Danuta Wawiłow WIERSZYKARNIA Ilustrował TOMASZ BOROWSKI Nasza Księgarnia © Copyright by Wydawnictwo „Nasza Księgarnia", Warszawa 1993 Projekt okładki i stron tytułowych Zenon Porada MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA Im. H. SIENKIEWICZA 05-800 Pruszków, Al. Wojska Polskiego 34 „, tel. 758-88-91 FILIA Nr 2 Wypożyczalnie dla I i Kałużyści KAŁUŻYŚCI Już od rana na podwórzu, wśród patyków i wśród liści, przykucnęli nad kałużą pracowici kałużyści. Wygrzebują brud z kałuży, niech kałuża będzie czysta! Pełne ręce ma roboty każdy dzielny kałużysta! Rękawiczką i chusteczką dwóch błocistów chodnik czyści. Obrzucają się szyszkami bardzo dzielni szyszkowiści. Dwie kocistki pod ławeczką cukierkami karmią kota... Świątek, piątek czy niedziela, na podwórku wre robota! JAK JA SIĘ NAZYWAM - Powiedz, jak ty się nazywasz? - Ja się wcale nie nazywam! Ja się wcale nie nazywam, tylko kwiatki sobie zrywam! - Powiedz, jak ty masz na imię? - Bardzo różnie mam na imię! Ciapcia w lecie, Klapcia w zimie - bardzo dziwnie mam na imię! - Powiedz, ile ty masz lat? - Ja mam bardzo dużo lat, ja mam bardzo mało lat, ja mam lat cały świat! NIEWIDZIALNA PLASTELINA Ulepiłam mamie domek z niewidzialnej plasteliny, dwa okienka, dwa kominy z niewidzialnej plasteliny. A w okienkach kwiatki bratki z niewidzialnej plasteliny, a dla taty krawat w kwiatki z niewidzialnej plasteliny. Ulepiłam sobie pieska mięciutkiego, z czarnym pyszczkiem, lalki, Kasię i Tereskę, i pistolet, i siostrzyczkę. Namęczyłam się ogromnie, stłukłam łokieć, zbiłam szklankę... Mama, tata, chodźcie do mnie! Mam tu dla was niespodziankę! Czemu na mnie tak patrzycie i zdziwione macie miny? Czyście nigdy nie widzieli niewidzialnej plasteliny? LISTY W bardzo pięknej sukni w kwiaty pisze mama list do taty: „Kochany tato! Bardzo cię kocham! I Kochany tato! Nudno mi trochę! Więc kup mi, proszę, trzy niespodzianki: żywego pieska, misia i sanki, i jeszcze rower, i jeszcze za to bardzo cię kocham, kochany tato!" W pięknej kurtce od piżamy pisze tata list do mamy: „Kochana mamo! Jestem już grzeczny i nie grymaszę przy zupach mlecznych! Więc kup mi, proszę, trzy niespodzianki: lalkę i pralkę, i wycinanki, i jeszcze farby kup mi tak samo! Bardzo cię kocham, kochana mamo!" Tutaj się kończy zabawa cała -mama córeczkę spać zawołała. URODZINKI Tak bym chciała, tak bym chciała, żeby były urodzinki! U chłopczyka czy dziewczynki, u kucyka czy sardynki -wszystko jedno, wszystko jedno, byle były urodzinki! Żeby było dużo gości, i Mateusz, i Grażynka, dla każdego moc pyszności, wszystkie stoły w upominkach, na tych cudnych, na nienudnych, na wesołych urodzinkach! A jak zjemy wszystkie kremy, czekoladę i rodzynki, upominki rozwiniemy, upaćkamy się jak świnki, to z radości podskoczymy i powiemy do rodzinki: „Niech żyjecie, niech żyjemy i niech żyją urodzinki!" 8 MAMA MA ZMARTWIENIE Mama usiadła przy oknie. Mama ma oczy mokre. Mama milczy i patrzy w ziemię. Pewnie ma jakieś zmartwienie.. Zrobiłam dla niej teatrzyk -a ona wcale nie patrzy. Przyniosłam w złotku orzecha -a ona się nie uśmiecha. Usiądę sobie przy mamie, obejmę mamę rękami i tak jej powiem na uszko: „Mamusiu, moje jabłuszko! Mamusiu, moje słoneczko!..." Mama uśmiechnie się do mnie i powie: „Moja córeczko". WIECZÓR Nadchodzi wieczór cały niebieski: niebieskie drzewa, niebieskie pieski, niebieskie ręce, niebieskie głowy, i tylko księżyc pomarańczowy. POŻAŁUJ MNIE! Jak się będziesz gniewać na mnie, to ołówki ci połamię, słonia ci nie narysuję i pałacu nie zbuduję! Z kuchni wezmę ci zapałki, potnę obrus na kawałki, będę płakać coraz gorzej, aż napłaczę całe morze i ci wszystkie książki zmokną, i wyrzucę cię za okno! Albo zaraz mnie pożałuj... Albo zaraz mnie pocałuj!... LATO Daj mi rękę, mamusiu, pójdziemy na rosę! Trawa będzie zielona, my będziemy bose. Drzewa będą zielone, góry będą zielone, chmury będą zielone, wielkie i puchate! Domy będą zielone, dymy będą zielone... Wiesz, dlaczego zielone? Bo to będzie lato! 10 ZAPACH CZEKOLADY Przyszedł do nas wujek Władek, przyniósł wielką czekoladę z orzechami, z rodzynkami, w pięknym pudle z obrazkami. Jeśli będę grzecznie siedzieć, dadzą mi ją po obiedzie... Choć zamknięta jest szuflada, wszędzie pachnie czekolada. Układanki chcę układać -wszędzie pachnie czekolada. Gdy na nowy rower wsiadam -wszędzie pachnie czekolada. Kiedy z lalką sobie gadam -wszędzie pachnie czekolada. Czy kto może mi powiedzieć, kiedy będzie po obiedzie? Bo nie mogę żyć w spokoju, gdy ten zapach jest w pokoju! STRASZNIE WAŻNA RZECZ Mama, przestań zmiatać śmiecie! Chcę powiedzieć ci w sekrecie strasznie ważną rzecz: były sobie dobre wróż... jedna miała krótkie nóż... druga miała dwie papuż... i wielgachny miecz! Mama, nie pisz, tylko słuchaj! Zaraz powiem ci do ucha strasznie ważną rzecz: była sobie wielka much... raz urwała się z łańcuch... zjadła tacie pół kożuch... i uciekła precz! Mama, już się nie złość na mnie! Słowo daję, ja nie kłamię! Będę bardzo grzecz... Mama, ja cię bardzo kocham! Nie żartuję ani trochę! Przecież jak się kogoś kocha, to jest ważna rzecz! KOPARECZKA Nie chcę z mamą iść do parku, wolę bawić się koparką, moją starą, ukochaną, połamaną, podrapaną. Po dywanie pojeździmy, posyczymy, powarczymy, wykopiemy w ziemi dziurę, dostaniemy za to w skórę. 11 Dzisiaj przyszedł wujek z ciocią, przyniósł dla mnie wielki pociąg, taki nowy, taki śliczny, kolorowy, elektryczny. Co tu robi ta kopara, taka brzydka, taka stara? Pod nogami mi się plącze! Niech już lepiej leży w kącie! Stacja Kraków! Stacja Będzin! Pociąg pędzi, pociąg pędzi... Teraz stacja Międzyzdroje! Pociąg pędzi, a ja stoję... Dajcie moją kopareczkę, chcę pobawić się troszeczkę! Moją starą, ukochaną, połamaną, podrapaną kopareczkę! 12 TAKI WIELKI PIES Za tym domem stoi buda i w tej budzie jest - tylko nie bój się, tatusiu! tylko nie bój się, tatusiu! taki wielki pies. Ma czerwony wielki jęzor i ogromne kły - tylko nie bój się, tatusiu! tylko nie bój się, tatusiu! i jest strasznie zły! Tylko nie bój się, tatusiu, przecież jest nas dwóch! Widzisz, nawet nie zaszczekał! Taki wielki, a ucieka! Ale z ciebie zuch, tatusiu! Ale z nas jest zuch! POKRZYWA Stoi pod płotem pokrzywa i patrzy na wszystkich krzywo. Nikt jej nie lubi na świecie! Nikt z niej wianuszków nie plecie i do bukietów nie zrywa! Każdy ją tylko przezywa! Biedna, ach, biedna pokrzywa! Szedł sobie chłopiec przez drogę -pokrzywa cap go za nogę! Przebiegło wesołe prosię -pokrzywa łup je po nosie! Stoi pod płotem pokrzywa, okropnie jest nieszczęśliwa. zoo W ZOO jest wesoło, ludzie chodzą wkoło, byk ma duże rogi, bocian nie ma nogi, foka siedzi w stawie, nie widać jej prawie. Słonie wodę piją, niedźwiedzie się biją, sowa w domku siedzi, boi się niedźwiedzi. Ale najładniejsze są zielone rybki, patrzą sobie na mnie zza zielonej szybki i zębów nie mają, i rogów nie mają, i tylko tak sobie pływają, pływają, pływają, pływają, i się uśmiechają... 13 JAK TU CIEMNO! Jak tu ciemno! Jak tu ciemno! Mama, mama, posiedź ze mną! Za firanką ktoś się chowa, czarne skrzydła ma jak sowa. Popatrz, popatrz, tam wysoko świeci w mroku jego oko! Czy on tutaj nie przyleci? Czy on nie je małych dzieci? Mama, powiedz mu: „A kysz!" Mama, śpisz? 14 Jak tu ciemno! Jak tu ciemno! Tata, tata, posiedź ze mną! Tam za oknem wiatr się gniewa, krzyczy, gwiżdże, szarpie drzewa. A jak ścicha, zaraz słychać, jak coś w rurze głośno wzdycha. Czy to coś, co mieszka w rurze, to jest małe? Albo duże? Tata, może to jest mysz? Tata, śpisz? Jak tu ciemno! Jak tu ciemno! Kto posiedzi teraz ze mną? Wiem! Pod kołdrę głowę schowam! Będę dziuplę miał jak sowa, będę norkę miał jak chomik, będę miał swój własny domek! Będę domek miał malutki i cieplutki, i mięciutki... Jak tu ciemno! Jak tu fajnie! Śpię... MARZENIE Idzie pani po ulicy, cztery pieski ma na smyczy. A ja sobie wzdycham skrycie: taka pani to ma życie! Prawda? Wszyscy ludzie kogoś mają, kogoś głaszczą i kochają, komuś szepczą coś do ucha i się cieszą, że ich słucha... Prawda? Ja też chciałabym takiego, choćby nawet najmniejszego, choćby nawet naj brzydszego pieska! Mógłby sobie być buldogiem -karmiłabym go twarogiem. Mógłby sobie być seterem -biegłby ze mną na spacerek. I 15 Mógłby sobie być ratlerkiem -brałabym go pod kołderkę. A jak nie chciałby być nikim, mógłby sobie być chomikiem... Prawda? 