Plik pobrany ze strony http://wwvy.ksiazki4u.prv.pl lub http://www.ksiazki.cvx.pl Autor K.S. Rutkowski Niniejsze opowiadanie to moja odpowiedź na pewną ciętą satyrę na temat mojej pisaniny, która ukazała się kiedyś na jednym z literackich portali, autorstwa pewnej sflustrowanej kobiety. Napisałem je pod wpływem chwili, jest nieco obraźliwe i miałem go nigdzie nie publikować(chociaz przez dni kilka był kiedyś obecny na stronie) ale ów BABSZTYL , któremu nie podoba się to co piszę, nadal atakuje mnie w różnych miejscach w sieci(prymityw, zboczeniec, beztalencie itp.) nie widzę więc powodu, aby ten tekst leżał w wirtualnej szufladzie. ŚPIOSZEK, albo odbicie piłeczki Spotkaliśmy się w tym barze co zwykle. Słyszałem, że spotykał się z jakąś dziewczyną. Zapytałem o nią. - Nic pewnego - odrzekł - To dziwna dziewczyna. Pisze wiersze - W tym akurat nie widzę niczego dziwnego. Wielu ludzi to robi. - Po za tym opowiadania, satyry, wszystkiego po trochu. A ja prosty chłopak jestem. Boję się, że nie podołam. -Spróbuj. To że jest INTELIGENTNA, wcale nic nie znaczy. Ty również jesteś nie głupi. Tyle ,że nie pokończyłeś szkół. Jak się poznaliście? - Randka w ciemno. Poznali nas znajomi. Podobna ona ma ten sam problem co ja - nieśmiałość. Musi to być WIELKA nieśmiałość, bo gdy wczoraj próbowałem ja w kinie pocałować, zadrżała tak, jakbym przyłożył jej do ust coś zimnego. - Może to trochę za szybko... Wiesz, z niektórymi kobietami... - Nie nie, to nie to. To coś INNEGO. To był naprawdę delikatny całus, a czułem się jakbym pocałował manekina w zakładzie krawieckim. - Musisz dać jej czas. Po prostu trochę czasu. - Pewnie tak. Mam nadzieję, że nam wyjdzie. Mimo wszystko, podoba mi się. -No i o to chodzi... - A wiesz... Mam tu jej kilka utworów. Ściągnąłem z netu, z portalu na którym się udziela, aby poznać ją trochę bliżej. Chciałem się dowiedzieć co jej w duszy gra. Ale jakoś kiepsko mi poszło. Chyba za mało wyrobiony literacko jestem. Jeśli chcesz, przeczytam. Może mnie pójdzie lepiej. Powiem ci potem co o nich myślę. Będziesz mógł sprzedać to jej potem, jako swoje gadki. - Dobra. Trzymaj. Ale zależy mi na niej, więc wolałbym, abyś zbyt jej nie krytykował. Chciałbym jej powiedzieć parę miłych - Zobaczymy ile jest to jej pisanie warte... Odebrałem od niego stosik kartek, a potem zmieniliśmy temat. ** W necie używała pseudonimu Śpioszek. Wybrała go trafnie. Istny strzał w dziesiątkę. Wiersze pisała dosyć ciekawe, znacznie lepsze od moich, ale czytając jej opowiadania, naprawdę można było zasnąć. Mimo wczesnego wieczora i niedawno wypitej kawy, czytając jej prozę, omal tego nie zrobiłem, ale w ostatniej chwili otworzyłem oczy i powróciłem do lektury. Może i te opowiadania miały swoich zwolenników, ale ja do nich nie należałem. Zupełnie inny, literacki biegun. Na szczęście są DWA i każdy piszący może odnaleźć SWÓJ. Najbardziej spodobała mi się jej satyra na temat twórczości pewnego gościa, pt: FRAJERZYNA, ale także poważnie zaniepokoiła. Za parawanem żartu , ukrywała się czysta nienawiść. Na pewno maskowała także tym tekstem jakieś swoje kompleksy. Pierwszym, który od razu przychodził na myśl, był taki, że w głębi siebie (i czego bardzo się wstydziła) i ona chciała mieć penisa, ale z wiadomych przyczyn mieć go nie mogła, ale zaraz wyrzuciłem ten absurd z myśli, bo inne jej teksty były bardzo kobiece. Zresztą jakiekolwiek maskowała