ANSELM GRUN 50 aniołów na cały rok Książka pomagająca kształtować nasze wnętrze Anselm Griin bardzo poważnie traktuje tęsknotę współczesnego człowieka do duchowego ukierunkowania własnego życia. Różne postawy życiowe łączy z dawną mądrością wyobrażoną przez wizerunki aniołów, które są dla niego siłami zdolnymi kształtować i zmieniać ludzkie życie. Odkrywa możliwości. Wspaniała i inspirująca książka. Wprowadzenie Wiele rozmaitych spraw i rzeczy współbrzmi ze sobą, gdy używamy dziś słowa "dusza". Słowo to ma swoją historię pełną znaczenia, która nie dla każdego, kto ją słyszy, jest jednoznaczna. Istnieje nauka o duszy sformułowana przez Platona, który nieśmiertelną duszę przeciwstawia śmiertelnemu ciału. Istnieje biblijne spojrzenie na duszę, która charakteryzuje życie i witalność człowieka. W akcie stworzenia Bóg tchnął w Adama oddech życia (Rdz 2,7). Dusza w Starym Testamencie jest tchnieniem życia i siłą życia. Ona dopiero w pełni czyni człowieka człowiekiem. Nowy Testament widzi często duszę (psyche), jako obraz istoty człowieka. Egzegeci tłumaczą dzisiaj greckie słowo "psyche" jako "życie". "Psyche" nie można sobie zabezpieczyć. Zdobywa się ją tylko wtedy, gdy się ją wypuści na wolność (Mk 8,35). Ludzie nie mogą jej również zabić (Mt 10,28). Dusza (psyche) jako właściwe Ja człowieka, jako jego wnętrze, jako prawdziwy rdzeń osoby, jest tym, co można uratować. Święty Augustyn nie chce znać niczego poza Bogiem i duszą. Dusza ma dla niego niepojętą głębię. Jest ona miejscem, w którym człowiek otwarty jest na rzeczywistość ostateczną i rozstrzygającą. Według świętego Augustyna potrzeba całego życia, by zbadać tajemnicę duszy. Na długi czas miarodajnym stało się spojrzenie świętego Tomasza z Akwinu, który mówi 0 duszy jako o "forma corporis", jako o zasadzie kształtującej ciało. Dla świętego Tomasza dusza posiada zawsze bardzo ścisły związek z ciałem. Bez ciała jest nie do pomyślenia. Nawet po śmierci ponownie pragnie wyrazić się w ciele. W naszych czasach fenomenem duszy zajmował się przede wszystkim C. G. Jung. Zarzuca wielu szkołom psychologii, że są "psychologią bez duszy". O duszy mówi w ten sposób: "Dusza, jako odzwierciedlenie świata i człowieka, jest takiej różnorodności, że można ją oglądać 1 oceniać z nieskończenie wielu stron". Jung przygląda się nazwom, jakie zostały przydzielone fenomenowi duszy w różnych językach. Uważa, że słowo "dusza" pochodzi od gockiego słowa "saiwala", tj. "ruchliwy, różnorodny, mieniący się". Dusza jest "poruszającą siłą, pełną życiowej siły". Greckie słowo "psyche" może oznaczać motyla. Łączy się jednak z "psychein - chuchnąć, oddychać". Łacińskie słowo oznaczające duszę "anima", pochodzi od greckiego słowa "anemos = wiatr". Dusza jest więc zawsze widziana w ścisłym związku z oddychaniem. U niektórych ludów jest ona niewidoczną formą tchnienia. Słownik języka niemieckiego "Duden" wywodzi słowo dusza od tego, co "pochodzi z morza". Widocznie w morzu znajdowała się dusza przed narodzinami człowieka i tam wraca po jego śmierci. Sztuka ludowa przedstawia często duszę jako ptaka, który ulatuje z umierającego ciała. W wyobrażeniach chrześcijańskich Chrystus przyjmuje często oddzielającą się od ciała duszę w postaci małego, ubranego w białe szaty dziecka. Kiedy spojrzymy na historię religii, wtedy dostrzeżemy, że przedstawienia duszy opierają się niekiedy na tęsknocie za ekstazą, przerastaniem samego siebie, na tęsknocie za nieśmiertelnością i na doświadczeniu, że istnieje jeszcze inny rodzaj poznania i widzenia, niż za pomocą rozumu i rozsądku. We wszystkich wypowiedziach na temat duszy pozostaje pewna nieostrość. Nie można klarownie wyjaśnić tego pojęcia. Jednak wcale nie trzeba tego robić. Właśnie to, co nie jest do końca jasne pobudza nas, by odczuć całe bogactwo ludzkiej duszy. Heraklit, jeden z najwcześniejszych greckich filozofów (ok. 500 r. przed Chrystusem), mówił na temat duszy tak: "Nawet gdy każdą drogę odmierzysz krokami, wędrując nie odkryjesz granic duszy". Dzisiaj "dusza" nabrała dla nas nowego znaczenia. Po pierwsze zajęła się tym szczegółowo psychologia i odkryła wiele duchowych zaburzeń. Po drugie pod pojęciem duszy rozumiemy dziś wyjątkowość człowieka, jego wnętrze, jego inny wymiar niż tylko ten, dający się doświadczyć. Kiedy w tym znaczeniu mówimy o duszy, wtedy powołujemy się na wewnętrzną godność człowieka, na jego serce, na wewnętrzną przestrzeń, w której panują fantazja i kreatywność, w której jeszcze potrafi zrozumieć coś z własnych snów. Dusza, to nasze delikatne, wewnętrzne poruszenia. Dusza uwalnia nam świat codzienności. Możemy powrócić do naszej duszy, gdy cierpimy na bez- duszność wspólnoty. Bezduszni są ludzie, którzy żyją tylko na powierzchni, nie posiadają głębi, którzy tylko funkcjonują. Nie można z nimi rozmawiać. Wieje od nich chłód. W przeciwieństwie do takiej postawy, mówimy o jakimś człowieku, że jest "duszą człowieka", że jest wierną i dobrą duszą. Gdy jakaś kobieta rozprzestrzenia w domu dobrą atmosferę, nazywa się ją "duszą domu". Istnieje jednak wiele domów, które stały się bezduszne, puste, zimne i wzbudzające wstręt. Tęsknimy za dobrą duszą, z którą moglibyśmy porozmawiać. Jednak niekiedy daremnie szukamy duszy, z którą łączyłoby nas duchowe pokrewieństwo. Czujemy się "samiuteńcy jak palec". Amerykański doradca finansowy Secretan mówi dzisiaj o "Soul--Management - duchowym kierownictwie". Rozumie przez to, że kierownik uskrzydla dusze swych współpracowników, zamiast traktować przedsiębiorstwo bezdusznie jak maszynę. Kto uskrzydla dusze swych współpracowników, osiąga atmosferę kreatywności, humoru, człowieczeństwa i wi-talności, w jakiej ludzie dobrze się czują. Dusza łączy nas z Bogiem. W ten sposób widzi ją nie tylko filozofia grecka. Prawie wszystkie przekazy religijne są przekonane o tym, że dusza otwiera nas na Boga. Dusza pokazuje nam, że jako ludzie zanurzeni jesteśmy w Bogu, że w naszym wnętrzu mamy udział w boskiej naturze, jak wyraża to 2. List świętego Piotra (2 P 1,4). l. List świętego Piotra obiecuje nam, że dzięki Chrystusowi osiągniemy cel naszej wiary: "zbawienie dusz" (l P 1,9). Oglądać zbawienie dusz - to "pragnienie aniołów" (l P 1,12). W ten sposób święty Piotr rozumie związek pomiędzy aniołami i duszą. Aniołowie pragną oglądać zbawienie duszy. Ich życzeniem jest, by dusza została zbawiona i by była cała, by nie straciła swego blasku, lecz w taki sposób wyglądała, w jaki została stworzona. Aniołowie uskrzydlają duszę, by mogła rozwinąć bogactwo swoich uzdolnień. Umożliwiają nam kontakt z naszą duszą, byśmy się w niej dobrze czuli, jak u siebie w domu, byśmy ponownie zamieszkali we własnej duszy, a nie w chłodnej przestrzeni współczesnych betonowych pustyni. Aniołowie ochraniają duszę. Chroniąc, rozkładają swoje skrzydła, by bezduszne i nieludzkie tendencje nie zraniły jej. Aniołowie czuwają nad naszą duszą, by mogła nas uduchowić, by mogła rozwinąć na naszym ludzkim Być swoje uzdrawiające i ożywiające działanie. Aniołowie wprowadzają w rozmaite postawy, w których wyraża się dusza. Wywołują życie, jakie tkwi w duszy. Nadają znaczenie potencjałowi ludzkich możliwości. Aniołowie zwracają naszą uwagę na wewnętrzne bogactwo, jakie jest ukryte w każdym z nas. Wprowadzają naszą duszę w drganie, by we wszystkim, co czynimy, nasza dusza współdrgała. Kiedy nasza dusza zaczyna drgać, wtedy możemy również "wskoczyć" w dusze ludzi wokół nas. Wtedy powstaje wspólne drganie, a my czujemy się połączeni z ludźmi we wnętrzu. W mitologii dusza była często przedstawiana jako kobieta. Nie bez przyczyny dusza w języku łacińskim nazywa się "anima", w przeciwieństwie do "animus = odwaga, siła". Widocznie dusza rozumiana była jako coś delikatnego i kosztownego, co musi być chronione podobnie jak kobieta, która w mitach wystawiona jest na liczne niebezpieczeństwa i zagrożenia ze strony tyranów i zbójców. Kobieta pomaga mężczyźnie w nawiązaniu kontaktu ze swoją duszą, ponieważ tak często błąka się on na zewnątrz siebie samego, wdając się w rozmaite walki. W obrazie kobiety dusza oznacza: subtelne i delikatne myśli, myśli serca, a nie tylko rozsądną, ale chłodną argumentację. Dusza oznacza, fantazję, kreatywność, otwartość na to, co boskie, słabe impulsy, spontaniczność, intuicję. W naszym bezdusznym świecie ponowne nawiązanie kontaktu z własną duszą jest warunkiem naszego zdrowia. Powstanie nowy wzajemny związek, gdy damy duszy więcej miejsca w nas samych, gdy zaufamy naszym duchowym impulsom. W tej duchowej drodze nieodzownym jest, by na nowo odkryć własną duszę. Już święty Grzegorz z Nyssy mówi, że w ludzkiej duszy pragnie się narodzić Bóg. Mistrz Ec-khart mówi o duchowym fundamencie, w którym Boże narodziny mają swoje miejsce i który prowadzi nas do naszego nietkniętego i niezafałszowanego Ja. Święty Łukasz, Grek, opowiada nam przypowieść, w której kobieta reprezentuje duszę. W przypowieści tej Ewangelista pokazuje nam, w jaki sposób możemy wejść w kontakt z naszą duszą. Jest to przypowieść o bezbożnym sędzim i o wdowie w Ewangelii św. Łukaszal8,2-8: "W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: "Obroń mnie przed moim przeciwnikiem". Przez pewien czas nie chciał, lecz potem rzekł do siebie: "Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie". I Pan dodał: "Słuchaj-cie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę"". Przypowieść tę można interpretować na rozmaite sposoby. Kobietę można widzieć jako obraz oskarżanej wspólnoty chrześcijańskiej pod koniec I wieku albo jako typ człowieka, który nie ma "animus", który nie może się bronić, który jest bezbronny wobec ataków nieprzyjaciela i nie ma żadnej instancji, do jakiej mógłby się zwrócić. Wdowa może też być obrazem duszy. Podobnie jak w wyjaśnianiu snów, pojawiające się tam osoby tłumaczy się jako elementy własnego Ja, tak też wdowa, jej przeciwnik i sędzia mogą być interpretowani jako reprezentanci naszej psychiki. Wdowa reprezentuje wtedy duszę. Dusza, to wewnętrzne impulsy, to wyczucie, że posiadamy boski blask, że mamy niepowtarzalne powołanie i posłannictwo, że jesteśmy kimś szczególnym. Dusza obejmuje najgłębsze odczucia, do jakich jesteśmy zdolni, w jakich wyraża się nasza niepowtarzalność. Dusza, jak mówi nam przypowieść, jest dręczona przez przeciwnika. Przeciwnikiem może być schemat życia, w jaki nieustannie popadamy, który przeszkadza nam w tym, by żyć pełnią swej duszy. Mogą to być nasze błędy i słabości, które nas przygniatają. Mogą to być również ludzie, którzy chcą nas wykorzy- stać i zniewolić, którzy przytłoczyli nas swoimi obrazami i wcisnęli w gorset, który jest dla nas za ciasny, w loże Pro-krustesa, w którym giniemy. Miasto, w którym żyjemy, to nasza codzienna rzeczywistość, świat naszej pracy, nasze kontakty, nasza rodzina, nasz krąg przyjaciół. Obok nieprzyjaciela, jest tam jeszcze sędzia. Sędzia mówi: "Nie boję się Boga i nie mam względu na człowieka" (por. Łk 18,4). Sędzia reprezentuje własne Ponad-Ja. Jest to rygorystyczne Ponad-Ja, któremu nie zależy, by nam się dobrze powodziło. Jest ono despotyczne i okrutne. Chce nas zadręczyć i poniżyć. Ponad-Ja nie boi się też Boga. Samo czyni siebie bożkiem, najwyższą instancją. Instancja ta jest niemiłosierna. Chodzi jej tylko o własne przeżycie, a nie o dobro duszy. Ponad-Ja nie zwraca uwagi na potrzeby duszy. Nie ma respektu dla naszej godności. Ono jest pogardliwe dla człowieka, bezduszne, uśmiercające duszę. Ów wewnętrzny sędzia mówi do naszej duszy: "Nie wyobrażaj sobie, że jesteś czymś wyjątkowym. Po prostu dostosuj się. Zadowalaj się tym, co jest. Nic więcej nie istnieje. Wybij sobie z głowy wszelkie głupstwa. Życie już takie bywa. Nic więcej nie istnieje. Jesteś niczym. Nic nie potrafisz. Twoje życie nigdy się nie powiedzie. Tak to już jest. Musisz się z tym zgodzić. Nie pytaj o sens swojego życia. On nie istnieje". Na zewnątrz wdowa nie ma żadnych szans. Nie posiada żadnego lobby, które wstawiłoby się za nią. Stanęła bezbronna wobec przeciwnika. Walczy o siebie i o swoje prawo do życia. Sędzia nie troszczy się o prawo. Postępuje całkowicie samowolnie. Jednak wdowa nie rezygnuje. I dzieje się coś nieoczekiwanego: słaba wdowa porusza sędziego, by dochodził jej praw, ponieważ on, silny mężczyzna, lęka się, że wdowa w swojej zawziętości przyjdzie i wymierzy mu policzek. Jezus mówi teraz, że modlitwa jest drogą, na której można dochodzić praw należnych duszy w sporze z przeciwnikiem, i sposobem na pozbawienie władzy bezbożnego sędziego. W modlitwie kontaktujemy się z naszą duszą. Wtedy wewnętrzne przeczucia duszy otrzymują swoje prawa. Wtedy dusza się wznosi. Odczuwamy, że jesteśmy kimś wyjątkowym i niepowtarzalnym, że jesteśmy boscy, posiadamy udział w boskiej naturze, że mamy szeroki horyzont, boski blask, jakiego nam nikt nie może odebrać. Dusza uczy nas, że w naszym wnętrzu tkwi niezmierzone bogactwo możliwości. Dla Jezusa modlitwa jest sposobem na wejście w kontakt z własną duszą i umocnienie jej wobec władzy i mocy tego świata. Jezus mówi o nieustannej modlitwie. Kto przebywa na modlitwie, ten jest również w kontakcie ze swoją duszą. Droga duchowa jest drogą modlitwy. Dla świętego Augustyna modlitwa oznacza wejście w kontakt z tęsknotą duszy. Kiedy się modlę, odczuwam, że nie rozpływam się w zewnętrznej aktywności, w sukcesie i niepowodzeniu, w udanych i nieudanych związkach. We mnie jest inny świat, boski świat, w którym moja dusza jest u siebie w domu. Tam mogę mieszkać, nawet wtedy, gdy ludzie kwestionują to moje prawo do mieszkania. Tam mogę żyć, nawet gdy tu prześladują mnie nieprzyjaciele. Tam rozkwita moja dusza. Nikt nie może jej już podcinać i ograniczać. W tradycji aniołowie są tymi stworzeniami, które starają się o prawa naszej duszy. We śnie stawiają nam przed oczy jej wielobarwność, wskazują nam na nasze własne możliwości. Sen obiecuje nam o wiele więcej, niż sami spodziewamy się po sobie w świadomym świecie. We śnie możemy latać, tam przeobrażamy się w zwierzę, a potem znowu w człowieka. We śnie umieramy i powracamy do życia. Możemy tam niekiedy zobaczyć Boże światło. Aniołowie ochraniają naszą duszę. Aniołowie wprowadzają nas w tajemnicę duszy. Reprezentują nawet naszą wewnętrzną przestrzeń. Sztuka przedstawiała często w podobny sposób duszę i anioła. Ma ona wyczucie tego, że aniołowie posiadają ścisły związek z duszą. Aniołowie w normalny sposób są tak samo niewidoczni jak dusza. Można ich jednak podobnie doświadczyć, jak i duszę. Są z innej materii niż widzialny świat. Oni spełniają naszą tęsknotę za ekstazą, za innym i głębszym widzeniem rzeczywistości. Aniołowie reprezentują siły naszej duszy, wewnętrzne źródło, z którego musimy czerpać, by przetrwać w naszym życiu. Aniołowie opisują gotowe możliwości, znajdujące się w naszej duszy, abyśmy rozwinęli bogactwo własnego życia. Aniołowie uczą nas cnót, jakich potrzebuje nasza dusza do wykonania zadania autentycznego wyobrażenia naszego osobowego istnienia. Słowo "cnota" oznacza przecież, że jako ludzie rozwijamy własne zdolności, że rozwijamy siły, jakie w nas drzemią. Cnoty umożliwiają nam to, że jesteśmy przydatni w tym świecie. Uzdalniają nas do wypełniania określonych zadań. Nie musimy mozolnie wypracowywać sobie cnót własną siłą woli. Towa- rzyszy nam anioł i wprowadza nas w sztukę życia, w postawy, które rozwijają nasze człowieczeństwo. Anioł wyczuwa, czego akurat potrzebujemy. Jest w kontakcie z naszą duszą. Daje jej to, co ją odżywia, czego w tym momencie potrzebuje, by podołać kolejnemu etapowi życia. W niniejszej książce zostanie przedstawionych 50 aniołów, wprowadzających nas w bogactwo naszej duszy. Aniołowie pobudzą nas do rozwinięcia zdolności, jakie zostały złożone w naszej duszy. Nie możemy w jednej chwili żyć jednocześnie różnorodnymi możliwościami naszej duszy. Możemy jednak zawsze przez określony czas kierować nasze spojrzenie na jeden aspekt naszej duszy. W książce "50 aniołów na cały rok" nie mogłem opisać wszystkich postaw, które dobrze wpływają na duszę. Również w niniejszej książce Czytelnik lub Czytelniczka zauważy brak niektórych cnót, jakie stały się dla nich ważne. W niniejszej książce opisałem aniołów, którzy przyszli mi na myśl. Ufam, że oni wpłyną dobrze również na ciebie, drogi Czytelniku i droga Czytelniczko. 50 aniołów pragnie nam pomóc w rozwijaniu wielu aspektów naszej duszy. Aniołowie pokazują nam, że to nie dzięki własnym wysiłkom możemy się rozkoszować bogactwem naszej duszy. Potrzebujemy do tego anioła, posłańca Bożego. Sam Bóg musi nam posłać swoją łaskę, swojego Ducha w aniele, by wzmocnić w nas duszę, byśmy nie żyli bezdusznie, lecz kształtowali i formowali ten świat i nasze życie dzięki wewnętrznej przestrzeni naszej duszy. Książka "50 aniołów na cały rok" pobudziła wielu ludzi do osobistych rytuałów. Pewne małżeństwo w każdy sobotni wieczór otwiera książkę w dowolnym miejscu. Anioł, na jakiego natrafiają, towarzyszy im następnie przez cały tydzień. Inni każdego poranka "losują" anioła, który towarzyszy im przez cały dzień. W ten sposób niniejsza książka pragnie zaprosić cię do tego, byś rozwinął własne rytuały, które pomogą ci w rozwinięciu bogactwa własnej duszy i radowaniu się z wielobarwności i różnorodności twojego życia. Bóg nie pomyślał o tobie jak o małym człowieku. On postawił przy tobie wielu aniołów, którzy pragną wprowadzić cię w bogactwo życia. Książka "50 aniołów dla duszy" opisuje kolejne postawy, w jakie chcą wprowadzić nas aniołowie, by rozwinąć potencjał naszej duszy. Zaufaj, że również tobie towarzyszy anioł, że również do ciebie posyłany jest nieustannie anioł, jakiego właśnie potrzebujesz. Możesz otworzyć książkę i przeczytać o aniele, na jakiego akurat natrafisz. Możesz wypisać aniołów na kartkach i następnie wylosować jednego z nich, a nawet pozwolić, by kartkę z aniołem wyciągnął twój przyjaciel albo przyjaciółka. Zaufaj, że spotkasz anioła, który właśnie w twojej sytuacji sprowokuje cię i poprowadzi dalej. Kiedy zaufasz twojemu aniołowi, wtedy odkryjesz, kim właściwie jesteś i do czego jesteś zdolny. Zaufaj sobie samemu, że jesteś wartościowy i niepowtarzalny, że masz przed sobą szeroki horyzont, a w sobie boski blask duszy. ANSELM GRUN Sercem i wszystkimi zmysłami Refleksje na każdy dzień roku Żyć sercem i wszystkimi zmysłami to temat często poruszany przez Anselma Griina. Niniejszy tom gromadzi jego najpiękniejsze teksty - jeden na każdy dzień roku. Niewielu autorów potrafi ponownie dać życiu duszę, jak czyni to ów doświadczony terapeuta i duszpasterz. Kto próbuje iść wytyczoną przez niego drogą, odnajduje harmonię w samym sobie, ponownie dostrzega bogactwo codzienności, nabiera głębokiego zaufania do życia. Książka ta to źródło inspiracji i jednocześnie nowoczesny przewodnik duchowy, rozwijający serce i wszystkie zmysły. Anioł Pokoju Za pokojem tęsknimy wszyscy. Jednak często nie odnajdujemy drogi, prowadzącej do pokoju. Potrzebujemy wtedy Anioła Pokoju, który wprowadzi nas w tajemnice pokoju, który nas, niespokojnych ludzi, uspokoi i podaruje pokój wewnętrzny oraz zewnętrzny. Pokój nie jest czymś, co dałoby się wykonać, lecz zawsze jest podarunkiem, z którym człowiek musi obchodzić się w sposób odpowiedzialny. Kiedy towarzyszy nam Anioł Pokoju i ofiarowuje naszemu życiu zadowolenie i pojednanie, wtedy również my możemy się stać dla innych ludzi Aniołami Pokoju. Jezus nazywa błogosławionymi tych, którzy wprowadzają pokój, którzy na tym świecie stali się Aniołami Pokoju. Gdy rozważamy tajemnicę pokoju, wtedy dobrze jest odwołać się do języka. W języku hebrajskim mówi się o "szalom". W chwili pozdrowienia, ludzie życzą sobie wzajemnie "szalom", by zawrzeć w tym wszystko to, czego człowiek potrzebuje do życia: pokój, pełnię życia, dobre samopoczucie, szczęście, zadowolenie. Grecy przetłumaczyli hebrajskie słowo "szalom" słowem "eirene". Oznacza ono dobrobyt, ale też spokój, pokój duchowy. Dla Greków pokój to stan spoczynku. Nie istnieje wtedy żaden spór. W takim stanie spokoju i pokoju człowiek może sobie budować bezpieczną egzystencję i dochodzić do dobrobytu. "Eirene" ma również zawiązek z harmonią. Wszystko zgadza się ze sobą i pasuje do siebie. Gdy wszystko zgadza się w człowieku i jest dla człowieka odpowiednie, wtedy może on zgodnie żyć, w zgodzie ze swoim sercem, ale też w zgodzie ze swoimi braćmi i siostrami. Powstaje wtedy harmonia serca i zgodne współbrzmienie zewnętrznych okoliczności. Łacińskie słowo oznaczające pokój: "pax" pochodzi od słowa "pacisci" i oznacza: prowadzić pertraktacje, zawierać pakt, zawierać umowę. Dla Rzymian pokój polegał na tym, że wzajemnie ze sobą rozmawiali i uzgadniali wspólne reguły. W przymierzu, jakie się zawierało, obydwaj partnerzy zobowiązywali się do dotrzymania wzajemnej umowy. Tutaj uwidacznia się ważny aspekt pokoju. Należy wzajemnie ze sobą rozmawiać, by mógł zrodzić się pokój. Człowiek, który tłumi swoje uczucia, może wprawdzie zachować zewnętrzny pokój, jednak jego stłumione agresje kiedyś powrócą i zagrożą zewnętrznemu pokojowi. Uczucia, które nie zostały uzewnętrznione, blokują nas i oddzielają nas wzajemnie od siebie. Pokój nigdy nie był dla Rzymian idealnym stanem, który po prostu jest. Musiał być zdobywany, poprzez wspólne godzenie się na te same zasady. Pokój wymaga więc pracy i wysiłku. Potrzebuje też klarowności. Pokój możliwy jest tylko wtedy, gdy człowiek słyszy człowieka, gdy się mu przysłuchuje, gdy we wzajemnym nasłuchiwaniu powstaje kompromis, dzięki któremu wszyscy mogą zgodnie żyć. Nie istnieje nigdy idealny pokój, lecz zawsze tylko pokój relatywny pomię- człowiekiem a człowiekiem, pomiędzy grupą albo pomiędzy dwiema grupami. Niemieckie słowo "pokój" posiada związek ze słowem ,wolny" (niem. Frieden - pokój; frei - wolny). Słowo "wolny", posiadające indogermańskie korzenie oznacza: "bronić, ochraniać, lubić, kochać". Osoby wolne to te, które się kocha i przez to ochrania. Są to przyjaciele, wokół których wznosi się wał ochronny, których się uspakaja. Pokój jest przestrzenią chronioną, w jakiej przebywają wolni ludzie i w jakiej przyjaźnie spotykają się wzajemnie ze sobą. Pokój posiada też związek z przyjaźnią i miłością. Germanie mają swoje własne doświadczenia z pokojem. Ochraniali swoich przyjaciół, gdy bronili obszaru, na który nie mógł wejść żaden przeciwnik. Wokół tego obszaru wznosili ogrodzenie. Tam mogli żyć w pokoju wzajemnie ze sobą i kochać się wzajemnie. Również dla Germanów pokój nie był czymś po prostu stale obecnym. On musiał być chroniony. Należało się o niego starać. Należało go bronić. Nie istnieje tylko pokój pomiędzy ludźmi. Mówimy również o pokoju wewnętrznym, o pokoju duszy. Chodzi tu o to, że ochraniamy wewnętrzną przestrzeń naszej duszy i nie pozwalamy wtargnąć do niej przeciwnikom naszej duszy. Wywalczenie wewnętrznego pokoju było dla dawnych mnichów najważniejszym zadaniem. Odbywało się to na dwa sposoby: po pierwsze - ochrania się przestrzeń duszy przed intruzami, przed namiętnymi myślami, które pragną objąć w posiadanie ludzi; po drugie pozwala się co prawda wejść namiętnościom do duszy, ale pertraktuje się z nimi i rozmawia. Bada się zamiar i siłę, jaka się w nich znajduje, by później z niej skorzystać. Tym sposobem przeciwnicy stają się przyjaciółmi. Namiętności służą duszy i jej wewnętrznemu pokojowi. Zamiast z nią walczyć, ochraniają ją. Mnisi spoufalali się z namiętnościami i zaprzyjaźniali się z nimi. Tym sposobem mogli żyć bez lęków. Byli wolni od mechanizmów projekcji, z powodu których powstaje tak wiele wrogości. Ponieważ znali namiętności w swoim sercu, nie projektowali ich już więcej na inne osoby. Człowiek, który nie zna samego siebie, odkrywa swoje podświadome emocje i potrzeby u innych ludzi i tam je zwalcza. W ten sposób rodzi się nieprzyjaźń i nienawiść. Tylko ktoś, kto sam ze sobą żyje w pokoju, potrafi też na zewnątrz budować pokój. Kto sam siebie nienawidzi, ten rozprzestrzenia również wokół siebie nienawiść. Człowiek rozdarty sam w sobie, dzieli również ludzi wokół siebie. Pismo święte uczy, że człowiek sam z siebie nie jest zdolny do pokoju z samym sobą, ze stworzeniem i z ludźmi. Dlatego też musi interweniować sam Bóg. Posyła swojego Syna, Jezusa Chrystusa, niosącego pokój. Święty Łukasz, grecki Ewangelista, opisuje Jezusa jako kogoś, kto przynosi całemu światu pokój inaczej niż cesarz pokoju August: bez broni, sam, dzięki swojej miłości. Gdy się narodził, aniołowie ogłosili światu pokój na ziemi. Aniołowie otwierają nasze oczy na pokój, jakiego my sami nie stwarzamy. Aniołowie nie tylko ogłaszają pokój, lecz również przynoszą nam pokój. Sztuka często przedstawiała na mostach i placach Anioła Pokoju. Jego zadaniem była ochrona miasta lub kraju i zapewnienie tam pokoju. Anioł pokoju jest odpowiedzialny nie tylko za kraj, lecz troszczy się również o twój wewnętrzny pokój. On pragnie ustrzec cię przed zawarciem złego pokoju, taniego kompromisu. Anioł Pokoju pragnie otworzyć twoje oczy na prawdę, że pokój możliwy jest tylko tam, gdzie wszyscy mogą w odpowiedni sposób dojść do głosu oraz gdzie uwzględniane są ich słuszne potrzeby. Pokój, który owocuje, niesie ze sobą rachunek prawdy. Nie zna zwycięzców i zwyciężonych. Anioł Pokoju pragnie, byś sam ze sobą żył w zgodzie. Pragnie stworzyć pokój dla wszystkich ludzi; pokój, który oznacza jednocześnie harmonię, dobre samopoczucie, zadowolenie, wolność, miłość i szczęście. Życzę ci, byś zaufał Aniołowi Pokoju, byś przyjął zaproszenie do rozpoczęcia dialogu z przeciwnikami twojej duszy, do rozmowy z tym wszystkim, co wokół ciebie obce i nieznane, byś mógł wtedy zawrzeć pakt, który przynosi owoce. Tylko w taki sposób może zrodzić się pokój, przestrzeń miłości i wolności; przestrzeń dobrobytu i dobrego samopoczucia, w której żyjesz w harmonii ze sobą samym i z całym stworzeniem; przestrzeń, w której już teraz brzmi coś z harmonii raju. Anioł Samostanowienia Artyści przedstawiali często aniołów śpiewających albo grających na instrumentach muzycznych. Aniołowie sami stali się głosem. Wspólnym głosem wyśpiewują pieśń uwielbienia Boga. Każdy człowiek ma swojego anioła. Razem z aniołem posiada własny, najbardziej pierwotny głos. Anioł Samostanowienia pragnie nas najpierw nauczyć, że każdy człowiek posiada swój własny, samodzielny głos. W głosie staje się słyszalne serce człowieka. Głosu nie można zmienić. On objawia to, co znajduje się w człowieku. Wiele osób pragnie swoim głosem upodobnić się do głosu innej osoby. Lękają się brzmienia własnego głosu. Boją się, że nie będzie taki piękny, że nie utrzyma się w chórze innych głosów. Każdy głos jest niepowtarzalny. Gdy odważymy się i pozwolimy, by zabrzmiał nasz własny głos, wtedy zawsze będzie piękny, ponieważ zabrzmi również coś boskiego, coś, co tylko dzięki nam w tym świecie może być słyszalne. W uzdrowieniu głuchoniemego (Mk 7,31-37) Jezus pokazuje, jaka jest tajemnica głosu. Śliną dotyka języka niemego człowieka. Ślina jest obrazem postawy macierzyńskiej. Gdy dziecko się uderzy, matka pociera odrobiną śliny bolące miejsce, by w ten sposób przekazać dziecku, że wszystko będzie dobrze. W atmosferze lęku mój głos zawodzi. Lęk krępuje wtedy gardło i nie mogę mówić. Tylko tam, gdzie czuję się całkowicie akceptowany, mogę użyć mojego głosu. Jezus spogląda w niebo. Wyraża w ten sposób, że każde słowo pochodzące z serca, otwiera ponad człowiekiem niebo. Zwraca uwagę na głos, który rozlega się z nieba i który ponad każdym człowiekiem wypowiada słowa bezwarunkowej miłości: "Jesteś moim umiłowanym synem. Jesteś moją umiłowaną córką. W tobie upodobałem sobie". Jezus westchnął. Otworzył swoje serce dla głuchoniemego, by mógł on tam wejść. Jego westchnienie wskazuje na to, że w naszym głosie zawsze otwieramy się na bliźniego. Umożliwiamy mu to, by mógł się z nami zgodzić, by mógł się zestroić z naszym głosem, byśmy razem zestroili się w uwielbieniu Boga. Samostanowienie polega na tym, by wydobyć swój własny głos, by mieć pozycję i głos, by dostrajać się do własnego losu, ale też i do pytań, jakie są nam stawiane. Sam pragnę określać, to jak żyję i to, co czynię. Określać, to znaczy: za pomocą głosu nazywać i wyznaczać, porządkować, rozkazywać. Sam porządkuję własne życie. Podnoszę swój głos, by nie podporządkowywać się głosom innych ludzi. Mam prawo do samodzielnego życia i nie muszę zezwalać na określanie mojego własnego życia od zewnątrz. Sam