Książka ukazała się dzięki wsparciu Lubelskiego Węgla bogdanka" S.A. w Bogdance, producentowi i dystrybutorowi węgla kamiennego i ceramicznej cegły elewacyjnej EkoKLINKIER w niepowtarzalnych odcieniach ziemi. Lubelski Węgiel BOGDANKA ? SPÓŁKO AKCYJNI) — EkoKLINKIER rr ???7?? #><*!/L&* ???? Tiki Ci TM7"ioM.J projekt i opracowanie graficzne: Jarosław Koziara, Piotr Wysocki promocja i dystrybucja: Michał Miłosz Zieliński druk: Drukarnia Gaudium, Lublin © copyright by Ala Mucha, Jarosław Koziara, Roman Zańko wydawca: Koziara Tararara - Jarosław Koziara, Lublin 2005 20-114 Lublin, ul. Olejna 10/4, tel. 0 81 5344214, jarekoziarek@poczta, onet.pl, www.tararara.pl KOZIARA TARARARA ISBN 83-922275-5-7 Czy z pisaniem jest tak, jak ze śpiewaniem to znaczy, że każdy może? W zasadzie tak, o ile autor spetni chociaż jeden z warunków, a więc:ma coś istotnego do przekazania, czuje poezję, ma poczucie humoru, wyczucie absurdu, czyli po prostu MA TALENT. Autorzy tej książki spetniają wymienione warunki. Bo zdarza się tak, iż ma się problemy z rozwiązaniem równania z jedną niewiadomą,a nawet ze zwyktym dodawaniem, że można nie wiedzieć wiele o geopolitycznej sytuacji Polski, a mimo to mieć coś ISTOTNEGO do powiedzenia. I to językiem, który potrafi zachwycić czytelnika.. Tak byto ze mną i wieloma ludźmi, którym dane byto spotkać się z tymi tekstami. Jan Peszek napisat o nich: "Teksty mtodych autorów, które mają bezprecedensową świeżość, każą przyjrzeć się nam wyraźniej, Petne błyskotliwych obserwacji, dowcipu i refleksji, wywołują śmiech i wzruszenie." Wiele z tekstów tej książki ztożyto się na spektakl „Muzyka ze stówami" w reżyserii Piotra Cieplaka, z piękną, oryginalną muzyką Wojtka Waglewskiego, graną na żywo przez zespót Voo Voo. Wspaniate kreacje stworzyli w nim Maria i Jan Peszek. Oto ludzie, którzy zachwyceni tą twórczością, postanowili podzielić się swoim zachwytem z publicznością.... Teksty te powstawały przez 13 lat, w czasie których towarzyszyłam ich autorom od dzieciństwa do lat mtodzieńczych jako logopeda i terapeuta specjalny w Zespole Szkot Specjalnych nr 11 w Krakowie. Byty reakcją na nudę codziennych ćwiczeń artykulacyjnych, a przekształciły się w pomyst na twórczy rozwój języka. Zamiast powtarzać cudze teksty, postanowiliśmy pisać własne „bajki". Tak się zaczęło. Potem powstały teksy stanowiące odpowiedź na frustracje okresu dorastania, dające wyraz również takim emocjom jak ztość i wściekłość. Były teksty pisane na zamówienie, jak np. wiersze do muzyki. I byty teksty, które musiały powstać, aby zakochany autor mógł wyrazić miłość. Dzięki nim doświadczyliśmy tak wielkiego tadunku pozytywnych uczuć, że chcieliśmy choć część tego oddać naszym czytelnikom. Są jeszcze dwie bardzo ważne dla nas osoby, które zachwycity się naszymi tekstami - znakomity artysta, malarz, grafik, człowiek rozlicznych talentów Jarek Koziara, bez którego determinacji i artystycznej wizji ta książka nigdy by nie powstała oraz Romek Zańko - człowiek, którego wielkoduszność i pomysty są trochę nie z tego liczącego korzyści świata. Zapraszamy wszystkich do Krainy Absurdu, ale i Prawdziwej Poezji. Niech nie ominą Państwa wzruszenia i śmiech. Ala Mucha, Kraków, Zima 2005 03 RfoBCfr ?i????? GRZEGORZ GIERMEK Wydarzyło się w ostatnią sobotę karnawału. Wujek Franek w Nowym Yorku otwiera drzwi, a tu do niego walą na bal Paweł Nastula, Andrzej Wroński, Michael Jordan, Scotty Pippen i Carl Malone. Oczywiście z dziewczynami. Wujek Franek nic o balu nie wiedział, w domu była tylko do jedzenia sałatka z befsztykiem i kawa, no i jeszcze ziemniaki. No i Wujo wpuścił gości, nasmażył puree (takie francuskie danie), nagotował kawy. A ponieważ był to bal przebierańców - wujek Franek przebrał się za królika, a Scotty Pippen był przebrany za Kaczora Donalda. Paweł Nastula był fordem Fiesta, Jordan był discjockeyem. Bal był fantastyczny, tańczyli do piątej rano, a potem rozjechali się fordem Fiestą do domów. 05 fc^pftv<> KRSySZTOF HOGIEĆ Zima trwała i trwała, a chciałem wiosnę. Udałem się do wróżki i poprosiłem: - Wróżko, mam już dosyć tej zimy, za dtugo to trwa. Była to wróżka Petronela o czarnych włosach. Poznałem ją kiedyś w dziwnych okolicznościach. Wybrałem się na randkę z dziewczyną do hotelu. Randkowaliśmy tam na basenie. No i okazało się, że ratownikiem jest tam właśnie wróżka Petronela. Utopiłem się, a ona mnie wyciągnęła i powiedziała: -Krzysiu będzieszmiatświetlaną przyszłość. Od tego czasu zaprzyjaźniliśmy się. Ja jej opowiadałem o różnych rzeczach, np. o tym, gdzie się urodziłem, o moich zainteresowaniach. A ona wróżkowała. Ale wróćmy do tej wiosny. - Bardzo chciałbym, żeby wiosna już przyszła - powiedziałem do niej. Petronela wymruczała: - czary mary, entliczekpętliczek, czerwony guziczek, na kogo wypadnie na tego bęc. Podskoczyła 3 razy, splunęła za siebie... i wiosna przyszła. 