Wiktor Suworow SPECNAZ Historia sił specjalnych Armii Radzieckiej TŁUMACZYŁ ANDRZEJ KINSKI WYDAWNICTWO ADAMSKI I BIELIŃSKI WARSZAWA 2002 Tytuł oryginału CneqHa3 Copyright © 1998 by Wiktor Suworow Konsultacja Leszek Erenfeicht Redakcja Jan Kowalski Skład i łamanie Ewa Brudzyńska For the Polish edition Copyright © 2002 by Wydawnictwo Adamski i Bieliński ISBN 83-87454-94-X Wydawnictwo Adamski i Bieliński Warszawa 2002 e-mail aibpubU.@it.pl ark. wyd. 17, ark. druk. 18 Druk i oprawa Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca SA umoźwsod Spis treści Zamiast wstępu..................9 Rozdział l Specnaz i GRU...........12 Rozdział 2 Specnaz i Osnaz..........19 Rozdział 3 Historia Specnazu.........58 Rozdział 4 Bojowe pododdziały Specnazu ... 90 Rozdział 5 „Inni ludzie" Specnazu......113 Rozdział 6 Sportowcy Specnazu.......118 Rozdział 7 Agentura Specnazu........136 Rozdział 8 Dowódca w Specnazie......149 Rozdział 9 Specnaz na szczeblu armii .... 167 Rozdział 1O Specnaz na szczeblu frontu .... 172 Rozdział 11 Specnaz morski.........183 Rozdział 12 Specnaz na szczeblu strategicznym 195 Rozdział 13 Uzbrojenie i wyposażenie Specnazu 199 Rozdział 14 Taktyka.............218 Rozdział 15 Szkolenie bojowe.........237 Rozdział 16 System dowodzenia i współdziałanie 260 Rozdział 17 Specnaz i maskirowka......272 Zakończenie..................282 Załączniki....................285 Zamiast wstępu Saperkę wymyślono po to, aby każdy żołnierz otrzymaw-szy podczas walki rozkaz „Stój!", natychmiast zatrzymał się i zaczął kopać. Po trzech minutach powinien okopać się na głębokość 15 centymetrów. Żołnierz już może się w tym zaimprowizowanym okopie położyć, a pociski świszczące nad głową nie zrobią mu krzywdy, ale on kopie nadal. Wykopana ziemia tworzy przed nim i z boków niewielkie przedpiersie, które jest dodatkową osłoną dla strzelca. Jeśli na taki okop najedzie czołg, to żołnierz ma 50 procent szans, że wyjdzie z tego cało. W każdym momencie, jeśli piechur otrzyma rozkaz „Naprzód!", z ochrypłym okrzykiem „Uraaa!", popędzi przed siebie. Jeśli jednak znów otrzyma rozkaz „Stój!", żołnierz tworzy sobie, bez żadnych dodatkowych komend, najprostszą obronną budowlę. Jeśli nie nadszedł rozkaz „Naprzód!", żołnierz ryje wciąż głębiej i głębiej . Początkowo jego dołek można wykorzystać do strzelania w pozycji leżącej, potem przekształca się on w rów do strzelania z pozycji klęczącej, potem, gdy osiągnie głębokość 110 cm, można z niego strzelać w pozycji stojąc. Wyrzucona na przedpiersie ziemia osłania żołnierza od pocisków i odłamków. W przedpiersiu wykopuje wtedy otwór strzelniczy, z którego sterczy lufa jego karabinu. Jeśli nie ma następnych rozkazów, żołnierz kontynuuje pracę: maskuje swój okop, a potem zaczyna kopać transzeję, aby połączyć się ze swym sąsiadem, który znajduje się po lewej. Każdy kopie od prawej do lewej i po kilku godzinach pododdział ma już transzeję, która łączy wszystkie okopy strzelców. Transzeja pododdziału łączy się z transzejami sąsiednich pododdziałów, kopie się schrony i rowy komunikacyjne, transzeję pogłębiają się, są przykrywane, maskowane, coraz odporniejsze. Potem żołnierz otrzymuje nagle komendę „Naprzód!" i rusza do przodu krzycząc „Uraaa!". Kiedy napotka druty kolczaste przeciwnika, rąbie je boczną krawędzią saperki, którą wyostrzono w równym stopniu, jak cześć dolną, którą kopie się w ziemi. 10 WIKTOR SUWOROW Saperką żołnierz piechoty kopie też mogiły swoim poległym towarzyszom. Jeśli nie ma pod ręką siekiery, tą samą łopatką rąbie chleb, który na siarczystym mrozie stał się tak twardy jak granit. Saperkę piechur wykorzystuje jako wiosło, gdy przepływa rzekę pod ogniem przeciwnika na słupie telegraficznym. A po otrzymaniu rozkazu „Stój!", żołnierz znów buduje wokół siebie twierdzę. Buduje ją pewnie i dokładnie. Łopatka to nie tylko narzędzie do kopania, to także budowlany przymiar. Długość saperki to dokładnie 50 cm. Dwie - to równo metr! Szerokość ostrza 15 cm. Wysokość - 18 cm. Znając na pamięć te wymiary, żołnierz może zmierzyć co tylko zechce. Saperka piechura nie ma składanego trzonka - to bardzo istotne. Musi być ona jednym przedmiotem, monolitem nieugiętym jak przewodnia linia partii. Ostrze jest wyostrzone niczym nóż, nie z jednej, a z trzech stron. Łopatka pomalowana jest zieloną, matową farbą, która nie daje odblasków w jaskrawym słońcu. Saperka to nie tylko narzędzie i przyrząd pomiarowy. To także gwarancja wytrwałości piechoty w najtrudniejszych sytuacjach. Jeśli piechota miała kilka godzin, aby wryć się w ziemię, to wypędzić ją z dołów strzeleckich i okopów nie udaję się czasem przez lata, mimo zastosowania najnowocześniejszych środków. W tej książce opowiemy nie o piechocie, a o żołnierzach innych pododdziałów, określanych krótkim słowem: Specnaz. Ci żołnierze nigdy nie kopią okopów, nigdy nie zalegają na obronnych pozycjach. Oni albo nagle atakują, albo, gdy napotkają opór mającego przewagę wroga, znikają tak samo nagle, by zaatakować ponownie, w miejscu i czasie najmniej spodziewanym przez przeciwnika. Nigdy nie odpierają ataków czołgów (i w ogóle żadnych ataków) rozpraszają się na grupy i znikają, aby spotkać się w uprzednio ustalonej kryjówce. Zdumiewające jest, że żołnierze Specnazu także noszą ze sobą saperki. Po co im one? Jeśli zadacie to pytanie, uśmiechną się i nic nie odpowiedzą. Nie można opowiedzieć słowami, wjaki sposób używają swoich saperek. To trzeba zobaczyć] SPECNAZ 11 Saperka w rękach żołnierza Specnazu to groźna, bezgłośna broń. Każdy żołnierz Specnazu trenuje użycie swojej saperki znacznie intensywniej niż jakikolwiek piechur. Początkowo należy wyrobić w sobie precyzję. Trzeba ostrzem łopatki rąbać cieniutkie szczapki, nauczyć się obciąć szyjkę butelki stojącej na stole, tak aby odpadła tylko szyjka, a sama butelka pozostała na swoim miejscu. Trzeba kochać swoją saperkę i uwierzyć w jej precyzję. W tym celu żołnierze lewą rękę kładą na pniu rozpościerając palce, a prawą ręką walą z rozmachem krawędzią saperki w pień. Bardzo ważne jest, aby nie zawadzić o własne palce. Może to być bardzo nieprzyjemne. Kiedy nauczą się silnie i precyzyjnie rąbać saperką jak toporem, przechodzą do bardziej skomplikowanego treningu. Saperkę wykorzystują w walce wręcz do odpierania ataków bagnetem, nożem, pięścią, inną saperką. Żołnierza uzbrojonego tylko w saperkę zamykają w pomieszczeniu bez okien razem ze złym psem - to bardzo pouczająca rywalizacja. W końcu, żołnierza pewnie już władającego saperką, tak jak szablą czy bojowym toporem, uczą nią rzucać. To wspaniała broń do miotania. Podkreślam, trzonek saperki nie jest składany, dlatego stanowi ona jeden, doskonale wyważony przedmiot. Długi - 32 cm -trzonek spełnia rolę dźwigni przy zamachu, a w locie, szybko obracając się, zapewnia łopatce precyzję i stabilność. Przerażające jest uderzenie saperki. Jeśli wbije się w drzewo, trudno ją wyciągnąć. Jeszcze gorzej, jeśli trafi nie w drzewo, a w czaszkę! Między oczy. Częściej żołnierze Specnazu rzucają jednak saperką nie w twarz, a w plecy wroga, kiedy ten nie widzi rzucającego, a wtedy straszna łopatka trafia w kark czy też w kręgosłup, gru-chocząc kręgi. Żołnierz Specnazu kocha swoją saperkę, wierzy w jej niezawodność i precyzję bardziej nawet niż w swego Kałasznłkowa. Zaobserwowano interesujący psychologiczny szczegół: jeśli żołnierz strzela do przeciwnika, to on także otworzy ogień. Lecz jeżeli rzuci się w niego saperką, odrzuci swą broń i uskakuje na bok. Ta książka opowiada o żołnierzach, którzy posługiwali się saperkami lepiej niż łyżkami przy jedzeniu. Oczywiście, oprócz saperek mieli także inną broń... Rozdział l Specnaz i GRU Każdy radziecki sztab miał swój własny mechanizm pozyskiwania i analizowania informacji o przeciwniku. Zebrane i przeanalizowane informacje przekazywano do niższych i wyższych szczebli dowodzenia, a także innych sztabów. Z kolei, każdy sztab otrzymywał wiadomości 0 przeciwniku nie tylko z własnych źródeł, ale także z niższych i wyższych szczebli dowodzenia i sąsiednich sztabów. Jeśli jakikolwiek pododdział poniósł klęskę w walce z powodu braku informacji o przeciwniku, to dowódca 1 szef sztabu nie mogli usprawiedliwiać się brakiem dostatecznej wiedzy o położeniu i sile przeciwnika. Podstawowym zadaniem dowódcy i szefa sztabu jest w sytuacji, gdy nie doczeka się informacji od nadrzędnego szczebla dowodzenia, samemu rozpoznać przeciwnika, uprzedzić swój oddział, sąsiadów i dowództwo o jakimkolwiek grożącym niebezpieczeństwie. Mechanizm pozyskiwania i analizowania informacji 0 przeciwniku na szczeblu pułku Armii Radzieckiej był bardzo prosty. Na czele pułku stoi dowódca, który odpowiada za wszystko, co dzieje się w jednostce, za sukcesy 1 porażki. Dowódca podejmuje zawsze ostateczną decyzję na każdy temat i w pełni za nią odpowiada. Rozkazy dowódcy przygotowuje szef sztabu. On także sprawdza jak są wykonywane wydane wcześniej rozkazy. Szef sztabu ponosi odpowiedzialność na równi z dowódcą za wszystkie decyzje, także te, które dowódca podjął wbrew opinii szefa sztabu. Szefowi sztabu pomaga kilku oficerów. Dwóch z nich pełni kluczową rolę. Pierwszy oficer sztabowy przygotowuje propozycje wykorzystania pułku, drugi dostarcza pełnej informacji o przeciwniku, niezbędnej do podjęcia właściwych decyzji. Drugi oficer sztabu - to szef rozpoznania. Podlega mu kompania SPECNAZ 13 zwiadu, oprócz tego uzyskuje on wiadomości z batalionów wchodzących w skład pułku. Taki schemat funkcjonował na wszystkich pozostałych szczeblach dowodzenia Armii Radzieckiej. W sztabie dywizji pierwsza grupa przygotowuje decyzje dla dowódcy, druga zdobywa niezbędne informacje dla podjęcia tychże. W sztabie armii są, odpowiednio: pierwszy i drugi oddział. W sztabach frontu, floty, okręgu wojskowego -analogiczne pierwszy i drugi wydziały. W Sztabie Generalnym Pierwszy Zarząd Główny planował działania Sił Zbrojnych ZSRR, a Drugi Zarząd Główny (od czerwca 1942 roku do dziś występujący pod nazwą GRU - Gław-noje Razwiedywatielnoje Uprawlenye - Główny Zarząd Wywiadowczy) zdobywał niezbędne do planowania działań informacje o przeciwniku. Czym wyższy szczebel dowodzenia, tym bardziej różnorodnymi i licznymi środkami dysponował szef rozpoznania. W Armii Radzieckiej lat 80. na szczeblu pułku szef rozpoznania dysponował tylko czołgami zwiadowczymi i transporterami opancerzonymi, stacjami radiolokacyjnymi i systemami rozpoznania optycznego. Na poziomie dywizji dochodziły do tego śmigłowce, bezpilotowe aparaty latające, pododdziały głębokiego rozpoznania, pododdziały rozpoznania elektronicznego i inne środki. Poczynając od szczebla armii, szefowie rozpoznania mieli w swoich rękach własną sieć agenturalną i poddodzialy Specnazu. n Specnaz to jedna z formacji radzieckiego wywiadu wojskowego, która zajmowała się rozpoznaniem pośrednim pomiędzy wojskowym i agenturalnym. Pododdziały Specnazu podlegały bezpośrednio szefom rozpoznania na szczeblu armii oraz frontów i działały na ich rozkaz. Specnaz stanowił uderzeniowe formacje radzieckiego wywiadu wojskowego, które organicznie łączyły w sobie elementy szpiegostwa, terroru i szeroko pojętych dzia-iań partyzanckich. Specnaz składał się z trzech zasadniczych pionów: 1. Zakonspirowanych agentów, cudzoziemców zwerbowanych przez radziecki wywiad wojskowy do wypełniania zadań szpiegowskich i akcji terrorystycznych. 14 WIKTOR SUWOROW 2. Zawodowych pododdziałów, w skład których wchodzili najlepsi sportowcy ZSRR. 3. Pododdziałów, których stan osobowy pochodził z poboru, niemniej żołnierze ci zostali starannie wybrani i doskonale wyszkoleni. Czym wyższy szczebel dowodzenia, tym więcej pododdziałów Specnazu, tym więcej zawodowców wśród żołnierzy. Termin Specnaz (skrót od Spiecialnowo Naznaczierujdj oznacza „specjalnego przeznaczenia". Jest to w pełni zasłużona nazwa. Specnaz odróżnia się od innych formacji rozpoznania tym, że nie tylko poszukiwał i znajdował ważne cele przeciwnika, ale w większości przypadków także je niszczył. Specnaz może się szczycić długą historią. Są w niej momenty rozkwitu i upadku. Po II wojnie światowej Specnaz doświadczył ciężkich chwil, ale od połowy lat 50. rozpoczęła się nowa era w jego historii1. Specnaz przeżywał wówczas odrodzenie i bujny rozkwit. Główną przyczyną odrodzenia Specnazu było pojawienie się w arsenale przeciwnika taktycznej broni jądrowej. Broń ta stwarzała dla Armii Radzieckiej, która zawsze przygotowywała się wyłącznie do „wojen wyzwoleńczych" na obcym terytorium, praktycznie nieprzebytą barierę. Rozwój; radzieckiej strategii mógł nastąpić tylko pod warunkiem, że znalezione zostaną środki pozwalające na usunięcie taktycznej broni jądrowej przeciwnika z drogi radzieckich wojsk, a przy tym takie, które nie zamienią wrogiego terytorium w atomową pustynię. Zniszczenia taktycznej broni jądrowej, która czyniła ewentualną radziecką agresję niemożliwą lub bezcelową, można było dokonać tylko w wypadku wcześniejszego odnalezienia większości taktycznych ładunków jądrowych i środków ich przenoszenia. Ale nawet samo ich wykrycie nastręczało ogromne problemy. Rakiety taktyczne, samoloty i artylerię łatwo ukryć, a zamiast prawdziwych rakiet i haubic przeciwnik mógł ustawić atra- 1 W swej ostatecznej formie Specnaz został formalnie powołany do żyda rozkazem ministra obrony ZSRR z dnia 24 października 1950 roku o utworzeniu kompanii specjalnego przeznaczenia w Wojskach Lądowych (przyp. aut.]. SPBCNAZ 15 py, odciągające uwagę radzieckiego wywiadu i pozwalające na skuteczne ukrycie rzeczywistej broni. Radzieckie naczelne dowództwo musiało stworzyć takie środki wykrywania, które mogły być zastosowane maksymalnie blisko przeciwnika, na tyle blisko, żeby bez najmniejszych wątpliwości stwierdzić czy w polu widzenia jest prawdziwa bateria, czy też doskonale wykonana jej imitacja. Jednak także odpowiednio wczesne wykrycie ogromnej liczby atomowych baterii nie rozwiązywało problemu. Na przekazanie informacji od wywiadowców do sztabu, jej analizę i opracowanie zadania bojowego tracono by wiele czasu. Wykryta bateria w tym czasie może zmienić stanowiska, przeprowadzając uderzenie porównywalne w swej sile do bomby zrzuconej na Hiroszimę. Dlatego należało stworzyć takie siły, które mogły poszukiwać, znajdować i niszczyć wykryte ładunki jądrowe w czasie wojny czy też bezpośrednio przed jej wybuchem. m Specnaz to właśnie takie narzędzie, które pozwalało dowódcom od szczebla armii wzwyż samodzielnie odnajdywać najgroźniejsze środki przeciwnika i od razu je niszczyć. Czy jednak Specnaz mógł odnaleźć i zniszczyć 100% głowic ł środków przenoszenia taktycznej broni jądrowej przeciwnika? Oczywiście, że nie. Jak można było ten problem rozwiązać? Odpowiedź jest prosta. Specnaz musiał dołożyć wszelkich starań w celu znalezienia i zniszczenia broni jądrowej przeciwnika. Potęga atomowa - to zęby państwa i trzeba je wybić pierwszym uderzeniem, najlepiej jeszcze przed rozpoczęciem walki. Jeśli jednak nie uda się wybić wszystkich zębów pierwszym uderzeniem, to trzeba wyprowadzić cios wymierzony nie tylko w zęby państwa, ale taki, który obezwładni także jego mózg i cały system nerwowy. Za mózg uważamy najwyższe organy władzy państwowej oraz osoby stojące na ich czele. Przywódcy opozycji są przy tym rozpatrywani jako tacy sami kandydaci do wyeliminowania, jak czołowi przedstawiciele partii rządzących. Opozycja to rezerwowy mózg państwa, a nie 16 WIKTOR SUWOROW byłoby mądrym posunięciem zniszczenie podstawowego mózgu i pozostawienie rezerwowego. Za mózg państwa uważamy także dowódców wojska i formacji policyjnych, głowy kościołów, przywódców związkowych, w ogóle wszystkich ludzi powszechnie znanych, którzy mogliby w krytycznym momencie zaapelować do narodu. Do tego grona należą także wszyscy ci, którzy podejmują decyzje (oczywiście te najważniejsze) w czasie wojny lub bezpośrednio przed jej rozpoczęciem, albo mogą takie decyzje podjąć w przypadku zlikwidowania ludzi z podstawowego składu kierownictwa państwa. Pod pojęciem „system nerwowy" rozumiemy podstawowe centra i linie łączności wojskowej i rządowej, stanowiska dowodzenia, prywatne przedsiębiorstwa telekomunikacyjne, w tym nadajniki i rozgłośnie radiowe oraz telewizyjne. Zniszczenie zarówno mózgu, jak i systemu nerwowego oraz wybicie zębów jest mało prawdopodobne, jednak jednoczesne uderzenie na te trzy najważniejsze cele mogło, według radzieckiego kierownictwa, znacznie obniżyć aktywność narodu w czasie wojny, szczególnie w początkowym, najbardziej krytycznym jej okresie. Część rakiet ulegnie zniszczeniu, inne nie wystartują, ponieważ nie będzie nikogo kto mógłby wydać rozkaz ich odpalenia, albo rozkaz ten nie zostanie przekazany na czas ze względu na zniszczenie systemu łączności. Dostając w swe ręce taką organizację i sprawdzając jej możliwości podczas licznych ćwiczeń, radzieckie naczelne dowództwo doszło do wniosku, że Specnazu można użyć nie tylko przeciwko taktycznej, ale i strategicznej broni jądrowej: bazom atomowych okrętów podwodnych, lotniskom bombowców strategicznych, silosom rakiet balistycznych. Oprócz uderzenia w zęby (czyli w broń jądrową) Specnazu można było użyć przeciwko sieci energetycznej państwa, czyli jego kwioobiegowi - elektrowniom, stacjom transformatorowym, liniom przesyłowym, a także rurociągom, gazociągom, zbiornikom paliw, ich przepompowniom i rafineriom. Wyeliminowanie nawet części elektrowni powinno postawić przeciwnika w katastrofalnej sytuacji. W rezultacie zniszczeń nie tylko zgaśnie światło, ale przerwą pracę fabryki, staną windy w budynkach, prze- SPECNAZ 17 staną działać ogromne chłodnie, w których przechowywana jest żywność, zgasną lampy nad stołami operacyjnymi, także krew przechowywana w lodówkach zacznie krzepnąć, zgaśnie sygnalizacja świetlna na ulicach, a one same pogrążą się w mroku, zatrzymają się pompy w dystrybutorach paliw, staną pociągi elektryczne i metro, odmówi posłuszeństwa także wiele innych urządzeń. Najważniejsze jest jednak to, że przestaną działać tysiące komputerów, bez których życie jakiegokolwiek współczesnego miasta i państwa zamieni się w chaos. Specnaz nadawał się także do wypełniania wielu innych zadań, ale nawet przytoczona tutaj ich krótka lista pozwala stwierdzić, że GRU i wchodzący w jego skład Specnaz stanowiły coś więcej niż „oczy i uszy Armii Radzieckiej". Specnaz był przeznaczony do działania w czasie wojny, a szczególnie w ostatnich godzinach przed jej wybuchem. Ale nie myślcie, że był bezczynny także w czasie pokoju. Niektórzy usiłują mnie przekonać, że mówiąc o terroryzmie na dużą skalę, musimy mieć na myśli KGB2. Nie, my mówimy o GRU. Istnieją trzy przyczyny dla których Specnaz był częścią GRU, a nie KGB. Po pierwsze, gdyby oddzielić Specnaz i GRU od Armii Radzieckiej i podporządkować KGB, byłoby to równoznaczne z sytuacją, w której bokserowi zawiąże się oczy, zatka uszy, pozbawi się go innych zmysłów i każe mu się bić, przy tym niezbędnych do walki informacji będzie dostarczał człowiek stojący obok. Niejednokrotnie podejmowano w radzieckim kierownictwie próby tego rodzaju i zawsze kończyły się one niepowodzeniem. Informacje uzyskane od tajnej policji były zawsze spóźnione i niepełne, a działania ślepego giganta - nieprecyzyjne i nieefektywne. Po drugie, jeśliby funkcje GRU i Specnazu przekazać w ręce KGB, to w wypadku katastrofy (katastrofy w takiej sytuacji nieuniknionej) każdy radziecki dowódca KGB - Komitiet Gosudarstwiennoj Biezopasrwsti - Komitet Bezpieczeństwa Państowego, 1954-1991 Iprzyp. tłum.l. 18 WIKTOR SUWOROW i szef sztabu mógłby zameldować, że nie miał wystarczających informacji o przeciwniku, a lotnisko oraz bateria rakiet nie zostały zniszczone przez KGB. Będzie to całkiem rozsądne usprawiedliwienie. Zniszczenie wszystkich lotnisk, baterii rakietowych, stanowisk dowodzenia jest l tak niemożliwe. Informacje w czasie walki nigdy nie są pełne. Każdy dowódca, który otrzyma wieści o przeciwniku może zadać milion dodatkowych pytań, na które nie otrzyma odpowiedzi. Jest tylko jedno wyjście z tej sytuacji - zmusić dowódcę do samodzielnego zbierania informacji i dać mu do rąk wszelkie środki niezbędne do zniszczenia przeciwnika na swoim odcinku. W takim przypadku, jeśli informacje nie są pełne, jeśli jakieś cele pozostaną nienaruszone, to winę za to ponoszą tylko dowódca i jego szef sztabu. Powinni oni samodzielnie zorganizować sieć gromadzenia i analizowania Informacji o przeciwniku, nie tak aby mieć pełną wiedzę, ale tylko taką, która jest w danej chwili niezbędna. Muszą oni tak zorganizować działania wszystkich podległych im sił, aby zniszczyć najważniejsze cele, właśnie te które uniemożliwiają marsz naprzód. Trzecią przyczyną jest to, że radziecka tajna policja polityczna spełniała wiele innych funkcji i kierowała się innymi priorytetami. Dla wypełniania swych funkcji KGB posiadał własne organy mające spełniać zadania terrorystyczne. Wśród nich była formacja bardzo podobna do Specnazu - Osnaz. Osnaz KGB wykorzystywano do różnych celów, w tym analogicznych do wypełnianych przez Specnaz GRU. Ale radzieckie kierownictwo miało świadomość, że w sferze tajnej wojny lepiej nie posiadać monopolu. Konkurencja w tej branży daje znacznie lepsze rezultaty niż kooperacja... Rozdział 2 Specnaz i Osnaz i Osnaz nie jest przedmiotem tej książki. Może go opisać jedynie byty oficer KGB, który był związany bezpośrednio z Osnazem, a później uciekł na Zachód. Moja wiedza o Osnazie jest bardzo ograniczona. Niemniej wzmianka o Osnazie jest niezbędna, podobnie jak wspomnienie o Ribbentropie w książce o Mołotowie, także żadna książka o Stalinie nie będzie wyczerpującą, jeśli nie wymieni się w niej Hitlera. Termin Osnaz spotykany jest wyłącznie w tajnych dokumentach. W jawnych materiałach ten termin cytowany jest w całości- „specjalnego przeznaczenia" (Osobowo Naznaczienya), lub w pełnym skrócie - ON. W przypadku, jeśli daje się skrót dłuższej nazwy, litery ON pisze się razem z poprzedzającymi je. Przykładowo: DON - dywizja Osnazu, OON - oddział Osnazu, OMSBON - samodzielna zmechanizowana brygada Osnazu. Osnaz według wszelkich danych narodził się w tym samym czasie co dyktatura bolszewicka. Już w pierwszych miesiącach umacniania władzy radzieckiej znajdujemy wzmianki o oddziałach specjalnego przeznaczenia. Osnaz - to formacje wojskowo-terrorystyczne, które powstawały jako oddziały uderzeniowe partii bolszewickiej, a także jej ochrona. W rezultacie Osnaz podporządkowano tajnej policji, która w różnym czasie zmieniała swą nazwę tak łatwo niczym żmija zmieniająca skórę, pozostając mimo to wciąż tą samą żmiją. Specnaz - to wojsko, Osnaz - tajna policja. Z tego podziału wynikają wszelkie dalsze różnice. Działania Spec-nazu koncentrowały się przede wszystkim na zagrożeniu zewnętrznym, Osnazu - na wewnętrznych wrogach reżimu. Specnaz przeprowadzał akcje terrorystyczne na terytorium przeciwnika, Osnaz robił to na własnym terytorium, stosując terror głównie wobec własnych obywateli. Istniały też sytuacje, w których Osnaz operował na tery- 20 WIKTOR SUWOROW torium przeciwnika. Działalność ta mogła być bardzo szeroko zakrojona i intensywna, ale zawsze pozostawała na drugim planie w stosunku do terroru na własnym terenie. II Jako przykład działań Osnazu może służyć historia samodzielnej brygady kawalerii specjalnego przeznaczenia wchodzącej w skład Pierwszej Armii Konnej. Wojna j domowa była wojną manewrową. Ruchliwe pododdziały i stawały się coraz silniejsze i większe. Początkowo tworzono pułki kawalerii, potem brygady, dywizje, korpusy j i w końcu armie konne. Pierwsza Armia Konna (Konar- j mia) powstała w listopadzie 1919 roku. Ale jak kontrolo- ', wać tak potężne ugrupowanie, na dodatek manewrowe, w skład którego wchodzi nie tylko kilka dywizji kawaleryjskich, ale i pociągi pancerne, czołgi, artyleria, a nawet j lotnictwo? Gdzie pewność, że armia konna będzie wypełniać wszystkie rozkazy komunistów? Gdzie gwarancja tego, że nie skieruje taczanek z karabinami maszynowymi przeciw swoim twórcom? W jaki sposób ją w ogóle j nadzorować? Bolszewicy wiedzieli w jaki. Przede wszystkim należy j dowódcy armii i wszystkim niżej stojącym dowódcom l przydzielić komisarzy politycznych. Armią dowodzi nie; dowódca, a rada wojenna. W skład rady wchodzą dowódca i dwóch komisarzy. Rozkazy wydaje dowódca, ale bez j podpisu komisarzy jego polecenia są nieważne. Bez komisarzy dowódca nie ma prawa nawet zwołać dowódców dywizji na naradę. A ci, oczywiście, mają swoich komisarzy. Bez ich wiedzy nie mają prawa wydawać żadnych rozkazów. Rozkaz bez podpisu komisarza dywizji nie ma żadnej mocy. Dowódca niższego szczebla, np. brygady, po otrzymaniu rozkazu dowódcy dywizji nie ma prawa go wykonać, jeśli nie ma na nim podpisu komisarza dywizji. Dowódca brygady bacznie zwraca uwagę na rozkazy ze sztabu dywizji; które mają parafkę komisarza dywizji, a które nie. Ociężałe to i niewygodne? Oczywiście. Ale niezawodne. Żeby cały ten mechanizm był jeszcze pewniejszy -w składzie armii konnej jest jeszcze brygada kawalerii SPECNAZ 21 Osnazu. Brygada otrzymuje lepszy prowiant, lepsze konie i umundurowanie. Brygada Osnazu z reguły nie uczestniczy w walkach, cały czas znajduje się w rezerwie, osłania za to dowództwo i sztab armii. Armia konna składa się z kilku dywizji kawalerii i jednej brygady Osnazu. Dywizje kawalerii są cały czas na pierwszej linii, brygada Osnazu - zawsze w odwodzie. W dywizjach kawalerii służą przymusowo zmobilizowani żołnierze, w brygadzie Osnazu wyłącznie ochotnicy. Służba w brygadzie nie pociąga za sobą żadnego ryzyka, karmią lepiej, dają lepszą odzież i konie. Oczywiste jest, że każdy chciałby tutaj trafić. Dyscyplina jest w brygadzie Osnazu bardzo surowa. Jeśli nie wypełniłeś rozkazu, szybko zostaniesz przeniesiony do dywizji, do boju, pod kule, szrapnele, do kiepskich racji żywnościowych. A na twoje miejsce czeka już ochotnik. Szybko ta i inne brygady Osnazu przekształciły się w zbiorowiska aferzystów i rzezimieszków, gotowych wypełnić każdy rozkaz, w tym także otwarcia ognia do swoich, aby tylko pozostać w brygadzie i nie trafić na pierwszą linię. Najważniejsze jest to, że dywizje podlegają dowódcy armii (kontrolowanemu, oczywiście, przez komisarzy), a na brygadę Osnazu nie ma on żadnego wpływu. Podlega ona tylko komisarzom politycznym. Brygada Osnazu osłania dowództwo i sztab, zawsze jest pod ręką. Jeśli dowódca armii przejawi nielojalność w stosunku do władzy radzieckiej, zostanie zlikwidowany na miejscu, w sztabie, i nikt o tym się nie dowie - w końcu nie ma on żadnych wiernych mu ludzi w swym otoczeniu. Otaczają go komisarze i ludzie z Osnazu. Oprócz tego funkcjonuje oczywiście wydział specjalny CzK1, który kontroluje każdego człowieka, każdy jego krok, każdy kontakt, wypowiedź, poglądy. W polu obserwacji wydziału 1 CzK (właść. WCzK) - Wsterossijskaja Czerezwyczajnaja. Komissija po Borbie s Kontrriewokicyjej i Sabotażem- Ogólnorosyjska Nadzwyczajna Komisja do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem, 1917-1922. Wyjątkowo zagmatwaną, w odróżnieniu od wywiadu wojskowego, historie przekształceń organów radzieckiej służby bezpieczeństwa państwowego ilustruje schemat na końcu książki [przyp. tłum.). 