potrafię kształtować i formować życie, jakie podarował mi Bóg. Jednak z głosem zawsze związane jest słuchanie. Jezus uzdrawia nie tylko język głuchoniemego, ale też jego uszy, by prawidłowo słyszał. Człowiek, który nie potrafi słuchać, nie może też formować swojego głosu i właściwie go uży- wać. Nie mogę w dowolny sposób kształtować rzeczy. Moje kształtowanie musi zgadzać się z realnością. Prawidłowo mogę określać samego siebie tylko wtedy, kiedy wsłuchuję się w głos Boga, kiedy zgadzam się z jedynym i niepowtarzalnym wyobrażeniem, jakie sobie Bóg o mnie uczynił. Tylko wtedy, gdy wsłuchuję się w cichy głos, jaki rozbrzmiewa w moim sercu i którym sam Bóg do mnie przemawia, moje życie "zabrzmi". Tylko wtedy moje życie będzie "stroić", gdy sam będę o nim stanowił. Życzę ci, by Anioł Samostanowienia dodał ci odwagi do tego, byś potrafił podnieść swój własny głos, byś zaufał swojemu głosowi i jego niepowtarzalnemu brzmieniu. Twój anioł, który ci towarzyszy, pragnie stać się w tobie głosem, by dzięki tobie na tym świecie słyszalne stało się słowo, jakie Bóg tylko w tobie może wypowiedzieć. W wielogłosowym chórze tego świata nie może brakować twojego głosu. W przeciwnym razie świat byłby biedniejszy. W przeciwnym razie wiele głosów nie współbrzmiałoby ze sobą tak pięknie. Twój Anioł Samostanowienia chciałby towarzyszyć ci we wszystkim co czynisz, byś był czujny wtedy, gdy inni ludzie próbują na ciebie wpływać, powodując, że coraz bardziej milknie głos twego serca. Anioł pragnie zachęcać cię nieustannie, byś określał samego siebie, byś żył swoim własnym życiem, takim jakie Bóg ci przeznaczył. Anioł stoi przy tobie, byś określał samego siebie, wyznaczał to, co dla ciebie jest odpowiednie, by twoje życie było "przekonywujące", by zgadzało się z niepowtarzalnym głosem Boga, który tylko dzięki tobie może zabrzmieć w tym świecie. Anioł Wytchnienia Ludzie, którzy muszą publicznie coś powiedzieć, zachowują się często w sztywny sposób. Daje się u nich zauważyć spazmatyczny śmiech. Łudzą czymś, co nie odpowiada ich wnętrzu. Wielu menedżerów w firmach sprawia wrażenie, że ich "łuk" nieustannie jest napięty. Nieustannie coś zamierzają, np. by natychmiast zareagować na pomysły konkurencji albo wstąpić na własną, nową drogę. Również życie duchowe jest niejednokrotnie bardzo skostniałe. Niektórzy ludzie medytują każdego dnia i wypełniają swój duchowy program treningowy. Jednak ich grzbiet jest twardy jak deska. Ich mięśnie zesztywnia-ły. Daje się u nich zauważyć, że modlitwa nie prowadzi ich do wolności i zaufania, lecz że modlą się tylko po to, by "zabezpieczyć" się przed Bogiem. Ściągają wszystkie mięśnie z lęku, że Bóg mógłby ich rzeczywiście spotkać i wyprowadzić z równowagi. Być może znasz to również, że spięty idziesz na zebranie. Lękasz się, że przy stole mogą pojawić się nieprzyjemne tematy albo że może powstać spór. Spinasz się, by uzbroić się przeciwko atakom przeciwnika. Albo napinasz swój "łuk", by wystrzelić własne strzały w kierunku przeciwnika. W każdym razie jesteś całkowicie i uporczywie wpatrzony w innych ludzi - w ich problemy, konflikty, argumenty. Nie jesteś u siebie. Anioł Wytchnienia pragnie zaprosić cię do tego, byś zwolnił napięcie twego "łuku". Nie musisz walczyć. Nie musisz się bronić albo usprawiedliwiać. Wejdź po prostu na zebranie pełen zaufania, że obok ciebie stoi Anioł Wytchnienia. W odpowiednim momencie podsunie ci pomysł, jakiego potrzebujesz, uzbroi cię w siłę, z jaką będziesz mógł walczyć o jakąś sprawę. Nie musisz przez cały czas żyć w napięciu i marnotrawić w ten sposób swej siły. Gdy będziesz nieustannie napinał swoje mięśnie, zużyjesz je. Anioł Wytchnienia zdejmuje ciężar z twoich barek, jaki niekiedy odczuwasz, kiedy stoisz przed trudnym spotkaniem albo rozmową, która może zakończyć się konfliktem. Jeżeli jesteś spięty i rozpoczynasz rozmowę, wtedy z trudem będziesz potrafił rozwiązać jakiś problem. Z uporem wpatrujesz się w innego człowieka, w to co on myśli albo knuje. Gdy jednak spotykasz drugiego człowieka odprężony, wtedy rozmowa naraz staje się łatwiejsza. Nagle wszystkie problemy pozwalają się łatwo rozwiązać. Pytasz, dlaczego tak bardzo się martwiłeś? Będąc odprężonym, posiadasz lepsze promieniowanie. Wtedy szybciej i łatwiej potrafisz rozwiązać rozmaite problemy. Barok przedstawiał zawsze aniołów odpowiednio odprężonych i rozbawionych. Aniołowie ci promienieją radosną zmysłowością i działają wolni od jakiegokolwiek wewnętrznego nacisku, że przed Bogiem muszą wszystko czynić prawidłowo. Znam ludzi, którzy w swoim życiu duchowym wywierają na siebie nieustannie nacisk, żeby przed Bogiem stawali zadowoleni i nie czynili przed Nim żadnych błędów. Takie uporczywe wpatrywanie się w możliwość własnego powstrzymania się od błędu zacieśnia ich. Aniołowie w kościołach barokowych wskazują ci na inny sposób życia przed Bogiem. Możesz być takim, jakim jesteś. Nie musisz marszczyć swojego czoła, rozpamiętując nieustannie, czy wszystko czynisz prawidłowo. 0 wiele bardziej powinieneś po prostu bawić się przed Bogiem. Anioł Wytchnienia daje ci pewność, że zachowujesz się przed Bogiem we właściwy sposób. A ponieważ jesteś przez Boga akceptowany, nie musisz wszystkiego czynić doskonale. Aniołowie bawią się, zrywając boki. Czynią po prostu to, co sprawia im radość. Oddychają wolnością. Odzwierciedlają stan wybawienia. Anioł Wytchnienia zaprasza cię, byś pozostawił swoją poważną minę, rozluźnił swoje spięte mięśnie, siebie samego "wypuścił" i po prostu zaufał temu, co jest w tobie, byś odprężony wyraził swoje wewnętrzne uczucia. Doświadczysz być może wtedy podobnej wolności 1 ochoty do życia, jaką prezentują odprężeni aniołowie w barokowych kościołach. Anioł Mądrości Gdy o jakimś człowieku mówimy, że jest mądry, wtedy dotykamy tajemnicy. Mądry człowiek ma dostęp do głębokich tajemnic. Błyszczy nie z powodu erudycji, lecz dzięki wyczuciu tego, co właściwe. On zna się na rzeczy. Zna ostateczne podstawy życia. Zna najgłębsze związki wszystkich bytów. Rozumie tajemnicę Boga i człowieka. Mądrość posiada związek z wiedzą. Niemieckie słowo "wiedza" pochodzi od "widzieć". Grecy również łączyli wiedzę z widzeniem. Mędrzec widział, co dzieje się z człowiekiem. Mądry człowiek widzi głębiej. Widzi to, co właściwe: istotę, prawdziwą postać wszelkiego bytu. Mądrości - tak mówili Grecy - można uczyć. Jednak jest ona również podarunkiem od Boga. Mity opowiadają o tym, że mądrość była pierwotnie w posiadaniu bogów. Przede wszystkim Atena i Apollo reprezentują bóstwa mądrości. Muzy przekazały mądrość poetom. Sofiści, reprezentujący jeden z kierunków filozoficznych, mądrość rezerwowali dla siebie. Rozumieli ją jako zręczne przemówienie. Sofiści są prekursorami szeroko dziś rozpowszechnionej postawy, która wiedzę rozumie jako coś, co można posiadać. Mogę dysponować tym, co wiem. Wiedzę mogę powołać do istnienia. Jest to swego rodzaju władza. Przeciwko temu protestuje Sokrates. Prawdziwa mądrość według niego polega na wiedzy, że się nic nie wie. Platon wyraża to w sposób bardziej pozytywny. Dla niego mądrość polega na tym, by widzieć podstawę wszystkich rzeczy, rozpoznać istotę rzeczy. Mędrzec sam poznaje byt. Byt jest dla Platona tym, co dobre i piękne. Mędrzec jest w zażyłości z tym, co dobre i piękne. Mądrość według Platona polega na umiejętności rozwiązywania spraw, podziwiania bytu, jednak bez brania go w posiadanie. W języku łacińskim mądrość to "sapientia". Słowo to pochodzi od "sapere - smakować, skosztować". Mędrzec nie tylko wejrzał w podstawę świata. On również wiele posmakował. Jest bogaty w doświadczenia. Posiada smak tego co dobre, tego, co służy człowiekowi. Zna również smak zła, które czyni człowieka rozgoryczonym i wyrządza mu szkodę. Mędrzec jest kimś, kto może smakować siebie samego, kto żyje w harmonii ze samym sobą, kto doświadczył i skosztował wysokości i niskości człowieczeństwa. Teraz wie, co tkwi w człowieku. Nic co ludzkie nie jest mu już obce. Ale chociaż mędrzec wejrzał w czeluści człowieczeństwa, nie jest zrezygnowany. W samej głębi zgadza się z tym światem. Ponieważ poznał podstawę świata, Boga, Stwórcę wszelkiego bytu. Biblia wychwala mądrość w cudownych pieśniach. Stary Testament zna osobną literaturę mądrościową. Tak, jak wszystkie religie, głosi naukę mądrości. Najgłębsze rozumienie mądrości przez żydowskich mędrców zawarte jest w zdaniu: "Treścią mądrości jest bojaźń Pańska, rozsądkiem - poznanie Świętego" (Prz 9,10). Mędrzec zna Boga, zna wzniosłość i świętość Boga. Potrafi rozróżnić pomię^ dzy Bogiem a człowiekiem. Chyli się przed tajemnicą Boga. Pozwala, by ona go nawiedziła. Święty Paweł prawdziwą mądrość odkrył w krzyżu Jezusa Chrystusa. Krzyż dał Jezusowi najgłębsze doświadczenie Jego życia, przekonywujące, że śmierć przemieniona będzie w nowe życie, ciemności w światło, a opuszczenie przerodzi się we wspólnotę z boskim Ojcem. Ewangelie obrazują Chrystusa jako Mędrca, który wprowadza w tajemnicę Boga i człowieka. Na krzyżu Jezus poznał, czym jest życie i śmierć. W ten sposób krzyż głosi inną mądrość aniżeli tajemną wiedzę ezoterycznych kręgów, jaka wtedy rozprzestrzeniała się w Koryncie i jaka dzisiaj jeszcze się rozpowszechnia. Mądrości nie możemy nabyć dużo czytając. Święty Paweł twierdzi, że to Duch Boży wprowadza człowieka w mądrość. Sam Bóg posyła nam Swojego Ducha, byśmy uczyli się mądrości. Dla Greków Apollo i Atena albo Muzy ofiarowywali ludziom mądrość. Dla nas jest to anioł, którego posyła nam Bóg, by uczył nas mądrości. Anioł nie daje nam niczego do wyuczenia się na pamięć. Nie chce powiększać naszej erudycji. Anioł Mądrości uczy nas, gdy pozwala nam dużo oglądać, gdy otwiera nam oczy na to co istotne, gdy pozwala nam wejrzeć w podstawy świata, tam, gdzie wszystko zależy od siebie wzajemnie, gdzie wszystko w samym Bogu znajduje swoje oparcie. Życzę ci, by towarzyszył ci Anioł Mądrości, by otworzył ci oczy, byś w wielości tego, co widzisz, nie zabłądził i nie zaplątał się, lecz rozpoznał istotę rzeczy. Anioł Mądrości nie ustrzeże cię przed błędami. On wychowuje przez róbę i błąd, by przekazać ci smak tego, co jest rzeczywiście dla ciebie dobre. Jednak smak życia poznasz tylko wtedy, gdy będziesz go mógł odróżnić od smaku śmierci. Życzę'ci anioła, który pozwoli ci być mądrym, który pogodzi cię z życiem, który otworzy ci oczy na podstawę wszelkiego bytu, na miłość Boga. Tam, w Bożej miłości, możesz afirmować swoje życie ze wszystkimi jego sprzecznościami. Tam zjednoczy się ze sobą wszystko to, co dawniej zagrażało ci rozproszeniem. Tam zasmakujesz, co znaczy życie, tam zobaczysz to, co naprawdę istnieje, tam przekonasz się, jak bardzo wszystko jest uzależnione od siebie. Anioł Samopoznania Na świątyni w Delfach znajdowało się zdanie, które wpłynęło na całą myśl zachodnią: "Gnothi seauton = Poznaj siebie samego". Początek wszelkiej greckiej mądrości to samopoznanie. Greckie słowo "gignoskein" oznacza: "widzenie". Powinienem więc prawidłowo widzieć siebie, widzieć siebie takim, jakim rzeczywiście jestem. Muszę się przy tym uwolnić od własnych iluzji, dotyczących mojej osoby. Często mam na nosie okulary, przez które widzę wszystko bardzo kolorowo. Niektórzy ludzie noszą okulary różowe, przez które nie widzą niczego negatywnego, widzą w sobie tylko to, co zdrowe i dobre. Niektórzy patrzą przez okulary czarne. Wszystko widzą czarno. Deprecjonują się i za wszystko się obwiniają. Wszelkie nasze okulary zabarwione są naszymi życiowymi historiami z ich skaleczeniami i ranami. Są zabarwione naszymi życzeniami i potrzebami. Widzimy w nas tylko to, co chcemy widzieć. Potrzebujemy wtedy Anioła Samopoznania, który nieustannie oczyszcza szkła naszych okularów, byśmy jasno widzieli, co rzeczywiście się w nas znajduje i kim naprawdę jesteśmy. Niemieckie słowo "poznawać" oznaczało pierwotnie: "spostrzegać, duchowo objąć, przypomnieć sobie". Pozna- je samego siebie, gdy spostrzegam moje Ja, gdy wchodzę w siebie samego i odkrywam najbardziej wewnętrzny rdzeń. Poznanie ma związek z tym, że jestem w kontakcie z moim wnętrzem, że nie dostrzegam tylko mojej zewnętrznej postaci, lecz najbardziej wewnętrzne Ja, coś, co stanowi moją prawdziwą istotę. To spostrzeganie ma związek z Duchem. Nie mogę mojego rdzenia uchwycić rękami. Potrzebny jest Duch, który dostrzega moje właściwe Ja, który zanurza się w Ja, by je uchwycić i zrozumieć. Poznać siebie samego, to znaczy nieustannie się sobie "przypominać", wchodzić do wnętrza, wchodzić w kontakt ze sobą samym, z pierwotnym wyobrażeniem mnie samego, jakie uczynił sobie Bóg. Moje Ja nie jest czymś, co powstało na skutek historii mojego życia. Jest ono czymś o wiele bardziej pierwotnym, niezafałszowanym wyobrażeniem, jakie Bóg uczynił sobie we mnie. W języku niemieckim istnieje zwrot "poznać kobietę". Zwrotem tym tłumaczy się hebrajskie wyrażenie biblijne określające współżycie seksualne. Również tutaj uwyraźnia się, że samopoznanie nie jest wynikiem wielkiej wiedzy na mój temat, lecz jest to efekt tego, że sam ze sobą jestem zjednoczony, że stapiam się z moim prawdziwym Ja, tak jak kobieta i mężczyzna stapiają się wzajemnie ze sobą w akcie seksualnym i poznają się przez to w swej najgłębszej istocie. Poznać samego siebie mogę tylko wtedy, kiedy jestem gotowy, by powierzyć się swemu właściwemu Ja. Nie mogę go oglądać z zewnątrz. Muszę przeniknąć do mojego środka, tam mieszkać, być z nim w kontakcie. Dla mnichów samopoznanie było warunkiem wstępnym w poznawaniu Boga. Samopoznanie znaczyło dla nich, by dokładnie obejrzeć myśli i uczucia, namiętności i emocje, potrzeby i życzenia, które nieustannie pojawiają się w człowieku, a które często w wystarczający sposób go określają. Tylko wtedy, gdy prawidłowo widzę siebie, będę mógł poznać innych ludzi. Bez uczciwego samopo-znania będę projektował na innych ludzi wszystko to, co stłumiłem u siebie. Moją stłumioną złość będę widział u innych ludzi, zamiast rozpoznać ją u siebie samego. Samopoznanie jest bolesne. Zdziera nam z twarzy maskę. Pozwala nam wejrzeć w czeluści naszej duszy, również w przestrzeń podświadomości. Zrozumiałym jest, że wielu ludzi stroni od drogi samopoznania. Ona kryje w sobie dla nich zbyt wiele niebezpieczeństw. Potrzebny jest wtedy Anioł Samopoznania, który doda nam odwagi, by zstąpić do głębi własnej duszy i dostrzec w nas wszystko to, co jawi się naszemu duchowemu spojrzeniu. Anioł uwalnia nas od lęku przed ciemnościami naszej duszy. Chwyta nas za rękę i idzie z nami. Pokazuje nam wszystko to, co ukryte zostało w naszej duszy. Nie ocenia tego. Mówi nam jednocześnie: "To jesteś ty. Możesz być taki. Zatrzymaj wszystko, co widzisz, i spójrz na to w świetle i miłości Boga. Wtedy zostanie to przemienione. Wtedy twoje samopoznanie oddali od ciebie lęk przed własną osobą. Uczyni cię też skromnym, byś mógł zaakceptować ludzi wokół ciebie, bez osądzania ich". Pewien młody zakonnik żalił się kiedyś staremu mnichowi, że nieustannie osądza innych ludzi. Stary mnich odpowiedział: "Nie znasz same- go siebie. Człowiek, który zna samego siebie, nie osądza bliźnich". Tak jak młody zakonnik potrzebował starego mnicha, tak i ty potrzebujesz anioła, który poprowadzi cię ostrożnie drogą samopoznania. Wtedy nie będziesz osądzał ani siebie, ani innego człowieka. Anioł Zapomnienia "Zapomnienie" to słowo grające kolorami. Kiedy człowiek jest zapominalski i zapomina wszystko, co mu powierzyliśmy, wtedy to nas złości. Nie możemy na nim polegać. Wszystko zapomina. Niekiedy zapomnienie może być jedyną możliwością, by obronić się przed zbyt wysokimi wymaganiami. Zapomina się po prostu o tym, czego chce współmałżonek albo przełożony. Zapomnienie w tym znaczeniu, to "utrata czegoś z duchowej własności, nie opanowanie czegoś". Gdy jednak ktoś potrafi zapomnieć zranienia, jakie mu uczyniliśmy, wtedy jesteśmy z tego powodu radośni. Mamy uczucie, że osoba ta nie jest pa-miętliwa. Możemy z nią zawsze zacząć od nowa. To co stare, nie obciąża naszych wzajemnych relacji. Język średniowieczny znał takie znaczenie zapomnienia. Mówiło się wtedy o "zabawianiu", co oznaczało właściwie: "puścić w niepamięć, wynagrodzić, zrekompensować". Kiedy zapominam o winie, mogę się rozradować i wypocząć. Zapomnienie staje się więc przyczyną wypoczynku i uciechy. Stary ciężar już nas nie obciąża. Możemy uwolnić się od niego i zapomnieć o nim. Zapomnienie powoduje radość. Anioł Zapomnienia nie chce nas z pewnością zachęcać do tego, by zapominać nazwiska naszych przyjaciół albo 0 zleceniach, jakie przyjęliśmy. Anioł o wiele bardziej pragnie nauczyć nas zapomnienia, prowadzącego do radości 1 uciechy. Anioł pragnie nas nauczyć, w jaki sposób zapominać o niesprawiedliwości, jakiej doświadczyliśmy od innych osób. Człowiek, który nieustannie powraca do wyrządzonych mu zranień, oddaje innym ludziom wiele własnej siły. Dalej pozwala się określać przez doznane urazy. Obraźliwe słowa będą ranić jego duszę. Usadowią się w jego duszy i stopniowo ją "zjedzą". Potrzebny jest wtedy Anioł Zapomnienia, ochraniający duszę przed takimi zranieniami. Zapomnienie oznacza, by wypuścić z siebie niesprawiedliwość, jaką mi ktoś wyrządził. Wypuścić jednak mogę tylko to, co przyjąłem, z czym się pogodziłem. Nie mogę za szybko zapomnieć. W przeciwnym razie stłumiłbym urazy. Muszę najpierw dopuścić w sobie złość. Jednak później byłoby właściwym, by temu co minione pozwolić odejść, by przebaczyć i zapomnieć. W tym znaczeniu zapomnienie jest najwyższą formą przebaczenia. Anioł Zapomnienia uzdalnia mnie do tego, by pogrzebać to, co minione i zostawić to w spokoju. Jednak w jaki sposób do Anioła Zapomnienia odnosi się Anioł Przypomnienia? Walczą wzajemnie ze sobą? Kiedy przebaczyłem i zapomniałem o niesprawiedliwości, wtedy mogę przypomnieć sobie to, co minione, bez niebezpieczeństwa, że powróci uraza czy rozgoryczenie. Przypomnienie wolne jest od pobudki emocjonalnej. Moja dusza nie jest splamiona przez przypomnienie, lecz ^prowadzona do wnętrza, do jej najbardziej wewnętrznego rdzenia. Właściwy cel zapomnienia polega na tym, by zapomnieć o sobie samym. Wielką łaską jest możność zaakceptowania siebie samego. Jednak łaska wszelkich łask polega na tym, by móc zapomnieć o sobie samym. Znam ludzi, którzy nieustannie krążą wokół siebie. Będąc na urlopie, nie potrafią cieszyć się pięknem krajobrazu, ponieważ pytają siebie samych, czy wybrali właściwe miejsce, czy przypadkiem nie ma lepszej pogody tam, gdzie chcieli jeszcze pojechać. Spotykając jakiegoś człowieka rozważaj ą, co on o nich myśli. W ten sposób blokują siebie samych. Nie można tak naprawdę spotkać się z nimi. Nawet prosząc o coś pytają siebie, co im to przyniesie. We wszystkim co czynią, staje im na drodze ich własne Ego. Inni natomiast znajdują się pod presją, by nieustannie kontrolować siebie. Nie potrafią prawdziwie się cieszyć, ponieważ lękają się, że mogliby nie zachować się w odpowiedni sposób, że ktoś mógłby coś w nich skrytykować. W ten sposób zamykają się w swojej presji nieustannej samokontroli, a to wyłącza ich z życia. Zapomnieć o sobie samym to sztuka, by prawdziwie być obecnym tu i teraz, całkowicie być w chwili, całkowicie oddać się temu, co właśnie się dzieje. Tylko wtedy, gdy zapomnę o sobie samym, jestem prawdziwie obecny. Tylko wtedy, gdy przestanę nieustannie myśleć o sobie i o wrażeniu, jakie wywieram na otoczeniu, mogę oddać się spotkaniu i rozmowie. Wtedy mogę rozkoszować się spotkaniem z moim bliźnim. Życzę ci Anioła Zapomnienia, który uwolni cię od siebie samego, który odbierze ci pragnienie, by wszystko odnosić do siebie, który uwolni cię od obsesyjnego stawia- nią pytania: co mi to przyniesie? Anioł Zapomnienia pra-ie poprowadzić cię do prawdziwej wolności, do wolności od kajdan własnego Ego. Gdy anioł nauczy cię sztuki zapominania, wtedy odczujesz, że intensywnie dostrzegasz wszystko to, co znajduje się wokół ciebie, że nagle stałeś się zdolny do rozkoszowania i delektowania się chwilą, smakowania samego życia, odnajdywania się w smaku i doświadczania bogactwa istnienia. Anioł Zapomnienia zaprowadzi twoją duszę do jej własnego przeznaczenia. ANIOŁ MĘSTWA Męstwo należy do czterech cnót kardynalnych. Pierwotnie była to cnota żołnierzy. Jednak filozofowie widzieli w niej postawę, jakiej potrzebuje każdy człowiek, by autentycznie żyć swoim życiem. Męstwo nie oznacza tylko trwania wobec niebezpieczeństwa, uporu, lecz przede wszystkim odwagę w konsekwentnym dążeniu do tego, co zostało rozpoznane jako dobre. Człowiek mężny nie pozwala, by konflikty wpływały na jego nastrój. Nie dostosowuje się do trendów, by być lubianym przez wszystkich. Jest sobą, nawet gdy inni ludzie powstają przeciwko niemu. Niemieckie słowo "mężny" znaczyło pierwotnie "mocny, ciężki, ważki, waleczny, odważny, śmiały". Człowiek mężny nie jest zawadiaką. Jest odważny. Słowo "odwaga" pochodzi właściwie od "wiedzieć" i "mądry". Męstwo wymaga więc, by prawidłowo ocenić sytuację, a potem odważnie czynić to, co rozpoznało się jako właściwe. Męstwo jest czymś innym niż odwaga. Odwagę się ma, męstwo się zdobywa. Odwaga jest czymś aktywnym. Męstwo uwidacznia się również w tym, co pasywne, w cierpieniu spowodowanym bólem. Przeciwieństwem odwagi jest zwątpienie, przeciwieństwem męstwa - tchórzostwo. Męstwo musi być ciągle na nowo zdobywane. Przecież każdy z nas wie, co to tchórzostwo. W nas wszystkich tkwi tendencja, by ulec lękowi i cofnąć się przed niebezpieczeństwem. Anioł Męstwa stoi przy nas, gdy przezwyciężamy naszą naturalną skłonność i pozostajemy tam, gdzie właśnie czegoś się od nas wymaga. W języku potocznym mówimy o dziecku, które będąc w szpitalu, nie skarży cię na swój ból, że jest mężne. Mężny jest ktoś, kto nie lęka się bólu, kto o wiele bardziej usiłuje go przyjąć i tak dobrze, jak to tylko możliwe, przetrzymać. Mężny człowiek to ktoś, kto nie odchodzi, gdy spotyka go nieszczęście. Zatrzymuje się. Przetrzymuje sytuację, nawet gdy sprawia mu to ból. Nie schodzi z drogi bólowi, lecz przechodzi przez niego. Nie rozbija bólu ani smutku. Nie czyni się też człowiekiem niewrażliwym. Widząc rychłą utratę ukochanej osoby, jasno poznaje, że jej choroba prowadzi do śmierci. Jednak mimo tego trwa. Wytrzymuje to, czego Bóg wtedy od niego wymaga. W takim męstwie wzrasta człowiek. Staje się mądry i silny. Nie musisz dowodzić swojego męstwa. Nie musisz też być mężny w każdej sytuacji. Istnieją ludzie, którzy tryskają pewnością siebie, a jednak w niebezpieczeństwie tracą głowę i okazują się słabeuszami. Inni natomiast są lękliwi. Jednak wytrzymują, kiedy spotyka ich wyzwanie. Stają się mężni w sytuacji, wiedząc, że znaleźli się w niej za sprawą Boga. Zaufali, że właśnie wtedy, gdy tego potrzebują, Anioł Męstwa umacnia ich i stoi obok nich. Życzę ci Anioła Męstwa, byś mógł prawdziwie wytrwać w swoim życiu, byś nie zbaczał z drogi, gdy wiatr przeciw-ny dmie wokół uszu, byś nie uciekał, gdy spotka cię nie- szczęście. Życzę ci męstwa w rozwiązywaniu codziennych konfliktów, byś wolny był od presji, by wszędzie być lubianym. Niech stoi przy tobie Anioł Męstwa, gdy znajdziesz się w niebezpieczeństwie, by ulec poglądom innych ludzi, gdy najchętniej chciałbyś zrezygnować z walki, ze względu na święty spokój. Jeśli jest przy tobie Anioł Męstwa, wtedy stają się możliwe rozwiązania, które na końcu dobre są dla wszystkich. Człowiek mężny stroni od wszelkiego marnego kompromisu. Wstawia się za życiem. Walczy o życie. Anioł Męstwa walczy po jego stronie. Życzę ci nie tylko Anioła Męstwa wobec przeciwnika, ale i wobec przyjaciela. Niechaj anioł ustrzeże cię przed tym, byś pozwolił się przekupić i dopasować, by nie stracić przyjaciela. Anioł Męstwa przeciwstawia się nawet przy­jacielowi tam, gdzie to jest konieczne. To umacnia przy­jaźń, zamiast ją niszczyć. Anioł Posłuszeństwa Z Aniołem Posłuszeństwa jest dzisiaj wiele trudności. Trzecia Rzesza za bardzo doprowadziła posłuszeństwo ad absurdum. Wtedy rozkaz ludzi przyjmowany był w sposób absolutny. To nie ludziom jesteśmy przede wszystkim winni posłuszeństwo, lecz Bogu. Już święty Piotr mówił do arcykapłana: "Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi" (Dz 5,29). Wyrażenie "być posłusznym", pochodzi od słowa nasłuchiwać, słuchać, uważnie przysłuchiwać się. Posłuszeństwo wymaga, bym w sobie samym wsłuchiwał się w głos Boga. Bóg mówi do mnie poprzez moje uczucia i namiętności, konflikty i problemy. Bóg mówi do mnie w moich snach, w moim ciele i w moich związkach z ludźmi. Musi mi przyjść z pomocą Anioł Posłuszeństwa, bym usłyszał głos Boga w moich snach. Nie wystarczy, by tylko wsłuchiwać się w sen. Muszę również odpowiedzieć na Boży głos i być posłusznym temu, co rozpoznałem jako głos Boga. Muszę się pytać, co chce mi Bóg powiedzieć w mojej chorobie, w bólu moich pleców, wrzodach żołądka, migrenie? Posłuszeństwo oznacza, że nie tylko przysłuchuję się, lecz wyciągam z tego konsekwencje. W chorobie Bóg wzywa mnie do tego, by zmienić mój styl życia, lepiej wsłuchiwać się w moje ciało i odczucia, by żyć w harmonii z wewnętrznym głosem. Istnieją ludzie, którzy wprawdzie słuchają autorytetu Kościoła i wszystkiego, co Kościół nakazuje skrupulatnie przestrzegają, jednak nie są posłuszni. Wzbraniają się, by wsłuchiwać się w głos Boga w ich własnej rzeczywistości i prowadzić życie, które odpowiada ich właściwej naturze. Posłuszeństwo nie ma nic wspólnego z przestrzeganiem przykazań. Mogę nie słuchać przykazania, lecz zawsze powinienem być posłuszny osobie. Właściwą Osobą, której winny jestem posłuszeństwo, jest Bóg. Będąc posłuszny Bogu, jestem winny posłuszeństwo również samemu sobie. Muszę słuchać siebie samego, historii mego życia, moich słabości i mocnych stron, bym żył wyobrażeniem, jakie Bóg uczynił sobie o mnie. Posłuszeństwo oznacza, że żyję w zgodzie z prawdą o sobie samym, że nie znajduję się w nieustannej opozycji do własnej rzeczywistości, lecz godzę się ze sobą samym, takim, jakim jestem. Posłuszeństwo oznacza więc, by zgadzać się na samego siebie, przyjmować siebie samego i rzeczywistość swojego życia. Posłuszeństwo definiujemy najczęściej, jako słuchanie innych ludzi, i to ludzi, będących autorytetami. Jednak posłuszeństwo wobec innych ludzi jest ostatecznie tylko słuchaniem towarzystwa, w jakim się znajduję. Nie jeste sam na świecie. By móc autentycznie żyć, muszę również słuchać ludzi, znajdujących się wokół mnie. Nie chodź o to, by stosować się do wszystkiego, co słyszę. Z reguły słucham tych, którzy ponoszą za wspólnotę odpowiedzialność. Jednak i takim ludziom nie jestem winien ślepego posłuszeństwa. Powinienem uważnie wsłuchiwać się w nich, by przekonać się, czy to co mówią, rzeczywiście służy wspólnocie, czy też tylko realizacji ich własnych interesów. Autorytet nigdy nie jest absolutny. Tylko Bóg jest absolutny. Mogę pytać autorytet o przyczyny. Muszę też jednak jednocześnie liczyć z tym, że Bóg właśnie poprzez człowieka odpowiedzialnego mówi mi coś ważnego. Osoba taka może odkryć przede mną coś, czego nie dosłyszałem u siebie samego. Niech Anioł Posłuszeństwa uzdolni cię do tego, byś dobrze wsłuchiwał się w siebie samego i rozpoznawał w sobie głos Boga, byś mógł żyć tak, jak to odpowiada twej prawdziwej naturze. Anioł Posłuszeństwa pragnie cię uwolnić od uzależnienia od przyjemności i kaprysu. Nie powinieneś bezwolnie poddawać się temu, co cię spotyka, lecz dokładnie wsłuchiwać się w to, co jest dla ciebie właściwe, w to, jak powinieneś postępować i żyć. Potrzebujesz do tego anioła, który wyostrzy twój słuch i przygotuje twoją wolę na to, by czynić to, co usłyszały uszy twojego serca. Anioł Roztropności Słowo "roztropność" w języku niemieckim pochodzi od "obmyślać". Obmyślanie znaczyło pierwotnie: "iść, podróżować, dążyć do czegoś, pragnąć". Germanie doświadczyli widocznie, że w podróży i wędrowaniu uczyli się roztropności. Niezbędna była jednak dobra miara w oku oraz umiar w stawianiu wymagań wobec własnej osoby. Dopiero pod wpływem łacińskiego słowa "sentire", niemieckie "sinnen" otrzymało znaczenie "odczuwać, kierować na coś myśli, zastanawiać się". Roztropny jest ktoś, kto się zastanawia, kto "myśli" również swoimi zmysłami, nie tylko głową. Greckie słowo, które tłumaczymy jako "roztropność", "sophrosyne", znaczy, że ktoś ma zdrowe zmysły (saos i phrenes). Roztropny jest więc człowiek, który dostrzega wszystko wokół siebie za pomocą zmysłów. U Greków roztropność