07 GRZEGORZ JANKOWSKI Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w pałacu królewskim pewnej sylwestrowej nocy siedział samotny król. Był samotny, bo właśnie pokłócił się z żoną. Walnęła pięścią w stół, wyszła z pałacu i już nie wróciła. Pokłócili się, bo królowa nie pozwoliła królowi wyjść patrzeć na petardy. Siedział samotny, Kaziu Pałacowski się nazywał, a w końcu wziął złoty kielich z szampanem i poszedł na wieżę. Jego dworzanie obawiali się, że to nie kielich, a petarda, ale się mylili. Wszedł na wieżę, na ostatnie piętro, popatrzył sobie w gwiazdy, zadzwonił do swojego kanclerza, żeby mu załatwił następczynię królowej -i przysłano Edytę Bartosiewicz. No i król był bardzo zadowolony. Kupił jej obrączkę, nowe ubranie i postanowił pokochać, a nawet ożenić się. Chociaż czasem jest ci źle, rata ta rata ta, nie przejmuj się, Nowy Rok niech nie przeraża nas! p/Lfcw$2Ycft w/LSLMYeft Z4*12w ???? JfiSKOUJSKI Kobiety są jak kwiat paproci są jak pierogi u Melchior/ mojej cioci Są jak wietrzyk nad modrym Dunajem są jak niedźwiedź idący drogi skrajem Kobiety mają mocne charaktery jak komputery naszej ery Gdy biegną, są podobne do metra kiedy stoją, są podobne do tra (mwaju) Kiedy mówią, mężczyźni spadają jak gruszki kiedy śpiewają, sypie się pierze z poduszki Niewiasty są tadne jak kalarepy i ostre jak soczek z rzepy Tęsknię za N. N. jak pieprz za solą więc być z N. N. jest moją wolą. 11 ??^??i?? KRZySZTOF NOGIEt W tym roku, w noc sylwestrową, wydarzyło się coś niezwykłego u mnie w domu. Przyszedł do mnie Anioł w postaci białej Anielicy. Miała białe włosy, skrzydła byty też białe, ale trampki miała niebieskie. Powiedziała do mnie: - Krzysiu, szczęśliwego Nowego Roku! Nie wiem skąd znała moje imię, bo ja jestem Krzysztof. - Ten rok - powiedziała - będzie dla ciebie pomyślny, a co się wydarzy, to jeszcze zobaczymy. Potem czekaliśmy na godzinę 12 w nocy, rozmawialiśmy o sprawach, które nas interesowały w minionym roku, o teatrze, o polityce. Anielica opowiadała mi o tym, jak jest w niebie pięknie. Wybiła 12 i napiliśmy się szampana, a potem poszliśmy. Ona do nieba, a ja spać. I chrapałem do Nowego Roku. 13 $*? ?? MftGDfl KOT 31 grudnia w moim domu zdarzyło się coś dziwnego. Siedziałam w fotelu, czekałam na godzinę 12, a tu wchodzi do domu smok. Wyglądał dziwnie. Miał czerwony dres i żółte buty i fioletową czapkę na głowie. Wszedł i powiedział, że się nazywa Piotruś Smoczyński. Pogłaskał mnie łapą, porozmawialiśmy o tym, co słychać u niego w domu, jak się czuje, czy mu wszystko nie dolega, czy zdrowy, czy wesoły, czy smutny, czy taki ogromny. A potem wziął mnie na łapy i zabrał na pole, gdzie było już ciemno. Byliśmy na spacerze na Rynku Głównym, gdzie oglądaliśmy choinkę, Mikołaja, światełka, sztuczne ognie i masę ludzi. I jeszcze petardy. Po spacerze wróciliśmy do domu, posadził mnie na fotelu i poszedł do swojego domu. Mieszka chyba niedaleko pani Bogusi, albo pani Joli w Krakowie. Mam nadzieję, że ten smok jeszcze do mnie przyjdzie. 15 ???? JflSKOWSKI Jestem taki wkurzony Jestem wściekły i wzburzony Mógłbym dać fangę w nos Lub wsadzić komuś gębę w sos Chciałbym mu wyjąć procesory Albo połamać resory Mógłbym mu pamięć skasować A jego dysk głęboko schować Albo bym wszczepił wirusa Jest to dla mnie wielka pokusa Ale że jestem w gruncie rzeczy m Nie będę używał siły A zresztą nie mam czasu ?? Sl^ślft- GRZEGORZ GIERMEK Pewnego razu w wigilijny wieczór łamaliśmy się opłatkiem przed wieczerzą, kiedy nagle zgasło światło. Mama zapaliła świecę, a wtedy do pokoju wkroczył Aniołek ze Św. Mikołajem. Św. Mikołaj pozdrowił nas wszystkich i nagle zasłabł, upadł na stare nóżki swoje. Zrobiło się zamieszanie i popłoch. Aniołek wkroczył pierwszy do akcji, chciał go podnieść, bo przecież nie było czasu, na św. Mikołaja czekały tłumy dzieci. Próbował podnieść go siłą, a potem, gdy to nie skutkowało, dat mu mieszankę - miksturę: sok malinowy z coca colą i oranżadą. Gdy Mikołaj to wypił, poczuł się o 20 lat młodszy, podniósł się i już był gotowy do pracy. Taka to dziwna historia przydarzyła się nam w Wigilię zeszłego roku. Wfr.Sił[)? GRZEGORZ JANKOWSKI Dawno, dawno temu wyrosła w lesie wielka choinka. Była to choinka, która śpiewała kolędy. Choinka śpiewająca. Szyszka na niej śpiewała i grata na perkusji. Choinka pojechała bardzo daleko, bo aż do Chin. Postawiono ją na placu w Pekinie. Nagle choinka zaczęta śpiewać polskie kolędy, a Chińczycy zaczęli szybko uczyć się polskiego, bo tak pięknych piosenek jeszcze nie słyszeli i chcieli dowiedzieć się, o czym śpiewa szyszka na jej czubku. Myśleli, że to może chodzi o jakiś skarb... 