w rzeczywistości często obser-io w badaniach nad przedstawicielami administracji rządowej . Ifego rodzaju rozważania dotyczące zawiłych problemów prowadzone w obecności kolegów-eksper-można uznać za zamaskowaną konsultację. Uważne wysłuchanie i pełne uznania komentarze kole-w efekcie dostarczają mówcy potrzebnej mu porady i potwierdzenia przez wskazanie mu, czy w dobrym kierunku, kiedy „głośno myśli", pomagając mu tym samym podjąć decyzje, których nie być zdolny podjąć sam. Ponieważ przysłuchiwanie się i komentowanie interesującej pre-entacji złożonego zagadnienia jest pouczające i przyjemne, udzielona pośrednio przez słuchaczy porada nie pociąga dla nich za sobą żadnych kosztów, które mówca byłby zobowiązany im zrekompensować. Otrzymuje darmową poradę, poza pośrednim kosztem inwestycji we własne kompetencje, bez których nie byłby w stanie przedstawić złożonych rozważań, które wydają się innym na tyle stymulujące, że pragną ich wysłuchać . Co dokładnie umożliwia danej osobie uzyskanie społecznych nagród ze strony współpracowników, unikając przyjęcia na siebie zobowiązania do odwzajemnienia się? Chodzi zasadniczo o fakt, iż ich działania, stanowiące dla niej nagrodę, odczuwane są przez nich nie jako koszt netto, ale jako zysk netto, tj. jako wystarczająco dla nich samych nagradzające, by zachęcić ich do zaangażowania się w te działania J. Jednakże postrzeganie relatywnej korzyści partnerów wymiany może skomplikować sytuację. Dla przykładu, jeśli jednemu z sąsiadów sprawia przyjemność rąbanie drewna, zaś drugi chciałby mieć porąbane drewno, pierwszy z nich może wyświadczyć drugiemu przysługę poprzez działanie, iktórego sam czerpie korzyść (rąbanie drewna), i vice versa (danie drzewa do porąbania); tak więc foczątkowo żaden z nich nie jest nic drugiemu dłużny. Jeśli jednak jeden z nich, bądź obaj, zacznie nyśleć, że zyski, jakie czerpie z transakcji, są większe aniżeli zyski partnera wymiany, poczuje się obowiązany do wyświadczenie mu dodatkowych przysług, ten zaś uzna przyjmowanie bądź nawet domaganie się przysług za usprawiedliwione. Względna korzyść netto, jaką jedna osoba czerpie idziaiania, które równocześnie nagradza drugą, jest tym, co uwalnia drugą stronę ze zobowiązania do odwzajemnienia nagród, jakie otrzymuje. \ W analizie kosztów w transakcjach wymiany istotne jest rozróżnienie pomiędzy poniesionym przez Ikosztem uzyskania danej nagrody i poniesionym przez B kosztem dostarczenia jej. Jeśli koszt niewy-przystanych przez B alternatyw jest w wystarczającym stopniu zrekompensowany przez satysfakcję, pą czerpie z samego procesu nagradzania A, może dostarczać owych nagród bez dodatkowych kosz-m netto dla siebie. Niemniej jednak uzyskiwanie tych nagród może okazać się kosztowne dla A, ponieważ nieproporcjonalnie duże nagrody, jakie czerpie, zobowiązują go do odpłacenia B przy poniesieniu IZob. P. Blau, The Dynamics ofBureaucracy, Chicago 1963, s. 132-135. W Ponosi on również koszt czasu, ale nie zobowiązania do odwzajemnienia się. Jednostki, które zwracają się fBpomoc, płacą, co najmniej, szacunkiem dla wyższych umiejętności innych, co wynika z samego faktu zwróce-nia się do nich po radę. W przeciwieństwie do tego jednostki, które prezentują swe rozważania dotyczące złożo-nych zagadnień na forum publicznym, zyskują szacunek, jeśli czynią to z powodzeniem, aczkolwiek narażają się na utratę szacunku, jeśli ich analiza okazałaby się błędna, co z kolei zniechęca mniej kompetentne jednostki do uciekania się do tej praktyki. ? Mimo iż podkreślałem w mych badaniach znaczenie intencji danej osoby nagrodzenia innej w związku (The mnamics ofBureaucracy, op. cit., s. 134), uważam obecnie, że decydującym czynnikiem nie jest jej zamiar, lecz to, czy owa osoba sama odnosi korzyści w procesie oddawania przysług drugiej. 110 R Blau pewnych kosztów własnych. Jednostka może ograniczyć swoje koszty, uzyskując nagrody z dziaiaś innych, które dla nich są zyskowne a nie kosztowne, o ile jest to możliwe . A zatem konsultowanie się z innymi w sposób pośredni przez opowiadanie im o trudnych zagadnieniach jest bardziej ekJ nomiczną metodą otrzymywania pomocy w procesie decyzyjnym niż bezpośrednia prośba o porada jednak jedynie eksperci, których rozważania nad problemami inni uważają za stymulujące, moM skorzystać z tej metody uzyskiwania pomocy, unikając zobowiązania do odwzajemnienia się za nil Wymiana społeczna może również stać się mniej kosztowna i bardziej zyskowna poprzez dostarcił nie nagród społecznych, które równocześnie nagradzają i zobowiązują kiika osób. Ten sposób™ mnażania korzyści wytworzonych przez czyjeś działania ilustruje przykład osoby, która wnosi isi ny dla całej grupy wkład, a także, choć w mniejszym stopniu, jednostki, która podejmuje się me w nieporozumieniach pomiędzy przyjaciółmi. Przypadek manipulacji tego rodzaju opisany | przez Prousta: Czasami godzi! się pośredniczyć między dwoma zwaśnionymi przyjaciółmi, co sprawiało, że go mie- I niono najuczynniejszym z ludzi. Ale nie wystarczało mu oddać przysługę temu, który go o to prosił; i drugiemu przedstawiał swoją rolę jako krok podjęty nie na prośbę pierwszego, ale w interesie tego 1 właśnie drugiego, o czym łatwo mu było przekonać człowieka z góry już zasugestionowanego, że ma I do czynienia z „najuczynniejszym z ludzi". W ten sposób, grając „swr les deux tableaux", uprawiając I to, co się nazywa w giełdowym języku asekuracją, nigdy nie wystawiał swojego wpływu na żadne i ryzyko, a przysługi, jakie oddawał, nie były naruszeniem, lecz fruktyfikacją cząstki jego kredytu . Społeczny kontekst, w jakim zachodzą relacje wymiany, wywiera na nie głęboki wpływ pod Im ma względami, które winny zostać pokrótce zarysowane w niniejszych rozważaniach dotyczącjj warunków wymiany, mimo że pełniejsza analiza wzajemnych relacji pomiędzy procesami i i strukturą społeczną zarezerwowana jest dla następnych rozdziałów. Po pierwsze, nawet jeśli^ abstrahujemy transakcje wymiany w pojedynczej parze, wpływają na nie „zestawy ról" każdego z \ nerów , tj. stosunki w rolach, jakie każdy z nich odgrywa z tytułu zajmowania społecznego sfc istotnego z punktu widzenia wymiany, owe stosunki w rolach wpływają bowiem na alterna możliwości obu partnerów. Szerszy krąg znajomych członków kliki, którzy wymieniają zapr lub na przykład możliwości randek dwojga kochanków określają niewykorzystane przez z nich alternatywy i stąd wpływają na koszt, jaki ponosi każdy z nich w celu uzyskania nagród z ( nego związku. Po wtóre, całość transakcji wymiany w grupie determinuje dominujące proporcje wymiany,* owe standardy grupowe wywierają nacisk na wszelkie związki partnerskie, których tramakcm nich odbiegają w kierunku ich wyrównania. Nie są to naciski normatywne w sensie norm moralm n wspieranych przez sankcje grupowe, które wymuszają dostosowanie się, ale naciski wynikającej niejących możliwości. Dla przykładu, popyt i podaż na pewne umiejętności mechaniczne wgflj st pracowników fabryki wpływają na to, ile szacunku i innych korzyści może średnio uzyskać vM ni wykwalifikowany robotnik za udzielenie pomocy innym w ich zadaniach. Znaczące odchylenia^ za normy w danym układzie wymiany tworzą silną pokusę dla jednego z partnerów, by go porzu Ograniczy ona własne koszty, aczkolwiek nie do zera, nawet jeśli działania te przynoszą im mniejsze 1 niż jej. ' M. Proust, W poszukiwaniu straconego czasu. W cieniu zakwitających dziewcząt, tłum. T. Boy-Żd Warszawa 1992, s. 477. 18 Na temat zestawu ról zob. R.K. Merton, Teoria socjologiczna i struktura społeczna, tłum. E. Morawska,^ tenstein-Żuławski, Warszawa 1982, s. 413-414. j społeczna 111 le, na ile bardziej korzystne możliwości interakcji społecznych są dla niego dostępnie gdzie in-4 Po trzecie, potencjalne koalicje pomiędzy słabszymi członkami zbiorowości skłaniają jej sil-ch członków do powstrzymywania się od pełnego wykorzystywania swej uprzywilejowanej cji w transakcjach wymiany. Po czwarte, różnice we władzy w grupie, jakie zwykle powodują icesy wymiany, modyfikują następnie te procesy, jako że ustanowiona władza umożliwia jednost-izmuszenie innych do zapewniania jej usług bez oferowania uczciwej zapłaty, aczkolwiek niebez-iczeństwo stworzenia koalicji w celu pozbawienia jej władzy może powstrzymać ją przed wykorzystywaniem jej dla wyzysku. Wreszcie, sytuacja społeczna wywiera subtelny, lecz istotny wpływ, czyniąc transakcje w danej slacji wymiany częścią innych wymian, które zachodzą w tle, a które jednak mogą odgrywać ważniej-iząrolę. Jakaś osoba może dać kelnerowi wysoki napiwek przede wszystkim po to, by wzbudzić uznanie dla swej hojności wśród zgromadzonych przy stole towarzyszy, nie zaś, by zyskać wdzięczność slnera. Pracownik może życzliwie pomóc nowo przybyłemu i odmówić jakiejkolwiek proponowanej wpłaty, ponieważ chce wywrzeć wrażenie na swym kierowniku lub starszych kolegach. Jeśli spojrzymy tylko na widoczną wymianę w tych przypadkach, jednostka wydaje się nie być zainteresowana odnoszeniem z niej korzyści; powód stanowi jednak fakt, że jest ona zorientowana na inną wymianę, a jej bezinteresowne zachowanie w jednej wymianie jest zaprojektowane na odniesienie korzyści w innej przez zdobycie uznania znaczących innych. Przeciwnym przypadkiem jest jednostka, która w pełni wykorzystuje każdą przewagę, by uzyskać maksymalne korzyści instrumentalne z pewnych relacji wymiany, bez względu na dezaprobatę, na jaką się z tego powodu naraża, ponieważ potrzebuje owych torzyści, by zdobyć aprobatę innych osób, które więcej dla niej znaczą. W obu przypadkach nie sposób irozumieć bezpośrednich procesów wymiany bez wzięcia pod uwagę innych transakcji wymiany, które sę z nimi zderzają. \ Ludzie pragną zyskać aprobatę i pragną zdobyć korzyści w swych związkach społecznych, zaś te dwa pragnienia często popadają w konflikt, albowiem bezwzględna pogoń za korzyściami wywołuje wykle dezaprobatę. Przynależność jednostek do wielu grup w nowoczesnych społeczeństwach poma-p w rozwiązaniu tego konfliktu. Zasoby konieczne dla zdobycia społecznej aprobaty w jednych grulach zwykle zdobywane są w innych, gdzie aprobata społeczna jest mniej istotna i gdzie można się bez niej obejść, jak wspomniano wcześniej. Pieniądze, które biznesmen zarabia w twardych negocjacjach, eo sprawia, iż bardziej się go boją, niż jest lubiany wśród swych kolegów z kręgów biznesowych, pozwalają mu swą hojnością zyskać uznanie przyjaciół. Polityk pokornie wkrada się w laski wyborców, by osiągnąć pozycję, gdzie może dzierżyć władzę. Skąpa sekretarka oszczędza cały rok, pomimo kpin jej towarzyszy w nadziei wywarcia wrażenia swym bogactwem w innym kręgu społecznym w trakcie waka-cji. Młodociany przestępca celowo ściąga na siebie potępienie większej społeczności za działania, któ-(tzdobywają mu szacunek w swym gangu. Przynależność do wielu grup niesie ze sobą koszty społecz-lejak w szczególności wskazuje ostatni przykład. Umożliwia jednostkom w nowoczesnym spoleczeń-jptwie czynienie nieformalnych, a częściowo nawet formalnych, sankcji szerszej społeczności tfeefektywnymi przez organizowanie się w subzbiorowości, których społeczna aprobata uznawana jest u jedynie ważną. 112 E. Goffmfl Erving Goffman ZAŻENOWANIE A ORGANIZACJA SPOŁECZNA Skrajne zażenowanie w sytuacjach społecznych możemy rozpoznać poprzez zewnętrzne objawy zdenerwowania zarówno u innych, jak i u nas samych: zaczerwienienie na twarzy, nerwowa zabaw palcami, jąkanie się, nienaturalnie wysoki bądź niski ton głosu, drżenie głosu lub jego nagle zanikali pocenie się, bledniecie, mruganie powiekami, drżenie rąk, pełne wahania lub też zbyt pośpieszne ruchy, nieobecność myślami czy przejęzyczenia. Jak zauważył Mark Baldwin, w przypadku nieśmiałol możemy mieć do czynienia ze „spuszczaniem wzroku, potakiwaniem, zakładaniem rąk do tyłu, nenJ wym skubaniem ubrania albo zabawą palcami, jąkaniem się oraz z rozmaitymi niespójnościami w« powiedzi". Istnieją także objawy wewnętrzne: skurcze w żołądku, nudności, poczucie oszołomieni suchość w ustach czy napięcie mięśni. W przypadkach mniej stresujących te widoczne i niewidocJ emocje ujawniają się w łagodniejszej formie. Powszechnie sądzi się, że to swoboda i luz podczas interakcji są czymś naturalnym, natomiaa odczucie skrępowania jest godnym ubolewania odstępstwem od normy. W rzeczywistości jednosd może twierdzić, że czuła się „naturalnie" bądź „nienaturalnie" podczas interakcji, mając na myśli koi™ psychiczny bądź poczucie zażenowania w trakcie jej trwania. Osoba, która często wykazuje skrępoJ nie w obecności innych, traktowana jest jako cierpiąca na nieuzasadnione poczucie niższości i wymĘ gająca terapii. Żeby wykorzystać objawy zewnętrzne w analizie zażenowania, trzeba rozróżnić dwojakiego ju okoliczności. Po pierwsze, jednostka może zacząć wykazywać oznaki zdenerwowania, jeśli z; żowana zostaje w zadanie niewielkiej wagi, ale które ze względu na inne, dalekosiężne skutki, może mieć dla jednostki, wymaga pewnego, kompetentnego i szybkiego załatwienia, czemu nie jest w stanie sprostać. Odczuwany dyskomfort zaistniał z powodu sytuacji, ale nie d 1 a n i e j W rzeczywistości jednostka często nie będzie mogła poradzić sobie w danej sytuacji z, powodu wowania wywołanego ewentualnymi konsekwencjami wykraczającymi poza tę sytuację. Znamię jednostka może stać się „roztrzęsiona", chociaż nie było przy niej nikogo. W niniejszym artykule nie będziemy się zajmować tego typu „instrumentalnymi wpadkami' raczej tym rodzajem zakłopotania, które pojawia się w wyraźnej relacji do innych osób, obecn; wyimaginowanych. Poza czymkolwiek innym zażenowanie związane jest przede wszystkim z * Tytuł oryg. Embarrassment and Social Organization, fragm. E. Goffman, Interaction Ritual, New York 1 przekład A. Bukowski. J.M. Baldwin, Social and Ethical Interpretations in Mentol Development, London 1902, s. 212. Bardziej złożone podejście prezentuje psychoanaliza, według której trudności w interakcjach społeczi wynikiem niemożliwych do spełnienia oczekiwań kierowanych pod adresem partnerów interakcji, mających^ przyczyny w niezaspokojonych oczekiwaniach wobec rodziców w dzieciństwie. Celem terapii jest przypi nie sprawienie, by jednostka ujrzała swoje zachowanie w kontekście jego psychoanalitycznych źródeł, spowodować wygaszenie niepożądanych reakcji (zob. P. Schildei; The Social Neurosis, „Psycno-. view" 1938, t. 25, s. 1-19; G. Pierś, M. Singer, Shame and Guilt: A PsychoanalyticalandCultural' Study, Reld 1953, zwłaszcza s. 26; L. Rangeti, The Psychology ofPoise, „International Journal ofPsychoanalysis^ t. 35, s. 313-332; S. Ferenczi, Fmbarrossed ffands, [w.]Further Contributions to the Theory andTet fsychoanalysis, London 1950, s. 315-316. tlcai 112 E. Go Erving Goffman ZAŻENOWANIE A ORGANIZACJA SPOŁECZNA* Skrajne zażenowanie w sytuacjach społecznych możemy rozpoznać poprzez zewnętrzne objawy zfl nerwowania zarówno u innych, jak i u nas samych: zaczerwienienie na twarzy, nerwowa zabafl palcami, jąkanie się, nienaturalnie wysoki bądź niski ton głosu, drżenie głosu lub jego nagłe zanikasB pocenie się, bledniecie, mruganie powiekami, drżenie rąk, pełne wahania lub też zbyt pośpieszne™ cny, nieobecność myślami czy przejęzyczenia. Jak zauważył Mark Baldwin, w przypadku nieśmiałoł możemy mieć do czynienia ze „spuszczaniem wzroku, potakiwaniem, zakładaniem rąk do tylu, nenł wym skubaniem ubrania albo zabawą palcami, jąkaniem się oraz z rozmaitymi niespójnościami wm powiedzi". Istnieją także objawy wewnętrzne: skurcze w żołądku, nudności, poczucie oszołomie™ suchość w ustach czy napięcie mięśni. W przypadkach mniej stresujących te widoczne i niewidoał emocje ujawniają się w łagodniejszej formie. Powszechnie sądzi się, że to swoboda i luz podczas interakcji są czymś naturalnym, natomiS odczucie skrępowania jest godnym ubolewania odstępstwem od normy. W rzeczywistości jednow może twierdzić, że czuła się „naturalnie" bądź „nienaturalnie" podczas interakcji, mając na myśli komfort psychiczny bądź poczucie zażenowania w trakcie jej trwania. Osoba, która często wykazuje skrępoł nie w obecności innych, traktowana jest jako cierpiąca na nieuzasadnione poczucie niższości i wyj gająca terapii. Żeby wykorzystać objawy zewnętrzne w analizie zażenowania, trzeba rozróżnić dwojakiego rodM ju okoliczności. Po pierwsze, jednostka może zacząć wykazywać oznaki zdenerwowania, jeśli zaaw żowana zostaje w zadanie niewielkiej wagi, ale które ze względu na inne, dalekosiężne skutki, ja&j może mieć dla jednostki, wymaga pewnego, kompetentnego i szybkiego załatwienia, czemu nie jest^ w stanie sprostać. Odczuwany dyskomfort zaistniał z powodu sytuacji, ale nie d 1 a niej W rzeczywistości jednostka często nie będzie mogła poradzić sobie w danej sytuacji z powodu zd wowania wywołanego ewentualnymi konsekwencjami wykraczającymi poza tę sytuację. Znamien jednostka może stać się „roztrzęsiona", chociaż nie było przy niej nikogo. W niniejszym artykule nie będziemy się zajmować tego typu „instrumentalnymi wpadkami", | raczej tym rodzajem zakłopotania, które pojawia się w wyraźnej relacji do innych osób, obecny wyimaginowanych. Poza czymkolwiek innym zażenowanie związane jest przede wszystkim z roty * Tytuł oryg. Embarrassment and Social Organization, fragm. E. Goflman, Interaction Ritual, New ] przetóadABukowsfd. ^ J.M. Batówin, Social and Ethical Interpretations in Mental Development, London 1902, s. 212. Bardziej złożone podejście prezentuje psychoanaliza, według której trudności w interakcjach spoleczr wynikiem niemożliwych do spełnienia oczekiwań kierowanych pod adresem partnerów interakcji, mających) przyczyny w niezaspokojonych oczekiwaniach wobec rodziców w dzieciństwie. Celem terapii jest przypusz nie sprawienie, by jednostka ujrzała swoje zachowanie w kontekście jego psychoanalitycznych źródeł, i spowodować wygaszenie niepożądanych reakcji (zob. P. Schilder, The Social Neurosis, „Psycho-Analytical) view" 1938, t. 25, s. 1-19; G. Pierś, M. Singer, Shame and Guilt: A Psychoanalytical and Cultural Study, Sp field 1953, zwłaszcza s. 26; L. Rangell, The Psychology o/Poise, „International Journal of Psychoanalysis" t. 35, s. 313-332; S. Ferenczi, EmbarrassedHands, [w:] Further Contributions to the Theory and Techt Psychoanalysis, London 1950, s. 315-316. wa cht stai GoffmmZażenowanie a organizacja społeczna 113 pzde-bawa anie, odgrywa jednostka na użytek osób, które postrzega jako obecne w danym miejscu i czasie. W centrum zainteresowania pozostaje wrażenie, jakie jednostka wywiera tu i teraz na innych osobach, bez względu na to, czy jest tego świadoma, czy też nie i czy będzie to miaio jakiekolwiek dalsze skutki. Ta zmieniająca się konfiguracja innych obecnych staje się dla jednostki najważniejszą grupą odniesienia. Terminologia zażenowania Każde społeczne spotkanie jest okazją do interakcji twarzą w twarz; rozpoczyna się w momencie kiedy dnostki stają się świadome bezpośredniej obecności innych osób, a kończy poprzez zaakceptowane ycofanie się ze wspólnego uczestnictwa w tej relacji. Spotkania mogą się między sobą znacznie nić co do ich celu, funkcji, znaczenia, liczby uczestników, okoliczności itd. Dodajmy, że chociaż iotem niniejszej analizy są jedynie spotkania konwersacyjne, mogą też istnieć takie, podczas :h nie pada ani jedno słowo. I jeszcze jedno. Przynajmniej jeśli chodzi o nasz anglo-amerykań-krąg kulturowy wydaje się, że nie ma takich spotkań, podczas których przynajmniej jeden z uczest-nie czułby się zakłopotany lub zmieszany wywołanym incydentem bądź błędnym odczytaniem Poprzez wsłuchiwanie się w te dysonanse socjolog jest w stanie wyciągać ogólne wnioski na nieprawidłowego przebiegu interakcji społecznych, oraz, przez analogię, na temat tego, jakie i powinny być spełnione, aby interakcja przebiegała prawidłowo. Równocześnie zyskuje on przeje, że wszyscy uczestnicy spotkania należą do jednej, naturalnej grupy, którą ująć można w jed-ramy analizy. kogo wywołany został żenujący incydent? Dla kogo staje się on żenujący? Wobec kogo to ie jest odczuwane? Nie jest tylko tak, że to z powodu jednej osoby pozostali odczuwają ażenowanie, sprawcą zażenowania może być jakaś para uczestników, ale może być też tak, że całe spotkanie jest dla wszystkich jego uczestników kłopotliwe. Dalej, jeśli jednostka, wobec której spowodowano kłopotliwą sytuację, jest postrzegana jako reprezentująca jakąś grupę lub frakcję osób obec-qdi na spotkaniu (jak to się często zdarza w przypadku interakcji trzech lub więcej osób), wówczas atnieje prawdopodobieństwo, że również inni członkowie tej grupy lub frakcji będą odczuwać zażenowanie, także wobec siebie nawzajem. Ale gdy gafa lub faux pas może oznaczać, że jedna i ta sama ?oba jest jednocześnie sprawcą incydentu, osobą, która odczuwa zażenowanie i za którą się wstydzi, sjest to może typowy przypadek, ponieważ w takich sytuacjach granice ego wydają się szczególnie płynne. Kiedy jednostka znajdzie się w sytuacji, która powinna była wywołać jej zawstydzenie, inni śecni zazwyczaj będą się wstydzić razem z nią, a nawet za nią, chociaż ona sama może nie odczuwać zwstydzenia albo nie poczuwać się do wstydu, zważywszy okoliczności. Pojęcia „zażenowanie" (embarrassment), „dyskomfort" oraz „zakłopotanie" (uneasinesś) są uży-nnewpewnym znaczeniowym kontinuum. Niektóre z okoliczności towarzyszących zażenowaniu mają dttrakter nagłych paroksyzmów; niespodziewane zdarzenie wywołuje natychmiastową reakcję w po-Aci zmieszania czy wzburzenia, po czym następuje stopniowy powrót do stanu wyjściowego, a wszyst-Mr te fazy należą do tego samego spotkania. Jeden nieprzyjemny moment psuje w ten sposób całe spotkanie, które przebiegało dotąd bez zakłóceń. Na drugim krańcu znajdujemy sytuacje, w których uczucie zakłopotania przez cały przebieg spo-Itoia oscyluje na tym samym poziomie, rozpoczynając się z chwilą podjęcia interakcji, a zanikając Momencie jej zakończenia. Uczestnicy mówią wtedy o kłopotliwej bądź żenującej sytuacji, a nie o że-mjącym incydencie. W takich wypadkach, rzecz jasna, całe spotkanie staje się dla jednego lub części Bestników incydentem, który spowodował zakłopotanie. Nagłe zażenowanie może być często po-feegane jako intensywne, podczas gdy zakłopotanie utrzymujące się jakiś czas zwykle odczuwa się ato łagodniejsze, mniej widoczne w sensie reakcji zewnętrznych. Dlatego też, jeśli z danym spotkani wiązane jest prawdopodobieństwo wystąpienia tego typu nagłych reakcji, kładzie się to cieniem 114 E. Go na jego przebiegu w postaci utrzymującego się niepokoju i zakłopotania stron, co z kolei powodi cale spotkanie przeradza się w żenujący incydent. -»ii W konstruowaniu wizerunku osoby zażenowanej zwykle odwołujemy się do modeli mechanic mówimy o utracie psychicznej stabilności bądź samokontroli albo o naruszeniu równowagi we nej. Bez wątpienia zewnętrzne oznaki wzburzenia częściowo wywołują tego typu skojarzenia. W dym przypadku jednostka ulegająca zdenerwowaniu nie jest w stanie, choćby chciała, przynąj pewien moment zmobilizować ani swej wizualności, ani zasobów intelektualnych po to, aby umoż innym niezakłócone kontynuowanie konwersacji. Jej nerwowe ruchy i reakcje blokują wytyczone tychczas przez jej partnerów linie postępowania. Jednostka jest fizycznie obecna, ale nie bierze ui łu „w grze". Inni mogą zostać zmuszeni do przerwania akcji i zwrócenia uwagi na niespodzi „przeszkodę"; temat rozmowy zostaje porzucony, a cała energia skierowana albo na „prz; zdenerwowanej jednostki do równowagi, albo na wystudiowane ignorowanie tego, co się stało, próbę porzucenia jej towarzystwa. Swobodne zachowanie w danej interakcji i odczuwanie zdenerwowania to dwa krańce tego kontinuum. Czym więcej jednego, tym mniej drugiego. Jednakże, na zasadzie kontrastu, każdy dwóch sposobów zachowania rzuca trochę światła na charakterystykę drugiego. Interakcja -twarz w każdej kulturze wydaje się wymagać dokładnie tych zdolności, które - gdy ulegamy n wowaniu - zostają zaprzepaszczone. Dlatego też sytuacje, które prowadzą do zakłopotania, o: tody służące ich unikaniu albo rozładowywaniu mogą dostarczyć socjologom materiału dla porównawczej w badaniach nad różnymi kulturami. Zarówno satysfakcja bądź niezadowolenie, jakie spotkanie dostarcza jednostce, jak i s: niechęć do innych uczestników interakcji, mogą nie mieć jednoznacznego wpływu na to, czyj© zachowa spokój podczas spotkania, czy też nie. Komplementy, aprobata czy też niespodziewane dy mogą ich odbiorcę wprowadzić w stan radosnej konsternacji, podczas gdy gwałtowna kłótnia być przez kogoś celowo sprowokowana oraz podtrzymywana i nie czuje on ani przez moment pewności siebie czy zażenowania. Znacznie istotniejszy jest ten rodzaj komfortu, który wypływa malnych cech sytuacji i który wiąże się ze spójnością i stanowczością zachowania, będącymi ei dobrze zdefiniowanej roli, co pozwala realizować jednostce w trakcie spotkania i na jego użytek czasowe cele i co nie ma nic wspólnego z samą treścią podejmowanych przez nią działań. Z poczucie dyskomfortu per se wydaje się zawsze jakoś nieprzyjemne, ale okoliczności z tym zw mogą okazać się niezwykle korzystne dla tego, kto ów dyskomfort odczuwa. Pomimo dość złożonych relacji pomiędzy niezadowoleniem a dyskomfortem okazywanie zdei wania, przynajmniej w naszym społeczeństwie, jest postrzegane jako oznaka słabości, poczui szóści, niskiego statusu, bycia winnym, przyznania się do porażki oraz innych nie do pozazi nia cech. W dodatku, jak już była o tym mowa, zagraża spotkaniu jako takiemu poprzez n; niezakłóconego toku interakcji. Jeśli dyskomfort związany jest z którąś z podanych wyżej oko; jednostka z zupełnie zrozumiałych powodów będzie starała się ukryć zdenerwowanie przed „Przyklejony" uśmiech, nerwowe wybuchy wesołości, zajęte czymś ręce, spuszczanie wzroku w ukrycia wyrazu oczu, wszystko to są ogólnie znane symptomy lub próby pokrycia zakłopotania, ujął to Lord Chesterfield: W towarzystwie czują się tak zawstydzeni i wyprowadzeni z równowagi, że nie wiedzą, co robią, i pró- j buja tysięcy sztuczek, żeby zachować pewność siebie; sztuczki te potem stają się ich drugą natuiłj v Jedni pocierają nos, inni drapią się w głowę, jeszcze inni obracają w ręku kapelusze; każde to! potane, grubiańskie jestestwo ma swoje sztuczki . uk śni clii Mu nyr jest spo; Spn! luja 'J nost „taki wpni uczę-praw i Letters ofLord Chesterfield to His Son, New York 1929, s. 80. Tłumaczenie własne. knowanie a organizacja społeczna 115 Wszystkie te gesty mają służyć jako swoista zasłona, za którą jednostka może się ukryć, co pozwala ją przywołać swoje uczucia do porządku, a samej powrócić do gry. Mając na uwadze to, że jednostka za wszelką cenę pragnie pokryć zakłopotanie, uwzględniając oliczności, a także umiejętności manipulowania własnym ciałem, może ona być w stanie opanować ic oczywistych oznak zmieszania, a jednak wciąż czuć się zakłopotana w związku z innymi, mniej ucąjącymi się w oczy. Dlatego też w pewnych sytuacjach, np. podczas przemówienia, ktoś może [powodzeniem kontrolować swój glos i sprawiać wrażenie opanowanego, podczas gdy osoby siedzące ibok, przy stole prezydialnym, będą widzieć, jak trzęsą mu się ręce, a nerwowe tiki twarzy zadają kłam ojnemu tonowi głosu. iż nikt nie lubi czuć się skrępowanym ani okazywać zdenerwowania, osoby taktowne będą ly prowokowania tego typu sytuacji. W dodatku często będą udawały, że nie widzą czyjegoś zaże-wania albo niepewności. Mogą wówczas starać się ukryć oznaki tego, że dostrzegają czyjeś zdener-lowanie sytuacją, wykorzystując podobnego rodzaju gesty i zabiegi, które stosuje osoba zażenowana. ften sposób chronią zarówno czyjeś dobre imię, jak i uczucia danej osoby, ułatwiając jej także powrót to utraconej równowagi, albo przynajmniej pomagają zachować to, co z całego zamieszania pozostało. Jednakże dla tych samych powodów, dla których wyprowadzonej z równowagi osobie może nie udać się pokryć zmieszania, tym, którzy spostrzegą jej dyskomfort, może nie udać się ukryć tego faktu, po czym szyscy zdają sobie sprawę, że zażenowanie zostało dostrzeżone i że to właśnie dostrzeżenie zażeno-uniajest czymś, co powinno było pozostać ukryte. Kiedy osiągnięty zostanie ten moment, rutynowy dotąd udział w interakcji może ulec zerwaniu. W całym tym kontredansie pomiędzy ukrywaniem i odbywaniem zażenowanie i sposoby radzenia sobie z nim odsłaniają te same problemy, jakie wiążą się ilażdą próbą naruszenia tego, co właściwe. Wydaje się, że kluczowym momentem interakcji jest chwila, kiedy jednostka rezygnuje z dalszego ikrywania zmieszania i odgrywania pewności siebie: uderza w płacz albo wybucha paroksyzmami Węchu, wpada w złość, dostaje szału, mdleje, rzuca się do najbliższego wyjścia albo zamiera w bezru-łu, kiedy ogarniają panika. Po czymś takim niezwykle trudno wrócić jednostce do stanu równowagi. Musi bowiem odnieść się do nowego rytmu, wprowadzonego do interakcji owym głębokim, emocjonal-p doświadczeniem, co czyni prawie niemożliwym wywołanie wrażenia, że znów, jak gdyby nigdy nic, jest z innymi w interakcji. Jednym słowem, jednostka zrzeka się roli, w której występuje jako ktoś pwttrzymujący przebieg spotkania. Moment kryzysu jest oczywiście zdeterminowany społecznie: przełom w zachowaniu jednostki odsyła nas do podzielanych w całej grupie standardów poprawnego zastawania. Dość rzadko, ale zdarza się tak, że podobnego przełomu doświadczają wszyscy uczestnicy potkania, a potem nie potrafią już stworzyć nawet pozorów poprawnej interakcji. Maleńki system coleczny zbudowany podczas interakcji ulega dezintegracji, uczestnicy albo się rozchodzą, albo usi-tqąnaprędce przyjąć nowe role. Terminy takie jak: „opanowanie" (poise), „zimna krew", „pewność siebie", odnoszące się do zdol-róci zachowania spokoju, trzeba oddzielić od tego, co nazywane jest „wyrozumiałością" (graciousness), .taktem", „umiejętnościami interpersonalnymi", a co oznacza umiejętność unikania sytuacji, które uprawiają innych w zakłopotanie. Opanowanie odgrywa ważną rolę w komunikacji, gwarantując, że wzestnicy nie wypadną z roli i będą realizować swój udział w interakcji oraz odbierać i nadawać po-pnwne komunikaty tak długo, jak długo pozostawać będą w obecności innych osób. Nic dziwnego, że lody miody człowiek przechodzi przez próbę publicznego wyśmiania (trial by taunting), dopóki nie Bzwinie zdolności zachowywania spokoju w podobnych sytuacjach4. Nie powinno też dziwić, że w wie- Jedna z interesujących form tego typu testów rozwinęła się w Ameryce, zwłaszcza w niższych klasach czarnej pleczności. Jest to „gra w tuziny" (playing the dozens) (zob. J. Dollard, Dialectic oflnsult, „American Imago" ?9,1.1, s. 3-25; R.EB. Berdie, Playing the Dozens, „Journal of Abnormal and Social Psychology" 1947, t. 42, E. Gofj lu naszych zabawach i grach sportowych występuje temat opanowania i zakłopotania: w pokerze, ( blef wykonany z kamienną twarzą może dać wygraną; w judo, gdzie spokój albo utrata pewności 8 mogą rozstrzygnąć pojedynek; w krykiecie, gdzie wymaga się opanowania i „stylu", kiedy jest i presją przeciwnika. Każda jednostka prawdopodobnie wie, że pewne sytuacje zawsze powodują, iż czuje się niezid nie, oraz że w pewnego typu „złych" relacjach zawsze czuje się zażenowana. Z pewnością rozkład! każdej jednostki skiadai się będzie ze spotkań wynikających z jej najważniejszych społecznych vk wiązań, aczkolwiek będzie się ona starała się tak nim sterować, by szukać interakcji niekłopotliwl a unikać takich, które mogą wprawić ją w zakłopotanie. Natomiast osoby przekonane o swoim brał pewności siebie, być może nawet wyolbrzymiając swoje wpadki, bojaźliwe i nieśmiałe, wpadające w] płoch przy każdej interakcji będą starały się unikać jakichkolwiek spotkań bądź jak najszybcJ kończyć. Jąkała jest bolesnym tego przykładem, uświadamiając nam cenę, jaką jednostka możepi za życie w społeczeństwie . Przyczyny zażenowania . Zażenowanie związane jest z niespełnionymi oczekiwaniami (ale nie z tymi o charakterze statysfl nym). Biorąc pod uwagę swoje społeczne atrybuty i sytuację, uczestnicy będą mniej więcej wiedł « jaki rodzaj zachowania powinien być zastosowany jako właściwy, tym bardziej mogą być przeto ? \ sperowani faktycznym przebiegiem zdarzeń. Jednostka może słusznie oczekiwać, że towarzystwo™ j nych osób będzie ją krępować, a jednak ta wiedza tylko ją usztywni, zamiast uspokoić. Calko« v niespodziewany chwyt socjotechniczny może uratować sytuację, okazując się tym bardziej efekt™ y im mniej przewidywany. I n Oczekiwania, jakie wchodzą w grę w związku ze zjawiskiem zażenowania, mają zatem charakB moralny, ale zmieszanie nie wynika z niespełnienia jakiegokolwiek oczekiwania morahłc w pewnych przypadkach złamanie warunków prowadzi do moralnego oburzenia nie zaś do skrępA fc nia. Powinniśmy raczej spojrzeć na te normatywne zobowiązania, które otaczają jednostkę uwili w w społeczne relacje tylko w odniesieniu do jakiejś szczególnej jej cechy. Jednostka, rzecz jasna,B u, zobowiązana do zachowania spokoju, ale to tylko informuje nas o tym, że wszystko idzie dobrze wiemy jednak dlaczego. A wszystko idzie dobrze lub źle w zależności od tego, jak postrzega się deifl by strowane przez jednostkę społeczne atrybuty. I m< W trakcie każdej interakcji jednostka zmuszona jest posiadać pewne cechy, zdolności czyinfaB cje, które wzięte jako całość komponują się jako spójny i stosowny do danej sytuacji wizerunek. przez zewnętrzne konsekwencje własnego ciągu zachowań, poprzez zwykle uczestnictwo, jednai st;i efektywnie projektuje na interakcje ów wyobrażony w jaźni model, chociaż wcale nie musi być^py( świadoma, podobnie jak partnerzy interpretujący jej zachowanie. Równocześnie musi akceptować i| wać projekcje dokonywane przez innych uczestników. Tak więc na elementy społecznego sp składają się efektywnie wysuwane roszczenia wobec akceptacji „obrazów własnego ja" oraz | dzanie roszczeń innych partnerów interakcji. Działania wszystkich zainteresowanych zor są na owe roszczenia i budowane na ich podstawie. Kiedy pojawiają się wątpliwości wobec roszczeń albo próby ich zdyskredytowania, spotkanie I je osadzone w kontekście, który trudno dłużej podtrzymywać. Utwierdzone schematy interpn s. 120-121). Na temat „dokuczania" w ogóle zob. S.J. Sperling, On the Psychodynamics od Teasing,, the American Psycho-analytical Association" 1953,1.1, s. 458-483. Zob. H.J. Heitman, Psycho-social Phenomena of Stuttering and Their Etiological and Therapeutkl tion, „Journal of Social Psychology" 1938, t. 9, s. 79-96. tnowanie a organizacja społeczna 117 mszą zostać odblokowane, a interakcja konstruowana na nowo. W takich sytuacjach jednostka, której fń, a więc wyobrażenia i oczekiwania zostały zagrożone (jednostka, która odczuwa zmieszanie), 12 z osobą, która owo zagrożenie wywołała, mogą obie odczuwać zawstydzenie tym, co spowodowały, ląc to poczucie nawet wówczas, gdyby mogły mieć powody do zupełnie odmiennych reakcji. A jed- fakt podzielania odpowiedzialności jest najzupełniej słuszny. Zgodnie ze standardami szerszego ika, być może tylko zdyskredytowana jednostka powinna odczuwać zawstydzenie. Jednakże widzenia systemu oczekiwań wygenerowanego w trakcie interakcji ten, który dyskredytuje, tak samo winny jak osobnik dyskredytowany, a czasami nawet bardziej, bo jeśli do tej pory postrze- byi jako osoba taktowna, psując czyjś wizerunek, psuje także własny. Ale oczywiście kłopoty ma nie tylko para winowajców ani też ci, którzy odczuwają wobec niej sym-tóe. Tracąc ustalony i legitymizowany obiekt, wobec którego mogli do tej pory budować i odgrywać wistość swych własnych wizerunków, wszyscy inni znajdują się w sytuacji niedopowiedzianej i nie-ccznej. To dlatego zażenowanie wydaje się zaraźliwe i ma tendencje do rozprzestrzeniania. Jeśli już % zdarzyło, obejmuje poczuciem zażenowania coraz szersze kręgi. Istnieje wiele typowych okoliczności, w których „obraz własnego ja" {self) projektowany przez jed-lostkę może być podany w wątpliwość, powodując zawstydzenie bądź zmieszanie w związku z tym, co hostka zrobiła wobec siebie albo wobec sytuacji. Odczuć nagłą zmianę statusu albo poprzez małżeń-m, albo poprzez awans oznacza przyswoić „obraz samego siebie", którego inne jednostki nie będą rpetni podzielać z powodu swego przywiązania do starego wizerunku. Starać się o pracę, pożyczać peniądze albo zaręczać się oznacza projektować obraz siebie samego jako człowieka godnego zaufania iwarunkach, w których inni zainteresowani mogą mieć dobre powody, by ten wizerunek podważać. Uda-ać wyższy status zawodowy lub społeczny, niż się w rzeczywistości posiada, oznacza wysuwać roszcze-B, które łatwo mogą zostać podważone ze względu na brak niezbędnej wiedzy związanej z nową rolą. Fizyczne okoliczności spotkania zazwyczaj posiadają swe symboliczne implikacje, co prowadzi oasami do tego, że roszczenia, jakie wysuwa jednostka, mogą, wbrew jej woli, okazać się fałszywe lub bpotliwe. Bliskość fizyczna łatwo implikuje bliskość społeczną, o czym wie każdy, kto znalazł się bez ifesnej woli na spotkaniu serdecznych przyjaciół, albo ktoś, kto został zmuszony przez sytuację do itowanej zażyłości z osobą, która z racji pozycji społecznej albo jakichś swoich dziwactw nie miałaby ans stać się mu w żadnym sensie tego słowa „bliska". Podobnie jest w przypadku rozmowy; jeśli ma być prowadzona, ktoś musi ją rozpocząć, podtrzymywać i zakończyć; ale z przebiegu owych czynności mina czasem wyciągnąć błędne wnioski co do rzeczywistych statusów czy zasobów interlokutorów. Różne rodzaje powtarzających się nieporozumień w danej społeczności mogą brać się z przekonania, (uczestnicy interakcji osiągnęli pewne moralne, mentalne czy fizjonomiczne standardy. Osoba niedora- ąjąca do czyichś oczekiwań może, gdziekolwiek się znajdzie, wpadać w pułapkę milcząco przyjmowa- pch wobec niej wymagań, którym nigdy nie będzie w stanie sprostać. Kompromitowana przy każdej kazji, zaczyna istotnie nosić piętno „trędowatego". Z kolei osoby, które unikają kontaktów, mogą być ten sposób nieprzygotowane na społeczne oczekiwania. Jeśli jednostka wyobraża sobie, iż posiada ^kwalifikujące ją atrybuty, jej przekonanie może być wprawdzie błędne, ale wycofanie się ze społecz- jdi relacji jest w kontekście tego przekonania w pełni zrozumiałe. W każdym przypadku w decydowaniu fym, czy jednostka posiada realne podstawy do bycia nieśmiałą, czy też wyimaginowane, powinno się poszukiwać nie tyle „usprawiedliwionych" okoliczności dyskwalifikujących jednostkę, ile znacznie szer- aejgamy cech, które naprawdę wprawiają w zakłopotanie spotykających się ludzi. We wszystkich tych sytuacjach zdarza się to samo: pewne zdarzenia czy zachowania w danej sytuuj zagrażają bądź dyskredytują wyobrażenia, jakie jednostka posiadała wobec siebie samej . W na- iezależnie od innych problemów dyskredytacji ulega także ukryte roszczenie jednostki do zachowania twarzy iHopotliwej sytuacji. Jednostka zaczyna odczuwać zażenowanie własnym zażenowaniem nawet wówczas, gdy 118 E. GofM stępstwie tego wspólobecni nie mogą dłużej postępować według tych wyobrażeń ani opierać się ? wypracowanych na ich podstawie własnych reakcjach. Jak długo sytuacja pozostaje nieoswojona,* długo każdy z obecnych czuje się „maleńki" albo nie na miejscu. Trzeba także wspomnieć o dodatkowej komplikacji. Często się zdarza, że poważne, codziM powody do zażenowania pojawiają się wówczas, gdy projektowany obraz samego siebie ulega wł wien sposób konfrontacji z innym obrazem, który, choć uzasadniony, w odmiennych okoliczności^ nie może być uzgodniony z tym pierwszym. Zażenowanie wiedzie nas wówczas do problemu „segfl gacji odgrywanych ról" („role segregation"). Każda jednostka pełni więcej niż jedną rolę, ale pra dylematami związanymi z pełnieniem wielu ról chroni ją mechanizm „wzajemnego oddzielaniaj bliczności" („audience segregation"). Mówiąc zwyczajnie: tych, wobec których odgrywa je swych ról, jednostka oddziela od tych, wobec których odgrywa inną rolę, co pozwala jej być i osobą w przypadku każdej z pełnionych ról, nie narażając się jednocześnie na dyskredytację i związaną. Jednakże w każdym systemie społecznym istnieją miejsca i chwile, kiedy niemożliwe staje si( dzielanie publiczności i gdzie jednostki konfrontują się z innymi za pomocą nieprzystających do s wizerunków, wytwarzanych na użytek tych samych partnerów, ale w innych okolicznościach. Wt sytuacjach okazuje się wyraźnie, że zakłopotanie, szczególnie to łagodniejszego kalibru, ma i źródło nie w jednostce, a w systemie społecznym, w którym jednostka realizuje kilka swoic społecznych. Domena zażenowania Rozpoczynając rozważaniami psychologicznymi, doszliśmy stopniowo do perspektywy struk socjologicznej. Pierwsze kroki w tej dziedzinie poczynili antropologowie, analizując zwyczaje s nego zachowania w grupach pokrewieństwa (joking) i unikania kontaktów (avoidance). Przy się, że zażenowanie jest zwyczajnym składnikiem życia społecznego, że jednostka popada w s nie, nie dlatego że jest społecznie nieprzystosowana, ale dlatego że jest; przypuszczalnie dzię z każdym z nas, uwikłanym w szereg społecznych statusów. W badaniach empirycznych nad 1 nymi systemami społecznymi pierwszym zadaniem badawczym jest sprawdzenie, jakie kategori popadają w zażenowanie, wjakich sytuacjach. Drugą ważną kwestią jest zbadanie, jaki wpływu cjonowanie systemu społecznego i sieci społecznych zobowiązań miałaby sytuacja, w której za nie nie bytoby wbudowane w ów system. Ilustracje empiryczne można wziąć chociażby z życia publicznego najbardziej popularnych! tucji społecznych: biui; szkól, szpitali. TUtaj, wwindach, korytarzach, kafeteriach, przy kioskach jj i automatach z napojami, w barach z przekąskami i przy wejściach wszyscy uczestnicy przy formalnie pozostają na równej stopie . W kategoriach Benoit-Smullyans'a to situs, a nie sti nie acj ane iwp icr nikt z obecnych nie dostrzegł wcześniejszych, dyskredytujących jednostkę zachowań. Trzeba jednak \ zastrzeżenie. Kiedy dana osoba, słysząc komplement, rumieni się ze wstydu, może wprawdzie stracić s putację, związaną z zachowaniem równowagi emocjonalnej w sytuacjach publicznych, ale zyskuje zna cej, bo reputację osoby skromnej. Jeśli czuje, że w gruncie rzeczy takie zawstydzenie nie jest powodem\ du, jej zażenowanie związane z zarumienieniem się nie doprowadzi do dalszego zażenowania Inaczej i jeśli zażenowanie jest w sposób oczywisty oczekiwane jako naturalna reakcja, ten, kto mu nie ulega opinię osoby niewrażliwej, co z kolei może być powodem zażenowania. To demokratyczne i solidarne członkostwo w wielkich organizacjach jest zwykle rokrocznie celebn biurowych przyjęciach czy w amatorskich występach satyrycznych, potwierdzane w bezlitosnym \ obcych oraz podkreślaniu rangi swoich. i* tn**or»s&T vwos«ł!)o j»,'r/rw:s fitfieoniwl .i Zoh 1944 prze/ uacj ©stać 'Podoi jczę mnie a organizacja społeczna 119 sjest w takich sytuacjach wyrażany . Na relacje równości i bliskiego dystansu w sytuacjach pu-nakladają się relacje wynikające z pracy w zespole, którego członkowie uszeregowani są takich wymiarów jak prestiż i autorytet, fakt wspólnego wykonywania zadań czy wiedza, jaką z nich posiada. wielu dużych przedsiębiorstwach zróżnicowane rozkłady czasu pracy, wydzielone kafeterie podobne rozwiązania mają spowodować, że ci, którzy zaszeregowani są i zamknięci w jakimś służbowych powiązań, nie będą musieli się znaleźć w nieformalnych sytuacjach, wymaga-od nich partnerskich relacji i skrócenia dystansu. Jednakże w demokratyzacyjnej orientacji :h młodszych przedstawicieli zarządów pojawia się tendencja, by umieszczać pracowni-izmaicie ulokowanych w strukturach przedsiębiorstwa, fizycznie w tych samych miejscach, jak np. kafeteria, co powoduje, że czują się skrępowani swoją obecnością. Nie mają w zasa-żliwości działania pozwalającego im uniknąć konfliktu pomiędzy różnymi układami relacji, ;h w stosunku do siebie występują. Tego typu problemy ujawniają się zwłaszcza w windach, osoby pozostające wobec siebie w zależnościach służbowych czują się zmuszone fizyczną :ią do podjęcia nieformalnej pogawędki. Można to rozwiązać, wprowadzając obsługę windy, robi w niektórych instytucjach. Zażenowanie, jak się okazuje, wbudowane jest w ekospo-strukturę przedsiębiorstwa. Zpowodu posiadania wielu społecznych jaźni (selves) może się zdarzyć, że jednostka będzie zmu-wa w pewnych okolicznościach do jednoczesnego ich ujawniania i nieujawniania, w następstwie go pojawia się zażenowanie, jednostka czuje się wówczas rozdarta. Równolegle z uzgadnianiem uchowania odbywa się proces uzgadniania jaźni. Społeczne funkcje zakłopotania Dedy kreowany w czasie interakcji wizerunek zostaje zagrożony, jednostka może, zachowując kamienną orz, stłumić wszelkie oznaki wstydu czy zakłopotania. Brak widocznego podniecenia albo wysiłków rcelu jego ukrycia narzuca podtrzymywanie płynnego porządku spotkania; uczestnicy mogą zacho-ijwać się tak, jakby nic się nie wydarzyło. Kiedy jednak sytuacja wydaje się uratowana, coś równie ażnego może być bezpowrotnie utracone. Poprzez ujawnianie zażenowania tu i teraz jednostka otwiera ik możliwość większej pewności zachowań w przyszłości. Być może trzeba poświęcić odgrywaną odczas interakcji rolę, a może nawet samą interakcję, jednakże w ten sposób jednostka pokazuje, że ?et jeśli nie jest w stanie utrzymać spójności swego wizerunku w chwili obecnej, jest tego przynaj-iniej świadoma, co dobrze wróży na przyszłość. Przynajmniej w takim kontekście zmieszanie nie jest agonalnym impulsem łamiącym społeczne wzory zachowań przypisanych do sytuacji, lecz jest im-mentnym składnikiem tych wzorów. Emocje są skrajnym przykładem ważnej klasy zachowań, które ^wprawdzie spontaniczne, ale w żadnej mierze mniej pożądane bądź wymagane niż te podejmowane ?chłodno i z pełną świadomością. Zob. E. Benoit-Smullyan, Status, Status Types, and Status Interrelations, „American Sociological Review" W4,t. 9, s. 151-161. W pewnym sensie roszczenie do równego instytucjonalnego członkostwa jest wzmacniane ?zez reguły dotyczące sposobu, w jaki mężczyźni powinni okazywać kobietom pewne drobne uprzejmości w sy-ncjach publicznych; wszystkie inne reguły, np. dotyczące różnic rasowych czy zawodowo-statusowych, muszą ustać stłumione. Efektem ma być podkreślenie sytuacyjności (situs) i równości. Pbdobny argument był prezentowany w szkicu Samuela Jacksona O nieśmiałości („The Rambler" 1751, nr 139): ipzęściej zdarza się tak, że pewność przychodzi wraz ze wzrostem umiejętności, a obawa przed porażką Kępuje stopniowo wraz z tym, jak postęp w naszych umiejętnościach zwiększa szansę osiągnięcia sukcesu, fctego nieśmiałość, która chroni przed hańbą, to krótkotrwale i tymczasowe poczucie wstydu zabezpieczające ped ryzykiem wiecznych wyrzutów, nie może być w żaden sposób traktowana jako jedno z naszych nieszczęść". 120 A. Gidd Poza konfliktem tożsamości leży bardziej fundamentalny, o charakterze organizacyjnym, skorojsm z wielu powodów, jest jedynie wypadkową różnych, usankcjonowanych reguł i norm organizacyjna realizowanych w życiu. Tożsamość budowana jest na oczekiwaniach z tym związanych, które ja nie są spełnione, dają jednostce prawo do słusznego oburzenia. U podstaw oczekiwań praktykał co do pełnego korzystania z szeregu udogodnień oferowanych w przedsiębiorstwie leży zasada ora nizacyjna: wszyscy członkowie przedsiębiorstwa są w pewnych sytuacjach równi jako jego czl» kowie właśnie. U podstaw roszczeń wysuwanych przez specjalistę co do odpowiedniego traktów^ w sensie służbowym leży zasada, która głosi, że rodzaj pracy, a nie tylko sama praca, detern status pracownika. Emocje, jakie towarzyszą praktykantowi i specjaliście, którzy spotykają się) automacie z coca-colą, związane są z faktem wzajemnego nieprzystawania do siebie różnych i organizacyjnych . Zasady organizacyjne w każdym systemie społecznym wchodzą ze sobą w pewnych sytua w konflikt. Zamiast pozwolić ujawnić się konfliktowi, jednostka sytuuje się pomiędzy opozyc; zasadami. Poświęca na moment swoją tożsamość, a czasami i samą interakcję, ale reguły orga ne zostają zachowane. Może uginać się pod sprzecznymi wymaganiami i w ten sposób unikać 1 średniego starcia pomiędzy nimi, a może nawet prawie całkowicie się wycofać, pozwalając funkcja wać równocześnie regułom, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Struktura społeczna zyskuje \ sposobem elastyczność, za to jednostka niemalże traci poczucie tożsamości. Anthony Giddens MIŁOŚĆ, SEKS I INNE UZALEŻNIĘ! Seks i pożądanie „Kobiety pragną miłości, a mężczyźni poszukują jedynie doznań seksualnych". Gdyby ten mało sui ny stereotyp był prawdą, to właściwie nie istniałby problem seksualnych uzależnień. Definicja ił ści wiązałaby się po prostu z liczbą kontaktów seksualnych, jakie podejmowałby mężczyzna.™ liczba byłaby większa, tym bardziej roslaby wprost proporcjonalnie męskość danego przedstaił płci męskiej. Natomiast sam apetyt mężczyzn na uprawianie seksu z dużą liczbą partnerek staj Wtakich momentach często pojawia się „dowcipkowanie", które traktuje się czasami jako mechanizm i nia emocji związanych z zakłopotaniem wywołanym sytuacją albo jakimikolwiek innymi powodami. Alej wypadkach ten rodzaj przekomarzania się jest sposobem zdefiniowania sytuacji jako „na niby", nie] Przesada, obraźliwe żarty czy kpiny, wszystko to służy zredukowaniu powagi konfliktu poprzez za nie realności sytuacji. Jest to, oczywiście, przykład innej formy, w jakiej ujawnia się zmieszanie, i naturalnym znaleźć się w krępującej sytuacji i żartować z tego powodu, co pomaga obu jednostkom i rzeczywistość. * Tytuł oryg. Love, Sex and Other Addictions, fragm. A. Giddens, The Transformation oflntimacy, ( 1992, przekład M. Bogunia-Borowska. tii, seks i inne uzależnienia 121 fó owej charakterystyki męskości w kulturze. Z kolei w przypadku pici pięknej kobiecość wiązałaby Ściśle z potrzebą miłości. To ona właśnie dominowałaby nad jakimikolwiek pragnieniami i fantazja-i seksualnymi. Lekceważenie tych ostatnich potrzeb stanowiłoby dla kobiet cenę, jaką należałoby icić, aby w zamian otrzymać nagrodę w postaci dawania miłości oraz bezpieczeństwa wynikającego z faktu bycia kochaną. W dzisiejszym świecie te mocno przestarzałe i nieaktualne wyobrażenia na temat kobiet i mężni mogłyby zostać całkowicie zmienione, a nawet odwrócone. Zastanówmy się, czy kobiety nagle ragnęłyby fizycznych doznań, seksualnych przyjemności zarezerwowanych dotychczas wyłącznie Mężczyzn? Rzeczywiście, po raz pierwszy w historii kobiety zbiorowo są w stanie wyrażać i poszu-rać seksualnych przyjemności. Co więcej, czynią z owych seksualnych potrzeb zupełnie podstawo-iprzy tym niezwykle ważny komponent zarówno ich życia, jak i związków. Dla jasności - nie mamy ptym na mys'li kobiet, które można by uznać za szczególnie wyspecjalizowane i dobrze zaznajomio-Kiars erotica. A ciy mężczyźni nie potrzebują miłości? Waśnie tak, pomimo że wydawać by się mogło, iż jest ie inaczej. Pozory jednak mylą, bowiem mężczyźni raczej nie przyznają się do tego, że chcą być ?ni. W rzeczywistości jednak pragną miłości być może nawet bardziej niż większość kobiet. Jed-kże potrzeba utrzymania zdobytej pozycji w sferze publicznej powoduje, że niechętnie przyznają się łwoich prawdziwych potrzeb. Spójrzmy zatem, gdzie dotarliśmy i w jakim punkcie obecnie się znajdujemy. Zastanówmy się: jeśli eśniejsze wyobrażenia i stereotypy zostały rzeczywiście całkowicie odwrócone, to jakie są tego ?sekwencje. Zacznijmy od analizy przypadku Gerri, młodej kobiety, która nawiązała kontakt z grupą A (Hub Anonimowych Seksoholików) wMinneapolis i wzięła udział w projekcie badawczym poświęci kobiecym uzależnieniom seksualnym prowadzonym przez Charlotte Kasi. Gerri, zanim przyłączyła się do SAA, prowadziła, można by rzec, podwójne, nieco schizofreniczne Eie, tak zresztą jak wielu ludzi. W ciągu dnia Gerri grała rolę nauczycielki w szkole, zaś wieczorami leguty odwiedzała bary i puby. Kilka miesięcy przed przystąpieniem do projektu SAA Gerri była zaan-liowana równocześnie w kilka związków z różnymi mężczyznami. Dodać należy, że żadnemu z nich beolutnie nie przeszkadzał fakt istnienia rywali, z którymi Gerri w tym samym czasie pozostawała leksualnych kontaktach. Wszystko toczyło się gładko do czasu, gdy Gerri odkryła, że mimo iż stoso-alarozmaite środki ostrożności, zaraziła się chorobą weneryczną. Nie pierwszy zresztą raz w swoim jciu. Dla ścisłości - dwunasty! Gerri czuła się fatalnie, bowiem aby odkryć, kto był przyczyną jej robieniu, musiałaby skontaktować się z aż czternastoma mężczyznami (jak obliczyła), z którymi po-utawala w seksualnych kontaktach w ostatnich tygodniach. Niestety, Gerri nie była w stanie stanąć nrzą w twarz z takim wyzwaniem. Wynikało to po części z uczucia poniżenia, jakie odczuwałaby, ?dając pytania o wstydliwą chorobę poszczególnym swoim partnerom, z drugiej zaś strony martwiła ^że mężczyźni, z którymi widywała się regularnie, mogliby odkryć jej dwulicowość. rftwnego razu, podczas lektury jednej z lokalnych gazet, Gerri dowiedziała się o pojęciu uzależnie-iod aktów seksualnych, co więcej, odkryła istnienie kliniki zajmującej się leczeniem uzależnień isualnych. Mimo że przyszedł jej do głowy pomysł skorzystania z pomocy kliniki, Gerri umówiła się bdnym z jej męskich przyjaciół, z którym znowu spędziła kolejną upojną noc. W końcu jednak Gerri SnAddicts Anonymous. K Ch. Kasi, Women, Sex and Addiction, London 1990. Książka Kasi jest bardzo dobrym źródłem wiedzy leczącej kwestii uzależnień seksualnych, skorzystałem z tego w sposób znaczący. Jak w przypadku większości Nury terapeutycznej odnoszę się przez cały czas do tej właśnie książki. Jednakże traktuję ją zgodnie z me-H dokumentalną stosowaną przez Garfinkela. To znaczy jako dokument o jednostkowych i społecznych zmia-Mch, ale także jako przejaw tych zmian. 122 A. Gid skontaktowała się z kliniką, a stało się to dopiero po kolejnym seksualnym epizodzie w jej życiu, zdarzy! się kilka dni później. Było to w dniu, kiedy Gerri wraz z siostrą umówiła się z dwoma sp mi w barze mężczyznami. Tego wieczoru Gerri nie od razu wróciła szczęśliwie do domu. Niestety, i z nowo poznanym mężczyzną mieli wypadek samochodowy. Po całym zdarzeniu, kiedy jednak i do mieszkania, czuła się fatalnie i zachowywała dziwnie. Tak oto wygląda jej relacja: Kiedy dotarliśmy do domu, wciąż byłam w szoku. Nie chciałam jednak rezygnować z seksu. Zazwycz to dzięki seksowi wszystkie inne sprawy schodziły na dalszy plan, a ja czułam się lepiej, ale tej no było inaczej. Podczas gdy się kochaliśmy, czułam się martwa, byłam jak kłoda i na dodatek bolał i brzuch. Poczułam wielką ulgę, gdy ten facet w końcu sobie poszedł. Nie miałam najmniejszej ocho znowu spotykać się z nim, ale moje ego było dotknięte faktem, że on jednak na drugi dzień nie zadzwonił. Rozpierała mnie duma, gdy mężczyźni się za mną uganiali. Gerri miała wrażenie, że jej życie wymyka się spod kontroli, coraz częściej nachodziły ją zres myśli samobójcze. Co prawda przez kilka miesięcy, od czasu kiedy przyłączyła się do grupy SAA, pn wała panować nad swoimi spotkaniami o charakterze seksualnym. Jednakże w trakcie tego on Gerri została aresztowana za oszustwo. Urzędnicy stwierdzali, że zanim otrzymała pracę nauczycij uzyskała korzyści od państwa w postaci zasiłków, do których nie była upoważniona. Wyrok był™ wy i dwuznaczny. W efekcie tej sytuacji Gerri stalą się lokalną sławą, która uzyskała wsparcie ofl organizacji kobiecych. W sądzie, w którym toczyła się jej sprawa, kilka kobiet, wobec których skierowano bardzo pódl zarzuty, skupiło się wokół niej. Wszystkie one przyznawały się do winy. Ona jednakże nie bylawfl i rzeczywiście oskarżenie wystosowane wobec niej zostało w końcu odrzucone. W konsekwenrtB zdarzenia Gerri zaangażowała się w działanie grupy zajmującej się sprawami kobiet obciążanycM mi za to, iż ubiegały się o wsparcie ze strony władz w postaci zasiłków. Walcząc o ich prawa, ni „Zobaczcie, jak kobiety są poniżane i upodlane, zobaczcie, jakie dostają surowe wyroki za to, że m się przetrwać". Walcząc o ich prawa, Gerri „odnalazła własny cel w życiu, który mogła bez obawł jać". Wcześniej, jak sama stwierdzała, „seks stanowi! dla mnie sposób na zdobycie władzy... j to był jedyny sposób, jaki znałam". Mniej więcej w tym czasie Gerri poznała nowego mężczyznę, z zaczęła się spotykać na poważnie. Przez cały czas starała się jednak panować nad emocjami i r ścić do rozwinięcia seksualnych kontaktów z innymi mężczyznami w tym samym czasie. Zastanówmy się, czy nasza bohaterka Gerri zachowywała się dokładnie w taki sam sposób j scy podrywacze? Czyż jej doświadczenia nie były próbą poznania maksymalnie bogatego i i nego, jak tylko to było możliwe, życia seksualnego? Moim zdaniem, tak właśnie było. Można byij Gerri usilnie poszukiwała własnej tożsamości poprzez, czy też raczej z wykorzystaniem własn alności. To było naprawdę rozpaczliwe poszukiwanie własnego ja. W przypadku Gerri, ko wysiłek i dążenie nie były całkiem typowe. Jej działania przypominały zachowania męskie. Na terka bardzo aktywnie wybierała i zdobywała swoich partnerów. Nigdy nie była typem dziew kającej biernie na telefon od jakiegoś przypadkiem poznanego mężczyzny. Jej ambicja i poczuci nej godności bardzo silnie były związane z seksualnymi wyczynami i osiągnięciami. Przy tpi^ kim. posiadała idotoość wve tylko do cięłam ^rEyjerasvok,\ s&teuatojch, partnerom. W całej tej historii pobrzmiewa tragiczny, a nawet desperacki ton. Nie jest on zresztą t i wyłącznie dla kobiecych perypetii, także doświadczenia mężczyzn mają często równie i Ibidem, s. 86. 4 Ibidem, s. 439. thić, seks i inne uzależnienia 123 iwięk. Jednakże podobne historie z męską obsadą zazwyczaj są mniej oczywiste. Dzisiaj można zna-ii wiele kobiet, które nie mając żadnych psychicznych problemów, zachowują się w sposób dotych-is tradycyjnie zarezerwowany dla mężczyzn w zakresie własnej seksualności. Jeżeli jednak wspól-arjj lie rzeczywiście możemy spotkać takie kobiety, to nasza bohaterka Gerri z pewnością nie była jedną z nich. Jej niestandardowe zachowanie przysparzało jej bowiem więcej cierpień niż przyjemności. Mogło to być związane z faktem, że jej rodzice byli alkoholikami, a jej ojciec łączył na dodatek Bholizm ze skłonnościami do nadużywania przemocy wobec dzieci. Poza tym wszystkie cztery córki jly w dzieciństwie przez niego wykorzystywane seksualnie. Gerri była pojętnym dzieckiem. Bardzo aybko nauczyła się być „miłą" dla tatusia i spełniać jego seksualne zachcianki, wiedziała bowiem, że tło jedyny sposób na uniknięcie ojcowskich razów. Raz co prawda poskarżyła się na ojca funkcjonałami odpowiedzialnemu za opiekę nad dziećmi na ich terenie. Efekt tego okazał się jednak dla erri fatalny w skutkach i dziewczynka nigdy więcej nie próbowała szukać pomocy poza domem. Przed-iwiciel opieki społecznej, który w tej sprawie odwiedził ich dom, został zapewniony, naturalnie przez gżenie z tego, co opowiadało dziecko, nie miało miejsca. Jedyną konsekwencją wizyty pracownika jogalnego był gniew i wściekłość ojca, którą wyładował na dziecku. Tak oto Gerri zaprzestała szukania pmocy poza domem. Gerri „pragnęła seksu": nieustannie próbowała łączyć swoją seksualną otwartość na nowe doświad-pia z innymi aspektami własnego życia. Od wczesnych lat wiedziała, że seks daje jej poczucie kon-iwświecie, w którym rzeczywisty wpływ na przebieg różnych spraw był raczej ograniczony. Własne i odczuwała jako niepełne i takie ono w rzeczywistości było. Z pewnością właśnie dlatego jako czne odczuwała zachowania męskich podrywaczy. Większość z nich traktuje je zresztą jako upełnie naturalnego. Są to po prostu męskie podboje i przygody seksualne bez żadnej materialnej ąi i akceptowanych generalnie norm społecznych. Gerri zachowywała się podobnie. Mogła, f tylko miała na to ochotę, telefonować do mężczyzn, aktywnie poszukiwała nowych seksualnych czy, miała jednak trudności z przekroczeniem pewnej granicy w związku z mężczyzną, której ci ni nie mieli. Wielu, może nawet większość mężczyzn wciąż uważa za coś niestosownego, gdy ko-f zachowują się wobec nich w taki sposób, jak oni to robią wobec nich. Ciągła potrzeba seksualnych taiań stalą się częścią osobowości Gerri. Istotny pozostaje także fakt, że poszukiwała ona poparcia litej części swojej natury w społecznych obszarach, nad którymi kontrolę sprawują mężczyźni. Natura uzależnienia i początek proponuję rozpocząć nasze rozważania od ustalenia, co generalnie idea uzależnienia mogłaby oznaczać. Następnie pokusimy się o odpowiedź na pytanie, czy nie jest pewnym nadużyciem losowanie terminu „seksualne uzależnienie" do opisu zachowań Gerri. Pierwotnie pojęcie uzależnie-B prawie zawsze było łączone z zależnością od środków chemicznych, alkoholu oraz wszelkiej maści Bikotyków. Ukonstytuowanie się medycznej definicji spowodowało, że odtąd uzależnienie łączono z fi-jkalną patologią. W tym kontekście uzależnienie odnosiło się zatem do stanu organizmu ludzkiego. Dnknął natomiast fakt, że każdy rodzaj uzależnienia manifestuje się w rozmaitych formach przymuso-lych zachowań. Przyglądając się choćby uzależnieniom od środków chemicznych, warto zwrócić uważna dwa aspekty nałogu. Po pierwsze to, że stopień uzależnienia jest de facto oceniany na podstawie lego, jak dany nałóg wpływa na indywidualną umiejętność panowania nad własnym życiem. Po drugie ?ś określa stopień trudności zerwania z nałogiem. Całe życie społeczne jest bardzo zrutynizowane. Codziennie powtarzamy te same czynności, które «lylko nadają formę naszym jednostkowym egzystencjom, ale także odtwarzają większe instytucje, fcdnym słowem, nasze działania odtwarzają porządek społeczny każdego dnia. Taka codzienna rutyna m jest jednak, wbrew pozorom, całkowicie taka sama. Posłużmy się w tym miejscu klasyfikacją Craiga 124 A. Gid Nakkena, który dokonał bardzo użytecznego rozróżnienia na wzorce zachowań, przyzwyczajenia, < nia przymusowe i działania pod wpływem uzależnień .Wzorce zachowań to według nie prostu rutynowe działania dnia codziennego, nad którymi prawie w ogóle się nie zastanawiamy, f najprostsze czynności pomagające utrzymać porządek i status quo codziennego życia. Ich ważną i ściwością jest to, że w razie potrzeby mogą zostać z łatwością zmienione. Wyobraźmy sobie np., żei zazwyczaj wyprowadza swojego psa na spacer rano, ale w każdej chwili w razie potrzeby może za robić to wieczorami. Przyzwyczajenia stanowią już bardziej trwałą formę powtarzających się zachowań niż v czynności. W tym przypadku potrzebna jest zdecydowanie silniejsza wola i większy wysiłek w ( zmiany albo całkowitego zlikwidowania przyzwyczajenia. Działania wynikające z przyzwyczajeń i dzo często wyrażają się w użyciu określenia „zawsze". Za ilustrację niech posłuży zdanie: „zawszej| obiad o ósmej wieczór". Działania przymusowe (kompulsywne) stanowią taką formę zachowań, których je ka nie może wysiłkiem własnej woli powstrzymać. Są to wewnętrzne nakazy objawiające się w j natręctw. W takich sytuacjach jedynym sposobem rozładowania napięcia jest wykonanie określi działania bądź zachowanie się w ściśle określony sposób. Takie działania przymusowe są formą p nalnych rytuałów, takich jak wielokrotne, nawet czterdzieści lub pięćdziesiąt razy na dzień mycie w celu zachowania czystości i utrzymania higieny. Zachowania przymusowe pojawiają się wów gdy jednostka zyskuje poczucie utraty kontroli nad samym sobą. W takich sytuacjach próbuje j wywiązywać się z wymyślonych rytualnych zadań i obowiązków, niejako pozostając w stanie I Porażka wprowadzenia się w ów stan rodzi zazwyczaj nagły przypływ gniewu. Uzależnienia są także definiowane w kategoriach przymusu, a ich charakter nie jest w n szym stopniu rytualny. Co więcej, czynią one bardziej kolorowymi różne obszary jednostkowych^ stencji. Na definicję uzależnień składają się wszystkie aspekty zachowań wypunktowanych i < nych powyżej, ale nie tylko. Uzależnienie to rodzaj przyzwyczajenia, które wykazuje znamiona &M przymusowych. Przy czym zaprzestanie wykonywania jakiegokolwiek zachowania o charakterze^ gu generuje straszliwy i niepohamowany lęk i niepokój. Uzależnienia są źródłem komfortu i i jednostek, chociaż brzmi to paradoksalnie. Dzieje się tak wówczas, gdy uśmierzają i uciszają one v obawy. Niestety, ten stan błogostanu i uciszenia lęków jest zawsze bardziej bądź mniej ulotny i j jściowy. A oto niektóre charakterystyczne właściwości uzależnień: 1. Pierwszą z nich można określić jako stan euforii (Jhe high"). Jest to coś, co jednostki < ją w trakcie poszukiwania, używając terminologii Goffmana , doświadczenia innego i dalekiego c kłych działań znanych z prozy dnia codziennego. To rodzaj chwilowego podniecenia i uwzn Zdarza się, chociaż nie zawsze, że ów stan uniesienia jest odbierany przez jednostki sukces albo jako uczucie odprężenia. W przypadku uzależnień owo przyjemne doświadczenie b| na h a j u jest rodzajem nagrody, która jest uprzednia w stosunku do samego uzależnienia. 1 słowy, najpierw pojawia się przyjemne, wręcz euforyczne doświadczenie, a dopiero potem nastj samo uzależnienie. Wystarczy, że raz zostanie określony wzorzec uzależnienia, a ów stan euforii^ wicie zdominuje jakiekolwiek inne odczucia i wrażenia, jakich doświadcza jednostka. 5 Zob. C. Nakken, TheAddictwe Personality. Roots, Rituals and Recwery, Center City 1988. 6 Zob. S. Peele, Love and Addiction, New York 1975. 7 W potocznym języku używa się określenia być na haju, czyli znajdować się poza jakimkolwiek s i problemami. 8 Zob. E. Goffinan, Interaction Ritual, London 1972. rfć, seks i inne uzależnienia 125 2. Kolejną właściwością uzależnienia jest utrwalenie. Sytuacja utrwalenia następuje wów-gdy jednostka staje się uzależniona od ściśle określonej formy doświadczenia lub zachowania. osiągnięcia niewątpliwie przyjemnego stanu euforii przekłada się zatem na konkretną potrzebną w określonym zachowaniu i doświadczeniu. Wykonanie utrwalonych wcześniej zachowań i jednostce ulgę i zaspokaja jej pożądanie, uwalniając ją tym samym od cierpienia. Jednostka ;i tym samym w narkotyczną fazę swojego uzależnienia. Patrząc na problem utrwalenia z psy-iznego punktu widzenia, należałoby rzec, że jest ono niezbędne w procesie powstawania uza-Cóż jednak z tego, że wykonanie odpowiednio utrwalonych czynności przynosi odprężenie skoro wcześniej czy później człowieka uzależnionego dopada depresja i wszechogarniające uczu-i. Wówczas jej wypełnienie wymaga zastosowania remedium, np. w postaci przyjęcia narkoty-ire pomoże tę pustkę wypełnić. Wtedy też cały cykl powtarza się od początku. 3. Obie omawiane wcześniej formy, tzn. euforia i utrwalenie, są dla jednostki czasem odpoczynku jenia. Zwyczajne, codzienne sprawy i czynności, z którymi trzeba się borykać, jawią się jedno-iwo jako nieważne i bardzo odległe. Jednostka, jak to się kolokwialnie określa, znajduje się świecie", to znaczy osiąga stan, w którym wszelkie codzienne sprawy i obowiązki postrzega jfeznym rozbawieniem, a nawet pogardą. Dodać należy, że często zupełnie nieoczekiwanie te uczucia neniają się o sto osiemdziesiąt stopni. Negatywne uczucia i prawdziwa desperacja pojawia się dopie-ifówczas, gdy jednostka uświadamia sobie, że nie jest w stanie kontrolować swojego nałogu. 4. Kolejną cechą doświadczenia bycia uzależnionym są szkody dokonujące się w psychice jednost-iCzlowiek uzależniony traci naturalne i niezbędne w różnych sytuacjach codziennego życia zainte-sowanie ochroną własnej tożsamości. Przykładów dostarczają tutaj szczególnie przypadki ekstaz sBgijnych. Są to sytuacje, kiedy to jednostka, będąc pod wpływem czynnika uzależniającego, pod-nżaswoją tożsamość, a nawet doświadcza całkowitej jej utraty. Aczkolwiek w przypadku uzależ- eśten rodzaj doświadczeń jest zupełnie normalną i powtarzającą się częścią behawioralnego sche-?tu. Uczucie przemieszczenia jaźni jest wewnętrznym wrażeniem uwalniania się od wszelkich prag-?d, lęków i obaw. ?Utrata własnego ja" jest z czasem zastępowana przez uczucie wstydu i skruchy. Uzależnienia ?zwykłymi i pewnymi formami zachowań, ale starają się uzyskać ważność. Negatywny proces ptny może objawić się rosnącą zależnością od zachowań nałogowych, które niekoniecznie muszą jybierać formę dobrego samopoczucia. Często są to odczucia niemające nic wspólnego z przyjemno- iąnp. panika, strach czy wręcz samounicestwienie. ?^Doświadczenie uzależnienia odczuwane jest jako wyjątkowe. I jest to prawdą w tym sensie, że pi czasie żadne inne nie będzie odczuwane podobnie. Jeżeli chodzi o kondycję psychiczną jednost-,to dodać jeszcze należy, że nałogi często pełnią funkcję ekwiwalentu. Jednostka będzie usiłowała ninić się od jednego nałogu tylko po to, by zaraz ulec pokusie wpadnięcia w inny, który znowu „za-Bśnie" ją w nowych, kompulsywnych wzorcach zachowań. Istnieje prawdopodobieństwo, że jed-ostka będzie uzależniona od dwóch nałogów, takich jak np. picie i palenie marihuany, albo czasami fen nałóg będzie stawał się ważniejszy niż drugi. Wtedy jednostka będzie się uwalniać chwilowo od Bpiień wywoływanych przez ten drugi. Zachowania nałogowe mogą „układać się" warstwami w struk-R psychologicznej jednostki w taki sposób, że więcej mniejszych rys albo kompulsywnych zacho-Ś przystania jądro, czyli sam środek uzależnienia. Pakt, że uzależnienia próbują być funkcjonalnie ?enne, skłania do poważnego postawienia konkluzji, że sygnalizują one zasadniczą niezdolność do ulżenia sobie z pewnymi rodzajami niepokoju i pragnień. ?Utrata własnego ja" i samowstręt jako właściwość uzależnień nie są koniecznie identyfikowane lubością. Wszystkie rodzaje uzależnień stanowią patologie związane z umiejętnością utrzymania pętrznej dyscypliny przez jednostkę. Ten rodzaj dewiacji może rozwinąć się w dwojakim kierunku: fcwitego jej poluzowania albo restrykcyjnego utrzymywania. Doskonałą ilustracją tej tendencji są "6 A. Gid4 uzależnienia związane ze sposobem odżywiania się. Uzależnienia tego typu mogą przybierać fon kompulsywnego przejadania się i/lub drakońskiego poszczenia. Pierwszy rodzaj jest określany i bulimia, drugi to anoreksja. Chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się, że bulimia i anoreksja staną opozycyjne zachowania, to w rzeczywistości stanowią dwie uzupełniające się części tego samego i wiska. Z tego też powodu bardzo często zdarza się, że występują równocześnie u tej samej jednod Uzależnienie, refleksyjność, wewnętrzna autonomia W krajach zachodnich ludzie pochodzący z różnych warstw społecznych mają długą tradycję spożji nia napojów alkoholowych, tak zresztą jak i innych używek. Nie określano ich jednak jako uzaleii nia. Dla przykładu do XIX w. regularne picie alkoholu było postrzegane jako „problem społeczny" ? w sytuacjach, w których naruszano porządek publiczny. Dopiero w połowie XIX w. pojawiła się ida określania jednostek mianem uzależnionych. Jednakże termin ten jeszcze długo nie wszedł w uiĄ a poza tym został poprzedzony popularyzacją jego aplikacji szczególnie w odniesieniu do nałogu! holowego. Uzależnienie według Foucault jest definiowane w kategoriach „władzy i wiedzy".' sienie to poważny krok w kierunku wyłaniania się refleksyjnego projektu tożsamości, który je zem wyzwalający, jak i przymusowy. Jednostka uzależniona żyje „bez umiaru", nie przestrzegał porządku społecznego i czuje niechęć do cichej akceptacji czyjegoś losu. Uzależnienie przejawia się w specyficznym sposobie kontroli poszczególnych fragmentów co go życia jednostki, a także jej tożsamości. To szczególne znaczenie uzależnienia może być posti w następujący sposób - nałóg musi być rozumiany w odniesieniu do społeczeństwa, w którym I właściwie ukróciła wszelkie nadużycia. W związku z tym refleksyjny projekt osobowości w tych ( czeństwach stal się wyjątkowo ważny i nabrał szczególnego znaczenia. W sytuacji gdy wiele obsa życia człowieka nie jest zdeterminowanych przez już istniejące i gotowe wzorce i obyczaje, jednostl zmuszona do wypracowania i wynegocjowania własnych opcji stylu życia. Ponadto, co jest nie: ważne, wszelkiego rodzaju wybory określonych stylów życia nie są tylko „zewnętrznymi" albo < nymi aspektami ludzkiej postawy, ale to one właśnie definiują to, kim jest dana jednostka. Innymi ^ wybory stylów życia stanowią konstytutywny element refleksyjnych narracji tożsamości. To, że przez długi czas alkoholizm był identyfikowany jako patologia fizyczna, spowodofl zupełnie nie brano pod uwagę kwestii wyborów stylów życia i tożsamości. Nie podejmowano ża prób łączenia tych trzech kwestii: uzależnień, wyborów stylów życia i tożsamości. Alkohol kusil^ nicą emancypacji, w praktyce jednak nie dawał poczucia uwolnienia, gdyż sam alkoholizm byl j gany jako jednostka chorobowa. W sensie społecznym choroba alkoholowa była traktowana taki jak każdy inny przypadek chorobowy. Wczesne programy dla Anonimowych Alkoholików od początku uznawały, że powodzenie t i wyjście z nałogu oznacza dokonanie poważnych i głębokich zmian właśnie w stylu życia oras^ YA&Sftej tommośti. Yo&cias psychoterapii panowa\a atmosfera, w tóórej taytyka i sądy nie bj^| wane. Uczestnicy spotkań Anonimowych Alkoholików byli zachęcani do wyjawiania ich najb tymnych obaw i niepokojów bez strachu, zawstydzenia i nieprzyjemnych komentarzy. Nąjw aspektem grup AA jest ponowne napisanie przez jednostkę własnej narracji tożsamości. W porządku posttradycyjnym narracja własnej tożsamości musi być stale przepracow zresztą jak i praktyka w zakresie stylu życia, jeśli jednostka pragnie połączyć swoją autonoi często mają charakter fragmentaryczny i ograniczony. Skutkiem tego, co nie powinno być 9 Zob. A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość. „Ja" i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności, tan źyńska, Warszawa 2001. 9k, seks i inne uzależnienia 127 i, jest fakt, że uzależnienia są tak szeroko rozprzestrzenione. Wystarczy, że raz instytucjonalna re- (jność osiągnie wszystkie fragmenty codziennego społecznego życia, prawie każdy wzór czy zwyczaj eestać się uzależnieniem. Koncepcja uzależnień nie ma wielkiego sensu w przypadku analizowania ilycyjnych kultur, gdzie byio sprawą zupełnie normalną robienie tego dzisiaj, co wcześniej robili inni. ho byłoby opisać w kategoriach uzależnienia sytuację, kiedy istnieje ciągłość tradycji i powielane są iczególne społeczne wzorce, które od dawna są ustalone i sankcjonowane jako te właściwe. Równie ho byłoby w takiej sytuacji powiedzieć coś na temat specyficznych właściwości tożsamości. Wówczas istnieje ciągłość tradycyjnych wzorców, jednostki nie mogłyby wybierać, ale w tym samym czasie nie zmuszone do odkrywania swoich tożsamości „zaklętych" w działaniach i zwyczajach. Uzależnienia są negatywnym wskaźnikiem stopnia, do którego refleksyjny projekt tożsamości wy-się na pierwszy plan w dobie późnej nowoczesności. Nałogi to takie sposoby zachowań, które yą się" w owe projekty, ale nie dają się w nie wprzęgnąć, nie sposób je podporządkować. W tym wszystkie one są szkodliwe dla jednostki. Widać zatem, dlaczego sprawa przezwyciężenia ich teraz tak wiele miejsca w literaturze psychoterapeutycznej. 5ażde uzależnienie jest defensywną reakcją, ucieczką, rozpoznaniem braku autonomii, które to rzucają cień na kompetencje własnego „ja" . W razie mniejszego przymusu uczucia wstydu lobnie mogą być limitowane do łagodnej reprymendy wobec siebie, ironicznego przyznania 8 jestem w szponach nałogu, biorę prochy". W bardziej zdecydowanych formach zachowań kom-lych integralność i niepodzielność „ja" jest zagrożona. Społeczne normy mocno wpływają na stanie się z Ja". Rodzaje uzależnień, które są społecznie akceptowane, są rzadziej i generalnie symi trudnościami identyfikowane jako nałogi zarówno przez jednostki, których to dotyczy, jak wszystkich pozostałych członków zbiorowości. Sytuacja może jednak ulec zmianie, gdy pojawią nastąpią jakieś kryzysowe okoliczności. Okazuje się to prawdą, co wykażę za moment, szcze-w przypadku seksu i pracy. :oholik może latami wykonywać swój prestiżowy zawód bez świadomości kompulsywnego cha-jego (lub, chociaż rzadziej, jej) aktywności zawodowej. Dopiero wówczas, gdy pojawią się ja-:zekiwane okoliczności, defensywną natura tego poświęcenia staje się widoczna i oczywista, ilustracją takiego procesu jest utrata pracy i pozycji zawodowej lub rozpad małżeństwa. Praca, to tak, była dla niego wszystkim, to był cały jego świat. Praca stanowiła nawet jego sposób na )k. To było długoterminowe narkotyczne doświadczenie, które tłumiło wszelkie inne potrzeby je, którymi jednostka nie potrafiła w żaden sposób pokierować ani sobie z nimi poradzić. On przywykł do zatracania się w swojej pracy. je dla seksualności Ptym momencie możemy powrócić do pytania o uzależnienie od seksu. Można by zadać pytanie, czy eks może mieć charakter kompulsywny w takim znaczeniu, o jakim mówiliśmy w kontekście pracy. Ze jględu na nasze ludzkie potrzeby regularna aktywność seksualna „napędza" nas wszystkich, doros-ń osobników. W związku z tym każdy z nas w takim razie jest uzależniony od seksu. Jednakże to, że taieje potrzeba, nie oznacza, że ona rozporządza środkami jej zaspokojenia. Potrzeba odżywiania się jest także podstawowym elementem naszego działania (napędu do życia), wdzisiejszych czasach uza-żnienie od tej potrzeby i wszystkie problemy związane z jedzeniem nabrały szczególnego znaczenia |H niezwykle poważnie traktowane. Seks ma charakter kompulsywny, tak jak niektóre inne wzorce zachowań. Mówimy tu o sytuacji, kiedy to zachowanie seksualne jednostki jest wynikiem nieustającego poszukiwania zaspokojenia, któ- M. ibidem. 128 A. Gid re jednakże zawsze rodzi uczucie wstydu. W kontekście refleksyjnego projektu tożsamości uzależ nie jest zachowaniem przeciwstawnym do wyboru. Ta obserwacja dotyczy zarówno uzależnień alnych, jak i innych form zachowań noszących znamiona uzależnień. Kompulsywna seksualność musi być rozumiana z pominięciem specyficznych współczesnych runków, w których doświadczenie seksualne stało się dużo łatwiej dostępne, niż miało to miejsce W dykolwiek wcześniej, i gdzie tożsamość seksualna tworzy identyfikację centralną, część projektu m racji tożsamości. Kobiety pragną seksu? Naturalnie, że odpowiemy tak, pod warunkiem iż jest to rozii miane jako wymaganie seksualnej autonomii i spełnienia. Poza tym uwzględnić należy wielkość i zachodzących zmian, które także pozwalają wysuwać pewne wnioski. Ci, którzy nie dają wiary „represyjnej hipotezie", powinni przypomnieć sobie, że jeszcze jakieś siedemdziesiąt pięć lat w Wielkiej Brytanii niezamężne dziewczyny, które zachodziły w ciążę, były zamykanie w zakl: poprawczych albo szpitalach dla psychicznie chorych. Mental Deficiency Act" z r. 1913 zezwalał nym władzom na wystawianie zaświadczeń oraz zatrzymywanie na czas nieokreślony biednych, domnych i „niemoralnych" panien w ciąży. Odkąd upowszechniła się idea napiętnowania „nii nych" ciąż, to zgodnie z terminologią tego aktu stały się one znakiem niesprawności umysłowej. W czywistości były tak one traktowane, a wytyczne zawarte w Akcie znalazły szerokie zasto w praktyce. Niezamężne kobiety z lepiej sytuowanych środowisk, które zachodziły w ciążę, miały sami możliwość wykonania nielegalnej aborcji. Tak zresztą jak i biedniejsze kobiety, ale z dużo szym zagrożeniem ich życia. Decyzja o urodzeniu dziecka wśród panien lepiej sytuowanych się z dołączeniem do grupy społecznych pariasów. Miała zatem zawsze poważne skutki s Ciemnota w zakresie spraw seksu i reprodukcji pozwalała traktować te kwestie w kategoriach dzeń mentalnych, co zresztą było w tych czasach bardzo rozpowszechnione. Jedna z kobiet w 1918 r. w Londynie wspomina, jak jej matka każdej nocy szeptała jej przed zaśnięciem, żeby pi kiem nie kochała się z żadnym mężczyzną przed ślubem, w przeciwnym razie zostanie uzi chorą umysłowo. Dziewczyna nie próbowała nawet pytać, dlaczego matki niemające mężów mu; zamykane w przytułkach i izolowane społecznie. Usiłowała wytłumaczyć to sobie w następujący sób „no tak, pewnie na to zasłużyły, kochały się przed ślubem i oszalały" . Nic dziwnego, że trudno jest kobietom radzić sobie ze zmianami, w których same brah ud/ Kompulsywność w zachowaniach seksualnych, tak jak i w innych obszarach, daje autonomię Bk jednak pod uwagę istniejące seksualne zachowania, zauważyć można, iż owe zmiany mają m poważniejsze implikacje dla większości kobiet w porównaniu do większości mężczyzn. Wspótc; ' seks, bez względu na płeć, wiąże się z obietnicą intymności albo strachem przed nią. Jest to dotyka pierwotnych aspektów naszego ludzkiego „ja". W przypadku Gerri wątpliwe poczucie czeństwa było ściśle związane z potrzebą regularnego demonstrowania swojej atrakcyjności mężczyzn. Gerri potrafiła czerpać seksualną satysfakcję w trakcie jej rozlicznych spotkań, nie dząc jednak w długoterminowe związki. Tak było do czasu zmian, które później nastąpiły wjej Można powiedzieć, że Gerri zinternalizowała męski model seksualności, dlatego próbowała seksualne doświadczenie budować na różnorodności, ale jak się okazało, wjej przypadku z logicznych i socjologicznych powodów owa strategia okazała się destruktywna. Jak zau wiem Kasi: •i-wR^Q^M^fWibiWS&&i,m'tą^izm*iłk^^tfm^ Bardzo niewiele kobiet decydiye się na posiadanie tak wielu seksualnych partnerów, jak to tylko r liwe. Inaczej z tymi uzależnionymi od seksu. TaMe kobiety realizują się bardziej właśnie w tym c rze, w którym pierwotnym źródłem władzy jest seksualna rywalizacja, i zaspokajają swoją potr, Ustawa o upośledzonych umysłowo ustanowiona w r. 1913 w Wielkiej Brytanii. '' J. MeMlle, Baby-blues, „New Statesman and Society" 1991, 3 maja, s. 2. Miłość, seks i inne uzależnienia 129 I czułości i wzruszeń poprzez akt seksualny. Podstawowym dążeniem kobiet uzależnionych od seksu jest pozostawanie nieprzerwanie w związku, chociaż niekoniecznie musi to oznaczać relacje z tym . samym partnerem. Jest to rodzaj „ciągłej" relacji, jednakże z różnymi i zmieniającymi się partnerami. 13 Taka sytuacja pozwala kobiecie nieustająco zaspokajać swoje potrzeby . Seksualnie kompulsywne zachowanie kobiet przybiera różne formy, co tylko wzmacnia stwierdze-nie, że jest to podstawowy symptom uzależnienia, a nie jakaś szczególna manifestacja. W niektórych przypadkach, np. kompulsywna masturbacja wykonywana kilka razy dziennie, jest tym, co dla innych kobiet kontakt z wieloma partnerami seksualnymi. Obsesyjne zajmowanie się, ciągle myślenie i fantazjowanie na temat seksu, które zostało opisane przez jedną z kobiet jako „wypełnione strachem" , stanowi główną właściwość w wielu innych przypadkach. Bardzo często seksualna aktywność i jej przejawy są zbliżone do przebiegu zaburzeń związanych z odżywianiem. Okres żywiołowej energii sek-sialnej jest następnie zastępowany fazą, w której seks wydaje się jednostce odpychający i wstrętny. Ta druga faza jest tak silna i dojmująca, że jednostka z trudnością może znieść myśl o jakimkolwiek Wejnym seksualnym spotkaniu. Większość tego rodzaju kobiet jest zdolnych do osiągania orgazmów, teczytowanie w trakcie stosunku traktują jako moment triumfu, tak samo zresztą jak emocjonalnego ifeycznego wyzwolenia. Lecz wiele z nich stara się ten stan podtrzymywać w dalszych relacjach, wktórych czują się bardzo pobudzone, bądź nawet są w stanie euforii. Natomiast męska kompulsywna seksualność wydaje się nieco inna. W świecie mężczyzn nie istnieje ekwiwalent kobiety rozwiązłej. Mężczyzna, który lubi seksualne przygody, jest często w swoim środowisku traktowany z szacunkiem i estymą. Kasi zaobserwowała, że kiedy wspomniała jakiemuś męż-oyźnie podczas towarzyskiej rozmowy na przyjęciu o tym, że pisze książkę na temat uzależnień kobiet od seksu, reagował on w sposób, który po chwili stawał się bardzo poufały: „Masz na myśli to, fcistnieją kobiety uzależnione od seksu. O rany, chętnie bym jedną z nich spotkał" . Jest to wyraź-Vdowód na to, że seksualnie nienasyceni mężczyźni nie poszukują kobiet, których zachowanie jest podobne do ich własnego. W rzeczywistości są one przez nich odtrącane. Wśród kobiet można wy-ńżnić dwie zasadnicze kategorie, biorąc pod uwagę seksualne doświadczenia i kontakty takich męż-?yzn: takie, które muszą być zdobywane, i takie, które nie zwracają uwagi na ustalone granice przy-woitości i robią to, co im się podoba . Innymi słowy, są to dwie kategorie, które określa się jako święte iladacznice. I Uzależnienia od seksu, jakie spotyka się u mężczyzn, nie są całkowicie związane z obsesyjną ko-fccznością urozmaicenia. Tak jak w przypadku kobiet, nałóg może przybrać formę kompulsywnej ?asturbacji niejednokrotnie połączonej z seksualnymi wyobrażeniami i fantazjowaniem, które może iloininować wszelkie inne formy aktywności, w które jednostka jest zaangażowana. Z rzadka co praw-da,ale może się zdarzyć, że „seksoholizm" skupi się na tylko jednej konkretnej osobie. Charlie opisany ipracy Susan Forward wyznaje, że musiał mieć kilka kontaktów seksualnych dziennie. Opis jego włas-ko zachowania jest bardzo wyszukany i bardzo świadomie używa języka dotyczącego uzależnienia: ||logliśmy kochać się dziesięć razy w tygodniu, ale jeśli za jedenastym razem moja partnerka mówiła jjk i odmawiała, czułem się odrzucony i byłem na nią wściekły. Teraz mam świadomość i wiem, że to nie ?o z mojej strony w porządku, ale wszystko, co wtedy zauważałem, to była fiksacja, która była dla mnie najważniejszą sprawą" . Ch. Kasi, Women, Sex and Addiction, op. dl, s. 57. ^B/idem, s. 58. 'ibidem, s. 279. "Zob. S. Chapple, D. Talbot, Burning Deńres, New York 1990, rozdz. 1. S. Forward, Men Who Hate Women and the Women Who Love Them, New York 1988, s. 68. A. Gidda Ten, który naprawdę szuka urozmaicenia, najbardziej zakręcony kobieciarz, łączy w sobie dni cechy: seksualne dążenia z ledwie skrywaną pogardą i lekceważeniem dla obiektów swojego pożąda nia. Jeden z autorów ujął to w taki oto sposób: „Oni tropią kobiety z uwagą, tak jak czyni się podczl zwykłych zalotów, które wydają się dość banalne. Nie brak w tym jednak pewnej zuchwałości, która często naraża na szwank ich małżeństwa, kariery i zdrowie" . Kobiety, które są pożądane z taką przytłaczającą silą, tak szybko, jak kończy się romans, „więdną" i, można rzec, zapadają się w nico» Chociaż trzeba dodać, że wielu spośród tych mężczyzn szuka stabilności poza swoimi codzienny* związkami poprzez utrzymywanie i kontynuowanie tych znajomości w tym samym czasie. Czyniąc tm często muszą wymyślać najrozmaitsze kłamstwa i oszustwa, które ukryją ich postępowanie. Pościg w celu zdobycia seksualnej „ofiary" wytwarza poniżający cykl desperacji i rozczarowł zauważalnego także w przypadku innych uzależnień. Cytowany poniżej autor mówi o swoim własm doświadczeniu, które ostatecznie doprowadziło go do przyłączenia się do samopomocowej grupy uf leżnionych od seksu: Zdałem sobie sprawę, że wszystkie sposoby, które zawsze stosowałem do radzenia sobie z bólem, okazały się same w sobie niezmiernie bolesne: niestety uganianie się za spódnicami przestało spełniać swoją funkcję. Przyznaję, że straciłem bardzo wiele w pościgu za spełnianiem swoich seksualnych zachcianek. Spotkało mnie też coś dziwnego. Nagle, po moim ostatnim podboju, dosłownie w ciągu kilku minut ogarnęło mnie dojmujące uczucie pustki. Seks nie dawał mi już niczego więcej poza fizycznym rozładowaniem napięcia. Było nawet gorzej, bo coraz częściej po prostu nie mogłem osiągnąć orgazmu. Kobiety nie są już dłużej dla mnie przedmiotem miłości czy nawet pożądania. Osiągnąłem punkt, w którym zniechęcałem swoich partnerów na samym wstępie. To moje zniechę było tym większe, im bardziej ich pragnąłem . Trudno jest dać wiarę niektórym stwierdzeniom kobieciarzy, którzy uważają, że ich i stanowi dla nich żadnego problemu. Jedna z męskich odpowiedzi na takie dociekania brzr szukiwanie kobiet jest problemem, ale uganianie się za nimi -i Niepokój pojawia się wraz ze spokojem, z jakim ci mężczyźni mogą opowiadać o swoich seksu podbojach i wyczynach. Poza tym silnie kontrastuje on z gorączkową naturą, która wiecznie jest ( dzona do działania i przypomina tym samym jedną z cech wszystkich uzależnień, a mianowicie! cie. Sposób, w jaki „odmalowują" oni swoją aktywność, jest bardzo zbliżony do tego, jak cz alkoholicy usiłujący usprawiedliwić swoje picie: „t y 1 k o ten jeden raz", „to przeciej kogo nie rani",„moja żona nigdy się o tym nie dowie" . Aby nasz wywód był w pełni klarowny, zaznaczmy wyraźnie, że nie powinno ustawiać się flul nia na jednej stronie bieguna, a na drugiej monogamicznego modelu związku. Podobnie zres w przypadku wierności, która nie powinna być definiowana w terminach seksualnej wyłączność leżności od partnera. Bycie nieustannym kobieciarzem jest związane z tym, co później określi epizodyczną, odcinkową seksualność Jednak te dwa typy nie są tym samym. Tym, co je łączy i i część wspólną, jest kompulsywność. Seksualność i uwodzenie Zastanawiając się nad męską kompuisywną seksualnością, można przypuszczać, źe jest ona po f, męską seksualnością wyzwoloną z jej tradycyjnych ograniczeń. W końcu czyż w wielu t> P Trachtenberg, T7ie Casanovą Complea, New York 1998, s. 17. m Ibidem, s. 289. TMdem. c r P k d; ni zv uw Te. jeg me, dens lwie ida-z as óra ?zy- IŚĆ. mi ak, tć, seks i inne uzależnienia 131 to tak, że bogaci mężczyźni mieli tyle żon lub konkubin, ile tylko chcieli? Czyż Casanovą nie jest im męskiego bohatera - podziwianym skądinąd także przez kobiety - prekursorem dzisiej-Jamesa Bonda1? ;że posiadanie dwóch lub więcej żon w kulturach przednowoczesnych tak naprawdę miało bądź zupełnie nie miało nic wspólnego z seksualnymi podbojami jako takimi. W praktyce poligamiczne społeczeństwa miały własne systemy organizowania małżeństw. Posiadanie ionbyło wymogiem i świadczyło o materialnym dobrobycie i bogactwie oraz zapewniało spolecz-iż. Tak samo było w przypadku konkubinatów, które funkcjonowały jako akceptowane spolecz-;ucje. Dla Casanovy nie było miejsca w społeczeństwach czasów przednowoczesnych. On jest stojącą już u progu społeczeństwa nowoczesnego. Nie ma żadnego interesu w tym, aby mieć żon, nawet jeśli byłoby to możliwe. Dla Casanovy seks polegał na niekończącym się poszukiwaniu, óremoże zakończyć tylko zniedołężnienie wynikające ze starości, a nie osiągnięcie samospełnienia. !zy mężczyźni pragną miłości? No cóż, oczywiście wjednym sensie, który jest dokładnie sensem i ce-n życia Casanovy. On jest pierwszym „mężczyzną kobiet", to wiele mówiące określenie pokazuje przewrotnie, kto należy do kogo. Ten rodzaj mężczyzn kocha kobiety, chociaż nie kochają oni jednej konkretnej kobiety. Nie może Ifć wątpliwości, że to jest miłość, która ma swoje źródło częściowo w strachu, ale co bardziej interesują, nie niesie ona w sobie pogardy i braku szacunku dla kobiet. Casanovą np. nie gardził kobietami, ikjak wielu kobieciarzy czyni to dzisiaj nie tylko wobec kobiet, ale i gejów. Casanovą stanowczo nie był przykładną postacią: na starość został zmuszony do stosowania gwałtu jako środka utrzymywania pjego seksualnego życia. Jednakże kiedy był jeszcze młody, starał się opiekować kobietami, które uchal i zostawiał, dlatego bardzo często angażował się w poszukiwanie dla nich odpowiednich mężów. favelock Ellis powiedziała o nim, że „kochał wiele kobiet, ale złamał niewiele serc" , chociaż ten sąd it oczywiście mocno przesłodzony i nad wyraz pobłażliwy. Ciekawe, że w swoich Wspomnieniach Cisanova pisze niezwykle ciepło i w ujmujący sposób o kobietach, z którymi miał seksualne relacje. ieie z tych uwag zrobionych długi czas po tym, kiedy te wydarzenia miały miejsce, było miłych i sym-patycznych, co z pewnością stawia tę postać w pozytywnym świetle. Casanovą był uwodzicielem. Dokonywał swoich seksualnych podbojów wśród kobiet, które miały jść w związki małżeńskie z przedstawicielami arystokracji, i dlatego powinny się pilnować, aby zachować swoją cnotę do czasu ślubu. Cudzołóstwo w przypadku kobiet zamężnych mogło okazać się dla ich fatalne w skutkach, jeśli dochodziło do rozwodu. Uwodzenie zatem było bardzo często długim procesem, który na dodatek wymagał sporo ostrożności oraz zabiegów. Zazwyczaj takie uwodzenie bńczylo się dość trwałą relacją, która była konsekwencją długo trwających przygotowań. Rzadko kie-fróVproces kończy/ się wraz z satysfakcjonującym podbojem serca kochanki i osiągnięciem seksuaJ-Kjocelu. Od tego momentu uwodziciel musiał często sprawdzać i upewniać się, że opiekunowie, przy-aroitki czy też rodzina nie nabierają chociażby najmniejszych podejrzeń. f Współcześni podrywacze są produktem wielu transformacji zachodzących w osobistym życiu, z któ-pi muszą stanąć twarzą w twarz i uporać się z dużo większymi przeciwnosciami. Nasi współcześni pdziciele żyją w czasach, kiedy podrywanie stało się praktycznie przestarzałe i odeszło do lamusa, ?fakt wyjaśnia sporo na temat kompulsywnej natury ich działań. „Uwodzenie" straciło dużo ze swo-? znaczenia w społeczeństwie, w którym kobiety stały się o wiele bardziej seksualnie „dostępne" dla pczyzn, niż miało to miejsce kiedykolwiek wcześniej, chociaż - co jest tutaj kluczowe - tylko jako ?dziej równe. „Kobieciarstwo" odzwierciedla tę fundamentalną zmianę, równocześnie działając prze-l^ko nim". ?.Ellis,Psychology ofSex, London 1946, s. 189. -Zob. P. Traehtenberg, The Casanovą Complez, op. cit., s. 241. 132 A. Giddens' W dzisiejszych czasach może jawić się jako „skamielina", przeżytek pochodzący z poprzedniej] wieku, który bohatersko podąża za upatrzoną zdobyczą. Uzbrojony jest przy tym tylko w penicym prezerwatywy i przejawia pełną gotowość do zmierzenia się z ryzykiem AIDS. Jeśli moje wcześniejsi argumenty są poprawne, podrywacze są nieodłączną częścią seksualności współczesnego świata. Tak rzeczywiście oni są uwodzicielami i do pewnego stopnia są zainteresowani nade wszystko tym, 1 dotyczy seksualnego podboju i wykorzystywania władzy. Ale jaka jest cena zwycięstwa, kiedy zwycl stwo tak łatwo przychodzi? Czym można się delektować, jak smakować zwycięstwo, kiedy druga stnfl nie tylko jest chętna i pragnie tego samego, ale w równym stopniu z niecierpliwością oczekuje ona seksualnego przeżycia? Wyrażanie i podkreślanie władzy poprzez uwodzenie, na mocy którego kobiety są przezwycięż i symbolicznie „uśmiercone", prawdopodobnie wydaje się stawianiem czoła rzeczom, które stają ? coraz bardziej wymagające i trudne. Szczególnie w sytuacji kiedy jednostka, która ma być zdobyli zaznacza i podkreśla swoją równą pozycję. Aczkolwiek, jak zauważył Graham Hendrick, kobieca seksualna równość niweluje stary podział na dwa rodzaje kobiet: święte i ladacznice. Odkąd unicestwiał zależność uwodziciela od liczby zaliczonych dziewic, zajęcie polegające na ich zdobywaniu i kolekcji nowaniu utraciło swoją dynamikę. „Uczciwość", którą uwodziciel starał się zniszczyć albo wiącJ w obszar wpływów własnej władzy, nie jest już dłużej taka sama, tak zresztą jak i seksualna niafl ność, a poza tym nie jest ona już także ściśle przypisana określonej płci. W kontekście czystej i niewł nej relacji uczciwość pełni zasadniczą rolę. Staje się etycznym atrybutem, który każdy z partnerii zakłada u drugiego. W bardziej tradycyjnych czasach uwodziciel był na swój sposób prawdziwym poszukiwaczem gód i wrażeń. Rzucał on wyzwanie nie tylko każdej kobiecie, ale całemu systemowi regulujące] stie seksualności w społeczeństwie. Byl postrzegany z jednej strony jako wywrotowiec wartości nych, z drugiej zaś jako osoba walcząca z wiatrakami. W tym drugim przypadku wynikało to z uwodzenie oznaczało wyzwanie dla męskiego porządku seksualnej ochrony i kontroli. Ws; kobieciarz nie jest już osobą kultywującą zmysłową przyjemność, ale poszukiwaczem dreszczu w świecie otwartych możliwości seksualnych. Dzisiejsi poszukiwacze erotycznych przygód z sobie sporą dawkę emocji i stanów euforycznych, ale owe stany z czasem mają tendencje do nia się. Kobieciarze nie są tak bardzo wyzwolonymi rozpustnikami, lecz nieświadomymi boj w środowisku, w którym seksualność i intymność są ze sobą ściśle połączone jak nigdy dotąd, na miłość zakłada intymność: jeśli jednak nie ma takiej miłości, jednostka przygotowuje się jścia. Kobieciarze zapewniają sobie i utrzymują tę konieczną „potencjalną przestrzeń" w inny niż poprzez szacunek dla partnera. Opuszczają oni swoje partnerki zazwyczaj wcześniej, ani tym samym i licząc na to, iż w niedalekiej przyszłości spotka ich kolejne seksualne wyzwanie, często mistrzami retorycznych wyznań miłosnych o bardzo romantycznym zabarwieniu. Jed formą werbalną nie są w stanie wytworzyć emocjonalnie koherentnej narracji własnej tożsamości sekwencji mężczyzna, który jest biegły w swojej wypracowanej rutynie, prawdopodobnie poc: bardzo niezręcznie, z trudem dukając jakieś słowa, i w akcie desperacji i rozpaczy po prostu zaraz po tym, jak seksualny akt dobiegnie końca. W rzeczywistości jest on w pozycji Karla fetyszysty, który tęskni tylko za kobiecym butem, ale zamiast tego musi zadowolić się całą lud Niektórzy mężczyźni tego pokroju uprawiali seks z setkami albo i większą liczbą kobiet wpr jednego roku: w jakim sensie mówi się zatem o nich, że „pragną miłości"? W szczególnym ii sensie. Ich uzależnienie od kobiet jest dość oczywiste. W rzeczywistości owo uzależnienie pełni trolę i ma wpływ na ich życie. Uwiedzeni mogą bardzo łatwo zostać przypisani do męskiego osiągnięć i zwalczania przeszkód - w tym męski świat nowoczesności sam w sobie. Jednakże to jście staje się puste w tym samym momencie, kiedy uwiedzenie traci swoje wcześniejsze znać: Kobieciarz - zdobywca nie może być nikim „specjalnym" dla każdego seksualnego partnera* v k ri ci Im na czl ezj tec $ społeczna i jej przemiany 133 ae, jakim mógł być Casanovą - czyli kolekcjoner dziewiczych cnót, ale także jako potencjalny wy-I od seksualnego osamotnienia. Współczesny seksualny poszukiwacz przygód odrzuca roman-| miłość albo używa tego miłosnego języka tylko jako przekonującej retoryki. Dlatego też jego enie od kobiet może być tylko uzasadnione poprzez mechanizmy seksualnego podboju. Bar-jniż inni mężczyźni kobieciarz - zdobywca zdaje sobie sprawę ze związku pomiędzy seksualno-, intymnością i refleksyjną konstrukcją własnej tożsamości. Zamiast spotykać się z nimi jako nie-leżna istota zdolna do dawania i przyjmowania miłości, jest on w niewoli kobiet. Ten typ mężczyzny isięjako postać, która „kocha kobiety i je porzuca". Faktycznie kobieciarz zupełnie nie jest w stanie wstawić ich": każde takie odejście jest tylko zapowiedzią następnego spotkania. Paweł Rybicki WIĘŹ SPOŁECZNA I JEJ PRZEMIANY* bjęrie więzi społecznej ? icź społeczna należy do ważnych, można powiedzieć, zasadniczych pojęć w teoriach socjologicz-lych. Przypomnijmy dwie znane i często przytaczane typologie: Tónniesa Gemeinschaft und Gesell-ńaft i Durkheima przeciwstawienie społeczeństw o solidarności mechanicznej i solidarności orga-:znej. Chociaż żadna z tych typologii nie posługuje się explicite terminem więzi, obie zakładają jej ttnienie. Obie odwołują się do dwu rodzajów więzi społecznej, przypisują im różne podstawy, różny charakter, odmiennego typu manifestacje i wytwory. Sam termin więź społeczna nie jest przez wszystkich socjologów jednoznacznie rozumiany. Mó-iac o więzi rodowej lub o więzi lokalnej, odwołujemy się do czynników o charakterze obiektywnym, które mają stanowić o istnieniu więzi społecznej w określonej przez nie zbiorowości ludzkiej. Nie wy-bye się jednak, by czynniki takie mogły przesądzać istnienie więzi i wyczerpywały jej pojęcie. Późniejsze spory między tymi, którzy w człowieku widzieli osobnika wyposażonego z naturywuczu-da sympatii do drugich ludzi, i tymi, którzy upatrywali w człowieku jednostkę egoistyczną i drugim Wziom wrogą, bardziej przeszkadzały niż pomagały w skrystalizowaniu pojęcia więzi społecznej. Jed-nakże utrzymująca się, przynajmniej w niektórych teoriach społecznych, arystotelesowska koncepcja obwieka jako istoty społecznej, wchodzący w użycie termin towarzyskość (sociabilite) torowały drogę do rozumienia więzi między ludźmi. Spory o to, czy człowiek jest społeczny czy aspołeczny z natury, trwały przez wieki. Ślady ich itoajdujemy i w niektórych dziewiętnastowiecznych teoriach; na ogół jednak dziewiętnaste- i dwu-fciestowieczna socjologia przesunęła zainteresowanie poznawcze w innym kierunku. Nie dociekanie, czy związki między ludźmi istnieją z natury, czy też z jakiegokolwiek ustanowienia, lecz charakter tego, co społeczne, stał się przedmiotem teoretycznych rozważań. Przy takim podejściu do społeczne-p świata mogła i musiała wystąpić problematyka więzi społecznej jako właściwości, która wyróżnia •Fragm. P. Rybicki, Struktura społecznego świata, Warszawa 1979. 134 P. Ry i określa niektóre zbiorowości ludzkie. Posługujemy się terminem zbiorowość społeczna dla określeni zbioru ludzi, w których powtarzają się styczności i zachodzą stosunki społeczne. Dopiero jednak stwki dzenie więzi społecznej pozwala orzec, że dana zbiorowość jest czymś więcej aniżeli tak czy inaczę wydzieloną wielością ludzi: jest grupą społeczną lub społecznością. Nie oznacza to, jak powiedzieliśmy, że więź społeczna jest jednakowo pojmowana przez wszjm kich; nie oznacza zwłaszcza jednakowego jej słownego definiowania. W rzeczywistości ludzkiej wic społeczna objawia się na dwu płaszczyznach. Jedną stanowią dające się rzeczowo określić wspólnoJ i związki między ludźmi: wspólności i związki krwi, pochodzenia, terytorium, języka, kultury w™ nych jej dziedzinach, i także organizacji zbiorowego życia. Drugą płaszczyznę przedstawiają swoid stany i akty świadomości: poczucie szczególnej łączności z drugimi ludźmi, czy wzajemnej z ni zależności, i manifestacje tego poczucia w postawach, zachowaniach, działaniach czy to indywidoH nych, czy zbiorowych. Jeszcze jeden rys charakteryzuje ogólnie więź społeczną. Jest to zawsze więź łącząca ludzi wM lonej zbiorowości. Może ona zespalać kilkunastoosobowy lub kilkuosobowy zbiór ludzi, jak to jest padku rodziny lub grup koleżeńskich; może to być więź obejmująca wielotysięczne i nawet wie! nowe rzesze, jak to się dzieje w zbiorowościach etnicznych i narodowych. Niemniej więź zawsze małą czy wielką społeczność od ludzi i zbiorowości ludzkich, które są poza jej zasiej prawda, mówi się niekiedy o więzi ogólnoludzkiej. W rzeczywistości nie znamy jednak więzi s, o tak szerokim zasięgu, którą moglibyśmy stwierdzić w doświadczeniu. Myśl o więzi ogólnoi wyraża moralny postulat życzliwości wzajemnej między ludźmi bez względu na różnice pocb narodowości, rasy - nakaz miłości drugich ludzi. Więzi społeczne: ich rodzaje Zjawiska więzi społecznej można ujmować z różnych punktów widzenia. Jednym z ważnych sfc w rozpatrywaniu więzi jest jej ujęcie genetyczne: ściślej mówiąc, ujęcie podstaw, na jakich więĄ jest ludziom. Nie oznacza to powrotu do dawnej kontrowersji między koncepcją społeczności isti cej z natury i koncepcją społeczności powstałej w drodze konwencji. Ale w pewnej mierze ujęciei czesne godzi oba dawne poglądy, przyjmuje bowiem, że więź społeczna może mieć różne źródłaj odpowiadać naturalnym warunkom i może także wynikać z jakiegoś rodzaju stanowienia, z tego punktu widzenia i chyba najstarszy rodzaj więzi społecznej to więź dana człowiekowi! społeczne warunki urodzenia, i w tym znaczeniu naturalna. Dziecko, przychodząc na świat w i wchodzi najpierw w związki z rodzicami, rodzeństwem, innymi ludźmi, w związki, które wyzr jego środowisko rodzinne. Stopniowo staje się uczestnikiem innych grup i społeczności, którei cza mu szersze środowisko rodzime, i w ich ramach zespala się z innymi ludźmi. Taki, bardzo^ rodzaj więzi społecznej, którego klasyczne postacie przedstawia więź rodzinna, rodowa, etr gdy nie wygasa. Odnajdujemy ten rodzaj więzi, zawsze ważny, i w nowoczesnych spolecz niekiedy ujawnia się w nich w czystej postaci więzi naturalnej, niekiedy występuje w przeraeJ z innymi związkami. Przeciwieństwem więzi naturalnej jest więź stanowiona, którą ściślej trzeba by określić ja wynikającą bezpośrednio lub pośrednio ze stanowienia społecznego. W podziale staroży czeństwa na wolnych i niewolnych można widzieć dziejowo skrystalizowane podstawy tego i więzi. Ogólnie, więź stanowiona pojawia się tam, gdzie w zbiorowościach ludzkich występują i ne im podziały społeczne: podziały narzucone siłą lub prawem, lub połączeniem siły i pran przytoczyć przykłady powstawania takiej więzi w czasach bardzo dawnych, jak powstaw która w wyniku zaboru jeńców lub podboju ludności tworzyła się między podległymi przer je znajdować również wżyciu nowoczesnym. Tego typu więź wytwarza się między umieszczonjffl| w ul ry SZi W] tkw za.s my: niu wn jąc; ryci ląi społeczna i jej przemiany "j nie więźniami lub między młodymi przestępcami skierowanymi do domu poprawczego. W świadomości [mlecznej zapisała się pamięć więzi, jaka zespalała ludzi, niejednokrotnie zupełnie sobie obcych, w okrutnych warunkach obozów koncentracyjnych. We wszystkich tych przypadkach więź, która tworzy się między ludźmi wskutek jakiejś formy stawienia społecznego, nie wynika bezpośrednio z tego stanowienia. Kiedy wynikiem stanowienia jest KUretanie klasy lub grupy uprzywilejowanej, powstanie taJdej więzi może odpowiadać intencjom tych, Ujrzy siłą lub prawem stwarzają sytuację uprzywilejowania. W każdym razie więź scala i umacnia [tóinioną w ten sposób grupę. Me właśnie to scalenie i umocnienie nie odpowiada zamierzeniom iyczeniom stanowiących wówczas, gdy więź społeczna wykształca się między upośledzonymi przez rawo lub podległymi przemocy. Niemniej więzi takie powstają i nieraz okazują się silniejsze nawet niż pinaturatae. Jest tylko cechą więzi stanowionej, iż niknie ona lub przynajmniej słabnie, kiedy usta-jąwarunki i sytuacje, w jakich się wytworzyła. ? Inny rodzaj więzi społecznej powstaje przez procesy dobrowolnego zrzeszania się ludzi. Już Ary-toteles w Polityce wskazywał ważność stowarzyszeń biesiadnych i innych zrzeszeń jako środków ze-palania się ludzi w obrębie greckiej polis. Im bardziej heterogeniczne stawały się poleis, tym więcej zyskiwały na znaczeniu różnego pokroju zrzeszenia, w których wykształcały się szczególne, odpowiadające zróżnicowanym potrzebom ludności miejskiej, więzi społeczne. Wspaniały rozkwit więzi rzeszeniowej nastąpił w średniowiecznym mieście europejskim. W pewnej mierze na tego typu wię-ńbyta oparta, przynajmniej w swoich zaczątkach, gmina miejska. W czystej postaci więź ta występowała w gildiach, cechach i innych korporacjach miejskich. Wraz z rozrostem miast i powstawaniem wielkomiejskich aglomeracji w nowożytnym, i szczególnie nowoczesnym okresie, także profil zrzeszeń ulegał zmianie. Liczba zrzeszeń zwiększała się, przy czym owemu zwiększaniu się towarzyszyły trzy ijsy. Mnożyły się zrzeszenia o ściśle wyspecjalizowanych zadaniach; powstawały i rozszerzały się zrze-raia wielkie, nie zamknięte w jednej zbiorowości miejskiej, lecz rozciągające się na szersze obszary; neszcie pojawiały się tendencje, by model więzi zrzeszeniowej rozszerzać na innego rodzaju grupy i społeczności. Więź naturalna, dana człowiekowi poprzez rodzime środowisko, więź stanowiona, u podstaw której m element przymusu, więź zrzeszeniowa, oparta w zasadzie na dobrowolnym doborze ludzi, to trzy osadnicze rodzaje i zarazem jakby idealne typy więzi społecznej. Więź między ludźmi, z jaką spotyka-jpsię w rzeczywistości, nie zawsze odpowiada zupełnie takiemu idealnemu typowi. Toteż w odniesie-uu do określonych społeczności może nieraz zachodzić wątpliwość, z jakiego rodzaju więzią mamy wniej do czynienia. W historycznej interpretacji społeczeństwa stanowego więź łącząca i wyodrębnia-jaca ludzi jednego stanu mogłaby być poczytywana za przykład więzi stanowionej. Jednakże przez lycerzy, którzy rodzili się w rycerskich rodach, czy przez mieszczan, którzy wyrastali w rodzinach )starej mieszczańskiej tradycji, była raczej więzią naturalną i tak musiała być uświadamiana. W jesz-he wyższym stopniu takie zjawisko występuje w społeczeństwach, w których zachował się ustrój ka-Jtowy. Cokolwiek bowiem myśli się i pisze o genezie kast, przynależność do kasty przedstawia się nale-typ do niej ludziom jako wyznaczona, i to trwale wyznaczona, przez ich urodzenie. Stąd, jak długo Btrój kastowy jest żywy, więź łącząca ludzi jednej kasty 0'eśli występuje w ich doświadczeniu) ma fehy więzi naturalnej. Dopiero zachwianiu tego ustroju może w świadomości społecznej towarzyszyć uświadomienie jej jako więzi innego rodzaju. } Szczególną skalę zmieszania różnych elementów więzi społecznej przedstawia więź lokalna -jak tiadomo, stosunkowo częsty przedmiot socjologicznych zainteresowań. W małych homogenicznych ?Hecznościach, które bardzo rzadko tylko przyjmują ludzi z zewnątrz, jest to więź dana przez środowisko rodzime i w swym charakterze co najmniej bardzo zbliża się do więzi naturalnej. Tak bywało u nas w tradycyjnych społecznościach wiejskich, i tak dzieje się jeszcze na wielu obszarach świata, •których utrzymuje się typ małych, zamkniętych zbiorowości lokalnych, i zbiorowości takie zachowu- 136 P. Rybi ją spoistość społeczną. W krajach, które -jak Polska - podlegały procesom industrializacji i urbai cji, charakter wiejskich i małomiejskich społeczności lokalnych uległ lub ulega zmianie. Stają się w swym składzie coraz bardziej heterogeniczne, wraz z tym różnicują się stosunki między łudź słabnie lub zanika łącząca wszystkich więź społeczna dawnego typu. Więzi społeczne, które wykszl cają się między poszczególnymi grupami w takiej zbiorowości, nie odpowiadają już pojęciu więzi lokd nej lub przynajmniej w nim się nie wyczerpują. Problem rodzaju więzi zespalających ludzkie zbiorowości staje się bardziej złożony w makrostrfl turach społecznych. Widzimy to, porównując społeczności etniczne i społeczności oparte na organM cji terytorialno-politycznej. Więź społeczna we wspólnocie etnicznej ma charakter naturalny; zacfl wuje go także wówczas, gdy społeczność przyswaja w długich procesach asymilacji jednostki obca pochodzenia. Inaczej przedstawia się sprawa więzi w społecznościach terytorialnych, które mają hete-I rogeniczny skład ludności i w których obok związku z terytorium podległość wspólnej władzy jest czyni nikiem zespolenia. Wydaje się, że związki, jakie łączą ludzi w takim typie społeczności, nie dają Ą sprowadzić do jednego rodzaju więzi społecznej. Na tym tle rysuje się pasjonujące wciąż teorię społeczną zagadnienie relacji między dwiema ciami makrostruktury społecznej w nowoczesnym świecie: narodem i państwem. Dziejowe d czenia Polski, która przez sto kilkadziesiąt lat była podzielona między trzy państwa zaborcze, niosły w świadomości społecznej pogłębienie i zarazem wyraźne wyodrębnienie więzi narodowej; dzie więź ta zawsze łączyła się z tradycją wiekowego bytu państwowego, niemniej w ówc: rzeczywistości nie miała ona korelatu we własnej organizacji państwowo-politycznej. Inaczej ks wała się relacja między narodem i państwem w starych narodach europejskich o długiej i niep: nej ciągłości państwowego bytu; ujawniała się tu tendencja utożsamiania nowożytnego narodu, powstał ze scalenia dawnych wspólnot etnicznych, z nowożytnym państwem, utworzonym przez noczenie pod wspólną władzą mniejszych organizmów terytorialno-politycznych. Praktyka ai francuskiej, która w formularzach ewidencji ludności posługiwała się jedną rubryką: natit równoczesnego oznaczenia przynależności narodowej i państwowej, była wyrazem i przykładem tendencji. Model, w którym więź narodowa i więź państwowa miały być uświadamiane jako j społeczna, nigdy nie odpowiadał całkowicie rzeczywistości. Nie mógł też być powszechny przez fakt istnienia narodów, które nie osiągnęły niepodległego bytu państwowego, lecz także różnych i złożonych struktur wspólnoty narodowej i różnorakich form powiązania takiej ws; z organizacją terytorialno-polityczną. W wielkich heterogenicznych zbiorowościach, takich jak społeczeństwa północnoame: wytworzyły się makrostruktury, którym współczesna teoria socjologiczna nadaje miano stwo. Można powątpiewać w pełną zasadność tego miana. Lecz w tych strukturach faktycznie je się proces nawarstwiania się więzi właściwej państwu, zawierającej elementy zrzeszenia i si nia, na naturalną więź właściwą wspólnotom narodowym. Stopniowo i niejednolicie postępuje amalgamacji tych różnego rodzaju więzi. Więź rodzinna, więź łącząca społeczność lokalną lub jakiekolwiek zrzeszenie, więź narodi stwowa nasuwają myśl o podziale więzi społecznej z innego stanowiska, aniżeli poprzednio jej podstawa. Więź łączy małe grupy, przejawia się w ugrupowaniach i społecznościach o a kości, występuje w makrostruJrturach społecznych, które podpadają pod miano społeczeństw nego. Sposoby, w jakich przejawia się w każdym z tych przypadków powiązanie ludzi z sobą, jednakowe. Więź malej gcupy aktualizuje svę_ w beicośtednich stycxTvośc\ac\\ miądzy jejw i w opartych na nich stosunkach społecznych. Zupełnie inaczej przedstawia się więź społeczna kich zbiorowościach, takich jak naród czy państwo. Tradycja, jedność dziejów, wspólność ji czaju, kultury, wreszcie łączenie w jedną, dziejowo określoną organizację terytorialno-polityc: realne i równocześnie tkwiące w świadomości społecznej korelaty tej więzi. nyl rakr np. i rzali wzgj. fi społeczna i jej przemiany 137 Świat nowoczesny ze swymi bardzo wielkimi i gęsto skupionymi zbiorowościami ludzkimi sprawia, i coraz częściej nie wystarcza nam podział na małe i wielkie struktury społeczne; poszukujemy tworów pośrednich między małymi grupami i wielkimi postaciami społeczności ludzkiej. Społeczności lo-tne i mniejsze społeczności terytorialne, miasto jako wciąż wzrastający i zyskujący na znaczeniu Wek skupienia społecznego, różnego typu organizacje i zrzeszenia - oto zbiorowości, w których ęź społeczna, jeśli tylko istnieje, może być określona jako więź średniego zasięgu. We wszystkich pch postaciach zbiorowego życia nie wystarczają bezpośrednie styczności i stosunki między ludźmi; tyskują w nich na znaczeniu styczności społeczne pośrednie, rozszczepia się osobowe i rzeczowe podłoże związków i zależności między ludźmi, występują wewnętrzne struktury grupowe. Równocześ-ue żadna z tych postaci społecznego życia nie jest pełna i samoistna, żadna nie przybiera charakteru globalnego społeczeństwa. Jest charakterystyczne i uzasadnione, że dzisiaj te właśnie struktury społeczne często skupiają uwagę socjologów. Bada się i docieka, czy są to w sensie socjologicznym puste strefy to znaczy strefy bez społecznej więzi, czy też dochodzi w nich do wytwarzania się takiej więzi. W naszym współczesnym doświadczeniu rozróżnienie więzi społecznej małego, średniego i wiel-riego zasięgu łączy się z przedstawieniem małych, średnich i wielkich zbiorowości ludzkich. W rzeczy-ristości nie dają się tu jednak wyznaczyć żadne ścisłe granice ilościowe i wielkość zbiorowości, jakkolwiek ważna, nie jest rzeczą najważniejszą. Kiedy cofamy się do dawnych społeczeństw, np. do społecz-lości typu greckiej polis, nie spotykamy się ze zbiorowościami wielkimi w dzisiejszym rozumieniu tego słowa; niemniej rozróżnienie więzi społecznej w strukturach wielkiego, średniego i małego zasięgu jest la starożytnych poleis w pełni właściwe. Tak samo rozróżnienie to możemy zastosować do liczebnie szcze znacznie mniejszych społeczeństw archaicznych. I właśnie bardzo silne wyodrębnienie tych społeczeństw od otaczającego je świata pozwala uchwycić to, co jest istotne w podziale więzi według (ej zasięgu: mianowicie to, że jest ona więzią najszerszego, średniego i najmniejszego zasięgu w doświadczeniu tworzących społeczność ludzi. W dawnych i nowych społeczeństwach powtarza się także ten sam problem, dla którego warto mieć na uwadze rozróżnienie więzi według ich zasięgu. Jest to problem, jaka więź społeczna - więź małego, średniego czy wielkiego zasięgu - stanowi więź najsilniejszą między ludźmi, więź, która najmocniej tkwi w społecznej świadomości i najwyraźniej potwierdza się w społecznych działaniach. Z jednego jeszcze punktu widzenia możemy rozpatrywać więzi społeczne i ich rodzaje: mianowicie Ujmując zakres spraw i zainteresowań, którymi określona więź zespala ludzi. W tym punkcie nawiązujemy do znanej typologii wyróżniającej i przeciwstawiającej wspólnoty i zrzeszenia, w tej zwłaszcza postaci, w jakiej została ona skrystalizowana przez Mclvera. Jedna cecha, nie zawsze w pełni w tej typologii uświadamiana, jest tu najważniejsza: zakres życia grupowego, zakres tego, co jest w aktyw-ip nastawieniu grupy czy społeczności wspólne. Niemiecki socjolog Vierkandt (Gesellschaftslehre, I923) pisał o wspólności życia, Lebensgemeinschaft; taka wspólnota obejmuje wszystkie ważne dla nateżących do niej dziedziny życia, nie ma żadnego ograniczenia kompetencji, żadnego szczególnego okresu zainteresowań. Więź społeczna, która łączy w niej ludzi, ma przeto charakter ogólny. Zrzeszeniom nie przypisuje się nigdy tego rodzaju więzi. Mają one określone sfery zainteresowań, łączą ludzi sa szczególnych odcinkach działalności. Jeżeli nawet zrzeszenie nie ogranicza się do realizacji wla-fciwych sobie specjalnych zadań, pozostaje zawsze skupione na jednej, określonej dziedzinie życia, iwtym znaczeniu więź zrzeszenia jest wyznaczona przez szczególny rodzaj zainteresowań i szczególny kierunek działalności. ? Przeciwstawianie wspólnot i zrzeszeń pod kątem widzenia zakresu życia grupowego nie ma cha-Bkteru bezwzględnego. Są wspólnoty, które nie obejmują pełni życia swoich członków; nie obejmują np. wszystkich spraw ich zawodowej pracy. Są i były w przeszłości zrzeszenia, które znacznie rozsze-Baly zakres swoich zainteresowań poza przypisaną sobie dziedzinę działalności; dobry przykład w tym względzie przedstawiały dawne cechy rzemieślnicze, które poza sferą pracy wiązały swoich członków 138 P Rybid| wspólnotą obyczaju, życia towarzyskiego i wspólnym udziałem w społeczności miejskiej. Nie uchvla to jednak ważności tej typologii, nie umniejsza także znaczenia, jakie ma typizacja więzi społecznej ze względu na zakres objętych nią spraw i zainteresowań. To, czy więź społeczna ma charakter bardziej ogólny, czy bardziej specjalny, interesuje współczesną teorię społeczną w dwu zwłaszcza aspektach Raz, z uwagi na dostrzeganą przez socjologów tendencję przesuwania się organizacji życia społecznego od typu wspólnot do typu zrzeszeń. Po wtóre, ze względu na tworzenie się międzynarodowych i mię-' dzypaństwowych stowarzyszeń i zrzeszeniowego typu społeczności w takich dziedzinach, jak religia sztuka, nauka, technika, gospodarka i kształtowanie się na tych podstawach więzi między ludźmi która przekracza granice wspólnot etnicznych i terytorialnych. Przejawy więzi społecznej. Rozkład więzi Istnienie więzi społecznej stwierdzamy poprzez różne jej przejawy. Najczęstszym przejawem wie/ zachowania ludzkie; mówiąc ściślej, społecznie uwarunkowana jednostajność tych zachowań. Rieflj ludzie zachowują się stosownie do przyjętego w zbiorowości zwyczaju, kiedy postępują zgodnie z ot» wiązującym obyczajem i odnoszą swoje czynności do uznanych norm społecznych, domyślamy sie łączy ich więź społeczna o węższym lub szerszym zasięgu. Jednakże zachowania nie zawsze są nym sprawdzianem więzi. Czasem mogą one wynikać z ogólniejszych, pozaspołecznych moi W innych przypadkach mogą one być wyrazem konwencji tak szeroko stosowanych i tak równi powierzchownych, iż wnioskowanie z nich o rzeczywistej więzi społecznej byłoby pochopne. Więź społeczna objawia się bardziej wyraźnie, kiedy zbiorowość świadomie przyjmuje i ui podział na swoich i obcych. Znajduje to wyraz w różnych sposobach zachowania wobec członków; nej grupy i ludzi przynależnych do innych grup i społeczności. Miarą podziału jest dystans s jaki zbiorowość zachowuje wobec tych, którzy do niej nie należą. Innym wskaźnikiem są ol uprawnienia i określone obowiązki, które przyznaje się swoim, które nie obejmują obcych. Tego rodzaju podziały byty charakterystyczne dła dawnych grup rodowych i społeczności nych. Później występowały i utrzymywały się długo w tradycyjnego typu społecznościach li zwłaszcza w społecznościach wioskowych. Wpływały na ważne instytucje społeczne, na małż i rodzinę w szczególności. Rygorystycznie przestrzegana endogamia plemienna, jak i tradycjjnie' sowana endogamia wioskowa były niewątpliwie wyrazem więzi społecznej; były także nasi izolacji społecznej objętych więzią zbiorowości i służyły podtrzymaniu tej izolacji. W warunkach ta, w którym ludność zagęściła się, wzrosła ruchliwość społeczna i pomnożyły się kontakty lokalnymi zbiorowościami, podziały takie i więzi, których mają być one sprawdzianem, zdają się bardziej należeć do minionej lub mijającej przeszłości. Nie jest tak zupełnie nawet w naszym kulturowym; w nowoczesnych osiedlach przemysłowych z przeważającą całkowicie ludnością wową, wspólność pochodzenia lokalnego pozostaje częstym współczynnikiem związków s; towarzyskich, i nawet małżeństwa są nierzadko zawierane według wzorów ustalonych przez kastowych, lokalnych więzi utrzymują się w innych kręgach cywilizacyjnych. Ale także w świecie, w którym tradycyjne społeczności rzeczywiście nikną lub już zanikły, ] na swoich i obcych czy „innych", co prawda mniej jawne i bardziej maskowane przez powierzel konwencje towarzyskie, pozostają w małych i w wielkich strukturach społecznych. W obrębie i miejskich aglomeracji nie możemy oczywiście szukać takich mikrostrukturalnych więzi w sp ściach rodowych i lokalnych. Pozostają, rzecz charakterystyczna, więzi pochodzenia etnicznego,^1 to wykazały badania nad zbiorowością Londynu i innych światowych metropolii. Przede wszysto jednak podłoże takim więziom dają podziały warstwowe i zawodowe. Na tym podłożu kształtują» różnego typu nieformalne zrzeszenia, poczynając od grup rówieśniczych i towarzyskich, aż po raz* et inn L cispołeczna i jej przemiany 139 prodzaju skupione przy instytucjach publicznych kliki i stojące poza porządkiem społecznym mafie jh$. Między mmi wszystkimi znajdują się społeczne bariery, już w przypadku grup towarzyskich iemal niewidoczne, niemniej jednak istotne. Bariery te mówią o podziałach na swoich i nieswoich, pośrednio świadczą o więziach społecznych, więcej czy mniej spontanicznych, więcej czy mniej sta- Bnych, w każdym razie o dążności do utrzymywania takich więzi. Mzial na swoich i obcych występuje w nowoczesnym świecie wyraźniej w niektórych makrostruk-lrach społecznych, przede wszystkim w społecznościach narodowych. Jakkolwiek i tutaj oddziałują niany społeczne, zwłaszcza zwiększona częstotliwość kontaktów międzynarodowych, rozprzestrze-iffliew skali międzynarodowej środków masowego przekazu i działalność międzynarodowych organi-cji, to jednak świadomość odrębności narodowych utrzymuje się i aktualizuje czy w okolicznościo-nycli zetknięciach się grup narodowościowych, czy w przypadkach współzawodnictwa reprezentacji irodowych na jakimkolwiek polu. Świadczy to o trwającej, choć podlegającej zmianom więzi społecz- W niniejszym stopniu można mówić o więziach społecznych w całych zespołach narodów o czę-wspólnej bazie kulturowej, więc w tak zwanych kręgach kulturowych, jakkolwiek zachowują się me oddzielenia i przeciwieństwa i mimo pomnożenia styczności znajdują wyraz w swoistym ie społecznym. lobitniejszym przejawem więzi społecznej są działania zbiorowe, podejmowane w grupach spo-h i złożonych z grup społecznościach. Niekiedy działania takie opierają się na identyfikacji i jako członka grupy z grupą jako całością i mają bezpośrednio na względzie dobro jednostko-Na takiej podstawie w grupach zespolonych silną więzią rodową krzywda rzeczywista lub domnie-?ana wyrządzona członkowi rodu stawała się przedmiotem zemsty lub odwetu, popełnianych przez rid zbiorowo lub przez poszczególnych członków grupy rodowej w jej imieniu. Inną postać działań zbiorowych, w których przejawia się więź społeczna, przedstawiają działania obronne grup zagrożo-ych agresją czy jakimkolwiek innym nieprzyjaznym działaniem obcej grupy. Tego typu działania - na feróżnego rodzaju rywalizacji i konfliktów - zachodzą nierzadko i w małych ugrupowaniach. Niejako lyższa, w każdym razie wyraźniej manifestująca się ich forma występuje w działaniach społeczności etnicznych i narodowych, zagrożonych przez inne tego rodzaju społeczności. W przeszłości dziejowej takie działania zachodziły często jako reakcja przeciw wojennym agresjom, jako obrona własnego terytorium, mienia, ludzi. Nie zaniknęły one i w najnowszych czasach, mimo starań podejmowanych przez międzynarodowe organizacje dla uniknięcia wojen i zachowania la tej płaszczyźnie pokoju. Z ograniczeniem wojen, w ścisłym znaczeniu słowa, częściej ujawnia się inny wątek działań obronnych: działania przedsiębrane jako obrona przed zagrożeniem przez inną społeczność na płaszczyźnie gospodarczej i kulturowej. W takich działaniach, jeszcze wyraźniej niż w obronie przed wojennym najazdem, ujawnia się dążenie ludów i narodów do pozostawania odrębnymi cołecznościami. W obronie języka, tradycji, obyczaju, rodzimej kultury, w obronie, która ze względu na naturę zagrożenia musi być działaniem długotrwałym, objawia się szczególnie siła więzi społecznej. Rozpatrujemy więź społeczną w grupach i społecznościach różnej wielkości: w grupach o małym, średnim, wielkim zasięgu. Jednakże przejawy więzi społecznych w zbiorowościach ludzkich różnego rzędu nie są jednakowe. W mniejszych grupach i społecznościach więź społeczna bywa częściej ujawniana w życiu codziennym, w sposobach życia i w bezpośrednich stycznościach społecznych. Tak dzieje się i wtedy, gdy więź opiera się bardziej na wspólnościach kulturowych, jak i wówczas, gdy uzewnętrznia się w stosunkach wchodzących w zakres organizacji czy to formalnej, czy nieformalnej, postrzegamy to w rodzinach, w społecznościach lokalnych, zwłaszcza dawniejszego typu, w małych zrzeszeniach. Nie oznacza to, by nasilenie więzi społecznej w takich grupach i społecznościach pozo-jtawało zawsze jednakowe. Jego wahania zaznaczają się tym bardziej, że wiaśnie w codziennym życiu Ijch społeczności często dochodzą do głosu indywidualne przeciwieństwa i konflikty, i występują mię-dzygrupowe rywalizacje. 140 P. Rybii Procesy rozpadu czy zaniku więzi społecznych dokonywały się wielokrotnie i najczęściej lączn się z rozkładem lub zanikiem określonych grup i społeczności. Nie zawsze oba te procesy były jedni identyczne i nie zawsze pokrywały się ze sobą. W starożytnym świecie greckim dokonał się wielki« ces przeobrażenia dawnych społeczności rodowo-etnicznych w społeczności zorganizowane na bazi; terytoriaino-politycznej, społeczności, które w przeważającej części przybrały swoistą postać miast--państw. Ale nie oznaczało to całkowitego zaniku więzi opartych na rodowym i plemiennym pochodJ niu. Stąd w rozwiniętych już i heterogenicznych poleis utrzymywał się podział na ludność rodzJ i metojków, który znajdował swój wyraz także w różnych uprawnieniach społecznych i politycznw Stąd też w ramach nowej organizacji terytoriaino-politycznej zachowały się dawne fratrie, niekiedy* tworzyły się lub rekonstytuowały związki rodowe i tworzyły się stowarzyszenia ludzi o wspólnymB chodzeniu etnicznym. Przykładów utrzymywania się w nowych warunkach dawnych więzi dostarcza po najnowsze cza społeczeństwo hinduskie. Max Weber w nakreślonym przez siebie obrazie azjatyckiego typu miasa.' ukazał, jak ludzie skupieni w jednej zbiorowości lokalnej zachowują przynależność kastową i społecznościami lokalnymi, z których pochodzą. Model weberowski może mieć dla teorii socjolo; dwojakie znaczenie, zależnie od kierunku interpretacji i faktycznych przemian, które są obsei w danych zbiorowościach. Pierwsze polegałoby na przeciwstawieniu przestrzennie skupionej racji i różnych od niej społeczności, opartych na żywych i wciąż w działalności ludzkiej aktu; cych się więziach. Drugie znaczenie łączyłoby się z nakładaniem się nowych więzi społeczn; zachowujące się więzi dawne i inne. Szerszą skalę możliwości przedstawiają procesy, w których jedne więzi społeczne nakładają inne i nie dochodzi przy tym do supremacji jednego ich rodzaju. W tworzących się nowych oi mach państwowych na terenie Trzeciego Świata stanowiona więź terytorialno-polityczna n w ten sposób na podłoże dawnych społeczności etnicznych. W tym procesie zmagają się różne s; wartości, różne sposoby życia, różne typy autorytetu społecznego. W licznych przypadkach się jeszcze określić i przewidzieć, do czego prowadzi ścieranie się różnych systemów społeczn; do stopniowego zaniku dawnych czynników i składników więzi społecznej i skrystalizowania wych ośrodków wspólności i nowych rodzajów organizacji społecznej, czy też do wytworzenia zl go układu więzi, w których to, co dawne i głęboko osadzone w tradycji, pozostawałoby w jakiejś zie z nowymi systemami wartości i nowymi formami życia społecznego. W takich procesach zanik określonej więzi społecznej - czy jest nim dawna więź etniczna, stanowionej organizacji politycznej - nie jest rozkładem więzi społecznej w ogóle. Procesy tego ju prowadzą raczej do substytucji pewnego typu więzi przez więzi bardziej złożone czy w s; uznanych wartości, czy w przyjętych schematach organizacji społecznej, czy w obu aspel nocześnie. W starych narodach europejskich procesy takie należą do mniej lub więcej odległej szłości dziejowej, nie doprowadziły jednak we wszystkich społecznościach narodowych do ji wych wyników. Szczególnym zjawiskiem występującym w niektórych zbiorowościach o bardzo tradycji, jak Brytania i Niemcy, jest zachowująca się dwoistość więzi ogólnonarodowej i więzi szych, utrzymujących się w obrębie narodu społeczności etnicznych. Do niedawna uważano łeczności raczej za formy szczątkowe; jednakże pojawiające się ostatnio tendencje sei wskazują, że w owych mniejszych społecznościach tkwi pewna więź potencjalna, i proces i w ramach wielkich zbiorowości narodowych nie musi być uważany bezwzględnie za jednokii i zamknięty. Jakikolwiek może być przebieg tych procesów, prowadzą one do zmian w układzie więzi strukturalnych, nie do całkowitego ich rozpadu. Czynnikiem, który może mieć szczególne dla procesów dezintegracji społecznej, są konflikty między grupami i społecznościami. Wątek występuje już w małych strukturach społecznych w postaci przeciwieństw między cząstkowymt Więź społeczna i jej przemiany 141 iii nawet między tworzącymi grupę społeczną jednostkami. Jak była już o tym mowa, spory, rywalizacje, konflikty należą do życia grupowego i same przez się nie uchylają jeszcze łączącej grupę więzi. tednakże istnieje pewien próg niebezpieczny dla jedności grupy czy społeczności. Próg ten zostaje irzekroczony, gdy nasilenie przeciwieństw staje się większe od elementów łączącej grupę wspólności, lozpad malej rodziny dokonuje się niejednokrotnie przez spotęgowanie konfliktów czy to między mał-ionkami, czy między rodzicami i dziećmi. Kliki czy innego pokroju grupy nieformalne rozbijają przez swe niezgodności większe, poprzednio scalone zrzeszenia. Pozostaje jedna postać zjawisk, która przedstawia zanik więzi społecznej najdalej posunięty. Tą jstacią nie jest wrogość i nie jest walka. Jest nią obojętność jednych ludzi wobec drugich. W rodzinie, l» zatraciła podstawy dawnej wspólnoty, więź społeczna utrzymuje się tak długo, jak długo utrzymują się stosunki osobowe, oparte jeśli nie na przyjaźni, to przynajmniej na wzajemnym zainteresowani. Więź zanika, gdy ci, którzy pozornie współżyją ze sobą, stają się sobie obojętni. Podobne przejawy stają się wyrazem zaniku lub braku więzi w większych zbiorowościach, takich jak współczesne zbioro-nska wielkomiejskie. Przeważająca w takich zbiorowościach anonimowość ludzi i powierzchowność tachodzących między nimi styczności od dawna zwracają uwagę socjologów. Po części kładzie się je karb swoistych układów morfologii społecznej: zagęszczenia ludzi i równocześnie wielkiej ich ru-ici. Okazuje się jednak, że brak zainteresowania, stępienie człowieka na sprawy innych ludzi uje i tam, gdzie istnieją warunki do powtarzających się styczności i wytwarzania się czy to ów sąsiedzkich, czy stosunków społeczno-towarzyskich innego pokroju. Możliwościom two-lia i rozszerzania takich stosunków przeciwstawiają się tendencje izolacji społecznej czy to jedno-ek, czy małych rodzin, w najlepszym zaś razie tendencje zamykania życia społecznego w małych, iasnych kręgach. Obserwacje takich zjawisk występujących szczególnie w wielkomiejskich zbiorowo-fciach prowadzą urbanistów i polityków społecznych do poszukiwania form osadniczych i urządzeń ęolecznych, które sprzyjałyby powstawaniu mniejszych, jednakże żywych i wewnętrznie zespolonych jfrofeczności. Nie wydaje się jednak, by te dociekania i poszukiwania docierały do głębszych pokładów seczywistości społecznej: do czynników stanowiących o obojętności Judzi wobec siebie i dążności do jpotec/nej izolacji. ORGANIZACJA I STRUKTURA SPOŁECZNA Robert K. Merton ZESTAWY RÓL, ZESTAWY STATUSÓ1 SPOŁECZNYCH I SEKWENCJE STATUSÓW SPOŁECZNYCH W CZASIE' [...] Już od pewnego czasu, co najmniej od chwili ukazania się klasycznych prac Ralpha Lintona,« je się powszechnie, że dla opisu i analizy struktury społecznej podstawowe znaczenie posiadają pojęcia - statusu i roli społecznej. Przez status społeczny rozumiał Linton pozycję zajmowaną w systemie społecznym przez ( ne jednostki; przez rolę - odtworzenie w zachowaniach oczekiwań przypisanych owej pozycji. St< i rola społeczna stanowią w takim ujęciu pojęcia służące powiązaniu kulturowo określonych < wań z zachowaniami i zależnościami tworzącymi strukturę społeczną. Linton twierdził dalej, jednostka w społeczeństwie nieuchronnie zajmuje wiele naraz statusów i że każdemu z nich tow jedna rola . Jak dowodzą późniejsze badania społeczne, to wstępne ujęcie zagadnienia przez ] okazało się pożyteczne, mimo iż zakładał on, że każdemu statusowi społecznemu przy[ na jest odrębna rola. Nie wdając się w rozważania dłuższe, niż zasługuje na to przedmiot, musimy stwierdzić, że z t lonym statusem społecznym wiąże się niejedna, lecz cały szereg ról. Jest to podstawowa cecha i tury społecznej. To zjawisko strukturalne można nazwać zestawem ról, przez co * Fragm. R.K. Merton, Teoria socjologiczna i struktura społeczna, przekład E. Morawska, J. Werte -Żuławski, Warszawa 1982. Stwierdzenie, iż Linton nie byt „pierwszym", który wprowadził te dwa pojęcia do nauk społecznych, ( równie prawdziwe, co nieistotne. Faktem jest bowiem, że dopiero po ukazaniu się słynnego ósmego i książki The Study ofMan, New York 1936 (fragmenty tej pracy w tłum. U. Niklas zostały opublikowane w: 2 ty teorii socjologicznych, Warszawa 1975, s. 261-278), pojęcia te zostały włączone w sposób systematyk rozwijającej się teorii struktury społecznej. Por. ibidem, a także późniejszą pracę R. Lintona, która nie zwróciła należytej uwagi: Kulturowe podĄ osobowości, tłum. A. Jasińska-Kania, wstęp J. Szacki, Warszawa 1975, zwłaszcza s. 91 i nast. Jednym z wielu przykładów takiej koncepcji jest spostrzeżenie Lintona (Kulturowe podstawy..., op. cit., s.l „W społeczeństwie równocześnie wiele jednostek może zajmować określony status oraz znać i wykonywać pi czone z nim role [podkr.R.KM.]".Lmtonwspomniał(7%eSft#%o/Mm,op. cit, s. 127)czasemi dem o „rolach związanych z danym statusem [...] społecznym", lecz nie wydobył strukturalnych konsekwencji związania wielu naraz ról z jednym statusem. T.M. Newcomb (Social Psychology, New York 1950, s. 28 strzegał natomiast wyraźnie, że każda pozycja społeczna w systemie ról obejmuje także zależności w rola tstawyról, zestawy statusów społecznych i sekwencje statusów społecznych w czasie 143 liem zespól zależności w rolach przypisanych jednostce ze wzglę- na zajmowany przez nią status s p o 1 e c z n y. Dla przykładu: ze statusem spo- cznym studenta medycyny wiąże się nie tylko rola studenta wobec profesorów, lecz również i wiele nych ról wiążących jednostkę zajmującą ten status z innymi studentami, pielęgniarkami, lekarzami, acownikami opieki społecznej, technikami medycznymi itd. Albo: statusowi nauczyciela szkolnego dpowiada swoisty zestaw ról wiążących go z jego uczniami, kolegami nauczycielami, dyrektorem szkoły, spektorem, radą szkolną, a także z miejscowymi organizacjami patriotycznymi, stowarzyszeniami łwodowymi nauczycieli, komitetami rodzicielskimi itp. Powinno być rzeczą zupełnie oczywistą, że zestaw ról różni się od wzoru strukturalnego, który reślany jest przez socjologów jako „role złożone" (multiple roles). W przyjętym użyciu - role ożone odnoszą się bowiem do zespołów ról związanych nie z jednym, ale z wieloma ozmaitymi statusami społecznymi (często w odmiennych dziedzinach instytucjonalnych) powanymi przez jednostki, np. role związane z odrębnymi statusami nauczycielki, żony, matki, katoliczki, zwolenniczki partii republikańskiej itd. Taki zespół statusów społecznych jednostki na- lywamy zestawem statusów, przy czym każdemu statusowi odpowiada z kolei określony zestaw ról. Pojęcia zestawu ról i zestawu statusów mają charakter strukturalny i odnoszą się do fragmentów struktury społecznej w określonym momencie czasowym. Czasowe następstwo statusów społecznych, śli zachodzi z dostateczną częstością, aby miało charakter zmian systematycznych, określać będziemy jako sekwencję statusów społecznych, jak np. w wypadku statusów zajmowanych kolejno przez studenta medycyny, młodego lekarza na praktyce, lekarza szpitalnego i lekarza z niezależną praktyką prywatną. W ten sam sposób możemy oczywiście śledzić sekwencje zestawów ról oraz jestawów statusów społecznych. Wolno powiedzieć, że strukturę społeczną tworzą trwałe układy zestawów ról, zestawów statusów wiecznych oraz sekwencje tych statusów. Pojęcia te przypominają nam (w wypadku gdyby rzeczywi-icie trzeba było przypominać ten uporczywy fakt), że nawet pozornie prosta struktura społeczna jest igromnie skomplikowana. Istniejące struktury społeczne muszą bowiem zorganizować w jakiś sposób we zestawy i sekwencje statusów oraz ról, tak aby zapewnić odpowiedni porządek społeczny umożliwiający ludziom kontynuowanie życia społecznego bez konieczności dostosowywania się za każdym Bzem od początku do każdej nowo napotkanej sytuacji. Pojęcia te pomagają nam również wyodrębnić niektóre doniosłe problemy dotyczące struktury społecznej, które wymagają analizy. Jakie procesy społeczne powodują zwykle zakłócenia w zestawie ról hbich rozpad? Za pomocą jakich mechanizmów społecznych uzgadniane są role w zestawach ról, tak iż konflikt pomiędzy nimi ulega zmniejszeniu? - Ifetępną analizę zestawu ról studenta medycyny bezpośrednio związaną z teorią grup odniesienia przeprowadziła M.J. Huntington {The Development ofa Professional Self-image, [w:] The Student-Physician: Introducto-rySłudies in the Sociology of Medical Education, red. R.K. Merton, P.L. Kendall, G.G. Reader, Cambridge 1957). Zob. także R.K. Merton, Session 2, s. 47-50. H.L. Zetterberg analizuje te i pokrewne problemy w pracy „The Action Theory" (rkps), rozdz. 5. Mjak i w innych dziedzinach - kumulacja teorii w socjologii skłania do rozwijania pojęć w określonych kierun-bch. Za ilustrację może tu posłużyć rozwinięcie koncepcji pokrewnych pojęciom zestawu ról, zestawu statusów ipolecznych oraz sekwencji statusów w artykule EL. Batesa, Pońtion, Role, and Status: a Reformulation of Gmcepts, „Social Forces" 1956, t. 34, s. 313-321. Pokrewne teoretycznie idee wprowadza również N. Gross w studium na temat wyższych funkcjonariuszy oświatowych (w druku). 144 R.K. Me Strukturalne źródła niestałości zestawów ról Wydaje się, że podstawowym źródłem zakłóceń w zestawie ról jest sytuacja strukturalna, w której j nerzy ról jednostki zajmującej określony status są odmiennie ulokowani w strukturze społecznej. I woduje to, że wartości i oczekiwania jednostki zajmującej dany status różnią się w pewnej mier wartości i oczekiwań innych ludzi objętych jej zestawem ról. Na przykład: fakt, iż członkowie i szkolnej należą często do innych warstw społecznych aniżeli nauczyciel, oznacza, że ich i oczekiwania będą pod pewnymi względami różne od wartości i oczekiwań nauczyciela. Może oni napotykać sprzeczne oczekiwania odnośnie do swojej roli ze strony swych kolegów po fachu, człon wpływowej rady szkolnej, a czasem i inspektora oświaty. To, co dla jednego z nich stanowi fana drugi może uważać za rzecz w nauczaniu podstawową. Taka niespójność ocen utrudnia zadanie i pogodzenia. Dotyczy to oczywiście nie tylko nauczyciela, lecz także innych ludzi, których zestawy^ obejmują osoby o odmiennych statusach. Wydaje się, że odmienność wartości oraz oczekiwań jest podstawowym źródłem struktur ewentualnych zakłóceń w stabilnym zestawie ról. Problem ten nie pojawia się oczywiście w sv sytuacji, kiedy wszyscy ludzie objęci danym zestawem ról mają te same wartości i te same oczekra w rolach. Sytuacja taka jest jednak bardzo szczególna i najprawdopodobniej historycznie rzadka.l no sądzić, iż o wiele częściej - zwłaszcza zaś w społeczeństwach wysoko zróżnicowanych - ] ról zajmują rozmaite statusy społeczne, wyznając odpowiednio różne wartości. W takiej sytu miast względnego porządku panować powinien bałagan. Tymczasem wydaje się, że wszędzie (cl w różnych społeczeństwach w niejednakowym stopniu) istnieje względny porządek, a nie za nie. Pojawia się zatem problem wyodrębniania mechanizmów społecznych zapewniających pewien $ pień zgodności między rolami w zestawach ról lub - odpowiednio - mechanizmów, których za powoduje zakłócenia w stosunkowo stabilnych zestawach ról. Mechanizmy społeczne służące uzgadnianiu ról w zestawach ról Zanim przystąpimy do analizy niektórych z owych mechanizmów, musimy powtórzyć raz jeszc: nie zakładamy bynajmniej, jakoby funkcjonowanie wszelkich zestawów ról zawsze odznaczało się sprawnością. Interesuje nas bowiem nie szeroka generalizacja historyczna o dominacji społec: porządku, ale problem analitycznego wyodrębnienia mechanizmów społecznych zapewniających szy stopień porządku społecznego, aniżeli byłby istniał, gdyby mechanizmy owe nie działały. Ł mówiąc, interesuje nas socjologia, a nie historia. 1.Zróżnicowanie zaangażowania w rolę wśród osób objętych ze w e m r ó 1. Nie wszyscy partnerzy w jednakowym stopniu zainteresowani są zachowaniami ludzi mujących określony status społeczny. Oznacza to, że różny jest stopień nasilenia oczekiwań nych z rolą u ludzi objętych danym zestawem ról. Określony układ zależności w rolach może jednych znaczenie jedynie marginesowe, dla innych zaś zasadnicze. Oto hipotetyczny przykład: ce dzieci uczęszczających do danej szkoły mogą być bardziej zainteresowani oceną i kontrolą posl wania nauczycieli niż członkowie miejscowej organizacji patriotycznej, którzy nie mają w tej $M własnych dzieci. Wartości rodziców i organizacji patriotycznej mogą być pod wieloma względami sprał ne i mogą się oni domagać od nauczyciela zupełnie różnych zachowań. Jeśli jednak oczekiwania pnw stawicieli jednej grupy w zestawie ról nauczyciela mają dla nich podstawowe znaczenie, oczekiwał zaś drugiej grupy znaczenie jedynie drugoplanowe, ułatwia to nauczycielowi pogodzenie owych oj miennych oczekiwań. W wykazie strukturalnych właściwości grupy stwierdziliśmy już uprzednio, że istnieją ^ tyczne różnice w zakresie i nasileniu zaangażowania członków grupy w ich statusy społeczne towy ról, zestawy statusów społecznych i sekwencje statusów społecznych w czasie 145 te. Zróżnicowanie to służy amortyzowaniu zakłóceń w zestawie rół zawierającym konfliktowe oczeki-mnia odnośnie do zachowań ludzi zajmujących dany status społeczny. Nauczyciel, dla którego jego taiy status ma znaczenie podstawowe, może zatem skuteczniej stawić czoło żądaniom konformi-mu wobec odmiennych oczekiwań tych osób w jego zestawie ról, dla których zależność ta ma znacze- yedynie uboczne. Nie znaczy to oczywiście, jakoby nauczyciele mogli lekceważyć oczekiwania sprzecz- i ich zobowiązaniami zawodowymi. Oznacza to jedynie, że kiedy potężni partnerzy w ich zestawie nie są szczególnie zainteresowani danym układem zależności, nauczyciele są bardziej odporni na ! oczekiwania, niż byliby w innej sytuacji. Gdyby wszystkie osoby objęte tym zestawem ról były ednakowo zainteresowane tą zależnością, położenie nauczyciela byłoby stokroć trudniejsze, niż jest Wie. Dotyczy to również ludzi zajmujących inne statusy społeczne: wpływ, jaki wywierają na nich ne oczekiwania co do zachowań ze strony ludzi objętych ich zestawem ról, może być strukturalnie osłabiany przez różnice zaangażowania w dany układ zależności. Czystko to oznacza, że funkcjonowanie każdego zestawu ról należy analizować ze względu na Bchanizmy powodujące odmienne zaangażowanie w dany układ zależności w rolach rozmaitych lu-M tworzących ów zestaw. 2.Zróżnicowanie władzy osób objętych zestawem ró 1. Drugi mechanizm ddzialujący na stabilność zestawu ról to podział władzy. Przez władzę rozumiem tutaj faktyczną JBewidywalną możność narzucania swej woli w działaniu społecznym, nawet wbrew oporowi innych »ób biorących udział w tym działaniu . fijrtnerzy zestawu ról nie posiadają zwykle takiej samej władzy kształtowania zachowań ludzi za-?Ujących określone statusy społeczne. Nie oznacza to jednak, by jednostce, grupie czy warstwie, wdanym zestawie ról jest najsilniejsza, zawsze udawało się narzucić swe oczekiwania innym idziom - np. nauczycielowi. Działoby się tak jedynie w szczególnej sytuacji, w której jeden partner lestawu ról rzeczywiście zmonopolizowałby władzę bądź to wyłączając z niej wszystkich pozostałych sestników, bądź też wskutek przewagi nad ich połączoną władzą. W innych natomiast wypadkach idnostki poddane sprzecznym oczekiwaniom ze strony partnerów ich zestawu ról mogą - rozmyślnie mimowolnie - powoływać spośród siebie koalicje władzy, umożliwiające im działanie wedle j woli. Konflikt zachodzi wówczas nie tyle pomiędzy osobami zajmującymi określone statusy izne a rozmaitymi uczestnikami ich zestawu ról, ile pomiędzy samymi partnerami danego zesta- frzeciwwagą potężnego partnera w zestawie ról bywa czasem koalicja połączonych mniejszych sił. ;e znany schemat „równowagi sil" nie występuje tylko w walkach o władzę między narodami; postaci mniej lub bardziej widocznej można go również odnaleźć w funkcjonowaniu zestawu ról. teJconale zdaje sobie z tego sprawę dziecko, któremu się udaje zrównoważyć decyzję matki - prze-wstawną decyzją ojca. Kiedy sprzeczne siły w zestawie ról neutralizują się nawzajem, jednostka za-jniijąca dany status społeczny zyskuje względną swobodę dalszego postępowania wedle swych pier-wtnych zamiarów. Tak więc nawet, w owjcYy potencjaMe ntestóbtejcta stoMutach, w W>ryc\v partnerzy zestawu tó\ ń]\ odmienne i wzajem sprzeczne oczekiwania co do tego, jak powinna się zachowywać jednostka ajmująca określony status społeczny, nie jest ona całkowicie zdana na laskę najsilniejszych spośród nicli. Co więcej, duże zaangażowanie we własny status społeczny wzmacnia jej względną siłę. Jeśli ?wiem potężni partnerzy jej zestawu ról są w niewielkim stopniu zainteresowani owym szczególnym okładem zależności, to nie będą mieli motywów, by w pełni wykorzystywać swą potencjalną władzę. Bfezauważona jednostka zajmująca określony status społeczny będzie zatem mogła swobodnie podejmować zachowania objęte ogólnymi przepisami roli. f Jest to koncepcja władzy M. Webera (From Max Weber: Essays in Sodology, red. H.H. Gerth, C.W. Mills, New M. 1946, s. 180 i nast.), bliska również innym współczesnym wersjom tego pojęcia. 146 R.K. Mei Nie znaczy to oczywiście, iż zajmująca określony status jednostka, na którą oddziałują sprzed oczekiwania partnerów zestawu ról, nie podlega w istocie żadnej kontroli z ich strony. Chodzi jecJ o to, że ma ona w tej sytuacji więcej niezależności działania aniżeli w wypadku, gdyby takie rywalizi ce siły nie istniały. 3.Ochrona zachowań związanych z rolą przed obserwowalnościf strony partnerów zestawu ról. Jednostka zajmująca dany status społeczny nie pozi w ciągłych interakcjach ze wszystkimi osobami objętymi jej zestawem ról. Nie jest to bynajmniej sko przypadkowe, lecz nieodzowne do sprawnego funkcjonowania zestawu ról. Interakcje (jednostek albo grup) w zestawie ról są w różny sposób ograniczane i mają różne nasilenie w gólnych układach zależności wyznaczanych przez status społeczny. Ta podstawowa cecha si ról umożliwia bez nadmiernego napięcia realizowanie zachowań niezgodnych z oczekiwaniami rych osób objętych zestawem ról. Jak bowiem wskazywaliśmy dosyć szczegółowo, skuteczna społeczna wymaga znacznego stopnia obserwowalności zachowań w roli. Jeśli strukfc chroni jednostkę zajmującą dany status społeczny przed bezpośrednią obserwacją ze strony pewi uczestników jej zestawu ról, to w niniejszym nasileniu podlega ona sprzecznym naciskom. Należył i kreślić, że zajmujemy się tutaj cechą struktury społecznej, a nie przystosowaniem jednostkowym, ? 1 rym ten czy ów świadomie ukrywa fragmenty swych zachowań związanych z rolą przed oktfl p nymi partnerami swojego zestawu ról. I k Statusy społeczne różnią się co do zakresu, w jakim towarzyszące im zachowania w rolach cfl w nione są przed łatwą obserwowalnością ze strony wszystkich uczestników zestawu ról. Jest«! w strukturalny. Zmienność tak strukturalnie zdeterminowanej cechy statusów społecznych odpowiem w |nc W błyskotliwym i dobrze udokumentowanym wykładzie W.G. Carr, sekretarz National Education Asso przedstawił sprzeczne naciski wywierane na program szkolny przez organizacje takie, jak American 1 Association for the United Nations, National Safety Council, Better Business Bureau, American Feden Labor, Daughters of the American Revolution. W wykładzie tym na konkretnych przykładach pokazuje się I konfliktowych oczekiwań wobec ludzi objętych złożonym zestawem ról w tak zróżnicowanym spoteczeń amerykańskie. Czasem - relacjonuje pan Carr - organizacje te „zgłaszają swe zbiorowe opinie w sp wściągliwy, czasem brutalnie, ale zawsze z uporem. Organizują konkursy, turnieje, zbiórki, wystawy, sp dni, tygodniowe obchody i rocznice, które trwają okrągły rok". „Domagają się, by szkoły poświęcały więcej uwagi lidze baseballu, pierwszej pomocy medycznej, hig chicznej, nauce hiszpańskiego w pierwszej klasie, przysposobieniu wojskowemu, porozumieniu między wemu, współczesnej muzyce, historii powszechnej, historii Ameryki, historii lokalnej, geografii i gosp domowemu, Kanadzie i Ameryce Południowej, Arabom i Izraelczykom, Turkom i Grekom, Krzysztofom I wi i Leifowi Ericssonowi, Robertowi E. Lee i Woodrowowi Wilsonowi, odżywianiu, higienie jamy us atomowej, użyciu broni palnej, konstytucji, tytoniowi, wstrzemięźliwości, przyjaźni dla zwierząt, es] umiejętności maszynopisania i wyraźnemu charakterowi pisma, wartościom moralnym, sprawności I pojęciom etycznym, obronie cywilnej, znajomości religii, oszczędności, przestrzeganiu prawa, wycho sumentów, narkotykom, matematyce, dramatowi, fizyce, ceramice oraz temu najnowszemu odkryciu ośi mu, jakim jest fonika". „Każda z tych grup usilnie się stara nie przeciążyć programu. Wszystkie żądają, aby usunięto rzeczy nil ne i wprowadzono na to miejsce proponowany przez nie materiał Większość z nich upiera się, że nie ch mniej specjalnego przedmiotu - pragną jedynie, by ich idee przenikały cały program dzienny w szkoląc^ z nich głosi zdecydowane poparcie dla lokalnego nadzoru nad oświatą i nienawiść do nadzoru ogólnofe „Jeśli jednak program oświatowy tych ogólnokrajowych organizacji nie zostaje natychmiast przyjęty, I z nich stosuje naciski poprzez prasę, radio i wszystkie środki propagandowe, byle tylko ominąć mięjsci szkolną". Wykład inauguracyjny, wygłoszony na konferencji w Hollis Leland Caswell Teachers College, ( University, 21-22 listopada 1955 r., s. 10. lai lek kii. PI7. stru czci spol ne ^ ind\< tania ści si D stępo olegó rspo fJ.EKe K. MertoB stawy ról, zestawy statusów społecznych i sekwencje statusów społecznych w czasie 147 arzecznj komplikuje zadanie godzenia ze sobą odmiennych oczekiwań osób objętych zestawem ról. I tak, ludzie ijedyij valizuja_- • i ą ze •zostaje j zjawH tnerónj hro- fakt Jnio on, o/ >ść ak lyutkich statusów zawodowych stają czasem wobec trudnych decyzji postępowania zgodnie z norii oraz wzorami kierującymi wykonywaniem ich ról zawodowych i rzutujących w ten sposób na ich Hicie wewnętrznej uczciwości. Statusy te różnią się jednak co do zakresu obserwowalności zacho-i zawodowych. Jak w swojej znakomitej książce stwierdza senator Kennedy, niewiele jest zawodów pugających podejmowania tak trudnych decyzji „w obliczu widzów, jak służba publiczna. W niewie-ijei w jakimkolwiek innym zawodzie, trzeba stawać wobec tak przerażającej ostateczności decyzji, ijaką ma do czynienia senator podczas jawnego głosowania". t ffprzeciwieństwie do powyższego - inne statusy społeczne dysponują istotną funkcjonalnie ochroną ukturyj ud łatwą obserwowalnością ze strony niektórych osób w zestawie ról. Za przykład może tu posłużyć liektó- tus nauczyciela akademickiego. Norma, w której się głosi, iż to, co się mówi w salach uniwersytec-nnola I, ma przywilej nietykalności (to znaczy zastrzeżone jest jedynie dla profesora i jego studentów), ira ról iży utrzymywaniu pewnego stopnia niezależności nauczyciela. Gdyby bowiem udostępniono jego \ nych Wady wszystkim ludziom objętym zestawem ról nauczyciela, mógłby on zostać zmuszony do na-pod- ezania nie tego, co wie, lub o czym jest przekonany na podstawie dowodów, ale tego, co zaspokoi v kto- me i najróżniejsze oczekiwania wszystkich osób zainteresowanych „nauczaniem młodzieży". Do-?es'io- (wadziłoby to wkrótce do sprowadzenia poziomu nauczania do najmniejszego wspólnego mianowniki Oznaczałoby przekształcenie nauczania i umieszczenie go na poziomie widowiska telewizyjnego, rktórym się robi wszystko to, co prowadzi do podniesienia wskaźników popularności. To właśnie owo jiączenie spod obserwacji ze strony wszystkich bez wyjątku, którzy chcieliby narzucić swą rolę na-iczycielowi, stanowi nieodłączną część wolności akademickiej rozumianej jako funkcjonalny zespół Mim oraz wartości. Mówiąc ogólniej, pojęcie informacji uprzywilejowanej i wiadomości poufnych w wolnych zawodach prawie, medycynie, nauczaniu i duszpasterstwie - pełni tę samą funkcję ochrony klientów przed obserwowalnością ich zachowań i opinii ze strony innych ludzi objętych ich zestawem ról. Gdyby i ksiądz mogli swobodnie opowiadać wszystko to, czego się dowiedzieli o prywatnym życiu swych | nie mogliby wykonywać swych funkcji we właściwy sposób. Co więcej, jak wskazywaliśmy rch rozważaniach na temat obserwowalności, gdyby fakty dotyczące wszystkich zachowań w ro-i wszystkich postaw były każdemu łatwo dostępne, struktury społeczne nie mogłyby funkcjono-To, co nazywane jest czasem „potrzebą prywatności" - to znaczy ochroną myśli oraz zachowań I kontrolą ze strony innych ludzi - stanowi jednostkowy odpowiednik funkcjonalnego wymogu taktury społecznej, by zapewniony był pewien stopień wyłączenia spod pełnej obserwowalności. Ina-zej bowiem przymus dostosowania zachowań i postaw do wszystkich (często sprzecznych) norm społecznych byłby dosłownie nie do zniesienia; w społeczeństwie złożonym zachowanie schizofrenicz-«e stałoby się normą, a nie groźnym wyjątkiem, jakim jest obecnie. „Prywatność" nie stanowi tylko indywidualnego upodobania; jest doniosłym wymogiem funkcjonalnym, niezbędnym do sprawnego dzia-iuiia struktury społecznej. Systemy społeczne muszą zapewniać właściwy stopień quant-d,-soi - części siebie, która jest odrębna i własna, niedostępna kontroli społecznej. Działanie mechanizmu ochrony przed obserwowalnością może być oczywiście wadliwe. Gdyby postępowanie polityka czy męża stanu było całkowicie usunięte z publicznego widoku, społeczna kontro-Is ich zachowań ulegałaby odpowiedniemu osłabieniu. Jak wyraźnie dowodzą dzieje tajnej policji, anonimowo sprawowana władza nie sprzyja stabilności struktury stosunków społecznych odpowiadających wartościom społeczeństwa. Nauczyciel całkowicie zabezpieczony przed obserwacją ze strony swych kolegów i przełożonych może nie spełniać minimum wymogów swojego statusu społecznego. Wyłączo-lyspod kontroli kompetentnych kolegów lekarz z prywatną praktyką może obniżyć jakość wykonywa- ,----------- J.E Kennedy, Profiles in Couroge, New York 1956, s. 8. 148 R.K. Mertoi nia swej roli poniżej dopuszczalnych norm. Przedstawiciel tajnej policji może naruszać wartości społeczne, pozostając niezauważony. Wszystko to oznacza, że jeżeli ma być spełniony wymóg społeczny odpowiedzialności publicznej,! konieczny jest pewien stopień obserwowalności wykonywania ról ze strony partnerów zestawu ? Twierdzenie to nie przeczy, rzecz jasna, poprzednim tezom, w których się głosi, iż do sprawnego dal łania struktur społecznych wymagany jest również pewien stopień ochrony przed obserwowalnośd W ujętych łącznie obu tych twierdzeniach głosi się natomiast, że istnieje jakieś optimum obserwow ności (trudno je na razie określić wymiernie, jest ono jednak niewątpliwie różne dla rozmaitych sów społecznych), które sprzyja jednocześnie odpowiedzialności publicznej i niezależności, nie dując bojaźliwego godzenia się z istniejącym w zestawie ról rozkładem sił. Różne wzory obse ści umożliwiają ludziom zajmującym określone statusy społeczne stawienie czoła sprzec: oczekiwaniom ze strony partnerów w ich zestawach ról. 4. Zapewnienie obserwowalności konfliktu żądań stawianyc dziom zajmującym dany status s p o ł e c z n y. Ponieważ istnienie tego mec wynika z opisu funkcjonowania władzy i wzorów ochrony przed obserwowalnością, nie będzi nim tutaj dłużej zajmować. Dopóki partnerzy zestawu ról pozostają nieświadomi tego, że ich ż wobec ludzi zajmujących dany status społeczny są nie do pogodzenia, każdy z nich może przy swoim. Mamy wtedy do czynienia ze wzorem „wielu przeciw jednemu". Kiedy się jednak rzeczą oczywistą to, iż żądania pewnych partnerów zestawu ról są całkowicie niezgodne z ż; innych, rozwiązanie owych sprzeczności (bądź to drogą walki o wyłączną władzę, bądź to przez, kompromis) należy do partnerów zestawu ról, a nie do jednostki zajmującej dany status. Kiedy staje się aż nadto oczywisty, nacisk na jednostkę zajmującą określony status społeczny ulega wemu osłabieniu. W takich wypadkach jednostka zajmująca status, co do którego istnieją sprzeczne żądania i kiwania, może się znaleźć w roli tertius gaudens, trzeciej (lub częściej w-tej) strony ciągnącej ści z konfliktu między pozostałymi. Zajmująca dany status społeczny jednostka, będąca pocą ogniskiem konfliktu, staje się faktycznie mniej czy bardziej wpływowym obserwatorem, któregoJ nie polega na wskazywaniu partnerom zestawu ról ich konfliktowych żądań oraz „spychaniu" q| problemu rozwiązania tych sprzeczności. Bardzo często prowadzi to do zmiany struktury s; Można powiedzieć, że omawiany tu mechanizm społeczny służy eliminowaniu jednej z ci „pluralistycznej niewiedzy" (jak nazwał ją Floyd H. Allport), to znaczy wzoru, w którym poi ni członkowie grupy nie zdają sobie sprawy z tego, że ich postawy i oczekiwania podzielane innych ludzi. Sytuacja taka występuje często w grupie tak zorganizowanej, iż wzajemna ol ność jej członków jest niewielka. Podstawową koncepcję pluralistycznej niewiedzy można ji żytkiem rozszerzyć, tak aby obejmowała sytuację podobną formalnie, lecz faktycznie odmiei Chodzi mianowicie o rozważaną obecnie sytuację, w której partnerzy zestawu ról nie zi sprawy, że ich oczekiwania odnośnie do zachowań stosowanych dla osób zajmujących określ n w mi tal bai ocz WS2 mu- Klasyczną analizą wzoru tertius gaudens w dalszym ciągu pozostaje fragment z Socjologii G. Simmla, s. 1 Zagadnienie to zostało niedawno podjęte w badaniach socjologicznych. Zob. np. T.M. Mills, The Coalitim^ in Three-person Groups, „American Sociological Review" 1954, nr 19, s. 657-667; EL. Strodtbeck, The I a Three-person Group, ibidem, s. 23-29; T.M. Mills, Power Relations in Three-person Groups, „American^ gical Beview" 1953, nr 18, s. 351-357. Zagadnienie grup trzyosobowych wiąże się z rozważanym tu i mem, lecz nie jest naturalnie identyczne z kwestią stosunków między trzema warstwami społecznymi Zob. EH. Allport, Social Psychology, Boston 1924. Pojęcie pluralistycznej niewiedzy znacznie i R.L. Schanck w artykule A Study ofa Community and Its Groups and Institutions conceived ofasl Individuals, „Psychological Monographs" 1932, t. 43, nr 2. ueje nu sl eny ról, zestawy statusów społecznych i sekwencje statusów społecznych w czasie 149 cznysą ró ż n e od oczekiwań innych osób objętych tym zestawem ról. Istnieją zatem dwa wzorce ifotycznej niewiedzy: nieuzasadnione założenie, iż jednostkowe postawy oraz oczekiwania nie są ielane przez innych ludzi oraz równie nieuzasadnione przekonanie, że są one zgodnie podzielane. W obliczu konfliktowych oczekiwań ze strony partnerów zestawu ról (z których każdy zakłada, że wnocność jego własnych żądań nie podlega dyskusji) jednostka zajmująca dany status społeczny 5 się starać o ujawnienie owych sprzeczności. W zależności od struktury władzy ujawnienie takie nia w pewnej mierze kierunek konfliktu, tak iż przebiega on obecnie między partnerami zestawu ról, B-jak to było pierwotnie - między nimi a jednostką zajmującą dany status społeczny. To partnerzy ?tawu ról muszą teraz pogodzić swe oczekiwania co do sposobu wykonywania roli przez jednostkę, pdzi to jednocześnie, że przyczyną niewypełnienia przez jednostkę wszystkich nałożonych na nią mnych oczekiwań nie było rozmyślne wykroczenie z jej strony. Zastąpienie pluralistycznej niewie-ppowszechną wiedzą przyczynia się czasem do ponownego zdefiniowania związanych z rolą oczeki-i wobec jednostki zajmującej dany status społeczny. Kiedy indziej natomiast umożliwia jej kontynu-lie działalności, podczas gdy partnerzy zestawu ról zajęci są roztrząsaniem ujawnionego konfliktu, fa wypadkach ujawnienie sprzecznych oczekiwań służy lepszemu uzgodnieniu zestawu ról. 5.Społeczne poparcie ze strony ludzi zajmujących podobne statu-ii mających podobne trudności w obliczu niespójnego wewnętrz-ie zestawu ról. Działanie tego mechanizmu dotyczy częstej skądinąd sytuacji strukturalnej, której ludzie zajmujący ten sam status społeczny mają bardzo podobne trudności ze swymi zestawa-M. Jednostka zajmująca dany status społeczny nie jest zazwyczaj osamotniona, nawet jeśli się za ?uważa. Już sam fakt, że jest to status społeczny, świadczy o tym, iż istnieją inni ludzie w mniej lub laej podobnej sytuacji. Faktyczne i potencjalne doświadczenia w zmaganiach ze sprzecznymi tzekiwaniami odnośnie do roli ze strony osób objętych zestawami ról są w pewnej mierze wspólne ystkim ludziom zajmującym dany status społeczny. Jednostka podlegająca owym konfliktom nie zatem traktować ich jako zupełnie osobistego problemu, który rozwiązać trzeba na własną rękę. konflikty oczekiwań odnośnie do roli mają charakter systematyczny i są wspólne ludziom zajmu-ten sam status społeczny. ższe fakty dotyczące struktury społecznej pozwalają wyjaśnić powstanie organizacji i syste-normatywnych wśród ludzi zajmujących ten sam status. Na przykład stowarzyszenia zawodowe anowią strukturalną reakcję na problemy związane z koniecznością zmagania się z władzą oraz z fak-Ijcznie (albo potencjalnie) sprzecznymi żądaniami ze strony osób objętych zestawem ról przypisach danemu statusowi społecznemu. Stanowią one układy społeczne mające przeciwdziałać nacisko-i zestawu ról poprzez ich kształtowanie. Stowarzyszenia ludzi zajmujących określony status spo-eny- dobrze nam znany fragment pejzażu społeczeństw wysoko zróżnicowanych - służą budowie jstemu normatywnego, w którym się przewiduje, a tym samym osłabia, sprzeczne żądania stawiane Mziom o tym statusie. Jednostkom zajmującym ów status zapewniają one społeczne wsparcie i mini-nalizują potrzebę doraźnego przystosowywania się do konfliktowych sytuacji. Hj samą funkcję pełnią kodeksy zawodowe określające wzory zachowań jednostki zajmującej dany status społeczny. Kodeksy takie nie działają oczywiście z automatyczną sprawnością - z góry eliminu-tfc żądania uznane za nieprawomocne i jednoznacznie określając zachowania jednostki w obliczu tarfliktowych oczekiwań. W kodyfikacji problemów tak etycznych, jak i poznawczych zakłada się abs-lukcję. Przed zastosowaniem do konkretnej sytuacji kodeks musi zostać zinterpretowany . Mimo to jrinomyślność ludzi o tym samym statusie zapewnia jednostce społeczne poparcie, jeśli wyrażona jest f kodeksie lub w ocenach na ten kodeks zorientowanych. Funkcja takich kodeksów staje się jeszcze Istnieje, oczywiście, wielka liczba interpretacji kodeksów kierujących zachowaniami odpowiadającymi okreś-iiemu statusowi społecznemu w dziedzinie zawodowej, religijnej, politycznej i wszystkich innych instytucjo- 150 R.K. bardziej doniosła w sytuacjach, w których jednostki zajmujące dany status społeczny podlegają naci> kom ze strony osób objętych ich zestawem ról dlatego właśnie, że są od siebie względnie izolował* I tak np. tysiące bibliotekarzy rozproszonych po całych Stanach Zjednoczonych i często podlega cych naciskom cenzorów znalazło mocne poparcie w kodeksie cenzury opracowanym przez Amerif Library Association i American Book Publishers Council". Tego rodzaju społeczne poparcie dlastosj wania się do wymogów statusu w obliczu przeciwstawnych nacisków ze strony partnerów zestawu rf przeciwdziała zakłóceniom w wykonywaniu roli, które powstałyby, gdyby takie wsparcie nie istniało. 6.Ograniczenie zestawu ról. Rozpad układu zależności w rolach.te. chodzi o sposoby rozwiązywania niezgodnych żądań stawianych jednostkom zajmującym określony sta tus społeczny przez partnerów ich zestawu ról, to jest to oczywiście przypadek krańcowy. Pewne zaleź ści zostają zerwane, podczas gdy w pozostałych nadal istnieje zgodność oczekiwań odnośnie do roli rodzaju przystosowanie jest jednak możliwe jedynie w szczególnych i ograniczonych warunkach.! ono być skutecznie zastosowane tylko w sytuacji, gdy jednostka zajmująca dany status spofo w stanie wykonywać swoje role bez poparcia osób, z którymi zerwała stosunki. Inaczej mówiąc, ko: ne jest, aby pozostałe układy zależności w zestawie ról nie zostały zasadniczo naruszone przez top nięcie. Wymaga to, ażeby struktura społeczna zapewniała możliwość zerwania pewnych zależności^ stawie ról, jak się to dzieje w stosunkach przyjaźni. Ogólnie rzecz biorąc, możliwość taka jest j dosyć ograniczona, ponieważ zestaw ról jest sprawą nie tyle osobistego wyboru, ile struktury sp w której osadzony jest status. W tych warunkach jednostce pozostaje zazwyczaj całkowite wycofs z zajmowanego statusu, a nie wycofanie z niej samego zestawu ról lub znacznej jego części. Zwykle^ się tak, że jednostka odchodzi, a struktura społeczna zostaje. Konflikt trwale pozostający w zestawie ról Me ulega najmniejszej wątpliwości, że to, co przedstawiliśmy wyżej, obejmuje jedynie niektórej ne mechanizmy służące uzgadnianiu oczekiwań ludzi objętych danym zestawem ról. Dzięki pr; badaniom zostaną z pewnością odkryte inne mechanizmy, a także zostanie prawdopodobnie 2 fikowany opis tych, które tu prowizorycznie wyodrębniłem. Myślę jednak, iż logiczna struktura ti Po pierwsze, zakładamy, iż każdemu statusowi społecznemu odpowiada zorganizowanym leżności w rolach, który można nazwać zestawem ról. Po drugie, zależności istnieją nie tylko pomiędzy jednostkami zajmującymi dany status spota a poszczególnymi partnerami ich zestawówról, lecz również (potencjalnie zawsze, często zaśł nie) pomiędzy partnerami samego zestawu ról. Po trzecie, ludzie objęci zestawem ról, a zwłaszcza zajmujący odmienne statusy społeczne,! posiadać różne oczekiwania odnośnie do zachowań jednostki zajmującej dany status. Po czwarte, stwarza to konieczność dostatecznego uzgodnienia owych różnorodnych ocz tak aby struktura statusów społecznych i ról mogła funkcjonować z pewnym minimum spram nalnych obszarach społeczeństwa. Zob. np. dziewięćsetstronicowy tom opracowany przez Association of theft the City of New York i New York County Lawyers Association, zawierający zwięzły, acz szczegółowy zbiór! interpretacji: Opinions oj the Committees on Professional Ethics, New York 1956. Zasadnicza sprawa polegaj tym, że istnieje całkowita jednomyślność co do właściwego zachowania zgodnie z danym statusem sp w określonych sytuacjach, ale na tym, że poszczególni prawnicy nie są zmuszeni do rozwiązywania tychl mów wyłącznie na podstawie swego własnego rozumienia sytuacji. Nie czują się zawodowo osamotnieni^ W sprawie kodeksu zob. The Freedom to Read, Chicago 1953, analizy tej ogólnej kwestii dokonali r R.P. McKeon, R.K. Merton, W. Gellhorn, Freedom to Read (New York 1957). Pi m ich siei nej' żyć tlen stat nycl tycz nien nośc (stawy ról, zestawy statusów społecznych i sekwencje statusów społecznych w czasie 151 Po piąte, niezgodność owych oczekiwań odnośnie do zachowań w roli uruchamia zazwyczaj jeden lub więcej - mechanizm społeczny służący osłabieniu konfliktu ról poniżej poziomu, który by istniał, jtyby nie działały owe mechanizmy. to szóste wreszcie, nawet działanie owych mechanizmów może się w niektórych wypadkach oka- (niewystarczające do osłabienia konfliktu oczekiwań wśród osób objętych zestawem ról poniżej iziomu, który jest niezbędny do zapewnienia systemowi ról sprawnego działania. TaM trwale pozo- jący konflikt w zestawie ról może być wystarczająco duży, aby poważnie przeszkadzać w sprawnym ykonywaniu ról przez jednostki zajmujące dany status społeczny. Wolno przypuszczać, że niepełno- iprawnie działające systemy ról - to sytuacja w rzeczywistości najczęstsza. Nie próbując bynajmniej przeprowadzać kuszących analogii do innych rodzajów systemów, chciałbym jednak zasugerować pewne odobieństwo do maszyny - atmosferycznego parowego silnika tłokowego Newcomena czy też turbiny Browej Parsonsa - która nie jest w stanie w pełni zużytkować energii cieplnej. Nie znamy jeszcze wszystkich wymogów niezbędnych do zapewnienia maksymalnej zgodności stosunków pomiędzy jednostką zajmującą dany status społeczny a partnerami jej zestawu ról, z jednej rony, z drugiej zaś - maksymalnej zgodności oczekiwań i wartości wśród osób tworzących ów zestaw. i jednak widzieliśmy, nawet te wymogi, które zostały tu wyodrębnione, niełatwo jest spełnić w systemach społecznych. Jeśli nie są one spełnione, to systemy społeczne muszą funkcjonować w sposób epelnosprawny, który jest często tolerowany, ponieważ realistyczne szansę zdecydowanego ulepsze-aiawydają się tak odległe, że niemal zupełnie niewidoczne. )ynamika przystosowania w zestawach i sekwencjach statusów społecznych Przypomnijmy, że termin „zestaw statusów społecznych" oznacza zespół odrębnych pozycji przypisach jednostkom w jednym lub kilku systemach społecznych. Trudności związane z uzgodnieniem iczekiwań dotyczą w takiej samej mierze zestawu ról, jak i zestawu statusów społecznych. Struktura wych trudności jest w obu wypadkach bardzo podobna, choć nie jest identyczna. Z tego też powodu, •także dlatego, że rozdział ten rozrósł się już nadmiernie, nie będę tu prezentował całego wachlarza iroblemów, które można byłoby sformułować. Pożyteczną rzeczą będzie jednak przedstawienie kilku nich, już choćby w celu ogólnego wskazania ewentualnego kierunku przyszłej analizy. Zestawy statusów społecznych stanowią oczywiście jedną z podstawowych form współzależności pomiędzy instytucjami a podsystemami społeczeństwa. Wynika to z dobrze znanego faktu, iż te same esoby uczestniczą w rozmaitych systemach społecznych. Należy ponadto podkreślić, że podobnie jak grupy i społeczeństwa różnią się co do liczby i złożoności statusów społecznych stanowiących część ich struktury, tak i jednostki różnią się co do liczby i złożoności statusów społecznych składających bc na zestawy zajmowanych przez nie statusów. Nie wszyscy członkowie „złożonej struktury społecz-q"mają tak samo złożone zestawy statusów. Jako lokalny przykład jednej krańcowości może posłużyć nieskończona na pozór liczba statusów zajmowanych jednocześnie przez Nicholasa Murraya Bu-dera . Krańcowo przeciwnym, hipotetycznym przykładem będzie natomiast stosunkowo niewielka liczba rtatusów zajmowanych przez uczonego, który się faktycznie wycofał z większości systemów społecznych: zajęty swą pracą, lecz formalnie „bezrobotny", samotny w życiu prywatnym, niezwiązany z poli-Ijcznymi, religijnymi, oświatowymi, wojskowymi ani żadnymi innymi organizacjami. Wydaje się, iż uzgod-fflenie wymogów roli złożonego zestawu statusów społecznych w pierwszym wypadku przedstawia trudności zupetnie innego rzędu aniżeli uzgodnienie prostego zestawu w wypadku drugim. Nicholas Murray Butler (1862-1947), działacz społeczny i oświatowy, doradca Białego Domu, wieloletni prezydent Columbia University i Teachers College w Nowym Jorku, prezes Carnegie Endowment for International feace, laureat Pokojowej Nagrody Nobla (1931) - przyp. tłum. 152 R.K MertK Złożone zestawy statusów społecznych tworzą pewien rodzaj więzi między podsystemami sp czeństwa, lecz ludzie zajmujący owe statusy napotykają duże trudności ze zorganizowaniem sw, zachowań w rolach. Ponadto socjalizacja początkowa w pewnych statusach, którym odpowiadają a iste wartości, może utrudniać albo ułatwiać spełnienie wymogów innych statusów. Rozmaite procesy społeczne przeciwdziałają komplikacjom potencjalnie związanym ze zloż zestawami statusów społecznych. Po pierwsze, inni ludzie zdają sobie sprawę z tego, że j zajmuje więcej niż jeden status społeczny, nawet jeśli w określonym układzie zależności spol jest to status dominujący. Pracodawcy uznają fakt, iż pracownicy posiadają również rodziny i w lonych społecznie sytuacjach dostosowują swe oczekiwania odnośnie do zachowań prace wymogów tego właśnie faktu. Od pracownika, który -jak wszystkim wiadomo - przeżył śmierć z najbliższej rodziny, w całkiem naturalny sposób wymaga się chwilowo mniej z tytułu jego zi wych zobowiązań. Owo społeczne postrzeganie konkurencyjnych zobowiązań wynikających z zestawów statusów służy łagodzeniu i modyfikowaniu żądań oraz oczekiwań ze strony p; stawu ról przypisanych niektórym z tych statusów. Proces ciągłego przystosowywania związany jest z systemem wartości społecznych. Jeżeli uprzednia zgoda co do względnej „ważności" sprzecznych zobowiązań przypisanychsi społecznemu, osłabia to wewnętrzny konflikt decyzji u ludzi zajmujących owe statusy i ułatwia stosowanie ze strony osób objętych ich zestawem ról. Istnieją oczywiście siły przeciwdziałające takiemu przystosowaniu. Kiedy jednostka nie wypełnia; zobowiązań w roli, działania ludzi objętych zestawem ról przypisanych statusowi społecznemu! zajmuje, ulegają zakłóceniom. Pragną oni zatem, aby ściśle wykonywała swą rolę. Gdyby takie zorientowane na realizację własnych interesów miały rzeczywiście znaczenie decydujące, wzmagałoby to istniejące już napięcie w systemach statusów społecznych. Partnerzy jednego ścieraliby się z uczestnikami innych, przy czym jednostka zajmująca wiele naraz statusów znaj się nieustannie w centrum konfliktu. Ponieważ jednak motywacje takie nie stanowią jedynego w tym procesie, jednostki mają pewną swobodę w przystosowywaniu się do sprzecznych żądań. W ujęciu psychologicznym empatia - życzliwe zrozumienie dla sytuacji innego człowieka-: czynią się do osłabienia nacisków wywieranych na ludzi, którzy się znaleźli w obliczu konfliktt wiązań wynikających ze statusu społecznego. Określenie „psychologiczny" nie oznacza ji empatia jest niczym więcej niż indywidualną cechą osobowości występującą z różnym nasili szczególnych ludzi. Częstość występowania empatii wśród członków społeczeństwa jest po c: cją struktury społecznej. Albowiem ludzie objęci zestawami ról jednostki poddanej konflikto wiązaniom wynikającym z zajmowania określonego statusu społecznego sami również ząjrai cześnie wiele statusów (w przeszłości albo obecnie, faktycznie albo potencjalnie) i podlegają naciskom. Taka sytuacja strukturalna co najmniej ułatwia powstawanie empatii. Struktury społeczne cechują się także zdolnością wyuczonego przystosowania, przekaz sukcesywnie przez zmieniające się nakazy kulturowe. Pozwala to zmniejszać częstość i nasi fliktu w zestawach statusów społecznych. Im większa jest bowiem częstotliwość wystęj tu zobowiązań wynikających z wielu naraz statusów społecznych, tym większe jest prai stwo, że pojawią się nowe normy, które uregulują owe sytuacje, przypisując odpowiednie poszczególnym zobowiązaniom. Oznacza to, iż w obliczu takich konfliktowych sytuacji ji musi wymyślać ad hoc nowych sposobów przystosowania. Znaczy to również, że partnerzy^ ról ułatwią w istocie jednostce rozwiązanie trudności, to znaczy uznają „decyzję", jeśli ona zgodna z owymi funkcjonalnie ustalonymi zasadami priorytetów. Mechanizmy społeczne służące osłabianiu owego konfliktu można również rozpatrywał nach sekwencji statusów społecznych w czasie, to znaczy następstwa statusów, dzięki mieszczą się spora Jjczba JudzJ. Dobrym jorzykfadem S4 tutą/ sekwesic/e Staći/S0FT 0SA stawy ról, zestawy statusów społecznych i sekwencje statusów społecznych w czasie 153 h: statusów, które jednostki zdobywają dzięki własnym osiągnięciom, a nie dlatego, że zostały di umieszczone dzięki dobremu lub niedobremu urodzeniu (byłyby to wtedy statusy przypisane), htawowe znaczenie posiada tutaj teza, że elementy zestawu statusów nie są połączone przypadko-i Proces autoselekcji - zarówno społecznej, jak i psychologicznej - obniża prawdopodobieństwo pułkowego zestawu statusów. Wartości zinternalizowane przez ludzi zajmujących poprzednio sta-rdominujące powodują, iż nie są oni skłonni do zajmowania statusów, z którymi związane są war-i niezgodne z ich własnymi. Powtórzmy jeszcze raz: nie zakładamy tu bynajmniej, tak jak w po-Bdnich rozważaniach dotyczących mechanizmów społecznych, że proces ten przebiega zawsze z pełli automatyczną sprawnością, jednak z pewnością przebiega. toces autoselekcji kolejnych statusów społecznych zwiększa wewnętrzna spójność zestawu sta-iów w określonym momencie. Ze względu na wyznawane już wcześniej wartości ludzie odrzucają pe statusy, które mogliby osiągnąć, ponieważ uważają je za niezgodne z owymi wartościami, wybie-iązaś inne, które uważają za odpowiednie. Pewien przypadek krańcowy może tu posłużyć za ilustra-mlnej tezy teoretycznej: ludzie wychowani w religijnej sekcie Christian Science i oddani swej rze z reguły nie wybierają zawodu lekarza. Jest to oczywiste samo przez się i o to właśnie chodzi, wyniku procesu autoselekcji następstwo tych dwu statusów - Christian Science i medycyna - wy-lez częstością zerową. To samo dotyczy przypuszczalnie i innych sekwencji statusów, choć w spo-bznacznie mniej widoczny i systematyczny. Jest to w końcu ta sama koncepcja teoretyczna, którą ?Usłużył Max Weber w swojej analizie zależności między etyką protestancką a działalnością prze-yslowo-handlową. Twierdził on w istocie, że dzięki procesowi autoselekcji (tak jak został on tutaj rysowany) statystycznie częsty zestaw statusów obejmował zarówno przynależność do ascetyczni sekt protestanckich, jak i działalność w przedsiębiorstwie kapitalistycznym. Co więcej, z biegiem isu te dwa statusy stworzyły spójne definicje ról społecznych. Krótko mówiąc, w częstym statystycz-s zestawie statusów został osłabiony konflikt między poszczególnymi statusami poniżej poziomu, liry by istniał, gdyby nie działały owe mechanizmy autoselekcji, i gdyby nie stopniowe przekształcenie definicji zobowiązań związanych z każdym z tych statusów. Działanie tego samego mechanizmu umożliwia częste występowanie obok siebie statusów wzajem eutralnych". „Neutralny" oznacza tu nie tylko to, że istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, by war- fci i zobowiązania poszczególnych statusów objętych danym zestawem okazały się konfliktowe. (Iokreślonych warunkach każda niemal para statusów może mieć oczywiście wymogi konfliktowe; me pary podlegają jednak takiemu konfliktowi w sposób bardziej oczywisty niż inne). Może się np. hrzyć, że maszynista Włoch z pochodzenia prowadzący pociąg będzie poddany konfliktowym wymo- m statusów w stopniu większym aniżeli maszynista Irlandczyk z pochodzenia, lecz biorąc pod uwa- gf istniejący system społeczny, takie połączenie statusów wydaje się zdecydowanie neutralne. Sche- at statusów wzajem neutralnych zapewnia pewien stopień zmienności zestawów statusów, nie po- wlując konfliktu między nimi. Wyjaśnia to łatwo obserwowalny fakt, że chociaż statusy społeczne ?stawach statusów nie są dobrane przypadkowo, nie są również w pełni i ściśle zintegrowane. Pojęcia zestawu statusów społecznych i sekwencji statusów w czasie ułatwiają sformułowanie Łych problemów funkcjonalnej analizy struktur społecznych . Problemy te zostały przez nas ijólnie zarysowane; ich powiązania z teorią grup odniesienia są tak oczywiste, że nie będziemy ich Rozpatrywali. Wyliczenie dalszych pokrewnych problemów odwiodłoby nas zbyt daleko od tematu. Należy jednak podkreślić, kstopniowanie ról (stopniowanie, nie zaś nagle zmiany sekwencji statusów społecznych) zmniejsza trudności Ifcywane przez R. Benedict w Continuities and Discontinuities in Culturał Conditioning, „Psychiatry" 1938, P,s. 161-167. 154 W.J William J. Goode TEORIA NAPIĘCIA W ROLI* Wprowadzenie Niniejszy artykuł jest oparty na założeniu, że instytucje zbudowane są z układów ról, a działa łeczne można powiązać ze strukturą społeczną poprzez wprowadzenie pojęcia „napięcie w roli" czającego poczucie trudności w wypełnieniu zobowiązań związanych z rolą. Relacje zawiązy rębie odgrywanej roli są tutaj rozumiane jako sekwencje uzgodnień oraz jako nieustanny proces s cji pomiędzy alternatywnymi wzorami zachowań, w którym to procesie każda jednostka i zredukować napięcie w roli. Owe jednostkowe wybory determinują układ ról we wszystkich in cjach społecznych. W ograniczonych ramach tego artykułu omówimy tylko niektóre z możliwych i kacji napięcia w roli jako konstruktu teoretycznego. Rozpowszechnione przekonanie, że instytucje zbudowane są z ról społecznych, jest o tylej teczne, że pozwala łączyć coś, co w jakiś sposób łatwiej obserwować, czyli zachowanie spofc z ważną, ale trudniej obserwowalną abstrakcją, strukturą społeczną. W terminach funkcjon nych pojęcie instytucji jako układu ról pozwala połączyć obserwowalne akty zachowań jednosti oraz inferowane na ich podstawie wartości z kategorią imperatywów instytucjonalnych oraz i funkcjonalnych. Równocześnie jednak, poprzez skoncentrowanie się na elementach procesu] wania decyzji przez jednostkę, podejście to unika błędnego założenia, że ludzie wypełniają sv leczne obowiązki, ponieważ jest to „funkcjonalne" dla społeczeństwa. Rozpatrywanie relacji w obrębie roli w kategoriach napięcia w roli pozwala przezwycięży ryczne słabości szeroko rozpowszechnionej, teoretycznej wizji społeczeństwa, zgodnie z I łość w wypełnianiu ról społecznych, a w konsekwencji podtrzymywanie ładu społecznego jest { funkcją dwóch zmiennych: normatywnej zgodności i konsensusu pomiędzy członkami spote oraz integracji w obrębie norm wyznawanych poprzez samych tych członków. Chociaż to podejśi lepsze od poprzednich , nie potrafi wyjaśnić, jak złożone, współczesne społeczeństwo trwaw< ponieważ nie bierze pod uwagę następujących, niewygodnych faktów empirycznych : 1. Niektóre jednostki nie akceptują, nawet warunkowo, centralnych dla społeczeństwa \ * Tytuł oryg. The Theory of Role-Strain, fragm. W.J. Goode, Explorations in Sodal Theory, Newl przekład A. Bukowski. 1 Wolę nazywać ją „modelem Lintona" (R. Linton, The Study o/Man, New York 1936), chociaż Lintoni oczywiste, twórcą tej koncepcji. Udało mu się raczej podsumować zasadnicze wątki myślenia o struk nej w tak precyzyjny i inspirujący sposób, że definicje i twierdzenia stosowane w tej książce od wielu lat a cytowane zarówno przez antropologów, jak i socjologów. Jasne, że „każdy zna" słabości tego modelu, tj nie powód, by go zasadniczo zmieniać. Dla systematycznego porównania kilku wcześniejszych modeli zob. T. Parsons, The Structure ofSoml New York 1937, rozdz. 2. Wcześniejsza dyskusja związana z tym tematem, zob. W.J. Goode, Contemporary Thinking aboutl Religion, „Soziologus" 1955, nr 5, s. 122-131, także w: Readings inAnthropology, red. M. Fried, I t. 2, s. 450-460. Dla dobrego zobrazowania pewnych aspektów aksjologicznych niezgodności występujących w oh czeństwa amerykańskiego, zob. R. W. Williams, American Society, New York 1956, zwłaszcza s. 3521 nasi j ta napięcia w roli 155 2. Jednostki różnią się w emocjonalnym zaangażowaniu wobec bardziej lub mniej istotnych wartości. 3. Normatywne zaangażowanie różnicuje się ze względu na klasę, warstwę oraz inne cechy pozycji ipolecznej, na przykład wiek, pleć, zawód, miejsce zamieszkania czy religię. 4. Nawet jeśli jednostki akceptują daną wartość, niektóre z nich wykazują równocześnie silniejsze ik słabsze „ukryte przywiązanie" do zupełnie odmiennych, a nawet przeciwstawnych wartości. 5. Przestrzeganie reguł normatywnych nie jest prostą funkcją zinternalizowania wartości; może ieć zaangażowanie normatywne bez konformizmu albo konformizm bez akceptacji wartości. 6. Kiedy zmienia się pozycja społeczna jednostki, zmianie mogą ulegać zarówno zachowania, jak iorientacje aksjologiczne. 7. Wartości, ideały oraz zobowiązania związane z odgrywaniem ról w przypadku każdej jednostki riiodzą ze sobą czasami w konflikt. ??>.••.. Zgodnie z prezentowaną koncepcją ról jako elementów struktury społecznej, powinniśmy zwró-iuwagę na to, jak decyzje podejmowane przez jednostki w związku z odgrywaniem roli społecznej zyniąją się do podtrzymywania wzorów społecznych. Na pierwszy rzut oka, jak mogliśmy się itować z powyższej listy, podstawa społecznej stabilności i integracji wydaje się bardzo nie-irala, a decyzje indywidualne niepewne. Nawet gdy „normy i wartości tego społeczeństwa" są w pełni ikceptowane przez jednostki, nie stanowią wszakże precyzyjnych wskazówek w indywidualnym pompowaniu. Porządek społeczny nie może być wprowadzany poprzez jakiekolwiek „generalne" rozmazanie dla wszystkich decyzji podejmowanych w obrębie roli, skoro w przypadku każdej jednostki tnieje unikatowy zestaw oczekiwań związanych z jej rolą. Innymi słowy, jednostka może napotkać iżnorodne rodzaje wymagań i konfliktów, które odczuwa jako „napięcia w roli", kiedy chce sprostać mym zobowiązaniom. następnych rozdziałach omówione zostaną najważniejsze źródła i rodzaje napięć w roli; w kon-icji wyróżnione zostaną, a następnie zanalizowane dwa podstawowe mechanizmy, które jed-może wykorzystać w celu redukcji tych napięć. je napięć związanych z odgrywaniem ról społecznych ije się za aksjomat, rzadko artykułowany wprost, że jednostki, które stają twarzą w twarz z wy-?aganiami swojej roli społecznej, są zasadniczo w stanie im sprostać. Większość teorii uwarstwienia jyprzestępczości w istocie wymaga przyjęcia tego założenia, z kolei w opinii potocznej używa się go pkopodstawy moralnych roszczeń wobec ludzi. Możemy wobec tego przypuszczać, że istnieją teoretycznie granice, jeśli chodzi o konkretne wymagania wobec jednostek. Co więcej, „teoremat integracji fetytucjonalnej"' (the theorem ofinstitutional integration) jest z grubsza poprawny jako idea kie-ntowa: ludzie zasadniczo chcą robić to, czego się od nich wymaga, a społeczeństwo właśnie tego potrzebuje do przetrwania. _____ Qi.H. Page przypomniał mi, że zróżnicowanie ról nie jest jedynie cechą społeczeństw nowoczesnych, jak to jteywały prace antropologów zorientowanych funkcjonalistycznie (np. Malinowskiego Zwyczaj i zbrodnia tyokcznośa dzikich czy Benedict Wzory kultury). Ten empiryczny fakt ma doniosłe konsekwencje teoretyczne, ntacza dla relacji pomiędzy sąsiadującymi warstwami lub kastami albo pomiędzy zdobywcami i podbitymi. Jest to określenie, które Talcott Parsons sugerował wobec stanowiska powszechnie akceptowanego od czasów htlieima O podziale pracy społecznej (tłum. K. Wakar, red. nauk. E. Tarkowska, Warszawa 1999), że podtrzy-pranie porządku społecznego opiera się na dążeniu jednostek do robienia rzeczy, które muszą być zrobione, ?społeczeństwo ma przetrwać. Zob. T. Parsons The Social System, Glencoe, 111. 1949, s. 36-43. 156 W.J. GoM Aczkolwiek, jeśli weźmiemy pod uwagę jakąkolwiek normę albo obowiązek związany z odgryzł niem roli, zawsze znajdą się osoby, które nie potrafią im sprostać albo ze względu na osobowość, albc na sytuację, w jakiej się znaleźli: nie mają wystarczających zasobów, energii itd. Szersze spojrzenie! tego typu przypadki ujawnia szereg rodzajów albo źródeł napięć w roli. Po pierwsze, nawet gdy wymagania roli nie są zbyt uciążliwe, trudne albo nieprzyjemne, wymafl się ich spełnienia w konkretnym miejscu i czasie. Zasadniczo żaden z obowiązków związanych z ? grywaniem roli nie jest na tyle spontaniczną przyjemnością, żeby jego wypełnianie przychodziło! dziom automatycznie. Po drugie, wszystkie jednostki biorą udział w odgrywaniu wielu r ó ż n y c h ról, a z każdą ii związane mogą być nieco odmienne zobowiązania. Pomiędzy nimi może dochodzić zarówno do powM nia sprzeczności w wymaganych zachowaniach (bigamista, młody porucznik, który zmuszony jest vm łać najbliższych przyjaciół na akcje zagrażające ich życiu), jak i do konfliktów odnośnie do czasu, miejsaj czy też zasobów. To tzw. konflikty alokacyjne (obowiązki publiczne wobec obowiązków rodzinnych). I Po trzecie, każda rola z reguły wymaga szeregu czynności bądź obowiązków. Tu także nugf wystąpić niespójności (to, co robi mąż w celu zrównoważenia domowego budżetu, może wpływać! jego emocjonalne relacje z domownikami). Zróżnicowane, choć niekoniecznie sprzeczne normy stoi wane być tu mogą do różnych zachowań wymaganych w obrębie tej samej roli (pastor jako emocja! nie neutralny rozjemca, a z drugiej strony żarliwy czy też surowy przewodnik duchowy). Pewnie wm szość zajęć zawodowych podpada pod tę kategorię w tym sensie, że rozmaite wymagania zwiąad z ich uprawianiem tworzą wewnętrzne napięcia, np. pomiędzy normami ilości i jakości, technicaj doskonałości i umiejętności interpersonalnych, uniwersalizmu i partykularyzmu. Podsumowując, wiele ról tworzy „zestawy ról", to znaczy, że jednostka angażuje się na bazie j n e j z zajmowanych pozycji w cały szereg relacji związanych z różnymi partnerami. Dlatego nostka napotyka w życiu szerokie spectrum rozproszonych i czasami konfliktowych oczekiwać będzie się starać w pełni i adekwatnie sprostać jednym, napotka trudności w wypełnianiu ii Nawet jeśli czuje się samotna i nawiązałaby nowe relacje, jest wielce prawdopodobnie, ż ^ je się ze zobowiązań, które już podjęła. Jednostka nie jest bowiem w stanie wypełnić w sposóbł fakcjonujący wszystkich oczekiwań, jakie kierują pod jej adresem partnerzy całościowej sieci™ łecznych jednostki {Mai role network). Dlatego też napięcie w obrębie roli czy w zestawie™ czymś naturalnym. Generalnie, całościowy układ oczekiwań wobec jednostki przekracza jej możb ści adekwatnego wypełnienia wszystkich zobowiązań z tym związanych. Dlatego też, choć teoremat integracji instytucjonalnej albo też założenie o normatywnym zaan żowaniu oferują wyjaśnienie dla wypełniania przez jednostkę obowiązków związanych z pojedm normą, nie biorą one pod uwagę spoistości w obrębie całościowej sieci ról społecznych jednost^ integracji pomiędzy systemami ról różnych jednostek, które to systemy przypuszczalnie twa turę społeczną. Problemem jednostki jest, jak zarządzać jej całościowym systemem ról, a to z alokować energię i zdolności w celu obniżenia napięcia w obrębie systemu do znośnych Z punktu widzenia struktury społecznej problemem jest z kolei integracja owych systemów ról taki ich rozkład, aby zrealizowane zostały rozmaite instytucjonalne zadania. zie jtf )*? ;ań,tó i M ac mi słi W niniejszej pracy rozróżniam rolę i status jedynie na podstawie „stopnia zinstytucjonalizowania":! relacje w obrębie roli są w jakiś sposób zinstytucjonalizowane, ale statusy są zinstytucjonalizowane wp sposób. Por. R.K. Merton, Social Theory andSocial Structure, Glencoe 1957, s. 369 i nast., wyd. poi. Teorias na i struktura społeczna, tłum. E. Morawska, J. Wertenstein-Żulawski, wstęp i red. nauk. J.J. Wiati; I 1982. W celu sprawdzenia empirycznego użycia pojęcia zob. M.J. Huntington, The Development off Selflmage, [w:] The Student-Phyńtian, red. R.K. Merton et al., Cambridge 1957, s. 180 i nast. Izdm ItllS 9 napięcia w roli ikcja napięcia w roli: decyzje indywidualne 157 ipojęcie uwrażliwiające lub kierunkowe zarówno w teorii funkcjonalnej, jak i systemowej, a może liej właściwe byłoby nazywanie go elementem definicji „systemu", napięcie w obrębie roli (względ- zestawie ról) możemy powiązać z paroma mechanizmami służącymi jego redukcji. Jednostka fewykorzystywać dwa rodzaje technik w celu redukcji napięcia w roli (zestawie ról): te, które decy- otym, czy jednostka zainicjuje, czy też przerwie relacje w obrębie roli, oraz te, które dotyczą wrzenia i podtrzymywania tych relacji. lanipulacja strukturą pełnionych r ó 1. Jednostka ma do dyspozycji parę sposo-rdotyczących tego, czy i w jakich przypadkach zaakceptować relacje związane z rolą. 1. Kontekstualizacja (compartmentalizatiori). Na poziomie psychologicznym może być lutowana jako zdolność do ignorowania problemu spójności. W sytuacji społecznej relacje związa-odgrywaniem ról mają tendencje do specyfikowania się i wydzielania z uwagi na to, że jednostki łych sytuacjach formułują oczekiwania pod adresem innych i czują się do tego uprawnione, jetooaeśme nie przywiązywać znaczenia do roszczeń drugiej strony. Wydaje się, że nie istnie-dś generalny zbiór społecznych reguł, który by otwarcie wymagał od jednostki integracji i spójno-idzialań. Mechanizm specyfikacji działa głównie poprzez a) lokalizację i kontekst, b) wymogi sytu-\ albo kryzys. Ten ostatni proces pozwala jednostce definiować kryzys we własnych kategoriach, meszając na pewien czas zobowiązania, które dotąd wypełniała w obrębie danej roli. 2, Delegacja obowiązków. Może być rozpatrywana jako jeden ze sposobów osiągania tekstualizacji. Jeśli, przykładowo, rozsądzanie świeckich spraw wydaje się pastorowi nie współ-zjego rolą duchowego przywódcy, może on przekazać tego typu obowiązki komuś innemu. Jeśli iwanie sprawami świeckimi wydaje się Kościołowi nie do pogodzenia z jego sakralnością, delegować niektóre z czynności urzędowych na rzecz osób świeckich lub wyspecjalizowanych kościelnych. Żona może przekazać prowadzenie domu oraz niektóre obowiązki związane z wy-iem i opieką nad dzieckiem. Warto jednakże zauważyć, że społeczna hierarchia wartości Uje raczej na to, co nie może być delegowane: na przykład profesor nie może wynająć ukrytego do pisania swoich monografii, podobnie student nie może delegować swoich obowiązków syjnych. Zerwanie relacji związanej z odgrywaniem roli .Ucięcie kontaktów może idne, skoro wiele z naszych obowiązków związanych z odgrywaniem roli wynika z pozycji, jakie ly w społeczeństwie, zawodowych bądź rodzinnych; obowiązki te nie mogą być tak po prostu wane. Rzecz jasna, możemy zerwać kontakt z krewnym, który obciąża nas nadmiernymi obo-izkami, a także opuścić dotychczasowe miejsce pracy, jeśli stawia się tam zbyt duże wymagania, taiowskie „mechanizmy społeczne" stosowane są do uzgadniania zestawu ról; zob. R.K. Merton, The Role %Problem in Sociological Theory, „British Journal of Sociology" 1957, nr 8, s. 113 i nast. Tutaj zajmujemy się rdziej generalnym problemem, w którym zawiera się zestaw ról jako specyficzne źródło napięcia związanego jehieniem ról społecznych. Co więcej, Merton zajmuje się jedynie jednym z naszych problemów, integracją tościowego systemu ról jednostek w obrębie wydzielonych segmentów systemu społecznego, podczas gdy | dodatkowo, problemem integracji przez jednostkę jej całościowego systemu ról. Dlatego też niektóre na-! mechanizmy są paralelne wobec Mertonowskich. Na przykład kontekstualizacja częściowo koresponduje tooma mechanizmami Mertona: ochroną zachowań związanych z rolą przed obserwowalnością ze strony part-(ff zestawu ról oraz z zapewnieniem obserwowalności konfliktu żądań stawianych osobom zajmującym dany Mis społeczny. fc znów mechanizm ogólny, którego szczególnym przypadkiem jest Mertonowskie „ograniczenie zestawu ról" Wkm, s. 117). 158 W.J. Goo i szukać innej pracy. Poza społecznymi, a nawet prawnymi ograniczeniami, związanymi z eliminfl niem pewnych ról istnieje jednakże potrzeba kontynuowania interakcji w celu podtrzymania wyoM żeń o samym sobie, a prawdopodobnie i całej struktury osobowościowej; np. wiele osób czuje się zage-J bionych po przejściu na emeryturę - ich egzystencja przestaje być społecznie doceniana. 4. Rozwinięcie relacji w obrębie roli (w zestawie ról). Jednostka™ poszerzyć swoją rolę o nowe relacje jako alibi dla niewypelniania obowiązków w ramach już istniej cych relacji. Dyrektor instytutu np. może podjąć nowe obowiązki uniwersyteckie, aby uzyskać i kę wobec kolegów, że nie wypełnia zobowiązań, których się podjął wobec nich. Poza tym jed może rozwijać swój zestaw ról w celu ułatwienia sobie relacji w innych rolach, np. przystęp ekskluzywnego klubu po to, by wejść w nieformalne kontakty z osobami, którym wcześniej sprz akcje i obligacje. 5.Przeszkody w nieograniczonym poszerzaniu zespołu ról jedi k i. Chociaż jednostka może redukować swoje poczucie napięcia poprzez poszerzanie zespołu i lacji w roli), a poprzez to obniżanie wymaganego poziomu działań dla poszczególnych ról, ten ] ma także swoje granice. Po możliwym, początkowym spadku n a p i ę c i e w zestawie ról czyna wzrastać wraz ze wzrostem liczby odgrywanych ról w szybsi tempie niż odpowiednie nagrody wynikające z wypłat partnerów tychczasowych rolach. To zróżnicowanie bierze się z ograniczonego zasobu środków! cych w dyspozycji jednostki. Nagrody nie mogą wzrastać w tym samym tempie, w jakim przełaj poszerzanie układu ról, nawet gdy z początku jednostka osiąga sprawność w manipulowaniu i lami), ponieważ w końcu musi zacząć ponosić porażki w wypełnianiu przynajmniej niektórych] wiązań, skoro wciąż dodaje nowe relacje; w konsekwencji partnerzy przestaną wypełniać sw wiązania w związku z odgrywaną rolą. Jak zatem widać, jednostka nie może w nieskończoność p rzać zakresu swoich ról. 6.Ochrona przed niepożądanym wejściem w relacje z innymi, ka może wykorzystać szereg technik w celu powstrzymania innych od inicjowania, a nawet j wania relacji w obrębie roli - dyrektor zatrudnia sekretarkę, potrzebną do aranżowania spotkań,^ sor wybiera się na urlop wypoczynkowy. Administrator korzysta z tego typu instrumentów św Jedną z najbardziej powszechnych skarg wysokiego szczebla kadry dyrektorskiej i menedżer utyskiwanie na brak czasu. Poczucie to jest ściśle związane z faktem że w rzeczywistości majj czas, a więc mogą nim dysponować w taki sposób, jaki uznają za stosowny. Właśnie dlatego, i osoby napotykają i akceptują szerszą gamę możliwości, wymagań, a nawet pokus związanych z o waniem roli niż inni, muszą one częściej dokonywać wyborów i czują większe napięcie zwią grywaniem ról. Z drugiej strony, pozostawanie pod taką presją dostarcza pewnej satysfakcji i z wolnością wyboru. Na niższych pozycjach, a także w mniej otwartych systemach spoleczn wiązki są określone z większą dokładnością, w związku z tym zmniejsza się liczba możliwości Określanie albo wypełnianie warunków ro 1 i. Całościowa strukturas działa w kierunku redukcji napięcia związanego z odgrywaniem ról społecznych. Techniki < powyżej wskazują, czy jednostka w ogóle podejmie relacje związane z rolą czy też nie, ale nie { ją, jakie to konkretne działania realizować będzie wobec drugiej osoby. U podstaw indywidua guracji ról społecznych oraz ich ogólnego wzoru leży zwykły proces decyzyjny. 1.Ujęcie relacji w roli jako transakcji lub „przetargu".Wind układzie ról społecznych jednostka napotyka podobne problemy jak w swoich działaniach e nych: ograniczone zasoby musi rozmieścić w ten sposób, aby móc realizować alternatywne c szy system społeczny działa podobnie jak system ekonomiczny. Dla obu problemem główny gracja, powstrzymanie ludzi od pewnych działań i skłonienie do innych, i to bez względu chodzi o produkcję dóbr, czy o zachowania religijne. Gooafeń napięcia w roli 159 może lieją-nów-istka ( do wala > s t- (re- tawaginato, że struktury ekonomiczne są także strukturami społecznymi, a decyzje ekonomicz-jtakże decyzjami ze względu na odgrywane role społeczne, można by argumentować, że twierdze-charakterze ekonomicznym są po prostu „szczególnym przypadkiem" twierdzeń socjologicznych . fflkże z punktu widzenia bardziej rygorystycznej metodologii takie ujęcie trzeba traktować scep-snie, skoro przynajmniej w chwili obecnej nie da się korpusu twierdzeń ekonomicznych po prostu iść z twierdzeń o charakterze socjologicznym . Jest raczej tak, że teoria ekonomiczna może sta-lić owocne źródło idei socjologicznych, z uwagi na swą bardziej zaawansowaną strukturę. Ponie-Jcisiy związek pomiędzy twierdzeniami ekonomicznymi a socjologicznymi nie jest jeszcze dokład-t ustalony, słownictwo i koncepcje ekonomiczne są głównie używane w niniejszej analizie w celu i przejrzystości wywodu, a poprawność rozwijanych twierdzeń socjologicznych jest całkowi-eżna od istniejących odpowiedników na gruncie ekonomii . W takim ujęciu działanie ekono- e jest jednym ze sposobów odgrywania roli, ograniczonym przypadkiem, w którym ekonomiści (wyrazić samo odgrywanie roli, nagrody i kary z tym związane w kategoriach pieniężnych . a ujęciach jednostka musi odpowiedzieć na uprawnione żądania kierowane pod jej adresem (defi-?ne jako oczekiwania, usługi, dobra, roszczenia pieniężne) poprzez wypełnianie zobowiązań zwią- 1 z odgrywaną rolą (w postaci określonych zachowań, oferowanych dóbr, wypłat pieniężnych). i analizę alternatywnych napięć w pełnieniu ról z jednej strony albo kalkulację kosztów związa- i określonymi dobrami, usługami, sumami pieniężnymi z drugiej, jednostka dostosowuje się do istotnych różnic strukturalnych pomiędzy obu ujęciami powinno być jednakże odnotowanych: 1) W go-istnieją wyspecjalizowani producenci, przypuśćmy, producenci pszenicy, którzy oferują jedynie jeden na rynku, nie ma jednak na gruncie socjologii odpowiadającej temu pozycji społecznej, w której jednost-tylko jedną rolę. Niektórzy liderzy polityczni, religijni, wojskowi czy zawodowi rzeczywiście „produ-usługi dla szerokiej rzeszy odbiorców, ale równocześnie muszą odgrywać wiele innych ról na „rynku idy dorosły musi brać udział jako „producent" przynajmniej w kilku takich „rynkach ról". 2) Odpowiednio ższego, w sferze ekonomicznej każdy z nas działa na wielu rynkach jako „kupujący"; w sferze ról spo-jednakże działamy na wielu rynkach zarówno jako sprzedający, jak i kupujący. 3) Co się z tym dalej | w sferze ekonomicznej wejście na rynek w charakterze „producenta" bądź „konsumenta" może być odlo-czasie nawet na wiele lat, możemy tam jednak wrócić, jeśli tylko mamy pieniądze; natomiast tak długo, jak uczestniczymy w życiu społecznym, musimy pozostawać na „rynku ról": potrzebujemy innych ludzi do nią, a oni potrzebują nas. 4) W sferze ekonomicznej możemy odłożyć znacznie więcej pieniędzy, niż jesteśmy iwstanie wydać, możemy wyprodukować znacznie więcej, niż jesteśmy w stanie sprzedać; w sferze społecznej pwdopodobnie zawsze oczekujemy od naszego partnera więcej niż jest on nam w stanie dać, i nigdy nie jeste-few stanie zaoferować mu tyle, ile by oczekiwał. Najbardziej gruntowne i najświeższe omówienie stanu relacji pomiędzy obu rodzajami twierdzeń znajduje się HParsons and N.J. Smelser, Economy and Society, Glencoe 1956. Jednakże w tym przypadku, znowu, poprawność twierdzeń jest niezależna od ich źródeł. Jest również oczywiście istnieją analogie do twierdzeń psychodynamicznych, ale znów ich wartość socjologiczna jest niezależna od ?yteczności ich odpowiedników na gruncie psychologii. Antropologowie już od co najmniej jednego pokolenia podkreślają, że teoria ekonomiczna potrzebuje bardziej pralnych ram, aby móc uwzględniać także niepieniężne aspekty działań ekonomicznych w społeczeństwach ijmitywnych. B. Malinowski, PrimitweEconomics ofthe Trobriandlslanders, „Economic Journal" 1921, nr 31, JH6. Zob. także Malinowskiego wcześniejszy artykuł, The Economic Aspects of the Intichiuma Ceremonies, ktśnft Tillagand Edward Westermark, Helsingfors 1912 oraz Argonauts on the Western Pacific, London 112 (wyd. poi. Argonauci Zachodniego Pacyfiku: relacje o poczynaniach i przygodach krajowców z Nowej him, oprać, i posłowie A. Waligórski, Warszawa 1967). Także R. Firth, Primitwe Economics ofthe New Zea-^dMaori, New York 1929. Dla dyskusji o wzajemnych relacjach pomiędzy rolami ekonomicznymi i religijnymi Mb. W.J. Goode, Religion Among the Primitives, Glencoe 1951, rozdz. 5 i 6. 160 W.J. i rozmaitych żądań kierowanych pod jej adresem poprzez przenoszenie akcji z jednej roli do innej. ( typy transakcji wyrażają, rzecz jasna, możliwość wyceniania dóbr, działań i pieniędzy. W decyzjach związanych z odgrywaniem ról, podobnie jak w decyzjach ekonomicznych, jednoł dąży do utrzymania napięcia w zestawie ról, kosztów związanych z rolą, kosztów pieniężnych czyli kosztów określonych działań na możliwie najniższym poziomie i może nawet stosować racjonalne stnl tęgie w rozwiązaniu problemu. Równocześnie jednak cała gama presji zewnętrznych zmusi ją do przf | jęcia rozwiązań niezbyt dla niej przyjemnych. Jej decyzje mają także często charakter bardziej rafl kowy niż kalkulatywny. Nawet gdy taki mają, może to nie przynosić pożądanych rezultatów. Jedno* kieruje się raczej wyborami najbardziej obiecującymi albo postrzeganymi jako najlepsze rozwiążą™ w danej sytuacji. „Analiza decyzyjna" koncentruje się na samym wyborze oraz decyzjach poprzedzają cych i towarzyszących wyborowi, dlatego tego typu podejście wydaje się adekwatne w ustaleniu ffl biegu zdarzeń, które prowadzą do podjęcia decyzji . W odgrywaniu roli zaczynamy doświadczać napięcia, obawy, niepokoju albo też presji ze stroi™ nych partnerów, jeśli poświęcimy więcej czasu i uwagi jakimś powinnościom, niż czujemy, że było trzej albo inni uważają za konieczne. Napięcie może być odczuwane z tego powodu, iż biorąc pod uwagę ogolą sumę zasobów przeznaczoną na odgrywanie danej roli, wydatkowaliśmy ich zbyt dużo albo też ] ne koszty są zbyt wysokie z uwagi na wartość przypisaną odgrywaniu danej roli. Relatywna silą odd wania tego typu presji ze strony rozmaitych zobowiązań wpływa z kolei na indywidualny sposobi mieszczenia zasobów w całościowym systemie ról odgrywanych przez jednostkę. System ów jest i kową wszystkich społecznych presji. Analiza alokacji zasobów związanych z odgrywaniem ról spofe wymaga jednak znajomości wewnętrznego układu wymagań, które jednostka stosuje wobec siebie s i które w ten sposób decydują ojej gotowości do większego lub mniejszego zaangażowania w rolę Proces alokowania napięć ułatwiany jest w pewien sposób, o czym już była mowa, przez zd jednostki do manipulowania strukturą odgrywanych przez nią ról. Z drugiej jednak strony, taj struktura podtrzymywana jest przez proces alokacji. Przykładowo, w kontekście norm właścró chowania ze względu na odgrywaną rolę, o czym będzie mowa później, białe dziecko z Południa( się stopniowo nauczyć, że jego rodzice będą niechętni bliskiej przyjaźni z czarnym rówieśnilde] nie będą mieli nic przeciwko (zwłaszcza na wiejskim Południu) okazyjnym znajomościom z i murzyńskimi. „Kastowa" interpretacja roli informuje białego chłopca, że w pierwszym przy szło do „przesady w odgrywaniu roli", to znaczy do poniesienia zbyt dużych kosztów z tym i nych. Tego typu społeczne presje, wyrażane poprzez mechanizmy indywidualne i społeczne, mąjąs je odpowiedniki w mechanizmach ekonomicznych, gdzie towary także mają „cenę umowną" price), w zależności od warunków, w których dochodzi do wyceny. Analogicznie do tej sytuacji ja ka wyraża swoją moralną dezaprobatę, jeśli jej partner w roli wkłada znacząco mniej wysiłku^ zwyczaj albo jego wymagania są znacząco większe niż zwykle. We wszystkich społeczeństwach dziecko uczone jest „wartości rzeczy", czy to jeśli chodzi o ( materialne, czy zachowania poprzez wywieranie na nim presji, żeby podjęło określone zobowią rezygnowało z innych, oraz poprzez wyjaśnienie j a k powinno posługiwać się posiadanymi zasobami! 15 Zob. szereg dyskusji zawartych w: The Language ofSocial Research, red. P.E Lazarsfeld, M. BosenbeiJ coe 1955, s. 387-448. 16 W podstawowych podręcznikach ekonomicznych cena jest determinowana poprzez relację popytu onif i nie wymaga tego typu danych (np. dlaczego i ze strony których partnerów popyt nie jest brany podi dlatego model ekonomiczny jest prostszy niż socjologiczny model roli. Jednakże bardziej złożone gosp dobnie jak podmioty gospodarcze, muszą rozróżniać różne składniki i źródła popytu. " Niewątpliwie jednak lekcje takie mogą być bardziej zrozumiałe i pożyteczne, jeśli ową „wartość" w dolarach raczej niż w nieuchwytnych (i trudnych do zmierzenia) kategoriach moralnych lub esto ta napięcia w roli 161 lOkreślanie wartości roli w procesie negocjacji Poziom zaangażowania anie roli, na który ostatecznie decyduje się jednostka, a więc „wartość roli" (role price) jest interakcji pomiędzy trzema czynnikami, działającymi na zasadzie popytu i podaży: a) do-iczasowym zaangażowaniu w rolę lub zaangażowaniu w realizację normy związanej z jej odgrywa-iem, chodzi tu zatem o gotowość do dalszego odgrywania roli, b) oceną co do spodziewanych reakcji wtnera wobec wiasnych działań, c) aprobatą bądź dezaprobatą otoczenia, ważnych grup odniesie-lia, „osób trzecich" wyrażaną zarówno w stosunku do sposobu odgrywania roli przez jednostkę, jak iw stosunku do reakcji z tym związanych ze strony jej partnera w roli. Jednostka będzie wykazywała wysoki poziom zaangażowania w rolę („zapłaci dużo") jeśli b a r- io chce wypełniać związane z tym zobowiązania w porównaniu z innymi obowiązkami. Poświęci iżo czasu i energii wykonywanemu zawodowi, jeśli praca sprawia jej przyjemność albo też jest głębo- B zaangażowana normatywnie w realizowane poprzez pracę zawodową cele. Gotowość do poświęceń odgrywaniu roli zmienia się, będąc funkcją samoistnych gratyfikacji związanych z wykonywaniem aynności, spodziewanych jej rezultatów oraz wewnętrznej samooceny w postaci wyrzutów sumienia, wstydu, poczucia obowiązku itp. W zależności od tego, czego odgrywający rolę spodziewa się po partnerze, jest on bardziej skłonny to„przesady" albo wysokiego zaangażowania w rolę, jeśli ów partner (w porównaniu z innymi) będzie nagradza! zarówno lepsze, jak i gorsze „występy" związane z nałożonymi przez rolę obowiązkami. Dla-egoteż moja wiedza o tym, co skłania moją ukochaną do uśmiechu, a co do zmarszczenia brwi, będzie miała istotny wpływ na moje zachowanie. Jednakże jeśli ona kocha mnie bardzo, a ja ją tylko trochę, to, B/się uśmiecha, czy marszczy brwi, będzie miało mniejsze znaczenie dla mojego postępowania wo-Bniej . Władza, nastawienie czy też inne zasoby partnera roli mają wpływ na to, jak zachowuje się Inostka, ponieważ pozwalają one partnerowi nakładać na jednostkę nagrody i kary. Jednostka do-trzega te konsekwencje w sensie poznawczym, ale reaguje emocjonalnie. Jeśli zatem jednostka aspi-ye do tego, żeby być akceptowaną przez osobę lub grupę o wyższym statusie społecznym, będzie msiala się bardziej starać w odgrywaniu roli niż wobec osób i grup o niższej pozycji. To ostatnie irierdzenie wymaga dalszych doprecyzowań. Partner roli może być w stanie, z uwagi na swą pozycję, nagrodzić jednostkę bardziej, niż czyni to wobec innych o podobnym statusie, jednakże ta dodatkowa Bagroda może być niczym więcej niż ogólnie akceptowaną premią za wyróżniające się zachowanie. Idrugiej jednak strony, dodatkowa nagroda może być czasami postrzegana przez innych jako nieade-taratna w stosunku do zasług. Może być też tak, że jednostka może poprzez szczególne starania w jed-nej sferze jej kontaktów z partnerem rekompensować zaniedbania bądź porażki w innej, jak to, po-?edzmy, czyni żywiciel rodziny, który stara się wynagrodzić dzieciom niski standard życia poprzez pycie dla nich dobrym kumplem. Czasami też kolejne konsekwencje większego zaangażowania bądź nriększonych nagród mogą być brane pod uwagę przez obu partnerów w procesie negocjowania wzajemnych relacji w obrębie roli. Jeśli partner nieustannie nalega na coraz większe zaangażowanie w rolę, niż to jednostka jest rstanie bądź życzy sobie robić, wówczas może ona zmniejszyć napięcie w roli poprzez ochłodzenie itosunków z partnerem lub grupą albo poprzez poszukiwanie nowych relacji, w których napięcie związane z odgrywaniem roli jest mniejsze . - 3. Ograniczenia w „swobodnym negocjowaniu r o 1 i". Trzecim składnikiem bra-ppod uwagę przy negocjowaniu roli jest szersza sieć powiązań społecznych jednostki - tzw. osoby V W. Waller, Principle ofLeast Interest, [w:] W. Waller, R. Hill, The Family, New York 1952, s. 191-192. łbt L. Festinger, Derivation C, [w:] A Theory ofSocial Comparison Processes, Laboratory for Research in brial Relations, University of Minnesota, „Reprint Senices" 1955, nr 22, s. 123. Zob. także L. Festinger, J. Tor-%B. Willerman, Self-Evaluation as a Function of Attraction to the Group, „Reprint Services" 1955, nr 24. 162 Pl trzecie - z którymi jednostka i jej partner w roli wchodzą w interakcje. Jeśli jednostka lub jej partnerB w stanie zmusić drugiego do szczególnie wysokiego zaangażowania w odgrywanie roli, wówczas osa trzecie mogą próbować wpłynąć na każdego z nich lub obu razem, żeby powrócili w swych relacjaclB bardziej zrównoważonego układu. Nie muszą wcale działać z poczucia moralnego obowiązku, ale I* rować może nimi ich własny interes, skoro: a) eksploatowana jednostka może zacząć wymagać od h zbyt dużo albo dawać z siebie zbyt mało, w związku z czym: b) zakłóceniu ulegnie prawidłowy sposij wypełniania roli przez eksploatowaną jednostkę w stosunku do nich. Te presje wywierane przez «? trzecie zawierają przesłanie w stosunku do jednostki i jej partnera, że sposób, w jaki wypełniają ? swoje zobowiązania wobec siebie, może mieć pozytywne bądź negatywne skutki dla powiązanjJ z nimi osób . Nie ma ani teoretycznej, ani empirycznej jasności co do tego, czy owe osoby trzecie zawsze musu być jakąś konkretną grupą odniesienia, czy też w pewnych sytuacjach mogą oznaczać cale spolecJ stwo. Wiele norm specyficznych dla grup odniesienia okazuje się szczególnymi przypadkami alboa kacjami podobnych wzorców funkcjonujących w szerszej społeczności. Pewne grupy, takie jak pi» stępcze gangi czy kliki partyjne, mogą radykalnie różnić się w wyznawanych standardach etycznJ od reszty społeczeństwa. W takich wypadkach interakcja wielu odmiennych presji wywieranyeB jednostkę i jej partnera w roli przez różne grupy może być dość złożona. Przypuszczamy, że to,fl z tych grup ma glos decydujący dla przebiegu negocjacji pomiędzy jednostką a jej partnereiM funkcją zainteresowania ze strony tych grup przebiegiem negocjacji oraz stopnia wpływu, pkiiĄ wywierać albo na jednostkę, albo na jej partnera w roli. [...] Peter Blau TEORIA I ROZWÓJ BIUROKRACJI' Pojęcie biurokracji Wedle Webera, g\ówne cechy struktury biurokratycznej (przypadku „typu idealnego" ~) są następują 1. „Istnieje trwały podział niezbędnych dla celów tworu cechującego się panowaniem biuroto nym, regularnych czynności jako urzędowych obowiązków". Wyraźny podział pracy umożliwia! nianie na poszczególnych stanowiskach jedynie wyspecjalizowanych ekspertów i uczynienie 1 Warto odnotować, na przykład, potencjalne „uwiedzenie" matki przez dziecko; matka może chcieć i dziecku różne przyjemności, żeby było szczęśliwe, ale może za to zostać upomniana przez innych, I sposób „psuje" dziecko. * Tytuł oryg. Theory and Development ofBureaucracy, fragm. P. Blau, Bureaucracy in Modern i York 1969, przekład K. Gadowska. Typ idealny zostanie omówiony w dalszej części niniejszego tekstu. M. Weber, Gospodarka i społeczeństwo, tłum. D. Lachowska, Warszawa 2002, s. 693. ins ruj, Ib Pew wyd leoiia i rozwój biurokracji 163 odpowiedzialnym za efektywne wywiązywanie się ze swych obowiązków. Wysoki stopień specja-stal się na tyle silnie częścią naszego życia spoleczno-gospodarczego, że przejawiamy skłon-do zapominania, iż nie byl on w poprzednich epokach zjawiskiem powszechnym, lecz stanowi iwo świeżą innowację biurokratyczną. .Organizacja urzędów opiera się na zasadzie hierarchii; tj. każdy niższy urząd podlega kontroli irowi urzędu wyższego". Każdy urzędnik w hierarchii administracyjnej jest odpowiedzialny swym przełożonym zarówno za decyzje i działania własne, jak i swych podwładnych. By móc się z ponoszonej za pracę podwładnych odpowiedzialności, sprawuje nad nimi władzę, co iż ma prawo wydawania im poleceń, ci zaś mają obowiązek im się podporządkować. Władza ta st ściśle określona i ograniczona do poleceń dotyczących działań urzędowych. Użycie prerogatyw statusowych celem rozszerzenia władzy kontrolnej w stosunku do podwładnych poza owe limity stano-irinieuprawomocnione wykorzystanie władzy biurokratycznej. 3. Działania kierowane są przez „spójny system abstrakcyjnych reguł... [i] polegają na stosowa-ii owych reguł w odniesieniu do poszczególnych przypadków". Ów system standardów zaprojektowany został w celu zapewnienia jednolitości w wykonywaniu każdego z zadań, niezależnie od licz-If osób w nie zaangażowanych, oraz koordynacji różnych zadań. Stąd odpowiedzialność każdego uzlonków organizacji, jak również relacje pomiędzy nimi określone są przez jasno sprecyzowane ffiguty i przepisy. Nie oznacza to, iż biurokratyczne obowiązki mają z konieczności nieskomplikowani rutynowy charakter. Należy pamiętać, iż ścisłe trzymanie się ogólnych standardów podczas odejmowania decyzji dotyczących określonych przypadków charakteryzuje nie tylko pracę szere-jwego urzędnika, ale również sędziego Sądu Najwyższego. W przypadku tego pierwszego może to ijmagać jedynie wypełniania dokumentów w porządku alfabetycznym; w przypadku tego ostatniego ipaga to interpretacji prawa danego państwa w celu rozstrzygnięcia najbardziej skomplikowali] zagadnień prawnych. Pod względem swej złożoności obowiązki biurokratyczne obejmują całe tatinuum pomiędzy owymi skrajnościami. 4. „Idealny urzędnik sprawuje swój urząd... [w] duchu formalnej bezosobowości, sine im et studio, bez nienawiści czy namiętności, a stąd bez osobistego zaangażowania uczuciowego i entuzjazmu"0. Icelu zapewnienia racjonalnych standardów kierowania działaniami w sposób wolny od wpływu wzglę-fer osobistych, wewnątrz organizacji, w szczególności zaś w stosunku do klientów, winno panować udejście bezstronne. Jeśli urzędnik żywi silne uczucia względem niektórych podwładnych bądź klientów, nie jest w stanie powstrzymać owych uczuć od wpływu na jego urzędowe decyzje. W rezultacie, icsto samemu nie zdając sobie z tego sprawy, może być szczególnie pobłażliwy w ocenie pracy jedne-{jzpodwtadnych lub może dyskryminować wybranych klientów, faworyzując innych. Wyłączenie wzglę-i» osobistych ze spraw urzędowych stanowi warunek wstępny bezstronności, jak również efektyw- jlWeber, The Theory of Sodal and Economic Organization, tłum. A.M. Henderson, T. Parsons, New York 1947, |B1. (Por. M. Weber, Gospodarka i społeczeństwo, op. cii, s. 694: „Istnieje zasada hierarchii urzędowej i toku stancji, to znaczy trwale ustanowiony system nadrzędności i podrzędności organów, w którym wyższe nadzo-Bfższe"). \ukm, s. 330. (Por. ibidem, s. 695: „Ustawowo przyznane danemu organowi uprawnienia do zawiadywania mymi sprawami za pomocą rozporządzeń nie uprawniają go do regulacji w postaci pojedynczych rozkazów, pranych od przypadku do przypadku, lecz jedynie do regulacji abstrakcyjnych"). Mm, s. 340. (Por. ibidem, s. 707: „W rozwiniętej w pełni biurokracji rządzi również w pewnym szczególnym isie zasada sine ira et studio. Jej specyficzna, pożądana w kapitalizmie swoistość objawia się tym pełniej, im fciej się ona »odczfowiecza«, a zatem w im większej mierze udaje się jej - właściwe jej, i poczytywane za I - wyłączenie upodobania, nienawiści i wszystkich czysto osobistych, w ogóle wszystkich irracjonalnych, Wdających się kalkulacji, elementów uczuciowych z załatwiania spraw urzędowych"). 164 ności. Czynniki, które sprawiają, iż biurokrata rządowy jest niepopularny wśród swych klientów, zdystansowana postawa i brak prawdziwego zainteresowania ich problemami, w rzeczywistości są dla owych klientów korzystne. Bezinteresowność i brak osobistego interesu idą w parze. Urzędnik, któiy nie zachowuje dystansu spoiecznego i zaczyna się osobiście interesować sprawami swych klientom ma sktonność do stronniczości w ich traktowaniu, faworyzowania tych, których lubi, w stosunku . Iioria i rozwój biurokracji 167 zacja, wszelkie odchylenia muszą wpływać negatywnie na jej sprawność. Istnieje wiele dowodów cych do przeciwstawnych wniosków. Relacje nieformalne i nieoficjalne praktyki często przy-ąją się do wzrostu efektywności działań. W każdym razie znaczenia nieoficjalnych wzorów dzia-ia nie sposób określić z góry na gruncie teorii, a jedynie na podstawie rzeczowych badań. Przed pieniem do analizy studiów przypadków biurokracji warto zbadać warunki, które przyczyniają [ do rozwoju biurokracji. powodujące biurokratyzację Rwiedzenie, iż istnieje historyczna tendencja w kierunku biurokracji, jest równoznaczne ze stwier-teniem, iż wiele organizacji dokonuje zmiany form zarządzania od mniej do bardziej biurokratycznych. Jednakże trend historyczny i zmiany w określonej organizacji stanowią różne zjawiska. Oba są wyrazem procesu biurokratyzacji, jednak z uwagi na to, iż wyjaśniają je inne warunki, zostaną omówione oddzielnie. Warunki historyczne Jednym z warunków historycznych sprzyjających rozwojowi biurokracji jest gospodarka pieniężna. k stanowi to jednak absolutnego warunku wstępnego. Istniały biurokracje opierające się na zapłacie maturze, np. w Egipcie, Rzymie czy Chinach. Jednakże, generalnie, gospodarka pieniężna umożliwia wypłatę regularnych wynagrodzeń, co z kolei tworzy kombinację zależności i niezależności, najbardziej sprzyjającą dokładnemu wypełnianiu biurokratycznych obowiązków. Niewynagradzani wolontariusze są zbyt niezależni w stosunku do organizacji, by niezawodnie podporządkować się jej dyscyplinę. Z drugiej strony, niewolnicy są nazbyt zależni od swych panów, by mieć motywacje do wzięcia na śebie obowiązków i wywiązania się z nich z własnej inicjatywy. Ekonomiczna zależność pracowników ifezymujących pensję od swej pracy i równocześnie swoboda w realizowaniu kariery rodzi orientację ?pracę, jakiej wymaga zdyscyplinowane i odpowiedzialne postępowanie. W rezultacie w okresie za-ón nastąpił rozwój systemu monetarnego i zniesienie niewolnictwa, istniało zaledwie kilka przykładów biurokracji. Wspominano już, iż sama wielkość organizacji przyczynia się do rozwoju biurokracji, jako że stanowi ona mechanizm wykonywania zadań administracyjnych o dużej skali. Wielki nowoczesny naród, Bedsiębiorstwo lub związek z większym prawdopodobieństwem będą zbiurokratyzowane aniżeli ich idpowiedniki w przeszłości. Jednakże bardziej istotne niż wielkość jako taka jest pojawienie się szczerych problemów administracyjnych. I tak w starożytnym Egipcie kompleksowe prace związane z budowaniem i regulowaniem kanałów w całym kraju dały początek pierwszej znanej w historii wielkiej kńirokracji. W innych krajach, zwłaszcza tych, które posiadały długie granice wymagające obrony, wpro-wjdzono metody biurokratyczne w celu rozwiązania problemu organizacji sprawnej armii oraz związano z tym zadania pobierania podatków na cele wojskowe. Nieposiadająca granic lądowych Anglia Irzymywała we wcześniejszych wiekach jedynie małą armię, co może w części tłumaczyć fakt, że Wencja do biurokratyzacji była tam mniej wyraźna niż w przypadku narodów kontynentalnych, któ-łmusiały utrzymywać wielkie armie. Weber przytacza zwycięstwo purytan pod przewodnictwem Crom-wellanad kawalerami, walczącymi bardziej heroicznie, lecz z mniejszą dyscypliną, jako ilustrację wyż-aej efektywności zbiurokratyzowanej armii . pot). M. Weber, Gospodarka i społeczeństwo, op. cit., s. 851. Znający zagadnienie czytelnik rozpozna, iż powyż-prozważania wiele zawdzięczają M. Weberowi. Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że zasoby wiedzy historycz-?Webera oraz jego głębokie teoretyczne spostrzeżenia dotyczące biurokracji uznać można za wybitny wkład ?iziedzinę badań, nawet jeśli nie wszyscy zgadzają się z jego zastosowaniem konstruktu typu idealnego. 168 R! System kapitalistyczny również przyczynił się do rozwoju biurokracji. Racjonalna ocena i gospodarczego, jaką zakłada się w kapitalizmie, wymaga, by stałe procesy konkurencji rynkowej i były w sposób nieprzewidywalny zakłócane przez siły zewnętrzne. Arbitralne działania tyranów { tycznych, podobnie jak bandytyzm, piractwo i wstrząsy społeczne, przeszkadzają w racjonalnej 1 lacji zysków i strat. Interes kapitalizmu wymaga zatem nie tylko obalenia władców tyranów, ale i ustanowienia rządów na tyle silnych, by zdolne były utrzymać porządek i równowagę. Zauważmy, i rewolucji amerykańskiej tacy reprezentanci kapitalistów jak Alexander Hamilton opowiadali się 2 nym rządem federalnym, podczas gdy reprezentanci farmerów, w stylu Jeffersona, popierali sł; centralny. Kapitalizm promuje zatem efektywne i szerokie działania rządu. Prowadzi również do biur zacji w innych sferach. Ekspansja firm prywatnych i stanowiące jej konsekwencję przeniesienie 1 szóści pracowników do działań kierowanych bezpośrednio zasadą zysku uczyniły wprowadzeń rokratycznych metod zarządzania w coraz wyższym stopniu koniecznym ze względu na wzrost ^ tywności. Z kolei wielkie korporacje zmuszają pracowników, którzy nie mogą już targów indywidualnie z pracodawcą, którego znają osobiście, do zorganizowania się w duże związki ze z ną maszynerią administracyjną. Jakkolwiek dziwne może się to wydawać, system wolnych przeds. biorstw przyczynia się do rozwoju biurokracji w rządzie, zarówno w odniesieniu do firm pr jak i związków zawodowych. Te historyczne czynniki nie stanowiły przyczyny biurokracji w zwykłym znaczeniu tego słowa. ( wiście, wielka i sprawna armia nie spowodowała biurokracji; przeciwnie, biurokratyczne metodyk łania stworzyły sprawną wielką armię. Jednakże zapotrzebowanie na te metody pojawiło się wt prób zbudowania takiej armii pod ich nieobecność i pomogło wytworzyć biurokratyczne formy c zacji. Zasadnicze jest tu słowo „pomogło". Jeśli potrzeby nieuchronnie wytwarzałyby sposobyi spokojenia, społeczeństwo ludzkie byłoby rajem. Na tym świecie życzenia nie są rumakami, a z ich nie dosiadają. Potrzeby społeczne, podobnie jak potrzeby indywidualne, często pozostają! spokojone. Znajomość warunków, które rodzą potrzebę biurokracji, nie zapewnia odpowiedzi na j nie, co faktycznie umożliwiło jej rozwój w tych a nie innych okolicznościach. Kawalerowie potrzi lepszych sił zbrojnych, na co wskazuje ich porażka. Dlaczego to nie oni, lecz purytanie zor\ zdyscyplinowaną armię? W rozprawie Etyka protestancka i duch kapitalizmu Weber pośrednio daje odpowiedź mi nie . Dowodzi, że reformacja - w szczególności kalwinizm, religijna doktryna purytan - poza| znaczeniem duchowym miała społeczne konsekwencje, prowadząc do ascezy w świecie do czyli zdyscyplinowanego poświęcenia ciężkiej pracy jako realizacji powołania. Protestanci nie I papieża ani księdza, który zapewniałby duchowe przewodnictwo i rozgrzeszenie, lecz muszą o nie polegać na własnym sumieniu i wierze. Sprzyja to pojawieniu się autodyscypliny. Ostre poi przyjemności i emocji, którego przykład stanowią „niebieskie prawa" purytan, zrodziły wstri wość i bezstronność, sprzyjające racjonalnemu zachowaniu. Ponadto, w przeciwieństwie dok zmu, a nawet luteranizmu, kalwinizm nie podkreśla, iż istniejący porządek jest Bożym stwon lecz że został zepsuty przez ludzką grzeszność. Obowiązkiem religijnym człowieka nie jest pn wanie się do nikczemnego świata ani też wycofanie się z niego do klasztoru, lecz przyczynieniea i regularną pracę. Niepokój spowodowany przez doktrynę podwójnej predestynacji, człowiek nie może wpłynąć na przeznaczony mu los ani nawet wiedzieć, czy zostanie 5 przeklęty, umacnia kalwińską skłonność do stosowania rygorystycznej dyscypliny i zatopienia się* jako sposobie na uwolnienie się od niepokoju. Zpu jwfab, 13 Zob. M. Weber, Etyka protestancka i duch kapitalizmu, tłum. J. Miziński, Lublin 1994. to / rozwój biurokracji 169 Dlatego też protestantyzm przeszczepił ascetyczne poświęcenie się zdyscyplinowanej ciężkiej pracy enależy odróżnić od dokładania starań jako środka do osiągnięcia określonego celu) z życia klasz-i, do jakiego poświęcenie w znacznym stopniu ograniczało się wcześniej, na doczesne sprawy a gospodarczego. Mimo że jawne cele reformacji należały do tamtego, a nie tego świata, psycholo-:zna orientacja, jaką wytworzyły, doprowadziła do nieprzewidzianych konsekwencji, przyczyniając [do zrewolucjonizowania świeckiego świata. Albowiem bez orientacji na nieustanne wysiłki i racjo-Jne zachowanie jako wewnętrzne moralne wartości, przekonująco dowodzi Weber, nie doszłoby do »wstania kapitalizmu, ani też, należy dodać, do wykształcenia się rozwiniętej biurokracji, jako że ona nież opiera się na racjonalnej dyscyplinie fjrunki strukturalne trunki historyczne, które doprowadziły do dzisiejszego rozpowszechnienia się biurokracji, nie tłu-nczą, oczywiście, dlaczego niektóre organizacje we współczesnym społeczeństwie są wysoko zbiuro-tatyzowane, zaś inne nie. Te różnice stawiają problem warunków wewnątrz danej struktury społecz-13, które prowadzą do jej biurokratyzacji. Ostatnie badania empiryczne dotyczą tego problemu. AMn W. Gouldner badał proces biurokratyzacji w fabryce gipsu . Po śmierci starego dyrektora , będąca właścicielem fabryki mianowała jego następcą człowieka, który kierował jedną z mniej-:h spośród należących do niej fabryk. Nowy dyrektor, pragnący poprzez poprawę wydajności udo-iż zasłużył na awans, napotkał szczególne trudności. Nie znał zwyczajów dotyczących pracy ej fabryce, nie nawiązał nieformalnych relacji z podwładnymi i nie wzbudził oddania pracowników, nadal czuli się lojalni wobec jego poprzednika. By zdobyć poparcie pracowników i zachęcić ich ttyfikacji z jego celami jako dyrektora, próbował rozwijać nieformalne relacje z nimi. Nie sposób było dokonać tego z dnia na dzień. W międzyczasie był zmuszony wywiązywać się ze swych jków dyrektorskich, odwołując się do procedur formalnych. Wobec braku nieformalnych kana-9 komunikacji dających dostęp do bieżących informacji na temat sytuacji w pracy, nowy dyrektor prowadzi! system regularnych raportów operacyjnych. Ponieważ nie znał pracowników na tyle, by im M, sprawdza! dokładnie ich działania i nakazał swym zastępcom wprowadzenie surowej dyscypliny. Dedy niektórzy spośród zastępców, przyzwyczajeni do łagodniejszych sposobów działania poprzed-1 dyrektora, nie zdołali zastosować rygorystycznych metod szczegółowego nadzoru, wymienił ich awników z zewnątrz, którzy wykazywali więcej zrozumienia dla bazującego na dyscyplinie po-, Te innowacje zraziły pracowników i pogłębiły przepaść między nimi i dyrektorem, w rezultacie 1 musiał on w coraz większym stopniu polegać na formalnych biurokratycznych metodach admi-ania. Bolą następcy (...) postawiła Feele'a w obliczu wyraźnych problemów. Jeśli chciał utrzymać się na stanowisku dyrektora, musiał owe problemy rozwiązać. W procesie ich rozwiązywania następca zmuszony byi zastosować metody biurokratyczne. Peele wzmocnił biurokrację nie tylko dlatego, że tak chciał, niekoniecznie dlatego, że biurokracja mu się podobała, ani też dlatego, że cenił ją wyżej niż inne techniki, ale również dlatego, że był zmuszony tak uczynić z uwagi na wynikłe z sukcesji napięcie . fe punktu widzenia następcy, w interesie jego celu związanego ze zdobyciem kontroli nad działania-li w fabryce, konieczne było wprowadzenie biurokratycznych procedur. Równocześnie z perspektywy Mniejsze omówienie niezamierzonych skutków protestantyzmu w: E.K Nottingham, Beligion and Society, New lbrk 1954, s. 50 i nast. Zob. A.W. Gouldner, Patterns o/Industrial Bureaucracy, Glencoe 1954. Mim, s. 97-98. 170 P. SztompB robotników, dla realizacji ich celu związanego z utrzymaniem pewnego stopnia niezależnej kontnj nad własną pracą, konieczne było sprzeciwienie się wprowadzeniu bazujących na dyscyplinie śni ków. Jak zauważono powyżej, istnienie potrzeby nie tłumaczy, dlaczego jest ona zaspokajana. Wtjl przypadku istniały obok siebie dwie sprzeczne potrzeby, ze „zwycięzcą" wskazanym przez strum władzy w organizacji. Zajmowana przez dyrektora pozycja władzy odpowiadała za jego zdolności zaspokojenia swej potrzeby poprzez biurokratyzację działań, jak wskazuje następujące porównaj z sytuacją, gdzie nie odniósł on podobnego sukcesu. Eabryka ta składała się z kopalni gipsu oraz zakładu produkcji suchych tynków, jednak prf biurokratycznej formalizacji ograniczony został do tego ostatniego. Wśród górników panowały si sze więzy nieformalne i wyraźniej sza solidarność grupowa niż wśród robotników zakładu, co częściowo ze wspólnego niebezpieczeństwa, na jakie byli narażeni w kopalni. Górnicy mieli dużą wację do ciężkiej pracy i rozwinęli własny nieoficjalny system podziału zadań pomiędzy sobą. Na kład nowi górnicy zmuszeni byli wykonywać brudne prace. Stąd w kopalni istniała słabsza poi formalnej dyscypliny i zasad przypisujących dokładnie określone obowiązki. Niemniej jednak, tutaj Peele próbował sformalizować procedury działania. Jednakże siła nieformalnej organizacji liwila górnikom, w przeciwieństwie do pracowników zakładu suchych tynków, skuteczne o] tym próbom. Proces biurokratycznej formalizacji spowodowany sukcesją w zarządzie nie jest niony; zbiorowy opór może go udaremnić. Górnicy, by tak rzec, rozwinęli własny nieoficjalny aparat biurokratyczny. Ich sprawna niefi organizacja poprzez regulowanie ich pracy zajęła miejsce bardziej sformalizowanego systemu i równocześnie dała im wystarczającą władzę, by pokonać próby narzucenia im formalnego dyscypliny wbrew ich woli. Czy ucierpiała na tym efektywność? Gouldner sugeruje, że nie, zajmuje się specjalnie tą kwestią. Tak czy inaczej, zachowanie górników raz jeszcze podkreśla nie nieformalnych relacji i nieoficjalnych praktyk w strukturach biurokratycznych [...]. s t( ni d; m sp Wy nai *>J fa'"!" ! * * ' l!tM 'n ti -h*">6u:>v,s, ikJobs K<«i, „ » '4 Cel analizy Pojęcie struktury zrobiło zawrotną karierę. Jest jednym z centralnych pojęć wielu dziedzin naJ razem jednym z najmodniejszych terminów języka potocznego. Nic dziwnego, że jest tak nieostreH loznaczne. Prześledzenie historii tego pojęcia byłoby zadaniem fascynującym. Nawet jednaki, czając się do pojedynczej dyscypliny nauki, trzeba by na to sporej książki. Rezygnuję więc t * Pierwodruk: „Studia Socjologiczne" 1989, nr 3, s. 51-65. W dziedzinie antropologii społecznej np. takie zadanie zajmuje znaczną część znakomitej książki 1 rie struktury społecznej w antropologii funkcjonalnej, Warszawa 1998. Jak< spot I 1 2. 3. 4. 5. 6. jftie struktury społecznej: próba uogólnienia 171 Kenia niezwykle różnorodnych znaczeń, jakie pojęcie struktury przyjmuje w socjologii, podejmują zamiast tego próbę definicji projektującej; eksplikacji znaczenia, w którym idea struktury spolecz-igwydaje się najbardziej użyteczna dla współczesnych nauk społecznych. Kie będzie to jednak kolejny przykład tej aroganckiej i bezpłodnej metody, którą piętnował Stani-?rOssowski: f Przedstawiciel socjologii (...) zachowuje się tak, jak gdyby wiedza zaczynała się od niego: buduje sobie własną aparaturę pojęciową, stawia od początku dawne zagadnienia, niejednokrotnie robi od- I krycia, których już przedtem inni dokonali albo nawet które weszły już w sferę wiedzy potocznej, i nadaje im pozór nowości, formułując je w nowym języku . Daleki jestem od takiej postawy. Przeciwnie, wierzę głęboko w konieczność kontynuacji i kumulacji ciągnięć w nauce. I dlatego proponując precyzację pojęcia struktury społecznej, będę wykorzystywał jko bazę heurystyczną wcześniejsze ujęcia tego zagadnienia. Będę się starał, aby proponowane poję-! byto zgodne, a w każdym razie niesprzeczne z tymi intuicjami, które wytworzyły się w okresie stu lat stosowania terminu „struktura" w socjologii. Będę również dbał o to, aby nie gwałcić ;eń i nawyków języka potocznego. Jedyne nowatorstwo, jakie chciałbym sobie przypisać, to syn-i generalizacja pojęcia. Wykorzystując dotychczasowy stan wiedzy socjologicznej, pragnę zdefi-kategorię struktury społecznej na tyle ogólnie, aby stała się ona stosowalną do wszelkich dzie-rzeczywistości społecznej, niezależnie od ich skali; na równi do zjawisk mikro- i makrospołecz-malych grup, szerszych zbiorowości, społeczności lokalnych, społeczeństw narodowych, izeństwa globalnego. Aby dzięki tej uniwersalnej stosowalności stała się podstawową kategorią iniającą wobec wszelkich przejawów życia społecznego. Tyle moich ambicji własnych. Wszystkie ?tomiast składniki syntezy i elementy dla generalizacji są, jak sądzę, obecne we wcześniejszej tradycji socjologicznej. Ogólne pojęcie struktury ako heurystyczny punkt wyjścia przyjmijmy kilka przykładowych definicji struktury społecznej, jakie ipotkać można we współczesnych pracach socjologicznych. I tak, struktura społeczna bywa rozumia- ?jako: 11. „organizacja stosunków społecznych", Ł»określona artykulacja, uporządkowane ułożenie części", I 3. „spójne, mniej lub bardziej trwałe regularności", ?LBwzór, to znaczy obserwowalna jedność działania czy funkcjonowania", i 5. „istotne, głębokie, leżące u podstaw uwarunkowania", ?.„właściwości bardziej fundamentalne niż inne powierzchniowe cechy", i~Z S.0ssowski, O osobliwościach nauk społecznych, Warszawa 1962, s. 164. AGiddens, Central Problems in Social Theory, London 1979, s. 67. 's.ENadel, The Theory of Social Structure, London 1969, s. 7. m Blau, Parallels and Contrasts in Structural Inąuiries, [w.\ Approaches to the Study of Social Structure, fcLP.M.Blau, New York 1975, s. 7. M. Levy, The Structure ofSociety, Princeton 1952, s. 57. V.L. Allen, Social Analysis: A Manrist Critiąue and Alternative, London 1975, s. 194. JK.C. Homans, What Do We Mean by Social Structure?, (w:) Approaches to the Study of Social Structure, op. ? s. 54. 172 P. Sztomptl 7. „uporządkowanie elementów, które determinuje większość zróżnicowania w danej dziedzii zjawisk", 8. „relacje między grupami i jednostkami, które znajdują wyraz w ich zachowaniu" . Wydaje się, że wiele podobnych skojarzeń napotykamy także w luźnych, potocznych zastosod niach terminu struktura. Kiedy mówimy o strukturze, mamy na ogól na myśli jakiś porządek, lad, oigj nizację, formę, układ, system, schemat, współzależność, stałość, powtarzalność, regularność itp. Aa przeciwieństwo struktury skłonni będziemy traktować chaos, bezład, amorficzność, płynność, ] padkowość, sporadyczność, rozproszenie, zatomizowanie itp. Z tych rozmaitych określeń, socjologicznych i potocznych, wydobyć można cztery idee stano fundament pojęcia struktury: a) ideę relacji, zależności, stosunków pomiędzy elementami (centralną dla definicji 1 i 2), b) ideę regularności, prawidłowości, powtarzalności, trwałości (centralną dla definicji 3 i 4), c) ideę głębokiego, ukrytego, fundamentalnego, istotnego wymiaru (centralną dla definicji 5 j d) ideę determinującego, wyznaczającego, kontrolującego wpływu wobec zjawisk empiryc: (centralną dla definicji 7 i 8). Uwzględniając wszystkie cztery idee w definicji syntetycznej, powiedzieć można, że s t r u kt to ukryta sieć trwałych i regularnych powiązań między składniki jakiejś dziedziny rzeczywistości, która istotnie wpływa na przebił obserwowanych zjawisk w tej dziedzinie. Życie społeczne a struktura społeczna W tak sformułowanej, rodzajowej definicji struktury nie ma jeszcze nic specyficznie socjolo Może ona odnosić się z równym powodzeniem do różnych dziedzin rzeczywistości. Socjologicz ścią zacznie się wypełniać dopiero wtedy, kiedy zastanowimy się, jakie to typy składników zosti wiązane siecią strukturalną. Tu kryje się differentia speciftca struktury społecznej. Narzucają pierwsza odpowiedź każe za składniki takie uważać ludzi, jednostki, osoby. Po części jest to sq trafna; rzeczywiście, w ostatecznym rachunku społeczeństwo to przecież po prostu ludzie. wynika z tego wcale, że społeczeństwo wyjaśniać trzeba koniecznie w kategoriach koni nych ludzi, pełnych, z krwi i kości osób. Przeciwnie, wyjaśnienie wymaga abstrakcji i stąjei możliwe, dopiero gdy ludzi potraktujemy analitycznie, poprzez jakieś ich aspekty, przekroje, cząstj we wymiary. W takim sensie, aby zrozumieć człowieka, trzeba wyjść poza narzucające się, potoca ujmowanie człowieka; aby zrozumieć społeczeństwo, trzeba porzucić potoczną wizję zbioru ludzij stej wielości osób. Właśnie taki sens i taki cel ma, jak sądzę, pojęcie struktury społecznej; abstrakcyjne me| z uwagi na abstrakcyjny charakter relacji między elementami, ale i na abstrakcyjny charakter s elementów. Jest kategorią teoretyczną postulowaną jako fundament, ukryta baza obserwowalnejl świadczenia ludzkiego, toczącego się na powierzchni konkretnego życia s p o 1 e c z n e go; I wszystkiego, co ludzie robią, co myślą, do czego dążą, o co walczą itp. Jest kategorią teoreM postulowaną po to i tylko po to, aby życie społeczne wyjaśnić. Powtórzmy to istotne, pierwsze rozróżnienie pojęciowe. Życie społeczne przeciwstawiamy stal rze społecznej. Życie społeczne to kategoria opisowa, empiryczna, konkretna; odnosząca się de wisk obserwowanych, obejmująca wszystkie przejawy ludzkiego, zbiorowego istnienia. ________ W.J. Goode, Homan's and Merton's Structural Approach, ibidem, s. 74. P.M. Blau, Focus on Social Structure, [w:] American Sociological Association. Programm < Meetings, Montreal 1974, s. 1. cz\ wpt 3 m ple de struktury społecznej: próba uogólnienia 173 anato kategoria wyjaśniająca, teoretyczna, abstrakcyjna, niemająca bezpośrednich obserwacyjnych niesień, a jedynie inferowana z materiału empirycznego po to, aby fakty empiryczne lepiej uporząd-rać i zrozumieć. Inaczej jeszcze: życie społeczne to warstwa powierzchniowa, jawna rzeczy-iości społecznej; struktura społeczna to warstwa głębinowa, ukryta społecznego świata. Socjologia, która swoje zainteresowania ogranicza do opisowej rekonstrukcji życia społecznego, iewyjdzie zbyt daleko poza potoczną wiedzę o społeczeństwie. Takiej socjologii słusznie zarzuca się ?Jność, oczywistość wyników . Dopiero socjologia starająca się zajrzeć pod powierzchnię zjawisk, ukryte struktury życia społecznego niedostrzegalne dla myślenia potocznego, obalić złudze-pozory wytwarzane przez zdroworozsądkową perspektywę - dopiero taka socjologia ma szansę się nauką, osiągnąć poziom teorii. Rozumieli to wielcy twórcy socjologii, gdy jako jej zadanie wi-docieranie do „istoty", „esencji" zjawisk społecznych, wydobywanie na jaw „mechanizmów" czy ruchu" życia społecznego. Rozumieją to dziś ci, którzy specyfikę i rację socjologicznego punktu widzą właśnie w poszukiwaniu niejawnych, fundamentalnych struktur, leżących u podstaw tych fenomenów społecznych . ry wymiary struktury społecznej as jednak zapytać o bliższą charakterystykę tego ukrytego, a zarazem tak istotnego wymiaru rzeczywistości społecznej. Z czego składa się owa sieć społecznych relacji zwana strukturą społeczną? fcncją proponowanego tu, uogólnionego ujęcia struktury jest zawarcie w tej kategorii całokształtu i determinujących czynników, pozwalających wyjaśnić przebieg zjawisk i procesów na po-d życia społecznego. I dlatego strukturę społeczną przedstawiamy jako złożoną, ale i zinte-całość czterowymiarową. izy wymiar struktury społecznej to ten, który znajdował się w centrum zainteresowania Emile'a i, a potem klasycznej szkoły funkcjonalnej. Jest to wymiar normatywny: powiązana irystyczna dla danej zbiorowości sieć norm, wartości i instytucji. Zewnętrzne, zobiektywizo-i przymuszające wobec poszczególnych członków społeczeństwa fakty społeczne czy przedsta-zbiorowe wskazujące, co być powinno, tłumaczyć miały, według Durkheima i funkcjona-rzeczywiste, konkretne działania ludzi. Taka strategia wyjaśniania zyskała sobie ogromną po-:. I dlatego struktura normatywna jest bez wątpienia najgłębiej i najwszechstronniej zbadanym nymiarem struktury społecznej. Ale przecież nie jedynym. Drugi wymiar struktury to ten, który ma centralne znaczenie dla fenomenologów społecznych, od Im Schelera do Alfreda Schutza. Jest to wymiar idealny: powiązana i rozpowszechniona w danej itiorowości sieć idei, przekonań, poglądów, wizji. W odróżnieniu od norm i wartości, nie mają one charak-berupowinnościowego, lecz kategoryczny, stwierdzający. Przekonania takie, niezależnie od tego aysą prawdziwe, czy fałszywe, tworzą swoisty dla danego społeczeństwa horyzont myślowy istotnie pływający na podejmowane przez ludzi działania. Szczególne znaczenie mają tu przekonania na temat mojego własnego społeczeństwa i własnego w nim miejsca, czyli inaczej - społeczna samoświadomość . I kręgu takiej wąskoempirycznej socjologii zupełnemu zbanalizowaniu ulega także pojęcie struktury, używane tajako synonim statystycznego rozkładu dokonanych obserwacji czy konfiguracja korelacji statystycznych. ftt np. R.K. Merton, Teoria socjologiczna i struktura społeczna, tłum. E. Morawska, J. Wertenstein-Żulawski, Irezawa 1982; N.J. Smelser, The Optimum Scope of Sodology, [w.] Design for Sodology. Scope, Objectives and mods, red. R. Bierstedt, Philadelphia 1969; A.G. Johnson, Human Arrangements, New York 1986. ?R ostatnia kwestia stanowi dziś popularny temat badań i rozważań teoretycznych pod hasłem refleociveness, ijej szczególnie ciekawą egzemplifikację stanowi fenomen tzw. prognoz samorealizujących się i samodestruk-ąjnych. Por. R.K. Merton, Teoria socjologiczna i struktura społeczna, op.cit., s. 462-476. 