16 A JAK BĘDĘ DOROSŁA... Jak mi ręce urosną, jak mi nogi urosną, jak już będę dorosła i wysoka jak sosna, to zostanę, zostanę, zostanę... no, kim? To na pewno zostanę lekarzem! Przyjdę w białym fartuchu, mamie zajrzę do ucha, tatę klepnę po brzuchu, powiem: „Trzymaj się, zuchu!", i zapiszę, zapiszę, zapiszę... no, co? I zapiszę paskudne lekarstwo! Co mi płacze i krzyki! Będę robić zastrzyki! Będę strasznie się trudzić! A gdy już mi się znudzi, to zostanę, zostanę, zostanę... no, kim? To zostanę okrutnym piratem! Nie posłucham się taty, będę strzelać z armaty! Będę w workach pękatych przechowywać dukaty! Będę straszną mieć brodę i pistolet, i co? I piracką przepaskę na oku! Co mi wiatry i burze! Mogą trwać jak najdłużej! A jak nimi się znużę, to pojadę, pojadę, pojadę... no, gdzie? To pojadę z powrotem do mamy! WILK Lasy, bory, muchomory, wyszły wilki ze swej nory nad ranem, nad ranem. Takie czyste, takie śliczne, pyski mają sympatyczne, włosy uczesane. Idą wilki borem, lasem, krokiem, skokiem, hopsasasem, przez góry i dołki. Tu jelonek, a tam szyszka, tu ogonek, a tam myszka -fikają fikołki. Wilki idą! Wilki idą! Drży ze strachu na ich widok i mały, i duży! Polowały na niedźwiedzia, zobaczyły łeb od śledzia, wieją aż się kurzy! Płyną chmury jak latawce, leżą wilki w miękkiej trawce, grzeją sobie brzuchy... Patrzy na nie z leśnych gąszczy przestraszonych pięć chrabąszczy, jeż i dwie ropuchy. Idą wilki ścieżką wilczą, to zawyją, to zaryczą: UUAUOO!... Poszły sobie na jagody, wywaliły się dowody, bardzo im wesoło! To się gryzą, to się lubią, to się znajdą, to się zgubią pośród leśnych chaszczy. Zaczajone pod krzakami, kłapią strasznie zębiskami, ogniem zieją z paszczy... Rozrabiały do wieczora, rozdeptały muchomora, wlazły do mrowiska. Nosy mają podrapane, łapy mają upaprane, mrówki mają w pyskach. 17 Przyszły wilki na paluszkach, po cichutku hop! do łóżka- strasznie są zmęczone... Teraz siedzą, głośno wyją, bo im mamy głowy myją szamponem - pamponem... 18 O RUPAKACH Usiądź przy mnie, mamusiu. Coś ci powiem do uszka... Wiesz, kto do mnie przychodzi, jak się kładę do łóżka? Takie śliczne, puchate, kolorowe jak ptaki... Za nic w świecie nie zgadniesz! To przychodzą RUPAKI! Te RUPAKI, mamusiu, to są takie zwierzaki -trochę jakby kociaki, trochę jakby dzieciaki, , trochę jakby motyle, krokodyle czy raki... Nie rozumiesz, mamusiu? No, po prostu - RUPAKI! Są RUPAKI dorosłe i RUPAKI - dzieciaki, są RUPAKI - dziewczyny i RUPAKI - chłopaki, są RUPAKI - mądrale i RUPAKI - głuptaki, są brzydale i wcale, wcale ładne RUPAKI... Te RUPAKI mieszkają w różnych dziurach i kątach, i na przykład za szafą, gdzie się kurzu nie sprząta, i w szufladzie tatusia, i na półce z książkami, i w wózeczku dla lalki też nocują czasami. 19 I Strasznie boją się myszy i nie lubią jeść sera, zawsze tańczą kozaka, gdy na burzę się zbiera, śpią w kaloszach, a kąpiel zawsze biorą we frakach... Nie chcesz wierzyć? Naprawdę! Ja się znam na RUPAKACH! Jeśli spotkasz któregoś w kuchni albo w łazience, to go możesz pogłaskać albo wziąć go na ręce, tylko nie mów przypadkiem: „Jejku, co za pokraka!", bo ty nie wiesz, jak łatwo jest obrazić RUPAKA! Popatrz, popatrz, już przyszły. Jeden siedzi na oknie! Oj, przepraszam, mamusiu, że tak ziewam okropnie! Jak mi bajkę opowie, to powtórzę ci rano... Teraz już mnie pocałuj... Zaraz zasnę... Dobranoc! 20 NA WYSTAWIE Idę z mamą na wystawę! To dopiero jest ciekawe! Piękny pałac, wielka brama... „To muzeum!" - mówi mama. Nie widziałem ani razu tylu ludzi i obrazów. Samych sal ze sto tysięcy, a obrazów jeszcze więcej! Co tu jest namalowane? Czy to człowiek? Czy to dzbanek? A tu jakaś dziwna plama... „Piękny obraz" - mówi mama. A tu gruby pan z gitarą, co ma wąsy jak makaron... Jakieś konie depczą ludzi... Trochę mi się tutaj nudzi. Mamo, chodź tu! Mamo, zobacz! To dopiero piękny obraz! Kwitną kwiaty, słońce świeci, na ławeczce siedzą dzieci... Tylko taka brzydka rama... „To jest okno" - mówi mama. I SZYBKO! Szybko, zbudź się, szybko, wstawaj! Szybko, szybko, stygnie kawa! Szybko, zęby myj i ręce! Szybko, światło gaś w łazience! Szybko, tata na nas czeka! Szybko, tramwaj nam ucieka! Szybko, szybko, bez hałasu! Szybko, szybko, nie ma czasu! Na nic nigdy nie ma czasu... A ja chciałbym przez kałuże iść godzinę albo dłużej, trzy godziny lizać lody, gapić się na samochody i na deszcz, co leci z góry, i na żaby, i na chmury, albo z błota lepić kule i nie spieszyć się w ogóle... Chciałbym wszystko robić wolno, ale mi nie wolno... MIEJSKAWBUOTEKAPUBLICZNA 21 Im. H. SIENKIEWICZA 05-800 Pruszków. Al. Wojska Polskiego 34 tel. 758-88-91 FILIA Nr 2 Wypożyczalnia dla Dzieci DRYNDA Jedzie ulicą stara drynda, stara latarnia przed nią dynda. W starej uprzęży z pióropuszem człapie powoli koń - staruszek. Woźnica stary ma cylinder. Widział kto kiedy taką dryndę? Chłopcy się śmieją do rozpuku, gdy słyszą turkot jej po bruku. A my patrzymy z bratem obaj i nam ta drynda się podoba. I my wolimy tego grata od mercedesa i od fiata, bo to jest grat nie z tego świata! 22 (SPACEREK Wieczór błękitną chmurką sfrunął na moje biurko. Rzucę do kąta pracę, pójdę na spacer z córką. A córka jak to córka -zbiera gołębie piórka, trzyma mnie mocno za rękę, śpiewa wesołą piosenkę. I razem sobie zmyślamy różne bajeczki i bzdurki -córka dla swojej mamy, mama dla swojej córki. Mrugają do nas reklamy, w liściach szeleści wiaterek i szepce córka do mamy: „Ach, jaki cudny spacerek!" A księżyc strzyże uszami i słucha nas po kryjomu, i biegnie, biegnie za nami aż do samego domu. CZŁOWIEK ZE ZŁOTYM PARASOLEM Żółtą drogą, zielonym polem pewien człowiek szedł z parasolem. I uśmiechał się mimo słoty, bo parasol był cały złoty, coś tam śpiewał, bzykał jak mucha, śmieszne bajki plótł mu do ucha... I ten deszcz tak padał i padał, a parasol gadał i gadał, a ten człowiek mu odpowiadał. I okropnie byli weseli, choć się wcale nie rozumieli, bo ten człowiek gadał po polsku, a parasol - po parasolsku... WIATR Jak jest wiatr, wielki wiatr, to opada z drzewa kwiat, jakby sypał biały grad, jak jest wiatr... 23 Jak jest wiatr, wielki wiatr, to jest smutny cały świat. Drzewa szumią sobie w głos, niby gniazda czarnych os, jak jest wiatr... Wieje wiatr, wielki wiatr, będzie wiał tak tysiąc lat... Bardzo smutny jest mój los, smutne oczy, smutny nos, jak jest wiatr... 24 CZARNY LEW Posłuchaj - kiedyś, kiedyś, kiedyś, kiedyś raz był sobie czarny, czarny,czarny, czarny las, a w nim wśród czarnych, czarnych, czarnych, czarnych drzew żył sobie czarny, czarny, czarny, czarny lew. Jak czarna fala była grzywa tego lwa, a jego oczy jak płomienie czarne dwa, a kiedy stąpał po grzebieniach czarnych skał, to nawet groźny słoń na widok jego drżał, a gdy na ziemię padał czarny jego cień, za czarne chmury przerażony krył się dzień i gasło słońce, i ucichał ptaków śpiew... Lecz tak naprawdę to był BARDZO DOBRY LEW. I pewnej nocy - możesz wierzyć albo nie, być może czarny lew odwiedzi cię we śnie i głowę skłoni, byś na grzbiecie jego siadł, i pomknie z tobą przez uśpiony nocny świat, ponad lasami i dachami śpiących miast, ponad chmurami, tam gdzie roje sennych gwiazd, gdzie cały w blasku księżycowy stoi las... JESIENIĄ Co będę robił jesienią, kiedy liście się zaczerwienią, kiedy groźne powieją wichury? Będę patrzył przez okno na chmury, będę słuchał, jak szumi deszcz, i może wymyślę wiersz: ZA GÓRAMI, ZA LASAMI MIESZKAŁ KOTEK ZAMIAUKANY. 25 m\ STRZYGI Kiedy jesień się na dobre zaczyna, kiedy w polu czerwienieje jarzębina, kiedy liście pędzą z wiatrem na wyścigi, z ciemnych dziupli wykradają się strzygi. Idą boso na rozstajne drogi, w szare włosy wplatać ciernie i głogi, w strugach deszczu nad dachami przelatać, śpiącym koniom senne grzywy zaplatać. Czasem myślisz - to puchają puchacze, a to strzyga na rozstajach plącze. Czasem myślisz - wiatr zawodzi w drzewach, a to strzyga na rozstajach śpiewa. Czasem myślisz - co tam w deszczu śmiga? A to strzyga, mój mały, to strzyga... 