22 WIKTOR SUWOROW specjalnego są dowódcy i komisarze, a także wszyscy żołnierze Osnazu. Kiedy kontrola będzie już całkowita, dowódca nawet nie spróbuje (a nawet nie zamarzy o tym) skierować swojej armii przeciw dyktaturze komunistycznej. Od tej chwili brygada Osnazu może być użyta także do wielu innych zadań. Do „ochrony" dowództwa i sztabu przydzielony będzie tylko pułk, albo nawet i szwadron, a główne siły brygady Osnazu zostaną wykorzystane do pełnienia tzw. służby zaporowej. W przypadku nieprzewidzianego odwrotu własnych wojsk jedna brygada Osnazu może zatrzymać duże siły, znacznie przewyższające liczebnie ją samą. Armia w odwrocie to bezładny tłum, a brygada jest nadal zorganizowaną siłą. Ogniem karabinów maszynowych można zatrzymać każdą liczbę uciekających. Potem z tego tłumu należy wybrać dowolnego żołnierza czy dowódcę i na miejscu rozstrzelać go za dezercję, tchórzostwo i panikarstwo. Trzeba tylko pamiętać, aby przy wyborze ofiary nie stosować żadnego określonego systemu. Rozstrzelać należy nie najwyższego stopniem, ale i nie najmłodszego, nie tego, który ucieka pierwszy, i nie tego ostatniego. Rozstrzelać właśnie kogoś z tłumu, niczym nie wyróżniającego się, takiego samego jak wszyscy inni. Potem pierwszemu żołnierzowi, który jest pod ręką, należy wydać rozkaz powrotu na linię. Możecie być pewni, że rozkaz wykona. Potem należy powtórzyć go następnemu i jeszcze jednemu, i jeszcze... Za nimi pójdą wszyscy pozostali. Można nie ograniczać się do rozstrzelania jednego człowieka, a od razu rozstrzelać kilku. Przykład prosty i zrozumiały. Wszystkie radzieckie regulaminy wojskowe w przypadku powstania paniki dawały dowódcy możliwość zastosowania wszelkich dostępnych mu środków. Wykorzystanie wszelkich sposobów do przeciwdziałania ucieczce.własnych żołnierzy nie było prawem dowódcy, ale jego obowiązkiem. Kto tego nie rozumie, sam stawia się na równi z dezerterami i zasługuje na najsurowszą karę. Brygady Osnazu wykorzystywane były także do tłumienia kontrrewolucyjnych wystąpień w szeregach od- SPECNAZ 23 działów Armii Czerwonej oraz oczyszczania „wyzwolonych" terenów z wszelkich, zarówno rzeczywistych, jak i tylko potencjalnych, wrogów nowego ustroju. W rzadkich przypadkach Osnazu używano do walk z wrogami zewnętrznymi, zazwyczaj jednak osnazowcy stykali się z nimi, kiedy ci byli już jeńcami. Osnaz tylko kończył proces eliminacji wroga: wziętych do niewoli rozstrzeliwał, topił w przepełnionych barkach, palił żywcem w stodołach. Polityka Czerwonego Terroru opisana została szczegółowo i wszechstronnie. Najlepszą moim zdaniem książką na temat pierwszych dni dyktatury komunistycznej pozostaje nadal praca Miełgunowa2. System Czerwonego Terroru utworzył wiele instancji i organizacji: WCzK, Armię Czerwoną, lokalne rady, trybunały ludowe wszelkiej maści, oddziały zaporowe frontów i armii... Formacje Osnazu także mają wiele zasług na tym polu. m Gwałtowny rozwój Czerwonego Terroru nieuchronnie doprowadzał do wzrostu znaczenia WCzK, jako przewodniej siły państwa. Już w 1918 roku zarejestrowano liczne próby podporządkowania sobie przez lokalne organy CzK komórek partyjnych i lokalnych władz. Partia podjęła w tej sytuacji stosowne kroki. Wzmocniono kontrolę RKP(b)3 nad CzK. Zgładzonych czekistów zastępowano nowymi, rekrutującymi się spośród wypróbowanych towarzyszy partyjnych. Dla przeciwdziałania zdobyciu monopolu CzK w dziedzinie służb specjalnych utworzono ich wojskowy odpowiednik - Riegistraupr4, czyli obecny GRU. W końcu dla samoobrony partii znacznie wzmocniono siły specjalnego przeznaczenia, które otrzymały nazwę CzON -jednostki (Czastt Osobowo Na-znaczienya) Osnazu. 2 Miełgunow S., Krasnyj tierror w Rossii, Berlin 1924. 3 RKPfb) - RossJjskaja Kbmmunisticzesfca/a Partya (bolszewików) -Rosyj ska Komunistyczna Partia (bolszewików), 1918-1925 [przyp. thim.l. 4 Registraupr - Registratielnoje Uprawtenije - Zarząd Rejestracyjny Sztabu Generalnego Armii Czerwonej, w latach 1918-1921 radziecki wywiad wojskowy [przyp. tłum.]. 24 WIKTOR SUWOROW CzON to formacje partyjnej milicji. Powstawały one przy wszystkich lokalnych organizacjach partyjnych. System ten, ze względu na swoją organizację, bardzo przypominał feudalne drużyny z okresu średniowiecza. Wyobraźmy sobie lokalnego partyjnego kacyka, który wszędzie nosi ze sobą pistolet. Uzbrojony jest nie tylko on, ale i wszyscy jego pomocnicy, wszyscy bolszewicy. Kacyk wybrał sobie na siedzibę największy budynek we wsi, zwykle była to szkoła, tu znajdowała się jego rezydencja. Nad szkołą wieszał czerwony sztandar, okna i drzwi zastawiał workami z piaskiem, zostawiając tylko wąskie strzelnice, z których sterczały lufy karabinów.; Tu żyje i pracuje. Tutaj składowana jest broń i amunicja! oddziału CzON. Tu spotykają się bolszewicy i ich poplecznicy na swoje zebrania. Członkowie RKP(b) zajmują różne stanowiska, pracują w różnych miejscach, ale w przypadku alarmu gromadzą się tutaj. CzON w grudniu 1921 roku liczył 39.673 członków w stałych oddziałach i 323.372, których można było zmobilizować spośród członków partii i jej sympatyków. Czym wyższa ranga partyjnego przywódcy, tym większym oddziałem dysponował. Był on jego dowódcą i przy jego pomocy kontrolował wszystkich „wasali" i ich oddziały. W skład CzON, oprócz piechoty, wchodziły także oddziały kawalerii, a w podległych najwyższym działaczom partii znajdowała się także artyleria, pociągi i samochody pancerne. Posiadając taką siłę, lokalni aparatczycy mogli spokojne rozkazywać wszystkim, w tym także czekistom. Jednostki specjalnego przeznaczenia istniały do 1925 roku i wsławiły się niewiarygodnym okrucieństwem w stosunku do ludności. Formacje CzON były partyjnymi bandami terrorystycznymi, przy pomocy których umocniono komunistyczną dyktaturę. CzON to jeden z głównych wykonawców polityki Czerwonego Terroru i jedno z podstawowych narzędzi, za pomocą których partia bolszewicka kierowała ogromnym krajem, który wcale nie zamierzał dobrowolnie przyjmować idei komunistycznych. W miarę umacniania się dyktatury, potrzeba posiadania paramilitarnych formacji partyjnych malała. Organy znajdowały się już pod kontrolą partii, dlatego partia SPECNAZ 25 przekazała swoje zbrojne ramię do dyspozycji OGPU5. W ramach OGPU zamiast CzON utworzone zostały dywizje specjalnego przeznaczenia - DON. Spełniały one taką samą rolę: terroryzowania kraju, ale teraz nie bezpośrednio pod kontrolą WKP[b)6, ale jej wiernego strażnika -tajnej policji. IV W okresie międzywojennym dywizje specjalnego przeznaczenia miały co niemiara roboty. Na ich koncie spoczywa zdławienie powstań chłopskich na terytorium całego kraju, od Tambowa do najdalszych zakątków Syberii. Pułki, brygady i dywizje Osnazu OGPU, a potem NKWD7 stanowiły podstawową siłę uderzeniową w czasie pacyfikowania antykomunistycznych wystąpień o charakterze niepodległościowym na Zakaukaziu, w Azji Środkowej, na Ukrainie i Białorusi. Powstanie pierwszych stałych obozów koncentracyjnych także było ściśle związane z oddziałami Osnazu, ich załogi rekrutowały się przede wszystkim z jego kadr. Same zresztą obozy miały w swej nazwie człon osnaz -SŁOŃ (Sotowieckye Łagierja Osobowo Naznaczienijd). Kolektywizacja, industrializacja, Wielka Czystka -wszystkie te wydarzenia byłyby niemożliwe bez udziału Osnazu i stanowiły przełomowe momenty w jego dziejach. Dywizje Osnazu - podobnie jak oddziały SS w Niemczech - były, jak już wspomniałem, bazą dla tworzonych obozów koncentracyjnych. Dywizje te towarzyszyły masowym wysiedleniom ludności wiejskiej, konwojowały kułaków w drodze na Syberię, Daleką Północ, do Kazachstanu. Są to fakty powszechnie znane i nie jest moim zadaniem pisać na ten temat, wywód ten OGPU - Objediniormoje Gosudarstwiennoje Pb!itfczesfcq(e Upraufcni-je- Zjednoczony Państwowy Zarząd Polityczny, 1923-1934 Iprzyp. tium.]. 6 WKP(b) - Wsiesojuznaja Kommunisticzeskaja ParUja (bolszewików) - Wszechzwiazkowa Komunistyczna Partia (bolszewików), 1925-1952 [przyp. tłum.]. 7 NKWD - Narodnyj Komisariat Whutriennich. Dieł - Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych, 1934-1946 [przyp. tłum.l. 26 WIKTOR SUWORO? służy jedynie podkreśleniu różnicy w przeznaczeniu Osij nazu i Specnazu. W latach 30. dywizje Osnazu aktywnie przygotowywał ly się do stłumienia wystąpień antyradzieckich na terę nach, które władza radziecka zamierzała wyzwolić. Dc kumenty potwierdzają uczestnictwo jednej z takich wizji w znanych ściśle tajnych ćwiczeniach gorocho wieckich, podczas których po raz pierwszy w histor został wysadzony desant spadochronowy. Wojskc pododdziały Specnazu trenowały metody działań ter rystycznych na tyłach wroga, a dywizja Osnaz wystę wała w roli ich przeciwnika, jednocześnie ćwicząc sp soby walki z podbitą ludnością. Potem wypracowane • metody wykorzystano na terytoriach Litwy, Łotwy, Est nil, Polski, fińskiej Karelii i wielu innych. Warto zwrócić uwagę, że prawie w tym samym czasie w III Rzeszy tworzyła się podobna formacja - uzbrojon^ oddziały partii nazistowskiej - SS. Przeznaczenie, st ktura, podporządkowanie SS i CzON są zastanawiając podobne. Różnica leży tylko w liczbie ofiar - CzON kwidował więcej swoich własnych rodaków niż SS. naz i SS wywodzą się z niewielkich lokalnych oddziałó partyjnych i dlatego sfera ich działalności jest barć różnorodna: prowadziły one walkę z partyzantką, pr prowadzały masowe egzekucje, sprawowały władzę na obozami zagłady, ich członkowie pierwsi także wkrac na terytorium przeciwnika i podrzynali gardła śpiącj wrogom. Ich organizacja była złożona, rozmyta i trudne poddaje się usystematyzowaniu. W składzie Os i SS znajdziemy wszystko: od palaczy do propagandzt| stów, od biur konstrukcyjnych do frontowych jednoste bojowych. Nie mam dostatecznej ilości materiałów, aby pokusić się o zarysowanie struktury Osnazu i pisać o jego histo-J rii. Jednak nawet opisanie życia pojedynczego człowiek może dać czytelnikom pogląd na działalność tych forma-l cji i ich dzieje. Krótko przedstawię Stanisława Waupszaf! są vel Waupszasowa. Takich życiorysów mam kilka: Rubcewicz, Kórz, Orłowski i inni. Z tych kilku kandyda-i SPECNAZ 27 tów wybrałem Waupszasa, ponieważ opisał on swoje życie i zasługi w trzech książkach: Partizanskaja chronika, Na razgniewannoj ziemlie oraz Na trtewożnych pieriekrio-stkach. VI Stanisław Waupszas urodził się w 1899 roku na Litwie w rodzinie zamożnego chłopa. W czasie I wojny światowej uciekł z Litwy do Rosji. Istnieją poważne podejrzenia, że zbiegł chroniąc się przed wymiarem sprawiedliwości. Podczas pobytu w Rosji zmienił nazwisko, zruszczając je na Waupszasow. Swój pobyt w przedrewolucyjnej Rosji opisuje jako dostatni i całkowicie zabezpieczony. Pracował przy budowlanych pracach wykończeniowych i nieźle zarabiał. Uchylił się przed powołaniem do wojska. Dopiero po rewolucji bolszewickiej, którą przyjął jak zrządzenie losu, wstąpił do służby u bolszewików. W różnych momentach swego życia znany był pod wieloma nazwiskami, między innymi Dubowski, Wołoży-now, Alfred i Gradów. Swobodnie mówił po litewsku, po polsku, rosyjsku, białorusku, gorzej władał niemieckim, hiszpańskim i fińskim. Od 1918 roku do końca swej kariery (umarł w 1976 roku) towarzysz Waupszas był nierozerwalnie związany z machiną terroru komunistycznego. W czasie wojny domowej działał w oddziałach pacyflkacyjnych na Białorusi. Walczył nie na froncie, ale na tyłach, likwidując wszystkich nieprawomyślnych i mogących przejawiać nieprawomyślność. Na początku 1919 roku uczestniczył w stłumieniu antykomunistycznych wystąpień w Hom-lu. Nawet po 50 latach, trzecie pokolenie mieszkańców Homla zachowało pamięć o barbarzyństwach komunistów, które przewyższyły nawet to, czego potem dopuszczali się hitlerowcy. W lutym 1920 roku Waupszas osobiście uczestniczył w zamachu na przywódcę białoruskich nacjonalistów Siemieniuka. Zamach przygotowywano z typową dla cze-kistów przebiegłością - pomocnik Waupszasa poznał siostrę Siemieniuka, za jej pośrednictwem dowiedział się o jego miejscu pobytu i ochronie, po czym wziął udział w zamachu, który nie zakończył się na szczęście uśmier- 28 WIKTOR SUWORCni ceniem ofiary. Siemieniuk został zamordowany przef czekistów dopiero kilka miesięcy później. W 1920 roku Waupszas został skierowany do Polsl jako komisarz polityczny bandy Niechwiedowicza, któr prowadziła „wojnę partyzancką" na terenie Polski. Bar da ta, podobnie jak inne bandy komunistyczne, działał w Polsce do 1926 roku, otrzymując zaopatrzenie i bro ze Związku Radzieckiego. Waupszas obszernie opowiad jak dokonywano przerzutów broni. Szukano w tym celi ludzi narodowości polskiej posiadających rodziny za mieszkujące po radzieckiej stronie, które wykorzystywj no w charakterze zakładników. Ludzie ci zmuszani by następnie do przekraczania granicy z „pożytecznym" h dunkiem. Jednego z kurierów Waupszas opisuje w stepujący sposób: „miał on w Wilnie, w którym znajda waty się oddziały Armii Czerwonej, rodzinę, tak że ni mógł po prostu zdecydować się na zdradę"8. Tak wie „partyzant" działał nie z przekonania, a powodowan; strachem o swoją rodzinę. Doskonale wiedział, co moż się z nią stać. Waupszas nie uważa za konieczne, ab w jakiś sposób ukryć fakt, że WCzK brała zakładników Kurier bał się o swoją rodzinę, która pozostała na ra dzieckim terytorium, a Waupszas uważał do końca ży cia, że strach ten był w pełni uzasadniony. Jest się czeg bać! W Polsce Waupszas działał pod fałszywym nazw! skiem. W ciągu 6 lat działalności „partyzanckiej" opisuj' szczegółowo tylko jedną operację: eks. „Eks" to w żargo nie komunistów ekspropriacja, co w przekładzie na lu dzki język oznacza grabież. Banda Niechwiedowicza na padła na leśnej drodze kasjera przewożącego pieniądz i zabiła członków ochrony9. Innych bohaterskich czy nów Waupszas już nie opisuje. Może banda nie zajmo wała się niczym innym? To niemożliwe. W takim przy padku wszyscy wróciliby na radziecką stronę. Z pewno ścią czymś się przez ten czas zajmowała. Ale chyba je działalność nie była równie chwalebna, jak rabunek go-j tówki i dlatego autor zachował na ten temat milczenie.' 8 WaupszasowS., Partizanskajachronika, Moskwa 1967. s. 132. 9 Ibid., s. 143. SPECNAZ 29 W 1926 roku Związek Radziecki przerwał wojnę „partyzancką" na terenie Polski i państw nadbałtyckich. Uzbrojone oddziały terrorystyczne powróciły na radziecką stronę i zostały zdemobilizowane. Od tej chwili Nie-chwiedowicz znika i Waupszas twierdzi, że już nigdy więcej nie słyszał o swym dawnym dowódcy. Waupszas całe swoje późniejsze życie przepracował na stanowiskach, które dawały mu możliwość odnalezienia dowolnego człowieka w całym Związku Radzieckim, jeśli oczywiście taki człowiek jeszcze żył. Ale nie, ślad po Niechwiedowiczu przepadł. Taki już los terrorysty: może on zniknąć w każdym momencie, niezależnie od tego, czy dobrze, czy też źle wypełniał swe krwawe obowiązki. O tym co robił sam Waupszas w okresie do 1937 roku z żadnej z książek nie dowiemy się niczego. Ale radziecka encyklopedia wojskowa10 daje na to pytanie krótką i jasną odpowiedź - pracował w wywiadzie. Termin „wywiad" w tyrn przypadku należy rozumieć tylko jako OGPU--NKWD. W innym przypadku encyklopedia wojskowa z pewnością podkreśliłaby służbę w wywiadzie wojskowym. Waupszas był aktywnym uczestnikiem wielkich zbrodniczych przedsięwzięć tajnej policji. W drugiej połowie lat 30. nagle jasnym blaskiem zapłonęły „wielkie budowy komunizmu" - miliony niewolników pod kierownictwem tajnej policji budowały kanały, linie kolejowe, fabryki. Pierwszą z nich była budowa kanału Białomorsko-Bałtyc-kiego, drugą - kanał Moskwa-Wołga. Te gigantyczne place budów, okropne przeżycia ofiar i kolosalne straty doskonale opisał Aleksander Sołżenicyn w drugim tomie „Archipelagu Gułag". Czekista Waupszas aktywnie uczestniczył w tych budowach. Oczywiście nie wśród tych, którzy pchali taczki, a wśród ludzi, którzy wydawali im rozkazy, karali i zabijali. O uczestnictwie w budowie kanału Moskwa-Wołga Waupszas mówi w dwóch zdaniach. Wspomina tylko o tym, co najważniejsze: „dawali nam wysokie premie pieniężne"11. Znajdujemy potwierdzenie tego u Sołże-nicyna, rzeczywiście kierownictwo Gułagu otrzymywało hojne wynagrodzenie. 10 Sowietskaja Wojennaja Ericyfcfopedyo, Moskwa 1976, t. 2, s. 32. 11 Waupszasow S., Na razgniewcumoj ziemlie, Moskwa 1969, s. 64. 30 WIKTOR SUWOROI vn W 1937 roku Waupszas kolejny raz zmienia nazw sko. Staje się radzieckim dyplomata Stanisławem Ali< ksiejewiczem Dubowskim. Gułagowskł dyplomata z( staje skierowany do Hiszpanii. Nie dziwcie się tyr transformacjom, w Związku Radzieckim terroryzm, dj plomacja i obozy koncentracyjne były nierozerwalnie 2 sobą związane. Terroryści stawali się dyplomatami i o< wrotnie, a jeszcze dokładniej: jedni i drudzy byli tyn samymi ludźmi. W swojej książce12 Waupszas mówi o tysiącach hisi pańskich dzieci wywiezionych do Związku Radzieckiegi Jeszcze do nich wrócimy. W Hiszpanii zebrał się kwiat obu radzieckich organ zacji wywiadowczych NKWD i Razwiedupru13. Weterai terrorystycznej działalności w Polsce, Rumunii, krajać nadbałtyckich, strażnicy Gułagu, szpiedzy wszelki; maści. Do Hiszpanii przeniesiono stanowisko dowodzi nią Razwiedupru z jego szefem Janem Bierzinem (: prawdę Kjuzis Peteris) na czele. Znalazł się tam i Sprogłs, dawny osobisty ochroniarz Lenina, wyniesioi na stanowisko zastępcy szefa wywiadu wojskowego zadań specjalnych. Książka Waupszasa jest cenna dzy innymi dlatego, że nazywa pewne rzeczy po imienii Zwykle radziecka propaganda twierdziła, że Artur Sp: gis był doradcą wojskowym w Hiszpanii, ale Waup precyzuje: doradcą wojskowym do spraw specjaln przeznaczenia. Tutaj też znalazł się „generał Walter" (Karol Świerczetf ski), zastępca Bierzina, przyszły szef centrum wyszkol* nią oficerów Specnazu. Oprócz wojskowych wywiadowców w Hiszpanii zebn się kwiat Gułagu i terroryzmu: Aleksander Rubcewłd Nikołaj Prokopiuk, Nikon Kowalenko, Wasilij Kórz, AF driej Zwjagin i inni. 12Waupszasow S., Na triewożnych pieriekńostkach, Moskwa 197 s. 124. 13 Razwiedupr - Razwiedywattelnoje Uprawtenije - Zarząd W; czy Sztabu Generalnego Armii Czerwonej, w latach 1921-1942 i wywiad wojskowy, w 1942 roku podniesiony do rangi Zarządu Głó (GRU) [przyp. tłum.|. SPECNAZ 31 Waupszas, wówczas Dubowski, znów zmienia imię. Tym razem przyjmuje pseudonim „towarzysz Alfred". Sfera działalności towarzysza Alfreda jest praktycznie nieograniczona. W krótkim czasie towarzysz Alfred i inni stworzyli w Hiszpanii system totalnej inwigilacji, masowego donosicielstwa i nieograniczonego terroru. Ciekawe że zdobywane wysiłkiem hiszpańskich żołnierzy informacje trafiały nie do hiszpańskiego rządu, a do Bie-rzina (wywiad wojskowy) oraz Orłowa i Grigoriewa (NKWD). Towarzysz Alfred był jednym z twórców słynnego 5. pułku, w którym służyli przede wszystkim komuniści. W pułku wprowadzono nader pożyteczną zasadę: jeśli kolega ucieka z pola walki, zabij go bez uprzedzenia i rozkazu dowódcy. Ta zasada funkcjonowała do końca we wszystkich oddziałach Specnazu i Osnazu. Później na bazie 5. pułku utworzono XIV Korpus, który zajmował się działalnością terrorystyczną za linią frontu, a oprócz tego był wykorzystywany do ustanawiania „komunistycznego porządku" wśród tych obrońców Republiki Hiszpańskiej, którzy przyznawali się do odmiennych poglądów politycznych. Pozostając starszym doradcą (a właściwie starszym kontrolerem) XIV Korpusu, towarzysz Alfred został jednocześnie mianowany doradcą w republikańskiej służbie bezpieczeństwa - Siguridad. Takich doradców (kontrolerów) było wielu i hiszpańska bezpieka szybko stawała się podobna do NKWD, a wkrótce przekształciła się w jej filię. Nie opuszczając poprzednich stanowisk, towarzysz Alfred otrzymał kolejne: został wyznaczony na szefa ochrony członków Politbiura Hiszpańskiej Partii Komunistycznej, wśród których byli Dolores Ibarruri, Vicente Uribe i Pedro Cecha. Ód tego momentu Politbiuro Hiszpańskiej Partii Komunistycznej znalazło się pod pełną kontrolą NKWD. Ludzie wyselekcjonowani i sprawdzeni przez Waupszasa mieli swoje pomieszczenia obok gabinetów ochranianych przez nich hiszpańskich komunistów. Cala łączność ze światem zewnętrznym Dolores Ibarruri i innych członków Politbiura szła tylko przez towarzysza Alfreda. Towarzysz Alfred osobiście nadzorował „polityczne oblicze" sąsiadów, którzy nawet nie podejrzewali, że 32 WIKTOR SUWOB przez zbieg okoliczności żyją pod „opieką" tak ważnefl komunistycznego biurokraty. Kontrola NKWD nad Hiszpańską Partią Komunisty! na stawała się coraz bardziej drobiazgowa, a żel uścisk coraz ciaśniejszy. Sam Waupszas w ten sp opisał stosunki z „gorącą patriotką Hiszpanii": „- Partia poleciła nam was ochraniać, i wy to ko Dolores, jako komunistka, musicie zachowywać cyplinę partyjną. Wściekła Ibarruri, szeroko uśmiechając się, zgod: się z tym. - No cóż, towarzyszu Alfredzie, jeśli to koniec Działajcie! Po dokładnych oględzinach pomieszczeń KC pop: łem Dolores Ibarruri o przydzielenie ochronie sąsiad cego z jej gabinetem pokoju i doprowadzenie bezpoś: nich linii telefonicznych do łączności z nią i miastei Moje prośby zostały spełnione. Miałem jednak jeszcze kolejną prośbę: bez mojej wiedi i osłony moich towarzyszy nie opuszczać budynku KC.; - To przecież areszt! - wzburzyła się La Passionaria. Ograniczacie moją wolność! - Niestety, towarzyszko Dolores - powiedziałem. - T ka jest smutna konieczność. Mam srogo przykazane n wypuszczać was nigdzie samej. Jestem oficerem, przyw kłem do wypełniania rozkazów i wypełnię także te choćby nie wiem jak drogo miało mnie to kosztowa Musicie nam wybaczyć. Na tym stanęło".14 Dolores ibarruri była członkiem Biura Politycznej Komunistycznej Partii Hiszpanii, a od 1935 roku kand datem na członka Komitetu Wykonawczego Kominte nu15, od 1938 roku wiceprzewodniczącą Kortezów, his 14 Ibid., s. 158. 15 Komintem - Kommunisticzeskij Intemacjanał - (tzw. ffl Miedzynan dówka) zrzeszał partie komunistyczne różnych krajów. Powstał na początii 1919 roku, jego siedzibą była Moskwa, a jej pierwszym przewodniczącym ( Zinowiew - członek Politbiura RKPfb). Komintem był organizacją zdomino waną przez radzieckich komunistów, z czasem przekształconą w ekspozj turę wywiadów ZSRR Skompromitowany poparciem udzielanym ni Rzęs (lata 1935-1940) oraz współpracą z RSHA i Abwehrą został - decyzją Stal na - rozwiązany w 1943 roku Iprzyp. red.]. 33 SPECNAZ pańskiego parlamentu, od 1942 roku Sekretarzem Generalnym Komunistycznej Partii Hiszpanii. Ta kobieta była zobowiązana do przestrzegania ścisłej dyscypliny partyjnej Ale czy to ona ustanawiała taką dyscyplinę we własne! partii? Nie. Dyscyplinę partyjną dyktował jej towarzysz Alfred. A skąd on otrzymywał instrukcje? Jeśli nie pochodziły one od kierownictwa Hiszpańskiej Partii Komunistycznej, to skąd? Czyje rozkazy wypełniał i jakiej dyscyplinie się podporządkowywał? Ciekawy jest także ton z jakim towarzysz Alfred komenderował: „Jestem oficerem, przywykłem do wypełniania rozkazów i wypełnię także ten, choćby nie wiem jak drogo miało to mnie kosztować". Przecież on jej groził. On ją (co prawda w delikatnej formie) zmuszał do realizacji zasady RKKA16: nie umiesz - nauczymy, nie chcesz - zmusimy! Interesujący jest także inny problem: radzieccy oficerowie, którzy zapełniali republikańskie sztaby byli zapraszani do Hiszpanii w charakterze doradców. Doradca to ten kto doradza, jeśli go o to poproszą. Hiszpanie walczyli, a radzieccy doradcy podpowiadali - tak powinny, w teorii, wyglądać ich wzajemne stosunki. W praktyce wszystko było inaczej - „doradca" rozkazywał, a przywódcy Hiszpańskiej Partii Komunistycznej podporządkowywali się rozkazom. U hiszpańskich komunistów nie pojawiło się nawet pytanie, czyje polecenia zamierzał realizować towarzysz Alfred wszystko jedno jak drogo miałoby go to kosztować? Sytuacja, w której znajdowali się przywódcy Republiki Hiszpańskiej bardzo przypominała tę w jakiej byli dowódcy Konarmii podczas wojny domowej, kiedy otaczano ich ludźmi Osnazu. Wydawało się, że to tylko ochrona. Ale bez wiedzy tej „ochrony" nie mieli prawa odejść nawet na krok. I tak kółko się zamyka! Osnaz zaczął „ochraniać" czerwonych dowódców, a później, po przejściu wielu etapów ewolucji, powrócił do punktu wyjścia, ale na znacznie wyższym poziomie. Ta spirala rozwoju powtórzy się jeszcze nie raz. Hiszpańskie dzieci wywiezione do ZSRR za zgodą Dolores Ibarruri, po upływie dwóch dzie- RKKA - Robocze-Kresganskaja Krasnaja Armija - Robotniczo-Chłop-ska Armia Czerwona (przyp. red.). 