174 R Sztomi Struktura idealna ma więc niewątpliwą, choć znów nie wyłączną rolę w kształtowaniu przebi życia społecznego. Trzeci wymiar struktury społecznej poddał wnikliwej analizie Georg Simmel, a w socjologii w$M czesnej autorzy z kręgu tzw. teorii wymiany czy społecznego behawioryzmu. Chodzi tu o wymiar ii terakcyjny (lub jak kto woli - organizacyjny): powiązaną i typową dla danej zbiorowości siefj wzajemnie ukierunkowanych i zorientowanych działań. Kształt, forma, „geometria" kanałówĄ powiązań interakcyjnych, zobiektywizowana, zewnętrzna wobec poszczególnych jednostek, wistofl mierze wpływa na szansę podjęcia przez nie konkretnych interakcji. Struktura interakcyjna detefl nuje więc w znacznym stopniu czy, z kim lub wobec kogo członkowie społeczeństwa podejmą działami Czwarty i ostatni wymiar struktury znalazł się w centrum badań Karola Marksa i Maxa Wefl a potem całej plejady badaczy klas, uwarstwienia i władzy. Mam na myśli wymiar zróżnicowanych 'Ą wiązanych interesów (czy -jak kto woli - szans życiowych), a więc rozkład dostępu do dóbr s nie uznanych za pożądane; bogactwa, władzy, prestiżu, wiedzy itp. Specyficzna i dla wielu szczególnie fascynująca właściwość tego wymiaru struktury polega na tym, że z logicznej kon ści generuje on hierarchiczne nierówności między ludźmi, a także wynikające stąd konflikty s] ne. Waga zjawisk nierówności i konfliktowości w życiu społecznym sprawiła, że dla wielu socji (a zwłaszcza tych, którzy świadomie nawiązywali do tradycji marksowskiej lub weberowskiej) struktury zaczęło utożsamiać się z badaniem nierówności społecznych. Takie ograniczenie jest z naszego punktu widzenia niesłuszne, zamyka bowiem możliwości badania, wjaki sposób intei cja innych wymiarów struktury istotnie modyfikuje rzeczywiste, historyczne formy nierówności społeczne konsekwencje . Podkreślmy bardzo mocno - wprowadzone rozróżnienia mają charakter analityczny; cztery nione wymiary struktury społecznej - normatywny, idealny, interakcyjny i interesów - nie są i niezależne. Przeciwnie, pozostają we wzajemnym, ścisłym powiązaniu, spojone są swoistą „si struktur" czy inaczej „metastrukturą" lub strukturą drugiego stopnia. Każdy z wymiarów w istotny sposób wpływa na każdy inny, a zarazem pozostaje pod wpływem wszystkich innych, re z tych międzystrukturowych relacji były dostrzegane i badane przez socjologów od dai pojawiają się jako analityczna możliwość w naszym czterowymiarowym modelu, sugerując s zaniedbane dotąd kierunki badawcze. I tak pytać możemy: a) W jakiej mierze struktury idealne są pod wpływem struktur intei to wielki i szeroko badany problem tzw. „socjologii wiedzy", b) W jakiej mierze struktury intei pod wpływem struktur idealnych? Jest to problem mistyfikacji ideologicznych, fałszywej świ „derywacji", tak bliski Marksowi czy Parecie. c) Wjakiej mierze struktury normatywne są pod struktur interesów? Jest to problem „Wasowej" genezy prawa i moralności, determinacji „nadi przez „bazę", czy ogólniej - realnych i „materialnych" korzeni wszelkich zaleceń, nakazowi d) Wjakiej mierze struktury interesów są pod wpływem struktur normatywnych? Jest to probl tymizacji; aksjologicznego uzasadnienia nierówności, eksploatacji, dominacji, e) Wjakiej mierze s Nie można wtedy w żaden sposób wyjaśnić takich np. zjawisk: a) wyraźna rozbieżność interesów j nie prowadzi do konfliktu czy zmian społecznych, ponieważ znajduje uzasadnienie (legitymizację, raqj« cję) w rozpowszechnionych normach i wartościach {casus religijnego usankcjonowania nierówności w | nym średniowieczu); b) faktyczna, obiektywna rozbieżność interesów grupowych nie prowadzi do konffl zmian społecznych, ponieważ jest skutecznie zamaskowana czy zmistyfikowana przez rozpowszechnionej konania (por. Marksowskie analizy „fałszywej świadomości" czy Paretowskie badania „ideologicznych d cji"); c) faktyczna i postrzegana rozbieżność interesów grupowych nie prowadzi do konfliktu czy zmianą nych ze względu na brak możliwości komunikowania się i organizowania po stronie upośledzon ksowska metafora „worka kartofli" w odniesieniu do chłopstwa w społeczeństwie burżuazyjnym). Str Wd( stwa jedm dzen raz warh tezę. tecze, powi;j jpoe struktury społecznej: próba uogólnienia 175 faterakcyjne są pod wpływem struktur idealnych? Jest to np. problem stereotypów i przesądów, trudniających lub ułatwiających kontakty z innymi grupami, zbiorowościami etnicznymi, narodami, sami. f) W jakiej mierze struktury idealne są pod wpływem struktur interakcyjnych? Pojawia się tu isunkowo słabiej rozpoznane pytanie o sposób, w jaki kontakty interpersonalne czy międzygrupowe [„wzajemne poznanie się"), lub przeciwnie - wzajemna izolacja jednostek lub grup, kształtować mogą glądy, stereotypy, przesądy na temat „obcych", „outsiderów", „grup zewnętrznych", g) W jakiej mie-! struktury interesów są pod wpływem struktur interakcyjnych? Chodzi tu o to, czy wzajemne, inten-wie, intymne kontakty sprzyjają ujednolicaniu interesów, a wzajemna izolacja ich różnicowaniu. I Wjakiej mierze struktury interakcyjne są pod wpływem struktur interesów? Chodzi tu o dziedzinę działań instrumentalnych, manipulatorskich, gdzie interakcja jest podporządkowana i motywowana partykularnymi interesami stron, i) Wjakiej mierze struktury interakcyjne są pod wpływem struktur normatywnych? Chodzi tu o dziedzinę działań autotelicznych, podporządkowanych i motywowanych martościami i normami, które wskazują pożądanych partnerów i pożądaną treść interakcji, j) Wjakiej ierze struktury normatywne są pod wpływem struktur interakcyjnych? Czy np. rozbudowane sieci isywnych kontaktów międzyludzkich w danej zbiorowości sprzyjają liberalizmowi, tolerancji, a spo-izolacja i zatomizowanie jednostek - rygoryzmowi i dogmatyzmowi normatywnemu? Dotarli-tu do problemu całkowicie pomijanego w dotychczasowych badaniach, a chyba godnego zastano-na równi z wcześniejszymi. zwrócić uwagę, że wszystkie wskazane kierunki badań mają charakter niejako „wewnętrz-dotyczą wewnętrznych relacji poszczególnych wymiarów w ramach całościowej struktury spo-j. Ale pełny i ostateczny sens teoretycznego postulowania kategorii struktury ujawnia się dopie-jej „zewnętrznych" zastosowaniach, w wyjaśnieniu rzeczywistych zjawisk składających się na społeczne. Proponowane ujęcie struktury jako wielowymiarowej i międzywymiarowo powiąza-każe traktować każde wyjaśnienie odwołujące się do pojedynczego tylko wymiaru jako nieprawomocne. I 1 tak, wadliwe będzie wyjaśnienie, w którym konkretne podejmowane przez ludzi działania trakto-wie będą tylko jako: a) przestrzeganie norm i wartości (skrzywienie normatywistycz-le) lub tylko b) wcielanie w życie przekonań (skrzywienie idealistyczne), lub tylko c) wykorzystywanie opcji interakcyjnych (skrzywienie behawiorystyczne), lub tylko d) reali-Bwanie typowych interesów (skrzywienie materialistyczne). Adekwatne wyjaśnienie nymaga uwzględnienia wszystkich wymiarów i to nie osobno, nie „po kolei", lecz syntetycznie, w ich równoczesnej, wielokierunkowej interferencji. Nazwijmy to dyrektywą wielowymiarowego wyjaś-nienia ?ukturalnego. Struktura społeczna z perspektywy jednostki I dotychczasowych rozważaniach patrzyliśmy na strukturę jako pewną całość, atrybut społeczeń-itwa (grupy, zbiorowości, społeczności). Ale można spojrzeć na nią i z innej perspektywy: od strony jidnostek, które są w strukturze uwikłane. Strukturalna perspektywa narzuca szczególny sposób widzenia jednostki. Od powstania socjologii towarzyszy jej przekonanie, że socjologiczny o b-H człowieka jest swoisty i różny od obrazu kreślonego przez psychologię czy inne nauki. Za-mĄ/implicite w rozmaitych sformułowaniach - od tezy, że „człowiek jest istotą społeczną", poprzez tezę, że „istota człowieka stanowi całokształt stosunków społecznych", aż do tezy, że jednostka i spo-jjjczeństwo to byty bliźniacze" - obraz ten sprowadza się do ujmowania jednostki w kontekście jej fowiązań z innymi, w ramach społecznych całości. W nowoczesnym języku powiemy, że jednostka jest ISlowem: jako złożonej całości. 176 R Sztonfl tu charakteryzowana przez jej miejsce w strukturze społecznej. Ten socjologiczny aspekt człowieM wyabstrahowany od innych, oczywiście ważnych, ale przez socjologa prawomocnie pomijanych aspel tów składających się na pełną, z krwi i kości „osobę", bywa określany jako pozycja społeczna. PopiJ swoją szczególną pozycję jednostka jest niejako zakotwiczona w sieci strukturalnej; dzięki zajmoił nej przez nią pozycji dotyczy jej, odnosi się do niej, otaczają swoista wiązka relacji strukturalnej Jeśli zastosujemy tu zaproponowaną wcześniej czterowymiarową rekonstrukcję struktury spoM nej, to okaże się, że wokół każdej pozycji skupiają się (aktualizują, krystalizują) elementy wszysIM czterech wymiarów. I tak, z każdą pozycją wiąże się właściwy jej tylko zestaw norm i wartości: pefl fragment struktury normatywnej. Socjologia ma na to od dawna dobre określenie -rola s p o łefl n a (rozumiana w sensie czysto normatywnym). Dalej, z każdą pozycją wiąże się swoisty zestaw pofl dów, przekonań, nawyków myślowych, stereotypów; pewien fragment struktury idealnej. Proponuje* tu określenie - mentalność pozycyjna (w nawiązaniu do sensu bardziej szczegółowa wjaMm w socjologii mówi się np. o specyficznej mentalności pewnych zawodów). Po trzecie, M pozycję otacza swoista wiązka kanałów, torów interakcyjnych otwierających możliwość kontaktowi! nymi; pewien fragment struktury interakcyjnej. Proponujemy tu określenie -opcje i n t eral c yj n e. Wreszcie, po czwarte, każda pozycja otwiera dostęp do swoistej puli dóbr, środków, wartofl społecznie cenionych; aktualizuje wokół siebie pewien fragment struktury interesów. Dla określał tego nierównego, hierarchicznie zróżnicowanego dostępu proponujemy zarezerwować termi™ tus społeczny. Podsumowując, społeczna natura człowieka, albo mówiąc precyzyjniej, socjologiczny aspekt! nostki ludzkiej to złożona i wzajemnie powiązana całość charakterystycznej dla niej a) roli spoleca^ b) mentalności pozycyjnej, c) opcji interakcyjnych i d) statusu społecznego. Socjologiczne wyjaśnił nie tego, co jednostka robi, co myśli, do czego dąży, wymaga zawsze odwołania się do pozycji, ? zajmuje w społeczeństwie, do jej lokalizacji w obrębie struktury społecznej,ai samym przywołania w eksplanansie czterech strukturalnych korelatów pozycji: roli, mentalności^ i statusu. Podkreślmy ponownie: z uwagi na wzajemne powiązanie czterech wymiarów strukt™ nieprawomocne uznać trzeba wszelkie wyjaśnienia jednowymiarowe. Nie wystarczy uwzględnić* planansie jednego tylko, pojedynczego wymiaru struktury. Poprawne wyjaśnienie musi brać podoi fakt kompleksowej, wielokierunkowej interferencji tych wymiarów; traktować je jako współdetermii jące wobec konkretnego działania jednostki. Powtarzamy w ten sposób, w innej stylizacji, w odniei niu do perspektywy jednostkowej, tę samą podstawową dyrektywę: wielowymiarowego wyjaśnienia* turalnego. Kolejne przybliżenie: bez założeń upraszczających Dotychczasowa analiza struktury społecznej, zarówno w ujęciu całościowym, jako atrybutuĄ stwa, jak i w ująciu cząstkowy, jako o i spójności struktury. W płaszczyźnie całościowej oznacza, że pomiędzy poszcz miarami struktury grupy, zbiorowości, społeczeństwa- a więc strukturą normatywną, strukturąj ną, strukturą interakcyjną i strukturą interesów - nie występują sprzeczności . A w pla jednostkowej założenie to oznacza, że związane z zajmowanymi pozycjami powinności ludzi! Takie założenie, określone jako „consensus" lub „integracja systemowa", było charakterystyczne diak nego funkcjonalizmu i traktowane jako główny błąd tego kierunku przez licznych krytyków. Por. np. D. I SocialIntegration and System Integration, [w.\ Explorations in Social Change, red. G.K. ZoliscJian, t Boston 1964; R. Dahrendorf, Essays in the ITwory o/Sodety, Stanford 1968. ?eje acj ipc/e struktury społecznej: próba uogólnienia 177 Jch przekonaniami, te z kolei z ich szansami działania, a wszystko to razem z interesami. Elemen-i znajomość życia społecznego nakazuje odrzucić to założenie jako całkowicie nierealne: w każ-ipoleczeństwie, być może z wyjątkiem najbardziej prostych i nierozwiniętych, które zachowały się tyko na kartach dziel antropologów kulturowych, struktura społeczna jest heterogeniczna i prze-nięta rozmaitymi sprzecznościami, a ludzie stają wobec przeróżnych dylematów, decyzji i wybo-śr. Socjologia od dawien dawna identyfikuje rozmaite sprzeczności strukturalne, wprowadzając ich opisu osobne terminy. I tak np. „anomia" to sprzeczność między wymiarem normatywnym piarem interesów, „fałszywa świadomość" to sprzeczność między wymiarem idealnym a wymia-interesów, „odmowa legitymizacji" to sprzeczność między wymiarem normatywnym a idealnym, :ja społeczna" to sprzeczność między wymiarem interakcyjnym a wymiarem interesów lub itp. Sprzeczności tego rodzaju wyzwalają szczególne formy działań ludzkich . Dlatego socjolo-wyjaśnienie strukturalne musi zawsze uwzględniać ten niepowtarzalny konglomerat determi-strukturalnych, nie tylko wielowymiarowych, ale przeważnie wzajemnie nieskoordynowanych czy st-sprzecznych. f Drugie upraszczające założenie przyjmuje, że ludzie są poddawani oddziaływaniu jednej tylko ca-pwej, choć wewnętrznie wielowymiarowej i nieraz wewnętrznie sprzecznej, struktury. Tymczasem irze znany socjologom fenomen „grup odniesienia", „aspiracji" czy „socjalizacji antycypującej" spra-że często jednostka jest związana - realnie czy przynajmniej intencjonalnie - z dwoma lub więcej i strukturami. Będąc członkiem jakiejś zbiorowości (grupy, społeczności, społeczeństwa), ye się także na inne. Zajmując jakąś pozycję, przyjmuje za swoje także te normy, wartości czy które typowe są dla innej pozycji. Mówiąc metaforycznie: maszeruje do taktu kilku orkiestr naraz, mię działania wymaga zatem wnikliwej i szczegółowej identyfikacji tych wszystkich struktur, do których jednostka się orientuje. Dopiero wykrycie takiej unikatowej kombinacji „struk-isienia" pozwala zrozumieć jej działania, myślenie, dążenia. ,ie upraszczające założenie uznaje, że jednostka zajmuje jedną tylko pozycję spo-n ą. W istocie -jak wnikliwie pokazał Merton - mamy zawsze do czynienia ze zbiorem pozycji, tego, że każda z nich wiąże różny od innych fragment struktury, ale co więcej, związane z tymi i zbiory oczekiwań normatywnych, typowych przekonań, charakterystycznych kierunków in-jji i swoistych interesów mogą być ze sobą sprzeczne. Badany przez Mertona i Goode'a fenomen ról" (a precyzyjniej: konfliktu normatywnych oczekiwań związanych z różnymi pozycjami branymi równocześnie przez jednostkę), to tylko pojedyncza egzemplifikacja napięć, dylematów itonfliktów wynikających z wielości pozycji. TaMe sprzeczności występować mogą nie tylko między utai, ale równie dobrze między poglądami, opcjami interakcyjnymi czy szansami życiowymi stanowymi otoczkę każdej z pozycji. Dopiero wykrycie tego unikatowego konglomeratu pozycji, jaki za-H|je jednostka, a tym samym unikatowej kombinacji oddziaływań strukturalnych, którym jest poddani racji zajmowania każdej z nich z osobna - pozwala zrozumieć, dlaczego tak właśnie, a nie inaczej, tóaia i myśli. .______ Doskonałym przykładem analizy pokazującej, jak szczególny typ sprzeczności strukturalnych wyzwala specy-tane typy reakcji adaptacyjnych, jest Roberta K. Mertona teoria anomii. Opisane tam formy zachowania: kon-teistycznego, innowacyjnego, rytualistycznego, rezygnacyjnego i buntowniczego, są ukazane jako konieczny Biiltat pewnych, wewnętrznie sprzecznych kombinacji czynników strukturalnych. Por. R.K. Merton, Teoria so-jilogiczna..., op. cit., s. 195-254 oraz dyskusję krytyczną w: P. Sztompka, Robert K. Merton. An Intellectual tojife, London 1986, rozdz. 6. for R.K. Merton, Teoria socjologiczna..., op. cit, s. 413-427. W&iMdem oraz W.J. Goode, Explorations in Social Theory, New York 1973, s. 97-120. 178 R Szto Modele wyjaśniania strukturalnego Doszliśmy w ten sposób do ostatniego, czwartego założenia przyjmowanego przez wszystkich bez mśl przedstawicieli ponadwiekowej już tradycji socjologicznego myślenia o strukturach. Polega ono na tnij towaniu struktury społecznej jako danej, zastanej, nieproblematycznej, cech™ się „twardą" ontologiczną realnością. Od Durkheima do Parsonsa bada się, w jaki sposób strukfl rozumiana w ten sposób, determinuje działania ludzkie. Szuka się procesów, mechanizmów pośifl czących w takim oddziaływaniu struktur. Ci, którzy skupiają uwagę na normatywnym wymiarze afl tury, wskazują na proces socjalizacji i kontroli społecznej. Ci, którzy interesują się wymiarem ida nym, opisują mechanizmy indoktrynacji, wytwarzania stereotypów, przesądów, światopoglądóni którzy zajmują się głównie wymiarem interakcyjnym, wykrywają mechanizmy facylitacji skłaniają jednostki do wykorzystywania istniejących sieci kontaktów interpersonalnych {networks). Ci, dlail rych najważniejszy jest wymiar interesów, analizują procesy racjonalnego wyboru (rational choita instrumentalnej racjonalności, utylitarnych decyzji. We wszystkich wypadkach wskazanie na istnii cą, zastaną strukturę i ujawnienie mechanizmu pośredniczącego traktowane jest jako ostatecM jaśnienie problematycznych działań ludzkich. Kierunek eksplanacji jest więc jednoznaczny: en nandum stanowią konkretne działania, a eksplanans - dany kontekst strukturalny, w którym działa są podejmowane. Ten model wyjaśniania strukturalnego dominował w socjologii niemal do czasów najnowia Dopiero wielki zwrot teoretyczny, który dokonuje się w socjologii w ostatnich latach pod hasłem logii historycznej i teorii podmiotowości (ageney) , pozwala postawić pytanie o genezę strukt^ jak się coraz częściej mówi - morfogenezę), potraktować struktury jako problematyczne i wyjaśnienia. Nawiązuje się tu do Webera i jego analiz genezy kapitalizmu, tej najszerszej s nowoczesnego społeczeństwa przemysłowego, a także do tych „aktywistycznych" wątków ksa, które akcentują tworzenie struktur społeczno-historycznych przez ludzi. I wówczas koło się zamyka: ostatecznym źródłem struktur okazuje się nic innego jak tylko działania ludzLs nek wyjaśnienia ulega odwróceniu: to struktury stają się problematycznym eksplanandum teorii, łania ludzkie lokują się w eksplanansie, traktowane są jako dane. Oczywiście kluczową sprawą poszukiwanie procesów i mechanizmów pośredniczących niejako w drugą stronę, nie od działań (determinacji strukturalnej), lecz od działań do struktur (morfogenezy). S1P lei i ICZJl " Jako centralne dla tego nurtu teoretycznego wskazać można następujące prace: książkę W. Buckleyu morfogenezy w systemach funkcjonalnych (Sociology and Modern Systems Theory, Englewood I A. Etzioniego analizę społeczeństwa „aktywnego" (Active Society, New York 1968), A. Touraine'a I wo motywowanych ruchów społecznych (The Self-Production of Society, Chicago 1977), N. Eliasaidi cji" (What is Sociology, London 1978 i The Ciińlińng Process, 1.1-2, Oxford 1982), M. Croziera i E. F teorie wytwarzania się organizacji (Człowiek i system: ograniczenia działania zespolenia, Warsa A. Giddensa liczne prace o teorii „strukturacji" (np. Central Problems in Social Theory, op, ci!.; Tk\ tion of Society, Cambridge 1984), T. Burnsa koncepcje „systemów reguł" (T.R. Burns, H. Flam, The S Social Organization, Beverly Hills 1987), M. Archer rozbudowane teorie morfogenezy (Mo Structuration: On Combining Structure and Action, „British Journal of Sociology" 1981, t. 33; i Agency, Cambridge 1988). Podobną orientację na terenie historii społecznej i socjologii historycznejn ją np. P. Abrams (Historical Sociology, Ithaca 1982) i C. Lloyd (Explanation in Social History, ( Por. również P. Sztompka, The Renaissance of Historical Orientation in Sociology, „Internationall 1986, t. 1, nr 3, s. 321-337; idem, Nowy historyzm we współczesnej socjologii amerykańskiej, i 1987,1.17, s. 21-30. cyjn Dryn : np. dzen ewol 1(1 nsfl we struktury społecznej: próba uogólnienia 179 Cztery procesy wytwarzania się struktur t to fascynujący kierunek badawczy, w znacznej mierze jeszcze nie rozpoznany i otwierający ogromne jerspektywy poznawcze. Nawiązując do zaproponowanej w tym artykule czteropoziomowej koncepcji iktury, można wskazać cztery cząstkowe procesy składające się na ogólny proces wytwarzania się struktur. ft pierwsze, proces instytucjonalizacji struktury normatywnej; powstawa- inorm społecznych, wartości, instytucji . Z uwagi na normatywistyczne skrzywienie wielu wplywo- ch szkól socjologicznych, ten proces jest zbadany stosunkowo najlepiej. Można np. wskazać na nakomite analizy tzw. „zinstytucjonalizowanego omijania" norm społecznych czy procesów innowa- i normatywnych, przeprowadzone przez Mertona , mniej rygorystyczne, ale nader wnikliwe spo- ?zeżenia Goffmana"; dorobek etnometodologif czy - w obszarze mikrosocjologii - badania psycho-tym społecznych. Drugi proces cząstkowy to artykulacja struktury idealn ej: powstawania standardo-|th przekonań, poglądów, idei, mitów, stereotypów. Tutaj konkretny dorobek badawczy jest daleko boższy. Mamy pewne sugestie antropologów społecznych na temat genezy mitu, magii czy religii, isocjologii - dość szczegółowe analizy pewnych patologicznych stanów świadomości zbiorowej -lódel przesądów czy stereotypów rasowych, etnicznych itp. Do systematycznego uogólnienia tych fapnentarycznych wyników jest jednak chyba daleko. Trzeci proces cząstkowy to ekspansja struktury interakcyjnej; rozbudowywanie ąsieci styczności, kontaktów, łączności, komunikacji między jednostkami. Tutaj dość sporo cieka-fch spostrzeżeń przynoszą badania mikrosocjologiczne czy eksperymenty z kręgu psychologii spo-Bznej, zwiaszcza inspirowane przez teorie wymiany, symboliczny interakcjonizm czy tzw. analizę mfaetwork analysis). Wyniki te odnoszą się jednak głównie do obszaru niewielkich zbiorowości, cstoo sztucznym, eksperymentalnym charakterze. Przeniesienie odpowiednich pojęć i twierdzeń na aersze caiości społeczne, w wymiar makrospołeczny, napotyka ciągle znaczne trudności. I Wreszcie, czwarty proces cząstkowy, to krystalizacja struktury interesów: powstanie trwałych hierarchii przywilejów i upośledzenia, czy ogólniej - nierówności między ludźmi pod Bględem dostępu do pożądanych dóbr i wartości: bogactwa, władzy, prestiżu itp. Dysponujemy tu dość ?czną wiedzą, zwiaszcza na temat kumulacji i pogłębiania się nierówności , gorzej natomiast z wytoczeniem pierwotnych źródeł zróżnicowania, gdzie często odwołujemy się ad hoc do pozasocjolo-fenych zmiennych - genetycznych różnic biologicznych czy osobowościowych między ludźmi, gene-fjcych rzekomo różne potrzeby, a w efekcie i zróżnicowane interesy. Także więc i w tym ostatnim piarze morfogenezy staje przed socjologami wiele niewiadomych i tym samym otwiera się wiele terających kierunków badań. ?pmianych normatywnie jako kompleksy norm i wartości skupionych wokół istotnych społecznie funkcji: pro-fcjnej, edukacyjnej, produkcyjnej, religijnej, politycznej itp. Ł.K. Merton, Teoria socjologiczna..., op. cii, rozdz. 10 i 40. tor. m.in. E. Goffman, Interaction Ritual, Garden City 1967; idem, Relations in Public, New York 1971. H). H. Garfinkel, Studies in Ethnomethodology, Englewood Cliffs 1967. ?rym przykładem jest fundamentalne studium G.W. Allporta, The Naturę ofPrejudice, Reading, Mass. 1954. ? np. Engelsowskie analizy dotyczące pochodzenia własności prywatnej i władzy politycznej, Marksowskie ?dzenia o postępującej polaryzacji społeczeństwa czy pauperyzacji proletariatu, a w socjologii współczesnej ?ewolucjonistyczne teorie stratyfikacji społecznej G. Lenskiego czy tzw. „efekt Mateusza" opisany przez ?ona (tendencja do postępującego rozwarstwienia: bogaci będą jeszcze bogatsi, a biedni jeszcze biedniejsi). 180 R Sz Dialektyczne wyjaśnienie strukturalne Rozpoznanie procesów i mechanizmów pośredniczących pomiędzy działaniami a ich struktura! produktami jest niezbędnym warunkiem adekwatnego wyjaśnienia. Nie wystarczy stwierdzić, i parafrazując Marksa, że „ludzie sami tworzą swoje struktury". Trzeba jeszcze pokazać, j a k t o d z i ej e; jak to robią. Pełnej odpowiedzi na to pytanie jeszcze nie mamy. I chyba do niej daleko. Di ro jednak kiedy ją uzyskamy, można będzie wskazać na określone działania ludzi i owe procesy poi niczące, jako wyjaśnienie występujących w społeczeństwie struktur, a tym samym zrealizować ii niezbędny kierunek wyjaśniania strukturalnego: nie tylko wyjaśniania działań przez strukturj wyjaśniania struktur przez działania. Piętnaście lat temu postulowałem tzw. eksplanacyjną strategię budowy teorii. Główna myśli gała na tym, że wyjaśnienie nie jest kompletne dopóty, dopóki w aktualnym stanie wiedzy możu sensownie pytać „dlaczego?" o to, co traktowane było dotąd jako ostateczny czynnik wyjaśniaj Pełne wyjaśnienie widziałem jako konstrukcję wielopiętrową, gdzie nad wyjaśnieniami pierwszej du nadbudowują się wyjaśnienia drugiego i wyższych rzędów, w których dawny eksplanans staje, nowym eksplanandum. Rozwój wiedzy socjologicznej doprowadził do tego, że w ostatnich latacii częto pytać „dlaczego?" o to, co traktowano dotąd jako dane i nieproblematyczne w wyjaśn strukturalnych: o samą społeczną strukturę. Wyjaśnienia dotychczas dominujące - działań prz tury - uzyskują status wyjaśnień pierwszego rzędu, a nad nimi nadbudowują się wyjaśnienia^ typu - struktur przez działania. Powstaje jednak pytanie, czy takie dwupiętrowe wyjaśnienie nie grzeszy logiczną cyrk Czy nie wyjaśniamy tautologicznie „a" przez „b", a „b" przez „a"? Byłoby tak niewątpliwie, j jaśnieniach obu pięter wskazywano na tę samą klasę działań i tę samą klasę struktur. Nie stwo to uchyla jednak uwzględnienie w wyjaśnieniu czynnika czasu, dostrzeżenie historyczn rakteru życia społecznego. Otóż działania wyjaśniane, o których mowa w wyjaśnieniu pier du, to nie te same działania, które są kategorią wyjaśniającą w wyjaśnieniach drugiego rzędu. J struktury, o których mowa na obu piętrach wyjaśnienia, to nie te same struktury. Jedne sąi wcześniejsze, a drugie późniejsze. Ludzie działają w danych, zastanych warunkach stru pod ich przemożnym wpływem. Aktualne działania mogą być wyjaśnione przez wcześniejsze s ale podejmując działania, ludzie wywierają także pewien modyfikujący lub przekształcający? istniejące struktury, wytwarzają nowe warunki strukturalne, dla własnych późniejszych i dla przyszłych pokoleń. Późniejsze struktury mogą być więc wyjaśnione przez wcześniejsze d podjęte dawniej przez nas samych lub wręcz przez naszych przodków. Tę dwukierunkową, ( w historii sekwencję determinancji strukturalnej i morfogenezy postrzegał już Karol Marks,? ze swoich najbardziej teoretycznie doniosłych stwierdzeń: Ludzie sami tworzą swoją historię, ale nie tworzą jej dowolnie, nie w wybranych przez siebie oki nościach, lecz w takich, w jakich się bezpośrednio znaleźli, jakie zostały im dane i przekazane. Proponuję, aby dążenie do budowania wyjaśnień strukturalnych, nie tylko wielowymia także wielopiętrowych, określić, w nawiązaniu do marksowskich, prekursorskich intuicji, ja wę dialektycznego wyjaśniania strukturalnego. Ten kierunek rozwijania teorii wydaje się < ciekawsze perspektywy dla socjologii końca XX w. 7 P. Sztompka, Teoria i wyjaśnienie, Warszawa 1973. 8 K. Marks, E Engels, Dzieła wybrane, Warszawa 1949, s. 229. ZACHOWANIA ZBIOROWE I RUCHY SPOŁECZNE Gustaw Le Bon UCZUCIA I MORALNOŚĆ TŁUMU* Wiele specyficznych cech tłumu, takich jak impulsywność, drażliwość, niezdolność do rozumowali brak zmysłu krytycznego i osądu, przesada w uczuciach itp., odnajdujemy w duszach istot stoją-i na niższym szczeblu rozwoju, np. u dzikiego i u dziecka. Porównanie to przytaczam tylko mimo-], gdyż udowodnienie go nie wchodzi w zakres niniejszej pracy i okazałoby się balastem dla osób ionych z psychologią istot pierwotnych, a nie potrafiłoby przekonać tych, którzy jej nie znają. ; z kolei omówię te rozmaite cechy, które można łatwo dostrzec prawie w każdym tłumie. mpulsywność, zmienność i drażliwość tłumu. Powiedzieliśmy już przy ba-podstawowych cech tłumu, że kieruje się on prawie wyłącznie nieświadomymi pobudkami. Każ-czyn jest bardziej kierowany przez rdzeń pacierzowy niż przez mózg. Najwspanialszy nawet iii nie został dokonany pod kierunkiem mózgu, jest wynikiem tylko chwilowej podniety. Tłum, zabawką podniet zewnętrznych, zmienia się za ich zmianą. Jest on więc niewolnikiem podniet, kostka będąca poza tłumem może również poddawać się tym samym podnietom, które oddziałują ijednostkę w tłumie, ale na ostrzeżenie rozumu, że nie powinna im ulec, unicestwia ich wpływ. W ję-|fai fizjologii twierdzenie to możemy ująć następująco: jednostka potrafi panować nad swymi odru-iuii, tłum zaś zdolności tej nie posiada. Rozmaite podniety, którym tłum ulega, mogą być szlachetne lub okrutne, bohaterskie lub mało-oszne, aie są tak władcze, że osobisty interes choćby samozachowawczy, nie potrafi się im przeciwstawić. Ciągła zmienność podniet, które działają na tłum i którym on ulega, sprawia, że tłum ciągle się nienia. W jednej chwili z okrutnego i krwiożerczego może się zamienić w szlachetny i naprawdę itaterski. Nie ma łatwiejszej rzeczy jak uczynienie tłumu katem, ale z równą łatwością może on zdo-jt palmę męczeństwa. Kiedy chodziło o wiarę, to z łona tłumu spłynęły potoki krwi dla jej obrony iyteczne byłoby sięgać do czasów bohaterskich, aby się przekonać, do czego tłum pod tym względem «t zdolny. Podczas zamieszek tłum nie szczędzi siebie; zaledwie kilka lat temu pewien generał, zys-?szy naglą popularność, z łatwością znajdował setki tysięcy osób gotowych poświęcić życie dla jego cnej sprawy. Widzimy więc, że postępowanie tłumu nie opiera się na przemyślności. Tłum może nfejno przechodzić do nąjsprzeczniejszych uczuć pod wpływem chwilowej podniety. Podobny on jest bici, które wichura porywa i roznosi we wszystkich kierunkach jedynie po to, aby im później pozwo-Sfaiowu upaść na ziemię. Badania nad rewolucyjnie nastrojonymi tłumami dostarczą nam przykłada dowodzących zmienności jego uczuć. .--------- 'ftagm. G. Le Bon, Psychologia tłumu, przekład B. Kaprocki, Warszawa 1994. 182 G. Lei Ta ciągła zmienność tłumu utrudnia władanie nim, szczególnie wtedy, kiedy część wiadzy public znajduje się w jego ręku. Gdyby potrzeby codziennego życia nie były nieuchwytnym regulatorem i rżeń, demokracje nie mogłyby wcale istnieć. Tłum potrafi z olbrzymią zaciętością dążyć do i celu, ale nie dąży doń długo i wytrwale. Wytrwałość, podobnie jak i myślenie, jest tłumom obca. Cechą tłumu jest nie tylko impulsywność i zmienność, ale nie zezwoli on także, aby przeszkoda na drodze do urzeczywistnienia jego żądań; liczebność tłumu utrwala w nim to i i wpaja weń poczucie niezwyciężonej mocy. Dla jednostki będącej w tłumie nie istnieje rzecz i wa. Jednostka niebędąca cząstką tłumu dokładnie zdaje sobie sprawę z tego, że nie potrafiłab pałacu, ograbić magazynu, taka pokusa nie przychodzi jej więc do głowy. Ale kiedy jednostka t się cząstką tłumu, uzbraja się w potęgę, jaką w niej wzbudza liczba, i wystarczy odpowiednie ] wanie, a z całą bezwzględnością będzie wszystko niszczyć i usunie każdą nieprzewidzianą pr: dę. Gdyby organizm człowieka mógł się stale znajdować w stanie wściekłości, to można by po? że normalny stan rozwydrzonego tłumu to wściekłość. Drażliwość, impulsywność i zmienność tłumu, jak i wszystkie inne jego pospolite uczucia, 1 zajmiemy się poniżej, rodzą się zawsze na podłożu cech rasowych, będących ową glebą, z któn pią soki żywotne wszystkie nasze uczucia. Każdy tłum jest drażliwy i impulsywny, ale stopieni nia tych uczuć jest rozmaity. Różnica między tłumem pochodzenia romańskiego a tłumem ] nia anglosaskiego jest uderzająca. Wydarzenia z ostatniego stulecia jasno oświetlają ten fakt. Wl podanie do publicznej wiadomości telegramu zawierającego przypuszczalną obelgę wyrządzoną) stawicielowi francuskiemu wywołało wściekły wybuch, którego następstwem była straszna wojna. 1 lat później wiadomość o nieznacznej klęsce pod Lang-son też spowodowała wybuch, który i nistra do podania się do dymisji. W tym samym czasie ciężkie klęski zadane ekspedycji angielsi Chartumem wywołały w Anglii bardzo słaby oddźwięk i nie spowodowały dymisji żadnego i Tłum jest zawsze usposobienia kobiecego, ale najbardziej kobiece cechy ma tłum romański. Kto mu szuka rozgłosu i uznania, może w krótkim czasie dojść wysoko, ale zawsze iść będzie po i TarpejsMej skały, z której któregoś dnia na pewno zostanie strącony w przepaść. §2. Podatność na sugestie i łatwowierność 11 u m u. Podając główne ( podkreśliłem to, że jedną z nich jest nadzwyczajna zdolność do ulegania sugestii; wskazałem t że jest ona zaraźliwa w każdej ludzkiej zbiorowości. To nam tłumaczy nadzwyczajną szy wania się uczuć tłumu w pewnym oznaczonym kierunku. Tłum na ogół zajmuje pozycję wyczekującej uwagi, co w nadzwyczajny sposób ułatwiał Jak zaraza rozchodzi się pierwsza lepsza ujęta w słowa sugestia, opanowuje wszystkie un im pewien kierunek, każe im dążyć do jak najszybszego urzeczywistnienia panujących we mencie idei. Nie ma wtedy znaczenia, czy chodzi o podpalenie pałacu, czy o wielkie poświę każdej myśli poddaje się tłum z jednakową łatwością. Zależy to tylko od rodzaju podniety, ai u jednostki - od stosunku, jaki zachodzi pomiędzy mającym się dokonać czynem a i ttóry jest w stanie nie dopuścić do jego urzeczywistnienia. Ulegając ciągle nieświadomości, poddając się wszelkiego rodzaju sugestiom, cechując si( nością uczuć, na które rozum nie ma najmniejszego wpływu, nie posiadając ani odrobiny k tłum jest dlatego nadzwyczaj łatwowierny. Nie istnieją dlań rzeczy nieprawdopodobne, dzid mogą się wśród niego szerzyć legendy i opowiadania najbardziej fantastyczne . Jednakieu^ Ludność Paryża podczas oblężenia go przez Prusaków miała wiele dowodów na ową iatwowien zwłaszcza wtedy, kiedy chodziło o wydarzenia nieprawdopodobne. Światełko, które ukazało się na j trze, brano za znak dany Prusakom, choć odrobina rozwagi musiałaby naprowadzić na myśl, że §» nie można było dostrzec z odległości kilkunastu kilometrów. knicia i moralność ttumu 183 ląj nadzwyczajnej łatwowierności nie możemy w zupełności wytłumaczyć powstawania i rozchodze-iię owych legend, jakie opanowują duszę tłumu. Musi się nadto uwzględnić nadzwyczajną zdol-do przekręcania faktów przez rozgorączkowaną wyobraźnię tłumu. Każdy powszedni wypadek chodzi kilka lub kilkanaście przeobrażeń w oczach tłumu. Tłum myśli obrazami, a jeden obraz oluje u niego szereg nowych obrazów, nie łączących się logicznie z pierwszym. Fakt ten zrozumie-(Łtwiej, jeżeli uprzytomnimy sobie owe dziwne skojarzenia, które w nas samych potrafi wywołać śmyśl lub jakiś obraz. Rozum potrafi nam wykazać brak logicznego związku w tych skojarzeniach, tai nie idzie za głosem rozumu, chce naginać rzeczywistość do własnej wyobraźni, by w końcu nie óżniać, co jest prawdziwe, a co zmyślone. Fakty obiektywne i fakty subiektywne uważa on za jedno isamo, uznając za rzeczywiste takie twory swej wyobraźni, które zasadniczo nie mają prawie żadne-pązku ze spostrzeżonymi faktami. Kożna by sądzić, że wydarzenia odbywające się na oczach tłumu winny być zniekształcone w naj-izy sposób, ponieważ jednostki składające się na tłum mają różne temperamenty. Ale wcale tak «t. Dzięki zaraźliwości przekształcenie faktów odbywa się u wszystkich osobników danej zbioro-jfciwjednakowy sposób. Jak przekształci dany fakt pierwsza jednostka, tak szerzy się on w tłumie, erzy przed ukazaniem się na murach Jerozolimy oczom wszystkich krzyżowców na pewno ukazał ;ód jednemu rycerzowi, a na mocy prawa zaraźliwości i sugestii cud ten natychmiast został wany przez wszystkich. wygląda ów mechanizm często powtarzających się w dziejach, zbiorowych halucynacji, które wszystkie cechy wiarygodności, albowiem potwierdzają ich istnienie tysiące osób. Powyższej nie może osłabić uwaga, że jednostki tworzące tłum posiadają rozmaitą zdolność umysłu, nie bowiem najmniejszego znaczenia w tłumie, gdyż zarówno nieuk, jak i uczony, kiedy staje się tłumu, traci zdolność obiektywnej oceny faktów. Twierdzenie to może wydać się śmieszne. Na jego prawdziwości musiałbym przytoczyć znaczną liczbę faktów historycznych, co w ramach j pracy nie da się wykonać. Przytoczę tylko kilka przykładów dowolnie wybranych z wielu I aby Czytelnik nie myślał, że to twierdzenie bez pokrycia. festępujący przykład jest bardzo charakterystyczny, ponieważ należy do grupy zbiorowych halu-frnacji opanowujących tłum, który się składa zarówno z nieuków, jak też z ludzi bardzo wykształco-ph. Podał go nam porucznik marynarki, Julian Felbc, w swojej pracy O prądach morskich. \ Okręt La Belle-Poule krążył po morzu, szukając łodzi Le Berceau, która przepadła w czasie gwałtow- \ nej burzy. W jasny i słoneczny dzień z masztu dano znak, że na widnokręgu ukazała się jakaś łódź \ wniebezpieczeństwie. Oczy wszystkich zwracają się w stronę wskazanego punktu; cala załoga wraz k z oficerami widzi na morzu tratwę napełnioną ludźmi, holowaną przez łodzie, na których powiewały I sygnały alarmowe. Admirał Desfosses rozkazał spuścić szalupę na ratunek rozbitkom. Marynarze, l zbliżając się do owej tratwy, dokładnie widzieli,, jak wielu ludzi wyciągało do nich ręce, słyszeli giu- I chy i niewyraźny ich bełkot". Podpłynąwszy jednak do owej domniemanej tratwy, ujrzeli po prostu i kilka gatęzi pokrytych liśćmi, które fale morskie porwały z pobliskiego brzegu. I wtedy dopiero, pod Biplywem tak namacalnej rzeczywistości, prysnęła halucynacja. Przykład ten dostatecznie objaśnia nam ów mechanizm zbiorowych halucynacji, o którym mówi-lpowyżej. Z jednej strony tłum w stanie wyczekiwania, z drugiej znowu sugestia wywołana przez Bkdany z masztu, iż na pełnym morzu znajduje się statek w niebezpieczeństwie. Potrafiła ona w za- afliwy sposób opanować nie tylko marynarzy, ale i oficerów. Zdolność poprawnego spostrzegania zanika wkażdym tłumie, bez względu na jego liczebność, a fakty ^zastępowane halucynacjami, które nie pozostają w żadnym z nimi związku. Nawet tłum złożony !«ób należących do świata naukowego wobec faktów niewchodzących w zakres ich badań zachowuje 184 G. Lei się zgodnie z powyższymi twierdzeniami, a zdolność spostrzegania i zmysł krytyczny każdej z nidf usuwają się na plan drugi. ( W „Annales des Sciences Psychiąues" zamieszczone zostało sprawozdanie z badań znanego p1 chologa Daveya. W sprawozdaniu tym znajdujemy przykład godny powtórzenia. Wśród zaproszon przez Daveya badaczy znajdował się wybitny uczony angielski, Wallace, który po uprzednim zbadar przez innych zaproszonych, wszystkich mebli znajdujących się w pokoju i umieszczeniu skrytek. dług ich własnego uznania, wykonał przed nimi szereg produkcji spirytystycznych, jak: materializa duchów, pismo na tabliczkach łupkowych itd. Następnie, otrzymawszy od tych znakomitych ucz ków pisemne stwierdzenie, że zjawiska przez nich obserwowane mogły się odbyć tylko dzięki i nadprzyrodzonym, Davey wykazał im, że padli ofiarą zwyczajnego podstępu. Autor wspomnia wozdania powiada: W badaniach Daveya uderza nie zmyślność forteli, lecz do najwyższych granic posunięta nieudoli -mci spostrzegania zjawisk przez niewtajemniczonych świadków, co udowodnili wszyscy obecni na wv/pi wspomnianym zebraniu. Tak więc świadkowie mogą wprawdzie często wypowiadać się o czymś bh * nie, ale jeśli te ich opisy zostaną przyjęte jako prawdziwe, to opisywanych pr/ '•**« nich zjawisk nie można uważać za kuglarstwo. Metoda postępowania Daveya była tak prosta, że nale- j ży się dziwić, jak odważył sieją zastosować. Davey jednak posiadał moc władania duszą tłumu, f trafił wmówić w zgromadzonych, że widzą to, czego widzieć nie mogli. Widzimy więc, że rzecz cala obraca się dookoła władzy hipnotyzera nad zahipnotyzow skoro władza ta potrafi opanować umysły wykształcone, które są przecież zawsze wobec takich { sceptycznie nastrojone, to dopiero teraz jasno pojmiemy, jak łatwo jest opanować zwykły tłum.' Podobnych przykładów można przytoczyć nieskończenie dużo. Niedawno dzienniki podaw domość o wydobyciu z Sekwany zwłok dwócb dziewczynek. Wiele osób stanowczo twierdziło, ś lo te dzieci. Wszystkie szczegóły były tak zgodne, że ani cień wątpliwości nie mógł powstać v sędziego śledczego. Pozwolił on więc spisać akt zgonu. Dopiero przed samym pogrzebem dzi^ padkowi udało się stwierdzić, że wydobyte zwłoki dzieci nie mają nic wspólnego z dziewczyi które je wzięto, a łączy je tylko bardzo małe podobieństwo. Widzimy więc i w tym przykładzie, że| dzenie jednego człowieka, który padł ofiarą złudzenia, wystarczyło do zasugerowania wszy: zostarych osób. •• oq tyśpd 4ut We wszystkich podobnych przypadkach źródłem sugestii jest złudzenie powstałe w umyślej osobnika dzięki jakiemuś bardziej lub mniej określonemu skojarzeniu. Staje się ono zaraźliwe,! cech faktu i przenosi się do umysłów innych jednostek. Jeżeli ową pierwszą jednostką jest M( ry wrażliwy, to wystarczy, aby zwłoki - poza rzeczywistym podobieństwem - miały jakąkolwieh* gólną cechę, np. bliznę lub część ubrania, która by przywodziła na myśl inną osobę; wówczas s nie to może się stać kanwą szeregu obrazów, które są w stanie sparaliżować zdolność 1 słu i opanować w zupełności pole widzenia. Patrzący nie widzi już przedmiotu, lecz tylko c istnieje w jego wyobraźni. W ten sam sposób możemy wytłumaczyć mylne rozpoznanie vMi przez matkę, co miało miejsce w następującym wypadku, podawanym niedawno przez dzienniku jącym miejsce w latach dawniejszych. Na przykładzie tym ujrzymy dokładnie dwa rodzaje \ których mechanizm został powyżej opisany. Dziecko, rozpoznając zwłoki jakiegoś innego dziecka, omyliło się, a omyłka ta stalą się źródłem s •0 gu fałszywych twierdzeń. W dzień po rozpoznaniu zwłok przez pewnego ucznia jakaś kobieta k fs> neta: „O Boże, toż to moje dziecko!". Kobieta ta udała się do kostnicy, oglądnęła czoło dziecka, mmi i af, znaną jej bliznę i powiedziała: „Tak, to mój biedny syn, którego skradziono mi w lipcu, ateniuk I Le Bon (ta /' moralność tłumu 185 (". Kobieta ta, nazwiskiem Chavandret, byia dozorczynią domu przy ulicy du Four. Jej kuzyn rzeki i wahania: „Tak, to biedny Filibert". W dziecku tym wszyscy znajomi rozpoznali Filiberta, nie mó-icjuż o jego nauczycielu, dla którego decydującą wskazówką był medalik na szyi zmarłego. Okaza-i, że wszyscy byli w błędzie: sąsiedzi, kuzyn, nauczyciel i matka. Albowiem w sześć tygodni póź-liej stwierdzono tożsamość dziecka: pochodziło ono z Bordeaux, zostało zamordowane w tym mie- icie i przywiezione w pakunku do Paryża". Stwierdzić należy, że błędne rozpoznanie cechuje przede wszystkim kobiety i dzieci, jako istoty litej wrażliwe. Możemy z tego wnosić, jaką wartość w sądzie winny mieć takie świadectwa. Zwłasz-l zeznań dzieci sąd nie powinien korzystać. Niestety jednak, sędziowie zbyt często opierają się na nie przestarzałym frazesie: „Dziecko nie kłamie". Gdyby mieli dokładniejsze wykształcenie psy-Igiczne, wówczas wiedzieliby, że właśnie w tym wieku prawie zawsze się kłamie. Chociaż klam-- to jest nieświadome, to jednak pozostaje kłamstwem. Lepiej niech o treści wyroku zadecyduje izypadek, ale niech nigdy jego uzasadnieniem nie będzie zeznanie dziecka. Wracając do spostrzeżeń dokonywanych przez tłum, dochodzimy do wniosku, że obserwacje zbio-isą najbardziej błędne i najczęściej polegają na złudzeniu pewnej jednostki, która zaraźliwie na-swój pogląd innym. Pamiętać więc należy, że świadectwa tłumu winno się przyjmować z naj-nieufnością. W słynnej szarży konnicy pod Sedanem brało udział wiele tysięcy ludzi, ale ze-, naocznych świadków okazały się tak nawzajem sprzeczne, że niemożliwością było ustalić, kto ; atakiem. Generał angielski Wolseley w niedawno napisanej pracy dowodzi, że byliśmy dotych-bfedzie co do najważniejszych faktów bitwy pod Waterloo, zwłaszcza tych, na których prawdzi- śmy świadectwo bardzo wielu osób . isze przykłady pokazują nam, jak znikomą wartość mają świadectwa łudzi opisujących obiek-zjawisko. Podręczniki logiki zaliczają zeznania obserwatorów do najpewniejszych dowo-danego faktu. Ale to, co wiemy o psychologii tłumu, wskazuje, że należy podręczniki te gruntownej rewizji, albowiem każdy fakt zaobserwowany przez większą liczbę ludzi należy fedo najbardziej wątpliwych co do istoty swej treści. Jeżeli fakt równocześnie obserwowała więk-(upa ludzi, to na pewno możemy stwierdzić, że istotna jego treść w większym lub mniejszym opniu różni się od tego, co o nim mówią ludzie go obserwujący. tego, co powiedziano wyżej, wynika, że niemal wszystkie dzieła historyczne należy uważać za iczystej wyobraźni. Są to fantastyczne opisy źle zaobserwowanych faktów, do których przyłącza-iśnienia późniejszej daty. Gdyby minione stulecia nie pozostawiły nam swych arcydzieł arty-t, literackich i swych zabytków kultury materialnej, nie wiedzielibyśmy o przeszłości nic praw-Bardzo możliwe, że wiadomości nasze o życiu i roli wielkich ludzi, jak Herakles, Budda, Je-lomet, którzy tak wpłynęli na dalszy rozwój dziejów, nie zawierają ani odrobiny prawdy. Zresztą przyznać, że rzeczywiste ich życie obchodzi nas bardzo mało. Wielcy ludzie należą do nas jaką nadały im legendy stworzone przez wyobraźnię tłumu. mdy nie są, niestety, niezmienne. Wyobraźnia tłumu ciągle je przekształca, ciągle są one dla stycznym materiałem. Przekształcanie to zależy od charakteru danej rasy i od wymagań epoki. [ kwietnia 1895. , czy znamy prawdziwy opis choć jednej bitwy. Zasadniczo wiemy tylko, która strona zwyciężyła, a która ttala pobita. To, co d'Harcourt, uczestnik i świadek bitwy pod Solferino, mówi o niej, można odnieść do wszyst-Hibitew: „ Jeneralowie, naturalnie opierając się na setkach świadectw, składają swe urzędowe raporty, oficerowie ^boczni zmieniają te dokumenty i redagują nieco zmieniony projekt, który znowu zmienia szef sztabu. Marsza-Mznowu redaguje rzecz na nowo, i dzięki temu z pierwotnego projektu nic nie pozostaje". D'Harcourt przytacza to ?dowód, że z zeznań ludzi nie można się dowiedzieć prawdy nawet o wydarzeniach dokładnie obserwowanych. 186 G. Lei Bardzo jest daleko od krwiożerczego biblijnego Jehowy do Boga miłości św. Teresy, a Budda wieli w Chinach nie ma nic wspólnego z Buddą wielbionym w Indiach, chociaż zasadniczo jest to je sama postać. Na przeobrażenia te miała decydujący wpływ wyobraźnia tłumu, która może do zasadniczych zmian nawet w ciągu kilkunastu lat. W naszych czasach legenda o jednym z j szych w dziejach bohaterów została przekształcona kilka razy w przeciągu 50 lat. Za panov bonów uważano Napoleona za jakąś postać wziętą z sielanki, nazywano go filantropem i lib opiekunem maluczkich, którzy zgodnie ze świadectwem poetów przechowują o nim pamięć pódl strzechami. W 30 lat później uważano go za krwiożerczego tyrana, który zagarnąwszy władzę,! wolność i dla dogodzenia swej ambicji poprowadził na rzeź 3 miliony ludzi. Obecnie legenda ( nowemu przekształceniu. Wobec tych najrozmaitszych legend uczeni za kilka stuleci zwątpiąj o istnieniu Napoleona, tak jak obecnie nie dowierzają istnieniu Buddy. Uważać go będą za ja słoneczny lub nową wersję legendy o Heraklesie. Nasuwające się wątpliwości rozwieje zap kładniejsza znajomość psychologii tłumów, która ich pouczy, iż historia uwiecznia tylko legen §3. Przesada i prostota w uczuciach tłumu. Charakterystycznymi cech tłumu, bez względu na to, czy uczucia te są dobre czy złe, są następujące: wielka prostota i przesada. Jednostka, jako cząstka tłumu, upodabnia się pod tym względem -jak zresztą i ] innymi - do ludzi pierwotnych. Jej umysł jest w stanie pojmować tylko całościowo, nigdy niej zagłębiać się w odcienie i etapy przejściowe. Przesadne uczucia tłumu potęguje jeszcze (a i ność, że jakiekolwiek objawione uczucie zdobywa szybko uznanie wszystkich - na mocy prawai liwości i sugestii - co zwiększa w dwójnasób jego silę. Dzięki prostocie i przesadzie jego uczuć^ stępne są dla tłumu wątpliwości i niepewności. Tłum z jednej krańcowości zbyt szybko przer, w drugą. Każde podejrzenie staje się dlań natychmiast pewnikiem nie do odparcia; najmniejszyu czy pogardliwe spojrzenie wywołuje u niego wściekłą nienawiść, podczas gdy u jednostki nie I cząstką tłumu pozostałoby to bez jakiegokolwiek wpływu. Gwałtowność uczuć jest jeszcze spotęgowana, zwłaszcza w tłumie heterogenicznym, prze* odpowiedzialności. Pewność bezkarności, wzrastająca w miarę wzrostu liczebności tłumu, ( domość chwilowej potęgi, którą czerpie on właśnie ze swej liczebności, tworzą warunki do[ nia w tłumie takich uczuć i czynów, na które nigdy by się nie zdobyła jednostka. W tłumie r piec i człowiek zawistny nie odczuwają swej bezsilności i nicości, a w ich miejsce pojawia siej brutalnej siły, chociaż nietrwałej, ale za to potężnej. Przesada ta dotyczy zwłaszcza złych uczuć - tego reliktu atawistycznego instynktowe pierwotnego, które jednostka potrafi przytłumić z obawy przed karą. Dlatego tłum tak łatwo d złych czynów. Tłum umiejętnie prowadzony jest zdolny do bohaterskich czynów i najpię poświęceń, przy czym stopień natężenia tych zdolności jest u niego o wiele większy aniżeli uji Do sprawy tej powrócę przy rozważaniu moralności tłumu. Tłum, sam będąc przesadny w swych uczuciach, jest nadzwyczaj czuły na przesadę i i chce go porwać, musi używać bardzo często silnych określeń. Przesada, bezwarunkowe t powtarzanie tego samego po kilka razy, niezagłębianie się w logiczne dowody - oto sposoby* i opanowania duszy tłumu, znane ludziom występującym na zgromadzeniach ludowych. Tej samej przesady w uczuciach domaga się tłum od swych wybrańców. Ich zalety i cnotyj muszą być nadzwyczajne. W teatrze od bohaterów sztuki tłum domaga się takich zalet, talom ści i męstwa, jakie w życiu nigdy nie istnieją. Dlatego słusznie mówi się o specjalnej optyce t| której prawa nie mają po największej części nic wspólnego z logiką i prawami zdrowego I Umiejętność mówienia do tłumu jest bez wątpienia sztuką niższego rzędu, ale wymaga s zdolności. Gdy się czyta niektóre sztuki, w żaden sposób nie można zrozumieć ich nadzi powodzenia na scenie. Dyrektorzy teatrów, przyjmując jakąś sztukę, często nie są pewni jejj 'tyc fez) dze wimoralność tłumu 187 I gdyż aby je przewidzieć, musieliby oceniać ją nie ze stanowiska fachowca, ale ze stano-u. Gdybym mógł tej sprawie poświęcić w niniejszej pracy więcej miejsca, z łatwością wyka-temfonie potężnego wpływu rasy, bo faktem jest, że sztuka, którą w jednym kraju zachwycają my,-w drugim me ma najmmejsjego powotoema, me xiTOń\airaa\>ow\ero tytfo potom?!*,, ja^ae są mcme do poderwania nowej publiczności. Przesada w tłumie dotyczy tylko uczuć, w żadnym zaś razie inteligencji. Dlatego jednostka nale-) tłumu cofa się w swym rozwoju intelektualnym, co wykazałem powyżej. Do tego samego i doszedł Tarde. Tylko zatem w sferze uczuć tłum może wznieść się bardzo wysoko albo i nisko upaść. Nietolerancja, autorytaryzm i konserwatyzm 11 u m u. Tłum, będąc zdol-ido uczuć tylko prostych i przesadnych, przyjmuje lub odrzuca sugerowane mu poglądy, wierzenia fce albo jako absolutną prawdę, albo jako absolutną nieprawdę. To tyczy się przede wszystkim wie-które nie powstają drogą rozumowania, lecz są narzucone za pomocą sugestii. Każdy wie dobrze, ilerancyjne są wierzenia religijne i jak przemożny wpływ wywierają na duszę tłumu. Opierając owym poczuciu swej siły i na braku wątpliwości, co jest prawdą, a co nieprawdą, tłum jest w tym stopniu autorytarny, co nietolerancyjny. Jednostka może uznawać zdania przeciwne i nawet ić decyzje, tłum zaś nie czyni tego nigdy. Na zgromadzeniach ludowych najmniejsze wystą-ie przeciw tłumowi zostaje przyjęte z wściekłością i gwałtownymi obelgami, po których szybko :i do rękoczynów i dany mówca musi chyłkiem czmychać z zebrania, jeżeli nie potrafi w odpo-sposób odwrócić uwagi tłumu w innym kierunku. Niezależnością swych poglądów mówca naj-I naraża się tłumowi, a nieraz tylko dzięki ochronie władz bezpieczeństwa uchodzi z życiem, irytaryzm i nietolerancja to cechy wspólne wszystkim kategoriom tłumów, chociaż natężenie hy bywa różne, w czym zasadniczą rolę odgrywa rasa, jako władczyni wszystkich uczuć i myśli dowieka. Autorytaryzm i nietolerancyjność rozwinięte są w bardzo wysokim stopniu u tłumów pocho-romańskiego; rozwój ten doszedł do takiego stopnia, że zabił w nich wszelkie poczucie osobistej żności, owego zasadniczego rysu duszy anglosaskiej. Tłum romańskiego pochodzenia jest wraż-na niezależność odłamu społeczeństwa, do którego sam należy, przy czym z ową niezależno-on dążność do natychmiastowego i bezwzględnego narzucenia swych przekonań wszystkim grupom. W tym tkwi źródło wielkiej ekspansywności narodu francuskiego i francuskiej kultury. b?yżej opisany sposób pojmują wolność jakobini ludów romańskich, poczynając od czasów inkwi-(jcji, aż po dzień dzisiejszy. Autorytaryzm i nietolerancja są uczuciami dla tłumu jasnymi, tak że skwapliwie on je przyjmuje ^ do jak najszybszego ich urzeczywistnienia. Wobec siły tłum staje się potulny, a na uczucie do- roci jest zupełnie niewrażliwy, gdyż dobroć uważa za objaw słabości. Tłum nigdy nie wielbił dobrych idców; kochał na ogół okrutników, którzy uciskali go z całą bezwzględnością. Srogim tyranom tłum uje okazałe pomniki, a upadłego tyrana chętnie i z lubością depce nogami, gdyż ten po upadku bowu zasila szeregi słabych, których tłum nienawidzi lub nimi pogardza, albowiem nie czuje przed in trwogi. Cesarz jest typem bohatera uwielbianym przez tłum po dzień dzisiejszy. Jego kołpak nadal oczarowuje, jego władza wzbudza poszanowanie, a jego miecz sieje postrach. Ttum jest zawsze gotów powstać przeciw słabej władzy, a niewolniczo gnie swe kolana przed wta- sąsilną. Jeżeli zaś siła, będąca na usługach władzy, ciągle się zmienia, tłum, ulegając zawsze krańco- lym uczuciom, przechodzi od anarchii do uległości i od uległości do anarchii. Zupełnie mylnie pojmowalibyśmy psychologię tłumu, gdybyśmy wyrobili sobie przekonanie, że w tłu- ie przeważają instynkty rewolucyjne. Gwałtowność tłumu jest bardzo zwodnicza. Jego buntownicze lybuchy i dążność do niszczenia są bardzo krótkotrwałe. Tłumem zbyt despotycznie władają bodźce eświadome, zbyt silnie ulega on wpływom odwiecznej dziedziczności, co wywołuje w jego duszy ten- 188 G. Leli dencję do konserwatyzmu. Pozostawiony samemu sobie, zbyt łatwo idzie w niewolę, gdyż w zbyt kroi kim czasie znuży go własna popędliwość. Na przykład najzacieklejsi jakobini z całą mocą popierał Napoleona, gdy ten swą żelazną ręką tłumił swobody z okresu Rewolucji. Kto nie potrafi się wczuć w te konserwatywne instynkty mas, ten nie zrozumie należycie hist zwłaszcza historii ruchów ludowych. Masy zmieniają tylko nazwy najrozmaitszych instytucji sp nych; do tych nic nie znaczących zmian dążą nieraz zbyt gwałtownymi środkami. Ale instytucjej łeczne są aż nadto w swej istocie wyrazem dziedzicznych potrzeb danej rasy, aby do tych inst; powracać. Tłum jest zmienny wobec rzeczy błahych i powierzchownych, ale zasadniczo posiadaj duszy silny konserwatyzm, co upodabnia go do ludzi pierwotnych. Tłum z nadzwyczajnym i niem czci tradycję i czuje głęboki, podświadomy wstręt do wszelkiego nowatorstwa, gdyż drzyj jakąkolwiek zmianą warunków swego materialnego bytu. Gdyby demokracja w epoce wynalezieniai! tatów mechanicznych, maszyn parowych i kolei żelaznej miała taką władzę jak obecnie, to wpri nie tych wynalazków w życie byłoby niemożliwe albo doszłoby do skutku w drodze rewolucji. Sz postępu i cywilizacji polega na tym, że tłum stojący u władzy nie miesza się w wielkie odkrycia r nauk i przemysłu. §5. Moralność tłumu. Jeżeli przez moralność rozumieć będziemy ciągłe przestrzeg nych norm społecznych i ustawiczne przeciwstawianie się egoistycznym popędom, to jasne 1 tłum jest zbyt zmienny i nazbyt gwałtowny, by mógł być moralny. Jeśli jednak do tego pojęcia \ przejawy takich cech, jak poświęcenie, bezinteresowność, ofiarność, prawość, to można ] że tłum zdobywa się nieraz na bardzo wzniosłe czyny moralne. Niektórzy psychologowie, badając tłum z punktu widzenia jego czynów przestępczych i i uwagę przede wszystkim na ich częstość, stwierdzili, że poziom moralny tłumu jest bardzo i da się zaprzeczyć, że często twierdzenie to jest słuszne. Ale dlaczego? Po prostu dlatego, żel każdego człowieka drzemią instynkty burzycielskie i zdolność do okrucieństwa, będące pozo epoki pierwotnej. Jednostka zdaje sobie sprawę, że danie posłuchu tym instynktom może i na niebezpieczną drogę, ale kiedy znajdzie się w nieodpowiedzialnym tłumie, który zapewnia ji karność, wówczas nie dba o ich stłumienie. Okrucieństwo tłumu i upodobanie do myślistwa mają wspólne źródło. Tłum, mordując i bronną ofiarę, daje dowód nikczemnego okrucieństwa. Okrucieństwo to jest w oczach czlow ślącego blisko spokrewnione z okrucieństwem myśliwych, którzy się zbierają, by z przyjemna glądać się rozdzieraniu nieszczęśliwego jelenia przez zażarte psy. Tłum, będąc zdolny do mordu, podpalenia i każdej innej zbrodni, równocześnie jest w sti żyć swe siły dla dokonania czynów wzniosłych i bezinteresownych, o wiele wspanialszych od Ij jatóe może się zdobyć jednostka. Każde odwołanie się do miłości Ojczyzny, do uczuć reh§ poczucia honoru oddziałuje na tłum, który jest zdolny do bezgranicznych poświęceń. We kości mamy wiele przykładów podobnych do wypraw krzyżowych i do ochotników z r. 1793.J Jedynie zbiorowości są zdolne do wielkiego poświęcenia i wysoce bezinteresownych < tłumów zginęło bohatersko w obronie wierzeń oraz idei, haseł, których często prawie nief Tłum strajkujący czyni to raczej z posłuszeństwa wydanemu hasłu niż dla uzyskania podw, ków. U jednostki interes osobisty jest najczęstszym bodźcem postępowania, w tłumie zaśc bardzo nieznaczną rolę. Przecież trudno wyobrazić sobie, by osobiste względy wiodły tłum n wojny, których celów na ogół nie rozumiał, chociaż dał się mordować tak łatwo jak skowronek^ tyzowany przez lusterko myśliwego. Nawet największy nicpoń, gdy stanie się cząstką tłumu, staje się na ten czas zwolenn. surowych zasad moralnych. Taine opowiada, że uczestnicy band mordujących w pamiętnymj 1793 r. oddawali do rąk komitetów rewolucyjnych portfele i klejnoty znalezione przyi wcje i polityka sporu 189 chociaż bezkarnie mogli je ukryć. Tłum nędzarzy zdobywający w czasie rewolucji 1848 r. sries nie zagarnął ani jednego z klejnotów, które przecież mogły go olśnić, a jeden taki klejnot dla zabezpieczenia bytu na wiele lat. moralność jednostki w tłumie wygląda na pozór fantastycznie, a jednak jest prawdziwa. Owo ienie jednostki przez tłum nie jest regułą, niemniej występuje, i to nieraz w bardziej błahych ;h niż przytoczone powyżej. Powiedziałem poprzednio, że w teatrze tłum żąda, aby bohatero-posiadali nadzwyczajne zalety. Nawet widownia niskiego pochodzenia okazuje się często purytańska. Zawodowy pijak, sutener i ulicznik okazuje swe niezadowolenie wobec dwuznacz-:ipu i drastycznej sytuacji na scenie, chociażby były wprost niewinne w porównaniu z ich ?tóennymi rozmowami. Zatem tłum albo ulega niskim instynktom, albo błyszczy czynami nadzwyczaj moralnymi. Jeżeli ?teresowność, bezwzględne oddanie się w służbę ideału rzeczywistego lub nierzeczywistego stają cnoty narodu, to musimy przyznać, że tłum często posiada te cnoty w takim stopniu, jaki rzadko siągali najwięksi mędrcy. Moralność tłumu jest nieświadoma, co jednak nie zmienia postaci rzeczy, idyby tłum rozumiał i kierował się swym bezpośrednim interesem, to możliwe, że na Ziemi nie powsta-tóy żadna cywilizacja i ludzkość nie miałaby swej historii. Ron Aminzade, Doug McAdam EMOCJE I POLITYKA SPORU* Co można zyskać, badając emocje? -1 Pragniemy sformułować dwa, wprawdzie tymczasowe, lecz mocne twierdzenia dotyczące znacze-ia emocji i procesów emocjonalnych dla pojawienia się, rozwoju i załamania ruchów społecznych ewolucji. Pierwsze twierdzenie dotyczy mobilizacji na poziomie grupowym; drugie odnosi się do wzbu- tenia aktywności na poziomie jednostkowym. Kluczem dla obu jest, według nas, dynamika emocji. Na poziomie zagregowanym początek epizodu sporu jest, naszym zdaniem, związany ze zbiorową mbilizacją podwyższonych emocji, a także częściowo od niej zależny. Nie oznacza to, iż mobilizacja hych emocji „powołuje do życia" ruchy społeczne czy rewolucje. Niemniej jednak samo pojawienie ^sprzyjających warunków środowiskowych (np. obecność struktur organizacyjnych, poszerzanie się ?DŻliwości politycznych, presja społeczna) nie przyczyni się do powstania ruchu społecznego, jeśli 6będą przy tym obecne podwyższone emocje. Mówiąc dokładniej, znane badaczom sporów różne nynniki sprzyjające mobilizacji mogą działać sprawnie, przynajmniej częściowo, poprzez dynamikę emocji, którą wprawiają w ruch. 'lytal oryg. Emotions and Contentious Politics, fragm. Silence and Voice in the Słudy ofContentious Politics, BAR. Amizande et al., Cambridge 2001, przekład P. Sekuia. 190 R. Aminzade, D. Mc Drugie twierdzenie dotyczy roli, jaką emocje odgrywają w motywowaniu aktywności na ] jednostkowym. W literaturze przedmiotu wiele miejsca poświęcono problemowi „pasażera na j Jego występowanie ma rzekomo utrudniać mobilizację na poziomie zbiorowym, gdyż powoduje, i jednostki nieracjonalne staje się wydatkowanie czasu i energii na dążenie do celów zbiorowych, 1 tak czy inaczej może osiągnąć, gdy zwycięży ruch społeczny bądź rewolucja. Sformułowano j wiele zastrzeżeń wobec natury problemu „pasażera na gapę" i jego mocy wyjaśniającej. Zwra np. uwaga, że rozpoznanie „bodźców selektywnych", wprowadzonych, by przezwyciężyć probleraj sażera na gapę", wskazuje na za bardzo ekonomistyczne ujęcie problemu. Być może jest ono i ale według nas istnieje bardziej podstawowy problem związany ze sformułowaniem zarówno dyle „pasażera na gapę", jak i jego hipotetycznego rozwiązania. Nie jest brana bowiem pod uwagę i cji w ocenie potencjalnych zysków i kosztów zaangażowania jednostki, a także w bezpośrednimi wowaniu działania podejmowanego niezależnie od instrumentalnego rachunku ryzyka i nag strach może stanowić motywację do działania podejmowanego nawet w obliczu wysokiego ryzy widocznej nadziei na uzyskanie pożądanego rezultatu. Weźmy np. mało znany przypadek nieb Żydówkami kobiet, które w nazistowskich Niemczech wyszły na ulice, aby zaprotestować przeciw^ towaniu i internowaniu ich żydowskich mężów. Biorąc pod uwagę nadzwyczajne ryzyko, które p decydując się na kwestionowanie brutalnego reżimu oraz pozorną beznadziejność ich niedoJtJ mówiąc już o racjonalnym, w założeniu, odwołaniu się do postawy „pasażera na gapę" - niej końca jasne, jak można zrozumieć taki „ruch" bez przywołania siły emocji, które przebiłyby^ najmniej oddziałałyby na racjonalną kalkulację [...]. Definicja emocji Realna definicja emocji powinna - według nas - uwzględniać pięć składników. Peggy Thoitsr cztery z nich, a mianowicie: 1) myśli/poznanie (ocena bodźców sytuacyjnych lub kontekstu i nego); 2) uczucia (zmiany w doznaniach cielesnych); 3) działania (wykonywanie znaczących J oraz 4) interpretacja (kulturowa etykieta odnosząca się do konstelacji jednego lub większej lic: pierwszych składników). Wszystkie razem tworzą emocje, które autorka definiuje jako „kultun lone typy uczuć lub afektów". Podkreślając głęboki sens zaangażowania podmiotu, Michellel dodaje decydujący piąty składnik do naszej definicji emocji. Zwraca bowiem uwagę, iż emocje J rażonymi myślami, myślami, które są przeniknięte zrozumieniem, wyrażonym w przekonaniuj zaangażowany(a). Rozróżnienie pomiędzy samą myślą a jej efektem emocjonalnym pozwalaj różnicę pomiędzy usłyszeniem płaczu dziecka a odczuciem tego dźwięku - tak jak w przy] pojawia się świadomość, że płacz oznacza niebezpieczeństwo lub że jest to płacz własnego d Mimo że nasza dyskusja zwraca uwagę na społeczno-strukturalne i społeczno-kulturowej emocji, a nie na aspekty psychologiczne i biologiczne, to zakładamy, iż we wszystkich en wyróżnić wymiar poznawczy, czasowy i somatyczny. Warunkiem wstępnym wszystkich < znanie, ale jedne emocje mogą zwracać uwagę na poznanie dotyczące „tego, co jest", innen kreśląc aspiracje moralne i normy dotyczące „tego, co powinno być" lub kłaść nacisk na j wymiar „tego, co mogłoby być". Podczas gdy uczucia nadziei, żalu czy ulgi kładą nacisk naij się wydarzyć lub to, co mogło się stać, współczucie czy złość odnoszą się do tego, co i Emocje różnią się ponadto pod względem społecznie oczekiwanego trwania , a także podj 1 P.A Thoits, The Sońology ojEmotiims, „AnnuaJ fieview of Socio>ogy" 1&89, nr 15, s. 918. 'M.z. Bosaldo, Toward and Anthropology o/SelfandFeeling, {w.] Culture Ttieory: Essays on i Emotion, red. K.A Shweder, R.A. Levine, New York 1984, s. 143. Zob. R. Merton, Socially Expected Durations: A Case Study ofConcept Formation in Sociology, and Consensus, red. W. Powell, R. Robbins, New York 1984. mcje i polityka sporu 191 ientacji czasowych. Podczas gdy jedne emocje, tak jak np. nadzieja, są skierowane ku przyszłości, ne, takiejak żal czy ulga, są zorientowane na przeszłość. Orientacje czasowe danych kultur w stronę Wzlości, teraźniejszości i przyszłości mogą wpływać na ocenianie przez jednostki pewnych emo-jLI taknp. w kulturach zorientowanych na przyszłość wyrażanie żalu bądź przedłużające się okazy-inie smutku będzie postrzegane przez aktywne jednostki jako czynniki utrudniające realizację dane->zadania. Wreszcie należy wyróżnić wymiar fizyczny bądź cielesny społecznie zdefiniowanych emo-[ odnoszący się do takich objawów jak uwolnienie adrenaliny czy zmiany hormonalne. Nadają one jgommoc, ale stopień ich występowania jest zróżnicowany. Niektóre emocje, np. nadzieja, są w mniej-D stopniu związane z symptomami cielesnymi niż inne emocje, takiejak strach czy złość. Emocje le są także z pewnymi charakterystycznymi, obserwowalnymi objawami fizjologicznymi, które funkcję sygnałów czytelnych dla odbiorców. Należą do nich chociażby płacz, śmiech, zarumie-czy marszczenie brwi. flasze dotychczasowe rozważania nad kwestiami definicyjnymi nie podjęły kluczowej debaty to-|cej się w literaturze dotyczącej emocji. Kulturaliści bagatelizują zazwyczaj znaczenie fizjologicz-podstaw emocji, podkreślają natomiast fenomen zmienności kulturowo konstruowanych znaczeń uczuć. Na przykład zwracają uwagę, iż podczas gdy pewne wyrazy twarzy mogą być kulturowo , znaczenie przypisywane zmianom fizycznym towarzyszącym emocjom oraz modelowe na nie różnią się już między kulturami. Kulturowo uwarunkowane pojęcia i przekonania doty-emocji kształtują ich treść i konsekwencje, powodując, iż ten sam bodziec wywołuje różne reak-emocjonaJne. Na przykład występy zwierząt i ludzi w cyrku mogą wywoływać złość, współczucie lub m, w zależności od tego, jak obserwator, który jest wyposażony w kulturowo określone przekona-po emocjach, interpretuje sytuację. kolei strukturaliści podkreślają rolę ogólnych właściwości strukturalnych w wywoływaniu takich emocji bez względu na kontekst kulturowy, nawet wówczas, gdy wyrażanie pewnych emocji różne formy w odmiennych warunkach . Na przykład Kemper przekonuje, że pewne emocje ifywane przez okoliczności, takiejak np. strukturalne stosunki władzy i statusu, i odczuwane inność lub dyspozycja do działania. Dlatego też stosunki władzy, które prowadzą do pozbawie-i, będą wywoływać gniew, który może z kolei być wyrażany w różny sposób w odmiennych h czy subkulturach, od płaczu i prywatnego poczucia winy za niekobiece uczucie złości do kowania agresywnego i działania zbiorowego. (...) !o może wnieść badanie emocji do analizy polityki sporu: obietnice i pułapki tótug Catherine Lutz i Geoffreya White'a , badanie emocji może „tchnąć życie w czasami mechanicz-irizerunek człowieka lansowany przez nauki społeczne" i umożliwić nam przedstawienie „pelniej- lob. R. Aminzade, Historical Sociology and Time, „Sociological Methods and Research" 1992, nr 20, s. 456-480. Ib. i. Elster, Emotions and Economic Theory, „Journal of Economic Literaturę" 1998, nr 36, s. 47-74. W>. P Ekman, Emotion in the Human Pace. Second Edition, Cambridge 1982. leząca się na gruncie antropologii debata teoretyczna wokół związku pomiędzy emocjami i kulturą odzwier- Uanapięcia występujące pomiędzy podejściami uniwersalistycznymi, pozytywistycznymi a ujęciami relatywi- (Knymi, interpretacyjnymi, zob. C. Lutz, G.M. White, The Anthropology of Emotions, „Annual Review of Anth- Mogy" 1986, nr 15, s. 405-436. |kt>. J.M. Barbalet, Emotion, Social Theory, and Social Structure, Cambridge 1998; R. Collins, Interaction \ Chains, Power, and Property: The Micro-Macro Connection asAn Empirically Based Theoretical Pro-\ The Micro-Macro Link, red. J.C. Alexander et al., Berkeley 1987, s. 193-206; T. Kemper, A Social I Theory of Emotions, New York 1978. C. Lutz, G.M. White, The Anthropology of Emotions, op. cit., s. 431. 192 R. Aminzade, D. Mc szego obrazu zagrożeń, przed którymi w codziennym życiu stają ludzie". Socjologia emocji wy badających politykę niezgody w potężne narzędzia pojęciowe, takie jak praca emocji czy zasady wania. Mogą stać się one źródłem cennych analiz poświęconych źródłom i rozwojowi ruchów sp nych i rewolucji. Pionierskie badania Hochschilda , poświęcone pracy emocji (definiowanej jako łanie na rzecz zmiany emocji lub uczuć pod względem stopnia i jakości") i jej uwarunkow względu na płeć i klasę społeczną, zawierają liczne pytania, które mogą ukierunkować przyszłe zy. Dotyczą one tego, jak przywódcy oraz członkowie ruchu postrzegają, oceniają, wywołują i emocje własne i innych w trakcie realizacji jego celów. Czy np. przywódcy ruchu rutynowo od do różnych emocji, gdy angażują się w odmienne zadania, mobilizując nadzieję, wstyd lub złoś rekrutowania członków, dumę lub wstyd, by utrzymać zaangażowanie, współczucie lub empati zyskać przychylność opinii publicznej? Praca emocji wymagana do zbierania funduszy lub się z władzą różni się od tej, która jest potrzebna przy mobilizowaniu czasu i energii dobnie jak różne typy zawodów, np. w sektorze usług, wytwarzają pracowników specjaliz w pracy emocji , tak różne pozycje w ramach ruchu społecznego związane są z emocjonalnym łem pracy (zazwyczaj na podstawie różnic płci). Problem ten nie zyskał dotychczas należytej Praca emocji wymaga pewnej wiedzy, a przywódcy ruchu powinni być wyposażeni w zdolności dzania emocjami, na które - według Hochschilda " - szczególną uwagę zwracają przy wych dzieci rodziny należące do klasy średniej. Jakiego typu inteligencji emocjonalnej wymaga i pomyślna praca w ruchu społecznym? Jak bardzo zdolności zarządzania emocjami są w ru łecznym zróżnicowane ze względu na pleć, klasę czy rasę? Jak aktywni członkowie ruchu wysiłki podejmowane przez przywódców i personel w celu ochrony ich pracy emocji? Pojęcie zasad uczuć zostało zdefiniowane przez Hochschilda jako „wytyczne do oceny sta dopasowania i niedopasowania pomiędzy uczuciami a sytuacją". Jego wprowadzenie wywotał kusję wśród badaczy emocji, wśród których niektórzy zakwestionowali podejście kulturalis w którym pojęcie to jest osadzone. Zwracana jest uwaga, że normy nie pełnią funkcji pr dla działań, stanowią natomiast rezultat praktyk (społecznych), stąd podlegają rewizji i są bilne. Co więcej, niektóre emocje, takie jak ukryte zaufanie lub pominięty wstyd, są często czane poniżej progu świadomości, toteż nie stanowią przedmiotu reprezentacji społecznych rze dominującej . Niemniej jednak to nadające orientację pojęcie zwraca uwagę na potrzebę zmieniających się i często konkurujących ze sobą przekonań członków ruchu na temat zakresu, intensywności, trwania i celów różnych emocji, a także procesu uczenia się przez ków ruchu tych wytycznych. Rodzi się np. pytanie, w jakich warunkach ruchy rozwijają niek nalne emocje lub alternatywne reguły emocji, a kiedy zachęcają do konformizmu wobec zasad dominujących w szerszym społeczeństwie? Opozycyjne ruchy protestacyjne mogą zaadop kiem konwencjonalne zasady emocji po to, aby jawić się przypadkowej publiczności jako bardziej szacunku". Mogą też zaadoptować taktyki lub rozwinąć rytuały, które kwestionują istniej uczuć bądź rozwijają „zakazane uczucia" . Uznanie słuszności i publiczne wyrażanie cji, które kwestionują dominujące konwencje, zależy zazwyczaj od organizacji ruchu oraz Por. A.R. Hochschild, Emotion Work, Feeling Rules, and Social Structure, „American Joumal ofi 1979, nr 85, s. 551-575. Idem, The Managed Heart: Commercialization ofHuman Feeling, Berkeleyj u Zob. ibidem. 12 Zob. ibidem. ? 8„6ttHHatabtató »»i!*«.'»wtf fc« , 13 Zob. ibidem, s. 556. ^h v^Wf/ 14 Zob. -JM. BaTbatet, Emotion, Social Tłieory.., op cit., s. 24. 15 A.M. Jaggar, Love and Knowledge: Emotum in Feminist Epistemology, \w.\ Gender/Bodylfm A.M. Jaggar, S.R. Bordo, (tan.) 1989, s. 161. ^ ^ !»»"• ^ w^^ »"*«" 9 cAdait itocje i polityka sporu 193 li w nim subkultur. Ruchy społeczne umożliwiają doświadczającym niekonwencjonalnych emo-upom ciemiężonym - np. rozgniewanym żonom lub dumnym gejom i lesbijkom - odnalezienie i,którzy są w podobnej sytuacji. Mogą oni wspólnie skierować swe emocje do instytucji publicz-,xamiast w pojedynkę poszukiwać profesjonalnej konsultacji lub leczenia psychiatrycznego. Często Itionują te zasady grzeczności i racjonalności, które sprawiają, iż „staje się niemożliwe powie-lietego, co powinno być powiedziane na skutek uznania pewnych tematów za nieuprzejme, pew-irzmień głosu lub emocji za nieracjonalne czy definiowania pewnych tematów jako psychologa nie polityczne . i literatura socjologii emocji wiele wnosi, zawarte są w niej także pewne pułapki. Socjologia p jest bowiem zdominowana przez perspektywę symbolicznego interakcjonizmu, która skupia 5 na analizie poziomu mikro, a pomija „wielkie struktury" i „duże procesy". Ponadto w socjologii $ dominują ahistoryczne studia przypadku miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych. Podejście to ; zatem z dokonaniami socjologów historycznych, w tym Norberta Eliasa , którego praca ona „procesom cywilizowania się" zwróciła uwagę na takie kwestie jak długofalowa procesual-i kompleksów emocji, powiązania pomiędzy poziomami mikro i makro, znaczenie instytucji nych oraz zmienność kulturowa. Według Eliasa, zmiany manier dotyczących wstrętu, wstydu otania spowodowanych funkcjami cielesnymi takimi jak smarkanie, plucie czy wypróżnianie, 2ane z szerszymi zmianami strukturalnymi, wśród nich z centralizacją władzy w państwach nych . szość ostatnio opublikowanych nowatorskich prac poświęconych emocjom i polityce nie-f koncentrowało uwagę na organizacjach funkcjonujących w ramach ruchu feministycznego. i te nie zostały jednak ani ujęte w teorię, ani też nie dostarczają wiedzy na temat innych ir. Istnieją prace poświęcone problemowi wewnętrznej dynamiki organizacji feministycznych. orgen analizuje dyskursy emocjonalne obecne w kulturach pracy „klinik zdrowia kobiecego" , bb. P Lyman, The Politics ofAnger: On Silence, Resentment, and Political Speech, „Socialist Review" 1981, Ul, s. 59. ? N.Elias, The Cwilizing Process, 1.1: The History of Manners, New York 1982. ftkże historycy społeczni badają związki pomiędzy zmianami strukturalnymi dokonującymi się na szeroką ?adynamiką kultur emocji. Na przykład P.N. Stearns {Girls, Boys, and Emotions: Redefinitions andHisto- ŚChange, „The Journal of American History" 1993, nr 80, s. 36-74) upatruje źródeł zmian w kobiecym wyra- Bości, w oddziaływaniu procesu uprzemysłowienia, który spowodował oddzielenie ról domowych i zawo-haych oraz stworzy! wizję życia rodzinnego jako emocjonalnego schronienia dla mężczyzn przed nastawionym współzawodnictwo rynkiem. Stearns (History of Emotions: Thelssue ofChange, [w:j Handbook of Emotions, ? Lewis, J. Havilands, New York 1993, s. 17-28) dokonuje także przeglądu literatury historii społecznej tóęconej zmianom w standardach i doświadczeniach emocjonalnych. Najwięcej uwagi poświęca się w niej Bidzinnemu, nieco mniej miejscom pracy, wolnemu czasowi i prawu, brak natomiast analiz dotyczących agonalnych wymiarów konfliktów. k S. Morgen, It Was the Best of Times, It Was the Worst of Times: Emotional Discourse in the Work Cultures of UstHealłh Clinics, [w:] Feminist Organizations, red. M. Marx Ferree, P. Yancey Martin, Philadelphia 1995. pliki zdrowia kobiecego („feminist health clinics") zaczęły powstawać w Stanach Zjednoczonych w latach ?dziesiątych XX w. Były powoływane do życia przez działaczki feministycznego ruchu na rzecz zdrowia ? (feminist Women's Health Movement), wymierzonego przeciw istniejącym instytucjom medycznym jako Ilionom władzy patriarchalnej. Kliniki świadczyły usługi z zakresu zdrowia reprodukcyjnego kobiet, w tym Brania rodziny, prowadzenia ciąży oraz porodu, metod antykoncepcyjnych oraz przeprowadzania zabiegów Bfnych. Zob. m.in. E Wilding, Knowing Bodies. Feminist Issues in Health Care, Medicine, and Biotechno-Bbsition Paper for SNACC Residency, 2001, www.andrew.cmu.edu/user/fwild/faithwilding/knowingbodies.pdf Bp. tłum. 194 R. Aminzade, D. Mci 21 z kolei Simonds opisuje jak doświadczenia i dyskursy emocjonalne pracowników klinik abor nych były kształtowane pod wpływem relacji władzy. Inne badania poruszają problem relacji pl dzy ruchem feministycznym a kulturą emocji szerszego społeczeństwa. Praca Verty Taylor" pośwl na ruchom samopomocowym opisuje kultury emocji istniejące w ruchu, które przeciwstawuł kodowi kobiecości. Kwestionują bądź redefiniują dominujące normy emocji przypisane macien stwu „przekonując kobiety, aby winę, wstyd i depresję związane z niesprawiedliwościami mad rzyństwa zastąpiły złością i dumą i przetrwały [...]". Badania Autorki dowodzą także, iż emd zajmują centralne miejsce w motywowaniu zorganizowanego oporu kobiecego przeciw wm dominacji oraz w osiąganiu przez aktywistki feministyczne umiejętności podtrzymania wlasąj przekonań wówczas, gdy ruch pozostaje „w zawieszeniu" . Mimo ostatnich postępów wiele pozostaje do zrobienia, w tym systematyczne badanie zmian m cy emocjonalnej, zasadach uczuć i krajobrazach emocjonalnych dokonujących się w różnych ruT społecznych. Dotychczasowa praca powinna zostać uzupełniona o problem zróżnicowania za matów emocjonalnych w ramach ruchów i kultur, a także o analizę, jaką odgrywają różne emocjonalne podczas wyłaniania się, rozwoju i schyłku działania zbiorowego. Zanim jednak! się tymi fazami sporu, sformułujmy bardzo ważne zastrzeżenie. Gdy spekulujemy o „typowej" (, ce emocji, która charakteryzuje to lub inne stadium ruchu, mamy na względzie to, iż mówimy c wych zsumowanych tendencjach nieuwzględniających znaczących zmienności jednostkowych i mach małych grup. Z tego względu zanim efektownie przejdziemy do omówienia tych „t, rów, pragniemy poświęcić czas źródłom zmienności emocjonalnej dokonującej się w I społecznych i rewolucjach. Zmienność emocjonalna w ruchach społecznych Owa zmienność pochodzi z co najmniej trzech źródeł. Po pierwsze, zwolennicy różnią się zn względem stopnia uczestnictwa w ruchu oraz związanego z tym uczestnictwem inwestowania e Ujmując problem w kategoriach czysto liczbowych, w rzeczywistości może być tak, iż w pr, wielu ruchów - zwłaszcza szerokich i odnoszących sukcesy ruchów reformatorskich - do część członków jest pod względem emocjonalnym zaangażowana jedynie powierzchownie i sp nie. Weźmy pod uwagę współczesne ruchy ekologiczne. Jeśli przyjmiemy szerokie rozumienie* nictwa w ruchu społecznym, staje się oczywiste, że modalny wzór „aktywizmu" ekologiczn w większym stopniu zdefiniowany poprzez pewne charakterystyczne zachowania (np. recykling postaw niż poprzez głębokie i trwałe zaangażowanie emocjonalne w kwestię. Drugim źródłem zmienności emocjonalnej jest współistnienie różnych uniwersówj nalnych w ramach jednego ruchu. Uniwersa symboliczne rozumiemy jako podgrupy c" w ramach ruchu społecznego, wyodrębnione na podstawie stosowania się do odmiennych! oraz charakterystycznych profili emocjonalnych. Nagła zmiana w obserwowanym „nastroju"j 21 Por. W. Simonds, Feminism on the Job: Confronting Oppońtion in Abortion Work, |w:] FemimĄ tions, op. dt, s. 248-260. 22 V. Ttylor, „The Revolution from Within: Emotions and Identity in Women's Self-Help Movements", r szony podczas konferencji „Self, Identity, and Social Movements", Indianapolis 1997. 23 Zob. idem, Watching for Vibes: Bringing Emotions into the Study of Feminist Organizatit Organizations, op. dt, s. 223-233. 24 Zob. idem, Mmement Continuity: The Women's Movement in Abeyance, „American Sociolo 1989, nr 54, s. 71-77. tje i polityka sporu 195 lub charakterze ruchu społecznego nie wynika z ogólnej transformacji afektywnej wszystkich ków ruchu. W dużym stopniu staje się natomiast konsekwencją zastąpienia na pozycji domi-sify jednego emocjonalnie wyrazistego odłamu przez inny. Choć badacze ruchów społecznych i zwracają uwagę na analityczne znaczenie współzawodnictwa wewnątrz ruchu, nie biorą pod i istotnych afektywnych wymiarów tego zjawiska. Dokonujące się w połowie lat dziewięćdziesią-KXw. powszechnie dostrzegane przesunięcie centralnego punktu uwagi walki czarnych z „praw skich" do „Black Power" należy postrzegać jako zmianę zarówno nastroju emocjonalnego, jak cji ideologicznej. Mimo rzeczywistego zróżnicowania, które charakteryzowało walkę, więk-i białych zaczęło postrzegać sam ruch bardziej jako gniewny i zagrażający bezpieczeństwu niż »riach zdecydowania i dumy. Wzrost ambiwalencji i strachu, z jakimi biała Ameryka postrzega-czarnych, stanowił w pewnej mierze reakcję na owo dostrzegane przesunięcie w orientacji lalnej ruchu. cim i ostatnim źródłem zróżnicowania emocjonalnego w ruchu społecznym są nakładające się )ie, choć czasowo rozłączne, procesy wstępowania i występowania z niego przez poszczegól-l aktywistów i ich grupy. W każdej chwili do ruchu będą wstępować nowi uczestnicy przepojeni lemą mieszanką emocji charakterystycznych dla ich czasowo i społecznie zorganizowanego usytu-nnia w ramach walki. Owi nowi „rekruci" pozostają „emocjonalnie nowi". W tym samym czasie inni, tórzy czują się emocjonalnie wyczerpani fizycznymi i afektywnymi wymogami walki, będą opuszczać ruch. Szereg innych podgrup będzie pozostawać gdzieś pomiędzy, oddziałując na ruch społeczny swo-niwiasnymi, charakterystycznymi trajektoriami zachowań i emocji. Owa mieszanka trajektorii jest izwyczaj nieuchwytna dla badaczy i zwykłych obserwatorów. Ale w decydujących momentach może k do ujawnienia sprzeczności emocjonalnych/ideologicznych zawartych w tych trajektoriach, co fmroduje zmianę kierunku rozwoju ruchu społecznego. (...) rajawienie się sporu kiaż niewiele napisano w sposób systematyczny o wstępnej mobilizacji emocji w niezgodzie/spo-p literaturze przedmiotu nie brakuje sugestywnych pomysłów. Pragniemy podjąć pięć tymczaso- lych tropów. lyzwolenie poznawcze wcześniejszej pracy McAdam przekonywał, że „wyzwolenie poznawcze" jest koniecznym dodat- sn wstępnej mobilizacji ruchu społecznego bądź rewolucji. „Pojawienie się ruchu zakłada trans- Jrmację świadomości znaczącego segmentu niezadowolonej ludności. Zanim dojdzie do wybuchu ?testu zbiorowego, ludzie muszą kolektywnie zdefiniować swoją sytuację jako niesprawiedliwą nzjako wymagającą zmiany w wyniku działania grupowego" . Implikuje to coś więcej niż jedynie nabawione emocji poznanie. Każde z tych przekonań posiada ważne odniesienie emocjonalne: gniew przypadku postrzeganej niesprawiedliwości oraz nadzieja w odniesieniu do perspektywy zmiany. ^stępując łącznie, obie emocje stanowią konieczne podłoże emocjonalne, na którym powstaje wie- irachów. W przypadku takich ruchów pojawia się centralne pytanie o to, jakie procesy bądź warun- iiprzjjają pojawieniu się gniewu i nadziei. Przechodzimy do udzielenia częściowych odpowiedzi Kanie. I ?jjfe .________ ?D. McAdam, Political Process and the Development of Black Insurgency, 1930-1970, Chicago 1982. tUm, s. 51. 196 R. Aminzade, D. McAdam, Ramy niesprawiedliwości i obramowywanie niesprawiedliwości: Nacisk położony przez Williama Gamsona na znaczenie emocji w kształtowaniu „ram niesprawiedl wości" może stanowić fragment odpowiedzi na zadane powyżej pytanie. Gamson przekonuje, że ba elementu „gorącego przycisku" nie jest możliwe, aby tworzenie ram działania zbiorowego zmotyw źrod: mor\, infon Zob. H. Blumer, Collectwe Behoińor, op. cit., s. 129-130. 14 Ibidem, s. 130. Zob. idem, Collectwe Behatńor, [w:] New Outline of thePrinciples ofSociology, red. A.M. Lee,J s. 168. "jbidem, s. 170. "ibidem, s. 178-191. elser ta zachowania zbiorowego 209 a) mówiąc, kulturę, organizację społeczną i nowy schemat istnienia" . Ruchy społeczne możemy slić na ogólne (na przykład ruch kobiecy), specyficzne (takie jak ruch walczący o zmniejszenie ly na napoje alkoholowe) oraz ekspresyjne (np. ruch związany z modą). Różnica pomiędzy ru-ogólnym a specyficznym leży w zakresie celów związanych z próbami rekonstrukcji porządku cznego. Ruch ekspresyjny różni się od dwu pozostałych, gdyż „nie pragnie zmieniać instytucji fjądku społecznego lub ich rzeczowego charakteru" . [...] W tej analizie postaramy się opisać obszar zachowania zbiorowego, znacznie się różniący od ob-powyżej przedstawionych. Wstępnie zdefiniujemy zachowanie zbiorowe jako mobilizację podstawie przekonania, która redefiniuje działanie społeczne. De-kja ruchu społecznego Blumera - „zbiorowe [przedsięwzięcie] mające na celu ustanowienie nowe-wrządku życia" - implikuje taką właśnie redefinicję. Jednakże nasza koncepcja rozszerza się na elementarne formy zachowania zbiorowego, takie jak panika i wybuch wrogości. Ta definicja więc wyjaśnienia znaczenia pojęć takich jak „redefiniuje" oraz „działanie społeczne". [...] iowanie zbiorowe musi być określone jeszcze przez dwie kolejne cechy. Jak wskazuje definicja, ie zbiorowe jest sterowane przez różne typy przekonań - określenie sytuacji, pragnienia rania. Te przekonania są odmienne od przekonań sterujących wieloma innymi rodzajami za-Wiążą się one bowiem z wiarą w istnienie nadzwyczajnych sił - gróźb, spisków itp. - działa-w świecie. Pociągają one za sobą także uznanie nadzwyczajnych konsekwencji pojawiających •zypadku udanej zbiorowej próby rekonstrukcji działania społecznego. Przekonania, na których jest zachowanie zbiorowe (nazwijmy je uogólnionymi przekonaniami) są więc wobec wierzeń magicznych. [...] cecha definiująca zachowanie zbiorowe jest zbliżona do opisywanego przez Blumera kon-pomiędzy zbiorowym a kulturowo narzuconym zachowaniem. Zachowanie zbiorowe, które bety analizować, nie jest zachowaniem zinstytucjonalizowanym. Wraz ze stopniem, wjakim zostaje pjftucjonalizowane, traci ono swój odmienny charakter. Jest to zachowanie „uformowane lub wy-irzone, by sprostać niezdefiniowanym lub nieustrukturalizowanym sytuacjom" . [...] Kreśliliśmy już kryteria wyznaczające zewnętrzne granice zachowania zbiorowego. Jakie są więc pętrzne podziały tego obszaru? Lub, by zadać pytanie w formie definicji, jakie są składniki dziala-ispoiecznego, które ludzie starają się zrekonstruować? [...] Te składniki to: a) wartości, czyli ogólne !Mla legitymizacji; b) normy, czyli standardy regulujące interakcje; c) mobilizacja indywidualnej mtjwacji do zorganizowanego działania w rolach i zbiorowościach; d) udogodnienia sytuacyjne, czyli formacje, umiejętności, narzędzia i przeszkody w dążeniu do konkretnych celów. Od tych składników prowadzać będziemy naszą typologię zachowania zbiorowego. Podstawową zasadą jest, iż każdy mdzaj zachowania zbiorowego zorientowany jest na określony składnik działania społecznego. Dlate-też a) ruch zorientowany na wartości jest działaniem zbiorowym zmobilizowanym w imieniu uogól-imego przekonania przewidującego rekonstrukcję wartości; b) ruch zorientowany normatywnie jest tóalaniem zmobilizowanym w imieniu uogólnionego przekonania przewidującym rekonstrukcję norm; jwybuch wrogości jest działaniem zmobilizowanym na podstawie uogólnionego przekonania przypi-ającego pewnemu czynnikowi odpowiedzialność za niepożądany stan rzeczy; d) szal i panika są forami zachowania opartymi na uogólnionej redefinicji udogodnień sytuacyjnych. [...] Nasza definicja i klasyfikacja omawianego obszaru różni się od wielu poprzednich ich wersji w następujący sposób: Mdetn,s. 199. , s. 199. Ikm, Colkclwe Behavior, [w:] Review of Sociology: Analysis ofaDecade, op. cit., s. 130. i zachowania zbiorowego 209 mówiąc, kulturę, organizację społeczną i nowy schemat istnienia" . Ruchy społeczne możemy na ogólne (na przykład ruch kobiecy), specyficzne (takie jak ruch walczący o zmniejszenie na napoje alkoholowe) oraz ekspresyjne (np. ruch związany z modą). Różnica pomiędzy ru-ogólnym a specyficznym leży w zakresie celów związanych z próbami rekonstrukcji porządku mego. Ruch ekspresyjny różni się od dwu pozostałych, gdyż „nie pragnie zmieniać instytucji społecznego lub ich rzeczowego charakteru" . [...] W tej analizie postaramy się opisać obszar zachowania zbiorowego, znacznie się różniący od ob-powyżej przedstawionych. Wstępnie zdefiniujemy zachowanie zbiorowe jako mobilizację odstawie przekonania, która redefiniuje działanie społeczne. De-ruchu społecznego Blumera - „zbiorowe [przedsięwzięcie] mające na celu ustanowienie nowe-życia" - implikuje taką właśnie redefinicję. Jednakże nasza koncepcja rozszerza się na elementarne formy zachowania zbiorowego, takie jak panika i wybuch wrogości. Ta definicja więc wyjaśnienia znaczenia pojęć takich jak „redefiniuje" oraz „działanie społeczne". [...] ihowanie zbiorowe musi być określone jeszcze przez dwie kolejne cechy. Jak wskazuje definicja, ihowanie zbiorowe jest sterowane przez różne typy przekonań - określenie sytuacji, pragnienia iczekiwania. Te przekonania są odmienne od przekonań sterujących wieloma innymi rodzajami za-Mwania. Wiążą się one bowiem z wiarą w istnienie nadzwyczajnych sił - gróźb, spisków itp. - działach w świecie. Pociągają one za sobą także uznanie nadzwyczajnych konsekwencji pojawiających icwprzypadku udanej zbiorowej próby rekonstrukcji działania społecznego. Przekonania, na których rtejest zachowanie zbiorowe (nazwijmy je uogólnionymi przekonaniami) są więc pokrewne wobec wierzeń magicznych. [...] Trzecia cecha definiująca zachowanie zbiorowe jest zbliżona do opisywanego przez Blumera konin pomiędzy zbiorowym a kulturowo narzuconym zachowaniem. Zachowanie zbiorowe, które bę-femy analizować, nie jest zachowaniem zinstytucjonalizowanym. Wraz ze stopniem, w jakim zostaje instytucjonalizowane, traci ono swój odmienny charakter. Jest to zachowanie „uformowane lub wy-psone, by sprostać niezdefiniowanym lub nieustrukturalizowanym sytuacjom" . [...] Określiliśmy już kryteria wyznaczające zewnętrzne granice zachowania zbiorowego. Jakie są więc smętrzne podziały tego obszaru? Lub, by zadać pytanie w formie definicji, jakie są składniki dziala-ispolecznego, które ludzie starają się zrekonstruować? [...] Te składniki to: a) wartości, czyli ogólne Mdlą legitymizacji; b) normy, czyli standardy regulujące interakcje; c) mobilizacja indywidualnej itywacji do zorganizowanego działania w rolach i zbiorowościach; d) udogodnienia sytuacyjne, czyli fermacje, umiejętności, narzędzia i przeszkody w dążeniu do konkretnych celów. Od tych składników pwadzać będziemy naszą typologię zachowania zbiorowego. Podstawową zasadą jest, iż każdy niząj zachowania zbiorowego zorientowany jest na określony składnik działania społecznego. Dlate-iteż a) ruch zorientowany na wartości jest działaniem zbiorowym zmobilizowanym w imieniu uogól-ńnego przekonania przewidującego rekonstrukcję wartości; b) ruch zorientowany normatywnie jest Walaniem zmobilizowanym w imieniu uogólnionego przekonania przewidującym rekonstrukcję norm; Jwybuch wrogości jest działaniem zmobilizowanym na podstawie uogólnionego przekonania przypi-yącego pewnemu czynnikowi odpowiedzialność za niepożądany stan rzeczy; d) szał i panika są forami zachowania opartymi na uogólnionej redefinicji udogodnień sytuacyjnych. [...] Nasza definicja i klasyfikacja omawianego obszaru różni się od wielu poprzednich ich wersji w na-^ujący sposób: Mm, s. 199. mm, s. 214. ?a, s. 199. mn, CollectiveBehavior, [w:] Review ojSociology: Analysis of aDecade, op. cit., s. 130. 210 N.J.! 1. Cechy definiujące zachowanie zbiorowe nie mają charakteru fizycznego lub czas g o. Zarówno Brown, jak i Blumer używają tych kryteriów, aby oddzielić zachowanie zbiorowe nych obszarów. Na poziomie raczej zdroworozsądkowym wyjaśnienia rodzajów zachowania zl go są często ilustrowane obrazowym modelem. Na przykład słowo „panika" przywodzi na myśl nie ku wyjściom z teatru po wybuchu pożaru, tłum wyskakujący z tonącego liniowca, pogrom polu bitwy lub piętrzący się sznur samochodów w przypadku zagrożenia inwazją. Pomimo że te przypadki są bonafide przykładami paniki - które również należy wyjaśnić - mamy nadziej poza te poszczególne skojarzenia. Będziemy charakteryzować panikę w kategoriach przekonań, które wywołują ucieczkę. Jakie środowiska są definiowane jako groźne? Jaki charakter ma to zagrożenie? W jaki sposób on Jakie są postrzegane możliwości ucieczki? Zadając takie pytania, będziemy w stanie w ol szych ram konceptualnych wyjaśnić opisane powyżej dramatyczne zdarzenia, a także inne fornr/d ki, takie jak napad na bank, giełdowa bessa oraz opuszczenie politycznego kandydata przez jeM lenników. Wszystkie one posiadają cechy wspólne przekraczające określony fizyczny kontekst,^ rym mają miejsce. Panika może dotyczyć zarówno małych, jak i dużych grup; jednostki dotknięte mogą znajdować się w fizycznej bliskości lub być rozproszone; sama panika może zakończyć gu kilku minut lub trwać przez całe dnie lub tygodnie. Odejście poza konkretny fizyczny i czasowy kontekst danego zdarzenia nie neguje fizyczne i czasowe czynniki mają na zachowanie zbiorowe. Na przykład liczba i rodzaj wyjść są w określeniu, czy może dojść do paniki . Sama fizyczna obecność innych osób powoduje, że strzenianie się pogłoski jest dużo łatwiejsze, niż gdyby jednostki te miały polegać na komunii niż interakcja bezpośrednia. Siła reakcji na kataklizmy zależy od rodzaju katastrofy i zakresu, zniszczona zostaje komunikacja w ramach danej wspólnoty . Tego rodzaju czynniki wp: kiedy, w jakiej formie i w jakich rozmiarach zachodzą epizody zachowania zbiorowego. Ni jednak zasadniczymi cechami je definiującymi. 2. Cechy definiujące zachowanie zbiorowe nie są związane z jakimkolwiek rodzajem Jco k a c j i lub i n t e r a k c j i. W analizie Blumera pojęcia takie, jak reakcja kolista, pobudzania tion) i zachęcanie (incitation) zajmują widoczne miejsce wśród definiujących cech zacho1 rowego. Inni badacze wyraźniej łączyli rodzaj komunikacji z typem zachowania zbiorowego, kład Allport i Postman opracowali „prawo psychologii społecznej", mówiące że „żadne rozi pojawiają się bez plotek wzbudzających i nasilających przemoc i jej towarzyszących" . Inni ją interakcję pomiędzy demagogiem a jego zwolennikami jako kluczowy element w mobilizacji nia zbiorowego. ------------- Zob. L.i. Carr, Disaster and tłie Seąuence-Pattern Concept o/Social Cliauge, „American Jounaltó? 1932-1933, t. 38,136-139. 23 Na przykład Carr dokonuje rozróżnienia pomiędzy katastrofami na podstawie „1) charakteru zda spieszającego lub katastrofy i 2) zakresu wywołanego upadku kulturowego. Na tej podstawie możemy^ przynajmniej cztery rodzaje katastrof. a)typnatycnmiastowy-rozproszony, taki jak etep] lifax, która zakończyła się, zanim można było cokolwiek zrobić, i wywarta skutki na całą wspólnotę; b t y c h m i a s t o w y - z o g n i s k o w a n y, taki jak eksplozja w szkole w Bath, Michigan w maju 1 zginęła lub została ranna ponad setka dzieci i nauczycieli z tej wiejskiej szkoły, lecz która nie dotl całej wspólnoty; c)typ progresywny-rozproszony, taki jak huragan w Galveston z I dzie w Missisipi z r. 1927, które trwały odpowiednio kilka godzin i kilka tygodni i dotknęły całych i d)typprogresywny-zogniskowany,jak pożar Cherry Minę lub zatonięcie »Titanica«" 210. Te różne typy zdarzeń fizycznych mają różne implikacje co do formy, momentu wystąpienia i p wych reakcji. 24 G.W. Allport, L. Postman, The Psychology of Rumor, op. tit., s. 193-196. jedn taki. tei Itga ipoc Irie < nei łśa iachowania zbiorowego 211 Nasze stanowisko wobec relacji pomiędzy komunikacją i interakcją a definicją zachowania zbioro-JO jest następujące. Jak już wspominaliśmy, centralną cechą definiującą epizod zachowania zbioro-ijest przekonanie przewidujące rekonstrukcję pewnych składników działania społecznego. Oczy-cie, aby zachowanie stało się zbiorowe, pewien sposób komunikowania tego przekonania i pe-n sposób zbierania ludzi do działania muszą być dostępne. Jednak nigdy jedna forma komunikacji interakcji nie stanowi cechy definiującej zachowania zbiorowego. Przekonanie może być komuni-tae przez gest lub znak, przekazywaną bezpośrednio pogłoskę, mass media lub wzmacnianie ulogii. Forma komunikacji może być dialogiem, niekontrolowaną reakcją kolistą lub komunikacją Klrierunkową. Podobnie sposób mobilizacji ludzi do działania jest zróżnicowany. Epizod może lijwolany przez działającą jednostkę, która po prostu „daje przykład" i nie ma wcale zamiaru Urodzenia grupie w działaniu; może być zainicjowany przez spontanicznie pojawiającego się ywódcę; może być również wywołany przez wywrotową organizację zbijającą kapitał na niepoko-pofecznym. Podobnie jak w przypadku kontekstu fizycznego i czasowego forma komunikacji i in-pji jest bardzo ważna w determinowaniu koordynacji w czasie, istoty i zakresu epizodu zacho-is zbiorowego. Powinniśmy brać pod uwagę ich znaczenie przy analizie determinant zachowania bwego. Jednakże żaden określony typ komunikacji lub interakcji nie jest centralną cechą definiują zachowanie zbiorowe. ?Cechydefiniujące zachowanie zbiorowe nie są natury psychologicznej. Definicja, którą Buntowaliśmy, nie zawiera w sobie założeń, że osoby biorące udział w epizodzie są irracjonalne, swe istotne zdolności, że doświadczają psychologicznej regresji, że powracają do jakiegoś zwierzęcego lub podobnych im założeń. W definicji zadajemy po prostu pytanie: co dzieje się ze Hnikami działania społecznego podczas epizodu zachowania zbiorowego? Każdy epizod musi przede zostać opisany w tych kategoriach, próbie stworzenia rozstrzygających wyjaśnień zachowań zbiorowych możemy jednak polegać na pi psychologicznych założeniach. Możemy np. założyć, że postrzegane napięcie strukturalne wy-na poziomie społecznym uczucie niepokoju, wrogości itp. Możemy założyć, że ludzie są bardziej na sugestię w pewnych rodzajach sytuacji społecznych niż w innych. Możemy założyć, że odznaczające się uogólnionymi przekonaniami reagują silniej na przywódców niż ci, którzy przekonań nie posiadają. Będziemy odwoływać się do badań psychologicznych, by uzasadnić założenia. Czytelnik powinien jednak pamiętać, że definicja zachowania zbiorowego ma ir społeczny, a nie psychologiczny. [...] Berminanty zachowania zbiorowego Organizacja determinant. Dotychczas staraliśmy się określić zewnętrzne granice i wewnętrz-pdzialy w ramach obszaru zachowania zbiorowego. Wyjaśnienie wiąże się z innymi kwestiami: ?czynniki warunkują zajście jakiegokolwiek epizodu zachowania zbiorowego? Jakie czyn-iwarunkują pojawienie się tego a nie innego jego typu? Wiele istniejących już odpowiedzi na tflytania nie jest naukowo satysfakcjonujących. Zgodnie z obserwacją Straussa, wielu badaczom pa-łi nie udafo się wyodrębnić jakiegoś wyraźnego i rozstrzygającego zbioru warunków ją wywołują-Ł który byłby czymś więcej ponad i poza zwykłą listą możliwych czynników operacyjnych: [ Uwarunkowania paniki mogą być z grubsza podzielone na trzy kategorie: fizjologiczne, psychologiczne i socjologiczne. Czynnikami fizjologicznymi są zmęczenie, niedożywienie, brak snu, zatrucie orga-IJiizmu i im podobne. Czynniki psychologiczne to zaskoczenie, niepewność, niepokój, poczucie izola-|(#, świadomość lub bezsilność wobec nieubłaganie zbliżającego się niebezpieczeństwa. Jako czynniki socjologiczne możemy wymienić brak solidarności grupowej, uwarunkowania tłumu, brak 212 N.J. Smelsf przywództwa grupy. Nie da się efektywnie stwierdzić, jakie mechanizmy wywołują panikę przez samo tylko wyliczenie czynników powodujących jej występowanie w przypadku, gdy czynniki te mają tak zróżnicowany charakter, jak się tutaj wydaje. Badacz poszukujący prawdziwie efektywnego stwier-dMBifl mechanizmów wywołujących panikę starałby się znaleźć to, co jest zasadnicze dla tych zróż-', nicowanych uwarunkowań, i połączyć te zasadnicze uwarunkowania w dynamiczne określenie roz- ? woju i wybuchów paniki . Te determinanty muszą być zorganizowane. Każda z nich musi być przypisana do swej roli,i rej przyczynia się do początku paniki. Sama lista nie jest wystarczająca. Co więcej, musimy zorganizować determinanty na tyle precyzyjnie, by panika okazała się ich jj n y m możliwym rezultatem; musimy wykluczyć inne podobne wytwory. By znów zacytować! (...) dostrzeżone uwarunkowania paniki, ponieważ nie są prawdziwymi warunkami sprawczymi, < terminują coś więcej niż tylko panikę. Nie oznacza to, że uwarunkowania paniki wymienione w 1 turze nie są jej swoistymi uwarunkowaniami; są także uwarunkowaniami innych rodzajów ] nych zjawisk [...]. O tym, jak cienka jest granica pomiędzy występowaniem paniki a występo« [...] innych rodzajów nieracjonalnego zachowania, świadczą szybkie zmiany jednego z nich win w czasie bitwy - od zbiorowego uniesienia do paniki, od paniki do zbiorowej fascynacji itp. We właściwym znaczeniu powody paniki nie są więc jej specyficznymi powodami. Są także uwarun 26 waniami innych rodzajów zachowania zbiorowego . Potrzebne jest nam więc niepowtarzalne połączenie determinant, które prowadzą do I powtarzalnego wyniku, jakim jest panika. Musimy usystematyzować determinanty i i prowadzące do różnych rezultatów zmiany w ich połączeniach. Podobne problemy eksplanacyjne pojawiają się w związku z ruchami społecznymi. Przygląda antropologicznej literaturze na temat ruchów mesjanistycznych, Barber stwierdza, że istnieje t tywna korelacja ruchów mesjanistycznych i [różnych rodzajów] deprywacji . Pierwszą tn jaką napotykamy w próbie oszacowania tej korelacji - zakładając, że ona istnieje -jest nie pojęcia „deprywacja". Konieczne jest ustalenie rodzajów deprywacji. Dodatkowo istnieje wiele | ruchów mesjanistycznych; pewne związane są z pozytywnie rozumianą regeneracją społe inne z bierną rezygnacją. W końcu, jak zauważa Barber, mesjanizm nie jest jedyną odpowie deprywację; wśród „kilku alternatywnych reakcji" wymienia „zbrojną rebelię i przemoc Są oraz „wyludnienie". Dlatego, pomimo stwierdzonej przez Barbera korelacji, nadal pozostajej rodzajów i poziomów deprywacji oraz kilka możliwych reakcji poza mesjanizmem. To właśnie ą na myśli, mówiąc o istnieniu rezyduum nieokreśloności w związkach pomiędzy determinant! rezultatami w obszarze zachowania zbiorowego. Redukcja tego rezyduum jest jednym z glon dań tej pracy. Logika wartości dodanej. Schemat, który będziemy wykorzystywać w orgai determinant zachowania zbiorowego, przypomina koncepcję „wartości dodanej" w dziedzinie i mii . Przykładem użycia tego pojęcia może być przemiana rudy żelaza w gotowe samochody nj stadiach przeróbki. Odpowiednimi stadiami byioby wydobywanie, wytapianie, hartowanie, ^ A. Strauss, The Literaturę on Panie, „Journal of Abnormal and Social Psychology" 1944, t. 39, s. 324. i Ibidem, s. 324-325. 27 B. Barber, Acculturation andMessianic Mwements, „American Sociological Review" 1941, t. 6,s.l Elementarny opis natury wartości dodanej zob. P.A. Samuelson, Economics: An Introductory An York 1958, s. 187-188. } zachowania zbiorowego 213 ^łączenie żelaza z innymi częściami, malowanie, dostarczanie do sprzedawcy i sprzedaż. Każde dium „dodaje swą wartość" do ostatecznego kosztu ukończonego produktu. Kluczowym elementem jjmprzykladzie jest to, że wcześniejsze stadiamuszą się łączyć zgodnie z pewnym wzor-lą zanim kolejne stadium będzie mogio wnieść swą wiasną wartość do ukończonego produktu. Nie i się pomalować rudy żelaza i liczyć na to, że nałożenie farby dołoży się do pożądanego produktu tfeowego, jakim jest samochód. Malowanie, aby być efektywne jako „determinanta" tworzenia pro-\thi, musi „poczekać" na ukończenie wcześniejszych działań. Każde stadium wartości dodanej jest ńęc warunkiem koniecznym właściwego i efektywnego dodania wartości w stadium kolejnym. Co wię-ą wystarczającym warunkiem dla ostatecznego produktu jest połączenie wszystkich warunków koniecznych zgodnie z określonym ich wzorcem. Trmiarę rozwoju procesu wartości dodanej coraz bardziej ograniczony staje się zakres możliwości go, jak może wyglądać produkt końcowy. Na przykład ruda żelaza jest zasobem, który może zostać peksztaicony w tysiące różnych produktów. Gdy po wytopieniu i zahartowaniu staje się pewnym dzajem żelaza, wachlarz możliwych produktów, w które może zostać zamieniona, zostaje znacząco wężony. Po przetworzeniu na części samochodowe może być przydatna do bardzo niewielu produk-drpoza samymi samochodami. Jeżeli widzielibyśmy gotowy samochód jako „rezultat" wyjaśniany za pocą stadiów wartości dodanej jako jego „determinantów", powiedzielibyśmy, że każde kolejne sta-ium dodaje swą wartość, a „wyjaśnienie" to okazałoby się ściśle określone czy też zdeterminowane. [miarę postępu procesu wartości dodanej zmniejsza się stopniowo liczba rezultatów innych niż te, które pragniemy wyjaśniać. Logika wartości dodanej może być zastosowana do epizodów zachowania zbiorowego takich jak panika lub ruch reformatorski. Musi się pojawić wiele determinant lub warunków koniecznych, by łokoJwiek z tych zbiorowych epizodów mógł zaistnieć. Determinanty te muszą się jednak łączyć w okreś-iywzór. Co więcej, ich połączenie determinuje rodzaj epizodu, tak że ten staje się coraz bardziej fceślony, a inne, alternatywne zachowania są wykluczane . Hoto ważne determinanty zachowania zbiorowego: 1. Sprzyjający kontekst strukturalny (structural conduciveness). Można przeczytać, że boom go-mdarczy i panika, cykle mody i trendy nie nękają prostych, tradycyjnych społeczeństw; czytamy równie Ameryka jako cywilizacja jest podatna na takie ekspresje, a także, że w samej Ameryce szczeknie dziwaczne tendencje pojawiają się w określonych miejscach, takich jak Los Angeles czy De- Iperspektywa metodologiczna została wypracowana przez Meyera i Conrada w związku z wjjaśnianiem w hi-Ijfospodarczej. „Jeżeli intencją [historyka gospodarki) jest rzeczywiście poznanie i wyjas'nienie swoistych m historycznych, to uważamy, że musi on stosować się do zasad naukowego wyjaśniania. Aby wyjaśnić ? zdarzenie, należy być w stanie określić zakres możliwych przypadków, uwzględniając zbiór warunków fcowych i prawa [...] lub statystyczne [...]. Podobnie jak w przypadku innych ekonomistów i naukowców ?historycy gospodarki] za cel muszą sobie stawiać zawężenie zakresu możliwości i wyjaśnienie, dlaczego ?darzenie właściwie nastąpiło". J. Meyer, A.H. Conrad, Economic Theory, Statistical Inference, andEco-WHistory, „Journal of Economic History" 1957,1.17, s. 532. Matematyczna formalizacja takiej logiki zob. ?mer, CD. Stevens, TheRegresńon Analyńs ofCasualPaths, „Biometrics" 1959,1.15, s. 236-258. Nasze fce wydaje się również spójne z dwoma ogólnymi uwagami poczynionymi niedawno przez M. Ginsberga na ?obłemu zmiany społecznej. Uważa on, że poszukiwanie społecznych związków przyczynowych (lub wy-ienia) wiąże się z poszukiwaniem „nagromadzenia czynników, które, będąc ze sobą w interakcjach, zmienia-Icharakter i wywierają skutek". Takie społeczne procesy przyczynowości mają ponadto często „kumula-?wielokrotnie kolisty charakter". M. Ginsberg, Social Change, „British Journal of Sociology" 1958, t. 9, ?23; zob. także R.M. Maclver, Social Causation, Boston 1942, s. 251-265. Można zatem analizować wiele pniany społecznej innych niż zachowanie zbiorowe zgodnie z koncepcją wartości dodanej. Zob. także pielser, Social Change in the Industrial Rwolution, Chicago 1959, s. 60-62. 214 N.J. SmelsB troit . Czy takie stwierdzenia są prawdziwe, a jeżeli tak, to dlaczego? Czy pewne charakteryst; cechy strukturalne bardziej niż inne zezwalają lub pobudzają epizody zachowań zbiorowych? Aby i strować kwestię sprzyjającego kontekstu strukturalnego w odniesieniu do paniki finansowej, zali że własność jest ściśle połączona z pokrewieństwem i może być przekazywana w momencie śn ojca tylko najstarszym synom. W takich warunkach panika jest wykluczona, po prostu dlatego, iż i ciciele nie mają dostatecznej elastyczności, by w krótkim czasie dysponować swym majątkiem. 1 runkach presji ekonomicznej pewne reakcje - takie jak próby zmiany zwyczajów przekazywania i ności - są możliwe, ale na pewno nie jest możliwa reakcja paniki. Nie zezwala na nią struktura syl społecznej. Na przeciwnym biegunie znajduje się rynek finansowy, na którym aktywa mogą być s i dowolnie wymieniane. Sprzyjający kontekst może co najwyżej zezwalać na pewien rodzaj zachowania zbiorów przykład rynek finansowy, pomimo że jego struktura sprzyja panice, może przez długie okresy f nować bez pojawiania się kryzysów. W zakresie sprzyjającego kontekstu strukturalnego pozosti le różnych rodzajów zachowań innych niż panika. Musimy więc zawęzić zakres możliwości. Wir dodamy kolejne determinanty. Dzięki temu uczynimy bardziej prawdopodobnym zajście zdarz paniki), które w ramach sprzyjającego kontekstu byłoby tylko jednym z możliwych rezultatów. 2. Napięcie strukturalne (structural strain). Panika finansowa pojawia się, gdy właścicif jątków grozi ich utrata lub zniszczenie . Rzeczywista lub oczekiwana ekonomiczna depr grywa faktycznie ważną rolę w początkach wybuchów wrogości, ruchów reformatorskich i i nych, a także nowych sekt . Ekstremalne ruchy religijne wydają się skupiać wokół grup up nych, takich jak ludność kolonialna, wydziedziczeni członkowie społeczeństwa i nowi in Zamieszki rasowe są skutkiem najazdów i nowych typów kontaktów kulturowych . Wyjaśniając jakikolwiek przypadek zachowania zbiorowego (chociażby panikę), musimy t uwagę napięcie strukturalne (np. zagrożenie deprywacją ekonomiczną) jako element z akr ustanowionego przez kryterium sprzyjającego kontekstu strukt n e g o. W innym wypadku napięcie to nie może być determinantą paniki, niezależnie od I byłaby jego waga jako determinanty innego rodzaju zachowania. Dopiero p o 1 ą c z e n i e spn go kontekstu i napięcia, a nie ich oddzielne istnienie, radykalnie zmniejsza zakres możliwych I wań innych niż panika. 3. Rozwój i rozprzestrzenianie uogólnionego przekonania. Zbiorowe działanie mające nac konstrukcję sytuacji wytworzonej przez napięcie strukturalne może zostać podjęte dopiero v sytuacja ta nabierze pewnego znaczenia dla potencjalnych podmiotów działających. To zna starczane jest poprzez uogólnione przekonanie, które identyfikuje źródło napięcia, przypisuje źródłu pewne cechy i określa pewne reakcje na napięcie jako możliwe lub właściwe. | przestrzenianie się takich przekonań jest jednym z koniecznych warunków dla zaisti zachowania zbiorowego. Wiele uogólnionych przekonań utrzymuje się jednak przez długi okres, nie stając siei minantami zbiorowej ekspresji. Na przestrzeni dziejów ludzie tworzyli przesądy o istotach f skich, ich mocach i grożącym z ich strony niebezpieczeństwie. Jednak tylko w wyjątkowych n takie przekonania stają się istotne jako determinanty paniki. Następuje to wtedy, gdy uog konania łączą się z innymi koniecznymi uwarunkowaniami paniki. ________ ' Zob. ibidem, s. 175-188,345. Zob. ibidem, s. 149-150. ' Zob. ibidem, s. 54-59, 245-246, 287-288, 339-340. ' Zob. ibidem, s. 324-330. Zob. ibidem, s. 241-245. >melser ta uchowania zbiorowego 215 , Czynniki przyspieszające. Sprzyjający kontekst, napięcie i uogólnione przekonanie - nawet gdy 3 - same nie wywołują w danym miejscu i czasie epizodu zachowania zbiorowego. Na przy-rprzypadku paniki te ogólne determinanty tworzą predyspozycję do ucieczki, która jest zwykle olana przez pewne wyraźnie określone zdarzenie. W warunkach napięcia na tle rasowym niemal « dramatyczne wydarzenie przyspiesza wybuch przemocy - starcie pomiędzy dwoma osobami jm pochodzeniu rasowym, fakt przeprowadzki rodziny murzyńskiej do białego sąsiedztwa lub ccie Murzyna na stanowisko tradycyjnie zajmowane przez białych . Te zdarzenia mogą po-irdzać lub uzasadniać lęki bądź nienawiść zawarte w uogólnionym przekonaniu; mogą zapo-|ftowywać lub wyolbrzymiać napięcie; mogą również wyraźnie redefiniować sprzyjający kontekst, źdym razie te czynniki przyspieszające wypełniają uogólnione przekonania konkretną i bezpo-lio dostępną treścią. W ten sposób dostarczają określonych ram, w których może zaistnieć dzia-to zbiorowe. ftdkreślmy raz jeszcze, że czynnik przyspieszający niekoniecznie jest determinantą czegokolwiek betnego. Musi wystąpić w kontekście innych determinant. Na przykład walka na pięści nie wywoła izek rasowych, chyba że pojawi się - lub zostanie zinterpretowana w - świetle sytuacji stworzo- sprzyjający kontekst, napięcie i uogólnione przekonanie. Mobilizacja uczestników do działania. Gdy wymienione tu determinanty zostaną ustanowione, Ijnym koniecznym warunkiem, który pozostaje, jest zapoczątkowanie działania danej grupy. Ten dct określa moment powstania paniki, wybuchu wrogości lub początku poruszenia reformator-!ź rewolucyjnego. W tym procesie mobilizacji niezwykle ważną rolę odgrywa zachowanie iw. Działanie kontroli społecznej. Pod pewnymi względami ta ostatnia determinanta rozpościera się wszystkimi pozostałymi. Ujmując rzecz najprościej - badanie kontroli społecznej jest badaniem rdeterminant, które uniemożliwiają, przerywają, załamują lub hamują akumulację omówio-jężej wyznaczników. Dla celów analitycznych wygodnie jest podzielić kontrolę społeczną na cztery typy: a) Rodzaje kontroli społecznej minimalizujące role sprzyjającego kontekstu i napięcia, znaczeniu kontrola taka uniemożliwia zajście epizodu zachowania zbiorowego, gdyż rzaona w nieokreślone determinanty, b) Rodzaje kontroli społecznej pojawiające się już p o roz-izęciu epizodu zachowania zbiorowego. Wpływają one na to, jak szybko, jak daleko i w jakich kie-ikach epizod ten będzie się rozwijał. Aby określić efektywność drugiego typu kontroli, musimy sobie dać pytanie, jak zachowują się w obliczu potencjalnej lub rzeczywistej ekspresji zachowania zbiorowo właściwe organa kontroli - policja, sądy, prasa, autorytety religijne, przywódcy wspólnot itp. Czy knują nieustępliwą i bezkompromisową postawę? Czy są niezdecydowani? Czy sami stają się stro-|wzajściach? (...) Mamy nadzieję, że badania różnych kombinacji tych sześciu determinant dostarczą możliwie lepszej odpowiedzi na pytania eksplanacyjne postawione na początku tego fragmentu: jakie czyn- ikiwarunkują zajście jakiegokolwiek epizodu zachowania zbiorowego? Jakie czynniki wa- ?kiyą pojawienie się tego a nie innego jego typu? Co więcej, stosując te odrębne analitycz- ie determinanty, jesteśmy lepiej przygotowani do wytłumaczenia tych złożonych sytuacji empirycz- ch (takich jak wojny, kryzysy), w których ujawnia się jednocześnie wiele różnych rodzajów zachowania jbiorowego '. .______ m. ibidem, s. 249-250. pis wielkiej ilości eksplozji zachowania zbiorowego we wczesnym okresie I wojny światowej w Anglii, zob. JieW. Trotter, Instincts ofthe Herd in Peace and War, London 1922, s. 140-141. Inne charakterystyki grup cfiowań zbiorowych zob. L. Whiteman, S.L. Lewis, Glory Roads: The Psychological State of California, New i, s. 4-5; K.G.J.C. Knowles, „Strike Proneness" and its Determinants, „American Journal of Sociology" 216 NJ.: Wartość dodana i naturalna h i s t o r i a Zgodnie z logiką podejścia wartości do nej, każde zdarzenie lub sytuacja, aby stać się determinantą zbiorowego epizodu, musi zachodzić w| nicach ustanowionych przez inne determinanty. Na pierwszy rzut oka podejście to jest bardzo i ne do szeroko rozpowszechnionego w badaniach nad zachowaniem zbiorowym podejścia „natu historii". W najprostszej formie, stanowisko to pociąga za sobą twierdzenie, że istnieją pewne l, rycznie ujednolicone sekwencje rozwoju epizodów zachowań zbiorowych. Klasycznym modelem i diów ruchu społecznego jest sekwencja opracowana przez Dawsona i Gettysa - rozpoczynająca się „wstępnego stadium niepokoju społecznego", przechodząca do „powszechnego stadium zbiorowejt cytacji" i „stadium organizacji formalnej", docierając w końcu do pewnego rodzaju końcowego pu „instytucjonalizacji". Cala sekwencja przedstawia nową formę instytucjonalną - sektę, prawo, i rodzaj struktury rodzinnej lub reformę polityczną37. Porównywalnym modelem dotyczącym i jest sugestywna sekwencja autorstwa Crane'a Brintona, obejmująca po kolei słabość gospodarcz lityczną dawnego ustroju w trakcie ogólnej prosperity; niezadowolenie pewnych grup, przede t kim intelektualistów; przekazanie władzy; rządy umiarkowanych; przejęcie władzy przez eksti i rządy terroru i cnoty; i w końcu okres rozluźnienia pewnych wymogów rewolucji, instytucjo niektórych elementów jej programu i powrót do wielu dawnych sposobów działania . Wielu I w ślad za pionierską pracą Prince'a, używało logiki sekwencji naturalnej dla wyjaśnienia i w trakcie i po katastrofach . Dahlke proponował typową sekwencję zdarzeń prowadzącą do i szek na tle rasowym . Ostatnio Meyersohn i Katz próbowali przedstawić naturalną historię pn wania się trendów . Większość z tych wyjaśnień nie określa, czy czasowo wcześniejsze stadia a runkami koniecznymi dla stadiów późniejszych. Aby zrozumieć różnicę pomiędzy podejściami wartości dodanej i naturalnej historii, po« analogii produkcji samochodu. W pewnym sensie stadia wartości dodanej mogą być potra naturalna historia. Ruda jest wytapiana przed uformowaniem żelaza; żelazo jest formowanej nałożeniem farby itd. Możliwe jest jednak, że sama farba została wyprodukowana przed mowaniem żelaza. Ta okoliczność komplikuje proste wyjaśnienie naturalnej historii. Musimy ti pod uwagę, że farba istniała - „uśpiona" jako determinanta - przed poprzedzającą ją dei tą. Earba może jednakże zostać „aktywowana" jako determinanta tylko po tym, jak żelazo i uformowane i przygotowane do malowania. W procesie wartości dodanej musimy więc rozróżnij między zajściem lub istnieniem zdarzenia bądź sytuacji a aktywacją tego zd lub sytuacji jako determinanty. Logika wartości dodanej implikuje czasową sekwencję aktywa minant, z których każda przed aktywacją może istnieć przez nieokreślenie długi okres. 1954-1955, t. 60, s. 213; J.W. Thompson, TheAftermath ofthe Black Death and the Aftermath oftheGn „American Journal of Sociology" 1920-1921, t. 32, s. 565. Na poziomie ruchów społecznych „rzadko zdi by ruch masowy był całkowicie jednorodny. Zwykle ukazuje pewne oblicza innych rodzajów ruchów, dwóch lub trzech naraz". E. Hoffer, The TrueBeliever, New York 1958, s. 26. 37 Zob. CA Dawson, W.E. Gettys, An Introduction to Sociology, New York 1929, s. 787-803. 38 Zob. C. Brinton, TheAnatomy of Revolution, New York 1958. Zob. także P.A. Sorokin, TheSoewkg, twa, Philadelphia 1925; L.P. Edwards, TheNaturalHistory ofRevolution, Chicago 1927; R.D. Hoppąl lutionary Process: A Frame of Reference for the Study of Revolutionary Movements, „SociaJ 1 t. 28, s. 270-279. 39 Zob. S.H. Prince, Catastrophe and Social Change, New York 1920. Nowsze wykorzystanie tej I W.H. Form, S. Nosów et al., Community in Disaster, New York 1958; L. Carr, Disaster and the i Concept of Social Change, op. cit., s. 207-218. 40 Zob. H.O. Dahlke, Race andMinority Riots -A Study in the Typology ofVU>lence, „Social fbrces" 1%1 B. Meyersohn, E. Katz, Notes on a Natural History ofFads, „American JournaJ of Sociology" 19, Szachowania zbiorowego 217 Iksama logika rządzi wyjaśnianiem epizodów zachowania zbiorowego. Proste podejście natural- tetorii do paniki wiązałoby się z wyjaśnieniem, w którym jedno zdarzenie lub sytuacja (np. zablo-mnie wyjść), pociągałoby drugie (narastanie strachu), a to z kolei trzecie (krzyk lub głośny ha-ij,apo nim jeszcze następne (ktoś zaczynający uciekać) itd. W ujęciu wartości dodanej te zjawi- łub sytuacje zostałyby aktywowane jako determinanty w pewnym czasowym porządku, lecz każda Ich mogłaby istnieć już wcześniej. Na przykład strach przed zamknięciem jest niemal uniwersal- Jękiem istniejącym od wieków. Jest jednak aktywowany jako determinanta paniki tylko wtedy, pojawią się już sprzyjający kontekst i napięcie strukturalne (niebezpieczeństwo). Nie muszą w danym momencie czasu wystąpić czynniki przyspieszające. Głośny wybuch mógł być slyszal- teeśniej, nie wywołując wcale popłochu. Jednak w momencie nagromadzenia pewnych determi- ?paniki możliwe jest przypomnienie i reinterpretacja tego wybuchu (czyli jego aktywacja jako de- nnanty) w świetle nowej sytuacji. Krótko mówiąc, logika wartości dodanej zakłada określoną se- Wicję aktywacji determinant, lecz nie zakłada określonej sekwencji empirycznego ustanowienia iraeń i sytuacji. ie p o j e d y n c z e empiryczne zdarzenia lub sytuacje mogą wreszcie odgrywać rolę kilku it zachowania zbiorowego. Na przykład poważny kryzys finansowy może wywołać powszechną fwację ekonomiczną (napięcie strukturalne), w tym samym czasie wywołując jedną lub więcej wych ekspresji (czynnik przyspieszający). Zadawnione rozłamy religijne, takie jak ten pomiędzy imi i katolikami, mogą być frustrujące dla każdej z grup (napięcie strukturalne); ten sam |hmoże nieść ze sobą wrogie wobec innych uczucia w obu grupach (uogólnione przekonanie), dnich warunkach te ukryte determinanty mogą zostać aktywowane, by przyczynić się do j ekspresji. Dlatego właśnie musimy zawsze jasno rozróżniać pomiędzy empirycznym zajściem Unieniem zdarzenia bądź sytuacji, a ich znaczeniem jako jednej lub większej liczby determinant pcesie wartości dodanej. Imienne psychologiczne i określenie zachowania zbiorowego. Nasz ^determinant odchodzi zdecydowanie od tradycyjnej analizy tłumów i innych zachowań zbioro-I obecnych w psychologii społecznej - w tradycji myślicieli takich, jak Tarde, Le Bon, Ross, id, Martin, EA. Allport, MacDougall i inni. Oni i ich uczniowie opierali się w swych analizach ?wszystkim na zmiennych psychologicznych, zarówno ich „powierzchownych" rodzajach, ta-pk imitacja, współczucie, „zaraźliwość", jak i „głębszych" typach, jak projekcja, regresja i prze-tienie więzi libidalnych. Mimo uznania znaczenia tych zmiennych psychologicznych w zachowaniu tłumu , aby odpowied-njjaśnić zachowanie zbiorowe, musimy wprowadzić determinanty na poziomie społecznym. Same (determinanty psychologiczne nie pozwolą nam odróżnić sytuacji, w których zmienne te się mani- % od tych, w których pozostają uśpione. Zilustrujmy tę kwestię w odniesieniu do mody. Nystrom mej próbie wyjaśnienia meandrów zachowań związanych z modą twierdził, że [...] Specyficznymi bodźcami czy też czynnikami związanymi z zainteresowaniem modą i zmianami ?modzie, obok materialnych powodów zmiany pojawiających się wraz z końcem każdej pory roku, są ?radzenie i zmęczenie obowiązującą modą, ciekawość, pragnienie bycia innym lub pewność siebie, bunt przeciw konwencjom, względy towarzyskie i naśladownictwo [...] . fcienne były na gruncie psychologicznym kwestionowane. Zob. krytyka Browna pojęć takich, jak „reakcja I,„bliski kontakt", „zaraźliwość", „ułatwienie społeczne". G. Brown, MassPhenomena, [w:] Handbook of HSocioloyy, red. G. Lindzey, op. cit., s. 843. EOnffumanFinery, London 1947, s. 50. kaliza zachowania zbiorowego 217 fz sama logika rządzi wyjaśnianiem epizodów zachowania zbiorowego. Proste podejście natural-ląj historii do paniki wiązałoby się z wyjaśnieniem, w którym jedno zdarzenie lub sytuacja (np. zablo-mnie wyjść), pociągałoby drugie (narastanie strachu), a to z kolei trzecie (krzyk lub głośny ha-i), a po nim jeszcze następne (ktoś zaczynający uciekać) itd. W ujęciu wartości dodanej te zjawi-Jub sytuacje zostałyby aktywowane jako determinanty w pewnym czasowym porządku, lecz każda ich mogłaby istnieć już wcześniej. Na przykład strach przed zamknięciem jest niemal uniwersal-aem istniejącym od wieków. Jest jednak aktywowany jako determinanta paniki tylko wtedy, (pojawią się już sprzyjający kontekst i napięcie strukturalne (niebezpieczeństwo). Nie muszą iret w danym momencie czasu wystąpić czynniki przyspieszające. Głośny wybuch mógł być słyszal-pwcześniej, nie wywołując wcale popłochu. Jednak w momencie nagromadzenia pewnych determi-paniki możliwe jest przypomnienie i reinterpretacja tego wybuchu (czyli jego aktywacja jako de-ity) w świetle nowej sytuacji. Krótko mówiąc, logika wartości dodanej zakłada określoną se-aktywacji determinant, lecz nie zakłada określonej sekwencji empirycznego ustanowienia !eń i sytuacji. ftwne pojedyncze empiryczne zdarzenia lub sytuacje mogą wreszcie odgrywać rolę kilku minant zachowania zbiorowego. Na przykład poważny kryzys finansowy może wywołać powszechną ekonomiczną (napięcie strukturalne), w tym samym czasie wywołując jedną lub więcej h ekspresji (czynnik przyspieszający). Zadawnione rozłamy religijne, takie jak ten pomiędzy itami i katolikami, mogą być frustrujące dla każdej z grup (napięcie strukturalne); ten sam może nieść ze sobą wrogie wobec innych uczucia w obu grupach (uogólnione przekonanie), iednich warunkach te ukryte determinanty mogą zostać aktywowane, by przyczynić się do j ekspresji. Dlatego właśnie musimy zawsze jasno rozróżniać pomiędzy empirycznym zajściem lieniem zdarzenia bądź sytuacji, a ich znaczeniem jako jednej lub większej liczby determinant lie wartości dodanej. ienne psychologiczne i określenie zachowania zbiorowego. Nasz ^determinant odchodzi zdecydowanie od tradycyjnej analizy tłumów i innych zachowań zbioro-I obecnych w psychologii społecznej - w tradycji myślicieli takich, jak Tarde, Le Bon, Ross, I Martin, EA. Allport, MacDougall i inni. Oni i ich uczniowie opierali się w swych analizach Ibwszystkim na zmiennych psychologicznych, zarówno ich „powierzchownych" rodzajach, ta-pk imitacja, współczucie, „zaraźliwość", jak i „głębszych" typach, jak projekcja, regresja i prze-nenie więzi libidalnych. Mimo uznania znaczenia tych zmiennych psychologicznych w zachowaniu tłumu , aby odpowied-UJaśnić zachowanie zbiorowe, musimy wprowadzić determinanty na poziomie społecznym. Same determinanty psychologiczne nie pozwolą nam odróżnić sytuacji, w których zmienne te się manili od tych, w których pozostają uśpione. Zilustrujmy tę kwestię w odniesieniu do mody. Nystrom mej próbie wyjaśnienia meandrów zachowań związanych z modą twierdził, że H-.) Specyficznymi bodźcami czy też czynnikami związanymi z zainteresowaniem modą i zmianami Miodzie, obok materialnych powodów zmiany pojawiających się wraz z końcem każdej pory roku, są Budzenie i zmęczenie obowiązującą modą, ciekawość, pragnienie bycia innym lub pewność siebie, ?mt przeciw konwencjom, względy towarzyskie i naśladownictwo (...) . hienne byty na gruncie psychologicznym kwestionowane. Zob. krytyka Browna pojęć takich, jak „reakcja W,.bliski kontakt", „zaraźliwość", „ułatwienie społeczne". G. Brown, Moss Phenomena, [w:] Handbook of fSoaology, red. G. Lindzey, op. cit., s. 843. WĄOnHumanFineryr, London 1947, s. 50. 218 CO Na takie zasadniczo psychologiczne wytłumaczenie Bell odpowiada: Jest ono na pewno wystarczająco prawdziwe aż do pewnego momentu; mamy tu dostateczny katalog I ludzkich bodźców, który jednak pozostawia niewątpliwie wiele bez wytłumaczenia. Dlaczego np. te I bodźce wygasły wśród mężczyzn, trwając cały czas wśród kobiet w początku XIX w., dlaczego nie były 1 obecne w Chinach aż do naszych czasów? Mamy tu być może właściwe wyjaśnienie stanów umysłu, I ale nie mamy powodów je wywołujących, które same w istocie napędzają modę. Możemy jedynie wjjH ciągnąć wniosek, że ludzka natura podlega modzie . Podobnie jak same epizody zachowania zbiorowego zmienne psychologiczne, takie jak sugea projekcja, wypieranie i fetyszyzm są po części wytworem determinant społecznych. Stosując podej&l socjologiczne, zapytamy: w jakich okolicznościach te psychologiczne zmienne pojawiają siej menty zachowania zbiorowego? [...] ? Claus Offe NOWE RUCHY SPOŁECZNE: PRZEKRACZANIE GRANIC POI INSTYTUCJONALNEJ* Wiatach siedemdziesiątych socjologowie polityki i politolodzy, analizując zmieniające sięl ry i dynamikę polityki w Europie Zachodniej, zaobserwowali łączenie się politycznych ip tycznych sfer życia społecznego. Zakwestionowano dalszą analityczną użyteczność tradyc; chotomicznego podziału na „państwo" i „społeczeństwo obywatelskie". Ów proces łączenian dostrzeżony nie tylko na poziomie globalnego porządku socjopolitycznego, lecz także na pozio chowań obywateli i aktorów politycznych. Poczęła zacierać się linia podziału, która „politycznej sięwzięcia i sposoby działania odróżnia od „prywatnych" (np. moralnych i ekonomicznych)] Dostrzec można istotne zmiany modelu rozwoju politycznego rozwiniętych społeczeństw du. W miarę jak polityka państwa uzyskuje bezpośredni i dostrzegalny wpływ na życie obyi buja oni odzyskać szerszą kontrolę nad elitami politycznymi, stosując środki często postr: niezgodne z podtrzymywanym porządkiem instytucjonalnym. Od połowy lat osiemdziesifl konserwatywnych badaczy opisuje ten cykl jako szkodliwy i niebezpieczny. Ich zdaniem, i wadzić do kumulatywnego niszczenia autorytetów politycznych, a nawet zdolności rzą u Ibidem, s. 52. * Fragm. tekstu zamieszczonego w: Władza i społeczeństwo. Antologia tekstów z zakresu i przekład P. Karpowicz, wybór i oprać. J. Szczupaczyński, Warszawa 1995. C. Offe )m mchy społeczne. vą podjęte efektywne s'rodki, które uchronią życie ekonomiczne od drobiazgowych i kierowa-i ambicjami interwencji politycznych. Pozwoliłoby to uchronić elity polityczne od presji i dzia-djrateli. Innymi słowy, proponowane rozwiązanie jest restryktywnym przedefilowaniem tego, wina i należy uważać za „polityczne", opiera się na eliminacji z programu rządu tych wszyst-ispraw, praktyk, działań i zakresów odpowiedzialności, które zostały określone jako usytuowane wnątrz" właściwej sfery polityki. Jest to neokonserwatywny projekt oddzielenia sfery politycznej (niepolitycznej. (...) nzostając w oczywisty sposób w opozycji w stosunku do treści owego neokonserwatywnego pro-\ polityka nowych ruchów społecznych podziela z jego autorami ważny, z analitycznego punktu talia, pogląd: konflikty i sprzeczności w obrębie rozwiniętego społeczeństwa przemysłowego nie Rbyć nadal zadowalająco rozwiązywane poprzez etatyzację, regulacje polityczne oraz włączanie lir większej liczby spraw i żądań do programu biurokratycznych przywódców. Jest to, podzielana Bneokonserwatywnych polityków oraz nowe ruchy społeczne, analityczna przesłanka, od której poczyna się rozchodzenie obu stron w przeciwnych kierunkach. Neokonserwatywny projekt próbu-pzywrócić takie niepolityczne, bezwarunkowe i niepoważne podstawy społeczeństwa obywatelskie-(ak: własność, rynek, etyka pracy, rodzina, prawda naukowa. Chce w ten sposób zabezpieczyć bar-Hograniczone, a więc także bardziej trwale sfery poddane władzy państwa, które nie będą przecią-ibstytucji politycznych. Dla odmiany polityka nowych ruchów społecznych próbuje upolitycznić społeczeństwa obywatelskiego sposobami, które nie są ograniczane przez kanały wpływu na ;zne i przedstawicielskie instytucje polityczne, chcąc przez to odtworzyć społeczeństwo ikie uniezależnione od regulacji, kontroli i interwencji państwa. Aby uniezależnić się od pań-aeństwo obywatelskie, zwłaszcza jego instytucje pracy, produkcji, dystrybucji, stosunki relacje z naturą -jego standardy racjonalności i postępu muszą podlegać upolitycznieniu, itycznienie może nastąpić poprzez działania, które należą do sfery pośredniej pomiędzy pry-wysilkami i zainteresowaniami z jednej strony, a instytucjonalnymi, usankcjonowanymi przez sposobami uprawiania polityki z drugiej strony. [...] paradygmat Inioeuropejskiej polityce lat powojennych, aż do początku lat siedemdziesiątych, kluczowymi były zagadnienia wzrostu gospodarczego, dystrybucji i bezpieczeństwa. (...) Społeczny, eko-sny i polityczny porządek został zbudowany w końcu lat czterdziestych i na początku pięćdzie-wokół szerokiego liberalno-demokratycznego consensusu - koncepcji państwa dobrobytu, któ-byfa podważana przez jakąkolwiek znaczącą siłę polityczną ani z prawa, ani z lewa. Ta ugoda nie tylko opierała się mocno na „posttotalitarnym consensusie", lecz była także sankcjono-wzmacniana przez międzynarodową konfigurację sil, jaka wyłoniła się po II wojnie światowej, wda ta dotyczy przynajmniej trzech podstawowych elementów powojennej ugody ustrojowej, 'przyjęto ze względu na ich wpływ na ogólny wzrost i bezpieczeństwo. Po pierwsze, niezależnie od marginalnych elementów konsultacji, obowiązkowego planowania i nacjonalizacji, decyzje Btycyjne pozostały w rękach właścicieli i menedżerów operujących na wolnym rynku zgodnie z kry-riami zysku. Tej swobody posiadania i inwestowania nie uzasadniano w kategoriach filozofii moral-flipraw naturalnych, lecz w „funkcjonalnych" kategoriach wzrostu i wydajności, której w porówny-«top stopniu nie mogły zapewnić żadne inne instytucje. ft drugie, kapitalizm jako mechanizm wzrostu został uzupełniony przez zorganizowany świat pra-yjako mechanizm dystrybucji i bezpieczeństwa socjalnego. Powszechne zainteresowanie wzrostem silnymi dochodami wyjaśnia zarówno gotowość zorganizowanego świata pracy do rezygnacji z dale-sifżnych projektów zmiany społecznej na rzecz ugruntowanej pozycji w procesie podziału docho- 220 dów, jak i gotowość inwestorów do przyznania takiej pozycji światu pracy. Obrazem podzielany obie strony było społeczeństwo „dodatniej sumy" (positiv sum), w którym możliwy jest ciągłyi uważany za stan pożądany i zadowalający (wymagało to zaakceptowania przez kapitał silne/ j związków zawodowych, a także „systemowej lojalności" ze strony związków zawodowych i partii^ listycznych). Trzeci z najważniejszych elementów ustrojowego planu w okresie powojennym (wziętymi padku Niemiec, podobnie jak dwa poprzednie, z Republiki Weimarskiej) był formą politycznej^ kracji - opartej na zasadzie reprezentacji i współzawodnictwie partii politycznych. Inst) mokratyczne pozwalały ograniczać liczbę konfliktów przenoszonych ze sfery społeczeństwa o telskiego na arenę polityki państwowej. Było to szczególnie istotne zwłaszcza tam, gd w przypadku Niemiec, istniał ?\e>oki Tozdźwięk oY&anizac^}^ pomiędzy zbiorowymi ató,w zentującymi interesy społeczne (takimi jak związki zawodowe, pracodawcy, Kościoły itp.) a ] politycznymi, koncentrującymi się, zgodnie z zasadą catch-all party, na zdobywanie głosów ii w parlamencie i rządzie. Ukryte socjologiczne założenie, leżące u podstaw ustrojowej organizacji państwa dobrobytu i lo, iż wzory życia skoncentrowane wokół „prywatności", a więc rodziny, pracy i konsumpcji, i energię i aspiracje większości obywateli. Wobec tego uczestnictwo w konflikcie wokół polityki \ będzie przedmiotem marginalnego zainteresowania większości społeczeństwa. Ta ustrojowa ( obszarów działania kapitału i pracy, państwa i społeczeństwa obywatelskiego, została skon z centralnym usytuowaniem takich wartości, jak: wzrost, dobrobyt i dystrybucja. Dynamiczną s temu polityczno-ekonomicznego stanowiła produkcja przemysłowa oraz napędzające ją inno daniem stojącym przed polityką państwa było zapewnienie bezpieczeństwa, a przez to warunków,! rych ów dynamiczny proces mógł się dokonywać. (...) Dwie dekady powojenne, w których dominował paradygmat szerokiego sojuszu na rzecz i i bezpieczeństwa, nie były oczywiście pozbawione konfliktów społecznych i politycznych. Bytb okres, w którym ustanowiono bezsporne porozumienie społeczne co do interesów i, co za tym id do przedmiotu, aktorów i instytucjonalnych sposobów rozwiązywania konfliktów. Kluczowym) miotem zainteresowań byl wzrost gospodarczy, awans w indywidualnej i kolektywnej konsumpt oraz prawna ochrona statusu socjalnego. Dominującymi aktorami sceny publicznej były wysp wane, potężne i wysoce zinstytucjonalizowane organizacje oraz partie polityczne. Przetargz rywalizacja partyjna oraz reprezentatywny rząd byty w rzeczy samej wyłącznymi mechanizm wiązywania konfliktów społecznych i politycznych. Wszystko to było wspierane przez „fc telską", która podkreślała wartość mobilności społecznej, życia prywatnego, konsumpcji, i talnej racjonalności, autorytetu i porządku, pomniejszając znaczenie uczestnictwa polityca Dominację tych problemów, aktorów oraz instytucjonalnych sposobów rozwiązywania k wzmacniała nieobecność (a raczej gwałtowna eliminacja w latach pięćdziesiątych) konfl gąjących wzdłuż nietypowych linii podziałów (cross-cutting issues), alternatywnych sposo wiązywania oraz zbiorowych podmiotów niemieszczących się w ramach wzrostu i bezpk Przy końcu tej dekady sprawy i rzecznicy socjalizmu, neutralizmu, jedności narodowej, ] ści obywatelskiej i demokracji ekonomicznej stracili zasadniczo na znaczeniu. Jako \ logiczną interpretację rzeczywistości spoleczno-politycznej głoszono nie tylko im poi z amerykańskich nauk społecznych tezę o „końcu ideologii", lecz także diagnozę obwieś* nieć konfliktów politycznych". Częściowo reakcyjna, a częściowo postępowa pod względem id alnym krytyka wartości społeczeństwa konsumpcyjnego nie była w stanie wywrzeć wpływu^ wą podstawę powojennego i posttotalitarnego dobrobytu kapitalistycznego. bwe ruchy społeczne: przekraczanie granic polityki instytucjonalnej 221 r paradygmat Wtoprezentacja układu wartości, aktorów, sprawi instytucji „starej polityki" może dostarczyć nam odstaw porównania „nowego paradygmatu". Większa część społeczno-naukowej literatury, zajmującej iBowymi zagadnieniami i ruchami społecznymi, podkreśla po prostu brak ciągłości, używając takich t, jak „nowe ruchy protestu", „nowa polityka", „nowy populizm", „neoromantyzm", „antypoli-r,„nieortodoksyjne zachowania polityczne" czy „polityka nieporządku". Wliteraturze tej jako „nie-icjonalne" opisuje się środki, poprzez które rozwiązywane są konflikty w obrębie polityki nowego ld>gmatu. Najszerszym, choć tylko hasłowym mianem, za pomocą którego aktywiści nowych ru-m odnoszą się do „nowej polityki", jest termin „ruchy alternatywne" Jest on pozbawiony treści, Klobnie jak „anty-ekonomia", „anty-instytucje", czy „anty-publiczny" (Gegenóffenlichkeit). M/owe ruchy upolityczniły zagadnienia, które z trudem dają się ująć w obrębie dualistycznego uni-(fsurn społecznych działań leżącego u podstaw liberalnej teorii polityki. Oznacza to, że tam, gdzie j& liberalna przyjmuje, iż wszystkie działania mogą być kategoryzowane jako „prywatne" lub „pupie" (w tym drugim przypadku można je w uzasadniony sposób nazwać „politycznymi"), nowe społeczne umieszczają siebie w trzeciej, pośredniej kategorii. Roszczą one sobie prawo do takiej by, która nie jest ani „prywatna" (prywatna w sensie wyłączenia z obszaru prawomocnych ingeren-pnych osób), ani publiczna (w sensie uznawania za przedmiot prawomocnych oddziaływań ze ^politycznych instytucji i aktorów). Sfera ta składa się z istotnych dla zbiorowości rezultatów ^eznych efektów działań ze strony aktorów zarówno prywatnych, jak i instytucjonalno-politycz- wymienieni aktorzy nie mogą wszakże ponosić odpowiedzialności za owe rezultaty na drodze 8j lub instytucjonalnej. Przestrzeń działania owych ruchów jest obszarem polityki nieinstytucjo-j, której nie przewidywała ani doktryna, ani praktyka liberalnej demokracji i państwa dobrobytu. IWorzy to problem pojęciowy: co w odróżnieniu od „prywatnego" sposobu działania nazywamy filyką nieinstytucjonalną? W tym wypadku precyzja okazuje się szczególnie istotna, gdyż termin ruchy społeczne" jest często używany w sposób, który obejmuje tym pojęciem także prywatne y o charakterze religijnym lub ekonomicznym. Minimalnym warunkiem użycia słowa „politycz-irstosunku do pewnych sposobów działania jest stwierdzenie aktora, że stosowane przez niego i mogą być uznane za prawomocne, a jednocześnie efekty działań dotyczą szerszej zbiorowości, takie ruchy społeczne, które posiadają wyżej wymienione cechy, możemy uznać za polityczne interesujące nas w tych rozważaniach. Nie jest tak natomiast w przypadku dwóch granicz- reprezentowanych przez nowe sekty religijne oraz terroryzm. Te rozróżnienia zostały [tedstawione w poniższej tabeli (s. 222). Jeśli chodzi o stosowane środki, to ruchy typowo społeczne (np. sekty, ruchy propagujące określo- rstyi życia, kulturowe tradycje lub praktyki) używają takich legitymizowanych i uznawanych form teiania, jak prawnie gwarantowana wolność praktyk religijnych i kulturowych. Na poziomie celów ?eJiy te nie zmierzają do uznania swych specyficznych wartości i dążeń za istotne dla szerszej zbio- ... . • : -.? U. K.W. Brandt, Neue soziale Bewegungen, Opladen 1982. U. K. Hildebrandt, R.J. Dalton, Die neue Politik, „Politische Vierteljahresschrift" 1977, nr 18. Mi. I Habermas, Strukturwandel der Óffentlichkeit: Untersuchungen iiber eine Kategorie der biirgerlichen Kllsckaft, Neuwied 1962; B. Marin, Neuer Populismus and Wirtschaflspartnerschaft, „Ósterreichische Zeit-piflffirPolitikwissenschaft" 1980, nr 9. U>. U, Schimank, Neoromantischer Protest im Spatkapitalismus: Der Widerstand gegen Stand- und Land-hjts-vemdung, Bielefeld 1983. 3H>. S. Berger, Politics and Anti-Politics in Western Europę in the Seventies, „Daedalus" 1979, nr 180. S>b. A. Marsh, Protest andPolitical Consciousness, London 1977. 222 cele środki/aktorzy nie legitymizowane przez polityczną wspólnotę legitymizowane nie obowiązujące w ramach szerokiej zbiorowości (jeśli zostaną osiągnięte) „prywatne zbrodnie" spoteczno-kulturowe ruchy, np. religijne lub eskapistyczne obowiązujące „terroryzm" ruchy „społeczno-polityc rowości, lecz po prostu domagają się, aby zezwolono im cieszyć się ich prawami i wolnościami. I w przypadku całkowitej sprzeczności pomiędzy kulturowymi wartościami i formami życia tychi a wartościami i formami życia szerszej zbiorowości, ruchy te nie próbują tej zbiorowości i rzucać, raczej usiłują wycofać się do sfery prywatnej, gdzie ich styl życia może być praktyków dzieje się to w wielu komunach wiejskich). Ruchy, o których mowa, nie próbują używać swych ] realizacji społecznie istotnych celów. Odwrotną sytuację odnajdujemy w grupach terrorystycznych. Stosowane przez nie śr mocy nie są przez szeroką zbiorowość uznawane za legalne i uzasadnione. Dotyczyło to np. grup, jak Frakcja Czerwonej Armii (RAF) w Niemczech Zachodnich oraz Czerwone Brygady ( Włoszech. Co jest interesujące, grupy te, z wyjątkiem początkowej fazy istnienia, nie podje ku, aby zdobyć pozycję „politycznych" aktorów i uzyskać legitymizację stosowanych środka łania. Z drugiej strony, ich cele są całkiem konwencjonalnie, by nie rzec absurdalnie i nien nie „polityczne". W przypadku przytoczonych ugrupowań jest to zwycięstwo w antyimperia nej, rewolucyjnej wojnie, której rezultaty były ewidentnie wiążące dla całej społeczności w i niemal elementarny. W przeciwieństwie do tych dwóch zjawisk ruchy społeczne można określić jako ruchy ( uznania siebie przez szerszą zbiorowość za politycznych aktorów - chociaż ich formy działa cieszą się legitymizacją ze strony utrwalonych instytucji politycznych. Ruchy te zmierzają ioi których osiągnięcie miałoby istotne znaczenie nie tylko dla samego ruchu, lecz i dla społeczefl jako całości. W dalszym ciągu skupię się na czterech spośród tych ruchów - tych, które wydają się najbani istotne, jeśli uwzględnić ich sukcesy mobilizacyjne oraz wpływ polityczny. Są to ruchy ekoW (włączając tu zagadnienia dotyczące nie tylko środowiska naturalnego, lecz i miejskiego), rucM niące praw człowieka (w tym ruchy feministyczne), czyli ruchy walczące o ochronę tożsamośc( ności oraz o równe traktowanie ludzi niezależnie od ich płci, wieku, koloru skóry, używa czy miejsca zamieszkania. Dalej ruchy pacyfistyczne i pokojowe oraz ruchy zaangażowane w, tywną", „wspólnotową" produkcję i dystrybucję dóbr oraz usług. Zbadajmy najpierw wspólne,d terystyczne cechy tych ruchów. Cechy te przejawiają się wyraźnie w wartościach, sposób; nia, aktorach oraz zagadnieniach podejmowanych przez te ruchy. Podstawowe pola aktywności nowych ruchów społecznych przejawiają się w zainti terytorium (fizycznym), „światem życia" (takim jak ludzkie ciało, zdrowie, tożsamość i otoczeniem sąsiedzkim, miejskim środowiskiem, dziedzictwem kulturalnym, etnicznym, nai językowym i tożsamością w tych zakresach; fizycznymi warunkami życia i przeżycia gatiul kiego jako całości. Owe zainteresowania, chociaż różnorodne i niespójne, mają wspólne źródło w pewnych t Wartości te nie są same w sobie nowe, lecz w ramach nowych ruchów społecznych uzyskaj wyraz i akcenty. Najbardziej znaczącymi wśród tych wartości są autonomia i tożsamość («o| Kruchy społeczne: przekraczanie granic polityki instytucjonalnej 223 mizacanymi korelatami, takimi jak decentralizacja, samozarządzanie, samopomoc) jako przeciw-Iwienie manipulacji, kontroli, zależności, biurokratyzacji itp. frzecim elementem nowego paradygmatu jest sposób działania nowych ruchów społecznych. Zawieli zwykle dwa aspekty: 1) sposób, w jaki jednostki ludzkie działają razem, aby stworzyć wspólnotę to „wewnętrzny sposób działania") i 2) metody, za pomocą których ruchy te konfrontują się ze zewnętrznym oraz z przeciwnikami politycznymi („zewnętrzny sposób działania"). Aspekt pierw-italjuż określony poprzez termin „ruchy społeczne"; sposób, w jaki pewna liczba jednostek staje irowym aktorem, urzeczywistnia się ad hoc, jest wysoce niesformalizowany, nieciągly, uzależniony ;tu, a także egalitarny. Mówiąc inaczej, nowe ruchy społeczne nie wyłaniają swych reprezentan-i urzędników, nie kształtują ról członkowskich, obowiązkowych składek, programów i platform, mchy społeczne tworzą uczestnicy (participants), podejmowane akcje, ochotnicy-agitatorzy, nie-sieci współdziałania, wolontariusze i dobrowolne datki. „Wewnętrzne metody działania" nowych społecznych nie opierają się na organizacyjnej zasadzie zróżnicowania ani w układzie horyzon-(uczestnicy - osoby pozostające na zewnątrz), ani wertykalnym (liderzy - członkowie wyżsi ran-?? „szarzy członkowie"). Odróżnia to nowe ruchy społeczne od tradycyjnych form organizacji politycz-Co więcej, różnice te zwiększają się, gdyż wydaje się, że istnieje silna tendencja do zmniejszania da, czyli do łączenia ról publicznych z prywatnymi, zachowań instrumentalnych z ekspresyj-;wspólnoty z organizacją, zwłaszcza zaś do ustanowienia słabej, w najlepszym wypadku przejścio-iidemarkacyjnej pomiędzy rolami „członków" i „formalnych liderów". iii chodzi o zewnętrzne formy działania, to spotykamy tutaj taktykę demonstracji i inne postacie wykorzystaniem fizycznej obecności dużej liczby osób. Ta taktyka protestu ma na celu mobiliza-;opinii publicznej poprzez środki przeważnie legalne, acz „niekonwencjonalne". Pozytywne aspekty artykułowane są zazwyczaj w formie negatywnej, tak pod względem logicznym, jak i wer-Świadczą o tym takie kluczowe słowa, jak: „nigdy", „nigdzie", „koniec", „stop", „zamrozić", „precz" itp. Taktyka protestu i żądań wskazuje, iż zmobilizowana grupa działających osób siebie jako sojusz stworzony ad hoc i często koncentrujący się na pojedynczym zadaniu, pozostawiający dużo miejsca dla szerokiego wachlarza przekonań osób podejmujących ówpro-nie jest to grupa zainteresowana organizacyjnie, a nawet ideologicznie. Ten sposób działa-ituje zarazem pryncypialny i niepodlegający negocjacjom charakter celów. Pakt ten można jako zaletę, lecz jednocześnie jako konieczność wynikającą ze stosunkowo prymitywnej organizacyjnej ruchów. ichy społeczne odnoszą się do innych politycznych aktorów i przeciwników nie w kategoriach mpromisu, reform, poprawy czy stopniowego postępu, który może przynieść stopniowy zorganizo-?pacislc. lecz raczej ostrych antynomii, takich jak: tak/nie, my/oni, pożądane/niemożliwe do tole-mia, zwycięstwo/klęska, teraz lub nigdy. Oczywiście taka „logika progów" utrudnia praktykę poli-mef>o dialogu i taktykę stopniowej zmiany. Ruchy, o których mowa, nie są w stanie prowadzić nego-\gdyż w zamian za obietnice czynione pod wpływem swych żądań nie mają nic do zaoferowania, np. obiecywać niższego poziomu zużycia energii w zamian za przerwanie realizacji projek-irzystania energii nuklearnej - tak jak związki zawodowe mogą obiecywać ograniczenie rosz-|f placowych w zamian za gwarancje zatrudnienia. Dla tych ruchów charakterystyczny jest brak cech formalnej organizacji, przede wszystkim możliwa wdrażania decyzji podjętych przez ich reprezentantów, przez co formalne organizacje wchodzą-ptymi ruchami w porozumienia nigdy nie mogą być pewne, czy umowy będą dotrzymane. Zwykle pyte pozbawione są też spójnego systemu zasad ideologicznych i sposobów interpretacji rzeczywi-Hz których mógłby wynikać obraz pożądanej organizacji społeczeństwa i konkretne sposoby jej Bywistnienia. Tylko wtedy, gdy omawiane przez nas ruchy społeczne dysponowały taką ideolo-ptią teorią rzeczywistości oraz swego miejsca wjej zmienianiu, można by oczekiwać kalkulacji dłu- 224 gofalowych korzyści i doraźnych strat, racjonalności taktycznej oraz zdolności do zawierania sojua Nowe ruchy społeczne nie są skłonne do negocjacji, ponieważ przedmiot swojego zainteresowłB uważają za tak uniwersalny i priorytetowy, że żadnej z jego części nie da się w uzasadniony sposół pominąć bez zanegowania istoty zagadnienia (są to kwestie związane z takimi wartościami jak „pni życie" lub „tożsamość"). Jeśli wreszcie chodzi o uczestników nowych ruchów społecznych, najbardziej charakterystyca jest to, że swojej autoidentyfikacji nie opierają oni ani na utrwalonych schematach politycznych (lei ca/prawica, liberalizm/konserwatyzm), ani na częściowo z nimi skorelowanych zróżnicowaniach* cjoekonomicznych (takich jak klasa robotnicza/klasa średnia, ubogi/bogaty, ludność wiejska/ludnś miejska). Obszar konfliktu politycznego jest raczej określany w kategoriach zainteresowań santy ruchu, takich jak pleć, wiek, społeczność lokalna itp. W przypadku ruchów pokojowych i środow pojęcia ludzkości używa się jako określonej całości. Nacisk na socjoekonomiczne (klasowe) i ] (ideologiczne) odniesienia nowych ruchów społecznych nie jest ostry na poziomie ich samoident] (co odróżnia je od ruchów „starych" i stanowi część ich „nowości"). Z pewnością nie oznacza to ? że baza społeczna i praktyka polityczna tych ruchów jest w kategoriach klasowych i ideologiczn czywiście amorficzna i heterogeniczna. Ich baza społeczna składa się z trzech zdecydowaniem cych się segmentów struktury społecznej, a mianowicie z: 1) nowej klasy średniej, zwłaszcza t członków, którzy pracują w zawodach związanych ze świadczeniem ludziom usług oraz z ! publicznym; 2) części członków „starej" klasy średniej; 3) ludzi, którzy znajdują się pozai pracy lub na jego peryferiach (bezrobotni, studenci, gospodynie domowe, emeryci itp.). Nowy paradygmat dzieli obszar działań na trzy strefy: a) prywatną, b) polityki nieinst; c) polityki instytucjonalnej, i uznaje sferę „politycznych działań wewnątrz społeczeństwa < skiego" za własną przestrzeń, która stanowi wyzwanie zarówno dla działań prywatnych, jak U instytucjonalno-politycznych. Jeżeli zdefiniujemy paradygmat jako konfigurację aktorów, podejmowanych zagadnień, w i sposobu działania w sytuacji konfliktu społeczno-politycznego, to nowy i stary paradygmat* przedstawić w następujący sposób: stary paradygmat nowy paradygmat aktorzy społeczno-ekonomiczne grupy w swoim wfasnym interesie grupowym i angażujące się w konflikty w strefie podziału społeczno-ekonomiczne grupy dzlaiająat jako określone grupy, lecz w imieniu s zbiorowości kwestie wzrost gopodarczy i dystrybucja, bezpieczeństwo militarne i społeczne, kontrola społeczna zachowanie pokoju, środowiska naturaln praw jednostki, niewyalienowane formyp wartości wolność i bezpieczeństwo prywatnej konsumpcji i awansu materialnego autonomia jednostki i jej tożsamość-| opozycja wobec scentralizowanej kontroli| a) wewnętrzny: formalna organizacja, masowe zrzeszenia delegujące I sposób IrePrezentacie (d ała ' Ib) zewnętrzny: pluralistyczne lub a) wewnętrzny: nieformalność i spontaniczność, niski stopień pio // poziome) dyferencjacji ról Ib) zewnętrzny: polityka protestu współzawodnictwo partii politycznych, ) reguta większościowa w terminach negacji status quo 225 (hyspołeczne-struktury \n statu nascendi Piotr Sztompka RUCHY SPOŁECZNE - STRUKTURY IN STATU NASCENDr Nigdzie wzajemność między jednostką i strukturą społeczną nie jest teoretycznie i empirycznie bardziej oczywista niż w działaniu ruchów społecznych . Ininiejszym artykule skoncentruję się na procesach tworzenia struktury przez ruch i w ru-Iłwszczególności na wzajemnych relacjach obu tych procesów- zewnętrznej i wewnętrznej morfo- sy, Dokonując analizy, posłużę się serią dziesięciu modeli, od najprostszych, najbardziej abstrak-dpo najbardziej złożone i konkretne, stopniowo przybliżając się do empirycznej rzeczywistości scznej. ifodele posłużą jako heurystyczne sposoby rozwikłania zasadniczych mechanizmów budowania Łury, próbując tym samym wnieść wkład nie tylko do teorii ruchów społecznych, ale także ogól-iejszej teorii procesu morfogenezy. i społeczny jako podmiot zmiany strukturalnej pjfowo pominiemy wewnętrzną budowę struktury, traktując ruch jako rodzaj czarnej skrzynki ntrując się wyłącznie na wpływie wywieranym przezeń na „zewnętrzne struktury" spoleczeń-[rkzątkowy, najprostszy model można wyprowadzić z typowych definicji ruchów społecznych, „zbiorowe przedsięwzięcia podejmowane dla ustanowienia nowego porządku życia", „zbiorowe przedsięwzięcia zmierzające do dokonania zmian w porządku społecznym", „zbiorowe wysiłki podejmowane w celu przekształcenia norm i wartości", „zbiorowe, stosunkowo ciągłe działanie na rzecz zmian lub przeciwstawienia się zmianom w społeczeństwie lub grupie", „zorganizowane wysiłki grup osób na rzecz zmiany społecznej", „zbiorowe wysiłki celem kontrolowania zmiany lub przekształcenia jej kierunku". TJtul oryg. Sodal Movements: Structures in Statu Nascendi, pierwodruk „International Revue of Sociology" IS89, nr 2, przektad A. Matek. ^?Zurcher, D.A. Snów, Collective Behauior: Sodal Mouements, [w:] Sodal Psychology: Sociological Perspec-Ł, New York 1981, s. 447. IBlumer, Collectwe Behavior, [w.) Prindples ofSodology, red. A McLung Lee, New York 1951, s. 199. Hg.E. Lang, Collectwe Dynamics, New York 1961, s. 507. NlSmelser, The Theory of Collectwe Behawor, New York 1962, s. 3. Iflimer, L.M Killian, Collectwe Behamor, Englewood Cliffs 1957, s. 246. ILuhman, The Sociological Outlook, Belmond Wadsworth 1982, s. 460. Sodal Moiwment and Sodal Change, red. R.H. Lauer, Carbondale 1976, s. XIV. 226 R Szti Podsumowując zatem istotę definicji, można stwierdzić, że ruch społeczny to dokonywani przynajmniej próba dokonania pewnych zmian w zewnętrznych strukturach społeczeństwa. 6^ nie można to przedstawić w formie następującego schematu: EMERGENTNA LUB RUCH SPOŁECZNY ----------------------------------? ZMODYFIKOWANA STRUKTURA liel ZEWNĘTRZNA MORFOGENEZA W tym najprostszym modelu podstawową właściwością ruchu jest jego skuteczność w pi( wprowadzania zmian strukturalnych w społeczeństwie. Możemy nazwać tę własność po tej łem strukturacji. Istnieją dwie modalności tego potencjału: zakłócający (destrukcyjn twórczy (konstruktywny). Zazwyczaj w celu dokonania strukturalnych innowacji ruch musi i a przynajmniej osłabić istniejące struktury. Zdolność ta stanowi zakłócający potencjał ruchu. miast zdolność wprowadzania nowych strukturalnych regulacji można określić jako twórczy [ ruchu. Niektóre ruchy pomijają potencjał kreatywny, wykorzystując jedynie jego zakłócający, < żujący wpływ. Ruchy pozbawione potencjału kreatywnego są w pewnym sensie ułomne, ruch musi wykorzystywać podwójny potencjał: destrukcyjny i konstruktywny, aby stać się rud storycznie znaczącym. Potencjał strukturacji, zarówno destrukcyjny, jak i konstruktywny może przybierać różn*"•-> Przechodząc do następnego obszaru struktury pierwotnej - normatywnej, należy za pełni ona odmienną funkcję. Zazwyczaj służy ruchowi jako struktura-cel. Normy, wartością role ustanowionego porządku normatywnego są odrzucane, krytykowane, wyśmiewane i po 15 T. Burns et al.,Man Decisions..., op. cit., s. W. \fspołeczne-struktury in statu nascendi 229 ńre ruchy skupiają się na normach, traktując je jako nieefektywne, niewystarczające bądź niewiastę sposoby osiągania skądinąd akceptowanych celów. Inne podważają również wartości, jako nie- medliwe, zie, chybione. Z reguły występuje pewna sekwencja. Smelser utrzymuje, że tylko wtedy ruchy zorientowane na normy napotykają silną opozycję ze strony kontrruchów, są blokowane tez autorytety, zdlawiane lub zagrożone, następuje eskalacja celów i jakościowa zmiana żądań, pro- lące do pojawienia się ruchów zorientowanych na wartości . I znowu ruch Solidarność we wczes-4 latach osiemdziesiątych stanowi doskonałą ilustrację tego działania; kiedy obserwowano ciągłą alizację żądań, w znacznej mierze z powodu konsekwentnego oporu rządzących władz. IKerwotna, interakcyjna bądź organizacyjna struktura spełnia inną funkcję. Zapewnia zarówno I ograniczeń, jak i ułatwień dla ruchu. Na przykład sieci komunikacyjne wytworzone między człon-B społeczeństwa bądź niektóre segmenty populacji, wcześniejsze od zaczątków ruchu, odgrywają naczącą rolę w procesie rekrutacji i mobilizacji. W kilku pracach Freeman obszernie omawia „kluczo-nlę pierwotnych sieci komunikacyjnych jako żyzną glebę, w której mogą zakiełkować nowe ruchy", iiguje się przykładem Ruchu Wyzwolenia Kobiet. Podobnie sieci powiązanych stowarzyszeń lub kczności oparte na wspólnocie przekonań religijnych bądź podobieństw etnicznych (kluby, Ko-fc grupy etniczne) walnie przyczyniają się do przyspieszenia mobilizacji do ruchów społecznych, [tylko nadarzy się ku temu okazja. Posiłkując się przykładem ruchu praw obywatelskich w USA, kto zauważa się, że „wśród Murzynów zwarta sieć odrębnych college'ów, kobiecych klubów, gazet, mych stowarzyszeń czy drobnych przedsiębiorstw, zapewniła organizacyjną strukturę ruchu. Z Koli murzyńskiego wywodziło się wielu organizatorów ruchu, muzyka i retoryka oraz wiele z jego inego ducha" . Podobna rola Kościoła katolickiego jak również wcześniejszych nieformalnych krę-i»i zrzeszeń o opozycyjnym charakterze była wyraźnie dostrzegalna u zarania ruchu Solidarności we wczesnych latach osiemdziesiątych. Odmienna hipoteza „społeczeństwa masowego", gło-że podstawą kształtowania się ruchów jest atomizacja, izolacja i wykorzenienie mas, wydaje się itpliwa w świetle dowodów. Wreszcie istotną, zarówno ograniczającą, jak i ułatwiającą rolę odgrywa ruktura szans politycznych. Jak wskazują Zald i Useem: „struktury polityczne różnią się pod wzglę-mzakresu, wjakim zapewniają ruchowi szansę" . Czynnik ten staje się najistotniejszy w przypadku ihówkontestacyjnych, których szansę na odniesienie sukcesu różnią się zasadniczo w całym spec-ą od liberalnych i demokratycznych do dyktatorskich i autokratycznych reżimów . Wreszcie przechodzimy do ostatniego obszaru, pierwotnej struktury możliwości. W całej bogatej wpływowej tradycji teorii konfliktu i dialektyki pierwotna struktura możliwości, a szczególnie nierówno-iw zakresie władzy i nierówności ekonomiczne wraz z wynikającymi z nich nieporozumieniami i kon-itami pomiędzy segmentami populacji (klasy, warstwy, grupy interesów itd.) uważane są za najważniej-ą przyczynę i zasadniczego inicjatora ruchów społecznych. W takim rozumieniu ruchy rodzą się z na-icć i nacisków w strukturze społecznej, powodowanych przez zróżnicowanie własnych interesów. ftzbawieni możliwości, szans życiowych, dostępu do cenionych wytworów i zasobów, w tym władzy, Igactwa, prestiżu, stanowią potencjalną klientelę ruchów społecznych; nietrudno ich zwerbować i zmo-izować do działania zmierzającego do strukturalnej redystrybucji przywilejów i gratyfikacji . Oczy- Ł.N.J. Smelser, The Theory ofCollectwe Behavior, op. cit., s. 330-335. M. Adamson, S. Borgos, This Mighty Dream: Social Protest Movements in the United States, Boston 1984, i 129. i M.N. Zald, B. Useem, Movement and Countermovement: Loosely Coupled Conflict, CSRO WorMng Paper nr 276, innArbor 1982, s. 26-34. Zob. S.G. Tarrow, Struggling to Reform.., op. cit., s. 26-34. Zob. R. Dahrendorf, Class and Class Conflict in Industrial Society. Stanford, Stanford 1959; idem, Essays in teTkory of Society, Stanford 1968; A. Oberschall, Social Conflict..., op. cit. 230 R wiście istnieje szereg zmiennych psychologicznych wpływających na kształtowanie się ruchu, i omówienie wykracza poza ramy niniejszego opracowania . Ruch społeczny jako współdeterminowany przez własne rezultaty Trzeci model dodaje kilka pętli sprzężenia zwrotnego, uwzględniając, że ruch społeczny w i stopniu kształtuje się w trakcie rozwoju, poprzez zwrotny wpływ własnych działań na stru wnętrzną. Można to przedstawić za pomocą prostego schematu: POŚREDNIE SPRZĘŻENIE ZWROTNE (+, -) •1$* W .§* f STRUKTURA PIERWOTNA RUCH SPOŁECZNY EMERGENTNAI ZMODYFIKOWA STRUKTURA Zarówno sukces, jak i porażka ruchu w znaczeniu instrumentalnym - osiągnięcie zmian 1 w strukturze zewnętrznej - wpływa na los i „karierę" ruchu. Istnieje bezpośrednie sprzężenie a działające poprzez świadomość członków i zwolenników ruchu: wzmacniający, pozytywny wp. niesionego sukcesu lub negatywny wpływ doświadczonej porażki. Sukces powoduje wzmożoną I zację, wzmocnioną rekrutację wtórną (band-wagon effecf), wzrost nadziei itd. Porażka powodu mobilizację, rozproszenie członków, ucieczkę zwolenników, ogólne zniechęcenie i apatię. Oczj otwierają się inne możliwości w pewnych warunkach, jednak trudnych do precyzyjnego okre Niekiedy pełny sukces ruchu może udaremnić realizację celów i doprowadzić do jego szybkiegoi du. Jest to sytuacja, którą Randolph określił mianem „kryzysu Wiktorii" . W innych przypadła" rażka może pomóc sprecyzować słabości poprzednich prób, rozpoznać prawdziwie oddanych i ników, dostrzec wrogów, co w konsekwencji pozwoli zmienić taktykę ruchu, a tym samym i'' Kolejna pętla sprzężenia zwrotnego jest bardziej pośrednia i działa poprzez przekszt; szego kontekstu strukturalnego, w którym ruch kontynuuje swe działania. Jak stwierdza 1 kolwiek zmiana wynikająca z istnienia ruchu będzie ponownie wjakiś sposób na niego oddzia Nowe strukturalne regulacje wprowadzone przez działania ruchu mogą okazać się znacząci dalszego rozwoju. Etzioni rozważa tę kwestię, określając ją mianem „wzajemnie wzmacniają procesu": „Mobilizacja stosuje wszelkie możliwości, na jakie zezwala struktura, aby ją zmienić, nocześnie zmiana struktury może powiększyć możliwości" . Jest to pętla wzmacniająca. Napi tego typu rezultatu można oczekiwać od ruchów wzmacniających powszechny stosunek wobec i zmu, kreatywności, optymizmu w strukturze idealnej; pozostawiając znaczący margines tolew nonkonformizmu w strukturze normatywnej; tworząc rozległe sieci więzi międzyludzkich w i rze organizacyjnej; i wreszcie: stymulując demokratyczny i stosunkowo egalitarny rozwój i w strukturze możliwości. Z drugiej strony, zmiany strukturalne wywołane przez ruch wstf 21 Zob. J.C. Davies, Toward a Theory of Rwolution, „American Sociological Review" 1962, t. 27, s. When Men Revolt and Why, New York 1971; T. Gurr, Why Men Rebel, Princeton 1970. 22 M. Adamson, S. Borgos, This Mighty Dream..., op. dt. 23 Social Movement and Social Change, op. cit, s. XXVI. 24 A. Etzioni, TheActwe Society, New York 1968, s. 417. lspoleczne- struktury in statu nascendi 231 łych mogą skutecznie go paraliżować i doprowadzić do jego upadku. Wyobraźmy sobie ruch ii broniącej pacyfistycznego, kwietystycznego przystosowania i adaptacji; surowego, zorien-na tradycyjne regulacje normatywne i nie pozostawiającego miejsca dla innowacji; o auto-znej i hierarchicznej strukturze możliwości. Jego hipotetyczny sukces nie pozostawiłby wiele dla jego przyszłej roli jako ruchu; wyraźnie działałoby negatywne sprzężenie. ich społeczny w interakcji z kontekstem strukturalnym imając kolejny model, porzucamy założenie, że ruch społeczny działa w izolacji, i umieszczamy go ikście innych ruchów społecznych obecnych równocześnie w tym samym społeczeństwie. Ist-} zawsze raczej sieć ruchów społecznych niż jakiś pojedynczy ruch. Zapożyczając Pod rzeczników tak zwanej perspektywy mobilizacji zasobów, można wyróżnić, po pierwsze - ru-Ikontrruchy powiązane, jak określają to Zald i Ussem, w „luźno skojarzony konflikt" wzajemnie Miłujący i wzmacniający jakość. Stwierdzają oni: „ruchy dostrzegalne i w jakimś stopniu wpływowe tarzają warunki do mobilizacji kontrruchów. Poprzez propagowanie zmiany, atakowanie zastanych wów, aktywizację symboli i podnoszenie kosztów innych, wywołują skargi i umożliwiają przedsię-wm zdefiniowanie celów i zadań kontrruchów" . Kontrruchy rozwijają się jako osobliwe, zniekształ-elustrzane odbicia ruchu, któremu się sprzeciwiają. „Kontrruch nabiera impetu i rozwija się, wyka-|Cszkodliwe działania ruchu. Dostosowuje swą taktykę do taktyki i struktury ruchu..." . Z kolei podążając za McCarthym i Zaldem"', można mówić o przemyśle ruchu społecznego (PRS) ?bardziej otwartym systemie obejmującym ruchy o podobnych lub identycznych celach, bronią-!ego samego zestawu preferencji. Wreszcie Garner i Zald określają najbardziej otwartą jednostkę wektor ruchów społecznych (SRS): „Jest to konfiguracja ruchów społecznych, struktura antago-lych, rywalizujących i współpracujących ruchów, która równocześnie stanowi szerszą struktu-(działania politycznego w bardzo szerokim sensie, mogącą obejmować partie, biurokracje media, grupy nacisku, Kościoły, oraz różnorodne czynniki organizacyjne w społeczeń-"". Reprezentuje całość aktywności ruchów społecznych obecnych w danym społeczeństwie w kon- czasie, wpływając znacząco na rozwój każdego z nich. Użyteczne będzie przedstawienie tych nowych kategorii za pomocą następującego schematu: STRUKTURA PIERWOTNA PRZEMYSŁ RUCHÓW SPOŁECZNYCH EMERGENTNA LUB ZMODYFIKOWANA STRUKTURA M.N. Zald, B. Useem, Movement and Countermovement..., op. cit., s. 1. fcfew, s. 2, Zob. J.D. McCarthy, M.N. Zald, Recourse Mobilization and Social Movements: A Partial Theory, „American ?ornal of Sociology" 1976-1977, t. 82, nr 6, s. 1212-1244, zwłaszcza s. 1219. |f B. Garner, M. Zald, Social Movement Sector and Systemie Constraint: Toward a Structural Analysis of mialMovements, CSRO Working Paper nr 238, Ann Arbor 1981, s. 1-2. 232 P. SztOIM Pełna gama nowych zjawisk jest heurystycznie ujmowana w każdym rozbudowanym modelu. Je* nym z nich jest syntetyczna miara aktywizmu i pasywizmu społecznego związana z celem i witalnow całego sektora ruchów społecznych (SRS). Społeczeństwa bez wątpienia różnią się pod tym względai Można wyróżnić dwa syndromy typu idealnego. Społeczeństwo pragnące w pełni wykorzystać sm potencjał kreatywny, chcące przekształcić się dla dobra swych członków - musi pozwolić, a nsM zachęcać do swobodnej działalności ruchów społecznych, co zaowocuje bogatym i zróżnicowani sektorem ruchów. Jest to „społeczeństwo aktywne" . Natomiast społeczeństwa dławiące, blokują bądź eliminujące ruchy społeczne, niszczą własny mechanizm samodoskonalenia i samotranscenda| cji. Z wąskim lub nieistniejącym sektorem ruchów społecznych stają się „pasywnymi społeczefią mi11 ignorantów, obojętnych i bezsilnych ludzi; ludzi, którzy pozbawieni szansy wpływania na los j nego społeczeństwa, przestali się o nie w ogóle troszczyć. Stagnacja i upadek stają się ichj historyczną perspektywą. Ponadto analiza sprzężenia zwrotnego zostaje wzbogacona poprzez uwzględnienie pośn wpływu zmian kulturowych, wprowadzonych przez ruch do pierwotnego kontekstu struktur możliwości działania sektora ruchów społecznych. Równocześnie można poddać badaniom bez wpływ sukcesu bądź porażki ruchu na ogólny klimat całego sektora ruchów społecznych: duchap ki, określanego czasem jako „kultura klęski", lub przeciwnie - prometejski optymizm. Niezależnie od możliwych pętli sprzężenia zwrotnego cała struktura pierwotna musi być i wana przez pryzmat ograniczeń i ułatwień dla całego sektora ruchów, a nie tylko konkretnego, | dynczego ruchu. Jak przypominają Garner i Zald: „[...] musimy raczej rozważać całość ruchównl łeczeństwie niż pojedyncze ruchy, i starać się zidentyfikować te elementy struktury społecznej, i kształtują wszystkie ruchy (sektor ruchów społecznych) . Wreszcie, kiedy weźmiemy pod uwagę działanie kontrruchów, pojawia się szereg skompliko relacji. Ich reakcje na porażkę lub sukces ruchu - począwszy od demobilizacji po kontrmobili komplikują cały układ sil, wpływając na rozwój ruchu i jego „karierę". Na przykład pojawienie się i go kontrruchu prowadzi zazwyczaj do dogmatyzacji idealnej struktury ruchu, sztywności i brałud styczności struktury normatywnej, bezkrytycznego wzmacniania lojalności i silnych więzi w sti rze interaktywnej, oligarchizacji i ścisłych granic władzy (biurokratyzacji) w strukturze możliw Ruch społeczny na tle szerszych procesów Piąty model umiejscawia cały sektor ruchów społecznych i procesy budowy struktury, której w szerszym układzie procesów społecznych działających niezależnie, chociaż wywierających I na każdy ruch, w ramach sektora ruchów społecznych. Graficznie można to przedstawić w r cy sposób: EMERGENT/WII ZMODYFIKOWANA! STRUKTUR/IJ STRUKTURA PIERWOTNA SEKTOR RUCHÓW SPOŁECZNYCH PROCESY I TENDENCJE ZMIANY SPOŁECZNEJ iB&* &$#& * , op. dl. I ńy społeczne - struktury in statu nascendi 233 Jak podkreślono wcześniej, ruchy społeczne nie są bynajmniej jedynym, wyłącznym podmiotem zmiany społecznej, jakkolwiek współcześnie stały się szczególnie znaczące. Wiele procesów w społeczeństwie przebiega niezależnie od ruchów społecznych, stanowiąc dynamiczne otoczenie dla ich funk-laowania i rozwoju. Mam na myśli np. takie procesy, jak modernizacja, urbanizacja, boom demogra-tany, cykle ekonomiczne, postęp cywilizacyjny, technologiczny i naukowy, destrukcję środowiska, kry-tf globalne itd. Tego typu procesy mogą w różnorodny sposób wpływać na ruchy społeczne, a ich upływ można rozważać z przynajmniej trzech punktów widzenia. fo pierwsze, mogą w sposób bezpośredni stymulować lub paraliżować cały sektor ruchów społecz-tchnąwszy w nie ducha aktywności bądź bierności, etos postępu bądź upadku, wiarę w zmianę (di w zachowanie status quo. Po drugie, mogą przekształcić pierwotne warunki strukturalne w sport) sprzyjający bądź szkodliwy dla ruchów, ich początkowe i dalsze działanie. Wreszcie, mogą spowo-nić zmiany strukturalne równoległe, uzupełniające bądź sprzeczne wobec zamierzonych czy wywo-anych przez ruchy. W ten sposób, jak określili to Langowie, „ruch społeczny, będąc zbiorowym lięciem na rzecz zmian w porządku społecznym, stanowi również odpowiedź na zmiany ich społecznych, które pojawiły się niezależnie od jego wysiłków" . la swoista dialektyka ruchów i otaczający go potok zmian zostały dobrze uchwycone przez Lauera: .Zmiana społeczna zarówno wywołuje ruchy społeczne, jak i jest przez nie wywoływana. Zatem „[...] j ruchu społecznego w kontekście szerszego społeczeństwa | | to badanie ruchu w ruchu" . Budowanie wewnętrznej struktury Bhodząc do szóstego modelu, dokonujemy zasadniczego kroku, porzucając założenie o czarnej nce. Dotychczas omawialiśmy ruchy społeczne wyłącznie z perspektywy zewnętrznych proce-•/, struktur i kontekstów. Nie uwzględnialiśmy wewnętrznej dynamiki ich rozwoju. Teraz nadszedł i, abyśmy rozwikłali proces wewnętrznego ustrukturalizowania; budowę i rozwój struk-tiryruchu, od agregatu zmobilizowanych jednostek do pełnoprawnej irganizacji. Ta wewnętrzna emergentna cecha ruchów społecznych [ostała już podkreślona przez klasyka w tej dziedzinie H. Blumera: uch musi być zbudowany i musi rozwijać się w środowisku, które liemal zawsze jest wrogie, oporne, a co najmniej obojętne" . i czterowymiarowa typologia (schemat idealny-normatywny-organizacyjny-możliwości) bez enia odnosi się do wewnętrznej struktury ruchu, w związku z czym można wyróżnić cztery wy-struktury wewnętrznej i cztery subprocesy wewnętrznej morfogenezy. Po pierwsze, można zaserwować stopniowe krystalizowanie się nowych idei, przekonań, credo, określane przez Rude'a afeo „wspólny zasób nadziei i protestu" , bądź w naszej terminologii -jako struktura idealna ruchu. R»drugie, pojawiają się (instytucjonalizują) nowe normy i wartości - regulujące wewnętrzne działanie uchu i zapewniające kryteria oceny zewnętrznych regulacji, które ruch ma zmienić. Stanowi to przed-ńt teorii „emergentnych norm" Turnera i Killiana . Warto zauważyć, że wewnętrzne normy i warto-fci ruchu mogą odnosić się do jego wewnętrznego działania, zachowania wobec współtowarzyszy, wię- ŁiG.E. Lang, CollectweDynamics, op. cit, s. 507. maalMwement and Social Change, op. cit., s. XIV HBlumer, Collectwe Behaińor, [w:] Reińew ofSociology: Analysis o/a Decade, red. J. Gittlei; New York 1957, s. 147. E. Rude, The Crowd In History: A Study ofPopular Disturbances in France and England 1730-1848, l%i, s. 75. Zol). R. Turner i L.M. Kilian, Collectwe Behavior, op. cit. 234 P. Sztomg zi braterstwa itd., ale także mogą określać pewne sposoby postępowania z oponentami, wprowadza zewnętrznych zmian strukturalnych, „repertuarów kontestacji" , określających, co jest dozwolą zakazane, ustanowione, preferowane w postępowaniu z oponentami i wrogami ruchu. W wewnętra normatywnej strukturze ruchu można zatem wyróżnić „etos solidarności" i „etos walki". Po trzd pojawia się nowa wewnętrzna struktura organizacyjna, nowe interakcje, relacje, więzi, oddanie, zaa gazowanie wśród członków. To, co Zurcher i Snów mówią o zaangażowaniu, można zastosować^ jakichkolwiek powiązań personalnych w ruchu: „jest to emergentne i interakcyjne zjawisko, 1 ruch musi rozwinąć" . Najważniejszą konsekwencją istnienia wewnętrznej budowy ruchu w t kresie jest pojawienie się w pełni uformowanej organizacji ruchu społecznego (ORS), zdefi przez McCarthy'ego i Zalda jako „złożona lub formalna organizacja identyfikująca swe cele z pn cjami ruchu społecznego lub kontrruchu i usiłująca zrealizować owe cele" . Na przykład obywatelskich w USA obejmował kilka form organizacyjnych: Kongres Równości Rasowej, Na Stowarzyszenie Wspierania Ludności Kolorowej, Południową Konferencję Przywódców Chrze skich, Studencki Koordynujący Komitet Pokojowy itd. Ruch społecznej i politycznej odnowy wj w latach osiemdziesiątych obejmował takie organizacje, jak: Związek Zawodowy „Solidarność", I ki branżowe, związki autonomiczne, stowarzyszenia zawodowe i artystyczne, tak zwane „sto poziome" wymykające się scentralizowanej kontroli w rządzącej partii komunistycznej i przy postać frakcji regionalnych, niektóre młodzieżowe i studenckie zrzeszenia, lokalne organizacje^ skie itd. Wreszcie, po czwarte, pojawia się (krystalizuje) nowa struktura możliwości: nowe hie zależności, dominacji, przywództwa, wpływu, władzy - wewnątrz ruchu. Optymalnym efektem j wątpienia „sojusz interesów jednostkowych i celów ruchu" , kiedy uczestnictwo w ruchu i potrzeby i aspiracje członków, wspomagając w tym samym czasie wprowadzanie zmian, do 1 dąży ruch. [•?•] Uwzględnienie wewnętrznych sprzężeń zwrotnych Kontynuując analizę wewnętrznej morfogenezy, przechodźmy do siódmego modelu, w którymi dostrzec kilka sprzężeń łączących kolejne fazy wewnętrznej budowy struktury. Co więcej, i one wzmacniające (pozytywne) lub destrukcyjne (negatywne). Dzięki pętlom wzmacniają nabiera wewnętrznego rozmachu, samonapędzającej dynamiki. Na przykład w „wulkanicznej" cji pojawienie się wyartykułowanej ideologii przyczynia się do powstania więzi i poczucia lojal wykraczających poza zwykłe, wspólne zaangażowanie w zbiorowe wybuchy niezadowolenia. I wspólne uczestnictwo w zachowaniach zbiorowych pomaga rozwinąć wspólne normy i i również ścisłą strukturę interakcyjną. Już dawno temu E.R. Park zwracał uwagę na „naturaliij rzystne zakłócenia porządku społecznego, w wyniku których u osób zaangażowanych ożywap wspólnego celu, a tych, którzy czują się uciskani, inspiruje wspólna sprawa". I zauważa: „Wrea walki wzrasta solidarność i poprawia się morale uciskanej mniejszości" . Wreszcie w ostatniej wyłonienie się przywództwa pomaga w lepszy, bardziej uporządkowany sposób, za pomocą li nych programów wyrazić ideologię i wizję na przyszłość, a także pomaga rozwijać normy i taktykę ruchu - do czego wcześniej nawiązywaliśmy jako do etosu solidarności i walki. Wp Zob. Ch. Tilly, Big Structures, Large Processes. Huge Comparisons, New York 1985. LA Zurcher, DA Snów, CollectiveBehavior: SocialMovements, op. dt, s. 463. 38 J.D. McCarthy, M.N. Zald, Recourse Mobilization and Social Movements..., op. dt., s. 1218. LA Zurcher, DA Snów, Gollective Behavior: SodalMovements, op. dt., s. 472. LA Coser, Continuities in the Study of Sodal Conjlict, op. dt, s. 34. ty społeczne-struktury in statu nascendi 235 l>, w „manipulowanej" sekwencji wewnętrznej morfogenezy, pojawienie się ścisłej, spójnej zbio-tóci i wewnętrznej organizacji przypieczętowuje zdolność pierwotnie przedstawionego programu •logicznego, a pojawienie się silnego przywództwa pozwala regulować i aprobować wewnętrzne za-nie członków ruchu w bardziej dokładny, skoordynowany sposób. Jak stwierdził Oberschall: Je-i jest zdolny do budowy scentralizowanej struktury organizacyjnej uznawanej przez wszyst-ożna uregulować wybór przywódców i zasady wspólnego podejmowania decyzji, a zasoby członie pełni wykorzystać w dążeniu do realizacji celów ruchu" . Negatywne pętle sprzężenia, działające w przeciwnym kierunku - paraliżując ruch, wstrzymując uzmacti i prowadząc do stopniowego upadku, ujawniają się równocześnie z rozdźwiękiem wśród po-ftgólnych faz wewnętrznej morfogenezy i wraz z będącym tego następstwem rozwojem patologicz-li wypadków. Na przykład oligarchizacja i biurokratyzacja często niekorzystnie wpływają na ideolo-rochu, przenosząc nacisk na czysto pragmatyczne czynniki. Przeniesienie celów w kierunku samo-nia ruchu osłabia strukturę normatywną powiązaną z ruchem lub pochodzącą z zewnętrznych, entalnych celów ruchu oraz powoduje demoralizację wśród członków. Wszystko to prowadzi do nia więzi i poczucia lojalności wśród członków ruchu, osłabienia zaangażowania w jego cele iskutkuje atomizacją, wrogością, egoistycznymi, egocentrycznymi i rywalizującymi postawami, tyle na temat wewnętrznych sprzężeń. Jednak rozbudowany model wewnętrznej morfogenezy powala także - pośrednio - określić działanie sprzężeń zwrotnych - sukcesu bądź porażki ruchu - na ip funkcjonowanie wewnętrzne. mb przykład wzmacniający efekt sukcesu będzie teraz działał jako rodzaj uprawomocniającej i oddziałującej przede wszystkim na strukturę idealną. Sukces potwierdza realność wizji i promu oraz dodatkowo je uzasadnia. Ponadto legitymizuje normy i więzi pomiędzy członkami ruchu. Reszcie stabilizuje, a nawet petryfikuje przywództwo, którego skuteczność sprawdzono w działaniu. Negatywny wpływ porażki zadziałałby w odwrotny sposób, podając w wątpliwość założenia ide-iczne, naruszając optymistyczną wizję przyszłości, osłabiając normy i wartości, wzmagając } wrogość, antagonizmy, urazy, wzajemne oskarżenia i wreszcie osłabiając stabilność przy-a, przedstawianego jako nieskuteczne. Oczywiście mamy tu do czynienia wyłącznie z naj-kiej typowym rozwojem wydarzeń. Jak wspomniano wyżej, znaczenie sukcesu i porażki może i się mniej oczywiste, w przypadku gdy sukces paradoksalnie prowadzi do upadku ruchu, a po-I wzmaga mobilizację do dalszej walki. bzbudowywanie i zakotwiczenie ruchu w społeczeństwie Wejny, ósmy model uwzględnia fakt, iż ruch, ulegając wzmocnieniu, staje się ważnym czynnikiem Oblizującym i strukturyzującym dla struktury społecznej, wykraczając poza sektor ruchów spolecz-|pdi. Uwzględnia również bezpośrednie, strukturalne efekty ruchu osiągnięte zgodnie z jego celami. tt wyraził to w charakterystyczny dla siebie sposób Tourain: „Nie można analizować ruchu społecznej poza obrębem historyczności, w którym powstaje [...]. Przedmiotem analizy socjologicznej nie »że być nigdy sam ruch społeczny, musi to być pole działania społecznego, w którym ruch społeczny jfestjednym z aktorów"". Z kolei Etzioni stwierdza: „ponieważ całość społeczna mobilizuje [...], usiłuje mienić własną strukturę i granice, a także strukturę szerszej całości, której jest częścią" . W wyniku działania ruchu jako skutek uboczny pojawiają się nowe sieci stosunków społecznych. to przykład ruch zawiązuje koalicje z innymi grupami, zbiorowościami, siłami społecznymi. Ponownie ' A Oberschall, Sotial Conflict and Social Movements, op. cit., s. 144. A Tourain. La voix et le regard, Paris 1977, s. 314-321. A Etzioni. The Actioe Sodety, op. cit., s. 393. 236 P Sztomp zacytuję Etzioniego: „sukces pod względem celów badanych aktorów prawie niezmiennie uwzgfo mobilizację sojuszników" . Ruch może znaleźć zwolenników w elitach rządzących i dzięki temu prowadzić do rozpadu monolitycznej struktury władzy. Może stać się czynnikiem powodującym działy w partiach politycznych, grupach interesu, stowarzyszeniach itd. Może świadomie lub bezwi nie sprzymierzyć się z niektórymi klasami i warstwami przeciw innym klasom, stając się tym sait katalizatorem konfliktów. Może to zmienić układ sil wśród elektoratu (w pracy na temat ruchu p obywatelskich w USA Piven i Cloward dokonują głębszej analizy takiej możliwości). Wreszcie mi doprowadzić to do całkowitej polaryzacji społeczeństwa na zwolenników i oponentów ruchu, spycl jąc na drugi plan wszystkie pozostałe podziały, rozłamy i antagonizmy. Tak stało się bez wątpia w przypadku ruchu Solidarność w Polsce, który spowodował na pewien czas wyraźny dychi podział na zwolenników i przeciwników, przebiegający w poprzek klas, pokoleń, granic zai i regionalnych. Dziewiąty model uzupełnia perspektywę konceptualną o kolejny wymiar, w którym ruch jako składnik szerszego systemu społecznego. Uwzględnia się fakt, iż członkowie ruchu sanie członkami rodzin, społeczności lokalnych i sąsiedzkich, stowarzyszeń, kręgów przjjaci. zbiorowości pracowników. Ze względu na to „przekrojowe", pluralistyczne członkostwo lub uż znanego pojęcia R.K. Mertona, dzięki „zespołowi roli" i „zespołowi statusu" ruch zakotwicza się łeczeństwie, rozszerzając zakres wpływu w przestrzeni społecznej poza pierwotny cel. W podobny sposób uczestnicy ruchu zazwyczaj zachowują swe doświadczenia w dalszych __ życia, a także, pomimo że przynależą do określonego pokolenia, doświadczenia ruchu, w którymi niczyli - elementy jego ideologii, etosu, ducha - często przechodzą na następne pokolenia. Nam kład w odniesieniu do ruchu studenckiego w USA S.M. Lipset zauważa:, jest prawdopodobne zateąi obecne pokolenie radykalnych studentów będzie miało wpływ na społeczeństwa w wielu krajach i dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat. Wśród ich elit może się znaleźć więcej liberałów i lewicod aniżeli jest ich obecnie. Idee pokoleń mogą się niekiedy ujawniać dwukrotnie; po pierwsze, poi własne żądania danego pokolenia, a po drugie, za pośrednictwem wpływu wywieranego na -' dzieci, którym wpojono pewne idee, a które później starają się wprowadzać je w życie; idee r ce do warunków lat politycznej formacji ich rodziców" . Poprzez działanie „sekwencji statui dzypokoleniowego przekazu ruch rozprzestrzenia się w czasie, wykraczając poza aktualne ii i teraz. W ten pośredni, opóźniony sposób może on oddziaływać na strukturę społeczną p społeczeństwa. W stronę prawdziwie dynamicznego modelu W ten sposób dochodzę do dziesiątego, ostatniego i najbardziej złożonego modelu. Podczas c lizy towarzyszyło nam założenie, że wewnętrzna morfogeneza (pojawienie się wewnętrznej s ruchu) poprzedza w czasie morfogenezę zewnętrzną (pojawienie się lub transformację szerszych! tur społecznych pod wpływem ruchu). Założenie dotyczące sekwencji linearnej winno teraz i zniesione, a kategorie „wcześniej" i „później" porzucone. Ruch wywołuje i oddziałuje na zmiany łeczeństwie, nie tylko wówczas gdy sam jest w pełni ustrukturyzowany - ale raczej przez cały momentu powstania, podczas własnej wewnętrznej morfogenezy. Podobnie zmiany w spofc-poza ruchem oddziałują na jego rozwój nie tylko gdy są zakończone, ale przez cały czas ichs go wzrostu, stale modyfikując karierę ruchu, jego impet, prędkość i kierunek. Jak słusznie Lauer: „kiedy mamy do czynienia z ruchem społecznym, mamy do czynienia z dwoma p»- 44 ibidem, s. 247. 46 SM. Upset, Rebellion in the Uuiuersity, Ctócago WI6, s. Mft-a»l. :hy społeczne - struktury m statu nascendi 237 jemnie się przecinają i współdziałają - procesem samego ruchu i procesami szerszego społeczeń-n, w ramach którego działa ruch" . Dwa wzajemnie powiązane procesy strukturalnego stawania się wietrzny i zewnętrzny - postępują jednocześnie. Stawanie się ruchu i stawanie nowych struktur społecznych jest wzajemnie i ściśle powiązane, stymulując lub jymując się wzajemnie. Istnieje stała wzajemna zależność, częściowej wewnętrznej i zewnętrz-Hjstrukturacji. Ib nadaje poprzez ruchy społeczne zjawisku morfogenezy szczególnie dynamicznego charakteru. imoże nie będzie przesadą stwierdzenie za G. Marxem i J. Woodem, że „ruchy społeczne są bardziej miczne niż większość innych form społecznych" . Zgodnie z tym w niniejszym artykule staramy uwzględnić ich wskazanie: „Powinieneś dążyć do porzucenia statycznych, przekrojowych modeli woju ruchów społecznych na rzecz modeli dynamicznych, interaktywnych" . Często powoduje to bości w uchwyceniu procesów jako złożonych, cyrkulacyjnych, połączonych prawdziwie dynamicz- ń jakości ruchów społecznych, a ich twórczy wpływ na zmianę społeczną przywodzi nas bliżej ?pirycznej rzeczywistości i przydaje modelom pewnej adekwatności. Właśnie owa złożoność i cyrkulacyjność powoduje, iż studia nad ruchami społecznymi stanowią (gólne wyzwanie, ale są również wielce obiecujące. Takie badania mogą rzucić wiele światła na ić zasadniczych procesów społecznego stawania się: tworzenia społeczeństwa przez społe- mulMmement and Social Change, op. cit., s. XIV Hfara, J.L. Wood, Strands ofTheory and Research in Collectwe Behamor, „Annual Review of Sociology" ?l,s.394. pfeąs, 416. GRUPY SPOŁECZNE Georg Sunmel KRZYŻOWANIE SIĘ KRĘGÓW SPOŁECZNYCH* Różnica między myśleniem prostym a zaawansowanym uwidacznia się w różnicy mot; warunkują asocjacje przedstawień. Przypadkowe współwystępowanie w czasie i przesti czątkowo wystarcza, by psychologicznie powiązać przedstawienia. Połączenie właściwości st; konkretny przedmiot jawi się najpierw jako jedna całość i każda z tych właściwości, które zn w ich otoczeniu, wiąże się ściśle z wszystkimi innymi. Poszczególna własność jako samodzielnaj przedstawienia ukazuje się dopiero wtedy, gdy występuje w wielu różnych połączeniach. Wówczi dacznia się to, co identyczne w owych połączeniach, i tworzy nowe asocjacje, uwalniając się ^ bardziej od powiązań z treściowo innym, wynikających jedynie z przypadkowego współwystf w tym samym przedmiocie. W ten sposób asocjacja, opierając się na treści przedstawień, i ponad aktualne wrażenia, i wyławiając w gąszczu rzeczywistości to, co identyczne, staje się { tworzenia wyższych pojęć. Rozwój ten w dziedzinie przedstawień ma swoją analogię w stosunkach między indywidua! szczególny człowiek widzi siebie początkowo w otoczeniu, które, stosunkowo obojętne wobec jej dywidualności, wiąże jego los i przymusza go do ścisłego współistnienia z tymi, których traf un postawił obok niego. Owa wstępna faza dotyczy zarówno początków rozwoju filogenetycznego,jd togenetycznego. Rozwój odbywa się jednak w kierunku asocjacji elementów homogenicznych zt genicznych kręgów. I tak rodzina obejmuje wielość indywidualności, które z początku w nąjw stopniu zdane są na to połączenie. Jednak w miarę rozwoju każda jednostka nawiązuje stosu bowościami spoza owego pierwotnego kręgu asocjacji, które odznaczają się podobnymi pr mi, skłonnościami czy wykonują podobne zajęcie. Asocjacja na podstawie zewnętrznego i nia zastępowana jest coraz bardziej przez związki odwołujące się do wspólnych treści. Tak jaki pojęcie łączy to, co wspólne w wielu różnych kompleksach wrażeń, podobnie wyższe praktyczne ty widzenia jednoczą takie same indywidua z jak najbardziej obcych, niepowiązanych ze i W ten sposób tworzą się nowe kręgi kontaktów, które w najróżniejszych obszarach życia i wcześniejsze, dane bardziej z natury i utrzymywane raczej poprzez relacje zmysłowe. Warto na przykład przypomnieć, że samodzielne grupy, z których składały się dawniej« tety, podzielone były według narodowości studentów. Na ich miejsce wkroczył podział ł runku studiów - na fakultety. Przynależność lokalną i naturalną, określaną przez i zastąpiła w radykalny sposób synteza z punktu widzenia rzeczowego, bądź jak kto woli, in _________ * Tytuł oryg. Die Kreuzung sozialer Kreise, fragm. G. Simmel, Soziologie. Untersuchungen i der Yergesellschaftung, Berlin 1958, przekład K. Matuszekjun. yiowame się kręgów społecznych 239 I celu. Podobnie przedstawia się, choć w nieco bardziej skomplikowanych warunkach, rozwój Jelskich związków zawodowych. Pierwotnie w zrzeszeniach zawodowych panowała tendencja do ialnego zamykania się poszczególnych grup. Robotników przychodzących z zewnątrz wyklucza-,Zatargi i spory pomiędzy tak oddzielonymi grupami były nie do uniknięcia. Stan ten wypierała ik stopniowo tendencja do ogólnokrajowego zrzeszenia branż. Niech za przykład posłuży na-(jące przekształcenie. Gdy tkacze bawełny ustalili jednolitą płacę akordową, zdawano sobie że będzie to prowadzić do koncentracji przemysłu w korzystnie położonych miejscach, a stra-? tym odległe wioski. Mimo to także ich przedstawiciele opowiedzieli się za jednolitą płacą, iż było to korzystne dla całej branży. Chociaż od początku chodziło o robotników zrzeszona podstawie wspólnego zajęcia, to jednak we wstępnej fazie szczególne znaczenie miały lokal-^wiązania sąsiedzkie. To niewątpliwie prowadziło do bliższych kontaktów z zrzeszeniami in-branż, działającymi na tym samym terenie. Powiązania te słabły, w miarę jak przynależność do ej branży stawała się decydującym wyznacznikiem spójności grupy. W miejsce miasta, jak \ą przemianę historyk związków zawodowych, określona branża stała się jednostką admini-lą organizacji pracowniczej. Najwyraźniej zadziałał tutaj moment wolności, ponieważ mimo #e pojedynczy robotnik był zależny od innych, to jednak przynależność do branży dawała, ogól-biorąc, większą wolność wyboru niż przypisanie do miasta. Tego rodzaju przemiana gene-iąże się z tendencją do pomnażania wolności: nie likwiduje co prawda powiązań, ale pozo-liado wyboru, z kim jest się powiązanym. ? porównaniu ze związkiem lokalnym, czy też każdym innym niezależnym od woli podmiotu, węszenie wybrane z własnej woli lepiej odpowiada predyspozycjom wybierającego. Taka grupa opiera B stosunkach rzeczowych, tzn. wynikających z istoty podmiotu. Dlatego często warto wykorzy-ie powiązania ze względu na ich formalną spoistość także do innych celów, odległych od łych motywów ich powstania. W spartańskich syssytiach siedziało się po piętnastu przy stole, wedle wolnego wyboru. Jeden głos wystarczył, by odrzucić nowego kandydata. Owa lota przy stole stała się podstawą podziału armii. Rolę stosunków sąsiedzkich i relacji pokre-® przejęły indywidualne skłonności i sympatie. Organizacja wojska, która przyswoiła sobie rodzaj relacji, odznaczała się skrajnym rygorem i rzeczowością. Pomiędzy tą organizacją, ój sposób równie zdepersonalizowanymi stosunkami pokrewieństwa i sąsiedztwa, selekcja ii funkcjonowała niczym elastyczne złączenie, które racjonalność organizacji wojskowej fun-Wona catkiein innej racjonalności wolnych powiązań. Pomijając jednak ową szczególną techni-fbudowania organizacji militarnej, już samo bezwzględne pierwszeństwo spraw wojskowych u Spar-B przełam wato więzi rodowe. W innych greckich miastach wojsko podzielone było według rodów i okręgów. Tylko w Sparcie interes rzeczowo-militarny przełamał ten przesąd i stał się podstawą odzialu wojska. Już u prymitywnych, na przykład afrykańskich ludów można zaobserwować, jak «ntralizowany ustrój wojskowy niszczy organizację klanową. Kobiety generalnie reprezentują za-idę naturalnie powstałych, rodzinnych przynależności, stąd bierze się niechęć wobec wszystkiego, •kobiece, społeczna bezsilność kobiet w organizacjach wojskowych. Częste występowanie matriar-Aata u ludów wojowniczych należy tłumaczyć z jednej strony radykalnym oddzieleniem stosunków jflilnych od sfery wojskowej, z drugiej strony motywami indywidualno-psychologicznymi: wojow-?kjest w domu co prawda brutalny i tyrański, ale jednocześnie też wygodny, leniwy, niedbały, zado-•k"iy, gdy tylko o niego się troszczą i ktoś inny rządzi. Jednak te uwarunkowania cywilne nie mają iwspólnego z podejściem rzeczowym, które rozbija klan, a z jego atomów tworzy nową racjonalną mę. Decydujące jest w tym przypadku to, że wojownicy stanowią całość podporządkowaną wy-|Bnie interesom militarnym. Być może pod innymi względami istnieją powiązania, które ich roz-tólają, i musiałyby być uznane za irracjonalne, gdyby wpływały na organizację militarną. W wybo-Btowarzyszy w spartańskich syssytiach wolność reprezentowała, co nieczęsto się zdarza, zasadę 240 G. Simm racjonalizacji. Dzięki tej wolności bowiem talenty poszczególnych osób stawały się podstawą m szenia. Był to zupełnie nowy, rewolucjonizujący i rozumny motyw zrzeszenia, pomimo pewnej i wolności i irracjonalności w konkretnym nieraz przypadku. W tym sensie „wolne zrzeszenie" funt cjonowało w trzech ostatnich stuleciach germańskiego średniowiecza. W najdawniejszych ( wolnych gmin wiejskich wspólnota miała charakter lokalny. Okres feudalny wprowadził i zupełnie nowy, ale jednak całkiem zewnętrzny rodzaj powiązania w postaci stosunku do ] piero w wolnym zrzeszeniu wola indywiduów stała się podstawą relacji społecznych. Można i wyobrazić, jak specyficzne formy współżycia między poszczególnymi jednostkami musiały i nąć z owej zamiany związków wyznaczonych przez los i niezależnych od osobowości - a i osobowość kształtujących - na motywy bardziej osobiste i spontaniczne. Nowa forma zrzeszenia, która wrasta w pierwotną, nie zawsze jest bardziej racjonalna. Jei powiązania w równym stopniu opierają się na głębokich, organicznych przyczynach, nieza od woli jednostki, konsekwencje dla niej, zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne, mogą | szczególne zabarwienie. Kulturowo zapóźnieni Aborygeni żyją w małych, stosunkowo spoistych dach. Poza tym jednak dzielą się na pięć rodów bądź związków totemicznych, tak iż w każdej t znajdują się członkowie różnych rodów, a każdy ród rozproszony jest na wiele hord. W obrębie^ wspólnoty totemiczne nie tworzą ściślejszych połączeń. Ich związek przekracza raczej rów nie wszystkie te podziały, tworząc jedną wielką rodzinę. Kiedy w walce dwu hord spotkają się^j kowie tego samego totemu, schodzą sobie z drogi i szukają innego przeciwnika (co podobno i także ludów z Wysp Mortlack). Stosunki seksualne między mężczyznami i kobietami prz zgodnie z podziałami rodowymi, nawet jeśli z powodu przynależności do różnych hord nigdyi niej się nie spotkali. Dla tych ubogich duchowo istot, niezdolnych do jakichkolwiek racjo związków, taka przynależność do dwóch ściśle oddzielonych grup, skierowanych niejako i nie i horyzontalnie, musi oznaczać wzbogacenie treści życia, skądinąd nieosiągalne napięciei| ko podwojenie egzystencji. Formalnie równe skrzyżowanie różnych treści i efektów następuje w obrębie życia rodzin przez przynależność do tej samej płci. Gdy na przykład w spory małżeńskie wciągnięta zostaje ^ męża, jej instynkty- o ile rozpatrywać je niejako a priori, pomijając wszystkie specyficzne c ści konkretnego przypadku - skłaniać się będą raz ku synowi z powodu pokrewieństwa, a innymi ku synowej jako należącej to tej samej płci. Przynależność do tej samej płci jest jedną z częstos nych w socjologii przyczyn zrzeszania się, która krzyżuje się z innymi w różnym stopniu i na I sposób. Z reguły funkcjonuje jako motyw organiczny, naturalny, wobec którego większość inn; w sobie coś indywidualnego, świadomego, zależnego od woli. We wspomnianym przypadku byći uzna się, że stosunek między matką i synem jest tym danym z natury, natomiast solidarności z kobietą jest jako taka czymś wtórnym, wynikiem refleksji, istotnym raczej jako ogólne ] bezpośrednia energia. Wspólnota płci bywa nieraz jak najbardziej pierwotnym, funda i niezależnym od woli motywem zrzeszenia, ale dochodzi do głosu często dopiero pośrednio v\ refleksji i świadomego działania. Dlatego też coś pod względem rzeczowym o wiele późniejszą padkowego funkcjonuje wobec wspólnoty płci jako pierwsze i nieuniknione. Obok przynależności płciowej także przynależność do tej samej grupy wiekowej jako I motyw socjologiczny zajmuje miejsce pośrednie między formą organiczną a racjonalną. 1 w stosunkowo prostych warunkach stać się podstawą podziału całej grupy. W Sparcie < p.Ch. ugrupowania polityczne określano w zależności od wieku. Także wśród wielu ludówp nych mężczyźni zorganizowani byli według grup wiekowych, z których każda miała < czenie społeczne, funkcję i sposób bycia. Ta podstawa zrzeszania się jest całkowicie os nocześnie zupełnie aindywidualna. Najwyraźniej możliwa jest tylko tam, gdzie kultura nie^ je jeszcze rozbudowanymi, obiektywnymi zasobami duchowymi. Zasoby takie sprzy, anie się kręgów społecznych 241 lualnemu rozwojowi umysłowemu i duchowemu oraz podziałom ideowym, jednoczącym jed-z różnych grup wiekowych. Dlatego brak przyswojonych treści duchowych jest jedną z przy-jgo, iż młodzi ludzie o wiele mocniej trzymają się razem - często z zadziwiającą obojętnością własnej indywidualności - niż dzieje się to pomiędzy starszymi. Podział według wieku jako tworzenia grup łączy osobowość i obiektywność, chociaż czyni to bardzo niezręcznie. Zazwy-;eciwstawne: organiczność i racjonalność - są tutaj zjednoczone. Organiczna, wręcz fizjolo-cecha poszczególnych jednostek staje się podstawą zrzeszenia poprzez świadomą syntezę, :to pojęciowa silą. Naturalny i osobisty czynnik wieku funkcjonuje jako całkowicie obiektyw-,. Zrozumiałe, że w prymitywnych warunkach ten pewny, nie podlegający woli punkt opar-iry przecież treściowo jest czymś bardzo namacalnym i życiowo istotnym, zyskuje duże zna-dla struktury społecznej. tym z najprostszych przykładów nałożenia się czynników obiektywnych na bezpośrednio orga-Bejest rodzina. Pierwotna wspólnota rodzinna ulega modyfikacji przez to, iż indywidualność po-czególnych jednostek realizuje się w innych grupach społecznych. Jedną z najznakomitszych tego idzaju grup byia „republika uczonych", owo na wpół realne, na wpół idealne zrzeszenie osobistości, dporządkowane ogólnemu dążeniu do poznania, której członkowie należeli do najróżniejszych grup id względem narodowości, osobistych i szczegółowych interesów, pozycji społecznej itd. Potrzeba woju duchowego i kształcenia się przejawiała się w epoce renesansu jeszcze silniej niż współcześ-jOsoby z różnych kręgów społecznych łączyły się, tworząc nową wspólnotę. Dążenia humanistycz-Kprzełamywały średniowieczne rozdzielenie kręgów i warstw społecznych oraz dawały ludziom wy-mującym nierzadko wciąż jeszcze różne zawody pasywny lub aktywny udział w myśleniu i poznaniu, nyżując tym samym w wieloraki sposób dotychczasowe podziały i formy życia. Humanizm, właśnie litego, że był dla wszystkich narodów i kręgów społecznych czymś równie obcym, mógł stać się płasz-czną wspólną im wszystkim, tzn. przedstawicielom wszystkich tych grup. Panowało przekonanie, że ,co istotne, przynależy do siebie. Dowodzą tego pojawiające się w XIV w. zbiory życiorysów, przed-toriąjące w jednym dziele znakomite osobistości - teologów, mężów stanu, artystów, filologów. Rządcy rozpoznają tę nową zasadę rangi społecznej, niejako nową analizę i syntezę kręgów społecznych iiadają im szczególną formę. Robert z Neapolu zawiera przyjaźń z Petrarką i przekazuje mu w darze ksny purpurowy płaszcz. Dwieście lat później ten socjologicznie istotny motyw, pozbawiony już li-siej formy, przybiera kształt bardziej rzeczowy i ścisły. Franciszek I, król Francji, chciał przekształcić qg uczonych w samodzielne i niezależne nawet względem uniwersytetu zrzeszenie. Obok uniwersy-(tów, kształcących teologów i jurystów, miało powstać coś w rodzaju akademii, której członkowie po-Bęciliby się studiom i nauczaniu bez jakichkolwiek celów praktycznych. Na skutek takiego wyodręb-?enia znaczenia czysto duchowego spośród tego wszystkiego, co uchodziło za wartościowe, mógł se-tfwenecki przy wydaniu Giordana Bruna napisać do kurii: Bruno jest groźnym heretykiem, dopuści! ijnajbardziej godnych potępienia czynów, wiódł życie rozwiązłe, wręcz diabelskie - poza tym jednak itjednym z najznakomitszych umysłów, jakie można sobie wyobrazić, o rzadkiej uczoności i wielko-B ducha. Zamiłowanie do podróżowania i przygody, jakim odznaczali się humaniści, nawet ich po sści chwiejny i niepewny charakter, odpowiadały owej niezależności ducha, stanowiącego oś ich ijria, od wszelkich innych wymagań stawianych człowiekowi. Niezależność ta czyniła ich obojętnymi nbec owych wymagań. Poszczególny humanista, poruszając się w barwnej różnorodności stosunków |wwych, powtarza! los samego humanizmu, który jako dążenie duchowe obejmował zarówno ubo-(go studenta i mnicha, jak również potężnego wodza i szlachetną księżniczkę. Tym sposobem toro-rio sobie drogę to, co istotne dla bardziej subtelnej struktury społecznej, a co występowało już w śred-jwieczu: kryterium intelektualne jako podstawa zróżnicowania społecznego i tworzenia nowych grup. Sjteria takie były do tej pory albo zależne od woli (gospodarcze, wojenne, polityczne w szerszym sensie), albo oparte na uczuciach (religijne), lub też przemieszane z tych dwóch (rodzin- 242 G.! ne). Eakt, iż podstawą zrzeszenia staje się intelekt, dążenie do poznania, a jego członkowie poch z różnych kręgów społecznych, dobitnie dowodzi tego, że stosunkowo późno powstające grupy i często charakter racjonalny, że ich treść wykreowana jest na podstawie świadomych przemyśleń! zumnej racjonalności celowej. Ta formalna istota wtórnych form zrzeszania się przejawia się i niej w koncentracji kręgów społecznych wokół motywów intelektualnych i koncentracja ta określi ich treść. Liczba różnych grup społecznych, do których poszczególny człowiek należy, stanowi jeden z ników kultury. Jeśli nowoczesny człowiek przynależy najpierw do rodziny, w której się urodził, nie do tej, którą sam założył, a przez to także do rodziny swojej żony, dalej do swojego zaw już sam w sobie angażuje go często w rozmaite grupy interesów (np. we wszystkich zawodach, i rych występują podwładni i przełożeni, każdy przypisany jest do określonego zakładu, urzędu itd., które obejmuje zarówno tych niżej, jak i wyżej postawionych, a poza tym należy do kręgu j ników z różnych działów o tej samej pozycji w hierarchii); jeśli jest świadomy swojego oby i przynależności do określonej warstwy społecznej, poza tym jest oficerem rezerwy, należy < stowarzyszeń i prowadzi bogate życie towarzyskie, ocierając się o różne kręgi społeczne, to jest tl bardzo duża różnorodność grup. Niektóre z nich są co prawda skoordynowane, inne natomiast i tak uporządkować, że jedna z nich przedstawia się jako ta bardziej pierwotna, jednak indywidi podstawie swoich szczególnych, wyróżniających go własności zwraca się ku dalszym kręgom sjj nym. Związek z grupą pierwotną może być przy tym zachowany, podobnie jak jedna strona i przedstawienia, nawet jeśli pod względem psychologicznym zyskała czysto rzeczowe asocja traci powiązań z kompleksem, do którego w końcu przynależy pod względem czasoprzestra Także w średniowieczu, choć w mniej indywidualny sposób, poszczególny człowiek był nie telem danego miasta, ale mógł też należeć do innych grup społecznych. Hanza zrzeszała i i pozwalała jednostce na udział w przedsięwzięciu, które wykraczało nie tylko poza mury i nawet poza granice cesarstwa. Z drugiej strony, wspólnoty cechowe nie pytały o pochodzą! przyjmowały jednostkę niezależnie od obywatelstwa miejskiego do związków rozciągających cale Niemcy. I tak jak związki cechowe przekraczały granice miast, tak związki czeladniczej czały granice cechów. Wyżej opisane konfiguracje odznaczały się tą szczególną cechą, że ujmowały jednostkę | jednostkę, ale jako członka grupy społecznej i w tym charakterze przyjmowały ją do innych { szenie zrzeszeń stawia co prawda poszczególnego człowieka w obrębie wielu grup społeczny! waż jednak grupy te nie przecinają się, konstelacja taka ma szczególny stosunek do problemu^ dualności, inny niż te dalej omówione. W średniowieczu przekonanie, że tylko równi mogą sięłf mimo iż w praktyce często od tego odchodzono - wiązało się w oczywisty sposób z tym, ^ wieczny człowiek własną egzystencję całkowicie powierzał grupie. Dlatego w pierwszej czyły się miasta z miastami, klasztory z klasztorami, gildie z pokrewnymi gildiami. Było tor zasady egalitarnej, nawet jeśli członkowie połączonych korporacji bywali z różnych wzg nierówni; jednak jako członkowie korporacji wszyscy byli równi, i w tej mierze, mimo indy różnic, obowiązywał sojusz. Ale nawet gdy zasada ta objęła sojusze bardziej różnorodnych g one jako czynniki władzy w obrębie nowego kompleksu równy status. Indywiduum jako taiaejj wato poza szerszą grupą, tak iż przynależność do niej nie rozwijała jego indywidualności. Mirnot była to forma przejściowa od zrzeszenia średniowiecznego w węższym sensie, które, jak to dobitniej miało miejsce w starych gildiach i wczesnych średniowiecznych cechach, nie j nostce na przynależność do innych grup społecznych - do nowoczesnych zrzeszeń, dol szczególny człowiek może dowolnie wstępować. Wiążą się z tym różnorakie konsekwencje. Grupy, do których jednostka należy, tworzą i tem współrzędnych, tak iż każda nowa grupa określa ją dokładniej i bardziej jednoznacznie,! mie się kręgów społecznych 243 żność do jednej grupy pozostawia indywidualności obszerne pole do działania. Jednak im I grup, tym mniej prawdopodobne, by także inne osoby odznaczały się taką samą kombinacją iędnych, by wszystkie te kręgi społeczne przecięły się raz jeszcze w jednym punkcie. Jak kon-przedmiot traci dla naszego poznania swoją indywidualność, jeśli go na podstawie jednej wias-podciągnąć pod ogólne pojęcie, odzyskuje ją jednak w takim stopniu, w jakim przywoła się inne określające inne jego cechy, tak iż każdy przedmiot, mówiąc językiem Platona, ma udział w ty-ile posiada własności i przez to zyskuje indywidualną określoność: analogicznie ma się oso-do kręgów społecznych, do których przynależy. ibnie jak substancjalny przedmiot, który stoi przed nami, ujmowano jako syntezę wrażeń zmy--tak iż każdy przedmiot istnieje niejako tym mocniej, im więcej wrażeń składa się na niego -ly z poszczególnych elementów życia, z których każdy stanowi wytwór społeczeństwa, to, subiektywnością, a więc osobowość, która w indywidualny sposób łączy elementy kultu-i, jak z syntezy momentów subiektywnych wyłoniło się coś obiektywnego, synteza elementów łych wytwarza nową, wyższą subiektywność - podobnie osobowość zatraca się w grupie, aby poprzez indywidualne skrzyżowanie różnych kręgów społecznych odnaleźć w nim swoją iść. Na marginesie warto zauważyć, że tym sposobem celowe i przyczynowe ujęcia osobo-ją przeciwstawny obraz: pod względem genezy osobowość postrzegano jako skrzyżowanie h wątków społecznych, wynik dziedziczenia różnych przynależności grupowych i procesów ia się, a jej indywidualność jako specyfikę kwantów i kombinacji, łączących w niej elementy I Jeśli teraz wraz z całą różnorodnością popędów i interesów osobowość z powrotem włączy izm społeczny, to tym samym niejako wypromieniowuje i oddaje to, co otrzymała, w analo-lecz świadomej i wyższej formie. osobowością moralną, gdy opuszcza własną grupę i wkracza w punkt przecięcia się wielu społecznych, otwierają się nowe możliwości, ale stają też nowe zadania. Uprzednia jedno-Iność i pewność ustępuje z początku niejakim wahaniom tendencji życiowych. W tym sensie stare angielskie przysłowie: „Kto włada dwoma językami, jest łotrem". To, iż wielość przy-iści społecznych prowadzi do wewnętrznych i zewnętrznych konfliktów, które grożą rozdar-|indywiduum, nie stanowi dowodu przeciwko jej zasadniczemu wpływowi, wzmacniającemu jedność. Ów dualizm i jedność wspierają się bowiem nawzajem: właśnie dlatego, że osobo-lowi jedność, może dojść do rozłamu. Im bardziej różnorodne interesy grupowe spotykają i dążą do konfrontacji, tym głębiej Ja uświadamia sobie własną jedność. Przede wszystkim żność do wielu rodzin, jaka wiąże się z zawarciem małżeństwa, już od zawsze była miej-lętrznego wzbogacenia, rozszerzenia stosunków i interesów, ale także konfliktów, które indywiduum zarówno do zachowania wewnętrznej i zewnętrznej równowagi, jak i do ener-forsowania własnego stanowiska. ustrojach prymitywnych rodów skrzyżowanie różnych kręgów społecznych w jednej osobie wy-łczęsto tak, że przynależy ona do związku totemicznego matki, a jednocześnie do węższej rodziny leż związku lokalnego ojca. Ci prości ludzie nie dorośli jednak do wyżej opisanych konfliktów, leważ ich osobowość nie rozwinęła się jeszcze w formie silnej świadomości. Oba rodzaje związków ?specyficzny sposób z istoty swej tak odmienne, że nie wchodzą sobie w drogę. Pokrewieństwo ze tony matki ma bowiem charakter bardziej idealny, duchowy, ze strony ojca natomiast realny, mate-fay, bezpośrednio oddziałujący. Klan matki, czy też związek totemiczny u Aborygenów, u Herero r«góle u wielu niższych ludów łowieckich, nie stanowi wcale wspólnoty bytowej, w życiu codziennym pedgrywa żadnej roli, a jedynie przy ważnych, uroczystych okazjach, takich jak zawarcie małżeń-k pogrzeb, zemsta rodowa. Owa zemsta ma u ludów pierwotnych charakter idealny, wręcz abstrak-F Związek totemiczny jako matrylinearny bywa często rozproszony na wiele plemion i hord. Jedy-fcco łączy jego członków, są nierzadko zakazy dotyczące spożywania określonych produktowi współ- 244 R.K ne ceremonie, a także przede wszystkim szczególne imiona i symbole. Hań ojca, w którym I codzienne życie, prowadzenie wojen, sojusze, dziedziczenie, polowania itd., nie ma wspólnych s i ich nie potrzebuje, ponieważ ich lokalne powiązania i stopienie się ich bezpośrednich inten pewniają świadomość wspólnej przynależności. Na tym poziomie każde nielokalne połączenie i rakter bardziej idealny - tymczasem na wyższych poziomach rozwoju powiązania ponadlokalnet mieć jak najbardziej formę realistyczno-konkretną. Jednak owe prymitywne kręgi społeczne, wk przecięciu znajdują się jednostki: ojcowsko-iokalny i matczyno-rodowy, muszą się wyraźnie c jak konkretne i abstrakcyjne wartości społeczne, aby w tym świecie prostych znaczeń mogły? odnaleźć się w jednej osobie. Robert K. Merton WSTĘPNA LISTA WŁAŚCIWOŚCI GRUPF 1.Ostrość lub mglistość społecznych definicji członkostwa w gra Grupy w zdecydowany sposób różnią się między sobą stopniem ostrości, w jakim definio uczestnictwo: od grup nieformalnych o nieostrych granicach, które można wyodrębnić jedynie l mocą systematycznego badania, do grup o jasno określonych i sformalizowanych procedurach, wania" członkostwa. Cecha ta jest prawdopodobnie związana z innymi właściwościami grupy,! np. jak sposoby kontroli społecznej. Jeśli uczestnictwo w grupie nie jest jasno zdefiniowane, U teczna kontrola nad ludźmi, którzy się uważają za jej członków jedynie nominalnych albo per] nych, będzie przypuszczalnie utrudniona; orientacja członków grupy w wymogach roli będzie ni cydowana i nieokreślona. Trzeba podkreślić, że chodzi tu o cechę grupy, a nie o indywidualne u w definiowaniu sytuacji przez poszczególnych jej członków. Grupa może posiadać jasno ( oraz łatwe do uchwycenia kryteria uczestnictwa lub też kryteria mgliste i trudne do i przez członków grupy czy ludzi spoza niej w otaczającej społeczności. 2.Stopień zaangażowania jednostek w grupę, do której nale ciwość ta odnosi się do zakresu oraz intensywności zaangażowania ludzi w ich grupę uczę jednym biegunie znajdują się grupy, które obejmują i regulują uczucia oraz zachowania swy! ków we wszystkich niemal ich rolach społecznych oraz postaciach jaźni (selves). Można ji w neutralnym znaczeniu tego terminu - „grupami totalitarnymi". Na drugim biegunie isi miast grupy obejmujące i regulujące tylko ograniczony wycinek jaźni i ról swoich człon je „grupami wycinkowymi". Chodzi tutaj nie o postawy i poczucie identyfikacji z grupą, które mogą cechować indyi jej członków, ale o właściwość grupy: o zakres, w jakim stopień zaangażowania w grupę jestn nie przypisany i faktycznie realizowany. Ta ogólna koncepcja była oczywiście często st( : Fragm. R.K. Merton, Teoria socjologiczna i struktura społeczna, przekład E. Morawska, Warszawaflj :. Merto« teka właściwości grupy oczy się symbot sów za- nacha-j emogą tórych iżniać, pólnie 245 p: w społeczeństwie złożonym jednostka pełni zazwyczaj bardzo wiele rozmaitych, odrębnych których każda może angażować zaledwie małą część jej osobowości. W społeczeństwach mniej nicowanych uczestnictwo w grupie obejmuje zwykle znacznie większą część osobowości poszcze-*jej członków. Wolno przypuszczać, że im jest wyższy kulturowo określony stopień zaangażo-wgrupę, tym większe jest prawdopodobieństwo, że będzie ona służyć jako grupa odniesienia do Bitych ocen i zachowań. ^Faktyczny okres trwania uczestnictwa w grupie. Oczekiwany okres trwania uczestnictwa w g r u p i e. Chociaż te dwie właś-ici zmieniają się niezależnie od siebie, są ze sobą związane i mogą być rozpatrywane łącznie, boszą się - odpowiednio - do faktycznego okresu trwania uczestnictwa w grupie oraz do społecznie tfurowo uwarunkowanych oczekiwań odnośnie do trwałości tego uczestnictwa. W niektórych gru-iorganizacjach uczestnictwo posiada określony czas trwania - tak rzeczywisty, jak i oczekiwany, z wielu przykładów jest tutaj szkoła. W innych natomiast czas trwania jednego lub obu tych uczestnictwa jest nieograniczony. W co najmniej jednym studium poświęconym analizie tego ia stwierdzono, że oczekiwania dotyczące względnej trwałości albo tymczasowości miesz-w danym miejscu oddziałują na zachowania członków społeczności, niezależnie od faktycznego pobytu. Grupy i organizacje niewątpliwie różnią się między sobą stopniem trwałości faktycz-i oczekiwanego uczestnictwa. Faktyczny okres istnienia grupy. tOczekiwany okres istnienia grupy. Grupy i organizacje różnią się podtymiwzglę-Kwtaki sam sposób, jak członkostwo indywidualne. Faktyczny „wiek" grupy stanowi cechę wpływa-?przypuszczalnie na jej inne właściwości: elastyczność, względną pozycję, system kontroli norma-?gi tak dalej. Faktyczny okres istnienia grupy należy jednakże odróżniać od oczekiwań związali prawdopodobnym okresem jej istnienia: może to być związek powołany „czasowo" celem nia określonej potrzeby, która - raz zaspokojona - powoduje samounicestwienie grupy, może również związek, któremu towarzyszą oczekiwania nieograniczonego okresu trwania w nieogra-j czasowo przyszłości. Różnice w oczekiwanym okresie istnienia grupy będą przypuszczalnie na autoselekcję członków, na rodzaj i stopień ich zaangażowania w grupę, na wewnętrzną organizacyjną, jej znaczenie społeczne oraz inne właściwości, które rozpatrzymy niebawem. [Absolutna wielkość grupy lub jej części składowych. Właściwość ta osi się do liczby osób wchodzących w skład grupy. Jak wskazuje przeprowadzona wyżej analiza uczestnictwa w grupie, prosta na pozór sprawa obliczenia liczby członków wymaga jednak od uprzedniego wprowadzenia pewnych założeń i podjęcia określonych decyzji. Jakie będą kry-mkostwa: obiektywnie mierzone natężenie interakcji społecznych odwzorowane wedle oczeki-ńinnych członków grupy odnośnie do wykonywania ról społecznych; samookreślenia jednostek jako S*. R.K. Merton, P.S. West, M. Jahoda, Patterns ofSocialLife, New York 1%1, passim. Najbardziej wnikliwej i systematycznej analizy tej właśnie cechy - faktycznego okresu życia grup i organizacji iokonal P.A. Sorokin: zob. Social and Cultural Dynamics, t. 4, New York 1937, s. 85 i nast. (fragmenty tej pracy tłum. B. Chwedeńczuka zostały opublikowane w: Elementy teorii socjologicznych, Warszawa 1975, s. 292— IM) oraz Sonety, Culture, rozdz. 34, w którym zawarta jest obszerna bibliografia. fonograficzną analizę przystosowania takiej organizacji na przykładzie National Foundation for Infantile Pa- ysis, powołanej po odkryciu szczepionki Salka, przeprowadził D.L. Sills, The Volunteers: Means and Ends in Satimal Organization, New York 1957. Zob. także uwaga CI. Barnarda (The Functions ofthe Executive, mbridge, Mass. 1938, s. 91): „Organizacja musi ulec rozpadowi, jeśli nie jest w stanie zrealizować swych celów. te sprawnie działających organizacji przestaje istnieć z tej właśnie przyczyny. I dlatego większość z nich ipnaga przyjmowania ciągle nowych celów". 246 R.K. Mertm należących do grupy; opinie (określonej, dużej części) innych ludzi przypisujące członkostwo j gólnym jednostkom? Absolutna wielkość grupy rozumiana bywa niekiedy niejako liczba osób, 1 liczba pozycji w grupowej organizacji. Przy takim rozumieniu często stwierdzany związek pomici wzrostem wielkości a wzrostem złożoności struktury społecznej staje się, oczywiście, tautologią.' Jakkolwiek mierzona - cecha absolutnej wielkości grupy lub jej części składowych musi być jel wyraźnie odróżniana od cechy wielkości względnej. 8. Względna wielkość grupy albo jej części składowych4. Cechatal często pomijana, nawet wtedy, kiedy w socjologicznej analizie grupy lub organizacji społecznej uwiĄ nia się ją implicite. Odnosi się ona do liczby osób w grupie (czy w określonej jej warstwie) ww s u n k u do liczby osób w innych grupach w tej samej sferze instytucjonalnej (bądź też, w szdfl nych wypadkach, w stosunku do grup w innych dziedzinach instytucjonalnych). Znaczy to, że J lub organizacje o tej samej wielkości względnej będą inaczej funkcjonowały w zależności od ichwiefc ści absolutnej i, odpowiednio, grupy o tej samej wielkości absolutnej będą funkcjonowały odmiM w zależności od ich wielkości w stosunku do innych grup w środowisku społecznym (odno zarówno do grup, stowarzyszeń, jak i społeczności). Dla przykładu: socjologiczna sytuacja sp ści o tym samym względnym składzie rasowym - niech to będzie 10% Murzynów, a i będzie zupełnie różna w zależności od tego, czy absolutna wielkość społeczności będzie wyno czy sto tysięcy. Odpowiednio, struktura społeczna społeczności liczącej sobie tysiąc mieszk dzie w istotny sposób odmienna w zależności od tego, czy otaczają ją inne społeczności o ] wielkości absolutnej, czy też społeczności znacznie większe albo mniejsze. Wszystko to oznacza, że status społeczny i funkcje grup oraz organizacji o określonej i absolutnej będą inne w społeczeństwie, w którym istnieją podobne grupy i organizacje o i większej lub znacznie mniejszej wielkości absolutnej, inne zaś w społeczeństwie, w którym i porównywalne grupy oraz organizacje tej samej wielkości. Na przykład względna wielkość i samo licznych uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych i w Anglii będzie zupełnie różna, li^ koncepcja znajduje oczywiście wyraz w takich zwrotach, jak: fiig fish in a smali pond I a distinctly smali fish in a big pond" (duża ryba w małym stawie staje się małą rybką i stawie). Jak to jednak często bywa z wyrażeniami idiomatycznymi, które chwytają pewne asp kiego losu i rzeczywistości społecznej, ich konsekwencje nie są potem systematycznie bada cej, w przytoczonym wyżej powiedzeniu w znamienny sposób pomija się okoliczność, że ten s może być względnie duży lub mały - w zależności od tego, gdzie się znajduje. Wydaje sięwj razie, że pojęcia absolutnej i względnej wielkości bezpośrednio się wiążą z teorią grup odn 9. Otwarty lub zamknięty charakter grupy. Właściwość tę omawialiśmyj rozdziale dosyć szczegółowo; przypomnijmy więc, że odnosi się ona do kryteriów członka Pojęcia absolutnej i względnej wielkości grupy zaczerpnięte zostały z poniższego fragmentu i M. Łukasiewicz, Warszawa 1975, s. 125,126) Simmla, przy czym nadano im nieco inne znaczenie: „Z nic strukturalnych od różnic czysto ilościowych uwydatni się jeszcze bardziej, gdy zajmiemy się rolą ja ją w grupie jednostki wybitne i wpływowe. Nie tylko bowiem określona liczba takich jednostek ma wM w wielkiej grupie niż w malej, co jest oczywiste, ale wraz ze zmianą liczebności grul niać się będzie efektywne znaczenie tych jednostek nawet przy nej proporcji [podkr. R.K.M.]. Jeżeli w mieście, liczącym 10 tys. średnio zamożnych mieszkańcł ner, jego wpływ na życie i charakter miasta jest całkiem odmienny od znaczenia pięćdziesięciu mifloT wiednio każdego z nich, w mieście liczącym 500 tys. mieszkańców, mimo iż stosunek liczby milionerómj współobywateli, pozornie będący jedynym wyznacznikiem tego znaczenia, pozostaje niezmieniony. | absolutna [podkr. - R.K.M.] wielkość grupy i absolutna liczba jej najbardziej wpływowych jedno; na stosunki wewnątrz grupy niejednakowo, mimo iż stosunek liczbowy między nimi pozostaje idem Ch. 2 ieje - Iprz. i. Ind nosr Wstępna lista właściwości grupy 247 pie, które mogą czynić ją względnie otwartą i dostępną albo względnie zamkniętą i niedostępną. Wła-fciwość ta oznacza stopień ekskluzywności grupy. We wszystkich dziedzinach instytucjonalnych pew-Bgrupy starają się utrzymać stosunkowo ograniczoną liczbę członków. Cecha ta jest przypuszczalnie wiązana z innymi właściwościami grupy: jej względnym znaczeniem, stopniem „kompletności", samo-bóelności, dopuszczalnej dewiacji i tak dalej. Zważywszy na nasze wcześniejsze rozważania na ten lemat, to, co powiedzieliśmy tutaj, powinno w tej chwili wystarczyć. 10.„Kompletność". Stosunek członków faktycznych do potencjalnych ;ion k ó w grupy. Jak również wskazywaliśmy już przedtem dosyć szczegółowo, wyodrębniona przez Simmla, lecz zapoznawana potem często przez socjologów cecha kompletności dotyczy stosun-bilaktycznych członków grupy lub organizacji do jej członków potencjalnych, to znaczy takich, którzy pelniają obowiązujące kryteria członkostwa. Należy jeszcze raz podkreślić, że właściwość ta jest roz-aicie powiązana z innymi cechami grupy. Na względną pozycję grupy w społeczności może np. wply-ilS- choć niekoniecznie w sposób liniowy - stopień jej kompletności Qako cechy odmiennej od abso-Itoej lub względnej wielkości grupy). Na przykład American Nurses Association (ANA), liczące w 1956 r. 78 tys. czionków, zdecydowanie przewyższa liczebnie American Medical Association (AMA), do które-pnależy okoio 140 tys. osób. Spośród wszystkich stowarzyszeń zawodowych organizacja zrzeszająca Idarzy (AMA) posiada jednak w swoich szeregach najwyższą proporcję osób spełniających warunki slonkostwa (okoto 65% wszystkich dyplomowanych lekarzy); pomimo większej liczebności w znacze-ńi absolutnym, stowarzyszenie pielęgniarek obejmuje odsetek znacznie niższy: około 41% pracują-jth zawodowo pielęgniarek w „zorganizowanym pielęgniarstwie". (Oba te związki są jednakże znacz-iebliższe kompletności niż większość istniejących stowarzyszeń zawodowych). Pozostawiając na boku K właściwości grupy różnicujące wpływy i znaczenie danego stowarzyszenia, bez żadnych wątpli-ki można uznać, że posiadając w swoich szeregach większy odsetek osób kwalifikujących się do ibnkostwa, AMA może sobie rościć prawa do wyższej pozycji i dysponować większą silą społeczną niżeli ANA posiadające większą liczbę członków. Powiązania pomiędzy wielkością absolutną, stopni kompletności i znaczeniem społecznym nie zostały jednak jeszcze do końca wypracowane. Po-?dając, iż cecha kompletności nie musi pozostawać w zależności liniowej do takich zjawisk społecz-(thjak prestiż czy znaczenie społeczne, chcemy zwrócić uwagę na typ organizacji, która w celu ?lgnięcia i utrzymania swego elitarnego statusu dopuszcza jedynie ściśle ustaloną liczbę członków pśród osób spełniających warunki uczestnictwa. ?•Stopień społecznego zróżnicowania. Cecha ta odnosi się do liczby statusów fcnych i ról, które można wyróżnić w organizacji grupy. Co najmniej od czasów Spencera wielo-tatnie wskazywano, że wzrostowi wielkości grupy towarzyszy zazwyczaj jej rosnące zróżnicowanie . •jednak również faktem empirycznym to, iż organizacje o tej samej wielkości absolutnej znacznie ?się od siebie pod względem stopnia wewnętrznego zróżnicowania statusów społecznych. I tak, ?dcowo niewielu statusom organizacje mogą przypisywać wielu naraz członków, bądź też mnożyć ?walnie odrębne statusy, z których każdemu przypisana jest mniejsza liczba osób. ?latanie odnosi się, rzecz jasna, jedynie do hierarchicznego zróżnicowania statusów społecz- Łóżnicowanie społeczne jest często, acz niesłusznie, utożsamiane ze społeczną stratyfikacją. ?się tak po części dlatego, że zróżnicowane statusy są rozmaicie oceniane (a zatem i szeregowa-Hzez członków społeczeństwa. Jak jednak wskazuje pojęcie podziału pracy, na tym samym pozio- p------- Ipieralizaeja empiryczna miała, oczywiście, podstawowe znaczenie w teorii struktury spójnej H. Spencera mdukcyje socjologii, cz. 2, [w:| Zasady socjologii, t. 2, tłum. J.K. Potocki, Warszawa 1889, s. 7-145): mć tę analizują również EW. Terrien, D.L. Mills w przeprowadzonych niedawno badaniach empirycznych lĘffect ofChanging Size upon the Internat Structure ofOrganizations, „American Sociological Review" B20, s. 11-14). 248 R.K.I mie stratyfikacji może istnieć duże lub małe zróżnicowanie statusów społecznych: np. zajęcia l cowane pod względem funkcji mogą być podobnie szeregowane. 12.Kształt i wysokość drabiny s traty fika ej i. Ta właściwość odnosi się dol społecznie wyróżnionych i uszeregowanych warstw, względnej wielkości poszczególnych warstw względnego dystansu społecznego między nimi. Ponieważ tym cechom grup i społeczeństw j no już bardzo wiele uwagi badawczej, nie będziemy się nimi w tym miejscu zajmować6. 13.Rodzaje i nasilenie więzi społecznej. Co najmniej od czasu ukazania a Durkheima nasilenie więzi społecznej uznawane jest za właściwość grupy, która oddziałuje ran maitsze zachowania oraz na wykonywanie ról społecznych przez członków grupy. Dałoby siej nić trzy typy więzi społecznej ze względu na jej podstawę . Wszystkie występują w każdej gn społeczeństwie, co nie neguje bynajmniej istotnych różnic między nimi. Grupy i społeczeństw^ się zakresem, w jakim istniejąca w nich więź społeczna opiera się na takiej czy innej podstaw a) Więź społeczna wzbudzona kulturowo, wynikająca ze zinternalizowania przez członków, wspólnych norm i wartości; b) Więź społeczna wzbudzona organizacyjnie, wynikająca z realizacji jednostkowych i ( celów poprzez współzależne działania członków grupy; c) Więź społeczna wzbudzona strukturalnie, wynikająca np. z przeciwstawienia grup \ grupom obcym, z konfliktów z innymi grupami itp.8 Zagadnienie systematycznych zależności pomiędzy podstawami grupowej integracji a i chami grupy nie zostało na razie opracowane. 14.Skłonność do podziałów wewnętrznych lub jedność grupy.] ną cechę można z pożytkiem ująć jako wypadkową właściwości 11. (stopień społecznego zrt nia) i 13. (nasilenie więzi społecznej). Dotyczy ona pewnej szczególnej zmiennej życia f niektóre grupy wykazują skłonność do kolejnych, często nieplanowanych podziałów wewnę do momentu, w którym powstające w ten sposób podgrupy przekształcają się w grupy i Inne grupy starają się ponownie włączyć powstające podgrupy w szerszą organizację, takab; do wzmocnienia struktury i funkcji tej organizacji. Partie polityczne wydają się np. bardzo; względem zróżnicowane: niektóre rozdzielają się na liczne „partie odpryskowe", inne utr; Praca B. Barbera Social Stratification, New York 1957, stanowi obszerne studium porównawczej ' Opracowano również inne, bardziej szczegółowe typologie. Zob. na ten temat W.S. Landecker, TypeH tion and their Measurement, „American Journal of Sociology" 1951, nr 56, s. 332-340; idem, i Group Structure: an Areafor Research, „Social Forces" 1951-1952, nr 30, s. 394-400; idem, 1 Social Integration, „Papers of the Michigan Academy of Science, Arts and Letters" 1954, nr 39, s. i To źródło więzi społecznej dostrzegali często nie tylko badacze społeczni, lecz również politycy i i publiczne. Por. np. następujący urywek z autobiografii T. Jeffersona (The Wriłings of..., t.1,1 1903, s. 116): „Podczas wojny o Niepodległość, kiedy zespolił nas nacisk nieprzyjaciół z zewnątrz,a wzięcia zmuszały do nieustannej czujności, duch ludu - pobudzony niebezpieczeństwem - uzup federacji i przynaglał do żarliwych wysiłków, bez względu na ów akt urzędowy; kiedy jednak prs oraz, bezpieczeństwo i wszyscy podjęli pożyteczne oraz zyskowne zajęcia - mniej uwagi zwracano ni gresu". YJnftAiwej anałizy owej prawidłowości w stosunkach międzygrupowych dokonał LA. ( Functions ofSotial Conflict, rozdz. 5: Conflict with Out-Groups and Group Structure. 9 Cenna analiza procesu kształtowania się podgrup w obrębie szerszej grupy zawarta jest w a dorsona, Elements in the Progressive Development of Smali Groups, „Social Forces" 1953, ni S Por. także następującą obserwację H. Martineau (The Positive Philosophy ofAuguste Comte,l s. 228), którą Theodorson trafnie przyjmuje za motto swego artykułu: „Istota dynamiki spole ujmowaniu każdego z tych stanów społecznych jako koniecznego rezultatu stanu poprzedniego i ji nej przyczyny stanu, który następuje potem, zgodnie z aksjomatem Leibniza: »Teraźniejszośćp tfpna lista właściwości grupy 249 aiąjedność. Z kolei: pewne grupy wykazują swoistą skłonność do „kolonizowania", do ksztaltowa-ileżnych od siebie grup na swój wzór i podobieństwo; niektóre z tych ostatnich uniezależniają się od grupy macierzystej. Zakres interakcji społecznych w obrębie grupy. Właściwość ta odnosi oczekiwanego i faktycznego zakresu interakcji społecznych pomiędzy jednostkami zajmującymi ńe określone statusy społeczne. W pewnych grupach interakcje społeczne w poważnej mierze ;one są do kontaktów między osobami zajmującymi „sąsiadujące" ze sobą statusy w hierarchii icze oraz bezpośrednio niższe i wyższe), tak jak jest to ujęte w koncepcji „kontaktów przebie-h wyznaczonymi kanałami" (going through channels). Inne grupy i organizacje zapewniają więcej możliwości interakcji między jednostkami zajmującymi zdecydowanie odmienne po-jak np. w grupie zhierarchizowanej, lecz stanowiącej jednocześnie „stowarzyszenie równych", jednak podkreślić, że w grupie pierwszego rodzaju istnieje faktycznie znacznie więcej interak-iznych pomiędzy jednostkami o różnych pozycjach, aniżeli wskazuje na to struktura grupy irmalne sposoby komunikowania z pominięciem przypisanych kanałów), tak samo jak w grulo rodzaju interakcje pomiędzy ludźmi zajmującymi nierówne pozycje są często mniej liczne iloby to z przepisów normatywnych. Charakter stosunków społecznych w g r u p i e. Jak wskazuje się w przyjęci dawna klasyfikacjach grup (pierwotne i wtórne, własne i obce, Gemeinschaft i Gesellschaft, nalne i nieformalne), właściwość tę tradycyjnie uznawano za podstawowy wyróżnik rozmaitych lyów grup. Na podstawie tej właśnie cechy Parsons zbudował swój dobrze znany system zmienne względu na które można analitycznie opisać zależności w strukturze ról systemu społeczne-jrfiktywne zaangażowanie - afektywna neutralność; aspektowość - całościowość; uniwersalizm -fctularyzm; przypisanie - osiąganie; orientacja na kolektyw - orientacja na własną osobę . Kombi-|6wartości tych pięciu zmiennych służą do opisania swoistych stosunków społecznych panujących igrupie. ?Stopień oczekiwanego konformizmu wobec norm grupy. Toleran-I wobec zachowań dewiacyjnych oraz tolerancja wobec zinstytu-palizowanych odchyleń od ściśle określonych norm grupowych, lata dotyczy zakresu swobody w zachowaniach członków grupy, jaki uznawany jest przez pozo-jfch jej uczestników. Niektóre grupy i organizacje wymagają zwykle ścisłego przestrzegania norm ^minimalnej tolerancji wobec spontanicznych odchyleń: tak właśnie -jako epitet - rozumiany jest ntermin „biurokracja". Inne grupy zezwalają na duże odchylenie od norm, jak np. grupy, które się piątym, iż pozostawiają wiele miejsca dla indywidualności i twórczości swych członków. Stereoty-pf obraz biurokracji pruskiej zbliżyłby się do pierwszego z tych dwu rodzajów. Pewne zaś organiza-spoteczeństw zachodnich powołane do rozwijania wiedzy i badań naukowych - do drugiego. W rze-Ifstości grupy pierwszego rodzaju dopuszczają oczywiście większą swobodę zachowań, niż się to pechnie zakłada, grupy zaś drugiego rodzaju - mniejszą. Nie oznacza to jednak, że grupy i orga-izacje nie różnią się pod względem tej cechy. ^Omijanie norm może się stać dla grupy funkcjonalne i często -jako zapoczątkowanie zmiany struk-ilnej - występuje dłuższy lub krótszy etap, w którym nieprzestrzeganie norm staje się zachowa- tóci«, W takim ujęciu przedmiotem nauki jest odkrywanie praw rządzących ową ciągłością. Ich zbiór wyzna-ibieg ludzkiego rozwoju". Obecne teorie procesu stochastycznego w grupach stanowią dokładniejszą, proba-Btyczną wersję tej podstawowej koncepcji. W tym wiaśnie duchu P.E Lazarsfeld i R.K. Merton dokonali analizy winków społecznych jako procesu (Friendship as Social Process, [w:] Freedom and Control in Modern Bfy, red. M. Berger, T. Abel, C.H. Page, New York 1954, s. 18-66, a zwłaszcza cz. 2). Zob. T. Parsons, The Social System, Glencoe, 111.1951, s. 58-88. 250 R.K. Mertf niem zinstytucjonalizowanym. Wzór ten nazwałem „zinstytucjonalizowanym nieprzestrzeganie^ sad instytucjonalnych" . To skomplikowane stadium zmiany struktury społecznej wymaga znaa bardziej szczegółowej analizy niż ta, którą tu prezentujemy. Wolno jednak stwierdzić, że zinstyte| nalizowane nieprzestrzeganie norm pojawia się wtedy, kiedy konieczności natury praktycznej m przed grupą lub zbiorowością (bądź też znacznie większą ich częścią) wymagają zachowań pi wawczych, pozostających w sprzeczności z ustalonymi od dawna normami, uczuciami i pi Lub - odpowiednio, wtedy, kiedy nowo powstałe wymogi stoją w sprzeczności z owymi głęl rzenionymi normami, odczuciami i praktykami . W pierwszym wypadku normy i uczucia chwilowo na pozór niezmienione, podczas gdy dopuszczane milcząco odchylenia są w coraz stopniu uznawane przez członków grupy. W wypadku drugim, nowo powstałe wymogi instytu są w rzeczywistości nieprzestrzegane, podczas gdy powoli zmieniające się normy i uczucia rują faktycznymi zachowaniami. Można przypuszczać, że znaczna część tolerowanych ode norm jest funkcjonalnie niezbędna do zapewnienia stabilności złożonych struktur społeczi 18. System kontroli normatywnej. Ta właściwość dotyczy procesów kontroB tywnej regulującej zachowania członków grupy. Grupy i organizacje różnią się między sobą zaknl w jakim sprawują kontrolę: poprzez bezpośrednio sformułowane przepisy (prawo); poprzez maj no sformułowane, lecz wyraźnie ukształtowane oczekiwania co do zachowań, wzmacniane uca oraz wspierane doktryną moralną (obyczajami) oraz poprzez zrutynizowane, często pows: nie tak zabarwione emocjonalnie oczekiwania (zwyczaje). Na jednym biegunie przesta nych i oficjalnie ogłoszonych norm egzekwowane jest przez specjalnych przedstawicieli, pisano tę właśnie rolę; na drugim - normy przestrzegane są dzięki „spontanicznym", choć nym społecznie reakcjom innych członków grupy, nawet jeśli nie przypisano im w tym celu ról społecznych. Zagadnienie sposobu, w jaki system kontroli normatywnej wiąże się z innymi grup i organizacji, nie zostało jak dotąd opracowane. Rozmaitych przykładów zinstytucjonalizowanego omijania norm w różnych dziedzinach instytucja starcza W.E. Moore w pracy IndustrialRelations and the Social Order, wyd. popr. New York 1951, s. IM L. Wilson, The Academic Man, New York 1941, s. 218-219; R.M. Williams, \un., American Sotiety,Wm s. 360-365; G.E. Simpson, J.M. Yinger, Badał and CulturalMinorities, [w.\ An Analysis of Prejudicea mination, New York 1953, s. 658-660; J.H. Fichter, TheMarginal Catholic, „Social Forces" 1953, nrH 12 W związku z wydarzeniami, które nastąpiły po ogłoszeniu 17 maja 1954 r. decyzji Sądu Najwyższe™ jącej, że segregacja rasowa w instytucjach oświatowych jest niezgodna z konstytucją, można przytocs lowanie z r. 1948 odnośnie do zastosowań koncepcji zinstytucjonalizowanego omijania norm: „WnMJ klimacie kulturowym - co nie wyklucza bynajmniej błogosławionego regionu głębokiego Południa -( środkiem będzie przypuszczalnie działanie za pomocą prawnego i administracyjnego zwalczania s kryminacji, z pełną świadomością ogromnego prawdopodobieństwa, że przepisy owe będą przez jaktf{ matycznie obchodzone. Możemy oczekiwać na tych obszarach kulturowych powszechnej pra wa, równie może powszechnej, jak się to działo w całych Stanach Zjednoczonych po wprowadzeniu 1 do konstytucji, nierzadko przy współudziale urzędowych przedstawicieli prawa. Wielka przepaść i prawo od miejscowych obyczajów nie pozwoli na natychmiastową, istotną zmianę panujących [ liczne kary za naruszanie przepisów będą prawdopodobnie częstsze niż rzeczywista kontrola. wypadku można oczekiwać, iż istotne zmiany będą następowały nierównomiernie i rozpaczliwiej miany ekonomiczne mogą jednak wesprzeć w swoim czasie nowe prawo zwalczania dyskryminacji.! miczne konieczności zaczną naciskać opornych, którzy nie zmobilizowali wszystkich zasobów siłjf^ nie rozszerzyli lokalnego rynku pracy, płacąc równo i sprawiedliwie, zaczną oni powoli zarzucać p dyskryminacyjne, doszedłszy do wniosku, że nie zawsze się opłacają - nawet dyskryminującym" (I Discrimination and the American Creed, [w.] Discrimination and National Welfare, red. B.M. York 1949, s. 101,120). ) właściwości grupy 251 Stopień widoczności i obserwowalności w g r u p i e. Cecha ta dotyczy za-, w jakim normy i wykonywanie ról w grupie dostępne są obserwacji innych ludzi (zajmujących /niższe, rówieśnicze i wyższe). Jest to koncepcja szersza od tej, którą socjologowie amerykań-i dawna nazywają „widocznością społeczną", rozumiejąc przez to stopień, w jakim status spo-f(a zwłaszcza klasowy, kastowy, rasowy i etniczny) jednostek dostrzegalny jest dla innych ludzi. i szerszym znaczeniu cecha widoczności i obserwowalności wymaga znacznie większej liczby ii niż jej dotąd poświęcono - po części dlatego, że istnieją dowody wskazujące na to, iż stanowi nulcząco przyjmowany element wielu analiz grupowej struktury i zachowań, po części (długo po k została pomysłowo, acz w niezbyt jasny sposób wprowadzona przez Simmla) dlatego, że wiele encji dla struktury i procesów społecznych dopiero obecnie nabiera oczywistości, po części e dlatego, iż, jak zobaczymy dalej, wiąże się ona bezpośrednio z jednym z podstawowych pro-f teorii grup odniesienia. Omawiając socjologiczny charakter arystokracji, Simmel wspomina o tej właściwości w swoistej ,eseistycznej formie: „[...] Istnieje [...] także absolutna granica liczby panujących, po przekrocze-tftórej arystokracja jako forma grupy utrzymać się dłużej nie może. Granicę tę określają częściowo unki zewnętrzne, częściowo zaś psychologiczne: grupa arystokratyczna, jeśli ma sprawnie funk-Ł, musi być [»widoczna lub obserwowalna« - R.K.M.] dla każdego członka [grupy - R.K.M.], pmusi osobiście znać każdego [...]" . Sinimel intuicyjnie wyczuwał podstawowe znaczenie widoczności jako cechy grupy, lecz pozbawio-loparcia w teorii, która powstać miała dopiero później, nie był w stanie usystematyzować swych Dcji, rozpatrzyć wpływu zarówno struktury grupowej, jak i wielkości grupy na zmienności owej poraź wypracować jej powiązań z systemami kontroli działającymi w celu utrzymania stabilności pipie. W powstającej obecnie „teorii informacji" wskazuje się w sposób oczywisty, że Simmel doli tu cechę grupy, która silnie oddziałuje na jej funkcjonowanie i rozwój. Można już bowiem dzi-dzieć (nie kontentując się jedynie stosowaniem analogii i niewłaściwie zrozumianych zwro-ie grupy społeczne różnią się w swej organizacji w ten sposób, iż niektóre z nich zapewniają „sprzężenie zwrotne" „informacji" dla ludzi regulujących zachowania członków grupy, inne t gwarantują prawie wcale takiego sprzężenia. Warunki strukturalne sprzyjające widoczności erwowalności wykonywania ról zapewnią naturalnie właściwe sprzężenie zwrotne w sytuacji, f wykonywanie roli odbiegać będzie od oczekiwań grupy. W takich bowiem warunkach reakcje in-liczlonków grupy (mające na celu sprowadzenie dewianta z powrotem na drogę panujących norm) (1 {Socjologia, op. cit., s. 115-116) posłużył się tutaj terminem ubersehbar - wydaje się, że sens lepiej oddają terminy „widoczny" (visible) lub „obserwowalny" (obseruable) (w polskim przekładzie icy Simmla użyto słowa „przejrzysty" - przyp. red.), oznaczające, iż coś jest natychmiast widoczne, łatwo ?wwalne. Jak powszechnie wiadomo - przynajmniej do czasu, kiedy Santayana jako student w Berlinie Bido W Jamesa: „odkryłem tu Privatdozenta, dr. Simmla, którego wykłady bardzo mnie interesują" - Simmel pto pisa! tak, jakby naprawdę uważał, że „istnieją przedsięwzięcia, w których pewna doza nieuporządkowana Snajwłaściwszą metodą". Nie pracował systematycznie, opierając się na takiej zmiennej jak „widoczność"; miast tego odwoływał się do niej sporadycznie. Na przykład jego rozważania na temat „socjologii zmysłów" i|żą się pośrednio z pojęciem widoczności, ale wydobycie owych związków pozostawia Simmel swym i tak bar-uzobowiązanym czytelnikom (por. ibidem, s. 395-411). LA Coser, jun. w swojej pracy TheFunctions ofSo-pConflict - będącej próbą usystematyzowania niektórych intuicji autora Socjologii - przytacza uwagę J. Or-rfyGasseta dotyczącą stylu pracy Simmla: „Ten przenikliwy umysł - rodzaj filozoficznej wiewiórki - nigdy nie pptrywaf przedmiotu swoich badań jako problemu samego w sobie, lecz traktował go jako platformę, na której (jenywa! wspaniałych ćwiczeń analitycznych". Nigdzie ta ocena nie znajduje lepszego potwierdzenia niż w spo-feności, z jaką Simmel stosował pojęcie widoczności lub obserwowalności. 252 R.K. I wystąpią niemal natychmiast po zajściu takiego zachowania dewiacyjnego. Odpowiednio - kie nieją strukturalne przeszkody dla takiej bezpośredniej oraz natychmiastowej obserwowalności, i zachowania dewiacyjne mogą się kumulować i odbiegać coraz bardziej od panujących wzorów, i zostaną zauważone przez innych członków grupy. Dostrzeżone wreszcie -wywołują u nich na reakcję, która spowoduje wyłącznie silniejsze wyobcowanie dewiantów, zamiast „likwidacji" < Takie strukturalne przeszkody na drodze przepływu informacji (termin ten stanowi, jak się i współczesny odpowiednik pojęcia przejrzystości Simmla) będą w ten sposób osłabiały względnąi ność grupy, powodując nieprawidłowe i nieregularne wahania kontroli społecznej. Wiele badań poświęcono niedawno zagadnieniom marginesowo związanym z tą właśnie < py. Są to przede wszystkim badania nad sposobami, w jakie sieci informacyjne stworzone przez e rymentalnie uproszczone struktury grupowe oddziaływają na natężenie, zakres i rodzaj prze cej informacji wraz z towarzyszącymi temu konsekwencjami nie tylko dla wykonywania za również i dla kontroli społecznej. Do naszych rozważań wystarczy chyba tylko wspomnieć o 1 kich pracach, a zwłaszcza o badaniach Alexa Bavelasa i jego współpracowników, które spośród^ nich studiów z tej dziedziny wydają się bodaj najbardziej dalekosiężne . W innych badaniach, ujętych raczej w terminach psychologii społecznej niż społecznej sta rozpoczęto niedawno poszukiwania systematycznych różnic w stopniu poinformowania o ucz członków grupy między przywódcami a szeregowymi uczestnikami . Zapoczątkowują one nia wie kolejne stadium badań społecznych, w których zostaną połączone oba rodzaje analiz: struktJ i psychologiczna. Obserwowalność uczuć oraz wykonywania ról zostanie w ten sposób powiąż^ strukturą grupy, z przepływem informacji oraz z funkcjonowaniem kontroli społecznej. Spośród badań socjologicznych dotyczących tego czy innego aspektu obserwowalności w nowanym tu znaczeniu można wymienić dokonaną przez Blaua analizę stosowania sti mierników określających zakres i charakter wykonywania ról w organizacjach biurokratyc; z towarzyszącymi konsekwencjami z zakresu kontroli społecznej oraz analizę przyjaźni i jako proces społeczny, w której jako zmienną podstawową przyjmuje się warunki sprzjją niu uczuć między parami przyjaciół lub powodujące ich trwałe stłumienie . Ponieważ badania społeczne nad zależnością przepływu informacji i organizacji spoteczn nie się rozrosły i jeszcze ciągle się znajdują w procesie konsolidacji, nie będziemy się nimi t zajmowali. Powtórzmy jednak to, co ma dla nas znaczenie podstawowe: ujęcie obserwow wiaściwości grupy kieruje uwagę badawczą na sposoby, jakimi struktura grupowa oddział jście (informacji) i wyjście (reakcji), co z kolei wpływa na sprawowanie kontroli społecznej.] Jak już wskazywaliśmy, cecha obserwowalności jest elementem, który musi być uwzg grup odniesienia, ponieważ różnice w znajomości norm grupy zdecydowanie wpływają na a kim owa grupa może zostać przyjęta jako normatywny układ odniesienia. Zagadnienie to I stosowniej rozważyć nieco później, kiedy już zamkniemy wykaz właściwości grupowych. Zob. A. Bavelas, Communication Patterns in Task-oriented Groups, [w:] The Połicy Sciences, redl LO, Usswi^ StasforiL \%\, s. Wr-Wl om \rave * ft(Kj4j*B? 26. Względna siła grupy. Właściwość ta dotyczy zdolności grupy do narzucania i zbiorowych decyzji: a) swym członkom; b) swemu środowisku społecznemu. Zakładamy tutaj, żei na siła grupyjest wypadkową jej innych cech, ale szczegółowa analiza tego złożonego problemu! jeszcze pozostaje w stadium początkowym . Zamknięcie w tym miejscu listy właściwości grupowych jest oczywiście decyzją arbitralną, ii bowiem co najmniej tyle samo (jeśli nie zgolą odmiennych) cech, które były badane przez si Nasz wykaz ma jednak charakter wstępnego zarysu, a nie wyczerpującej listy właściwości grupy.! nowi niewielki krok naprzód w kierunku pożądanego teoretycznie celu zbudowania schematuj wego służącego opisowi grup społecznych. Jakiś schemat tego rodzaju jest bez wątpienia nit jeżeli wielką liczbę faktów dotyczących grup i struktury grupowej mamy ująć łącznie wpostacą tidowanej wiedzy. *Ty,u Szczególny wkład Warnera (zob. np. W.L. Warner, RS. Lunt, The Social Life ofa Community, Na p m.in. na zapoczątkowaniu analizy względne/ pozycji grup j organizacji. ' Badania prowadzone obecnie przez RS Lynda rzuott ohyba ni^o światła na to ««». K. Lewin, R. Lippit, An Ezperimental Study ofthe Effect ofDemocratic and Authoritarian Group ^Meres, „University of Iowa Studies in Child Welfare" 1940, t. 16, nr 3. Wiaj niezwykle stymulujące obserwacje J.P Sartre'a, Commentary, t. 5,1946, s. 306-316,389-397,522-531. 