26 MOJA SIOSTRA KRÓLEWNA Moja siostra królewna ma z papieru koronę i ma długie warkocze, i ma oczy zielone moja siostra królewna. Moja siostra królewna jest najlepsza na świecie, kiedy bajki mi czyta albo gra mi na flecie moja siostra królewna. A jak stoi przed lustrem i mnie wcale nie słucha, wtedy mówię jej na złość, że jest wstrętna ropucha, a nie żadna królewna. Jak ją rąbnę niechcący, zaraz leci do mamy, ale to jest nieważne, bo i tak się kochamy z moją siostrą królewną. Rano idzie do szkoły w swym czerwonym berecie i z tornistrem na plecach, a wy wcale nie wiecie, że to idzie królewna... 27 f\\ MOJA TAJEMNICA Chciałabym być sową, chciałabym być sową z żółtymi oczami, miękkimi skrzydłami i okrągłą głową. W nocy bym latała, wszystko bym widziała, nikomu bym o tym, nikomu bym o tym nic nie powiedziała. Jak ta czarownica przy świetle księżyca... To by była taka, to by była taka moja tajemnica. 28 RÓŻA To było lato. Padał deszcz i były niebieskie kałuże. I jedna pani przy straganie dała mi jabłko i różę. I ja sobie szedłem przez ten deszcz, pod niebem, co się różowi, i jabłko zjadłem, a tę różę zaniosłem Mickiewiczowi. A Mickiewicz nawet nie wiedział, że pada deszcz. W mokrej kamiennej pelerynie patrzył na okna w czerwonym winie i myślał wiersz. DRZEWO Stoi czarne drzewo w jesiennym ogrodzie. Patrzę na nie co dzień. Latem miało drzewo zieloną koronę, na ramionach ptaki żółte i czerwone. Ręce wyciągało, nieba dosięgało i śmiało się, śmiało... Teraz stoi smutne, chłoszcze je ulewa. Żal mi tego drzewa. Odleciały ptaki tam, gdzie nie ma zimy. Odleciały liście za nimi, za nimi. Odleciały kwiaty, porwał je ze sobą wicher lodowaty. Żal mi tego drzewa. Teraz stoi smutne, nikt mu nie zaśpiewa. Pobiegnę do niego, wdrapię się na gałąź i będę mu śpiewał, a drzewo, a drzewo będzie mnie słuchało. Zaśnij, drzewo, zaśnij. Jutro będzie jaśniej. Jutro będzie ładnie. Śnieg na ziemię spadnie. 29 Będziesz sobie spało, ubrane na biało, śniegiem otulone, a jak się obudzisz, znowu będziesz miało zieloną koronę. -i i 30 GOŁĄBEK Raz miałem taki sen, że po łóżku mi chodzi gołąbek. Gruchał tak cichusieńko i mogłem go dotknąć ręką. Na szyi miał szare piórka, atak to był cały biały. To było dawno. W sobotę. Jak jeszcze byłem mały. >JŻ-'j~,rJ^łJ- i LECIAŁY CIENIE Leciały cienie przez jesienne milczenie, cichutkie, żółciutkie. Pytały cienie, malutkie, cichutkie, niebo i ziemię: - Gdzie nasza dąbrowa? Gdzie matka rodzona, olszyna zielona? Ziemia była niema, niebo było nieme. Leciały cienie przez jesienne milczenie. JABŁONKA Będę babuleńką, starą, starusieńką, schowam się pod ziemię, pod czarne korzenie, a potem na wiosnę spod ziemi wyrosnę malutką jabłonką, zieloną koronką. Będę sobie stała pod twoim okienkiem, czerwone jabłuszko rzucę ci w sukienkę... 31 ZNICZE 32 Na Marszałkowskiej, na Kanoniczej palą się znicze. Na Ogrodowej, Sadowej, Wilczej palą się znicze. Kwitną zniczami ciemne chodniki. Jesienne kwiaty, błędne ogniki, palą się znicze. Dziesiątki, setki, tysiące zniczy. Nikt ich nie zliczy. Od żywej ziemi, od ciepłej ziemi, dla tych, co w ogniu dla niej płonęli, tych, co zginęli w mroku i dymie i nie wiesz nawet, jak im na imię. Palą się znicze. A oni w trawie śpią pośród miasta. Każdemu z serca drzewo wyrasta. A w drzewach ptaki uwiły gniazda. A w górze niebo. A w niebie gwiazda. Palą się znicze. Przechodzą ludzie, schylają głowy. Wśród żółtych liści listopadowych palą się znicze. W PARKU Leżę sobie w parku na trawie. Leżę sobie w mieście Warszawie. Ważka mi usiadła na dłoni. Dzwonią gdzieś nad Wisłą tramwaje. Leci w górze biały szybowiec, widzi różne miasta i kraje. W trawie są biedronki i mlecze. Leżę sobie w Polsce, na świecie. Leżę pod drzewami wielkimi, leżę pod chmurami wielkimi, mały jak maleńkie ziarenko, na planecie mojej, na Ziemi. Na planecie mojej, na Ziemi, płynę pośród gwiezdnej przestrzeni. 33 SMUTNY WIERSZ Dzisiaj jestem smutna jak ptak. Dzisiaj jestem smutna jak deszcz. Leżę sobie w trawie na wznak, sama nie wiem, czemu tak jest. Promyk słońca zalśnił i zgasł. Trzmiel nade mną krąży igra. Czy to moje włosy, czy las? Czy to śpiewa wilga, czyja? Możesz sobie myśleć, co chcesz, ale nie zrozumiesz i tak, czemu jestem smutna jak deszcz, czemu jestem smutna jak ptak. 34 WĘDRÓWKA Pewnego dnia wyjdę z domu o świcie, tak cicho, że nawet się nie zbudzicie. I pójdę, i będę wędrować po świecie, i nigdy mnie nie znajdziecie. I nie wezmę ze sobą nikogo, tylko tego małego chłopaka, co wczoraj na schodach płakał i bał się wrócić do domu, a dlaczego - to tego nie chciał powiedzieć nikomu. I jeszcze weźmiemy ze sobą tego czarnego kotka, co miauczy zmarznięty na progu i każdy odpycha go nogą, i nie chce go wpuścić do środka. I to nie obchodzi nikogo, że on tak płacze na progu. I jeszcze weźmiemy ze sobą te dwa uschnięte drzewa, co stoją przed naszym domem, te dwa uschnięte drzewa, co nigdy nie były zielone i chciałyby uciec do lasu od kurzu i od hałasu, i żeby ptak na nich usiadł, i żeby im zaśpiewał. I będziemy tak szli i szli drogami, lasami, polami, i każdy dzieciak, i każdy pies będzie mógł iść razem z nami. I będziemy tak szli i szli przez wsie, przez miasta, przez góry, przez morza, przez gwiazdy, przez chmury, aż kiedyś, po latach wielu, staniemy wreszcie u celu. I 35 i I będzie tam ciepła ziemia i dużo, dużo nieba, i każdy będzie miał to, czego najbardziej mu trzeba. I na zielonej trawie różne zwierzęta będą się z nami bawić w berka i w chowanego. I nikt nikogo nie będzie się bać. I nikt z nikogo nie będzie się śmiać. I każdy będzie rozumiał każdego. I będzie wspaniałe! Tak! I niczego nie będzie nam brak! I tęsknić nie będę wcale! I tylko czasami, czasami pomyślę, że byłoby dobrze, gdybyście wy byli z nami... Dziwne bajeczki JEDNOROŻEC - Jednorożcu z jednym rogiem, do Krakowa wskaż mi drogę! - Ach, nie pytaj się nikogo! Ruszaj śmiało prawą nogą, a po prawej lewą nogą, a po lewej prawą nogą. Potem dalej po porządku, potem znowu od początku, potem jeszcze raz od nowa, i tak dojdziesz do Krakowa! I NIEGRZECZNA DZIEWCZYNKA Była raz sobie dziewczynka w Krakowie, a może w Łodzi, miała dwie ręce, dwie nogi i uszu coś koło tego, i kiedy była grzeczna, to grzeczna była nad podziw, a kiedy była niegrzeczna, to tak, że coś okropnego. Więc kiedy była grzeczna, to myła buzię i ręce i wychodziła na spacer śliczna jak kwiatek róży, a kiedy była niegrzeczna, szła spać w najlepszej sukience, goła biegała po mieście albo pływała w kałuży. 37 I kiedy była grzeczna, mówiła „słucham" i „proszę" i z wielkim smakiem zjadała nawet kożuchy na mleku, a kiedy była niegrzeczna, to palcem dłubała w nosie i uciekała od mamy naprawdę bardzo daleko. Raz, kiedy była grzeczna, to nawet sama królowa dała jej złoty medal i dwa miodowe pierniki, a raz, gdy była niegrzeczna, to tata wziął i zwariował i uciekł z mamą na Biegun, a potem aż do Afryki. I gdy ich ludzie pytali, co jest powodem ucieczki, i gdy ich ludzie pytali: „Czemuście tak zrobili?", to rzekli tata i mama, że boją się swej córeczki bardziej niż białych niedźwiedzi i stada złych krokodyli. 38 KRZYWY WIERSZYK Jest w lesie krzywe drzewo, a pod nim krzywa chatka, a w chatce z krzywą córką mieszkała krzywa matka. Raz poszły krzywą dróżką, gdzie oset i pokrzywy, wtem patrzą - a w pokrzywie kociaczek siedzi krzywy. Więc wzięły go do domu i niech was to nie zdziwi, lecz odtąd, chociaż krzywi, okropnie są szczęśliwi. BABCIA I PUDEL Była sobie babcia, miała serce złote, miała także pudla, wielkiego niecnotę. Poszła do ogródka narwać trochę marchwi, wraca i co widzi? Pudel leży martwy! Poszła po grabarza, smutna i spłakana, wraca i co widzi? Pies biega po ścianach! Poszła więc do kuchni postawić makaron, wraca i co widzi? Pies pali cygaro! Poszła po szydełko, by mu zrobić sweter, wraca i co widzi? Pies czyta gazetę! Babcia na ten widok zawarczała głucho, skoczyła na pudla, ugryzła go w ucho. Odtąd pudel z babcią żyją w wielkiej zgodzie, fikają koziołki, bawiąc się w ogrodzie. 