mogła być używana w znaczeniu umiarkowania i panowania nad sobą, mądrej powściągliwości, niewinności, dyscypliny i mądrości. "Sophrosyne" to centralne pojęcie greckiej nauki o cnotach. Platon wymienia roztropność jako pierwszą pośród czterech cnót kardynalnych. Roztropność jest przeciwieństwem lekkomyślności i nieroztropności. Nieroztropny jest człowiek, który dzia- ła natychmiast, który przy pierwszym impulsie podejmuje działanie, bez zarezerwowania sobie czasu na zastanowienie się. Lekkomyślny jest ktoś, kto się bezwolnie poddaje temu, co go spotyka, kto nie martwi się i nie myśli. Filozof niemiecki Herder uważa, że roztropność jest tą cechą, która człowieka czyni człowiekiem. Roztropność polega na zdolności do zatrzymania się na chwilę pomiędzy podnietą a odpowiedzią. Przerwa pomiędzy impulsem a działaniem stwarza nam przestrzeń, w której możemy się zastanowić. Zastanowienie się prowadzi do wolnej decyzji. W przeciwnym razie działalibyśmy pod wpływem impulsu. Anioł Roztropności zaprasza cię zawsze wtedy, gdy chcesz natychmiast reagować, do zastanowienia się. Chroni cię przed utratą namysłu i nieprzytomnym szaleństwem. Podnosi palec i przypomina ci o tym, byś wpierw spokojnie i głęboko odetchnął, byś sam siebie zaczął na nowo odczuwać, byś dostrzegał swoje zmysły, te zewnętrzne, takie jak słuch i węch, ale też zmysły wewnętrzne. Anioł pragnie dodać ci odwagi, byś zaufał swoim zmysłom. Jeżeli będziesz nasłuchiwał w prawidłowy sposób, usłyszysz nie tylko słowa, które cię prowokują, lecz również tony pośrednie, tęsknotę i wołanie o pomoc. Wtedy będziesz reagował inaczej. Jeśli natychmiast odnosisz do siebie słowa krytyczne, chcesz się usprawiedliwiać i bronić, wtedy już przegrałeś. Wtedy nie słyszysz we właściwy sposób. Nie jesteś roztropny. Nie panujesz nad swymi zmysłami, lecz kierują tobą emocje. I wtedy ktoś inny cię określa. Panować nad swoimi zmysłami, to dokładnie przyjrzeć się temu, co się widzi. Być może za radosną fasadą zobaczysz głęboki smutek. Być może widzisz śmiech, chociaż ktoś opowiada o swoich rozczarowaniach i zranieniach. To co widzisz, daje ci możliwość, by w odpowiedni sposób zareagować. Być człowiekiem roztropnym, to znaczy również, by wsłuchiwać się w zmysły wewnętrzne. Rozpoczynasz dyskusję i czujesz się nieswojo. Spotykasz człowieka, który prawi ci komplementy. Masz jednak nieprzyjemne odczucie. Ktoś inny proponuje ci transakcję, która brzmi bardzo rozsądnie, jednak w swoim wnętrzu czujesz, że coś się tu nie zgadza. Wtedy zaufaj swojemu wewnętrznemu zmysłowi. Nie wmawiaj sobie, że musisz usprawiedliwić się przed kimś za pomocą argumentów. Nie musisz niczego wyjaśniać i niczego usprawiedliwiać. Zaufaj swojemu wewnętrznemu zmysłowi. Tam w twoim wnętrzu przebywa Anioł Roztropności. On pokaże ci dokładnie, co dla ciebie jest właściwe. Twoje odczucie powie ci więcej niż argumenty rozsądku, które nigdy nie są całkowicie obiektywne, które zawsze pomieszane są z ambicją, pragnieniem błyszczenia, pragnieniem udowadniania, pragnieniem posiadania racji. Tam, gdzie przebywa w tobie Anioł Roztropności, tam lepiej możesz wyczuwać, co jest dla ciebie odpowiednie. Musisz jednak wsłuchiwać się również w anioła. Potrzebujesz namysłu, by móc być roztropnym. Kiedy skierujesz uwagę na Anioła Roztropności przebywającego w tobie, wtedy zawsze będzie cię on prowadził właściwą drogą. Będzie cię strzegł przed złapaniem się w sidła, jakie zastawiają na ciebie inni ludzie. Będzie ci wskazywał prawidłowe rozwiązanie. Anioł Roztropności t twym klarownym i pewnym towarzyszem. Będzie on uważał na to, by twoje życie się udało, by cnota roztropności uzdatniała cię do życia. Anioł Dyskrecji Dyskrecji wymagamy od człowieka, gdy powinien zachować dla siebie coś, co mu powierzyliśmy. Człowiek dyskretny powstrzymuje się i nie rozpowiada tego, co powiedzieliśmy mu w zaufaniu. Taka dyskrecja ma w sobie coś szlachetnego. Obcując z dyskretnym człowiekiem, czujemy się pewnie. Nie będzie nam stawiał nieprzyjemnych pytań. Nigdy nie skompromituje nas przed innymi ludźmi. Człowiek niedyskretny jest nietaktowny i natrętny. Przedziera się w naszą wewnętrzną przestrzeń, do jakiej nie ma prawa. Cenimy dyskrecję u naszych przyjaciół. Oni wiedzą, że istnieje w nas wewnętrzna i bezpieczna przestrzeń, do której nie powinien wniknąć żaden człowiek. Nie wiercą niepotrzebnie. A kiedy czynimy aluzję, że o czymś nie chcemy rozmawiać, wtedy oni to respektują. W każdym z nas istnieje pragnienie, by przynajmniej najlepszemu przyjacielowi powiedzieć to, co zostało nam powierzone. I zdarza się, że mówimy to jednej osobie, oczywiście w tajemnicy. Jednak pieczęć tajemnicy jest najbardziej krucha ze wszystkiego, co można sobie tylko wyobrazić. Jeżeli przekazuję pod pieczęcią tajemnicy coś, co i mnie zostało w tajemnicy powierzone, już ową pie~ czeć złamałem. Dlatego też musimy prosić Anioła Dyskre-cji by ustrzegł nas przed rozpowiadaniem tego, co powiedzieli nam nasi bliźni. W przeciwnym razie nie będziemy już wiedzieli, kto i co nam opowiedział oraz w jakich to było okolicznościach. Dialog musi pozostać pomiędzy partnerami rozmowy, w przeciwnym razie będzie to talk show. Dialog potrzebuje ochrony, by słowa pozostały pomiędzy rozmówcami. Tylko wtedy może się on udać. W przeciwnym razie musimy się nieustannie lękać, że ktoś inny rozpowie to, co powiedzieliśmy mu w tajemnicy. Słowo dyskrecja pochodzi właściwie od "discernere", i oznacza: "rozróżniać". Dla świętego Benedykta i dla pierwszych mnichów dyskrecja była darem odróżniania i darem właściwej miary. Anioł Dyskrecji pragnie wprowadzić nas w sztukę odróżniania duchów: czy one pochodzą od Boga, czy też od Złego. Pierwsi mnisi rozwinęli kryteria pozwalające rozróżniać, czy myśli pochodzą od Boga, czy też od demonów. Zawsze, gdy myśl pochodzi od Boga, stwarza ona wewnętrzny pokój i wzmacnia witalność. Gdy jednak myśl pochodzi od demona, wtedy powoduje w nas lęk i ciasnotę, paraliżuje nas. Anioł Dyskrecji pragnie nas również nauczyć rozróżniania tego, co jest konieczne, od tego, co spełnia tylko oczekiwania ludzi wobec nas. Co jest teraz wolą Bożą, a co jest moją własną ambicją? Gdzie jest wewnętrzny impuls pochodzący od Boga, a gdzie jest to tylko inspiracja mojego własnego, surowego Ponad-Ja? Czy moja reakcja na tego czy innego człowieka jest odpo-Jednia, czy też odpowiada ona mojemu staremu wzorcowi życia? Potrzebujemy nieustannie Anioła Dyskrecji, by wyczuwać, co w danej chwili jest odpowiednie. Anioł pokazuje nam, gdzie postrzegamy bliźniego we właściwy sposób, a gdzie patrzymy na niego poprzez okulary naszych projekcji. Życzę ci, by zawsze stał przy tobie Anioł Dyskrecji, byś we właściwy sposób reagował, mówił i podejmował takie decyzje, z których będą tryskały witalność i radość. Życzę ci Anioła Dyskrecji we wszystkich rozmowach. On uzdalnia cię do tego, by całkowicie skupić się na partnerze rozmowy, bez zwracania uwagi na to wszystko, czego dowiedziałeś się o nim od innych ludzi. Anioł Dyskrecji przyprowadzi do ciebie wielu ludzi, którzy obdarzą cię zaufaniem. W nas wszystkich tkwi tęsknota za dyskretnymi ludźmi; za ludźmi, którzy potrafią rozróżniać, co mogą nam powiedzieć, a czego nie. Anioł Milczenia "Mówienie jest srebrem, milczenie złotem", mówi przysłowie. Być może już doświadczyłeś tego, że musiałeś milczeć, gdy ktoś postąpił wobec ciebie niesprawiedliwie. Istnieje też milczenie, które nie pochodzi od Anioła Milczenia. Jeżeli milczysz, chociaż powinieneś mówić, możesz wtedy obrazić ludzi. Albo milcząc w grupie, możesz wywierać przemoc. Pozostali nie wiedzą, o co chodzi. Istnieje nieznośne milczenie, gdy nikt w grupie nic nie mówi. Powstaje wtedy lodowata atmosfera, której wszyscy najchętniej chcieliby uniknąć. Niektórzy mówią wtedy coś bez znaczenia, by przeciwdziałać temu głuchemu milczeniu. Niektórzy przemilczają w rozmowie to, co najważniejsze. Ma się wrażenie, że mówiło się o wielu sprawach, jednak to, co istotne nie zostało wypowiedziane. Istnieje widocznie nie tylko Anioł Milczenia, lecz również demon, który poprzez milczenie wywiera na nas wewnętrzny nacisk i dzieli nas między sobą. Elie Wiesel miał przed oczyma to podwójne doświadczenie milczenia, gdy pisał: "Milczenie jest spokojne, pełne harmonijnego brzmienia, pełne obietnic, pełne snów i prawdy. Może też jednak wywołać lęk albo nawet gniew". Anioł Milczenia pragnie wprowadzić cię w milczenie, re uzdrawia, które dobrze na ciebie wpływa, które rów- nież dla ludzi wokół ciebie staje się dobrodziejstwem. Milczenie dotyczy wtedy tego, co zostało ci powierzone. Jeżeli jesteś dyskretny, wtedy ludzie chętnie opowiadają ci o swoich problemach. Mogą polegać na tobie, że nie przekażesz tego dalej. Jeżeli złościłeś się na kogoś, wtedy potrafisz rozpoznać, że to, co powiedziałeś bliźniemu było niesprawiedliwe. Bliźni wywołał w tobie złość, jaką gromadziłeś w sobie w stosunku do innych osób. Starasz się więc milczeć, by mogły się uspokoić twoje wzburzone emocje. Dopiero gdy opadną na dno wszystkie, znajdujące się w tobie męty emocji, zaczynasz mówić. Twoja mowa rodzi się w milczeniu i przez milczenie jest oczyszczona. Być może znasz również ludzi, którzy wygadują wszystko, co tylko przychodzi im do głowy. Są bardzo męczący. Nie mogą nic zachować dla siebie. Ani przez chwilę nie mogą być cicho. Widocznie lękają się milczenia. Wtedy też nic nie może w nich wzrastać. Nie wchodzą do swego środka, nie czują swojej duszy. Żyją tylko na powierzchni gadaniny. Kiedy spotykasz się z takimi ludźmi, wtedy cieszysz się z czasu milczenia, w którym nie musisz z nikim rozmawiać. Rozkoszujesz się milczeniem. Nikt niczego od ciebie nie chce. Możesz po prostu tylko być, w milczeniu wsłuchiwać się w to, co pragnie się w tobie narodzić. W monastycyzmie milczenie ma trzy znaczenia. Po pierwsze jest ono drogą prowadzącą do rzetelnego spotkania samego siebie. W milczeniu wynurza się we mnie wszystko to, czego zwykle nie dosłyszę w hałasie codzienności. Ten pierwszy aspekt milczenia nie zawsze jest przyjemny. Drugi krok milczenia to tzw. "wyzwolenie". Gdy nieustannie o czymś mówię, na nowo rozgrzebuję emocje. Istnieją ludzie, którzy nieustannie mówią o minionych zranieniach. Z trudem można ich słuchać, ponieważ ich opowieści słyszeliśmy już z ich ust nie jeden raz. W takich sytuacjach ważne jest tzw. "wyzwolenie". W milczeniu -tak mówią mnisi - mogą się wyklarować wszelkie mętno-ści, tak jak w przypadku wina, które długo musi leżeć, by osiadły wszystkie zanieczyszczenia. Trzecim znaczeniem milczenia jest dla mnichów zjednoczenie z Bogiem. Mnisi ćwiczą milczenie, by otworzyć swe dusze dla Boga, by Bóg mógł w nie wejść. Istnieją przy tym dwa sposoby milczenia przed Bogiem. Siadam po prostu przed Bogiem i rozkoszuję się tym, że Bóg serdecznie na mnie patrzy. Jest to tak jak u ludzi, którzy się kochają. Rozmawiają ze sobą, by zbliżyć się wzajemnie do siebie. Jednak później milczą, nie dlatego, że nie mają już nic więcej do powiedzenia, lecz ponieważ ich wzajemna wspólnota, jaka zrodziła się w rozmowie, poprzez dalsze mówienie zostałaby przegadana. Wspólnie milczą i w ten sposób głębiej jednoczą się ze sobą. Inny sposób milczenia przed Bogiem polega na tym, że wstępuję w wewnętrzną przestrzeń milczenia, w jakiej mieszka już Bóg. W tej przestrzeni milczenia jednoczę się z Bogiem i jednocześnie ze sobą samym. Wtedy roogę doświadczyć tego, co Kierkegaard nazwał kiedyś "kąpielą duszy w milczeniu". Milczenie dobrze wpływa na moją duszę. Milczenie staje się wtedy podobne do leżenia w Wannie. Schodzi ze mnie wszelki brud. Mogę się położyć. Czuję się otulony w Bożą miłość. W takie milczenie Przed Bogiem pragnie wprowadzić cię Anioł Milczenia. Mnisi mówią o tym, że możemy milczeć ustami, nawet gdy nasze serce nieprzerwanie mówi, nieustannie myśli o innych i osądza ich. Jednak zewnętrzne milczenie nie przydaje się w zasadzie do niczego. Chodzi o milczenie serca. Polega ono przede wszystkim na tym, że nie osądzamy innych ludzi. W milczeniu tym opada hałas naszych myśli. Naraz, w tej chwili, stajemy się wolni. Życzę ci, by Anioł Milczenia podarował ci takie chwile, w których całkowicie będziesz obecny i otwarty na obecnego Boga. Tylko milcząc, możesz być całkowicie obecny w chwili. Gdy tylko rozpoczynasz myślenie, rozmyślasz o czymś, opuszczasz teraźniejszość. Rozkoszuj się milczeniem, jakiego udzielił ci twój anioł, i wsłuchuj się w Boga, który twoje milczenie pragnie napełnić swoją miłością. Anioł Sprawiedliwości Sprawiedliwość jest cnotą kardynalną, która łączy ze sobą wszystkie pozostałe cnoty. U Platona sprawiedliwość polega przede wszystkim na tym, że człowiek stwarza odpowiednią równowagę pomiędzy trzema częściami duszy. Sprawiedliwość jest więc dla niego bardziej właściwością duszy, niż postawą społeczną. Sprawiedliwość dobrze wpływa na duszę i zjednuje wszystkim trzem przestrzeniom: rozumowi, uczuciom i pożądaniu, przysługujące im prawa. Arystoteles natomiast rozumiał sprawiedliwość jako cnotę społeczną. Sprawiedliwy jest człowiek, który bezstronnie pośredniczy pomiędzy dwiema rywalizującymi grupami. W średniowieczu postać Sprawiedliwości - "justitia" przedstawiano zawsze z wagą, z mieczem i opaską na oczach. Sprawiedliwość polegała na tym, by wszystko dobrze rozważyć, wydać normatywny wyrok, zadecydować i decyzję tę wprowadzić w życie. Sprawiedliwość nie może mieć względu na osobę. Sprawiedliwy człowiek próbuje odstępować od osobistych związków i szczególnych upodobań. Pragnie sprawiedliwie ocenić sprawę. Gdy jednak oceniamy sprawiedliwie tylko sprawę, a nie człowieka, wtedy sprawiedliwość może być niemiłosierna. Łacińskie przysłowie mówi: "Fiat justitia, pereat mun- duś" - Niech będzie sprawiedliwość, świat może zginąć". Sprawiedliwość rozumie się wtedy jako stosowanie prawa, bez względu na dobro ludzi. Prawo jest ważniejsze niż człowiek. Sprawiedliwość rozumiana jest jako sąd. Człowiek wykraczający przeciwko regułom prawa, zostaje osądzony i ukarany. Anioł Sprawiedliwości pragnie nauczyć nas innej postawy duszy. Właściwa sprawiedliwość polega na tym, by każdemu dać to, co należy do niego oraz by wystarać się o przysługujące każdemu człowiekowi prawo. Ostatecznie jest to prawo do prawdziwego życia; życia, które jest wynikiem sprawiedliwości. Człowiek sprawiedliwy żyje we właściwy sposób, szczerze. Wyprostował się i podniósł. Ze słowem "sprawiedliwość" wiąże się również łacińskie "regere = prowadzić, kierować, wyprostować, panować". Kierowanie to funkcja króla- "rex". Sprawiedliwość jest więc cnotą królów. Sprawiedliwy człowiek, to człowiek prawy, poprawny, sprawiedliwy wobec siebie i swoich rozmaitych potrzeb, sprawiedliwy wobec bliźnich i odnoszący się do nich we właściwy sposób. W takim właśnie sensie sprawiedliwość rozumie Biblia. Wychwala człowieka sprawiedliwego i zawsze przeciwstawia go zbrodniarzowi. Człowiek sprawiedliwy jest dobry, żyje w zgodzie z Bogiem i Bożymi przykazaniami. Józef, mąż Maryi, jest wzorem człowieka sprawiedliwego. Jest nieskazitelny wobec prawa i jednocześnie łaskawy wobec ludzi. Nie obstaje przy swoim prawie, lecz jest sprawiedliwy wobec swojej Narzeczonej, gdy nie zawstydza Jej przez publiczne oskarżenie. Sprawiedliwość zaj- rnuje centralne miejsce w nauce świętego Pawła. Święty Paweł stawia pytanie: czy człowiek jest sprawiedliwy sam z siebie, czy zdobywa sprawiedliwość poprzez dobre uczynki, czy też może Bóg czyni człowieka sprawiedliwym? Święty Paweł mówi, że nasza sprawiedliwość pochodzi od Jezusa Chrystusa, że Bóg czyni nas sprawiedliwymi w Jezusie; formuje na prawdziwych ludzi, prowadzi do postaci, która będzie sprawiedliwa dla naszej duszy. Ponieważ przed Bogiem jesteśmy sprawiedliwi, nie potrzebujemy się już usprawiedliwiać, jesteśmy wolni od przymusu, by wszystko czynić doskonale. W ten sposób sprawiedliwość jest dla świętego Pawła obrazem zbawienia, jakie ofiarował nam Chrystus. Chrystus uwolnił nas od naszej niesprawiedliwości, zbawił nas i uczynił nas ludźmi pełnowartościowymi. Anioł Sprawiedliwości pragnie pokazać ci, w jaki sposób możesz żyć prawidłowo, w jaki sposób możesz być sprawiedliwy wobec siebie samego i w jaki sposób możesz być sprawiedliwy dla ludzi wokół ciebie, by również oni mogli prawidłowo żyć. Będziesz sprawiedliwy wobec siebie i swoich potrzeb, jeżeli posłuchasz siebie samego, odnajdziesz drogę pomiędzy obowiązkiem a zachcianką -drogę, która uwzględni i obowiązek, i zachciankę. Sprawiedliwość posiada również związek z kompromisem. Muszę znaleźć sprawiedliwy kompromis pomiędzy rozma-rtymi interesami, które w moim własnym wnętrzu stają naprzeciw siebie. Muszę pozwolić, by wśród przeciwstawnych interesów ludzi należących do jakiejś wspólnoty, panowała sprawiedliwość. Sprawiedliwe jest rozwiązanie, które dla wszystkich jest pożyteczne, które wszystkim ludziom pozwala żyć ze sobą w zgodzie. Niech Anioł Sprawiedliwości zawsze będzie przy tobie, gdy szukasz kompromisu pomiędzy rozmaitymi pragnieniami twojego serca, pomiędzy tęsknotą za wolnością, a twoimi zobowiązaniami wobec rodziny; pomiędzy bliskością i oddaleniem; pomiędzy upieraniem się przy własnym zdaniu, a otwartością na życzenia innych ludzi; pomiędzy twoim prawem do życia, a prawem do życia bliźnich; pomiędzy miarą właściwą dla ciebie, a oczekiwaniami, jakie inni ludzie mają wobec ciebie. Niech towarzyszy ci anioł, gdy szukasz rozwiązania konfliktu w grupie; konfliktu, który na pierwszy rzut oka wydaje się być nie do rozwiązania. Niech anioł pokrzepi cię, byś mógł właściwie żyć: uczciwie, autentycznie; byś był sprawiedliwy jednocześnie dla siebie i dla bliźnich; sprawiedliwy wobec własnej woli i woli Pana Boga. Anioł Szczerości Mówić o człowieku, że jest szczery, to twierdzić, że jest z gruntu uczciwy i porządny. Takiemu człowiekowi możemy ufać. Pojęcie "szczerość" w języku niemieckim pochodzi od słów "płukać, czyścić". Jeszcze dzisiaj mówimy "uszlachetniać", to znaczy "czyścić, oczyszczać, polepszać". Człowiek szczery oczyszczony jest ze wszelkich zewnętrznych i wewnętrznych plam. Przeszedł przez łaźnię wodną poznania samego siebie i zmył wszystko, co mąciło jego pierwotny obraz. Kiedy mówimy o "uczciwym, prawdziwym złocie", mamy na myśli złoto, które wolne jest od wszelkich obcych domieszek. Jest prawdziwe i niezafałszowane. Uczciwy człowiek wolny jest więc od wszelkich ukrytych celów, intryg, krętactwa i kłamstw. Wolny jest również od wpływu innych ludzi. Nie pozwala określać się przez oczekiwania innych ludzi. Żyje w sposób odpowiadający jego uczciwej duszy. Czyni dokładnie to, do czego inspiruje go jego własna dusza. Żyje zgodnie ze swoją naturą i nie pozwala się nagiąć ani przez perspektywę kariery, ani przez chęć przypodobania się innym ludziom. Człowiek taki żyje swoim życiem. On jest po prostu taki, jaka jest jego dusza. Anioł Uczciwości jest spokrewniony z Aniołem Auten-yczności. Autentyczność jest jeszcze czymś innym niż uczciwość. To, co nie jest prawdziwe, nie jest też kłamliwe. Jest ono o wiele bardziej nienaturalne, sztuczne, dostosowane. Niektórzy ludzie sprawiają wrażenie, że swoją mową kopiują kogoś innego. Nie postępują w sposób odpowiadający ich wnętrzu, lecz powielają wzorce zaobserwowane u innych ludzi. Prawdziwe jest takie zachowanie, które pochodzi bezpośrednio z wnętrza. Prawdziwość jest naturalnością. Taką postawę prawdziwości ukochał Nietzsche. Od niego Heidegger wyprowadził pojęcie "właściwości". Sartre i Gide tłumaczyli to słowem "authenti-cite". Być autentycznym, to dla współczesnego człowieka wysoki ideał. Autentyczny jest ktoś, kto jest sobą (= au-tos), kto jest twórcą swojego własnego Ja (= auth - en-tes). Człowiek szczery to ktoś, kto całkowicie jest sobą; kto wolny jest od wszelkich zanieczyszczeń, dopasowywania się, od wszelkich sztuczności i zmanierowania. Szczery człowiek jest autentyczny. Nie żyje według obcych wyobrażeń. Dziecko jest szczere z natury. Żyje, ponieważ żyje. Jest, ponieważ jest, bez ukrytych celów i fałszerstw. Istnieje w nas tęsknota za ową szczerością dziecka; tęsknota, by do takiej szczerości powrócić i ponownie zgodzić się z naszym własnym, pierwotnym i niezafałszowanym obrazem. Gdy uczciwie przyjrzymy się sobie, wtedy odkryjemy wiele zafałszowań. Spostrzeżemy, że w naszych słowach jesteśmy uzależnieni od oczekiwań innych osób. Okazuje się, że nie mówimy po prostu tego, co odczuwamy. Pragniemy coś osiągnąć, więc mówimy tak, by otrzymać to, czego pragniemy. Mamy jakieś zamiary. Często nie są to uczciwe zamiary, które byłyby związane z naszymi słowami i naszym postępowaniem. Odkrywamy w naszej miłości bliźniego ukryte cele. Pragniemy dobrze prezentować się przed innymi ludźmi. Poznajemy, że również przed samymi sobą chcemy wyglądać dobrze. Do naszej mowy i działania zakradają się ukryte cele, wtrąca się coś, co sprzeciwia się naszemu uczciwemu Ja. Jednocześnie mieszka w nas tęsknota za szczerością, tęsknota za tym, by wszystko, co mówimy, zgadzało się z naszą naturą, by wszystko, co czynimy, płynęło z naszej miłości i nie wynikało z kalkulacji. Niektórzy ludzie są rozczarowani samymi sobą, gdy uczciwie się sobie przyjrzą. Anioł Szczerości pragnie nam pokazać, że oprócz wielu obcych domieszek, jest w nas szczery rdzeń. Istnieje w nas przestrzeń, w jakiej już jesteśmy szczerzy. Tam zgadzamy się z naszym prawdziwym Ja. Tam jesteśmy w harmonii ze sobą. Tam mówimy i działamy bez ukrytych celów. Niechaj Anioł Szczerości uchroni cię przed tym, byś tylko się dyskredytował. Twój najbardziej wewnętrzny rdzeń jest dobry. Jest szczery i czysty. Zaufa] swojej szczerości i raduj się kiedy czujesz, że wiele twoich słów jest rzeczywiście szczerych, że szczere są niejedne twoje zamiary, i że czynisz wiele bez pytania o osobiste zyski. Proś Anioła Szczerości, by nieustannie cię oczyszczał i uwalniał od ukrytych celów i krętactwa. Wtedy będziesz się radował ze swojej wewnętrznej czystości. Anioł Nieprzekupności "Przekupstwo" (przekłuwanie) było pierwotnie słowem fachowym górników. Nakłuwali oni ostrym narzędziem ziemię by wypróbować, czy można tam znaleźć jakiś z pożądanych metali albo węgiel. Z tej czynności sprawdzania ziemi przez jej "nakłuwanie" zostało następnie wyprowadzone znaczenie interesującego nas pojęcia: wypróbować kogoś za pomocą podarunku; wystawić go na próbę, czy jest uczciwy, czy też pozwala się "przekłuć", przekupić; czy pozwoli się pozyskać dla cudzych zamiarów. Za pomocą pieniędzy można wypróbować człowieka, czy rzeczywiście jest szczery, czy też pozwala się nagiąć; czy podporządkowuje się moim zamiarom i dokładnie czyni to co chcę, czy też czyni to, co mówi mu jego własne sumienie. Dzisiaj cierpimy z tego powodu, że tak wielu polityków i ekonomistów w jawny sposób jest przekupnych. Wystarczy tylko zaproponować odpowiednią ilość pieniędzy. Wtedy wstawiają się za naszą sprawą. Wtedy czynią dokładnie to, czego od nich chcemy. Nie mówimy wtedy tylko o przekupstwie, lecz również o korupcji. Korupcja pochodzi od łacińskiego słowa "corrumpere", oznaczającego: "zepsuć", "zdeprawować", "zniszczyć". Człowiek przekupny jest więc ostatecznie wewnętrznie zepsuty. Nie ;est już człowiekiem. Jako człowiek został zniszczony i zniweczony. Jest tylko wrakiem, a nie człowiekiem, na którym można polegać. W takich sytuacjach tęsknimy za Aniołem Nieprzekupności. Stoi on po naszej stronie, gdy ludzie usiłują nas przekupić pieniędzmi lub innymi obietnicami. Wzmacnia nasze plecy, byśmy czynili to, co odpowiada naszej naturze; byśmy nie pozwolili się ugiąć i wygiąć, lecz wyprostowani trwali przy tym, kim naprawdę jesteśmy. W każdym z nas znajduje się tendencja, by ustąpić wobec pokusy proponowanych pieniędzy. Również w naszej duszy istnieje przekupna strona. Jednocześnie w naszej duszy jest też strona nieprzekupna. Niekiedy jest ona niejako zasypana, ponieważ za bardzo jesteśmy przywiązani do naszych pragnień posiadania i uznania. Potrzebujemy Anioła Nieprzekupności, by tę delikatną część naszej duszy umocnił. Jeśli nagle umocnił nas anioł, gdy ktoś chciał nas przekupić, wtedy rośnie w nas poczucie wdzięczności i wolności. Wtedy ponownie ufamy własnej duszy i naszemu wewnętrznemu odczuciu. Wtedy wiemy, że Anioł Nieprzekupności mocniejszy jest niż wszystko to, co chce nas nagiąć, przekupić i zrujnować. Możesz się dokładnie obserwować przez jeden dzień, by poznać, w jakich sytuacjach idziesz za Aniołem Nieprzekupności, a w jakich odczuwasz w sobie pokusę, by dać się przekupić innym ludziom. Być może w jakiejś gru-pie nie mówisz dokładnie tego, co odczuwasz. Rozpoznajesz najpierw, jakie jest nastawienie grupy. Następnie stosujesz się do obowiązujących w grupie reguł. Już pozwo- liłeś się przekupić. Albo twój szef czegoś chce od ciebie. Powinieneś wykonać jakieś zadanie. Czujesz jednak, że coś jest nie tak, że szef chce cię wykorzystać. Jednak lękasz się, by się sprzeciwić, bo stracisz wtedy jego życzliwość. Gdy spełnisz jego wolę, wtedy możesz liczyć na awans albo masz przynajmniej u niego dobrą kartę. Wtedy jesteś wystawiony na pokusę przekupstwa. Albo też powinieneś powiedzieć twemu ojcu, co nie podoba ci się w jego zachowaniu, co cię rani. Jednak on obiecał ci, że w spadku uwzględni cię bardziej, niż twoje rodzeństwo. I już mu przytakujesz. Wtedy jesteś przekupny. Zawsze, gdy nie postępujesz w zgodzie ze swym wewnętrznym głosem, lecz dajesz się skusić propozycją pomocy, wynagrodzenia, odznaczenia, zdradzasz Anioła Nieprzekupności. Proś go, by uwrażliwiał cię, gdy jesteś w niebezpieczeństwie zagrażającym twojej duszy. Proś go, by zawsze czynił cię nieprze-kupnym i jednoznacznym w osądach. Wtedy będziesz prosto szedł przez życie. Anioł Wspaniałomyślności Jako "wspaniałomyślność" tłumaczymy greckie słowo "makrothymia". Grecy słowem "makrothymia" określali cierpliwość, wytrwałość, niezłomność, stanowczość. W Piśmie świętym "makrothymia" przypisywana jest przede wszystkim Bogu i oznacza Jego cierpliwość, jaką ma w stosunku do nas. Ponieważ Bóg jest cierpliwy, także człowiek powinien też być taki w stosunku do bliźnich i nie pamiętać im ich błędów. Słowem "thymos" Grecy określali emocjonalną sferę człowieka. Jeśli w tej sferze człowiek jest wielki i otwarty, wtedy nie będzie natychmiast reagował ze złością, gdy mu coś nie pasuje. Nie będzie się unosił, gdy go ktoś zrani. Ludzie porywczy, którzy natychmiast eksplodują, są często mało odważni. Są to ludzie o niskim duchowym horyzoncie, są to ludzie małoduszni. Ich "mały garnek" przelewa się powoli. Gdy tylko taki człowiek jest krytykowany, pęka jego za ciasny ^kołnierzyk". Jeśli ktoś ma szerokie serce, również krytyka znajduje w nim dużo miejsca. Nie wyprowadza go tak łatwo z równowagi. Wspaniałomyślność to również wielkoduszność. Czło-Wlek, który ma duże i szerokie serce, jest szczodry w da-waniu, ale również tak samo dobry w osądzaniu. Nie bę- dzie osądzał ludzi według suchych norm i zasad, lecz pozwoli wejść ludziom do swego szerokiego serca. Ogarnie ich szerokim spojrzeniem i zbada. Przebaczy im ich błędy. Zaufa, że człowiek może jeszcze urosnąć, że rozwinie się w nim jeszcze dobro. Ponieważ człowiek wielkoduszny jest "wielki" w swoim usposobieniu, myśli i czuje on również w wielki sposób o ludziach. Zaufał temu co wielkie, a co tkwi w każdym człowieku. Nie określa innych ludzi jako istoty o niskim horyzoncie duchowym, jako ludzi ciasnych, lecz widzi w nich kogoś, kto dopiero może się stać. Żeby móc pokazać wielkoduszność, muszę wpierw sam doświadczyć czegoś wielkiego. Muszę doświadczyć, że zostało mi podarowane coś wielkiego. Wtedy nie będę drobiazgowo upierał się przy tym, co posiadam i co poznałem. Wtedy moje szerokie serce może z rozmachem patrzeć ponad błędami ludzi. Człowiek wielkoduszny nie jest przywiązany do swojego stanu posiadania. Potrafi rozdawać bez liczenia. Jednak wielkoduszność jest czymś więcej niż hojność. Wielkoduszność jest zawsze wyrazem wewnętrznej wielkości. Poszerza się wtedy wewnętrzne usposobienie. Jest tam wielka przestrzeń, w której wszystko co z zewnątrz do mnie napływa, ma swoje miejsce. Wielkoduszność jest jednocześnie cierpliwością. Człowiek wielkoduszny posiada "długi oddech". Potrafi czekać, aż u bliźniego dokona się przemiana. Człowiek taki zostawia sobie czas. Nie musi zmieniać bliźniego. Potrafi też czekać, aż Bóg dokona czegoś w jego życiu. W każdym z nas jest jednocześnie wielkoduszność i małoduszność, serce szerokie