260 P Ryb wzmocnieniu przez ciągle podkreślanie zagrożenia antysemityzmem, bez względu na to, czyrzeczm ście jest obecny bądź też obiektywnie zagraża w jakimś szczególnym momencie. ,M W zgodzie z powyższymi rozważaniami możemy przeformulować twierdzenie Simmla. Sztywno zorganizowane grupy konfliktowe mogą w istocie poszukiwać wrogów w przemyślJ celu lub z nieuświadomionym rezultatem utrzymywania jedności i wewnętrznej spójności. Takie gfl mogą rzeczywiście dostrzegać zagrożenie zewnętrzne, mimo iż zagrożenie to nie istnieje. Pod peww mi warunkami, które muszą zostać dopiero odkryte, wyimaginowane zagrożenia pełnią tę samąJ grującą grupę funkcję co zagrożenia realne. Wywoływanie wroga zewnętrznego bądź wymyślenie takiego wroga wzmacnia spójność spoleca zagrożoną od wewnątrz. Podobnie poszukiwanie lub wymyślanie dysydenta wewnętrznego może^j żyć utrzymaniu struktury zagrożonej z zewnątrz. Mechanizm kozia ofiarnego pojawia się w szef ności w takich grupach, których struktura powstrzymuje realistyczny konflikt wewnętrzny. Istnieje zmienna gradacja pomiędzy wyolbrzymianiem prawdziwego niebezpieczeństwa, ] ganiem realnego wroga i całkowitym wymyśleniem czynnika zagrożenia. Paweł Rybicki Z PODSTAWOWYCH ZAGADNIEŃ GRUPY SPOŁECZNEJ* Zbiór i grupa Podstawą istnienia grupy społecznej jest fakt życia zbiorowego. Samo jednak istnienie zbiordi nie stanowi jeszcze o powstaniu i utrzymywaniu się społecznych ugrupowań. Zbiór oznacza, ia samym okresie pędzi obok siebie życie wielość podobnych do siebie osobników; mówiąc o grupiąi dzamy natomiast nie tylko współistnienie zbioru ludzi, lecz zakładamy także, że między tp zachodzą określone procesy życia społecznego, chociażby w postaci najogólniejszych przejai sunkowania człowieka do człowieka. Toteż nie każde zjawisko, które na zewnątrz przedstaw^ zbiór ludzi, jest przez to samo ugrupowaniem społecznym. Kiedy patrzymy na przecho masę przechodniów, przesuwa się przed nami mnogość ludzi, zebranych na niewielkim i strzeni, i wrażenie zbioru jest nam dane. Brak nam jednak przekonania, że ludzi tych tączyji wewnętrzny związek i stąd ta masa nie posiada dla nas charakteru społeczności. Me jest jiiij gtfy\aącyń\ oaaziMe przećhotonow skupi jaWs riieszczęsńwy wypadek na uficy, a zw się złączą, dając wyraz litości czy oburzeniu, niosąc pomoc czy karząc sprawcę zdarzenia 1 tak powstaje, chociaż po kilku chwilach się rozproszy, w krótkim swym istnieniu nie \ już tylko jako szereg oddzielnych jednostek, lecz jako pewna całość, złączona wspólnym! : Fragm. P. Rybicki, Struktura społecznego świata, Warszawa 1979. R Rybi owych zagadnień grupy społecznej 261 rzecz1 ołec. »że cze rzyci Izi podsycająca się przez wzajemne oddziaływanie, znajdująca wyraz we wspólnej postawie lub we dokonanym czynie. Fodróżnieniu od zbioru ludzi, określonego tylko przez warunki zewnętrzne (wspólność przebywa-danym czasie, na pewnym odcinku przestrzeni), zbiór zespolony wzajemnym wewnętrznym usto-iem jego członków nazywamy grupą społeczną. Gdy zatem, w przeciwieństwie do luźnej masy tóów ulicznych, tłum zebrany dzięki jakiemuś nadzwyczajnemu zdarzeniu, skupiony naokół lub przywódcy uznajemy za grupę społeczną, taką właśnie łączność należących do zbioru ludzi wtedy na myśli. W rzeczywistości nieraz niełatwo jest jednak określić, kiedy mamy przed sobą nietworzący jeszcze żadnej społeczności, a kiedy już zaczyna się istnienie grupy. W ugru-:h krótkotrwałych istnienie stosunku między zebranymi ludźmi, ich wewnętrzne zespolenie jest jasno widoczne i dostatecznie wyraźne. istnienie grupy społecznej można stwierdzić o wiele łatwiej i pewniej wtedy, kiedy zbiór trwałe i określone związki. Takim zbiorem, którego charakter społeczny występuje wyrazi-t rodzina. A więc najpierw rodzina w znaczeniu najciaśniejszym, złożona z rodziców i dzieci -odgrywa przeważającą rolę w nowożytnych społeczeństwach europejskich. Przedstawia ona wwanie niewielkiej liczby jednostek, które łączy ze sobą kilka typowych związków: stosunek ro-U»nu'ędzy sobą, stosunek rodziców do dzieci i dzieci do rodziców, wreszcie stosunki między ro-(istwem. Stosunki te nie mają charakteru identycznego w poszczególnych rodzinach, wszelkie ich wy stanowią jednak indywidualne odchylenia i odmiany w granicach ujętych przez naturalne węzła rodzinnego oraz odpowiadające mu urządzenia stale i powszechnie obowiązujące w da-twisku kulturalnym. W rodzinach tworzących liczniejsze ugrupowania krewnych (rzymskiej, iej, poludniowosłowiańskiej) związki pomiędzy członkami grupy rodzinnej są liczniejsze i bar-ińomplikowane, odpowiednio do większego zróżnicowania w samych związkach pokrewieństwa, rugiej strony, liczebność ugrupowania nie musi jednak wpływać na rozmaitość tych węzłów, które ?ów ugrupowania zespalają ze sobą. W zawiązanym dla jakiegoś specjalnego celu stowarzysze-piociażby liczebnie większym, wszystkie lub prawie wszystkie relacje między członkami grupy Mbyć tego samego typu. Związki między ludźmi jako istotami świadomymi, tego pokroju co wspomniane już wzajemne związki Łów rodziny, określamy jako stosunki społeczne. Stosunki społeczne, których istnienie zauważy-ff grupach, nie są zjawiskiem społecznym najprostszym. W każdym stosunku można jako jego ele-pRyróżnić czynność jednostki ludzkiej, zwróconą ku innej czy ku innym jednostkom. W pojęciu społecznego mieści się już natomiast wzajemne odniesienie się do siebie dwóch przynaj-ijednostek ludzkich; przy czym wzajemność nie oznacza bynajmniej, by ustosunkowanie obu ubyło to samo, lecz tylko to, że ustosunkowanie obu osób do siebie pozostaje we wzajemnej zależ-KŚci. Stosunki społeczne nie przedstawiają się w różnych grupach jednakowo. W niektórych grupach Minki te opierają się na ustawicznej bezpośredniej styczności członków grupy, jak to jest w rodzinie iwniektórych mniej licznych stowarzyszeniach. W innych grupach, w szczególności liczebnie wiel-I, podłożem stosunków są natomiast styczności wtórne; występuje tu konieczny element pośred-Ktwa w stosunkach między członkami społeczności, przy czym czynnikiem pośrednictwa są bądź mk, bądź rzeczy, bądź wreszcie wartości idealne. H każdy jednak fakt stosunku społecznego między ludźmi tworzy grupę społeczną. W życiu cofanym raz po raz ustosunkowujemy się do innych ludzi bez świadomości, że stanowimy z nimi jłiekolwiek ugrupowanie odrębne. Stosunek dwu lub więcej ludzi, oparty na sympatii, niechęci, zain-(Bowaniu lub potrzebie, może trwać długo, może znajdować wyraz nie tylko w żywionych przez nich Buciach i sądach, ale i w działaniach, a pomimo tego grupa społeczna jeszcze nie powstaje. Charak-ptycznym przykładem mogą być właśnie w przeciwieństwie do wspomnianych rodzin, tego typu, co pęka lub poludniowoslowiańska, zbiory krewnych dalszych w nowoczesnych społeczeństwach eu- 262 R Ryi ropejskich. Zazwyczaj krewni ci utrzymują między sobą pewne stosunki, jednak najczęściej o i ści grupowej nie może już być mowy. Ażeby bowiem istniała grupa społeczna, nie wystarcza peu stosunków w obrębie danego zbioru ludzi, lecz nadto musi być jeszcze pewne wspólne ustosun się wszystkich do ich związku jako osobnej całości. Niekiedy ustosunkowanie takie znajduje i wspólnym odniesieniu się wszystkich do jednej osoby; taki charakter ma w rodzinie typu patr nego stosunek wszystkich członków grupy do głowy rodziny. W innych przypadkach dobitniej ^ je wspólne ustosunkowanie wszystkich do rzeczy stanowiących własność grupy, lub też do szcz jej właściwych innych wartości. Jakikolwiek zresztą jest wyraz tego ustosunkowania - grupa i dopiero wtedy, gdy zbiór ludzi nie tylko łączą luźne poszczególne stosunki, lecz gdy sami ucz zbioru czują i ujmują się w zakresie tych stosunków jako odrębna całość. Uświadomiona tak przez członków zbioru grupa przedstawia osobną jedność w świecie lud działań. Toteż istnienie grupy uwydatnia się przede wszystkim w aktach i czynach, których pod* dem ich znaczenia nie odnosimy do poszczególnych (chociażby wszystkich nawet) jednostek i cych do grupy, lecz do niej samej jako do osobnego podmiotu działania. Oczywiście wypada ( pilnie odróżniać działanie grupy od takich samych czy podobnych czynności, wykonywanych{ członków grupy. Jeżeli na wsi w porze żniw wszyscy lub przeważająca liczba mieszkańców sp pole i tam oddaje się pracy żniwiarskiej, jest to wspólna czynność poszczególnych jednostek, j leżnych do grupy wiejskiej, której jednak nie ma potrzeby uznawać za osobną działalność grup czej już rzecz się przedstawia, kiedy mieszkańcy wsi zgromadzą się na wspólne zebranie i tam! podejmą jakąś uchwalę lub gromadzkie postanowienie. Uchwała taka nie da się odnieść do poszi nych ludzi i nie ma w ogóle znaczenia, jeśli nie uznamy trwałego lub przejściowego zespoleniap liczby jednostek w osobną jedność grupy społecznej. Rada rodzinna, która na swych zebr, ważą i rozstrzyga obchodzące całość rodziny sprawy, każde stowarzyszenie podejmujące i stanowienia i uchwały, państwo, określające swój stosunek do własnych obywateli lub do iiui państwowych, dają nam powszechnie znane przykłady działalności grupy. W niektórych i niach, zwłaszcza liczebnie niewielkich, w czynnościach grupy uczestniczą zazwyczaj wszyscyją kowie. W grupach o wielkiej liczebności natomiast czynności grupy bywają często spełniane p przedstawicieli czy funkcjonariuszy i przybierają niekiedy przy tym charakter działań dokonjn przez jednostki. Lecz oceniając te działania, rozumiemy, że jednostki, które je spełniają, rep/ grupę i że czynności ich o tyle mają znaczenie, o ile uważane są za właściwy wyraz stanowiska; Jedną z najważniejszych czynności grupy jest stanowienie norm postępowania, które i wiązywać członków ugrupowania. Ta czynność odgrywa wielką rolę, zwłaszcza w grupach dlu, łych. Są natomiast inne grupy, w których działanie grupowe przybiera charakter całkiem o pozanormatywnych i spontanicznych wystąpień. Tak działa tłum rewolucyjny, który zdo nie lub niszczy pałac władcy. Kiedy w kole towarzyskim zespolonym wspólnością nastroju i i wytwarza się to, co nazywamy zabawą, widzimy w tym także czynność grupy, chociaż t między działaniami jednostek a działaniem zbiorowości społecznej wydaje się trudniej uclffl można określić jako czynność grupy to wszystko, co nie ma piętna czynu indywidualnego sjx przez jednostkę, a co nie jest także tylko szeregiem podobnych działań indywidualnych. I jest czynnością grupy to, co ma charakter jednego i pozainóywióva)nego działania. Jednolite wystąpienia grupy, działania, których ona dokonuje, atmosfera, którą tworzy, że grupę jako osobną całość ujmują nie tylko przynależne do niej jednostki, lecz także pozu osobnicy i ugrupowania, o ile tylko stykają się z jej działalnością. Działacz polityczny i czynienia z obcą sobie partią (polityczną, może pozostawać w różnym stosunku doposzczeA tT^'J dZialmie SW°JeP°UtyCZne St0SUJe d0 PartiiJ'ak0 d0 ilości odrębne j? ktory podejmuje pracę w klasie szkolnej, fa, siem^o z «««^*L Yhw 1 yja fa Afe g* soYAe zescota uczm&w. Tym batdriej * owych zagadnień grupy społecznej 263 frupy- dwu plemion, dwu miast, dwu stowarzyszeń - każde ugrupowanie nie zwraca się poszcze-do szeregu jednostek, należących do drugiej zbiorowości, lecz ujmuje tę zbiorowość jako jed-: w swoim postępowaniu i działaniu. Jako takie jedności grupy przeciwdziałają sobie i zwalczają ą, albo też współdziałają ze sobą i łączą się w nowe ugrupowania społeczne. Cłarakter grupy ({śniliśmy w pojęciu grupy (zgodnie z przeważnie ustalonymi w socjologii pojęciami) trzy elementy: it zbioru ludzkiego, b) element stosunku (-ów) społecznego (-nych) łączącego (-cych) uczest-zbioru, c) uświadomioną sobie przez uczestników zbioru jedność grupy, która wyraża się w gru-czynnościach o pozaindywidualnym charakterze. Za pomocą tych elementów określone poję-ipyjest bardzo rozległe. W jego zakresie mieści się tak dobrze ród, plemię, naród, jak gmina liowa, towarzystwo naukowe, klasa szkolna, tłum rewolucyjny - słowem wszelka zbiorowość ;na, mała czy wielka, jaką można tylko spotkać w życiu. Używając też pojęcia grupy, socjologia sądzą w niczym bliższych cech danej zbiorowości i celowo posługuje się pojęciem najszer-obejmującym wszelkie zbiorowości życia społecznego. ffeżdy z trzech elementów wymienionych ma dla teorii grup społecznych doniosłe znaczenie. Kwe-^zbioru jako niezbędnego substratu zjawiska społecznego jest bardzo ważna; przy tym zbiór ozna-mnogość osobników, która może, lecz nie musi być przestrzennie wydzielona od innych osobników r. To, że zbiory, które dzięki powstałym układom stosunków społecznych oraz wytworzonemu iiu jedności stają się grupami, mogą być bardzo różne, łatwo uchwycić; chociażby olbrzymie w liczebności zbiorów nasuwają się nam w jakimkolwiek zestawieniu grup społecznych. Zna-tej różności zbiorów uwydatnia się atoli dopiero w związku z ujęciami klasyfikacyjnymi i dalszy- ieniami teorii grup społecznych. do dwu dalszych elementów - stosunku społecznego i odrębnej jedności grupy - są one obydwa ilenia grupy równie zasadnicze i charakterystyczne, jakkolwiek ich przejawy nie w każdej występują z jednakową wyrazistością. Na ugrupowaniach liczebnie mniejszych wyciskają czę-|DĆ piętno przede wszystkim bezpośrednie stosunki członków między sobą. Jednolity zaś charak-ipy wyraża się niekiedy raczej w jej atmosferze i wynikających z doboru indywidualności rysach duchowej, aniżeli w ściśle określonych wystawieniach. Przeciwnie, w grupach liczebnie wiel-iki działaniom przez nie spełnianym i posiadanym przez nie szczególnym właściwościom, zbio-symbolom, zwierzchnictwu, grupa wyraźnie przedstawia się jako jedność tak swoim członkom, jednostkom i ugrupowaniom. Natomiast bardzo zazwyczaj skomplikowana sieć stosunków, łączą członków wielkiej grupy, ujawnia się dopiero drogą refleksji i analizy. lwiek jednak element grupy wysuwa się na plan pierwszy w konkretnym przypadku, zagad-stosunku społecznego jako właściwego źródła społeczności pozostaje jednym z najbardziej za-;ych zagadnień wstępnych we wszelkim rozważaniu grup społecznych, wyprzedzających pro-klasyfikacji i teorii szczegółowej. Obserwacja potocznego życia społecznego poucza, że stosunki iędzy ludami tak w grupach, jak i poza ugrupowaniami mogą mieć treść bardzo rozmaitą. Lecz właś-? dlatego nasuwa się pytanie, czy stosunki społeczne, a w szczególności stosunki, dzięki którym późniejsze zbiory ludzi - gromada ludzi na ulicy, mieszkańcy danego terytorium, zbiór jednostek plnego pochodzenia biologicznego - stają się grupą społeczną, są zawsze tym samym rodzajowo priskiem o specyficznym tylko zabarwieniu treściowym, czy też są różne w różnych przypadkach Hzym w takim razie ta zasadnicza różność polega. I Odpowiedź na pytanie tak postawione zdają się dawać niektóre klasyfikacje grup społecznych. Gdy ae Maunier w swych Essais sur les groupements sociaux wyróżnia grupy oparte na pokrewień- K sąsiedztwie terytorialnym (wspólnocie terytorialnej) i (wspólnej) działalności, jest to jakby po- 264 R I dział oparty na rozróżnieniu głównych typów stosunków między ludźmi. Wnikając jednak bliżę klasyfikację, przekonujemy się, że wskazuje ona raczej czynniki, dzięki którym powstają stosunki i) tują się ugrupowania, aniżeli różność rodzajowa samych stosunków. Bo przecież stosunek wzą sympatii, czy stosunek wzajemnej pomocy lub współpracy może istnieć tak samo w grupie 1 jak sąsiadów, jak i w jakimkolwiek groupement de l'activite i trudno by zdefiniować wyłączność j gokolwiek stosunku społecznego dla któregokolwiek z tych ugrupowań. Głębiej w istotę stosunków społecznych wnika podział taki, jak dane przez Durkheima rozróz nie grup opartych na solidarności mechanicznej i grup opartych na solidarności organicznej. I tu nakjest wskazana nie tyle różność stosunku społecznego, ile raczej dwa różne źródła jednego ty ska ujętego jako fundament grupy - solidarności społecznej. Rzecz inna, że ta solidarność nie zd się jednym i tym samym w obu przypadkach. Istnieje jednak rozróżnienie stosunków między ludźmi znane w teorii i znane w życiu prakti nym, które rozumieć można jako wskazanie dwóch różnych rodzajów stosunku społecznego. Rozp nienie to odnajduje się już na drodze analizy najprostszego społecznego procesu, procesu zbliier jednostki ludzkiej do drugiej jednostki. Człowiek, zbliżając się do drugiego człowieka, może czynit z potrzeby towarzystwa, na podstawie pewnego pociągu do drugiej osoby, wywołanego chociażby^ wnętrznym wyglądem, na podstawie sympatii. Inny charakter ma natomiast zbliżenie sieje która nie mogąc podołać w wykonaniu jakiejkolwiek trudniejszej czynności, chociażby z za fizycznej, zwraca się do drugiej jednostki o pomoc i współdziałanie. Różnica, która uwydatnia się^ dwu tych czynnościach społecznych, nie jest przy tym tylko różnicą motywu, który w jednym i i przypadku skłania jednostkę do zbliżenia się do drugiej jednostki, lecz przedstawia różnośćj rodzaju ustosunkowania człowieka do człowieka. Wszystkie zjawiska ustosunkowania człowieka do człowieka i wszystkie stosunki i można podzielić zgodnie z tym rozróżnieniem na dwa rodzaje: stosunki społeczno-osobowel ki, których zawartość stanowią odniesienia się ludzi do ludzi jako „wartości społecznych"! terminologii Znanieckiego). Stosunki społeczno-rzeczowe to takie, które zawierają jako kon ment odniesienie się osób uczestniczących do jakichkolwiek wartości pozaosobowych, ] nych i które przychodzą dopiero na podstawie tego elementu do skutku. Wartości te nie i wartościami materialnym; mogą to być tak samo wartości idealne, należące do sfery religii, i poznania. Stosunki społeczne pierwszego rodzaju (osobowe) są więzią wyraźnie zespalającą niektÓKĄ powania. Charakterystycznym przykładem grup opartych na stosunkach osobowych (pnewńmk wyłącznie) są zespoły przyjacielskie i koleżeńskie; należą tu także różne koła towarzyskie, odp nie skupionych ugrupowań z okresu wakacyjnego aż po grupy towarzyskie, utrzymujące s całego systemu zwyczajów i obyczajów. Jako przykład grupy o zupełnie przeciwnym ch na wymienić towarzystwo handlowe. Tu więzią zespalającą ludzi nie są uczucia o pokrojiU zainteresowania, nie są upodobania dotyczące osobowości, lecz wzgląd na wartości« re sami uczestnicy grupy przyjmują za cel naczelny działania zespołowego. Gdyby śk ekonomistów-socjologów dopatrywać się w rynku rysów ugrupowania społecznego, znaleil ny przykład układu społecznego, opartego na rzeczowych stosunkach. W obrębie rynkus \. ^oswtM^ótc stanową o \sta\en\u socja\nyrc\ Tyrtoi, występują o tyte, o"^ ^coAaTC7^ft\v\\R\vcoAax,\VsŁ\.a\\A^a.sv%^iaVei™śd« tej podaży i popytu. Liczba ugrupowań oparta na stosunkach o charakterze rzeczowym jest bardzo wieBah cza się bynajmniej do dziedziny życia gospodarczego. Niewątpliwie stosunki takie, jakie " ekonomiczne, noszą szczególnie wyraźne piętno „rzeczowości" i podobne znamię mająt podstawowych zagadnień grupy społecznej 265 tąj mierze wyrastające z tych stosunków ugrupowania. Ale rzeczowość w przyjętym tu znaczeniu ipuje tylko wtedy, gdy chodzi o wartości ekonomiczne, lecz w ogóle tam wszędzie, gdzie sto-między ludźmi mają jako podstawę jakiegokolwiek rodzaju ustosunkowania tych ludzi do innych, i grupy ludzi, przedmiotów. Cechę rzeczowości mają stosunki, jakie zachodzą między uczo-których zainteresowania i badania dotyczące jednego przedmiotu łączą, skłaniają do wymiany i wyników naukowych i skupiają w naukowe zrzeszenia. Grupa techników pracujących nad jem sieci komunikacyjnej, klub sportowy zespolony wspólną członkom chęcią osiągnięcia ici fizycznej tworzą podobne przykłady stowarzyszeń, w których element rzeczowy stanowi we dla stosunków społecznych. Wiemy zaś, jak stosunek do wartości religijnych jest substratem Majenia wielu bardzo ważnych grup społecznych. KULTURA Emile Durkheim CO TO JEST FAKT SPOŁECZNY?* Zanim rozpoczniemy poszukiwanie metody, która nadawałaby się najlepiej do badania faktóffj łecznych, powinniśmy wiedzieć, jakie to fakty są nazywane w ten sposób. Postawienie tego pytania jest tym bardziej konieczne, że określenia tego używa się bez ścisłości. Stosuje sieje potocznie dla oznaczenia niemal wszystkich zjawisk, zachodzących w społeczeństwa, jeśli tylko są one dostatecznie powszechne, aby budzić społeczne zainta Można jednak powiedzieć, iż pod tym względem nie ma wydarzeń ludzkich, które nie mogłyby nazwane społecznymi. Każda jednostka pije, je, rozumuje, społeczeństwo zaś jest ze wszech interesowane, aby czynności te były wykonywane regularnie. Gdyby więc te fakty były spol socjologia nie miałaby swojego własnego przedmiotu, a jej zakres zachodziłby na zakresy biologiii chologii. Jednakże w każdym społeczeństwie jest określona grupa zjawisk, odznaczających się które wyraźnie różnią je od zjawisk badanych przez inne nauki przyrodnicze. Kiedy wypełniam swoje zadanie brata, małżonka czy obywatela, kiedy wywiązuję się z zobowiązań - dopełniam obowiązków, które zostały wyznaczone niezależnie ode mnie i moich w prawie i obyczajach. Nawet wtedy, gdy są one zgodne z moimi własnymi uczuciami i ode; jako swą rzeczywistość wewnętrzną, nie przestają być one rzeczywistością obiektywną, nie ja je stworzyłem, a jedynie przyswoiłem je sobie poprzez wychowanie. Ileż to zresztą my szczegółowo swoich zobowiązań i, aby je poznać, musimy zasięgać porady w kodeksie autorytatywnych interpretatorów? Tak samo wierny, przychodząc na świat, znajduje wii tyki życia religijnego w pełni uformowane; skoro istniały one przed nim, to znaczy, nim. System znaków, jakim posługuję się, aby wyrazić swe myśli; system monetarny, z j; stam, aby płacić swe długi; środki kredytu, jakich używam w swoich stosunkach handlowych; jakich trzymam się przy wykonywaniu zawodu itd., itd. - funkcjonują niezależnie od uż; z nich robię. Jakiegokolwiek członka społeczeństwa weźmiemy pod uwagę, o każdym powtórzyć to samo. Oto więc sposoby działania, myślenia i odczuwania, posiadające tę właściwość egzystowania na zewnątrz świadomości indywidualnych. Te typy postępowania lub myślenia są nie tylko zewnętrzne wobec jednostki; zawdzige swoje istnienie imperatywnej i przemożnej siłę, przez co narzucają się jednostce czy chce« czynie chce. Bez wątpienia wtedy, gdy podporządkowuję się owej siłę z własnej woli,prz; niepotrzebnym - nie daje się odczuć lub jest odczuwalny tylko w niewielkim stopniu. Nit jest cechą istotną tych faktów, czego dowodem to, że daje o sobie znać natychmiast, jeśli opierać. Gdybym spróbował pogwałcić przepisy prawa, działałyby one przeciwko mnie w taj * ?Ta%m. t.T>wrYhe™, Zasady metody socjologicznej, przetóad i. Szacki, Warszawa 1979. 'ibjest fakt społeczny? 267 )WSi ami, ycji IOW i je tyczyn mój udaremnić, jeżeli nie został jeszcze popełniony; ażeby go anulować i przywrócić wszystko tonu normalnego, jeżeli czyn został już popełniony, ale da się naprawić; albo też, ażeby zmusić No ekspiacji, jeżeli nie można mojego czynu naprawić inaczej. Czy chodzi o maksymy czysto Une? Świadomość publiczna powściąga wszelkie akty, skierowane przeciwko sobie, za pomocą nad-ą jaki roztacza nad postępowaniem obywateli, oraz specjalnych kar, jakie ma do swej dyspozycji. uycłi przypadkach przymus jest mniej gwałtowny, ale nie przestaje istnieć. Jeśli nie podporząd-jc się konwenansom światowym, jeśli w swoim stroju nie uwzględniam zwyczajów przestrzega-iffmoim kraju i mojej klasie, śmiech, jaki wywołuję, izolacja, wjakiej się znajduję, dadzą - acz ładniejszy sposób - te same skutki, co kara we właściwym tego słowa znaczeniu. Zresztą przyjąć jedynie pośrednim, okazuje się nie mniej skuteczny. Nie jestem obowiązany rozmawiać moimi rodakami po francusku ani korzystać z prawnych środków płatniczych, ale nie jest możliwym postępował inaczej. Gdybym próbował uchylić się od tej konieczności, usiłowanie to zakoń-iysię żałosną porażką. Jako przemysłowcowi nikt nie zabrania mi pracować za pomocą techniki z innego stulecia, ale - jeśli będę tak robił - czeka mnie niezawodnie krach. Nawet wtedy, gdy 'lic się od owych reguł i z powodzeniem je pogwałcić, nigdy nie może się obyć bez walki Nawet ostatecznie przezwyciężone, dają odczuwać swą przymuszającą siłę w oporze, jaki nam Nie ma najszczęśliwszego nawet nowatora, którego przedsięwzięcie nie napotykałoby tego opozycji. więc szereg faktów, odznaczających się bardzo szczególnymi cechami: polegają one na sposo-sdzialania, myślenia i odczuwania, zewnętrznych wobec jednostki, a zawdzięczających swoje ist-potedze przymusu, za którego pomocą jednostce się narzucają. Nie można ich tedy mieszać ani mi organicznymi, gdyż polegają na wyobrażeniach i działaniach, ani ze zjawiskami psy-Bnymi, które istnieją wyłącznie w świadomości indywidualnej i dzięki niej. Stanowią one zatem ?gatunek faktów i dla nich właśnie należy zarezerwować określenie: fakty społeczne. Pasuje ono inicli, ponieważ jasne jest, iż - nie mając za swój substrat jednostki - nie mogą mieć innego podłoża izeństwo: czy to społeczeństwo polityczne w jego całokształcie, czy to któraś z grup cząstko-z jakich się ono składa: wyznanie religijne, szkoła polityczna czy literacka, korporacja zawodowa I drugiej strony, określenie „społeczny" odpowiada wyłącznie tej klasie faktów, gdyż słowo to ma pony sens jedynie pod warunkiem, że oznacza zjawiska nienależące do żadnej kategorii faktów, fczostaiyjuż ustalone i nazwane. Pakty społeczne są więc właściwą dziedziną socjologii. To prawie słowo przymus, za pomocą którego je definiujemy, gotowe odstraszyć gorliwych stronników ab-ktoego indywidualizmu. Ponieważ wierzą oni w doskonałą autonomię jednostki, zdaje się im, że etą/e ona pomniejszona zawsze wtedy, gdy daje się jednostce odczuć, iż nie zależy ona tylko od |b samej, Wszelako nie da się już zaprzeczyć, że większość naszych idei i skłonności nie została mm wypracowana, Jęcz przyszła do nas z zewnątrz. Nie mogła przeniknąć w nas inaczej, jak itosic narzucając. Definicja nasza nie znaczy niczego innego. Wiadomo zresztą, iż przymus społeczne musi wykluczać indywidualnej osobowości. ftnieważ wszystkie przykłady, jakie przytoczyliśmy (normy prawne, moralne, dogmaty religijne, Imyfinansowe itd.), polegają na ustalonych wierzeniach i praktykach, można byłoby na tej podsta-Hzić, iż fakt społeczny ma miejsce jedynie tam, gdzie istnieje określona organizacja. Są jednak ?(fakty, które - nie mając form tak skrystalizowanych - posiadają zarówno taką samą obiektyw-fcjak i taki sam przemożny wpływ na jednostkę. To właśnie nazywa się prądami społecznymi. Tak ?wielkie porywy entuzjazmu, zgorszenia czy litości, wytwarzające się w jakimś zgromadzeniu, nie ?początku w żadnej z jednostkowych świadomości. Przychodzą one do każdego z nas od zewnątrz wstanie nas ogarniać wbrew naszej woli. Poddając się im bez zastrzeżeń, można niewątpliwie ?mówimy poza tym, że wszelki przymus jest normalny. Powrócimy do tego nieco dalej. 268 E. Durkhe sprawić, że nie będzie się odczuwać nacisku, jaki na nas wywierają. Ale uwydatnia się on wtedd staramy się stawiać opór. Niechaj jednostka spróbuje przeciwstawić się jednej z owych manifesfl zbiorowych, a uczucia, których się wypiera, obrócą się przeciwko niej. Otóż, jeśli ta sita zewnętrza przymusu ujawnia się tak wydatnie w przypadkach oporu, to istnieje ona również, acz nie uświadaii na sobie przez jednostki, w przypadkach przeciwnych. Ulegając złudzeniu, wierzymy, że to, conara się nam z zewnątrz, zostało stworzone przez nas samych. Wszelako uległość, z jaką poz1 prowadzić, maskuje tylko doznane pchnięcie, bynajmniej go nie likwidując. Tak samo po' przestaje ważyć, choć jego ciężaru zupełnie nie odczuwamy. Nawet wtedy, gdy żywiołowo ws] liśmy w wytworzeniu stanu emocji zbiorowej, doznane przez nas wrażenie jest zgoła inne ani jakiego moglibyśmy doświadczyć w pojedynkę. Dlatego też, kiedy zgromadzenie ulegto już rozproa niu, wpływy społeczne przestały na nas działać i znaleźliśmy się sam na sam ze sobą, przebyte szenia wydają się nam czymś obcym i nie możemy siebie w nich rozpoznać. Spostrzegamy nie stworzyliśmy ich, ale ulegliśmy im. Zdarza się nawet, że są one do tego stopnia sprzecznej naturą, że nas przerażają. W taki to sposób jednostki w większości wcale nieagresywne mogą czone w tłumie - dać się wciągnąć do aktów okrucieństwa. To, co mówimy o tych przejściowych chach, stosuje się w równej mierze do trwalszych poruszeń opinii, jakie nieustannie mają wokół nas: już to na skalę całego społeczeństwa, już to na skalę bardziej ograniczoną - w religijnych, politycznych, literackich, artystycznych itd. Można zresztą potwierdzić tę definicję faktu społecznego za pomocą charakterystycznegod czenia. Wystarczy w tym celu przyjrzeć się sposobowi wychowywania dzieci. Jeśli rozpatruje stronnie fakty, uderza w oczy, że wszelkie wychowanie polega na ciągłym wysiłku narzucenia sposobów widzenia, odczuwania i działania, do których nie doszłoby ono spontanicznie. Od szych chwil życia zmuszamy je do jedzenia, picia i spania o określonych godzinach, do spokoju i posłuszeństwa, później zaś do tego, aby uczyło liczyć się z innymi, szanować z wenanse, aby pracowało itd., itd. Jeżeli z biegiem czasu przymus ten przestaje być dzieje się tak dlatego, że doprowadza on do powstania nawyków, wewnętrznych skłon czynią zbytecznym; ale mogą go one zastąpić jedynie dzięki temu, że mają w nim swój prawda, że - według Spencera - racjonalne wychowanie powinno potępić tego rodzaju pi stawić dziecku pełnię swobody. Ponieważ jednak ta teoria pedagogiczna nie została nigdy na przez żaden ze znanych ludów, jest tylko osobistym desideratum, nie zaś faktem, który byłoby przeciwstawić faktom, jakie wyżej przytoczyliśmy. Szczególnie pouczającymi czynią okoliczność, że zadaniem wychowania jest właśnie stworzenie istoty społecznej: możemy na, kładzie oglądać jak gdyby w miniaturze sposób kształtowania się tej istoty w dziejach. Ów nacisk, jakiemu podlega dziecko, nie jest niczym innym, jak naciskiem środowiska spolecz dąży do uformowania go na swoje podobieństwo; rodzice i nauczyciele są tu jedynie przedsi i pośrednikami. Powszechność nie może być tedy uważana za cechę wyróżniającą zjawiska socjologiczne innych zjawisk. Myśl, znajdująca się we wszystkich świadomościach partykularnych, odnuj rżany przez wszystkie jednostki, nie są bynajmniej przez to samo faktami społecznymi. Jeżd definiowaniu faktów społecznych poprzestaje się na tej ich właściwości, to dlatego, że mięsa niesłusznie z tym, co można byłoby nazwać ich jednostkowymi wcieleniami. Tym, co konstytuuj społeczne, są wierzenia, skłonności i praktyki grupy, wziętej jako zbiorowość. Czymś zupelniei są formy, jakie przybierają stany zbiorowe, załamując się w jednostkach. Okoliczność, że rządki faktów występują często w stanie rozłączenia, pokazuje najlepiej ten naturalny czywistości niektóre z owych sposobów działania lub myślenia nabierają w wyniku icii swego rodzaju zwartości, która je - można powiedzieć - utrwala i odróżnia od posz< rżeń, będących ich odbiciem. W ten sposób oblekają się one w ciało, we właściwą im f< sjest fakt społeczny? 269 rzeczywistość sui generis, bardzo różną od faktów indywidualnych, w jakich znajduje wyraz, zwyczaj nie istnieje tylko immanentnie w następujących po sobie aktach, jakie określa, ale na przywileju, pozbawionego odpowiednika w biologii, zostaje raz na zawsze wyrażony w formule, przechodzi z ust do ust, przekazywana jest przez wychowanie, utrwala się nawet na piśmie. Taki początek i taka jest natura przepisów moralności i prawa, aforyzmów i przysłów ludowych, kodek-dobrego smaku, stwarzanych przez szkoły literackie, artykułów wiary, w jakich sekty religijne lub streszczają swoje wierzenia, itd. Żadna z owych reguł nie wyczerpuje się w zastosowaniach, dokonują poszczególni ludzie, ponieważ mogą one istnieć nawet wtedy, gdy nikt ich w danym icie nie stosuje. iście, podział ten nie zawsze występuje z jednakową wyrazistością. Wystarczy jednak, aby wszelką wątpliwość istniał w ważnych i licznych wypadkach, jakie przytoczyliśmy, a będzie dowieść, że fakt społeczny jest czymś różnym od swoich reperkusji jednostkowych. Zresztą nawet podział ten nie jest bezpośrednio dostępny obserwacji, można go często dokonać za :ą pewnych metodycznych zabiegów. Co więcej, przeprowadzenie takiej operacji jest nieodzow-ili chcemy pozbawić fakt społeczny wszelkich domieszek i obserwować go w stanie czystym, istnieją pewne prądy opinii, które - w zależności od epoki i kraju - popychają nas z większą mniejszą intensywnością do np. małżeństwa, samobójstwa albo większej lub mniejszej rozrod-wści. Są to, oczywiście, fakty społeczne. Na pierwszy rzut oka wydają się one nieodłączne od form, kie przybierają w poszczególnych wypadkach. Statystyka dostarcza nam jednak środka do ich Ijodrębnienia. Pakty te przedstawiają się ze sporą dokładnością w postaci procentu urodzin, zwiąż -Sff małżeńskich i samobójstw, tj. liczb, jakie uzyskujemy, dzieląc całość średniej rocznej liczby bbów, urodzin i dobrowolnych śmierci przez liczbę ludzi w wieku małżeńskim, prokreacyjnym i sa-ebójczym". Ponieważ każda z tych cyfr obejmuje bez różnicy wszystkie poszczególne wypadki, bstkowe okoliczności mogące mieć pewien wpływ na pojawienie się zjawiska wzajemnie się neu-slizują i dzięki temu nie odbijają się na jego charakterystyce. Każda z tych cyfr wyraża jedynie pewien stan duszy zbiorowej. Oto, czym są zjawiska społeczne, uwolnione od wszelkiego obcego elementu. Ich prywatne manife- tacje mają wprawdzie w sobie coś społecznego, gdyż odtwarzają częściowo model zbiorowy, ale każda inich zależy również, i to w dużej mierze, od organiczno-psychicznej konstrukcji jednostki oraz szcze- hych warunków, w jakich się ona znajduje. Nie są to więc właściwe zjawiska socjologiczne. Należą K jednocześnie do dwóch dziedzin i można byłoby je nazwać zjawiskami socjopsychicznymi. Intere- iją one socjologa, nie stanowiąc bezpośrednio badań socjologicznych. Tak samo wewnątrz organi- ?u mają miejsce zjawiska o charakterze mieszanym, którymi zajmują się takie nauki mieszane, jak ńemia biologiczna. I Ale - może ktoś powiedzieć - zjawisko może być zjawiskiem zbiorowym tylko wtedy, gdy jest wspól- imystkim członkom społeczeństwa lub przynajmniej ich większości, a więc gdy jest powszechne. fe wątpienia, ale jest ono powszechne dlatego, że jest zbiorowe (tzn. mniej lub bardziej obowiązują- i), nie zaś zbiorowe dlatego, że jest powszechne. Pewien stan grupy powtarza się u wielu jednostek, inieważ się im narzuca. Jest on w każdej części dlatego, że jest w całości, a nie odwrotnie. Szczegól- K wyraźnie widać to na przykładzie tych wierzeń i praktyk, które zostały nam przekazane w stanie Stowym przez pokolenia wcześniejsze. Przyjmujemy je i akceptujemy, ponieważ, będąc dziełem zbio- pn i wiekowym zarazem, wyposażone są w specjalny autorytet, który wychowanie nauczyło nas jBiawać i szanować. Otóż trzeba zaznaczyć, iż przeważająca większość zjawisk społecznych docho- M do nas tą drogą. Ale istota faktu społecznego pozostaje bez zmiany nawet wtedy, gdy swoje istnienie &mobójstwa nie są popełniane ani niezależnie od wieku, ani z jednakowym we wszystkich rocznikach nasileniem. 270 E. DurkU zawdzięcza on częściowo naszej bezpośredniej współpracy. Uczucie zbiorowe, które pojawia się kimś zgromadzeniu, nie jest po prostu wyrazem tego, co wspólne wszystkim uczuciom je wym. Jest -jak to pokazaliśmy- czymś zupełnie innym. Wynika ono ze wspólnego życia, je rem akcji i reakcji, jakie zachodzą między jednostkowymi świadomościami, a jeśli znajduje c w każdej z nich to dlatego, że obdarzone jest swoistą energią, którą zawdzięcza właśnie i kolektywnemu pochodzeniu. Jeżeli wszystkie serca biją wspólnym rytmem, powodem tego i spontaniczna i przedstawiona zgodność, ale działanie zbiorowej siły, która je wten sposóbf Całość wciąga każdego. Dochodzimy więc do ścisłego przedstawienia sobie zakresu socjologii. Obejmuje on jedyniejj określoną grupę zjawisk, flakt społeczny poznaje się po sile zewnętrznego przymusu, jaki i jest w stanie wywierać na jednostki; obecność tej siły poznaje się z kolei bądź po istnieniu j określonej sankcji, bądź po oporze, jaki fakt stawia każdemu przedsięwzięciu indywidualnemu,)! zmierza do zadania mu gwałtu. Wszelako można go również zdefiniować, odwołując się dojegon wszechnienia w grupie, byle tylko pamiętać o dorzuceniu do definicji jako drugiej i zasadniczej^ tego, że istnieje on niezależnie od jednostkowych form, jakie, rozpowszechniając się, przy) drugie kryterium jest nawet w pewnych wypadkach łatwiejsze do zastosowania od pierwszego.! nietrudno dostrzec przymus, kiedy występuje on na zewnątrz w postaci jakiejś bezpośredniej i społeczeństwa, jak to ma miejsce w przypadku prawa, moralności, wierzeń, zwyczajów, a naweti wtedy jednak, gdy jest on tylko pośredni, jak np. przymus wywierany przez organizację ekona nie zawsze jest równie dobrze widoczny. Powszechność zjawisk w połączeniu z ich obiek będą zatem łatwiejsze do ustalenia. Zresztą ta druga definicja jest tylko inną formą pierwszej upowszechnianie jakiegoś sposobu postępowania, istniejącego niezależnie od świadomości in<\ alnych, nie może odbywać się inaczej, jak poprzez jego narzucanie . Można byłoby jednak zapytać, czy nasza definicja jest kompletna. Zaiste, wszystkie f pos\\iży\y nam za jej podstawą, są, sposobami robienia, należą do poiz-adka ftąu Otói \st,t\\eją TÓ\m\ei zbiorowe sposoby bycia, tzn. fakty spoteczne porządku an czy też morfologicznego. Socjologia nie może wyrzec się zainteresowania tym wszystkim, podłoża życia zbiorowego. Wszelako przy pierwszym badaniu nie wydaje się, by ilość i ch mentarnych części, z jakich składa się społeczeństwo, sposób ich rozłożenia, osiągnięty) stopień koalescencji, rozmieszczenie ludności na terytorium kraju, ilość i rodzaj szlakowi cyjnych, formę osiedli itd. można było sprowadzić do sposobów działania, czucia czy myśl< Ale, przede wszystkim, owe rozmaite zjawiska posiadają tę samą cechę charakterystyce nam posłużyła do zdefiniowania tych ostatnich. Owe sposoby bycia narzucają się jednostce i Nietrudno zauważyć, jak daleka jest ta definicja faktu społecznego od definicji, która służy za pods slowemu systemowi Tarde'a. Powinniśmy, przede wszystkim, powiedzieć, iż nasze badania nie dop nigdzie do stwierdzenia tego decydującego wpływu na genezę faktów zbiorowych, jaki Tarde przypisali nictwu. Co więcej, z powyższej definicji, która nie jest teorią, aJe prostym podsumowaniem bezpoś rakterystyczne cechy faktów społecznych, ale i to, że nigdy ich nie wyraża. Wszelki fakt społeczny jest i wie naśladowany, ma - jak to pokazaliśmy - tendencję do upowszechniania się, ale jest tak dlatego, żel społeczny, tzn. obowiązujący. Zdolność do ekspansji jest nie przyczyną, lecz skutkiem jego charakterui gicznego. Gdyby przynajmniej tylko fakty spoteczne miały tego rodzaju konsekwencje, pojęcie naślf mogłoby służyć jeśli nie do ich wyjaśniania, to do ich charakterystyki. Ale stan jednostkowy, który! oddźwięk, nie przestaje przez to samo być jednostkowym. Można byłoby poza tym zapytać, cz lł nictwo" jest istotnie odpowiednie dla oznaczenia propagacji, będącej rezultatem przymusu. Stosując I wyrażenie, miesza się ze sobą zjawiska, które powinny zostać od siebie odróżnione. t fakt społeczny? 271 ;samo, jak sposoby robienia, o których mówiliśmy. W rezultacie, jeśli chcemy poznać, w jaki sposób jfeczeństwojest administracyjnie podzielone, jak powstawały jego poszczególne działy, jakie istnie-?iędzynimi bliższe lub dalsze związki, nie możemy tego osiągnąć za pomocą materialnej inspekcji perwacji geograficznych, bowiem podziały te są podziałami moralnymi nawet wtedy, gdy mają jakąś iwę fizyczną. Organizację tę można badać jedynie poprzez prawo publiczne, gdyż właśnie prawo tak samo, jak określa nasze stosunki domowe i cywilne. Jest ona zatem nie mniej obowiązu-i ludność tłoczy się w naszych miastach, miast rozproszyć się po wsiach, dzieje się tak że istnieje prąd opinii, zbiorowy nacisk, narzucający jednostkom tę koncentrację. Pbrmy swo-domów możemy wybierać nie bardziej niż krój naszych ubrań; jedno i drugie jest obowiązujące. i komunikacyjne decydują o kierunkach migracji i wymiany, a nawet o ich nasileniu itd., itd. W re-Ittiedo listy zjawisk, które wyliczyliśmy jako odznaczające się cechą wyróżniającą faktu społecz-p, należałoby dorzucić co najmniej jeszcze jedną kategorię. Ponieważ jednak owo wyliczenie nie ?być wyczerpujące, dodatek nie jest nieodzowny. fco więcej, byłby on bezużyteczny, bowiem te sposoby bycia są tylko utrwalonymi sposobami robie-«. Struktura administracyjna społeczeństwa to jedynie sposób, w jaki różne składające się na nią penty przywykły współżyć ze sobą. Jeżeli ich stosunki są tradycyjnie ścisłe, segmenty skłaniają się liczenia ze sobą; jeżeli nie - do wyodrębniania się wzajemnie od siebie. Typ miejsca zamieszkania, Ifflęnam narzuca, jest tylko sposobem, wjaM wszyscy dookoła nas, a po części i pokolenia wcześ-«, przyzwyczaili się budować domy. Szlaki komunikacyjne są tylko korytem, które wydrążyło się Podia siebie, tocząc wciąż w tym samym kierunku regularny nurt wymiany i migracji, fidyby tę stałość przedstawiały wyłącznie zjawiska porządku morfologicznego, można byłoby bez penia wierzyć, iż stanowią one odrębny gatunek. Ale przepis prawny jest urządzeniem nie mniej niż typ architektury, a jest to przecież fakt fizjologiczny. Zwykła maksyma moralna jest zapew-łej zmienna, ale ma ona formy znacznie sztywniejsze aniżeli prosty nawyk zawodowy lub moda. tedy cała gama odcieni, która bez przerywania ciągłości łączy najbardziej charakterystyczne strukturalne z tymi swobodnymi prądami życia społecznego, które nie przybrały jeszcze żadnej mej formy. Pomiędzy faktami społecznymi istnieją więc jedynie różnice stopnia osiągniętej kon-Itecji. Wszystkie są nie czym innym jak tylko mniej lub bardziej skrystalizowanym życiem. Badaczo-imoże niewątpliwie zależeć na zachowaniu miana „morfologiczne" dla faktów społecznych, dotyczą-ń społecznego podłoża, ale nie powinien on zapominać o tym, że mają one tę samą naturę co inne ty społeczne. Nasza definicja obejmie tedy cały przedmiot definiowany, jeśli powiemy: Jest f a k-b społecznym wszelki sposób robienia, utrwalony lub nie, zdolny •ywierania na jednostkę zewnętrznego przymusu albo inaczej: H który jest w danym społeczeństwie powszechny, mając jednak jriasną egzystencję, niezależną od jednostkowych manifestacji. Jb bliskie pokrewieństwo życia i struktury, organu i funkcji, może być w socjologii łatwo ustalone, bowiem fcdzy dwoma punktami skrajnymi istnieje seria ogniw pośrednich, która wskazuje na związek pomiędzy nimi ?je się bezpośrednio obserwować. Biologia nie rozporządza takimi możliwościami. Wolno jednak wierzyć, iż Itolccje pierwszej z tych nauk, dotyczące tego tematu, dadzą się odnieść do drugiej i w organizmach - podobnie ?r społeczeństwach - istnieją między owymi porządkami jedynie różnice stopnia. 272 Georg Simmel FILOZOFIA MODF G.Sil Cala historia społeczeństwa odbija się w uderzających konfliktach, kompromisach, powoli zdoiJ nych i szybko traconych, pomiędzy socjalizacyjną adaptacją do społeczeństwa i jednostko^ odbieganiem od jego roszczeń. Mamy tu, rzec by można, prowincjonalne formy tych wielkich anU stycznych sil, które reprezentują podstawy naszego jednostkowego losu, i w których zarówno i życie wewnętrzne, jak i zewnętrzne, zarówno nasza intelektualna, jak i duchowa istota znajdują^ ny, między którymi mogą oscylować. Bez względu na to, czy siły te wyrazimy filozoficznie prze wieniem kosmoteizmu i doktryny oddzielnego istnienia i zróżnicowania każdego fragmentu i świata, czy też znajdą one oparcie w praktycznym konflikcie, reprezentowane przez socjalizm z ja a indywidualizm z drugiej strony, zawsze będziemy mieli do czynienia z tą samą podstawową! dualizmu, która przejawia się biologicznie w przeciwstawieniu między dziedzicznością a i pierwsza reprezentuje ideę generalizacji, jednolitości, nieruchomego podobieństwa form i treścią druga - ruch, różnicowanie się oddzielnych czynników, wytwarzanie nieustannej zmienno^ jednostkowego. Podstawowe formy życia w historii naszego gatunku nieodmiennie wykazują s ność tych dwóch przeciwstawnych zasad. Każda w swoim zakresie próbuje połączyć zniaU trwaniem, jednością i podobieństwem z upodobaniem do zmiany, specjalizacji i osobliwości, f samo przez się zrozumiale, że nie istnieje taka instytucja, prawo, dziedzina życia, które byiybyj nie jednakowo zadowolić wszystkie roszczenia obu sprzecznych zasad. Jedyna dostępna J świadomość takiego stanu rzeczy znajduje wyraz w stale zmieniającym się przybliżeniu, w stakf wianych wysiłkach i ożywianych nadziejach. To właśnie stwarza całe bogactwo naszego roz« bodziec postępu, możliwość pojmowania olbrzymiej części wszystkich nieskończonych kombinacji^ ników ludzkiego charakteru, części tak olbrzymiej, że sama zbliża się do nieskończoności. W ramach społecznych wcieleń tych przeciwieństw jedna, strona jest zazwyczaj reprezen przez psychologiczną tendencję do naśladownictwa. Urok naśladownictwa leży przede i w fakcie, że umożliwia ono dogodną próbę sil, która jednak nie wymaga znaczniejszych, osi i twórczych zastosowań, lecz rozgrywana jest gładko i lekko, ponieważ treścią jej jest ustalona| Możemy naśladownictwo zdefiniować jako dziecię myśli i bezmyślności. Oferuje ono br; możliwość stałego rozszerzania największych zdobyczy ludzkiego ducha, bez pomocy sil, I zu stanowiły warunek ich narodzin. Co więcej, naśladownictwo daje jednostce zadowolenie,! płynie z faktu, iż nie jest ona samotna w swoich poczynaniach. Kiedy naśladujemy, przenosił tylko roszczenia do twórczej działalności, ale i odpowiedzialność za działanie z siebie ml inne&o. Tak oto jednostka umYma się od kłopotu poszukiwania i jawi się jako wytwór pś naczynie treści społecznych \...\. Wdzimy viiec, ze naśiadovmictwo we wszystkich przypadkach, w których jest czpmU czym, reprezentuje sobą jedną z podstawowych tendencji naszego charakteru, a mianom* się zadowala podobieństwem, jednolitością, przystosowaniem jednostkowego do ogólnego i W-na element stałości w zmianie. I odwrotnie, gdy tylko przyznaje się prymat zmianie, gdy je. zróżnicowanie, niezależność i ucieczka przed tym, co ogólne, są poszukiwanym celem, na two jest zasadą negatywną i szkodliwą. Zasada trzymania się danych formuł, bycia i dział-inni jest całkiem przeciwna dążeniu do postępowania ku stale nowym indywidualnym foi * Tekst zamieszczony w: S. Magala, Simmel, Warszawa 1980, przekład S. Magala. 273 (przyczyny życie społeczne jest polem bitwy, o którego każdą piędź walczy się zaciekle, a instytu-upoteczne uważać można za traktaty pokojowe, w których stary antagonizm obu zasad zredukowa-iipowierzchownie do swoistej formy współpracy. Najbardziej podstawowe warunki pojawienia się mody jako zjawiska powszechnego w historii nasze-określone są przez powyższe koncepcje. Moda to naśladownictwo danego przykładu, zaspo-pragnienie adaptacji społecznej: wiedzie jednostkę drogą, którą podróżują wszyscy, dostarcza ięch przesłanek sprawiających, że zachowanie każdej jednostki staje się kolejnym przykładem. Za-pwnie mniejszym stopniu zaspokaja pragnienie różnicowania, tendencję ku odmienności, pragnie-imiiany i przeciwieństwa - z jednej strony poprzez stalą zmianę treści, nadającą dzisiejszej modzie ?o indywidualne w przeciwieństwie do mody dnia wczorajszego i jutrzejszego, a z drugiej strony po-p zróżnicowanie mody w zależności od klas społecznych - moda klas wyższych nigdy nie jest taka majak moda klas niższych: w rzeczy samej moda ta zostaje zarzucona w chwili, gdy klasy niższe Bnąją ją sobie przyswajać. Tak więc moda stanowi po prostu jedną z wielu form życia, za pomocą Bch staramy się połączyć w jednolitej sferze działalności tendencję ku społecznemu ujednolicaniu Wnienie jednostkowego odróżniania się i zmiany. Każda faza rozwoju przeciwstawnych par najwyraź-(mierzyponad stopień zadowolenia dostarczanego przez modę w kierunku absolutnej kontroli rozwa-j sfery życia. Gdybyśmy badali historię mody (którą dotąd badano jedynie z punktu widzenia rozwoju w związku z jej znaczeniem dla formy procesu społecznego, stwierdzilibyśmy, że odbija ona wysiłków zaspokojenia obu przeciwstawnych tendencji w sposób coraz lepiej przystosowany do istnienia kultury społecznej i poszczególnych jednostek. Rozmaite czynniki psychologiczne rykazują w każdym wypadku zgodność z tą fundamentalną zasadą. luda, jak już zauważyliśmy, jest wynikiem zróżnicowania klasowego i działa podobnie jak kilka bch form, zwłaszcza honor, którego podwójna funkcja polega zarazem na obracaniu się w danym ? i na jednoczesnym podkreślaniu swej odrębności. Podobnie jak rama obrazu charakteryzuje pętrzną strukturę dzieła jako spójną, jednolitą i niezależną całość, a zarazem na zewnątrz ucina bezpośrednie stosunki z otaczającą przestrzenią, i podobnie jak jednolita energia takich może zostać wyrażona, o ile nie określimy tego podwójnego efektu, zewnętrznego i wewnętrz-Sak też honor zawdzięcza swoją charakterystykę, a przede wszystkim swoje prawa moralne, oko-że jednostka reprezentuje osobistym honorem honor swego kręgu społecznego i klasy i pod-go. Te prawa moralne są często uważane za niesprawiedliwe przez tych, którzy do kręgu ścieli honoru nie należą. I tak moda z jednej strony sygnalizuje jedność z daną klasą, jednolitość pprzez nią reprezentowanego, a zarazem, uno actu, wyłącznie wszystkich innych grup. Jedność i segregacja to dwie podstawowe funkcje, które są nierozerwalnie złączone, i choć każda p tworzy logiczne przeciwieństwo drugiej, stają się wzajemnie warunkiem swej realizacji. Moda to ?wynik roszczeń społecznych, aczkolwiek, przedmiot jednostkowy, który stwarza albo odtwarza, ńe reprezentować mniej lub bardziej jednostkową potrzebę. Jasno tego dowodzi fakt, że bardzo jsto nie da się znaleźć najdrobniejszej przyczyny dla stworzenia danej mody z obiektywnego, este-enego czy jakiegokolwiek punktu widzenia. Podczas gdy, ogólnie rzecz biorąc, nasz strój jest fak-Uznie przystosowany do naszych potrzeb, nie ma niczego wygodnego w metodzie, z jaką moda dyktu-jnp. spodnie szerokie lub wąskie, albo to, czy będzie się nosiło kolorowe czy czarne szale i apaszki. Jreguły materialne uzasadnienie działania pokrywa się z generalnym upowszechnieniem, ałe w wy-«#u mody istnieje całkowita rozbieżność obojga i jednostce pozostaje tylko ogólna akceptacja jako kodujący motyw jej przyjęcia. Sądząc po brzydkich i odpychających rzeczach, jakie są czasami mod-ąmożna by przypuszczać, że moda pragnie okazać swą władzę, zmuszając nas do noszenia nąjbar-aej odrażających rzeczy dla niej samej. Absolutna obojętność mody w stosunku do materialnych tadardów życia znajduje doskonałą ilustrację w fakcie, że czasami zaleca coś całkiem odpowiednie-p, czasami coś niejasnego, a czasami coś materialnie i estetycznie obojętnego. Moda respektuje wy- 274 G. Simroe łącznie motywację formalnospołeczną. Powodem, dla którego nawet estetycznie niemożliwy styl wydai je się distingue, elegancki i artystycznie znośny nawet w wydaniu osób posuwających się do skrajni-ści, jest fakt, że osoby te są na ogół najbardziej eleganckie i zwracają największą uwagę na swój wygi. zewnętrzny, tak że w każdych okolicznościach odnieślibyśmy wrażenie dystynkcji i estetycznego wyn-f finowania. Wrażenie to przypisujemy wątpliwemu czynnikowi mody, która apeluje do naszej śn ści jako nowy, a przeto najbardziej uderzający rys tout ensemble. Moda od czasu do czasu wywiera wpływ na przedmioty zdeterminowane obiektywnie, wiara religijna, zainteresowania naukowe, a nawet socjalizm i indywidualizm, ale nie staje się ( jako moda, dopóki przedmioty te nie uniezależnią się od głębszych ludzkich motywów, z któr; narodziły. Z tej przyczyny rządy mody w tych dziedzinach są nie do zniesienia. Widzimy więc, żei ją poważne powody, dla których rzeczy zewnętrzne - ubiór, zachowanie społeczne, rozrywki-t specyficzne pole działania mody, gdyż tutaj brak zależności od faktycznie istotnych motywów li go działania. Jest to pole, które najłatwiej daje się nagiąć do naśladownictwa, co byłoby j w kwestiach ważnych. Napotykamy tutaj bliski związek między świadomością jednostki i materi formami życia, związek, który przebiega przez historię. Im obiektywniejszy stał się nasz św w ciągu ostatnich stuleci, tym bardziej odarł wizję przyrody z wszystkich elementów subiek i antropomorficznych i tym wyraźniej sformułował pojęcie jednostkowej osobowości. Społeczna^ lacja naszego życia wewnętrznego i zewnętrznego to coś na kształt stanu embrionalnego, w I ulegają zróżnicowaniu cechy czysto osobiste i czysto obiektywne, a działanie jest synchroniczne i j jemne. Tak więc gdziekolwiek człowiek pojawia się przede wszystkim jako istota społeczna, nie z żamy ani ścisłej obiektywności w światopoglądzie, ani wchłaniania i niezależności w uświada sobie osobowości. Formy społeczne, strój, sądy estetyczne, cały styl ludzkiej ekspresji - wszystko to jest nieu zmieniane przez modę, ale w taki sposób, że moda - tj. najnowsza moda - we wszystkim < tylko na klasy wyższe. Kiedy tylko klasy niższe zaczną naśladować ich styl, zarazem przek linię demarkacyjną narysowaną przez klasy wyższe i niszcząc ich spójność, klasa wyższa odw od danego stylu i obiera nowy, który z kolei także odróżnia ją od mas, i gra wesoło toczy się i Naturalnie klasy niższe wpatrzone są w wyższe, i pragną się do nich zbliżyć, a najmniejszy opórn tykają w tych dziedzinach, które podlegają kaprysom mody; bo w nich właśnie zwykłe: naśladownictwo jest najchętniej stosowane. Ten sam proces zachodzi między poszczegó: stwami klasy wyższej, acz tutaj nie zawsze jest równie wyraźnie widoczny, jak, powiedzmy, w^ pani i służącej. W gruncie rzeczy często możemy zauważyć, iż im bardziej jedna warstwa 2 do dm&iej, tpv haidliej ^OTącyiteNre. staje się pragnienie oddo\nego naśladownictwa, i od kiwanie nowości. Wzrost bogactwa powoduje znaczne przyspieszenie procesu i ujawnienie f waż przedmioty mody, obejmujące, jak się rzekło, zewnętrzne przejawy życia, najdostępnie niądzom, a zgodność z wymogami klas wyższych najłatwiej osiągnąć tutaj, a nie w dziedzina gających sprawdzenia jednostki w sposób niedostępny zlotu ani srebru. Widać więc, że poza elementem naśladownictwa ważnym czynnikiem mody jest także ele markacji. Jest to zwłaszcza wyraźnie widoczne tam, gdzie struktura społeczna nie zaw grup usytuowanych hierarchicznie i moda przejawia siew grupach „sąsiadujących" .N mitywnych często napotykamy sytuację, w której ściśle ze sobą powiązane grupy żyjące wp warunkach rozwijają znacznie odmienne rodzaje mody, za pomocą których każda z grupo wnętrzną spójność oraz odróżnia swoją grupę od innych. Z drugiej strony, istnieje rozp skłonność do importowania mody z zewnątrz, a taka moda zagraniczna jest ceniona vi tajil wyżej tylko dlatego, że nie w nim się poczęła. Prorok Zefaniasz wyraził oburzenie na radujących w importowanych strojach. Me w gruncie rzeczy egzotyczne pochodzenie r raźnie eteV\uzywnościgrup,Vtórejąprzyjmują. 7, powodu owego zewnętrznego port. i mody 275 'gowynj iadomo akie jak czynna ?ych się 2 istnie-tworzą< jdzkie-j echem! aJnyrai I •niych regu-órym uza-uwa-ianiu nnie iłuje yąc się Llej. po- stwarza osobliwą i istotną formę socjalizacji, która kształtuje się poprzez odniesienie do joś punktu poza danym kręgiem. Czasami wydaje się, że czynniki społeczne, podobnie jak osie henia, najlepiej się zbiegają w punkcie, który nie jest nazbyt bliski. Walutą czy, ściślej rzecz biorąc, fen wymiany u ludów prymitywnych są często przedmioty przywożone z zewnątrz. Na przykład lepach Salomona albo u Ibo w Nigerii istnieje normalny przemysł polegający na wytwarzaniu ?jędzy z muszelek itp. - nie są one używane w miejscu produkcji, ale w sąsiednich rejonach, do ych sieje eksportuje. Moda w Paryżu jest często tworzona wyłącznie z myślą o narzuceniu mody fbk indziej. In wątek obcości, który wykorzystany zostaje przez modę w przedsięwzięciach natury socjaliza-iq, ograniczony jest do cywilizacji wyższych, ponieważ nowość, którą obce pochodzenie gwaran-Iw formie skrajnej, często uważana jest przez rasy prymitywne za zło. To z pewnością jedna bczyn, dla których prymitywne warunki życia sprzyjają odpowiednio nieczęstym zmianom mody. kus boi się dziwnego wyglądu: trudności i niebezpieczeństwa, jakie zagrażają jego karierze, spra-iż węszy niebezpieczeństwo w każdej nowości, której nie rozumie i której nie potrafi przypi-luiajomej kategorii. Cywilizacja jednakże przekształca to odczucie w coś całkowicie przeciwne-pkolwiek jest wyjątkowe, dziwaczne albo krzykliwe, i cokolwiek oddala się od zwyczajowej formy, nieodparty urok w oczach człowieka pełnego ogłady, całkowicie niezależnie od materialnych ień. Oddalenie uczucia niepewności w odniesieniu do wszystkiego, co nowe, zawdzięczamy cywilizacji. Jednocześnie jest to, być może, stary, odziedziczony przesąd, aczkolwiek stał się formalny i nieświadomy, a który w połączeniu z obecnym poczuciem bezpieczeństwa wytwarza itne zainteresowanie rzeczami dziwacznymi i wyjątkowymi. Z tej przyczyny moda klas wyż-zdobywa władzę wyłączności w porównaniu z modą klas niższych w miarę postępów kultury, ijmniej do czasu zmieszania się klas i wyrównawczego wpływu demokracji - czyli do czasu za- wpływów przeciwnych. la odgrywa bardziej eksponowaną rolę w czasach współczesnych, ponieważ różnice w pozio-źycia między nami zostały o wiele silniej podkreślone, gdyż im liczniejsze i ostrzejsze są te róż-większe możliwości podkreślania ich przy każdej sposobności. W niezliczonych przypadkach się tego osiągnąć dzięki biernemu bezruchowi, i trzeba rozwijać formy ustanowione przez modę: Baę to wyraźniejsze od chwili, gdy ograniczenia prawne przewidujące różne formy stroju i style jmdla różnych klas społecznych zostały zniesione. ie tendencje społeczne są istotne dla ustanowienia mody, a mianowicie potrzeba jedności z jed-ly, potrzeba izolacji z drugiej. Jeżeli jednej z nich zabraknie, moda nie powstanie -jej panowa-iczy się gwałtownie. W konsekwencji klasy niższe mają niewiele obyczajów, a i te rzadko bywają i z tej też przyczyny obyczaje ras prymitywnych są znacznie stabilniejsze od naszych. Między prymitywnymi impuls uspołecznienia jest rozwinięty znacznie potężniej niż impuls różnicowa-bez względu na to, jak radykalnie grupy mogą być od siebie oddzielone, podział jest przeważnie i to tak dalece, że sama relacja odrzucenia, która sprawia, że w społeczeństwach cywilizowa-Bmoda ma w ogóle sens, nie zachodzi wcale. Segregacja na mocy różnic ubrania, manier, smaku IM jest przydatna tylko wówczas, gdy istnieje groźba wchłonięcia i zapomnienia, jak to ma miejsce śród wysoce cywilizowanych narodów. Tam gdzie różnice te nie istnieją, gdzie mamy do czynienia tfsolutnym antagonizmem, jak np. między niecałkiem przyjaznymi sobie grupami prymitywnych ras, kwój mody nie ma w ogóle sensu. ??fest rzeczą ciekawą, w jaki sposób przewaga impulsu uspołecznienia u ludów prymitywnych wpłyną rozmaite instytucje, takie jak taniec. Zauważono ogólnie, że tańce ras prymitywnych wykazują •Iną podziwu jednolitość choreografii i rytmu. Grupa taneczna odczuwa i działa jak jeden organizm: taiec wciąga i wykorzystuje wiele jednostek, które zazwyczaj są gonione tu i tam, bezładnie, przez •Jenne okoliczności i potrzeby życiowe, a teraz przewodzi im wspólny rytm i wspólny pojedynczy 276 G.Sii Socj Prowacb uczelni Doje książek i Fur K. Mert Profile, motyw. Nawet uwzględniwszy ogromne różnice w zewnętrznej formie tańca, mamy tu do czynią z tym samym czynnikiem, który pojawia się w uspołeczniającym tańcu mody. Ruch, rytm gestów, a - wszystko to niewątpliwie pozostaje pod wpływem tego, co się nosi: podobnie ubrane osobniki vk dzają względne podobieństwo zachowań. Jest to szczególnie ważne w życiu współczesnym z indyinl alistycznym rozproszeniem, podczas gdy w wypadku ras prymitywnych wytwarzany skutek skieiUB ny jest do wewnątrz, a przeto nie zależy od zmian mody. U ludów prymitywnych moda jest mniej zmie na, a bardziej stabilna, ponieważ potrzeba nowych wrażeń i form życiowych, niezależnie od skui społecznych, jest mniej paląca. Zmiany mody odzwierciedlają tempo impulsów nerwowych: im barda nerwowy wiek, tym szybciej zmieniają się kolejne mody tylko dlatego, że pragnienie zróżnicował jeden z najważniejszych czynników wszelkiej mody, idzie ręka w rękę z osłabieniem energii nerwom Ten fakt sam w sobie stanowi jedną z przyczyn, dla których prawdziwym siedliskiem mody sązai klasy wyższe [...]. Sama natura mody wymaga stosowania jej jednocześnie tylko przez część danej grupy i skłoni wielkiej reszty do naśladownictwa. Kiedy tylko przykład zostanie powszechnie przyjęty, to jest kił co było praktykowane przez paru, stanie się powszechną własnością wszystkich - co ma miejscewj nej mierze w zakresie szczegółów stroju, co form zachowań społecznych - nie ma już mowy o moi W miarę upowszechniania się moda zmierza do swego kresu. Odrębność, jaką we wczesnych ustalonej mody uzyskuje się przy niewielkim rozrzucie, ulega zniszczeniu w miarę upowszecł^ a gdy ten element przestaje istnieć, moda także zamiera. Dzięki tej szczególnej grze między t do powszechnej akceptacji i niszczeniu celu, do czego prowadzi powszechne przyjęcie ni zdradza szczególne upodobania do ograniczeń, upodobanie do jednoczesnego początku i czaru nowości połączonego z urokiem przemijalności. Przyciągające się bieguny spotykają się dzie i ukazują, że bezwarunkowo tutaj należą, aczkolwiek (a może ponieważ) są sprzeczne 2 natury. Moda zawsze zajmuje linię graniczną między przeszłością a przyszłością i w kon przeniknięta jest silniejszym poczuciem teraźniejszości, przynajmniej u szczytu, niż inne To, co nazywamy teraźniejszością, zwykle nie jest niczym więcej niż połączeniem fragmentó szlości z fragmentami przyszłości. Rzadziej zwraca się uwagę na teraźniejszość, niż to wynitt tocznego języka, który jest raczej niedokładny w użyciu tego określenia. Niewiele zjawisk życia społecznego odznacza się tak wyraźnie przebiegającą krzywą o wji wierzchołku jak moda. Kiedy tylko świadomość społeczna dochodzi do najwyższego punktu wyzuj nego przez modę, zaznacza tym samym początek końca dla tej ostatniej. Przemijający charaktal nie całkiem ją jednak degraduje, lecz dorzuca nowy atrakcyjny element. Tak czy owak przedni traci, gdy powiemy, że jest modny, o ile nie odrzucamy go z niesmakiem ani nie chcemy poniżi innych, materialnych przyczyn; w tym wypadku moda staje się ideą wartości. W praktyce żyd wszystko inne, co jest podobnie nowe i podobnie nagle się upowszechnia, nie zwie się modą, jesteśmy przekonani o trwałości i materialnym uzasadnieniu. Jeżeli, z drugiej strony, c: coś zginie równie nagle, jak się pojawiło, zwiemy to modą. Jedną z przyczyn, dla których ol wywiera tak wielki wpływ na naszą świadomość, odnajdujemy w tym, iż wielkie, trwałe, ni wane przekonania stale tracą na sile, w konsekwencji czego przemijające i rozedrgane cz; uzyskują więcej miejsca, by rozwijać swą działalność. Zerwanie z przeszłością, nad którym szło stu lat ludzkość męczy się nieustannie, sprawia, że świadomość zwraca się coraz teraźniejszości. To podkreślanie teraźniejszości zarazem najwyraźniej podkreśla także c: ny, tak więc dana klasa zwróci się ku modzie we wszystkich dziedzinach, nie tylko w dzii proporcjonalnie do stopnia, w jakim popiera tę tendencję cywilizacyjną. Można wręcz ir wód wzrastającej potęgi mody okoliczność, iż wykracza ona poza granice swej pierwotną która obejmuje tylko osobistą odzież i wywiera coraz większy wpływ na smak, przekonania t a nawet moralne podstawy życia. [...] ttwń< kultura Ina C. Brown CZŁOWIEK I KULTURA* "" wrów-l liania, fencfl moda a. do mo- amęj ska. •ze- DO- 711 0- o czynienia estów, czas I bniki zdra-1 : indywidu- j skierowa-1 iiej zmień-1 d skutkuj n bardziej J icowanią j erwowej. i 3 zawsze! lonienia j_ i. Każdemu jego własne ftisjakiś temu ? .-r- «bhow naii uisney przedstawił świat po drugiej stronie lustra a stacje poruszały się po torach, konie w wyścigach jechały na jeźdź-wodą domy „gaszone" były przez ogień, a bocian przynosił dzieciom rodziców. Jak-iprzeurocza była to odrobina nonsensu. udzie Zachodu, którzy podróżują do innych krajów, czasem czują się tak, jakby znaleźli się w ta-(Iwiaśnie odwróconej do góry nogami rzeczywistości. Poimjając oczywiste różnice natury fizycznej, Bicie odmienności jest wówczas wszechogarniające. Wypowiadane - zdaje się, że zbyt szybko -m, są całkowicie niezrozumiale; gesty i mimika dziwaczne; ubiór i ozdoby egzotyczne; a domy, jj wnętrz i sprzęty domowe - osobliwe. Jeśli chodzi o pożywienie, to można odnieść wrażenie, fcyło albo bez smaku, albo zbyt pikantne. Różne wzory zachowania mogą wydawać się nie tylko ntryczne, ale wręcz niestosowne czy nienaturalne. Wszelkie zaś próby wyjaśnienia, dlaczego Ju-ihowują się w ten pozornie dziwaczny sposób, rzadko kiedy przynoszą satysfakcjonujące odpo-1 Zwykle bowiem ludzie po prostu nie wiedzą, dlaczego zachowują się w taki a nie inny sposób, Bwjjaśnienia ograniczając jedynie do stwierdzenia, iż zawsze tak właśnie się zachowywali. ?tej niezdolności wskazania powodów podejmowania akceptowanych form zachowania nie ma nic niezwykłego. Wszak Amerykanin, zapytany, dlaczego zarówno braci swych rodziców, jak cżów sióstr swych rodziców opisuje za pomocą tego samego terminu pokrewieństwa, odpowiada iwykle: „Ponieważ wszyscy oni są wujami" lub też może zapytać: „A jak inaczej można by ich nazy-ić?". Jeśli zapytać, dlaczego ów Amerykanin nie je sałatki owocowej lub lodów i ciasta na śniadanie, ijpowiedzialby on najpewniej, że nie byłyby one dobre, lub też, że nikt tak nie robi, czy w końcu, że nie me właściwym pożywieniem na śniadanie. Wątpliwe jest, iż potrafiłby on wyjaśnić Eskimosowi z Gren-dii albo wyspiarzowi z Morza Południowego, czym w zasadzie zimny sok owocowy, gotowane jajka, tiri zbożowe z mlekiem i cukrem, gofry z miodem różnią się od sałatki owocowej, lodów czy ciasta. ślinie chodzi o to, że coś jest zimne lub słodkie, jeśli nie cbodzi o owoce lub jajka, mleko lub mąkę -izystkie one są bowiem, w takich czy innych formach, akceptowane jako elementy porannego posiłku M więc chodzi? Otóż prawda jest taka, że ludzie zwykle myślą, czują i działają tak, jak działają, ż wychowani zostali w takiej kulturze, w której te właśnie sposoby myślenia, odczuwania i za-są uznawane nie tylko za dobre i właściwe, ale także za naturalne. 277 'Tytułoryg. Man and Culture, fragm. I.C. Brown, Understanding Other Cultures, Englewood Cliffs 1963, przekład M. Korzewski. C.P. Romulo, „The Asian Student", 27 stycznia 1957. męki kultura Ina C. Brown CZŁOWIEK I KULTURA* 277 Nie ma specjalnego znaczenia to, czy pingwiny z Antarktyki wiedzą coś o wiewiórkach z Parku Rock Creek. Ogromne jednak znaczenie ma to, czy Amerykanie potrafią zrozumieć miliony ludzi zamieszkujących Azję. Wasz los, los Azji, a w istocie samo przetrwanie świata, zależeć może od tego wiaśnie zrozumienia . żdenui jego własne jakiś temu w jednym ze swych filmów Walt Disney przedstawił świat po drugiej stronie lustra, pociągi stały w miejscu, a stacje poruszały się po torach, konie w wyścigach jechały na jeźdź-„podpalone" wodą domy „gaszone" były przez ogień, a bocian przynosił dzieciom rodziców. Jak- rocza była to odrobina nonsensu. Ładzie Zachodu, którzy podróżują do innych krajów, czasem czują się tak, jakby znaleźli się w ta-ej właśnie odwróconej do góry nogami rzeczywistości. Pomijając oczywiste różnice natury fizycznej, odmienności jest wówczas wszechogarniające. Wypowiadane - zdaje się, że zbyt szybko -są całkowicie niezrozumiałe; gesty i mimika dziwaczne; ubiór i ozdoby egzotyczne; a domy, tj wnętrz i sprzęty domowe - osobliwe. Jeśli chodzi o pożywienie, to można odnieść wrażenie, było albo bez smaku, albo zbyt pikantne. Różne wzory zachowania mogą wydawać się nie tylko czne, ale wręcz niestosowne czy nienaturalne. Wszelkie zaś próby wyjaśnienia, dlaczego lu-zachowują się w ten pozornie dziwaczny sposób, rzadko kiedy przynoszą satysfakcjonujące odpo-iedzi. Zwykle bowiem ludzie po prostu nie wiedzą, dlaczego zachowują się w taki a nie inny sposób, ne wyjaśnienia ograniczając jedynie do stwierdzenia, iż zawsze tak właśnie się zachowywali. W tej niezdolności wskazania powodów podejmowania akceptowanych form zachowania nie ma jednak nic niezwykłego. Wszak Amerykanin, zapytany, dlaczego zarówno braci swych rodziców, jak jeżów sióstr swych rodziców opisuje za pomocą tego samego terminu pokrewieństwa, odpowiada iwykłe: „Ponieważ wszyscy oni są wujami" lub też może zapytać: „A jak inaczej można by ich nazy-ić?". Jeśli zapytać, dlaczego ów Amerykanin nie je sałatki owocowej lub lodowi ciasta na śniadanie, Opowiedziałby on najpewniej, że nie byłyby one dobre, lub też, że nikt tak nie robi, czy w końcu, że nie one właściwym pożywieniem na śniadanie. Wątpliwe jest, iż potrafiłby on wyjaśnić Eskimosowi z Gren-tdii albo wyspiarzowi z Morza Południowego, czym w zasadzie zimny sok owocowy, gotowane jajka, (Mi zbożowe z mlekiem i cukrem, gofry z miodem różnią się od sałatki owocowej, lodów czy ciasta, eśli nie chodzi o to, że coś jest zimne lub słodkie, jeśli nie chodzi o owoce lub jajka, mleko lub mąkę -izystkie one są bowiem, w takich czy innych formach, akceptowane jako elementy porannego posiłku o co więc chodzi? Otóż prawda jest taka, że ludzie zwykle myślą, czują i działają tak, jak działają, mieważ wychowani zostali w takiej kulturze, w której te właśnie sposoby myślenia, odczuwania i żartowania są uznawane nie tylko za dobre i właściwe, ale także za naturalne. 'lytutoryg. Man and Culture, fragm. I.C. Brown, Understanding Other Cultures, Englewood Cliffs 1963, prze ttad M. Korzewski. ŁERomulo, „The Asian Student", 27 stycznia 1957. 278 I.C. Brown Wzory społeczne, zwyczaje czy obyczaje -jakkolwiek je nazwiemy - nie są z gruntu ani dobre, ani złe, są jednak niezmiernie istotne, ponieważ ich zachowywanie sprawia, że znaczne obszary naszego I życia stają się przewidywanie. Bez nich nie wiedzielibyśmy, czego możemy się spodziewać po innycli I ludziach, oni zaś nie wiedzieliby, czego oczekiwać od nas. Co więcej, niewiele udałoby się nam zrobić f jeśli za każdym razem musielibyśmy decydować o sposobach naszego - obecnie już uwzorowanego I - działania. Owe wzory są jak przepisy drogowe: nie jest w istocie ważne, czy ludzie podróżują f lewą stroną - jak w Wielkiej Brytanii, czy prawą - jak w Stanach Zjednoczonych, lecz spraw? I życia i śmierci staje się w tym przypadku to, by wszyscy kierowcy w danym kraju przestrzegaj I tych samych zasad. Kiedy zaś wzory odnoszą się do wartości podstawowych, fundamentalnych <§ I dobra danego społeczeństwa, trafiają one do wspólnej kategorii określającej to, co ludzie uważają a I właściwe lub niewłaściwe. Ludzie Zachodu są czasem zaskoczeni, odkrywając, iż wiele innych społeczności nie tylko uwaa I swe własne sposoby życia za właściwe, ale utrzymywać wręcz może o własnej wyższości nad caląrea-1 tą świata. Twierdzenie: „To my jesteśmy ludźmi" jest w zasadzie tak stare jak świat. Już wVw.j Herodot stwierdził, iż z całą pewnością król perski Kambyzes musi być szalony, ponieważ nikt^ zdrowych zmysłach nie wyśmiewałby się z dawno ustanowionych zwyczajów innych ludów, I to czynił ówwladca. „Ponieważ - twierdził Herodot -jeśli zaproponować ludziom możliwość? spośród zwyczajów całego świata, wypróbowaliby oni je wszystkie, lecz koniec końców i swe własne". tf&r.i&jf & IJHSsślnSiJtfS* .^ńart**- Wiele spośród co bardziej izolowanych społeczności opisuje się za pomocą terminów oz cych ludzi bądź istoty ludzkie. Kiedy Europejczycy po raz pierwszy spotkali Indian karaib ostatni głosili, iż „tylko my jesteśmy ludźmi". Hotentoci z kolei nazywali siebie ludźmi z lud liczne grupy czy to w Afryce, przedkolonialnej Ameryce, czy też gdzie indziej, określały się po, które tłumaczyć można jako bogaci, rozumni czy- tak jak Indianie Navaho - po prostu ludzie. Esl si z Grenlandii uważali, że Europejczycy, którzy przybyli na ich ziemię, zjawili się tam po to, t gospodarzy uczyć się cnót i dobrych obyczajów. Liczne ludy plemienne żyjące w miejscach, które uderzały Europejczyków swą szczególną nieprzyjaznością, były nie tylko zadowolone z własnej sytuacji ale uważały wręcz, że żyją w najlepszym ze światów. Przekonanie o tym, że czyjaś własna ziemia stanowi centrum świata i że inni mogą być \ wani i oceniani poprzez odniesienie do tego właśnie centrum, wydaje się mieć związek z I powej integracji i solidarności. To etnocentryczne podejście -jeśli tylko nie posuwa się zbyto jest szczególnie przydatne w sytuacji, kiedy przetrwanie społeczeństwa zależy od względnie? go stopnia wewnętrznego porozumienia. Dobrze zorganizowane społeczeństwo może istnieć t le, o ile znacząca część jego członków wyraża przekonanie, że ich własne, specyficzne nawyki i czaję są dobre i właściwe, i przypuszczalnie dlatego również lepsze od innych. Tak długo, jaki szość ludzkości żyła we względnie małych i izolowanych grupach, taka postawa me sh poważniejszego zagrożenia dla innych społeczności. Obecnie jednak ludzie powiązani są ze s tego stopnia, że przetrwanie na naszej planecie uzależnione zostaje od posiadania wzajemnej^ wiedzy, wzajemnego zrozumienia, a także szacunku dla tych, których sposoby życia są < naszych własnych. Dążenie do zrozumienia sposobów życia innych ważne jest również dlatego, że sprzyja onop bianiu naszej samowiedzy i obiektywności. Oto bowiem dorastamy w przekonaniu, że naszej wielu problemów po prostu nie potrafimy rozwiązać. Wiedza na temat wielości i różnorodnością bów radzenia sobie z podobnymi problemami przez innych ludzi może dać nam nowe perr1 i nowe wskazówki postępowania. Powiedzenie, iż „nie zna Anglii ten, kto zna tylko Anglię" rnapn*^ zastosowanie do każdego społeczeństwa. "?ei -tu- *? ?S Brown I Umiek i kultura 279 >re, ani iszego nnych robić, anego óżują irawą :egali hdia ia za vaża PSZ- Ck trzy jak iru ibv !. Kultura i społeczeństwo popularnym użyciu słowo kultura odnosi się do czynności związanych z uprawą czy też kulty-z ulepszaniem. Kulturalny zaś jest ten, kto jest dobrze wykształcony, dobrze wychowany [owany; ten, kto ceni sobie określony rodzaj sztuki i przedkłada Beethovena nad najnowsze ije muzyki popularnej. W niniejszym tekście pojęcie kultury przyjmuje jednak nieco inne, bar-specjalistyczne znaczenie. Odnosi się ono do wszystkich akceptowanych, uwzorowanych sposo-;howania obecnych w danym społeczeństwie. Kultura jest zestawem wspólnych znaczeń. Sta-lizowany, ustrukturalizowany zbiór wszystkich grupowych sposobów myślenia, odczuwa-dzialania. Obejmuje ona również fizyczne przejawy aktywności danej grupy w postaci materialnych iotów wytwarzanych przez jej członków - charakterystycznych strojów, domostw, narzędzi, sprzętów, naczyń itd. W tym znaczeniu każde niewątpliwie społeczeństwo -jakkolwiek byłoby - posiada jakąś kulturę i rzecz jasna, nie ma człowieka, który mógłby się bez niej obejść. b właśnie kultura, w której żyjemy, umożliwia nam sprawne funkcjonowanie w życiu codziennym, zarówno my sami, jak i inni ludzie, których spotykamy, wszyscy nadajemy mniej więcej te ^znaczenia tym samym przedmiotom. Nasza kultura przejawia się w naszych rutynowych czynno-idacti związanych ze snem, kąpielą, ubieraniem się, spożywaniem posiłku i udawaniem się do pracy, (o zarówno nasze zajęcia domowe, jak i czynności, które wykonujemy w pracy; to sposób, w jaki tbimy zakupy, piszemy i przesyłamy listy, przywołujemy taksówkę czy wsiadamy do autobusu, telefo-|emy, chodzimy do kina czy do kościoła. To sposób, w jaki pozdrawiamy przyjaciół lub zwracamy się łbcych, sposób, w jaki upominamy nasze dzieci, i sposób, w jaki reagują, to także to, co uważamy za hściwe lub niewłaściwe zachowanie, czy w końcu w znacznym stopniu to, co uważamy za dobre lub wszystkie - i wiele innych - sposoby myślenia, odczuwania i działania wydają się tak bardzo i słuszne, że zastanawiamy się, jak w ogóle można byłoby zachowywać się inaczej. Ale milio-:h ludzi wszystkie one mogą wydawać się dziwne, niezdarne, niezrozumiale, nienaturalne Ludzie ci wykonują wiele -jeśli nie wszystkie - podobnych czynności, lecz realizują je na inne sposoby, które im z kolei wydają się bardziej logiczne, naturalne i właściwe, inieje cała wielość perspektyw, jakie możemy przyjąć, przyglądając się kulturze. Możemy miano-u podejść do niej deskryptywnie, czyli po prostu opisać, jak ona wygląda, jaką przyjmuje formę. (liżemy np. - koncentrując się na różnicach w kulturze materialnej - opisywać różne narzędzia wyko-iiystywane w celu zdobywania pożywienia. Możemy więc porównywać kij do kopania - ostro zakończony ptyk używany do wykopywania korzeni i roślin jadalnych - z motyką i pługiem lub skomplikowanymi aktorami, młockarniami, żniwiarkami czy snopowiązałkami, używanymi w nowoczesnym, zmechani-wanym rolnictwie. Możemy mówić o widelcach, porównując je z pałeczkami (lub palcami), o matach ?f hamakach w odniesieniu do łóżek, o mokasynach i sandałach lub butach ze skóry, czy o łukach iKrzalach, mieczach, włóczniach, pistoletach, armatach, bombach atomowych czy samonaprowadza-|(ych się pociskach rakietowych. Wszystkie te przedmioty są wyrazem najróżniejszych sposobów, na jakie ludzie wykorzystywać mogą pewne materialne obiekty jako środki do realizacji zamierzonych łlów. Warto zaznaczyć, iż każdy taki obiekt materialny odzwierciedla wyobrażenie nie tylko uznawa-fch metod jego tworzenia, ale także akceptowanych sposobów jego wykorzystywania. jj W ten sam sposób spojrzeć możemy również na inne aspekty kultury. Możemy przyjrzeć się pewni instytucjom, które odnaleźć można w zasadzie we wszystkich społeczeństwach, takim np. jak |dżeństwo, by stwierdzić następnie, że jedno społeczeństwo jest monogamiczne, podczas gdy inne ?wala na poligamię, choć specjalista użyłby tutaj zapewne innych terminów, mówiąc o wielożeń-Irie, a innych w przypadku wielomęstwa. Możemy tutaj także mówić o różnych wzorach klasyfikacji ?rewieństwa, celebrowania rytuałów ślubnych, obrządków związanych z pochówkiem czy postaw Wec bóstw i duchów. 280 I.C. Bron Niemniej jednak opisy same w sobie nie są w stanie pomóc nam zrozumieć innych ludzi. Oto moj byśmy zestawić całą księgę takich opisów i dojść jedynie do wniosku, że inni ludzie są odmieńca którzy nigdy nie nauczyli się, jak należy postępować. Kultura składa się nie tylko z określonych d mentów lub właściwości, ale także z ich wzajemnych relacji i organizacji. Dwie budowle mogą bowil składać się z tej samej liczby cegieł, mogą mieć ten sam kształt i rozmiar, mogą być wzniesione fĘ użyciu takiej samej ilości zaprawy murarskiej, a mimo to mogą różnić się od siebie znacznie strukturą, jak i funkcjami. Tak więc różne kultury mogą zawierać wiele podobnych do siebie ale w każdej kulturze występuje ich specyficzna organizacja czy też konfiguracja, która czyni ją rębnioną i spójną całością. Ta okoliczność wskazuje jednocześnie na to, że zmiana w jednej kultury pociągać musi za sobą zmiany we wszystkich innych jej obszarach. Najbardziej użytecznym sposobem podejścia do kultury jest postrzeganie jej w kategoriach nizmu adaptacyjnego, czyli skoncentrowanie się na jej funkcjach. W tym znaczeniu kultura pewną całość gotowych do użycia rozwiązań problemów, jakie napotyka dana grupa. Jest to, jak określił, swego rodzaju bufor umiejscowiony między człowiekiem a jego otoczeniem. By zaspokoili ne potrzeby, zdobyć pożywienie, odzienie i dach nad głową, ludzie muszą obmyślać najróżniejsi soby radzenia sobie z własnym środowiskiem. Muszą także wytworzyć i podtrzymywać pewne mą, relacji międzyludzkich, jako że w każdym społeczeństwie znaleźć można jakichś mężczyzn ij kobiety, niemowlęta, dzieci, młodzież, dorosłych i osoby stare. Muszą oni dbać o swe dzieci i wać je zgodnie z obowiązującymi wzorami społecznymi tak, by mogły one wypełniać swe rolej odpowiedzialni członkowie grupy. Muszą oni również wypracować metody utrzymywania spójni powej i wewnętrznego porozumienia. We wszystkich społeczeństwach członkowie muszą zatem dać silne przekonania co do określonych idei, zamysłów i celów, czyli tego, co określić możemy wartości. Jeśli zaś ludzie mają postępować zgodnie z zasadami obowiązującymi w ich spol muszą dysponować pewną swobodą w zakresie ekspresji własnej osobowości, a także pewnymi bami kontaktu z mocami nadprzyrodzonymi. Żadne społeczeństwo nie ogranicza się bowiem do czysto praktycznego wymiaru. We wszystkich mamy do czynienia z jakąś formą sztuki, tańca, pieśni czy opowieści i w każdym z nich obecne są także rytuały i ceremonie, które - w szym sensie tego słowa - możemy określić jako religijne. Tak zdefiniowana kultura posiada swą formę i wzór. Wyposażona w określony stopień upoi wania i organizacji, nadaje uczestniczącym w niej ludziom pewien - swoisty dla nich - styl życi jest bowiem tak, iżby ludzie mieli po prostu zbierać się wspólnie, by z rozmysłem ustalać te Większość z nich po prostu akceptuje swoją kulturę jako zastaną czy też „daną" i zwykle nie ą świadomi, dlaczego postępują w taki a nie inny sposób. Jeśli tylko zdamy sobie sprawę z prostego faktu, iż wszystkie organizmy ludzkie są do zasadniczo podobne, i że na mocy tego faktu podobne są również podstawowe potrzeby nietrudno wówczas zrozumieć, dlaczego pomiędzy poszczególnymi kulturami występują talne podobieństwa. Co wiącej, natura oferuje kaidemu cx\ovńetovj\ vj zasadzie te same śn same wskazówki, nawet jeśli mogą się one różnić w szczegółach. Wszędzie bowiem jest uzależniony od ziemi, wody, dóbr naturalnych, roślin i zwierząt. Wszędzie musi on radzić matem i pogodą. Wszędzie ma przed sobą formy, kolory i kształty, jakich „dostarcza" natura. E wszędzie mamy do czynienia z cyklami sezonowymi, porami ciepłymi i zimnymi, desze: chymi, dniem i nocą. Wszędzie istnieją cykle życia roślin i zwierząt. Jeśli zaś chodzi o sam starości. 1 w końcu ponad nim i wokół niego dokonuje się wielkie misterium narodzin i i przebudzenia, choroby i zdrowia, zmieniających się pór roku, cyklów słońca, księży* Wszystko to stanom niejedne wskazówki, których \udzie używają do kształtowania,w* Żadne jednak społeczeństwo nie wykorzystuje ich wszystkich i w taki sam sposób. 1 dlat k /' kultura 281 kultury, będąc pod pewnymi względami do siebie podobne, pod wieloma innymi znacznie się różnią. iny kultura i społeczeństwo często używane są zamiennie i zwykle nie ma w tym nic złego, Idąjemy sobie sprawę z tego, w czym tkwi różnica między nimi. Najprościej rzecz ujmując, może-fpowiedzieć, że społeczeństwo zawsze składa się z ludzi; ich kultura zaś jest sposobem, w jaki się rhowują. Innymi słowy, społeczeństwo nie jest kulturą; społeczeństwo posiada kulturę. W jednym możliwych znaczeń społeczeństwo stanowi każdy rodzaj grupy stowarzyszeniowej, która charakte-jje się pewnym stopniem trwałości. W tym właśnie sensie społeczeństwami są Kościoły lub kluby Wego możemy mówić np, o klubie dyskusyjnym czy stowarzyszeniu medycznym. W znaczeniu an-ibgicznym społeczeństwo jest mniej lub bardziej trwałą, względnie dużą, względnie stabilną zbio-ludzi, którzy razem ze sobą żyją i pracują, i którzy podzielają wspólny system znaczeń oraz I ten właśnie rodzaj zbiorowości mamy na myśli, mówiąc o naszym społeczeństwie, czeństwie japońskim czy społeczeństwie Indian Crow. że każde społeczeństwo posiada kulturę, nie oznacza, że nie istnieją kulturowe różnice w obrę-;o społeczeństwa lub że kilka różnych społeczeństw nie może dzielić, przynajmniej w ogól-h, wspólnej kultury. Jako jednostka geopolityczna, Stany Zjednoczone stanowią jedno stwo, jednak nawet jeśli wykluczyć rdzennych mieszkańców Ameryki oraz obywateli USA h za granicą, to nadal mamy do czynienia ze znacznym zróżnicowaniem wzorów kulturo-w Stanach Zjednoczonych. Z drugiej strony, Amerykanie w istotnym stopniu podzielają kulturę jeżykami - odrębnym, wyraźnie zdefiniowanym społeczeństwem, stanowiącym niezależną jed-polityczną. irzy autorzy terminem Wielkie Społeczeństwo (The Great Society) określali cywilizację jako Inni przeciwstawiali cywilizację kulturze. Tutaj kultura będzie używana jako kategoria odno-do uwzorowanych sposobów zachowania we wszystkich społecznościach, niezależnie od tego, lub skomplikowane może być ich życie. Pojęcie cywilizacji będzie przywoływane jedynie gdy będziemy potrzebowali wyróżnić pewien rodzaj kultury, zwykle stosunkowo wyrafinowanej, fcrzystującej pismo, posiadającej rozwinięte życie miejskie oraz skomplikowaną organizację ekono-fcną i polityczną. Zatem cywilizacja nie jest „lepsza", lecz jedynie - w pewnych aspektach - bar-? skomplikowana od innych rodzajów kultury. Nadal jednak stoimy przed problemem rozróżnienia kultur i społeczeństw ze względu na stopień kkompleksowości. Termin dzicy, niegdyś używany w odniesieniu do ludów, którym odmawiano fitiisu „cywilizowanych", obecnie pobrzmiewa w naszych uszach nieco dziwnie. Słowo prymitywny twciąż powszechnie używane nawet przez antropologów, którzy odwołują się do prymitywnego spo-Beństwa, prymitywnej kultury, prymitywnej sztuki i prymitywnej religii, a nadto o wielu różnych paonach wciąż jeszcze mówi się jako o prymitywnych. Antropologowie jednak nie wyrażają swej pibaty dla używania terminu prymitywny w tym ostatnim przypadku, podobnie jak owi „prymitywni" rsa specjalnie zadowoleni, kiedy dowiadują się, że nazywa się ich w taki właśnie sposób. Określenie i|ojawilo się w użyciu w momencie, kiedy powszechnie uważano, iż sposób, w jaki tzw. ludy prymi-żyją obecnie, odzwierciedla sposób, w jaki miał żyć „wczesny człowiek". Obecnie wiemy już, że życia ludzi w najprostszej nawet kulturze w żadnym wypadku nie reprezentuje opóźnionego rozwojowego. Co więcej, termin ten ma jeszcze jedną zasadniczą wadę. Sugeruje bowiem, iżby te społeczeństwa czy kultury były do siebie absolutnie podobne. Tymczasem jest to oczywi-teprawda. Zaproponowano w związku z tym szereg innych terminów, takich jak społeczności proste, dedpiśmienne, niepiśmienne, ograniczonego zasięgu {smali scalę), choć den z nich nie wydaje się w pełni satysfakcjonujący. W niniejszym tekście starano się unikać słowa Tymi t y w n y, wyjąwszy tych kilka przykładów, kiedy żadne z innych pojęć nie wydawało się odpo- 282 i.c. więdnie. Większość pozostałych powszechnie używanych terminów pojawia się tutaj wymiennie, i wsze jednak z domyślną, ogromną prośbą o wybaczenie ze strony tych społeczności, którym nalea jest bardziej stosowne nazewnictwo. 3. Inne aspekty kultury Religia, narodowość i język stanowią te przejawy kultury, które często decydują o tym, że jedne czeństwa różnią się od innych. W społecznościach prostych religia pokrywa się zwykle z polityczną lub plemienną; w bardziej skomplikowanych społeczeństwach w ramach jednej możemy mieć do czynienia z wieloma różnymi religiami. Religia zostanie omówiona szerszej w, nym rozdziale; wspominamy o niej tutaj tylko po to, by podkreślić fakt, iż religia jest zawsze czyjegoś wyuczonego zachowania i dlatego częścią kultury, nie zaś, jak twierdzą niektórzy, z aspektów rasy. Narodowość jest z kolei pewnym ogólnym pojęciem, które wykorzystywane jest na wiele sposobów. Często bywa ono używane tak, jakby zakładało religijną i/lub językową wspólnotę, czasem żadna z nich nie jest w tym przypadku niezbędna. Wielu ludzi przekonanych jest zarówno język, jak i religia są naturalnymi wyrazami określonej rasy ludzkiej i że tożsamość jest nieodłącznym składnikiem narodowości. Wiemy jednak skądinąd, że są ludzie tej samej rzy z całą pewnością przynależą do różnych narodowości, tak jak wiemy, że ludzie różnych ra» przejawiać poczucie wspólnoty narodowej. I tak, Brazylia jest społeczeństwem wielorasowym, obywatele odczuwają silne poczucie tożsamości narodowej. Indie natomiast są krajem wielu a nadto nie ma tam jednego języka, który byłby rozumiany przez wszystkich, mimo to jednak mieszkańców Indii przejawia silne przekonanie o wspólnej tożsamości narodowej. Aspektem kultury jest również język, mimo iż ludzie mówiący różnymi językami mogą pi samą kulturę, a określony język może - choć zwykle nie bez pewnych modyfikacji - swym wykraczać daleko poza granice narodowe i kulturowe. Jeśli chodzi o zdolności komunikacyjną szość ludności Anglii, Australii, Kanady i Stanów Zjednoczonych posługuje się tym samym w rzeczywistości jednak mamy do czynienia z wieloma różnymi wariantami językowymi, o twością przekonać się może każdy Amerykanin podróżujący do Anglii czy Australii. Europejczycy - kiedy po raz pierwszy zetknęli się ze społecznościami mówiącymi zupełnie językami - przyjmowali, że formuły gramatyki łacińskiej stanowią uniwersalne kai wpisane w naturę rzeczywistości. W związku z tym wszystkie języki zostały podporz; mej gramatycznej strukturze części mowy, rodzajów, przypadków, liczby, czasów, stron i dany język nie wpisywał się w te kategorie, uważano go za niegrzeczny, niekulturalny i „pi Wraz z antropologicznymi studiami nad innymi kulturami i językami okazało się, że kategorię ki klasycznej nie były ani absolutne, ani uniwersalne. Dostrzeżono, iż język nie jest kiem komunikacji, ale także szczególnym sposobem oglądu świata i organizowania doś> które może składać się z bardzo różnych elementów. Obecnie dysponujący niezbędną wii sie studiów językowych badacze - starając się unikać skłonności do narzucania zewnętrz] - próbują docierać do specyficznych kategorii wpisanych w każdy konkretny jeżyk DOŚĆ rozpowszechniony jest pog]ąÓ, jakoby „prymitywne" ]udy pos/ug/wa/rs/f, językam/o prostej struAturze / óardzo ograniczonym zasobie stów. Fhkty przeczą jednń dzeniu. Wiele bowiem niepisanych języków świata jest bardzo skomplikowanych, a ich stawi c E Użytk nia się i «a i kuli nazw roślin oraz setkami terminów określających rozKnego.rodząi7Unerodzaieśniegu ;ynności. Eskimosi zaś używają wielu różnych słów, by opisać rożne rodzaje »n*L don oleczne cz Iśwń i kultura 283 nrki różnią się od siebie nie tylko w zależności od tego, czemu przypisują szczególne znaczenie, (także w odniesieniu do bardziej specjalistycznych kwestii. Otóż w języku angielskim liczba mnoga ?na jest, gdy mówimy o dwóch rzeczach, ale także o dwóch tysiącach rzeczy, wtedy gdy występują Biazem lub oddzielnie, kiedy są obecne lub nieobecne. „My" (we) oznaczać może ja i ty", może kosić się do grupy, do której należę, w końcu mogę to być ja i jedna lub większa liczba osób, które są p:ne. „Ty" (you) może znaczyć cokolwiek, począwszy od jednej osoby, a na tysiącach kończąc, z kolei języki, w których jedna forma liczby mnogiej odnosi się do rzeczy występujących łącz-a do tych, które są rozproszone i znajdują się osobno. Są języki, w których jedno „my" znaczy ja i ty", a inne „my" odnosi się do innych ludzi. Mamy także do czynienia z językami, w któ-ipują odrębne terminy wykorzystywane do nazywania rzeczy obecnych i nieobecnych. angielskim można powiedzieć: „Udałem się do miasta" (Iwent to towri) bez wskazywania i, jakie zostały użyte, by do tego miasta się dostać. Indianie Navaho nie posiadają odpowiednika |ego słowa „udać się", lecz muszą doprecyzować, czy do miasta poszli pieszo, pojechali konno, samochodem, pociągiem, czy polecieli samolotem. Z drugiej jednak strony, istnieje w języku szereg kwestii, których nie sposób wyrazić za pomocą ogólnych terminów i sięgnąć trzeba itkowe słowa. W przypadku niektórych zaimków musimy określić ich rodzaj, tak samo jak Nava-iieli określać sposoby przemieszczania się. Gdy nie jesteśmy w stanie lub nie chcemy zidentyfi-płci osoby, o której mówimy, musimy użyć he („on") jako zawierającego się wshe („ona") lub też torzystujemy ową dziwaczną formułę he or she, czy w końcu uciekamy się do niewłaściwej formy kzby mnogiej i mówimy they („oni"/„one"), choć mamy na myśli jedną osobę. Każdy język zawiera szczególny system dźwięków, do których przypisane są określone znaczenia. Sytkownicy danego języka uczą się wytwarzać owe dźwięki, a także rozpoznawać je, kiedy używane są kz innych ludzi. Dorosłemu człowiekowi z trudem przychodzi nauka nie tylko wymowy, ale nawet pthwytywanie co bardziej istotnych dźwięków innego języka. Dlatego też wielu Chińczyków i Japoń-lyków. którzy uczą się języka angielskiego jako dorośli, po prostu nie słyszy angielskiego / i r jako idrębnych dźwięków. Z drugiej strony, języki intonacyjne, którymi mówi się czy to w Chinach, czy lAfryce, dla większości społeczeństw indoeuropejskiej rodzinyjęzykowej wydają się niezmiernie trudne. Smieważ w językach indoeuropejskich intonacja nie jest specjalnie istotna, nawet jeśli skupiamy na ?^szczególną uwagę, to bardzo trudno jest nam ją wychwycić czy powtórzyć. ' W przypadku wielu języków afrykańskich używanie wysokich, średnich i niskich tonów może nie iko modyfikować, ale całkowicie wręcz zmieniać znaczenie wyrazów. Kiedy więc słowa jakiegoś afry-kańskiego języka wykorzystywane są w zachodniej muzyce - tak, jak to się często zdarza w odniesieni do hymnów i pieśni śpiewanych w prowadzonych przez przybyszów z Zachodu kościołach czy akolach - znaczenie słów może zostać zaburzone przez akcent i tonację narzuconą przez muzykę do lego stopnia, że pieśni stają się albo kompletnie dla Afrykańczyka niezrozumiałe, albo zupełnie zmieli się ich znaczenie. A jednak wielu ludzi Zachodu, mimo iż cale lata żyją pośród afrykańskich plemion, wciąż nie potrafi „słyszeć" znaczenia owych tonów. 0 ile dla większości dorosłych ludzi perfekcyjne opanowanie obcego języka (czyli używanie go „bez ścentu") graniczy z niemożliwością, o tyle dzieci z łatwością przyswajają -jako swój „naturalny" -jpyk, który słyszą w mowie otaczających ich ludzi w momencie, kiedy zaczynają uczyć się mówić. Łżdy człowiek może więc bez trudu nauczyć się biegle władać dowolnym językiem, jeśli tylko słyszy p od dzieciństwa. ? i. Rasa i kultura leligia, narodowość i język stanowią część naszego społecznego, nie zaś biologicznego dziedzictwa, fcory społeczne i kulturowe „dziedziczymy" tak, jak dziedziczy się ziemię lub własność, nie zaś tak, 284 I.C.I jak dziedziczy się geny, które mają wpływ na nasze brązowe lub niebieskie oczy, proste lub kręcą włosy, tudzież jasną lub ciemną karnację skóry. Podstawowe charakterystyki fizyczne, które są i rzystywane przy ustalaniu kategorii rasowych, nabywamy dzięki mechanizmom dziedziczenia I gicznego i są one zdeterminowane przez genetyczną charakterystykę naszych rodziców oraz i zentowanych przez nich linii pokrewieństwa. Dlatego też rasa jest kategorią, która nie przy kultury. Charakterystyka rasowa jest ze swej istoty fizyczna i wrodzona, a nie wyuczona lub i urodzeniu. Rasa danej jednostki nie mówi nam nic o jej religii, narodowości, języku, obyczaja moralności. Nie ma rasy francuskiej, irlandzkiej, anglosaskiej, aryjskiej czy żydowskiej. Te 1 w sposób właściwy odnoszą się do narodowości, języków, grup socjoreligijnych czy też tego, co i określane mianem grup etnicznych. Nikt wszak nie wie, jak rzeczywiście wyglądali ludzie posil się językiem aryjskim, zaś Żydzi reprezentują prawie każdy znany na świecie typ fizyczny. Dli są oni grupą socjoreligijną, a nie rasą we właściwym tego słowa znaczeniu. Zasadniczo nie istnieje taka definicja rasy, która byłaby w pełni satysfakcjonująca, nawet je damy do niej długą listę warunków i zastrzeżeń. Dla celów niniejszej analizy możemy przjjąć, iź jest zbiorowością wyposażoną w pewien wspólny zestaw dziedzicznych cech fizycznych, którec niają ją od innych zbiorowości, posiadających inne kombinacje tychże cech. Jakiejkolwiek jednak używalibyśmy definicji i tak nie ma sposobu, by można było podzielić! czeństwa na przejrzyste i uporządkowane kategorie rasowe. Większość antropologów uznaje o podział na rasę kaukaską, mongoidalną, negroidalną oraz wyróżnianą czasem rasę australoid nakowoż w obrębie każdej z tych kategorii mamy do czynienia z najróżniejszymi wariantami, ai wskazać można wiele społeczności, które nie wpisują się w żadną z wyróżnionych kategorii. Coł społeczeństwa posiadające odmienne charakterystyki fizyczne mieszały się ze sobą właściwiej zarania historii ludzkiej. Dlatego też nie można wyprowadzić żadnych jednoznacznych i prost] tod kwalifikowania poszczególnych zbiorowości do specyficznych kategorii rasowych repn cych unikatowe cechy. Większość kryteriów wykorzystywanych przez antropologów przy wyznaczaniu kategorii i odnosi się do cech fizycznych, które wpływają w znikomym stopniu lub nie mają właściwie ża wpływu na ludzkie zachowanie, wyjąwszy jedynie te sytuacje, w których oddziałują na to zach poprzez emocjonalny stosunek, jaki mają doń ludzie. Posiadanie określonego koloru skóry i f innych cech fizycznych może być przydatne w pewnych warunkach środowiskowych, w in może okazać się absolutnie niewskazane, nie ma jednak dowodów na to, że kolor skóry, inne tego rodzaju cechy miałyby być w jakikolwiek sposób związane z jakimś szczególnym t gu czy określonymi własnościami umysłu lub charakteru. Co więcej, ostatnie badania przepn przez antropologów fizycznych wskazują, że geny odpowiedzialne za poszczególne cechy i tylko być dziedziczone niezależnie od siebie, ale że fizyczne charakterystyki danej popu zmieniać się z czasem, nawet jeśli nie dochodzi do mieszania się z innymi rasami. Nie istnieją żadne dowody na potwierdzenie tezy, iżby przedstawiciele którejkolwiek rasyj wali się z natury wyżej lub niżej w hierarchii zdolności umysłowych niż reprezentanci im Z całą pewnością, rodząc się, ludzie nie są wyposażeni w równe potencjały intelektualne, i świadczą, iż z ową nierównością mamy do czynienia w obrębie każdej kategorii rasowej v/i\$ąt{ na. Nie oznacza to bynajmniej, że nie istnieją żadne statystycznie istotne różnice co do czi ści występowania określonych wrodzonych zdolności w różnych zbiorowościach. Oznaczaj nie, że nie dysponujemy żadnym wiarygodnym sposobem weryfikowania tego, czy owe roq czywiście istnieją. Co więcej, równie dobrze to samo społeczeństwo ze względu na jedną c znajdować się niżej w hierarchii, biorąc zaś pod uwagę inną - wyżej. Nawet jeśli mitid Brown I dmiś i kultura 285 ęcone wyko- bioJo- epre- żydo ta po i czy ?orie >ywa jacy i też do-asa óż- fiównież wobec faktu, iż zasadniczo nie można wskazać obiektywnych kryteriów, które miałyby wać o względnej wyższości pewnych umiejętności manualnych, talentów artystycznych czy filozoficznych nad innymi. ie ma i prawdopodobnie nigdy nie było żadnej „czystej" rasy, tak jak nie ma dowodów na to, że ine defekty biologiczne mogą być konsekwencją mieszania się ras. Większość problemów poja-,h się w związku z procesem mieszania się ras wynika z tego, co ludzie myślą i czują na ten -są to zatem problemy natury społecznej, a nie biologicznej. zauważyć, iż jakkolwiek zdefiniujemy rasę i jakiekolwiek stworzymy klasyfikacje, istoty ludzkie eczywistości bardziej do siebie podobne niż miałyby się od siebie różnić. Generalnie większość ów zgadza się co do tego, że wszystkie współczesne istoty ludzkie należą do tego samego i że przedstawiciele nawet najbardziej odmiennych od siebie zbiorowości - kiedy wchodzą ze wkontakty- mogą „krzyżować się" bez przeszkód. Jeśli ludzie należący do różnych ras rzeczywi-odczuwaliby ową - rzekomo naturalną - wzajemną niechęć, zbędne byłoby zarówno prawo, jak lżenie jakimikolwiek sankcjami społecznymi, by je od siebie odizolować. Mimo iż nie ma dowodów na to, że taka kategoria biologiczna jak rasa w jakikolwiek sposób deter-(je kulturę, to jednak sposoby myślenia o tej kategorii, emocje, jakie ludzie przejawiają zarówno pc własnej, jak i innych ras, stanowią część ich wyuczonego zachowania i w tym sensie są przeja-? kultury. Ludzie w różnych kulturach mogą bowiem definiować rasę na wiele różnych sposobów nejawiać bardzo silny emocjonalny związek z tymi definicjami. fhkży także zwrócić uwagę, że różne społeczeństwa używają odmiennych kryteriów przy klasyfi-naniu Judzi o mieszanym pochodzeniu. W Stanach Zjednoczonych za Czarną uznajemy każdą oso-wygląda na Czarną, o której wiemy, że ma Czarnego przodka, i która przyznaje się do posiadało przodka. W rzeczywistości jednak pewna liczba tak zdefiniowanych Czarnych jest biolo-bardziej Biała niż Czarna, nasza definicja ma w związku z tym, przynajmniej w części, charakter (?mo-spoieczny, a nie biologiczny. innych rejonach świata rasa może być definiowana nieco inaczej. Większość krajów Ameryki j, posiadając znaczne czarne i indiańskie zbiorowości, klasyfikuje ludzi raczej na podstawie niż rasy. Jedno brazylijskie powiedzenie mówi, iż bogaty Czarny jest Biały, a biedny Biały jest Nie oznacza to jednak, że biologiczna kategoria rasy jest całkowicie ignorowana, niemniej jed-j interpretacji istotną rolę odgrywają czynniki ekonomiczne i kulturowe. W większości krajów i Łacińskiej Indianin jest człowiekiem z indiańską kulturą. Jeden z braci może być uważany za podczas gdy drugi za Indianina; ktoś może „stać się białym", jeśli tylko uczy się mówić, ubiera ifizacliowuje zgodnie z europejskimi raczej niż indiańskimi zwyczajami. Wzory te wpewnym stopniu iniąsię od siebie w różnych zakątkach Ameryki Łacińskiej, ale nigdzie tam nie występuje ten rodzaj pegacji, który jest powszechnie praktykowany w Stanach Zjednoczonych i nigdzie tam czyjaś rasa tjest definiowana na podstawie odniesienia wyłącznie do jednego przodka. Mjak większość ludzi wydaje się przedkładać własną kulturę nad inne, tak też większość wydaje jriiwnież preferować własny typ fizyczny. Członkowie jednego z plemion Nowej Gwinei białych ludzi (|i określają terminem, który może być przetłumaczony tylko i wyłącznie jako „potworny" lub „nie-iiralny". Inne plemię uważało z kolei, że Europejczycy nosili ubrania, dlatego że wstydzili się swej iq skóry. Wśród niektórych plemion afrykańskich dość oryginalne wyobrażenie na temat piękna pżalo się smolisto-czarną barwą skóry, w innym zaś wierzono, że biała skóra była przejawem przesta zesłanego przez Boga na Europejczyków, ponieważ jeden z ich przodków miał dopuścić się tairodztwa ze swoją matką. Uniwersalna skłonność do przedkładania własnego typu fizycznego nad inne doskonale zilustro-?ajest w micie stworzenia przytaczanym przez Malajów. Oto Stwórca uczynił pierwszego człowieka (lny, po czym miał go wypalić w piecu. Wyjął go zeń zbyt jednak wcześnie. Miał ów człowiek w zwiąż- 286 I.C.I ku z tym bardzo nieatrakcyjną ziemisto-białą cerę i proste włosy. Ale to on właśnie stał się przodlóil białych ludzi. Stwórca spróbował raz jeszcze, ale tym razem pozostawił człowieka w piecu zbyt długi Jego skóra spaliła się na czarno, a jego włosy skręciły z powodu gorąca. Ten stal się przodkiem lud czarnych. Ucząc się na własnych błędach, Stwórca podjął trzecią próbę, której rezultatem był cztowi o pięknej zlocisto-brązowej skórze. Nie trzeba dodawać, iż ten właśnie stał się protoplastą J którzy - w ich mniemaniu - wyglądają dokładnie tak, jak powinien wyglądać człowiek. Chociaż preferencje względem własnego typu fizycznego wydają się czymś powszechnym, i dzenia rasowe - w obecnym kształcie i rozumieniu - pojawiły się dopiero wraz z narodzinami 1 niewolnikami z Afryki na Zachód. Wcześniej istniała wprawdzie pewna grupowa antypatia, 1 „czytają historię inaczej", czasem biorą za uprzedzenia rasowe, ale różnice fizyczne - dotycz, czy koloru skóry - nie odgrywały w tym przypadku znaczącej roli. To nadzwyczajne uwrażliw kolor skóry, z jakim mamy do czynienia we współczesnym świecie, wydaje się być szczególnymi skiem, związanym z takimi czynnikami, jak niewolnictwo oraz europejska ekspansja kolonialna,! skutkiem było polityczne i ekonomiczne podporządkowanie wielu ludów o ciemniejszym kolorze^ Eakty te są istotne dla obecnej sytuacji na świecie o tyle, o ile skłonni jesteśmy zakładać, że sama w sobie wzmacnia różnice między nami. Wszystkie dowody wskazują jednak, że to nie i sama, ale sposób, w jaki myślimy, czujemy i działamy w związku z rzeczywistymi bądź za różnicami biologicznymi, jest najważniejszy w naszych stosunkach z innymi ludźmi. Jeśli r zrozumieć inne społeczeństwa, musimy interpretować kulturę za pomocą pojęć kulturowych. I ry tworzone są przez społeczności zarówno tej samej, jak i różnych ras, a przedstawiciele i rasy zdolni są uczestniczyć w każdej kulturze, w której się rodzą lub do której są wprowadź, dzieci. Rasa jako taka nie ma zatem nic wspólnego z narodowością, językiem, religią, czyzi nością kulturotwórczą. 5. W poszukiwaniu zrozumienia Niezmiernie trudne jest -jeśli to w ogóle możliwe - „wejście" w obcą kulturę. Istnieją jednaki podejścia, punkty widzenia czy techniki i procedury, dzięki którym można uzyskać wgląd i j poziom jej zrozumienia. Kolejne rozdziały tej książki są w znacznej mierze poświęcone dyskuJ wielością metod, po jakie ludzie sięgają, rozwiązując własne problemy. Ich analiza będzie miab! sze znaczenie, jeśli najpierw przyjrzymy się pewnym - tym co bardziej skutecznym -1 nia innych kultur. Otóż dziedzictwo kulturowe jest dla członków każdego społeczeństwa tym, czym dla> jest „amerykańska droga" {The American Way). To Ojcowie Założyciele i Święto Dziękczynię! bata bostońska" i dzień 4 lipca; to George Washington i drzewo wiśniowe, Abraham Lincoln i d chata; to Santa Claus i bożonarodzeniowy żłóbek, to wielkanocne lilie i wielkanocne króliczki;! rykańska flaga, Coney Island, wyprawy obozowe, niedzielny obiad, pieczony kurczak, lody i s To także amerykański hymn narodowy i inne tradycyjne pieśni. To jeszcze tysiąc innych re no tych wyrafinowanych, jak i błahych, dobrych i złych, legendarnych i realnych, które < społeczeństwem, a nie tylko zbiorem indywiduów, których przodkowie pochodzili właściwie ń zakątka świata. Wiele z tych wzorów przybyło do Ameryki wraz z innymi społecznościami, ale kanie uczynili je specyficznie amerykańskimi. To właśnie wspólne dziedzictwo kulturowe przyczynia się do społecznej jedności i i przez co pomaga zabezpieczyć ciągłość i trwałość danej grupy. W tym dziedzictwie każde i nie odnajduje niezbędny system wartości oraz wiarę, według wskazań których może żyć. { stwo może modyfikować - i w istocie tak też czyni - swe wzory społeczne, lecz kiedy cafe z pozbawiane są, nierzadko w najbardziej bezwzględny sposób, swej przeszłości, prawie 2 C. Brown fUmiek i kultura 287 zodkiea toich dezorganizacją i upadkiem. Takie właśnie kulturowe załamanie można było dostrzec w przy-t długo, h społeczności, które jakimś sposobem po prostu traciły wolę życia i które dosłownie wymierały m ludzi iwpfywem podbojów odzierających ich życie z sensu. Obserwowaliśmy je w przypadku pełnego upadku wielu niegdyś nadzwyczaj dumnych plemion indiańskich, których „gliniany kubek ży- został zbity przez białego człowieka. Widzimy to również w przypadku Afro-Amerykanów odartych afrykańskiego dziedzictwa, a jednocześnie pozbawionych możliwości uczestnictwa w nowym które wymyślone zostało jako część amerykańskiego snu. W końcu widzimy to również dzisiaj, totalitame rządy to tu, to tam, świadomie i bezlitośnie urabiają inne społeczności zgodnie z włas- wyobrażeniami. biegając na to, by kultury badane były jako pewne całości, twierdzimy w istocie, iż żaden zwyczaj, Ianie, czy zachowanie nie może być zrozumiane poza swym społecznym czy kulturowym kon- . Oznacza to, że każdy element zachowania, każda tradycja czy wzór, może być oceniany po- jedynie w świetle znaczenia, jakie ma dla ludzi, którzy się nim posługują, w relacji do innych kultury i w kontekście roli, jaką odgrywa w procesie dostosowywania się ludzi do środowi- do siebie wzajemnie. Żaden zwyczaj nie jest więc „dziwny" dla ludzi, którzy go praktykują. z, który „wchodzi" w inną kulturę, dostrzega to, co w niej niezwykłe, ale koncentruje się wszystkim na poszukiwaniu pewnych prawidłowości i sposobów, jakie wykorzystywane są przy aniu podstawowych problemów. Obserwuje on nie tylko jawne zachowania, ale stara się do- Kdo przesłanek leżących u ich podłoża. Wielu kolonialnych administratorów i misjonarzy starało Ina próżno - zmieniać niektóre z miejscowych zwyczajów, ponieważ nie rozumieli, iż ludzie, któ- omo chcieli pomóc, kierowali się w swym życiu zupełnie innymi motywami. Co więcej, nawet iokreślone zachowanie może nam się wydawać znajome, to może być ono wyposażone w znaczenie pełnie odmienne od tego, które nadaje się podobnemu zachowaniu w naszej własnej kulturze. Ludzie udający się w inne obszary kulturowe, tacy jak urzędnicy państwowi czy misjonarze, zwy- wyjazdem przechodzą tzw. „orientację terenową" - uczestniczą w pewnym programie, w któ-zwięzty sposób zaznajamiani są ze zwyczajami danego kraju. Ta procedura ma oczywiście swoje zdecydowanie bardziej wartościowe byłoby jednak nastawienie na zrozumienie, czym jest kul- taka i jakie są jej funkcje, a także zdobycie pewnej wiedzy na temat nieprzebranej wręcz ności sposobów instytucjonalizacji ludzkiego zachowania. Ta teoretyczna podbudowa daje m pewne praktyczne wskazówki umożliwiające zrozumienie zachowań ludzkich, gdziekol- y się z nimi spotkali. ym z problemów, jakie napotkać można przy okazji rozważań o kulturze, jest kwestia opero- czasem przeszłym i teraźniejszym. Antropologowie badający proste społeczeństwa zwykle piszą w tzw. etnologicznym czasie teraźniejszym. Oznacza to, że piszą w czasie teraźniejszym w taki fosób, jakby opisywana przez nich sytuacja wyglądała obecnie dokładnie tak samo, jak w momencie, dy-jako badacze - byli jej świadkami lub nawet tak, jak utrwaliła się ona w pamięci któregoś .wekowych" członków badanej społeczności. W przeszłości opisywane przez antropologów zbioro-Ifcibyły zwykle niepiśmienne i prawdopodobnie nie posiadały świadomości swego własnego „rozwo- (f. Obecnie wiele z nich posiada już dobrze wykształconą i samoświadomą elitę, która chce, by świat hńedziai się, że czasy zmieniają się u nich tak samo, jak i w każdym innym społeczeństwie. Z punktu fcenia założeń niniejszej analizy nie jest istotne to, czy dany wzór nadal istnieje w takiej postaci, ijakiej został opisany po raz pierwszy. Ważne jest natomiast to, by czytelnik dostrzegł, że czasy zmielą się nawet w najbardziej izolowanych zakątkach świata. Dlatego, opisując konkretne społeczno-| staram się używać czasu, który można byłoby określić jako etnologiczny czas przeszły. Świat bo-fan zmienia się tak szybko, że to, co stare i to, co nowe, nierzadko współistnieje obok siebie, a zwy-sąj, żywo praktykowany w momencie, kiedy piszę te słowa, odejść może w mroki historii, nim tekst ten wstanie opublikowany. 288 A. Ktosk Antonina Kłoskowska KULTURA* Powstanie i rozwój pojęcia Istnieje wiele określeń człowieka formułowanych w filozofii, w nauce, w sztuce i myśleniu po Nazywa się go stworzeniem społecznym (Arystoteles), człowiekiem pracującym, używającym na (homofaber), człowiekiem rozumnym (homo sapiens), odbiciem całokształtu stosunkówspołe (Karol Marks), istotą zdolną do symbolizowania (Ernst Cassirer). Wszystkie te określenia mo spolić i uogólnić w stwierdzeniu, że człowiek jest twórcą i uczestnikiem kultury. Poznanie kultury ma więc zasadnicze znaczenie dla zrozumienia człowieka. W najwcześniej i rębnionych naukach o kulturze jako całości, etnologii i etnografii, za przedmiot badań obrano | pierwotne, przedpiśmienne, opisując i analizując ich obyczaje. Obecnie na określenie nauki i cel poznanie kultury wszelkich typów i poziomów oraz analizę kultury powiązanej z człowiekiem] jdgo dzieło i przedmiot jego doświadczeń używa się najczęściej nazwy „antropologia kultury". Antropologowie zajmowali się początkowo fizyczną stroną człowieka, jego naturalnymi i i funkcjami. Podejmując w XX w. badania nad kulturą, wkroczyła antropologia kulturowa w t zjawisk odróżnianych od natury, a nawet często jej w przeszłości przeciwstawianych. Pierwotne, łacińskie rozumienie kultury jako uprawy lub hodowli (cultura od colere - upn funkcjonuje do dziś w takich określeniach, jak „pole o wysokiej kulturze", „kultura ryżu nal Wschodzie", „kultura bakterii". Takie pojęcie kultury stosowane jest obecnie, jak niegdyś wsd nym Rzymie, przede wszystkim w rolnictwie. Oznacza ono przekształcenie poprzez ludzką i pracę naturalnego stanu zjawisk przyrody w stan inny, bardziej użyteczny, pożądany przez ca Swoisty, naturalny porządek zjawisk przyrody, np. dziko rosnącego lasu, stepu, był dla czJoh ny do ogarnięcia; wydawał się więc chaosem, brakiem wszelkiego ładu. Natomiast pole ukszb przez uprawę-kulturę ma wyraźną, regularną strukturę wynikłą z ludzkiego zamysłu i pracy, s ludzkim celom. Kultura jest więc rozumiana w tym pierwotnym ujęciu jako rezultat działań odniesiony^ wisk naturalnych, ale w pewien sposób przeciwstawiających się naturze; jako lad narzue człowieka, podporządkowany ustalonym przez niego wzorom i wzorcom, a przy tym -jakoi zaspokojenia ludzkich potrzeb i sposób realizacji ludzkich celów w dziedzinie materialnego bylqj Od uprawiania, czyli kultywowania, wywodziło się jednak także słowo „kult" (cultus) oto czynność skierowaną na bogów i przodków. Uważa się, że Marcus Tullius Cicero byl pierwszym^ rem, który użył słowa „kultura" w rozumieniu bardzo bliskim współczesnemu ujęciu. Nazwało fię kulturą ducha (cultura animi), a charakterystykę filozofii zawartą w jego Rozprawach^ skich można uznać za przedstawienie pierwszej w literaturze koncepcji kultury. Zwracając i zofii, Cicero pisał tam (V, 5): „[...] czymże bez ciebie bylibyśmy nie tylko my, ale czym bytobyi życie ludzkie? Tyś pozakładała miasta, ty rozproszonych ludzi powołałaś do życia społecznej spolilaś ich między sobą najpierw przez wspólne osiedla, później przez małżeństwa, a wreszcie wspólnotę pisma i mowy. Tyś wynalazczynią praw, nauczycielką dobrych obyczajowi lądu"[^ Takie ujęcie kultury przyjęło się i rozwinęło szeroko w kręgu cywilizacyjnym, do którego Polska. Trudno jednak dotąd określić dokładnie, kiedy u nas zaczęto posługiwać się tymt * Fragm. Encyklopedii kultury polskiej XXwieku, red. A. Kłoskowska, Wrocław 1991. 289 go literatura polskojęzyczna XVI w. Nie figuruje on też w słowniku Samuela Lindego z początku l. Zastępuje go natomiast, jednak w ujęciu przymiotnikowym, pojęcie „cywilizacji" wcześniej roz-ihnione, zapewne według wzorów francuskich. Pojęcie kultury, bardzo szeroko i nowocześnie miane, występuje w dziele Joachima Lelewela Wykład dziejów powszechnych (1822-1824). Kul-ą według Lelewela, obejmuje: religię, moralność, obyczaje, organizację społeczną, pracę fizyczną ?ysłową, nauki i sztuki. Uczeń Lelewela, Mickiewicz, często używa słowa „kultura", zwłaszcza gdy driopostępie i doskonaleniu społeczeństwa. f literaturze europejskiej, głównie niemieckiej, pojęcie kultury skrystalizowało się w refleksji na-na przełomie XVII i XVIII w. Niemiecki filozof prawa Samuel Pufendorf w swoim łacińskim określa kulturę jako ogól wynalazków, sztuk, urządzeń wprowadzonych przez człowieka, obe-zwłaszcza instytucje polityczne i zasady sprawiedliwości regulujące ludzkie działania w myśl rozumu. To racjonalistyczne pojmowanie kultury precyzowano następnie w dobie oświecenia, mu nawet postać definicji słownikowych. Jego charakterystyczną cechą było selektywne i war-pojęcie kultury. ie z tym stanowiskiem, do kultury zaliczano korzystne dla praktyki urządzenia i wynalazki Iprobowane zasady moralne i obyczaje przyjęte we własnym kulturowym kręgu. Współczesne nam ie rozumienie kultury, rozpowszechnione zwłaszcza w Polsce, opiera się na podobnych podsta-Zgodnie z nim, do kultury należą tylko zjawiska pozytywnie oceniane, a zwłaszcza właściwe zachowanie, „dobre maniery", wychowanie, wykształcenie, wiedza i sztuka. Zjawiska odbie-iOd przyjętych i aprobowanych reguł, choćby były szeroko rozpowszechnione i typowe dla całych iństw lub kręgów społecznych, określane są jako „niekulturalne", a więc wyłączone z kultury, ihodząc z podobnych zasad, jeszcze w okresie oświecenia odmawiano wszelkiej kultury lu-itew. pierwotnym, nieposiadającym pisma i różniącym się pod względem obyczajów od kultury SJskiej. fftelomu w takim pojmowaniu kultury dokonał Johann Gottfried Herder, stwierdzając, że każdy fcącyna Ziemi posiada jakąś kulturę stanowiącą ogniwo łańcucha obejmującego cały świat ludzki. |r widział w kulturze swoisty dla człowieka sposób przystosowywania się do warunków bytu i za-lia ludzkich potrzeb oraz regulowania stosunków społecznych. Podobną koncepcję kultury w XX w. w swej funkcjonalnej teorii Bronisław Malinowski. ukując źródeł kultury w naturalnych zdolnościach i potrzebach człowieka, złagodzono we mych teoriach etnologicznych i antropologicznych ostre przeciwstawienie kultury naturze, całkowicie nie usunięto. Odrzucając metafizyczne wyjaśnianie pochodzenia kultury, wyprowadź genetycznie określonych właściwości ludzkich. Kultura nie może być jednak indywidualnym człowieka. Jest produktem współżycia ludzi, powstaje w toku ich wzajemnego oddziaływania ialania, a trwając przez pokolenia, rozwija się i wzbogaca w procesie historycznej tradycji. ;ra jest w określonym powyżej rozumieniu w swej istocie społeczna, czyli międzyindywidual-zbiorowo wytwarzana i wspólna ludziom w obrębie węższych lub szerszych grup, kręgów, warstw, Ijpołeczności. Ukształtowana przez kulturę twórcza jednostka może wnieść do niej ważny indy-ly wkład, ale człowiek rozwijający się w izolacji w sposób wyłącznie naturalny nie byłby w stanie ze swych wyłącznie biologicznych zasobów jakiejkolwiek złożonej i bogatej całości kulturalnej, by odpowiadała najprostszej choćby kulturze ludu uznawanego za prymitywny. Źródła kultury bowiem z natury gatunku ludzkiego, ale jej rozwój historyczny oddala poszczególne pokole-bardziej od tych źródeł, tworząc dystans, którego nie da się pokonać mocą izolowanego indy-;go wysiłku. Już Herder ujął trafnie tę prawdę, mówiąc, że zasadą człowieczeństwa są siły (logiczne i tradycja. Człowiek z natury jest zdolny do tworzenia i przyjmowania kultury, ale dopiero ijprawą wychowania dokonuje się jego wprowadzenie do udziału w osiągniętym już dorobku kultury. ?proces oznacza drugie narodziny człowieka -jego narodziny w kulturze. 290 A. Ktoskowslt Trzeba podkreślić, że wynikająca z przyjęcia takiego stanowiska antropologiczna teoria przynoij bardzo szerokie pojęcie kultury. Jedną z najtrwalej akceptowanych definicji kultury sformułowali gielski ewolucjonista, Edward Tylor, w 1871 r. Tylor napisał: „Kultura lub cywilizacja jest to złożom całość obejmująca wiedzę, wierzenia, sztukę, prawo, moralność, obyczaje oraz wszystkie inne zdoła ści i nawyki nabyte przez człowieka jako członka społeczeństwa" [...]. Zawarte w tej definicji wyliczenie dziedzin lub działów kultury jest oczywiście niepełne. Zdolnośo i społeczne nawyki człowieka realizują się bowiem także, a może nawet głównie, w pracy i gospodau waniu, w organizacji życia zbiorowego, zasadach pokrewieństwa, w sposobach walki i wspóldzialani W innych definicjach unikano więc przykładów zjawisk kulturalnych, podając tylko ich bardziej ogóiw kryteria. Znana w Polsce definicja Stefana Czarnowskiego ujmowała kulturę jako zobiektywizowfl dorobek wspólny szeregowi grup społecznych i dzięki swej obiektywności zdolny rozszerzać swóji sięg w czasie i przestrzeni. Czarnowski, zbliżając się do marksizmu, uważał pracę za podstaw^ czynnik kultury. W najczęstszym we współczesnej etnologii i antropologii rozumieniu kultury jako jej główny <^ nik przyjmuje się ludzkie działania, ale pojęte w sposób bardziej ogólny. Ralf Linton np. pisze:, jest konfiguracją wyuczonych zachowań i ich rezultatów, których elementy są podzielane (w i przekazywane przez członków danego społeczeństwa" [...]. Zbieżność części stanowisk nie< jednak zgodności rozumienia kultury w całym obszarze teoretycznej refleksji dyscyplin za się tym zjawiskiem. W książce Alfreda Kroebera i Clyde'a Kluckhohna, wydanej w 1952 r., i bardziej szczegółowo sto pięćdziesiąt definicji kultury. Od tego zaś czasu następowało dalsze r wanie się poglądów na kulturę. Nie zmieniło to jednak zasadniczo ustalonego przez tamtych j rejestru typów interpretacji kultury, niewykluczających się zresztą, ale uwypuklających różne i i funkcje kulturalnych zjawisk. Definicje określone przez Kroebera i Kluckhohna jako genetyczne skupiały uwagę zwła źródłach kultury, określając ją przez przeciwstawienie naturze jako część środowiska stworzoną)! ludzi w procesie ich społecznego współdziałania. Nawiązywały do tego wątku definicje h i s t Oli ne, uwypuklając rolę dziedziczenia, tradycji, traktując kulturę jako zbiorowy dorobek ludzkich jh W definicjach określanych jako psychologiczne nacisk położony był na uczenie się i naślad nictwo jako procesy przyswajania kultury i na jej funkcje w zaspokajaniu potrzeb i przysti jednostek do warunków istnienia. Wymienione dotąd typy ujmowania kultury wiązały się z traktowaniem jej jako jednej ca wspólnego gatunkowi ludzkiemu sposobu egzystencji. Takie stanowisko właściwe było zwła riom ewolucjonistycznym. Postępy szczegółowych studiów nad poszczególnymi ludami skierowały! badaczy ku analizie kultur w ujęciu dystrybutywnym, jako odrębnych całości cha cych się swoistą strukturą i tworzących systemy, niezamknięte wprawdzie, jednak wyodrębnił to kolejny typ ujmowania kultury. Szczególne miejsce w dziedzinie teorii kultury zajmuje wreszcie koncepcja normatywna,! rej nacisk położono na modele, wzory i zasady wartościowania jako na elementy kultury. Wi cjach tego typu kultura bywa wręcz sprowadzana do samych przekonań i modeli normatywnycl!, łających zasady ludzkiego działania. Można przyjąć, że wszystkie wymienione typy definiowania i ujmowania kultury skladajlj pełną charakterystykę tego zjawiska i nie tylko mogą, ale muszą być uwzględnione w celui nia wszelkich aspektów jego funkcji i mechanizmów rozwoju. Istnieje co do tego znaczna zgt pomiędzy badaczami różnych orientacji. Wiele jest natomiast rozbieżności w określaniu sai ty kultury, ontycznego charakteru tego zjawiska, tj. postaci bytu, który można nazwać kuta elementem kultury. Treść i zakres tego pojęcia nie mogą być bliżej określone bez zdania sotel wy z toczonych na ten temat teoretycznych sporów. Ponieważ zaś pojęcia kultury używa sif 291 »ta kultury rjczyku potocznym, trzeba pogodzie się z jego wieloznacznością, na którą zwracał uwagę już Her- 1 w XVIII w. D'ąc do poprzednich określeń, można najogólniej powiedzieć, że kultura polega na swoistym po-ludzkiego życia, na jego sposobie określonym bezpośrednio nie na drodze genetycznej, ale lym w drodze historycznych doświadczeń Judzkich grup. Jest to więc ład ludzkich działań ;/i, rdżny jednak w różnych społecznościach o odmiennym historycznym doświadczeniu, iflorian Znaniecki określił ten porządek kultury jako „ład stosunków pomiędzy wszystkimi ro-tajami czynności ludzkich" i włączał w jego zakres „religię, język, literaturę, sztukę, obyczaje, ?czaję, prawa, organizację społeczną, techniczną produkcję, wymianę ekonomiczną, a także filo-rfcinaukę" (...]. f tej teorii kultury, podobnie jak w cytowanej poprzednio definicji Lintona, podstawowym poję-olffeślającym substancję kultury są ludzkie działania, na które nałożony jest swoisty porządek ijący się we wzorach i modelach normatywnych. We wspomnianej także definicji Czarnowskiego mowa o „zobiektywizowanym dorobku", co oznacza zarówno ustalone pod względem formy akty Pldego zachowania, jak ich wytwory, ze szczególnym w tym wypadku naciskiem na same te wytwory, iace jednak zawsze skutek lub przedmiot ludzkich działań. 'Działania i pochodne od nich przedmioty są więc elementami kultury. Stanowią one zewnętrzną, (wizowaną postać kultury. Są intersubiektywnie dostępne, tzn. mogą być postrzegane i doświad-przez wielu ludzi. persubiektywność jest warunkiem podstawowej cechy kultury, którą stanowi wspólność w obrę-grup i zbiorowości społecznych. Gdyby elementy kultury nie były zobiektywizowane, nie można osiągnąć owej wspólności, ponieważ kultura nie wynika bezpośrednio z genetycznych uwarun-6 gatunku. Nie rozwija się, więc i nie upowszechnia bez udziału uczenia się i naśladownictwa, co postrzegalnego przedmiotu doświadczeń. Różnorodność technik, systemów gospodarczych, religii i sztuki występujących w różnych kulturowych całościach świadczy o tym, że kultura itpod względem jej konkretnych swoistych przejawów genetycznie uwarunkowana. tętrznej, zobiektywizowanej postaci kultury, przejawiającej się w działaniach i przedmiotach, Irzyszy jednak niezbędny aspekt wewnętrzny, zinternalizowana postać kultury, tkwiąca w świado-pi Judzi. Nie byłoby również kultury bez tego świadomościowego aspektu, bez zdolności i skłonno-realizowania w działaniu określonych wzorów, określonego ładu; bez umiejętności i chęci okreś-finterpretacji przedmiotów i czynienia z nich użytku wskazanego przez normy kulturowe, lętrzna postać kultury rozmaicie bywa określana w różnych teoriach. Pojęcia postaw i dyspo-działania używają do jej określenia nie tylko behawiorystycznie nastawieni autorzy, lecz także )wie-humaniści, np. u nas Florian Znaniecki i Stanisław Ossowski. Postawy lub dyspozycje ją wewnętrzną gotowość do działania zwróconego na zewnątrz, do określonych emocjonal-reakcji i oceny zjawisk. Wydarzenia i zjawiska budzące ludzkie zainteresowanie, gdy poddane ocenie, stają się wartościami. Postawy polegają na zwróceniu się ku wartościom, są z nimi kzdzielnie związane. Kultura bywa też w takim ujęciu określana jako zespół wartości, którym odpadają postawy. I Ład każdej kultury, pozwalający mówić ojej strukturze, wynika z podporządkowania postaw kieru-pch działaniami określonym wzorom i normom. Wzory, normy, oceny i przekonania im towarzyszące ;ym w świadomości ludzi i sterującym ich działaniem wyznacznikiem postaw składających się nternalizowaną warstwę kultury. W związku z tym raz jeszcze trzeba podkreślić, że nie iry bez wzorów i norm działania. Kwestia pełnego uświadomienia, a zwłaszcza refleksyjnego, 292 A. KłoskM słownego sformułowania wszystkich wzorów jest natomiast skomplikowana i stanowi przedmiot te tycznych sporów. Antropologowie kultury wyróżniają wzory jawne i ukryte. Rozróżnienie to jest przy tym niejedn wo rozumiane przez różnych autorów. Linton ukrytymi wzorami kultury nazywa świadomie doświJ czane psychiczne stany, odnoszące się do działania jako jego normy i wzory, ale aktualnie nieprzJ wiające się w działaniach i ich wytworach. Huckhohn natomiast, używając określenia „wzory ukryli zwraca uwagę na znamienne dla kultury zjawisko polegające na tym, że pewne prawidłowości luda go zachowania o charakterze niewątpliwie kulturowym nie mają odpowiedników we wzorach uświaa mianych sobie przez działających, a przeto poddających się słownym sformułowaniom. Te ukryte m ry mogą być uchwycone przez badacza, zewnętrznego obserwatora, uchodzą natomiast refleksji* mych uczestników kultury. Zjawisko to stwierdza również wybitny strukturalista francuski, Clan Levi-Strauss. W niektórych współczesnych teoriach kultury, zwłaszcza należących do kierunku etnograf^ znawczej, kultura ujmowana była wyłącznie jako zespół tkwiących w świadomości ludzi norm i nań dotyczących zalecanych sposobów działania i właściwych ocen. Jeden z przedstawicieli runku, Ward H. Goodenough, określa kulturę jako to, co mieści się w umysłach i sercach ludzi, należy wiedzieć i w co wierzyć, aby móc być członkiem określonego społeczeństwa. Uświadomione wzory i normy działania mają niewątpliwie duże znaczenie dla trwania i nia się każdej kultury, są jej istotnym aspektem. Sprowadzanie całej kultury wyłącznie do tego wywołuje jednak zasadnicze zastrzeżenia. Jest to stanowisko przeintelektualizowane, przeć tu bowiem refleksyjne zdolności wszystkich uczestników każdej kultury. Kultura została tu czona wyłącznie do tego, co jest planem i projektem działania, wykluczono zaś z zakresu samą realizację i doświadczenie kulturalnych zjawisk. Trudno przyjąć, żeby do kultury koncepcje architektoniczne, ale nie sam dom i jego budowa; teoria kompozycji, ale nie i wysłuchanie symfonii; zasady poetyki normatywnej, ale nie dzieła literackie i ich konkret^ w przeżyciach czytelników. Clifford Geertz określał stanowisko etnografii poznawczej jako skrajny subiektywizm i format pisał m.in., że muzyka Beethovena nie jest wiedzą ani przekonaniem, lecz faktycznym wyi efektywną strukturą tonów, sekwencją ukształtowanych dźwięków. Ponieważ treści świadomości nie są bezpośrednio dostępne intersubiektywnemu poznaniu, wszystkie zjawiska realizacji formalistycznie pojętej kultury należałoby uwzględnić przyn; wskaźniki. Byłoby to jednak rozwiązanie sztuczne, odbiegające daleko nie tylko od potocznego kultury, ale i od praktyki większości badaczy kultury. Gdy Marks pisa! o niszczeniu kultury Indfi kolonizację angielską, miał na myśli całość realizowanego w praktyce sposobu życia i dorobku mej ludności tego kraju. Gdy Jacob Burckhardt zajmował się kulturą odrodzenia włoskiego, tem jego opisu była organizacja państw włoskich, postępowania polityków i przywódców, artystów, a nie tylko zasady tkwiące w sposobie myślenia właściwym człowiekowi renesansu zasady te starał się on - poprzez analizę konkretnych faktów - wydobyć i zinterpretować. Świadomościowy, zinternalizowany aspekt kultury jest niezmiernie ważny, toteż dla każdej kultury jego rekonstrukcja jest na ogół niezbędna. Natomiast sprowadzenie kultury wyłącznie aspektu byłoby zabiegiem metodologicznie bezpłodnym, zmuszałoby bowiem do nia głównie na płaszczyźnie „wskaźników", ograniczając użyteczność stosowania takiego tury do zjawisk z zakresu praktyki i popularyzacji. Przyjmujemy więc tutaj, że kultura stanowi wieloaspektową całość, w której drogą analią nić można zinternalizowaną, tkwiącą w świadomości ludzi warstwę norm, wzorowi" warstwę działań będących zobiektywizowanym wyrazem tamtej sfery; warstwę wytworów takich ności lub innych obiektów stających się przedmiotem kulturowych działań. (Takie przedmioty Wan WSZ) sadi lud/, pan i dom i biekt • T; kult u; trzebi, kultur każde; rferąk skowska I tira md Ossowski nazywać korelatami kultury). Niektórzy autorzy wymieniają jeszcze jako elementy fy instytucje łączące w sobie stany umysłu, wzory ściśle ustalonych dziaM, ich realizację oraz jtay i narzędzia. Mziny i kategorie kultury ?stawione tutaj i najczęściej przyjmowane w antropologii pojęcie kultury ma bardzo szeroki za- lOdnosi się do zjawisk nie tylko wieloaspektowych, ale także w każdym z aspektów bardzo różno- hych. Obejmuje różne kategorie wartości, różne przedmioty i działania w różnych sferach ludzkie- (życia. Jego zastosowania nie ogranicza się do zjawisk pozytywnie ocenianych, jak to się czyni w po- taym rozumieniu terminu „kultura". Do kultury zalicza się wszelkie rozpowszechnione w jakiejś ?iej społeczności obyczaje, nawet gdyby budziły sprzeciw moralny, jak np. ludożerstwo lub wyzysk inomiczny jednych klas społecznych przez inne. Jfc znaczy to, że przejawów kultury oceniać się nie da. Znaczy tyle tylko, że ocena nie stanowi yterium definicyjnego, decydującego o zaliczeniu jakiegoś zjawiska do kultury lub wykluczeniu z jej Właśnie tak szerokie pojęcie kultury daje możność lepszego porównywania ze sobą rozmaitych jurnych całości lub subsystemów powstających w toku dziejów ludzkich i w praktyce poszczegól-spoleczeństw. Istnieją różne rodzaje kulturalnego ładu. Mogą się one różnić i pod względem uzna-wartości, i realizowanych wzorów, obejmowanych dziedzin i sposobu ich integracji, przeciwieństwie do antropologów kultury zainteresowania ściśle humanistycznych teoretyków się na węższym zakresie kulturowych faktów - zamkniętych w obrębie filozofii, religii, nauki, i Dziedziny te obejmowano wspólną nazwą kultury duchowej. Określenie to budzi jednak wiele ści ze względu na metafizyczny sens, którego nie można akceptować poza granicami ideali-lub dualistycznej orientacji. Niewątpliwa swoistość wymienionych dziedzin kultury musi być (określona na innej zasadzie, by jej stwierdzenie zostało przyjęte niezależnie od różnic światopo- rch. Trzeba ją więc analizować, posługując się pojęciami podlegającymi weryfikacji. Łfy świat kultury tworzony jest przez człowieka na zasadzie współzależności postaw i wartości. Irtości są tu bardzo szeroko rozumiane - tak choćby, jak ujmuje je np. F. Znaniecki, a więc jako uzefe przedmioty ludzkich zainteresowań i interesów. Przedmioty te podzielić można na trzy za-iicze kategorie. Są to, po pierwsze, konkretne przedmioty pozaludzkiego świata stworzone przez Izi, ale także zjawiska naturalne stanowiące obiekt ludzkich działań. Po drugie, są to inni ludzie, zy wzajemnych oddziaływań. Po trzecie wreszcie, są to wartości symboliczne powstające w świa-i ludzi, ale mające zewnętrzny wyraz w postaci zjawisk i przedmiotów stanowiących ich zo-iowaną postać, będących nośnikami symbolicznych znaczeń. trzecia kategoria wartości - znaków lub symboli - bywa najczęściej rozumiana po prostu jako Jest ona odpowiednikiem sfery zjawisk określanych nazwą „kultura duchowa". Jej omówieniu Kda poświęcić osobne miejsce. Obejmuje ona właśnie wymienione poprzednio dziedziny lub systemy Bury, składające się w myśleniu potocznym i w praktyce społecznej na kulturę. Jest to sfera bytu tóego narodowego społeczeństwa, częściowo swoista i wyodrębniona, częściowo przenikająca się ze fejMur innych społeczności narodowych, odgrywająca jednak w życiu każdego narodu szczegól-(roJę polegającą na kumulacji i ekspresji jego swoistych doświadczeń, na utrwalaniu historycznych być i wzorów, dostarczaniu ich zewnętrznego wyrazu i sterowaniu dalszymi działaniami. Przed przejściem do bliższej charakterystyki tej kategorii kultury należy zatrzymać się przy okreś-ttu jej stosunku do kategorii poprzednich. W tym celu trzeba przedstawić element kultury o szczerej doniosłości dla określenia jej charakteru i realizacji jej funkcji wobec najszerzej rozumianych Iteeb człowieka. Tym elementem są znaki i symbole. Znak najogólniej rozumiany jest to zjawisko koszące się w świadomości i działaniu danej społeczności ludzi do czegoś innego niż on sam. W za- A. Ktoskowi leżności od teoretycznego stanowiska mówi się, że znak przywodzi na myśl coś, czym sam nie jest, ifl wywołuje reakcję w części przynajmniej taką, jaką musi wywołać przedmiot oznaczany. W każdym ujęaj znak polega na stosunku między czymś, co oznacza (signans), a tym, co jest oznaczane {signata^k Każde postrzegalne zjawisko może być nośnikiem znaczenia. Język jest najważniejszym s» systemów znaków, jakie tworzą kulturę. Pełni wiele funkcji i służy także realizacji wielu innych da dzin i systemów kultury. Bez użycia języka kultura ludzka nie mogłaby osiągnąć właściwej sobie zio ności i trwałości wynikającej z kumulacji, bogactwa i różnorodności dorobku. Obok języka i jednak inne systemy znaków dźwiękowych, plastycznych, ruchowych (kinezyjnych) i przedmio Proces posługiwania się znakami nazwany jest - od greckiej nazwy znaku ar]fieiov (semeion) -zą: atjjueicomę (semeiosis). Tylko ludzie tworzą świadomie znaki właściwe, a nie oznaki, i j się nimi w tak szerokim zakresie. Procesy semiozy wpływają w istotny sposób na kształti ludzkiej osobowości. Stąd uzasadnione jest użyte przez Ernsta Cassirera określenie człon animal simbolicum. Życie człowieka w kulturze nie ogranicza się jednak do sfery znaków. Nie wszystkie \ dzące ludzkie zainteresowanie i ważne ze względu na ludzkie potrzeby są i mogą być tylko zn zastrzeżenie odnosi się do zaspokojenia podstawowej kategorii potrzeb związanych z zachowj ludzkiego bytu, i to zachowaniem go w formach właściwych dla określonej kultury. Według niektórych teorii, cała kultura ma charakter semiotyczny, znakowy. Takie stanowiskoi się zwłaszcza z przedstawionymi poprzednio koncepcjami etnografii poznawczej, sprowadzą turę do jej zinternalizowanego, świadomego i normatywnego aspektu. Przyjęliśmy tutaj jednak, i tura to również sfera realizacji norm i wzorów, to całość uwarunkowanych nimi działań i i człowieka, nie zawsze refleksyjnie realizowanych. Praktyka produkcyjna i konsumpcyjna obejmuje działania kierowane wprawdzie wzorami k ale zwrócone ku światu przedmiotów naturalnych lub przetworzonych i wytworzonych przez c ka. Jest to sfera działań przygotowanych często przez procesy semiotyczne w takim rozumien kim technologia lub receptura wyznacza charakter wytwórczości i spożycia. Same czynności t ne i konsumpcyjne nie polegają jednak na użyciu znaków, na które nie reaguje świat materii,^ nizm ludzki tylko w ograniczonym zakresie. Do wykonania określonych czynności techn potrzebne są maszyny i narzędzia działające w sposób niesemiotyczny. Wprowadzenie sen procesu produkcji nie zmienia tego faktu, wpływa tylko na zmianę sposobu i miejsca „przyi czysto energetycznego impulsu. W społeczeństwach, w których żywe były wierzenia i uprawiano praktyki magiczne, nigdy u chodziło do wyodrębnienia niesemiotycznej kultury bytu. Pansemiotyzm, tj. przekonanie o po1 ności znaczeń, cechujący społeczeństwa pierwotne i tradycyjne, nie opierał się jednak na trśd serwacji faktycznych związków zjawisk. Pansemiotyzm niektórych współczesnych teorii Muifl inne źródła aniżeli wiara w magię. Prowadzi jednak także do zatarcia różnic dzielących odrębne! gorie kultury. Dziedzina konsumpcji jest, oczywiście, szczególnie bliska intymnym doświadczeniom czfoi obrosła więc wieloma semiotycznymi lub wręcz symbolicznymi wyobrażeniami. Piotr S. 1 wyróżnił niewątpliwie znaczące funkcje stroju obrzędowego i świątecznego, ale ubiór określa niego jako codzienny służy przede wszystkim, lub wyłącznie, przystosowaniu do warunków klina nych, ochronie ciała. Chleb jako podstawowy, kulturowo określony pokarm w wielu sytuacjad także funkcje symbolu: znaczenie symboliczne zostaje mu przydane w ceremonialnym po WŻ&Mw \ iftstojnjęta &ok\. kśYi jednak c\\\e\) moie stać się symbolem, to dowolny, kon symbol nie może głodnemu człowiekowi zastąpić chleba. Zgodnie z trafnym określeniem socjobiologa Edwarda Wilsona, natura trzyma czlo tycznej smyczy. Elastyczność tego wiązadła pozwała na konstrukcje złożonej budowy kult 295 środowiska człowieka - ludzkiego świata życia. Świat ten nie może być jednak zbudowany wbrew wowym koniecznościom natury. Z tym wiąże się doniosłość, ale i ograniczenie, sfery kultury bezpośrednio związanej z owymi koniecznościami. [oria określona w nawiązaniu do Marksowskiej terminologii jako kultura bytu bywa również a kulturą materialną lub cywilizacją. W tym ostatnim ujęciu przeciwstawia się ją niekiedy jj kulturze. Przy takim ujęciu można mówić o wysoko rozwiniętej cywilizacji przyjednoczes-względnie niskim stanie kultury jakiegoś kraju. Termin „cywilizacja" ma jednak wiele różnych ń lylor w cytowanej definicji używał go zamiennie z terminem „kultura". Ewolucjonista amery-i,Lewis Henry Morgan, określał jako cywilizację najwyższe stadium rozwoju ogólnie pojmowanej tiry, które następowało po etapie dzikości i barbarzyństwa. Katastrofista Oswald Spengler w okre-pjny światowej głosił upadek kultury Zachodu wchodzącej w stadium cywilizacji oznaczającej jjc i skostnienie życia społecznego. Cywilizacjami nazywa się wreszcie całe kompleksy kultur łających się pewnymi wspólnymi rysami i podobieństwem warunków bytu. Mówi się więc o cy-;ji Morza Śródziemnego, cywilizacji krajów Bliskiego Wschodu lub Ameryki Łacińskiej. Alfred Weber wyróżniał dwa rodzaje cywilizacji. Pierwszy, nazwany cywilizacją zewnętrzną, odpo-? temu, co określono tutaj jako kulturę bytu. Cywilizacja wewnętrzna oznaczała natomiast dla ejolad stosunków społecznych i ich instytucjonalną regulację. Było to więc określenie równoznacz-I nazwą „społeczeństwo". Rozróżnienie pojęć społeczeństwa i kultury i określenie wzajemnego przedmiotów tych pojęć jest rozmaicie ujmowane. ie z prezentowanym tutaj stanowiskiem, ład społeczny jest jedną z kategorii ogólnie rozu-kultury. Według terminologii E Znanieckiego, stanowi on porządek stosunków pomiędzy czyn-ludzkimi, które mają za przedmiot innych ludzi, czyli stosunków pomiędzy „pierwotnymi war-ii kultury". Ten rozległy i ważny dział kultury można byłoby nazwać po prostu kulturą spo-ną. Określenie takie nie jest jednak wolne od nieporozumień. Inie ze wszystkimi definicjami przyjętymi w antropologii kultury, etnografii i socjologii, nie tylko kategoria, ale cala kultura ma społeczny charakter wyrażający się we wspólności norm Borów, ich uczeniu się i przekazywaniu w obrębie określonych zespołów ludzi. Społeczeństwo to sieć wzajemnych oddziaływań ludzi, czyli sieć interakcji, stanowi szczególnie ważną kategorię Htury, gdyż ono właśnie inspiruje całość kultury i dokonuje transmisji wzorów realizowanych we eystkich dziedzinach kultury, czyni je sferą wspólnych wartości ludzi, zarówno w sferze bytu, jak tsferze symbolicznej. Tę kategorię kultury proponuje się tutaj nazwać kulturą socjetalnąod łacińskiej nazwy jmteczeństwa - societas. Sprowadzając społeczeństwo do kategorii kultury, unika się traktowania go to substancji, co czynili pierwsi socjologowie z Augustem Comte'em na czele. Kultura socjetalna jest wesem realizowanym przez ludzi połączonych wspólnością wzorów i wartości, a nie po prostu zbiorem ludzkich osobników. W procesie tym doniosłą rolę odgrywa semioza. Znaczna i znacząca część Ifcrakcji społecznych ma charakter komunikowania się, czyli jest interakcją semiotyczną. Bez użycia znaków i symboli nie byłaby możliwa żadna złożona forma współdziałania większej feby ludzi w pracy produkcyjnej i walce, żadna szersza organizacja społeczna i skomplikowana forma iisunków pokrewieństwa lub relacji stanowych i klasowych. Oparcie współżycia społecznego wyłącz- lie na kontaktach pozbawionych znaczeń przedmiotowych i sygnalizacyjnych byłoby sprowadzeniem łdzldego życia do poziomu zwierzęcego. Nie jest jednak znana żadna gromada ludzka o tak prymityw- Ijformie współżycia. Za bardzo pierwotne uznawane były np. ludy autochtoniczne Australii. Kultura pu australijskich krajowców była w istocie bardzo mało rozwinięta, natomiast bardzo skomplikowany pich system pokrewieństwa wyrażający się w podziałach na jednostki, które etnologowie nazywali jfenionami, motiami, klanami i które powiązane były z totemicznymi wyobrażeniami i magicznymi jraktykami. 296 A. Kłoski Funkcjonowanie wielkich nowoczesnych społeczeństw wymaga wielu złożonych subsysten miotycznych obejmujących komunikowanie o charakterze administracyjnym, politycznym, ide nym, prawnym i edukacyjnym. Określenie i realizacja funkcji wszystkich tych subsystemów i posługiwanie się językiem, zwłaszcza jego formą graficzną i innymi systemami znaków. Bez i znaków nie byłoby możliwe funkcjonowanie ludzi w tak zróżnicowanych rolach, jakich wymaga i ne społeczeństwo, ani osiąganie właściwych im pozycji społecznych. Działanie człowieka ma c ter celowy i w znacznej mierze, chociaż z pewnością nie całkowicie, refleksyjny. Towarzyszą i semiotyczne plany, programy i oceny formułowane w świadomości za pomocą języka naturab innej postaci znaków. Symboliczni interakcjoniści mówią wręcz, że porządek społeczny i w komunikowaniu, a więc w postaci semiotycznej interakcji i do niej też się sprowadza. Takie sfe sko budzi jednak zastrzeżenia. Jest ono na pewno słuszne w stosunku do tego, co Ralph Linton nazwał konstruktemi tury, czyli w odniesieniu do abstrakcyjnego sformułowania modelu struktury społecznej, dok przez badacza lub refleksyjnie nastawionego uczestnika kultury. Odnosi się to także do pewnej^ czynności składających się na realizację porządku społecznego. Niewłaściwe jest natomiast spi dzenie całej kultury socjetalnej do jej semiotycznej formy. Porządek społeczny wyraża się rów nawet przede wszystkim, w „twardych faktach" podziału własności, władzy, zróżnicowanego « do pożądanych dóbr, funkcji i pozycji społecznych. Wszystkie te zjawiska mają także wyraz semiotyczny, ale nie redukują się do tego wyrazu, ( nie znakami, a zwłaszcza najużyteczniejszym z nich -językiem, jest bardzo łatwe, gdy się icłi| przyswoi. Każdy więc może powiedzieć o sobie, że jest władcą, zwycięzcą, bogaczem. Nie i że może on rzeczywiście narzucać swoją wolę innym ludziom, wyciągać korzyści z fikcyjnego I stwa i dysponować dobrami, których nie jest zdolny nabyć. Przez operowanie znakami i syn człowiek może wprawdzie zmienić ocenę swojej sytuacji życiowej: uznać podległość światu zac chrześcijańskiej pokory, zaś ubóstwo za ewangeliczną zasługę. Nie zmieni jednak przez to doi cego porządku społecznego opartego na władaniu i posiadaniu. Czysto semiotyczna w swejf ideologia może być jednym z czynników przekształcenia postaw prowadzącego do zmiany i semiotycznej warstwy kulturowych „twardych faktów". Nigdzie jednak dotąd w makrostr łecznej nie dokonała się taka zmiana przez bezpośrednie działanie samego słowa. Tyłkowi piach słowo zaklęcia lub znak magiczny burzy mury twierdz, razi potężnego wroga i zmieniaj realnych społecznych sił. W rzeczywistości nie może się to stać bez udziału realnych, i pów, bez działań o niesemiotycznym charakterze. Semiotyczne czynności służące praktyce społecznej w ramach kultury socjetalnej mają d charakter instrumentalny. Są narzędziem pomagającym w tworzeniu i podtrzymywaniu kbb porządku społeczeństwa. Semioza nie wyczerpuje jednak tego porządku ani go samodzielnie nied U jej podstaw w kulturze socjetalnej leżą niesprowadzalne do znaków, rezydualne fakty i realni praktycznej społecznej interakcji. Socjologowie nazywani formalistami, starając się dotrzeć do istoty tych interakcji, ujmowalijei staci niewielu podstawowych form stosunków ludzkich wynikających z podziału władzy i pa podrzędności i nadrzędności, związków w małych grupach i wielkich społeczeństwach. Prea podobny obraz społeczeństwa kreślili filozofowie społeczni różnych czasów: Arystoteles, i chiavelli, Thomas Hobbes. Myśliciele ci postępowali podobnie jak chemicy dokonujący i nych substancji w kategoriach elementarnych pierwiastków. I w chemii, i l&uftura socjetalna, operując znakami, wzbo&acila i skomc\ikom\a iemą\mv>i viYrai\ sędew^c^T^acji-^omuinkowame, czyli interakcja semiotyczna, służąc organizacji lu ków, nadaje im wiele odmian i odcieni, ale jednocześnie przesłania ich podstawy, a czasem je i emówsd eologici z uzycij ;a złożi fharak- lego 1 aża C tanowi-j ku laa jkl, •rowa-l 'ż, Im 297 iWdocznienie procesu przesłaniania realnych zależności społecznych przez ich semiotyczną in-spretację było zadaniem teorii Marksa. W podobnym kierunku zmierzały także analizy badaczy in- zakładi p* orientacji, Maxa Webera i Yilfreda Pareto. ; symboliczna owa-stera stąd, vcię-iami iote poistość kultury ludzkiej polega jednak na tym, że nie cała semioza, nie wszelkie użycie znaków Kiwnie ściśle powiązane z instrumentalnymi zadaniami uwarunkowanymi przez podstawowe liżmy społeczne. Ludzkie zdolności semiotyczne wykraczają poza bezpośrednie funkcje przy-wcze. Wyrazem tych właściwości znaków jest kultura symboli - sfera hipertrofii - przerostu y ponad kategoryczne potrzeby praktycznego życia. stwierdza się, że nie cała kultura ma charakter semiotyczny, to przyjąć jednak trzeba, że znaki, :za symbole, stanowią jej kategorię szczególnie znamienną dla gatunku ludzkiego, wyróżnia-(o spośród innych. Istnieją różne ujęcia i definicje symbolu. Autorzy tych definicji zgodni są na (co do tego, że symbol jest postacią znaku, który nie ma desygnatu o realnej, konkretnej postaci. Durand pisze, że to, co jest oznaczone przez symbol, nie jest postrzegane, nie da się w pełni Izieć, jest nieadekwatne do swego oznacznika. Oznacznik szuka więc tu wyrazu dla tego, co ,ne, mnożąc powtarzające się- redundantne określenia, sięgając do mitów, do rytuału 'ch znaczeniach. ą symbolu różniącą go od innych postaci znaku jest także to, że sam nośnik znaczenia, przed-fwnaczający, staje się wyczuwamy i ważny. Znak o instrumentalnych funkcjach tym lepiej spełnia zadanie, im bardziej jest przezroczysty, nienarzucający się uwadze nadawcy i odbiorcy. Symbol it w swym postrzegalnym aspekcie sam staje się wartością. Musi być traktowany z szacun-m, jaki należy się temu, co oznaczane. Przykładem może tu być krzyż, flaga narodowa, emblemat udowy, herb państwa, portret bliskiej lub dostojnej osoby. Symbole uczestniczą więc w świecie wartości. Jeśli jednak rozumie się wartość tak szeroko, jak to przednio przyjęto, trzeba dodać, że symbol ma związek z wartościami szczególnego rodzaju. Są to lości cenne i ważne - a czasami groźne i potężne - same przez się. Ważność i doniosłość tych znie wyrażanych wartości nie wiąże się z tym, czemu służą, gdyż mogą one nie mieć żadnych instrumentalnych. Są one doniosłe, ważne i pożądane same dla siebie, czyli są autotelicz-iwią cel samoistny, przedmiot bezinteresownego pragnienia i afirmacji. cjonaliści, jak Bronisław Malinowski, nazywający kulturę sztucznym środowiskiem, podkreś-tym przystosowawcze funkcje tego środowiska, służące zaspokajaniu różnych naturalnych :h potrzeb człowieka. Tworzona przez symbole część ludzkiego świata odznacza się nato-Iswoistym rodzajem sztuczności, stanowi przerost semiozy ponad potrzeby określone przez na-Bhe funkcje ludzkiego organizmu lub praktyczne funkcje wtórnego środowiska, przy czym te ostat-?są w ostateczności pochodnymi potrzeb naturalnych. Ajednak kultura symboliczna odpowiada jakimś istotnym ludzkim potrzebom. Występuje we wszyst-14 typach społeczeństw ludzkich, tj. towarzyszy wszystkim postaciom socjetalnej kultury i kultury p, na wszystkich poziomach historycznego rozwoju. W społeczeństwach określonych jako pierwot-?lub tradycyjne symbole są wprawdzie traktowane instrumentalnie - wierzy się tam, że polegające •operowaniu symbolami zabiegi magiczne mają wpływ na przyrodę i na organizm nieświadomego tch zabiegów człowieka. Wiara ta nie ma realnych podstaw i jest podważana przez doświadczenie. Symbole jednak trwają. ; ftychoanalitycy i poeci zwracają uwagę na podobieństwo niektórych dziedzin kultury symboliczno snów. Odnosi się to zwłaszcza do religii i sztuki. Szekspir opisywał wzruszenie aktora płaczące-p realnymi łzami nad fikcyjnym nieszczęściem Hekuby i tworzącego zarazem nową fikcję artystyczną 298 A. Kioskowi realnie wzruszającą widzów spektaklu. Freud interpretował zjawiska religijne i estetyczne jako zastępcze zaspokojenie potrzeb libidialnych. Hipoteza ta nie podlega jednak weryfikacji - nie możni dowieść jej prawdziwości. Pewne pozostaje tylko, że kultura symboliczna odpowiada bezpośrednio™ kimś ludzkim potrzebom - dowodzi tego samo jej istnienie. Dowodzą tego starania ludzkie z nią zwiw zane, a nawet ofiary ponoszone na rzecz wartości symbolicznych. Charakter tych potrzeb niejea jednak jasny, jest natomiast niewątpliwie niejednolity. Religia, wiedza i nauka w jej czysto poznawczych aspektach, nie zaś stosowanych, oraz sztutoj i zabawa stanowią podsystemy kultury symbolicznej. Gdy mówi się o kulturze jakiegoś spoteczeńshJ poza specjalistyczną literaturą antropologiczno-etnograficzną, ma się właśnie na myśli te wszystlf odmiany lub szczególnie niektóre z nich. Tadeusz Kotarbiński trafnie uchwyci} znaczenie nazwtaldJ instytucji i urządzeń, jak Pałac Kultury i Nauki lub Ministerstwo Kultury i Sztuki, pisząc, że nie chodj tu o wyłączenie nauki i sztuki z obrębu kultury, lecz przeciwnie - o podkreślenie, że ma się do czj nia z kulturą ze szczególnym uwzględnieniem nauki lub sztuki. Nie należy jednak sądzić, że mówiąc o kulturze jakiegoś kraju, np. o kulturze polskiej, główniej wyłącznie w odniesieniu do wymienionych dziedzin, ujmuje się przy tym kulturę symbolicznej autoteliczną sferę ludzkich doświadczeń niewykraczających zupełnie poza doświadczenia pozi cze, religijne lub estetyczne. Kultura symboliczna nie jest wyłącznie samoistnym celem ludzkich działań. Stanisław Os analizując charakter zjawisk estetycznych, posługiwał się właśnie pojęciem przeżyć autotel Podkreślał jednak zarazem usilnie, że jeśli ktoś czyni coś dla samej sztuki, nie znaczy to, iż tylko dla sztuki. [...] ! * Fragm ' ? Wjednyn nym sygna jtdpowiedzi M.iA.Edei. NORMY, WARTOŚCI I ROLE Mana Ossowska FUNKCJONOWANIE NORM W ŻYCIU SPOŁECZNYM* josoby wdrażania norm i stopień ich przyswojenia jtąjmuje się zagadnieniem rozwoju norm w sensie kolejnego przyswajania sobie przez ludzi róż-dyrektyw, potrącić musi z kolei o to, co to znaczy przyswoić sobie normę, co to znaczy jakąś uznać. Rozważałam już pobieżnie to zagadnienie w artykule Zagadnienie powszechnie uznani moralnych, odsyłając czytelnika żądnego dalszych dystynkcji do pracy A. Naessa Objecti-'Norms. Słowo „przyswoić" wymaga od człowieka więcej niż słowo „uznać", które i mnie, i Naes-ipomnianych pracach interesowało. Uznawać jakąś normę, to nie znaczy koniecznie jej prze-, podczas gdy przyswojenie sobie jakiejś normy wymaga w potocznym rozumieniu iowania się do niej w swoim postępowaniu. "W przyswojeniu, tak jak się tą koncepcją posługują antropologowie, możliwe jest stopniowanie. Mm się czasem, że norma jest dobrze przyswojona („zinternalizowana"), gdy się jej przestrzega, lociaż się nie ma świadków. Kiedy indziej, że jest dobrze przyswojona, gdy tak należy do rzeczywisto-którą trzeba się liczyć, jak należy do tej rzeczywistości fakt, że nie można przeskoczyć Łuku lego w Paryżu, czyli gdy konieczność podporządkowania się normie odczuwana jest tak jak zności przyrodnicze. Jeszcze inni uważają jakąś normę zakazującą za normę należycie przy-fcjoną, gdy na skutek odpowiedniego kondycjonowania czy z innych powodów nie przeżywa się w ogóle Idnych pokus, by ją przekroczyć, jak to się dzieje np. w Szwecji w odniesieniu do normy zabraniającej ?dzieży. Często normą dobrze w tym sensie przyswojoną jest taka norma, która u większości ludzi ?jakieś mocne oparcie emocjonalne. Za taką np. uchodzi zakaz kazirodztwa. Skoro taki zakaz istnie-Je, jak by można zrekonstruować myśl niektórych, muszą istnieć jakieś pokusy, które uważa się za itrzebne zahamować. Ale te pokusy są rzadkie, ze względu na jakąś zasadniczą niezgodność między ?radami rodzinnymi i głosem Erosa, niezgodność, która powoduje, że w większości wypadków ta norma ludziom nie ciąży, tak że się jej istnienia w ogóle nie zauważa . I Badacz zainteresowany tym, jak się jakieś normy w danym społeczeństwie wdraża, musi także ?dać sobie pytanie, jaki typ sankcji czeka człowieka w danej grupie za ich przekroczenie. Jest rzeczą •i ? 'fhgm. M. Ossowska, Socjologia moralności, Warszawa 1963. W jednym z kolegiów amerykańskich zadano studentom pytanie: „Czy przeszedłbyś w nocy ulicę pod czerwo-h sygnałem, choćby nie było żadnego ruchu i żadnego policjanta w pobliżu?". Czy dopiero u tych, którzy by fcowiedzieli negatywnie, uznalibyśmy zakaz policyjny za dobrze „zinternalizowany"? (pytanie cytowane przez li A. Edel, Anthropology and Ethics: The Quest for Morał Understanding, New Brunswick 2000, s. 143). 300 M. Osi wiadomą, że wdraża się normy bądź obiecując coś dobrego za ich przestrzeganie, bądź zapow coś złego za ich przekroczenie. Wdraża się je także przez rozwijanie postaw emocjonalnych, I sprzyjają ich wysłuchiwaniu. Obiecywać można człowiekowi królestwo niebieskie, powodzenie I ziemi - jak to czyni czwarte przykazanie naszego Dekalogu w jego pełnym brzmieniu albo i głosząca, że na uczciwości się dobrze wychodzi (honesty is the bestpolicy). Obiecywać można u i szacunek ludzki. Za przekroczenie reguł można zapowiadać kary pozaziemskie, konsekwencje f ne, utratę szacunku i miłości, chorobę czy ośmieszenie. Reguły uchodzące w naszej kulturze za n ne są u Navahów obwarowane przez grozę choroby za ich niewysluchanie. Nie wolno się gniewać, I szkodzi zdrowiu, nie wolno z tych samych powodów żywić myśli złośliwych w odniesieniu do t U Eskimosów ośmiesza się w czasie publicznych uroczystości tych, którym ma się coś do zarzuci W pojedynku publicznym, który wyzwala się między obwiniającym i obwinionym, pomysłowość s decyduje o tym w znacznej mierze, czyja racja zwycięża. Jest to jedna z wielorakich zinstytuę wanych form, które może przybierać sankcja opinii publicznej. Są pewne kultury, w których dominuje jeden typ sankcji i jest rzeczą ciekawą odpowiedzieć i go? Jak sobie przypominamy, Durkheim wierzył, że posuwając się od społeczeństw prymit; cywilizowanym, gdzie panuje podział pracy i solidarność organiczna, posuwamy się od sankcji i butywnych ku przewadze restytucji. Malinowski -jak wspominaliśmy - zaprzecza! tej hipot* Z okazji analizy sankcji opinii publicznej w stosunku do wykroczeń poza normy przyjęte, v zatrzymać nad pewnymi sposobami obchodzenia norm, które w danym społeczeństwie mają t gdyby postać zinstytucjonalizowaną i są traktowane ze znaczną łagodnością. Lasswell i Kapls wadzili pojęcie „przeciwobyczajów" (countermores) dla oznaczenia tego rodzaju sytuacji. Jal kład countermores figuruje u nich łapownictwo, które w pewnych sytuacjach przybiera charakterp nagminnych. Może oddałby adekwatnie intencje autorów przykład obchodzenia zakazu rozwodów* stanach USA, gdzie się dopuszcza rozwody tylko w wyjątkowych wypadkach, np. w wypadku! jednego z małżonków in flagranti. Formę zinstytucjonalizowaną przybiera tutaj wynajmowanie(| które podejmują się jako partnerzy uczestniczyć w inscenizacji zdrady. Jest to zdrada na nibyi^ się o wypadku, gdy jakiś mężczyzna został przez towarzyszkę spoliczkowany za potraktowanie J roli na serio. W tych inscenizacjach zdrady mamy do czynienia z instytucjonalizowanym <' uiem zakazu ze względu na jego zupełne nieprzystosowanie do życia współczesnego. Ale ni przedawnione relikty bywają w ten sposób traktowane przez społeczeństwo. U wojowniczych Komanczów, Indian z równin USA, napotykamy zinstytucjonalizowaną I mania uznanego powszechnie wyłącznego prawa męża do żony. A dzieje się to poprzez j cudzej żony, przy czym, według opinii znawców, działa tu nie tyle jej atrakcyjność osobista, i wyrządzenia mężowi despektu oraz ochota wszczęcia jakiejś „rozróbki" (make trouble). Mążn presją opinii publicznej na to zareagować, chociażby w gruncie rzeczy się do tego nie palił, j formy odszkodowania ze strony uwodziciela są obyczajowo ustalone . Myślę, że autorzy kono obyczajów" zgodziliby się nasz przykład objąć tą koncepcją. W związku z zagadnieniem przyswajania sobie norm moralnych przez dane społeczeństwo) się zagadnienie, w jakich warunkach tworzy się szczególna odległość między wyznawanymi wami a ich realizacją w życiu codziennym. Gdy jakieś normy, obowiązujące w danym środon żamy za słuszne, a stwierdzamy wzrastające ich nieprzestrzeganie, mówimy często o zepsuciuj pisując słabości ludzkiej niedociąganie się do przejętych wzorów. Ale możemy także przyjąć, u były nazbyt na wyrost i że tu leży główna przyczyna tego, że się ich nie realizowało. _________ Por. ibidem, rozdz. 13. Zob. E. Adamson Hoebel, The Law ofPrimitwe Man, Cambridge, Mass. 1954, s. 135-136. fwkpnowanie norm w życiu społecznym 301 Jak należy sobie wytłumaczyć, że sekta dżajnistów w Indiach, posuwająca się jak najdalej w gło-seniu szacunku dla wszelkiej żyjącej istoty i przestrzegająca, nieraz z nie lada trudnościami technicznymi, niezabijania żadnych, nawet najdokuczliwszych owadów (nie mówiąc już o stworzeniach większego kalibru), uprawia bezlitosną eksploatację ludzi. Jak należy wyjaśnić fakt, że kraj, który wydal Buddę, byi jednocześnie krajem, który przyjął system kast tolerujący całe rzesze niedotykalnych. Jak należy wytłumaczyć fakt, że życie ludzkie jest w tym kraju tak mało cenione, co rzuca się w oczy (Sżnych współczesnych europejskich turystów, którzy patrzą ze zdziwieniem i grozą na obojętność przechodniów wobec ludzi uprawiających na ulicy głodowy protest prowadzący często do śmierci. W tym aitatnim wypadku można tę obojętność tłumaczyć głęboką wiarą, że człowiek, który zadaje sobie śmierć prcez zagłodzenie, za chwilę odrodzi się w innym świecie, ale poprzednio cytowane fakty wymagają innych wyjaśnień. Nie jest oczywiście rzeczą obojętną, czy ludzie widzą rozdźwięk między tym, co głoszą, i tym, co czy też interpretują swoje dyrektywy postępowania tak, że dla nich tego rozdźwięku w ogóle nie \ajwwre^ \ftTvSftTvcjv, jak tup. i \ai\tu umiaru, jak i. Trudno wątpić, że ochota do otrzymania jednolitego obrazu może wpłynąć na znie-iłcanie rzeczywistości. dnienie powszechnie uznanych norm moralnych ienie, czy istnieją powszechnie uznane normy moralne, należało dawniej do filozofów. Ci pode-li je zwykle wtedy, gdy zależało im na odpowiedzi pozytywnej. Tak rzecz się miała np. w XVIII w, to moralność „naturalną", stanowiącą właśnie ów wspólny moralny kapitał ludzkości, przeciw-10 moralności związanej z religią i przekazanej nam rzekomo w Objawieniu. Przekonanie o ist-tiu wspólnego dla wszystkich ludzi zasobu dyrektyw postępowania s/użyło w tym okresie emancy-p i laicyzacji myśli morałnej. Zagadnienie to powracało później nieraz w różnych kontekstach, ale silnie zabarwione emocjonalnie. Rozstrzygano je na ogół na oko, nie próbując samemu pytaniu bardziej precyzyjnego charakteru. Winnym miejscu miałam już okazję podzielić się z czytelnikiem refleksjami, jakie nasuwał ten u Odsyłając do tej pracy czytelnika , pragnę tylko przypomnieć, że -jak to starałam się w niej fcać - pytanie, czy istnieją powszechnie uznane normy moralne, bywało zwykle rozstrzygane: bądź ?podstawie odwoływania się do przykładów norm tak oczywistych, że się nie przewidywało żadnego Itosunku do nich sprzeciwu, bądź przez odwołanie się do twierdzenia głoszącego, że normy moralne pokajają elementarne, wspólne wszystkim potrzeby i jako takie muszą stanowić jakiś zasób dyrek-?wspólnych wszystkim ludziom. I Wspomniana oczywistość -jak to starałam się wtedy okazać - była bądź oczywistością pozorną, ?dzięczaną ogólnikowości rozważanych sformułowań, bądź oczywistością autentyczną. W pierw-?n wypadku pryskała po nadaniu cytowanym normom bardziej precyzyjnego kształtu. W drugim Ładku nie poddawała się wprawdzie takiej likwidacji, ale była przede wszystkim oczywistością tau-Ulogii. a więc oczywistością pozamoralnego charakteru. Co zaś do sprawy wspólności norm wspartej ?spólności potrzeb, będziemy mieli jeszcze za chwilę sposobność zastanowić się nad nią dłużej. i Zagadnienie powszechnie uznanych norm moralnych, „Studia Filozoficzne" 1957. 304 M. Ossowsl Przejście zagadnienia, czy istnieją powszechnie uznane normy moralne, od filozofów do rąk soc logów czy tzw. antropologów kultury stanowi przejście do prób odpowiadania nań na jedynie wiaściid drodze, tj. przez odwołanie się do faktów. Kto obiera tę drogę, musi wszakże zacząć od dokładnej sprecyzowania samego pytania i nadania mu takiej postaci, by badania empiryczne w ogóle się go kat mogły. A przede wszystkim wypada zdać sobie sprawę, jakie społeczeństwa i z jakich czasów zamieni się badaniami obejmować. Te wstępne refleksje prowadzą nieuchronnie do znacznego ograniczeni ambitnych zamiarów. Z kolei trzeba zdać sobie dokładnie sprawę z tego, o co właściwie idzie. Czyim o okazanie, że istnieje chociaż jedna norma wszystkim kulturom wspólna, czy o to, że wspólny imjĄ jakiś zespół szczególnie doniosłych dyrektyw. Bo chyba nikt nie będzie się kusił o wykazanie, że wsz; normy moralne, które uznaje dane społeczeństwo, odnaleźć można wszędzie. Grupa współczesnych amerykańskich badaczy podjęła w tej chwili badania porównawcze temami wartości pięciu kultur Stanów Zjednoczonych. Idzie mianowicie o system wartości Moi mających swoją główną siedzibę w Salt Lakę City, o system wartości Teksańczyków oraz trzech kuli indiańskich: Indian Navaho, Zunich i Kwakiutlów. Ostateczne rezultaty tej zbiorowej pracy nie sąjesl cze - o ile mi wiadomo - opublikowane. Rzucą one może jakieś światło na naszą sprawę. Pierwsze wejrzenie w rozmaitość norm moralnych uznawanych w różnych kulturach doprowada badaczy do odpowiedzi negatywnej na stawiane sobie pytania. Takie stanowisko zajął np. w czasie znany amerykański kolekcjoner obyczajów W.G. Sumner, który uważał różne systemy za tak dalece odrębne, że ich porównywanie wydawało mu się niemożliwe. Nie mniej sceptyczne wisko zajmował w tej sprawie antropolog tej miary co E Boas. Dzisiaj można przytoczyć szereg nych nazwisk w obronie jakiegoś wspólnego zasobu dyrektyw moralnych, że tylko wspomnę o R. nie , C. Huckhohnie czy R. Redfieldzie. Ten ostatni powoływał się na wspólne ludziom potrzeby wiące wspólne wyznaczniki (common denominatorś), które kształtują różne kultury. Dopóki różność ocen napotykanych w różnych kulturach wiąże się z różnicą w informacjach czących ocenianej sytuacji, dopóty badacz nie traktuje tej różnicy w wartościowaniu jako osi w zakresie bowiem zdań o faktach istnieje zawsze możliwość rozstrzygnięcia różnicy opinii, a potencjalna jednomyślność. Idzie mu o niezgodę postaw {disagreement ofattitudes), która by po uchyleniu wszelkiej niezgody przekonań {disagreement ofbeliefs). Niektórzy wierzą, da niezgoda w postawach emocjonalnych ma u podłoża niezgodność przekonań i że likwi ostatniej prowadzi do likwidacji pierwszej. Inni temu zaprzeczają. Tak np. R. Brandt w swojej ii jącej książce Ethical Theory cytuje wypadki uświęconego przez obyczaj męczenia zwierząt, nie można przypisać jakiejś różnicy informacji. W pewnych kulturach prymitywnych zwierzę jest nie bliższe człowiekowi niż w kulturze euroamerykańskiej, jednakże zadawanie mu cierpień nie żadnego sprzeciwu. Tak dzieje się np. u Indian Hopi, których etyce autor poświęca osobną im Niepodobna także, zdaniem tegoż autora, przypisywać różnicom wiedzy faktycznej fakt, że ny w Brazylii obyczaj skubania kurcząt żywcem nie jest kwestionowany przez nikogo. W cytowanej już pracy Objectivity ofNorms A. Naess ostrzega zarówno przed czynnikami, wpływają na przecenianie zgody w ocenach i normach, jak i przed czynnikami, które wpływają niedocenianie. Sama zarówno w swoich wcześniejszych, jak i późniejszych pracach jednokrotnie do tego tematu. Ostatecznie, łącząc i moje, i Naessa obserwacje, wypada u: rzecz przeceniania wspólności ocen czy norm zdają się pracować przede wszystkim: 1) ich giczny i ogólnikowy charakter, 2) egocentryzm i etnocentryzm badaczy, którzy imputują i Zob. R. Linton, Uniwrsal Ethical Pńnciples. An Anthropological View, \w\ Morał Priuciples oj& \ork 1952, s. 645-661. * Icfo. C. Y1\k;VMviy, Unioersal Categories o/ Culture, \w\ Antłiropologj/ Today. An Encj/clopedicl red. A.L. Kroeber, Chicago 1958. Jssowska mo sociologicus. O historii, znaczeniu i granicach kategorii roli społecznej 305 Kreakcje, a nowe dla siebie pojęcia przystosowują do własnego repertuaru językowego, 3) pospoli-titendencja osób badanych do odpowiadania po linii domniemanych życzeń badaczy. Na rzecz niedoceniania zgody wpływają z kolei: 1) tendencja upatrywania różnicy w ocenach na podstawie różnicy obyczajów, które, acz różne, mogą kryć oceny podobne, 2) nieliczenie się z tym, że różnica mormach może być różnicą taktyki przy jednakowych celach - sprawa ważna, a bardzo trudna do ustalenia, 3) niedostateczne uwzględnianie tego, czy różnica ocen nie płynie z różnicy posiadanej wiedzy empirycznej. Moralność jest terenem, gdzie zarówno metoda wywiadu, jak metoda ankietowa natrafia na szcze-"ólne trudności. Pośrednie sondowanie opinii, a przede wszystkim systematyczna i długotrwała obser-racja, wydaje się tu niezastąpiona. Nauki; Ralf Dahrendorf HOMO SOCIOLOGICUS. O HISTORII, ZNACZENIU I GRANICACH KATEGORII ROLI SPOŁECZNEJ* i społeczne zaprezentowały nam dotychczas przynajmniej dwa twory, z którymi prawdopo-nigdy się w naszym doświadczeniu codziennym nie spotkamy. Pierwszym z nich jest szeroko iwany homo oeconomicus współczesnej ekonomii: konsument przed każdym zakupem wnikli-iający użyteczność i koszty, porównujący tysiące cen przed podjęciem decyzji; przedsiębior-mujący najnowszymi wiadomościami ze wszystkich rynków i giełd, którego każda decyzja opiera tych informacjach; doskonale poinformowana, w pełni racjonalna jednostka. Jest to dziwny twór ;u widzenia naszego doświadczenia codziennego, a jednak koncepcja ta okazała się dla ekono-Btów niemal tak użyteczna, jak dla fizyka koncepcja stołu jako zbioru cząsteczek w ciągłym ruchu. Ogólnie mówiąc, fakty życia ekonomicznego potwierdzają teorie ekonomisty, a mimo że jego założenia ć się mogą dziwne i nieprawdopodobne, pozwalają mu na dokładne przewidywanie. Czy jednak się łatwo identyfikować z homo oeconomicusi I czy z drugiej strony możemy sobie pozwolić ?zignorowanie go, tak jak ignorujemy stół w ujęciu fizyka? ?----------------------------------------------------------------------------------- 'fragm. R. Dahrendorf, Essays in the Theory ofSodety, Stanford 1968, przekład P. Polak. fetodzi tu o paradoks opisany wcześniej przez autora (w angielskim wydaniu s. 19): „[...] Jeżeli chcemy odłożyć tfankę wody lub napisać list, stół wydaje się właściwą podpórką. Jest gładki, stały i równy, a obserwacja fizyka, Merdzącego że »w rzeczywistości jest on najbardziej niestałym zbiorem cząsteczek w ciągłym ruchu, specjalne nam nie przeszkadza. [...] Dopóki nie podchodzimy do paradoksu stołu fizycznego i stołu z życia codziennego rjposób filozoficzny, rozwiązujemy go w prosty sposób. Zachowujemy się tak, jakby stół fizyka i nasz własny stół Wf dwoma zupełnie odmiennymi rzeczami bez zachodzącego pomiędzy nimi znaczącego związku. Podczas gdy Jteśmy w stanie przyznać, że dla fizyka jego stół jest najbardziej przydatnym i najważniejszym przedmiotem, 306 R. Dahrendorfl Paradoks naszego stosunku do drugiego „człowieka" nauk społecznych, człowieka psychologia I nego (jak nazwał go Philip Rieff), jest wszelako groźniejszy. Ojcem chrzestnym człowieka psychofc-1 gicznego był Zygmunt Freud, i to właśnie dzięki niemu twór ten szybko zyskał znaczny rozgiiy zarówno w, jak i poza naukową psychologią. Człowiek psychologiczny jest takim człowiekiem, i nawet gdy zawsze czyni dobro, zawsze też może chcieć czynić zło -jest człowiekiem niewido pobudek, którego nie poznaliśmy lepiej, gdyż zrobiliśmy z niego rodzaj zabawy towarzyskiej. J widzisz mnie? To po prostu oznacza, że tak „naprawdę" mnie kochasz. Niemożność oddzid tego, co naukowe, od przedmiotu codziennego nie jest nigdzie tak przytłaczająca, jak w przy człowieka psychologicznego; nigdzie więc nie jest też w tak oczywisty sposób konieczne pog ze sobą tych dwóch światów, a przynajmniej sprawienie, by ich oddzielne istnienie stało się i miałe i przez to znośne. Ogólnie rzecz biorąc, ekonomiści i psychologowie nie byli przygotowani na stawienie czoła sp ności ich sztucznego człowieka i prawdziwej istoty ludzkiej; krytyka ich koncepcji funkcjonuje tyłkom f marginesie obu profesji. Być może taki stosunek jest właściwy, jako że tak przyzwyczailiśmy i homo oeconomicus i człowieka psychologicznego, że głosy protestu przeciwko tym koncep rzadko słyszane. Lecz nasza akceptacja „ludzi" ekonomii i psychologii nie sprawia, że dylemat, [ którym stoją, staje się mniej realny. Co więcej, wraz z szybkim rozwojem nauk społecznych pojgi się dwie nowe naukowe „istoty": człowiek socjologii i człowiek nauk politycznych. W czasie gdy i sja nad ich starszymi braćmi jest daleka od końca, zostaje ona ożywiona, by podać w wątpliwość p do istnienia homo sociologicus i homo politicus, czy też nawet by w ostatnim momencie zapobiecf narodzinom. Podobnie jak cień podążający za osobą go rzucającą, tak i protesty przeciwko 1 kompatybilności światów zdrowego rozsądku i nauki (zawsze pełnej życia mimo pozorów : podążają tą samą ścieżką co ludzkie dociekania. Być może właściwe byłoby dziś zaprzestanie naszych próżnych i wyczerpujących prób uci przed cieniem i stawienie czoła zagrożeniu. Jak człowiek doświadczenia codziennego ma się do ,i nych" ludzi nauk społecznych? [...] Wszystkie problemy socjologii odsyłają nas do jednego faktu dostępnego naszemu dośv podobnie jak są nimi naturalne fakty naszego środowiska. Jest to fakt społeczeństwa, o którym pn mina się nam tak często i z taką intensywnością, że istnieją dobre powody, by nazwać go dokucz] faktem społeczeństwa. Samo tylko przypadkowe prawdopodobieństwo z trudem wyjaśni nasze z wania wobec innych i wobec samych siebie. Przestrzegamy praw, chodzimy głosować, bierzemyś! uczęszczamy do szkół, studiujemy na uniwersytetach, mamy swój własny zawód, jesteśmy czloi Kościoła; opiekujemy się swoimi dziećmi, kłaniamy się przełożonym, ustępujemy starszym, rozi my z różnymi osobami w różnych językach, czujemy, że jesteśmy stąd, a obcy już z możemy zrobić kroku ani wypowiedzieć zdania bez wkraczającego pomiędzy nas a świat i elementu przywiązującego nas do świata, a jednocześnie pośredniczącego pomiędzy tymi t cyficznymi abstrakcjami: społeczeństwa. Jeżeli istnieje jakiekolwiek wytłumaczenie tak późnych narodzin nauki o społeczeństwie, i go poszukiwać we wszechobecności jej przedmiotu, którym jest nawet jej własny opis i ana logia zajmuje się człowiekiem w obliczu dokuczliwego faktu społeczeństwa. Człowiek, każdyc doświadcza tego faktu, właściwe sam jest tym faktem; a to dlatego, że społeczeństwo, choćn stworzone niezależnie od poszczególnych jednostek, byłoby jednak bez konkretnych jednosteki znaczącą fikcją. Z tego powodu elementów nauki, której przedmiotem jest człowiek w spofeczi poszukiwać musimy w obszarze, w którym krzyżują się jednostka i fakt społeczeństwa. __________ Uai ,>te jfe wwts fi jednocześnie jesteśmy usatysfakcjonowani naszym własnym stołem właśnie dlatego, że nie jest on j nym zbiorem cząsteczek w ciągłym ruchu". 3 sociologicus. O historii, znaczeniu i granicach kategorii roli społecznej 307 ...| W punkcie, w którym przecinają się jednostka i społeczeństwo, stoi homo sociologicus, czło-jako nosiciel z góry narzuconych społecznie ról. Dla socjologa jednostka ta j e s t swymi rolami :znymi, a role te są ze swej strony dokuczliwym faktem społeczeństwa. Rozwiązując swe proble-; socjologia nieodzownie traktuje role społeczne jako elementy swej analizy; jej przedmiotem jest inktura ról społecznych. [...] ftóba zredukowania człowieka do homo sociologicus w celu rozwiązania pewnych problemów nie jest ni tak arbitralna, ani tak nowa, jak mogłoby się wydawać. Podobnie jak homo oeconomicus i człowiek logiczny, człowiek jako nosiciel ról społecznych nie jest zasadniczo opisem rzeczywistości, lecz Jctem teoretycznym. Mimo że wiele działań naukowych może przypominać zabawę, niewlaści-! byłoby postrzeganie tego jako nieistotnego dla realności doświadczenia. Paradoksy stołu fizyka jmykiego stołu, człowieka socjologicznego i człowieka z ulicy, nie są w żaden sposób końcem i celem i; są raczej zupełnie niechcianą i kłopotliwą konsekwencją wysiłków naukowca próbującego ba-niedostępne w inny sposób segmenty świata. Co ważne, atom i rola społeczna, choć wynalezione, są t y 1 k o wynalazkami. Są kategoriami, które wielokrotnie i w wielu miejscach pod różnymi na-li nasuwały się z niewytłumaczalną siłą naukowcom próbującym zrozumieć naturę lub człowieka leczeństwie. Gdy zostały już wymyślone, nie są jedynie znaczące, to jest operacyjnie przydatne, także i wiarygodne. W pewnym sensie są kategoriami oczywistymi. Warte zauważania jest to, że zarówno atom, jak i rola, otrzymały swe dzisiejsze nazwy już wtedy, zostały stworzone ich koncepcje, oraz że nazwy te pozostały niezmienione przez stulecia. Odnoś-niedo atomu wyjaśnienie jest oczywiste; słowo drojuov mówi samo za siebie, a pojęcie to w dzisiejszym Baczeniu odwołuje się do jego pierwszego użycia przez Demokryta. Rozwój pojęcia roli społecznej pt bardziej skomplikowany i bardziej pouczający. Można pokazać, że wielu autorów - poetów, uczo-P«:h, filozofów - próbując opisać punkt zetknięcia jednostki i społeczeństwa, wprowadziło identyczne przynajmniej pokrewne pojęcia. Słowa, które stale napotykamy w tym kontekście, to maska, | o n a, postać lub rola. Pomimo że podobnie jak w przypadku atomu istnieje tu stała trady-inologiczna, wydaje się, że wielu autorów niezależnie od siebie zaproponowało nie tylko to pojęcie, ale nawet tą samą nazwę -jak gdyby chcieli udowodnić, że mimo wszystko nazwy niosą pewną treść. fo 1 a, persona, postać i maska są słowami, których podstawowy kontekst, uwzględnia-iralnie różne stadia rozwoju języka, znajdujemy w tym samym miejscu, a mianowicie w teatrze, o dramatis personae lub osobach dramatu, których rolę gra aktor; i nawet jeżeli dziś zwykle jfenosi maski, słowo to ma równie wyraźny rodowód teatralny. Określenia te mają szereg cech wspól-fch. 1) Wszystkie oznaczają coś danego aktorowi na daną okazję, coś wobec niego zewnętrznego, llb „coś" może być opisane jako złożone sposoby zachowania, które 3) z kolei łączy się z innymi Wobnymi zestawami, by stworzyć całość, która w tym sensie jest „partią" (na co wskazują łacińskie psi angielskiepart jako określenia roli aktora). 4) Jako że te sposoby zachowania są aktorowi dane, nusi on się ich nauczyć, by odegrać swą rolę. 5) Z punktu widzenia aktora żadna rola, żadna dramatis msona nie jest wyczerpująca; może on się nauczyć i odegrać wiele ról. (...) I Ściślej mówiąc, metafora theatrum mundi jest jednak tylko pośrednim dowodem na rzeczywistą ^rzebę i odwieczne użycie kategorii roli w znaczeniu nadanym jej w tym eseju. Jeżeli, jak dotych-m, świat widziany jest jako gigantyczna sztuka, każdy w niej grający otrzymuje tylko jedną maskę, pną personę, jedną postać, jedną rolę (od boskiego „reżysera" będącego częścią metafory od czasów ptona). Jednak naszą intencją jest wyjście poza to jednostronne widzenie człowieka. Naszym celem It rozłożenie działania ludzkiego na części składowe i przez analizę tych części dotarcie do racjonal- 308 R. Dahrendorf nego zrozumienia całości. W tych okolicznościach lepiej będzie przejść od metafory theatrum muiĄ do łatwiejszej do opanowania metafory teatru: jej aplikacji do życia jednostki w znaczeniu przypisani danej osobie kilku ról lub postaci. [...] W Jak się wam podoba Szekspir wkłada w usta Jacques'a słowa wyraźnie przewidujące naturę i potencjał kategorii roli społecznej, przez co wyjaśniające wiele cech socjologicznej koncejj cji roli (II, VII): Świat caiyjest sceną; wszyscy mężczyźni i wszystkie kobiety Są aktorami jedynie i mają Wejście i wyjścia. Każdy z ludzi musi Odegrać wiele ról w stosownym czasie Aby przedstawić siedem odmian wieku. Najpierw niemowlę w ramionach piastunki, Kwilące cicho, rzygające mlekiem. Później to żaczek zawodzący z torbą Na książki, z twarzą czystą jak poranek, Pełznący z wolna jak ślimak do szkoły. Później kochanek, jak miech wzdychający, Z pieśnią żałosną o brwiach swojej damy. A później żołnierz pełen klątw przedziwnych, Jak lew brodaty o cześć swą zawistny, Gwałtowny, skory do kłótni, pragnący Wyrwać ulotną sławę choćby z paszczy Armatniej. Później sędzia z krągłym brzuszkiem, Uformowanym przez tłuste kapłony, Z okiem surowym i przyciętą brodą, Pełen zdań mądrych z niedawnych wyroków; Tak gra swą rolę. Szósty wiek przybiera Postać chudego pantalone w kapciach I okularach na nosie; u boku Wisi sakiewka, a w zaoszczędzonych Z czasu młodości pończochach, zbyt wielkich, Tkwią wychudzone piszczele; głęboki Glos męski przeszedł znów w dziecięcy szczebiot; W głosie tym słychać świst i dźwięk piszczałek. Wreszcie ostatnia scena, która kończy Tę pełną zdarzeń, przedziwną kronikę, To niemowlęctwo nowe i niepamięć, ? :•- Bez zębów, oczu, smaku, bez wszystkiego . Główne zainteresowanie Szekspira skierowane jest tu na będące tylko jedną klasą ról s nych role związane z wiekiem, lecz w przemowie pojawiają się przynajmniej odniesienia m.in.i zawodowych. „Świat" jest sceną, na którą grający wchodzi i z której schodzi. Lecz każdy f występuje więcej niż raz, za każdym razem przywdziewając inną maskę. Ten sam odgrywający? 2 W. Szekspir, Jak wam się podoba, tłum. M. Słomczyński, Kraków 2001, s. 49-50. ) sociologicus. O historii, znaczeniu i granicach kategorii roli społecznej 309 Bscenęjako dziecko i opuszczają, by wrócić jako młody człowiek, dorosły i starzec. Tylko wraz ze iniercią po raz ostatni schodzi ze sceny; lecz są na niej już wówczas inni aktorzy odgrywający role. Dziś metafora Szekspira stała się centralną zasadą nauki o społeczeństwie. Z socjologicznego punktu ia, tym, co łączy znacząco jednostkę ze społeczeństwem, jest idea jednostki jako nosiciela spo-lie narzuconych właściwości i sposobów zachowania. Jack Smith jako żaczek z torbą na książki, itoarzą czystą jak poranek, pełznie z wolna do szkoły; jako kochanek wzdycha i śpiewa pieśni o swej :hanej; jako żołnierz nosi brodę, klnie, jest kłótliwy i zawistny o swą cześć; jako sędzia ubiera się nie i jest pełen mądrych zdań. „Żaczek", „kochanek", „żołnierz", „sędzia" i „starzec" są w dziw-tj sposób jednocześnie tą samą konkretną jednostką, Jackiem Smithem, a także czymś, co może być ed niego oddzielone i omawiane w oderwaniu od jego osoby. Postać Szekspirowskiego sędziego może jtó nie odpowiadać scenie dnia dzisiejszego, lecz my także możemy powiedzieć, kim jest sędzia, niezatarte czy nazywa się Jack Smith, czy John 0'Connor. W naszych czasach, podobnie jak za czasów Szekspira, to dokuczliwy fakt społeczeństwa odziera jednostkę z jej indywidualności i definiuje ją w ob-(jch kategoriach zewnętrznego świata. I fakt społeczeństwa jest tak dokuczliwy przez to, że nie możemy przed nim uciec. Mogą istnieć kochankowie, którzy ani nie wzdychają, ani nie śpiewają swym paniom przepełnionych żałością pieśni, tez tacy kochankowie nie odgrywają swej roli; używając języka współczesnej amerykańskiej socjolo-ft są dewiantami. Dla każdej pozycji, jaką osoba może zajmować - niezależnie od tego, czy jest ona w kategoriach wieku, rodziny, zawodu, narodowości, przynależności klasowej czy jakiejkol-innej - „społeczeństwo" zdefiniowało pewne osobowe cechy i sposoby zachowania jako akcepto-i. Osoba zajmująca taką pozycję musi zdecydować, czy będzie się zachowywać tak, jak nakazuje to społeczeństwo, czy też nie. Jeżeli podda się wymogom społeczeństwa, porzuca swą dziewiczą idualność, lecz zyskuje aprobatę społeczeństwa. Jeżeli oprze się wymogom społeczeństwa, może abstrakcyjną i bezużyteczną niezależność, co dzieje się kosztem narażenia się na gniew zeństwa i bolesne sankcje. Homo sociologicus rodzi się, wraz z człowiekiem jako istotą społeczni koniecznością podjęcia tej decyzji. Od tej decyzji rozpoczyna się to „występowanie jako" na sce-K życia, które Cyceron starał się uchwycić w swej koncepcji persony, Marks w idei „masek" oraz iir, wraz z większością współczesnych socjologów, w koncepcji „roli". III Ł] Załóżmy, że na przyjęciu przedstawiony nam zostaje Herr Doktor Hans Schmidt. Chętnie dowie-?ielibyśmy się czegoś więcej o nowym znajomym. Kim jest Hans Schmidt? Niektóre odpowiedzi na to Kanie możemy dostrzec natychmiast. Hans Schmidt to 1) mężczyzna; a dokładnie 2) dorosły męż-?yzna w wieku około 35 lat. Na palcu nosi obrączkę, jest więc 3) żonaty. Kontekst, w jakim się poznałby, świadczy o tym, że Hans Schmidt jest 4) obywatelem, 5) Niemcem, 6) mieszkańcem miasta X, a tak-Łjako że nosi tytuł doktora, 7) specjalistą. Wszystkiego innego musimy się dowiedzieć od wspólnych Łjomych. Powiedzą nam, że Herr Schmidt jest 8) z zawodu nauczycielem gimnazjalnym, 9) ojcem dwójki dzieci, 10) protestantem w zdominowanym przez katolików mieście Xiii) dawnym uchodźcą, liry przybył do X po wojnie; że zyskał dobrą opinię przez pełnienie funkcji 12) wiceprzewodniczącego palnej organizacji partii Y i 13) skarbnikiem lokalnego klubu piłkarskiego; oraz wreszcie, że jest 14) Marks kilkakrotnie odwohye się do „maski" kapitalisty lub burżuazyjnej. W podobnym znaczeniu rozróżnia fcdzy „postaciami kapitalisty i właściciela ziemskiego" a kapitalistą i właścicielem ziemskim jako „personifika-pii kategorii ekonomicznych", tj. rolami społecznymi. [...] 310 R. DahrendOi żarliwym i świetnym graczem w karty oraz 15) równie żarliwym, lecz już nie tak dobrym kierowcą. Jego I przyjaciele, współpracownicy i znajomi mają na temat pana Schmidta więcej do powiedzenia, leo j informacje, które zdobyliśmy, zaspakajają na razie naszą ciekawość Czujemy m.in., że Herr Schafl nie jest już nam zupełnie obcy. Co kryje się za tym odczuciem? Można uważać, że to, czego dowiedzieliśmy się na temat Herr Schmidta, nie wyróżnia go taki* prawdę spośród innych osób. Wielu innych poza Herr Schmidtem jest Niemcami, ojcami, protestant! mi, nauczycielami gimnazjalnymi; nawet jeżeli lokalny klub piłkarski ma w danym momencie tylko jaj nego skarbnika, wcześniej inni pełnili tę funkcję, więc stanowisko to nie należy wyłącznie do niego. T| naprawdę nasze informacje na temat Herr Schmidta odnoszą się bez wyjątków do pewnych które zajmuje, to jest do punktów w układzie współrzędnych stosunków społecznych. Dla poinfi wanych każda z tych pozycji implikuje sieć innych pozycji z nią powiązanych - pole pozycji, ojciec Herr Schmidt znajduje się w jednym polu pozycji wraz ze swą żoną, synem i córką; jako ni ciel powiązany jest ze swymi uczniami, ich rodzicami, swymi kolegami z pracy i władzami admi cyjnymi szkoły; jako wiceprzewodniczący partii Y powiązany jest ze swymi kolegami z komitetu nego, wysokimi władzami i innymi członkami partii oraz z jej wyborcami. Niektóre z tych pól nachodzą na siebie, lecz nigdy dwa z nich nie mogą być identyczne. Każda z piętnastu zajmo1 przez Herr Schmidta pozycji, o których wiemy, posiada swoje własne pole pozycji. Pojęcie pozycji społecznej określa każde miejsce w polu stosunków społecznych, oczywiście rozszerzymy koncepcję stosunków społecznych tak, by nie obejmowała tylko pozycji jak nauczyciel gimnazjalny i wiceprzewodniczący partii Y, lecz także ojca, Niemca i karciarza. Pozyqj mogą być z zasady traktowane niezależnie od osób je zajmujących. Podobnie jak stanowisko bui# strza lub profesorska katedra nie znikają po ich odejściu, tak i pozycje Herr Schmidta nie zależąi jego osobowości, a nawet jego istnienia. Człowiek nie tylko może, ale i z definicji musi zajmować liczbę pozycji, można nawet przypuszczać, że liczba ta wzrasta wraz ze wzrostem złożoności czeństwa. Co więcej, odpowiadające danej pozycji pole pozycji może składać się z wielu odnośników, jak w przypadku Herr Schmidta - pozycji nauczyciela gimnazjalnego i skarbnika piłkarskiego; oznacza to, że same pozycje mogą być złożone. Równie przydatne może się okazać strzeganie pozycji społecznych jako zbiorów segmentów pozycji, to jest widzenie poz; uczyciela jako złożonej z segmentów pozycji nauczyciel-uczeń, nauczyciel-rodzice, nauczyci dzy z pracy i nauczyciel-administracja, z których każdy reprezentowałby inny kierunek danej Jednakże te konceptualne rozróżnienia i definicje nie wyjaśnią nam, dlaczego, gdy wiemy, już, zajmuje pozycje, Herr Schmidt nie jest dla nas osobą obcą. Nie ma bowiem specjalnego sensu dać, że Herr Schmidt jest niczym więcej niż tylko sumą swych pozycji, że jego odrębność jako wynika jeżeli nie z każdej pozycji, to z ich zestawienia jako całości. Wielu jego cech nie moż wnioskować z jego pozycji: to, czy jest dobrym lub złym nauczycielem, surowym czy łagodnym czy potrafi opanowywać swe emocje; czy jest zadowolony z życia czy też nie; co sądzi o bliźniej dząc w samotności; gdzie chciałby spędzić wakacje . Herr Schmidt jest kimś więcej niż tylko s cym pozycje społeczne, a większość z tego, co wiedzą o nim jego przyjaciele, nie jest znane i nie suje już ani przypadkowego znajomego ani socjologa. Nawet jeżeli pozycje Herr Schmidta nie powiedzą nam wszystkiego o jego osobowości, ni zaskakujące, jak wiele nam o niej mówią. Same pozycje dostarczają nam oczywiście tylko formalnego rodzaju wiedzy. Mówią nam, jakie są społeczne obszary odniesienia Herr Schmidtai utrzymuje stosunki społeczne, nie mówią nam jednak niczego o treści tych stosunków. A ja potrzebujemy więcej pytać, by dowiedzieć się, jaka jest ta treść: inaczej mówiąc, co Herr Schną! w% HO za' ro iro spo dan prz\ wda I Zach wkai partii segi naoc, da roi 4 Jak sugerują te spostrzeżenia, dowiadując się, że Herr Schmidt świetnie gra w karty, lecz już nietak^ prowadzi samochód, dowiadujemy się więcej, niż jest nam potrzebne do zdefiniowania jego pozycji spote ciologicus. O historii, znaczeniu i granicach kategorii roli społecznej 311 h swych poszczególnych licznych pozycji - a w każdym razie, co powinien, a więc też i co iodobnie robi. Jako ojciec Herr Schmidt opiekuje się swoimi dziećmi, pomaga im, chroni je Jako nauczyciel gimnazjalny przekazuje swym uczniom wiedzę, sprawiedliwie ich ocenia, do-ich rodzicom, okazuje szacunek dyrektorowi szkoły i w swym zachowaniu świeci przykładem, funkcjonariusz partii uczęszcza na spotkania, wygłasza przemówienia i stara się rekrutować wych czionków. Nie tylko to, co robi Herr Schmidt, lecz także to, jaki jest, można do pewnego stopnia snioskować z jego pozycji - faktycznie wygląd często zdradza „kim się jest", tzn. jakie pozycje się i. Jako nauczyciel gimnazjalny Herr Schmidt nosi przyzwoite, lecz niezbyt drogie nauczyciel-mbrania, takie jak błyszczące spodnie i płaszcze z naszytymi na łokciach skórzanymi łatkami; jako qż nosi ślubną obrączkę; z jego postępowania możemy prawdopodobnie wywnioskować, czy partia Y jltpartią radykalną; ma sportowy wygląd; jego intelekt i energia są prawdopodobnie ponadprzeciętne. IBsta ukazuje, że podobnie jak człowiek psychologiczny, tak i homo sociologicus może stać się zaba-?zyską o poważnym zabarwieniu0. Każda pozycja niesie ze sobą pewne oczekiwane sposoby ii; każda zajmowana przez jednostkę pozycja wymaga od niej podejmowania pewnych działań ia pewnych cech; do każdej pozycji społecznej przypisana jest rola społeczna. Obe-pozycję społeczną, jednostka staje się postacią w dramacie napisanym przez społeczeństwo, żyje. Wraz z objęciem każdej pozycji społeczeństwo wręcza jednostce rolę do zagrania. To przez pozycje i role, dwa konceptualnie rozróżnialne fakty - jednostka i społeczeństwo - są ipośredniczone; i to w kategoriach tych dwóch pojęć opisujemy homo sociologicus, człowieka socjo- i, podstawową jednostkę analizy socjologicznej. tych dwu pojęć, pozycji i roli, rola jest zdecydowanie ważniejsza. Pozycje jedynie identyfikują w obszarze odniesienia; role wskazują nam sposób, w jaki osoby na danych pozycjach są po-z innymi pozycjami w tym samym polu. Role społeczne reprezentują wymogi społeczeństwa osób zajmujących pozycje społeczne. Wymogi te mogą być dwojakiego rodzaju: wpływające na Khowanie (z a c h o w a n i e według roli) i wpływające na wygląd i „właściwości" (atrybuty »li). Ponieważ Herr Schmidt jest nauczycielem gimnazjalnym, wymaga się od niego pewnych cech hdząjów zachowań; to samo dotyczy każdej z jego pozostałych czternastu pozycji. Pomimo że rola (oleczna połączona z daną pozycją nie może nam powiedzieć, jak właściwie się zachowa osoba na knej pozycji, wiemy - znając społeczeństwo definiujące tę rolę - co jest wymagane od osoby do niej fzypisanej. Role społeczne są więc wiązkami oczekiwań skierowanych wobec zajmujących pozycje Wanym społeczeństwie. I Podobnie jak pozycje, także i role są zasadniczo wyobrażanie bez odniesień do konkretnych osób. ?chowanie i cechy wymagane od ojca, nauczyciela gimnazjalnego, funkcjonariusza partii lub gracza party mogą być opisane bez odniesienia do żadnego konkretnego ojca, nauczyciela, funkcjonariusza partii czy karciarza. W końcu wreszcie, każda z ról jednostki potencjalnie składa się z pewnej liczby (igmentów roli. Oczekiwania związane z rolą nauczyciela gimnazjalnego mogą być podzielone •oczekiwania w odniesieniu do segmentów roli nauczyciel-uczeń, nauczyciel-rodzice itd. Zatem każ-Irolajest zespołem lub zbiorem oczekiwanych zachowań . Brno sociologicus stal się zabawą telewizyjną, zwłaszcza w ąuizach, których celem jest „odgadnięcie" z wyglą-U zachowania, jaki dana osoba wykonuje zawód. Bez faktu społeczeństwa takie programy nie miałyby sensu, ?prowadzone tutaj pojęcia - „pozycji", „segmentu pozycji" („sektora pozycyjnego"), „roli", „zachowania we-łgroli", „atrybutów roli" i „segmentów roli" („sektora roli") - można znaleźć w analizie N. Grossa et al., w dru-? rozdziale A Languagefor Role Analysis. Poza definicją tych pojęć, nowością u Grossa jest rozróżnienie Iniędzy zachowaniem według roli i atrybutami roli oraz dalszy podział pozycji i ról na segmenty lub sektory. pKpodział pojawia się także, choć wyrażony w innych terminach, u R.K. Mertona w eseju The Role-Set; rozróż-nienie pomiędzy „rolami" i „zadaniami" wprowadzone przez T. Parsonsa wydaje się służyć podobnym celom. (...) 312 R. Dahrendd Nazbyt często logiczne różnice pomiędzy poszczególnymi rodzajami stwierdzeń o zachowaniu ą pomijane. „Herr Schmidt poszedł wczoraj do kościoła", „Herr Schmidt regularnie chodzi do kością w niedziele" i „Herr Schmidt jako praktykujący protestant powinien regularnie chodzić do kością) w niedziele" są wszystkie stwierdzeniami o zachowaniu społecznym; różnią się one jednak od siebie czymś więcej niż tylko gramatyczną formą czasownika. Pierwsze stwierdzenie odnosi się do czegoś,* Herr Schmidt zrobił w określonym czasie, do konkretnego przypadku zachowania. Drugie zdanie od» si się do czegoś, co Herr Schmidt robi regularnie, do sposobu zachowania. Trzecie stwierdzenie <ś nosi się do czegoś, co Herr Schmidt powinien robić regularnie, do oczekiwanego sposobu zachom nia. Bez wątpienia wszystkie te trzy stwierdzenia są do pewnego stopnia socjologicznie isi gdyż chodzenie do kościoła jest formą zachowania, która może powiedzieć nam coś na temat czeństwa. Lecz tylko trzecie stwierdzenie jest relewantne dla analizy socjologicznej; tylko w tym dzeniu jednostka i społeczeństwo ukazują się jako w wyraźny sposób powiązane. Zarówno ji we, jak i regularne zachowanie Herr Schmidta pozostają w pewnym sensie jego osobistą własi Pomimo że oba współtworzą rzeczywistość społeczną i oba mogą służyć - np. w sondażach - j; w efektownie zestawionych tabelach, fakt społeczeństwa nie ukazuje się w nich jako niezależ tywna siła. Mówiąc o rolach społecznych, odnosimy się więc niezmiennie do oczekiwanego zach zmiennie zajmujemy się jednostką skonfrontowaną ze stworzonymi poza nią wymogami lub s] stwem konfrontującym z nimi jednostkę. Do zapośredniczenia jednostki i społeczeństwa nie przez samo działanie czy nawet przez jego utrwalenie w stosunkach społecznych; dochodzi do ni tylko w aktywnym zetknięciu jednostki ze społecznie określonymi wzorami działania. Socjologia resuje się więc zawsze w pierwszej kolejności tymi wzorami lub rolami; dalsze pytanie o to, jak ne jednostki radzą sobie z oczekiwaniami roli, ma sens tylko wtedy, gdy wiemy, czego mamy się trywać w tych oczekiwaniach. Trzy właściwości charakteryzują kategorię roli społecznej jako element analizy socjologicznej, społeczne, podobnie jak pozycje, są wydaje się potwierdzać dialektyczny paradoks wolności i konieczności. Dian Joubert DWADZIEŚCIA PIĘĆ POJĘĆ WARTOŚCI* 1. W.I. Thomas i E Znaniecki, Chłop polski w Europie i Ameryce . Najprawdopodobniej pierwszą systematyczną eksplikacją pojęcia wartości w socjologii i rykańskiej jest ta zawarta w Chłopie polskim w Europie i Ameryce. W „Nocie metodologicznej", cej około osiemdziesięciu stron na początku pierwszego tomu w wydaniu amerykańskim, autorzy^ mentowali na rzecz strategicznej teoretycznej wagi pojęć wartości i postawy. Wartą zostały zdefiniowane jako: wszelki przedmiot posiadający empiryczną treść, dostępną członkom grupy społecznej, oraz znaczenie, wskutek którego jest on lub może być obiektem działalności. W ten sposób artykuł żywnościowy instrument, moneta, utwór poetycki, uniwersytet, mit, teoria naukowa są wartościami spolecznjdj (s. 54). * Tytui oryg. Twenty Five Notions of Values, fragm. D. Joubert, Beflections on Social Values, \ przekład M. Kucia. 1 Zob. W. Thomas, E Znaniecki, Chłop polski w Europie i Ameryce, tłum. zespói pod przewodnictwem S tynskiego, „Nota metodologiczna" 1976,1.1, s. 41-96. . Joubert :lowieka dla na- e nie są rzymu- eństwo odrzu- i w sta- ść ma j sobie yjego órych ] tania. iowa- j licus kńiekia pięć pojęć wartości ipostawa: 317 proces indywidualnej świadomości, która urabia rzeczywistą lub możliwą działalność jednostki w świecie społecznym. Głód zatem, który zmusza do spożycia artykułu spożywczego; decyzja robotnika, aby posłużył się narzędziem; skłonność do rozrzutności osoby pragnącej wydawać pieniądze; uczucia imyśJi poety wyważone w wierszu [...] (s. 54). fh Thomasa i Znanieckiego przeciwstawienie wartości i postaw było próbą wyjaśnienia relacji \kyjednostką a społeczeństwem Jub osobowością a strukturą społeczną. Rozróżnienie (i połącze-I wartości i postaw było również związane z, odpowiednio, socjologią i psychologią społeczną -Bestią, że obydwie te dyscypliny są konieczne w „teorii społecznej". Oczywiście, Thomasa i Zna-iddego koncepcja i definicja wartości i postaw były zbyt mgliste i niejednoznaczne, aby je rac. Włączenie do pojęcia „wartości" pewnych reguł postępowania rozmywa różnicę między norii a wartościami, lecz wnosi (pewne) wartości w obręb porządku normatywnego. Jednakże spo-lie obydwóch autorów traci swą ostrość, gdy w formalnej definicji wartości nalegają na w to pojęcie wszelkiego przedmiotu dostępnego obserwacji. E. Eubank, The Concepts ofSociology. A Treatise Presenting a Suggested Organization ofSocio- ITheory in Terms oflts Major Concepts . Możemy używać terminu wartość jako ogólnego desygnatu czegokolwiek, co było lub jest przed-jm pragnienia, tj. czegokolwiek, do czego taka wartość została przypisana, ze względu na to, że Jfpożądane przez kogoś. pcepcja trzech „kulturowych mentalności" rosyjsko-amerykańskiego socjologa Pitirima Sorokina ? równie dobrze być uważana za klasyfikację systemów wartości. Formalna definicja m e n t a 1-?i kulturowej robi wrażenie: ^ Gdy w danym uniwersum systemów ideologicznych odnajdziemy najrozleglejszy połączony system ideologii, który integruje w jedną zwartą całość większość zasadniczych systemów naukowych (lącz-Ł nie z naukami ekonomicznymi, politycznymi, społecznymi i humanistycznymi), filozoficznych, reli-^ ^jnych, estetycznych, etycznych i technologicznych, w którym wszystkie one wyrażają te same pod-L stawowe znaczenia, wartości i normy, mamy najrozleglejszy z możliwych supersystem ideologiczny ?pdanym uniwersum systemów ideologicznych . Kdeacjonalna mentalność kulturowa widzi rzeczywistość jako zasadniczą, nieobserwowalną fematerialną; potrzeby i interesy są w większości duchowe. Zmysłowa mentalność odnajduje Mywistość w tym, co może być doświadczane zmysłami; potrzeby są w większości fizyczne i dąży ?do maksimum zadowolenia. [Idealistyczna mentalność kulturowa łączy i równoważy dwie pierwsze. lDavid Riesman w książce Samotny tłum rozróżnił trzy typy „sterowania osobowością" (personali-mrectedness), „mechanizmów przystosowania" (modes of conformity) lub „charakteru społeczne-W. Opisuje on charakter społeczny jako: w. E.E. Eubank, The Concepts ofSociology. A Treatise Presenting a Suggested Organizatim of Sociological mryin Terms oflts Major Concepts, Boston 1932, s. 189. [lASorokin. Society, Culture andPersonality, New York 1947, s. 319. ' «.D. Riesman, Samotny tłum, tłum. J. Strzelecki, Warszawa 1996. lieścia pięć pojęć wartości 317 ipostawa: proces indywidualnej świadomości, która urabia rzeczywistą lub możliwą działalność jednostki w świecie społecznym. Głód zatem, który zmusza do spożycia artykułu spożywczego; decyzja robotnika, aby posłużył się narzędziem; skłonność do rozrzutności osoby pragnącej wydawać pieniądze; uczucia I imyśli poety wyważone w wierszu (...) (s. 54). Dla Thomasa i Znanieckiego przeciwstawienie wartości i postaw było próbą wyjaśnienia relacji ?ędzy jednostką a społeczeństwem lub osobowością a strukturą społeczną. Rozróżnienie (i polącze-k) wartości i postaw byfo również związane z, odpowiednio, socjologią i psychologią społeczną -sugestią, że obydwie te dyscypliny są konieczne w „teorii społecznej". Oczywiście, Thomasa i Zna-ieckiego koncepcja i definicja wartości i postaw były zbyt mgliste i niejednoznaczne, aby je losować. Włączenie do pojęcia „wartości" pewnych reguł postępowania rozmywa różnicę między nor-uni a wartościami, lecz wnosi (pewne) wartości w obręb porządku normatywnego. Jednakże spo-rzeżenie obydwóch autorów traci swą ostrość, gdy w formalnej definicji wartości nalegają na w to pojęcie wszelkiego przedmiotu dostępnego obserwacji. Eubank, The Concepts ofSodology. A Treatise Presenting a Suggested Organization ofSocio- Theory in Terms oflts Major Concepts . Możemy używać terminu wartość jako ogólnego desygnatu czegokolwiek, co było lub jest przed-śotem pragnienia, tj. czegokolwiek, do czego taka wartość została przypisana, ze względu na to, że JBtpożądane przez kogoś. I Koncepcja trzech „kulturowych mentalności" rosyjsko-amerykańskiego socjologa Pitirima Sorokina oże równie dobrze być uważana za klasyfikację systemów wartości. Formalna definicja m e n t a 1-itści kulturowej robi wrażenie: ^ Gdy w danym uniwersum systemów ideologicznych odnajdziemy najrozleglejszy połączony system ideologii, który integruje w jedną zwartą całość większość zasadniczych systemów naukowych (łącz-I nie z naukami ekonomicznymi, politycznymi, społecznymi i humanistycznymi), filozoficznych, reli-L gpych, estetycznych, etycznych i technologicznych, w którym wszystkie one wyrażają te same pod-I stawowe znaczenia, wartości i normy, mamy najrozleglejszy z możliwych supersystem ideologiczny Kr danym uniwersum systemów ideologicznych . ? Idea ej o n a I n a mentalność kulturowa widzi rzeczywistość jako zasadniczą, nieobserwowalną ieinaterialną; potrzeby i interesy są w większości duchowe. Zmysłowa mentalność odnajduje iaywistość w tym, co może być doświadczane zmysłami; potrzeby są w większości fizyczne i dąży ądo maksimum zadowolenia. Idealistyczna mentalność kulturowa łączy i równoważy dwie pierwsze. ,•• .. . ? ? ? • LDirid Riesman w książce Samotny tłum rozróżnił trzy typy „sterowania osobowością" (personali-Wrectedness), „mechanizmów przystosowania" {modes of conformity) lub „charakteru społeczne-m. Opisuje on charakter społeczny jako: ?lE.E. Eubank, The Concepts ofSodology. A Treatise Presenting a Suggested Organization of Sodological huy in Terms oflts Major Concepts, Boston 1932, s. 189. ttSorokin, Sonety, Culture andPersonality, New York 1947, s. 319. U.D. Riesman, Samotny tłum, tłum. J. Strzelecki, Warszawa 1996. 318 D. Jo [...] element charakteru, który stanowi wspólną cechę jednostek przynależnych do znaczących grup społecznych. (...) Pojęcie to pozwala nam mówić o charakterze klas, grup, regionów i narodów. (...) i Termin ten nie będzie więc niczym nowym - w takiej lub innej odmianie - dla tych spośród moich j czytelników, którym nie są obce pisma Ericha Fromma, Abrama Kardinera, Ruth Benedict, Margaret j Mead, Geoffreya Gorera czy Karen Horney5. Dobrze znane trzy typy mechanizmów przystosowania to: sterowanie tradycją, wewnątrzsteiw ność i zewnątrzsterowność . 5. W teoretyzowaniu o społeczeństwie, jakie rozwijał Talcott Parsons, pojęcie wartości jest niewi pliwie najbardziej strategiczne. Począwszy od The Structure of Social Action', Parsons rozwinąl| terpretację porządku normatywnego, która sprawiła, że wszystkie wcześniejsze pisma na temat i wartości stały się podobne do szkolnych wypracowań. „Po opublikowaniu Structure", pisał „idea, iż wartości mogą być czynnikiem kontrolującym w życiu społecznym stała się obecna w gii amerykańskiej". 9 W The Social System wartość została zdefiniowana jako „element podzielanego systemu sji bolicznego, który służy jako kryterium lub standard wyboru spośród alternatyw orientacji, które swej istoty otwarte w danej sytuacji". Dla Parsonsa głównym problemem teoretycznym socjologii był ten, który Thomas Hobbes p uczynił najbardziej podstawową kwestią filozofii społecznej: jak jest możliwy porządek spi Odpowiedź Parsonsa była taka, jakiej udzielił Charles Wright Mills : poprzez powszechnie aki wartości. Zinstytucjonalizowane w kulturze i zinternalizowane poprzez proces socjalizacji, wpro? (...) To, co Parsons i inni wielcy teoretycy nazywali „orientacjami na wartości" i „strukturami nor tywnymi", dotyczy głównie podstawowych symboli prawomocności. [...] Takie symbole nie tworząjed-nak autonomicznej dziedziny w obrębie społeczeństwa. Ich społeczne znaczenie polega na ich używaniu do uzasadniania lub sprzeciwiania się pewnemu urządzeniu władzy i pozycji w obrębie takiego] urządzenia. Nie wolno nam po prostu zakładać, że pewne takie zestawy wartości lub uprawomocnienia muszą ] dominować, żeby struktura społeczna nie uległa rozkładowi. Jeśli nie uzasadniają instytucji i nie motywują osób do wcielania ról instytucjonalnych, „wartości* \ danego społeczeństwa, jakkolwiek ważne w różnych prywatnych środowiskach, są historycznie i so-j cjologicznie nieistotne. Na tyle, na ile interesują nas „wspólne wartości", lepiej jest budować naszą dotyczącą ich koncepcję i poprzez analizę uprawomocnia każdego porządku instytucjonalnego w dowolnej strukturze spolecz- j nej, zamiast zaczynać od prób ujęcia tych wartości i „wyjaśniania" w ich świetle kompozycji i jedno- ' ści danego społeczeństwa. To, co dominuje w danym społeczeństwie, nie może być określane a priori na podstawie „natuiy ? ludzkiej", „zasad socjologii" lub odgórnej decyzji wielkiej teorii. (...) Nie istnieje jedna odpowiedź na pytanie, co utrzymuje razem strukturę społeczną. Nie mai jednej odpowiedzi, ponieważ struktury społeczne różnią się głęboko co do stopnia i rodzaju jedności W istocie, użyteczne jest ujmowanie typów struktury społecznej w kategoriach różnych stanów inte-gracji. Kiedy schodzimy z poziomu wielkiej teorii na poziom historycznej rzeczywistości, od razu zdajemy sobie sprawę z braku związku monolitycznych pojęć z tą rzeczywistością . 22 Zob. RM. Williams, American Society: A Sociological Interpretation, New York 1957. 23 Ch.W. Mills, The Sociological Imagination, op. cit, s. 37-39. 'śc/3 pięć pojęć wartości 321 i florence Huckhohn i EL. Strodtbeck również używali terminu orientacje na wartości eorientations) i definiowali go w następujący sposób: Orientacje na wartości są złożonymi, lecz zdecydowanie posiadającymi wzory (uszeregowanymi) zasadami, wywodzącymi się z transakcyjnej wzajemnej gry trzech analitycznie wyróżnionych elementów procesu oceniającego - elementów kognitywnych, afektywnych i dyrektywnych, które dają porządek i kierunek ciągle płynącemu strumieniowi ludzkich działań i myśli, podczas gdy te odnoszą i się do rozwiązania „wspólnych ludzkich problemów". Dwoje autorów w następujący sposób budowało teorię orientacji na wartości: Istnieje uporządkowany zbiór wariantów systemów orientacji na wartości. (...) Istnieje ograniczona ilość wspólnych ludzkich problemów, na które wszystkie ludy we wszystkich czasach muszą znaleźć odpowiedzi. (...) Aczkolwiek istnieją różnice w tych odpowiedziach, nie są one ani nieograniczone, ani przypadkowe, lecz są różnicami w obrębie ograniczonego spektrum możliwych rozwiązań. (...) Hfczystkie warianty powtarzających się rozwiązań są obecne we wszystkich kulturach we wszystkich czasach, lecz uzyskują, w zależności od społeczeństwa lub subkultury, różny stopień emfazy. (...) Każde społeczeństwo ma, w uzupełnieniu swojego dominującego profilu orientacji na wartości, liczne alternatywne lub zastępcze profile. (...) Twierdzi się, że zarówno w dominujących, jaki alternatywnych profilach istnieje zawsze uszeregowanie odniesienia alternatyw orientacji na wartości. Orientacje na wartości są powiązane z pięcioma powszechnymi ludzkimi problemami: Koncepcją natury ludzkiej, która może być widziana jako dobra, zła lub jako kombinacja jednego i drugiego. - Relacją człowieka wobec natury i tego co nadprzyrodzone, która może polegać na podporządkowaniu, harmonii lub dominacji. f- Orientacji wobec czasu, która może akcentować przeszłość, teraźniejszość lub przyszłość, i-Orientacji na działanie, która może polegać na byciu, byciu w stawaniu się lub ro-lieniu. Orientacji w odniesieniu do innych ludzi, która może być indywidualizmem, pokrewieństwem w li- ii bocznej lub pochodzeniem w prostej linii . J. Smelser, Theory ofCollective Behavior : iści: Najogólniejszy komponent działania społecznego zawiera się w systemie wartości. Wartości określają w kategoriach ogólnych pożądane stany końcowe, które działają jako przewodniki dla ludzkiego wysiłku. Są one tak ogólne, iż nie określają rodzajów norm, organizacji lub urządzeń wymaganych do urzeczywistnienia tych stanów, fcfcrtości są więc najogólniejszymi wyrazami uprawnionych celów, które kierują działaniem spo- Hecznym. E 26 i Miiton Rokeac h w pracy Beliefs, Attitudes and Yalues definiuje wartość w następujący sposób: fcuckhohn, EL. Strodtbeck, Variations in Value Orientations, Evanston 1961, s. 4,10, 341. pN.J. Smelser, Theory of Collectwe Behaiiior, Glencoe 1963. ?M. Rokeach, Beliefs, Attitudes and Yalues: A Theory ofOrganization and Change, San Francisco 1969, s. 124. 322 D. Joubert Uważam wartość za typ przekonania, umiejscowiony centralnie w czyimś całościowym systemie prze- j konań; typ przekonania o tym, jak powinno się i nie powinno się zachowywać lub o jakimś stanie i końcowym istnienia wartym lub niewartym osiągnięcia. Wartości są zatem ideami abstrakcyjnymi, pozytywnymi lub negatywnymi, nie związanymi z żadną 1 szczególną postawą, przedmiotem lub sytuacją, reprezentującymi przekonania danej osoby o ideał- 1 nych sposobach postępowania i idealnych celach końcowych. (...) wartości danej osoby, jak wszystwij przekonania, mogą być świadomie przyjmowane lub nieświadomie utrzymywane oraz muszą dać się I wywnioskować z tego, co dana osoba mówi lub robi. Sondaż wartości zrealizowany przez Rokeacha wyróżnia osiemnaście idealnych sposobów postępowania lub „wartości instrumentalnych": ambitny, intelektualny, kochający, kompetentny, logiczny, nieposzlakowany, niezależny, obdarzony, wyobraźnią, odpowiedzialny, odważny, pogodny, pomocny, posłuszny, przebaczający, samokoi jacy się, tolerancyjny, uczciwy, uprzejmy. Wyróżnionych zostaje też osiemnaście idealnych końcowych celów lub „końcowych wa bezpieczeństwo narodowe, bezpieczeństwo rodzinne, dojrzała miłość, komfortowy sposób życia, mąd- j rość, poczucie spełnienia, prawdziwa przyjaźń, przyjemność, równość, szacunek dla siebie samego, szczęście, świat piękna, świat żyjący w pokoju, uznanie społeczne, wewnętrzna harmonia, wolność, zbawienie, życie ekscytujące. 14. Kurt Baier, What is Value? An Analysis ofthe Concept . Filozof Baier zajął się pojęciowym wyjaśnieniem „wartości" w obszernym zbiorze esejów pt. 1 and the Future . W późnych latach sześćdziesiątych w Ameryce panował duży optymizm do badań nad wartościami. To wtedy Parsons nadal nowe znaczenie „teorii wartości" i funkcjom i ścf9. Jest godne uwagi, że Alvin Toffler napisał wprowadzenie, które nosi tytuł Value Impactł ster - A Profession ofthe Future (Prognosta oddziaływania wartości - zawód przyszłości). Baier kładzie nacisk na różnicę między wartością posiadaną przez rzecz tościami utrzymywanymi przez ludzi: Ta pierwsza jest własnością wartościującą, której posiadanie i wielkość można us poprzez oszacowanie. Te drugie to dyspozycje do zachowania w pewien sposób, może być ustalone poprzez obserwacje. Ta pierwsza to zdolności rzeczy do wypełnienia de ratów. Te drugie to tendencje ludzi do poświęcania swoich zasobów (czasu, energii, pieniędzy) 27 Zob. K. Beier, What is Value? An Analyńs ofthe Concept, \w.\ Values and the Future, red. K. Baier,N.I New York 1969. . _, . . . , ,. j 28 Współredaktor N. Rescher napisał rozdział pt. What is Value Change?. Rescher twierdzi, ze me ^ wal oznaczać pojęcia w a r t o ś c i, co będzie zadaniem Baiera. Zbiór zawiera jednak odwolame do +m Reschera VUntroductim to IWw fluory .która ukazała sięwtym samym roku. Rescher okazał s,me, nie skromny. Na trzydziestu czterech stronach analiz filozoficznych Baier nie przedstawił formalny 4 " Wksiążce' Values and the Future, w indeksie osobowym pojawia się jedyny odnośnik do Farsom odnośnik w ramach innego odnośnika dotyczącego poglądów na role płci. bieścia pięć pojęć wartości 323 dla osiągnięcia pewnych celów. Wartość jakiejś rzeczy może być wielka lub mała, trwała lub ulotna. Poszczególna wartość pośród wartości jakiegoś człowieka może być mocna lub słaba, autentyczna lub udawana. (...) Skłonności człowieka do poświęcania swoich zasobów w pewien sposób konstytuuje jego wartość, jeśli wykorzystuje je dla osiągnięcia korzyści, dla poszerzenia swoich zasobów lub dla uczynienia swojego życia lepszym . Baier postuluje istnienie uporządkowanej struktury wartości w obrębie osobowości: Spodziewamy się, że wartości danej jednostki są zorganizowane w znacznym stopniu. Spodziewamy się, że są one ułożone w pewnym porządku i spodziewamy się, że zachodzą tam natychmiastowe niany w pewnych aspektach tego porządku, jeśli pojawiają się zmiany w innych aspektach. Spodzie-łiy się, że wartości danej osoby są pogrupowane lub powiązane w pewien sposób, tak że pojawia } określony charakterystyczny profil wartości, orientacja na wartości lub struktura wartości, co ibjawia się w charakterystycznych reakcjach na niebezpieczeństwo i zagrożenie, możliwości i nieoczekiwane przypływy gotówki w życiu. Nic dziwnego, że użytecznie będzie mieć do naszej dyspozycji pojęcia odnoszące się do grupowania, urządzania . ^Ostatecznie Baier przesuwa się nieznacznie od wartości indywidualnych do „grupowych": fcrtości grupy są zatem częścią jej konwencjonalnej mądrości. Są one tymi trwałymi zwyczajami f i postawami wobec alokacji zasobów, które są zasadniczo zależne od oceny [...]. Vi r t o ś c i grupy różnią się od jej przekonań tym, że, inaczej niż w przypadku tych drugich, i przedmiotem jest dobre życie i to, jak się do niego przybliżyć. Różnią się od norm grupowych tym, że zamiast opisywania sposobów postępowania w poszczególnych sytuacjach, wskazują wszystkie stany, których realizacji chce grupa, ponieważ wierzy, że taka realizacja da jej korzyści32. w, ..... SS iV-i?r • 'U 33 r, Introduction to Value Theory . her, w czasie gdy ukazała się książka Introduction to Value Theory, był profesorem filozofii na cie w Pittsburghu. Wstęp do książki czyni punkt wyjścia jego rozważań całkowicie jasnym: czą innowacją tego filozoficznego wprowadzenia do teorii wartości jest skupienie się na war-ściac h, z jakimi mamy do czynienia w codziennych sytuacjach, co niekiedy jest przedmiotem badań icjologów i psychologów społecznych, a nie na Wartości (pisanej przez duże W), jak standardowo irano ją w tradycji filozoficznej. Punktem wyjścia nie jest więc filozoficzna teoria dotycząca „istoty [ wartości", ale filozoficznie nastawiona analiza użycia pojęcia wartości w codziennych działaniach. jjf przypisie Rescher uzasadnia użycie słowa „czasami" (w odniesieniu do badań wartości przez ;ów i psychologów społecznych): Mówię „czasami", ponieważ niektórzy przedstawiciele nauk społecznych nie zajmują się wartościami, tak jak funkcjonują one w kontekstach codziennego życia, ale sztucznymi, technicznymi kon-.struktami wartości, które są często tak odległe od naszego nieformalnego pojęcia „Wartości" (...). Baier, What is Value?..., op. cit., s. 40-41. fcs.55. B, s. 56-57. U.N. Rescher, Introduction to Value Theory, Englewood Cliffs 1969. 324 D. Joubei Wychodząc od „problemu, jak wartość przejawia się", Rescher dochodzi do formalnej definigl i Wartość przedstawia slogan zdolny dostarczyć uzasadnienia dla działania poprzez zwiezie ujęcie i pozytywnej postawy wobec przedstawianego za korzystny stanu rzeczy . Dalej Rescher wyjaśnia pojęcie uzasadnienia: [...] zdolność posiadania wartości wymaga [...] zdolności uzasadnienia (...) działań. Mieć war- i tość znaczy być zdolnym podać przyczyny motywowania zorientowanego na cel zachowania w kategoriach korzyści i kosztów, przywodzenia koncepcji tego, co jest w interesie człowieka, a co przeciwko tym interesom: operować w obrębie kontekstów podawania przyczyn w odniesieniu do j „wizji dobrego życia". Ocenianie jest instrumentalną cechą „świata życia" (Lebenswelt) racjonal- j nych podmiotów (...) . i Rescher utrzymuje, że na racjonalizację działania można patrzeć z trzech głównych perspektyw: a) z perspektywy pierwszej osoby, jako z as tan a wianie się i podejmowanie decy-zjj w kontekście pytania „co ja mam robić?" lub „co my mamy robić?"; b) z perspektywy drugiej osoby.jab doradzanie w kontekście pytania „co ty masz robić?" lub „co wy macie robić?"; oraz c) z perspektywy trzeciej osoby jako uzasadnienie i krytyka działania: Jakie są zalety lub wady tego,a X robi lub zrobił?". Jak mówi Rescher, „fundamentalną rolą wartości danej osoby jest, co nie zaskab-jące, uzasadnianie o c e n y jej działania, wspieranie „praktycznego podawania przyczyn", to jest celowego myślenia o działaniu w najszerszych ramach [...]". Rescher wyróżnia sześć zasad klasyfikowania wartości: 1. Według tego, kto opowiada się za daną wartością. Mogą to być jednostki, zawody, narody 2. Według przedmiotów, wobec których wartość się stosuje: wartości rzeczy, wartości środi naturalnego, wartości jednostki lub osoby, grupy lub społeczeństwa. 3. Według istoty korzyści związanych z wartością. Tu kategoria wartości może być: materialna! fizyczna, ekonomiczna, moralna, społeczna, polityczna, estetyczna, religijna, intelektualna, profesji-nalna lub sentymentalna. 4. Według celów związanych z wartością. Chodzi tu o wartości medyczne, wymiany, się, perswazji. 5. Według relacji między tym, kto opowiada się za wartością, a tym, kto czerpie korzyści urzeczywistnienia: wartości zorientowane na siebie, na innych i na ludzkość. 6. Można również stworzyć klasyfikację opartą na relacji, jaką wartość ma dla innych. Tu kata riami byłyby wartości instrumentalne lub autoteliczne, wewnętrzne lub zewnętrzne . 16. J.J. Loubser rozwinął schemat uniwersalnych wartości społecznych, Parsonsa czterech systemach działania. Te wartości są konceptualizowane jako pożądane ludzkiego organizmu w relacji do jego środowiska; ludzkiej osobowości, ludzkiego spol Mdem, s. 9. ^s&ta&m, s. 0, 11—12. ~' -— - * -?? y&ćdem, s. 13—19. "' Zob. J.J. Loubser, The Yalues Problem and the Role ofthe Sociologist in Society: Towards a Sociology, „ASSA: Sociology" 1973, Southern Africa, s. 20-21. hadzieścia pięć pojęć wartości 325 iMkiej kultury. W odniesieniu do organizmu w relacji do jego środowiska odpowiednią zasadą warto-tijest optymalizacja ludzkiej zdolności przystosowania (stąd troska o eksplozję demograficzną, nisz-6 środowiska itd.); b) w przypadku osobowości, zasadą wartości jest optimum samorealiza-icja i separacja są wartościami negatywnymi; c) dla ludzkich społeczeństw naczelną } wartości jest integracja; negatywnie oceniane są: wojna, ucisk i dyskryminacja; d) wprzypad-\ łu 11 u r y zasadą wartości jest „optymizacja zdolności tworzenia znaczeń przez człowieka". jWco najbardziej podstawową zasadę wartości Loubser wskazuje „dążenie do optymalnych warun-lirludzkiego rozwoju i urzeczywistnienia ludzkich możliwości". ] W1973 r. ja sam skonstruowałem typologię orientacji na wartości, opartą na trzech założeniach "cznych : a) czterech systemowych problemach kategorii funkcjonalnych Talcotta Parsonsa: acji, utrzymywaniu wzorów, adaptacji i osiąganiu celów, które były ujmowane jako cztery ogólne npleksy problemowe w całościowym polu działania społecznego i stosunków społecznych, b) Cztery f problemowe były dalej kategoryzowane według czterech wymiarów zaangażowania społeczne- [ czasu społecznego, przestrzeni społecznej, ruchu społecznego i zaangażowania społecznego. (Wobrębie uzyskanej cztero-cztero wymiarowej kategoryzacji określone zostało szesnaście par dy-nicznych wyborów orientacji na wartości, dając ostatecznie trzydzieści dwie orientacje na war-i. Te orientacje zostały zdefiniowane po prostu jako koncepcje tego, co jest ogólnie pożądane w spo-ch działaniach i stosunkach. Udrożnione zostały następujące dychotomie orientacji na wartości: - inkluzyjność - ekskłuzywność, tradycjonalizm - sytuacjonizm, uległość - reforma, cele krótko-owe - cele długoterminowe; - indywidualizm - kolektywizm, pluralizm - uniformizm, transcendentalizm - sekularyzm, wza-i zależność - autonomia; - przypisanie - osiągnięcie, tolerancja - konformizm, partykularyzm - uniwersalizm, idealizm - yzm; dyscyplina - samozadowolenie, perfekcjonizm - obojętność, pilność - beztroska, planowanie -n-faire. ttFrancuski socjolog Alain Touraine nie miał cierpliwości do funkcjonalnych koncepcji wartości spo- pcznych: wartości jest niebezpieczne, ponieważ odnosi się do mieszaniny orientacji kulturowych, reguł społecznych i ideologii. Analizować społeczeństwo, zaczynając od jego wartości, tj. wyrażonych a stąd domiimjących wartości, to nie tylko postawić rzeczy do góry nogami, ale również ideologicznie trzymać stronę z klasą panującą. ie, do którego klasyczna socjologia zawsze powraca, to pojęcie wartości. Ale wszelkie formy ia interakcji społecznych zawsze oddalają nas od wartości. Czy muszę przypominać, że socjologia polityki i teoria organizacji pokazały nam, że systemy decyzyjne, przynajmniej w naszym typie ileczeństwa, nie polegają na zastosowaniu zasad, lecz są wynikiem transakcji, czyli faktu, który iznaje pewną heterogeniczność interesów członków społeczeństwa? To o strategiach i interesach powinniśmy mówić, nie o wartościach. ____ f Zob. D. Joubert, Towards a Human Sodology, [w:] Knowledge and Method in the Human Sciences, red. IMouton, D. Joubert, Pretoria 1990. 326 D. Jouber Czym zatem jest system wartości danego społeczeństwa? Na najwyższym poziomie jest jednością I dyskursu utrzymywaną prze klasy panujące w społeczeństwie [...]. System wartości nie jest niczym M innym niż bardziej lub mniej koherentna ideologia, zawsze powiązana z kategoriami społecznymi 1 posiadającymi pewną władzę Lecz ta ideologia nie określa całkowicie praktyki społecznej. Panuje 1 ona nad tym, co może być nazwane dyskursem społeczeństwa; nie dostarcza ona relacji z wszystkich I jego aspektów . 19. Ronald Inglehart, The Silent Revolution: Changing Vałues and Political Styles among Westm Publics. Jak wskazuje podtytuł, Inglehart jest przede wszystkim zainteresowany zmianą społeczną w a awansowanych, uprzemysłowionych społeczeństwach. Źródła i konsekwencje takich zmian są badane i wyjaśniane w kategoriach trzech zmiennych: wartości, umiejętności i struktu r fl łeczno-politycznych. W tomie liczącym czterysta pięćdziesiąt stron Inglehart nie poświca nawet pół strony na formalną konceptualizację „wartości". „Wartości" są „definiowane" operacyjn (ostatecznie) w dwunastu pytaniach sondażu, które stają się elementami lub indeksami priorytet wartości. Te priorytety, również określane jako dwanaście ważnych celów i możliwości, zostały ustal ne w kolejnych sondażach przeprowadzonych wśród „społeczeństw Zachodu" w latach siedemdziei tych. Respondentów proszono o wskazanie, jak ważne są dla nich następujące elementy: utrzymywanie porządku w kraju, dawanie Judziom więcej do powiedzenia w decyzjach rządowych, i zwalczanie wzrastających cen, chronienie wolności słowa, pragnienie wysokiej stopy wzrostu go- j spodarczego, zapewnienie mocnej okowy, dawanie tadriomwącej do powedmua w decyzjachdoty czących zatrudnienia i funkcjonowania społeczności lokalnych, upiększanie miast i środowiskom Lk„is stabilnej gospodarki postęp ku mniej zdepersormlizowanemu i bardziej ludzkiemu spot* pieniędzy". zatrudnienia i funkcjonowania społeczności lokalnyc, pę stabilnej gospodarki, postęp ku mniej zdepersormlizowanemu i bardziej ludzkiemu spot* zwalczanie przestępczości, postęp ku społeczeństwu, w którym idee są ważniejsze od Tezą książki The Silent Revolution jest, że wartości społeczeństw Zachodu przesunęły się zpr*t ™^"!flakCe™U "a materi^y dobrobyt i fizyczne bezpieczeństwo ku większemu naciskom mm w porządku „hierarchicznym", według ich względnej wagi dla przeżycia. 2) Uznaje się że a, staw pnorytetow wartości, nabytych w okresie formowania się jednostki, jest przez nią! utrzym) ny w wieku dorosłym. Prawdopodobieństwo zmiany wartości zmniejsza się po osiągnięciu don ści. 3) Znaczy to, że różne grupy wiekowe lub generacje, doświadczywszy różnych warunkowi rialnych w latach kształtowania się, będą miały różne wartości. 4) Inglehart jasno i przekony łączy potrzeby, wartości i warunki materialne. 5) Sześć z dwunastu wartości ściśle odnosi zagadnień estetycznych i intelektualnych oraz do orientacji przynależenia i szacunku. Sz nych odnosi się do potrzeb bezpieczeństwa i zapewnienia pożywienia. Potrzeby społeczne i s A. Touraine, The Self-producłion ofSociety, Chicago 1977, s. 5,40-42. R. Inglehart, The Silent Revolution: Changing Values and Political Styles among Western | Jersey 1977. Joubert 1 adzieścia pięć pojęć wartości 327 iacyjne związane sąz postmateriaHstycziYyrai vra,rat\kami, społeczeństwami i warto-m,podczas gdy potrzeby „psychologiczne" korelują z materialistycznymi czynnikami dziennym życiu i wartościach. To, co materialistyczne, i to, co postmateriali- Kine, stanowi ostatecznie najogólniejsze rozróżnienie potrzeb, wartości, umiejętności oraz wa-Udw socjalnych i społecznych. tain umiejętności odnosi się u Ingleharta głównie do umiejętności rozumienia, bycia za-Ksesowanym i uczestniczenia w podejmowaniu decyzji politycznych w społeczeństwie i jego instytu-& W krajach zachodnich wzrostowi odsetka ludności, który posiada umiejętności uczestniczenia wcesach podejmowania decyzji społecznych i politycznych, towarzyszy „spadek prawomocności (chicznej władzy, patriotyzmu, religii itd., co prowadzi do spadku zaufania do instytucji. Równo-i, polityczna ekspresja nowych wartości jest ułatwiana przez przesunięcie równowagi umiejęt-a politycznych między elitami a masami . [faglehart nie waha się mówić o przyczynach i konsekwencjach zmiany wartości. iżnia trzy zestawy procesów zmiany: lniany poziomu systemowego, na które składają się: rozwój ekonomiczny i technolo-?ezny; wypełnienie potrzeb żywieniowych coraz większej części ludności; ważne są odmienne do-Kadczenia poszczególnych kohort wiekowych - istotny jest brak doświadczenia „totalnej" wojny rn ostatniego pokolenia; rosnący poziom wykształcenia; rozwój masowej komunikacji; penetracja mediów; wzrost mobilności geograficznej. ifmiany poziomu jednostkowego dotyczą wartości:rosnącynacisknapotrzebyprzy-?ależenia, szacunku i samorealizacji; oraz umiejętności: wzrost odsetka ludności mającego umiejętności poruszania się w kwestiach politycznych w skali państwa. ?onsekwencje poziomu systemowego: zmiana dominujących zagadnień politycznych, tonąca istotność zagadnień „stylu życia", zmiana społecznych podstaw konfliktów politycznych, ?totywny spadek znaczenia konfliktu między klasami społecznymi, zmiana poparcia dla istniejących instytucji państwowych, malejąca prawomocność państwa narodowego, wzrost lojalności porodowych i „plemiennych", zmiana dominującego typu partycypacji politycznej, upadek kiero-przez elity mobilizacji politycznej, wzrost grup kontestujących elity i zorientowanych na za- 42 na . będziemy teraz komentować możliwej fuzji takich zmiennych jak wartości, umiejętności i struk-izno-polityczna ani możliwego pojęciowego połączenia przyczyn i konsekwencji lub zmian aomu systemowego, zmian poziomu indywidualnego i konsekwencji poziomu systemowego. Jakie-fek mogą być problemy uwikłane w te rozróżnienia, powinno być oczywiste, że względnie proste ieksy wartości, jakie proponuje Inglehart, są kontekstualizowane i interpretowane w obrębie szcze-lych warunków społecznych i politycznych zaawansowanych społeczeństw przemysłowych, które, iwzględem wartości, stylowi jakości życia oraz organizacji społecznej i politycznej, mogą rzeczywi-iprzemieszczać się w stronę społeczeństw postmateriałistycznych, postindustrialnych i postmo- I Dla Ingleharta koncepcji (i kategoryzacji) wartości ważne jest, iż skupia on uwagę na dwóch kwe-M: czy wartości mogą być mierzone przy użyciu masowych sondaży opinii? oraz czy znacząca pi publiczności posiada opinię na tematy, o które pyta się w sondażach dotyczących wartości? Ulehart argumentuje, że analizy wyników sondaży ostatecznie potwierdzają rozróżnienie między I _______ U.ibidem, s. 4. Udem. s. r.. 328 D. Jou materialistycznym, postmaterialistycznym i mieszanym typem priorytetów wartości i jego interprełi cję zmieniających się wartości społeczeństw Zachodu. 20. Geert Hofstede, Culture's Conseąuences: International Differences in Work-related Values. Praca Hofstedego jest piątym tomem serii wydawnictwa Sagę na temat międzykulturowych badaś i metodologii, rozpoczętej w 1975 r. Otwartym celem serii było „przerzucić most pomiędzy metodoloa i konceptualizacjami we wszystkich dyscyplinach i wielu kulturach". Byt to cel powiązany z przekoą niem, że „przetrwanie ludzkości będzie zależało w znacznym stopniu od zdolności ludzi, którzy mjflj, inaczej, aby działać razem". Zakłada się, że ludzie noszą w sobie „myślowe programy", które rozwój się w rodzinie i wczesnym dzieciństwie oraz wzmacniają się poprzez edukację szkolną lub wńj sposób, oraz że te myślowe programy zawierają składnik narodowej kultury. Te komponenty sąwwijt szóści jasno wyrażone w różnych wartościach, które dominują pośród obywateli rożnych krąjśl Wa r t o ś ć jest definiowana formalnie i bardzo prosto jako „szeroka tendencja preferowi nych stanów rzeczy nad inne" . Hofstede podejmuje się trudnego zadania rozróżnienia między pożądane (values-desired), a tym, co mile widziane (values-desirable) ze względu na wartoścfc różnienie upada lub jest całkowicie nieobecne w używanych przez niego kwestionariuszach, gólne wartości są inferowane z odpowiedzi na niezwykle proste pytania dotyczące związanych satysfakcji, percepcji, celów osobistych i przekonań pracowników jednej, wielonarodowej zlokalizowanej w czterdziestu różnych krajach. Książka Culture's Conseąuences jest oparta na dwóch dość wątpliwych przesłankach: że „i związane z pracą" są reprezentatywne dla, i mogą być uogólniane do „ogólnych wartości kultur dowych i że pracownicy, którzy pracują dla tej samej firmy w różnych krajach, są typowymi lub zentatywnymi „nosicielami wartości i kultury" danego kraju. Olbrzymia ilość materiałów z innych, niepowiązanych studiów nad wartościami i projektów badt czych dotyczących wartości i kultur narodowych jest włączona do omawianej pracy. Te materiały używane do uzasadnienia Hofstedego koncepcji czterech „wymiarów wartości" i do przedsi różnic między kulturami narodowymi: 1. Dystans panowania lub władzy odnosi się do koncepcji, jakie respondenci temat równości/nierówności w miejscu pracy. 2. Wymiar unikania niepewności odnosi się do niepokoju lub niepewności, któi cownicy doświadczali w swoich sytuacjach zawodowych. 3. Wymiar indywidualizmu mierzony był reakcją na czternaście pytań dotyczącyche pracy. Dotyczył takich kwestii, jak: osobisty czas, wolność, wyzwania, umiejętności, warunki i przygotowanie zawodowe. 4. Wymiar męskości odzwierciedlał wskaźniki wzorów męskiej asertywności i kobi kuńczości, czyli ostatecznie role związane z płcią. We wszystkich czterech wymiarach „wartości związane z pracą" były przenoszone i uogólniane, ciu o odkrycia z innych badań, na wartości narodowe lub charakterystyki innych kultur ni Pomimo rozmytego pojęcia „wartości", wątpliwego „tłumaczenia" wartości związanych z ogólne wartości różnicujące odrębne narodowe charaktery lub kultury i pomimo scalania materiału podczas konstrukcji „wymiarów wartości" i narodowych systemów wartości, C\ guences pozostaje dziełem o silnym oddziaływaniu. Intensywne analizy statystyczne d; nariuszowych, sama objętość „zewnętrznego" materiału (pojęcia, metody badawcze, odkrycia retyczne wyjaśnienie i interpretacja) zebrane razem i użyte do uzasadnienia własnych tez Hi ' Zob. G. Hofstede, Culture's Conseguences: International Differences in Work-related Yalues, London 1911 tetóc/a pięć pojęć wartości 329 wszystko to uczyniło dociekania nad wartościami związanymi z pracą badaniem struktur społeczni wzorów kulturowych różnych społeczeństw narodowych. Teoria Hofstedego jest niezwykła. Nie jej z imperialnych i abstrakcyjnych schematów pojęciowych tworzonych a priori, lecz poprzez izą, logiczną eksploatację danych empirycznych. Istnieje niewiele prac, które osiągnęły takie :zne wyżyny generalizacji dzięki zwykłej ciężkiej pracy w kopalni faktów. Większość prac z po-makro osiągnęło swoje wyżyny i całościowy ogląd społeczeństw przy znacznie mniejszym wysił-po prostu latając pojęciowym helikopterem! ' I. Degenaar44. ilozof Degenaar w referacie wygłoszonym w 1984 r. dołączył do zwolenników szerokiej koncepcji rtoś c i, którą można sformalizować jako „akcenty w dowolnym schemacie myślenia lub działa-'. „Wartości" dla Degenaara włączałyby (epistemologiczne) kryteria systemów przekonań - nauki, i, filozofii, ideologii itd., takie jak prawda i ważność, jak również środki i zasady potocznych prze-zachowania i stosunków społecznych. :holog Peter du Preez czyni metodologiczne rozróżnienie pomiędzy „zbiorem wartości jako fak-gpróbami wyjaśnienia wartości". Te pierwsze ewidentnie wymagają precyzyjnych definicji (i ope-malizacji) „wartości". Du Preez uogólnia: istym sposobem zbierania wartości jako faktów jest wymyślenie przyrządu pomiarowego i pro-ludzi o wskazywanie preferencji. Jest to tradycyjne podejście psychologów, które było stoso-przez Allporta, Rokeacha, Dennisa i wielu innych . jąc się z tym, że wartości są preferencjami, du Preez wskazuje, że sama wyrafinowa-referencja badawcza musiałaby zostać zakwalifikowana, kategorie określone, a pojęcia zo-malizowane dla konkretnych kontekstów badawczych. „Wyjaśnienie wartości" również zakładałoby wyjaśnienie zjawisk w kategoriach wartości. Du Preez pienia kilka obszarów zainteresowania: wartości jako komponent tradycyjnej i zmieniającej się ?nalności, również jako krytyczna ocena osądu moralnego oraz tego, co ogólnie uważa się za sprawie-wość i niesprawiedliwość. Teorie motywacji zwykle uznają rolę wartości, lecz du Preez odrzuca jako praszczające te teorie socjalizacji, w których zinternalizowane wartości są konsekwentnie funkcjo-dne w osobowościach i systemach społecznych. TaMe teorie - mówi - nie oddają złożoności refleksji jfccyzji oraz, będąc instrumentalnymi, nadają się do inżynierii społecznej bez oczywistych moralnych ?bowiązań, co jest cechą charakterystyczną nauk przyrodniczych raczej niż nauk społecznych. Roz-flmoralnego rozumowania był celem pracy Piageta, Kohlberga, Gilligena, Maclntyre'a, Rawlsa i No-ik Stało się oczywiste, że rozumowanie moralne i moralne decyzje są skrajnie złożone i mogą być ine w zależności od sytuacji oraz że mamy niewiele dokładnej wiedzy o roli wartości w tych proce-adi. Na koniec du Preez odnosi się do debaty o wartościach/interesach i podkreśla, że doniosłość ?bścijest ściśle związana z warunkami zewnętrznymi: Systemy moralne oderwane od praktyki są daremnymi ćwiczeniami w dorosłym wypełnianiu pragnień. Poprzez krytyczne rozumowanie i działalność możemy korzystać z zasobów tradycji, aby dokonać W, li. Degenaar, Waardes łrinne die taalspel va diefilosofie, „South African Journal of Philosophy" 1986, nr ? 103-110. P. du Preez, „The Study of Values in Psychology", niepublikowany referat wygłoszony na Seminarium HSRC Uświęconym wartościom, Pretoria 1984. 330 i»ioTi6v< >ę\oą^ir D.Jo -*f • zmian. To, czego potrzebujemy, to nie tylko abstrakcyjny portret pożądanych stanów rzeczy, ale seria strategii i praktyk służących osiąganiu tych stanów. 23. Antropolog Eleonor Preston-Whyte w referacie wygłoszonym w 1983 r. zaakceptowała Kluckhohna definicję wartości jako „koncepcji tego, co pożądane", ale powstrzymała się od jakiegokolwiek dalszej) określania tego pojęcia: "W Sugerowałabym, aby traktować wartości po prostu jako pewien rodzaj „intelektualnej skrzynki na narzędzia" - złożonego zestawu połączonych, lecz bynajmniej niekoniecznie jednolitych idei i preferencji. Dla mnie Kluckhohna „koncepcja tego, co pożądane" pasuje do tego ujęcia doskonale i pi ŁMj nuję, aby była roboczą definicją [...]. „To, co pożądane" wskazuje, że działanie może nastąpić, ale musi [...). -i^,0W^h*:^H Twierdzenie, które formułuję, brzmi następująco: wybór wartości, a co ważniejsze, zachowanie y^'. zasadniczo umieszczone w kontekście. „Wartości" istnieją jako „koncepcje tego, co pożądane", prawdopodobnie nie są niczym więcej. To, co w istocie oddziałuje na zachowanie [...] to różnorodność „innych czynników", a nawet one zmieniają się w zależności od kontekstu, z; '4iA w chwilach, gdy jednostka podsumowuje swą pozycję w świetle odpowiednich (i często szybko niających się) informacji. Myślę, że wartości są tylko jednym z wielu czynników, które decydują o działaniu, i nie byłabym n; gotowa stwierdzić, że należą one do najważniejszych. W wielu rzeczywistych sytuacjach życio1 ludzie nie mają wyboru, tak więc niewielkie znaczenie ma to, jakie są ich wartości. Analizując dowolną konkretną grupę ludzi, nie wystarczy opisać lub nawet sklasyfikować samych „wartości". Takie badanie byłoby czysto akademickie; zapewne ważne dla rozwoju wiedzy naukowej ale mało użyteczne, jeśli chodzi o opis „prawdziwego życia". Naprawdę użyteczne studium wartości polegałoby na ocenie stopnia, w jakim owe wartości mogą być osiągane, a jeszcze bardziej na oc 46 ich ważności dla jednostek w różnych realnych społecznych kontekstach i sytuacjach . Badanie, radzi Preston-Whyte, nie powinno być skupione tylko na wartościach, lecz na i wzajemnym oddziaływaniu wartości, okoliczności i indywidualnych wyborów działania, przyjęcie teoretycznych założeń przed rozpoczęciem badań, autorka pisze: W badaniu zarysowanym w ten sposób nie byłyby konieczne żadne funkcjonalistycz ne założenia wstęp-' ne, jako że celem badania terenowego byłoby zobaczyć, jak i, w rzeczy samej, czy wartości i względne i znaczenie różniących się wartości izolowanych naprawdę zmieniają się w różnych kontekstach om I czy wartości naprawdę mają lub, w rzeczy samej, mogłyby mieć korelaty behawioralne. 24. „Waardes en psigoterapie" („Values and Psychotherapy") to południowoafrykańske studium J Vuurena . Autor rozpoczyna od przeglądu koncepcji, badań empirycznych i teorii wartości, t dziełem filozofów, socjologów a zwiaszcza psychologów. Następnie zastanawia się nad rolą wai w praktyce psychoterapii. Przeprowadza wywiady z kilkoma psychologami klinicznymi na temj pracy. Zastosowanie podejścia fenomenologicznego zarówno w przeprowadzeniu wywiadów, jakiwi lizie ich treści prowadzi do nowatorskiej koncepcji istoty „wartości". Wyjaśnienie „funkcjon E. Preston-Whyte, „An Anthropologist looks at Values", niepublikowany referat wygłoszony na Sem HSRC poświęconym wartościom, Pretoria 1984. *' Zob. R.J. Van Viiuren, „Waardes en psigoterapie" („Values and Psychotherapy"), niepublikowana rozpraw torska, Pretoria 1985. teścia pięć pojęć wartości 331 Mci, jak doświadczają tego psychoterapeuci w praktyce klinicznej, jest samo w sobie ćwiczeniem izyfenomenologicznej. Studium skupia się na tym, co może być nazwane wartościami pracy yiwterapeutów. niskim streszczeniu (niepublikowanej) dysertacji van Vuuren pisze: erapiajest procesem „naładowanym" wartościami, a psychoterapeutajest osobą, która „nosi" . J.C. D • S. EJk. n, Sunii Zob. T.W. Ai Inglehart pHienie się wartości postmaterialistycznych Kom- rwestionJ epcja łuM ' fizyczna! a dowody] jedzenisj my pożal )otrzeby| ie, takie 'Podar-iem na i ieko-' wyni-itelek-'adzić" awać I n go-Jiają i, że ied-po- za. 337 rttócipostmaterialistycznych, hipoteza socjalizacji implikuje, że ani wartości poszczególnych jed-Dstek, ani społeczeństwa jako całości nie zmienią się raczej z dnia na dzień. Fundamentalna prze-B8 wartości dokona się stopniowo, prawie niepostrzeżenie - w znacznej mierze w wyniku pokole-?wej wymiany w grupie dorosłych. Wzwiązku z powyższym po okresie szybkiego wzrostu bezpieczeństwa fizycznego i ekonomiczne-oczekiwalibyśmy wystąpienia poważnych różnic w porządkach wartości młodszego i starszego po-Uenia - różnic wynikających z odmiennych doświadczeń w okresie młodzieńczym. Pomiędzy zmiana-iekonomicznymi a ich konsekwencjami natury politycznej wystąpiłoby jednak znaczne opóźnienie. Horty wiekowe, które przeżyły swe dzieciństwo w warunkach dobrobytu, zaczęłyby zasilać szeregi lektoratu dziesięć czy piętnaście lat po rozpoczęciu się okresu dobrej koniunktury. Kolejne dziesięć htmusi upłynąć, zanim grupy te zaczną zajmować w swych społeczeństwach pozycje związane z wła-fejiwplywami; zanim przejmą stanowiska decydentów najwyższego szczebla, musi upłynąć zapewne Uejna dekada. Hipoteza socjalizacji dopełnia hipotezę niedoboru, usuwając obiekcje, jakie mógłby rodzić nad-?ernie uproszczony obraz związku między niedoborem a zachowaniem. Pozwala wyjaśnić pozornie mmialne zachowania: z jednej strony skąpca, który za młodu doświadczył ubóstwa i bez wytchnienia !zi majątek na długo po osiągnięciu materialnego bezpieczeństwa, a z drugiej strony świątobli-ascety, który nawet w obliczu ciężkiego niedostatku trwa w wierności wyższym celom wpojonym przez kulturę. W obu przypadkach wyjaśnienie na pozór anormalnych zachowań tych jednostek ^procesie wczesnej socjalizacji. iteza socjalizacji wyjaśnia także, dlaczego w eksperymentalnych testach hierarchii potrzeb nie iono żadnej dodatniej korelacji pomiędzy zaspokojeniem określonej potrzeby w danej chwili izonym naciskiem na następną w kolejności potrzebę w okresie późniejszym . Eksperymenty te się bowiem na przyjętym implicite założeniu, że zmiany w preferencjach indywidualnych za-lodzić będą niemal natychmiastowo. Jeśli jednak -jak zakładamy w naszej hipotezie - podstawowe (referencje jednostki są zasadniczo okrzepłe w momencie osiągnięcia przez nią dojrzałości, wówczas ?należałoby się spodziewać zbyt dużych zmian krótkookresowych, jakie testowano we wspomnia-ijcli eksperymentach. pe oznacza to oczywiście, że porządek wartości osoby dorosłej jest całkowicie niepodatny na zmianę, tyle, że zmienić go jest stosunkowo trudno. Zazwyczaj nagrody i deprywacje stosowane w psy-iii eksperymentalnej są umiarkowane, zaś całe badanie trwa dość krótko. Tylko w Mlku nietypo-eksperymentach oddziaływanie było na tyle ekstremalne, że doprowadziło do zmiany preferencji iłych uczestników. By dać przykład, w jednym z takich eksperymentów mężczyzna odmawiający wojskowej ze względu na swoje przekonania przed dłuższy okres poddawany był niemal głodo-UJdiecie pod kontrolą lekarza. Po kilku tygodniach stracił on zainteresowanie swoimi ideami społecznymi, a zaczął mówić, myśleć, a nawet śnić o jedzeniu . Podobne wzory zachowań odnotowano wśród niejniów obozów koncentracyjnych . Od początku tego projektu badawczego intrygujące implikacje zdawała się mieć Osobowość auto-tfarna . Wystandaryzowany zestaw stwierdzeń dotyczących autorytaryzmu wykorzystano we wcześ-?ejszym międzynarodowym badaniu nacjonalizmu i internacjonalizmu. Wyniki rozczarowywały: ana- U>, C.P. Alderfer, Existence, Relatedness, and Growth: Human Needs in Organizational Settings, New York 1172; P. Kmieciak, Wertstrukturen und Wertwandel in der Bundesrepublik Deutschland, Góttingen 1976. U. J.C. Davies, Human Naturę and Politics, New York 1963. Zob, S. Elkins, Slavery: A Problem in American Institutional and Intellectual Life, Chicago 1959; B. Bettel-m^Surviving, New York 1979. U, T.W. Adorno et al, The Authoritarian Personality, New York 1950. 338 R. Ingle liza przestrzeni własności pokazała, że stwierdzenia dotyczące autorytaryzmu nie grupowały się u- j zem, jak teoretycznie powinny . r Kolejne testy pilotażowe dały podobne wyniki. Stwierdzenia odnoszące się do autorytaryzmu ze sobą dość słabo skorelowane. Niektóre z nich wydawały się silnie związane z wymiarem „matt lizm-postmaterializm", lecz obecne były też wyraźne różnice. Pierwotna koncepcja autorytaryzmu to i dla nacisk raczej na psychodynamikę wczesnych praktyk wychowawczych niż na wpływ szerszej środowiska gospodarczo-politycznego. Z drugiej strony, Hyman i Sheatsley12 w swojej krytyce pień nego studium proponują wyjaśnienie kognitywne, argumentując, że niektórzy respondenci, zwłaszcza ci o niższym statusie socjoekonomicznym, mogą wykazywać cechy „autorytarne", ponieważ jest io mniej lub bardziej dokładne odzwierciedlenie warunków, jakie panowały za ich dorosłego życia. Nasa własna interpretacja genezy wartości materialistycznych/postmaterialistycznych zawiera elementy obydwu tych stanowisk. Podkreśla ona wagę względnie wczesnych doświadczeń, ale łączy je z czym karni środowiskowymi innymi niż dyscyplina rodzicielska. Pierwotna hipoteza autorytaryzmu nie wyjaśnia różnic ani pomiędzy grupami wiekowymi, ani)* między klasami społecznymi, które -jak wkrótce zobaczymy - są ewidentnie obecne w danych rycznych. Co więcej, studia nad autorytaryzmem wykazały wręcz, że dzieci mają w i ę k s z e sl ści do autorytaryzmu niż rodzice. Można byłoby przeinterpretować hipotezę osobowości auta w taki sposób, by wyjaśniała różnice wiekowe i klasowe. Można by argumentować, że praktyki wawcze są różne w zależności od klasy społecznej, jak również zmieniły się z upływem czasu, jednak wypadku trzeba by wyjaśnić, dlaczego są różne, i dlaczego uległy zmianie. Całkiem pra dobne, że ostatecznie wyjaśnienie to musiałoby się odwołać do zmian gospodarczych i polii na których opiera się nasza własna interpretacja. *>*.'{3iji ? Szeregi czasowe: dane z okresu powojennego ^ Z naszych hipotez wynika, że bezprecedensowy dobrobyt, charakterystyczny dla okresu od póigB ^a-lat czterdziestych do wczesnych siedemdziesiątych, doprowadził do znaczącego wzrostu odsetldH bezj materialistów wśród ludności rozwiniętych społeczeństw przemysłowych. Jesteśmy przekonadM badt odsetek ten rósł już w latach poprzedzających nasz pierwszy sondaż z 1970 r. By przetestował czer hipotezę przy użyciu kwestionariusza opracowanego specjalnie w celu pomiaru wartości maUH dane stycznych/postmaterialistycznych, musielibyśmy skorzystać z wehikułu czasu. To oczywiście nieaH anaJi dzi w grę, jednak dostępne dane z tego okresu w pewnej mierze ujmują interesujący nas tu wymiął \\ Dane na temat poglądów społeczeństwa niemieckiego obejmują na przykład ponad dwada^mosob\ lat - od r. 1949 do 1970. W sondażach tych reprezentatywnej próbie ludności zadawano pyj^BNajm „Którą z tych czterech wolności osobiście uważasz za najważniejszą - wolność słowa, wolnod^Łtopie znania, wolność od strachu, czy wolność od niedostatku?". W1949 r., niedługo po rozpoczęciu^^pfraz z jennej odbudowy, zdecydowanie najczęstszym wyborem była „wolność od niedostatku". Lecz wl lejnych latach Niemcy podźwignęły się z nędzy do dobrobytu w zdumiewająco szybkim czasie. Wt II------— „wolność od niedostatku" wciąż nieznacznie wyprzedzała każdą z pozostałych opcji, jednaki w 1958 r. na czoło wysunęła się „wolność słowa", zbierając więcej głosów niż wszystkie \ opcje razem wzięte . ,„,, „, . .. U TiOb. ft. \ngMvart, Tłie New Europeans: Inward or Outward LooMng?, „International Organizal 24, s. 129-39. . - 12 Zob. H.H. Hyman, P.B. Sheatsley, „The Authoritarian Personality":A Methodological Cnttque, [«|| Authoritarian Penonality, red. R. Christie, M. Jahoda, Glencoe 1954, s. 50-122. 13Zob. EMNID, Pressedienst, cyt. za „Encounter" 1963, nr 25, s. 53. ..»