39 1 I 40 TRZEJ MYŚLIWI Trzej bardzo dzielni myśliwi wybrali się na kwiczoły, lecz nie znaleźli nic prócz ula, nad którym bzykały pszczoły. Pierwszy powiedział: - O, to ul! Drugi powiedział: - Gdzie tam! Trzeci powiedział: - To Morski Król z koroną w kształcie kotleta! Trzej bardzo dzielni myśliwi biegli przez lasy i góry, lecz nie znaleźli nic prócz księżyca, który wyglądał zza chmury. Pierwszy powiedział : -O, to księżyc! Drugi powiedział: -Bzdura! Trzeci powiedział: -To stara jędza, przybrana w kwiaty i pióra! Trzej bardzo dzielni myśliwi brnęli przez trzęsawiska, lecz nie znaleźli nic prócz smoka, który ział ogniem z pyska. Pierwszy powiedział: -O, to smok! Drugi powiedział: -Może. Trzeci powiedział: - To Nowy Rok z brodą w niebieskim kolorze! Trzej bardzo dzielni myśliwi do domu wrócili po cichu, lecz nie znaleźli nic prócz świerszcza, który rzępolił na strychu. Pierwszy powiedział: - O, to świerszcz! Drugi powiedział: - Racja! Trzeci powiedział: -Byczo jest! Będzie wspaniała kolacja! DAMĄ I PROSIĘ Jechała raz piękna dama karetą po złotym moście, ujrzała na drodze prosię i zwariowała z miłości. A prosię na to: -Kwi-kwi! - Prosiaczku, śliczny prosiaczku, jakiż masz słodki ryjek! Pozwól, że splotę wianuszek i włożę tobie na szyję! A prosię na to: -Kwi-kwi! - Pójdź ze mną, śliczny prosiaczku! Będę cię stroić w aksamit! Chlew ci zbuduję ze złota, z wieżami i krużgankami! A prosię na to: -Kwi-kwi! - Pójdź ze mną, śliczny prosiaczku! Sprawię ci srebrną obróżkę! Będę ci grać na lutni, będę cię drapać za uszkiem! A prosię na to: - Kwi - kwi! I 41 - Będzie ci dobrze jak w raju! Czas nam nie będzie się dłużył! A prosię na to: - O raju! Wolę się chlapać w kałuży! Dziękuję bardzo! Kwi-kwi! \ 42 PAN SIKOREK Był sobie pan Sikorek, miał domek - istny cud, zabawek cały worek i lody w każdy wtorek, lecz biedny pan Sikorek miał tylko jeden but! Na trąbie grywał starej i z mleczy wianki plótł, i złoty miał zegarek, i w wannie rybek parę, lecz biedny pan Sikorek miał tylko jeden but! W lodówce miał pingwina, co bardzo lubił lód, i tort na podwieczorek, i łódkę na motorek, lecz biedny pan Sikorek miał tylko jeden but! Aż dobra ciocia Klocia, wybrawszy się do wód, przysłała mu w prezencie parasol, swoje zdjęcie i piękny nowy but! Swój piękny nowy but założył pan Sikorek i nosił go w sobotę, i nosił go w niedzielę, lecz zgubił go we wtorek.. I znowu pan Sikorek ma tylko jeden but! DWA PTASZKI Sfrunęły dwa ptaszki na zieloną trawę. Jeden zwał się Piotrek, drugi zwał się Paweł. Pełzły dwa robaczki, gdzie rośnie koperek. Jeden był Emilek, a drugi Kacperek. Rzekł Piotr do Emilka, Paweł do Kacperka: - Prześliczna pogoda! Pobawmy się w berka! Cóż się stało potem? Nim minęła chwilka, połknął Piotr Kacperka, a Paweł Emilka! KTO ZABIŁ KOTA MRUCZKA? - Kto zabił kota Mruczka? - Ja - odpowiedział wróbel -ze swojej flinty grubej zabiłem kota Mruczka. - Kto widział to i słyszał? - Ja - odpowiedział pająk. -Oczu ośmioro mając, jam widział to i słyszał. - Kto mu wykopał dołek? - Ja - odpowiedział kogut. -W lesie pod krzakiem głogu ja wykopałem dołek. 43 - Kto go do grobu złożył? - Ja - odpowiedział komar. -Tymi rękami dwoma jam go do grobu złożył. - Kto uczcił jego pamięć? - My - powiedziały myszy. -Tańcząc wśród nocnej ciszy, czciłyśmy jego pamięć. - Kto chce wygłosić mowę? - Ja - odpowiedział Mruczek -zaraz was tu nauczę, jak się wygłasza mowę!... I oblizując wąsy, wspomniał ich dobrym słowem. 44 NA WYSOKIM DRZEWIE Na wysokim drzewie, na cienkiej gałązce, wisi sobie kolebeczka na zielonej wstążce. Lulaj, synku, lulaj pod listeczkiem klonu. Mama z boru ci przyniesie jagodę czerwoną. Lulaj, synku, lulaj aż do dnia białego. Tata z boru ci przyniesie zajączka szarego. Lulaj, synku, lulaj. Przyjdzie złe wietrzysko, złamie cienką gałązeczkę, zrzuci z drzewa kolebeczkę i wszystko, i wszystko... KUCYK Jeśli twój kuc ma cztery nogi, kup sobie zbroję i ostrogi, mknij przez ostępy i rozłogi, jeśli twój kuc ma cztery nogi. Jeśli twój kucyk ma trzy nogi, dosiądź go śmiało i bez trwogi, wszak niedaleko do podłogi, jeśli twój kucyk ma trzy nogi. Jeśli twój kucyk ma dwie nogi, wtedy najlepiej go przy święcie przyjacielowi daj w prezencie, jeśli twój kucyk ma dwie nogi. Jeśli twój kuc ma jedną nogę, jedno ci tylko radzić mogę: najlepiej pieszo ruszaj w drogę, jeśli twój kuc ma jedną nogę! Jeśli twój kuc nóg nie ma zgoła -to szybko oddaj go do ZOO-a, bo to nie kuc jest, lecz WĄŻ BOA!!! GDZIE BYŁAŚ, DZIEWCZYNKO? - Gdzie byłaś, dziewczynko w sukience różowej ? - Narwałam stokrotek, zaniosłam królowej. - Co dała ci za to w prezencie królowa? - Pierścionek z brylantem jak góra lodowa. 45 I I i ?**? 46 KRUK I ŻABKA Siedziała raz żabka - Żegnajcie mi, rybki, na liściu zielonym - żegnajcie mi, raki, ojej! ojej! Kruk stanął na brzegu I trzciny nadbrzeżne, i rzekł jej z ukłonem: i głupie ślimaki, -Ojej! ojej! Słoneczko przygrzewa, Odchodzę na łąkę szeleści wiaterek... od kwiatów różową Nie poszłabyś ze mną i tańczyć tam będę, na mały spacerek? i będę królową. Ojej! Ojej! -Ach, nigdy, przenigdy! Ja ciebie się boję! Na brzeg gdy stąpiła, kruk ramię j ej podał... Ojej! Ojej! - Starania me długie, lecz piękna nagroda, -Dlaczego, dlaczego, ojej! kochanie ty moje, - A gdzież jest ta łąka ojej! od kwiatów różowa? Na łąkę cię wezmę, Gdzie słodka muzyka? od kwiatów różową, Kruk nie rzekł ni słowa i tańczyć tam będziesz, Rozdziawił swój dziób i będziesz królową. i... Ojej! OJEJ! NIE WIEM KTO Pewnego razu Nie Wiem Kto raniutko wstał z pościeli, na głowę włożył Nie Wiem Co, na nogi włożył Nie Wiem Co, do torby włożył Nie Wiem Co i tyle go widzieli. I wcale mu nie było źle, gdy tak się włóczył Nie Wiem Gdzie, na słońcu, w deszczu, w cieniu - obiady jadał albo nie, odpocząć siadał albo nie i wcale tym nie martwił się, i grywał na grzebieniu... I od tej pory Nie Wiem Jak odnaleźć go na świecie... I nie wie ryba ani rak, i nie wie zwierzę ani ptak, i pewnie wy nie wiecie! 47 4 ZAWALIŁ SIĘ PAŁAC - Zawalił się pałac w ogrodzie królowej! -Zawalił się pałac, zbudujmy więc nowy! - Zbudujmy go z ciasta i słodkich rodzynek! - Dzieciaki go zjedzą za małą godzinę! - Zbudujmy go zatem z patyków i słomy! - Rozdziobią go wróble, rozniosą go wrony! - Zbudujmy go zatem z bibuły i kleju! - Zamoczą go deszcze i wiatry rozwieją! - Zbudujmy go zatem z kamienia białego! Niech stoi jak skała aż do dnia sądnego! 48 PŁYNĘŁY BIAŁE OKRĘTY Płynęły białe okręty po morzu, po morzu, po morzu, płynęły białe okręty nocą na Nowy Rok. Co wiozły białe okręty po morzu, po morzu, po morzu, co wiozły białe okręty nocą na Nowy Rok? Wiozły trzy śliczne dziewczyny po morzu, po morzu, po morzu, wiozły trzy śliczne dziewczyny nocą na Nowy Rok. Ta pierwsza włosy czesała na morzu, na morzu, na morzu, ta druga pięknie śpiewała nocą na Nowy Rok. Tę trzecią, w sukni zielonej, na morzu, na morzu, na morzu, wezmę sobie za żonę nocą na Nowy Rok. DZIECI W LESIE Zdarzyło się przed laty -tak wieść prastara niesie -że dwoje małych dzieci zbłądziło w ciemnym lesie. Nie mówiąc nic nikomu, po prostu wyszły z domu, uciekły po kryjomu i zabłądziły w lesie. A kiedy noc zapadła i księżyc zaczął świecić, to bały się okropnie te biedne małe dzieci. I nóżki je bolały, więc siadły i płakały te biedne małe dzieci, co zabłądziły w lesie. I bały się puchacza, co w czarnej dziupli siedział, i strasznej Baby Jagi, i wilka, i niedźwiedzia. Wołały i płakały, do domu wrócić chciały te biedne małe dzieci, co zabłądziły w lesie. 49 I przyleciała sowa na swoich skrzydłach miękkich, przykryła je listkami, śpiewała im piosenki. Słuchając jej piosenki, na mchu usnęły miękkim te biedne małe dzieci, co zabłądziły w lesie. A rano w dużym kubku przyniosła im herbaty i pokazała drogę do mamy i do taty. I pożegnały sowę, i wyruszyły w drogę, i nigdy, nigdy więcej nie zabłądziły w lesie. 