34 WIKTOR SUWOROV sięcioleci pojawią się w „ochronie" Fidela Castro. To dc skonała ochrona. Ale wszystki6 polecenia otrzymywała z zewnątrz. A partyjnej dyscyplin*6 należy się podporząd4 kować! Po otoczeniu hiszpańskiego Politbiura swoją ochrond towarzysz Alfred rozwijał działalność ciągle w nowyc' kierunkach. Instalował prowokatorów w siatce szpie gowskiej wroga, przeprowadzał obławy na „malkonten| tów", uczestniczył w wielu operacjach na „tajnym frott| cię". Hiszpańskiego komunizmu nie można było jedna obronić terrorem, żadnymi podstępami, a nawet dyscy| pliną komunistyczną. Po porażce Republiki radzieccy „doradcy" powrócili dc domu. Oczywiście nie wszyscy, niektórzy uciekli z Hisz panii na Zachód. Losy tych, którzy powrócili do Krajt Rad ułożyły się bardzo różnie. Wielu zostało rozstrzelaj nych, jak na przykład szef wywiadu wojskowego Ja Bierzin. Jego zastępca do zadań specjalnych Artur Spro gis przepadł bez wieści i nic więcej o nim nie wiadomo| Radziecki doradca wojskowy Iwan Proskurow szybko dc chrapał się godności szefa Razwiedupru, ale po kill miesiącach i jego rozstrzelano. Jeden z najlepszych wersantów Specnazu, Starinow, został aresztowany, w śledztwie, ale szczęśliwie uniknął procesu i egzekucji.f Nasz bohater zmienił nazwisko i stał się znów Waup-j szasem. Nie opowiada o tym jak go przyjęto po powrocie z Hiszpanii, ale jest oczywiste, że doszło do jego wielkiego upadku. Waupszas został mianowany dowódcą batalie nu Osnazu i otrzymał zadanie „oczyszczenia wyzwolę nych obszarów" Finlandii. O działalności Osnazu w Finjj landii mówi bardzo skąpo. Jasne jest tylko to, że batalior działał nie na przednim skraju linii frontu, ale głęboko na tyłach radzieckich wojsk i miał wiele starć z przeciwni^ kiem. Ale jakie to były starcia i co to za przeciwnik trudno jest pojąć. Ciekawy jest tylko jeden szczegół! w opowieści dowódcy batalionu: bardzo lubił prostychj żołnierzy NKWD, lubił ich niewyszukanie rozmowy, ale nie lubił im przeszkadzać. I dlatego dowódca batalionu! Osnazu towarzysz Waupszas lubił niezauważenie pod-J kraść się do grupy żołnierzy i posłuchać o czym mówili:! „Dowódca batalionu ma na wojnie bardzo mało czasu,l gpECNAZ 35 ciągle go brak, ale niech tam, poświęcę minutkę, postoję za jodłą, posłucham"17. Później miało miejsce zdarzenie, o którym Waupszas nie pisze w swych książkach, ale pisze o nim encyklopedia18: w 1940 roku Waupszas wstąpił w szeregi WKP(b). Ale numer! 23 lata służył jako podpora komunizmu, przelał niemało krwi, ale nie był członkiem partii! Jeśli władza komunistyczna runęłaby, kładąc rękę na sercu, mógłby powiedzieć, że nie jest komunistą i nigdy nim nie był! Wiele lat działał jako komisarz polityczny w oddziale terrorystycznym na terytorium przeciwnika, wymagał od członków Politbiura Hiszpańskiej Partii Komunistycznej podporządkowania się dyscyplinie partyjnej, ale sam z tą partią nie miał nic wspólnego! Od samego momentu ustanowienia dyktatury komuniści podgryzali się w ostrej walce o władzę. Trzeba było być sprytnym politykiem, aby stanąć po stronie tego kto wygra, żeby przeżyć dziesięciolecia strasznego terroru wewnątrz samej partii i okresy bezwzględnych czystek. Nasz bohater przeszedł to wszystko lekko i bez trudu. Ale kiedy stało się jasne, kto zwyciężył wewnątrz partii, kiedy wszystkie frakcje i ugrupowania wewnątrzpartyjne zostały zlikwidowane, kiedy zakończył się Czewony Terror i nie kończące się czystki, wtedy towarzysz Waupszas uwierzył w końcu w komunizm i wstąpił do partii. Niezły gagatek! Świeżo upieczonemu komuniście znowu zmienili nazwisko, znów dali paszport dyplomatyczny i wysłali za granicę: „Półtora roku spędziłem w kapitalistycznej Europie, wypełniając zadania specjalne"19. Z jego wspomnień wiadomo, że Waupszas (teraz już Wołożynow) wypełniał zadania szpiegowskie, ale nie jest jasnegdzieiw jaki zakamuflowany sposób działał. Dlatego należy wziąć inne jego książki i znaleźć na to odpowiedź: ten kraj to Finlandia, kamuflaż - radziecka ambasada. A więc tylko co zakończywszy operacje karne na froncie fińskim, oprawca fińskich patriotów i oficer Osnazu pod maską dyplomaty - znów jest w Finlandii. I to jako 17Ibid., s. 194. 18 Sawietskaja Wo/enno/a.., 19 Natriewożnych..., s. 195. .., op. dt., s. 32. WIKTOR SUWOROW 36 • •• ATfplomatycznefi Stąd przedstawiciel radzieckiej misji "^iecklej dypipmacjii właśnie werbuje się kadry dla r om i szpiegostwo. a ich prawdziwą rolą jest szerzenie Ksz^o]A w z^lo-Ciekawe, że Waupszasa n*1/11^ dyplomacie nie jest ściach dyplomacji. Ale radziecmem terrorystą, śled-to potrzebne. Jeśli jest podpalacz & ^ ^ ^^ czym, czego jeszcze tozeba^°ł"^zków. gotów do wypełniania swoich obowta- T^-iandii, ale jako radziec-Wojna zastała Waupszasa w r mi^u { przekazany do ki dyplomata został odesłany ao u c,rigoriewa któremu dyspozycji zastępcy Berii, generai*t hiszpańskiego Polit-wcześniej wysyłał raporty na ten"_ zastępcą dowódcy biura. Waupszas został miaBowawSBON NKWD ^^ przez NKWD, które two- biura. Waupszas został mianowai j BQN NKWD 4. batalionu 2. pułku OMSBUIN. ^ wana Osnaz. W tej to Samodzielna Brygada ^f^^u: weteranów terro-! brygadzie zebrano cały kwiat usnendantów obozowj ryzmu w Europie Wschodniej, * blikl Hiszpańskiej. koncentracyjnych, „doradców nep ? naj straszniej szych OMSBON NKWD ZSRR to Je^adę sformowano na kart w całej radzieckiej [historii. DI y* ^^ ^^ osobisty rozkaz Berii i stanowiła . Czerwonej jego osobisty odwód. Za Plf*ml*L „wyeliminowała" nie spędziła ona na linii frontu, SPECNAZ 3? 140.000 ludzi20. Taki rozmach oznaczał, że od pierws^e-go do ostatniego dnia wojny brygada Osnaz likwidcwsaia każdego dnia 98 „dezerterów, zdrajców, szpiegów i wi-o-gów". Oczywiście brygada Osnaz nie działała tak rytryii cznie. W niektóre dni wydawano tylko 5-1 o wyroków śmierci, ale w inne dokonywano masowych egzekucji po kilkuset lub nawet kilka tysięcy ludzi naraz. Kogo zaś wcielono do brygady? „Etatowych pracow^n-ków NKWD i bezpieczeństwa państwowego, pododdziałów wojsk ochrony pogranicza, znanych sportowców, w tei liczbie wielu mistrzów sportu, antyfaszystów różnych tia-rodowości, działaczy zarekomendowanych przez Komtn-tern"21. Do tych oficjalnych informacji Waupszas dodeye: „Jądro brygady stanowili czekiści i pogranieznicy. Wśr-ód studentów i wykładowców Instytutu Kultury Fizyczr>ej, których skierowano do brygady było wielu znanych sportowców: lekkoatleci bracia Znamienscy, sztangista Nilto-łaj Szatkow, mistrzyni ZSRR w jeździe na łyżwach Ljubow Kułakowa, bokser Nikołaj Korolew, dyskobol Ali Isaj^w. W brygadzie służyło 500 dziewcząt- -komsomołek".22 &ły-gada Osnaz została sformowana w Moskwie na tere^e obiektów sportowych klubu Dynamo23. Widzimy, że skład brygady Osnazu jest bardzo bliski Specnazowi. W brygadzie Osnaz znajdziemy te same kategorie ludzi, co i w Specnazie: - starannie dobranych i sprawdzonych żołnierzy, - sportowców wysokiej klasy, - cudzoziemców. W tych grupach jest bardzo wysoki odsetek kobiet. Na czele stoją etatowi oficerowie organów. Brygada posłużyła jako baza do utworzenia oddziałów i grup dywersyjnych kierowanych na tyły przeciwnika. W ciągu trwania wojny sformowano 212 oddziałów i grup liczących łącznie 7.316 dywersantów24. 20 Wnutriennyje Wojska w WteUkoj Otiecziestwiennoj Wojnie, 1975, dokument nr 278. 21Ibid. 22Natriewotnych..., s. 206-207, 23 „Sowletsklj Wojin", nr 8/1985. 24 Wnutriennyje Wojska..., dokument nr 278. 38 WIKTOR SUWOROfl Jednak wykorzystywanie Osnazu przeciwko wojskor przeciwnika okazało się bardzo trudne, prawie niemożlj we. Przeszkadzały w tym bariery organizacyjne. Osnaa w przeciwieństwie do Specnazu, nie był podporząd kowany armii, a służbie bezpieczeństwa. Jak by nie był potężna organizacja NKWD, nie będzie dopuszczona d planowania operacji wojskowych. Każda mniej, czy bar dziej ważna operacja wojskowa była (i jest także przygo towywana obecnie) jedynie przez trzech-czterech ludzi wyłącznie wojskowych. Rola organów bezpieczeństwa w ochronie tajemnicy to wyłapywanie tych, którzy duż« mówią, którzy źle chronią i przekazują dokumenty, gu bią klucze do sejfów itp. Ale i organy mają swoje ta jemnice. Oczywiście zarozumiali wielmożowie z tajnej policji nie dopuszczają generałów z armii do swoich plai nów. Frontowy generał nie wie czym dysponuje NKWDj jak są zorganizowane organy, jakie są ich siły, jak funkj cjonują. Oto przykład do czego taka sytuacja doprol wadzą. j Waupszas opisał jedną z operacji Osnazu. Kierownic! two NKWD postawiło oddziałowi Osnaz zadanie potajem| nego przejścia linii frontu i zagłębienia się w terytorium kontrolowane przez Niemców, aby zniszczyć wielkie skła| dy amunicji i paliwa. Operację przygotowywano w głębol klej tajemnicy i armia o niej nic nie wiedziała. •; „Rankiem, tego dnia kiedy przerzuciliśmy narciarzy naj tyły wroga, rozpoczęło się generalne natarcie naszych wojsk i dywersanci, którzy jeszcze nie dotarli do niemieckich składów znaleźli się wśród lawiny nacierających żołnierzy. Generał wojsk pancernych ze współczucien odniósł się do nieudaczników i zawiózł ich na pancerzacl^ swych wozów bojowych jak najdalej do przodu. Ci założyli narty i poszli w kierunku celu, ale znów ogarnęły icr| nacierające jednostki radzieckie. W ten sposób nasi po-granicznicy nie mogli wykonać postawionego zadania: oddziały frontowe cały czas ich wyprzedzały i konieczność zniszczenia strategicznych składów po prostu odpadła, jako że Armia Czerwona zajęła je i tak, i to w nienaruszonym stanie".25 5 JVa triewożnych..., s. 216. SPBCNAZ 39 Jeśli Osnaz zniszczyłby składy, to przyniósłby Armii Czerwonej nie korzyść, a stratę. Tajna policja zostanie zawsze tajną policją, jej mieszanie się do operacji wojskowych nigdy nie przynosiło oczekiwanych rezultatów, i przynieść ich nie może. Dlatego Osnaz wykorzystywany był wyłącznie na tyłach własnych wojsk, albo na bardzo głębokim zapleczu przeciwnika, gdzie nie było i w najbliższym czasie nawet nie można się było spodziewać Armii Czerwonej. Po pierwszych, nieudanych próbach wykorzystania Osnazu przeciw jednostkom bojowym przeciwnika, znaleziono znacznie lepszy sposób zastosowaniajego oddziałów i grup. Na tyłach wroga narastał opór partyzantów, w ruchu partyzanckim brały udział tysiące, a potem dziesiątki i setki tysięcy ludzi. Setki tysięcy uzbrojonych i nie dowodzonych z „Wielkiej Ziemi" ludzi to poważnie niebezpieczeństwo dla dyktatury komunistycznej. Ruch partyzancki należało jak najszybciej podporządkować centralnemu kierownictwu i skierować działania partyzantów przeciwko armii niemieckiej. W pierwszym etapie wojny ruch partyzancki powstał w naturalny sposób jako przeciwwaga niemieckiego terroru. Wszystkie narody Związku Radzieckiego, a przede wszystkim Rosjanie, widziały początkowo w Hitlerze wyzwoliciela. Ale Hitler nie chciał być wyzwolicielem. Niemiecki terror zmusił masy ludzi do ucieczki w lasy. A tam nie było żywności. Zapasy żywności znajdowały się pod kontrolą niemieckiej administracji. Początek wojny partyzanckiej to walka wsi 0 przetrwanie. Żeby zdobyć chleb, trzeba było napadać na niemieckie magazyny i konwoje. Władze okupacyjne odpowiadały ekspedycjami karnymi. Ludzie w lasach musieli się bronić. Pierwszy etap wojny partyzanckiej to samoobrona ludności wiejskiej. Stalin i Beria skierowali na okupowane tereny Osnaz, aby przekształcić ruch partyzancki z obronnego w zaczepny. Żeby zmusić ludzi nie tylko do samoobrony 1 walki o chleb, ale i do walki w obronie komunizmu. To było właśnie zadaniem Osnazu, a nie Specnazu. Terror skierowany przeciwko własnemu narodowi to zadanie NKWD. W operacjach przywrócenia porządku w ruchu partyzanckim nie należało koordynować dzia- 40 WIKTOR SUWOROW łań z armią. Zadania rozdzielono precyzyjnie: armia walczyła z przeciwnikiem zewnętrznym, NKWD z wewnętrznym. Specnaz armii wypełniał zadania wojenne, Osnaz NKWD - polityczne. Jednak Osnaz NKWD działał na terytorium okupowanym przez przeciwnika. Spotkania z wrogiem były nieuchronne. Przecież cały ruch partyzancki Osnaz miał skierować do walki z przeciwnikiem. Jak zorganizować] współdziałanie sił NKWD i wywiadu wojskowego? Kto komu powinien podlegać? Na początku 1942 roku zdobyto pierwsze żałosne do* świadczenia z samodzielnych działań NKWD przeciw wrogowi zewnętrznemu. Wyciągnięto z niego właściwi wnioski: w walce z zewnętrznym najeźdźcą decydujące rolę powinna odgrywać armia, dlatego jakiekolwiek orgaJ nizacje, także NKWD, muszą uzgadniać swoje operacją z dowództwem wojskowym. Wszystkie służby (łącznic z NKWD) muszą dostosować się do potrzeb wojskaj Z drugiej zaś strony, jeśli armia będzie ingerować w dzia-^ łania innych radzieckich organów nie dotyczących bez--pośrednio prowadzenia wojny, zakończy się to katastrofą i dla armii, i dla wszystkich zainteresowanych. IX Nasz bohater, towarzysz Waupszas, na początku 1942 roku otrzymał nowe nazwisko - Gradów i rozkaz wydzie-* lenia ze składu brygady oddziału pacyfikacyjnego. Na jego czele miał przejść linię frontu, aby zaprowadzić porządek w ruchu partyzanckim. Jego koledzy, wetera-J ni terrorystycznego podziemia w Europie Wschodniej^ dyplomaci-terroryści, podpalacze z Osnazu, „doradcy" Republiki Hiszpańskiej, naczelnicy gułagowskiej admi-. nistracji, otrzymywali takie właśnie zadania. Na czele oddziałów Osnazu NKWD znajdujemy tych samych lu-| dzi, których znamy z Wielkich Budów, z ochrony hisz-| pańskiego Politbiura, z oddziałów egzekucyjnych działających na terytorium Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. Dam. tylko jeden przykład: Karl Dobritzhofer, pseudonim; „Dąb", Austriak, komunista. W 1934 roku razem ze swoim bratem Antonem uczestniczył w komunistycznej ruchawce w Wiedniu. Po jej zdławieniu obaj uciekli do SPECNAZ 41 Związku Radzieckiego. Obaj pracowali w NKWD. Po trzech latach Anton Dobritzhofer został przez kierownictwo NKWD skierowany do Hiszpanii, gdzie dowodził brygadą międzynarodową. Należy w tym miejscu wspomnieć, że cała kadra dowódcza międzynarodowych jednostek w Hiszpanii składała się bądź z oficerów radzieckiego wywiadu wojskowego, jak na przykład „generał Walter", albo z funkcjonariuszy NKWD, jak np. Anton Dobritzhofer. Wszystkich tych „internacjonalistów" znajdziemy w przyszłości przy krwawej robocie w Osna-zie lub Specnazie. Wszyscy „internacjonaliści" z jednakową ochotą przelewali krew hiszpańskich chłopów, którzy nie chcieli komunizmu i rosyjskich, którzy mieli podobne poglądy. Każdy z tych niegodziwców, jeśli tylko była taka potrzeba, przelewał krew swoich pobratymców we własnym kraju, albo obcych w dowolnym miejscu świata: Karl i Anton Dobritzhoferowie - w Austrii, „generał Walter" (Karol Świerczewski) - w swej rodzinnej Polsce, a naszego bohatera Waupszasa spotkamy jeszcze na Litwie. Na początku 1942 roku Anton Dobritzhofer znalazł się w oddziale Gradowa fWaupszasa). Nie ma co wątpić, że już wcześniej oddał NKWD cenne usługi. W przeciwnym razie, kto mógłby wziąć na siebie ryzyko skierowania do oddziału Osnazu Austriaka. A jeśli się coś stanie, kto będzie za to odpowiadał? Ale towarzysze z NKWD wiedzieli co robią. I jeśli już kierowali kogoś do Osnazu to wiedzieli, że nie zawiedzie. Sprawdzony w działaniu. Bardzo interesująco Waupszas opisał stawianie zadań bojowych przed odesłaniem za linię frontu. Rozkazy wydawane były w budynku NKWD (na Łubiance), w gabinecie szefa zarządu generała NKWD Grigoriewa. Obecni byli czterej ludzie: Grigoriew, dwóch generałów z GRU i dowódca oddziału Osnazu major NKWD Gradów (Waupszas). Obecność generałów GRU to szczegół o wyjątkowym znaczeniu. Specnaz wywiadu wojskowego nie działał pod kontrolą organów bezpieczeństwa państwowego, ale ten oddział Osnazu był kontrolowany przez 42 WIKTOR SBWOROW wywiad wojskowy. Była to jedyna możliwa droga koordynacji działań Specnazu i Osnazu. Dalej w swej książce Waupszas z dużą znajomością tematu opisuje działania oddziałów wywiadu wojskowego i podkreśla, że znajdowały się. one poza kontrolą NKWD: „Na terytorium czasowo okupowanej Białorusi pracowali agenci wywiadu wojskowego, przerzuceni na tyły wroga przez dowództwo Armii Czerwonej. Nie podlegali oni oddziałom czekistów, ale utrzymywali z nami stały kontakt"26. Zadania dla Specnazu zawsze były stawiane przez kierownictwo GRU, bez udziału przedstawicieli organów bezpieczeństwa państwowego. Ale jeśli nawet te ostatnie wydawały rozkazy swym terrorystom, zawsze byli obecni przy tym oficerowie wywiadu wojskowego. Jest to zrozumiałe i oczywiste. Tajna policja przy całej swej potędze nigdy nie była w stanie pokonać zewnętrznego przeciwnika. Mogła tego dokonać jedynie armia. Dlatego w krytycznej sytuacji wojennej wszyscy powinni pracować tylko na potrzeby armii i z nią konsultować swoje działania. Waupszas dumnie nazwał siebie partyzantem. Jednak kiedy w czasie wydawania poleceń na Łubiance zająknął się, że chciałby bić się z wrogiem, generał Grigoriew przypomniał mu, że Osnaz nie jest do tego przeznaczony. Osnaz to nie oddział partyzancki, walką z przeciwnikiem! zajmują się inni. To właśnie ten fragment książki: „- Kiedy dotrzemy na miejsce stałej dyslokacji roz-j poczniemy prawdziwe działania bój owe... -Tutaj szef za-; rządu przerwał mi. ] - Jak najmniej partyzantki! Wasz oddział powinien być jednym z centrów organizacyjnych wojny wyzwoleńczej, wnoszącym w ruch partyzancki komunistyczną świadomość, wojskową precyzję i żelazną dyscyplinę. Wykorzystajcie, towarzyszu, wszystkie siły i środki, żeby skończyć z resztkami żywiołowości wśród partyzantów..."27. A więc pokonanie przeciwnika nie jest najważniejsze! Jak najmniej partyzantki, towarzyszu Gradów! Trzeba poddać walczący lud żelaznej kontroli Moskwy: oto wasze 26Ibid., s. 352. 27Ibid., s. 214. SPBCNAZ 43 główne zadanie. Wyplenić pozostałości żywiołowości z partyzantów - oto zadanie! Oddział Osnazu Gradowa początkowo liczył tylko 30 ludzi - wyłącznie kadrowych czekistów. Zadania na tyłach wroga Gradów prowadził według takich samych standardów, co i duże oddziały Osnazu na terytorium okupowanym. Przede wszystkim należy odszukać oddziały partyzanckie utworzone spontanicznie przez ludność w lasach. Na czele tych niewielkich i rozproszonych oddziałów stoją doskonali dowódcy (w końcu od ponad roku walczą z Niemcami). W każdym wypadku zostali oni wybrani przez wszystkich partyzantów w drodze głosowania. Napotkawszy takiego dowódcę, Gradów zadawał mu pytanie: czy oddział uznaje władzę komunistyczną, czy też nie? Jeśli oddział nie uznawał władzy komunistycznej, Gradów określa go jako faszystowski i grozi, że jeśli nie zmieni swej orientacji, władza radziecka rozprawi się z nim jak ze zdrajcą. Jeśli zaś partyzanci uznali radziecki porządek, to Gradów ze składu swego ugrupowania Osnazu wydzielał jednego człowieka (wszyscy to oficerowie NKWD) i wyznaczał go na komisarza politycznego oddziału partyzanckiego. Wszystko tak samo jak podczas wojny domowej: kto nie z nami, ten przeciwko nam. Jeśli jesteś z nami, przyjmij naszego komisarza. Dowodzenie w oddziale partyzanckim pozostaje doskonałe, ale komisarz reprezentuje władzę radziecką, dokładniej jest przedstawicielem komunistycznych organów bezpieczeństwa państwowego Drugim zajęciem Gradowa, jak i innych dowódców formacji Osnazu był werbunek tajnej agentury wewnątrz oddziałów partyzanckich, utworzonych przez lud. Waup-szas mówił, że po roku działalności miał już kontakt z 400 informatorami. Dzięki nim Gradów wiedział, co się dzieje w dowolnym „dzikim" oddziale partyzanckim. Następny krok w pracy organizatorskiej to selekcja dowódców. Poprzez swych komisarzy (którzy byli mu w pełni podporządkowani) Gradów stawiał zadania bojowe oddziałom i wymagał ich dokładnego wypełniania. Zadania były zazwyczaj bardzo trudne. Jeśli dowódca nie radził sobie z ich wypełnieniem, komisarz Gradowa postulował jego zmianę. 44 WIKTOR SUWOROW Próby oporu ze strony „dzikiego" oddziału i jego dowódcy natychmiast były tłumione siłą. W takich przy-j padkach oddział Osnazu Gradowa działał szybko, sta-j nowczo i bezwzględnie. Regułą było, że nie likwidowano całego oddziału partyzanckiego, a tylko jego najbardziej nieposłusznych członków. Najważniejsze, aby Gradów wiedział dzięki swym informatorom kto jest kim w każdym oddziale. l W miarę tego, jak jego własny oddział zmniejszał siej gdy Gradów przydzielał komisarzy poszczególnym gruH pom partyzanckim, otrzymywał uzupełnienia w postaci kolejnych grup czekistów z Moskwy. j Oprócz tego, do oddziału przychodzili komuniści, cze-^ kiści, tajni informatorzy, którzy z różnych przyczyn znaleźli się na okupowanym terytorium. W ciągu roku oddział Osnazu Gradowa miał w swym składzie już 700 ludzi w pododdziałach bojowych, 500 w pododdziałach zabezpieczenia, nie licząc 400 tajnych informatorów. Mniej więcej takie proporcje osiągnęły też inne ugrupo^ wania Osnazu, za przykład może tu posłużyć historid oddziału Osnazu podpułkownika D. Miedwiediewa28. Kolega Waupszasa stąpa po tej samej drodze i prowadzi taką samą działalność, z równą skutecznością, ale naj innym terenie. '•. Może dziwić tak duża liczba ludzi w pododdziałach zabezpieczających oddziałów Osnaz. Niczego dziwnegd w tym jednak nie ma. Waupszas wyjaśnił to następująco] „Nasz oddział specjalnego przeznaczenia stał się ogniwenj łączącym Centralny Sztab [Wojny Partyzanckiej - przyp^ aut.] z oddziałami partyzanckimi. Poprzez nas okolicznd oddziafy otrzymywały amunicję, wyposażenie, broń... pcn przez nas dowódcy otrzymywali wskazówki i rozkazy"29. Innymi słowy, Moskwa zaopatrywała tylko oddziały, Osnazu, które faktycznie nie uczestniczyły w działaniacH bojowych. Walka była podejmowana wyjątkowo, tylkd w samoobronie. Oddziały Osnazu rozdzielały wszystko td co przysłała Moskwa. Jeśli zwykły, „dziki" oddział potrzebował jakiejkolwiek pomocy, trzeba było iść po prośbie! 28 N. Korolew, Otrjad osobowo naznaczeruja, Moskwa, 1968. 29 Na triewożnych..., s. 243. SPECNAZ 45 do Gradowa. W innych oddziałach Osnazu było dokładnie tak samo. W ten sposób można wyjaśnić obecność tak rozbudowanych pododdziałów tyłowych w formacjach Osnazu. XI Z czasem dowódcy, których wybrali partyzanci na początku wojny, zniknęli, na ich miejsce przyszli nowi, rekomendowani przez NKWD. Zaczęło się też wzmacnianie oddziałów partyzanckich. Małe zlewały się w większe. W tak powstających oddziałach dowódca już nie byi wybierany, a wyznaczany. Zgrupowania partyzanckie (już pod pełną kontrolą Osnazu) rozpoczęty aktywną działalność w celu mobilizacji ludności do walki z okupantem. Duże zgrupowania partyzanckie przekształcały się w brygady. W brygadach partyzanckich cały sztab był troskliwie dobierany i sprawdzany przez oddziały Osnazu. Osnaz sprawdzał nie tylko dowódców. Waupszas wspomina, że wyznaczył ze swego oddziału oficera Gri-gorija Łozobiejewa na naczelnika wydziału specjalnego 2. Mińskiej Brygady Partyzanckiej. Ten czekista, w ciągu roku pracy „wykrył i zlikwidował 39 zdrajców ojczyzny, tajnych agentów Abwehry i SD, oraz innych niegodziwców". Ta liczba oznacza, że w brygadzie partyzanckiej mniej więcej raz w tygodniu wykonywano wyrok śmierci. Oprócz tego Łozobiejew „wykrył i przejął 127 informatorów niemieckiego kontrwywiadu", którzy, oczywiście po wojnie, także zostali rozstrzelani. Dzielny czekista demaskował jednego niemieckiego informatora co trzy dni. A przecież w innych partyzanckich brygadach były własne wydziały specjalne. Tylko na Białorusi działało 199 brygad i 1.108 samodzielnych oddziałów. I wszystko to trzeba było „oczyszczać"! Nie wiem, czy wyczyszczono je tak dokładnie jak 2. Mińską Brygadę Partyzancką wyczyścił towarzysz Łozobiejew, ale na całej Białorusi czystkami zajmowały się setki oddziałów i grup czekistów o łącznej liczebności około 10.000 ludzi30. Ibid., s. 332. 