- -i~»«« •« jawienie się wartości postmaterialistycznych 339 Te zmiany w porządku wartości społeczeństwa niemieckiego wydają się odzwierciedlać bieżące rzemiany ówczesnego środowiska ekonomicznego. Co więcej, wyraźnie widać związany z wiekiem dstęp czasowy pomiędzy zmianami w gospodarce a zmianami w systemie wartości. W1962 r. „wolność ima" wybrało 59% Niemców w wieku 16-25 lat; odsetek ten systematycznie maleje w miarę przesuwa-isiędo starszych kategorii wiekowych, by wśród Niemców powyżej 64 roku życia spaść do 35%. Pakt, imlodzi znacznie chętniej dają „wolności słowa" pierwszeństwo przed „wolnością od niedostatku" grabnie wpasowuje się w nasze przewidywania teoretyczne. Oryginalne dane zostały niestety utraco-pie można przeprowadzić analizy kohortowej, aby sprawdzić, w jakim stopniu te związane z wie-różnice wynikają z wymiany pokoleniowej. Jednak siła ogólnej zmiany jest tak wielka, że w rozpa-lym okresie każda grupa wiekowa - w miarę, jak się starzała - musiała kłaść coraz słabszy na „wolność od niedostatku". Różnic związanych z wiekiem stanowczo nie można przypisać i cyklu życia. Dalsze dowody na międzypokoleniowy zwrot w kierunku wartości postmateriali-lych w społeczeństwie niemieckim można znaleźć w obszernej i autorytatywnej analizie nie-danych sondażowych z lat 1953-1976, autorstwa Bakera, Daltona i Hildebrandta . tadu jednej z najbardziej gwałtownych przemian gospodarczych we współczesnej historii a Japonia - kraj, który z wielkiej biedy w ciągu jednego pokolenia wspiął się do zdumiewające-lytu. Wskaźniki wartości wyznawanych przez ludność Japonii są dostępne dzięki studiom nad ikun charakterem narodowym, przeprowadzanym regularnie w pięcioletnich odstępach czasu -r. do 1983 . Analiza tych sondaży pokazuje, że w wymienionym okresie kultura japońska ulega-Btiianom w kilku wymiarach, przy czym słabło przekonanie o świętości cesarza, natomiast rósł na-na indywidualizację i polityczne uczestnictwo . Jedną z tych zmian, co wydaje się zupełnie jasne, (przejście od wartości materialistycznych do postmaterialistycznych. Wśród dostępnych pytań iuszowych najbardziej jednoznacznym wskaźnikiem różnicującym zwolenników materiali-odpostmaterializmu jest następujące: „Niektórzy uważają, że wychowując dzieci w wieku wcze-loszkolnym, należy je nauczyć, iż pieniądze są sprawą najważniejszą. Zgadza się Pan(i), czy nie z takim stwierdzeniem?". W 1953 r. znacząca większość Japończyków (65%) zgadzała się, że aeństwo finansowe jest kwestią najważniejszą. Odsetek ten malał systematycznie w kolejnych ifeniach; w 1983 pogląd taki miało już tylko 43% respondentów. Tak samo jak miało to miejsce w Niem-zmiana zachodzi w przewidywanym kierunku - lecz w tym przypadku zachowały się oryginalne i możemy w związku z tym przeprowadzić analizę kohortową. Tabela 1 przedstawia wyniki tej (s. 340). wszystkich badanych latach młodzi są znacznie mniej skłonni podkreślać wagę pieniędzy niż starsze. Czy odzwierciedla to tylko właściwy młodzieży idealizm, który zaniknie wraz z wiekiem? jJHjraźniej nie, bowiem gdy prześledzimy kohorty wiekowe w miarę, jak starzeją się w tym dwudzie-Ipiccioletnim okresie, nie znajdziemy żadnego śladu narastającego materializmu. Wręcz przeciwnie, k z upływem lat w poszczególnych kohortach obserwujemy raczej tendencję do spadającego zain- BKL. Baker, R. Dalton, K. Hildebrandt, Germany Transformed, Cambridge 1981. ?dania te są wciąż kontynuowane - przyp. tłum. N. Ike, Economic Growth and Intergenerational Change in Japan, „American Political Science Re-973, nr 67, s. 1194-2003; Ch. Hayashi, Time, Age, and Ways ofThinking -from the Kokurninsei Journal of Asian African Studies" 1974, nr 10, s. 75-85; S. Nishihira, Changed and Unchanged iics oftheJapanese, „Japan Echo" 1974, nr 1, s. 22-32; B.M. Richardson, The Political Culture of Berkeley 1974; Komitet Badawczy ds. Studiów nad Japońskim Charakterem Narodowym (1979); S.C. Fla-Value Change and Partisan Change in Japan: The Sileni Revolution Revisited, „Comparative Poli-, nr 11, s. 253-278; R. Inglehart, Changing Values in Japan and the West, „Comparative Political b" 1982, nr 14, s. 445-79. 340 R. Ingleh. Tabela 1. Analiza kohortowa: roczne odsetki zgadzających się, że najważniejsze jest bezpieczeństwo finansowe (w obrębie poszczególnych kohort wiekowych). Grupa wiekowa 1953 1958 1963 1968 1973 1978 1983 Zmiana w obrębie danej kohorty 1953-1983 20-24 25-29 30-34 35-39 40-44 22 18 20 36 26 r3*fQmiwm>l<9i*!fi 50-54 55-59 60-64 65-69 -14 ^ >• średnia: -7 Źródło: Studia nad japońskim charakterem narodowym przeprowadzone przez Instytut Matematyki Statystycznej ii teresowania pieniędzmi. Cztery kohorty, dla których dysponujemy danymi z całego trzydziestoletnią okresu, wykazują przeciętnie 7-procentowe osłabnięcie priorytetowego traktowania pienięd^ Prawie na pewno był to efekt okresu: błyskawicznie rosnący dobrobyt ery powojennej w każdej kolwj cie wiekowej skutkował słabszym akcentowaniem roli pieniądza, całkiem niezależnie od zmiany pofej leniowej czy efektu starzenia się. Jak pokazuje dokładniejsza analiza w tabeli 1, efekt okresu byłsi w latach 1953-1973, wówczas odwrócił swój kierunek, tak że między r. 1973 a 1978 w każdej kohoni wiekowej nastąpił lekki wzrost wagi przypisywanej kwestiom finansowym. Dość wiernie odz to zmiany zachodzące w środowisku gospodarczym. Nadzwyczajny wzrost dobrobytu, jaki sce w Japonii w latach 1953-1973, znalazł odbicie w słabnącym podkreślaniu roli pieniądza w każdej kohorty wiekowej, zaś ekonomicznej niepewności będącej następstwem szoku naftowegoz* towarzyszyło chwilowe odwrócenie tego trendu. Jednakowoż w r. 1983 ponownie doszedł do głosu* gofalowy trend odwrotu od materializmu. Te efekty okresowe są jednak nikle w porównaniu z różnicami międzypokoleniowymi. 0 iledj okresowe zdają się przeciętnie odpowiadać za raptem 7-procentowy spadek liczby opinii o piei planowym znaczeniu bezpieczeństwa finansowego, o tyle w 1983 r. różnica między najmłodszą starszą grupą wiekową wynosiła aż 39%. Ponieważ nic w tych danych nie świadczy, by stara prowadziło do silniejszego podkreślania roli pieniądza, jest to na pierwszy rzut oka silny argument! tym, by tę 39-procentową różnicę w całości przypisać zmianie międzypokoleniowej. Jest do pomyśl nia, że występuje też związana z cyklem życia tendencja do nasilania się materializmu wraz zpii waniem lat na karku, jednak jest ona całkowicie zniwelowana przez silniejsze efekty okresowej jące w przeciwnym kierunku. Komplikacje związane z rozróżnieniem efektów starzenia się, kohortowych i efektów okresowych powodują, że nie możemy całkowicie wykluczyć i takiej ści17. Jednak przekonanie o występowaniu takiego efektu starzenia się opierać można 17 Zob. N.D. Glenn, Cohort Analyds' Futile Quest: StatisticalAttempts to SeparateAge, Period and Cokrt\ „American Sociological Review" 1976, nr 41, s. 900-904; D. Knoke, M. Hout, Reply to Glenn, ibidem, s. «? Inglfwen/e się wartości postmaterialistycznych 341 .18 istwkze, bowiem dane empiryczne w żaden sposób tego nie potwierdzają. Jagodzinski utrzymuje, że Be życiowe są obecne w tych danych, i próbuje zmierzyć je za pomocą modelu regresji. Jego model —Ujednak fatalną skazę, bowiem zakłada on po prostu, że związane z wiekiem różnice, występujące na (czątku serii badań w 1953 r, odzwierciedlają różnice związane z cyklem życia. To przyjęte implicite ___łożenie, że przed r. 1953 gospodarka Japonii nie ulegała żadnym zmianom, w którym wszystkie róż- k między generacjami były efektami cyklu życia, jest absolutnie nie do utrzymania. [...J w okresie od 13 do 1938 r. Japonia miała już jedną z najwyższych stóp wzrostu gospodarczego na świecie. W dach tych nie ma śladu występowania efektów cyklu życia. Z drugiej strony, wskaźniki zmiany międzypokoleniowej wydają się niepodważalne. W 1953 nawet ymlodsza grupa wykazywała przeważające skłonności materialistyczne, ponieważ w owym czasie szystkie dorosłe kohorty wiekowe miały za sobą lata młodzieńcze spędzone podczas II wojny świato-i bądź wcześniej. W miarę starzenia się kohorty te wykazują tylko umiarkowane zmiany w ciągu istępnego ćwierćwiecza. Dopiero od 1963 r. - kiedy w skład dorosłej populacji zaczynają wchodzić ihorty ukształtowane w warunkach powojennego cudu gospodarczego - odkrywamy wyraźne odrzucie bezpieczeństwa finansowego jako priorytetowej wartości wśród młodszych kohort. Zwrot społe-Bństwa japońskiego od sytuacji, w której kwestie finansowe priorytetowo traktuje znacząca więk-eość, do sytuacji, w której czyni tak już tylko mniejszość, zdaje się wynikać przede wszystkim z wy- __iany pokoleń, z jedynie drobnym wpływem efektów okresowych. W1953 r. różnice związane z wiekiem Toi |lf względnie małe, ale od r. 1963 mamy do czynienia z niesamowitym wzrostem różnic pomiędzy liorytetami młodszych i starszych Japończyków. Jako sztandarowy przykład wzrostu gospodarczego iiej ferze powojennej, Japonia jest idealnym przypadkiem do testowania naszych hipotez. Dane z szere-?d! (wczasowych są jednoznaczne, wyraźnie dowodząc, że pomiędzy r. 1953 a 1983 w społeczeństwie ho pońskim nastąpił międzypokoleniowy odwrót od wartości materialistycznych. oki l lutości materialistyczne i postmaterialistyczne w latach 1970-1988 rd >dl isze dane dla krajów zachodnich odnoszą się do krótszego okresu niż dane japońskie, jednak badanej i w krajach zachodnich zaprojektowane były specjalnie z myślą o pomiarze porządków wartości ?bi Bterialistycznych/postmaterialistycznych. Trudno jest bezpośrednio mierzyć wartości, lecz możemy 17; mich wnioskować z konsekwentnego opowiadania się danej osoby za określonego rodzaju celami. tu Iroiązku z tym reprezentatywnym próbom obywateli różnych krajów zachodnich zadaliśmy pytanie [•?Jakie cele z poniższej listy osobiście uznaliby za najważniejsze: A. Utrzymać porządek w kraju. B. W decyzjach rządowych bardziej uwzględniać zdanie ludzi. C. Walczyć z rosnącymi cenami. D. Chronić wolność słowa. E. Utrzymać wysoką stopę wzrostu gospodarczego. Dbać, by kraj miał solidne siły obronne. Dać ludziom więcej wpływu na decyzje w pracy i społeczności lokalnej. H. Starać się uczynić nasze miasta i wsie piękniejszymi. V. Walczyć z przestępczością. Zmierzać w kierunku przyjaźniejszego, mniej bezosobowego społeczeństwa. Zmierzać w kierunku społeczeństwa, w którym idee znaczą więcej od pieniędzy. W. Jagodzinski, Materialista in Japan Reconsidered: Jbward a Syntheńs of Generational and Ltfe-\nations, „American Political Science Review" 1983, nr 77, s. 887-894. 342 R Inglehait Nasz najwcześniejszy sondaż (z 1970 r.) wykorzystywał jedynie pierwsze cztery stwierdzenia w swi ściu krajach. Pełna dwunastoelementowa bateria pytań po raz pierwszy została zastosowana w 197M w badaniach obejmujących dziewięć krajów Wspólnoty Europejskiej i Stany Zjednoczone . Obydw baterie zastosowano w kolejnych sondażach, przy czym prostsza czteroelementowa skala wykorzysta wana była częściej. Pozycje A, C, E, F, I oraz J z powyższej listy zaprojektowano, by uchwycić naciskd cele materialistyczne; teoretycznie wartości te powinny mieć wysoką rangę wśród osób, które w latach swej wczesnej młodości doświadczyły fizycznej bądź ekonomicznej niepewności. Pozostałe pozycji miały uchwycić cele postmaterialistyczne, które powinny cieszyć się większą estymą wśród osób wJ chowanych we względnie bezpiecznych warunkach. Skoro tak, niektórzy respondenci powinni konsel kwentnie popierać cele materialistyczne, podczas gdy inni powinni konsekwentnie opowiadać się u celami postmaterialistycznymi. Wyniki sondażowe potwierdzają powyższe hipotezy teoretyczne. Respondenci, którzy najwyżs^ wagę przywiązują do jednego z celów materialistycznych, także pozostałe z nich cenią dość wysoko! I odwrotnie - także pozycje postmaterialistyczne są z reguły wybierane razem. Zatem naszych responi dentów możemy zaklasyfikować jako czystych materialistów (czyli tych, którzy pierwszeństwo im wyłącznie celom materialistycznym); czystych postmaterialistów (którzy pierwszeństwo dają jedyni] celom postmaterialistycznym); oraz przypadki mieszane, oparte na dowolnej kombinacji dwóch wspomnianych rodzajów pozycji. Pomimo że ze względu na przejrzystość prezentacji będziemy sem porównywać dwa typy skrajne, tak naprawdę mamy do czynienia z continuum mającym ti kategorie pośrednie (wyrażone liczbowo). Przewidywane związki z tłem społecznym uzyskują potwierdzenie empiryczne. W którejki grupie wiekowej osoby dorastające we względnie zamożnych rodzinach są bardziej skłonne pozycje postmaterialistyczne, zaś prognozowana asymetria ze względu na wiek jest ewidentna, kres 1 obrazuje tę asymetrię w połączonej próbie sześciu zachodnioeuropejskich społeczeństw, Wykres 1. Typ wartości w grupach wiekowych w r. 1970 (połączone próby z Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec Zachodnich, Włoch, Belgii i Holandii). .wastej ffjH? 60 . J 50 -f-j 1* -* Q , OJ > ,r. || vs cnj {?r S - i* 3 a 40 - Materialiści Postmaterialiści 30-20 - 65 + 55-64 45-54 3544 25-34 15-24 (pokolenie 19 Zob. R. lnglehart, The Silent Princeton 1977. Revolution: Changing Values and Political Styles among Westm ^mienie się wartości postmaterialistycznych 343 jch naszym pierwotnym badaniem. Co prawda, występują istotne różnice pomiędzy poszczególnymi bajami, jednak zasadniczy układ jest wszędzie podobny: w starszych grupach materialiści znacznie przewyższają liczebnie postmaterialistów, zaś w miarę jak przechodzimy do grup młodszych, odsetek uterialistów spada, zaś postmaterialistów rośnie. Oto w najstarszej kohorcie materialiści przewyższają postmaterialistów w stosunku ponad 12 do 1. W najmłodszej kohorcie proporcja ta zmienia się udykalnie: obydwie grupy są reprezentowane mniej więcej po równo. lypowi materialiści i postmaterialiści mają zdumiewająco różne opinie na cały szereg kwestii, od praw kobiet po postawy względem biedy, wyobrażenia o tym, co jest ważne w pracy, czy poglądy na lemat pożądanych kierunków polityki zagranicznej. W każdej grupie wiekowej mniej więcej połowa próby należy jednak do kategorii typów mieszanych. Praktycznie w każdej kwestii grupa ta zajmuje Łanowisko mniej więcej w połowie drogi pomiędzy materialistami a postmaterialistami; jej członkowie wydają się być poddani przeciwstawnym presjom, mogącym przesunąć ich zarówno w jedną, jak i dru-flstronę. Dor. 1970 postmaterialiści zrównali się liczebnie z materialistami jedynie w pokoleniu powojen- p, Co więcej, byli oni skoncentrowani w zamożniejszych warstwach tej grupy wiekowej; wśród stu- sntów uniwersytetów znacząco przewyższali liczebnie postmaterialistów. W tym świetle wizja kon- iktu pokoleń z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych staje się zrozumiała. Nawet w po- mjennym pokoleniu materialistów było z grubsza tylu co postmaterialistów, jednak w najbardziej idocznym i elokwentnym segmencie tej grupy wiekowej, tj. wśród studentów, miażdżącą przewagę Beli postmaterialiści. Studenci żyli w innym środowisku; mieli świetnie rozwiniętą sieć komunikacji linnymi studentami, ale byli zasadniczo odizolowani od swych nie studiujących rówieśników. Warto- fci dominujące w tym środowisku fundamentalnie różniły się od tych, które kształtowały społeczeń- rtrojako całość. Istnienie takiego środowiska może odegrać istotną rolę w ewolucji i rozprzestrzenieniu danego ibioru wartości. Habermas" twierdzi wręcz, że pojawienie się postmaterializmu nie wynika z odmiennych doświadczeń młodzieńczych poszczególnych pokoleń, ale z wystawienia na oddziaływanie specyficznego światopoglądu, wpajanego poprzez odmienne sieci komunikacyjne . To wyjaśnienie ma jednie raczej charakter komplementarny niż konkurencyjny względem proponowanego tu przez nas. Po-naga ono zrozumieć sposób rozprzestrzenienia się wartości w danym środowisku, ale nie tłumaczy, fcczego akurat konkretne pokolenie skłonne było w ogóle przyjąć określone wartości, podczas gdy inne pokolenia je odrzucały. Wydaje się oczywiste, że praktycznie we wszystkich krajach zachodnich fodowiska studenckie lat sześćdziesiątych wytworzyły specyficzną sieć komunikacyjną, propagując ciiarakterystyczny punkt widzenia. Zważywszy na te okoliczności, nie dziwi, że studencka elita po-strzegaia się jako część kontrkultury zaangażowanej w bezkompromisową walkę z kulturą starszego pokolenia. Z ich punktu widzenia powiedzenie: „Nie ufaj nikomu powyżej trzydziestki" wydawało się marygodne. Z naszych hipotez wynika, że z upływem czasu postmaterialiści powinni się postarzeć ihardziej równomiernie rozłożyć w populacji. Z tego też powodu teza o monolitycznym konflikcie poko-M musiała stopniowo tracić na wiarygodności. Jednak w 1970 r. panowały idealne warunki, by pod-teymywać wiarę w wojnę pokoleń, w której wszyscy młodzi i wszyscy starzy są po przeciwnych stro-nach barykady. Ewidentnie pomiędzy priorytetami młodszych i starszych grup w Europie Zachodniej (a jak wyka-pdypóźniejsze badania, w ogóle w całym uprzemysłowionym świecie) występują wielkie różnice. Róż-jfe można jednak interpretować implikacje tego odkrycia. Choć nasze hipotezy wskazują na między- Zob. J. Habermas, Einleitung, [w.]Stichwortezur „GeistigenSituation derZeit", red. J. Habermas, Frankfurt 1979. ? łta U. Jaeggi, Drinnen und drausen, ibidem, s. 443-473. 344 R. Ingleh pokoleniową zmianę związaną z efektami kohortowymi, musimy mieć na względzie, że jakiekolwij różnice pomiędzy grupami wiekowymi wynikać mogą teoretycznie z 1) efektów starzenia się, 2) efektów kohortowych, 3) efektów okresowych albo pewnej kombinacji wszystkich trzech efektów. Efekty starzenia się a efekty k o h o r t o w e. Prawdopodobnie najoczywistszą koa kurencyjną interpretacją jest ta odwołująca się do efektów starzenia się. Wjej myśl młodzi, z przyczj biologicznych lub jakichś innych, są z natury mniej materialistycznie nastawieni niż starzy. Jednahj woż w miarę jak się starzeją, ich przekonania nieuchronnie stają się tak samo materialistyczne jakłj cechujące osoby starsze od nich, tak że za pięćdziesiąt lat materialiści zdobędą w aktualnie najmlołj szej grupie równie wielką przewagę liczebną, jak obecnie mają w grupie najstarszej. Wedle tej interpretacji zależność występująca w 1970 r. jest stałą cechą ludzkiego cyklu życia i nie zmieni się z uplywei czasu. Z drugiej strony, interpretacja kohortowa implikuje, że postmaterialiści stopniowo przenikną* starszych warstw, neutralizując w ten sposób związek między wartościami a wiekiem. Efekty okresowe. Zarówno omawiane wcześniej dane niemieckie, jak i dane japońskie ula żują efekty okresowe: najwidoczniej środowisko gospodarcze okresu do r. 1973 we wszystkich grupack; wiekowych wywołało stopniowy spadek materializmu, całkiem niezależnie od jakichkolwiek procesółj starzenia się czy zmiany pokoleniowej. Sondaże te przeprowadzano w okresie błyskawicznego polep-j szania się warunków życiowych, szczególnie w Niemczech i Japonii; zresztą nawet w Stanach Zjedirt czonych (gdzie wzrost gospodarczy był znacznie wolniejszy) realny dochód ludności w przybliżeni) podwoił się w latach 1947-1973. Tymczasem począwszy od r. 1973 warunki gospodarcze uległy radykalnej zmianie. Ceny energi niemal z dnia na dzień poszły w górę czterokrotnie; świat uprzemysłowiony wszedł w najpoważ recesję od lat trzydziestych. Wzrost gospodarczy spadł do zera, a kraje zachodnie doświadczyły zwyczaj wysokiego poziomu inflacji i bezrobocia. W r. 1980 realne dochody przeciętnej ame rodziny były w istocie niższe niż w r. 1970. Oczywiście społeczeństwa zachodnie zupełnie jasno zdawały sobie sprawę ze zmieniony runków gospodarczych i odpowiednio na nie zareagowały. Najlepiej udokumentowana jest społeczeństwa amerykańskiego, którego opinie na temat gospodarki badane są sondażowo miesiąca. W połowie r. 1972 Indeks Nastrojów Konsumenckich, opracowany przez Centrum Sondażowych Uniwersytetu w Michigan, wynosił 95 punktów - tylko nieznacznie poniżej a kordowego poziomu. Na wiosnę 1975 r. Indeks spadł do 58 punktów, najniższego notowanego mu, odkąd badania zostały zapoczątkowane w latach pięćdziesiątych. Wraz z późniejszym ożyw niem gospodarczym odżyło także zaufanie konsumentów, aby załamać się ponownie w nas drugiego szoku naftowego pod koniec 1979 r. W kwietniu 1980 r. zaufanie konsumenckie najniższego w historii poziomu, przy wartości Indeksu równej 53 punkty. Jednak wraz z ożywia| gospodarczym środkowych lat osiemdziesiątych zaufanie konsumenckie ponownie wzbiło swojego wcześniejszego poziomu. Podobny schemat spadku wiary w pomyślność gospodarcza którym następowało ożywienie, odnotowano także w społeczeństwach zachodnioeuropejskich, (kif wiście (co implikuje hipoteza niedoboru), warunki panujące w połowie lat siedemdziesiątych om we wczesnych latach osiemdziesiątych powinny negatywnie oddziaływać na rozwój poglądów materialistycznych. Model efektów kohortowych, okresowych i cyklu życia.Któryztych procesów - efekty okresowe, efekty starzenia się czy wymiana pokoleniowa - miał największe zi nie? Zważywszy na drastyczność spadku gospodarczego oraz zanik protestów studenckich i innyd radykalnych manifestacji kontrkulturowych, można by zakładać, że postmaterializm został zupeta zmieciony przez nowe, cięższe warunki życia. Może jednak - jak sugeruje to hipoteza socji postmaterialistyczny porządek wartości jest wystarczająco głęboko zakorzeniony w umysłach populacji, by oprzeć się takim wahaniom środowiska socjoekonomicznego? drwienie si{ wartości postmaterialistycznych 345 mych Teoria nic nie wspomina o efektach starzenia się czy cyklu życia. . Wzięte razem, obie podstawowe hipotezy implikują, że proces zmiany wartości charakteryzować Lbędzie efektami okresowymi (odzwierciedlającymi krótkoterminowe wahania środowiska socjoeko-icznego), nałożonymi na długoterminowe efekty kohortowe (odzwierciedlające warunki panujące ie kształtowania się osobowości danej grupy wiekowej). Empiryczny test tej teorii wymaga rozróżnienia pomiędzy efektami okresowymi, kohortowymi i cy-życia. Nie jest to łatwe zadanie. Aby rozróżnić te trzy rodzaje efektów, trzeba mieć teoretyczne twy, by wykluczyć lub kontrolować przynajmniej jeden z nich. Pierwotna czteropunktowa bateria pytań dotyczących materializmu/postmaterializmu została wy-tana wiatach 19 70-1988 w powtarzalnym badaniu na reprezentatywnych próbach ludności Wiel-Brytanii, Francji, Niemiec Zachodnich, Włoch, Belgii i Holandii, sponsorowanym przez Komisję fepólnot Europejskich. Właśnie zbliża się chwila, kiedy ta potężna baza danych obejmować będzie w dostatecznie wielu punktach czasowych, aby można było prześledzić pojawianie się i zani-efektów okresowych oraz skorelować je z przyczynami leżącymi u ich podłoża. Aby zapewnić jymalną rzetelność, analiza kohortowa opierać się będzie na połączonych próbach ze wszystkich :iu krajów. Te połączone wyniki, dające średnio dwa tys. przypadków na kohortę wiekową w każ-roku, umożliwiają prześledzenie porządków wartości społeczeństw zachodnioeuropejskich w osiem-fcstoletnim okresie, który rozpoczął się bardzo dobrą koniunkturą, później przechodził przez dwie Kcesje i galopującą inflację, zaś zakończył się powrotem do prosperity, osłabionej nadzwyczaj wysoką łtopą bezrobocia. I Zanim przejdziemy do analizy kohortowej, odpowiedzmy sobie na pytanie, jakiego rodzaju wzory ?piryczne świadczyłyby o występowaniu każdego z trzech rodzajów efektów. Wykresy 2,3 i 4 obrazu-itrzy takie możliwe wzory. Wykres 2 przedstawia wzór różnic w wartościach, z jakim mielibyśmy do mnienia, gdyby wczesna socjalizacja była jedynym czynnikiem warunkującym wartości osób do-fos/ych, a zatem w danych obecne byłyby efekty kohortowe - i tylko one. Wykres 2. Wyizolowane efekty kohortowe. 1956-1965 1946-1955 1936-1945 1926-1935 1916-1925 1906-1915 1896-1905 i > i i i i i i i i ' i.....ii 1970 1973 1976 1978 1980 1982 1984 1986 346 R. Ingle Wykres 3. Efekty kohortowe plus efekty okresowe. 1946-1955 1956-1965 S,"itrji...................... S. 1936-1945 1926-1935 _ — -^ / ,\\'S "*HKi*łBŚtA> v 1916-1925 1906-1915 ^ ^-------------" \ N 1896-1905 [ I I I t I I 1970 TO i 1973 1976 1978 1980 1982 1984 1986 Wykres 4. Wyizolowane efekty cyklu życia. 1946-1955 ........... 1956-1965 _ 1936=1945 ITlTTrrrrr-rrr-^ ~—?-------—_____ 1926-1935 ? • ? . ?—?—-_ 1916-1925 ~~------__ 1906-1915 """-—- — ___ ?—---------------------- ~ — -- _ .....1896-1905 " "---------______ i i i i i "i".*i........i i 1970 1973 1976 1978 1980 1982 1984 1986 W tym idealnie typowym modelu młodsze kohorty wiekowe są mniej materialistycznie na od wszystkich starszych kohort we wszystkich punktach czasowych. Ponieważ nie występują i efekty okresowe, wartości każdej z kohort utrzymują się cały czas na jednym i tym samym j niezależnie od jakichkolwiek zmian środowiska socjoekonomicznego. Tymczasem wartości naf mie społeczeństwa jako całości zmieniają się w czasie wskutek wymiany pokoleń. W zilustn siedemnastoletnim okresie, większa część kohorty urodzonej w latach 1896-1905 wymarła ii zastąpiona w dorosłej populacji przez kohortę urodzoną w latach 1956-1965, która była jesz« TOioda by dołączyć ją do próby badawczej w r. WIO, ale która vj r. 1987 stanowią już istotny s dorosłej populacji. Mt, że ta najmłodsza i znacznie bardziej postmaterialistyczna kohorta i najstarszą, najbardziej materialistyczną, doprowadziłby na poziomie populacji do zwrotu i* runku postmaterializmu. - fv • ? •-U* *iv ?'< ' ""•> hjawienie się wartości posłmałerialistycznych 347 ft>nieważ jednak nasza teoria opiera się zarówno na hipotezie socjalizacji, jak i na hipotezie niedoboru, obok efektów kohortowych należałoby oczekiwać także efektów okresowych. Wykres 3 irzedstawia wzór efektów okresowych nakładających się na stabilne różnice kohortowe. Jakkolwiek można zaobserwować znaczące wahania w odpowiedzi na oddziaływanie czynników krótkotermino-nycii, efekty kohortowe są równie silne jak te przedstawione na wykresie 2. W rezultacie w obydwu przypadkach proces wymiany pokoleń będzie prowadził do stopniowego zwrotu w kierunku wartości | postmaterialistycznych. pfykres 4 przedstawia model, w którym występują różnice pomiędzy grupami wiekowymi, lecz wy-jikąją one całkowicie z efektów cyklu życia. W miarę jak dana kohorta wiekowa starzeje się, upodabnia if ona do kohorty bezpośrednio starszej, tak że po upływie 10 lat wszystkie kohorty przesuwają się na fcje obecnie zajmowane przez kohorty o 10 lat starsze. Mimo że każda kohorta rzeczywiście i się z upływem czasu, wartości społeczeństwa jako całości trwają niezmienione, ponieważ za-nie pokoleń w pełni skompensowane zostaje efektem cyklu życia. Empirycznie rzecz biorąc, I cyklu życia można odróżnić od efektów kohortowych po tym, że (pomijając krótkoterminowe nia) przy efektach cyklu życia każda kohorta cechuje się ciągłym trendem spadkowym, podczas (Cprzy efektach kohortowych każdą kohortę reprezentuje linia pozioma. Teoretyczny model materia-ostmaterializmu nie przewiduje, ale też nie wyklucza możliwości pojawienia się efektów cyklu {przewiduje natomiast wystąpienie znacznych i trwałych efektów kohortowych. utrzymywał, że wartości muszą być albo stabilne, albo niestabilne; zatem możemy mieć czynienia albo ze stabilnymi różnicami międzypokoleniowymi, albo z krótkookresowymi wahaniami, ?fenie z obydwoma zjawiskami naraz. Fogt , Van Deth oraz Boeltken i Jagodzinski przedstawili ten am argument w nieco odmiennych wersjach; a ponieważ wszyscy oni odkryli krótkoterminowe waha-Ianomalie w wyznawanych przez dane grupy wartościach, doszli do wniosku, że hipoteza między-iowej zmiany wartości została tym samym sfalsyfikowana. pierwszy rzut oka stwierdzenie, że wartości muszą być albo stabilne, albo niestabilne, brzmi ie. Kiedy jednak myśl tę wyrazi się nie ogólnikowo, lecz w terminach analizy kohortowej, ozna-itoniemożliwość równoczesnego występowania efektów kohortowych i okresowych. Szybki rzut oka wykres 3 przekona czytelnika, że stwierdzenie takie jest zupełnie bezzasadne. Efekty okresowe są icie do pogodzenia ze stabilnymi różnicami między kohortami wiekowymi - w gruncie rzeczy lizie kohortowej rzadko zdarza się trafić na różnice międzypokoleniowe bez jakichkolwiek towa-fszących efektów okresowych. Międzypokoleniowe różnice z wykresu 3 są dokładnie tak samo stabil-kjak te z wykresu 2, gdzie nie ma żadnych efektów okresowych. Z obydwu modeli płyną dokładnie jttie same wnioski nt. skutków wymiany pokoleniowej. Mimo to założenie, że krótkoterminowe efekty Kresowe są nie do pogodzenia z międzypokoleniową zmianą wartości, leży u podstaw zarówno wyżej kowanych, jak i innych niedawnych krytyk teorii materializmu/postmaterializmu. I Wspomniane założenie jest oczywiście nieprawdziwe. Teoria materializmu/postmaterializmu opie-lsię na dwóch kluczowych hipotezach. Hipoteza niedoboru implikuje pojawienie się efektów okreso-ijch. Ich występowanie nie tylko nie jest wykluczone, ale jest wręcz prognozowane, a przy tym określa M. E Lehner, Die 'Stille Reoolution': Zur Theorie undRealitdt des Wertwandels in hoch industrialisierten heUschaften, [w:] H. Klages, Wertwandel undgesellschaftlicher Wandel, red. Peter Kmieciak, Frankfurt 1979, iH7-327. Zob. H, Fogt, Politische Generationen, Opladen 1982. [Zob. J.W. Van Deth, The Persistence ofMaterialist andPostmaterialist Value Orientations, „European Jour-Bpblitical Research" 1983, nr 11, s. 63-79. Zob. E Boeltken. W. Jagodzinski, Postmaterialism in the European Community, 1970-1980: Insecure Value mntations in an Environment oflnsecurity, „Comparative Political Studies" 1985, nr 17, s. 453-484. 348 R. Ingleha się ich kierunek: okresy dobrobytu prowadzić będą do nasilenia się postmaterializmu, zaś okresy i. doboru do wzmacniania materializmu. Hipoteza socjalizacji implikuje natomiast, że wystąpią tak długoterminowe efekty kohortowe, bowiem wartości każdego pokolenia zazwyczaj odzwierciedlają warunki panujące w latach jego młodości. Ktoś mógłby postulować skrajną postać hipotezy socjalizacji, w której efekty kohortowe uznawałoby się za tak silne, że doprowadziłyby one do totalnego wyeliminowania jakichkolwiek efektów okresowych. Taka interpretacja wymagałaby jednak od nas przyjęcia, że osiągnąwszy dojrzałość, czlowie w swym dorosłym życiu niczego się już nie uczy i nie wykazuje absolutnie żadnej reakcji na oddział)-1 wanie swego środowiska. Założenie takie wydaje się wysoce nierozsądne. I z pewnością nie jest ono I częścią teorii materializmu/postmaterializmu. Wręcz przeciwnie, implikacje hipotezy niedoboru dotp I czące efektów okresowych były rozważane wprost, a przy tym dość obszernie . Wzięte tedy razem, dwie hipotezy leżące u podstaw rozważań o materializmie/postmaterializmie implikują, że proces zmiany wartości obejmuje zarówno długoterminowe efekty kohortowe (odzwier ciedlające warunki panujące w okresie dorastania danej grupy wiekowej), jak i nakładające się na nie efekty okresowe (odzwierciedlające krótkoterminowe wahania środowiska socjoekonomicznego). & tem empiryczny test tej teorii wymaga rozróżnienia pomiędzy efektami okresowymi, kohortowymi klu życia. Jest to trudne zadanie. teim Yfnsśom mdlks ."SiijHteiewt o& ,9«T " aiftc ?'j?bai«w &i 4*wrto;in>! ;\iihitb ihuaini ia) w srtoi ,owo5łimo$o 'Aa ^i? łSłiTt" sJ !fvm innh sAo Hsm błdisc .rf;>^8t*r^Fri3^/txhort"orf"#tt^9tł)jein«woqw«'f^ <>p^iig^siiłiiwut 5<-ę.z 9W. isfprfą ifofeots iwfewd» S ,do'ifWcM«f*!#> 'łwunłm^MAouJ ^i5&J9śofR.\"0?ftmiM .^»wofewto>toq W?tm/wwóy' j,9Śvw wi wusi wi;Tfboc| i' /ś^i .UdifJyijsrfinaifns ^woifinloKKfłsbcffn ' fiiu-^iiiOj|OQ o -9/qo ymsitełfoj^ijuioą^msitehyJfiffl s^upT ,wiiiwł.iq?>ifl as^wijs >o ^-łtaint- _________ R. Inglehart, The Silent Revolution..., op. cit, s. 102-106; idem, Post-Materialism in an Environmat{ Insecurity, „American Political Science Review" 1981, nr 5, s. 887-890. z w kt b) ko przi SZCi nycl renc liter; dów, rzyć •Tyti kladf ' Prac; Reseai sje i kr Hillsda Zdani Jaguar IDEE I PRZEKONANIA leun A. van PRZEKONANIA SPOŁECZNE* ? . teekonania osobiste a przekonania społeczne ftzekonaiiśmy się, że ideologie to przede wszystkim przekonania, które mogą być w różny sposób lorganizowane. Określanie ideologii jako „systemówprzekonari"jest standardem wkilku dyscyplinach, f tym zwłaszcza w badaniu poznania politycznego . 1 Ogólny termin „system przekonań" jest zbyt obszerny do opisu określonego zbioru przekonań, które chciałbym określić jako ideologiczne. Widzieliśmy bowiem, że wszystko, co ludzie myślą, może zaliczone do przekonań. Konieczne jest więc wprowadzenie dalszego rozróżnienia. A zatem, prze-ujęte w następujące zdania nie są typowymi przekonaniami ideologicznymi: Woda zamarza w temperaturze 0 stopni Celsjusza. Amsterdam jest stolicą Holandii. W ostatnim miesiącu wykładałem w Valparaiso. Lubię lody. Krzysztof jest moim sąsiadem. Była sobie młoda dziewczyna z Nikaragui / Która uśmiechała się, jadąc na jaguarze. Wżyciu codziennym znamy lub wierzymy w wiele rzeczy, które nie należą do szerokiej kategorii jftekonań ideologicznych, gdyż te ostatnie zawierają takie przekonania, które mają pewien związek ze pzególnymi „pozycjami" ideologicznymi lub z interesem grupy. Wśród tych przekonań nie-ideologicz-§ch znajduje się wiedza o bezsprzecznych faktach (zdania 1 i 2), minione doświadczenia (3), prefe-Bcje osobiste (4), przyziemne fakty związane z życiem codziennym (5) oraz „fakty" fikcyjne czy Irackie (6). Powinniśmy jednak dodać, jak zazwyczaj w przypadku takich wyizolowanych przykla-m, zastrzeżenie typu „przy normalnej/standardowej interpretacji". Nie byłoby bowiem trudno stwo-tyć kontekst lub tekst, w których nawet takie przekonania okazałyby się ideologiczne. Tak jest zwłasz- _____ •lytuf oryg. SocialBeliefs, fragm. TA van Dijk, Ideology: A Multidisciplinary Approach, London 1998, prze- WP.Sekuia. Praca P.E. Coversa The Naturę of Belief Systems in Mass Publics („International Yearbook of Political Behavior teearch" 1964, nr 5, s. 206-262) jest klasycznym studium systemów przekonań politycznych. Aktualne dysku- (likrytyka zostały przedstawione m.in. przez S. Iyengara i W. J. McGuira {Explorations in Political Psycholo- |„Duke Studies in Political Psychology", Durham, NC 1993) oraz R.R Laua i D.O. Searsa {Political Cognition, isdale,NJ1986). Hanie 6 zawiera dwie pierwsze linyki limeryku, który otwiera książkę Salmana Rushdiego zatytułowaną The tftar Smile: A Nicaraguan Journey, London 1987. 350 T.A. vanl cza w przypadku zdroworozsądkowej kategorii „bezsprzecznych faktów", która opiera się na okrejj nej dziedzinie wiedzy oraz kryteriach prawdy. Takie przekonania mogą być przez innych kwestionol ne (i usankcjonowane jako „ideologiczne"), co odkrył Galileusz w sporze z Kościołem katolickim kJ wieków temu. Pamięć epizodyczna i pamięć społeczna Kolejnym krokiem naszej analizy poświęconej ideologii będzie rozróżnienie typów przekonań. Ich istnienie może być na gruncie psychologii kojarzone z różnymi rejonami, częściami czy funkcjami pani ci, takimi jak pamięć epizodyczna i pamięć semantyczna. Pamięć epizodyczna jest tą częścią pami« w której przechowywane są przekonania dotyczące konkretnych epizodów (faktów, wydarzeń, sytuaj itd.), których byliśmy świadkami, w których uczestniczyliśmy lub o których mamy informację przeJ zaną nam przez innych w drodze dyskursu. A zatem pamięć epizodyczna przechowuje nasze osobiste, doświadczenia i, z tego powodu, może być określana jako „pamięć osobista". Zdania 3, 4 i 5 są przyi(j darni osobistych przekonań przechowywanych w pamięci epizodycznej. Zauważmy, że takie pojęcia jak pamięć „epizodyczna" czy „osobista" są po prostu konstn teoretycznymi służącymi do wyjaśnienia różnych rodzajów procesów i reprezentacji umyslo1 ich funkcji. [...] owe obszary pamięci nie muszą odpowiadać różnym rejonom mózgu (chociaż jak w przypadku utraty doświadczeń osobistych przechowywanych w pamięci selektywnej w uszkodzenia mózgu). Dzieje się tak w przypadku stosowanych w tym rozdziale i w tej książce poznawczych: nie próbują odzwierciedlać neurologicznych czy biologicznych właściwości mózgu, tak było, musielibyśmy zastosować zupełnie inny poziom i typ teoretyzowania [...]. Istnieją także przekonania, które podzielamy z innymi, np. z członkami grupy, organizacji czy kultury. Mogą być one określone jako przekonania społeczne (lub s p o ł e c z n o-kufl rowe). Takie społecznie i kulturowo podzielane przekonania tworzą naszą rozległą „wiedzę ośi de". Przechowywane są one zazwyczaj w tym, co psychologia poznawcza określa jako „pamięć sema tyczna". Będziemy jednak mówić o pamięci społecznej, gdyż nie cała ta wiedza związana jest z nym znaczeniem słów i dlatego nie musi być określana jako „semantyczna" w jakimkol standardowych znaczeń tego pojęcia. Zdania 1 i 2 są typowymi przykładami takich przekonań { lanych społecznie. Klasyczną teorię pamięci epizodycznej i rozróżnienie pomiędzy nią a pamięcią semantyczną prze E. TuMng w.Elements of Episodic Memory, Oxford 1983. Przekonamy się później, iż podczas gdy część pamięci społecznej, a mianowicie wiedza, jest studiowanaj psychologów poznawczych, inne społecznie podzielane przekonania (np. postawy) pozostają domeną p gii społecznej. Pamięć społeczna jest obecnie badana głównie na gruncie poznawczej psychologii sj> (por. P.G. Devine et al., Social Cognition: Impact on Social Psychology, London 1994; S.T. Fiske, S.E.I Social Cognition, New York 1991; J.P. Forgas, Social Cognition: Perspectwes on Everyday Undei London 1981; L.B. Resnick et al., Perspectwes on Socially Shared Cognition, American Psychologicalj) tion, 1991). Mimo że większość badań nad poznaniem społecznym prowadzonych w USA zorientowanaj| psychologię poznawczą (nastawienie indywidualistyczne krytykowane przez większość psychologów s nych zorientowanych społecznie), miłość ta nie jest odwzajemniona przez psychologów poznawczych,! ignorują wielość form „gorącego (społecznego) poznania". Sytuacja ta według wielu wyjaśnia, dlaczego* czesna psychologia (i nauki poznawcze) jest w znacznym stopniu niedorozwinięta społecznie i kulturowij Y\ \nsCttWĄ\ CTW&MYĄ 1 wWs# somecYiej s^otecmo-MtoWNe \>adame poznania tyV> w stanie« FuttionalApproackes to Language and Thought, London 1987; IV. Wertsch^o^ fe ftrt * Cambridge, MA 1985;J.V Westsch*/*J., Jfarf«**«rfS**e-*k podzielają ideologię, należą ponadto członkowie grup działania, partii politycznych czy klas ;no-ekonomicznych. Z punktu widzenia naszej analizy poznawczej warto zatem pamiętać, że Błogie są podzielane (a także nabywane i wykorzystywane) przez grupy i zbiorowości społeczne. Mimo że ideologie są własnością grup społecznych, poszczególni członkowie mogą oczywiście „po-iM" czy „uczestniczyć" w ideologii, ale właśnie jako członkowie grupy. Mogą zatem w swych dziennych praktykach popierać, akceptować i stosować osobiście ideologie grupy. Z tego względu wlogie są jak języki naturalne. Takie języki jak angielski, chiński czy swahili także stanowią systemy |Wzy), które zasadniczo mają charakter społeczny i są podzielane przez członków grupy - ludzi Bjwjąeych dany język. Nie oznacza to jednak, że członkowie takiej wspólnoty językowej nie znają BŻywają języka osobiście. Uważam, że podobnie ideologie powinny być zdefiniowane jako ideolo-które mogą być jednostkowo (i, jak wkrótce się przekonamy, odmiennie) stosowane przez grupy. Takie rozumienie faktu, iż ideologie są podzielane podkreśla grupowy, społeczny ir, ale jednocześnie wyjaśnia rolę ideologii w (zmiennych) praktykach życia codziennego mych przez członków grupy. Związek ten jest istotny zarówno pod względem teoretycznym, łanpirycznym, gdyż tylko w tych praktykach społecznych możemy obserwować ideologie „w dziali" podobnie jak w przypadku przejawów systemów języka i gramatyk. prinno zostać także podkreślone, że mówienie o ideologiach i innych przekonaniach, które są śmie podzielane, pociąga za sobą pewną formę uogólnienia i abstrakcji. Nie oznacza to, że wszy-czlonkowie grup społecznych, jako jednostki, posiadają identyczne kopie takich przekonań i ideo-Bardziej zasadne jest uznanie, że każdy członek może mieć swoją własną wersję podzielanego lia czy ideologii, która jest funkcją socjalizacji lub osobistego rozwoju ideologicznego. Pod-jjdyjedni ludzie mogą posiadać jedynie podstawową/elementarną (i być może niespójną) osobistą ideologii, ideologie innych („ideologów") są znacznie bardziej szczegółowe i spójne. To pojęcie Ali K. Mannheim (Ideologia i utopia, tłum J. Miziński, Lublin 1992) - w ramach rozwijanej przez siebie socjolodzy - podkreślał, że ideologie mają charakter społeczny i nie mogą być wyjaśnione w kategoriach przeko-bistych. Porównuje on ideologie do języka i przekonuje, iż chociaż język może być używany przez jed-„mowa", to ludzie używają go jako systemu, który jest kształtowany pod wpływem procesów społecz-orycznych. Jednocześnie Mannheim przestrzega przed używaniem pojęcia myśl społeczna w ten sposób, pistniało coś takiego jak „umysł grupowy" (group mind). Ideologia, według niego, jest „stylem myślenia" w) grupy {ibidem, s. 2). Mannheim wprowadza także rozróżnienie pomiędzy partykularnym (osobistym) i ideologii, którego przykładem są zniekształcone poglądy na temat rzeczywistości kształtowane pod i sytuacji życiowej ludzi, a radykalnym, totalnym pojęciem ideologii, do którego należą ideologie epoki ty. Te ostatnie stanowią różnicujące się systemy myśli, które wpływają na powstawanie całkowicie od-di form doświadczeń i interpretacji (ibidem, s. 49-50). brough (Attitudes, Social Representations andldeology, [w:] The Social Psychological Study ofWide-)lBeliefs, red. C. Fraser, G. Gaskell, New York 1990, s. 99-117) jest jednym z autorów, którzy pisząc o ideolo-eślają, że stanowi ona charakterystykę grupy. 352 T.A. van| osobistych wersji ideologii wyjaśnia także często obserwowane w badaniach empirycznych zjawiał jednostkowych różnic (a nawet przeciwieństw) w wyrażaniu ideologii. Nie sugeruje ono oczywiście,! przekonania społeczne i ideologie nie są podzielane, tak samo jak jednostkowo zróżnicowana znaj mość i użycie języka nie znaczy, że nie istnieje gramatyka. Chodzi jedynie o to, że gdy mówimy o g] pach i ich wiedzy czy ideologiach, abstrahujemy od takich jednostkowych zróżnicowań. Rozróżnienie pomiędzy przekonaniami osobistymi i społecznymi jest poręczne z wielu powód* poznawczych i społecznych. Chyba najbardziej przekonujący jest fakt, że członkowie grupy ma przyjąć założenie, że przekonania społeczne są znane pozostałym członkom grupy. W dyskuia oznacza to, że przekonania społeczne mogą być przez mówiącego założone i nie muszą być jaa wyrażane jako nowa informacja. Z tego względu dyskurs jest jak przysłowiowy czubek góry lodowd większość założonych w nim znaczeń pozostaje „ukryta". Wiele faktów z życia codziennego w zatem zwykle założonych w mowie i tekście, jak np., że Bośnia jest krajem byłej Jugosławii, to, czyn jest ludobójstwo czy wojna domowa itp. Kultury są zazwyczaj (także) określane właśnie przez tal treści podzielanych przekonań. W dalszej części zobaczymy, że podobnie jest w przypadku podziel nych i zrozumiałych same przez się przekonań (często zdroworozsądkowych), które określająidi logię grupy. Podzielane spolecznie-kulturowo przekonania posiadają jeszcze kolejne cechy. 1 tak np., jaksn> rowaliśmy powyżej, większość tych przekonań ma ogólny lub abstrakcyjny charakter. 0a» cza to, że dotyczą nie konkretnych faktów, ale ich ogólnych właściwości. Jeśli wiemy, czym jest wp domowa, mamy ogólną wiedzę na temat wojen domowych i ich właściwości i możemy ją zastosowa^ czas obserwacji lub mówienia o wszystkich możliwych wojnach domowych. Abstrahujemy zatem nic pomiędzy konkretnymi przypadkami wojen domowych. Ujmując rzecz logicznie, można że podczas gdy wiedza epizodyczna składa się z przekonań, które mogą być określone przez zawierające stałe, które odnoszą się do szczegółów, wiedza społeczna składa się z przekonań, być przedstawione za pomocą twierdzeń zawierających zmienne. Nie jest to zaskakujące, gdyż że przekonania są podzielane społecznie, zakłada, że są stosowane w różnych sytuacjach. Przekonania szczegółowe a przekonania ogólne W tym miejscu powszechne rozróżnienie pomiędzy przekonaniami osobistymi/epizodycznymi & konaniami społecznymi/ogólnymi napotyka pierwszą przeszkodę. Na przykład wojna domowa w Boi (the dvii war in Bośnia) jest konkretnym wydarzeniem (lub zbiorem wydarzeń), o którym wiedzai jest jedynie osobista, ale szeroko podzielana, a zatem ma charakter społeczny. Wiedza ta niejesłjł nak abstrakcyjna czy ogólna. Określona jest przez konkretne położenie, czas, uczestników i dzialai Użycie angielskiego przedimka określonego „the" przed wyrażeniem „wojna domowa w Bośni", uczyniłem to powyżej, oznacza przyjęcie założenia, że taka wojna rzeczywiście ma lub miała oraz że wiemy, iż nasz odbiorca o tym wie. Pozostaje pytanie, czy ten typ wiedzy ma charakter dyczny (osobisty, konkretny), czy raczej społeczny, a może taki i taki. Czy potrzebne jest nam rozróżnienie w ramach „systemu przekonań" w pamięci? Takie dalsze rozróżnienie może być rzeczywiście użyteczne. Zarówno w przypadku osobistych, jak i społecznych możemy rozróżnić bowiem przekonania szczegółowe (epi ne, kontekstowe) i ogólne (abstrakcyjne, pozbawione kontekstu). Zgodnie z tym podziałem, przekonania dotyczące wojny domowej w Bośni będą przykładem gólowych przekonań społecznych, które mogą być podzielane i zakładane tak, jak każda ' Wkiad do dyskusji nad istnieniem ideologii jako „systemów przekonań" wnoszą m.in. Lau i Sears ( Cognition,op.cit.). hekonania społeczne 353 leczna o bardziej ogólnym czy abstrakcyjnym charakterze, jak np. wiedza o wojnach domowych w ogó-tliupi terminem, który może zostać użyty na określenie takiej podzielanej wiedzy społecznej o kon-betnych ludziach lub wydarzeniach, jest „wiedza historyczna". Ważne jest, aby pamiętać, iż nie wszyst-ie przekonania społeczne mają charakter ogólny, abstrakcyjny czy pozbawiony kontekstu. Można po-iedzieć, że tak jak wiedza osobista w pamięci epizodycznej odnosi się do osobistych doświadczeń wiedza historyczna dotyczy określonych doświadczeń „zbiorowych" grupy, społeczeństwa czy iry, Prototypem takiego zbiorowego doświadczenia grupy jest Holocaust i jego reprezentacja po- ia w pamięci społecznej. Z drugiej strony, w ramach moich systemów wiedzy osobistej mogę posiadać wiedzę o konkretnych leżenia osobistych, takich jak to, że moja przyjaciółka Ruth wyjechała wczoraj za granicę. Mogę mieć bardziej ogólną czy abstrakcyjną wiedzę o charakterze osobistym, taką jak ta, iż Ruth jest przyjaciółką, że mój sąsiad jest także profesorem, że zawsze robię zakupy w sobotę rano itp. ;za to, że posiadam osobistą wiedzę, która nie odnosi się do konkretnych, poszczególnych wyda-ale przedstawia bardziej ogólny stan rzeczy (np. przyjaźń), zwykłe wydarzenia lub cechy osobi-fojęcie Jaźni" (self) może zostać zdefiniowane w kategoriach tej abstrakcyjnej, osobistej wiedzy. wszystkich tych przypadkach wiedza ta nie odnosi się do wyjątkowych wydarzeń, działań czy sytu-lecz do takich, które zachodzą w moim życiu osobistym wielokrotnie. Mie ogólne przekonania osobiste, podobnie jak bardziej ogólne społecznie podzielane przekona-mogą kontrolować moje konkretne praktyki społeczne. Nadal pozostają jednak wiedzą osobistą, flpme mogę zakładać, że większość osób w mojej grupie czy kulturze podziela je ze mną. W ścisłym Bisie, nawet gdy członkowie rodziny, przyjaciele czy znajomi (a gdy jestem znany, również wiele in-feh osób) mogą znać niektóre z moich przekonań, moje własne osobiste przekonania pozostają jed-fctkowe: określają mnie jako osobę wyjątkową i stanowią elementy autobiografii. logie jako ogólne przekonania społeczne maniu powyższych rozróżnień można przyjąć, że ideologie są tworzone przez społecznie Izielane przekonania ogólne. Nie prezentują zatem przekonań dotyczących konkretnych, histo-:h wydarzeń. Nasza konkretna, historyczna wiedza oraz opinie na temat wojny domowej w Bo-tgą być kształtowane pod wpływem ideologii (np. nacjonalizmu, pacyfizmu itp.), ale same nie części bardziej ogólnej i abstrakcyjnej ideologii. Podobnie, choć moje przekonania osobiste pozostawać pod wpływem ideologii, nie są społecznie podzielane przez grupę i dlatego nie są ideologii. Inicję tę możemy porównać do definicji języka: to, jak używam swego osobistego języka, jest ;ie kontrolowane przez społecznie podzielaną gramatykę oraz zasady dyskursu, ale nie jest ńwą częścią tej abstrakcyjnej wiedzy językowej. Możemy zapewne zdefiniować empirycznie tyk jako zbiór faktycznych manifestacji użycia języka, ale nie można tego uczynić w przypadku pzielanych społecznie abstrakcyjnych systemów zasad gramatycznych. Pod tym względem poliniujemy ideologie nie do języka rozumianego jako nieskończony zbiór jego „zastosowań", lecz do Łnatyk. ?ekceważymy na chwilę istnienie owych przekonań osobistych oraz jednostkowych „zastosowań" Iwlogii, później jednak będziemy musieli zaprezentować, wjaM sposób mogą wywierać na nie wpływ fcekonania społeczne. Ów związek pomiędzy aspektem społecznym i osobistym jest istotny, gdyż więk-9ść praktyk społecznych - a zatem większość dyskursu -jest z definicji realizowanych w określo-?kontekście przez jedną bądź kilka pojedynczych osób. Oznacza to, iż zawsze, gdy pragniemy wy-tfnić, iż praktyki czy dyskursy społeczne mają charakter ideologiczny lub że pełnią funkcję reproduk-lideologii, powinniśmy określić związek teoretyczny pomiędzy tym, co społeczne, a tym, co osobiste, 354 T.A. van I pomiędzy tym, co ogólne, a tym, co szczegółowe, pomiędzy grupą i jej członkami oraz pomiędzy syn mem abstrakcyjnym i konkretnymi przykładami jego wykorzystania. Wiedza i opinie Dokonanie rozróżnienia pomiędzy przekonaniami osobistymi i społecznymi oraz odpowiadającymi ? obszarami i funkcjami pamięci pozwala na rozpatrzenie kolejnej kwestii, jaką są rodzaje przekonaj które określają społeczny umysł (social mini). Przekonaliśmy się, że często zakłada się, iż ideologie służą grupom i ich członkom do określani tego, co jest dobre, a co złe, co jest błędne, a co właściwe. Oznacza to, że ideologie prezentują przJ konania i opinie oceniające. Mówiąc dokładniej, skoro ideologie są z definicji społeczd i podzielane, to prezentują społeczne opinie grupy. Ponadto, ponieważ przekonania spoleaj ne są zazwyczaj ogólne i abstrakcyjne, takie są też opinie społeczne. Przykładem są ogólne opinii feministek i feministów na temat nierówności pici. W rzeczywistości opinie społeczne, które składaj się na ideologie, są - o czym przekonamy się za chwilę - tak ogólne i abstrakcyjne, że tworzą skupisM określonych obszarowo opinii społecznych grupy. Innymi słowy, tworzą postawy. Tak więc moiid zakładać, że ogólne opinie o nierówności płci zawarte w ideologii feministycznej stanowią fundamed dla dużej liczby bardziej określonych postaw wobec, dajmy na to, dyskryminacji i napastowania seksw alnego w pracy, nierównej władzy politycznej itp. Wziąwszy pod uwagę dokonane powyżej rozróżnienie pomiędzy przekonaniami społecznymi i stymi, możemy następnie założyć, że odnosi się ono także do opinii: obok opinii społecznych, dzielamy z innymi członkami grupy, posiadamy także osobiste opinie, które przechowywane są w epizodycznej. Przekonamy się później, iż te opinie osobiste mogą być kształtowane pod wypływem opin społecznych tych grup, z którymi identyfikują się jednostki. Opinie osobiste mogą oczywiście być z; no ogólne („Uwielbiam lody", „Lubię mojego sąsiada"), jak i określone, czyli stanowić oceny określ doświadczeń osobistych („Byłem zadowolony, ucząc w zeszłym miesiącu w Valparaiso"). Istnieją inne poznawcze i dyskursywne sposoby określania opinii. Charakterystyczną (choć ni jedyną) własnością opinii jest to, że zmieniają się kontekstowo lub w ramach grupy czy wspólno^ Mówienie o opiniach oznacza zatem przyjęcie założenia, że istnieją możliwe opinie alteij tywne. Bezzasadne jest stosowanie kryterium prawdy do opinii społecznych: „nie chcemy imigrantów" jest opinią ksenofobiczną, która nie jest ani prawdziwa, ani fałszywa, jest natomiast pra konaniem, z którym możemy się zgodzić lub nie i na podstawie którego możemy oceniać jego pfc siadacza. Opinie są zazwyczaj przyjmowane i wyrażane przez osoby i grupy z określonej pozycji cĄ perspektywy oraz w określonej sytuacji. Z tego względu mogą być nazwane punktami wi n i a. Opinie są przekonaniami, które mówią nam coś nie o świecie, ale o ludziach, którzy je maM o stosunku, jaki do tego świata mają. Próba zdefiniowana pojęcia opinii wymaga wprowadzenia kolejnego istotnego rodzaju przeto społecznie podzielanego, a mianowicie wiedzy. Podczas gdy opinie określają to, co lubimy lutj lubimy, to, co jest dla nas dobre lub złe, lub to, co powinno lub nie może zostać zrobione, wiedza odn« się do tego, jak (sądzimy, że) jest naprawdę, co jest prawdą, a co fałszem. Podczas gdy opinie, przekonaniami oceniającymi, zakładają istnienie poglądu opartego na społecznie podzielanych ściach i normach, nasza wiedza społeczno-kulturowa składa się ze społecznie podzielanych pn konań opartych na faktach (factual beliefs), opartych na społecznie uznanychk^fc riach prawdy. Kryteria prawdy lub reguły zbierania dowodów mogą być oparte na zdroworozsądkoij (niezawodne postrzeganie, rzetelna komunikacja czy uzasadnione wnioskowanie), naukowej, relijjf nej lub innej podstawie oceniania, w zależności od tego, w jakim obszarze społecznym, grupie ą kulturze ma zostać społecznie ustalona prawda czy fakty. TA van Umowia społeczne 355 i Przekonania oparte na faktach mogą być prawdziwe lub fałszywe. Twierdzenie^ „Haga jest stolicą mdii" jest przekonaniem opartym na faktach, ale tak się składa, że fałszywym . Nie sugeruje ono ^ajego prawdziwość może zostać ustalona na podstawie „obiektywnych", powszechnie akcepto- , stosujemy zazwyczaj czasownikowe- „wierzyć", „sądzić", „ważać"'. „Larcy .ża/sądzi, że Haga jest stolicą Holandii". Z drugiej strony, wiedza jest przekonaniem opar-im faktach, które jest prawdziwe. Wiedza społeczno-kulturowa, którą się tutaj zajmujemy, składa katem z podzielanych społecznie lub kulturowo przekonań opartych na faktach, które są prawdzi-Kgodnie z (społecznie i kulturowo podzielanymi) kryteriami prawdy. Wpodobny sposób powiemy, że f coś „wie", jeśli sądzimy, że to, w co wierzy (opierając się na faktach) jest prawdą. Innymi słowy, równo na interpersonalnym, jak i społecznym poziomie analizy wiedza pozostaje silnie związana podzielaniem przekonań opartych na faktach i kryteriów ustalania prawdziwości tych przeko-bd. Jest to dopiero pierwsze przybliżenie problemu, musimy bowiem powrócić do definicji wiedzy ,jej związków z innymi przekonaniami (w tym z ideologiami). Rozróżnienie pomiędzy wiedzą a opinią jest bardzo dawne i pochodzi od opozycji pomiędzy, odpo-io, episteme i doxa, ustanowionej w klasycznej Grecji. Uznajemy użyteczność teoretyczną roz-fenia pomiędzy, z jednej strony, podzielanymi społecznie przekonaniami oceniającymi i opiniami wami) oraz, z drugiej strony, społecznie podzielanymi przekonaniami opartymi na faktach i wie-Podczas gdy opinie społeczne oparte są na wartościach, a zatem na porządku moralnym społe-Wistwa, przekonania oparte na faktach czerpią z tego, co moglibyśmy określić „porządkiem episte-czyli z leżącego u podstaw układu prezentującego podstawowe kryteria prawdy dla przeko-świecie. iżnienie to jest głęboko osadzone w naszym zdroworozsądkowym myśleniu i opiniach o świe-mkowie grup zwykle odróżniają przekonania lub wypowiedzi dotyczące przedmiotów lub wyda-iodtych, które zawierają ich osobiste lub społeczne relacje czy stanowiska („postawy") odnoszące własności tych przedmiotów czy wydarzeń, jak np. przekonanie, że coś jest pożądane lub nie. dokonują np. rozróżnienia pomiędzy tym, co wiedzą o aborcji, a tym, co o niej sądzą, imi są tego, że wiedza może być podzielana kulturowo („wszyscy" wiemy, czym jest aborcja), koć przekonanie to różni się zazwyczaj między osobami czy grupami (w debacie na temat aborcji to członkowie ruchu Pro-Choice, a „oni" to członkowie ruchu Pro-Life). Wiedzą, że w dyskursie jest często przyjęta z góry, a opinie zazwyczaj muszą być bronione. 10 tych (i innych bardziej formalnych i filozoficznych) kryteriów, trudno wyraźnie przeprowa-rozróżnienie pomiędzy wiedzą i opiniami. To, co dla jednych ludzi czy w danym kontekście jest pędzą", może stanowić dla innych lub w innym kontekście „opinię". Możemy uznać, że opinie są prezentowane przez twierdzenia, które opisują predykaty oceniające, to znaczy orzeczenia, które igóry przyjmują wartości. Nie jest tak w przypadku przekonań opartych na faktach. W przypadku lielu przykładów owo kryterium mogłoby zostać zastosowane, dla innych rozróżnienie pomiędzy orze-fcniami oceniającymi i nieoceniającymi nie byłoby takie wyraźne. mk zatem twierdzenie „Amsterdam jest stolicą Holandii" jest oczywiście oparte na faktach, nato-niast zdanie „Amsterdam jest pięknym miastem" jest wyraźnie opinią. Nie oznacza to, że sformulowa-fc.bycie stolicą" nie może być użyte jako ocena, jak w przypadku zarzutu, iż „Amsterdam jest stolicą ?kotyków". Podobnie możemy zastosować oparte na faktach orzeczenie „jest wsią" jako część twier-B ?fecie „przekonania oparte na faktach" ma oczywiście charakter teoretyczny, a nie zdroworozsądkowy. Wjęzy-łpotocznym stówo „przekonania" jest bowiem związane z wiedzą niepewną i (zaledwie) opiniami. Pojęcie „prze-Inania oparte na faktach" byłoby zatem sprzecznością. Stosujemy go, by podkreślić ogólne pojęcie „przekona-?"oraz by dokonać rozróżnienia pomiędzy odmiennymi typami przekonań. (...) Dijk Monania społeczne 355 fcekonania oparte na faktach mogą być prawdziwe lub fałszywe. Twierdzenie „Haga jest stolicą idii" jest przekonaniem opartym na faktach, ale tak się składa, że fałszywym . Nie sugeruje ono teny, a jego prawdziwość może zostać ustalona na podstawie „obiektywnych", powszechnie akcepto-:h kryteriów prawdy. Opisując ludzi, którzy przejmują przekonania oparte na faktach, o których (że są błędne, stosujemy zazwyczaj czasownik believe - „wierzyć", „sądzić", „uważać": „Larry y/uważa/sądzi, że Haga jest stolicą Holandii". Z drugiej strony, wiedza jest przekonaniem opar-na faktach, które jest prawdziwe. Wiedza społeczno-kulturowa, którą się tutaj zajmujemy, składa (Kitem z podzielanych społecznie lub kulturowo przekonań opartych na faktach, które są prawdzi-igodnie z (społecznie i kulturowo podzielanymi) kryteriami prawdy. W podobny sposób powiemy, że coś „wie", jeśli sądzimy, że to, w co wierzy (opierając się na faktach) jest prawdą. Innymi słowy, arówno na interpersonalnym, jak i społecznym poziomie analizy wiedza pozostaje silnie związana fdzielaniem przekonań opartych na faktach i kryteriów ustalania prawdziwości tych przeko-Jest to dopiero pierwsze przybliżenie problemu, musimy bowiem powrócić do definicji wiedzy ^zjęj związków z innymi przekonaniami (w tym z ideologiami). Rozróżnienie pomiędzy wiedzą a opinią jest bardzo dawne i pochodzi od opozycji pomiędzy, odpo-Kdnio, episteme i doxa, ustanowionej w klasycznej Grecji. Uznajemy użyteczność teoretyczną roz-tóiienia pomiędzy, z jednej strony, podzielanymi społecznie przekonaniami oceniającymi i opiniami wami) oraz, z drugiej strony, społecznie podzielanymi przekonaniami opartymi na faktach i wie-iPodczas gdy opinie społeczne oparte są na wartościach, a zatem na porządku moralnym społe-Bństwa, przekonania oparte na faktach czerpią z tego, co moglibyśmy określić „porządkiem episte-wznym", czyli z leżącego u podstaw układu prezentującego podstawowe kryteria prawdy dla przeko-p o świecie. różnienie to jest głęboko osadzone w naszym zdroworozsądkowym myśleniu i opiniach o świe-rnkowie grup zwykle odróżniają przekonania lub wypowiedzi dotyczące przedmiotów lub wyda-bdtych, które zawierają ich osobiste lub społeczne relacje czy stanowiska („postawy") odnoszące % do własności tych przedmiotów czy wydarzeń, jak np. przekonanie, że coś jest pożądane lub nie. Mzie dokonują np. rozróżnienia pomiędzy tym, co wiedzą o aborcji, a tym, co o niej sądzą. faadomi są tego, że wiedza może być podzielana kulturowo („wszyscy" wiemy, czym jest aborcja), koć przekonanie to różni się zazwyczaj między osobami czy grupami (w debacie na temat aborcji tf to członkowie ruchu Pro-Choice, a „oni" to członkowie ruchu Pro-Life). Wiedzą, że w dyskursie Sdzajest często przyjęta z góry, a opinie zazwyczaj muszą być bronione. Mimo tych (i innych bardziej formalnych i filozoficznych) kryteriów, trudno wyraźnie przeprowa-tóć rozróżnienie pomiędzy wiedzą i opiniami. To, co dla jednych ludzi czy w danym kontekście jest jriedzą", może stanowić dla innych lub w innym kontekście „opinię". Możemy uznać, że opinie są (prezentowane przez twierdzenia, które opisują predykaty oceniające, to znaczy orzeczenia, które ijóry przyjmują wartości. Nie jest tak w przypadku przekonań opartych na faktach. W przypadku fielu przykładów owo kryterium mogłoby zostać zastosowane, dla innych rozróżnienie pomiędzy orze-iHiiami oceniającymi i nieoceniającymi nie byłoby takie wyraźne. H zatem twierdzenie „Amsterdam jest stolicą Holandii" jest oczywiście oparte na faktach, nato-Kst zdanie „Amsterdam jest pięknym miastem" jest wyraźnie opinią. Nie oznacza to, że sformulowa-? „tycie stolicą" nie może być użyte jako ocena, jak w przypadku zarzutu, iż „Amsterdam jest stolicą ?iotyków". Podobnie możemy zastosować oparte na faktach orzeczenie „jest wsią" jako część twier- przekonania oparte na faktach" ma oczywiście charakter teoretyczny, a nie zdroworozsądkowy. W języ-Becznym słowo „przekonania" jest bowiem związane z wędzą niepewną i (zaledwie) opiniami. Pojęcie „prze-nania oparte na faktach" byłoby zatem sprzecznością. Stosujemy go, by podkreślić ogólne pojęcie „przekona-tforaz by dokonać rozróżnienia pomiędzy odmiennymi typami przekonań. (...) 356 T.A. van Dn dzenia oceniającego: „W porównaniu z Nowym Jorkiem Amsterdam jest tylko wsią". Opierając sięnj faktach, możemy na podstawie wyroku dojść do wniosku, że Henry jest złodziejem (został za nky] uznany), nie mając jednocześnie żadnej o nim opinii lub przyjąć opinię, że Harryjest złodzii ponieważ ukradł nasze pomysły. Wiele orzeczeń może mieć zatem więcej znaczeń opisowych i ( jących niż „duży", „ciężki" czy „niebezpieczny". Podobnie jest w przypadku podzielanych społecznie przekonań, a zatem także w odniesie rozróżnienia pomiędzy wiedzą społeczno-kulturową a opiniami społecznymi i postawami. Można i że palenie jest „niebezpieczne dla twojego zdrowia". Przekonanie, iż tak właśnie jest, może | zakwalifikowane jako przekonanie społeczne oparte na faktach, co może być potwierdzone naj wie powszechnie uznanych kryteriów prawdy, takich jak eksperymenty naukowe czy dane stat; ne, pochodzące np. od amerykańskiego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Je śnie istnieją różne opinie o paleniu, w tym o jego „rzekomej" szkodliwości. Podczas gdy fen i feminiści będą przekonywać, że nierówność płci jest faktem, na potwierdzenie czego będą prz różne dane, mogą nie zgodzić się z nimi konserwatywni mężczyźni (i niektóre kobiety). Innymi i na pewnym poziomie analizy rozróżnienie pomiędzy wiedzą społeczną a opinią społeczną nie je raźne/ klarowne. W tym miejscu wkracza bowiem ideologia. Przekonania kulturowe a grupowe Dla rozwiązania teoretycznej zagadki różnicy pomiędzy wiedzą a opinią konieczne jest wprowad kolejnego rozróżnienia, a mianowicie pomiędzy przekonaniami kulturowymi (lub społecznymi,! prostu „wspólnymi") a przekonaniami grupowymi. Zostanie ono wykorzystane przy dalszej ideologii. Mimo faktu, iż zarówno „kultura" jak i „grupa" są pojęciami zasadniczo błędnie zdefinioi nymi [...], chodzi o rozróżnienie pomiędzy ogólnymi, zrozumiałymi same przez się przekonaniami ci go społeczeństwa czy kultury, a bardziej określonymi, często stronniczymi przekonaniami różnjd grup społecznych wchodzących w skład takiej całościowej kultury. Przekonamy się za chwilę, iżidt» logie należą zwykle do drugiej kategorii przekonań. Przyjmujemy założenie, że ideologie tworząpd stawy dla takich przekonań grupowych. Oto jeden z konkretnych powodów wyjaśniających, dlaczego potrzebne jest nam to rozróżnia Zasugerowaliśmy powyżej, że niektóre grupy w ramach społeczeństwa mają przekonania, które sąpno nie kwalifikowane jako wiedza, przez innych (innych członków grupy) są natomiast uznawane zabici ne przekonania oparte na faktach bądź po prostu za opinie. Jeśli to prawda, zarówno epistemologia na, jak i kognitywna teoria wiedzy staje się niepewnym przedsięwzięciem. Musimy zatem przyjąć ii żenię o relatywistycznej teorii wiedzy, zgodnie z którą cała wiedza jest względna, gdyż odnosi ^ grupy czy kultury. Jakiekolwiek przekonanie typu „my" (członkowie naszej grupy), które jest ne przez wszystkich w naszej grupie, będzie uznane za prawdziwe, natomiast może być kwestii ne przez innych i uznane za błędne lub za opinię. [...] W tym miejscu dokonamy (...) pewnych ogólnych założeń o wyposażeniu i architekturze społecznego jako konstrukcji teoretycznej. We wcześniejszych wersjach tej teorii postulować ideologie traktować jako jego podstawę. Chociaż założenie takie wyjaśnia, jak ideologie oi postawy ludzi, pociąga za sobą także uznanie, że cała wiedza, jako jedna główna część społecznego, jest ideologicznie kontrolowana. Założenie to nie jest możliwe do przyjęcia, niewątpliwie jest tak w przypadku wielu rodzajów wiedzy, zwłaszcza wiedzy o świecie s i wiedzy odnoszącej się do różnych interesów i celów. Ponadto, jeśli przyjmiemy, że cala ni dza ma charakter ideologiczny, samo pojęcie ideologu traci wiele ze swej mocy wyjaśniającej, posiadają bardzo rozległą wiedzę zdroworozsądkową o świecie, która ani nie wydaje się być żana, ani oczywiście nie ma charakteru ideologicznego. W jaki zatem sposób podstawowy Dijk ę na iego jem, nia- Monania społeczne 357 ideologiczny miałby kontrolować czy organizować takie a nie inne elementy naszej wiedzy społecz-D-kulturowej? Postanowiłem postawić pierwotną architekturę na głowie, lub, jeśli wolicie, z powrotem na nogach. miast określania ideologii jako podstawy całości społecznego poznania, przyjmiemy założenie, że to wiedza kulturowa jest fundamentem wszystkich przekonań określonych grupowo, w tym także Owa wiedza kulturowa, bądź kulturowe wspólne podłoże, może zostać określona jako (nie-niewyraźny) zbiór tych przekonań, które są podzielane przez (praktycznie) wszystkich kompe-:h członków kultury i uznawane przez nich za prawdziwe na podstawie również podzielanych prawdy. Dlatego też możemy użyć określenia repertuar „wspólnej wiedzy" w kulturze. To Mnie tę wiedzę muszą sobie przyswoić wszyscy nowi członkowie kultury (np. w drodze socjalizacji, tatafcenia formalnego, poprzez media itp.), aby stać się kompetentnymi. Zgodnie z tym, co zostało lyiej zasugerowane, to jest właśnie ten rodzaj wiedzy, który może w większości sytuacji społecznych -np. podczas interakcji czy dyskursu - zostać z góry założony. Jest on przez wszystkich członków beślanyjako „wiedza". Wiedza ta składa się z samych bezspornych przekonań zdroworozsądkowych, itakże z wyspecjalizowanych (np. naukowych) przekonań; które zostały „przyjęte do kultury" jako całości, jak w przypadku naszej wiedzy o tym, że Ziemia jest okrągła, a nie płaska i obraca się wokół Słońca (wbrew naszej codziennej percepcji). Należy podkreślić, że owo pojęcie wiedzy kulturowej od-usisię do zjawiska zbiorowego, społecznego. Mówi coś o przekonaniach podzielanych w ramach wspól-?tykulturowej, ale nie o wiedzy wszystkich poszczególnych członków. Dzieci, psychicznie upośledze-ąkulturowi przybysze oraz inni, którzy nie są (jeszcze) w pełni kompetentni, mogą tą wiedzę podzie-ić jedynie częściowo. Pełna kompetencja kulturowa każdego członka może zatem być mierzona ilością nędzy nabytej, przynajmniej biernie lub pośrednio (nie cała wiedza może być zawsze dostępna w spo-s& aktywny). Różne grupy mogą mieć przekonania, które stanowią dla nich także niekwestionowaną wiedzę w taki ?sposób, jak wiedza kulturowa jest akceptowana przez całą wspólnotę kulturową. Ta wiedza grupo-?może być weryfikowana na podstawie uznanych w danej kulturze kryteriów prawdy, które są jednak łiiennie zastosowane, albo na podstawie kryteriów właściwych grupie. Do typowych przykładów ?leżą rodzaje wiedzy akceptowanej w nauce, zawodach, religiach czy grupach politycznych. Co cieka-H większość tych grupowych rodzajów wiedzy jest zbudowana na ogólnej wiedzy kulturowej, w innym tomem przypadku utrudnione byłoby zrozumienie, komunikowanie i interakcja międzygrupowa. Pe-wn zasób wiedzy wykracza poza czy zastępuje zdroworozsądkową wiedzę kulturową, tak jak jest to iprzypadku wiedzy naukowej, technicznej czy zawodowej. W tych przypadkach niezbędne do weryfikacji kryteria prawdy mogą być bardziej ścisłe czy drobiazgowe. Odwrotnie, religie mogą podzielać ?edzę (np. o Bogu) i przyjąć kryteria prawdy (takie jak wiara), które nie są podzielane poza grupami lefigijnymi. Wreszcie, różne grupy społeczno-polityczne mogą mieć określoną wiedzę o społeczeństwie ijego grupach, która nie jest (jeszcze) wiedzą wspólną - np. feministyczne spostrzeżenia na temat perówności płci czy ekologiczny wgląd w rodzaje zanieczyszczeń. Niektóre z tych poglądów (czy to pikowych, religijnych czy społecznych) mogą zostać przyjęte przez całą wspólnotę kulturową. Nawet Jędzo wyspecjalizowane kryteria prawdy ustanowione przez jedną grupę (takie jak dowodzenie staty-jfcczne, użycie wyspecjalizowanych maszyn itp.) mogą zostać przyjęte jako kryteria prawdy przez ?tą wspólnotę kulturową. I odwrotnie, to, co w jednym okresie historycznym było kulturowo podziela-J| wiedzą powszechną, może zostać zniesione przez wspólnotę kulturową jako całość i następnie być podtrzymywane przez grupy epistemicznie „dewiacyjne". - Rozróżnienie pomiędzy wiedzą kulturową i grupową ma charakter rekurencyjny i może być zasto-iwrane zarówno do całych kultur, jak i do subkultur. Oznacza to, iż co na historycznym, międzykultu-wym czy uniwersalnym poziomie opisu i wyjaśnienia jest dla danej kultury uznane za wiedzę kulturową, na wyższym poziomie może okazać się określoną wiedzą grupową. Konflikty kulturowe i próbie- 358 T.A. vanl my w komunikowaniu i interakcji międzykulturowej świadczą o występowaniu tego rodzaju względ ści. Taki sam sposób rozumowania pozostawi otwartą możliwość zapasu wiedzy „uniwersalnej", t przekonań, które są podzielane przez kompetentnych członków wszystkich kultur. Wiele zdrowia sądkowych i codziennych przekonań (dotyczących osób, grup ludzi, pogody, natury i podstawowy stosunków społecznych) mogłoby kandydować do wejścia do takiego zapasu wiedzy codziennej. W no sobie wyobrazić kultury, które nie wypracowały podzielanych przekonań na temat matek i ich ci, kobiet i mężczyzn, młodych i starych, części ciała, jadalnych pokarmów itp. Rozróżnienie pomiędzy kulturą a grupą można także zastosować na niższym poziomie, to wewnątrz kultur. Grupy i ich wiedza są często określane jako subkultury, w ramach których gólne grupy mogą być rozróżniane na podstawie ich własnych systemów wiedzy. Podobnie, grupyi kultury nie muszą należeć do jednej kultury, mogą być tworzone ponad granicami kulturowymi, w przypadku fachowców, naukowców i członków różnych religii czy ideologii politycznych. Ani wiedza kulturowa, ani wiedza grupowa nie są poprawnie zdefiniowanymi pojęciami. Są niczo nieostre w takim znaczeniu, że nie istnieje skuteczna procedura umożliwiająca ustalenie, przekonania są podzielane przez daną kulturę, a które przez grupę (czy raczej, które są tylko przez część grupy). Niemniej jednak pojęcia te nie mają charakteru arbitralnego, o czym di całkiem rzetelny test presupozycji w dyskursie. Wiedza kulturowa może być uznana z daną we wszystkich typach dyskursu przez wszystkich kompetentnych (dorosłych, przy zdi zmysłach) członków. Wyjątek stanowią oczywiście wszystkie dyskursy dydaktyczne i pedagi które służą uczeniu tej wiedzy. Podobnie jest w przypadku wiedzy grupowej. Może być uznana z za daną przez wszystkich członków grupy we wszystkich dyskursach (oprócz dyskursów dyi nych i wtajemniczenia czy dyskursów skierowanych do innych grup, jak w przypadku proj Zostaje przyjęte założenie, że ogólna wiedza kulturowa (bez względu na jej kolejne struktury, cje, nabywanie i zmianę) musi stanowić podstawę poznania społecznego. Wszystkie określone nania grupowe, a także sama interakcja, komunikowanie i wzajemne zrozumienie członków grup zakładają istnienie takiej wiedzy kulturowej. Wiedza kulturowa jest zatem także fundamentem przekonań oceniających, w tym społec: dzielanych opinii, postaw oraz ideologii. Na przykład różne grupy mogą mieć odmienne opinie o cji, energii jądrowej czy państwowej kontroli rynku, co zakłada jednak istnienie ogólnej (oraz nej grupowej) wiedzy dotyczącej tego, czym jest aborcja, energia jądrowa i państwowa kontrola Istnienie uprzedzeń wobec, dajmy na to, Turków zakłada, że wiemy przynajmniej, iż Turcy są it a nie rodzajem lodów czy ubrania sportowego. Możemy jednak wiedzieć bardzo niewiele więcej (01 przekonują niektóre badania) ponad to, że Turcy są „obcym" narodem. Innymi stówy, dla isl różnic opinii wymagane jest wspólne podłoże składające się z kulturowej podstawy wiedzy. Pojęcie wspólnego podłoża kulturowego jest najbardziej oczywiste w kontekście wiedzy p nej. Możemy się jednak także zastanawiać, czy można go zastosować w odniesieniu do innych przekonań, np. do opinii. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się to prawdopodobne, gdyż opinie s^ mai z definicji, takimi przekonaniami, co do których ludzie mogą się nie zgadzać. Niemniej! podobnie jak mamy ogólny porządek epistemiczny, może istnieć kulturowo podzielany lad prezentujący niekwestionowane opinie danej kultury, a także zasady ocen moralnych, czyli kulturowe. Podobnie jak poszczególne społeczeństwa mają swoje prawa i konstytucję, tak kultur/d podstawę moralną, która monitoruje interakcje, komunikowanie się oraz dyskurs ponad granicamil Takie zasady moralne powinny być niekwestionowane i z góry założone we wszystkich rozmowadda łaniach i interakcjach o charakterze oceniającym. Stanowią one także podstawę sądów o dewiacjadl ralnych wśród poszczególnych członków kultury oraz sankcji wymierzanych przeciw nim. Podobnie jak określona wiedza grupowa zakłada istnienie wiedzy kulturowej, tak opinie grupi i leżące u ich podstaw normy i wartości powinny zakładać istnienie kulturowo podzielanego tania społeczne 359 :ględnd 3j", tzn. )worozj vowyca i. Tru(« h dziw :naczy szcze-1 isub-: akjak asad-które ?lane ?\ za v ych zne, ?,'ory rtZ- ). nk- ahego. I w tym przypadku można zaobserwować dynamikę typu góra-dól lub dól-góra. Normy, war-i opinie określonej grupy mogą stopniowo stać się kulturowo podzielane przez całą kulturę i od-!. To, co kiedyś stanowiło kulturowo podzielaną normę czy opinię, może następnie stać się cha-ityczne dla konkretnej grupy. Na przykład, podczas gdy kiedyś religia chrześcijańska mogła o porządku moralnym kultury Zachodu, obecnie jej wpływ został ograniczony do określonej religijnej. Z kolei zasadniczy system normatywny praw człowieka, który uprzednio był ograni-do grupy osiemnastowiecznych filozofów, obecnie jest w dużym stopniu akceptowany w ramach iej (i innych) kultury. }Ua architektura umysłu społecznego, którą tu skonstruowaliśmy, zawiera ogólne podłoże kulturowe się ze wspólnych przekonań opartych na faktach oraz przekonań oceniających. Owo wspólne kulturowe jest nabywane i akceptowane przez praktycznie wszystkich członków i z góry założonym dyskursie i innych interakcjach. Na tym właśnie fundamencie poszczególne grupy mogą roz-określoną wiedzę i opinie oraz współzawodniczyć o hegemonię w zakresie episteme i doxa, a nawet ;iową) akceptację w ogólnym wspólnym podłożu kultury (kultur), w których uczestniczą. inie jest w przypadku rywalizacji i walki ideologicznej. Chociaż wcześniej przyjęto założenie, ie stanowią podstawę przekonań społecznych, a my dodaliśmy, że chodzi o przekonania spo-określonej grupy, chodziło nam po prostu o to - ideologie będą określone jako podstawa pozna-grup społecznych. W tym przypadku jest zupełnie uprawnione uznać, że ideologie kontrolują za-opinie i postawy w grupie, jak i jej wiedzę. Określona wiedza grupowa może być bowiem powią-fcinteresami i innymi właściwościami grupy, a zatem zostać zaangażowana do współzawodnictwa, ?U i dominacji. Mi sposób zorganizowania umysłu ludzkiego zakłada ponadto, iż gdy tylko przekonania społecz-iznajdą się w zbiorze ogólnych przekonań kulturowych, z definicji przestają być ideologiczne z punktu ?tania tej kultury. Stają się po prostu podstawową wiedzą lub opiniami, które są podzielane tez wszystkich, zrozumiale same przez się i niekwestionowane. Inna kultura (lub ta sama kultura późniejszym okresie) może oczywiście uważać takie przekonania za ideologiczne. Innymi słowy, ideowe zawsze zakładają specyficzność grupy czy kultury, a zatem także współzawodnictwo i konfronta-|lub przynajmniej porównania oceniające formowane na wyższym poziomie lub z punktu widzenia •znego wobec grupy czy kultury. ten sposób elegancko zostaje rozwiązany także problem względności. Nawet jeśli przyjmie-iżenie, iż nie istnieje wiedza absolutna, a zatem także ostateczne kryteria prawdy, nie musimy tywistami - wiedza może zostać uznana za prawdziwą w ramach danej kultury przy użyciu jej mych kryteriów prawdy. Może tak być w przypadku poszczególnych grup, których członkowie ,, iż ich przekonania są prawdziwe, a przekonania innych są fałszywymi przekonaniami (partymi na faktach lub zaledwie opiniami. (...) Itodzaje przekonań pum podejmę ponownie analizę zawartości i organizacji umysłu społecznego, podsumujmy rodzaje pekonań społecznych oraz rozróżnienia, na które do tej pory się natknęliśmy: K- przekonania osobiste a przekonania społecznie podzielane, B przekonania określone a przekonania ogólne czy abstrakcyjne, B określone przekonania społeczne a przekonania historyczne, Bf przekonania oparte na faktach a przekonania oceniające (opinie, postawy), r prawdziwe przekonania oparte na faktach (wiedza) a fałszywe przekonania oparte na faktach ? (błędy, iluzje/ złudzenia), m- przekonania kulturowe (wspólne podłoże) a przekonania grupowe. T.A. van t Rozróżnienia te zakładają także, że ogólnie rzecz biorąc, przekonania powinny być określonejś przekonania grupowe (przekonania G) lub przekonania kulturowe (przekonania K). Podobnie jest v/m padku wiedzy i opinii. Gdy mówimy o wiedzy, mamy zazwyczaj na myśli wiedzę kulturową (wiedzcl a nie grupową (wiedza G). Ten drugi rodzaj wiedzy jest akceptowany tylko przez jedną bądź kilka™ a przez inne grupy jest często określany po prostu jako „przekonania" (np. „Oni są przekonani, żeB istnieje", „Oni są przekonani, że rynek rozwiąże wszystkie problemy społeczne"), opinie, złud mity, wymysły czy błędy. Zobaczymy, iż ideologie są ogólnymi przekonaniami społecznymi, które s wią podstawę dla przekonań G. Przekonania kulturowe stanowią z kolei wspólne podłoże (pra wszystkich przekonań społecznych (praktycznie) wszystkich grup w ramach danej kultury. Te rozróżnienia dostarczają jednocześnie ram dla społecznego wymiaru klasycznej opoz; między wiedzą i przekonaniami obiektywnymi a wiedzą i przekonaniami s u b i e k t y wi (lub intersubiektywnymi). Skoro wiedza obiektywna składa się z tych przekonań, które są j przez wszystkich, a ich prawdziwość może być sprawdzona według kryteriów obowiązujących wei nocie, to taka obiektywność może mieć zarówno charakter kulturowy (obiektywność K), jak i f wy (obiektywność G), w zależności od tego, czy przekonania te są podzielane przez jedną) wiele grup czy całą kulturę. Podobnie jak w przypadku wiedzy, gdy mówimy o obiektywności, zazwyczaj na myśli obiektywność K. Przekonania subiektywne to z kolei wszystkie te prze które są związane z określoną osobą, grupą czy kulturą, kolejno, w zależności od perspek zakresu opisu. Te rozróżnienia nie są jedynie owocem spekulacji poznawczych czy filozoficznych, ale ( nymi hipotezami dotyczącymi organizacji pamięci w ogóle, a pamięci społecznej w szczególi niezbędne dla zdefiniowania ideologii i rozwiązania znanego problemu różnic pomiędzy wiedząa| logią. Co więcej, są wykorzystywane do opisu i wyjaśnienia różnych struktur dyskursu.' i opinie są wyrażane i podtrzymywane podczas dyskursu w różny sposób i wymagają odmie form dowodu. Przekonaliśmy się także, że w naturalnym języku i dyskursie zdroworozsądkowym pojęcia „p nanie", „wiedza" i „opinia" mogą być stosowane odmiennie, niż uczyniliśmy to powyżej. Z drugięjji nak strony, staraliśmy się wyraźnie sformułować znaczenia potocznego użycia tych pojęć. I przeprowadzonych powyżej poznawczych rozróżnień przekonań społecznych możemy dokonać p dobnych rozróżnień w odniesieniu do dyskursów, które wyrażają bądź budują takie przekonanias| łeczne. Zamiast „przekonań", moglibyśmy wyjaśnić różne rodzaje dyskursu w odniesieniu doc nych typów opisów świata społecznego, które one zawierają . Przekonywaliśmy poprzednio, że jest wiele powodów, dla których nie przyjmujemy tego upn nia dyskursywnego. W tym przypadku np., chociaż rozróżnienia poznawcze powinny okazać sigl sowne dla opisu dyskursu, to użytkownicy języka nie zawsze są w stanie wyrazić swoją wiedzy temat różnych form przekonań społecznych. Mówiąc bardziej ogólnie, jest zatem ważne, aby wd sie dokładnie odróżnić przekonania od wyrażenia przekonań. Te ostatnie są także funkcją t kontekstu, obejmującego przekonania lub dos'wiadczenia osobiste, a nie tylko funkcją ukrytej s ry pamięci społecznej. i Różne podejścia do problemu znaczonych dyskursem ewidentności, perspektywy i opinii prezentują np. D i E. Finegan (Styles ofStance in English: Lesical and GrammaticalMarking of Evidentiality andĄffect,M 1989, nr 9, s. 93-124), R. Mayer {Abstractwn, Context, and Bmpectwieation Eoidentials in Discourse Sum tics, „Theoretical Linguistics" 1990, nr 16 [23], s. 101-163), B.B. Schieffelin (Creatwe Eińdence: MakingSm Written Words in Bosavi, [w:] Interaction and Grammar, red. E. Ochs et al., Cambrigde 1996, s. 435-460). "1 Podejście takie jest zalecane przez psychologię dyskursywną (zob. m.in. D. Edwards, Discourse and Oś tion, London 1996). van Dii 'mspelniaiące się proroctwo anejan wprzw >dzęK| ;a gru; że Bóg dzeniJ 361 Pllożyliśmy powyżej, że można określić prawdziwość bądź falszywość przekonań opartych na fak-jak w przypadku twierdzeń, które je reprezentują. Można jednak twierdzić, że wartości prawdy się tylko do rzeczywistych stwierdzeń lub wyrażeń przekonań, to znaczy w dyskursie i tylko rcznym kontekście twierdzeń. Pytanie „czy Haga jest stolicą Holandii?" wyraża przekonanie na faktach, ale nie ma sensu określania tego przekonania jako prawdziwe bądź fałszywe. W rze-ici pytanie zakłada, że mówiący nie wie, czy przekonanie, że „Haga jest stolicą Holandii" jest i, czy fałszywe. Co najwyżej, uwzględniając, iż Haga jest miastem w Holandii i że jest siedzi-iderskiego parlamentu, można to przekonanie określić jako prawdopodobnie prawie. Taka możliwość może być także określona wyrażeniem modalnym, takim jak „być może", któ-iera także wątpliwość co do prawdziwości przekonania. Innymi słowy, przekonania oparte na nie są po prostu prawdziwe bądź fałszywe, lecz prawdopodobnie prawdziwe lub prawdopodob-:ywe. W kategoriach formalnych, nie są jedynie twierdzeniami, lecz funkcjami twierdzeń, które, wyrażane, mogą przekształcić się w rzeczywiste (prawdziwe lub fałszywe) twierdzenia w dys-osadzonym w kontekście. Podsumowując, jeśli nadal będziemy mówić o prawdziwych i fałszy-przekonaniach, okaże się, że umysł społeczny może prezentować przekonania oparte na faktach, :h status prawdziwości jest nieznany. (...) idsumowując, zarówno opinie osobiste, jak i społeczne zakładają różnice opinii, to znaczy z jed-iqstrony moje opinie (w opozycji do opinii innych), a z drugiej - opinie grupy (w opozycji do opinii inychgrup). (...) Robert K. Merton SAMOSPEŁNIAJĄCE SIĘ PROROCTWO ITpracach rzadko poza społecznością akademicką czytywanych W.I. Thomas, król amerykańskiej f T socjologii, wielokrotnie formułował twierdzenie o podstawowym znaczeniu dla nauk społecznych: ,Jeśli ludzie definiują sytuacje jako rzeczywiste, to stają się one sytuacjami rzeczywistymi". Gdyby (rierdzenie to i jego implikacje były szerzej znane, więcej ludzi lepiej rozumiałoby zasady funkcjono-•nia społeczeństwa amerykańskiego. Choć nie ma ono rozmachu i precyzji twierdzenia Newtona, jest imię istotne, ponieważ można je z pożytkiem zastosować do wielu, jeśli nawet nie większości, proce-m społecznych. Twierdzenie Thomasa .Jeśli ludzie definiują sytuacje jako rzeczywiste, to stają się one sytuacjami rzeczywistymi" - stwier-'BThomas. Podejrzenie, że uchwycił on tutaj sprawę niezwykle istotną, stanie się jeszcze silniejsze, Wragm. R.K. Merton, Teoria socjologiczna i struktura społeczna, przekład E. Morawska, Warszawa 1982. 362 R.K. Ma kiedy weźmiemy pod uwagę, że to samo, w zasadzie, twierdzenie było wielokrotnie formułowane pra badaczy o zdyscyplinowanych i wnikliwych umysłach na długo przed Thomasem. Kiedy się przekonamy, iż tak skądinąd różne umysły, jak groźny biskup Bossuet w swojej namij* nej, siedemnastowiecznej obronie katolickiej ortodoksji; ironiczny Mandeville w osiemnastowiecJ alegorii pełnej paradoksów na temat ludzkiego społeczeństwa; krewki geniusz Marks w swojej rewia Heglowskiej teorii zmiany społecznej; inspirujący Freud w pracach, które chyba bardziej niż wszysflj inne z tamtego okresu zmodyfikowały nasze poglądy na człowieka oraz dogmatyczny, czasem tyfcj rozsądny erudyta, profesor z Yale William Graham Sumner, który - jak Karol Marks - „żyje" z średniej - kiedy więc stwierdzimy, że to mieszane towarzystwo (a wybrałem zaledwie kilku z owił dłuższej listy znakomitości) zgodne jest co do słuszności i wagi twierdzenia Thomasa, uznamy z ścią, iż zasługuje ono również i na naszą uwagę. Na co zatem zwracają uwagę Thomas i Bossuet, Mandeville, Marks, Freud i Sumner? Pierwsza część tego twierdzenia stanowi przypomnienie, że ludzie reagują nie tylko na ol cechy sytuacji, lecz również - a czasem przede wszystkim - na jej znaczenie. Kiedy zaś przypii sytuacji jakieś znaczenie, wyznacza ono ich późniejsze zachowania i pewne konsekwencje o1 chowań. Stwierdzenie to pozostaje jednak nadal dosyć abstrakcyjne. Nieodniesione do koi danych abstrakcje są często niezrozumiałe. Poszukajmy zatem przykładu. Przypowieść socjologiczna Rok 1932. Last National Bank jest kwitnącą instytucją. Ogromna część jego aktywów jest płynna wright Millingville ma więc dosyć powodów do dumy z banku, któremu prezesuje. Aż do Czarnej Ś Wchodząc do swego banku, spostrzega, że panuje tam niezwyczajny ruch. Trochę to dziwne, ludzie z miejscowych zakładów stalowych i ci z fabryki materaców dostają zwykle wypłatę < w sobotę. A jednak jest tutaj kilkadziesiąt osób, niewątpliwie robotnicy z fabryk, którzy stoją w k przed okienkami kas. Zmierzając do swego biura, Millingville myśli ze współczuciem: „Miejmy ję, iż nie stracili pracy w połowie tygodnia. Powinni być o tej porze w robocie". Tego rodzaju rozmyślania nigdy jednak nie przyczyniały się do rozkwitu banku, więc Mil zabiera się do spiętrzonych na biurku dokumentów. Zdążył podpisać zaledwie kilka, kiedy ud brak czegoś znanego i wtargnięcie czegoś obcego. Cichy dyskretny szum banku ustąpił miejsca! nemu, denerwującemu hałasowi wielu głosów. Sytuacja została uznana za rzeczywistą. Jest top tek tego, co kończy się jako Czarna Środa - ostatnia środa banku Last National. Cartwright Millingville nigdy nie słyszał o twierdzeniu Thomasa. Wiedział jednak dobrzej działa. Wiedział, że mimo płynności aktywów bankowych plotka o niewypłacalności - kiedy i w nią dostateczna liczba klientów - spowoduje niewypłacalność banku. I rzeczywiście, Czarnej Środy - i w Jeszcze Czarniejszy Czwartek - kiedy długie kolejki zaniepokojonych posia kont, usiłujących ratować swoje wkłady, powiększyły się o jeszcze bardziej niespokojnych depoz] szy, okazało się, że miał rację. Stabilność struktury finansowej banku uzależniona była od zespołu definicji sytuacji: odp nania o niezawodności złożonego systemu ekonomicznych zobowiązań, na których ludzie ( swoje działania. Kiedy tylko klienci banku zdefiniowali sytuację inaczej, kiedy tylko zakwestioa możliwość wypełnienia owych zobowiązań, konsekwencje tej nieprawdziwej definicji stały sii bardziej prawdziwe. (a już przynajmniej, jeśli samemu się pamięta kampanię prezydencką Franklina Rooseveltawf Za pomocą twierdzenia Thomasa tragiczną historię banku Millingville'a można jednaką w socjologiczną przypowieść, która pomoże nam zrozumieć nie tylko to, CO się sta/O z ę* R.K. Mert Mające się proroctwo 363 jej to >jf wsz wanepn fiatach trzydziestych, lecz również i to, co się dzieje obecnie w dziedzinie stosunków między Murzynami czy między protestantami, katolikami a Żydami w Stanach Zjednoczonych, ść ta mówi nam, że publiczne definicje sytuacji (proroctwa lub przewidywania) stają się częścią sytuacji, wpływając z kolei na późniejsze wydarzenia. to cecha spraw ludzkich. Nie występuje ona w świecie natury, nietkniętej ludzkimi rękami, ie powrotu komety Halleya nie zmienia jej orbity. Ale plotka o niewypłacalności banku lpille'a wpłynęła na faktyczny rezultat. Proroctwo upadku doprowadziło do swego własnego '" z klasflphienia, z o wiel fcorzec samospełniającego się proroctwa jest tak powszechny, że każdy z nas ma swój ulubiony z pewiK ujWad z tej dziedziny. Rozważmy przypadek nerwicy egzaminacyjnej. Przekonany, że obleje egza-% zaniepokojony student poświęca więcej czasu na zamartwianie się niż na naukę, po czym -wriście - zdaje źle. Fałszywy początkowo niepokój przekształca się w całkowicie uzasadniony -ktyvi weźmy inny przykład: panuje powszechne przekonanie, że wojna między dwoma krajami jest LsaJi jiĄ hnikniona. Przedstawiciele obu narodów, zmobilizowani tym przeświadczeniem, stają się sobie bardziej obcy, na każde „ofensywne" posunięcie drugiej strony odpowiadają krokiem „defen-. Rosną zapasy broni i surowców, powiększa się liczba żołnierzy i w końcu przewidywanie zostaje urzeczywistnione. lospełniające się proroctwo to zatem fałszywa definicja sytuacji, wywołująca nowe zacho-którepowoduje, iż początkowo nieprawdziwa koncepcja staje się koncepcją prawdziwą. trafność samospełniającego się proroctwa utrwala błąd. Prorok będzie się bowiem powoływał izny przebieg wypadków jako na dowód, że miał rację od samego początku. (A jednak wiemy, Millingville'a był wypłacamy, że byłby dalej istniał przez wiele lat, gdyby fałszywa plotka nie brzyła warunków swego własnego spełnienia). Oto przewrotność społecznej logiki. Mechanizm samospełniającego się proroctwa w dużej mierze wyjaśnia dynamikę konfliktu etniczni rasowego w dzisiejszej Ameryce. Wniosek taki nasuwa - przynajmniej jeśli chodzi o stosunki jjdzy białymi a Murzynami - lektura tysiącpięćsetstronicowej pracy Gunnara Myrdala An American %mma, Poniższe, znacznie krótsze, rozważania poświęcimy obronie tezy, że w kształtowaniu sto-nkówmiędzyetnicznych samospełniające się proroctwo odgrywa rolę nawet większą, aniżeli pokazy-MtoMyrdaJ. konania społeczne i społeczna rzeczywistość ?rodu niezrozumienia mechanizmu działania samospełniającego się proroctwa wielu Amerykanów rej woli żywi - czasem niechętnie - trwałe uprzedzenia rasowe i etniczne. Przekonań tych nie oni za „uprzedzenia", lecz za nieodparte wyniki własnych obserwacji. To „fakty" zmuszają ich jjęcia takich a nie innych wniosków. i nasz uczciwy biały obywatel jest gorącym zwolennikiem polityki wykluczenia Murzynów ze jo związku zawodowego. Podstawą jego poglądów nie są oczywiście uprzedzenia, ale nagie i wy-pne fakty. A fakty te wydają się jednoznaczne. „Przybyli niedawno z nieuprzemysłowionego Połu-k Murzyni, nie mają ani tradycji ruchu związkowego, ani umiejętności zbiorowych przetargów". Cart- -rody. pważ )iero lejce Spowiednikiem samospełniającego się proroctwa jest „samobójcze proroctwo" - tak zmieniające ludzkie za-iwanie w stosunku do jego postaci w sytuacji, w której przepowiednia nie powstałaby, że istotnie zostaje ona plsyfikowana. Przepowiednia niszczy samą siebie. Nie rozpatrujemy tu tego doniosłego przypadku. Przy-pdyobu rodzajów przepowiedni społecznych zawiera praca R.M. Maclvera, The Morę Perfect Union, New York H; ogólne sformułowanie tych zagadnień znajdzie czytelnik w artykule R.K. Mertona, The Unanticipated mąuences ofPurposive Social Action, „American Sociological Review" 1936, nr 1, s. 894-904. 364 R.K. Meit Murzyn jest łamistrajkiem. Z powodu „niskiego standardu życiowego" podejmuje pracę za wynaj dzenie niższe od powszechnie przyjętego. Krótko mówiąc, Murzyn jest „zdrajcą klasy robotnia i z całą pewnością powinien być wykluczony ze związków zawodowych. Tak oto wyglądają fakty widi ne oczyma naszego tolerancyjnego, ale „ciężko myślącego" związkowca, który zupełnie nie roziuj mechanizmu samospełniającego się proroctwa jako jednego z podstawowych procesów społeczny* Nasz związkowiec nie dostrzega, rzecz jasna, że to on sam i jemu podobni stworzyli obserwuj „fakty". Definicja sytuacji polegająca na uznaniu Murzynów za ludzi z gruntu niezdolnych do zna mienia zasad ruchu związkowego oraz wykluczenie ich z tego ruchu pociągnęły za sobą szereg kont kwencji, które istotnie utrudniły, jeśli zgolą nie uniemożliwiły wielu Murzynom uniknięcia roli lam strajków. Tysiące Murzynów, bezrobotnych po I wojnie światowej i niedopuszczonych do związń zawodowych, nie mogło się oprzeć pracodawcom, zachęcającym ich w czasie strajków do zajęć, od jakich w innych warunkach byli odsunięci. Sprawdzianu teorii samospełniającego się proroctwa dostarcza sama historia. Zanik zjawisłd mania strajków przez Murzynów w tych gałęziach przemysłu, w których w ciągu ostatnich kilku da sięcioleci uzyskali oni dostęp do związków zawodowych, dowodzi, że Murzyni byli łamistrajkami dhł go, że nie dopuszczano ich do związków (oraz do wielu zajęć), nie zaś odwrotnie. Zastosowanie twierdzenia Thomasa wskazuje również, jak można przerwać tragiczne i często błęda koło samospełniającego się proroctwa. Należy odrzucić pierwotną definicję sytuacji, która wprai koło w ruch. Dopiero wtedy, kiedy zostanie zakwestionowane początkowe założenie i wp: nowa definicja sytuacji, późniejszy bieg wydarzeń wykaże błędność tego założenia. Dopiero konanie nie będzie już stwarzało rzeczywistości. Zakwestionowanie owych głęboko zakorzenionych definicji nie sprowadza się jednak do aktu woli. Woli (lub raczej - dobrej woli) nie da się odkręcać i zakręcać jak kranu. Mądrość sj i dobra wola same są wytworami określonych sił społecznych. Nie wystarczy tu pro] sowa oświata w potocznym znaczeniu tych terminów, tak miłych socjologicznym uzdrawiaczom. cie społecznym, tak jak w dziedzinie zjawisk psychologicznych, fałszywe idee skonfrontowane z dą znikają bardzo powoli. Nikt się nie spodziewa, że paranoik - poinformowany o całkowitej ności swych urojeń i wypaczonych idei - natychmiast je odrzuci. Gdyby choroby psychiczne było leczyć, rozpowszechniając po prostu prawdę, psychiatrom w Stanach Zjednoczonych d< by nie przepracowanie, ale bezrobocie. Podobnie nieustająca „kampania oświatowa" nie niszczyi przez się rasowych uprzedzeń i dyskryminacji. Nie jest to stanowisko szczególnie popularne. Odwoływanie się do oświaty jako panaceui najrozmaitsze problemy społeczne jest głęboko zakorzenione w amerykańskiej tradycji. Takie cie jest jednak iluzoryczne. Jak bowiem miałaby wyglądać realizacja takiego programu oś go? Kto miałby to robić? Amerykańscy nauczyciele? Ale przecież nauczyciele dzielą z wieloma^ mi Amerykanami te same uprzedzenia, które powinni właśnie zwalczać. A jeśli ich nawet nie lają, to czyż nie żąda się od nich, by byli męczennikami sprawy oświatowego utopizmu? Jak dli utrzyma na swoim stanowisku nauczyciel szkoły podstawowej w Alabamie, Missisipi czy z uporem próbujący wykorzenić ze swoich uczniów uprzedzenia, które nabyli w domu? Oś1 żyć może jako uzupełnienie, lecz nie jako podstawa nieznośnie powolnych przemian istniej wzorów stosunków rasowych. Aby lepiej zrozumieć, dlaczego nie można liczyć na kampanie oświatowe jako na środek likwidacji istniejących niechęci etnicznych, musimy się przyjrzeć funkcjonowaniu grup własnych cych w społeczeństwie amerykańskim. Obce grupy etniczne, aby posłużyć się pożyteczną ten Sumnera, składają się z tych wszystkich ludzi, którzy uważani są za wyraźnie różnych od „natfj względem narodowości, rasy czy religii. Odpowiednikiem obcej grupy etnicznej jest oczywiście etniczna własna, w skład której wchodzą wszyscy ci, którzy „należą". Granice oddzielające grupę K. Merton wynagro- otniczej* y widzia- rozumie "znych. i wowane ) zrozu- ; konse- li łami- i iązków jdjęcia me- Smospetniające się proroctwo 365 odgrup obcych nie są bynajmniej niezmienne. Wraz ze zmianą sytuacji zmieniają się także granice przedziałów. Kiedy sytuacja definiowana jest w terminach rasowych - Joe Louis jest dla ogromnej liczby Imerykanów członkiem grupy obcej. Przy innej okazji, kiedy na przykład Joe Louis zwyciężył reprezentanta hitlerowskich Niemiec Schmelinga, wielu tych samych białych Amerykanów uznało Louisa za członka narodowej grupy własnej. Więź narodowa wzięła górę nad separatyzmem rasowym. Takie gwałtowne sniany granic grupowych bywają czasem kłopotliwe. I tak, Medy Amerykanie zdobyli laury na olimpia-feie w Berlinie, hitlerowcy - wskazując na przypisywane Murzynom w różnych częściach USA obywatelstwo drugiej kategorii - zaprzeczyli, jakoby Stany Zjednoczone rzeczywiście wygrały te konkurencje, ponieważ według „nas samych-Amerykanów" sportowcy murzyńscy byli „niepełnymi Amerykanami". Pod dobrotliwym kierownictwem grupy własnej obce grupy etniczne natykają się na trwałe uprze-fenia, które - moim zdaniem - kolosalnie przyczyniają się do niepowodzenia akcji masowej oświaty ipropagandy na rzecz tolerancji etnicznej. Zachodzi tutaj proces, w którym - parafrazując sformuło-nnie socjologa Donalda Younga - „cnoty grupy własnej stają się wadami grupy obcej". Można to rów-m wyrazić w sposób bardziej potoczny: „Cokolwiek zrobisz - będzie źle". oty grupy własnej i wady grupy obcej f się przekonać, że obce grupy etniczne, jeśli przyjmują wartości białej społeczności protestanckiej, ((spotykają się z potępieniem i z takim samym potępieniem, jeśli tego nie robią, musimy się najpierw ; jednemu z bohaterów kulturowych grupy własnej, rozpatrzyć cechy, które przypisują mu ifowie i opinia publiczna, oraz wyodrębnić w ten sposób przymioty umysłu, cechy postępowania [teru powszechnie uważane za godne podziwu. Nie trzeba przeprowadzać sondaży opinii, ażeby uzasadnić wybór Abrahama Lincolna na bohatera owego, który stanowi najpełniejsze wcielenie podstawowych cnót amerykańskich. Jak wskazują Iowie wMiddletown, jedynie George Washington uważany jest przez mieszkańców tego typowego, wielkiego miasta za równie wielkiego Amerykanina jak Lincoln. Tego ostatniego „przywłaszczają "wtej samej niemal liczbie bogaci republikanie, co i ubożsi demokraci. Przysłowiowe dziecko w szkole wie, że Lincoln był oszczędny, zapobiegliwy, że ciężko pracował, bsoko cenił wiedzę, bronił praw szarego człowieka, że był ambitny i że odniósł wspaniały sukces, pe Louis - amerykański Murzyn, w latach 1937-1949 wielokrotny mistrz świata wagi ciężkiej w boksie - przyp. iolnowi jako bohaterowi kulturowemu poświęcony jest wnikliwy esej D. Donalda Getting Right with Lin-\w.\ Lincoln Reconsidered, New York 1956, s. 3-18. t Lincoln nadal pozostaje symbolicznym przywódcą republikanów, można to uznać za kolejny paradoks hi-i politycznej, podobny do tego, który odnotował swego czasu sam Lincoln (por. list A. Lincolna z 6 kwietnia |r. do H.L. Pierce'a i innych) w: Complete Works of..., t. 5, red. J.G. Nicolay, J. Hay, New York 1894, s. 125-126) Iniesieniu do Jeffersona i demokratów: ?irażywszy, że zasada priorytetu wolności jednostki przyświecała rzekomo utworzeniu partii Jeffersona (prawa [ibsności uważano tam za drugorzędne i stokroć pośledniejsze), oraz zakładając, że tzw. demokraci dnia dzi-?jszego są partią Jeffersona, ich przeciwnicy zaś są antyjeffersonowscy, interesująca będzie konstatacja, że te ?fe partie zamieniły się dokładnie miejscami, jeśli chodzi o zasadę, która je początkowo dzieliła. Dzisiejsi de-mlfraci za nic mają wolność jednostki w sytuacji jej konfliktu z prawem własności; republikanie, przeciwnie, są [fu stronie zarówno jednostki, jak i dolara, lecz w wypadku konfliktu -jednostki przed dolarem. Łiiętam, jak rozbawi! mnie kiedyś widok dwóch pijanych nieco mężczyzn, którzy w paltach prowadzili bójkę; po fiigich i raczej niegroźnych zapasach bójka wreszcie się zakończyła, kiedy każdy z walczących »wydobyl się« ze ?ojego palta i znalazł się w palcie przeciwnika. Jeśli dwie wiodące dzisiaj partie są rzeczywiście takie same, jak Htie z czasów Jeffersona i Adamsa, to dokonały one tego samego wyczynu, co dwóch pijanych mężczyzn". 366 R.K. Merton I wspinając się na drabinie społecznej - od najniższego szczebla robotnika fizycznego do szacowna wysokiej pozycji kupca i prawnika. Dalej nie potrzeba, chyba, opisywać tej zawrotnej kariery. Gdybyśmy nawet nie wiedzieli, iż cechy te i osiągnięcia lokują się wysoko wśród wartości amerj1 kańskiej klasy średniej, stwierdzilibyśmy to natychmiast na podstawie opisu „Ducha Middletowij w książce Lyndów. W wartościach wyznawanych przez mieszkańców Middletown znajdujemy bowi«| dokładne odzwierciedlenie postaci Wielkiego Wyzwoliciela. A ponieważ są to wartości podzielane przoj obywateli wielu innych podobnych miasteczek Ameryki, nic dziwnego, że ich mieszkańcy potępia i lekceważą jednostki i grupy, które zalet tych przypuszczalnie nie ujawniają. Jeżeli członkowie grupy własnej uważają, że wykształcenie Murzynów jest niższe od ich własnego, że jest wśród nich „nadmiernie" wysoki odsetek niewykwalifikowanych robotników i „nadmiernie" niski odsetek bogatych biznesmenów i przedstawicieli wolnych zawodów, że brak im zupełnie zmysłu oszczędności i tak dalej wedle katalogu cnót i grzechów klasy średniej, to nietrudno zrozumieć zarzut, iż w porównaniu z białym człowiekiem - Murzyn jest „istotą niższą". Wyczuleni na działanie mechanizmu samospełniającego się proroctwa, powinniśmy być przygoto* wani na stwierdzenie, że oskarżenia przeciw Murzynom, które nie są wyraźnie fałszywe, są jedyni! pozornie słuszne. Zarzuty te są prawdziwe w znaczeniu pickwickowskim; stwierdziliśmy bowieą| samospełniające się proroctwa są z reguły prawdziwe. Jeśli zatem dominująca grupa własna Murzynów za istoty niższe i dba o to, aby fundusze na oświatę nie były „trwonione na tych niei a potem jako ostateczny dowód owej niższości przytacza fakt, że wśród Murzynów jest „aż" pięci nie mniej ludzi z wyższym wykształceniem niż wśród białych, to takie społeczne kuglarstwo z tylko może kogoś zadziwić. Widząc, jak królik został ostrożnie, choć niezbyt zręcznie, wsadzoJ kapelusza, możemy tylko z powątpiewaniem patrzeć na triumf, z jakim jest potem wydobywany. (Wtd kontekście kłopotliwe okazuje się stwierdzenie, że większy odsetek Murzynów niż białych z ukończonj szkołą średnią podejmuje naukę w college'\x; Murzyni, którzy są dostatecznie odporni, aby się przedrzeć przez wysokie mury dyskryminacji, stanowią najwyraźniej nawet bardziej wyselekcjonowani grupę aniżeli przeciętni biali absolwenci szkól średnich). Podobnie - kiedy dżentelmen z Missisipi (stanu, który wydaje pięciokrotnie więcej na biatego niż na czarnego ucznia) głosi zasadniczą niższość Murzyna, wskazując na fakt, że proporcjonalnie dl liczby ludności liczba lekarzy-Murzynów jest ponad czterokrotnie niższa niż białych, większe nie robi na nas jego pokrętna logika aniżeli silne uprzedzenia. Mechanizm samospełniającego się roctwa jest w tych wypadkach tak oczywisty, iż tylko ludzie zawsze przedkładający uczucia fakty mogą poważnie traktować owe pozorne dowody. A jednak pozorne dowody często rodzą tyczne przekonania. Autohipnoza na skutek własnej propagandy to często spotykane stadium pi samospełniającego się proroctwa. Tyle o potępieniu, z jakim się spotykają grupy obce, jeśli - rzekomo - nie wykazują cnót własnej. Jest to niesmaczny etnocentryzm okraszony egoizmem. Jak jednak wygląda drugie sl owego procesu? Czy rzeczywiście grupy obce są również potępiane, jeżeli posiadają owe cnoty? J najbardziej. Wskutek doskonalej symetryczności uprzedzeń obcym grupom etnicznym i rasowym dostaj* i z jednej, i z drugiej strony. Członek grupy obcej jest zwykle potępiany bez względuna robi. Więcej nawet: dzięki dziwacznemu zastosowaniu kapryśnej logiki wymiaru sprawiedli przestępstwo karana jest ofiara. Wbrew pozorom uprzedzenia i dyskryminacja kierowane pod grupy obcej nie są rezultatem poczynań tej grupy, ale są głęboko zakorzenione w strukturze spol stwa amerykańskiego i w psychologii społecznej jego członków. Aby zrozumieć, jak to się dzieje, musimy zanalizować moralną alchemię, za pomocą której gi własna natychmiast przekształca cnotę w wadę i wadę w cnotę, w zależności od wymogów s W dalszych rozważaniach posłużymy się metodą analizy konkretnych przypadków. '. MertonJ Suospetniające się proroctwo 367 Rozpoczniemy od najprostszej formuły alchemii moralnej - to samo zachowanie należy oceniać iaczej w zależności od tego, kto je podejmuje. Na przykład: biegły alchemik wie doskonale, że słowo .nieustępliwy" odmieniać trzeba w sposób następujący: ? Ja jestem nieustępliwy, Ty jesteś uparty, On jest głupi. Ludzie nieobznajomieni z tą nauką powiedzą wam, że do wszystkich trzech przypadków identycznego zachowania trzeba stosować ten sam termin. Taki niealchemiczny nonsens należy po prostu ilekceważyć. i Mając na uwadze ów eksperyment, możemy się teraz przyjrzeć, jak dokładnie to samo zachowanie podlega całkowitej zmianie oceny przy przejściu od Abrahama Lincolna z grupy własnej do Abrahama Cohena czy Abrahama Kurokawy z grupy obcej. Postępować będziemy systematycznie. Lincoln praco-nldo późna w nocy? Świadczy to o jego pracowitości, zdecydowaniu, wytrwałości i pragnieniu pełne-Pfkorzystania swych zdolności. Żydzi czy Japończycy z grup obcych pracują równie długo? Świad-to jedynie o ich mentalności zwierząt roboczych, o bezlitosnym podkopywaniu amerykańskich lów, o nieuczciwych praktykach rywalizacji. Bohater grupy własnej jest zapobiegliwy, oszczędny wstrzemięźliwy? Zatem nikczemnik z grupy obcej jest skąpcem, sknerą i liczykrupą. Abrahamowi grupy własnej winni jesteśmy szacunek za jego bystrość, obrotność i inteligencję; Abrahamom z grup ;h należy się tym samym potępienie za ich spryt, chytrość i przebiegłość. Nieustępliwy i wytrwały Jn nie chciał się zadowolić życiem z pracy rąk własnych? Wolał używać swego mózgu? Zatem iforala jego odważnej wspinaczce w górę drabiny społecznej. Ale, rzecz jasna, rezygnacja z pracy nej na rzecz umysłowej wśród kupców i prawników z grupy obcej zasługuje wyłącznie na potępie-za pasożytniczy tryb życia. Lincoln garnął się do wiedzy? Życie spędził na studiach? Lecz Żyd jest łstrętnym kujonem, który nos wtyka w książkę, podczas gdy inni, przyzwoici ludzie, idą na mecz albo na zabawę. Dzielny Lincoln nie chciał ograniczać swego myślenia do wzorców prowincjonalnej spo-sfeczności? Można się było tego spodziewać po człowieku z wyobraźnią. Jeśli jednak przedstawiciele (, Jrup obcych krytykują słabe strony społeczeństwa amerykańskiego - odeślijmy ich z powrotem tam, skąd przybyli. Lincoln, sam zaszedłszy wysoko, nigdy nie zapominał o prawach szarego człowieka iipopieral prawo robotników do strajku? Jak wszyscy prawdziwi Amerykanie, ten największy z nich był ;siwsze oddany sprawie wolności. Kiedy jednak przeglądacie statystyki strajkowe, pamiętajcie, że te nieamerykańskie praktyki są rezultatem niegodnej agitacji przedstawicieli grup obcych wśród skądinąd zadowolonych z życia robotników. \ Raz sformułowana - klasyczna recepta alchemii moralnej jest najzupełniej jasna. Dzięki pomysło-I nemu zastosowaniu bogatego słownictwa pochwały i sromoty - grupa własna z łatwością przekształca swe własne cnoty w cudze wady. Dlaczego jednak tak wielu przedstawicieli dominującej grupy własnej |io moralni alchemicy? Dlaczego tak wielu spośród członków dominującej grupy własnej z takim uporam dokonuje ciągle owych moralnych przekształceń? |> Wjjaśnienie możemy znaleźć, oddalając się nieco od USA i udając się za antropologiem Malinow-jilrim na Wyspy Trobriandzkie. Dostrzeżemy tam pouczająco podobne zjawisko. Wśród Trobriandczy-\Mm bowiem sukcesy z kobietami zapewniają mężczyźnie prestiż i szacunek społeczny w stopniu, ja-nego Amerykanie jeszcze nie osiągnęli - mimo Hollywoodu i ilustrowanych czasopism. Aktywność ?eksualna stanowi tam wartość pozytywną, moralną cnotę. Jeśli jednak zwykły Trobriandczyk osiąga pyt wiele sukcesów seksualnych i gromadzi za dużo „sercowych zdobyczy" (osiągnięcia, które powin-R oczywiście, należeć do elity, do wodzów lub grupy rządzącej), to ta chlubna karta budzi powszechny wstręt i staje się przyczyną skandalu. Wodzowie oceniają bowiem negatywnie wszelkie 368 R.K. Merton osiągnięcia osobiste, których nie uzasadnia pozycja społeczna. Cnoa moralne pozostają cnotami tylko tak długo, jak długo są zazdrośnie ograniczone do odpowiedniej grupy własnej. Właściwe poczynania ze strony niewłaściwych ludzi stają się przedmiotem potępienia, a m szacunku. Oczywiste jest bowiem, że tylko w ten sposób ludzie przy władzy mogą utrzymać swoje znaczenie, prestiż i potęgę. Nie można było wymyślić lepszej metody w celu utrzymania w stanie nienaruszonym systemu społecznej stratyfikacji i władzy. Trobriandczycy mogą nas nauczyć czegoś jeszcze. Wydaje się bowiem nie ulegać wątpliwości, że wodzowie nie wymyślili sobie sami tego systemu ograniczeń. Ich zachowania są spontaniczne, nie™ kalkulowane i natychmiastowe. Ich niechęć do „wygórowanych" ambicji czy „zbyt wielkich" sukcesów] zwykłego Trobriandczyka nie jest rozmyślna, lecz spontaniczna. Tak się składa, iż ta natychmiastowi] reakcja emocjonalna na „niewłaściwie ulokowaną" manifestację cnót grupy własnej służy również ja! pożyteczny środek do wzmacniania specjalnych roszczeń wodzów do rozmaitych dobrych rzeczy w Urn briandzkim życiu. Zgoła fałszywe i niezgodne z faktami byłoby założenie, że takie przekształcenie cnĄ grupy własnej w wady grupy obcej jest elementem rozmyślnego spisku trobriandzkich wodzów we utrzymania szarej masy mieszkańców wysp na „swoim miejscu". Wodzom zostało po prostu \ uznanie dla właściwego porządku rzeczy i uważają oni za swój ciężki obowiązek zmuszanie in przeciętności. Potępiając winy moralnych alchemików, nie powinniśmy jednak popełnić podobnego błędu pn proste odwrócenie moralnego statusu grupy własnej i grup obcych. Nie wszyscy Żydzi i Murzyni i aniołami i nie wszyscy chrześcijanie ani nie wszyscy biali są źli. Nie jest tak, że indywidualną c będzie teraz można znaleźć jedynie po „gorszej" stronie przedziałów etniczno-rasowych, indy alny zaś występek po stronie „lepszej". Jest najzupełniej możliwe, że wśród Murzynów i Żydówji tyleż samo złych i zepsutych ludzi, co wśród chrześcijan i białych. Szkaradny mur odgradza grupę własną powoduje jednak, iż członkowie grup obcych nie są traktowani z przyzwoitością na ną istotom ludzkim. Funkcje i dysfunkcje społeczne Wystarczy się przyjrzeć konsekwencjom tej swoistej alchemii moralnej, aby zrozumieć, że nie mai paradoksalnego w potępianiu przedstawicieli grup obcych zarówno wtedy, kiedy wykazują cnoty g własnej, jak wtedy, kiedy ich nie wykazują. W obu tych wypadkach potępienie pełni tę samą fiin społeczną. Pozorne przeciwieństwa przyciągają się. Kiedy Murzynów uznaje się za istoty nieodu nie niższe, ponieważ nie wykazują rzekomo owych cnót, potwierdza to naturalną słuszność wyzn nia im niższego statusu w społeczeństwie. Kiedy natomiast Żydom czy Japończykom przypisuje! posiadanie zbyt wielu zalet grupy własnej, staje się oczywiste, iż należy otoczyć ich bezpieczn; murami dyskryminacji. W obu wypadkach wyznaczanie rozmaitym grupom obcym specjalnego s okazuje się posunięciem najzupełniej sensownym. A jednak to znakomicie sensowne rozwiązanie posiada najbardziej niedorzeczne konsekwenj zarówno logiczne, jak i społeczne. Rozważmy kilka z nich. Wpewnych sytuacjach z ograniczeń narzuconych grupie obcej - np. ze stosowania numensd sus wobec Żydów na wyższych uczelniach - wynika logicznie strach przed domniemywaną wyższośd| tej grupy. Gdyby było inaczej, dyskryminacja byłaby niepotrzebna: twarda, bezosobista rywalizacji w świecie akademickim szybko sprowadziłaby liczbę żydowskich (japońskich czy murzyńskich) sto dentów do „właściwego" rozmiaru. Wydaje się, iż takie przeświadczenie o wyższości grupy obcej jest nieuzasadnione. Nie i prostu dostatecznych dowodów naukowych, które świadczyłyby o wyższości Żydów, Japończyków Muuywćw. Podejmowane ctiez ivJo\emMvj dyskryminacji - przedstawicieli grupy dominującą* imospełniające się proroctwo 369 nysitki zastąpienia mitu wyższości Aryjczyków mitem wyższości ludzi o pochodzeniu niearyjskim są zez naukę skazane na niepowodzenie. Co więcej, mity takie są niemądre. Świat mitu musi się prze-aeżwkońcu zderzyć z faktami świata rzeczywistego. Wimię własnego interesu i dla społecznej terapii byłoby więc rozsądniej, aby grupa własna dała spokój mitom i trzymała się rzeczywistości. formuła „cokolwiek zrobisz - będzie źle" ma również dalsze konsekwencje dla grup obcych. Reak-$ na przypisywane wady jest równie oczywista, co łatwa do przewidzenia. Jeżeli komuś nieustannie ąpowtarza, że jest istotą niższą, że się nie może wykazać żadnymi pozytywnymi osiągnięciami, jest Beczą aż nadto ludzką, że będzie on wykorzystywał każdą sposobność, ażeby udowodnić, iż jest przeje. Definicje dominującej grupy własnej zmuszają poniekąd podporządkowaną grupę obcą do przy-postawy obronnej: do wyolbrzymiania „osiągnięć rasowych". Jak zauważył znany murzyński so-Franklin Frazier, czasopisma wydawane przez Murzynów „cechuje ogromne wyczulenie na sprawę i wielka duma z osiągnięć grupy własnej, choć z punktu widzenia ogólniejszych kryteriów osiąg-te są zwykle niewielkie". Samouwielbienie, które w pewnym stopniu można znaleźć we wszyst-fch grupach, jest częstą reakcją na powtarzające się poniżenie z zewnątrz. Dopiero jednak potępienie grup obcych za nadmierne osiągnięcia wywołuje u nich naprawdę dzi-zachowania. Po pewnym czasie i często w odruchu samoobrony grupy takie nabierają bowiem mania, że ich cnoty są, w gruncie rzeczy, wadami. I oto końcowy epizod w tragifarsie przenico-:h wartości. Spróbujmy zatem prześledzić skomplikowany labirynt wewnętrznych sprzeczności tej intrygi, Pe-hszacunku podziw dla mozolnej wędrówki w górę drabiny społecznej od chłopca na posyłki do prezy-fcitajest głęboko zakorzeniony w kulturze amerykańskiej. Ta długa i uciążliwa wspinaczka stanowi podwójne świadectwo: dowodzi, że wAmeryce drogi kariery są szeroko otwarte dla prawdziwych talen-Ifcroraz świadczy o wysokiej wartości człowieka, który się odznaczył takim heroicznym awansem. Mtwo jest wybrać spośród wielu wspaniałych ludzi, którzy w trudnej i nierównej walce przedzierali ifwgórę, póki nie osiągnęli szczytu, aby zasiąść na prezydialnym miejscu przy długim stole w ogrom-lęjsali konferencyjnej zarządu. Jako wzór może tu posłużyć saga pierwszego z brzegu - Fredericka lEckera, prezesa zarządu jednej z największych w świecie prywatnych korporacji (Metropolitan Life Isurance Company). Rozpoczynając od zajęcia posługacza, doszedł do wybitnego stanowiska. Na tego ibwieka wielkiej siły i osiągnięć spłynął zasłużony strumień zaszczytów. Tak się złożyło - choć była ?prywatna sprawa tej znakomitej osobistości świata finansów - że pan Ecker był prezbiterianinem. Ajednak nikt ze starszych Kościoła prezbiteriańskiego nie zapewniał publicznie, iż wspaniałej kariery na Eckera nie należy traktować zbyt poważnie, że w końcu niewielu tylko prezbiterian przebyło dro-?od łachmanów do bogactwa i że w rzeczywistości prezbiterianie wcale nie „kontrolują" świata finan-fm, ubezpieczeń na życie czy nieruchomości. Można było raczej przypuszczać, że starsi Kościoła pezbiteriańskiego przyłączą się do chóru Amerykanów przejętych ideą sukcesu klasy średniej, aby lować panu Eckerowi wspanialej kariery i przyklasnąć innym synom swej wiary, którzy osiąg-ie wysokie szczyty. Ponieważ są bezpieczni w swoim statusie grupowym, indywidualny sukces dla nich raczej przedmiotem dumy aniżeli konsternacji. Wobec wybitnych osiągnięć przedstawicieli grup obcych praktyka moralnej alchemii skłania jednak tainnej reakcji. Jeśli osiągnięcia stanowią występek, to muszą być oczywiście negowane lub przynąj-niej lekceważone. To, co dla prezbiterianina jest powodem do dumy, u Żyda wywołuje konsternację. jifcśliŻyda potępia się za jego sukcesy zawodowe, naukowe czy ekonomiczne, to jest całkowicie zrozu-miałe, iż w odruchu zwykłej samoobrony wielu Żydów zacznie minimalizować swoje osiągnięcia. Oto JBadoksalny krąg zamknięty przez samych przedstawicieli grup obcych, zajętych zapewnianiem gru-prdominującej, że nie są w istocie winni nadmiernego wkładu w naukę, sztukę, politykę i gospodarkę. I W społeczeństwie, w którym bogactwo jest zwykle świadectwem zdolności człowieka, odwrócone ?rtości członków dominującej grupy własnej zmuszają grupę obcą do negowania faktu, że wjej szere- 370 R.K. I gach znajduje się wielu ludzi zamożnych, „lyiko w dziesięciu spośród dwustu największych korpoi (prócz banków) (...) przewodniczącym lub prezesem zarządu jest Żyd". Czy autorem tej obsenwl jest antysemita, usiłujący wykazać nieudolność i mierność Żydów, którzy tak niewiele zrobili, „budijj korporacje, które stworzyły Amerykę"? Bynajmniej: jest to replika organizacji B'nai B'rith4 na propagandę antysemicką. W społeczeństwie, w którym -jak wykazał przeprowadzony niedawno sondaż National Opinia Research Center - zawód lekarza (obok sędziego Sądu Najwyższego) cieszy się wyższym prestiż* społecznym niż wszystkie pozostałe dziewięćdziesiąt wymienionych zajęć, spotykamy Żydów, których ataki ze strony grupy dominującej wmanewrowały w tak absurdalne położenie, że oznajmiaj oni publicznie swoje „głębokie zaniepokojenie" liczbą Żydów w zawodzie lekarskim, liczbą, któn jest „nieproporcjonalna do liczby Żydów w innych zawodach". W kraju cierpiącym na wyraźny m dobór lekarzy - żydowski doktor staje się ubolewania godnym powodem głębokiego niepokoju, ? miast zbierać pochwały za swoją z trudem zdobytą wiedzę, kwalifikacje i społeczną przydatnoi Dopiero wtedy, kiedy nowojorscy Yankees" publicznie ogłoszą głębokie zaniepokojenie liczbą zdobf tych przez siebie medali na mistrzostwach świata - tak nieproporcjonalną w stosunku do triu innych najważniejszych zespołów ligowych - wtedy dopiero ta autonegacja wyda się elemen1 malnego porządku rzeczy. W systemie kulturowym, który konsekwentnie wyżej ocenia wartość społeczną przedstawici nych zawodów aniżeli najbardziej nawet kwalifikowanych drwali czy nosiwodów, grupa obca zi się w dziwacznej sytuacji, z defensywną ulgą wskazując na wielką liczbę Żydów malarzy pokój tynkarzy i elektryków, hydraulików i blacharzy. Pozostaje nam jeszcze do odnotowania ostateczne odwrócenie wartości. Każdy kolejny sj wszechny ludności ujawnia coraz większą liczbę Amerykanów w miastach i dzielnicach podmiejsl Amerykanie zurbanizowali się do tego stopnia, że na farmach mieszka obecnie mniej niż jedna ludności USA. Czas już najwyższy, aby metodyści i katolicy, baptyści i członkowie Kościoła epii nego uświadomili sobie występność tej wędrówki do miast swoich współwyznawców. Jak bowiem brze wiadomo, jednym z podstawowych zarzutów pod adresem Żydów jest ich „haniebna" skli do osiedlania się w miastach. Przywódcy żydowscy znajdują się więc w niewiarygodnej sytuacji: sywnie nakłaniają swoich ludzi do przeniesienia się na te same tereny rolnicze, które są w pośpi opuszczane przez kierujących się do miast chrześcijan. Być może nie jest to absolutnie koi W miarę jak żydowska „zbrodnia urbanizmu" staje się coraz bardziej powszechna, w grupie di cej może się przekształcić w nieprześcignioną cnotę. Przyznać jednak należy, że nie jest to b; pewne: w tym zwariowanym chaosie odwróconych wartości określenie, kiedy cnota jest a grzech doskonałością moralną, stanie się niedługo niemożliwe. W całym tym zamieszaniu jeden fakt pozostaje jasny. Żydzi, jak inne ludy, mają wybitny w kulturę światową. Przejrzyjmy skrócony choćby katalog ich osiągnięć. Na polu literatury (przy nieniu dużych różnic wielkości talentów) wśród żydowskich pisarzy znajdziemy Heinego, Karla sa, Bornego, Hofmannsthala, Schitzlera, Kafkę. Wśród kompozytorów mamy Meyerbeera, Felba delssohna, Offenbacha, Mahlera i Schónberga, wśród wirtuozów natomiast Rosenthala, Schn; dowskiego, Pachmanna, Kreislera, Hubermana, Milsteina, Elmana, Heifetza, Joachima i Mero liście naukowców o pozycji kwalifikującej do Nagrody Nobla widzimy Beranyiego, Mayerhofa, El Michelsona, Lippmanna, Habera, Willstattera i Einsteina. Albo w ezoterycznym, wymagającym nej wyobraźni, królestwie odkryć matematycznych mamy choćby Kroneckera, twórcę nowożytny ' Anti-Defamation League of B'nai B'rith - przyp. tłum. 5 Znana drużyna baseballowa - przyp. tłum. Ziające się proroctwo 371 i, Hermanna Minkowskiego , który stworzył matematyczne podstawy szczególnej teorii względno-i, czy Jacobiego z jego doniosłą pracą z teorii funkcji eliptycznych. Podobnie - w każdej innej dzie-e osiągnięć kulturalnych znajdziemy wielu wybitnych ludzi pochodzenia żydowskiego. czasem - któż się zajmuje wychwalaniem Żydów? Kto z takim nakładem pracy sporządził listę kwybitnych Żydów, którzy położyli znakomite zasługi na polu nauki, literatury i sztuki (listę, z której pnęliśmy tę garść nazwisk)? Filosemita pragnący udowodnić, że jego grupa w należytym stop-yczynia się do rozwoju kultury światowej? Ależ bynajmniej - chyba już teraz doskonale wiemy. l ta znajduje się w trzydziestym szóstym wydaniu podręcznika antysemityzmu, który opracował i Fritsch. Wedle alchemicznej formuły przekształcania cnót grupy własnej w występki grupy sj, przedstawia on tę listę jako katalog złych duchów, które przywłaszczyły sobie osiągnięcia słusz-eżne grupie aryjskiej. oro tylko zrozumiemy dominującą rolę grupy własnej w definiowaniu sytuacji, zniknie natych-t paradoks pozornie odmiennych zachowań obcych grup - murzyńskiej i żydowskiej. Zachowania ch grup mniejszościowych stanowią reakcję na oskarżenia grupy dominującej, dy Murzynom stawia się zarzut „niższości" i na potwierdzenie tego oskarżenia przytacza ich my brak wkładu w kulturę światową, ludzka potrzeba bezpieczeństwa i szacunku dla samego e skłania ich często do defensywnego wyolbrzymiania wszystkich możliwych osiągnięć człon-rwłasnej rasy. Kiedy się oskarża Żydów o nadmierne osiągnięcia i wygórowane ambicje, a na popar-j oskarżenia sporządza wykazy wybitnych Żydów, to sama potrzeba bezpieczeństwa skłania ich sfensywnego pomniejszania rzeczywistych osiągnięć członków grupy własnej. Przeciwstawne na lórwzory zachowań pełnią te same funkcje psychologiczne i społeczne. Pewność siebie i skromność ?ają radzić sobie, z jednej strony, z potępieniem rzekomych niedostatków grupy, z drugiej zaś, pieniem nieumiarkowania. Tymczasem grupa dominująca, bezpieczna i przekonana o swojej ości, spogląda na te przedziwne poczynania grup obcych z mieszaniną szyderstwa i pogardy. orne wprowadzanie zmian instytucjonalnych żałosna tragifarsa trwać będzie bez końca przy niewielkich tylko zmianach obsady ról? Nieko-ie. Gdyby o zakończeniu tego przedstawienia decydowały jedynie moralne skrupuły i poczucie przy-litości, można byłoby się istotnie spodziewać, że spektakl ten będzie trwał w nieskończoność. Same ?odczucia moralne nie są bardziej skuteczne wleczeniu chorób społecznych niż fizycznych. Pobu-tają niewątpliwie do podejmowania wysiłków wprowadzenia zmian, lecz w żaden sposób nie mogą astąpić konkretnych środków służących realizacji wytkniętego celu. Świadczy o tym gęsto zaludniony pentarz społecznych utopii. Istnieją podstawy do przypuszczenia, że działaniu samospełniającego się proroctwa i błędnego ?ir społeczeństwie amerykańskim można położyć kres w sposób rozsądny i zaplanowany. Dalszy naszej przypowieści o Last National Bank dostarcza wskazówki co do sposobu, w jaki można to ć. W legendarnych latach dwudziestych, w okresie kwitnącej prosperity, do której niewątpliwie fczynił się republikanin Coolidge, średnio 635 banków rocznie po cichu zawieszało swoją działal-KAw ciągu czterech lat bezpośrednio przed i po krachu (którego z pewnością nie spowodował Łblikanin Hoover) liczba ta wzrosła gwałtownie do imponującej średniej 2276 zamykanych rocznie I__ tleży tu wyraźnie podać imię, gdyż inaczej Hermami Minkowski, matematyk, mógłby zostać wzięty za Eugena Litewskiego, który znacznie się przyczynił do rozwoju naszej znajomości schizofrenii, albo za Mieczysława ?rawskiego, wybitnego specjalistę w dziedzinie anatomii mózgu, czy nawet za Oskara Minkowskiego, odkryw- jtukrzycy trzustki. 372 R.K. Mertn banków. Ciekawe jest jednak to, że w ciągu dwunastu lat, które nastąpiły po stworzeniu Federal Del sit Insurance Corporation , i wprowadzeniu innych ustaw bankowych, w okresie depresji i ożywiał recesji, a potem boomu pod administracją demokraty Roosevelta, liczba banków zawieszających dziaW ność zmniejszyła się do 28 rocznie. Być może to nie akty ustawodawcze zlikwidowały paniki pienięa W każdym razie miliony depozytariuszy nie widzą już powodu do panicznych ataków na banld, i prostu dlatego, że zaplanowana zmiana instytucjonalna usunęła podłoże paniki. Przyczyny wrogowi podobnie jak przyczyny paniki, nie są wrodzonymi „stałymi psychologicznymi". Wbrew naukom d chologów-amatorów, ślepa panika i agresja rasowa nie są zakorzenione w ludzkiej naturze. Te wzwj ludzkich zachowań są w dużej mierze wytworem struktury społecznej, która może ulegać zmianoni Przytaczany wyżej przykład szeroko rozpowszechnionej wrogości białych członków związkowa wodowych wobec murzyńskich łamistrajków, sprowadzanych przez pracodawców do zakładów pri myślowych po zakończeniu I wojny światowej, może posłużyć za wskazówkę. Kiedy tylko została 4 rzucona początkowa definicja Murzynów jako ludzi niezasługujących na przynależność związk«| Murzyni, którzy zyskali w ten sposób większe możliwości pracy, nie musieli już wchodzić do przemj^ tylnymi drzwiami, otwieranymi dla nich przez nękanych strajkami pracodawców. I w tym wypadhj odpowiednia zmiana instytucjonalna przerwała tragiczne koło samospełniającego się proroctwa. Cel wo wprowadzona zmiana instytucjonalna zadała kłam głębokiemu przeświadczeniu, że „nie leży] prostu w naturze czarnucha" podejmowanie zespołowej współpracy z białymi towarzyszami w znp kach zawodowych. Po ostatni przykład sięgamy do badań przeprowadzonych w mieszanym rasowo osiedlu miesi niowym Hilltown w Pittsburghu. Społeczność ta składa się w pięćdziesięciu procentach z rodzin ? rzyńskich i w pięćdziesięciu z białych. Nie jest to bynajmniej dwudziestowieczna utopia: jak i gdz indziej - istnieją tam pewne tarcia i konflikty międzyludzkie. Lecz w owym osiedlu, w którym miesi ją równo po połowie dwie rasy, mniej niż jedna piąta białych i mniej niż jedna trzecia Murzynów stm dza, że konflikty te mają miejsce pomiędzy przedstawicielami różnych ras. Wedle własnego śni dectwa mieszkańców, chodzi tu przeważnie o nieporozumienia wewnątrzgrupowe. Tymca sem tylko jeden na dwudziestu pięciu białych mieszkańców osiedla początkowo oczekiwał, że stori między dwiema rasami w tej społeczności ułożą się dobrze, podczas gdy pięciokrotnie większa lid spodziewała się kłopotów, pozostali zaś przewidywali znośną, choć niecałkiem przyjemną syta; Tyle, jeśli chodzi o oczekiwania. Patrząc wstecz na swoje rzeczywiste doświadczenia, trzech spal czterech białych mieszkańców, którzy żywili pierwotnie największe obawy, stwierdziło, iż jednak ? sunki między dwiema rasami układają się zupełnie dobrze". Nie miejsce tu na szczegółowe relacjm wanie wyników przytaczanych badań; wskazują one ponownie, że w odpowiednich warm kach instytucjonalnych i administracyjnych zgoda między rasami może pić lęk przed konfliktem. Takie i podobne zmiany nie zachodzą automatycznie. Samospełniające się proroc w którym lęk zostaje przekształcony w rzeczywistość, działa je* w sytuacji, w której się nie podejmuje świadomej regulacji instj ej o na 1 nej. I tylko przez odrzucenie społecznego fatalizmu niesionego przez koncepcję niezi ności natury ludzkiej można przerwać tragiczne koło lęku, katastrofy społecznej wzmożonego lf far- ? Powołana do życia ustawą z dnia 16.6.1933 r, Federal Deposit Insurance Corporation -jako niezależna* rządowa - miała na celu „zapewnienie bezpieczniejszego i efektywniejszego manipulowania aktywami mi, wprowadzenie kontroli ze strony komisji bankowych oraz zapobieganie nadmiernemu odpływowi wskutek spekulacji" (Banking Act 48. Stat. L. 162). W wypadku bankructwa banku ustawa zapewniała jegoi zytariuszom pokrycie wkładów przez skarb państwa: 100% przy wkładzie w wys. do 10 tys. dolarów, 71 wkładzie 10-50 tys. dolarów oraz 50% przy wkładzie przekraczającym 50 tys. dolarów - przyp. tłum bm ideologii na Zachodzie: epilog 373 Uprzedzenia etniczne znikają, lecz powoli. Można im pomóc przejść przez próg zapomnienia: nie st pomocą ciągłego przypominania, że ich podtrzymywanie jest rzeczą nierozsądną i niegodziwą, ale odcinając podstawy istnienia owych uprzedzeń, których nadal dostarczają pewne instytucje społeczeństwa amerykańskiego. Jeśli wątpimy w ludzką zdolność kontrolowania człowieka i jego społeczeństwa, jeśli uporczywie Kukamy wizji przyszłości we wzorach dnia wczorajszego, to pora, abyśmy na nowo dostrzegli mąd-śi stuletniej obserwacji Tocqueville'a: „Skłonny jestem wierzyć, że instytucje zwane koniecznymi -to często jedynie instytucje, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni, i że w sprawie ustroju społecznego •bszar możliwości jest znacznie większy, niż umieją to sobie wyobrazić ludzie każdego społeczeń- Liczne, typowe nawet, niepowodzenia w planowaniu stosunków między grupami etnicznymi nie ngą stanowić dowodu na rzecz postawy pesymistycznej. W światowym laboratorium socjologa, tak fk w bardziej zacisznych laboratoriach fizyka i chemika, decydujące znaczenie ma udany ekspery-nie zaś tysiące niepowodzeń, które go poprzedziły. Więcej się można nauczyć z jednego sukcesu z wielu niepowodzeń. Jeden jedyny sukces dowodzi, że rzecz jest wykonalna. Trzeba się potem dowiedzieć, co sprawiło, że rzecz się udała. Takie przynajmniej jest, według mnie, socjologiczne ;nie odkrywczej uwagi Thomasa Love Peacocka: „Cokolwiek jest -jest możliwe". Daniel Bell KONIEC IDEOLOGII NA ZACHODZIE: EPILOG* Ludzie popełniają błąd, nie wiedząc, Medy poskromić swe nadzieje. Machiavelli iele bylo okresów w historii, gdy człowiek przekonany był o stałości swego świata, pewnie za-izonego -jak w chrześcijańskiej alegorii - pomiędzy chaosem a niebiosami. Już na egipskich lach sprzed czterech tysięcy lat zapisane są słowa: „[...] zuchwalstwo kwitnie [...] kraj wiruje tom garncarskie koło (...) masy są jak strachliwe owieczki bez pasterza (...) kto wczoraj był ubogi, pśjest bogaczem, lecz bogactwo może przytłoczyć go swymi pochlebstwami". Epoka hellenistyczna, jak ujął to Giibert Murray, była jedną z „porażek nerwów"; nastał wtedy czas „wzrostu pesymizmu, tytat w tłum. J. Szackiego. Zob. O autorze, [w:] A. de Tocqueville, Dawny ustrój i rewolucja, tłum. A. Wolska, irszawa 1970, s. 16 - przyp. tłum. ffiytuł oryg. The End ofldeology in the West, fragm. D. Bell, The End ofldeology, New York 1962, przekład 1 Kotlarska. 374 D. I utraty pewności siebie, nadziei i wiary w zwykły ludzki wysiłek". Zaś stary łotr Talleyrand twierdzM jedynie ci, którzy żyli przed 1789 r, mogli zakosztować w pełni słodyczy życia'. Nasza era także mogłaby dodać stosowne cytaty - wszystkie one byłyby jeszcze bardziej drwiaa i gorzkie, ze względu na długi okres jaśniejącej nadziei, jaki ją poprzedził. Dwie dekady pomiędzy latami 1930 a 1950 charakteryzowała niespotykana w historii intensywność: ogólnoświatowy kryzys ekonomiczny: ostre walki klasowe; rozkwit faszyzmu i rasowego imperializmu w kraju, który wcześni! znajdował się na zaawansowanym etapie rozwoju kultury; tragiczna ofiara pokolenia rewolucyjnej które wznosiło najpiękniejsze ideały ludzkości; wojna niszcząca w skali wcześniej nieznanej; zbiunj kratyzowane morderstwo milionów w obozach koncentracyjnych i komorach śmierci. Dla radykalnych intelektualistów, głoszących rewolucyjne apele przez poprzednie sto pięćdziesiąt lat, wszystko, co stało się w ciągu tych dwóch dekad, oznaczało koniec chiliastycznych nadziei, koiwj miłenaryzmu, koniec apokaliptycznego myślenia, wreszcie - koniec ideologii. Bo ideologia, która dyś była drogą ku działaniu, okazała się ślepą ulicą. Pomimo iż korzenie ideologii tkwią w myśli francuskich filozofów, to na jej definicję, poji jako sposób wcielania idei w działanie, najsilniej wpłynęli lewicowi hegliści, Feuerbach i Marksa nich zadaniem filozofii był krytycyzm i oczyszczenie teraźniejszości z przeszłości. („Tradycja wszd kich zmarłych pokoleń ciąży jak zmora na umysłach żyjących" napisał Marks2). Peuerbach, najbardziej radykalny ze wszystkich lewicowych heglistów, nazwał sam siebie ? gim Lutrem. Według niego, człowiek byłby wolny, gdybyśmy potrafili zdemitologizować religię, ^ ria wszelkiej myśli to historia postępującego odczarowywania. Zatem jeśli ostatecznie, we! jaństwie, Bóg został przemieniony z zaściankowego bóstwa w uniwersalną abstrakcję, to krytycyzmu - przy użyciu radykalnych metod samowyobcowania i alienacji - było zastąpić fa antropologią, a Boga - Człowiekiem. Filozofia powinna być skierowana na życie, człowiek mia^ zwolić się od „widma abstrakcji" i wyswobodzić z więzów nadprzyrodzonego. Religia zdolna wytworzyć jedynie fałszywą świadomość, filozofia natomiast miała odkryć tę prawdziwą. Fem poprzez umieszczenie człowieka, a nie Boga, w centrum świadomości próbował sprowadzić skończoność do skończoności". Podczas gdy Feuerbach „zanurzał się w świecie", Marks chciał ten świat zmienić. widział antropologię, Marks - wracając do heglowskich korzeni - podkreślał rolę historii i kom historycznego. Świat to nie człowiek, lecz ludzie. Klasy ludzi. Ludzkość różni się ze względu na pozycję klasową, a więc głoszone prawdy są jedynie prawdami klasowymi. Wszystkie one to częściowe prawdy, a jedyną rzeczywistą jest prawda rewolucji. W ten sposób w analizę istniejących ideologii, jak i w proces powstawania nowych została wpi dzona dynamika. Poprzez demitologizację religii jednostka odzyskuje potencjał, który nie spoć; już w Bogu czy grzechu, a w człowieku. Dzięki odsłanianiu biegu historii odkryta zostaje racjonalność W walce klas osiągana jest prawdziwa świadomość, w miejsce fałszywej. Skoro jednak prawda w działaniu, należy działać. Marks mówił o lewicowych heglistach, że są tylko litłerateurs (dla artykuły w magazynach to „wprawki"). Dla Marksa jedynym prawdziwym działaniem była polityka. Wj rozumieniu to działanie, rewolucyjne działanie, nie było zvryłdą zmianą społeczną. Miało onobyfci V Kart Jaspers zebrał fascynującą kolekcję lamentów filozofów, którzy postrzegali swą własną eręjate kryzysu a przeszłość uważali za zloty wiek. Można je znaleźć - podobnie jak cytaty z egipsk.ch, i komentarz TaUeyranda-wjegoksiążceiltaiM theModernAge, London 1951. Cytat z GilbertaMurray i dił Fi St / Greek ReKgton, New York 1930. h War, New York 1952. faec ideologii na Zachodzie: epilog 375 istym wznowieniem milenaryzmu, chiliastycznych ideałów anabaptystów. To była nowa ideologia, w nowej postaci. Analizy ideologii przynależą do dyskusji o inteligencji. Można powiedzieć, że czym ksiądz jest dla religii, tym intelektualista dla ideologii. To porównanie już jest wskazówką co do wymiarów znaczenio-łych słowa „ideologia" i powodów jego wielofunkcyjności. Pojęcie to zostało ukute przez francuskiego filozofa, Destutta de Tracy'ego w końcu XVIII w. Wraz z myślicielami oświecenia, szczególnie materia-fetami takimi jak Helwecjusz czy Holbach, de Trący chciał zdefiniować sposób „odkrycia prawdy", imy jednak niż poprzez wiarę czy autorytet, którymi to sposobami chętnie posługiwały się Kościół jlftństwo. Równocześnie pod wpływem Francisa Bacona dążyli oni do eliminacji przesądów, wypaczeń powodowanych uprzedzeniami, inklinacji nabytych w procesie wychowania, wreszcie zakłóceń w po-itrzeganiu powodowanych własnym interesem czy prostą potrzebą, aby w cokolwiek wierzyć. Wszyst-jłie te zjawiska jak cienie w platońskiej jaskini kreują jedynie złudzenia prawdy. Celem tych filozofów %to „oczyszczenie idei" po to, aby dotrzeć do prawdy „obiektywnej"; „skorygowanie" myśli. Niektórzy mich, jak Helwecjusz, uważali, że człowiek musi wrócić do początku i prześledzić cały proces powsta-idei, aby dostrzec, jak prawda została wypaczona. De Trący wierzył, że można „oczyścić" idee poprzez ich redukcję do doznań zmysłowych - to spóźniona francuska wersja brytyjskiego empiryzmu słabo skrywanym nastawieniem antykościelnym. Tę nową naukę o ideach nazwał ideologią. Negatywne konotacje tego pojęcia pojawiły się wraz z erą Napoleona. To on, umocniwszy swą wła-fbę, zabroni! w Instytucie Narodowym nauczać zarówno nauk politycznych, jak i etyki. Ogłosił ideolo-?ff nieodpowiedzialnymi spekulatorami, których celem jest podważanie moralności i patriotyzmu, lira republikanin Napoleon był sympatykiem filozofii, ale jako cesarz zdał sobie sprawę z użyteczno- jnej ortodoksji w zarządzaniu państwem. Jednak najciekawsze przemiany słowo ideologia przeszło dzięki Marksowi. Według niego termin co wyraził w swojej pracy Ideologia niemiecka, wiązał się z filozoficznym idealizmem, czyli kon-która zakłada, że idee są autonomiczne i same posiadają moc odkrycia prawdy i świadomości. Marksa, materialisty, twierdzenie takie było fałszywe, ponieważ to „byt określa świadomość", a nie ie. Każda więc próba wnioskowania o rzeczywistości na podstawie idei prowadzi wyłącznie do ifczywej świadomości". Dlatego np., podążając za Feuerbachem - od którego Marks przejął więk-sość analiz ideologii i alienacji - uważa on religię za „fałszywą świadomość": bogowie to wytwory htikiego umysłu, które tyłko wydają sie bytami niezależnymi, sterującymi ludzkim losem. W istocie mgia jest ideologią. 1 Marks idzie jednak o krok dalej niż Feuerbach, twierdząc, że ideologie nie są jedynie fałszywymi Ijobrażeniami, ale maskują partykularne interesy. Ideologie roszczą sobie prawo do prawdy, będąc ?istocie odbiciem potrzeb specyficznych grup. W swych wczesnych esejach O kwestii żydowskiej, gdzie zajmował się szczegółowo filozoficznymi zagadnieniami dotyczącymi państwa i społeczeństwa, Marks ostro atakuje koncepcję „praw naturalnych", sformułowaną w Deklaracji Praw Człowieka i Oby- Ptancis Bacon w swym dziele Novum Orgctnum poszukiwał sposobów uwolnienia Rozumu z „niedoskonałości feslu", przyjmując istnienie różnych rodzajów zniekształceń. Nazywa je idolami plemienia, idola-H skini („każdy (...) ma swoją jaskinię, która załamuje i odbarwia światło natury w sposób zależny [...] od Kształcenia, rozmów z innymi, od książek, które czyta, od autorytetów, które uznaje [...]"), idolami r y n -H idolami teatru („wmoim osądzie, wszystkie zastane systemy [filozoficznej są spektaklami, two-? własne światy w nierealnej własnej scenografii"). Szerzej ideę obciążenia w naukach społecznych w rela-(jido ideologii omawia Reinhard Bendix, Social Science and the Distrust ofReason (University of California eta, 1.1, Warszawa 1962 - przyp. tłum. 376 D. I watela podczas rewolucji francuskiej, a uszczegółowioną później przez twórców konstytucji stan wych w Pensylwanii i New Hampshire. Założenia „prawa naturalnego" - wolności wyznania czy praw do własności - nadają im charakter „absolutny" i „transcendentny", podczas gdy dla Marksa są to jedynie „prawa burżuazyjne", uwarunkowane historycznie, które bezzasadnie domagają się uniwerM ności. Marks zaznacza, że funkcją państwa jest tworzyć podstawy dla „woli powszechnej". Tymczasal w społeczeństwie obywatelskim, stworzonym przez burżuazję, rola państwa jest negatywna lub neu-1 tralna, a każda jednostka działa w swym własnym interesie, co gwarantować ma społeczną harmonią j W rzeczywistości państwo jest środkiem zapewnienia praw określonym grupom. Postulaty prawnafrj ralnych zwyczajnie maskują dążenia burżuazji, aby dowolnie dysponować własnością dla swoich M rzyści. Indywidualizm prawa naturalnego, to według Marksa indywidualizm fałszywy, ponieważ człowiek może poznać siebie jedynie poprzez wspólnotę, a prawdziwą wolnością jest nie wolność i wolność własności, ale wolność o d religii i wolność o d własności - w skrócie - od ideologii, twierdzenie o uniwersalnej słuszności tego, co jest w istocie klasowym interesem, jest ideologią. Marksa różniło od Benthama i innych utylitarystów to, iż uważał, że jednostka nie jest zai motywowana swoim własnym interesem. (To był „wulgarny hedonizm"). Ideologia, mówi Marks, da ogromna siłę. „Ograniczonością jednak byłoby wyobrażać sobie jakoby drobnomieszczaństwo sady przeforsować chciało swe egoistyczne interesy klasowe. Wierzy ono raczej, że szczegół ul warunki jego wyzwolenia są ogólnymi warunkami i jedynie w ramach tych warunków można uratomź społeczeństwo współczesne i uniknąć walki klasowej "Jak pisze w Osiemnastym Brumaire 'a Lufo ka Bonaparte. Dlatego „demaskacja" ideologii ma odsłonić „obiektywny" interes za nią stojący i nić, jaką spełnia ona funkcję . Implikacje tych stwierdzeń są bardzo czytelne. Po pierwsze, analiza wyłącznie polityki jest adekwatna. To, w co ludzie utrzymują, że wierzą, nie zawsze można przyjąć jako prawdziwą tość. Należy raczej szukać struktur interesów stojących za ideami. Analizować trzeba nie ich a funkcję. Druga, bardziej radykalna konkluzja zakłada, że skoro idee maskują korzyści materialne, to stem prawdziwości" doktryny jest orzec, jakim interesom klasowym ona służy. W skrócie - prawj jedynie „prawdami klasowymi". Nie ma więc obiektywnej filozofii, a tylko „filozofia burżuazjpa1; „filozofia proletariacka", podobnie nie ma obiektywnej socjologii, a „socjologia burżuazyjna" i „socj gia proletariacka". Jednak marksizm nie jest po prostu doktryną relatywizmu: „obiektywny" społecznego świata istnieje, ten porządek odsłania „historia". Historia tak dla Marksa, jak dla jest progresywnym odkrywaniem przyczyny. W tym procesie człowiek przez podbój natury „wyższym etapom". „Prawdziwość" doktryny określa zatem jej dopasowanie do rozwoju historii. Wj tyce oznaczało to, że o „prawdzie" decydowało kryterium przydatności w postępie rewolucji. Taka teoria „społecznej determinacji idei" pociąga za sobą wiele problemów. Pierwszym z niclij rola nauki. Marks nie uważał nauk przyrodniczych za ideologie. Mimo to część marksistów, zwiana w Związku Radzieckim lat trzydziestych, twierdziła, że istnieje „burżuazyjna nauka" i „burżuaąjj fizyka" oraz „nauka proletariacka" i „proletariacka fizyka". Z tego powodu teoria względności Eind na była atakowana jako „idealistyczna". I choć obecnie w ZSRR nie mówi się już prawie o bi „fizyce", to oficjalnie ciągle potępiane są teorie Zygmunta Freuda, również jako „idealistyczne1 jeśli nauka nie jest klasowo warunkowana, to czy odnosi się to także do nauk społecznych? Op. cit., s. 54. W tym wymiarze „demaskacja ideologii" nawiązuje w pewien sposób do teorii „racjonalizacji" w sysi da. Racjonalizacje ukrywają podświadome motywy. Nie oznacza to jednak, że są koniecznie fałszywe. W i aby sprawnie funkcjonować, racjonalizacja musi być „dopasowana" do rzeczywistości. Mimo to ukryte ta świadome motywy istnieją i zadaniem analizy jest je wskazać. : ideologii na Zachodzie: epilog 377 momiczność nauki jest jednym z tych, na które myśl marksistowska nigdy satysfakcjonująco nie iedziała. Drugą trudnością jest deterministyczne założenie, iż pomiędzy ideami a celami „klasowymi" ist-je relacja Jeden na jeden". Taka zgodność występuje bardzo rzadko. Empiryzm związany jest zwykle ze światopoglądem liberalnym. A jednak Dawid Hume, najbardziej " empirysta, był torysem, a Edmund Burkę, który najźywiej krytykował racjonalne wysiłki nierzające ku szczegółowemu zaplanowaniu nowego społeczeństwa, należał do konserwatystów. flobbes, jeden z najzatwardzialszych materialistów, był jednocześnie rojalistą, a T.H. Green, należący do liderów idealistycznego odrodzenia w Wielkiej Brytanii - liberałem. » lYzecią trudność stanowi definicja klasy. Dla Marksa (choć nigdy nie zdefiniował jasno tego poję-lawswych pracach) kluczowy podział społeczeństwa wynikał z dystrybucji własności. Jednak w świecie pdityczno-technologicznym własność nieustannie traci swe znaczenie jako determinant władzy, a cza-sami nawet bogactwa. W większości nowoczesnych społeczeństw umiejętności techniczne stają się iżniejsze niż dziedziczenie w sferze posiadania, a władza polityczna istotniejsza od ekonomicznej, aejest więc teraz znaczenie terminu „klasa"? Mimo tych trudności nie można odmawiać pewnej słuszności poglądowi, iż „sposoby myślenia" od historycznie ukształtowanych grup klasowych i ich interesów lub że idee powstają jako kon-icja odmiennych światopoglądów czy perspektyw rożnych grup społecznych. Problem polega na jak określić związek pomiędzy bazą egzystencji a „wytworami umysłu". Max Weber, socjolog, uwa-ip., że istnieje swego rodzaju „wybieralne powiązanie" pomiędzy ideami a interesami. Pochodzenie zne czy to idei, czy teoretyków lub rewolucjonistów jest mniej istotne niż fakt, iż pewne poglądy ją „wyselekcjonowane" przez grupy społeczne jako te najlepiej reprezentujące ich interesy i póź-są przez te grupy popierane. Takie założenia leżą u podstaw Weberowskiej teorii „etyki protestanc-', w której twierdzi on, że pewne aspekty kalwinizmu i sankcjonowany przezeń rodzaj osobowości się konieczne i przyczynowe w rozwoju kapitalizmu, pomimo duchowej natury założeń tej doktry-Inny socjolog, Karl Mannheim, podzielił myśl socjologiczną na dwa fundamentalne style: „ideolo-jfczny" i „utopijny". Przyjął on zaczerpniętą od Marksa koncepcję „czasowego uwikłania" idei, ale ?zastrzeżeniem, że myśl samego Marksa i innych socjalistów nie jest od tego prawa wyjątkiem. Skoro fczystkie systemy myślowe służą interesom, to te, które bronią istniejącego porządku, Mannheim nazwa) „ideologicznymi", natomiast te, które dążą do jego zmiany - „utopijnymi". Ale czy wobec tego ?zystkie dążenia do odkrycia „obiektywnej" prawdy były daremne? Czy Baconowskie poszukiwania Ify mirażem? Mannheim twierdził, że tylko jedna grupa społeczna jest zdolna do względnej obiektywności - intelektualiści. Ponieważ inteligencja jest „ruchomą warstwą" w społeczeństwie, a przez to ?t mniej ograniczona niż inne klasy, może osiągnąć wielość perspektyw, która wykracza poza ciasne iglądy innych grup społecznych. i W rozwoju nauk społecznych problem podniesiony poprzez Bacona, de Tracy'ego, Marksa i innych wyjaśnienie roli idei w zmianie społecznej - stał się częścią technicznej dyscypliny zwanej „socjolo-? wiedzy". Pomimo tego w potocznym użyciu słowo ideologia pozostaje ciągle niejasnym terminem, maczającym światopogląd czy system wierzeń grup społecznych, prezentujący ich przekonania na lemat porządku społecznego moralnie uznawanego przez nie za właściwy. Ludzie mówią zatem o „ideo-?ii małego biznesu" lub o liberalizmie czy faszyzmie jako „ideologii". Jeden z pisarzy wymienia nawet ?teologię świata-snu, w której świetle widzą swój kraj Amerykanie; kraj, w którym każde dziecko naro-ponejest w „równości szans", a każdy człowiek jest tak samo dobry jak inni, jeśli nie lepszy". W tym ie ideologia kojarzy się raczej z „mitem" niż z systemem wartości. Me problematykę porusza R.K. Merton w swojej książce Teoria socjologiczna i struktura społeczna, tłum. ?.Morawska, Warszawa 1982. 378 D. Bel Oczywiście powyższe definicje powodują wyłącznie zamęt, poprzez mieszanie ze sobą zbyt wieli rzeczy. Niektóre jednak rozróżnienia przez nie wprowadzone są słuszne. Możemy np. przyjąć rozróżnienie Mannheima na „partykularną koncepcję ideologii" i ..totalną koncepcję ideologii". W pierwszym rozumieniu zakładamy, że jednostki wyznające pewne wara tości mają jednocześnie interesy i możemy lepiej zrozumieć znaczenie tych wartości czy wierzeń, powody, dla których się pojawiły, jeśli połączymy je z owymi interesami. Nie muszą one zawsze mieć charakteru ekonomicznego, mogą to być interesy statusowe (np. grupy etniczne pragną uzyskać akceptację czy wyższą pozycję w społeczeństwie), interesy polityczne (jak np. zapewnienie sobie reprel zentacji) itp. W tym sensie możemy mówić o ideologii biznesu, robotników itd. (Kiedy CharM E. Wiłson, Sekretarz Obrony w administracji Eisenhowera i równocześnie prezes General Motors powiedział: „Co jest dobre dla Stanów Zjednoczonych, jest dobre dla General Motors i vice versa", wyrf żal on w ten sposób ideologię - tj. pogląd, iż prawodawstwo ekonomiczne powinno być sprzęgnie* z potrzebami środowiska przedsiębiorców, skoro dobrobyt państwa zależy od kondycji biznesu). Natw miast ideologia totalna jest systemem obejmującym każdy aspekt złożonej rzeczywistości. To sji tem wartości, naznaczony pasją i stawiający sobie za cel całościową zmianę sposobu życia. Tego dzaju zaangażowanie w ideologię - tęsknota za odkryciem „przyczyny", dążenie do zaspokojenia bokich uczuć moralnych -nie musi być odbiciem interesów, którym nadano kształt idei. W tym sens«( i tak jak rozumiemy ją tutaj, ideologia jest świecką religią. Ideologia to sposób przekształcenia idei w dźwignię społeczną. Bez ironii Max Lerner z swoja książkę Idee są bronią. Taki właśnie jest język ideologii. Więcej, to zobowiązanie do konsekwj cji, jakie niosą idee. Kiedy Wisarion Bielińskij, ojciec rosyjskiego krytycyzmu, po raz pierwszy pra tał Hegla i przekonał się o filozoficznej słuszności formuły „istnieje, co powinno istnieć", został lennikiem rosyjskiej autokracji. Jednak kiedy pokazano mu, że myśl heglowska zawiera sprzeczi że Jest" dialektycznie ewoluuje w inne formy, stal się rewolucjonistą z dnia na dzień. „Na1 Bielińskiego", jak komentuje to Rufus W. Mathewson, „ilustruje płomienne, ale krótkowzroczne mamienie idei, które każe odpowiedzieć na nie na zasadzie ich natychmiastowego stosowania i nieuchronni sprowadza je w ten sposób do narzędzi". Silą ideologii jest jej pasja. Abstrakcyjne, filozoficzne podejście zawsze dążyło do eliminacji tą cjonalności, czynnika ludzkiego, do racjonalizacji wszelkich wyobrażeń. Dla ideologa prawda z działania, a znaczenie może być poznane tylko w doświadczeniu, w „momencie przemiany". On przychodzi w kontemplacji, ale w czynach. Można powiedzieć, że najważniejszą, ukrytą funkcją logii jest wyzwolenie emocji. Poza religią (wojną lub nacjonalizmem) istnieje kilka innych form zowania emocjonalności. Religia opiera się na symbolizmie, na zniwelowaniu, odciągnięciu energii od świata i przekierowaniu ich ku litanii, liturgii, sakramentom, architekturze czy sztuce Ideologia katalizuje tę energię, zwracając jej siłę w stronę polityki. Jednak religia, w okresie świetności, była czymś więcej. Była sposobem, w jaki ludzie mogli dzić sobie z problemem śmierci. Strach przed nią - ogromny i nieuchronny - i więcej, strach śmiercią niespodziewaną, druzgocze pełne blasku, wyniesione na piedestały, ale chwilowe snyo dze człowieka. To właśnie obawa śmierci, co zaznaczał Hobbes, jest źródłem sumienia; chęć um niebezpieczeństwa gwałtownej śmierci - źródłem prawa. Jeśli możliwe jest uwierzyć, naprawdę rzyć w niebo i piekło, wtedy ten lęk może być łagodzony i kontrolowany. Bez takiej wiary poz« jedynie całkowite unicestwienie własnego „ja". Być może wraz z upadkiem religijnej wiary, jaki nastąpił w ostatnim stuleciu, wzrósł ni mie wyrażany strach przed śmiercią, totalną anihilacją. Można hipotetycznie założyć, że w tym R.W. Mathewson jun., The Positwe Hero in Russian Literaturę, New York 1958, s. 6. ' Zob. Leo Strauss, The Political Philosophy of Hobbes, Chicago 1952, s. 14-29. (oniec ideologii na Zachodzie: epilog 379 se leży przyczyna irracjonalnego przełomu, który jest wyraźnym rysem zmienionego moralnego wymiaru naszych czasów. Flanatyzm, przemoc i okrucieństwo nie są oczywiście wyjątkowe w Judzkiej Historii, ale winnych epokach tego rodzaju furie, masowe emocje mogły zostać skanalizowane, przeniesione, stłamszone, wyrażone symbolicznie przez kult i praktykę religijną. Dziś jedyne, co mamy, to we i uznanie własnego Ja" staje się możliwe - dla niektórych nawet konieczne - poprzez dominację nad innymi . Człowiek może rzucić wyzwanie śmierci, podkreślając omnipotencję ruchu, w którym uczestniczy (jak w nieuniknionym zwycięstwie komunizmu), może przezwyciężyć śmierć (na wzór jikśmiertelności" Kapitana Ahab) uzależniając innych od swojej woli. Obie te ścieżki są już zajęte, jednakże polityka, ponieważ może instytucjonalizować władzę w sposób, jaki robiła to niegdyś religia, taje się gotową drogą ku dominacji. Współczesne wysiłki, by zmienić świat, podejmowane są przeważ-uelub wyłącznie poprzez politykę (tak jak rozumiały to wszystkie inne religijne sposoby transformacji ja"), a to pociąga za sobą zanik innych, instytucjonalnych sposobów mobilizowania emocjonalnej energii. W efekcie tego sekty i Kościoły stają się partiami i ruchami społecznymi. Ruchy społeczne są zdolne poderwać lud, kiedy potrafią trzy rzeczy: upraszczać idee, rościć sobie prawo do prawdy i poprzez połączenie tych dwóch - żądać działania. Dlatego ideologia nie przekształca jedynie idei, ona przekształca także ludzi. Dziewiętnastowieczne ideologie, podkreślając konieczność i napełniając swych zwolenników pasją, mogły rywalizować z religią. Utożsamiając konieczność z postępem, mazały- się zarazem z pozytywnymi wartościami nauki. Jednak jeszcze ważniejsze było powiązanie ide-|ii z wschodzącą klasą intelektualistów, szukających dopiero swego miejsca w społeczeństwie. Zrozumienie różnic pomiędzy intelektualistą a naukowcem (bez uszczypliwości) jest tutaj istotne, rowiec jest przywiązany do określonej dziedziny wiedzy, tradycji, w której się umiejscawia. Próbu-dodać swoją część do skumulowanej, sprawdzonej wiedzy przeszłych pokoleń, tworząc swoistą mo-Naukowiec jako taki jest mniej zaangażowany w swoje Ja". Intelektualista natomiast wychodzi swego doświadczenia, od swego indywidualnego postrzegania świata, swoich przywilejów i depry-ji i według nich ocenia świat. Jako że jego status ma dużą wagę, osądza on społeczeństwo z uwagi sposób, w jaki jest traktowany. W cywilizacji biznesu intelektualista czuł, że cenione są niewłaściwe ici i takie społeczeństwo odrzucał. Z tego wynikała więc „wbudowana w strukturę" konieczność ^angażowania „dryfującego" intelektualisty w politykę. Dlatego powstałe w XIX w. ideologie wyposa-ione były w siłę intelektualistów za nimi stojących. Dali oni początek temu, co William James nazwał jdrabiną wiary", gdzie w wizjach przyszłości nie można rozróżnić możliwego od prawdopodobnego, iprawdopodobne przyjmuje się za pewne. Dziś ideologie wyczerpały się. Wydarzenia stojące za tą poważną zmianą społeczną są złożone i zróż-le. Kataklizmy w rodzaju procesów moskiewskich, paktu nazistowsko-sowieckiego, obozów koncentracyjnych, ucisku węgierskich robotników, układają się wjeden łańcuch zjawisk, a takie zmiany spo-feczne jak modyfikacja kapitalizmu czy pojawienie się Wel/are State - w drugi. W filozofii prześledzić można utratę znaczenia upraszczających, racjonalistycznych poglądów i wschód nowych stoicko-teo-fegicznych koncepcji człowieka, formułowanych przez Freuda, Tillicha, Jaspersa i innych. Nie można jednak powiedzieć, aby ideologie w rodzaju francuskiego czy włoskiego komunizmu nie miały już politycznego znaczenia czy siły napędowej z innych źródeł. Mimo to z powyższych zmian wypływa prosta łmkluzja: radykalna inteligencja i starzy ideologowie stracili swoją „prawdę" i siłę perswazji. [Markiz de Sade, który bardziej niż ktokolwiek inny zbadał granice samopotwierdzenia, napisał: „Nie ma człowieka, który w chwili podniecenia nie pragnie być despotą (...) pragnąłby być jedynym człowiekiem na świecie [...] ?idy rodzaj równości zniszczyłby despotyzm, jakiego wtedy radośnie doświadcza". De Sade postulował kanali-ację tych impulsów poprzez aktywność seksualną, legalizację domów publicznych, które mogłyby tonować te ?czucia. Trzeba podkreślić, że de Sade był zajadłym wrogiem religii, aczkolwiek zdawał sobie sprawę z jej latent-? funkcji, jaką pełniła w mobilizowaniu emocji. 380 Nieliczne poważane umysły wierzą jeszcze, iż można ustanowić doskonały plan i poprzez inżynia rię społeczną zaprowadzić nową utopię społecznej harmonii. W tym samym czasie stare „kontr-sysJ my" straciły swą intelektualną silę. Niewielu „klasycznych" liberałów nalega wciąż na to, by państJ nie odgrywało żadnej roli w gospodarce, tak samo jak niewielu poważnych konserwatystów, przynm mniej w Wielkiej Brytanii i na kontynencie, wyznaje jeszcze pogląd, iż Welfare State to jedynie „dna do poddaństwa". W świecie zachodnim istnieje dziś niełatwy, acz konsensus pomiędzy intelektualiści mi, dotyczący takich zagadnień politycznych, jak: akceptacja Welfare State, wskazana decentralizacji władzy, system gospodarki mieszanej czy pluralizm polityczny. Także w tym sensie skończyła się era ideologii. Wreszcie niezwykły jest fakt, iż w czasie gdy nastał kres dziewiętnastowiecznych ideologii i deW intelektualnych, wyłaniające się nowe państwa Afryki i Azji formułują nowe ideologie, zupełnie inaczej apelując do swych obywateli. Są to ideologie industrializacji, modernizacji, panarabizmu, zaangaJ wania i nacjonalizmu. Ideologie XIX w. były uniwersalistyczne, humanistyczne i zaprojektowane pra| intelektualistów. Ideologie mas w Azji i Afryce są proste, instrumentalne i stworzone przez liderfi politycznych. Siłą napędową starych koncepcji była równość społeczna i wolność w najszerszym mm mieniu. Bodźcem dla nowych ideologu jest dziś rozwój ekonomiczny i narodowa potęga. W tym kontekście Rosja i Chiny stały się wzorcami. Kraje te nie fascynują się już ideami wolnego społeczeństwa, ale wzrostu ekonomicznego. I jeśli to wymaga całkowitego zniewolenia ludności i pil wstania nowych elit zarządzających ludźmi, to nowe represje usprawiedliwia się faktem, iż bez tego rodzaju ucisku rozwój gospodarczy nie nastąpi dostatecznie szybko. Nawet dla niektórych liberatówa chodnich rozwój ekonomiczny stał się nową ideologią, która zmywa wspomnienia starych rozc: Trudno dyskutować z apelem szybkiego wzrostu gospodarczego czy modernizacji, nieliczni sobie pozwolić na kwestionowanie takich celów, jak tylko nieliczni mogli krytykować apele po' nej równości i wolności. Jednak w ramach owego potężnego prądu - a jego szybkość jest zadzi - każdy ruch wznoszący tego rodzaju postulaty ryzykuje poświęceniem żyjącego pokolenia na następnego, które może doświadczyć jedynie wyzysku przez nową elitę. Dla nowo powstałych debata nie dotyczy już zalet komunizmu - o tym, co głosiła ta doktryna, zapomnieli już zaró< wrogowie, jak i przyjaciele. Pytanie jest jeszcze starsze: czy nowe społeczeństwa mogą wzrastać dzieła stworzeniu demokratycznych instytucji i umożliwieniu ludziom dokonywania dobrowolnych wyboril - i poświęceń - czy raczej nowe, wyposażone we władzę elity użyją totalitarnych środków, abypi* prowadzić transformację w swych krajach. Z pewnością w tych tradycjonalnych, postkolonialnychspi łeczeństwach, w których masy są apatyczne i łatwo nimi manipulować, odpowiedź zależy od inteliga-cji i jej koncepcji przyszłości. W końcu lat pięćdziesiątych zapanowała więc pesząca cisza. Na Zachodzie pośród intelektualisn dawna pasja wygasła. Nowe pokolenie, niepamiętające tych dawnych debat i nieposiadające bezpiea nej tradycji, na której mogłoby budować, szuka nowych celów w ramach społeczeństwa politycznej które odrzuciło, ujmując rzecz filozoficznie, stare apokaliptyczne i chiliastyczne wizje. W posziitów niu „przyczyny" towarzyszy mu głęboki, desperacki, prawie żałosny gniew. Temat ten pojawia się stronach znakomitej książki Comictions, napisanej przez dwunastu najwybitniejszych mlodychi prezentantów lewicy w Wielkiej Brytanii. Nie mogą oni zdefiniować treści „przyczyny", której szutaj ale icl\ tęsknota jest zrozumiała. Także w Stanach Zjednoczonych widać to nieustanne poszukwi u na ówczesną radykalną wizję człowieka Oak np. wizję Whitemana), wzywając do n^ go krytycyzmu obecnie. Jednak problem leży w tym, iż stary radykalizm polityczno* lSTroblemami takimi jak uspołecznienie przemysłu) utraci! swoje znaczenie, M glS weC~P6»czes ej kultury (np. telewizja) nie mogą być rozpatrywane 1 leu jesi tu. D. Bell \Uec ideologii na Zachodzie: epilog zynie- syste-istwo Iroga lista-tacja ? era ebat czej iżo- •zez rów zu- 30- ?go ach politycznych. W tym samym czasie kultura amerykańska niemal całkowicie zaakceptowała awan-frię, szczególnie w sztuce, i stare akademickie metody wyczerpały się całkowicie. Swoistą ironią dla (fth, którzy pragną odnaleźć „przyczyny", jest również fakt, iż robotnicy, których krzywdy były kiedyś ?torem zmiany społecznej, dziś są bardziej zadowoleni ze stanu społeczeństwa niż intelektualiści. Wetariusze nie zrealizowali swojej utopii, ale ich oczekiwania były mniejsze niż intelektualistów, Mitem zyski odpowiednio większe. Miody inteligent jest nieszczęśliwy, ponieważ „droga środka" przeznaczona jest dla ludzi w śred-? wieku, nie dla niego. Nie ma w niej pasji, jest amortyzacja . Ideologia, której natura sprowadza się nasady „wszystko albo nic" i której ów inteligent pragnie, jest dziś intelektualnie miałka i niewiele iw może być wciąż formułowanych, intelektualnie, w ideologicznych kategoriach. Emocjonal-icjał - i potrzeby - wciąż istnieją i trudne jest pytanie, jak je dziś zmobilizować. Polityka oferu-;o mało ekscytacji. Niektórzy z młodszych intelektualistów znaleźli wyjście w nauce i karierze śrersyteckiej, często jednak kosztem zawężenia swoich umiejętności do czysto technicznych. Inni próbowali wyrazić siebie w sztuce, jednak nieużyteczność braku treści oznacza także brak konieczne-p napięcia, które ustanawia nowe formy i style. Czy intelektualiści na Zachodzie zdolni są znaleźć pasję poza polityką to kwestia dyskusyjna. Nie-tóy, reformy społeczne ani nie wnoszą jednoczących postulatów, ani nie dają młodym możliwości jyrażenia siebie" i „zdefiniowania siebie", których oni pragną. Trajektoria entuzjazmu zakręciła na łschód, gdzie w nowej ekstazie gospodarczej utopii „przyszłość" jest wszystkim, co się liczy. Koniec ideologii nie jest - nie powinien być - równocześnie końcem utopii. Jeśli cokolwiek może ić dyskusję o utopii, to tylko zdanie sobie sprawy z pułapki ideologii. Chodzi o to, że ideologia to wne uproszczenie". Czyni ona niepotrzebnym radzenie sobie z własnymi problemami za pomocą fcnych zdolności. Jednostka po prostu zwraca się do ideologicznego automatu, z którego wyskakuje ptowy przepis. A kiedy te rozwiązania okraszone są dodatkowo apokaliptycznym zapałem, idee stają if bronią o przerażających konsekwencjach. Obecnie bardziej niż kiedykolwiek potrzeba utopii, ponieważ ludzkość potrzebuje - tak jak potrze-zawsze - pewnej wizji swojego potencjału, sposobu przenikania się pasji i inteligencji. Drabina (iebiańskiego Miasta nie może dłużej być „drabiną wiary", ale empirii: utopia musi jasno określać, dokąd chce iść, jak tam dojść, koszty tego przedsięwzięcia oraz częściową realizację i legitymizację fecyzji o tym, kto za to zapłaci. I* Koniec ideologii, mówiąc górnolotnie, zamyka księgę na erze prostych lewicowych formuł zmiany folecznej. Jednak zamknąć księgę nie oznacza odwrócić się od niej. Problem ten nabiera szczególnej nagi w dobie, gdy kształtuje się „nowa lewica", bardzo mgliście pamiętająca przeszłość. Ta „nowa łrica" ma pasję i energię, ale bardzo słabą definicję przyszłości. Jej prekursorzy radują się faktem, iż jtf ona „w ruchu". Jednak dokąd zmierza, co rozumie przez socjalizm, jak chce ograniczać biurokra-fcację, co oznacza dla niej demokratyczne planowanie czy kontrola pracownicza to pytania wymaga-pe przemyślanych odpowiedzi, w miejsce których padają jedynie brawurowe frazesy. ~~fc> stosunek do krajów takich jak Kuba czy do nowych państw Afryki ujawni znaczenie intelektual-K dojrzałości i końca ideologii. Wśród „nowej lewicy" istnieje alarmująca gotowość do przyjęcia rze-towistości tabula rasa, do przyzwolenia, by słowo „rewolucja" rozgrzeszało każdą winę, do usprawie-piania łamania praw człowieka i ucisku opozycji - podsumowując, do wymazania wszystkich lekcji pnionych czterdziestu lat z emocjonalną skwapliwością, która zdumiewa. Pakt, że wiele z tych poja- I___ Ic A. fiaymond, Opium intelektualistów, tłum. Cz. Miłosz, Warszawa 2000; E. Shils, Ideology and Cwility, Jmnee Reńew" 1958, t. 46, nr 3 i The Intelleduals and the Powers, „Comparative Studies b Sonety and tstory" 1958,1.1, nr 1. Obe< llwalaz llNiebi 382 D.Bd wiających się ruchów społecznych jest legitymizowanych przez ich dążenie do wyzwolenia, do mol wości kontrolowania swej własnej polityki i gospodarki, nie oznacza, że mają one prawo do wszysJ go, co zechcą zrobić, w imię emancypacji. Podobnie jak fakt, iż ruchy takie przejmują władzę. J sztandarem wolności, nie gwarantuje, iż nie okażą się one równie imperialistyczne, skupione na wij nej wielkości (w imię panafrykanizmu czy innej ideologii), żądające swojej kolejności na scenie histo-rii, jak obalone przez nie rządy. Jeśli koniec ideologii niesie jakieś przesianie, to jest to pytanie o koniec retoryki i retorykónJ nieć doby rewolucji, czasu, kiedy młody francuski anarchista Vaillant podłożył bombę w Zgromadzał Deputowanych, a krytyk literacki Laureat Taihalde w jego obronie stwierdził: „Czymże jest te m ludzkich istnień, to był beau gęste". (Beau gęste, który smutnym żartem losu dwa lata później pozM Tailhade'a oka, kiedy ktoś wrzucił bombę do restauracji). Obecnie na Kubie, jak w reportażu dla M don Observer" podsumowuje to George Sherman: „Rewolucja jest dziś prawem, chociaż nikt nieotri nil, na czym polega to prawo. Musisz być po prostu za lub przeciw niej, osądzać i być odpowiedź osądzanym. Nienawiść i nietolerancja niszczą każdy przejaw umiarkowania, jaki mógłby istnieć", i Problemy, jakim stawić musimy czoło u siebie i na świecie, są odporne na stare terminy ideologa nej debaty pomiędzy prawicą a lewicą. Jeśli ideologia, ze zrozumiałych powodów, jest dziś definitywa upadłym pojęciem, nie oznacza to, że również utopia podzielić musi jej los. Stać się takjednaknwąj jeśli ci, którzy najgłośniej nawołują dziś do nowych utopii, zaczną usprawiedliwiać poniżające w imię utopijnego lub rewolucyjnego celu; jeśli zapomną prostą naukę, że nawet gdy stare debaty bezużyteczne, to niektóre stare cnoty -jak wolność słowa, wolność prasy, prawo do opozycji i ii cji - nie. Gdyby pytać o znaczenie historii myśli ostatnich stu lat i lekcję z niej płynącą, jest nią doi mądrość Jeffersona (jej celem było usunięcie obumarłej ręki przeszłości, jednocześnie służyć jako ostrzeżenie przed ciężką ręką przyszłości), mówi ona, iż „teraźniejszość należy do żyj; jest przesianie, jakie rewolucjoniści, starzy i nowi, ci wrażliwi na los swoich współbraci, o-nowo w każdym pokoleniu. „Nigdy nie uwierzę" mówi jeden z uczestników gorzkiego dialogu, jaki napi sal wybitny polski filozof, Leszek Kołakowski, „że życie moralne i intelektualne ludzkiego gatunku dążą śladem praw ekonomicznych, że mówiąc coś dziś, możemy mieć więcej jutro, że poi używać istnień ludzkich teraz, by prawda zatriumfowała w przyszłości, czy że zyski z przea wybrukują nam drogę do szlachectwa". Te słowa napisane podczas polskiej odwilży, kiedy intelektualiści, posiadając już własne dośł czenia z pojęciem „przyszłości", zaczęli domagać się uznania ideałów humanizmu, są echem protes rosyjskiego pisarza Aleksandra Herzena, który sto lat temu w swym dialogu potępił wcześnięjsą rewolucjonistów, gotowych poświęcić całą ludzkość dla obiecanego jutra: „Czy wy naprawdę pnaj cie degradacji wszystkich istot ludzkich żyjących obecnie do to\i jedynie wsporników \...\ ui nieskończenie odległy koniec nie jest końcem, ale pułapką. Prawdziwy koniec winien być blizj wać się przynajmniej w płacy robotnika lub przyjemności, jaką czerpie z wykonanej pracy. kg, każde pokolenie, każde istnienie ludzkie ma swój własny rodzaj spełnienia [...]" . 1 sz Ot) nit no rod Maj inni 12 Aby spojrzeć na historię jak na proces zmian emocjonalności i mód lub więcej - dostrzec, jak ról ludy mobilizowały swą emocjonalną energię i przyswajały odmienne postawy moralne, potrzet jednak historia moralności jest, jak sądzę, jedną z najważniejszych dróg zrozumienia zmiany a w szczególności działania sił irracjonalnych w człowieku. Wspaniały model okresu kulturowego o Johanna Huizingi Jesień średniowiecza (tłum. T. Brzostowski, wstępem opatrzył H. Barycz, posła bat, Warszawa 1996 - przyp. tłum.) zawierająca rozważania o zmieniającym się stosunku do* cieristwa i miłości. /...J I nie -ipo ucz u i wieJJut \Pn pr: pić \ Prze i Hyc warz-Anui. ZAUFANIE I KAPITAŁ SPOŁECZNY AIexis de Tocqueville O UŻYTKU, JAKI WŻYCIU SPOŁECZNYM AMERYKANIE CZYNIĄ ZE STOWARZYSZEŃ* Jie mam zamiaru mówić tu o stowarzyszeniach politycznych, za pomocą których ludzie bronią się "przed despotyzmem większości bądź przed uroszczeniami władzy królewskiej. Temat ten poru-już wcześniej. Jest rzeczą jasną, że gdyby w miarę osłabiania się indywidualnego znaczenia iii, a w konsekwencji i ich zdolności do samodzielnej ochrony własnej wolności, każdy z nich lyi się sprzymierzać w tym samym celu z bliźnimi, tyrania wzrastałaby nieuchronnie wraz z rów-Ząjmę się tutaj wyłącznie stowarzyszeniami społecznymi, których cele nie mają nic wspólnego yszenia polityczne stanowią jedynie cząstkę ogromnego systemu stowarzyszeń wszelkiego istniejących w Stanach Zjednoczonych. żnie od wieku, pozycji i poziomu umysłowego Amerykanie nieustannie się stowarzyszają, tylko towarzystwa handlowe i przemysłowe, do których należą wszyscy, ale również mnóstwo istnieją stowarzyszenia religijne i moralne, stowarzyszenia o poważnym i błahym charakterze, yszenia zajmujące się ogólnymi i bardzo szczegółowymi sprawami, stowarzyszenia wielkie i małe. łkanie stowarzyszają się w celu organizowania zabaw, tworzenia seminariów, budowania zajaz-fcnoszenia kościołów, rozpowszechniania książek, wysyłania misjonarzy na antypody. W ten właś-sposób zakłada się w Ameryce szpitale, więzienia, szkoły. Amerykanie stowarzyszają się również to, by głosić jakąś prawdę lub przez dostarczenie przykładu rozwijać w społeczeństwie jakieś Incia. Wszędzie tam, gdzie na czele jakiegoś przedsięwzięcia ujrzycie we Francji rząd, a w Anglii idego pana, w Stanach Zjednoczonych spodziewajcie się ujrzeć stowarzyszenie, "fcyznam, że spotkałem w Ameryce stowarzyszenia, jakich istnienia nie podejrzewałem, i często-fcyszło mi podziwiać niezwykłą sztukę, z jaką mieszkańcom Stanów Zjednoczonych udawało się pić wielu ludzi wokół jednego celu i sprawić przy tym, by dążyli doń dobrowolnie. Przebywałem później w Anglii, skąd Amerykanie zapożyczyli niektóre prawa oraz liczne zwycza-(iwydaio mi się, że Anglikom daleko jest do tak powszechnego i umiejętnego wykorzystywania piarzyszeń. Anglikom często zdarza się dokonywać indywidualnie rzeczy wielkich. Tymczasem w Ameryce nie |te tak niewielkiego przedsięwzięcia, dla którego ludzie nie założyliby stowarzyszenia. Anglicy uwa-istowarzyszenia za skuteczny środek działania, Amerykanie wydają się widzieć w nich jedyny śro-mfaSa istnieje. gm. A. de Tocqueville, Demokracja w Ameryce, t. 2, cz. 2, rozdz. 5, przekład M. Król, Kraków 1996. 384 A. de Tocqueil W ten sposób najbardziej demokratycznym krajem na świecie okazuje się ten, w którym luda najbardziej udoskonalili sztukę zbiorowego dążenia do celu wspólnych pragnień i tę nowo powstł wiedzę stosują najczęściej. Czy należy to traktować jako zjawisko przypadkowe, czy też trzeba uzna że między instytucją stowarzyszeń a równością istnieje konieczny związek? Społeczeństwa arystokratyczne składają się z ogromnej liczby ludzi, którzy sami nie mogą nie. oraz z niewielu obywateli posiadających wielkie znaczenie i majątki, obywateli, z których każdy zdoil jest dokonywać wielkich przedsięwzięć. W społeczeństwach arystokratycznych ludzie nie muszą jednoczyć się dla działania, ponieważą mocno ze sobą związani. Każdy bogaty i potężny obywatel stoi tam na czele czegoś w rodzaju stałego i przymusowego sto* rzyszenia, składającego się ze wszystkich zależnych odeń ludzi, których zmusza on do współdziała™ w wykonywaniu swoich zamiarów. W społeczeństwach demokratycznych natomiast wszyscy obywatele są niezależni i słabi; samiń mogą dokonywać prawie niczego, a żaden z nich nie jest w stanie zmusić innych do współdziałaj Wszyscy są więc bezradni, jeśli nie nauczą się pomagać sobie dobrowolnie. Gdyby ludzie żyjący w demokratycznym kraju nie mieli ani prawa, ani ochoty do jednoc; w celach politycznych, ich niezależność narażona byłaby na wielkie ryzyko, ale mogliby długo wać swój majątek i wykształcenie. Gdyby zaś nie mieli nawyku stowarzyszania się w celach nych, w niebezpieczeństwie znalazłaby się sama cywilizacja. Społeczeństwo, w którym ludzie by możliwość indywidualnego dokonywania wielkich rzeczy, nie zyskując możliwości osi wysiłkiem zbiorowym, szybko powróciłoby do stanu barbarzyństwa. Niestety, ten sam układ społeczny, który sprawia, że społeczeństwom demokratycznym trzebne są stowarzyszenia, utrudnia jednocześnie ich powstawanie. Kiedy kilku arystokratów pragnie się stowarzyszyć, przychodzi im to bez trudu. Ponieważ z nich udziela towarzystwu potężnej siły, liczba stowarzyszonych może być bardzo niewielka, zaś stowarzyszeni są nieliczni, łatwo mogą poznać się, rozumieć i przyjąć wspólne zasady dzi W społeczeństwie demokratycznym nie jest to tak łatwe, ponieważ stowarzyszenie, aby miało jakiekolwiek znaczenie, musi gromadzić bardzo wiele osób. Wiem, że wielu moich współczesnych nie zważa na tę trudność. Sądzą oni, że kiedy obywatele się słabi i bezradni, rząd musi być zręczniejszy i aktywniejszy, by społeczeństwo robiło to, czegoś dynczy obywatele dokonać już nie potrafią. To stwierdzając, uważają sprawę za rozwiązaną. Jaj sądzę, iż się mylą. Rząd mógłby w Ameryce zastąpić niektóre wielkie stowarzyszenia i w poszczególnych i podjęto już takie próby. Lecz jakaż władza polityczna mogłaby kiedykolwiek ogarnąć niepr liczbę małych przedsięwzięć, które obywatele amerykańscy podejmują nieustannie za poi warzyszeń? Łatwo przewidzieć, że zbliżają się czasy, kiedy człowiek nie będzie w stanie samodzielnie rzać najzwyklejszych i niezbędnych do życia przedmiotów. Zadania władzy społecznej zwiękaj więc ogromnie i będą z każdym dniem nadawały jej większe znaczenie. Im skuteczniej władza będą zastępowała stowarzyszenia, tym bardziej poszczególni ludzie, tracąc nawyk stowarzyszania się, potrzebowali jej pomocy, i tak zamknie się łańcuch przyczyn i skutków. Czy dojdzie do tego, że stracja publiczna będzie kierowała wszystkimi przedsięwzięciami, z którymi pojedynczy ol będzie mógł sobie poradzić? I, jeżeli nadejdzie czas, że w konsekwencji podziału własności grunty zostaną tak rozdrobnione, że będą mogły je uprawiać jedynie stowarzyszenia rolników,! szef rządu będzie musiał porzucić ster państwa, by stanąć za pługiem? Gdyby rząd we wszystkim zastąpił stowarzyszenia, moralność i poziom umysłowy demokraty! go społeczeństwa narażone zostałyby na nie mniejsze ryzyko niż jego handel i przemysł. ;u,jaki w życiu społecznym Amerykanie czynią ze stowarzyszeń 385 lyiko w wyniku wzajemnego oddziaływania ludzi na siebie rozwijają się uczucia i idee, rośnie serce to umysł człowieka. Mówiłem o tym, że w krajach demokratycznych to oddziaływanie właściwie nie istnieje. Trzeba sztucznie je stworzyć, a tego mogą dokonać tylko stowarzyszenia. Kiedy arystokraci przyswajają sobie nowe idee lub uczucia, umieszczają je poniekąd na wielkiej je, na której sami się ukazują, i wystawiając je w ten sposób na widok tłumu, bez trudu zaszcze-w umysłach i sercach ludzi. Wkrajach demokratycznych tylko władza społeczna jest w stanie działać w podobny sposób, ale jej iejest zawsze niewystarczające i często niebezpieczne. :ąd nie zdoła samodzielnie podtrzymywać i odnawiać obiegu uczuć i idei w wielkim spoleczeń-takjak nie jest w stanie brać na siebie wszystkich przedsięwzięć przemysłowych. Jeżeli wkroczy rtę dziedzinę rzeczywistości, wkrótce narzuci społeczeństwu nieznośną tyranię. Dzieje się tak dlate-% że rząd potrafi dyktować jedynie ściśle określone zasady - narzuca więc uczucia i idee, które fa-?oryzuje, i wtedy niełatwo jest odróżnić jego rady od rozporządzeń. Gorzej, jeżeli uważa, że w jego interesie jest, by wszystko stało w miejscu. Sam będzie trwał wów-aas w bezruchu i pogrąży się w dobrowolnej senności. I Jest więc niezbędne, by nie działał sam. W społeczeństwach demokratycznych właśnie stowarzyszenia winny zająć miejsce potężnych jed- ;, które przestały istnieć wraz z nastaniem równości. Skoro tylko jakąś grupę mieszkańców Stanów Zjednoczonych opanuje uczucie lub idea, którą prag-jpowszechniać, zaczynają poszukiwać się nawzajem, a znalazłszy, jednoczą się. Odtąd nie są już ielnymi ludźmi, ale widoczną siłą, której działalność służy jako przykład, siłą, która przemawia j się słucha. pierwszy raz usłyszałem w Stanach Zjednoczonych, że sto tysięcy ludzi publicznie zobowią-,8ię, że nie będą używać alkoholu, rzecz wydała mi się raczej zabawna i nie mogłem z początku ić, dlaczego ci tak wstrzemięźliwi obywatele nie zadowolili się po prostu piciem wody we włas-domowym zaciszu. końcu pojąłem, że sto tysięcy Amerykanów, zaniepokojonych wzrastającym wokół pijaństwem, wiło dać przykład abstynencji. Działali dokładnie tak samo jak wielki pan, który ubierałby się skromnie, aby wpoić prostym obywatelom pogardę dla luksusu. Można przypuszczać, że gdyby tysięcy ludzi żyło we Francji, każdy z nich osobno zwróciłby się do rządu z prośbą o sprawowanie iru nad karczmami na całym terenie królestwa. Zdaniem moim nie istnieje nic, co zasługiwałoby na większą uwagę z naszej strony niż intelektualni moralne stowarzyszenia w Ameryce. Amerykańskie towarzystwa polityczne i przemysłowe są dla nas zrozumiałe; innych jednak nie możemy pojąć. Kiedy zetkniemy się z jednym z nich, nie umiemy fozumieć jego sensu, ponieważ nigdy przedtem nie widzieliśmy niczego, co by je przypominało. iym-aasem dla społeczeństwa amerykańskiego są one równie ważne jak te pierwsze, a może nawet waż-rójsze | Wkrajach demokratycznych umiejętność stowarzyszania się jest umiejętnością podstawową - od fiej zależą postępy wszystkich innych. I Pośród praw rządzących ludzkimi społeczeństwami istnieje takie, które wydaje mi się bardziej wy-jtóne i jasne niż wszystkie inne. Głosi ono, że po to, by ludzie pozostali cywilizowani lub by się tacy Jtali, sztuka stowarzyszania się musi rozwijać się i doskonalić wśród nich jednocześnie ze wzrastaniem równości możliwości. 386 A. de Tocquevij Alexis de Tocqueville DLACZEGO AMERYKANIE SĄ TAK MAŁO PODEJRZLIWI W SWOIM KRAJU, A OKAZUJĄ SIĘ TAK PODEJRZLIWI W NASZYM* ? Jak wszystkie poważne i rozsądne narody Amerykanie mają pamiętliwy charakter. Prawie nigdy nit zapominają o zniewadze, jednak znieważyć ich nie jest wcale łatwo, a ich uraza równie wolno si^ rodzi jak wygasa. W społeczeństwach arystokratycznych, gdzie wszystkim kieruje niewielka garstka jednosteM wnętrzne stosunki między ludźmi podlegają prawie niezmiennym konwencjom. Każdemu wydaje Ą wówczas, że świetnie wie, wjaki sposób należy okazać szacunek lub wyrazić życzliwość, i zaktadasifc że etykieta jest wiedzą, którą wszyscy posiedli. Owe zwyczaje najwyższej klasy służą potem za wzór wszystkim innym, ponadto zaś każda z nic wytwarza swój odrębny kodeks postępowania, któremu muszą się podporządkować wszyscy jej czta kowie. Zasady grzeczności tworzą więc skomplikowany kodeks, który trudno całkowicie opanować, ni można go jednak bezkarnie naruszyć, przez co każdego dnia ludzie są nieustannie narażeni namimf wolne zadawanie lub otrzymywanie bolesnych ran. Jednak w miarę jak zacierają się różnice pozycji, a ludzie różniący się wykształceniem i niem spotykają się w tych samych miejscach, prawie niepodobna porozumieć się co do zasad -vivre'u. Ponieważ niezbyt wiadomo, jaka jest norma, nieprzestrzeganie jej nie jest przestę] nawet w oczach tych, którzy ją znają. Ludzie zwracają więc uwagę raczej na treść działań formę i stają się mniej uprzejmi, a zarazem mniej kłótliwi. Jest mnóstwo drobnych względów, na których Amerykaninowi zupełnie nie zależy. Uważa on, nikogo mu się one nie należą, lub zakłada, że inni nie wiedzą, iż są mu je dłużni. Nie widzi pi mu ich nie okazano, lub to wybacza. Jego maniery stają się przez to mniej uprzejme, a zwyczaje sze i bardziej męskie. Ta wzajemna wyrozumiałość, jaką okazują sobie Amerykanie, i owo męskie zaufanie, jakim rzą, mają pewną ogólniejszą i głębszą przyczynę. W Stanach Zjednoczonych pozycje w społeczeństwie obywatelskim są bardzo mało zróżnio a w świecie politycznym w ogóle się nie różnią. Amerykanin nie czuje się więc zobowiązany do i czenia szczególnych względów któremukolwiek z bliźnich i wcale nie wymaga, by je okazywano] samemu. Ponieważ nie uważa, by gorliwe poszukiwanie towarzystwa niektórych z jego wspóh leżało w jego interesie, trudno mu sobie wyobrazić, że ktoś odtrąci jego towarzystwo. Ponieważ nie pogardza z racji jego kondycji, nie wyobraża sobie, że ktoś z tego powodu mógłby poga1 samym i dopóki wyraźnie nie zobaczy zniewagi, nie uwierzy, że ktoś chce go spostponować. Sytuacja społeczna w naturalny sposób skłania Amerykanów, by nie obrażali się łatwo o ( Z drugiej zaś strony demokratyczna wolność, z której korzystają, sprawia, że owa wyrozumiało! się częścią obyczajów narodowych. *Fragm. A de Tocqueville, fiemokrac/a w Ameryce, t. 2, cz. 3, rozdz. 3, przekład B. Janicka, przeji. Tn miejscu zajmujemy się przede wszystkim normami. Por. także R. Axelrod, Evolution of Cooperation oraz uEoolutionary Approach to Norms, op. cit. 392 R. Putoa ków. Odwzajemnianie uogólnione ma miejsce wtedy, gdy zachodzi ciągła wymiana dóbr, która w danji momencie nie w pełni odbywa się na zasadzie rewanżu - a więc jest niezrównoważona - ale opieraj na wzajemnym przeświadczeniu, że wyświadczone teraz usługi będą wynagrodzone w przyszłości I przykład przyjaźń prawie zawsze obejmuje uogólnione odwzajemnianie. Cyceron (na marginesie, miel kaniec centralnych Włoch) określił normy uogólnionego odwzajemniania z godną podziwu jasnoścf „Żadna [...] powinność nie jest tak nagląca, jak konieczność odwdzięczenia się [...], wszyscy przecH nienawidzą człowieka niepamiętającego dobrodziejstwa" . Norma uogólnionej wzajemności jest wysoce produktywnym składnikiem kapitału społecznego. Społeczności, w których jest przestrzegana, mogą skuteczniej ograniczać oportunizm i rozwiązf wać problemy związane ze zbiorowym działaniem . Wzajemność tkwiła u podstaw „towarzystw basztowych" i innych stowarzyszeń samopomocowych, które rozwiązywały zagrożenia bezpieczeństu stanowiące problem obywateli północnych republik komunalnych w średniowiecznych Wloszedj a także towarzystw wzajemnej pomocy, które powstały, aby zajmować się zagrożeniami ekonomio nymi istniejącymi w XIX w. Norma uogólnionej wzajemności służy pogodzeniu interesu wlasneji jednostki z solidarnością. Działanie każdej jednostki w systemie wzajemności zwykle charakteryzuje się kombinacją tegn co można by nazwać krótkoterminowym altruizmem i długoterminowym dbaniem o wtasne interesj: Pomogę ci teraz wnadziei (zapewne niejasnej, niepewnej i niesprecyzowanej), że ty pomożesz mi wpnp szłości. Odwzajemnianie polega na serii działań, z których każde na krótką metę jest altruistyca (przynosi korzyść innym kosztem altruisty), ale które wzięte razem zwykle są dla każdego uczesl nika tych działań korzystne . Efektywna norma uogólnionej wzajemności jest zwykle związana z gęstą siecią procesów wymu-ny w społeczeństwie. W społeczeństwach, w których ludzie mogą ufać, że ich zaufanie być moa zostanie wynagrodzone, a nie nadużyte, bardziej prawdopodobne jest, że dojdzie do wymiany. Ni odwrót, powtarzające się wymiany przyczynią się do rozwinięcia się norm uogólnionego odwząjea niania . Pewne rodzaje sieci społecznych powiązań same ułatwiają dodatkowo rozwiązania dylem tów zbiorowego działania. Mark Granovetter podkreśla, że zaufanie tworzy się, a nadużycia sąmnią prawdopodobne, kiedy umowy są „wbudowane" w większe struktury osobistych stosunków i siei społecznych powiązań . Osobiste interakcje dostarczają informacji o wiarygodności innych aktorów, co jest stosunhi mało kosztowne i niezawodne. Jak przypomina nam ludowy teoremat z teorii gier, istniejące zależą społeczne mogą sprawić, że opłacalne będzie być godnym zaufania. Ponadto, kontynuowane zatem ści „często zostają wyposażone w społeczną treść, która każe wiązać wielkie oczekiwania z zaufanie 21 M.T. Cycero, O powinnościach, [w:] idem, Pisma filozoficzne, tłum. W. Kornatowski, Warszawa lt s. 363, 452. 22 Zob. E. Ostrom, Gwerning the Commons, op. cit., s. 200, 211. Ostrom (s. 38) jest jednak sceptyczi interpretacji, w których traktuje się normy jako zmienne niepoddające się obserwacji, będące „w glo 23 Zob. M. Ttylor, Community, Anarchy and Liberty, New York 1982, s. 28-29 (podkr. w oryginale). Por. takżeA ner, The Norm of Reciprocity: A Prełiminar Statement, „American Sociological Review" 1960, nr 25, s. 1 R.O. Keohane, Reciprocity in International Relations, op. cit, s. 21. 25 M. Granovetter, Economic Action and Social Structure..., op. cit., odróżnia swoje podejście „wbud umów" od zarówno „przesadnie społecznej" koncepcji ludzkiego działania, według której jest ono < określone przez podział ról i normy oraz „nie dość społecznej" koncepcji (częstszej w prostej teorii gie; której niezależni od siebie aktorzy nie mają ograniczeń narzuconych przez stosunki społeczne. Poc t stie sieci stowarzyszeń i zaufania jako środków kapitałowych, które podtrzymują społeczną wymianę,» ton, R. Wintrobe, The Logic of Bureaucratic Conduct, New York 1982, s. 61-88. ny kapitat a sukces instytucji 393 itrzymywać się od oportunizmu. (...) Dylematy więźnia są [...] często omijane dzięki sile osobi-!h stosunków" . Podejście uwzględniające „wbudowanie" przewiduje, że mieszanka lądu i nieładu, współpracy i oportunizmu w społeczeństwie będzie zależeć od istniejących wcześniej sieci powiązań społecznych. Każde społeczeństwo - nowoczesne czy tradycyjne, autorytarne czy demokratyczne, feudalne czy kapitalistyczne - charakteryzuje się siecią przepływających między ludźmi informacji i wymian, tak formalnych jak i nieformalnych. Niektóre z tych sieci są głównie „poziome" i łączą osoby o porównywal-aej pozycji i władzy. Inne są głównie „pionowe", skupiające nierównych sobie w asymetrycznych zależ-»ściach hierarchii i podległości. W rzeczywistości naturalnie wszystkie sieci są mieszane, i pionowe, ipoziome: nawet drużyny kręglistów mają swojego kapitana, strażnicy więzienni czasem bratają się iwięźniami. Istniejące sieci, które charakteryzują organizację, mogą nie być zgodne z ideologią, która dala impuls do jej powstania . Podobne grupy mogą mieć różne typy sieci. Na przykład wszystkie gru-r/religijne mieszają hierarchię i równość, ale tradycyjnie uważa się, że sieci wśród wiernych prote-tenckich są bardziej horyzontalne niż w Kościele katolickim . Niemniej jednak podstawowa różnica Biędzy poziomymi i pionowymi powiązaniami, pomiędzy zależnościami „pajęczymi" i „drabinowymi" JKt raczej wyraźna. Sieci obywatelskiego zaangażowania, podobnie jak stowarzyszenia sąsiedzkie, chóry amatorskie, cółdzielnie, kluby sportowe, masowe partie i inne organizacje (...) dostarczają przykładów silnych ?leżności poziomych. Sieci obywatelskiego zaangażowania są zasadniczą formą społecznego kapita-k im gęstsze w społeczeństwie są takie sieci, tym bardziej jest prawdopodobne, że obywatele będą wstanie współpracować dla wspólnych korzyści. Dlaczego właśnie sieci obywatelskiego zaangażowania mają ten potężny zbawienny efekt uboczny? ; Sieci obywatelskiego zaangażowania zwiększają potencjalne koszty wyłamania się z transakcji. Oportunizm zagraża korzyściom, jakie można odnieść z wszystkich innych transakcji, w które się jest śtualnie zaangażowanym, a także korzyściom z przyszłych transakcji. Sieci obywatelskiego zaanga-kwania, w języku teorii gier, zwiększają iterację gier i powiązania (łączność) między nimi . \. Sieci obywatelskiego zaangażowania sprzyjają powstawaniu mocnych norm wzajemności. Wspói-łtywatele, którzy oddziałują na siebie w wielu kontekstach społecznych, „są zdolni do wykształcenia ńnych norm możliwego do przyjęcia zachowania i do przenoszenia wielu swoich wzajemnych oczeki-nń z jednego na drugiego w licznych krzepiących kontaktach". Normy te są wzmacniane przez „sieć M. Granovetter, Economic Action and Social Structure..., op. cit., s. 490-491. i Pbr. badania Roberta Michelsa nad niemiecką partią socjaldemokratyczną, Poliłical Parties: A Sociological mt&yofthe Oligarchical Tendencies of Modern Democracy, New York 1959. [Różnicę tę oraz jej szersze konsekwencje podkreślał, oczywiście, Max Weber. „Dla Webera, religia kongregacyj-?to taka, która jest zorganizowana w małe, samodzielne grupy wyznawców. [...] Kongregacyjne formy organiza-?podkreślają równość wiernych, wciągają wszystkich w uczestnictwo i starają się o równy dostęp do religijnej wiedzy dzięki oparciu, jakim dla wszystkich jest Biblia". D.H. Levine, Religion, the Poor, and Politics in Latin kmerica Today, [w:] Religion and Political Conflict in Latin America, red. idem, Chapel Hill 1986, s. 15. Łączność między grami - ci sami gracze rozgrywają równocześnie kilka równoległych gier - w odróżnieniu od fcracji - ci sami gracze kolejno powtarzają tę samą grę - por. J.K. Sebenius, Negotiation Arithmetic: Adding mdSubstractingIssues andParties, „International Organization" 1983, nr 37, s. 281-316, oraz J. Alt, B. Eichen-green, Parallel and Overlapping Games: Theory and an Application to the European Natural Gas Trade, fconomics and Politics" 1989, nr 1, s. 119-144. Por. efekty „wielobranżowych" stosunków międzyludzkich (za-pności ogarniające więcej niż jedną dziedzinę działalności) w przezwyciężaniu dylematów zbiorowego działania w znakomitym artykule: M. Taylor, S. Singleton, „The Communal Resource: Transaction Costs and the Solu-m of Collective Action Problems", mat. niepubl., University of Washington, 1992. N' 394 R. Putnam zależności, która zależy od zdobycia reputacji człowieka dotrzymującego obietnic i akceptującego obowiązujące w lokalnej społeczności normy zachowania" . Sieci obywatelskiego zaangażowania ułatwiają komunikację i poprawiają przepływ informacji dotjtj czących spolegliwości poszczególnych osób. Sieci obywatelskiego zaangażowania umożliwiają przeki zywanie opinii o reputacji i bardziej rzetelne jej określenie . Jak widzieliśmy, zaufanie i wspólpraaj zależą od wiarygodnej informacji o wcześniejszym zachowaniu i wyrażają obecne interesy potencja nych partnerów, podczas gdy brak pewności zwiększa dylematy zbiorowego działania. Tak więc, wokrelj lonej sytuacji, im lepszy jest przepływ informacji między partnerami (zarówno bezpośredniej, jaki pod średniej), tym większe ich wzajemne zaufanie i tym łatwiejsza okazuje się ich współpraca . W sieci obywatelskiego zaangażowania wpisane są wcześniejsze sukcesy osiągnięte dzięki współpracy, które mogą służyć jako określony kulturowo wzór przyszłej współpracy. „Filtr kulturowy zapeff j nia ciągłość w czasie, tak że nieformalne rozwiązania wcześniejszych problemów związanych z wym* i ną przenoszone są na teraźniejszość i czynią te nieformalne ramy ważnym elementem ciągłości w dte' gotrwałych procesach zmian społecznych" . [...] obywatelskie tradycje północnych Włoch stanowią historyczny repertuar form współpracy, które, sprawdzone w przeszłości, mogą być wykorzystane przez obywateli do rozwiązywania nowych pni blemów zbiorowego działania. Towarzystwa wzajemnej pomocy zbudowane były na ruinach starycfc gildii, a spółdzielnie i masowe partie polityczne wyrosły z doświadczeń towarzystw wzajemnej pom Współczesny ruch środowiskowy we Włoszech wykorzystuje doświadczenia wcześniejszych o; cji. I odwrotnie, tam gdzie nie ma uprzednich przykładów skutecznej współpracy obywatelskiej, trudniej jest pokonać bariery stwarzane przez nieufność i nieróbstwo. W obliczu nowych prol wymagających wspólnego działania ludzie wszędzie w poszukiwaniu rozwiązań zwracają się do przeszłości. Członkowie obywatelskich wspólnot znajdują przykłady odnoszących powodzenie poziomycfc relacji w historii, podczas gdy mieszkańcy mniej obywatelskich regionów w najlepszym razie zm przykłady pionowych zależności. Sieci powiązań pionowych, jakkolwiek by były gęste i ważne dla uczestników, nie mogą pod wać społecznego zaufania i współpracy. Pionowy przepływ informacji jest często mniej godny z; niż przepływ poziomy, po części dlatego, że osoby podległe wykorzystują informację jako zabezj nie przed wyzyskiem. Co ważniejsze, jest mniej prawdopodobne, aby sankcje, które zabezpieczają) my wzajemności przed oportunizmem, zostały nałożone „na tych na górze" i mniej jest prawdi ne, że jeżeli zostaną nałożone, to będą zaakceptowane . Tylko śmiałek lub szaleniec pozbawiony zów solidarności z równymi sobie próbowałby ukarać swojego zwierzchnika. Związki patron-klient np. obejmują wymianę między jednostkami i zobowiązania wzajemnością wymiana odbywa się w kierunku pionowym, a zobowiązania są asymetryczne. Pitt-Rivers nazywa klien telizm „koślawą przyjaźnią"35. Ponadto pionowe więzy klientelizmu „wydają się naruszać horp organizację grup i solidarności zarówno wśród klientów, jak i patronów, ale klientów szczegół E. Ostrom, Governing the Commons..., op. cit., s. 206. '" Por. zaufanie, sieci stowarzyszeń i informacja w: J.S, Coleman, Foundations o/Social Theory, op. cit., mi 32 Zob. D. Knoke, Political Networks: The Structural Perspective, New York 1990, s. 68-69. 83 D.C. North, Institutions, lnstitutional Change andEconomicPerformance, op. cit, s. 37. AnaJogicznei mowanie: „kultura dostarcza całego wachlarza możliwości, dzięki którym można tworzyć różne strategie d nia" jest w: A. Swidler, Culture inAction: Symbols andStrategies, „American Sociofogicai Reńew" 1986,1 s. 273-286, cytat na s. 284. 34Por. J.S. Coleman, Fbundation ofSocialITwory, op. cit, s. 286-287. 35 J. Pitt-Bivers, The People oftheSierra, London 1954, s. 40. S.N. Eisenstadt, L. Roniger, Patrons, Clients, and Friends: Interpersonal Relations and the Str Trust in Sotiety, New York 1984, s. 48-49. my kapitał a sukces instytucji 395 j klienci tego samego patrona pozbawieni bezpośrednich powiązań nie mają nic do wymiany mię-sobą. Nie mają żadnego zastawu zabezpieczającego przed wzajemną niesolidnością i nie budzi ich -wzajemna alienacja. Nie mają okazji, aby rozwinąć normy uogólnionej wzajemności i tradycji racy, którą można by wykorzystać. W pionowych stosunkach patron-idient, charakteryzują-ę zależnością, a nie wzajemnością, oportunizm jest bardziej prawdopodobny zarówno wśród ów (wykorzystywanie), jak i klientów (wymigiwanie się). Fakt, że zależności pionowe są mniej itae w rozwiązywaniu problemów zbiorowego działania toż zależności \Myi\ome, mote \fji \<łA-i powodów większej sprawności kapitalizmu niż feudalizmu w XVIII w. i większej sprawności :jiniżautokracjiwXXw. W rozwiązywaniu problemów zbiorowego działania specjalna rola przypada więzom pokrewień-Pod pewnymi względami więzy krwi przypominają poziome więzy obywatelskiego zaangażowa-ale rodzina jest bardziej uniwersalna. To nie przypadek, że firmy rodzinne i ściśle powiązane liejszości etniczne (Żydzi w Europie, Chińczycy w innych krajach Azji i tak dalej) odgrywały ważną Blęwe wczesnych etapach rewolucji handlowej. Sieci obywatelskiego zaangażowania mają jednak więk-sie szansę objęcia większych części społeczeństwa i w ten sposób wspomożenia współpracy na pozio-Ie społeczności. Paradoksalnie, jak zauważył Grawwetter, „silne" więzi międzyludzkie (jak pokre->tsvo i serdeczna przyjaźń) są mniej ważne od „słabych" więzi (jak znajomość i wspólne członko-we wtórnym stowarzyszeniu) w podtrzymywaniu spójności wspólnoty i w zbiorowych działaniach, więzy mają większe możliwości tworzenia łączności pomiędzy członkami różnych małych niż silne więzy, które zwykle skupione są wewnątrz określonej grupy" '. Gęste, ale posegregowa-poziome sieci zależności podtrzymują współpracę wewnątrz każdej grupy, ale sieci obywatel-;o zaangażowania przebiegające w poprzek społecznych podziałów wspomagają szerszą współ-nacę. Jest to jeszcze jeden powód tego, że sieci obywatelskiego zaangażowania są tak ważnym elementem dostępnego dla wspólnoty kapitału społecznego. I Jeśli poziome sieci obywatelskiego zaangażowania pomagają ich uczestnikom rozwiązywać dy-[fematy zbiorowego działania, to tym bardziej powinny sprzyjać sukcesowi instytucji w szerszym jpoieczeństwie. Członkostwo w zorganizowanych poziomo grupach (takich jak kluby sportowe, spół-pelnie, towarzystwa wzajemnej pomocy, stowarzyszenia kulturalne i organizacje ochotnicze) po-Irinno być dodatnio sprzężone z dobrym rządem. Ponieważ struktura organizacyjna partii połitycz-różni się pomiędzy partiami i między regionami (w niektórych regionach pionowa, w innych ioma), to powinniśmy się spodziewać, że samo członkostwo w partii nie powinno być związane irym rządem. Liczebność członków w zorganizowanych hierarchicznie instytucjach (takich jak ia czy instytucja Kościoła katolickiego) powinna być negatywnie sprzężona z dobrym rządem, najmniej we Włoszech najbardziej żarliwie praktykujący katolicy charakteryzują się najmniej Ibywatelską orientacją . Wszystkie te oczekiwania są zgodne z rezultatami naszych badań [...]'. I M.S. Granovetter, The Strength ofWeak Ties, „American Journal of Sociology" 1973, nr 78, s. 1360-1380, cytat aas. 1376 (podkr. w oryginale). ? Winnych układach historycznych zaangażowanie w grupy katolickie może mieć więcej implikacji obywatelskich, pleży to od realiów społecznych i organizacyjnych. Por. kontrast między hierarchiczną wizją „Kościoła instytucjonalnego" a ludową, egalitarną wizją „Kościoła dla ludu" w: D.H. Levine, Religiom and Politicsin Latin America: The ' Mmlic Church in Venezuela and ColomMa, Princeton 1981 i studia przypadków w: Religion andPolitical Con-Jlkt in Latin America, op. cit. We Włoszech, jak wskazuje nasza teoria, członkostwo w bardziej egalitarnych gru-pach świeckich w obrębie Kościoła (communita di basa) powinno być dodatnio skorelowane z obywatelskością i sprawnością instytucji, ale nie znaleźliśmy odpowiednich danych, aby przetestować tę hipotezę. P Nie mając danych o statusie i sile wtórnych stowarzyszeń w różnych częściach Włoch, jesteśmy zmuszeni lalożyć, że we wszystkich regionach społeczne więzi w obrębie, powiedzmy, klubów piłkarskich są tak samo poziome, a więc równie efektywne jako społeczny kapitał. W istocie podejrzewamy, że kluby piłkarskie i inne 396 R. Putnair Dobry rząd jest we Włoszech produktem ubocznym amatorskich zespołów muzycznych i klub* piłkarskich, a nie modlitwy. Ta interpretacja korzystnych skutków sieci obywatelskich jest pod pewnymi względami sprzecza z innymi teoriami rozwoju politycznego i gospodarczego. W The Rise and Decline ofNations Man« Olson, opierając się na swojej twórczej interpretacji logiki zbiorowego działania, dowodzi, że nudę grupy interesów nie mają powodów, aby pracować na rzecz wspólnego społecznego dobra, mają zaś wszelkie powody, aby angażować się w kosztowne i nieskuteczne poszukiwanie „wpływów": tworzeń grup nacisku w celu obniżenia podatków, próby ograniczenia konkurencji i tak dalej . Co jesa» gorsze, przy braku nagłych lub rewolucyjnych zmian gąszcz specyficznych grup interesów w kńófl społeczeństwie, zagęszczając się jeszcze bardziej, dławi innowacje i ogranicza wzrost gospodarczy Liczniejsze i silniejsze grupy oznaczają mniejszy wzrost. Silne społeczeństwo, słaba gospodarka, i Tak jak Olson narzeka na gospodarcze efekty rozwoju stowarzyszeń, tak niektórzy badacze zachowań politycznych dowodzą, że silne, dobrze zorganizowane i aktywne społeczeństwo zmniejsza sta teczność rządu. Na przykład Joel Migdal dowodzi ostatnio: „Struktura społeczna, zwłaszcza istnień różnych licznych organizacji społecznych, które skutecznie sprawują kontrolę społeczną, ma decydujący [negatywny] wpływ na prawdopodobieństwo, że państwo znacząco poszerzy swoje możliwofó [...). Najważniejsza walka w wielu społeczeństwach, zwłaszcza w stosunkowo młodych państwach,* czy się o to, czy państwo będzie w stanie zastąpić w społeczeństwie inne organizacje, które ustali reguły sprzeczne z życzeniami i celami przywódców państwa" . Krótko mówiąc, liczniejsze i silniejsi grupy oznaczają słaby rząd. Silne społeczeństwo, słabe państwo. Dane z naszych badań i wynikające z nich wnioski pozostają w sprzeczności z tymi twierdzenia W przeszłości (...) normy i sieci obywatelskiego zaangażowania sprzyjały wzrostowi gospodarcza a nie hamowały go. Ten skutek mają do dzisiaj. W ciągu dwóch dziesięcioleci od powstania nych rządów obywatelskie regiony rozwijały się szybciej niż regiony z mniej licznymi stowarz; mi, a silniej zaznaczoną hierarchią, odnosząc to do poziomu ich rozwoju w 1970 r. Z dwóch o takim samym stopniu zaawansowania gospodarki w r. 1970, ten o gęstszej sieci obywatelskiego gazowania rozwijał się znacząco szybciej w kolejnych latach . Podobnie (...) stowarzyszenia dobrowolne stowarzyszenia są społecznie bardziej hierarchiczne na mniej obywatelskich, gorzej zarządzanjd terenach. Dowody popierające ten punkt widzenia por. C.White, Patrons and Partisans: A Study o/Politiai Two Southern Italian Comuni, New York 1980, s. 63-67,141-145. Jeśli tak jest, to faktyczna zależność m? poziomymi sieciami stowarzyszeń a sukcesem instytucji jest prawdopodobnie nawet silniejsza niż ml żują nasze dane. Por. M. Olson, The Rise and Decline ofNations: Economic Growth, Stagnation, and Social Rigidities,M Haven 1982. 41 J.S. Migdal, Strong States, Weak States. Power and Accommodation, [w:] Understanding Political Dwśf went, red. M. Weiner, S.P. Huntington, Boston 1987, s. 391-434, cytat na s. 397-398. Dawniejsi badacze roi politycznego twierdzili również, że mobilizacja społeczna i masowe uczestnictwo w życiu politycznym stabilność i efektywność instytucji rządowych. Najlepiej znaną prezentacją tego poglądu (choć nie n skrajną) jest książka S.P. Huntingtona, Political Order in Changing Societies, New Haven 1968. Por. uż przegląd ostatnich prac w: J.M. Nelson, Political Participation, [w:] Understanding Political Devel cił., s. 103-159, zwłaszcza s. 114-115. Wyjaśnienie różnicy między tą teorią a naszą będzie wymagać prz większej uwagi do rozróżnienia między poziomymi a pionowymi sieciami. 42 W regresji produktu regionalnego brutto per capita (GRP) w 1987 i, łącznie, GRP w 1970 i obywatelskośd noty w latach siedemdziesiątych standaryzowany współczynnik regresji beta dla GRP w 1970 = 0,84, p = podczas gdy beta dla obywatelskości = 0,35, p = 0,017 (poprawiony R2 = 0,92). Dane są zbyt niepewd wykluczyć alternatywne teorie, ale fakty są niewątpliwe: regiony, które były bogate w 1970, byty nadal bogato ale w okresie tym najbogatsze dokonywały postępu wolniej, najbardziej obywatelskie zaś szybciej. 'atonie, nieufność i dwa paradoksy demokracji 397 jde są silnie skojarzone z efektywnymi instytucjami publicznymi. Teoria naszkicowana w tym rozdzia-leulatwia wyjaśnienie, dlaczego społeczny kapitał, taki jak wpisany jest w poziome sieci obywatelskie-H zaangażowania, sprzyja, a nie przeciwdziała, sprawności państwa i gospodarki: silne społeczeń-dw, silna gospodarka; silne społeczeństwo, silne państwo. Piotr Sztompka ZAUFANIE, NIEUFNOŚĆ I DWA PARADOKSY DEMOKRACJI* izystkie ludzkie działania są zorientowane na przyszłość; przyszłość zaś w wielu aspektach jest niepewna i przez to wiąże się z ryzykiem . Niepewność ta w dużym stopniu pochodzi z warunko-lych działań innych podmiotów: osób, zbiorowości i instytucji. Nigdy nie możemy być całkowicie pew-ąjak partnerzy naszych interakcji i stosunków społecznych zareagują na nasze postępowanie. Tym-aasem sukces lub niepowodzenie czegokolwiek, co robimy, w sposób oczywisty są uzależnione od tych reakcji. Jednak niezależnie od tej, stworzonej przez nas samych, niepewności, musimy działać dla realiza-tp naszych potrzeb i spełnienia naszych celów, a to wymaga uprawiania pewnego rodzaju hazardu. Stąd definicja zaufania, według której jest ono założeniem, że jednostki zachowają się w określony q»sób; takie założenia musimy formułować w związku z tym, że działania innych są dla nas nieprze-iklywalne". W jaki sposób ludzie formułują takie założenia? Jakie są czynniki wpływające na ich decy-ije wzmacniające zaufanie? i Ludzie, jako jednostki racjonalne, najczęściej przyjmują takie założenia na podstawie kalkulacji. Małania, które zawierają pewną inwestycję zaufania w stosunku do innych, są oparte na ocenie ?i wiarygodności (reflective trustworthiness). Przykładowo, analizujemy ich reputację, osiągnięcia, wygląd itp. Dominujący wątek we współczesnej teorii zaufania to wyjaśnianie złożonej logiki, którą jednostki angażują w takie racjonalne oceny. I Jednak ilość zaufania, jaką chcemy „zainwestować" - wielkość ryzyka, jakie decydujemy się podjąć \nie zależy wyłącznie od cech jednostek, wobec których kierujemy nasze działania, od naszej oceny, Piytul oryg. Trust, Distrust and Two Paradoxes ofDemocracy, pierwodruk „The European Journal of Social Lory" 1998,1.1, nr 1, przekład D. Łucka. tor. N. Luhmann, Trust and Power, New York 1979; idem, RiskA Sociological Theory, New York 1994. Por. P. Sztompka, Vertrauen: Die Fehlende Ressource in der Postkommunistischen Gesellschaft, „Kólner Zeit-Khrift rur Soziologie und Sozialpsychologie" 1995, nr spec. 35: „Politische Institutionen in Wandeln", red. B. Ne-łknann, s. 254-276; idem, Trust and Emerging Democraey: Lessonsfrom Poland, „International Sociology" 1996,1.11, nr 1, s. 37-62; idem, Lafiducia nelle societa post-comuniste, Messina 1996. pob. J.C. Coleman, Foundations of Social Theory, Cambridge, MA 1990; R. Hardin, Trustworthiness, „Ethics" 1996, nr 107, s. 26-42. 398 R Sztompfc na ile są one godne zaufania. Zależy też od naszego własnego stosunku do zaufania, od „d y s p o u wania" pewną ilością zaufania przez tego, który ma zaufać. Stopień J ufania i skłonność do obdarowywania nim innych jest zmienna. Wielowymiarowa teoria zaufania mvą wykroczyć poza aspekt racjonalny i wziąć pod uwagę „wyposażenie" jednostek działających. Część wyjaśnienia zdolności do obdarzania zaufaniem można odnaleźć w osobowości jednostki Zdolność ta jest tu traktowana jako cecha psychologiczna: „podstawowe zaufanie", lub iii puls zaufania, zazwyczaj kształtowane w rodzinie podczas socjalizacji pierwotnej, ale także późną poprzez indywidualną historię nagradzających doświadczeń (rewarding experiences) w relacjacł z innymi. Podstawowe zaufanie jest rodzajem osobistego kapitału, który gromadzimy -jeśli tylko maij to szczęście - w czasie naszego życia. Tak rozumiana psychologiczna skłonność do obdarzania zaufr niem jest oczywiście czynnikiem modyfikującym kalkulację, na ile ktoś jest godny zaufania, W skraj-nych przypadkach może ona nawet poprzedzać jakiekolwiek racjonalne oceny, powodując nadmierni; otwartą postawę w stosunku do innych ludzi lub instytucji: zaufanie „ślepe" lub naiwne. Skłonność do obdarzania zaufaniem może być też rozważana jako coś więcej niż postawa jednostkowa: można ją traktować jako orientację typową, podzielaną przez liczne jednostki, spolera-nie zobiektywizowaną i przez to wywierającą normatywną presję czy też będącą ograniczeniem dzit-łań poszczególnych jednostek. W tym sensie zdolność do obdarzania innych zaufaniem staje się cecb| ludzkich zbiorowości, kapitałem kulturowym, z którego jednostki czerpią, podejmując rói norodne działania. Nie jest to już zatem psychologiczna, indywidualna postawa, lecz raczej kulturo^ „fakt społeczny", reguła społeczna, powszechne oczekiwanie, że należy ufać innym. Tak rozumiam kulturowa zdolność do obdarzania zaufaniem jest kolejnym czynnikiem modyfikującym oceny „b; godnym zaufania". W skrajnych przypadkach również ona może poprzedzić racjonalne oceny lub hania jednostek, zmuszając je do podporządkowania się kulturowym wymogom, nawet w stos; osób, które wydają się na zaufanie nie zasługiwać. Dzieje się tak szczególnie często wtedy, gdy podmioty, które mamy obdarzyć zaufaniem, rakter abstrakcyjny, a nie konkretny: firmy, drużyny, instytucje, organizacje, rynki, narody, u, lityczne - w odróżnieniu od przyjaciół czy znajomych. W nowoczesnym, złożonym społeczeńsi kie abstrakcyjne obiekty stanowią kluczową część naszego świata życia . To, do jakiego stopnia godne zaufania, może być bardzo trudne lub nawet niemożliwe do oceny dla przeciętnych jednoste którym brakuje odpowiednich informacji czy kompetencji do wydawania takich sądów. W takich przypadkach zgeneralizowane, kulturowe orientacje stają się szczególnie istotne. Całościowy model iĄ nia musi zatem obejmować przynajmniej trzy wymiary: ocenę, na ile inni są godni zaufania, wą zdolność do obdarzania zaufaniem i zaufanie wygenerowane kulturowo. W tym artykule sl truję się wyłącznie na zdolności do ufania innym jako charakterystyce kulturowej, abstrahując i rozważań dotyczących dwóch pozostałych wymiarów, skądinąd istotnych dla całościowego obrazu. Kultury zaufania i kultury nieufności Proponuję mówić o kulturze zaufania, gdy zdolność do obdarzania innych zaufaniem jak orientacja kulturowa jest rozpowszechniona w danym społeczeństwie. Koncepcja ta ujmuje zateml _________ 4 Por. J.Q. Wilson, The Morał Sense, New York 1993; A Giddens, Modernity and Self-Identity, Stanford, CA j (wyd. poi. Nowoczesności tożsamość: Ja" i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności, tłum. A. Szu Warszawa 2001). 5 E. Durkheim, Les Regles de la Methode sociologiąue, Paris 1895 (wyd. poi. Zasady metody socjologiem J. Szacki, Warszawa 2000). 6 Zob. A. Giddens, The Conseguences of Modernity, Cambridge 1990. laufanie, nieufność i dwa paradoksy demokracji 399 :ję, gdy, niezależnie od racjonalnych ocen, kogo i do jakiego stopnia można obdarzyć zaufaniem, także niezależnie od indywidualnych psychologicznych skłonności, ludzie nie tylko rutynowo działa-na bazie zaufania, ale są też do tego kulturowo zachęcani. Dotyczy to aktywności jednostek w sto-do własnego społeczeństwa, jego systemu politycznego, organizacji i instytucji, a także w sto-do współobywateli oraz własnych szans życiowych i perspektyw. Kultura zaufania jest rodzajem iznego zasobu lub też kulturowego kapitału, z którego czerpiemy, czyniąc założenia dotyczące iwidywalnych działań innych. Im większa ilość zaufania, tym wyższe nasze oceny i tym większe jesteśmy skłonni zaakceptować. Kultura zaufania przyjmuje różne formy, w zależności od siły pozytywnych oczekiwań. Ludzie mogą po prostu oczekiwać instrumentalnej sprawności (kompetencji, racjonalności, efektywności); przykładowo, gdy ufają, że rząd będzie stymulować wzrost ekonomiczny lub doprowadzi do pniejszenia przestępczości. Ludzie mogą też oczekiwać wysokich standardów moraJ-fych, np. gdy ufają, że rząd zapewni sprawiedliwość, uczciwość i równość szans. Najsilniejsze ocze-lia dotyczą altruistycznej bezinteresowności czy też opieki powierniczej. Przykłado-ludzie mogą ufać rządowi, że reprezentuje ich interesy, dostarcza pomocy, opieki medycznej, pra-bezpieczeństwa socjalnego i świadczeń socjalnych. Oczywiście, im większe oczekiwania •wiązania, tym więcej ryzyka niosą ze sobą założenia dotyczące zaufania i tym większa możliwość iwan. Należy to jednak postrzegać jako cenę istotnych korzyści dla życia społecznego, jakie zazwyczaj się z kulturą zaufania. Francis Fukuyama stwierdza, że „dobrobyt społeczeństw, jak również ich rości konkurowania z innymi, są wzmacniane przez jedną, powszechną cechę kulturową: po-zaufania istniejący w danym społeczeństwie". Wymieńmy więc tutaj funkcje, jakie pełni zazwy-j kultura zaufania. Pb pierwsze, kultura zaufania wyzwala i mobilizuje ludzkie działanie, uwalniając kreatywną, swo-ią, innowacyjną, przedsiębiorczą aktywność . Działa to po obu stronach relacji między ludźmi, gdy ;ojest ona oparta na zaufaniu. Obdarzanie innych zaufaniem wywołuje inne pozytywne działania ^stosunku do nich. Interakcje z nimi są stopniowo uwalniane od lęków i podejrzeń; są one łatwiej licjowane i pozwalają na więcej spontaniczności i otwartości. Jesteśmy uwolnieni od konieczności lonitorowania i kontrolowania każdego posunięcia innych; nie musimy ciągle „patrzeć im na ręce". Co hęcej, zaufanie ma pozytywne konsekwencje nie tylko dla tych, którzy nim „obdarzają", ale również ?tych, którzy je przyjmują, zostają nim obdarzeni . Bycie obdarzonym zaufaniem prowadzi do tym-?asowego „zawieszenia" zwykłych społecznych ograniczeń: organizacje i instytucje, które osiągają kredyt zaufania", są, przynajmniej na pewien czas, uwolnione od społecznego nadzoru i kontroli, postawia to szeroki margines na nonkonformizm, innowacyjność, oryginalność czy też na większą ?ność działania. Po drugie, kultura zaufania wzmacnia prospołeczność, zachęca do zaangażowania (różne stowarzyszenia i w ten sposób wzbogaca sieć międzyludzkich więzi, rozszerza pole interakcji bozwala na większą zażyłość kontaktów interpersonalnych. Inaczej rzecz ujmując, powoduje wzrost Igo, co Emile Durkheim określił jako „gęstość moralna" , a co współcześni autorzy opisują jako „kapi- Zob. B. Barber, The Logic and Limits of Trust, New Brunswick, NJ 1983. fFukuyama, Trust: the Social Yirtues and the Creation of Prosperity, New York 1995, s. 7 (wyd. poi. Zaufanie: )pUał społeczny a droga do dobrobytu, tłum. A. i L. Śliwa, Warszawa-Wrocław 1997). br. N. Luhmann, Trust and Power, op. cit., s. 8. Pbr. Trust: Making andBreaking Cooperatwe Relations, red. D. Gambetta, Oxford 1988, s. 221. Bob. M.S. Cladis, A Communitarian Dęfense of Liberalism: Emile Durkheim and Contemporary Social tory, Stanford, CA 1992, s. 196. 400 R Sztompka tal społeczny" , „spontaniczną prospoleczność" lub „obywatelskie zaangażowanie" .Po trzecie, kd tura zaufania wzmacnia tolerancję i akceptację obcych, umożliwia rozpoznawanie różnic kulturowya i politycznych jako legitymizowanych, pozwala bowiem na postrzeganie ich jako niegroźnych. Zaufanie powściąga międzygrupową wrogość i ksenofobię oraz cywilizuje dyskusje . Po czwarte, kultura zaufania wzmacnia więzi jednostki ze wspólnotą (rodziną, narodem, Kościołem itp.), przyczynia się do wzmod nienia poczucia tożsamości i wytwarza silną solidarność zbiorową, prowadzącą do współpracy, wzajemnej pomocy i nawet gotowości do poświęcenia się na rzecz innych. Po piąte, w warunkach kultuij zaufania koszty transakcji między jednostkami zmniejszają się, a szansę współpracy - zwiększają 1 Aby jeszcze lepiej uświadomić sobie korzyści płynące z kultury zaufania, warto skontrastowaćje z konsekwencjami jej braku. Powszechny, ogólny klimat podejrzenia, charakterystyczny dla „syndr* mu nieufności" czy też „kultury cynizmu" utrudnia funkcjonowanie społeczeństwa na kilka ró» nych sposobów. Po pierwsze, paraliżuje ludzką podmiotowość, prowadząc do zachowań zrutynizow*j nych, konformistycznych i przystosowawczych czy też po prostu do bierności. Po drugie, powoduje erozję kapitału społecznego, prowadząc do izolacji, atomizacji, zniszczenia stowarzyszeń i braku rozwoju sieci międzyludzkich. Po trzecie, wywołuje postawy obronne, wrogie stereotypy, plotki i przesądjj oraz ksenofobię. Po czwarte, alienuje i wykorzenia jednostkę, prowadząc do poszukiwań alternatytf-| nych, często „niedozwolonych", tożsamości (w gangach, mafiach, dewiacyjnych subkulturach itp.). Ad piąte, poprzez „efekt aureoli" kultura nieufności łatwo rozszerza się na relacje interpersonalne i relacje z zewnętrznymi grupami społecznymi. W obu przypadkach koszty transakcji istotnie rosną na sku-l tek konieczności nieustannej czujności i kontroli, zaś szansę współpracy zmniejszają się. Społeczny kontekst oraz genealogia zaufania i nieufności Współczesne badania, jak i te prowadzone w latach ubiegłych, wykazują, że niektóre społeczeństw: rozwijają dojrzałą kulturę zaufania, podczas gdy inne wykazują jego endemiczny brak. Są równia takie, które ewoluują od kultury zaufania w kierunku kultury rozpowszechnionej, zgeneralizowanej nieufności (np. Stany Zjednoczone w ostatnich trzech dekadach ), i są też takie, które zmieniająsij w odwrotnym kierunku, wytwarzając coraz większe ilości zaufania (przykładowo, postkomunistyczni] kraje Europy Środkowo-Wschodniej ). Poszukiwanie przyczynowych czynników wyjaśniających tepiw cesy musi uwzględniać rozpoznanie wymiaru historycznego. Należy spróbować określić szerszy; łeczny kontekst decydujący o kulturze zaufania lub jej braku, i zobaczyć, jak jego wpływy akui się w czasie, wytwarzając tradycje uogólnionego zaufania czy nieufności. W hipotetycznym modelu I proponuję uwzględnić siedem kontekstowych warunków, co do zakłada się, że wywołują zgeneralizowane, rozpowszechnione zaufanie, podczas gdy ich przecń R.D. Putnam, Bowling Alone: America's Declining Social Capital, „Journal of Democracy" 1995, t. 6, nr 1, s. i E Fukuyama, Trust..., op. cit. G A Almond, S. Verba, The Ciińc Culture: Political Attitudes and Democracy in Five Nations, Prino 1963, s. 228. Zob. G. Parry, Trust, Distrust and Consensus, „British Journal of Political Science" 1976, nr 6, s. 129. Zob. C. Offe, Trust and Knowkdge, Rules and Decisions, Washington, DC 1996, s. 10. P. Sztompka, Yertrauen..., op. cit.; idem, Trust and Emerging..., op. cit. ' R. Stivers, The Culture ofCynicism, (Mord 1994. Zob. R.D. Putnam, Bowling Alone..., op. cit.; idem, The Strange Disappearance ofCwic America, rican Prospect" 1996, zima, s. 34-48; S. Bok, Lying: Morał Choice in Public and Private Life, New York Wi R. Stivers, The Culture ofCynicism, op. cit. Zob. R. Rosę, Postcommunism and the Problem of Trust, „Journal of Democracy" 1994, lipiec, s. P. Sztompka, Yertrauen..., op. cit.; idem, Trust and Emerging..., op. cit. Manie, nieufność i dwa paradoksy demokracji 401 stwa prowadzą do kultury nieufności. Pierwszy warunek to normatywna pewność oraz jej przeciwieństwo - normatywny chaos lub anomia. Jeśli system ról społecznych, określający cele i spo-jofcy ludzkiego działania - niezależnie od ich treści -jest dobrze sformułowany, jednoznaczny, spójny iuznany za legitymizowany, to wytwarza on poczucie porządku, przewidywalności, regularności i egzy-toicjalnego bezpieczeństwa. Wystarcza to do wytworzenia instrumentalnego typu zaufania, wiążącego ięz oczekiwaniami sprawnego funkcjonowania porządku społecznego. Co więcej, jeśli zawartość reguł -moralna, obyczajowa - wzmacnia też sprawiedliwość, uczciwość, równość, bezpieczeństwo so- ie, ochronę obywateli, prawa obywatelskie itp., to przyczynia się do wytworzenia aksjologicznego aufania, wiążącego się z większymi wymaganiami. Łatwo wyobrazić sobie, jakie efekty przynoszą od-notne warunki. Chaotyczne, wieloznaczne, niespójne, słabo legitymizowane zasady pozostawiają ludzi tez przewodnictwa, co czyni ich zachowanie niesystematycznym i nieprzewidywalnym, a także stwarza imat anarchii i niepewności. Oczekiwania instrumentalnej sprawności nie są zaspokojone; w tych wa-mnkach łatwo wytwarza się kultura nieufności. Rozpowszechnia się ona szczególnie wtedy, gdy reguły ńe odzwierciedlają względów moralnych i są szeroko postrzegane jako niesprawiedliwe i stronnicze. Drugi warunek to przejrzystość organizacji społecznej i jej przeciwieństwo-?przejrzystość i tajność. Zaufanie rozwya się w obecności tego, co znajome; ta obserwacja z obszaru jtosunków międzyludzkich daje się też zastosować do sfery instytucji. Jeśli ich struktura, racja stanu, asady działania, kompetencje i rzeczywiste działania są widoczne -jawne, dostępne kontroli, łatwe do zrozumienia - wtedy wzmacniają kulturę zaufania. Z drugiej strony, jeśli ich struktura i funkcjono-wanie są niejasne, trudne do zrozumienia, ukryte, owiane mgiełką tajemnicy - wówczas naturalną odpowiedzią będzie rozpowszechniona, uogólniona nieufność. Zaobserwowano np., że prostota syste-ni podatkowego jest szczególnie istotna dla uogólnionego zaufania . Trzeci warunek to stabilność porządku społecznego i jego przeciwieństwo-płyn-jść i krótkotrwałość. Jeśli organizacja społeczna, struktura instytucji, a także cywilizacyjne i tech-\jiczne środowisko codziennego życia są trwałe i stabilne, a w przypadku zmiany przekształcają się istopniowy, regularny sposób i w przewidywalnym kierunku - wówczas jest prawdopodobne, że wy-?orzy się kultura zaufania. Z drugiej strony, w sytuacji gwałtownej i radykalnej zmiany społecznej, faóra zachodzi nagle i pozornie w sposób przypadkowy, bez dostrzegalnej logiki i porządku - egzystencjalne bezpieczeństwo zanika, a uogólniony brak zaufania łatwo się rozprzestrzenia. Potwierdzenie Jclt tendencji odnaleźć można w historii wszelkich rewolucji i ich następstwach, które zazwyczaj uiążą się z całkowitym upadkiem zaufania . I Czwarty warunek to odpowiedzialność władzy oraz jej przeciwieństwo - arbitralność ibrak odpowiedzialności. Jeśli instytucje dzierżące władzę - niezależnie od treści wydawanych przez ?decyzji - są ograniczone w swoich kompetencjach i otwarte na kontrolę i lustrację ze strony innych ?ganizacji i instytucji, to wówczas zostaje zredukowane niebezpieczeństwo nadużyć i zapewniona ?flilarność procedur. Dzięki temu ci, którzy są podporządkowani władzy, mają zapewnione większe ?zpieczeństwo, a naturalnym rezultatem staje się rozwój kultury zaufania. Co więcej, jeśli zawartość ?lżących decyzji jest postrzegana jako biorąca pod uwagę względy moralne oraz reprezentująca inte-?yrządzonych, kultura zaufania zostaje silnie zakorzeniona. Z drugiej strony, jeśli władza jest całko-Icie arbitralna, nieograniczona, kapryśna i nieodpowiedzialna, podporządkowani jej są na jej „łasce", ?świadczając głębokiej niepewności i nieprzewidywalności. W takiej sytuacji kultura nieufności jest ?uralną odpowiedzią. Problem staje się jeszcze poważniejszy, gdy treść podejmowanych decyzji jest Łtrzegana jako czysto egoistyczna i niemoralna, zaspokajająca interesy elity rządzącej a ignorująca ibro publiczne. I--- mi A. Przeworski et al., Sustainable Democracy, Cambridge 1995, s. 88. It P. Sorokin, The Sodology ofBeuolution, New York 1967. 402 P Sztomp Piątym warunkiem jest egzekwowanie praw i nakładanie obowiązkó^ w przeciwieństwie do bezsilności wobec wykroczeń. Jeśli istnieją instytucje regulujące zasady gry spo lecznej, do których ludzie mogą się zwrócić, gdy ich prawa nie są egzekwowane lub gdy inni nie wywi żują się z obowiązków względem nich, to mają oni wówczas pewien rodzaj zabezpieczenia, dzięki m remu mogą się czuć pewnie. Wówczas prawdopodobne jest, że rozwinie się kultura zaufania. Efekt tej będzie nawet silniejszy, gdy owe mediujące instytucje są postrzegane jako spełniające moralne stan-dardy, broniące sprawiedliwości, wydające uczciwe, pozbawione stronniczości wyroki oraz biorącepoi uwagę istotne żądania i interesy obywateli. I odwrotnie, jeśli jedyna gwarancja moich praw spoczyn w moich własnych rękach, ponieważ niezależni arbitrzy nie istnieją, są niedostępni bądź też stronniczy i niesprawiedliwi - wówczas czuję się bezradny. Takie doświadczenia wywołują rozpowszechni ną, zgeneralizowaną kulturę nieufności. Szóstywarunekto egzekwowanie obowiązków i wypełniania zobowiązań oraz jego przeciwieństwo - permisywność. Jeśli obywatele mają świadomość, że agendy rządowej administracyjne mogą obciążyć winnych sankcjami za pogwałcenie obowiązujących zasad, wówcai czują się chronieni i bezpieczni, a poziom rozpowszechnionego i uogólnionego zaufania rośnie . Zauważmy, że nawet ci, którzy łamią reguły, zazwyczaj akceptują ich słuszność i generalnie domagają sil aby były one przestrzegane i egzekwowane . Rzadko kiedy dewiacyjnemu zachowaniu towarzyszy zasadnicze odrzucenie potrzeby egzekwowania obowiązującej zasady. Złodzieje domagaliby się pomocy polkti gdyby to im coś skradziono. Kierowcy jeżdżący zbyt szybko chętnie widzieliby innych kierowców piac| cych mandaty lub jeżdżących z dozwoloną prędkością - ze względu na własne bezpieczeństwo, przepisy podatkowe uznają potrzebę pobierania podatków na cele publiczne -jeśli tylko płacą inni cze silniejszego wpływu egzekwowania obowiązków na kulturę zaufania można oczekiwać, gdy jące instytucje nie tylko są sprawne, ale również działają według określonych standardów mo; Z drugiej strony, gdy instytucje odpowiedzialne za egzekwowanie obowiązków działają w sposób ny i nieregularny, lub też w sposób stronniczy i zaspakajający partykularne interesy, np. kiedy nia nie są karane, dewiacja jest tolerowana, gdy tylko niektórzy są karani, inni zaś usprawii w takich sytuacjach obywatele czują się zagrożeni i rozprzestrzenia się kultura nieufności. Siódmy warunek niejako przynależy do innego porządku niż sześć pozostałych. Nie odnosi do kontekstu strukturalnego, lecz raczej do sposobu działania instytucji rządowych i admi nych, do stylu strategii . Kluczowym czynnikiem jest tu rozpoznanie i zapewnienie ści, integralności i autonomii każdego członka społeczeństwa. Jeśli instytucje trato] mnie jak podmiot, a nie jak przedmiot, jeśli chronią mnie jako osobę, akceptują moją indywidi specyficzne preferencje i upodobania, jeśli chronią mnie przed manipulacją, reifikacją, naduż; wówczas czuję się bezpieczny. Szczególnym przypadkiem takiej postawy jest obdarzanie obywi kredytem zaufania i powstrzymywanie się od nieustannej kontroli i inwigilacji - tak długo, jak długo nie ma powodów do podejrzeń. Zaufanie prowadzi do jeszcze większego zaufania - zaufanie otrzyi* ne jest zazwyczaj oddawane. Z drugiej strony, kiedy jestem traktowany jak przedmiot, gdy moja osd sta godność i wyjątkowość zostaje naruszona, gdy spotykam się z dyskryminacją, nietolerancją, zal dbaniem - wówczas łatwo rodzi się kultura rozpowszechnionej, uogólnionej nieufności. Szczegółu] tego przypadkiem jest odmówienie obywatelom jakiegokolwiek kredytu zaufania, traktowanie ich jai potencjalnie łamiących prawa, z nieustannym sprawdzaniem i kontrolą, żądaniami certyfikatowi^ z poważnymi karami za drobne naruszenia. Nieufność prowadzi do jeszcze większej nieufności. Wi kich warunkach z pewnością narodzi się kultura nieufności. Zob. R. Hardin, Trustworthiness, op. cit., s. 32. 24 Zob. R.K. Merton, On Social Structure and Science, red. P. Sztompka, Chicago 1996, s. 135. 26 Zob. A. Przeworski et al., Sustainable Democracy, op. cit., s. 76. totanie, nieufność i dwa paradoksy demokracji 403 Można hipotetycznie założyć, że nieustanna obecność kontekstowych, strukturalnych warunków :ych zaufanie przyczyni się do powstania bardziej utwalonej tradycji zaufania. Podobnie dłu-ność kontekstu generującego zaufanie prowadzić będzie do utrwalonej tradycji nieufności. rodzaje tradycji zawierają w sobie pewien rodzaj inercji, wykraczając poza warunki, które pierwot-sje stworzyły, trwając niezależnie od strukturalnej, kontekstowej zmiany . Typowego przykładu ijglości tradycji zaufania, która przetrwała modernizację i nawet postindustrializm, dostarcza Ja-(Bia". Odwrotny przypadek tradycji nieufności, trwającej pomimo fundamentalnych demokratycz-(ch przemian i obiecującego rozwoju ekonomicznego, odnaleźć można w postkomunistycznych spo-Iczeństwach Europy Środkowo-Wschodniej . Dlatego też istniejący poziom zaufania jest kontekstowo ?arunkowany; jego znaczenie, siła, trwałość, kierunek przyszłego rozwoju zależą w ogromnym stop-Łodjego pochodzenia: od tego, czy wynika on z prostej kontynuacji wcześniejszego trendu (istnie- ? zaufania lub jego braku), czy z zachwiania wcześniej istniejącego zaufania, czy też z przezwycię- ? wcześniej istniejącej nieufności. vszy paradoks demokracji: instytucjonalizowanie nieufności ze względu aufanie ! wiele czynników, które mogą wpływać na powstanie kontekstu strukturalnego sprzyjającego m zaufania. W tym miejscu skoncentruję się na jednym z nich: na tworzeniu systemu politycz-i Wschodzę bowiem z założenia, że demokratyczny porządek stanowi istotną siłę generującą za-:. To właśnie w demokracji, a nie w żadnym innym typie ustroju politycznego, istnieje największe lopodobieństwo wytworzenia kultury zaufania. Prześledźmy towarzyszący temu mechanizm, de wszystkim podkreślić należy, że jest to mechanizm paradoksalny, gdyż demokratyczna kul-ufania powstaje właśnie dzięki instytucjonalizacji nieufności w obrębie demo-znej struktury. Większość zasad konstytuujących demokratyczny porządek zakłada instytucjo-llizację nieufności, co dostarcza pewnego rodzaju zabezpieczenia dla tych, którzy chcieliby narazić nie na ryzyko, ponadto zniechęca tych, którzy chcieliby wykorzystywać braki w zaufaniu, a także 3 jego nadużycia, jeśli takowe się pojawiają. W efekcie istnieje duże prawdopodobieństwo, że i się spontaniczna, zgeneralizowania kultura zaufania. W skrócie: im większy zakres ^stytucjonalizowanej nieufności, tym bardziej spontaniczne staje p a u f a n i e. To właśnie stanowi dla mnie pierwszy paradoks demokracji. (jrzyjmy się zatem kluczowym zasadom demokracji i zobaczmy, w jaki sposób pociągają one za nstytucjonalizowaną nieufność. Być może najważniejszą jest tutaj zasada legitymizacji, cja wymaga uzasadnienia wiadzy, która sama z siebie jest traktowania jako „podejrzana" . Tylko r, gdy panuje przekonanie, że władza pochodzi z woli powszechnej (poprzez wybory) i gdy wybrani aciele realizują interesy ludzi, rząd uznawany jest za legitymizowany. Nawet wtedy wciąż ist-stytucje obywatelskiego nieposłuszeństwa czy metody odwoływania przedstawicieli, co zakłada ość naruszenia zaufania i dostarcza mechanizmu korekcyjnego w takich przypadkach, pazasadatozasada okresowych wyborów i określonych kadencji spra-irania urzędów. Odzwierciedla to nieufność w stosunku do rządzących co do ich chęci odda- . Banfield, The Morał Basis o/a Backward Society, New York 1967, s. 160. A. Hechter, S. Kanazawa, Group Solidarity andSocial Order in Japan, „Journal of Theoretical Politics" \t. 5, nr 4, s. 455-493; F, Fukuyama, Trust..., op. cit. i. R. Rosę, Postcommunism..., op. cit.; P. Sztompka, Vertrauen..., op. cit.; idem, Trust and Emerging De-tcy..., op. cit. iS. Holmes, 1bcquevUleandDemoeracy, [w.] The Idea ofDemocracy, red. D. Coppetal., Cambridge 1993, s. 24. 404 R Sztompi nia władzy dobrowolnie i poddania jej okresowej kontroli. Zakłada się, że ulegną oni pokusie utrwal* nia swoich przywilejów, i tej tendencji zapobiega się instytucjonalnie przez mechanizm przekazy© nia władzy. Również obecność opozycji ubiegającej się o władzę zapewnia monitoring i zapobiega nadużyciom władzy. Kolejna zasada to zasada p o d z i a ł u władzy, systemu jej kontroli i ograniczonych kompetencji instytucji. Wskazuje to na podejrzenie, że instytucje mają tendencję do rozrastania się, monopolizowania decyzji i nadużywania swojej władzy. Mechanizm wzajer nej kontroli jest konstruowany i sankcjonowany na drodze ustaleń między różnymi instytucjami, agendami rządowymi itp. Następna zasada to r z ą d y prawa i niezależność sądownictwa. Zakłada to nieufność w stosunku do spontanicznej dobrej woli obywateli i instytucji. Aby zapobiec arbitralności, nadużyciom, aktom dewiacyjnym, muszą one być podporządkowane powszechnie obowiązującym n> gulom prawnym. Prawo jest ulokowane ponad jednostkami i instytucjami, z uwzględnieniem instytucji' rządowych. Są one ograniczone przepisami prawnymi i odpowiedzialne przed prawem. Ponadto różne zabezpieczenia autonomii sądów mają gwarantować ich bezstronność3 Zasadapiąta to zasada konstytucjonalizmu i prawnej kontroli zgodno przepisów z konstytucją. Zakłada to nieufność w stosunku do uczciwości ciał ustai czych, które mogą naginać prawo do swoich partykularnych interesów lub zmieniać je w o] styczny sposób. Stąd bierze się potrzeba „prawa podstawowego" - ponad wszelkimi szczegi regulacjami - zapobiegającego łatwej możliwości ich zmieniania i stanowiącego rodzaj zobowiązani na przyszłość , a także ustanawiajaącego niezależne trybunały konstytucyjne dla realizacji jego zów. f-nnim Szósta zasada to zasada uczciwego procesu. Pewna nieufność dotyczy nawet im stojących na straży prawa i rozstrzygających spory - nawet sądy nie są poza podejrzeniem stroni ści czy zaniedbań. Stąd potrzeba instytucji odwoławczych, czasem wielostopniowego sysemu odwołań, zanim decyzje sądowe staną się ważne i obowiązujące. & Siódma zasada to zasada praw obywatelskich. Zakłada ona nieufność w stos spontanicznej dobrej woli władzy co do realizowania potrzeb i interesów obywateli, a również, że watele mogą być przedmiotem nadużyć ze strony władzy. Takie zagrożenia wymagają mechi poprzez który obywatele będą mogli wysuwać żądania realizacji swych interesów oraz zabez] się przed tymi nadużyciami. Służyć temu mają: zabezpieczenie praw obywatelskich w konstytucji, rżenie możliwości procesów przeciwko instytucjom publicznym, powołanie instytucji rozpatruj: skargi i mediujących konflikty, a w niektórych krajach nawet zezwolenie na bezpośrednie „pi konstytucyjne" przeciwko państwu. "i&f-f #sft&iW> Zasada ósma to zasada egzekwowania prawa. Zakłada ona nieufność w stosunku spontanicznego przestrzegania prawa przez obywateli. Według niej, przynajmniej niektórzy z mogą być podejrzewani o brak posłuszeństwa. Muszą zatem istnieć mechanizmy kontrolowania, obywatele spełniają swoje obowiązki, oraz wymuszania tego, gdy to konieczne. Tych, którzy niecką uziewiąu* zasada to zasada otwartej komunikacji. Nie można zaMadac, ze ws; dzieTwsZkie instytucje będą zawsze godne zaufania, otwarte na dyskusję, potrafiące uznać po# tanyhlslSzatempotrzebaprzeciwstawieniasię cenzurze TgWżanUin^^^ Ibidem, s. 47. . 31 Zob. A Przeworski et al., Sustainable Democracy, op. cit., s. 50. , .o vH'T> t bins Młmi,./ ; nieufność i dwa paradoksy demokracji 405 ;li. Obrona tolerancji, otwartej debaty, pluralistycznych i niezależnych mediów jest konieczna opieczenia fundamentalnej zasady działania demokracji, którą stanowi poszukiwanie prawdy, nisu i porozumienia. Obecność „czwartej władzy" mediów oraz ochrona jej autonomii stanowi b zabezpieczenie przeciwko nadużyciom władzy, jej stronniczości i uprzedzeniom. Istawione zasady demokracji oczywiście odnoszą się do strukturalnych, kontekstowych wa-f niezbędnych dla stworzenia kultury zaufania. Pozwalają one ustanowić normatywną pewność, (rzystość organizacji społecznej, stabilność porządku społecznego; zapewniają odpowiedzialność ty, przestrzeganie praw i wypełnianie obowiązków, egzekwowanie zobowiązań oraz pozwalają za-5 godność osobistą, uczciwość i autonomię jednostek. Ujmując rzecz w skrócie: ludzie są bar-j przygotowani do ufania instytucjom i innym ludziom, jeśli organizacja społeczna, w obrębie któ-, zabezpiecza ich przed ewentualnymi nadużyciami zaufania. Demokratyczna organizacja za takiego rodzaju zabezpieczenia. gi paradoks demokracji: zastosowanie procedur sprawdzania i kontroli jpory nasza dyskusja przebiegała na poziomie typów idealnych. Zrekonstruowaliśmy normatyw-il demokracji i pokazaliśmy, że stanowi on potencjalnie istotny czynnik w tworzeniu kultury ,. Ale rzeczywiste wytworzenie lub zanik zaufania są uzależnione od sposobu, w jaki demokra-zasady są wcielone w praktykę społeczną, od tego, jak działają one w życiu społecznym i poli-i. Wydaje się, że dla stworzenia silnej kultury zaufania muszą być spełnione dwa warunki ope-le. Z jednej strony, konieczne jest, aby na zasadach demokratycznych można było polegać, jatem, aby byiy one stosowane w sposób konsekwentny, niezmienny i uniwersalny. Równocześnie jtdnak procedury sprawdzania i kontroli, jakich zasady te wymagają, muszą być stosowane ic z ę d n i e", jako rodzaj ostatecznego środka lub zabezpieczenia. nie jest tak skuteczne w osłabianiu zaufania i rozprzestrzenianiu kultury cynizmu, jak pogwał-nie demokratycznych zasad czy nadużycie władzy. Gdy ludzie funkcjonują w ramach demokracji, pewien rodzaj metazaufania, zaufania do demokracji jako takiej; stanowi to najwyższe za-izenie innych rodzajów zaufania, na jakie mogą się odważyć. Gdy owo metazaufanie zostaje me, a zabezpieczenie nie działa, ludzie czują się oszukani. Zostaje to natychmiast odzwiercied-)we wszelkich rodzajach relacji, w jakie zainwestowali oni zaufanie; kultura zaufania ulega ero-I". Prawdopodobnie można argumentować, że upadek demokracji jest bardziej destrukcyjny dla kul-mfania niż reżim autokratyczny. W tym ostatnim przypadku ludzie przynajmniej wiedzą, czego ;, i nie mają złudzeń, podczas gdy w poprzedniej sytuacji nie spełniają się ich nadzieje, a ich Belowania są niezaspokojone, co powoduje jeszcze silniejsze rozczarowanie. f Typowe niepowodzenia „demokracji w działaniu" (jako czegoś innego od „demokracji w przepi-kh") można wymienić, odwołując się do porządku dziewięciu konstytutywnych zasad demokratycz-ego systemu i ich możliwych naruszeń. Po pierwsze, krucha może być legitymizacja władzy. Typowy |joprzypadek można obserwować, gdy niska partycypacja wyborcza i proporcjonalny system wybor-|f powodują, że istotne segmenty społeczeństwa czują, że nie są odpowiednio reprezentowane, i że kfacto władze zostają wybrane przez mniejszość. Inny przypadek to niedoskonałość procedur, umoż-Mąjących odwoływanie reprezentantów i urzędników publicznych, gdy, pomimo oczywistych niedo-Ignięć w swojej działalności, pozostają oni na stanowiskach. Po drugie, zmiana władzy może być kowana, jak w przypadku manipulowania prawem wyborczym, prowadzącego do zwiększania szans ?lekcji grup rządzących. Inny przykład to przedłużanie kadencji wyborczej (np. prezydentura na W życie), nawet jeśli jest to wprowadzane w sposób poprawny z formalnego punktu widzenia, przez Por. C. Offe, Trust andKnowledge..., op. cit., s. 34. 406 R Sztompb uprzednią zmianę prawa. Po trzecie, niektóre rodzaje władzy (np. wykonawcza, wojskowa, tajna pul cja) mogą zdobyć przewagę nad innymi, podważając mechanizm wzajemnej kontroli i równowagi.! czwarte, równość wobec prawa może zostać naruszona poprzez stosowanie podwójnych standard* w zależności od siły politycznego nacisku danego podmiotu, prowadząc do „zamrożenia" biurokrata niekaralnych naruszeń prawa przez urzędników publicznych itp. Po piąte, konstytucja może być interpretowana lub nawet zmieniana w sposób arbitralny, prawo może być praktykowane w sposób umożliwiający jego działanie wstecz, a werdykty trybunału konstytucyjnego odrzucane przez ciaia ustaw, dawcze. Po szóste, możliwości odwoływania się od decyzji sądów mogą być ograniczone, a okresy areszti przedłużane. Warunki odbywania kary więziennej mogą być złe, a zwolnienia warunkowe trudne dl osiągnięcia. Po siódme, prawa obywatelskie mogą mieć czysto deklaratywny charakter, na skutek brak środków na ich wprowadzenie i na ich efektywną realizację. Po ósme, egzekwowanie prawa mi słabe, odpowiedzialne za to urzędy - nieefektywne lub skorumpowane, działające w atmosferze sywności. Po dziewiąte, nacisk na media prowadzić może do bardziej lub mniej zamaskowanych cenzury, wybiórczej stronniczości, ograniczania przekazu istotnych informacji. Wpływ takich i podobnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu demokracji na kulturę zai zależy od ich skali: czy są one sporadyczne czy stałe, przypadkowe czy powszechne. Zależy on od stopnia ich widzialności: świadomości nieprawidłowości w obrębie istotnych części spoleczi Taką widzialność zapewnia zazwyczaj istnienie uważnej opozycji, a także pluralistycznych i micznych mediów. Jeśli niepowodzenia demokracji są szeroko postrzegane, uogólnione zaufi staje zastąpione rozpowszechniającą się nieufnością. Z drugiej strony, jeśli nieprawidłowości kracji są niewidoczne, a obywatele wciąż wierzą w demokratyczny dyskurs, ich zaufanie jest bądź naiwne. Jest ono również bardzo kruche, jako że szok, który towarzyszyć będzie ujawnieniuM prawidłowości, wpłynie destrukcyjnie na zaufanie. Aby uogólniona kultura zaufania mogła się rozwijać i trwać, demokratyczne zasady muszą tylko konsekwentnie wprowadzane, ale również stosowane „oszczędnie". Demokratyczne pi instytucjonalizują nieufność, gdyż zakładają, że zaufanie może być naruszone, dostarczając możli ści korekty takiej ewentualności. Sytuacja, kiedy owe pryncypia są wcielane w życie, kiedy urucharaił ne są mechanizmy korekcyjne, kiedy stosowany jest system kontroli - wskazuje na to, że zaufaj zostało podważone. Jeśli zdarza się to sporadycznie, wyjątkowo, jako środek ostateczny - kultura nia nie jest niszczona, lecz raczej wzmacniana poprzez potwierdzenie skutecznej kontroli, jednak pewien próg, po przekroczeniu którego tendencja odwraca się. Nadmierna aktywność zmów korekcyjnych i kontrolnych wskazuje na to, że być może zbyt dużo jest do poprawiania, dowo, jeśli obywatele nieustannie wchodzą w spory, a sądy są zasypane procesami, jeśli policja, przepracowana, a więzienia przepełnione, jeśli media nieustannie wykrywają i piętnują korupcję,ai watele demaskują nieprawidłowości lub odwołują swoich przedstawicieli - wskazuje to oczywi: to, że coś źle funkcjonuje w systemie, a kultura zaufania może łatwo się załamać. Aby trwać i tkankę społeczną, zgeneralizowane zaufanie nie może istnieć wyłącznie dzięki skutecznej W możliwości kontroli musi być widziana ostateczna możliwość obrony przed rzadkimi i malopi podobnymi nadużyciami zaufania. Zinstytucjonalizowana nieufność wpływa na spontaniczne Zi najbardziej skutecznie, gdy pozostaje ukryta, na poziomie normatywnej instytucjonalizacji, i niepn kształcą się w rzeczywistą, zrutynizowaną praktykę. Określiłbym to jako drugi paradoks i mokracji: szeroka, potencjalna dostępność demokratycznych mechanizmów kontroli i zabezpi czeń musi towarzyszyć ich bardzo ograniczonej aktualizacji. Zinstytucjonalizowana nieufność poi na niejako „pozostawać w cieniu", jako zabezpieczająca podbudowa dla spontanicznych, peta) zaufania działań jednostek. W zależności od sposobu, w jaki demokratyczne mechanizmy korekcyjne są wcielane stość, mogą zostać zainicjowane dwie alternatywne pętle samowzmacniającej się przyczynon oka iWanie, nieufność i dwa paradoksy demokracji 407 Po JW ia i pozytywna (the vicious and the the virtuous). Kiedy dominuje kultura nieufności, mobi-y jest aparat wymuszania i kontroli. Jego nadmierna aktywność zdaje się sygnalizować, że ć obywateli jest uzasadniona, że rozpowszechniają się naruszenia zaufania, zaś taki odbiór Be jedynie wzmacniać i pogłębiać kulturę nieufności. Powstaje pętla negatywnej, samowzmacniają-qsię przyczynowości. Z drugiej strony, kiedy triumfuje kultura zaufania, ludzie odwołują się do apa-Itu wymuszania i kontroli jedynie okazjonalnie. Jego umiarkowane działanie sugeruje ludziom, że ich zaufanie jest gwarantowane i że jego naruszenia są rzadkie, a taka perpcepcja w sposób oczy-wzmacnia i pogłębia kulturę zaufania. Tym razem wytwarza się pętla pozytywnej, samowzmac-się przyczynowości. nie kultury zaufania słuszne jest stwierdzenie, że kultura zaufania jest w sposób fundamentalny korzystna dla syste-fcpołecznego, byłoby dobrze dowiedzieć się, jak może ona być kształtowana. Zamykając naszą ana-tyczną dyskusję, chciałbym przedstawić kilka sugestii, odnoszących się do strategii działania będą-tych wynikiem zaprezentowanego modelu zaufania. I Oczywiście, kultura zaufania rozwinęłaby się w świecie, w którym bycie godnym zaufania byłoby «chą uniwersalną . W doskonałym społeczeństwie, gdzie wszystkie działania obywateli oraz instytu-? byłyby regularne, rozsądne, skuteczne, przewidywalne, sprawiedliwe, uczciwe, bezinteresowne, ppólnotowe, służące pomocy i wspieraniu innych, nie byłoby wstępnego ryzyka dotyczącego ufania fcp; zaufanie nie byłoby podważane, byłoby zatem nieustannie wzmacniane i zakorzeniane. Oczywi-ście, takie społeczeństwo nie istnieje poza fantazjami utopistów. Ale można mieć też nieco bardziej icaniczone aspiracje: po prostu nieustannie wzmacniać zaufanie. Istnieje na to tylko jeden bezpo-iedni sposób: czynienie ludzi i instytucji odpowiedzialnymi oraz zwiększanie kosztów naruszania Infania. Godne zaufania zachowanie byłoby wówczas w interesie samych jednostek i stałoby się ra-fcnalne, a dzięki temu można by oczekiwać, że byłoby częstsze. Ludzie byliby bardziej godni zaufania, jdyż to by się opłacało. Już wcześniej dowodziliśmy, że to właśnie demokratyczna organizacja zapew-?różnorodne typy poziomej i pionowej odpowiedzialności obywateli oraz instytucji. Tak więc, demo-fctyczna struktura wydaje się zwiększać zachęty do bycia godnym zaufania, zarówno w odniesieniu I organizacji, jak i jednostek. I Innym hipotetycznym warunkiem konieczym do rozwoju kultury zaufania jest powszechna obec-w podstawowego zaufania, psychologiczna skłonność ufania innym a priori, niezależnie od kalkulacji, na ile ktoś jest godny zaufania. Ta cecha osobowościowa, hipotetycznie kształtowana ?ciepłym i intymnym środowisku socjalizującym jednostkę oraz przez doświadczenia życiowe w bli-Ich jednostce wspólnotach, może być wzmocniona jedynie poprzez radykalne usprawnienie dziala-m rodziny, instytucji edukacyjnych i środowisk wspólnotowych. Nie jest to ani łatwe, ani prawdopodobne we współczesnym industrialnym społeczeństwie. Tak więc jedynym obszarem umożliwiającym celowe, polityczne działanie, skierowane na wzmac-fciie zaufania, jest o b s z a r strukturalnych, kontekstowych uwarunkowań lołeczeństwa. Każdy z siedmiu warunków generujących zaufanie, które wymieniliśmy - nor-Itywna pewność, przejrzystość, stabilność itp. - może stać się celem różnych strategii działania. Ikazać można jednak pewien ogólny kierunek tych strategii, który jest szczególnie ważny. Chodzi tu listytucjonalizowanie i wprowadzanie demokratycznych struktur. Jak pokazaliśmy, to one właśnie pnacniają kulturę zaufania, pogłębiając uogólnione i rozproszone zaufanie stosowane a prio-iezależnie od kalkulacji bycia godnym zaufania czy osobistych skłonności do zaufania. I_____ iob. R. Hardin, TrustworMness, op. cit., s. 29. 