i ciasne. Kiedy zaufamy Anio- łowi Wielkoduszności, wtedy poszerzać się będzie nasza ciasnota. Anioł Wielkoduszności rozłoży nad nami swoje szerokie skrzydła. To ochroni nas przed tym, by na wszystko patrzeć z naszego wąskiego punktu widzenia. Niechaj Anioł Wielkoduszności wprowadzi cię w twoją własną wielkość, w odwagę, jaką w sobie posiadasz. Masz szerokie serce. Doświadczyłeś już w swoim życiu tego, co wielkie. Pozwól, by Anioł Wielkoduszności przypominał ci nieustannie o twoim "długim oddechu", o twojej wspaniałomyślności, o twoim szerokim i wielkim sercu. Doświadczysz siebie w inny sposób. Będziesz się mógł radować ze swojej wewnętrznej przestronności. Zobaczysz, jak chętnie ludzie wokół ciebie korzystać będą z twej wielkiej odwagi, jak chętnie będą wchodzić do twego szerokiego serca. Anioł Śmiechu Śmiać możemy się na rozmaite sposoby. Istnieje śmiech podstępny. Na zewnątrz zdaje się być przyjazny, w rzeczywistości jednak kryje się za nim coś złego. Istnieje śmiech fasadowy, jak zostało to wyśpiewane w operetce: "Zawsze uśmiechnięty, nigdy zasmucony, jednak jak w środku wygląda, nikogo to nie obchodzi". Ludzie śmieją się też, gdy opowiadają nam o swoich najcięższych zranieniach. Wtedy ich śmiech jest obroną przed bólem, jaki właśnie odczuwają. Istnieje też śmiech spokojny, który niekiedy staje się maską. Takie formy śmiechu raczej nas odpychają. Dla nich nie chcemy również fatygować Anioła Śmiechu. To, czego pragnie nauczyć nas Anioł Śmiechu, pokazuje nam twórca Archanioła w katedrze w Bambergu. Przedstawia on anioła o szczęśliwym uśmiechu. Jego uśmiech jest wyrazem wewnętrznego doświadczenia. Widocznie odczuwa jeszcze raj, z którego pochodzi i w którym również teraz uczestniczy. Jest to śmiech wewnętrznego spokoju. Świat ze swym niepokojem i hałasem nie może zaszkodzić aniołowi na portalu katedry w Bambergu. Anioł pochodzi z innego świata i chociaż widoczny jest tu przez nas, zanurzony jest przecież w innym świecie, w świecie miłości Boga. Powinniśmy pójść do szkoły takich Aniołów Śmiechu- Możemy się od nich nauczyć ważnych postaw naszej duszy. Aniołowie ci pragną nas skontaktować z naszą duszą, która ma w sobie coś lekkiego, ponieważ chociaż jest w tym świecie, to jednak pochodzi z innego świata. Po pierwsze możemy się uczyć od Anioła Uśmiechu śmiechu z nas samych. Nie będziemy wtedy samych siebie traktować tak bardzo poważnie. Gdy popełnimy jakiś błąd, wtedy nie będziemy mieli pretensji do siebie, lecz będziemy się z tego śmiać. Znowu przyłapaliśmy się na naszym starym przyzwyczajeniu. Śmiech rozbraja. Wytrąca nam z ręki broń, którą walczyliśmy dotychczas przeciwko sobie. W śmiechu zgadzamy się z samymi sobą. Wtedy łagodnie obchodzimy się ze sobą. Śmiech zdradza naszą wiedzę i nasze wnętrze. Nie zatrzymujemy się na powierzchni naszego niepowodzenia albo naszej nieprzyjemności, lecz spoglądamy głębiej. Nie chodzi nam o nasze wołanie na zewnątrz; również nie idzie tu o ambicję, o upieranie się przy czymś. Odczuwamy w śmiechu, że właściwie chodzi o coś innego, o bezwarunkowe bycie kochanym przez Boga, o naszą wewnętrzną zgodność i nasze oparcie w Bogu. Kiedy jest z nami Anioł Śmiechu, wtedy na innych ludzi reagujemy przyjaznym uśmiechem nawet wtedy, gdy podchodzą do nas z niechęcią. Sprzedawczyni uśmiecha S1? do niezadowolonego klienta, zamiast złościć się na niego. Nie jest to wyśmiewanie się albo śmiech wymuszony* gdyż jako sprzedawczyni nie może okazywać żadnego Denerwowania ani złości. Nie jest to również śmiech z wyrachowania, żeby więcej sprzedać. Jest to śmiech, który pochodzi z wnętrza, z głębokiego zrozumienia drugiego człowieka. Ktoś może być niezadowolony. Próbuję go zrozumieć. Być może stracił swoją pracę. Być może przeżywa trudności w swojej rodzinie. Albo powoli dochodzi do przekonania, że za pieniądze nie wszystko można kupić, że zewnętrzne bogactwo nie prowadzi do zadowolenia. Sprzedawczyni, która reaguje z uśmiechem, daje ponuremu klientowi możliwość, by zdystansował się do swojego niezadowolenia, w jakim się znalazł. Nie czyni mu żadnych zarzutów. Nie chce go zmieniać. Proponuje mu tylko, by na swoje życie spojrzał z innego punktu widzenia. Dosyć często śmiech potrafi zarazić. Kiedy klient spostrzeże uśmiech sprzedawczyni i pozwoli się nim zarazić, wtedy rozjaśnia się również jego oblicze. Przekonuje się wtedy, że wszystko widział przez swoje czarne okulary. Pielęgniarka, która z uśmiechem wchodzi do pokoju pacjentów, stwarza atmosferę, w której chorzy dobrze się czują; wiedzą, że są akceptowani, że znajdują się pod dobrą opieką. Niektórzy mówią wtedy spontanicznie: "Jest pani aniołem. Zawsze ma pani dobry nastrój. Promienieje pani przyjaznym nastrojem. Emanuje z pani tak dużo radości". Śmiech jest reakcją aktywną. Pielęgniarka nie pozwala określać się przez wrażliwość pacjentów lub ich zbyt wysokie wymagania. Aktywnie podchodzi do pacjentów. Swoim uśmiechem proponuje im nową możliwość podejścia do własnej choroby. Swoją serdeczną troską przekazuje pacjentom, że są ludźmi akceptowanymi. Kiedy z uśmiechem przechodzi ponad ostrymi spostrzeżenia- mi albo wybuchami niezadowolenia, wtedy jej uśmiech nie staje się maską. Rozumie i akceptuje, że chorzy mogą również być niezadowoleni i powinni takimi być. Jednak nie łączy chorych z ich szemraniem i wymyślaniem. Patrzy dębiej. Rozpoznaje tęsknotę za potrzebą bycia kochanym. Swoim śmiechem budzi tęsknotę za miłością i radością. Życzę ci Anioła Uśmiechu, byś sam ze sobą obchodził się w sposób pełen zrozumienia i delikatności, byś mógł rozpalić w ludziach wokół ciebie nową radość życia. Niech Anioł Śmiechu skontaktuje cię z głębią twojej duszy, w której wiele spraw, dziejących się wokół ciebie nie odbierasz jako aż tak doniosłych. Niechaj pokaże ci, że tak jak anioł uczestniczysz już teraz w innym świecie; świecie, który relatywizuje wszystko to, co ci się tutaj przytrafia. Niech Anioł Śmiechu ciebie samego uczyni aniołem dla wielu ludzi, którzy zaplątali się w sobie samych. Anioł z zadowoleniem będzie się śmiał razem z tobą, gdy ponurego i niezadowolonego człowieka pobudzisz czasem do śmiechu. Anioł Dobrego Snu Bezsenność to dzisiaj plaga wielu ludzi. Niektórzy po prostu nie mogą zasnąć. Nie potrafią się wyłączyć, pozostawić swoje troski, odejść od problemów. Rozpamiętują nieustannie, czy wszystko dobrze zrobili; rozpamiętują możliwe następstwa swoich decyzji. Troszczą się o swoją rodzinę, o swoje zdrowie, o swoją finansową przyszłość. Niektórzy zasypiają. Jednak już o godzinie drugiej nad ranem noc się dla nich kończy. Budzą się i złoszczą, że nie mogą spać. Przewracają się w łóżku i zaczynają rozpamiętywać. Wtedy znowu pojawia się szef, budzący lęk, kierownik, którego nie można znieść. Przed oczyma pojawia się sytuacja egzaminu, która spędza sen z powiek. Z bezsennością łączy się lęk, że jest się nieuzbrojonym do zmagań z codziennością, że chodzi się niewyspanym do pracy i nie można tego stanu rzeczy zmienić. Kto przez lata cierpi na bezsenność, nie posiada już więcej żadnych rezerw. Człowiek taki jest przytłoczony przez życie i choruje. Niektórzy stracili zdrowy rytm. Najchętniej z nocy uczyniliby dzień. Wieczorem stają się żwawi. I tak pracują aż do głębokiej nocy. Często jest to wyraz ich własnej ważności. Myślą, że mają jeszcze tak dużo do zrobienia. Nie mogą jeszcze iść do łóżka. To, że śpią dziennie tylko czte- albo pięć godzin, widzą jako wyraz ich nieodzowności. Od dawien dawna mnisi akcentowali zdrowy rytm spania i czuwania. Kto za długo śpi, będzie senny. Kto śpi za mało, będzie nerwowy i rozdrażniony. Będzie rozprzestrzeniał wokół siebie stres i napięcie. Właśnie w naszych czasach, gdy wydajność i produktywność znajdują się na pierwszym miejscu, ważne jest przypomnienie, że sen jest zdrowy, że prawidłowy rytm snu i czuwania dobrze wpływa na dusze i ciało. Być może rady tej udzieli nam anioł. Od dawien dawna ludzie ufali, że gdy kładą się do snu, towarzyszy im anioł oraz że aniołowie czuwają przy nich, kiedy śpią. W modlitwie wieczornej Kościół prosi Boga: "Panie, przybądź do tego domu i spraw, by zamieszkali w nim Twoi święci aniołowie. Niechaj nas strzegą, byśmy w pokoju wypoczywali". Modlitwa dziecięca wymienia czternaście aniołów, które stoją wokół łóżka dziecka i uważają, by niedźwiedzie, węże i psy, jakie pojawiają się w snach, nie wyrządziły dziecku krzywdy. Anioł Snu kołysze nas do snu. Dziecko zasypia, gdy czuje się bezpieczne w ramionach matki. Sen ma związek z matczynym łonem. Opadamy w matczyne ramiona Boga; w matczyne łono Boga, w którym jesteśmy bezpieczni. Anioł pozwala nam błogo zasnąć i pozostawić nasze problemy i troski. Kto koniecznie chce zasnąć, temu nigdy się to nie uda. Nie potrafi przecież zostawić siebie samego. Tylko ktoś, kto zapomina o sobie sa-mym, kto rezygnuje z krążenia wokół siebie, ponieważ czuje S1? bezpieczny w matczynych ramionach, może zasnąć. Anioł Dobrego Snu czuwa nad nami, byśmy dobrze spali. Ludzie, którzy budzą się po normalnie przespanej nocy, opowiadają często rankiem, iż są bardzo szczęśliwi że przespali całą noc, że czują się dobrze wypoczęci. Dobrego snu doświadczają jako podarunku. Wiedzą, że nie mogli tym sterować, ani sami tego sprawić. Mówią wtedy nieraz, że dobry sen umożliwił im anioł. Zamiast obserwować w każdej chwili, czy już jestem wystarczająco zmęczony by zasnąć, zamiast złościć się z powodu każdego przebudzenia, powinniśmy prosić Anioła Dobrego Snu, by był z nami, by kołysał nas do snu, by strzegł naszego dobrego snu. A kiedy budzimy się w środku nocy, nie powinniśmy medytować, dlaczego znowu przebudziliśmy się. Nie powinniśmy z lękiem znowu rozmyślać o tym, czy dorośliśmy do wymagań następnego dnia. Wtedy raczej powinniśmy modlić się do Anioła Dobrego Snu. Być może on świadomie nas przebudził. Być może przez cały dzień tak bardzo byliśmy zajęci troskami codziennymi, że nie byliśmy w kontakcie z naszą duszą, że żyliśmy obok siebie samych i obok Boga. Wtedy anioł przypomni nam o tym, że istnieje w nas jeszcze inny wymiar, że nasza dusza też domaga się swoich praw. Niech Anioł Dobrego Snu przychodzi do ciebie każdego dnia, by strzec twojego snu. Niech pośle do ciebie również Anioła Marzeń Sennych, by we śnie podarował ci radę, w jaki sposób powinieneś ułożyć swoje życie. Życzę ci, by anioł czuwał nad tobą, kiedy śpisz, by każdego dnia pozwalał ci wypocząć i przebudzić się z wewnętrznym przekonaniem, które pozwoli ci odczuć, co to jest tajemnica życia. Życzę ci, byś mógł dzisiaj zostawić w tym świecie twoje ślady anioła. Anioł Ochoty do Życia Życie duchowe według świętego Benedykta polega na tym, by uczyć ochoty do życia. W prologu swojej reguły pyta czytelnika: "Kim jest człowiek, który ma ochotę do życia?" Gdy ktoś zgadza się, wtedy Bóg pokaże mu drogę, na której może nauczyć się ochoty do życia. Droga, jaką ukazuje nam święty Benedykt, na pierwszy rzut oka wydaje się nam obca. Brzmi ona: "Pragniesz posiąść prawdziwe i wieczne życie, więc powściągnij swój język od złego, a twoje wargi od słów podstępnych! Odstąp od złego i czyń dobro; szukaj pokoju i idź za nim!" (RB, Prolog 17 = Ps 34,14 nn). Ochoty do życia nie odnajdujemy w poszukiwaniach możliwie dużej ilości przyjemności, lecz wtedy, gdy unikamy zła i czynimy dobro. Kto prawdziwie pragnie rozkoszować się życiem, ten musi również umieć rezygnować. Wymaga to ascezy jako treningu, prowadzącego do wewnętrznej wolności. Tylko ktoś, kto ma poczucie, że swoje życie trzyma w ręku i formuje je, odczuwa z tego powodu radość. Gdy ktoś w pełni uzależniony jest od swoich potrzeb, z których każdą musi natychmiast zaspokoić, nigdy nie będzie cieszył się ze swojego życia. Czło-Wlek taki posiada raczej ponure uczucie, że życie toczy się °bok, natomiast on nie żyje swoim życiem. Ochota do życia nie ma nic wspólnego ze współczesną kulturą przyjemności. Wielu młodych ludzi uważa dzisiaj, że musza posiadać możliwie jak najwięcej życia. Pragną je mieć natychmiast. Pragną się nim rozkoszować, nie troszcząc się o przyszłość. Nie będą jednak nigdy zdolni do tego, by prawdziwie żyć i rozkoszować się życiem. Rodzi się wtedy wyniszczająca i potęgująca się spirala pozornej pełni życia, która udaremnia każdą prawdziwą żywotność. Anioł Ochoty do Życia pragnie nas wprowadzić w sztukę prawdziwego życia. Ochota do życia może oznaczać, że jestem całkowicie obecny w tej chwili, że wędruję przez jesienny las i wszystkimi zmysłami dostrzegam to, co jest mi w tej chwili ofiarowywane. Przyglądam się grze światła, słońcu, które przedziera się przez las liściasty i pozwala błyszczeć zielonym i kolorowym liściom w barwnym świetle. Pozwalam, by delikatne promienie słońca docierały do mojej skóry. Wdycham zapach lasu, który zmienia wszystkie chwile. Wtedy mam ochotę do życia, wtedy kosztuję smaku życia. Anioł, który idzie razem ze mną, ukazuje mi piękno natury. Wprowadza mnie w sztukę zapominania o wszystkim innym i przebywania tylko w tej chwili, która właśnie trwa; dostrzegania tylko tego, co jest. To jest intensywne życie. Wtedy życie smakuje. Anioł Ochoty do Życia uwalnia mnie od moich zahamowań, kiedy uczestniczę w jakiejś uroczystości. Pozwala mi, by świętować w wolności od wszelkich moich kalkulacji. Dla jednych najwyższa ochota do życia polega na tym, by dużo tańczyć; dla innych na tym, by rozkoszować się troskliwie przygotowanymi posiłkami; rezerwować dla siebie czas na posiłek czy rozmowę. Ktoś inny może się relaksować, gdy muzykuje. Ktoś inny pragnie rozbawić całą grupę. Gdy przyjrzymy się niektórym świętom, obchodzonym dzisiaj przy okazji wesel, urodzin i jubileuszy, wtedy należałoby życzyć zgromadzeniu świątecznemu Anioła Ochoty do Życia. Niektórzy mylą ochotę do życia z możliwie najwyższym kosztem. Jednak samymi pieniędzmi nie da się kupić radości świętowania. Radość taka wymaga wewnętrznych warunków: zadowolenia z fantazji gospodarza, z ludzi, którzy wspólnie świętują, z piękna sali świątecznej i ze smaku potraw. Niektóre uroczystości stwarzają atmosferę sztywności i ceremonialności. Uczestnicy spotkania próbują wtedy wywołać w sobie sztuczną radość. Jednak brakuje tam witalności, brakuje ochoty do życia. Anioł Ochoty do Życia pragnie wprowadzić mnie w radość życia nie tylko w niedziele i dni świąteczne. On zaczyna już rankiem tym, że otwiera mi oczy na tajemnicę nowego dnia, na małe radości, jakie już są dla mnie przygotowane, na świeże powietrze, które wpływa przez otwarte okno, na moje ciało biorące prysznic, na świeży chleb podany na śniadanie, na spotkanie z ludźmi, z którymi dzisiaj będę pracował. Anioł Ochoty do Życia bierze mnie za rękę i pokazuje mi, że życie samo w sobie jest Piękne. Pięknie jest być zdrowym, poruszać swoim ciałem. Przyjemnością jest w wolności głęboko oddychać. Rado-Scią jest świadome dostrzeganie codziennych niespodzianek życia. Jednak człowieka, który z niechęcią idzie przez nawet cudowny wschód słońca nie uwolni od nie- przyjemnego nastroju. Nawet święto nie podaruje mu prawdziwej ochoty do życia. Życzę ci, by Anioł Ochoty do Życia wprowadził cię w sztukę rozkoszowania się życiem, sztukę całkowitej obecności w chwili, sztukę intensywnej radości ze wszystkiego, co jest ci ofiarowane każdego dnia. Anioł Miary w Oku Nieustannie spotykam ludzi, którzy chorują, ponieważ przekroczyli swoją miarę. Niektórzy przydzielają sobie za dużo pracy i nie mają w tym żadnej miary. Śpią za mało i ciągle są niespokojni. Inni żyją ponad swoją miarę, ponieważ posiadają nierealny, idealny obraz siebie. Pragną wszystko wykonywać perfekcyjnie i chorują z tego powodu, że są tak przeciętni. Spotkałem młodych ludzi, którzy popadli w psychozę, ponieważ koniecznie chcieli studiować. Wyzdrowieli, gdy odnaleźli swoją miarę. Dla kogoś była to nauka zawodu ogrodnika, dla kogoś innego była to nauka zawodu stolarza. Potrzebowali kontaktu z ziemią i drewnem, by wyzdrowieć. Gdy uwierzyli, że swoim rozumem mogliby podbić świat, doznali niepowodzenia. Niektórzy są tak zafascynowani ideałami religijnymi, że nie znajdują już żadnej miary i nieustannie pragną medytować, zapominając równocześnie o wymaganiach życia. Niektórzy wyobrażają sobie, że muszą spełnić wszystkie oczekiwania, jakie się w nich pokłada. Pozwalają przykładać do siebie miarę z zewnątrz, zamiast wsłuchiwać się w swoją miarę wewnętrzną. Święty Benedykt nazywa wyczucie właściwej miary wszystkich cnót. Surowo przykazuje opatowi, by wszystko układał według miary, tak "by mocni odnaleźli to, czego szukają, słabi natomiast nie uciekali" (RB 64, 19). Zawsze, kiedy przekraczam własną miarę, mści się to na mnie. Kiedy za dużo poszczę, niszczę swoje zdrowie. Kiedy za dużo pracuję, staję się niewrażliwy na ludzi. Kiedy w czasie wycieczki górskiej za dużo od siebie wymagam, niepotrzebnie narażam się na niebezpieczeństwo. Istnieją ludzie, którzy za dużo postanawiają w sferze swego osobistego rozwoju. Twierdzą, że muszą zostać świętymi albo osiągającymi sukcesy przedsiębiorcami, albo wielkimi ascetami. Istnieje również miara dla duszy. Niektórzy ludzie przekraczają tę miarę. Nie chcą zaakceptować tego, jacy naprawdę są w swojej duszy. Rozpoznanie właściwej miary może wymagać od kogoś pokory, odwagi, by zaakceptować własne granice. Od kogoś innego wymagana może być również wspaniałomyślność, by z wdzięcznością przyjąć swoje talenty i siły. Istnieją również ludzie, którzy z góry widzą swoją miarę zbyt małą. Prawie wcale nie ufają sobie. Czuwają nieustannie, by nigdy nie została przekroczona ich miara i blokują w sobie możliwość rozpoznania, jaka rzeczywiście jest ich miara. Muszę przekroczyć własne granice, by odkryć, gdzie znajduje się moja granica. Słowo "miara" pochodzi od "mierzyć" i posiada związek z odmierzaniem krokami, wędrowaniem, wytyczaniem. Muszę odmierzyć krokami własną miarę, by ją poznać. Muszę wędrować, by zobaczyć, jak daleko mogę zajść w ciągu jednego dnia. Anioł Miary w Oku pragnie towarzyszyć ci w twoim odmierzaniu i wędrowaniu, byś przewędrował cały obszar twojej duszy i byś nie za wcześnie zakończył swoją we- drówkę. Pragnie też ustrzec cię przed przekroczeniem własnej miary. Anioł Miary w Oku dobrze wpłynie na ciebie, gdy ustalasz dzisiaj miarę swojej pracy, gdy musisz zdecydować, czy chcesz wziąć na siebie jakiś obowiązek, potrzebujesz Anioła Miary w Oku podczas rozmowy ze współpracownikiem, by rozpoznać, jak dużo możesz mu powierzyć; w kontakcie z twoimi dziećmi, byś je inspirował do wysiłku, jednak nie wymagał za dużo oraz w spotkaniach, byś potrafił wyczuć, jak bardzo chcesz się powierzyć drugiemu człowiekowi i jak długo chcesz u niego pozostać. Anioł Miary w Oku pragnie również towarzyszyć ci na twojej drodze wewnętrznej, na drodze rozwoju twego człowieczeństwa. Pokazuje ci, czemu powinieneś zaufać, a czemu nie. Strzeże cię przed odwiedzaniem wszystkich kursów dokształcających, które obiecują wzrost twojej inteligencji, twoich zdolności i twojego dobrego samopoczucia. Anioł Miary w Oku uczy cię sztuki radowania się z własnej miary. Gdy odnalazłeś swoją miarę, wtedy pełen ufności możesz powierzyć się życiu. Wtedy unikniesz niebezpieczeństwa wielu reklam, które obiecują ci coś, co przekracza twój horyzont. Wiele osób wpadło dzisiaj w zasadzkę takich obietnic. Ponieważ za dużo chcą, nie otrzymują nic. Wpadają nieustannie na guru, którzy im obiecują, że zostaną kimś wyjątkowym. Padają na nos, by później bardzo boleśnie musieć uznać własną miarę. Anioł Miary w Oku pragnie ustrzec cię przed takimi pułapkami. Pragnie podarować ci radość z twojej własnej miary oraz zdolność dorastania do niej, a także zdolność odchodze-m* od pokusy braku umiaru. Anioł Spokoju 4MH Za wypoczynkiem tęsknimy wszyscy. Gdy jednak mamy czas by wypocząć, odczuwamy, że wypoczynek nie przychodzi automatycznie. Wręcz przeciwnie - zewnętrzny spokój powoduje w nas niepokój wewnętrzny. Pojawia się wtedy wiele myśli, które dawniej stłumiliśmy. Przypominamy sobie wtedy koleżankę z pracy, która nas obraziła. W naszej wyobraźni pojawia się nasz szef, jako ktoś, kto nieustannie pragnie nas pomniejszać. Rodzi się wtedy w nas rozczarowanie z całego nie przeżytego życia. Poczucie winy dręczy wtedy nasz wewnętrzny pokój. Medytujemy i nie potrafimy uspokoić tak łatwo swoich myśli. Potrzebujemy wtedy Anioła Spokoju, który pozwoli nam wypocząć. On daje nam poczucie, że wielu problemów, jakie nas zajmują, nie potrzebujemy teraz rozwiązywać. On stoi przy nas, gdy rozszarpujemy się poczuciem winy. Mówi nam: "Dobrze jest tak, jak jest. Stoję przy tobie. Mimo wszystkich twoich wad jestem twoim aniołem, który cię nie opuści". Anioł Spokoju pociesza nas, gdy ogarnia nas rozczarowanie z powodu naszego zmarnowanego życia. Zaprasza nas, by zostawić wszystko takim, jakim jest. W cieniu jego skrzydeł możemy się uspokoić. Wtedy nie prześladuje nas już cień, przed którym tak bez wytchnienia uciekaliśmy. Anioł cieniem swoich skrzydeł zakrywa nasz cień. Nasz cień też może istnieć. Nie opłaca się uciekać przed nim. Spokój był dla Greków czymś świętym. Mówimy o "ana-pausis", o przerwie w codzienności, o spokoju i miejscu spoczynku. Przerwa jaką podejmujemy, zatrzymuje spiralę pracy, byśmy mogli wypocząć i nabrać sił. Spokój nie jest jednak dla Greków czystym nicnierobieniem, lecz zajęciem bez trudu i czynnością twórczą. Język łaciński chwali spokój jako wolne chwile (= otium). Spokój nie jest tylko przerwą w życiu, lecz oddzielną jakością życia, jakością czasu wolnego, całkowitą afirmacją istnienia. W czasie wolnym rozkoszuję się życiem, dostrzegam to, co znajduje się wokół mnie; raduję się ze stworzenia, ze sztuki, ze mnie samego i ze wspólnoty. W czasie wolnym całkowicie jestem u siebie; żyję dzięki mojemu wnętrzu. Anioł Spokoju nie chce prowadzić cię tylko w miejsca wypoczynku, byś przerwał na jakiś czas swoje codzienne życie. O wiele bardziej pragnie podarować ci wewnętrzny spokój, byś żył dzięki swemu wnętrzu. Gdy w swoim wnętrzu czujesz się jak u siebie w domu i tam wypoczywasz, wtedy możesz dużo uczynić i nie musisz się spieszyć. Niemieckie słowo "spieszyć się - hetzen" pochodzi od słowa "hassen = nienawidzić". Kto nieustannie się spieszy, ten siebie samego nienawidzi. Anioł Spokoju pragnie uchronić cię przed nienawiścią wobec siebie same-g°- Spokój możesz znaleźć tylko wtedy, gdy kochasz sie-ble samego, gdy akceptujesz siebie takim, jakim jesteś, rawdziwa sztuka życia polega na tym, by pośród zamętu wewnętrznie pozostać spokojnym, by nie zatracić wnętrza jako spokojnej przestrzeni w nas samych. List do Hebrajczyków mówi o tym, że powinniśmy niejako "wejść do odpoczynku szabatu Boga". To jest cel naszego życia. Jednak już teraz, pośród niespokojnej i sztormowej podróży naszego życia, zakotwiczyliśmy naszą duszę w Bożym pokoju. Kotwica naszej duszy umożliwia nam spokój, nawet gdy wszystko wokół nas raz wznosi się, a raz opada. Życzę ci, by Anioł Spokoju zawsze był przy tobie, by pozwalał ci wypocząć, gdy znowu wpadniesz w potęgującą się spiralę wyniszczenia. Jednak ty sam musisz wprowadzić odpoczynek na wiele odcinków drogi twej codzienności, by anioł mógł wprowadzić cię w wewnętrzny pokój. Gdy wpędzasz się w pośpiech, tak że nie dostrzegasz obok siebie Anioła Spokoju, wtedy również on nie ma żadnej szansy. Twoja dusza uspokoi się, gdy sam ze sobą będziesz się dobrze obchodził; gdy przestaniesz osądzać siebie samego; gdy spojrzysz dobrymi i łagodnymi oczyma na twoją wzburzoną duszę i na siebie samego. Potrzebujesz odwagi, by zstąpić w ciemne czeluści twojej duszy. Gdy również tam odnajdziesz światło Bożej Miłości, wtedy nie musisz już koniecznie uciekać od siebie samego. Wtedy możesz pozostać u siebie i rozkoszować się pokojem. Anioł Spokoju potwierdzi ci wtedy: "Zostaw siebie samego. Powinieneś być takim, jakim jesteś. Wypocznij wpierw. Potem możesz znowu pokonać kolejny odcinek drogi, jaki sobie zaplanowałeś. Jednak teraz rozkoszuj się pokojem. Wtedy wejdziesz w harmonię ze sobą samym. Kiedy jesteś w harmonii ze sobą samym, wtedy nic nie wytrąci cię ze spokoju". Anioł Miłości Bliźniego Czasopisma informują nas o Aniołach Miłości Bliźniego, które całkowicie poświęcają się dla ludzi chorych, biednych i cierpiących. Przede wszystkim w tak zwanym Trzecim Świecie spotykają nas takie Anioły Miłości Bliźniego, które całe swoje życie poświęcają służbie biednym. Jednak również u nas istnieje wystarczająco dużo Aniołów Miłości Bliźniego. Pewnej kobiecie źle się dzieje. Nie widzi już żadnego wyjścia i decyduje, by zakończyć swoje życie. Wtedy spotyka ją jakiś człowiek i rozpoczyna z nią rozmowę. To był dla niej anioł, który uwolnił ją z jej opresji. Pewien starszy mężczyzna ma trudności, by wysiąść z tramwaju. Wtedy młoda dziewczyna bierze go pod rękę i pomaga mu. Mężczyzna doświadcza jej jako anioła. Takie Anioły Miłości Bliźniego otwarte są na ludzi wokół siebie. Dostrzegają sytuacje, gdy ktoś potrzebuje pomocy. I wtedy są obecne bez zbytniego rozmyślania o ich dobrych uczynkach. Są gotowe do tego, by interweniować tam, gdzie to jest potrzebne. Warunkiem ich gotowości do pomagania jest odwaga, by dać się poruszyć przez innych ludzi i pozwo-llc się nawet zranić. Odwaga jest potrzebna, ponieważ nie zawsze tak łatwo jest pomóc komuś, kto pełen jest zgorzk-nienia i złości. Osoba pomagająca otrzymuje wtedy wiele energii negatywnej. Kiedy jednak zaufa Aniołowi Miłości Bliźniego, wtedy pozytywna energia, jakiej udzielił tej osobie anioł, jest mocniejsza. Gdy kapłan głosi kazanie na temat miłości bliźniego, wtedy wielu ludzi reaguje na to alergią. Za długo w chrześcijaństwie wzywano tylko do miłości bliźniego. Zapomniano o nowym przykazaniu Jezusa, że powinniśmy kochać bliźniego tak, jak siebie samego. Możemy kochać bliźniego tylko wtedy, gdy dobrze obchodzimy się również ze sobą samym. Niektórzy ludzie miłością bliźniego pragną uspokoić tylko swoje wyrzuty sumienia. Niektórzy odmawiają sobie wszystkiego. Lękają się, by przyznać się do swoich potrzeb. U nich miłość bliźniego staje się tylko ideologizacją ich autoagresywnej postawy utrzymującej, że przecież mogą wszystkiego sobie odmówić. Takie formy miłości bliźniego nie pomagają bliźniemu. Kto staje się ofiarą takiej miłości bliźniego, czuje się potraktowany jak przedmiot. Ma odczucie, że przez całe swoje życie musi być za to wdzięczny, że pozostaje uzależniony od tego, kto mu raz pomógł. Anioł Miłości Bliźniego pragnie wprowadzić nas w inny rodzaj miłości. Nie jest to miłość bliźniego, jaką sobie zakładamy, jaką możemy niczym jakieś świadczenie zaksięgować wieczorem. Anioł o wiele bardziej pragnie w każdej chwili uczynić nas wrażliwymi na bliźniego, który nas potrzebuje. Pewna starsza kobieta ledwie potrafi unieść swój bagaż. Podchodzę do niej i po prostu pomagam jej> nie dlatego że dzisiaj podczas rachunku sumienia chcę wykazać dobry uczynek, lecz dlatego że akurat jestem tym miejscu i czasie. Oczywiście czuję w sobie również impul5' by tego nie widzieć i iść dalej swoją drogą. Anioł Miłości Bliźniego inspiruje mnie, by podejść. Jednak pomagam nie po to, by się przez to szczególnie dobrze pokazać, lecz ponieważ wzywa mnie do tego potrzeba kobiety. Jest to pomoc, jaką ma na myśli Jezus, kiedy mówi: Kiedy dajesz jałmużnę, niech nie wie twoja lewa ręka, co czyni prawa" (Mt 6,3). Prawa ręka, sfera świadoma, pomaga, bez zastanawiania się nad tym, czy lewa ręka, sfera podświadoma, wie coś na ten temat. Mój dobry czyn nie odciska się w mojej podświadomości jako uczucie moralnej dobroci albo nawet duma, że jestem kimś wyjątkowym. W naszych dużych miastach starsi ludzie są dzisiaj wulgarnie obrażani przez arogancką młodzież, a nikt tego nie dostrzega. Ktoś został pobity w metrze i nikt nie interweniował. Ktoś upada na ulicy, a wszyscy przechodzą obok. Wtedy tęsknimy za Aniołem Miłości Bliźniego, który dostrzega to, co dzieje się wokół niego; który po prostu interweniuje tam, gdzie ktoś jest w potrzebie; który podchodzi do kogoś, kto potrzebuje pomocy. Anioł Miłości Bliźniego stoi przy nas, kiedy widzimy, gdy ktoś nie potrafi sobie pomóc. Jednak często nie dajemy aniołowi żadnej szansy. On daje nam impuls, by podejść do drugiego człowieka. Jednak nie słyszymy go. Idziemy dalej, chcemy odpędzić od nas Anioła Miłości Bliźniego, pragniemy, by zostawił nas w spokoju. Kiedy pójdziemy za aniołem 1 Uczynimy to, do czego nas zachęca, wtedy doświadczamy uczucia wolności i radości. Wtedy odczuwamy, że