21 ?? LsMfi GRZEGORZ JfiNKOWSKI Pewnego razu do skarbca królewskiego wszedł król Kaziu Pałacowski ze swoim skarbnikiem i okazało się, że skarbiec jest pusty. Król popatrzył i powiedział: - Okradli nas, jesteśmy zrujnowani! Poprosił o radę czarodzieja Zenka i ten doradził mu, żeby zrobić wielki bal, na którym będzie zbierał pieniądze. Zaproszono wielu znakomitych gości: Marylin Monroe, Budkę Suflera, Andrzeja Krzywego, reżyserów polskiej telewizji, reżyserów bajek, panią Jolę (szalona pani Jola -bo malowała sobie włosy), nie poznał jej. I jeszcze cały ośrodek Dygasińskiego. Zbieranie pieniędzy poszło świetnie i znów cały skarbiec napełniono. A na balu bawili się przy muzyce i było super, i na tym pragnę zakończyć. 23 ? Pfeuit^ M*fcCfóf/L. C2v*^/ Nazywam się Grzegorz Hull. Chciałbym należeć do harcerstwa czy w tym stylu coś. Wciągnęło mnie, żeby pomagać innym, starszym, słabszym. Jak mam się do druha zwracać? Bardzo mi się podobają harcerze i harcerki od których dostałem ładny kotylion na zabawie co przygrywała orkiestra wojskowa, jak byli czerwoni bereciarze. Mam mundur, jestem dobry, pomagam cioci trochę i dałem 5 tysięcy na ośrodek adaptacyjny, pomogłem cioci nieść torbę z mlekiem, mąką i inne. Znam się na samochodach, na każdym samochodzie się znam a także znam się na wojsku. Proszę mi doradzić czy mam założyć zieloną chustę druhu Marcinie? Lubię harcerzy i stąd płynie we mnie takie ciepłe serce dla harcerstwa, do druha drużynowego! A także mnie proszę przyjąć do ZHP (taki skrót). Serdecznie pozdrawiam. ? Proszę bardzo wyrzucić mojego sąsiada starszego sierżanta z pracy, że tak mi brzydko urągał i tak mi powiedział, że ja nic nie robię. A to jest kłamstwo, które wyjdzie na jaw. Proszę bardzo mnie przydzielić do policji, bo jestem z tego bardzo rad i będę zadowolony i przyniosę panu kapitanowi kolorowanki, wszystkie które mam. Możemy też ze szkołą przyjść. Uśmiechu życzę na dużej drodze życia panie kapitanie..Pozdrawiam wszystkich chłopaków i życzę dużo pozdrowień. I uśmiechu. Żeby pan nigdy nie przeginał i żeby był pan dobrej myśli. I żeby słuchał pan przełożonych! Żeby wyrąbał pan pana Stanisława z pracy. O ty glino! Bardzo się pytam, ile osób ze szkoły może iść do policji zobaczyć, proszę o szybką odpowiedź . V wo ??i sgm* Pani sędzino przepraszam, że tak zaczynam. Chciałbym wyjechać do Legolandii, do miasteczka położonego w Nowym Jorku tj. 600 km stąd (ani maluch nie nadąży). Daleko. Zarabiałbym duże pieniądze, grube pieniądze, bo mam tam kuzyna, w Nowym Jorku, który by mi oczywiście pomógł załatwić pracę. Bo ja jestem chłopak pomocny, ani nawet życzliwy, bardzo proszę mi przygotować ten wyjazd. Bilet lotniczy madę in... kurcze New York chyba Panam to będzie. Madę in Panam. Sprawę wizy też. Ciepło tak proszę. Mam 22 lata i jestem młody, pełen energii i kocham samochody. Nawet kocham ludzi. Będę harcerzem jak drużynowy Marcin, którego muszę dopiero poznać, mi pomoże. Dużo szczęścia i radości oraz pogody ducha. Życzę, żeby miała Pani mniej pracy i dużo uśmiechu na co dzień. ???- SEBASTIAN WRÓBEL Siedziałem w domu sam i nagle zobaczyłem anioła, który fruwał w chmurach. Widziałem go z daleka. Ale był duży. Był biały, miał białe szaty i skrzydła białe. Butów nie miał, ale miat za to szablę, bo to byt Anioł Gabriel. On tą szablą chroni Pana Boga. Podfrunął do mojego okna i zobaczyłem go takiego dużego. Strasznie się przeraziłem, bo nigdy Takiego Anioła nie widziatem na oczy. Ale potem przyjrzatem mu się i już się nie bałem, bo on wyglądał ciekawie i sympatyczny był na twarzy. Nic nie mówił tylko stał i patrzył na mnie. Z godzinę tak staliśmy. A potem On odleciał do nieba. Pewnie byt z kimś umówiony. 