408 R Sztompka Tak więc budowanie demokratycznych instytucji oraz zapewnienie ich nieustannego, ale równia ograniczonego działania, jest najistotniejszą strategią wytwarzania uogólnionego zaufania czy zwalczania historycznie zakorzenionej nieufności. Wpływa to na zaufanie po obu stronach: po stronie tyci którym ufamy, zwiększając ich odpowiedzialność i przez to ich zainteresowanie w byciu godnym zaufania, oraz po stronie tych, którzy ufają, na drodze wyposażenia ich w zabezpieczenia przeciwko nadużyciom zaufania i poprzez to zwiększenie ich gotowości do podejmowania ryzyka w odważnych zakładach. Można powiedzieć, że demokratyczne instytucje przynoszą obopólną korzyść w odniesieniu iĄ zaufania. Kiedy demokratyczne mechanizmy sprawdzą się w budowaniu kultury zaufania, uruchomiony » staje mechanizm sprzężenia zwrotnego: kultura ta pomaga w funkcjonowaniu demokracji, a to z koi| wzmacnia kulturę zaufania. W ten sposób zostaje zainicjowana pętla wzajemnie wzmacniających i wpływów zaufania i demokracji. . NIERÓWNOŚCI SPOŁECZNE Karol Marks PRACA WYOBCOWANA* Ilfozliśmy z przesłanek ekonomii politycznej. Zgodziliśmy się na jej język i jej prawa. Przyjęliśmy fłjako założenie własność prywatną, oddzielenie od siebie pracy, kapitału i ziemi oraz płacy robo-oej, zysku z kapitału i renty gruntowej; następnie podział pracy, konkurencję, pojęcie wartości wy-?ennej itd. Na podstawie samej ekonomii politycznej, używając jej własnych słów, pokazaliśmy, że ?botnik spada do poziomu towaru, i to najlichszego towaru, że nędza robotnika pozostaje w odwrotni stosunku do mocy i rozmiarów jego produkcji, że nieuchronnym wynikiem konkurencji jest aku-mlacja kapitału w ręku nielicznych osób, tzn. przywrócenie jeszcze straszliwszego monopolu, wresz-że różnica między kapitalistą a rentierem ziemskim, jak i różnica między rolnikiem a robotnikiem iłowym zanika i całe społeczeństwo musi się rozpaść na dwie klasy: właścicieli i pozbawionych ci robotników. m wyjścia ekonomii politycznej jest fakt własności prywatnej, fkktu tego ekonomia politycz-wyjaśnia. Ujmuje materialny proces, który własność prywatna przebywa w rzeczywistości, w ogól-jf; abstrakcjgne formuły, które mają dla niej następnie walor praw. Nie rozumie tych praw, tzn. nie ijfazuje, jak wynikają z istoty własności prywatnej. Ekonomia polityczna nie wyjaśnia nam wcale [JRyczyn oddzielenia się od siebie pracy i kapitału, kapitału i ziemi. Kiedy np. określa stosunek płacy jdioczej do zysku z kapitału, to ostateczną przyczynę upatruje w interesie kapitalisty, tzn. zakłada to, ima wykazać. Podobnie ma się wszędzie wciskać konkurencja. Wyjaśnia sieją okolicznościami ze-mętrznymi. Ekonomia polityczna nie mówi nam nic o tym, w jakim stopniu te zewnętrzne, pozornie pypadkowe okoliczności stanowią jedynie przejaw koniecznego rozwoju. Widzieliśmy, że nawet wy-Biana wydaje się jej czymś przypadkowym. Jedyne koła napędowe, jakie ekonomista puszcza w ruch, Ichciwość i wojna między chciwcami, konkurencja. I Właśnie dlatego, że ekonomia polityczna nie rozumie wzajemnego związku, jaki istnieje w tym ru-chu, można było np. teorię konkurencji przeciwstawić teorii monopolu, teorię wolności przemysłowej prii korporacji, teorię podziału posiadłości ziemskich teorii wielkiej własności ziemskiej, gdyż konku-rencję. wolność przemysłową, podział posiadłości ziemskich rozpatrywano i rozumiano tylko jako przy-pidkowe, zamierzone, narzucone przemocą, a niejako konieczne, nieuchronne, naturalne następstwa ?onopolu, korporacji i własności feudalnej. f Musimy więc teraz zrozumieć istotny związek między własnością prywatną, żądzą posiadania, od-peleniem się od siebie pracy, kapitału i własności ziemskiej, między wymianą a konkurencją, między Litością a deprecjacją ludzi, między monopolem a konkurencją itd., między całą tą alienacją a syste-?em pieniężnym. fragm. Rękopisów ekonomiczno-filozoficznych z 1844 r. (przekład K. Jażdżewski) zamieszczonych w: K. Marks, bm wybrane. Człowiek i socjalizm, wybór i wstęp J. Ładyka, Warszawa 1979. 410 K. Ma Nie przenośmy się, jak ekonomista, kiedy chce coś wyjaśnić, w urojony stan pierwotny. Taki ? pierwotny nic nie wyjaśnia. Przenosi to tylko pytanie w siną, mglistą dal. Ekonomista zakłada w posil faktu, zdarzenia, to, co ma wyprowadzić, mianowicie konieczny związek między dwiema rzeczami,! między podziałem pracy i wymianą. Tak teologia wyjaśnia pochodzenie zla grzechem pierworodny^ tzn. zakłada jako fakt, w postaci historii, to, co ma wyjaśnić. Dla nas punktem wyjścia jest współczesny fakt ekonomiczny. Robotnik ubożeje tym bardziej, im więcej produkuje bogactwa, im bardziej wzrasta moc i ilość je^ produkcji. Robotnik staje się towarem tym tańszym, im więcej towarów wytwarza. W miarę jak roi nie wartość świata rzeczy, zwiększa się wprost proporcjonalnie deprecjacja świata lud Praca wytwarza nie tylko towary; wytwarza samą siebie i robotnika jako towar, i to w takim stosunU w jakim w ogóle wytwarza towary. Pakt ten wyraża tylko tyle: przedmiot, który praca wytwarza, jej produkt, przeciwstawia się jej jałi jakaś obca istota, jako siła niezależna od wytwórcy. Produkt pracy jest pracą utrwal* w przedmiocie, pracą, która przybrała formę rzeczy, jest uprzedmiotowieniem pracy. UbJ czywistnieniem pracy jest jej uprzedmiotowienie. W tym stanie rzeczy, o jakim traktuje ekonomia poi tyczna, to urzeczywistnienie pracy występuje jako odrzeczywistnienie robotnika, uprzeł miotowienie występuje jako u t r a t a przedmiotu i dostanie się w jego niewoli przyswojenie - jako wyobcowanie, jako alienacja robotników we własnym produkcie. 1 Urzeczywistnienie pracy oznacza tak daleko idące odrzeczywistnienie, że robotnik zostaje «M czywistniony aż do śmierci głodowej włącznie. Uprzedmiotowienie oznacza utratę przedmiotu tak dalece, że robotnik zostaje obrabowany z przedmiotów najniezbędniejszych nie tylko do życia, lecz ii pracy. Ba, sama praca staje się przedmiotem, który robotnik może zdobywać tylko z najwyższym wysi kiem i bardzo nieregularnie. Przyswojenie przedmiotu oznacza tak daleko idące wyobcowanie, żel więcej przedmiotów robotnik produkuje, tym mniej może posiadać i tym bardziej dostaje się we wladjf swego produktu, kapitału. Wszystkie te następstwa zawarte są już w określeniu, że robotnik pozostaje do produktu n jej pracy w takim stosunku, jak do obcego przedmiotu. Bo z tego założenia wynika jasno, iM bardziej robotnik się spracowuje, tym potężniejszy staje się obcy świat przedmiotów, który tworzyjab coś, co mu się przeciwstawia, tym uboższy staje się on sam, jego świat wewnętrzny, tym mniej jest jej własnością. Podobnie jest z religią. Im więcej człowiek wkłada w boga, tym mniej zachowuje w samym. Robotnik wkłada w przedmiot swoje życie; lecz odtąd należy ono już nie do niego, przedmiotu. Im bardziej wzrasta więc ta działalność, tym bardziej bezprzedmiotowy jest roi jest produktem jego pracy, nie jest nim samym. Dlatego też im większy jest ten produkt, tym mniej przedstawia on sam. (Alienacja we własnym produkcie oznacza nie tylko to, że jego praca staje się przedmiotem, bytem z e wn ny m, lecz i to, że istnieje poza nim, niezależnie od niego, jako coś obcego, i że staje się niego samodzielną potęgą, że życie, które dał przedmiotowi, przeciwstawia mu się wrogo i obco). Rozpatrzmy teraz dokładniej uprzedmiotowienie, produkcję robotnika, a w niej^ obcowanie, utratę przedmiotu, jego produktu. Robotnik nie może nic tworzyć bez przyrody, bez zmysłowego świata zewnęt g o. Jest to materia, w której urzeczywistnia się praca robotnika; w niej on działa, z niej i za niej produkuje. Lecz przyroda daje pracy środki do życia nie tylko w tym znaczeniu, że praca nie bez przedmiotu jej uprawiania; przyroda dostarcza środków do życia również w znaczeniu, mianowicie środków fizycznej egzystencji samego robotnika. Im bardziej więc robotnik przyswaja sobie dzięki swej pracy świat zewnętrzny, zmysłową tym bardziej pozbawia siebie środków do życia, i to w dwojakim znaczeniu, gdyż, po pierwsze, Jrl ności prywatnej, sądzi się, że chodzi o rzecz istniejącą poza człowiekiem. Kiedy mowa o praq;j chodzi bezpośrednio o samego człowieka. To nowe ujęcie zagadnienia zawiera już jego rozwiązanie^ Ad. 1. Ogólna istota własności prywatnej i jej stosunek do wiasnfr ści prawdziwie ludzkiej. Pracę wyalienowaną rozłożyliśmy na dwie części składowe, które się wzajemnie warunkują, czyta są tylko różnymi wyrazami jednego i tego samego stosunku: przyswojenie występuje jako wj obcowanie,jako alienacja; alienacja jako przyswojenie, wyobcowanie! jako prawdziwe z y s k a n i e praw obywatelstwa. Rozpatrzyliśmy jedną stronę, pracę wyalienowaną wjej stosunku do samego robotnika, tm stosunek pracy wyalienowanej do siebie samej. Jako produkt, jako nieuchroiuj rezultat tego stosunku otrzymaliśmy s t o s u n e k własności nierobotnika do robot nika i pracy. Własność prywatna jako materialny, sumaryczny wyraz pracy wyalienow nej obejmuje oba stosunki: stosunek robotnika do pracy, do produktu jeji pracy i do nierobotnika oraz stosunek nierobotnika do robotnika id produktu jego pracy. Skoro już przekonaliśmy się, że w odniesieniu do robotnika, który poprzez pracę p r z y s waji sobie przyrodę, przyswojenie występuje jako wyobcowanie, działalność własna jako działalność d kogoś innego i jako działalność kogoś innego, życie jako ofiara z życia, produkcja przedmiotu i utrata przedmiotu na rzecz obcej siły, obcego c z ł o w i e k a, to rozpatrzmy teraz stosunek tego c e g o pracy i robotnikowi człowieka do robotnika, do pracy i do jej przedmiotu. Po pierwsze, trzeba zauważyć, że wszystko, co u robotnika występuje jako czynność a nacji, wyobcowania, u nierobotnika występujejako stan alienacji, wyobcowa Po drugie, że rzeczywisty, praktyczny s tosunek robotnika w produkcji i do duktu (jako stan ducha) występuje u przeciwstawiającego się mu nierobotnika jako stosunek teoĄ t y c z n y. Po trzecie, nierobotnik czyni w stosunku do robotnika wszystko, co robotnik czyni w stosunku do siebie samego, ale nie czyni w stosunku do siebie samego tego, co czyni w stosunku do robotnika. [_| ta 3 proletariusze 417 Karol Marks, Fryderyk Engels BURŻUA A PROLETARIUSZE* 'istoria wszystkich dotychczasowych społeczeństw jest historią walk klasowych. .Wolny i niewolnik, patrycjusz i plebejusz, feudał i chłop poddany, majster cechowy i czeladnik, mówiąc, ciemięzcy i uciemiężeni pozostawali w stałym do siebie przeciwieństwie, prowadzili kustanną, już to ukrytą, już to jawną walkę - walkę, która za każdym razem kończyła się rewolucyj-p przeobrażeniem całego społeczeństwa albo wspólną zagładą walczących klas. We wcześniejszych epokach historycznych spotykamy prawie wszędzie zupełne rozczłonkowanie łoteczeństwa na różne stany, wielostopniową hierarchię stanowisk społecznych. W starożytnym Rzy-pemamy patrycjuszów, rycerzy, plebejuszów, niewolników; w wiekach średnich - panów feudalnych, wali, majstrów cechowych, czeladników, chłopów poddanych i ponadto jeszcze w obrębie każdej z tych klas znowu odrębne szczeble. zesne społeczeństwo burżuazyjne, które się wyłoniło z upadającego społeczeństwa feudal-nie zniosło przeciwieństw klasowych. Stworzyło tylko w miejsce dawnych nowe klasy, nowe wa-ranki ucisku, nowe formy walki. iza epoka, epoka burżuazji, wyróżnia się jednak tym, że uprościła przeciwieństwa klasowe. Całe eństwo rozszczepia się coraz bardziej na dwa wielkie wrogie obozy, na dwie wielkie, wręcz fcciwstawne sobie klasy: burżuazję i proletariat. | Z chtopów poddanych średniowiecza wywodzili się mieszczanie grodowi pierwszych miast; z miesz-isństwa grodowego rozwinęły się pierwsze elementy burżuazji. I Odkrycie Ameryki i drogi morskiej dookoła Afryki otworzyło przed rosnącą burżuazją nowe tereny, pekwschodnioindyjski i chiński, kolonizacja Ameryki, stosunki wymienne z koloniami, pomnożenie jodków wymiany i w ogóle towarów wywołały niebywały rozkwit handlu, żeglugi, przemysłu, a tym ?nym spowodowały szybki rozwój czynnika rewolucyjnego w rozpadającym się społeczeństwie feu-ślnym. Dotychczasowy feudalny, czyli cechowy sposób produkcji przemysłowej nie wystarczał już do za-bokojenia wzrastającego wraz z nowymi rynkami zapotrzebowania. Miejsce jego zajęła manufaktura. iąjstrowie cechowi zostali wyparci przez przemysłowy stan średni; podział pracy pomiędzy rozmaity-[? korporacjami ustąpił miejsca podziałowi pracy wewnątrz poszczególnego warsztatu. I Ale rynki wciąż się rozszerzały, wciąż wzrastało zapotrzebowanie. Manufaktura również już nie ?starczała. Wówczas para i maszyny zrewolucjonizowały produkcję przemysłową. Miejsce manufak-y zajął nowoczesny wielki przemysł, miejsce przemysłowego stanu średniego zajęli przemysłowcy-•nilionerzy, dowódcy całych armii przemysłowych, nowocześni burżua. Wielki przemysł stworzył rynek światowy, przygotowany przez odkrycie Ameryki. Rynek światowy kwołal niebywały rozwój handlu, żeglugi, środków komunikacji lądowej. Rozwój ten wpłynął z kolei na krost przemysłu, a w tym samym stopniu, w jakim rozwijał się przemysł, handel, żegluga, koleje jlazne, w tym samym stopniu rozwijała się burżuazją, mnożyła swoje kapitały, wypierała na dalszy lan wszystkie klasy pozostałe po średniowieczu. Widzimy zatem, że nowoczesna burżuazją sama jest wytworem długiego procesu rozwojowego, leregu przewrotów w sposobie produkcji i wymiany. Fragm. Manifestu partii komunistycznej (przekład W. Piekarski), zamieszczonego w: K. Marks, Pisma wy-me. Człowiek i socjalizm, wybór i wstęp J. Ładyka, Warszawa 1979. 418 K. Marks, F. Engels Każdemu z tych szczebli rozwoju burżuazji towarzyszyły odpowiednie zdobycze polityczne. Ucifc niony stan, poddany władzy panów feudalnych, uzbrojone i samorządne zrzeszenia w komunie, I niezależna republika miejska, ówdzie ponoszący ciężary podatkowe stan trzeci monarchii, późnią w okresie manufaktury, przeciwwaga szlachty w monarchii stanowej albo absolutnej, główna podstmj wielkich monarchii w ogóle - wywalczyła sobie wreszcie burżuazja od czasu powstania wielkiego przemysłu i rynku światowego wyłączne panowanie polityczne w nowoczesnym państwie parlamentarny* Nowoczesna władza państwowa jest jedynie komitetem zarządzającym wspólnymi interesami caiej klaf burżuazyjnej. Burżuazja odegrała w historii rolę w najwyższym stopniu rewolucyjną. Burżuazja, tam gdzie doszła do władzy, zburzyła wszystkie feudalne, patriarchalne, idylliczne sunki. Pozrywała bezlitośnie wielorakie więzy feudalne, które przykuwały człowieka do jego nego zwierzchnika", i nie pozostawiła między ludźmi żadnej innej więzi prócz nagiego interesu, wyzutej z wszelkiego sentymentu „zapłaty gotówką". Świętobliwe dreszcze pobożnej egzaltacji, skiego zapału, drobnomieszczańskiej rzewności zatopiła w lodowatej wodzie egoistycznego wania. Godność osobistą sprowadziła do wartości wymiennej, a zamiast niezliczonych uwierz; nych dokumentami, dobrze nabytych wolności wprowadziła jedną jedyną, pozbawioną sumienia, ność handlu. Słowem, wyzysk osłonięty złudzeniami religijnymi i politycznymi zastąpiła wyzyska jawnym, bezwstydnym, bezpośrednim, nagim. Burżuazja zdarła aureolę świętości z wszystkich rodzajów zajęć, które otaczano dotychczas ? cunkiem i na które spoglądano z nabożną czcią. Lekarza, prawnika, duchownego, poetę, uczoną obróciła w swoich płatnych najemnych robotników. Burżuazja zdarła ze stosunków rodzinnych ich tkliwie sentymentalną zasłonę i sprowadziłajn nagiego stosunku pieniężnego. Burżuazja ujawniła, że brutalne stosowanie siły, które reakcja tak podziwia w średniowieczu, dowało godne uzupełnienie w najbardziej gnuśnym próżniactwie. Dopiero burżuazja pokazała, co sprawić ludzka działalność. Dokonała ona całkiem innych cudów niż zbudowanie egipskich pi rzymskich wodociągów i gotyckich katedr, odbyła pochody zgoła inne niż wędrówki ludów i krzyżowe. Burżuazja nie może istnieć bez nieustannego rewolucjonizowania narzędzi produkcji, a więc i sunków produkcji, a więc całokształtu stosunków społecznych. Natomiast pierwszym warunkiem! nienia wszystkich dawniejszych klas przemysłowych było zachowanie bez zmian starego sposobu! dukcji. Ustawiczne przewroty w produkcji, bezustanne wstrząsy ogarniające całość życia społeczni wieczna niepewność i wieczny ruch odróżniają epokę burżuazyjną od wszystkich poprzednich, stężałe, zaśniedziałe stosunki wraz z nieodłącznymi od nich, z dawien dawna uświęconymi poji i poglądami ulegają rozkładowi, wszystkie nowo powstałe stają się przestarzałe, zanim zdążą sto nieć. Wszystko, co stanowe i zakrzepłe, znika, wszystko, co święte, ulega sprofanowaniu i ludzienui wreszcie spojrzeć trzeźwym okiem na swoją pozycję życiową, na swoje wzajemne stosunki. Potrzeba coraz szerszego zbytu dla jej produktów gna burżuazję po całej kuli ziemskiej. Wsz«« musi się ona zagnieździć, wszędzie zadomowić, wszędzie zadzierzgnąć stosunki. Przez eksploatację rynku światowego burżuazja nadała produkcji i konsumpcji wszystkich kraj* charakter kosmopolityczny. Ku wielkiemu żalowi reakcjonistów usunęła przemysłowi spod nóggl narodowy. Odwieczne narodowe gałęzie przemysłu uległy zniszczeniu i są dalej co dzień niszczoM wypierane przez nowe gałęzie przemysłu, których wprowadzenie staje się kwestią życia dla wszysl cywilizowanych narodów, przez gałęzie, które przetwarzają surowce już nie miejscowe, lecz sprM dzane z najodleglejszych stref i których fabrykaty spożywane sąnietylkowkraju,leci\akkww| których zaspokojenie wymaga produktów najodleglejszych krajów i klimatów. Dawna lokataa\na| F. Engeffcrów a proletariusze 419 le. Uciśjira samowystarczalność i odosobnienie ustępują miejsca wszechstronnym stosunkom wzajemnym, unie, t szechstronnej współzależności narodów. I to zarówno w produkcji materialnej, jak i w produkcji du-późnie, dwwej. Wytwory duchowe poszczególnych narodów stają się wspólnym dobrem. Jednostronność i ogra-idstaw wzoność narodowa staje się coraz bardziej niemożliwa, a z wielu literatur narodowych i regionalnych ;o prze pwstaje literatura światowa. arnym Dzięki szybkiemu doskonaleniu wszystkich narzędzi produkcji, dzięki niezwykłemu ułatwieniu mikacji burżuazja wciąga w nurt cywilizacji wszystkie, nawet najbardziej barbarzyńskie narody, liskie ceny jej towarów to owa ciężka artyleria, za pomocą której burżuazja burzy wszystkie mury iskie, zmusza do kapitulacji najbardziej zawziętą nienawiść barbarzyńców do cudzoziemców. Pod groźbą zagłady zniewala wszystkie narody do przyswojenia sobie burżuazyjnego sposobu pro-:ji, zniewala je do wprowadzenia u siebie tak zwanej cywilizacji, tzn. do stania się burżua. Słowem, :a sobie świat na obraz i podobieństwo swoje. Burżuazja podporządkowała wieś panowaniu miasta. Stworzyła olbrzymie miasta, zwiększyła w wy-stopniu liczbę ludności miejskiej w porównaniu z wiejską i wyrwała w ten sposób znaczną część ici z idiotyzmu życia wiejskiego. Podobnie jak uzależniła wieś od miasta, tak samo uzależniła barbarzyńskie i pólbarbarzyńskie od krajów cywilizowanych, narody chłopskie od narodów bur-pych. Wschód od Zachodu. Burżuazja coraz bardziej likwiduje stan rozdrobnienia środków produkcji, rozdrobnienia własno-sza-J ici i rozproszenia ludności. Skupiła ona ludność, scentralizowała środki produkcji, skoncentrowała nego I łbsność w niewielu rękach. Nieuniknionym tego następstwem była centralizacja polityczna. Niezależ-I«, zaledwie sprzymierzone tylko z sobą prowincje o odmiennych interesach, ustawach, rządach i sys-ie dobach celnych zostały zespolone w jeden naród z jednym rządem, jednym ustawodawstwem, jednym Iowym interesem klasowym, jedną granicą celną. naj-1 Wciągu swego stuletniego zaledwie panowania klasowego burżuazja stworzyła siły wytwórcze znacz-loże lie liczniejsze i potężniejsze niż wszystkie poprzednie pokolenia razem. Ujarzmienie sil przyrody, roz-nid. powszechnienie maszyn, zastosowanie chemii w przemyśle i rolnictwie, żegluga parowa, koleje żela-awi^Btelegrafy elektryczne, przysposobienie pod uprawę całych części świata, uspławnienie rzek, cale nesze ludności jakby wyczarowane spod ziemi - które z poprzednich stuleci przypuszczało, że takie wytwórcze drzemią w łonie pracy społecznej? ;imy zatem: środki produkcji i wymiany, na których podłożu ukształtowała się burżuazja, zo-lily wytworzone w społeczeństwie feudalnym. Na pewnym szczeblu rozwoju tych środków produkcji ly stosunki, w których odbywała się produkcja i wymiana w społeczeństwie feudalnym, feudal-lizacja rolnictwa i manufaktury, słowem, feudalne stosunki własności przestały odpowiadać już siłom wytwórczym. Hamowały one produkcję zamiast jej sprzyjać. Zamieniły się w równie okowy. Musiały zostać rozsadzone i zostały rozsadzone. ;jsce ich zajęła wolna konkurencja z odpowiadającym jej ustrojem społecznym i politycznym, Jdtonomicznym i politycznym panowaniem klasy burżuazji. ? Na naszych oczach odbywa się podobny ruch. Burżuazyjne stosunki produkcji i wymiany, burżu-Bjjne stosunki własności, nowoczesne społeczeństwo burżuazyjne, które wyczarowało tak potężne iodki produkcji i wymiany, podobne jest do czarnoksiężnika, który nie może już opanować wywoła-cehprzez się potęg podziemnych. Od dziesięcioleci dzieje przemysłu i handlu są tylko dziejami buntu Woczesnych sil wytwórczych przeciw nowoczesnym stosunkom produkcji, przeciw stosunkom właśni, które są warunkami istnienia burżuazji i jej panowania. Dość wymienić kryzysy handlowe, które J»awiając się periodycznie, coraz groźniej stawiają pod znakiem zapytania istnienie całego społe-?eństwa burżuazyjnego. W czasie tych kryzysów ulega regularnie zniszczeniu nie tylko znaczna część ^tworzonych produktów, ale nawet stworzonych już sil wytwórczych. W czasie kryzysów wybucha (Henia społeczna, która wszystkim poprzednim epokom wydałaby się niedorzecznością - epidemia 420 K. Marks, F. Engd nadprodukcji. Społeczeństwo zostaje nagle cofnięte do stanu chwilowego barbarzyństwa; wydaje a że klęska głodowa, powszechna wojna niszczycielska pozbawiła je wszelkich środków utrzymania; wyda się, że przemysł, handel zostały unicestwione, a dlaczego? Dlatego, że społeczeństwo posiada za dużo cywilizacji, za dużo środków utrzymania, za dużo przemysłu, za dużo handlu. Siły wytwórcze, którm ono rozporządza, nie służą już rozwojowi cywilizacji burżuazyjnej i burżuazyjnych stosunków własM ści; przeciwnie, stały się one nazbyt dla tych stosunków potężne, są przez nie hamowane, a gdyi zaporę pokonują, wtrącają całe społeczeństwo burżuazyjne w stan nieładu, zagrażają istnieniu burz* azyjnej własności. Stosunki burżuazyjne stały się zbyt ciasne, żeby mogły ogarnąć bogactwo, jakie wytworzyły. W jaki sposób przezwycięża burżuazja kryzysy? Z jednej strony- przez przymusowe nisa czenie pewnego zasobu sił wytwórczych; z drugiej - przez podbój nowych rynków i gruntowniejsm eksploatację dawnych. W jaki więc sposób? W ten sposób, że przygotowuje kryzysy bardziej rozlegli wszechogarniające i bardziej potężne, a zmniejsza środki zapobiegania kryzysom. Oręż, za którego pomocą burżuazja powaliła feudalizm, zwraca się teraz przeciw samej burżuazji Ale burżuazja nie tylko wykuła oręż, który jej niesie zagładę; stworzyła także ludzi, którzy orężem pokierują - nowoczesnych robotników, proletariuszy. W miarę jak rozwija się burżuazja, tzn. kapitał, rozwija się też proletariat, klasa nowoc: robotników, którzy dopóty tylko istnieć mogą, dopóki znajdują pracę, i którzy pracę znajdują dopóty, dopóki ich praca pomnaża kapitał. Ci robotnicy, zmuszeni do sprzedawania się od sz: towarem jak każdy inny artykuł handlu, toteż na równi z innymi towarami podlegają wszelkim nościom konkurencji, wszelkim wahaniom rynku. Praca proletariuszy na skutek rozpowszechnienia maszyn i podziału pracy zatraciła wszelkie chy samodzielności, a wraz z tym wszelki powab dla robotnika. Staje się on zwykłym dodał maszyny, wymaga się odeń tylko czynności najprostszych najbardziej jednostajnych, do wyuczenia najłatwiejszych. Koszt robotnika ogranicza się zatem niemal wyłącznie do środków żywności niezbędnych do jego utrzymania i zachowania jego gatunku. A cena towaru, a więc również pracy, równa są kosztom jego produkcji. Dlatego, w miarę jak praca staje się coraz bardziej odstręczająca, zmniejsa się płaca. Co więcej, w miarę tego, jak wzrasta zastosowanie maszyn i podział pracy, zwiększa się takie masa pracy, bądź wskutek zwiększenia liczby godzin pracy, bądź też wskutek zwiększenia ilości praq wymaganej w danym okresie, przyspieszenia biegu maszyn itd. Nowoczesny przemysł przekształcił drobny warsztat patriarchalnego majstra w wielką fabrykę myślowego kapitalisty. Masy robotnicze, stłoczone w fabryce, organizowane są po żołniersku, i zwykli szeregowcy przemysłu, robotnicy oddani są pod dozór całej hierarchii podoficerów i oficera Są niewolnikami nie tylko klasy burżuazyjnej, burżuazyjnego państwa, są każdego dnia, o każdej 0 dzinie ujarzmiani przez maszynę, przez nadzorcę, a przede wszystkim przez poszczególnych burżui fabrykantów. Despotyzm ten jest tym bardziej małostkowy, nienawistny, jątrzący, im jawniej prokJan je zysk jako swój cel ostateczny. Im mniej zręczności i siły wymaga praca ręczna, tzn. im bardziej rozwija się nowoczesny przei tym bardziej pracę mężczyzn wypiera praca kobiet. W stosunku do klasy robotniczej różnice płciid ku nie mają już żadnego znaczenia społecznego. Istnieją już tylko narzędzia pracy, których kosztj różny w zależności od płci i wieku. Gdy wyzysk robotnika przez fabrykanta o tyle dobiegł końca, że robotnik otrzymuje w | swoją płacę roboczą, rzucają się nań inne odłamy burżuazji - kamienicznik, sklepikarz, lich Dotychczasowe drobne stany średnie: drobni przemysłowcy, drobni kupcy i rentierzy, rzerr i chłopi - wszystkie te klasy staczają się do szeregów proletariatu, po części dlatego, że ich< kapitał nie wystarcza do prowadzenia wielkiego przedsiębiorstwa przemysłowego i ulega w kontra cji i mększymi kapitalistami, po cząści zaś dlatego, że ich umiejętności trącana wartości wi* ^^ S\>ft\tantó ws z ii nov na i czyi odz letar mom burz się d więc N I do sz zuja, ngels I krtua a proletariusze 421 Proletariat przebywa różne szczeble rozwoju. Jego walka z burżuazją zaczyna się wraz z jego Bfeniem. Z początku walczą poszczególni robotnicy, potem robotnicy jednej fabryki, następnie robotnicy dnej gałęzi pracy w jednej miejscowości przeciw pojedynczemu burżua, który ich bezpośrednio wy-jskuje. Swe ataki zwracają oni nie tylko przeciw burżuazyjnym stosunkom produkcji, zwracają je neciw samym narzędziom produkcji; niszczą konkurujące towary zagraniczne, rozbijają maszyny, jodpalają fabryki, usiłują na nowo wywalczyć straconą pozycję średniowiecznego robotnika. Na tym szczeblu robotnicy stanowią masę rozproszoną po całym kraju i rozdrobnioną przez konku-|ję, Masowe zespolenie się robotników nie jest jeszcze wynikiem ich własnego zjednoczenia, lecz iem zjednoczenia burżuazji, która dla osiągnięcia własnych celów politycznych musi - i na razie może - wprawiać w ruch cały proletariat. Na tym więc szczeblu proletariusze zwalczają nie :h własnych wrogów, lecz wrogów swoich wrogów - pozostałości monarchii absolutnej, właścicieli iemskich, nieprzemysłowych burżua, drobnomieszczan. Cały ruch historyczny jest więc skoncentro-?any w rękach burżuazji; każde odniesione w ten sposób zwycięstwo jest zwycięstwem burżuazji. I Ale z rozwojem przemysłu proletariat nie tylko powiększa się liczebnie; jest on stłaczany w coraz niększe masy, siła jego rośnie i coraz bardziej czuje on tę siłę. Interesy i warunki życiowe w łonie proletariatu wyrównują się coraz bardziej w miarę tego, jak maszyna coraz bardziej zaciera różnice liędzy poszczególnymi rodzajami pracy i spycha płacę roboczą prawie wszędzie do jednakowo niskie-poziomu. Wzmagająca się konkurencja między burżua i wynikające stąd kryzysy handlowe powodu-większe wahania w płacy robotników; postępujące coraz szybciej bezustanne doskonalenie czyni całą sytuację życiową robotników coraz bardziej niepewną; konflikty między pojedyn-ip robotnikiem a pojedynczym burżua przybierają coraz bardziej charakter konfliktów między dwie-i. Robotnicy zaczynają od tworzenia koalicji przeciw burżua; jednoczą się dla obrony swej roboczej. Zakładają nawet trwale stowarzyszenia celem zapewnienia sobie środków materialna wypadek ewentualnych starć. Tli i ówdzie walka przybiera charakter powstania, czasu do czasu robotnicy odnoszą zwycięstwo, ale tylko przejściowe. Właściwym wynikiem ich nie jest bezpośredni sukces, lecz jednoczenie się robotników w coraz szerszym zasięgu. Sprzyja rozwój środków komunikacji, wytwarzanych przez wielki przemysł i stwarzających łączność mię-robotnikami różnych miejscowości. A właśnie tylko łączności potrzeba, by liczne walki lokalne, Kiszące wszędzie jednakowy charakter, scentralizować w walkę ogólnokrajową, w walkę klasową. Lecz Bzelka walka klasowa jest walką polityczną. I to zjednoczenie, na które mieszczanom średniowiecza f ich wiejskimi drogami trzeba było stuleci, nowoczesny proletariat osiąga dzięki kolejom żelaznym •ciągu niewielu lat. ! To organizowanie się proletariuszy w klasę, a tym samym w partię polityczną, jest co chwila na niwo rozsadzane przez konkurencję między samymi robotnikami. Ale organizacja odradza się wciąż ?nowo, zyskując na sile, zwartości, potędze. Zmusza do uznania poszczególnych interesów robotni-wch w trybie ustawowym, wykorzystując w tym celu waśnie w obozie burżuazji. Przykładem ustawa idziesięciogodzinnym dniu pracy w Anglii. I W ogóle konflikty w łonie starego społeczeństwa sprzyjają w rozmaity sposób procesowi rozwoju pro-(tariatu. Burżuazją znajduje się w ciągłej walce: z początku przeciw arystokracji; później przeciw odła-um samej burżuazji, których interesy popadają w sprzeczność z postępem przemysłu; stale - przeciw urżuazji wszystkich innych krajów. We wszystkich tych walkach burżuazją zmuszona jest odwoływać iędo proletariatu, uciekać się do jego pomocy i wciągać go w ten sposób do ruchu politycznego. Sama icc przekazuje proletariatowi elementy własnego wykształcenia, tzn. broń przeciw samej sobie. Następnie, jak widzieliśmy, wskutek postępu przemysłu, całe odłamy klasy panującej spychane są (szeregów proletariatu lub co najmniej zagrożone w swych warunkach życiowych. One także przekażą proletariatowi liczne elementy wykształcenia. 422 K. Marks, F. Enged Wreszcie w czasach, kiedy walka klasowa zbliża się do rozstrzygnięcia, proces rozkładu w łonie klasy panującej, w łonie całego starego społeczeństwa przybiera charakter tak gwałtowny, tak jaskd wy, że niewielka część klasy panującej zrywa z nią i przyłącza się do klasy rewolucyjnej, do klaf niosącej w swych rękach przyszłość. Podobnie więc jak dawniej część szlachty przeszła na stroorf burżuazji, tak obecnie część burżuazji przechodzi na stronę proletariatu, mianowicie część burżd -ideologów, którzy wznieśli się do teoretycznego zrozumienia całego ruchu dziejowego. Spośród wszystkich klas, które są dziś przeciwstawne burżuazji, jedynie proletariat jest klasą ra-czywiście rewolucyjną. Wszystkie inne klasy upadają i giną wraz z rozwojem wielkiego przemysłu, pil letariat jest tego przemysłu nieodłącznym wytworem. Stany średnie - drobny przemysłowiec, drobny kupiec, rzemieślnik, chtop - wszystkie one zwalczają burżuazję, po to, by uchronić od zagłady swoje istnienie jako stanów średnich. Są one zatemnii rewolucyjne, lecz konserwatywne. Więcej nawet, są reakcyjne, usiłują bowiem obrócić wstecz kołoM-storii. Jeżeli są rewolucyjne, to jedynie w obliczu oczekującego je przejścia do szeregów proletariatą bronią one wtedy nie swych obecnych, lecz swoich przyszłych interesów, porzucają własny punkt ni dzenia, aby przyjąć punkt widzenia proletariatu. Lumpenproletariat, ten bierny wytwór gnicia najniższych warstw starego społeczeństwa, bywa In i ówdzie wciągany do ruchu przez rewolucję proletariacką, ale wskutek całej swej sytuacji życiom) j jest raczej skłonny do sprzedawania się jako narzędzie reakcyjnych knowań. Warunki życiowe starego społeczeństwa są już unicestwione w warunkach życiowych proletariatu Proletariusz jest pozbawiony własności; jego stosunek do żony i dzieci nie ma już nic wspólnego z \w żuazyjnymi stosunkami rodzinnymi; nowoczesna praca przemysłowa, nowoczesne jarzmo kapitału. takie samo w Anglii jak we Francji, w Ameryce jak w Niemczech, starło zeń wszelki charakter narodowy. Prawo, moralność, religia to dla niego przesądy burżuazyjne, za którymi kryją się określone interesy burżuazji. Wszystkie dawne klasy, które zdobywały władzę, starały się utrwalić uzyskaną już przez się pozyg życiową przez podporządkowanie całego społeczeństwa warunkom zabezpieczającym ich prawo» właszczania. Proletariusze mogą opanować społeczne siły wytwórcze tylko przez zniesienie swego wla» nego dotychczasowego sposobu zawłaszczania, a przez to samo całego dotychczasowego sposobu» wiaszczania. Proletariusze nie mają nic własnego do zabezpieczenia, muszą natomiast zburzyć co dotychczas zabezpieczało i ochraniało własność prywatną. Wszystkie dotychczasowe ruchy były ruchami mniejszości lub w interesie mniejszości. Ruch pni tariacki jest samodzielnym ruchem ogromnej większości w interesie ogromnej większości. Proletariat najniższa warstwa obecnego społeczeństwa, nie może się wydźwignąć, nie może się wyprostować, wysadzając w powietrze całej nadbudowy warstw stanowiących oficjalnie społeczeństwo. Aczkolwiek nie w treści, to jednak w swej formie walka proletariatu przeciw burżuazji jest wszystkim walką narodową. Proletariat każdego kraju musi się oczywiście rozprawić najpierw ją własną burżuazją. Dając zarys najogólniejszych faz rozwoju proletariatu, śledziliśmy przebieg mniej lub bardziej wojny domowej w łonie istniejącego społeczeństwa aż do punktu, kiedy wybucha ona w otwartą łucję i proletariat przez obalenie przemocą burżuazji ustanawia swoje panowanie. Wszystkie dotychczasowe społeczeństwa opierały się, jak widzieliśmy, na przeciwieństwie klasami uciskającymi i uciskanymi. Ale po to, by można było uciskać jakąś klasę, trzeba jej warunki w których mogłaby wlec przynajmniej niewolniczy żywot. Chłop poddany wydźwignąi się rankach poddaństwa na członka komuny, podobnie jak drobnomieszczanin pod jarzmem feudaB nego absolutyzmu wydźwignął się na burżua. Natomiast nowoczesny robotnik, zamiast się pod postępem przemysłu, coraz bardziej stacza się poniżej warunków istnienia swej własną ro sz &/. wraz z Wy i klasy 423 li wyraźnie, że burżuazja jest niezdolna do pozostawania nadal panującą klasą społeczeństwa i do jbrzucania społeczeństwu warunków istnienia swej klasy jako norm prawnych. Jest niezdolna do parowania, gdyż jest niezdolna do zapewnienia swemu niewolnikowi egzystencji bodaj w ramach jego jfewolnictwa, gdyż jest zmuszona spychać go do stanu, w którym musi go żywić, zamiast być przezeń ijwiona. Społeczeństwo nie może już istnieć pod jej panowaniem, tzn. jej istnienie nie daje się nadal pogodzić ze społeczeństwem. I Podstawowym warunkiem istnienia i panowania klasy burżuazji jest nagromadzenie bogactwa w rę-kach osób prywatnych, tworzenie i pomnażanie kapitału; warunkiem istnienia kapitału jest praca na-Praca najemna opiera się wyłącznie na konkurencji między robotnikami. Postęp przemysłu, burżuazja jest bezwolnym i biernym nosicielem, wprowadza na miejsce rozbicia wśród robot-spowodowanego przez konkurencję, ich rewolucyjne zespolenie oparte na zrzeszeniach. Wraz )jem wielkiego przemysłu usuwa się przeto spod nóg burżuazji sama podstawa, na której wy-ona i przywłaszcza sobie produkty. Wytwarza ona przede wszystkim swoich własnych grabarzy, zagłada i zwycięstwo proletariatu są równie nieuniknione. Max Weber STANY I [Pojęcia ?.„Położeniem klasowym" nazywamy typową szansę: I 1) zaopatrzenia w dobra, »2) zewnętrznej pozycji życiowej, ? 3) wewnętrznego losu życiowego, I wynikającą z rozmiarów i rodzaju prawa rozporządzania dobrami czy zdolnością do świadczeń ?ttbjego braku) oraz z istniejących możliwości ich spożytkowania do osiągnięcia dochodu lub przychodów w ramach danego porządku gospodarczego. ? „Klasą" nazywamy każdą grupę ludzi znajdujących się w jednakowym położeniu klasowym. I a) Klasą posiadania nazywamy daną klasę wtedy, gdy położenie klasowe określają głównie różnice posiadania. ł b) Klasą zarobkową nazywamy daną klasę wtedy, gdy położenie klasowe określają głównie ?anse rynkowego spożytkowania dóbr lub świadczeń. I c) Klasą społeczną nazywamy te wszystkie położenia klasowe, między którymi przecho- lenie I a. osobiste, fcagm. M. Weber, Gospodarka i społeczeństwo, przekład D. Lachowska, Warszawa 2002. Rozdział ten pozostał niedokończony. (...) Wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki. 424 M. Weta p. w kolejnych pokoleniach jest całkowicie możliwe i zwykle (typowo) występuje. Wszystkie trzy kategorie klas mogą stanowić podstawę stosunków stowarzyszenia, które nawiązują zainteresowani członkowie klas (związki klasowe). Ale nie musi tak być: położenie klasowe i klasa określają jako takie wyłącznie fakt jednakowej (lub podobnej) typowej konstelacji interesów, włas ciwej danej jednostce i wielu innym osobom. W zasadzie prawo rozporządzania każdym rodzajem dób konsumpcyjnych, środków dostarczania, majątku, środków zarobkowych, zdolności do świadczeń kon stytuuje pewne szczególne położenie klasowe i tylko całkowita „nieuczoność" nieposiadających, ska zanych na pracę zarobkową przy niestałości zatrudnienia, położenie jednolite. Przechodzenie między nimi jest możliwe w bardzo różnym i zmieniającym się stopniu, dlatego jedność klas „społecznych"™ mniej lub bardziej wyrazisty charakter. Gdy idzie o a: zasadnicze znaczenie pozytywnie uprzywilejowanej klasy posiadania polega na: a. monopolizowaniu drogiego (podwyższającego koszty) zaopatrzenia w dobra użytkowe, padku kupna, p. pozycji monopolisty i możliwości planowej polityki monopolistycznej w przypadku spr y. monopolizacji szansy gromadzenia majątku za sprawą niezużytkowanych nadwyżek, 5. monopolizacji szans tworzenia kapitału dzięki oszczędnościom, a zatem możliwości loki majątku jako kapitału pożyczkowego, i przez to rozporządzania kierowniczymi pozycjami (pi biorców), ' v e. stanowych przywilejach (odnoszących się do wychowania), o ile wiążą się one z dużymi I. Pozytywnie uprzywilejowane klasy posiadania składają się, w typowych przypadkach, z n t i e r ó w. Ich dochody mogą wywodzić się z: • r '*' a) ludzi (posiadacze niewolników), HAuFił" i \ /iT.J'^ * b) ziemi, c) kopalni, " " '-"... w w ' d) urządzeń (posiadacze środków pracy i aparatów), ?'" v . ' « v e) statków, ?"' f) z tego, że są oni wierzycielami, a mianowicie: *" a. pożyczającymi bydło, , ,. ,.«*ivf si**'<Łiv'-tff*)-* »ity p. zboże, l0'"h'1 •''•' ' ?? ' ''.?"' • • -• y. pieniądze; '^ " >«-?-.,,., ., ^mfi f*! g) papierów wartościowych. w II. Negatywnie uprzywilejowane klasy posiadania składają się, w typowych przypadkach, z: - ? a) obiektów posiadania (niewolni - zob. „stan"), b) zdeklasowanych (proletarii w starożytnym sensie*), c) zadłużonych, d) „biednych". vb«i ,t,i> vms«fsaii a i n ? h t Między nimi sytuują się „klasy stanu średniego", obejmujące wszelkiego rodzaju warstwy dy: jące posiadaniem lub odpowiednim wychowaniem, stanowiącym źródło ich zarobków. Niektóre z mogą być klasami „zarobkowymi" (przedsiębiorcy zasadniczo pozytywnie, proletariusze negatyrak uprzywilejowanymi). Ale nie wszystkie (chłopi, rzemieślnicy, urzędnicy) mają taki charakter " Weber uznawał ten termin za odnoszący się do osób zdeklasowanych, potomków pełnoprawnych obywatel wbrew potocznej wykładni odnoszącej go do osób, których jedynym dobrem były ich dzieci (proles). MĄ również M. Weber, Die romische Agrargeschicfite m ihrer Bedeutuug Jut das Staats- uud PTwatTcc,tó,SM V i klasy 425 Czysty podział na klasy posiadania nie jest „dynamiczny", nie prowadzi nieuchronnie do walk iwych i klasowych rewolucji. Na przykład między w dużej mierze pozytywnie uprzywilejowaną (posiadania, jaką stanowią osoby czerpiące dochody z posiadania ludzi, i w o wiele mniejszym Jtopniu pozytywnie uprzywilejowaną klasą chłopów, czy nawet zdeklasowanych, często n i e występu-djakiekolwiek antagonizmy klasowe, a niekiedy nawet solidarność (na przykład wobec niewolnych). ) rewolucyjnych walk może prowadzić tylko przeciwieństwo następujących klas posiadania: 1. czerpiących dochody z rent gruntowych - zdeklasowanych, 2. wierzycieli - dłużników (często są to miejscy patrycjusze i chłopi lub miejscy drobni rzemieślnicy), których celem jednak n i e musi być z konieczności zmiana ustroju gospodarczego, lecz wyłącznie ad wchodzenia w posiadanie i jego podziału (rewolucje klas posiadania). Klasycznym przykładem braku antagonizmu klasowego był stosunek poor white trash (białych jących niewolników) do plantatorów w południowych stanach. Wrogość poor white trash wobec rzynów była w i ę k s z a niż plantatorów, których, w ich położeniu, cechowało często patriarchalne ustawienie. Gdy chodzi o walkę zdeklasowanych z posiadającymi, to starożytność dostarcza tu glów-jych przykładów, podobnie jak w przypadku przeciwieństwa: wierzyciele - dłużnicy, i osoby czerpiące fcchody z rent gruntowych - zdeklasowani. § 2. Gdy idzie o b: zasadnicze znaczenie pozytywnie uprzywilejowanej klasy zarobkowej ina: a. monopolizowaniu kierowania dostarczaniem dóbr przez członków danej klasy, sprzyjającemu k interesom zarobkowym, p. gwarantowaniu ich szans zarobkowych za pośrednictwem wpływania na politykę gospodarczą ków politycznych i innych. I. Pozytywnie uprzywilejowane klasy zarobkowe składają się w typowych przypadkach z przedsię- i) kupców, armatorów, _, przedsiębiorców przemysłowych, d) przedsiębiorców rolnych, bankierów i finansistów, w pewnych okolicznościach, odznaczających się preferowanymi umiejętnościami lub preferowanym wykształceniem przed- __sli „wolnych zawodów" (adwokaci, lekarze, artyści), i) robotników o monopolistycznych kwalifikacjach (wrodzonych, wpojonych czy wyuczonych). JI. Negatywnie uprzywilejowane klasy zarobkowe składają się, w typowych przypadkach, z ro-fotnikó w, różniących się jakościowo rodzajów: la) wykwalifikowanych, Bb) przyuczonych, i c) niewykwalifikowanych. I Między nimi sytuują się także tutaj jako „klasy średnie" samodzielni chłopi i rzemieślnicy. Ponadto .hrdzo często również: I a) urzędnicy (publiczni i prywatni), I b) kategoria wymieniona wyżej w punkcie If oraz robotnicy o wyjątkowych (wrodzonych, wpojo-łych czy wyuczonych) monopolistycznych kwalifikacjach [Ig]. ?Gdy idzie o c: klasami społecznymi są: la. robotnicy jako całość, im bardziej zautomatyzowany staje się proces pracy, I p. drobnomieszczaństwo oraz I y. nieposiadająca inteligencja i fachowcy (technicy, handlowi i inni „pracownicy umysłowi", urzęd-licy, którzy mogą być wewnętrznie bardzo zróżnicowani społecznie, wedle kosztów szkolenia), 426 M. Weto 5. klasy posiadających i uprzywilejowanych za sprawą wykształcenia. W niedokończonej części Kapitału Karol Marks chciał się najwyraźniej zająć problemem jedności klasowej proletariatu, mimo jego jakościowego zróżnicowania . Najistotniejszą sprawą jest tu rosną znaczenie robotników przyuczonych przy obsługiwaniu maszyn, w ciągu niezbyt długiego czasu, kosztem zarówno „wykwalifikowanych", jak i niekiedy także „niewykwalifikowanych". Choć również umiejętności wymagające jedynie przyuczenia są często kwalifikacjami monopolistycznymi (tkacze osiągi ją czasem przeciętnie najwyższą wydajność po pięciu latach!). Dawniej celem każdego robotnika byli stanie się „samodzielnym" drobnomieszczaninem. Lecz możliwość jego urzeczywistnienia jest corajf mniejsza. W kolejnych pokoleniach zarówno dla a, jak i dla p stosunkowo najłatwiejszy jest „awans* i klasy społecznej y (technicy, handlowi pracownicy umysłowi). W ramach klasy 5 w coraz więks^ mierze pieniądze - przynajmniej w kolejnych pokoleniach - decydują o wszystkim. Szansę awansu do 5 klasa y ma szczególnie w bankach i spółkach akcyjnych, a urzędnicy wtedy, gdy piastują wyższe stanowiska. Do stowarzyszonego działania klasowego najłatwiej można doprowadzić: a) przeciw bezpośredniemu wrogowi, którego interesy są przeciwstawne (robotnicyprzeciw przedsiębiorcom, a nie akcjonariuszom, którzy uzyskują dochody rzeczywiście „bez pracy"; taka; nie: chłopi przeciw panom gruntowym), b) tylko w przypadku typowego masowego podobieństwa położenia klasowego, c) gdy istnieje techniczna możliwość łatwego skupienia, szczególnie w sytuacji skoncentrowania pracujących w jednym miejscu (wspólnota warsztatu), d) wyłącznie przy kierowaniu ku jasnym celom, które z reguły są narzucane lub interpretowane przez osoby nienależące do danej klasy (inteligencję). §3. Położeniem stanowym nazywamy traktowane serio, w typowych przypadkach, pozytywne lub negatywne uprzywilejowanie w domenie szacunku społecznego, uzasadniane przez: a) rodzaj sposobu życia, a więc b) formalne wychowanie, czyli o. empiryczną lub p. racjonalną naukę i przestrzeganie odpowiednich form życia; c) prestiż pochodzenia lub prestiż zawodowy. W praktyce położenie stanowe wyraża się przede wszystkim w: a. conubium, p. komensalizmie, ewentualnie y. często w monopolistycznym zawłaszczaniu uprzywilejowanych szans zarobkowych lub pogai dzaniu pewnymi rodzajami zarobkowania, 5. stanowych konwencjach („tradycjach") innego rodzaju. Położenie stanowe może opierać się na położeniu klasowym konkretnego rodzaju lub różnorodnych rodzajów. Ale n i e jest ono określane wyłącznie przez nie: samo posiadanie pieniędzy i poił żenię przedsiębiorcy nie stanowią już stanowych kwalifikacji, choć mogą do tego prowadzić; jątku, sam w s o b i e, nie dyskwalifikuje stanowo, choć może do tego prowadzić. Z drugiej położenie stanowe może samo warunkować lub wspólwarunkować położenie klasowe, nie będąc nak z nim tożsame. Określane przez majątek położenie klasowe oficera, urzędnika czy studenta być nadzwyczaj różnorodne, a jednak nie różnicować położenia stanowego, bo rodzaj stwoi przez wychowanie sposobu życia jest, w rozstrzygających ze stanowego punktu widzenia spra taki sam. Por. K. Marks, Kapitał, t. 3, tłum. E. Lipiński, J. Maliniak, [w:) K. Marks, E Engels, Dzieła, t. 25, cz. 2,\ 1984, rozdz. 51, s. 660-661. IIpojęciu szans życiowych 427 .Stanem" nazywamy zbiór ludzi, którzy w ramach pewnego związku skutecznie roszczą sobie prawdo: a) szczególnego szacunku stanowego, ewentualnie także i) szczególnych stanowych monopoli. ly mogą powstawać: pierwotnie, w rezultacie własnego stanowego sposobu życia jednostek, w tym szczególnie rodza-wo d u (stany sposobu życia lub stany zawodowe), wtórnie, za sprawą charyzmy dziedzicznej, przez skuteczne roszczenie do prestiżu na mocy igo pochodzenia (stany urodzenia), dzięki stanowemu zawłaszczeniu, jako monopolów, politycznych lub hierokratycznych uprawia (stany polityczne lub hierokratyczne). izwój stanów urodzenia jest z reguły formą (dziedzicznego) zawłaszczenia przywilejów przez imen związek lub kwalifikujące się do ich posiadania jednostki. Każde trwale zawłaszczanie szans, Bzczególności uprawnień pana lub szans zarobkowych, prowadzi zwykle do tworzenia stanów. Każde mie stanów prowadzi zwykle do monopolistycznego zawłaszczania uprawnień pana i szans zali. Podczas gdy podłożem klas zarobkowych jest gospodarka rynkowa, podłożem powstawania i istnieli stanów jest przede wszystkim monopolistyczno-liturgiczne lub feudalne, albo też stanowo-patry-?Hiialne zaspokajanie potrzeb przez związki [...]. „Stanowym" nazywamy społeczeństwo wtedy, gdy Kiżnicowanie społeczne dokonuje się przede wszystkim wedle stanów, „klasowym", gdy dokonuje się |H przede wszystkim wedle klas. Z „klas" najbliższa jest „stanowi" klasa „społeczna", a najdalsza fca zarobkowa". Ośrodkiem tworzenia stanów są często klasy posiadania. I Każde społeczeństwo stanowe jest uporządkowane konwencjonalnie, przez reguły sposo-k życia, dlatego tworzy ekonomicznie irracjonahie warunki konsumpcji, i w ten sposób, w rezultacie •nopolistycznych zawłaszczeń oraz wyłączenia swobodnego rozporządzania własnymi zdolnościa-? zarobkowymi, przeszkadza w kształtowaniu się wolnego rynku. [...]. Ralf Dahrendorf ?.. O POJĘCIU SZANS ŻYCIOWYCH* L Znaczenie i sens pojęć męcie szans życiowych w formie tu proponowanej stało się dla mnie istotne przy okazji zajmowania ?dwiema (powiązanymi ze sobą), praktycznymi sprawami. Jedna z nich dotyczy porównania między ?oleczeństwem niemieckim a brytyjskim. Powszechne jest wrażenie, że w Anglii jest „więcej szans iiytul oryg. Seven Notes on the Concept ofLife-chances, fragm. R. Dahrendorf, Life Chances, Chicago 1979, ineklad M. Kucia. 428 R. Dahrendorf życiowych" niż w Niemczech, i że nie tylko byio tak kiedyś, ale jest nawet dzisiaj, jeśli porówna się „bogatą" Republikę Federalną z „biedną" Wielką Brytanią. Znane są opowieści o niemieckich uczniadl którzy mają zawsze skłonność do narzekania na „szkolny stres" u siebie, chwaląc przesadnie swoje doświadczenia w brytyjskich szkołach. TaMe często spotykane obserwacje nie dają się wyjaś-nić poprzez obecność bardziej rozbudowanej oferty zajęć fakultatywnych w Wielkiej Brytanii; w istocie są one tam bez wątpienia bardziej ograniczone. Ale jest cechą charakterystyczną społeczeństwa biw tyjskiego, że z różnych względów więzy (ligatures) pozostały tam względnie nieuszkodzone, podczas gdy w Niemczech były kilkakrotnie zrywane i w końcu mogą ulec całkowitemu rozbiciu. HistM ryczna kontynuacja sączy się z porów brytyjskiego społeczeństwa, począwszy od pompy wartowira ków przed Pałacem Buckingham, skończywszy na prawie nieskończonym łańcuchu prawnycŁJ precedensów w sądach. Panujące wartości solidarności, a nie indywidualnej konkurencji (czesi błędnie rozumianej jako struktura klasowa) sprawiają, że wysoko ceni się społeczne więzi (bunfc)\ i powiązania (linkages). Przez cały czas jednostki są identyfikowane przez to, gdzie przynaleą a nie przez to, co osiągnęły. Staje się tutaj oczywiste to, że społeczeństwa charakteryzują slabośd ich mocnych stron i vice versa; niska ocena osiągnięć prowadzi natychmiast do obniżenia wartośd waluty. Nie to jest tutaj jednak kluczowe. (Ani też częste zmiany ocen nie są oznaką rosnących szans życiowych). Chodzi raczej o to, że wczesna i „organiczna" modernizacja społeczeństwa brytyjskied pozwoliła na utrzymanie kombinacji powiązań (linkages) i wyborów (choices), których inni zazdrosłj czą temu krajowi (nawet jeśli w tym kraju możliwości innych są uważane za modelowe przez niektórych). Brytyjski przykład pokazuje imponująco, że pożądane cele procesu społecznego - czyli to, ? czym polegają ludzkie społeczeństwa - to nie po prostu alternatywy lub możliwości. Z drugiej stronj niemiecki przykład pokazuje, że tam gdzie modernizacja jest utożsamiana przede wszystkim z opcjami, możliwościami wyboru, brakuje czegoś ważnego. Czym jest to, czego brakuje? Ważne jest, aby uważać na jawnie romantyczne sformułowania; z tą powodu również wybrałem tutaj poniekąd chirurgiczne wyrażenie - „więzy" (ligatures). Niemniejjed nak należy powiedzieć, że stabilne więzi (bonds) lub powiązania (linkages) są jednym aspektem szans życiowych. Więzy mogą oczywiście być ograniczeniami, w rzeczy samej - kajdanami. Niewykluczoą że angielskie społeczeństwo ma ciągle coś do zrobienia, aby oferować większej liczbie ludzi więcqj możliwości. Lecz więzy są również wartościami; ich najważniejszym aspektem jest to, że nadają znaczenie. Historia, dom, rodzina, wiara są typowymi elementami społecznych powiązań, które wają jednostkę od próżni ledwie tylko „dającego możliwości" społeczeństwa, skierowanego na nięcie i konkurencję, i określają jej miejsce w ścisłym tego słowa znaczeniu. Przez dłuższy czas poszerzanie możliwości było tematem dominującym. Teraz jednak obalenie W w każdym razie zmniejszenie więzów, które towarzyszyło temu procesowi, stworzyło odrębny zesta problemów. I jest rzeczą ważną teoretycznie, że z empirycznego punktu widzenia ta paralela niebyt przypadkowa, mimo iż z perspektywy analitycznej nie była nieunikniona. Anomia stała się eleraentM życia wielu ludzi, a zwłaszcza tych, którzy dopiero stają się pełnymi członkami swoich społeczeństw Nauczanie historii jest redukowane. Kościół staje się instytucją służącą do chrzczenia i grzebani Mobilność jest wartością wyższą niż lojalności lokalne. Wiele rodzin załamało się lub ostygło, sposób wyłania się niepełna i pusta nowoczesność, co niesie ze sobą nowe i znaczne niebezp stwa. Ujmujemy to następująco: sama umowa społeczna staje się znowu problemem. Pytanie, jak „tworzy się" więzy, dotyka jednego z najtrudniejszych punktów naszego rozunuai społeczeństwa. Nie może się to dokonywać na rozkaz. Ale jest to bodaj jedyna odpowiedź, jakiej możni udzielić z jakimkolwiek stopniem pewności. Można sobie wyobrazić, iż muszą istnieć wiarygodne Nf ry „spontanicznej komunikacji", które mają taki sam społeczny i jednostkowy efekt, jak znąjomrf Opojęciu szans życiowych 429 kistorii, umiłowanie swojego domu i religia. Być może również jest tak, że nowe więzy już się wyłaniają, co umykało dotąd poznaniu nauk społecznych (które, podobnie jak filozofia, nie zaczynają zajmować ą rzeczywistością, zanim nie zapadnie zmrok). Jednakże jak dotąd bardziej uderzającymi faktami są desperackie i chybione formy poszukiwania związków i więzów, takie jak masowe samobójstwa sekty jniątyni Ludu, narkomanów i młodych ludzi, którzy są tak zdezorientowani, iż nawet najłagodniejsze łymagania wobec nich odbierają niewłaściwie jako stres nie do zniesienia. JŁ O teoretycznym miejscu pojęcia szans życiowych zeństwa są polami ról społecznych. Człowiek - przynajmniej w swoim wcieleniu homo sociolo-to jest w laserowym świetle analizy naukowej -jest konfrontowany z wielorakimi oczekiwania-których być może nie wymyślił, ale przed którymi również nie jest w stanie uciec. Takie oczekiwa-krystalizują się wokół pozycji społecznych: mężczyzny, ojca, nauczyciela, członka klubu pilkar-w Middletown. Nie są one losowe ani arbitralne, gdyż są chronione sankcjami. Ktokolwiek przekroczy reguły, jest przywoływany do porządku. I dlatego większość nie przekracza reguł. W ten sposób abstrakcyjny i odległy byt, jakim jest „społeczeństwo", staje się całkiem realny dla ludzi pod postacią sąsiadów i kolegów, biur i sądów, promocji i ulg podatkowych, nadziei i obaw. Role, to jest •czeldwania skrystalizowane wokół pozycji, są same częścią szerszych pól: rodzin, społeczności, przed-aębiorstw, stowarzyszeń, religii, krajów. Tak oto, gdziekolwiek byśmy popatrzyli, społeczeństwo jest *ukturą, regułami i strzeżeniem tych reguł, a ludzie są podmiotami struktury społecznej, nawet jeśli łamią reguły. Ale czym jest to, co jest ustrukturyzowane w ten sposób? Nie są to oczywiście ludzie. Do czego odnoszą się role, oczekiwania i sankcje? Czym jest, że tak powiem, podłoże struktury społecz-z którym związane są wszystkie oczekiwania władzy i wpływu, własności i dochodu, sławy i presti-Co, innymi słowy, wypełnia treścią i kolorem kruchy szkielet, strukturę ról i pozycji w ich wzajem-relacjach? Społeczeństwa są również procesem; nie stoją w miejscu. Ktokolwiek opisuje je jako statyczne, nie zega napędowych sił pola i tworzy podejrzanie łagodny obraz utopii. Oczekiwania skrystalizowa-w rolach społecznych nie są tylko odbiciem norm, które są wiążące dla wszystkich członków społe-ństwa, lecz są również oczekiwaniami lojalności wobec poszczególnych grup, a więc - interesami, feteresy nie tylko różnią się między sobą, lecz są kontrowersyjne. Walka grup interesów i ich ukryta pdstawa w kategoriach społecznych jest charakterystyczną częścią rzeczywistości społecznej. Powito ta walka jest siłą produktywną. Przynosi ona zmianę, w której dotąd zaniedbywane interesy wyciężają fragmentarycznie, bardziej radykalnie, a czasami w fundamentalnym procesie transforma-hji zwanym rewolucją. Teoria zmiany społecznej zaczyna się od takich zjawisk, aczkolwiek są one led-irie tylko początkiem. Tak jak pytanie o podłoże struktur społecznych, również pytanie o motywy zmiany społecznej jest kluczowe: czym jest to, co wprowadza niepokój do społeczeństw ludzkich? Na czym ?polegają kontrowersyjne interesy i ich społeczne układy? Jaki jest zatem kierunek procesów, które poruszają ludzkie społeczeństwa? Gdzie leży przewodnia siła historii? [ Istnieje teoretycznie ważna, aczkolwiek wciąż formalna odpowiedź na to pytanie i równie ważna, pozornie obiektywna, w istocie światowo-duchowa przeciwwaga wobec niej. Formalna odpowiedź leży wfenomenie władzy, kluczowym zjawisku społecznych struktur i procesów. Role społeczne są struktu-lyzowane w polach w zgodzie z sygnałami dawanym z pozycji władzy i panowania. Tak jak waluty, ?łruktury dochodu i prestiżu mają, do pewnego stopnia, swoje własne prawa, ale w ostatniej instancji bwodzą się one z innych struktur. Stratyfikacja społeczna opiera się na władzy, tak jak cały system ?orm społecznych i sankcji im towarzyszących. Ponadto stosunki władzy i panowania nie są jedynie fcstrybucyjnym centrum struktury społecznego pola. Są one również początkowym punktem i ośrod- 430 r. Dahrendol kiem konfliktów, które generują zmianę. W aspekcie formalnym konflikty społeczne zawsze dotyajj utrzymania lub zdobycia władzy. Grupy interesów tworzą się wokół tego celu i nie przypadkiem ci, którzy wyrażają swoje interesy, zwracają uwagę przede wszystkim na struktury rządowe. W tym fet malnym sensie władza jest kategorią kluczową dla analizy zarówno struktur społecznych, jak i społecznych procesów. Bez władzy nie ma społeczeństwa. Jeśli chce się spojrzeć na społeczeństwo w pierwszym rzędzie z punktu widzenia praw jego rozwoju, to jest zmiany, będzie się nieuchronnie pragnąć powiązać stosunki władzy z innymi, bardziej „obiektywnymi" warunkami. Marks uczynił to w sposób przekonywający, aczkolwiek z (wybaczalną) zbytni szczegółowością. Argumentował, że w swoim widocznym przejawie zmiana jest zawsze zmianą sta sunków produkcji, zmianą przeważających norm. Ale istnieje mniej widoczny aspekt zmiany. Skladt się z sil wytwórczych, które w przeciwieństwie do stosunków produkcji nie są ze swej istoty kon.1 tywne, lecz stale wzrastają. W pewnych punktach rozwoju, jednakże, ten rozwój jest wstrz; przez sztywność przeważających warunków. Feudalne struktury własności nie pozostawiają na wymogi produkcji przemysłowej. Jest to czas, w którym klasy ciemiężone mają okazję 01 stosunków władzy w imię nowo obudzonych sił wytwórczych. Ten rodzaj prezentacji uogólnia Maksa pod ważnymi względami. (...) Zagadnieniem jest nie po prostu „produkcja", jej wzory i jej cjał. Rzecz raczej w tym, że konflikty społeczne prowadzą do przesileń, gdziekolwiek klasa wymagafl ca posiada rzeczywisty społeczno-ekonomiczny potencjał czasu po swojej stronie. Władza staje Ą słabsza, im bardziej stara się obronić przestarzałe struktury. Ujmując to bardziej ogólnie, struktur; panowania same są przywiązane do pola społeczno-ekonomicznego, które określa ich szansę i granict Wszystko to, jednakże, wciąż pozostawia otwartą kwestię, (...) na czym polega ludzkie spol stwo i jego historia. Władza jest z pewnością ważna, ale czy można po prostu przypuszczać, że w sobie jest pożądana, że jest wartością samą w sobie? Z pewnością nie. Nie tylko istnieją ludzie^ rzy, z jakichkolwiek powodów, nie pożądają władzy. (Nietzsche może nimi gardzić; asceci mog|; wychwalać). Lecz nawet ci, którzy dążą do władzy, czynią tak z reguły lub co najmniej często z czyn instrumentalnych, aby osiągnąć coś innego. To nie władza jako taka wydaje się pożądana, co z nią można zrobić. Czym zatem są siły wytwórcze i stosunki produkcji? Stosunki coś orj lecz co? A siły są nowym potencjałem, lecz czego? Znowu więc analiza formalna osiąga swe grani i tym samym stawia pytanie o podstawę struktur społecznych, o motyw społecznych procesów. (...) Potrzebujemy innej miary ludzkiego pragnienia. Jak dotąd wiele jest jasne: podłożem i motyni społeczeństwa są intencje, interesy, potrzeby, instynkty, życzenia, oczekiwania i nadzieje - nąjwidoa niej nie brakuje słów - ludzi, którzy zawarli umowę społeczną lub co najmniej akceptują ją bez protf stu. Ale próba zrozumienia ich prowadzi nas z powrotem do pojęć, które skrytykowaliśmy, wprowada jąc pojęcie szans życiowych: szczęścia, użyteczności, dobrobytu. W bardziej potocznym rozumieli pojawiają się one zwykle w jednej z dwóch postaci: jako filozofia pieniądza i jako filozofia szczęścia Wszystkie ludzkie potrzeby i pragnienia, mówi Milton Friedman, daje się wyrazić w kategorii pieniądza'. Butelka wina? Pięć dolarów albo i pięćdziesiąt. Podróż na Południe? Pięćset dolarów. Sai chód? Pięć lub piętnaście tysięcy dolarów? Dom? Pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Trochę czasu? władzy? Trochę wolności? Nie istnieje nic (tak mniej więcej argumentują niektórzy), czego nie się wyrazić w dolarach i centach, nawet samo życie. Ile jest warte twoje życie? To pytanie jest ujmowane w kategorie pieniężne, lecz można na nie tak odpowiadać. W każdym razie oficjalne styki mierzą możliwość wypełnienia ludzkich potrzeb w ten sposób: dochód per capita, wyrażonyjal dochód narodowy podzielony na „głowę" ludności. Poniżej tysiąca dolarów? Kraj rozwijający siiT 1 To twierdzenie było wyrażane przede wszystkim w rozmowach. Por. jednakże rozdz. Social WelfareMa [w:] M. Friedman, Capitalism and Freedom, Chicago 1962. dorf I ipojęciu szans życiowych 431 czą ci, br- ud dziesięć tysięcy dolarów? Kraj bogaty. Istnieje dzisiaj sporo literatury o wskaźnikach społecz-Ijdi innych niż dochód. [... j Ale ogólnie duch czasu jest w zgodzie z Friedmanem: w krajach kapi-Mistycznych, aczkolwiek nie tylko w nich, pieniądze, jakie się posiada (a w krajach komunistyczni), paradoksalnie, często dolary, które się ma), są traktowane jako miara możliwości wypełnienia potrzeb i pragnień. I Nic dziwnego, że ten finansowy cynizm znalazł wrogów. Jednym z najbardziej skrajnych z nich był fcco Mansholt". Pod wrażeniem pierwszego raportu Klubu Rzymskiego i początków ruchu ochrony iwiska, później wzmocnionego przez emocjonalne doświadczenie kryzysu naftowego w zimie 1973 r., stare standardy w charakterystyczny sposób: to o co chodzi, to nie produkt krajowy brutto, „szczęście ludzkie brutto", które można utrzymać łatwiej, gdy nie ma obfitości dolarów. Ludz-musi zmienić swoje standardy, ażeby odkryć, co naprawdę się liczy: satysfakcja, której nie są dostarczyć pieniądze, uczucie satysfakcji oparte na prawdziwie ważnych wartościach. Oczywiście, monetarystom było łatwo rozszarpać Mansholta na kawałki. Nawet jeśli odrzucimy lenty ad kominem, że adwokat nie przemawiał z mównicy ubóstwa, jest oczywiste, że większość , które Mansholt miał na myśli, kosztuje pieniądze i w związku z tym można je mieć za pieniądze: powietrze, czysta woda, lepszy transport, lepsze lasy i parki, wygodniejsze domy, więcej wolne-iu itp. Pieniądze są, w ostatecznym rozrachunku, tylko instrumentem spełniania tych życzeń, prowadzą do szczęścia, a szczęście jest w ostatecznym rozrachunku tylko subiektywnym odczułem, które towarzyszy spełnianiu tych życzeń. Obydwa, tak się przypadkiem składa, potrzebują kwit-pcej, jeśli nie wybuchowo się rozwijającej, gospodarki, aby ludzie mogli spełniać swe życzenia. L To więc opisuje horyzont, w obrębie którego poszukujemy odpowiedzi; odpowiedzi na pytanie, czym jest społeczeństwo ludzkie, podłoże struktury społecznej, motyw procesu społecznego, a nawet sub-itancja stosunków władzy oraz dialektyki sił wytwórczych i stosunków produkcji. Chodzi przy tym ocoś więcej niż o szansę przetrwania w rzeczywistości ludzkich społeczeństw; o coś pomiędzy filozo-l| pieniądza a filozofią szczęścia, czyli między założeniem, że wszystko można przeliczyć na dolary, linnym założeniem, że tylko sama jednostka wie, co ma wartość. Krótko mówiąc, chodzi o kategorię, która wyraża ludzkie pragnienia i potrzeby, interesy i nadzieje w taki sposób, który nie tłumi elementu Bbiektywnego, lecz czyni jasnym to, że człowiek poszukuje czegoś więcej niż subiektywnego poczucia |Kzęścia, mianowicie społecznie konstruowanych sposobów indywidualnego życia. i Kategoria, która służy tym wielorakim celom, to kategoria szans życiowych. Społeczeństwa ludzkie Jich historia są określane przez szansę życiowe. Nie przez największe szczęście największej liczby ludzi, ale przez największe szansę życiowe największej ich liczby. Szansę życiowe są (w zasadzie) Lrierzalnymi możliwościami realizowania potrzeb, pragnień i interesów w danym kontekście społecz-nym lub czasami przeciwko niemu. Są one podłożem struktur społecznych, w które z kolei owe szansę iyciowe są organizowane. Są one również motywem sił procesów społecznych, które z kolei są przez te szansę określane. El. Szansę życiowe, konflikt klasowy, zmiana społeczna: autokorekta (...) Łnflikty społeczne dotyczą szans życiowych lub obrony poziomu, który te szansę osiągnęły. Odpo-?iednio, można powiedzieć, że z punktu widzenia tych, którzy są przy władzy, konflikty społeczne lotyczą próby zapewnienia sobie możliwości, które zmieniły się w przywileje w obrębie dominujących I Jeden z ówczesnych członków Komisji Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej - przyp. red. ?f telewizyjnej dyskusji z przewodniczącym Federacji Francuskich Pracodawców. 432 R. Dahrendorf powiązań i więzów, a z punktu widzenia tych, którzy są pozbawieni władzy, konflikty dotyczą urzeca wistnienia nowych możliwości, nawet za cenę utraty znanych więzów lub czasem stworzenia nowej jakości więzów. W ten sposób można zbudować most służący zrozumieniu postępu. Jeśli udałoby ? uczynić pojęcie szans życiowych wystarczająco operacyjnym, aby przy jego pomocy generować stwierdzenia o tym, czy w danym społeczeństwie lub w danej klasie istnieje więcej czy mniej szans życkl wych, wtedy problem postępu mógłby zostać przeformułowany w taki sposób, jaki jest jednakowo infc resujący w kontekstach empirycznym i teoretycznym. V. Gry klasyfikacyjne i inne ;kazqje nbraeia I Więzy (powiązania, więzi społeczne) charakteryzuje to, że łączą ludzi z oparciem, które przekraca szczególne stosunki społeczne i decyzje władzy oraz umyka radykalnej zmianie społecznej. Ta relacja, naturalnie, sama w sobie podlega zmianie w długich, historycznych rytmach. Prosta klasyfil* cja może rozpocząć się od wymiarów przestrzeni i czasu. Przestrzeń w sensie ogólnym - natunpj przestrzeń w sensie bardziej ograniczonym - państwo; przestrzeń w sensie wąskim: region, krąjd brąz, społeczność; przestrzeń społeczna: wspólnota lokalna, rodzina. Czas w sensie ogólnym - „życie"; czas w sensie bardziej ograniczonym - historia; czas w sensie wąskim: wiek, zakres doświad-; czenia („generacja"); czas społeczny- „społeczne tworzenie ludzkiego życia". Nie jest to klasyfik* cja kompletna. Zagadnienie religii pojawia się tylko pośrednio. Mimo to ten katalog wsl przedmioty więzów społecznych. Więzy są same strukturyzowane społecznie. Doświadczenie natury znaczyło co innego w okresie romantyzmu, a co innego w czasach renesansu. Znaczenie wieku zmienia się w historii. Próba racjonalizacji pojęcia szans życiowych bierze pod uwagę te społeczne warianty tylko o tyle, dostarczają one przykładów. Na przykład społeczne tworzenie ludzkiego życia jest rodzajem stawowego więzu, być może trzonem społecznej egzystencji człowieka: relacją społecznego ku, edukacją, pracą, czasem wolnym i wiekiem starszym, by użyć znanych kategorii współcze społeczeństw. Można zidentyfikować kilka innych podstawowych więzów, mimo iż ich wybór staje poniekąd arbitralny: religia, umowa społeczna (z jej zobowiązaniami), świadomość hi patriotyzm, poczucie rodziny. Jeśli rozważać miary więzów, ich liczba jest mniej ważna od ich intensywności. (Istnieje również 0 wiele trudniejsza, lecz centralna kwestia jakości: różnica między oddanym katolikiem a fanatykioi Świątyni Ludu lub między szowinistą a patriotą. Nauka o społeczeństwie milczy na te tematy, aczko wiek badacz społeczeństwa nie może pozostać milczący). Można utworzyć listę na kształt tej pi stawionej powyżej i określić intensywność więzów, zarówno w obrębie kategorii, jak i dla nich kich razem, wykorzystując zarówno szczególne pozycje społeczne, jak i ludzi w ich pozycjach, pach i społeczeństwach. Omówienie „anomii" [...] dostarcza przykładu takiego rozwiązania w odniesii do analizy społeczeństw totalnych. Podczas gdy więzy spajają pozycje społeczne i ludzi, jako tych, którzy te pozycje zajmują, w pil strzeni społecznej, możliwości tworzą w zasadzie nieograniczony arsenał wariantów zachowania. W{ zy są dane, możliwości są chciane. One również mogłyby być klasyfikowane w kategoriach przestrzał 1 czasu, jako alternatywy ruchu w przestrzeni i alternatywy kontroli nad czasem. W istocie, niezala ność w odniesieniu do czasu i miejsce do manewrowania w przestrzeni, jak i szansę dyspom i szansę przemieszczania się są dwoma podstawowymi formami możliwości społecznych. Nie przy| kiem obydwie są często utożsamiane z „wolnością". Jeśli ktoś jest „panem swoich spraw", maon^ ki zakres możliwości. O pojęciu szans życiowych 433 W przeciwieństwie do więzów, możliwości mogą być klasyfikowane również instrumentalnie (chyba iechce się opisać „wiarę, nadzieję i miłość" jako instrumenty tworzenia więzów). Przywoływaliśmy raeśniej filozofię pieniądza. Jakiekolwiek mogą być ograniczenia cynizmu finansowego, w nowoczes-qch społeczeństwach pieniądze są na pewno instrumentem społecznych możliwości. Jest tak rów-oież we wszystkich społeczeństwach w odniesieniu do dwóch innych (powiązanych ze sobą) sil: wła-bj (panowania) i prawa. Pośród nich władza (panowanie) ma szczególną pozycję, która polega na ip, że ta sita zawsze sprawuje kontrolę nad szansami życiowymi innych, podczas gdy może ona rów-ńeż ograniczać możliwości tego, kto ją sprawuje. Rozsądne przypuszczenie, że możliwości powinny dać się ująć ilościowo w odniesieniu do pozycji, osób, grup i społeczeństw, doprowadziło do tendencji, aby próbować ująć jednowymiarowo wszystkie wżliwości. Jest to oczywiście ukryta doniosłość produktu krajowego brutto i dochodu na głowę. Ru-ekliwość jest również sporadycznie używana jako preferowana miara możliwości. Tak samo jest z wiatą i panowaniem („on może robić, co chce"). Wyznaję, że łatwiej przychodzi mi krytykować takie próby niż zastępować je lepszymi. Zdefiniowaliśmy szansę życiowe jako funkcje więzów i możliwości. W ujęciu abstrakcyjnym to stwier-tenie jest wystarczająco jasne: SŻ = f(W, M). Być może nawet SŻ = W x M. Wskazaliśmy przykłady: ipoieczeństwo, w którym życie ludzi jest jedynie powiązaniem bez wyboru, jest tak ogołocone z szans jjciowych, jak w innym krańcowym przykładzie, w którym życie jest jedynie wyborem bez powiązań, hmiędzy tymi dwoma istnieją liczne, w zasadzie nieskończone możliwości. Jeśli przyjmie się skalę Bpólrzędnych od 0 do 1, można zobaczyć np., że kombinacja możliwości 1 z więzami 0,1 pokrywa owiele mniejszy sektor (szans życiowych) niż kombinacja możliwości 0,5 z więzami 0,5. W ten sposób można wyrazić w kategoriach ilościowych optymalną relację między możliwościami a więzami. Jest to jednakże metoda pseudoilościowa. Opiera się ona na wielu założeniach wstępnych, które ?leży jeszcze pokazać. Zakłada ona np., że jest możliwe zmierzenie zarówno możliwości, jak i więzów, py użyciu skali jednowymiarowej. Na obecnym etapie rozwoju intelektualnego i technologicznego iwiele sensowniej jest pracować, korzystając z pojęć zagregowanych, które wydają się mniej precyzyj-ąlecz mają więcej treści. Na przykład Adam Smith (i podobnie John Stuart Mili), w swoim dziele Bogactwo narodów, mówi o „naturalnym postępie wielkiego bogactwa" i rozróżnia trzy etapy lub poimy takich szans bogactwa: „utrzymanie się przy życiu", „wygoda" i „luksus". Wadą tej klasyfikacji jest to, że kładzie ona zbyt duży nacisk na możliwości. Zobaczymy zaraz, że jest tak ze wszystkimi isyfikacjami, które dążą do kwantyfikacji. i Jeśli chce się przyjąć schemat trzywarstwowy, można zidentyfikować, po pierwsze, szansę przeżyli. Ich elementami są (co najmniej) zobowiązania umowy społecznej i szansę ekonomiczne na pozio-nue minimum utrzymania się przy życiu. Szansę przeżycia oferują podstawowe bezpieczeństwo. Na Jistępnym poziomie znajdują się szansę dobrego życia, szansę dobrobytu lub, mówiąc językiem Smi-tha, wygody. Zawierają w sobie religię i prawo, jak również znaczny poziom bogactwa i złożone instytu-?l Wyjątkowe lub uprzywilejowane szansę, szansę luksusu, zawiera z kolei najwyższy poziom szans irięzów, jaki jest do osiągnięcia w danym czasie. W ten sposób subtelne powiązania, jakie jednostka ferczo przywłaszczyła sobie poprzez rozumienie i działalność, łączą się z ledwo ograniczoną kontro-ląnad czasem i przestrzenią. [...] I Przedstawiona klasyfikacja nie zawiera założenia o konieczności postępu i wskazuje możliwe ra-czej niż konieczne kierunki zmiany, nawet tam, gdzie zawiera widoczne sądy wartościujące. Można ?mułować liczne stwierdzenia o takich kierunkach zmiany: od umowy społecznej poprzez stworze-? minimalnego państwa, do rządów prawa i demokratycznych rządów prawa; od dochodu per capita ?wysokości stu dolarów, przez dochód o wysokości tysiąca dolarów, do dochodu dziesięciu tysięcy Zob A. Smith, Bogactwo narodów, tłum. Z. Sadowski, Warszawa 1954, ks. 3, rozdz. 1. 434 R. Dahrendorf dolarów; od nieprecyzyjnego, mitologicznego rozumienia historii, przez pamięć sięgającą trzechd neracji, do wyrafinowanej świadomości historycznej... Pojawia się przy tym zbyt wielka pokusa,dl umieszczać niekończący się łańcuch „postępu" tam, gdzie co najwyżej chcieliśmy wskazać możliwości klasyfikacji. Wprowadzając pojęcie szans życiowych, kilkakrotnie wskazywaliśmy w sposób dość nieformataf trzy rozwojowe kategorie, które warto rozwijać: wyłonienie się (emergence) szans życiowyj ich spotęgowanie się (enhancemenł) lub rozwój oraz ich poszerzenie (eztension). m Wyłonienie się jest oczywiście procesem kluczowym dla naszego zrozumienia historii. Historia jot otwarta, na ile istnieje możliwość wyłonienia się nowych rzeczy. Weźmy edukację jako przykiad wyb niania się nowej szansy życiowej. Przez edukację będziemy rozumieli proces formowania się jednosi poprzez konfrontowanie jej, zwykle w instytucjach, z umiejętnościami i wartościami jej czasu, popras formacyjną zdolność starszych. Ta szansa życiowa wylania się w sensie abstrakcyjnym poprzez jf wynalezienie. (Jest to, tak się składa, proces, który jest natychmiastowo bardziej możliwy w odnieś* niu do szans życiowych o charakterze technologicznym, a nawet prawnym). Nowe szansę życiowe jj najpierw przez kogoś gdzieś wymyślane. Jest to w istocie podstawą dla reprezentatywnej funkcji™ których ludzkich działalności. W przypadku edukacji tak mogło być (załóżmy dla potrzeb naszej argumentacji) z Platonem i jego Akademią. Założenie Akademii dokumentuje fakt, że edukacja wytonilaa jako szansa życiowa. Drugim, jakościowo odmiennym, choć niezwykle ważnym procesem jest potęgowanie się lub rozwój istniejących szans życiowych. Mówimy o rozwoju pojęcia edukacji (jeśli interesujemy się historią wĘ lektualną) lub o rozwoju programów nauczania, lub o rozwoju instytucji edukacyjnych. Są to pi które podpadają pod Kantowską, dość restrykcyjną kategorię postępu. Są odsłanianiem się wzoru. Musimy zdać sobie sprawę, że prawie wszystko, co pewne pokolenie doświadcza w swoi dowisku społecznym, jest rozwojem lub potęgowaniem się raczej niż wyłanianiem się. Coś aui nie nowego jest rzadkie. Aby to w ogóle rozpoznać, dobrze jest pamiętać powiedzenie Poppera o lemur nie był poetą. Potęgowanie się lub rozwój jako ciągły proces może okazać się dość bliski niu się. Różnica między edukacją, jaką Tomasz Hobbes dał młodemu Earlowi Devonshire, a ed w sensie Ecole Normale jest znaczna. Znowu technologia dostarcza jeszcze bardziej uder: przykładów rozwoju szans wiodących prosto do granic wyłaniania się. W końcu mamy proces poszerzania się. Polega on na czynieniu szans życiowych, które wymyślone i rozwinięte, dostępnymi dla większej liczby ludzi. Teza, że edukacja jest prawem obywali skim, wymaga objęcia (eztension) edukacją największą możliwą liczbę ludzi. Nie ma tutaj jednak mią sca, aby omówić problemy, które pojawiają się w tym kontekście. VII. Dalsze uwagi o szansach życiowych i wolności Szansę życiowe i wolność to nie to samo, jednakże badanie relacji pomiędzy nimi może przyczynić do wyjaśnienia pojęcia wolności. Czyniąc to, zakładamy (po pierwsze), że pojęcie szans życiowychji kategorią analityczną, podczas gdy wolność jest z konieczności pojęciem normatywnym. Pomimo to, czasami mówiliśmy o „większych szansach życiowych większej liczby", więcej szans dla większejlk by ludzi niekoniecznie jest dobrą rzeczą, zważywszy na to, że ten, kto chce wolności, zajmuje ste sko (od pewnego punktu, jak to teraz pokażemy). Istnieje (po drugie) pewna komplikacja, pole na tym, że podczas gdy wolność oznacza, w każdej sytuacji, poszerzenie szans życiowych, sh nie to nie może być odwrócone. Np. poprawa standardów życiowych w Związku Radzieckim ozn zwiększenie szans życiowych, ale nie zwiększenie wolności. Staje się to zrozumiale (po trzecie),] rozróżnimy pomiędzy wolnościami a wolnością, to jest pomiędzy koniecznymi i wystarczającymi! U SHns życiowych fafiwtaości. Te pierwsze opisuią stan Tz,eci\^ ^^fe'^\^mi\v\feim«a\isty koniecznych (niezbędnych) szans it skomplikowana idea i możemy jedynie zaoferować aforystyczne wyjaśnienia w tej nocie. Wźm/, w którym przymuszanie jednych przez drugich jest zredukowane do minimum w da-izeństwie. Ten stan będziemy dalej nazywać stanem wolności". Zgadzamy się z tym stwierdź zastrzeżeń. Wszystkie komentarze na temat tej pierwszej zasady koniecznych warunków w społeczeństwie służą temu, aby ją wyjaśnić i uzupełnić. Nie wolno ich rozumieć jako alibi btia jako „tajnych wyjść" dla tyranów. Konieczne warunki wolnos'ci są w rzeczy samej ko-warunkami otwartego społeczeństwa. Należą do nich podstawowe wolności, które wyłaniają „jików niepewności, w których żyjemy: możliwość zmiany instytucji, które pozwalają propo-i realizować różne projekty przyszłości. Oznacza to nienaruszalność osoby, wolność wypowie-,ań, elementarne uczestnictwo polityczne, a wszystko to w mniej lub bardziej subtelnej lej formie. Tam gdzie szansę życiowe wyznaczone przez te wartości nie są dane, tam nie ici, bez względu na to, jak wysoki może być standard życia ludzi. Konieczne warunki wolno-są niezbędne w ścisłym sensie tego słowa. pitym kontekście można zauważyć, że ta elementarna wolność zakłada kontrakt społeczny („mini-banstwa") i w tym zakresie zawiera element przymusu lub co najmniej ograniczenia nałożonego boretycznie nieograniczone możliwości działania. ?odniesieniu do koniecznych warunków wolności sensownie jest mówić o „stanie wolności", acz-itoiekja wolę wyrażenie „warunki konieczne". Poza tymi koniecznymi warunkami jest jednak niebez-pfcznie myląco mówić o „stanie wolności". W trzecim tomie Kapitału jest ważne miejsce, w którym ute rozróżnia między „dziedziną wolności" a „dziedziną konieczności". Praca, argumentuje on, „która (determinowana przez potrzebę i cele zewnętrzne" i przez to stanowi „sferę właściwej produkcji Lej", nie może być nigdy prawdziwie wolna, lecz „zawsze pozostaje dziedziną konieczności, jej granicami rozpoczyna się ten rozwój sił ludzkich, który jest celem samym w sobie, prawdziwą iedziną wolności, która jednakże może kwitnąć tylko na owej dziedzinie konieczności jako swojej jBdstawie" . Ten argument zasługiwałby na szerszą analizę niż ta, którą próbujemy tu przeprowadzić, iićby tylko dlatego, że wyraża powszechne przekonanie rządzących i rządzonych w nowoczesnych joleczeństwach. Bo to przekonanie jest błędne. ytoczony sąd odpowiada szerokiemu doświadczeniu. Praca jest czymś nieprzyjemnym i zawsze będzie, ale jako że jest ledwie tylko instrumentem, przy użyciu którego osiąga się szansę życiowe, ją znosić, uczynić ją jak najkrótszą i jak najmniej bolesną, skądinąd koncentrując się na ob-które oferują większe szansę. Oto jaki wniosek można wyciągnąć, jeśli przyjmie się statyczne :ez to defetystyczne) pojęcie wolności! Możliwość przekształcenia pozornie instrumentalnego fezaru ludzkiej działalności w źródło szans życiowych nie jest nawet rozważana. Wynikałoby z tego, humanizacji pracy" jest odrzucany od początku. (W bardziej rozbudowanej analizie moż-również znaleźć uzasadnienie dla argumentu, iż ten, kto jest przygotowany do wyrzeczenia się hości wjednej dziedzinie życia, prawdopodobnie straci w końcu całą wolność). Próba wepchnięcia ?rdzenia o wolności w samo centrum dziedziny konieczności może nie należeć do koniecznych punków wolności, lecz jest charakterystyczna dla jej warunków wystarczających, a tym samym dla H. von Hayek, Constitution of Liberty, s. 77 (wyd. poi. Konstytucja wolności, tłum. E Englis, Warszawa-loclaw 1987). f.Mks,DasKapitał, Berlin 1953, s. 8,3 inast. (wyd. poi.Kapitał, tłum. E. Lipiński, J. Maliniak, [w:] K. Marks, Bgels, Dzieła, t. 25, cz. 2, Warszawa 1984). 436 R. Dahrendnf niezmordowanego poszukiwania poszerzenia szans życiowych, szczególnie w miejscach, gdzie może się to wydać nieprawdopodobne na pierwszy rzut oka. Położenie kresu biedzie jest wystarczającym, lecz nie koniecznym warunkiem wolności. Indyjsej wyborcy, gdy szli do głosowania w 1977 r., zdali sobie z tego jeszcze lepiej sprawę niż wszyscy teoretjJ „wolności od potrzeb", który są przygotowani, aby równoważyć biedę i nieszczęście elementarny! wolnościami. To, co my tutaj nazwaliśmy koniecznymi warunkami wolności, zawiera ścisłą, dobrze zdefiniowany kombinację możliwości i więzów: kontrakt społeczny plus wolność wypowiedzi; inaczej mówiąc: fund* mentalne powiązania całego społeczeństwa wraz z szacunkiem dla podstawowych możliwości wybwi pełnej energii jednostki ludzkiej. Podstawowy zestaw liberalnych szans życiowych mógłby być opisany z wielką precyzją. Jest to pierwsza tablica liberalnej polityki, której nigdy nie można stracić z ocn i tórą zawsze należy ze sobą nosić, nawet jeśli ma się nadzieję żyć w warunkach, które sprawiali nigdy nie będzie trzeba cytować tego właśnie tekstu. Poprawa lub rozwój szans życiowych jako zadanie wolności jest pełnym urzeczywistnieniem pot» cjału społeczeństwa. Łatwo to powiedzieć, ale w praktyce jest to dość trudne. Tu również należy psi kreślić, że pełne urzeczywistnienie nie oznacza po prostu więcej tej samej rzeczy. Przez długi ca rozwój szans życiowych w nowoczesnych społeczeństwach oznaczał przede wszystkim rozwój nu# wości, np. praw obywatelskich. W wielu krajach, a w niektórych punktach we wszystkich spoteczei stwachjest to ciągle zadanie o wysokim priorytecie. Ale równie dobrze może być tak -jeśli poprawn jest analiza, na którą wskazaliśmy tutaj, nie przeprowadzając jej do końca - że rozwój szans życiowych w niektórych obszarach zaawansowanych społeczeństw dzisiaj oznacza przede wszystkim prl rost nowych więzów, tak że większe niebezpieczeństwo dla wolności wynika nie z braku możliwo^ lecz z braku powiązań i więzi społecznych. Liberalny program, który wynika z tego rodzaju obsi musi dopiero zostać napisany. Poszerzanie szans życiowych również nie jest prostym procesem. Pojęcie poszerzania („wi| szansę większej liczby ludzi") pociąga za sobą żądanie równości. Na pierwszy rzut oka nie ma aby pozbawiać kogokolwiek szans życiowych, skoro pojawiły się one i rozwinęły. Jak często sięjedn zdarza, drugie spojrzenie ujawnia złożoność rzeczy. Poszerzanie szansy życiowej, jaką jest dyphi uniwersytecki, dla pięćdziesięciu procent każdej grupy wiekowej niszczy tę szansę. Potrzebujemy \» dziej wyrafinowanego pojęcia poszerzania; ponadto takiego, które bierze pod uwagę fakt, iż pew szansę życiowe opierają się poszerzaniu i upowszechnianiu. Tu również zatrzymamy się z braku m liz empirycznych (aczkolwiek następne rozdziały tu i ówdzie przekroczą tę granicę) i ograniczymy^ do przyjęcia założenia, że dla wielu równość jest warunkiem wolności, lecz istnieją sytuacje, w owa równość zagraża zniszczeniem wolności. Tam i wtedy, gdzie i kiedy ma to miejsce, wolność i pierwszeństwo. Może się nawet okazać (...) argumentem na rzecz nierówności. Wszelka polityka zagraniczna ma jeden cel: pokój. Polityka zagraniczna, która nie służy jest sama w sobie złem. Lecz byłoby błędem uważać, że wszelka polityka wewnętrzna ma równieżji cel: wolność. Prawdą jest, że te podstawy, które opisaliśmy tutaj jako konieczne warunki mają sens, tylko jeśli są powszechnie akceptowane. Stają się one stronniczym żądaniem tylko wi runkach fundamentalnego braku wolności. (W XX w. było zbyt wiele sytuacji, kiedy miało to mieji Jednakże aktywna wolność, tj. poszukiwanie większej liczby szans życiowych dla większej liczbyi jest celem, który równie dobrze można dyskutować. Istnieje ściśle konserwatywne stanowisko, (za Hayekiem) radzi ludziom, aby zadowalali się szansami życiowymi, jakie już mają. Stwierdzeń^ wolność jest wystarczająco definiowana przez jej warunki konieczne, należy do tego rozdziału. 1Ą je, z drugiej strony, stanowisko postępowe, która uważa za możliwe, a czasami konieczne, ogranfcai ych zasadach uwarstwienia 437 owych elementów wolności po to, ażeby poszerzyć horyzont szans życiowych. Dyktatura pro-1 jako warunek wstępny socjalizmu dostarcza krańcowego, acz wcale nie jedynego przykładu awy. Dla liberała to, co nazwałem podstawami wolności, jest niezbędne w każdych warunkach, na jest niezmiennie oceniana w kategoriach jej zdolności do otwierania nowych szans życio-i bez niszczenia tych, które już istnieją. Do tego stopnia przynajmniej wolość jest stronniczym em nawet w wolnym społeczeństwie. Kingsley Davis, Wilbert Moore O NIEKTÓRYCH ZASADACH UWARSTWIENIA* lajemy próbę uchwycenia związków uwarstwienia z pozostałymi formami porządku społeczne-[ go. Biorąc za punkt wyjścia twierdzenie, że nie ma społeczeństwa „bezklasowego" lub nieuwar-jwonego, dążymy do funkcjonalnego wyjaśnienia powszechnej konieczności rozwarstwienia się kazko systemu społecznego. Następnie próbujemy wyjaśnić z grubsza jednakowy w każdym spoleczeń-łne rozkład prestiżu zasadniczych pozycji społecznych. Zarazem, ze względu na różnice stopnia pdzaju uwarstwienia w różnych społeczeństwach, część uwagi poświęcamy odmiennościom i zmienni czynnikom leżącym u podłoża społecznej nierówności. I Zadanie takie wymaga, oczywiście, dwóch różnych linii analizy -jedna pozwoli zrozumieć cechy pwersalne uwarstwienia, druga - cechy odmienne. Obydwie te linie badań zachodzą na siebie i są najem niezbędne, toteż w poniższym ujęciu będą się przeplatać, choć z uwagi na objętość artykułu -większym stopniu zajmiemy się kwestią uniwersalności. I Przez cały czas należy pamiętać, że rozważania te dotyczą systemu pozycji, a nie jednostek zajmu-wch te pozycje. Pytanie, dlaczego różne stanowiska cieszą się różnym stopniem prestiżu, nie pokry-psię z pytaniem, jak pewne jednostki osiągnęły dane pozycje. Chociaż więc będziemy starać się wy-iazać, że oba pytania wiążą się z sobą, to myśląc o tych sprawach, trzeba je rozdzielać. W większości rac na temat uwarstwienia usiłowano odpowiedzieć na to drugie pytanie (szczególnie w aspekcie ?ns ruchliwości międzywarstwowej) bez uwzględnienia pierwszego. Pierwsze jest jednak logicznie jferwotne, zaś w odniesieniu do konkretnych jednostek czy grup nawet pierwotne faktycznie. ?V------- Hkst zamieszczony w: Elementy teorii socjologicznych, wybór: W. Dereszczyński, A. Jasińska-Kania, J. Szac-Łneklad D. Niklas, Warszawa 1975. porzy żałują (i proszą o wybaczenie), że szkic ten, będący skrótem dłuższego studium, podejmuje tak wiele ?Hemów w tak skrótowej formie, iż nie można przedstawić pełnych dowodów i zastrzeżeń, natomiast wyniki, Izeczywistości bardzo wstępne, są przedstawione w tak niedopuszczalnie dogmatyczny sposób. 438 K. Davis, W. Mofl Funkcjonalna konieczność uwarstwienia Ciekawe jest, że wiaśnie odczuwana przez wszystkie społeczeństwa potrzeba rozmieszczenia w stroi turze społecznej i umotywowania jednostek stanowi zasadniczą konieczność funkcjonalną wyjaśniają cą powszechność uwarstwienia. Społeczeństwo jako mechanizm funkcjonujący musi w pewien spos# przydzielić swym członkom pozycje społeczne i skłonić ich do wykonywania związanych z tymi po?? cjami obowiązków. Musi więc zatroszczyć się o motywację w dwóch różnych aspektach: zaszczepi właściwym osobom pragnienie objęcia określonych pozycji, a gdy już je obejmą - pragnienie pełnieni wiążących się z tym obowiązków. Nawet jeśli porządek społeczny jest względnie statyczny, ciągle aj chodzi proces wymiany materii, albowiem jednostki rodzą się, posuwają w latach i umierają. Ich wcN* ? nianie przez system pozycji trzeba jakoś zorganizować i umotywować. Obowiązuje to zarówno w systemie rywalizacji, jak i nie-rywalizacji. System rywalizujący większy nacisk kładzie na motywację osiągs-nia pozycji, system nierywalizujący natomiast silniej być może motywuje wykonywanie obowiązkód niemniej w każdym systemie wymagane są obydwa typy motywacji. Gdyby obowiązki związane z wszystkimi pozycjami były równie przyjemne dla organizmu Im go, równie ważne dla utrzymania bytu społeczeństwa oraz stawiały równe wymagania w odnieś: zdolności czy talentu, to nie czyniłoby różnicy, kto jaką pozycję zajmuje i cały problem rozmiesa byłby wielce uproszczony. Wgruncie rzeczy jednak bardzo ważne jest, kto zajmuje jakie pozycjei tylko dlatego, że pewne z nich są z natury przyjemniejsze, lecz również dlatego, że niektóre szczególnych uzdolnień lub przygotowania, zaś inne są funkcjonalnie ważniejsze od pozostałych, zasadniczą jest, by obowiązki związane z tymi pozycjami wykonywane były tak sumiennie, j; wymaga ich społeczna doniosłość. Konieczne jest zatem, by społeczeństwo dysponowało: po pii - pewnymi rodzajami nagród, które może stosować jako bodźce, a po drugie - pewnymi sposobai rozdzielania tych nagród, stosownie do pozycji. Nagrody i ich rozdział stają się elementem por społecznego, dając początek uwarstwieniu. Można zapytać, jakimi nagrodami społeczeństwo dysponuje dla rozmieszczenia swej kadry i spokojenia podstawowych potrzeb. Po pierwsze tym, co przyczynia się do istnienia i wygody. Nasi tym, co służy dobremu nastrojowi i rozrywce. Wreszcie tym, co wpływa na samoocenę i rozwój Ostatni czynnik, mimo iż ze względu na społeczny charakter jaźni zależy głównie od opinii innych, ja równie doniosły jak dwa pierwsze. W każdym systemie społecznym wszystkimi trzema rodzajami ? gród należy dysponować różnie, w zależności od pozycji. W pewnym sensie nagrody są „wbudowane" w pozycje. Stanowią je „prawa" związane z pozjl oraz to, co można by nazwać dodatkowymi korzyściami względnie prerogatywami. Często prawa, a li że dodatkowe korzyści, funkcjonalnie wiążą się z obowiązkami. (To, co z punktu widzenia zajmującej pozycję jest prawem, z punktu widzenia innych członków zbiorowości stanowi obowiązek). Wielejed nak dodatkowych praw i prerogatyw może nie wiązać się istotnie z funkcją pozycji, a z obowiązkami-nader pośrednio, a mimo to odgrywać znaczną rolę jako zachęty do ubiegania się o te pozycje i p« nie podstawowych obowiązków. Skoro prawa i prerogatywy różnych pozycji muszą być nierówne, zatem społeczeństwo musi t) rozwarstwione, albowiem uwarstwienie nie oznacza właśnie nic innego. Nierówność spolecznaj zatem nieświadomie wypracowanym sposobem, dzięki któremu społeczeństwa zapewniają ranną obsadę najważniejszych pozycji przez najlepiej przygotowane osoby. Każde społeczeńsi zależnie od tego, czy jest proste czy złożone, musi różnicować ludzi ze względu na prestiż i musi więc wprowadzić pewną zinstytucjonalizowaną nierówność. Nie wynika z tego, że stopień oraz typ nierówności musi być taki sam we wszystkich sp stwach. Zależy to głównie od czynników, które omówimy obecnie. Moorej ych zasadach uwarstwienia 439 lwie determinanty rangi pozycji struk- niają- posób, pozy- zepić; ienia e za- •hła- vste- aga- \0\v; kie-i do izy, że nierówność spełnia tę funkcję ogólną, można wymienić dwa czynniki określające względną pozycji. Na ogół największych nagród dostarczają, a więc mają też najwyższą rangę, te pozycje, 1) są najważniejsze w danym społeczeństwie, 2) wymagają największego przygotowania czy ici. Pierwszy czynnik dotyczy funkcji i ma znaczenie względne; drugi dotyczy środków i wynika {tatku. óżnice doniosłości funkcjonalnej. W gruncie rzeczy społeczeństwo nie musi wy-ć pozycji proporcjonalnie do ich ważności funkcjonalnej. Musi ono jedynie dostarczyć nagród :ząjących, by zapewnić ich obsadzenie osobami kompetentnymi. Innymi słowy, musi strzec się, by mniej doniosłe nie konkurowały skutecznie z bardziej doniosłymi. Pozycja łatwa do obsadzenia, gdy jest ważna, nie musi być zbyt sowicie wynagradzana. Natomiast pozycja ważna, lecz trudna do musi być nagradzana tak wysoko, by ktoś ją objął. Dlatego funkcjonalna ważność pozycji jest pikiem koniecznym, lecz niewystarczającym do tego, by przypisano jej wysoką rangę . Łżnice liczebności kadr. W praktyce zajmowanie jakiejkolwiek pozycji, niezależnie od ty,jak została osiągnięta, wymaga pewnych umiejętności czy zdolności. Wynika to z pojęcia pozycji, ?e implikuje, że ten, kto ją piastuje, na mocy samego faktu musi to czy owo wykonać. Ostatecznie są tylko dwa sposoby uzyskania kwalifikacji: dzięki wrodzonym zdolnościom lub po-? szkolenie. W konkretnym działaniu, rzecz jasna, niezbędne są zawsze obydwa, lecz w praktyce ?euplość kadr jest wynikiem niemożności zastosowania jednego bądź drugiego sposobu - względnie k. Niektóre pozycje wymagają talentu tej klasy, że z pewnością niewiele osób je obejmuje. W wielu ppdkach jednak bywa tak, że wśród ludności nie brakuje osób uzdolnionych, lecz proces kształce-it tak długi, kosztowny i skomplikowany, że dość nieliczni mogą nabyć kwalifikacje. Współczesna ia np. nie przekracza zdolności umysłowych większości jednostek, lecz studia medyczne są [uciążliwe i kosztowne, że nikt by ich nie podjął, gdyby pozycja doktora medycyny nie zapewniała kompensujących wyrzeczenia. osób uzdolnionych odpowiednio do danej pozycji nie brakuje, a i kształcenie jest łatwe, wtedy obejmowania pozycji może mieć niewiele wspólnego z obowiązkami, jakie ona nakłada. Eak-!, związek ten może być wówczas całkowicie przypadkowy. Natomiast gdy brak osób o wymaga-fumiejętnościach na skutek niedostatku uzdolnień lub wysokich kosztów kształcenia, to pozycja, iflijest ważna funkcjonalnie, musi być na tyle atrakcyjna, by wytrzymać konkurencję z innymi pozy-funi i przyciągać osoby o niezbędnych kwalifikacjach. W rezultacie oznacza to, że pozycja musi ząj-?wać wysoki szczebel w hierarchii społecznej - musi zapewniać wysoki prestiż, wysokie zarobki, pią ilość wolnego czasu itd. ftudno, niestety, ustalić ważność funkcjonalną. Przyjęcie za kryterium prestiżu pozycji, jak to się często nie-jmdomie czyni, stanowi z naszego punktu widzenia błędne koło w rozumowaniu. Istnieją jednak dwie niezależ-jtdrogi: a) ustalenie, na ile pozycja jest funkcjonalnie niezastąpiona z racji braku innych pozycji, które mogłyby Idowaląjąco spetniać tę funkcję; b) ustalenie, na ile inne pozycje zależą od tej, o którą nam chodzi. Obydwa te ?osoby najlepiej zilustrować na przykładzie zorganizowanego systemu pozycji, jakim obudowane są główne keje społeczeństwa. I tak, w najbardziej złożonych społeczeństwach funkcje religijne, polityczne, ekonomicz-I i oświatowe sprawowane są przez różne struktury niełatwo dające się zastąpić. Ponadto każda struktura iriera wiele różnych pozycji, z których pewne wyraźnie zależą od innych, jeśli nie są im wręcz podporządkowali W sumie, gdy jądro instytucjonalne różnicuje się wokół jednej głównej funkcji i zarazem organizuje sporą fcęść społeczeństwa, wiążąc ją ze sobą, to występujące w nim pozycje kluczowe są najważniejsze funkcjonalnie. tak takiej specjalizacji nie dowodzi funkcjonalnej nieważności, bowiem całe społeczeństwo może być względnie ?Wyspecjalizowane. Jednak bezpiecznie jest założyć, że funkcje ważniejsze są w pierwszym rzędzie wyróżnio-Łrukturalnie. , 440 K. Davis, W. Moor Jak należy tłumaczyć różnorodność systemów uwarstwienia. Różnię między systemami uwarstwienia przypisać należy czynnikom kształtującym dwie determinanty zróżnicowania nagród: ważność funkcjonalną i szczupłość kadry. Pozycje ważne w jednym społeczeństw mogą nie mieć znaczenia w innym, w wyniku odmiennych warunków czy różnego stopnia rozmd wewnętrznego. Te same czynniki mogą z kolei wpływać na problem szczupłości kadr, gdyż stadia rozwoju pewnych społeczeństw czy sytuacja zewnętrzna mogą całkowicie usunąć potrzebę pewnydj umiejętności czy uzdolnień. Każdy konkretny system uwarstwienia można zatem rozumieć jaków twór specyficznych czynników wpływających na powyższe zasady zróżnicowania nagród. Uwarstwienie a podstawowe funkcje społeczne Religia. Potrzeby religii należy, oczywiście, szukać w fakcie, że jedność społeczeństwa ludzkiej osiągana jest w pierwszym rzędzie dzięki wspólnocie ostatecznych wartości i celów. Mimo subiekty* nego charakteru tych wartości i celów, wpływają one na zachowanie, a ich integracja umożliwia dzia^ nie społeczeństwa jako systemu. Niedziedziczone i nieorganiczne, wyrosły one jako element kultu? dzięki łączności i presji moralnej. Dla członków społeczeństwa muszą one jednak posiadać pem realność, a zapewnienie pozorów tej realności stanowi rolę religijnych wierzeń i obrzędów. D: rze i obrzędom wspólne cele i wartości wiążą się ze światem wyobrażeń, symbolizowanym przez rialne przedmioty kultu, a świat ten z kolei w sposób pełen znaczenia wiąże się z faktami i jednostek. Cześć dla obiektów sakralnych i symbolizowanych przez nie istot oraz przyjęcie reguł cych źródło nadprzyrodzone, będących zarazem nakazami zachowań, pozwala sprawować kontrolę nad postępowaniem ludzkim tak, by zmierzało ono do utrzymania struktury instytucji i podporządkowania się ostatecznym celom i wartościom. Jeśli ta koncepcja roli religii jest prawdziwa, zrozumieć można, dlaczego w każdym znanym s] czeństwie czynności religijne pozostają w pieczy specjalnych osób, które dzięki temu cieszą się szymi nagrodami niż zwyczajni członkowie społeczeństwa. Niektóre nagrody i szczególne prz; mogą przysługiwać jedynie najwyższym funkcjonariuszom religijnym, lecz inne zazwyczaj dotycząca klasy kapłańskiej, jeżeli taka istnieje. Ponadto zachodzi szczególny związek między obowiązkami oficjała religijnego a specjalnymi wilejami, którymi się cieszy. Jeśli świat nadprzyrodzony włada losami ludzkimi pełniej niż doci jego ziemski przedstawiciel - osoba, za pośrednictwem której można porozumieć się z siłami rodzonymi - musi być jednostką potężną. Jest to strażnik świętej tradycji, wprawny wykonawca dów oraz wykładnia mitu i słowa bożego. Pozostaje w tak bliskim kontakcie z bogami, że użyć: oni pewnych swych cech. Krótko mówiąc - jest on trochę święty, a więc wyższy ponad konieca i kontrolę dnia codziennego. Nie jest więc przypadkiem, że funkcje religijne kojarzono z najwyższymi pozycjami władzyj miało miejsce w ustrojach teokratycznych. W gruncie rzeczy dziwić się można, z tego punktu nia, dlaczego funkcjonariusze religii nie osiągają pełnej kontroli nad społeczeństwem. Warto wać, jakie czynniki temu zapobiegają. Po pierwsze, zasób kompetencji technicznych koniecznych dla pełnienia obowiązków jest niewielki. Nie są wymagane zdolności naukowe czy artystyczne. Każdy może zarekomi siebie jako cieszącego się zażyłymi kontaktami z bóstwem i trudno to zakwestionować. Tak wij działa tu w sensie technicznym czynnik szczupłości kadr. Można jednak, z drugiej strony, twierdzić, że obrzęd religijny bywa skomplikowany, a słowo 1 zawile, oraz że czynności kapłańskie wymagają taktu, jeśli nie inteligencji. To prawda, lecz wymaj techniczne tego zawodu są w większości drugorzędne, niezwiązane z celem w taki sposób, jak n z podróżami napowietrznymi. Kapłan natomiast nigdy nie uniknie konkurencji, gdyż kryteria poai oore nice roż-wie oju urn .ch vy- 441 Oniektórych zasadach uwarstwienia jiaw autentycznym kontakcie z siłami nadprzyrodzonymi zawsze pozostaną niejednoznaczne. I właś-ikonkurencja spycha pozycję kapłana poniżej poziomu, jakiego oczekiwalibyśmy na pierwszy rzut ska. Dlatego właśnie prestiż kapłana jest najwyższy w tych społeczeństwach, w których przynależność litego zawodu jest ściśle kontrolowana przez samą gildię kapłańską. Dlatego właśnie, częściowo przybranej, stosuje się skomplikowane środki dla podkreślenia identyfikacji osoby z urzędem - rzucają-jesięwoczy ubiory, niecodzienne zachowania, specjalną dietę, odosobnione miejsce zamieszkania, celibat, ostentacyjne powstrzymywanie się od pracy itp. W rzeczywistości w społeczeństwach świec-iichkaplan zawsze narażony jest na niebezpieczeństwo pewnej utraty znaczenia, ponieważ w świecie tardych faktów samo wtajemniczenie w rytuał i sacrum nie zrodzi plonów ani nie zbuduje domów. taiadto, jeżeli kapłana nie chroni zawodowa gildia, jego identyfikacja z siłami nadprzyrodzonymi zwy-iwyklucza nabycie mnogości dóbr światowych. Wydaje się, że pośród różnych społeczeństw najwyższą pozycję ogólną przyznawał kapłanom śred-iowieczny typ porządku społecznego. Produkcja gospodarcza jest tu wystarczająca do tego, by do- nadwyżek, które można wykorzystać na utrzymanie licznego i wysoko zorganizowanego ka-W dodatku ludność jest niepiśmienna, a więc w dużym stopniu łatwowierna. Najbardziej przykładem jest prawdopodobnie buddyzm tybetański, podobnych jednak dostarcza katoli-Europy feudalnej, ustrój Inków peruwiańskich, indyjski braminizm i stan kapłański Majów z Ju-u. Natomiast w społeczeństwie, które jest na tyle prymitywne, że nie posiada żadnych nadwyżek, raz zróżnicowane jest w stopniu niewielkim, tak że każdy kapłan musi sam uprawiać ziemię i polo-nać, wyodrębnienie się statusu kapłana spośród innych nie posunęło się na tyle, by prestiż kapłana wgi mieć wielkie znaczenie. Jeśli w tej sytuacji prestiż kapłana jest faktycznie wysoki, to dlatego że ?tonuje on również inne ważne funkcje, zazwyczaj polityczne i medyczne. I Wspoleczeństwach najwyżej rozwiniętych, opartych na technice naukowej, kapłaństwo traci z wolna fBzycję, gdyż tradycja sakralna i sprawy nadprzyrodzone schodzą na plan dalszy. Wartości ostateczne tepólne cele społeczeństwa tracą stopniowo swój antropomorficzny charakter i formułowane są przez ?oby zajmujące raczej oficjalne pozycje polityczne, ekonomiczne lub oświatowe, nie zaś religijne. Mimo to intelektualiści łatwo przeceniają stopień utraty prestiżu przez księży w środowisku pozornie fcieckim. Bliższe wniknięcie w sprawę ujawnia wśród proletariatu miejskiego i chłopstwa zdumiewali bojaźń i uległość wobec księży. Żadne społeczeństwo nie zlaicyzowało się na tyle, by zlikwidować marę w zaziemskie cele i nadprzyrodzone istoty. Nawet w społeczeństwach zlaicyzowanych musi ist-leć jakiś system integracji celów ostatecznych, ich obrzędowego wyrazu oraz emocjonalnego przysto-mrania - niezbędny wobec rozczarowań, śmierci i nieszczęść. B z ą d. Podobnie jak religia, również rząd odgrywa w społeczeństwie rolę niezbędną i wyjątkową, (przeciwieństwie jednak do religii, która integruje na gruncie uczuć, wierzeń i obrzędów, rząd orga-Biye społeczeństwo w oparciu o prawo i władzę zwierzchnią. Ponadto rozbudza on w społeczeństwie ainteresowanie raczej światem doczesnym niż nadprzyrodzonym. I Główne wewnętrzne funkcje rządu polegają na bezwzględnym egzekwowaniu norm, nieodwołal-hn arbitrażu konfliktowych interesów oraz ogólnym planowaniu i kierowaniu społeczeństwem, ze-pętrzne natomiast - na prowadzeniu wojen i dyplomacji. Wypełniając te funkcje, rząd działa w imie-? całego społeczeństwa, dysponując monopolem przemocy, i w obrębie swego terytorium kontroluje Łystkie jednostki. I Działanie polityczne na mocy definicji zakłada władzę zwierzchnią. Urzędnik wydaje nakazy, po-peważ dysponuje władzą zwierzchnią, obywatel zaś musi się podporządkować, ponieważ jest podmiotem owej władzy. Z tego powodu rozwarstwienie tkwi głęboko w naturze stosunków politycznych. I Władza jest tak wyraźnie związana z pozycją polityczną, iż sądzi się czasem, że nierówność poli-pna decyduje o wszelkiej nierówności. Można jednak wskazać inne źródła rozwarstwienia, zaś w prak-fee władza polityczna nie jest nigdy całkowita z uwagi na następujące ograniczenia: 1) ci, którzy aktu- 442 K. Davis, W. Mo alnie zajmują stanowiska polityczne, szczególnie ci, którzy podejmują decyzje na najwyższym szcaj blu, są z konieczności nieliczni w porównaniu z całym społeczeństwem; 2) rządzący reprezentują ? czej interes grupowy niż swój własny, przez co w swych zachowaniach ograniczeni są regułami i nakazami obyczajowymi mającymi na celu poszanowanie tego interesu; 3) osoba zajmująca stanowislij polityczne posiada władzę tylko i wyłącznie dzięki swemu stanowisku, a wszelka specjalna metią talent lub zdolności, na które mogłaby się powołać, są zupełnie nieistotne, tak że często uzależniać Ą ona musi od technicznej pomocy innych. W świetle tych ograniczeń nie dziwi, że władza i przywileje rządzących są często mniejsze, ii wynikałoby to z czystego wyliczenia ich formalnych praw. Bogactwo, władza i praca. Każda pozycja zapewniająca swemu posiadaczowi środki do życia jest ex definitione wynagradzana ekonomicznie. Z tego względu aspekt ekonomiczny posiadali również te pozycje (np. polityczne i religijne), których główna funkcja nie ma charakteru ekonomicznej Społeczeństwu jest zatem wygodnie posługiwać się nierównymi zyskami ekonomicznymi jako zasad* czym środkiem kontroli nad obejmowaniem pozycji przez jednostki i jako zachętą do wykonywania oto wiązków. Wysokość zysku ekonomicznego staje się więc głównym wskaźnikiem statusu społecznego. ' Należy jednak podkreślić, że pozycja nie dlatego daje władzę i prestiż, że płyną z niej wysoki dochody. Wysokie dochody płyną z niej raczej dlatego, że jest ona funkcjonalnie ważna, a będąca w dj» pozycji kadra z tego lub innego powodu nieliczna. Sztuczne i błędne jest zatem rozpatrywanie wy» kiego dochodu jako źródła władzy i prestiżu człowieka, podobnie jak błędne jest ujmowanie gorąci jako przyczyny choroby. Ekonomicznym źródłem władzy i prestiżu nie jest dochód, lecz głównie wtasność dóbr kapitato wych (wliczając w to patenty, pozycję firmy i reputację zawodową). Własność taką odróżniać naleij od posiadania dóbr konsumpcyjnych, które jest raczej wskaźnikiem niż przyczyną pozycji społecznej. Innymi słowy, własność środków produkcji jest, dokładnie rzecz biorąc, źródłem dochodu U samo jak inne pozycje, zaś sam dochód jest wskaźnikiem. Nawet w sytuacjach, gdy wartości spc łeczne są silnie skomercjalizowane, a zarobek jest najprostszym sposobem oceny pozycji społeci-nej, dochody nie tyle wyznaczają prestiż pozycji, ile skłaniają ludzi do ubiegania się o pozycję. M-tem jest, że ktoś, kto dzięki swej pozycji posiada wysoki dochód, może z powodzeniem odkryć pnf datność tych pieniędzy przy ubieganiu się o wyższą pozycję, a jednak jest to jedynie wyra oddziaływań korzystnego ekonomicznie statusu, który jest pierwotny i który wywiera swój pośrednictwem pieniędzy. W systemie prywatnej własności przedsiębiorstw produkcyjnych dochód przekraczający jednostki może stać się źródłem kapitału. Posiadanie go jest przypuszczalnie nagrodą za zarządzanie - na początku swymi finansami, a później przedsiębiorstwem produkcyjnym. Lecz nie instytucji dziedziczenia przy daleko posuniętym zróżnicowaniu społecznym rodzi zjawisko czyś go posiadania i nagrody za czyste posiadanie. Trudno w tym przypadku dowodzić, że poz; ważna funkcjonalnie, względnie, że występująca tu szczupłość kadr nie jest jedynie zewnętrzna padkowa. Nie ulega zatem wątpliwości, że instytucja prywatnej własności środków produkcji w rozwoju społecznego w kierunku industrializacji jest coraz bardziej narażona na krytykę. Be: wobec ataków jest jednak jedynie owa ściśle formalna i pozbawiona funkcji własność czysta -pewne formy czynnej własności, czy to prywatnej, czy publicznej, są niezbędne. Pewien rodzaj własności środków produkcji stanowią prawa do dysponowania pracą innyct ną koncentrację i elitarność tych praw znajdujemy w niewolnictwie, lecz podstawowa zasada 3 Bardziej symboliczną niż istotną rolę dochodu w stratyfikacji społecznej przedstawił zwięźle Talcottft {Teoria uwarstwienia społecznego w ujęciu analitycznym, [w:] Szkice z teorii socjologicznej, tłum. A1 kowska, Warszawa 1972). Moore I On^0^ zasadach uwarstwienia sta sama w systemie poddaństwa, pracy przymusowej dłużników, encomiendy i terminatorstwa. Dla uwarstwienia ten rodzaj własności ma oczywiście największe znaczenie, bowiem z konieczności po-aya za sobą stosunek nierówności. Jiecz własność kapitału nawet do formalnie dobrowolnego stosunku umowy wprowadza nieuchron-(ezynnik przymusu. Faktycznie pod pewnymi względami władza zwierzchnia kontraktowego praco-jest większa niż pana feudalnego, jako że ten ostatni jest bardziej ograniczony tradycyjnymi lami wzajemności. Ekonomia klasyczna zgadzała się nawet, że konkurenci będą dystansować drugiego, lecz nie wyprowadziła z tego faktu oczywistego wniosku, że nierówna kontrola dóbr [jakkolwiek do tego doszło, nie może przynieść stronom umowy równych korzyści. ^Fiedza techniczna. Funkcja szukania sposobów realizacji pojedynczych celów bez kłosie o wybór celów jest wyłącznie domeną techniki. Wyjaśnienie, dlaczego pozycje wymagające iżych umiejętności technicznych zapewniają dziś wysokie nagrody, przychodzi łatwo, gdyż jest to ?(prostszy przypadek takiego rozkładu nagród, by przyciągnąć i umotywować kształcenie się osób Bdolnionych. Jasne jest również, dlaczego rzadko, jeśli w ogóle, pozycje te zapewniają nagrody naj-ijższe: wiedza techniczna ze społecznego punktu widzenia nie jest nigdy tak ważna, jak integracja niówdokonująca się na szczeblu religijnym, politycznym i ekonomicznym. Ponieważ technika zajmuje ąjedynie środkami, więc pozycja czysto techniczna musi w końcu być podporządkowana innym po-pjom o charakterze religijnym, politycznym lub ekonomicznym. i Mimo to, bez względu na porządek społeczny, rozróżnienie pomiędzy laikiem i ekspertem ma cha-nter zasadniczy i nie może być bez reszty sprowadzone do innych pojęć. Metody rekrutacji i nagradzania nasuwają czasem błędne przypuszczenie, że pozycje techniczne są determinowane ekonomicz-i W gruncie rzeczy jednak wiedzy i kwalifikacji nie można nabyć drogą kupna, choć możliwe to jest ieniu do szansy uczenia się. Sprawowanie kontroli nad kanałami kształcenia może być w pew-rodzinach czy klasach dziedziczne jako rodzaj praw własności, co w rezultacie przysparza im i prestiżu. W tej sytuacji naturalny niedostatek osób wykwalifikowanych i uzdolnionych sztucz-powiększa. Może także jednak powstać sytuacja odwrotna. Pozycja techniczna może być wyna-la tak wysoko, że wytwarza się sytuacja nadmiernej podaży, co prowadzi do chwilowej przynaj-dewaluacji nagród. W ten sposób „bezrobocie w zawodach inteligenckich" może w rezultacie prestiż tych pozycji. W społeczeństwach, w których zachodzą zmiany, regulacja taka jest pro-stałym, tak więc zawsze warto pamiętać, że na efektywność struktury uwarstwienia mogą wpły-sposoby rekrutacji osób mających zajmować określone pozycje. Jednakże sam porządek społecz-icza inflację i deflację prestiżu ekspertów: ich nadmiar powoduje obniżenie nagród i zniechę-itnych, względnie wywołuje rewolucję, zaś niedostatek prowadzi do podwyższenia nagród lub lia społeczeństwo w konkurencji z innymi. poszczególnych systemach uwarstwienia pozycje zajmowane przez osoby o kompetencjach tech-h znacznie różnią się rangą. Najlepiej chyba egzemplifikuje to stopień specjalizacji. Daleko iwnięty podział pracy powołuje wielu specjalistów niecieszących się wysokim prestiżem, gdyż kształ-tenie ich jest krótkotrwałe a wymagane zdolności wrodzone stosunkowo niewielkie. Z drugiej strony pak wybija się wysoka pozycja prawdziwych ekspertów- naukowców, inżynierów i administratorów Której filarem jest ich autorytet wobec innych ważnych funkcjonalnie pozycji. Lecz idea technokra-lenego porządku społecznego, czyli rządu uświęconego stanu inżynierów lub naukowców społecz-?h, nie uwzględnia potrzeby specjalizacji wiedzy i umiejętności koniecznej do pełnienia funkcji spo-lanych. W tej mierze, w jakiej nastąpiła specjalizacja struktury społecznej, musi również ulec ogra-jfezeniu prestiż techników. 444 K. Davis, W. Mo« Odmiany systemów uwarstwienia Zaproponowane tu ogólne zasady uwarstwienia są koniecznym wstępem do rozważań o typach systemów stratyfikacji, ponieważ muszą być podstawą ich opisu. Widać to przy próbie naszkicowania typd* według pewnych rodzajów różnic pomiędzy systemami. Oto przykładowo kilka, jak się zdaje, rodząjói najważniejszych (wraz z typami skrajnymi): a) Stopień specjalizacji. Oddziałuje ona na precyzję i wielorakość gradacji władzy i prestiżu. Ponadto wpływa na stopień wybicia się poszczególnych funkcji w systemie rywalizacji, albowia dana funkcja nie może zostać wyniesiona w hierarchii, jeżeli nie wyodrębniła się strukturalnie od a-nych funkcji. W końcu zakres wyspecjalizowania określa podstawę selekcji. Typy skrajne: wyspłe cjalizowany, niewyspecjalizowany. b) Nacisk funkcjonalny. Gdy nacisk spoczywa na sprawach religijnych, skutkiem na ogi jest sztywność powodująca ograniczenie specjalizacji i przez to rozwoju techniki. Ponadto zahamoną niu ulega ruchliwość społeczna i rozwój biurokracji. Gdy słabnie zaabsorbowanie religią, pozostaw* jąc więcej miejsca zajęciom czysto świeckim, następuje wyraźny rozwój pozycji ekonomicznych i technicznych, podnosi się ich status. Ciekawe, że nie należy oczekiwać takiego samego wzrostu pozyqi politycznych, gdyż te zwykle powiązane są z religijnymi i niewiele zyskują na ich upadku. Spolecześ stwo może kłaść również nacisk na funkcje rodzinne, jak w społeczeństwach niezróżnicowanych, wktfe rych wysoka śmiertelność zmusza do płodności, a pokrewieństwo stanowi główną zasadę organizag społecznej. Główne typy: rodzinny, autorytarny (t e o k r a t y c z n y, czyli religijny, i « 1 itarny, czyli świecki), kapitalistyczny. c) Rozpiętość dystansów społecznych. To, co można nazwać rozpiętością dystaa su społecznego między pozycjami, gdy bierze się pod uwagę całą skalę, powinno dawać się mierzji ilościowo. Pod tym względem pomiędzy różnymi społeczeństwami oraz częściami tego samego spofc-czeństwa zachodzą znaczne różnice. Typy skrajne: egalitarny, nieegalitarny. d) Zakres szans. Znane pytanie o rozmiary ruchliwości społecznej różni się od postawionej! wyżej pytania o stosunkową równość lub nierówność nagród, ponieważ oba te kryteria do p& momentu mogą kształtować się niezależnie. Na przykład, olbrzymie rozpiętości dochodu pi w Stanach Zjednoczonych są o wiele większe niż w społeczeństwach prymitywnych, a jednak rói szans przejścia z jednego szczebla drabiny społecznej na inny może być większa w Stanach Zjedn czonych niż w dziedzicznym królestwie plemiennym. Typy skrajne: ruchliwe (otwarte), stabił ne (zamknięte). e) Stopień solidarności warstwowej. Stopień „solidarności klasowej" (czyli występowania specyficznych organizacji dla popierania interesów klasowych) może kształtować się niezafcó-nie od innych kryteriów, jest więc ważną zasadą klasyfikowania systemów uwarstwienia. Typy skraja klasy zorganizowane, klasy niezorganizowane. Warunki zewnętrzne Dany system uwarstwienia w aspekcie każdej z tych różnic zależy od dwóch rzeczy: od tego, l)jil plasuje się w kontekście pozostałych różnic, 2) od warunków zewnętrznych, a mimo to wplywającycł na ten system uwarstwienia. Do tych ostatnich należą następujące: a) Stadium rozwoju k u 11 u r o w e g o. Im bogatsze dziedzictwo kulturowe, tym koniea niejsza staje się specjalizacja, przyczyniająca się z kolei do natężenia ruchliwości, spadku solidarni ści warstwowej oraz zmiany nacisku funkcjonalnego. b) Stosunki z innymi społeczeństwami.Pozostawanielubniewotwartymkoil cie z innymi społeczeństwami, swobodne stosunki handlowe czy wymiana kulturalna - wszystia V. Mood libsy społecznej: wspólny wzór i niezgodne definicje 445 ^ mierze wpływa na strukturę klasową. Stan ciągłej wojny przesunie akcenty na funkcje mili-ki szczególności gdy przeciwnik jest mniej więcej równy. Wolny handel natomiast wzmocni pozy-iwllowca kosztem wojownika czy kapłana. Swobodny ruch idei sprzyja generalnie egalitaryzmo-LMigracje i podboje stanowią okoliczności specjalne. [Liczebność społeczeństwa. W małych społeczeństwach stopień specjalizacji lej, segregacji poszczególnych warstw oraz nierówność są ograniczone. |r złożone ością większości prac traktujących o uwarstwieniu jest sklasyfikowanie konkretnych systemów atypów. Jest to jednak zadanie zwodniczo proste i analiza składników i zasad powinna się raczej In kończyć, niż od niego zaczynać. Jeśli powyższe rozważania nie są mylne, to wskazują one, że ne pewna liczba rodzajów różnic między systemami oraz, że każdy system określony jest przez ?danego społeczeństwa w aspekcie każdego rodzaju tych różnic. Niebezpieczeństwo prób klasyfi-) całych społeczeństw w takich rubrykach, jak kastowe, feudalne lub złożone z otwartych klas, ma tym, że wybiera się jedno lub dwa kryteria, odrzucając pozostałe, skutkiem czego rozwiąza-Btawionego problemu jest niezadowalające. Obecne rozważania przedstawiono jako jedno z moż-łiyęć bardziej systematycznej klasyfikacji typów złożonych. Stanisław Ossowski POJĘCIE KLASY SPOŁECZNEJ: WSPÓLNY WZÓR I NIEZGODNE DEFINICJE* zukiwaniu wspólnej treści pojęciowej f ogólnych koncepcjach struktury społecznej, zwłaszcza gdy wchodzą w grę różne formy ustrojo- *, podobnie jak w ogólnych teoriach klasowego uwarunkowania zjawisk kulturowych, mamy zazwy- sąj do czynienia z pojęciem klasy o najszerszym zakresie. Ale i w tych sytuacjach, kiedy nie kompli- taje sprawy troistość zakresów [...], termin „klasa społeczna" bywa niejednakowo interpretowany, 5 tylko w języku potocznym, ale również w literaturze naukowej, co się uwydatnia w niezgodnych finicjach klasy. lYzeba się nam tedy zastanowić, czy porównywane koncepcje mają jakąś wspólną płaszczyznę, Bba się zastanowić, w jakiej mierze przedstawiciele różnych punktów widzenia zgodni są co do ladniczych cech struktury społecznej, ze względu na które mówią o klasowym charakterze społe- 'ftagm. S. Ossowski, Dzieła, t. V, Warszawa 1968. 446 S. OssowsB czeństw. Inaczej mówiąc, staje przed nami pytanie: jaką wspólną treść pojęciową da się znaleźć wa zgodnych ze sobą określeniach? wydaje mi się, że możemy wskazać przynajmniej trzy powszechnie przyjęte założenia dotyczące pojęcia klasy i klasowego społeczeństwa. Występują one najczęściej w postaci milczących założę^ uchwytnych w toku dyskusji. Jeżeli nie są explicite formułowane w definicjach, to przede wszystHj dlatego, że wydają się zrozumiałe same przez się albo że je definicja implikuje. Ale wydają się zrozn-miaie same przez się, ponieważ są przyjmowane powszechnie. Te trzy założenia, które zdają się być wspólne wszystkim koncepcjom klasowego spoieczeńsw można wyrazić w sposób następujący: 1. Klasy stanowią system grup najwyższego rzędu w strukturze społecznej. 2. Podział klasowy dotyczy pozycji społecznych związanych z systemami przywilejów i upośledza niewyznaczonych przez kryteria biologiczne. 3. Przynależność jednostek do klasy społecznej jest względnie trwała. W pierwszym założeniu należy wyróżnić dwa elementy: a) że klasy są g r u p a m i n aj wyj szego rzędu i b) że klasy stanowią system takich grup. Przez grupy najwyższego rzędu w stral turze społecznej rozumiem tutaj niewielką liczbę grup - dwie lub kilka - wyodrębnionych na skutek podziału społeczeństwa wedle doniosłych dla życia społecznego kryteriów. Druga cecha, którą to zais-żenię wprowadza, każe traktować klasę jako człon pewnego układu stosunków. Znaczy to, że okreśb nie jakiejkolwiek klasy musi uwzględniać stosunek tej klasy do innych grup tego systemu. Aby wjjafe nić, kto jest proletariuszem w marksowskim sensie, trzeba wprowadzić pojęcie kapitalisty. Gdy mówmy o klasie średniej, zakładamy istnienie klasy niższej i klasy wyższej. To wyróżnia w sposób zasa klasę społeczną od grup zawodowych niezależnie od ich wielkości. Grupy zawodowe pod tym znajdują się w sytuacji analogicznej jak zbiorowości etniczne lub religijne: można je charakteryzi nie odwołując się do ich stosunku względem innych grup. Z chwilą zaś, gdy grupę zawodową (np rolników, kapłanów albo wojowników w pewnych ustrojach społecznych) traktujemy jako skiadniksfl temu grup podstawowych w strukturze społecznej, staje się ona dla nas klasą społeczną, nie przesti jąc - z innego punktu widzenia - być grupą zawodową. Tak samo zresztą w pewnych wypadkach się stać klasą społeczną grupa etniczna lub religijna. Drugie założenie zostało sformułowane w sposób tak ogólny, aby mogło się stosować zaró podziałów przeprowadzanych ze względu na funkcje poszczególnych klas w życiu gospodarczyą, do podziałów mających na względzie stopień uczestnictwa w dochodzie społecznym, i aby podziałów klasowych można było również objąć podziały odpowiadające systemowi przyn lejowi upośledzeń nieekonomicznych (niektóre systemy kastowe) albo odpowiadające systemowi przywilejów i upośledzeń zależnych w różny sposób od pozycji ekonomicznej, ale nie wyznaczonych pra nią bezpośrednio. Z taką sytuacją mieliśmy np. do czynienia w koncepcjach gradacji syntetyczne, Założenie, o którym mowa, odnosi się zarówno do grup wyróżnionych ze względu na jednostronnoS podziału przywilejów i upośledzeń (grupy uprzywilejowane i grupy upośledzone), jak do grup, które różnią się typem przywilejów i upośledzeń. W ten sposób założenie to może wchodzić w grę i wówczas, gdy się przyjmuje, że każda klasa ma swoje przywileje i swoje ciężary związane z różnymi zadaniami społecznymi, jak to starali się wykazać niektórzy obrońcy systemu klasowego, posługując sif funkcjonalną interpretacją stosunków między klasami. Zastrzeżenie dotyczące kryteriów biologia nych wyłącza przywileje i upośledzenia wyznaczone bezpośrednio przez płeć. W założeniu trzecim mamy na myśli taki stan rzeczy, gdzie przechodzenie z jednej grupy drugiej jest udziałem tylko niektórych jednostek, a regułą jest raczej pozostawanie w łonie nej grupy przez całe życie. Tym różnią się klasy społeczne od szczebli w hierarchii urzędnii albo od klas wieku, odgrywających tak ważną rolę w strukturze społeczeństw prekapitali nych, a zwłaszcza tzw. społeczeństw „pierwotnych". Względna trwałość przynależności 3ssowstó tycie klasy społecznej: wspólny wzór i niezgodne definicje 447 c w nie- tyczącej ałożeń, :ystkira zrozu-j lóźne kryteria na gruncie wspólnych założeń linowi warunek niezbędny społeczeństwa klasowego we wszystkich chyba koncepcjach, z który-?mieliśmy do czynienia. fc wspólne założenia, jak już wspominałem, przyjmuje się na ogół w sposób milczący. Natomiast jako Bsadnicze znamiona charakteryzujące system klasowy bywają wymieniane inne cechy struktury spo-nstwa, 11 snąj. Na gruncie tamtych milczących założeń możemy w nich widzieć różne kryteria klas społecz-fEJi. W świetle dotychczasowych rozważań wydaje się, że przy całej różnorodności sposobów ujmo-Biu'a struktury społecznej, przy wszystkich rozbieżnościach w pojmowaniu klasy można wyłuskać sdzeń I my lub cztery takie cechy. Ich waga w dziejach myśli społecznej jest nierównorzędna. ?Pierwsza z tych cech to „układ pionowy" klas społecznych: istnienie wyższych i niższych katego-ipozycji społecznych; wyższych i niższych ze względu na jakiś system przywilejów i upośledzeń. Gdy v y ż- ^przyjmuje takie kryterium, „struktura klasowa" znaczy tyle, co „stratyfikacja klasowa". truk- I Wmyśl szerszej interpretacji mogą tu wchodzić w grę przywileje i upośledzenia wszelkiego rodza-utek I ^byie to były sprawy społecznie doniosłe. W interpretacji węższej idzie tu o stosunki bogactwa i władało- I |j Merytorycznie nie ma wielkiego znaczenia, którą z tych interpretacji się wybierze, gdyż społecznie Jśle- I ńie przywileje na ogól mieszczą się w tych właśnie kategoriach. Uwydatnienie przywilejów bogac-jaś- I di władzy wydaje mi się wskazane ze względu na związek pojęcia klasy z problematyką, z której owi- Jijrosio, związek z doniosłymi zadaniami praktycznymi i ze ścieraniem się ideologii, które tym termi-ica jimoperują. Ten związek bowiem nadaje pojęciu „klasy" szczególną wagę. Marksistowska teoria klas josluguje się jeszcze węższym kryterium, przyjmując za podstawę układu pionowego przywilej eksplodowania cudzej pracy: klasy układają się w hierarchię ze względu na ten zasadniczy przywilej, uwa-?kowany różnym stosunkiem poszczególnych klas do środków produkcji. 12. Druga cecha - to odrębność trwałych interesów klasowych. (Społeczeństwo klasowe -jako spo-kzeństwo, które dzieli się na wielkie grupy o odrębnych, ważnych i trwałych interesach). W ostrzej-j interpretacji będzie tu mowa nie o odrębności, lecz o przeciwieństwach interesów klasowych, przy w myśl tradycji smithowskiej, rozwiniętej i spopularyzowanej przez twórców marksizmu, źród-rch przeciwieństw jest różnica sposobów uczestniczenia w dochodzie społecznym spowodowana i różnym stosunkiem do środków produkcji. Trzecia - to świadomość klasowa. Treść tego pojęcia może być bardziej lub mniej bogata. Wcho-grę nie tylko świadomość przynależności do klas {identification w socjologicznej terminologii iej), ale również świadomość miejsca tej klasy w hierarchii klas, zdawanie sobie sprawy z od-i klasowej i klasowych interesów, a ewentualnie także klasowa solidarność. Społeczeństwo kla-w tym znaczeniu to społeczeństwo, w którym większość aktywnych członków posiada świado-klasową, co się odbija w ich postępowaniu. Czwarta wreszcie cecha wśród tych, które mogą stanowić podstawę przekonania o charakterze jakiegoś społeczeństwa, to izolacja klasowa. Brak bliższych kontaktów społecznych, separa-I towarzyska - to behawiorystyczne kryterium podziałów klasowych, które niewątpliwie odgrywa Iniostą rolę w świadomości społecznej różnych środowisk, nie tylko na gruncie kultur kastowych ni odrębności interesów mówimy wtedy, gdy to, co pomyślne lub niepomyślne dla jednej klasy, jest mniej lub ?dziej obojętne dla drugiej (albo: czasem pomyślne, czasem niepomyślne). Przeciwieństwo interesów zachodzi pdy, gdy to, co pomyślne dla jednej klasy, jest niepomyślne dla drugiej i odwrotnie, oczywiście, o przeciwień-wrach interesów klasowych można mówić zarówno z punktu widzenia klas, o które idzie, jak z punktu widzenia ?retyka, który może sądzić, że członkowie tej czy innej klasy nie zdają sobie na ogól sprawy ze swych „istot-mh" interesów klasowych. S. Ossoa i stanowych. Na tym kryterium opiera się definicja klasy, stosowana przez niektórych badaczy teit» wych w Ameryce: klasa społeczna, wedle tego określenia, to największa grupa ludzi, której członka! uczestniczą we wzajemnych zażyłych stosunkach osobistych . Wedle takiego kryterium np. w ostatnią ćwierci ubiegłego stulecia niektórzy obserwatorzy dzielili ówczesne społeczeństwo warszawskie! pięć klas społecznych. Ze względu na tę cechę społeczeństwo ma charakter klasowy, jeżeli istniejątai wyraźne bariery w stosunkach towarzyskich i jeżeli można wykreślić granice klasowe poprzez analia osobistych stosunków między ludźmi. Gdy się z tego punktu widzenia mówi o klasowym charakterze jakiegoś społeczeństwa, zwykłem dzi w grę nie tylko sama izolacja, ale również skutki tej izolacji i skutki różnic w dysponowaniu środta mi konsumpcji: mam na myśli odrębności kulturowe i poczucie obcości wzajemnej pomiędzy ludii należącymi do różnych klas. Członkowie różnych klas różnią się obyczajami, sposobem zachowań i mówienia. Mogą to być różnice słownictwa lub wymowy, mogą być różnice języka: na Haiti członków wyższej klasy używają języka francuskiego, ludzie niższej klasy mówią „po kreolsku". Poczucie* ści klasowej wśród warstw wykształconych względem „motłochu" w przejmujący sposób u S. Żeromski w Ludziach bezdomnych. L.W. Dobb, charakteryzując w r. 1936 klasę „biednych (poor whites) na południu Stanów Zjednoczonych, pisze, że ludzi tej klasy można już z wyi różnić od innych mieszkańców południowych miast równie łatwo, jak się odróżnia Murzynów stawie barwy skóry . W Polsce powojennej w okresie poprzedzającym przemiany ostatnich lat się na bruku warszawskim żartobliwe określenie dwuklasowości w państwach socjalizmu w „proletariat" i „szewroletariat". 2 „The largest group ofpeople whose members have intimate social access to one another". A. Davis, J. Children ofBondage, Washington 1940, s. 13. pociął classes [...] asgroups between which there isnot participation", ibidem, s. 259. [...] J. Schumpeter za kryterium klasy w środowiskach jednolitych rasowo przyjmuje łączność wyrażającą się zt giem zawierania małżeństw: „Wefind a suitable definition ofthe class - one that makes it outwardly mogii zable and involves no class theory \sic!\ -in thefact that intermariageprevai!s among its members, soriś rather than legally". Imperialism and Social Theory, 1951. Cyt. za Class, Status and Power, red. R. Bendą Lipset, London 1967, s. 77. Langue creole - swoista mieszanina dialektu francuskiego z hiszpańszczyzną i z nielicznymi elei kańskimi. Stosunki klasowe na Cejlonie już w okresie powojennym, scharakteryzowane w świeżej ksi ana, to także efektowny przykład na rzecz czwartego kryterium Masowości: dwie zasadnicze klasy w! skiej ludności Cejlonu to „an English educated, shoe and trouser wearing white collar andprofessionalĄ class, and the saronged, barefooted, vernacular-speaking labor class". Gaste in Modern Ceylon, Newj swick 1953. Cytat z recenzji w: „American Sociological Review" 1954 (październik). Jn a very short time even the nowe northerner is able to identify a member ofthis class by means ej like the above [mowa o cechach charakterystycznych, które autor wymienił poprzednio na tej samej st readily as he can a Negro by his color". L.W. Dobb, Poor Whites: a Frustrated Class, jako dodatek w J. Dollarda, Caste and Class in a Southern Town, New York 1949. W [...'] pracy Perceptual Obstacles to Class Consciousness U. Rosenberg pisze: Jm important social ristic likely to engender awareness of class differences are styles oflife visibly represented by cm, items. In largeparts of Europę the rich are clearly set offfrom the poor by items reguiring a large, investment, such as bathtubs and inside plumbing, the possesńon of automobiles, the wearing ofa weekday use. In medieval Europę the classes (or estates) could be visibly differentiated by the horse and armor" („Social Forces" 1953, październik). 5 Przed paru laty po jednej z podwyżek płac w Polsce w pewnych dziedzinach, na której zyskali głównie ci, 1 już przedtem zarabiali najwięcej, spotkałem się z następującą obroną takiej polityki płac motywowaną mi ekonomicznymi. Szczupłość masy towarowej w kraju - w myśl tej argumentacji - nie pozwala na ssowsKI Ajjfoe klasy społecznej: wspólny wzór i niezgodne definicje 449 Disraeli przyrównywał dwie klasy społeczne do dwóch narodów. To samo porównanie spotykamy 6 Engelsa o położeniu klasy robotniczej w Anglii (1845). Współcześni pisarze radzieccy uważają. ość „socjalno-politycznego i duchowego oblicza" za jedno z zasadniczych znamion klasowych , nie jak współcześni socjologowie amerykańscy, którzy traktują klasę jako zjawisko s o c j o- jrchologiczne . iwa współzależności cech ione tutaj kryteria klasowości nie są od siebie niezależne. Trudno wątpić, że stratyfikacja spo-- klasowa hierarchia przywilejów i upośledzeń - pociąga za sobą przeciwieństwa interesów ;h. W stratyfikacji klasowej i w przeciwieństwach interesów znajduje wyjaśnienie klasowa świa-mość i klasowa izolacja. Ci, którzy za kryterium systemu klas przyjmują świadomość klasową, tak |ito czynią współcześni socjologowie amerykańscy, nie kwestionują „obiektywnych" warunków, z któ-ącli ta świadomość wyrasta. Jeżeli zaś cechy, które wyszczególniliśmy jako różne wersje kryterium systemu klas, są wzajemnie ateżne, to poszczególne określenia społeczeństwa klasowego mogą się w istocie mniej różnić między sobą, niż można by sądzić na podstawie sformułowań: chociaż do poszczególnych określeń społe-Bństwa klasowego wchodzi raz taka, raz inna cecha, do charakterystyki tego społeczeń-te, uzupełniającej owe określenia, mogą wchodzić wszystkie owe cechy. A wtedy różnice pomiędzy Bzczególnymi koncepcjami mogą się sprowadzać przede wszystkim do różnic w poglądzie na to, órą cechę społeczeństwa klasowego uważa się za „pierwotną", za najbardziej doniosłą z punktu zależności przyczynowych albo najbardziej charakterystyczną czy najbardziej ważką dla ży-lecznego z jakichś innych względów: czy śladami Marksa kładziemy główny akcent na system jów i upośledzeń, na eksploatację i w ogóle na jednokierunkowe stosunki zależności, czy śla-iMadisona lub Maxa Webera (wtedy gdy mówi o strukturze klasowej) na odrębności interesów, czy myśl nowoczesnych socjologów amerykańskich uznamy świadomość klasową za sferę faktów ___ szerszym warstwom pracowników. Natomiast zwiększanie dochodów tym, których zarobki są kilkakrotnie ;e od przeciętnych, nie zagraża masie towarowej, którą jest zainteresowany ogól, nie tylko dlatego, że wcho-Bwgrę niewielka stosunkowo liczba osób, ale przede wszystkim dlatego, że budżet osób wysoko zarabiających feruje się ku innym pozycjom. Zwiększenie ich dochodów nie spowoduje u nich zwiększenia konsumpcji chleba, ?sta, kiełbasy lub taniej odzieży, nie powiększy tłoku w tanich jadłodajniach, lecz będzie zużytkowane na przed-?ty luksusowe, które i tak nie mogłyby być objęte budżetem osób o zarobkach niskich lub przeciętnych. Wyjaś-?ano przy tym, że sprowadzanie lub wytwarzanie towarów luksusowych jest niezbędne bądź ze względu na ?owy handlowe, bądź ze względu na potrzeby rozwoju techniki produkcyjnej, bądź ze względów prestiżowych. ?e mi wiadomo, te argumenty istotnie wpływały na decyzje kierowników polityki ekonomicznej w Polsce, a za-Ime i w innych krajach o socjalistycznej gospodarce. A jeżeli przesłanki, na których się owa argumentacja ?era, odpowiadają rzeczywistości, to znaczy, że w państwie socjalistycznym mielibyśmy do czynienia z zaczątki struktury społecznej o dwu zbiorowościach, z których każda - wedle znamion konsumpcji - żyłaby w spo-? zupełnie odrębny, tak jak to przewiduje owo czwarte kryterium systemu klas. Cytowane przed chwilą termi-K,proletariat" i „szewroletariat" wyrażają swego rodzaju socjologiczny aspekt takiej ekonomicznej harmonii. lob. B. Disraeli, Sybil or the Two Nations, London 1845. tor. T. Gubariew, O prieodolenii ktassowych razlicńj w SSSR, „Bolszewik" 1951, nr 5. ykose in this country who speak ofthe »middle class« as our largest cohesive socialgroup [...] refer to those mums ofAmericans who share, in generał, common values, attitudes and aspirations. Such spokesmen mrate a view presented »scientifically« by the Sociological Fathers" (tzn. przez twórców amerykańskiej fcjologii w końcu XIX i pierwszych latach bieżącego stulecia). Ch.H. Page, Class and American Sociology, WO, s. 254. 450 S. najbardziej doniosłych dla życia społecznego w dziedzinie stosunków międzygrupowych, i w charakKJ rystyce klasowego społeczeństwa damy - wbrew sugestiom terminów - prymat tym cechom, które Ma Weber wiąże z pojęciem stanu (w swojej interpretacji), a nie z pojęciem klasy. Różnice w poglądach na istotę klasowości społeczeństw klasowych nie są jednak tylko sprawą at centów. Jeżeli różne kryteria brane za podstawę poszczególnych określeń społeczeństwa klasowej! nie są wzajemnie niezależne, to nie znaczy, że się zakłada ich stałe współistnienie. Poszczególne koncepcje mogą się różnić nie tylko tym, którą cechę systemu klas wysuwają jako podstawową, ale równi* tym, że jedne biorą pod uwagę trzy czy cztery warunki, a inne tylko dwa, takie lub inne. Wspólnol podstawowych założeń dotyczących pojęcia klasy sprawia, że nie zawsze jest jasne, czy w niezgoś nych definicjach mamy do czynienia z rozbieżnością aparatury pojęciowej, czy ze sprzecznymi tezari dotyczącymi zakresu zjawisk wyznaczonego przez owe wspólne założenia. Klasowość jako cecha struktury społecznej podlegająca stopniowaniu Społeczeństwo może być klasowe w mniej lub bardziej pełnym sensie, jego „klasowość" może posiadać treść bogatszą albo uboższą. [...] zwracaliśmy uwagę, że Marks, nazywając klasę bez świadoraoM klasowej „warstwą" albo „klasą w sobie" (Jttasse an sich) w przeciwieństwie do „klasy dla siebie" (B» sefiir sich), daje w ten sposób wyraz przekonaniu, że klasa zasługuje w pełni na nazwę „klasy" dopien wówczas, gdyjej członkowie są świadomi klasowych interesów i odczuwają łączność klasową. Nie uznając jakiejś cechy za niezbędny warunek systemu klas, można uważać ją za doniosły czynnik potęgując} klasowy charakter społeczeństwa. Co więcej, wszystkie bodaj cechy, które wchodzą tu w grę, podlegają stopniowaniu. Stopniowaniu podlega trwałość klasowego przyporządkowania, czyli stabilizacja podziałów klasowych; inaczej mówiąc; w różnych społeczeństwach klasowych różny bywa stopień prawdopodobieństwa, że jednostka pozosti nie w swojej klasie do końca życia. Krańcowym przykładem jest przynależność do kasty zdeterminowani dozgonnie przed narodzeniem jednostki i przekazywana w sposób bezwarunkowy jej potomstwu. Nadrt gim krańcu znalazłoby się społeczeństwo czyniące zadość ideałom Lincolna, który aprobuje wszystń trzy pozycje odpowiadające trzem podstawowym klasom Marksa pod warunkiem, że każdy człowiek mógł) w ciągu swego życia przechodzić przez takie trzy etapy, zaczynając od sytuacji najemnika, aby późni pracować na swoim z nadzieją, że w dalszej przyszłości sam będzie korzystał z pracy najemnej . J Stopniowaniu podlega wyrazistość granic klasowych i rozpiętość nierówności społecznych. Sto niowaniu podlegają również odrębności lub przeciwieństwa interesów klasowych. Świadomość kla» wa - to także sprawa stopnia, zarówno gdy idzie o powszechność klasowego uświadomienia, jak ojej treść i ładunek emocjonalny. Wreszcie społeczeństwa klasowe różnią się stopniem klasowej izolacj towarzyskiej i międzyklasowej komunikatywności: pomiędzy obyczajowością współczesnych krajów JStdnde sind, im Gegensatz zu den Klassen, normalerweise Gemeinschaften, wenn auch oft sokhe m amorpher Art. Im Gegensatz zur rein ókonomisch bestimmten »Klassenlage« wollen wir als »standischeteq* bezeichnen jede typische Komponente des Lebensschicksals von Menschen welche durch eine spezifischej ńtwe oder negatwe, soziale Einschatzung der Ehre bedingt ist die ńch an irgendeine gemeinsame ffija schaft vieler Knihpft [...]. Inhaltlich findet die stdndische Ehre ihren Ausdruck normalerweise vor alkm\ der Zumutung einer spezifisch gearteten Lebensfuhrung an jeder, der Kreise angehóren will". M. Wd Wirtschaft und Gesellschaft, Tiibingen 1922, s. 635. Jwant every man to have a chance - andlbelieve a black man is entitled to U - in whkh he cmi betterk condition - when he may lookforward and hope to be a hired laborer this year and nezt, workfortom afterwards, andfinally to hire men to workfor Mm. That is the true system". Przemówienie w NewHaw 6 marca 1860.1...] W klasy społecznej: wspólny wzór i niezgodne definicje 451 akt« yawii a środowiskami o silnych tradycjach stanowych, jak Hiszpania, Węgry lub Polska w dru-jpotowie XIX w., skala jest szeroka, nie mówiąc już o społeczeństwach kastowych, gdzie separacja ppjest podporządkowana regułom chronionym przez surowe sankcje. Toleczeństwo może być zatem traktowane jako bardziej lub mniej klasowe zarówno ze względu na itzbę kryteriów klasowości, jak ze względu na stopień, w jakim przysługują mu poszczególne by. Można porównywać z tego punktu widzenia różne społeczeństwa jako zjawiska historyczne. klina także porównywać pod tym względem różne wizje tego samego społeczeństwa. jKodel klasy jako grupy podstawowej Mobnie jak inne pojęcia dotyczące życia społecznego i kultury pojęcie klasy ukształtowało się wedle (wnego modelu przyswajanego w drodze egzemplifikacji. Jeżeli trafne są pod tym względem dotych-msowe nasze rozważania, ten sam model bliski jest różnym koncepcjom klasy, nawet gdy podają ?zgodne definicje. Na model klasy składa się kilka różnych cech ulegających stopniowaniu. Zachodzi tam interferen-iq» kilku kryteriów, przy czym braki z punktu widzenia jednego kryterium mogą być kompensowane przez wyższy stopień jakiejś innej cechy, podobnie jak przy kwalifikowaniu dziel sztuki niższy poziom fchniki artystycznej może być kompensowany np. przez oryginalność pomysłu albo siły ekspresji, sztuki może być dziełem sztuki w większym lub mniejszym stopniu, podobnie jak klasa społecz- być klasą w większym lub mniejszym stopniu. ie teraz o to, gdzie jest granica: jakie są dopuszczalne odchylenia od modelu. Otóż kryteria, składają się na model klasy społecznej, nie są współmierne, podobnie jak nie są współmierne które składają się na model dzieła sztuki: nie ma obiektywnego miernika, który pozwoliłby jaki stopień oryginalności dzieła sztuki może skompensować pewien stopień niedociągnięć znych; nie ma obiektywnego miernika, który pozwoliłby ustalić, jaki stopień sztywności granic :h może kompensować np. brak świadomości klasowej. Skoro zaś kryteria nie są współmierne, co jest, a co nie jest klasą społeczną, rozstrzyga ostatecznie wzgląd na intuicje środowiska :e ważności poszczególnych kryteriów (por. koncepcję socjologów amerykańskich) albo wzgląd nsekwencje praktyczne i dyrektywy postępowania (por. marksistowską teorię klas). Podział wyczerpujący lub niewyczerpujący Mężnie od surowszego lub mniej surowego stosunku do owych odchyleń, zależnie od większej lub piejszej tolerancji przy kompensowaniu jednych kryteriów przez drugie zwęża się lub rozszerza za-p pojęcia klasy. Przy surowszym stanowisku pojęcie klasy może nie obejmować wszystkich grup póżnionych w strukturze społecznej. Wtedy nie każdy członek społeczeństwa należy do jakiejś klasy, pdobnie jak w systemie kast indyjskich są ludzie, którzy nie należą do żadnej kasty. t Podział społeczeństwa na klasy może być tedy podziałem wyczerpującym albo niewyczerpującym: pleżnie od pojmowania klasy społeczeństwo może być systemem klas albo systemem klas i grup do ?mego stopnia klasom podobnych, albo nie objętych pojęciem klasy. Marksiści, jak była o tym mowa, fcywają je zwykle „warstwami". W ten sposób w koncepcji marksistowskiej w skład społeczeństwa kąoprócz „klas" wchodzić także „warstwy" nie objęte żadną klasą. Marks w Osiemnastym Brumai-mLudwika Bonaparte ma pod tym względem chwiejny stosunek do chłopstwa francuskiego, które ?ważnym składnikiem francuskiego społeczeństwa, ale odbiega od modelu klasy przez brak świado-?ości interesów klasowych. IW myśl marksowskich i marksistowskich pojęć nie jest klasą Iumpenproletariat (ze względu na Ik udziału w procesach produkcji), nie jest klasą- z innych już względów-inteligencja. Tu dystans S. Ossowsi od modelu jest zbyt znaczny. Natomiast Stalin i jego uczniowie sądzą, że dystans dzielący „nieant^j nistyczne klasy" Związku Radzieckiego od modelu klasy, do którego przecież wchodził klasowy antagł nizm, że dystans ten nie przeszkadza, aby „klasę robotniczą" i „chłopstwo kołchozowe" ZSRR uzd za klasy. W tej stalinowskiej koncepcji społeczeństwa, gdzie istnieją klasy bez klasowych antagoi zmów i klasowej stratyfikacji, dopiero inteligencja znajdzie się poza zakresem pojęcia klasy i otrzyn miano „warstwy". Socjologowie amerykańscy i zachodnioeuropejscy, dla których termin „klasa społeczna" nie posada tych funkcji społecznych, jakie uzyskał w obozie marksistowskim, zakreślają pojęcie klasy taksa roko, aby podział na klasy był podziałem wyczerpującym, tzn. tak, aby każdy mieszkaniec kraju mieści się wjakiejś klasie społecznej. Jeżeli stosują termin „warstwa", to wtedy, gdy ujmują strukturę spofed ną pod innym względem: podział społeczeństwa na warstwy to podział przeprowadzony z innego piinł tu widzenia niż podział na klasy, ale i ten podział, tak samo jak podział na klasy, jest podziałem wycza1 pującym. Typy odchylenia od modelu Sprawa odchyleń od modelu to nie jest tylko sprawa szerszych lub węższych granic pojęcia. Poszew gólne koncepcje, których punktem wyjścia jest ten sam model, różnią się nie tylko stopniem dopną czalnych odchyleń, nie tylko tym, czy podział na klasy jest wyczerpujący, czy niewyczerpujący, A także typem odchyleń. W różnych koncepcjach kładzie się nacisk to na te, to na inne cechy modś klasy społecznej, to tę, to inną cechę uważa się za cechę „zasadniczą" i w zakresie pojęcia dopuszci się bądź takie, bądź inne kompensacje, zarówno gdy idzie o dobór cech, jak o stopień, w którymfc cechy powinny występować. Tego rodzaju różnice zachodzą nie tylko wtedy, gdy mamy do czynieni z różnymi schematami struktury społecznej, ale także na gruncie tego samego schematu w różnycł sytuacjach: widzieliśmy to na przykładzie schematu dychotomicznego w interpretacji saintsimonistói i w interpretacji Babeufa lub autorów Manifestu komunistycznego. Wzór proletariusza i zakres proletariatu Chwiejność obrazów struktury klasowej może mieć źródło nie tylko w odchyleniach od modelu klasy społecznej. Wchodzą w grę także modele poszczególnych klas. Wedle marksistowskiej wizji klassp łecznych w ustroju kapitalistycznym klasą społeczną par excellence, klasą najbliższą ogólnego wzot klasy jest proletariat, przy czym marksistowski wzór proletariusza to uświadomiony klasowo roboto fabryczny. Marksistowski wzór nie obejmuje zakresu wyznaczonego przez marksistowską definicji która za cechy określające proletariusza uważa pracę najemną i niski udział w dochodzie spolecznj (udział nie odpowiadający wyprodukowanej przez proletariusza „wartości dodatkowej"). Definicja ta dopuszcza wielorakie odchylenia od wzoru proletariusza, obejmując i takich pracon ków najemnych, którzy nie są uświadomieni klasowo, i takich, którzy nie pracują w fabrykach, i takie! którzy nie pracują fizycznie. Pierwsze dwa z tych odchyleń nie budzą na ogól wątpliwości, gdy ida o wyznaczanie granic proletariatu: marksizm uznaje i proletariuszy nieuświadomionych, i proletaii rolny lub chałupniczy. Natomiast stanowisko marksistowskie nie jest jasne, gdy idzie o trzecią katep rię: o najemników, którzy nie pracują fizycznie. I klasycy marksizmu, i ich uczniowie często używ terminów „proletariat" i „klasa robotnicza" jako równoznacznych. Otóż jeżeli praca fizyczna niewd dzi w skład kryteriów określających proletariusza, to proletariat nie pokrywa się z klasą robotnia Jeżeli wchodzi, to najemni pracownicy umysłowi o niskim udziale w dochodzie społecznym (wk collars) nie należą do żadnej klasy. Znikoma reprezentacja kobiet w elitach - próby wyjaśnień 453 ja pojęciowa i potrzeby praktyczne pracach socjologicznych próby sprecyzowania pojęcia klasy wyrazfty się w szeregu definicji projektujących i w propozycjach pewnych rozróżnień term.mo\o?jcinvc\\. Me pojęcie klasy stanowfto od dawna idee /orce w ruchach społecznych, a termin „klasa" stal się narzędziem działania. Wśród zmieniających się okoliczności narzędzie jest bardziej dogodne, gdy jest dastyczne. Dla działacza społecznego podejmowanie dyskusji nad granicami pojęcia klasy - to sprawa akademicka. W dyskusjach ogólnych operuje on modelami: proletariat par accellence jest w takich | rozważaniach dogodniejszy niż proletariat określony wedle takiej lub innej definicji. Tak samo dogodniej jest operować wówczas pojęciem klasy par excellence. Kiedy się zaś przechodzi do zagadnień konkretnych, pojęcie rozszerza swój zakres wedle potrzeby, sięgając swymi granicami daleko poza model, a równocześnie pozostaje sugestia, że desygnaty owych terminów odpowiadają wzorom. Bogusława Budrowska ZNIKOMA REPREZENTACJA KOBIET W ELITACH - PRÓBY WYJAŚNIEŃ* iPytułowe pytanie artykułu Lindy Nochlin: „Dlaczego nie byio wielkich artystek?" mogłoby dotyczyć, 1 zdaniem autorki, dowolnej dziedziny aktywności ludzkiej: „Jeżeli kobiety naprawdę są równe mężczyznom, dlaczego nie było wielkich artystek (albo kompozytorek, matematyczek, filozofek), albo dla-jttego było ich tak niewiele?". Jest to - stwierdziła Nochlin - pytanie nieśmiertelne, pobrzmiewające ?tle większości dyskusji na temat kwestii kobiecej. Można się doń odwołać także w kontekście dociekania przyczyn znikomej reprezentacji kobiet w elitach politycznych czy biznesowych. I W dotychczasowych poszukiwaniach odpowiedzi na pytanie o przyczyny dysproporcji kobiet w sze-?gach osób osiągających - w różnych dziedzinach - znaczące rezultaty, można wskazać dwa główne Łrty możliwych wytłumaczeń. W pierwszym nurcie wskazuje się na brak u kobiet odpowiednich zdolności do tego, by ich udziałem były znaczące osiągnięcia. Tłumaczenie faktu braku osiągnięć określonej grupy osób brakiem odpowiednich predyspozycji w danej dziedzinie to skądinąd droga najłatwiejsza i najkrótsza. Nurt drugi podkreśla znaczenie warunków społeczno-kulturowych, niepozwaląjących fcbietom w pełni rozwinąć swych możliwości, wykorzystać potencjalnych zdolności. llfekst zamieszczony w: Szklani/ sufit. Bariery i ograniczenia karier kobiet. Monografia zjawiska, red. A. Tit-kow, Warszawa 2003. m. Nochlin, Dlaczego nie byto wielkich artystek?, „OŚKA. Pismo Ośrodka Informacji Środowisk Kobiecych" M, nr 3, s. 53. 454 B. Budrowska Czy kobiety mają odpowiedni potencjał? Kreatywność W rozważaniach dotyczących potencjału, którym dysponują kobiety, warto na początek przez chwfl|i przyjrzeć się ich zdolnościom twórczym. Współczesna psychologiczna definicja twórczości zawiej dwa warunki, które musi spełnić produkt, aby uznano go za twórczy: „musi on nosić znamiona nowości i wartości". Oprócz pojmowania twórczości w terminach cech danego wytworu można róf^ nież mówić o twórczości jako rodzaju cechy indywidualnej, którą można przypisać danej osobie! W tym znaczeniu twórczość byłaby zatem zdolnością do wytwarzania produktów i dzieł, które a nowe oraz wartościowe. Dla odróżnienia tego zakresu znaczenia terminu twórczość coraz częściM jak pisze Edward Nęcka, używa się terminu „kreatywność". Jednocześnie autor zwraca uwagę nał jego zdaniem podstawowy - problem pojawiający się w tym obszarze rozważań. Zamyka się on wpy* taniu, czy twórczość jako cecha indywidualna, czyli kreatywność, jest cechą powszechnie występM jącą - choć w różnym stopniu - u wszystkich ludzi, czy też jest czymś rzadkim, wyjątkowym, cha] rakteryzującym niewielką grupę osób. Zarówno pierwsze podejście - egalitarne, jak i drugie—elitar-| ne, mają swoich zwolenników. Ci, którym bliższe jest podejście egalitarne - a należy do nich sam Nęcka - uważają, że każify człowiek jest twórczy, choć nie każdy w tym samym stopniu: „Twórczość w tym ujęciu jest cechą jafe każda inna, np. inteligencja, ekstrawersja lub poziom lęku. Psychologia nie dzieli ludzi na inteligentni! mniejszość i nieinteligentną większość; nie dokonuje też podobnych dychotomizacji w odniesieniu (W innych cech intelektualnych [...]. Dlaczego więc twórczość miałaby być wyjątkiem wśród cech indywi-7 dualnych człowieka?". Kreatywność jest, zdaniem autora, cechą powszechnie występującą, cechą ciągłą - może występować w różnym nasileniu: od minimalnego do bardzo dużego, obserwowanego u wybitnych twórców i w ich dziełach. Bardziej rozpowszechnione, przynajmniej w szeroko pojętej świadomości społecznej, wydaje się jednak podejście elitarne. Zwolennicy tego podejścia sądzą, że termin „twórczość" przysługuje tyi) jednostkom wybitnym, zdolnym do tworzenia dzieł niezwykłych, wnoszących coś istotnego do rozwoju kultury, nauki, sztuki lub wynalazczości. Ich dzieła są powszechnie uznane i podziwiane; w tym koiH tekście pojawia się też pojęcie „geniuszu". Jeśli zaś postawimy pytanie, czy i jak psychologiczne teoiii motywacji zachowań twórczych uwzględniają kategorię płci, możemy zauważyć, że wiele z nich zakłada, iż tak pojmowana kreatywność może być jedynie męską dyspozycją. Jaskrawym przykładem takiego podejścia była psychoanaliza, która jednoznacznie określała związek pomiędzy kreacją kultury a męskimi energiami seksualnymi. Najbardziej wpływowym modelem 1 ten stworzony przez samego Freuda, dla którego źródłem i podstawą artystycznej kreacji była sul cja seksualnej energii (libido). Jednocześnie wykluczał on możliwość istnienia kobiecego libido - em seksualna była dlań z definicji skojarzona z męskością. Ale i współcześnie nie brakuje zwolenników poglądu o ścisłym związku twórczości z męskością. Ni przykład psycholog Hans Eysenck twierdzi kategorycznie, że twórczość, szczególnie na najwyższyi poziomie, jest ściśle związana z płcią: twórczymi geniuszami prawie bez wyjątku byli mężczyźni. Ntf udokumentowanie swej tezy autor przytacza rozmaite przykłady zestawień osób o najznamienitszy dokonaniach, wśród których brak kobiecych nazwisk. Brakuje ich zatem na liście geniuszy, sl przez badaczkę inteligencji Cox, na liście najznakomitszych naukowców, przodujących matemat stu najbardziej znanych rzeźbiarzy, malarzy i dramaturgów, na liście stu dwudziestu najbardziej zni 2------------------------------- Zob. E. Nęcka, Psychologia twórczości, Gdańsk 2001. 3 Ibidem. 4 Ibidem, s. 19. Mmi reprezentacja kobiet w elitach - próby wyjaśnień 455 ych kompozytorów od renesansu do XX w., i tak dalej, i tak dalej... Jedynie wśród najlepszych poetów ipisarzy znaleźć można niewielki procent kobiet. Zdaniem autora, decydujące znaczenie dla zjawiska męskiej supremacji w dziedzinie genialnej twórczości mogą mieć różnice w rozkładach ilorazu inteligencji kobiet i mężczyzn (o czym będzie eszcze mowa w następnym podrozdziale) oraz różnice indywidualne na wymiarze psychotyczności. Kjmiar ten przyjmuje się za cechę predysponującą do chorób, takich jak schizofrenia czy psychoza aaniakalno-depresyjna. Międzyplciowe porównania pokazują, że mężczyźni uzyskują zazwyczaj na •jmiarze psychotyczności wyniki dwukrotnie wyższe niż kobiety. Jednocześnie psychotyczność jest tóle związana z twórczością, tak więc mniejsza kreatywność kobiet może wynikać z ich mniejszego flbciążenia psychopatologią. Eysenck dodaje też, iż kobiety mają wyższe wyniki na wymiarze neuroty-snu, traktowanego jako cecha predysponująca do zaburzeń neurotycznych, które jednak zdecydowane różnią się od zaburzeń psychotycznych i prawdopodobnie nie są związane z kreatywnością . Żeby jednak nie zagłębiać się zanadto w dziedzinę psychopatologii, przywołajmy wyniki badań nad stylami twórczymi, ale realizowanych w odniesieniu do sytuacji funkcjonowania zawodowego. Prezen-ftyąca je w książce Psychologia twórczości Józefa Sołowiej odwołuje się do zaproponowanego przez Brtona rozróżnienia stylów adaptacyjnego i innowacyjnego . Styl adaptacyjny charakteryzuje skłon-ość do rozwiązywania problemów w ramach istniejącego paradygmatu - ogólnie akceptowanych teo-organizacji; podstawowym celem adaptatora jest ulepszanie istniejących wzorów, rozpracowywa-detali. Styl innowacyjny wyznacza tendencja do szukania rozwiązań poza istniejącym paradygma-rozwiązań nowych, oryginalnych, niespotykanych. Okazuje się - w świetle wyników badań - że icje innowacyjne wzrastają z liczbą przekroczonych barier, czyli trudności pokonanych przez osobę realizującą zadanie. Badania z udziałem kobiet wyraźnie potwierdziły tę prawidłowość. Porównanie trzech grup zawodowych wykazało, iż czynnik innowacyjności maleje w miarę „nasycenia" danej profesji płcią żeńską. Najwyższe wskaźniki innowacyjności osiągały kobiety wykonujące zawód inżyniera, wyższe nawet niż nykonujący ten zawód mężczyźni. Mniej innowacyjny styl charakteryzował grupę kobiet-menedżerek li) spraw osobowych. Wśród sekretarek przeważały tendencje adaptacyjne. Te bardzo ciekawe wyniki ptkomentuje Sołowiej: „Wybór specjalności zawodowej nietypowej, rzadko wykonywanej przez kobie-;y się z pewnością z tendencjami do oryginalności, do poszukiwania sytuacji typu wyzwanie. i nic dziwnego, iż kobiety wybierające specjalność menedżera inżynieryjnego - co łączy się z wyż-kym wykształceniem technicznym - są bardziej innowacyjne na niwie zawodowej niż ich koledzy, fctórzy dla zdobycia tego zawodu nie musieli pokonać dwóch ograniczeń (wyższe wykształcenie techniczne i profesja)" . I Józefa Sołowiej przywołuje także koncepcję różnic ego Neumanna, który wyodrębnił dwa typy piadomości - patriarchalny i matriarchalny. Kryterium podziału stanowi określone nastawienie do peczywistości: pierwszy typ charakteryzuje obiektywizm, nastawienie na cel i analityczny sposób Myślenia, drugi typ - dominacja uczuć i subiektywizm. W konsekwencji mamy do czynienia z szybki i sprawnym procesem przetwarzania informacji w przypadku typu patriarchalnego, a powolnym Iw przypadku typu matriarchalnego, gdyż informacje najpierw muszą przejść przez sieć emocjo-?lnych nastawień. Wbrew nazwie, typy te nie są związane z płcią, a twórca - zdaniem autora tej Łncepcji - łączy cechy obu stylów: jest wrażliwy uczuciowo, a jednocześnie sprawny w przetwarza-niu danych. Por. H. Eysenck, Genins. The Natural ffistory ofCreatwity, Cambridge 1995. widem. Zob. J. Sołowiej, Psychologia twórczości, Gdańsk 1997. Ibidem, s. 41. 456 B. Budrowska Powróćmy na koniec do wyjściowego pytania o potencjał kobiet w tym zakresie, czyli o różnice w zdolnościach twórczych, którymi dysponują obie płcie. W jednym z badań - w którym znawca muzn ki oceniał skomponowane przez różne osoby utwory - dzieła kobiet i mężczyzn uzyskały takie sama wyniki pod względem kreatywności muzycznej. Dokonany przez Linde Brannon przegląd wyników badań nad kreatywnością - przeprowadzonych na dzieciach w wieku przedszkolnym i z pierwsza klasy szkoły podstawowej, na dzieciach z klas 4-8 oraz na studentach - nie wykazał różnic w twórczym myśleniu pomiędzy dziewczętami i chłopcami . Tak więc we współczesnej psychologii brakjesd dowodów na to, iż kobiety dysponują niniejszym potencjałem kreatywności niż mężczyźni. Zdolności intelektualne Zwolenników poglądu, iż kobietom brak odpowiednich zdolności intelektualnych, by móc osiągać zn*j czące wyniki, nie brakowało dawniej i nie brakuje ich również współcześnie. We wspomnianym juij opracowaniu Hansa Eysencka odnajdujemy np. mające obrazować te zależności porównanie produk-; tywności osób współcześnie zajmujących się uprawianiem nauki . Wypada ono, jak się można spfrj dziewać, na niekorzyść kobiet. Opublikowane w Wielkiej Brytanii zestawienie obejmujące porównanie produktywności osób pracujących na wydziałach psychologii pokazało wyraźny i rosnący rozziew poj między wynikami kobiet i mężczyzn, stwierdza Eysenck. I tak, średnia liczba publikacji wynosiła 1,1 rocznie dla mężczyzny i 0,9 dla kobiety; średnia liczba cytowań - 12 dla mężczyzny, 6 dla kobietjt Wśród dwudziestu sześciu najczęściej cytowanych autorów były tylko dwie kobiety. Według autora, i przyczyny takiej dysproporcji wcale nie są oczywiste, a przypisywanie odpowiedzialności takim czynnikom, jak małżeństwo i obowiązki rodzinne, uważa on za nieuprawnione. Aby dowieść tej tezy, przyta- i cza dane uzyskane przez Cole'a i Zuckermana, mówiące, iż kobiety publikowały mniej niż mężczyźni, ale pomiędzy kobietami zamężnymi i posiadającymi dzieci a kobietami nieposiadającymi rodzin było różnic. Źródła różnic w osiągnięciach kobiet i mężczyzn Eysenck upatruje w różnicach w zakresie gencji ogólnej. Nie ma co prawda zgody co do tego, czy rzeczywiście istnieją różnice w ilorazach ligencji (IQ) kobiet i mężczyzn - w większości podręczników można znaleźć zapewnienie, iż różnic nie ma - ale z drugiej strony autor przytacza dane mające przekonywać o związku wii mózgu (który oczywiście w większości przypadków jest większy u mężczyzny niż u kobiety) z inteligencją. Jego zdaniem jednak, rzecz nie leży w tym, czy średni iloraz inteligencji mężczyzny istotnie jesl 0 parę punktów wyższy niż średni iloraz inteligencji kobiety, znacznie ciekawsze jest porównanie n* kładów tej zmiennej w populacji kobiet i mężczyzn. Otóż wyniki kobiet mają mniejszą wariancję nij wyniki mężczyzn, bardziej skupiają się wokół średniej - co oznacza, że kobiety rzadziej osiągają bar dzo niskie i bardzo wysokie wyniki: rzadziej grozi im upośledzenie umysłowe i rzadziej trafiają się wśród nich jednostki genialne. Na poparcie słuszności swego rozumowania Eysenck dokonuje następującego hipotetycznego osd cowania prawdopodobieństwa posiadania bardzo wysokiego ilorazu inteligencji przez kobietę i prza mężczyznę: „Zakładając doskonale normalny rozkład IQ, średnią różnicę między kobietami i mężi nami wynoszącą 4 punkty, odchylenie standardowe o wartości 15 dla mężczyzn i 14 dla kobiet, sj wane prawdopodobieństwo uzyskania wyniku równego 160 punktom wyniesie 0,0004743 dlakobi 1 0,0055167 dla mężczyzn. Innymi słowy, w próbie losowo dobranych 10 tys. osób znajdzie się pięć! biet, ale pięćdziesięciu pięciu mężczyzn z wynikiem 160 lub wyższym" . Nie sposób nie zauw Zob. L. Brannon, Psychologia rodzaju. Kobiety i mężczyźni: podobni czy różni, Gdańsk 2002. Ibidem. Zob. H. Eysenck, Genins..., op.cit. 12 Ibidem, s. 129. wska I *»»» reprezentacja kobiet w elitach - próby wyjaśnień 457 nice uzy- ame ków szej >ór- est iż szacując te prawdopodobieństwa, autor poczynił kwestionowane wcześniej założenie o średniej między kobietami i mężczyznami, „wynoszącej 4 punkty". Kiedy weźmiemy pod uwagę poszczególne zdolności umysłowe, okazuje się, że pomiędzy kobie-imi i mężczyznami występują pewne, choć niezbyt duże różnice w zdolnościach werbalnych, ma-matycznych i przestrzennych'3. Kobiety mają niewielką przewagę w zakresie zdolności werbal-ch, mężczyźni zaś - w matematyce. Jeśli chodzi o zdolności przestrzenne, utarł się pogląd, iż są oe domeną mężczyzn. Bardziej szczegółowe analizy w tym zakresie pokazują, iż mężczyźni lepiej sdzą sobie z zadaniami wymagającymi wyobraźni przestrzennej i obracania brył w przestrzeni, Itńże z niektórymi testami spostrzegania przestrzennego, kobiety zaś są lepsze pod względem uybkości spostrzegania i zapamiętywania przedmiotów. W przypadku pozostałych zdolności po-mwczych - takich jak np. uczenie się czy pamięć - brak dowodów, iż występują rdżnice pomiędzy faibietami i mężczyznami. Powszechne przekonanie o różnicach w zdolnościach umysłowych kobiet i mężczyzn jest, zdaniem |ńdy Brannon, efektem wyolbrzymiania tych różnic, które, nawet jeśli istnieją, są w istocie bardzo małe: „Stereotypizacja rodzaju w dziedzinie poznawczej prowadzi do wyolbrzymienia małych różnic iutrwala przekonanie, że różnice związane z rodzajem istnieją i że kobiety i mężczyźni bardzo się różnią pod względem zdolności umysłowych"'. W rzeczywistości zaś tylko 1% wariancji w zakresie jjtolności umysłowych można wyjaśniać czynnikiem płci, pozostałe 99% różnic zależy od innych czynników. Zmienność indywidualna, czyli różnice w obrębie grupy kobiet bądź grupy mężczyzn, jest znacznie większa niż różnice pomiędzy kobietami a mężczyznami. Co więcej, z upływem lat, różnice pomiędzy kobietami i mężczyznami wciąż się zmniejszają, jeśli nie zanikają. Zmienne osobowościowe Oile w potencjalnych zdolnościach twórczych czy umysłowych kobiety zdają się nie różnić znacząco od mężczyzn, o tyle osoby obu płci istotnie różnią się pod względem motywacji, zainteresowań, a w konsekwencji - dokonywanych wyborów zawodowych. W opracowaniu Bysencka znajdujemy wyniki badań autorstwa Benbow i Lubinskiego, którzy zajęli się dyscypliną, w której obserwuje się różnice na ko-rcyść mężczyzn - rozumowaniem matematycznym. Autorzy obiektem swego zainteresowania uczynili młode kobiety i mężczyzn, uzyskujących najwyższe wyniki w tej dziedzinie - próba badawcza objęła 0,5% najwyższych wyników w całej populacji - i porównali zainteresowania i wartości tych osób. Stwierdzono, iż wartości teoretyczne, charakterystyczne dla naukowców, były częstsze u uzdolnionych mężczyzn niż u uzdolnionych kobiet. Wartości społeczne, negatywnie skorelowane z zainteresowaniem nauką, były bardziej charakterystyczne dla uzdolnionych kobiet niż dla uzdohiionych mężczyzn. Wzór męskich zainteresowań był zasadniczo skupiony wokół obszarów badawczych, wzór zainteresowań kobiecych - bardziej rozciągnięty na obszary badawcze, artystyczne i społeczne. Uzdolnione matematycznie kobiety interesują się ludźmi, mężczyźni - rzeczami, podsumowuje wyniki tego badania Ey-senck. Na marginesie pojawia się też informacja mówiąca o tym, iż spośród tych młodych uzdohiionych hdzi pełnoetatową pracę aż do emerytury planowało 95% mężczyzn i tylko 55% kobiet . i W rozważaniach na temat czynników warunkujących kariery kobiet nie można pominąć problemu ?wietrznej motywacji kobiet do ubiegania się o władzę i stanowiska. Wiele wskazuje, iż kobiety często obawiają się siły i sukcesu oraz przyjmowania kierowniczych ról. Według Joan Borysenko, jednym z powodów, dla których tak się dzieje, jest fakt, iż kobiety zdają sobie sprawę, jak siła ta była naduży- I Zob. L. Brannon, Psychologia rodzaju..., op.cit. Tam też analiza potencjalnych źródeł różnic, na podstawie ?tniejącego stanu wiedzy, np. o różnicach budowy mózgu czy funkcjonowaniu układu hormonalnego. IUdem, s. 147. | Zob. H. Eysenck, Genins..., op.cit. 458 I, 6. Budrowsb wana w ciągu wieków przez mężczyzn mających społeczną i polityczną przewagę""'. Duża część kobie| wręcz boi się aspektu męskiego, kojarzącego się z władzą i agresywnością. Kobiety mają problemy ze swą siłą, ze swą mocą - nie mają doświadczenia w otwartym jej używaniu, obawiają się to czynić. Dzieje się tak m.in. dlatego, że bezpośrednie zastosowanie swej własną mocy we własnym interesie wywołuje często surowe, negatywne reakcje ze strony środowiska. UwieM kobiet wytwarza się wewnętrzne przekonanie, iż używając swej siły, nie są w porządku, a nawet, żeą destrukcyjne, twierdziła Jean Baker Miller . Jej zdaniem, stworzono także pozory, że kobiece dział* nie we własnym interesie oznacza odebranie czegoś innym (mężczyźnie, dzieciom) lub ich skrzywdź* nie. Skłoniono kobiety do wiary, że jeśli podejmą umysłową i emocjonalną walkę o własny rozwój, rezal; tat będzie straszny - utracą możność tworzenia jakichkolwiek bliskich związków. Kategorią często pojawiającą się w tym kontekście jest pojęcie „lęku przed sukcesem", wprowadzone pod koniec lat sześćdziesiątych przez Martinę Horner. Czynnik ten przez długi czas wykorzp stywano jako standardowe wyjaśnienie niższych osiągnięć zawodowych kobiet. Horner wyszła z założenia, że takie prowadzące do sukcesu cechy, jak przebojowość, współzawodnictwo, agresja stojl w opozycji do tradycyjnie pojmowanej „kobiecości". Kobiety płacą w związku z tym za sukces określą ną cenę lęku - sukces jest w zgodzie z tym, co powinny osiągnąć jako ludzie, ale w sprzeczności z tyąl czym powinny być jako kobiety. Odczuwany przez kobiety lęk dotyczy w większym stopniu osób o du-żych zdolnościach, ambicjach i wzmaga się zwłaszcza wtedy, gdy sukces jest wynikiem współzawodnictwa z mężczyznami . W badaniu Horner z udziałem dziewięćdziesięciu studentek i osiemdziesięciu ośmiu studentów wykorzystano test projekcyjny, który polegał na tym, że osoba badana miała za zadanie dokończyć historjj-kę zaczynającą się od zdania: „Po pierwszej sesji egzaminacyjnej X, student medycyny, stwierdza, że znalazł się na pierwszym miejscu w rankingu studentów swojego roku". W wersji dla dziewcząt zamiast! wpisane było imię żeńskie (Annę), w wersji dla chłopców - męskie (John). Przy analizie historii wzięto pod uwagę, czy pojawiały się wzmianki wskazujące np. na negatywne konsekwencje sukcesu, lęk przed takimi konsekwencjami, zły nastrój, sprzeczności, konflikt z powodu sukcesu czy ucieczkę przed nim Okazało się, że tylko 9% badanych chłopców w swoich historiach zamieściło negatywne wzmianki oją bohaterze Johnie, podczas gdy 65% dziewcząt wykazało niepewność, zatroskanie i dezorientację sukcesem Annę. Badane kojarzyły jej osiągnięcia z brakiem kobiecości, odrzuceniem przez znajomych, czasen kwestionowały prawdziwość samego sukcesu. Typowa historyjka przewidywała, że Annę w następip semestrze celowo obniży wyniki, po to by jej chłopak mógł się wspiąć wyżej, wkrótce potem rzuci studia, wyjdzie za mąż i zajmie się wychowywaniem dzieci, podczas gdy jej mąż będzie się dalej kształcić . I W odpowiedzi na te wyniki pojawiły się argumenty, że tym, co hamuje kobiety, nie jest lęk przed sukcesem, ale lęk przed społecznymi konsekwencjami wychylenia się poza powszechnie obowiązujące standardy ról społeczno-kulturowych. Te wyuczone we wczesnym okresie tendencje pozostają i prze* jawiają się również w życiu dorosłym, a kobiety z mniejszym prawdopodobieństwem dążą do obejmowania ról przywódczych . Dalsze badania z tego zakresu pokazały natomiast, iż mężczyźni, którzy znajdą się w sytuacji odbiegającej od tradycyjnej, również mogą przeżywać lęk przed sukcesem czy, inaczej, „motywację do unikania sukcesu". Przeprowadzona w latach osiemdziesiątych analiza sześćdziesięciu czterech ba- 16 M. Borysenko, Księga życia kobiety. Ciało. Psychika. Duchowość, Gdańsk 1999, s. 214. " Zob. J. Baker Miller, Toward a New Psychology ofWomen, Boston 1986. 18 Cyt. za A. Graff, „Lęk przed sukcesem - czy kobiety obawiają się sukcesów i czy jesteśmy to w stanie zbadać..1, maszynopis. 19 Ibidem. 20 A. Anastasi, cyt. za EL. Denmark, Women, Leadership, and Empowerment, „Psychology of Women Quarterfy" 1993, nr 17. Moma reprezentacja kobiet w elitach - próby wyjaśnień 459 M nad tym problemem wykazała, iż Jęk przed sukcesem jest udziałem średnio 49% kobiet i 45% męż-ezyzn, a więc bardzo porównywalnych odsetek w obu grupach. Co więcej, zmieniające się standardy ról coleczno-kulturowych sprawiają np., iż rzadziej pojawiają się negatywne oceny hipotetycznej kobiety •pisywanej jako najlepsza studentka medycyny. Nadal jednak osiągnięcie sukcesu przez kobietę w nie-feadycyjnej dziedzinie wiąże się z ponoszeniem pewnych osobistych kosztów- kobiety takie spostrzega się jako mniej towarzyskie i mniej atrakcyjne . ; Istotne z punktu widzenia odniesienia potencjalnego sukcesu są też takie zmienne, jak poczucie własnej wartości i wiara w siebie. Linda Brannon twierdzi, iż doniesienia o gwałtownym spadku poczuta wartości u dziewcząt w gimnazjum są nieuprawnione, przyznaje jednak, iż rzeczywiście od okresu idolescencji po środkowy okres dorosłości chłopcy i mężczyźni przejawiają wyższy poziom poczucia własnej wartości niż dziewczęta i kobiety. Dla wiary we własne możliwości istotne znaczenie mają też iOynniki sytuacyjne. Ciekawe jest np. to, że w sytuacji dostępności informacji o charakterze zadania, weny własnych zdolności dokonywane przez przedstawicieli obu płci są podobne. Kiedy informacji fckiej brakuje, mężczyźni oceniają swoje zdolności wyżej niż kobiety. Podobnie się dzieje w sytuacji, mbadani spodziewają się, że ich dokonania będą porównywane z dokonaniami innych ludzi - kobiety oceniają wówczas swoje dokonania niżej niż mężczyźni . Pomimo braku różnic w poziomie inteligencji i motywacji osiągnięć kobiety zaniżają swoje możliwości, nie wierząc, że potrafią osiągnąć sukces. Ta niewiara w sukces sprawia, że przypisują go czynnikom od siebie niezależnym, np. szczęściu albo dużemu wysiłkowi, a nie zdolnościom. W efekcie są i sukcesu mniej niż mężczyźni zadowolone i dumne. Rzadziej też niż mężczyźni podkreślają swoje zdolności, zasługi czy sukcesy, są raczej skoncentrowane na tym, by nie ujawnić swoich słabości i braków. W przypadku porażki przejmują za nią odpowiedzialność i przypisują ją brakowi zdolności, podczas gdy mężczyźni za porażkę winią czynniki niezależne od nich lub tłumaczą ją tym, że włożyli za mało wysiłku w realizację zadania. Kobiety generalizują też porażkę na inne sfery swojej działalności, iteicąc w efekcie motywację do działania i korygowania błędów . I Pomiarowi poziomu samooceny młodych kobiet i mężczyzn oraz wyznaczeniu czynników na nią wpływających było poświęcone badanie przeprowadzone przez Kingę Lachowicz-Tabaczek . W badaniu tym określono, w jakim stopniu kobiety i mężczyźni przypisują sobie właściwości związane ze stereotypami obu płci, na ile te właściwości są dla każdej z grup ważne i w jakim stopniu wpływają na poziom ich samooceny. Według badanych, na stereotyp mężczyzny składały się: wysoka sprawność feyczna, duże zdolności intelektualne, zdolności przywódcze, zaradność życiowa, samodzielność mylenia, opanowanie w trudnych sytuacjach. W stereotypie kobiety mieściły się: życzliwość wobec innych, atrakcyjność fizyczna, potrzeba bycia kochaną. Zarazem potrzeba bycia kochaną oraz życzliwość wobec innych były przez kobiety wymieniane jako takie cechy, których posiadanie uważają u siebie za najważniejsze. f Analiza wyników pokazała, że kobiety mają niższą samoocenę niż mężczyźni. Najsilniej na samo-icenę kobiet - co odkryto, jak twierdzi autorka badania, z zaskoczeniem - wpływała wysoka ocena Wolności przywódczych i zdyscyplinowania, a niska ocena życzliwości. Kobiety miały tym wyższą sa-?oocenę, im bardziej uznawały się za przywódcze, zdyscyplinowane, a mniej życzliwe wobec innych. Kazało się zatem, że na samoocenę kobiety wpływały cechy zawarte w stereotypie mężczyzny, ponad-to niezgodne z cechami, które kobiety uważały za ważne dla siebie. Zdolności przywódcze były taką techą, którą kobiety oceniały jako najmniej istotną ze wszystkich właściwości uwzględnionych w ba- łBor. L. Brannon, Psychologia rodzaju..., op.cit. libidem. ? Zob. K. Lachowicz-Tabaczek, Portret kobiecy we wnętrzu, „Charaktery" 2000, nr 7. \IMdem. I 460 B. BudrowskJ daniu, a jednocześnie cechą, której posiadanie najsilniej wpływało na samoocenę kobiet. Wyniki tej zdaniem autorki badania, są wyrazem wewnętrznych konfliktów kobiet: braku akceptacji dla cech stereotypowo przypisywanych kobietom i jednoczesnym, nieświadomym pragnieniu przyjmowana cech męskich. Wyniki uzyskane w grupie mężczyzn ujawniły znacznie większą zgodność pomięci wzorcem właściwości wpływających na ich samoocenę a zestawem cech, które przypisują sobie i uważają za ważne. Pojawiające się tutaj psychologiczne charakterystyki odnoszące się do funkcjonowania kobiet-i a także do ich poziomu motywacji czy też czynionych przez nie atrybucji - wskazują na te zakresy zmiennych osobowościowych, które rzeczywiście mogą mieć wpływ na potencjalnie mniejsze osiągnij cia kobiet. Sąd, iż kobiety jako grupę „charakteryzuje niższy poziom motywacji do osiągnięć, unikanie] sytuacji typu wyzwanie, przypisywanie sobie skłonności do niepowodzeń i nieumiejętność radzenia j sobie w sytuacjach trudnych, [...] skłonność do przypisywania sobie winy za porażki, natomiast oko- j licznościom zewnętrznym wpływu za osiągnięcie sukcesu"26, w świetle wyników badań nie jest pozba- \ wiony racji. Najnowsze koncepcje postulują zaś, iż wyjaśnieniem sytuacji różnego dostępu obu płci do wiadzy może być zróżnicowanie kobiet i mężczyzn pod względem zmiennej osobowościowej nazywanej orien-1 tacją na dominację społeczną. Ludzie zorientowani na dominację społeczną to tacy, którzy opowiadają { się za nierównością grup i preferują dominację własnej grupy nad innymi grupami. Zmienna ta jest : pozytywnie powiązana z poparciem dla armii, policji, udziału w wojnie, kary śmierci itp. Osoby zorientowane na dominację społeczną dążą do pełnienia ról wzmacniających hierarchię, to jest ról służących 1 podtrzymywaniu lub zwiększaniu nierówności społecznych, ról, które kontrolują przepływ cennych 1 zasobów. Osoby te dążą więc do pełnienia prestiżowych, elitarnych, przywódczych, wojskowych (lub 1 dyplomatycznych) ról społecznych. Badania pokazały, że mężczyźni są bardziej zorientowani na dominację społeczną niż kobiety. Prezentująca tę koncepcję Felicia Pratto wiąże ponadto teorię dominacji społecznej ze strategiami reprodukcyjnymi kobiet i mężczyzn: „Męska rywalizacja o kobiety jest zatem centralnym źródłem aktywności politycznej" . Kontekst społeczno-kulturowy W odróżnieniu od poprzedniej ta perspektywa wyjaśniania dysproporcji w szeregach osób uzyskują-cych znaczące rezultaty skupia się na środowisku zewnętrznym - społeczno-kulturowym kontekście, w którym kobiety funkcjonują. Sięgając nawet do niedawnej jeszcze historii, nietrudno jest wskazać na niekorzystne warunki tworzące ten kontekst, nie promujące kobiecych wyników. Przede wszystkim -o czym była mowa w poprzednim rozdziale - kobiety przez wieki nie miały dostępu do edukacji i instytucji sprzyjających rozkwitowi potencjalnych zdolności, a nierzadko nie miały nawet prawa do samodzielnego decydowania o swym życiu. Zatem kobiety nie mogły się szczycić osiągnięciami na różnych obszarach z powodu braku możliwości i szans rozwijania swych talentów. Mimo iż obecnie kobiety uzyskały dostęp do edukacji, wciąż jeszcze istnieją mniej formalne przeszkody i bariery społeczne, które ograniczają kobiece możliwości rozwoju. Według Lindy Brannon, rozbieżność pomiędzy liczbą artystów płci męskiej i żeńskiej może być kwestią nie tyle talentu, " otrzymywanego wsparcia: „Utalentowani chłopcy i dziewczęta nie różnią się pod względem i wości, ale pod względem poziomu zaangażowania w wybraną dziedzinę sztuki. Różnice w osii 25 J. Sotowiej, Psychologia twórczości..., op. cit., s. 38. 26 Zob. F. Pratto, Polityka płci: różnice między kobietą a mężczyzną w sypialni, kuchni i gabinecie, \w]l i mężczyźni: odmienne spojrzenia na różnice, red. B. Yfojciszke, Gdańsk 2002, s. 172. rowska ima reprezentacja kobiet w elitach - próby wyjaśnień 461 Ich twórczych wynikają z mniejszej pasji dziewcząt i kobiet, a pasja jest pochodną otrzymywa-?ego wsparcia" . Często kobiety nie tylko są pozbawiane wsparcia, ale stają się też obiektem zachowań zagrażających. lita Mae Kelly, która przeprowadziła w kilku stanach USA szereg badań nad potencjalnym związkiem między zjawiskiem „szklanego sufitu" a molestowaniem seksualnym , przyjęła założenie, iż posiadana zez mężczyzn władza w sferze prywatnej, osobistej (małe gender power) jest przez nich również Bywana do kontrolowania kobiecego przeznaczenia na arenie publicznej, związanej z kierowaniem, za-Udzaniem. Zdaniem Kelly, w miejscu pracy toczy się swego rodzaju psychologiczna wojna pomiędzy ?żczyznami i kobietami, a jej częścią może być molestowanie seksualne. Jest to silna broń umacniająca itlany sufit", sytuację, w której ofensywni mężczyźni są wstanie zastraszyć, onieśmielić i zdominować umieszczone na pozycjach defensywnych z powodu adresowanych wobec nich uwag lub narzuca-im propozycji o charakterze seksualnym. Pod wpływem tego rodzaju oddziaływań kobieca zdolność wykonywania pracy, bycia efektywnym pracownikiem może się znacząco obniżyć, f swoich badaniach Kelly stwierdziła istnienie negatywnej korelacji pomiędzy doświadczaniem iwania seksualnego a efektywnym pełnieniem takich funkcji, jak: kierowanie personelem, koor-ie działań zespołów pracy, podejmowanie inicjatywy i kreatywność, umiejętności komunika-i interpersonalne. Innymi słowy, kobiety, które doświadczały molestowania seksualnego, wykazy-się mniejszymi umiejętnościami przydatnymi do bycia dobrymi przywódcami. Choć, trzeba dodać, ich mocnymi stronami były umiejętność dokonywania wyspecjalizowanych , zbierania i analizy informacji, osiągania celów, a także wrażliwość na środowisko czy ela-iość i giętkość w dostosowywaniu się do niego. W tym kontekście autorka przedstawia molestowanie seksualne jako sposób powstrzymywania ko-przed odnoszeniem sukcesów jako liderki i redukowania ich liczby w rankingach przywództwa, itowanie o charakterze seksualnym umacnia „szklany sufit" poprzez odwracanie uwagi kobiet od nywództwa i zarządzania, a kierowanie jej na relacje interpersonalne oraz bardziej specyficzne za-inia związane z pracą. Jego intencją jest - twierdzi Rita Mae Kelly - poskromienie kobiecych prag-i umiejętności współzawodniczenia oraz wykonywania tradycyjnie męskich ról. Z drugiej strony, ono na celu wywołanie u kobiet zwątpienia, postawy obronnej, która osłabia umiejętność Merowa-ii zarządzania na wyższych szczeblach administracji . Molestowanie seksualne to przykład skrajny, tego typu doświadczenie na szczęście nie jest udzia-fem wszystkich aktywnych zawodowo kobiet. Teraz proponuję jednak przyjrzenie się czynnikom wy-?erającym wpływ na wszystkie kobiety, ich potencjalne sukcesy i osiągnięcia - społeczno-kulturowe-m kontekstowi ich funkcjonowania. Kontekstowi wyznaczającemu kobietom określone role społeczne Ustawiającemu określone wymagania i oczekiwania odnoszące się do sposobu odgrywania tych ról. pocjalizacja ?różnych społeczeństwach i kulturach istnieją odmienne zbiory reguł i zasad określających spolecz-ne funkcjonowanie jednostki. Przychodzące na świat dziecko rodzi się w pewnej społeczności i aby TLBrannon, Psychologia rodzaju..., op. cit., s. 143. Por. R.M. Kelly, Offensive Men. Defenńve Women: Sexual Harassment. Leadership and Management, [w:] Gmtkr Power, Leadership and Gmernance, red. G. Duerst-Lahti, R.M. Kelly, Ann Arbor 1998. Erotec wniosków sformułowanych przez autorkę nie można jednak nie wysunąć pewnych zastrzeżeń o charak-terze metodologicznym. Jej badania miały charakter korelacyjny, a to znaczy, że na podstawie ich wyników moż-Ł jedynie wnioskować o wspólwystępowaniu pewnych zjawisk, nie do końca uprawnione jest natomiast wskazy-fanie kierunku tej zależności. Bycie obiektem molestowania seksualnego może się łączyć z posiadaniem pewne-? rodzaju cech, ale może być też tak, iż na wybór obiektu molestowania wpływa posiadanie przez daną osobę •kreślonego rodzaju cech czy predyspozycji. 462 B. Budrowsb w niej efektywnie funkcjonować, musi zdobyć wiele umiejętności i opanować wiedzę o regułach ? rządzących. Większość tej nauki odbywa się w sposób mimowolny i nieświadomy, w okresie dzieci stwa i dorastania. Proces ten nazywany jest socjalizacją. W jej trakcie „dochodzi do ukształtowali cech osobowości, systemu potrzeb i wartości, a także wzorów ról i zachowań oczekiwanych przei społeczność, w której człowiek żyje" . Socjalizacja, czyli rozwijanie osobowości społecznej, mam celu przygotowanie danej osoby do funkcjonowania w określonej rzeczywistości społecznej. To, iż kobiety pomimo nierównych szans zdołały tak wiele osiągnąć w „dziedzinach tak jednoznaczni należących do mężczyzn", jak nauka, polityka czy sztuki piękne, jest - zdaniem Lindy Nochlin - „pra* dziwym cudem". System edukacji wraz z jego instytucjami i symboliką nadal nie jest przyjazny kobJe-tanc „W rzeczywistości jednak, o czym wszyscy dobrze wiemy, zarówno w sztuce, jak i w stu innjtl dziedzinach nadal udaremnia się wszystkie wysiłki i tłumi w zarodku szansę rozwoju, demobilizujp i opresywnie wpływa na wszystkich, w tym na kobiety, którzy nie mieli szczęścia urodzić się jako bM mężczyźni z klasy średniej. Nie zawinił tu astrologiczny układ gwiazd towarzyszący naszym narodi nom ani nasze hormony, cykle miesięczne czy też wewnętrzna wrażliwość - błąd tkwi w istniejącyd instytucjach i systemie edukacji, którą rozumieć należy jako wiedzę zdobywaną od chwili narodzą «i chwili przyjścia na świat pełen znaczeń, symboli, znaków i sygnałów" . Małe dziecko nie zna innej rzeczywistości niż ta, która jest mu bezpośrednio dana. Z dostępnyci sobie źródeł czerpie wiedzę o świecie, która ma dla niego walor absolutny. Wiedza ta najczęściej jaj przesycona stereotypami. Nie sposób jest ustrzec dziecko przed „silą stereotypów i tradycji, przekazf wanych w procesie wychowywania, jeśli nie w domu, to w szkole czy na lekcjach religii, utrwalanytł nieustannie przez media oraz praktykę życia społecznego. Stereotypów, które działają niczym san* spełniające się proroctwo" . Funkcjonujące w naszym kręgu kulturowym stereotypy zakładają m.ii iż kobiety i mężczyźni różnią się pod bardzo wieloma względami - mają odmienne cechy os co innego jest dla nich ważne, pełnić powinni różne role społeczne i inaczej się zachowywać. 1 wanie się stereotypami jest wszechobecne, „jest tak wszechobecne, że wszyscy to robimy" . Zgodnie ze stereotypem kobiety są od mężczyzn mniej agresywne, bardziej zależne i opiek charakteryzuje je wyższy poziom niepokoju i emocjonalności oraz większa intuicja i refleksy a mniejsza elastyczność intelektualna i skłonność do rywalizacji. Mężczyźni mają być częściej i scynowani władzą, osiągnięciami, sukcesami materialnymi i zawodowymi, kobiety zaś pielęg więzi międzyludzkich, zaspokajaniem potrzeb innych ludzi, dążeniem do szczęścia rodzinnego. I reotypowa rola kobieca obejmuje uległość, opiekuńczość, współpracę, męska - rywalizację, don i dążenie do sukcesu . Prowadzący badania nad socjalizacją Jerzy Nikitorowicz doszedł do wniosl że: „wśród cech kształtowanych u córek dominują cechy instrumentalne »dobrej żony«, cechy cb teru i emocjonalne, natomiast wśród cech wskazywanych w przypadku syna, cechy charakteru i telektualne" . Wymienione tu cechy i zachowania sprowadzają się w efekcie do zapewnienia jaki większej efektywności funkcjonowania kobiet w sferze prywatnej, domowej, a mężczyzn w sfei blicznej, zawodowej. 30 A. Firkowska-Mankiewicz, Czy tak samo wychowujemy dziewczęta i chłopców'!, [w:] Co to znaczy by(k w Polsce, red. A. Titkow, H. Domański, Warszawa 1995, s. 41. 1 L. Nochlin, Dlaczego nie było..., op. cit., s. 54. 32 J. Morciniec, Skąd się biorą zadowolone niewolnice albo czego uczy elementarz, „Petnym Głosem" 1 nr 3, s. 9. 33 K. Deaux, M. Kile, Stereotypy płci, \w.\ Kobiety i mężczyźni: odmienne spojrzenia na różnice, op. cii. 34 Por. k. Firkowska-Mankiewicz, Czy tak samo wychowujemy..., op. cit. 35 J. Nikitorowicz, Socjalizacja i wychowanie w zróżnicowanych wyznaniowo i etnicznie rodzinach! czyzny, Białystok 1992, s. 369. Jrowska I ^e>m reprezentacja kobiet w elitach - próby wyjaśnień 463 ich nią zieciń->wania przez na na icznie praw- obie- nych ijąco biali )dzi- i ?ych i, od ych ;est zy- ch 10-n., ci. tWbadaniach nad przebiegiem socjalizacji zauważono też, iż zróżnicowane rodzajowo style zabawy f wywierania wpływu na rówieśników są wynikiem przyswajania wzorów kulturowych już od dszkolnych: zabawy chłopców są bardziej związane z dominacją i hierarchią dominacji niż 1 dziewczynek . Inne badania dotyczyły socjalizacji do ról kulturowych przebiegającej podczas ch zawodów sportowych. Biorących w nich udział chłopców zachęca się, by byli rywalizacyjni, Bsywni, zorientowani na osiągnięcia - a są to cechy, które później mogą im pomóc w osiąganiu fecji przywódczych. Dziewczęta czasem mają również możliwość występowania jako zawodniczki, leznacznie częściej przypada im bierna rola widzów lub osób dopingujących zawodników. Atrakcyj-jść, wdzięk i gracja - cechy wysoko cenione, by zostać cheerleaderką (przewodniczką dopingującej wodników grupy dziewcząt), nie mają wiele wspólnego z cechami przydatnymi w późniejszym ubie-fuiiu się o pozycje przywódcze . łrzekonania dzieci na temat ról męskich i kobiecych są kształtowane również na podstawie treści moczników. Ich zawartość w dużym stopniu wpływa na to, jak dzieci postrzegają społeczną rzeczy-Stość. W podręcznikowych powiązaniach matki i ojca z rozmaitymi funkcjami rodziny odczytać moż-fcnastępujący wzór: z rolą matki wiąże się wykonywanie czynności wewnątrz domu, z rolą ojca nato-i- wykonywanie czynności na zewnątrz domu, i to zarówno w sensie dosłownym (praca na dział-prawa samochodu), jak i metaforycznym (uczenie świata). Status matki przedstawiany jest jako wyznacznik statusu kobiety, natomiast podstawowym źródłem statusu mężczyzny jest i zawodowa. Z rolą matki wiąże się jej stała obecność w domu; jest ona w domu postacią codzien-(. Natomiast ojciec jest postacią odświętną i znacznie ciekawszą od matki, poza tym w domu ojciec ożywa częściej niż matka . Wyniki badań pokazują też, że upowszechniane wzory wpływają na iść podziałów według płci - istnieje związek pomiędzy liczbą stereotypowych postaci kobiecych nęskich w podręcznikach a określaniem przez dzieci rozmaitych sfer aktywności jako „męskie" lub ibiece" . Odmienna socjalizacja kobiet i mężczyzn jest więc powszechnie stwierdzanym zjawiskiem. Najkró-rzecz ujmując, socjalizacja przewiduje dla mężczyzn akcentowanie umiejętności związanych z dą-do celu i rywalizacją, dla kobiet zaś -przygotowanie do ról domowych żony i matki, ewentual-pracy zawodowej związanej z zajmowaniem stanowisk niższego szczebla. Jednocześnie spoinie, iż jednoznaczny model socjalizacyjny funkcjonuje już w zasadzie tylko w szkołach lub h masowego przekazu, nie jest pozbawione racji. Rzeczywistość społeczna znacząco różni ukazywanych tam schematycznych szablonów. Wiele kobiet pracuje zawodowo, większość z nich rezygnuje przy tym z ról matki i żony, choć coraz częściej zdarzają się i takie wybory. Trzeba przy Jm zaznaczyć, że choć istnieje społeczna aprobata dla pracy zawodowej kobiet - a nawet jest ona macznie większa w porównaniu z szacunkiem społecznym, którym cieszą się kobiety zajęte wyłącznie powadzeniem domu - to nieznacznie tylko zmniejsza się społeczny nacisk na konieczność spełniania jednocześnie tradycyjnej, domowo-macierzyńskiej roli kobiecej. Macierzyństwo - podstawowy nakaz kobiecości ?wieczne oczekiwania wobec kobiet związane są przede wszystkim z przekonaniami na temat roli ?śobiety, składającymi się w dużym stopniu na stereotypową wizję jej miejsca w rodzinie i społeczeń- I _______ I Por. E.E. Maccoby, cyt. za EL. Denmark, Women..., op. cit. 1 Zob. S. Eder, S. Parker, cyt. za EL. Denmark, Women..., op.cit. [ Zob. B. Szacka, Społeczny wymiar obrazu Polski w podręcznikach szkolnych dla klas I-V szkoły podstawo-mj, [w:j Polska dziecięca. Studia, red. B. Szacka, warszawa 1987. Por. J. Morciniec, Skąd się biorą..., op. cit. I 464 •r?f,ww vńbv\ - ito&r.b w teńai Łpslf B. Budrowsi stwie. Młode kobiety poddane są presji zrealizowania tradycyjnego scenariusza, jakim jest zakochani się, wyjście za maż i urodzenie dzieci. Miłość, poślubienie ukochanego mężczyzny i zostanie matki czyli stereotyp trzech M (miłość-malżeństwc—macierzyństwo) mają być -jawnym czy ukrytym -\ą rżeniem każdej dziewczyny . Elementy tego stereotypu wciąż są ze sobą dość ściśle połączone. Od osób, które chcą mieć dziecko lub już się go spodziewają, oczekuje się, że zawrą małżeństwo, z dru0| zaś strony pożądane jest, by małżonkowie mieli dzieci. Macierzyństwo uważane jest za centralną cechę pojęcia kobiecości. Oznacza to, że kobiety ce uchodzić za normalne (w domyśle: wszystkie kobiety), podlegają obowiązkowi bycia matką, „nakazowi macierzyństwa" . Chociaż kobiety różnią się pod względem rozmaitych cech -talentów, temperamentu, osobowości, norm, stylów, wykształcenia, zawodu, zamożności, religii - wszji Me łączy jedno społeczne oczekiwanie, od wszystkich oczekuje się rodzenia dzieci: Jakkolwiek kobiet by była pomysłowa, inteligentna, ambitna czy twórcza, prawdopodobnie nie ominie jej rola, ku kierowana jest przez szersze społeczeństwo" . Rodzenie i wychowywanie dzieci - to podsto danie, powinność i cel życia kobiety. Mówi się, że jest to jej „oparta na naturalnych skłonności życiowa" albo że macierzyństwo „jest podstawową społeczną i biologiczną rolą kobiety" . kobieta, to z definicji taka, która ma dzieci, która jest matką. „Nakaz macierzyństwa" wymagał niegdyś, żeby mieć przynajmniej dwoje dzieci i dobrzeje wywać, a w mocniejszej jego wersji zawarte było przesłanie, że bycie dobrą matką mierzy się dzieci i ilością czasu im poświęcanego. Współczesne makroprocesy (m.in. przeludnienie i industrii zacja, wzrost kosztów związanych z wychowywaniem dzieci) doprowadziły do osłabienia nakazu cierzyństwa. Nie przestał on jednak obowiązywać, może poza jego „mocną" wersją, promującą danie jak największej liczby dzieci. Uważa się też, że kobiety nie mają specjalnych trudności w realizowaniu „nakazu stwa", gdyż w istocie jest to tylko realizacja naturalnego dla nich instynktu macierzyńskiego, ty - zgodnie z tą tezą - rodzą dzieci, a potem troskliwie je wychowują, powodowane instynktem. Trzeba jednak zaznaczyć, że pojęcie instynktu macierzyńskiego budzi liczne wersje, a przy uzasadnianiu tezy o jego istnieniu korzysta się głównie z danych pochodź; świata zwierzęcego. Formułowane wobec kobiet oczekiwania co do sposobu odgrywania roli macierzyńskiej składają na zespół wymogów, który nazwałam „regulaminem" instytucji macierzyństwa . Kształt instytmj macierzyństwa zakwestionowały autorki drugiej fali feminizmu . Podważyły np. postrzeganie ide nej matki niejako osoby z własnymi celami, emocjami, potrzebami, biografią, tylko wyłącznie jako k goś, kto w zupełności poświęcił swe życie rodzinie, dziecku. Przywołując przykłady z podręcznitó psychologii rozwojowej, porównano ją do jednowymiarowej figury-cienia, ukrytego za żywym obraza rozwijającego się dziecka . W takim podejściu kobieta jako osoba „wymieszana" zostaje z rolą mali istnieje tylko w relacji do dziecka; dzieci są również jedyną przyczyną jej istnienia. 40 Zob. B. Budrowska, Macierzyństwo jako punkt zwrotny w życiu kobiety, Wrocław 2000. 41 N.E Russo, The Motherhood Mandate, „Journal of Social Issues" 1976, t. 32, nr 3. N. Reeves, Womankind. Beyond the Stereotypes, New York 1982, s. 56. 43 A. Szuman, Aktywność zawodowa matek a funkcje społeczne rodziny w cyklu jej rozwoju, Poznań 198 K. Pospiszyl, Psychologia kobiety, Warszawa 1986, s. 124. Zob. B. Budrowska, Regulamin i improwizacje, czyli o kulturowym skrypcie bycia matką, „Kultura i S| czeństwo" 2001, nr 2. 46 Por. m.in. A. Rieh, Zrodzone z kobiety. Macierzyństwo jako doświadczenie i instytucja, Warszawa 2000. ? 47 Zob. A. Willard, Cultural Scripts for Mothering, [w:] Mapping the Morał Domain, red. C. GUligan, J. McLean Taylor, Harvard 1988. wska lanie itką, ma- Od igiej na- iwna reprezentacja kobiet w elitach - próby wyjaśnień 465 flbstać matki kojarzona jest też z wyrzeczeniem się wszelkiego egoizmu. Okres poprzedzający bierzyństwo charakteryzowany ma być przez takie cechy, jak nieodpowiedzialność, egoizm, nie-yzalość, w opozycji do „postmacierzyńskiego ja" jako wzorca dorosłości. Dobro dzieci staje się Km matki, jej pragnienia zredukowane są do szczęścia dzieci; jest naturalne, kiedy matka po-licca caią swoją energię, czas, aspiracje dzieciom, kiedy nie ma własnych celów, emocji, potrzeb. |iecko jest najważniejsze" - tak wprost formułował nadrzędną zasadę praktyki macierzyńskiej ijednego z rozdziałów publikacji powstałej z myślą o młodych matkach . Na pierwszy plan wy-iwają się potrzeby dziecka, cala uwaga matki winna się koncentrować na jak najlepszym ich za-pokajaniu. Dobro dziecka, rozumiane jako zaspokojenie jego wszelkiego rodzaju potrzeb, jest uznanie za wartość nadrzędną. [Jednym z kluczowych pojęć, gdy mowa o wymogach praktyki macierzyńskiej, jest też pojęcie bar-loszeroko rozumianej odpowiedzialności. Całkowita odpowiedzialność za rozwój dziecka, jego zdro-jfcyczne i psychiczne, inteligencję, wygląd, zachowanie i za wszystko, co wiąże się z dzieckiem, wzywa na matce. Jeżeli cokolwiek układa się niepomyślnie, to ona ponosi za to winę. Z drugiej tony, w społecznym przeświadczeniu funkcjonuje mocno zakorzeniony ideał dobrej, czułej, delikat-j, bezwarunkowo i niezmiennie kochającej, akceptującej, wyrozumiałej matki. Uważa się, że bycie ma wyzwalać tylko pozytywne emocje: matka obdarza dziecko miłością ciągłą, bezwarunkową, rozumiejącą i wybaczającą. Jest to postać matki-anioła, która w ogóle nie myśli o sobie. Moż-Izieć, że „matka-ideal" i „matka-wszystkiemu winna" - to dwie strony tego samego medalu -ia czy wręcz wiary we wszechpotęgę figury matki. Składają się na nie: obarczanie matki odpowiedzialnością za rozwój dziecka, jego zdrowie psychiczne i fizyczne z jednej strony, lidealizacja matki - z drugiej. jonalną i praktyczną odpowiedzialnością za dziecko matka obarczona jest przez 24 godziny 11 choć bycie „dobrą matką" nie oznacza już, że kobieta koniecznie musi zrezygnować z pracy j, to jednak powinna umieć radzić sobie z potencjalnym poczuciem winy. Odczuwane przez poczucie winy, że nie są w tym czasie z dzieckiem, nie zniknęło pomimo braku dowodów, że ka zawodowa matek ma niekorzystny wpływ na dzieci. i Niewiele kobiet chce obniżać swe standardy wychowywania dzieci, wręcz przeciwnie, można Mbserwować usilne dążenie kobiet do intensyfikacji zaangażowania. Wzór poglądów na temat własnego sposobu wychowywania dzieci Sharon Hays określiła mianem „ideologii intensywnego ma-jirzyństwa" . Punktem wyjścia są tu założenia formułowane na temat dzieci, które uważane są za adosne, ciekawe życia, niewinne, dające bezwarunkową miłość, dlatego potrzebujące ochrony przed fwalizacją, odpowiedzialnością świata dorosłych. Dla ich szczęścia i dobra niezbędna jest miłość Iroskliwej i niesamolubnej matki, metody wychowawcze są więc w naturalny sposób absorbujące ?ocjonalnie. Dziecko jest w centrum uwagi, a jego potrzeby - jak już wcześniej była o tym mowa - na szczycie Iferarchii: gdy potrzebuje uwagi, wszystko inne trzeba odłożyć na bok. Jest indywidualnością, trzeba jjwięc szanować, słuchać, co ma do powiedzenia i postępować tak, by spełnić jego wymagania. Ozna-tzato, że matka pozwala dziecku grać rolę „przywódczą" - pozwala mu kontrolować proces wychowy-rania, działa pod kątem jego potrzeb i pragnień (np. kupuje mu to, czego sobie życzy). Wszystko to ijmaga dużego nakładu pracy, wysiłków daleko wykraczających poza minimum potrzebne, by dziecko petrwalo. Unikanie fizycznej przemocy i mówienia „nie" poprzez takie metody wychowawcze, jak ?gocjowanie z dzieckiem, wyjaśnianie mu, perswadowanie, przepraszanie go, są bardzo absorbujące, ?chodzą też do tego koszty finansowe związane z zapewnieniem wysoko wykwalifikowanej opieki na ?.Nitecka et al, Miłość od poczęcia, warszawa 1987. S. Hays, The Cultural Contradictions ofMotherhood, New Haven-London 1996. 466 B. Budrowd czas nieobecności matki oraz z formami aktywności uważanymi za korzystne dla prawidłowego rozJ ju dziecka. Zgodnie z ideologią intensywnego macierzyństwa, odpowiednie wychowywanie dziecka wymap zatem nakładu ogromnej ilości czasu, energii i pieniędzy. Matka musi odgadywać i spełniać wszeM potrzeby i życzenia dziecka, na każdym etapie jego rozwoju emocjonalnego i intelektualnego. Powiał zdobyć szczegółową wiedzę na temat uznanych przez ekspertów zasad właściwego rozwoju dzieci) oraz dysponować dużą ilością czasu i pieniędzy, aby móc wcielić je w życie. Tak więc metody wycho^ wania dzieci określane jako właściwe są: skoncentrowane na dziecku, oparte na autorytecie ekspert^ absorbujące emocjonalnie, wymagające intensywnej pracy i kosztowne. Trudne wybory rodzinno-zawodowe Kobiety na stanowiskach, to ex definitione kobiety czynne zawodowo i tak jak przed wszystkimi kobie tami, znajdującymi się w tej sytuacji, stoją przed nimi „trudne wybory". Jak pisze Kathleen Gem w swej książce pod znamiennym tytułem Hard Choices , decyzje kobiet dotyczące pracy i rodziuj zawsze były i są ściśle ze sobą związane i wręcz nierozdzielne. Kobiety pracujące zawodowo znąjdij się pomiędzy młotem i kowadłem: „Z jednej strony mówi się im: jeśli chcesz osiągnąć sukces, to lepią nie wychodź za mąż i nie miej dzieci, z drugiej strony natomiast stereotyp starej panny ciągle pokuty wśród nas: Możesz być szczęśliwa tylko wtedy, gdy wyjdziesz za mąż i urodzisz dzieci" . Zauważmy, iż kobietom, które odniosły sukces pojmowany w tradycyjny sposób, często się przp mina (czy „wypomina"), że stało się to kosztem relacji osobistych, życia rodzinnego, a nie czyniĄ takich uwag w przypadku mężczyzn. Z drugiej strony, kobiety, które zainwestowały większość si czasu i energii w życie rodzinne, nie cieszą się porównywalnym społecznym szacunkiem: j tradycyjnie definiują osiągnięcie jako sukces zawodowy i uznanie w pracy, relacje osobiste czy ne zaś nie są uznawane za porównywalne dokonania" . W wyniku takiego nastawienia to mężc: przypisano silniejszą motywację do odnoszenia sukcesu. Udane relacje osobiste czy rodzinne spostrzegane w kategoriach sukcesu, traktuje sieje co najwyżej jako pożądane jego dopełnienie, puszczam, że aby mogło dojść do redefinicji pojęcia sukcesu, to jest dowartościowania sfery pi i osiągnięć z nią związanych, konieczne jest najpierw umocnienie pozycji kobiet w sferze pu Wtedy bowiem przedefiniowanie wielu pojęć może się okazać nie tylko możliwe, ale i nieuni Tymczasem nie ma alternatywy, która byłaby jednoznacznie pozytywna, każdy wybór niesie ze odrębne dylematy: „Współczesna kobieta jest szczególnie podatna na frustrację: jeżeli zaan, w pełni jako fachowiec, bierze na siebie ryzyko bycia nietypową i nie-kobiecą. Jeśli nie osiąga nia w tradycyjnej roli, czuje się niespełniona jako osoba i kobieta. Jeśli podejmie obie role, pewności, czy wykonuje obie zadowalająco. Jeśli poprzestanie na tradycyjnej, jest rozgoryczonajj twórcza indywidualność" . Najgorsze w sytuacji kobiet jest być może to, że doświadczana obecn przez nie wolność wyboru ról jest wolnością niezwykle trudną. Warto przy tym pamiętać, że mężczyźni prawie nigdy nie stają wobec konieczności wyboru pon dzy pracą i rodziną. Jeśli dopasowanie aktywności zawodowej i życia rodzinnego jest dla kobiety| K. Gerson, Hard Choices. How Women Decide about Work, Career and Motherhood, Berkeley-Los Angek London 1985. 51 S. Yinnicombe, J. Struges, Europejki w zarządzaniu, [w:] S. Yinnicombe, N.L. Colwill, Kobieta w zanylś Wrocław 1999, s. 28. L. Brannon, Psychologia rodzaju..., op. cit., s. 386. 53 J.M. Bardwick, E Douvan, Ambiwalencja: socjalizowanie kobiet, [w:] Nikt nie rodzi się kobietą, red. T.II ka, Warszawa 1982, s. 182. drowska Mms reprezentacja kobiet w elitach - próby wyjaśnień 467 rozwo- /ymaga szelkie >winna ziecka howy-ertów, obie-rson ziny dują ?piej tuje po-się ?go wzawsze problemem, to rzadko kiedy jest nim dla mężczyzny. Co więcej, w wielu przedsiębiorstwach imy do czynienia z podwójnymi standardami - preferuje się na przykład określony stan cywilny i na kierowniczym (i nie tylko) stanowisku - w zależności od jego płci. W przypadku męż-r menedżera małżeństwo i rodzina traktowane są jako czynnik pozytywny, dający mu stabilny mit oparcia w domu i pozwalający poświęcić całą uwagę pracy. W przypadku kobiety menedżerki są ?enatomiast uważane za czynnik ryzyka, mogący skłaniać ją do zaniedbywania swojej kariery koszta rodziny przy każdej nadarzającej się okazji . Badania amerykańskie pokazały, że w grupie \zarabiających powyżej stu tysięcy dolarów rocznie, czyli osób o wyższej stopie życiowej, rodziny iłżonków i dzieci) ma 87% mężczyzn i tylko około 50% kobiet . Do ciekawych rezultatów można by natomiast dojść, wykonując następujący eksperyment myślo-pjfyobraźmy sobie, jak inaczej zorganizowane byłoby życie społeczne, gdyby na świecie nie było ;yzn (kwestia rozmnażania zostałaby jakoś załatwiona). Większość aktywnych zawodowo pra-ków- włącznie z tymi na najwyższych stanowiskach w rządzie i przemyśle - przez przynajmniej I okres swojego dorosłego życia byłaby albo w ciąży, albo wychowywałaby dzieci. W takiej sytuacji i pracy z konieczności byłby skoordynowany z cyklem rodzenia i wychowywania dzieci i oczywi-i istnienie instytucji zajmujących się tą koordynacją. [... J Prawdopodobnie istniałaby również cie odmienna definicja życia zawodowego. Normą nie byłaby nieprzerwana praca przez czter-ici godzin tygodniowo przez całe czynne życie zawodowe, ale raczej przejście od mniejszej liczby i pracy tygodniowo w okresie, gdy dzieci są małe i wymagają opieki, do czterdziestu i więcej i tygodniowo w czasie, gdy dzieci są już starsze" . Zdaniem proponującej ów eksperyment my-Sandry Bem, to nie biologiczna rola macierzyńska pełniona przez kobiety ogranicza ich dostęp iśrodków ekonomicznych i politycznych, ale sposób organizacji życia społecznego. Jest to, jej zda-ńn, sposób skupiony na perspektywie męskiej, sposób androcentryczny, „w którym działa jeden tylko Bistytucjonalizowany mechanizm koordynowania pracy zawodowej z obowiązkami rodzicielskimi: munek posiadania w domu żony, która zajmuje się dziećmi" . \ Szczególnie trudne decyzje dotyczące życia rodzinno-zawodowego stają przed kobietami mający-imaie dzieci. Znajdują się one pod bardzo silną presją skryptów kulturowych, nakazujących matce fiekę nad dzieckiem. Często jednak to nie rozważania na temat potrzeb dziecka wiodą kobiety do snia swych osobistych preferencji, ale opinie innych dorosłych osób: męża, rodziny, autoryte-wychowywania dzieci. Skrypty pełnienia roli matki mogą się w pewnym zakresie różnić w róż-środowiskach kulturowych. Niezwykle ciekawe są np. wyniki badań, którymi objęto mieszkające h Zjednoczonych kobiety pochodzenia meksykańskiego. Otóż stosunkowo krótko mieszkające tki z Meksyku, których poglądy można by uznać za „bardziej tradycyjne", przeżywały mniej iw związanych z pracą zawodową niż „bardziej nowoczesne", dłużej tam rezydujące miesz-Wi pochodzenia meksykańskiego. Mogło to wynikać stąd, iż dla emigrantek praca zawodowa, czyli upewnianie dziecku warunków ekonomicznych, było nieodłącznym elementem ich rozumienia roli tórej matki, podczas gdy MeksykanM wychowane w Stanach zinternalizowały panującą tam ideologię iiafej klasy średniej, ustanawiającą zatrudnienie w opozycji do macierzyństwa i w efekcie przeżywały liiccej związanych z tym konfliktów wewnętrznych . t I Zob. S. Vinnicombe, J. Struges, Europejki w zarządzaniu..., op. cit. I ZaH. Bochniarz, J. Santorski, Bądź sobą i wygraj. 10 podpowiedzi dla aktywnej kobiety, Warszawa 2003. j 's.L. Bem, Męskość. Kobiecość. O różnicach wynikających z płci, Gdańsk 2000, s. 175. WfMem. ? 'Zob. D.A. Segura, Working at Motherhood: Chicana and Meońcan Immigrant Mothers and Employment, [w:J Wtheńng. Ideology, Experience, andAgency, red. E.N. Glenn, G. Chang, L.R. Forcey, New York-London 1994. 468 B. Budrowsl W badaniach Louisa Genevie i Evy Margolies porównanie matek pracujących i niepracujących* wodowo wykazało odczuwanie większej presji czasowej oraz większych rozterek przez kobiety praca jące zawodowo. Natomiast niezwykle istotnym czynnikiem niwelującym poziom owych rozterek byia wysokość dochodów matki. Im więcej kobieta zarabiała, tym mniej czuła się „rozdarta" wewnętrziij Wysokie dochody nie tylko oznaczały bowiem sytuację znaczącego udziału w budżecie rodzinnym, if i wskazywały pośrednio, iż kobieta pracuje w zawodzie dającym jej satysfakcję, ważnym dla niej i infc resującym. Bycie dobrą matką było dla niej także ważne, ale odpowiednio wysokie dochody dawały możliwość zapewnienia dobrej opieki dziecku oraz innych korzyści finansowych dla rodziny. Bycie dobrą matką oznaczało nie tylko przebywanie z dzieckiem, ale i udział w utrzymywaniu rodziny'. Ir-to podkreślić, że w przypadku kobiet na stanowiskach szansa i prawdopodobieństwo odpowiednio łf sokich dochodów są oczywiście dużo większe niż w przypadku innych kobiet czynnych zawodowo, i Inne czynniki wpływające na złagodzenie rozterek pracujących matek - to posiadanie dobrą opieki dla dziecka (teoretycznie też bardziej prawdopodobne w przypadku dobrze zarabiąjącjd kobiet) oraz pracy, która nie kolidowała z wychowywaniem dziecka (np. prowadzenie firmy we wl nym domu). Matki pracujące zawodowo i przeżywające w związku z tym rozterki miały nieco samopoczucie niż te, które nie doświadczały takich konfliktów, jednakże nie wpływało to na stosunek do macierzyństwa, do małżonków i do dzieci. Co więcej, częściej niż kobiety niep1 jące konfliktów mówiły one o doświadczeniu rozwoju. Świadczyłoby to o tym, że akceptacja s; konieczności zarobkowania wraz ze stawieniem czoła wyzwaniu, jakim jest połączenie ról i żywiciela rodziny, wyzwalały uczucia osobistego rozwoju, co z kolei pomagało kobietom w pi ciężaniu nurtujących je rozterek. Współczesny wzór kobiety zakłada, iż jest ona głęboko zaangażowana w aktywność zawodową, nocześnie nie zaniedbując innych obszarów życia. W tym kontekście nieodparcie nasuwa się przez Marjorie Hansen-Shaevitz syndrom superkobiety (superwoman syndrome) . Używając ji reklamy, można by powiedzieć, że superwoman to rewelacyjny produkt 3 w 1: wspaniała matka, a downa żona i świetna pracownica. Maksymalnie dobrze odgrywane role matki i żony są dla niej rówri ważne jak sukces w dziedzinie zawodowej. Autorka uważa, że superkobietom zależy tak samo mocą na wszystkich sferach życia. Pragną być równocześnie doskonałymi pracownicami, żonami i matkafflj ale nie tylko - także oddanymi przyjaciółkami, troskliwymi córkami, dobrymi gospodyniami domowy itd. Chcą odgrywać te wszystkie role, zachowując przy tym najwyższe standardy. Pociąga to za sobą określone konsekwencje, najczęściej jest to nadmierne obciążenie. Cechą charakterystyczną superkobiety jest np. to, że wszystkie zadania bierze na siebie. ni rozmaitego rodzaju czynności powierzają i zlecają innym osobom - sekretarkom, żonom lub zawodowo wykonującym daną czynność. Superkobiety wszystko robią same - od pieczenia ci na szkolne zabawy dzieci i sprzątania domu oraz gotowania obiadów, poprzez kupowanie prea na różne okazje aż do osobistego odpowiadania na listy lub telefony zainteresowanych osób. Źródeł syndromu superkobiety upatruje autorka głównie w przekazie socjalizacyjnym nym do dziewcząt. Tradycyjna socjalizacja uczy kobiety myśleć, działać i czuć w sposób adekwatny! odgrywania ról żony, matki i gospodyni domowej, kobieca tożsamość opiera się na wykonywaniu praa kobietę obowiązków domowych. Wiele kobiet czuje np., że ludzie o nich źle pomyślą, jeśli w ich don będzie bałagan. Tradycyjnie wychowana kobieta uważa, że to ona ponosi całkowitą odpowiedzialna* za prowadzenie domu i wypełnia prawie wszystkie związane z tym obowiązki. Posiada zresztą dosko nale rozwinięte potrzebne do tego umiejętności. Ponieważ jednak praca domowa ma to do siebiąi nigdy nie można uznać jej za ostatecznie skończoną, a kobieta czuje się za nią odpowiedzialna, wid Por. L. Genevie, E. Margolies, TheMotherhoodReport.How WomenFeelAboutBeingMothers,Nev/Yoń, Por. M. Hansen-Shaevitz, The Superwoman Syndrome, New York 1984. wska t&oma reprezentacja kobiet w elitach - próby wyjaśnień 469 obietom trudno jest zrelaksować się w swoim własnym domu. Takich kłopotów nie mają za to męż-lyfni, którzy dom traktują po prostu jako miejsce odpoczynku i relaksu, schronienie po pracy. Kobiety itomiast czują się odprężone dopiero wówczas, gdy skończą wszystkie prace związane z wypełnia-aem domowych obowiązków. ' Superkobiety muszą więc „walczyć" z przeciążeniem obowiązkami, niekończącymi się wymagania-? pracodawców, brakiem wystarczających form opieki nad dziećmi i niedającymi wsparcia współmał-onkami, pisze Hansen-Shaevitz. Stres powoduje, iż ich ciała - podobnie jak ciała przodków, dla któ-stres był reakcją adaptacyjną - przygotowują się do walM: zwiększa się rytm oddychania, rośnie i ciśnienie krwi, uwalnia się adrenalina, napinają mięśnie. Jeżeli taki stan napięcia utrzymuje się dłuższy okres, mogą pojawić się różnego rodzaju symptomy stresu. Pod pojęciem „syndromu a>Mety" autorka rozumie cały szereg symptomów stresu fizycznego, psychologicznego i inter-alnego, doświadczanych przez kobietę usiłującą w sposób perfekcyjny odgrywać rozmaite, pozę sobą w konflikcie role. bserwowane ostatnio - również w Polsce - trendy demograficzne zdają się pośrednio potwier-iać, jak trudne jest łączenie perfekcyjnego wykonywania różnych ról. Aby móc solidnie wypełniać mldy „regulaminu" instytucji macierzyństwa, podołać nakazom „ideologii intensywnego macie-ktwa" i jednocześnie budować swoją pozycję na rynku pracy, kobiety decydują się na mniejszą febę dzieci i na późniejsze ich rodzenie. Polskie dane demograficzne są jednoznaczne. Spadek tóetności stale postępuje, w latach 1990-1998 liczba urodzeń zmalała o 45%, współczynnik dziet-iściw 1998 r. wynosił 1,43. Jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych kobiety w Polsce wycho-iza mąż średnio w wieku 22 lat i rodziły swoje pierwsze dziecko między 20. a 24. rokiem życia, pamiec lat dziewięćdziesiątych wychodziły za mąż w wieku 24 lat, swoje pierwsze dziecko rodzi-Izy 25. a 29. rokiem życia. Wzrasta liczba kobiet wykształconych, które odkładają macierzyń-okolice 30. roku życia. nie widać więc, że ostatnio młode kobiety coraz mniej chętnie wpisują się w stawiający im wysokie wymagania scenariusz, a przynajmniej starają się opóźnić w czasie jego realizację. Nie także wykluczyć, iż w Polsce do najważniejszych przyczyn opisywanych zjawisk demograficz-Hależy trudna sytuacja na rynku pracy: „Można przypuszczać, że jeśli bezrobocie jako zjawisko joleczne będzie się nasilać, to plany matrymonialne i prokreacyjne dotyczące zwłaszcza młodych ttiet będą w dużej mierze zależeć od posiadania pracy i źródła utrzymania" . Zaspokojenie potrzeb •charakterze ekonomicznym wysuwa się obecnie zdecydowanie na plan pierwszy: „aktywne zaanga-inranie nie tylko mężczyzn, ale i kobiet w zaspokojenie potrzeb materialnych plasuje te właśnie po-neby w czołówce potrzeb młodych ludzi, a jednocześnie obniża wartość macierzyństwa. Następuje ifaczas swoista dyskredytacja potrzeb związanych z posiadaniem dziecka na rzecz zaspokojenia przeb o charakterze ekonomicznym" . łBartosz, Doświadczanie macierzyństwa. Analiza narracji autobiograficznych, Wrocław 2002. Vdm, s. 22. WŁADZA I PANOWANIE i M tM Max Weber TYPY PANOWANIA* urn 1; Uprawomocnienie § 1. „Panowaniem" nazywamy, zgodnie z definicją [...], szansę posłuszeństwa pewnej grupy ludzii bec określonych (lub wszystkich) rozkazów. A zatem nie każdą szansę sprawowania „wiadzy" i ludźmi czy wywierania na nich „wpływu". Panowanie („autorytet"), w przyjętym tu sensie, możewj kać w konkretnym przypadku z najrozmaitszych motywów podporządkowania: poczynając od tępą przyzwyczajenia aż do czysto celoworacjonalnych względów. Każdy prawdziwy stosunek panowi cechuje określone minimum woli posłuszeństwa, a więc - interes (zewnętrzny lub wewnętn w posłuszeństwie. Nie każde panowanie posługuje się środkami gospodarczymi. A tym bardziej nie każde panowi ma cele gospodarcze. Lecz każde panowanie nad wielu ludźmi wymaga zwykle (choć nie zawsze ii z konieczności) pewnego sztabu (sztabu administracyjnego [...]), czyli wiarygodnej (zwykle) szi sy działania określonych i rzeczywiście posłusznych osób, zmierzającego wyłącznie do urzec wistnienia jego ogólnych rozporządzeń i konkretnych rozkazów. Ten sztab administracyjny może^ związany posłuszeństwem z panem (lub panami) po prostu za sprawą obyczaju, lub w sposób czj afektywny, czy też za sprawą konstelacji interesów materialnych albo motywów idealnych (w sposi wartościoworacjonalny). Rodzaj owych motywów określa w dużej mierze typ panowania. Czfl materialne i celoworacjonalne motywy więzi między panem i sztabem administracyjnym sprawiają,] jest ona (wtym, podobnie jak winnych przypadkach) stosunkowo krucha. Zwykle towarzyszą im ii motywy - afektywne lub wartościoworacjonalne. W niepowszednich sytuacjach one właśnie mogąl rozstrzygające. W życiu codziennym jednak w takich, i innych, stosunkach rządzi obyczaj, aoptfa niego materialne, celoworacjonalne interesy. Me obyczaj czy konstelacja interesów, podobnie czysto afektywne lub czysto wartościoworacjonalne motywy więzi nie mogłyby stanowić trwałych i staw panowania. Łączy się z nimi zwykle czynnik dodatkowy: wiara w prawomocność. Dotychczasowe doświadczenie wskazuje na to, że żadne panowanie nie zadowala się dobrowoM wyłącznie materialnymi lub jedynie afektywnymi, czy też wyłącznie wartościoworacjonalnymi motyi mi jako szansami swego trwania. Każde stara się także wzbudzić i kultywować wiarę w swą „pra« mocność". Wraz z rodzajem prawomocności, do jakiej pretenduje dane panowanie, zmienia się ta całkowicie typ posłuszeństwa, gwarantującego je sztabu administracyjnego i charakter sprawow panowania. A zatem i jego oddziaływanie. Dlatego celowe wydaje się rozróżnianie rodzajów panów wedle typowego dla nich roszczenia do prawomocności. Jako punkt wyjścia wybraBśi świadomie nowoczesne, a więc znane, stosunki. * Fragm. M. Weber, Gospodarka i społeczeństwo, przekład D. Lachowska, Warszawa 2002. Wszystkie przyj pochodzą od tłumaczki. f/psnowama 471 J. ftybór tego a nie innego kryterium rozróżnienia mogą usprawiedliwić jedynie rezultaty. Paktu, że me inne typowe cechy wyróżniające zostają przez to zrazu przesłonięte i mogą zostać uwzględ-dopiero później, nie powinno się uznawać za rozstrzygający mankament. „Prawomocność" parna -już choćby dlatego, że powiązana jest w sposób wyraźny z prawomocnością p o s i a-nia -nie tylko wyłącznie „idealne" znaczenie. i Me każde konwencjonalnie czy prawnie zagwarantowane „roszczenie" nazywamy stosunkiem ia. Inaczej robotnik w granicach swego roszczenia do wynagrodzenia byłby „panem" praco-bo gdy tego zażąda, musi być oddany do jego dyspozycji komornik. W rzeczywistości, z formal-punktu widzenia, jest on jego partnerem w wymianie, „uprawnionym" do otrzymywania pewnych ń. Jednak zastosowania pojęcia stosunku panowania nie wyklucza naturalnie fakt, że p o-ll on w rezultacie swobodnego, z formalnego punktu widzenia, kontraktu: tak się rzeczy mają jącym się w regulaminach i poleceniach dotyczących pracy panowaniem pracodawcy nad iem oraz pana lennego nad wasalem, który dobrowolnie uznał stosunek lenny. To, że poslu-Irtwo narzucane przez dyscyplinę wojskową jest, formalnie, „niedobrowolne", a narzucane przez fcicyplinę warsztatu, formalnie, „dobrowolne", nie zmienia faktu, że także dyscyplina warsztatu ozna-?odporządkowanie się pewnemu panowaniu. Również posadę urzędnika zyskuje się w drodze rtraktu, który można wypowiedzieć, nawet „poddanym" można stać się dobrowolnie i stosunek ten mżę zostać (w pewnych granicach) rozwiązany. Z absolutnym brakiem dobrowolności mamy do czy-?mia dopiero w przypadku niewolnika. Lecz, z drugiej strony, wypływającej z sytuacji monopolisty ekonomicznej samej w sobie, czyli w tym przypadku: możliwości „dyktowania" warunków im wymiany, nie powinniśmy utożsamiać z „panowaniem", podobnie jak jakiegokolwiek innego | zyskanego np. za sprawą erotycznej, sportowej czy dyskusyjnej przewagi. Jeśli pewien duży w stanie narzucić innym bankom „kartel ustanawiający warunki", to sytuacji tej nie nazywa-lowaniem" dopóty, dopóki nie powstał bezpośredni stosunek posłuszeństwa takiego rodzaju, że cenią kierownictwa owego banku znamionuje roszczenie i szansa, że będą one jako takie prze-i, a ich wykonywanie jest kontrolowane. Naturalnie także i tu, jak zawsze, granice są płynne: zobowiązaniem dłużnym i popadnięciem w niewolę za długi istnieją wszystkie możliwe stany iowe. Również rola pewnego „salonu" może być bliska autorytarnej władzy, choć nie musi być feczności „panowaniem". Ostre podziały są często w rzeczywistości niemożliwe, dlatego tym niezbędne są wtedy jasne pojęcia. iwomocność" panowania oznacza oczywiście także wyłącznie szansę, że jest ona za taką ;j mierze uznawana i w praktyce traktowana. Nie chodzi przy tym o to, że każde podporządkowanie, pewnemu panowaniu orientuje się przede wszystkim (lub w ogóle) na ową wiarę. Podporządko-nie może być przez jednostkę czy całe grupy symulowane z czysto oportunistycznych powodów, płtykowane przez wzgląd na własne materialne interesy, uważane za nieuchronne z racji indywidu-tej słabości czy bezradności. Nie to jednak rozstrzyga o klasyfikacji danego panowania. Lecz fakt, że jgjroszczenie do prawomocności, swoistego rodzaju, w dużej mierze „obowiązuje", umac-śjego trwanie i współokreśla charakter stosowanych przez nie środków. Panowanie może być rów-?ż- i jest to przypadek w praktyce częsty - tak absolutnie zabezpieczone przez oczywistą wspólnotę ieresów pana i jego sztabu administracyjnego (straży przybocznej, pretorianów, „czerwonej" czy jbiej" gwardii) wobec podlegających panowaniu i ich bezbronność, że zlekceważyć może nawet roszenie do „prawomocności". Jednak nawet wtedy rodzaj stosunku uprawomocnienia między pem i sztabem administracyjnym jest bardzo różny, bo zależy od charakteru autoryte-I na jakim opiera się ich wzajemne obcowanie, i to on w dużej mierze określa strukturę panowania, ito się jeszcze okaże. H. „Posłuszeństwo" oznacza, że działanie osoby posłusznej przebiega w zasadzie tak, jakby uczyni-lona treść rozkazu, dlatego, że jest to rozkaz, maksymą swojego zachowania, i to wyłącznie 472 M.W* przez wzgląd na formalny stosunek posłuszeństwa, bez zważania na własną ocenę wartości sani rozkazu jako takiego. 5. Z czysto psychologicznego punktu widzenia ów związek przyczynowy może być rozmaity, wszą gólności może polegać na „inspiracji" lub „wczuciu". Ale rozróżnienie to nie jest użyteczne, gdy ii o tworzenie typów panowania. 6. Zasięg wpływu panowania na stosunki społeczne i zjawiska kulturowe jest o wiele szersza to się wydaje na pierwszy rzut oka. Na przykład to właśnie to panowanie, jakie sprawowanejii w szkole, kształtuje formy języka mówionego i pisanego, które obowiązują jako ortodoksyjne. Dial* ty używane jako języki urzędowe przez politycznie autokefaliczne związki, a zatem przez icfiwM ców, stały się takimi ortodoksyjnymi formami języka i pisma, i spowodowały „narodowe" podzś (np. oddzielenie się Holandii od Niemiec). Panowanie rodziców i panowanie szkoły wykracza jedn daleko poza wpływ na owe (z pozoru tylko) formalne dobra kulturowe: kształtuje młodzież, a to ludzi. 7. Eakt, że kierownik i sztab administracyjny jakiegoś związku występują formalnie jako podlegających panowaniu, nie dowodzi naturalnie, że nie mamy tu do czynienia z „panowaniem szej części omówimy osobno materialne cechy tak zwanej „demokracji". Muszą oni ji ponować w niemal każdym możliwym przypadku pewnym minimum rzeczywistych uprawnień zodawczych, a więc także „panowania". § 2. Istnieją trzy czyste typy prawomocnego panowania. Jego uprawomocnienie głównie charakter: 1. racjonalny- opierać się na wierze w legalność ustanowionych porządków i prawa nia poleceń przez osoby powołane przez nie do sprawowania panowania (panowanie legalne), 2. tradycjonalny- opierać się na powszedniej wierze w świętość obowiązujących od zai tradycji i prawomocność obdarzonych przez nie autorytetem osób (panowanie tradycjonalne), w końcu 3. charyzmatyczny- opierać się na niepowszednim oddaniu osobie uznawanej za św( za bohatera czy wzorzec, i objawionym lub stworzonym przez nią porządkom (panowanie dl zmatyczne). W przypadku ustanowionego panowania posłuszeństwo okazywane jest legalnie ustano1 rzeczowemu, bezosobowemu porządkowi i określonemu przezeń przełożone sprawą formalnej legalności jego rozporządzeń i w ich obrębie. W przypadku tradycjonalnego nia posłuszeństwo okazywane jest za sprawą czci, i w zwyczajowych granicach, osobie wsi go przez tradycję i związanego nią (w jej domenie) pana. W przypadku charyzmatycznego posłuszeństwo okazywane jest odznaczającemu się charyzmatycznymi znamionami p r z y« jako takiemu, za sprawą osobistego zawierzenia objawieniu, temu, że jest on bohaterem czy w granicach obowiązywania wiary w ten jego charyzmat. 1. Użyteczności tego podziału dowieść może jedynie jego wkład do systematyki. Pojęcie „cłiaryfl („dar łaski") pochodzi z terminologii wczesnochrześcijańskiej. Gdy idzie o chrześcijańską hieni cję, to Rudolph Sohm w swoim Kirchenrecht rozjaśnił jako pierwszy pewne rzeczowe, choć nie ta nologiczne aspekty tego pojęcia, a inni (na przykład Karl Holi w Enthusiasmus und Byfigewalt)] ne istotne jego konsekwencje. Nie jest więc ono niczym nowym. 2. Pakt, że żaden z trzech typów idealnych, które rozważymy tu najpierw, nie występowa! wd jach w rzeczywiście „czystej" formie, nie podważa naturalnie, ani tu, ani w innych przypadkach, ' Por. B. Sohm, Kirchenrecht, t. 1, Leipzig 1892, szczególnie s. 26-28; także idem, Dos altkatholische. recht unddas Dekret Gratians, Miinchen-Leipzig 1918, s. 614-617. K. HoJI, Enthusiasmus und Bufigewalt beim griechischen Monchtum, Leipzig 1898. c) v wania. M. Wei mama 473 Kmiecia w możliwie czystej postaci. W dalszej części [...] omówimy przemianę czystej charyzmy "rem jej spowszednienia, i przez to powiążemy ją ściślej z empirycznymi formami panowania. e i w takiej sytuacji do każdego empirycznego historycznego zjawiska panowania odnosi się inie, że nie jest ono „wymyślonym dziełem". A socjologiczna typologia może pomóc w empi-icii analizach historycznych wyłącznie w ten, często jednak dość znaczący, sposób, że w konni przypadku może określić, co wdanej formie panowania jest „charyzmatyczne", właściwe „cha-dzicznej" (§ 10 [...]), „charyzmie urzędowej", co jest „patriarchalne" (§ 7), „biurokratycz-} i), „stanowe" itd. lub zbliża się do tego typu, i że operuje przy tym względnie jednoznacznymi ' ni Jak najdalsi jesteśmy zatem od wiary, że całą historyczną rzeczywistość można „ująć" Istawionym poniżej schemacie pojęciowym. Dowanie legalne z biurokratycznym sztabem administracyjnym owadzenie: Punktem wyjścia uczyniliśmy tu świadomie swoiście nowoczesną formę iwania, by później mocją skontrastować z innymi formami. '8. Podstawą legalnego panowania jest obowiązywanie następujących wzajemnie powiązanych że za sprawą uzgodnienia lub narzucenia można ustanowić w sposób racjonalny, zorien-fcy celoworacjonalnie lub (albo zarazem) wartościoworacjonalnie, dowolne prawo znamionujące iczeniem do tego, że będzie ono respektowane przynajmniej przez towarzyszy związku, z reguły także przez osoby, które w granicach zakresu władzy związku (w przypadku związków teryto-Ic/i - terytorium) wchodzą w określone stosunki społeczne, uznane przez porządek związku za Mat, lub podejmują działania społeczne; Hże każde prawo jest, wedle swej istoty, kosmosem abstrakcyjnych, zwykle celowo ustanowionych iguf, a wymiar sprawiedliwości zastosowaniem tych reguł do konkretnego przypadku, administro-hatomiast racjonalną troską o wskazywane przez porządki związku interesy, w granicach wyli przez reguły prawne, i zgodną z ogólnymi zasadami, aprobowanymi, lub przynajmniej nie taprobowanymi, przez porządki związku; I że zatem typowy legamy pan - „przełożony", gdy zarządza i zarazem rozkazuje, sam z kolei psznyjest bezosobowemu porządkowi, na który orientuje swe rozporządzenia; Dotyczy to również tego legalnego pana, który n i e jest „urzędnikiem", np. wybranego prezydenta rszy, i anej Diak h wia )dzi iedr prz udz; -VdaJ- < dys-nfa- .nieć twa- lie, jak to się zwykle określa, osoba posłuszna - posłuszna jest tylko jakotowarzyszi tylko .prawu"; | Jako towarzysz w stowarzyszeniu, gminie, członek Kościoła, w państwie - obywatel. 5. A zatem, zgodnie z punktem 3, obowiązuje przedstawienie, że towarzysze związku, posłuszni pni, nie okazują posłuszeństwa jemu jako osobie, lecz owym bezosobowym porządkom, i dlatego ?dowiązani są do posłuszeństwa jedynie w zakresie jego rzeczowej kompetencji, nadanej mu pezte porządki i racjonalnie ograniczonej. Podstawowymi kategoriami racjonalnego panowania są zatem: 1. ciągłe, zobowiązane do przestrzegania pewnych reguł załatwianie spraw urzędowych, w zakresie I kompetencji (właściwości), oznaczającej a) pewien, w rezultacie podziału zadań rzeczowo ograniczony zakres obowiązków, któremu towa-nyszy b) przypisanie zwykle niezbędnych w nich uprawnień rozkazodawczych i c) wyraźne określenie ewentualnie dopuszczalnych środków przymusu oraz przesłanek ich stoso- wna, 474 Tak ukonstytuowaną działalność nazywamy „o r g a n e m"3. „Organy" w tym znaczeniu istnieją w dużych przedsiębiorstwach prywatnych, partiach, podobnie jak w „państwie" i „Kościele". „Organem" w t e j terminologii jest także wybrany prezyd państwa (lub rada ministrów czy wybranych „pełnomocników ludowych"). Kategoriami tymi zqj| się później. Nie każdy organ ma, w tym samym znaczeniu, „uprawnienia rozkazodawc: tego rozróżnienia nie będziemy tu rozważać. Do tego dochodzi 3. zasada hierarchii urzędowej, czyli porządek stałych organów kontrolujących i rujących dla każdej instancji, któremu właściwe jest prawo złożenia odwołania lub skargi na niższe władzom zwierzchnim. Przy czym rozmaicie bywa uregulowana kwestia, czy i kiedy im odwoławcza zastępuje sama rozporządzenie zakwestionowane „słusznym", czy też zleca to rządkowanemu jej urzędowi, stanowiącemu przedmiot skargi. 4. „Reguły" rządzące postępowaniem mogą być: a) regułami technicznymi, b) normami. W obu przypadkach ich stosowanie, o ile ma być w pełni racjonalne, wymaga fachowe szkolenia. Zwykle zatem do udziału w sztabie administracyjnym związku może zostać dopiul ny tylko ten, kto może się wykazać potwierdzonym, fachowym wykształceniem, i tylko ktoś taki zostać zatrudniony jako urzędnik. „Urzędnicy" tworzą typowy sztab administracyjny racji związków: politycznych, hierokratycznych, gospodarczych (szczególnie kapitalistycznych) i ii 5. Obowiązuje (w przypadku racjonalności) zasada całkowitego oddzielenia sztabu adi nego od środków administrowania i środków dostarczania. Urzędnicy, pracownicy, robotnicy administracyjnego nie posiadają sami rzeczowych środków administrowania i dostarczania, lecz mują je w postaci naturalnej lub pieniężnej i są zobowiązani do rozliczenia się z nich. Istnieje całkowitego oddzielenia majątku (kapitału) urzędu (przedsiębiorstwa) od majątku prywai spodarstwa domowego) i miejsca działalności urzędowej (biuro) od miejsca zamieszkania. 6. W sytuacji pełnej racjonalności wykluczone jest jakiekolwiek zawłaszczanie stanowiska un wego przez osobę, która je piastuje. Tam, gdzie mamy do czynienia z „prawem do urzędu" (np.irt padku sędziów, a ostatnio coraz liczniejszych grup urzędników, czy nawet robotników), niestuiji zwykle zawłaszczaniu stanowiska przez urzędnika, ale zagwarantowaniu czysto rzeczowego (j wisłego"), zważającego wyłącznie na normy, sprawowania przez niego urzędu. 7. Obowiązuje zasada dokumentowania administracji, również tam, gdzie ustnedystal są faktycznie regułą lub nawet nakazywane są przez przepisy: przynajmniej wstępne ustalenia ii ski, a także ostateczne decyzje, zarządzenia i rozporządzenia wszelkiego rodzaju mają formę) semną. Akta oraz ciągła działalność urzędników tworzą razem biuro, stanowiącej każdego nowoczesnego działania związku. 8. Panowanie legalne może przybierać bardzo różnorodne formy [...]. Poniżej przeanalizujemy pierw w sposób idealnotypowy celowo wyłącznie, najbardziej zbliżoną do czystego typu panom strukturę sztabu administracyjnego: „świata urzędników", „biurokracji". W oryginale Behórde. Termin ten oznacza „władzę", „urząd" w zobiektywizowanym sensie, w odrózit Amt - funkcji czy stanowiska pojedynczego człowieka, przekładanego tu jako „urząd". Por. J. Hatschek buch des deutschen und preuSischen Verwaltungsrechts, Leipzig-Erlangen 1922, s. 60. 4 W oryginale Volksbeauftragten. Nazywano tak członków rady, składającej się z trzech soejaldemokratówi niezależnych socjalistów, która przejęła władzę po ogłoszeniu republiki 9 listopada 1918 r. (10 listopada zatwierdzona przez Berlińską Radę Robotniczą i Żołnierską) i sprawowała ją do 10 lutego 1919 r. (2) 1918 r. wystąpili z niej niezależni socjaliści). owama 475 t, że abstrahujemy tu od typowego rodzaju kierownika, wynika z powodów, które dopiero staną się całkowicie zrozumiale. Bardzo istotne typy racjonalnego panowania należą, przez na ich kierowników, z formalnego punktu widzenia do innych typów (dziedzicznochary-igo - monarchia dziedziczna; charyzmatycznego - plebiscytarny prezydent), inne z kolei są, terialnego punktu widzenia, w dużej mierze racjonalne, lecz ukonstytuowane w sposób na pograniczu biurokracji i charyzmatyczności (rządy gabinetowe), jeszcze innym przewodzą jnatyczni lub biurokratyczni) kierownicy innych związków („partii" w przypadku partyj- Ininistrów). Typ racjonalnego legalnego sztabu administracyjnego znajduje powszechne zastoso-i to on jest tym, co w powszednim życiu ważne. Bo panowanie wżyciu codziennym przede wszystkim - administrowanie. 4. Najczystszym typem legalnego panowania jest panowanie za pośrednictwem biurokratycz- • sztabu administracyjnego. Tylko kierownik związku zawdzięcza swe stanowisko pana iszczeniu, wyborowi lub sukcesji. Ale także jego uprawnienia jako pana są legalnymi „kompetencja- #. Całość sztabu administracyjnego składa się w najczystszym typie z pojedynczych urzęd-fcr(monokracja, w przeciwieństwie do rozważanej w dalszej części „kolegialności"), którzy J. osobiście wolni, posłuszni są wyłącznie rzeczowym obowiązkom urzędowym, I w trwałej hierarchii urzędowej, Iz trwałymi kompetencjami urzędowymi, fcostali zatrudnieni (a nie wybrani) za sprawą kontraktu, zatem (zasadniczo) w wyniku ?Wnej selekcji, wedle kryterium ([kwalifikacji fachowych-w najbardziej racjonalnym przypadku: potwierdzonych eg- i poświadczanych przez dyplom, wynagradzani są starymi pieniężnymi pensjami, mają zwykle prawo do emerytury, choć :h okolicznościach (szczególnie w przedsiębiorstwach prywatnych) mogą zostać zwolnieni pana, a zawsze mogą wypowiedzieć pracę sami; pensja ta zależy przede wszystkim od rangi :hii, także od odpowiedzialności stanowiska, zaś poza tym od tego, co uchodzi za „stosowne stanu" [...]. ;ują swój urząd jako jedyny lub główny zawód, przed sobą pewną karierę: możliwość „awansowania" wedle kryterium wysługi lat lub osiąg-też ich obu, zależną od oceny przełożonych, * swojej pracy są całkowicie „oddzieleni od środków administrowania" i nie mogą zawłaszczyć stanowiska urzędowego, podlegają ścisłej, jednolitej dyscyplinie urzędowej i kontroli. ,ądek ten może być w zasadzie stosowany zarówno w zarobkowej działalności gospodarczej itywnej, bądź wszelkiej innej zdążającej do prywatnych, idealnych lub materialnych, celów, związkach politycznych czy hierokratycznych, a historia dostarcza wielu takich przykładów rch się mniej lub bardziej do czystego typu). ha przykład biurokracja jest w zasadzie identyczna w prywatnych klinikach i w szpitalach pro-fconych przez fundacje czy zakony. Współczesna tak zwana „kapelanokracja": wywłaszczenie daw-j w dużej mierze zawłaszczonych beneficjów kościelnych, lecz także uniwersalistyczna władza (jako formalna uniwersalistyczna „kompetencja") i nieomylność (jako materialna uniwersali-„kompetencja", ale obowiązująca jedynie ex cathedm, powiązana tylko z urzędem, a więc ?dająca typowe odróżnienie „urzędu" i działalności „prywatnej") stanowią zjawiska typowo biuro-?czne . Podobnie jak duże kapitalistyczne przedsiębiorstwo (a im jest większe, tym bardziej zbliża łnawiązuje tu (...) do konstytucji o Kościele Pastor aeternus, przyjętej na I Soborze Watykańskim 18 lipca H zwłaszcza do kanonu 3 (nieomylności dotyczył 4), mówiącego o prymacie papieża i nadającego mu wła- 476 M. Weber się do tego typu), i w równej mierze działalność p a r t yj n a [...] czy też kierowane przez wojskowji urzędników szczególnego rodzaju, nazywanych „oficerami", współczesne biurokratyczne w o j sh 2. Biurokratyczne panowanie występuje w najczystszej postaci tam, gdzie przestrzega się śd zasady mianowania urzędników. Hierarchia wybieranych urzędników nie może mieć tej samego znaczenia co hierarchia urzędników mianowanych, już choćby z tego powodu, że dyscypip nie będzie naturalnie nigdy nawet w przybliżeniu tak rygorystyczna tam, gdzie podległy urzędnik ma się chełpić tym, że został wybrany, tak samo jak jego przełożony, gdy jego szansę nie zależą od oi przełożonego [...]. 3. Zatrudnienie na podstawie kontraktu, a zatem swobodna selekcja, należy do istoty n o wocm n e j biurokracji. Sytuację, w której niewolni urzędnicy (niewolnicy, ministeriałowie) tworzą pew hierarchię i wyposażeni są w rzeczowe kompetencje, czyli działają w sposób, z formalnego pul widzenia, biurokratyczny, określamy jako „biurokrację patrymonialną". 4. Zakres niezbędnych kwalifikacji fachowych stale się w biurokracji powiększa. Także urzęda partii czy związku zawodowego potrzebuje fachowej (zyskanej dzięki doświadczeniu) wiedzy.ftł że nowocześni „ministrowie" i „prezydenci państw" są jedynymi „urzędnikami", od których niewy» ga się żadnych fachowych kwalifikacji, dowodzi, że są oni urzędnikami tylko w formalny] lecz nie materialnym sensie, podobnie jak „dyrektor generalny" jakiejś dużej prywatnej spółki akt nej. A tym bardziej pozycja kapitalistycznego przedsiębiorcy jest zawłaszczona w równym stopniuji pozycja „monarchy". Na szczytach biurokratycznego panowania odnajdujemy więc nieuchronni przynajmniej nie czysto biurokratyczny element. Jest ono bowiem wyłącznie panowaniem za średnictwempewnego szczególnego sztabu administracyjnego. 5. Stała pensja jest tu czymś normalnym. (Zawłaszczone dochody dodatkowe nazywamy M neficjami"; gdy idzie o pojęcie, por. § 8). Podobnie pensja wypłacana w pieniądzach. Nie jest to istot wyróżnik pojęcia, lecz odpowiadający najściślej typowi. (Deputaty w naturze mają charakter „ba cjów". Abeneficjumjest zwykle kategorią zawłaszczania szans zarobkowych i stanowisk)J granice są tu całkowicie płynne, na co wskazują już te przykłady. Zawłaszczania w postaci dzierżaij urzędu, kupna urzędu, traktowania go jako zastawu należą do kategorii innej niż czysta biui (§ 7a, punkt 3 przy końcu). 6. „Urzędy" piastowane jako „zajęcia uboczne", a już tym bardziej „urzędy honorowe' kategorii, którymi zajmiemy się później [...]. Dla typowego „biurokratycznego" urzędnika jego jest głównym zawodem. 7. Oddzielenie od środków administrowania charakteryzuje zarówno biurokrację publii i prywatną (na przykład duże kapitalistyczne przedsiębiorstwo) i w obu ma ten sam sens. 8. Kolegialne „organy" rozpatrzymy osobno w dalszej części [...]. Szybko miejsca faktycznie, a najczęściej także formalnie monokratycznemu kierownictwu (np. kolegialnej dy" w Prusach dawno już podporządkowały się monokratycznemu premierowi). Decydują czynnikiem jest tu dążenie do sprawnego, jednoznacznego, a zatem wolnego od kompromisówijj frontu większości, administrowania. 9. Oczywiście również nowocześni oficerowie są, cechującą się pewnymi stanowymi wyróżniła którymi zajmiemy się osobno [...], kategorią mianowanych urzędników, w przeciwieństwie doob ranych wodzów z jednej strony, charyzmatycznych (§ 10) kondotierów z drugiej, lub kapitalisty oficerów-przedsiębiorców (wojsko zaciężne), albo też oficerów, którzy kupili swe patenty (§ li końcu). Granice mogą tu być płynne. Zarówno patrymonialni „słudzy", oddzieleni od środków " strowania, kapitalistyczni przedsiębiorcy wojskowi, jak i, często, kapitalistyczni przedsi dzę biskupią nad całym Kościołem i wszystkimi chrześcijanami. Por. A. Harnack, Lehrbuch der 1 t. 3, Tiibingen 1910, s. 758-759. Weber I 5wpanowania 477 cyprywatni byli zwiastunami nowoczesnej biurokracji. Sprawę tę rozważymy szczegółowo w dalszych pciach. 5. Doświadczenie dowodzi, że czysto biurokratyczne, a zatem, biurokratyczno-monokratyczne, itowane administrowanie stanowi, gdy idzie o precyzję, stabilność, dyscyplinę, sprężystość iwodność, czyli przewidywalność (zarówno z punktu widzenia pana, jak i interesantów), natęże-li zakres działań, formalną możliwość jego uniwersalnego zastosowania we wszystkich sferach, fą zdolną z czysto technicznych względów do najwyższej sprawności, i we wszystkich tych pczeniach, z formalnego punktu widzenia, najbardziej racjonalną postać sprawowania pano-Rozwój „nowoczesnych" form związków, we wszystkich domenach (w państwie, Kościele, i, partii, działalności gospodarczej, związkach interesów, stowarzyszeniach, fundacjach i in-i), można po prostu utożsamić z rozwojem i stałym rozrostem biurokratycznego admini-jego pojawienie się było np. zarodkiem nowoczesnego zachodniego państwa. Wszystkie po-Jtontrprzykłady - czy to kolegialne reprezentacje interesów, czy komisje parlamentarne, lub „dykta-irad", albo też urzędnicy honorowi czy sędziowie niezawodowi itp. (nie mówiąc już o narzekaniach i. Biurokrata") - nie powinny nam ani na chwilę przesłaniać faktu, że wszelka ciągła praca urzędników w biurach. Całe nasze codzienne życie toczy się w tych właśnie ra-Bo jeśli biurokratyczne administrowanie jest wszędzie, ceteris paribus, z formalno-tech-;o punktu widzenia najbardziej racjonalne, to do celów masowego administrowania (ludź-rzeczami) jest dziś po prostu nieodzowne. Możemy wybierać tylko między „biurokratyzowa-i „dyletantyzowaniem" administrowania, a wielkim atutem, stanowiącym o przewadze iurokratycznej administracji, jest wiedza fachowa, którą nowoczesna technika i ekonomika zania dóbr uczyniły absolutnie niezbędną, bez względu na to, czy jest ono zorganizowane w spo-lapitalistyczny czy socjalistyczny - który, o ile miałby osiągnąć taką samą sprawność tech-?czną, oznaczałby wyłącznie niesłychany wzrost znaczenia fachowej biurokracji. Podlegający pa-pnniu mogą się normalnie bronić przed istniejącym biurokratycznym panowaniem tylko poprzez JKzenie wtasnej, także podlegającej biurokratyzacji kontrorganizacji, podobnie sam aparat biuro-»czny, za sprawą przemożnych interesów materialnych i czysto rzeczowych, a więc idealnych, interesowanyjest swym dalszym funkcjonowaniem: bez niego, w społeczeństwie, w którym urzędni-iwnicy i robotnicy oddzieleni są od środków administrowania, a niezbędna jest d y s c y-fachowość, możliwość nowoczesnej egzystencji skończyłaby się dla wszystkich, poza siadaczami środków zaopatrzenia w żywność (chłopami). Zwykle pracuje on po prostu nadal dla pycięskiej rewolucji, która przejęła władzę, i dla wroga-okupanta, tak jak pracował dla dotychczaso-Bgo legalnego rządu. Zawsze jednak istotne jest pytanie: kto panuje nad istniejącym aparatem jfcrokratycznym? I zawsze panowanie nad nim jest dla niefachowca możliwe tylko w ograniczo- ? mierze: na dłuższą metę fachowiec tajny radca ma przewagę nad niefachowcem ministrem, gdy Izie o przeprowadzenie swojej woli. To potrzeba stabilnego, sprężystego, intensywnego i poddającego ? kalkulacji administrowania, którą stworzył w dziejach -nie t y 1 k o, ale jednak bez wątpie-Bprzede wszystkim - kapitalizm (który nie może bez niego istnieć), a każdy racjonalny socja-fsnmusialby po prostu przejąć i spotęgować, przesądziła o nieuchronności biurokracji, będącej r d z e-lem każdego masowego administrowania. Jedynie działalność (polityczna, hierokratyczna, gospo-łrcza, podejmowana przez stowarzyszenia) na niewielką skalę mogłaby się bez niej w dużej litrze obyć. Kapitalizm w swoim obecnym stadium rozwojowym nie tylko wymaga biurokracji -boć zjawiska te miały odmienne historyczne korzenie - stanowi także najbardziej racjonalne, ?dzięki podatkom dostarczające koniecznych środków pieniężnych, gospodarcze podłoże, na łtórym istnieć ona może w najbardziej racjonalnej formie. I W przypadku biurokratycznego administrowania, oprócz przesłanek fiskalnych, muszą być spel-Itne pewne istotne warunki odnoszące się do techniki komunikacji. Jego precyzja wymaga kolei, 478 M. Weber telegramów, telefonów i jest w coraz większej mierze z nimi związana. Stanu tego nie mógłby im nić porządek socjalistyczny. Doniosłym pytaniem jest tu kwestia [...], czy byłby on w stanie stwora! podobne warunki racjonalnego,ato oznacza szczególnie w takim porządku: prężiMflj biurokratycznego administrowania, wedle jeszcze ściślejszych formalnych r e g u ł jak te, które st» rzył porządek kapitalistyczny. Jeśli nie, to mielibyśmy tu znów do czynienia z jedną z owych wielkich irracjonalności: antynomią formalnej i materialnej racjonalności, których tak wiele skonstatom Ja już socjologia. Biurokratyczne administrowanie oznacza: panowanie dzięki wiedzy - to właśnie stanowi jeji swoiście racjonalne podstawowe znamię. Owa wiedza fachowa jest źródłem potężnej władzy, którą biurokracja (lub pan, który się nią posługuje) stara się zwykle jeszcze powiększyć za sprawą wiedą służbowej: wiedzy o faktach zyskanej w toku urzędowania lub dzięki „znajomości akt". Pojęcie „tajemnicy służbowej", nie wyłącznie, ale jednak swoiście biurokratyczne - którego stosunek do»il dzy fachowej można by przyrównać np. do stosunku między handlowymi i technicznymi tajemnicami przedsiębiorstwa - wywodzi się z tego dążenia do władzy. Biurokrację przewyższa wiedzą, wiedzą fachową i wiedzą o faktach, w domenie jego intei* sów, z reguły jedynie człowiek zainteresowany zarabianiem. A więc - kapitalistyczny przedsiębiorą Jest on j e d y n ą instancją rzeczywiście (czy przynajmniej względnie) immunizowaną wota nieuchronności biurokratycznego racjonalnego panowania opierającego się na wiedzy. Wszyscy ino w związkach masowych, znaleźli się nieuchronnie pod biurokratycznym panowaniem, podobni jak w masowym dostarczaniu dóbr pod panowaniem rzeczowej, precyzyjnej maszyny. Ogólnie mówiąc, biurokratyczne panowanie oznacza ze społecznego punktu widzenia: 1. tendencję do n i w e 1 a ej i, w interesie powszechnej rekrutacji spośród osób odznaczając^ się najwyższymi fachowymi kwalifikacjami, 2. tendencję do plutokratyzacji, w interesie możliwie długiego (często trwającego n; do trzydziestego roku życia) fachowego szkolenia, 3. panowanie formalistycznej bezosobowości: sine ira et studio, bez gniewu i na a więc bez „upodobania" i „entuzjazmu", pod presją prostego pojęcia obowiązku, „bez wzj osobę", z formalnego punktu widzenia tak samo wobec „każdego", tzn. każdego interesanta z cego się w identycznej faktycznej sytuacji, sprawuje swój urząd idealny urzędnik. Biurokratyzacja powoduje zatem (zgodnie z normalną tendencją, poświadczaną również historię) stanową niwelację, każda zaś społeczna niwelacja, usuwając stanowych wł; nujących dzięki zawłaszczeniu środków i uprawnień administrowania, a także, w interesie „: te osoby piastujące urzędy, którym posiadanie umożliwiło „honorowe" administrowanie lub towanie tej działalności jako „zajęcia ubocznego", sprzyja z kolei biurokratyzacji, stanowiącej dzie nieuchronne następstwo postępującej „m a s o we j demokracji" [...]