46 WIKTOR SUWORO1 Partyzanci, którzy działali na Ukrainie, w Mołdaw w państwach nadbałtyckich, w Karelii, we wszystkich oku powanych zakątkach Rosji, byli kontrolowani tak samo! • Głównym zadaniem wszystkich czekistów był werty nek agentów spośród radzieckich partyzantów, poprze agenturę demaskowanie niezadowolonych, niepewnyc] niepokornych, a następnie ich likwidowanie. „- Nie bójcie się - uspokajał Waupszas dowódców pa tyzanckich. - Praca agenturalna jest prowadzona wedłu sprawdzonych reguł. Faszystowskich łotrów zniszczyiE bez pardonu."31 Nie ma wątpliwości co do tego, że czekiści likwidowj ludzi bez pardonu. Ale czy ci ludzie byli faszystowski^ szpiegami, osobiście wątpię. Na przykład, 39 szpiegóf i zdrajców w ciągu niecałego roku rozstrzelanych zosta w 2. Mińskiej Brygadzie Partyzanckiej. Jeśli w ich liczb byłby choć jeden prawdziwy niemiecki szpieg, to przek^ załby wcześniej Niemcom miejsce rozlokowania brygac i przestałaby ona istnieć. Ale brygada istniała nad i aktywnie działała przeciw Niemcom, pozostając ni< uchwytną. Ta nieuchwytność wyjaśnić można tylko tyn że wewnątrz brygady było mniej faszystowskich szpiega niż zlikwidował ich dzielny czekista G. Łozobiejew. ! xn j W ciągu całej wojny walka z własnym narodem byłj głównym zadaniem Osnazu NKWD. Narody białoruski ukraiński, rosyjski, karelski oraz państw bałtyckich zna lazły się na terenach kontrolowanych zarówno przez hi| lerowski aparat terroru, jak i Osnaz NKWD. Liczba luó^ zlikwidowanych przez czerwony terror w czasie całej woj ny nie podlega żadnym szacunkom, nawet najbardziej przybliżonym. Jeśli jedna tylko brygada Osnazu wyetó minowała 140.000 współbraci to ile zlikwidowały 63 dy wizje NKWD, niezliczone grupy ł oddziały Osnazu? Różnica między faszystowskim i komunistycznym ter rorem na okupowanych terenach polegała na tym, żi najeźdźcy mówili w obcym języku ł uważali miejscows ludność za niższą rasę. Komuniści, wprowadzając tak 31 Ibid., s. 288. gpECNAZ 47 sam, a może i straszniejszy terror, mówili takim samym językiem jak ludność, wzywali lud do walki wyzwoleńczej. jednak pomimo barbarzyństwa Wehrmachtu i Gestapo, nie zważając na to, że Niemcy nie uważali Rosjan za ludzi, po ich stronie walczyło ponad milion rosyjskich ochotników. Jeśli Hitlerowi starczyłoby wyobraźni, żeby uznać Rosjan za ludzi, to po stronie armii niemieckiej walczyłby nie milion ochotników, a znacznie więcej. Po stronie Niemiec opowiedzieli się znani radzieccy generałowie: G. Żylienko, D. Zakutnyj, W. Matyszkin, F. Truchin, S. Buniaczenko, G. Zwieriew, W. Korbukow, N. Szatow. Po stronie Niemiec walczył generał dywizji An-driej Andriejewicz Własow, który według informacji gazety „Prawda" był przed wojną jednym z najlepszych fcom-dywów z 303 dowódców dywizji w całej Armii Czerwonej. Nawet po jego przejściu na stronę Niemiec radziecka wojenna historiografia przyznaje, że IV Korpus Zmechanizowany był najlepszy w całej Armii Czerwonej (oczywiście, nie wspominając o tym, że dowodził nim łcomfcor Własow). Uratowanie Moskwy w końcu 1941 roku było dziełem Żukowa i Własowa. Własow dowodził 2. Armią Uderzeniową i był zastępcą dowódcy frontu jeszcze na początku 1942 roku. Jeśli pozostałby w służbie u komunistów, a miał taką możliwość, to już w połowie wojny byłby marszałkiem Związku Radzieckiego. Jeśli Hitlerowi starczyłoby rozumu, by ogłosić, że wojuje nie przeciwko Rosjanom, a przeciwko komunistom, to oprócz Własowa na jego stronę przeszliby dowódca 16. Armii generał dywizji M. Łukin, dowódca 5. Armii generał M. Potapow, dowódca 19. Armii generał P. Poniedielin i wielu, wielu innych. Ale Hitler nie dostrzegł różnicy pomiędzy Rosją i Związkiem Radzieckim, oddając tym samym nieocenioną usługę Stalinowi, NKWD i formacjom Osnazu. xni W 1942 roku został właściwie zakończony proces konsolidacji ruchu partyzanckiego. Partyzanci zostali skupieni w silne oddziały: jednostki, brygady, a nawet dywizje, podporządkowane żelaznej dyscyplinie i surowe- 48 WIKTOR SUWORC mu naczelnemu dowództwu. W następnych latach ter w ruchu partyzanckim nie osłabł, ale było to już zaprowadzanie porządku, a jego podtrzymywanie, wielu grup i oddziałów Osnazu pojawiła się. możliwe rozpoczęcia walki także z innymi przeciwnikami. A było ich niemało: Rosyjska Armia Wyzwoleńc^ (ROA), Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), ukraińsi dywizja Waffen SS „Galizien", Białoruska Armia Ludov (BKO), liczne formacje dońskich, kubańskich, terskłc siemirieczenskich Kozaków, niepodległościowy ruc oporu Estonii, Litwy i Łotwy. Osnaz przede wszystkim walczył z tymi ugrupowani mi i ruchami na drodze przenikania do ich wnętrza, ro winięcia własnej agentury i przewerbowania żołnier Jednocześnie Osnaz likwidował jakikolwiek przejaw r| syjskich, ukraińskich i innych dążeń narodowych, je proces ten nie był kontrolowany przez NKWD. Na Białorusi oddziały Osnazu w barbarzyński spos zabiły przywódcę białoruskiego odrodzenia narodoweg W. Iwanowskiego, redaktora „Biełorusskoj Gaziety" Kozłowskiego i wielu innych. Wojna Osnazu przecie ugrupowaniom niepodległościowym trwała jeszcze dług lata po zakończeniu II wojny światowej. XIV Czekiści prowadzili w czasie wojny walkę przeciwk niemieckiemu wywiadowi. Ta wojna trwała tak na terj torium radzieckim, jak i na obszarach okupowanycł a w końcu także w samych Niemczech. Podstawowa metoda walki z wywiadem może wyda się prymitywna i bardzo stara, niemniej była ona najbai dziej efektywna. Jej istota polegała na tym, że czasami n własnym terytorium przechwytywano niemieckieg szpiega. Zwykle był nim żołnierz lub oficer Armii Czerwo nej wzięty do niewoli w pierwszych dniach wojny, zwę bowany przez niemiecki wywiad, przeszkolony i przer cony na tyły Rosjan. Takich szpiegów przygotowywani tysiącami w szkołach wywiadowczych na okupowanyc terytoriach. W NKWD schwytanych agentów poddawani najokrutniejszym torturom, wyciskając z nich wszystkJ co wiedzieli i zmuszano do uczestnictwa w działaniac gpECNAZ 49 przeciwko ich wczorajszym mocodawcom. W końcu wszystkich szpiegów likwidowano, łącznie z tymi, którzy dobrowolnie pokajali się i opowiedzieli o swoich zadaniach. Najważniejsze dla NKWD było uzyskanie danych o rozmieszczeniu tajnych szkół wywiadowców. Dane te natychmiast przeka^wano oddziałom Osnazu działającym na okupowanych terytoriach. Oddziały odszukiwały szkoły, wysyłały do nich swoich ludzi lub werbowały tych, którzy znajdowali się tam wcześniej. Dalej stosowano stary jak świat sposób: młoda rosyjska dziewczyna pracująca w stołówce, lazarecie itp. takiej szkoły umawiała się na „randkę" z jednym z niemieckich instruktorów w lesie. W taki sposób Lidia Asmołowskaja uprowadziła jednego z asów niemieckiego wywiadu wojskowego von Fleita. 2 sierpnia 1942 roku został on przechwycony przez grupę Osnazu kapitana NKWD A. Mie-tiełkina. W taki sam sposób, przy pomocy dwóch dziewcząt, został wciągnięty w pułapkę oficer rozpoznania Grupy Armii „Środek" Karl Krug. Schwytał go oddział Osnazu majora NKWD P. Łopatina. W Baranowiczach NKWD zwerbowało cały dom publiczny nur Jur Deutsche, obsługiwany przez miejscowe prostytutki. Przejęcie jednego tylko instruktora szkoły wywiadowczej oznaczało jednoczesną wpadkę kilkunastu świeżo przerzuconych szpiegów. XV Oddziały Osnazu prowadziły też działania terrorystyczne przeciwko okupantom. Głównym celem ataków były organy dowodzenia armii oraz wysocy urzędnicy niemieckiej administracji. Zwykle akty terroru poprzedzał zaoczny sąd, który wydawał wyrok śmierci. Skazanym wysyłano kopię wyroku z pieczęcią i podpisami sędziów. Potem rozpoczynało się polowanie. Wyroić śmierci sam w sobie miał bardzo demoralizujący wpływ. Jeśli oddziałowi Osnazu udawało się wykonać wyrok, miało to jeszcze większe znaczenie dla tych którzy też otrzymali wyroki, ale pozostawali nadal wśród żywych. so WIKTOR SWt Pośród najbardziej udanych akcji tego typu należy x nić likwidację gubernatora Białorusi Wilhelma von Kut Operacja ta została przeprowadzona przez oddział* nazu NKWD pod dowództwem majora Fiodorowa (pr donim „Wujek Dima"), a bezpośrednim wykonawcą l Jelena Mazanik. Na Ukrainie oddział Osnazu dowodzony przez D. dwiediewa wykonał pomyślnie wyroki na głównym : Ukrainy Funku, radcy Komisariatu Rzeszy na Gellu, jego sekretarzu Winterze i wicegubernatorze i cji Bauerze. Wykonawcą wszystkich wyroków był Nil Kuznłecow (znany także jako oberleutnant Paul Siebe Dokonał on także zamachu na dowódcę SS i Policji: Ukrainie Ilgena. Sam Kuzniecow został zabity przez: nierzy UPA. Działania oddziału Osnazu Miedwiedic zostały opisane we wspomnianej już książce Korole XVI Po wyzwoleniu czasowo okupowanych terenów pr Armię Czerwoną oddziały Osnaz kontynuowały le walkę przeciwko licznym ugrupowaniom zbrojnym sjan, Estończyków, Litwinów, Łotyszy, Ukraińców, Bia rusinów, Polaków, którzy nie uznali władzy komunist i wystąpili przeciw nim z bronią w ręku. Waupszas wsf mina: „Nie zostałem wysłany na front, ale polecono prowadzenie walki z bandami nacjonalistycznymi i ot agenturą na dobrze znanych mi terenach Zachce Białorusi i Litwy"32. Niektóre oddziały Osnazu prowad ły walki z „bandami" do początku, a w niektórych pr padkach do połowy lat 50. Inne formacje Osnazu rusz w ślad za Armią Czerwoną „oczyszczać" Polskę, Nieme Rumunię, Węgry, Bułgarię, Czechosłowację. Zadania ] realizowały wspólnie Osnaz i Smiersz33. W sierpniu 1945 roku liczne oddziały Osnazu zost przerzucone do Chin, Mandżurii i Korei. Sam Waups w tym czasie już pułkownik i Bohater Związku Radzie 32 Ibłd., s. 430. 33 Smiersz (od srraert' szpionom - śmierć szpiegom) - w latach 194J 1946 radziecki kontrwywiad wojskowy działający w ramach struktu służby bezpieczeństwa państwowego [przyp. tłum.]. gpBCNAZ 51 wego, otrzymał polecenie objęcia dowództwa „grupy operacyjnej do oczyszczania tyłów". Każdy domyśla się co w języku NKWD oznacza termin „oczyszczać" i Waupszas w prosty sposób objaśnia niezorientowanym o co chodzi-}0- „pewna liczba ludzi została rozstrzelana". Odzywa się tutaj skromność czekisty - po wielkiej czystce lat 1937--1938, XVIII zjazd WKP{b) przyznał, że dopuszczono się pewnych błędów i „pewna liczba ludzi", nawet niesłusznie, została usunięta z partii! Kiedy czekiści mówią, że oczyszczali Mandżurię, Koreę i Chiny to sądzę, że robili to dobrze. A było z czego „oczyszczać". Po wojnie domowej do Mandżurii, Chin i Korei uciekły masy rosyjskiej ludności, ratując się przed komunistami. Aby oczyścić te tereny przerwano nawet w sierpniu 1945 roku walkę z polskim podziemiem, aby wszystkich bez wyjątku podpalaczy przerzucić na Daleki Wschód. Los tych, których Osnaz i Smiersz schwytały na Dalekim Wschodzie został doskonale opisany przez A. Sołżenicyna i nie będę się przy tym problemie dłużej zatrzymywać. Po prostu „pewna liczba" rozstrzelanych na podstawie „wyroków sądowych" jest nieco większa niż mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka. xvn Po zakończeniu akcji na Dalekim Wschodzie nasz bohater powrócił na Litwę i tam: „krążył po lasach i wioskach, nie wypuszczając z rąk broni". Litwin Waupszas powrócił do swego ojczystego kraju zaprowadzać komunistyczne porządki. Barbarzyństwa dywizji Osnazu na wielonarodowych ziemiach republik nadbałtyckich są nie do opisania. Walka z narodami małych i miłujących pokój krajów przeciągała się i wówczas podjęto decyzję o przesiedleniu dziesiątków tysięcy ludzi z ich rodzinnych stron na pewną śmierć na Syberię, Nową Ziemię, Kamczatkę i Czukot-kę. W przypadku, jeśli w rejonie wsi zauważono jakąkolwiek aktywność antykomunistycznej partyzantki, całą jej ludność wywożono na Syberię. Wysiedlane bywały nie tylko przysiółki i wsie, ale także niewielkie miasteczka. Waupszas także uczestniczył w bandyckich deportacjach ludności swego kraju. Nie mógł tych faktów pomi- 52 WIKTOR SUWOB nać na kartach swych książek. Wspomina o depor cjach, ale czyni to z typową dla czekisty bezczelność Okazuje się, że wysiedlano nie ludność cywilną, ajedj „bandytów". Jest to wierutne kłamstwo. Ludziom, któr uczestniczyli w walce zbrojnej przeciw komunizmov w najlepszym razie strzelano w tył głowy, związaws^ zawczasu ręce drutem kolczastym. Ale Waupszas poszedł jeszcze dalej: okazuje się, „bandytów" wysiedlano tylko za ich zgodą. Opisał grupę „bandytów", którzy w obliczu jego gróźb podda się. Oczywiste jest, że najpierw (według relacji pszasa) w miejscowej placówce MGB34 nakarmiono ic do syta, a potem przeprowadzono następującą ro mowę: „- Gdzie chcielibyście mieszkać ł czym się zajr wać? - zapytałem. Większość odpowiadała, że chcieliby wyjechać na JE czas z Litwy... - Czy moglibyśmy osiedlić się na razie gdzieś dalej, i przykład na Dalekim Wschodzie? - zainteresował się j^ den z niedawnych «bandytów»"35. Oczywiście drogi towarzyszu bandyto, możecie! Je chcecie na Daleki Wschód, proszę, tam miejsca stare dla wszystkich. Niestety, nie było to takie proste. Waupszas opowiad że musiał telefonować do Wilna, do ministra bezpiec stwa państwowego Litwy generała P. Kaprałowa, żelj wyraził zgodę na prośbę „bandytów". Całe szczęście,; Kaprałow okazał się dobrym człowiekiem: zgodził się i wyjazd „bandytów" na Daleki Wschód, bo inaczej mt liby pozostać na rodzinnej ziemi. Waupszas opisał jeć go z przywódców nacjonalistycznego ruchu oporu'. nasa. Klajunas rozpoczął rozmowy z Waupszasem, poił cił swym ludziom, aby wyszli z lasu i poddali się. Za \ można by Klajunasa pokochać. Jednak nie pokochał | ani Waupszas, ani radziecki trybunał wojskowy: rozstrzelany. Oczywiście nie sam. 34 MGB - Ministierstwo Gosudarstwiennoj Biezopasnosti - ', stwo Bezpieczeństwa Państwowego, 1946-1953 [przyp. tłum.l. 35 Na triewożnych..., s. 454, gpECNAZ 53 XVIII Waupszas zakończył swą karierę w Moskwie, znowu zmieniając nazwisko na rosyjską modłę - Waupszasow. Przydzielono mu piękne mieszkanie na Leningradzkim prospekcie, niedaleko stadionu Dynama, tego samego na którym sformowano pierwszą sportowo-terrorystyczną brygadę Osnazu, gdzie i teraz tajna policja trenuje swych rzezimieszków klasy olimpijskiej. Oprócz ogromnego mieszkania miał też daczę pod Moskwą. Waupszas u schyłku swych dni poświęcił się pisarstwu. Opisat swe losy, zresztą nie wdając się zbytnio w szczegóły. Pisze rozstrzelaliśmy" zupełnie normalnie, zwyczajnie, bez najmniejszego drżenia. Słowo to często powtarza siew jego książkach, a gdyby nie cenzura, z pewnością spotykalibyśmy je jeszcze częściej. Jeśli Waupszas w swej młodości uciekłby nie do Rosji, a do Niemiec, co było zresztą w pełni możliwe, i przeszedł tę samą drogę i na tych samych terenach, z pewnością byłby poszukiwany przez wszystkie wywiady świata, Interpol, dziennikarzy, biuro do spraw zbrodni wojennych. To czego dokonał można sklasyfikować jako działalność dywersyjną, terroryzm, szpiegostwo, służbę w charakterze strażnika w obozie koncentracyjnym, i znowu terror w masowej skali skierowany przeciw ludności cywilnej, czyli ludobójstwo- Ale udało mu się. To czym zajmował się przez całe swe życie w Związku Radzieckim określano terminem: walka o lepsze jutro dla całej ludzkości. Nikt nawet nie pomyślał, by poszukiwać Waupszasa i sądzić go. Prawda, kiedy został pisarzem nie zdecydował się zamieszkać na terenie swojej Litwy, nie zbudował daczy na Białorusi, którą według jego własnych słów tak bardzo pokochał, nawet nie pojechał na Daleki Wschód, gdzie tak pragnę.li się znaleźć jego rodacy-Litwini, i którym on pomógł się tam dostać. Umarł w stolicy imperium otoczony dostatkiem i chwałą. XIX Przed dojściem do władzy Gorbaczowa, radziecka propaganda twierdziła, że weterani Osnazu, w tym także Stanisław Waupszas, Kirił Orłowski, Fiodor Ozmitiel, Olieg Byczek, Aleksander Rubcewicz, Wasilij Kórz, Niko- 54 WIKTOR SUWOROW łaj Michajłaszew, Nikolaj Kuzniecow, Walientin Niekliu dow, Hans Reiznach, Jean Carpentier, Heinz Linkę - te bohaterowie tajnej wojny przeciwko niezliczonym wro; gom komunizmu. Tu, na średnich szczeblach Osnazt byli ludzie kryształowo czyści, niekwestionowanej dobro ci, nieprzekupni, wytrwali itd. Ale na wyższych szczeb lach kierownictwa NKWD zebrały się same szumowiny zdrajcy, karierowicze, aferzyści, sadyści - towarzysz Be ria i jego banda. Ale oto do władzy doszedł Gorbaczofl i wszystko się zmieniło. Okazało się, że i na samej górz< znajdowali się dobrzy, uczciwi ludzie... Kiedy w czasach Breżniewa Waupszas pisał swoje książki, wspominał w nich tylko generała Grigoriewa który wydawał mu rozkazy, a Beria, jeśli wierzyć Waup szasowi, nigdy w ogóle nie istniał, w każdym razie Waup szas o kimś takim nie słyszał. Za Gorbaczowa wszystko się zmieniło. Gazeta „Praw da" tak opisuje Nikołaja Michajłaszewa: „szpakowaty elegancki pułkownik o dobrych, przenikliwych oczach" Michajłaszew to kolega Waupszasa. Waupszas niejednokrotnie wspominał go w swych książkach. We dług „Prawdy" oddział Michajłaszewa „zupełnie nieźl oczyścił homelszczyznę". A tak właśnie otrzymywał za dania: „- Znowu do piekła? - po wysłuchaniu mowy rosłeg oficera o przenikliwym spojrzeniu, powiedział ludowy ko misarz, gestem zapraszając do stołu. - Czytałem was raport i rozumiem, że serce czekłsty aż rwie się tam gdzl< bracia biją się z wrogiem... Oddział nazwaliście «Bu rza»?... Cóż, niech silniej rozpęta się «Burza»! - zakończy ludowy komisarz i po ojcowsku, ciepło uścisnął rękę cerowi"36. Korespondent „Prawdy" oczywiście nie mógł w tym czasie być w gabinecie ludowego komisarza spraw we wnętrznych, zresztą wstęp dziennikarzom był tam zaw sze wzbroniony, szczególnie wtedy gdy sam ludowy ko misarz stawia bojowe zadanie dowódcy ściśle tajneg oddziału. Sam ludowy komisarz nie może opowiedzie korespondentowi „Prawdy" o takich szczegółach, z te 36 „Prawda", 15 maja 1985. gpECNAZ 55 prostej przyczyny, że wszyscy ludowi komisarze spraw wewnętrznych okresu przedwojennego i wojennego okazali się wrogami i zostali z mocy wyroków radzieckich sądów zlikwidowani. A więc szczegóły spotkania w gabinecie ludowego komisarza mógł znać tylko sam pułkownik Michajłaszew. To właśnie on opisuje dobrego ludowego komisarza, który „po ojcowsku" itd. Kto jest tym dobrym ludowym komisarzem, prawdziwym ojcem dla walecznych czekistów? Oczywiście Ław-rientij Pawłowicz Beria. „Prawda" nie podaje nazwiska ludowego komisarza, ale nie trzeba tego wcale robić, podobnie jak wymieniwszy tytuł „Głównodowodzący" w czasie wojny, niczego więcej mówić nie trzeba. Dla ws2ystkich jest oczywiste, że chodzi o Stalina. Ciekawe, że Nikołaj Bucharin, członek leninowskiego Politbiura, który występował za liberalizacją reżimu, został rozstrzelany, a jego nazwisko nie pojawiało się w „Prawdzie" także po wojnie. Redaktor „Prawdy" nawet w aluzjach nie wspomina Bucharina. Bucharina nie należy wspominać... Ale Berię można. XX Jakie były losy Osnazu w okresie powojennym? Nie udzielę precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie. Mogą to zrobić tylko oficerowie KGB i MWD37, którzy uciekli na Zachód. Wiem bardzo niewiele o powojennym statusie Osnazu. 1. W 1970 roku służba REP Osnaz (Radloeliektron-noje Protiwodiejstwye - przeciwdziałanie radioelektroniczne) została przeniesiona z podległości KGB do GUSM38 Sztabu Generalnego. Służba REP składała się z kompanii, batalionów i pułków podporządkowanych naczelnikom REP armii ogólnowojskowych i pancernych, okręgów wojskowych, grup wojsk, flotylli i flot, oprócz tego pewna liczba takich pododdziałów znajdo- MWD - Ministierstwo Wnurriennycfi Diet- Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, powstało w 1946 roku z NKWD [przyp. tłumi GUSM - Gfcounoje Uprawlenye Strategiczeskoj Mosfciroiufci - Główny Zarząd Maskowania Strategicznego Iprzyp. tłum.]. 56 WIKTOR SUWOROW wała się na szczeblu strategicznym. Po przejściu z KGE do dyspozycji wojska te kompanie, bataliony i pułk zachowały swoją nazwę Osnaz, Przykładowo: 706. Samodzielna Kompania REP Osnaz 17. Armii. REP Osnaj to terroryzm w eterze. Nie wiem, czy pozostało w KGE (czy MWD) coś o nazwie Osnaz po przekazaniu armi służby REP Osnaz. Nie jestem pewien tego, czy armi przekazano całość służby REP Osnaz, czy też tylko je część. 2. Klub sportowy Dynamo prowadził przygotowanii sportowców takimi samymi metodami i mniej wiece w tych samych dyscyplinach sportowych, co i wojskow; klub CSKA. Dynamo oferowało swym sportowcom takie sam^ przywileje, .co i wojskowy klub CSKA: profesjonalni sportowcy otrzymywali stopnie wojskowe, stanowisk^ w aparacie bezpieczeństwa państwowego, mieszkania^ dacze, samochody itp. Sportowo-terrorystyczne ukieJ^ runkowanie klubu Dynamo w pełni odpowiadało pozio do kraju w celu prowadzenia podziemnej dzlałalnc W 1921 roku, unikając aresztowania, znów wrócił Moskwy. Od tego momentu całe życie Kuusinena nierozerwalnie związane z radzieckim wywiadem wojslj wym. Jak większość oficerów radzieckiego wywiadu '. usinen miał swoją drugą osobowość. Oficjalnie był nym z działaczy Kominternu. W latach 1921-1939 członkiem Komitetu Wykonawczego tej organizacji, nawet w swej oficjalnej pracy zajmował się zawsze samym: przygotowaniem do zdławienia demot w Finlandii i w innych krajach. W swym tajnym ż] gpECNAZ 67 Kuusinen osiągnął wiele sukcesów. W połowie lat 30. mianowano go zastępcą szefa Razwiedupru. Pod kierownictwem Kuusinena została utworzona siatka szpiegowska w krajach skandynawskich. Jednocześnie kierował on przygotowaniem formacji zbrojnych mających prowadzić walkę terrorystyczną na tym terenie. Jeszcze latem 1918 roku w Piotrogrodzie utworzona została szkoła kadry dowódczej Fińskiej Armii Czerwonej. Później szko-ja ta zaczęła przygotowywać kadry dla innych „armii czerwonych" i przekształciła się w internacjonalisryczną akademię wojskową - uniwersytet światowego terroryzmu. Na radzieckim terytorium powstały liczne formacje zbrojne fińskich komunistów, które wykorzystywano zarówno przeciw narodowi fińskiemu, jak i rosyjskiemu. Szczególnie odznaczyły się swym okrucieństwem: 3, Fiński Pułk Komunistyczny, który działał przede wszystkim przeciw Finlandii; 6. Fiński Pułk Piechoty (dowódca A. Waste) ochraniał Twierdzę Pietropawłowską w Piotrogrodzie, gdzie dokonywano „likwidacji" wrogów komunizmu, pułk ten uczestniczył także w działaniach dywersyjnych skierowanych przeciw Finlandii; 480. Fiński Pułk Rechoty (dowódca E. Rahia) wykorzystywano dla tłumienia wystąpień antykomunistycznych rosyjskich chłopów, uczestniczył on także w wojnie polsko-bolszewickłej, działając na tyłach polskiej armii. Liczne formacje złożone z fińskich komunistów wzięły udział w stłumieniu kronsztadzkiego powstania marynarzy. Otto Kuusinen po zakończeniu wojny domowej był zwolennikiem kontynuacji działalności podziemnej w Finlandii i zachowania najlepszych fińskich oddziałów komunistycznych. W 1939 roku, po wkroczeniu Armii Czerwonej do Finlandii, Kuusinen ogłosił się „premierem rządu i ministrem spraw zagranicznych Fińskiej Republiki Demokratycznej". W skład „rządu" weszli obok niego Mauri Rozenberg (Razwiedupr) - „wicepremier", Aksel Antila - „minister obrony", śledczy NKWD Tuure Lehen -„minister spraw zagranicznych". Dzielny naród fiński zdołał jednak stawić taki opór 1 ponieść tak olbrzymie ofiary, że „rządowi Kuusinena" nie udało się stworzyć „republiki ludowej". 68 WIKTOR SUWORC Zadziwiający fakt. Kiedy na radzieckim terytorium 1 scy komuniści utworzyli nielegalny rząd i rozpoczęliT-nę przeciw własnej ojczyźnie, w Finlandii powst ochotnicze formacje rosyjskie, których celem była obr na fińskiej demokracji. Oddziały te walczyły zaróv przeciw Rosjanom, jak i fińskim komunistom. Na tych naprawdę dobrowolnych formacji, stał byty osobis sekretarz Stalina Borys Bażanow, który wcześniej zbie na Zachód. Nieudana próba Kuusinena zdobycia władzy nad landią nie naruszyła biegu jego kariery, która nadal pr biegała pomyślnie, początkowo w GRU, potem w Wyd le Organów Administracji KC partii, który kontrole wszystkie szpiegowskie i terrorystyczne przedsięwzie. Związku Radzieckiego, a także więzienia, łagry, sądy itj Od 1957 roku do swej śmierci w 1964 roku Otto Kuv nen był jedną z potężniejszych osobistości ZSRR ląc funkcję członka Politbiura (ówcześnie Politbiuro na ne było Prezydium KC) i sekretarza KC KPZR. W Mc wie, w okolicach Chodynki, gdzie znajduje się siedź GRU, jedna z ulic nazwana została nazwiskiem Kuust na. Obok niej znajduje się ulica Richarda Sorge4. Terrorystyczna wojna przeciw Finlandii, rozpoc w styczniu 1919 roku, nie ustawała przez wiele lat. Ja przykład zaprezentuję losy jednego z jej uczestnil! który przez długi czas stał u boku Kuusinena. Taivo j tikainen - uczestnik fińskiej rewolucji 1918 roku, je z twórców Fińskiej Armii Czerwonej. Po klęsce rewolt zbiegł na radzieckie terytorium, gdzie wstąpił do 1| Fińskiego Pułku Piechoty. Uczestniczył w akcjach < syjnych przeciw Finlandii i w tłumieniu buntu w sztadzie. Wiatach 1921-1922 (już po zakończeniu wq domowej) na czele oddziału terrorystycznego grupują 4 As radzieckiego wywiadu wojskowego. W latach 1929-1932 ; dent Razwiedupru w Chinach, w 1933 roku przeniesiony de Bierzina do Japonii, gdzie do aresztowania w 1941 roku stal na i nielegalnej rezydentury (kryptonim „Ramsey"). Sorge informował Mo m.in. o szczegółach niemieckich przygotowań do ataku na ZSRR ' ny przez Japończyków 7 listopada 1944 roku. Z rezydenturą .F współpracowała żona Kuusinena, Anie, wezwana do Moskwy i rozst na w 1938 roku (przyp. tłum.]. gpECNAZ 69 go kursantów Internacjonalistycznej Szkoły Wojennej przedostał się na teren Finlandii i przeprowadził długi wypad w głąb kraju w celu likwidacji przedstawicieli bur-żuazji. Za tę działalność Taivo Antikainen otrzymał najwyższe wówczas odznaczenie wojskowe Związku Radzieckiego - Order Czerwonego Sztandaru. Od 1923 roku był członkiem komitetu centralnego, a od 1925 roku biura politycznego Komunistycznej Partii Finlandii, przez długi czas nielegalnie działał w Finlandii, wypełniając zadania radzieckiego wywiadu wojskowego. 6 listopada 1934 roku został aresztowany i skazany w Finlandii na karę dożywotniego więzienia za działalność antypaństwową i terrorystyczną. W maju 1940 roku rząd radziecki wymienił go na fińskich jeńców wojennych wziętych do niewoli podczas Wojny Zimowej. Antikatnena szybko wybrano deputowanym do Rady Najwyższej ZSRR. 4 października 1941 roku Antikainen został skierowany przez szefostwo Razwiedupru do Finlandii do prowadzenia działalności dywersyjnej. Jednak podczas przekraczania linii frontu samolot wiozący go został zestrzelony, Antikainen zginął razem z grupą radzieckich dywer-santów. vn Podczas wojny domowej i po jej zakończeniu na terytorium ZSRR utworzone zostały i aktywnie działały polskie organizacje i formacje zbrojne, np. 1. Pułk Rewolucyjny Czerwonej Warszawy (dowódca S. Żbikowski). Pułk ten wykorzystano do zdławienia antykomunistycznych wystąpień w Moskwie, Tambowie i Jarosławiu. Do tych samych celów komuniści wykorzystywali też pułk jugosłowiański (dowódca D. Serdicz), czechosłowacki pułk rewolucyjny (w różnym okresie dowodzili nim G. Srutek, J. Synek, A. Sipek) i wiele innych formacji obcych, w tym węgierskie, rumuńskie, austriackie. Po zakończeniu wojny domowej wszystkie wyżej wymienione jednostki stały się bazą dla werbunku szpiegów i tworzenia dywersyjnych grup komunistycznych do działań na terytoriach sąsiednich państw. Za przykład może posłużyć grupa węgierskich terrorystów-komunistów pod dowództwem Ferenca Krjuga (używał także nazwiska Ferenc Piataki). 70 WIKTOR SUWOR( Podczas wojny domowej walczył on z rosyjskimi chłoj mi, podczas II wojny światowej kierował grupą specjali go przeznaczenia, działającą na Węgrzech. vra Oprócz „tnternacjonalistycznych bojowników", ej ludzi mających obce pochodzenie, w Związku Radzi kim przygotowywano oddziały terrorystyczne do da łań na obcym terytorium, ale całkowicie lub w z1 komitej większości złożone z obywateli radziecki 0 prawo do podporządkowania sobie tych oddzi toczyła się zażarta walka między dowództwem 1 tajnej policji. 2 sierpnia 1930 roku w rejonie Woroneża został cony niewielki oddział dywersyjny, który w czasie czeń operował na tyłach wojsk „przeciwnika". Oficj; ta data jest przyjmowana jako dzień narodzin rai kich wojsk powietrznodesantowych. Ale moment można przyjąć także za narodziny współczesnego S] nazu. Dalej rozwój Specnazu i wojsk powietrznodi towych (WDW - Wbzduszno-Diescmtny/e Wojska] pi biegał równoległe. W niektórych momentach hisi Specnaz przechodził spod kontroli wywiadu wojsko1 w podporządkowanie WDW. Były też takie okresy, WDW sprawowały nad nim kontrolę administra a wywiad wojskowy operacyjną. Jednak w końcu no za celowe przekazanie Specnazu pod pełną koń wywiadu. 