Marek R. Falzmann Ciąg Dalszy Pierwszy. Zawsze jest jakiś pierwszy. Pierwszy Człowiek, pierwszy Cyborg, pierwszy lot. Ja jestem Pierwszym i Ostatnim. Człowiekiem maszyną i maszyną człowiekiem. Nie jestem Cyborgiem, bo nie pozostało we mnie nic z elementów ciała. Nie jestem maszyną, bo moja puszka mózgowa to pojemnik krzemowy, gdzie wpisałem mój zapis mózgu. Są tam rzeczy zbędne, takie jak smak pierwszej miłości i strach przed utratą zdrowia. Przecież nie mogę się zaziębić czy też złamać ręki, która jest praktycznie niełamliwa. Mimo to unikam przeciągów i schodząc po schodach zawsze trzymam się poręczy. Są też tam (w tej puszce) rzeczy nowe, niezbędne, jeśli mam robić to, do czego sam siebie stworzyłem. Cała sprawa była i jest ściśle tajna. Poza trzema osobami nikt nie wie, że istnieję w nowej postaci. Nadal mijam się w windzie z kolegami z Laboratorium. Mówimy sobie cześć i jak leci, no i plotkujemy o dzieciach i żonach. Mój syn nadal uważa, że jestem za wolny, by ścigać się na rowerach, a moja córka uwielbia, kiedy odwalam za nią szkolne zadania. Dla tej skrytej istotki o skłonnościach do łez i poezji (i zdolnościach malarskich daleko przekraczających wiek szkolny) matematyka jest istną zmorą. Robię więc, co mogę. Moja żona uważa, że zrobiłem się ostatnio zbyt czuły i namiętny. Chyba podejrzewa mnie o "drugą młodość" czterdziestolatka. Mam piękną i oddaną mi bez reszty żonę. Czy mogę jej wyznać, że moje ciało to tylko imitacja? Jestem naukowcem. Moją pracą jest poznawanie i odkrywanie praw rządzących tym światem. Kiedy udowodniono teoretycznie, a następnie doświadczalnie, że istnieje Ciąg Dalszy, powstał (nierozwiązalny) problem poznania tamtego świata. Mój kolega Hobbart, junior, zginął próbując przejść barierę światła. Mój drugi kolega, Jurij Makarow, brat Andrieja, tego, który ułożył równanie Ciągu Dalszego, zaproponował wysłanie sondy bezzałogowej. Specjalnej sondy, bowiem wszystkie poprzednie nie wróciły. Doświadczenie powiodło się znakomicie. Ołowianą kapsułę zanurzono w ciekłym helu, po czym poprzez proces indukcji wytworzono silne pole elektromagnetyczne wirujące w ołowianym płaszczu sondy. Tak uzbrojony pocisk wprowadzono do Continuum, nadając mu ruch wirujący po spirali. Sonda trzykrotnie wynurzała się i ginęła w Ciągu Dalszym. Wreszcie przechwycono ją i zbadano wskazania aparatury. Wyniki były zaskakujące. Na tyle zaskakujące, że zdecydowano się wysłać człowieka, a raczej supercyborga, czyli mnie. Sam o tym decydowałem. To był mój plan. Dzisiaj jest ten dzień. Siedzę przy oknie i patrzę na kwiaty. Moje receptory-oczy widzą słońce, a moje receptory~uszy słyszą delikatny brzęk owadów buszujących wśród trawy. To nie jest cała prawda. Umiem widzieć w podczerwieni równie dobrze jak w paśmie rentgenowskim i słyszę jak płaczą krystaliczne płyty rozgrzanego chodnika i cicho stęka puchnący od upału asfalt. Jest to teraz ograniczone szybkością światła. Zastanawiam się jednak, czy tam nie będę ślepy i głuchy? Bo przecież to jest nieskończony Ciąg Dalszy. I czy nasza ewolucja też jest nieskończona i ma swój Dalszy Ciąg? Siedzę i czekam. A wokół mnie rozciąga się nieskończony ocean czasu. powrót