50 MIAŁEM MAŁE DRZEWKO Miałem małe drzewko dla swojej uciechy. Rodziło mi srebrne i złote orzechy. Przybyła królewna do mnie na pokoje, żeby się napatrzyć na to drzewko moje. Suknie miała złote, szumiące jak morze. Jak mi się spodoba, dam jej jeden orzech. Suknie miała złote, trzewiczki czerwone. Jak mi się spodoba, wezmę ją za żonę. A DAKTYLE Gdzie się podziały moje daktyle? Wyszedłem z domu tylko na chwilę! Wyszedłem z domu, wracam po chwili - 0 rany Julek! nie ma daktyli! Gdzie się podziały moje daktyle? Może je zjadły straszne goryle? Z okropnym krzykiem przez okno wpadły, moje daktyle bezczelnie zjadły! A te goryle gdzie się podziały? Czy je wystraszył króliczek mały? Przyleciał w żółtym aeroplanie, sprawił gorylom potężne lanie! A ten króliczek, gdzie on się schował? Może go w lesie spotkała krowa 1 ślub z nim wzięła, i w zeszły piątek sześć urodziła królokrowiątek? Czy jest w Krakowie? Czy w Ozorkowie? Podobno wczoraj widziały wilki, jak kupowała do włosów szpilki. Wilki? Przepraszam! To były słonie! Jeden nieduży, w złotej koronie, drugi, kudłaty i piegowaty, wciąż tylko wisiał na telefonie. Do kogo dzwonił? Może do kawki? Ale jej w głowie tylko szczypawki! Nie dość, że głucha i że kłamczucha, jeszcze ma w szkole cztery poprawki! Z czego? A nie wiem! Spytam łasicy, tej, co w dżinsowej chodzi spódnicy i gumę żuje, i której wujek zawsze daktyle dla mnie kupuje! A gdzie ta krowa? Kto mi to powie? Więc gdzie są w końcu moje daktyle? 51 ?«! Czyje straszliwe zjadły goryle? Małe króliczki? Czarne perliczki? Wilki? Motylki? Czy krokodyle? A wy? Przyznajcie się, moi mili, czyście tamtędy nie przechodzili? Czy to nie wasze mądre kawały, że te daktyle wyparowały? Nie? Więc niech każdy z was mi odpowie: CZEMU MU ROŚNIE PALMA NA GŁOWIE? 52 DZIWNA BAJECZKA Opowiem ci bajeczkę, a może nie bajeczkę, a może nie opowiem, bo strasznie jestem śpiąca. Pamiętam ją od dziecka, a może nie od dziecka, a może nie pamiętam, więc zacznę ją od końca. (To znaczy, przepraszam, od początku!) Raz w pewnym bardzo ślicznym ogrodzie botanicznym - o^, wie, w zoologicznym! -z mamusią oraz tatą żył sobie kto? Ś\imaczek\ Lub tygrys! Lub też raczej nieduży szopek praczek! A może aligator... Raz w pewien dzień jesienny, a może w dzień wiosenny, nasz kurczak wyszedł z domu w promieniach ciepłych słonka... (zresztą, niewykluczone, że właśnie padał deszcz!) i najpierw wlazł na drzewo, a potem poszedł w prawo, a potem poszedł w lewo i w końcu się zabłąkał. Aż pewien młody wielbłąd, a może stary wielbłąd, zobaczył szopka praczka, co we łzach tonął cały, i rzekł: - Zgubiłeś drogę? No tak, zgubiłeś drogę! To nic, ja ci pomogę, więc nie rycz już, mój mały! (Albo „nie wyj", albo „nie kwicz", albo „nie piszcz" - co wam się bardziej podoba) Czy mieszkasz w tym basenie? - Na pewno w tym basenie! A może nie w basenie. A może... eee... na drzewie... - Czy to jest twoja klatka? - Tak, to jest moja klatka! 53 I A może inna klatka... A zresztą sam już nie wiem! Tak cały dzień biegali i całą noc biegali po dróżkach i alejkach, pod deszczem i na słońcu, aż domek nieboraczka, tygryska czy prosiaczka (ale na pewno nie ślimaczka, bo ślimaczek nosi swó dom na plecach i na pewno by go nie zgubił), znaleźli koniec końców! A w domu mama z tatą, szczęśliwi i przejęci, porwali wnet w objęcia niegrzeczną swą córeczkę. (Przepraszam, zapomniałam, że to był synek!) Troszeczkę się pośmiali, troszeczkę popłakali, troszeczkę mu przylali -a może nie troszeczkę. 54 I odtąd nasz zwierzaczek, tygrysek czy prosiaczek, a może szopek praczek, sprawuje się wzorowo. Sam zaraz ci to powie, a może ci nie powie, a może innym razem, bo przepadł gdzieś na nowo. (I wszyscy go szukają, i mama płacze, i tata się złoś i nikt nie wie, gdzie on jest. A może ty wiesz?) KOŁYSANKA Lulajże mi, lulaj w kolebce zielonej... Twój tatuś ma szablę, a mama koronę. A Kasia ma pierścień jak słońce na niebie, a Piotrek ma bęben i bębni dla ciebie. NOCNY MAREK Po mieście, po mieście, o późnej godzinie, chodzi Nocny Marek w nocnej koszulinie. Idzie Nocny Marek przez ciemne ulice, zagląda przez szpary, puka w okiennice. 55 I W ręku trzyma świeczkę, stąpa na paluszkach... Dzieciaki, dzieciaki, uciekać do łóżka! 56 KSIĘŻYCOWY WIERSZYK Chłopcy, dziewczynki, hop, spod pierzynki! Dziś Jaś z Księżyca ma urodzinki! Popatrzcie w okno, jak księżyc świeci! Ze wszystkich domów pędzą już dzieci i na ulicy, i na bosaka dalejże tańczyć, dalejże skakać! I już za nimi biegną w piżamach, śmiejąc się głośno, tata i mama! Wszyscy wokoło tańczą wesoło -piekarz, profesor imałpazZOO, z pudlem pod rękę tańczy babula i cztery koty w nocnych koszulach, i nawet w oknie tańczy firanka, gdy Jaś z Księżyca gra na organkach! A kiedy księżyc zgaśnie jak świeczka, wtedy pójdziemy spać do łóżeczka... TRÓJKĄTNA BAJKA Była raz sobie skała bardzo dziwna, TRÓJKĄTNA, stał na tej skale pałac bardzo dziwny, TRÓJKĄTNY. W pałacu tym na tronie bardzo dziwnym, TRÓJKĄTNYM, zasiadał król w koronie bardzo dziwnej, TRÓJKĄTNEJ, i patrzył z okna wieży bardzo dziwnej, TRÓJKĄTNEJ, na dzielnych swych rycerzy, bardzo dziwnych, TRÓJKĄTNYCH. Aż kiedyś raz dworacy na szczerozłotej tacy przynieśli mu śniadanie wykwintne niesłychanie -a było to nieduże zwyczajne jajko kurze, bardzo dziwne, OKRĄGŁE! I krzyknął król: -No, wiecie! Toż to prawdziwa bajka! Pomyśleć, że na świecie są takie dziwne jajka! Więc niech mi odtąd wszędzie OKRĄGŁYM wszystko będzie! 57 Dworacy - nieboracy zabrali się do pracy i w ciągu jednej chwili jak kazał, tak zrobili. I stała odtąd skała bardzo dziwna, OKRĄGŁA, a na tej skale pałac bardzo dziwny, OKRĄGŁY, w pałacu zaś na tronie bardzo dziwnym, OKRĄGŁYM, zasiadał król w koronie bardzo dziwnej, OKRĄGŁEJ, i patrzył z okna wieży bardzo dziwnej, OKRĄGŁEJ, na dzielnych swych rycerzy bardzo dziwnych, OKRĄGŁYCH. Tak to z powodu zwykłego jajka -z trójkątnej okrągła zrobiła się bajka. Idzie sen do synka IDZIE SEN DO SYNKA Idzie sen do synka poprzez senne morza, przez ciemne bezdroża idzie, idzie sen. Przez omszałe głazy, głębokie wąwozy, przez czarne przepaście, przez mostów dwanaście idzie, idzie sen. Przez wysokie wrota, schodami ze złota, przez dwanaście czarnych wież, przez trzynastą też. Idzie, idzie sen poprzez ciemną sień, przez skrzypiące drzwi. Tam w kolebce drewnianej, w ptaszki malowanej, synek śpi. Idzie, idzie sen przez dwanaście miast. Nie zatrzymuj go, nie wołaj, by zdążył na czas. 59 RUSAŁKI Tam u czarnej skałki siedziały rusałki o świcie, o świtaniu. Pod koślawą brzozą, pod czerwoną zorzą, o świcie, o świtaniu. Siedziały, patrzały, długie włosy miały, o świcie, o świtaniu. Prosiły rusałki odrobinę soli, odrobinę soli, miseczkę fasoli, o świcie, o świtaniu. 60 U POTOKU Prała Kasia u potoku białe chusteczki. Wyszły do niej z ciemnej wody trzy rusałeczki. Zaszumiały warkoczami nad kamieniami: - Jak zagadki nie odgadniesz, musisz iść z nami! Cóż to kwitnie nie kwitnący w zielonym borze? - Paproć kwitnie nie kwitnący, dopomóż, Boże! - Cóż to górze niby ogień, ale nie grzeje? - Zorza górze niby ogień, kiedy już dnieje. - Cóż to rośnie wedle drogi, nie ma korzenia? - Kamień rośnie wedle drogi, nie ma korzenia. Zapłakały rusałeczki i znikły w mroku w czarnej wodzie, w białej pianie, na dnie potoku. KURKA ZŁOTOPIÓRKA Miałem Kurkę Złotopiorkę najmądrzejszą w świecie. Takiej Kurki Złotopiórki nigdzie nie znajdziecie. Chustki prała, łóżko słała, szyła kamizele, piekła pączki z białej mączki w piątek i w niedzielę. Zaprzęgała siwe konie do czerwonej bryki, przywoziła mi z jarmarku słodziutkie pierniki. A wieczorem przy kominku zapalała fajkę i piosenkę mi śpiewała, i bajała bajkę. KURZE DYDKO Późna już godzina, pora iść do łóżka. Idzie, idzie Kurze Dydko na słomianych nóżkach. 61 I Idzie Kurze Dydko, czarną ma gębusię, długie uszki, ostre różki, pióro w kapelusie. Idzie Kurze Dydko, patrzy zza firanek. To za piecem zachroboce, to potrąci dzbanek. Idzie Kurze Dydko na słomianych nóżkach. Jak się szybko nie rozbierzesz, wskoczy ci do łóżka. Idzie Kurze Dydko... Nie śmiej się, bo brzydko! 