kompleksy, nie było to dla mnie ważne, ponieważ każdy człowiek jakieś ma. Jeśli nie ma żadnych, nie jest człowiekiem. W końcu to takie ludzkie. I jakiekolwiek były jej, należały tylko i wyłącznie do niej. Miałem tylko nadzieję, że ten cały zamęt w jej wewnętrznym światku, nie przysłuży się źle mojemu zakochanemu w niej przyjacielowi. W końcu on też nosił między nogami swojego Wacusia. I może także czasami zamieniał z nim słówko. W końcu gdy się nosi takie żyjątko przez całe życie, trudno jest ani razu nie otworzyć do niego gęby. ** Trzy dni później znowu spotkałem się z kumplem. Oddałem mu teksty Pani Śpioszek. Przy niektórych skreśliłem na marginesach komentarze, których kazałem mu się nauczyć na pamięć. Wszystkie były mile i mogły wyłącznie trafić do serca autorki. W końcu lubiłem swojego kumpla i nie miałem zamiaru podstawiać mu nogi. Satyrę FRAJERZYNA, pozostawiłem jednak bez komentarza, bo nie chciałem kolegi martwić. ** Dwa tygodnie później zadzwonił do mnie w środku nocy. Był zrozpaczony. - Wieczorem zaprosiłem ją do siebie - powiedział. - No i...? - zaspany, czekałem na ciąg dalszy. -Wszystko szło dobrze. Przez cały czas wykazywała entuzjazm. Byłem dobrej myśli. -No i...? - Dała mi się nawet rozebrać. Do majtek i stanika, ale zawsze. Sam, oczywiście, też zrzuciłem łachy i poszedłem w tym znacznie dalej. I... -I co? - Spojrzała na mojego fiuta i puściła pawia. JAKBY UJRZAŁA NAJOBRZYDLIWSZĄ RZECZ NA ŚWIECIE. - Może, po prostu , zjadła coś nieświeżego - próbowałem wziąć ją w obronę. - Nie stary, to nie to ... - zachlipał w słuchawkę - Dla niej męski człon, to chyba naprawdę naj obrzydli wszą rzecz na świecie. - No cóż... Nie wiem, co powiedzieć... - Nic nie mów. Dzwonię, bo chciałem się tylko komuś wyżalić... To takie poniżające... Dobra , to tyle... Odezwę się jak coś się wyklaruje. - Życzę powodzenia - odparłem, westchnąłem nad ciężkim męskim losem i powróciłem do łóżka. ** Długo się nie odzywał. W końcu sam do niego zadzwoniłem, żeby wybadać sprawę. - Nie jesteśmy już razem - odparł, gdy zapytałem o Panią Śpioszek. - Nie wyszło wam jednak? - Nam nie. Ale spotykając się ze mną pokochała kogoś innego. -1 tak bywa. Proza życia. - Bywa, bywa... Tylko, naj śmieszniej, że zakochała się w mojej siostrze. -SŁUCHAM?!! - Zabujała się w mojej siostrze. Z wzajemnością. - O kurwa! Jak to się stało? - Zaprosiłem ją do domu raz i drugi i się ze sobą zaprzyjaźniły. W końcu zaczęły zaszywać się na długie godziny u siory w pokoju. Wiesz, ja nie wiedziałem, że moja siostra KOCHA INACZEJ, więc myślałem że sobie tam zwyczajnie plotkują, ale gdy raz tam wszedłem zastałem je w niedwuznacznej sytuacji. Niczego nie ukrywały. Powiedziały, że to miłość od pierwszego wejrzenia. - O cholera... Nie chciałbym być na twoim miejscu. - E... Nie jest tak źle. Powoli przechodzę nad tym do porządku dziennego... Jest mi łatwiej, bo obie wyprowadziły się do wynajętego mieszkania. Mam już od nich zaproszenie na niedzielny obiad "w gronie rodzinnym". Chciałbym coś im z tej okazji kupić. Wiesz, jakiś praktyczny prezent dla nich obu, NA NOWĄ DROGĘ ŻYCIA. Tylko nie bardzo wiem co... Masz jakiś pomysł? Zastanowiłem się chwilę. Myślałem o garnkach, żelazkach, ale w końcu trafiłem pod właściwy adres. - No cóż... Chyba najlepszym praktycznym prezentem dla Pani Śpioszek będzie WIBRATOR -odrzekłem - A i twojej siostrze z pewnością się on spodoba.