31 ? Jest Pan najlepszym pod stońcem policjantem. Chciałbym, żeby nas Pan zaangażował do łapanie złodziei. Prosimy, żeby nas Pan przyjął do policji warszawskiej. Nie wiemy, gdzie Pan mieszka. Nazywam się Grzegorz Andrzej Hull. Teraz jestem w szkole. Chodzimy tutaj na spacery, odwiedzamy łabędzie - to są ptaki nadmorskie. Tfu, co ja plotę. Na Wawel chodzimy. Byliśmy w zbrojowni i jeszcze chcemy odwiedzić dzwonnicę. Nam przygrywa taki słynny muzyk Andrzej Compe. Mamy dużo zajęć, malujemy, rysujemy, chlorujemy i dużo treningujemy, czyli przygotowania na 8 marca - dzień kobiet. Serdecznie pozdrawiam Pana kapitana Żbika i Pułkownika Michała i proszę przysłać po nas na lotnisko, o której godzinie będziemy. Może nas pan przepytać ze znaków drogowych. ? Jak mogę zostać klerykiem? Bo się staram dostać do seminarium duchownego i bardzo Brata proszę, żeby się zapytać kogoś, czy nie ma jakiegoś wolnego miejsca dla mnie. Uczę się o Bogu, wieczorami uczę się też o Bogu. Przepisuję smutne takie z książki pt. Nauka i działalność Jezusa - jak skazują Jezusa na dźwiganie krzyża. I Jezus dźwiga Krzyż na ramionach. Chciałbym być klerykiem, bo pociąga mnie powołanie kapłańskie. Nie kłamię tu. Zajmowałem się ostatnio klockami lego, pozostałymi rzeczami to musiałem przeczyścić auta. Nawet ciocia nie wie, że idę na kleryka. Nic nie mówię. Chcę ludziom pomóc, żeby nie kradli. Może to ich jakoś wyrwie z tej ciemności egipskiej... Proszę mi dopomóc - ile trzeba mieć lat, żeby zostać klerykiem? I jakie są powołania kapłańskie. Życzę dużo zdrowia szczęścia oraz radości. Szczęść Boże Bratu Andrzejowi p.s. Wiem, że bardzo się ciężko dostać do seminarium, może Brat mi ustąpi miejsca... ŻflNETfi ????? Kochana Mamo, Jesteś fajna kobieta, dobra. Ładnie wyglądasz bo masz rude wtosy a oczy czarne i jesteś chuda. Chciatabym dać ci w prezencie: Barbi, cienie i kredki do oczu, kwiaty czarne tulipany i czerwone róże. I majtki kąpielówki i Janusza męża. Uwielbiam pogodę. Jak pada deszcz i jest zimno i wieje. Uwielbiam to, bo lubię pogodę. Uwielbiam weekendy, bo nie muszę chodzić do klubu. Odpoczywam, śpię długo i tyle. Jak mam czas, to maluję, jak mam klej, to kleję. Mam Małysza. On ma córkę. Jest fajny i miły. Znam go, bo widziałam w gazecie i na Polsacie. Uwielbiam też czekoladę Milkę, bo jest bardzo dobra. 37 ? Mam lat 21 i chcę zostać kapłanem i dalej uczyć się wg. Waszej Świątobliwości. Chodziłem do sąsiada, on jest policjantem. Dużo ludziom wybaczałem, którzy zeszli na złą drogę, na ciemną stronę. Wszyscy ludzie błądzą, niestety nie są tacy dobrzy i grzeczni i także nie przepuszczają, nawet się nie zatrzymują na przejściu dla pieszych Ludziom także trzeba wybaczyć. Chcę być kapłanem, bo mam taką świętą książkę Życie i działalność Jezusa. Tam było 12 apostołów. Pan Jezus żyt krótko. No to, mało powiedziane, że krótko. Miał 12 apostołów i oni wszędzie za nim chodzili. Także i ja postanowiłem zostać kapłanem. Bo bardzo kocham Boga i bliźniego i przebaczam nawet kierowcom. Czasami są ludzie źli a czasami dobrzy, mam nawet taką książkę o św. Jacku. To było chłopię z biednej rodziny, nie miał mamy i został księdzem. Nawet sam przynosił wodę do domu w cebrzyku. Sam nawet szorował podłogę z desek. Sam szył, sam wszystko robił. Bardzo proszę mnie tam dopuścić do Waszej Świątobliwości GRZEGORZ HULL Nazywam się Grzegorz Hull i jestem przy królowej Anglii milordem. Mam do Pana wielką prośbę, czy nie mógtby mi Pan wyreżyserować tych moich zeszytów z myszką miki, psem pluto i kaczorem donaldem. Mam też Honor Wikinga I tom. Chciałbym żeby powstaf serial dla dzieci, bo bardzo lubię, jak powstają takie animacje. Mam jeszcze książkę o kapitanie Haku, tytut tego brzmi Piotruś Pan i kapitan Hak. Żeby szanowny reżyser mógł wyreżyserować te wszystkie zeszyty, bo ja nie mam co z tym podziać. Bardzo Pana proszę, serdecznie, bo ja tak wierzę, że Pan wyreżyseruje. Pozdrawiam i z góry dziękuję. 41 GRZEGORZ HULL l (?/??? Poszukuję pracy bo wszystkich zwalniają i z policji i z milicji i co tu w Polsce będę robić? A w straży nie chcę pracować, bo nie jestem taki szybki chłopak. Trochę powolny, jak ta noga. Ja się przejmuję tym razem, co się w Polsce dzieje, ile aut już ukradli. I sobą też się przejmuję, bo się bardzo boję. Bo nie chcę, żeby mnie zamieszali w jakąś aferę, gang. Żebym przemyca! narkotyki, bo to jest świństwo, bardzo proszę o poszukanie dobrej pracy przy samochodach terenowych jak mitsubishi i suzuki. Jestem znawca samochodów. Najpewniej bym się szybko nauczyt języka niemieckiego. Dużo zdrowia, szczęścia i radości i uśmiechu na cate dtugie sto lat życia. To przesada aż. 43 KRZySITOF NOGIEĆ Pojechałem na spacer do ZOO. Szedłem sobie alejką z dzikimi zwierzętami, kiedy nagle usłyszałem: -A co tyKrzyśku sądzisz o KPN-ie? Rozglądam się i zastanawiam: - Kto to pyta. Na alejce nie było nikogo. Patrzył na mnie tylko Lew, który zapytał jeszcze raz: - Co tam siychać w KPN-ie? A ja mu na to odpowiedziałem: - Panie Lew, przestań się pan interesować KPN-em, KPN-owcem i tak pan nie zostanie, a zresztą i tak nie warto. Lepiej niech się pan zajmie zafożeniem partii w ZOO, która będzie walczyć o prawa zwierząt. Np. o prawa kotowatych tygrysów do wściekłości, albo prawa lampartów do biegania. Mógłbym wam pomóc w tym zakładaniu partii jako Przewodniczący (zmieniłbym nazwisko na Krzysztof Pająk). Ustaliliśmy wspólnie, że najpierw trzeba zebrać fundusze. Więc teraz mam apel do czytelników Opowieści dziwnej treści 2, żeby zostali sponsorami partii Wyzwolonych Zwierząt w ZOO - w skrócie WZWZ. Zbieram fundusze w każdy czwartek na przerwie. 