62 TRAWY ŹDZIEBEŁKO Trawy ździebełko, zielona igiełka, od wiatru się gięła, od wiatru chyliła, do skały tuliła. -Skało szara, skało omszała, prawdę mi powiedz. Jaka jest zima? Czy jaja przetrzymam? - Trawy ździebełko, zielona igiełko, sama zimę poznasz, sama się przekonasz. A POSZEDŁ KOTEK Poszedł kotek pod gruszkę, znalazł w trawie poduszkę. A my kotka złapiemy, poduszkę odbierzemy! Poszedł kotek pod lipki, znalazł w trawie skrzypki. A my kotka złapiemy, skrzypki mu odbierzemy! Poszedł kot pod choinkę, znalazł w trawie dziewczynkę. A my kotka złapiemy, dziewczynkę odbierzemy! Złożymy w kolebeczce na białej poduszeczce, na skrzypkach jej zagramy, do snu ukołyszemy... 63 LULI, SYNKU, LULI Luli, synku, luli, śnieg ziemię otulił. W lesie zima wielka. Płacze wilczek w ciemnej norze, na polankę wyjść nie może, bo nie ma futerka. Luli, synku, luli, zaśnij mi czym prędzej. Zajączek przy miedzy zwiesił uszy w wielkim smutku, potrzebuje ciepłych butków, a nie ma pieniędzy. Tato rano wstanie, wyprowadzi sanie, zaprzężę konika. Kupi tata zaj ączkowi parę butków całkiem nowych, a wilczkowi pstry kożuszek, by mu ciepło było w brzuszek, a synkowi maleńkiemu słodkiego piernika. 64 BABULA Nie miała babula do pracy ochoty, wynajęła pomocniczków za pieniążek złoty. Kot izbę zamiata, niedźwiedź w polu orze, zajączek drwa rąbie, lisek zwozi zboże. Zaszło słońce, zaszło za zieloną paproć, miesiąc idzie nad drzewami, w czapeczce z piórami. Kotek śpi na piecu, niedźwiedź chrapie w borze, zajączek pod krzakiem, lisek w ciemnej norze. Lisek w ciemnej norze, pod leśną leszczynką, a babula w łóżku, pod ciepłą pierzynką. A NA DWORZE ZIMA A na dworze zima, wiaterek podyma. Księżycowi zimno w plecy, bo kożuszka nie ma. Za promyczek mały, za srebrny okruszek szyła sowa księżycowi barani kożuszek. Szyła, haftowała nitkami złotymi. - Ojej, sowo, jaki długi, wlecze się po ziemi! Szyła, poprawiała do białego rana. - Ojej, sowo, jaki krótki, ledwie przed kolana! A w zimowym niebie świszczą złe wichury. Chodzi księżyc bez kożuszka, otulony w chmury. 65 OJ, STRACH! Tam za miedzą wilki siedzą, jak wyjdziemy, to nas zjedzą. Oj, strach! Świecą wilki oczyskami, kłapią strasznie zębiskami. Oj, strach! Wilki, wilki, czego chcecie? Czemu sobie nie pójdziecie? Oj, strach! Dam wam placek nadziewany i serdaczek haftowany, rękawiczki ciepłe zrobię, tylko idźcie, idźcie sobie! Oj, strach! Hen za lasy, hen za góry, do swej nory, do swej dziury! A kysz! i 66 PTAKI Już przyleciały ptaki! Znów przyleciały ptaki!^-^ Te same wróciły ptaki, '"' co każdej wracają wiosny. Pięknie są ustrojone, pióra mają zielone. W zieleni całe, w zieleni krążą nad łąką zieloną. Znów przyleciały ptaki! Z dalekiej krainy ptaki! Te same, te same ptaki, co ciepłym wracają latem! Czerwienią płoną ich pióra, żarzy się skrzydeł purpura. W czerwieni całe, w czerwieni krążą nad maków zagonem. Znów przyleciały ptaki! Zza mórz przyleciały ptaki! Te same, te same ptaki jesiennym wróciły deszczem! Żółte są niby liście, pióra ich lśnią złociście. Smutne jak zwiędłe liście, nad żółtym krążą ścierniskiem. Patrz, znowu lecą ptaki! Ponad drzewami - ptaki! Lekkie i ciche ptaki z wiatrem wracają zimowym! Pięknie są ustrojone, skrzydła ich skrzą się szronem. Powoli, powoli, w bieli nad białym wirują polem... KOGUCIK Idzie kogucik drogą, dzwoni srebrną ostrogą, pióra ma jak aksamit, buty ma z obcasami. Wszedł na najwyższą górkę, zobaczył czarną kurkę i dalejże ją pytać: - Czy umiesz, kurko, czytać? - Ja nie czytam, nie piszę, ja tylko jajka znoszę, bielutkie i cieplutkie, calutkie okrąglutkie. A w każdym jajeczku po kurcząteczku... 67 ŚWINKA Chwaliła świnka swojego synka: -Jaki milutki! Jaki śliczniutki! Różowe uszki! Króciutkie nóżki! Wesoła minka! Bura szczecinka! A jaki ryjek! A jaki brzuszek! Ach, mój brudasek! Ach, mój świntuszek! 68 SIEDZIELI NA GANKU Siedzieli na ganku w wiankach z majeranku, chrupali pierniki, słuchali muzyki - król, królowa, cesarz, cesarzowa, żuk, dżdżownica, lalka-baletnica, a na końcu rak. A tak! Przyszła do nich koza z cygańskiego woza. Na widok tej kozy zdrętwieli ze zgrozy -król, królowa, cesarz, cesarzowa, żuk, dżdżownica, lalka-baletnica, a na końcu rak. Ale jak! Przewrócili ławkę, upadli na trawkę, narobili wrzasku, uciekli do lasku -król, królowa, cesarz, cesarzowa, żuk, dżdżownica, lalka-baletnica, a na końcu rak -na wspak! Zostały na ganku wianki z majeranku i kawałek piernika -to jest koniec wierszyka. POJEDYNEK Chrabąszcz i żuk - jelonek stoczyli bój pod mleczem. Chrabąszcz był w złotej zbroi, żuk wymachiwał mieczem. Chusteczką powiewając, z góry patrzyła mucha, a komar grał na lutni, a truteń w trąbę dmuchał i kto chciał, to ich słuchał, kto nie chciał, to nie słuchał. CZARNE KURY Z góry, spod chmury leciały czarne kury na szuwary, na błota, szukały kury złota. Tu mech, tam błota, tu pień, tam kłoda, tu zimna, tu ciemna woda... 69 Szukały, szukały pod dębem spróchniałym i pod krętym korzeniem, i pod białym kamieniem, i pod rudym mchem, szukały jasnym dniem, szukały nocą czarna, gdzie leży złote ziarno. W góry, pod chmury odleciały kury. Na szuwarach, na błotach nie znalazły złota. Tu zmierzch, tam słota, tu pień, tam kłoda, tu zimna, tu ciemna woda. Odleciały kury. A szkoda! r 70 ZŁOTY PAW Wśród wysokich traw brodzi złoty paw. Usiadł paw na drzewie, nikt o nim nic nie wie. Usiadł paw na wiśni -może mi się przyśnił? Przyleciał z morza hen, przyniósł na skrzydłach sen. WYSZEDŁ MIESIĄC Wyszedł miesiąc spośród cieni, wsadził ręce do kieszeni, fiknął kozła o nasz próg, złamał sobie złoty róg. Za miesiącem wyszła zorza, oświetliła pół podwórza, pół podwórza, białe schody, pannę młodą z panem młodym, panna młoda roni łzy -raz, dwa, trzy, wychodź ty! JAK CESARZ PIJE HERBATĘ - Mędrcy, co wiecie wszystko na świecie! Chciałbym was spytać w wielkim sekrecie: jak cesarz pije herbatę? - Jak cesarz pije herbatę? Bierze cesarz głowę cukru w sklepie, wydłubuje w niej malutką dziurkę, potem wrzątek wlewa do niej ciurkiem i ssie, i po brzuszku się klepie. I właśnie tak, i właśnie tak cesarz pije herbatę! - Mędrcy, co wiecie wszystko na świecie! Chciałbym was spytać w wielkim sekrecie: jak cesarz je kartofelki? 71 - Jak cesarz je kartofelki? Najpierw z masła wznoszą mur wysoki, potem żołnierz z armaty wielkiej cesarzowi przez ten mur z masła strzela do ust - paf! - kartofelkiem! I właśnie tak, i właśnie tak cesarz je kartofelki! - Mędrcy, co wiecie wszystko na świecie! Chciałbym was spytać w wielkim sekrecie: jak cesarz do snu się kładzie? - Jak cesarz do snu się kładzie? Nasypują pełen pokój pierza i rzucają cesarza w to pierze, i przez całą noc pułk żołnierzy go strzeże, i krzyczy: „Sza! Cesarz śpi! Ma być spokój!" I właśnie tak, i właśnie tak cesarz do snu się kładzie! Bajki BAJKA O KRÓLEWICZU, KALEJDOSKOPACH I BABIE Leciały przez obłoki trzy smoki w świat szeroki. Wiatr wieje, noc zapada, do smoka smok powiada: „Są cuda na tym świecie, 0 których nic nie wiecie! Znam taki zamek w górach, co szczytem tonie w chmurach 1 srebrny jest, i złoty..." A smoki na to: „Co ty!" „Wokoło szumią drzewa, sto ptaków na nich śpiewa... Wśród saren i jeleni na brzegach stu strumieni sto dziewcząt wije wianki z rumianku, z macierzanki i głosów z zamku słucha, a w zamku puchacz pucha i leży u stóp wieży uśpionych stu rycerzy..." „Co mówisz?! Nie do wiary! To chyba jakieś czary!" Mrugnął okiem smok do smoka i rozpłynął się w obłokach. II 73 Drugi ogniem zionął z paszczy i wśród leśnych zginął chaszczy. Potem trzeci kozła fiknął i w wieczornym niebie zniknął. Słonko zaszło, deszczyk pada. Czarownica chodzi blada. W czarne kwiaty ma spódnicę, zbiera zioła pod księżycem. Czasem nagle zachichocze, coś jej w oczach zamigocze, potem się przemieni w kota i w zamkowych zniknie wrotach. 74 A na zamku wicher hula, ani dworzan, ani króla... Ni królowej, ni rycerzy. Szary kurz na wszystkim leży. Gdzie są dworki, ochmistrzynie? Wszystko tonie w pajęczynie. Czary - mary, śpią zegary, patrzy z kąta diabeł stary w żółtych butach nie do pary, ma niebieskie okulary... Po krużgankach błądzą strzygi, przemawiaj ą się na migi, tańczy licho wokół tronu -dziewięć rogów, sześć ogonów... Siedzą wiedźmy przy ognisku, każda fajkę trzyma w pysku, razem z nimi wielkoludy: dwa brodate, jeden rudy. Jeden z drugim cicho gwarzą, czarny napój w kotle warzą... 