. Normalnym „duchem" racjonalnej biurokracji jest, ujmując rzecz ogólnie: 1. formalizm, wymagany przez wszystkich zainteresowanych zagwarantowaniem osobistych sa| życiowych jakiegokolwiek rodzaju, bo inaczej zapanowałaby arbitralność, a formalizm stanowi tu a prostsze rozwiązanie. Z pozoru, a po części i rzeczywiście, w opozycji do tej tendencji, wspieni przez ten typ interesów, pozostaje 2. skłonność urzędników do materialno-utylitarnego traktowania ich zadań administracyjnjd mających służyć uszczęśliwieniu podlegających panowaniu. Lecz ten materialny utylitaryzmprzji ra zwykle postać domagania się odpowiednich - znów formalnych i w większości przypadków fom stycznie traktowanych - regulaminów. (...) Tę tendencję do materialnej racjonalności wsi wszyscy podlegający panowaniu ludzie, którzy n i e należą do opisanej w punkcie / warstw zainteresowanych „zagwarantowaniem" posiadanych szans. Wynikające stąd problemy do teorii „demokracji". VI. Web tworzyd rężnego -e stwo-•h wiel-j 'atowa- jonowania 1 Panowanie tradycjonalne ltere-orca obec inni, j bnie vch •Tradycjonalnym nazywamy panowanie wtedy, gdy podstawą, na której wspiera się jego (rnnocność, a także podstawą wiary w ową prawomocność, jest świętość odwiecznych („istnieją-Jod zawsze") porządków i władzy pana. Pan (lub wielu panów) wskazywanyjest przez przekazaną tradycję regułę. Posłuszeństwo wobec niego wynika z nadanej mu przez tradycję osobistej god-i Związek panowania jest, w najprostszym przypadku, pierwotnie związkiem czci, wyznacza-kprzez wspólność wychowania. Panujący nie jest „przełożonym", ale osobowym p a n e m, a jego administracyjny składa się pierwotnie nie z „urzędników", lecz z osobistych „s 1 u g"; ludzie pod-takiemu panowaniu nie są „członkami" związku, lecz albo 1) „tradycjonalnymi towarzyszami" l), albo 2) „poddanymi". Nie rzeczowy obowiązek urzędowy, ale osobista wierność sług określa między sztabem administracyjnym i panem. Ibsluszeństwo nie jest posłuszeństwem wobec ustanowień, lecz wobec powołanej przez tradycję (lub wyznaczonego przez tradycję władcę) osoby, której rozkazy są prawomocne z dwóch względów; po części z racji tradycji określającej jednoznacznie treść rozporządzeń, jednak tylko w przy-jej sensie i zakresie -jego naruszenie, wykroczenie poza tradycyjne granice, mogłoby być ieczne dla własnej tradycyjnej pozycji pana, Dpo części na mocy swobodnej arbitralnej decyzji pana, dopuszczanej w danym przypadku przez cję. 0b tradycjonalne prawo podejmowania arbitralnych decyzji opiera się głównie na zasadniczej bez- ;ności posłuszeństwa wynikającego z obowiązku czci. Istnieją zatem dwie domeny działań pana: a) działanie, z materialnego punktu widzenia, związane tradycją, b) działanie, z materialnego punktu widzenia, niezwiązane tradycją. Wobrębie tej ostatniej pan może, swobodnie rozdzielając swe łaski i niełaski, wedle osobistej sym-patiilub antypatii, na mocy czysto osobistej, często okupionej darami - stanowiącymi źródło „należno-f-arbitralnej decyzji, okazać „względy". Jeśli kieruje się przy tym jakimiś zasadami, to są to zasady pe r i a 1 n e j etycznej słuszności, sprawiedliwości lub utylitarnej celowości, a nie -jak w przypad-inia legalnego - zasady formalne. O faktycznym sposobie sprawowania panowania przesado, na co zwykle pozwolić sobie może pan (i jego sztab administracyjny) wobec tradycjonalne-irządkowania poddanych, nie prowokując ich oporu. O ile opór taki się pojawia, to kieruje się osobie pana (lub sługi), który zlekceważył tradycyjne granice swej władzy, a nie przeciw i jako takiemu („rewolucja tradycjonalistyczna"). czystym typie tradycjonalnego panowania nie jest możliwe rozmyślne „stworzenie" nowego pra-zasad administrowania w drodze ustanowienia. Rzeczywiście nowe ustanowienia mogą zostać ne jako prawomocne jedynie jako obowiązujące od zawsze i tylko potwierdzone przez mie o prawach" . Jako punkty orientacyjne stosowania prawa wchodzą tu w grę wyłącznie do-fcenty tradycji: „precedensy i prejudykaty". 17. Pan panuje albo bez pomocy, albo z pomocą sztabu administracyjnego. Gdy idzie Iferwszy przypadek, zob. § 7a, punkt 1. ? oryginale Weistum - termin ten oznaczał pierwotnie pouczenie o prawie, o tym, co jest prawem w danym pypadku. udzielone społeczności wiecowej przez biegłych w prawie w czasach, gdy stosowanie prawa miało pryzmatyczny czy też tradycjonalny charakter, a także samo tak ustalone prawo; później pouczenie o obowią-?cycłi prawach (głównie prawie dworskim) przez urzędnika lub rzecznika prawa dokonywane w ustalonych kępach czasu i zbiory takich praw. Por. H. Brunner, Deutsche Rechtsgeschichte, 1.1, Leipzig 1906, s. 152-153, jf-420; R. Schróder, Lehrbuch der deutschen Rechtsgeschichte, opr. E. Freiherr von Kunssberg, Berlin-Leipzig Ł,s. 760-763 [...]. 480 M. Wete Typowy sztab administracyjny może rekrutować się z: 1) osób związanych z panem w sposób tradycjonalny, więzami czci („rekrutacja patrymonialna"); a) członków rodu, b) niewolników, c) należących do domu urzędników domowych, w szczególności „ministerialów", d) klientów, e) kolonów, f) wyzwoleńców; 2) w przypadku „rekrutacji pozapatrymonialnej" z: a) osobistych stosunków zaufania (wolni „faworyci" wszelkiego rodzaju) lub b) więzów wierności z panem, uznanym za prawomocnego (wasale), w końcu c) wolnych urzędników, którzy związali się z nim stosunkiem czci. la) Bardzo często zasadą administrowania tradycjonalnego panowania jest obsadzanie nąjni niejszych stanowisk przez członków rodu pana. Ib) Niewolnicy i (//) wyzwoleńcy zajmują często w sztabach patrymonialnego panowania nart najwyższe stanowiska (wielcy wezyrowie nierzadko należeli do byłych niewolników). lc) Typowych urzędników domowych: seneszali (najwyższy rangą sługa), marszałków (koniuszjdj podkomorzych, stolników, majordomusów (zwierzchników służby i ewentualnie wasali) znajdujenj w całej Europie. Na Wschodzie za bardzo ważnego uważano wielkiego eunucha (nadzorcę harema w przypadku książąt murzyńskich - kata, a wszędzie dochodzili do nich często przyboczni lekara astrologowie i podobne szarże. Id) Klientela królewska była tak w Chinach, jak i w Egipcie źródłem patrymonialnych urzędnik^ le) Wojska kolonów występowały w całym świecie Wschodu, ale także pod panowaniem rz; nobilów. (Jeszcze nowożytny Wschód islamski znał wojska niewolników). 2a) „Faworytyzm" stanowi znamię każdego patrymonializmu i częsty powód „tradycjo; nych rewolucji" (gdy idzie o pojęcie, zob. koniec tego paragrafu). 2b) „Wasali" omówimy osobno. 2c) „Biurokracja" powstaław państwach patrymonialnych, za sprawą urzędników nych w sposób pozapatrymonialny. Lecz urzędnicy ci byli, co rozważymy wkrótce, przede osobistymi sługami pana. W czystym typie sztabu administracyjnego panowania tradycjonalnego nie występuje: a) trwała „kompetencja", określona wedle rzeczowych reguł, b) trwała racjonalna hierarchia, c) podlegające regułom zatrudnienie na podstawie swobodnego kontraktu, i podlegające awansowanie, d) wyszkolenie fachowe (jako norma), e) (często) stała i (jeszcze częściej) wypłacana w pieniądzach pensja. a) Zamiast z trwałą rzeczową kompetencją mamy tu do czynienia z wzajemną konkurencją, o lanych zrazu na mocy swobodnej arbitralnej decyzji pana, doraźnych, potem utrwalonych, a wid często tradycyjnie ustereotypizowanych zadań i pełnomocnictw, pobudzaną szczególnie przez kg rencję o przysługujące zarówno pełnomocnikom, jak i samemu panu, w przypadku korzystania usług, szansę dodatkowych dochodów': to w wyniku oddziaływania takich interesów wprorad często rzeczowy podział uprawnień oraz obowiązków i konstytuował się „organ". 7 W oryginale Sporteln, od sportula (koszyczek, podarek). Taki przekład tego terminu uzasadniaj całkowicie dobrowolny charakter zarówno tych opłat (czasem i tak tłumaczę to wyrażenie), jak i czynne M. tfflpanowania 481 onialna*! ijemy j ?mu), arze, cz- Iteątkowo wszyscy pełnomocnicy wyposażeni w trwale uprawnienia i obowiązki są domowymi Błędnikami pana, a ich niezwiązane z domem („pozapatrymonialne") uprawnienia powiązane często wedle kryterium jedynie zewnętrznego rzeczowego podobieństwa sfer działalności, z ich tonową służbą lub zostają im przyznane wedle najpierw całkiem swobodnego uznania pana, które jednak później ulega tradycyjnej stereotypizacji. Pierwotnie, oprócz urzędników domowych, ist-iś tylko pełnomocnicy ad koc. Nieistnienie pojęcia „kompetencji" wychodzi na jaw, gdy przeglądamy np. listę nazw urzędników starożytnego Wschodu. Z niewielu wyjątkami nie sposób ustalić racjonalnie ograniczonej, rzeczowej, trwałej sfery aktywności, która przypominałaby naszą „kompetencję". tajemne ograniczanie faktycznych trwałych uprawnień i obowiązków w rezultacie konkurencji itapromisów interesów odnoszących się do dodatkowych dochodów obserwujemy szczególnie w średniowieczu. Oddziaływanie tego stanu rzeczy było bardzo znaczące. WAnglii interesy potężnych sądów tólewskich i potężnego narodowego stanu adwokatów, wiążące się z opłatami sądowymi, po części (toczyły, a po części ograniczyły panowanie prawa rzymskiego i kanonicznego. Irracjonalne zakresy :h uprawnień urzędowych wszystkich epok stanowiły stereotypizację dawnych podziałów wy-lych przez interesy wiążące się z dodatkowymi dochodami. i) To, czy i jacy pełnomocnicy, czy też sam pan, podejmują decyzje w danej sprawie, lub rozpatrują iiaskarżenie, jest albo JŁ uregulowane tradycjonalnie, czasem z uwzględnieniem źródła określonych, przejętych z zewnątrz, prawnych lub precedensów (system sądu wyższego), albo 0. zależy w każdym przypadku całkowicie od uznania pana, którego woli, gdy jest osobiście obecny, irządkowują się wszyscy pełnomocnicy. Oprócz tradycjonalnego systemu sądu wyższego mamy do czynienia z, wywodzącą się ze sfery pana, zasadą prawa niemieckiego, że obecnemu panu zostaje przekazane wszelkie wymiennie sprawiedliwości, a także z ius evocandi, wywodzącym się z tego samego źródła i arbitralnej teki pana, i jego współczesną odmianą: „gabinetowym wymiarem sprawiedliwości". „Sąd wyższy" kyf w średniowieczu bardzo często organem pouczającym o prawach, od którego przejęto prawo danej miejscowości. i c) Urzędnicy domowi i faworyci rekrutowani są bardzo często w sposób czysto patrymonialny, są *rolnikami lub osobistymi poddanymi (ministeriałami) pana. Albo też, w przypadku rekrutacji poza-ptrymonialnej, są beneficjantami (zob. niżej), których przenosi on wedle, z formalnego punktu widze-swobodnego uznania. Dopiero wkroczenie wolnych wasali i nadawanie urzędów na podstawie lenne-lo n t r a k t u przekształca zasadniczo tę sytuację, nie zmienia jednak niczego w punktach a i b, k o rodzaju i zakresie lenna nie decydują w żadnym razie względy rzeczowe. O awansach rozstrzyga i z wyjątkiem prebendalnej struktury sztabu administracyjnego (zob. § 8) - wyłącznie decyzja i łaska pana. Racjonalne wyszkolenie fachowe nie jest zrazu zasadniczą kwalifikacją urzędników domowych Ifcworytów pana. Początek fachowego szkolenia pracowników (wszelkiego rodzaju) stanowi wszędzie fokową przemianę w sposobie administrowania. ]&ów, zobowiązanych jedynie do służby panu. Por. CL. von Haller, Restauration der Staats-Wissenschaft oder morie des natiirlich-geselUgen Zustands der Chimdre des kunstlich-burgerlichen entgegengesetzt, t. 2, Win-fehur 1820, s. 310 i nast. Ifrmo pozwania każdego przed swój sąd i prawo żądania przekazania każdej sprawy do rozpatrzenia swojemu płowi. pkim Oberhof był np. Magdeburg, a także Lubeka. 482 M. W( Dla niektórych urzędów pewna doza empirycznego wyszkolenia była niezbędna już bardzo da«n temu. Przede wszystkim sztuka czytania i pisania, pierwotnie w istocie „sztuka", cenna, bo rza wpływała często - najważniejszy przykład: Chiny - za pośrednictwem sposobu życia literatów w żej mierze na cały rozwój kulturowy i znosiła wewnątrzpatrymonialną rekrutację urzędni-1 ków, ograniczając przez to „stanowo" władzę pana (por. § 7a, punkt 3). j e) Urzędnicy domowi i faworyci byli początkowo żywieni przy pańskim stole i ekwipowani z jego komory. Ich oddzielenie od pańskiego stołu oznaczało z reguły tworzenie (najpierw naturalnych) be-neficjów, a ich rodzaj i rozmiar ulegał szybkiej stereotypizacji. Oprócz tego (lub zamiast nich) przysługiwały zwykle organom pana, wyposażonym w pełnomocnictwa wykraczające poza sferę gospodarstwa domowego, podobnie jak samemu panu, „należności" (często nieobjęte żadną taryfą, lecz każdorazowo uzgadniane z osobami ubiegającymi się o jakieś „względy"). Gdy idzie o pojęcie „beneficjum", zob. § 8. § 7a. 1. Pierwotnymi typami tradycjonalnego panowania są przypadki, w których pan n i e p o n u j e osobistym sztabem administracyjnym: a) gerontokracja i b) pierwotny patriarchalizm. ns?mi\lXi&im*v&Ast&i& S|ś« ft'^tós»%Ji!fi^s» Gerontokracją nazywamy stan, w którym, o ile w danym związku w ogóle sprawowane jest paro1 nie, jest ono sprawowane przez najstarszych (źródłowo w dosłownym sensie: wiekiem), jako naji szych znawców świętej tradycji. Często występuje ona w związkach, które nie mają głównie eko micznego czy rodzinnego charakteru. Patriarchalizmem nazywamy stan, w którym w obrębie pewne najczęściej głównie ekonomicznego i rodzinnego związku (domowego) panowanie sprawuje jedna o„ ba, wskazywana (zwykle) przez trwałe reguły dziedziczenia. Gerontokracja i patriarchalizm nierzadki współistnieją ze sobą. Decydujące jest tu to, że władza zarówno gerontokratów, jak i patriarchy orientuje się, w czystym typie, na przedstawienie osób jej podlegających („towarzyszy"), że to panowanie stanowi wprawdzie tradycyjne samoistne prawo pana, lecz, z materialnego punktu widzenk jest przede wszystkim prawem towarzysza, i dlatego musi być sprawowane w ich, towarzyszy, inte-r e s i e, nie może zostać przez niego w sposób swobodny zawłaszczone. Rozstrzygającym faktem, w obu tych typach, jest całkowity brak czysto osobistego („patrymonialnego") sztabu administe cyjnego pana. A skoro pan nie dysponuje żadnym „sztabem", jest tym bardziej zależny od woli posht szeństwa towarzyszy. Dlatego towarzysze są nadal „towarzyszami", nie stają się „poddanymi". Sąjp1 nak „towarzyszami" za sprawą t r a d y c j i, a nie „członkami" za sprawą u s t a n o w i e n i a. Wir są posłuszeństwo p a n u, a nie ustanowionym regułom. Lecz panu wyłącznie: w zgodziezto dycją. Pan z kolei jest zobowiązany do ścisłego przestrzegania tradycji. Różne rodzaje gerontokracji omówimy później. Pierwotny patriarchalizm jest z nią spokrewniojj o tyle, że panowanie tylko w obrębie domu ma charakter zobowiązujący, w innych sferach oddzialuje-choćby w przypadku arabskich szejków - tylko jako wzorzec, a więc w sposób charyzmatyczny: pras przykład, albo też za sprawą rad i innych środków wpływu. 2. Wraz z powstaniem czysto osobistego administracyjnego (i wojskowego) sztabu pana, każde tradycjonalne panowanie skłania się ku patrymonializmowi, a tam gdzie władza pana osiąp największe rozmiary- ku sułtanizmowi: „towarzysze" stają się „poddanymi", prawo pana, ujmo-wane dotąd przede wszystkim jako prawo towarzysza, staje się jego samoistnym prawem, zawłaszcz nym przez niego (w zasadzie) tak, jak każdy inny przedmiot posiadania dowolnego rodzaju, z któregu może czynić zasadniczo taki użytek (może je sprzedać, zastawić, podzielić w spadku), jak z jakiejM Por. (...) M. Weber, Konfitzianismus und Taoismus, [w:] idem, Gesammette Aufsatze zur Relig 1.1, Tubingen 1978, s. 395-430; Gesamtausgabe, 1.1, red. H. Schmidt-Glinzer, współ. P. Kolonko, Tubin s. 285-331. ?*•>•'»..!«-? —, -, nwkl-otam','$$ffiv Webealff panowania 483 ńk innej gospodarczej szansy. Zewnętrznie patrymonialna władza pana wspiera się na (często ozna-:adką|»nych wypalonym piętnem) wojskach niewolników, kolonów lub wcielonych siłą poddanych, albo też w du-l-ty wspólnotę interesów wobec tych ostatnich uczynić możliwie trwałą - zaciężnych strażach przy-;ędni-|tocznych i wojskach (wojska patrymonialne). Dzięki tej władzy pan rozszerza zakres niezwiązanych tradycją arbitralnych decyzji, względów i łask, kosztem patriarchalnego i gerontokratycznego trzyma-nia się tradycji. Panowaniem patrymonialnym nazywamy każde panowanie zorientowane przede jego be-lich) spo-każ- ys- kSu rzi ni< iszystkim na tradycję, ale sprawowane na mocy całkowicie samoistnego prawa; panowaniem s u ł-tlńskim panowanie patrymonialne, w którym administrowanie odwołuje się przede wszystkim do śodków należących do sfery swobodnych, niezwiązanych tradycją arbitralnych decyzji. Rozróżnienie tojest całkowicie płynne. Od pierwotnego patriarchalizmu odróżnia oba te typy, także suł-taizm,istnienie osobistego sztabu administracyjnego. Suitańska forma patrymonializmu jest czasem, sądząc po zewnętrznych pozorach - w istocie ni-rzeczywiście - zupełnie niezwiązana tradycją. Nie jest jednak rzeczowo zracjonalizowana, de sfera swobodnych arbitralnych decyzji i łaski przybiera w niej ekstremalną postać. To odróżnia jod każdej formy racjonalnego panowania. 3. Panowaniem stanowym nazywamy tę formę patrymonialnego panowania, w której sztab ad-wnistracyjny zawłaszcza określone uprawnienia pana i odpowiadające im szansę ekonomiczne. Maszczenie może -jak we wszystkich podobnych przypadkach (...) - dotyczyć: a) związku lub wyróżniającej się pewnymi cechami kategorii ludzi, albo b) pojedynczych osób i przysługiwać im tylko dożywotnio, lub może mieć także charakter dzie-ly, czy też wolnej własności. iowe panowanie oznacza zatem: a) zawsze ograniczenie swobodnej selekcji sztabu administracyjnego przez pana, w rezultacie za-zenia stanowisk lub uprawnień pana: a. przez pewien związek, i. przez stanowo określoną (...) warstwę, albo też b) często - i ten przypadek uznajemy tu za „typ" - ponadto zawłaszczanie: stanowisk, a także (ewentualnie) stworzonych przez ich posiadanie szans zarobkowych i rzeczowych środków administrowania oraz '. uprawnień rozkazodawczych przez poszczególnych członków sztabu administracyjnego, twlaszczyciele mogą przy tym, z historycznego punktu widzenia, 1) wywodzić się zarówno poprzedniego, jeszcze n i e stanowego sztabu administracyjnego, jak i z ludzi, 2) którzy przed za-ulaszczeniem n i e należeli do niego. I Stanowy posiadacz zawłaszczonych uprawnień pana pokrywa koszty administrowania Bwiasnych i zawłaszczonych przez siebie niepodzielnie środków administrowania. Posiadacz wojsko-iiyeh uprawnień pana lub żołnierz stanowy ekwipują się sami, a także ewentualnie kontyngen-ij; do których wystawienia są zobowiązani, rekrutowane patrymonialnie lub, znów, stanowo (wojsko sta-*we), albo też dostarczanie środków administrowania i tworzenie sztabu administracyjnego staje się ?zedmiotem zarobkowego, zawłaszczonego przedsięwzięcia, wynagradzanego ryczałtowymi świadcze-niami z magazynu lub kasy pana; tak się rzeczy miały (choć nie tylko) z europejskimi wojskami zaciężny-?XW i XVII w. (wojsko kapitalistyczne). W przypadkach pełnego stanowego zawłaszczenia całość wła-m zostaje z reguły podzielona między pana i, w konsekwencji ich samoistnych praw, członków sztabu Idministracyjnego, którzy zawłaszczyli swe stanowiska, albo też istnieją samoistne władze, uregulowane przez szczególne rozporządzenia pana lub swoiste kompromisy z posiadaczami zawłaszczonych stanowisk. I Przypadek /: np. urzędy dworskie pana, które zostały zawłaszczone jako lenna. Przypadek ,2: np. ?nowie gruntowi, którzy zawłaszczyli prawa pana, na mocy przywileju nadanego im przez pana lub fcurpacji (najczęściej ten pierwszy stanowi legalizację tej ostatniej). 484 M. Webe Zawłaszczenie przez jednostki może dokonać się za sprawą: 1) wydzierżawienia, 2) zastawienia, 3) sprzedaży, 4) osobistego czy dziedzicznego, albo też swobodnie zawłaszczonego, niewiążącego się z żadj warunkami lub uzależnionego od pewnych świadczeń, przywileju nadanego jako wynagrodzenie ? usługi lub po to, by kupić czyjąś uległość, albo stanowiącego uznanie faktycznej uzurpacji uprawnisi pana, 5) zawłaszczenia przez związek czy stanowo określoną warstwę: zwykle następstwo kompromis pana i sztabu administracyjnego albo stanowej warstwy związanej stosunkami stowarzyszenia, co mok a) pozostawiać panu całkowitą lub względną swobodę wyboru w konkretnym przypadku albo ta b) poddawać osobiste posiadanie danego stanowiska trwałym regułom, 6) 1 e n n a, co omówimy osobno. 1. W gerontokracji i czystym patriarchalizmie środki administrowania - wedle panującego, choć zwykle niejasnego przedstawienia - są zawłaszczone przez administrowany związek lub należącedl niego, i biorące udział w administrowaniu, gospodarstwa domowe, zaś administrowanie służyć m związkowi. Zawłaszczanie przez pana jako takiego należy do świata przedstawień patrymonializmi i może być urzeczywistniane w bardzo różnej postaci - aż do rozciągnięcia jego regalium na cali ziemię i całkowitego niewolnictwa poddanych (których pan może sprzedać). Stanowe zawlaszcuj nie oznacza zawłaszczenie przynajmniej części środków administrowania przez członków sztata administrującego. A zatem podczas gdy w czystym patrymonializmie mamy do czynienia z calkow tym oddzieleniem administrującego od środków administrowania, to w stanowym patrymonializmie jest dokładnie odwrotnie: administrujący posiada środki administrowania, wszystkie lub przynajmniej ich istotną część. I tak np. lennik, który ekwipował się sam, obdarzony lennem hrabia, któij inkasował jako własne opłaty sądowe oraz inne narzuty, i z własnych środków (także tych zawla czonych) regulował swe zobowiązania wobec pana lennego, indyjski dżagirdar , który ze swego kowego beneficjum wystawiał kontyngent wojska, posiadali w pełni środki administrowania, pułkownik, który wystawiał zaciężny regiment we własnym przedsięwzięciu, i otrzymywał na to sumy z książęcej kasy, a deficyt wyrównywa/ mniejszymi świadczeniami, dzięki lupom i rei posiadał środki administrowania tylko częściowo (zaś owo posiadanie podlegało pewnym tom). Podczas gdy faraon, którego wojska składały się z niewolników lub kolonów, dowodzonych pna królewskich klientów, a odziewane, żywione i uzbrajane były z jego magazynów, jako patrymonialn pan posiadał środki administrowania jako samoistną własność. Lecz formalne reguły niea wsze są tu rozstrzygające: mamelucy byli, z formalnego punktu widzenia, niewolnikami, „kupioi| przez pana, faktycznie jednak zmonopolizowali uprawnienia pana tak całkowicie, jak jakiś zwiąa ministeriałów lenna służbowe. Zawłaszczanie ziemi związanej ze służbą przez zamknięty związek,; bez zawłaszczania przez jednostki, występowało zarówno w tej postaci, w której pan, w ramach mą ku, swobodnie ją obsadzał (przypadek 5a), jak i w takiej, w której jej przejęcie wymagało pewnyd określonych regułami kwalifikacji (przypadek 5b), np. wymagano od pretendenta pewnych wojal wych czy innych (rytualnych) kwalifikacji, a z drugiej strony (przy ich spełnieniu) przyznawanopi pierwszeństwa osobom najbliżej spokrewnionym. Podobnie rzeczy się miały z dworskimi lub cech mi zatrudnieniami rzemieślników i chłopów, których świadczenia służyć miały potrzebom militan czy administracyjnym. 2. Zawtaczanie za sprawą wydzierżawienia (szczególnie dzierżawy podatków), zastawieniu sprzedaży występowało na Zachodzie, lecz także na Wschodzie i w Indiach; w starożytności sta " System ten wprowadzono w Indiach za panowania władców muzułmańskich. M. Web& 485 adnynj eniea awnieśj romisu i może: [bo też j choć cedo ć ma izmu całą cza-abu >wi-mie bkapłanów nierzadko nadawano poprzez aukcję. Cele dzierżawy były po części czysto doraźne, Mowo-polityczne (sytuacja przymusowa, szczególnie wywołana kosztami wojennymi), a po części ?sowo-techniczne (zagwarantowanie trwałych, umożliwiających sporządzenie budżetu wpływów licznych), w przypadku zastawiania i sprzedaży dominowały te pierwsze, w Państwie Kościelnym lież tworzenie rent dla nepotów. Zawłaszczanie za sprawą zastawienia odgrywało znaczącą rolę BewXVIII w., w wypadku posad prawników (parlamenty) we Francji, a zawłaszczanie za sprawą spiłowanego) kupna patentów oficerskich aż do XIX w. w wojsku angielskim. W średniowieczu, na ?odzie i gdzie indziej, przywilej stanowi! często usankcjonowanie uzurpacji lub zapłatę za usługi ;ne albo też środek ich pozyskiwania. §8. Środki utrzymania patrymonialnego sługi mogą się wywodzić z: a) żywienia przy pańskim stole, b) deputatów (głównie naturalnych) pochodzących z dóbr i zasobów pieniężnych pana, t) ziemi związanej ze służbą, d) zawłaszczonych szans przychodów: z rent, opłat, podatków, *) lenna. fermy utrzymania od b do d, o ile nadawane są stale w tradycyjnych rozmiarach, gdy idzie o ich ić (b i c) oraz zasięg (rf), i są indywidualnie, lecz nie dziedzicznie, zawłaszczone, nazywamy Ifficjami.awyposażaniesztabuadministracyjnego zasadniczo w tej właśnie formie: pre-(dalizmem. Istnieć przy tym może awansowanie wedle starszeństwa lub określonych, obiek-uchwytnych osiągnięć, wymogiem może też być kwalifikacja stanowa, a zatem honor stano-(pojęcie „stanu" [...]). Ipinami nazywamy zawłaszczone uprawnienia pana, jeśli nadawane są one na mocy kontraktu ?adniczo jednostkom o określonych kwalifikacjach, a wzajemne prawa i obowiązki orientują się zwiasz-la na konwencjonalne, s t a n o w e, i to przede wszystkim militarne pojęcia honoru. Gdy itab administracyjny wyposażany jest głównie w postaci lenn, mówimy o feudalizmie lennym. ??Często niemal nie sposób odróżnić lenna od wojskowego beneficjum. (...) \ Wprzypadkach d i e, czasem także c, posiadacz zawłaszczonych uprawnień pana pokrywa koszty ininistrowania, ewentualnie ekwipowania, w opisany już sposób, czerpiąc środki z beneficjum lub fama. Jego własny stosunek panowania wobec poddanych może przybrać wtedy charakter patrymo-r(a zatem może być dziedziczny, zbywalny, podzielony w spadku). Zarówno książęcy słudzy, jak i urzędnicy domowi, kapłani oraz wszyscy inni pracownicy patry-i (np. właściwi władztwu gruntowemu) byli pierwotnie żywieni przy pańskim stole lub, wedle ibodnego uznania, z jego zasobów. „Dom mężczyzn", najdawniejsza forma militarnej organiza-lowej (którą omówimy jeszcze osobno), był bardzo często wywodzącym się z panowania, ko-tycznym konsumpcyjnym gospodarstwem domowym. Oddzielenia od pańskiego (lub świątynne-katedralnego) stołu i zastąpienia tego bezpośredniego zaopatrywania deputatami czy też zie-j| służbową wcale nie uważano zawsze za godne pożądania, było ono jednak regułą w przypadku płożenia własnej rodziny. Deputaty w naturze dla kapłanów świątynnych i urzędników, którzy znaleźli ?w takiej sytuacji, stanowiły w całej Azji Mniejszej pierwotną formę zaopatrywania urzędników, wy-Łpowaiy także w Chinach, Indiach i często na Zachodzie. Od początku czasów starożytnych ziemię pdawano za świadczenie usług militarnych na całym Wschodzie, również w średniowieczu w Niem-lech jako zaopatrzenie ministeriałów, dworskich urzędników domowych i innych. Przychody turec-kh spahów czy japońskich samurajów oraz licznych podobnych orientalnych ministeriałów i ryce-fcstanowią - w naszej terminologii - „beneficja", a nie lenna, co rozważymy jeszcze później. Mogą i one wywodzić zarówno z pewnych rent gruntowych, jak i z dochodów podatkowych z określonych [Lub sipahiów - konnicy. 486 M. Webs okręgów. W tym ostatnim przypadku są one, wprawdzie nie z konieczności, ale zgodnie z powszeclaj tendencją, związane z zawłaszczaniem uprawnień pana w tych okręgach, lub pociągają za sobą iii przyznanie. Pojęcie „lenna" będziemy mogli omówić w sposób bardziej szczegółowy dopiero w powi^ zaniu z pojęciem „państwa". Jego przedmiotem może być zarówno władztwo gruntowe (a zatem pai* wanie patrymonialne), jak i najrozmaitsze rodzaje szans rent i opłat. 2. Zawłaszczone szansę przychodów: z rent, opłat i podatków, występują jako beneficja i lenni różnych rodzajów na całym świecie, jako forma samoistna i wysoce rozwinięta szczególnie w IndiaĄ gdzie nadawano prawo do tych dochodów w zamian za wystawienie kontyngentu wojska i opłacali, kosztów administrowania. § 9. Patrymonialne, a przede wszystkim stanowo-patrymonialne panowanie traktuje, w przypadła czystego typu, wszelkie władze pana i ekonomiczne prawa pana w taki sposób, jak prywatne zawfasfr czone szansę ekonomiczne. Nie wyklucza to ich jakościowego rozróżniania. A mianowicie przez niektóre z nich, jako najdonioślejsze, zawłaszczane są w swoiście uregulowanej formie. Szi gdy panowanie owo traktuje zawłaszczenie sądowych i militarnych uprawnień pana jako prawną stawę stanowo uprzywilejowanej pozycji osoby je zawłaszczającej, wobec zawłaszczania szan czysto ekonomicznych (wywodzących się z domen, podatków czy dodatkowych dochodów), awi mach tych ostatnich odróżnia sposób zawłaszczania szans zasadniczo patrymonialnych od pozapatrymonialnych (fiskalnych). W naszej terminologii rozstrzygający jest fakt, że prawa panai zane z nimi szansę dowolnego rodzaju traktowane są w zasadzie wtaki sam sposób jak s: prywatne. Von Below np. słusznie podkreśla (w Der deutsche Staat des Mittelalters) fakt, że przede kim zawłaszczanie sądowych uprawnień pana traktowano w swoisty sposób i stanowiło ono szczególnej pozycji stanowej, a także to, że średniowiecznego związku politycznego nie można ślić jako czysto patrymonialnego lub czysto feudalnego . Jednak z tej racji, że upro sądowe i iime prawa czysto politycznej proweniencji traktowano w sposób właściwy uprai prywatnym, mówienie o „patrymonialnym" panowaniu wydaje się trafnym, dla naszych celów, rem terminologicznym. Samo to pojęcie wprowadził (w konsekwentnej postaci), jak wiadomo, w swej pracy Restauration der Staats-Wissenschaft . W dziejach nie istniało żadne absolutnie, notypowo czyste państwo „patrymonialne". 4. Stanowym podziałem władz nazywamy sytuację, w której związki stanowo(i ki zawłaszczonym uprawnieniom pana) uprzywilejowanych za sprawą kompromisu z panem rzą czasem polityczne lub administracyjne ustanowienia (albo jedno i drugie), czy też konkretne porządzenia administracyjne lub zasady kontroli administracji, i ewentualnie same wpro' w życie, niekiedy z pomocą własnych sztabów administracyjnych, w pewnych okolicznościach żonych w uprawnienia rozkazodawcze. 1. Pakt, że w pewnych sytuacjach biorą w tym udział także stanowo nieuprzywilejowane (chłopi), nie ma dla tego pojęcia znaczenia. Bo typowym wyróżnikiem jest tu samoistne prawo upi lejowanych. Nieistnienie stanowo uprzywilejowanych warstw tworzyłoby w sposób oczywisty inny 2. Typ ten rozwinął się w pełni tylko na Zachodzie. Jego swoiste cechy i przyczyny jego nia w tej części świata omówimy osobno później. 3. Własny stanowy sztab administracyjny nie stanowił reguły, a wyposażony we własne upraw nia rozkazodawcze - wyjątek. Por. G. von Below, Der deutsche Staat des Mittelalters, Leipzig 1925, por. odpowiednio s. 246-247,311 iii s. 174,207 i nast. Por. CL. von Haller, Restauration der Staats-Wissenschaft, tu zwłaszcza t. 2, s. 20-602, t. 3, Winterthurl s. 1-180. Weber zechną >bą ich powią- pano- lenna iiach, canie iadku łasz-1 o, że ólnie pod- iSLUS i ra-vnie mą- | nse »st-dlo re-lia im ^panowania 487 i § 9a. Oddziaływanie tradycjonalnego panowania na sposób gospodarowania polega z reguły pede wszystkim, mówiąc najogólniej, na pewnym wzmocnieniu tradycjonalnego nastawienia, osiągają-p najwyższy stopień w przypadku panowania gerontokratycznego i czysto patriarchalnego, których pawomocnienie, skoro nie wspiera ich żaden specjalny sztab pana, stanowiący przeciwwagę wobec tmarzyszy związku, zależy w największej mierze, pod każdym względem, od zachowania tradycji. Oddziaływanie na gospodarkę uzależnione jest ponadto: l.od typowego sposobu finansowania związku panowania [...]. Wprzypadku patrymonializmu owe sposoby mogą być bardzo zróżnicowane. Typowym zjawiskiem jest jednak: a) oikos pana, w którym potrzeby zaspokajane są całkowicie lub głównie w sposób naturalnolitur-Jteny (daniny w naturze i pańszczyzna). W tym przypadku stosunki gospodarcze związane są ściśle ją, rozwój rynku jest zahamowany, posługiwanie się pieniądzem ma w zasadzie charakter natu-i zorientowany na konsumpcję, powstanie kapitalizmu jest niemożliwe. Oddziaływanie to jest le w pokrewnym mu przypadku: k) zaspokajania potrzeb uwzględniającego stanowe przywileje. Rozwój rynku jest także tu, choć miecznie w tym samym stopniu, ograniczany przez zmniejszające „siłę nabywczą", naturalne iystywanie posiadania dóbr i zdolności do świadczeń poszczególnych gospodarek dla celów związ-panowania. Patrymonializm może być również: c) monopolistyczny, w którym potrzeby zaspokajane są po części dzięki zarobkowej działalności larczej, po części opłatom, a po części podatkom. W tym przypadku rozwój rynku jest irracjonal-fe ograniczany w mniejszej czy większej mierze, w zależności od rodzaju monopolów; największe nanse zarobkowe znajdują się w ręku pana i jego sztabu administracyjnego, a rozwój kapitalizmu jest trezultacie albo: l a. hamowany w bezpośredni sposób, gdy całość administracji znajduje się pod ich zarządem, lub też, p\ gdy mamy do czynienia z dzierżawą podatków, dzierżawą lub kupnem urzędów, z kapitalistyczni tworzeniem wojska czy administracji jako metodami finansowania, skierowywany jest na tory /stycznie zorientowanego kapitalizmu [...]. Gospodarka finansowa patrymonializmu, a szczególnie sułtanizmu, jest irracjonalna, także gdy gospodarką pieniężną, za sprawą współistnienia związania tradycją, gdy idzie o zakres i sposób itywania źródeł podatków bezpośrednich, oraz całkowitej swobody, a zatem arbitral-decyzji odnoszących się do rozmiarów i sposobu określania: opłat, narzutów, kształtowania moli. Wszystko to były przynajmniej roszczenia, urzeczywistniane w dziejach najczęściej wprzy-'pedku pierwszym - opłat (zgodnie z zasadą „uwzględniania próśb" przez pana i sztab), w o wiele [Biejszej mierze w przypadku drugim, a w różnym stopniu w przypadku trzecim. Nie istnieje w niej i#imież, konieczna dla racjonalizacji gospodarki, możliwość ścisłego kalkulowania nie tylko obciążeń, ile także zakresu wolności prywatnej działalności zarobkowej. I d) W pojedynczych przypadkach patrymonialny fiskalizm może jednak zwiększać stopień racjona-izacji, przez planową troskę o wpływy podatkowe i racjonalne tworzenie monopoli. Lecz jest to byiącznie „przypadek", uwarunkowany szczególnymi okolicznościami historycznymi, które po części istniały na Zachodzie. I W sytuacji stanowego podziału władz typową cechą polityki finansowej jest naklada-nie ustalonych w drodze kompromisu, a zatem poddających się kalkulacji, ciężarów, eliminowa-nie lub przynajmniej znaczne ograniczanie arbitralnych decyzji pana dotyczących narzutów, przede ?zystkim zaś tworzenia monopoli. To, w jakiej mierze ta materialna polityka finansowa wspiera czy ?muje racjonalną gospodarkę, zależy od typu warstwy, której władza jest dominująca, w szczególno-ści od tego, czy ma ona charakter: 488 M. Webtr, a) feudalny, czy też jest to b) patrycjat. Dominacja pierwszej pociąga za sobą zwykle, z racji najczęściej głównie patrymonialnej struktuij nadanych jako lenno praw panowania, ścisłe ograniczenie wolności działalności zarobkowej i rozwtji rynku, lub nawet ich rozmyślne, wynikające z polityki silnej ręki, tłumienie, dominacja drugiej może mieć przeciwne skutki. Na razie musimy się zadowolić tymi uwagami, bo poruszone tu sprawy będziemy jeszcze szczegółowo omawiać w różnych kontekstach. Przykłady: a) (Oikos): starożytny Egipt i Indie. b) Znaczne obszary w epoce hellenistycznej, późne cesarstwo rzymskie, Chiny, Indie, po części Rosja i państwa islamskie. c) Państwo Ptolemeuszów, Bizancjum (częściowo), a także, choć w innym znaczeniu, pano1 Stuartów. d) Zachodnie państwa patrymonialne czasów „oświeconego despotyzmu" (w szczególności col tyzmu). 2. Normalny patrymonializm hamuje racjonalną gospodarkę nie tylko za pośrednictwem swej tyki finansowej, lecz przede wszystkim ogólnego charakteru swej administracji. A mianowicie: a) za sprawą trudności stwarzanych przez tradycjonalizm w ustanawianiu formalnie nalnych przepisów, na których trwanie można liczyć, i dzięki temu umożliwiających kalkulowali ich gospodarczego znaczenia i szans ich wyzyskania; b) za sprawą tej typowej cechy, jaką jest nieistnienie sztabu urzędników, dysponujących ii m a 1 n y m, fachowym wyszkoleniem; Powstanie takiego sztabu w ramach zachodniego patrymonializmu zostało spowodo' to się jeszcze okaże, całkiem swoistymi warunkami, które istniały tylko w tej części świata, i pierwotnie z zupełnie odmiennych przyczyn. c) za sprawą rozległej domeny, w której rozstrzygają materialne arbitralne decyzje oraz osobiste uznanie pana i sztabu administracyjnego, w której ewentualna przekupność, stan łącznie zwyrodnienie prawa pobierania niepodlegających żadnej reglamentacji należności, stosunkowo niewielkie, bo poddające się w praktyce kalkulacji znaczenie, gdyby była wartością st ł ą, a nie czynnikiem zmieniającym się nieustannie wraz z osobą urzędnika. Jeśli formą dominujący jest dzierżawa urzędów, to urzędnik, chcąc wyzyskać swój kapitał inwestycyjny, skazany jest z to nieczności na dowolne, także irracjonalne, środki wymuszania; d) za sprawą właściwej wszelkiemu patriarchalizmowi i patrymonializmowi, wynikającej ze spal bu ich uprawomocniania oraz dążenia do zadowalania osób podlegających ich panowaniu, tendeng do regulowania gospodarki zorientowanego materialnie -na utylitarne lub spoiecznoetyczm czy też materialne „kulturowe" ideały - a zatem podkopywania jej racjonalności formalnej, kierującej się prawami prawników. To oddziaływanie osiąga największe rozmiary i jest rozstrzygającewprzf padku patrymonializmu cechującego się rysami hierokratycznymi, podczas gdy w czystym sułtani zmie większe znaczenie mają jego arbitralne decyzje fiskalne. Z wszystkich tych powodów pod panowaniem normalnych patrymonialnych władz formami zakorzenionymi, a często znajdującymi się w pełnym rozkwicie, są wprawdzie: a) kapitalizm kupców, b) kapitalizm dzierżawy podatków, urzędów, kupna urzędów, c) kapitalizm dostawców państwowych i finansowania wojen, d) w pewnych okolicznościach kapitalizm plantacji i kapitalizm kolonialny, lecz nie zarobkom przedsiębiorstwo, wyczulone na wszelkie, uniemożliwiające kalkulację, irracjonalizmy wymiera nia sprawiedliwości, administrowania i opodatkowania, zorientowane na sytuację rynkową prym! 1. Weber I ^panowania 489 ??uktury ozwoju j może czegó- :zęści vanie Iber- wli- ychkonsumentów, cechujące się stałym kapitałem i racjonalną organizacją pracy rolnych pracowników najemnych. Zasadniczo inaczej rzeczy się mają tylko tam, gdzie pan patrymonialny, przez wzgląd na swą wła-!? i interesy finansowe, tworzy racjonalną administrację z fachowymi urzędnikami Do 0 konieczne jest jednak 1) i s t n i e n i e fachowego s z k o 1 e n i a, 2) dostatecznie silny motyw, Kguh ostra konkurencja wielu patrymonialnych władz lokalnychw ramach tego samego ffl kulturowego, 3) i pewien moment bardzo szczególny: włączenie miejskich związków gminnych to wsparcia potęgi f i n a n s o we j do konkurujących władz patrymonialnych. 1. Nowoczesny, właściwy dla Zachodu, kapitalizm zrodził się w (stosunkowo) racjonalnie admini-trowanych miejskich związkach, swoistych dla świata zachodniego [...]; rozwyal się od XVI do XVIII w. Redę wszystkim w ramach stanowych holenderskich i angielskich związków politycznych, ce-tfiil/ących się dominacją władzy i interesów zarobkowych mieszczaństwa, podczas gdy, uwarunkowali względami fiskalnymi i utylitarnymi, wtórne naśladownictwa w ukształtowanych w sposób czysto wnialnylub feudalno-stanowypaństwach kontynentu, podobnie jak monopolistyczne przemysły % nie były rzeczywistym ogniwem pośrednim wobec późniejszego autonomicznego rozwoju mtahzmu, choć poszczególne zasady (odnoszące się do polityki agrarnej i wytwórczości), o ile, i przez % że orientowały się na angielskie, holenderskie lub też, później, francuskie wzorce, stanów^ bardzo śtotne przesłanki umożliwiające jego powstanie [...]. 2 Patrymonialne państwa średniowiecza odróżniały się przez to, ze częsc ich sztabu administra-pego miała, z f o r m a 1 n e g o punktu widzenia, charakter racjonalny (mam tu na myśli przede JSkim prawników, specjalizujących się w prawie świeckim i kanonicznym), w sposób zasadniczy Jkich innych sztabów administracyjnych wszystkich związków poUtycznych świata Źródła tego ,ju i jego znaczenie rozważymy jeszcze później osobno. Póki co musimy się zadowolić ogólnymi 1 zamykającymi powyższy tekst. lowanie charyzmatyczne Charyzmą" nazywamy uznawaną za niepowszednią (pierwotnie, zarówno w przypadku proro-jak i mędrców biegłych w terapii czy prawie, albo wodzów polowań lub bohaterów wojennych, ucho-„ją za magiczną) cechę jakiejś osoby, z racji której uważana jest ona za obdarzoną nadprzyrodzony-Nadludzkimi lub przynajmniej rzeczywiście niezwykłymi, nie każdemu dostępnymi siłami czy właściwościami, albo za osobę posłaną przez Boga, za wzorzec i dlatego za „p r z y w ó d c ę". Dla pojęcia tego całkowicie obojętne jest naturalnie to, jak w y g 1 ą d a 1 a b y „obiektywnie" trafna ocena tej cechy letycznego, estetycznego lub innego punktu widzenia, chodzi wyiącznie o to, jak jest ona faktycznie tceniana przez osoby podlegające charyzmatycznemu panowaniu, przez „zwolenników". i Charyzma „wojownika obdarzonego nadludzką silą" (którego maniackie napady przypisywano, jak się zdaje niesłusznie, używaniu pewnych trucizn; w Bizancjum w średniowieczu trzymano pewną liczbę ?kich osób, obdarzonych charyzmą szalu wojennego, uznając je za pewien rodzaj broni), „szamana" (czarownika, którego ekstazy w czystym typie były, być może, po części powodowane przez epileptoidalne I napady), czy też np. twórcy sekty mormonów (niewykluczone, choć nie jest to pewne, że w istocie wyrafinowanego oszusta), albo literata, wydanego na pastwę własnych demagogicznych sukcesów, takiego jak Kurt Eisner , jest traktowana przez wolną od wartościowania socjologię zupełnie tak samo jak charyzma 1 .największych", w powszechnym mniemaniu, bohaterów, proroków i zbawców. r Josepha Smithajun. (1805-1844), który odkrył i przetłumaczył TheBook of Mormon (Palmyra, NY1830). FKurt Eisner (1867-1919) był niezależnym socjalistą, premierem rządu bawarskiego od ogłoszenia republiki ? listopada 1918 r., zamordowanym 21 lutego 1919 r. przez hrabiego Antona Arco-Valley. 490 M. Weta 1. O obowiązywaniu charyzmy rozstrzyga, wsparte dowodami - pierwotnie zawsze cudami - swobodne, wypływające z zawierzenia objawieniu, czci dla bohatera, zaufania do przywódcy, u z n a nil jej przez osoby podlegające panowaniu. Nie jest ono jednak (w przypadku autentycznej charyzm* podstawą prawomocności, lecz obowiązkiem osób, za sprawą powołania i potwierdzi n i a, wezwanych do uznania tej cechy. „Uznanie" to jest, z psychologicznego punktu widzenia, m dzonym z entuzjazmu lub nieszczęścia i nadziei, pełnym wiary, całkiem osobistym oddaniem. Żaden prorok nie uważał tej swojej cechy za zależną od sądów pospólstwa, żaden wybrany król Ii charyzmatyczny książę nie traktował opornych czy obojętnych inaczej niż jako łamiących obowiązek niewzięcie udziału, formalnie dobrowolnego, w wyprawie wojennej wodza spotkałoby się z powszechnymi drwinami. 2. Jeśli potwierdzenia przez długi czas brakuje, obdarzony charyzmatycznymi laskami zdaje się opuszczony przez swego Boga lub przez swą magiczną czy bohaterską moc, sukcesy nie nadchodzi a przede wszystkim jego przywództwo nie zapewnia pomyślności ludziom podlegającyi jego panowaniu, to jego charyzmatyczny autorytet może zaniknąć. Taki jest autentyczny charyzmy tyczny sens wyrażenia „z bożej łaski". Nawet starogermańscy królowie bywali „wzgardzeni". A zjawisko to występowało masowo u tak zwanych ludów prymitywnych. W Chinach charyzmatyczne (niezmodyfikowane przez charyzmę dz» dziczną [...]) znamię monarchy ujmowano w sposób tak absolutny, że każde, dowolnego rodzaju ni szczęście, nie tylko niepowodzenia wojenne, lecz także susza, powodzie, niekorzystne konstelacje nomiczne itp., zmuszało go do publicznej pokuty, a nawet abdykacji. Uznawano bowiem, że brakrni wymaganej przez ducha niebios (klasycznie określanej) charyzmatycznej „cnoty", że nie jest zai prawowitym „Synem Nieba". 3. Związek panowania - gmina jest emocjonalnym stosunkiem wspólnotowym. Sztabu ad nistracyjnego charyzmatycznego pana nie tworzą „urzędnicy", a już na pewno nie fachowo szkoleni. Nie jest on dobierany ani wedle kryteriów stanowych, ani zależności osobistej czy zależność od domu. Ale wedle kryteriów charyzmatycznych: „prorokowi" odpowiadają „uczniowie", „wodzowi wojennemu" - „drużyna", każdemu „przywódcy" - „zausznicy". Nie mamy tu do czynienia z „zatrudnianiem" czy „zwalnianiem", z „karierą" i „awansowaniem". Lecz tylko z powołaniem wedle intuicji przywódcy, na podstawie charyzmatycznych kwalifikacji powołanego. Nie istnieje „hierarchia", wyłącznie ingerencje przywódcy w przypadku ogólnej czy też objawiającej się w konkretnej sytuacji cłu ryzmatycznej nieudolności sztabu administracyjnego wobec danego zadania, lub w przypadku jegj wezwania. Nie istnieją żadne „okręgi urzędowe" i „kompetencje", ale także zawłaszczanie uprawnid urzędowych za sprawą „przywileju". Jedynie (czasami) terytorialne lub rzeczowe granice ch i „posłannictwa". Nie ma „pensji" i „beneficjów". Uczniowie lub zwolennicy żyją (zwykle) z panemw, munizmie miłości czy koleżeństwa, korzystając ze środków dostarczanych przez mecenasów, nieją żadne trwałe „organy", lecz tylko charyzmatycznie, w obrębie zlecenia pana i własnej charyzn upełnomocnieni posłańcy. Nie ma regulaminów, abstrakcyjnych zasad prawnych, zorientowanego n nie racjonalnego stosowania prawa, żadnych odwołujących się do tradycyjnych precedensów pouczę) o prawach i wyroków sądowych. Z formalnego punktu widzenia rozstrzygają prawa tworzonej przypadku do przypadku, pierwotnie wyłącznie sądy boże i objawienia. Ale z materialnego punkta widzenia w każdym autentycznie charyzmatycznym panowaniu obowiązuje teza: jest napisane-j jednak nomadam mm"; latómo kaid^ autewtyciwj ^TOTok, jak \ awtonfrjciwj wódi yjojcracj, 4\sM Yazdy autentyczny pizywódca zwiastuje, tworzy nowe przykazania i żąda ich przestrzegania,^ ^^mm^^W-^KMSS ^wsia, NiytWŁTtt, naYćhmema, a^o tez na mocy W aktu twórczej woli, która, przez wzgląd na swe źródło, zostaje uznana przez wspólnotę wierny! jowników, wspólnotę partyjną czy inną. Uznanie to jest obowiązkowe. O ile danemu nakazowi pi stawia się nakaz innej osoby, pretendujący do charyzmatycznej ważności, to mamy do czymenuu l\ U AKT 1 pnie- I east* rak mu I :atera I : Weber - swo< anie yzmy)j dze-f i, zro- óllub ązefc sech- e się dzą, cym ma- tak Wuanowania 491 pywódców, w której ostatecznie rozstrzygają wyłącznie środki magiczne lub (o b o w i ą z k o w e) manie przez wspólnotę, walką, w której jedną stroną może być z konieczności tylko prawo, a drugą -teprawie wymagające zadośćuczynienia. Panowanie charyzmatyczne, jako niepowszednie, stanowi całkowite przeciwieństwo zarów-»panowania racjonalnego, w szczególności biurokratycznego, jak i tradycjonalnego, przede wszyst-tinpatriarchalnego i patrymonialnego lub stanowego. Oba te typy są swoistymi powszednimi mami panowania, panowanie (autentycznie) charyzmatyczne jest ich przeciwbiegunem. Panowa-ie biurokratyczne jest swoiście racjonalne w tym sensie, że podlega, poddającym się dyskursywnej ?alizie, regułom, charyzmatyczne natomiast irracjonalne w tym sensie, że obce mu są wszelkie regu-nie tradycjonalne związane jest precedensami przeszłości, i w tej mierze także zorientowana reguły, charyzmatyczne obala (w granicach swej domeny) przeszłość i w tym znaczeniu jest ie rewolucyjne. Nie zna ono zawłaszczania uprawnień pana, w sposób właściwy posiadaniu dóbr, przez pana, ani przez władze stanowe. Jest prawomocne tylko o ile i dopóty, dopóki dzięki potwier-keniu „obowiązuje" osobista charyzma, to znaczy: jest uznawana, a zausznik, uczeń, zwolennik jest .użyteczny" tylko tak długo, jak długo trwa jego charyzmatyczna skuteczność. Powyższe rozważania nie wymagają chyba wyjaśnień. Odnoszą się one zarówno do czysto „ple-iiscytarnego" władcy charyzmatycznego (napoleońskiego „panowania geniuszu", które czyniło z ple-łguszy królów i generałów), jak i do proroka czy bohatera wojennego. 4. Swoistym rysem czystej charyzmy jest jej obcość wobec gospodarki. Tam gdzie się powołuje do życia „zawód" we wzniosłym sensie tego słowa: jako „powołanie" czy wewnętrzne ie". W czystym typie odrzuca i gardzi ekonomicznym spożytkowywaniem darów łaski jako źród-lodów, co oczywiście często jest raczej wymogiem niż faktem. Nie znaczy to jednak, że charyzma rezygnuje z posiadania i zarobku, co niekiedy czynili [...] prorocy i ich uczniowie. Bohater i jego drużyna poszukują łupów, plebiscytarny władca lub charyzmatyczny przywódca jny materialnych środków swej władzy, ten pierwszy dąży także do materialnego splendoru swego mowania, by umocnić swój prestiż pana. Wszyscy oni jednak gardzą - dopóki mamy do czynienia tentycznie charyzmatycznym typem - tradycjonalnym czy racjonalnym powszednim go-iwaniem, zyskiwaniem regularnych „dochodów", za sprawą zmierzającej do tego celu, ciągłej lości gospodarczej. Zaopatrywanie przez mecenasów - na wielką skalę (darowizny, fundacje, izekupstwa, łapówki) - lub dzięki żebraniu, z jednej strony, łupy, wymuszanie, odwołujące się do jnemocy albo (formalnie) od niej wolne, z drugiej, stanowią typowe formy charyzmatycznego zaspo-łajania potrzeb. Z punktu widzenia racjonalnej gospodarki jest ono typowym przejawem „niego-codarności". Bo odrzuca wszelkie splecenie z powszedniością. Może tylko „wykorzystywać" ;tlez jakiegokolwiek wewnętrznego zaangażowania - niestałe, okazjonalne zarobkowanie. „Ren-lierstwo" jako forma uwolnienia od gospodarowania może być gospodarczą podstawą (pewnego rodzaju) charyzmatycznej egzystencji. Ale nie odnosi się to zwykle do normalnych charyzmatycznych Rewolucjonistów". I Odrzucanie kościelnych urzędów przez jezuitów jest zracjonalizowanym zastosowaniem tej zasa-?„bycia uczniem". Oczywiście stosuje się ona także do wszelkich herosów ascezy, zakonów żebrzących i bojowników wiary. Niemal wszyscy prorocy utrzymywani byli przez mecenasów. Skierowane prze-pwpasożytnictwu misjonarzy zdanie Pawła: „Kto nie chce pracować, niech też nie je!", nie wyrażało Bturalnie żadnej aprobaty „gospodarowania", lecz jedynie obowiązek zadbania wjakiś sposób w „dzia-JMności ubocznej" o najkonieczniejsze środki utrzymania, bo autentycznie charyzmatyczne porówna-nie do „lilii na polu" miało być urzeczywistniane nie w dosłownym sensie, ale tylko w znaczeniu nie-pszczenia się o jutrzejszy dzień . Z drugiej strony, w przypadku głównie artystycznego charyzma- Kob. 2 Tes 3,10; Mt 6, 28. 492 S. Lub tycznego kręgu uczniów możliwe jest, że za normę uznaje się (np. w kręgu Stefana Georgego, przyn* mniej wedle pierwotnego zamysłu) uwolnienie od gospodarczej walki o byt i ogranicza grupę rzeczy?* ście powołanych do osób „niezależnych finansowo" (a zatem rentierów). 5. Charyzma jest wielką swoistą rewolucyjną silą w epokach związanych tradycją. W odróżnieniu od także rewolucjonizującej siły ratio, oddziałującej albo z zewnątrz, za sprawą przeobrażenia wara-ków życia i problemów życiowych, a przez to, pośrednio, postaw wobec nich, albo też za sprawą inl* lektualizacji, charyzma może stanowić przekształcenie od wewnątrz, które, zrodzone z trudnej sj# acji lub entuzjazmu, oznacza przemianę głównej orientacji zasad i czynów, wiążącą się z nadania całkowicie odmiennego kierunku wszelkim nastawieniom wobec wszystkich poszczególnych form if cia i „świata" w ogóle. W epokach przedracjonalistycznych tradycja i charyzma dzielą między so niemal wszystkie orientacje działania. [...) : Steven Lukes WŁADZA I PANOWANIE* Prześledzenie historii władzy i panowania sprawia pewne szczególne problemy. Historia teorii politycznej i socjologii jest po części historią niekończących się sporów dotyczących konceptualizacji i wzajemnych stosunków tych dwu pojęć. Co więcej, są to spory wyraźnie endemiczne. Pojęcia te niesą jedynie nazwami oderwanych od siebie zjawisk: odgrywają wyraźne role w społecznej i polityczne teorii oraz społecznym i politycznym życiu. Odmienne i współzawodniczące teorie i punkty widzeni świata dostarczają różnych sposobów rozumienia władzy i panowania oraz stosunków pomiędzy nimi Dlatego też adekwatna historia władzy i panowania musiałaby zawierać zestawienie tych teorii i punktów widzenia oraz ich podstaw w życiu społecznym i politycznym. Weźmy pod uwagę następujące pytania. Czy władza jest właściwością, czy stosunkiem? Czyjesl potencjalna, czy rzeczywista; jest możliwością, czy wykorzystaniem tej możliwości? Kto lub co ją po siada bądź sprawuje: podmioty działające (indywidualne lub zbiorowe?) czy też struktury lub systa my? Nad kim lub nad czym ją sprawujemy: nad podmiotami (indywidualnymi lub zbiorowymi?) czyta nad strukturami lub systemami? Czy jest z definicji intencjonalna, czy też jej użycie może być tyto częściowo zamierzone lub niezamierzone? Czy musi być (w całości lub częściowo) efektywna? Do j» kich r o d z a j ó w skutków prowadzi: czy modyfikuje interesy, możliwości, preferencje, sposoby po stepowania lub zachowanie? Czy jest stosunkiem refleksyjnym, czy nierefleksyjnym, przechodnią cf nieprzechodnim, skończonym, czy też nie? Czy jest asymetryczna? Czy użycie władzy przez jednych redukuje władzę innych? (Czyjest pojęciem o sumie zerowej?) Czyjej wykonywanie utrzymuje, czyt pomnaża ogólną sumę władzy? Czy jest demoniczna, czy łagodna? Czy musi stosować przymus i polegać na jego sile bądź na groźbie sankcji lub deprywacji? (A jeżeli tak, to jaka musi być równowagi * Tytuł oryg. Power andAuthority, fragm. S. Lukes, Morał Conflict andPolitics, Oxford 1991, przekład P. Mat Lukes Ite / panowanie 493 taztów i nagród pomiędzy stronami, by istniała władza?) Czy pojęcie to ma zastosowanie tylko wtedy, Jdyistnieje pewnego rodzaju konflikt lub opór? Jeżeli tak, czy konflikt ten musi się manifestować, czy leż może być ukryty: czy musi dotyczyć jawnych preferencji, czy może wynikać z rzeczywistych intere-ńf (w jakikolwiek sposób zdefiniowanych)? Czy jest to pojęcie behawioralne, a jeżeli tak, to wjakńn wsie? Czy jest to pojęcie przypadkowe? W odniesieniu do panowania pojawiają się podobne pytania, m.in. takie: czy panowanie jest z defi-ji legalne? Czy jest z definicji konsensualnym? (I czy te dwa pytania dotyczą tego samego?) Czy (lub musi) być przymuszające? Czy jest stosowane wobec przekonań, wobec zachowań, czy wo-obu? Czy jest to pojęcie „normatywne", czy „empiryczne"; czy jest „gwoM-performatywne", czy .neutralne"? Czy można o nim powiedzieć, że jest de jurę, de facto, czy oba naraz? Czy wskazuje na przypadkowe, czy „wewnętrzne" stosunki? Czy zakłada z góry stosunek normatywny? Czy może być ijjaśnione w kategoriach indywidualistycznych i behawioralnych, czy też w kategoriach wpływu? Czy aldada nierówność? Czy poddanie się panowaniu jest zgodne z rozsądkiem? Czy jest zaprzeczeniem, a w niektórych przypadkach warunkiem wolności i autonomii? ?A co możemy powiedzieć o związku pomiędzy władzą a panowaniem? Czy panowanie jest formą władzy? A może tylko niektóre formy panowania są formami władzy? Czy władza (zawsze lub czasa-tkwi u podstaw panowania? Może pomiędzy władzą a panowaniem istnieje radykalna opozycja? iże „władza jest w zasadzie przywiązana do osobowości jednostek", podczas gdy „panowanie jest mie związane z pozycjami lub rolami społecznymi" ? Alternatywne odpowiedzi na te i podobne pytania mają szersze teoretyczne, a często i filozoficzne podłoże i nie mogą tu zostać systematycznie omówione. W zamian zaproponuję formalny i abstrakcyj-copis pojęć władzy i panowania należących do rozmaitych koncepcji władzy i panowania nywanych w różnych kontekstach przez licznych myślicieli, wywodzących się z różnych nurtów lub ?wrzących w odpowiedzi na różne koncepcje. Każda koncepcja władzy i panowania (oraz relacji pomiędzy nimi) może być traktowana jako interpretacja i aplikacja tychże pojęć. Różne koncepcje y i panowania, zgodnie z tym, co pisze Rawls w odniesieniu do koncepcji sprawiedliwości, itają z odmiennych idei społeczeństwa na tle przeciwstawnych poglądów dotyczących natu-h konieczności i możliwości ludzkiego życia". Aby w pełni zrozumieć jakąś tego rodzaju kon-tepcję, „musimy uwyraźnić leżącą u jej podłoża koncepcję społecznej kooperacji. Zamierzam wskazać i sklasyfikować coś w rodzaju zakresu alternatywnych koncepcji. Naszkicuję następnie zarys kilku jtadycji konceptualizacji władzy i panowania, a także relacji pomiędzy nimi, w ramach teorii politycznej i socjologicznej. fccznijmy od pojęcia władzy. Absolutnie podstawowym rdzeniem wszystkich koncepcji władzy jest lojęcie możliwości wywoływania konsekwencji, bez ograniczenia, jakiego rodzaju konsekwencje mogą ?być lub określania, kto lub co je wywołuje. W odniesieniu do osób w relacjach społecznych z innymi przypisana jest ona do jednostek lub zbiorowości, a niekiedy do systemów lub struktur, w ramach Itórych one działają. Nie jest więc zaskoczeniem fakt, że każda koncepcja władzy włącza w swój obręb fcorię tego, do czego jest przypisana: aby zidentyfikować władzę jednostki, klasy lub systemu społecznego, potrzebna jest - uświadamiana lub nie - teoria określająca naturę władzy tychże jednostek, klas ?y systemów społecznych. Aby zastosować te podstawowe pojęcia dla zrozumienia życia społecznego politycznego, potrzeba jednak czegoś więcej niż samego tylko wyobrażenia, że osoby, grupy lub syste- ?ob. R. Dahrendorf, Class and Class Conflict in an Industrial Society, London 1958, s. 166. Zob. J. Rawls, Teoria sprawiedliwości, ttum. M. Panumik, J. Pasek, A. Romaniuk, Warszawa 1994. 494 S. Lute my wywołują pewne przypadkowe konsekwencje: potrzeba mianowicie wyobrażenia, że takie konsekwencje są w jakiś sposób znaczące. Naturalnie każdy z nas cały czas wpływa na niezliczone sposoby na świat i innych ludzi; każde użycie pojęcia władzy - i powiązanych z nim pojęć, takich jak panowanie, wpływ, przymus, siła, przemoc, manipulacja itp. - wybiera zakresy konsekwencji uważanych w szczególny spu sób za ważne. Przydatna dla zrozumienia stosunków społecznych koncepcja władzy musi zawierać w sobie kryterium doniosłości - to jest musi implikować odpowiedź na pytanie: przez co konsekwencje, które mogą być spowodowane przez A, stają się doniosłymi w taki sposób, że oznaczają one władzę? Można znaleźć szeroki zakres podejść, z których każde dyktuje szczególne odpowiedzi na niektóre lub wszystkie pytania, pojawiające się w drugiej części tego tekstu. Dla niektórych kluczowym elemefr tem władzy jest urzeczywistnienie woli lub pragnienia. Daje nam to intencjonalną koncepcję wiadzjs która może być potencjalna, jak u Hobbesa, który uważał, że „mocą człowieka" są „aktualnie posiadane przez niego środki do tego, iżby osiągnąć w przyszłości jakieś widome dobro"3, bądź tei r z e c z y w i s t a, jak według Woltera, uważającego że „władza (...) polega na sprawianiu, by inni działali zgodnie z moim wyborem", czy też nawet prościej, że jest to, jak u Bertranda Russella, „osiąganie zamierzonych celów". Koncepcje intencjonalne skupiają się na indywidualnych podmiotach działających, interesując się podmiotami zbiorowymi tylko wtedy, gdy można im przypisać intencje (stąd ta, zgodnie z tym podejściem, grupy takie jak elity nie będą miały ani nie będą używały władzy, o ile nie są zjednoczone i świadomie nie dążą do swych celów). Inne koncepcje nie traktują intencji lub urzeczy-wistnienia woli jako zasadniczych dla władzy; takie koncepcje rozszerzają aplikacje pojęcia na działania, a być może także i brak działań, (indywidualnych lub zbiorowych) podmiotów działających wspierających swe interesy (mogące pokrywać się z ich intencjami, o ile oczywiście je mają, lub też nie). Takie podejście dopuszcza nie tylko skutki niezamierzone, lecz również różne formy indywidualnej i zbiorowej władzy (władza klasy, władza państwa), wykluczane przez wcześniejsze koncepcje. Niektórzy autorzy posuwają się dalej, traktując władzę jako odmianę systemowego lub strukturalnego determinizmu (czy to w kontekście strukturalnego funkcjonalizmu, teorii systemowej, czy tei strukturalizmu marksowskiego). Pozostaje jednak według mnie wiele do powiedzenia w kwestii, że jest to podejście zbyt rozszerzające i komplikujące to pojęcie: władza (i pojęcia jej pokrewne) okazałyby się wyobrażeniem działania zakotwiczonego w strukturze - agency (choć oczywiście różne podejścia różnie rozumieją tę kategorię). Władza znajduje się więc w rękach podmiotów działających (indywidualnych i zbiorowych) i przez nie jest używana w ramach systemów i strukturalnych determinant. Jak zobaczymy, istnieją jednak koncepcje władzy kwestię tę negujące (lub przynajmniej wydające sieją negować). Wydaje się, że koncepcje władzy można podzielić na dwie bardzo szerokie kategorie. Z jednej strony mamy koncepcje asymetryczne, zawierające w sobie zwykle elementy (faktycznego lub potencjalnego) konfliktu oraz oporu . Takie koncepcje wydają się z góry zakładać wizję stosunków społecznych lub politycznych jako charakteryzujących się współzawodnictwem i nieodłącznie konfliktowych; jak zauważył 3 T. Hobbes, Lewiatan, czyli materia, forma i władza państwa kościelnego i świeckiego, ttum. Cz. Znamierow-ski, Warszawa 1954, s. 74. 4 H. Arendt, O przemocy. Nieposłuszeństwo obywatelskie, tłum. A. Łagocka, Warszawa 1998, s. 47. 5 B. Russell, Władza: nowa analiza społeczna, ttum. M. Kądzielski et al., Warszawa 2001, s. 35. 6 Zob S Lukes, Power and Structure, [w:] idem, Essays in Social Theory, London 1977. 7 Bywa to opisywane, jak u Talcotta Parsonsa, jako pojęcie władzy o sumie zerowej. Jest to jednak mylące, g suma zerowa" jest terminem zapożyczonym z teorii gier, w której jego użycie zakłada z góry zamkn.ęty sys ograniczony do graczy oraz możliwość mierzenia władzy na jednej skali. Co więcej, me jest jasne c o pov™ sSrowLolra-wypUty dla graczy czyich władza. Przez termin ^^-"^ w danym przypadku, na mocy swej władzy A może wpływać lub wpływa na B bardziej mz Wlddza i panowanie 495 Hobbes, „ponieważ władza człowieka stawia opór i powstrzymuje skutki władzy innego: władza jest po prostu niczym więcej jak tylko nadmiarem władzy jednego nad drugim". Z drugiej strony, istnieją koncepcje nie implikujące wcale, że niektórzy zyskują kosztem innych, lecz twierdzące raczej, że zyskać mogą wszyscy: władza jest zbiorowym potencjałem lub osiągnięciem. Takie koncepcje wydają się opierać na postrzeganiu stosunków społecznych lub politycznych jako przynajmniej potencjalnie harmonijnych i wspólnotowych. Zgodnie z obserwacją Monteskiusza cytującego siedemnastowiecznego włoskiego prawnika Gravinę, „skupienie wszystkich sił poszczególnych (...) stanowi to, co się nazywa s t a-Bem p o 1 i t y c z n y m"; a „poszczególne siły nie mogą się skupić, o ile się nie skupią wszystkie wole". Pierwszą kategorię możemy z kolei postrzegać jako składającą się z trzech zbliżonych, lecz anali-Ijcznie odrębnych wizji władzy. Po pierwsze, istnieją pewne koncepcje skupiające się na z a p e w-lieniu uległości {securing ofcompliance), na sprawowaniu lub próbach sprawowania przez nych ludzi kontroli . Niektórzy spośród tych autorów traktują dominację woli pewnych osób i innymi, a zatem otwarty konflikt i opór, jako konieczne dla idei władzy. Od Hobbesa po tych beha-stycznie zorientowanych politologów biorących udział we współczesnej debacie o wspólnocie i wta-fcyi identyfikujących władzę przez odkrywanie „kto dominuje w procesie decyzyjnym", jest to najwyraź-' siej zarysowana i najwęższa z koncepcji władzy. Niektórzy autorzy analizują władzę w kategoriach poję-? riasiły , inni czerpią z Georga Simmla, podkreślając aspekt dobrowolnej uległości we wszystkich relacjach "•"żony-podwładny, „żywiołowości i współpracy podległych podmiotów" (siła, w przeciwieństwie do y, jest więc stosunkiem „niespołecznym", odbierającym wolność podwładnego). Niektórzy uważają lienie uległości za osiągane przez manipulację funkcjami użyteczności w systemie zachęt ,inni od-ają wiadzę, identyfikując ostatniego członka dodanego do najmniejszej koniecznej do zwycięstwa koalicji. W ramach teorii systemowej władza jako kontrola może być opisana, tak jak u Luhmanna , jako komunikacji, poprzez który jedna strona bardziej prawdopodobnymi czyni wybory alternatyw inia drugiej strony, które w innym wypadku byłyby mniej prawdopodobne. Pośród podkreślają-hcii konflikt pomiędzy woJami istnieje powszechne założenie, że władza musi wiązać się z użyciem lub groźbą deprywacji. Stąd dla Lasswella i Kapłana władza jest „procesem wpływania na sposoby cpowania innych z pomocą zastosowania lub groźby deprywacji w przypadku braku konformizmu lierzonymi sposobami postępowania" . Blau dokładniej definiuje władzę jako: Możliwość narzucenia przez osoby lub grupy swej woli pomimo oporu poprzez represje w formie I wstrzymywania regularnie dostarczanych nagród, lub [wymierzania] kar, z uwzględnieniem, że za-I równo pierwsze, jak i drugie stanowią w istocie sankcje negatywne . m f T. Hobbes, Elements ofLaw, Natural and Politics, London 1969,1.8.3 i 4. łMonteskiusz, O duchu praw, tłum. T. Boy-Żeleński, Kęty 1997, s. 16-17, podkr. w oryginale. FPbr. A. Etzioni {A Comparative Analysis ofComplex Organizations, New York 1961, s. xi), który definiuje Biegłość jako „relację składającą się z władzy zaangażowanej przez przełożonych, by kontrolować podwładnych iich nastawienie w stosunku do tej władzy". I Zob. D. Cartwright,i4Field Theoretkal Conception ofPower, [w.] StudiesinSocialPower,AnnArbor, Mich. 1959. |G. Simmel, The Sociology ofGeorg Simmel, red. K.H. Wolff, Glencoe, 111.1950. I Zob. G. Karlsson, Some Aspects of Power in Smali Groups, [w:] Mathematical Methods in Smali Group Frocess, red. J.H. Criswell, H. Salomon, P. Suppes, Stanford, Calif. 1962, s. 193-202. fZob. W. Riker, Some Ambiguities in the Notion of Power, „American Political Science Review" 1964, nr 58; LS. Shapley, M. Shubik, A Methodfor Evaluating the Distribution of Power in a Committee System, „American ?litical Science Review" 1954, nr 48. Bob. N. Luhmann, Macht, Stuttgart 1975. [H. Laswell, A. Kapłan, Power and Society, New Haven, Conn. 1950, s. 76. RM. Blau, Exchange and Power in Social Life, New York 1967, s. 117. 496 S.LuIte Inni, idąc w ślady Machiavellego, traktują władzę jako kontrolę społeczną, która staje się bardzie efektywna przez zapobieganie konfliktom i oszczędne użycie i odwoływanie się do sankcji. Dla tyi* autorów władza jest asymetryczna, lecz nie musi wiązać się z manifestacją konfliktu i oporu. Odmienną, choć bliską kategorii zapewniania uległości przez wykorzystywanie wiadzy, jest idei władzy jako stosunku zależności (relation ofdependence), w którym B podporządkowuj!; się woli lub interesom A nie poprzez jakiekolwiek zauważalne działania lub groźby ze strony A, lecą z racji samej natury stosunku pomiędzy A i B. Ten sposób widzenia władzy może być traktowanyjab wariant pierwszego typu jej postrzegania, argumentując, że jest to niebezpośrednie zape» nianie sobie tanim kosztem przez A uległości B. Wydaje się jednak bardziej zrozumiałe widzenie (t«j idei] jako tworzącej odrębny zbiór koncepcji, jako że istnieje wiele przypadków, w których B może bjć zależny od A, niezależnie od działań, celów czy nawet wiedzy A To właśnie miał na myśli James MI definiując władzę jako „zabezpieczenie zgodności pomiędzy wolą jednego człowieka i działaniami it nych" . Takie zabezpieczenie jest zwykle funkcją stosunków społecznych i gospodarczych oraz m wiązań instytucjonalnych, bardziej niż, bądź też równolegle wobec działania jednostek i grup lubjep braku. Być może najbardziej przejrzyście wyrażoną i dopracowaną wersję tej idei znaleźć możenj w literaturze teorii zależności, przedstawiającej rozwój i zacofanie jako współzależne w ramach jednego całościowego systemu. Stąd też Dos Santos pisze, że: zależność jest sytuacją warunkującą, w której gospodarki pewnej grupy krajów są uzależ- i nione od rozwoju i ekspansji innych. Stosunek współzależności pomiędzy dwoma lub więcej gospo- ( darkami lub pomiędzy tymi gospodarkami a światowym systemem handlu staje się stosunkiem zależ- t nym, gdy niektóre kraje mogą się bogacić dzięki własnej sile napędowej, podczas gdy inne, będąc \ w pozycji zależnej, mogą się bogacić tylko jako odzwierciedlenie bogacenia się krajów dominujących, i co może mieć pozytywne lub negatywne skutki wobec ich bezpośredniego rozwoju . Trzeci sposób patrzenia na władzę asymetryczną, choć znów zbliżony do poprzedniego, jest jednak od niego odmienny; jest to idea władzy jako nierówności {ineąuality) - to jest dystrybutyw-nej kategorii skupionej na zróżnicowanych możliwościach zapewnienia sobie cennych, aczkolwiek rzai kich, korzyści i zasobów przez podmioty działające w ramach systemu. Władza jako kontrola i j zależność mierzona jest przez ustalenie korzyści netto A i strat netto B ze stopnia uległości B; i jako nierówność mierzona jest przez ustalenie, kto zyskuje i kto traci - to jest, z możliwości A kosztem B . Władza w tym znaczeniu może istnieć bez zapewniania sobie przez A uległości B i z i leżnością B od A- rozważmy władze zorganizowanych vis d vis niezorganizowanych robotników! miętając oczywiście, ze nierówność, zależność i kontrola bardzo często empirycznie współis W tym właśnie znaczeniu pojęcie władzy jest często używane przez teoretyków stratyfikacji. Max! J. Mili, An Essay on Government, red. E. Barker, Cambridge 1937, s. 17. T. Dos Santos, The Crisis qf Development Theory and the Problem ofDependence in Latin America, [w] I developnwntandDevelopment, red. H. Bernstein, Harmondsworth 1973, s. 76. „W każdym razie-pisze Dos S - podstawowa sytuacja zależności powoduje, że kraje te stają się zarówno zacofane, jak i wyzyskiwane. Kraje d nujące charakteryzują się technologiczną, handlową, kapitałową i spoleczno-polityczną przewagą nad krajami i leżnymi - forma tej przewagi zmienia się zależnie od danego momentu historycznego - przez co mogą je ł stywać i odbierać część wytworzonych przez nie na miejscu nadwyżek. Zależność opiera się więc na między wym podziale pracy, który zezwala na rozwój przemysłowy w niektórych krajach, jednocześnie ograniczaj w innych, których wzrost jest warunkowany i podlega światowym centrom wiadzy" (ibidem, s. 76-77). Zob. B. Barry, Power: An Economic Analysis, [w: ] Power and Political Theory: Some European I London 1976, s. 67-101. Whdza i panowanie 497 te najwyraźniej myślał o tej koncepcji władzy, gdy zaobserwował, że „klasy, stany i partie wskazują podział władzy w obrębie wspólnoty" . Lenski twierdzi, że ł jeżeli uda nam się stworzyć wzór (dystrybucji władzy] w danym społeczeństwie, otrzymamy w dużej , mierze ustalony wzór dystrybucji przywilejów, a jeżeli uda nam się odkryć przyczyny danej dystrybucji władzy, odkrywamy również powiązane z nimi przyczyny dystrybucji przywilejów . mówienie o dystrybucji władzy można rozumieć jako inny sposób opisu przepływu nagród; sam fakt, że klasa dominująca może skutecznie żądać nieproporcjonalnego udziału w podziale nagród vis-a-vis klasy podporządkowanej, jest w pewnym sensie miarą władzy tej pierwszej nad drugą. Inaczej mówiąc, nie można myśleć o władzy jako o istniejącej ponad i poza systemem materialnych i społecznych nagród; można ją raczej traktować jako pojęcie lub metaforę używaną do opisu przepływu zaso- Frank Parkin stworzył taką oto klarowną koncepcję władzy jako nierówności: bów tworzących system. A jako taka nie jest już wcale odrębnym wymiarem stratyfikacji' Krótko mówiąc, kontrola, zależność i nierówność reprezentują trzy główne sposoby konceptualiza-ę pojęcia władzy rozumianej jako stosunek asymetryczny. Warto być może przypomnieć, że słynna fcfinicja władzy Maxa Webera, określająca ją jako „szansę przeprowadzenia swej woli, także wbrew Iporowi, w ramach pewnego stosunku społecznego, bez względu na to, na czym ta szansa polega" jest igodna ze wszystkimi trzema podejściami. : Koncepcje władzy jako zbiorowego potencjału lub osiągnięcia skłaniają się ku podkreślaniu lagod-łych i wspólnotowych, a nie demonicznych i rywalizacyjnych aspektów władzy: władza jest sprawowali wraz z innymi, a nie nad innymi. Benjamin Constant zauważył, że obywatel starożytny, w przeciwieństwie do nowoczesnego, angażował się w „aktywne i stałe uczestnictwo w zbiorowej władzy" . łfedlug Franza Neumanna, dla Platona i Arystotelesa „władza polityczna jest całkowitą władzą wspólno-JT. Cyceron uważał, że „siedliskiem wolności może być jedynie to państwo, w którym władza najwyż-sza należy do ludu" i rozróżniał pomiędzy protestas in populo a auctoritas in senatu. Podobnie wprawie rzymskim (Corpus Iuris Civiliś), wDigesta kodeksu Justyniana siła legalna decyzji księcia wprowadzana jest z faktu, że „ludzie przekazali mu cały swój rząd i swą władzę" . Te republikań-skie i imperialne sposoby widzenia władzy zbiorowej znalazły swą kontynuację w formie bardziej hie-^Bchicznych koncepcji średniowiecznych; dla Tomasza z Akwinu „porządek suponuje z jednej strony ?dleglość, a z drugiej strony przełożeństwo" . W osadzonej w poglądach angielskich wigów koncepcji pirke'a „wolność ożywiająca działania grupowe to władza" , a w charakterystycznie liberalnym Eta M. Weber, Gospodarka i społeczeństwo. Zarys socjologii rozumiejącej, tłum. D. Lachowska, Warszawa 2002. G. Lenski, Power and Prwilege, New York 1966, s. 45. RRarkin, Class, Ineguałity andPolitical Order, London 1971, s. 46. ?.Weber, Gospodarka i społeczeństwo..., op. cit., s. 39. B. Constant, De la liberte des anciens compareś d celle des modernes, [w:] idem, Oeuwes politigues, red. łLouandre, Paris 1874, s. 260. KNeumann, Approaches to the Study of Political Power, [w:] The Democratic and Authoritarian State, New K1964, s. 5. Kyceron, O państwie, [w:| idem, Dzieła filozoficzne, t. 2, tłum. J. Śmigaj, Warszawa 1960, s. 49. utyesto Justiniani Augusti, 1.4.1, [w:] Corpus Iuris Cwilis, Norymberga 1529. •Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, t. 31, London 1985, III (supl), q. 34, art. 1: 65. E. Burkę, Rozważania o rewolucji we Francji i o debatach pewnych towarzystw londyńskich związanych z tym marzeniem, wyrażone w liście, który miał zostać wysłany do pewnego gentlemana w Paryżu, tłum. D. Lachow-m, Kraków 1994, s. 28. 498 S Lukes podejściu do władzy zbiorowej wzajemne i uzupełniające się działania wspierają dobro indywidual* jako część dobra wspólnego. Stąd też dla Humboldta władze człowieka powinny być kultywowane i niĄ jane poprzez „wzajemną wolność działania wśród wszystkich członków narodu" , która to idea znalazła się także później u Rawlsa w jego Teorii sprawiedliwości, podczas gdy T.H. Green definiował „wolność w pozytywnym znaczeniu" jako „równe wyzwolenie władz wszystkich ludzi jako wkład w dobm wspólne" i „władzę, którą każdy człowiek sprawuje poprzez pomoc lub bezpieczeństwo otrzymanej innych bliźnich" . Marksizm również zawiera koncepcję zbiorową w zastosowaniu do zadania budwj socjalizmu: władza radziecka, pisał Lenin, przeszła do zadania nauczenia samych siebie, nauczenia mas budowania komunizmu [...]. Jedynie na tej dro- j dze osiągniemy zwycięstwo. I teraz wiemy, że idąc tą drogą, którą szliśmy dotychczas, zwycięstwo to I rzeczywiście osiągniemy . Jak się przekonamy, wśród współczesnych teoretyków Hannah Arendt i Talcott Parsons wysuwaj) koncepcje zbiorowe, pierwsza, odnosząc się do klasycznej, republikańskiej koncepcji polityki, wktóią istota władzy nie polega „na związku między rozkazem i posłuszeństwem", lecz raczej odpowiada Judzkiej zdolności [... ] działania jednomyślnego" ; podczas gdy dla drugiego władza jest zasobem syste mowym, „zdolnością do mobilizacji zasobów społeczeństwa dla osiągnięcia celów, dla których powsza ne »publiczne« zaangażowanie zostało zorganizowane lub może zostać zorganizowane" . Tego rodząp koncepcje, co stanie się niebawem jasne, znajdują się po przeciwnej stronie spektrum co koncepq Hobbesa i Webera. Naturalnie asymetryczna i zbiorowa koncepcja władzy w żaden sposób się nie wykluczają. To, u niektórzy mogą postrzegać jako stosunek asymetryczny, inni mogą widzieć zaledwie jako zbiorwf potencjał przez samo zawężenie analizy do danej zbiorowości i abstrahowanie od jej stosunkówzinu mi. I odwrotnie, system (taki jak kapitalizm) może być traktowany jako mający pewien zbiorowy potei cjał (np. siły wytwórcze) będący zaletą, a przynajmniej częścią jego wewnętrznych i konfliktowych stosunków władzy. Stanowiące wspólny rdzeń licznych koncepcji panowania pojęcie panowania ma nieco barda skomplikowaną strukturę od pojęcia władzy. Struktura ta jest dwustopniowa . Z jednej strony, j» nowanie wiąże się z niestosowaniem osobistych sądów. Ten, kto akceptuje panowanie, przjpii| jako wystarczający powód swych działań lub przekonań fakt, że został w ten sposób poinstruowany przez kogoś, czyj tytuł do tego sam uznaje. Zaakceptowanie przez daną osobę panowania to, ści mówiąc, powstrzymanie się przez nią od analizowania tego, co nakazuje się jej robić lub sądzif Oznacza to działanie lub wyznawanie poglądu niepoprzedzone jego głębszym przemyśleniem, lec raczej ze względu na przyczyny drugiego rzędu, precyzyjnie nakazując pomijanie dosta] rozumowych uzasadnień. Analogicznie, sprawowanie panowania oznacza, ściśle rzecz bi panujący nie musi przedstawiać jakichkolwiek uzasadnień, lecz słucha się go lub daje się mu Tomasz z Akwinu, pisząc o panowaniu nad przekonaniami, stwierdził: „punktem centralnymi _________ 1 W. von Humboldt, The Sphere and Duties of Gwernment, London 1854, s. 189-190. T.H. Green, Lecture on LiberałLegislation and Freedom ofContract, [w.\ idem, Works, London 1911, s.3?l W. Lenin, Ońoffuiącm i trudności władzy radzieckiej, \w.\ idem, Dzieła wszystkie, t. 38, Warszawa 1988,1 H. Arendt, O przemocy..., op. cit., s. 52, 56. 35 T. Parsons, Structure and Process in Modern Societies, New York 1960, s. 221. 36 W tej analizie zawdzięczam wiele doskonałemu tekstowi R.B. Friedmana (On the Concept ofAuthoriiyi cal Philosophy, \w.\ Concepts in Social and Political Philosophy, red. R. Flathman, New York 197: koledze Josephowi Riazowi, który zaprezentował mi swój tekst On Legitimate Authority, w międzyczasie o wany w jego książce The Authority ofLaw (London 1979) [...], z którego czerpałem wiele korzyści. WaAza i panowanie 499 tocznym w każdym uwierzeniu jest ta osoba, której wypowiedziom daje się wiarę; a gdy się komuś chętnie daje wiarę, to za drugorzędne poniekąd uważa się to, w co się wierzy" . Hobbes natomiast argumentował w kwestii panowania nad postępowaniem, zarysowując następujące rozróżnienie po-?iędzy radą a panowaniem (nakazem): Nakaz zaś jest wskazaniem, w którym racja posłuszeństwa jest wolą tego, kto daje wskazania. Słusz-. nie bowiem nie mówi się: tak chcę i tak rozkazuję, tylko wtedy, gdy wola staje za racją. Ponieważ zaś prawom okazuje się posłuch nie ze względu na samą rzecz, lecz ze względu na wolę nakaziyącego, | przeto prawo nie jest racją, lecz nakazem38. Pierwszym składnikiem pojęcia panowania jest więc wskazywanie i akceptacja uzasadnień, zarów-l pierwszego stopnia w kwestii działania lub przekonania, jak i drugiego stopnia, w kwestii lekcewa-mia sprzecznych uzasadnień. Warto tu zauważyć kilka punktów. Po pierwsze, podawanie takiego rodzaju uzasadnienia (tj. sprawowanie panowania) nie musi być intencjonalne: mogę akceptować jako ne to, co zamierzasz jako, dajmy na to, radę. Po drugie, to, czy dany przypadek można i określić mianem panowania, zależeć będzie od punktu widzenia, z którego będziemy go analizo-. Mogę używać tego terminu w „normatywnym" lub niezrelatywizowanym znaczeniu: w tym przy-i osądzam, czy zaoferowano autorytatywne uzasadnienie (wbrew standardom, o których mogę c twierdzić, że są obiektywne). Alternatywnie mogę (powiedzmy, że jako socjolog) używać tego i w opisowy lub zrelatywizowany sposób [...]. Tutaj istnieją przynajmniej dwie możliwości. Mogę znawać, które uzasadnienia są autorytatywne, odnosząc się do przekonań i postaw osób podle-ch panowaniu (co nazywane jest panowaniem de facto) lub mogę czynić to w odniesieniu do i reguł przeważających w danym społeczeństwie, czegokolwiek, co strony biorące udział w okreś-fcip stosunku mogą uznawać (co jest panowaniem de jurę) . Jest to punkt widzenia teoretyków i - a także i Maxa Webera. Pisze on, że Rozkaz może zostać wykonany w danym przypadku z racji przekonania o jego słuszności, lub z po- czucia obowiązku, albo ze strachu, czy z racji „tępego przyzwyczajenia", lub własnych korzyści, choć różnica ta nie musi mieć z konieczności socjologicznego znaczenia . Socjologiczne rozważania wychodzą naturalnie z założenia, że „faktyczne" uprawnienia rozkazodawcze wymagają zwykle dodatku w postaci istniejącego „z mocy prawa" normatywnego „porządku", i dlatego operują z konieczności prawniczym aparatem pojęciowym . zecią wartą uwagi sprawą jest fakt, że w kwestii zakresu sprzecznych ze sobą uzasadnień lykluczanych przez uzasadnienia autorytatywne możliwa jest znaczna liczba wariacji. Będąc przed-?otem panowania, może mi być wolno działać zgodnie z własnymi przekonaniami lub z pewnymi własnymi interesami (przykładami mogą być przeżycie Hobbesa lub działania skierowane na siebie Johna łnarta Milla), bądź wręcz na mocy innego panowania, jak np. panowania króla, jeżeli ten jest akurat lecny w obszarze jurysdykcji pana feudalnego. Panowanie tak rozumiane nie jest więc kwestią jed-fchuzasadnień unieważniających inne sprzeczne uzasadnienia ze względu na ich wagę; jest to raczej wykluczenie za względu na ich rodzaj, a nie wagę. Pewne bardzo doniosłe uzasadnienia J___________ ^?.Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, t. 9, London 1966, 2-2, q. 11, art. 1:143. IłHobbes, Obywatel, [w:] idem. Elementy filozofii, t. 2, tłum. Cz. Znamierowski, Warszawa 1956, s. 399. |Pbe R.S. Peters, Authority, „Proceedings of the Aristotelian Society" 1958, t. 32. iWeber, Gospodarka i społeczeństwo..., op. cit., s. 686. libidem, s. 687. 500 s. mogą być wykluczone: istotą sprawyjest to, że panowanie wyklucza działanie lub przekonanie ze względi na uzasadnienia. Oczywiście poddający się panowaniu zakładają, że autorytatywne wypowiedzi zawierają, jak pisze Friedrich, „potencjał uzasadnionego opisu {thepotentiality ofreasoned elaboratiorim Panowanie, jak intuicja, jest więc postrzegane jako skrót do miejsca, gdzie zakłada się, że prowad| uzasadnienie. Chodzi o to, że panowanie obywa się bez przygotowania uzasadnień; udaje się przejśi na skróty (i to czasami z powodów w pełni racjonalnych, jak np. wtedy, gdy akceptujemy panował w sensie autorytetu eksperta). Wraz z każdym przypisaniem komuś panowania podąża założenie do^ czące okoliczności, w jakich się ono stosuje i rodzajów uzasadnień, które wyklucza. (Odpowiedni panowanie może być absolutne na dwa sposoby: może dotyczyć wszystkich okoliczności i wyklucan wszystkie sprzeczne z nim uzasadnienia). Pierwszy składnik panowania opisywany jest niekiedy jako „rezygnacja z własnego osądu". Zali-da to jednak, że istnieje już różnica pomiędzy „własnym osądem jednostki" i nakazami ze strony paią wania. Lecz w niektórych tradycyjnych stosunkach panowania takie rozróżnienie z góry zakładający że jednostka jest w stanie stanąć poza obyczajem i tradycją, by poddać je krytyce, może jeszcze li w ogóle nie istnieć. Panowanie może być przyjmowane bezwarunkowo i bezkrytycznie, gdyż kultin może nie dostarczać jednostce alternatyw dla ustalonego sposobu myślenia: warunki wstępne monł nej autonomii i niezależności „własnych" osądów mogły się jeszcze nie pojawić. Co więcej, moża powiedzieć, że to, co określa się mianem własnego, „prywatnego" osądu, nie odnosi się do zarysowa^ go gdzie indziej rozróżnienia pomiędzy „prywatnym" a „publicznym", lecz samo jest zdeterminowani przez zasięg panowania - własny osąd byłby tu więc dokładnie tym osądem, który nie jest autorytatj* ny - to znaczy jest oparte na uzasadnieniach wykluczonych w przypadku zajścia panowania. Gdj panowanie nie jest kwestionowane, własny osąd nie istnieje . Drugim składnikiem pojęcia panowania jest rozpoznanie panującego jako mającego do niego prawo. Każde użycie tego pojęcia musi z góry zakładać pewne kryteria określania źródła (w przeciwiefr stwie do treści) autorytatywnej artykulacji. Jako że akceptacja panowania wyklucza ocenę treśi artykulacji jako metody wyróżniania, czy jest ona autorytatywna, musi (logicznie) istnieć pewien spo sób identyfikacji jej źródła jako autorytatywnego - kryterium wyróżniające, by zacytować Hobbesa,! „słowa człowieka", lecz jego cnotę". Dlatego też Hobbes pisał, że człowiek „upoważni do wszysi kich działań i decyzji tego człowieka lub to zgromadzenie" , a Bentham o „wspólnym znaku (...) za nym i widocznym dla wszystkich" . Pouczające jest wzięcie pod uwagę szerokiego zakresu takich za ków, jakie pojawiały się w różnych okresach historycznych i rodzajach wspólnot. Mogą to być wid; pleć; status, zarówno związany z pokrewieństwem, jak i z zawodem, kastą czy rasą; bogactwo; wla ność; umiejętności wojskowe; roszczenia do praw religijnych, tradycyjne lub charyzmatyczne; różnej rodzaju honor lub szacunek; kredyt zaufania; rola funkcjonalna; stanowisko - i wreszcie samawtada Takie kryterium wyznaczające źródło autorytatywnych artykulacji wymaga istnienia wzajemnie uzna wanych norm lub „reguł uznania" , umożliwiających stronom rozpoznanie, kto jest panującym, akt nie. Takie podzielane reguły uznania nie muszą być sformalizowane; mogą się właściwie przyczyni do niewypowiedzianych norm, stanowiących przedmiot indywidualnej interpretacji. W Królu Leon znajdujemy taką oto wymianę zdań: C.J. Friedrich, Authority, Reason and LHscretion, [w:] Authority. Nomos I, red. idem, Cambridge, | 1958, s. 35. 43 Zob. R.B. Friedman, On the Concept of Authority..., op. cit., s. 50-71,155-187. T. Hobbes, Lewiatan..., op. cit., s. 152. 5 J. Bentham, A Fragment on Government, red. W. Harrison, Oxford 1948, s. 99. 46 Zob. H.L.A. Hart, Pojęcie prawa, tłum. J. Woleński, Warszawa 1998. Wadzą i panowanie 501 KENT: (...) patrzy ci z twarzy coś takiego, że mam ochotę nazywać cię panem. LEAR: Co mianowicie? KENT: Pańskość47. Niekiedy interpretacja może przyjąć innowacyjną, a nawet rewolucyjną formę, jak w przypadku ia charyzmatycznego Webera. Sposoby, w jakie alternatywne koncepcje panowania wypiywają z alternatywnych „idei społeczeń-koncepcji społecznej kooperacji" oraz doprawdy filozoficznych założeń, mogą być pokrótce Istawione. Możemy wyróżnić trzy pojemne sposoby konceptualizacji panowania. Po pierwsze, pojęcie to można widzieć w kategoriach panowania nad przekonaniami (au-Uy over belief), w przeciwieństwie do [panowania nad] zachowaniem (co jest rozróżnieniem, na często się wskazuje, mówiąc o „panowaniu" i „byciu w panowaniu" - „authority" i „in authori-. Przyjęcie panowania rozumiane jest w tym sensie jako akceptacja propozycji jako prawdziwych obowiązujących, gdyż ich źródło jest uznane jako panujące. Obejmujemy tym sposobem całe konti-przypadków od bezgranicznego zawierzenia (np. kapłanom lub prorokom) aż po racjonalnie ioną akceptację (np. opinii eksperta). Pierwotnie auctoritas dla Rzymian i przez całe średniowiecze oznaczało posiadanie przez niektó-specjalnego statusu, cech lub praw, przydających istotnych podstaw dla zaufania i posłuszeń-co mogło wywodzić się ze specjalnego stosunku wobec pewnych aktów założycielskich lub histo-ijcznych tradycyjnych początków, bóstwa, specjalnego dostępu bądź wiedzy dotyczącej pewnych prawd, i senat panował w takim samym sensie, jak i August . W Ewangelii św. Mateusza czytamy, że uczył ludzi jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w piśmie" (Mt 7,29). Augustyn wyróż-,boskie panowanie", „panowanie Chrystusa", „panowanie Pisma", „panowanie Ojców Kościoła" 'anie Kościoła", podkreślając w odniesieniu do tego ostatniego, że „i ja nie uwierzyłbym Ewan-gdyby mię nie skłoniła do tego powaga Kościoła katolickiego" . Hooker z kolei pisał, że przez iie człowieka rozumiemy tu silę, jaką ma jego słowo dla zapewnienia pewności umysłowi inne-towieka, który na nim się właśnie opiera" . We wszystkich tych przypadkach roszczenia co do panowania nad przekonaniami biorą swe pod-|wy z pewnej szczególnej mądrości, objawienia, zdolności, wtajemniczenia lub wiedzy. Wymaga to iście epistemologicznego założenia, że wiedzę taką w ogóle można posiadać. Chrześcijanie przed yą oraz dziewiętnastowieczni pozytywiści i dwudziestowieczni technokraci uważali, że taka jest osiągalna, lecz dostęp do niej jest ograniczony- dla średniowiecznych chrześcijan tylko do itwa lub Kościoła; dla Augusta Comte'a i jego zwolenników do duchowych przywódców spole-feństwa; dla modernistycznych technokratów do naukowych i administracyjnych elit. Oczywiście ?ncepcje te są genetycznie/dogłębnie nieegalitarystyczne, gdyż ci mający dostęp do tejże wiedzy, z racji pnego tego faktu stoją ponad innymi i mają prawo do szacunku i podporządkowania. Z drugiej strony, pm gdzie nie zakłada się ograniczonego dostępu do religijnych lub naukowych prawd (na podstawie Zjawienia, stanowiska czy też naturalnych zdolności), panowanie może zostać przyjęte jako pragma-Jczna kwestia wygody lub zmniejszania wysiłków, jak w przypadku intelektualnego podziału pracy. I Idea „panowania moralnego" jest być może sensowna jedynie we wspólnocie podzielającej wartości [ iiasady, o których pewne osoby mogą mieć z założenia większą wiedzę od innych; pojęcie takie traci ^ł——— f 'ffi Szekspir, Król Lear, tłum. S. Barańczak, Poznań 1992, s. 34. *Zob. L. Krieger, Authority, [w:] Dictionary ofthe History ofldeas, red. P.P. Wiener, New York 1973, s. 141-162. I Św. Augustyn, Pisma przeciw manichejczykom, tłum. J. Sulowski, Warszawa 1990, s. 115. |lHooker,Laws ofEcclesiasticalPolity, t. 2, Cambridge 1989, cyt. za R.B. Friedman, On the Concept oj"Autko-11%..., op. cit. 502 S. Lute sens tam, gdzie takie wartości i zasady postrzegane są niejako przedmioty wiedzy, lecz kwestie podlegające indywidualnemu wyborowi. Panowaniu jako istotnej podstawie dla przekonań, opartemu na szczególnych i akceptowany^ prawach, można przeciwstawić dwa dalsze sposoby jego pojmowania. Pierwszy z nich to panowanie konwencjonalne (authońty by convention). Tutaj panowanie postrzegane jest jako kwestia wiążących decyzji wymuszających posłuszeństwo, których źródk przyjmowane jest dobrowolnie jako autorytatywne przez jemu podległych. Panowanie jest więc rozwif zaniem dylematu, w którym zbiorowość pragnie zaangażować się w pewne wspólne zajęcie lub zajęci^ lecz nie jest w stanie uzgodnić, co należy zrobić. Skoordynowane działanie jest konieczne, aczkolwiek nieosiągalne, jeżeli każdy postępuje zgodnie z własnym zdaniem. Jak ujął to James Fitzjames Stephen, „nie można wskazać żadnego przypadku, w którym ludzie jednoczą się dla wspólnego celu, od uszyci butów aż po rządzenie imperium, w którym moc decyzyjna nie leży w czyichś rękach; a czym iimyi ona jest, jeżeli nie nakazem i posłuszeństwem" ? Żądanie przez osobę lub osoby panujące posluszefr stwa nie zależy od twierdzenia, że jest ona związana z tradycją, bóstwami czy też posiada szczególni wiedzę, lecz raczej, że objęła panowanie w wyniku pewnej przyjętej procedury. Podlegających taWem rodzajowi panowania obowiązują (w danym zakresie) indywidualne decyzje (panującego), niezależni od ich zasług w jakiejkolwiek sytuacji, gdyż oddanie się wspólnemu działaniu wymaga poświęceniaid indywidualnych, własnych osądów. Należy jednak zwrócić uwagę, że inaczej niż w przypadku panów nia nad przekonaniami, które zawsze wymaga uznania ze strony mu podlegających (tj. jeżeli wienj opinii panującego, nie mogę jednocześnie się z nią nie zgadzać), ten rodzaj panowania po prosto maga, by przedmiot panowania powstrzymał się od działania zgodnie ze swym osądem: może sam nie zgadzać się z określonym nakazem akceptowanego przezeń panującego. Koncepcje dobrowolnie akceptowanego panowania konwencjonalnego były oczywiście szeroko rozpowszechnione w świecie nowożytnym. Dla Hobbesa i Spinozy samo istnienie s] stwa wymagało przyjęcia takiego panowania w celu utrzymania koniecznego dla umożliwienia społecznego bezpieczeństwa, podczas gdy tradycja liberalna, począwszy od Locke'a, przyjęła bardzie szczegółowe wymogi koordynacji, nakładając bardziej ograniczone poświęcenie prawa jednostki di stosowania się do własnych osądów. Czasem, jak w przypadku umowy społecznej i teorii stanu naturat nego, problem i jego rozwiązanie są czysto hipotetyczne (ludzi traktuje się „tak jakby" przyjęli panom nie); w innym wypadku zakłada się, że ludzie zamanifestowali swą dobrowolną akceptację, np. głosowanie, posiadanie własności itp. Dla innych - radykalnych demokratów od czasów Rousseau, chistów, marksistów i wszelkiego rodzaju socjalistów - panowanie konwencjonalne, przynajmniej w spo leczeństwie jako całości i w szczególności w sferze polityki, musi dopiero zostać osiągnięte. Trzecim punktem widzenia może być wreszcie widzenie panowania przez narzucenia i w ten sposób myśliciele z tego ostatniego kręgu postrzegają panowanie w społeczeństwach przeszłości i dnia dzisiejszego, lecz nie w społeczeństwach przyszłości. Z tego punktu widzenia akcep tacja autorytatywnych uzasadnień i reguł uznania narzucona jest za pomocą władzy. Pojęcia taki jak „hegemonia", „legitymizacja" i „ideologia" używane przez autorów neomarksowskich oraz „n bilizacja uprzedzeń" i „fałszywa jednomyślność", używane przez radykalnych krytyków liberd demokracji, wszystkie oznaczają przekonanie, że we współczesnych społeczeństwach panowi jest (przynajmniej częściowo) narzucone przez władzę - bezpośrednio poprzez kontrolę albo p średnio przez stosunki zależności. Mówiąc ogólniej, myśliciele z tej „realistycznej" tradycji, od Trazymacha po Machiavellegoipi machiavellistycznych teoretyków elit twierdzili, że panowanie nad przekonaniami i dobrowolna al tacja panowania konwencjonalnego sązawszew dużej mierze iluzją, a za autorytatywnymi 1 J.E Stephen, Liberty, Eguality, Fraternity, London 1874, s. 234. : symboliczna 503 adnieniami i regularni uznania („derywacjami", „formułami politycznymi") kryje się zawsze force mjeure przywódcy lub przywódców . Także i tutaj kluczową postacią jest Hobbes, który w swych poglądach przemyślnie połączył panowanie konwencjonalne z panowaniem przez narzucenie. (Porów-ly rozróżnienie Hobbesa pomiędzy suwerennością opartą na ustanowieniu i suwerennością przez zczenieM). Zakładał on, że ustanowiony dobrowolnie jako rozwiązanie problemu wojny wszyst-i przeciwko wszystkim suweren będzie następnie starym źródłem wszelkich stosunków panowania ;ez wykonywanie swej woli: stąd też jego teoria prawa jako nakazu (podjęta przez Benthama i Austi-u) i widzenie suwerenajako Wielkiego Prawodawcy, którego władza rozciąga się aż po ustalanie zna-oeń siów i narzucanie ich definicji . Łącząc woluntarystyczną i opartą na władzy analizę panowania, nniejscawia się Hobbes więc zarówno w liberalnej, jak i „realistycznej" tradycji. ? Pierre Bourdieu PRZEMOC SYMBOLICZNA* fęska dominacja posiada zdolność łączenia w określoną całość warunków jej pełnego sprawowania. Uniwersalnie uznawane pierwszeństwo mężczyzn potwierdzają obiektywne struktury spo-kzne oraz bazujące na płciowym podziale pracy działania w sferze produkcji i reprodukcji (biologicz-nej i społecznej), a także schematy habitusów ukształtowane przez owe obiektywne warunki (a więc inimi zgodne). Habitusy funkcjonujące jako matryce percepcji, myślenia i działania można by nazwać taikturami transcendentnie historycznymi, są one bowiem uniwersalnie narzucone wszystkim człon-»m spoteczeństwa jako transcendentne: w konsekwencji androcentryczne wyobrażenia reprodukcji pologicznej i społecznej ulegają wpisaniu w obiektywność zdrowego rozsądku rozumianego tu jako Inktyczny konsensus (czyli inaczej: dotyczący znaczenia praktyk konsensus doksyczny). Owe sche-jfety myślenia są wykorzystywane do postrzegania i opisu rzeczywistości (także relacji władzy) przez ' Mie kobiety, choć w całości są produktem inkorporacji relacji władzy wyrażanej przez system podstawach dla porządku symbolicznego opozycji. A zatem ich akty poznania sprowadzają się do prak-fciznego rozpoznania (i uznania) dokonywanego w sytuacji podległości przemocy symbolicznej, której to przemocy nie da się potwierdzić jako takiej . Zob. K. Dahrendorf, In Praise ofTrasymachus, [w:] idem, Essays in the Theory ofSociety, London 1968. I. Hobbes, Lewiatan..., op. dt., s. 152. Zob. S.S. Wolin, Politics and Vińon, London 1961, s. 265-272. ttagm. P. Bourdieu, Męska dominacja, przekład L. Kopciewicz, Warszawa 2004. fcbaine i niewerbalne znaki określające pozycję symbolicznie dominującą (mężczyzna, szef, szlachcic) mogą ?odczytane (podobnie jak stopnie wojskowe, których trzeba się nauczyć) tylko przez tych, którzy nauczyli się Bffracji „kodu". P Bourdieu Nie mogąc zapobiec wszystkim możliwym nieporozumieniom, chciałbym przynajmniej wspomnieć o najpoważniejszych wypaczeniach sformułowanej przeze mnie teorii przemocy symbolicznej. Id wspólną cechą jest bardziej lub mniej redukcjonistyczne traktowanie pojęcia „symboliczne", której szczegółowe omówienie znalazło się wjednym z dawniej opublikowanych artykułów. Jedno z najczęsl szych nieporozumień polega na akcentowaniu efektów czysto symbolicznych z pominięciem ich vf miaru materialnego, czyli rzeczywistych skutków przemocy symbolicznej, co silą rzeczy prowadzi di minimalizowania znaczenia aktów przemocy fizycznej: bicia, gwałtów, eksploatacji kobiet, lub gorzą, rozgrzeszania mężczyzn stosujących te formy przemocy, co nigdy nie było moim zamiarem, Ujmując „symboliczne" w opozycji do „realnego", zakładalibyśmy, że przemoc symboliczna jest pozbawiam wymiaru realności przemocą czysto „duchową". Celem materialistycznej teorii ekonomii dóbr syml» licznych, którą konstruuję od wielu lat, jest przekroczenie owego naiwnego dualizmu właściwego pif marnemu materializmowi. Chodzi więc o ukazanie obiektywnego wymiaru subiektywnego doświadczł nia dominacji. Inne nieporozumienie związane jest z moim stosunkiem do etnologii i jej funkcjai heurystycznymi, o których niejednokrotnie pisałem. Jak głoszą pewne opinie, mój sposób wykorzystł nia etnologii prowadzi do odbudowy mitu „prawdziwej kobiecości" (lub „prawdziwej męskości") czy też, co gorsza, do „uwiecznienia" struktury męskiej dominacji, ponieważ ukazuję ją jako niezmienny Otóż struktury dominacji nie są ahistoryczne; celem mojego przedsięwzięcia jest pokazanie, że są mb wytworem niekończącego się procesu reprodukcji (są więc historyci n e), w którym uczestniczą zarówno poszczególne podmioty działające (jak np. mężczyźni sprawują władzę symboliczną i fizyczną, realną), jak i instytucje: rodzina, Kościół, szkoła, państwo. Kategorie skonstruowane przez grupy dominujące są stosowane przez zdominowanych nawet di postrzegania i opisu samej relacji dominacji, co sprawia, że ową relację postrzegają jako naturalną. Wji sany w wyobrażenia kobiet kabrylskich na temat własnej płci zabieg kategorialnej autodeprecjacji i saro krytyki powoduje, że jest ona postrzegana jako odpychająca i szpetna (we współczesnym społeczeństw podobną rolę pełni przekonanie kobiet o niezgodności własnego ciała z ustanowionymi przez modę kano nami piękna), określając warunki akceptacji zdewaloryzowanego obrazu własnej osoby. Przemoc boliczna istnieje więc dzięki szczególnemu typowi posłuszeństwa, którego zdominowany nie może wiedzieć dominującemu (i dominacji), gdyż myśląc o nim i o sobie oraz o łączących ich relacjach, nuje narzędziem poznawania, które jest im wspólne, a które - pośrednicząc w procesie wcielania doi - zarazem wprowadza tę relację jako naturalną. Oznacza to, że schematy służące postrzeganiu i niu siebie oraz grupy dominującej (wysoki/niski, męski/kobiecy, biały/czarny) są produktem systemu klasyfikacji (podlegającego naturalizacji), któremu zawdzięczają społeczne istnienie. Zamiast ilustracji w postaci wyrafinowanego opisu wielu zróżnicowanych i bardzo sytuacji wywołanych przez ową miękką i często niewidoczną przemoc (trzeba by tu pióra Woolf) obstawałbym raczej przy metodzie, która pozwoliłaby zaobserwować efekty tej przemocy dziej kompleksowo i niepodważalnie niż wówczas, gdy zatrzymujemy się na drobiazgowym opisie szczególnych interakcji, i tak, przeprowadzone wśród Francuzek badania sondażowe wskazują na cydowane preferencje dotyczące wieku i wzrostu partnera życiowego (powinien być starszy i wyźsg niż one). Dwie trzecie spośród nich nie zaakceptowałoby związku z mężczyzną niższym od siebie.C Zob. P. Bourdieu, Sur le pouvoir symboligue, „Annales" 1977, t. 32, nr 3, s. 405-411. Badania prowadzone we Francji w 1996 r. ujawniły, że kobiety mają trudności z akceptacją własnego ciała, Na podobną logikę wskazują badania Myry Marx Ferree, która jest zdania, że największą przeszkodą w z podziału prac domowych jest przekonanie o niestosowności ich wykonywania przez „prawdziwego mężi Wiele kobiet ukrywa otrzymywaną od męża pomoc - z obawy przed jego umniejszeniem w oczach innych (j M. Marx Ferree, Sacrifice, Satisfaction and Social Change: Employment and the Family, [w:j My TroiM Going to Have Trouble with Me, red. K. Brodkin Sacks, 0. Remy, New Brunswick, N.Y 1984, s. 73). tourdieu \huKsymboliczna 505 omnieć lej. Ich ctórego jczęst-ch wy-dzi do gorzej, mując wioną do Finowie 10- tie oznaczać ów opór względem zmiany widocznych znaków „hierarchii" płciowej? Jak twierdzi Mi-clielBozon, „akceptacja odwrócenia porządku pozorów oznaczałaby społeczną dopuszczalność wizerunku dominującej kobiety. Jednak paradoksalnie obraz ten prowadzi do społecznej degradacji kobiety zostającej w związku z niższym (i społecznie umniejszonym) mężczyzną". A zatem samo odnoto-mie tego, że kobiety podobnie jak mężczyźni (którzy wolą młodsze partnerki) akceptują zewnętrzne maki podległej pozycji, jest niewystarczające. W ich wyobrażeniu o związku, z czym łączy się także th tożsamość społeczna, dostrzegalny jest ślad wkładu powszechnie stosowanych schematów per-eepcji i wartościowania. Ponieważ owe wspólne zasady zakładają, w sposób milczący i bezdyskusyjny, Ujmowanie przez mężczyznę pozycji dominacji - przynajmniej z pozoru, kobiety, chcąc respektować najemny układ, deklarują gotowość bycia z mężczyzną, którego godność jest jasno i wyraźnie po-hierdzona poprzez ich (kobiet) widoczne „przekroczenie". Proces ten wolny jest jednak od jakiejkol-*kprowadzonej explicite kalkulacji, nie podlegająca ani dyskusji, ani racjonalizacji całkowicie arbi-alna skłonność, która obserwowana jest w przypadku postulowanych i rzeczywistych różnic wzrostu partnerów, może rodzić się i spełniać tylko i wyłącznie w doświadczeniu wyższości, którego Iziej „czytelnymi" (rozpoznanymi przez wszystkich) znakami są wiek oraz wzrost (traktowane wskaźniki dojrzałości i gwarancja bezpieczeństwa) . Chcąc uchwycić istotę owego paradoksu, wystarczy zwrócić uwagę na to, że kobiety przywiąza-,tradycyjnego" modelu związku i oczekujące relatywnie dużej różnicy wieku wywodzą się z niż-warstw społecznych (rzemieślnicy, chłopi, robotnicy), gdzie małżeństwo jest traktowane jako zy z możliwych sposobów zdobycia przez kobiety określonej pozycji społecznej. W takim przy-pftu, zrozumiałym jedynie na gruncie teorii dyspozycji, dochodzi do nieświadomego uzgodnienia jtóliwości i obiektywnej struktury dominacji - tak, że wyrażane w preferencjach dyspozycje do jrtieglości stają się ekwiwalentem świadomej kalkulacji. I w sytuacji przeciwnej: dyspozycje te ule-Hj$ osłabieniu, na co wskazuje efekt hyteresis (który pozwala uchwycić analiza wariacji praktyk, i tylko z punktu widzenia zajmowanej pozycji, ale także trajektorii): w miarę spadku obiektywne-f przymusu, który tworzy i podtrzymuje te dyspozycje (ten sam porządek odpowiedniości dyspozy-jp i obiektywnych szans jest wyjaśnieniem prawidłowości, zgodnie z którą akces kobiet do rynku kcy jest jednym z najistotniejszych wskaźników ich ubiegania się o rozwód ). Zdaje się to potwier-wbrew romantycznym wyobrażeniom o miłości, że nawet ona nie jest wolna od pewnej formy lości, która, nie będąc tylko zimną kalkulacją, może być rozumiana jako amorfati - miłość iznego przeznaczenia. zatem zrozumienie owej szczególnej postaci dominacji staje się możliwe wówczas, gdy zostanie żona alternatywa pojmowania przemocy jako przymusu (siły) bądź jako zgody (rozumu), znego zniewolenia lub dobrowolnej podległości. Skutki dominacji symbolicznej (związane lżeniem etnicznym, rodzajem, kulturą, językiem) lokują się w porządku czystej świadomości jącej. Schematy postrzegania, wartościowania i działania konstytuują zarówno habitus, jak i wie- fp. Bozon, Lesfemmes et l'e'cart d'dge entre conjoints: une domination consentie, cz. 1: Types d'union et śentes en matiere d'ecart d'dge, „Population" 1990, t. 45, nr 2, s. 327-360; cz. 2: Modes d'entree dans la vie jhtteet representations du conjoint, „Population" 1990, t. 45, nr 3, s. 565-602;Apparencephysique et choix \kmjoint, „Congres et colloques" 1991, nr 7, s. 91-110. fczeba by tu przywołać wszystkie subtelne gry, za pomocą których kobiety kabrylskie (zwłaszcza te cieszące się ?orytetem) potrafią zademonstrować własną podległość pozwalającą mężczyźnie na potwierdzenie jego domi- hcej pozycji, choć de facto to właśnie one ją zajmują. pt B. Bastard, L. Cardla-Voueche, Lactivite professionnelle desfemmes: une ressource maispour qui? Une i^erion sur 1'acces au dworce, „Socjologie du travail" 1984, nr 3, s. 308-316. 506 R Bourdien dzę, która - dzięki owemu „zabiegowi" - pozostaje głęboko niejasna dla siebie samej. Paradoksalni logika męskiej dominacji i kobiecej podległości polega na tym, że należałoby ją ujmować w ich jedn* czesności jako niesprzeczną, zachodzącą spontanicznie iw sposób wymuszony. Daje się ona bowiem zrozumieć jedynie w postaci trwałych skutków wywołanych przez struktury pe< rządku społecznego, tzn. kobiece lub męskie dyspozycje, które wobec owych narzucających je struktar pozostają w stosunku „spontanicznej" odpowiedniości. Siła symboliczna jest taką formą władzy, która dotyczy bezpośrednio ciała. Podobnie jak magia, działa poza strukturami przymusu fizycznego, opierając się na zdeponowanych w ciele dyspozycjach Jeśli działanie owej siły porównalibyśmy do uderzenia, to byłoby to uderzenie zawierające minimalni dawkę energii; niemniej jednak wystarczyłaby ona do uaktywnienia zdeponowanych w ciele dyspozycj. Innymi słowy, możliwości i ekonomia działania owej siły są pochodną uprzedniego procesu trwałego przekształcenia ciała - produkcji jego trwałych dyspozycji, które siła symboliczna budzi do życia. Jest to więc taki przypadek transformacji, której skuteczność wiąże się z niewidocznością. Siła symbolia-na pozostaje w niezwykle bliskiej styczności z symbolicznie ustrukturyzowanym światem fizycznym, nie są też od niej wolne pierwsze społeczne interakcje, od samego początku naznaczone strukturai dominacji. Praktyczne akty poznania i uznania magicznej granicy między dominującymi i zdominowanymi, poprzez które zdominowani uczestniczą we własnej opresji (choć dokonuje się ona w niewiedzy, nil rzadko wbrew ich chęci i woli), ponieważ akceptują narzucone granice - przybierają bardzo częsU postać wyrażanych przez ciało emocji, takich jak wstyd, upokorzenie, nieśmiałość, strach, wina, lub namiętności czy uczuć (miłości, uwielbienia, szacunku). Owe emocje i uczucia-1 świadczane tym boleśniej, im większy jest ich związek z cielesnymi oznakami, takimi jak zaczerwień* nie, niemożność wydobycia głosu, zdenerwowanie - zdradzają mimowolną podległość ciała jM bującego się bronić przed osądem (oceną) ze strony grup dominujących. Manifestacje I wskazują na istnienie „podskórnego" związku ciała (podległości ciała) z cenzurą narzuconą pras struktury społeczne. Emocji ujawnianych przez zdominowany habitus (z punktu widzenia rodzaju, pochodzenia etnicznego, kultury czy języka) czy ogólniej - żadnej zsomatyzowanej relacji społeczni (wcielonego prawa społecznego) nie sposób jednak zawiesić zwykłym aktem woli opartym na wyzwalającej działanie świadomości. Przekonanie, że przemoc symboliczną można by przezwyciężyć oręża świadomości, jest złudne, ponieważ warunki jej skuteczności zostały głęboko wpisane w ciatojal trwałe dyspozycje. Ich obecność manifestuje się zwłaszcza w relacjach pokrewieństwa (i w ogóle wszysl kich relacjach opierających się na tym modelu), kiedy trwale skłonności zsocjalizowanego ciała wy» żane są zarówno przez uczucia (miłość synowska, braterska), jak i przez powinności wynikające z sa cunku i oddania. Owe skłonności mogą utrzymywać się jeszcze długo po zniknięciu społecznych wa runków ich powstania. A zatem nawet w sytuacji uchylenia przymusów zewnętrznych właściwej d wolności formalnej (prawo do edukacji czy dostępu do rynku pracy i sfery polityki) nie przestaje dzii Spośród wielu świadectw i obserwacji poświęconych doświadczeniu przemocy symbolicznej przytoczytbył tytułem przykładu, sytuację dominacji językowej w niepodległej Nigerii. Utrwaliły się tam „schematy otl tego, co uznaje się za niegodne", przejawiające się w stosunku Nigeryjczyków do własnego języka etniczne - nie chcą, by byi on nauczany w szkole, i w stosunku do języka byłego kolonizatora, którym się dzisiaj posil gują, przyjmują hexis cielesną Anglików, by osiągnąć efekt nosowego akcentu; por. A. Goke-Pariola, The Sofei Language in the Strugglefor Power and Legitymacy in Africa, „African Studies" 1993, nr 31. Używając tych samych terminów, można analizować skuteczność symboliczną przekazów religijnych (bullip pieskich, edyktów, proroctw), gdzie oczywiste jest, że owa skuteczność wynika z uprzedniego procesu socjal cji religijnej (katechizacji, uczestnictwa w obrzędach, a szczególnie z wczesnego włączenia w przeniknięto! gijnością uniwersum). t symboliczna 507 (mechanizm samowykluczania lub „powołania" zakładającego odrzucenie miejsc publicznych (w przy-kobiet niemożność opanowania przestrzeni męskich jest skutecznie „zabezpieczona" przez Ręcznie skonstruowaną „agorafobię", która będzie działać jeszcze długo po uchy-zakazów, prowadząc do samowykluczenia kobiet z przestrzeni agory). frzeba jednak zaznaczyć, że wskazywanie istnienia trwale wdrukowanych w ciało śladów dominacje oznacza jej akceptacji. Nie oznacza też, jak to się niekiedy robi, imputowania kobietom odpowie-ńilności za doświadczaną opresję, która rzekomo jest ich wyborem akceptującym istnienie skąpych je na podległość praktyk („sama kobieta jest swoim najgorszym wrogiem"), a nawet mającym le źródło w czerpaniu przyjemności z podlegania dominacji zgodnym z właściwym ich naturze maso-faem. Niemniej jednak trzeba dodać, że „dyspozycje do podległości", których istnienie podnosi się jako koronny argument w „czynieniu z ofiary winowajcy swego własnego zdominowania", są w całości roduktem struktur obiektywnych, które z kolei zawdzięczają swoje trwanie owym dyspozycjom (poraź uczestniczą one w procesie reprodukcji struktur obiektywnych). Wadzą symboliczna może być .na jedynie przy współudziale tych, którzy jej podlegają, konstytuuje bowiem ową wła-teh podległość. Nie zatrzymując się dłużej nad problematyką konstruktywizmu: idealistycznego, lologicznego czy każdego innego, należałoby raczej przyjrzeć się społecznej konstrukcji struk-nawczych, za pomocą których budujemy obraz świata. Ów praktyczny proces konstrukcji nie iem dziełem „suwerennego" podmiotu (aktem jego świadomości), ale efektem władzy obecnej ;h członków zdominowanych grup pod postacią schematów percepcji i dyspozycji (generują-takie uczucia jak szacunek, podziw, miłość), które „uwrażliwiają" ich na określone, symboliczne władzy. ie dominacji, nawet jeśli jest wsparte na nagiej sile (takiej jak np. pieniądz), zawsze dokonu-za pośrednictwem poznania (i wiedzy), co wcale nie znaczy, że owo uznanie trzeba opisywać świadomości, odwołując się do biais intelektualistycznego czy scholastycznego (teoretycz-skrzywienia), tak charakterystycznego dla Marksa i dla tych wszystkich, którzy po Lukacsu uży-pojęcia „fałszywej świadomości", co generuje określone oczekiwania odnośnie do emancypacji (postrzeganej jako automatyczny efekt uświadomienia). Takie stanowiska, z powodu braku teo-pozycji dotyczącej praktyk, nie są w stanie wyjaśnić problemów związanych z trwałym wpisa-Bem struktur społecznych w ciało. Jeanne Fawet-Saada, mimo że udało jej się dowieść niezasadności posługiwania się pojęciem „zgody" todniesieniu do skutków takich działań jak „perswazja" czy „uwiedzenie", nie wykracza jednak poza Jematywę: przymus/zgoda. Podobnie jak Marks porusza się bowiem w obszarze filozofii świadomości ijczyka alienacji (na co wskazują takie pojęcia jak: świadomość częściowa, zdominowana, sprzecz-iczy konstrukt: „opanowanie świadomości kobiet przez fizyczną, prawną i intelektualną władzę iężczyzn"). Nie podejmując kwestii trwałych skutków, które męski porządek wywołuje w ciele, nie noże zrozumieć efektu podległości właściwego przemocy symbolicznej . Jeszcze mniej adekwatny w po-śmaniu z językiem filozofii świadomości jest pojawiający się gdzieniegdzie język „wyobrażonego" (ima-fuire). Stanowisko to zdaje się z kolei zapominać, że dominująca wizja rzeczywistości nie jest prostym ^obrażeniem umysłu - fantazmatem czy „ideologią", ale systemem struktur trwale wpisanych w porzą-Urzeczy i ciał. Jedną z najbardziej wyrafinowanych form krytyki pojęcia „zgody" przedstawia Nicole- powyżej eseju Sally Engle Merry zob. przede wszystkim M. Gluckman, Gossip and Scandal, „Current Anth- fcology" 1963, nr 43, s. 307-316; R. Paine, What is GosńpAbout?AnAlternativeHypothesis, „Man" 1967, nr 2, M78-285; U. Hannerz, Gossip, Networks, and Culture in a Black American Ghetto, „Ethnos" 1967, nr 32, 16-60; RM. Spacks Gossip, New York 1985; C.J. Wickham, Gossip andResidence among the Medieval Peasan-ty, Birmingham 1995. ib. J.B. Thompson, The Media and Modernity: A Social Theory ofthe Media, op. cit., s. 219-225. 516 J.B. Thompsoi poziomie prywatnej komunikacji pomiędzy przyjaciółmi lub znajomymi; skandal może istnieć jedynie, gdy wiedza o naruszeniu staje się dostępna dla jednostek w nim nieuczestniczących, a negatyw osądy są wygłaszane publicznie. Plotka może napędzać skandal i dostarczać narzędzi wspomagaj* cych szerzenie się informacji, lecz skandal zaistnieje tylko wtedy, gdy zostaną spełnione pewne dodat kowe warunki. Plotka i skandal przenikają się w największym stopniu tam, gdzie ta pierwsza zysku publiczny charakter, tak jak w kolumnach plotkarskich: w nich plotka może łatwo stać się skandalem, przede wszystkim przez fakt, że informacja zostaje podana do wiadomości publicznej i łatwo może spleść się z opisywanym wcześniej obelżywym dyskursem. Plotka podobna jest do pogłoski (rumour), choć ta ostatnia ma nieco inne konotacje. Pochodzące ze starofrancuskiego określenie było z początku używane w czternastowiecznej Anglii dla opia-nia rozpowszechnionej dobrej wiadomości . Następnie używano go bardziej ogólnie, odnosząc sj do rozmów lub wieści nie opartych na pewnych źródłach (jak w wyrażeniu „chodzą pogłoski"). Pk* ka może być prawdziwa lub nie, a pogłoska jest zawsze niepotwierdzonym doniesieniem; relacji potwierdzona jako prawdziwa lub fałszywa nie jest już, ipso facto, dłużej pogłoską". Ponadto, podczas gdy plotki są lekkimi rozmowami dotyczącymi innych osób lub relatywnie błahych spraw, pogłoski mogą traktować niemal o wszystkim, włączając w to poważne kwestie, a także mogą mieć dalekosiężne konsekwencje (np. pogłoski o stanie zdrowia przywódcy politycznego lub stabilności instyl cji finansowej). Pogłoski mogą być rozprzestrzeniane przez interakcje bezpośrednie lub komunikację zapośredniczoną - a mając na uwadze istotę nowoczesnych sieci komunikacyjnych, mogą rozprze strzeniać się bardzo szybko. Pogłoski, podobnie jak plotki, mogą napędzać skandale przez rozpowszechnianie informacji (w tym wypadku zawsze niepotwierdzonych) na temat osób lub zdarzeń leżących w centrum istniejącego li potencjalnego skandalu. Skandal jest często poprzedzany przez pogłoskę i plotkę; początkowo mo być to ograniczone do jednostek zbliżonych do osób dokonujących wykroczeń i wiązać się z wytężonj mi wysiłkami skierowanymi na zapobieżenie szerzeniu się pogłosek. Jeżeli pogłoski są podchwytyw i rozpowszechniane przez media w postaci niepotwierdzonych relacji lub insynuacji, z wybuchowi skandalu staje się znacznie trudniejsze. Rozpowszechnianie pogłosek może sięgnąć mu, na którym ciężkie lub wręcz niemożliwe okazuje się dla osób [zamieszanych w skandal] ich wanie, tak że mogą one czuć się zmuszone do publicznej na nie reakcji, przez dosłowne zaprą (przez co narażają się na naruszenie drugiego stopnia) bądź przez zaadaptowanie innej strategii Korupcja, łapówkarstwo i skandal Dziś skandal tak często wiąże się z korupcją i lapówkarstwem, iż pojęcia te wydają się już nie nie ze sobą związane. Faktycznie jednak nie są one jednoznaczne i wchodzą ze sobą w skomp i zależne od innych czynników relacje. Słowo „korupcja" wywodzi się od łacińskiego corrumpen ze starofrancuskiego; po raz pierwszy pojawiło się w języku angielskim w XIV w. jako określenie dez te$:ac\i, rozkładu lub niszczenia organizmu kb crzedmiotu . Nie 4ot^\o to tj\ko cTOcesufajra go rozkładu (takiego jak rozkład ciała po śmierci), lecz także procesu rozkładu lub zepsucia go. Od XV w. wyrażenie nabrało znaczenia, z którym wiążemy je do dziś: wypaczenia lub ca zatracenia uczciwości w pełnieniu funkcji publicznych pizez \apowkarstwo \ub protekcją, co a nie dotyczy urzędników państwowych \ub związanych z inną instytucją puhnczną. 10Zob. OrfordEnglishDictionary, op. cit., s. 241-242. "Zob. R ffosnow, GA J^ UZob. , op. a/., s. 972-974. (jym jest skandal? Korupcja w obecnym rozumieniu zawiera w sobie dwa kluczowe elementy. 1) pogwałcenie zasad, tonwencji lub praw dotyczących właściwego wypełniania funkcji publicznych dla uzyskania prywatnego, materialnego lub osobistego zysku; oraz 2) wypaczenie lub nadszarpnięcie standardów uczciwości wiązanych z funkcją publicznąS. Te dwa elementy są ze sobą splecione w pojęciu korupcji w taki sposób, że oddzielają ją od innych pokrewnych i nakładających się na nią problemów, takich jak łapów-karstwo czy nepotyzm. Na przykład wręczanie i przyjmowanie łapówek wymaga wymiany zachęt (czę-«to finansowych) mających na celu wpłynięcie na decyzję lub wynik przychylny dla jej dawcy. Łapów-tarstwo ma swą długą historię: praktyka ta była rozpowszechniona w świecie starożytnym, podobnie frkma to miejsce w wielu współczesnych społeczeństwach . Jesteśmy dziś skłonni traktować łapówki jako szczególną formę korupcji, lecz w rzeczywistości tylko pewne rodzaje łapówkarstwa możemy zali-,oyć do przypadków zdefiniowanej w powyższy sposób korupcji. Jeżeli bowiem charakteryzujemy akt męczenia łapówki jako przykład korupcji, oznacza to założenie, że w działanie to zaangażowana jest osoba urzędnika publicznego, którego zachowanie jest właśnie wypaczeniem standardów uczciwości, do których ma on się stosować. t Korupcja może dać początek skandalowi, a niektóre z najważniejszych skandali o najbardziej doniosłych konsekwencjach rzeczywiście opierały się na oskarżeniach o korupcję - były to, np., skandal Teapot Dome, który wstrząsnął administracją prezydenta Warrena Hardinga w latach dwudziestych ? w, skandal Lockheed, który nadszarpnął karierę polityczną byłego japońskiego premiera Kakuei linaki w latach siedemdziesiątych i wczesnych osiemdziesiątych, a także liczne skandale finansowe, póre w ostatnich latach zachwiały polityką we Włoszech, Japonii, Korei Południowej, Niemczech, Francji, Hiszpanii, Brazylii i w wielu innych krajach. Lecz nie wszystkie skandale mają charakter korupcyjny, inie wszystkie przypadki korupcji prowadzą do wybuchu skandalu; korupcja może istnieć (i często sitnieje) bez przeradzania się w skandal. Gdzie leży więc różnica? JaMe dodatkowe warunki muszą wstać spełnione, zanim działanie korupcyjne przerodzi się w skandal? I Pó pierwsze, działania korupcyjne mogą stać się centrum skandalu tylko wtedy, gdy jednostki nie-fczestniczące są pewne lub przekonane o ich zajściu; inaczej mówiąc, by stać się skandalem, korupcja musi zostać ujawniona. Jeżeli działania korupcyjne pozostają nieznane dla opinii publicznej, ukryte ^wcieniu niedostępnego dla niej świata, nie będą mogły stać się zaczątkiem skandalu. Ten ostatni może powiem wybuchnąć tylko wtedy, gdy zasłona skrywająca działania korupcyjne zostanie uchylona, a one same staną się kwestią znaną opinii publicznej lub elementem centralnym w publicznym śledztwie. i Pewien stopień wiedzy wśród jednostek nieuczestniczących jest warunkiem koniecznym, by dziania korupcyjne mogły przemienić się w skandal, nie jest jednak na pewno warunkiem wystarczają-cym. Może istnieć nawet bardzo rozpowszechniona wiedza lub przekonanie o korupcji, które jednak le muszą prowadzić do wybuchu skandalu. Jaki inny warunek musi więc zostać spełniony? Wskazaliby, że korupcja wiąże się z pogwałceniem zasad, konwencji lub praw dotyczących właściwego pelnie-k funkcji publicznych: skandal wybuchnie więc tylko wtedy, gdy te zasady, konwencje lub prawa są ?pewnym stopniu moralnie wiążące oraz tylko wtedy, gdy owo pogwałcenie będzie postrzegane jako Bstarczająco poważne i istotne, by wywołać gwałtowną reakcję potępienia. W niektórych kontekstach iwne formy korupcji mogą być traktowane jako gnasi-uprawnione sposoby działania w sferze pu-pcznej - rodzaj „uczciwej łapówki" (honest grąfi), mimo że uzyskanej nielegalnie, ale i tak uważanej |» zgodną z ogólnie przyjętymi metodami działania. W innych kontekstach, w których korupcja jest EBardziej szczegółowa analiza pojęcia korupcji oraz natury i skali korupcjjnych praktyk we współczesnych fcoteczeństwach zob. J.C. Scott, Compamtwe Political Corruption, Englewood Cliffs, N.J. 1972; Political Cor- Wion:AHandbook, red. A.J. Heidenheimer, M. Jahmton, V.T. Levine, New Brunswick, NJ. 1989- S H Alatas mrruption: Its Naturę, Causes and Functions, Aldershot 1990. fWięcej o łapówkarstwie zob. J.T. Noonan jun., Bribes, New York 1984. 518 J.B. Thompsoi praktyką powszechnie potępianą, relatywnie drobne przewinienie - takie jak przyjęcie niewielkiej li pówki - może nie być postrzegane jako wystarczająco poważne, by wywołać skandal. Lecz silą morał nej krytyki wobec określonej formy i przypadku korupcji będzie się znacznie różniła zależnie od k» tekstu historycznego. Politycy mogą się przekonać, że w kontekstach o wysokim stopniu wrażliwości na korupcję nawet względnie niewielkie wykroczenie może stać się powodem dymisji. Publiczna artykulacja obelżywego dyskursu jest ostatnim warunkiem, który musi zostać spelnionj by zmienić korupcję w skandal. Zdemaskowanie działań korupcyjnych niepociągające za sobą żadnej odzewu, wyrażonego publicznie potępienia lub upomnienia, nie może wywołać skandalu. W okolicznościach, w których korupcja jest szeroko rozpowszechniona, a jej istnienie ogólnie znane i akceptowane jako guasi-aprawniony sposób działania w sferze publicznej, ujawnienie jej przypadku może nie*? wołać o wiele więcej niż tylko obojętne westchnienie zrezygnowania. Ujawnienie jest wtedy tylko rzuco ną, lecz jeszcze nie podjętą przez nikogo rękawicą. Czy zostanie ona podjęta oraz czy reprymend będą miały wystarczający oddźwięk, by wywołać i podtrzymywać skandal z jego niszczącymi skutkami, pozostaje pytaniem, na które odpowiedzi będą różne zależnie od danego przypadku, rodzaju korupcji, rozgłosu wytworzonego przez media i innych społecznych i politycznych okoliczności. Większość fora korupcji nigdy nie zostaje upubliczniona, a co za tym idzie nie jest wystawiona na ryzyko wybuchł skandalu. Jednakże zaangażowanie się w działania korupcyjne i jednoczesne liczenie na przetrwanie na scenie życia publicznego oznacza albo szczerą wiarę w mechanizmy dyskrecji, albo poczucie tego, co zostanie wybaczone, gdy nagle zostaną ujawnione skrywane wcześniej działania. ? i T pson jia-tral-(on-3ści SOCJALIZACJA I KONTROLA SPOŁECZNA Charles H. Cooley JAŹŃ SPOŁECZNA. ZNACZENIE „JA"* a początku dobrze jest zauważyć, że przez słowo Jaźń" (selj) rozumie się w tej analizie po tu to, co oznaczane jest w mowie potocznej przez zaimki pierwszej osoby liczby pojedynka", „mnie", „mój", „mi". „Jaźń" i „ego" używane są przez metafizyków i moralistów w wielu h znaczeniach mniej lub bardziej odległych od ja" codziennej mowy i myśli, i z nimi chciałbym leć tak mało do czynienia, jak to tylko możliwe. To, co jest tu analizowane, to to, co psychologowie używają jaźnią empiryczną, jaźnią, którą można zrozumieć czy zweryfikować za pomocą zwyczaj-[lj obserwacji. Określam ją słowem „społeczna" nie po to, aby sugerować istnienie jaźni, która nie jest społeczna - sądzę bowiem, że ,ja" z języka potocznego ma zawsze, mniej lub bardziej wyraźne, [Uniesienie do innych ludzi, a także do mówcy- lecz dlatego, że chcę położyć nacisk na jej społecz-kaspekt i zatrzymać się nad nim. r Choć temat jaźni uważany jest za zawiły, zawiłość ta charakteryzuje chyba głównie metafizyczną S&skusję nad „czystym ego" - czymkolwiek może ono być - podczas gdy empiryczna jaźń nie powinna pdużo trudniejsza do uchwycenia niż inne fakty o charakterze umysłowym. Można w każdym razie ifRyjąć, że zaimki pierwszej osoby mają rzeczywiste, poważne i niezbyt zawiłe znaczenie, w przeciwnym bowiem przypadku nie pozostawałyby one w stałym i zrozumiałym użyciu wśród prostych ludzi Hzieci na całym świecie. A skoro mają takie znaczenie, dlaczego nie miałoby ono być obserwowane imalizowane tak samo, jak wszelkie inne fakty? Jeśli chodzi o leżącą u ich podstaw tajemniczość, to ptona bez wątpienia realnym, ważnym i bardzo odpowiednim przedmiotem analizy prowadzonej przez Ich, którzy są tu kompetentni, ale nie sądzę, abyśmy mieli tu do czynienia ze szczególną tajemniczo-ścią. Rozumiem przez to, jak mi się wydaje, iż jest ona po prostu elementem ogólnej tajemniczości jjcia, nie będąc czymś bardziej właściwym temu Ja" niż jakiemukolwiek innemu faktowi osobistemu w społecznemu; tak więc tutaj tak samo jak gdziekolwiek indziej ci, którzy nie próbują zgłębić owej Ijemniczości, mogąją po prostu zignorować. Jeśli jest to trafny pogląd na sprawę, to ja" jest jedynie Kem, takim samym jak inne. [ Rzeczą znamienną dla idei, wedle której zaimki pierwszej osoby są nazwami, jest, co oczywiste, larakterystyczny rodzaj uczuć, które można nazwać uczuciem typu „mój" czy poczuciem przyswoje-m(appropriation). Niemal każdy rodzaj idei może zostać powiązany z tym uczuciem, a stąd może ?stać nazwany ja" czy „mój", ale uczucie, i wydawałoby się, iż tylko ono, jest w tej kwestii czynnikiem ?terminującym. Jak mówi w swej godnej podziwu analizie jaźni profesor James, słowa „mnie" i jaźń" maczają „wszystkie rzeczy, które mają moc wytworzenia w strumieniu świadomości pobudzenia pew- p.___ mgm. zamieszczony w: J. Mucha, Cooley, Warszawa 1992, przekład J. Mucha. 520 C.H. Cootep nego szczególnego rodzaju". Pogląd ten został bardziej obszernie zaprezentowany przez profesoa Hirama M. Stanleya, którego praca Ewolucjonistyczna psychologia uczuć zawiera niezmiernie sof stywny rozdział na temat uczuć wobec siebie. Nie o to mi chodzi, że uczuciowy aspekt jaźni jest z konieczności ważniejszy niż jakikolwiek innj ale o to, że jest on bezpośrednim i rozstrzygającym znakiem i sprawdzianem tego, czym jest ja"; ii ma od niego żadnego odwołania; jeśli wychodzimy poza jego granice, to po to, aby zbadać jego dzieje i uwarunkowania, a nie po to, aby kwestionować jego znaczenie. Ale oczywiście ta analiza dziejói i warunków może być tak samo przydatna, jak bezpośrednie rozpatrywanie uczuć wobec samego sie bie. To, co chciałbym zrobić, to przedstawić każdy aspekt we właściwym świetle. Emocja odnosząca się do siebie samego może być uważana za instynktowną i bez wątpień rozwinęła się w związku ze swą ważną funkcją, polegającą na stymulowaniu i ujednolicaniu szcze gólnych działań jednostek . Jest ona przeto bardzo głęboko zakorzeniona w dziejach rasy ludzkiej i w oczywisty sposób jest nieodzowna dla jakiegokolwiek, podobnego do naszego, planu życiow go. Jak się wydaje, istnieje ona w niejasnej, lecz jędrnej formie od narodzin każdej jednostki i, jak inne instynktowne idee czy zalążki idei, jest określona i rozwijana przez doświadczenie, wplatając się z czasem, czy raczej wcielając, w doznania o charakterze mięśniowym, wizualnym i innyią w percepcję, apercepcję i koncepcje o różnym stopniu złożoności i o nieskończonej różnorodne ści treści, a szczególnie i w idee osobiste. Tymczasem samo uczucie nie trwa w sposób niezmienny, lecz przechodzi proces różnicowania i wysubtelniania, podobnie jak dzieje się to z każdys innym rodzajem surowego, wrodzonego uczucia. Tak więc, choć w każdej fazie podtrzymuje 01 swój charakterystyczny ton czy natężenie, rozpada się na niezliczoną liczbę sentymentów czących siebie samego {self-sentiment). A konkretne uczucie wobec siebie samego, takie występuje u dojrzałych osób, jest całością zbudowaną z tych różnych sentymentów wraz ze znaczn liczbą pierwotnych emocji, które dotąd się nie rozpadły. Uczestniczy ono w pełni w ogólnym ro* woju umysłu, ale nigdy nie zatraca tego szczególnego zamiłowania do przyswajania, które pom duje, że nazywamy myśl zaimkiem w pierwszej osobie. Inne treści idei samego siebie (self-idet) przynoszą w oczywisty sposób niewielki pożytek dla definiowania jej, są one bowiem skrajnie zróżnicowane. Jak mi się wydaje, próbowanie zdefiniowania strachu przez wyliczanie rzeczy, których ludzie się boją, nie byłoby bardziej jałowe niż próby zdefiniowania „ja" przez wyliczenie przed miotów, z którymi to słowo jest powiązane. Podobnie jak strach oznacza przede wszystkim pewii stan uczuć lub też jego wyraz, a nie ciemność, ogień, lwy, węże czy inne rzeczy, które go wzbi ją, „Ja" znaczy przede wszystkim uczucie wobec siebie lub też jego wyraz, a nie ciało, ubrani skarby, ambicje, zaszczyty i tym podobne rzeczy, z którymi uczucie to może być powiązane. Wkaż- „Tak więc słowa MNIE i JAŹŃ na tyle, na ile wywołują uczucia i oznaczają wartość emocjonalną, są 0B1EKTW NYMI określeniami, oznaczającymi WSZYSTKIE RZECZĄ które mają moc wytwarzania w strumieniu świadom ści pobudzenia pewnego szczególnego rodzaju", zob. Psychology, I (W. James, The Principles of Psychology, U, New York 1890), s. 319. Nieco wcześniej pisze on: „Jednakże w swym najszerszym z możliwycl sensie, jaźń człowieka jest całościową sumą tego wszystkiego, co MOŻE o nazwać s w o i m, nie tylko jego ciała i jego władz psychicznych, ale i jego ubrań, i jego domu, jego żo 1 dzieci, jego przodków i przyjaciół, jego reputacji i działalności, jego ziemi i koni, i jachtu, i rachunku ban! go. Wszystkie te rzeczy wywołują w nim te same emocje", ibidem, s. 291. Także Wundt mówi o „ja": „J uczuciem, a nie przedstawieniem (Vorstellung), jak jest ono często nazywane", zob. W. Wundt, Grundristi Psychologie, Leipzig 1896, s. 265. 2 H.M. Stanley, Studies in the Evolutionary Psychology ofFeelings, New York 1895. 3 Trzeba, być może, myśleć o niej raczej jako o bardziej ogólnym instynkcie, którego wyróżniającymi się f są gniew itp., niż jako o czymś zupełnie samodzielnym. i społeczna. Znaczenie „ja" 521 tym z tych przypadków możliwe i pożyteczne jest wykroczenie poza uczucie i zbadanie tego, jakie tee je wywołują i dlaczego je wywołują, ale w pewnym sensie jest to analiza o wtórnym znaczeniu. Z uwagi na to, że ja" znane jest naszemu doświadczeniu przede wszystkim jako uczucie czy też iko uczuciowy składnik naszych idei, nie można go opisać czy zdefiniować bez zasugerowania istnie-tatego uczucia. Czasami popadamy w formalny i pusty sposób mówienia na temat zagadnień związa-łych z emocjami, próbując zdefiniować to, co ze swej istoty jest pierwotne i niedefiniowalne. Formalna definicja uczuć wobec samego siebie czy też jakiegokolwiek innego rodzaju uczuć musi być tak samo próżna, jak formalna definicja smaku soli czy koloru czerwonego; możemy oczekiwać poznania tego, sym to jest, tylko poprzez doświadczenie tego czegoś. Nie może istnieć ostateczny sprawdzian jaźni poza sposobem, w jaki odczuwamy; jest to coś, wobec czego przyjmujemy postawę typu „moje". Ale luwagi na to, że uczucie to jest nam całkiem tak samo znane i tak samo łatwe do przywołania jak smak li czy kolor czerwony, nie powinno być żadnych trudności ze zrozumieniem tego, co się przez nie ie. Trzeba tylko wyobrazić sobie jakiś atak na czyjeś „moje", powiedzmy wykpienie jego ubrania, odebrania własności jemu lub jego dziecku, dobrego imienia przez potwarz, a natychmiast poja-uczucie wobec siebie samego. Eaktycznie, trzeba tylko, aby człowiek wymówił, z silnym nacis-jedno ze słów odnoszących się do niego samego, jak np. ja" czy „mój", a uczucia wobec siebie przywołane będą przez skojarzenie. Inny dobry sposób polega na wniknięciu za pomocą empa-pewien samoutwierdzający się stan umysłu, odmalowany w literaturze, jak np. w stan umysłu wtedy, gdy, wykpiony jako człowiek słaby, woła: Jeśli umiecie rzetelnie pisać, patrzcie w swoje dzieje: Jest tam krwawemi podane głoskami Żem waszych Wolsków w puch rozbił w Koryolach, Jak orze! ptactwo w gołębniku. Sam to, Sam sprawiłem, ten nędznik zaświadczy. lamy tu do czynienia faktycznie z osobowością, której nikt nie może nie odczuć, choć może nie potrafi jej opisać. Jakże dzikim okrzykiem znieważonego ego jest to „sam" na końcu drugiej linijki! pi Tak wiele z tego, co napisano na ten temat, pomija uczucia wobec siebie samego, a tym samym ?bawią jaźń" całego żywego i namacalnego znaczenia, iż czuję się upoważniony do dodania jeszcze iku fragmentów, w których uczucie to jest przekonywająco wyrażone. Tak więc w poemacie Lowella f.A Glance Behind the Curtain, Cromwell mówi: Ja, przypadkiem, Jestem tym podniesionym przez ramię Wszechmocnego, Po to, abym świadczył przed całym światem o pewnej wielkiej prawdzie. I Ajego Columbus wygłasza monolog na dziobie swej lodzi: W. Szekspir, Koryolan, tłum. J. Paszkowski, [w:] idem, Dzieła dramatyczne, t. 9, Warszawa (b.d.), s. 148. ?cytowanym przekładzie efektu tego niestety nie ma. U. LoweM Glance behind the Curtain, [w:] idem, The Writings, t. 7, Boston-New York 1892, s. 139. 522 H. Coola C.H. Coolej Tutaj stoję ja, niemający żadnych przyjaciół poza smutnym morzem, Bijące serce tego wielkiego przedsięwzięcia, Które beze mnie zesztywnialoby w szybkiej śmierci. Tak samo „Ja jestem drogą" z Nowego Testamentu jest z pewnością wyrazem sentymentu niewiele różniącego się od tamtych. W poniższym cytacie znajdujemy bardziej żałosny sentyment do samego siebie: p5B$8 Ali Filoktet - Czyż nie wiesz, synu, kogo masz przed sobą? Neoptolem 3ł<$gff- Skąd bym cię poznał, nie widziawszy wprzódy? > Filoktet - Czyś o imieniu ty moim i klęskach Nie słyszał nigdy, przez które tu ginę? > Neoptolem - Zupełnie o tym wszystkim nie wiem. i' Filoktet - O ja nieszczęsny, obmierzły i bogom, >* O którym ani wieść nigdzie nie doszła. t Wszyscy miewamy tego właśnie rodzaju myśli, a jednak jest rzeczą możliwą mówić tak chłodno lut mistycznie o jaźni, iż zaczyna się zapominać o tym, że faktycznie istnieje jakakolwiek taka rzecz. Ale prawdopodobnie najlepszym sposobem zdania sobie sprawy z naiwnego znaczenia przysłuchanie się rozmowom dzieci bawiących się razem; zwłaszcza jeśli nie zgadzają się w sobą. Używają one pierwszej osoby bez tego konwencjonalnego samostłumienia występującego u starszych, lecz z wielkim naciskiem i różnorodnością modulacji głosu, dzięki czemu jego emocjoi duch jest niedwuznaczny. A,, <•}«! Uczucie wobec samego siebie typu refleksyjnego i przyjemnego, przyswajające zamiłowanie do rozmyślań, jest w mocny sposób sugerowane przez słowo „napawanie się". Napawać się to w tyra sei tyle samo, co myśleć „mój", „mój", „mój", z przyjemnym ciepłem uczuć. Tak więc chłopiec napawa czymś, co zrobił za pomocą swej piły, ptakiem, którego zestrzelił ze swej strzelby, czy swą koi znaczków lub jaj; dziewczyna napawa się swymi nowymi ubraniami, aprobującymi słowami czy spojrzeniami innych; farmer swymi polami i swym bydłem; przedsiębiorca swą firmą i swym rachu; bankowym; matka swym dzieckiem; poeta udanym czterowierszem; faryzeusz stanem swej dobnie każdy napawa się powodzeniem jakiejkolwiek umiłowanej idei. Nie chciałbym być zrozumiany tak, jakbym twierdził, że uczucie wobec samego siebie jest świadczeniu w jasny sposób oddzielone od innych rodzajów uczuć; jednak jest ono prawdopi tak wyraźne jak gniew, strach, zgryzota itp. Zacytujmy profesora Jamesa: „Same emocje zadowól z siebie i upokorzenia mają charakter jedyny w swoim rodzaju i każde z nich godne jest zaklas nia jako pierwotny gatunek emocjonalny tak samo, jak np. wściekłość czy ból". Jest prawdą, tutaj, jak i wszędzie tam, gdzie specjalnie wyróżnione są fakty o charakterze umysłowym, że nie istnieją żadne zapory, lecz że jedna rzecz stopniowo włącza się w drugą. Ale gdyby ,ja" nie denotowaioidei w dużej mierze takiej samej we wszystkich umysłach i dostatecznie odróżniającej się od innych idei, nie mogłoby ono być w nieograniczony i powszechny sposób użyte jako środek komunikacji. Z uwagi na to, że wielu ludzi ma wrażenie, iż dająca się potwierdzić jaźń, przedmiot, który nazywamy Ja", jest zwykle ciałem materialnym, dobrze byłoby powiedzieć, iż wrażenie to jest iluzją, i każdy, kto podejmie się prostego przeanalizowania faktów, rozproszy ją. Prawdą jest, iż gdy filozofujemy nie- Idem, Columbus, ibidem, s. 151. 8 Sofokles, Filoktet, [w:J idem, Tragedie, tłum. K. Morawski, Warszawa 1969, s. 389-390; wiersze 249-253. V. James, Psychology, op. cit., s. 307. laźń społeczna. Znaczenie „ja" 523 co na temat „ja", i rozglądamy się za namacalnym przedmiotem, z którym można by je powiązać, szyb-b> decydujemy się na materialne ciało jako miejsce najlepiej dostępne; ale gdy używamy tego słowa naiwnie, np. w zwyczajnej mowie, to nie jest rzeczą naturalną myśleć jednocześnie o ciele; nie aż tak naturalną, jak myślenie o innych rzeczach. Nie jest trudno sprawdzić to twierdzenie, gdyż słowo „ja" jest jednym ze słów najczęściej używanych w konwersacji i w literaturze, tak więc nic nie jest bardziej praktyczne niż zbadanie jego znaczenia tak dokładnie, jak tylko można. Trzeba jedynie przysłuchiwać się potocznej mowie, a kiedy słowo to się pojawia, powiedzmy sto razy, zanotować związki, w jakich występuje, lub też zaobserwować podobną liczbę przypadków jego użycia przez bohaterów jakiejś powieści. Naturalnie przekonamy się, że w nie więcej niż dziesięciu przypadkach na sto Ja" odnosi aędo ciała mówiącej osoby. Odnosi się ono głównie do opinii, celów, pragnień, roszczeń itp., dotycząc spraw, które nie obejmują żadnych myśli na temat ciała. J a myślę lub czuję to i to; j a chcę lub zamierzam to i to; j a życzę sobie tego i tego; są to typowe sposoby użycia, w których uczucie wobec siebie samego powiązane jest ze wspomnianym poglądem, celem czy obiektem. Należy też pamiętać o tym, że „mój" - to w takiej samej mierze nazwa jaźni jak „ja", i że odnosi się ona potocz-nie do różnorodnych posiadanych dóbr. Miałem ochotę na spróbowanie przeprowadzenia wstępnej klasyfikacji pierwszej setki słów „ja" i,mnie" w Hamlecie, a rezultaty są następujące. Zaimek używany byl w powiązaniu z percepcją, jak np. ja słyszę", „ja widzę" - razy czternaście; w powiązaniu z myślami, sentymentami, intencjami etc. - trzydzieści dwa razy; z życzeniami, jak w wyrażeniu „ja proszę" - sześć razy; jako mowa - Ja będę o tym mówił" - szesnaście razy; jako przedmiot wypowiedzi - dwanaście razy; w powiązaniu idziałaniem, włączając tu być może pewne niejasne pojęcie ciała, jak w wypowiedzi ja przyjecha-lem do Danii" - dziewięć razy; wypowiedzi niejasne lub wątpliwe dziesięć razy: jako ekwiwalent cielesnego pojawienia się - „... tak jest do brata podobny, jak ja do Herkulesa" - raz. Niektóre klasyfikacje mają charakter arbitralny i inny obserwator otrzymałby bez wątpienia inny rezultat; jednak nie mógłby, jak sądzę, nie dojść do wniosku, iż bohaterowie Szekspira rzadko myślą o swoich ciałach wtedy, gdy mówią „ja" lub „mnie". I w tym sensie wydają się oni typowymi reprezentantami ludzkości. | Jak już zasugerowano, instynktowne uczucie wobec siebie samego jest bez wątpienia powiązane ?trakcie ewolucji ze swą ważną funkcją, polegającą na stymulowaniu i unifikowaniu szczególnego typu działań jednostek. Jak się wydaje, jest ono głównie związane z ideami odnoszącymi się do wyko-łjwania władzy, do faktu własnej sprawczości, z ideami, które podkreślają opozycję między umysłem iresztą świata. Pierwsze wyraźne myśli, które dziecko wiąże z uczuciami wobec samego siebie, to prawdopodobnie te myśli, które kojarzą się z jego najdawniejszymi wysiłkami, zmierzającymi do kon-fcolinad widzialnymi przedmiotami -jego członkami, jego zabawkami, jego butelką itp. Później próbu-jeono kontrolować działania osób znajdujących się wokół niego, a tym samym krągjego władzy i uczuć jobec siebie samego poszerza się bez przerwy, sięgając najbardziej złożonych przedmiotów dojrzalej jabicji. Choć nie mówi ono „ja" czy „mój" w ciągu pierwszego roku czy dwóch lat, ale w tak jasny cosób wyraża swymi działaniami to uczucie, które dorośli wiążą z tymi słowami, iż nie możemy odmówić mu jaźni - nawet w ciągu pierwszych tygodni życia. I Korelację między uczuciem wobec siebie samego a celową działalnością łatwo dostrzec, gdy obserwujemy przebieg jakiegokolwiek przedsięwzięcia produkcyjnego. Jeśli chłopiec zabiera się do wykona-nia lodzi i odnosi jakikolwiek sukces, to jego zainteresowanie sprawą wzrasta, napawa się nią, kil i dziób jąbliskie jego sercu, a żebra łodzi mają dla niego znaczenie większe niż żebra jego własnego szkieletu, ?wielką ochotę wpaść do swych przyjaciół i znajomych i powiedzieć im: „Patrzcie, co robię! Czyż to W. Szekspir, Hamlet, [w:] idem, Tragedie I: Hamlet i Król Lir, tłum. J. Paszkowski, Warszawa 1974, s. 20. 524 C.H. Cooley nie jest wspaniale?", czując się dumnym wtedy, gdy to, co robi, jest chwalone, a urażonym wtedy, gdy ktoś znajdzie jakiś błąd. Ale gdy tylko ukończy to i zwróci się ku czemuś innemu, jego uczucie i samego siebie związane z tym przedsięwzięciem zaczyna go opuszczać i po kilku tygodniach najwyaj stanie się stosunkowo obojętny. Jak wszyscy wiemy, niemal taki sam przebieg procesu uczuciowej! towarzyszy osiągnięciom dorosłych. Jest rzeczą niemożliwą stworzyć obraz, poemat, esej, trudnyfraf ment obmurowania czy jakiekolwiek dzieło sztuki lub rzemiosła bez posiadania powiązanego z ni uczucia wobec siebie samego, wzrastającego zwykle do stanu poważnego pobudzenia i pragnienia p» nego typu uznania; ale opada ono gwałtownie wraz ze spadkiem aktywności i często przechodzi w odo jętność, gdy aktywność ta ustaje. Można przypuszczalnie zgłosić zastrzeżenia, że poczucie jaźni nie jest ograniczone do okresół aktywności związanej z konkretnym celem, lecz jest często najbardziej widoczne wtedy, gdy umyślni jest zajęty czy zdecydowany, i że osoby bezczynne i nieefektywne są na ogół najbardziej wrażliwe n punkcie szacunku do siebie samych. Można jednak to uważać za przykład zasady mówiącej, że wszyst kie instynkty przyjmą prawdopodobnie formy kłopotliwe, gdy odmówi się im zdrowego sposobu wyraa-nia się. Potrzeba władzy, która nie daje się zrealizować na otwartym polu życia, z dużym prawdopodł bieństwem utwierdzać się będzie na drobiazgach. Jaźń społeczna jest po prostu ideą albo systemem idei wyprowadzonych z komunikacyjnych aspektów życia, które umysł hołubi jako swe własne. Uczucie wobec siebie samego ma swój główny obsa działania w obrębie ogólnego życia, a nie poza nim; specjalny wysiłek czy tendencja, której ja( ono emocjonalnym aspektem, znajduje swe podstawowe pole działania w świecie sil osobowych, oł zwierciedlonych w umyśle przez świat osobowych wrażeń. Idea siebie samego, powiązana z myślami o innych osobach, jest zawsze świadomością szczegóhl go czy wyróżnionego aspektu życia, gdyż jest to ten aspekt, który musi być podtrzymywany prza zamiar i wysiłek, a jego bardziej agresywne formy będą prawdopodobnie wiązać się z tym wszystkiąa ten ktoś uzna za równocześnie odpowiadające jego własnym tendencjom, a różniące się od tendenj charakterystycznych dla innych, z którymi pozostaje on w kontakcie umysłowym. To właśnie tutaj są te idee najbardziej potrzebne dla spełnienia swej funkcji, polegającej na stymulowaniu charakterystycznej aktywności, pielęgnowania tych odmian osobowych, których, jak się wydaje, potrzebuje ogfi ny plan życia. Niebo, mówi Szekspir: Organom ludzkim dało różne funkcje I każdy musi je wciąż wykonywać , a uczucie wobec siebie samego jest jednym ze środków, za pomocą których ta różnorodność zosta osiągnięta. Zgodnie z tym poglądem przekonujemy się, iż agresywna osobowość przejawia się najwyraźnkj w przyswajaniu przedmiotów powszechnego pożądania, co koresponduje z występującą u jednostt potrzebą władzy nad tymi przedmiotami, występującą po to, aby mogła ona zapewnić sobie wtasą szczególny rozwój, oraz z niebezpieczeństwem działań przeciwstawnych, podejmowanych przez im osoby, które także potrzebują tych rzeczy. Zakres tego zjawiska rozciąga się od przedmiotów materia nych do wykorzystania, w tym samym duchu, uwagi i czułości innych ludzi, wszelkiego typu plam i ambicji, włączając tu najbardziej szlachetne, szczególne zamiary, jakie mieć może umyst, a tak jakiejkolwiek dającej się pomyśleć idei, która może zacząć wydawać się częścią czyjegoś życia i potra bować może utwierdzenia, skierowanego przeciw komuś innemu. Próba ograniczenia zakresu sto W. Szekspir, Król Henryk Piąty, tłum. Z. Siwicka, Warszawa 1978, s. 21. i społeczna. Znaczenie „ja" 525 jaźń' i jego pochodnych do celów niższego rzędu składających się na osobowość jest zupełnie arbi-talna; jest ona sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem, wyrażanym w empatycznym użyciu słowa ja", liążącym się z poczuciem obowiązku i innymi wyższymi motywami; oraz niefilozoficzna, gdyż ignoruje funkcję jaźni, która przecież podejmuje wyspecjalizowane wysiłki wyższego i niższego rzędu. e To, że Ja" z mowy potocznej posiada znaczenie, które obejmuje pewien rodzaj odniesienia do in-jych osób, zawarte jest w samym tym fakcie, iż to słowo i idee, które ono reprezentuje, są zjawiskami Iziny języka i świata komunikacji. Wątpliwe, czy możliwe jest w ogóle posługiwanie się językiem myślenia w bardziej lub mniej wyraźny sposób o kimś innym; a z pewnością rzeczy, którym nadaje-py nazwy i które zajmują wiele miejsca w refleksyjnej myśli, są niemal zawsze tymi rzeczami, które iśnięte zostały na nas poprzez nasz kontakt z innymi ludźmi. Tam gdzie nie ma komunikacji, nie istnieć nazewnictwo ani nie może rozwyać się myśl. To, co nazywamy „mnie", „mój" czy ja sam", jest więc czymś wyodrębniającym się z ogólnego życia, lecz jest jego najbardziej interesującą czę-częścią zainteresowania, które wynika z tego właśnie faktu, że jest ona równocześnie ogólna idywidualna. Znaczy to, że zajmujemy się nią właśnie dlatego, iż jest ona tą fazą umysłu, która żyje falezy w ramach potocznego życia, próbując odcisnąć siebie na umysłach innych. „ Ja" jest wojującą jfcndencją społeczną, zmierzającą do utrzymania i poszerzenia swego miejsca w ramach ogólnego nur-tu różnych tendencji. Na tyle, na ile może, wzrasta ona, podobnie jak dzieje się to z całym życiem, jktyślenie o niej w oderwaniu od społeczeństwa jest jawnym absurdem, w który nie może zabrnąć nikt, kto faktycznie widział ją jako życiowy fakt. Der Mensch erkennt sich nur in Menschen, nur Dos Leben khretjedem mas er sei . I Jeśli jakaś rzecz nie jest w ogóle powiązana z innymi, których człowiek jest świadom, to nie pędzie on przypuszczalnie wcale o niej myśleć, a jeśli myśli o niej, to nie może, jak mi się zdaje, pażać jej za rzecz wyraźnie należącą do niego. Poczucie przyswojenia jest zawsze jakby cieniem pspólnego życia i gdy mamy to poczucie, to mamy i poczucie tego drugiego. Tak więc, jeśli myślimy lwyodrębnionej części lasu jako o „naszej", dzieje się tak dlatego, ponieważ myślimy także, iż inni ludzie tutaj nie chodzą. Jeśli chodzi o ciało, wątpię w to, abyśmy posiadali żywe uczucie typu „mój" łstosunku do jakiejkolwiek jego części, o której nie sądzi się, jakkolwiek w niejasny sposób, iż ma fca pewne rzeczywiste bądź potencjalne odniesienie do kogoś innego. Dotycząca jej intensywna samoświadomość powstaje równolegle z instynktami i doświadczeniami, które wiążą ją z myślami o innych. Organy wewnętrzne, jak np. wątroba, nie są traktowane w myślach jako nasze własne, o ile nie próbujemy zakomunikować czegoś ich dotyczącego, jak np. wtedy, gdy powodują kłopoty, a my próbujemy uzyskać współczucie. I „Ja" nie jest więc całością umysłu, lecz szczególną, centralną, jędrną, zwartą jego częścią, nie Będącą czymś odseparowanym od reszty, lecz czymś stopniowo się w nią włączającym, a jednak posia-Ł^ym pewną praktyczną odrębność, dzięki czemu człowiek, ogólnie rzecz biorąc, pokazuje wystar-feąjąco jasno przez swój język i zachowanie, czym jest jego ja", jako coś różniącego się od myśli, ?órych on nie posiada. Można o tym myśleć, jak mi sugerowano, w kategoriach analogii do centralnie położonego kolorowego fragmentu oświetlonej ściany. Można to także, być może trafnie, porównać do jądra żywej komórki, niecałkowicie odseparowanej od otaczającej ją materii, z której faktycznie jest ono uformowane, ale aktywniejszego i wyraźniej zorganizowanego. ? ? .Człowiek poznaje siebie tylko w ludziach; samo życie uczy każdego, czym on jest", J.W. Goethe, Torąuato \fusso, dramat w pięciu aktach, akt 2, scena 3, tłum. L. Janike, Warszawa 1861, s. 43. 526 C.H. Coolef Odniesienie do innych osób, uwikłanych w poczucie siebie samych, może być wyraźne i konkretne, jak wówczas, gdy jakiś chłopiec wstydzi się tego, iż matka złapała go na czymś, czego poprzedni zabroniła, lub może być niejasne i ogólne, jak wtedy, gdy ktoś wstydzi się, iż zrobił coś, co jego własne sumienie, wyrażające poczucie jego społecznej odpowiedzialności, wykrywa i potępia; zawsze jednak odniesienie to istnieje. Nie ma poczucia ja", np. w uczuciu dumy i wstydu, bez powiązanego z nin poczucia „ty", „on" czy „oni". Nawet sknera, napawający się swym ukrytym złotem, może odczuwać coś jako „moje" tylko wówczas, gdy jest on świadom świata ludzi, nad którymi ma utajoną władzę przypadek charakterystyczny dla wszelkich sytuacji z ukrytymi skarbami. Wielu malarzy, rzeźbiarz i pisarzy uwielbiało zatajać swe dzieła przed światem, pieszcząc je w odosobnieniu aż do chwili, gd w pełni je ukończyli: ale rozkosz tego rodzaju, jak rozkosz ze wszystkich sekretów, zależy od poczuci wartości tego, co ukrywane. Zwróciłem wyżej uwagę na to, że wtedy myślimy o ciele w kategoriach ja", gdy zaczyna ono mieć społeczną funkcję czy znaczenie, jak np. wówczas, gdy mówimy: „dobrze dziś wyglądam" czy też: j stem wyższy niż ty". Wprowadzamy je do świata społecznego na jakiś czas i z tego powodu wkładamy w nie naszą samoświadomość. Jest teraz rzeczą ciekawą, choć naturalną, iż w dokładnie ten sam sposób nazwać możemy ja" jakikolwiek nieożywiony przedmiot, gdy utożsamiamy z nim naszą wolę i za-miar. Wyraźnie występuje to podczas gier, jak np. golfa czy krykieta, w których piłka jest wcieleniem powodzenia gracza. Można usłyszeć człowieka mówiącego: jestem w wysokiej trawie, tam na dote, przy trzecim punkcie startowym" lub „znajduję się na pozycji umożliwiającej średni przerzut". Tak też chłopiec, który puszcza latawca, powie jestem wyżej niż ty", a ktoś strzelający do celu stwierdzi, że znajduje się dokładnie poniżej środka tarczy. W ramach pewnej bardzo obszernej i interesującej klasy przypadków społeczne odniesienie przybiera formę dość konkretnego wyobrażenia tego, jak czyjaś jaźń - to znaczy jakakolwiek idea, którą on przyswaja - pojawia się w jakimś konkretnym umyśle, a rodzaj uczucia wobec siebie samego, jaki ów ktoś posiada, jest określony przez postawę wobec tej jaźni, przypisaną temu innemu umysłowi. Jaźń społeczna tego typu mogłaby być nazwana jaźnią odbitą lub odzwierciedloną: Każdy dla każdego zwierciadłem, Odzwierciedla innego, który przed nim przechodzi . Tak samo jak widzimy naszą twarz, figurę i ubranie w lustrze, i interesujemy się nimi, gdyż są om nasze, jesteśmy z nich zadowoleni lub nie, w zależności od tego, czy odpowiadają one czy nie temu, jakimi chcielibyśmy je widzieć, tak też w naszej wyobraźni postrzegamy w cudzym umyśle pewne myśl na temat naszego wyglądu, zwyczajów, celów, zachowań, charakteru, przyjaciół i tak dalej, i wpływa to na nas w różny sposób. Tego typu idea siebie samego ma, jak się wydaje, trzy zasadnicze elementy: wyobrażenie na temat tego, jak się prezentujemy innej osobie; wyobrażenie na temat jej sądów co do tego, jak się jej prezeit tujemy; pewien rodzaj uczucia wobec siebie samego, takiego jak np. duma czy upokorzenie. Porówn nie ze zwierciadłem nie sugeruje chyba elementu drugiego, wyobrażonego sądu, który jest tu barda istotny. To, co skłania nas ku dumie czy wstydowi, nie jest zwykłym, mechanicznym odbiciem ni samych, lecz imputowanym sentymentem, wyobrażonym rezultatem oddziaływania tego odbicia m i 13 U Cooleya: „Each to each a looking glass \ Reflects the other that doth pass". Jest to przypuszczalnie traw stacja urywka poematu Astraea R.W. Emersona (z 1857 r.), u którego czytamy: Jlach to each a lookinggha | Reflects his figurę that doth pass", por. zbiór Emersona Poems, London-Toronto-New York (b.d.), s.l przyp. tłum. M społeczna. Znaczenie „ja' 527 rnnysł kogoś innego. Wynika to ewidentnie z faktu, że charakter i waga tego, w czyim umyśle widzimy siebie, powoduje różnicowanie naszych uczuć. Jesteśmy zawstydzeni, gdy sprawiamy wrażenie ludzi wykrętnych w obecności człowieka prostolinijnego, ludzi tchórzliwych w obecności kogoś odważnego, ludzi prostackich w oczach kogoś subtelnego i tak dalej. Zawsze przejmujemy jakoś oczekiwania i sądy ionych umysłów. Człowiek będzie chwalić się wobec jednej osoby jakimś działaniem - powiedzmy chytrą transakcją handlową - do której wstydziłby się przyznać innej osobie. Powinno być czymś oczywistym, iż idee, które powiązane są z uczuciem wobec siebie samego, iztałtują intelektualną treść jaźni, nie mogą zostać opisane w sposób prosty, np. przez powiedze-że ciało zajmuje w niej taką część, przyjaciele taką, plany taką itp., lecz będą zmieniać się ikreślony sposób, w zależności od temperamentu i środowiska. Skłonność tkwiąca w jaźni, jak żdy aspekt osobowości, jest wyrazem głęboko sięgającej dziedziczności oraz czynników społecz-aych i nie można jej zrozumieć czy przewidywać, bez ujęcia jej w powiązaniu z ogólnym życiem. Choć szczególnego rodzaju, nie jest ona w żadnym wypadku czymś odseparowanym - szczególny charakter i odseparowanie nie tylko różnią się od siebie, ale i są sprzeczne, gdyż ten pierwszy zakłada istnienie powiązań z całością. Przedmiot uczuć wobec siebie samego nie podlega oddziaływaniu ze strony ogólnego biegu historii, ze strony konkretnego rozwoju narodów, klas i grup zawodowych oraz innych tego typu uwarunkowań. Mt, iż to, co powiedziano wyżej, jest prawdą, widać w sposób najbardziej zdecydowany w tym, iż nawet te idee, które są w najbardziej ogólny sposób powiązane z uczuciem typu „mój" czy zabarwione ipzez to uczucie, jak np. czyjaś idea odnosząca się do jego widzialnej osoby, do jego nazwiska, jego rodziny, jego bliskich przyjaciół, jego własności i tak dalej, nie są tak powiązane w sposób uniwersalny, lecz mogą zostać odseparowane od jaźni przez szczególne okoliczności społeczne. Tak więc asceci, którzy odgrywali tak znaczną rolę w dziejach chrześcijaństwa i innych religii oraz w filozofii, usiłowali nie bez sukcesu oddzielić swe myślenie w kategoriach przyswajania od jakiegokolwiek otoczenia mate-\ rialnego, a zwłaszcza od swych postaci fizycznych, na które chcieli patrzeć jako na przypadkowe i po-i aiżające okoliczności ziemskiej egzystencji ich duszy. W ten sposób separując się od własnych ciał, od własności i wygody, od uczuć domowych - czy to uczuć żony, dzieci, matki, brata czy siostry - i od innych przedmiotów, na które powszechnie skierowana jest ambicja, z całą pewnością nadali oni osobliwy kierunek uczuciu wobec siebie samego, ale go nie zniszczyli: nie może być wątpliwości co do tego, że instynkt, który wydaje się niezniszczalny tak długo, jak długo trwa tężyzna umysłowa, znalazł sobie inne idee, z którymi się związał; a dziwne i nieokrzesane formy, w jakich przejawiała się ambicja w owych stuleciach, gdy samotny, brudny, bezczynny i samozadręczający się anachoreta był szeroko akceptowanym ideałem życia ludzkiego, stanowią przedmiot pożytecznych badań i refleksji. Nawet ? najwybitniejszych wyrazicieli ideału ascetycznego, jak na przykład u św. Hieronima, dostrzec łatwo, ii dyscyplina wcale nie przyćmiewała jaźni, lecz koncentrowała jej energię we wzniosłych i niezwykłych kanałach. Idea dotycząca samego siebie może być ideą jakiejś wielkiej reformy moralnej, religijnego credo, przeznaczenia czyjejś duszy po śmierci czy nawet umiłowanej koncepcji boskości. Tak więc pobożni autorzy, jak George Herbert i Tomasz a Kempis, często pisali mój Bóg, jak uważam bynajmniej nie konwencjonalnie, lecz z głębokim poczuciem przyswojenia. Zaobserwowano też, że zapotrzebowanie na ciągłą i odrębną egzystencję indywidualnej duszy po śmierci jest wyrazem uczucia wobec siebie samego; podkreślił to na przykład JA Symonds, który uważa, iż powiązane jest to z silnym egoizmem i silną osobowością ras europejskich, i twierdzi, iż miliony buddystów wzdrygają się fcrzed nim z przerażeniem . t Sam zwyczaj i bliska znajomość nie są czynnikami wystarczającymi do tego, aby jakaś idea została przyswojona przez jaźń. Wiele zwyczajów i znanych przedmiotów, które zostały nam raczej narzucone Pór. H.E Brown, John Addington Symonds, t. 2, London 1895, s. 120. 528 C.H. Coolej przez okoliczności niż wybrane przez nas z uwagi na swą odpowiedniość, pozostaje czymś zewnęht nym i być może odpychającym dla jaźni; z drugiej natomiast strony nowy, lecz bardzo odpowiadający nam element doświadczenia, jak idea nowej zabawki, czy też, jeśli można tak powiedzieć, Romea idei Julii, jest często przyswajany niemal natychmiast i staje się, przynajmniej na jakiś czas, samym sal cem jaźni. Zwyczaj działa tak samo utwierdzająco i wzmacniająco na rozwój jaźni, jak działa i gda indziej, ale nie jest jej cechą wyróżniającą. (...) uczucie wobec samego siebie może być w pewnym sensie uważane za antytezę czy może lepią uzupełnienie tej bezinteresownej i kontemplacyjnej miłości, która będzie prawdopodobnie zawierać poczucie wewnętrznie rozdartej indywidualności. Miłość tego rodzaju nie ma poczucia ograniczę! lecz jest tym, co odczuwamy wówczas, gdy poszerzamy zakres doświadczenia i asymilujemy now i nieokreślone doświadczenie, podczas gdy uczucie wobec samego siebie towarzyszy przyswajani ograniczaniu i definiowaniu pewnej części doświadczenia; jedno skłania nas do uczestnictwa w catyi życiu, drugie do indywidualizowania go. Widziana z tego punktu widzenia jaźń może być uważanaś pewien rodzaj cytadeli umysłu, ufortyfikowanej na zewnątrz i zawierającej wewnątrz wyselekcjonoro ne skarby, podczas gdy miłość jest całościowym udziałem w reszcie wszechświata. W zdrowym umyśk każda z nich przyczynia się do rozwoju drugiej: to, co kochamy mocno lub przez długi okres, wniesie-my prawdopodobnie do cytadeli i uznamy za część nas samych. Z drugiej strony, tylko dzięki silnej jaźni osoba jest zdolna do ciągłej sympatii czy miłości. Choroba jednej z tych władz oznacza brak poparcia ze strony drugiej. Nie ma zdrowia w umyśle, chyba że rozszerza on stale swój zakres, nabiera świeżego życia, odczuwa miłość i entuzjazm; i jak długo czyni to, jego uczucie wobec samego siebie będzie prawdopodobnie miało charakter umiarkom ny i szlachetny; te sentymenty towarzyszą bowiem takiemu poczuciu tego, co wielkie i wyższe, jakie zakłada miłość. Ale jeśli miłość gaśnie, jaźń kurczy się i twardnieje: umysł, który nie ma tego, na czyi mógłby skupić swą uwagę i przy pomocy czego mógłby podjąć tę odmianę i odnowę, których potrzeba je, zajmuje się coraz bardziej uczuciem wobec samego siebie, które przybiera ciasne i odrażające for my, takie jak chciwość, arogancja i bezmyślność. Jest rzeczą konieczną, abyśmy mieli uczucia wobee samych siebie dotyczące jakiejś sprawy, wówczas gdy pojawia się ona i jest realizowana; ale gd została urzeczywistniona lub gdy upadła, jaźń powinna rozsypać się i zniknąć, odnawiając, jak mówi Thoreau, swą skórę jak wąż. Bez względu na to, co człowiek robi, nie jest on w pełni zdrów na umyśle czy w pełni ludzki, o ile nie ma w nim ducha wolności, duszy nieograniczonej przez zamiar i szerszej niż dostępny praktyce świat. I to jest właśnie to, o co chodzi tym, którzy kładli nacisk na konieczność stłumienia jaźni; chodzi im o to, iż jej sztywność musi zostać przerwana przez rozwój i odnowę, ii musi się ona w mniej lub bardziej zdecydowany sposób „narodzić ponownie". Zdrowa jaźń musibj< zarówno mocna, jak i plastyczna, musi być jądrem litego, zwartego, prywatnego zamiaru i uczucia, kierowanego i żywionego przez sympatię. Pogląd, iż jaźń" i zaimki pierwszej osoby są nazwami, które nasza rasa nauczyła się stosować wobec instynktownej postawy umysłu i które każde dziecko uczy się stosować w podobny sposób, narzucił mi się podczas obserwacji mojej córki M. w czasie, gdy uczyła się używać tych zaimków. Gd; miała dwa lata i dwa tygodnie, zdziwiony byłem odkryciem, iż ma ona jasne pojęcie pierwszej i drugiej osoby zaimka dzierżawczego. Spytana „gdzie jest twój nos", kładła na nim rękę i mówiła „mój". Rozu miała również to, że gdy ktoś inny powiedział „mój" i dotknął jakiegoś przedmiotu, oznaczało to ca przeciwnego wobec sytuacji, gdy ona dotknęła tego samego przedmiotu i użyła tego samego slow Obecnie każdy, kto ćwiczyć będzie swą wyobraźnię na zagadnieniu dotyczącym tego, w jaki sposób sprawa ta przejawiać się musi umysłowi niemającemu środków poznania czegokolwiek na temat ja" i „mój" poza tym, czego uczy się dzięki temu, iż słyszy, jak są one używane, zobaczy, iż jest to bardzo kłopotliwe. Inaczej niż inne słowa, zaimki osobowe nie mają, co wydaje się oczywiste, żadnego jednolitego znaczenia, lecz wywołują różne, a nawet sprzeczne idee, gdy stosowane są przez różne osób; 528 C.H. Cooley przez okoliczności niż wybrane przez nas z uwagi na swą odpowiedniość, pozostaje czymś zewnętn-nym i być może odpychającym dla jaźni; z drugiej natomiast strony nowy, lecz bardzo odpowiadający nam element doświadczenia, jak idea nowej zabawki, czy też, jeśli można tak powiedzieć, Romea idea Julii, jest często przyswajany niemal natychmiast i staje się, przynajmniej na jakiś czas, samym sal cem jaźni. Zwyczaj działa tak samo utwierdzająco i wzmacniająco na rozwój jaźni, jak działa i gdzie indziej, ale nie jest jej cechą wyróżniającą. (...) uczucie wobec samego siebie może być w pewnym sensie uważane za antytezę czy może lepią uzupełnienie tej bezinteresownej i kontemplacyjnej miłości, która będzie prawdopodobnie zawiera! poczucie wewnętrznie rozdartej indywidualności. Miłość tego rodzaju nie ma poczucia ograniczeń lecz jest tym, co odczuwamy wówczas, gdy poszerzamy zakres doświadczenia i asymilujemy nont i nieokreślone doświadczenie, podczas gdy uczucie wobec samego siebie towarzyszy przyswajaną ograniczaniu i definiowaniu pewnej części doświadczenia; jedno skłania nas do uczestnictwa w calyi życiu, drugie do indywidualizowania go. Widziana z tego punktu widzenia jaźń może być uważana* pewien rodzaj cytadeli umysłu, ufortyfikowanej na zewnątrz i zawierającej wewnątrz wyselekcjonow* ne skarby, podczas gdy miłość jest całościowym udziałem w reszcie wszechświata. W zdrowym umyśli każda z nich przyczynia się do rozwoju drugiej: to, co kochamy mocno lub przez długi okres, wniesiemy prawdopodobnie do cytadeli i uznamy za część nas samych. Z drugiej strony, tylko dzięki silnej jaźni osoba jest zdolna do ciągłej sympatii czy miłości. Choroba jednej z tych władz oznacza brak poparcia ze strony drugiej. Nie ma zdrowia w umyśle, chyba że rozszerza on stale swój zakres, nabiera świeżego życia, odczuwa miłość i entuzjazm; i jak długo czyni to, jego uczucie wobec samego siebie będzie prawdopodobnie miało charakter umiarkow* ny i szlachetny; te sentymenty towarzyszą bowiem takiemu poczuciu tego, co wielkie i wyższe, jakie zakłada miłość. Ale jeśli miłość gaśnie, jaźń kurczy się i twardnieje: umysł, który nie ma tego, na czyn mógłby skupić swą uwagę i przy pomocy czego mógłby podjąć tę odmianę i odnowę, których potrzeba-je, zajmuje się coraz bardziej uczuciem wobec samego siebie, które przybiera ciasne i odrażające for* my, takie jak chciwość, arogancja i bezmyślność. Jest rzeczą konieczną, abyśmy mieli uczucia wobee samych siebie dotyczące jakiejś sprawy, wówczas gdy pojawia się ona i jest realizowana; ale została urzeczywistniona lub gdy upadla, jaźń powinna rozsypać się i zniknąć, odnawiając, jak Thoreau, swą skórę jak wąż. Bez względu na to, co człowiek robi, nie jest on w pełni zdrów na umyśl czy w pełni ludzki, o ile nie ma w nim ducha wolności, duszy nieograniczonej przez zamiar i szerszej niż dostępny praktyce świat. I to jest właśnie to, o co chodzi tym, którzy kładli nacisk na konieczność1 stłumienia jaźni; chodzi im o to, iż jej sztywność musi zostać przerwana przez rozwój i odnowę, ii musi się ona w mniej lub bardziej zdecydowany sposób „narodzić ponownie". Zdrowa jaźń musi być zarówno mocna, jak i plastyczna, musi być jądrem litego, zwartego, prywatnego zamiaru i uczucia, kierowanego i żywionego przez sympatię. Pogląd, iż jaźń" i zaimki pierwszej osoby są nazwami, które nasza rasa nauczyła się stosować wobec instynktownej postawy umysłu i które każde dziecko uczy się stosować w podobny sposób, narzucił mi się podczas obserwacji mojej córki M. w czasie, gdy uczyła się używać tych zaimków. Gc-miała dwa lata i dwa tygodnie, zdziwiony byłem odkryciem, iż ma ona jasne pojęcie pierwszej i drugiej osoby zaimka dzierżawczego. Spytana „gdzie jest twój nos", kładła na nim rękę i mówiła „mój". Rozumiała również to, że gdy ktoś inny powiedział „mój" i dotknął jakiegoś przedmiotu, oznaczało to coś przeciwnego wobec sytuacji, gdy ona dotknęła tego samego przedmiotu i użyła tego samego słowa. Obecnie każdy, kto ćwiczyć będzie swą wyobraźnię na zagadnieniu dotyczącym tego, w jaki sposól sprawa ta przejawiać się musi umysłowi niemającemu środków poznania czegokolwiek na temat ja1 i „mój" poza tym, czego uczy się dzięki temu, iż słyszy, jak są one używane, zobaczy, iż jest to bardzo kłopotliwe. Inaczej niż inne słowa, zaimki osobowe nie mają, co wydaje się oczywiste, żadnego jednolitego znaczenia, lecz wywołują różne, a nawet sprzeczne idee, gdy stosowane są przez różne osoby Jaźń społeczna. Znaczenie „ja" 529 Ifydaje się godne uwagi to, że dzieci dają sobie radę z tym problemem, zanim zdobędą poważną zdolność do abstrakcyjnego rozumowania. W jaki sposób mogła mała, dwuletnia dziewczynka, która nie jest szczególnie refleksyjna, odkryć to, że „mój" to nie znak konkretnego przedmiotu, taki sam jak inne atowa, lecz że oznacza on coś odmiennego za każdym razem, gdy używa go inna osoba? A co jeszcze hardziej zaskakujące, w jaki sposób mogła dojść do poprawnego użycia go w odniesieniu do siebie samej, które, jak się wydaje, nie mogło być skopiowane od nikogo innego popro-dlatego, że nikt inny nie używał go do opisania tego, co należy do niej? Znaczenia słów uczymy się, je z innymi zjawiskami. Ale jak możliwe jest nauczenie się znaczenia słowa, które gdy używane lez innych nigdy nie wiąże się z tym samym zjawiskiem, z którym się wiąże, gdy we właściwy sposób jest przez nas samych? Gdy obserwowałem, jak dziewczynka posługiwała się pierwszą osobą, mnie fakt, iż używała jej niemal całkowicie w sensie dzierżawczym, a także, iż miało to miejsce gdy była w nastroju agresywnym i obstawała przy swoim. Niezwykle często zdarzało się widzieć, R. ciągnął zabawkę z jednej strony, a M. z drugiej strony, krzycząc „moja, moja"! „Mnie" było cza-prawie ekwiwalentne z „mój" i używane było też po to, aby ściągnąć na siebie uwagę wtedy, gdy ., aby ktoś coś dla niej zrobił. Inne częste użycie słowa „mój" następowało wtedy, gdy żądała segoś, czego w ogóle nie miała. Tak więc jeśli R. miał coś takiego, czego ona chciała, np. wózek, zwykła krzyczeć „gdziejest mój wózek?". ł %dawało mi się, że mogła nauczyć się używania tych zaimków mniej więcej w następujący sposób, łfczucie wobec samego siebie istniało zawsze. Od pierwszego tygodnia domagała się rzeczy, wołała ?walczyła o nie. Przez obserwację i przeciwstawianie zapoznała się także z podobnymi działaniami flcharakterze przyswajania, podejmowanymi przez R. Tak więc nie tylko żywiła ona do siebie uczucie, k wiążąc je z jego widzialnymi oznakami, przypuszczalnie umiała przewidzieć je u innych, współod-ouwać je z nimi, czuć wobec nich urazę z jego powodu. Chwytanie, ciągnięcie i wrzask były w jej niasnym przypadku powiązane z uczuciem i przypominały uczucie zaobserwowane u innych. Stwo-Byiy one język poprzedzający użycie zaimków w pierwszej osobie, służący do wyrażenia idei siebie lamej. Wszystko było więc gotowe do pojawienia się słowa, które miało nazwać to przeżycie. Teraz ^?obserwowała, że R., gdy kłótliwie przywłaszczał sobie coś, wykrzykiwał często „m 6 j", „daj m i to", n chcę tego" i tym podobne. Było więc czymś najzupełniej naturalnym, że przyjęła te słowa jako ?zwy dla częstego i żywego przeżycia, które znała już dobrze z własnego doświadczenia i które na-?ezyła się wcześniej przypisywać innym. Wydawało mi się dalej, co uwzględniłem wówczas w mych mtatkach, iż „mój" to po prostu nazwa konkretnego wyobrażenia możliwości przyswajania, obejmują-? zarówno uczucie przyswajania, jak i jego manifestowanie. Jeśli jest to prawdą, dziecko początkowo K wypracowuje sobie idei ja-i-ty w jakiejś abstrakcyjnej formie. Zaimek w pierwszej osobie jest przede ?zystkiin znakiem konkretnej rzeczy, ale ta rzecz nie jest pierwotnie ciałem dziecka czyjego wraże-niami muskularnymi jako takimi, lecz zjawiskiem agresywnego przyswajania, praktykowanym przez innego siebie, obserwowanym u innych i pobudzanym oraz interpretowanym przez dziedziczny in-wnkt. Interpretacja ta wydaje się pokonywać wspomnianą wyżej trudność, polegającą na pozornym braku treści wspólnej dla znaczenia słowa „mój", gdy używane jest ono przez innych i gdy używane jest ?zez samą daną osobę. A wspólna treść znajduje się w uczuciu przyswajania i w widzialnych, i sły-iralnych oznakach tego uczucia. Element różnicy i sporu wkracza naturalnie w postaci sprzecznych działań i zamiarów, które przypuszczalnie reprezentują „mój" kogoś innego i własne „mój" danej oso-m. Gdy inna osoba mówi „mój" w odniesieniu do czegoś, do czego ja zgłaszam pretensje, wczuwam się wjej sytuację w sposób wystarczający, aby zrozumieć, o co jej chodzi, ale jest to wczuwanie się wrogie, ?zytloczone przez inne i bardziej żywotne „mój", powiązane z ideą dotyczącą przeciągania tego przedmiotu w moją stronę. [ Inaczej mówiąc, znaczenia słów Ja" i „mój" uczymy się w ten sam sposób, w jaki uczymy się zna-Ittiua słów „nadzieja", „żal", „upokorzenie", „odraza", i tysiąca innych, wyrażających emocję i senty- 4 530 C.H. Cooley ment, to znaczy przez posiadanie uczucia, przypisywanie go innym w powiązaniu z pewnym typa ekspresji, i słuchanie słowa towarzyszącego mu. Jeśli chodzi o komunikację i rozwój, to idea odnoszą ca się do siebie nie jest szczególna w żaden dostrzegalny przeze mnie sposób, lecz jest pod istotip względem podobna do innych idei. W swych bardziej złożonych formach, takich jakie są wyrażane przez , ja" w konwersacji i w literaturze, jest ona społecznym sentymentem czy typem sentymentów, określonym i rozwiniętym prza stosunek społeczny [...] . R., choć jest dzieckiem bardziej refleksyjnym niż M., robił znacznie wolniejsze postępy w rozumie niu tych zaimków i w trzydziestym piątym miesiącu życia jeszcze ich w pełni nie rozplatał, nazywają czasem swego ojca „mnie". Jak sobie wyobrażam, wynikało to częściowo stąd, że w swych najwcześ niejszych latach był spokojny i mało kłótliwy, przejawiając bardzo niewiele społecznego uczucia wota siebie samego, a zajmował się głównie nieosobowymi doświadczeniami i refleksjami; częściowo iź stąd, że miał bardzo niewiele kontaktów z innymi dziećmi, które mogłyby stanowić dla niego antytezy dzięki której rozbudzić mogłaby się jego jaźń. Natomiast M., która urodziła się później, spotkała s% z opozycją ze strony R., dlatego też mogło się wyostrzyć jej naturalne, żywe dążenie do przyswajania. Jej towarzystwo miało znaczący wpływ na rozwój uczuć wobec siebie samego u R., który uznał obste wanie przy swoim za konieczne dla utrzymania swych zabawek czy czegokolwiek innego, co mogło bji przedmiotem przyswojenia. Nauczył się jednak użycia słowa „mój", gdy miał około trzech lat, zanim urodziła się M. Bez wątpienia nauczył się go w kontaktach ze swymi rodzicami. Tak więc prawdopodobnie zwracał uwagę na to, jak jego matka domagała się nożyczek jako moich i brała je, i empatyczii skłaniany bywał do zgłaszania roszczeń w ten sam sposób - łącząc słowo raczej z działaniem i uczą ciem niż z przedmiotem. Ale z uwagi na to, że wówczas nie zajmowałem się świadomie tym problemeą nie poczyniłem zadowalających obserwacji. Wyobrażam sobie więc, iż dziecko łączy z reguły ,ja" i „mnie" początkowo z tymi tylko ideami, wobec których powstaje i określane jest, przez opozycję, jego uczucie przyswajania. Przyswaja oni swój nos, oko czy stopę w prawie taki sam sposób jak zabawkę - przez antytezę wobec innych nosów, oczu czy stóp, których nie może kontrolować. Nierzadko drażni się małe dzieci, mówiąc, że się ii odbierze jakąś część ich ciała, i dzieci zachowują się dokładnie tak, jak gdyby zagrożone „moje" było odrębnym przedmiotem - a według ich wiedzy - mogłoby. I, jak już sugerowałem, nawet w życiu dorosłym, ja", „mnie" i „mój" używane są z silnym poczuciem ich znaczenia tylko wobec rzeczy wyróżniają cych się tym, że są dla nas czymś szczególnym z uwagi na przeciwieństwo czy kontrast. Zakłada się ta zawsze życie społeczne i stosunek do innych osób. To, co najbardziej szczególnie moje, ma bardzo prywatny charakter, to prawda, ale jest tą częścią tego, co prywatne, do której jestem silnie przywiązany, w przeciwieństwie do reszty świata, która nie jest czymś odrębnym, lecz specjalnym. Agresywna jaźń jest ze swej istoty wojowniczą częścią umysłu, jej oczywistą funkcją jest dawanie energii szczc gólnego typu działaniom, a choć wojowniczość może nie przejawiać się w oczywisty, zewnętrznie ob serwowalny sposób, istnieje ona zawsze jako pewna postawa mentalna. W niektórych spośród najlepiej znanych analiz rozwoju poczucia jaźni u dzieci główny nacisk kładziono na spekulatywne czy (/wtm-metafizyczne idee dotyczące ja", formułowane przez dzieci w rezultacie pytań zadanych przez starszych albo niezależnego rozwoju spekulatywnego instynktu. Najbardziej oczywistym rezultatem tych badań jest wykazanie, że dziecko, gdy zastanawia się wta sposób nad jaźnią, lokuje zwykle ja" w ramach ciała. Choć ta młodzieńcza metafizyka, jako jediu z faz rozwoju mentalnego, jest interesująca i ważna, z pewnością nie powinna być traktowana jal adekwatny wyraz dziecięcego poczucia jaźni i przypuszczalnie prezes G. Stanley Hali, który i 5 Por. mój artykuł pt. Study ofthe Early Use ofSelf-Words by a (Md, „Psychological Review" 1908,1.15, nr 6, i Mó społeczna. Znaczenie „ja" 531 wartościowy materiał w tej sprawie, nie traktuje jej w ten sposób . Taka analiza ja", pytanie czyjejś rości po prostu o to, gdzie jest ona ulokowana, czy należą do niej konkretne członki itp., jest odległa od zwyczajnego, naiwnego użycia słowa zarówno przez dzieci, jak i przez dorosłych. Umoich własnych dzieci tylko raz zaobserwowałem cokolwiek tego rodzaju, a działo się to w przy-R., gdy walczył on o poznanie prawidłowego użycia zaimków; i podjęte zostały próżne, jak sądzę, błędne wysiłki mające pomóc mu poprzez wskazywanie związku między słowem a jego ciałem. Z drugiej strony, każde dziecko, które nauczyło się mówić, używa słowa Ja", „mnie", „mój" ihn podobnych setki razy dziennie, z wielkim naciskiem, w prosty, naiwny sposób, w jaki rasa Judzka ożywa ich od tysięcy lat. W tym użyciu odnoszą się one do roszczeń wobec zabawek, do stwierdzeń u temat czyjejś konkretnej woli czy zamiaru, jak np. w zdaniach: ja nie chcę robić tego w ten iposób", ,ja zamierzam narysować kota", itd., a rzadko do jakiejkolwiek części ciała. A kiedy brana pod uwagę jest jakaś część ciała, dzieje się tak zwykle poprzez domaganie się uznania dla niej, jak np. w pytaniu „czyż nie wyglądam ładnie?", tak więc przedmiotem głównego zainteresowania jest przede wszystkim postawa innej osoby. Spekulatywne ja", choć jest prawdziwym ja", nie jest ja" potocznej mowy i codziennego użytku, lecz jest niemal tak odległe od zwyczajnej myśli, jak ego metafizyków, którego jest w istocie niedojrzałym przykładem. : To, że dzieci, gdy znajdują się w tym filozoficznym stanie umysłu, odnoszą zwykle ja" do fizycznego ciała, łatwo wytłumaczalne jest przez fakt, że ich materializm, podejście naturalne dla wszelkiej newyrafinowanej spekulacji, potrzebuje umieścić jaźń gdzieś, a ciało, ta jedyna namacalna rzecz, nad którą mają one ciągłą władzę, wydaje się dla niej najbardziej dogodnym domem. Proces, poprzez który rozwija się u dzieci uczucie zwierciadlanego typu wobec samego siebie, można prześledzić bez większych trudności. Badając bardzo uważnie ruchy innych, dostrzegają wkrótce związek między swymi własnymi działaniami a zmianami w tych ruchach; inaczej mówiąc, dostrzegają swój riasny wpływ czy władzę nad innymi osobami. Dziecko przyswaja sobie widoczne działania swych ?dziców czy opiekunów i przekonuje się, że ma nad nimi pewną kontrolę; dzieje się to w taki sam iposób, jak wtedy, gdy przyswaja sobie jeden ze swych własnych członków czy zabawek, i będzie się terało robić coś za pomocą tej nowej własności tak samo, jak robi to za pomocą swej ręki czy swej pzechotki. Sześciomiesięczna dziewczynka będzie próbować w sposób najbardziej oczywisty i roz-?yślny ściągnąć na siebie uwagę innych osób działaniami, które uprzednio sobie przyswoiła. Zasma-bwala ona w przyjemności bycia przyczyną, używania społecznej władzy i chce jej więcej. Będzie eepiać się spódnicy matki, kręcić się, gaworzyć, wyciągać ręce itp., cały czas czekając na spodziewa-cprzez siebie efekt. Te występy dają często dziecku, nawet w tym wieku, pozór tego, co nazywane jest afektacją, to znaczy wydaje się, iż jest ono w niestosowny sposób zajęte tym, co myślą o nim inni hdzie. Afektacją, w każdym wieku, ma miejsce wtedy, gdy silne dążenie do wywierania wpływu na inych wydaje się przeważać nad utrwalonym już charakterem i wywoływać w nim oczywiste zmiany peist) czy pozy. Jest rzeczą interesującą, że nawet Darwin był w swych latach dziecięcych zdolny fc odchodzenia od prawdy po to, aby zrobić na kimś wrażenie. „Tak np. - mówi on w swej autobio-grafii - pewnego razu naznosiłem wiele drogich owoców z drzew mego ojca, schowałem je w gęstwinie i pobiegłem, tracąc aż oddech z pośpiechu, aby opowiedzieć w domu nowinę, iż znalazłem kupę iradzionych owoców" . | Młody wykonawca uczy się wkrótce być kimś różnym dla różnych ludzi, pokazując, iż zaczyna fcumieć, czym jest osobowość, i przewidywać sposób jej działania. Jeśli matka czy opiekunka jest prdziej troskliwa niż by należało, zostanie niemal z pewnością „urobiona" przez systematyczne pła- i>t G. Stanley Hali, SameAspects ofthe Early Sense ofSelf, „American Journal of Psychology" 1895, t. 9, nr 3, s. 351. młobiografia Karola Darwina, życie i wybór listów, wydane przez E Darwina, tłum. J. Nusbaum, Warszawa ?, s. 19. 532 C.H. Cooley kanie. Potoczna obserwacja pokazuje, że dzieci często zachowują się gorzej wtedy gdy są ze swą matlą niż z innymi i mniej empatycznie nastawionymi ludźmi. Jest rzeczą oczywistą, że wśród nowych osób, które widzi dziecko, niektóre robią silne wrażenie i rozbudzają chęć zainteresowania się nimi i zrobienia im przyjemności, podczas gdy inni są obojętni czy niesympatyczni. Czasem powód tego można jakoś pojąć lub zgadnąć, a czasem nie; ale fakt selektywnego zainteresowania, podziwu, prestiżu jest oczywisty zanim dziecko skończy dwa lata. Do tego czasu dziecko troszczy się już bardzo o to, jak odbierane jest przez jedną osobowość, a bardzo mało o to, jak odbierane jest przez inną. Co więcej, wkrótce uznaje osoby, z którymi jest w zażyłych kontaktach i które poddają się jego woli jako moje, klasyfikuje ja jako należące do zbioru innych swych własności i utrzymuje swą własność wbrew wszystkim tyą którzy zjawiają się później. M., mając trzy lata, miała silną urazę do R. z powodu jego roszczeń doick matki. Ta ostatnia była „moją mamą", gdy tylko sprawa pojawiała się na porządku dziennym. Silna radość czy zgryzota zależą od tego, w jaki sposób traktuje się rudymentarną jaźń społeczną. W przypadku M. zauważyłem już w czwartym miesiącu wskazujący na „urazę" sposób płaczu, któr/ wydawał się odzwierciedlać poczucie osobistego zlekceważenia. Był on zupełnie inny niż płacz spowodowany bólem czy gniewem, ale wydawał się prawie taki sam, jak plącz wywołany strachem. Wywoływa-ła go nagana wyrażona nawet najłagodniejszym tonem. Z drugiej strony, jeśli ludzie ją zauważali i śmiał się, i zachęcali, stawała się hałaśliwie wesoła. Gdy miała około piętnastu miesięcy, stała się „doskonal aktoreczką", żyjącą, jak się wydaje, głównie wyobrażaniem sobie tego, jaki wpływ wywiera na innych ludzi. Stale i widocznie zastawiała pułapki, w które chciałaby schwytać czyjąś uwagę, i wyglądałam zawstydzoną lub płakała na każdy znak dezaprobaty czy obojętności, Czasami wydawało się, że ni jest w stanie przeboleć odrzucenia i wtedy długo, żałośnie płakała, nie chcąc przyjmować gestów pocieszenia. Jeśli wpadła na jakiś mały fortel, który wywoływał u ludzi śmiech, z całą pewnością powfr rżała go, śmiejąc się głośno i afektowanie naśladując ich. Miała spory repertuar tych małych występón; które prezentowała sympatyzującej z nią publiczności lub nawet wypróbowywała je na obcych. Gd miała szesnaście miesięcy, widziałem, że R. odmówił dania jej nożyczek, a wtedy ona usiadła i udawali płacz, wystawiając dolną wargę i prychając, a równocześnie patrząc do góry, aby sprawdzić, jaki wywołała efekt . Wydaje mi się, że w takich zjawiskach widzimy wyraźnie zalążek wszelkiego typu osobistych ambicji. Wyobraźnia, współdziałająca z instynktownym uczuciem wobec samego siebie, utworzyła już sp< łeczne Ja" i stało się ono podstawowym przedmiotem zainteresowania i dążeń. Wychodząc z tego punktu, postęp polega głównie na osiąganiu coraz większej wyrazistości, pełni i duchowości w wyobrażeniu sobie stanów umysłu innych. Małe dziecko myśli o pewnych widzialnych c^j słyszalnych zjawiskach, próbuje je wywołać i nie wykracza poza nie; ale to, co osoba dorosła chce wywołać u innych, to wewnętrzny, niewidoczny stan, który wyobrazić sobie może dzięki własnemu bogatem doświadczeniu, którego samym tylko znakiem jest ekspresja. Jednak nawet dorośli nie oddzielają od sfe bie tego, co inni ludzie myślą, i tego, co jest widzialną ekspresją tych myśli. Wyobrażają sobie całą rzea od razu, a ich idea różni się od idei dziecka głównie tym, że jest stosunkowo bogatsza i charakteryzuje a większą złożonością elementów, którym towarzyszą widzialne i słyszalne znaki. Istnieje również j od naiwności do subtelności w działaniach, mających podkreślić własne ja. Dziecko robi pocz różne rzeczy dla efektu w sposób oczywisty i prosty. Później mamy do czynienia z dążeniem do stl widocznych przejawów takiego działania; wzruszenie, obojętność, pogarda itp. są symulowane tak, i ukrywały faktyczne dążenie do wywarcia wpływu na własny obraz {self-image). Uznaje się, że rzu się w oczy staranie o dobrą opinię jest przejawem słabości i czymś nieprzyjemnym. Ta sprawa jest bardzo dobrze znana tym, którzy obserwują dzieci, por. np. Notes on the Development ofa Chik pióra Miss Milicent Washburn Shinn, Berkeley 1893, s. 153. f i społeczna. Znaczenie „ja" 533 Wątpię w to, czy istnieją jakiekolwiek regularne stadia rozwoju społecznego uczucia wobec siebie mego i jego ekspresji, wspólne dla większości dzieci. Sentymenty wobec siebie rozwijają się drogą ?edającej się dostrzec gradacji z surowego instynktu przyswajania, jaki mają nowo narodzone dzieci, (jego przejawy w każdym przypadku są inne. Wiele dzieci w sposób rzucający się w oczy wykazuje świadomość" już w czasie swego pierwszego półrocza; inne nie wykazują żadnych tego przeja- w jakimkolwiek wieku. Jeszcze inne przechodzą przez okresy afektacji, których długość i czas ia się okazałyby się przypuszczalnie niezmiernie różnorodne. W dzieciństwie, jak i we wszyst- okresach życia, zaangażowanie się w jakąś ideę inną niż idea jaźni społecznej prawdopodobnie :ie „samoświadomość". Jednak niemal każdy, kogo umysł choć trochę wyposażony jest w wyobraźnię, przechodzi przez namiętnego uczucia wobec siebie samego w okresie dojrzewania, wtedy gdy zgodnie z obecnymi maniami społeczne impulsy są stymulowane w związku z gwałtownym rozwojem funkcji seksu-i. Jest to okres kultu bohaterów, wielkich decyzji, niecierpliwych marzeń, niejasnych, lecz gwał-h ambicji, usilnego, afektowanego naśladowania, skrępowania w obecności osób innej płci czy jących wyższą pozycję, i tak dalej. Je autobiografii opisuje społeczne uczucie wobec siebie młodego człowieka, które w przypadku icznych, wrażliwych natur, którym słabe zdrowie lub niedogodne otoczenie uniemożliwiają osiąg-licrie sukcesów właściwych temu wiekowi, nabiera często ogromnej intensywności. Jest to dość po-jRechne w młodości geniuszy, których wyjątkowe wyposażenie i tendencje izolują zwykle, mniej lub tadziej, od zwyczajnego życia toczącego się wokół nich. W autobiografii Johna Addingtona Symondsa fotykamy opis uczuć ambitnego chłopca, cierpiącego z powodu chorób, brzydkich rysów- co martwi-§8zczególnie jego silne instynkty estetyczne - i opóźnienia umysłowego. „Byłem niemal urażony, gdy jfcracano na mnie uwagę jako na syna mego ojca... Uważałem to za akt miłosiernej protekcjonalności. Ikwięc przyjąłem postawę wyniosłej nieśmiałości, w której nie było nic godnego szacunku, poza pewni rodzajem dumy człowieka, który musi liczyć tylko na siebie i rzuca wyzwanie światu, i poza postano-?niem stworzenia samego siebie i zdobycia tego, co chciałem, moim własnym wysiłkiem... Ślubowałem ?ągnąć w taki lub inny sposób pewien rodzaj wzniosłości... Nie odczuwałem żadnego pociągu do bogacić żadnej zwykłej potrzeby stania się kimś w społeczeństwie. Ale odczuwałem nieznośnie pragnienie ?nioslości, uznania siebie jako osobowości... 1Vm, co mnie podtrzymywało przede wszystkim, było pobicie siebie samego - stanowcze, antagonistyczne, nieugięte... Moja zewnętrzna jaźń była na liczne iosoby stale lekceważona, zgniatana i upokarzana. Ale wewnętrzna osobowość twardniała na ślepo i glu-to. Stale sobie powtarzałem »poczekaj, poczekaj, chcę, będę, muszę«". W Oksfordzie podsłuchuje roz-pwę, w której deprecjonowane są jego zdolności, i przewiduje się, iż nie uzyska wyróżnienia. „To żądło ?ostało we mnie; i choć nie dbałem specjalnie o swe pierwsze zajęcia, tam i wówczas postanowiłem, ie uzyskam najwyższe wyróżnienie na moim roku. Ten rodzaj hartu, jakim się charakteryzowałem, ?winien zostać dostrzeżony. Nic nie wywoływało go w takim stopniu, jak to, co wydawało się lekcewa-jjniem, co pobudzało moją buntowniczą męskość". I dalej wykrzykuje: „patrzę wokół siebie i widzę, że ffeceluję w niczym... Dręczę się, ponieważ nie realizuję swych ambicji, ponieważ nie pracuję aktywnie inie potrafię zdobyć sobie takiej ważnej pozycji społecznej, jak inni ludzie" . p Te sprawy znane są literaturze, a także, co bardzo prawdopodobne, naszemu własnemu doświad-czeniu. Sądzę, że warto pamiętać o nim i zwrócić uwagę na to, iż ta pierwotna potrzeba samospeł-Jfenia się, aby użyć tu zwrotu pana Symondsa, jest istotą ambicji i ma zawsze za swój przedmiot Ijwolanie pewnego efektu w umysłach innych ludzi. W przytoczonych cytatach czujemy nieposkro-Bone wzbieranie indywidualizującej, wojowniczej siły, której organem, jak się wydaje, jest uczucie wobec samego siebie. I_________________ *H.E Brown, John Addington Symonds, op. cit,, t.1, s. 63, 70, 74,120,125, 348. 534 C.H. Cooley W trakcie rozwoju jaźni społecznej różnica pici jest wyraźnie widoczna od pierwszego wejrzenia Dziewczęta charakteryzuje z reguły większa wrażliwość społeczna; troszczą się one w bardziej widoczny sposób o swój społeczny wizerunek, studiują go, bardziej się nad nim zastanawiają, a stądjui w pierwszym roku życia mają wygląd pełen subtelności, finezji, często afektacji, którego brakuje < w porównaniu z nimi - chłopcom. Chłopcy zainteresowani są bardziej działalnością muskularną, a tan budowaniem, a ich wyobraźnia zajęta jest nieco mniej osobami, a bardziej rzeczami. U dziewczynki das ewig Weibliche , niełatwe do opisania, ale niedwuznaczne, pojawia się wtedy, gdy tylko zaczyni ona zauważać ludzi, a jedną z faz jest z całą pewnością mniej proste i mniej stabilne ego, silniejsif impuls skłaniający do patrzenia z punktu widzenia innej osoby i do zabarwiania radością czy smutkiem swego wizerunku w jej umyśle. Nie może być wątpliwości co do tego, że kobiety są z reguły bafc dziej niż mężczyźni zależne od bezpośredniego, osobistego wsparcia i pomocy. Myśl kobiety musi sk» piać się na jakiejś osobie, w której umyśle może ona znaleźć stabilny i obowiązujący wizerunek sami siebie, z którym będzie żyła. Jeśli znajdzie taki wizerunek, czy to w osobie, widzialnej czy idealnej, moe poświęcania się mu staje się źródłem siły. Ale jest to rodzaj siły uzależniony od tego osobistego dopełnienia, bez którego kobiecy charakter jest w pewnym stopniu skłonny do stania się bezpańskim, dryfującym statkiem. Mężczyźni, którzy przystosowani są bardziej do agresji, mają stosunkowo większą moc samodzielności. Ale nikt nie może być faktycznie sam, a wrażenie, że jest to możliwe, wynika p» prostu z większej siły i trwałości charakteru kogoś, kto zachowuje przeszłość i opiera się nowym wplf wom. Bezpośrednio lub pośrednio, wyobrażenie tego, w jaki sposób przejawiamy się innym, jest kontw Iną silą tkwiącą we wszystkich normalnych umysłach. Niejasne, lecz przemożne poziomyjaźni, powiązane z instynktem seksualnym, mogą być uważane, podobnie jak i inne poziomy, za wyrażające potrzebę pełnienia władzy i za odnoszące się do funkcj osobowych. Uważam, iż młodzieniec jest nieśmiały właśnie dlatego, że świadom jest niejasnego pora-szenia agresywnego instynktu, a nie wie ani tego, jak go zrealizować, ani jak go zignorować. I chylą prawie to samo dzieje się w obecności przeciwnej płci: nieśmiali są zawsze w gruncie rzeczy agresy* ni; świadomi są zainteresowania inną osobą, potrzeby stania się dla niej kimś. A silniej rozwinięto namiętność seksualna u obu płci jest w wielkim stopniu emocją odnoszącą się do władzy, dominacji czy przyswajania. Nie istnieje stan uczuciowy, który mówi „mój, mój" w bardziej zapamiętały sposób. Potrzeba zostania przyswojonym czy zdominowanym, która, przynajmniej u kobiet, jest równie potężna, ma u swych źródeł tę samą naturę, za swój przedmiot mając przyciąganie ku sobie władczej namiętności. „Przedmiotem pożądania mężczyzny jest kobieta, ale przedmiotem pożądania kobiety jest pożądanie mężczyzny" . Choć chłopcy mają, ogólnie rzecz biorąc, mniej wrażliwą jaźń społeczną niż dziewczęta, niemniej są i między nimi wielkie różnice. Niektórzy z nich mają wyraźną tendencję do finezji i pozy, a inni nie mają jej niemal wcale. Ci drudzy mają mniej żywą osobistą wyobraźnię; nie są oni chyba afektowali głównie dlatego, iż nie mają żywej idei tego, jak przedstawiają się innym, wobec czego nie mają skłonności do tego, aby raczej wyglądać niż być; nie są urażeni lekceważeniem, gdyż go nie czują, niesj zawstydzeni ani zazdrośni, ani próżni, ani dumni, ani pełni wyrzutów, ponieważ wszystko to zakłada wyobrażenie sobie umysłu kogoś innego. Znałem dzieci, które nie wykazywały w ogóle żadnej tendeng do kłamania; faktycznie nie mogły zrozumieć istoty czy przedmiotu kłamstwa ani też jakiegokolwiek typu krycia się, takiego np., jak podczas zabawy w chowanego. Ten przesadnie prosty sposób patrzeni na rzeczy wynikać może z niezwykłego zatopienia się w obserwacji i analizie tego, co nieosobowejak miało to miejsce w przypadku R., którego zainteresowanie innymi faktami i stosunkami między nimi tak bardzo górowało nad jego zainteresowaniami osobistymi postawami, iż nie miał on żadnej sklonno- Wieczna kobiecość - przyp. tłum. Przypisywane pani de Stael - przyp. tłum. ^ Jaźń społeczna. Znaczenie „ja" 535 i do poświęcania tych pierwszych tym drugim. Dziecko tego rodzaju sprawia takie wrażenie, jak znajdowało się poza moralnością; ani nie grzeszy, ani nie żałuje niczego, nie ma też wiedzy co dobre i złe. Jemy z drzewa tych wiadomości wtedy, gdy zaczynamy wyobrażać sobie umysiy 'ch, a przez to uświadamiać sobie ten konflikt między osobistymi impulsami, który sumienie zamie- uśmierzyć. Prostota jest miłą rzeczą u dzieci czy u ludzi w jakimkolwiek wieku, ale nie trzeba koniecznie jej podziwiać, tak samo jak afektacja nie jest rzeczą całkowicie złą. Po to aby być kimś normalnym, aby pć się na świecie jak w domu, mając perspektywę władzy, pożytku czy sukcesu, osoba musi mieć ten ifobrażeniowy wgląd w inne umysły, który leży u podstaw savoir-faire, moralności i czynienia dobra, ta wgląd obejmuje subtelność, pewne zrozumienie i podzielanie tajemnych impulsów natury ludzkiej. ftostota, która jest jedynie brakiem tego wglądu, to pewien rodzaj defektu. Istnieje jednak i inny rodzaj itoty, będący cechą charakteru subtelnego i wrażliwego, ale obdarzonego wystarczającą silą i jas- ią umysłu, która umożliwia utrzymywanie w pełnym porządku licznych impulsów, na które jest on a przez to zachowanie jego bezpośredniości i jedności. Można być tak prostym jak Szymek zek lub prostym w takim sensie, o jaki chodziło Emersonowi, gdy mówił: „być prostym znaczy wielkim". Afektacja, próżność itp. wskazują na brak odpowiedniej asymilacji wpływów, pochodzą-:ti z naszego poczucia tego, co inni o nas myślą. Zamiast tych wpływów, oddziałujących na jednostkę I itopniowo i nienaruszających jej równowagi, zdobywają one nad nią przewagę w taki sposób, iż wydaje «cona przestawać być sobą, tracić funkcjonalność, a stąd być głupią, słabą, zasługującą na pogardę. Jfektowany uśmiech, „głupawy grymas dla pochwały", to typ wszelkiej afektacji, czegoś zewnętrznego, Łożonego na siebie, słabej i bezmyślnej prośby o aprobatę. Zawsze wtedy, gdy ktoś gwałtownie rośnie, pczysię bardzo chętnie, zajmuje się dziwnymi ideałami, napotkać może niebezpieczeństwo takiej utraty pmowagi; tak więc zauważamy je u wrażliwych dzieci, zwłaszcza dziewcząt, u młodych ludzi w wieku peędzy czternastym a dwudziestym rokiem życia, a także u osób o niestabilnej indywidualności; bez Rględu na wiek. I lb zakłócenie naszej równowagi przez wykroczenie naszej wyobraźni ku punktowi widzenia innej ?oby oznacza, iż dostajemy się pod jej wpływ. W obecności kogoś, kogo odczuwamy jako osobę ważną, pojawia się tendencja do wniknięcia w jego sąd o nas samych i do empatycznego przyjęcia go, do pewartościowania idei i zamierzeń, do przekształcenia życia w jego wyobrażeniu. U osoby bardzo pażliwej tendencja ta jest dla innych często oczywista podczas zwyczajnej konwersacji i przy błahych ?estiach. Silą impulsu, wypływającego bezpośrednio z delikatnego charakteru jej percepcji, wyobra-?ona sobie stale to, w jaki sposób prezentuje się interlokutorowi, i na moment akceptuje ten wizeru-lekjako obraz siebie samej. Jeśli ktoś inny wydaje się uważać ją za dobrze poinformowaną w pewnych trio znanych kwestiach, prawdopodobnie przybierze ona pozę erudyty; jeśli uważana jest za osobę pważną, wygląda, jak gdyby nią była; jeśli oskarżana jest o nieuczciwość, wygląda na winną, i tak łlej. Krótko mówiąc, człowiek wrażliwy, znajdujący się w obecności imponującej osobowości, stanie ?przypuszczalnie, na jakiś czas, swą interpretacją tego, co tamten myśli o nim. Tylko osoby ciężko place nie będą uważać, iż, w pewnym stopniu, ta prawda dotyczy także ich samych. Oczywiście, jest izwykle zjawisko czasowe i nieco powierzchowne; jest ono jednak typowe dla wszelkich sytuacji fcewagi i pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób ludzie mają nad nami władzę przez panowanie nad mą wyobraźnią i jak nasza wyobraźnia rośnie i kształtuje się dzięki przewidywaniu tego, jak nasza jaźń objawia się innym umysłom. I Jak długo charakter jest otwarty i zdolny do wzrostu, utrzymuje on odpowiednią wrażliwość, która ?jest słabością, o ile nie przysłania zdolności asymilujących i organizujących. Znam ludzi, których ?iery są dowodem stabilnego i agresywnego charakteru, mających niemal kobiecą wrażliwość doty- fciple Simon, bohater wierszyków dla dzieci - przyp. tłum. 536 C.H. Cooley czącą tego, jak odbierani są przez innych. Flaktycznie, jeśli widzi się człowieka, którego postawa wobet innych jest zawsze stanowczo utwierdzająca, a nigdy przyjmująca, można być pewnym, iż człowiek ta) nigdy nie zajdzie daleko, gdyż nigdy nie nauczy się wiele. W ramach charakteru, tak jak i każdeji poziomu życia, zdrowie wymaga właściwej jedności, stabilności i plastyczności. Zachodzi niejasne pobudzenie społecznej jaźni, bardziej ogólne niż jakakolwiek konkretna emogi czy sentyment. Tak więc zwykła obecność ludzi, „poczucie istnienia innych osób", jak mówi profesor Baldwin, świadomość prowadzonej przez nie obserwacji, wywołują często niejasny niepokój, wątpliw ści i napięcie. Człowiek czuje, że jego społeczny wizerunek czai się dokoła, a nie wiedząc tego, jaki« jest, staje się w niejasny sposób zaalarmowany. Wielu ludzi, być może większość, czuje słabsze W mocniejsze wzburzenie i zakłopotanie, gdy są obserwowani przez obcych, a dla niektórych nawet sitf dzenie w tym samym pokoju z ludźmi nieznanymi czy niechętnymi jest czymś wyczerpującym i kłopotliwym. Jest np. rzeczą dobrze znaną, że wizyta kogoś nieznajomego kosztowała często Darwina b» senność, a zapiski różnych autorów byłyby przypuszczalnie zbiorem wielu podobnych przykładom Tutaj jednak niewątpliwie zbliżamy się do granic psychicznej patologii. Być może niektórzy będą zdania, iż przeceniam znaczenie społecznego uczucia wobec siebie* mego, biorąc pod uwagę osoby i okresy życia, które są nieprzeciętnie wrażliwe. Wierzę jednak, ii u wszystkich normalnych i ludzkich osób pozostaje ono, w takiej lub innej formie, przez cale żyde główną sprężyną wysiłków i głównym przedmiotem zainteresowania wyobraźni. Podobnie jak w przypadku innych uczuć nie myślimy o nim wiele, dopóki jest ono gratyfikowane w umiarkowany i regularny sposób. Wielu ludzi o zrównoważonym umyśle i odpowiedniej działalności prawie wcale nie wie o tya, że zależy im na tym, co inni o nich myślą, i będzie zaprzeczać, być może z oburzeniem, temu, iż tata troska jest ważnym czynnikiem składającym się na to, czym oni są i co robią. Ale jest to iluzja. Jeśli pojawia się niepowodzenie lub niesława, jeśli ktoś nagle uświadamia sobie, że twarze ludzi wyrażają chłód lub pogardę zamiast życzliwości i szacunku, do których się przyzwyczaił, jego szok, strach, poczucie beznadziejności i stania się wyrzutkiem pokażą mu, iż żył w umysłach innych, nie wiedząt o tym, tak samo jak spacerujemy codziennie po twardym gruncie, nie myśląc o tym, w jaki sposób* nas utrzymuje. Eakt ten jest tak dobrze opisany w literaturze, zwłaszcza we współczesnych powieściach, że powinien być zupełnie oczywisty. Dzieła George Eliot kładą nań nacisk szczególnie silnie, W większości jej powieści występuje jakiś bohater, jak np. pan Bulstrode w Middlemarch , czy p Jermyn w Felix Holt , którego godny szacunku i długo utrzymywany społeczny wizerunek i siebie zostaje wstrząśnięty, kiedy wychodzi na jaw ukryta prawda. Jest jednak tak, że próba opisania społecznej jaźni i przeanalizowania procesów umysłowych,! re się na nią składają, powoduje w sposób niemal nieunikniony, iż przedstawia się ona jako coś I refleksyjnego i „samoświadomego" niż zwykle jest w rzeczywistości. Tak więc, choć niektórzy cz; cy będą mogli odkryć w sobie całkiem wyraźne i świadome rozmyślania nad odbiciem własnej jai (reflected self), inni być może nie znajdą nic, poza empatycznym impulsem, tak prostym, że nier chyba stać się przedmiotem wyraźnej myśli. Wielu ludzi, których zachowanie pokazuje, że ich i siebie samych pochodzi w znacznej mierze od osób, z którymi przebywają, jest jednak zupełnie niewfa nych, jeśli chodzi o intencjonalne udawanie; jest to kwestia podświadomego impulsu czy zwykłej s stu. Jaźń bardzo wrażliwych, lecz nierefleksyjnych umysłów jest właśnie tego rodzaju. Jaźń grupowa, lub „my", jest to po prostu pewne ja", które obejmuje inne osoby. Ktoś uti się z grupą i mówi o wspólnej woli, opinii, służbie itp., w kategoriach „my" i „nas". Poczucie to j stymulowane przez wewnętrzne współdziałanie i opozycję wobec tego, co na zewnątrz. Rodzina,i musiała walczyć z trudnościami ekonomicznymi, wzmacnia zwykle solidarność - „my spłaciliśmy! Zob. G. Eliot, Middlemarch. A Study ofProvincial Life, Edinburgh 1871-1872. Idem, Felix Holt, theRadical, Edinburgh 1866. Grupy odniesienia i przypisywanie ról 537 hipoteczny", „my posialiśmy syna na studia" itp. Student utożsamia się ze swym rokiem czy swym uni-nersytetem wtedy, gdy pełni jakąś funkcję społeczną, a zwłaszcza wtedy, gdy bierze udział w zawodach: .zwyciężyliśmy w przeciąganiu liny", mówi, czy: „pobiliśmy w footballu Wisconsin". Ci z nas, którzy pozostali w domu podczas Wielkiej Wojny, mówią jednak o tym, jak to „my" przyłączyliśmy się do wojny w r. 1917, jak „my" zdecydowaliśmy o losach walk w Argonnach, i tak dalej. Jest rzeczą godną uwagi, iż jaźń narodowa, a faktycznie każda jaźń grupowa, odczuwana być może #o w powiązaniu z szerszym społeczeństwem, dokładnie tak samo, jak jaźń indywidualna odczuwana jest tylko wpowiązaniu z innymi jednostkami. Nie można odczuwać patriotyzmu, jeśli nie jesteśmy imadomi istnienia innych narodów, a efektem istnienia wyraźnie zorganizowanej społeczności naro- której działaniami jesteśmy poważnie zainteresowani, nie byłoby zmniejszenie zakresu patrioty-co bywa przewidywane w mało inteligentny sposób, lecz raczej podniesienie na wyższy poziom charakteru, uczynienie go czymś żywszym, trwalszym, bardziej zróżnicowanym i empatycznym. lominałby samoświadomość inteligentnej jednostki w trwałym i przyjacielskim stosunku z inny-coś będącego przeciwieństwem brutalnego samoutwierdzania się kogoś, kto zna swych współto-zy jedynie jako przedmioty podejrzeń i wrogości. Patriotyzm czasów minionych miał właśnie drugi charakter, i ledwo dostrzegaliśmy możliwość jego rozwoju. Narodowe „my" może i powinno jaźnią realnego honoru, służby i humanistycznych aspiracji. I I Batf Dahrendorf GRUPY ODNIESIENIA I PRZYPISYWANIE RÓL* ?- F (Grupy odniesienia) ble aktora są w jasny sposób określone: pierwotnie są zapisane przez pisarza, następnie nadzorowa-?przez reżysera. Zarówno pisarz, jak i reżyser mogą zostać uznani za osoby. Kto jednak określa role 'foleczne i czuwa nad ich odgrywaniem? Choć wielu współczesnych autorów odpowiedziałoby, iż funkcję ppelni „społeczeństwo", trudno obronić ten termin. Społeczeństwo nie jest oczywiście osobą, a wszel-|kpersonifikacja zaciemnia jego naturę i zubaża to, co jest o nim do powiedzenia. Mimo że istnienie Moleczeństwa jest faktem, o który ludzie mogą się potykać jak o kamień czy pniak drzewa, nie można inim identyfikować autora i reżysera dramatu społecznego. Pewne jest bowiem, że społeczeństwo IsHada się z jednostek i tworzone jest przez jednostki. Jest to prawda nawet mimo tego, że konkretne poteczeństwo, w którym mieszka Herr Schmidt jest w większym stopniu rezultatem pracy jego przod-prniż jego samego. Z drugiej jednak strony, doświadczenie podpowiada, że w pewnym sensie społe-peństwo nie jest tylko czymś więcej niż suma jego poszczególnych członków, ale czymś jakościowo ?raźnie odmiennym. Społeczeństwo jest wyalienowaną postacią jednostki, homo sociologicus, cie- I 'lytui oryg. References Groups and the Ascription ofRoles, fragm. R. Dahrendorf, Homo Sociologicus zamieszanego w: Essays in the Theory ofSociety, Stanford 1968, przekład P. Polak. 538 R. Dahrendorf niem, który opuścił człowieka, by powrócić jako jego pan. Nawet jeśli na chwilę zrezygnujemy z próby pomiaru głębokości tego paradoksalnego stanu, jako socjologowie musimy nadal poszukiwać sposobi nie tylko identyfikacji podmiotu odpowiedzialnego za zasady społeczne, ale także opisu tego podmiot! z operacyjną precyzją. Problem ten był w literaturze przedmiotu rzadko podejmowany i nigdy nie został rozwiązany, mimo że współczesna socjologia zgromadziła wszystkie niezbędne do tego narzędzi Znaczenie takich wyrażeń jak „normy społeczne", „oczekiwania wobec roli określone przez społeczeństwo" i „sankcje narzucone przez społeczeństwo" nie mogą być inaczej wyjaśnione w ogólnyi kategoriach niż przy użyciu metafor czy niemożliwych do udowodnienia stwierdzeń . Czy w takici wyrażeniach „społeczeństwo" oznacza wszystkich ludzi w danym społeczeństwie? Taka interpretacji jest z pewnością zbyt szeroka. Większość ludzi w danym społeczeństwie nie odgrywa roli - tak bezpośredniej jak i pośredniej - w formułowaniu oczekiwań, które tworzą takie role jak ojciec, nauczyciel liceum czy obywatel (nie mówiąc o takich rolach jak skarbnik klubu piłkarskiego w mieście X, wicepret zes lokalnego oddziału partii Y). Nie wymaga się tego od nich, a nawet gdyby tak było, ich zdanie miałoby dla innych niewielką moc wiążącą. Niezależnie od znaczenia sondaży opinii, nikt nie twierdą że są one źródłem norm. Czy zatem to parlament narodowy lub rząd w imieniu „społeczeństwa" określają oczekiwania i sankcje odnoszące się do roli? Zapewne takie założenie nie jest całkowicie błędne, ale jest zbyt wąskie. Nawet bowiem w państwie totalitarnym oczekiwania - przynajmniej te, które dotyczą przyszłości i możliwości - przeciwstawiają się nakazom administracyjnym. W każdym państwie istnieje wiele norm zachowania społecznego, które rządowi nie są znane i go nawet nie obchodzi Odnoszenie pojedynczego rzeczownika „społeczeństwo" do jednego podmiotu lub jednej zbiorowości lekceważy fakt, że pod pojęciem społeczeństwo mogą ukrywać się wielorakie siły o podobnym charakterze, lecz odmiennym pochodzeniu. Definiując pozycję oraz rolę zauważyliśmy, że warto czasem uznawać obie kategorie za zbiór są mentów. Z większością pozycji związany jest nie pojedynczy stosunek z inną osobą (np. mąż - żona), lecz pole stosunków z innymi osobami, kategoriami czy zespołami ludzi. Nauczyciel liceum jest zwia; zany ze swoimi uczniami, ich rodzicami, swymi współpracownikami oraz przełożonymi i rozpoznaj oddzielny, łatwy do zidentyfikowania dla każdej z tych grup zbiór oczekiwań. Jest zobowiązany przeła zywać wiedzę swoim uczniom, lecz nie swoim przełożonym, decydować o ocenach uczniów wraz a współpracownikami, a nie z rodzicami. Jeśli jest nieprzyjazny w stosunku do swoich współpracowników, naraża się na ich sankcje, a nie na sankcje kierowane przez uczniów. Gdy okazuje szacunek przełożonym, nie ma to wiele wspólnego ze stosunkiem wobec rodziców uczniów. W tym kontekście wydaje się możliwe ujmowanie „społeczeństwa" w kategoriach grup, które tworzą jego pole relacji Polega ono na badaniu związków pomiędzy normami tych grup a oczekiwaniami wobec roli przypisań; mi do pozycji, które zostały przez owe grupy określone. Interpretując dane zebrane w Stanach Zjednoczonych przez Samuela A. Stouffera i innych w pracy The American Soldier na temat amerykańskich żołnierzy biorących udział w II wojnie światowej, Robert K. Merton rozwinął kategorię „grupy odniesienia". Kilku przedstawicieli nauk społecznych uznał ją za użyteczną dla definiowania pojęcia roli. Kategoria ta, mająca swoje korzenie w psychologii spo To samo odnosi się do wyrażeń, w których nie pojawiają się otwarcie pojęcia „społeczny" i „społeczeństwo*,j np. w przypadku „zinstytucjonalizowanych oczekiwań" czy „wzorów kultury". Wszystkie takie wyrażenia* magają precyzyjnych definicji, przynajmniej w odniesieniu do ról społecznych. Po raz pierwszy Merton rozwinął tę kategorię w eseju Przyczynki do teorii grup odniesienia napisanym zAl S. Rossi (R.K. Merton, Teoria socjologiczna i struktura społeczna, tłum. E. Morawska, J. Werstenstein-Żiila ski, Warszawa 1982). Następnie dopracował ją w dłuższym eseju Teoria grup odniesienia i struktura spolea na. Kontynuacje (ibidem). Teoria grup odniesienia zostata powiązana z analizą roli przez samego Mertom a także przez Josepha Ben-Davida, Davida Mandelbauma, Siegfrieda E Nadela i innych. i odniesienia i przypisywanie ról 539 lej i użyta przez Mertona głównie w rozumieniu tej dyscypliny, wywodzi się z obserwacji, że ludzie intują swoje zachowanie zgodnie z aprobatą lub dezaprobatą grup, do których sami nie należą, firupy odniesienia są grupami zewnętrznymi (outgroups), które pełnią funkcję [dostarczania] stan-wartości; stanowią ramę odniesienia, w której osoba ocenia zachowanie swoje i innych. Nie-de zawężenie i zmiana znaczenia umożliwia interpretację tego pojęcia w kategoriach socjologicz-i zastosowanie go do naszych obecnych problemów. Jeśli określimy grupę odniesienia nie jako ilnie wybraną grupę zewnętrzną, ale jako grupę, z którą osoba ma związek konieczny ze względu swoją pozycję społeczną, możemy uznać, że każdy segment pozycji ustanawia stosunek pomiędzy aymującym pozycję a jedną bądź większą liczbą grup odniesienia. Tak rozumiane grupy odniesienia muszą oczywiście być grupami zewnętrznymi; zajmujący pozycję może być - z tytułu jej zajmowa-,- członkiem takiej grupy. W tych kategoriach pole pozycji nauczyciela Schmidta może zostać określone jako zespól grup odniesienia, z których każda narzuca mu przepisy i jest w stanie sankcjonować jego zachowania, zarówno w sposób pozytywny, jak i negatywny. Pytanie o naturę „społeczeństwa" anienia się w inne pytanie: jak grupy odniesienia wyrażają i sankcjonują definiowane przez siebie oczekiwania wobec pozycji? jF 0 ile mi wiadomo, podobne pytanie pojawiło się w literaturze tylko raz, a mianowicie wExploratiom kRole Analyńs Neala Grossa i innych. Odpowiedź zaproponowana przez Grossa i współautorów uspra-medliwia małe odstępstwo od naszej strategii odraczania krytycznego omówienia literatury. Podobnie jak j$ Gross dokonuje rozróżnienia pomiędzy pozycjami i rolami oraz przedstawia je jako agregaty czy segmenty. Podobnie jak według nas, dla Grossa każdy segment pozycji i roli odnosi się do grupy innych pozycji i ról (nie używa pojęcia „grupa odniesienia"). Po to, by dokładnie odkryć, jak owe grupy odniesie-Bia wpływają na określane przez siebie pozycje i role, Gross sugeruje, aby pytać członków grupy odniesie-nia dla danej pozycji o to, jakie oczekiwania łączą z zajmującym pozycję. W serii wywiadów zadawał pytania przełożonym dyrektora szkoły, nauczycielom, samemu dyrektorowi i innym o to, jakie mają ocze-pwania w stosunku do dyrektora szkoły. Gross był przekonany, że ich odpowiedzi pomogą mu dojść do jasnej definicji oczekiwań wobec roli oraz pokażą, w jakim stopniu członkowie grupy odniesienia zgadzajcie pod względem tych oczekiwań. Nie zaskakuje fakt, że w wielu punktach Gross nie odnalazł konsensusu, a w najlepszym razie słabą większość. W związku z tym przeszedł do pytania: I Jak dużo konsensusu w stosunku do jakich zachowań jest wymagane po to, aby społeczeństwo mogło się utrzymać? Jak dużo niezgody i w jakich dziedzinach społeczeństwo może tolerować? Do jakiego stopnia różne zbiory definiujących role mają takie same definicje roli dotyczące kluczowych pozycji ' w społeczeństwie. W odniesieniu do jakich aspektów definicji ról członkowie różnych „subkultur" ! w społeczeństwie zgadzają się lub nie? W jakim stopniu odbiegające od normy zachowanie jest funkcją odbiegających od normy definicji roli? Dlaczego członkowie społeczeństwa różnią się w swoich definicjach roli? t Pod więcej niż jednym względem studium Grossa i współautorów stanowi postęp wobec wcześniej-«ych dyskusji na temat roli. Jest koncepcyjnie jasne i wiarygodne, a przede wszystkim stanowi poważ- If mówieniu o grupach odniesienia pojęcie „grupy" jest oczywiście użyte bardzo nieściśle. Przynajmniej w zmo-ftfikowanym znaczeniu, który tutaj podaliśmy, grupami odniesienia nie są wyłącznie grupy w ścisłym tego słowa ?aczeniu, tzn. dające się zidentyfikować jednostki formalne, ale także, wśród innych rzeczy, zwykle kategorie, jak „mieszkańcy miasta X". Zazwyczaj ziym pomysłem jest rozszerzanie rozumienia pojęcia w ten sposób. Gdyby lerton nie zarezerwował pojęcia „zespół ról" dla nieco (choć nie całkowicie) innego znaczenia, moglibyśmy pważyć użycie zamiast „grup odniesienia" terminu „zespoły odniesienia". ?. Gross, W.S. Mason, A W. McEachern, Explorations in Role Analyńs, New York 1958, s. 31. 540 R. Dahrendorf ną próbę zastąpienia „społeczeństwa" bardziej precyzyjnymi i operacyjnie przydatnymi kategoria™ Jednak próbując odnieść swoje pojęcia do badań empirycznych, Gross porzuca jeden z zasadniczych elementów kategorii roli społecznej. Przypisując siłę norm społecznych niepewnej podstawie opinii większości, czyni rzeczywistość społeczeństwa podległą arbitralności odpowiedzi kwestionariusza wych. Jeśli sześcioro z dziesięciorga ankietowanych rodziców uważa, że dyrektor szkoły nie powinia palić i powinien być w związku małżeńskim, to takie oczekiwane cechy czy działania stanowią dla Grossa części składowe jego roli. Z drugiej strony, jeśli - Gross nie posuwa się tak daleko, ale nic wjed podejściu nie wyklucza takich absurdów - trzydzieścioro pięcioro spośród czterdzieściorga uczniów sądzi, że żadne z nich nie powinno nigdy otrzymywać złych ocen, również jest to oczekiwanie związt ne przede wszystkim z rolą nauczyciela, ale także odnoszące się do dyrektora szkołyjako przełożonej nauczyciela. Podejrzewać można, że Gross potraktował słowo „oczekiwanie" zbyt dosłownie i zapomniał, że także prawa pociągają za sobą oczekiwania, które kanalizują zachowania ludzkie. Prawa i sądy stan*: wią znakomite przykłady tego, co rozumie się pod pojęciem oczekiwań wobec roli i związanych z nimi sankcji. Oczekiwania wobec roli nie są sposobami zachowania, wokół niezbędności których istnieji bardziej lub mniej imponujący konsensus. Są sposobami zachowania wiążącymi dla jednostki, którycl wiążący charakter jest zinstytucjonalizowany, to znaczy ważny niezależnie od zdania tej czyinnf osoby. Wynika z tego, że jeśli mamy połączyć kategorie roli i grupy odniesienia, nie można tego uczynić poprzez ustalanie opinii członków grupy odniesienia. Jeśli jest jakiś sens w tego typu wywiadach, to polega on na przekonaniu się, jakie przepisy i sankcje rzeczywiście obowiązują w tych grupach i tworzą, nazwijmy to, „prawo pozytywne". Nasza teza mówi, iż podmiot, który definiuje oczekiwania wobec roli danej pozycji oraz związane z nimi sankcje, może zostać znaleziony w normach i sankcjach grupy odniesienia dla tej pozycji, a zwłaszcza w takich normach i sankcjach, które odnoszą się do danej pozycji. Nauczyciel liceum Schmidt jest urzędnikiem państwowym i dlatego podlega ogólnym statutom odnoszącym się do urzędników oraz specjalnym przepisom jego wydziału. Jako nauczyciel podlega zasadom i przepisom swoj| organizacji zawodowej, ale na mniej formalnym poziomie również jego uczniowie i ich rodzicie stanowił grupy odniesienia mające określone normy i sankcje skierowane wobec zachowania nauczyciela. Mówiąc ogólnie, w każdej grupie ludzkiej można zidentyfikować te zasady i sankcje, przez które oddziałuje onana zachowanie swoich członków i tych nie-członków, z którymi ma ustanowione stosunki. Owe zasady i sankcje, które mogą zasadniczo zostać oddzielone od opinii zarówno członków, jak i nie-członków, stanów^ źródło oczekiwań wobec roli i ich wiążącego charakteru. Wynika z tego, że w celu wyrażenia oczekiwał związanych z daną pozycją musimy najpierw zidentyfikować jej grupę odniesienia, a następnie dzieć się, jakie w tych grupach panują normy odnoszące się do poszczególnych pozycji. Taka procedura sprawdza się oczywiście najlepiej w przypadku zorganizowanych grup nia. Wszystkie oczekiwania typu „musi" i większość oczekiwań typu „będzie" wobec pozycji sj nych są dziełem takich grup. Oczekiwania typu „musi" pojawiają się tylko tam, gdzie spoieci jako całość jest, poprzez swój system prawny, istotną grupą odniesienia, tzn., gdzie pewne ii wobec zajmującego pozycję są narzucone przez prawo. Oczekiwania typu „będzie" często mają korzenie w organizacjach publicznych lub instytucjach, stowarzyszeniach zawodowych, przedsif stwach, partiach politycznych lub klubach, z których wiele ma regulaminy lub jasno ustalone Pod tym względem Gross mylnie rozumie wcześniejsze definicje roli, gdy przypisuje im „postulat kons wokół roli" (ibidem, rozdz. iii). Wyrażenia takie - nieprecyzyjne tak, jak w przypadku mówienia o , kultury" i „oczekiwaniach określonych przez społeczeństwo" - jasno zakładają istnienie guasi-obiek zinstytucjonalizowanych norm, a nie konsensusu opinii czy pojęć. Tym, co musi zostać precyzyjnie < normy, a nie opinie. Gnipy odniesienia i przypisywanie ról 541 czy precedensy, które objaśniają ich normy i sankcje. Gdy jednak bierzemy pod uwagę taką grupę odniesienia, jaką są „rodzice uczniów" i w ogóle cały zakres nieskodyfikowanych oczekiwań typu „może", dokumenty i precedensy niewiele nam pomogą. Czy nie warto w tym przypadku przeprowadzić wywiady z członkami grupy odniesienia i szukać konsensusu? Niezależnie od tego, jak bardzo taka metoda może wydawać się rozsądna i realistyczna, jest ona błędna. Jeśli pragniemy uchronić pojęcie roli od arbitralności jednostkowych opinii i utrzymywać ją w punkcie zetknięcia jednostki i społeczeństwa, lepiej zapomnieć na jakiś czas o oczekiwaniach typu „może" niż zastępować płodność kategorii roli behawioralną pseudoprecyzją badań opinii. Skoro nie zostały jeszcze odkryte metody identyfikacji nieustalonych oczekiwań wobec roli, powinniśmy ograniczyć się do sformułowania dostępnych elementów ról społecznych w kategoriach znanych norm, zwyczajów i precedensów. Opinie członków grup odniesienia i stopień konsensusu w tych grupach są zapewne istotne zarów-no z socjologicznego punktu widzenia, jak i ze względu na analizę roli. Ich istotność nie polega jednak 18 tym, na co wskazywał Gross. Do tej pory traktowaliśmy normy i sankcje grup odniesienia dla pozycji ipolecznych jako dane. Nadal jednak konieczne jest udzielenie odpowiedzi, jak te normy powstają lub -co jest pytaniem o to samo -jak można je zmienić lub unieważnić. Prawdopodobnie istnieje analogia Izy, z jednej strony, konsensusem i normami a, z drugiej strony, zwyczajem i prawem. Norma, nie jest popierana lub przynajmniej tolerowana przez większość członków grupy, znajduje się na kruchym gruncie. Jeśli np. stowarzyszenie nauczycieli wymaga od swoich członków, aby organizowali cotygodniowe spotkania z rodzicami, a większość nauczycieli uważa za bezcelowe czynić to tak czę-sto, możemy bezpiecznie zakładać, że taka norma zostanie w odpowiednim czasie zmodyfikowana lub przynajmniej nie będzie narzucana i zostanie przekształcona z oczekiwania typu „będzie" na oczeki-«nie typu „może". To nie ważność norm, lecz ich legitymizacja znajduje się pod wpływem opinii zain-iowanych: dlatego gdyby Gross porównał wyniki swoich badań ze zinstytucjonalizowanymi oczeki-i wobec roli związanej z pozycją dyrektora szkoły, mógłby dojść do bardzo interesujących wnio-lkówna temat przyszłości tej roli i legitymizacji związanych z nią oczekiwań. W dyskusji teoretycznej fenusimy zatem rozróżnić 1) ustalone normy grup odniesienia, które jako oczekiwania wobec roli są przypisane do zajmującego pozycję; 2) opinie członków grup odniesienia o tych normach, które deter-minują stopień ich legitymizacji i prawdopodobieństwo zmiany oraz 3) rzeczywiste zachowanie wy-?mujących role. W przypadku pojęcia roli społecznej tylko normy rozumiane w pierwszym sensie, jako fłczekiwania, są odpowiednie. Pytania dotyczące ich legitymizacji i rzeczywistego zachowania osób, do których się stosują, zakładają pojęcie roli i są istotne tylko w odniesieniu do niego. I Wśród grup odniesienia, które mają we władaniu nas wszystkich, jako zajmujących pozycje spo-'feczne, szczególne znaczenie ma społeczeństwo jako całość wraz ze swoim systemem prawnym. Jest tak z powodu jego widocznego podobieństwa do tego „społeczeństwa", które odrzuciliśmy jako pojęcie zbyt nieprecyzyjne dla analizy socjologicznej. Określiliśmy oczekiwania typu „musi" jako oczekiwania isparte siłą prawa i sankcji sądów. Gdziekolwiek te oczekiwania mają zastosowanie, oczywiste jest, że iadna mniejsza jednostka społeczeństwa nie może być określona jako właściwa grupa odniesienia. Mimo że nie wszystkie części systemu prawnego mają dla nas zastosowania w każdej z naszych ról ipolecznych - mimo że prawo dotyczące państwowej służby cywilnej nie odnosi się do Schmidta jako (jfca, a prawo morskie do żadnej z ról przez niego pełnionych - ani system prawny jako całość, ani iaden z jego elementów nie może zostać określony jako norma wprowadzona dla innych przez konkret- ?W nieformalnych zgrupowaniach, takich jak rodzice uczniów danego nauczyciela, normy stają się widoczne tylko wówczas, gdy są kwestionowane (a zatem także w bliskim kontakcie z opiniami zainteresowanych). Na-fczyciel przekazuje swym uczniom oczywisty nonsens, co ci przekazują swoim rodzicom, którzy z kolei decydują, iż należy coś z tym zrobić. Takie precedensy żywią się normami, a tam gdzie są obecne, możemy zidentyfikować oczekiwania typu „może". (...) 542 R. Dahrendorf ną grupę odniesienia. Jako zbiór ukrytych oczekiwań, a częściej zakazów, prawo stosuje się do nas w większości naszych ról społecznych. O tyle, o ile Schmidt nauczyciel jest poddany prawu służby cywilnej, a Schmidt ojciec jest poddany prawu rodzinnemu, musimy założyć, że całe społeczeństw^ którego częścią jest Herr Schmidt, ocenia jego zachowanie w kategoriach tych norm. W tym przypadła „całe społeczeństwo" oznacza wszystkich członków społeczeństwa do tego stopnia, że są reprezento wani przez instytucje prawodawcze i sądownicze. W tym ograniczonym znaczeniu społeczeństwo jato całość stanowi grupę odniesienia i jak inne grupy odniesienia pełni funkcję określania i kontroli oczekiwań wobec roli. Jeśli pozory nie oszukują, to zastosowanie teorii grupy interesu do kategorii roli społecznej może pozwolić na zastąpienie personifikacji „społeczeństwa" bardziej precyzyjnymi kategoriami. Pod względem ról społecznych problematyczny fakt społeczeństwa okazuje się konglomeratem bardziej luk mniej wiążących norm grupowych, które są bardziej lub mniej szczegółowe. Każda grupa ma swfl wkład w określaniu wzorów wielu ról i, odwrotnie, każda rola może stanowić rezultat oddziaływana wielu grup. Będący rezultatem tego oddziaływania wzór nie zawsze jest zunifikowaną, dobrze wyważoną całością. W rzeczywistości może być scharakteryzowany przez różne formy konfliktu społecznego, w tym konflikt wewnątrz ról, które rozpatrzymy poniżej. Co dzieje się, gdy normy współpracowników Schmidta nauczyciela i normy jego przełożonych nakazują mu sprzeczne zachowanie w ten sposób, iż niezależnie co uczyni, rozczaruje jedną lub drugą grupę i narazi się na sankcje? Niektóre z takich konfliktów są w nowoczesnym społeczeństwie notoryczne. Weźmy pod uwagę profesora uniwersyteckiego rozdartego pomiędzy wymogami badań, nauczania i administrowania, lekarza rozdartego pomiędzy działaniem dla dobra pacjentów a obciążaniem w jak najmniejszym stopniu Narodowego Funduszu Ochrony Zdrowia, menedżera nadzorującego pracowników w przedsiębiorstwie, rozdartego pomiędzy współpracą z pracownikami będącymi na równorzędnych stanowiskach a służeniem pracownikom, których reprezentuje. Te przykłady wskazują, jak wyjaśnienie pojęciowe, umożliwiające nam stawianie bardziej precyzyjnych pytań, może przyczynić si( do rozwiązania problemów empirycznych. VI (Przypisywanie ról) [...] staraliśmy się objaśnić „wiążący charakter" i „definicję społeczną" oczekiwań wobec roli. Inne pojęcie, które wymaga wyjaśnienia, przyjmuje formę stwierdzeń, takich jak „role są przypisywane de jednostki" czy jednostka i społeczeństwo są zapośredniczone w rolach". Jak jednostka nabywa swoje pozycje i role i jak się do nich odnosi? Ponieważ socjologowie poświęcili znaczną uwagę tym pytaniom, nasza dyskusja tutaj stanowić będzie przede wszystkim streszczenie znanych badań. Jednocześnie omówienie to przybliży nas do początkowego w tym eseju problemu, jak jasno określić i uczynić znojnym paradoksalny związek pomiędzy doświadczaną przez nas jednostką ludzką a odgrywającym rok homo sociologicus. Związek pomiędzy jednostką i jej rolami społecznymi pociąga bowiem za sobą zabieg utworzenia homo sociologicus z jego ludzkiego odpowiednika, przekształcenie człowieka w aktora grającego na scenie społeczeństwa. ' Rodzi to poważne problemy, które nie mogą być tutaj podjęte. Zasadzają się one na tym, iż np. prawo morski mimo że ma zastosowanie tylko do ograniczonego zbioru ludzi i instytucji, zawiera jako prawo roszczenie uim salności. Ten podwójny aspekt praw jest w analizie empirycznej dalej zaciemniany przez ustawodawstwo wyrażaj ce szczególne interesy, prawa przepychane przez parlament przez konkretne grupy, które dążą do nadania sw normom wyglądu uniwersalności. W kategoriach logicznych ważne jest, aby zrozumieć, że grupa odniesienia, jak* jest „społeczeństwo jako całość", nie musi być postrzegana jako składająca się ze wszystkich grup, ale w konkt nych kontekstach może znajdować się wraz z innymi grupami odniesienia jako własny podzbiór. ipy odniesienia i przypisywanie ról 543 Zetknięcie się jednostki i społeczeństwa może być wyjaśnione na drodze eksperymentu myślowe- który - mimo, że całkowicie nierealistyczny - proponuje wgląd o dużej wartości. Ponieważ pozycje być wymyślone i odniesione do siebie nawzajem niezależnie od zajmujących je osób, struktura :zeństwa może być postrzegana jako olbrzymia mapa organizacji, w której miliony pozycji są żonę w środku swoich pól, tak jak słońca w swoich układach planetarnych. Nauczyciel liceum, Niemiec i skarbnik klubu piłkarskiego w mieście X są miejscami na tej mapie, które mogą być adentyfikowane bez konieczności zbytniego myślenia o Herr Schmidcie. Następnie wyobraźmy sobie, że Herr Schmidt i jego współcześni są pozbawieni jakiejkolwiek pozycji społecznej, w ten sposób, że iowią czyste potencjały społeczne. Eksperyment myślowy polega na wynalezieniu dróg połączenia pozycji na mapie i pozbawionych pozycji ludzi w taki sposób, że każda pozycja na mapie jest zajmowała przez co najmniej jedną osobę i każda osoba ma co najmniej jedną pozycję. Łatwiej spełnić drugi irarunek niż pierwszy, gdyż liczba pozycji znacznie wykracza poza liczbę dostępnych ludzi, ale prawie losowa kombinacja pozycji powinna być możliwa . Mówiąc mniej schematycznie, ale zachowując analogię w kwestiach nas interesujących, przed społeczeństwem stoi zadanie zetknięcia ze sobą pozycji iludzi. Jest to podstawowa funkcja procesu społecznego . W kategoriach matematycznych problem koordynacji dużej liczby „osób" z nawet większą liczbą „pozycji" ma wiele możliwych rozwiązań. To samo odnosi się do społeczeństwa pod względem poszczególnych pozycji i osób. Wśród tych rozwiązań nożna rozróżnić jednak pewne kategorie na podstawie określonych kryteriów i mogą być wskazane iKchanizmy społeczne, które prowadzą do konkretnych rozwiązań. Tak jak zachowanie homo sociolo-pens nie stosuje się w prosty sposób do praw prawdopodobieństwa losowego, tak proces alokacji pozy-gi nie jest kwestią nieograniczonych kombinacji matematycznych. I Jeśli chodzi o alokację, są dwie szerokie kategorie pozycji społecznych: te, na zajmowanie których osoba nie ma żadnego wpływu, i te, które osiąga dzięki własnej działalności. Na przykład wszystkie pozycje oparte na cechach biologicznych należą do pierwszego typu: podobnie jak to, że Herr Schmidt nie może zmienić swojej pozycji syna w swej rodzinie pochodzenia, nie może też zmienić swych pozycji fcjmowanych w związku z płcią i wiekiem (faktem, że jest mężczyzną i osobą dorosłą). To, że jest kemcem i obywatelem, też wynika automatycznie z faktu, iż urodził się w konkretnym miejscu i osiąg-nąi określony wiek. Obok tych pozycji przypisanych Herr Schmidt jako Niemiec w połowie ?X w. posiada jednak kilka pozycji osiąganych, to znaczy pozycji, które zajmuje przynajmniej feęściowo dzięki własnemu wysiłkowi. Stając się nauczycielem liceum, skarbnikiem klubu piłkarskiego ?kierowcą, zaznaczył element wyboru, gdyż pozycje te nie przypadły mu bez wysiłku z jego strony, lozróżniene pomiędzy pozycjami przypisanymi i osiąganymi jest obowiązujące dla wszystkich społe-keństw. Pozycje mogą jednak zmieniać się od przypisanych do osiągniętych oraz (znacznie rzadziej) ?dwrotnie. Pozycja „zawodowa" króla w monarchii dziedzicznej nie jest osiągnięta i podobnie jest w przy-padku wielu innych zawodów w społeczeństwach przedprzemysłowych. W rzeczywistości rozróżnie-?e pomiędzy pozycjami przypisanymi i osiąganymi nie zawsze jest jasne. Czy „bycie katolikiem" jest pozycją osiąganą dla dziecka katolickich rodziców żyjących w katolickim kraju? Czy bycie ojcem jest dla Herr Schmidta pozycją przypisaną? Jeśli przyjmiemy, że kryterium stanowi realna możliwość wy- [________ ?Możliwości łączenia pozycji i osób nie są oczywiście w rzeczywistości społecznej w żadnym stopniu losowe, wdaje się raczej możliwe rozwinięcie klasyfikacji pozycji tak, aby każda osoba miała jedynie jedną pozycję ?jednej kategorii (np. kategorie pozycji wyodrębnionych ze względu na płeć, wiek, rodzinę, przynależność narodową i zawód). Na tym polega różnica pomiędzy rzeczywistością społeczeństwa a czysto losowymi warunkami, kroces alokacji pozycji jest często określany przez angielskich i amerykańskich socjologów jako alokacja roli. Jeśli przyjmiemy sugerowane tutaj rozróżnienie pomiędzy pozycjami i rolami, okaże się, że wyrażenie to jest ?precyzyjne, gdyż tym, co jest w głównej mierze alokowane, są pozycje (chociaż każda pozycja ma związaną ze Mbąrolę). 544 R. Dahrendorf boru, musimy w obu przypadkach udzielić negatywnej odpowiedzi. Nawet to kryterium nie może jed-i nak wykluczyć przypadków marginalnych . Pozycje przypisane są podobne do przepisów w całkowicie planowanej gospodarce; społeczeństwo nie powinno być zainteresowane ich przeznaczeniem. Chcąc zachować rygoryzm, powinniśmy w rzeczywistości wykluczyć z naszego eksperymentu myślowego te pozycje jako ogólnie niedostępne. W przeciwieństwie do nich w przypadku pozycji osiąganych, gdy uwzględniony jest osobisty wybór, konieczny jest pewien mechanizm społeczny, który określi, kto uzyskuje jakie pozycje. Nie każdy może zostać premierem, prezesem firmy czy skarbnikiem klubu sportowego w mieście X. W społeczeństwach przemysłowych decydującym mechanizmem przypisującym pozycje osiągane (jeśi taki paradoks jest dozwolony), często sprowadzane do pozycji zawodowych, jest system edukacyjny W szkołach i uniwersytetach osobisty wybór jest dostosowywany do różnych potrzeb osiągnięcia w społeczeństwie; dyplom przekłada ostateczny wynik na prawo do zajęcia osiąganej pozycji społecznej o określonym rodzaju czy poziomie. Także w ramach organizacji społecznych zasada osiągnięć (aktywności, sukcesu) służy jako kryterium alokacji pozycji. W rezultacie działania tych instytucjonalnych mechanizmów oceny osiągnięć alokacja pozycji staje się jednak procesem stale obi* żających się możliwości. Kolejne stałe znalazły się zatem w naszym matematycznym eksperymencie. Nawet przypisana pozycja „mężczyzny" ogranicza sumę wszystkich dalszych możliwych pozycji, a takie pozycje jak bycie człowiekiem dorosłym, wykonywanie określonego zawodu i mieszkanie w mi* ście X stanowią kolejne ograniczenia. Redukują one ostatecznie wybór Herr Schmidta do takiego zakresu, że jedynie bardzo ograniczona liczba pozycji pozostaje dla niego otwarta. Ponownie jest te kolejny krok od doświadczania społeczeństwa jako podpory i źródła bezpieczeństwa w kierunku postrzegania go jako przeszkody i utrapienia. W każdym przypadku pozycje społeczne są daneańskim darem od społeczeństwa dla jednostki Nawet jeśli nie osiągnęła ich dzięki własnemu wysiłkowi, nawet jeśli zostały jej od urodzenia przypisane, coś od niej wymagają. Każda pozycja niesie bowiem ze sobą rolę społeczną, będącą zbiorem oczekiwań stawianych pod adresem zachowania zajmującego pozycję i sankcjonowanych przez grupy odniesienia ze swojego obszaru. Zanim jednak jednostka może odgrywać swoje role, musi się ich wcześniej nauczyć. Podobnie jak aktor, człowiek jako jednostka społeczna musi nauczyć się swych ról, zaznajomić się z ich istotą i sankcjami, które je egzekwują. W tym miejscu natykamy się na drugi podstawowy mechanizm społeczeństwa, proces socjalizacji poprzez internalizację wzorów zachowań. W jakiś sposcł jednostka musi przyswoić sobie przepisy społeczeństwa i uczynić z nich podstawę swego zachowana Tak bowiem ona i społeczeństwo są zapośredniczeni, a człowiek staje się homo sociologicus. Alokacja pozycji i internalizacja roli uzupełniają się wzajemnie, dlatego też nie jest przypadkiem, że społeczeństwa przemysłowe obarczyły odpowiedzialnością za oba procesy jeden porządek instytucjonalny-system edukacyjny. Nawet jednak w nowoczesnych społeczeństwach system edukacyjny jest wspierany przez takie instytucje jak rodzina czy Kościół w alokowaniu pozycji i socjalizowaniu młodych. Dwa pojęcia użyte do opisu procesu mediacji pomiędzy całkowicie niespołeczną jednostką a całkowicie zindywidualizowanym społeczeństwem - socjalizacja i internalizacja - w oczywisty sposób należą do punktu zetknięcia się jednostki i społeczeństwa. Z tego względu kategoria roli pojawia się na lina Rozróżnienie pomiędzy pozycjami przypisanymi i osiąganymi zostało w tym znaczeniu wprowadzone pira Ralpha Lintona (zob. The Study ofMan, New York 1936, s. 115): „Statusy przypisane to te, które są przydzielone jednostkom bez odniesienia do ich wrodzonych różnic czy zdolności. Mogą być przewidziane i trenowane od momentu urodzenia. Z kolei statusy osiągane to te, które wymagają specjalnych własności, choć niekonieczni są do nich ograniczone. Nie są przydzielone jednostkom od urodzenia, ale są otwarte na wspólzawodnictw i wysiłek osobisty". Pomijając pojęcie statusu [...], definicja ta zawiera kilka niejasnych cech, które zaledm niedawno zostały wyjaśnione zgodnie z tym, co zostało zasygnalizowane w tekście. Gri/py odniesienia i przypisywanie ról 545 granicznej pomiędzy socjologią i psychologią . Z punktu widzenia społeczeństwa i socjologii to właś-poprzez naukę oczekiwania wobec roli, poprzez przekształcanie się w homo sociologicus, człowiek się członkiem społeczeństwa dostępnym analizie socjologicznej. Człowiek, który jest pozbawiony nie istnieje dla społeczeństwa i socjologii. Aby stać się częścią społeczeństwa i przedmiotem anali-socjologicznej, człowiek musi ulec socjalizacji, musi zostać „przykuty" do rzeczywistości społe-ństwa i stać się jego stworzeniem. Za pomocą obserwacji, naśladowania, indoktrynacji i świadome-uczenia się, musi przyjąć formy, jakie społeczeństwo przechowuje w gotowości dla niego jako zaj-:ego pozycje. Jego rodzice, przyjaciele, nauczyciele, księża i przełożeni są dla społeczeństwa i przede wszystkim jako podmioty, które „wyżynają" na jego społecznej tabula rasa program jego tycia w społeczeństwie. Jeśli społeczeństwo interesuje się rodziną, szkołą i Kościołem, to dzieje się tak tyto częściowo dlatego, że pomagają jednostce rozwijać w pełni swoje talenty. Jest tak głównie dlatego, iż skutecznie i ekonomicznie przygotowują ją do wypełniania wszystkich obowiązków przewidzia-Rjrch dla niej przez społeczeństwo. Dla społeczeństwa i dla socjologii socjalizacja niezmiennie oznacza depersonalizację, ustąpienie nipelnej indywidualności i wolności człowieka pod naporem przymusu i ogólności ról społecznych, piilowiek, który staje się homo sociologicus, jest całkowicie wystawiony na prawa społeczeństwa i hipotezy socjologii. Gdziekolwiek istnieje społeczeństwo, proces ten ma miejsce. Tylko Robinson Crusoe ?oże mieć nadzieję, iż uchroni się przed wyalienowanym ponownym narodzeniem się jako homo sodo-kfficus. I Dla jednostki i dla psychologii inny aspekt tego procesu jest ważny. Z tej perspektywy osobniki iidzkie nie przekształcają się w coś obcego, nie są socjalizowane, a raczej przyjmują coś, co istnieje koza nimi, internalizują to i tworzą z tego element swojej osobowości. Zatem ucząc się odgrywać role jjpoleczne, nie tylko zatracamy siebie na rzecz obcego świata, którego nigdy nie tworzyliśmy, ale odzy-pujemy się jako osobowości, którym pod wpływem utrapień świata nadawany jest niepowtarzalny kształt (może na złość temu światu). Przynajmniej dla psychologii osobowości internalizacja oczekiwań wole roli należy do istotnych procesów kształtujących ludzkie życie. Jak wiemy na podstawie ostatnich ?dań, wpływa ona jednocześnie na wiele wymiarów osobowości. Może poszerzyć naszą wiedzę lub ?oże doprowadzić do tłumienia i konfliktów, w każdym jednak razie oddziałuje na nas bardzo głęboko, ?społecznego punktu widzenia najważniejszym następstwem internalizacji ról społecznych jest jed-?czesna internalizacja sankcji, które tak jak zwyczaje i prawa, kontrolują nasze zachowanie. Od cza-mFreuda oczywiste stało się, że normy społeczeństwa i innych grup odniesienia mogą być do pewne-? stopnia zinternalizowane w świadomości czy superego z takim rezultatem, że ostrzegawczy i karzą-?glos społeczeństwa jest w stanie sankcjonować nasze zachowanie przez nas samych. W odniesieniu ?przynajmniej niektórych ról i oczekiwań wobec nich możemy założyć, że zewnętrzne działania nie ?konieczne, aby przypominać nam o wiążącym charakterze pozycji społecznych. Wcale nie jest nie-?żne, że społeczeństwo może osądzać nasze zachowanie poprzez naszą własną świadomość nawet lówczas, gdy udaje nam się oszukać policjanta czy sędziego. (rPbśrednia pozycja roli pomiędzy socjologią i psychologią jest często podkreślana i rzeczywiście stanowi ważną ? cechę. Uwaga sformułowana przez Bertranda Russela jest tutaj odwrotna: „Każda analiza struktury musi I względnie określone jednostki, które są w danym momencie traktowane tak, jak gdyby byiy pozbawione struktu-?Nie można jednak nigdy założyć, że jednostki te, w innym kontekście, nie będą miary struktury" (zob. Human mewledge: Its Scope and Limits, London 1948, s. 269). Dla socjologów role są nieredukowalnym elementem Wizy. Psycholog koncentruje się z kolei na ich innej, wewnętrznej stronie, która jest skierowana do jednostki, ?owadzi go do rozłożenia ról na ich poszczególne, psychologicznie istotne komponenty. Systematyczne rozgra-?czanie tych dwóch dyscyplin pod tym względem jest możliwe do wyobrażenia, ale podobnie jak inne tego typu I podziały, jego użyteczność byłaby wątpliwa. 546 R Bourdieti Poza psychologią i socjologią utrapienie społeczeństwa jest pytaniem o to, jak wiele wolności wyboru jest pozostawione człowiekowi przez przenikające wszystko ograniczenia nakładane przez spoM czeństwo lub - formułując to pytanie bardziej czynnie -jak wiele człowiek może sobie rościć. W swat najgorszym aspekcie świat homo sociologicusa jest „nowym wspaniałym światem" lub „rokiem 1984* społeczeństwem, w którym wszystkie zachowania ludzkie stały się obliczalne, przewidywalne i podlej le ciągłej kontroli. W rzeczywistości jednak, chociaż nie jesteśmy w stanie oddzielić Herr Schmidtoul odgrywającego rolę Schmidta, gdy wszystkie jego role są wzięte pod uwagę, zachowuje on szczątku* zakres wyboru, który umyka kalkulacji i kontroli. Nie jest go łatwo określić, ale wydaje się on składka najmniej z trzech komponentów. Nie chodzi tylko o wolność, którą każda rola pozostawia osobiejj odgrywającej dzięki temu, że nie określa pewnych kwestii (np. wolny wybór Schmidta ojca pomięć grą w piłkę a bawieniem się elektryczną kolejką), ale także o wolność w ramach oczekiwań wobec roi wynikającą z tego, że są one w większym stopniu określone poprzez wyłączenie niż ustalone pozytyf nie. Niewiele oczekiwań wobec roli przyjmuje formę obejmujących wszystko przepisów; większość^ wiera pewien obszar dozwolonych odstępstw. Zwłaszcza oczekiwania związane z sankcjami negatywnymi są zasadniczo przeczące (privative); nie mamy robić pewnych rzeczy, ale poza tym wolno na działać, tak jak sobie tego życzymy. Wreszcie wyalienowany stosunek jednostki do społeczeństwa* kładą, że jednocześnie jest i nie jest ona społeczeństwem; jeśli społeczeństwo kształtuje jej osobowość, ona może pomóc w kształtowaniu społeczeństwa. Oczekiwania wobec roli i sankcje z nimi związane nie są przez cały czas ustalone; jak wszystko, co ma charakter społeczny, mogą być przekształć* ne w wyniku zmian w zachowaniach i opiniach ludzi. Chociaż wiele i takich rozważań może siużj< naszemu pogodzeniu się z paradoksem homo sociologicusa, są one ledwie pomocne w zbliżaniu sociologicusa do człowieka, którego znamy z naszych codziennych doświadczeń. [...] Pierre Bourdieu STRUKTURY, HABITUS, PRAKTYKI* Obiektywizm tworzy ze świata społecznego spektakl przedstawiony obserwatorowi, który obiera p* wien „punkt widzenia" dotyczący działania i który przenosząc do obiektu podstawy własnej z Ą relacji, sprawia, że jedynie jako taki jest warty poznania, a każda interakcja zostaje zredukowana i wymiany symbolicznej. Ten punkt widzenia odpowiada wysokim pozycjom w strukturze społeczną, skąd świat społeczny jest dany jako reprezentacja - tak w filozofii idealistycznej, jak i w malarstwiea spektaklu teatralnym - a praktyki ujmowane są wyłącznie jako role teatralne, partytury do odegran czy wreszcie plany do wykorzystania. Teoria praktyki jako teoria praktyczna przypomina, wbrewpozy tywistycznemu materializmowi, że obiekty poznania są konstruowane, a nie jedynie pasywit odbierane. Natomiast wbrew intelektualistycznemu idealizmowi przypomina, że zasadą tej konstrufc jest system ustrukturyzowanych i strukturyzujących dyspozycji, stworzony w praktyce i zawsze ski rowany ku praktycznym celom. Zatem tak jak Marks w Tezach o Feuerbachu można odstąpić od panu * Fragra. P. Bourdieu, Le sens pratięue, Paris 1980, przekład L. Kopciewicz. Struktury, habitus, praktyki 547 jącego punktu widzenia, zgodnie z którym obiektywistyczny idealizm urządził świat, nie zmuszając się do odrzucenia „strony czynnej" rozumienia świata, redukującego poznanie do odbioru. Jednakże wy-czy umieścić się w „rzeczywistym działaniu jako takim", to znaczy w praktycznym stosunku do świata - w tej zaabsorbowanej i aktywnej obecności względem niego, poprzez którą świat narzuca własną obecność i konieczności - rzeczy do zrobienia i do powiedzenia, rzeczy stworzone do tego, by były wypowiedziane - kierujące bezpośrednio gestami lub słowami i nigdy nie rozgrywające się na podobieństwo spektaklu. Chodzi o uniknięcie realizmu struktury, do którego prowadzi obiektywizm, gdy hipostazuje te relacje, traktując je jako rzeczywistości już ukonstytuowane poza h i s t o-rią jednostki i grupy, jak również o uniknięcie popadania w subiektywizm, który z kolei jest całkowicie dolny do zdania sprawy z [obiektywnych] konieczności świata społecznego. Jest to konieczne, : dokonać zerwania z elementarnym doświadczeniem, jak też chcąc tworzyć relacje obiektywne. ) względu trzeba powrócić do tego, co praktyczne - do miejsca dialektyki opus operatum modus operandi,do zobiektywizowanych i do wcielonych wytworów praktyki historycznej, ;tur i habitusów. Warunkowanie utożsamiane ze specyficzną klasą warunków istnienia wytwarza habitusy -i trwałych i dających się przetransponować dyspozycji, ustrukturyzowanych struktur funk-nujących jako struktury strukturyzujące, tzn. jako zasady generujące i organizujące praktyki oraz entacje, które mogą być obiektywnie dopasowane do celów, jednak bez świadomego ich zakładania oraz wyraźnego władania operacjami koniecznymi do ich osiągnięcia, obiektywnie „regulowanymi" i i „regularnymi", nie będącymi w żadnej mierze rezultatem poddania się regułom. Tak więc choć są ! ibiorowo aranżowane, to jednak nie są wytworem „aranżerskich" działań żadnego dyrygenta . I Jeśli nie wykluczymy, że odpowiedziom habitusu towarzyszą strategiczne kalkulacje próbujące urzeczywistnić w sposób świadomy działanie, które habitus realizuje w inny sposób, to znaczy poprzez ocenę szans zakładającą przekształcenie przeszłych efektów w z góry dany cel, to wynika z tego, że [ odpowiedzi są określane najpierw, poza wszelką kalkulacją, poprzez odniesienie do obiektywnych możliwości, bezpośrednio wpisanych w teraźniejszość - czyli rzeczy do zrobienia lub nie do zro-I Kenia, rzeczy do powiedzenia lub nie do powiedzenia, poprzez odniesienie do prawdopodobnej p r z y- .______ Ujawnienie przedzałożeń właściwych obiektywistycznej konstrukcji jest opóźniane, paradoksalnie, przez wysiłki wszystkich tych, którzy - tak w przypadku lingwistyki, jak i antropologii, próbowali „poprawić" model strukturalny, przywołując „kontekst" lub „sytuację", by zdać sprawę ze zmienności, wyjątków i przypadków (zamiast loynić z nich, jak strukturaliści, proste warianty zatopione w strukturze), które w ten sposób nie dopuszczają do radykalnego zakwestionowania obiektywistycznego sposobu myślenia, gdyby one byiy po prostu wolnym wyborem czystego podmiotu pozbawionego wszelkich powiązań i korzeni. W ten sposób metoda zwana analizą sytu-icyjną, która polega na „obserwowaniu ludzi w różnych sytuacjach społecznych", w celu określenia „w jaki spo-m> jednostki mogą dokonywać wyborów w granicach struktury społecznej" (M. Gluckman, Ethnographic Data inBritisli SocialAnthropology, „Sociological Review" 1961, t. 9, nr 1, s. 5-17; oraz J. van Velsen, ThePolitics of mnship, A Study in Social Manipulation ofamong the Lakeside Tonga, Manchester 1971) jest zamknięta tt alternatywie reguły i wyjątku, o której Leach (często przywoływany przez rzeczników tej metody) mówi jasno: {.Uważam, że ustrukturyzowane systemy, w których wszystkie sposoby społecznego działania byłyby ściśle zin-Mjłucjonalizowane, są niemożliwe. W każdym działającym systemie musi istnieć obszar, w którym jednostka ma ?tlny wybór i [w ten sposób] wykorzystuje system na swoją korzyść" (E. Leach, On Certain Unconsidered \kpects ofDuble Descent Systems, „Man" 1962, nr 62, s. 133). lltaeba by całkowicie unikać mówienia o pojęciach dla siebie, gdyż stajemy się jednocześnie schematyczni iformalni. Jak wszystkie pojęcia dyspozycjonalne, tak i pojęcie habitusu, któremu zbiór jego historycznych za- Łosowań wyznacza rolę w określeniu systemu nabytych, trwałych i twórczych dyspozycji, ma być może wartość przede wszystkim dzięki eliminacji fałszywych problemów i fałszywych rozwiązań, dzięki lepszemu postawieniu ?Bwiązaniu pytań oraz dzięki ukazaniu czysto naukowych trudności. 