45 °??^i? DkuC* GRZEGORZ GIERMEK Do stolicy Szwecji Sztokholmu przyjechali kiedyś najwięksi politycy świata: prezydent Francji Jacques Chirac, były prezydent Niemiec Richard von Weizsaecker i różni inni politycy m.in. ja, bo ja też interesuję się polityką. Spotkaliśmy się wieczorem na bankiecie. Było to w hali posiedzeń Sejmu (ale nie był to polski sejm). Podano sałatkę ze śledzi, barszcz biały, a na deser bitą śmietanę. Potem prezydent Rosji pokłócił się z prezydentem USA i nagle zaczęli się obrzucać bitą śmietaną. I już za chwilę wszyscy goście rzucali w siebie śmietaną. Ja uderzyłem w prezydenta Wielkiej Brytanii, a on z kolei przyładował Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Kwaśniewski wysmarował Waclava Havla i tak wszyscy smarowali się do wpół do jedenastej. Potem wszyscy politycy poszli pod prysznic i tam się pogodzili. Takie to było polityczne wydarzenie, w którym brałem udział w Sztokholmie 25 maja 1998 roku. 47 KRZySZTOF NOGIEĆ Wczoraj po potudniu nudziło mi się trochę, więc przeniosłem się w czasie kilka wieków. Znalazłem się na Wawelu, zwiedzałem komnaty wawelskie i nagle patrzę - do jednej z sal wchodzi królowa Bona ze swoimi rycerzami. Najpierw nie wiedziałem, jak się zachować, ale potem skłoniłem się i powiedziałem: - Witaj Królowo, o Najjaśniejsza Pani! A ona, nie wiadomo, czy mnie poznała. Może dlatego, że widzieliśmy się pierwszy raz... Powiedziała mi: - Witaj w moich skromnych progach (o Wawelu tak powiedziała), wybacz moim znajomym poddanym to podniecenie. Jeszcze nigdy w życiu nie widzieli takiego dziwnego tronu z kółkami. Więc ja na to odpowiedziałem: - Moi szanowni goście, ten tron z kółkami to jest maszyna do przenoszenia w czasie i zaproponowałem im, żeby się przenieśli do roku 2000 na ulicę Dygasińskiego. Pooglądali sobie w naszym ogrodzie wielki basen, konie pasące się, trampoliny, a potem oglądali sale i powiedzieli, że jednak wolą spać na Wawelu, bo tam sale są większe. Załamali się tylko, że na zamku nie ma takiej fajnej windy, jak u nas. A morał z tej bajki taki: gdy Obcy Goście cię zapraszają, nie idź tam, bo to są obcy Goście. 49 &A I?? MOGDfl KOT Pewnego razu żyta sobie królewna Kubusia. Przez caty dzień królewna gotowała obiad dla Kubusia, sprzątata, prasowała, myta naczynia i odkurzała. Że to jest królewna, można było się domyśleć po urodzie. W Dniu św. Walentego spotkało ją smutne nieszczęście, np. takie: padał deszcz, albo ją auto przejechato. O mało co nie wylądowała w szpitalu, o mato co. A jednak pojechała do szpitala. Wchodzi tam, a tu Pan doktor. Pan doktor byt mity, przystojny, tadnie wyglądał, ładnie się uśmiechat. I od razu Wielka Miłość. Pan doktor zakochał się w królewnie, a jak się zakochał, to wyszli za mąż. W szpitalu prawdopodobnie 51 ????? KOT %? ?i??? Zdarzyło się to w lesie spożywczym (tak słyszałem w TV). Byłam tam na spacerze z Krzysztofem i Grzegorzem. Przedzieraliśmy się przez las i szukaliśmy, czy są gołębie, czy nie ma gołębi, a tu zobaczyliśmy jakieś zwierzę. Tygrys się nam przyplątał. Miał trąbę dużą, białą sierść i białe nogi i białe oczy. Aż trudno było się domyślić, że to był tygrys. I on chciał nas po prostu zjeść. No to ja wystraszyłam go głosem, powiedziałam mu UUUUUUUUUU! I tygrys przestraszył się i uciekł. W ten sposób ocaliłam życie Grzegorza, Krzysztofa i swoje. 55 ? * GRZEGORZ JfiNKOWSKI Spał sobie rekin w dalekim kraju, w wodzie morskiej, a tu huk, grzmot, coś się przewróciło i obudziło Rekina. Ogromny, drogocenny statek przewrócił się i wysypało się z niego złoto. Rekin Boa podpłynął do statku, pozbierał złoto do kapelusza i poszedł do dobrej wróżki zapytać ją, co ma z tym zrobić, a ona kazała mu płynąć do bosmana, który wymieniał sztaby złota na pieniądze w dolarach. Jak już miał całą skrzynkę dolarów, to popłynął je wydać na ciuchy i coś do picia, bo ten Rekin Boa był bardzo spragniony (tam, gdzie się wychował, w ogóle nie było wody). Kupił sobie jeszcze panią Alę za żonę i źle mu się działo. 