75 76 Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, pajęczynę pająk przędzie, szumią skrzydła nietoperzy -tylko hen, na szczycie wieży, aż do świtu, jak noc długa, w jednym oknie światło mruga... Czy to sprawka złego ducha? Kto chce wiedzieć, niech posłucha... Przed kilku laty - powiem w dwóch słowach - żyli w tym zamku król i królowa. Jedli na srebrze, spali wśród złota, jedna ich tylko gryzła zgryzota: że młody książę - dziw to nad dziwy! - choć taki mądry i urodziwy, choć go królewna kocha zaklęta, nie chce, jak inni dzielni książęta, rankiem polować, nocą balować, od złego smoka panny ratować, hasać po lasach w gronie rycerzy - wciąż tylko siedzi na szczycie wieży, różnych rupieci ma tam na kopy i z nich układa... kalejdoskopy! Najpierw włoży pomiędzy lusterka cztery szkiełka i skrawek papierka i ostrożnie podniesie ku oczom -a tam ptaki przedziwne trzepoczą. Z morskiej piany uwite ich gniazda, a z nich każde migocze jak gwiazda... Potem doda dwa strzępy koronek, ptasie piórko, źdźbło trawy zielone -a tam rajskich motyli tysiące, a na drzewach czerwone zające, ten skrzydlaty, a tamten rogaty i miast wąsów wyrosły im kwiaty... Potem doda kawałek drewienka, rybią łuskę, trzy maku ziarenka i potrząśnie, i spojrzy raz jeszcze -a tam kamień rozkwita pod deszczem i świetlików wirują zamiecie, jakich nikt nie oglądał na świecie!... Płynie powoli roczek za rokiem -nie chce królewicz otworzyć okien. Mijają zimy, wiosny i lata -nie chce królewicz oglądać świata. Siedzi przy szkiełkach, nie je, nie pije, nikt o nim nie wie, czy jeszcze żyje. Pomarli z żalu król i królowa, a potem - z nudów -dworzan połowa. Świecą pustkami złocone wieże, w śnie pogrążeni chrapią rycerze 77 i w starym zamku od tamtej pory gnieżdżą się strzygi, zjawy i zmory. Siedzi baba na cmentarzu, trzyma nogi w kałamarzu. Przyszedł duch, babę w brzuch, baba fik! a duch znikł. Poszła baba wprost do domu, nie mówiła nic nikomu, posiedziała na przypiecku, powiedziała po turecku: „Eus, deus, kosmateus, waks!" Miała baba koguta -wsadziła go do buta. Miała baba indora -wsadziła go do wora. Posprzątała na podwórku, siadła wierzchem na psie Burku, wzięła z sobą pół racucha, w świat ruszyła szukać ducha. 78 Już listek oblatuje, a baba wciąż wędruje. Już śnieżek padu - padu, a ducha ani śladu. Już słychać chóry żabie, już coraz smutniej babie, aż wreszcie w środku lata ujrzała koniec świata. Stanęła na murawie, rozgląda się ciekawie... I widzi zamek w górach, co szczytem tonie w chmurach. Wokoło szumią drzewa, sto ptaków na nich śpiewa, wśród saren i jeleni na brzegach stu strumieni sto dziewcząt wije wianki z rumianku, z macierzanki i głosów z zamku słucha, a w zamku puchacz pucha i leży u stóp wieży uśpionych stu rycerzy... Otworzyła baba wrota, przepędziła baba kota, przesadziła most zwodzony, uderzyła w wszystkie dzwony. Patrzy baba do komina, a w kominie pajęczyna, a w spiżarni same puchy, a po kątach siedzą duchy! Ene, bene, rabe, żabę! Złość okropna wzięła babę. „Kwinter, pinter! - myśli sobie. Zaraz tu porządek zrobię!" Wzięła baba koguta, wypuściła go z buta. 79 80 „O mój miły kogucie, dość siedziałeś w tym bucie!" Wzięła baba indora, wypuściła go z wora. „O mój miły indorze, dość siedziałeś w tym worze!" Terę fere kuku! Strzela baba z łuku. Zestrzeliła kurka z wieży, obudziła stu rycerzy, narobiła huku. Rety, co się dzieje! Baba diabła leje! Rozdzwoniły się zegary, diabeł zgubił okulary, jak niepyszny wieje! Za nim biedne strzygi pędzą na wyścigi, czarownica gna na miotle, lecą wiedźmy w wielkim kotle, kręcą się jak frygi. Skaczą jak kangury przez doły i góry wystraszone wielkoludy: dwa brodate, jeden rudy, goni je pies bury! Gwałtu, co się dzieje! Kogut głośno pieje! Leci zmora, ledwie zipie, indor ją po nogach szczypie, a baba się śmieje! Wzięła baba koguta, wsadziła go do buta. Wzięła baba indora, wsadziła go do wora. Potem Burka osiodłała, po turecku powiedziała: „Eus, deus, kosmateus, waks!" Jak już była na zakręcie, obróciła się na pięcie i gwizdnęła z całej siły, aż się wieże pochyliły, spadły z haków drzwi dębowe, a królewicz podniósł głowę... Leciały przez obłoki trzy smoki w świat szeroki. Wiatr wieje, noc zapada, do smoka smok powiada: „Są cuda na tym świecie, 0 których nic nie wiecie! Znam taki zamek w górach, co szczytem tonie w chmurach 1 srebrny jest, i złoty..." A smoki na to: „Co ty!" „Wokoło szumią drzewa, sto ptaków na nich śpiewa... Wśród saren i jeleni na brzegach stu strumieni sto dziewcząt wije wianki z rumianku, z macierzanki i tańczy u stóp wieży, a z nimi stu rycerzy... Sto pierwsza, najładniejsza, girlandy z maków plecie i śpiewa - a królewicz przygrywa jej na flecie... A kiedy słońce zgaśnie i zaśnie stu rycerzy, królewicz znów na wieży i w szkiełkach widzi baśnie. 81 # I znowu, jak noc długa, w okienku światło mruga...' „Co mówisz? Nie do wiary! To chyba jakieś czary!" Smok do smoka łypnął okiem i zniknęły za obłokiem. 82 BAJKA OSTU KRÓLACH LULACH Daleko, daleczko, za polem, za rzeczką, za łąką, gdzie hasa baranek z owieczką, za płotem bielonym, za lasem zielonym, za morzem głębokim i gorzkim, i słonym, w pałacu wspaniałym, w złocistej koronie król Lul Doskonały zasiadał na tronie i oczy przymykał, i słuchał słowika, i róży dotykał w wysokim wazonie. Tymczasem od rana u wrót pałacowych turkocą karety i dzwonią podkowy. I Ze wszystkich stron świata zjeżdżają posłance -król Migdał sąsiada zaprasza na tańce, król Bimbał na turniej, król Gwizdał na łowy, królowa Bambuła na tort orzechowy. Król Fąfel zaś pisze: „Oboje z małżonką czekamy na ciebie, więc pospiesz się, słonko, więc przybądź, rybeńko, nie zwlekaj ni chwili, by naszą obejrzeć kolekcję motyli!" Król Lul muska wąsika, płatków róży dotyka. - Ach, doprawdy - powiada - wolę słuchać słowika! Po cóż czas mam marnować, przebywając wśród gości, co tak bardzo dalecy są od doskonałości? 83 84 Migdał miły, nie przeczę, ale w siodle źle siedzi, Bimbał zuch, lecz maniery ma jak stado niedźwiedzi. Gwizdał dzielny myśliwy, lecz na wiersze nieczuły. Nie masz większej gaduły od poczciwej Bambuły. Fąfel mądry jak sowa, lecz uparty jak osieł, a królowa Fąflowa ma brodawkę na nosie! Muszę wyznać z przykrością, że doprawdy mam dość ich!... Sam ze sobą obcując, więcej zaznam radości! A dworzanie, co stali zgromadzeni na sali i z najwyższą uwagą swego władcy słuchali, sławiąc mądrość królewską, wdzięk, powagę i grację, zakrzyknęli z zapałem: - Król po stokroć ma rację! Król ma rację! Ma rację! Ma rację! Król odprawił ich gestem i na dłoni wsparł głowę, i potoczył wejrzeniem po posadzce perłowej, po stubarwnych witrażach, po rzeźbionym suficie, gdy wtem w lustrze weneckim ujrzał swoje odbicie... Ze zwierciadła nań patrzył rycerz piękny i młody, pełen dumy, godności i szlachetnej urody. Mądrość biła mu z czoła, dowcip lśnił w jego oku, dłoń na szpadzie opierał gestem pełnym uroku. Cudny blask opromieniał jego złotą koronę i mankiety z brabanckich śnieżnobiałych koronek. Jego postać wysmukłą płaszcz otulał wspaniały... W każdym calu, zaiste, był to Lul Doskonały! Król zamyślił się, powstał, rękę uniósł do czoła i wtem w nagłym olśnieniu na ministrów zawołał... Wokół pałacu hałas i gwar, jakby strzelano z tysiąca ar... Trzęsie się ziemia i niebo drży. Czy to się wiedźmy wodzą za łby? Skądże! To Jego Królewska Mość chce zburzyć pałac, bo ma go dość! Pałac? Nieprawda, bo całe mia... 85 86 Chce wznieść swój pomnik... Z czego? Ze szkła! Zamiast pałaców i zamiast miast pomnik, co głową dosięga gwiazd! Bzdura! Akurat! Na furach stu król kazał przywieźć tysiące lu... Bo to jest właśnie królewski plan, by były lustra na miejscu ścian! Nic, tylko lustra! Nic, tylko lustra zamiast sufitów, podłogi ścian! Taki jest właśnie, taki jest właśnie, taki jest właśnie królewski plan! Czy to jest zorza, czy tysiąc ptaków czerwonopiórych? Na niebie pożar, palą się morza, żarzą się góry... Czy tysiąc ptaków czerwonopiórych, czy w niebie zorza? Król Lul się budzi, oczy otwiera, powstaje z łoża. Ach, cóż za widok! Czy to sen jeszcze? Czy to jest jawa? Stu królów Lulów kroczy ku niemu z lewa i z prawa. Stu królów Lulów -a każdy piękny, dumny i młody. Stu królów Lulów... wszyscy podobni jak krople wody. W listowiu skryta róża rozkwita w blasku poranka. Śpiewa skowronek, król po rzeźbionych chodzi krużgankach. Chłonąc fontanny szmer nieustanny w porannej ciszy, stu królów Lulów w przechadzce zgodnie mu towarzyszy. 