miłość bliźniego dobrze wpływa również na nas. Wdzięcz- ne spojrzenie starszej kobiety, leżącego człowieka czy bezbronnego dziecka jest wystarczającym podarunkiem. Nie myślimy wtedy o naszym wielkim czynie. Możemy jednak z wdzięcznością doświadczyć, że miłość bliźniego obdarowała nas samych. Życzę ci wielu pozytywnych doświadczeń z twoim Aniołem Miłości Bliźniego. Niechaj otworzy ci oczy, byś widział, gdzie akurat jesteś poszukiwany. Anioł Miłości Bliźniego skontaktuje cię z tą stroną twojej duszy, która dobrze na ciebie wpływa. Pozwoli twej duszy rozkwitnąć. Napełni ją miłością. Nie będziesz się czuł przytłoczony albo wydany, gdy będziesz postępował za Aniołem Miłości Bliźniego, lecz będziesz odczuwał, jak twoja dusza nabiera życia i jak napełnia się radością. Życzę ci też Anioła Miłości Bliźniego wtedy, gdy będziesz w potrzebie; anioła, który odnajduje odwagę, by podejść do ciebie, by zrozumieć twoją potrzebę i wędrować razem z tobą przez pewien odcinek twojej drogi. Anioł Przyjaźni W rozmowach z młodzieżą doświadczam nieustannie, jak bardzo tęsknią za przyjacielem albo przyjaciółką. Dziewczyna pragnie przyjaciółki, z którą będzie mogła wszystko dzielić, której będzie mogła opowiedzieć, co dzieje się w jej szkole albo w domu z rodzicami. Chłopiec chce mieć przyjaciela, który razem z nim pójdzie przez ogień i wodę. Kiedy nie mają przyjaciela ani przyjaciółki, czują się samotni, stojący na boku, wyłączeni z życia. Również dorośli mężczyźni i kobiety tęsknią za przyjacielem, któremu mogliby się powierzyć; z którym dzieliliby swoje radości i szczęście; który byłby również razem z nimi, gdyby im się źle wiodło. Szczęściem wielu osób jest duchowy przyjaciel albo przyjaciółka. Przy nich odczuwają, że posiadają tę samą długość fal, że po prostu pomiędzy nimi płynie prąd, że się wzajemnie ubogacają i inspirują. W rozmowie z duchowym przyjacielem lepiej rozumie się własną duszę, wtedy świadomym staje się bogactwo własnej duszy. Tęsknota za przyjaźnią przenika całą historię Zachodu. Już Grecy śpiewali uwielbienie przyjaźni. Święty Augustyn zyi przyjaźnią - ona dopiero nadała jego życiu sens. Tak na temat przyjaźni: "Sine amico nihil amicum - Bez przyjaciela nie zdarzy się nic przyjemnego". Aelred von Rievaulx napisał w średniowieczu książkę na temat przyjaźni. Według niego w przyjaźni do człowieka doświadczamy jednocześnie łaskawości Jezusa Chrystusa, który spotyka nas w obliczu przyjaciela. Przy przyjacielu mogę być takim, jakim jestem. Niczego nie będę oceniał. We mnie może być wszystko, wszystko we mnie jest akceptowane i lubiane. Przyjaźń jest zawsze wzajemna. Kochać mogę również człowieka, który nie odwzajemnia mojej miłości. Przyjaźń zawsze potrzebuje odwzajemnienia drugiej osoby. W przyjaźni nie chcę posiadać drugiej osoby. Uznaję ją w jej odmienności. Pozostawiam jej też przestrzeń wolności, jakiej potrzebuje. Przyjaźń dla świętego Tomasza z Akwinu jest cnotą. Dlatego źli ludzie nie mogą być prawdziwie wzajemnie dla siebie przyjaciółmi. Przyjaźń zawsze zakłada z góry wiarę w to, co jest dobre w drugim człowieku. Przyjaźń dopomina się, bym się uszlachetniał, by związek z przyjacielem albo przyjaciółką stawał się coraz głębszy. Wszystko to, co przeszkadza mojemu człowieczeństwu: urazy, uprzedzenia, nienawiść, nieczułość, egoizm, będzie również przynosić ujmę przyjaźni. Dlatego też przyjaźń wymaga, bym pracował nad sobą. W przyjaźni pragnę coraz bardziej zbliżyć się do drugiej osoby, coraz lepiej ją rozumieć i jednocześnie dowieść, że jestem godzien tej przyjaźni. W przyjaźni tkwi impuls, by wzrastać we własnym człowieczeństwie. Tylko w ten sposób może rozkwitnąć przy" jaźń pomiędzy dwojgiem ludzi i przeniknąć wszystkie przestrzenie duszy. Wielu skarży się z tego powodu, że nie mają żadnego przyjaciela. Przyjaźni nie można uczynić. Zawsze jest podarunkiem. Proś twojego Anioła Przyjaźni, by postawił przy tobie człowieka, z którym może wzrastać przyjaźń. Proś go też, byś był zdolny do przyjaźni, byś odnalazł odwagę, by zbliżyć się do tej osoby, która cię interesuje i która może cię ubogacić. Być może masz już dobrego przyjaciela albo dobrą przyjaciółkę. Jednak lękasz się, by nie stracić tej osoby. Być może myślisz, że jesteś zbyt skomplikowany dla twego przyjaciela albo twojej przyjaciółki; nie jesteś wart tej przyjaźni, ponieważ przytłaczasz ją swoimi problemami. Wtedy potrzebujesz Anioła Przyjaźni, który podaruje ci zaufanie, że twoja przyjaźń pogłębia się również w konfliktach i nieporozumieniach; że będzie trwała, nawet jeśli przechodzi przez napięcia. Anioł Przyjaźni pragnie cię coraz głębiej wprowadzać w sztukę miłości i w tajemnicę przyjaźni. Pragnie też nauczyć cię wdzięczności, kiedy odnalazłeś przyjaciela, w którego bliskości wszystko pomyślnie się dzieje. Anioł Wytrwałości Człowiekiem wytrwałym jest ktoś, kto uparcie przy czymś obstaje oraz uporczywie i wytrwale o coś walczy. Niekiedy ludzie wytrwali mogą działać nam na nerwy. Nie tak łatwo odstępują od swego. Kiedy wytrwałość staje się upartością, wtedy działa na nas raczej odpychająco. Jednak wytrwałość ma związek z "trwaniem w oczekiwaniu", z czekaniem, cierpliwym trwaniem. Człowiek wytrwały to ktoś, kto potrafi czekać, kto nie rezygnuje od razu. Wytrwały człowiek nie pozwala zbić się z tropu nawet przez przeciwności. Wierzy w dobre wyjście. Wie, że czekanie opłaca się. Wytrwałość wymaga wiary, że coś, co wydaje się niemożliwe, jest jednak możliwe. W Ewangelii świętego Mateusza Jezus mówi do swoich uczniów dwukrotnie: "Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony" (Mt 10,22; 24,13). Greckie słowo oznaczające trwanie to "hypomenein". Ma ono rozmaite znaczenie: "czekać, trwać, pozostawać, przeczekać nieprzyjacielski atak, wytrzymać, znosić". Wytrwałość posiada więc związek z niezłomnością. Stanowczy człowiek nie pozwala się tak łatwo zbić z tropu, gdy nadchodzą przeciwności. Mocno trwa w sobie. Mocno trwa przy raz podjętej decyzji. Strzeże się przed pokusami. Niezłom~ ny człowiek jest mocno zakotwiczony w swojej duszy. Nie pozwala się zrzucić z drogi przez zmienności, przez zewnętrzne jak i wewnętrzne niepewności. Niezmienność pozwala wierzyć w wytrwałości duszy. W języku łacińskim postawa taka nazywana jest "constantia". Była ona wielką cnotą w Cesarstwie Rzymskim. Święty Tomasz z Akwinu wymienia ją w ścisłym związku z "perseveran-tia - wytrwałością". Wytrwały człowiek trwa przy swoim działaniu. Nawet gdy doznaje wielu przeciwności, kontynuuje swój właściwy trop. Idzie dalej nawet wtedy, gdy musi przejść przez góry trudności. Pozostaje przy swoim tropie. Czas nie gra dla niego żadnej roli. Może czekać. Ma przed oczami cel, "telos - koniec", o jakim mówi Jezus. Kto spogląda na cel i wytrwa, aż do niego dotrze, ten będzie zbawiony, tego życie powiedzie się. Życie takiego człowieka będzie zdrowe i pełne, nawet gdy czasami zostanie rozbite i złamane. Życzę ci Anioła Wytrwałości, gdy jesteś w niebezpieczeństwie łatwej rezygnacji, gdy stoisz przed górą pracy i nie wiesz, jak i gdzie powinieneś zacząć. Niech towarzyszy ci Anioł Wytrwałości, kiedy zaczynasz naukę i nie orientujesz się w uniwersyteckim "kombinacie", gdy obejmujesz nowe miejsce pracy i nie wiesz, w jaki sposób powinieneś zdobyć wymagane sprawności. Niech on będzie przy tobie, gdy nieustannie ocierasz się o własne granice. Właśnie w naszych czasach, kiedy zbyt szybko kapitulujemy w obliczu przeciwności i chcemy wszystko możliwie najszybciej osiągnąć, Anioł Wytrwałości dobrze na nas wpływa. Nie pozwól się zarazić duchem "natychmiast". Ucz się czekania, trwania, pozostawania. Wtedy twoja dusza pozyska wewnętrzną wytrzymałość. I twoje życie się uda. Anioł Niezawodności Dobrodziejstwem jest, gdy możemy polegać na naszym współpracowniku lub współpracowniczce, gdy godni zaufania wykonują swoją pracę. Nie musimy się wtedy martwić, czy praca jest już wykonana. Nie musimy nieustannie kontrolować, czy wszystko zostało zrobione. Niezawodność współpracownika odciąża nas. Oszczędza wiele energii. Możemy wyłączyć się i odprężyć. Nie musimy nieustannie rozważać, czy współpracownik wystarczająco dobrze wykonuje swoją pracę albo myśleć o takiej czy innej komplikacji. Możemy zaufać, że on to dobrze i solidnie wykonuje, że przemyślał wszystkie konsekwencje i właściwie zareaguje, gdy zdarzy się coś nieprzewidzianego. Taki współpracownik albo współpracowniczka jest dla nas Aniołem Niezawodności. Anioł taki ułatwia nam pracę i życie. Jednak nie powinniśmy tylko polegać na Aniele Niezawodności znajdującym się w naszej bliskości. Anioł Niezawodności pragnie również nas uczynić aniołem dla innych ludzi. Posiadamy w sobie tendencję, by niektóre zadania możliwie szybko wypełnić, ponieważ coś innego jest dla nas ważniejsze. Chcemy szybko skończyć pracę, by móc lsc do domu. Wtedy nie myślimy o wszystkich konsekwen- cjach. Czynimy to, co zostało nam polecone. Jednak naszymi myślami jesteśmy przy innych sprawach. W ten sposób zapominamy o tym, co jeszcze jest związane z tyrn zadaniem. Anioł Niezawodności pragnie nas pobudzić do tego, by całkowicie powierzyć się pracy, by pozostawić nasze myśli dotyczące innych spraw, by zapomnieć o sobie samych i osobistych problemach. Tylko wtedy jesteśmy wolni i możemy wypełnić nasze zadania w sposób sumienny i staranny. Niezawodność jest czymś innym niż lęk przed błędami, jakie mogą się wkraść w czasie pracy. Niezawodność posiada związek z wolnością i zaufaniem. Jestem wolny dla pracy, jaką akurat wykonuję. Oddaję się jej. Wszystkimi swoimi myślami i odczuciami jestem przy pracy. Ona sprawia mi przyjemność. Wypełniam ją dobrze. Wtedy sam czuję się dobrze. U osoby, która powierzyła mi pracę, wzrasta zaufanie. Ona również czuje się wolna. Nie musi martwić się tym, czy wszystko dokładnie mi wyjaśniła i czy zwróciła mi uwagę na wszystkie problemy. Osoba taka wie, że może na mnie polegać. Wszyscy spodziewamy się Anioła Niezawodności podczas jazdy autobusem, u listonoszy, rzemieślników, sprzedawców. Chcemy polegać na tych, na których niezawodną pracę jesteśmy "skazani". Kiedy musimy kontrolować wszystko to, co instaluje elektryk w naszym mieszkaniu albo co reperuje monter centralnego ogrzewania, złościmy się. Kosztuje to tak dużo energii. Pozostawia też nieufność. Musimy sprawdzić rachunek, czy coś nie zostało za dużo policzone. Musimy rozejrzeć się za możliwymi usterkami, byśmy je mogli w porę reklamować. Niestety •HM w wielu firmach Anioł Niezawodności nie jest już dzisiaj szanowany. Najważniejsze jest tam, by możliwie szybko wykonać jakąś pracę. Dla błędów przeznaczony jest odpowiedni wydział prawny. Wydział taki również nas może ochronić przed pokutowaniem za własną zawodność. W takim klimacie transakcji tęsknimy za Aniołem Niezawodności. Chcemy polegać na rzemieślniku i jego rachunku; chcemy polegać na mleczarzu, piekarzu i rzeźniku. Dlatego też chętniej kupujemy u kogoś, komu ufamy i jesteśmy pewni, że ma dobre produkty. Życzę ci w twej bliskości wielu Aniołów Niezawodności. Ktoś, na kim można polegać, daje ci pewność. Jemu możesz zaufać. Możesz polegać na osobie, która sumiennie wykonuje swoją pracę. Przy takiej osobie czujesz się pewnie. Niech Anioł Niezawodności ciebie samego wprowadzi w skromną cnotę niezawodności. Wtedy ludzie będą się cieszyć z ciebie. Ty sam będziesz sumiennie wykonywał swoją pracę, wiedząc o tym, że to dobrze wpływa na innych, że oni będą ci za to wdzięczni. Kiedy będą mogli polegać na tobie, wtedy stworzysz klimat zaufania, w którym nie tylko inni ludzie, ale też i ty sam, będziesz się czuł dobrze. Anioł Szczerości Słowem "szczerość" tłumaczymy greckie pojęcie "par-rhesia". Dla Greków "parrhesia" była zdobyczą ich demokracji. Pojęcie to oznaczało wolność słowa, otwartość, odwagę, by powiedzieć to, co się myśli. Dla nas prawo wolności słowa jest oczywiste. Jednak brakuje nam często szczerości. Nasz umysł nie jest wolny, by wyrazić to, co czuje. W tym co mówimy kierujemy się oczekiwaniami innych ludzi. Wymyślamy sobie, co ktoś inny mógłby pomyśleć, gdybyśmy powiedzieli to, czy tamto. Jesteśmy dyplomatami i rozważamy dokładnie, jakie następstwa mogłyby mieć nasze słowa. I w ten sposób nie mówimy tego, co podaje nam umysł, lecz to, czego oczekuje od nas nasz rozmówca. Nie jesteśmy wolni, lecz uzależnieni od oczekiwań i reakcji innych ludzi. W ten sposób jednak ponownie czynimy z siebie poddanych królów i cesarzy; poddanych nie królów politycznych, lecz ludzi, którym dajemy władzę nad nami. Złoszczę się na współpracownika. Nie mam jednak odwagi, by mu powiedzieć otwarcie, co mi w nim przeszkadza. Chętniej rozmawiam na jego temat z innymi ludźmi-Wymyślam, jaki to on jest nieznośny, jak utrudnia mi życie. Wtedy muszę się wsłuchać w Anioła Szczerości, kto- ry daje mi impuls, by otwarcie wypowiedzieć to, co stoi nam na przeszkodzie. Szczerość w każdym razie nie polega na tym, by w niekontrolowany sposób rozprzestrzeniać całą swoją złość i bliźniemu wrzucać do głowy wszystko, co się we mnie nagromadziło. To nie byłby znak wolności. Szczerość polega na tym, by być wolnym od lęku przed reakcją drugiego człowieka, ale też jednocześnie być wolnym od wewnętrznego nacisku, jaki się we mnie nagromadził. W wewnętrznej wolności muszę zadecydować, co chcę powiedzieć i co będzie odpowiednie dla naszego związku, i jednocześnie właściwe w powstałym konflikcie. Gdy drugiemu człowiekowi wrzucę do głowy wszystko to, co się we mnie znajduje, wtedy nie jestem wolny dla drugiego człowieka. O wiele bardziej jestem naznaczony przez urazę i żal, jaki się we mnie nagromadził. Nie mówię wtedy tylko do mojego współpracownika, lecz widzę w nim wszystkich ludzi, jacy kiedykolwiek mnie zezłościli: ojca, matkę, nauczyciela, proboszcza, kolegów szkolnych, przyjaciół, wrogów, itd. Nie spoglądam na drugiego człowieka w wolny sposób, lecz widzę go poprzez moje okulary przyćmione zranieniami. Odczuwam, że przyjaciel, przyjaciółka znajduje się w duchowej potrzebie. Coś ich blokuje. Nie powodzi się im dobrze. Widzę, jak żyją gdzieś obok prawdy o sobie. Jednak nie mam odwagi, by zwrócić się do nich. Myślę, że być może uczestniczą już jakiejś terapii. Tam z pewnością wyrzucą z siebie wszystko to, co ich przytłacza. Być może jest to dla nich nieprzyjemne, gdy tak otwarcie okazuję, 2e znam ich sytuację. Być może ranie ich tym. I już opusz- cza mnie moja odwaga, i nie zabieram głosu. Wtedy p0_ trzebuję Anioła Szczerości, który da mi odwagę, by wypowiedzieć słowa, jakie leżą mi na końcu języka. Muszę też podczas rozmowy podtrzymywać nieustanny kontakt z Aniołem Szczerości, bym nie zrezygnował natychmiast przy pierwszej nieprzychylnej reakcji. Anioł Szczerości pokazuje mi, że sprzeciw przyjaciela jest tylko wyrazem jego tęsknoty, by przynajmniej raz, otwarcie opowiedzieć 0 własnej sytuacji. Anioł Szczerości ofiaruje mi głęboki oddech, który potrafi czekać, aż drugi człowiek przekroczy progi swojego lęku. Anioł będący przy mnie wprowadza mnie w kontakt z wewnętrznym przeczuciem mojej duszy, że własna wolność powoduje również wolność drugiego człowieka. I w ten sposób Anioł Szczerości umożliwia rozmowę, której obydwaj się lękaliśmy, która jednak później pozostawia w nas uczucie wolności, radości 1 wdzięczności. Anioł Zobowiązania Kiedy w domu trzeba coś zreperować, wtedy prosimy pewne firmy o niewiążącą propozycję. Boimy się, że firma w prośbie o propozycję już wyczyta zobowiązanie. Jak wygląda to w naszym własnym życiu? Niebezpieczeństwo polega na tym, że w tym czasie niewiążących propozycji również my osobiście żyjemy w sposób niewiążący. Pragniemy naszą własną propozycją życia zajmować się w sposób niewiążący. Przecież niewiążące propozycje nie przynoszą jeszcze żadnego zamówienia. Niektóre firmy podchodzą do konkursu, ale ponieważ piszą zawsze tylko o niewiążących propozycjach, nigdy nie nabierają rozmachu. By nasze życie mogło się powieść, musimy żyć w sposób zobowiązujący. Musimy się związać z planem życia. Nie możemy pozostawać na etapie eksperymentu. Wymaga to zobowiązującej obietnicy, że zgadzamy się na nasze życie i kształtujemy je, i formujemy według naszych możliwości. Wiele stowarzyszeń skarży się dzisiaj, że ludzie nie chcą S1ę wiązać. Pragną uczestniczyć bez zobowiązań i tak długo współpracować, jak długo sprawia im to przyjemność. Jednak nikt nie pozwala się związać odpowiedzialnością. Niezawodność domaga się gotowości, by związać się z zadaniem, ze wspólnotą; zobowiązać się, by zaangażować się w to zadanie i we wspólnotę. Jednak potrafię tak postępować tylko wtedy, gdy rozpoznałem wagę zadania albo znaczenie wspólnoty. Wiele osób lęka się, że poprzez zobowiązanie unieruchomi się w jakiś sposób. Pragną pozostać otwartymi na to co nowe, co może się w ich życiu pojawić. Niezawodność nie jest przeciwieństwem otwartości. Są to dwie przestrzenie, jakich potrzebujemy, by żyć w sposób odpowiedni. Kiedy jednak jedna z tych przestrzeni zostaje postawiona poza nawias, wtedy tracimy własną równowagę. Kiedy tylko nieustannie pragnę pozostać otwarty na to co nowe, nigdy nie przejdę przez drzwi. I kiedyś stanę przed głośno zamkniętymi drzwiami. Kiedy zaś zarzucam się tylko zobowiązaniami, zostanę przez nie przyduszony. Potrzebuję obydwu: zobowiązania i wolności, by rozpocząć coś nowego. Osoba, która z czystego lęku przed ograniczeniem unika zobowiązania, nigdy nie urośnie. Przede wszystkim jednak nie doświadczymy wspólnoty, gdy ludzie nie będą się już więcej zobowiązywać. Anioł Niezawodności pragnie dodać ci odwagi, byś związał się z zadaniem, gdy rozpoznałeś jego sens. On towarzyszy ci, gdy jesteś związany z jakimś człowiekiem. On ci pokaże, że zobowiązująca relacja, jaką nawiązałeś z innym człowiekiem nie krępuje cię, lecz prowadzi do wewnętrznej wolności. Podczas zobowiązania doznasz wielu wartościowych doświadczeń. Będziesz ścierał się ze swoim partnerem albo ze swoją partnerką. Jednak dzięki konfliktom dojrzejesz i staniesz się przestronnym człowiekiem- Wiesz, jak dobrze to na ciebie wpływa, gdy jakiś człowiek wypowiada się wobec ciebie w sposób zobowiązujący albo gdy wiąże się z tobą na całe życie. Wtedy czujesz się bezpieczny i niesiony, ale jednocześnie też prowokowany i przyciągany do życia. Życzę ci, by Anioł Zobowiązania podarował ci odwagę wiązania się i zobowiązywania. Życzę ci również, byś ty sam stał się dla innych ludzi aniołem, kiedy wiążesz się z nimi i ich celami, ofiarując im w ten sposób nadzieję i wiarę w przyszłość. Anioł Służby Służba nie jest dziś poszukiwaną formą życia. Nie chcę służyć. Pragnę w wolności decydować o sobie samym. Pragnę, by moje życie się udało, bym całkowicie był sobą i bym mógł się urzeczywistnić. Jednak kto nie służy, nie zarabia. Bez służenia nie zarobi środków, które wystarczą na jego życiowe utrzymanie. Greckie słowo, które Pismo święte tłumaczy przeważnie jako "służyć", brzmi "diakonem". Właściwie oznacza ono służbę przy stole. Osoba, która służy przy stole, służy życiu karmi, prowokuje życie. Takie jest też właściwe znaczenie służenia: budzić życie, intensyfikować życie u ludzi. Służenie jest więc czymś aktywnym. Gdy służę jakiemuś człowiekowi, nie umniejszam siebie, lecz służę życiu, jestem aktywny i kreatywny; poszukuję klucza, by w drugim człowieku pobudzić życie. Jezus mówi, że ktoś kto prowadzi, kto idzie na czele, powinien być sługą. Kto prowadzi innych ludzi, służy im, budzi w nich życie. W języku łacińskim służyć, to znaczy być parobkiem (se-rvus i servire). Germanie przejęli to znaczenie. Niemieckie słowo "służyć - dienen" pochodzi właściwie od słowa "lau-fen = biegać". Sługa jest biegaczem, który biega od jednego pana do drugiego, by spełnić jakieś polecenie albo przekazać wiadomość swojego pana. Z biegiem czasu słowof otrzymało bardziej negatywne znaczenie. Uczynić kogoś sługą", to znaczy: zmusić go, by służalczo kłaniał się przed swyrn mocodawcą; innymi słowy: uczynić go niewiele znaczącym człowiekiem. Kiedy jednak przyjmiemy germańskie znaczenie sługi jako biegacza, wtedy zauważamy, że jest to postawa aktywna. Sługa łączy ze sobą ludzi. Pomaga, we wzajemnej komunikacji. Służy rozmowie, wzajemności. Sprzyja wymianie pomiędzy ludźmi. Przemieszcza się pomiędzy dwiema partiami. Kiedy strumień informacji dobrze płynie, wtedy możliwa jest wspólnota; wtedy firma będzie dobrze pracować i będzie mieć dobre wyniki. Anioł Służby jest aniołem, który budzi w nas życie i umożliwia nam dialog. Co to konkretnie oznacza? Nikt z nas nie jest nieustannie w roli sługi, czyli człowieka, który poddany jest komuś innemu. Anioł Służby pragnie nas o wiele bardziej zachęcić do tego, by poprzez naszą służbę budzić życie w drugim człowieku i umożliwić wzajemną wymianę. Widzę, że w moim wydziale coś jest nie tak. Mogę tego nie zauważyć albo problem ten podsunąć szefowi. Kiedy wsłucham się w Anioła Służby, wtedy podchodzę do ludzi, którzy się nawzajem blokują. Proponuję im swoją służbę, by wspólnie z nimi przyjrzeć się problemowi i omówić go. Życzę ci więc, by był z tobą Anioł Służby. On wyostrzy twoje spojrzenie na miejsca, w których możesz pobudzić życie w drugim człowieku; gdzie przywrócisz do życia zardzewiałą komunikację pomiędzy ludźmi albo grupami. Życzę ci też ludzi, którzy dla ciebie staną S1? Aniołami Służby, którzy w tobie obudzą życie i pozwolą ponownie popłynąć twojej rozmowie. Anioł Czujności Zejść z drogi wymaganiom stawianym przez życie i schronić się w sen - kto nie zna tej tendencji? Wiele osób uchyla się od wyzwania chwili poprzez iluzje, jakie czyni sobie na temat życia albo przez odurzenie alkoholem lub tabletkami. Jezus zna skłonność ludzi, by żyć zwyczajnie z dnia na dzień, bez myślenia o tym. Nieustannie wzywa do czujności: "Czuwajcie więc!" (Mk 13,35). Czujność, do jakiej wzywajezus, posiada trzy aspekty. Istnieje po pierwsze czujność w danej chwili. W każdej chwili Bóg stuka do naszych drzwi. Są to ciche impulsy, za pomocą których zwraca naszą uwagę na to, co akurat jest nakazem chwili. Wtedy odczuwamy we wnętrzu, że powinniśmy podejść do człowieka, którego spotykamy i do niego przemówić. Może tłumimy ten cichy głos. Albo czynimy to, co psychologowie nazywają "racjonalizacją". Znajdujemy wiele przyczyn, dla których nie jest na miejscu, by czynić to, do czego wzywa nas wewnętrzny głos. Czuwanie w danej chwili polega na tym, że jestem całkowicie obecny, że mogę si? oddać całkowicie obecnej chwili, bez myślenia o tym, co minęło albo planowania przyszłości. Drugi aspekt czujności to czuwanie wobec zła, wobec destrukcyjnych myśli i odczuć, które pragną objąć nas w posiadanie. Jezus porównuje nas z odźwiernym, którego najważniejszym zadaniem jest to, by czuwać (Mk 13, 34). Obraz odźwiernego był we wczesnym monastycyzmie ulubiony. Powinniśmy siedzieć przy drzwiach naszego wewnętrznego domu i każdą myśl, która pragnie do nas wejść pytać, czy należy do nas, czy do naszego przeciwnika. Czujność oznacza więc, że zwracamy uwagę na to, co do nas napływa. Nie powinniśmy bronić dostępu każdej myśli i każdej emocji. Wtedy mogłyby się one wkrótce przepoczwarzyć się w okupujących dom, utrudniających nam życie w domu naszego życia i coraz bardziej wypierających nas z naszego wnętrza. Kiedy nie jesteśmy czujni, zakrada się do nas wiele spraw, które spychają nas z naszej świadomej drogi. Naraz spostrzegamy, że nie żyjemy już sami, lecz sterowani jesteśmy przez podświadome siły. Albo odczuwamy, że nie jesteśmy panami w naszym domu, lecz jesteśmy opanowani przez niezadowolenie i rozgoryczenie, lęk i depresję, które zakradły się do nas jako sublokatorzy i zdobyły dla siebie panowanie w naszym domu. Jezus wzywa nas do czujności, gdyż Pan domu może przyjść o każdej godzinie. Pierwsi chrześcijanie w każdej chwili spodziewali się końca świata. Nie chodzi jednak ° to, by spekulować na temat końca świata. W śmierci Pan przychodzi do ciebie. Wtedy następuje dla ciebie koniec czasu. Wtedy czas dla ciebie wypełnił się i nastaje dla ciebie wieczność. Chociaż wiemy, że nasz czas kiedyś się skończy, oddajemy się iluzji, że nic się nie zmieni. Czujność oznacza, by budzić się na rzeczywistość; budzić się ze snu iluzji, by stawać naprzeciw realności. Mistyk to ktoś "przebudzony", "obudzony". Jest w kontakcie z rzeczywistością. Posiada wyczucie tego, co to znaczy żyć, co to znaczy oddychać, mówić, słuchać, widzieć, spotykać ludzi i kosztować tajemnicy każdej chwili. Niech Anioł Czujności towarzyszy ci, byś w każdej chwili był gotowy do wsłuchiwania się w ciche głosy twojego serca i czynienia tego, co akurat teraz dla ciebie jest wyznaczone. Niech Anioł Czujności będzie przy tobie, kiedy twoje myślenie i działanie traci klarowność na skutek mętnej wody, jaka chce wedrzeć się do twojego domu. Życzę ci Anioła Czujności, byś każdą chwilę spostrzegał jako ostatnią i najważniejszą chwilę twojego życia, byś całkowicie mógł przebywać w chwili, byś całkowicie był obecny. Wtedy nie tylko będziesz w chwili, lecz również w Bogu, który zawsze jest Bogiem obecnym. Anioł Zrównoważenia O człowieku mówimy, że jest zrównoważony, gdy nie pozwala łatwo wyprowadzić się z równowagi, kiedy zawsze jest w tak samo dobrym humorze, kiedy promienieje pokojem. Nie sprawia żadnego wyrazu rozdźwięku. Nie pozwala się szarpać w tę i tamtą stronę. Jest w harmonii ze sobą samym. Jest zawsze taki sam, zawsze ma taką samą postawę, ten sam głos, takie samo zadowolenie. Możesz na nim polegać i pokładać w nim nadzieję. Nie musisz się lękać, że swym złym nastrojem wszystko ci popsuje. Gdy go zagadniesz, wiesz, że nie eksploduje, lecz w spokoju wysłucha wszystkiego, co mu powiesz. Promienieje z niego spokój. W jego bliskości sam dochodzisz do porządku. Twoja wzburzona dusza uspakaja się, a ty sam przy nim stajesz się zrównoważonym człowiekiem. Tęsknimy za takim zrównoważeniem. Jednocześnie wierny, jak szybko wytrącani jesteśmy ze stanu równowagi. Ktoś nas tylko skrytykuje, a my już pragniemy usprawiedliwiać się i bronić. Albo tracimy panowanie nad sobą, zaczynamy płakać lub krzyczeć. Zrównoważenie to coś innego, niż tylko reakcja w stylu "cool". Przez młodych ludzi ulubionym jest dzisiaj, by być "cool": nie pokazywać żadnych oznak °dczuć; pozwalać, by wszystko po nas spływało. Jednak owo "bycie cool", zostaje okupione chłodem i skostnieniem Wokół osoby wznosi się pancerz z betonu, przez jaki nikt nie może przeniknąć. Beton też jest zawsze taki sarn: tak samo zimny, bez życia, odpychający, zamknięty. Język łaciński określa zrównoważenie wyrażeniem "aequo animo". Być człowiekiem "aequo animo", człowiekiem pokoju ducha, to ideał filozofii stoików. Człowiek spokojny jest opanowany, wolny od afektów. Nie pozwala się porwać przez swoje emocje. Promienieje wewnętrznym pokojem. Dusza takiego człowieka jest w harmonii ze sobą. Osoba zrównoważona zawsze posiada tę samą postawę. Posiada w sobie wytrzymałość i klarowność i nie dopasowuje się do zewnętrznych wpływów. Spoczywa w sobie. Język łaciński o duszy mówi nie tylko "anima", lecz też "animus". "Anima" oznacza raczej duszę jako oddech i tchnienie, podczas gdy "animus" duszę jako siedlisko uczuć i wrażeń, wzruszeń i namiętności. Dusza jest "aeąuus", jednakowa, opanowana, równa, wolna od wzruszeń. Dusza nie jest określana od zewnątrz, lecz posiada swoją własną jakość, jakość pokoju, pogody, lekkości. "Aequus" oznacza również: słuszny, uprzejmy, prawy, właściwy. Człowiek zrównoważony jest uprzejmy, promienieje zawsze pogodą i uprzejmością. Jego dusza zgadza się sama ze sobą. Dusza takiego człowieka jest jak spokojne jezioro. W nim można z przyjemnością pływać. Można ją oglądać i samemu uspakajać się w ten sposób. Gdy coś wpada do spokojnej wody, powstają wprawdzie fale, jednak już po krótkim czasie fale przestają drgać. Niepokój wolno przemienia się w spokój jeziora. Człowiek zrównoważony będzie również wyrównywał fale, które piętrzą się wokół niego. W konflikcie pomiędzy dwojgiem ludzi albo dwiema grupami będzie działał uspakajająco. Nie będzie dolewał oliwy do ognia, lecz będzie tłumił płomienie. Będzie wiedział, w jaki sposób ponownie ustanowić stan równowagi, by potrzeby obydwu partii mogły być w jednakowej części wypełnione i odrzucone. Zrównoważenie to zdolność, jakiej tak łatwo, nawet poprzez dyscyplinę, nie można zdobyć. W naszej duszy musi działać anioł, który wyrównuje turbulencje w naszym wnętrzu. Anioł musi stworzyć równowagę pomiędzy naszym