2 sierpnia 1930 roku to data początkująca spad nową psychozę w ZSRR. W 1931 roku samodzielne oddziały spadochroniarzy przekształcono w batalii a po pewnym czasie w pułki. W 1933 roku w Le. dzkim Okręgu Wojskowym sformowano brygadę nego przeznaczenia, w jej skład wchodził jeden ba spadochroniarzy, batalion piechoty zmotoryzowanej, wizjon artylerii i grupa lotnicza złożona z trzech samolotów transportowych. Brygada okazała się sprawna. Ale podstawowy problem polegał na podporządkowana byłą NKWD, co utrudniało jej rzystanie w interesie armii. Po długotrwałej walce bi da ta i jeszcze kilka innych, utworzonych według j gpBCNAZ 71 jelu, zostały przeformowane w brygady powietrzno-desantowe i przekazane do dyspozycji armii. Wówczas w skład WDW wchodziły: lotnictwo transportowe, pułki i brygady desantowe, eskadry ciężkich bombowców i samodzielne pododdziały rozpoznawcze5. Właśnie te ostatnie szczególnie nas interesują. Ich skład osobowy i liczba do dziś pozostają nieznane. Zachowały Się tylko fragmentaryczne dane na temat taktyki ich działania i szkolenia. Wiadomo na przykład, że jedna ze szkół, które przygotowywały kadrę dowódczą dla tych oddziałów znajdowała się w Kijowie. Szkoła była zakonspirowana i skrywała się pod szyldem klubu spadochronowego. Znajdowała się pod pełną kontrolą Razwied-upru. Uczyło się w niej wiele kobiet. Podczas licznych ćwiczeń oddziały rozpoznawcze były desantowane na tyły „przeciwnika" i prowadziły działania przeciwko jego dowódcom, stanowiskom dowodzenia, węzłom łączności i liniom zaopatrzenia. Wiadomo też, że właśnie w tym czasie techniki minowania osiągnęły bardzo wysoki stopień rozwoju. Opracowano między innymi unikalną minę do wysadzania składów kolejowych podczas ich przejazdu przez most. A skądinąd wiadomo, że mosty zawsze chroni się wyjątkowo starannie. Dlatego eksperci z Raz-wiedupru i Szefostwa Wojsk Inżynieryjnych RKKA opracowali minę, którą można było ułożyć na podkładach kilkanaście kilometrów przed mostem. Przejeżdżający pociąg „przechwytywał" minę, a wybuchała ona właśnie w momencie kiedy pociąg przejeżdżał przez most. W 1934 roku przeprowadzono ćwiczebny zrzut 90O--osobowego desantu powietrznego. W 1935 roku na słynnych ćwiczeniach kijowskich zrzucono niemal jednocześnie 1.188 ludzi, potem jeszcze kolejnych 1.765 żołnierzy wspartych przez lekkie czołgi, samochody pancerne i artylerię. W 1936 roku na Białorusi zrzucono na spadochronach 1.800 ludzi, a przerzucono drogą powietrzną 5.700 z ciężkim uzbrojeniem. W rym samym roku w Moskiewskim Okręgu Wojskowym przerzucono drogą powietrzną 84. Dywizję Piechoty w pełnym składzie. Sil- „Historia Wielkiej Wojny Narodowej Związku Radzieckiego 1941--1945", Warszawa 1964, t. l, s. 102. 72 WIKTOR SUWOI nym i potężnie uzbrojonym siłom desantu zawsze ta rzyszyly zrzucane niedaleko niewielkie oddziały dy syjne, które działały tak w interesie sił głównych, ji| i dla Razwiedupru. W 1938 roku w Związku Radzieckim istniało 6 bryg powietrznodesantowych o łącznej liczebności 18.0001 dzi. Jednak liczba ta nie jest do końca precyzyjna. Z jfl nej strony liczebność „samodzielnych oddziałów ro znawczych" pozostaje nieznana, a. powinna w tę lic wchodzić, z drugiej - oprócz Armii Czerwonej spadocł: niarzy przygotowywały „cywilne" kluby. W 1934 ro w kraju działało 400 wież spadochronowych należąc do „cywilnych" klubów, z których w skali roku wyko wano około 500.000 skoków. Sportowcy skakali nie ty| z wież, ale także z samolotów i balonów. Liczni zacho specjaliści oceniają, że Związek Radziecki wkroczył wojnę światową posiadając 1.000.000 wyszkolon| spadochroniarzy. Można ich było wykorzystać zaróv w wojskach powietrznodesantowych, jak i w oddzia specjalnego przeznaczenia, mówiąc językiem współc nym - w Specnazie. IX W Sztabie Generalnym Armii Czerwonej od poć ścierały się dwa poglądy: na jakich terenach przyjc działać oddziałom specjalnego przeznaczenia - na te rium przeciwnika, czy też na swoim własnym terytori^ zajętym przez przeciwnika? Przez długi czas obie konc cje rozwijano równolegle. Przygotowywano oddziały 1 we dla działań na własnym terytorium, jak i na : rzystym terenie przeciwnika. Zachodnie rejony Związku Radzieckiego były ba starannie przygotowywane do spotkania z ewentua okupantem. Przede wszystkim sformowano silne odć ły partyzanckie, złożone ze starannie dobranych h. Partyzanci żyli w miastach i wsiach, przechodzili re larne szkolenie i w dowolnym momencie byli got wyjść do lasu. Oddziały partyzanckie były tylko bazą| rozwoju potężnej wojny partyzanckiej. W czasach poi składały się prawie wyłącznie z dowódców i specjalis W trakcie wojny każdy taki oddział miał za zadanie i gpECNAZ 73 winać się w wielkie zgrupowanie partyzanckie liczące kilka tysięcy ludzi. Dla przyszłych zgrupowań zawczasu przygotowano w nieprzebytych lasach bazy z bronią, amunicją, środkami łączności i wszelkim innym niezbędnym sprzętem. Oprócz partyzantów, których zadaniem było ukrycie się w lasach przygotowywano siatki wywiadowcze i dywersyjne. Wyszkoleni w zakresie metod rozpoznania i terroru mieszkańcy, w wypadku nadejścia wroga powinni pozostać na miejscu, dla kamuflażu podporządkowując się okupantowi, a nawet oddając mu usługi, później siatki te powinny rozpocząć szerzenie terroru wewnątrz garnizonów wroga. Dla ułatwienia działań grup partyzanckich i dywer-santów w miastach utworzono jeszcze w czasie pokoju zakonspirowane sieci łączności i zaopatrzenia, punkty kontaktowe, szpitale, stanowiska dowodzenia, a nawet fabryki zbrojeniowe. Ułatwiać działania partyzanckie miała także zaplanowana na własnym terytorium strefa bezpieczeństwa, powszechnie nazywana „pasem śmierci". Był to pas ciągnący się wzdłuż zachodnich granic, o szerokości 100-250 km. W tym pasje wszystkie mosty przygotowane były do wysadzenia, zaminowano wszystkie parowozownie, tunele, zbiorniki z wodą kotłową, elektrownie. Oddziały ochrony ważnych obiektów były jednocześnie grupami wysadzającymi, które w przypadku zbliżania się wroga miały być gotowe do prac minerskich. Oprócz tego, w czasie pokoju przygotowano do wysadzenia nasypy oraz przejazdy kolejowe i drogowe. Ewakuacji podlegać miały środki łączności, w wielu przypadkach także kable telefoniczne i telegraficzne, zwrotnice kolejowe, a często także szyny. Zaraz za strefą bezpieczeństwa znajdowała się linia potężnych fortyfikacji - Linia Stalina. Według zamierzeń Sztabu Generalnego przeciwnik powinien zostać zatrzymany w „pasie śmierci" na ogromnych polach minowych i potężnych systemach zapór, a potem wyjść wprost na linię umocnień składającą się z kilkunastu rejonów umocnionych, tzw. RU. W tym czasie na jego tyłach będą już działać partyzanci. 74 WIKTOR SUWORO^ Był to wspaniały system samoobrony. Biorąc pod uwa gę ogrom terytorium i słabą sieć drogową, taki systei mógł uczynić praktycznie całe terytorium ZSRR niedc stępnym dla przeciwnika. 1 Stało się jednak inaczej. \ W 1939 roku podpisany został pakt Ribbentrop-Mołcj tow, największy polityczny sukces Stalina w całym jej życiu. Bezpośrednim skutkiem układu była II wojna świat wa, która przekształciła Związek Radziecki w superm carstwo, rozszerzyła jego granice i pozwoliła na stwórz nie najsilniejszej w świecie armii. Z zewnątrz wydawa się, że układ Ribbentrop-Mołotow to jedynie porozum! nie dwustronne, w skutek którego jedna część Pols dostała się pod władzę Hitlera, druga zaś Stalina. A Hitler w tydzień po podpisaniu układu rozpoczął woji przeciw Polsce, a Stalin poinformował, że jego wojska n są do działań gotowe. Mógł o tym powiedzieć Ribbentr powi w chwili podpisania układu, wtedy Hitler mogił o parę tygodni przesunąć moment ataku. Ale Stalin przemilczał. Hitler rozpoczął wojnę i pozostał osamotni ny. Skutki tego były następujące: Polskę dzielono n w Kancelarii Rzeszy, a na Kremlu, ale to Niemcy do dz są sprawcami II wojny światowej, a Stalin pozostaje ni winny. Czasem spotyka się nawet stwierdzenia, że Zwii zek Radziecki o mało co nie padł ofiarą wojny, o któr faktycznie zadecydowano na Kremlu. W rezultacie ataku na Polskę Zachód wypowiedzi wojnę Niemcom. Już 3 września 1939 roku Niemcy zna dowały się w stanie wojny z Francją i Wielką Brytani Wojna ta praktycznie od początku stała się dla NiemiJ wojną na dwa fronty. Ten właśnie czynnik zadecydow o klęsce III Rzeszy. Niemcy nigdy nie wygrały wojny i dwa fronty. Wszyscy niemieccy politycy i generałów ostrzegali o tym w przeszłości, wiedzieli że taka woji jest dla Niemiec samobójstwem. Interesujące, że za; samo, to znaczy za rozbiór Polski, Zachód nie wypowi dział wojny Stalinowi. Stalin osiągnął taką wojnę jaW pragnął - ludzie Zachodu zabijają innych ludzi Zachód SPECNAZ 75 niszczą ich miasta i fabryki, a on pozostaje neutralny. DO określonego momentu. Liczni światowej sławy historycy, na przykład profesor A. Awtorchanow, odnotowują pewną cechę Stalina -przypisywanie swoim wrogom swoich własnych zamierzeń. Stalin zawsze obwiniał swoich przeciwników o to czemu sam był winien. Z tego punktu widzenia bardzo interesujące są jego zarzuty wobec państw zachodnich, szczególnie wobec Wielkiej Brytanii i Francji, zawarte w przemówieniu wygłoszonym na XVIII zjeździe WKP(b): nW polityce niezaangażowania tkwi pragnienie, życzenie - nie przeszkadzać agresorom w ich czarnej robocie [...] Nie przeszkadzać, powiedzmy, Niemcom, grzęznąć w swych europejskich sprawach, wplątywać się w wojnę [...] dać wszystkim uczestnikom wojny zabrnąć w nią głęboko, skierować ich w tym kierunku po cichutku, dać im poharatać się nawzajem, a potem, kiedy już osłabną - wkroczyć na scenę ze świeżymi siłami, wkroczyć, oczywiście w interesie pokoju, i podyktować wyniszczonym uczestnikom wojny swoje warunki."6. Obwiniając Wielką Brytanię i Francję o takie zamiary, Stalin w pół roku po wypowiedzeniu tych słów osiągnął taką sytuację, kiedy Niemcy rzeczywiście ugrzęzły w sprawach europejskich, a Związek Radziecki ogłosił swą neutralność, dając uczestnikom wojny możliwość „poharatać się nawzajem". To, o co oskarżał Stalin w 1939 roku innych było jego celem: „Jeśli wojna zacznie się, to nam przyjdzie wkroczyć w nią, ale wkroczyć jako ostatni. I wkroczymy w nią, aby rzucić decydującą siłę na szalę wagi". To stary plan Stalina, zaprezentowany już na styczniowym plenum KC WKP(b) w 1925 roku. Zrozumiałe, że przemówienie prezentujące zamierzenia Stalina było wówczas tajne i po raz pierwszy zostało opublikowane dopiero po 27 latach. Właśnie dla realizacji tych planów Stalin przygotowywał liczne „armie czerwone" i miliony spadochroniarzy. Pakt Ribbentrop-Mołotow wywarł kolosalny wpływ na rozwój Armii Czerwonej. Wszystko, co było dotychczas związane z obroną własnego terytorium zostało bez żalu .Prawda", 11 marca 1939. 76 WIKTOR SUWOB zniszczone. Rozbrojono, a nawet częściowo wysadzoi bunkry ł umocnienia na Linii Stalina. Przerwano pr dukcję armat przeciwpancernych i przeciwlotniczyc W Sztabie Generalnym RKKA wygasł spór o to, na jaki^ terytoriach mają być wykorzystani partyzanci w pr ' szłej wojnie: oczywiste, że nie na radzieckich! Jesie 1939 roku, to jest od razu po podpisaniu paktu, wszys kie oddziały partyzanckie przeznaczone do działań radzieckim terytorium zostały rozwiązane, tajne szk zamknięte, sieci tajnej łączności zwinięte. Całkowicie: kwidowano strefę bezpieczeństwa: wszystkie most zbiorniki wody, parowozownie, tunele, węzły łączne i inne ważne punkty zostały rozminowane. Zlikwido\| pola minowe, systemy zapór zdemontowano. Wszyst zakonspirowane magazyny broni, amunicji i materiał^ wybuchowych zlikwidowane. Podczas wojny wszystko to trzeba było w improv wany sposób odbudowywać. W czasie wojny, aby : czyć jeden most partyzanci musieli przelać wiele krwi, i dodatek nie mogli nieść ze sobą za dużo materiałów > buchowych, dlatego wysadzony obiekt przeciwnik większego trudu odbudowywał. Ruch partyzancki w Związku Radzieckim w cz wojny radziecko-niemieckiej był wyjątkowo silny i pr sparzał przeciwnikowi wiele kłopotu. Ale ruch pa zancki trzeba było utworzyć od podstaw i potrzebę on pewnego czasu na okrzepnięcie - zajęło to oh roku. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy Niemcy at ZSRR 22 czerwca 1941 roku, ale wszystkie mosty « zały się być wysadzone. Ruch partyzancki zac działać nie po roku, a od razu, przy czym part muszą dokończyć tylko dzieła zniszczenia, którego i konano w pierwszych dniach. A po pokonaniu st bezpieczeństwa armia niemiecka napotyka na swej i dze potężną Linię Stalina... Jeżeli nawet bez „p śmierci", bez Linii Stalina, bez przeciwdziałania pa zantów - hitlerowcom nie udało się do nadejścia pie szych mrozów rozbić Armii Czerwonej i zająć Mosl to jak potoczyłyby się losy wojny, jeśliby Stalin zniszczył potężnego systemu obronnego tuż przed i] wybuchem? gpECNAZ 77 Niektórzy historycy twierdzą, że Stalin bał się Hitlera, jednak działania Stalina bynajmniej na to nie wskazują. jeśli rzeczywiście bał się Hitlera, to po co niszczył system obronny na własnym terytorium? Jeśli rzeczywiście bał się Hitlera, to powinien umacniać Linię Stalina, a za nią stworzyć jeszcze jeden „pas śmierci" z tysiącami wcześniej wyszkolonych partyzantów, a za nią kolejną linię umocnień, kolejny „pas śmierci" i tak do samej Moskwy i Stalingradu, a może nawet jeszcze dalej. Pakt Ribbentrop-Mołotow był sygnałem dla gwałtownego rozwoju radzieckiej potęgi militarnej. Wszystko co związane było z obroną niszczono, to co miało związek z atakiem przeżywało burzliwy rozwój. To oddzielny temat, któremu poświęciłem odrębne książki7. XI Teraz mówimy tylko o radzieckich dywersantach i trochę też o związanych z nimi wojskach powietrznodesan-towych. W kwietniu 1941 roku w Związku Radzieckim sformowano pięć korpusów powietrznodesantowych. Te pięć korpusów wchodziło w skład pierwszego rzutu strategicznego Armii Czerwonej: trzy skierowane przeciw Niemcom, dwa przeciwko Rumunii. Te ostatnie były dla Niemiec bardziej niebezpieczne niż pierwsze trzy. Wysadzenie nawet jednego korpusu powietrznodesantowego w Rumunii i przerwanie, nawet tymczasowe, dostaw ropy naftowej do Niemiec oznaczały koniec wojny. Pięć korpusów powietrznodesantowych w 1941 roku to kilkakrotnie więcej niż we wszystkich innych krajach świata razem wziętych. Ale i tego było Stalinowi za mało. Istniał plan utworzenia kolejnych pięciu! Ten plan został wypełniony na przełomie sierpnia i września 1941 roku. Oczywiście, ani pierwszych pięć, ani kolejne do niczego się Stalinowi nie przydały. Jeśli ktoś mówi o obronnych zamiarach Stalina, to powinien w pierwszej kolejności wyjaśnić jak można wykorzystać pięć korpusów powietrznodesantowych (albo 1 dziesięć) w wojnie obronnej. Radziecka propaganda Suworow W.: „Dzień «M»", Warszawa 1996; „Lodolamacz", Warsza-Wa 1997; .Ostatnia republika", Warszawa 2000 [przyp. tium.). 78 WIKTOR SUWOB mówi o przygotowaniu kontrataków. To także fałsz, dzieckie przedwojenne publikacje mówią o tym, że ska powietrznodesantowe można wykorzystać w operacji zaczepnej8. Termin „kontratak" ma znać późniejszy, powojenny rodowód. Na swym własnym terenie znacznie prościej jest pc stawić przy czasowym odwrocie partyzantów w las czy nawet całe jednostki regularnej armii, niż zrzucać potem na spadochronach. Ale, jak wiemy, Stalin oddziały zlikwidował. Nasuwa się więc tylko jeden • sęk: korpusy powietrznodesantowe Stalin przygotov dla prowadzenia operacji na obcym terytorium. Jednocześnie z ogromnym rozwojem wojsk pov trznodesantowych postępował także rozwój specjalny oddziałów rozpoznawczych przeznaczonych do dzia na terytorium przeciwnika. XII Szczególną nerwowość niemieckiego dowództwa wodowały działania Związku Radzieckiego w czer 1940 roku. Niemcy rzucili wówczas wszystkie swoje i przeciwko Francji, a Związek Radziecki wkroczył państw nadbałtyckich i Besarabii. Szczególnie odznac ły się w tej akcji wojska powietrznodesantowe. W cze cu 1940 roku 214. Brygada Powietrznodesantowa; ła zrzucona w celu uchwycenia węzła lotnisk w reje Szawli na Litwie, kilkadziesiąt kilometrów od Prus Wschodnich. W tymże miesiącu 201. i 204. Br da Powietrznodesantowa zostały zrzucone w Besa celem zajęcia miast Izmaił i Belgrad Dniestrowski. to zupełnie niedaleko od pól naftowych Ploeszti. Jak J chowa się Stalin, jeśli Wehrmacht odejdzie jeszcze i do Afryki Północnej czy na Wyspy Brytyjskie? Oc stym staje się fakt, że to w lipcu 1940 roku Hitler pc muje decyzję o rozpoczęciu przygotowań do z ZSRR. Hitler nie mógł sobie w żadnym wypadku pozwolić odejście z kontynentu europejskiego na Wyspy skie, czy do Afryki, zostawiając tu Stalina z jego olt „Wojenny) Wiestnik", 4/1940. gpBCNAZ 79 mią armią i wojskami powietrznodesantowymi, których ,po prostu nie można wykorzystać inaczej, jak w ogrom-nej operacji zaczepnej. Hitler odgadł plany Stalina. Mówi o tym jego list do Mussoliniego z 21 czerwca 1941 roku. Czy możemy wierzyć Hitlerowi? W tym wypadku z pewnością tak. List nie był przeznaczony do upublicznlenia, i nigdy za życia Hitlera nie został opublikowany. Uczyniono to dopiero po jego śmierci. List jest interesujący także z tego punktu widzenia, że powtarza myśl Stalina wypowiedzianą na tajnym plenum KC: Stalin chciał podbić Europę. Hitler zrozumiał to. Ale zrozumiał to zbyt późno, powinien to pojąć przed podpisaniem paktu Ribbentrop-Mołotow. Hitler wyprzedził Stalina i pierwszy rozpoczął wojnę. Potężne radzieckie siły „wyzwoleńcze" okazały się zupełnie nieprzydatne w wojnie obronnej. Korpusy powie-trznodesantowe wykorzystano jako zwykłą piechotę przeciwko nacierającym niemieckim czołgom. Najwyższej klasy specjaliści musieli zaryć się w okopach, w najlepszym wypadku spadochroniarzy szkolonych do działań na terenach obcych państw wykorzystano na tyłach przeciwnika, ale nie na jego terytorium, ale na ziemiach radzieckich, okupowanych przez armię niemiecką. xm Zmiana całej doktryny Armii Czerwonej, którą uczono prowadzić wojnę zaczepną na obcym terenie, była wyczerpującym i bardzo kosztownym, ale na szczęście bardzo szybko zrealizowanym zadaniem. Po pół roku Armia Czerwona nauczyła bronić się, a po upływie następnego przeszła do działań zaczepnych. Od tego momentu wszystko wróciło na swoje miejsce, Armia Czerwona stała się znów zwycięska, skuteczna i efektywna. Proces przebudowy sił zbrojnych w celu przygotowania ich do działań na własnym terenie dotknął wszystkich rodzajów wojsk, w tym i specjalnych. Na początku 1942 roku w Armii Czerwonej sformowano 13 gwardyj-skich batalionów specjalnego przeznaczenia do działań na tyłach przeciwnika i Brygadę Inżynieryjną Specjalnego Przeznaczenia Gwardii, składającą się z pięciu bata- 80 WIKTOR SUWOB lionów. Liczba batalionów dokładnie odpowiadała Uczt istniejących frontów. Każdy front otrzymał do swej dj) pozycji jeden taki batalion. Gwardyjska brygada specjd nego przeznaczenia znajdowała się w dyspozycji NajW ższego Dowództwa i wykorzystywana była tylko po uz skaniu osobistej zgody Stalina, wyłącznie w najważnł^j szych miejscach i najistotniejszych momentach. Miano „gwardyjska" można otrzymać tylko w Wyjątek stanowiły jedynie niektóre formacje, kto miano „gwardyjskich" nadano już w momencie sfor wania. Do tych wyjątków należały: bataliony, pułki, gady i dywizje uzbrojone w wyrzutnie rakietowe Katiusza, BM-8 i BM-31; pułki czołgów ciężkich uzbro ne w czołgi IS-2; dywizje piechoty, które powstały j bazie kadr korpusów powietrznodesantowych i, na !" nieć, pododdziały specjalnego przeznaczenia. Żeby nie ujawniać prawdziwego określenia „specja go przeznaczenia", samodzielne bataliony gwardii brygada były określane umownie jako „minerzy gward Tylko bardzo wąski krąg ludzi wiedział, co kryje się tym terminem. Dla dowodzenia minerami gwardii w każdym zarządj rozpoznania frontu utworzono wydział rozpoznania i cjalnego. Każdemu z nich podporządkowano jeden l lion specjalnego przeznaczenia. Później wydziały ro znania specjalnego rozpoczęły werbunek agentów^ siatek Specnazu na terytoriach zajętych przez pr ka. Agentura ta była tworzona z myślą o pomocy : rom gwardii w ich działaniach na tyłach przeciv Jeszcze później każdemu wydziałowi rozpoznania cjalnego podporządkowano kompanie rozpozna*! Specnazu i inne pododdziały. Na czele Brygady Inżynieryjnej Specjalnego czenia Gwardii stał jeden z najlepszych radzie praktyków walki na tyłach przeciwnika pułkownik1! tem generał dywizji) Mosze Joffe. Liczba jednostek Specnazu szybko wzrastała. WJ nie dostępnej radzieckiej literaturze możemy znale 16. i 33. Brygadę Inżynieryjną Specnazu. Oprócz ] działów działających na tyłach przeciwnika, twór także takie, które spełniać miały inne zadania - na) gpECNAZ 81 yad batalion radiowy specjalnego przeznaczenia dla zakłócania pracy linii łączności radiowej wroga, prowadzenia dezinformacji radiowej i określania położenia sztabów oraz węzłów łączności, żeby ułatwić działania oddziałom dywersyjnym. Wiadomo, że istniały 130., 131., 132. i 226. samodzielne bataliony radiowe Specnazu. XIV Działalność minerów gwardii •wyróżniała wysoka efektywność. Zwykle minerzy Specnazu pojawiali się na tyłach przeciwnika w niewielkich grupach. Czasem działali samodzielnie, innym razem współdziałali z partyzantami. Współdziałanie z partyzantami zawsze było korzystne dla obu stron. Minerzy gwardii szkolili partyzantów w najtrudniejszych sposobach minowania, zapoznawali z najbardziej skomplikowanym sprzętem i taktyką jego użycia. Znajdując się wśród partyzantów oni z kolei znajdowali bezpieczne ukrycie, ochronę przy przeprowadzaniu akcji, w razie potrzeby szeroki zakres pomocy, w tym medyczną. Partyzanci doskonale znali teren i służyli za przewodników. Była to doskonała symbioza: miejscowi partyzanci znający każdy krzaczek w lesie i doskonała technika prac minerskich prowadzonych przez specjalistów wysokiej klasy. Zwykle minerzy gwardii pojawiali się tylko na krótko, szybko wykonywali zadania i wracali. Głównym sposobem przerzutu na tyły przeciwnika był zrzut spadochronowy. Powrót zapewniały samoloty lądujące na zakonspirowanych partyzanckich lądowiskach, albo też piechotą przekraczano linię frontu. Apogeum wojny partyzanckiej przeciw Niemcom były dwie operacje przeprowadzone w 1943 roku. W tym czasie wysiłkiem Osnazu zaprowadzono porządek w ruchu Partyzanckim, został on gruntownie „oczyszczony", zdyscyplinowany i żelazną ręką podporządkowany centralnemu dowództwu. Wysiłkiem Specnazu z kolei, partyzanci zostali zapoznani z najnowszymi metodami prowadzenia działań dywersyjnych i najnowocześniejszym w tym czasie sprzętem. Operacja „Wojna o szyny" przeprowadzona została w okresie od 3 sierpnia do 15 września 1943 roku. Czas 82 WIKTOR SUWOF operacji został bardzo dobrze dobrany. Była to ćh\ kiedy Armia Czerwona po rozbiciu Niemców w opera obronnej pod Kurskiem sama przeszła do kontrat * Dla wsparcia tego kontrataku na tyłach przeciv przeprowadzono gigantyczną operację mającą sparali wać jego całe zaplecze, przerwać zaopatrzenie w i amunicję dla walczących wojsk, pozbawić wroga moż wości manewrowania rezerwami. Dla przeprować tej operacji wykorzystano jednocześnie 167 oddziały partyzanckich o łącznej liczebności ponad 100.000 dzi. Na pomoc partyzantom przerzucono na tyły wszystkie pododdziały Specnazu. Do oddziałów pa zanckich dostarczono drogą powietrzną ponad 150 materiałów wybuchowych, ponad 150 kilometrów lont detonujących, ponad pół miliona spłonek detonujący^ Oddziałom Specnazu wyznaczono zadanie sprawov najściślejszej kontroli wykonania operacji. Grupy cjalnego przeznaczenia działały samodzielnie pr wszystkim na najbardziej niebezpiecznych i odpov dzialnych kierunkach, oprócz tego ze swego składu dzielały one minerów-instruktorów dla oddziałów zanckich. Operacja „Wojna o szyny" prowadzona była jednoc nie na obszarze o szerokości 1.000 km i głęboko ponad 500 km. Pierwszej nocy jej trwania wybuchy| liniach kolejowych zagrzmiały 42.000 razy. Z każdą n<| aktywność działań partyzantów wzrastała. Niemie dowództwo rzuciło olbrzymie siły do obrony linii kol< wych i dlatego każda noc przynosiła nie tylko ekspli na szynach i mostach, ale i walki z niemieckimi pc działami ochrony. Łącznie podczas operacji uszkoć wybuchami 215.000 odcinków torów kolejowych, czpno 836 składów pociągów, 184 mosty kolejowe i! drogowych. Zniszczono też mnóstwo uzbrojenia i aimj cji wroga. Armia Czerwona po ogromnym zwycięstwie pod skiem skierowała się ku Dnieprowi i z marszu sforsc go w kilku miejscach. Zaczęły się uporczywe o przyczółki i przeprawy. Dla wsparcia nacierają wojsk przeprowadzono drugą wielką operację na przeciwnika nazwaną „Koncert". Operacja ta zgo gpECNAZ 83 z planem miała być kontynuacją „Wojny o szyny". W czasie ostatniego etapu „Wojny o szyny" pododdziały Spec-nazu zostały przerzucone w nowe rejony, miały możliwość odpocząć w partyzanckich bazach oddziałów, które w tej operacji nie uczestniczyły. Teraz nadszedł ich czas. Operacja „Koncert" rozpoczęła się 19 września 1943 roku, w tę noc tylko na Białorusi wysadzono tory kolejowe w 19.903 miejscach. W nocy z 25 na 26 września na Białorusi zniszczono lub uszkodzono 15.509 odcinków torów kolejowych. W operacji „Koncert" wzięły udział wszystkie oddziały Specnazu i 193 oddziały partyzanckie. Łączna liczba uczestników operacji wynosiła ponad 120.000 ludzi. W jej czasie, a prowadzona był do końca października, wysadzono niszcząc lub uszkadzając 148.557 odcinków torów kolejowych, skutecznie zaatakowano kilkaset transportów wojskowych, zniszczono setki kolejowych i drogowych mostów. Operacja „Koncert" prowadzona była w warunkach ciągłego niedoboru materiałów wybuchowych i innego sprzętu. Przed jej rozpoczęciem udało się przerzucić do partyzantów tylko 80 ton materiałów wybuchowych. Ale pomimo tego „Koncert" zakończył się oszałamiającym sukcesem. XV Po wkroczeniu Armii Czerwonej na terytoria sąsiednich państw doszło do reorganizacji oddziałów Specnazu. Zachowano w całości samodzielne oddziały rozpoznawcze, centra wywiadowcze, które prowadziły werbunek agentów dla siatek szpiegowskich, a także samodzielne