87 88 Stu królów Lulów śledzi lot ptaków w falach zieleni -wszyscy szlachetni, wszyscy subtelni i zamyśleni. Cóż to za widok! Cóż za brawura! Co za parada! Król na dziedzińcu konia dosiada, mknie kawalkada! Dzwonią podkowy, pędzą jak wicher białe rumaki. Stu królów Lulów w kurzu błękitnym leci jak ptaki. Stu królów Lulów -każdemu płomień w oku się pali, wszyscy odważni, wszyscy zuchwali, wszyscy wspaniali! Wiatry śpią w lasach, obłok dogasa na szczycie wieży... Umilkły dzwony, król Lul znużony siadł do wieczerzy. W zapachu kwiatów, pośród muzyki słodkiej i cichej stu królów Lulów wznosi ku niemu smukłe kielichy. Ach, cóż za widok! Stu królów Lulów na jednej sali-wszyscy wytworni, wszyscy wykwintni i doskonali! Gwiazda rozbłysła w toni jeziora, usnęły kwiaty. Późna już pora! Król się udaje do swej komnaty. Piętrzą się cienie, drży płomień świecy w złotym lichtarzu... Stu królów Lulów skrada się za nim po korytarzu. Stu królów Lulów skrada się za nim w głuchym milczeniu. Sto białych dłoni i sto lichtarzy sunących w cieniu. Sto białych twarzy, tańczące cienie, oczu tysiące, świece płonące, świece płonące, świece płonące... Zahukały puchacze na wieży. Stare mury ozwały się jękiem. Król wzniósł lichtarz nad głowę, uderzył i zwierciadła rozpadły się z brzękiem!... f 89 90 Wokół pałacu hałas i gwar, jakby strzelano z tysiąca ar... Co to za łomot, co to za huk, jakby się olbrzym z olbrzymem tłukł? Wybuch wulkanu? Trzęsienie zie...? Bzdura! Akurat! Słuchajcie mnie! Król sobie kupił dzikiego lwa! Właśnie, że słonia! Właśnie, że dwa! Niepodobnego! Mówił mi ktoś, że król wpadł nagle w okropną złość, a wszystko przez to -jak niesie wieść -że już tych luster nie może znieść! I kazał szklarzy zawołać stu, żeby stąd wszystkie zabrali lu... I tez jadalni, i te z sypialni, i te z bawialni, i z łaźni też, i te ze schodów, i te z ogrodu, i te z krużganków, komnat i wież! W królewskim ogrodzie szumiące strumienie, w cienistej alei drzemią wśród zieleni senne orchidee. Tańczą rybki złote w srebrnych wodospadach, w wianku ze stokrotek Migdał wiersz układa, a Bambuła gada... Gwizdał krzyczy „Huzia!" Bimbał strzela z kuszy, od tego hałasu Fąfla bolą uszy, a Bambuła gada... Gwizdał gra na rogu, Bimbał woli w kości, królowa Fąflowa prawi uprzejmości, a Bambuła gada... 91 P m 92 Toczą się po stole kule pomarańczy, Fąfel śpi pod drzewem, a Fąflowa tańczy, aBambuła gada... Wśród brzęku kielichów, okrzyków radości, król Lul, wznosząc toast, przemawia do gości: - O, damy przepiękne! O, zacni królowie! Pozwólcie mi toast za wasze wznieść zdrowie! Ten ogród, co wszystkim wydaje się rajem, pustynią jest tylko, gdy was w nim nie staje! Świat wtedy jest piękny i wtedy bogaty, gdy są w nim pospołu zwierzęta i kwiaty, gdy wspólnie w nim żyj ą i gwiazdy, i ptaki, i ludzie, wśród których nie znajdziesz jednakich, spokojni, gwałtowni, łagodni, okrutni, rozrzutni, oszczędni, weseli i smutni, ulegli i dumni, lękliwi i śmiali, i wszyscy tak różni, i przez to wspaniali! Odmienni jak drzewa i zmienni jak woda... W tym mądrość jest świata i świata uroda!... A dworzanie, co stali pod drzewami w ogrodzie, rozprawiając z zapałem o wczorajszej pogodzie, sławiąc władcy swojego mądrość, godność i grację, zakrzyknęli radośnie: - Król po stokroć ma rację! Król ma rację! Ma rację! Ma rację! MIEJSKA BfBLIOTEKA PUBLICZNA .. Bnn '"»? H. SIENKIEWICZA 05-800 Pruszków. Al. Wojska Polskieao 34 cmia i. _,»el. 758-88-91 FILfA Nr 2 Wypożyczalnia dla Dzieci SPIS TREŚCI 1. Kałużyści Kałużyści ....................... 5 Jak ja się nazywam................... 5 Niewidzialna plastelina ................ 6 Listy .......................... 6 Urodzinki ....................... 8 Mama ma zmartwienie................. 8 Wieczór ........................ 9 Pożałuj mnie! ..................... 9 Lato .......................... 9 Zapach czekolady ................... 10 Strasznie ważna rzecz ................. 11 Kopareczka ...................... 11 Taki wielki pies .................... 12 Pokrzywa ....................... 13 ZOO.......................... 13 Jak tu ciemno! ..................... 14 Marzenie........................ 15 A jak będę dorosła................... 16 Wilki (Danuta Wawilow i Oleg Usenko) ....... 17 ORupakach ...................... 18 Na wystawie ...................... 20 Szybko! ........................ 21 Drynda......................... 22 Spacerek ........................ 22 Człowiek ze złotym parasolem............. 23 Wiatr.......................... 23 Czarny lew ....................... 24 Jesienią ........................ 25 Strzygi ......................... 26 Moja siostra królewna ................. 26 Moja tajemnica .................... 28 Róża .......................... 28 Drzewo ........................ 29 Gołąbek ........................ '30 Leciały cienie ..................... 31 Jabłonka ........................ 31 Znicze ......................... 32 Wparku ........................ 33 Smutny wiersz ..................... 34 Wędrówka ....................... 34 2. Dziwne bajeczki Jednorożec....................... 37 Niegrzeczna dziewczynka ............... 37 Krzywy wierszyk .................... 38 Babcia i pudel ..................... 39 Trzej myśliwi ..................... 40 Dama i prosię ..................... 41 Pan Sikorek ...................... 42 Dwa ptaszki ...................... 43 Kto zabił kota Mruczka?................ 43 Na wysokim drzewie .................. 44 Kucyk ......................... 45 Gdzie byłaś, dziewczynko? .............. 45 Kruk i żabka ...................... 46 Nie Wiem Kto ..................... 47 Zawalił się pałac .................... 48 Płynęły białe okręty .................. 48 Dzieci w lesie ..................... 49 Miałem małe drzewko ................. 50 Daktyle ........................ 51 Dziwna bajeczka.................... 52 Kołysanka ....................... 55 Nocny Marek ..................... 55 Księżycowy wierszyk.................. 56 Trójkątna bajka (Danuta Wawiłow i Oleg Usenko) . . 57 3. Idzie sen do synka Idzie sen do synka ................... 59 Rusałki ........................ 60 U potoku ....................... 60 Kurka Złotopiórka .................. 61 Kurze Dydko ..................... 61 Trawy ździebełko ................... 62 Poszedł kotek ..................... 63 Luli, synku, luli .................... 64 Babula ......................... 64 A na dworze zima ................... 65 Oj, strach! ....................... 66 Ptaki .......................... 66 Kogucik ........................ 67 Świnka ......................... 68 Siedzieli na ganku ................... 68 Pojedynek ....................... 69 Czarne kury ...................... 69 Złoty paw ....................... 70 Wyszedł miesiąc .................... 71 Jak cesarz pije herbatę................. 71 4. Bajki Bajka o królewiczu, kalejdoskopach i babie (Danuta Wawiłow i Oleg Usenko)........... 73 Bajka o stu królach Lulach (Danuta Wawiłow i Oleg Usenko)........... 82 fc L Wydawnictwo NASZA KSIĘGARNIA 02-868 Warszawa, ul. Sarabandy 24c tel. 643-93-89, fax 643-70-28 Dział Sprzedaży tcl./fax 632-44-42 tel. 631-26-48, 631-62-64 01-242 Warszawa, Al. Prymasa Tysiąclecia 83 ISBN 83-10-10713-7 PRINTED IN POLAND Wydawnictwo „Nasza Księgarnia", Warszawa 2000 r. Skład i przygotowalnia: Studio Komputerowe NK. Druk z gotowych diapozytywów: Łódzkie Zakłady Graficzne, Łódź.