57 KR2yS2TOF NOGIEĆ Bawiłem się kiedyś zapałkami i nagle podpaliłem dom. Najpierw zapaliły się ubrania, a potem słodycze. Zadzwoniłem po Straż Pożarną i przyjechali za minutę. Dobry czas mieli. Dzwonią do drzwi, otwieram i okazało się, że afery narobiłem, bo to nie była Straż Pożarna, tylko Zorro. Widać źle mnie połączyło. No więc Zorro podchodzi do mnie, powiewa czarną peleryną i pyta: - Czemuś mnie wzywał? - Panie Zorro - mówię mu - dogadajmy się jakoś, tu się przecież pali i pokazałem mu palcem. Zdziwił się i znowu zaczął mnie wypytywać: -A jak to się stało? A ja musiałem mu tłumaczyć, że to nie moja wina, bo skąd miałem wiedzieć, że uda mi się podpalić dom. -Ach tak- powiedział-chłopczyku nie baw się więcej zapałkami, dobrze? No i wreszcie wziął się do gaszenia. Wyjął gaśnicę z kieszeni i zgasił ogień. - Panie Krzysztofie, przepraszam, że tak na pana nakrzyczałem, ale już taki jestem zimny drań... Morał z tej opowieści jest taki: 1. Nie baw się zapałkami, dziecino dopóki rodziców nie ma w domu. 2. Jak już dzwonisz po pomoc, to lepiej do Straży Pożarnej, bo Zorro za dużo gada. 59 GRZEGORZ JANKOWSKI Wydarzyła się dziwna historia w naszym ośrodku. Przyszli do nas goście specjalni. Wybuchła panika, bo nagle wszyscy zaczęli chodzić. Ci, co zawsze byli na wózkach, nagle wstali i rozeszli się po całym ośrodku. Tak, że nauczyciele nic nie mogli zrobić, tylko ganiali za nimi. Szukali, szukali, a tu wszyscy na przystanku autobusowym byli. . Wniosek: Uciekać można zawsze, ale trzeba zachować bezpieczeństwo i dystans, bo można połamać nogi. 61 opawflsse s/#pm* GRZEGORZ GIERMEK Wydarzyto się to na stadionie w Manchesterze. Gdy kibice zgromadzili się na meczu Manchester United z Liverpool, na niebie nagle pojawiły się chmury w kolorze granatowym, czyli klubowym kolorze Manchesteru. Za chwilę spadł granatowy deszcz na wszystkich kibiców, a później zaświeciła granatowa tęcza. Kompletnie granatowi kibice weszli na stadion i kompletnie nie wiedzieli, co się dzieje, bo zobaczyli tam kibiców Liverpoolu, którzy byli w kolorach niebiesko-żółtych. Okazało się, że to Św. Walenty byt kibicem Manchesteru i pomalował swoje chmury, a św. Franciszek swoje chmury. I tak się zabawili. opawflsSfc- $?i? GRZEGORZ JANKOWSKI Budynek straży Pożarnej stał w centrum w wielkiego miasta. Zadzwonił telefon, który odebrał Komendant, zapytał, co się dzieje i usłyszał, że to piorun walnął w karuzelę (na szczęście pusta była). Karuzela zaczęła się kręcić i kręcić, kręci się cały czas i nie można jej powstrzymać. Dzwonił więc właściciel karuzeli Dziś Bella, który błagał strażaków, żeby zatrzymali jakoś tę kręcącą się karuzelę. Powiedział jeszcze, że jej się normalnie zatrzymać nie da, więc trzeba nadzwyczajnych specjalnych fachowców czyli Straż Pożarną. 35 strażaków na sygnale zajechało do Wesołego Miasteczka. Za pomocą wszystkich sił zbrojnych, wszystkich narzędzi, sikawek, gaśnic, nożyc, toporów wyłączyli karuzelę z sieci tzn. nacisnęli wyłącznik. I tak dzielni strażacy poradzili sobie z kolejnym wyzwaniem. Potem była cała ceremonia wręczania nagród. Wręczenia nagród dokonał Tajemniczy Gość z Ośrodka. Były to:. Medal Za Wybitne Uzdolnienia dla strażaka wyższego kaprala Grzegorza Jankowskiego, medal Za Pracę dla dowódcy kompanii Franciszka Palnika, medal Że Się Spisał Na Medal dostał strażak porucznik Witek Palacz. 65 MflGDfi KOT ? ? Leciałam kiedyś samolotem z Krakowa do Muszyny no i w samolocie spotkałam króla. Z czapką na głowie. Król zapytał się mnie, skąd ja jestem. -ZKrakowa - odpowiedziałam, a ja zapytałam go, skąd on jest i on był z Muszyny. Nazywał się Król Zygmunt III. Zapytałam go jeszcze, gdzie pracuje i okazało się, że w zakładzie. Bo on był zawodowym Królem. Lecimy dalej, gadaliśmy sobie o różnych rzeczach np. gdzie można spotkać rzekę, gdzie można spotkać domki jednorodzinne. Król wszystko wiedział. Dolecieliśmy na dół. Król Zygmunt poszedł do domu, a ja do lasu na spacer. Król obiecał mi, że będzie mnie odwiedzał. Morał: Lataj LOT-em. 67 ^ >i sim KRZySSTOF HOGIEĆ Śniło mi się kiedyś, że ktoś mnie obraził. A był to sędzia Federico Falcone. Przechodziłem koło budynku Sądu w Krakowie na ulicy Sądowej, nagle jakiś człowiek mówi do mnie: -Zjeżdżaj, ty byku stary! Zastanowiłem się, kto to może być, co to za gamoń sądowy tak do mnie mówi. Przedstawiłem się mu, powiedziałem, że nie jestem bykiem starym, tylko Prezesem Sądu, na co on powiedział: - Przepraszam Pana Prezesa serdecznie, się pomyliiem, prowadzę tu jakąś akcję, tylko sam zapomniatem już