zadowoleniem a frustracją, pomiędzy rozkoszą a wyrzeczeniem, pomiędzy bliskością a oddaleniem, pomiędzy zadowoleniem i smutkiem. Proś Anioła Zrównoważenia, by czuwał nad twoją duszą, by dopomógł twej duszy w jej dochodzeniu do prawdziwej postaci, byś zrównoważony mógł iść przez życie, z pokojem ducha (aequo animo) i pokojem wewnętrznym. Wtedy też będziesz działał w sposób zrównoważony tam, gdzie jesteś. Nie będziesz dzielił lecz łączył; nie rozogniał lecz tłumił; nie stwarzał różnic, lecz prowadził do równowagi. Anioł Tolerancji Słowo tolerancja pochodzi od "tolerare = nieść, znosić, ciężar dźwigać, ścierpieć". Człowiek tolerancyjny jest gotowy do tego, by nieść i znosić innego człowieka również wtedy, gdy myśli on inaczej. Tolerancja oznacza przez to gotowość, by znosić ludzi, którzy nie znajdują się na naszej długości fal. Z tolerancją wiązana jest również wielkoduszność jak i respekt przed człowiekiem, który reprezentuje inną opinię i przekonanie wiary niż my. Lessing w swojej książce "Nathan der Weise" wymienia tolerancję i wyrozumiałość wobec innych wyznań religijnych, jako znaki człowieka oświeconego i mądrego. W naszym rozumieniu są one znakami prawdziwego humanizmu. Gdy idą w zapomnienie, człowiek ponownie staje się barbarzyńcą. Ograniczony fanatyk w każdym człowieku inaczej myślącym widzi złego człowieka. Człowiek tolerancyjny szanuje każdego człowieka i jego przekonania. Tolerancja jako cnota człowieczeństwa poszukiwana jest właśnie w naszej pluralistycznej wspólnocie ludzkiej. Bez tolerancji nasza wspólnota nie byłaby zdolna do tego, by przeżyć. Nie chodzi o zgodność z drugim człowiekiem, lecz o postawę, która troszczy się o to, by drugiego człowieka zrozumieć. Nie oznacza to też obojętności, bardziej zainteresowanie kimś innym - czymś, co początkowo jest dla mnie obce. Tolerancja w żadnym razie nie oznacza też braku własnego stanowiska, wręcz przeciwnie. Wymaga ona o wiele J7 bardziej klarownej i mocnej postawy. Tylko wtedy, gdy zajmuję odpowiednią postawę, mogę zatrzymać drugiego człowieka. W przeciwnym razie obydwaj zginiemy w wirze dowolności. Postawa tolerancji wymaga niewątpliwie respektu wobec drugiej osoby. Człowiek tolerancyjny próbuje zrozumieć drugiego człowieka; zostawia go takim, jakim jest. Zostawia swoje wyroki, którymi często podświadomie blokuje drugiego człowieka, tak że nie może się on już więcej poruszyć. Religie chętnie są dzisiaj obarczane podejrzeniem nietolerancji. Jednak we wszystkich religiach nieustannie wyśpiewywana jest też pochwała tolerancji. Tak jak w islamie gościnność wobec obcych i uprzywilejowana pozycja gościa stały się nakazem religijnym, tak istnieje też dzisiaj podobny model wzajemnego traktowania się przez rozmaite religie podczas wspólnych rozmów, bez podnoszenia własnych pretensji do prawdy. W dialogu jesteśmy gośćmi drugiej strony i przede wszystkim z wdzięcznością przyjmujemy to, co proponuje nam gospodarz. Po pierwsze nasze myśli kierujemy na to, co dobre w drugim człowieku i troszczymy się również o to, by zobaczyć to, co nas łączy. Wtedy jakby sam z siebie powstaje most, na którym można się spotkać. Człowiek tolerancyjny nie ocenia odmienności i różnic jako zagrożenia, lecz jako łaskę i podnietę, by zbliżyć się do drugiej osoby. Francuski poeta "alery powiedział kiedyś: "Ubogacamy się wzajemnie naszą odmiennością". Również w chrześcijaństwie ów impuls do tolerancji istnieje od samego początku. Powołał nas do niej Jezus. Naprzeciw rygorystów, którzy najchętniej wszystkich ludzi nie odpowiadających ich normom wyrzuciliby ze wspólnoty chrześcijańskiej, Jezus przypomina nam, by chwast i zboże rosły aż do żniw. Wtedy dopiero może nastąpić rozdzielenie (Mt 13,24-30). Nie mamy prawa, by sądzić innych ludzi albo całkowicie ich skazywać. Człowiek tolerancyjny potrafi czekać. Ufa, że bliźni znajdzie swoją drogę, nawet gdy będzie ona nieco odmienna. Wierzy, że bliźni nawet przez bezdroża i drogi okrężne odnajdzie drogę, prowadzącą go do życia. Jezus samego Boga podaje jako przykład tolerancji, jaką wzajemnie powinniśmy sobie okazywać. Bóg "sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (Mt 5,45). Również my powinniśmy pozwolić świecić słońcu naszej życzliwości nad wszystkimi ludźmi. Wtedy może również w tym, co rzekomo złe, wzejść dobre ziarno. Zresztą skąd wiemy, dlaczego drugi człowiek czyni zło? Być może czyni on tak z rozpaczy? Być może rani innych, ponieważ sam jest zraniony i swoje zranienia potrafi znieść tylko w ten sposób, że przekazuje je dalej? Nie jest tak łatwo być człowiekiem tolerancyjnym. Nim się spostrzeżemy, już tworzą się uprzedzenia wobec drugiego człowieka. Jest niesympatyczny. Widzimy go przez nasze na czarno zabarwione okulary i odkrywamy w nim tylko to, co nieprzyjemne. Nie widzimy go takim, jakim jest naprawdę. W niesympatycznym mężczyźnie widzimy wszystkich mężczyzn, jacy zranili nas w naszym życiu: ojca, dziadka, brata, nauczyciela, proboszcza, sąsiada, przełożonego. Nie mamy wpływu na to, że takie uprzedzenie w nas się pojawia. Jeszcze zanim pomyślimy, ono już jest w nas obecne. Tolerancja oznacza więc, że pomimo naszych doświadczeń dajemy szansę drugiemu człowiekowi, że nie wartościujemy. Byłoby to wtedy uprzedzenie. Przyglądam się i nie złoszczę się. Jednocześnie dystansuję się od tego. Zabraniam sobie, by sądzić drugiego człowieka. Przyznaję mu przestrzeń, jakiej potrzebuje, by pokazać się takim, jakim jest w rzeczywistości. Dusza pełna jest uprzedzeń i resentymentów, ciasnoty i wyroków. Potrzebujemy więc Anioła Tolerancji, który uwolni naszą duszę od wszelkich zamąceń naszej życiowej historii. Życzę ci, by Anioł Tolerancji zawsze szybko stawał przy tobie, gdy pojawia się w tobie negatywny obraz twojego bliźniego. Anioł pragnie wskazać ci na jego nienaruszalną godność. Porusza cię do tego, byś pozwolił zaświecić słońcu twej życzliwości również ponad nim, by również na niego spadł deszcz twojej miłości, by również w nim mogło zakwitnąć Boże życie. Anioł Święta "Należy obchodzić święta tak, jak wypadają" - mówi przysłowie. Goethe jest autorem powiedzenia: "W ciągu dnia praca! Wieczorem goście! Cierpkie tygodnie! Radosne święta!" Święta są mile widzianą odmianą szarej codzienności. Kto omija święta, ten omija ważne źródła swojej własnej witalności i radości życia. Istnieją rozmaite jakości świąt. Istnieją fety. Feta pochodzi z języka studenckiego i jest znana od XVIII wieku. Fetę obchodzi się, ponieważ akurat ma się na nią ochotę. Oczywiście szuka się często wystarczającego powodu. Takim powodem mogą być, np. urodziny studenta albo zaliczony egzamin. Mają też miejsce spontaniczne fety, które często są najpiękniejsze. Przy takich okazjach mogą wyniknąć najlepsze rozmowy. Istnieją też długo zaplanowane święta, np. święta z okazji pożegnania szefa firmy, święta z okazji okrągłej rocznicy urodzin. Wtedy w pełni wychodzi na jaw, czy uroczystość tę obchodzi się tylko z zewnętrzną pompą, czy też zapraszający byli kreatywni i przygotowali święto czułym sercem. Od początku święto miało znaczenie religijne. Podczas święta Bóg wchodzi do naszego życia. W uroczystości świętujemy zgodę na nasze życie. W święcie wyrażamy naszą tęsknotę za ojczyzną i bezpieczeństwem, za udaną wspólnotą. Odczuwamy, że nasze życie jest cenne. Grecka szkoła filozoficzna stoików twierdziła, że nasze życie jest nieustannym świętowaniem. W każdej chwili świętujemy tajemnicę naszego życia, jedności z Bogiem. Każde święto posiada w sobie coś z uroczystości weselnej. Bóg świętuje z nami zaślubiny. Sam Bóg wiąże się z nami i naszym życiem. Dlatego też ważnym jest, by nieustannie obchodzić święto, by przypominać sobie, kim właściwie jesteśmy; by uświadamiać sobie, że nasze życie nie ogranicza się do pracy i jedzenia, lecz otwarte jest na szeroki, boski horyzont. Każdy z nas zna udane uroczystości, które sobie chętnie przypomina. Wtedy serce stawało się szerokie. Wtedy była piękna atmosfera. Wtedy ludzie wzajemnie wzrastali, chociaż wcześniej żyli daleko od siebie. Wtedy zabłysnął sens istnienia. Jednak każdy też przeżył uroczystość, która się nie udała, która stała się jałowa. Ludzie wypili za dużo alkoholu. Zamiast świętować, pokłócili się ze sobą. Na rauszu wychodziło z nich wszystko to, czego nie dopracowali. Byli obrzydliwi i nieprzyjemni. Wiele dobrze pomyślanych uroczystości nie udało się. Wszystko pozostało sztywne, sztuczne i nieprawdziwe. Niektórzy ludzie potrafią obchodzić uroczystość tylko przy pomocy dużej ilości pieniędzy. Jednak pod względem treści pozostaje to mizerne. Przemówienia są nudne i puste. Brakuje rytuałów, które łączą ze sobą ludzi. Wtedy potrzebowalibyśmy Anioła Święta, który uzdolniłby nas do tego, by świętować uroczystość, która nasze- mu życiu nada sens, która podniesie nasze serce, która wzajemnie nas połączy i stworzy atmosferę, w której wszyscy będą czuli, że opłaca się żyć. Dobrze jest, że razem świętujemy. Nasze życie jest wartości owe. Nasza wzajemna obecność jest podarunkiem. Anioł Święta pragnie uskrzydlić twoją duszę, by rozwinęła fantazję do świętowania uroczystości, by połączyć świętujących, by wskazać im ich wspólne korzenie i podarować im radość z wzajemnego spotkania. Anioł Święta dobrze wpływa na twoją duszę. Prowadzi ją do źródła, z którego może czerpać, do miejsca, w którym wchodzi w kontakt z jej początkiem i jej prawdziwą naturą. Istnieje nie tylko Anioł Święta, lecz również demon dni świątecznych. Właśnie podczas takich uroczystości jak Boże Narodzenie i Wielkanoc, w rodzinach powstaje najwięcej kłótni. Pragną wspólnie świętować. Jednak to się im nie udaje. W czasie takiej uroczystości wyczuwają, że ich życie straciło swoje korzenie, że stało się puste i jałowe. Nie mogą już dłużej ukryć "tlących się pod kocem" konfliktów. W czasie świąt wychodzą one na światło dzienne. W okresie Bożego Narodzenia wszyscy pragną świętować w rodzinie pokój. Jednak jest się bezsilnym, by pokój ten wprowadzić w uroczystość. U niektórych ludzi święto rozlatuje się, ponieważ nie posiadają żadnych dobrych rytuałów, przy pomocy których powinni świętować. Wtedy opłakuje się nastrój, w jakim kiedyś obchodziło się Święta Bożego Narodzenia. Podnosi się smutek, w którym tym mocniej wyczuwa się beznadziejność, w jaką się popadło. Życzę ci więc, by Anioł Święta strzegł cię przed demonami dni świątecznych i by umożliwił ci święta, które rozjaśnią twoje życie, dzięki którym jeszcze długo będziesz mógł żyć. Anioł Solidarności Solidarność określa ludzkie poczucie społecznej wspólnoty i jedności. Człowiek nie żyje sam. Od swych narodzin jest istotą natury społecznej. Zawsze jest w relacjach z innymi ludźmi. Anioł Solidarności pragnie wskazać nam na to, że istnieje coś wspólnego, co nam ludziom zostało dane. Solidarność zobowiązuje nas, by angażować się dla dobra wspólnego wszystkich ludzi. Solidarność zawsze jest uniwersalna. Nie sprowadza się tylko do ciasnych związków, jakie niektórzy ludzie ze sobą zawierają, by odgraniczyć się od innych i wspierać własne interesy przeciwko nim. Solidarność łączy wszystkich ludzi, również biednych i uciemiężonych. W każdym razie owa uniwersalna solidarność dla wielu osób jest po prostu zbyt abstrakcyjna. Musi się więc ona najpierw skonkretyzować w solidarności do konkretnych bliźnich i w określonej, dającej się ogarnąć wzrokiem grupie. Objawia się ona w gotowości do dzielenia się i we wzajemnej współpracy. Teoretycznie wszyscy zgadzają się, że przyszłość ludzkości zależy od gotowości do solidarności. Kiedy jednak spojrzymy na nasze czasy, wtedy bardziej rzuca się w oczy egoizm grupowy niż solidarność. Potrzebne jest pewne lobby, by wesprzeć własne interesy. Potrzeby innego czło- wieka mało kogo obchodzą. Rozstrzygającym jest, że zyskuje własna grupa. Przecież taki egoizm grupowy coraz bardziej kłóci wspólnotę i świat. Żyje kosztem innych ludzi. Niedostatek solidarności objawia się również w tym, że człowiek który popada dziś w niebezpieczeństwo, z trudem może liczyć na sąsiadów. Kiedy ktoś napastowany jest w metrze albo wręcz zostaje tam pobity, nikt nie przychodzi mu z pomocą. Nikt tego nie dostrzega. Świadkowie nie czują się związani z człowiekiem, który znajduje się w niebezpieczeństwie. Odmawiają solidarności. Nie łączą się z ofiarą z lęku, by nie podzielić jej losu. Przy takim niedostatku solidarności zło może się coraz bardziej rozprzestrzeniać. Skinheadzi mogą bez przeszkód wyładowywać swoją agresję na bezbronnych ludziach. Życzę ci, by Anioł Solidarności poruszył twoją duszę, gdy obok ciebie człowiek potrzebuje pomocy; by Anioł otworzył twoje oczy i poruszył cię; byś przekroczył progi hamujące i zbliżył się do drugiego człowieka. Życzę ci również, by Anioł Solidarności przyszedł ci z pomocą, gdy jesteś bezsilny, by wtedy ktoś zdobył się na odwagę, by interweniować, gdy jesteś zaatakowany. Anioł Solidarności pragnie nas uwolnić od ślepoty, z powodu której nie dostrzegamy potrzeb i niebezpieczeństw innych ludzi. On pragnie nas uwrażliwić na braci i na siostry obok nas. On budzi w naszej duszy świadomość, że ostatecznie wszyscy należymy do siebie, że posiadamy wspólny początek, ze - jak mówi to List do Hebrajczyków - wszyscy jesteśmy "monogenes", wszyscy pochodzimy od jedynego , jesteśmy narodzeni z jednego i jedynego Boga. Anioł musi wpierw w naszej duszy poprowadzić prace wstępne, byśmy później byli solidarni na zewnątrz. Musi nam umożliwić odczucie, że nasza pomyślność nie może egzystować bez pomyślności innych osób. Kto egoistycznie spogląda tylko na siebie samego, wkrótce rozpozna, że się zapędził, że zawsze będzie samotny i wyizolowany. Wspólnoty, przynależności do ludzkiego towarzystwa może doświadczyć tylko ktoś, kto sam jest solidarny i kto pozwala prowadzić się Aniołowi Solidarności. Anioł Solidarności przejdzie obok ciebie, gdy będziesz troszczył się tylko o siebie samego. Gdy pozwolisz aniołowi zbliżyć się do siebie, wtedy nie tylko otworzy cię na innych ludzi i na ich potrzeby, lecz również ubogaci i obdaruje twoje własne życie. Anioł Humoru Człowiek, który przez długi czas zmuszony jest do życia pośród ludzi bez humoru, płacze za Aniołem Humoru. Bez humoru życie staje się nudne i smutne. Humor to nie tylko, po prostu, dobry nastrój. Humor to zdolność do wykraczania poza konkretne sytuacje, szczególnie okoliczności przeciwne. Socjolog amerykański P. L. Berger z tego powodu humor nazywa "znakiem transcendencji". Wykraczamy poza rzeczywistość i relatywizujemy ją, ponieważ widzimy ją z innej perspektywy. Humor jest jednocześnie pojednaniem się z rzeczywistością, podczas gdy idealista ucieka od niej i buduje sobie wysokie zamki na lodzie. Niemieckie słowo "humor" posiada podwójne korzenie. "Humores" to soki, które według średniowiecznej wiedzy przyrodniczej porządkują w ciele ludzkim temperament. Ostatecznie - przede wszystkim w Anglii - z pojęciem humoru związał się podstawowy nastrój pogodnego spokoju. Humor jest talentem opanowywania trudności i przeciwności życia oraz spotykania ich z pogodą. Humor posiada też związek z "humus = ziemia". Humor może rozwinąć tylko ktoś, kto jest gotowy do tego, by zejść z wysokiego tronu swojego idealnego obrazu i zaakceptować swoją własną ziemskość; pojednać się z tym, że jest wzięty z ziemi i z gliny został ukształtowany. Kto posiada humor, nie potrzebuje niczego ukrywać. Nie musi trwonić swojej energii na to, by rozbudowywać swoją fasadę, by wszyscy widzieli tylko jego piękne strony. Człowiek pełen humoru jedna się ze wszystkim, co się w nim znajduje. To czyni go wolnym od wszelkiego przymusu, by dobrze się prezentować. Pozwala sobie na to, by być takim, jakim jest. Może się śmiać sam z siebie. Humor nie oznacza, że całe towarzystwo mogę zabawiać dowcipami. Człowiek z humorem nie jest komikiem, który ze wszystkiego potrafi uczynić przedstawienie i widowisko. Humor jest przede wszystkim samozdemaskowaniem się. Uwalniam się od pragnienia, by uważać się za pomnik. Humor jest przeciwieństwem patosu, jakim niektórzy ludzie się nadymają i uważają przez to za ważnych. Człowiek pełen humoru rozpoznaje to, co niedoskonałe w sobie samym i w innych ludziach. Nie reaguje jednak z cynizmem, rozpaczliwie albo chłodno, lecz pojednawczo, z miłością i serdecznie. Humor wskazuje na to, że małe błędy nie mogą zburzyć wielkości boskiego porządku. Nie jest ważne, jak przed innymi ludźmi się zaprezentujesz, czy wszystko prawidłowo powiesz, czy zrobisz odpowiednią figurę, czy nie skompromitujesz się. Rozstrzygającym jest, że mówisz i działasz z wewnętrznej wolności i ze spokojnego dystansu wobec siebie samego. Ostatecznie humor ten jako fundamentu wymaga wiary, że jesteśmy akceptowani przez Boga w sposób bezwarunkowy. Anioł Humoru ułatwia ci twoje życie. Uczy cię, by spokojnie reagować, gdy znowu chcesz się złościć na siebie samego. Życzę ci, by Anioł Humoru był twoim nieustannym towarzyszem. On napełni twoją duszę pogodą i łagodnością. Niech ustrzeże cię przed tym, by rozszarpywać siebie samego, deprecjonować i wymyślać sobie. On uczy cię, jak śmiać się z siebie samego, nie śmiechem cynicznym, lecz śmiechem wiary, który przerzuca mosty nad wszystkimi przeciwieństwami i prowadzi cię do miejsca po drugiej stronie wszystkich przeciwności. Sigismund i Radecki nazywają więc śmiech "ukrytą religijnością". Niech towarzyszy ci również Anioł Humoru, gdy żyjesz razem z innymi ludźmi i dostrzegasz ich ludzkie słabości. Nie utrudniaj sobie życia, bez humoru i poważnie przyjmując to, co nie podoba ci się w tobie samym i co cię cierpko dotyka ze strony innych ludzi. Niech tak będzie! Spójrz poza te rzeczy i sprawy! Niech Anioł Humoru napełni cię opanowaniem i lekkością! Pozwól sobie być takim, jakim jesteś i śmiej się z siebie, kiedy się znowu przyłapiesz na tym, że zbyt poważnie traktowałeś siebie samego. Anioł Wyrzeczenia Anioł Wyrzeczenia na pierwszy rzut oka może dla kogoś nie wyglądać tak przyjemnie. I chętnie odesłałbyś go do kogoś innego, niż wpuścił do siebie. Jednak tylko ktoś, kto potrafi zrezygnować, potrafi się też rozkoszować. Kiedy pragniesz rozkoszować się własnym życiem, powinieneś prosić Anioła Wyrzeczenia, by przyjął cię do swojej szkoły. W języku niemieckim słowo "wyrzekać się" pochodzi od słowa "przebaczać" i oznacza właściwie: "odstępować od pretensji". Mam pretensje do świadczeń pieniężnych, jednak rezygnuję z tego. Pozostawiam te roszczenia. Obraz ten wykorzystywany był w ascezie przede wszystkim w odniesieniu do dóbr ziemskich. Wtedy przede wszystkim rozumiano wyrzeczenie jako rezygnację z kosztownego jedzenia i odurzających napojów, wyrzeczenie bogactwa i posiadłości, wyrzeczenie małżeństwa. Wyrzeczenie otrzymało negatywny posmak. Niekiedy wychodziła na jaw postawa, dla której wyrzeczenie zawsze jest lepsze, niż rozkoszowanie się. Ostatecznie za taką postawą tkwi negatywny obraz Boga. Bóg niczego mi nie zazdrości. Dlatego też i ja nie powinienem zazdrościć sobie niczego. Przecież taki obraz Boga jest przeciwny temu, jaki pozostawił nam Jezus. Jezus nie wyrzeka się jedzenia i picia. Tak, nazwany nawet został żarłokiem i pijakiem. Celem życia jest rozkoszowanie się. Mistycy mówią dlatego, że życie wieczne polega na trwałym rozkoszowaniu się Bogiem. "Frui Deo", rozkoszowanie się Bogiem, to według nich nasz ostateczny cel. Z trudem też będziemy mogli rozkoszować się Bogiem, jeśli tutaj nie wyćwiczymy się w rozkoszowaniu się darami, jakie od Niego otrzymujemy. Ktoś, kto musi natychmiast zaspokoić każdą potrzebę, jest człowiekiem uzależnionym. Jest naznaczony przez swoje potrzeby. I - tak mówią psychologowie - nigdy nie rozwinie mocniejszego "Ja". Nawet dla Zygmunta Freuda, który przecież tak bardzo akcentował zaspakajanie wymagań instynktu, przystosowanie się dzieci do rzeczywistości bez wyrzeczenia jest niemożliwe. Natomiast bez przystosowania się do rzeczywistości dziecko nigdy nie dorośnie. Wyrzeczenie jednak nie może odbywać się z lęku, tak jakby rozkoszowanie się było czymś złym. Gdy ktoś rezygnuje z dobrego jedzenia, ponieważ ma wyrzuty sumienia, że on się rozkoszuje, a dzieci na drogach Ameryki Południowej głodują, wtedy postawa taka może łatwo prowadzić do zachowania wymuszonego. Oczywiście dobrze jest zrezygnować z dobrego jedzenia, by ktoś inny mógł żyć lepiej. Jednak często takie wyrzeczenie jest nacechowane przez postawę ogólnej negacji życia. Nie pozwalam sobie na coś więcej, ostatecznie jednak nie pozwałam również osobie, dla której się wyrzekam. Gdy ktoś inaczej obchodzi się ze swoimi potrzebami niż my, jesteśmy obrażeni. Wyrzeczenie potrzebuje zawsze wewnętrznej wolności. Muszę uznać moją potrzebę i pogodzić się z nią. Wtedy mogę się też od niej zdystansować. Wyrzeczenie jest nie tylko wyrazem wewnętrznej wolności. Może ono również prowadzić do wolności. Kiedy czuję, że uzależniony jestem od kawy porannej albo od piwa wieczorem, wtedy dobrze jest, by przywrócić sobie wolność, by przez pewien czas, może w okresie Wielkiego Postu, zrezygnować z tego, od czego jestem uzależniony. Wtedy ponownie czuję się wolny. To wpływa dobrze na poczucie mojej własnej wartości. Wyrzeczenie nie jest jednak tylko prywatną rozrywką. Ma ono również perspektywy społeczne. Bez nowej kultury ascezy - tak mówią nam socjologowie - z trudem będziemy mogli przeżyć w naszym świecie. Źródła dóbr są ograniczone. Nie możemy konsumować w nieograniczony sposób. Poprzez wyrzeczenie musimy się przystosować do realności tego świata z jego ograniczonymi możliwościami. Niech Anioł Wyrzeczenia wprowadzi cię w sztukę zdrowego życia oraz w wewnętrzną wolność. Niech poszerzy twoje spojrzenie na gospodarczą i polityczną sytuację naszego świata. Bez twojego wkładu nie dla wszystkich wystarczy środków materialnych. Anioł Wyrzeczenia nie będzie ci jednak robił wyrzutów sumienia, że nie możesz się już więcej rozkoszować, że we wszystkim jednakowo musisz myśleć o biednych, którzy akurat teraz niczego nie posiadają. Niech Anioł Wyrzeczenia nauczy cię obydwu postaw: rozkoszowania się tym, co zostało ci podarowane oraz rezygnowania, by czuć się wewnętrznie wolnym i innym ludziom użyczyć rozkoszy tego świata. Anioł Gościnności Gościnność dla ludzi antyku była rzeczą świętą. Grecy, Żydzi i Rzymianie w ten sam sposób okazywali gościnność. Wierzyli, że w osobie gościa sam Bóg puka do ich drzwi, by zostać wpuszczonym. Bóg obdarza gospodarza boskimi darami. Historia małżeństwa starego Filemona i Baucis opowiada, jak małżonkowie w obcym człowieku przyjęli samego Zeusa. W ten sposób święty Łukasz opisuje Jezusa, jako boskiego Wędrowca, który nieustannie zatrzymuje się u ludzi, by obdarować ich boską dobrocią i miłosierdziem. Pierwsi chrześcijanie okazywali gościnność. Bez tej cnoty z trudem chrześcijaństwo mogłoby się rozprzestrzeniać w rzymskim świecie. List do Hebrajczyków napomina oziębłych chrześcijan pod koniec I wieku: "Nie zapominajmy też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę" (Hbr 13,2). Nie tylko w Biblii, lecz także w świecie greckich i rzymskich podań istnieją liczne opowiadania, w których ludzie bez liczenia na zysk, dali gościnę aniołom. Ich gościnność sprowadziła im anioła do domu, chociaż oni o tym nie wiedzieli. Na podstawie tych historii wywodzimy ścisły związek pomiędzy gościnnością a aniołami. Ludzie, jakich przyjmujemy, mogą się dla nas stać aniołami, którzy obficie nas wynagrodzą. Właśnie w naszych czasach, gdy żyje tak wiele osób obcych i bezdomnych, azylantów i uchodźców, gościnność jest przykazaniem chwili. Gościnność traktuje człowieka obcego jako świętego. Wskazuje ona na to, że obcy człowiek ma nam coś do powiedzenia, że sam Bóg może poprzez niego przemówić do nas. Tak widział to święty Benedykt, który wymagał od swoich mnichów gościnności i dzięki temu rozwinął w średniowieczu kulturę gościnności. Opat powinien dokładnie wsłuchiwać się, gdy obcy człowiek coś krytykuje w jego wspólnocie. Może przecież być tak, że to sam Bóg posłał tego człowieka, by zwrócić mu na coś uwagę, czego dotychczas nie dostrzegał. Gościnność nie jest nigdy jednostronnym podarunkiem. Każdy zostaje obdarowany, gdy zostaje otwarta przestrzeń, w jakiej mogą spotkać się ludzie, którzy dotychczas byli dla siebie obcy. W naszej rodzinie gościnność zawsze była wysoko ceniona. Mój ojciec na Boże Narodzenie zapraszał zawsze zagranicznych studentów, którzy mieszkali w monachijskim akademiku. Dla nas dzieci było to bardzo interesujące, gdy gościem był młody człowiek z Pakistanu albo Indii. Moje rodzeństwo kontynuuje tę tradycję. Sami też doświadczyli za granicą serdecznej gościnności. W ten sposób powstaje sieć miłości pomiędzy narodami, która burzy uprzedzenia i prowadzi do wzajemnej radości. Moi bratankowie i siostrzenice cieszą się z tego, że mogą wyjaśnić obcym ludziom ich rodzinne rytuały. Dyskutują wtedy gorąco o tym, dlaczego sprawują te rytuały, o tym, co jest sensem ich życia. Wysłuchują, w jaki sposób inni ludzie rozumie- ją swoje życie. W ten sposób powstaje wymiana, która ubogaca obydwie strony. Anioł Gościnności pragnie oddalić od ciebie lęk przed obcymi ludźmi. Pragnie uwolnić cię od nacisku, że musisz być szczególnie dobrym gospodarzem, że innych gospodarzy musisz przewyższyć swoją sztuką gotowania albo wystrojem domu. Nie musisz podejmować wielkich przedsięwzięć, by spotkanie było możliwe. Wystarczy, że zaoferujesz siebie samego. Zobaczysz wtedy, w jaki sposób gościnność obdarowuje ciebie samego. Doświadczysz, jak żyją ludzie i dlaczego żyją. Będziesz wdzięczny za życie, jakie zostało ci podarowane; za dom, jaki znalazłeś i jaki również dla innych ludzi może się stać miejscem, w którym będą się czuli jak u siebie. Ludzie będą się czuli przy tobie bezpiecznie, jeśli w twoim domu bez obawy będą mogli być sobą, a ty wtedy poczujesz, jak Anioł Gościnności posyła ci do domu wiele aniołów, które cię obdarowują. Anioł Małych Uprzejmości Biblia wychwala wartość uprzejmości. Uprzejme słowo umacnia i rozwesela (por. Prz 12,25). Uprzejmy jestem zawsze w kontakcie z drugim człowiekiem. Uprzejmość stwarza więź. Z uprzejmością wiąże się życzliwość, łaskawość, grzeczność, kurtuazja, przychylność i wsparcie. Uprzejmość potrzebuje zawsze medium: uprzejmego spojrzenia, uprzejmego słowa, uprzejmego pozdrowienia. Uprzejme słowo nie kosztuje wiele. A przecież tak bardzo go skąpimy. Święty Benedykt wymaga od Cellerara, by ten zawsze wtedy, gdy nie ma nic do ofiarowania, podarował swoim braciom przynajmniej uprzejme słowo. Uzasadnia to słowami z Pisma świętego, że uprzejme słowo cenniejsze jest niż najlepsze dary. Nie jest to tania pociecha. Uprzejmym słowem Cellerar wyraża swój szacunek dla braci. Nie odsyła ich pogardliwie. Nawet gdy jego środki materialne są ograniczone, poważnie traktuje braci z ich prośbami. Kierować ludźmi za pomocą uprzejmości, to byłaby filozofia menedżerska, która niektórym firmom dobrze by zrobiła. Przecież tam właśnie władza jest sprawowana za pomocą pieniędzy. Zarządzający dają pracownikom odczuć, że nie mają żadnej wartości, że nie godzi się im, by o cokolwiek prosić. Kiedy Anioł Małych Uprzej- mości towarzyszy szefowi, będzie on wokół siebie wytwarzał atmosferę szacunku i radości, która lepiej wpłynie na firmę, niż smutne kontrolowanie, czy wszyscy wypełnili swój obowiązek. Uprzejme słowo o wiele bardziej będzie motywowało współpracowników, niż informacja o tym, że firmie źle idzie. Potrzebujesz Anioła Uprzejmości, byś gdy tylko przemówisz do bliźniego, przemówił do niego uprzejmie; byś gdy tylko bliźniego zobaczysz, spojrzał na niego uprzejmie. Istnieje tak wiele okazji, by postępować za Aniołem Małych Uprzejmości i obdarowywać ludzi wokół siebie. Oczywiście znasz również uprzejmość, która jest wymuszona. W wielu sklepach spotykasz się z uprzejmością sprzedawców. Jednak w ich uprzejmości wyczuwasz chłód, przymus, by sprzedać możliwie najwięcej. Taka uprzejmość nie raduje cię, złości a nawet smuci. Czujesz, że ludzie muszą udawać. I to nie wpływa na nich dobrze. Proś Anioła Małych Uprzejmości, by najpierw przemienił twoje serce, byś wolnym i radosnym sercem mógł wypowiedzieć uprzejme słowo, byś mógł rzucić uprzejme spojrzenie, byś mógł napisać uprzejmy list. Możesz być uprzejmy tylko wtedy, gdy cieszysz się z ludzi, jakich spotykasz. Być może mówisz, że nie radujesz się z tego albo tamtego człowieka i dlatego nie chcesz nikomu niczego wmawiać. Anioł Małych Uprzejmości nie chce