bataliony radiowe. W radzieckiej literaturze wojskowej można znaleźć wiele wzmianek o działaniach grup specjalnego rozpoznania w końcowym okresie wojny. Na przykład w Operacji Wiślańsko-Odrzańskiej specjalne grupy wydziału rozpoznania sztabu 1. Frontu Ukraińskiego zbadały przepustowość sieci lotniskowej ' precyzyjnie rozpracowały bazowanie lotnictwa przeciwnika, odnalazły sztaby 4. Armii Pancernej, 17. Armii, XLVIII Korpusu Pancernego, XLII Korpusu Armijnego, a także zebrały wiele innych cennych informacji. W tym czasie kontynuowały swoją działalność 130., J31., 132. i 226. samodzielne bataliony radiowe Specna- 84 WIKTOR SUWOB zu, powstałe jeszcze w 1942 roku. O ich działalności < 1942 roku do Operacji Berlińskiej mówi doskonały arf kuł generała A. Palija9. To jeden z rzadkich przypadkó kiedy w ogólnodostępnych materiałach radzieckich sp tykamy się z terminem „Specnaz". W tym artykule wsp mina się także 474. Samodzielny Batalion Radiowy < nazu. Pododdziały minerów gwardii Specnazu zostały pr formowane w zwykłe gwardyjskłe pododdziały saper i wykorzystywane były do końca wojny jak typowe je stki inżynieryjne. Jedynie nieliczne pododdziały minę gwardii zachowano i wykorzystano na zapleczu prze nika na terytoriach Czechosłowacji, Bułgarii i Jugc wii. Taka decyzja była w owym czasie najzupełniej słi na. Głównym obiektem działań Specnazu były komunikacyjne wroga. Ale w tym momencie Armia < wona nieustannie nacierała. Niecelowe było dalsze i dzanie mostów, należało je uchwycić i utrzymać, a : zniszczyć. Do takich zadań istniały w Armii Czerwo specjalne gwardyjskie zmotoryzowane szturmowe br dy inżynieryjne, które współdziałając z oddziałami < wymi (o nich za chwilę) zajmowały najważniejsze obiei rozminowywały je i ochraniały, aż do momentu nadejś sił głównych. Gwardyjskie formacje Specnazu były i rzystywane głównie dla wzmocnienia szturmowych l gad inżynieryjnych. Niektóre gwardyjskie bat Specnazu zostały przerzucone na Daleki Wschód, w sierpniu 1945 roku wykorzystano je do działań ciw japońskiej Armii Kwantuńskiej. XVI Szczególnie interesujące jest wykorzystanie ode Specnazu w zaczepnej Operacji Mandżurskiej w roku. Operacja ta jest najlepszą ilustracją tego, co 1 stało z III Rzeszą, jeśli nie napadłaby ona na ZSRR. J Japonia zawarła porozumienie pokojowe ze Zwig Radzieckim, ale walczyła z innymi państwami ko antyhitlerowskiej i w tej walce wyczerpała swą wojenną i ekonomiczną. Cesarstwo zajęło olbrzymie t 9 „Wojenno-IstoriczeskiJ Żumał", 5/1977. gpBCNAZ 85 torium, na którym mieszkały setki milionów ludzi, którzy marzyli o wyzwoleniu i gotowi byli wesprzeć każdego oswobodziciela. Japonia znajdowała się w podobnym po-jożerriu w jakim Stalin chciał zobaczyć Niemcy: wyczerpana wojną z innymi państwami, z armią rozrzuconą na ogromnych terytoriach, ludność których nienawidzi okupantów, walczy z nimi i oczekuje wyzwolenia. W tej sytuacji Stalin, oczywiście „w interesie pokoju i humanizmu", zadał nagły i potężny cios Armii Kwan-tuńsklej w Mandżurii i Chinach. Radziecki rząd złamał porozumienie podpisane 13 marca 1941 roku i poinformował, „że taka polityka jest jedynym środkiem pozwalającym przybliżyć nadejście pokoju, wyzwolić narody od dalszych ofiar i cierpień". Niespodziewana operacja radzieckich wojsk przeprowadzona została na bardzo rozległym froncie. Jeśli chodzi o zakres geograficzny i szybkość, operacja ta nie ma sobie równych w historii. Armia Czerwona działała na froncie o długości 5.000 kilometrów i szerokości 600-800 km. W operacji uczestniczyło ponad 1,5 miliona ludzi, 27.309 dział, 5.556 czołgów i 3.889 samolotów bojowych. Była to rzeczywiście błyskawiczna operacja. W czasie jej trwania zabito 84.000 japońskich żołnierzy i oficerów, a 593.000 wzięto do niewoli. Zdobyto masę uzbrojenia, amunicji i innego sprzętu. Można uzasadniać te sukcesy tym, że Japonia była już na krawędzi katastrofy. Rzeczywiście. Na tym polega też radziecka strategia: zachować neutralność do momentu kiedy przeciwnik osłabnie w walce z kim innym, a potem znienacka uderzyć. Właśnie w taki sposób przygotowywano wojnę z Niemcami, właśnie dlatego likwidowano oddziały partyzanckie, zapory i umocnienia obronne, ale równocześnie formowano 10 korpusów powietrznodesantowych. W zaczepnej Operacji Mandżurskiej pododdziały Spec-nazu pokazały się z najlepszej strony. Łącznie wysadzono 20 desantów powietrznych o liczebności od 35-40 do 600 ludzi. Desanty wysadzano w Harbinie, Czan Czun, Mukdenie, Girin, Port Artur, Phenianie, Tajhor i innych miejscach. Koniecznie należy podkreślić, że desantowani żołnierze pochodzili nie z wojsk powietrznodesantowych, 86 WIKTOR SUWOE ale ze specjalnego rozpoznania. Oprócz desantów ] trznych w operacji uczestniczyły grupy specjalnego pr znaczenia Floty Oceanu Spokojnego wysadzane z oh tów podwodnych i jednostek nawodnych. Kilka gi Specnazu przeszło granicę na piechotę, a po zdobyć japońskich samochodów przemieszczało się dzięki nij Specjalną uwagę radzieckie dowództwo zwróciło na tur le kolejowe w pasie działań 1. Frontu Dalekowschodr. go. Tak o tej sprawie pisze marszałek ZSRR K. Mier kow: „Jeśli przeciwnikowi udałoby się wysadzić tunele,] na ich odbudowę przyjdzie stracić 2-3 miesiące. Mogło to utrudnić realizację naszego planu zakończenia' w sezonie j esienno-letnim"' °. W celu zdobycia tych tuneli wydzielono specjalne < działy ze składu wojsk kolejowych, dowodzone przez ] pitanów F. Filenkę, W. Pisarenkę i W. Garszyna. Gr skrycie przekroczyły granicę, poderżnęły gardła strs kom, przecięły przewody wiodące do ładunków wybue wych, a je same zneutralizowały. Następnie grupy ut maty w swych rękach tunele do momentu podejś| własnych wojsk. Podczas Operacji Mandżurskiej zastosowano no bardzo ryzykowną, ale niezwykle efektywną metodę < łań Specnazu. Na czele niewielkich oddziałów stali i cy oficerowie GRU w randze pułkownika czy nawet gc rała brygady. Taka grupa nagle pojawiała się na lot w pobliżu dużego japońskiego sztabu i żądała osobii spotkania z najwyższym w okolicy japońskim dov Pojawienie się radzieckiego pułkownika czy gener głębokich tyłach oddziaływało wyjątkowo silnie : na japońskie dowództwo, jak i na miejscową luć Samoloty transportowe z takimi grupami były esl wane w powietrzu przez myśliwce, lecz te musiały 1 szybko wracać do swoich baz i transportowiec faktye pozostawał bezbronny aż do lądowania. Ale i po lądd niu w najlepszym wypadku znajdował się na jego ] dzie tylko jeden oficer wyższej rangi, załoga i nie niż drużyna żołnierzy, która natychmiast ząjmc zycje obronne wokół maszyny. Pomimo tego poją Miereckow K., „Pól wieku w mundurze". Warszawa 1971, s.' gpECNAZ 87 sie radzieckiego wysokiego oficera na głębokich tyłach japońskiej armii świadc2yło o pełnym przekonaniu Rosjan o rychłym zwycięstwie. Radziecki oficer żądał i, najczęściej, uzyskiwał kontakt z japońskim generałem. Przy spotkaniu w imieniu rządu ZSRR żądał poddania się japońskiego garnizonu. W praktyce działania te nie były niczym wsparte. Wojska radzieckie znajdowały się zazwyczaj setki kilometrów od danego miejsca, a do końca wojny pozostawały dwa-trzy tygodnie. Ale oczywiście lokalni japońscy dowódcy nie znali tego terminu. Znam kilka zarejestrowanych przypadków, kiedy japońscy dowódcy samodzielnie podejmowali decyzję o kapitulacji, nie mając na to zgody przełożonych. Takie fakty znacznie poprawiały sytuację radzieckich wojsk. O efektywności działania radzieckich dywersantów w Operacji Mandżurskiej świadczy fakt, że udało im się schwytać na lotnisku w Mukdenie władcę marionetkowego państwa Mandżuko - cesarza Pu-i, który nie zdążył odlecieć do Japonii. xvn Po II wojnie światowej Specnaz przez kilka lat praktycznie nie istniał. Reorganizacja Specnazu została przeprowadzona pod kierunkiem kilku generałów, fanatycznie oddanych tej idei. Jednym z nich był Wiktor Kondratłewicz Charczen-ko. Jest on najzupełniej zasłużenie uważany za ojca współczesnego Specnazu. Charczenko był wybitnym sportowcem, uznanym praktykiem i teoretykiem robót minerskich. W latach 1937-1941 był mistrzem ZSRR w narciarstwie biegowym. W 1938 roku ukończył Wojskową Akademię Elektrotechniczną, która w tym czasie oprócz specjalistów łączności przygotowywała ekspertów w zakresie najbardziej złożonych metod użycia materiałów wybuchowych. Podczas wojny Charczenko był szefem sztabu Zarządu Prac Specjalnych Frontu Zachodniego. Od maja 1942 roku był szefem sztabu samodzielnej gwardyjskiej brygady Specnazu, od czerwca - zastępcą jej dowódcy. W lipcu 1944 roku brygada została przeforsowana w samodzielną gwardyjską brygadę inżynieryjną. Po wojnie, pracując w Sztabie Generalnym, Char- 88 WIKTOR SUWOB czenko napisał list do Stalina. Główną jego idea br następująco: jeśli przed wojną nasi sportowcy z którj formowano pododdziały Specnazu bywali w Niemcze Finlandii, Polsce i innych państwach, to w czasie woji można ich byłoby wykorzystać na terytorium przeciv ka z większym prawdopodobieństwem osiągnięcia kcesu. Liczni specjaliści radzieccy uważają, że Stalin pr sportową izolację Związku Radzieckiego między inny pod wpływem listu Charczenki. W 1948 roku Charczenko ukończył Akademię Sz Generalnego. Od 1951 roku kierował Instytutem Naui wo-Badawczym Wojsk Inżynieryjnych. Pod jego kie kiem przeprowadzono wiele badań i prac doświadc nych nad nowymi typami sprzętu inżynieryjnego i i jenia, zwłaszcza wyposażenia dla niewielkich pododc łów dywersyjnych działających na-zapleczu wroga. Przez wszystkie te lata Charczenko starał się uzmy wić osobom na najwyższym szczeblu możliwość odrc nią Specnazu na nowym poziomie technicznym, bardzo wielu przeciwników. Wówczas podjął decyzjęj nie należy się z nimi kłócić. Wyselekcjonował grupę sp towców spośród słuchaczy Akademii Wojsk Inżynie nych, zdołał zainteresować ich swoim pomysłem i biście przygotował do wypełniania najbardziej nawet J żonych zadań. Podczas słynnych ćwiczeń w Toch gdzie zgodnie z rozkazem Żukowa dokonano prawd go wybuchu jądrowego, a potem badano działania1 w warunkach maksymalnie zbliżonych do bojov Charczenko na własne ryzyko użył swojej grupy. Omówienie ćwiczeń było bardzo pouczające, a naĄ mym jego końcu generał Charczenko poprosił o i stwierdził, że manewry były ciekawe i bardzo ksz ce, ale w realnej sytuacji bojowej nic podobnego : by się nie mogło, ponieważ niewielka grupa dobrzej szkolonych ludzi znajdowała się w pobliżu maga amunicji jądrowej i miała doskonałą okazję, żeby : czyć transport w chwili przewożenia bomby z mię składowania do miejsca montażu i kontroli. Oprócz i dowódcy, którzy podejmowali decyzje o użyciu bror drowej mogli zostać zlikwidowani jeszcze zanim podjś gpBCNAZ 89 decyzję- Charczenko przedstawił dowody na prawdziwość swoich słów. Rezultatu jednak nie było... Ale Charczenko był uparty i powtarzał swój „numer" na innych ćwiczeniach, dopóki nie otrzymał zgody na utworzenie batalionu do działań na tyłach przeciwnika, mającego za cel neutralizowanie broni jądrowej wroga i jego stanowisk dowodzenia. Specnaz powstał faktycznie na nowo. Wszystkie jego formacje nie były odtworzonymi batalionami i brygadami z czasów wojny, ale sformowanymi od nowa. Dlatego żadne z powojennych oddziałów Specnazu nie nosiły miana „gwardyjski". xvra Sam Charczenko wspinał się uparcie po szczeblach służbowej drabiny. Od 1961 roku pełnił funkcję zastępcy dowódcy Wojsk Inżynieryjnych Armii Radzieckiej, w lutym 1965 roku został ich dowódcą. W 1972 roku otrzymał stopień marszałka Wojsk Inżynieryjnych. Osiągnąwszy tak wiele, Charczenko nigdy nie zapomniał o swym dziecku - Specnazie. Był częstym gościem w „miasteczku olimpijskim" - głównym obozie szkoleniowym Specnazu w rejonie Kirowogradu. Zginął w 1975 roku w czasie prób nowego uzbrojenia. W oficjalnym życiorysie marszałka wykorzystana została najbardziej zaszczytna w czasie pokoju formuła -„zginął przy wykonywaniu obowiązków służbowych". W odniesieniu do radzieckich dowódców najwyższego szczebla stosowano ją wyjątkowo rzadko. W moich kartotekach znajdują się tylko dwa przypadki tak uhonorowanych marszałków. Oprócz Charczenki taką formułę zastosowano w przypadku marszałka artylerii Niedelina, który zginął w 1960 roku podczas prób strategicznej rakiety balistycznej. Rozdział 4 Bojowe pododdziały Specnazu Wiemy już, że Specnaz składa się z trzech główny komponentów: pododdziałów bojowych, pododdziale sportowców-profesjonalistów i agentury. Pododc bojowe są najsilniejsze, jeśli wziąć pod uwagę liczelj ność. Kadry tych formacji rekrutują się spośród czajnych żołnierzy, ale wyjątkowo silnych, rzutkich, danych sprawie. W Armii Radzieckiej funkcjonowała utajniona metc doboru żołnierzy, nic też nie wskazuje, by obecnie mia od niej odstąpić. Miliony poborowych na długo pr chwilą, w której wdzieją na siebie mundur, zostają st rannie zbadani i podzieleni na kategorie w zależności i politycznej lojalności, rozwoju fizycznego i psychiczne aktywności politycznej, czystości (z punktu widz partii) biografii. Przyszły żołnierz nie wie do jakiej kategorii został: kwalifikowany, on w ogóle nic o tych kategoriach nie i Jeśli żołnierz otrzymał wyższą kategorię niż jego kole wcale to nie oznacza, że mu się udało. Na odwrót, żołnierza najlepiej jest jeśli otrzyma najniższą z mc wych kategorię i trzy lata przesłuży w oddalonym, zap mnianym przez wszystkich batalionie budowlany gdzie nie ma ani dyscypliny, ani inspekcji; w wojsk gdzie dowódcy dawno już przepili swój oficerski ho albo nigdy go nie mieli. Im wyższą żołnierz ma kategc tym trudniejsza czeka go służba. Z żołnierzy z wysoką kategoria rekrutowano ochro Kremla, wojska łączności rządowej, Specnaz i wojs ochrony pogranicza KGB. Otrzymanie wyższej kateg^ nie oznaczało automatycznie skierowania na Kreml, i brygady Specnazu, czy też do węzła łączności rządo Wysoka kategoria nadana przez lokalne władze wojs we oznacza po prostu lepszy materiał ludzki, który ] stawia się zamawiającemu po to, żeby on dokonał1 gpECNAZ 91 joi. Z zaprezentowanych im ludzi zamawiający wybierają tylko tych, którzy im odpowiadają. Wszyscy, którzy nie uzyskają ich uznania, spadają nie nieco niższy poziom j proponowani są reprezentantom Strategicznych Wojsk Rakietowych, wojsk powietrznodesantowych, flotyllom atomowych okrętów podwodnych. Oczywiście młody żołnierz nie wie nic o tym co dzieje się wokół niego. Po prostu wzywają go do pokoju, gdzie siedzą nieznajomi ludzie, którzy zadają mu pytania. Po laiku dniach znów wzywają go tegoż pokoju, gdzie tym razem siedzą inni nieznajomi i także zadają pytania. Wybór żołnierzy bardzo przypomina poufną tabelę rang dla wysoko postawionych członków aparatu partyjnego. Najwyższy rangą dowódca wybiera pierwszy. Potem sklep mogą odwiedzić jego zastępcy i wybierać z tego co jeszcze zostało. Potem dopuszcza się dowódców jeszcze niższej rangi, potem ich zastępców itd. W tym systemie rang Specnaz zajmował czołową pozycję. Żołnierzy, których oficerowie Specnazu wybrali dla siebie, pod konwojem podoficerów wysyła się do pododdziałów bojowych. Młodych żołnierzy po przybyciu do jednostki Specnazu łączy się czasowo w dużą grupę, która przechodzi bardzo intensywny kurs unitarny trwający kilka tygodni. Po jego przejściu żołnierze po raz pierwszy odbywają strzelanie z broni osobistej, po czym składają przysięgę. Potem najlepszych spośród młodych kieruje się do szkoły podoficerskiej Specnazu, skąd po pół roku wracają już z naszywkami kaprali; pozostałych rozdziela się po pododdziałach bojowych. W Specnazie, jak w całej Armii Radzieckiej, a obecnie także w rosyjskiej, ukraińskiej i innych armiach postra-dzieckich, panował kult „starego wojska". Wszyscy żołnierze dzielą się na „dziadków" i „kotów"1. Absolutny kot, to taki, który dopiero co rozpoczął służbę. Zupełny dziadek (20-latek), to taki, który kończy ją za kilka miesięcy, tygodni, dni. Ten kto nie jest absolutnym kotem, albo zupełnym dziadkiem - zajmuje położenie pośrednie. Jest dziadkiem dla wszystkich, którzy służą krócej, a kotem dla każdego kto służy kilka miesięcy dłużej od niego. W oryginale: storifci - starzy i sołogi - narybek Iprzyp. tłum.). 92 WIKTOR SUWORC Żołnierz, który dostał się do Specnazu musiał podp| sać zobowiązanie o zachowaniu tajemnicy. Nie miał pr wa nikomu opowiedzieć o tym gdzie służył i na cz jego służba polegała. W najlepszym wypadku mógł po wiedzieć, że służył w desancie. Wyjawienie tajer Specnazu traktowane było jak szpiegostwo i karane na| wyższą z możliwych kar na podstawie artykułu 64. Kq deksu Karnego. Po odsłużeniu trzech lat żołnierz Specnazu miał prze sobą trzy drogi: - zostać oficerem i na specjalnych zasadach być pr jętym do Wyższej Szkoły Dowódczej Wojsk Powietrzno desantowych w Riazaniu; - zostać profesjonalnym żołnierzem Specnazu; - odejść do rezerwy. Jeśli pójdzie do rezerwy, w ciągu trzech następnych ] będzie uważany za rezerwistę Specnazu i w przypadł ogłoszenia mobilizacji trafi do najbliższego jego miejsc zamieszkania pododdziału Specnazu. W ciągu kolejnyc pięciu lat będzie uważany za rezerwistę wojsk powifi trznodesantowych. Potem, aż do osiągnięcia 50 roku : cia będzie rezerwistą zwyczajnej piechoty. Istnienie rezerwy Specnazu pozwalało w przypadł mobilizacji zwiększyć liczebność pododdziałów bojowyc przynajmniej dwukrotnie w ciągu bardzo krótkiego su, albo, w razie konieczności, uzupełnić straty w pode działach. n Błoto. Wszędzie błoto. Leje deszcz. Całe lato w desz Wszystko jest nasiąknięte wodą. Wszystko gnije. Ws ko ugrzęzło w błocie. Na żołnierskich butach błoto cholewy. Także mundur, ręce i twarz są całe w błocie.' razu widać, że dziś kapral nie żałował młodych żołnie Specnazu. Wcielili ich pod sztandar raptem miesiąc temu W Specnazie utworzyli z nich tymczasową grupę i zaapli kowali „unitarkę", którą każdy wspominać będzie całe życie w najkoszmarniejszych snach, na łożu śmie także z pewnością pamiętać będą ten pierwszy miesiąc.| Dziś rano podzielili ich na plutony. Ale zanim wpuść ich do brudnych, na wskroś przemokniętych namiotów gpECMAZ 93 każdy kapral, przejmujący młodych żołnierzy, zdążył zademonstrować im siłę swej władzy. Wszystko ma jednak svvqj koniec. Nadszedł więc także koniec i tego dnia. _ Wchodzić! Dziesięciu młodych ludzi stłoczyło się wokół wejścia do ogromnego namiotu. - Wchodzić! Mat' waszu! - pogania kapral. Ale w wejściu czeka niespodzianka. Pierwszy żołnierz odrzuciwszy w bok ciężki, mokry brezent, który zastępuje drzwi wejściowe, wszedł do wnętrza, ale coś go zatrzymało. Na brudnej, rozdeptanej mnóstwem nóg podłodze, na samym progu leży oślepiająco biały ręcznik ułożony zamiast szmaty, w którą wyciera się nogi. Zmieszał się żołnierz. A z tyłu napierają i kapral wrzeszczy. - Właź! Mat' waszu! A pierwszy żołnierz nijak nie chce przejść po ręczniku. Skok przez niego także nie jest dobrą decyzją - krople błota na pewno spadną z butów, i to na pewno na ów ręcznik. Żołnierz skoczył. Za nim ponad ręcznikiem skoczyli następni. Nikt nie odważył się podnieść ręcznik, dla wszystkich jest jasne, że przecież nie ot tak położono go u wejścia. C^sty ręcznik. A wszystko wokół w błocie. Gdzie oni wśród takiego brudu znaleźli taki ręcznik? W wielkim namiocie mieszka cały pluton. Żelazne łóżka ustawiono w dwóch piętrach. Na łóżkach leżą dziadkowie. Dziadkowie - to tacy co mają 19, a nawet 19 i pół roku. Odsłużyli już w Specnazie po rok, półtora. Na dolnym piętrze - koty, które w stosunku do tych, którzy właśnie skaczą przez ręcznik, są już dziadkami. Wszyscy sami już kiedyś skakali przez ręcznik. Teraz wszyscy milczą, cierpliwie i bacznie patrzą, kto i jak zachowa się w tej sytuacji. A zachowują się „sierściuchy" tak, jak każdy zachowałby się na ich miejscu: napierają z tyłu, a przed nimi ręcznik. Skakać przez niego niełatwo. Jak wszystkim niestrzyżonym sierściuchom. Skoczywszy, zbijają się w kupę na środku namiotu, nie wiedząc co robić z rękoma, gdzie spuścić wzrok. Jakoś tak dziwnie. Chce się patrzeć w ziemię. W namiocie zapanowała napięta cisza. Wszyscy młodzi zachowują się tak samo: skok, i do kupy, spuściwszy wzrok. Ale nie. Ostatni żołnierz zachowuje 94 WIKTOR SUWOB się zupełnie inaczej. Wpada do namiotu, eskortov wrzaskiem kaprala. Zobaczywszy biały ręcznik stano czo zatrzymuje się, staje na nim swymi zabłoconymi l ciorami i wyciera je tak, jakby ręcznik był prawdziv dywanikiem. Wytarłszy nogi, nie dołącza do zbitych środku kolegów, ale dumnie kieruje się w odległy gdzie dostrzegł wcześniej wolną pryczę. - Moje? - Twoje - przyzwalająco odpowiadają dziadki. - Albo tutaj koleś, tutaj jest lepsze miejsce! Chc żreć? m Tej nocy będą bić wszystkich młodych. Będą to cz także i w następne noce. Będą ich wyganiać na bc w błoto, zmuszać do spania w latrynie (chcesz sfl chcesz leż - u nas wolny wybór). Będą ich tłuc rzemie mi i kapciami, łyżkami, i wszystkim co pod ręką, zabolało. Będą na nich jeździć wierzchem. Starzy ich wykorzystywać jako wierzchowce w bitwach to nych między sobą. Koty będą czyścić broń dziadków ii walać za nich całą czarną robotę. Tak samo jak i w i armii. Wszędzie dziadki wyczyniają z kotami takie ki. Wszędzie rytuały i porządki są podobne. Specnaz i ni na tym polu od innych rodzajów wojsk, to że w Sp nazie przed wejściem kotów kładą w drzwiach cz oślepiająco biały ręcznik. Gest ten jest prosty i; ły: jesteśmy dobrymi ludźmi. My ciebie, młody, wit z całego serca w naszym przyjacielskim kręgu, ciężką pracę. Najcięższą w całej armii, ale nasza dt nie twardnieje. Przychodź do naszego domu, młody \ nierzu, i czuj się jak u siebie. Szanujemy cię i nicze nie pożałujemy. Patrz, nawet ręcznik, którym wycier twarze, kładziemy pod twe zabłocone nogi. Twoje ut ne podeszwy szanujemy bardziej niż swoje własne rze! Ach, ty podły! Nie korzystasz z naszej gość Odpychasz nasz skromny podarek! Ty psubracie, na nóg swoich nie chcesz wytrzeć w to, w co my wycier swoje twarze! Za kogo ty nas masz, kanalio! Moż oczywiście nie szanować, ale dlaczego przyszedłeś' błoconych butach do naszego domu? gpECNAZ 95 Starzy specnazowcy biją młodych nie dlatego, że oni są młodzi, ale dlatego, aby szanowali starszych, i jeśli starsi towarzysze okazują im swą życzliwość, swój szacunek, nje można być wobec nich świnią! Nie wolno po świńsku skakać do domu, ignorując elementarne zasady! Bić będą wszystkich. Będą strasznie bić. Jeden siądzie ci na nogi, drugi na szyję, a trzeci będzie cię walić łyżką po karku (nie swoją oczywiście, a twoją, którą ty jutro będziesz jadł). Czasami najsilniejszego kota będzie katował najsłabszy dziadek. Oni wszyscy są silni, ale jedni bardziej, inni mniej. Tak więc ten, który jest mniej silny, będzie publicznie znieważać najsilniejszego kota. A pluton będzie cierpliwie czekał, czy kot ośmieli się choćby mrugnąć. Biada mu jeśli coś takiego przyjdzie mu do głowy. Tylko jeden z kotów, ten który wytarł buty o ręcznik, będzie spał spokojnie. Będzie otrzymywał całą rację żywnościową, czyścił tylko własny karabin, a może „stare wojsko" zarządzi, żeby nawet i tego nie robił: w plutonie jest wielu innych, ktoś się tym zajmie. Skąd młody, osiemnastoletni żołnierz mógł wiedzieć o tradycji Specnazu? Gdzie mógł usłyszeć o białym ręczniku? Specnaz jest tajną organizacją i skrzętnie chroni swe tradycje. Były żołnierz Specnazu nie powinien mielić ozorem. Jemu nawet nie zachce się mówić o ręczniku: mnie bili, dlaczego i ciebie nie mają! Są tylko trzy sposoby w jakie żołnierz mógł dowiedzieć się w epoce radzieckiej o ręczniku: Po pierwsze, sam się domyślił. Ręcznik leży przed wejściem, widać trzeba w niego wytrzeć nogi. Dlaczego nie? Po drugie, jego starszy brat przeszedł przez Specnaz. On oczywiście nigdy nie wymienił tej nazwy, nie mówił o przeznaczeniu tej formacji, ale o ręczniku mógł powiedzieć: „Widzisz braciszku, są takie wojska gdzie istnieją bardzo dziwne zwyczaje... Ale jeśli szepniesz coś komuś -głowę utnę. Umiem to robić". Po trzecie, jego brat przeszedł przez batalion karny. A może przez Specnaz i przez karny batalion? Tradycja ścielenia ręcznika u wejścia przed przybyciem młodego rocznika narodziła się nie w Specnazie, a w batalionach karnych. Być może przywędrowała do 96 WIKTOR SUWOI współczesnych karnych batalionów z więzień? Nie poć muję się zaryzykować tezy skąd bierze ona swój p-tek. Ale w całej armii z tradycją tą spotkałem się w Specnazie i w karnych batalionach. IV Między Specnazem i karnymi batalionami istniały i rozerwalne więzi, bardzo liczne i bardzo mocne. Przede wszystkim służba w Specnazie to służba cięższa z najcięższych. Napięcie fizyczne i psychiczne i tylko doprowadzono do najwyższej granicy jaką md znieść człowiek, ale często przekracza ono wszelkie puszczalne normy. Jasne jest, że żołnierz Specnazu : wytrzymuje tych ekstremalnych obciążeń i „pęka". pr^brać to różnorodną postać: samobójstwa, cię depresji, histerii, pomieszania zmysłów, przestępst Przestępstwa także mogą być bardzo różnorodne. W sij im czasie wyjeżdżając z zarządu rozpoznania okręgu i skowego do Moskwy, na maleńkiej stacyjce spotŁ nieoczekiwanie znajomego oficera Specnazu z dv uzbrojonymi żołnierzami - patrol. - Stary, co ty tutaj robisz na tej stacji, gdzie ludzie bywają najwyżej raz w miesiącu! - Wiesz Witia, uciekł mi żołnierz! - Kot? - W tym problem, że dziadek. Został mu jeszcze i miesiąc. - Z bronią? - W tym problem, że bez. Zdziwiłem się, życzyłem porucznikowi powc i odjechałem. Jakim rezultatem zakończyły się pos wania - nie wiem. Już na następnej stacji po wagor węszyli żołnierze WW (Wnutńennyje Wojska - wojską| wnętrzne podległe KGB). Widać postawili na nogi okręg. Ze Specnazu uciekano częściej nawet niż z innyc dzajów wojsk. Ale zwykle bywał to doprowadzony ostateczności kot, i zwykle z Kałasznikowem. Zabijał dego, kto wchodzi mu w drogę. Ale i jego szybko : ją. I zabijają. Tutaj uciekł stary żołnierz, i bez broni.