jaką. Sędzia Falcone zaprosił mnie do dalszej współpracy, a na razie poszliśmy do kina na film włoski pt. Sycylijska mafia i jej sędziowie. Po seansie zbudziłem się i pomyślałem, że jak to miło poznać człowieka. KRZySZTOF NOGIEĆ W zeszłą środę wybrałem się do banku PKO S.A. i tam spotkałem jego dyrektora. Pyta się on mnie: - Ty, Nogieć, co masz taką smutną minę? A ja mu na to: - Okradł mnie złodziej z pieniędzy, które miałem przeznaczone na kupno ubrania, a konkretnie miałem sobie kupić maskę Zorro, czarny płaszcz i konia. Tymczasem okradł mnie Sherlock Holmes, a dowiedziałem się tego od samego dr Watsona. Sherlock Holmes potrzebował kasy na zakup wariackich papierów (bo chciał się wymigać od wojska za ich pomocą). Prosił o pieniądze Janosika i Jamesa Bonda, ale mu odmówili i wtedy ten typ okradł mnie. Trochę się zdenerwowałem. I wyobraźcie sobie, a było to 31 stycznia, dyrektor powiedział, żebyśmy na wszelki wypadek sprawdzili moje konto. Okazało się, że grasująca pluskwa milenijna dopisała mi parę zer i teraz zamiast 20 złotych mam 2.000.000 (miliony). I z sumą 2 miliony wchodzę w rok 2000. Czyż nie jest to symboliczne ? 71 KRZySZTOF NOGIEĆ Zaproszony zostatem kiedyś na konferencję NIEZNANEGO POLITYKA. Zazwyczaj chodzę na konferencje organizowane w Brukseli, albo przy ONZ-ecie, a tu Nieznany Polityk. Postanowiłem jednak pójść! Najpierw ustyszatem - Howare you? Zastanawiałem się przez moment, kto taką angielszczyzną do mnie sypie, a to Nieznany Polityk! Był elokwentny, co poznałem po pytaniu, które mi potem zadał: - Gdzie pan mieszka? - ja mu wtedy odpowiedziałem, że jestem z Polski a on się wtedy przedstawił - Jestem Nieznany Polityk i bardzo chcę być Znanym Politykiem i zacznę od pana. No i zaczęto się. Najpierw był Jego program artystyczny. Skakał przede mną, potem puszczał nosem kółka z dymu, a wreszcie zaśpiewał: - Na górze róże na dole fiolki, kochajmy się jak dwa aniołki. Patrzyłem na Niego i pomyślałem sobie - Z takim programem artystycznym to on kampanii prezydenckiej nie wygra. Zaproponowałem Mu więc współpracę na pewnych warunkach. Ale trochę później, w domu, pomyślałem sobie - Po coś ty się głupi Nogieciu pakowa! w to? Czy nie lepiej w tym czasie posłuchać dobrej muzyki? Na szczęście istnieją "komórki", zadzwoniłem do faceta i powiedziałem mu, że przez najbliższe cztery lata będę spikerem w rozgłośni radiowej i niestety nie będę miał czasu na politykę. I tak Nieznany Polityk został Nieznanym Politykiem nadal. 73 GRZEGORZ JANKOWSKI Pewnego razu król Kazimierz Pałacowski wybrał się ani nie na wycieczkę ani nie na polowanie, tylko wybrał się stworzyć ośrodek. Powiedział, że - To będzie ośrodek o nazwie mojego imienia. Jest to ośrodek, w którym się uczy 100 dzieci, na przemian ciemnoskóre i jasno. Król daje im lekcje, jakby to oni byli króle: jak się rządzi. Lekcje wyglądają tak, że On im opowiada, a Oni słuchają, a potem mają zajęcia praktyczne z rządzenia. Muszą opanować: ładną dykcję i wymowę, muszą umieć rozdawać pieniądze chorym na akcję Jurka Owsiaka, uczą się przekonywania, pytania i rozmawiania. Jak już to wszystko osiągnęli, przyszedł ładny dzień, zrobił król egzamin i wszyscy zdali. Odbyto się mianowanie. Potem zrobili imprezę pożegnalną i rozeszli się po świecie szukać państw do rządzenia. Bo mieli na to papiery. 75 * Gmsiw 5?*??$iL GPZEGORZ JANKOWSKI Byt sobie Grzegorz, taki trochę inny charakterem. Chciał wszystko robić sam i dla siebie. Pewnego razu poszedł do teatru na sztukę, na normalne, zwykłe przedstawienie. Siedział sobie na widowni i mu się to oglądanie bardzo podobało. Wrócił do domu i porozmawiał z rodzicami o tym, ze chce być aktorem. Mama zgodziła się od razu, ale jego tata, który nazywa się Anthony Hopkins powiedział, że musi się zastanowić. Zrobił mu egzamin i dał mu baśń Andersena. - Jak się nauczysz, powiedział, to zostaniesz dopuszczony do bycia aktorem. Była to baśń o Królowej Śniegu. Ponieważ Grzegorz był samolubem i wszystko chciał robić sam, wziął wszystkie role z tej bajki a więc Królową Śniegu, Gerdą, matką, asystentem Królowej Śniegu, jej saniami, reniferem, zagrał tez lód i wszystkie drugoplanowe postaci. Przez ten egzamin ojciec próbował zwalczyć w nim samolubstwo, ale zdaje się, że mu się nie udało. Bytem na wystawie w muzeum karykatury i zobaczyłem tam dziwne portrety: Georga Washingtona, Harrisona Forda, Jacka Frankowskiego, Franza Beckenbauera, Elli Fitzgerald i Ignacego Paderewskiego. Wszystkie te osoby zostały sportretowane ze względu na jedną cechę: były i są znanymi zbieraczami pasty do zębów i złota na Alasce. Sponsorem wystawy była oczywiście firma "Kiwi", przy wejściu rozpięli wielkie hasło Pasta Kiwi nas ożywi. Najbardziej podobał mi się portret G. Harrisona. Na tym portrecie pastuje gitarę. * ??