cię przekonywać, by bliźniego łudzić czymkolwiek. On pragnie cię najpierw doprowadzić do prawdziwej radości ze spotkania z ludźmi. Radość ta wymaga wiary, że każdy człowiek jest tajemnicą, że w każdym człowieku tkwi dobry rdzeń, że w każdym człowieku spotykasz samego Chrystusa. Gdy w to wierzysz, wtedy możesz też cieszyć się z drugiego człowieka, który nie jest zadowolony i podchodzi do ciebie z wściekłością. Patrzysz nie na to, co zewnętrzne, lecz na możliwości, jakie znajdują się w człowieku. Uprzejmym słowem wywołasz radość, jaka w jego duszy leży ukryta za zmartwieniami i niezadowoleniem. Jego ponure oblicze rozjaśni się. Potem to on napełni cię radością. Staniesz się dla niego Aniołem Uprzejmości. Teraz również dla niego świat będzie bardziej uprzejmy. Anioł Postawy Fair Fair to pojęcie ze świata sportu. Zawodnika nazywamy fair, gdy przestrzega reguł gry, zachowuje się wobec swojego przeciwnika uczciwie i nie próbuje go przechytrzyć za pomocą jakiejś sztuczki. Piłkarz zachowujący się fair walczy ze swoim przeciwnikiem. Dużo od niego wymaga i próbuje go zmylić. Jednak zawsze pozostaje fair, nie fau-luje. Przede wszystkim mówi się fair o przegrywającym. Wielu nie potrafi przegrywać. Gdy tylko w grze zostają pokonani, winę zrzucają na sędziego, na złe boisko albo na pogodę. Nie chcą się jednak przyznać, że się po prostu wyłożyli. Zawsze ktoś musi przegrać. Fair jest osoba, która przyznaje się do własnej porażki i potrafi pogratulować zwycięzcy. Kto źle zachowuje się wobec zwycięzcy, jest również złym przegranym. Również w sferach handlowych istnieją sposoby zachowania fair. Oczywiście każdy chce zwyciężyć i z transakcji wyciągnąć własne korzyści. Wszyscy uznają tę zasadę. Fair jest osoba, która trzyma się umów, która walczy w sposób klarowny, która otwarcie przedstawia swoje warunki i z którą można też w przyzwoity sposób zawrzeć kompromis. Kto podczas pertraktacji kłamie albo, kto ukrywa prawdę, kto posługuje się fałszywymi obietnicami, których nie dotrzymuje, ten nie jest fair. Kto dokonuje transakcji nie fair, ten zwycięża na krótką metę. Z biegiem czasu zemści się ten sposób postępowania. Straci klientów i uczciwych dostawców. Wzbudzi u swoich kontrahentów silny sprzeciw, który stanie się dla niego jego fatum. Spotykam wiele par małżeńskich, które się już "przeżyły". Wielka miłość uleciała. Małżonkowie pragną jej jeszcze, czują jednak, że stali się dla siebie obcy, że runęło wiele z ich wielkich ideałów. Niektórzy myślą wtedy, że muszą natychmiast rozstać się ze sobą. Dalsze życie obok siebie wydaje się im żadnym rozwiązaniem. Małżeństwo to przecież coś więcej. To prawda. Jednak wtedy próbuję ich zawsze przekonać, że to przecież już byłoby dużo, by wzajemnie traktować się fair. Nawet gdy nie jest to już wielka miłość, to przecież dużym osiągnięciem jest, gdy mężczyzna i kobieta żyją ze sobą fair. Taka postawa fair polega na tym, że ktoś przede wszystkim troszczy się o siebie, by mógł dobrze żyć, ale też szanuje drugiego człowieka i zapewnia mu przestrzeń, w której może wzrastać. Często wzrastanie partnera małżeńskiego jest "przesunięte w fazie". Kobieta już wcześniej wyruszyła w drogę i pracowała nad sobą. Mężczyzna uwikłany jest jeszcze w swoją pracę zawodową, tak że prawie wcale nie ma czasu na osobiste dojrzewanie. Oczekiwać fair, aż drugi człowiek dojrzeje, to już dużo. Często rodzi się następnie nowa relacja i trzeźwa miłość, która wreszcie daje się znieść. Naturalnie istnieją sytuacje, w których nawet postawa fair nie wystarczy, by usprawiedliwić dalsze trwanie małżeństwa. Postawy fair nie można osiągnąć w prosty sposób. Można się jej wprawdzie wyuczyć. Dobrze jest jednak, wiedzieć o obecności Anioła Postawy Fair, który wprowadza w ducha postawy fair. Anioł musi przemienić duszę, by stała się wolna od walki o przetrwanie, która to walka głęboko się w niej zakorzeniła. Życzę ci Anioła Postawy Fair w twoich relacjach do współmałżonka, w twoim zawodowym otoczeniu i w twoim kręgu przyjaciół. Życzę ci, by Anioł Postawy Fair wywołał w twojej duszy postawę klarowności, przyzwoitości i czystości. Anioł Postawy Fair będzie wpływał pozytywnie nie tylko na ludzi wokół ciebie, ale też i na ciebie. Anioł Niestosowania Siły Martin Luther King był jednym z najbardziej przekonywujących proroków niestosowania siły w naszych czasach. Walczył przeciwko niesprawiedliwym prawom segregacji rasowej i dyskryminacji rasowej. Jednak sprzeciwiał się bez użycia siły. Nie chciał zniszczyć przeciwnika, lecz przekonać go i zdobyć. Nieuzbrojona miłość jest dla Mar-tina Luthera Kinga jedyną siłą, która potrafi zwyciężyć nienawiść. Normalnie na siłę reagujemy siłą. W ten sposób powstaje diabelski krąg coraz większej przemocy. Przemoc wywołuje przemoc. Jeśli jednak ktoś kocha kogoś, kto stosuje przemoc, może go pokonać w inny sposób. Sprawi, że nie tylko jego przemoc przeminie, ale też zdobędzie jego serce. Wtedy też możliwe jest pojednanie. Również przemoc ma swój koniec. Martin Luther King wołał do swoich przeciwników: "Zamknijcie nas w więzieniach, a my i tak będziemy was kochać! Tak długo będziemy apelować do waszych serc i waszych dusz, aż je zdobędziemy". W przypadku niestosowania siły nie powinniśmy tylko przyglądać się układom politycznym. Znajdujemy się bowiem w niebezpieczeństwie, by w imię moralności palcem wskazać na drugiego człowieka i oskarżyć go. Istnieje wystarczająco dużo odmian przemocy w naszych codziennych relacjach. Słowo "przemoc" w języku niemieckim pochodzi od słowa "walten = rządzić, panować, być mocnym". Wywieramy przemoc, kiedy dominujemy nad współmałżonkiem, gdy wykorzystujemy jego słabości i za pomocą swoich mocnych stron umniejszamy go. Znam czułe miejsca partnera. Gdy mnie złości, wtedy wiem dokładnie, w jaki sposób mogę go zranić, tak by oniemiał i nie mógł się "odwzajemnić". To też jest przemoc, nie przemoc cielesna, ale przecież przemoc psychiczna. Psychologowie mówią o emocjonalnym szantażu, jaki często ma miejsce w małżeństwach. Małżonek szantażuje żonę, gdy ta chce odwiedzić przyjaciółkę, grożąc jej samobójstwem albo wyprowadzeniem się ze wspólnego mieszkania, albo chorobą, albo powoduje w niej poczucie winy, twierdząc, że jest egoistyczna i egocentryczna, i nie ma żadnego szacunku dla jego uczuć. Emocjonalny szantaż jest przemocą. Anioł Niestosowania Siły pragnie uzdolnić cię do innej postawy. Nie odwzajemnisz zranienia, gdy obrażasz drugiego człowieka. Nie strawisz też z łatwością własnego zranienia. Brak użycia siły nie jest uległością i słabością. Walczysz, nie używając przemocy. Rezygnujesz ze stosowania siły. Dostrzegasz zranienie, próbujesz się przed nim obronić, gdy stwarzasz do tego wewnętrzny dystans. Jednak z owego dystansu próbujesz kochać bliźniego. On cię zranił tylko dlatego, ponieważ sam jest zraniony. Gdy go kochasz, wtedy jesteś na mocniejszej pozycji. Jego słowa zraniły cię wprawdzie, ty jednak nie pozostajesz w tym zranieniu. Potrafisz się wewnętrznie zdystansować do tego zranienia. Ufasz Bogu, że uzdrowi twoje zranienie. Dzięki tej ufności potrafisz kochać również kogoś, kto cię obraził. To jest niestosowanie siły, które przełamuje diabelski krąg przemocy i przeciwstawiania się jej, umożliwia też drugiemu człowiekowi uzdrowienie jego osobistych przykrości. Wtedy zdobyłeś go dla siebie, zdobyłeś go dla życia i miłości. Proś Anioła Niestosowania Siły, by ofiarował ci fantazję, w jaki sposób możesz bez stosowania siły odpowiedzieć na przemoc, w jaki sposób poprzez miłość zdobyć zbrodniarza i jak możesz się uwolnić od jego uporczywej przemocy. Anioł Dobroci Dobry jest człowiek, który dobrze nam życzy. Od dobrego człowieka promieniuje ciepło. Na podstawie jego dobrego spojrzenia i dobrych słów wyczuwa się, że jego serce jest dobre, że dobro zyskało w nim przewagę. Dobro promieniuje z duszy, która sama w sobie jest dobra, która napełniona jest dobrym duchem, która jest ze sobą w zgodzie. Kto doświadcza swojej duszy jako dobrej, ten wierzy również w dobro w drugim człowieku. Ponieważ widzi dobro w drugim człowieku, będzie go też dobrze traktował. Poprzez swoje dobre postępowanie odkrywa w nim dobry rdzeń. Istnieje piękne opowiadanie mnichów o młodym zakonniku, który podczas kłótni z pogańskim kapłanem używał nieprzyzwoitych słów. Kapłan zbił zakonnika prawie że na śmierć. Wkrótce po tym zdarzeniu przechodził obok opat Makariusz i spotkał kapłana. Uprzejmie do niego przemówił. Ten zdziwił się i opowiedział o zdarzeniu z młodym mnichem. Kapłan został tak bardzo poruszony dobrym słowem opata, że poszedł za nim i został zakonnikiem. Opowiadanie kończy się zdaniem: "Złe słowo wyrządza zło również dobremu człowiekowi, dobre słowo wyrządza dobro nawet złemu człowiekowi". Gdy drugiego człowie- ka spotykam złym słowem i nieprzyjacielskim spojrzeniem, wtedy wywołam w nim to, co złe. Wystąpi przeciwko mnie w tak samo nieprzyjacielski sposób. Kiedy jednak będę dla niego dobry i zwrócę się do niego z dobrym słowem, wtedy też bliźni mój poruszony zostanie w tym, co dobre, a co znajduje się na dnie jego duszy i co często zakryte jest przez rozmaite zranienia. My również jesteśmy odrobinę odpowiedzialni za zachowanie się bliźniego. Możemy w nim wywołać życie albo śmierć, zło albo dobro. Proś Anioła Dobroci, by przemienił twoją duszę, by panowało w niej dobro, żeby to co złe, nie miało w tobie żadnych szans. Kiedy Anioł Dobroci dobrze wpłynie na twoją duszę, wtedy też dobro będzie promieniowało z ciebie. Będziesz się dobrze zachowywał, wypowiadał dobre sowa, serdeczne słowa. Dobro będzie romieniowało z twoich oczu. Nie potrafisz sam uczynić swoich oczu dobrymi. Możesz tylko pokładać ufność w tym, że Anioł Dobroci sprawi, iż twoje oczy, twoja mowa, twoje gesty, twój uścisk dłoni będą promieniowały dobrocią. Gdy byłem na górze Atos, w pewnym klasztorze pozdrowił nas stary zakonnik, zajmujący się gośćmi. Nie mogliśmy się porozumieć, ponieważ on mówił tylko po grecku. Jednak jego ręce były dobre. Kiedy podał mi dłoń, powoli i rozważnie, wtedy poczułem dobro w jego rękach. A kiedy spojrzałem w jego oczy, zobaczyłem, że również odzwierciedlały dobro. Życzę ci więc, byś swoim istnieniem, swoim ciałem i swoją duszą promieniował dobrocią i wywoływał w ludziach dobro. Anioł Inspiracji Słowo inspiracja pochodzi od łacińskiego "inspirare", które może mieć rozmaite znaczenia: dmuchać do wewnątrz, wdmuchiwać, wlewać, pobudzać, denerwować, rozentuzjazmować, zapalić. Oddech, jaki się wciąga, jest obrazem Bożego Ducha. Ostatecznie to Boży Duch jest Tym, kto nas inspiruje, kto ofiarowuje nam nowe rozumienie, który nas entuzjazmuje i zapala. Inspiracja posiada również związek z fantazją i kreatywnością. Człowiek inspirowany przez Bożego Ducha nie potrzebuje uczyć się od innych ludzi tego, co mówią na taki albo inny temat. Sam z siebie znajduje rozwiązania i nowe rozumienie. Mówimy o takim człowieku, że działa w inspirujący sposób. W jego bliskości przychodzą nam do głowy nowe pomysły. On zachęca nas do tego, by szukać nowych rozwiązań. On nas ożywia, działa odświeżająco i inspirująco. Jednak nie tylko ludzie działają inspirująco. Mówimy również o chłodnej kąpieli, że ona nas inspiruje. Nasze myśli stają się klarowne i jesteśmy bardziej kreatywni. Dla innych ludzi działanie inspirujące posiada muzyka. Prorokini z Delf łączyła się ponoć z bóstwem poprzez szczelinę w ziemi, tak że mogła wyjawić sprawy, które nie pocho- dziły z jej głowy. Wiele osób pielgrzymowało do niej, by otrzymać wskazówki dotyczące ich życia. Słowa "inspiracja" nie używamy już dzisiaj w znaczeniu wdmuchiwania, lecz rozjaśnienia, oświecenia. Spotkanie z człowiekiem rozjaśnia moje własne myślenie. Czuję się oświecony. Inspiracja jest też często opisywana tylko jako zachęta. Gdy jakiś tekst inspiruje mnie do tego, by samemu coś napisać, wtedy myślę: tekst zachęcił mnie, poruszył moje myślenie, tak że teraz to ze mnie wypływa. Być może również tobie przytrafia się coś takiego: po rozmowie z przyjacielem czujesz się zainspirowany. Naraz przychodzi ci wiele nowych myśli. Siadasz i piszesz wiersz. Albo projektujesz artykuł, albo przychodzą ci do głowy nowe pomysły, dotyczące rozwiązania jakiegoś zadania. Jest to zawsze anioł, który cię inspiruje. Kiedy czujesz się zainspirowany przez jakąś rozmowę, wtedy partner rozmowy staje się dla ciebie aniołem. Albo też anioł był obecny podczas waszej rozmowy i poruszył coś w twojej duszy. Nie możesz wymusić w sobie inspiracji ani przez medytację, ani przez spotkanie z człowiekiem. Musi być zawsze obecny przy tym anioł, który cię inspiruje. Proś Anioła Inspiracji, by był przy tobie, gdy z kimś rozmawiasz, gdy czytasz książkę, gdy w ciszy medytujesz, gdy słuchasz muzyki. On może cię inspirować, gdy wypatrujesz rozwiązania, jednak nie wiesz, gdzie powinieneś rozpocząć albo gdy deliberujesz nad jakimś problemem i nie posuwasz się naprzód. Wtedy doświadczysz, w jaki sposób twoja dusza zostanie rozświetlona, jak naraz uformują się w tobie nowe pomysły. Twoja dusza zostaje uskrzydlona. Przebudzone zostaje w tobie życie, które też pragnie płynąć na zewnątrz. Pragnie nabrać kształtu w tekście, w obrazie, w piosence, w nowych pomysłach, jakie urzeczywistniasz w swojej pracy, w nowych rytuałach w twojej rodzinie albo firmie, w nowych rozwiązaniach, jakimi ludzi wokół siebie możesz zachęcić do życia. Anioł Nadziei Nadzieja to ufne oczekiwanie dobrej przyszłości. Święty Paweł widzi razem: wiarę, nadzieję i miłość. Na tej podstawie teologia wyprowadziła naukę o trzech cnotach boskich. Nadzieja nie jest więc czysto ludzką zdolnością. O wiele bardziej zostaje nam ona zesłana przez Boga do naszej duszy. Jest ona odblaskiem Boga w naszej duszy. Uzdalnia nas do przeciwstawienia się wszelkiej beznadziejności i rezygnacji z nadziei na powodzenie naszego życia. Teologia nazywa to nadzieją na zbawienie i wybawienie. W naszych czasach stworzone zostały nowe zarysy teologii nadziei. W roku 1964 Jiirgen Moltmann napisał swoją "Teologię nadziei". Ateistyczny filozof Ernst Bloch sporządził wielkie dzieło zatytułowane "Zasada nadziei". Opisał tam, w jaki sposób człowiek przerasta we wszystkim samego siebie, sięgając w lepszą przyszłość, w krainę obiecaną, która w chrześcijańskiej tradycji nazywana jest rajem. W tańcu, w muzyce, w architekturze, we wszystkim człowiek wyraża swoją nadzieję za lepszym światem, za większą ilością wolności, za większą ilością piękna, miłości, ostatecznie zaś, za swą prawdziwą ojczyzną. Człowiek nie wystarcza sam sobie. Posiada nieuciszo-ną tęsknotę za szczęściem. Śni za piękniejszą przyszłością. Nadzieja nie jest czymś wyłącznie prywatnym. Pragnie nas ona wezwać do tego, by wstawiać się za biednymi i naszą nadzieję uczynić owocną właśnie dla ludzi nie posiadających nadziei. Nadzieja umożliwia nam zaangażowanie się w ten świat i nie uleganie rezygnacji, gdy spotykają nas niepowodzenia. Dzisiaj minął już czas wielkiej nadziei. Człowiek postmodernistyczny nie spodziewa się zbyt wiele. Nie dowierza tęsknotom. Jest znudzony i zachowuje się często cynicznie. Właśnie dlatego musimy prosić Anioła Nadziei, by towarzyszył nam i ludziom odpowiedzialnym za gospodarkę i politykę. Nadzieja sięga ponad to, co widoczne. Nie widzę jeszcze tego, co może się wydarzyć. Jednak ufam. Ufam, że poprawi się stan zdrowia chorego. Ufam, że z podróży powrócę cały i zdrowy. Ufam, że powiedzie się egzamin. Ufam, że wspólne narady prowadzą do dobrych rozwiązań. Ufam, że moje decyzje dobrze wpłyną na rozwój firmy. Jednocześnie nasza nadzieja wychodzi zawsze ponad to, co obecnie jeszcze nie jest widoczne. Nadzieja kieruje się na to, co niewidoczne: na zbawienie, jakiego Bóg ostatecznie dokona na nas w naszej śmierci. Zarzucano chrześcijańskiej nadziei, że jest oczekiwaniem na tamten świat, bowiem w politycznej walce o lepszą przyszłość, o zdrowe środowisko naturalne, o bardziej sprawiedliwe struktury społeczne, ludzie w wystarczający sposób doświadczyli, że czysto doczesna nadzieja prowadzi do rozpaczy i rezygnacji. Opowiadał mi młody mężczyzna, który zaangażował się w ochronę środowiska, że stawał się coraz bardziej niezadowolony i dla swojego otoczenia coraz bardziej nieznośny. Był ateistą. Wstąpił do klasztoru tylko dlatego, by w zaangażowaniu dla lepszego środowiska ponownie odnaleźć własny pokój. Wyczuwał, że musi spojrzeć ponad konkretnymi celami projektów ekologicznych, żeby nie rozpaczać. Nadzieja pozwala nam uspokoić się i - jak mówi święty Paweł - cierpliwie i ufnie dalej pracować dla lepszej przyszłości. Ona wie, że tutaj nigdy nie będziemy mogli urzeczywistnić raju. Wiara w raj po tamtej stronie odciąża nas od wszelkich kurczowych zabiegów o zdrowy świat. Życzę ci więc, by Anioł Nadziei towarzyszył ci w twoich staraniach, o stworzenie wokół ciebie lepszego świata: w twojej rodzinie, w twoim ogrodzie, w twojej wspólnocie, w twoim kraju. Potrzebujesz Anioła Nadziei, gdy wszyscy wokół ciebie poświęcają się z rezygnacją codziennym interesom. Nie pozwól się zakazić przez ich rozczarowanie. Zaufaj nadziei. Ona poszerza twoją duszę. Daje twej duszy ochotę do życia, by nastawiała się na to, czego jeszcze brakuje, a gdzie w niepojęty sposób możemy czuć się jak w domu. Święty Paweł opisuje to tak: "Czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (l Kor 2,9). Anioł Wiary Żeby zrozumieć Anioła Wiary, warto sięgnąć do rozmaitych języków. Każdy język wyraża słowem określone doświadczenie. Niemieckie słowo "wierzyć" (glauben) pochodzi od słowa "liob" i oznacza, właściwie: "obstawać przy lubianym, aprobować, widzieć dobro". Wiara jest więc bardzo określonym sposobem widzenia rzeczywistości. Świadomie widzę to, co dobre w świecie i w ludziach. Łacińskie słowo "credere" i greckie słowo "pisteuein" odnoszą się bardziej do religijnej postawy wobec Boga. "Credere" i "pisteuein" posiadają każdorazowo dwa znaczenia: "obstawać przy prawdzie i ufać, zaufać". Dla Greków wiara posiada ścisły związek z pierwotnym zaufaniem do świata. Wierzyć, to znaczy widzieć ten świat w dobrych rękach Boga i przez to ufać, że również z moim życiem wszystko będzie dobrze. Wiara jest dla Greków aktem religijnym. Posiada ona związek z relacją do Boga. Przy tym nie chodzi jednak o to, czy teraz wierzę w Boga czy też nie; czy wierzę w argumenty przemawiające za istnieniem Boga, czy też nie wierzę. Według ewangelickiego teologa Paula Tilicha wierzyć, to znaczy "być poruszonym przez to, co dotyczy nas bezwarunkowo". Bez tej wiary, tak twierdzi Ladislaus Boros, nie istnieje żadne prawdziwe człowieczeństwo. Wiara ta absorbuje całą naszą duszę. W wierze koncentrujemy całą naszą osobę i zdajemy się na Boga, na prawdziwy Fundament tego świata. Hebrajskie słowo wyrażające wiarę oznacza: pewność, wytrzymałość, oczywistość. List do Hebrajczyków uchwycił żydowskie rozumienie wiary w swojej definicji: "Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy" (Hbr 11,1). Wierzyć, to znaczy być zakotwiczonym duszą w niewidzialnym świecie, który znajduje się po tamtej stronie wszelkiej możności dowiedzenia jego istnienia. Według świętego Pawła Apostoła wiara zdecydowanie przynależy człowieczeństwu. Wiara według niego znajduje się w sprzeczności do własnej mocy. Kto wierzy, tak twierdzi święty Paweł, ten łączy się z Jezusem Chrystusem i tam znajduje swoją prawdziwą wartość. Nie musi tej wartości już więcej udowadniać swoją własną sprawnością. Wiara jest dla niego nowym sposobem życia. Jest to życie z zaufania Bogu, przed Którym mogę być takim, jakim jestem, i Który ofiarowuje mi moją prawdziwą wartość. W Ewangelii świętego Jana spotykamy inne rozumienie wiary. W wierze zostaje odsłonięta przed nami prawdziwa rzeczywistość. Rozpoznajemy to, co głębokie, świat po drugiej stronie, świat Boga, który w Jezusie Chrystusie przeniknął w nasz świat. Wiara jest poznaniem, "gno-si", jak mówili Grecy. Święty Jan odpowiada swoim pojęciem wiary na tęsknotę gnozy. Gnoza była szerokim nurtem pod koniec I wieku, podobnie jak współczesny ruch New-Age. Gnostycy tęsknili za oświeceniem. Zasłona, która leży na wszystkim, powinna być wreszcie zdjęta, byśmy mogli przejrzeć, byśmy poznali to, co istotne, właściwe. Święty Jan mówi nam, że w wierze poznajemy prawdę. Wtedy otwiera się dla nas to, co nas właściwie podtrzymuje i dzięki czemu żyjemy. Wiara uwalnia nas od nieustannej konieczności, by znajdować się na pierwszym planie, by cieszyć się osiągnięciami i uznaniem, by być lubianym i silnym. Żyjemy dzięki rzeczywistości, której ten świat nie może nam zakwestionować. W ten sposób wiara zawsze posiada związek z wolnością. Widzisz, jak bardzo ludzie zastanawiali się nad wiarą. Ale czego ty spodziewasz się od wiary? Myślisz natychmiast o tym, że musisz przyjmować za prawdziwe wszystko to, czego uczy Kościół? Może wiara oznacza dla ciebie przede wszystkim, by wierzyć w istnienie Boga wobec przeciwnych argumentów rozumu, jakie prezentuje ci twoje otoczenie, kiedy się przedstawiasz jako wierzący? Czy twoja wiara dręczona jest wątpliwościami, że wszystko to, co odnosi się do Pana Boga i Jezusa Chrystusa jest tylko wyobrażeniem? Anioł Wiary nie chce cię przekonywać, że powinieneś wierzyć we wszystko, co mówi ci Kościół. Pragnie cię o wiele bardziej wprowadzić w nowy sposób życia. Pragnie otworzyć ci oczy, byś za wszystkimi rzeczami widział tajemnicę, byś wszedł w kontakt z niewidzialnym światem, z którym twoja dusza zawsze jest w kontakcie. Wiara jest azylem dla twojej duszy. W wierze dusza może oddychać i czuć się jak w domu. Anioł Wiary pragnie uwolnić cię od presji, by nieustannie udowadniać siebie samego, by wszystko i zawsze wy- konywać prawidłowo. Pragnie uwolnić cię od konieczności okupywania dobrymi czynami twego prawa do istnienia. Anioł Wiary pragnie towarzyszyć ci w świecie Boga. Pragnie zerwać twoją zasłonę, która leży na wszystkim, byś poznał najgłębszą prawdę twojego życia - prawdę, że istnieje Bóg, że Bóg cię kocha, że Boża miłość przenika cię i otula. Życzę ci, by Anioł Wiary był z tobą, gdy nachodzą cię wątpliwości albo gdy czujesz się bezsilny wobec racjonalnych wyjaśnień twoich znajomych, którzy pragną ci wykazać, że Bóg przecież jest tylko wyobrażeniem, jakie w naszym oświeconym stuleciu należy odstawić na bok. Nie lękaj się wątpliwości. Wątpliwość należy do nas i do naszej wiary. Wiara jest zawsze tylko pokonaną wątpliwością. Jednak bez tego przezwyciężenia wątpliwości nie istnieje prawdziwe człowieczeństwo. Bez wiary, jak twierdzi Ladislaus Boros, "człowiek zamyka się w sobie samym, staje się mały, spostrzega swoją teraźniejszość jako zakończenie, rozpływa się w posiadaniu, pospolitości, w już poznanym". Zaufaj Aniołowi Wiary. On pokaże ci, że to co niewidoczne tak samo jest rzeczywiste, jak i to, co widoczne, że Bóg podtrzymuje twoje życie, i że jesteś w dobrych rękach Boga, i w Bogu możesz być spokojny pośród wszystkich sztormów życia. Anioł Panowania nad Sobą Panowanie nad sobą, "autokrateia", to ważna postawa dla filozofii stoickiej, postawa do jakiej człowiek powinien nieustannie dążyć. Tylko ktoś, kto panuje nad sobą, jest dla stoików człowiekiem wolnym, jest królem. Bajki uwielbiają obraz króla i jego synów, opisujący sposób w jaki możemy zostać ludźmi wolnymi; ludźmi, którzy panują nad samymi sobą i nie pozwalają, by ktokolwiek panował nad nimi. Król jest człowiekiem, który jest panem siebie samego i nie jest naznaczany przez obce siły. Panuje w całym swoim domu i królestwie. Jest człowiekiem, który rozwinął wszystkie swoje siły. Jest człowiekiem spoczywającym w sobie, który nie tak łatwo pozwala wyprowadzić się z równowagi innym ludziom. Gdy mówimy o jakimś człowieku, że wykazuje samo-opanowanie, wtedy myślimy raczej o tłumieniu emocji. Osoba opanowana nie pozwala się sprowokować agresją kogoś innego. Sama siebie trzyma w ręku. Panuje nad swymi uczuciami. Nie pokazuje na zewnątrz tego, co myśli. Również twarz tej osoby nie pokazuje wewnętrznej złości, jaka się w niej pojawiła. Taki rodzaj panowania nad sobą posiada również swoje ciemne strony. Jest ono bowiem często okupione przez tłumienie uczuć, których nie chce się uzewnętrznić. Osoba taka jest za bardzo nastawiona na drugiego człowieka, na obserwatora. Inni nie powinni dostrzec czegokolwiek z tego, co dzieje się we mnie w ich obecności. Takie rozumienie samoopanowa-nia jest jednak najbardziej powierzchownym wyobrażeniem. W opisanej sytuacji określają mnie, stłumione za moją chłodną maską, emocje i namiętności. Jednak kiedyś wychodzą one na jaw. Wtedy eksploduję i nie poznaję już siebie samego. Panowanie nad sobą odnosi się przede wszystkim do relacji wewnętrznych myśli i odczuć, do potrzeb i życzeń, namiętności i popędów. We wczesnym monastycyzmie chodziło o to, by nie pozwolić opanować się namiętnościom, lecz z nimi walczyć, tak by podlegały człowiekowi. Filozofia grecka używała obrazu sternika, który sam kieruje statkiem i prowadzi go w takim kierunku, w jakim chce. Nie zezwala na to, by w tę lub tamtą stronę rzucały go bałwany morskie. Osoba, która panuje nad swymi namiętnościami, jest prawdziwie wolna. Panowanie nad sobą nie oznacza jednak tłumienia. Pan (władca) znajduje się w dobrych relacjach ze swoimi poddanymi. Nie musi ich kontrolować. Daje im wolną przestrzeń, ponieważ im ufa. Niemieckie słowo "herrschen - panować" pochodzi od słowa "hehr" - "dostojny, wytworny, dystyngowany, święty". Słowo "panowanie" pochodzi od stopnia wyższego "heriro" i znaczy wtedy: "być starszym, czcigodniejszym, wytworniej szym". Panowanie nie odnosi się więc do przemocy, lecz do doświadczenia. Panujący jest starszy, bardziej doświadczony, czcigodniejszy. Kieruje poddanym, ponie- waż posiada większe doświadczenie. Nie musi go jednak tłumić przemocą, kontrolować albo znać jego odczuć. Dobrze go traktuje. Ceni go i szanuje. Osoba, która panuje nad sobą, która panuje nad swymi namiętnościami i popędami, nie musi złościć się na siebie. Złoszcząc się na siebie, pobudza w sobie siły przeciwne, nad którymi nie panuje. Panowanie nad sobą oznacza., że człowiek jest w dobrych relacjach ze swymi namiętnościami i emocjami, że zna je, prowadzi je i kieruje tam, gdzie pragnie. Niech towarzyszy ci Anioł Panowania nad Sobą, byś żył swoim życiem, byś nie był opanowany przez swoje namiętności albo żebyś się nie pozwalał określać poprzez oczekiwania innych ludzi. Niech on będzie przy tobie, gdy inni ludzie pragną cię sprowokować i drażnić. Nie powinieneś dawać im nad sobą żadnej władzy. Anioł pomoże ci, byś sam siebie trzymał w ręku i nie oddawał siebie w ręce innych ludzi. Anioł Panowania nad Sobą uwalnia cię od presji i konieczności tłumienia własnych emocji. Powinieneś się pokazywać takim, jakim jesteś. Wiesz przecież, że namiętności służą ci i odwrotnie. Jesteś w dobrych relacjach z nimi i zaufałeś, że one troszczą się o ciebie i dobrze cię traktują. Anioł Panowania nad Sobą pragnie podarować ci wewnętrzną wolność, byś mógł żyć samodzielnie i nie pozwalał, by inni panowali nad twoim życiem. Anioł Szacunku Podczas moich studiów w Rzymie, zaprosiłem kiedyś do swego domu mego argentyńskiego przyjaciela. On rozumiał się bardzo dobrze z moim ojcem. Mój ojciec znał język włoski i hiszpański. Przyjaciel mój nie mówił po niemiecku. Mimo tego obydwaj dobrze się rozumieli. Podczas pożegnania przyjaciel powiedział mi: "Czuję, że Twój ojciec szanuje mnie". To bardzo mnie uderzyło. Zawsze było dla mnie pytaniem, czy ludzie czują się przeze mnie szanowani. Pewien ksiądz opowiadał mi o swoim biskupie, wobec którego wszyscy jego współpracownicy czuli się niekompetentni. Pewna sekretarka opowiadała mi, że czuje się kontrolowana przez swojego szefa. Nie przygląda się jej, gdy rano przychodzi do biura, dostrzega jednak natychmiast wszelkie błędy, jakie wpadają mu w oczy. Pewna kobieta nie czuje się poważnie traktowana przez swojego męża. Pewna wspólnota parafialna posiada odczucie, że ich proboszcz podczas kazania robi wykład akademicki. Jezus szanował ludzi. On ich cenił i poważał. Według mnie najbardziej uwidoczniło się to w uzdrowieniu kobiety z j ej niemocy (Łk 13, l O-17). Jest tam kobieta, która nie może się wyprostować, jest pochylona i pokrzywiona, żre- zygnowana, przy gnieciona ciężarem j ej życia, przytłumiona i załamana. Jezus uzdrawia ją, gdy spogląda na nią i przywołuje do siebie. Tworzy relację do niej. Nie przeoczą jej, lecz przygląda się jej. Przemawia