548 R Bourdin s z 1 o ś c i, w przeciwieństwie do przyszłości rozumianej jako Heglowska lub Sartrowska „możliwog absolutna" {absolute Móglichkeit), dana w czystym projekcie „negatywnej wolności", przedstawiają cej się jako konieczna i wykluczająca dyskusje. Bodźce nie istnieją dla praktyki w swej prawdzie obiektywnej jako warunkowe i konwencjonalne „wyzwalacze", działają jedynie pod waru* kiem napotkania jednostek przygotowanych do ich uznania. Świat praktyczny, który tworzy sif w relacji z habitusem, czyli systemem struktur poznawczych i motywacyjnych, jest światem już urzeczywistnionych celów, sposobów użycia lub objaśnień oraz obiektów wyposażonych w „trwały charakter teleologiczny", jak mówi Husserl, czyli narzędzi lub instytucji; dlatego, że prawidłowości właścim arbitralnemu położeniu (w znaczeniu de Saussure'a lub Maussa) jawią się jako konieczne, a nawet naturalne, gdyż są podstawą schematów widzenia i oceny, za pomocą których są ujmowane. Gdy regularnie dostrzegamy i ujmujemy naukowo bardzo ścisłą współzależność o biektywni! go prawdopodobieństwa (np. szans dostępu do takiego lub innego dobra) i s ub i e k ty* nych oczekiwań („motywacji", „potrzeb"), to nie dlatego, że jednostki działające świadomi uzgadniają aspiracje do trafnej oceny własnych szans powodzenia, na podobieństwo gracza regulującego przebieg gry w zależności od całkowitej informacji o szansach na wygraną, ale dlatego że dyspozycje trwale wpojone przez możliwości i niemożliwości, wolności i konieczności, ułatwienia i zakazysą wpisane w obiektywne warunki (ujmowane naukowo prawidłowości statystyczne - prawdopodobieństwo odniesione w sposób obiektywny do grupy lub klasy) wytwarzają dyspozycje obiektywnie zgoda z tymi warunkami i w pewnym sensie „przed-dostosowane" do ich wymogów, zaś najbardziej nieprawdopodobne praktyki są wykluczone, nim zostaną poddane refleksji, jako nie dające się pomyśl e ć, poprzez ten rodzaj bezpośredniego podlegania porządkowi, który skłania do uczynienia z konieczności powinności, czyli odrzucania tego, co odrzucone i pożądania tego, co nieuchronne. Same warunki wytwarzania habitusu -konieczności stającej się powinnością, sprawiają, że wytwarzane przez niego antycypacje wykazują tendencję do ignorowania ograniczeń, którym jest podporządkowana ważność każdej kalkulacji prawdopodobieństw, tzn. sprawiają wówczas, gd] warunki doświadczenia nie były przekształcane. W przeciwieństwie do uczonych ocen, które są korygowane po każdym doświadczeniu zgodnie ze ścisłymi regułami kalkulacji, antycypacje habitusu -1 rodzaj praktycznych hipotez ufundowanych na przeszłych doświadczeniach, przypisują nadmiera znaczenie wczesnym doświadczeniom. Rzeczywiście, są to charakterystyczne struktury określoną klasy warunków istnienia, które poprzez konieczności ekonomiczne i społeczne ciążą nad względnie niezależnym uniwersum ekonomii domowej i uniwersum relacji rodzinnych, lub inaczej - poprzez czysto rodzinne przejawy tej zewnętrznej konieczności (formy podziału pracy między płciami, świat obiektów, sposoby konsumpcji, stosunek do rodziców itp.) wytwarzają struktury habitusu, które są z kolei podstawą percepcji i oceny każdego późniejszego doświadczenia. Habitus jako wytwór historii wytwarza jednostkowe i zbiorowe praktyki, a więc praktyki historyczne, zgodnie z historycznie wytworzonymi schematami. Zapewnia on aktywną obecność przeszłych 3 Pojęcie strukturalnego reliefu właściwości obiektu, czyli charakter, który sprawia, że właściwości (np. kolor li forma) Jest łatwiej uświadomić w jakimkolwiek przetworzeniu semantycznym znaczonego, które je zawieri (J.E Le Ny, La semantiguepsychologiąue, Paris 1979, s. 190 i nast.), jak np. pojęcie Weberowskie „przeciętnjd szans", które jest jego odpowiednikiem w innym kontekście, jest abstrakcją, ponieważ relief zmienia się w zal ności od dyspozycji, ale pozwala uniknąć czystego subiektywizmu, przyjmując do wiadomości istnienie obiel tywnych uwarunkowań postrzegania. Iluzja wolnego tworzenia właściwości sytuacji oraz celów działania zi« duje bez wątpienia pozorne uzasadnienie charakterystyczne dla każdej warunkowej stymulacji, która chce,* habitus móg\ wytwarzać odpowiedź wpisaną obiektywnie w swoją „formułę", o ile tylko habitus nadaje sytuuj skuteczność wyzwalacza, tworząc ją zgodnie ze swymi zasadami, tzn. sprawiając, że sytuacja istnieje jako W pytanie w odniesieniu do szczególnego sposobu zapytywania o rzeczywistość. y, habitus, praktyki 549 dczeń, które -jako zdeponowane w każdym organizmie w postaci schematów widzenia, myśle-a i działania - próbują pewniej niż wszystkie formalne reguły i wszystkie zewnętrzne normy gwaran-zgodność praktyk oraz ich niezmienność w czasie . Zatem przeszłość trwa w teraźniejszości tuje utrwalić się w przyszłości, aktualizując się w praktykach ustrukturyzowanych zgodnie z ich i, czyli wewnętrznym prawem, poprzez które wywiera się nieustannie prawo konieczności ttwnętrznych nieredukowalnych do bezpośrednich przymusów okoliczności. Natomiast system dys- jijest podstawą ciągłości i regularności nadawanych praktykom społecznym przez obiektywizm, możliwości zdania z nich sprawy, jak też podstawą przekształceń, z których nie może sobie zdać sprawy ani zewnętrzny i przelotny determinizm charakterystyczny dla mechanistycznego socjologiami, ani czysto wewnętrzne determinowanie charakterystyczne dla spontaneistycznego subiektywi-zmu. Unikając alternatywy sił wpisanych w przeszły stan systemu, zewnętrzności ciała i sił wewnętrznych- motywacji pojawiających się w tej chwili w wolnej decyzji, dyspozycje wewnętrzne ?o interioryzacja zewnętrzności pozwalają działać siłom zewnętrznym, ale zgodnie te specyficzną logiką organizmów, w których są one wcielone, to znaczy w sposób trwały, systematyczny i nie mechaniczny. Habitus, będąc nabytym systemem schematów generacyjnych, umożliwia swobodne wytwarzanie wszelkiej myśli, postrzegania i działania, wpisanych w granice odpowiadające spe- iznym warunkom jego wytworzenia. Za pośrednictwem habitusu struktura, której on jest wytwo- kieruje praktyką, lecz nie na drodze mechanicznego determinizmu, ale poprzez pierwotne przymusy liczenia przypisane jego wpływom. Habitus jako zdolność do nieskończonego, a jednak ściśle liczonego wytwarzania [praktyk] jest trudny do pomyślenia dopóty, dopóki pozostajemy zamknię-jtiwprostych alternatywach, które [teoria habitusu] chce przekroczyć - alternatywach determinizmu [i wolności, warunkowania i kreatywności, świadomości i nieświadomości lub jednostki i spoleczeń-Eltwa. Ponieważ habitus jest zdolnością nieskończonego wytwarzania w całkowitej wolności (kontrolo-|tanej) wytworów takich jak myślenie, postrzeganie, wyrażanie, działanie, których granicami są za-psze historyczne i społeczne warunki ich wytworzenia, uwarunkowana i warunkująca wolność, którą |«i zapewnia, jest równie daleka od nieprzewidywalnej kreacji nowości, jak i od prostego mechanicznego odtworzenia początkowego warunkowania. I Nie ma też niczego bardziej mylnego niż retrospektywna iluzja, która sprawia, że zbiór śladów pjjegoś życia, takich jak prace artysty lub wydarzenia z jego biografii, traktuje się jako urzeczywistnienie pewnej esencji, która je rzekomo poprzedza; podobnie i prawda o stylu artystycznym nie jest ?rodkiem pierwotnej inspiracji. Jest ona nieustannie definiowana i redefiniowana w dialektyce inten-n obiektywizacji oraz intencji już zobiektywizowanej. Podobnie jak w konfrontacji pytań, które istnieli wyłącznie dla umysłu uzbrojonego w określony typ schematów i rozwiązań wynikających z używania informacjach społecznych, w których reprodukcja stosunków dominacji (oraz kapitału ekonomicznego i kultu-?wego) nie odbywa się przez obiektywne mechanizmy, nieprzerwany proces konieczny do utrzymania relacji ?obistej zależności byłby z góry skazany na porażkę, gdyby nie mogły liczyć na stałość społecznie stworzonego fcbitusu, bez przerwy wzmacnianego przez indywidualne lub zbiorowe sankcje. W tym przypadku porządek ?oleczny opiera się głównie na porządku, który panuje w mózgach i habitusie, tzn. przyjmuje go organizm, jak Igrupa. Jest on z góry dostosowany do wymogów grupy, funkcjonuje jako materializacja zbiorowej pamięci, odparzając w sukcesorach zdobycze poprzedników. Skłonność grupy do obstawania w swym byciu funkcjonuje na dużo głębszym poziomie niż „tradycje rodzinne", których trwałość zakłada świadomie zachowywaną wierność, jak też strażników, którzy z tego tytułu mają niezmienność nieznaną strategiom habitusu, zdolnego do inwencji ?obliczu nowych sytuacji i nowych środków wypełniania dawnych funkcji; dogłębniej niż świadome strategie, za ?mocą których jednostki działające wyraźnie kierują swoją przyszłością, kształtując ją na obraz przeszłości, jak dyspozycje wydane w testamencie lub nawet zewnętrzne normy, proste przywołania do porządku, czyli do .prawdopodobnego", którego skuteczność wzmacniają. 550 R Bourdieu tych schematów, lecz zdohiych do przekształceń, tworzy się jedność sensów, która dopiero po fakcie wydaje się poprzedzać działania i prace zapowiadawcze ostatecznej sygnifikacji, przekształcając» troaktywnie różnorodne momenty czasowej serii w proste szkice przygotowawcze. Jeśli pochodzene systemu prac i praktyk zrodzonych przez ten sam habitus (lub habitusy homologiczne określające jedność stylu życia grupy czy klasy), nie może być opisane ani jako niezależny rozwój unikatową i zawsze tożsamej z sobą istoty, ani jako nieustanne tworzenie nowości, to znaczy, że dokonuje się om dzięki konfrontacji, jednocześnie koniecznej i nieprzewidywalnej, habitusu z wydarzeniem, które raojj pobudzić habitus jedynie wówczas, gdy wydobywa się wydarzenie z przypadkowości i stawia sięjejata problem, stosując względem owego wydarzenia te same zasady jego rozwiązania. Habitus, jakkaż-da, art inventer, pozwala wytworzyć praktyki w nieskończonej i względnie nieprzewidywalni liczbie (jak odpowiednie sytuacje), niemniej jednak ograniczone w ich różnorodności. Krótko mówiąc, będąc wytworem określonej klasy obiektywnych prawidłowości, habitus zmierza do wytworzenii wszystkich „racjonalnych" zachowań „zdrowego rozsądku"0, które są możliwe w granicach tych prawił łowości, i tylko tych, które mają wszelkie szansę na pozytywne sankcjonowane, gdyż są obiektywne zgodne z charakterystyczną logiką określonego pola, antycypując jego obiektywną przyszłość. Habitus zmierza jednocześnie do wykluczenia „bez użycia przemocy, kunsztu i dowodu" wszelkich szaleństw („tego, co jest nie dla nas"), to znaczy wszelkich zachowań [narażonych na] negatywne sankcjonowanie, jako że są one niezgodne z obiektywnymi warunkami. Ponieważ praktyki próbują odtworzyć prawidłowości właściwe warunkom, w których byty wytworzone ich zasady generujące, dopasowując się do wymogów wpisanych w sytuację jako obiektywne możliwości; sytuację zdefiniowaną przez struktury poznawcze i motywacyjne, które są konstytutywne dla habitusu, nie można ich (praktyk) wydedukować ani z warunków teraźniejszych, rzekomo je wywołujących, ani z warunków przeszłych, które mogą wytworzyć habitus - trwałą zasadę wytwarzania praktyk. Można więc zdać z nich sprawę jedynie pod warunkiem ustanowienia relacji [zachodzącą między] warunkami społecznymi, w których wytworzył się habitus, który wytworzy! praktyki, i warunkami społecznymi, w których jest on wykorzystywany, a zatem jedynie wówczas, gdy praca naukowa doprowadzi do opisania relacji dwóch stanów świata społecznego urzeczywistnianych przez habitus i zakrytych przez praktykę. „Nieświadomość", która pozwala określić ekonomię owej relacyjnościjest zawsze tylko zapomnieniem historii o tym, że sama historia wytwarza struktury obiektywne, które odradza w owych gwasi-naturach, którymi są habitusy. Habitus jako wcielona historia, stająca się naturą i zapomniana jako taka, jest teraźniejszością działającą z przeszłości, której wytworem jest habitus: znikając, jest on tym, co nadaje praktykom ich względną niezależność w stosunku do zewnętrznych determinacji bezpośredniej teraźniejszości. Ta autonomia jest autonomią działającą przeszłości która, funkcjonując jako skumulowany kapitał, wytwór historii wywodzący się z historii, „To subiektywne prawdopodobieństwo, które czasem wyklucza wątpliwość i rodzi pewność sui genem, które dawniej pojawiało się tylko jako migotliwe światełko, nazywamy prawdopodobieństwem filozoficznym, gdyż zali ży od najwyższej wiadzy, dzięki której zdajemy sobie sprawę z porządku i racji rzeczy. Poczucie pomieszani wynikające z podobieństwa tych prawdopodobieństw istnieje u wszystkich rozumnych ludzi; ono określa lub przynajmniej uzasadnia istnienie przekonań, które nazywamy zdrowym rozsądkiem" (A. Cournot, Essaimrla fimdaments de la connaissance et sur les caracteres de la critigue philosophigue, Paris 1922, s. 70). „W każdym z nas mieszka »cziowiek z przeszłości". Może nawet »człowiek z przeszlości« sita rzeczy przewaa w nas, ponieważ teraźniejszość jest niczym w porównaniu z długą przeszłością, w ciągu której byliśmy ksztalto wani i z której się wywodzimy. Tylko nie wyczuwamy go, ponieważ jest w nas zadawniony. Kształtuje nieświadom część nas samych. Poza tym, on jest dany nam tak, by nie brać go pod uwagę ani jego prawomocnych wymagai Tak też ostatnie zdobycze cywilizacji poruszają nas, gdyż jako najnowsze nie miaty jeszcze czasu zorganizować się w naszej nieświadomości" (E. Durkheim, Evolution pedagogigue en France, Paris 1938, s. 16). liry, habitus, praktyki 551 w ten sposób trwałość w zmianie, która stwarza działającą jednostkę jako świat w świecie. jest spontanicznością [zachodzącą] bez świadomości i woli, i jako taki przeciwstawia się w rów-stopniu mechanicznej konieczności, jak i refleksyjnej wolności, przeciwstawia się ahistoryczno- iw i rzeczy właściwych teorii mechanicznej, jak i podmiotom „bez inercji" charakterystycznych irii racjonalistycznych. im trzeba przeciwstawić wizji dualistycznej uznającej jedynie działanie świadomości transpa-y dla niej samej lub rzeczy określone w zewnętrzności, rzeczywistą logikę działania, która doko-dwóch obiektywizacji historii - obiektywizację w ciałach i obiektywizację w instytucjach, lub - co ;i na to samo - ustanawia dwa stany kapitału: zobiektywizowanego oraz wcielonego, poprzez zaznacza się dystans w odniesieniu do potrzeb i ich konieczności. Zatem logikę, której para-ityczną postać można znaleźć w dialektyce dyspozycji ekspresywnych i nadanych środków wyra-l (środki morfologiczne, syntaktyczne, leksykalne, gatunki literackie itp.), można dostrzec wniein-teicjonalnej inwencji [charakterystycznej dla] improwizacji. Zatem wirtuoz odkrywa we własnym dys-I kursie wyzwalacze tegoż dyskursu; jest, jak mówi Nikolai Hartmann, nieustannie poprzedzany przez woje własne słowa, których jest „nośnikiem", ale też poprzez które jest „noszony". Innymi słowy, łyskurs, będąc wytworem pewnej modus operandi, którą świadomie nie włada, zawiera „intencję obiektywną", jak mówi scholastyka, która przekracza świadome intencje rzekomego autora. Dyskurs nie przestaje wytwarzać nowych bodźców stosownych dla modus operandi, której jest wytwo-?m W ten sposób funkcjonuje on jako pewien rodzaj „automatu duchowego". Jeżeli dowcip jest w oczy-|tisty sposób nieprzewidywalny i retrospektywnie konieczny, to dlatego, że wydobywa na światło dzienne |ld dawna skrywane środki, a jednocześnie zakłada habitus, który je posiadł tak dalece, że jest przez nie posiadany, i że może potwierdzać swoją wolność w stosunku do nich, spełniając najrzadsze z zapartych w nich możliwości. Dialektyka sensu języka i „słów ludu" jest przypadkiem szczególnym i szcze-felnie znaczącym dialektyki habitusów i instytucji, to znaczy dwóch sposobów obiektywizacji prze-szlej historii, w której rodzi się nieustannie pojawiająca się historia, tak jak dowcip, który jest jedno-|Keśnie niebywały i nie do uniknięcia. i Habitus jest zasadą trwale generującą przyrost uregulowanych improwizacji i jako zmysł praktycz-nydokonuje powtórnego ożywienia struktur obiektywnych, w znaczeniu zobiektywizowa-nym w instytucjach. Habitus jest wytworem procesu wpojenia i przyjęcia, koniecznym, by owe wytwory piórowej historii, którymi są struktury obiektywne, mogły się odtwarzać w postaci trwałych i dopasowanych dyspozycji, będących warunkiem ich funkcjonowania. Habitus tworzy się w trakcie specyficz-nej historii, wcielając jej specyficzną logikę. Dzięki niemu jednostki działające uczestniczą w historii ?biektywizowanej w instytucjach. Habitus jest tym, co pozwala zamieszkiwać instytucje, przyjmować je praktycznie dla siebie i utrzymać je w stanie działania, wyprowadzając je stale ze stanu martwej ?ery, martwego języka, co powoduje, że ożywa zdeponowany w nich sens, ale też habitus narzuca im ?wizje i wprowadza przekształcenia, które są zarazem przeciwieństwem, ale i warunkiem ich powtór-nego ożywienia. Innymi słowy, dzięki habitusowi instytucja znajduje swoje pełne urzeczywistnienie: siła inkorporacji, która wykorzystuje zdolność ciała do wzięcia na serio performatywnej magii tego, co ?oleczne, jest tym, co sprawia, że król, bankier, ksiądz są odpowiednio: monarchią dziedziczną, kapi-?lizmem finansowym lub Kościołem stającymi się ludźmi. Zatem własność włada jej posiadaczem, feielając się w postaci struktury generującej praktyki całkowicie zgodne z jej logiką i wymogami. Jeśli fcożna powiedzieć jak Marks, że beneficjent majoratu, pierworodny syn „należy do ziemi", że „ona go piedziczy" albo, że persony kapitalistów są personifikacjami kapitału, to dlatego że czysto społeczny lyaaM-magiczny proces socjalizacji rozpoczęty aktem znakowania nadającego jednostce ty t u \ starszego, dziedzica, sukcesora, chrześcijanina lub po prostu mężczyzny (w przeciwieństwie (for. R. Ruyer, Paradoxes de la conscience et limites de l'automatisme, Paris 1966, s. 136. 552 R Bourdieu do kobiety) ze wszystkimi związanymi z tym przywilejami i obligacjami, a wzmacniany, potwierdzaj]! w zachowaniach społecznych, przekształcając różnicę nadania w różnicę naturalną (dystynkcję), wytwarza bardzo rzeczywiste efekty trwale wpisane w ciało i przekonania. Nadanie - jeśli chodziło^ 0 ekonomię -jest pełne i w pełni żywotne wówczas, gdy zobiektywizuje się ono trwale nie tylko w r» czach, to znaczy w logice przekraczającej pojedyncze jednostki działające w danym polu, ale także w ciałach, to znaczy w postaci trwałych dyspozycji do uznania i urzeczywistniania wymogów tkwiących w tym polu. W tej mierze, w jakiej habitusy są wcieleniem tej samej historii - lub dokładniej, tej samej historii zobiektywizowanej w habitusach i strukturach - wytwarzane praktyki są wzajemnie zrozumiale i natychmiastowo zgodne ze strukturami, a także obiektywnie uzgodnione i wyposażone w obiektyww sens jednocześnie jednolity i systematyczny, przekraczający subiektywne intencje i świadome projekty, indywidualne lub zbiorowe. Jednym z podstawowych efektów zgody zachodzącej między sensor praktycznym i sensem zobiektywizowanym jest wytworzenie ś w i a t a zdrowego rozsądku, którego bezpośrednia oczywistość wzmacnia obiektywność warunkującą zgodę dotyczącą sen* su praktyk i świata, to znaczy harmonizację doświadczeń i ciągłych wzmocnień płynących z indywid* alnego lub zbiorowego, improwizowanego lub zaplanowanego (banały, powiedzenia) wyrażania doświadczeń podobnych lub identycznych. * * * Homogeniczność habitusów zauważana w granicach klasy warunków istnienia i warunkowań społecznych sprawia, że praktyki i prace są natychmiastowo jasne i przewidywalne, więc postrzegane jaki' oczywiste i zrozumiałe same przez się. Habitus usprawiedliwia zatem ekonomię intencji, nie tylko w przypadku wytwarzania, ale także odczytywania praktyk i prac . Zwyczajne praktyki, automatyczne i bes* osobowe, jako znaczące bez intencji znaczenia poddają się rozumieniu nie mniej automatycznemi 1 bezosobowemu. Odzyskanie wyrażanej przez nie intencji obiektywnej nie wymaga w żadnej mierze „powtórnego ożywienia" intencji „przeżywanej" tego, kto je spełnia lub „intencjonalnego transferu w innego", tak drogiego fenomenologom i wszystkim obrońcom koncepcji „uczestniczącej" historii lub so cjologii; ani też ukrytego czy jawnego zapytania o czyjeś intencje („co chcesz przez to powiedzieć*), „Komunikacja świadomości" zakłada wspólnotę „nieświadomości" (to znaczy kompetencji językowych; i kulturowych). Odczytywanie obiektywnej intencji praktyk i prac nie ma nic wspólnego z „odtwarzaniem" (Nachbildung, jak twierdził wczesny Dilthey) przeżytych doświadczeń, ani też z powtórny! stworzeniem, niepotrzebnym i niepewnym wyjątkowości osobistych „intencji", które w rzeczywistośu nie są podstawą owych praktyk. * * * Obiektywna homogenizacja habitusów grupy lub klasy, która wynika z jednolitości warunków istnienia, sprawia, że praktyki mogą być obiektywnie zgodne poza wszelką strategiczną kalkulacją i wsze kim świadomym odniesieniem do normy. Mogą być wzajemnie dostosowane pod nieobecnoś^ jakiejkolwiek bezpośredniej intencji i a fortifiori jakiegokolwiekjawnegi ustalania - sama interakcja zawdzięcza swoją postać strukturom obiektywnym, będąc wytworem dyspozycji jednostek działających w interakcji, przypisując im względne pozycje tak w interakcji, jak i po- Jedną z rutyn subiektywizmu i moralizmu świadomości (lub badania świadomości), którą ona często ukryW jest wykazywanie za pomocą absurdu, w działaniach podlegających obiektywnym siłom świata (chodzi o Heide gerowskie analizy codziennej egzystencji i „ON" lub Sartrowskie analizy „ducha powagi"), praktycznej nieraod ności istnienia „autentycznego", które wprowadzałoby w projekt wolności wszystkie przedłożone znaczenia i obiektywne determinacje: czysto etyczne poszukiwanie „autentyczności" jest przywilejem tych, którzy znajdując rai rywkę w myśleniu, są w stanie ustanowić ekonomię ekonomii myślenia, która tłumaczy zachowali „nieautentyczne". iieu taiktwyj brze znanym zjawiskiem, spotykanym nawet - jak pokazuje Sutherland w książce The Professmi Thief- wśród złodziei kieszonkowych, którzy nie bacząc na ryzyko, rozkoszują się opanowaniem sztuki przynoszącej uznanie: „obrobienie lewej nogawki" (kradzież z lewej przedniej kieszeni spodni). W swojej ciekawej książce Hughes - do opisania rozmaitych rodzajów społecznego podziału pracy - zastosował pojęcia „świecki" i „święty"; „świętość" kasty i przywileje stano w kontrastują z post? pującą sekularyzacją zróżnicowania zawodowego amerykańskiego społeczeństwa'. Nasze rozważana wskazują jednak na to, że w określonych zawodach i w określonych typach organizacji wystąpić może proces uświęcania (rozumiany tu jako przeciwieństwo procesu sekularyzacji). Oznacza to, ii na gruncie uczuciowego uzależnienia od biurokratycznych symboli oraz emocjonalnego zaangażoro " Zob. K. Mannheim, Mensch und Gesellschaft..., op. cit., s. 32-33. Mannheim podkreśla doniosłość „Ldm plan" i „Amtskarriere". Por. uwagi E.C. Hughesa, Institutional office..., op. cit., s. 413. 8 Por. A.L. Lowell, The Gowrnment ofEngland, 1.1, New York 1908, s. 189 i nast. 19 Interesujący opis takiej obronnej organizacji w grupie robotników znajdzie czytelnik w książce EJ. Roethfe-bergera, W.J. Dicksona Management and the Worker, Boston 1934. 20 Por. E.C. Hughes, Personality Types and the DwisUm ofLabor, „American Journal of Sociology" 1928,nr 1 s. 754-768. Bardzo podobnego rozróżnienia dokonali L. von Wiese i H. Becker w pracy Systematic Sorioloj) New York 1932, passim, a zwłaszcza s. 222-225. Merton oczeki-czucia i praw-rzega-1 środ- totera biurokratyczna i osobowość 565 nimprawy związane z kompetencją i autorytetem pojawiają się prerogatywy poparte przekonaniem kil moralnej słuszności. Przywileje te poczynają być uważane za wartości same w sobie, a nie jedynie apraktyczne środki usprawniające proces administrowania. Można w tym miejscu zauważyć, że pew-Bnormy biurokratyczne, wprowadzone pierwotnie z przyczyn praktycznych, wykazują tendencję do Bztywniania się i uświęcania, chociaż -jak powiedziałby Durkheim - pozostają one laique en appa-mee. Durkheim wspomniał o tym ogólnym procesie, kiedy opisywał postawy i wartości utrzymujące bcworganicznej solidarności silnie zróżnicowanego społeczeństwa. Pierwotne i wtórne stosunki społeczne Wejna cecha struktury biurokratycznej - nacisk na bezosobowość stosunków społecznych - również ij przyczynia do wyuczonej nieudolności biurokraty. Norma bezosobowości stosunków społecznych lnowi jądro wzoru jego osobowości. Wraz ze skłonnością do kategoryzacji (spowodowaną dominu-oddzialywaniem ogólnych, abstrakcyjnych przepisów) te dwa czynniki wprowadzają element u w stosunki między biurokratą a ludźmi z zewnątrz lub klientami. Ponieważ funkcjonariu-lorganizacji biurokratycznej minimalizują osobiste kontakty i uciekają się do kategoryzacji, swo-infeśtiwości indywidualnego przypadku są często ignorowane. Lecz klient, który - co zupełnie liałe - przekonany jest o szczególnych cechach swojego problemu, często się sprzeciwia ta-formalistycznemu traktowaniu. Zachowanie stereotypowe nie jest przystosowane do wymo-problemów indywidualnych. Bezosobowe traktowanie spraw, które mają czasami ogromne oso-znaczenie dla klienta, wywołuje skargi na „arogancję" i „zarozumiałość" biurokraty. I tak, bez-(liotny, który w Biurze Pośrednictwa Pracy w Greenwich załatwia zasiłek ubezpieczeniowy, czuje się Mcnięty tym, co odczuwa jako „bezosobowe, a czasem w widoczny sposób szorstkie czy nawet oprys-etraktowanie go przez urzędników [...]. Część ludzi uskarża się na pełną wyższości postawę, którą ląjawiają urzędnicy" E.C. Hughes {Personality Types..., op. cit., s. 762) dostrzega jeden aspekt tego procesu, kiedy powiada, że Itolenie zawodowe „pociąga za sobą -jako produkt uboczny - przyswojenie przez kandydata zespołu postaw '' p»rm zawodowych, świadomości i solidarności zawodowej. Grupa zawodowa ro- l Bsobie pretensje i dąży do tego, aby stać się całością moralną [podkr.-?LM.)". Wprowadzone przez W.G. Sumnera (zob. Folkways, Boston 1906, s. 180-181) pojęcie patosu jako otoczki Bracia chroniącego wartość społeczną przed krytycyzmem jest w tym względzie szczególnie istotne, jako że i ?starcza wskazówki co do mechanizmu sterującego procesem uświęcania. • I Łiraktują człowieka jak śmieć, ot, co robią. Któregoś dnia widziałem, jak jakiś robotnik przechylił się przez tatuar i potrząsnął jednego z nich za kołnierz. Mieliśmy wszyscy ochotę wiwatować z radości. Ten robotnik feywiście stracił przez to zasiłek. [...] Ale urzędnik zasługiwał na to za swoje zadzieranie nosa«" (E.W. Bakke, mtUnemployed Man, New York 1934, s. 79-80). Proszę zwrócić uwagę na to, że owa despotyczna postawa jest iBCdriitowi przypisywana przez bezrobotnego klienta - znajdującego się w stanie napięcia wskutek utraty sta-I ton i szacunku dla samego siebie w społeczeństwie, w którym nadal panuje ideologia głosząca, że „człowiek fcny" zawsze może znaleźć pracę. Spostrzeżenia samego Bakke'a wskazują, iż owo przypisywanie arogancji Itdużej mierze wypływa ze stanu ducha klienta: „Urzędnicy byli przeciążeni pracą i nie mieli czasu na żarty. f ich traktowaniu ludzi nie było jednak widać oznak opryskliwości czy poczucia wyższości". Jeśli natomiast I knieje obiektywna podstawa do przypisywania urzędnikom biurokracji aroganckiego zachowania, to można ?oby je, chyba, wyjaśnić, zestawiając następujące wypowiedzi: „Również współczesny urzędnik - czy to pu-pczny. czy prywatny - zawsze zabiega, najczęściej wbrew petentom, o pewien swoiście podniosły »kastowy« I prestiż społeczny i nim się upaja" (M. Weber, Wirtschaft und Gesellschaft..., op. cit., s. 652) oraz: „U osób, pórych dominuje pragnienie zdobycia prestiżu, wrogość manifestuje się zwykle w chęci poniżania innych" MHorney, Neurotyczna osobowość naszych czasów, tłum. H. Grzegołowska, Warszawa 1976, s. 123). 566 R.K. Merton Inne, kolejne źródło konfliktu z klientami tkwi w samej strukturze biurokratycznej. Biurokrata, bet względu na pozycję, jaką zajmuje wewnątrz hierarchii, reprezentuje władzę i prestiż całej struktury W swojej roli urzędowej posiada niewątpliwy autorytet. Nierzadko wywołuje to - faktycznie lub tylko pozornie - postawę dominacji, którą dodatkowo może wyolbrzymiać rozbieżność między pozycją urzędnika wewnątrz hierarchii a pozycją w stosunku do klientów . Protesty i odwołania klienta do innyd urzędników są często nieskuteczne lub w dużej mierze uniemożliwiane przez wspomniany uprzedni! esprit de corps, który wiąże urzędników w mniej lub bardziej solidarną grupę. Źródło konfliktu może być o wiele mniej istotne w przedsiębiorstwie prywatnym, ponieważ klient może skutecznie zaprotestować - przenosząc po prostu swoje operacje handlowe do innej organizacji w istniejącym systemil konkurencji. Przy monopolistycznym charakterze organizacji państwowej taka alternatywa niejeJ jednak możliwa. Co więcej, w tym wypadku rozbieżność między ideologią a faktami powiększa napięcie: uważa się, że funkcjonariusze państwowi mają „służyć ludziom", lecz w rzeczywistości zajmują często pozycje nadrzędne i zwrócenie się po niezbędne usługi do innych instytucji celem rozładowana napięcia rzadko kiedy jest możliwe . Napięcie to jest po części wynikiem niejasności wzajemnych relacji biurokraty i klienta: klient może uważać, że jego status społeczny jest wyższy od statusu urzędnika, który jednak w danej chwili ma przewagę . Nacisk na formalistyczne i bezosobowe traktowanie interesanta, podczas gdy ten życzy sobie indywidualnego, osobistego rozpatrzenia jego sprawy, stanowi zatem strukturalne źródło konfliktu nuędzj urzędnikami a klientelą. Można więc uznać, że sprzeczność interesów jest wynikiem wprowadzeni niewłaściwych postaw i stosunków społecznych. Konflikt wewnątrz struktury biurokratycznej spow-dowany jest natomiast sytuacją odwrotną, kiedy to w miejsce strukturalnie wymaganych bezosol* wych stosunków wprowadza się kontakty o charakterze osobistym. Tego rodzaju konflikt można sch* rakteryzować w sposób następujący: Jak widzieliśmy, biurokracja zorganizowana jest jako wtórna grupa formalna. Normalne reakcje występujące w takim zorganizowanym układzie społecznych oczekiwań wspierane są emocjonalny^ postawami członków grupy. Ponieważ grupa zorientowana jest na wtórne normy bezosobowe, każdy przejaw ich nieprzestrzegania wywoła wrogość ze strony ludzi, którzy utożsamili się z przepisani i przekonani są o ich słuszności. Stąd też zastępowanie w takiej strukturze stosunków bezosobowy* podejściem osobistym spotyka się z powszechnym potępieniem i określane jest przy użyciu epitetó takich jak łapownictwo, protekcja, nepotyzm, podlizywanie się i tak dalej. Bez wątpienia epitety I Proszę w związku z tym zwrócić uwagę na znaczenie uwag K. Koffki (Principles ofGestalt Psychology,]k York 1935, s. 668-669) odnośnie do pewnych właściwości porządku dziobania u ptaków: „Porównując zachowi nie ptaka znajdującego się na samej górze porządku dziobania - despoty - z zachowaniem ptaka znajdującej się bardzo daleko na dole - drugiego czy trzeciego od końca - przekonamy się, że stosunek tego przedostatnie! do niewielu pozostałych, nad którymi panuje, jest o wiele okrutniejszy niż sposób, w jaki ten pierwszy t wszystkich członków. Kiedy się tylko usunie z grupy wszystkich członków powyżej naszego przedostatniei zachowanie staje się łagodniejsze i może się on nawet stać bardzo przyjazny. [...] Nietrudno jest znaleźć t analogie do społeczeństwa ludzkiego i zatem trzeba uznać, że pewne aspekty takiego zachowania wynikająp wszystkim z oddziaływania zbiorowości, nie zaś z cech indywidualnych". W takich wypadkach funkcjonalnego znaczenia nabiera często machina polityczna. Jak wykazał Steffens ii wysoce osobisty charakter stosunków społecznych oraz odrzucenie przepisów formalnych w takiej i zaspokaja nierzadko potrzeby „klientów" w sposób znacznie pełniejszy, niż czyni to sformalizowany mech biurokracji państwowej. [...] 2s Jeden z bezrobotnych w Biurze Pośrednictwa Pracy w Greenwich powiedział o urzędnikach: „»Ci < faceci nie mieliby pracy, gdyby nie my, bezrobotni. Dlatego tak mnie denerwuje to ich zadzieranie i (E.W. Bakke, The UnemployedMan, op. tit., s. 80). Zob. także H.D. Lasswell, G.A. A\mond,Aggressivel by Clients towards Public Relief Administrators, „American Political Science Review" 1934, nr 28, s. ( toutiura biurokratyczna i osobowość 567 fpszają obrażone uczucia'. Wymogi struktury biurokratycznej jasno wskazują na funkcję takiej niemi automatycznej umzy. Biurokracja stanowi wtórną strukturę grupową, powstałą w celu wykonywania pewnych czynności, nie mogą być dobrze spełniane, opierając się na kryteriach grupy pierwotnej . Diatego też zasunie niezgodne ze sformalizowanymi normami staje się przedmiotem emocjonalnego potępienia. Stanowi to funkcjonalnie doniosłą obronę przeciw tendencjom zagrażającym wykonywaniu czynności społecznie niezbędnych. Oczywiście, tego rodzaju reakcja nie stanowi ustalonego sposobu postępowa-nia, które zostało esplicite zaplanowane, aby wypełnić tę właśnie funkcję. Uraza taka, z punktu widzenia jednostkowej interpretacji sytuacji, stanowi po prostu bezpośrednią reakcję przeciwko „nieuczci-mści" tych, którzy naruszają reguły gry. Mimo to jednak, bez względu na ów subiektywny układ odnie-aenia, reakcje takie pełnią ukrytą funkcję podtrzymywania podstawowych strukturalnych elementów Murokracji, potwierdzając niezbędność sformalizowanych, wtórnych stosunków społecznych i zapobiegając dezintegracji struktury biurokratycznej, która nastąpiłaby, gdyby zastąpiono ją kontaktami •charakterze osobistym. Tego rodzaju konflikt można opisać ogólnie -jako wtargnięcie postaw własnych grupie pierwotnej tam, gdzie instytucjonalnie wymagane są postawy charakterystyczne dla grupy wtórnej, tak samo jak konflikt między urzędnikiem biurokratycznym a klientem powstaje często ?wyniku bezosobowych kontaktów na zasadzie sytuacji, w której człowiek wymaga indywidualnego potraktowania" . Problemy do dalszych badań Śosnąca biurokratyzacja społeczeństw Zachodu, dawno już przewidziana przez Webera, nie stanowi Bedynej przyczyny, dla której socjologowie zwracają uwagę na to zjawisko. Empiryczne badania wza-?Htuiego oddziaływania biurokracji i osobowości powinny przede wszystkim przyczynić się do zrozumienia przez nas struktury społecznej. Uwagę naszą przyciąga wiele konkretnych zagadnień. W jakim Itopniu rozmaite organizacje biurokratyczne (przedsiębiorstwa prywatne, państwowe instytucje usługowe, półlegalna machina polityczna, zgromadzenia religijne) selekcjonują i modyfikują określone typy pobowości? Dominacja i podporządkowanie uznawane są za cechy osobowości (zmieniające się co pawda w różnych sytuacjach bodźcowych); czy zatem organizacje biurokratyczne wyławiają osobowości o szczególnych skłonnościach do podporządkowania, czy do dominacji? Rozmaite badania wypały, że owe cechy mogą być modyfikowane; czy zatem uczestnictwo w strukturze biurokratycznej ?woduje wzmocnienie skłonności do dominacji? Czy różne systemy rekrutacji (np. patronat, otwarte I Diagnostyczne znaczenie takich wskaźników językowych jak epitety nie było właściwie badane przez socjo-?gów. Sumner trafnie zauważa, że epitety tworzą „zbiorcze oceny krytyczne" oraz definicje sytuacji. Również lollard stwierdza, że „epitety określają często podstawowe problemy społeczeństwa", Sapir zaś słusznie pod-pśla wagę sytuacyjnego kontekstu w ocenie znaczenia epitetów. Równie istotne jest spostrzeżenie Lintona, że ?studiach monograficznych opinia społeczności o jakimś konkretnym wydarzeniu jest stokroć ważniejsza dla fcszych badań niż faktyczne zachowania jej członków [...]". Socjologiczne studium „słownika pochwały i sro-jnoty" powinno przynieść cenne wyniki. ^Por. E. Paris, The Naturę ofHuman Naturę, New York 1937, s. 41 i nast. ISpołeczne potępienie wielu rodzajów zachowań można analizować w kategoriach jednego lub drugiego z tych Ihematów podstawiania niewłaściwych kulturowo wzorów stosunków społecznych. I tak np. prostytucja stano-I przypadek, w którym stosunek seksualny, forma intymności określona instytucjonalnie jako symbol najbar-pej „uświęconych" kontaktów pierwotnych w grupie, zostaje umieszczony w kontekście kontraktu symbolizo-inego przez wymianę najbardziej bezosobowego ze wszystkich symboli - pieniądza. Zob. K Davis, The Sociolo-lofProstitution, „American Sociological Review" 1937, nr 2, s. 744-755. 568 RL. Berger, T. Luckmann współzawodnictwo związane z wiedzą fachową lub ogólnymi zdolnościami umysłowymi, praktyczni] doświadczenie) selekcjonują odmienne typy osobowości ? Czy polityka awansowa oparta na zasadzie; starszeństwa osłabia poczucie lęku związane z rywalizacją i zwiększa sprawność administrowania? i Szczegółowa analiza mechanizmów, które powodują, iż przepisy biurokratyczne nabierają wartośd emocjonalnej, byłaby pouczająca z punktu widzenia zarówno psychologicznego, jak i socjologicznego, Czy powszechna anonimowość decyzji instytucji publicznych powoduje ograniczenie zakresu symbol prestiżu do wąskiego, wewnętrznego kręgu? Czy biurokraci wykazują skłonność do szczególnego ro> dzaju kontaktów społecznych? Zakres teoretycznie i praktycznie doniosłych zagadnień wydaje się ograniczony jedynie dostępnością konkretnych danych. Studia nad organizacjami biurokratycznymi natury religijnej, oświatowi wojskowej, gospodarczej oraz politycznej dotyczące współzależności organizacji społecznej i osobowości powinny stworzyć perspektywy owocnych badań. Funkcjonalna analiza konkretnych struktur może na tej drodze zbudować dla socjologów Dwór Salomona. Peter L. Berger, Thomas Luckmann INTERNALIZACJA RZECZYWISTOŚCI' a) Socjalizacja pierwotna Ponieważ społeczeństwo istnieje zarówno jako rzeczywistość obiektywna, jak i subiektywna, pełne jego zrozumienie musi obejmować oba te aspekty. [...] Warunkiem właściwego uchwycenia tych aspektów jest pojmowanie społeczeństwa jako nieustającego procesu dialektycznego złożonego z trzech momentów, a mianowicie eksternalizacji, obiektywizacji i internalizacji. Gdy mowa o zjawisku społecznym, momenty te nie mogą być traktowane jako etapy czasowej sekwencji. Raczej wszystkie trzy charakteryzują równocześnie społeczeństwo i każdą jego część, tak że analiza odwołująca się wyłączni do jednego czy dwóch z nich byłaby niepełna. To samo można powiedzieć o pojedynczym członku społeczeństwa, który równocześnie eksternalizuje własny byt w świat społeczny oraz internalizujego jako rzeczywistość obiektywną. Słowem, być w społeczeństwie to uczestniczyć w tym dialektycznym procesie. Jednostka nie rodzi się jednak członkiem społeczeństwa. Rodzi się ona z predyspozycjami dl uspołecznienia i staje się członkiem społeczeństwa. Toteż w życiu każdej jednostki występuje sekwe& cja czasowa, w ciągu której wspomniana dialektyka uspołecznienia staje się jej udziałem. Począti Spośród niedawnych badań nad systemem rekrutacji do organizacji biurokratycznej można tutaj wymienić następujące prace: R. Bendix, Higher dvii Senants in American Society, Boulder 1949; D. Marwick, Career Persp» tives in a Bureaucratic Setting, Ann Arbor 1954; R.K. Kelsall, Higher dvii Sewants in Britain, London 195 W.L. Warner, J.C. Abegglen, Occupational Mobility in American Business and Industry, Minneapolis 1955. * Fragm. P.L. Berger, T. Luckmann, Społeczne tworzenie rzeczywistości, przekład J. Niżnik, Warszawa 1983. nalizacja rzeczywistości 569 tego procesu stanowi internalizacja. Jest to bezpośrednie ujmowanie albo interpretacja obiektywnego idarzenia jako zdarzenia wyrażającego znaczenie, czyli jako przejaw subiektywnych procesów innego, które w ten sposób stają się subiektywnie znaczące dla mnie samego. To wcale nie musi oznaczać, że mzumiem innego właściwie. W gruncie rzeczy mogę go źle rozumieć: kiedy śmieje się w napadzie histerii, mogę odbierać jego śmiech jako wyraz rozbawienia. Niemniej jego subiektywność jest mi obiektywnie dostępna i staje się dla mnie znacząca bez względu na to, czy między jego i moimi procesami subiektywnymi istnieje zgodność. Pełna zgodność między naszymi dwoma subiektywnymi znaczeniami oraz wiedza o tym, że ona istnieje, wiąże się ze wspomnianym wcześniej rozumieniem znaczenia. Jednakże w ogólnym sensie, w jakim mówimy tu o internalizacji, znajduje się ona zarówno u podłoża Biaczenia, jak i jego bardziej złożonych form. Mówiąc dokładniej, internalizacja w tym ogólnym sensie jest podstawą - po pierwsze, rozumienia innych ludzi oraz - po drugie, postrzegania świata jako rzeczywistości znaczącej i jako rzeczywistości społecznej. Postrzeganie to nie jest wynikiem niezależnych aktów kreowania znaczenia przez odrębne jednostki, ale zaczyna się wraz z „przejmowaniem" przez jednostkę świata, w którym inni już żyją. Trzeba lodać, że to „przejmowanie" już samo w sobie jest dla każdego ludzkiego organizmu w pewnym sensie Jrocesem pierwotnym, a raz „przejęty" świat może być twórczo zmieniany albo nawet tworzony na kowo (co jest mniej prawdopodobne). W każdym razie w złożonej formie internalizacji nie tylko „rozumiem" dokonujące się właśnie subiektywne procesy innego, „rozumiem" także świat, w którym on żyje, iświat ten staje się moim światem. Wynika z tego, że nie dzielę swego świata z innym w sposób spora-fcczny, ale mamy wspólną perspektywę, która intersubiektywnie wiąże sekwencje sytuacji. Nie tylko rozumiemy teraz wzajemne definicje podzielanych sytuacji, ale sytuacje te definiujemy podczas naszej Bterakcji. Powstaje między nami i rozciąga się na przyszłość więź motywacji. Najważniejsze jednak, fe nieustannie wzajemnie rozpoznajemy swoją tożsamość. Nie tylko żyjemy w tym samym świecie, ale iczestniczymy nawzajem w swoich istnieniach. Jednostka jest członkiem społeczeństwa dopiero po osiągnięciu tego stopnia internalizacji. Osiąga aę go w czasie ontogenetycznego procesu, którym jest socjalizacja. Można ją określić jako wszech-ponne i zwarte wprowadzenie jednostki w obiektywny świat społeczeństwa albo jakiś jego sektor, locjalizacja pierwotna jest pierwszą socjalizacją, którą jednostka przechodzi w dzieciństwie i z której łomocą staje się członkiem społeczeństwa. Socjalizacją wtórną jest każdy następny proces, który wprowadza jednostkę, mającą już za sobą socjalizację pierwotną, w nowy sektor obiektywnego świata jego Jołeczeństwa. Musimy pozostawić na boku osobne pytanie dotyczące nabywania wiedzy o obiek-pmym świecie społeczeństw innych niż to, którego staliśmy się najpierw członkami, i procesu bternalizacji takiego świata jako rzeczywistości. Proces ten, przynajmniej powierzchownie, ujaw-ka pewne podobieństwa, zarówno do socjalizacji pierwotnej, jak i wtórnej, chociaż z żadną z nich ifejest identyczny. Nie ulega wątpliwości, że ważniejsza dla jednostki jest zwykle socjalizacja pierwotna oraz że zalicza struktura jakiejkolwiek socjalizacji wtórnej musi przypominać strukturę tej pierwszej. Każda Hnostka, rodząc się, wchodzi do obiektywnej struktury społecznej, w której napotyka innych, decy-bjących ojej socjalizacji. Ci znaczący inni są jej narzuceni. Ich definicje sytuacji są jej przedstawia-pjako obiektywna rzeczywistość. Tak więc rodząc się, wchodzi ona nie tylko do obiektywnej struktury Mlecznej, ale także do obiektywnego społecznego świata. Znaczący inni, którzy pośredniczą w prze-kzaniu tego świata, podczas tej mediacji zmieniają go. Wybierają pewne jego aspekty stosownie do flasza koncepcja „rozumienia innego" pochodzi od Webera i Schutza. (lasze definicje socjalizacji i jej dwu rodzajów odpowiadają dokładnie aktualnemu zastosowaniu tego pojęcia rnaukach społecznych. Staraliśmy się tylko dostosować stylistykę do naszych ogólnych ram teoretycznych. ? naszym opisie posługujemy się teorią socjalizacji G.H. Meada. 570 P.L. Berger, T. Luckmann własnego umiejscowienia w strukturze społecznej, a także ze względu na własną jednostkową szcze* gólność, wynikającą z ich biografii. Do jednostki dociera świat społeczny „przefiltrowany" przez ten podwójny wybór. Tak więc dziecko klasy niższej nie tylko przyswaja sobie spojrzenie na świat spoiec* ny typowe dla tej klasy, ale także szczególny koloryt tego świata, przekazany mu przez rodziców (a$ inne osoby, które decydowały o jego socjalizacji pierwotnej). Ta sama perspektywa klasy niższej moa prowadzić do zadowolenia, rezygnacji, gorzkiego resentymentu albo gwałtownego sprzeciwu. Tak wice dziecko klasy niższej nie tylko staje się mieszkańcem świata, który znacznie się różni od świata dziecka klasy wyższej, ale może zamieszkiwać ten świat w sposób całkiem inny niż dziecko klasy niższą z sąsiedztwa. Nie ma potrzeby dodawać, że socjalizacja pierwotna wiąże się nie tylko z uczeniem czysto poznawczym. Dokonuje się ona w atmosferze o wysokim ładunku emocjonalnym. W gruncie rzeczy wiele prag mawia za tym, że bez takiego emocjonalnego związku ze znaczącymi innymi proces uczenia byiby trudny, jeżeli nie całkiem niemożliwy. Dziecko utożsamia się ze znaczącymi innymi emocjonalnie ni wiele różnych sposobów. Bez względu na ich rodzaj, istnienie takiej identyfikacji jest koniecznym w* runMem internalizacji. Dziecko przejmuje role i postawy znaczących innych, czyli internalizujeji i czyni je swoimi. Dzięki tej identyfikacji ze znaczącymi innymi dziecko staje się zdolne do identyfikacji samego siebie, do uzyskania subiektywnie spójnej i akceptowalnej tożsamości, innymi słowy, osobowość jest wynikiem odbicia, mianowicie odbija ona postawy przyjmowane najpierw wobec niej prza znaczących innych . Jednostka staje się tym, za kogo uważają ją, w kontaktach z nią, jej znaczący inii Nie jest to proces jednostronny i mechaniczny. Wymaga on pogodzenia identyfikacji przez innych i s* moidentyfikacji oraz tożsamości obiektywnie przypisanej i tożsamości subiektywnie przyswojonej. Tego rodzaju dialektyka, występująca każdorazowo, kiedy jednostka identyfikuje się z jej znaczy cymi innymi, jest -jak widzieliśmy - konkretnym odbiciem w życiu jednostkowym tej ogólnej dialektyid społeczeństwa, o której już mówiliśmy. Jakkolwiek szczegóły tej dialektyki mają oczywiście duże znaczenie dla psychologii społecznej, rozwijanie jej konsekwencji dla tego typu teorii wykraczałoby poza nasze obecne zamierzenia. Najważniejszy dla naszych obecnych rozważań jest fakt, że jednostka przejmuje nie tylko role i postawy innych, ale w trakcie tego samego procesu przejmuje ich świat. W istocie tożsamość daje się obiektywnie określić jako umiejscowienie w pewnym świecie i jedynie w r a z z tym światem może zostać subiektyw nie przyswojona. Mówiąc inaczej, do identyfikacji dochodzi zawsze w obrębie określonego świata sp« łecznego. Dziecko uczy się, że jest tym, kim jest nazywane. Każde imię wiąże się z klasyfikacją, któn z kolei wnioskuje o wyznaczonym umiejscowieniu społecznym . Uzyskanie tożsamości wiąże się z przy pisaniem do określonego miejsca w tym świecie. Wraz z subiektywnym przyswajaniem tej tożsamości przez dziecko Gestem John Smith) przyswajany jest świat, na który ta tożsamość wskazuje. Subiefc 4 Pojęcie „mediacji" pochodzi od Sartre'a, który nie opracował jednak pełnej teorii socjalizacji. Emocjonalny aspekt wczesnego uczenia się był podkreślany zwłaszcza przez Freudowską psychologię dziecla chociaż rozmaite dane behawiorystycznej teorii uczenia się zdają się być zgodne z tą psychologią. W nasz argumentacji nie zakładamy przesłanek teoretycznych żadnej z tych szkól. 6 Nasza koncepcja osobowości jako odbicia pochodzi zarówno od Cooley'a, jak i Meada. Jej korzenie moś znaleźć w analizie „osobowości społecznej" Williama Jamesa w Principles ofPsychology. 7 Jakkolwiek nie możemy się nad tym zatrzymywać w tej chwili, można by wiele powiedzieć na temat możliwoS autentycznie dialektycznej psychologu społecznej. Byłaby ona równie ważna dla antropologii filozoficznej,, dla socjologii. W rezultacie takiej psychologii społecznej (zasadniczo o orientacji Meadowskiej, ale z dodatki ważnych elementów innych nurtów myśli społecznej) nie byłoby już w socjologii potrzebne poszukiwanie wj wych teoretycznie powiązań z psychologizmem, czy to Freudowskim, czy behawiorystycznym. 8 Na temat klasyfikacji zob. C. Le\i-Strauss, Myśl nieoswąjona, tłum. A Zajączkowski, Warszawa 2005, s. 203 ii Internalizacja rzeczywistości 571 tywne przyswojenie tożsamości i subiektywne przyswojenie świata społecznego są tylko różnymi aspektami tego samego procesu internalizacji, w którym pośredniczą ci sami znaczący inni. Socjalizacja pierwotna prowadzi do stopniowego abstrahowania w świadomości dziecka od ról i postaw określonych innych i dostrzeżenie ról i postaw w ogóle. Tak np., w procesie internalizacji norm następuje przejście od: „Mama jest na mnie w tej chwili z ł a" do: „Mama jest na mnie zla, kiedykolwiek rozleję zupę". Ogólność norm ulega subiektywnemu rozszerzeniu w miarę jak dalsi znaczący inni (ojciec, babka, starsza siostra itd.) popierają negatywną postawę matki wobec rozlewania zupy. Decydujący krok nadchodzi, kiedy dziecko uzmysławia sobie, że każdy jest przeciwny rozlewaniu zupy, i norma ulega generalizacji do postaci: „Nie wylewa się zupy", przy czym to „się" odnosi ono do samego siebie jako części ogólności, obejmującej w zasadzie wszystko w społeczeństwie, o tyle, o ile jest to ważne dla dziecka. To abstrahowanie od ról i postaw konkretnych znaczących innych jest nazywane uogólnionym innym . Jego ukształtowanie się w świadomości oznacza, że jednostka identyfikuje się już nie tylko z konkretnymi innymi, ale z ogółem innych, czyli ze społeczeństwem. Jedynie dzięki tej uogólnionej identyfikacji jej własna samoidentyfikacja uzyskuje stabilność i ciągłość. Osiąga ona w ten sposób nie tylko tożsamość wobec tych czy tamtych znaczących innych, itk tożsamość w ogóle, którą subiektywnie postrzega się jako pozostającą bez zmian niezależnie od tego, z jakimi innymi, znaczącymi czy też nie, ma się do czynienia. Ta tożsamość o nowej spójności obejmuje rozmaite zinternalizowane role i postawy, włączając w to, wśród wielu takich ról i postaw, samoidentyfikację jako tego, kto nie rozlewa zupy. i Ukształtowanie w świadomości uogólnionego innego zaznacza decydującą fazę socjalizacji. Wiąże irięono z internalizacją społeczeństwa jako takiego i powstałej w nim rzeczywistości obiektywnej oraz [równocześnie z subiektywnym ustanowieniem spójnej i trwałej tożsamości. Społeczeństwo, tożsamość [i rzeczywistość kształtują się subiektywnie w tym samym procesie internalizacji. Kształtowanie to przebiega wraz z internalizacją języka. W gruncie rzeczy, w świetle dotychczasowych uwag dotyczących języka jest jasne, że język stanowi zarówno najistotniejszą treść, jak i najważniejsze narzędzie socjalizacji. > Kiedy w świadomości ukształtuje się uogólniony inny, między rzeczywistością obiektywną i subiektywną wytwarza się swego rodzaju symetria. To, co jest rzeczywiste „na zewnątrz", nawiązuje do tego, co jest rzeczywiste „wewnątrz". Rzeczywistość obiektywna może być łatwo „przełożona" na rzeczywistość subiektywną i vice versa. Zasadniczym środkiem tego nieustannego procesu tłumaczenia w obie ?trony jest oczywiście język. Trzeba jednak podkreślić, że odpowiedniość między rzeczywistością obiek-»wną i subiektywną nigdy nie może być całkowita. Dwie te rzeczywistości korespondują ze sobą, jed-nak nie pokrywają się. Zwykle „dostępne" jest znacznie więcej rzeczywistości obiektywnej niż jej zakres zinternalizowany w jakiejkolwiek jednostkowej świadomości. Jest tak po prostu dlatego, że treść iiternalizacji jest zdeterminowana społecznym podziałem wiedzy. Żadna jednostka nie internalizuje ?szystkiego, co w jej społeczeństwie zostało zobiektywizowane jako rzeczywistość, nawet jeżeli spo-?czeństwo i jego świat są stosunkowo proste. Z drugiej strony, zawsze istnieją pewne elementy rzeczy-?istości subiektywnej, których źródłem nie jest socjalizacja, takie jak świadomość własnego ciała, któ-« wyprzedza i jest niezależna od jego ujęcia, będącego wynikiem poznania społecznego. Subiektywna Bografia nie jest całkowicie społeczna. Jednostka postrzega się jako byt istniejący, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz społeczeństwa . Wynika z tego, że odpowiedniość między rzeczywistością obiektyw-k i subiektywną nie jest nigdy ustalonym raz na zawsze, statycznym stanem rzeczy. Musi ona być ciągle tworzona i odtwarzana in actu. Innymi słowy, związek między jednostką i obiektywnym światem I____ ?tajecie „uogólnionego innego" jest tutaj używane dokładnie w tym samym znaczeniu co u Meada. |For. wypowiedzi Georga Simmla na ten temat. Znowu też przypomina się w tym kontekście pojęcie eccentricity Plessnera. 572 P.L. Berger, T. Luckmann społecznym przypomina akt nieustannego chwytania równowagi. Stan ten ma oczywiście te same antropologiczne źródła, które omawialiśmy w związku ze szczególną pozycją człowieka w królestwie zwierzą^ W socjalizacji pierwotnej nie ma p r o b 1 e m u identyfikacji. Nie ma możliwości wyboru znaczących innych. Społeczeństwo stawia kandydata do socjalizacji przed z góry określonym zbiorem znaczących innych, których musi on zaakceptować bez możliwości wyboru innej sytuacji. Hic Rhodus, hic salta. i Trzeba sobie radzić z rodzicami, jakimi nas los obdarzył. Oczywistą konsekwencją tej niesprawiedliwości, która jest częścią sytuacji dziecka, jest to, że jakkolwiek dziecko nie pozostaje całkowicie bieN ne w procesie socjalizacji, to jednak tymi, którzy ustanawiają reguły gry, są rodzice. Dziecko może wziąć udział w tej grze z radością albo z milczącym oporem. Jednak - niestety - możliwości innego wyboru nie istnieją. Ma to ważne konsekwencje. Ponieważ dziecko nie wybiera swych znaczących innych, jego identyfikacja z nimi jest tfw&ra-automatyczna. Z tego samego powodu jego internalizacja ick konkretnej rzeczywistości jest guasi-meunikniorm. Dziecko nie dokonuje internalizacji świata jegl znaczących innych jako jednego z możliwych światów. Internalizuje go ono jako Świat, jako jedyiy istniejący i jedyny, jaki daje się pomyśleć, jako świat tout court. To właśnie dlatego świat zinternalizo-wany w socjalizacji pierwotnej jest o wiele lepiej zakorzeniony w świadomości niż światy internalizo-wane w socjalizacji wtórnej. Jednakże bez względu na to, jak wiele z początkowego poczucia koniec* ności mogą osłabić późniejsze rozczarowania, wspomnienie pewności nie do powtórzenia, pewności pierwszego świtu rzeczywistości nieustannie towarzyszy pierwszemu światu dzieciństwa. W ten sposób socjalizacja pierwotna osiąga to, co (patrząc oczywiście wstecz) można uznać za najważniejszą sztuczkę, z której pomocą społeczeństwo „nabiera" jednostkę, aby to, co jest jedynie zbiorem zdarzei przypadkowych, jawiło się jej jako konieczność, w czego rezultacie także wydarzenie jej narodzin uzi kuje znaczenie. Konkretne treści, które są internalizowane w socjalizacji pierwotnej, różnią się oczywiście w ności od społeczeństwa. Pewne treści spotykamy wszędzie. Przede wszystkim musi zostać zini zowany język. Wraz z językiem i z jego pomocą zostają zinternalizowane jako zdefiniowane ins nalnie rozmaite schematy motywacyjne i interpretacyjne, np. chęć postępowania jak dzielny chłi przy założeniu, że mali chłopcy dzielą się w sposób naturalny na dzielnych i tchórzliwych. Schei zapewniają dziecku zinstytucjonalizowane programy do wykorzystania w życiu codziennym, z jedne znajdują natychmiastowe zastosowanie, a inne antycypują społecznie zdefiniowane posl nie w późniejszych fazach życia. Tak więc jest to zarówno dzielność potrzebna, aby przeżyć d wypełniony testami dla woli, stwarzanymi przez rówieśników i wszelkiego rodzaju innych, jak i dzieł ność, która będzie potrzebna w przyszłości, kiedy - powiedzmy - zostaje się wojownikiem albo staje się wobec wezwania Boga. Programy te, zarówno znajdujące natychmiastowe zastosowanie, i antycypacje, różnicują tożsamość jednostki na podstawie porównań z tożsamością innych, takich dziewczęta, chlopcy-niewolnicy albo chłopcy z innego klanu. Wreszcie istnieje internalizacja pi mniej zaczątków aparatu uprawomocniającego; dziecko dowiaduje się, „dlaczego" owe programy takie a nie inne. Trzeba być dzielnym, jeśli chce się zostać prawdziwym mężczyzną; trzeba rytuały, ponieważ inaczej bogowie będą się gniewać; trzeba być lojalnym wobec wodza, ponieważ wtedy w godzinie niebezpieczeństwa bogowie udzielą pomocy itd. Tak więc w trakcie socjalizacji pierwotnej tworzy się pierwszy świat jednostki. Jego szc: cecha trwałości wynika, przynajmniej w części, z konieczności związków jednostki z najwcześniej czącymi innymi. Dzięki swojej przejrzystej realności świat dzieciństwa daje pewność nie tylko za średnictwem ważnych innych, ale także za pośrednictwem ich definicji rzeczywistości. Świat dzieciństwa jest przemożnie i niewątpliwie realny . Prawdopodobnie w tej fazie świadomości nie mogłoby być inaczej. Dopiero później może sobie jednostka pozwolić na luksi Na temat przemożnej realności świata dziecka wypowiada! się Piaget. Internalizacja rzeczywistości 573 najmniej odrobiny wątpliwości. Ta niezbędność protorealizmu w postrzeganiu świata daje się zauważyć zarówno filogenetycznie, jak i ontogenetycznie . W każdym razie świat dzieciństwa jest tak skonstruowany, aby wpoić jednostce nomiczną strukturę, która pozwoli jej mieć pewność, że „wszystko jest dobrze", żeby przypomnieć to, co matki mówią prawdopodobnie najczęściej do swego potomstwa. Późniejsze odkrycie, że pewnym rzeczom daleko do tego, aby „było dobrze", może być, w zależności od okoliczności biograficznych, bardziej lub mniej szokujące, w każdym razie świat dzieciństwa zachowa najprawdopodobniej w retrospekcji swoją szczególną realność. Pozostanie „własnym światem" bez względu na to, w jak dalekie rejony by od niego odejść w późniejszym życiu, w rejony, w których wcale już nie można czuć się u siebie. Socjalizacja pierwotna wiąże się z pewnymi kolejami uczenia się, które są zdefiniowane społecz-fe. W wieku A dziecko powinno uczyć się X, w wieku B powinno uczyć się Y itd. Każdy taki program się z pewnym społecznym ujęciem biologicznego wzrostu i zróżnicowania. Tak więc każdy pro-w każdym społeczeństwie musi przyjąć, że od jednorocznego dziecka nie można oczekiwać, iż :y się tego, czego może się nauczyć dziecko trzyletnie. Podobnie większość programów zdefiniuje iwdopodobniej odmiennie treści przewidziane dla chłopców i dziewczynek. Takie minimalne sta-fe są społeczeństwu narzucone przez fakty biologiczne. Poza nimi mamy jednak do czynienia z dużą :zno-historyczną różnorodnością definicji dotyczących kolejnych faz uczenia. To, co w jednym ;zeństwie określa się ciągle jako dzieciństwo, w innym może być definiowane jako zaawansowana ilość. Również społeczne konsekwencje dzieciństwa mogą się znacznie różnić w zależności od rfeczeństwa, np. pod względem cech uczuciowych, odpowiedzialności moralnej czy zdolności inte-Mtualnych. Współczesna cywilizacja zachodnia skłaniała się do tego, aby (przynajmniej przed Freudem) uważać dzieci za naturalnie „niewinne" i „miłe", gdy inne społeczeństwa uważały je za „z natury jrzeszne i nieczyste", różniące się od dorosłych jedynie zasobami swojej siły i stopniem rozwoju umy- Podobne różnice występują w kwestiach dopuszczalności wciągania dzieci do aktywności ;«ksualnej, ich odpowiedzialności za czyny przestępcze, podatności na wpływy boskie itd. Oczywiście takie odmienności w społecznej definicji dzieciństwa i jego faz wpływają na program uczenia się . I Na charakter socjalizacji pierwotnej wpływają także wymogi zasobu wiedzy, który ma być przekazywany. Zrozumienie niektórych uprawomocnień może wymagać sformułowań bardziej złożonych. Można np. przypuszczać, że łatwiej przychodzi dziecku zrozumieć, że nie wolno mu uprawiać mastur-bacji, ponieważ gniewa to jego anioła stróża, niż pojąć argument, że masturbacja wpłynie negatywnie na jego późniejsze przystosowanie do życia seksualnego. Na socjalizację pierwotną wpływają także lymogi całego porządku instytucjonalnego. W zależności od społeczeństwa albo nawet różnych części tego samego społeczeństwa, w różnym wieku wymagane są różne umiejętności. W jednym spoleczeń-*wie uważa się za właściwe, aby w określonym wieku dziecko umiało prowadzić samochód, w innym zaś od dziecka w tym samym wieku oczekuje się, aby zabiło pierwszego wroga. Dziecko klasy wyższej pże „zostać uświadomione" w wieku, w którym dziecko klasy niższej opanowało już podstawy techniki przerywania ciąży. Albo - dziecko klasy wyższej może doświadczyć pierwszych wzruszeń związanych z uczuciami patriotycznymi mniej więcej w okresie, w którym jego rówieśnik z klasy niższej do- ifaiadcza po raz pierwszy nienawiści do policji i wszystkiego, czego ona broni. I Socjalizacja pierwotna kończy się z chwilą utrwalenia w świadomości jednostki pojęcia uogólnionego innego (i wszystkiego, co się z nim wiąże). W tym momencie jednostka jest już pełnowartościowym członkiem społeczeństwa oraz znajduje się w subiektywnym posiadaniu osobowości i świata. Jed- j nakże ta internalizacja społeczeństwa, tożsamości i rzeczywistości nie dokonuje się raz na zawsze, jpocjalizacja nie jest nigdy całkowita i nigdy nie jest zakończona. Pakt ten stawia przed nami dwa dal-I_______ W sprawie filogenetycznej analogii do Piagetowskiego dziecięcego „realizmu" por. prace Levy-Bruhla. fflor. P. Aries, Centuries ofChildhood, New York 1962. 574 RL. Berger, T. Luckmann sze problemy; po pierwsze, jak rzeczywistość internalizowana w ramach socjalizacji pierwotnej jesi utrzymywana w świadomości, i po drugie, jak dochodzi do dalszych internalizacji (albo wtórnych socjalizacji) w trakcie późniejszego życia. Zajmiemy się tymi problemami w odwrotnej kolejności. b) Socjalizacja wtórna Można sobie wyobrazić społeczeństwo, w którym po socjalizacji pierwotnej nie następuje dalsza socjalizacja. Byłoby to oczywiście społeczeństwo z bardzo prostym zasobem wiedzy. Cala wiedza byłaby powszechnie istotna, zmienna byłaby tylko perspektywa, w jakiej różne jednostki ujmują tę wiedzę. Wyobrażenie takie ma ograniczone zastosowanie, jednak nie znamy społeczeństwa, w którym nie byłoby jakiegoś podziału pracy i związanego z tym jakiegoś społecznego podziału wiedzy. Tymczasem gdy tylko mamy do czynienia z tymi podziałami, konieczna staje się socjalizacja wtórna. Socjalizacja wtórna jest internalizacją „subświatów" instytucjonalnych czy też wyrastających z instytucji. Dlatego jej zakres i charakter są zdeterminowane złożonością podziału pracy i towarzyszącym mu społecznym podziałem wiedzy. Oczywiście wiedza powszechnie istotna może również być społecznie podzielona, choćby w formie „wersji" uwarunkowanych klasowo, jednakże w tej chwili mamynł myśli społeczny podział „wiedzy specjalnej", czyli wiedzy, która powstaje w wyniku podziału pracy i której „nosiciele" są zdefiniowani instytucjonalnie. Pomijając w tej chwili jej inne wymiary, możemy powiedzieć, że socjalizacja wtórna polega na nabyciu wiedzy związanej z rolami, które pośrednio M bezpośrednio wywodzą się z podziału pracy. Takie zawężenie definicji socjalizacji wtórnej ma uzasad nienie, ale sprawa w żadnym wypadku się na tym nie kończy. Socjalizacja wtórna wymaga opanowani związanego z rolami słownictwa, co oznacza przynajmniej internalizację pól semantycznych porząd kujących nawykowe interpretacje i postępowanie w obrębie sfery instytucjonalnej. Równocześnie na bywa się rozumienia „ukrytych znaczeń", ocen i emocjonalnego kolorytu tych pól semantycznych W przeciwieństwie do „zasadniczego świata", nabywanego w trakcie socjalizacji pierwotnej, „subświa-ty" internalizowane w trakcie socjalizacji wtórnej są zwykle rzeczywistościami częściowymi. Mira tego one również są rzeczywistościami bardziej lub mniej spójnymi, złożonymi zarówno ze skladnM normatywnych i afektywnych, jak i poznawczych. Ponadto one również wymagają przynajmniej zaczątków aparatu uprawomocniającego, któremu czę sto towarzyszą symbole rytualne albo materialne. I tak np. mogą narastać różnice między piechotą a la walerią. Ta ostatnia wymaga specjalnego treningu, który prawdopodobnie znacznie wykracza poza umie' jętności fizyczne konieczne, aby poradzić sobie z wojskowymi końmi. Powstaje zatem język kawalerii Pattern, New York 1937, s. 248} mówi o „normalnej reakcji normalnych ludzi na nienormalne sytuacje". Struktura społeczna i anomia 585 aspiracji, z różnym natężeniem angażując emocje i znaczenie. Są to rzeczy „warte zabiegów". Są one podstawowym, choć niewylącznym składnikiem tego, co Linton nazwał „wzorami życia grupowego". 1 chociaż niektóre - nie wszystkie - cele kulturowe bezpośrednio się wiążą z biologicznymi popędami człowieka, nie są przez nie zdeterminowane. Drugi element struktury kulturowej określa, reguluje i kontroluje przyjęte sposoby zdążania do | owych celów. Każda grupa społeczna nieodmiennie kojarzy swe cele kulturowe z zakorzenionymi w obyczajach bądź instytucjach przepisami, wyznaczającymi dozwolone sposoby zmierzania do tych celów. Mie regulatywne wzorce nie muszą być tożsame z normami określającymi formę albo skuteczność j działania. Wiele sposobów, które z punktu widzenia poszczególnych jednostek byłyby najbardziej skuteczne dla osiągnięcia pożądanych wartości - stosowanie pomocy, oszustwo, siła -jest wyłączonych stytucjonalnego obszaru dozwolonych zachowań. Niedozwolone metody obejmują czasami takie, I byłyby przydatne dla samej grupy - np. eksperymenty medyczne czy socjologiczna analiza „świę-rch" norm -jako że kryterium przyzwolenia stanowi nie praktyczna skuteczność, lecz naładowane wartościami emocje (podtrzymywane przez większość członków grupy lub przez tych, którzy mogą lansować i przekonania przy łącznym użyciu władzy i propagandy). We wszystkich wypadkach dobór środków cych do celów kulturowych ograniczony jest przez zinstytucjonalizowane normy. Socjologowie powiadają często, że te urządzenia kontrolne tkwią „w obyczajach" albo oddziałują i pomocą instytucji społecznych. Takie eliptyczne stwierdzenia są oczywiście prawdziwe, zaciemniali jednak fakt, iż kulturowo znormalizowane praktyki nie są jednolite. Podlegają szerokiej gamie kon-)li. Mogą stanowić wzory zachowań jednoznacznie nakazanych, preferowanych, pozostawionych wła-nu wyborowi lub zakazanych. Owe warianty- z grubsza określane jako przepisanie, uprzywilejowanie, przyzwolenie i z a k a z - muszą być naturalnie wzięte pod uwagę przy aniu funkcjonowania społecznych czynników kontrolujących. Co więcej, twierdzenie, iż cele kulturowe i zinstytucjonalizowane normy w kształtowaniu zacho-hań dominujących działają łącznie, nie oznacza, iż pozostają w ciągłym wzajemnym związku. Kulturo-my nacisk na pewne cele zmienia się niezależnie od stopnia nacisku kładzionego na zinstytucjonalizowane środki. Może w ten sposób powstać bardzo silny nacisk na wartość określonych celów przy stosunkowo niewielkim zainteresowaniu zaleconymi instytucjonalnie środkami do nich wiodącymi. Krańcowy przypadek tego typu występuje wtedy, kiedy rozpiętość środków alternatywnych określana jest przez normy proceduralne, a nie instytucjonalne. W takim hipotetycznym biegunowym przypadku wszelkie sposoby rokujące osiągnięcie ważnego ponad wszystko celu byłyby dozwolone. Jest to jeden rodzaj kultury źle zintegrowanej. Drugi typ biegunowy występuje w grupach, w których działania początkowo uznawane za instrumentalne przekształcają się w zachowania samowystarczalne, pozbawione dalszej celowości. Początkowe zamierzenia ulegają zapomnieniu, a staranne przestrzeganie przepisanych instytucjonalnie poczynań staje się rytuałem . Konformizm jako taki staje się podstawową wartością. Kosztem elastyczności - równowaga społeczna jest na jakiś czas zapewniona. Ponieważ skala różnych zachowań dozwolonych przez kulturę jest mocno ograniczona, pozostaje niewiele miejsca na przystosowanie do warunków nowych. Powstaje społeczeństwo związane tradycją, „święte", nacechowane neofobią. Pomiędzy tymi typami krańcowości lokują się społeczeństwa utrzymujące jaką taką równowagę między naciskami na cele kulturowe i zinstytucjonalizowane zachowania; stanowią |one zintegrowane i stosunkowo stabilne, aczkolwiek zmieniające się społeczeństwa. faktyczna równowaga pomiędzy tymi dwoma stanami struktury społecznej utrzymywana jest tak I długo, jak długo jednostki poddane obu ograniczeniom kulturowym osiągają zadowolenie, tzn. satys- Rytualizm ten może się wiązać z mitologią, która tak racjonalizuje owe praktyki, iż się wydaje, że zachowują | one status środków; bez względu na mitologie - nacisk pada jednak na sztywny, zrytualizowany konformizm. I Pełny rytualizm pojawia się zatem wtedy, kiedy racjonalizacje taMe nie są już nawet przywoływane. 586 R.K. Merton fakcję płynącą z realizowania celów oraz wynikającą bezpośrednio z instytucjonalnie ulokowanych sposobów dążenia do nich. Liczy się tutaj produkt i proces, rezultat i działanie. Jeśli porządek współzawodnictwa ma być utrzymany - trwałe zadowolenie musi zatem wynikać zarówno z samego udziału \ w tym porządku, jak i z faktu prześcigania własnych rywali. Kiedy zainteresowanie przesuwa się wy-j łącznie na wynik współzawodnictwa, ci nieustannie ponoszący porażki mogą - co oczywiście jest zro- j zumiałe - podjąć starania o zmianę reguł gry. Poświęcenia, które czasami - a nie nieodmiennie, jak ; zakładał Freud - pociągają za sobą konformizm, muszą być kompensowane uznawanymi społecznie j nagrodami. Podział statusów społecznych na drodze współzawodnictwa musi być tak zorganizowany, I by dla każdej pozycji wewnątrz porządku rozdzielczego istniały pozytywne bodźce do wy- \ konywania zobowiązań nakazanych statusem. W innym wypadku, jak pokażemy niebawem, pojawiają się zachowania aberracyjne. W istocie - nasza podstawowa hipoteza brzmi, iż, z socjologicznego punktu widzenia, zachowania aberracyjne wolno uznać za symptom rozziewu pomiędzy przepisanymi kulturowo aspiracjami a społecznie ustrukturowanymi możliwościami ich realizacji. Spośród typów społeczeństw powstałych wskutek niezależnego od siebie działania celów kulturowych i zinstytucjonalizowanych środków zajmiemy się przede wszystkim pierwszym - społeczeństwem, | w którym istnieje wyjątkowo silny nacisk na praktyki instytucjonalne. Stwierdzenie to należy rozwinąć, aby nie zostało źle zrozumiane. Normy kierujące zachowaniem istnieją w każdym społeczeństwie. Spo-j łeczeństwa różnią się jednak między sobą co do stopnia, wjakim czynniki kontrolujące, takie jak zwyczaje grupowe, obyczaje i instytucje są rzeczywiście zintegrowane z celami umieszczonymi w hierarchii wartości na wysokich pozycjach. Może istnieć tego rodzaju kultura, że skłania jednostki do zogniskowania ich emocjonalnych przekonań na zespole kulturowo uznanych celów, przy znacznie słabszym poparciu uczuciowym dla zaleconych sposobów ich osiągania. Przy takich zróżnicowanych naciskach na cele i środki instytucjonalne - te ostatnie mogą zostać tak wypaczone przez podkreślanie celów, B > zachowania wielu ludzi będą ograniczane wyłącznie względami praktycznej sprawności. W takiej sytuacji jedyne istotne pytanie brzmi: która z dostępnych metod daje najbardziej pożądane wyniki wpost* ci osiągnięcia uznawanej kulturowo wartości. W miejsce postępowania przepisanego instytucjonalnie, metoda praktycznie najskuteczniejsza, dozwolona kulturowo lub nie, poczyna być wtedy wybierana najczęściej. W miarę jak się ów proces pogłębia, społeczeństwo staje się niestabilne i pojawia się to, co Durkheim nazwał „anomią" (lub brakiem norm) [...]. Przebieg procesu prowadzącego do anomii można z łatwością wyśledzić w wielu powszednich, ale pouczających, choć być może trywialnych zdarzeniach. I tak, we współzawodnictwie sportowym, kiedy cel zwycięstwa zostaje pozbawiony swych instytucjonalnych ozdóbek, a sukces interpretowany jest raczej jako „wygranie gry" niż „zwycięstwo wedle reguł gry", nagrodę zyskuje pośrednio stosowanie metod niedozwolonych, lecz praktycznie skutecznych. Gwiazda piłkarskiej drużyny przeciwników zostaje ukradkiem pobita; zapaśnik unieszkodliwia swego rywala za pomocą pomysłowych, ale zakazanych sposobów; wychowankowie uniwersytetu potajemnie opłacają „studentów", których talenty ogra niczają się do dziedziny sportu. Nacisk na cel tak bardzo osłabił satysfakcję płynącą z samego udziale we współzawodnictwie, że zadowolenia dostarcza jedynie pomyślny wynik. W ten sam sposób napięcie wywołane chęcią zwycięstwa w partii pokera usuwane jest przez rozdanie samemu sobie czterech asów lub - kiedy kult sukcesu rozkwita już naprawdę - przez odpowiednie przetasowanie kart w ulda- 4 Docenić można w tym względzie celowość parafrazy tytułu znanej książki R. Tawneya [The Acquisitivei (Zachłanne społeczeństwo) - przyp. tłum.] dokonanej przez E. Mayo (Human Problems ofan Industrkil lization, New York 1933, s. 153): „W rzeczywistości problem nie polega na chorobie zachłannego spoleczeńsl to problem zachłanności społeczeństwa chorego". Mayo rozważa proces, w którym bogactwo staje się podsta wym symbolem społecznych osiągnięć, i traktuje je jako wyjście ze stanu anomii. Ja ze swej strony i uwagę na społecznych rezultatach silnego nacisku. Struktura społeczna i anomia i pasjansie. Uczucie lekkiego speszenia w tym ostatnim wypadku i ukradkowość przestępstw )licznych wskazują jasno, że instytucjonalne reguły gry znane są tym, którzy ich unikają. Kultu-i (i indywidualna) przesada w nacisku na cel sukcesu skłania ludzi do wycofania emocjonalnego cia dla przepisów [...]. Proces ten nie ogranicza się, rzecz jasna, do dziedziny współzawodnictwa sportowego - ono do-czyło nam tutaj po prostu mikroskopowych obrazów społecznego makrokosmosu. Proces wyniesie-i celu ponad wszystko inne powoduje dosłowną demoralizację, to znaczy deinstytucjonaliza-} środków, występuje w wielu grupach (...], w których te dwa składniki struktury społecznej nie są iśle zintegrowane. Współczesna kultura amerykańska wydaje się zbliżona do typu biegunowego, w którym istnieje y nacisk na pewne cele sukcesu, bez odpowiedniego podkreślania środków instytucjonalnych. Twier-lie, iż nagromadzone bogactwo jest jedynym symbolem powodzenia, byłoby oczywiście równie fan-yczne, jak negowanie faktu, iż Amerykanie przypisują mu wysokie miejsce na swej skali wartości, dze zostały w dużej mierze uświęcone jako wartość sama w sobie, poza i ponad wydatkowaniem i na artykuły konsumpcyjne czy użyciem do wzmocnienia władzy. „Pieniądz" jest szczególnie dobrze przystosowany do objęcia roli symbolu prestiżu. Jak zauważył Simmel, jest on wysoce abstrakcyjny lliezosobowy. Jakkolwiek zdobyty - oszustwem czy na drodze instytucjonalnej - może służyć do nabycia tych samych dóbr i usług. Anonimowość zurbanizowanego społeczeństwa w połączeniu z tymi osobliwościami pieniądza dopuszczają do tego, aby bogactwo, którego źródła mogą być nieznane społeczności, w której żyje plutokrata, lub -jeśli znane - z biegiem czasu usprawiedliwione, odgrywało rolę symbolu wysokiego statusu społecznego. Co więcej, American Dream nie zna ostatecznego, końcowego - „stop". Miara „sukcesu" finansowego jest w sposób wygodny nieokreślona i względna. W każdej grupie dochodu -jak stwierdził H.E Clark - Amerykanie pragną mieć około 25% więcej (oczywiście owo „tylko troszkę więcej", kiedy już zostanie zrealizowane, działa w dalszym ciągu). Przy takiej płynności zmieniających się standardów nie istnieje punkt graniczny; jakoś tak się dzieje, że jest on zawsze umieszczany „z pewnym wyprzedzeniem". Badacz społeczności, w której sześciocyfrowe roczne zarobki nie należą do rzadkości, przytacza pełne niepokoju słowa jednej z ofiar American Dream: „Ponieważ zarabiam tylko tysiąc dolarów tygodniowo, jestem w tym mieście społecznie lekceważony. To boli". Twierdzenie, iż cel sukcesu finansowego zawarowany jest w kulturze amerykańskiej, oznacza tyle tylko, że Amerykanie bombardowani są ze wszystkich stron przykazaniami utwierdzającymi prawo lub Łczęsto - obowiązek utrzymania celu, nawet w obliczu powtarzającej się frustracji. Cieszący się społecznym prestiżem przedstawiciele społeczeństwa wzmacniają nacisk kulturowy. Rodzina, szkoła i miejsce pracy - najważniejsze placówki kształtujące cele i strukturę osobowości Amerykanów - łączą wysiłki w intensywnym treningu. Jest on niezbędny, jeśli jednostka ma utrzymać w nienaruszonym stanie nieuchwytny cel, który ciągle pozostaje poza jej zasięgiem, jeżeli ma być motywowana niespełnioną obietnicą nagrody. Jak zaraz zobaczymy, rodzice służą za pas transmisyjny dla wartości i celów grupy, do której należą - przede wszystkim swej klasy społecznej lub klasy, z którą się sami identyfikują. Szkoły zaś są, oczywiście, oficjalnym pośrednikiem w przekazywaniu dalej dominujących wartości; przy czym w ogromnej części podręczników używanych w szkołach miejskich sugeruje się, albo otwarcie stwierdza, że „wykształcenie zapewnia inteligencję, a ta z kolei powodzenie w pracy i pieniądze". [...] Z owym stanowczym podkreślaniem konieczności utrzymywania wzniosłych celów idzie w parze presja w kierunku karania tych, którzy zawężają swoje ambicje. Przestrzega się Amerykanów, by „nie rezygnowali", ponieważ w słowniku kultury amerykańskiej, a także w leksykonie młodości, „nie istnieje takie słowo jak »niepowodzenie«". Manifest kultury jest jasny: nie wolno dawać za wygraną, nie L.C. Rosten, Hollywood, New York 1940, s. 40. M.S. McLean, Scholars, Workers and Gentlemen, Cambridge 1938, s. 29. 588 R.K. Merton wolno zaprzestać starań, nie wolno pomniejszyć swych celów, jako że „zbrodnią jest cel mato znaczący, a nie porażka". Kultura zaleca więc przyjęcie trzech jej zasad: pierwsza, wszyscy winni zdążać do tych samych, istotnych celów, gdyż są dostępne dla wszystkich, druga, obecne, widoczne niepowodzenie jest tylko przystankiem na drodze do ostatecznego sukcesu, i trzecia, autentyczną porażką jest wyłącznie ograniczenie lub wyzbycie się ambicji. Sparafrazujmy, z grubsza, język psychologii - owe zasady stanowią, po pierwsze, symboliczne, wtórne wzmocnienie bodźca; po drugie, poprzez bodziec skojarzony zapobiegają zagrażającemu wygaśnięciu reakcji; po trzecie, powodują wzrost siły motywacji wywołującej trwałe reakcje pomimo ciągłego braku nagrody. Parafrazując zaś język socjologii - powyższe zasady u ludzi tak usytuowanych w społeczeństwie, iż nie posiadają pełnego i równego dostępu do możliwości, powodują po pierwsze, przemieszczenie krytycyzmu wobec struktury społecznej na siebie samego; po drugie, dzięki temu, że jednostki z niższych warstw społecznych identyfikują się nie ze swymi współtowarzyszami, lecz z tymi znajdującymi się na szczycie (do których się w końcu przyłączą), chronią strukturę władzy, i po trzecie, pod groźbą ograniczenia uczestnictwa w społeczeństwie skłaniają tych, którzy działają nonkonformistycznie, do konformizmu wobec kulturowych nakazów nieograniczonej ambicji. Wedle takich właśnie kategorii i dzięki takim procesom współczesną kulturę amerykańską nadal cechuje silny nacisk na bogactwo jako na podstawowy symbol sukcesu, bez odpowiadającego mu pod kreślenia dozwolonych dróg, którymi można zmierzać do tego celu. Jaka jest reakcja w takiej sytuacji? W jaki sposób nasze spostrzeżenia wiążą się z doktryną, wedle której zachowania dewiacyjne wywodzą się z popędów biologicznych? Krótko mówiąc: jaki jest wpływ kultury, w której nacisk na dominujące cel sukcesu uniezależnia się coraz bardziej od odpowiedniego nacisku na zinstytucjonalizowane metody zmierzania do owych celów, na zachowania ludzi odmiennie ulokowanych w społecznej strukturze? Typy indywidualnego przystosowania Pozostawiając wzory kulturowe, zajmiemy się obecnie typami przystosowania jednostek w społeczeństwie - nosicielu kultury. Choć przedmiotem naszego zainteresowania nadal pozostaje kulturowa oraz społeczna geneza różnych częstości i rodzajów zachowań dewiacyjnych, nasza perspektywa przesuw* się z płaszczyzny wzorów wartości kulturowych na sferę typów przystosowania do owych wartości wśród ludzi zajmujących odmienne pozycje w strukturze społecznej. Rozpatrzymy pięć typów przystosowania, tak jak zostały one schematycznie przedstawione w poniższej tabeli. Sposoby przystosowania Cele kulturowe Zinstytucjonalizowane środki 1 Konformizm + + II Innowacja + - III Rytualizm - + IV Wycofanie - - V Bunt Analizę sposobów, za pomocą których struktura społeczna skłania jednostki do takiego czy innego z owych zachowań, nałeży poprzedzić uwagą, że podejmując różne rodzaje działalności, ludzie mo$ Struktura społeczna i anomia 589 się przerzucać z jednej możliwości do drugiej. Kategorie te odnoszą się nie do osobowości, ale do ról społecznych pełnionych w określonych rodzajach sytuacji. Stanowią typy mniej czy bardziej utrwalonych reakcji, a nie typy organizacji osobowości. Rozważanie typów przystosowania w wielu naraz dziedzinach zachowań wymagałoby zbyt złożonej analizyjak na ramy niniejszego rozdziału. Z tego powodu zajmiemy się przede wszystkim działalnością ekonomiczną, szeroko rozumianą jako „produkcja, wymiana, dystrybucja oraz konsumpcja dóbr i usług" w rywalizującym amerykańskim społeczeństwie, w którym bogactwo stało się symbolem. Konformizm W społeczeństwie ustabilizowanym typ przystosowania I - konformizm zarówno wobec celów kulturowych, jak i zinstytucjonalizowanych środków-jest reakcją najbardziej typową i szeroko rozpowszechnioną. Gdyby tak nie było, równowaga i ciągłość społeczeństwa nie mogłyby zostać utrzymane. Sieć oczekiwań, którą wytwarza każdy porządek społeczny, podtrzymywana jest przez typowe zachowania jego członków, konformistyczne wobec ustalonych, choć może zmieniających się w dłuższych odcinkach czasu, wzorów kulturowych. W gruncie rzeczy dlatego tylko możemy mówić o zbiorowości ludzkiej jako o społeczeństwie, że zachowania zorientowane są zazwyczaj na podstawowe wartości społeczne. Jeśliby nie istniał jakiś zbiór wartości podzielanych przez oddziałujące na siebie jednostki, to istniałyby stosunki społeczne -jeżeli można nazwać w ten sposób nieuporządkowane interakcje - lecz nie społeczeństwo. I tak, dzisiaj, w połowie wieku, wolno się odwoływać do Społeczeństwa Narodów przede wszystkim jako do figury retorycznej albo wyimaginowanego przedmiotu, ale nie do socjolo-Kicznej rzeczywistości. Ponieważ zajmujemy się głównie źródłami zachowań dewiacyjnych i skoro przeanalizowaliśmy krótko mechanizmy powodujące, iż konformizm w społeczeństwie amerykańskim stanowi typową reakcję, wystarczy nam to obecnie, jeśli chodzi o ten rodzaj przystosowania. Innowacja Ogromny nacisk kulturowy na cel sukcesu zachęca do podjęcia tego sposobu przystosowania poprzez wykorzystanie instytucjonalnie zakazanych, lecz często skutecznych środków zdobycia przynajmniej oznak sukcesu - bogactwa i władzy. Reakcja ta występuje wtedy, kiedy jednostka bez zinternalizowa-nia w równym stopniu norm instytucjonalnych kierujących sposobami i środkami prowadzącymi do jego osiągnięcia przyswoiła kulturowy nacisk na cel. Z psychologicznego punktu widzenia można się spodziewać, że wielkie emocjonalne zaangażowanie w cel wytworzy gotowość podjęcia ryzyka, i postawę taką mogą rzeczywiście przyjąć ludzie we wszystkich warstwach społecznych. Z punktu widzenia socjologii pojawia się jednak pytanie, jakie cechy struktury społecznej predysponują do tego typu przystosowania, powodując wystąpienie odmiennych częstości zachowań dewiacyjnych w różnych warstwach społecznych? ! Presja w kierunku innowacji na samej górze drabiny ekonomicznej zaciera nierzadko różnicę pomiędzy działalnością kupiecką, która się mieści w ramach przyjętych zwyczajów, a oszukańczymi praktykami wykraczającymi poza te granice. Jak zauważył Veblen: „W konkretnych przypadkach niełatwo jest - czasami bywa to zupełnie niemożliwe aż do chwili orzeczenia sądu - ustalić, czy mamy do czynienia z godną pochwały znajomością kupiectwa, czy też z wykroczeniem podlegającym karze". Liczne pochwały pod adresem magnatów-rabusiów zaświadczają o tym, że historia wielkich fortun amerykańskich pełna jest prób wątpliwych instytucjonalnie innowacji. Wyrażany wielokrotnie prywatce, a nierzadko i publicznie, niechętny podziw dla tych „sprytnych, bystrych i zwycięskich" ludzi jest produktem struktury kulturowej, w której przenajświętszy cel uświęca środki. 590 R.K. Merton (...) Sutherland wielokrotnie wskazywał na obecność „przestępczości białych kołnierzyków" wśród biznesmenów. Stwierdził on, że duża liczba tego rodzaju przestępstw nie była ścigana, ponieważ ich nie ujawniono, lub ze względu -jeśli przestępstwa zostały ujawnione - na „status społeczny biznesmena, tendencję przeciwną karaniu oraz pewną niechęć opinii publicznej wobec przestępców w białych kołnierzykach. (...) Bez względu na to, jak różne byłyby częstości zachowań dewiacyjnych w rozmaitych warstwach społecznych - a na podstawie wielu źródeł wiemy, że urzędowe statystyki przestępczości, zgodnie wykazujące większą ich częstotliwość w warstwach niższych, nie są bynajmniej kompletne ani godne zaufania - nasza analiza dowodzi, że najsilniejsze naciski w kierunku dewiacji wywierane są na członków warstw niższych. Tego rodzaju przypadki pozwalają wydobyć na jaw mechanizmy socjologiczne wytwarzające owe presje. Wielu badaczy twierdzi, że wyspecjalizowane obszary występku i zbrodni stanowią „normalną" reakcję na sytuację, w której przyswojona została kulturowa wartość finansowego sukcesu, lecz dostęp do tradycyjnych, usankcjonowanych środków osiągania sukcesu jest niewielki. Możliwości zawodowe ludzi na tych obszarach są w dużej mierze ograniczone do pracy fizycznej oraz pomniejszych zajęć umysłowych. Amerykańska postawa piętnująca pracę fizyczną, postawa, która - jak stwierdzono - charakteryzuje raczej jednolicie członków wszystkich klas społecznych [...], oraz brak realistycznych perspektyw awansu poza ten szczebel rodzą wyraźną skłonność do zachowań dewiacyjnych. Status niewykwalifikowanej pracy i wynikający zeń niski dochód pieniężny nie są w stanie z łatwością współzawodniczyć - w kategoriach przyjętych wzorców wartości-z obietnicami władzy i wysokich zarobków f nących ze zorganizowanego nierządu, oszustwa i zbrodni [...]. Sytuacje te wskazują na dwie istotne dla naszych rozważań cechy. Po pierwsze, zachęty do su su dostarczają ustalone wartości kulturowe, po drugie, dostępne sposoby zdążania do tego celu i przez strukturę klasową w dużej mierze ograniczone do zachowań dewiacyjnych. To właśnie poląi nie nacisku kulturowego i społecznej struktury tworzy silną presję w kierunku dewiacji. Sięgnięcie j uznane metody „zdobywania pieniędzy" ograniczone jest przez strukturę klasową, która nie na i dym szczeblu jest całkowicie otwarta dla ludzi o dużych zdolnościach [...]. Pomimo utrzymującej! w USA ideologii klas otwartych [...], osiągnięcie sukcesu jest stosunkowo rzadkie i wyraźnie utrudnione dla ludzi posiadających niskie wykształcenie formalne i niewielkie zasoby ekonomiczne. Domina ca presja wiedzie do stopniowego osłabiania uznanych, lecz na ogól nieskutecznych wysiłków oraz de coraz częstszego stosowania sposobów niedozwolonych, ale za to mniej albo bardziej efektywnych. Wobec jednostek ulokowanych na niższych szczeblach struktury społecznej kultura stawia wymagania nie do pogodzenia. Z jednej strony, żąda się od nich, by poczynania swe orientowali na widoki wielkie-go bogactwa - „Każdy człowiek może zostać królem" twierdzili i Marden, i Carnegie, i Long - z drugiej zaś, w poważnej mierze odmawia się im faktycznych szans osiągnięcia tego celu drogą instytucjonalną. Rezultatem owej niespójności strukturalnej jest wysoka częstotliwość zachowań dewiacyjnych. Wraz ze wzrostem nacisku na osiągnięcie za wszelką cenę prestiżowych celów ogromnie chwiejna staje się równowaga pomiędzy kulturowo przepisanymi celami a środkami. Al Capone reprezentuje w tym kontekście triumf amoralnej inteligencji nad moralnie zalecaną „porażką", kiedy to kanały ruchliwości pionowej są zamknięte albo zawężone w społeczeństwie wysoko nagradzającym ekonomicz< ne bogactwo i awans społeczny wszystkich swych członków [...]. 7 Por. E.H. Sutherland, White Collar Criminality, „American Sociological Review" 1940, nr 5, s. 1-12; idm Crime and Business, „Annals, American Academy of Political and Social Science" 1941, nr 217, s. 112-1 idem Is „white collar crime' Crimei, „American Sociological Review" 1945, nr 10, s. 132-139; M.B. Clinard Black Market: A Study of White Collar Crime, New York 1952; D.R. Cressey, Other People 's Money. A Study i the Sotial Psychology ofEmbezzlement, Glencoe 1953. Struktura społeczna i anomia 591 Ten ostatni warunek ma podstawowe znaczenie; jeśli mamy zrozumieć społeczne źródła zachowań dewiacyjnych, należy rozpatrzyć - prócz skrajnego nacisku na sukces finansowy - również i inne aspekty struktury społecznej. Wysokiej częstotliwości zachowań dewiacyjnych nie powoduje jedynie brak szans lub owo przesadnie wysokie wartościowanie pieniądza. Stosunkowo sztywna struktura spo-eczna, porządek kastowy, może ograniczać możliwości w stopniu daleko większym, niż dzieje się to bisiaj w społeczeństwie amerykańskim. Zachowania dewiacyjne występują na szeroką skalę wtedy, hedy system wartości kulturowych wynosi faktycznie ponad wszystko inne pewne wspólne cele sukcesu dla c a ł e g o społeczeństwa, podczas gdy struktura społeczna rygorystycznie ogranicza albo całkowicie zamyka dostęp do uznanych sposobów osiągania tych celów znacznej c z ę-Je.i tego społeczeństwa. Innymi słowy, amerykańska egalitarna ideologia implicite neguje istnienie jednostek i grup niebiorących udziału we współzawodnictwie w dążeniu do sukcesu finansowego. Uważa się natomiast, że ten sam zestaw symboli sukcesu odnosi się do wszystkich Zakłada się ie cele przecinają linie ugrupowań klasowych, nie będąc przez nie ograniczane, tymczasem w rzeczywistej organizacji społecznej dostęp do owych celów jest klasowo zróżnicowany. W takiej właśnie sytu-Dji największa amerykańska cnota - „ambicja" - prowadzi do głównej amerykańskiej wady - „zacho-iń dewiacyjnych". Obecna analiza teoretyczna może posłużyć do wyjaśnienia różnych zależności między przestęp-ością a biedą . „Bieda" nie jest bynajmniej odosobnioną zmienną, działającą wszędzie dokładnie rten sam sposób; stanowi zaledwie jedną ze zbioru możliwych do zidentyfikowania, społecznych i kulowych zmiennych niezależnych. Bieda jako taka i wynikające z niej ograniczenia możliwości nie arczają do wywołania zwracającej uwagę wysokiej częstotUwości zachowań przestępczych. Nawet viona „nędza w sercu obfitości" niekoniecznie musi prowadzić do takiego rezultatu. Kiedy jednak i i związane z nią niekorzystne położenie we współzawodnictwie o wartości kulturowe zalecane jtt z y s t k i m członkom społeczeństwa współwystępują z naciskiem kulturowym na sukces finanso-yjako na cel dominujący, normalnym wynikiem takiej sytuacji jest wysoka częstotliwość zachowań §rzestępczych. I tak, z surowych (ale niekoniecznie rzetelnych) statystyk kryminalnych wynika, że f poludniowo-wschodniej Europie bieda jest słabiej skorelowana z przestępczością, niż dzieje się to rStanach Zjednoczonych. Ekonomiczne szansę życiowe ludzi biednych na tych obszarach Europy ają się nawet mniej obiecujące niż w USA, zatem ani nędza, ani jej związek z ograniczeniem możli-ści nie wystarczają do wyjaśnienia odmiennych zależności. Kiedy jednak rozpatrzymy pełny układ -a, ograniczone szansę oraz rozmieszczenie celów kulturowych - pojawia się pewna podstawa do jaśnienia silniejszej zależności pomiędzy nędzą a przestępczością w społeczeństwie amerykańskim niż w innych, gdzie sztywna struktura klasowa współwystępuje z klasowym zróżnicowa-liem symboli sukcesu. [...] Zatem w społeczeństwach takich jak amerykańskie ogromny nacisk kulturowy na sukces finan-f oraz struktura społeczna nadmiernie ograniczająca praktyczne możliwości odwołania się do uzna-ch środków tworzą napięcie skłaniające do poczynań innowacyjnych, które odbiegają od norm instytucjonalnych. W tym rodzaju przystosowania zakłada się jednak, że jednostki zostały zsocjalizowane ' Ten schemat analityczny może posłużyć do rozwiązania niektórych widocznych sprzeczności we wzajemnej relacji przestępczości i statusu ekonomicznego, wspominanych przez P.A. Sorokina. Powiada on {Contempora-ry Sociological Theories, New York 1928, s. 560-561) np., że „nie wszędzie ani nie zawsze większe rozmiary przestępczości występują wśród ludzi biednych (...], w wielu krajach biedniejszych mniej jest przestępstw niż w tych bogatszych. Postęp ekonomiczny w drugiej połowie XIX i na początku XX w. nie spowodował spadku przestępczości". Najistotniejszy jest jednak fakt, że niski status ekonomiczny -jak wyłożono w tekście - odgrywa odmienne role dynamiczne w różnych strukturach społecznych i kulturowych. Nie można więc oczekiwać korelacji liniowej między przestępczością a biedą. 592 R.K. Merton w sposób niepełny, tak iż przy zachowaniu aspiracji do sukcesu porzucają środki instytucjonalne.. Wśród tych, którzy w pełni zinternalizowali wartości instytucjonalne, podobna sytuacja prowadzi jednakże częściej do innej reakcji: cel zostaje porzucony, ale utrzymuje się konformizm wobec obyczajom Ten typ reakcji wymaga bliższego zbadania. Rytualizm Rytualistyczny rodzaj przystosowania łatwo jest określić. Polega on na odrzuceniu kulturowych celów wielkiego sukcesu finansowego i szybkiego społecznego awansu bądź też zaniżeniu ich do poziomu, na którym aspiracje jednostki mogą zostać zaspokojone. A jednak, chociaż zostaje odrzucony kulturowy wymóg dążenia do „wybicia się w świecie", choć horyzont zostaje zawężony, w dalszym ciągu - niemal przymusowo - przestrzegane są normy instytucjonalne. Pytanie, czy stanowi to autentyczną dewiację, jest pewnym wybiegiem terminologicznym. Rytuali-zmu nie uważa się zazwyczaj za problem społeczny, ponieważ przystosowanie jest, w gruncie rzeczy, decyzją subiektywną i ponieważ zachowanie to jest instytucjonalnie dozwolone, choć kulturowo nie cenione. Przyjaciele przystosowanych w ten sposób ludzi mogą oceniać ich w kategoriach panujących wymogów kulturowych i „współczuć" im; w konkretnych przypadkach mogą uważać, że „stary Kowalski naprawdę popadł w rutynę". Bez względu na to, czy sieje określa jako dewiację, czy nie, zachowa-: nie takie stanowi wyraźne odchylenie od modelu kulturowego, w którym ludzie zobowiązani są aktywnie dążyć, najlepiej za pomocą środków zinstytucjonalizowanych, do awansu w społecznej hierarcha Wolno oczekiwać, że ten typ przystosowania będzie dosyć częsty w społeczeństwie, w którym status społeczny jednostki jest w dużej mierze uzależniony od jej własnych osiągnięć. Jak bowiem często stwierdzano , ta nieustająca, konkurencyjna walka wywołuje ostry lęk o status. Jednym ze sposobów uśmierzenia owych niepokojów jest trwałe zaniżenie poziomu własnych aspiracji, lęk powoduje bezruch lub ściślej - zachowanie zrutynizowane . Syndrom społecznego rytualisty jest równie znajomy, jak i pouczający. Jego filozofia życiowa wyraża się w wielu kulturowych frazesach: „Nie będę się wychylał"; „Grunt to działać bezpiecznie"; „Jestem zadowolony z tego, co mam"; „Nie mierz wysoko - nie spotka cię wtedy rozczarowanie". W tego rodzaju postawach przewija się taki oto wątek: duże ambicje powodują frustracje i zagrożenie, podczas gdy mniejsze dają zadowolenie i bezpieczeństwo. Jest to reakcja na sytuację, która się wydaje zagrażająca i budzi nieufność. Postawę taką można pośrednio odnaleźć u robotników z organizacji przemysłowej, którzy lękając się, iż zostaną „zauważeni" przez kierownictwo i że „coś się stanie", jeśli ich produkcja będzie na przemian wzrastała i malała, ostrożnie ustawiają swoją wydajność na stałym poziomie [...]. Jest to punkt widzenia przerażonego urzędnika, fanatycznego biurokraty-konformisty siedzącego w okienku kasjera prywatnego banku lub w głównym biurze przedsiębiorstwa robót publicznych [...]. j Jest to, krótko mówiąc, sposób przystosowania ludzi na własną rękę poszukujących prywatnej ucieczki od niebezpieczeństw i frustracji, które wydają się im nieodłączne od współzawodnictwa o najważniejsze wartości kulturowe, ucieczki poprzez zarzucenie owych celów i tym silniejsze przywiązanie do bezpiecznej rutyny i norm instytucjonalnych. Zob. np. H.S. Sullivan, Modern Conceptions of Psychiatry, „Psychiatry" 1940, nr 3, s. 111-112; M. Keep Your Powder Dry, New York 1942, rozdz. 7; R.K. Merton, M. Fiske, A. Curtis, Mass Persuańon, New Yoik 1946, s. 59-60. 10 P. Janet, The Fear ofAction, „Journal of Abnormal Psychology" 1921, nr 16, s. 150-160 oraz znakomita analiza EL. Wellsa SocialMaladjustments: AdaptweRegression, [w:] Handbook ofSocialPsychology, red. CA. MurcM-son, Clark 1935, która blisko wiąże się z rozpatrywanym tu typem przystosowania. Struktura społeczna i anomia 593 Wolno nam oczekiwać, że w obliczu frustracji spowodowanych dominującym naciskiem na wysoko ulokowane cele kulturowe oraz niewielkimi możliwościami społecznymi Amerykanów z klasy n i ż-fzej charakteryzować będzie przystosowanie II - „innowacja"; Amerykanie z klasy niższej średn iej będą natomiast szeroko reprezentowani wśród ludzi, których cechuje przystosowanie III -.rytualizm". To bowiem właśnie w klasie niższej średniej rodzice wywierają na dzieci ustawiczną presję w kierunku podporządkowania się moralnym żądaniom społeczeństwa i tam również szansę powodzenia w dążeniach do awansu społecznego są mniejsze niż w klasie wyższej średniej. Twardy trening konformizmu wobec obyczajów obniża prawdopodobieństwo przystosowania II i zwiększa je f odniesieniu do przystosowania III. Surowy trening powoduje, że wielu ludzi dźwiga ciężkie brzemię lęku. Wzorce socjalizacji w klasie niższej średniej kształtują więc taką właśnie strukturę charakterologiczną, która najbardziej predysponuje do rytualizmu [...], i w związku z tym w tej właśnie warstwie schemat adaptacyjny III występować powinien najczęściej [...]. l: Należy jednak podkreślić jeszcze raz, jak to uczyniono na wstępie tego rozdziału, że analizujemy tutaj sposoby przystosowania do sprzeczności w strukturze kulturowej i społecznej: nie jajmujemy się charakterem czy też typami osobowości. Jednostki schwytane w sieć tych sprzeczności mogą i faktycznie wymieniają jeden sposób przystosowania na inny. Na przykład niektórzy rytualiści jak drobiazgowo przestrzegają przepisów instytucjonalnych, tak bardzo są nimi pochłonięci, że stają K biurokratami-wirtuozami, wykazując nadmierny konformizm dlatego właśnie, iż uprzednie nieprze-ptrzeganie przepisów (tzn. przystosowanie II) zrodziło u nich poczucie winy. Dokonywane czasem ?zejścia od adaptacji rytualistycznej do dramatycznych, zakazanych rodzajów przystosowania są lobrze udokumentowane w klinicznych historiach chorób i często wnikliwie przedstawiane w powieściach. Po wydłużonych okresach nadmiernego przystosowania nierzadko następują pełne buntu wy-puchy [...]. Mimo iż psychodynamiczne mechanizmy tego typu adaptacji zostały dość dobrze opisane Wniesione do wzorów treningu i socjalizacji w rodzinie, potrzeba jeszcze wielu badań socjologicz-sch, aby wyjaśnić, dlaczego wzorce te są przypuszczalnie częstsze w określonych warstwach i gru-pach społecznych. W naszej obecnej dyskusji zarysowaliśmy wyłącznie analityczne ramy badań so-SJologicznych poświęconych temu zagadnieniu. Wycofanie bile przystosowanie I (konformizm) jest najbardziej powszechne, o tyle przystosowanie IV (odrzuce-nie celów kulturowych i środków instytucjonalnych) stanowi prawdopodobnie reakcję spotykaną naj-aadziej. Ludzie, którzy się w ten sposób przystosowują (lub nie przystosowują), pozostają - ściśle jmcz biorąc - w społeczeństwie, ale do niego nie należą. Z socjologicznego punktu widzenia to autentyczni obcy. Nie podzielając wspólnego systemu wartości, mogą być uznani za członków społeczeństwa (w odróżnieniu od ludności) jedynie w sensie formalnym. Do kategorii tej należą niektóre poczynania adaptacyjne psychotyków, ludzi dotkniętych autyzmem, lariasów, wyrzutków, włóczęgów, wagabundów, trampów, nałogowych alkoholików i narkomanów [...J. ?rzucili oni zalecane cele kulturowe, a ich zachowania nie odpowiadają normom instytucjonalnym. (ie znaczy to, by w niektórych przypadkach źródłem przyjętego przez nich sposobu przystosowania lie była ta sama struktura społeczna, którą w rzeczywistości odrzucili, ani by samo ich istnienie na bnym obszarze nie stanowiło problemu dla członków społeczeństwa. Z punktu widzenia społecznych źródeł owego sposobu adaptacji, największe prawdopodobieństwo (go wystąpienia istnieje wtedy, kiedy zarówno cele kulturowe, jak i praktyki instytucjonalne zosta-j całkowicie przyswojone przez jednostkę (nacechowane emocjonalnie oraz wysoko wartościowane), lecz dostępne środki instytucjonalne do sukcesu nie prowadzą. Powoduje to podwójny konflikt: zinter-?alizowane zobowiązanie moralne do przyjęcia środków instytucjonalnych za własne jest sprzeczne 594 R.K. Merton z naciskami w kierunku odwołania się do sposobów niedozwolonych (dzięki którym cel może zostać osiągnięty), przy czym jednostka odcięta jest od środków, które są zarówno uznane, jak i skuteczne. Konkurencyjny porządek zostaje utrzymany, ale sfrustrowana i upośledzona jednostka - nie będąc w stanie stawić mu czoła - wypada z gry. Defetyzm, kwietyzm i rezygnacja znajdują wyraz w mechanizmach eskapistycznych, które prowadzą w ostateczności do „ucieczki" od wymogów stawianych przez społeczeństwo. Jest to więc sposób adaptacji wywołany niepowodzeniami w osiąganiu celu uznanymi społecznie metodami oraz, ze względu na zinternalizowane zakazy, niemożliwością wykorzystania drogi zakazanej; proces ten ma miejsce wtedy, kiedy najwyższa wartość celu sukcesu nie została jeszcze odrzucona. Konflikt zostaje rozwiązany przez odrzucenie obu stymulujących elementów: celów i środków. Ucieczka jest całkowita, konflikt wyeliminowany i jednostka staje się człowiekiem odspołecznionym. Ten typ zachowania dewiacyjnego jest w życiu publicznym i obrzędowym jak najusilniej potępiany przez konwencjonalnych przedstawicieli społeczeństwa. W przeciwieństwie do konformisty - dzięki któremu się obracają tryby społeczeństwa - taki dewiant stanowi nieproduktywne obciążenie. W przeciwieństwie do innowatora, który jest przynajmniej „przebiegły" i aktywny, nie dostrzega on żadnej wartości w celu sukcesu tak wysoko cenionym przez kulturę. W przeciwieństwie do rytualisty, który się przynajmniej stosuje do zwyczajów, ledwo zwraca on uwagę na praktyki instytucjonalne. Społeczeństwo nie godzi się tak łatwo na takie odrzucenie swoich wartości. Zgoda oznaczałaby ich zakwestionowanie. Ci, którzy przestali uganiać się za sukcesem, są bezlitośnie prześladowani przez społeczeństwo domagające się, by wszyscy jego członkowie doń dążyli. (...) Ów czwarty sposób przystosowania jest zatem metodą ludzi społecznie wydziedziczonych; jeżeli nie otrzymują żadnych nagród oferowanych przez społeczeństwo, to przeżywają również niewiele frustracji, oczekujących tych, którzy kontynuują zabiegi o te nagrody. Co więcej, jest to sposób adaptacji raczej indywidualny niż grupowy. Chociaż jednostki przejawiające ten rodzaj dewiacji ciążą czasem ku ośrodkom, gdzie mogą spotkać innych dewiantów i choć współuczestniczą czasem w ich subkulturze grupowej, ich adaptacja ma charakter przede wszystkim prywatny i izolowany, a nie ujednolicony pod egidą nowego kodeksu kulturowego. Typ zbiorowego przystosowania musimy jeszcze rozważyć. Bunt Ten rodzaj przystosowania wyprowadza ludzi na zewnątrz otaczającej struktury społecznej, aby tworzyli wizję i próbowali realizować strukturę nową, tzn. zupełnie przekształconą. Zakłada to wyobcowanie z panujących celów i wzorców, które uznawane są za czysto arbitralne. Arbitralne zaś to, ściśle rzecz biorąc, takie, jakie nie są ani prawomocne, ani też nie są w stanie egzekwować posłuszeństwa, ponieważ równie dobrze sytuacja może wyglądać inaczej. Zorganizowane ruchy społeczne buntowników w społeczeństwie amerykańskim najwyraźniej zmierzają do wprowadzenia struktury społecznej, w której kulturowe wzorce sukcesu zostaną zasadniczo przekształcone i zagwarantowana zostanie większa zgodność pomiędzy zasługą, wysiłkiem i nagrodą. Zanim jednak zanalizujemy „bunt" jako sposób przystosowania, należy go odróżnić od r e s e n-t y m e n t u, który - choć powierzchownie podobny - jest typem zasadniczo odmiennym. Pojęcie re-sentymentu, wprowadzone przez Nietzschego w określonym, szczególnym znaczeniu, rozwinął socjologicznie Max Scheler . To złożone odczucie składa się z trzech powiązanych nawzajem elementów. Jest to, po pierwsze, rozproszone uczucie nienawiści, zawiści i wrogości; po drugie, poczucie Zob. M. Scheler, Resentyment a moralność, tłum. J. Carewicz, wstęp H. Buczyńska-Garewicz, Warszawa 1977. Praca ta wywarta duży wpływ na rozmaite koła intelektualne. W artykule V.J. McGilla, Scheler 's Theory ofSym-pathyandLove, „Philosophy and Phenomenological Research" 1942, nr 2, s. 273-291, znajdzie czytelnik znako- Struktura społeczna i anomia 595 niemożności aktywnego wyrażenia tych emocji wobec osoby albo warstwy społecznej, która je wywołuje, i po trzecie, nieustanne doświadczanie na nowo owej bezsilnej wrogości . Najistotniejszym elementem odróżniającym resentyment od buntu jest fakt, iż pierwszy z nich nie obejmuje autentycznej zmiany wartości. Resentyment przypomina schemat kwaśnych winogron; chodzi w nim wyłącznie o to, że pożądane, lecz nieosiągalne cele w rzeczywistości nie reprezentują cenionych wartości - ostatecznie lis z bajki nie twierdzi, że nie lubi już w ogóle słodkich winogron , powiada tylko, że te oto konkretne winogrona nie są słodkie. Bunt, z drugiej strony, dotyczy autentycznej przemiany wartości, kiedy to bezpośrednie lub zastępcze doświadczenie frustracji prowadzi do całkowitego odrzucenia wartości uprzednio cenionych - zbuntowany lis odrzuca po prostu powszechnie przyjęte upodobanie do słodkich winogron. W resentymencie potępia się to, czego się potajemnie pożąda; w buncie, potępieniu podlega samo pożądanie. Mimo że są to zjawiska odmienne, w miarę jak się zaostrzają zaburzenia instytucjonalne, zorganizowany bunt może czerpać z wielkiego rezerwuaru ludzi pełnych uraz i niezadowolonych. Kiedy system instytucjonalny postrzegany jest jako przeszkoda w realizowaniu uznawanych społecznie celów, sytuacja dojrzała jest do buntu jako reakcji adaptacyjnej. Lojalność, aby się przekształcić w zorganizowane działanie polityczne - musi nie tylko zostać wycofana z panującej struktury społecznej, ale również przemieszczona na nowe grupy wyposażone w nowy mit . Umiejscowienie źródła masowych frustracji w strukturze społecznej oraz zarysowanie struktury alternatywnej, która najprawdopodobniej nie będzie powodowała frustracji ludzi zasłużonych, stanowią podwójną funkcję mitu. Jest to statut działania. Funkcje przeciwstawnego mitu konserwatystów - naszkicowane krótko w poprzedniej części tego rozdziału - stają się w tym kontekście jeszcze wyraźniejsze: jakiekolwiek byłyby źródła masowej frustracji, nie tkwią one w podstawowej strukturze społeczeństwa. Frustracje owe - wedle mitu konserwatywnego - mogą leżeć w naturze rzeczy i występować w każdym systemie społecznym: „Okresowego, masowego bezrobocia i gospodarczych depresji nie można zlikwidować za pomocą ustawodawstwa; to zupełnie jak człowiek, który jednego dnia czuje się dobrze, następnego zaś źle" \ Bądź też - zamiast doktryny nieuchronności, doktryna stopniowych, nieznacznych poprawek: „Kilka zmian tu i ówdzie i sprawy potoczą się tak gładko, jak tylko jest to możliwe". Albo - doktryna przemieszczająca wrogość ze struktury społecznej na jednostkę, której się „nie powiodło", jako że Iwtym kraju każdy w istocie osiąga to, co sam na siebie sprowadza". Oba mity, buntu i konserwatyzmu, zabiegają o „monopol wyobraźni", usiłując zdefiniować sytuację w ten sposób, aby popchnąć frustrata do lub od przystosowania V. Obiektem największej wrogości pośród zbuntowanych staje się przede wszystkim renegat, który - choć jemu samemu się powiodło -odrzuca panujące wartości. Nie tylko bowiem podważa wartości, jak czyni to grupa zbuntowana, ale mitą i wyważoną analizę eseju Schelera, wskazującą na niektóre jego ograniczenia i uprzedzenia, ujęcia stanowiące prototypy koncepcji nazistowskich, jego orientację antydemokratyczną, a przy tym genialne czasem intuicje. Zob. także opracowanie S. Ranulfa, Morał Indignation and Middle-Class Psychology: A Sociological Słudy, Copenhagen 1938, s. 199-204, w którym autor słusznie krytykuje pogląd Schelera, jakoby struktura społeczna odgrywała jedynie drugorzędną rolę w resentymencie. I Zob. M. Scheler, Resentyment a moralność, op. cit., s. 34-35. Sformułowanie „kwaśne winogrona" (sour grapes) pochodzi z bajki La Fontaine'a o lisie, któremu odmówiono tego przysmaku i który w związku z tym - w celu „ratowania twarzy" - utrzymuje, że winogrona te są zgoła niesmaczne (kwaśne). Określenia „U is sour grapes on hispart" używa się do opisania postawy człowieka, który swoje niezadowolenie, rozczarowanie czy zawiść wobec cudzych osiągnięć usiłuje zniwelować, podważając ich wartość - przyp. tłum. Por. G.S. Pettee, TheProcess ofRevolution, New York 1938, s. 8-24, zob. zwłaszcza opis „monopolu wyobraźni". Wiele frazesów ilustrujących mit konserwatywny można znaleźć w książce R. S. i H. M. LyndówMiddletown in Transition, New York 1937, s. 408. 596 H.S. Beckef stanowi również świadectwo, że została załamana jej jedność . A jednak, jak często stwierdzano, to raczej zazwyczaj członkowie klasy wstępującej niż warstw najbardziej upośledzonych organizują ludzi pełnych uraz i zbuntowanych w grupę rewolucyjną. Skłonność do anomii Analizowana przez nas struktura społeczna wywołuje skłonność do anomii oraz zachowań dewiacjj-nych. W tego rodzaju porządku społecznym kładzie się nacisk na pokonanie własnych rywali. Póki odczucia podtrzymujące ten konkurencyjny system podzielone są na cały wachlarz zachowań, a nie ograniczone jedynie do ostatecznego rezultatu „sukcesu", wybór środków instytucjonalnych w dużej mierze pozostaje w obrębie kontroli instytucjonalnej. Kiedy jednakże nacisk kulturowy przesuwa się z satysfakcji płynących z samego współzawodnictwa na niemal wyłączne zainteresowanie jego rezultatem, wynikające stąd napięcie powoduje załamanie struktury regulatywnej. Przy takim osłabieniu kontroli instytucjonalnej powstaje sytuacja zbliżona do tej, którą filozofowie-utylitaryści błędnie uznawali za charakterystyczną dla społeczeństwa: sytuacja, w której kalkulacja osobistego zysku i lęk przed karą stanowią wyłączne czynniki regulujące. Owa skłonność do anomii nie oddziałuje równomiernie w całym społeczeństwie. W obecnej analizie próbowano wskazać warstwy najbardziej podatne na dewiacje i przedstawić niektóre mechanizmy wytwarzające owe naciski. Sukces finansowy został wybrany jako główny cel kulturowy tylko w celu uproszczenia problemu, choć w magazynie wspólnych wartości istnieją, rzecz jasna, cele alternatywne. Dla przykładu, osiągnięcia intelektualne i artystyczne dostarczają alternatywnych wzorów kariery nieprz^ noszącej wysokich nagród pieniężnych. System jest w pewnym stopniu ustabilizowany, o ile struktura kulturowa obdarza prestiżem owe alternatywy, struktura społeczna zaś zapewnia do nich dostęp. Potencjalni dewianci mogą nadal pozostawać konformistami ze względu na owe pomocnicze zespoły wartości. Podstawowe skłonności do anomii utrzymują się jednak nadal i na nie się właśnie zwraca uwagę w przedstawionym tu schemacie analitycznym. Howard S. Becker RODZAJE DEWIACJI. MODEL SEKWENCYJNT [ie jest moją intencją spierać się tutaj co do tego, iżby „naprawdę" dewiacyjne były jedynie te czyny, IN które za takie uważane są przez innych. Niemniej jednak przyznać należy, że jest to podejśck wystarczająco istotne, by w niniejszej analizie potraktować je jak najbardziej poważnie. Dzięki połą- Zob. wnikliwe spostrzeżenia G. Simmla, Socjologia, tłum. M. Łukasiewicz, wstęp S. Nowak, Warszawa 1975 s. 270-276. * Tytuł. oryg. Kinds of Deviance: A Seąuential Models, fragm. H.S. Becker, Outsiders, New York 1963, przekład M. Korzewski. aje dewiacji. Model sekwencyjny 5 9 7 j tego podejścia z innym - stawiającym pytanie o to, czy dane zachowanie zgodne jest, czy też ! określoną normą - skonstruować możemy następującą, czteroelementową typologię zachowań jjnych. i spośród wyróinionych typów dewiacji nie wymagają właściwie żadnego głębszego wyjaśniania, konformistycznetopo prostu takie, które zgodne jest z obowiązującą normą i jako e właśnie postrzegane jest przez innych. Po przeciwnej z kolei stronie znajduje się zachowanie c z y-dewiacyjne, które nie stosuje się do obowiązującej normy i jest jako takie postrzegane. Zgodne z normami Niezgodne z normami Ktrzeganejako dewiacyjne fałszywe oskarżenie czysta dewiacja epostrzegane jako dewiacyjne konformizm ukryta dewiacja Pozostałe dwa warianty są bardziej interesujące. Sytuację fałszywego oskarżenia prze-pcy często określają jako niezasłużoną karę {bum rap). Człowiek postrzegany jest przez innych ) przestępca, choć w rzeczywistości nie dopuścił się żadnego niestosownego czynu. Fałszywe oskar-nia z całą pewnością pojawiają się nawet w sądach, mimo iż podejrzanego zasadniczo chronić tam i prawo do sprawiedliwego procesu i wymogi dowodowe. Występują one jednak znacznie częściej Irsytuacjach pozasądowych, kiedy tego rodzaju zabezpieczenia proceduralne nie są dostępne. Jeszcze bardziej interesujący jest - znajdujący się na drugim biegunie - przypadek ukrytej ewiacji. Czyn zabroniony zostaje tutaj wprawdzie popełniony, nie jest on jednak przez nikogo zeżony, tudzież nikt nie reaguje nań jako na przejaw naruszenia określonych norm. Tak jak w przy-i fałszywego oskarżenia, nikt tak naprawdę nie wie, jaka jest skala tego zjawiska, ale skłonny em sądzić, że jest ona znacznie większa, niż skłonni bylibyśmy przypuszczać. Przekonuje mnie I tym taka oto krótka obserwacja. Otóż prawdopodobnie większość ludzi uważa fetyszyzm (zwłaszcza i w wersji sadomasochistycznej) za rzadką i egzotyczną perwersję. Jednakowoż kilka lat temu mia-i okazję przejrzeć jeden z katalogów pochodzących z kolekcji handlarza zajmującego się rozprowa-tiiem zdjęć pornograficznych przeznaczonych specjalnie dla entuzjastów tego właśnie szczególne-) rodzaju uciech. Ów katalog nie zawierał żadnych „rozbieranych" fotosów ani tych przedstawiają-ti jakiekolwiek formy stosunków seksualnych. Zamiast tego, strona po stronie, można było odnaleźć i fotografie kobiet w kaftanach bezpieczeństwa, kobiet noszących buty na piętnastocentymetro-ch obcasach, tych z pejczami lub w kajdankach, czy też kobiet wymierzających sobie klapsy. Na iżdej stronie znajdowało się aż sto dwadzieścia próbek zdjęć znajdujących się w „asortymencie" a. Krótka kalkulacja wystarczyła, by stwierdzić, że katalog reklamował od piętnastu do dwudzie-i tysięcy fotografii do natychmiastowego nabycia. Sam katalog był doskonale wydany i wraz z zawar-\ jasno dowodził, że ów dealer prowadził szeroko zakrojone interesy ze znaczącą klientelą. Mimo ; z nas nie spotyka sadomasochistycznych fetyszystów codziennie. Z całą pewnością bowiem niętać przy tym należy, że typologia ta rozpatrywana być musi zawsze z perspektywy określonego systemu atywnego: nie bierze ona pod uwagę trudności, jakie pojawiają się w momencie, kiedy ci sami ludzie dla niowania tego samego czynu mają do dyspozycji więcej niż jeden zestaw norm. Niniejsza klasyfikacja odno-; raczej do typów zachowania, a nie do rodzajów ludzi, do działań raczej niż osobowości. Zachowanie tej ej osoby może być oczywiście w jednym przypadku konformistyczne, w innym zaś dewiacyjne. 598 H.S. Becker potrafią oni utrzymywać swe perwersyjne zainteresowania w tajemnicy. („Wszystkie zamówienia dostarczamy w nieoznaczonej kopercie") . Podobne wnioski wypływają z obserwacji przeprowadzonych przez badaczy zajmujących się homo-seksualizmem, a zwracających uwagę, że wielu homoseksualistów potrafi utrzymywać swoją dewiację w tajemnicy przed ich „nie-dewiacyjnymi" znajomymi. Wielu zaś „konsumentów" narkotyków, jak zobaczymy nieco później, jest w stanie ukrywać swe uzależnienie w obecności tych z ich otoczenia, którzy nie korzystają z narkotyków. Cztery teoretyczne rodzaje dewiacji, które wyróżniliśmy dzięki skrzyżowaniu rożnych rodzajów zachowań i wywoływanych przez nie reakcji, wskazują na pewne zjawiska, które - choć różnią się od siebie znacząco, są zwykle uważane za podobne do siebie. Jeśli zignorujemy owe różnice, możemy popełnić błąd polegający na próbie wyjaśniania kilku odrębnych kwestii w taki sam sposób, bez uwzględnienia tego, że mogą one wymagać odmiennych sposobów wyjaśniania. Chłopiec, który niewinnie wałęsa się gdzieś na obrzeżach dzielnicy znanej z działalności gangu przestępczego, któregoś wieczoru -jako podejrzany - może zostać wraz członkami owego gangu aresztowany. Znajdzie się on następnie w oficjalnych statystykach jako przestępca taki sam, jak ci, którzy rzeczywiście trudnią się działalnością przestępczą, zaś badacze społeczni, którzy zajmują się tworzeniem teorii wyjaśniających przestępczość, będą próbowali tłumaczyć jego obecność w policyjnym rejestrze w taki sam sposób, w jaki starają się wyjaśniać obecność w nim innych . W związku z tym jednak, że przypadki te są zdecydowanie odmienne, to samo wyjaśnienie w żaden sposób nie może odnosić się do nich obu. Synchroniczny i sekwencyjny model dewiacji Typologia różnych rodzajów dewiacji może pomóc nam zrozumieć, w jaki sposób dochodzi do zachowania dewiacyjnego. Umożliwia nam bowiem skonstruowanie sekwencyjnego modelu dewiacji, modelu, który uwzględnia element zmiany w czasie. Zanim jednak omówię sam model, chciałbym przeanalizować różnice w rozwoju indywidualnego zachowania zachodzące między modelem sekwencyjnym a modelem synchronicznym. Przede wszystkim należy tutaj zauważyć, że prawie wszystkie studia dotyczące dewiacji koncentrują się na tych kwestiach, które wiążą się z postrzeganiem jej jako zjawiska patologicznego. Oznacz* to, że badania nastawione są na odkrycie „etiologii choroby". Starają się zidentyfikować przyczyny niepożądanego zachowania. Poszukiwania takie podejmowane są zwykle w oparciu o wieloczynnikową analizę. Techniki i narzędzia wykorzystywane w badaniach społecznych wyposażone sąwpewne zarówno teoretyczne, jak i metodologiczne założenia i tak też jest w tym przypadku. Analiza wieloczynnikową opiera się na przypuszczeniu (choć, ci którzy z niej korzystają, mogą to po prostu wiedzieć), iż wszystkie czynniki, które biorą udział w generowaniu badanego zjawiska, działają równocześnie. Poszukuje ona odpowiedzi n» pytanie, które zmienne lub ich kombinacje są w stanie najlepiej „przepowiedzieć" zachowanie będące przedmiotem badania. Badania nad przestępczością nieletnich próbują zatem dochodzić, czy to poziom rozwoju intelektualnego, czy środowisko, w którym dziecko dorasta, czy też to, że wychowuje się w rozbitej rodzinie, a może kombinacja wszystkich tych czynników sprawia, że młody człowiek staje się przestępcą. W rzeczywistości jednak wszystkie potencjalne przyczyny nigdy nie występują jednocześnie. Potrzebujmy w związku z tym takiego modelu działań dewiacyjnych, który brałby pod uwagę fakt, iż my Zob. także analizę w: J. J. Kilpatrick, The Smut Peddlers, New York 1960, s. 1-77. 3 Skorzystałem tutaj ogromnie z lektury niepublikowanego artykułu Johna Kitsuse poświęconego wykorzystym niu oficjalnych statystyk w badaniach nad dewiacją. Rodzaje dewiacji. Model sekwencyjny 599 ry zachowania rozwijają siew uporządkowanej kolejności. Chcąc wyjaśnić i zrozumieć zachowanie jednostki związane z używaniem marihuany, musimy zająć się analizą pewnej -jak zobaczymy | to za moment - sekwencji kroków, zmian zachodzących w jej zachowaniu i poglądach. Każdy taki krok w kierunku dewiacji wymaga osobnego wyjaśnienia, to bowiem, co na pewnym etapie owej sekwencji może stanowić istotny powód, na innym może być już zupełnie bez znaczenia. Musimy, np., wyjaśnić, jakie okoliczności sprawiają, że marihuana jest dla danego człowieka łatwo dostępna. Innego rodzaju wjjaśnienia będziemy potrzebować, poszukując odpowiedzi na pytanie dlaczego - pomijając fakt do-ności - jest on w ogóle skłonny do podjęcia eksperymentów z marihuaną, a jeszcze innego, by zięć się, dlaczego, po fazie eksperymentów, nadal sięga po marihuanę. W pewnym sensie każde ch wyjaśnień wskazuje na jakąś przyczynę, która jest w istocie niezbędna dla ostatecznego poja-i się tego rodzaju dewiacyjnego zachowania. Nikt wszak nie mógłby stać się nałogowym „konsu-n" marihuany, nie przechodząc przez wszystkie te etapy. Trzeba mieć dostęp do narkotyku i podjąć i eksperymenty, by następnie móc kontynuować jego używanie. Wyjaśnienie każdego z tych eta-t stanowi w związku z tym część wyjaśnienia ostatecznego zachowania. Zmienne, które wyjaśniają każdy etap -jeśli weźmie sieje oddzielnie - mogą nie odróżniać „użytkow-' od tych, którzy z marihuany nie korzystają. Zmienna, która warunkuje podjęcie określonego kro-| może nie mieć znaczenia, jeśli nie został jeszcze osiągnięty etap, który umożliwiałby podjęcie owego u. Przypuśćmy, że oto jeden z etapów na drodze do regularnego zażywania narkotyków - chęć ekspe-lentowania -jest w istocie pochodną związanej z osobowością czy też orientacją osobowościową zmien-, którą określić można jako alienacja wobec konwencjonalnych norm. Jednak zmienna osobowościo-|«ej alienacji może mieć zastosowanie jedynie w odniesieniu do osób, które - będąc członkami określo-ch grup, w których narkotyki są łatwo dostępne - mogą podjąć tego rodzaju eksperymenty. Osoby ilienowane, nieposiadąjące dostępu do narkotyków, niezależnie od tego, jak bardzo byłyby wyalieno-e, nie mogą rozpocząć eksperymentów i nie mogą tym samym stać się regularnymi „użytkownikami", olwiek więc alienacja może być istotnym powodem „wejścia" w narkotyki, to jednak odróżnia ona Dnsumentów" od „nie-konsumentów" jedynie na pewnym etapie całego procesu. Koncepcją bardzo przydatną przy rozwyaniu sekwencyjnych modeli różnego rodzaju zachowań KJnych jest ta związana z karierą. Pierwotnie rozwijane na gruncie badań nad aktywnością dową, podejście to odnosi się do etapów przemieszczania się pracownika z jednej pozycji na inną r obrębie określonej struktury zawodowej. W ramach tejże koncepcji pojawia się również kategoria „warunków kariery" (career contingency) - tych czynników, od których uzależnione jest prze-zczanie się z jednej pozycji na inną. Warunki kariery obejmują zarówno obiektywne fakty struktu-f społecznej, jak również zmiany w zakresie zapatrywań, motywacji i pragnień danej jednostki. W ba-ach nad aktywnością zawodową koncepcja kariery wykorzystywana jest zwykle do rozróżniania między tymi, których kariery zawodowe są udane (cokolwiek słowo „udane" miałoby tutaj znaczyć), la tymi, którym w pracy zawodowej się nie powodzi. Może ona służyć również do identyfikacji przebiegu : różnego rodzaju karier zawodowych niezależnie od tego, czy są one udane, czy też nie. Ten model z łatwością może być przystosowany do prowadzenia badań nad karierami dewiacyjny- mi. Podejmując się owego metodologicznego zapożyczenia, nie powinniśmy w żadnym wypadku ogra- Iniczać naszego zainteresowania wyłącznie do badania tych karier, które prowadzą do całkowitego „sto- iczenia się" w dewiację, tych, które kończą się przyjęciem skrajnie dewiacyjnej tożsamości i stylu życia. Ifcwinniśmy brać pod uwagę także tych, którzy posiadają bardziej płynny kontakt z dewiacją, oraz tych, których kariery prowadzą w przeciwnym kierunku - od dewiacji do konwencjonalnych stylów I Zob. E.C. Hughes, Men and their Work, New York 1958, s. 56-67,102-115, 257-168; 0. Hali, The Stages ofthe Medical Career, „American Journal of Sociology" 1948, nr 53, s. 243-253; H.S. Becker, Careers, Personality, and Adult Socialization, „American Journal of Sociology" 1956, nr 62, s. 253-263. 600 H.S. Becker życia. TaMe np. studia nad młodocianymi przestępcami, którzy nie stają się dorosłymi kryminalistami, mogą bowiem okazać się zdecydowanie cenniejsze niż badania nad przestępcami, którzy nieuchronnie brną w aktywność przestępczą. W dalszej części rozważań chciałbym przyjrzeć się możliwościom tkwiącym w „karierowym" podejściu do dewiacji, by następnie zająć się analizą szczególnego rodzaju dewiacji: „konsumpcji" marihuany Kariery dewiacyjne Pierwszym krokiem na drodze większości karier dewiacyjnych jest popełnienie niezgodnego z określonymi normami czynu, czynu, który łamie pewien konkretny zbiór obowiązujących zasad. Wjaki sposób możemy wyjaśnić ów pierwszy krok? Otóż ludzie zwykle uważają czyny dewiacyjne za intencjonalne. Są przekonani, że kiedy ktoś dopuszcza się aktu dewiacyjnego - nawet po raz pierwszy (a być może szczególnie w tym przypadku)-robi to z rozmyslem. Jego intencje mogą, ale nie muszą być uświadomione, z całą jednak pewnością do. określonego działania skłania go jakaś motywacja. Nim przyjrzymy się bliżej przykładom intencjonał-nych zachowań nonkonformistycznych, chciałbym tutaj wyraźnie zaznaczyć, iż zachowań dewiacjj-nych niejednokrotnie dopuszczają się osoby, które nie mają takiej intencji, a zatem ich przypadek wymaga odwołania się do innego rodzaju uzasadnień. Wydaje się, iż niezamierzone działania dewiacyjne wyjaśnić można w stosunkowo prosty sposób. Otóż wynikają one albo z nieznajomości obowiązujących norm, albo z braku świadomości, iż znajdują one zastosowanie właśnie w tej konkretnej sytuacji lub wobec tej konkretnej osoby. Konieczne będzie tutaj wyjaśnienie owego braku świadomości. Jak to się bowiem dzieje, że ktoś nie zdaje sobie sprawy z niewłaściwości swego zachowania? Ludzie szczególnie głęboko osadzeni w jakiejś subkulturze (tak jak ma to miejsce w przypadku subkultur religijnych czy etnicznych) mogą po prostu nie mieć świadomości tego, że nikt nie zachowuje się „w ten sposób" i mogą w związku z tym dopuszczać się niestosowności. W rzeczywistości możemy mieć do czynienia z całymi ustrukturalizowanymi dziedzinami nieznajomości określonych zasad. Mary Haas zwróciła uwagę na interesujące zagadnienie „zakazanych" czy też nieprzyzwoitych wyrażeń w różnych językach". Oto te same słowa, które w jednym języku są absolutnie właściwe, w innym posiadają „brudne" znaczenie. Tak więc ktoś, kto niewinnie posługuje się wyrażeniem powszechnie używanym w jego języku, może wywołać szok i zgorszenie wśród postu gujących się innym językiem przedstawicieli odmiennej kultury. Analiza przypadków intencjonalnego nonkonformizmu wiąże się przede wszystkim z pytaniem o motywy: z jakiego powodu ktoś chce zaangażować się w działania dewiacyjne? Takie pytanie zakłada, że zasadnicza różnica miedzy dewiantami, a tymi, którzy przestrzegają norm, tkwi w charakterze id motywacji. Wiele już zaproponowano teorii mających wyjaśniać, dlaczego jedni ludzie posiadają oj wiacyjne motywacje, inni zaś nie. Teorie psychologiczne w poszukiwaniu wyjaśnienia dla dewiacji nych motywacji i działań sięgają w głąb wczesnych doświadczeń jednostki stanowiących źródło pev nych nieświadomych potrzeb, które muszą zostać zaspokojone, jeśli człowiek ma zachować rówro gę psychiczną. Teorie socjologiczne z kolei poszukują społecznie ustrukturalizowanych źródeł „napięci w społeczeństwie, w odniesieniu do pozycji społecznych, które - wiążąc się nierzadko ze sprzeczni wobec nich oczekiwaniami - sprawiają, że zajmująca daną pozycję jednostka zaczyna poszui alternatywnych, nielegalnych sposobów rozwiązywania problemów, wobec których stawia ją jej r (w tę kategorię doskonale wpisuje się słynna teoria anomii Roberta Mertona). 5 Zob. M.R. Haas, Interlingual Word Taboos, „American Anthropologist" 1951, nr 53, s. 338-344. 6 Por. R.K. Merton, Sociał Theory and Social Structure, New York 1957, s. 131-194, wyd. poi. Teoria socjologie na i struktura społeczna, ttum. E. Morawska, J. Wertenstein-Żulawski, Warszawa 1982, s. 195-254. ecker I Misje dewiacji. Model sekwencyjny 601 Niemniej jednak założenia, na których oparte są te teorie, mogą być całkowicie błędne. Nie ma bowiem powodów przypuszczać, że tylko ci, którzy ostatecznie dopuszczają się czynu dewiacyjnego, wpsażeni są w impuls do jego popełnienia. Bardziej jest natomiast prawdopodobne, iż większość lodzi - i w dodatku stosunkowo często - doświadcza dewiacyjnych impulsów. Ludzie - przynajmniej twyobraźni - są zdecydowanie bardziej dewiacyjni niż mogą się wydawać. Zamiast więc pytać, dla-czego dewianci chcą zachowywać się w określony, nieakceptowany społecznie sposób, może warto Łytoby zastanowić się nad tym, dlaczego „prawi" ludzie nie podążają za impulsami, które odczuwają. Częściową odpowiedź na to pytanie odnaleźć można w procesie „zaangażowania" {commitment), dzięki któremu „normalna" osoba coraz mocniej angażuje się w konwencjonalne instytucje i zachowa-Mówiąc o zaangażowaniu , mam na myśli proces, w którym przejawianie określonego zachowania niesie ze sobą różnego rodzaju korzyści, które wydają się nie mieć żadnego formalnego związku z tymi iwaniami. Oznacza to, że jednostka w konsekwencji podjętych przez nią w przeszłości działań na skutek oddziaływania nań różnego rodzaju instytucjonalnych procedur, uznaje, że powinna trzegać pewnych sposobów zachowania, ponieważ w przeciwnym wypadku może to mieć nega-wpływ nie tylko na to działanie, w które jest bezpośrednio zaangażowana, ale również na szereg h obszarów jej aktywności. Pochodzący z klasy średniej młodzi ludzie nie mogą porzucić szkoły, ponieważ ich przyszłość zawodowa zależy od uzyskania określonego poziomu wykształcenia. „Normal-tf człowiek nie może kierować swych zainteresowań w stronę narkotyków, ponieważ w grę wchodzi itaj znacznie więcej niż tylko pogoń za natychmiastową przyjemnością; jego praca, rodzina, szacu-sąsiadów - wszystko to może mu się wydawać uzależnione od nieustannego unikania pokusy. W rzeczywistości normalny rozwój członków naszego społeczeństwa (i zapewne każdego innego) loże być postrzegany jako ciąg stale wzmacnianych powiązań z normami oraz instytucjami. „Normal-p" osoba, kiedy odkrywa w sobie impuls dewiacyjny, jest w stanie zweryfikować go w drodze analizy lorodnych konsekwencji, jakie mogłyby ją spotkać, gdyby zdecydowała się za nim podążać. Zbyt zainwestowała w swoją „normalność", żeby teraz pozwolić na to, by rządziły nią jakieś „niekon-ionalne" impulsy. Przyglądając się zatem przypadkom zamierzonego nonkonformizmu, musimy zapytać o to, w jaki dewiantowi udaje się unikać wpływów owych konwencjonalnych powiązań. Otóż może on dokonać fcgona dwa sposoby. Po pierwsze, w procesie dorastania dana osoba może w jakiś sposób uniknąć wplą-tania się w związki z „normalnym" społeczeństwem. Może zatem swobodnie podążać za swoimi impulsa-mi, Ktoś, kto nie musi dbać o utrzymywanie reputacji, tudzież „normalnej" pracy, może postępować zgodnie z własnymi impulsami. Niczego bowiem nie zyskuje, zachowując się tak, jak wszyscy inni. I Większość jednak ludzi pozostaje wrażliwa na obowiązujące standardy postępowania i aby po raz pierwszy zaangażować się w działalność dewiacyjną, muszą oni jakoś poradzić sobie z tą ich wrażliwo-ścią. Gresham Sykes i David Matza sugerują, iż przestępcy w rzeczywistości odczuwają silne impulsy ?kierunku przestrzegania prawa, ale potrafią rozprawiać się z nimi dzięki technikom neutralizacyj-jiym: „takim formom usprawiedliwiania dewiacji, które uważają oni za uprawnione, choć nie są one ff taki sposób postrzegane ani przez system prawny, ani przez społeczeństwo jako całość". Sykes i Matza lyróżniają szereg technik neutralizacji korzyści płynących z przestrzegania prawa: Tak długo, jak przestępca uważa się za pozbawionego jakiejkolwiek odpowiedzialności za swe dewiacyjne postępowanie, skuteczność środków zaradczych w postaci czy to samopotępienia rzy spolecz- ?Glębszą analizę tej koncepcji przeprowadziłem w: Notes on the Concept of Commitment, „American Journal of ?ociology" 1960, nr 66, s. 32-40. Zob. także E. Goffinan, Encounters: Two Studies in the Sociology oflnteraction, Indianapolis 1961, s. 88-110; G.P. Stone, „Clothing and Social Relations: A Study of Appearance in the Context of IComniunity Life" (niepublikowana rozprawa doktorska, Departament Socjologii Uniwersytetu Chicago, 1959). 602 H.S. Becker nej dezaprobaty jest poważnie ograniczona. Przestępca radzi sobie tutaj za pomocą koncepcji „kuli bilardowej", która pozwala mu sądzić, iż jest on bezwiednie, bezradnie i nieuchronnie pchany w kierunku nowych przestępstw... Ucząc się postrzegać siebie bardziej jako narzędzie niż sprawcę, wypracowuje on sobie metodę omijania obowiązującego systemu normatywnego bez konieczności posuwania się do frontalnego ataku na same normy... Druga znacząca technika neutralizacji koncentruje się na szkodzie, czy też krzywdzie związanej z aktem dewiacyjnym... Przestępca kwestię krzywdy może sprowadzić do pytania, czy ktoś rzeczywiście został skrzywdzony jego dewiacyjnym zachowaniem, a ta kwestia pozostawia wiele miejsca na interpretację. Kradzież samochodu można wszak uważać za jego „wypożyczenie", zaś uliczne walki gangów za prywatną potyczkę, swego rodzaju pojedynek między dwiema dobrowolnie i na własne życzenie uczestniczącymi weń stronami, niebędący w związku z tym przedmiotem zainteresowania społeczeństwa jako całości... Moralne samopotępienie i społeczna dezaprobata mogą być neutralizowane za pomocą twierdzenia, iż w świetle zaistniałych okoliczności wyrządzona szkoda nie jest niczym złym. Można bowiem argumentować, że w danym przypadku wyrządzona krzywda nie jest w istocie żadną krzywdą, lecz jedynie formą sprawiedliwej kary lub odpłaty... Napaść na osoby homoseksualne lub podejrzane o homo-seksualizm, atak na członków grup mniejszościowych, o których mówi się, że „nie znajdują się tam, gdzie być powinni", akty wandalizmu jako forma zemsty na niesprawiedliwym nauczycielu czy dyrektorze szkoły, w końcu kradzieże dokonywane w sklepie nieuczciwego sprzedawcy - wszystkie one mogą być karą nałożoną na kogoś, komu jest ona - w oczach przestępcy.- należna... Czwartą techniką neutralizacji byłoby potępienie potępiających... Przestępca może usilnie twierdzić, że ci, którzy go potępiają, są hipokrytami, sami są zakamuflowanymi dewiantami, czy też powodowani są osobistymi urazami i niechęcią... Atakowanie innych umożliwia skuteczniejsze ukrywanie lub tłumienie własnego niestosownego zachowania... Wewnętrzna i zewnętrzna kontrola społeczna może zostać zneutralizowana dzięki wypowiedzeniu posłuszeństwa wobec oczekiwań szerszego społeczeństwa na rzecz tych formułowanych przez mniejsze grupy społeczne, do których należy przestępca, takie jak rodzeństwo, gang, czy jakaś forma towarzyskiej koterii... Najistotniejsze w tym przypadku jest to, że odstępstwo od pewnych norm może pojawić się nie dlatego, że są one odrzucane, ale dlatego, że pierwszeństwo zdobywają sobie inne, te bardziej natarczywe, tudzież darzone wyższym stopniem lojalności normy . Działanie nonkonformistyczne może w pewnych okolicznościach wydawać się konieczne lub ko rzystne nawet dla kogoś, kto normalnie przestrzega prawa. Podjęty w imię realizacji określonych legalnych interesów akt dewiacyjny, jeśli nie jest całkowicie właściwy, to jednak nie musi być absolutnie niewłaściwy. Dobry tego przykład znaleźć możemy w pewnej powieści poświęconej losom młodego wio-sko-amerykańskiego lekarza9. Młody człowiek, tuż po szkole medycznej, chciałby prowadzić praktykę lekarską, która nie byłaby oparta wyłącznie na jego włoskim pochodzeniu. Będąc Włochem, ma « jednak poważne trudności ze znalezieniem akceptacji wśród praktykujących w jego społeczności lek* rzy amerykańskich. Któregoś dnia zostaje on poproszony przez jednego z najlepszych chirurgów o p0 prowadzenie za niego jednego przypadku i w związku z tym uznaje, iż zosta! w końcu przyjęty d funkcjonującego wśród tych lepszych lekarzy w okolicy zwyczaju „przekazywania sobie" pacjentół Ale kiedy pacjentka, którą miał się zająć, przybywa do jego gabinetu, okazuje się, iż chodzi o nielegal 8 G.M. Sykes, D. Matza, Techniąues ofNeutralization: A Theory o/Delinguency, „American Sociological Reriew1 1957, nr 22, s. 667-669. 9 Por. G. D'Agostino, Olives on the Apple Tree, New York 1940. Wdzięczny jestem Everettowi C. Hughes'owii zwrócenie mojej uwagi na tę lekturę. Becker btiaje dewiacji. Model sekwencyjny 603 ję. Mylnie interpretując owo „przekazanie" jako pierwszy krok na drodze do stałych kontaktów ze (pym chirurgiem, podejmuje się wykonania operacji. Takie działanie, jakkolwiek niewłaściwe, uwa-Bon bowiem za niezbędne dla budowania swej kariery. Przedmiotem naszego szczególnego zainteresowania nie są jednak ci, którzy dopuszczają się jednorazowego aktu dewiacji, lecz ci, dla których model zachowania dewiacyjnego - utrzymując się na lużej- staje się stylem życia, ci, którzy organizują swą tożsamość w związku z określonym rodzajem działań dewiacyjnych. Nie chodzi nam zatem o przypadkowych eksperymentatorów na polu doświad-!eń homoseksualnych (którzy, nawiasem mówiąc, w tzw. Raporcie Kinsleya okazali się zaskakująco Icznągrupą), ale o mężczyzn, którzy realizują model zachowań homoseksualnych w całym swym dożyciu. Jednym z mechanizmów, które prowadzą od przygodnego eksperymentowania do bardziej trwałe-iireoru aktywności dewiacyjnej jest kształtowanie się dewiacyjnych motywów i zainteresowań. Bliżej procesowi przyjrzymy się nieco później, kiedy zajmiemy się rozwojem karier „konsumentów" fliuany. W tym miejscu stwierdzić wystarczy, iż wiele typów działań dewiacyjnych wyrasta z moty-Ow, które są wyuczone społecznie. Człowiek, nim nie zaangażuje się w określoną aktywność bardziej ie, nie dysponuje wyobrażeniem na temat przyjemności, jakie można zeń czerpać. Nabywa je w toku interakcji z bardziej doświadczonymi dewiantami. Zyskuje wówczas świadomość no-doświadczeń i „uczy się" uważać je za przyjemne. To, co może być jedynie przypadkowym impul-snsktaniającym do spróbowania czegoś nowego, równie dobrze może przekształcić się wtrwałe upodobnię do czegoś, czego się właśnie doświadczyło. Słownik, w jakim werbalizowane są dewiacyjne moty-je, wskazuje, iż jego użytkownicy przyswajają go dzięki interakcjom z innymi dewiantami. Krótko :, jednostka uczy się uczestnictwa w subkulturze zorganizowanej wokół danej aktywności acyjnej. Nawet jeśli zachowanie dewiacyjne w większości przypadków ma prywatny, sekretny i ustronny rtarakter, to jednak natura motywacji dewiacyjnych jest społeczna. We wprowadzaniu jednostki w da-H kulturę interakcja bezpośrednia może być bowiem zastępowana przez szereg innych środków kogi. Zdjęcia pornograficzne, o których wspomniałem wcześniej, przyszłym nabywcom reklamo-były w bardzo stylowym, wyrafinowanym języku. Zwykłych słów używano w specjalistyczny spo-tak by pobudzić określone apetyty. I tak np. słowo „niewolnictwo" pojawiało się zwykle w odniesieniu ,fii przedstawiających kobiety zakute w kajdanki lub uwięzione w kaftanach bezpieczeństwa. »ywa się zaś apetytu na tego rodzaju „niewolnicze zdjęcia", bez uprzedniego zdobycia wiedzy, one w istocie są i jakiej mogą dostarczać przyjemności. Jednym zapewne z kluczowych etapów w procesie budowy trwałego modelu zachowania dewiacyjnego jest moment schwytania, czy też przyłapania i publicznego naznaczenia w roli dewianta. To, czy jjhna jednostka wkracza w ten etap, czy też nie, zależy nie tyle od tego, co robi, ile od tego, co robią inni pdzie - czy egzekwują oni przestrzeganie normy, która została naruszona. Okoliczności, w jakich iocłiodzi do wymuszania posłuszeństwa wobec norm, omówię szczegółowo nieco później, warto jed-takwtym miejscu zwrócić uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze, nawet jeśli nikt inny nie jest świad-Ifem zachowania dewiacyjnego, tudzież nikt nie wymusza przestrzegania norm zabraniających tego Łdzaju zachowania, człowiek, który dopuszcza się tego rodzaju czynu, sam może pełnić funkcję egze-I faitora. Z powodu tego, co zrobił, sam może naznaczyć się jako dewiant i ukarać się - w taki czy inny [cosób - za swe zachowanie. Sytuacja taka -jakkolwiek nie jest powszechna - może się jednak poja-' wić. Po drugie, możemy mieć również do czynienia z przypadkami takimi, jak te opisane przez psycho-?nalityków, kiedy człowiek rzeczywiście chce zostać przyłapany i dokonuje czynu dewiacyjnego w taki I sposób, iżby prawie pewnym było, że tak się stanie. i Niezależnie od tego, przyłapanie i naznaczenie w roli dewianta niesie ze sobą poważne konsekwencje dla zainteresowanego - zarówno jeśli chodzi o jego uczestnictwo w życiu społecznym, jak i jego 604 H.S. Becker autowizerunek. Najważniejszym skutkiem jest tutaj drastyczna zmiana publicznej tożsamości danej osoby. Dopuszczając się zabronionego czynu i będąc przyłapaną na jego dokonywaniu, zyskuje ona nowy status. Zostaje zdemaskowana jako ktoś inny od tego, za kogo dotychczas uchodził. Zostaje na- i znaczona jako „homo", „ćpun", „dziwak", „psychol" i traktowana adekwatnie do tych określeń. W analizie konsekwencji związanych z nabywaniem dewiacyjnej tożsamości chciałbym posłużyć się Everetta Hughes'a rozróżnieniem między głównymi i pomocniczymi cechami statusowymi . Otói; Hughes zwraca uwagę, iż większość statusów wyposażona jest w jedną cechę główną umożliwiającą odróżnienie tych, którzy dany status posiadają, od tych, którzy go nie posiadają. W związku z tyra lekarz - niezależnie od tego, kimkolwiek jeszcze może on być -jest osobą, która dysponuje określonym certyfikatem stwierdzającym, iż jego posiadacz spełnił określone wymogi i jest uprawniony do praktykowania w zakresie medycyny; to jest właśnie cecha główna. Ale jak wskazuje Hughes, w naszym społeczeństwie od lekarza nieformalnie wymaga się również, by posiadał kilka dodatkowych cech pomocniczych: większość ludzi spodziewa się, że będzie on pochodził z klasy wyższej-średniej i będzie białym mężczyzną wyznania protestanckiego. Jeśli nie jest, pojawia się wrażenie, iż w pewien sposób nie spełnia on wyznaczonych warunków. Podobnież, jakkolwiek kolor skóry jest główną cechą statusową determinującą to, kto jest czarny a kto biały, to jednak od czarnych nieformalnie oczekuje się, że będą posiadać pewne dodatkowe cechy statusowe, których nie posiadają inni; ludzie są zwykle zaskoczeni i uważają za anormalną sytuację, w której okazuje się, że osoba o czarnym kolorze skóry jest lekarzem lub profesorem. Posiadając określoną cechę główną, stosunkowo często ludzie pozbawieni są pewnych pomocniczych, oczekiwanych nieformalnie charakterystyk; można np. być lekarzem, będąc przy tym kobietą, tudzież posiadając ciemniejszy odcień skóry. Hughes rozpatruje to zjawisko w odniesieniu do statusów, które postrzegane są jako wysoce szanowane, atrakcyjne i pożądane (zważywszy na to, że ktoś może posiadać wystarczające formalne kwalifikacje do zajmowania określonego statusu, lecz odmawia mu się tego z powodu braku odpowiednich cech pomocniczych), ale ten sam mechanizm pojawia się w przypadku statusów dewiacyjnych. Posiadanie jakiejś jednej cechy dewiacyjnej może mieć uogólniającą wartość symboliczną, tak iż ludzie mimowolnie zakładają, że jej nosiciel posiada również - rzekomo z nią związane - inne niepożądane własności. Aby zostać uznanym za kryminalistę, wystarczy popełnić jakieś przestępstwo kryminalne i to w zasadzie wszystko, do czego formalnie ów termin się odnosi. Niemniej jednak słowo to wyposażone jest również w szereg dodatkowych konotacji określających pomocnicze cechy charakterystyczne dla każdego, komu nadana zostaje etykieta przestępcy. Uważa się, iż człowiek, który został skazany za wtama-nie do domu i z tego tytułu naznaczony jako kryminalista, z dużym prawdopodobieństwem będzie włamywał się również do innych domostw; policja, prowadząc śledztwo w tej sprawie i „wyłapując" znanych jej przestępców, będzie kierować się tymi właśnie przesłankami. Co więcej, w związku z tym, iż ów włamywacz okazał się człowiekiem, który nie posiada „szacunku dla prawa", uważa się, że z dużym prawdopodobieństwem może on dopuścić się również innych przestępstw. Dlatego też zatrzymanie za pojedynczy akt dewiacyjny wystawia „nieszczęśnika" na prawdopodobieństwo uznania go n dewianta także w innych względach. Warto przywołać tutaj jeden jeszcze bardzo interesujący element analizy Hughes'a, a mianowicie rozróżnienie między statusami głównymi i podległymi . Otóż, zarówno w naszym, jak i w innych spote czeństwach, jedne statusy mają pierwszeństwo nad innymi. Jednym z takich właśnie statusów głć nych jest ten związany z rasą. Przynależność do rasy czarnej - tak, jak jest ona społecznie zdefiniow* na - w większości przypadków ważniejsza jest niż inne role statusowe; to, że ktoś jest lekarzem albo Pór. E.C. Hughes, Dilemmas and Ccmtradictions ofStatus, „American Journal of Sociology" 1945, nr 50, s. I Ibidem. ker Misje dewiacji. Model sekwencyjny 605 m klasy średniej, tudzież kobietą, nie oznacza, że nie będzie on(a) traktowany(a) przede wszyst-jako przedstawiciel rasy czarnej, z całą resztą charakterystyki jedynie w tle. Statusem głównym również status dewianta (ze względu na określony rodzaj dewiacji). Uzyskuje się go na skutek Mmszenia normy i ten właśnie rodzaj identyfikacji statusowej okazuje się znacznie ważniejszy niż izość innych. Najpierw bowiem jest się zidentyfikowanym jako dewiant, a dopiero później pojawia-wszelkie inne identyfikacje. Oto na pytanie: „kim jest ten, który śmiał naruszyć tak ważną normę" ia się następująca odpowiedź: „musi to być ktoś, kto jest od nas inny, kto nie zachowuje się jak istota ludzka i dlatego może złamać również inne ważne normy". Identyfikacja dewiacyjna ge się zatem dominującą identyfikacją statusową. Wetowanie człowieka w taki sposób, jakby dewiacyjnie zachowywał się zawsze i wszędzie, nie zaś ograniczonym jedynie zakresie i w szczególnych wyłącznie okolicznościach, prowadzi do samospeł-niąjącej się przepowiedni. Uruchomiony zostaje szereg mechanizmów, które współdziałają na rzecz iwania" danej osoby do wizerunku, jaki mają o niej ludzie . Po wstępnej identyfikacji dewianta się przede wszystkim do odcięcia go od uczestnictwa w bardziej konwencjonalnych grupach na-wtedy, gdy określone konsekwencje danego zachowania dewiacyjnego mogłyby same nigdy nie wy-e tego rodzaju izolacji, tudzież nawet jeśli owo zachowanie nie stało się przedmiotem publicznej ;y lub reakcji. Oto np. orientacja homoseksualna nie musi negatywnie wpływać na czyjąś zdolność y w biurze, homoseksualna identyfikacja sprawić jednak może, że dalsza tam praca będzie po (tostu niemożliwa. Podobnież, używanie opiatów nie musi prowadzić do upośledzenia zdolności do |Bcy, bycie jednak uznanym za osobę uzależnioną, ze znacznym prawdopodobieństwem skutkować noże utratą pracy. W takich przypadkach trudno jest dewiantowi podporządkować się również innym \ Mrmom - tym, których nie miał zamiaru czy pragnienia złamać - i z konieczności sam zaczyna uwa-? BĆ się za dewianta także i w tych kwestiach. Homoseksualista pozbawiony - na skutek ujawnienia ? jego dewiacji - „szanowanej" pracy, może zwrócić się w stronę pewnych niekonwencjonalnych, „marginesowych" profesji, w których jego dewiacja nie miałaby większego znaczenia. Z kolei osoba uzależnio-na od narkotyków - w rezultacie odmowy zatrudnienia jej przez szanowanych pracodawców - zmu-fBona zostaje do podejmowania nielegalnej działalności, takiej jak kradzieże czy rabunki. i Wmomencie kiedy dewiant zostaje przyłapany (schwytany), traktowany jest z zgodnie z powszechnie pmązującym wyobrażeniem na temat tego, dlaczego zachowuje się on tak a nie inaczej. Tego rodzaju ^taktowanie może z kolei prowadzić do wzmocnienia jego dewiacji. Osoba uzależniona powszechnie wrażana jest za człowieka o słabej woli, który nie potrafi oprzeć się pokusom związanym z narkotykami spotyka się w związku z tym z represjami. Oto zabrania się jej korzystania z tego rodzaju nieprzy-?roitych uciech. Ponieważ nie może ona zdobyć narkotyków legalnie, musi zwrócić się w stronę niele-?Inych źródeł zaopatrzenia. W taki oto sposób tworzy się czarny rynek, gdzie ceny narkotyków są Bacznie wyższe od oficjalnych cen rynkowych i wysokie na tyle, że przeciętnie zarabiający po prostu lanie mogą sobie na nie pozwolić. W rezultacie takiego a nie innego sposobu podejścia do tego rodzaju lwiacji, uzależniony, żeby zaspokoić swój nałóg, zostanie zapewne zmuszony odwołać się do oszustw Jbiatalności kryminalnej . Zachowanie takie nie jest jednak przejawem naturalnych własności czy-I nu dewiacyjnego, lecz stanowi konsekwencję publicznej reakcji na dewiację. I Mówiąc bardziej ogólnie, rzecz w tym, iż traktowanie dewiantów w taki a nie inny sposób wiąże się ? pozbawieniem ich standardowych - dostępnych większości ludzi - środków umożliwiających codzienną egzystencję. W związku z tym dewiant niejako z konieczności musi zająć się nielegalnymi przedsięwzięciami. Publiczna reakcja na dewiację może być - tak jak w przypadkach omówionych I____ Wm. M. Ray, The Cyck ofAbstinence and Relapse Among Heroin Addicts, „Social Problems" 1961, nr 9, s. 132-140. I Zob. Drug Addiction: Crime or Disease?, Interim and Finał Reports of the Joint Committee of the American Bar Association and the American Medical Association on Narcotic Drugs, Bloomington, Ind. 1961. 606 H.S. Becker powyżej - bezpośrednia lub też pośrednia -jeśli stanowi pochodną zintegrowanego charakteru społeczeństwa, w którym żyje dewiant. Społeczeństwa są zintegrowane o tyle, o ile społeczne urządzenia w jednej sferze działalności w szczególny sposób zazębiają się z działaniami w innych sferach i są uzależnione od funkcjonowania innych urządzeń. I tak np. określone rodzaje życia zawodowego warunkują określony rodzaj życa rodzinnego. Wiele różnych rodzajów dewiacji stwarza trudności właśnie dlatego, że nie idą w parze z oczekiwaniami innych obszarów życia. Niewątpliwie najlepszą ilustracją będzie tutaj homoseksualizm. Otóż homoseksualiści zasadniczych problemów doświadczają w każdej dziedzinie aktywności społecznej, w której założenie o „normalnych" skłonnościach seksualnych i inklinacjach w kierunku małżeństw ma bezwzględny charakter. W silnych i stabilnych strukturach zawodowych, takich np. jak duże organizacje biznesowe lub przemysłowe, często możemy się spotkać z taką oto sytuacją, że w karierze mężczyzny, który chce odnieść sukces zawodowy, pojawia się etap, w którym powinien się on ożenić; jeśli bowiem tego nie uczyni, może mu to uniemożliwić realizację innych przedsięwzięć niezbędnych na drodze do odniesienia pełnego suł cesu w tejże organizacji i zniweczyć tym samym jego ambicje. Presja w kierunku założenia rodziny częstt stwarza problemy wystarczająco trudne dla „normalnego" mężczyzny, homoseksualistę zaś umieszca w tym przypadku na niemal zupełnie straconej pozycji. Podobnie rzecz się ma z niektórymi zdominowanymi przez mężczyzn grupami zawodowymi, w których reputacja uzależniona jest od „seksualnej jurno-ści" i gdzie homoseksualista napotykał będzie oczywiste trudności. Niemożność (niechęć) dostos się do oczekiwań innych może zmusić daną jednostkę do zaangażowania się w dewiacyjne sposoby o gania rezultatów, które w przypadku „normalnej" osoby osiągane są niejako automatycznie. Nie każdy oczywiście, kto zostanie przyłapany na jednorazowym akcie dewiacji i naznaczony^ samym jako dewiant, musi w sposób nieuchronny zmierzać - jak sugerować to mogą wcześniej spostrzeżenia-w kierunku pogłębionej dewiacji. Przepowiednie bowiem nie zawsze się spełniają, a i chanizmy nie zawsze działają. Jakie zatem czynniki przyczynić się mogą do wyhamowania lub z mania ruchu w stronę zaawansowanej dewiacji? W jakich pojawiają się one okolicznościach? Jedną z sugestii co do sposobu, w jaki uodpornić się można przeciwko nasilającej się de odnaleźć można w przeprowadzonych ostatnio badaniach dotyczących nieletnich przestępców, li świadczą płatne usługi homoseksualne . Chłopcy ci zachowują się dokładnie tak, jak homoseksu prostytutki „obsługujące" zdeklarowanych homoseksualistów. Sami jednak nie są homoseksualni. I wyjaśnienia faktu, iż nie mamy w tym przypadku do czynienia z rozwojem dewiacji, przyczynia i kilka następujących kwestii. Po pierwsze, chłopcy ci - w związku z tym, iż są nieletni - chroniei przed interwencją ze strony policji. Jeśli zostaną przyłapani na uczestnictwie w akcie homo nym, traktowani są jak seksualnie wykorzystywane dzieci, choć w istocie jest tak, że to oni wykorz; ją; niemniej jednak, prawo w tym przypadku winnym czyni osobę dorosłą. Po drugie, postrzegają o aktywność homoseksualną, w którą się angażują, jedynie jako środek zdobywania pieniędzy - 2 dowanie bardziej bezpieczny i szybszy niż rabunek czy inna tego rodzaju działalność. Po trzecie, s dardy ich grupy rówieśniczej, jakkolwiek dopuszczają prostytucję homoseksualną, zezwalają je wyłącznie na jeden rodzaj aktywności i zabraniają czerpania jakiejkolwiek szczególnej z tego t przyjemności, a także dopuszczania do jakichkolwiek form poufałości ze strony osoby dorosłej, z 1 utrzymuje się stosunki. Wszelkie przejawy naruszania tych zasad lub inne odstępstwa od normalne heteroseksualnej - aktywności, spotykają się z surową karą ze strony kolegów. Przyłapanie (schwytanie) nie musi również prowadzić do nasilenia dewiacji, jeśli sprawca z aresztowany po raz pierwszy w momencie, kiedy nadal może wybierać między alternatywnymi spasa Zob. A.J. Reiss jun., The Social Integration ofQueers andPeers, „Social Problems" 1961, nr 9, s. 102-1211-i Maje dewiacji. Model sekwencyjny 607 działania. Postawiony wobec możliwych ostatecznych i drastycznych konsekwencji swego działa-zdecydować, że nie chce wchodzić na dewiacyjną ścieżkę i zeń zawrócić. Jeśli dokonuje iwego wyboru, będzie zapewne z radością witany w swej „normalnej" społeczności; jeśli jednak zły ruch, zostanie odrzucony i zainicjuje tym samym cykl narastającej dewiacji. Marsh Ray wskazuje - na przykładzie osób uzależnionych od narkotyków - jak bardzo taki cykl dewiacyjny może być trudny do odwrócenia . Zwraca on uwagę, że uzależnieni bardzo często pode-jnąją próbę wyleczenia się, w której główną motywacją jest wysiłek pokazania tym zdrowym osobom, :h opinie są przez nich szczególnie cenione, że nie są oni tak źli, jak się o nich myśli. Nawet jeśli uda się im przełamać uzależnienie, to dostrzegają - ku ich przerażeniu - że nadal są tez tych ludzi traktowani jak uzależnieni (najpewniej zgodnie z przesłanką, iż „kto stał się ćpunem, ćpunemjuż zostanie"). Ostatni etap w karierze dewianta stanowi wejście w zorganizowaną grupę dewiacyjną. Kiedy człowiek podejmuje ostateczny krok w kierunku grupy zorganizowanej, tudzież kiedy uświadamia sobie iakceptuje fakt, że już to uczynił - ma to ogromny wpływ na jej autowizerunek. Kiedyś pewna osoba oależniona powiedziała mi, iż momentem, w którym poczuła, że naprawdę ma problem z narkotykami, było uświadomienie sobie, że nie miała już żadnych przyjaciół, którzy nie byliby uzależnieni. I Członkowie zorganizowanych grup dewiacyjnych jedną rzecz mają oczywiście wspólną: ich dewia-cję. To ona daje im poczucie wspólnego losu wynikającego ze znalezienia się w podobnej sytuacji. Jtego właśnie poczucia i z konieczności stawienia czoła tym samym problemom rodzi się subkultura ?ewiacyjna: pewien system poglądów i sposobów rozumienia tego, jaki jest świat i jak sobie z nim radzić oraz zestaw standardowych działań opartych na tychże poglądach. Członkostwo w subkulturze iewiacyjnej przyczynia się w zasadniczy sposób do umacniania dewiacyjnej tożsamości. I Wejście w zorganizowaną grupę dewiacyjną ma szereg konsekwencji dla kariery dewianta. Przede fezystkim grupy dewiacyjne - częściej i bardziej niż indywiduami dewianci - zmuszane są do racjona-?owania swej sytuacji. W skrajnych przypadkach wypracowują one bardzo skomplikowane historycz-k, prawne i psychologiczne uzasadnienia swej dewiacyjnej działalności. Doskonałą ilustracją jest tu-m zbiorowość homoseksualna. Czasopisma i książki wydawane przez i dla homoseksualistów zawie-rają liczne artykuły historyczne poświęcone sławnym homoseksualistom. Obfitują one w publikacje ?zakresu biologii i fizjologii płci, mające na celu ukazanie, że homoseksualizm jest jak najbardziej tnormalną" reakcją seksualną. Zawierają szereg analiz prawnych postulujących zagwarantowanie paw obywatelskich dla homoseksualistów . Cały ten materiał dostarcza aktywnemu homoseksuali-ście wyjaśnienia, dlaczego jest taki, jaki jest, i dlaczego to, że jest taki a nie inny, jest w porządku, ?tego rodzaju samouzasadniającą się rację bytu czy też „ideologię" wyposażona jest większość lup, choć rzadko kiedy jest ona tak dobrze „zorganizowana", jak w przypadku homoseksualistów. Jakkolwiek owa „ideologia" -jak wskazałem wcześniej - ma na celu przede wszystkim neutralizację fcnwencjonalnego nastawienia, którym dewianci mogą wciąż dysponować w stosunku do swego za-Ihowania, może ona spełniać również inną funkcję. Otóż dostarcza ona jednostce doskonałych motywów, dla których warto kontynuować zainicjowaną aktywność. Osoba, która w rezultacie przyjęcia Kreślonej „ideologii" wyzbywa się wątpliwości co do słuszności swego postępowania, wchodzi na taki loziom dewiacji, który jest bardziej zasadniczy i spójny niż ten, który był jej dostępny przed przyję-faem owej „ideologii". I Drugą kwestią, z którą mamy do czynienia w sytuacji, kiedy dewiant wchodzi w zorganizowaną fcipę dewiacyjną, jest to, że tam właśnie uczy się on, w jaki sposób realizować swą dewiacyjną aktyw-ność przy jak najmniejszym stopniu ryzyka. Wszystkie bowiem problemy, które napotyka on, obcho- iZob. M. Ray, The Cycle ofAbstinence..., op. dt. I Przykładami takich czasopism mogą być: „One" i „The Mattachine Review". 608 R.A. Cloward, L.E. dząc obowiązujące prawo, były „przerobione" już wcześniej przez innych. Rozwiązania dla tychże problemów zostały więc wypracowane. I dlatego właśnie młody złodziej spotyka się ze swymi starszym księgami „po fachu", którzy-jako bardziej doświadczeni-wyjaśniają mu np., jak pozbyć się skradzionych towarów, unikając przy tym ryzyka aresztowania. Każda grupa dewiacyjna wyposażona jest w cały arsenał wiedzy na ten temat, nowi zaś członkowie bardzo szybko ją przyswajają. Prawdopodobieństwo zatem, że dewiant, który wstępuje do zorganizowanej i zinstytucjonalizowanej grupy dewiacyjnej, kontynuował będzie swą dewiacyjną aktywność, jest dużo większe niż w przypadku braku tego rodzaju wsparcia. Z jednej strony uczy się bowiem, jak unikać kłopotów, z drugiej zaś, wyposażony zostaje w „ideologię", aby móc kontynuować swą dewiacyjną działalność. Warto tutaj zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Otóż „ideologie" grup dewiacyjnych zawierają zwykle silne postulaty na rzecz odmowy uznania wszelkich konwencjonalnych zasad moralnych, konwencjonalnych instytucji i całego konwencjonalnego świata. ' Richard A. Cloward, Lloyd E. Ohlin PRZESTĘPCZE SUBKULTURF [?•?] Dewiacja a przestępczość W związku z tym, że pojęcia takie jak „dewiacja", „przestępczość", czy „subkultura przestępcza" a równo teoretyczna literatura przedmiotu, jak i badacze terenowi wyposażają w całą mnogość znaczel chcielibyśmy na samym wstępie wyjaśnić, w jaki sposób używać będziemy tych terminów. Czyn przestępczy Czyny przestępcze stanowią specjalną kategorię czynności dewiacyjnych. Każde działanie dewiacyjne pociąga za sobą naruszenie norm regulujących zachowanie członków danego społeczeństwa. Jestt swoista transakcja behawioralna, w której działający podmiot narusza prawa ofiary określone wiśniach systemu powszechnie uznanych oczekiwań społecznych, których częścią jest również - wynikające z realizacji określonej roli - zachowanie osoby pokrzywdzonej. Innymi słowy, zasadniczą własnością aktu dewiacyjnego jest to, że jest on niezgodny z zachowaniem, którego - mając na uwadze pozycję społeczną, jaką zajmuje - mógłby oczekiwać od innych poszkodowany. Dewiant nie respektuj! uznanych regui gry, której uczestnikiem jest ofiara. W rzeczywistości jego postępowanie podważa prawomocność i wagę tychże reguł. Oznacza ono naruszenie systemu norm, na których obowiązywanie-darząc je swym zaufaniem - godzi się pokrzywdzony. * Tytuł oryg. Delinąuent Subcultures, fragm. R.A. Cloward, L.E. Ohlin, Delinquency and Opportunity, NewYorl 1960, przekład M. Korzewski. pae subkultury 609 Akty przestępcze tym wyróżniają się wśród szerszej klasy czynów dewiacyjnych, że jako czyny ione przez społecznie akceptowane normy, są one selekcjonowane spośród całej gamy działań jnych i uznane za przestępcze przez przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Działania te ją swych dewiacyjnych właściwości, naruszając obowiązujące normy społeczne; status prze-zych zyskują zaś wtedy, gdy są przez przedstawicieli oficjalnego porządku traktowane jako po-inie obowiązujących norm. Określone systemy norm regulują interakcje między uczestnikami najróżniejszych inicjatyw spo-:h, stanowiących obiekty zainteresowania o zróżnicowanym poziomie istotności dla grup spra-;h władzę w społeczeństwie. Zasadnicze interesy tychże grup nie wydają się szczególnie zagro-ione przez takie przejawy „złych manier", jak przeklinanie w miejscach publicznych, odmowa podję-cia gościa (jeśli nie jest to oczywiście oficjalna głowa wrogiego państwa) czy prowadzenie nadzwyczaj głośnej konwersacji podczas koncertu muzycznego. W celu społecznej kontroli zachowań dewiacyjnych wykorzystywane są zwykle różne rodzaje nieformalnych sankcji, takie jak ośmieszanie, krytyka czy lekceważenie. Kwestia ta przedstawia się jednak nieco inaczej, jeśli określone działanie zaburza lub uniemożliwia utrzymywanie porządku publicznego w kształcie zgodnym z wyobrażeniami, jakie na fen temat posiadają grupy interesu sprawujące władzę w danym społeczeństwie. Na przykład normy, które chronią osoby jako podmioty prawa, chronią ich reputację, własność, czy też regulują zawierane umowy i kontrakty, stoją na straży tych indywidualnych i zbiorowych interesów, które uważane są za Błotne z punktu widzenia trwałości i stabilności ładu społecznego. Pogwałcenie tych norm nie tylko stwarza zagrożenie dla konkretnej jednostki czy grupy, ale postrzegane jest nade wszystko jako zakwestionowanie prawomocności podstawowych instytucji społecznych. Czyny przestępcze, w przeciwień-stwie do innych sposobów naruszania norm społecznych, stanowią - w ocenie reprezentantów wymia-iu sprawiedliwości - realne lub potencjalne zagrożenie dla prawomocności i bezpieczeństwa tych pod-Iławowych instytucji. Zatem, czyn przestępczy określony jest przez dwa zasadnicze elementy: jest to zachowanie, które narusza fundamentalne normy obowiązujące w danym społeczeństwie, i które - kie-?yjuż zostanie oficjalnie potwierdzone - prowadzi przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości do wydania orzeczenia stwierdzającego, iż normy te zostały złamane. „Oficjalne" definicje przestępczości Do tej pory podjęto już cały szereg prób zdefiniowania działalności przestępczej, niezależnie od wskazanego powyżej kryterium oficjalnej reakcji na takowe postępowanie. Niektórzy badacze, szczególnie wyczuleni na możliwość wystąpienia „uprzedzeń klasowych" w procesie stosowania prawa, dość niechętnie traktują oficjalne statystyki jako faktycznie odzwierciedlające rzeczywisty rozkład zachowań przestępczych w klasowej strukturze społeczeństwa . Ponadto doskonale wszak wiadomo, iż jedynie nieznaczny ułamek wszystkich popełnianych przestępstw jest wykrywany; nawet zatem jeśli w opisach zachowań przestępczych nie pojawiałyby się żadne przejawy klasowych uprzedzeń, oficjalne patystyki nadal nie oddawałyby skali zachowań przestępczych w naszym społeczeństwie. W końcu badacze zainteresowani analizą trendów, jakim podlegają zachowania przestępcze, stają wobec pro-iemu określenia, czy dana tendencja jest wyrazem zmiany w oficjalnej polityce (np. jeśli chodzi o prak-tyki dotyczące aresztowania), czy też odzwierciedla rzeczywistą skalę przestępczości. I z tych właśnie Analizę szeregu problemów pojawiających się w toku wyprowadzania takiej obiektywnej definicji przestępczo- ?ci, która wolna byłaby od zasadniczo tendencyjnego charakteru oficjalnych statystyk, odnaleźć można w: P.W. Tap- pan, Comparatwe Suney on Juvenile Delinąuency, cz. 1: North America, New York 1952, a także we wcześ- łniejszym artykule Tappana: Who is Criminal?, „American Sociological Review" 1947,1.12, s. 96-102. 610 R.A. Cloward, L.E. I powodów wielu badaczy starało się unikać wykorzystywania oficjalnych statystyk i próbowało wypracowywać inne metody studiów nad upowszechnianiem się zachowań przestępczych. Próby takie stale i niezmiennie musiały się kończyć porażką, ponieważ czyny przestępcze odróżnia od innych zachowań dewiacyjnych przede wszystkim to, że skutkują lub też mogą skutkować zainicjowaniem oficjalnego postępowania przez przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Normy, które zostają zakwestionowane w rezultacie działania przestępczego, są wsparte przez formalne sankcje. Aby zdefiniować zatem przestępstwo, należy odwołać się do kryteriów, które brane są pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o zastosowaniu lub powstrzymaniu się od stosowania tychże sformalizowanych sankcji. ^n^)%fm$łnim*oi>iimk Prawo wyposaża stosujących je w znaczną swobodę definiowania jako przestępczych, wielu różnych sposobów postępowania osób nieletnich. W rzeczywistości kodeksowe definicje przestępczości są zwykle tak szerokie, iż jest wielce prawdopodobne, że właściwie każdy młody człowiek, prędzej czy później, zaangażuje się w jakieś działanie, które może być zdefiniowane jako przestępcze. Na przykład definicja przestępcy w prawie stanu Nowy Jork obejmuje w ,11*1 X)fH i fflvnbop,,\ shustóai *, u.^fuisiou .oiitr Brak ^. Nieodwracalny podział , podziału ^tm». Elf.'. '«jim-fe3* Sytuacja rewolucyjna ?: . ? Rysunek 1. Kombinacje sytuacji rewolucyjnych i rezultatów rewolucyjnych. Rewolucja i rebelia 651 Całkowita wymiana Brak wymiany Brak podziału Nieodwracalny podział SYNDYKALISTYCZNY Całkowita wymiana Brak wymiany NIEREALNE REALNE MARKSISTOWSKI Brak ______^ Nieodwracalny podziału podział Całkowita wymiana Brak wymiany NIEREALNE \ BRINTONOWSKI REALNE \ Brak ______^ Nieodwracalny podziału podział Rysunek 2. Modele rzeczywistości rewolucyjnej. 652 C. Tilly ha Całkowita U!i » wymiana .< <• ..*. „" W •"•'?n- tfo,. t- ' 4 i* * »Tf. , * \ ' t* .W» -t ', .., «4"' f / . ^ \, i. J t (O "3 SL Brak wymiany REWOLUCJA RUTYNOWA POLITYKA Brak podziału Nieodwracalny podział Sytuacja rewolucyjna Rysunek 3. Sytuacje i rezultaty w różnych modelach transferu władzy. I »b\e wości i niemożliwości: „syndykalistyczny", „marksistowski" i „brintonowski". Zaprezentowano je na rysunku 2. W uproszczeniu argumentacja syndykalistów brzmi tak: im większy jest zasięg sytuacji rewolucyjnej, tym większy rezultat rewolucyjny. Jest to twierdzenie przyczynowe. Powiada się, że wykreowanie nieodwracalnego podziału między alternatywnymi organizmami politycznymi samo w sobie spowoduje całkowitą wymianę posiadających władzę. Twierdzi się także, że im mniejszy zakres sytuacji rewolucyjnej, tym mniejszy zakres przejęcia władzy. Argumentacja marksistowska (zwłaszcza wyrażona przez takich teoretyków rewolucji jak Gramsci i Lenin) jest przeciwna. Dowodzi się, że wiele sytuacji rewolucyjnych nie wytwarza rewolucyjnych rezultatów- z powodu braku awangardy, zdyscyplinowanej partii rewolucyjnej, właściwej koalicji klasowej itd. Zgodna jest wszakże z rozumowaniem syndykalistów w jednym ważnym aspekcie: rewolucyjne przejęcie władzy nie może nastąpić bez zaistnienia rozległej sytuacji rewolucyjnej. Stąd strategia rewolucyjna, obejmująca dwa elementy: stworzyć sytuację rewolucyjną (lub jej poszukiwać) i zorganizować polityczne środki służące uzyskaniu rezultatu rewolucyjnego. Crane Brinton zajął z rozmysłem przeciwstawne stanowisko. Wskazał, że dla stworzenia jakiejkolwiek sytuacji rewolucyjnej istnieją znaczące ograniczenia wewnętrzne: reakcja jest nieuchronna. Ponadto sugerował, że relacja pomiędzy sytuacją a rezultatem jest negatywna: im bardziej rewolucyjna sytuacja, tym mniej rewolucyjny rezultat. Ludzie, którzy przeżyli wielką rewolucję, z ulgą wraca- zasadnicze zmiany. Spór pomiędzy omówionymi tu trzema opcjami jest wciąż aktualny. srok/a / rebelia 653 Rysunek 3 prezentuje zrewidowaną klasyfikację przechodzenia władzy przedstawioną w katego-ch stopnia, w jakim zdarzają się sytuacje rewolucyjne i/lub rezultaty rewolucyjne. Zakłada się, że jawiska, które nazywamy „zamachami", „insurekcjami", „wojnami domowymi", „pełnymi rewolucja-li* zachodzą na siebie, ale nie całkowicie. Każde ma charakterystyczną dla siebie skalę rezultatów isytuacji rewolucyjnych. Podstawowe różnice między nimi dotyczą wszakże tożsamości stron transfe-ra władzy: w zamachu członkowie organizmu politycznego wymieniają się wzajemnie; w pełnej rewolu-ę większość lub całość uprzednio dominującej klasy traci władzę itd. Chociaż wykres nie pokazuje tego wyraźnie, „wojna domowa" łączy się ze skrajną sytuacją rewolucją, podziałem nieodwracalnym, przypominając nam, że jednym z częstych rezultatów wojny domo-mg jest trwały podział terytorium kontrolowanego poprzednio przez rząd na dwa (lub więcej) obszary jutonomiczne. Wykres pokazuje, że bez rozległej sytuacji rewolucyjnej nie mogą zaistnieć rozległe rezultaty rewolucyjne. Przeczy jednak odwrotności; ekstremalne sytuacje rewolucyjne niekoniecznie stwarzają ekstremalne rezultaty rewolucyjne. Dyskusja o definicjach prowadzi nas do debaty na temat istoty konfliktu politycznego i struktury rewolucji. Niektóre z najbardziej wartościowych analiz rewolucji i rebelii nie dotyczą warunków wystarczających dla zaistnienia jednej lub drugiej, lecz umiejscowienia różnych grup wewnątrz przedstawionych modeli. Niektóre analizy koncentrują się na zdolności różnych grup do różnego rodzaju działań: działalności rewolucyjnej, zwykłej polityki itp. Na przykład E. Wolf, porównując dwudziestowieczne rewolucje agrarne, podkreśla relatywną zdolność mobilizowania biednych, średnich i zamożnych chłopów, chociaż porusza także ważne kwestie dotyczące sposobu, w jaki rozwijający się kapitalizm zderza się z interesami różnych grup chłopów. , Niektóre analizy poświęcają główną uwagę zgodności między różnymi formami działania politycznego a konfiguracjami interesów; stosunkowo mało miejsca zajmuje natomiast mobilizacja i proces polityczny prowadzący do poszczególnych działań i rezultatów. Analizy przyjmują zazwyczaj formę porównywania charakterystycznych działań w skontrastowanych otoczeniach strukturalnych. Znakomitym przykładem są hipotezy Jeffery Paige'a. A. Oddziaływanie zarówno rolników, jak i nie-rolników zależnych od ziemi jako ich głównego źródła utrzymania prowadzi do rewolty agrarnej [...]. B. Oddziaływanie nie-rolników zależnych od dochodu z kapitału handlowego i rolników zależnych od dochodu z ziemi prowadzi do ruchu reformy handlu [...]. C. Oddziaływanie nie-rolników zależnych od dochodu z kapitału i rolników zależnych od dochodu z zarobków prowadzi do ruchu reformy warunków pracy [...]. D. Oddziaływanie nie-rolników zależnych od dochodu z ziemi i rolników zależnych od dochodu z zarobków prowadzi do rewolucji. Aby zweryfikować te hipotezy, Paige przeprowadza dwojakiego rodzaju analizę: porównanie chłop-' skich ruchów społecznych w 135 sektorach eksportowych siedemdziesięciu stosunkowo biednych krajów od 1948 do 1970 r. i szczegółowe badania sytuacji w Peru, Angoli i Wietnamie. Dane pasują do jego argumentów. Zważmy, jaki jest tok tej argumentacji: krzyżowanie się interesów rolników i nie-rolników, deduko-wanie charakteru i stopnia konfliktu interesów, będących wynikiem każdej kombinacji i wywodzenie z konfliktu interesów formy politycznego działania rolników. Istotą hipotezy D jest to, że kombinacja ziemi i zarobków „zawiera pewne formy organizacji rolnej, która łączy nieelastyczne zachowania rolników z majątku ziemskiego z silnymi organizacjami rolniczymi wielkiej plantacji. Kiedy oba warunki występują równocześnie, prawdopodobnym rezultatem będzie rewolucja agrarna, w której silny, oparty Zob. J. Paige, Agmrian Bevolution. Social Mwements and Erport Agriculture in the Underdeveloped World, New York 1975, s. 70-71. 654 C. Tilly na chłopstwie ruch partyzancki, zorganizowany przez narodową czy komunistyczną partię, próbuje zniszczyć tak wiejską klasę wyższą, jak i instytucje państwa oraz utworzyć nowe społeczeństwo"5. Ponadto Paige dokonuje dalszych rozróżnień dotyczących korelacji między rewolucyjnymi ruchami narodowymi a rewolucyjnymi ruchami socjalistycznymi. Jakkolwiek uwzględnia mobilizacje, działania zbiorowe i interakcje strategiczne, to podstawą swej teorii czyni przewidywanie działania na podstawie interesów. My natomiast zajmujemy się tu procesami politycznymi, które wiodą od zorganizowanych i skontaktowanych interesów do rewolucji. Bezpośrednie przyczyny sytuacji rewolucyjnych Przyjrzyjmy się bliżej implikacjom określenia sytuacji rewolucyjnej jako wielowladzy. Z definicji wynikają trzy bezpośrednie przyczyny wielowiadzy: 1. pojawienie się konkurentów, lub koalicji konkurentów, wysuwających alternatywne żądania wyłącznej kontroli nad rządem; 2. poparcie tych żądań przez znaczną część ludności (zwłaszcza gdy poparcie to jest pobudzane przez zakazy czy przeciwstawne posunięcia ze strony rządu); 3. niezdolność lub niechęć przedstawicieli rządu do zlikwidowania alternatywnej koalicji i/lub poparcia dla jej żądań. W tej perspektywie wyróżnikami sytuacji rewolucyjnej są oznaki pojawienia się alternatywnego organizmu politycznego. Być może oznaki te mają związek z warunkami, które inni badacze określali jako przyspieszające rewolucję: wzrost niezadowolenia, konflikt wartości, frustracja czy relatywna deprywacja. Jednakże związek ten musi być udowodniony, a nie tylko założony. Jeśli nawet okaże się, że niezadowolenie, konflikt wartości, frustracja i relatywna deprywacja podlegają fluktuacji w ścisłym powiązaniu z pojawianiem się i znikaniem alternatywnych organizmów politycznych - rezultat taki zaskoczyłby mnie - to należy jeszcze oczekiwać poparcia przez znaczącą część społeczeństwa, niezależnie od motywów, żądań kontroli nad wiadzą sprawowaną przez dotychczasowych członków organizmu politycznego. Dlaczego więc w USA nie wybuchła rewolucja na początku wielkiego kryzysu ekonomicznego wiatach trzydziestych? Nie przypisuję tu sobie specjalnej wiedzy. Przyjmując jednak, że klasa robotnicza jest główną kandydatką do kontrmobilizacji, można wyróżnić następujące czynniki, które niszczyły ten jej potencjał", nistó poziom początkowy mobilizacji; brak wyalienowanych partnerów koalicyjnych wewnątrz organizmu politycznego; przeniesienie (przynajmniej relatywne) ciężaru alienacji na takie niemobilizowane grupy jak Murzyni; stosunkowo mało kosztowne dla rządu ustępstwa wobec związków (np. prawo związków przemysłowych do organizowania się) w zamian za lojalność. Faszyści niemieccy i włoscy poszli inną drogą, rozmyślnie mobilizując klasę robotniczą. Inne państwa zapłaciły cenę demobilizacji w postaci II wojny światowej. Barrington Moore6 zaproponował w eseju, który powstał po wielkich badaniach porównawczych, cztery warunki wstępne większych rewolucji: 1. utrata przez elitę jednolitej kontroli nad armią, policją i innymi aparatami przemocy; 2. pojawienie się ostrych konfliktów interesów wewnątrz „klas dominujących"; 3. rozwój szerokiego sprzeciwu wobec przeważających sposobów myślenia i dominujących wyjaśnień oraz uzasadnień ludzkiego cierpienia; 4. mobilizacja mas rewolucyjnych, najprawdopodobniej przez gwałtowne pogorszenie się warunków życia codziennego w połączeniu ze wzrostem niedoli. s Ibidem, s. 358-359. 6 Zob. B. Moore jun., Reoolution in America?, „New York Review of Books" 1969, nr 30. Rewolucja i rebelia 655 Pierwsze dwa są zasadniczo tym samym warunkiem: fragmentacja klasy politycznej na więcej niż jedną koalicję; każda jest potencjalną pretendentką do wyłącznej kontroli nad rządem i każda potencjalną partnerką koalicyjną dla szybko mobilizujących się konkurentów. Warunek trzeci może być spełniony zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz klasy politycznej. Ulokowani na zewnątrz wyrażają swój gniew z powodu wykluczenia, a niektórzy członkowie klasy politycznej odpowiadają na te skargi sympatią lub manipulacją. Mobilizacja mas rewolucyjnych powoduje nagle pojawienie się nowego konkurenta. W swoich analizach czy refleksjach historycznych nie znalazłem podstaw do założenia, że mobilizacja musi być nagta bądź musi wywodzić się z nieszczęścia. Ale jeśli zdarza się taki typ zapalnej mobilizacji, mniejsza się szansa na rywalizację bez przemocy, testowanie możliwości i formowanie koalicji, co należy do rutynowego sposobu pozyskiwania władzy; zwiększa natomiast prawdopodobieństwo kondensacji. Znacznie zawęziliśmy pole naszych wyjaśnień i prognoz. Trzeba teraz określić i znaleźć sytuacje, w których zachodzą trzy powiązane ze sobą okoliczności: 1. pojawienie się konkurentów mających wyłączne, alternatywne roszczenia; |f 2. znaczące poparcie dla tych roszczeń; I- 3. niezdolność rządu do represji. Alternatywy dla istniejącego organizmu politycznego i% co rozumiem przez „wyłączne alternatywne żądanie kontroli nad rządem", pojawia się dramatycznie w artykule Lenina napisanym w około rok po rosyjskiej rewolucji październikowej, gdy inne partie, które przyłączyły się do koalicji rewolucyjnej, zostały odsunięte od władzy. „Obecnie jednak bieg światowych wydarzeń i niewymownie okrutna lekcja, jaką dał sojusz wszystkich monarchistów Rosji z imperializmem angielsko-francuskim i amerykańskim, pokazują w praktyce, że republika demokratyczna jest republiką burżuazyjno-demokratyczną, która - z punktu widzenia zagadnień postawionych na porządku dziennym historii - przez imperializm już się przeżyła: że żadnego innego wyboru nie ma: albo we wszystkich przodujących krajach świata zwycięża Władza Radziecka, albo najbardziej reakcyjny, najbardziej wściekły, duszący wszystkie małe i słabe narody, przywracający na całym świecie reakcję imperializm angielsko-amerykański, który doskonale nauczył się posługiwać formą republiki demokratycznej. Albo - albo. Drogi pośredniej nie ma. Zupełnie niedawno pogląd taki uważano za przepojony zaślepieniem fanatyzm bolszewików. Stało się jednak właśnie tak". Te zadania wyszły od partii, która już zdobyła władzę. Były wszakże adresowane do strategów rewolucyjnych w krajach innych, życzących sobie kontynuowania metod współpracy w samej Rosji. Kiedy możemy oczekiwać pojawienia się konkurentów (lub koalicji konkurentów) stawiających wyłączne, alternatywne żądania kontroli nad rządem? Pytanie jest trochę mylące, tacy konkurenci są bowiem zawsze obok nas, w postaci ekstremalnych ruchów religijnych, radykalnych komórek lub ludzi odtrąconych od władzy. Właściwym problemem jest to, czy i kiedy następuje rozprzestrzenianie się i/lub mobilizacja tych konkurentów. Dwie drogi prowadzą do rozprzestrzeniania się i/lub mobilizacji. Pierwszą jest rozkwit grup, które od początku mają na celu transformację nie do pogodzenia z utrzymaniem władzy przez członków dotychczasowej klasy politycznej. To prawda, że nie całkiem kwalifikują się tu grupy „innego świata" i samoizolacji, dążące do całkowitego usunięcia się z życia doczesnego, ponieważ takie grupy mogą w zasadzie funkcjonować, dopóki pozostawione są same sobie. Bardziej pasują tu prawdziwi radykałowie, prawdziwi reakcjoniści, anarchiści, kaznodzieje teokracji, moniści prawie każdego obrządku. W.I. Lenin, Dzida, t. 28,1918, s. 187. 656 C. Till Drugą drogą jest odwrót konkurentów od celów zgodnych z przetrwaniem organizmu politycznego i zwrot ku celom wieszczącym jego upadek: domaganie się całej władzy, żądanie takiego kryterium członkostwa, którego spełnienie wyczerpałoby całe osiągalne zasoby lub wykluczyło wszystkich dotychczasowych członków. Dlaczego i jak powstaje grupa pierwsza - grupa zaangażowana od początku w fundamentalną transformację struktury władzy - pozostanie jedną z zagadek naszych czasów. Max Weber nauczał, że takie grupy formują się wokół charyzmatycznych jednostek, które oferują alternatywne wizje świata, nadające sens istniejącemu chaosowi. Marks sugerował, że od czasu do czasu niektóre jednostki potrafią wznieść się ponad przypisane miejsce w strukturze klasowej oraz dojrzeć całą strukturę i tworzący ją proces historyczny; mogą tedy nauczać o tym innych, którzy wciąż tkwią w jej okowach. Od czasu Marksa i Webera dokonano konceptualizacji i systematyzacji różnorodnych, rzeczywiście rewolucyjnych grup. Ale przypływy i odpływy różnorodnych ruchów protestu od II wojny światowej pokazały, że nadal nie umiemy przewidzieć, gdzie i kiedy pojawią się takie zaangażowane grupy. Odwrót konkurentów od celów zgodnych z przetrwaniem całego organizmu politycznego jest nieco mniejszą zagadką: jesteśmy bowiem świadkami tego zjawiska wtedy, gdy dotychczasowi członkowie klasy politycznej tracą swoje stanowiska w strukturach władzy, a także wtedy, gdy odmawia się rywalom udziału we władzy: wariant pierwszy jest notorycznie powtarzającą się historią poczynań prawicy, drugi zaś typową cechą działania lewicy. Sam Marks dał klasyczną analizę procesu radykalizacji, owocującego niezdolnością do jakiegokolwiek przystosowania się do istniejącego systemu i przejściem na nieprzejednanie rewolucyjne pozycje. Dowodził, że za sprawą nieustannej eksploatacji w demokracji burźuazyjnej (dyktowanej oczywiście logiką kapitalizmu), robotnicy stopniowo odwrócą się od jej złudzeń ku świadomej aktywności klasowej. Pakt, że Marks przecenił polaryzacyjne następstwa kapitalizmu przemysłowego i nie docenił adaptacyjnych zdolności popierających go organizmów politycznych, nie zmniejsza trafności obserwacji tego uwarunkowania. Dla Marksa nowo uformowana i rosnąca klasa robotnicza była jedynym kandydatem do dokonania takiej transformacji. W rzeczywistości ta ogólna zasada odnosi się wszakże w równym stopniu do mniejszości narodowych, środowisk buntującej się młodzieży, społeczności regionalnych czy innych mobilizujących się grup, które wielokrotnie podejmują bezskuteczne próby zdobycia władzy. Opracowanie nowych ideologii, nowych wiar, nowych teorii o tym, jak funkcjonuje świat, jest częścią obu dróg wiodących na pozycje rewolucyjne: pojawienie się nowych kandydatów do władzy i odwrót dotychczasowych jej posiadaczy. Najprawdopodobniej wyartykułowanie ideologii obejmującej i formułującej problemy nurtujące pretendentów do władzy wzmaga ich aktywność i nadaje jej kierunek. To, jak wielki samodzielny wpływ należy przypisać innowacji ideologicznej, jest w analizie rewolucji następną, powtarzającą się ciągle zagadką. Zapotrzebowanie na ideologię jest jednym z głównych powodów niezwykłego znaczenia intelektualistów w ruchach rewolucyjnych. Znamienne są rozważania francuskiego intelektualisty marksistowskiego na temat strategii politycznej. „Zdolność partii rewolucyjnej do zdobycia hegemonii jest bezpośrednio związana z jej wpływem w środowiskach zawodowych i kręgach intelektualnych. Partia przeciwstawić się może ideologii burźuazyjnej w takim stopniu, w jakim inspiruje poszukiwania i pobudza refleksje awangardy nad alternatywnym modelem, szanując zarazem niezależność tych badań. Pośrednictwo awangardy intelektualnej jest niezastąpione w zwalczaniu i przezwyciężaniu dominującej ideologii. Jest także niezbędne, aby dać klasie uciskanej język, środki wyrazu, które uświadomią realność jej podporządkowania i wyzysku". Jest to doktryna właściwa intelektualiście. Jednakże pasuje ona do zmieniającej się, pełnej ruchu rzeczywistości: jak sugeruje Barrington Moore, potok nowej myśli, która wyraża dążenia sprzeczne A. Gorz, Róforme et rtwolution, Paris 1969, s. 241-242. tlucja i rebelia 657 idalszym trwaniem organizmu politycznego, jest jednym z najbardziej wiarygodnych oznak spełnienia pierwszego warunku sytuacji rewolucyjnej. Akceptacja dla alternatywnych żądań warunkiem jest poparcie tych żądań przez znaczącą część ludności. Pierwszy i drugi warunek •iąjąsię, ponieważ poprzez zwrot zmobilizowanego pretendenta ku alternatywnym żądaniom peł-kontroli nad rządem następuje równocześnie zgłoszenie roszczeń i mobilizacja poparcia dla nich. iszerzanie się bazy tego poparcia może wszakże nastąpić bez wysuwania nowych żądań, przez: a) :zą aktywizację dążących do władzy konkurentów oraz b) przyjęcie tych żądań przez dalsze jed-lostJd i grupy. Dwa rodzaje działania rządu mają silny wpływ na rozszerzanie się poparcia dla żądań Rewolucyjnych. Pierwszym jest nagła niezdolność rządu do sprostania zobowiązaniom socjalnym, trak-:(owanym przez społeczeństwo jako trwałe i istotne dla jego dobra. Mam na myśli zobowiązania doty-lezące zatrudnienia, usług społecznych, ochrony jednostki, dostępu do organów sprawiedliwości i inne główne obowiązki rządu. I Na przykład Wiochy przeszły pod koniec I wojny światowej całą serię takich kryzysów, pomimo że jfrzeszły na stronę „zwycięską". Demobilizacja armii rzuciła ponad dwa miliony ludzi na płynny rynek pracy, wahania cen i zmniejszenie kontroli podaży żywności dotknęły miliony konsumentów i rolników (włączając w to zdemobilizowanych żołnierzy), którzy zaczęli brać we własne ręce sprawę ponownego podziału ziemi, jak twierdzili, obiecaną im przez rząd podczas wojny. Konsekwencją tego było wycofanie poparcia dla rządu i otwarcie drogi faszyzmowi. W odpowiedzi na niemożność spełnienia przez rząd Obietnic, aktywizowała się zarówno lewica, jak i prawica. W końcu reżim wybrał tolerowanie lub popieranie faszystowskiego zbrojnego ramienia - sqadrii - w jego działaniach na rzecz zniszczenia najskuteczniejszych organizacji robotniczych. Z tego powodu (nie zaś ze względu na zasadnicze podobieństwo bazy społecznej) początkowe geograficzne usytuowanie wpływów włoskiego faszyzmu przypominało usytu-bwanie sil socjalistycznych: dolina Padu, uprzemysłowione miasta północy itd. Prawica: skrajna koalicja bawicowa funkcjonowała lepiej czy gorzej, rozbijając zorganizowane siły lewicy. Ale pozostawiło to faszystom prawie autonomiczną kontrolę nad wielkimi częściami Włoch: wielowładza. i Przypadek Włoch ma trojakie znaczenie, ponieważ ilustruje proces, który w tym czasie byl rozpowszechniony (chociaż mniej ostry) w Europie. Pasuje on do bardzo ogólnego wzoru, w którym koniec itojny (zwycięskiej lub nie) powoduje stan paraliżu rządu. Wreszcie pokazuje sposób, w jaki ruchy Irotestu, które same nie są ani wyraźnie „prawicowe", ani „lewicowe", otwierają drogę prawicowemu Pub lewicowemu) przejęciu władzy. 658 Ted Robert Gurr T.R. Gurr 4fl RELATYWNA DEPRYWACJA A IMPULS PRZEMOCY* m Społeczeństwo rodzi nasze potrzeby i uciechy: mierzymy je zatem miarą społeczną, nie zaś przedmiotami służącymi do ich zaspokojenia. Ponieważ noszą charakter społeczny, więc są one względne. Karol Marks, Praca najemna i kapitał T podłoża złożoności ludzkiej motywacji neurofizjolodzy rozpoznali dwa podstawowe systemy ape-LJtytywne, będące źródłem uczuć motywacyjnych, na tle których wszystko, co się nam wydarza, jest rozważane i oceniane. Stymulacja jednego z nich wyzwala uczucia podniecenia, satysfakcji i miłości. Stymulacja drugiego prowadzi do odczucia niepokoju, przerażenia, przygnębienia i wściekłości. Te uczucia zabarwiają naszą percepcję świata i pobudzają do działania. Uczenie się oparte jest na tych systemach, najpierw bezpośrednio, potem pośrednio: uczymy się robić i odszukiwać te rzeczy, które przynoszą nam satysfakcję, a unikamy tych, które wywołują szkodliwe skutki. Warunki życia człowieka ulegają zmianom, a to, czego ludzie się nauczyli, nie zawsze sprawdza się w zmienionych okolicznościach. „Stajemy się sfrustrowani - pisze Cantril - kiedy doświadczamy konfliktu między znaczeniami, które wnieśliśmy do danej sytuacji i które sprawdzały się w przeszłości, a które wydają nam się obecnie nieprzystające do zaistniałej sytuacji, z którą się ścieramy [...]". Ten konflikt lub napięcie jest zasadniczo nieprzyjemne: jeśli to możliwe, unikamy go lub przezwyciężamy, jeśli nie, uwalniamy się od niego w ekspresywny, „nierealistyczny" sposób. Jest to podstawowe źródło zarówno innowacji, jak i destrukcji w przedsięwzięciach człowieka. Dlaczego zachowanie innowacyjne powinno pojawiać się w reakcji na owo napięcie, jest wystarczająco jasne: w procesie socjalizacji człowiek nauczył się unikać nieprzyjemnych bodźców i jedynie poważne, nowe konflikty mogą sparaliżować zdolności adaptacji przyswojone przez człowieka w tym procesie. Zachowanie destrukcyjne może być wyjaśniane w odniesieniu do innej fundamentalnej właściwości organizmu ludzkiego: jeśli ludzie są narażeni na szkodliwe bodźce, których nie mogą uniknąć ani przezwyciężyć, posiadają wrodzoną dyspozycję do atakowania ich źródeł. Atak może, choć nie musi, redukować frustrację, wydaje się jednak być naturalną, zadowalającą odpowiedzią na napięcie budowane przez frustrację . Pragnienie uwolnienia się od napięcia nie jest jedynym źródłem agresji. Innowacyjne odpowiedzi na napięcie mogą uciekać się do przemocy. Najważniejsze, że wybór taktycznej lub rzeczywistej przemocy jako innowa- * Tytuł oryg. Relatwe Deprivation and the Impetus to Violence, fragm. T.R. Curr, Why Men Rebel, Princeton 1970, przekład M. Hekotko. Krótkie wprowadzenie do literatury neuropsychologicznej i interpretacje jej wniosków na temat motywacji pochodzą z pracy Handley Canril Sentio ergo sum: Motivation Reconńdered; „Journal of Psychology" 1967, nr 65, s. 91-107. Systemy popędów zostały zlokalizowane przez, neuropsycMogów w połowie lat pięćdziesiątych ibtfj badane zarówno na człowieku, jak innych ssakach. Ibidem, s. 99. 3 Cechy popędów agresji wywołanej frustracją zostały przebadane i udokumentowane przez N.R.F. Maiera, Fro słration: The study ofBehavior Without a Goal, New York 1949, i L. Berkowitza, The Concept ofAggressia Drive: Some Additional Considerations, [w:] idem,Advances in Eocperimental Psychology, t. 2, New York 1965 s. 307-322. Podobnie jak systemy popędów, okazują się być charakterystyczne dla człowieka i wyższych zwierząt Relatywna deprywacja a impuls przemocy 659 cyjnej odpowiedzi na napięcie wzmacniane jest przez wrodzone dyspozycje do agresji przez owo napięcie wywoływanej. Rozróżnienie między „realistycznym" a „nierealistycznym" konfliktem lub agresją może być więc analitycznie użyteczne, ale fizjologiczne i psychologiczne dowody sugerują, iż elementy drugiego są zawsze obecne . Ich nieobecność jest możliwa tylko w przypadku tych jednostek, które do uczestnictwa w konflikcie zbiorowym zostały zmuszone. Te zasady operują w szerokim paśmie indywidualnych zachowań, włącznie z działaniami powstańczymi przeciw politycznej wspólnocie. Potrzebujemy pojęć i hipotez lepiej dostosowanych do analizy społecznych i psychologicznych operacji, które wyzwalają wśród członków wspólnoty impuls politycznej przemocy. Terminu „relatywna deprywacja" (RD) użyliśmy [...] dla oznaczenia napięcia wywodzącego się z niezgodności między zbiorowymi wartościami satysfakcji, które „powinny być", a tymi, które | „są", i które to napięcie skłania ludzi do przemocy. Zaproponowana definicja odbiega od konwencjonalnego ujęcia socjologicznego, jednak nie na tyle, by uzasadniało to tworzenie neologizmów takich jak „upośledzenie" (cramp) lub „wyzwania" {ezigency). W tym rozdziale przyjrzymy się koncepcji RD oraz jej podrzędnym pojęciom: wartości, klasy wartości, wartość oczekiwana, wartość osiągalna oraz wartość możliwości. Relacja frustracji - agresji dostarcza proponowanemu związkowi między intensywnością deprywacji a potencjalną przemocą zbiorową psychologiczną dynamikę; w rezultacie przyjrzymy się tej relacji szczegółowo. Inne interpretacje impulsu politycznej przemocy wiążą się z modelem deprywacji relatywnej obejmującym pojęcia dysonansu, anomii i konfliktu społecznego. Ostatecznie, w celu ułatwienia dynamicznej analizy, zaproponujemy trzy wzory braku równowagi między wartościami oczekiwanymi a wartościami osiągalnymi. Definicje relatywnej deprywacji (RD) HipotezaV.l: Potencjał zbiorowej przemocy zmienia się silnie wraz z intensywnością i zakresem relatywnej deprywacji wśród członków zbiorowości Relatywna deprywacja definiowana jest jako spostrzegana przez aktorów niezgodność między ich wartościami oczekiwanymi a wartościami osiągalnymi (możliwościami). Wartości oczekiwane oznaczają dobra i warunki życia, co do których ludzie żywią przekonanie, iż są im prawnie należne. Wartości osiągalne oznaczają dobra i warunki życia, o których ludzie sądzą, iż są w stanieje zdobyć i zatrzymać. (Pojęcia te są bardziej precyzyjnie zdefiniowane poniżej). W hipotezie tej kładzie się nacisk na percepcję deprywacji; ludzie mogą być subiektywnie zdeprywowani w odniesieniu do ich oczekiwań, mimo że obiektywny obserwator nie stwierdzi niedostatku. Podobnie, obecność tego, co obserwator uznaje za skrajne ubóstwo lub absolutną deprywację, nie musi być odczuwane jako niesprawiedliwe przez tych, którzy tego doświadczają. Jak przedstawia to Runciman, jeśli ludzie nie mają powodów, by oczekiwać lub mieć nadzieję na więcej, niż mogą osiągnąć, będą mniej niezadowoleni z tego, co mają, lub nawet wdzięczni za to, że są w stanie to zatrzymać". Pojęcie RD po raz pierwszy zostało użyte w latach czterdziestych przez autorów The American Soldier na oznaczenie uczuć jednostki, która nie posiada statusu ani warunków, o których sądzi, iż są jej należne, a standardy na temat tego, co powinna mieć określa przez odniesienie do tego, co posiadają inne osoby lub grupy. To ujęcie jest Duże znaczenie przywiązuje się do rozróżnienia między realistycznym a nierealistycznym konfliktem, wprowadzonego przez L. Cosera, The Functions ofSocial Conflict, New York 1956, s. 48-55 i nast. Rozróżnienie to jest powszechnie stosowane w teorii konfliktu, zob. R.W. Mack, R.C. Snyder, TheAnalysis ofSocial Conflict: Toward \ an Overview and Synthesis, „Journal of Conflict Resolution" 1957,1.1, s. 221-248. W.G. Runciman, Relative Deprwation and Social Justice, Berkeley 1966, s. 9. SA Stouffer, E.A. Suchman, L.C. DeVinney, S.A. Star, R.M. Williams jun. są autorami pierwszego tomu: Adjust-during Army Life, autorami drugiego: Combat and Its Ąftermath, są S.A. Stouffer, A.A. Lumsdaine, 660 T.R. Gurr I szeroko stosowane w badaniach socjologicznych, w których przyjmuje się zwykle w celach operacyjnych, że standardy wartości są ustalane przez odniesienie do pewnych grup lub statusów, z którymi dana jednostka identyfikuje się lub z którymi taką identyfikację się zakłada . Jednakże szerzej uznany jest pogląd, iż standardy wartości mogą mieć inne źródła. Punktem odniesienia jednostki mogą być równie dobrze jej własne przeszłe warunki, abstrakcyjny ideał lub standardy artykułowane przez lidera. Definicja, którą tutaj stosujemy, nie stawia żadnych przypuszczeń na temat źródeł wartości oczekiwanych; podobnie jak definicja Aberle'a, który rozumie RD jako „negatywną niezgodność między legitymizowanymi oczekiwaniami a rzeczywistością". Wartości są pożądanymi zdarzeniami, obiektami i warunkami, do których ludzie dążą". Wartości najsilniej powiązane z teorią politycznej przemocy są ogólnymi kategoriami warunków wartościowanych przez ludzi, a nie idiosynkratycznie poszukiwanymi przez poszczególne jednostki. W terminach psychologicznych wartości są celami ludzkiej motywacji, przypuszczalnie wyrastającymi z podstawowych potrzeb lub instynktów. Do tej pory podjęto wiele prób rozpoznania, zidentyfikowania i skatego-ryzowania „potrzeb", „celów" i „wartości" w celu psychologicznych, socjologicznych i politycznych analiz. Freud postulował pojedynczą prostą potrzebę: libido. Henry Murray stworzył listę dwunastu wiscerogennych (tj. fizjologicznych) i dwudziestu ośmiu psychogennych potrzeb . Trzy wpływowe i rozsądnie oszczędne listy zostały podsumowane i powiązane ze sobą w tabeli 1. Wyróżniono tu trzy kategorie wartości: wartości dobrobytu, wartości władzy i wartości interpersonalne. Nie ma potrzeby oryginalności w takim schemacie; jest to typologia złożona, reprezentująca wartości wspólne innym schematom i powiązane z genezą RD. Wartości dobrobytu to takie, które przyczyniają się bezpośrednio do fizycznego dobrosta-nu i samorealizacji. Obejmują fizyczne dobra związane z przeżyciem: jedzenie, schronienie, służbę zdrowia i komfort fizyczny, a także dobra związane z rozwojem i używaniem fizycznych i umysłowych zdolności. Te dwie klasy wartości dobrobytu są przedstawione poniżej jako wartości ekonomiczne i wartości s am o akt u ali z acj i. Wartości samoaktualizacji mogą być instrumentalne dla osiągania innych wartości dobrobytu i vice versa. Poza tym Maslow i Davies dowodzą przekonująco, iż dla wielu ludzi samoaktualizacja jest celem samym w sobie: czerpiemy wewnętrzną satysfakcję z ćwiczenia naszego intelektu i naszych rąk .Wartości władzy określają obszar, w którym ludzie mogą wpływać na działania innych, a unikać niechcianych wpływów innych ludzi na własne działania. Wartości władzy, szczególnie wybuch przemocy politycznej, zawierają pragnienie uczestnictwa w zbiorowym podejmowaniu decyzji - głosowania w wyborach politycznych, członkostwa w elitach politycznych - oraz powiązane z tym pragnienia samookreślenia i bezpieczeństwa, np. wolność od opresywnej politycznej regulacji lub nieładu. Te dwie klasy wartości mocy to inaczej wartości partycy- M.H. Lumsdaine, R.M. Williams jun., M.B. Smith, I.L. Janis, S.A. Star, L.S. Cottrell jun. Oba tomy ukazały się w Princeton w 1949 r. - przyp. red. 7 Zob. np. W.G. Runciman, Relatwe Deprivation, op. cit., s. 11; D.E Abeńe,ANote on Relatwe Deprivałion Theory, [w.\ S.L. Thrupp, Millennial Dreams in Action: Essays in Comparative Study, The Hague 1962, s. 209-214; G. Rosę, Awmie and Demation: A Conceptual Frameworkfor Empirical Studies, „British Journal of Sociology" 1966, nr 17, s. 29-45; P. Townsend, The Meanings ofPwerty, „British Journal of Sociology" 1962, nr 12, s. 210-227; oraz literatura na temat niespójności statusów, począwszy od G. Lenski, Statris Crystallization: A Non-Verticd Dimenskm of Social Status, „Ameńcan Soc\ologjca\ YtwieW 1954, nr 19, s. 405-413. 8 D.F. Aberle, A Notę on Relatwe..., op. cit., s. 209. 9 Za A. Kapłan, H. LassweU, Power and Sotiety: A Frameworkfor Political Inqwiry, New Haven 1950, s. 55-56. 10 Zebrane i poddane dyskusji w pracy J.C. Daviesa, Human Naturę in Politics: The Dynamie of Political Behar wor, New York 1963. " lo\s. \tt. "toastom, A Theory oj Human Motiuation, „^c\\o\o®Lca\«,ev\eV VMS,ra WV, J.C.\>aN\es,Hum«m Naturę..., op. cit., s. 53-60. 660 T.R. Gurr szeroko stosowane w badaniach socjologicznych, w których przyjmuje się zwykle w celach operacyjnych, że standardy wartości są ustalane przez odniesienie do pewnych grup lub statusów, z którymi dana jednostka identyfikuje się lub z którymi taką identyfikację się zakłada. Jednakże szerzej uznany jest pogląd, iż standardy wartości mogą mieć inne źródła. Punktem odniesienia jednostki mogą być równie dobrze jej własne przeszłe warunki, abstrakcyjny ideał lub standardy artykułowane przez lidera. Definicja, którą tutaj stosujemy, nie stawia żadnych przypuszczeń na temat źródeł wartości oczekiwanych; podobnie jak definicja Aberle'a, który rozumie RD jako „negatywną niezgodność między legitymizowanymi oczekiwaniami a rzeczywistością". Wartości są pożądanymi zdarzeniami, obiektami i warunkami, do których ludzie dążą . Wartości najsilniej powiązane z teorią politycznej przemocy są ogólnymi kategoriami warunków wartościowanych przez ludzi, a nie idiosynkratycznie poszukiwanymi przez poszczególne jednostki. W terminach psychologicznych wartości są celami ludzkiej motywacji, przypuszczalnie wyrastającymi z podstawowych potrzeb lub instynktów. Do tej pory podjęto wiele prób rozpoznania, zidentyfikowania i skatego-ryzowania „potrzeb", „celów" i „wartości" w celu psychologicznych, socjologicznych i politycznych analiz. Freud postulował pojedynczą prostą potrzebę: libido. Henry Murray stworzył listę dwunastu wiscerogennych (tj. fizjologicznych) i dwudziestu ośmiu psychogennych potrzeb . Trzy wpływowe i rozsądnie oszczędne listy zostały podsumowane i powiązane ze sobą w tabeli 1. Wyróżniono tu trzy kategorie wartości: wartości dobrobytu, wartości władzy i wartości interpersonalne. Nie ma potrzeby oryginalności w takim schemacie; jest to typologia złożona, reprezentująca wartości wspólne innym schematom i powiązane z genezą RD. Wa rtości dobrobytu to takie, które przyczyniają się bezpośrednio do fizycznego dobrosta-nu i samorealizacji. Obejmują fizyczne dobra związane z przeżyciem: jedzenie, schronienie, służbę zdrowia i komfort fizyczny, a także dobra związane z rozwojem i używaniem fizycznych i umysłowych zdolności. Te dwie klasy wartości dobrobytu są przedstawione poniżej jako wartości ekonomiczne i wartości s amoaktualizacj i. Wartości samoaktualizacji mogą być instrumentalne dla osiągania innych wartości dobrobytu i vice versa. Poza tym Maslow i Davies dowodzą przekonująco, iż dla wielu ludzi samoaktualizacja jest celem samym w sobie: czerpiemy wewnętrzną satysfakcję z ćwiczenia naszego intelektu i naszych rąk .Wartości władzy określają obszar, w którym ludzie mogą wpływać na działania innych, a unikać niechcianych wpływów innych ludzi na własne działania. Wartości władzy, szczególnie wybuch przemocy politycznej, zawierają pragnienie uczestnictwa w zbiorowym podejmowaniu decyzji - głosowania w wyborach politycznych, członkostwa w elitach politycznych - oraz powiązane z tym pragnienia samookreślenia i bezpieczeństwa, np. wolność od opresywnej politycznej regulacji lub nieładu. Te dwie klasy wartości mocy to inaczej wartości partycy- M.H. Lumsdaine, R.M. Williams jun., M.B. Smith, I.L. Janis, SA Star, L.S. Cottrell jun. Oba tomy ukazały się w Princeton w 1949 r. - przyp. red. 7 Zob. np. W.G. Runcunan, Relative Deprivation, op. dt.,s. 11; D.F.Abeńe,ANoteonRelativeDeprivation Theory, [w:] S.L. Thrupp, Millennial Dreams in Action: Essays in Comparative Study, The Hague 1962, s. 209-214; G. Rosę, Anomie and Deińation: A Conceptual Frameworkfor Empirical Studies, „British Journal of Sociology" 1966, nr 17, s. 29-45; P. Townsend, The Meanings ofPwerty, „British Journal of Sociology" 1962, nr 12, s. 210-227; oraz literatura na temat niespójności statusów, począwszy od G. Lenski, Status Crystallization: A Non-Verłical Dimenskm ofSocial Status, „American Sociological Review" 1954, nr 19, s. 405-413. D.E Aberle, A Notę on Relative..., op. dt., s. 209. Za A. Kapłan, H. Lasswell, Power and Sodety: A Frameworkfor Political Inguiry, New Haven 1950, s. 55-56. Zebrane i poddane dyskusji w pracy J.C. Daviesa, Human Naturę in Politics: The Dynamie of Political Beha-wor, New York 1963. " Zob. A.H. Maslow, A Theory of Human Motwation, „Psychological Review" 1943, nr 50; J.C. Davies, Human Naturę..., op. dt., s. 53-60. Relatywna deprywacja a impuls przemocy 661 pacji i bezpieczeństwa. Wartości interpersonalne są psychologiczną satysfakcją, jakiej poszukujemy w nieautorytatywnych interakcjach z innymi jednostkami lub grupami. Wartości te obejmują pragnienie statusu, zajmowania ogólnie rozpoznawanej roli społecznej, na podstawie której uczestnicy interakcji przyznają jednostce pewien prestiż; związaną z tym potrzebę uczestnictwa w trwałych grupach wspierających - rodzinie, wspólnocie, stowarzyszeniach - które dostarczają jednostce towarzystwa i uczuć sympatii; oraz poczucie pewności wyrastające z podzielanych wierzeń na temat natury społeczeństwa i miejsca danej jednostki w nim oraz norm kierujących społecznymi interakcjami. Te trzyklasyinterpersonalnychwartościsąokreślanemianem statusu, wspólnotowości i ideowej spójności. Tabela 1. Cztery listy kategorii wartości. Piramida potrzeb Masłowa* Koncepcja Lasswella i Kapłana** Runcimana wymiary nierówności społecznej*** Typologia syntetyczna WARTOŚCI ZWIĄZANE Z DOBROSTANEM I DOBROBYTEM Fizjologiczne Dobrostan, zdrowie Klasy ekonomiczne Wartości dobrobytu Samoaktualizacji Umiejętność, oświecenie _ WARTOŚCI ZWIĄZANE Z SZACUNKIEM I POWAŻANIEM Bezpieczeństwa, porządku Władza Władza Wartości władzy Miłości, przynależności Sympatia - Wartości interpersonalne Szacunku Szacunek, uczciwość Status |*A.H. Maslow, A Theory of Human Motivation, op. c/f., s. 370-396, podsumowane i dyskutowane w: J.C. Davies, Human Naturę in Politics..., op. c/f., s. 8-63. Maslow postuluje istnienie hierarchii potrzeb: potrzeby bezpieczeństwa i porządku nie będą się rozwijać, dopóki nie zostaną zaspokojone niższe potrzeby fizyane, aby rozwinęły się potrzeby miłości i przynależności, muszą zostać zaspokojone potrzeby bezpieczeństwa itd. Potrzeby zostały zamieszczone tutaj w porządku zaproponowanym przez Masłowa, z wyjątkiem potrzeby samoaktualizacji, która w jego koncepcji może się [' rozwinąć dopiero, gdy zostaną zaspokojone potrzeby miłości. "A. Kapłan, H. Lasswell, Power and Society, op. c/f., s. 55-56. *** W.G. Runciman, Relałive Deprwation, op. c/f., rozdz. 3. Runciman nie traktuje ich jako wartości lub potrzeb, ale jako [ warunki, dostępne ludziom w różnym stopniu, w związku z którymi doświadczają satysfakcji lub deprywacji. I Wartości oczekiwane przez wspólnotę są średnią wartością pozycji, co do których jej członkowie żywią przekonanie, iż na nie zasłużyli. Wartość pozycji jest liczbą lub poziomem wartości aktualnie osiągniętych. Wartości oczekiwane odnoszą się zarówno do obecnych, jak i do przyszłych warunków. Ludzie zwykle oczekują, że zatrzymają to, co mają; zwykle również posiadają zestaw oczekiwań i żądań na temat tego, co w swoim przekonaniu powinni mieć w przyszłości, a co zwykle oznacza tyle samo lub więcej, niż mają obecnie. Ważne, by odnotować, iż wartości oczekiwane są definiowane w odniesieniu do uzasadnionych wartości pozycji, czyli tego, na co w swoim przekonaniu ludzie zasłużyli, by otrzymać lub zachować, a nie tylko co mają nieśmiałą nadzieję osiągnąć. Hoselitz i Willner dokonali precyzyjnego rozróżnienia między oczekiwaniami a aspiracjami: 662 T.R. Gurr Oczekiwania są manifestacją powszechnych norm ustalonych przez bezpośrednie środowisko społeczne i kulturowe. Bez względu na to, czy oczekiwania te są wyrażone w ekonomicznych czy społecznych terminach, podstawą, na której się kształtują, jest przekonanie jednostki, co prawnie jej się należy. Źródłem tego przekonania o prawomocności może być to, co mieli jej przodkowie, co sama jednostka miała w przeszłości, co tradycja przypisuje jej i jej pozycji w relacji do innych członków społeczeństwa. Z kolei aspiracje reprezentują to, co jednostka chciałaby mieć, ale nie uważa, że jej się to należy . Wartości osiągalne wspólnoty to średnia wartość pozycji jej członków, postrzeganych przez nich za możliwe do osiągnięcia, zdobycia lub utrzymania. Wartości osiągalne również mogą odnosić się do obecnych, jak i przyszłych warunków. W odniesieniu do teraźniejszości wartości osiągalne oznaczają to, co jednostki w rzeczywistości byty w stanie zdobyć lub czego dostarczało im środowisko: wartość pozycji. W odniesieniu do przyszłości wartości osiągalne są tym, w co ludzie wierzą, że dzięki własnej sprawności, umiejętnościom, kolegom i przywódcom z biegiem czasu będą w stanie zachować lub osiągnąć: to ich wartości potencjalne. Możliwe jest rozróżnienie między postrzeganymi a rzeczywistymi wartościami potencjalnymi: ludzkie zdolności osiągania wartości oczekiwanych mogą być w rzeczywistości większe lub mniejsze niż ich przekonanie o tym, jakie są. Jednakże, postrzegane wartości potencjalne determinują obecne zachowania. Jest także prawdopodobne, że postrzegana wartość potencjalna ma znacznie większy wpływ na to, jak ludzie szacują swoje możliwości, niż rzeczywista wartość pozycji. Wartości pozycji osiągnięte przez grupę mogą być dość niskie w stosunku do wartości oczekiwanych, ale postrzegana deprywacja i manifestacja niezadowolenia będą niewielkie do tego stopnia, do jakiego możliwości postrzegane są jako wysokie. Przeciwne relacje charakteryzują niektóre społeczeństwa prerewolucyjne: osiągnięte wartości pozycji wydają się relatywnie wysokie w odniesieniu do wartości oczekiwanych, ale możliwości zwiększania się lub nawet tylko utrzymania wartości pozycji są postrzegane jako malejące. [...] Dostępne sposoby działania, którymi ludzie posługują się w celu osiągnięcia lub utrzymania pożądanych wartości pozycji, to ich wartości - możliwości. Wyróżnić można trzy typy możliwości: osobiste (jednostkowe), społeczne i polityczne. Możliwości osobiste są jednostkowymi, dziedziczonymi i nabytymi zdolnościami do działań zwiększających wartości. Dziedziczone zdolności podlegają normalnej dystrybucji w większości zbiorowości, mają zatem mały związek z teorią przemocy zbiorowej. Jednakże techniczne umiejętności i ogólna wiedza nabywana w trakcie edukacji mogą znacząco podnieść kompetencje osobiste jednostki, szczególnie te związane z poprawą jej materialnej pozycji wartości. Możliwości społeczne należy rozumieć jako normalne sposoby działania dostępne członkom zbiorowości, stosowane przez nich do działań bezpośrednio powiększających wartości. Społeczne możliwości osiągania wartości ekonomicznych obejmują liczbę i repertuar opłacalnych zawodów, swobodny dostęp do tych zawodów oraz dostępność ekonomicznych zasobów służących do ich wynagradzania. Wartości uczestnictwa mogą być osiągane poprzez zrutynizowane kanały politycznej partycypacji i rekrutacji do elit politycznych; osiągnięcie wartości bezpieczeństwa jest w znacznp stopniu funkcją zdolności politycznego systemu do jednoczesnego ograniczania szczegółowej regulacji aktywności ludzkiej i utrzymania wewnętrznego porządku. Wartości interpersonalne mogą być zwiększane do takiego stopnia, w jakim życie rodzinne i wspólnotowe wolne jest od zewnętrznych zakłóceń oraz w jakim istnieją ogólnie akceptowane normy, na podstawie których status i szacunek w relacjach interpersonalnych są ze sobą zgodne. Możliwości polityczne oznaczają normalne sposoby działań dostępne członkom zbiorowości, skłaniające innych do działań dostarczających im wartości satysfakcji. 12 B. Hoselitz i A. Willner, Economic Dmielopment, Political Strategies, and American Aid, [w:] M.A. Kapłan, Tk Reuolution in World Politics, New York 1962, s. 363. Relatywna deprywacja a impuls przemocy 663 Możliwości polityczne odnoszą się do politycznych działań raczej jako do środków niż celów; możliwości politycznej partycypacji jako cel sam w sobie są elementem możliwości społecznych. Te same procedury i instytucje, które stwarzają możliwości społeczne, zazwyczaj dostarczają także środki, przy pomocy których zbiorowości mogą wymagać od rządu dobrobytu i przywilejów władzy. Istnieją inne rodzaje możliwości politycznych, które są „polityczne" w sensie zamierzonym tutaj: procedury zbiorowych pertraktacji, przez które pracownicy mogą żądać od pracodawców większych świadczeń oraz działalność stowarzyszeniowa grup subkulturowych, zmierzających do poprawy statusu swoich członków w odniesieniu do innych grup. Zakres RD oznacza jej powszechne występowanie wśród członków zbiorowości, w odniesieniu do każdej klasy wartości. Pewne deprywacje są charakterystyczne dla pewnych członków wszystkich grup. Deprywacja jest powiązana z dyspozycją do kolektywnej przemocy w takim stopniu, w jakim wielu ludzi odczuwa niezadowolenie z tych samych rzeczy. Indywidualne deprywacje, takie jak niepowodzenie w osiąganiu oczekiwanego awansu lub niewierność współmałżonka, zwykle dotykają w danym czasie niewielu ludzi i ich zasięg jest ograniczony. Wydarzenia lub całe układy warunków, takie jak zakazanie działalności politycznej, drastyczna inflacja lub spadek statusu grupy w porównaniu z jej grupą odniesienia, zwiększają prawdopodobieństwo kondensacji uczuć RD całej grupy lub pewnych kategorii ludzi, toteż RD ma szeroki zasięg. Aberle podzielił to, co nazywamy tu zakresem, na dwie ogólne klasy deprywacji: te, które są jednostkowe (osobiste), i te, które są grupowym doświadczeniem . Zasięg RD lepiej rozpatrywać jako kontinuum: powinno być możliwe, np. przy pomocy technik sondażowych, określenie, jaki w danej zbiorowości jest odsetek ludzi, którzy czują się zdeprywowani w stosunku do jakiejkolwiek klasy wartości. Intensywność RD oznacza zakres negatywnego afektu powiązanego z jego percepcją, innymi słowy, jest to ostrość, jaką przyjmują uczucia niezadowolenia i złości. Ruciman podobnie mówi o „poziomie" deprywacji, który definiuje jako „intensywność, z jaką jest odczuwana" . Intensywność, podobnie jak zakres, jest przedmiotem empirycznego pomiaru: można wywnioskować intensywność ludzkich uczuć RD, używając m.in. technik wywiadu, projekcji czy analizy treści . Co więcej, możliwe jest określenie pewnej liczby właściwości wartości oczekiwanych i wartości osiągalnych, które zwiększają lub zmniejszają zakres i intensywność deprywacji, a które można zbadać bez konieczności polegania na technikach sondażowych. [...] Potencjał zbiorowej przemocy, zmienna zależna hipotezy postawionej we wstępie do niniejszej części, definiowana jest jako zasięg i intensywność dyspozycji członków wspólnoty do zastosowania przemocy przeciwko innym. Dla wielu celów badawczych potencjał zbiorowej przemocy może być traktowanyjako hipotetyczny konstrukt, dyspozycja do działania, której obecność zakłada się w umysłach wielu członków zbiorowości, ale która mierzona może być tylko pod względem swoich poprzedników, tj. intensywności i zakresu RD, lub pod względem konsekwencji, czyli rozmiaru zbiorowej przemocy. Gdyby bardziej bezpośredni pomiar nie był możliwy, nie byłoby sensu stawiać hipotezy na ten temat; jedyną możliwą do przetestowania hipotezą byłaby hipoteza głosząca, iż „im większa intensywność i zakres RD, tym większa siła i rozmiar zbiorowej przemocy". Jednakże potencjał kolektywnej przemocy w zasadzie może być mierzony niezależnie. Jednym ze sposobów jest użycie technik wywiadu, szczegółowo wypytujących ludzi o gotowość uczestnictwa w zamieszkach lub pozwalających im na projekcję nastrojów przemocy w odpowiedzi na ambiwalentną stymulację. Te techniki mogą być stosowane w skonstruowanych lub laboratoryjnych sytuacjach. Mogą być także - Zob. D.E Aberle,4 Notę on Relatwe..., op. cit., s. 210. Zob. W.G. Runciman, Relatwe Deprivation..., op. cit., s. 10. Taka odpowiednia technika wywiadu, skala samozakotwiczenia, użyta została w pracy H. Cantril, The Pattern ofHuman Concerns, New Brunswick 1965. 664 T.R. Gurr i są - używane w warunkach naturalnych. Na przykład Louis Harris przeprowadził sondaż wśród czarnych Amerykanów na temat ich gotowości do zamieszek . Możliwe jest również zastosowanie podejścia, rozwijanego przez Schwartza, w którym konstruuje się symulacyjną sytuację prerewolu-cyjną i dokonuje pomiaru odpowiedzi jej uczestników . Ta różnorodność podejść wydaje się uzasadniać traktowanie potencjału przemocy zbiorowej jako zasadniczą zmienną interweniującą między wywołanym deprywacją niezadowoleniem a polityczną przemocą, bardziej niż jako jedynie hipotetyczny i zbyteczny konstrukt. Wzory deprywacji relatywnej Deprywacją relatywna polega na niezgodności między wartościami oczekiwanymi a wartościami osiągalnymi, a jej intensywność i zakres można określić w każdej dostępnej populacji za pomocą sondażu lub innych technik badawczych. Dynamiczne analizy wymagają pojęciowych narzędzi, które uwzględniają wzory zmian wartości oczekiwanych i wartości osiągalnych w czasie. Ponieważ RD odczuwana jest jako psychiczny dyskomfort, można założyć, iż na dłuższą metę ludzie będą dopasowywać wartości oczekiwane do wartości osiągalnych. Warunki społeczne, w których wartości pożądane i osiągalne pozostają w równowadze, mogą być uważane za „normalne", i -jakkolwiek mogą być rzadkie we współczesnym świecie - dostarczają punktu odniesienia dla oceny schematów zmiany. Możemy wyróżnić trzy wzory deprywacji relatywnej: deprywację ubytkową (decremental deprivation), w przypadku której oczekiwane przez grupę wartości pozostają bez zmian, ale ich osiągalność ulega ograniczeniu; deprywację aspiracyjną (aspirationał deprivation), czyli taką, w której możliwości pozostają względnie stałe, podczas gdy wzrastają i wzmacniają się oczekiwania (aspiracje) oraz deprywację wzrastającą (progressive deprivation), w której dochodzi do jednoczesnego wzrostu oczekiwań i ograniczenia możliwości. Wszystkie trzy rodzaje deprywacji zostały uznane za czynniki przyczyniające się lub predysponujące do politycznej przemocy. 16 Zob. W. Brink, L. Harris, Black and White: A Study ofU.S. Racial Attitudes Today, New York 1967, s. 266. " Zob. D. Schwartz, Political Alienation: A PreUminary Experiment on the Psychology of Revolution's fl Stage, referat wygłoszony na Dorocznym Spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Nauk Politycznych w 196; " Wzory te zostały tak nazwane i opisane przez D.E. Morrisona, Relatwe Deprivation and Rural Discontenf Deoeloping Countries: A Theoretical Proposal, referat wygłoszony na Dorocznym Spotkaniu Amerykańskiegi Towaizystwa na necz Rozwoju Nauki w 1%61., s. 5. OdDurkheima do Managui: rewolucje jako odrodzenie religijne 665 Edward A. Tiryakian OD DURKHEIMA DO MANAGUI: REWOLUCJE JAKO ODRODZENIE RELIGIJNE* Mimo iż rewolucje są zjawiskami nader rzadko zachodzącymi, stały się one obiektem dużego zainteresowania ze strony badaczy zmiany społecznej i politycznej modernizacji. Szybko następujące po sobie załamanie reżimu politycznego i próba utworzenia na jego zgliszczach nowego porządku społecznego są intrygującym tematem analizy zarówno historycznej, jak i socjologicznej. Popularność fenomenu rewolucji na poziomie makrospołecznym przypomina zainteresowanie badaczy problemem samobójstw na poziomie mikrospołecznym. Oba zjawiska występują bowiem sporadycznie, lecz skupiają na sobie szczególną uwagę uczonych. Nie trzeba dodawać, że to Durkheim wprowadził problematykę samobójstw do kręgu zainteresowań socjologii, wykazując, że można je traktować i badać jako problem społeczny. Wskazał również, że pewne ich aspekty pozwalają nam dotrzeć do kluczowych cech modernizacji. Jeżeli to z pozoru irracjonalne zachowanie można interpretować w kategoriach jego społecznych uwarunkowań, czy nie jesteśmy w stanie równie dobrze szukać socjologicznego wytłumaczenia, które ujawniłoby wzory kryjące się za tym historycznym fenomenem zbiorowego działania, jakim jest rewolucja? Różne ścieżki teoretyczne, szczególnie czerpiące z myśli Marksa i Webera, były już wykorzystywane w analizach rewolucji. Nie odnoszono się jednak jeszcze, być może ze względu na tradycyjnie konserwatywne konotacje funkcjonalizmu, do dorobku prekursora tego nurtu, Emila Durkheima . W analizie współczesnych rewolucji chciałbym przyjąć punkt widzenia czerpiący z myśli autora Elementarnych form życia religijnego. Naturalnie jego teoria weszła już do grona socjologicznej klasyki, lecz nigdy nie myślano o niej w kontekście socjologii polityki. Zgodnie z tytułem, rewolucja będzie tu traktowana w sposób, który dotychczas umykał socjologicznej analizie, a mianowicie jako odrodzenie religijne . Pomimo że sam Durkheim nie stworzy! teorii rewolucji, w jego Elementarnych formach... * Tytuł oryg. From Durkheim to Managua: Revolutions as Religiom Revivals, fragm. Durkheimian Sociology: i Cultural Studies, red. J.C. Alexander, Cambridge 1988, przekład P. Polak. I Por. J. Goldstone, Theories ofRevolution: The Third Generation, „World Politics" 1980, nr 23, s. 425-453; idem, | The Comparative and Historical Study of Revolutions, „Annual Review of Sociology" 1982, nr 8, s. 187-207; S. Taylor, Social Science and Revolutions, New York 1984; E. Zimmermann, Political Violence, Crises, and Reno-lułions: Theories and Research, Cambridge 1983. | Analiza tego tematu - zob. W.E. Moore, Functionalism, [w:] A History ofSociologicalAnalysis. New York 1978, ! s. 321-361; B. Lacrok, Durkheim et kpolitiąue, Paris 1981; J. Coenen-Huther, Le Fonctionalisme en sociologie: ! atapres?, Bruxelles-Fenton 1984. Istnieje jedno współczesne studium rewolucji, Fire in the Minds ofMen. Origins ofthe Revolutionary Faith J.H. Billingtona (New York 1980), podkreślające rolę czynnika rełigynego w europejskich rewolucjach, począwszy od rewolucji francuskiej aż po rewolucję rosyjską. 666 E.A. Tiryakian znaleźć możemy elementy cyklicznej koncepcji odnowy społecznej. Dodatkowo sam używał historycznie doniosłego przykładu rewolucji francuskiej jako ilustracji możliwej nowoczesnej zmiany społecznej. Czerpiąc z analizy Durkheima, zajmiemy się tym, jak rewolucje na różnych poziomach pociągają za sobą aspekty procesu, który nazwiemy tutaj dedyferencjacją i będącego przeciwieństwem lepiej zbadanego wzorca różnicowania - dyferencjacji. Durkheim w swych Elementarnych formach... postrzegał życie religijne - określane przez niego mianem „poważnej" strony kondycji ludzkiej -jako filar społeczeństwa. Podobnie i my traktować będziemy religię jako immanentny, wewnętrzny element ruchów rewolucyjnych. Proces dedyferencjacji na poziomie społecznym wiąże się ze zmianą świadomości. Względnie odrębna indywidualna świadomość życia codziennego staje się wspólodczuwalna z innymi we wspólnej sytuacji i we wspólnym przedsięwzięciu; to przejście do wspólnoty świadomościowej wiąże się z dużą dawką energii, zarówno dla jednostki, jak i dla zagregowanej całości. W wyniku tego procesu przewartościowania doczesne wartości świeckie (profanum) zostają przekształcone w wartości święte {sacrum) - co jest przeciwieństwem zajmującego socjologów religii procesu sekularyzacji i związanego z nim obrazu modernizacji. Powyższe uwagi mogą wywołać wrażenie, że zamiast rewolucji prezentujemy tu przebrzmiałą już nieco dyskusję o „kontrkulturze" i „odmiennych stanach świadomości" przypisywanych kulturze związanej z narkotykami. Pomimo że transformacja świadomości społecznej łączy teoretycznie „kontrkul-turę" z „rewolucją", byłoby to mylne odczucie, gdyż dane empiryczne, na które będziemy się tu powoływać, są względem ruchów kontrkulturowych lat sześćdziesiątych i początku siedemdziesiątych wyraźnie późniejsze. W końcu lat siedemdziesiątych i początku osiemdziesiątych doszło do kilku następujących po sobie globalnych przełomów, takich jak: kryzys paliwowy 1979 r., dwucyfrowa inflacja w krajach uprzemysłowionych, głębokie zadłużenie krajów Trzeciego Świata oraz wyraźny wzrost gospodarczy państw Azji Wschodniej (w szczególności Japonii), które stały się nowym centrum produkcji mogącym skutecznie konkurować z uznanymi potęgami Zachodu . Globalnym trendem w dziedzinie polityki byi wyraźny zwrot ku konserwatyzmowi w demokracjach zachodnich. Zwycięstwa partii socjaldemokratycznych we Francji, Hiszpanii i Grecji były tylko nielicznymi wyjątkami od tej reguły. W przeciwieństwie do lat trzydziestych czy sześćdziesiątych, gdy dostatek i nieograniczony wzrost gospodarczy szły w parze z radykalizacją polityczną, spowolnienie gospodarcze przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych łączyło się z większą ostrożnością i rozwagą w sferze polityki. W tej ogólnej konserwatywnej tendencji znaleźć możemy jednak pewną grupę odstępstw, która posłuży nam tu jako materiał empiryczny dla dalszej refleksji teoretycznej. W tej grupie znajdą się trzy państwa, w których pomiędzy 1979 a 1981 r. dokonały się rewolucje społeczne. Co więcej, w nich wszystkich czynnik religijny był - przeciwnie do twierdzeń uczonych z perspektywy marksowskiej - centralnym bodźcem i katalizatorem rewolucji. Te trzy kraje to Iran, Nikaragua i Polska. Oczywiście każda z tych rewolucji była owocem specyficznych warunków społeczno-historycznych i miała swe wyraźne cechy charakterystyczne. Jed- 4 Zob. N. Luhmann, The Differentiation ofSodety, New York 1982. 5 Zob. E.A. Tiryakian, On the Significance o/Dedifferentiation, [w:] Perspectwes on Macro-Sociological flwor\ red. S.N. Eisenstadt, London 1985, s. 118-134. 6 Zob. Y. Tsurumi, The Chalenges oj the Pacific Age, „World Policy Journal II" 1984, jesień, s. 63-86. Istnieje obfita literatura na temat każdej z tych rewolucji. Na temat Iranu za szczególnie interesujące uważam S. Bakhash, The Reign ofthe Ayatollahs: Iran and the Islamie Revolution, New York, 1984; M.J. Fischer, Iran. Prom Religiom Dispute to Revolution, Cambridge, Mass. 1980; N.R. Keddie, Roots of Revolution. An Merprt-tive History of Modern Iran, New Haven 1981. O Nikaragui: J.A. Booth, The End and the Beginning. The Nica-raguan Revolution, Bouldner, CO 1982; W. LaFeber, Inevitable Revolutions. The United States in Central km-rica, New York 1983; Nicaragua in Revolution, red. T.W. Walker, New York 1982. O Polsce: T.G. Ash, The Poliń akian ' OóDurkheima do Managui: rewolucje jako odrodzenie religijne 667 nakże z socjologicznego punktu widzenia to właśnie ich wspólny mianownik i globalna doniosłość są jzczególnie interesujące. Celem rewolucji irańskiej było nie tylko obalenie prozachodniego autorytarnego reżimu - do czego telo na początku 1979 r. - i przekształcenie państwa w teokratyczną republikę islamską, lecz także przeniesienie swej idei na inne kraje świata muzułmańskiego, a tym samym wywołanie wstrząsów na alym Bliskim Wschodzie . Sytuacja w Polsce, przynajmniej w swym okresie szczytowym przypadającym na lata 1980-1981, znamiona rewolucji nosiła na dwóch poziomach. Wewnętrznie była pierwszym przypadkiem uznania przez komunistyczne państwo autonomicznych instytucji istniejących poza monolityczną państwowo-partyjną strukturą. Zgodnie z doktryną Lenina, miało być to podstawą socjalistycznej rewolucji; robotniczy sprzeciw wobec organizacji państwowej w ramach Solidarności sam był „rewolucją" wewnątrz rewolucji socjalistycznej. Zewnętrznie, tak jak rewolucja irańska mogła pociągnąć za sobą wrzenie [aacałym Bliskim Wschodzie (a przynajmniej w sunnickich lub konserwatywnych reżimach), tak i polska i Solidarność groziła załamaniem radzieckiej hegemonii w Europie Wschodniej: wpływ Solidarności na robotników innych krajów satelickich oraz pociągający urok nacjonalizmu mogły stać się [rewolucyj-nąj iskrą zapalną. Natomiast rewolucja w Nikaragui, podobnie jak i przewrót w Iranie, pokazała że ludność miejska i wiejska są w stanie zjednoczyć się i skutecznie walczyć przeciwko militarnej potędze państwa. Front Sandinowski zaprezentował również pewien model społeczno-gospodarczego rozwoju, mogący stać się alternatywą wobec typowego dla krajów Ameryki Środkowej uzależnienia gospodarczego od Stanów Zjednoczonych. Analogicznie do ZSRR uciekającego się do pokazów siły wojskowej na polskiej granicy administracja Reagana próbowała wszelkimi możliwymi środkami zdestabilizować rewolucyjny rząd Nikaragui i zapobiec rozszerzeniu się rewolucyjnego ferworu na cały region. Trudno jest [z perspektywy drugiej polowy lat osiemdziesiątych] przewidzieć dalsze losy opisywanych rewolucji, przede wszystkim ze względu na sytuację zewnętrzną i reakcje krajów ościennych. W Polsce nacjonalizm i próby demokratyzacji państwa są wyraźnie ograniczane przez Rosję, niechęt-okiem patrzącą na jakiekolwiek próby oporu, które traktowane są jako zagrożenie stabilności jej wpływów (szczególnie dotyczyć to może starań otwarcia Polski na świat, zwłaszcza przez osobę lieża pozostającego w serdecznych stosunkach z USA). Nacjonalistyczne tendencje mające na celu me Nikaragui spod władzy Stanów Zjednoczonych i dążenie do zrealizowania wewnętrznych 'orm stały się dla administracji Reagana istnym betę noir. Stany Zjednoczone nie cofnęły się od )j wcześniej w innych krajach regionu sprawdzonej polityki interwencjonizmu. Iran na lata zosta! wciągnięty w wojnę z Irakiem. Jej koniec oznaczałby, że Iran Chomeiniego znów stałby się czułym punktem Zatoki Perskiej, podobnie jak był nim w latach pięćdziesiątych za rządów Mossadeka. Zewnętrzne siły próbują za wszelką cenę zniwelować osiągnięcia trzech omawianych rewolucji. Wydaje się prawdopodobne, że przed końcem [XX] wieku te ruchy rewolucyjne będą funkcjonowały jedynie jako element pamięci zbiorowej i nie doczekają się zinstytucjonalizowanej formy nowego, stabilnego porządku społecznego. Jeżeli bowiem prześledzimy inne historyczne rewolucje, będziemy zmuszeni oddać rację trzeźwemu spojrzeniu Orwella, który twierdził że „wszystkie rewolucje są niepowodzeniami, choć nie wszystkie w takim samym stopniu". Być może ruchy rewolucyjne są niepowodzeniami w takim znaczeniu jak ruchy charyzmatyczne, które nigdy nie realizują zawartej w samej idei charyzmy obietnicy pełnego przekształcenia . Rwolution: Solidarity, New York 1984 (wyd. poi. Polska Rewolucja. Solidarność 1980-1981, tłum. M. Król, M. Dziewulska, Warszawa 1990); K. Ruane, The Polish Challenge, London 1982; B. Szajkowski, Next to God... Poland. Politics and Religion in Contemporary Poland, New York 1983; A. Touraine et al., Solidarity. The Analysis ofa Social Mwement: Poland 1980-1981, Cambridge 1983. Zob. R.K. Ramazani, Revolutionary Iran: Challenge and Response in the Middle East, Baltimore 1986. "Cyt. zaT.G. Ash, The Polish Revolution..., op. cit., s. 275. 668 E.A. Tiryakian świata . Jednak ruchy rewolucyjne są również i sukcesami, jako że ich narodziny i wczesne stadia wskazują nowe początki w procesie historycznym, możliwości nowych podstaw organizacji społecznej i przekształceń strukturalnych . Przywołam tu znów Durkheima, socjologa pozornie konserwatywnego, który w zakończeniu Elementarnych form... przewiduje, że nowoczesne społeczeństwa „przeżyją chwile twórczej ekscytacji, gdy wyłonią się nowe ideały, pojawią się nowe wzory, które na pewien czas staną się ideami przewodnimi ludzkości" (s. 408) . Durkheim szuka potwierdzenia swych tez w historii. Znajduje je w postaci religii obywatelskiej, propagowanej, lecz nigdy nie zinstytucjonalizowanej przez rewolucję francuską: By utrzymać w stanie wiecznej młodości zasady, które były jej natchnieniem, Rewolucja ustanowiła cały cykl świąt. Ale ta instytucja szybko upadła, gdyż wiara rewolucyjna trwa tylko chwilę [...]. Choć więc dzieło to nie było udane, można sobie wyobrazić, czym mogło się stać w innych warunkach; wszystko zaś każe sądzić, że kiedyś zostanie znów podjęte (s. 408). W swych zamierzeniach i początkowych etapach ruchy rewolucyjne w Iranie, Polsce i Nikaragui, tak entuzjastycznie popierane przez poszczególne społeczeństwa, dążyły do transformacji społecznej. Ta przemiana może, przez hamujące działanie czynników wewnętrznych lub zewnętrznych, nigdy nie zostać urzeczywistniona. Jednakże już samo rozpoczęcie rewolucji i centralna rola, jaka przypadła w nich religii, stały się niezaprzeczalnie częścią współczesnej areny politycznej. Nie zostaną nigdy wymazane z kart historii ani wrzucone do orwellowskiej „dziury pamięci". Biorąc pod uwagę, że każda z tych rewolucji nastąpiła w represyjnym reżimie, który w ich rezultacie został obalony (w Iranie i Nikaragui) lub zmuszony do niewyobrażalnych wcześniej ustępstw (Polska), będziemy musieli zakwalifikować te ruchy jako historycznie znaczące i zasługujące zarówno na empiryczną, jak i teoretyczną analizę. W kontekście, w jakim się pojawiły, każdy z nich reprezentuje zamiary modernizacji i radykalną alternatywę wobec zepchnięcia do peryferyjnego statusu klienta wrogich mocarstw. Nawet gdyby te rewolucje miały z jakiegokolwiek powodu zakończyć się porażką, nadal może być dla nich aktualna obserwacja Durkheima dotycząca rewolucji francuskiej: „A jednak to doświadczenie, jakkolwiek krótkie, ma wielkie znaczenie socjologiczne" (s. 207). Można wszelako traktować ruchy rewolucyjne jako podzbiór ruchów charyzmatycznych, z charyzmą zawierającą się już w samym ruchu bardziej niż w konkretnych osobach. To stwierdzenie, uzupełniające raczej niż zaprzeczające Weberowskiemu widzeniu charyzmy, oparte jest na następującym sugestywnym fragmencie z Elementarnych form..., który odpowiada konceptualizacji Webera: „Powiada się, że jakiś przedmiot, zbiorowy lub jednostkowy wzbudza szacunek, gdy wyrażające go w umysłach wyobrażenie dysponuje taką silą, która automatycznie wymusza lub hamuje pewne działania, nie dopuszczając do jakiegokolwiek zastanawiania się nad pożytkiem czy szkodliwością ich skutków. [...] Tak oto ówrozkaz musi na ogół mieć formę zwięzłą i stanowczą, która nie daje szansy wahaniu, ponieważ [...] może wykluczyć wszelką rozwagę i wyrachowanie; jego skuteczność zależy od stanu napięcia psychicznego, w którym się go wydaje. Właśnie to napięcie tworzy to, co nazywamy wpływem moralnym" (s. 200). " Zauważmy np. następujące elementy odnoszące się do rozpoczęcia przez sandinistów Krucjaty Piśmienności w I Roku Rewolucji: „Z tego procesu transformacji można było wywnioskować pewną wizję nowego społeczeństwa i model edukacyjny mający pomóc w jego realizacji. Zgodnie z rewolucyjnym myśleniem, wizja ta spoczywała przede wszystkim na inteligentnym, kreatywnym zaangażowaniu nowego typu obywatela w pewne formy uczes nictwa w organizacji społecznej. Zasadniczo celem było stworzenie „nowego człowieka", rewolucyjnego obywatela natchnionego przez cele społeczności bardziej niż przez własne korzyści [...]. Nowy porządek społeczny oznacs stworzenie nowego zbioru instytucji, które mogłyby odpowiadać potrzebom i interesom większości (V. Miller, The Nicaroguau Literacy Crusade, ^.\Nwa,raguam Revolutwn,ov- cit.,s. 247-248). 12 Fragmenty Elementarnych form życia religijnego E. Durkheima w ttum. A. Zadrożyńskiej (Warszawa 19S [ Ikl Durkheima do Managui: rewolucje jako odrodzenie religijne 669 II Sięganie do Elementarnychform życia religijnego jako teoretycznego źródła mającego wyjaśnić współczesne ruchy rewolucyjne może wydawać się zbyt daleką wyprawą w głąb socjologicznej klasyki. W końcu to dzieto jest zarówno źródłem nowoczesnego funkcjonalizmu, jak i wtórną analizą danych etnograficznych odnoszących się do struktur społeczeństwa pierwotnego. Jednakże, jak już wcześniej wspomniałem, praca ta zawiera kilka przekonujących nawiązań do rewolucji francuskiej. Durkheim wyraź-! i świadomie odnosił się do tego wydarzenia historycznego, zarówno dla zilustrowania stosowalno-swej teorii, która genezę sacrum widzi w odnowie społecznej , a także, by określić jako jeden tżliwych scenariuszy przyszłości społeczeństw nowoczesnych religijne wrzenie, które mogłoby do-:zyć nowych wskazówek i zasad dla owego społeczeństwa jutra . Abyśmy mogli dostrzec znacze-wydarzenia historycznego dla rozumienia współczesnych rewolucji, analiza Durkheima bę-celem niniejszego zrewidowania pewnych aspektów Elementarnych form... itrahując od ogromnej ilości danych etnograficznych zebranych i złożonych wjednolity socjolo-kolaż przez Durkheima, punktem wyjścia tej analizy porządku społecznego jest jego dobrze koncepcja dualizmu sacrum i profanum - świętych i świeckich przedmiotów, świętej i świec-dzialalności i mówiąc najogólniej, świeckich i świętych światów. W „normalnych" warunkach spo-łcznych każdy z nich ma swoją odrębną sferę: dopiero w czymś, co można nazwać ich konfrontacją, foczyna się rozgrywać wielki spektakl świata społecznego - odrodzenie społeczne. Większość socjologów religii traktowała je jako wtargnięcie sfery profanum do sfery sacrum: poszerzenie sfery profa-mm kosztem sacrum, co jest jednym z głównych znaczeń „sekularyzacji" . Jednakże analiza Durkhe-dostarcza nam komplementarnego aspektu tego procesu: poszerzenia, w warunkach nadzwyczaj-:h, sfery sacrum, czyli „sakralizacji" elementów przynależących do świata profanum. W swej rozprawie doktorskiej O podziale pracy społecznej Durkheim określił świat pracy i jego turę zatrudnienia jako kluczowy element więzi społecznej. Życie społeczno-gospodarcze jest v/Ele-irnych formach... par excellence przynależne do świata profanum, lecz jego obraz nie jest już jednoznacznie pozytywny. Sfera ekonomiczna wzajemnie oddala ludzi od siebie, wpychając ich jednostajne, leniwe i bezbarwne" (s. 208) życie społeczne, a „zbytnia niewolniczość codziennej f (s. 426) prowadzi do psychicznego zmęczenia wymagającego pochodzącej z innych źródeł roz-i Także solidarność społeczna nie oparta na więzach rodzinnych wymaga jej odtwarzania ze źró-spoza świata codziennego. Pamiętajmy, że świat sacrum u Durkheima jest sferą, w której odbywa się życie religijne: jest ono niej tworzone i odtwarzane poprzez wielkie zbiorowe zgromadzenia dające jednostkom bezpośrednią świadomość przynależności i uczestnictwa w czymś większym i wznioślejszym od ich indywidual-;o życia (s. 391). f W innym miejscu (E.A. Tiryakian, Emile Durkheim, \w.\A History ofSociologicalAnalysis, red. T. Bottomore, . Nisbet, New York 1978) zasugerowałem, że Durkheim mógł równie dobrze powołać się na inne, bliższe mu doświadczenia Trzeciej Republiki - takie jak przechodząca przez cały Paryż procesja pogrzebowa Victora Hugo ! też niespokojne manifestacje zwolenników i przeciwników Dreyfusa - jako na okazje, przy których wielkie nadzenia dają początek społecznemu entuzjazmowi i poczuciu uczestnictwa w rzeczywistości przekracza-i sferę codzienności. * Obiter dictum, jest to uderzające podobieństwo do Weberowskiego przewidywania możliwości nowych charyzmatycznych odnowień jako alternatywy wobec mechanicznej, zbiurokratyzowanej petryfikacji społeczeństwa kapitalistycznego. Spojrzenie T. Luckmanna (Niewidzialna religia. Problem religii we współczesnym społeczeństwie, Kraków 1996), na rosnącą centralną rolę „prywatyzacji" religijności w autonomii jednostki jest odwrotne wobec stwierdzenia Durkheima o szczątkowej roli kultu indywidualnego. 670 E.A. Tiryakian Skierujmy teraz uwagę na argument Durkheima przydatny dla zrozumienia początków ruchów rewolucyjnych. W rozdziale 7 księgi II pisze on o zwiększeniu energii i wzroście siły odczuwanej przez zebrane wspólnie jednostki. Jasno oświadcza, że to wrzenie prowadzące do „niezwykłego nadmiaru sil" (s. 203), nie jest tylko ograniczone do społeczeństwa pierwotnego. Jest ono także „charakterystyczne dla epok rewolucji albo wynalazków" (s. 203). Dalej w swej analizie, rozważając pochodzenie filozoficznego pojęcia przyczynowości, Durkheim będzie stale podkreślał znaczenie zgromadzeń w tworzeniu poczucia potęgi wynikającej z moralnej siły zbiorowości. Socjologiczna analiza Durkheima powtarza francuskie powiedzenie „l'unionfait la/orce": fakt jednoczenia się ludzi w zgromadzeniach tworzy u działającej jednostki pewną społeczną świadomość, przez to dostarczając jej uniesień i siły lub energii, co w całości wytwarza poczucie potęgi. Jest ona mocą działania oraz w pewnych okolicznościach przemiany (lub przebudowy) porządku społecznego. Jak to wszystko przekłada się na rozumienie rewolucji? Ruch rewolucyjny pociąga za sobą długotrwale interakcje dużej liczby osób, zespolenie i powiązanie różnorodnych społecznych części wjedną całość o wspólnej świadomości siebie i wspólnym celu. Czas i przestrzeń społeczna świata codziennego zostają zmienione w nadzwyczajny układ, stający się - by użyć określenia Eliadego'6 - axis mundi odnowionego porządku społecznego. Należy pamiętać, że ruchy rewolucyjne integrują jednostki przeciwko zastanemu porządkowi społecznemu. Potęga zbiorowości, odczuwana przez jednoczące się podmioty, jest kluczowa, jeżeli zachowanie zbiorowe ma zakończyć się sukcesem w postaci przezwyciężenia istniejącego porządku społecznego, zarządzającego istotnymi zasobami gospodarczymi i militarnymi. Ta moc generowana przez ruch rewolucyjny to nic innego jak entuzjastyczne przekonanie, że obalenie ustalonego porządku społecznego jest moralnie właściwe i sprawiedliwe. Ponieważ analiza Durkheima umiejscowiona jest w kontekście rytuałów, tylko częściowo pozwala nam ona badać współczesne rewolucje, które mają na celu drastyczną zmianę, a nie potwierdzenie czy odnowę istniejącego porządku . Co jest więc ożywiane? Dla Charlesa Grandisona Finneya, wielkiego teoretyka i praktyka ożywień religijnych okresu [prezydentury] Jacksona, odrodzenie, wymagające ekscytacji podczas przedłużanych spotkań, ma wzniecać u jednostki pragnienie zjednoczenia z Bogiem. Świat jest nadal, i prawdopodobnie będzie aż do końca obecnego milenium, w takim stanie, że religia musi być pobudzana przez takiego rodzaju ekscytacje. Jakże długo i jak często próbowano eksperymentu, w którym Kościół działałby stabilnie dla Boga, bez tych okresowych ekscytacji . Odrodzenie [...] stawia ich w dogodnej pozycji, dając im nowy impuls kierujący ku niebu. Dostają przedsmak niebios, nowe pragnienia już po zjednoczeniu z Bogiem; czar tego świata pryska . Analiza Durkheima dostarcza socjologicznego ujęcia powyższych tez. U niego, zamiast konieczności odświeżania solidarności z Bogiem, to solidarność ze społeczeństwem ma być okresowo odnawiana. Świadomość tego, podobnie jak i u Finneya, również pojawia się w wyniku zrzeszania się. Według Durkheima, aby utrzymywać zaangażowanie członków zorganizowanych ugrupowań („politycznych, gospodarczych, wyznaniowych"), konieczne są ich okresowe zgromadzenia (s. 203). 16 Zob. M. Eliade, Sacrum i profanum. O istocie religijności, Warszawa 1996. 17 Oczywiście rewolucje często wytwarzają drobiazgowe rytuały, interesujące materiały na temat rewolucji francuskiej por. Les Fetes de la Bevolution, red. J. Ehrard, P. Viallaneix, Paris 1977; L. Hunt, Politics, Cultureand Class in the French Revolulion, Berkeley 1984. 18 C.G. Finney, Lectures • mu pvuc aa ^ys^ow; -h^uzb "tl 'fłflKSB ł| jjj -'jfybtfd?Rtato 't '<•?' ? ?? ?-'? •«-«*?"* " - -.....* - ' Powyższy wywód doprowadził nas do podwójnego argumentu: początki nowoczesnych ożywień religijnych i ruchów rewolucyjnych są przykładami procesu dedyferencjacji, a ich polityczne znaczenie leży w delegitymizacji obecnego porządku społecznego i jednoczeniu przeciwko niemu rozproszonych i heterogenicznych podmiotów działających. Zasadniczą dynamikę tej transformacji świata codziennego w domenę świętości znajdujemy w Elementarnych formach życia religijnego. Idąc dalej tym tropem, związek religii i polityki, w tym także ruchów religijnych i politycznych, można uznać za istotny nie tylko dla wcześniejszych okresów historycznych, ale i dla układu dzisiejszego społeczeństwa nowoczesnego . Etymologia słowa religia (religare - wiązać ponownie) sugeruje, że więzi społeczne są tworzone w sferze sacrum. „Naród" jako nowoczesna wspólnota społeczna także bierze w niej udział, dostarczając podstawowych więzi politycznych działającym podmiotom spo- Pamiętajmy, że podróż de Tocqueville'a do Ameryki, w której zauważył zarówno witalność religii, jak i wagę równości w nowej republice, miata miejsce właśnie w trakcie wielkiego przebudzenia religijnego. 27 Możemy bardzo szeroko pojmować procesy dyferencjacji jako wynikające z L->I->G->A, a dedyferencjacji jako ruch odwrotny. Proponujemy, by wyrażaną w kategoriach Parsonsa wysoką intensywność wymian „I-L" rozumieć jako ideę „zbiorowego wrzenia" Durkheima. 28 Zob. Religion and Politics in the Modern World, red. P. Merkl, N. Smart, New York 1983. yakian IDurkheima do Managui: rewolucje jako odrodzenie religijne 673 'ch tu 'bem) *oma- ; iowa-afek-iura- i tiem U-wki ta-ar-cji ii), ne )Ji o-h Kznym. Wyzwolenie narodu z niewoli (postrzeganej jako obce rządy), przywrócenie lub nadanie mu »nomii są pierwotnymi dążeniami ruchu rewolucyjnego. W takim stopniu, w jakim ruchy rewolucyj-sązespolone z Kościołem narodowym lub inną instytucją religyną związaną historycznie z narodem Kilnym wyznaniem (to jest wyznaniem większości społeczeństwa), może ona odgrywać ważną rolę telizatora w narodowym odrodzeniu i następującej po nim politycznej mobilizacji. Doskonałe ilu-tacje tej tezy znajdujemy we współczesnych rewolucjach w Iranie, Nikaragui i Polsce. Należy podkreślić, że nie uważam, by do przewrotów w tych krajach doszło z powodów religijnych cnych we wcześniejszych rewolucjach społecznych. Obserwacja Fischera dotycząca rewolucji kiej wydaje się tutaj odpowiednia dla wszystkich trzech państw. Przyczyny i moment wybuchu rewolucji były gospodarcze i polityczne; jej forma i tempo zawdzięczały wiele tradycji religijnego protestu . W każdym z trzech naszych przypadków lata poprzedzające rewolucję naznaczone były wyraźnym izeniem gospodarczych warunków życia mas oraz stosowaniem przez elity rządzące szeroko jjonych kulturowych i fizycznych represji, obejmujących środki od cenzury mediów do brutalnego ia Gwardii Narodowej przez Somozę i SAVAK przez szacha [Rezę Pahlawiego]. We wszystkich ach reżim spotykał się z rosnącą opozycją ze strony radykalizującego się sektora religijnego, wiatach siedemdziesiątych stał się jedyną sferą o pewnym stopniu niezależności wobec totali-tonych i centralizacyjnych tendencji władz. I W Iranie sekularyzacja, westernizacja i proamerykańska orientacja szacha (manifestująca się np. tpogwałceniu arabskiego embargo na ropę w ślad za wojną Jom Kippur) wywołały wzrastającą opozy-jjze strony przywódców szyickich, takich jak ajatollah Szariat-Madari, Mahmud Taleąani czy znajdu-się od 1964 r. aż do swego dramatycznego powrotu do Iranu w 1979 r. na wygnaniu Ruhallah i. Pojawiły się świeckie frakcje lewicowe, lecz bezsprzecznie największe poparcie zyskały ru-interpretujące sytuację w zrozumiałych kategoriach islamskiej symboliki i tradycji. Opór wobec iu Pahlawiego wypływał z pism takich intelektualistów, jak Jalal Ali Ahmad i Ali Shariati, którzy iokonali redefinicji irańskiej tożsamości, oderwanej od choroby „zatrucia zachodem" („Westozica-mm"). Jednocześnie coraz większa liczba uczniów kolportowała, czytała i słuchała na przemyconych Urnach dzieł Chomeiniego, szczególnie jego Islamskiego rządu. Szyizm wraz z jego świętym miastem jfcm stanowi! coraz większą przeszkodę dla oficjalnego społeczeństwa. Tak jak wskazuje Harney, I Chomeini nigdy nie stal się zapomnianym wygnańcem. Przywódcy religijni w Iranie pozostawali z nim w kontakcie przez cale lata, tworząc dzięki temu sieć, która w efekcie stała się w Iranie równoległą wfadzą i społeczeństwem . i W Nikaragui połączenie rozstrzygnięć II Soboru Watykańskiego, powstania teologii wyzwolenia i Konferencji Biskupów Ameryki Łacińskiej w kolumbijskim Medellinie w 1968 r. przygotowało pole dla re-Brientacji tradycyjnie popierającego reżim Kościoła katolickiego, do jakiej doszło w latach siedemdziesiątych. Te wydarzenia pociągnęły za sobą wycofanie poparcia dla rządu przez prymasa Obando, szczególnie zniesmaczonego zagarnięciem przez Somozę międzynarodowych środków pomocy dla ofiar trzęsienia ziemi z r. 1972. Przez całe lata siedemdziesiąte coraz większa liczba duchownych - zarówno katolickich, jak i protestanckich - włączała się aktywnie w tworzenie „podstawowych społeczności" dla wiejskiej i miejskiej biedoty, w organizację protestów w kościołach i poza nimi, a nawet uczestni- M.J. Fischer, Iran..., op. cit., s. 190. *D. Harney, Iran's Triumphant Islam, Jhe World Today" 1985, nr 41, s. 65-66. 674 E.A. Tiryakian czyla w działającym od lat sześćdziesiątych opozycyjnym podziemiu Sandinowskiego Frontu Wyzwolenia Narodowego (FSLN). I Przed końcem 1972 r. księża włączyli się w początkową fazę walki przeciwko Somozie [...]