| kąd? Dlaczego? Sam nie wiem. Czy go znaleźli? Ta SPECNAZ ^j-j^v--- —- - wiem. Na pewno znaleźli. U nas potrafią znajdywać. Jeśli był bez broni, to z pewnością nie został zabity. U nas ludzi nie zabija się za nic. Co go mogło czekać? Dwa lata karnego batalionu, a potem... jeden miesiąc w Specna-2ie, którego nie odsłużył. Specnaz nie posiadał żadnego symbolu, ani emblematu. Oficjalnie. Ale nieoficjalnie symbolem Specnazu był wilk. Ściślej - stado wilków. Wilk - to silne, dumne zwierze, które wyróżnia się wśród innych swoją niewiarygodną wytrzymałością. Wilk może biec godzinami w głębokim śniegu, utrzymując bardzo dużą szybkość, i nagle, gdy poczuje zdobycz, dokonuje niewiarygodnego skoku. Tropiąc swą ofiarę, wilki wyprzedzą konie, a nawet jelenie. Czasami gonią swą ofiarę kilka godzin, a nawet dni, wyczerpując ciągłym biegiem jej siły. Mając przewagę wytrzymałości wilki, najpierw osłabiają, a potem atakują nawet znacznie potężniejsze od nich zwierzęta - na przykład łosie. Nie bez racji mówi się, że nogi karmią wilka. Wilk zwycięża ogromnego łosia nie tyle siłą zębów, co wytrzymałością nóg. Wilk jest bardzo mądry, dumny i niezależny. Można oswoić i uczynić zwierzęciem domowym wiewiórkę, lisa, ogromnego łosia z nabrzmiałymi krwią oczami. Ale wilka nie da się oswoić. Tresurze poddaje się wiele zwierząt. Tresowany niedźwiedź może pokazać prawdziwe cuda. Ale wilka nie da się wytresować. Usłyszałem to z ust jednego z najbardziej znanych treserów zwierząt I. Piłatowa. Irina Bugrimowa, świetna treserka lwów, w ciągu wielu dziesięcioleci starała się tresować wilki. Według jej opinii wilk dysponuje silniej rozwiniętym intelektem niż tygrys, lew czy też niedźwiedź. Ale tresurze nie poddaje się. Wilk żyje w stadzie. Stado wilków - to zgrana, dobrze zorganizowana jednostka bojowa straszliwych drapieżników. Taktyka wilczego stada to połączenie zręczności i wytrwałości. Wilcza taktyka - to ogromny zestaw różnorodnych kombinacji, to synteza przebiegłości i siły, to Podstępne manewry i nagłe ataki. Nie ma drugiego takiego zwierzęcia na ziemi, które Mogłoby stać się lepszym symbolem Specnazu. I nie na 98 WIKTOR SUWORC próżno jedną z podstaw szkolenia żołnierza Specnazu l trening jego nóg. Człowiek jest na tyle młody i silny, ile młode i silne są jego nogi. Jeśli człowiek idzie ocię tym krokiem, jeśli jego podeszwy szorują po ziemi -: czy to, że jest słaby. Na odwrót - taneczny, sprężyst chód to oznaka fizycznej i psychicznej sprawności W wielu przypadkach żołnierze Specnazu byli przebiera| ni w mundury innych rodzajów wojsk i trzymani w ryć samych koszarach, z innymi szczególnie strzeżony pododdziałami, najczęściej łączności. Nie trzeba by specjalnego doświadczenia, żeby wyłowić tych żołnierz z tłumu. Odróżniał ich chociażby chód. Nigdy nie zapomnę żołnierza o przezwisku Spręż Był niewysoki, lekko przygarbiony, niezbyt mocno zt dowany. Ale jego nogi nigdy nie znały odpoczynku. Ja gdyby cały czas sobie podtańcowywał. Odnosiło się1 żenię, że jest przywiązany niewidzialną nicią, i jeśli tę i się przetnie, to żołnierz będzie skakał, biegał i tańczył l opamiętania. Komenda uzupełnień, która dobiera dych żołnierzy i dokonuje selekcji, nie zwróciła na nie uwagi, werdykt brzmiał: nie ma w nim niczego szczegó nego. Żołnierza skierowano do brygady rakietowej. Tut przesłużył prawie rok, do momentu kiedy brygada wzie. udział w ćwiczeniach, podczas których przeciwko działała kompania Specnazu. Ćwiczenia zakończyły się. Kompania Specnazu posi] ła się w tym samym lesie co i rakietowcy. Tutaj też wódca kompanii zwrócił uwagę na żołnierza-rakietowc który w kolejce do zupy cały czas podtańcowywał. - Podejdź no tu, synku. Dowódca kompanii nakreślił na ziemi krechę. - Śmiało, skacz. Żołnierz stanął na linii i skoczył z miejsca, bez ro biegu. Dowódca kompanii nie miał przy sobie miarki, zmierzyć rezultat, ale nie było to potrzebne. Dowó( miał swoje doświadczenie i bez centymetra wiedział, oznacza określenie dobrze, a co doskonale. - Siadaj ze mną do samochodu! - Nie mogę, towarzyszu majorze, bez zgody moje dowódcy. SPECNAZ 99 - Siadaj, nie bój się, ze mną nie zginiesz. Wyjaśnię komu trzeba, gdzie byłeś. Dowódca kompanii wsadził obcego żołnierza do swego gazika i za godzinę prezentował go już szefowi rozpoznania armii. - Towarzyszu pułkowniku, popatrzcie, co znalazłem u rakietowców! - Skocz, synku. Żołnierz skoczył bez rozbiegu. Teraz centymetr się znalazł. Zmierzyli wynik - 341 centymetrów. - Zabieraj go do siebie - powiedział pułkownik. - Daj mu jeszcze odpowiednią czapkę. Dowódca zdjął swój niebieski beret - podał go żołnierzowi. - Noś. W ten sposób żołnierz nie zjadł obiadu, ale dostał niebieski beret zamiast czarnego. Szef rozpoznania od razu zadzwonił do szefa sztabu armii, a ten wydał odpowiedni rozkaz dla brygady rakietowej: zapomnijcie, że służył u was taki żołnierz. Tańczący żołnierz otrzymał za swą gibkość przydomek Sprężyna. Nigdy wcześniej nie zajmował się na poważnie sportem, ale był urodzonym sportowcem. Pod kierunkiem doświadczonych trenerów jego talent rozkwitł. Po roku, kiedy kończyła się jego służba wojskowa, skakał już z miejsca na odległość 370 centymetrów. Zaproponowali mu, żeby został jako profesjonalny sportowiec w Specnazie. Zgodził się. Skok w dal z miejsca został współcześnie jako dyscyplina sportowa zupełnie zapomniany i nie jest włączany do programu sportowych rozgrywek. A szkoda! Kiedyś był on dyscypliną olimpijską. Rekord olimpijski ustanowiony na olimpiadzie w Londynie w 1908 roku wynosił 4 metry 33 cm. Skok w dal z miejsca najlepiej pokazuje siłę nóg człowieka, a siła nóg to najlepszy sprawdzian ogólnej tężyzny fizycznej żołnierza. Nogi skupiają blisko połowę mięśni człowieka. Specnaz przywiązuje ogromną uwagę do rozwoju nóg swych żołnierzy. W tym celu wykonują oni wiele prostych, acz skutecznych ćwiczeń: bieg w górę po schodach, skoki ze związanymi nogami po kilka stopni w górę i w dół, bieg po piaszczystych wałach 100 WIKTOR SUWOROW l pod górę, skoki w dół z dużej wysokości, skoki z jadącegą samochodu i pociągu, przysiady ze sztarigą na plecach i oczywiście, skoki w dal z miejsca. W końcu lat 70. rekord Specnazu w tej dyscyplinie, oczywiście nie uznav przez oficjalne władze sportowe, wynosił 4 metry 15 ce tymetrów. Powiedzmy po prostu - silne nogi miał Sp naz! Ostatnimi czasy zamiast nieoficjalnego symbolu Spe nazu - wilka - pojawił się oficjalny - nietoperz. Też pią nie. VI Żołnierz Specnazu wiedział, że jest niezwyciężony, l gły panować na ten temat różne opinie, ale jego opii innych zupełnie nie interesowała. Wiedział, że to prawd i to mu wystarczało. Idea niezwyciężoności była mu pc suwana ostrożnie, delikatnie, niezbyt natrętnie, ale stematycznie i efektywnie. Przygotowanie psychologiczne było niero związane z treningiem fizycznym. Rozwój wiary w SE go siebie, samodzielności, poczucia przewagi nad pr ciwnikiem dokonywany był równolegle z rozwojem serq mięśni, płuc. Najważniejsze w wyszkoleniu żołnie Specnazu było wytworzenie w nim wiary we własne ! Możliwości człowieka są nieograniczone. Człowiek i że osiągnąć w życiu wszystko, i to w każdej sferze lu5 do 13 sekund. Generał Lisów podsumował OpefacJS w następujący sposób: „100 metrów, 50 ludzi, dy"2. To wstrząsający rezultat, niezależnie standardów byśmy go odnieśli. 50 ludzi symbolizowało 50-lecie Armii Skok planowano przeprowadzić 23 lutego 1953 f oku, w dzień jubileuszu, ale ze względu na pogodę przenies*°~ no go na l marca. Jednak 50 ludzi to także komp311^ sztabowa Specnazu (przeznaczona do likwidacji wrć>$cn rządów i sztabów generalnych) w pełnym składzie. Cłe~ kawę, że w składzie grupy (czy też jak kto chce inac^eJ ~ kompanii) znajdował się pododdział kobiecy pocj dnkom jakie efektywniejsze formy protestu należy wproW"*216 w źycie' W Niemczech grupa ekologów podlozyła i zdetonowała bombę na olbrzymim lotnisku. Spec*132 także jest zaniepokojony naruszeniem równowagi ekologicznej i także nie lubi lotnisk. Widzimy więc, że baza dla werbuJ^" istnieje. Na Zachodzie jest wystarczająco wielu fcontestatorów, gotowych nie tylko zabijać innych, ale i narażać własne życie dla urzeczywistnienia ideałów. VI Agentura Specnazu i terroryzm międzynarodowy miały ze sobą wiele wspólnego, na przykł^d tę samą centralę, jednak są to zupełnie niezależne kw^stie ! nie należyich ze sobą mieszać. W żadnym wypadku nie twierdzę, & międzynarodowy terroryzm narodził się z polecenia Moskwy, niemniej uważam, że bez poparcia Moskwy r»^dy nie osiągnąłby on takiego rozmachu. Terroryzm międzynarodowy rodził słę w róznych sytuacjach, na różnym gruncie. Często j&&° baza był lokalny nacjonalizm, co zresztą ZSRR skrze*1116 wykorzystywał, popierając różne grupy separatystyc^116- Wyjątkiem byty oczywiście ugrupowania nacjonal*słyczne wewna-trz Związku Radzieckiego i państw znajt^uJących się pod je~ go wpływem. Jeśli jednak ugrupowania nacjona*lstyczne P°wstawa-fy w rejonach, w których wpływy Radzieckie nie były ugruntowane, wtedy Związek Radz*ecki mógł stać się najlepszym przyjacielem separatystów- T/lko wewnątrz GRU istniały dwa potężne i niezale^116 od siebie Plony 144 WIKTOR SUWOROW zajmujące się problemami terroryzmu i ruchów ekstremistycznych. Po pierwsze Trzeci Zarząd GRU, który zajmował się obserwacją ugrupowań terrorystycznych i celem którego było przeniknięcie do nich. Po drugie zaś Piąty Zarząd, kierujący wywiadem niższego szczebla, w tym także Specnazem. Taktyka GRU wobec terrorystów była prosta: w żadnym wypadku nie wydawać im żadnych poleceń, nie sugerować co mają robić. Terroryści niszczą cywilizację Zachodu, wiedzą co robić i niech robią to sami, bez zbędnej opieki. Wśród terrorystów niemało jest idealistów gotowych iść na śmierć w imię szczytnych ideałów. Niech idą na śmierć walcząc za nie! Najważniejsze jest, żeby upewnić ich, że w swych poglądach są całkowicie niezależni. Moskwa stanowiła centrum międzynarodowego terroryzmu. Ale nie dlatego, że właśnie z Moskwy płynęły rozkazy dla terrorystów - kogo przyjąć do organizacji, a kogo nie, kogo zamordować, a kogo oszczędzić. Było zupełnie inaczej. Radzieckie kierownictwo w żadnym wypadku nie mieszało się w takie sprawy i mieszać się nie zamierzało: tak było łatwiej, a i śladów mniej. Grupa terrorystyczna czy organizacja, która zwróciłaby się do Moskwy o pomoc, w większości przypadków taką pomoc otrzymałaby. Kierowanie terroryzmem - to cała polityka: jednemu „ruchowi oporu" zwiększyć pomoc finansową, innemu - zmniejszyć, jednej „armii czerwonej" przekazać nowoczesną broń, innej - starą i niewielką ilość amunicji. Jeden „ruch" uznać oficjalnie, inny - skarcić w słowach, a faktycznie wesprzeć itp. „Niezależni" terroryści często nie myślą o pochodzeniu środków, dzięki którym podróżują po wszystkich krajach świata; karabinów Kałasznikowa, z których zabijają ludzi; instruktorów, którzy szkolą ich i trenują. Spójrzcie na „niezależnych" Palestyńczyków. Z jaką rozrzutnością zużywają amunicję! Jeśli obejrzeć film o walkach w Afganistanie, a potem o walkach na ulicach Bejrutu, to różnica jest kolosalna. Afgańscy mudżahedini liczyli każdy nabój, a w Bejrucie przeciwstawne ugrupowania wystrzeliwują pociski nawet nie celując, walą Panu Bogu w okno, wysyłają w przestrzeń długie serie, chociaż to l SPECNAZ 145 strata czyichś pieniędzy. Czyjeż to pieniądze pozwalały im na te fajerwerki? Kiedy zaczynałem swą służbę w wojsku uczyli mnie, że należy oszczędzać każdy nabój. Nabój - to metal kolorowy i wiele pracy. Wyprodukowanie naboju jest droższe i bardziej skomplikowane niż długopisu. Oszczędzać naboje należy także dlatego, aby w krytycznym momencie ich nie zabrakło. Zaopatrzenie armii w amunicję to wielki problem. Jeśli transport amunicji spóźni się o kilka minut, a ty niezauważenie wystrzelasz całą amunicję - jesteś trupem. A w Bejrucie nie było takich problemów! Nikt nie mówił zwalczającym się ugrupowaniom o cenie amunicji, nikt nie mówił o cenie życia ludzkiego, które przerywają każdego dnia, nikt nie mówił o konsekwencjach tego, że kolejny transport amunicji może się spóźnić. Wszyscy doskonale wiedzieli, że się on nie spóźni! Związek Radziecki potępił wojnę domową w Libanie. Ja jednak twierdzę, że nie należało jej potępiać. Należało tylko zatrzymać kolejny transport amunicji... Oprócz czysto wojskowej i finansowej pomocy Związek Radziecki okazywał ją terrorystom także w inny sposób. Jedną ze sfer tej pomocy było przygotowanie kadr. W Związku Radzieckim zostały utworzone centra szkoleniowe przygotowujące terrorystów z różnych krajów. Podobne centra działały w krajach Europy Wschodniej, na Kubie, a także w innych miejscach. Dobrze znam takie centrum w Odessie. Oficjalnie należało ono do Dziesiątego Zarządu Głównego Sztabu Generalnego, który zajmował się eksportem broni, kierował radzieckich doradców wojskowych do innych krajów, szkolił cudzoziemskie kadry. Na początku lat 60. centrum to było filią Wyższej Wojskowej Szkoły Dowódczej w Odessie. Jednak centrum rozwijało się burzliwie. W 1965 roku uczelnię przeniesiono do Kijowa i zaczęła nazywać się Wyższą Ogólno-wojskową Szkołą Dowódczą im. Frunzego. W uczelni utworzono wydział rozpoznania dla radzieckich słuchaczy (wielu jego absolwentów trafiło potem do GRU i Spec-nazu), a cały ogromny teren, kompleksy szkoleniowe i mieszkalne, które zostały w Odessie, przekazano centrum szkolenia cudzoziemskich bojowników. 146 WIKTOR SUWOROW W owym okresie szkolono przede wszystkim ludzi 0 czarnej skórze. Ich przydziałem miała być centralna Afryka. Ciekawe, że nie wszyscy pochodzili z krajów Afryki. Wśród nich było wielu Murzynów z Kuby. Różnica w szkoleniu oraz poziomie życia radzieckich 1 obcych słuchaczy była ogromna. Cudzoziemców lepiej karmili, umundurowano ich w radzieckie, oficerskie mundury polowe, ale bez jakichkolwiek dystynkcji i oznak. Prawie nie prowadzono z nimi zajęć teoretycznych. Za to treningi praktyczne były bardzo intensywne, nawet biorąc pod uwagę radzieckie standardy. Nie żałowano im amunicji. Strzały w „murzyńskim" obozie nie milkły dniem i nocą. Cudzoziemcy trzymani byli w niemal zupełnej izolacji. Jedynymi ludźmi postronnymi, których mogli widzieć byli radzieccy kursanci, a nawet ich mogli obserwować tylko zza drutów kolczastych. Od 1965 roku nawet te kontakty zostały przerwane. Pełna izolacja wpływała negatywnie nie niektórych słuchaczy. Izolacji nie można było jednak naruszyć. Z pomocą przyszedł minister obrony Kuby Raul Castro. Z jego rozkazu przysłano z Kuby dziewczęta, które w odeskim centrum przygotowywano do pełnienia funkcji sanitariuszek dla oddziałów partyzanckich. Ciekawe, że zwykłych żołnierzy szkolono rok, dowódców dwa lata, a na przygotowanie sanitariuszki potrzebowano czasem dziesięciu i więcej lat. Gruntownie „wyszkolone" sanitariuszki odsyłano z powrotem na Kubę, a przysyłano inne, młodsze. Z tego powodu w centrum nie było już więcej problemów natury psychologicznej, a intensywność szkolenia znacząco wzrosła. vn Cudzoziemcy z „ruchów narodowowyzwoleńczych", którzy trafili do ZSRR, w ogromnej większości nie zostali zwerbowani przez radziecki wywiad. Praktyka pokazała, że terrorysta, który uważa siebie za niezależnego, który zabija ludzi dla realizacji swoich celów, jest znacznie bardziej efektywny niż ten, który walczy pod obcą komendą. Dla własnych przekonań terrorysta gotów jest pójść na największe ryzyko i jest gotów położyć na szalę swoje życie. Po co go werbować? SPECNAZ 147 Odejście od werbunku takich ludzi to zasada od której są pewne odstępstwa. Każdy terrorysta był podczas szkolenia starannie obserwowany. Spośród nich wyszukiwano urodzonych przywódców, którzy nie zechcą podporządkować się żadnej władzy. Notowano słabości i osiągnięcia kursantów, ich wzajemne sympatie i antypatie. Kiedy wiele lat później jeden z nich stanie się przywódcą państwa, dobrze będzie wcześniej znać jego przyjaciół i wrogów. Podczas szkolenia wynajdywano takich uczniów, którzy zdecydowanie różniili się od pozostałych, takich którzy mogli zostać zwerbowani. Werbunek w centrach szkolenia terrorystów prowadziły równolegle dwa różne piony GRU. Trzeci Zarząd werbował informatorów, którzy w przyszłości znajdą się wewnątrz „narodowowyzwoleńczych" organizacji, ale wszelkie ich wewnętrzne sekrety będą przekazywać kierownictwu GRU. Piąty Zarząd GRU werbował zaś niektórych kursantów dla potrzeb terrorystycznej agentury Specnazu. Proces ten był dosyć złożony. Z formalnego punktu widzenia każdy słuchacz pozostawał w swojej organizacji i pracował dla niej. Faktycznie zaczynał wypełniać rozkazy GRU. Sytuacja była dosyć delikatna i trzeba było robić wszystko, żeby w razie wpadki reputacja ZSRR pozostawała nieskazitelna. Dlatego starannie wyselekcjonowany kandydat na agenta był przenoszony do któregoś z krajów znajdujących się w radzieckiej strefie wpływów. Werbunek następował nie w imieniu wywiadu radzieckiego, ale jednego z jego wasali - był to tzw. werbunek pod obcą flagą. Werbunek terrorysty bardzo różni się od werbunku informatora. Terrorysta jest intensywnie przygotowywany. Przygotowywany tak, żeby szkolenie było codziennym (i conocnym) koszmarem. Terrorysta marzy o zakończeniu szkolenia, marzy mu się prawdziwe zadanie. Instruktorzy rozmawiają z nim i interesuje ich jego opinia o rym czego chciałby dokonać. Terrorysta mówi. Instruktorzy „myślą" i po kilku dniach dają odmowną odpowiedź. Męczący trening trwa dalej. Znów pytania o wymarzone kierunki działań terrorysty, znów odpowiedź odmowna. Odmowne odpowiedzi uzasadniane bywają w różny sposób: twoje życie jest dla nas zbyt ważne, żeby wystawiać cię na takie ryzyko; to może negatywnie odbić się na 148 WIKTOR SUWOROW losach twojej rodziny i kolegów itd. Systematycznie możliwości wyboru są coraz mniejsze i terrorysta proponuje to co jest potrzebne kierownictwu radzieckiego wywiadu. „Myślą" nad tym kilka dni, aż wreszcie zgadzają się. Zgoda ma jednak nie wydźwięk akceptacji zaplanowanej przez GRU akcji, a raczej kompromisu lub nawet ustępstwa na rzecz terrorysty: jeśli uważasz, że trzeba to zrobić, to my nie będziemy czynić ci trudności. Oczywiście zaprezentowałem uproszczony obraz. W rzeczywistości jest to bardzo złożony proces, w którym z jednej strony uczestniczył wioskowy chłopak, któremu zabili ukochaną dziewczynę i który żyje żądzą zemsty, z drugiej zaś grupa zawodowych szpiegów i psychologów najwyższej klasy. Terrorysta wypełniający zadanie Specnazu w większości przypadków nie miał nawet o tym pojęcia. Był w pełni przekonany, że działa sam, zgodnie z własną wolą, że sam dokonał wyboru. GRU nie zostawiał swoich podpisów i odcisków palców. Nawet w przypadkach kiedy szło nie o szeregowych bojowników, a o doświadczonych przywódców organizacji terrorystycznych, GRU stosował takie środki ostrożności, żeby nie tylko wszyscy postronni, ale także sam przywódca terrorystów nie mógł zdawać sobie sprawy ze swego podporządkowania Specnazowi, a co za tym idzie i GRU. Przywódca organizacji miał szerokie pole manewru i wiele możliwości do wyboru. Były takie akcje i operacje terrorystyczne, na które Specnaz nie żałował pieniędzy, dał każdą broń, pomógł zdobyć paszporty, zorganizował kryjówkę łtp. Ale były też i takie, na które nie znajdowano środków, nagle brakowało broni, sprawdzonych ludzi i bezpiecznych kryjówek. Szef grupy miał wówczas wolny wybór, ale bez broni, pieniędzy i innych form wsparcia jego możliwości drastycznie się kurczyły... Rozdział 8 Dowódca w Specnazie W Siłach Zbrojnych ZSRR (a teraz Rosji) przygotowanie podoficerów zapewniają dywizje szkolne. Każda z nich ma stałą strukturę (jeden generał, oficerowie, chorążowie i podoficerowie). Dywizja ma ograniczoną liczbę żołnierzy w pododdziałach zabezpieczających. Na początku roku do jednostki dociera 10.000 rekrutów, których rozdziela się pomiędzy pułki i bataliony. Po pięciu miesiącach twardego, naprawdę brutalnego szkolenia, młodym żołnierzom nadają stopnie kaprala i rozsyłają do jednostek bojowych. Miesiąc zajmuje odesłanie świeżo upieczonych kaprali, przygotowanie bazy szkoleniowej do nowego cyklu i przydzielenie rekrutów z nowego poboru. Cykl szkoleniowy zaczyna się od nowa. Każda dywizja szkolna to gigantyczny inkubator, w którym wylęga się rocznie 20.000 podoficerów. Dywizja szkolna ma klasyczną strukturę: trzy pułki zmechanizowane, pułk pancerny, pułk artylerii, pułk przeciwlotniczy, dywizjon rakietowy itd. Każdy pułk i batalion szkolą specjalistów w swoim profilu, od dowódców drużyn piechoty do geodetów, topografów i łącznościowców. Dywizja szkolna zapewnia stabilną i masową produkcję podoficerów dla gigantycznej armii, która nawet w czasie pokoju sięgała nieraz 5 milionów ludzi, a w wypadku wojny mogła rozbudować się trzykrotnie. W tej seryjnej produkcji istnieje jednak jeden niedostatek. Doboru podoficerów dokonują nie dowódcy bojowych dywizji, a lokalne organy wojskowe - komendy uzupełnień i zarządy mobilizacji okręgów wojskowych. Taki dobór po prostu nie może zapewniać napływu właściwego materiału ludzkiego. I nie zapewnia go. Lokalna administracja, po otrzymaniu rozkazu z góry, po prostu kieruje kilka wagonów czy kolejowych transportów do dywizji bojowych, a kilka innych do dywizji szkolnych. 150 WIKTOR SUWOROW Dywizja szkolna otrzymawszy 10.000 rekrutów, którzy tak naprawdę nie różnią się niczym od innych wcielonych w tym samym poborze, powinna w ciągu pięciu miesięcy zrobić z nich dowódców i specjalistów. Pewną liczbę żołnierzy szybko odsyła się do jednostek bojowych, jako nie nadających się do dalszego szkolenia. Ale w dywizji szkolnej panują ostre rygory i może ona odesłać do linii tylko 5 procent nowo wcielonych. Zamiast odesłanych, z jednostek przychodzą inni, ale ł oni nie są o wiele lepsi od tych pierwszych. Potem oficerowie i podoficerowie szkolnej jednostki powinni włożyć cały swój talent, całą złość, całą pomysłowość w to, żeby z tych ludzi zrobić sierżantów i kaprali. Dobór przyszłych podoficerów Specnazu odbywał się inaczej, był znacznie staranniejszy, a co za tym idzie i droższy. Wszyscy rekruci Specnazu (po bardzo starannej wstępnej selekcji) trafiali do pododdziałów bojowych. Tutaj dowódcy kompanii i plutonów znowu starannie (byli tym żywotnie zainteresowani) wybierali z tłumu urodzonych przywódców. Istnieje wiele prostych sposobów jak tego dokonać. Na przykład grupa nowo przybyłych żołnierzy otrzymuje rozkaz rozstawić namiot. Przy tym nie wyznacza się żadnego odpowiedzialnego. W czasie tej prostej operacji ktoś powinien koordynować działania pozostałych. Wyznacza się bardzo krótki termin realizacji zadania i straszy surową karą za jego przekroczenie lub niedokładne wykonanie. W ciągu pięciu minut pracy grupa wyłania swego przywódcę. Wtedy grupie wyznacza się zadanie przejścia od punktu A do B, a jest to trasa bardzo trudna, nie tracąc żadnego człowieka. I znów grupa wyłania przywódcę. Każdy dzień, każda godzina i minuta to dla żołnierza wytężona praca, zajęcia, biegi, skoki, tor przeszkód i prawie cały czas grupa nie ma dowódcy. Po kilku dniach takiego treningu dowódca kompanii i dowódcy plutonów widzą tylko najbardziej rozgarniętych, najbardziej sprytnych, silnych, rzutkich i upartych. Po zakończeniu szkolenia unitarnego, większość z nich trafi do pododdziałów i plutonów danej kompanii, ale najlepszych odeśle się tysiąc kilometrów dalej, do jednego z batalionów szkolnych Specnazu, gdzie zrobią z nich SPECNAZ 151 młodszych podoficerów i odeślą na powrót do kompanii macierzystych. To bardzo długa droga. Rekruta najpierw wiezie się do jednostki, potem, jeśli rokuje nadzieje, kierują go do pododdziału szkolnego, skąd znów wraca do jednostki bojowej. Niemniej ta długa i skomplikowana droga ma wiele zalet - przyszłego podoficera wybiera nie lokalna komisja uzupełnień i nawet nie pododdział szkolny, a dowódca liniowy niskiego szczebla: kompanii, plutonu. Przy tym doboru dokonuje się indywidualnie i właśnie przez tego oficera, pod skrzydła którego po pięciu miesiącach dany żołnierz powróci, ale już z belkami kaprala na naramiennikach. W całych siłach zbrojnych nie można wprowadzić takiego systemu. Wymagałoby to przewożenia milionów ludzi z miejsca na miejsce. We wszystkich pozostałych formacjach droga podoficera od miejsca jego zamieszkania wiedzie według schematu: dywizja szkolna - dywizja bojowa. W Specnazie według schematu: pododdział bojowy - pododdział szkolny - pododdział bojowy. Występuje jeszcze jedna zasadnicza różnica w szkoleniu podoficerów: jeśli dla innych rodzajów wojsk jest potrzebny jeden kapral, komenda uzupełnień wysyła do dywizji szkolnej jednego rekruta. Dywizja szkolna jest zobowiązana zrobić z niego podoficera. Jeśli pododdział Specnazu potrzebował kaprala, to dowódca kompanii kierował do pododdziału szkolnego trzech swoich najlepszych rekrutów. n Szkolny batalion Specnazu działa na zasadzie: zanim nauczysz się rozkazywać, naucz się słuchać! Całą filozofię szkolnego batalionu można wyrazić w prostych słowach. Uważają tam, że jeśli pustą beczkę uszczelnić i wciągnąć pod wodę, a potem wypuścić ją, to szybko wypłynie i wypryśnie nad fale. Czym głębiej się ją pod wodę wciągnie, z tym większą siłą wyskoczy ku górze. Właśnie tym zajmują się szkolne bataliony. Ich zadanie to jak najbardziej pogrążyć swych kolejnych uczniów. Każdy batalion szkolny Specnazu ma swoją stałą kadrę (oficerów, chorążych, podoficerów), a otrzymuje koń- 152 WIKTOR SUWOROW tyngent 300-400 młodych żołnierzy, którzy przeszli już wstępne szkolenie w różnych pododdziałach. Warunki służby w zwyczajnych radzieckich dywizjach szkolnych można było określić jako zwierzęce. Sam tego doświadczyłem najpierw jako kadet w szkolnej dywizji (od tego rozpocząłem drogę do oficerskich gwiazdek), a potem przez kilka lat, jako oficer takiej dywizji. Warunki w jednostkach Specnazu opisałem wyżej. Żeby wyobrazić sobie co dzieje się w szkolnym batalionie Specnazu, należy barbarzyństwo Specnazu pomnożyć przez zwie-rzęcość szkolnej dywizji. W szkolnych batalionach Specnazu pustą, uszczelnioną beczkę ciągną tak głęboko w otchłań, że może ona trzasnąć od ciśnienia. Godność ludzka jest tam tak upodlona, że żołnierz cały czas znajduje się na granicy, za którą jest już tylko samobójstwo