do niej w taki sposób, że kobieta czuje się uszanowana. Nie mówi o jej wadach. To jeszcze bardziej by ją przygnębiło. Wypowiada słowa, które stawiają ją na nogi: "Niewiasto, jesteś wolna od swojej niemocy. Jesteś już zdrowa i pełna. Dobrze jest, że jesteś taka, jaka jesteś. Posiadasz nietykalną godność. Możesz być taką, jaką jesteś. Dobrze jest, że to ci służy". I dotykają Swymi rękami. Swoimi rękami pozwala jej zrozumieć, że wszystko w niej jest dobre, że chętnie nawiązał z nią kontakt, że ją szanuje. Dzięki temu szacunkowi kobieta potrafi się w jednej chwili wyprostować i uwielbiać Boga. Teraz w swoim życiu ponownie jest wdzięczna i radosna. Anioł Szacunku pragnie nauczyć cię rozmaitych kroków, dzięki którym poprzez twój szacunek możesz pomagać ludziom, by się prostowali. Pierwszy krok polega na zwróceniu uwagi. Powinieneś dostrzec bliźniego i nie przeoczyć go. Znam ludzi, którzy w swoim dzieciństwie zawsze czuli się niedostrzegani przez swojego ojca. Pewna kobieta opowiadała mi, że ojciec szanował tylko starsza córkę, która lepiej wyglądała. Sama była niedostrzegana. Zawsze, gdy jakiś człowiek jej nie dostrzegał, otwierała się w niej stara rana. Posiadała wrażenie, że nikt nie będzie jej szanował. Nie posiadała przecież żadnej wartości. Kiedy rozmawiasz z jakimś człowiekiem, przyjrzyj się mu! Kiedy przechodzisz przez swoje biuro, nie przeoczaj swoich współpracowników! Niektórzy z powodu twego przeoczenia i niedostrzegania będą się "uginać". Będą szli przez dzień ze skrzywionymi plecami, zrezygnowani i bez sił do życia. Możesz jednak dostrzec bliźnich tylko wtedy, gdy sam siebie pominiesz, gdy nie będziesz nieustannie zajęty tylko sobą. Musisz być wolnym człowiekiem, by móc dostrzegać innych ludzi. Szacunek oznacza jednak coś więcej, niż tylko zwracanie na kogoś uwagi. Szacunek nakazuje, by doceniać znaczenie innych ludzi, poważnie ich traktować. Szacunek wiąże się także z grzecznością. Szanuję kogoś, kogo uważnie słucham, komu się przysłuchuję, kim się interesuję. Niemieckie słowo "achten - szanować" posiada związek ze słowami "nachdenken - rozmyślać" i "iiberlegen - rozważać". Szanować kogoś, to znaczy zagłębiać się w tę osobę, medytować na jej temat, wczuwać się w jej sytuację. Życzę ci, by Anioł Szacunku uzdolnił twoją duszę do zwracania uwagi na ludzi w twoim otoczeniu, do przyglądania się im, cenienia ich i szanowania. Anioł Szacunku ciebie samego pragnie uczynić aniołem dla ludzi, by w twojej bliskości czuli się szanowani, umacniali się w swojej godności i wyprostowani szli przez życie. Anioł Błogosławieństwa Słowo "błogosławić" pochodzi z języka łacińskiego: "signare - zaopatrzyć w znak, naznaczyć, opieczętować, zapieczętować, uczynić znak krzyża". "Signare" pochodzi natomiast od słowa "secare - ciąć, wyryć, nacinać". Chrześcijanie już w I wieku znaczyli się znakiem krzyża. Znak krzyża, rysowali na swoim ciele, niektórzy nawet tatuowali się znakiem krzyża. Krzyż był dla chrześcijan żyjących w I wieku znakiem miłości, jaką Chrystus umiłował nas aż do końca. Krzyż symbolizuje jednocześnie wszystkie możliwe przeciwieństwa. Gdy chrześcijanie w I wieku znaczyli się znakiem krzyża, pragnęli przez to niejako wnieść Bożą miłość we wszystko to, co przeciwne i sprzeczne w ich ciele i duszy. Pragnęli uczynić Bożą miłość jakby cieleśnie doświadczalną. Dotykali przy tym czoła, jako miejsca myśli, podbrzusza jako miejsca witalno-ści i seksualności, lewego ramienia jako przestrzeni podświadomości i zła oraz ramienia prawego, jako obrazu świadomości i zbawienia. Gdy gesty te wykonujemy powoli, możemy wyczuć, jak bardzo są one delikatne, że możemy w nich odczuć Bożą miłość. Gest ten jest jednocześnie opieczętowaniem. Pierwsi chrześcijanie widzieli krzyż jako znak ochronny, który broni nas od wszelkiego zła i nieszczęścia, od mocy zła i ciemności. Człowiekowi opieczętowanemu zło nie może wyrządzić krzywdy. Pieczęci nikt nie może złamać. Czynność ta zarezerwowana jest tylko dla Boga. Gdy błogosławię kogoś, wtedy w cielesny sposób daję mu doświadczyć, że jest całkowicie kochany, że Boża miłość wszystko w nim przenika. Stwarzam w nim poczucie, że jest chroniony, że w świecie towarzyszy mu Chrystus - w świecie, w którym wystawiony jest również na negatywne wpływy. Łacińskie słowo "benedicare - mówić coś dobrego, dobrze mówić o kimś", tłumaczymy często słowem "błogosławić". Błogosławić kogoś znaczy wtedy: dobrze o nim mówić; mówić mu to, co dobre; przyrzekać mu dobro, jakie przychodzi do niego od Boga. Gdy uznaję w człowieku to, co dobre, wchodzi on wtedy w kontakt z dobrem, które już się w nim znajduje. Błogosławieństwo nie oznacza jednak tylko, by dobrze mówić o kimś, lecz dobrze mówić do niego samego, wypowiadać do niego dobre słowa, które go "prostują". Dla Żydów błogosławieństwo oznaczało pełnię życia. Człowiek błogosławiony przez Boga posiada wszystko, czego potrzebuje. Gdy błogosławię człowieka, życzę mu wszelkiego możliwego dobra; życzę mu, by Bóg podarował mu pełnię życia oraz by on sam mógł się stać źródłem błogosławieństwa dla innych ludzi. Gdy błogosławimy innych ludzi, wtedy błogosławieństwo przechodzi od nas do naszego otoczenia. W inny sposób spotykamy ludzi wokół siebie, inaczej na nich patrzymy. W błogosławieństwie przekazujemy dalej błogosławieństwo, jakim sami zostaliśmy obdarowani przez Boga. Zostaliśmy pobłogosławieni. Bóg wypowiedział nad nami dobre słowo. Nad każdym człowiekiem Bóg wypowiedział słowo błogosławieństwa: "Ty jesteś moim synem umiłowanym, ty jesteś moją umiłowaną córką. W tobie upodobałem sobie". Anioł Błogosławieństwa pragnie nauczyć cię tego, byś sam siebie błogosławił; byś znaczył się najbardziej poetyckim znakiem błogosławieństwa, znakiem krzyża; byś w kreślonym na ciele znaku krzyża odczuwał bezwarunkową miłość Boga; byś wszystkimi swymi zmysłami czuł się kochanym. Ty sam powinieneś też stać się Aniołem Błogosławieństwa dla innych ludzi, gdy ofiarowujesz im znak miłości. Mój ojciec zawsze na pożegnanie kreślił na moim czole znak krzyża. To było dla mnie ważne doświadczenie. Wyczuwałem w tym geście jego miłujące wsparcie, ale też jednocześnie miłość Boga, jaką ojciec przekazywał mi osobiście oraz opiekę Boga, jaką otaczał mnie znak krzyża. W ten sposób inaczej mogłem wyjeżdżać z domu. Anioł Błogosławieństwa pragnie cię też uczynić wrażliwym, byś reagował na dobro w ludziach i byś wybła-gał dla nich błogosławieństwo Boga. Opowiadał mi pewien misjonarz o starym afrykańskim katechecie, który każdego dnia przychodził do kościoła na pół godziny przed rozpoczęciem nabożeństwa, by w ciszy się modlić. Gdy misjonarz zapytał go, co on wtedy właściwie robi, ten odpowiedział: "W wyobraźni idę wtedy przez wioskę, wstępuję do każdej chaty i błogosławię ją. Wyobrażam sobie, jak wdowa opłakuje swojego męża, i wypowiadam ponad nią słowa błogosławieństwa. Idę do następnej chaty i rozważam, jak powodzi się jej mieszkańcom. Potem błogosławię ich. W ten sposób przechodzę przez całą wioskę i błogosławię wszystkie chaty. Następnie uczestniczę w Eucharystii. Wtedy doświadczam, że w sposób całkowity jestem błogosławiony przez Boga." Ten pobożny Afrykanin przemieniał troski ludzi w błogosławieństwo. Być może potrafisz naśladować tego starego katechetę i rankiem albo wieczorem przechodzić przez domy i mieszkania ludzi, którzy mają związek z tobą i twoim życiem, wypraszając dla nich Boże błogosławieństwo. W ten sposób sam staniesz się Aniołem Błogosławieństwa dla innych ludzi. Kiedy spróbujesz przemieniać ich troski i potrzeby w błogosławieństwo, wtedy sam siebie będziesz doświadczał jako pobłogosławionego. Będziesz wdzięczny, że stałeś się dla innych ludzi źródłem błogosławieństwa. Anioł Dzielenia Się Życia możemy doświadczyć tylko wtedy, gdy dzielimy się z innymi ludźmi. Podzielona radość jest podwójną radością. Podzielone cierpienie jest połową cierpienia. W naszej ludzkiej duszy mamy już udział w duszach innych ludzi. Nasza dusza sięga ponad nasze ciało. Komunikuje się z innymi duszami. W duszy jesteśmy związani z ludźmi w naszej bliskości. Nasza dusza posiada również udział w Bogu. Do naszej natury należy to, że życie dzielimy z innymi ludźmi. Rozpoczyna się to już tym, że przestrzeń w jakiej żyjemy, dzielimy z innymi ludźmi. Nie żyjesz sam w swoim domu. Dzielisz przestrzeń z innymi ludźmi, których ciągle spotykasz. Anioł Dzielenia Się pragnie cię nauczyć, jak dzielić z innymi ludźmi swój czas. Gdy swój czas chcesz mieć tylko dla siebie, wtedy stanie się nudny. Czas, jaki posiadasz dla siebie, tylko wtedy będzie czasem życiodajnym, gdy podzielisz go z Bogiem. W przeciwnym razie będziesz krążył tylko wokół siebie samego. Narcystyczne samorozkoszowanie się nagle stanie się kiedyś jałowe. Dzieląc swój czas z innymi ludźmi doświadczysz poczucia dobrze wypełnionego czasu. Niekiedy myślisz, że masz jeszcze tak wiele do zrobienia. Potrzebujesz czasu dla siebie. Oczywiście potrzebujesz wystarcza- jącej ilości czasu dla siebie. Musisz tylko nieustannie rezerwować czas, jaki dzielisz z innymi ludźmi. Kiedy swój czas dzielisz z bratem albo siostrą, chociaż właściwie nie masz czasu, możesz się niekiedy czuć obdarowanym. Doświadczasz, że podzielony czas napełnia cię nowymi pomysłami i nową żywotnością. Do dzielenia się należy też i to, że dzielimy nasze dobra. Majątek może izolować. Kto czuwa tylko nad swoim majątkiem, ten musi się odgradzać od innych ludzi. To, czy jakaś wspólnota gotowa jest, by wzajemnie dzielić się życiem, sprawdza się w tym, czy poszczególni ludzie gotowi są do tego, by wzajemnie dzielić się ze sobą własnym życiem. Jeżeli ktoś nie pozwala żadnej osobie zajrzeć do sakiewki z pieniędzmi, jeżeli ktoś ze wszystkich sił broni swego prywatnego posiadania, wtedy powstaje coraz większy wzajemny dystans. Napięcia społeczne powstają wtedy, gdy ludzie bogaci pragną bogactwa tylko dla siebie samych i nie są gotowi, by podzielić się swoimi dobrami z biednymi. To odnosi się też do całych narodów. Wojny powstają wtedy, gdy narody bogacą się kosztem innych narodów. Biedni pragną wtedy przemocą osiągnąć sytuację, w której bogaci będą dzielić się z nimi swoimi dobrami. Znam grupy, w których wszyscy lękają się, że ktoś inny mógłby wykorzystać dla siebie pomysł innej osoby. W ten sposób nie dochodzi do skutku żadna rozmowa. Ludzie pozostają tylko na powierzchni. Nie są gotowi, by dzielić się wzajemnie swoimi myślami. Gdy tylko wymieniamy własne myśli i dzielimy się nimi wzajemnie, powstają nowe myśli, zostajemy ubogaceni poprzez wzajemną wymianę. Powinniśmy też dzielić się wzajemnie ze sobą swoimi doświadczeniami duchowymi. Tylko wtedy będą one owocne również dla innych. Kiedy kurczowo trzymamy się własnych doświadczeń, nie możemy się nimi z wdzięcznością rozkoszować. Z lęku, że inni ludzie mogliby mieć udział w naszych doświadczeniach, zamykamy się wobec nich i izolujemy siebie samych. Anioł Dzielenia Się pragnie dodać ci odwagi, byś dzielił swoje życie z innymi ludźmi. Wtedy doświadczysz uszczęśliwiającego odkrycia, że twoje dzielenie się jest bogato wynagradzane. Gdy jesteś gotowy do tego, by się dzielić, wtedy również ludzie dzielą z tobą swoje życie. Uczestniczysz w różnorodności i w bogactwie ludzi. Anioł Dzielenia Się pragnie ci też pokazać, że sam Bóg jest gotowy, by dzielić z tobą Swoje boskie życie. Bóg nie chce zachować Siebie dla Siebie Samego. On zstąpił w Jezusie Chrystusie, by podzielić się z nami, ludźmi, Swoim bóstwem. Liturgia opiewa cudowną wymianę, jakiej Bóg dokonuje z nami: "Bóg stał się Człowiekiem, by Człowiek stał się Bogiem". Anioł Litości Litość nie jest słabością, chociaż w Trzeciej Rzeszy propaganda twierdziła coś przeciwnego. Odrzucenie litości w tej chłodnej i twardej ideologii miało swoje korzenie w filozofii Fryderyka Nietzschego, który ukuł powiedzenie: "Litość jest zakażeniem". W przeciwny sposób litość rozumiał Schopenhauer. Była ona dla niego "jedynym, prawdziwie moralnym impulsem" i podstawą wszystkich cnót. Anioł Litości pragnie prowadzić cię pomiędzy tymi dwoma ekstremalnymi stanowiskami. Twoja dusza posiada zdolność, by wczuć się w inne dusze i uczestniczyć w ich cierpieniu. Język łaciński nazywa tę duchową jakość "compassio". Nie jest to tylko litość, lecz również namiętne i gorliwe zaangażowanie się dla innych ludzi. Gdy chcesz pomóc drugiemu człowiekowi, wtedy musisz potrafić razem z nim odczuwać i cierpieć. Potrzebujesz jednak jednocześnie świadomego dystansu do jego cierpienia. Kiedy stapiasz się w jedno z jego cierpieniem, gdy nie posiadasz żadnych granic w odniesieniu do jego cierpienia, wtedy topisz się w morzu jego cierpienia, bez możliwości niesienia mu pomocy. Istnieje współczucie, które nie zna żadnych granic. Współcierpienie, jakie ma na myśli Jezus jest inne. Mogę otworzyć swoje serce dru- giemu człowiekowi tylko wtedy, kiedy w mojej duszy sam jestem w domu, kiedy w sobie samym mam stałe oparcie, kiedy spoczywam w Bogu. Gdy bezgranicznie współcier-pię z innymi ludźmi, wtedy żałuję siebie samego, rozpaczam, jak zły jest świat. Wówczas jednak nie uśmierzę cierpienia. W języku greckim współcierpienie nazywa się "sympatheia". "Współcierpieć" oznacza więc mieć sympatię do drugiego człowieka, być gotowym, by z nim współ-odczuwać, lubić go. Tylko sympatycznemu człowiekowi będę mógł pomóc. Wobec człowieka niesympatycznego zamykam się. Wtedy nie udaje się też żadna rozmowa. Nie mogę wtedy działać w taki sposób, by bliźni osiągnął z mojego działania korzyść. Niekiedy współcierpienie brzmi jak łaskawość. Ze współcierpieniem patrzymy na biednych i chorych. Jednak nie współcierpimy rzeczywiście. Istnieje litościwy śmiech, który rani. Spada on jakby z góry. Ktoś żałuje biednych i cierpiących, jednak nie jest gotowy, by prawdziwie z ludźmi współcierpieć i powierzyć się ich cierpieniu. Święty Paweł wie, że jako chrześcijanie i jako ludzie jesteśmy wzajemnie ze sobą powiązani. "Tak więc, gdy cierpi jeden człowiek, współcierpią wszystkie inne członki" (l Kor 12, 26). Człowiek, który pragnie okazać prawdziwe współcierpienie, musi być zdolnym do cierpienia. Znajdujemy się dziś w niebezpieczeństwie, że odgradzamy się przed potokiem okropnych informacji, ponieważ nie potrafimy opanować naraz zbyt dużej ilości cierpienia. Nie widzimy cierpienia bezpośrednio, lecz przez pośrednictwo telewizji. Dzięki temu jest ono daleko. Współcierpienie wyma- ga, by być z ludźmi, którzy cierpią; wymaga gotowości, by dzielić z nimi swój czas i swoje serce. Dzielenie się nie oznacza jednak, że stapiam się z cierpieniem innych ludzi. Gdy dzielę się swoim sercem z drugim człowiekiem, wtedy jedna część mojego serca pozostaje nieporuszona przez cierpienie. Ona może patrzeć na cierpienie i rozważać, jak można zaradzić cierpieniu. Inna część otwiera się na cierpienie, współczuje, pozwala bliźniemu wstąpić w siebie. W ten sposób może w cierpieniu powstać dialog, który uśmierza cierpienie i jednocześnie wypatruje dróg, na jakich można przezwyciężyć cierpienie. Właśnie w naszych czasach tłumienia cierpienia, potrzebujemy Anioła Współcierpienia albo jak nazywa go Max Frisch "Anioła Sympatii", by przyjąć cierpienie świata i przemienić go. Życzę ci więc, by Anioł Współcierpienia uskrzydlił twoją duszę, wprowadził cię w drgania, odpowiadające drganiom duszy cierpiącego obok ciebie człowieka. W ten sposób możesz odczuwać cierpienie innych ludzi, razem z nimi przechodzić przez ich cierpienia i umożliwiać im wyjście z cierpienia. Nie pozwolisz wtedy, by trudności bliźniego sprowadziły cię razem z nim na dół, lecz dzięki swojemu współczuciu, potrafisz przemienić jego cierpienie w drogę prowadzącą do nowego życia. Anioł Integracji Słowo "integracja" pochodzi od słowa "integer - nieposzlakowany, nieskazitelny, nietknięty, nienaruszony, całkowity". Integrować, to znaczy "uzdrawiać i wiązać, odnawiać, naprawiać coś całego". Istnieją ludzie, którzy potrafią integrować innych ludzi. Nikogo nie wykluczają ze wspólnoty. Potrafią też integrować trudnych ludzi w taki sposób, że mają oni odczucie, iż akurat do tej wspólnoty powinni należeć. Cenione są ich zdolności i oryginalność. Dzięki takim ludziom wspólnota staje się bogatsza i róż-norodniejsza. Istnieją jednak inni ludzie, którzy raczej dzielą. Potrzebują tylko najlepszych. Pozostałych stawiają na boku. Ludzie pozostawieni czują się odgrodzeni, niepotrzebni i nieużyteczni. Dzisiaj potrzebujemy wielu Aniołów Integracji, by integrować ze sobą wszystkich ludzi w naszej społeczności i we wspólnotach wiosek, miast i parafii. Zamiast oddzielać cudzoziemców, powinniśmy ich integrować. Integrowanie jest czymś więcej niż tolerowanie i akceptowanie. Wbudowujemy ludzi we wspólnotę. Stają się oni ważnymi elementami, bez których nie może się odbywać budowanie wspólnoty. Posiadają oni funkcję znaczącą dla całości. Czują się potrzebni i poważnie traktowani. Bez integracji społeczność rozpada się coraz bardziej. Zamiast integracji mają wtedy miejsce wzajemne wystąpienia przeciwko sobie, walka o najlepsze miejsca. Odgraniczenie obraża ludzi i powoduje u nich rezygnację albo nawet nienawiść, która się potem rozładowuje gdzieś w gwałtownym działaniu. Integrować ludzi może tylko ktoś, kto zintegrował w sobie samym wszystkie odczucia, namiętności, tęsknoty i władze. Integracja jest czymś więcej niż tylko panowaniem nad samym sobą. Nie idzie tylko o to, by nie pozwolić opanować się przez namiętności, lecz o integrację namiętności w całość życia. Kiedy one są zintegrowane, wtedy służą wszystkiemu, co czynię. Wtedy moja duchowość staje się bardziej namiętna i żywotna. Zintegrowana namiętność użyźni moją pracę, zintensyfikuje moje wzajemne relacje, umocni mój wkład dla innych ludzi. Ważnym zadaniem ludzkiego dojrzewania byłaby dzisiaj integracja seksualności. Kiedy seksualność zostaje wyłączona, wtedy oddziałuje niszcząco nie tylko na psychikę poszczególnych osób, ale też i na całą wspólnotę. Węszy się wtedy nieustannie w sferze prywatnej innych osób i szpieguje ich seksualne skłonności. Integracja jest też czymś więcej niż tylko sublimacją. O sublimacji mówi się wtedy, gdy rezygnuje się z seksualności ze względu na najwyższe pobudki. Integracja natomiast oznacza, że seksualność wpływa na wszystko, co czynię, na moją modlitwę, na moje relacje, moją pracę, moje ciało, moją duszę. Osoba, która wszystko to, co odkrywa w sobie, integruje w swojej duszy, w rzeczywistości jest osobą zintegro- waną. Człowiek zintegrowany jest nieskazitelny i całkowity. Nie istnieje w nim nic ponad to, co służy najwyższemu celowi: zjednoczeniu z Bogiem. Wszystko jest odniesione do Boga. Nic nie może wyłączyć się z relacji do Pana Boga. Kiedy Anioł Integracji doprowadzi cię do takiej jedności, wtedy też uzdolni cię, by integrować we wspólnotę ludzi wokół ciebie. Anioł obdarzy cię fantazją, byś rozpoznał, w jaki sposób dary poszczególnych osób pasują do całości i w jaki sposób każdy człowiek może się stać wartościowym elementem pasującym do całości. Anioł Pochwały Dusza żyje dzięki pochwale. Tak widzi to Psalmista, gdy modli się: "Niech żyje moja dusza i niech chwali Ciebie" (Ps 119,175). Jednak zdanie to odnosi się również do ludzkiej pochwały. Dusza rozkwita, kiedy jest chwalona, kiedy dostrzeżone zostaje w niej dobro. Każdy ojciec i każda matka wie, że dobro w swoich dzieciach bardziej wywołują przez pochwałę niż przez naganę. Na każdym seminarium menedżerskim odpowiedzialni za firmy zapraszani są do tego, by swoich współpracowników nieustannie chwalić, świadomie dostrzegać w nich to, co dobre i nazywać to po imieniu. Niemieckie słowo "loben - chwalić" posiada podobnie jak "kochać" i "wierzyć" ("lie-ben", "glauben") te same korzenie "liob - dobry". Chwalenie oznacza, by nazywać dobro, wyrażać je za pomocą słów. Gdy dobro zostaje nazwane, zostaje ono wyniesione do świadomości i dzięki temu wzmocnione. Język łaciński mówi o "laus" i oznacza tym słowem przede wszystkim mowę pochwalną. Urządza się mowę pochwalną podczas zwycięstwa wodza albo przy pogrzebie zasłużonego człowieka. W mowie pochwalnej wymienia się wszystkie zasługi człowieka. Opowiada się przede wszystkim o jego czynach. Greckie słowo oznaczające chwalenie "aineo" posiada posmak "zgadzania się, aprobowania, bycia zadowolonym". Chwalenie oznacza więc: zgadzać się, mówić "Tak", być zadowolonym i wdzięcznym za życie. Chwalenie jest aprobatą świata i aprobatą konkretnego człowieka. W chwaleniu przyjmuję drugiego człowieka takim, jakim on jest. To dobrze na niego wpływa. W Piśmie świętym pochwała odnoszona jest przede wszystkim do Boga. Dla Psalmistów życie i pochwały są ze sobą identyczne. Człowiek, który nie potrafi chwalić, nie żyje w prawdziwy sposób. Człowiek żyje tylko wtedy, gdy spogląda na coś większego i uwielbia to. Człowiek, chwaląc Boga, spogląda ponad siebie samego. Świadomie przyjmuje od Boga swoje życie i piękno świata, i wielbi Boga za wszystko, co podarował mu w cudowny sposób. Dla Sinclair Lewis pochwała nie jest niczym innym, jak zdrowiem, które stało się słyszalne. Frustrat jest zawsze niezadowolony. Musi zawsze na wszystko wokół narzekać. Pochwały dobrze czynią duszy. Pochwały są wyrazem zdrowej duszy. Henri Nouwen doświadczył, że chwalenie relatywizuje codzienne problemy i daje wytchnienie wobec wszystkich obciążeń, ofiaruje wolność. Pomyślał, że poprzez dłuższy pobyt w klasztorze mógłby rozwiązać swoje osobiste problemy. Jednak po powrocie zauważył szybko, że ma do czynienia z takim samym depresyjnym nastrojem jak wcześniej. Zrozumiał wtedy: "Klasztorów nie buduje się po to, by rozwiązywać problemy, lecz by pośród problemów wielbić Boga". Nie jest to wyraz rezygnacji, lecz o wiele bardziej wewnętrznej wolności. Nie możemy rozwiązać wszystkiego tego, co codziennie do nas napły- wa. Kiedy jednak nie kierujemy naszego wzroku na to, co negatywne, lecz ponad tym spoglądamy na Boga, Który pozwala nam codziennie zdumiewać się pięknem Jego stworzenia, wtedy relatywizuje się to, czym tak bardzo martwiliśmy się. Gdy życzę ci Anioła Pochwały, wtedy myślę przede wszystkim o podwójnej sztuce, jakiej powinien cię on nauczyć. Po pierwsze jest to sztuka chwalenia ludzi. Kiedy menedżer wychodzi ze swego seminarium dla kierowników i natychmiast gorliwie chwali swoich współpracowników, wtedy jest to nienaturalne. Współpracownicy węszą w tym jakiś podstęp. Pochwała potrzebuje naturalności i uczciwości. Wymaga przede wszystkim zdolności dostrzegania, kim jest inny człowiek i jakie ma znaczenie dla ciebie i dla wspólnoty. Wtedy możesz też wyrazić, wypowiedzieć to, co uderza cię w nim w przyjemny sposób. Niech Anioł Pochwały podaruje ci dobre spojrzenie i odpowiednie słowo, niech skieruje twój wzrok na Twórcę wszelkiego dobra, na Boga. Twoje pochwały będą doskonałe dopiero wtedy, gdy uwielbisz Boga jako Kogoś, Kto podarował ci twoje życie, Kto codziennie czyni ci wielkie rzeczy. Uwielbienie pokaże ci świat w zupełnie innym świetle. To pozwoli żyć twojej duszy. Uwielbienie odpowiada naturze twej duszy. Anioł Światła Światło należy do najsilniejszych ludzkich doświadczeń. Oznacza ono życie, zdrowie, szczęście, nadzieję, promieniujące piękno. Rozprasza ciemności, które mogą powodować lęk i mogą być niebezpieczne. Światło porządkuje chaos, jaki wiążemy z ciemnością. Język religii od dawna odnosi się do tego znaczenia światła i jego głębokiej symboliki. W chrześcijańskim chrzcie, ojcu dziecka zostaje powierzona płonąca świeca. Istnieje piękny rytuał, w którym następnie wszystkie dzieci zapalają swoje świece od świecy chrzcielnej. Uwidacznia się przez to prawda, że w każdym dziecku przychodzi na świat światło, dzięki któremu nasz świat staje się jaśniejszy i cieplejszy. Niekiedy posiadamy też odczucie, że nasze mieszkanie staje się jaśniejsze, gdy wchodzi do niego określony człowiek. Ludzie, którzy nas kochają, stają się dla nas światłem. W ich bliskości rozjaśnia się nasza twarz. W obecności niektórych osób odczuwa się natomiast bijący od nich chłód. W obecności innych ludzi, komuś robi się cieplej na sercu. Sztuka przedstawia świętych z aureolą. Wskazuje przez to, że człowiek, który wewnętrznie jest rozjaśniony, wytwarza również na zewnątrz jasny okrąg. Posiada jasną aurę. Źli ludzie, tak się mówi i tak odczuwa wiele osób, posiadają ciemne spojrzenie. Również z ich ciała wychodzi jakby coś ciemnego. Anioł Światła pragnie cię rozjaśnić, byś sam mógł się stać światłem dla innych ludzi. Możesz się jednak stać światłem wtedy, gdy pozwolisz, by światło twojego anioła promieniowało w twoje wewnętrzne ciemności. Światło i ciemności są ze sobą związane. Nie istnieje światło bez ciemności. Światło musi przenikać ciemności. Musisz zezwolić, by boskie światło twojego anioła zaświeciło we wszystkich ciemnych otchłaniach twojej duszy. Wtedy wszystko w tobie stanie się światłem. Wszystko stanie się przepuszczalne dla światła pochodzącego z rzeczywistości świętych. Celem wszystkich duchowych dążeń i zabiegów jest oświecenie. Pierwsi mnisi mówią o tym, że sama dusza stanie się światłem. Kiedy pozwolimy, by coraz bardziej przemieniało nas Boże światło, wtedy możemy też takie wewnętrzne światło zobaczyć. Kiedy medytujemy, wtedy w naszym sercu widzimy światło. Ewagriusz Pon-tyjski, mnich żyjący w IV wieku, mówi o tym, że dusza świeci wtedy jak szafir. Kiedy dochodzimy do takiego stanu kontemplacji, jak twierdzi Ewagriusz, blisko nas jest anioł. On przynosi nam światło i powoduje w nas głębokie odczucie zaufania: "Anioł będzie ci towarzyszył i otworzy przed tobą sens całego stworzenia" (Evagrius, Uber das Gebet 80). Wewnętrzne światło rozjaśnia nam również stworzenie. W każdym kwiecie i w każdym źdźble trawy odkrywamy światło i miłość, przynależne każdemu stworzeniu. Piękno stworzenia jaśnieje w świetle tej miłości. Dusza człowieka, który widzi rzeczywistość w tym świetle, rozjaśnia się i napełnia radością. Światło zgodnie z tradycją ma również związek z pięknem. Według filozofii greckiej w tym co dobre, prawdziwe i piękne objawia się nam podstawa wszelkiego bytu, sam Bóg. Celem duszy jest to, by wznieść się do Boga, by otulić się blaskiem przepięknej boskości. Święty Grzegorz z Nazjanzu twierdzi, że aniołowie zostali tak doskonale stworzeni według boskiego piękna, że udzielają nam boskiego światła. Według niego aniołowie posiadają ścisły związek z pięknem. Anioł Światła rozjaśnia twoje spojrzenie, byś mógł dostrzegać wszelkie piękno, jakie proponuje ci świat. Jest to przede wszystkim twoje piękne ciało. Spotykam nieustannie ludzi, którzy nie potrafią zaakceptować swojego ciała, ponieważ nie jest ono tak ukształtowane, jak chciałaby tego współczesna moda. Jednak każde ciało jest piękne i dobre. Warunkiem piękna własnego ciała jest to, by zgadzać się z nim. Gdy człowiek żyje ze sobą w harmonii, wtedy jego twarz promienieje czymś pięknym. Dają się z niej odczytać harmonia i radość. Kiedy wierzysz w swoją własną piękność, wtedy twoje promieniowanie będzie uzdrawiające. Światło to dobrze wpłynie na twoją duszę. I będzie się ono odbijać. Być może już kiedyś tego doświadczyłeś, że rozjaśniła się twarz człowieka, na którego przyjaźnie spojrzałeś. Kiedy Anioł Światła jest przy tobie, wtedy ty sam stajesz się światłem dla innych ludzi. Wtedy z twoich oczu promieniuje coś, co inspiruje innych ludzi. Wtedy dzięki tobie oczy innych ludzi również się rozjaśniają, bowiem promieniuje z ciebie ciepło. Istnieje ciepłe światło, w jakim dobrze się czujemy. Błyszczącego światła neonowego raczej unikamy. Wtedy nie czujemy się bezpieczni, lecz raczej przejrzeni, prześwietleni i zanalizowani. Ciepłe światło, jakim promienieje twój anioł, ofiarowuje uczucie ojczyzny i bezpieczeństwa. Zaprasza, by wypocząć. Rozprzestrzenia jaśniejący nastrój. Życzę ci, by Anioł Światła coraz bardziej rozjaśniał twoją duszę, by światło przeniknęło do ciemnych jarów twego wnętrza i swoim promieniowaniem przemieniało je w przestrzenie dające się zamieszkać. "Jeśli zatem całe twoje ciało będzie w świetle, nie mając w sobie nic ciemnego - tak mówi Jezus - całe będzie w świetle, jak gdyby światło oświecało cię swym blaskiem" (Łk 11,36). Całe twoje ciało będzie wtedy promieniowało światłem. Będziesz jakby owinięty blaskiem, otoczony jasną i przyjemną aurą. Kiedy staniesz się światłem, wtedy sam będziesz Aniołem Światła dla innych ludzi. W twej bliskości ludzie będą się dobrze czuli i rozjaśni się ich nastrój.