. Istniały znaczące kontakty pomiędzy FSLN a niektórymi duchownymi. Kler zaangażował się w protesty, przede wszystkim przeciwko łamaniu praw człowieka. Hierarchia (kościelna) powzięła kroki [...] mające na celu odcięcie się od tradycyjnej postawy legitymizacji władzy . W wielu rejonach kościoły stały się jedynym miejscem schronienia. Udzielając azylu, kościoły narażały się na ataki, lecz dzięki temu stary się centralnym punktem masowego oporu [...]. Tak więc w trakcie powstania Kościół postrzegany był powszechnie jako antyrządowy. Jednocześnie wielu przywódców ewangelickich otwarcie poparło FSLN jako prawomocnego reprezentanta narodu nikaraguańskiego32. W przypadku Polski Kościół katolicki byl przez wieki złączony z tożsamością narodową i stworzył, szczególnie w okresie rozbiorów, ideę podwójnej misji: ściśle religijnej misji podtrzymania wiary aż do powtórnego nadejścia Chrystusa, a także swej roli jako strażnika dziedzictwa narodowego aż do nastania niepodległej Polski. Nawet po przejęciu władzy przez komunistów Kościół miał silne poparcie i głęboki wpływ na wsiach oraz nowych terenach miejskich. To dlatego w okresie poststalinowskim pomiędzy władzami a przewodzonym przez kardynała Wyszyńskiego Kościołem utrwaliło się pewne modus vivendi, w wyniku którego Kościół został de facto uznany przez państwo. Pozwoliło to Kościołowi na otwartą krytykę pewnych aspektów porządku politycznego, postrzeganych przez niego jako nadużycia wobec Polaków. Był to niespotykany w innych krajach bloku komunistycznego fenomen: Nawet dla tych [przedstawicieli inteligencji], którzy nie byli religijni, Kościół oferował jedyną możliwość otwartego wyrażania niezadowolenia z rządu poprzez uczestnictwo w niedzielnej mszy świętej. Ambona stała się niepowtarzalnym źródłem słowa nie dotkniętego przez cenzurę, głosem szczerze 33 zainteresowanym materialnym i pozamaterialnym dobrem Polaków . Używam czasu przeszłego, lecz sytuacja w Polsce [w r. 1988] jest podobna, jako że rewolucja Solidarności z lat 1980-1981 zakończyła się niepowodzeniem (a być może patem?), pozostawiając Kościół w sytuacji podobnej do tej sprzed r. 1979. Tak oto Adam Michnik, czołowy inteligencki dysydent wypuszczony z więzienia w 1984 r, komentował sytuację w Polsce: Widziałem kościoły służące za oazy duchowej niezależności i dające schronienie dla ofiar represji [...]. Kościół katolicki jest jedyną instytucją w Polsce, która jest jednocześnie legalna i autentyczna, niezależna od totalitarnych struktur władzy i w pełni akceptowana przez ludzi. Papież jest dla Polaków największym nauczycielem ludzkich wartości i obowiązków . Dzisiejsza sytuacja w Polsce wygląda podobnie jak w rządzonej przez Somozę Nikaragui, gdzie wielu duchownych używało kościołów i mszy jako środków dla wyrażenia kulturowej opozycji. Przykładami 31 P. Berryman, The Religious Roots oj Rebellion. Christians in Central American Revolutions, Maryknoll, N.Y 1984, s. 64. 32 M. Dodson, T.S. Montgomery, The Churches in the Nicaraguan Revolution, [w:] Nicaragua in Revolułim, red. T.W. Walker, New York 1982, s. 163. 33 B. Szajkowski, Next to God... Poland..., op. dt., s. 3. 34 A. Michnik, Letterfrom the Gdańsk Prison, „New York Review of Books" 1985, nr 32, s. 44-46. /akian | Managui: rewolucje jako odrodzenie religijne 675 ?&być cotygodniowe „msze dla Ojczyzny" na Chrześcijańskim Uniwersytecie Robotniczym organizo-pod Krakowem dla hutników i inteligencji przez ojca Jancarza, kontynuatora tradycji mszy dla ikich hutników, zapoczątkowanej przez zamordowanego w 1984 r. księdza Popieluszkę . ży podkreślić, że w przedrewolucyjnej rzeczywistości Nikaragui, Iranu i Polski sektor religijny był jedynym źródłem opozycji wobec władzy. Ruch rewolucyjny, jak każdy ruch masowy, ma różne Czynnik religyny ma duże znaczenie przez to, że staje się źródłem moralnej siły oraz symboliki, hnych do zneutralizowania i delegitymizacji utrwalonego reżimu, a także do potwierdzenia pra-mości opozycji. Przez to dostarcza członkom ruchu odwagi i motywacji, elementów potrzebnych ipolenia się w aktywnej opozycji, a także chęci poświęcenia życia w imię obalenia reżimu. Jest to ólnie wyraźne w przypadku Kościoła katolickiego (oraz misji ewangelickich w Nikaragui) i szy-przez nacisk kładziony na cierpienie i męczeństwo jako naśladownictwo ich założycieli - Chry-dla katolików oraz Aliego i jego syna Husajna dla szyitów . leimowska analiza układu społecznego, w jakim rozgrywa się zbiorowe odnowienie, jest jakby i nie wyjaśnia nam, co dokładnie popycha Australijczyków do jednoczenia się; nie zajmuje się on warunkami wstępnymi zbiorowego wrzenia okresów rewolucyjnych. Jednakże rewolucyjna rze-istość Iranu, Nikaragui i Polski sugeruje, że zauważona przez Durkheima „bezbarwność życia" innym świeckim świecie była funkcją obniżających się standardów życia większości spoleczeń-o r a z zwiększonych kulturowych i politycznych represji ze strony władz. Niezadowolenie z sys-kumulowalo się przez lata, prowadząc do epizodycznych wybuchów, zamieszek itp. We wszystkich trzech omawianych krajach przywódcy świeccy i religijni stworzyli wspólny front liający niemoralność władzy. Rosnąca w latach siedemdziesiątych w siłę opozycja była zlepkiem duchownych i świeckich. Obecność przywódców religijnych w ruchu oporu była ważnym czynni-jednoczącym i zachęcającym jednostki do zaangażowania się w kontestację reżimu. Durkheim i o fazie świata profcmum i „stanie rozproszenia społecznego" (s. 208). Ale nie tylko zróżnicowa-gospodarcze jest czynnikiem rozpraszającym (uwarstwiającym, dzielącym) wspólnotę społeczną: Spraszanie ludzi i zapobieganie ich ponownemu jednoczeniu się leży w naturze represyjnych i tota- *Ibidem, s. 43; T.G. Ash, Poland: The Uses ofAdversity, „New York Review of Books" 1985, nr 32, s. 5. Zauważmy np. te fragmenty analizy Fischera rewolucji irańskiej: „Temat męczeństwa byl oczywiście centralny la rewolucji" (M.J. Fischer, Iran..., op. cit., s. 214), a także „muharram [grudzień 1978] rozpoczął się od wybu- chu. Przez trzy kolejne noce mężczyźni w białych strojach symbolizujących ich chęć męczeństwa wychodzili na Iglice na przekór godzinie policyjnej" (ibidem, s. 204). IW Ameryce Środkowej morderstwa księży i zakonnic w Gwatemali i Salwadorze, spotęgowane przez morderstwo lircybiskupa Romero, wprowadziły męczeństwo w służbie uciskanym i biednym jako szczególnie wydatny temat dla duchownych uczestniczących w rewolucji sandinowskiej. fcrróćmy np. uwagę na przeplatanie się nikaraguańskiej rzeczywistości i chrześcijańskiej pasji w doskonalej mmngelii w Solentiname Ernesto Cardenala, co wskazuje Berryman: „Jezus przed sanhedrynem jest jak To- mas Borge, przywódca ruchu sandinowskiego, który został postawiony przed sądem; rzymscy żołnierze są jak [Gwardia Narodowa i Zielone Berety Somozy [...]. Jest rozległe podobieństwo między śmiercią Jezusa i śmiercią Sandino [...]" (P. Berryman, The Religious Roots..., op. cit., s. 10). |W przypadku Polski motyw męczeństwa i poświęcenia jest głęboko zakorzeniony w doświadczeniu historycznym icierpieniu kraju. Bardzo ważną postaciąjest św. Stanisław Szczepanowski, patron Polski; ten jedenastowieczny biskup Krakowa został zabity podczas odprawiania mszy przez despotycznego władcę, którego niemoralnym rządom się przeciwstawiał. Szajkowski zauważa, że biskup „przez wieki pozostał symbolem odwagi cywilnej, [religijnego zapału, a także tożsamości narodowej" (Next to God..., op. cit., s. 62). Po swym wejściu na tron papieski, Jan Paweł II, wcześniej biskup krakowski, usilnie starał się odbyć pielgrzymkę do Polski w maju 1979 t, by wziąć udział w obchodach 900-lecia męczeństwa św. Stanisława. Władze, świadome symboliki tej wizyty, przesunęły ją na następny miesiąc. 676 E.A. Tiryakian litarnych reżimów. Z drugiej strony, przywódcy religijni w trzech kontekstach społecznych, o których tu mowa, grali kluczową rolę spajającą opozycję w jedno zaangażowane ciało społeczne. Zwróćmy uwagę na fragment z Elementarnych form...: Wzmocnienie tych uczuć, które pozostawione same sobie by zmarniały, wymaga tylko bliskości, umożliwiającej ściślejsze i żywsze kontakty między tymi, którzy je odczuwają (s. 203). Durkheim, nie używając określenia „charyzmatyczny przywódca", pisze o roli człowieka potrafiącego wejść w duchową łączność z tłumem, który Jest w mocy jakiejś przerastającej go potęgi moralnej, którą ledwie wyraża", może wytworzyć „niezwykły nadmiar sił" i rozbudzić „silę namiętności" (s. 203). Jako przykłady służyć mu mogli Desmoulin lub Danton z okresu rewolucji francuskiej, czy też żyjący w jego okresie Jean Jaures. Jednak w naszej współczesnej rzeczywistości katalizatorami ruchów rewolucyjnych są zarówno postacie świeckie, jak i religijne. Dlatego też np. wybór Karola Wojtyły na papieża w październiku 1978 r. został w Polsce określony jako cud i „wywołał bezprecedensowe demonstracje narodowej i obywatelskiej świadomości" . Nawet PZPR wysłała do Jana Pawła II list gratulacyjny o zabarwieniu narodowym. Można uznać, że zbiorowe pobudzenie, które sięgnęło szczytu w 1981 r. m.in. na zjeździe Solidarności, w obchodach protestów poznańskich z 1956 r. i w marcowym strajku generalnym, zostało wywołane w czerwcu 1979 r. przez powrót Jana Pawia II do ojczyzny: Wizyta papieska w Polsce była psychologicznym przełomem, możliwością masowego katharsis. Papież wyraził publicznie to, co przez dekady było przez ludzi ukrywane, ich własne nadzieje i smutki, dążenie do prawdy bez cenzury, godności i odwagi w obronie praw człowieka i obywatela . [...] jego powrót [...] zebra! razem miliony Polaków, szczególnie młodych, w masowych demonstracjach narodowej jedności i religijnego zapału . W Iranie przebywający na wygnaniu w Iraku (do momentu gdy władze w obawie przed szyickim radykalizmem nie zmusiły go do wyjazdu do Paryża w październiku 1978 r.) Chomeini stał się centralną postacią narodu dla różnych grup społecznych, w tym także - szczególnie po śmierci Alego Szariati w 1977 r. - świeckich intelektualistów. Zbiorowe wrzenie narastało przez cały r. 1978 wraz z marszami, procesjami i strajkami przeciwko reżimowi Pahlawiego; na sztandarach zawsze widniała podobizna Chomeiniego. 2 grudnia 1978 r., pierwszego dnia muharram (miesiąca szczególnie ważnego dla szyitów, gdyż właśnie wtedy doszło do męczeńskiej śmierci Husajna), wprowadzono w Teheranie godzinę policyjną. Tłumy wracające z meczetów skandowały hasła antyrządowe, z dachów krzyczano „śmierć szachowi!", „Bóg jest wielki!" oraz „oddajcie Chomeiniego!" Podchwycone przez innych okrzyki przeniosły się na przylegające okolice. Protesty, przynajmniej w Teheranie, rozszerzały się z dzielnicy na dzielnicę, a ludność wydawała się zupełnie ignorować godzinę policyjną... skandowanie było hipnotyzujące, a ze wzrostem histerii ludzie zaczynali tracić nad sobą kontrolę . B. Szajkowski, Next to God..., op. cit, s. 60. J Ibidem, s. 72. G. Sanford, Poland's recurring Crises: An Interpretation, „The World Today" 1985, nr 41, s. 8. J.D. Green, Revolution in Iran. The Politics of Countermobilization, New York 1982, s. 127. 676 E.A. Tiryakian litarnych reżimów. Z drugiej strony, przywódcy religijni w trzech kontekstach społecznych, o których tu mowa, grali kluczową rolę spajającą opozycję w jedno zaangażowane ciało społeczne. Zwróćmy uwagę na fragment z Elementarnych form...: Wzmocnienie tych uczuć, które pozostawione same sobie by zmarniały, wymaga tylko bliskości, umożliwiającej ściślejsze i żywsze kontakty między tymi, którzy je odczuwają (s. 203). Durkheim, nie używając określenia „charyzmatyczny przywódca", pisze o roli człowieka potrafiącego wejść w duchową łączność z tłumem, który Jest w mocy jakiejś przerastającej go potęgi moralnej, którą ledwie wyraża", może wytworzyć „niezwykły nadmiar sił" i rozbudzić „silę namiętności" (s. 203). Jako przykłady służyć mu mogli Desmoulin lub Danton z okresu rewolucji francuskiej, czy też żyjący w jego okresie Jean Jaures. Jednak w naszej współczesnej rzeczywistości katalizatorami ruchów rewolucyjnych są zarówno postacie świeckie, jak i religijne. Dlatego też np. wybór Karola Wojtyły na papieża w październiku 1978 r. został w Polsce określony jako cud i „wywołał bezprecedensowe demonstracje narodowej i obywatelskiej świadomości" . Nawet PZPR wysłała do Jana Pawła II list gratulacyjny o zabarwieniu narodowym. Można uznać, że zbiorowe pobudzenie, które sięgnęło szczytu w 1981 r. m.in. na zjeździe Solidarności, w obchodach protestów poznańskich z 1956 r. i w marcowym strajku generalnym, zostało wywołane w czerwcu 1979 r. przez powrót Jana Pawła II do ojczyzny: Wizyta papieska w Polsce była psychologicznym przełomem, możliwością masowego katharńs. Papież wyraził publicznie to, co przez dekady było przez ludzi ukrywane, ich własne nadzieje i smutki, dążenie do prawdy bez cenzury, godności i odwagi w obronie praw człowieka i obywatela . (...) jego powrót [...] zebrał razem miliony Polaków, szczególnie młodych, w masowych demonstracjach narodowej jedności i religijnego zapału . W Iranie przebywający na wygnaniu w Iraku (do momentu gdy władze w obawie przed szyickiin radykalizmem nie zmusiły go do wyjazdu do Paryża w październiku 1978 r.) Chomeini stał się centralną postacią narodu dla różnych grup społecznych, w tym także - szczególnie po śmierci Alego Szariati w 1977 r. - świeckich intelektualistów. Zbiorowe wrzenie narastało przez cały r. 1978 wraz z marszami, procesjami i strajkami przeciwko reżimowi Pahlawiego; na sztandarach zawsze widniała podobizna Chomeiniego. 2 grudnia 1978 r., pierwszego dnia muharram (miesiąca szczególnie ważnego dla szyitów, gdyż właśnie wtedy doszło do męczeńskiej śmierci Husajna), wprowadzono w Teheranie godzinę policyjną. Tłumy wracające z meczetów skandowały hasła antyrządowe, z dachów krzyczano „śmierć szachowi!", „Bóg jest wielki!" oraz „oddajcie Chomeiniego!" Podchwycone przez innych okrzyki przeniosły się na przylegające okolice. Protesty, przynajmniej w Teheranie, rozszerzały się z dzielnicy na dzielnicę, a ludność wydawała się zupełnie ignorować godzinę policyjną... skandowanie było hipnotyzujące, a ze wzrostem histerii ludzie zaczynali tracić nad sobą kontrolę . 37 B. Szajkowski, Next to God..., op. cit., s. 60. Ibidem, s. 72. G. Sanford, Poland's recurring Crises:An Interpretation, „The World Today" 1985, nr 41, s. 8. 40 J.D. Green, Revolution in Iran. The Politics ofCountermobilizałion, New York 1982, s. 127. yakian eima do Managui: rewolucje jako odrodzenie religijne 677 ja w Iranie (lecz także i w Polsce, gdzie Jan Paweł II jest narodowym symbolem jedności -pomimo faktu, że przebywa w dalekim Watykanie - co widać na przykładzie wizyt składanych mu sez władze polskie i Lecha Wałęsę) wskazuje, że fizyczna obecność kluczowej postaci religijnej nie jest na do utrzymania spójności ruchów rewolucyjnych. Ważne jest natomiast, że różne grupy łą-ię. czując jej obecność, co samo w sobie działa już jako symbol narodowej jedności, ftwszechne wrzenie w Iranie sięgnęło być może zenitu tego lutowego dnia 1979 r., w którym witany dwa miliony osób Chomeini powrócił do kraju, w Nikaragui osiągnęło być może apogeum 20 lipca r., gdy po obaleniu dynastii Somozy FSLN przejęła kontrolę nad Managuą. Jednakże wrzenie u rewolucyjnego jest częścią przyspieszającego procesu, omawianego tutaj w kategoriach dedyfe-:ji. Rewolucje sandinowska i irańska odniosły sukces w r. 1979, a polska w latach 1980-1981 li rozpatrujemy sukces w kategoriach prawnego uznania związków zawodowych i innych znaczą-ustępstw reżimu wobec grup spoza Partii). Zbiorowe wrzenie jako element odnowy wspólnoty ;znej będącej przeciwieństwem oficjalnego społeczeństwa jest dramatycznym uwidacznianiem interakcji pomiędzy grupami i jednostkami, zachodzących jeszcze przed osiągnięciem punktu lacyjnego, czy też sukcesu w postaci obalenia istniejących rządów. Dochodzi wtedy do dwoiste-(Dprocesu „demoralizacji" istniejącego reżimu i spajania się różnych nurtów opozycji w jedną wspólnotę ?oralną, definiowaną przez przywódców ruchu jako „prawdziwy naród". Zadanie rewolucji nie jest eczywiście osiągnięte w punkcie szczytowym owego zbiorowego wrzenia. Proces ujednolicania, okreś-knia nowej wspólnoty moralnej, która ma odnowić uciskany przez obce rządy naród, musi być uzupeł-'Bony przez nową fazę dedyferencjacji. Jest ona związana z instytucjonalizacją ruchu rewolucyjnego, i oyli przekształcaniem istniejących instytucji społecznych zgodnie z jego zasadami. I Późniejszy etap współczesnych rewolucji leży już poza obszarem zainteresowania tej pracy. Zgodnie z tym, co wspomnieliśmy we wstępnym fragmencie, końcowy wynik rewolucji jest trudny do przewidzenia - a to w dużym stopniu przez działanie czynników zewnętrznych, mające paradoksalnie pewne imaczenie w utrzymywaniu spójności solidarności narodowej. Stanowcza opozycja Waszyngtonu woleć władzy Frontu Sandinowskiego, Moskwy wobec Solidarności i sunnitów wobec Chomeiniego skutkowały - podobnie jak w przypadku wcześniejszych rewolucji groźba ze strony sił kontrrewolucyjnych !-wzrostem poparcia społecznego dla nowych rządów. W przypadku Nikaragui i Polski zewnętrznymi likami są relacja Kościołów narodowych z Watykanem oraz opozycja papieża wobec teologii wy-nia i politycznego zaangażowania wiernych w ruchy społeczne. Te i liczne inne aspekty owych idków wymagają analizy innej niż tutaj zaprezentowana. Podsumowując, starałem się określić ważną grupę zjawisk społecznych współczesnego świata w teo-iznych ramach zaczerpniętych z socjologicznego arcydzieła. Praca Durkheima Elementarne for-życia religijnego jest doskonałym socjologicznym świadectwem znaczenia czynnika religijnego organizacji (i dynamice) społeczeństwa. Lecz nawet sam Durkheim ambiwalentnie zapatrywał się kwestię przetrwania zorganizowanych religii jego czasów, w tym szczególnie Kościoła katolickiego, patrzyłby na współczesne sytuacje [tutaj] interpretowane [...]? Chciałbym sądzić, że uznałby za następujące stanowisko Adama Michnika (intelektualisty i doradcy Solidarności) opisywane Alaina Touraine'a: Powiedział nam, że jeżeli byłby Francuzem w początku XX w., wziąłby udział w walce przeciwko klerykalizmowi i opowiadałby się po stronie rozdziału Kościoła i państwa. Ale, dodał, nie można porównywać kontekstu demokratycznego i totalitarnego. W tym drugim Kościół jest silą opierającą się władzy absolutnej; ochrania społeczeństwo obywatelskie przed państwem, grając przez to zasadniczo demokratyczną rolę nawet wtedy, gdy przyjmuje konserwatywne stanowisko utrwalające jego władzę nad społeczeństwem . A.E Touraine et al., Solidarity..., op. dt., s. 46. 678 E.A. Tiryakian Postscriptum: rewolucja na Filipinach w 1986 r. Już po przygotowaniu tego artykułu, w lutym 1986 r., Filipiny przeszły serię dramatycznych wydarzeń politycznych, co czyni ten kraj czwartym współczesnym przykładem roli, jaką religia odgrywa w sytuacjach rewolucyjnych. Po dwudziestu latach rząd Ferdinanda Marcosa przestał mieć zdolność zapanowania nad gospodarczym kryzysem i ogromnym niezadowoleniem społecznym. Pod presją Stanów Zjednoczonych żądających potwierdzenia poparcia społecznego dla władzy, Marcos zwołał nagłe wybory na 7 lutego, a kontrolowane przez jego partię KBL Zgromadzenie Narodowe ogłosiło go 14 lutego ich zwycięzcą. W kolejnych dniach Kościół katolicki, „instytucjonalny Kościół" państwowy od czasów hiszpańskiej kolonizacji, powziął bezprecedensowe działania, które doprowadziły do odebrania legitymizacji i usunięcia rządu Marcosa, a następnie zaprzysiężenia Corazon Aquino na nowego prezydenta. Jeszcze przed wyborami w wielu obszarach wiejskich niekontrolowanych przez partyzanckie oddziały Komunistycznego Frontu Narodowo-Demokratycznego Kościół stal się faktycznie jedyną widoczną opozycją wobec dyktatury. Kilku księży, pastorów i przywódców świeckich zostało - najprawdopodobniej przez wojsko - zabitych . Sama kampania wyborcza przyczyniła się do zbiorowego wzburzenia, jako że Aąuino była zmuszona do użycia „niekonwencjonalnych środków uświadamiania i wywoływania oburzenia" . Kolor żółty stał się symbolem władzy ludu, wyrwane z książek telefonicznych biznesowe żółte strony były zrzucane z wysokich budynków podczas marszów, a znany przebój Tie a Yellow Ribbon został hymnem zagrzewającym do walki. W przeciwieństwie do kontrolowanych przez władzę mediów katolicka radiostacja kościelna Radio Veritas przez cztery dni rewolucji transmitowała na żywo kampanię opozycji . Bardzo ważne w obaleniu dawnego reżimu były duszpasterskie listy biskupów, począwszy od prymasa, kardynała Jamie Sina, który w odczytanym 18 stycznia 1986 r. we wszystkich kościołach liście oskarżył rządzącą partię o próby oszustwa i zastraszanie. Nawet gdy Zgromadzenie Narodowe ogłaszało Marcosa oficjalnym zwycięzcą, kardynał Ricardo Vidal i biskup Claver, przemawiając na Zjeździe Biskupów Katolickich, zadeklarowali, że „rząd, który obejmuje lub utrzymuje władzę oszukańczymi środkami, nie ma do tego moralnych podstaw [...], a Kościół nie uzna Marcosa jako prezydenta, nawet gdyby został on ogłoszony zwycięzcą" . Deklaracja biskupów z 14 lutego głosząca moralny obowiązek wymierzenia sprawiedliwości oszukańczemu reżimowi i nawołująca do „aktywnego oporu przy pomocy pokojowych środków" była doniosłym wydarzeniem. Zgodnie z obserwacją Peermana, „nigdy wcześniej biskupi jakiejkolwiek nacji nie potępili tak niegodnego posłuszeństwa rządu i nie orędowali za rewolucją - nawet pokojową -skierowaną przeciwko niemu" . Faktycznie, instytucjonalny Kościół był kluczowym elementem w popieraniu lutowej rewolucji, przede wszystkim przez bezkrwawe obalenie represyjnej władzy. Stan zbiorowego wrzenia charakteryzujący omawiane przypadki Polski, Iranu i Nikaragui, pojawił się także i na Filipinach, na co wskazuje stwierdzenie, że „rewolucja nadeszła w czterech pełnych napięcia, lecz radosnych dniach końca lutego. Pomimo potencjału zaistnienia tragedii praktycznie bezkrwawe powstanie przyjęło elementy religijnego święta z kolorowymi flagami, odmawianiem przez zakonnice różańca i zwykłymi ludźmi wręczającymi wrogom pokarm i kwiaty" . D. Peerman, J*eople Power" in the Philippines, „The Christian Century" 1986, nr 8, s. 228. 3 P.A. Chanco, B.H. WH\a.no,AI}ifferentKind of Revolution, „Communication World" 1986, nr 3, s. 31. Ibidem, s. 2. ° I. Buruma, Bishops in Open Defiance, „Par Eastern Economic Review" 1986, nr 131, s. 11. 6 D. Peerman, Corino Aguino: Religious Newsmaker No. 1, „The Christian Century" 1987, nr 104, s. 7. Ibidem, s. 4. GLOBALIZACJA tu- 10- ,ry z-a- 1- ą Martin Albrow GLOBALIZACJA: TEORETYCZNE ASPEKTY ZMIAN* Żaden koniec historii Podczas II wojny światowej po raz pierwszy mieliśmy okazję zobaczyć w całej okazałości, że to, co dzieje się w jednym miejscu, może wpływać na losy całego świata. Działania wojenne na Dalekim Wschodzie były równie ważne jak to, co działo się w Europie. Po raz pierwszy doświadczyliśmy wojny światowej. W tym punkcie rozpoczęła się historia świata jako jednej całości. Od tego momentu wszystko, co działo się wcześniej, jawi się jedynie jako zbiór rozproszonych i mających ze sobą niewiele wspólnego przedsięwzięć albo jako szereg potencjalnych możliwości, przed jakimi stali ludzie. Obecnie to jedność świata stanowi problem i wyzwanie. Prowadzi ona do całkowitej transformacji historii. Kluczową kwestią jest to, że trudno mówić o czymkolwiek, iż pochodzi z „zewnątrz". Świat historii ludzkości ogarnia teraz wszystko. Ziemia jest naszym wspólnym domem. Wynikają z tego zarówno zagrożenia, jak i szansę. Każdy ważny problem stał się problemem nas wszystkich, każda sytuacja dotyczy wszystkich mieszkańców Ziemi. Oznaczeniu fundamentalnej zmiany historycznej, [która jest naszym udziałem [ fetrząc wstecz, widzimy, że Era Nowoczesności (Modern Age) musiała dobiec końca. Terytorialna eks-Ipansja, stanowiąca konstytutywny element nowoczesnego państwa, osiągnęła punkt kulminacyjny . Innym ważnym rodzajem ekspansji, zdaniem piewców nowoczesności, było rozprzestrzenienie się rozumu jako sposobu pojmowania otaczającego nas świata. W połączeniu z ekspansją terytorialną dopro-fwadziio to do powstania koncepcji uniwersalnych praw człowieka, światowego ładu i przywództwa. 1 Tytuł oryg. Globalization: Theorińng the Transition, fragm. M. Albrow, The Global Age, Cambridge 1996, {przekład K. Gilarek. K. Jaspers, Vom Ziel und Ursprung der Geschichte, Frankfurt a. Main 1955. Pierwszą tego przesłanką były rady Machiavellego składane Księciu, iż najlepszym sposobem zabezpieczenia zdobytych terytoriów jest zakładanie na nich kolonii, które „|...] nie kosztują nic, są wierniejsze, krzywdzą mniej, ' a krzywdzeni, jako ubodzy i rozproszeni, nie mogą szkodzić [...]" (N. Machavelli, Książę, tłum. W. Rzymowski, Warszawa 1987, s. 40). Zbudowanie światowego imperium nie było jego celem, ale logika sprawowania władzy w państwie wymagała ciągłych podbojów i ekspansji terytorialnej. Rozrost państwa musiał w końcu prowadzić do powstania światowego imperium, nawet gdy jego istnienie oznaczało relatywnie słabą kolonizację. 680 M. Albrow Wiara w postęp rozumu wraz z koncepcją światowego imperium wytworzyły obecne w kulturze nowoczesnego Zachodu przekonanie o nieuchronnym końcu historii. Jeżeli bowiem historia polega na bezustannym postępie rozumu, musi kiedyś nadejść taki moment, w którym postęp ogarnia cały świat i tym samym historia dobiega końca. Postęp rozumu staje się rzeczywistością. Teoretycznym wyrazem połączenia zachodniego imperializmu i uniwersalizmu jest koncepcja wyłaniania się światowej cywilizacji. Dla niektórych koniec zimnej wojny w pewnym sensie weryfikował taki sposób interpretowania historii. Francis Fukuyama uznał to za windykację Heglowskiej wizji rozwoju racjonalnego i liberalnego państwa. Potraktował jednak rozprzestrzenianie się liberalnej demokracji na całym świecie jako ostateczny „koniec historii", ponieważ coś zostało bezpowrotnie utracone, coś, co było nierozerwalnie związane z misją państwa narodowego. Unifikacja świata posiada więc „drugie dno". Podważyła bowiem znaczenie głównego elementu, który doprowadził do jej powstania. Państwo narodowe promowało handel i pieniądz, które następnie uwolniły się od jego kontroli. Według Spenglera, pieniądze wprawiające w ruch gospodarkę świata znajdowały się w kilku metropoliach, podczas gdy w miejscach znajdujących się na uboczu nadal dominowały patriar-chalne stosunki społeczne . Oddzielenie się sfery finansów od państwa jest do dziś głównym rysem formacji. Z kolei deregulacja światowych rynków finansowych początku lat osiemdziesiątych XX w. stanowi dla wielu ostateczny triumf zasad wolnego rynku i swobodnego przepływu finansów. Już Oswald Spengler doszedł do wniosku, że ma do czynienia ze zmierzchem cywilizacji Zachodu, pisząc profetycznie o pijanej duszy marzącej o przemierzaniu czasu i przestrzeni oraz ludzkiej chęci podróżowania poza Ziemię. „Dekadencja" Spenglera była, zdaniem Ortegi y Gasseta , źródłem idei mówiących o nieograniczonych ludzkich możliwościach, gdy egzystencja współczesnego człowieka przebiega w ramach całej planety. Ortega uważał także powstanie faszyzmu i komunizmu za rezultat nieodpowiedzialnych żądań człowieka pochodzącego z mas. Są to głosy obwieszczające koniec Projektu Nowoczesności. Spengler, Fukuyama i Ortega ogłaszają niezdolność państwa do kształtowania aspiracji jednostek i scalania ich wokół politycznych celów. Zdaniem Ortegi, po raz pierwszy w historii Europejczyk jest ograniczany w swoich planach przez gospodarcze, polityczne i intelektualne bariery stanowione przez jego własne państwo. Przykładem jest esej francuskiego filozofa Paula Ricoeura zatytułowany Uniwersalna cywilizacja i kultury narodowe (P. Ricouer, History and Truth, Ewanstons, 111.1965, s. 271-286). Przedstawia w nim ludzkość w momencie gdy powstaje jedna uniwersalna, światowa cywilizacja. Wylicza pięć atrybutów owej cywilizacji: racjonalność, która jednoczy ludzkość nie ze względu na greckie i europejskie korzenie, ale ze względu na ideę uniwersalizmu; de facto chodzi o uniwersalność rozprzestrzeniającą się dzięki nowoczesnej technologii; uniwersalne racjonalne struktury państwowe, w nieuchronny sposób demokratyczne, gospodarka oparta na uniwersalnych zasadach; zestandaryzowana kultura konsumpcyjna (ibidem, s. 271-274). Stosunek Ricouera do takiego rezultatu nowoczesności byl zdecydowanie ambiwalentny - zwłaszcza jeśli chodzi o masy cieszące się godnością i autonomią oraz narzucającą się kulturę konsumpcyjną. Są to typowe dylematy intelektualistów odnośnie do społeczeństwa masowego. 4 Zob. E Fukuyama, Koniec historii, tłum. T Bieroń, M. Wichrowski, Warszawa 1996. " Nawet uchodźca nowoczesności, Henry Thoreau, czul się jak obywatel świata, kiedy dobiegi go rumor pociągów wiozących towary do Nowej Anglii (H. Thoreau, Walden orLife in the Woods, London 1927, s. 103). Zob. 0. Spengler, Zmierzch Zachodu: zarys morfologii uniwersalnej, tłum. J. Marzęcki, Warszawa 2001. 7 Dawid Hume, cytowany przez Spenglera, napisał esej O publicznym kredycie, w którym atakował publiczne pożyczki mające na celu doprowadzenie do „nienaturalnego stanu w społeczeństwie", w którym można kupować akcje oraz w którym istnieje klasa rentierów, których Hume uważał za ludzi niepozostąjących w ścisłych związkach z państwem, używających życia i funkcjonujących w swoistym letargu bez silnego morale czy ambicji (pot D. Hume, Eseje z dziedziny moralności i literatury, Warszawa 1955). Zob. J. Ortega y Gasset, Bunt mas i inne pisma socjologiczne, tłum. P. Niklewicz, Warszawa 2004. bbalizacja: teoretyczne aspekty zmian 681 Ortega zastanawia się, czy europejskie państwo sprosta nowym zadaniom. Pukuyama odwołuje się do Platońskiej thymos jako idei organizującej działania zbiorowe o historycznej doniosłości. Z kolei dla ira taką ideą organizującą jest rasa. Wszyscy wymienieni autorzy podzielali głębokie przekona-lie. że losy państwa, tożsamości jednostek oraz kierunek zmian doby nowoczesności były ze sobą izerwalnie powiązane. Spengler i Ortega pisali swoje dzieła po doświadczeniach I wojny światowej i w tym kontekście iii o schyłku kultury europejskiej. Obydwaj oczekiwali jednak jej odrodzenia w nowej politycznej ie. Jak się później okazało, tą nową formą aż do 2000 r. był socjalizm i imperializm (Spengler ścią powitał powstanie III Rzeszy w Niemczech). Dla Spenglera wzorcem bohatera przyszłości Cecil Rhodes, autor sloganu „ekspansja jest wszystkim". Wiara obydwóch autorów - Spenglera i - w historyczną misję Europy związana była równocześnie z pogardą dla mas. Nie dostrzegli także ani tego, jak Stany Zjednoczone podjęły się misji modernizacji w XX w, ani nie iii ich na wskroś nowoczesnego ducha przerastającego wszystko to, co w owym czasie było do-le w Europie. W swojej pracy Fukuyama uważa za oczywiste to, że Stany Zjednoczone objęły przy-;two nad projektem liberalnej nowoczesności, rozumiejąc przez to państwo liberalnej demokracji, zhomogenizowało ludzi mieszkających na jego terytorium, skłaniając ich do uznania istniejące-systemu, i które podejmuje walkę tylko z państwami niedemokratycznymi. Pytanie, które Fukuyama ;ostawia bez odpowiedzi, dotyczy kwestii, o co ludziom będzie się chciało walczyć, kiedy cały świat ie owa liberalna demokracja . Są to rozważania w kategoriach problemów typowych dla ery nowoczesności, w której obecne było żenię, iż funkcjonowanie państwa, społeczeństwa i jednostki jest nierozłącznie związane z istnie-iiem jakiegoś nadrzędnego celu, w przeciwnym razie mamy do czynienia z kryzysem. Współcześnie mamy świadomość dokonywania się głębokiej przemiany, ale diagnozy dotyczące jej rezultatów wyrastają z wcześniejszego okresu - nowoczesności. Jeden wspólny świat nie wyłonił się jednak ani z postępu rozumu, ani a światowego imperium. Nie mamy wcale do czynienia z triumfem uniwersalizmu. Głęboka przemiana iozpoczęła się, gdy Projekt Nowoczesności okazał się niewystarczający dla problemów całego globu. W re-niltacie możemy mówić o fragmentaryzacji nowoczesności i powstaniu świata, jaki niewielu udało się przewidzieć - z całą pewnością nie mamy jednak do czynienia z końcem historii. [Poza ponowoczesność tym, dlaczego teoria potrzebna w nowej epoce będzie 'arniała zarówno efemeryczność współczesnego świata, ik i różne kultury i okresy historyczne efleksja teoretyczna dotycząca nowej epoki sprowadza się do próby konceptualizacji tego, co w niej owe. Teoria stanowi refleksyjną i dyskursywną całość odnoszącą się do otaczającej rzeczywisto-ici . Pomimo wyraźnego nacisku we współczesnych debatach na „refleksyjność modernizacji" , sam problem nie jest typowy tylko dla nowoczesności. Inspiracja pochodzi w głównej mierze od starożytnych Greków, niemniej także inne kultury miały wpływ na rozwój idei, która dzisiaj ogarnia już całą udzkość. Nawet jeżeli znaczna część teoretycznej refleksji powstaje z potrzeby chwili, koniec Ery Nowo-sności (Modern Age) nie stłumi wzrostu opartego na elementach wywodzących się z dalekiej przeszłości i wielości kultur. Nadejście Ery Globalnej (Global Age) pozbawia nowoczesność tylko ____ 1 Zob. E Fukuyama, Koniec historii, op. cit. Zob. N. Lobkowicz, Theory and Practice: History ofa ConceptfromAristotle to Marx, Notre Damę, Ind. 1967. Zob. U. Beck et al., Reflexive Modernization, Cambridge 1994. 682 M. Albrow zdolności konceptualizowania tego, co dotyczy samej Ery Nowoczesności . Nowoczesność, a nawet modernizacja i modernizm, zajmują mniej istotne miejsce w konfiguracji tworzącej nową epokę, której najważniejsze elementy wywodzą się z tego, co globalne. Oczywiście nadal możemy spodziewać się w teoretycznych refleksjach pewnych odwołań do nowoczesności, przynajmniej jeszcze przez jakiś czas. Jeżeli mamy w pełni uznać doniosłość epokowego przesunięcia związanego z nadejściem Ery Globalnej, musimy przeprowadzić zabieg oddzielenia koncepcji teoretycznych od samej nowoczesności. Należy zdać sobie sprawę z zakresu możliwości teoretycznej refleksji oraz przeciwstawić się przesłankom teoretycznym zawartym w projekcie Ery Nowoczesności. Na przykład należy uznać istnienie wyraźnych ograniczeń takich teorii, jak: psychoanaliza, naukowe zarządzanie, teoria racjonalnego wyboru czy socjalistycznego państwa. Teoria Ery Globalnej ponownie zdefiniuje naszą kondycję, uwzględniając jednak przeszłe oraz możliwe przyszłe doświadczenia kulturowe. Odwoływanie się do poziomu rozwoju technologicznego, typowe dla nowoczesnego sposobu rozumowania, nie będzie już stanowiło głównego kryterium w wartościującym uzasadnianiu panujących stosunków społecznych. Główny problem popularnej obecnie koncepcji późnej nowoczesności {late modernity) polega na niemożności uwolnienia się od założenia, że porządek społeczny jest determinowany przez poziom rozwoju technologicznego . Dostrzec w pełni nowość obecnej transformacji mogą jedynie teoretycy, jak np. Franco Ferrarotti, którzy odrzucają determinizm technologiczny. Teoretycy późnej nowoczesności starają się ustalić kierunek zmian, jakie są udziałem teraźniejszości, poprzez odniesienia do wielkiej narracji postępu technologicznego. Konsekwencją takiego odniesienia jest puszczenie wodzy postmodernistycznej wybujałej wyobraźni. Postmoderniści zdradzają nowoczesność w tym sensie, że uznając doniosłą rolę postępu technologicznego, odmawiają równocześnie możliwości znalezienia jakiejś spójnej narracji nowoczesności. Z takiej perspektywy postmodernistyczna wyobraźnia rzeczywiście jest hipertrofią nowoczesnej innowacyjności, a nie wyrazem ducha nowej ery. Komunikowanie się ludzi jest jedynie dodatkiem do najnowszych wynalazków technicznych, uznanym za wynalazek sam w sobie, czego przykładem może być America Baudrillarda, gdzie autor objaśnia znaczenia artefaktów kulturowych, nie opuszczając samochodu. Amerykanie przestają istnieć w pełnym tego słowa rozumieniu. Jest to sygnał ostrzegawczy dotyczący tendencji będących immanentną częścią nowoczesności, a nie zapowiedzią nowej ery. Najmocniejszą stroną postmodernistycznej wyobraźni jest jej zmierzenie się z narracją regularności zdarzeń. Zdrada nowoczesności polega tutaj jednak na niemożności wyobrażenia sobie czegokolwiek poza chaosem. Postmoderniści są strażą przyboczną nowoczesności. Książka S. Toulmina Cosmopolis: the HiMen Agenda of Modernity, Chicago 1990, krytyczna w stosunku do obowiązujących ustaleń dotyczących natury nowoczesności, zwłaszcza odnośnie do centralnego miejsca, jńie zajmuje w niej Kartezjańska racjonalność, jest bliska wykorzystania całego potencjału teorii; celem jest ocalenie tzw. ukrytej nowoczesności, którą autor lokuje już w dobie renesansu. Jeżeli docenimy wkład kultur nienależą-cych do tzw. Zachodu oraz dorobek czasów poprzedzających nowoczesność, będziemy w stanie lepiej pojąć to co dzieje się obecnie wraz z końcem nowoczesności. Krytykę determinizmu technologicznego, obecną w wielu pracach dotyczących nowoczesności, prezentuje F Webster [Theories ofłhe Information Society, London 1995). E Ferrarotti (The Myth oflnevitable Progress, Westport, Conn. 1985, s. 159) pisze o epoce „wertykalnego imperializmu" i szczególnym znaczeniu uznania istotnejroliludziipaństwniegdyśmarginalizowanych fbdt7& nowoczesności. 682 M. Albrow zdolności konceptualizowania tego, co dotyczy samej Ery Nowoczesności . Nowoczesność, a nawet modernizacja i modernizm, zajmują mniej istotne miejsce w konfiguracji tworzącej nową epokę, której najważniejsze elementy wywodzą się z tego, co globalne. Oczywiście nadal możemy spodziewać się w teoretycznych refleksjach pewnych odwołań do nowoczesności, przynajmniej jeszcze przez jakiś czas. Jeżeli mamy w pełni uznać doniosłość epokowego przesunięcia związanego z nadejściem Ery Globalnej, musimy przeprowadzić zabieg oddzielenia koncepcji teoretycznych od samej nowoczesności. Należy zdać sobie sprawę z zakresu możliwości teoretycznej refleksji oraz przeciwstawić się przesłankom teoretycznym zawartym w projekcie Ery Nowoczesności. Na przykład należy uznać istnienie wyraźnych ograniczeń takich teorii, jak: psychoanaliza, naukowe zarządzanie, teoria racjonalnego wyboru czy socjalistycznego państwa. Teoria Ery Globalnej ponownie zdefiniuje naszą kondycję, uwzględniając jednak przeszłe oraz możliwe przyszłe doświadczenia kulturowe. Odwoływanie się do poziomu rozwoju technologicznego, typowe dla nowoczesnego sposobu rozumowania, nie będzie już stanowiło głównego kryterium w wartościującym uzasadnianiu panujących stosunków społecznych. Główny problem popularnej obecnie koncepcji późnej nowoczesności (late modernity) polega na niemożności uwolnienia się od założenia, że porządek społeczny jest determinowany przez poziom rozwoju technologicznego . Dostrzec w pełni nowość obecnej transformacji mogą jedynie teoretycy, jak np. Franco Ferrarotti, którzy odrzucają determinizm technologiczny. Teoretycy późnej nowoczesności starają się ustalić kierunek zmian, jakie są udziałem teraźniejszości, poprzez odniesienia do wielkiej narracji postępu technologicznego. Konsekwencją takiego odniesienia jest puszczenie wodzy postmodernistycznej wybujałej wyobraźni. Postmoderniści zdradzają nowoczesność w tym sensie, że uznając doniosłą rolę postępu technologicznego, odmawiają równocześnie możliwości znalezienia jakiejś spójnej narracji nowoczesności. Z takiej perspektywy postmodernistyczna wyobraźnia rzeczywiście jest hipertrofią nowoczesnej innowacyjności, a nie wyrazem ducha nowej ery. Komunikowanie się ludzi jest jedynie dodatkiem do najnowszych wynalazków technicznych, uznanym za wynalazek sam w sobie, czego przykładem może być America Baudrillarda, gdzie autor objaśnia znaczenia artefaktów kulturowych, nie opuszczając samochodu. Amerykanie przestają istnieć w pełnym tego słowa rozumieniu. Jest to sygnał ostrzegawczy dotyczący tendencji będących immanentną częścią nowoczesności, a nie zapowiedzią nowej ery. Najmocniejszą stroną postmodernistycznej wyobraźni jest jej zmierzenie się z narracją regularności zdarzeń. Zdrada nowoczesności polega tutaj jednak na niemożności wyobrażenia sobie czegokolwiek poza chaosem. Postmoderniści są strażą przyboczną nowoczesności. Książka S. Toulmina Cosmopolis: tfie ffidden Agenda of Modernity, Chicago 1990, krytyczna w stosunku do obowiązujących ustaleń dotyczących natury nowoczesności, zwłaszcza odnośnie do centralnego miejsca, jakie zajmuje w niej Kartezjańska racjonalność, jest bliska wykorzystania catego potencjału teorii; celem jest ocalenie tzw. ukrytej nowoczesności, którą autor lokuje już w dobie renesansu. Jeżeli docenimy wkład kultur nienależą-cych do tzw. Zachodu oraz dorobek czasów poprzedzających nowoczesność, będziemy w stanie lepiej pojąć to, co dzieje się obecnie wraz z końcem nowoczesności. Krytykę determinizmu technologicznego, obecną w wielu pracach dotyczących nowoczesności, prezentuje E Webster (Theories ofthe Information Society, London 1995). F. Ferrarotti [The Myth of Inevitable Progress, Westport, Conn. 1985, s. 159) pisze o epoce „wertykalnego imperializmu" i szczególnym znaczeniu uznania istotnej roli ludzi i państw niegdyś marginalizowanych. Podkreśla także „inkluzywność historii" (s. 16). To nie prowadzi go jednak do konkluzji, iż konsekwencją może być schyłek nowoczesności. 15 J. Baudrillard, America, London 1988. Oobalizacja: teoretyczne aspekty zmian 683 I Równocześnie musimy zgodzić się z postmodernistami, że asymilacja starego i nowego dyskursu _ae pozwala na dostrzeżenie tego, co zupełnie nowe w naszych czasach. Postmoderniści uświadamiają nas co do możliwości zatarcia się istniejących różnic; możliwość taka zawsze istnieje na progu zmian. Musimy więc potraktować te ostrzeżenia poważnie i przestać ignorować złożoność i niejednoznaczność wszystkiego, co się obecnie dzieje . [ Z drugiej jednak strony, wcale nie jesteśmy zobligowani do dokonywania wyboru pomiędzy nowoczesnością, czy późną nowoczesnością, a ponowoczesnością. Współczesne koncepcje są tak sprzeczne, pomimo uznania przez każdą z nich zachodzenia zmian o fundamentalnym charakterze, że nie pozostaje nam nic innego jak zadowolić się uznaniem, że wkroczyliśmy w nową historyczną epokę. Założenie epokowego przesunięcia prowadzi do dyskursu, który w pewnym sensie stanowi zerwa-[ nie z przeszłością. Przeszła i teraźniejsza epoka nie będą się ze sobą w stanie porozumieć; najlepszym tego wskaźnikiem będzie brak zrozumienia międzypokoleniowego. Aby uchwycić naturę dokonującej się zmiany, konieczne jest spełnienie dwóch warunków. Po i pierwsze, nowa epoka wymaga fenomenologicznych opisów, gdyż, jak dotąd, dominuje skrajnie empiryczne ujmowanie zmian zachodzących w naszym pojmowaniu znaczeń, wyrażające się w takich [terminach, jak globalność (globality), globalizm (globalism) i globalizacja (globalisation). Pozytywne strony nowej epoki są równie istotne, co negatywne, dlatego sensowne wydaje się wydobywanie znaczeń, jakie mają one dla większości ludzi. Chodzi o znalezienie sposobu na gromadzenie [doświadczeń ludzi żyjących w globalnym świecie oraz ustalenie, jak owe doświadczenia są przekazywane w obrębie danej kultury . Po drugie, to oczywiście zmusza nas do zwrócenia uwagi na ponadhistoryczny i międzykulturowy potencjał refleksji teoretycznej. Zadaniem teorii będzie uchwycenie tego, co charakterystyczne dla nowej epoki, znalezienie sensu nowych doświadczeń, ustalenie powiązań indywidualnych biografii z historyczną zmianą. Zadania te będą realizowane inaczej aniżeli w przeszłości, ale bez całkowitego zrywania z nią. Wraz ze wzrastającym wpływem globalnych sił na dokonującą się zmianę, zwiększa się również zainteresowanie dyskursem dotyczącym indywidualnego i kolektywnego wymiaru życia w takich warunkach. Jakkolwiek wielkie byłyby zmiany, których doświadczamy, człowiek zawsze będzie się znajdował w centrum refleksji teoretycznej nowej epoki. Postulaty te zostały wprowadzone przez Husserla , kiedy pisał o nieuchronnej konieczności codziennego odnoszenia się do świata życia (Lebenswelt). Nasze zainteresowania czasami mu współczesnymi i podróżami do przeszłych okresów historycznych miały podobny charakter. Husserl zaproponował także, w konwencji intelektualnej przygody, pozbycie się owej naturalnej skłonności myślenia w kategoriach transcendentnego epoche. Husserlowską ambicję powinniśmy uznać za równie ? wielką, jak profetyczną i G. Vattimo {The End of Modernity: Nihilism and Hermeneutics in Post-modern Culłure, Cambridge 1988) zajmował się kwestią końca nowoczesności i końca historii w taki sposób, iż właściwie odciął się od możliwości mówienia o nowej epoce. ' Postulaty te są pokłosiem klasycznej pracy P.L. Bergera, B. Berger i H. Kellnera The Homeless Mind: Moderni-zation and Consciousness (New York 1973, s. 19-25), w której autorzy postulują systematyczny opis stanów świadomości charakteryzujących nowoczesność. Postulowali to, po części, w kontekście próby udzielenia odpowiedzi na pytanie, co jest alternatywą dla współczesnej im formy modernizacji. Co istotne, autorzy ci dostrzegli ruch sprzeczny z duchem tamtych czasów - demodernizację - ograniczającą zarówno technologiczne, jak i biurokratyczne wymogi będące atrybutem nowoczesności. Zob. E. Husserl, Kryzys europejskiego człowieczeństwa a filozofia, Warszawa 1993. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego fenomenologiczne stanowisko, wraz ze stosunkiem do pojęcia epoche, wymaga całkowitej przemiany, którą możemy porównać do religijnego nawrócenia {ibidem). 684 M. Albrow Mój punkt widzenia dotyczy bardziej przyziemnych rozważań. Chodzi w nim na ogól o zrozumienie tego, jak nowe doświadczenia zmieniają nasze rozumienie starych pojęć i popychają nas ku tworzeniu nowych. Jest to rodzaj pragmatyzmu, sceptycznego wobec możliwości znalezienia kiedykolwiek ponadczasowych prawd dotyczących świata ludzi czy przyrody. Równocześnie zdaję sobie sprawę, iż powinniśmy szukać prawdy najlepiej jak tylko potrafimy, zgodnie z możliwościami, jakie są nam dostępne w danym czasie. , Pojęciowe przesunięcie 0 tym, jak uwypuklenie globalnego wymiaru w publicznym dyskursie zmusza nas do uznania zmiany dotyczącej sposobu społecznego konstruowania rzeczywistości Pozostając w obrębie wielkich narracji doby nowoczesności, nigdy nie uda nam się naprawdę wejść w nową epokę. Dla tych narracji przyszłość zawsze stanowi kontynuację wcześniejszych trendów. Nawet jeżeli zgodzimy się z krytyką postmodernistów, rozważających nadejście końca epoki, i tak trudno będzie nam znaleźć podstawy dla powstania nowej wielkiej narracji. Są to przeszkody natury intelektualnej zawarte we wszelkich próbach konceptualizacji nowej epoki, które musimy starać się przezwyciężyć. Najlepszą strategią, zanim zaczniemy teoretyczną refleksję, jest uświadomienie sobie przesłanek, na jakich się owa refleksja opiera. Jeżeli bowiem wiara w to, że mamy do czynienia z wyłanianiem się nowej epoki, pokrywa się z rzeczywistością, znajdziemy tego dowody w codziennych doświadczeniach ludzi prędzej aniżeli w traktatach filozoficznych czy socjologicznych. Podobnie jak fenomenologia modernizacji Bergera odkryła sens wpisany w potoczną świadomość tego, co ma nam do powiedzenia nowa epoka, możemy dowiedzieć się, przysłuchując się życiu ulicy lat dziewięćdziesiątych. Podobnie jak określenie Era Nowoczesności wywodzi się z dyskursu tego okresu, określenie nowej epoki również jest obecne w zbiorowej świadomości. Czy można przywołać tutaj inne określenie aniżeli „Era Globalna"? W końcu lat osiemdziesiątych i na początku lat dziewięćdziesiątych mieliśmy do czynienia z prawdziwą eksplozją użycia terminu „globalny". Termin ten jest wszechobecny w reklamie, anonsach o pracę, celach stawianych sobie przez organizacje i firmy, publicystyce i tytułach książkowych . To sugeruje owo obecne w tytule podrozdziału pojęciowe przesunięcie. Malcom Waters twierdzi, że globalizacja jest dla lat dziewięćdziesiątych tym, czym postmodernizm był dla lat osiemdziesiątych . Nastąpiła zmiana w terminologii. Zanim jednak zajmiemy się kwestią, czy zmiany terminologiczne odzwierciedlają głębszą zmianę społeczną, powinniśmy zbadać tak nowy sposób użycia terminów, jak i kwestię, co one zastępują. Na początek przyjrzyjmy się terminom pochodzącym od rdzenia „globalny". Od czasów gdy McLu-han wprowadził określenie „globalna wioska" , termin „globalny" był używany w różnych kontekstach 1 znaczeniach poprzez dodawanie przyrostków „-izm", „-ość" i „-cja" . Są to typowe lingwistyczne wy- ________ Zob. P.L. Berger et al., TheHomelessMind..., op. cit. Badanie przeprowadzone w The Economisfs Bookshop w Londynie wykazaio obecność 134 książek dostępnych w sprzedaży, które w swoim tytule posiadały słowo „globalny" bądź słowa pokrewne. Zob. M. Waters, Globalization, London 1995, s. 1. Zob. M. McLuhan, The Guttenberg Galary, Toronto 1962. Poszerzone znaczenie terminu „globalny" zostało odnotowane w Suplemencie The Oxford English Dictionary z 1972 r. Wcześniej słowo „globalny" było używane w znaczeniu „odnoszący się do całości czegoś". Po raz pierwszy terminu „globalny", w rozumieniu „odnoszący się do całej Ziemi", użył, co dość osobliwe, Francuz w 1892 r. Francuski słownik Larousse (1979) nadal używa terminu „globalny" w rozumieniu pris en bloc, i przypuszczalnie jest to dobre słowo - mondial - oddające nowsze angielskie rozumienie tego terminu. Sir E. Gower w drugiej edycji Flower's Dictionary of Modern English Usage, zaleca używanie słowa „mondial" zamiast „globalny"; Globalizacja: teoretyczne aspekty zmian mączniki dokonujących się zmian, które dotyczą zarówno teorii, jak i obiektywnych właściwości desy-fliatów pojęciowych. Ukazują proces konstytuowania się procesów, ideologii i przedmiotów na ich własnych zasadach. „To, co globalne" nie jest już przypadkową własnością czegoś tam, ale samo w sobie stanowi coś wartego uwagi. Aby to wyjaśnić, przyjrzyjmy się ekspansji terminu „naród". Od tego terminu wywodzą się kolejne: .narodowy", „nacjonalizm", „narodowość", „nacjonalizacja". Oczywiście każde z tych pojęć jest uwikłane w specyficzny kontekst historyczny i dyskurs polityczny. Konotacje „narodowości", czyli pewnej cechy przypisywanej osobie, i „nacjonalizacji", czyli wzrastającej kontroli państwowej, mają się nijak do kontestowanych i nie całkiem logicznych związków pomiędzy państwem, narodem i jednostką w zachodniej tradycji. Rzecz ma się podobnie w odniesieniu do terminu „globalny". Występuje tutaj odwołanie do globu, ale szczegóły dotyczące rozprzestrzeniania się terminu zależą od miejsca, w jakim funkcjonują ludzie odwołujący się do globalnego kontekstu jako czegoś innego od kontekstu narodowego. Naród posiada problemowy podwójny status materialny [ludzi tworzących naród - K.G.) i idealny; glob bezdyskusyjnie ma materialną postać, nawet, jeżeli ma to tak naprawdę niewiele wspólnego z tymi, którzy się do niego odwołują w myślach i czynach. Rozpowszechnianie terminu „nowoczesność" odbywało się w odmienny sposób; głównie z powodu braku desygnatu tego pojęcia, które, w pewnym aspekcie, można by oczywiście także porównać z narodem czy globem. Nowoczesność jest pojęciem nie odnoszącym się do jakiegoś materialnego obiektu. Modernizacja z kolei odwołuje się do nowoczesności, podobnie jak globalizacja do tego, co globalne, ale jeżeli globalizacja odwołuje się do globu, do czego odwołuje się nowoczesność? Odpowiedzią nie może być odwołanie się do czegoś materialnego, gdyż nowoczesność jest abstrakcyjną własnością pewnego okresu historycznego, w którym następuje dynamiczne połączenie racjonalności z przypisywaniem wielkiej rangi wszelkim nowościom, podporządkowującym sobie wszystkie sfery życia. : Nie istnieje jakiś materialny obiekt czy całość społeczna, od której wywodzi się nowoczesność, i dlatego właśnie, jeżeli chcemy zrozumieć elementy tworzące nowoczesność, musimy odwołać się do państwa narodowego (nation-state) i kapitalistycznej organizacji gospodarowania (capitalist organi-zatiori). Teraz możemy zobaczyć, dlaczego naród i nowoczesność są związanymi ze sobą pojęciami oraz dlaczego globalizacja stanowi wyzwanie dla nich obydwóch. To, co globalne, góruje nad oraz narzuca się temu, co terytorialne i pozostające na poziomie narodowym; nowoczesny wymiar czasu zostaje zastąpiony odniesieniem do przestrzeni, która nadal pozostaje nieokreślona. Poprzez odwołanie się do materialnych przedmiotów, takich jak glob, globalne, łagodzi partykularny charakter nacjonalizmu i przeciwstawia się abstrakcyjnej naturze modernizmu. To, co globalne, stanowi substytut otwartej i pragmatycznej komunikacji międzyludzkiej, jak i tej odbywającej się pomiędzy ludźmi i środowiskiem naturalnym. Są to jedynie wstępne uwagi na temat kwestii lingwistycznych dotyczących koncepcji tego, co narodowe, nowoczesne czy globalne, bez przeprowadzania pogłębionych analiz porównawczych. Wystar- które odrzuca jako: „termin, który odnosi się do czegoś szerszego zakresowo, synonim tego, co zazwyczaj określano mianem odbywającego się na światową skalę (world-wide)" (1965, s. 229). Było to zaraz po tym, jak McLuhan spopularyzował termin cytowany w The Oxford English Dictionary. W socjologii kamień milowy stanowiła praca W. Moore (Global Sociology: the World as a Singular System, „American Journal of Sociology" 1966, nr 71, s. 475-482), na temat „globalnej socjologii", jednak aż do 1976 r. termin nadal był używany głównie w rozumieniu „totalny". Dopiero podczas Światowego Kongresu Socjologicznego w Uppsali radzieccy socjologowie zaprezentowali prace o „globalnym społeczeństwie", powołując się na konieczność uwzględniania całościowej perspektywy w analizie poszczególnych społeczeństw. 686 M. Albrow czające jednak do tego, aby dostrzec, że to, co globalne, dotyczy rzeczywistości kulturowej w takim samym stopniu jak pozostałe omawiane pojęcia; wystarczająco odmienne, aby nie mogły pokojowo współistnieć. Każde z owych pojęć odnosi się do dominujących charakterystyk określonego okresu historycznego, przy czym to, co globalne, nowoczesne czy narodowe stanowi alternatywę, a nie komplementarne podejście w analizowaniu otaczającej nas rzeczywistości. Jeżeli przyjrzymy się lingwistycznym wyznacznikom Ery Nowoczesności i Ery Globalnej, uderzą nas pewne podobieństwa. Podobnie jak siły anty-nowoczesne i nie-racjonalne charakteryzują Erę Nowoczesności, siły anty-globalne w takim samym stopniu, co siły globalne determinują obraz Ery Globalnej. Istniejące pomiędzy tymi ostatnimi napięcie stanowi o charakterze Ery Globalnej. Dlatego, rozważając konfiguracje Ery Globalnej, nie będziemy w stanie ich pojąć poprzez proste odwołanie się do globalizacji. Właśnie takie odwoływanie się powoduje błędne interpretacje dotyczące nadchodzącej epoki. Jest to błąd porównywalny do założenia, że Era Nowoczesności jest erą postępu rozumu bez uwzględniania sprzeczności, jakie pociąga za sobą kapitalizm na gruncie społecznym. Dopóki nie zdamy sobie sprawy z dynamiki rozpętanej przez globalizację, dopóty nie zrozumiemy tego, jak powstają siły przeciwstawiające się globalizacji, podobnie jak nie sposób zrozumieć powstania kapitalizmu bez uwzględnienia roli wynalazków technicznych w tym procesie. Globalność, Globalne Siły i Globalizm Glosariusz wprowadzający do opisowych i analitycznych pojęć nowej epoki Pojęciem, którego używamy do całościowego ujęcia tego, co globalne, jest globalność (globality). Globalność ma się tak do tego, co globalne (the global), Globalnej Ery (the Global Age) i globalizmu (glo-balism), jak nowoczesność (modernity) do tego, co nowoczesne (the modern), Ery Nowoczesności (the Modern Age) i modernizmu (modernism) — przynajmniej z punktu widzenia gramatyki. Łatwo jest zdefiniować „Erę Globalną", gdyż wpisuje się to w ciąg pojęć od „tego, co globalne" począwszy, a na „globalizacji" skończywszy. Jednak podobieństwo załamuje się już na poziomie semantyki; gdyby tak się nie działo, trudno byłoby utrzymać tezy o dokonującej się transformacji. Nie można np. używać określenia „globalny" podobnie jak „nowoczesny" w odniesieniu do pojedynczego człowieka, chociaż aspiracje poszczególnych osób w tym zakresie mogą być uznane za szczególny rodzaj świadomości polegającej na próbie asymilacji tego, co globalne, z tym, co nowoczesne, traktując to pierwsze jak fanaberię czy modę. Nigdy prawdopodobnie nie uda się scharakteryzować osobowości globalnej, w podobnym rozumieniu jak udało się to w odniesieniu do osobowości nowoczesnej. „To, co globalne" odnosi się do określeń z innej płaszczyzny znaczeń aniżeli „to, co nowoczesne". Nowoczesne zawiera w sobie przede wszystkim odniesienie do czasu, odróżnia innowację od tego, co przestarzałe i bezużyteczne, pochwala celowe działanie i kontrolę wiodące do ekspansji. Jego odniesienie do przestrzeni jest pochodną tworzenia i konsumpcji czasu. „To, co globalne" jest ponad wszelkimi odniesieniami do przestrzeni, jest efektem ulokowania Ziemi we wszechświecie, materialnym dowodem na zależność ludzi od środowiska naturalnego, odwołaniem do konkretnej całości, w ramach której wiedziemy swoją egzystencję, całości ogarniającej, a nie dzielącej ludzkość. Przedsiębiorcy, wymyślając nazwy dla swoich produktów, czerpią z potocznych znaczeń, które są wytwarzane w toku codziennych doświadczeń. Globalność nie została wymyślona przez zespól do spraw marketingu firmy Coca-Cola, nawet jeżeli marka tego produktu doskonale ową globalność symbolizuje. Zasoby, z których skorzystano przy promowaniu tego produktu, istniały już wcześniej. Jest to kolejna oznaka efektywności kapitalizmu, który czerpie z ogólnoludzkich zasobów dla korzyści materialnych; ponieważ jednak zasoby, z których czerpał, były dobrami wspólnymi, nie myśleliśmy o nich w kategoriach ilizacja: teoretyczne aspekty zmian które mogłyby stać się źródłem dochodów . Ale komercjalizacja pojęć, podobnie jak to miało w przypadku pojęcia miłości czy seksualności, może być równie zgubna, jak zawłaszczanie przez i zasobów środowiska naturalnego. „To, co globalne" w pewnym sensie komercjalizuje ludzkość. I „Globalność" pozostawia otwartym pytanie o podmiotowość ludzi (human agency); podobnie ?w przypadku nowoczesności, stanowi obiektywny rezultat interakcji ludzi z otaczającym ich świa-i dlatego zawiera w sobie ogromną dozę niezależności, nie tylko na poziomie działań jednostek, że całej ludzkości. Z kolei nauka i racjonalność doby nowoczesności zawierają w sobie, zda-Giddensa , ogromną dozę nieludzkich właściwości. Podobnie globalność umieszcza ludzkość roli sił przyrody. Kwestia tego, czy ludzie na poziomie jednostkowym lub zbiorowym potrafią to ć, pozostaje nierozwiązana. Aby lepiej zrozumieć kolejne dystynkcje pojęciowe, musimy zdefi-|Bwać globalizm i globalne siły. Zglobalizmem mamy do czynienia wówczas, gdy ludzie uważają, iż posiadają obowiązki wzglę-kn naszej planety, kiedy wyznają wartości odnoszące się do całego globu. Najwyraźniejszą ilustracją jlobalizmu jest ruch zielonych, którego zwolennicy mówią o globalnej ekologii, ograniczonych zaso-:h naturalnych i konieczności zrównoważonego rozwoju. Globalizm jest obecny również w innych dziedzinach życia, takich jak: ochrona zdrowia, walka kobiet czy szerzej o prawa człowieka. W tym sensie można mówić, że globalizm wyrasta z wcześ-jszych ruchów odnoszących się do uniwersalistycznych zasad. Uniwersalizm, polegający na wierze pokreślone zasady bez względu na czas i miejsce, oraz wiara we wspólnotę wszystkich ludzi, stanowili kluczowe elementy ekspansji nowoczesności. Obydwa opierały się na optymistycznej wierze w postęp i idealistycznych założeniach, które często okazywały się jedynie pobożnymi życzeniami, zwłasz-fca w porównaniu z późniejszymi kwestiami, które stanowiły integralną część globalizmu. i W konfrontacji z ograniczeniami i realiami globalnych sił, władzy i rynków, starsze ruchy skiero-waty swoje działania na cele bardziej pragmatyczne, polegające na bezpośrednim zaangażowaniu ?walkę o sprawiedliwą redystrybucję dóbr, międzynarodową pomoc, naprawę tendencyjnie działających instytucji międzynarodowych, i najogólniej rzecz ujmując, realizowanie określonych interesów na globalną skalę. Świat stał się areną działań dla rozmaitych ruchów; w odniesieniu do owych działań konstytuują się lokalne i regionalne systemy wartości. Z takiej perspektywy można rozpatrywać działalność globalnych ruchówjako przeciwstawiającą się rozmaitym instytucjom również dzia-IJającym na globalnym poziomie. Instytucje międzynarodowe utworzone po II wojnie światowej wyrosły po części ze starych idei oraz ustaleń pomiędzy najpotężniejszymi państwami świata. Jednak współcześni menedżerowie tych instytucji, powodowani koniecznością, traktują glob jako punkt odniesienia oraz namacalny dowód nieuchronnie istniejących uniwersalistycznych zasad, jak i narodowych aspiracji. W tym sensie globalizm pozostaje w ścisłym kontakcie z rzeczywistością, „ściągając na ziemię" poprzez konfrontację z globalnymi siłami uniwersalistyczne zasady. Globalizm staje się kategorycznym imperatywem: gdziekolwiek jest coś do zrobienia, zróbmy to, odwołując się do potrzeb świata pojmowanego jako jedna całość. Globalizm skupia nasza uwagę przede wszystkim na idei działających „sił". Stanowiły one kluczowy element wczesnej myśli Marksowskiej, potem jednak straciły swoje centralne znaczenie. Ale są równie ważne we wszelkiego typu ideologiach rynkowych i wszelkiej myśli uznającej projektowane działania ludzi za przedmiot nieuniknionych nacisków i przymusu, które mogą być kontrolowane jedynie w niewielkim stopniu. Siły powstają w środowisku naturalnym, ludzkim organizmie lub jako rezultat nieukierunkowanych działań zbiorowych czy skumulowanych działań jednostkowych. Co istotne, Zob. J. Rifkin (Biosphere Politics, San Francisco 1992) dokumentuje odbywające się na globalną skalę wydzielanie przestrzeni powietrznej, morskiej oraz lądu poprzez wykorzystanie ich do celów komercyjnych. Zob. A. Giddens, The Conseguences ofModernity, Cambridge 1990. M. Albrow siły nie respektują granic terytorialnych, moralnych czy estetycznych. Ustalanie wszelkiego rodzaju granic jest głównym sposobem, w jaki ludzie próbują kontrolować siły, obojętnie czy jest to zapora u ujścia rzeki, osiągnięcie akceptowanego wieku inicjacji seksualnej, kapitałowe/pożyczkowe wskaźniki dla banków, czy limity spożycia napojów alkoholowych. Ponieważ siły przełamują ustalane przez ludzi granice, poszukiwanie ich granic obejmuje cały glob. Rynki działają na zasadzie potencjalnych dostaw i zamówień od anonimowych klientów. Dostarczanie jakiegokolwiek towaru jest ściśle powiązane z liczbą zamówień na ten towar w skali globalnej, bez względu na to, czy sprzedający i zamawiający znają się osobiście, czy też nie. Erozja gleby w jakimkolwiek zakątku świata wywołuje intensyfikację upraw w innym miejscu. Wieloletnia emisja gazów używanych do produkcji aerozoli i lodówek stworzyła zagrożenie dla całej ziemskiej atmosfery. Na ogół jednak tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z natychmiastowymi rezultatami, postrzegamy problem jako globalny, tak jak w przypadku azjatyckich gospodarek podążających drogą Zachodu. Bez względu na zdolność naszej percepcji - siły globalne zawsze były obecne. Oto miejsce, w którym globalizacja skutecznie zmienia działania ludzi. Globalny wymiar wzajemnie powiązanych stosunków międzyludzkich wytwarza świadomość fiinkcjonowania w globalnym kontekście; wówczas dopiero konceptualizacja globalnych zagrożeń staje się możliwa. Od momentu gdy granice działań wyznacza glob, globalność staje się istotnym elementem kalkulacji ludzi. Ukuty przez Ulricha Becka termin „społeczeństwo ryzyka" oddaje rangę problemu polegającego na tym, że ryzykowne zachowania podejmowane w lokalnym kontekście urastają do rangi globalnych o doniosłym znaczeniu politycznym. Zachodzącą transformację oddaje słowo globalizacja, wyrażające przejście od jednego stanu do drugiego. Jest to obecnie najczęściej używane określenie dla doniosłej przemiany społeczno-kulturo-wej. Na ogół globalizacja traktowana jest jako wyjaśnienie, a nie coś, co może być samo w sobie przedmiotem analiz. Wyjaśnianie niemal wszystkich współczesnych zmian poprzez odwołanie się do globa-lizacji jest obecne zarówno w pracach naukowych, jak i w publicystyce. Tak jakby globalizacja posiadała niemal magiczną moc, stanowiła intelektualny kamień filozoficzny, oświecający wszelkie sfery życia. Takie użycie terminu odzwierciedla nasze ograniczone rozumienie tego, co się współcześnie dzieje. Potrzebujemy krytycznej analizy idei globalizacji po to, aby w pełni zrozumieć to, dlaczego pojęcie to tak silnie do nas przemawia i pozwala wykraczać naszym myślom poza rytualne odwoływanie się do nowych i tajemniczych sil. Definiowanie globalizacji O tym, że kiedy używane terminy są wieloznaczne, jesteśmy zmuszeni dokonywać trudnych wyborów już na etapie koncept ualizacj i Wszystkie odczasownikowe rzeczowniki zakończone na „-cja" sugerują zmianę. Trwająca dekady dyskusja na temat terminu „urbanizacja" stanowi pierwowzór dyskusji na temat zmiany społecznej artykułowanej poprzez dodanie owego przyrostka. Termin ten był zamiennie używany do określenia wzrastającej liczby mieszkańców miast, wzrastającej liczby samych miast, wpływu, jaki miasta wywierają na środowisko naturalne, oraz wpływu miejskiego stylu życia na kondycję ludzi. Wszystkie te zmiany są ze sobą oczywiście powiązane i być może dlatego termin urbanizacja jest używany do określenia wszystkich ich równocześnie. Zamiast pozostać czysto technicznym terminem, urbanizacja często stanowi rodzaj etykiety dla szerokiej gamy procesów zmiany społecznej . Zob. U. Beck, Społeczeństwo ryzyka. W drodze do innej nowoczesności, ttum. S. Cieśla, Warszawa 2002. Dobrym przykładem ekspansji terminu urbanizacja jest praca A. Hawleya (Urban Society, an EcologialAp-proach, New York 1981), który tak określa ekspansję międzyludzkich powiązań do środowiska naturalnego. śzacja: teoretyczne aspekty zmian 689 Główny problem w odniesieniu do terminów zakończonych na „-cja" i odnoszących się do nowoczes-polega na ogromnym teoretycznym bagażu, jakim każdy z nich jest obarczony. „Proces" jest icją zmian przebiegających zgodnie z naukowymi prawami w określonym kierunku. Użycie ter-proces" w odniesieniu do zmiany historycznej zaciera różnicę pomiędzy transformacją o nie-nanym rezultacie końcowym a powtarzalnymi i łatwymi do przewidzenia sekwencjami zdarzeń. No-toczesność pochowała „naukowe" teorie urbanizacji, demokratyzacji, industrializacji tam, gdzie ich ?iejsce, wśród reliktów minionego wieku, których wartość ograniczała się do roli użytecznych określeń dla trendów charakterystycznych dla tamtych czasów. Powinniśmy wystrzegać się używania terminu globalizacja dla określenia zmian posiadających określony kierunek, nawet jeżeli skądinąd wiadomo, że w takim znaczeniu termin ten bywa używany. Podobne jak urbanizacja była uznawana za fundamentalną zmianę przez przedstawicieli życia publicznego, przedstawicieli różnych dyscyplin akademickich, tak globalizacja stanowi centrum zainteresowań różnych ugrupowań politycznych, historyków, geografów, biznesmenów, menedżerów, ekonomistów i krytyków literackich. Sam fakt tak ogromnego zainteresowania wymaga wyjaśnienia. Jednak zakładanie jddegokolwiek socjologicznie zdeterminowanego kierunku procesu określanego mianem globalizacji to już całkiem inna kwestia. > Termin „globalizacja" wiąże składnię tego, co globalne, i jego pochodnych w szeroki zakres zna-iBeń. Termin globalizacja oddaje rozpowszechnione na szeroką skalę poczucie transformacji całego świata. Jednak ta tendencja, sama w sobie, powinna wskazywać nam, jak mało prawdopodobne jest znalezienie precyzyjnych analitycznych punktów odniesienia. ? Odpowiedzią nauk społecznych na potrzeby kontrolowania przyrody i społeczeństwa było dostarczenie klarownych koncepcji, precyzyjnych danych i dających się weryfikować ustaleń. Problem polega na tym, że klarowność i precyzja rozmywa się w zależności od kontekstu i czasu. Termin „globaliza-cja" wydaje się mieć równie słabe związki z rzeczywistością jak termin nowoczesność. Zwłaszcza w odniesieniu do jej rzekomego procesualnego charakteru, termin globalizacja wychodzi poza ograniczone czasem i przestrzenią ramy nowoczesności. W tym sensie globalizacja stanowi odpowiednik tego, czym w marksizmie była naukowa teoria historycznej zmiany. Po części mamy tutaj do czynienia ze starym dylematem: istniejącym napięciem pomiędzy nauką i historią, która wywołuje za każdym razem dyskusję na temat metod nauk społecznych. Jednym z największych uroków marksizmu było jego roszczenie sobie pretensji do rozwiązania problemu związanego z interpretacją transformacji historycznej w sposób zrozumiały i kontrolowany. Materializm historyczny dostarczył interpretacji przeszłości, które pozostawały w zgodzie z logiką oraz zgromadzonymi danymi naukowymi. Współcześnie uważa się, że historia może być kontrolowana poprzez aktywne jej tworzenie. Zatem obydwie wizje obiecują możliwość kontrolowania zmian. Wraz z końcem Projektu Nowoczesności wiadomo już było, że zarówno marksizmowi, jak i teoriom modernizacji nie udało się spełnić tych obietnic. W naukach społecznych istnieje ogromny rozziew pomiędzy historycznym wyjaśnianiem zmian, oddanym przemijającej przeszłości, a ich matematycznymi modelami, pomocnymi w zarządzaniu administracją państwową i kapitałem. W obydwóch ujęciach jedynie przeszłość jest znana, natomiast teraźniejszość jest nieokreślona. „Globalizacja" wydaje się ową lukę istniejącą w naukach społecznych zapełniać. Następuje ponowne przywołanie wielkiej narracji, nie chodzi tutaj o marksizm, w celu dostarczenia sposobu interpretowania procesów tworzących zmianę historyczną. Podejście to łączy przeszłość z teraźniejszością. Relatywizuje także modele relacji pomiędzy określonymi zmiennymi. Jakie znaczenie mają bowiem dane dotyczące wysokości produktu krajowego brutto, migracji czy wysokości zadłużenia, kiedy granice nie są ruchome. Rzeczywistość, w której żyjemy, znajduje się w stanie ciągłego przepływu. Zachodzące obecnie zmiany stanowią równocześnie największe, od czasu pojawienia się marksizmu na Zachodzie w latach sześćdziesiątych, wyzwanie dla obowiązujących paradygmatów nauk spo- 690 M. Albrow łecznych. Zmaganie się z marksizmem stanowiło wówczas część zimnej wojny. Dzięki temu w większości dominujących zachodnich paradygmatów odrzucone zostało żądanie zrozumiałych i prostych interpretacji życia społecznego, takich, jakie konstruowano w duchu lewicowej ideologii czy wręcz do sowieckich celów propagandowych. Spośród wszystkich nauk społecznych socjologia najbardziej ucierpiała z powodu owych imputacji. Powinniśmy wystrzegać się myślenia o „globalizacji" jako o „procesie" wyjaśniającym zachodzącą transformację. Jeżeli nie uda nam się tego uniknąć, powtórzymy błędy zwolenników teorii modernizacji i stworzymy uwspółcześnioną wersję teorii - na miarę Ery Globalnej. W naszych analizach powinniśmy jednak polegać na bardziej trzeźwych formach konceptualizowania otaczającej rzeczywistości, sięgających daleko wstecz nowoczesności. W pierwszej kolejności przyda nam się formalna definicja globalizacji. Wówczas będziemy dopiero w stanie przejść do złożonych zagadnień dotyczących interpretowania historycznej zmiany, która stanowi nasz główny obiekt zainteresowania. Pamiętając o wszystkim, co zostało dotąd powiedziane, podejmijmy wyzwanie skonstruowania takiej definicji globalizacji, która będzie wychodziła poza to, co specyficzne i lokalne: 1. Bycie obiektem oddziaływań o globalnym charakterze (being madę global) lub bycie podmiotem działań o globalnym charakterze (making global): a) w indywidualnych przypadkach i) poprzez aktywne szerzenie praktyk, wartości, technologii czy jakichkolwiek innych i wytworów ludzkiej działalności w obrębie całego globu ii) gdy globalne praktyki zdobywają coraz większy wpływ na życie ludzi iii) gdy cały glob stanowi główny punkt odniesienia czy przesłankę ludzkiej aktywności I iv) w narastającej zmianie wywołanej interakcją któryś z powyższych przypadków; b) postrzegane jako generalizacje owych przypadków; c) owe przypadki rozpatrywane jako pewna abstrakcja. 2. Proces polegający na byciu obiektem oddziaływań o globalnym charakterze lub byciu podmiotem działań o globalnym charakterze, w którymkolwiek z przypadków prezentowanych w punkcie 1. 3. Historyczna transformacja konstytuowana przez zbiór szczególnych form i przypadków zawartych również w punkcie 1. Powyższy wzór ma na celu uchwycenie subtelnych różnic odzwierciedlających kompleksowość i wieloznaczność terminów, którymi posługujemy się zarówno w potocznym języku, jak i w akademickich debatach. Nie są to jedynie wstępne rozstrzygnięcia terminologiczne. Sądzę, że są czymś więcej aniżeli czysto technicznie i arbitralnie zdefiniowanymi pojęciami. Celem jest uchwycenie najistotniejszych charakterystyk globalizacji, tak jak są one najczęściej używane, i ułożenie ich w pewien wzór, który nie potwierdza „naukowości" zawartych w nim pomysłów. Uważam, że rozumienie zawarte w punkcie 2 jest szeroko rozpowszechnione i błędnie stosowane. Co więcej, należy pamiętać, że nie jest tożsame z rozumieniem zawartym w punkcie 3. Nie jest to oczywiście jedyny możliwy sposób konstruowania definicji globalizacji. Jest ważne, aby w tym momencie nie zbaczać z drogi i nie oddawać się dyskusji na temat metodologii nauk społecznych. Nie twierdzę, że takie dyskusje są bezużyteczne, uważam jednak, że metodologia nie powinna poprzedzać metody; użycie konkretnej metody powinno być uzasadniane ex post facto. W rezultacie chodzi o to, aby zademonstrowane rezultaty takiego podejścia przekonały czytelnika co do jego wartości, a nie co do słuszności jakichś abstrakcyjnych logicznych założeń stanowiących jego podstawę. Załóżmy przez chwilę, że nasz wzór został już zastosowany w przeszłości. Zastosowano więc trzy rodzaje definicji, z których każda spełniała odmienną funkcję. Pierwsza to definicja analityczna, odnosząca się do specyficznych aspektów życia społecznego, powielanych w obecnych warunkach na niezliczoną ilość sposobów. Umożliwia nam ona generalizowanie, jak i posługiwanie się abstrakcją. alizacja: teoretyczne aspekty zmian 691 Drugi rodzaj definicji nazwijmy realistyczną, odnoszącą się do procesualnego charakteru zjawisk społecznych, gdyż zawierającą założenie o istnieniu sekwencji zmian społecznych stanowiących podstawę różnorodnych form globalizacji. Trzeci rodzaj definicji jest najbardziej konkretny i h i s t o-?c z n y; odwołuje się do konkretnej transformacji, która ma miejsce w konkretnym momencie historii świata, takim jak, powiedzmy, renesans czy rewolucja przemysłowa. Termin „globalizacja" jest używany we wszystkich powyższych znaczeniach, czasami odnosi się do pewnego rodzaju abstrakcji obejmującej konkretne stosunki społeczne, czasami zaś do złożonych zmian społecznych, które przebiegają w czasie konkretnej epoki historycznej. W pierwszym przypadku mamy do czynienia ze zjawiskami będącymi przedmiotem właściwych dociekań nauk społecznych, w drugim posługujemy się językiem z gruntu najnowszej historii czy politologu. Kiedy obydwa podejścia nakładają się na siebie, dochodzi do nieporozumień podobnych to tych, jakie były udziałem debat na temat nowoczesności. Właśnie nałożenie dwóch podejść i dwóch rodzajów metod leżących u ich podstaw doprowadziło do błędów, jakich nie ustrzegł się marksizm. Błędy wyrosły na gruncie przekonania, że analiza abstrakcyjnych praw rozwoju formacji kapitalistycznej dostarcza podstaw do projektowania przyszłości kapitalistycznego społeczeństwa. Równocześnie właśnie uznanie przydatności obydwóch podejść jako niezbędnych dla pełnego zrozumienia otaczającego świata stanowiło o ogromnej przewadze marksizmu, postrzeganego jako trafny w swoich analizach, nad opozycyjnymi szkołami myśli, ograniczanymi poprzez daleko posuniętą specjalizację. Głównym zadaniem postmarksistowskiej teorii społecznej i historiografii jest ustalenie wielorakich sposobów, poprzez które podejście analityczne i historyczne dostarczają inspiracji współczesnym narracjom, ale bez mieszania ich z podejściem realistycznym. Oczywiście łatwiej jest to postulować, aniżeli dostosować się do powyższego. W dotychczasowych ujęciach „kapitalizmu" dochodziło do pomieszania abstrakcyjnych elementów tworzących ramy teoretyczne do jego analizy ze złożoną rzeczywistością konkretnych procesów gospodarczych i społecznych. Nie jest więc zaskoczeniem, iż przeciwnicy globalizacji, zarówno w rozumieniu jej jako pewnego pojęcia, jak i realnego bytu, będą wskazywali na podobne błędy będące udziałem Marksowskiej analizy kapitalizmu oraz że analizę globalizacji można przeprowadzić jedynie w ramach jakiejś ideologicznej interpretacji. Przeciwnicy marksizmu gubią ponownie to, co najważniejsze w analizie wpływu gospodarki kapitalistycznej na życie ludzi, gdyż nie są w stanie wydostać się spod wpływu ideologicznych interpretacji. Od czasu wyczerpania się eksplanacyjnej roli marksizmu globalizacja jest najistotniejszą zmianą i motywem przewodnim współczesnego życia i teorii społecznej. Zakrawałoby to na ironię losu, gdyby oponenci po raz kolejny nie dostrzegli istoty teorii postmarksistowskiej, wychodząc z założenia, iż jej ideologiczny charakter i tak gwarantuje im przewagę. Wyzwanie stawiane historii i teorii przez globali-zację jest równie doniosłe, co debata dotycząca kapitalizmu rozumianego zarówno jako rodzaj formacji spoleczno-gospodarczej, jak i obiekt teoretycznych dociekań. Oczywiście obydwie kwestie są ze sobą powiązane. Nieokreśloność i dwuznaczność analitycznego pojęcia globalizacji 0 tym, dlaczego musimy być ostrożni i nie oczekiwać zbyt wiele od dobrego pojęcia oraz jak z niego nie rezygnować w sytuacji, kiedy nie jest doskonałe Analityczne pojęcie tego, co globalne, nigdy nie będzie tak precyzyjne jak pojęcie kapitału. Porównanie, którego dokonaliśmy przed chwilą, uzmysławia nam, że każda teoria globalizacji, jaką uda się stworzyć, będzie nieprecyzyjna. Jednak gdybyśmy z tego powodu zrezygnowali z dalszych dociekań, popeł- 692 M. Albrow nilibyśmy błąd bliski postawie rezygnacji z zainteresowań dotyczących sztuki czy religii, dlatego że są dziedzinami życia, o których trudno mówić w precyzyjny sposób. Musimy poprowadzić analizę jak najdalej tak, aby wydobyć wszystko to, co może okazać się dla nas użyteczne. Na początku możemy wskazać ograniczenia pojęcia globalizacji zawarte w samej jego istocie. Dotyczą one pojmowania globu jako części dyskursu dotyczącego społeczeństwa i kultury. Jako materialny przedmiot, glob może być precyzyjnie zlokalizowany przez astronomię, geologię, czy biologię. W geografii i nauce o ochronie środowiska jej właściwości są w nieco mniejszym stopniu ściśle określone. Ale kiedy tylko wkroczymy na teren ludzkich działań i idei, czyli dokładnie tam, gdzie jest miejsce globalizacji, napotykamy naturalne trudności i nie jesteśmy w stanie mówić o globie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Dyskusje dotyczące globalizacji rzadko koncentrują się na dosłownym znaczeniu słowa glob. Do czego zresztą miałoby to prowadzić? Gdyby miało chodzić o jakieś właściwości ziemi i ich znaczenie dla aktywności ludzi, moglibyśmy tutaj zaliczyć np.: znaczenie opłynięcia przez ludzi Ziemi dookoła, loty dookoła Ziemi czy podróże wokół orbity ziemskiej. Z całą pewnością wizerunek Ziemi ma doniosłe znaczenie dla artystycznej wyobraźni przynajmniej od czasów Kopernika czy Szekspira. Najsłynniejszy na świecie teatr wystawiający sztuki Szekspira nie bez powodu nosi nazwę The Globe. Wizerunek satelity okrążającego ziemię jest tym dla Ery Globalnej, czym były podróże Magellana dla Ery Nowoczesności. Jednak w dyskusjach dotyczących globalizacji to, iż Ziemia ma kształt globu, ma mniejsze znaczenie od skończoności przestrzeni, którą zajmuje. Gdy mówimy o globie w odniesieniu do aktywności ludzi, nie chodzi nam o jakieś przesunięcia na nieboskłonie, ale o to, jak wszystko, co istnieje i porusza się na powierzchni ziemi, staje się punktem odniesienia dla biurokratów, obywateli i konsumentów, świadomie podejmujących decyzje. Musimy jasno zdawać sobie sprawę z tego, że określenia typu „globalne myślenie" (thinking glo-bally), „globalne działanie" {gmng global) były i zawsze będą metaforami dla określenia rozmaitych rzeczy. Bez względu na ich doniosłość, ponieważ stanowią jedynie metafory- zawsze ich pojawienie się będzie wprowadzało element wieloznaczności do dyskusji o globalizacji, którego przyjęta przez nas definicja nie jest w stanie w pełni oddać . Nie chodzi o pomniejszanie znaczenia metafor. Określenie renesans było wielką metaforą ogarniającą wielość fenomenów, których wzajemne powiązania były łatwiejsze do zrozumienia dzięki metaforze. Z kolei metafora globu ma kluczowe znaczenie dla oddania całego zakresu i rozmaitości ludzkich aktywności przy równoczesnym pomniejszaniu znaczenia podziałów, jakie ludzie pomiędzy sobą ustanawiają. Z takiego punktu widzenia niezwykłość granic państwa narodowego jest najbardziej interesującym aspektem globalizacji . Metafora globu przybliża nas do źródła nieokreśloności idei globalizacji. Określenia takie jak „ograniczoność", „całościowość", „transcendencja" są abstrakcyjne i nieosiągalne w rzeczywistości. Jakiś globalny despota przyszłości pragnący dokończyć globalizację świata mógłby rozkazać całej populacji Ziemi obejść całą jej powierzchnię centymetr po centymetrze, chociaż z góry wiadomo, że jest to nie- A. McGrew (A Global Society, [w:] Modernity and its Features, red. S. Hali et al., Cambridge 1992, s. 77) także podkreśla i dokumentuje złożoność i wieloznaczność w podejściu do globalizacji przez różnych autorów. Moim zadaniem jest oddzielić złożoność od wieloznaczności - taki jest cel analitycznego podejścia. 30 Pierwsza dyskusja bezpośrednio dotycząca globalizacji na gruncie stosunków międzynarodowych miała miejsce wśród zwolenników studiowania świata jako jednej całości, a nie konglomeratu państw narodowych (zob. G. Modelski, The Prindple of World Politics, New York 1972). R.O. Keohane i J.S. Nye są autorami cyklu artykułów poświęconych transnarodowym stosunkom politycznym, w których zdefiniowali globalne interakcje jako „przepływ informacji, ludzi oraz innych materialnych i niematerialnych obiektów ponad granicami państwowymi" {Transnational Relation and World Politics, Cambridge 1971, s. xii). alizacja: teoretyczne aspekty zmian 693 i rząt, s I idefin I znaczi osiągalne. Zaniepokojony klient, czytający skład na opakowaniu żywności, którą kupuje, nigdy nie ma absolutnej pewności, że każdy jej składnik został wyprodukowany bez spowodowania cierpienia zwie-rząt, szkody dla środowiska naturalnego czy nieludzkiego traktowania robotników. Brak precyzyjnie iowanego rezultatu globalizacji oraz niemożność ustalenia wszystkich jej skutków ma doniosłe aczenie dla naszej analizy. Nie da się jasno wytyczyć szlaku, gdy ustalono błędnie cel, do którego I zmierzamy, i to zarówno w czasie, jak i przestrzeni. Nie wiemy ani kiedy tam dotrzemy, ani gdzie on się znajduje. W praktyce o globalizacji możemy mówić zawsze w odniesieniu do przeszłości, np. w odnie-! sieniu do dziewiętnastowiecznego kolonializmu albo do jakiegoś przyjętego standardu, który nie ma znamion uniwersalizmu, np. zasady Akademii Francuskiej czy niemieckich ubezpieczeń społecznych, feluta europejska oczywiście w pewnym sensie znosi granice państwowe. Takie rozwiązanie może być krokiem w kierunku ustanowienia światowej waluty, tak może wyglądać ostatnia faza globalizacji, prowadząca do ostatecznego zniesienia granic państwowych. Ale nawet przyjmując taki scenariusz rozwoju sytuacji, można przewidzieć istnienie alternatywy - lokalnych walut, wymianę alternatywnych ! mediów czy rywalizację różnych walut w skali świata. Czy świat z więcej aniżeli jedną światową walutą byłby mniej zglobalizowany? Globalizacja nie zawiera w sobie nic, co wskazywałoby na konieczność rozwoju sytuacji w ściśle określonym kierunku. Ponieważ żyjemy w świecie, w którym częściej wiadomo coś mniej więcej aniżeli na pewno, częściej mówimy, iż coś stanie się w bliżej nieokreślonej przyszłości aniżeli nigdy bądź zawsze, stąd w pojęciu globalizacji nie ma nic, co gwarantowałoby jej bezustanne postępowanie. Jesteśmy sobie w stanie wyobrazić zarówno powody, jak i możliwości technologiczne sprzyjające rozwojowi prywatnych i lokalnych światów, całkowicie odseparowanych od zglobalizowanej reszty świata. Kolejnym problemem jest wieloznaczność globalizacji. Na zawsze pozostanie otwarte pytanie o to, czy globalizacja umożliwia przekazywanie czegokolwiek do dowolnego zakątka ziemi, czy też może umożliwia każdemu z nas oglądanie tego samego programu w każdym dowolnie wybranym momencie. Dyskusje dotyczące homogenizacji w zderzeniu z dywersyfikacją czy hybrydyzacją doskonale oddają ową wieloznaczność. Dotyczy ona kwestii, czy kultura a wraz z nią wszelkie formy aktywności ludzi ulegają standaryzacji, czy też wzmożone kontakty międzykulturowe tworzą zupełnie nowe jakości w życiu społecznym. To pytanie stale do nas powraca . Jednym z możliwych sposobów rozwiązania tego problemu jest odwołanie się do semiotyki i powiedzenie, że mamy do czynienia z obydwiema rzeczami równocześnie, tyle że odbywają się one na różnych poziomach: standaryzacja dotyczy kanałów, poprzez które odbywa się przekazywanie informacji, natomiast dywersyfikacja dotyczy ich zawartości. Jeszcze inaczej można argumentować z punktu widzenia perspektywisty, takiego jak Don Gifford, który zajmował się paradoksami naszej percepcji dotyczącymi ilości i skali; debaty na ten temat zapoczątkowała wystawa w Cristal Pałace w 1851 r. Liczba i różnorodność prezentowanych tam eksponatów była tak ogromna, że ostatecznym wrażeniem, jakie wywierało to na zwiedzających, było poczucie oglądania w kółko tego samego . Każdy z możliwych argumentów uczy nas czegoś nowego, ale paradoksy pozostają. Świadomość ich istnienia pozwala nam zrozumieć, że nieokreśloność może być czymś zupełnie naturalnym w odniesieniu do pojęć. To pozwala nam także zrozumieć konieczność używania metafor dla uchwycenia pewnych charakterystyk otaczającej nas rzeczywistości. Wina leży nie po stronie naszych wyobrażeń, ale w samej ludzkiej kondycji, dla której metafora stanowi najlepszy sposób oddania jej nieograniczonych właściwości. Właściwość ta jest wyraźnie widoczna, gdy próbujemy uchwycić transformację przebiegającą w czasie. Błyskotliwie na temat wpływu globalizacji na kulturę i tożsamość pisze S. Hali {The Cuestions of Cultural Identity, [w:] Modernity and itsFeatures, op. cit., s. 273-316). 32 Zob. D. Gifford, The Father Shore: A Natural History ofPerception 1798-1984, London 1990, s. 129. 694 M. Albrow Zobaczymy to także w przypadku naszej analitycznej definicji globalizacji. Bez problemu możemy zaprezentować warianty naszej definicji l.a.i—iii jako fazy pewnego procesu, prowadzące do przejścia w fazę kolejną. Następnie z łatwością możemy dostrzec wewnętrzną spójność definicji l.b, a stąd blisko już do założenia realności analizowanego procesu podobnie jak w definicji 2. Jest to jednak ogromny przeskok, gdyż na początku nie wiedzieliśmy nawet, jedynie poprzez odwołanie się do globalizacji, z którym z aspektów i), ii) czy iii) mamy do czynienia, nie mówiąc już o czynnikach zewnętrznych w stosunku do globalizacji, jak koncentracja kapitału, stabilność systemu demokratycznego czy poziom rozwoju technologicznego. Globalizacja jako taka jest zarówno przedmiotem, jak i podmiotem zmian i trudno jest stwierdzić, która z owych charakterystyk w danym momencie dominuje. Powyższe ustalenia pozostają w zgodzie z tym, co Roland Robertson podkreśla, pisząc, iż globalizacja zawiera w sobie lokalizujące trendy. Z powodu zasięgu to, co globalne, może być przez nas ulokowane w dowolnym miejscu. Dlatego Robertson wprowadza pojęcie wywodzące się z japońskiej techniki marketingowej - „glokalizacja" - łączące elementy tego, co globalne, z lokalnym . Pozostaje jednak pytanie, czy jest jakiś aspekt globalizacji, który nie wpływa na to, co lokalne? Wieloznaczność w debatach na temat globalizacji jest naturalna i konieczna. Pragnienie jej pozbycia się jest błędem, jaki popełnili na gruncie nauk społecznych zarówno pozytywiści, jak i idealiści. Ci pierwsi starają się oddzielić idee od rzeczywistości, ci drudzy natomiast próbują wydedukować coś na temat rzeczywistości na podstawie przyjętych idei o niej samej. Przedstawiciel nauk społecznych jest pragmatyczny w używaniu pojęć, akceptując ich naturalnie istniejące ograniczenia w kontekście ciągle zmieniającej się rzeczywistości. Możemy przezwyciężyć wieloznaczność statycznych analitycznych pojęć w nauce i życiu społecznym. Ale czy oznacza to, że powinniśmy, w odniesieniu do globalizacji, raczej odwoływać się do perspektywy historycznej zamiast do analitycznych pojęć? Spróbuję udzielić odpowiedzi na powyższe pytanie. Globalizacja jako historyczna transformacja O tym, dlaczego powinniśmy odrzucić ideę „procesu globalizacji" jako zmiany rządzącej się swoimi prawami, na korzyść globalizacji pojmowanej jako historyczna transformacja Nasze analityczne pojęcie globalizacji może mieć wiele zastosowań. Używamy go w odniesieniu do rozprzestrzeniania się religijnych uniesień typu „Toronto Blessing", koncentracji technologii informacyjnych w Dolinie Krzemowej, rozwoju Canary Wharf w Londynie czy kupowania Big Maca w Pekinie (definicje l.a.i—iii). Możemy rozpatrywać przemiany przemysłu farmaceutycznego, międzynarodowych rynków finansowych czy Internetu jako rezultaty narastających zmian (definicja l.a.iv). R. Robertson, Globalization: Social Theory and Global Culture, London 1992, s. 173-174). Problem z pojęciem globalizacji polega na tym, że dyskusja dotycząca globalno/lokalnych zależności skupia się na kwestii adaptacji globalnych produktów czy praktyk do lokalnych warunków. Nazywam to „efektem Mekki", który polega na traktowaniu jakiegoś miejsca jako punktu odniesienia dla całego globu, podobnie jak Hollywood jest traktowany przez świat kinematografii czy Dolina Krzemowa przez świat informatyki (zob. M. Albrow, Globalization, [w:] New Sotiety: Sociologyfor the Twenty-First Century, red. J.R. Brym, Toronto 1995, rozdz. 15). Mamy do czynienia wówczas z innym globalnym podziałem pracy, w którym dochodzi do powstania sieci lokalnych jednostek dostosowanych do wymogów globalnej gospodarki. Wreszcie socjologowie z Rodehampton zwracają naszą uwagę na kwestię indywidualnych orientacji Judzi funkcjonujących w lokalnych kontekstach, które prawdopodobnie najlepiej wyraża idea mikroglobalizacji (zob. też M. Albrow et al., Local/Global Relations in a London Borow/h, London 1994; idem, The Impact of Globalization on Sociological Concepts: Community, Culture andMilieu, „Innovation" 1994, nr 7, s. 371-389). Sbbalizacja: teoretyczne aspekty zmian 695 • Są to szczegółowe zmiany ulokowane w czasie historycznym. Potraktujmy je jako pewnego rodzaju ?neralizacje, przypadki reprezentujące fenomeny tego samego rodzaju (definicja l.b). W taki właśnie ?osób wiodący teoretycy globalizacji ilustrują swoje pomysły. Możemy ustalić, podobnie jak Robert-son i Giddens , że najogólniej rzecz ujmując, globalizacja zawiera w sobie relatywizację i destabili-?ncję dawnych tożsamości narodowych, wspólnotowych czy indywidualnych, albo, podobnie jak Hali , ?dkreślać wyłonienie się nowych hybrydalnych całości i ponadnarodowych fenomenów (wspólnot Ijących w diasporach). Możemy zakładać, podobnie jak czyni to raport OECD (1993), że globalna kna charakteryzuje się elastycznym zaopatrzeniem, produkcją i marketingiem. I Pomimo wszystkiego, co zostało powiedziane na temat braku jasno określonego celu i wieloznacz-?ości pojęcia globalizacji, nowa narracja wyzwala się z rani nowoczesnych pojęć, takich jak państwo narodowe, organizacja czy wspólnota, co pozwala na zrozumienie procesów wcześniej słabo rozwinię-tych i niezauważanych. i Nowa narracja nie jest rezultatem zgromadzenia na drodze indukcji szeregu przypadków pozwalających na wyciąganie wniosków, ale wyłania się z teoretycznych przesłanek nowoczesności, rozwoju światowego społeczeństwa i dojrzałego kapitalizmu. Innymi słowy, mamy do czynienia z abstrakcyjnym pojęciem związanym z teorią (definicja l.c). Często jest to łączone z definicją 2. Nawet empirycz-ne studia OECD traktują proces narastającej integracji międzynarodowej jako transformację światowej gospodarki. Zakorzenienie nowych narracji w dawniejszych teoriach prowadzi do pojmowania globalizacji jako procesu ogólnej transformacji współczesnego świata. Istnieje tutaj niebezpieczeństwo myślenia w kategoriach mitów . Co więcej, paradoksalnie, poprzez asymilację globalizacji do dyskursu moderniza-Ftjrjnego, umniejsza się rangę następujących zmian . Wiemy już, że analityczne pojęcie globalizacji zawiera w sobie nieokreśloność i wieloznaczność. Nie ma jednak żadnych podstaw do zakładania, że społeczności żyjące w diasporach, elastyczna produkcja, negocjowanie społeczno-kulturowej tożsamości płciowej są związane z jakimś jednym procesem. Każdy z nich może być związany z jakimiś wybranymi aspektami globalizacji, które działają względem siebie przeciwstawnie. Założyliśmy istnienie pewnej całości związanej jedynie z metaforycznym rozumieniem terminu „globalny". Poszczególne wymiary globalizacji mogą być powiązane z relatywnie niezależnymi procesami, takimi jak: rozwój technologiczny, koncentracja kapitału, modernizacja i racjonalizacja działań. Ich wzajemne związki i niemożliwość wskazania kolejności wydarzeń powodują, że musimy być niesłychanie ostrożni, zanim zinterpretujemy je jako należące do tej samej klasy zjawisk. Czy wobec tego powinniśmy, jak to niektórzy sugerują, w ogóle zaprzestać mówienia o globalizacji, gdyż istnieje niebezpieczeństwo tworzenia mitu, nowej wielkiej narracji nadającej sens historii i prowadzącej do ideologicznie określonego celu? Niektórzy pojmują globalizację jako nową wersję wiary w postęp i jedność ludzkości, tym razem na usługach światowej finansjery. Zob. R. Robertson, Globalization..., op. cii. Zob. A. Giddens, Modernity and Self-Identity: Selfand Society in the Late Modern Age, Cambridge 1991. i Zob. S. Hali, The Question ofCultural Identity, op. cit. ' M. Ferguson (The Mythology about Globalization, „European Journal ofCommunication" 1992,7, s. 69-93) prezentuje dyskusję o globalizacji jako ideologicznie jednostronną i mającą na celu usprawiedliwienie ekspansji globalnego kapitalizmu. Moim zdaniem (zob. M. Albrow, Globalization: Myths and Realities, London 1994), naciski na mitologiczne elementy globalizacji nie powinny odwracać uwagi od rzeczywistych zmian, z jakimi mamy do czynienia. Przykładem może być przegląd teorii globalizacji, którego autor uznaje globalność za ich wspólne środowisko i stały element, a następnie, bez komentarza odnośnie do paradoksu, z którym ma do czynienia, pisze, iż „teorie globalizacji zakładają znamienny brak ciągłości" pomiędzy przeszłością a przyszłością oraz że stanowią „kontynuację i zarazem przeformulowanie kluczowych wątków modernizacyjnych" (zob. P. Beyer, Religion and Globalization, London 1994, s. 7). 696 M. Albrow Taka postawa intelektualna przypomina tę, którą przed chwilą skrytykowałem - chodzi o ignorowanie doniosłych zmian tylko dlatego, że są związane z błędnymi założeniami metodologicznymi. Jest jednak alternatywna strategia dla studiowania przypadków globalizacji. Ujmujemy je wówczas jako części pewnego okresu historycznego, w którym zmiany przebiegają w nieokreślonym kierunku i są charakteryzowane przez globalność oraz otwarte ku przyszłości. Przy takich założeniach globalizacja jest terminem rozpowszechnionym w przejściowym okresie historycznym, a niejednolitym procesem zmiany społecznej. Termin globalizacja charakteryzuje początek Globalnej Ery, ponieważ odniesienie do globalności dystansuje koncepcje związane z nowoczesnością w oddawaniu istniejących obecnie konfiguracji; nie zakładamy jednak, że znamy kierunek lub ostateczny cel, do którego zmierzamy. I właśnie w tej ostatniej kwestii nasze podejście różni się zasadniczo od podejścia modernizacyjnego. Jak już wcześniej zauważyłem, koniec nowoczesności następuje wraz z wyczerpaniem się Nowoczesnego Projektu; globalność natomiast nie jest projektem. Jest to zasadnicza różnica. Globalizacja nie tylko nie jest kontynuacją modernizacji: nie jest także procesem kierującym się jakimiś prawami, w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Różnica jest tak wielka, jak pomiędzy, powiedzmy, alternatywnym wyjaśnianiem doświadczeń starszych ludzi bądź to w kategoriach procesu starzenia, bądź w kategoriach ich zmieniającego się położenia w strukturze społecznej. W pierwszym przypadku odwołujemy się do określonych przez naukę i ustalone prawa sekwencji zmian w toku indywidualnej biografii każdego człowieka. W drugim zaś zajmujemy się skumulowanymi czynnikami indywidualnych reakcji na warunkowe zmiany otoczenia oraz sposobami komunikowania tych reakcji w interakcjach społecznych. W takich kategoriach możemy myśleć o uni-katowości każdego okresu historycznego. Kiedy używamy terminu „globalizacja" w odniesieniu do skumulowanych zmian historycznych w określonym okresie historycznym, jest to coś odmiennego od mówienia o logice rozwojowej. W tym sensie mówimy o fenomenie porównywalnym do Renesansu, Reformacji, Oświecenia czy ery imperializmu kolonialnego. We wszystkich niezliczonych przypadkach, kiedy globalność jest obecna w codziennym życiu ludzi, kiedy narodowe gospodarki przeplatają się z gospodarką globalną, kiedy satelity przekazują wiadomości do wszystkich zakątków świata, kiedy protesty społeczne wybuchające w jednym zakątku ziemi odnoszą się do wydarzeń z bardzo odległych miejsc (wszystko to razem i pamiętając o tym, że wszystkie te czynniki nawzajem się wzmacniają), jesteśmy w stanie pojąć unikatową transformację naszych czasów. Być może nie dotyczy ona absolutnie wszystkich aspektów życia społecznego, jednak jej zakres i wszechobecność są wystarczające do tego, abyśmy mogli uznać, że oddaje specyfikę naszych czasów. Taki sposób ujmowania współczesności przypomina sposób, w jaki Karl Jaspers pisał o epokowych wydarzeniach 1945 r. Autor ten pisał o wojnie w kontekście historii uniwersalnej -jako o historii całej ludzkości. Moim zdaniem, nie ma powodu do zmiany stanowiska w tej kwestii. Możemy jedynie uznać podobną rangę wydarzeń z 1989 r. i nieco zmodyfikować jego pogląd na cechy nowej epoki, w którą ludzkość wkroczyła w 1945 r. Jest to cezura wyznaczająca kulminację nowoczesności, począwszy od której, według Jaspersa, przyszłość ludzkości będzie zależała od tego, jak ludzie będą się nawzajem traktowali. Po doświadczeniach Holokaustu i socjalizmu państwowego nie pozostaje nam nic innego jak zgodzić się z powyższym stanowiskiem. Przesunięcie, z jakim mieliśmy do czynienia w latach 1945-1989, dotyczy poglądu, iż przyszłość zależy nie tylko od tego, jak będą układały się stosunki pomiędzy ludźmi, ale także od tego, jak będziemy odnosili się do otaczającego nas środowiska naturalnego. Ralf Dahrendorf, zajmujący się teoretyczną refleksją nad nowoczesnym konfliktem klasowym, doszedł do wniosku, że ekspansja nie stanowi już skutecznego sposobu rozwiązywania problemów społecznych oraz że problemem nowego typu jest przetrwanie w poczuciu sprawiedliwości. Aby sprostać temu wyzwaniu, musimy niejako zerwać z przeszłością oraz zmienić „motyw przewodni naszej historii" . Od tego czasu tylko jeden motyw Zob. R. Dahrendorf, Class and Class Conflict in Industrial Society, London 1975, s. 70. .Społeczeństwa" i wymiar globalny 697 przewodni wyrósł ponad wszelkie pozostałe -jest nim cały „glob". Doniosłość zmian nie została jeszcze w pełni doceniona. Aby to mogło nastąpić, musimy przyjrzeć się krytycznie nawykom narracyjnym, z powodu których nie byliśmy w stanie dostrzec zmierzchu Ery Nowoczesności. I John Urry „SPOŁECZEŃSTWA" I WYMIAR GLOBALNY* Prezentacja wymiaru globalnego Staje się coraz bardziej oczywiste, że żyjemy w niezwykłych czasach zmian dotyczących podstawowej tkanki życia gospodarczego, politycznego i społecznego. Analogiczne zmiany miały miejsce około stu lat temu, kiedy to doszło do powstania nowego sposobu postrzegania związków czasu i przestrzeni w życiu społeczeństw. Dzięki wynalazkom technicznym i komunikacyjnym czas potrzebny do przemierzania dużych odległości uległ „skurczeniu". Do owych przełomowych wynalazków, które zmieniły stosunki czasoprzestrzenne sto lat temu, można zaliczyć: telegraf, telefon, podróżowanie statkiem parowym, rower, samochody i ciężarówki, drapacze chmur, samolot, masową produkcję towarów, promienie Roentgena czy ustanowienie powszechnej miary czasu . Wszystkie powyższe innowacje techniczne zreorganizowały całkowicie stosunki czasoprzestrzenne pomiędzy ludźmi i miejscami. Współcześnie mamy do czynienia ze zmianami o podobnej randze. W latach dziewięćdziesiątych nastąpił lawinowy wzrost liczby użytkowników Internetu - wzrost szybszy aniżeli kiedykolwiek wcześniej w związku z wprowadzeniem jakiejkolwiek nowej technologii. Wkrótce liczba użytkowników będzie wynosiła miliard osób na całym świecie. Wartość transakcji walutowych zawieranych każdego dnia wynosi trylion USD i jest sześćdziesięciokrotnie wyższa od wartości wymiany handlowej w skali świata. Komunikacja także ulega daleko idącym zmianom, z telefonami komórkowymi bardziej rozpowszechnionymi aniżeli konwencjonalne telefony stacjonarne. Rocznie odbywamy siedemset milionów zagranicznych podróży, a wkrótce ich liczba osiągnie okrągły miliard rocznie. Równocześnie dziesiątki milionów uchodźców i osób ubiegających się o azyl przemierza glob, a trzy miliardy ludzi osiąga roczny dochód porównywalny do sumy rocznych dochodów trzystu najbogatszych ludzi świata. Ponadnarodowe korporacje zatrudniające pracowników z różnych krajów mają budżety większe aniżeli budżety poszczególnych państw. Wizerunki Błękitnej Planety widzianej z kosmosu czy złote luki restauracji McDonakTs są wszechobecne - zwłaszcza na ekranach miliarda odbiorników telewizyjnych na całym świecie. Powstała ogromna liczba publicznych i prywatnych organizacji mających na celu produkcję, zarządzanie, obserwowanie, terroryzowanie i zabawianie mieszkańców „planety Ziemia", włączając w to około siedemnastu tysięcy przecinających granice państw stowarzyszeń. * Tytuł oryg. Societies and the Global, fragm. J. Urry, Global Compladty, Cambridge 2003, przekład K. Gilarek. 1 Zob. S. Kem, The Culture ofTime and Space, 1880-1914, London 1983. J. Urry Nowe technologie tworzą prawdziwie globalne czasy, w których odległości pomiędzy miejscami i ludźmi po raz kolejny uległy dramatycznemu zmniejszeniu. Niektórzy autorzy twierdzą wręcz, iż czas i przestrzeń uległy „dematerializacji", gdyż ludzie, maszyny, obrazy, informacje, władza, pieniądze, pomysły i zagrożenia znajdują się w bezustannym ruchu, przemieszczając się z zadziwiającą prędkością w zupełnie nieprzewidywalnych kierunkach z jednego miejsca na drugie. Wielu badaczy stara się zrozumieć owe wyjątkowe zmiany. Anthony Giddens określił współczesne życie społeczne jako pozbawiony kontroli masywny pojazd (juggernaut) bez kierowcy, który wpadł w poślizg. Dziennikarz France Cairncross opisuje ze szczegółami „zagładę odległości", jaką spowodowały współczesne wynalazki. Zygmunt Bauman mówi o przyśpieszającej „płynnej nowoczesności* będącej przeciwieństwem swojej wcześniejszej fazy o wyraźnie określonych kształtach. Manuel Castells' rozwodzi się nad „internetową galaktyką", która tworzy zupełnie nową strukturę komunikacji w świecie. Z kolei Michael Hardt i Antonio Negri przedstawiają prowokacyjną tezę o zastąpieniu suwerenności państwa narodowego przez nowy system władzy, nazywany przez nich „imperium", który zresztą wielu autorów opisywało już przed ponad stu laty. Celem książki jest ukazanie tego, jak rozmaite „globalne" procesy zmieniają podstawowe kategorie, którymi socjologia oraz inne nauki społeczne posługiwały się dotychczas w interpretowaniu zjawisk społecznych. Debaty wywołane przez „globalizację" stawiają w innym świetle wiele socjologicznych pytań, np. dotyczących wpływu struktury społecznej, z jednej strony, i podmiotowości ludzkiej, z drugiej, na dokonujące się zmiany. Poznawanie globalnych procesów przyczynia się również do znoszenia dychoto-micznych podziałów pomiędzy podmiotami ludzkimi i obiektami fizycznymi czy pomiędzy naukami ścisłymi i społecznymi. Studia nad owymi procesami zakłócają dotychczasowe sposoby pojmowania wielu rzeczy i nie powinny być uznane jedynie za dodatkowy wymiar czy dziedzinę, którą można po prostu dodać do już istniejących analiz. „Socjologia" nie będzie w stanie przetrwać, jeśli jej dyskurs będzie się koncentrował na studiowaniu zamkniętych i „zorganizowanych" społeczeństw kapitalistycznych. Nastąpiły nieodwracalne zmiany w tym zakresie. Jak dotąd studia nad globalizacją znajdują się we wczesnym stadium monitorowania i klasyfikowania tego, co „globalne", oraz efektów, jakie się z tym wiążą . Powstaje nowy paradygmat „globalizacyjny", który, jak dotąd, pozostaje na poziomie „przecłnaukowej refleksji", zdobywając jednak coraz większą popularność na całym świecie. Podstawową jednostką, jaką operuje się w obrębie tego paradygmatu, jest globalny „region", konkurujący i wygrywający z dotychczasowym „regionem" państwa narodowego. Studiowanie globalizacji wprowadza rodzaj międzyregionalnej konkurencji pomiędzy tym, co globalne, a konkretnymi społeczeństwami; przy czym to, co globalne, uważane jest tutaj za nieokiełznaną silę sprawczą. Obojętnie, czy autorzy zajmujący się studiowaniem globalizacji są jej krytykami, czy entuzjastami, przypisują jej wyjątkową możliwość wpływania na ogromną ilość rzeczy. Co więcej, „globalizacją" jest często rozumiana zarówno jako proces, jak i jako rezultat zachodzących zmian. Obydwa powyższe są desygnatami pojęcia globalizacją, zarówno „przyczyna", jak i „skutek". Zob. A. Giddens, The Conseąuences ofModernity, Stanford, Cal. 1990. Zob. E Cairncross, TheDeath ofDistance, London 1995. Zob. Z. Baumann, Liquid Modernity, Cambridge 2000. ° Zob. M. Castells, The Internet Galaxy, Oxford 2001. 6 M. Hardt, A. Negri, Empire, Cambridge, Mass. 2000. 7 Zob. M. Castells, The Information Age, t.1: The Rise o/ ihe Network Society, Oxford 1996; t. 2: The Power o/ Identity, Oxford 1997; t. 3: End of Millennium, Oxford 1998; D. Held et al., Global Transformations, Cambridge 1999; J.A. Scholte, Globalization: A Critical Introduction, Basingstoke 2000. 8 Zob. J. Rosenberg, The Follies of Globalization Theory, London 2000. . Urn mteczeństwa" i wymiar globalny ludź-prze-1 lysry ' zu- >adi >do- ici" ?a- icji liu ó- 699 W celu przeprowadzenia dalszych analiz proponuję wyróżnić pięć głównych wątków w debatach icych globalizacji, które powinny być traktowane odrębnie. Nie istnieje bowiem jeden uzgodnio- ispól tez odnoszących się do globalizacji. Owe pięć wątków odnosi się kolejno do pojęć: struktury, iplywów, ideologii, manifestacji i złożoności. (...) poświęcę specjalną uwagę ostatniemu z nich. Ce-|żki jest obrona podejścia mówiącego o złożoności globalizacji. Podejście to rozwija wątki doty- 'systemowego oraz dynamicznego charakteru „zdezorganizowanego"kapitalizmu. ? strukturalny g s-Dunn, Kawano i Brewer twierdzą, że globalizację można definiować jako wzmożoną ilość mię-dowych i globalnych interakcji, zwłaszcza w porównaniu z ilością interakcji przebiegających bzczeblu lokalnym i narodowym . Obserwujemy strukturalną intensyfikację globalizacji polegającą | ogromnym zagęszczeniu globalnych interakcji, chociaż jakościowo nie jest to zjawisko zupełnie nowe, Zagęszczenie interakcji na tym poziomie wynika z wielu powodów. Mamy do czynienia z liberali-\ światowego handlu oraz umiędzynarodowieniem organizacji produkcji. Występuje zjawisko glo-cji konsumpcji wielu produktów oraz towarzyszące mu obniżenie kosztów transportu i komuni-cji. Ponadregionalne organizacje zyskują na znaczeniu wraz z pojawianiem się coraz większej liczby arodowych inwestycji i ogólnym rozwojem „systemu światowego". t Wszystko to razem restrukturyzuje istniejące relacje pomiędzy tym, co globalne (z ogromną ilością nych powiązań), i tym, co lokalne/narodowe (ze znacznie mniejszą ilością powiązań). Globaliza-^niejest powodowana przez jakiś jeden podmiot czy jednostkę terytorialną. Jest raczej wyłaniającą pc cechą globalnej gospodarki, tworzoną przez wielość powiązań pomiędzy różnymi siłami, zwłaszcza irzez nowe formy „odrywania się od siebie" czasu i przestrzeni przy równoczesnym zacieśnili ich wzajemnych relacji . W rezultacie globalny kapitalizm staje się formacją dominującą. Globalny kapitalizm zarówno przeciwstawia się, jak i wpływa na pojawienie się „ponadnarodowej isy kapitalistów" zgrupowanej w ponadnarodowych korporacjach. Korporacje w mniejszym czy więk-i stopniu kontrolują sam proces globalizacji . Kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych Ralph Nader streścił to, odwołując się do określenia „globalizacja korporacyjna". Globalne przepływy i mobilność Przepływy odbywają się poprzez różne globalne kanały, wtaczając w to transport ludzi drogą powietrzną, morską i naziemną. Transport przedmiotów odbywa się za pomocą poczty oraz na inne sposoby. Światłowody przekazują wiadomości telefoniczne, obrazy telewizyjne i informacje. Kanały krótkofalowe są używane przez telefonię komórkową. Wreszcie satelity są wykorzystywane do odbierania i przekazywania telefonicznych, radiowych i telewizyjnych sygnałów . Jeżeli podobne kanały przekazywania informacji zostaną raz ustalone, ludzie, firmy i całe społeczeństwa będą starały się tworzyć u siebie węzły Zob. C. Chase-Dunn, Y. Kawano, B. Brewer, Trade Globalization sińce 1795: Waves of Integration in the World-| sustem, „American Sociological Review" 2000, nr 65, s. 78. Zob. M. Castells, The Information Age, 1.1, op. cit.; D. Held et al., Global Transformation, op. cit.\ JA Schol-te, Globalization..., op. cit. Zob. B. Jessop, The Crisis ofthe National Spatio-temporal Fix and the Tendential Ecological Dominance of Globalińng Capitalism, „International Journal of Urban and Regional Research" 2000, nr 24, s. 356. 12 Zob. L. Sklair, The Transnational Capitalist Class, (Mord 2001, s. 5. Zob. A. Appadurai, Disjuncture and Difference in the Global Cultural Economy, „Theory, Culture and Society" 1990, nr 7, s. 295-310; S. Lash, J. Urry, Economies ofSigns and Space, London 1994; M. Castells, The Information Age, 1.1, op. cit.; D. Held et al., Global Transformation..., op. cit. 700 J. Urry komunikacyjne. Wzdłuż kanałów komunikacyjnych odbywają się rozmaite przepływy. Podróże ludzi wyznaczają kanały związane z pracą, edukacją i turystyką. Przedmioty są wysyłane za pomocą poczty zarówno przez indywidualne osoby, jak i firmy. Informacje oraz obrazy wędrują poprzez kable i satelity. Wiadomości wysyłane z telefonów komórkowych wędrują falami radiowymi. Przepływy odbywające się tymi kanałami wyznaczają nowe nierówności związane z dostępem, bądź jego brakiem, do owych kanałów. Istotne staje się „relatywne", a nie „absolutne" położenie grupy społecznej, miasta czy społeczeństwa względem owych kanałów, poprzez które odbywają się globalne przepływy. Globalne przepływy mogą zmniejszać odległość czasoprzestrzenną pomiędzy jednymi miejscami i zwiększać ją pomiędzy drugimi . Globalizacja jako ideologia Ów neoliberalny pogląd jest artykułowany przez ludzi pracujących w ponadnarodowych korporacjach, ale również polityków i dziennikarzy różnej maści . Korporacje, działając na światową skalę, często nie są na dłużej związane z żadnym konkretnym miejscem, silą roboczą czy społeczeństwem. Dlatego ci, w których interesie jest promowanie globalnego kapitalizmu, utrzymują, że globalizacja jest zjawiskiem naturalnym i nieuchronnym oraz że państwa narodowe czy związki zawodowe nie powinny próbować okiełznać owego nieuchronnego marszu globalnego rynku. Liczy się „wartość akcji" i dlatego rynki pracy powinny być bardziej elastyczne, a kapitał powinien być inwestowany i wyprowadzany z poszczególnych sektorów w dowolnie wybranym momencie. Z takiego punktu widzenia globalizacja stanowi początek nowej epoki - złoty wiek kosmopolitycznego świata bez granic. Państwa narodowe i społeczeństwa uznaje się za niezdolne do sprawowania kontroli nad przepływem informacji. Świat bez granic oferuje nowe możliwości bez ograniczeń i restrykcji, jakie, w toku historii, państwa narodowe stosowały w odniesieniu do 44 tysięcy ponadnarodowych korporacji, traktując świat jak swoją własność. Nawiasem mówiąc, w latach sześćdziesiątych było tylko 7 tysięcy ponadnarodowych korporacji . Światowa Organizacja Handlu jest zarówno symbolem neoliberalnej ideologii, jak i organizacją realizującą interesy jej orędowników, często odbywa się to w trakcie zamkniętych seminariów dla liderów biznesu, ludzi nauki czy polityków popierających zasady wolnego rynku . Globalizacja jako występ Czerpiąc z pomysłu analizowania płci kulturowej jako odgrywanej, tworzonej i przedstawianej, Franklin et al. argumentują, iż to, co globalne, jest w większym stopniu rezultatem aniżeli przyczyną szeregu procesów. To, co globalne społeczeństwa odgrywają i traktują jak pewną aspirację do czegoś, a nie w pełni możliwy do osiągnięcia cel; jako rezultat, a nie warunek do czegoś; jako potencjalną możliwość, a niejako coś z góry danego. To, co globalne, jest postrzegane jako konstytuująca się odrębna całość. Jest to ciągły proces odtwarzania na różnych poziomach, w tym semiotyki. Law i Hetherington twierdzą, że „globalna przestrzeń powstaje w wyniku procesów semiotycznych. Jest to coś, co jest tworzone" . Zob. Collapńng Space and Time: Geographic Aspects of Communications and Information, red. S. Brunn, R. Leinbach, London 1991; S. Graham, S. Marvin, Splintering Urbanism, London 2001. 15 Zob. E Fukuyama, The End ofthe History and the Last Man, Harmondsworth 1992; K. Ohmae, The Borderless World, London 1992. 16 Zob. JA Scholte, Głobalization..., op. cit., s. 86. " Zob. G. Monbiot, Captwe State: The Corporate Takeover ofBritain, London 2000. 18 Zob. S. Franklin et al., Global Naturę, Global Culture, London 2000, s. 1-17. 19 Zob. J. Law, K. Hetherington, Materialities, Spatialities, Globalities, 1999. ofeczeństwa" i wymiar globalny 701 Stąd przedstawianie przez jednostki i organizacje tego, co globalne, odbywa się poprzez koncen-cję wokół fenomenów społecznych noszących znamiona globalności. Dobrą ilustrację stanowi utaj idea dotycząca globalnych zagrożeń dla świata przyrodniczego. To, co kiedyś było zbiorem ezależnych wydarzeń, współcześnie jest uznawane za powiązane ze sobą elementy prowadzące do owstania globalnego kryzysu ekologicznego . Globalny wymiar tego problemu jest rezultatem zla-i się wielu ikon prezentowanych poprzez środki masowego przekazu; można zaliczyć tutaj: wize-ek Ziemi widziany z kosmosu, zwłaszcza fotografię wykonaną z pokładu Apollo 17 w 1972 r., ulacje dotyczące transportu, informacje o światowym zużyciu energii, pojawiające się w mediach brązy zagrożonych degradacją obszarów, dramatyczne protesty obrońców przyrody, prace naukowe dotyczące zmian klimatycznych, zakończenie zimnej wojny, rozmaite kampanie organizacji pozarządowych, nietypowe zjawiska pogodowe, wypowiedzi znanych w świecie osobistości, światowe konferencje, jak chociażby ta w Rio czy w Kioto, itd. Wszystkie te ikony tworzą wizerunek „globalnego środowiska przyrodniczego" podlegającego zmianom, które muszą być natychmiast i w zdecydowany sposób zatrzymane. I Globalna złożoność 21 Ten pomysł nie został nigdzie opracowany w detalach, chociaż Rifkin analizuje implikacje tego, co nazywa „nową fizyką"' dla studiów nad stosunkami własnościowymi i wyłaniającym się nowym w kapitalistycznym świecie . Rifkin zauważa, że współczesna nauka nie uznaje już niczego za „utrwalone, statyczne i z góry dane". Obserwator zmienia obserwowany podmiot, pozornie niewzruszone całości zawsze zawierają w sobie ruch; nie ma takiej struktury, którą dałoby się oddzielić od procesów ją warunkujących. Zwłaszcza czas i przestrzeń nie powinny być postrzegane jako tło wydarzeń, ale jako elementy konstytuujące istnienie wszystkich materialnych i społecznych całości. [...] Odwołanie się do złożoności (complerity) oczywiście nie rozwiązuje wszystkich problemów, z jakimi borykają się nauki społeczne. Podobnie globalizacja nie może być w pełni zrozumiana poprzez odwołanie się do pojęcia złożoności. Co najważniejsze, nie sugeruję, iż „społeczne" implikacje złożoności są precyzyjnie określone. Zakładam jednak, że skoro systemowe charakterystyki globalizacji nie są dobrze rozpoznane, nauka o złożoności może dostarczyć metod pomocnych w zrozumieniu tego, co globalne, w kategoriach systemu czy szeregu systemów (podobny postulat dotyczący „złożoności" sformułował Capra ). Owo łączenie „globalności" ze „złożonością", ma na celu pokazanie, że globalność zawiera w sobie cały zestaw elementów, które nie są w stanie równowagi. Złożoność zwraca naszą uwagę na wielość możliwych relacji czasoprzestrzennych, na częste dysproporcje występujące pomiędzy spodziewanymi przyczynami i skutkami wydarzeń, wreszcie na niemożliwe do zrozumienia w całej złożoności i nieodwracalne w swoich konsekwencjach wzory charakteryzujące systemy materialne i społeczne. Pewne elementy „nowej fizyki" są obecne w jednym z najważniejszych studiów nad nowym globalnym porządkiem - książce Manuela Castellsa The Information Age . Castells opiera się na koncepcji „złożoności" tego, co globalne, ale koncepcja ta ginie w zdumiewającej ilości materiału empirycznego, jaki prezentuje w swojej książce. Postaram się zaprezentować jego tok rozumowania, ze szczególnym Zob. B. Wynne, Scientific Knowledge and the Global Environment, [w.\ Social Theory and the Global Envi-ronment, red. M. Redclift, T. Benton, London 1994. 21 Zob. J. Rifkin, The Age of Access, Harmondsworth 2000, s. 191-193. Zob. także E Capra, The Hidden Connections: A Science for Sustainable Liińng, London 2002. 23 Ibidem. Op.dt. 702 J. Urry uwzględnieniem koncepcji „sieci", zanim przejdę do koncepcji „złożoności". Jego analiza społeczeństwa sieciowego będzie stanowiła kluczowy wątek poniższych rozważań. Społeczeństwo sieciowe 25 Castells uważa, że istnieje wiele paradygmatów technologicznych, czyli powiązanych ze sobą innowacji technicznych, organizacyjnych oraz sposobów zarządzania. Ich siła tkwi w wysokiej skuteczności w osiąganiu zamierzonych celów, głównie dzięki synergii ich części składowych. Każdy paradygmat tworzą składające się nań podstawowe i specyficzne tylko dla niego technologie, tworzące ową synergię. Castells uznaje technologie informacyjno-komunikacyjne (włączając w to inżynierię genetyczną) za podstawę nowego paradygmatu, który powstał w Ameryce Północnej w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Najważniejszą właściwością nowego informacyjnego paradygmatu jest to, że tworzą go elektronicznie przekazywane jednostki informacji. Takie technologie szybko się rozprzestrzeniają, ponieważ przekazywanie informacji stanowi współcześnie integralną część niemal wszelkich wymiarów aktywności ludzi. Skomplikowane i czasowo nieprzewidywalne pojawianie się nowych wynalazków przyśpieszających rozwój technologii informacyjnych odbywa się w specyficznych miejscach. Prace nad nowymi technologiami odbywają się w obrębie luźnych i szybko zmieniających się sieci wymiany. Poszczególne technologie stopniowo przekształcają się w zintegrowane systemy informacyjne, odnosi się to zwłaszcza do już wydzielonego systemu biotechnologicznego i mikroelektronicznego. Systemy te są obecne w organizacjach, w których praca odbywa się w czasie rzeczywistym „na skalę planetarną". Owe natychmiastowo przemieszczające się impulsy elektroniczne kreują „bezczasowy czas" (timless time) i stanowią impuls do rozwoju nowych możliwości, gdyż właśnie natychmiastowy przepływ informacji jest niezbędnym warunkiem dla rozwoju prawdziwie globalnych sieci. Nowy informacyjny paradygmat został opisany w kategoriach społeczeństwa sieciowego . Jest to sieć tworzona albo przez firmy czy ich segmenty i/lub wewnętrzne segmenty firm. Wielkie korporacje są wewnętrznie zdecentralizowane i tworzą sieci. Małe i średniej wielkości firmy są połączone z owymi sieciami. Poszczególne sieci łączą się ze sobą podczas pracy nad konkretnym projektem, a następnie włączają się do innej sieci, kiedy przechodzą do pracy nad kolejnym projektem. Największe korporacje stosują strategie bezustannego zmieniania sojuszników i partnerów swoich przedsięwzięć, w zależności od danego produktu, procesu, czasu i lokalizacji, jaka jest związana z wykonaniem aktualnego zadania. Co więcej, korporacje w coraz większym stopniu opierają działania o wymianę informacji także pomiędzy sobą. Sieci informacyjne łączą dostawców z klientami w obrębie jednej firmy, która jest przede wszystkim pośrednikiem w zapewnianiu dostaw, ale również uczestniczy w określaniu zapotrzebowania. Zasady przebiegu całego procesu są definiowane w ramach poszczególnych planów biznesowych. Tak więc wcale nie są najważniejsze „struktura", stanowiąca o tym, gdzie znajduje się centrum i ośrodek decyzyjny, wertykalna hierarchia czy formalne i mniej formalne zasady funkcjonowania. To sieci „tworzą społeczną morfologię współczesnych społeczeństw, a rozprzestrzenianie się logiki sieciowej zasadniczo modyfikuje sposoby działania oraz rezultaty dotyczące procesów produkcyjnych, zbierania doświadczeń w biznesie, przepływu władzy i doświadczeń kulturowych (...) społeczeństwo sieciowe cechuje przewaga społecznej morfologii nad działaniem" . Sieć tworzą połączone ze sobą węzły; odległości pomiędzy pozycjami społecznymi skracają się, jeśli dana pozycja stanowi węzeł n a- 25 Zob. M. Castells, Materials for an Eocplanatory Theory ofthe Network Sonety, „British Journal of Sociology" 2000, nr 51, s. 5-24. 26 Zob. idem, The Information Age, 1.1, op. cit.; Materials for an Ewplanatory..., op. cit.; The Internet Gala- xy, op. cit. 27 Idem, The Information Age, 1.1, op. cit., s. 469. Cfłrt/a/ .Społeczeństwa" i wymiar globalny 703 .29 Beż ą c y do sieci, w przeciwieństwie do pozycji znajdujących się poza daną siecią. Sieci są dyna-liricznymi i otwartymi strukturami, gdyż ich celem jest zwiększanie efektywności w komunikowaniu się poszczególnych węzłów pomiędzy sobą . Sieci decentralizują podejmowane działania oraz proces de-eyzyjny. Wszystkie elementy sieci są niezbędne do jej istnienia. i Wszystko, co znajduje się poza siecią, albo zostanie zignorowane, zwłaszcza jeśli nie ma związku t zadaniami, jakie realizowane są w obrębie sieci, albo zostanie wyeliminowane, jeżeli stanowi konku-nencję w dążeniu do założonego celu. Jeżeli dany węzeł przestaje być użyteczny, jest wypychany poza [śeć, która następnie się reorganizuje. Niektóre węzły są ważniejsze od pozostałych, jednak każdy węzeł jest potrzebny pozostałym do wykonywania zadań, przynajmniej tak długo, jak pozostaje w sieci, [fcaczenie określonego węzła w sieci może wzrastać wraz z gromadzeniem większej ilości informacji [iefektywniejszym ich przetwarzaniem. Jeżeli określony węzeł przestaje być efektywny, wówczas inne [uczty przejmują jego zadania. Dlatego akuratność do powierzonego zadania oraz relatywna wartość iiczła nie zależy od jego specyficznych cech, ale od zaufania, jakie mogą pokładać w nim pozostałe rtiementy sieci. W tym sensie najważniejsze węzły wcale nie są centrami, ale raczej przełącznikami działającymi zgodnie z logiką działania sieci, a nie logiką wydawania rozkazów; na tym polega ich funkcja w ramach całej struktury. I Sieci tworzą złożone i długotrwałe połączenia czasoprzestrzenne pomiędzy ludźmi i rzeczami Sieci rozciągają się w czasie i przestrzeni, co jest korzystne dla nas, gdyż „pozostawione same sobie ludzkie działania i słowa wcale się prędko nie rozprzestrzeniają" . Poszczególne sieci posiadają różne zdolności dostarczania poszczególnym węzłom informacji na temat odległych wydarzeń, miejsc, ludzi; w pokonywaniu odległości w odpowiednim do tego czasie. Według Castellsa, współcześnie mamy do czynienia z ogromną liczbą fenomenów zorganizowanych na zasadzie sieci, włączając w to sieciowe interesy (takie jak działalność przestępcza), sieci państw (takie jak Unia Europejska) i szereg sieci w obrębie społeczeństwa obywatelskiego (takie jak organizacje pozarządowe sprzeciwiające się globalizacji czy międzynarodowemu terroryzmowi). : Sieciowa analiza Castellsa ma doniosłe znaczenie, ponieważ zrywa z przekonaniem, iż to, co globalne, stanowi pewną kompletną i zamkniętą całość. Autor ten wprowadza szereg wątków poprzedzających analizowanie globalnych fenomenów z perspektywy złożoności . Analiza sieciowa uwydatnia przypadkowość, otwartość i brak możliwości przewidywania zdarzeń, analogicznie do tego jak, według Capry", „pajęczyna życia" składa się z „sieci w obrębie sieci". Castells podkreśla także, że sieć władzy powołuje do życia sieć oporu wobec władzy. Wiele zjawisk świata społecznego można zaliczyć, używając kategorii mieszczących się w ramach podejścia akcentującego złożoność globalnych procesów, do .wywołujących opór w stosunku do władzy" (power resistance attractor) . Zauważa również, że silą sieci wynika z jej zdolności do samoorganizowania się oraz krótkotrwałości, a nie z centralnie i hierarchicznie podejmowanych decyzji, takich, jakie były charakterystyczne dla dawnego stylu racjonalnych organizacji biurokratycznych opisanych przez Webera . Castells wyraźnie ilustruje to, przywołu- Ibidem, s. 470-471, a także idem, Materials for an Explanatory..., op. cit. Zob. J. Murdoch, Actor-networks and the Evolution ofEconomic Forms: Combining Description and Expla-nation in Theories ofRegulation, Flexible Specialization, and Networks, „Environment and Planning A" 1995, [nr 27, s. 745. 30 I J. Law, Organizing Modernity, Oxford 1994, s. 24; zob. także R. Rycroft, D. Kash, The Complexity ChaUenge, London 1999. Zob. krótki komentarz w M. Castells, The Information Age, 1.1, op. cit., s. 64-65. Zob. E Capra, The Hidden Connections..., op. cit., s. 35. Zob. M. Castells, The Information Age, t. 2, op. cit., s. 362. Zob. R. Rycroft, D. Kash, The Compkrity ChaUenge, op. cit.; J. Rifkin, The Age of Access, op. cit., s. 28. 704 J. Urry jąc wywrotowy rezultat, do jakiego doszło w wyniku wprowadzenia komputerów osobistych do biurokracji państwowej Związku Radzieckiego w latach osiemdziesiątych. Ta iście Weberowska machina biurokratyczna kontrolowała dotąd wszelki przepływ informacji, włączając w to nawet kontrolowanie dostępu do najmniejszych kserokopiarek. Taka kontrola stała się zupełnie niemożliwa wraz z wprowadzeniem do użycia komputerów osobistych na masową skalę35. Castells zauważa, że wszelkie próby regulowania Internetu wydają się skazane na niepowodzenie, zwłaszcza że, jak piszą trzej amerykańscy sędziowie: „Podobnie jak silą Internetu jest chaos, siła naszej wolności zależy od chaosu i kakofonii nieograniczonej wolności słowa chronionej przez konstytucję"36. Słabość hierarchicznie zorganizowanego państwa narodowego jest widoczna, gdy uświadomimy sobie rozrost „przestępczej globalnej gospodarki" oraz niesłychaną mobilność nielegalnych przepływów gotówki i przeobrażenia, jakim ona podlega, krążąc wokół globu, często całkowicie unikając kontroli (pranie brudnych pieniędzy) ; proceder ten jest częściowo spowodowany przez niektóre reżimy państwowe. Globalna przestępcza gospodarka, często powiązana z terrorystycznymi działaniami, nie traktuje globalnego porządku jako znajdującego się w stanie równowagi. Za to reakcją państw narodowych na zachodzące zmiany jest ograniczanie swobód obywatelskich, zwłaszcza w odniesieniu do przemieszczających się grup emigrantów. Wielu polityków demokratycznych społeczeństw zostało skorumpowanych przez globalny Półświatek. Castells pisze także o „czarnych dziurach" informacyjnego kapitalizmu, miejscach, w których ludzie są nieodwracalnie ściągani w dół przez wir, z którego nie można się wydostać. Argumentuje także, iż w globalnym świecie nie mamy do czynienia zjedna miarą czasu {single time), ale z tym, co sam nazywa wielością czasów {multiple times). Inny zegar odmierza czas fabryczny, inny uwolnioną niejako od czasu pracę komputera, a jeszcze inny rytm zmian następujących w przyrodzie . W opus magnum Castellsa brakuje jednak kilku wątków, które pozwoliłyby zrozumieć, w sposób bardziej systematyczny, rozmaite fenomeny, które pozostają przedmiotem jego analiz. Istnienie globalnego wymiaru zostało uznane za oczywiste, ale nie ma w pracy Castellsa siatki pojęciowej pomocnej w analizowaniu właściwości wyłaniającego się globalnego poziomu sieciowego. Zwłaszcza samo pojęcie „sieci" wydaje się być używane w zbyt szerokim zakresie. Niemal wszystkie fenomeny są analizowane przez pryzmat pojęcia „sieci". Termin ten użyto w odniesieniu do bardzo różnych fenomenów: od hierarchicznych sieci McDonaWs do heterarchicznych i zupełnie nowych ruchów protestacyjnych stosujących „blokady drogowe"; od sieci, których uczestnicy sąsiadują ze sobą przestrzennie, do sieci, w których uczestnicy nie mają ze sobą fizycznego kontaktu {„cultures at a distance"); od tych opierających się na silnych więziach do tych opartych na „słabych więziach"; wreszcie od tych, które są w swej istocie oparte na stosunkach czysto towarzyskich, do tych, które zasadniczo dotyczą stosunków rzeczowych. W każdym przypadku odwołujemy się do sieci, ale każda sieć różni się przecież w swoim funkcjonowaniu od pozostałych. Co więcej, operowanie pojęciem sieci nie oddaje całej złożoności stosunków władzy w obrębie globalnych przepływów, chociażby tych odbywających się za pośrednictwem Internetu . Stosunki władzy w globalnej gospodarce są niesłychanie skomplikowane, model sieci pomniejsza znacząco element niepewności oraz nieodwracalności wyłaniających się na globalną skalę stosunków władzy. Doskonała skądinąd analiza globalnych sieci przeprowadzona przez Castellsa ma więc szereg niedociągnięć w obrębie proponowanego modelu. _________ h»!ff *aii*.'V*» 35 Zob. M. Castells, The Information Age, 1.1, op. cit., s. 36-37; t. 3, op. cit., rozdz. 1. 36 Idem, The Information Age, t. 2, op. cit., s. 259. 37 Idem, The Information Age, t. 3, op. cit., s. 201-203. ? ?>- -- • ? > •- — ><• 38 Ibidem, s. 162. .,,.., 38 Zob. M. Castells, The Information Age, 1.1, op. cit., rozdz. 7; t. 2, op. cit., s. 125; J. Urry, Socwlogy beyml Societies, London 2000, rozdz. 5. . 40 Zob. M. Castells, The Internet Galaay, op. cit. . - - » tt "rry htłeczeństwa" i wymiar globalny uuro-hina 'anie owa- vania złożoności ?nie, szej Sła-oz- id- na a-'P io faktu, że opublikowano już setki artykułów i książek na temat globalizacji, nadal jest to zjawi-w niedostateczny sposób opracowane teoretycznie. Mam zamiar poświęcić nieco uwagi teorii zło-:i, która jest obecnie opracowywana i może stanowić potencjalnie zaczątek nowego paradygma-iik społecznych; tak jak w odniesieniu do tej teorii miało to już miejsce w fizyce i biologii, zeciwnicy koncepcji linearnego rozwoju z Santa Fe Institute w Nowym Meksyku opracowali założeń dotyczących systemów adaptacyjnych, w ramach teorii złożoności, które mogą być ne w analizie globalnych zjawisk, zwłaszcza w zrozumieniu globalnego zrównoważonego rozwo-iainability) . Na tym nie koniec, Komisja Gulbenkiana do spraw Reformy Nauk Społecznych n Commission on the Restructuring ofthe Social Science), pod przewodnictwem Imma-Wallersteina oraz przy wsparciu Ilya Prigogine (przeciwnik koncepcji linearnych), ogłosiła znie-istniejących podziałów pomiędzy naukami ścisłymi i społecznymi, gdyż obydwie charakteryzuje nie owa „złożoność" . Według nich, złożoność nie polega na „wyobrażaniu sobie ludzkości w ka-h mechanicznie przeprowadzanych zmian, ale jako o aktywnie i kreatywnie zachodzących pro-h", w których „prawa natury pozostają w zgodzie z tym, co nowe i kreatywne" . Komisja udzieliła ;ówek odnośnie do tego, jak analiza naukowa „oparta na dynamice, braku równowagi, akcentują-iloczynnikowość, występowanie rozmaitych odłamów dróg rozwojowych, historycznie ugrunto-h zależności, oraz [...] wewnętrznie przypisanej niepewności", powinna stać się wzorcem dla społecznych; miałoby to znieść wyraźne podziały pomiędzy naukami społecznymi i przyrodniczy-Jest zaskakujące, że Komisja nie wypowiada się na temat studiów nad globalizacją, pomimo tego że iy wymiar charakteryzują zarówno złożoność, jak i procesy będące równocześnie społecznymi ralnymi. [...] Teoria złożoności zajmuje się studiowaniem pewnych właściwości, powtarzalnych howań i wzorów, które stanowią więcej aniżeli sumę tworzących pewien układ elementów. Jest to jście holistyczne i antyredukcjonistyczne. Podejście to zmienia sposób pojmowania struktur znajdu-icych się w stanie braku równowagi, nieodwracalnego upływu czasu i nieeuklidesowego pojmowania przestrzeni. Szczególna uwaga została zwrócona na to, jak brak pozytywnej informacji zwrotnej jest wstanie pogorszyć funkcjonowanie systemu i uniemożliwić przechodzenie od pojawiających się trudności do ponownego osiągnięcia wyjściowego equilibrium. Do uzyskiwania pozytywnej informacji zwrot-i dochodzi wtedy, kiedy dana tendencja rozwojowa jest wzmacniana przez system, a nie wówczas, reprezentuje tendencję schyłkową. Pomiędzy elementami systemu zachodzą częste interakcje, przy loczesnym braku centralnej struktury hierarchicznej, która by stanowiła naczelną zasadę i wy-zała kierunek zmian. Ostateczne rezultaty zmian są postrzegane jako niepewne i nieodwracalne. Innymi słowy - kładąc nacisk na złożoność, można się dowiedzieć czegoś więcej na temat tego, zego w życiu społecznym sukces przeplata się z porażką. Większość przedstawicieli nauk spo-znych koncentruje się na efektywności podmiotów działania czy systemów w osiąganiu zamierzo-h celów. W socjologii Jest obecne przywiązanie i zaufanie do idei mówiącej o możliwości ciągłe-polepszania się życia społecznego" {increased success in social life); świat społeczny, ku które-iu skierowana jest nasza uwaga, Jest pojmowany, w przeważającej mierze, w kategoriach działań, iów i procesów przebiegających w zasadzie bez zakłóceń" . W takim ujęciu porażka jest „aberra-ją, chwilową przerwą w normalnym funkcjonowaniu systemu", sytuacją wyjątkową aniżeli regułą . U Zob. M. Waldrop, Complemty, London 1994, s. 348-353. 1 Zob. I. Wallerstein, Open the Social Scumces, Stanford, Calif. 1996. "ibidem, s. 60, 63. 4 J. Malpas, G. Wickham, Governance and Failure: On the Limits ofSociology, „Australian and New Zeland Journal of Sociology" 1995, nr 31, s. 38. 706 J. Urry W socjologicznych opracowaniach (albo bardziej ogólnie - na gruncie nauk społecznych) dotyczących wyników badań nad systemami, pojawiają się wątki dotyczące porażki i chwilowego zachwiania pracy systemu. Mowa jest na ogól o jednym albo o drugim - świat systemów charakteryzuje ów dualizm. Oczywiście życie społeczne wypełnia coś, co można określić mianem „relatywnej porażki", zarówno na poziomie indywidualnym, jak i na poziomie systemów społecznych. Porażka jest „konsekwencją niedokończoności" systemów oraz niemożliwości ustanawiania i utrzymywania nad nimi całkowitej kontroli ze względu na ich ogromną złożoność . Chociaż jest to na ogół znane, w naukach społecznych badacze najczęściej odwołują się do pojęcia niezamierzonych konsekwencji. To, co intencjonalne, posiada szereg niezamierzonych efektów ubocznych, oddalając działanie systemu od tego, co zostało w nim uprzednio zamierzone. Taki sposób analizowania relatywnych porażek w obrębie systemu ma swoje ograniczenia, gdyż nie wyjaśnia, jak owe efekty uboczne mogą zarazem stanowić integralny element badanego systemu. Podejście zaproponowane w teorii kompleksowości powinno pomóc w przezwyciężeniu dualistycznego myślenia o systemie i jego porażkach. Bowiem chaos i porządek w systemach zawsze występują razem. Dalej zostanie przedstawiony wyłaniający się poziom globalnych zjawisk, ale z uwzględnieniem tego, co zostało powiedziane wcześniej. Systemy takie łączą w interesujący i zaskakujący sposób chaos z porządkiem. Nie są kolejnymi jednostkami analizy, takimi jak np. społeczeństwa; nie są też produktem ani nie mogą być redukowane do roli jakichś ośrodków władzy. Globalne systemy powinny być rozpatrywane jako wzajemnie od siebie zależne, samoorganizujące się oraz posiadające własności nowego typu. Sądzę, że możemy znaleźć szereg rozwijających się w nielinearny sposób, mobilnych i nieprzewidywalnych „globalnych hybryd" zawsze znajdujących się „na krawędzi chaosu". Właśnie owe hybrydy powinny stanowić przedmiot socjologii oraz jej teoretycznych dociekań w XXI w. Przykłady globalnych hybryd to: systemy informacyjne, światowy przemysł samochodowy, globalne media, systemy finansowe, Internet, zmiany klimatyczne, prądy oceaniczne, rozprzestrzeniające się zagrożenia dla zdrowia ludzi, globalne protesty społeczne itd. Wśród socjologów obecne jest oczywiście przeświadczenie, że zajmują się otwartymi systemami. Jednak powstawanie coraz większej ilości globalnych hybryd operujących na niezmiernie różnych skalach czasoprzestrzennych wytwarza przepaść pomiędzy analizowanymi systemami, które zawierają w sobie sukces i porażkę; będąc zawsze na krawędzi chaosu. Pomimo tego że współczesne zjawiska życia społecznego niewątpliwie tworzą sieci połączeń, nie powinny być ujmowane tylko w tym aspekcie. Termin „społeczeństwo sieciowe", zaproponowany przez Castellsa, nie oddaje w pełni dynamicznego aspektu globalnych procesów. „Sieć" jest zbyt mało zróżnicowana. Do współczesnych analiz potrzebne są nowe terminy charakteryzujące dynamikę oraz relacje pomiędzy sieciami, tak aby w pełni została oddana relatyw-ność globalnych połączeń. W szczególności analizuję sytuację, w której system, mając kilka możliwości rozwoju do wyboru, zmierza w kierunku tego, co teoria kompleksowości określa mianem „wabMw". Jednym z takich wabi-ków jest „glokalizacja", w której zachodzą paralelne procesy: lokalizacji i globalizacji wzajemnie na siebie oddziałujące. Zachodzące równocześnie globalne i lokalne procesy tworzą swoistą dynamikę, w której w obydwie strony wędrują ogromne ilości zasobów i przepływów. Procesy globalne i lokalne tworzą integralną całość i nie mogą istnieć oddzielnie. Rozmaite zjawiska ze świata przyrody i świata społecznego, włączając w to całe społeczeństwa, zmierzają w kierunku glokalizacji, która generuje symbiotyczne, nieodwracalne i niestabilne relacje. Spróbuję wykazać, iż zarówno to, co globalne, jak i to, co lokalne, podlega transformacji poprzez miliony przeobrażeń ciążących ku temu, co glokalne. Ibidem. Ibidem, s. 39-40. Męczeństwa" i wymiar globalny 707 Moski k już zostało powiedziane, wszelkie analizy zjawisk „ery globalnej" wymagają przyjrzenia się szere-1 fenomenom, których nie sposób zredukować do, czy wyjaśnić w kategoriach pojęć takich jak: sieć, erium, rynki, czy dezorganizacja . Globalny porządek jest tak skomplikowany, iż nie możemy do-dzieć się o zachodzących w nim prawidłowościach, posługując się jedną teorią czy odwołując się po stu do wielości procesów. Status epistemologiczny i ontologiczny globalnego porządku nie jest zna-; pomimo wysiłków zmierzających w kierunku jego zrozumienia (zrozumienie z kolei zmienia sam badań). Ponieważ zdaję sobie sprawę z zalet posługiwania się metaforami, wybrane aspekty orii złożoności zostaną przeanalizowane w celu określenia ich przydatności w badaniu procesów danych w tworzenie globalnego porządku. Celem książki jest określenie mocy eksplanacyjnej teorii złożoności w odniesieniu do szeregu zja-sk. Po pierwsze, czy rzeczywiście mamy do czynienia z wyłanianiem się globalnych syste-ów? Czy ów wyłaniający się „globalny" system reprodukuje siew taki sposób, że dochodzi do biegu przedmiotów, tożsamości, instytucji i praktyk społecznych? Po drugie, jaki jest zasięg władzy globalnych systemów? Jaki jest wpływ globalnych systemów na stemy społeczne"? Po trzecie, jakie właściwości mają systemy reprodukujące się poprzez alternację, która zawiera r sobie „nieludzkie" łączenie stosunków społecznych z przedmiotami, czy tym, co nazywam „światem erialnym"? Po czwarte, jak przewidywać nieodwracalny rozwój i zmianę globalnych „systemów", które na ogół | niestabilne; zwłaszcza jeśli pomyślimy o „mało istotnych wydarzeniach", które mogą wywoływać nnowe zmiany (i odwrotnie)? Wreszcie, jak się ma „globalna złożoność" do problemu porządku społecznego, który nie był rozpatrywany w odniesieniu do poszczególnych „społeczeństw"? Jak poprzez różnorodne i zachodzące na siebie światy istniejące w różnym czasie i poruszające się w różnych przestrzeniach wyłania się globalny porządek, będący zawsze „na krawędzi chaosu"? Czy w ogóle możemy mówić o po- i społecznym w świecie, w którym kultury oddziałują na siebie wzajemnie „na odległość"? Ten zestaw problemów i pytań stanowi punkt wyjścia czegoś, co zaprezentowane zostało w innej pracy, i określone mianem „socjologii mobilności" . Zob. N. Recher, Complezity, New Brunswick, NJ 1998. ' Zob. J. Urry, Mobile Sociology, „British Journal of Sociology" 2000, nr 51, s. 185-203. 708 Ulf Hannerz U. Hannerz SIEDEM ARGUMENTÓW NA RZECZ RÓŻNORODNOŚCI* Jakie zalety niesie ze sobą kulturowa różnorodność? Niekwestionowana wartość różnorodności stalą się tak dalece częścią współczesnej retoryki na temat kultury, iż rzadko zadajemy sobie trud zastanowienia się nad tą kwestią głębiej. Spróbujmy zatem przyjrzeć się owej różnorodności, rozumianej jako element polityki uprawianej na globalną skalę. O jakich zaletach oraz wadach kulturowej różnorodności możemy mówić, odwołując się przy tym do zrozumiałych i jednoznacznych pojęć? Jak wiadomo, w dobie globalizacji mamy do czynienia z dwoma ważnymi zjawiskami. Z jednej strony, zbiorowości ludzkie, które niegdyś żyły w odosobnieniu, w coraz większym stopniu wpływają na siebie wzajemnie, warunkując swoje standardy życia. Z drugiej strony, mamy do czynienia ze wzrastającym przepływem kulturowo uwarunkowanych treści i znaczeń. Ilustracją pierwszego zjawiska, w obszarze ekologii i ekonomii, jest coraz większe zainteresowanie „powszechnymi dobrami" (transnatio-nal commons): zasobami, które uchodzą za własność całej ludzkości i nie pozostają pod wyłączną kontrolą jakiegoś konkretnego rządu. Ponieważ zasady dostępu do tego typu zasobów nie są jasno określone, grozi to ich bezpowrotnym wyczerpaniem. Dobitnymi przykładami takich niepożądanych efektów są np. efekt cieplarniany czy zanieczyszczenie wód. Zachowanie różnorodności gatunkowej także zostało uznane za istotny element „dóbr powszechnych". Poszczególne gatunki roślin i zwierząt znikają bezpowrotnie z powierzchni ziemi w wyniku działań ludzi wdzierających się na ich tereny. Rodzi się wobec tego pytanie: jak oszacować wartość różnorodności oraz w jakich kategoriach możemy ją rozpatrywać? Tutaj pojawia się także pytanie dotyczące wartości różnorodności kulturowej. W wyniku wzrastającego stopnia wzajemnego powiązania w świecie kulturowa różnorodność lub przynajmniej niektóre z jej aspektów wydają się być zagrożone. Clifford Geertz ujął to w następujący sposób: „Wkrótce możemy znaleźć się w świecie, w którym nie będzie już ani łowców głów, ani matrylinearnych społeczności, ani ludzi, którzy przepowiadają pogodę, oglądając wnętrzności świni". Zastanawiając się nad możliwością całkowitej homogenizacji -jeżeli przez moment założymy wiarygodność takiej hipotezy - można zapytać, czy aby nie powinniśmy zapobiegać możliwości powstania takiej sytuacji. Jakie argumenty na rzecz oraz przeciwko kulturowej różnorodności można przywołać oraz jakie założenia leżą u podstaw owych argumentów? W jakim sensie argumenty dotyczące różnorodności kulturowej pokrywają się z argumentami dotyczącymi różnorodności gatunkowej? Powyższe zagadnienia stanowią główną oś rozważań zawartych w rozdziale. Istnieje co najmniej jeden praktyczny powód przemawiający na rzecz odchodzenia od różnorodności. Nie możemy zapominać, że kultura stanowi medium dla międzyludzkich interakcji. To dzięki kulturze ludzie nawiązują porozumienie: im więcej ich łączy w sferze kultury, tym lepiej się rozumieją. Dzięki wspólnie podzielanej kulturze ich zachowania są czytelne dla innych, nawet jeśli komunikują się za pomocą niewielu czytelnych na pierwszy rzut oka znaków. Dla ludzi z tej samej kultury cały kontekst interakcji i tak jest zrozumiały. Można wyrazić to za pomocą formuły: ,ja wiem, o co chodzi, * Tytuł oryg. Seven Arguments for Diverńty, fragm. U. Hannerz, Transnational Connections, London 1996, przekład K. Gilarek. 1 C. Geertz, The Uses ofDiversity, „The Tanner Lectures on Human Yalues" 1986, nr 7, s. 253. erz i argumentów na rzecz różnorodności 709 i również, że ty wiesz, o co chodzi, co więcej, wiem, że ty wiesz, że ja wiem, o co chodzi". Wszyscy eśmy przyzwyczajeni do owego tla kulturowego ułatwiającego interakcje, do tego stopnia, że właś-Bnie zdajemy sobie sprawy z jego istnienia, poza sytuacjami stanowiącymi odstępstwo od tej regu-^-czyli takimi, z jakimi mamy coraz częściej do czynienia w dobie globalizacji. Owa nieprzyjemna strona kulturowej różnorodności niech nas na razie nie zajmuje. Słuchając oświe-I tonej mantry zwolenników kulturowej różnorodności, często wygodnie jest po prostu pominąć kwestię I pojawiania się problemów powstałych w wyniku braku jednolitego kontekstu kulturowego. Więcej uwagi zostanie tutaj poświęcone argumentom na rzecz kulturowej różnorodności. Zamie-| rzam scharakteryzować siedem rodzajów takich argumentów, wraz z uwzględnieniem ich ograniczeń, popozycje te nie pozostają rozłączne - wręcz przeciwnie - często łączą się nierozerwalnie ze sobą. Jednym z głównych argumentów wspierających kulturową różnorodność jest hołdowanie zasadzie i nieograniczonej kreatywności rodzaju ludzkiego. Kolejnym argumentem jest odwołanie się do sprawiedliwości oraz prawa do samostanowienia. Jeszcze innym sposobem patrzenia na ów em jest traktowanie różnorodności kulturowej jako korzystnej dla procesu adaptowania się ludz-ń do sytuacji coraz to bardziej ograniczonych zasobów środowiska naturalnego. Po czwarte, moż-targumentować, iż różnorodność kulturowa neutralizuje zależnościowe powiązania polityki z gospo-. Po piąte, możemy się odwołać do estetycznego stanowiska postulującego dostrzeganie piękna tiieniu różnorodności. Po szóste, kulturowa różnorodność stanowi wyzwanie intelektualne będące oteliczną wartością. Po siódme, fakt istnienia różnorodności dostarcza wiedzy na temat sprawdzo-"ch sposobów radzenia sobie z problemami w różnych warunkach. awo do posiadania własnej kultury pocznijmy od kwestii prawa do posiadania własnej kultury przez wszystkich ludzi. Wówczas w dys- ji na ogół pojawiają się pojęcia: „dziedzictwo kulturowe" oraz „kulturowa tożsamość". Ludzkość nie jest tabula rasa, wszędzie spotykamy się z kulturową różnorodnością i trudno ów fakt pomijać. Podstawowe założenie dotyczy przywiązania ludzi do ich własnej kultury, co oznacza, iż różni ludzie przywiązani są do różnych kultur. - Jeśli tak, to nie jest to żaden argument ani na rzecz szczególnej wartości przypisywanej możliwości doświadczania różnorodności kulturowej, ani argument za poszerzaniem kulturowej wymiany. Taki tok rozumowania prowadzi nas raczej do przyjęcia metafory globalnej mozaiki kultur będących samodzielnymi jednostkami o ściśle wytyczonych granicach. Każdy ma wobec tego prawo żyć w obrębie własnego małego świata - takiego, jaki mu się podoba. Trwanie różnorodności stanowi logiczną konsekwencję naczelnej zasady, czyli prawa do posiadania własnej kultury. Gdyby ludziom dano np. możliwość wyboru kultury, w której chcieliby żyć, wybraliby swoją własną kulturę. Przeważająca część antropologów zgodziłaby się z tym, iż ludzie nie tylko tworzą swoją własną kulturę, ale są także przez nią tworzeni; kultura warunkuje ich sposoby nadawania znaczeń oraz ekspresji. Dlatego to, w jakiej kulturze żyjemy, nie jest w gruncie rzeczy sprawą wyboru. Tym tokiem rozumowania można pójść dużo dalej, żeby nie powiedzieć zbyt daleko. Nie powinniśmy uważać za oczywiste, iż zgoda panująca w danej grupie, którą uznamy za społeczeństwo, opiera się na wartości owej zbiorowej struktury znaczeń, którą nazywamy kulturą. Owa zgoda może być jedynie mniej lub bardziej spornym rezultatem równowagi sił pomiędzy członkami grupy. Niewolnicy, niższe kasty, kobiety czy młodzież chcieliby zabierać głos, bronić swoich interesów, ale nie mają takiej możliwości. Do skutecznego działania może bowiem dojść jedynie w wyniku zbiorowego wysiłku w oparciu o posiadane zasoby. W sytuacji konieczności dokonania wyboru ludzie mogą, w pewnych okolicznościach, wcale nie optować za czymś, co wydaje się być „ich" kulturą. Prawdopodobnie nigdy nie dokonaliby takiego wy- 710 U. Hannerz boru z całkowitym przekonaniem co do jego słuszności. Go więcej, Judzie mają zdołność dostosow nia się, ich repertuar kulturowo zdeterminowanych zachowań pozostaje otwarty na nowe możliwoś Innymi słowy, w sytuacji wyboru alternatywy w stosunku do rodzimej kultury, ludzie mogą od czasu < czasu decydować się na ową alternatywę - bez względu na to, czy do końca rozumieją wszystkie związane z owym wyborem niuanse i konsekwencje. Tutaj mamy do czynienia z fundamentalną różnicą pomiędzy kulturą homo sapiens a przedstawicielami innych gatunków. Zwierzę określonego gatunku nie może dokonać wyboru i stać się zwierzęciem innego gatunku. Aby przetrwać jako poszczególni przedstawiciele gatunku oraz jako zbiorowość, zwierzęta muszą być tym, czym są. Zupełnie inaczej jest w przypadku społeczeństw, kultury mogą umierać pomimo tego, że ludzie je niegdyś tworzący żyją nadal; „umieranie" oznacza wychodzenie z użycia kompleksów idei i działań podejmowanych w oparciu o owe idee. Prawo wyboru kultury nie powinno być jednak mylone z ochroną specyficznego dziedzictwa kulturowego czy różnorodności w ogóle - przez wzgląd na poszanowanie ludzkiej kreatywności. Owa ochrona dziedzictwa kulturowego może opierać się na czysto estetycznych czy wręcz antykwarskich przesłankach, często stanowi zastępczą przyjemność: wydaje się, iż na ogół zauważają to outsiderzy. Aby mieć pewność, że istniejące kultury zostały zachowane jako żyjące całości, musielibyśmy „prawo do posiadania kultury" zamienić w obowiązek względem danej kultury. Takie postawienie problemu byłoby jednak dalece bardziej kontrowersyjne. Kultura i ekologia Dyskusja nad różnorodnością kulturową posiada także wymiar ekologiczny. Tak długo jak kultury stawiają sobie różne cele w warunkach ograniczonych zasobów środowiskowych, a także posiadają zróżnicowany zasób wiedzy na temat owych zasobów, w dalekosiężnej perspektywie różnorodność kulturowa ułatwia przetrwanie, zwracając populacje ku różnym niszom. Jeżeli wspólnie zamieszkujemy Statek Ziemia, być może konieczność dzielenia kabin mieszkalnych nie jest najlepszym rozwiązaniem. Antropologiczne prace dotyczące związków kultury z ekologią często wskazywały, jak ludziom udawało się osiągnąć długotrwałą równowagę ze środowiskiem, w którym żyli - czy to w lasach tropikalnych, na stepie, czy w pobliżu Morza Arktycznego - poprzez uważną obserwację natury, ustalali rytuały, których korzystne oddziaływanie na środowisko wcale nie musiało być przez nich uświadamiane. W pracach tych często podkreślano udaną koegzystencję różnych grup żyjących na wspólnym terytorium, właśnie dzięki czerpaniu każdej z nich z odmiennych zasobów środowiskowych . Powyższy argument może być, z grubsza rzecz biorąc, uznany za ostrzeżenie dla Trzeciego Świata, aby nie powielał drapieżczych i zanieczyszczających środowisko naturalne zwyczajów Pierwszego Świata (i byłego Drugiego Świata); gdyż to mogłoby doprowadzić do globalnej katastrofy ekologicznej. Jeżeli kultury w ogóle mają się zmieniać, to nie w takim kierunku. Trudno się z powyższym nie zgodzić - jest jednak pewien problem. Jeżeli wszyscy mają prawo wyboru kultury, obojętnie czy oznacza to pozostanie przy tej, w której tkwimy, czy przyjęcie nowej, trudno jest utrzymywać, że niektórzy z nas mają większe prawo do niszczenia środowiska naturalnego tylko dlatego, że zaczęli to robić dużo wcześniej lub wynaleźli narzędzia destrukcji. 2 Dobrym przykładem jest pionierskie studium E Bartna, Ecologic Relationship ofEthnic Groups in Swat, North Pakistan, „American Anthropologist" 1956, nr 58, s. 1079-1089, dotyczące ludów żyjących w północnym Pakistanie czy interpretacja RA Rapporta, PigsfortheAncestors, New Haven 1984, dotycząca pozytywnego znaczenia rytuałów ludów Nowej Gwinei dla środowiska naturalnego. Z kolei radykalnie odmienne stanowisko w tej kwestii można znaleźć w pracy Nigeryjczyka Chinweizu, On the Ecological Ywfoility ofCultures, „Alternatives" 1982, s. 225-241. Siedem argumentów na rzecz różnorodności 711 Obojętnie, czy różnorodność kulturowa przyczynia się do oszczędnego dysponowania zasobami naszej planety, czy nie, musimy mieć świadomość, że różnorodność kulturowa wcale nie wyklucza rywalizacji o zasoby naturalne. Biorąc pod uwagę obecną sytuację, jesteśmy raczej skłonni argumentować przeciwnie - dostęp ludzi do ich naturalnego środowiska powinien być zagwarantowany - ponieważ tylko w ten sposób można im zagwarantować także prawo do posiadania własnej kultury; związane jest to ze specyficznym sposobem adaptacji ludzi do środowiska naturalnego, a w każdym razie stanowi jej zasadniczą część. Taka argumentacja, prowadząca od pewnych przyjętych zasad sprawiedliwości do ich ekologicznych manifestacji, jest konieczna, dlatego że industrialna kultura Pierwszego Świata ma tendencję do zajmowania nisz, bez względu na to, czy są one wolne, czy nie. Tam gdzie wkraczają kopalnie, elektrownie, firmy zajmujące się wycinką lasu, tam społeczności łowieckie i zbierackie są wypychane poza swoje środowisko i marginalizowane. Nie wiąże się to na ogół z możliwością dokonania przez nich wyboru, uznaniem nowości za korzystne czy dające nowe możliwości; nie polega to również na ulepszeniu ich ekologicznego know-how, a raczej prowadzi do uznania dawnej kultury za bezużyteczną. Obecnie [...] dostrzegamy zmiany w środowisku naturalnym, które możemy uznać za zagrażające egzystencji Czwartego Świata. Przykładowo adaptacja Aborygenów do ich naturalnego środowiska jest tak specyficzna, że większa ingerencja może powodować raczej nieodwracalne straty aniżeli po prostu zmianę społeczną. Co więcej, owe ingerencje są czasami tak gwałtowne, że doprowadzają do ludobójstwa; jest to sytuacja analogiczna do zagrożenia jakiegoś gatunku wyginięciem . Jakkolwiek byśmy dyskutowali o związkach ekologii z kulturową różnorodnością - dochodzimy do uznania poszczególnych kultur za całkowicie odrębne całości. Jest to kwestia tego, jak przedstawiciele różnych kultur odnoszą się do siebie nawzajem w sposób warunkowany przez ich kulturowo ukształtowane przywiązanie do środowiska naturalnego. Z drugiej strony, nie oznacza to również, iż dostęp do różnych systemów znaczeń możemy uznać za korzystny czy też niekorzystny. W następnej części argumenty na rzecz kulturowej różnorodności zostaną przedstawione jako przeciwstawne pewnemu rodzajowi dostępności kulturowej. Różnice jako forma oporu Przepływy kulturowe we współczesnym świecie są, w ogromnej mierze, asymetryczne; tzn. przepływ z centrum do peryferii jest znacznie większy aniżeli w odwrotnym kierunku; używając pojęć kulturowych, właśnie w taki sposób możemy definiować centrum i peryferie. Pojęcia centrum i peryferii mogą oczywiście być definiowane nie tylko w kategoriach przepływów kulturowych, ale również gospodarczych wpływów i władzy politycznej. Na ile przepływy znaczeń przyczyniają się do politycznej i gospodarczej zależności? Wiadomo, iż przepływy kulturowe przyczyniają się do utrwalania zależności, jest to istotna część procesu ustanawiania hegemonii. Dostęp centrum do peryferii poprzez medium kulturowe można traktować jako swoiste pranie mózgu, mające na celu doprowadzenie do jeszcze większego uzależnienia peryferii. Przekazywana z centrum do peryferii kultura stanowi formę ideologii. Kulturowa różnorodność może być w takim razie uznana za formę oporu. Argument ten jest znany, np. z teorii systemu światowego Immanuela Wallersteina", który chociaż niewiele uwagi poświęcił kwe- Organizacje takie jak The International Work Group in Indigenious Affairs (IWGIA) and Cultural Survival, usiłują mobilizować opinię publiczną na rzecz podejmowania działań w takich sytuacjach. Sprawy się nieco komplikują, kiedy okazuje się, że peryferie także importują kulturową samokrytykę centrum. I. Wallerstein, The Modern World-System, New York 1984; idem, The Politics ofthe World-Economy, Cambridge 1984. 712 U. Hannerz stiom kulturowym, podkreślał jednak znaczenie czynnika ideologicznego. Jak zauważa Wallerstein, jest to forma oporu czy wręcz manipulacji, jakiej dopuszczają się elity peryferii, które najpierw ustalają granice dla wpływów centrum, a następnie próbują wykorzystać to jako atut w oczach tej części społeczeństwa, która jest mocno przywiązana do lokalnych tradycji. Przykładem mogą być elity, które prowadzą kampanie polityczne w obronie „autentyczności". Jest to w gruncie rzeczy próba ustanowienia hegemonii, przeciwstawiającej się innej hegemonii - tej pochodzącej z odległego centrum. Podobnie rzecz się ma, gdy przedstawiciele elity dyskredytują oraz uważają za adwersarzy swoich współziomków, którzy pozwolili sobie na przyjęcie obcych kultur, czy wręcz czerpanie z tego przyjemności i traktowanie jako pozytywnej stymulacji; jest to ten typ ludzi, który określa się na ogół mianem „ko-smopolitów". Opór w stosunku do importowanej kultury jako sposób znoszenia politycznej i gospodarczej dominacji nie zawsze stanowi strategię lokalnych elit - może być rozumiany znacznie szerzej. Jest to także argument służący zachowaniu zamkniętych kultur, który z łatwością wpisuje się w retorykę żądań mających na celu ochronę prawa do posiadania własnej kultury. [...] Doceniając różnorodność Przejdę teraz do argumentów na rzecz różnorodności kulturowej, które podkreślają zalety wynikające z doświadczania różnorodności; argumenty, które ujmują globalną ekumenę jako szansę, a nie zagrożenie. Chciałbym wyróżnić trzy różne stanowiska podkreślające korzyści płynące z doświadczania różnorodności. Pierwsze stanowisko jest natury estetycznej. „Odmienne kultury" są cenione niejako same w sobie. Są tworzywem do powstawania głównej formy kosmopolityzmu [...]. Jednostka zakorzeniona w pewnej kulturze doświadcza innej kultury wraz z jej znaczeniami i wzorami zachowań, prawdopodobnie doświadcza w ten sposób wielu kultur jedna po drugiej, ale zazwyczaj tylko przez pewien czas każdej z nich. Estetyczne stanowisko polega tutaj na pozytywnym nastawieniu do tego typu doświadczeń, a także na dążeniu do osiągnięcia jakiegoś stopnia kompetencji w radzeniu sobie w danej kulturze na co dzień. Jednostka uczy się innej kultury do tego stopnia, że niejako stapia się z nią, poddając się panującym w niej zasadom. Tego typu umiejętności pociągają za sobą mistrzowskie opanowanie kultury własnej - wówczas dopiero jednostka jest w stanie się do niej zdystansować. Można powiedzieć, że stosunek do doświadczania innych kultur zależy od tego, czy wytyczane granice pomiędzy kulturami pozostają na swoim miejscu. Pomimo tego iż niektóre jednostki (najlepiej nie za wiele) przekraczają owe granice, potrafią one oddzielić owe doświadczenia. Owo estetyczne stanowisko nie polega na używaniu doświadczeń z gruntu innej kultury niż własna w celu wpływania na zmiany, za wyjątkiem poziomu indywidualnych doświadczeń. Z takiej perspektywy można opłakiwać przemijanie innych kultur, nawet w przypadku gdy są one dobrowolnie opuszczane przez swoich naturalnych twórców. Takie stanowisko zakrawa na estetyczne dogadzanie sobie. Twórcze konfrontacje Niewielki krok dzieli powyżej opisane stanowisko od drugiego sposobu doświadczania różnorodności, o który mi chodzi; taki, w którym spotykanie się kulturowo uwarunkowanych znaczeń prowadzi do procesu kulturotwórczego. Istnieją sprzeczne opinie na temat wartości takiego zlewania się kultur (confluence). Claude Levi-Strauss, jeden z najwybitniejszych antropologów, argumentował, że Wszelkie wielkie akty tworzenia cechowała ślepota na cudze wartości, nawet do tego stopnia, że byty odrzucone czy wręcz w ogóle zaprzeczano ich istnieniu. Nie można w pełni cieszyć się odmiennością, i argumentów na rzecz różnorodności 713 robiąc równocześnie dwie rzeczy, identyfikując się z jedną kulturą, i w tym samym czasie pozostawać zakorzenionym w innej. Kiedy dochodzi do pełnego kontaktu pomiędzy odmiennymi kulturami, prędzej czy później ich kreatywność ulega zagładzie. Wielkie akty twórcze polegały na kontaktach pobudzających obydwie strony, nie na tyle częstych i raptownych jednak, aby trudności w kontaktach pomiędzy jednostkami i grupami przestały istnieć, wówczas mogłoby dojść do całkowitego zniesienia dzielących je różnic. ocześnie często podkreśla się, iż wiele twórczych i wybitnych jednostek w dziejach ludzkości iło z pogranicza kulturowego. Ludzie ci posiadali doświadczenie różnorodnych kultur i dlate-|d potrafili myśleć w niekonwencjonalny sposób - łącząc kultury, dokonując syntez lub studiując je iwie. Sam Levi-Strauss stanowi dobry przykład człowieka pogranicza kulturowego; inni to Marks Freud'. Owa eksplozja twórczości może równie dobrze zależeć od innych okoliczności, w których ludzie są stanie radzić sobie na styku różnych kultur. W swoich późniejszych dziełach AMn Gouldner , który ;ególnie interesował się wielokulturowym zapleczem intelektualnym widocznym w teoretycznej fcórczości Marksa, argumentował, iż z najkorzystniejszą dla twórczości sytuacją mamy do czynienia wówczas, gdy jednostka ma dostęp do różnych systemów wartości, gdyż wówczas jest ona w stanie nie poddać się całkowitej kontroli któregokolwiek z nich. Chodzi o sytuację, kiedy jednostka może poruszać się w obrębie każdej z kultur w sposób odbiegający od konwencjonalnie ustanowionych granic; jednostka ustala ich hierarchię, unikając w ten sposób sytuacji braku poczucia orientacji w poruszaniu się w obrębie owych kultur. Oczywiście należy pamiętać, iż Marks, Freud, Levi-Strauss pochodzili z etnicznych subkultur niezbyt odległych od kultury dominującej. Powstaje pytanie, czy zawsze w sytuacji łączenia różnych kul-[ tur, bez względu na rodzaje występujących różnic i kontrastów, możemy spodziewać się pozytywnych rezultatów. W odpowiedzi na to, co proponuje Gouldner, można zadać pytanie, na ile intelektualna >. płodność jednostki poruszającej się pomiędzy kulturami musi być rezultatem czerpania z obydwóch [ (czy większej liczby) kultur. Równie dobrze można założyć, że konfrontacje z innymi kulturami niż i własna pogłębiają świadomość własnej kultury i prowadzą do niekonwencjonalnego podejścia w wyko-[ rzystywaniu zasobów kultury własnej. Czerpanie z innych kultur Argumenty dotyczące doceniania estetycznych walorów różnorodności kulturowej oraz doświadczania wielości kultur jako potencjalnego źródła twórczych kreacji dotyczą raczej poziomu indywidualnych doświadczeń - poziomu mikrospolecznego. Co się dzieje, jeśli takie doświadczenia podzielają większe zbiorowości ludzi - oto pytanie, które pozostaje otwarte. Trzecim rodzajem pożytków, jakie mogą płynąć z kulturowej różnorodności, są najczęściej zmiany na poziomie makrospołecznym. Mam tutaj na myśli różnorodność kulturową w obrębie globalnej ekumeny, która może stanowić rezerwuar rozwiązań dostępnych dla każdej społeczności w dowolnym momencie . Interesującą rze- ' C. Levi-Struss, The View front Ajar, New York 1985, s. 24. ' Przykładu takiego sposobu rozumowania dostarcza J.M. Cuddihy w swojej dość kontrowersyjnej pracy The Ordeal ofCMlity, New York 1974. Zob. A.E Gouldner, Against Fragmentation, New York 1985, s. 204 i nast. 9 P.C. Salzman (Culture as enhabilmentis, [w:] The Structure ofFolkModels, red. L. Holy, M. Stuchlik, London 1981) wysunął podobny argument odnośnie do tego, że kultura nie w pełni zintegrowana może pielęgnować kulturowo alternatywne nurty w swoim obrębie. 714 U. Hannerz czą dotyczącą takowej wymiany idei jest to, że nie istnieje ryzyko wyczerpania owego rezerwuaru, który również możemy pojmować jako rodzaj dobra powszechnego, ponieważ społeczności mogą dzielić się specyficznymi dla ich kultury znaczeniami z innymi, równocześnie owych znaczeń nie tracąc. Ekonomista Stephen Marglin, w debacie poświęconej kulturowej różnorodności, podkreśla właśnie taką perspektywę (chociaż ogranicza się jedynie do argumentu dotyczącego prawa do posiadania własnej kultury): Kulturowa różnorodność stanowi prawdopodobnie klucz do przetrwania gatunku ludzkiego. Podobnie jak biolodzy bronią egzotycznych gatunków, takich jak ślimak opryszczek, po to aby zachować zróżnicowanie puli genowej [...], tak my powinniśmy bronić egzotycznych kultur dla podtrzymania różnych systemów znaczeniowych, twórczości i sposobów przetrwania, jakie ludziom udało się kiedykolwiek wymyślić . Można przywołać tutaj argument, iż ocaleni łowcy i plemiona zajmujące się zbieractwem mogą okazać się pomocni w sytuacjach katastrof, które sami na siebie ściągniemy, bądź w takich sytuacjach, kiedy to inne - bardziej złożone - formy radzenia sobie nie będą możliwe do wykonania. Marglin zajmuje się także i tą kwestią. Być może takie scenariusze wydarzeń nie są tak realne, jak mogły się wydawać w czasie trwania zimnowojennego wyścigu zbrojeń. Zamiast rozważań na temat konsekwencji wyścigu zbrojeń popularnym elementem współczesnej kultury są różnego rodzaju utopie. Po doświadczeniach XX w. jesteśmy w stanie przywołać kilka z nich, powstałych głównie w duchu lewicowej ideologii: początki Związku Radzieckiego, Chiny, Kuba, Tanzania. Nieprzerwanie także Stany Zjednoczone dostarczały utopijnych wizji dotyczących przyszłości. W ostatnim przypadku ideologiczne zabarwienie z czasem przesunęło się z lewa na prawo. Utopie, o których mowa, mogą być znane (obojętnie, czy w wersji realistycznej, czy też nie) wielu ludziom, mogą mieć także wielu sympatyków czy orędowników-pielgrzymów, którzy spełniają rolę pośredników w nawoływaniu do zmian społecznych prowadzących do realizacji którejkolwiek z powyższych utopii . Reasumując, argumentem na rzecz kulturowej różnorodności jest zachowanie wielości możliwych rozwiązań; nie tylko w ich aktualnej formie, ale również jako zalążek potencjalnych nowych możliwości. Jest to dosyć atrakcyjny pomysł, niepozbawiony jednak słabych punktów. Jednym a nich jest na ogół obecne założenie, iż jeżeli nie będziemy bezustannie podtrzymywać istnienia owych możliwości, możemy je bezpowrotnie utracić. Być może nie doceniamy tutaj w dostateczny sposób ludzkiej inwencji; czy ludzie rzeczywiście nie byliby zdolni, w razie takiej potrzeby, stworzyć możliwości wyboru w oparciu o kultury, których przemian w sposób nieprzerwany nie obserwowali? Można również postawić pytanie o to, jakie źródła są potrzebne, aby móc czerpać z zasobów danej kultury. Co to za różnica czerpać, z jednej strony, z kultury, która istnieje nienaruszona wraz ze wszystkimi jej członkami, czy, z drugiej strony, studiować kulturę, która istnieje tylko poprzez dostępne nam zabytki, źródła pisane, nagrania czy jakiekolwiek inne ślady? Oczywiście archiwa mogą ulec zniszczeniu, podobnie zresztą jak umiejętność korzystania z nich. Jednak tak długo jak nie zamienimy się ponownie w niepiśmiennych łowców czy zbieraczy, tak dtugo właśnie poprzez gromadzenie materiałów archiwalnych możemy zapewnić przetrwanie wiedzy na temat różnorodności kulturowej. Innym problemem, powstającym przy okazji uznania globalnej różnorodności kulturowej za rezerwuar możliwości, jest trudność z bezpośrednim przenoszeniem elementów jednej kultury do innej, z jednego kontekstu kulturowego do drugiego, tak aby mogły zostać użyte bez większych problemów. Przez większość XX w. wysiłki antropologów polegały na analizowaniu współżycia różnych kultur oraz OaZn/SM? s. /^/ć K.G Globalizacja, państwo i wojna 715 pokazywanie tego, że poszczególne wierzenia i obrzędy nie mogą być zrozumiane w oderwaniu od szerszego kontekstu kulturowego. Ostatnio coraz częściej oddalamy się od przekonania, że każda kultura stanowi ściśle zamkniętą całość - „misternie utkaną sieć". Niemniej trudno jest zgodzić się z poglądem, że cokolwiek sprawdza się w jednej kulturze, będzie się sprawdzało także w zupełnie odmiennym kontekście. (Gdyby tak było, w pewnym momencie, kiedy już zebralibyśmy dobre pomysły rozproszone w różnych kulturach, wszystkie złe moglibyśmy odesłać do lamusa historii, tym samym różnorodność przestałaby istnieć, ustępując miejsca wizji „końca historii"). Wnioski dotyczące przyszłości różnorodności W rozdziale dokonano skrótowego przeglądu wybranych argumentów na rzecz różnorodności kulturowej. Jak już wcześniej zauważyłem, z przyjęciem każdego z nich związane są pewne trudności. Ich siła przekonywania będzie oczywiście zależała od tego, komu poszczególne argumenty zostaną przedstawione. Z drugiej jednak strony, trudno uznać którykolwiek z argumentów za nieprawdziwy. Istnieje więc sporo ważkich argumentów na rzecz traktowania kulturowej różnorodności z należnym szacunkiem. Możemy oczywiście zastanawiać się, na ile różnorodność potrzebuje naszej obrony; na ile scenariusz dotyczący kulturowej homogenizacji ma szansę urzeczywistnić się. Homogenizacja wydaje się mało prawdopodobna. Prognozy dotyczące przyszłości kulturowej różnorodności nie są złe. Oczywiście pewne kultury przestaną istnieć, a spektrum będących w dobrej kondycji skurczy się. Jednak tak długo jak pozostają zabytki, muzea, monografie dotyczące kultur, tak długo dokonujemy ciągłych rekonstrukcji w obrębie globalnej ekumeny kultur. Obserwując kultury wokół nas, można zauważyć, że tym, co je przede wszystkim różni od siebie, są nie tradycyjne cechy, których istnienie jest zagrożone, ale cechy, które zostały uwidocznione dopiero poprzez funkcjonowanie w ramach globalnej ekumeny. To odróżnia różnorodność kulturową od różnorodności gatunkowej. Gatunki roślin i zwierząt giną szybciej, niż powstają nowe; odwrotnie jest w przypadku kultur, które niekoniecznie rodzą się wolno. [...] Mary Kaldor GLOBALIZACJA, PAŃSTWO I WOJNA* -.> . •:? Sposoby ujmowania tego, co globalne Termin „globalizacja" najczęściej odnosi się do procesu rozprzestrzeniania się globalnego kapitalizmu oraz szeregu politycznych decyzji (liberalizacja, deregulacja i prywatyzacja), które ów proces umożliwiają. Orędownicy globalizacji uważają, że prowadzi ona do powstania globalnej społeczności [global * Tytuł oryg. Globalization, the State and War, fragm. M. Kaldor, Global dvii Sonety, Cambridge 2003, przekład K. Gilarek. 716 M. Kaldor community) i nieuchronnego schyłku państwa narodowego'. Trudno jest kwestionować fakt, iż tak rozumiana globalizacja nabrała przyśpieszenia w latach dziewięćdziesiątych, zwłaszcza mierzona ilością dokonywanych transakcji handlowych i przepływów pieniężnych. Niektórzy jednak wskazują, że przepływy, ujmowane jako część dochodu narodowego, wcale nie są intensywniejsze od tych, które miały miejsce jeszcze przed I wojną światową. Na tej podstawie można sądzić, że obecna faza globali-zacji jest odwracalna, a władza państw wcale nie ulega uszczupleniu . Wielu autorów krytykuje deterministyczne definicje „globalizacji", gdyż redukując globalizację do procesu rozprzestrzeniania się globalnego kapitalizmu, uznajemy tym samym nieubłaganą logikę działania rynku [uznajemy ją za podstawowy mechanizm regulujący współczesny ład - K.G.J. Drugi rodzaj ujmowania globalizacji jest obecny w literaturze z zakresu nauk społecznych. Zwraca się w nim uwagę przede wszystkim na wzrastającą ilość powiązań (interconnectedness) dotyczącą wszystkich dziedzin życia - polityki, bezpieczeństwa, gospodarki, kultury. Przykładem jest ujmowanie globalizacji jako „kurczenia się czasu i przestrzeni" {time-space compression) lub „poszerzania się zakresu międzyludzkich kontaktów" (stretching ofsocial relationś), czyli uznania, że życie ludzi w coraz większym stopniu zależy od wydarzeń dziejących się w bardzo oddalonych miejscach . Ważnym wątkiem tej definicji jest sposób, w jaki zmiany technologiczne, zwłaszcza wzmożony ruch powietrzny, nowe formy informacji i komunikacji doprowadziły do „skurczenia się" odległości. Telewizja umożliwia nam bycie na bieżąco z wydarzeniami wojennymi, katastrofami, zawodami sportowymi czy odkryciami we wszystkich częściach świata. Podróże lotnicze i Internet doprowadziły do powstania nowej horyzontalnie umiejscowionej społeczności, w której ludzie żyjący w odległych miejscach mają ze sobą więcej wspólnego niż z sąsiadami. Zdaniem Paula Virilio, „teraz" unicestwiło „tutaj" i zmieniło zupełnie charakter społecznych zróżnicowań: „Podział na posiadających (haves) i nieposiadających (have-nots) dotyczy tego, czy ktoś żyje w hiperrealnym skurczonym świecie bezustannej komunikacji, czy w obrębie lokalnej wioski, odcięty od sił napędzających współczesną politykę i gospodarkę; a tym samym jako bardziej upośledzony społecznie niż kiedykolwiek wcześniej". Zgodnie z powyższą definicją, globalizacja polega na coraz większej ilości powiązań, przejawiających się w postaci wzrostu liczby międzynarodowych organizacji, traktatów, kongresów, które zmieniają charakter państwa narodowego. Państwa stopniowo tracą autonomię w ustanawianiu i egzekwowaniu zasad; ich zakres władzy w obrębie regulacji wpływających bezpośrednio na populacje zamieszkujące ich terytoria zależy od ich uczestnictwa w rozmaitych regionalnych i globalnych strukturach, a nie od jednostronnych (unilateral) postanowień. Wreszcie trzeci rodzaj definicji globalizacji odnosi się do procesu wyłaniania się globalnej świadomości (common global consciousmsś). „Przez to, co globalne, nie rozumiemy jedynie nowego sposobu ujmowania wzajemnych relacji czasu i przestrzeni, ale nową jakość w życiu społecznym, która się wraz z nim pojawiła. Proponuję ujmować ją jako powszechną świadomość istnienia ludzkości jako jednej wspólnej całości {common consciousness ofhuman society on a world scalę). Chodzi o wzrastającą świadomość istnienia wszelkich relacji społecznych w kontekście całej ludzkości, stanowiącej każdorazowo istotny punkt odniesienia. Obecnie społeczeństwa konstytuują swoje istnienie w wiek- 1 Zob. K. Ohmae, The Borderless World: Power and Strategy in the Interlinked Economy, London 1990, albo T. Friedman, The Lexus and the Olive Tree, New York 2000. 2 Zob. P. Hist, G. Thompson, Globalization in Ouestion: The International Economy and the Possibilities of Governance, Cambridge 1996. 3 Zob. D. Held et al., Global Transformatiom, Cambridge 1999. 4 Zob. A. Giddens, The Conditions for Modernity, Cambridge 1990; The Runway World, BBC Reith Lectures; D. Harvey, The Conditions of Postmodernity: An Enguiry into the Origins ofCultural Change, Oxford 1990. 5 Za R. Bleikerem, Popular Dissent, Human Agency and Global Politics, Cambridge 2000, 8.111. Globalizacja, państwo i wojna 717 szym stopniu w odniesieniu do społeczeństwa globalnego aniżeli w odniesieniu do plemienia, narodu czy grupy wyznaniowej. Niemniej wszystkie wymienione społeczności nakładają się na siebie i pozostają w skomplikowanych relacjach w obrębie tegoż społeczeństwa globalnego". Definicja ta w większym stopniu aniżeli dwie poprzednie uwypukla znaczenie społecznych całości jako podmiotów sprawczych zachodzących zmian oraz pojmuje globalne zjawiska jako coś znacznie więcej aniżeli novum dotyczące relacji przestrzennych. Dla zwolenników takiego pojmowania globalizacji kluczowym elementem staje się sposób, w jaki konflikty o światowym zasięgu przyczyniły się do powstawania globalnej świadomości. Obydwie wojny światowe XX w. przyczyniły się do powstania globalnej świadomości; obydwie ją także poniekąd zakwestionowały. Z jednej strony, były wyrazem istnienia głębokich podziałów w obrębie ludzkości, z drugiej jednak strony, dostarczały także doświadczenia współpracy pomiędzy ludźmi na całym świecie, tworząc „ogromne międzynarodowe i ponadnarodowe wspólnoty zjednoczone w walce o wspólny cel". Dla Bobertsona, który pojmuje świat w kategoriach „wspólnoty wyobrażeń" (immagined community), zarówno Holokaust, jak i wydarzenia w Hiroszimie były globalnymi doświadczeniami. Zdaniem Shawa, nawet współcześnie, „owe doświadczenia, jak i nowy rodzaj traumy, który im towarzyszył, wpływa na to, w jaki sposób rozwija się prawo i moralność na globalnym poziomie". Dlatego w. XX nie może być widziany tylko jako wiek wojen, ale również jako stulecie, w którym obserwujemy ogromny wzrost liczby „idei i instytucji zorientowanych na podtrzymywanie pokoju w stosunkach międzynarodowych" , jak również towarzyszące mu rozprzestrzenianie się idei poszanowania praw człowieka. Ta wersja globalizacji implikuje możliwość powstania „globalnego państwa" albo przynajmniej wprowadzenia rządów prawa na globalną skalę (global rule oflaw). We wszystkich trzech wymienionych powyżej podejściach obecne jest założenie, iż globalizacja, jakkolwiek rozumiana, ma dalekosiężne skutki dla funkcjonowania państwa i władzy politycznej w ogóle. W pierwszej wersji globalizacja prowadzi do zmierzchu państwa; w drugiej dochodzi do wzrostu ilości powiązań władzy państwowej z innymi podmiotami, a w trzeciej wyłania się możliwość powstania globalnej wspólnoty politycznej {globalpolity). Właśnie z tych powodów globalizacja stała się przedmiotem jednej z istotniejszych debat lat dziewięćdziesiątych. Pomimo tego że z rozprzestrzenianiem się globalnego kapitalizmu, wzrastającą ilością powiązań, a nawet globalną świadomością mieliśmy do czynienia jeszcze przed 1989 r., dopiero zerwanie z dotychczasowym układem sił w stosunkach międzynarodowych, jaki miał miejsce wraz z końcem zimnej wojny, uwidoczniło powyższe przemiany w całej okazałości. Stąd rozumiem początki globalizacji jako polityczny proces będący rezultatem celowych działań ludzi. Pomimo tego, iż z globalizującymi trendami mieliśmy do czynienia w toku całej ludzkiej historii, za początek obecnej fazy globalizacji należy uznać wystąpienia przeciwko państwu w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W okresie powojennym państwo stało się bardziej interwencjonistyczne niż kiedykolwiek wcześniej, ingerując w niemal wszystkie sfery codziennego życia, nie tylko w społeczeństwach totalitarnych, ale również w rejonie atlantyckim. Reakcje w stosunku do interwencjoni-stycznego państwa przybrały dwie zasadnicze formy. Jedną był neoliberalizm, wedle którego interwencja państwa w gospodarkę doprowadziła do wytworzenia barier ograniczających rynek i działających M. Shaw, The Global State, Cambridge 2000, s. 12. Ibidem. Zob. R. Robertson, Globalization: Social Theory and Global Culture, London 1992. 9 M. Shaw, The Global State, op. cit., s. 122. Ch. Chatfield, Intern-governtnental and Non-governmental Associations to 1945, [w:] Transnational Social Mmements and Global Politics, red. J. Smith, Ch. Chatfield, R. Pagnucco, Syracuse, NY1997. Zob. M. Shaw, The Global State, op. cit. 718 M. Kaldor przeciwko innowacyjności i wydajności. Zwolennicy wolnego rynku doszli do władzy w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej w latach osiemdziesiątych, wprowadzając dogodne warunki dla rozprzestrzeniania się globalnego kapitalizmu. Drugą formą [reakcji w stosunku do państwa - K.G.] była reakcja demokratyczna, stanowiąca opozycję w stosunku do paternalizmu i autorytaryzmu [...]. Nowe ruchy społeczne pojawiły się w 1968 r. i później, artykułując postulaty demokratyzacji oraz zajęcia się rozmaitymi globalnymi kwestiami, które bezpośrednio przyczyniły się do procesu demokratyzacji Europy Południowej, Azji, Ameryki Łacińskiej, Afryki i Europy Wschodniej, stanowiąc podstawę dla powstania globalnego społeczeństwa obywatelskiego. O ile neoliberałom chodziło o ograniczanie władzy państwowej, przynajmniej w obrębie gospodarki, przedstawiciele nowych ruchów społecznych zwracali uwagę na kwestie odpowiedzialności i uczestnictwa obywateli w życiu politycznym. Obydwa trendy przyczyniły się do wzrostu indywidualizmu. Wielu teoretyków globalizacji uważa wzrastający indywidualizm za konstytutywną część globalizacji . Państwo w sytuacji wojny reprezentuje zbiorowość (collectiińty); system stosunków międzypaństwowych {inter-state system) można uznać za interakcje przebiegające pomiędzy zbiorowościami zachowującymi się jak pojedynczy ludzie. Jedną z dających się wyodrębnić różnic pomiędzy sprawami wewnętrznymi danego państwa a płaszczyzną stosunków międzynarodowych, przynajmniej w odniesieniu do państw demokratycznych, jest różnica pomiędzy sytuacjami, w których działającymi podmiotami są jednostki, lub takimi, w których mamy do czynienia z działaniami zbiorowymi. Globalną politykę można określić jako dziedzinę, w której zarówno jednostki, jak i zbiorowości mają coraz większe możliwości uczestnictwa i wpływania na losy świata. Dla neoliberałów nacisk na działania indywidualnych podmiotów związany był z ochroną prywatnej własności, konsumpcji i dążenia do osiągnięcia jak największych zysków. Uczestnikom nowych ruchów społecznych chodziło przede wszystkim o kwestie wyrównywania szans życiowych, ochrony praw człowieka, uczestnictwa politycznego obywateli oraz ochrony wolności słowa. Podczas gdy ci pierwsi koncentrowali się na kwestiach instynktu samozachowawczego i chciwości jako mechanizmach wprowadzających równowagę systemową, nowe ruchy społeczne zajmowały się propagowaniem autonomii jednostek w kwestiach moralnych wyborów oraz ich odpowiedzialnością. Rewolucje 1989 r. stanowią punkt zwrotny w historii wpływania powyższych trendów politycznych na wzory sprawowania władzy (patterns ofgovernance). Poszczególne państwa podlegały wpływom zarówno trendów neoliberalnych, jak i demokratyzujących, w wyniku czego autonomia, przynajmniej mniejszych i słabszych z nich, uległa daleko idącej erozji. Rok 1989 należy uznać za początek globalnego społeczeństwa obywatelskiego, to znaczy za moment, w którym prowadzenie wojny stało się o wiele mniej ważne aniżeli wpływanie na relacje pomiędzy państwami; oraz kiedy to pojedynczy ludzie i grupy obywateli mogły rozpocząć działania w sferze polityki na prawdziwie globalną skalę. Nowe rodzaje wojny Koniec zimnej wojny prawdopodobnie oznaczał koniec prowadzenia wojen charakterystyczny dla czasów nowoczesnych, czyli wojen pomiędzy państwami i grupami państw, jak np. podczas obydwóch wojen światowych czy zimnej wojny, w których głównym celem było, zdaniem Clausewitza, „zmuszenie przeciwnika do wypełnienia naszej woli". Nastąpiło nie tylko zmniejszenie ilości, ale również daleko posunięta restrukturyzacja i dywersyfikacja sil wojskowych. Jest w tym pewne podobieństwo w stosunku do ery przednowoczesnej, którą także charakteryzowała ogromna różnorodność sił wojskowych - feudalny zaciąg, pełnoprawni obywatele, partyzantka, najemnicy, piraci - i związane z nimi rozmaite ________ 12 Zob. A. Giddens, Conditions for Modernity, op. cit.; U. Beck, Living your Own Life in a Runaway World: Indwidualization, Globalization and Politics, [w:] On the Edge: Living with Global Capitalism, red. W. Hut-ton, A. Giddens, London 2000. alizacja, państwo i wojna 719 rodzaje prowadzenia wojny. W rezultacie mamy do czynienia z trzema różnymi typami wojen i związanymi z nimi odmiennymi modelami państwa przechodzącego transformacje, które postaram się teraz scharakteryzować. Trzy typy wojen pokrywają się z grubsza ze sposobami, w jakie poszczególne państwa działały w zimnowojennym kontekście oraz opierały się idei wyrugowania wojen z palety działań państwowych. Oczywiście wszystkie typy wojen zachodzą na siebie i wzajemnie na siebie wpływają, co postaram się wytłumaczyć. Pierwszy typ wojny możemy określić mianem wojny sieciowej (network warfare); sieć zbrojeń obejmuje państwa oraz inne niepaństwowe całości. Można tutaj zaliczyć: paramilitarne grupy skupione wokół charyzmatycznych przywódców, samozwańczych przywódców (warlords) kontrolujących pewne obszary, organizacje terrorystyczne, fanatycznych ochotników jak np. mudżahedini, zorganizowane grupy przestępcze, regularne oddziały wojskowe i służby bezpieczeństwa, ale również najemników i prywatne armie. Działania, jakie są prowadzone w obrębie tych sieci, należą do tego, co nazywam „nowym rodzajem wojen" . „Nowe" wojny nie są oczywiście zjawiskiem zupełnie nowym. W formie, w jakiej je opisuję, ist-niałyjeszcze przed zimną wojną np. w Afryce. Co więcej, powstały z wcześniejszych wojen partyzanckich i wojen prowadzonych przeciwko przeciwnikom danych rządów (counter-insurgency). Ten typ wojny stał się bardziej widoczny z powodu końca zimnej wojny; także z powodu wzrostu liczby wojen tego typu oraz ogromnego wzrostu cierpienia ludności cywilnej zamieszkującej tereny objęte tego typu konfliktami, mierzonej jako stosunek liczby ofiar pośród żołnierzy do liczby ofiar pośród ludności cywilnej jak i skalą uchodźstwa oraz liczbą ludzi wysiedlonych bądź porzucających swoje domy . Nowe wojny, jakie miały miejsce na Bałkanach, wAfryce, Centralnej Azji i innych miejscach, czasami są nazywane wojnami wewnętrznymi czy domowymi, aby odróżnić je od wojen pomiędzy państwami. Taka terminologia jest nieodpowiednia z kilku powodów. Po pierwsze, sieci podmiotów uwikłanych w konflikty zbrojne przecinają granice państwowe. Jedną z typowych charakterystyk „nowych wojen" jest kluczowa rola diaspor żyjących gdzieś daleko (Sudańczycy czy Palestyńczycy żyjący w krajach Zatoki Perskiej, obywatele byłej Jugosławii mieszkający w krajach Europy Zachodniej, emigranci zamieszkujący Amerykę Północną i Oceanię) lub w sąsiednich krajach (Serbowie w Chorwacji i Bośni, Tutsi w Burundi i Demokratycznej Republice Kongo). Po drugie, w wojny te zaangażowane są rozmaite podmioty działające na globalną skalę - zagraniczni najemnicy i ochotnicy, poplecznicy zamieszkujący diaspory, sąsiednie państwa, nie mówiąc już o organizacjach humanitarnych niosących rozmaitą pomoc na obszarach dotkniętych wojną, organizacje pozarządowe czy dziennikarze. Po trzecie, i to jest najistotniejsze, „nowe wojny" na ogół mają miejsce na terenach, gdzie instytucje nowoczesnego państwa są niespójne, gdzie podział na sprawy wewnętrzne i zagraniczne, publiczne i prywatne uległ rozmyciu. Na obszarach tych na ogół istnieją państwa określane mianem kruchych, quasi-p&ństw, czy państw-cieni. Są to państwa formalnie uznawane w dziedzinie stosunków międzynarodowych, posiadające pewne atrybuty państwowości - niepełny aparat państwowy, flagę, czasami własną walutę - jednak owe atrybuty nie odzwierciedlają posiadania kontroli nad terytorium, dostęp do aparatu władzy jest kwestią prywatnych, a nie publicznych interesów. Zwłaszcza monopol na użycie przemocy uległ w tych państwach daleko posuniętej erozji. No ogól zaliczamy tutaj niegdyś autorytarne państwa, które nie otworzyły się na świat (zarówno w sensie politycznym, jak i gospodarczym). W wielu miejscach gdzie dochodzi do nowych wojen, można zaobserwować proces dokładnie odwrotny do tego, jaki tworzył nowoczesne państwa, jak to opisywał Tilly. Zmniejsza się dramatycznie wielkość ściąganych przez państwo podatków z powodu zmniejszającej się liczby inwestycji i produkcji, panoszy się korupcja i klientelizm, państwo traci swoją legity- Zob. M. Kaldor, New and Old Wars: Organized Yiolence in In Global Era, Cambridge 1999. Ibidem. A 720 M. Kaldor mizację. Mniejsza ilość pieniędzy zbieranych w drodze podatków prowadzi do coraz większego uzależniania się państw od sil zewnętrznych i prywatnych inwestorów. Redukcja wydatków publicznych będąca rezultatem kurczenia się fiskalnych zasobów, jak i naciski pochodzące od zagranicznych darczyńców przyczyniają się do dalszej erozji legitymizacji państwa. Wzrastająca szara strefa gospodarcza i towarzyszący jej wzrost nierówności społecznych, bezrobocie i migracje ze wsi do miast, w połączeniu z utratą legitymizacji przez państwo, osłabiają rządy prawa i prowadzą do pojawiania się przemocy wymykającej się kontroli państwowej, takiej jak: przestępczość zorganizowana i „ochrona" za płacenie podatków; prywatna ochrona w obiektach zajmujących się działalnością gospodarczą, zwłaszcza międzynarodowych firm; grupy paramilitarne związane z jakimiś frakcjami politycznymi. Zwłaszcza ograniczanie wydatków na bezpieczeństwo, często doradzane w najlepszej wierze przez zagranicznych darczyńców, może prowadzić do powstawania grup skupiających zwolnionych ze służby żołnierzy i policjantów poszukujących alternatywnych form zatrudnienia. Oczywiście, nie wszystkie sieci zaangażowane w nowe wojny znajdują się na terenie chylących się ku upadkowi państw. Sieci owe mają swoje węzły również w wysoko rozwiniętych krajach przemysłowych oraz wielkich miastach Zachodu, gdzie wojny gangów noszą szereg znamion „nowych wojen". Niemniej, chylące się ku upadkowi państwo stanowi podatny grunt dla powstawania tego typu sieci. Ponieważ sieci stanowią luźne koalicje o charakterze horyzontalnym, czyli zupełnie inaczej aniżeli wertykalnie zorganizowane dawniej armie, ważnym mechanizmem organizującym staje się wspólnie podzielana narracja dotycząca tożsamości, etniczności czy religii. Sieci utrzymują się dzięki podzielaniu na ogól ekstremalnych politycznych ideologii związanych z jakimiś nacjonalistycznymi czy religijnymi ruchami [...]. W „nowych wojnach", wojna stanowi formę politycznej mobilizacji. W typowych wojnach doby nowoczesności głównym celem było zagarnięcie terytorium i zwycięstwo w bitwie. Mobilizacja ludzi miała na celu rozłożenie wysiłków związanych z prowadzeniem wojny na jak największą liczbę osób - albo poprzez wcielanie ich do armii, albo angażowanie ich w produkcję broni i mundurów. W wojnach nowego typu mobilizacja ma na celu prowadzenie wojny; przemoc jest jednak nie tyle skierowana ku wrogowi; celem jest raczej ekspansja ekstremizmu. Generalnie rzecz ujmując, celem jest nadal kontrola terytorium poprzez użycie politycznych instrumentów, natomiast silę stosuje się do zabijania, wydalania, bądź uciszania tych, którzy tej kontroli mogliby zagrozić. Oto dlaczego walczące frakcje uciekają się do stosowania terroru, czystek etnicznych czy ludobójstwa jako strategii wojennych. W nowych wojnach rzadko dochodzi do regularnych bitew, przemoc skierowana jest głównie przeciwko ludności cywilnej. Gwałcenie praw człowieka nie stanowi efektu ubocznego działań wojennych, lecz ich centralną metodę. Ponad 90% poszkodowanych w nowych wojnach stanowią cywile; natomiast liczba uchodźców oraz ludzi wygnanych bądź porzucających swoje domy stale wzrasta w każdym kolejnym konflikcie. Taka strategia ma na celu zdobycie politycznej władzy poprzez sianie strachu i nienawiści, stwarzanie klimatu terroru, eliminowanie pojednawczych opinii i rugowanie tolerancji. Ideologie polityczne odwołujące się do skrajnego nacjonalizmu i religijnego komunizmu dochodzą do władzy poprzez użycie skrajnej przemocy. Jest szeroko rozpowszechnionym przekonaniem to, że ekstremalne ideologie, opierające się na bardzo ekskluzywnym poczuciu tożsamości - np. serbski nacjonalizm czy fundamentalizm islamski - są przyczyną wojen. Sądzę jednak, że rozprzestrzenianie się i rośniecie w silę owych ideologii jest konsekwencją wojen [a nie ich przyczyną - K.G. ]. „Wojna musiała być tak strasznie krwawa", odpowiedzą zapytani Bośniacy, „ponieważ my się wcale nie nienawidziliśmy, musieliśmy zostać nauczeni tej nienawiści". Nowe wojny przyczyniają się do powstania specyficznego rodzaju gospodarki. Albo mówiąc jeszcze inaczej, wojny te przyśpieszająpToces opisany wcześniej i doprowadzają do powstania nie kapMistyci-nego rynku, ale nowego typu gospodarki regulowanej w sposób nieformalny najczęściej przy użyciu przemocy. Ponieważ sieci rozwijają się przede wszystkim w państwach, w których system fiskalny upadł i gdzie alizacja, państwo i wojna 721 [dobrobyt jest generowany w niezwykle ograniczonym wymiarze, gdzie wojny zniszczyły całą infrastruktu-\, doprowadziły do zerwania kontaktów handlowych ze światem i wytworzenia klimatu braku poczucia czeństwa, koniecznego dla inwestycji, nieuchronnie pojawia się konieczność poszukiwania alter-! natywnych, eksploatacyjnych form pozyskiwania pieniędzy. Pieniądze są pozyskiwane poprzez plądrowa-i, rabunki, nielegalny handel narkotykami, emigrantami, papierosami i alkoholem, poprzez „opodatko-e" pomocy humanitarnej, dzięki pomocy sympatyków z innych państw oraz poprzez wpłaty dokony-i przez członków sieci. Wszystkie wymienione typy działalności gospodarczej są łupieżcze i możliwe i realizacji w ogólnej atmosferze braku poczucia bezpieczeństwa. Rzeczywiście, nowe wojny można eślić jako główne źródło zglobalizowanej nieformalnej gospodarki - ponadnarodowa kryminalna i pół-i gospodarka stanowi drugie dno globalizacji. Konkluzja, jaka może być wyciągnięta z owych trzech erystyk, dotyczy dwóch kwestii: nowe wojny są bardzo trudne do ogarnięcia i jeszcze trudniejsze i zakończenia. Rozprzestrzeniają się wraz z falami różnego rodzaju uchodźców, poprzez kryminalne ci powiązań, poprzez rozprzestrzenianie się wirusów ekstremalnych ideologii, dla których stanowią ę. Obecnie możemy zaobserwować wzrastającą liczbę konfliktów w Afryce, na Środkowym Wscho-| w Azji Centralnej i na Kaukazie. Wojny te obrazują odwrót demokratycznych procedur, a każdy rót wojny wzmacnia tych, którzy mają głęboki polityczny i gospodarczy interes w kontynuowaniu konfliktu. W konfliktach tych nie ma jasno określonych wygranych i przegranych, ponieważ walczące ze sobą frakcje utrzymują się, w sensie politycznym i gospodarczym, dzięki eskalacji przemocy. Wojny nisz-\ resztki jakiejkolwiek działalności produkcyjnej, podkopują legitymacje państwa i przyczyniają się do ogólnej kryminalizacji. Na obszarach gdzie mieliśmy do czynienia z długotrwałymi konfliktami tego typu, doszło do wytworzenia kultury przemocy (culture ofviolence), takich jak kultura dżihadu nauczana w religijnych szkołach w Pakistanie i Afganistanie czy pośród Tamilów na Sri Lance, gdzie uczy się małe dzieci, jak zostać męczennikami, i gdzie zabijanie jest pojmowane jako powierzenie się Bogu; innym przykładem jest połączenie przemocy i magii, z jakim mamy do czynienia w Afryce. Należy tutaj wspomnieć także o innych prywatnych i nieformalnych siłach, które mają jednak niewiele wspólnego z powyższą analizą. Na przykład w wielu wojnach nowego typu mieszkańcy wioski czy lokalny samorząd powołują straż obywatelską dla obrony lokalnej ludności - tak było np. w Rwandzie, ale również w Tuzla czy Zenica podczas wojny w Bośni. Istnieją także bardziej tradycyjne grupy partyzanckie, których strategia polega na zdobywaniu serc i umysłów ludzi, a nie sianiu strachu i nienawiści; grupy te działają przeciwko państwu, a nie cywilom, przynajmniej w teorii. Wreszcie istnieje wiele prywatnych firm ochroniarskich, często zakładanych dla ochrony ponadnarodowych korporacji w miejscach ogarniętych konfliktami, czy najemnicy, którzy walczą tylko dla pieniędzy; taktyki i formy prowadzenia wojny w takich przypadkach zależą w ogromnej mierze od sponsorów. Drugim rodzajem wojny jest to, co określam mianem „wojny okularowej" (spectacłe warfare) . Wojna okularowa jest prowadzona głównie przez Stany Zjednoczone, chociaż brytyjska wojna na Fal-klandach/Malwinach stanowiła zapowiedź wojny okularowej, jednak odwrotnie niż to ma miejsce obecnie, oddziały żołnierzy zostały wówczas przetransportowane na obszar konfliktu. Wojna okularowa to wojna na odległość, przy użyciu specjalistycznej armii powietrznej i zdalnie sterowanych pocisków, lub, w celu uniknięcia ofiar w ludziach, przy pomocy zastępczych oddziałów [utworzonych z lokalnej ludności- K.G.] takich jak Wyzwoleńcza Armia Kosowa czy Sojusz Północny w Afganistanie. W wojnie okularowej pewne odziedziczone po zimnej wojnie struktury zostają utrzymane, jednak w sytuacji całkowitego braku akceptacji ze strony obywateli amerykańskich dla wysyłania swoich żołnierzy do prowadzenia działań na terenie wroga. ________ Termin został po raz pierwszy użyty przez M. Manna w rozdziale zatutylowanym The Roots and Contradic-tions of Modern Militarism, w książce jego autorstwa War and Capitalism: Studies in Political Sociology, Oxford 1988. 722 M. Kaldor Pomimo faktu, że wydatki na zbrojenia w Ameryce zmniejszyły się po r. 1989, armia uległa daleko idącej technicyzacji . Zamiast zaprowadzić faktyczną redukcję, rozbrojenie i przekwalifikowanie w przemyśle zbrojeniowym (w Stanach Zjednoczonych wszystkie wymienione procesy miały miejsce tylko na lokalnym poziomie), wraz z końcem zimnej wojny nastąpił gorączkowy wyścig mający na celu zastosowanie technik informacyjnych dla celów wojskowych, znanych pod nazwą rewolucji w dziedzinie wojskowości (Reuolution in Military Affairs). Celem stało się wyprodukowanie precyzyjnej broni dalekiego rażenia, wyposażonej w najnowsze zdobycze technologii informacyjnej, która miała zastąpić klasyczne uzbrojenie. Pociski dalekiego rażenia, główny cel, przeciwko któremu protestowały ruchy pokojowe w latach osiemdziesiątych, stanowiły podstawową broń „paradygmatu" rewolucji w dziedzinie wojskowości. Jest to „system, który może działać w rozmaitych warunkach (wszystkie trzy rodzaje służb wojskowych mogą go stosować) i uderzać w bardzo precyzyjny sposób przy niskim poziomie zniszczeń otoczenia" . To pociski dalekiego rażenia zostały użyte w lecie 1998 r. przeciwko terrorystom w Afganistanie i powiązanej z nimi fabryce broni chemicznej w Sudanie, tuż po zamachach na amerykańskie ambasady w Kenii i Ugandzie. Wojna w Zatoce stanowi modelowy przykład wojny okularowej. Zdaje się on potwierdzać argument, iż wojna opierająca swoje działanie o wykorzystanie najnowszych zdobyczy techniki może być prowadzona przeciwko państwom sponsorującym terroryzm. Ta sama technika została użyta przeciwko Irakowi w grudniu 1998 r., w Jugosławii w 1999 i w Afganistanie w 2002 r. Jest ona zadowalająca dla wielu grup interesów; naukowców, inżynierów i firm dostarczających całej infrastruktury niezbędnej dla funkcjonowania amerykańskiej armii; umożliwia kontynuowanie mentalnej wojny z epoki zimnowojennej, przynajmniej z punktu widzenia Amerykanów; gdyż nie powoduje zbędnych ofiar pośród amerykańskich żołnierzy. Taka wojna może być oglądana w telewizji, demonstruje determinację i siłę rządu Stanów Zjednoczonych - są to „okulary, dzięki którym nie widać zmierzchu imperium" , jak zauważył Der Derian. Tylko rozumiejąc amerykańską mentalność, można pojąć słynną uwagę Jeana Baudrillarda, że wojna w zatoce w ogóle się nie wydarzyła. Podobnie należy rozumieć realizację narodowego programu ochrony przeciwrakietowej (national missle defence). Jest to ambitny program mający na celu niszczenie pocisków wroga, zanim dotrą na terytorium Stanów Zjednoczonych. Nawet jeśli w razie ataku system ten nie mógłby spełnić swojego zadania, pozwala Stanom Zjednoczonym na angażowanie się w wojny bez ofiar wśród własnych obywateli oraz bez strachu z powodu możliwości rewanżu ze strony przeciwnika. Program doskonale wpisywał się w doktrynę Busha. Wątek ten jest obecny także w przemowach Sekretarza ds. Obrony Donalda Ramsfelda, dotyczących narodowego programu ochrony przeciwrakietowej, który mówi o tym, jak poprzez połączenie ofensywnych i defensywnych metod program spotęguje efekt odstraszania. Słabą stroną tego podejścia był zawsze problem wiarygodności takiego systemu, problem ten zawsze w efekcie prowadził do przyśpieszenia w dziedzinie zbrojeń nuklearnych. W wojnach bez ofiar wiarygodność działań podejmowanych przez Stany Zjednoczone jest bardziej przekonująca; mówi się, że atak na W r. 2000 środki przeznaczone na zbrojenia były podobne do tych z lat osiemdziesiątych, tuż przed zbrojeniami okresu rządów Reagana. Co ważniejsze, w latach dziewięćdziesiątych nastąpiły znaczne zmiany w strukturze wydatków. Wydatki na badania i rozwój w dziedzinie wojskowości malały znacznie wolniej od pozostałych kategorii, i wzrastały szybciej niż pozostałe po 1988 r. W 2000 r. wydatki na badania i rozwój w dziedzinie wojskowości były o 47% wyższe niż w 1980 r. (Stockholm International Peace Institute, SIPRI Yearbook 2001: Armaments, Disarmament and International Security, Oxford 2002). L. Freedman, The Revolution in Strategie Affairs, „Adelphi Papers" 1998, nr 318, International Institute for Strategie Studies, s. 70. 18 Zob. J. Der Derian, M. Shapiro,International/Intertextual Relations: Postmodern Readings ojWorld Politics, Lexington, Mass. 1989. Globalizacja, państwo i wojna 723 World Trade Towers był tożsamy [w swoich konsekwencjach - K.G.] z użyciem broni nuklearnej. System narodowej ochrony przeciwrakietowej, przynajmniej w wymiarze psychologicznym, poszerza możliwości prowadzenia wojen wolnych od ofiar. Jednak z punktu widzenia samych ofiar takie wojny są jak najbardziej realne i nie tak różne od pozostałych. Także w tego typu wojnach [okularowych - KG.) nie jest możliwe uniknięcie „pomyłek" czy „zniszczeń obiektów znajdujących się w pobliżu celu". Mówienie, iż nie takie były cele działań wojennych, nie czyni ich cywilnych ofiar bardziej możliwymi do zaakceptowania. Co więcej, zniszczenie infrastruktury czy poparcia dla jednej ze stron konfliktu prowadzi pośrednio do jeszcze większej liczby ofiar. W przypadku wojny w Zatoce Perskiej ofiary, do których doszło w wyniku bezpośrednich działań wojennych, można prawdopodobnie policzyć w dziesiątkach tysięcy, ale zniszczenie infrastruktury i wynikające z nich wojny z Kurdami i szyitami doprowadziły do setek tysięcy kolejnych ofiar i, jak się zdaje, utwierdziły niebezpieczne rządy Saddama Husajna. Podczas wojny w Afganistanie w rezultacie „niezamierzonych działań" doszło do około 1000-1300 ofiar wśród ludności cywilnej, jednak z kolejnymi tysiącami ofiar mieliśmy do czynienia w wyniku humanitarnego kryzysu, do którego doszło, kiedy około 500 tysięcy ludzi opuściło swoje domy; szacuje się, że zabitych zostało również około 4 tysięcy talibów i wojowników al-Kaidy . Nikt nie jest w stanie kontrolować z powietrza tego, co się dzieje na ziemi podczas ataku. Nic nie można zrobić w celu powstrzymania eskalacji wojny przeciwko ludności cywilnej, tak jak to miało miejsce w Kosowie podczas bombardowań w byłej Jugosławii. Wojna bez ofiar pokazuje, iż życie Amerykanów jest cenniejsze od życia przedstawicieli innych nacji i prowadzi do postrzegania Stanów Zjednoczonych jako globalnego tyrana (global bulły). Użycie w tym kontekście określenia imperializm nie wydaje się jednak odpowiednie. Stany Zjednoczone najlepiej mogą być scharakteryzowane nie jako imperialne mocarstwo, ale jako „ostatnie państwo narodowe", czy, jak to określił Sekretarz Generalny Rady Europy - Javier Solana - „globalny unilateralista". Jest to jedyne państwo w zglobalizowanym świecie, które w dziedzinie stosunków międzynarodowych nadal posiada zdolność do podejmowania jednostronnych działań. Działania te są jednak w mniejszym stopniu podejmowane w wyniku imperialnych zapędów aniżeli w wyniku liczenia się przez władze z krajową opinią publiczną. Dlatego wojna bez ofiar jest także w pewnym sensie formą politycznej mobilizacji. Chodzi w niej o spełnianie oczekiwań rodzimych okręgów wyborczych, a nie o wpływanie na losy reszty świata, nawet jeżeli konsekwencje podejmowanych działań mają ogromny wpływ na to, co dzieje się z resztą świata. Martin Shaw dla określenia tego typu wojny używa terminu „wojna transferu ryzyka" (risk transfer war). Uważa, że w tego typu wojnach ryzyko zostaje przesunięte na lokalnych sojuszników działających na danym obszarze, siły wroga i ludność cywilną . Według Shawa, wojny transferu ryzyka prowadzą na ogól do dużych strat w armii przeciwnika, małych „przypadkowych" i „niezamierzonych" masakr miejscowej ludności cywilnej (średnio przypada około 50-100 ofiar na jeden „wypadek"), oraz dużej liczby ofiar wśród ludności cywilnej, do której dochodzi niejako pośrednio w wyniku wydarzeń następujących już po ataku. Serwisy informacyjne dotyczące relacji wojennych stanowią kluczowy element w prowadzeniu wojny transferu ryzyka - chodzi przede wszystkim o łagodzenie poglądów opinii publicznej po nieplanowanych masakrach ludności cywilnej. Moja analiza nie różni się znacząco w tej kwestii [od poglądów Shawa - K.G.], jednak termin „wojna okularowa" uwypukla funkcję wojny jako formy politycznej legitymizacji ideologii, w sytuacji kiedy obywatele [Stanów Zjednoczonych -K.G.J nie są już gotowi do poświęcania życia swoich żołnierzy. Zob. C. Connetta, Strange Victory:A Critical Appraisal ofOperation Enduring Freedom and the Afganistan War, „Project on Defense Alternatives, Research Monograph" 2002, nr 3. Zob. M. Shaw, Risk-Transfer Militarism, Smali Massacres, and the Historie Legitimacy ofWars, (b.m.) 2002. Por. www.theglobalsite.ac.uk. 724 M. Kaldor Trzecim typem wojny jest wojna neonowoczesna (neo-modern warfare). Ten typ wojny stanowi niejako kontynuację klasycznego sposobu myślenia o wojskowości w dużych krajach przechodzących znaczące kierunkowe przemiany (transition). Są to państwa doświadczające przejścia od centralnie planowanej gospodarki do gospodarki bardziej otwartej na rynki zewnętrzne i na tyle duże, aby udźwignąć istnienie dużego sektora państwowego. Typowymi przykładami takich państw są: Rosja, Indie i Chiny. Państwa te nie są wystarczająco silne, aby zagrozić Stanom Zjednoczonym. Co więcej, doświadczają szeregu przeszkód i napięć będących rezultatem globalizacji - podobnych do tych, jakie są udziałem niewielkich i słabych państw. Na ogół w państwach tych przywódcy posługują się ekstremistycznymi ideologiami przypominającymi ideologie „nowych wojen" [opisanych wcześniej - K.G.] - np. rosyjski i indyjski szowinizm. Bardzo często państwa te posiadają bezpośrednie związki czy wręcz podejmują oficjalną współpracę z przestępczymi siatkami, zwłaszcza w Rosji. Prawdopodobnie powinniśmy zaliczyć do tej kategorii także Izrael, chociaż jego zdolność do utrzymania dużej armii zależy w mniejszym stopniu od wielkości państwa aniżeli od kontaktów ze Stanami Zjednoczonymi. Wymienione wcześniej państwa zachowały cały swój potencjał militarny, włączając w to broń nuklearną. W przypadku Indii doszło do znaczącego wzrostu wydatków na cele wojskowe w toku lat dziewięćdziesiątych do tego stopnia, że określenie „wyścig zbrojeń" wydaje się tutaj jak najbardziej adekwatne (także w odniesieniu do Pakistanu), zwłaszcza po próbach jądrowych z 1998 r. Pakistan wydaje się jednak bliższy modelowi wojny sieciowej, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę jego powiązania z grupami militarnymi Kaszmiru i Afganistanu; precyzyjnie Pakistan znajduje się pomiędzy modelem wojny sieciowej a modelem wojny neonowoczesnej, podobnie jak Serbia podczas wojny w byłej Jugosławii. Po rozpadzie Związku Radzieckiego nastąpiło tam dramatyczne ograniczenie wydatków na wojsko i głęboki kryzys całego sektora przemysłu obronnego. Jednak potrzeby wynikające z prowadzenia wojny w Czeczenii, jak i inne naciski do zwiększania wydatków na wojsko, prowadzą do kolejnego szacowania znaczenia posiadania zarówno konwencjonalnej, jak i nuklearnej broni. Propozycja ograniczenia wydatków na broń nuklearną będąca przedmiotem ustaleń Putina i Busha najprawdopodobniej doprowadziła do uwolnienia funduszy na broń konwencjonalną w Rosji. Także Chiny angażują się w zbrojenia, zwłaszcza od 1998 r., kiedy to wojskowi dygnitarze otrzymali zakaz angażowania się w działalność gospodarczą. Biorąc pod uwagę redukcję części broni nuklearnej w Rosji i nową generację systemów obronnych w Chinach, można dostrzec, że państwa te stają się dla siebie konkurentami, zwłaszcza w dziedzinie zbrojeń nuklearnych. Wojna neonowoczesna ogranicza się do działań skierowanych przeciwko konkretnym państwom lub do działań skierowanych przeciwko rebeliantom we własnym kraju. W państwach tych wojna jest pojmowana w klasyczny Clausewitzowski sposób. Państwa te angażują się w wojny przeciwko rebeliantom w celu pokonania ekstremistycznych sieci - tak jak ma to miejsce w Czeczenii czy Kaszmirze. Albo przygotowują się do obrony swoich granic przeciwko innym państwom - tak jak w przypadku wojny pomiędzy Indiami i Pakistanem w 1998 r. Zupełnie odwrotnie niż w przypadku polityki Stanów Zjednoczonych, państwa te są gotowe do ponoszenia ofiar wśród własnych żołnierzy, które w przypadku wojny w Czeczenii są niezwykle duże. Najczęstszymi taktykami w walce przeciwko ekstremistycznym siatkom są: ostrza! z czołgów, helikopterów i artylerii oraz przesiedlanie ludności w celu „oczyszczenia" terenu z „terrorystów". Dlatego dla ludności cywilnej skutki wojny neonowoczesnej są równie dotkliwe, jak skutki „nowych wojen". Mówiąc precyzyjnie, z powodu ogromnych zniszczeń będących skutkiem użycia wszystkich rodzajów wymienionej broni trudno jest orzec o militarnym zwycięstwie nad uzbrojonym przeciwnikiem. Miasto Groźny zostało praktycznie zrównane z ziemią, a pomimo tego opór [ze strony Czeczeńców - K.G.] nie ustał. Bojownicy tworzący sieci zrozumieli, że nie są w stanie zdobyć terytorium, używając siły, lecz dzięki zabiegom politycznym, stąd przemoc ma się owym politycznym celom jedynie przysłużyć. Natomiast państwa prowadzące wojny neonowoczesne nadal łudzą się, że mogą odnosić zwycięstwa mili- Globalizacja, państwo i wojna 725 tarne. W rezultacie albo uzmysławiają sobie w pewnym momencie wiasne ograniczenia, dotyczy to wojen toczonych przeciwko innym państwom, albo ich działania doprowadzają do pogrążania się w „wojny nowego typu", jak ma to miejsce w Kaszmirze, Czeczenii czy Palestynie, gdzie dławienie rebelii doprowadza do szerzenia strachu i nienawiści, a w konsekwencji do politycznej polaryzacji społeczeństwa. Można więc zastanawiać się nad użytecznością konwencjonalnych sił wojskowych, czy rzeczywiście „zmuszają przeciwnika do wypełnienia naszej woli". Reasumując, należy zauważyć, że wszystkie trzy typy wojen (sieciowe, okularowe, neonowocze-sne) prowadzą do bardzo podobnych skutków - ogromu cierpień ludności cywilnej (nawet jeżeli Amerykanie uważają, że ich strategia minimalizuje liczbę ofiar). Żaden z wymienionych typów wojen nie rozwiązuje istniejących konfliktów. Amerykanom udało się wyzwolić Kosowo i znieść rządy talibów w Afganistanie, ale doszło do tego dzięki bardzo specyficznym okolicznościom, gdzie niesłychanie kosztowne działania zostały podjęte przeciwko słabym przeciwnikom; a i tak wiele kwestii pozostało nierozstrzygniętych. Wszystkie trzy typy wojen łączy wzmacnianie ekstremistycznych nastrojów po wszystkich stronach konfliktów, osłabianie społeczeństwa obywatelskiego i napędzanie kryminalnej działalności gospodarczej. W obecnej sytuacji działania tych, którzy sprzeciwiają się tym cierpieniom, powinny kierować się ku wymyślaniu sposobów kontrolowania wojen. Układy wielostronne i demokracja Zdaniem Roberta Coopera, r. 1989 stanowi równie doniosłą cezurę dla stosunków międzynarodowych co pokój westfalski z 1648 r., który uznaje się za umowny początek istnienia systemu państw . Cooper opisuje proces wyłaniania się po zakończeniu zimnej wojny tego, co określa mianem państw ponowo-czesnych (postmodern states). Państwa ponowoczesne to takie państwa, którymi „nie rządzi już imperatyw terytorialny" . Funkcjonują one w międzynarodowym kontekście, w którym oddzielenie tego, co stanowi sprawy wewnętrzne danego państwa, od tego, co stanowi kwestię międzynarodową, nie jest proste; gdzie granice państwowe nie mają już istotnego znaczenia; gdzie sprawy każdego państwa są uważnie obserwowane przez pozostałych; gdzie używanie siły jest zabronione, a bezpieczeństwo opiera się na zasadach „przejrzystości, otwarcia, współzależności [wszystkich państw- K.G.J i świadomości [w razie konfliktu - K.G. J bezbronności każdej ze stron" . Państwa ponowoczesne postępują zgodnie z ustanowionymi przez siebie zasadami nie dlatego że istnieją jakieś mechanizmy przymusu wpisane w system, ale dlatego, że „utrzymanie takiego kolektywnego systemu pozostaje w ich własnym interesie* . ^1 państwach ponowoczesnyc\v życie jednostki zyskuje na znaczeniu, a pojęcia takie jak „racja stanu czy amoralny makiawelizm zostały zastąpione przez większą świadomość moralną zarówno w wymiarze stosunków międzynarodowych, jak i w odniesieniu do spraw wewnętrznych" . To, w stosunku do czego Robert Cooper używa terminu państwa ponowoczesnego, określam mianem państw wielostronnych {multilateral states). Koncepcja ta bliska jest także temu, co lan Clark nazywa państwem „zglobalizowanym" (globalsed state) , a Ulrich Beck państwem „kosmopolitycznym" (cosmopolitan state) czy ponarodowym (post-national) . Przez wielostronność rozumiem taki spo- Zob. R. Cooper, The Postmodern State and the World Order, London 2000. Ibidem, s. 22. a Ibidem, s. 20. Ibidem. Ibidem. Zob. I. Clark, Globalization and International Relations Theory, Oxford 1999. Zob. U. Beck, „The World Risk Society Revisited: The Terrorist Threat?", wykład wygłoszony w London School of Economics 12 lutego 2002 r. 726 M. Kaldor sób uprawiania polityki, w którym państwa postrzegają swoje interesy w kategoriach wielostronnych umów czy wręcz systemu globalnych rządów (global governance). Legitymizacji obowiązującemu systemowi udzielają państwa, które pozostają podmiotami posiadającymi uprawnienia do zakładania międzynarodowych organizacji, podpisywania i ratyfikowania układów czy głosowania podczas obrad rozmaitych międzynarodowych gremiów. Państwa wielostronne pozostają depozytariuszami suwerenności, nawet jeżeli ich zdolności do ustanawiania i egzekwowania praw zależą od ich stopnia uczestnictwa w całym złożonym systemie. Państwa te pozostają instytucjami posiadającymi monopol na używanie przymusu (coercion-wielding), odpowiedzialnymi za politykę wewnętrzną i sprawującymi zwierzchnictwo nad własną armią. Jednak używanie przez państwa przemocy w rozwiązywaniu wewnętrznych konfliktów jest nadzorowane, [zwłaszcza - K.G.] w kontekście obowiązujących praw człowieka, i dlatego użycie siły poza własnym terytorium może mieć miejsce tylko na drodze międzynarodowych uzgodnień. Sedno obowiązującego systemu praw stanowi humanitarny w swoich założeniach ustrój, którego nadrzędną zasadą jest zagwarantowanie bezpieczeństwa ludziom na całym świecie, innymi słowy, jest to ustrój, który posiada zdolność do ochrony praw człowieka także w sytuacjach, gdy państwa tego nie robią. Philip Bobbitt w swojej książce dotyczącej wojny, prawa i państwa pisze, że państwo narodowe jest zastępowane przez państwo rynkowe (market state). Państwo nie jest w stanie utrzymywać się jako jedna całość, tak jak to miało miejsce wcześniej, zwłaszcza wobec istnienia globalnego rynku . Autor ten wyróżnia trzy rodzaje państw rynkowych: państwo przedsiębiorcze (entrepre-neurial state), czyli takie, które uzasadnia woj skowe interwencje w sprawy wewnętrzne innych państw wedle własnych kryteriów legitymizacji; państwo menedżerskie (managerial state), czyli takie, które w tego typu sytuacjach domaga się międzynarodowej legitymizacji i wielostronnych układów, oraz państwo merkantylne, które sprzeciwia się interwencjom w imię ochrony suwerenności. Stąd państwami przedsiębiorczymi są Stany Zjednoczone i prawdopodobnie Wielka Brytania, sponsorzy wojen okularowych. Państwo menedżerskie określam mianem państwa wielostronnego, a państwo merkantylne to państwo podlegające kierunkowej zmianie (tranńtion state); obydwa podtrzymują neo-nowoczesne formy wojskowości. Typowe państwa wielostronne można znaleźć w Europie, Kanadzie, Japonii, Afryce Południowej i Ameryce Łacińskiej. Istnieje szereg danych sugerujących istnienie silnej korelacji pomiędzy stopniem zaawansowania globalizacji (zakres powiązań pomiędzy organizacjami i przepływami towarów, kapitału, ludzi), udziałem w układach wielostronnych (podpisywanie i ratyfikowanie układów, przestrzeganie międzynarodowych zasad, przyłączanie się do międzynarodowych organizacji) i stopniem rozwoju społeczeństwa obywatelskiego (członkostwo w międzynarodowych organizacjach pozarządowych, goszczenie uczestników alternatywnych szczytów, tolerancja względem obcych) . Prosta przyczyna mogąca wyjaśnić ową korelację nie została jeszcze wykryta. Można jednak spekulować, iż im bardziej dane państwo jest zintegrowane ze światową gospodarką i społeczeństwem, tym większy ma interes w popieraniu wielostronnych układów. Im bardziej wielostronne państwo, tym chętniej sponsoruje i pozwala na rozwój globalnego społeczeństwa obywatelskiego, w którym upatruje silę wspierającą zasady wielostronnego systemu. Im bardziej zaawansowana globalizacja i wielostronny rząd, tym bardziej sprzyjające warunki dla rozwoju globalnego społeczeństwa obywatelskiego. Z drugiej strony, globalne społeczeństwo obywatelskie przyczynia się do podtrzymywania wielostronnych układów i stosuje naciski na rządy w kierunku podejmowania decyzji zgodnych z wielostronnymi umowami. Innymi słowy, wszystkie trzy fenomeny nawzajem się napędzają. Zob. P. Bobbitt, The Shield of Achilles: War, Peace and the Course ofHistory, London 2002. ' Zob. H. Anheier, M. Glasius, M. Kaldor, Global dvii Society, (b.m.) 2001. WYKAZ ŹRÓDEŁ TEKSTÓW ZAMIESZCZONYCH W KSIĄŻCE Charles W. Mills, Obietnica, [w:] J. Mucha, C.W. Mills, Warszawa: Wiedza Powszechna, 1985, s. 202-215. The Promise, from Sodological Imagination by C.W. Mills, Copyright © 1959, 2000 by (Mord University Press, Inc. Used by permission of Oxford University Press, Inc. Anthony Giddens, Czym zajmują się socjologowie? What Do Soaologists Do?, [w:] Social Theory and Modern Sodology, Cambridge: Polity Press, 1987, ss. 4-13,15-21. This chapter is copyright © 1987 by Polity Press. Reprinted with permission from the publisher. Stanisław Ossowski, Wzory nauk przyrodniczych wobec osobliwości zjawisk społecznych, [w.] O osobliwośtiach nauk społecznych, Warszawa: PWN, 1962, s. 213-232. George C. Homans, Zachowanie społeczne -jegoformy elementarne, [w:] The General Proposi-tions, [w:] Sodal Behavior. Its Elementary Forms, New York: Harcourt Brace Jovanovich, 1974, ss. 15-17,22-24, 25-30,37-42. Copyright © 1961,1974 by Harcourt Brace Jovanovich, Inc. Max Weber, Pojęcie działania społecznego, [w:] Gospodarka i społeczeństwo, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2002, s. 6-20. Florian Znaniecki, Fakty {przedmioty kulturowe, [w.] J. Szacki, Znaniecki, Warszawa: Wiedza Powszechna, 1986, s. 236-245. Przedruk za zgodą Fundacji Naukowej im. Floriana Znanieckiego w Poznaniu. Alfred Schutz, Świat społeczny i teoria działania społecznego, [w.] Metodologiczne podstawy socjologii, red. P. Sztompka, Uniwersytet Jagielloński, Skrypty Uczelniane nr 361, Kraków 1980, s. 152-162. Peter L. Berger, Hansfried Kellner, Akt interpretacji. The Act of Interpretation, [w:] Sodology Rdnterpreted. An Essay on Method and Vocation, New York: Doubleday Anchor Books, 1981, ss. 17-29, 37-38, 40. Copyright © by Peter Berger and Hansfried Kellner. Georg Simmel, Wymiana jako środek przezwyciężenia czysto subiektywnego znaczenia wartości przedmiotu, [w:] Filozofia pieniądza, Poznań: Wydawnictwo Fundacji Humaniora, 1997, s. 40-49. Przedruk za uprzejmą zgodą Fundacji Humaniora. Georg Simmel, Struktury proste. Liczba elementów jako jedyny wyznacznik ich wzajemnych stosunków, [w]: Socjologia, Warszawa: PWN, 1975, ss. 151,157-159,162-163,164-168,174-179,186-189,191-193,197-200, 201, 208-210, 211-214. Bronisław Malinowski, Zasada do ut des przenikająca życie plemienne, [w:] Dzieła, t. 2: Zwyczaj i zbrodnia w spotecznośd dzikich, Warszawa: PWN, 1984, s. 35-42. Peter Blau, Wymiana społeczna. Sodal exchange, [w.\ Exchange and Power in Sodal Life, New York: John Wiley, 1964, s. 88-91,97-106. Copyright © 1964 by John Wiley & Sons, Inc. 728 Wykaz źródet tekstów zamieszczonych w książce Erving Goffman, Zażenowanie a organizacja społeczna. Embarrassment and Sodal Organiza-tion, [w.] Interaction Ritual. Essays on face-to-face Behavior, New York: Doubleday Anchor Books, 1967, s. 97-112. Zażenowanie a organizacja społeczna is an excerpt from Erving Goffman's Interaction Ritual, New York: DoubledayAnchorBooks, 1967. PublishedherebypermissionofErving Goffman Trust. Zażenowanie a organizacja społeczna jest fragmentem pracy Ervinga Goffmana Interaction Ritual, New York: Doubleday Anchor Books, 1967. Opublikowano w tym wydaniu za zgodą Ening Goffman Trust. Anthony Giddens, Miłość, seks i inne uzależnienia. Love, Sex and Other Addictions, [w:] The Transformation ofintimacy. Sexuality, Love and Eroticism in Modern Sodeties, Cambridge: Polity Press, 1992, s. 66-85. This chapter is Copyright © 1992 by Polity Press. Reprinted with permission from the publisher. Paweł Rybicki, Więź społeczna i jej przemiany, [w:] Struktura społecznego świata, Warszawa: PWN, 1979, ss. 674-686, 694-698, 700-702, 703-704. - Robert K. Merton, Zestawy ról, zestawy statusów społecznych i sekwencje statusów społecznych w czasie, [w:] Teoria socjologiczna i struktura społeczna, Warszawa: PWN, 1982, s. 413-427. William J. Goode, Teoria napięcia w roli. The Theory of Role-Strain, [w:] Explorations in Sodal Theory, New York: Oxford University Press, 1973, s. 101-115. The Theory of Role-Strain fromEzplora-tions in Sodal Theory by William Josiah Goode, Copyright O 1973 by Oxford University Press, Inc. Used by permission of Oxford University Press, Inc. Peter Blau, Teoria i rozwój biurokracji. Theory andDeuelopment ofBureaucracy, [w:] Bureaucracy in Modern Society, New York: Random House, 1969, s. 28-43. Copyright © 1956 by Random House, Inc. Piotr Sztompka, Pojęcie struktury społecznej:próba uogólnienia. Pierwodruk w: „Studiach Socjologicznych" 1989, nr 3, s. 51-65. Gustaw Le Bon, Uczucia i moralność tłumu, [w:] Psychologia tłumu, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 1994, s. 26-40. Ron Aminzade, Doug McAdam, Emocje i polityka sporu. Emotions and Contentious Politics, [w.] SUence and Voice in the Study of Contentious Politics, red. R. Aminzade i in., Cambridge: Cambridge University Press, 2001, ss. 17-20,24-28,30-38,44-46. Copyright © 2001 by Cambridge University Press. Neil J. Smelser, Analiza zachowania zbiorowego. Analyzing Collective Behavior, [w:] Theory of Collectwe Behavior, New York: Free Press, 1962, s. 1-12. Copyright © 1962 by Neil J. Smelser. Claus Offe, Nowe ruchy społeczne: przekraczanie granic polityki instytucjonalnej, [w.] Władza i społeczeństwo. Antologia tekstów z zakresu socjologii polityki, wybór i opracowanie J. Szczupa-czyński, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe „Scholar", 1995, s. 226-233. Piotr Sztompka, Ruchy społeczne - struktury in statu nascendi. Pierwodruk [w:] „International Revue of Sociology" 1989, nr 2, www.tnadf.co.uk. ykaz źródeł tekstów zamieszczonych w książce 729 | Georg Simmel, Krzyżowanie się kręgów społecznych. Die Kreuzung sońaler Kreise, \w.] Sońolo-gie. Untersuchungen iiber dieFormen der Vergesellschaftung, Berlin 1908, s. 403-453. Tłumaczenie i wydaniem Duncker & Humbolt, Berlin 1958, s. 305-314. Robert K. Merton, Wstępna lista właściwości grupy, [w.\ Teoria socjologiczna i struktura spo-\teczna, Warszawa: PWN, 1982, s. 362-374. Lewis A. Coser, Konflikt z grupami zewnętrznymi a struktura grupowa. Conflict with Out-Groups and Group Structure, [w:] TheFunctions ofSocial Conflict, New York: Free Press, 1956, s. 104-110. I Copyright © 1956 by The Free Press, a Corporation. aweł Rybicki, Z podstawowych zagadnień grupy społecznej, [w.] Struktura społecznego świa-j, Warszawa: PWN, 1979, ss. 641-650, 651-653. ile Durkheim, Co to jest fakt społeczny?, [w:] Zasady metody socjologicznej, Warszawa: PWN, 1968, s. 29-42. org Simmel, Filozofia mody, [w.\ S. Magafa, Simmel, Warszawa: Wiedza Powszechna, 1980, s. 180-191. Ina C. Brown, Człowiek i kultura, [w:] Understanding Other Cultures, Englewood Cliffs: Prentice Hali, 1963, s. 1-16. Antonina Kłoskowska, Kultura, [w.] Encyklopedia Kultury PolskiejXX Wieku, red. A. Hoskowska, Wrocław: Wiedza o Kulturze, 1991, s. 17-32. Maria Ossowska, Funkcjonowanie norm w życiu społecznym, [w:] Socjologia moralności, Warszawa: PWN, 1963, s. 105-119. Ralf Dahrendorf, Homo Sociologicus. O historii, znaczeniu i granicach kategorii roli społecznej. Homo Sociologicus, [w:] Essays in the Theory ofSociety, Stanford: Stanford University Press, 1968, ss. 21-23,25-27, 29-31,33-44. Copyright © 2005 by Ralf Dahrendorf. Dian Joubert, Dwadzieścia pięć pojęć wartości. Twenty Fwe Notions ofValues, [w.] Reflections on Social Values, Pretoria: Human Sciences Research Council, 1992, s. 25-46. Reproduced with permission of Human Sciences Research Council, Pretoria. Ronald lnglehart, Pojawienie się wartości postmaterialistycznych. TheRise ofPostmaterialist Values, [w.] CultureShiftinAdvancedIndustrialSociety, Princeton: Princeton University Press, 1990, s. 66-83. Copyright © 1990 by Princeton University Press. Teun A. van Dyk, Przekonania społeczne. Social beliefs, [w:] Ideology: A Multidisciplinary Approach, London: Sagę, 1998, ss. 28-35, 36-42. Reproduced with permission from Teun A. van Dijk. Copyright © 1998 by Teun A. van Dijk, by permission of Sagę Publications Ltd. Robert K. Merton, Samospełniające się proroctwo, [w.] Teoria socjologiczna i struktura społeczna, Warszawa: PWN, 1982, s. 462-476. 730 Wykaz źródeł tekstów zamieszczonych w książce Daniel Bell, Koniec ideologii na Zachodzie: epilog. The End ofldeology in the West, [w.] The End ofldeology, New York: Collier Books, 1962, s. 393-407. Alexis de Tocqueville, O użytku, jaki w życiu społecznym Amerykanie czynią ze stowarzyszeń, (w:] 0 demokracji w Ameryce, t. 2, cz. 2, Kraków: Znak, 1996, s.l 16-120. Alexis de Tocqueville, Dlaczego Amerykanie są tak mato podejrzliwi w swoim kraju, a okazują się tak podejrzliwi w naszym, [w.\ O demokracji w Ameryce, t. 2, cz. 3, Kraków: Znak, 1996, s. 185-188. Robert Putnam, Społeczny kapitał a sukces instytucji, [w.] Demokracja w działaniu. Tradycje obywatelskie we współczesnych Włoszech, Kraków. Znak, 1995, ss. 258,262-275. Copyright © 1993 by Princeton University Press. Piotr Sztompka, Zaufanie, nieufność i dwa paradoksy demokracji. Trust, Distrust and Two Paradoxes ofDemocracy, [w.] „The European Journal of Social Theory" 1998, t. 1, nr 1, s. 19-31. Reproduced with permission from Piotr Sztompka. Copyright © 1998 by Sagę Publications, by permission of Sagę Publications Ltd. Karol Marks, Praca wyobcowana. Fragment Rękopisów ekonomiczno-filozojicznych z 1844 r., [w:] K. Marks, Pisma wybrane. Człowiek i socjalizm, wybór i wstęp Jerzy Ładyka, Warszawa: PWN, 1979, c no iio Karol Marks, Fryderyk Engels, Burżua a proletariusze. Fragment z Manifestu partii komunistycznej, [w:] K. Marks, Pisma wybrane. Człowiek i socjalizm, wybór i wstęp Jerzy Ładyka, Warszawa: PWN, 1979, s. 353-370. Max Weber, Stany i klasy, [w.] Gospodarka i społeczeństwo, Warszawa: PWN, 2002, s. 228-233. Ralf Dahrendorf, O pojęciu szans życiowych. Seven Notes on the Concept ofLife-chances, [w:] Life Chances. Approaches to Social andPolitical Theory, Chicago: The University of Chicago Press, 1979, ss. 40-43, 47-49, 50-53, 61, 74-78, 88-91, 94-95. Copyright © 2005 by Ralf Dahrendorf. Kingsley Davis, Wilbert Moore, O niektórych zasadach uwarstwienia, [w:] Elementy teorii socjologicznych, wybór W. Dereszczyński, A. Jasińska-Kania, J. Szacki, Warszawa: PWN, 1975, s. 464-476. Stanisław Ossowski, Pojęcie klasy społecznej: wspólny wzór i niezgodne definicje, [w:] Dzieła, t. 5: Z zagadnień struktury społecznej, Warszawa: PWN, 1968, s. 198-210. Bogusława Budrowska, Znikoma reprezentacja kobiet w elitach -próby wyjaśnień, [w.\ Szklany sufit. Bariery i ograniczenia karier kobiet. Monografia zjawiska, red. A. Titkow, Warszawa: Fundacja Instytutu Spraw Publicznych, 2003, s. 39-67. Copyright © 2003 by Fundacja Instytutu Spraw Publicznych, Warszawa. Max Weber, Typy panowania, [w.] Gospodarka i społeczeństwo, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2002, s. 158-184. 730 Wykaz źródeł tekstów zamieszczonych w książce Daniel Bell, Koniec ideologii na Zachodzie: epilog. The End ofldeology in the West, \w.\ The End ofldeology, New York: Collier Books, 1962, s. 393-407. Alexis de Tocqueville, O użytku, jaki w życiu społecznym Amerykanie czynią ze stowarzyszeń, [w:] O demokracji w Ameryce, t. 2, cz. 2, Kraków. Znak, 1996, s. 116-120. Alexis de Tocqueville, Dlaczego Amerykanie są tak mato podejrzliwi w swoim kraju, a okazują się tak podejrzliwi w naszym, [w.] O demokracji w Ameryce, t. 2, cz. 3, Kraków: Znak, 1996, s. 185-188. Robert Putnam, Społeczny kapitał a sukces instytucji, [w:] Demokracja w działaniu. Tradycje obywatelskie we współczesnych Włoszech, Kraków: Znak, 1995, ss. 258,262-275. Copyright © 1993 by Princeton University Press. Piotr Sztompka, Zaufanie, nieufność i dwa paradoksy demokracji. Trust, Distrust and Two Paradoxes ofDemocracy, [w.] „The European Journal of Social Theory" 1998, t. 1, nr 1, s. 19-31. Reproduced with permission from Piotr Sztompka. Copyright © 1998 by Sagę Publications, by permission of Sagę Publications Ltd. Karol Marks, Praca wyobcowana. Fragment Rękopisów ekonomiczno-filozoficznych z 1844 r.,[w.\ K. Marks, Pisma wybrane. Człowiek i socjalizm, wybór i wstęp Jerzy Ładyka, Warszawa: PWN, 1979, s. 92-112. Karol Marks, Fryderyk Engels, Burżua a proletariusze. Fragment z Manifestu partii komunistycznej, [w:] K. Marks, Pisma wybrane. Człowiek i socjalizm, wybór i wstęp Jerzy Ładyka, Warszawa: PWN, 1979, s. 353-370. Max Weber, Stany i klasy, [w.\ Gospodarka i społeczeństwo, Warszawa: PWN, 2002, s. 228-233. Ralf Dahrendorf, O pojęciu szans życiowych. Seven Notes on the Concept ofLife-chances, [w.] Life Chances. Approaches to Social and Political Theory, Chicago: The University of Chicago Press, 1979, ss. 40-43, 47-49, 50-53, 61, 74-78,88-91, 94-95. Copyright © 2005 by Ralf Dahrendorf. Kingsley Davis, Wilbert Moore, O niektórych zasadach uwarstwienia, [w:] Elementy teorii socjologicznych, wybór W. Dereszczyński, A. Jasińska-Kania, J. Szacki, Warszawa: PWN, 1975, s. 464-476. Stanisław Ossowski, Pojęcie klasy społecznej: wspólny wzór i niezgodne definicje, [w:] Dzieła, t. 5: Z zagadnień struktury społecznej, Warszawa: PWN, 1968, s. 198-210. Bogusława Budrowska, Znikoma reprezentacja kobiet w elitach -próby wyjaśnień, [w:] Szklani/ sufit. Bariery i ograniczenia karier kobiet. Monografia zjawiska, red. A. Titkow, Warszawa: Fundacja Instytutu Spraw Publicznych, 2003, s. 39-67. Copyright © 2003 by Fundacja Instytutu Spraw Publicznych, Warszawa. Max Weber, Typy panowania, [w.\ Gospodarka i społeczeństwo, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2002, s. 158-184. Wykaz źródeł tekstów zamieszczonych w książce 731 Steven Lukes, Władza i panowanie. Power andAuthority, \w.\ Morał Conflict andPolitics, Oxford: Clarendon Press, 1991, s. 84-99. Copyright © 2005 by Steven Lukes. Pierre Bourdieu, Przemoc symboliczna, [w:] Męska dominacja, Warszawa: Oficyna Naukowa, 2004, s. 45-55. La Domination masculine by Pierre Bourdieu is copyright © 1998 and 2002 by Editions du Seuil. John B. Thompson, Czym jest skandal? What is a Scandal?, [w:] Political Scandal. Power and Visibility in the Media Age, Cambridge: Polity Press, 2000, ss. 13-17, 18-22, 25-30. This chapter is copyright © 2000 by Polity Press. Reprinted with permission from the publisher. Charles H. Cooley, Jaźń społeczna. Znaczenie „ja", [w:] J. Mucha, Coołey, Warszawa: Wiedza Powszechna, 1992, s. 179-204. Ralf Dahrendorf, Grupy odniesienia i przypisywanie ról. Reference Groups and the Ascription of Roles, fragment z: Homo Sociologicus, [w.] Essays in the Theory ofSociety, Stanford: Stanford Univer-sity Press, 1968, s. 44-58. Copyright © 2005 by Ralf Dahrendorf. Pierre Bourdieu, Struktury, habitus, praktyki. Structures, Habitus, Pratiąues, [w:] Les sens pra-tiąue, Paris: Les Editions de Minuit, 1980, s. 87-109. Copyright © 1980 by Les Editions de Minuit. Robert K. Merton, Struktura biurokratyczna i osobowość, [w:] Teoria socjologiczna i struktura społeczna, Warszawa: PWN, 1982, s. 255-266. Peter L. Berger, Thomas Luckmann, Internalizacja rzeczywistości, [w.] Społeczne tworzenie rzeczywistości, Warszawa: PIW, 1983, s. 202-214. Copyright © 1966 by Peter L. Berger and Thomas Luckmann. Georg Simmel, Obcy, [w:] Socjologia, Warszawa: PWN, 1975, s. 504-512. Robert K. Merton, Struktura społeczna i anomia, [w.\ Teoria socjologiczna i struktura społeczna, Warszawa: PWN, 1982, ss. 195-200, 202-205, 207-211, 212-217, 218-221. Howard S. Becker, Rodzaje dewiacji. Model sekwencyjny. Kinds ofDeviance: A Seąuential Model, [w:] Outsiders. Studies in the Sociology ofDeviance, New York: Free Press, 1963, s. 19-40. Copyright © 1963 by the Free Press of Glencoe. Richard A. Cloward, Łloyd E. Ohlin, Przestępcze subkultury. Delinauent SubciUtures, [w. ] Delinąuency and Opportunity. A Theory ofDelinąuent Gangs, New York: Free Press, 1960, ss. 2-7,10-14,16-20. Copyright © 1960 by The Free Press, a Corporation. Robert Nisbet, Postęp zagrożony. Progress at Bay, \w.] History ofthe Idea ofProgress, New York: Basic Books, 1980, ss. 317-323,349-351. Copyright © 1980 by Basic Books, Inc. Jeffrey C. Alexander, Między postępem a apokalipsą: teoria społeczna i sen o rozumie w XX wieku. Between Progress andApocalypse, [w.] Fin de Siecle Social Theory. Relativism, Reduction, and the Problem ofReason, London: Verso Press, 1995, ss. 65-71, 73-89. Reproduced with permission of Verso Press. Copyright © 1995 by Verso. 732 Wykaz źródeł tekstów zamieszczonych w książce Stefan Nowak, Modele zmiany kierunkowej a ludzkie wartości: teoria postępu jako stosowana nauka społeczna. The Theory ofProgress as an Applied Social Science, [w.] Rethinking Pro-gress. Movemenłs, Forces, and Ideas at the End of the 20th Century, red. Jeffrey C. Alexander, P. Sztompka, Boston: Unwin and Hyman, 1990, s. 230-240. Copyright © 1990 by Jeffrey C. Alexander and Piotr Sztompka. Charles Tilly, Rewolucja i rebelia. Rewolucja i rebelia, [w:] Władza i społeczeństwo. Antologia tekstów z zakresu socjologii polityki, wybór i opracowanie J. Szczupaczyński, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe „Scholar", 1995, s. 235-245. Copyright © 1978 by Addison-Wesley Publishing Company, Inc., Philippines. Ted Robert Gurr, Relatywna depry nacja a impuls przemocy. Relative Deprivation and the Im-petus to Yiolence, [w:] Why Men Rebel, Princeton: Princeton University Press, 1970, s. 22-30 i akapit na s. 46 pt. Patterns ofRelative Deprivation. Copyright © 2005 by Ted Robert Gurr. Edward A. Tiryakian, Od Durkheima do Managui: rewolucje jako odrodzenie religijne. From Durkheim to Managua: Revolutions as Religious Revivals, [w:] red. J. C. Alexander, Durkheimian Sociology: CulturalStudies, Cambridge: Cambridge University Press, 1988, s. 44-65. Copyright © 1988 by Cambridge University Press. Martin Albrow, Globalizacja: teoretyczne aspekty zmian. Globalization: Theorizing the Transi-tion, [w.] The Global Age. State and Society Beyond Modernity, Cambridge: Polity Press, 1996, s. 82-96. This chapter is copyright © 1996 by Polity Press. Reprinted with permission from the publisher. John Urry, „Społeczeństwa" i wymiar globalny. Societies and the Global, [w:] Global Complexity, Cambridge: Polity Press, 2003, s. 1-16. This chapter is copyright © 2003 by Polity Press. Reprinted with permission from the publisher. Ulf Hannerz, Siedem argumentów na rzecz różnorodności. Seven Argumentsfor Diversity, [w.] Transnational Connections. Culture, people, places, London: Routledge, 1996, s. 56-64. Copyright ©1996 by Ulf Hannerz. Mary Kaldor, Globalizacja, państwo i wojna. Globalization, the State and War, [w:] Global dvii Society. AnAnswer to War, Cambridge: Polity Press, 2003, ss. 111-114,119-128,136-138. This chapter is copyright © 2003 by Polity Press. Reprinted with permission from the publisher. SIW Znak i Autorzy dziękują Wydawnictwu Naukowemu PWN za udostępnienie tekstów do publikacji w niniejszej książce. Every effort has been madę to contact copyright holders of the essays used in this volume before going to press. However, the publisher will be happy to rectify any errors or omissions in future editions. Wydawca dołoży! wszelkich starań, by skontaktować się z właścicielami praw autorskich do tekstów wykorzystanych w niniejszej książce przed oddaniem jej do druku. Ponadto wydawca uzupełni wszelkie braki i poprawi ewentualne błędy w kolejnych wydanjacb.. . Wydziału Dziennikarstw W. 55-20-295, b SPIS TREŚCI Wstęp - Piotr Sztompka, Marek Kucia.................................................. 5 SOCJOLOGIA JAKO NAUKA i '' Charles W. Mills Obietnica........................................................................ 11 Anthony Giddens Czym zajmują się socjologowie? ..................................................... 17 Stanisław Ossowski Wzory nauk przyrodniczych wobec osobliwości zjawisk społecznych .................... 28 i ZACHOWANIE I DZIAŁANIE LUDZKIE George C. Homans Zachowanie społeczne -jego formy elementarne ..................................... 35 Max Weber Pojęcie działania społecznego ...................................................... 46 Florian Znaniecki Fakty i przedmioty kulturowe ....................................................... 60 Alfred Schutz Świat społeczny i teoria działania społecznego ....................................... 64 Peter L. Berger, Hansfried Kellner Akt interpretacji .................................................................. 70 - INTERAKCJE I STOSUNKI SPOŁECZNE Georg Simmel Wymiana jako środek przezwyciężenia czysto subiektywnego znaczenia wartości przedmiotu ....................................................................... 79 Georg Simmel Struktury proste. Liczba elementów jako jedyny wyznacznik ich wzajemnych stosunków .. 88 734 Bronisław Malinowski Zasada do ut des przenikająca życie plemienne Spis treści Peter Blau Wymiana społeczna Erving Goffman Zażenowanie a organizacja społeczna 103 112 Anthony Giddens Miłość, seks i inne uzależnienia ....................................................120 Paweł Rybicki Więź społeczna i jej przemiany .....................................................133 . ORGANIZACJA I STRUKTURA SPOŁECZNA Robert K. Merton Zestawy ról, zestawy statusów społecznych i sekwencje statusów społecznych w czasie .. 142 William J. Goode Teoria napięcia w roli ..............................................................154 Peter Blau Teoria i rozwój biurokracji ......................................................... 162 Piotr Sztompka Pojęcie struktury społecznej: próba uogólnienia ......................................170 ZACHOWANIA ZBIOROWE I RUCHY SPOŁECZNE Gustaw Le Bon Uczucia i moralność tłumu .........................................................181 Ron Aminzade, Doug McAdam Emocje i polityka sporu ............................................................189 NeilJ.Smelser Analiza zachowania zbiorowego ....................................................204 Claus Offe Nowe ruchy społeczne: przekraczanie granic polityki instytucjonalnej .................218 Piotr Sztompka Ruchy społeczne - struktury in .statu nascendi .......................................225 Spis treści GRUPY SPOŁECZNE 735 Georg Sinunel Krzyżowanie się kręgów społecznych ................................................238 Robert K. Merton Wstępna lista właściwości grupy ....................................................244 Lewis A. Coser Konflikt z grupami zewnętrznymi a struktura grupowa ...............................255 Paweł Rybicki Z podstawowych zagadnień grupy społecznej .. 260 KULTURA Emile Durkheim Co to jest fakt społeczny? ..........................................................266 Georg Simmel Filozofia mody ....................................................................272 • Ina C. Brown Człowiek i kultura .................................................................277 Antonina Kłoskowska Kultura ...........................................................................288 NORMY, WARTOŚCI I ROLE Maria Ossowska Funkcjonowanie norm w życiu społecznym ...........................................299 RalfDahrendorf Homo sociologicus. O historii, znaczeniu i granicach kategorii roli społecznej ..........305 Dian Joubert Dwadzieścia pięć pojęć wartości ....................................................316 Ronald Inglehart Pojawienie się wartości postmaterialistycznych ......................................334 736 Spis treści IDEE I PRZEKONANIA Teun A. van Dijk Przekonania społeczne ............................................................349 Robert K. Merton Samospełniające się proroctwo .....................................................361 Daniel Bell Koniec ideologii na Zachodzie: epilog ................................................373 ZAUFANIE I KAPITAŁ SPOŁECZNY Alexis de Tocqueville O użytku, jaki w życiu społecznym Amerykanie czynią ze stowarzyszeń .................383 Alexis de Tocqueville Dlaczego Amerykanie są tak mało podejrzliwi w swoim kraju, a okazują się tak podejrzliwi w naszym .........................................................................386 Robert Putnam Społeczny kapitał a sukces instytucji ...............................................388 Piotr Sztompka Zaufanie, nieufność i dwa paradoksy demokracji .....................................397 NIERÓWNOŚCI SPOŁECZNE Karol Marks Praca wyobcowana ................................................................409 Karol Marks, Fryderyk Engels Burżua a proletariusze ............................................................417 Max Weber Stany i klasy ......................................................................423 Ralf Dahrendorf O pojęciu szans życiowych ..........................................................427 Kingsley Davis, Wilbert Moore O niektórych zasadach uwarstwienia ................................................437 Stanisław Ossowski Pojęcie klasy społecznej: wspólny wzór i niezgodne definicje ...........................445 is treści Spis treści 737 Bogusława Budrowska Znikoma reprezentacja kobiet w elitach - próby wyjaśnień ............................453 ? 349 WŁADZA I PANOWANIE 361 MaxWeber Typy panowania ...................................................................470 373 Steven Lukes Władza i panowanie ...............................................................492 Pierre Bourdieu Przemoc symboliczna '3 John B. Thompson Czym jest skandal? . 503 508 SOCJALIZACJA I KONTROLA SPOŁECZNA Charles H. Cooley Jaźń społeczna. Znaczenie ,ja" .....................................................519 RalfDahrendorf Grupy odniesienia i przypisywanie ról ...............................................537 • Pierre Bourdieu Struktury, habitus, praktyki ........................................................546 Robert K. Merton Struktura biurokratyczna i osobowość ..............................................559 Peter L. Berger, Thomas Luckmann Internalizacja rzeczywistości ......................................................568 DEWIACJA GeorgSimmel Obcy ........ 580 Robert K. Merton Struktura społeczna i anomia ......................................................583 Howard S. Becker Rodzaje dewiacji. Model sekwencyjny ................................................596 Spis treści Bogusława Budrowska Znikoma reprezentacja kobiet w elitach - próby wyjaśnień 737 453 WŁADZA I PANOWANIE MaxWeber Typy panowania ............. 470 Steven Lukes Władza i panowanie ...............................................................492 Pierre Bourdieu Przemoc symboliczna 503 John B. Thompson Czym jest skandal? ................................................................508 SOCJALIZACJA I KONTROLA SPOŁECZNA Charles H. Cooley Jaźń społeczna. Znaczenie „ja" .....................................................519 RalfDahrendorf Grupy odniesienia i przypisywanie ról ...............................................537 Pierre Bourdieu Struktury, habitus, praktyki ........................................................546 Robert K. Merton Struktura biurokratyczna i osobowość ..............................................559 Peter L. Berger, Thomas Luckmann Internalizacja rzeczywistości ......................................................568 DEWIACJA Georg Simmel Obcy ........ Robert K. Merton Struktura społeczna i anomia 580 583 Howard S. Becker Rodzaje dewiacji. Model sekwencyjny ................................................596 738 Spis treść Richard A. Cloward, Lloyd E. Ohlin Przestępcze subkultury ............................................................60S POSTĘP Robert Nisbet Postęp zagrożony ..................................................................618 Jeflrey C. AIexander Między postępem a apokalipsą: teoria społeczna i sen o rozumie w XX wieku ............624 Stefan Nowak Modele zmiany kierunkowej a ludzkie wartości: teoria postępu jako stosowana nauka społeczna ..................................................................639 REWOLUCJA Charles Tilly Rewolucja i rebelia................................................................646 Ted Robert Gurr Relatywna deprywacja a impuls przemocy ...........................................658 Edward A Tiryakian Od Durkheima do Managui: rewolucje jako odrodzenie religyne ........................665 GLOBALIZACJA Martin Albrow Globalizacja: teoretyczne aspekty zmian ............................................679 John Urry „Społeczeństwa" i wymiar globalny .................................................697 UlfHannerz Siedem argumentów na rzecz różnorodności .........................................708 Mary Kaldor Globalizacja, państwo i wojna ......................................................715 Wykaz źródeł tekstów zamieszczonych w książce .g^Q^jQy.g^^..........................727 Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego ul. Nowy Świat 69, 00-927 Warszawa tel. 55-20-29S, 55-20-296 P« treści Notatki ???608 739 • 618 624 Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, ul. Kościuszki 37,30-105 Kraków. Wydanie 1,2005. Druk: Toruńskie Zakłady Graficzne „Zapolex" Sp. z o.o., ul. Gen. Sowińskiego 2/4, Toruń.