-?i?????? Sit ??&- GRZEGORZ JANKOWSKI Był sobie raz królewicz Grzegorz. Byt bogaty, lubił pomagać na różne akcje charytatywne. Lubił się interesować tym, co się dzieje na świecie. Lubił też patrzeć, jak się ludzie kochają i uczyć się od nich. On sam nie czuł, że kocha i postanowił zakochać się, zwłaszcza że nadszedł dzień św. Walentego. Zaśpiewał "Walentyna Twist" i poszedł szukać królewny dla siebie. Najpierw szukał w jednej wiosce, skąd pochodził. No i znalazł, od razu tej samej narodowości. Ładna, zgrabna i powabna była. Miała proste nogi, ładną figurę. W ogóle w rozmowie i kontakcie była miła. Wybrał ją spośród kilku kandydatek. Były poukładane na środku sali ceremonialnej, a On wybrał właśnie tę. Potem odbyło się pasowanie na królewnę, bo ona była zwykłą, prostą kobietą z prostymi nogami. Wreszcie powiedział uroczyście - Kocham Cię. Potem ona powiedziała - Bardzo Cię kocham i tak zostali królem i królową. Morał: W miłości nie trzeba być nachalnym do kobiet. 81 Zdarzyło się tak, że byłam w cyrku* i widziałam małpy, tygrysy, panią, co miała nos jak pomidor i inne warzywa. Siedziałam na widowni i oglądałam to wszystko, kiedy nagle zobaczyłam, że jeden pan położył basen na arenie i zaczął polewać wodą. Najpierw wykąpał się pan z nosem jak cytryna, potem polał wodą panią z nosem jak pomidor i wszystko było mokre. A potem zaczęli polewać widownię. Polewali wodą utlenioną i nagle wszyscy na widowni byli mokrzy i blondyni. I jakaś się zrobiła głupawa atmosfera. *Cyrk jest niedaleko kościoła. Przechodzi się po prawej stronie, potem po lewej i już jest cyrk. DOMINIK DANIEC Dostałem w spadku pieniądze po dziadku. Było tego trochę, na tyle, że mogłem polecieć w kosmos. Od dawna marzyłem o tym. Znalazłem firmę "Latający talerz" i zapytałem się, czy mają wolne miejsca na wycieczkę w Południowy Kosmos. Miejsce było, więc wykupiłem wycieczkę w zeszłym tygodniu, w poniedziałek. W związku z tym w poniedziałek - zamiast do szkoły - to poleciałem w przestrzeń kosmiczną. Zabrałem ze sobą plecaczek ze słodyczami i sok marchewkowy, bo słyszałem, że to najlepszy na świecie (więc może i we wszechświecie). Pokazałem kwitek zapłaty i wsiadłem do Talerza. Polecieliśmy. Oglądnąłem różne planety np. Wenus, Mars, różne talerze, różne gwiazdy. Ptaków nie było. I wszystko było bardzo kolorowe, wszystko wyglądało inaczej. Byłem zachwycony, zdumiony, zaskoczony. Wszystko mi się podobało ale trzeba było wracać, bo już była 10 wieczór, a ja zwykle idę spać o 9. 85 /cpo&$/c ???? KARCZ Dzisiaj jest ładna pogoda. Jest ciepło, ale na spacer się nie wybieram. Wybieram się na Wawel z Klubem. Czuję się w miarę w porządku. Lubię cię. W marcu bywa tak : pada deszcz, jest brzydka pogoda, ale czasami jest ciepło. Są pączki na tłusty czwartek i pączki na drzewach. W marcu przychodzi wiosna i Wielki Post. Nie lubię marcowej pogody a lubię, jak jeżdżą autobusy po ulicach. 87 MAGDALENA KOT, GABRIELA PAHCZyj, DOMINIK DANIEC, ADAM JASKOWSKI, GRZEGORZ JANKOWSKI, KRZySZTOF HOGIEĆ Zabłądziłem kiedyś w bibliotece. Oszalałem na punkcie książek i dlatego zabłądziłem. I nie przyszedłem na zajęcia a to był poniedziałek. Biblioteka była jak labirynt. Jeździłem między książkami, starodrukami, starodrukarkami, między bibliotekarzami, między półkami pełnymi kurzu i książek, których nie można pozbierać. W końcu byłem bardzo zmęczony i w tym momencie zobaczyłem ducha. Byt szaropopielaty albo szarobrązowy. Ubrany byt w twardą oprawę, a na grzbiecie miałtytut: DUCH BIBLIOTEKI JAGIELLOŃSKIEJ. Zagadałem do niego: - Co ty jesteś, Polak maty? - Nie, ja jestem Duch. Mato co ze śmiechu nie padłem. Mało co! - O Boże, co to za maniery - westchnął Duch. - Możesz mi pomóc? Gdzie ja się w ogóle znajduję? - zapytałem Go. - Jesteś w poważnej części biblioteki, gdzie można pożyczyć poważne książki, takie jak kryminały, horrory i książki S. Kinga. - Ale jak się stąd wydostać? - Najlepiej zadzwonić po straż pożarną - zażartował Duch. Ale potem powiedział, że jak mu opowiem jakąś ciekawą historię, to on mnie wyprowadzi. - Z równowagi - dodał. Zacząłem mu opowiadać historię o tym, jak zabłądziłem w bibliotece... oszalałem na punkcie książek i dlatego zabłądziłem. I nie przyszedłem na zajęcia a to był poniedziałek... I on z nudów zasnął!!! No i kto kogo wyprowadził z równowagi? is> KRZYŚ ? * .SwflSTM