albo zabójstwo swego dowódcy. Dowódcy szkolnych pododdziałów Specnazu ciągle trzymają swych podopiecznych na tej granicy. Oficerowie i podoficerowie batalionów szkolnych, wszyscy jak jeden mąż, są entuzjastami swej pracy. Człowiek, który jej nie lubi, długo tam nie zagrzeje miejsca i dobrowolnie odchodzi do pododdziału bojowego. W batalionach szkolnych pozostają tylko ci, którzy taką pracę uważają za największą rozkosz. Ich praca to rozkazywanie! Ich praca to łamanie nawet najbardziej silnych charakterów i podporządkowywanie ich własnej woli. Ich praca to ciągła świadomość, że widzą dziesiątki ludzi, w głowach których od dawna pobrzmiewa pytanie: zabić siebie czy dowódcę? Taka praca dostarcza oczywiście pełnego moralnego i fizycznego zadowolenia, takiego samego jak motocykliście skok przez 18 autobusów. Różnica między motocyklistą ryzykującym skręcenie karku, a dowódcą szkolnego pododdziału Specnazu polega na tym, że pierwszy odczuwa satysfakcję tylko przez kilkanaście sekund, ten drugi zaś - stale. Żołnierz, trafiając do szkolnego batalionu Specnazu otrzymuje przezwisko Książę, Hrabia, Baron, Cesarz, Aleksander Macedoński, Ludwik XI, Ambasador, Konsul, Minister Zamorskich Terytoriów itp. Wszyscy odnoszą SPECNAZ 153 się do niego z należnym szacunkiem. Nie wydają rozkazów, a pytają o zdanie: - Wasza Wysokość, nie chcielibyście wyczyścić kibla Waszą szczoteczką do zębów? - Księże Panie, czy nie wygodnie byłoby Warn publicznie zwrócić to, co zjedliście podczas obiadu? W oddziałach Specnazu, w tym również szkolnych, karmili zdecydowanie lepiej niż w innych formacjach Sił Zbrojnych ZSRR, ale obciążenie psychofizyczne było tak ogromne, że żołnierzowi stale chciało się jeść. Do tego dochodziła nieoficjalna, choć bardzo rozprzestrzeniona kara - zmusić żołnierza do opróżnienia swego żołądka: - Ociężali jesteście, Mości Książę, po obiedzie! Nie wygodniej będzie wam wsadzić dwa paluszki w gardło? Na pewno ulży Waszej Miłości! .Admirałowie" ł „marszałkowie", „podskarbiowie" i „kanclerze", „członkowie tajnego gabinetu" i „wielcy wezyrowie" wiją się w konwulsjach i spazmach opróżniając swe żołądki. Odbywa się to szybko. Jeśli żołnierz nie wypełni szybko „prośby" kaprala, zostanie ponownie ukarany. m Czym bardziej poniżające formy kar wymyśli swoim podwładnym kapral, im silniej będą poniżać ich osobistą godność - tym lepiej. Zadaniem batalionów szkolnych jest całkowite zdeptanie i zniszczenie jednostki, jak silną osobowością by się ona cechowała i stworzenie człowieka nowego, o równie silnym charakterze, ale zgodnym ze standardami Specnazu. Ta nowa osobowość otrzymuje w szkolnym batalionie Specnazu wybuchowy ładunek nienawiści i złości, żądzy zemsty, ale nie takiej od której w oczach pojawiają się łzy, a takiej przy której oczy płoną zimnym, diabelskim ogniem, a na wargach pojawia się uśmiech. Trudność zadania, przed którym stoją oficer, chorąży i sierżant przejawia się w tym, że muszą oni skierować złość młodego żołnierza we właściwym kierunku. Trzeba poniżyć go do samej granicy wytrzymałości, a czasem nawet ją przekroczyć, a potem wręczyć mu belki kaprala i odesłać do jednostki bojowej. Niech wyładowuje swą 154 WIKTOR SUWOROW nienawiść na swoich podwładnych, a jeszcze lepiej - na wrogach komunizmu. Pododdziały szkolne Specnazu były miejscem, gdzie młodego żołnierza drażniono jak psa, doprowadzano do wściekłości, a potem spuszczano z łańcucha. Nic więc dziwnego, że bójki w oddziałach Specnazu były na porządku dziennym. Każdy, a szczególnie ten, który przeszedł przez szkolny batalion, naelektryzowany jest wszechogarniającą siłą. Nic więc dziwnego, że wojna dla takich ludzi to najpiękniejsze marzenie. Wojna to czas, kiedy pozwala się na wyładowanie całej złości. IV Oprócz stałego poniżania, zniewag i kar ze strony dowódców, oprócz naprawdę nieznośnych warunków i bezdusznego treningu bojowego, żołnierz szkolnego pododdziału Specnazu zmuszany jest do ciągłej, nie mniej okrutnej walki z własnymi kolegami, którzy znaleźli się w takiej samej jak i on sytuacji. Przede wszystkim w każdej grupie ludzi toczy się ustawiczna rywalizacja o przywództwo. W pododdziałach Specnazu walka ta przybierała otwarte i wyjątkowo dramatyczne formy. Oprócz zwykłej walki o pozycję lidera wprowadzono jeszcze ważniejszy bodziec według zasady: „albo będziesz wszystkich gryzł, albo zdechniesz w błocie". Bodziec ten polega na tym, że na każde stanowisko kaprala w jednostce bojowej w szkolnym batalionie przygotowuje się trzech kandydatów. Tylko najlepsi, po pięciomiesięcznym szkoleniu, otrzymują stopień kaprala. Niektórzy otrzymują stopień starszego szeregowego, jeszcze inni nie otrzymują żadnego awansu i pozostają szeregowymi. To okrutną ironia losu - przejść przez cały cykl szkolenia batalionu szkolnego Specnazu, ale nie dostać upragnionego awansu i wrócić do macierzystej jednostki jako zwykły żołnierz. Awanse po zakończeniu cyklu szkoleniowego nadaje komisja składająca się z oficerów GRU albo zarządu rozpoznawczego okręgu wojskowego, na terenie którego znajduje się dany ośrodek szkoleniowy. Decyzję o nadaniu (lub nienadaniu) stopnia kaprala podejmuje się na podstawie wyników egzaminu, który przeprowadzany był SPECNAZ 155 pod kontrolą tej komisji. Egzamin zdawało się z podstawowych przedmiotów szkolenia: - szkolenia politycznego; - taktyki Specnazu (w tym wiedzy o przeciwniku i głównych obiektach, przeciw którym działa Specnaz); - wyszkolenia ogniowego (znajomość uzbrojenia, strzelanie z wszelkich typów broni, w tym pochodzenia zagranicznego, prace minerskie); - wyszkolenia spadochronowego; - wyszkolenia fizycznego; - bronie masowej zagłady i ochrona przed nimi. Przy nadawaniu stopnia wojskowego komisja nie ocenia żołnierza według tego skąd do ośrodka szkoleniowego przybył, ale bierze pod uwagę tylko jego stopień gotowości do wypełniania zadań bojowych. Dlatego też, kiedy absolwentów kierowano ponownie do ich jednostek, zdarzały się czasem pewne niezgodności w ich stopniach. Przykładowo, kompania Specnazu wysłała na szkolenie dziewięciu żołnierzy, licząc na to, że po pięciu miesiącach otrzyma trzech kaprali. Zamiast nich mogła otrzymać jednego kaprala, jednego starszego szeregowego i siedmiu szeregowych, albo też pięciu kaprali, trzech starszych szeregowych i jednego szeregowego. Taki system stworzono celowo. Dowódca kompanii z dziewięciu absolwentów kursu podoficerskiego na czele drużyn bojowych stawia tylko najlepszych, przy czym nie na podstawie oceny komisji, a według własnej. Na wakujące stanowisko może on wyznaczyć każdego, kto według niego na to zasłużył, niezależnie od stopnia. Dowódcą plutonu mógł zostać szeregowy, który przeszedł szkolenie w batalionie szkolnym. Kaprale, dla których zabrakło stanowisk dowódczych, musieli wówczas wypełniać zadania zwykłych szeregowych, pomimo posiadania stopni podoficerskich. Dowódca kompanii Specnazu, oprócz świeżych absolwentów kursu ma także takich kaprali i szeregowych, którzy szkolenie przeszli wcześniej, ale nie otrzymali stanowisk dowódczych. Dlatego dowódca kompanii mógł powierzyć stanowisko dowódcy drużyny któremuś z nich, a wszystkich nowych absolwentów wcielić na razie jako zwykłych szeregowych. 156 WIKTOR SUWOROW Starszy szeregowy czy też kapral, mianowany dowódcą drużyny, powinien starać się pokazać przełożonym, że faktycznie jest godzien zaufania i rzeczywiście jest najlepszy. Jeśli uda mu się to udowodnić, to szybko dostanie odpowiedni awans. Jeśli się nie sprawdził - będzie usunięty. Na jego miejsce czeka wielu kandydatów. Taki system podporządkowany był dwóm celom. Pierwszy to posiadanie w pododdziałach Specnazu rezerw kadrowych w postaci dowódców najniższego szczebla. Podczas wojny Specnaz poniósłby olbrzymie straty. W każdym plutonie musiało być co najmniej dwóch żołnierzy przygotowanych do tego, aby w razie czego przejąć dowodzenia. Drugi to ciągła walka między młodszymi podoficerami o prawo do stanowiska dowódczego. Każdy dowódca drużyny lub zastępca dowódcy plutonu mógł zostać w każdej chwili zastąpiony przez lepszego. Degradacja kaprala z funkcji dowódczej dokonać się mogła z woli dowódcy kompanii (jeśli była to samodzielna kompania Specnazu) lub dowódcy batalionu czy pułku (jeśli kompania wchodziła w ich skład). Po takiej degradacji, były dowódca wracał do roli zwykłego żołnierza zachowując dotychczasowy stopień, ale równie dobrze jego stopień mógł być obniżony lub też degradacja była całkowita - do stopnia szeregowego. Przygotowaniem młodszych oficerów Specnazu zajmował się specjalny wydział Wyższej Dowódczej Szkoły Wojsk Powietrznodesantowych im. Leninowskiego Kom-somołu w Riazaniu. Podchorążych tej szkoły selekcjonowano wyjątkowo starannie. Spośród najlepszych wybierano tych, którzy uczyć mieli się na wydziale specjalnym. Cztery lata ciężkiego szkolenia - to cztery lata ciągłej kontroli i selekcji: czy podchorąży jest w stanie zostać oficerem Specnazu, czy też nie? W większości absolwenci wydziału specjalnego trafiali do jednostek powietrzno-desantowych, a tylko najlepsi do Specnazu, ale i to warunkowo, bo w Specnazie zostawali tylko ci, którzy w pełni odpowiadali jego wymaganiom. Uzupełnienie oficerami odbywało się też na drodze wcielania absolwentów uczelni wojskowych o innych kle- l SPECNAZ 157 runkach, którzy nigdy wcześniej o Specnazie nawet nie słyszeli. Kierownictwo GRU zakładało bowiem, że specjalistyczne przygotowanie jest potrzebne w dowolnego typu działalności, oprócz funkcji dowódcy. Prawdziwego przywódcy nie stworzy się poprzez żadne szkolenie. Przywódca rodzi się sam i nikt nie może mu poradzić jak kierować ludźmi. Rady profesorów w tym przypadku mu nie pomogą, a tylko zaszkodzą. Profesor - to ten, który nigdy nie był przywódcą i nim nie będzie. Szefowie mafii nigdy nie kończyli uniwersytetów, nikt nie uczył ich sztuki kierowania ludźmi, w tym i członkami mafii. Ale kierowali oni ogromnymi masami. Liderów związków zawodowych także nikt nie wdrażał do sztuki przewodzenia ludziom, ale kierują oni często milionami związkowców i swoją potęgą są w stanie zburzyć spokój rządów i państw. Hitlera nikt nie uczył jak być Fuhrerem. Stalina wypędzili z seminarium duchownego. Świetny dowódca z lat II wojny światowej marszałek Gieorgij Żuków prawie przez całą wojnę dowodził milionem, a często kilkoma milionami ludzi. Wśród marszałków i generałów tej rangi tylko on jeden nie poniósł żadnej wojennej porażki. Ciekawe, że skończył jedynie szkołę podoficerów i krótkotrwałe kursy kawaleryjskie. Człowiek ten faktycznie nie miał wojskowego wykształcenia. Nie ukończył szkoły wojskowej, żeby zostać młodszym oficerem, akademii, żeby zostać oficerem starszym, nie ukończył Akademii Sztabu Generalnego, żeby zostać generałem i marszałkiem. Ale on wszystkie te szczeble przeszedł! Chałchyn-Goł, Jelnia, kontrofensywa pod Moskwą, Stalingrad, przerwanie blokady Leningradu, Kursk, forsowanie Dniepru; operacje: Białoruska, Wi-ślańsko-Odrzańska, Berlińska. Po co mu wykształcenie? Czego profesorowie mogliby nauczyć tego człowieka? VI Sztab każdego okręgu wojskowego ma zarząd kadr. Ten zarząd prowadzi gigantyczną pracę nad kontrolą, szkoleniem, oceną i przydziałem oficerów (tym samym w stosunku do podoficerów i żołnierzy zajmuje się zarząd mobilizacyjny). Zgodnie z rozkazem szefa sztabu okręgu, zarząd kadr wyszukiwał oficerów, którzy spełniali wymagania służby w Specnazie. 158 WIKTOR SUWOROW Wymagania te przekazywane byty przez zarządy rozpoznawcze jako dokumenty ściśle tajne. Jednak patrząc na oficerów Specnazu szybko można określić ogólne cechy, jakim wszyscy oni z całą pewnością odpowiadają. Pierwszą i najistotniejszą z nich jest oczywiście niezłomny charakter i wrodzone zdolności przywódcze. Przez zarząd kadr codziennie przewijają się tysiące młodych oficerów najróżniejszych specjalności: rakietowców, czołgistów, piechurów, saperów, łącznościowców itd. Każdemu towarzyszą (a właściwie go wyprzedzają) akta osobowe, w których bardzo wiele można znaleźć. Trafiając do zarządu kadr, młody oficer spotyka się. z kilkoma doświadczonymi oficerami-kadrowcami. Właśnie podczas spotkań z nimi spośród tysięcy twardych i silnych ludzi nagle błyska oślepiającą jasnością jakaś nadzwyczajna jednostka. Kontakty z tym człowiekiem przejmą już inni oficerowie (z zarządu rozpoznania) i przypuszczalnie zaproponują mu odpowiednią pracę... Często oficerów dla Specnazu znajdowano nie w zarządzie kadr, a nieco później. Przechodził taki oficer' przez zarząd kadr nie zauważony, niczym specjalnym się nie wyróżniał. Ale nagle po pułku, dywizji, armii rozeszły się legendy o młodym oficerze: wszystkich pokona, a na swoim postawi, czyni cuda, najgorszy pluton przekształcił w doskonały itd. Takiego oficera szybko zauważy ktoś z „góry" i skieruje go do batalionu karnego. Oczywiście nie będzie siedzieć w nim, a dowodzić. Teraz wkracza na scenę zarząd rozpoznania. Jeśli oficer został dowódcą karnej kompanii czy plutonu i starcza mu sił, żeby dowodzić najgorszym elementem, nie bojąc się i nie żałując sił, to przyjrzą mu się dokładnie i zaproponują inną pracę. l Istnieje jeszcze inna droga oficera do Specnazu. Każdy oficer ze swym pododdziałem: plutonem czy kompanią trafia do służby wartowniczej, do ochrony aresztu, na; uliczne patrole wyłapujące naruszycieli dyscypliny. Woj-' skowy komendant miasta, a także dowódca garnizonu, widzą takich oficerów każdego dnia. Dzień po dniu przyjmują oni służbę, pełnią ją 24 godziny i zdają następne-i mu. Ten porządek istnieje od dziesięcioleci i wszyscy oficerowie liniowi odbywają ten rytuał kilka razy do roku. SPECNAZ 159 To jest dobry moment żeby przyjrzeć się ludzkim charakterom. Właśnie przytaszczony został pijany żołnierz, jeden oficer powie: - Oblejcie go zimną wodą i wrzućcie do celi, a nie zapomnijcie nasypać do niej chlorku! To kiepski oficer. A oto drugi. Gdy zobaczył pijanego, oczy mu zapłonęły: - Dajcie go do mnie! Drzwi zamknijcie, pysk mu tylko zakryjcie ręcznikiem, a już mu dam lekcję! - Skopcie go po brzuchu! Żeby nie upił się następnym razem! - Jeszcze, dawajcie. A teraz zawinąć go w mokre prześcieradło (żeby nie zostawić śladów). Bijcie, bracia, ile kto ma sił! Wysilcie się! Ja z wami, moi drodzy, też nad nim popracuję! A teraz natrzeć go śniegiem! Ten oficer jest już nieco lepszy od pierwszego. Czasem trafiają się zupełnie dobrzy. Dowódca garnizonu proponuje im pozostanie w komendanturze, w areszcie, w batalionie karnym. A spośród nich zarząd rozpoznania już sobie kogoś wybierze. Jemu zbyt wielu nie potrzeba. Wyłącznie najlepsi. Drugą istotną cechą jest odporność fizyczna. Oficer, któremu składają propozycję służby w Specnazie to biegacz, pływak, narciarz lub uprawiający inną dyscyplinę sportu wymagającą długiego ł bardzo intensywnego wysiłku organizmu. Kandydat musi mieć wilcze serce, nie tylko jeśli idzie o brak sentymentów, ale i w kwestii wytrzymałości. Trzecią cechą jest postura kandydata. Najlepiej żeby był on wielkim chłopem z szerokimi barami i łapami jak bochny. Ale o tym trzecim warunku można zapomnieć, nawet jeśli trafi się niski, chudy człowiek, ale cechuje go wyjątkowa siła charakteru i niebywała fizyczna wytrzymałość. Takiego także wezmą. Tysiącletnie doświadczenie pokazuje, że wśród ludzi niewielkiego wzrostu silne charaktery trafiają się wcale nie rzadziej niż wśród gigantów... vn Propozycję służby w Specnazłe mógł otrzymać każdy młody oficer, niezależnie od swej wojskowej specjalności. 160 WIKTOR SUWOROW Jeśli cechuje go żelazna wola, despotyzm, brak skrupułów ludożercy, zdecydowanie w podejmowaniu decyzji! i działaniu, jeśli ma naturę hazardzisty, który nie boi się postawić na jedną kartę wszystkiego, łącznie z własnym życiem, to kiedyś otrzyma polecenie stawienia się w sztabie okręgu. Poprowadzą go nie kończącym się korytarzem do niewielkiego gabinetu, gdzie rozmawiać z nim będzie generał i kilku starszych oficerów. Oczywiście młody oficer nie wie, że generał to szef zarządu rozpoznania okręgu wojskowego, a najbliżej niego stojący pułkownik to szef trzeciego wydziału (Specnaz) tego zarządu. Rozmowa jest zwyczajna. Obie strony uśmiechają się i żartują. - Opowiedzcie, porucznika, trochę o sobie. Czym się interesujecie? Jaki sport uprawiacie? Rekord dywizji w biegach narciarskich na 10 kilometrów? Wiemy, Gratulujemy. Jak tam waszym podwładnym poszedł ostatni1 sprawdzian strzelecki? Jak układają się wasze stosunki z zastępcą - sierżantem Walienttnem Uzkim? Trudny* człowiek? Nieokiełznany charakter? O ile nam wiadomo przytemperowaliście go? Jak wam się to udało? Stopniowo rozmowa przechodzi na tematy związane z siłami zbrojnymi potencjalnego przeciwnika ł przyjmuje charakter egzaminu. - Przed czołem waszej dywizji stoi dywizja amery-, kańska. Wspierają ją rakiety Lance. Nieprzyjemna sprawa, co? - Nie całkiem, towarzyszu generale. - Wyobraźcie sobie poruczniku, że jesteście szefem sztabu radzieckiej dywizji, jak zniszczylibyście rakiety przeciwnika? - Własnymi rakietami typu 9K21. - Doskonale podporuczniku, ale jeśli dyslokacja amerykańskich rakiet nie byłaby znana? - Poprosiłbym lotnictwo o rozpoznanie, a jakby dobrze poszło to i o zniszczenie... - Pogoda nielotna, poruczniku, a i obrona przeciwlotnicza silna... - Wtedy nasza dywizja wysłałaby naprzód kompanię głębokiego rozpoznania, która stanowiska by znalazła, obsługom gardła poderżnęła, a rakiety wysadziła. ! SPECNAZ 161 - Niezły pomysł. Zupełnie dobry. A słyszeliście może, że w armii amerykańskiej są pododdziały „zielonych beretów"? - Słyszałem. - Co o nich sądzicie? - Mam dwie opinie na ten temat: z punktu widzenia politycznego i wojskowego. - Mówcie. - Z punktu widzenia politycznego to najemni rzezi-mieszkowie amerykańskiego kapitalizmu, grabieżcy, mordercy, bandyci. Z wojskowego punktu widzenia ich zadaniem jest paraliżowanie systemu dowodzenia przeciwnika... To bardzo silny i efektywny instrument w rękach dowództwa... - Dobrze. A co byście myśleli o stworzeniu w naszej armii czegoś podobnego? - Myślę, towarzyszu generale, że to będzie właściwa decyzja. Jestem przekonany, towarzyszu generale, że to dzień jutrzejszy naszej armii. - Dzisiejszy, poruczniku. Co byście powiedzieli, jeśli byśmy zaproponowali wam teraz służbę w takich oddziałach? Dyscyplina tam żelazna. Wasza władza dowódcy niemal absolutna. Decyzje podejmujecie wy, a nie wyżsi dowódcy za was. Wiecie co się stanie jeśli ktoś dowie się o naszej rozmowie? - Rozumiem, towarzyszu generale. - Waszym dowódcom, łącznie z dowódcą pułku, oznajmiliśmy, że wezwaliśmy was tutaj jako jednego z kandydatów do służby na granicy chińskiej (w Mongolii, w Afganistanie, na wyspach Morza Arktycznego itp.). Do widzenia, poruczniku. - Do widzenia, towarzyszu generale. vni Oficer, który trafiał do Specnazu z innego rodzaju wojsk nie przechodził żadnego dodatkowego szkolenia. Kierowano go wprost do bojowego pododdziału na stanowisko dowódcy plutonu. Wiele razy brałem udział w zajęciach, podczas których okazywało się, że młody oficer wiedział o Specnazie znacznie mniej od swoich żołnierzy, o podoficerach nie mówiąc. Ale młody oficer uczy się 162 WIKTOR SUWOROW szybko. Uczy się razem z młodym wojskiem. Uczy się bez wstydu. Służył w innym rodzaju wojsk i nie ma prawa wiedzieć nic o Specnazie i jego taktyce. Nie dziwcie się, jeśli młody dowódca zaczynając szkolenie objaśni temat zajęć i ich cel, rozkaże sierżantowi -swemu zastępcy - poprowadzić ćwiczenia, a sam stanie pośród młodych żołnierzy. Ale jego pluton poczuł już twardość jego charakteru. Pluton już wie, że dowódca jest także ich przywódcą, że jest to wódz jedyny i niekwestionowany. Są sprawy, o których nie ma jeszcze pojęcia, jest uzbrojenie, którym jeszcze nie potrafi władać. Jeśli jednak trzeba biec 10 kilometrów, wszyscy wiedzą, że ich nowy dowódca będzie jednym z pierwszych, podobnie jeśli przyjdzie strzelać z Kałasznikowa. Po kilku tygodniach młody oficer wykona swój pierwszy skok razem z młodymi żołnierzami. Dadzą mu możliwość skakania kiedy tylko zechce. Dowódca kompanii i inni oficerowie pomogą mu zrozumieć to, czego nie wiedział wcześniej.; Oficer będzie noce spędzał czytając ściśle tajne instruk- i ej e i już po miesiącu będzie mógł wstąpić w szranki j z każdym swoim sierżantem. A jeszcze za kilka miesięcy1 będzie najlepszy we wszystkich kwestiach i będzie uczyć swój pluton wydając tylko jedną, najbardziej dumną z dumnych komend: „Rób jak ja!". Oficer trafiający do Specnazu bez specjalnego przygotowania z innego rodzaju wojsk był człowiekiem naprawdę niezwykłym. Dowództwo Specnazu ceniło takich! ludzi i ufało im. Praktyka pokazuje, że właśnie tacy ofi^ cerowie osiągali znacznie lepsze rezultaty niż ci, którzy ukończyli wydział specjalny szkoły oficerskiej wojsk powietrznodesantowych. Nie ma w tym nic dziwnego i paradoksalnego. Jeśli Michaił Koszkin ukończyłby specjalistyczne studia w zakresie konstruowania czołgów, to nigdy nie stworzyłby najlepszego czołgu II wojny światowej - T-34. Gdyby ktoś uczył sierżanta Michaiła Kałasznikowa jak należy konstruować karabiny, to zniszczyłby w nim tę iskrę geniuszu. Większość wielkich odkryć i osiągnięć we wszystkich sferach ludzkiej działalności jest dziełem ludzi, którzy nie odpowiadali tradycyjnym, ogólnie przyjętym stanj dardom, którzy nie mieli profesjonalnego przygotowania SPECNAZ 163 w zakresie swej rzeczywistej działalności albo całkiem je ignorowali, idąc swoją, zupełnie nową drogą. Szefostwo GRU uważało, że trzeba znajdywać ludzi silnych i samodzielnych, stawiać przed nimi zadania i dawać im możliwość wyboru sposobu ich wypełnienia. Dlatego regulaminy taktyki Specnazu są takie krótkie. W ogóle radzieckie regulaminy były znacznie krótsze od podobnych w zachodnich armiach i radziecki dowódca korzystał z nich znacznie rzadziej niż jego zachodni kolega. IX Oficer wysokiego wzrostu z kwadratową szczęką i potężnymi pięściami to jeden z typów oficera Specnazu. Jest jednak i drugi typ. Takich ludzi selekcjonuje się według innych kryteriów niż wzrost czy obwód klatki piersiowej, chociaż charakter musi być nie mniej silny. Ten drugi typ można umownie nazwać „inteligencją" Specnazu. Należą do niego ci oficerowie, którzy nie są bezpośrednio związani z żołnierzami, którzy pracują głową znacznie częściej niż nogami i pięściami. Oczywiście, między tymi dwoma typami nie ma wyraźnej granicy, jest ona rozmyta. Na przykład oficero-wie-tłumacze. Wydawać by się mogło, że to w oczywisty sposób przedstawiciele inteligencji. Oficer-tłumacz, władający minimum dwoma językami obcymi był w każdej kompanii Specnazu. Jego kontakt z żołnierzami polegał na tym, że uczył ich języków obcych. Ale, jak już wiemy, nie jest to dla żołnierza Specnazu najistotniejszy punkt szkolenia. Tłumacz znajduje się stale obok dowódcy kompanii, jest jego nieetatowym adiutantem. Na pierwszy rzut oka - inteligent. Ale to tylko powierzchowna ocena. Rzecz w tym, że tłumacz skacze razem z dowódcą kompanii na tyły przeciwnika, wiele dni idzie razem z żołnierzami przez błota, góry, piaski i śniegi. Tłumacz jako pierwszy wbija gwoździe w głowy jeńców, żeby wycisnąć z nich potrzebne informacje. To jego praca: wyrywanie paznokci, przecinanie języków na dwie części (nazywa się to „zrobić żmiję"), sypanie w gardło rozżarzonych węgli. Tłumaczy dla Sił Zbrojnych ZSRR przygotowywał wojskowy instytut (w różnych okresach kierowali nim gene- 164 WIKTOR SUWOROW rał dywizji N. Bijazi, generałowie armii M. Chozin, A. Andriejew, I. Katyszkin). Instytut ten był nierozerwalnie związany z GRU i przygotowywał tłumaczy dla sztabów różnego szczebla i innych placówek wojskowych, które wymagały doskonałej znajomości języków. Wśród słuchaczy byli oczywiście ludzie silni fizycznie, potężni mężczyźni z mocnymi nerwami i granitowym charakterem. Właśnie im proponowano służbę w Spec-nazie. Dlatego, choć tłumacz uważany jest za przedstawiciela inteligentów, po wyglądzie trudno go odróżnić od dowódców plutonów w kompanii w której służy. Istota jego pracy to nie tylko zadawanie pytań i otrzymywanie na nie odpowiedzi. Jego zadanie to otrzymanie prawidłowej odpowiedzi. Od tego zależą losy wypełnianego zadania, życie wielkiej liczby ludzi, których wróg może zabić atomowym uderzeniem. Tłumacz musi zmusić jeńca do mówienia, w przypadku jeśli jeniec nie chce tego uczynić; po otrzymaniu odpowiedzi, tłumacz musi wydobyć z jeńca potwierdzenie tego, że właśnie jest to ta jedyna, prawidłowa odpowiedź. Właśnie dlatego przychodziło mu stosować nie całkiem inteligenckie metody wobec swego jeńca. Biorąc to pod uwagę, nie możemy tłumacza nazwać dowódcą, ale także nie inteligentem. Byli oni przejściowym ogniwem między tymi dwiema kategoriami. Czystymi przedstawicielami inteligentów w Specnazie byli oficerowie centrów rozpoznawczych. Wybierało się ich z różnych rodzajów wojsk, przy czym ich tężyzna fizyczna nie była decydującym kryterium. Byli to oficerowie, którzy ukończyli już wojskowe uczelnie i służyli w randze oficerskiej nie mniej niż dwa lata. Ich doborem zajmowały się zarządy rozpoznania. Wybranych kierowano nstępnie na trzeci wydział Wojskowej Akademii Dyplomatycznej. Po ukończeniu akademii pracowali w centrach i punktach rozpoznawczych. Ich zadanie to poszukiwanie, werbunek i kierowanie agentami dla potrzeb armii, frontów, flot, okręgów wojskowych i grup wojsk. Niektórzy z nich pracowali z agenturą informacyjną, inni z agenturą specjalnego przeznaczenia. Oficer pracujący z agenturą Specnazu był w pełnym tego słowa znaczeniu oficerem Specnazu. Jednak nie zrzucano go ze spadochronem, nie musiał ukrywać się, SPECNAZ 165 bić się, strzelać, podrzynać gardeł. Jego zadaniem była kontrola nad losami tysięcy ludzi, wśród których znajdowały się jednostki interesujące dla Specnaz^, wyszukiwanie dróg dojścia, pierwszego kontaktu, nakazywanie i rozwijanie kontaktów operacyjnych, a potenx werbunek obcokrajowca, szkolenie go, kontrolowanie j ego działalności. Oficer taki przez większą część czasu nosił cywilne ubranie, a jeśli musiał wdziać mundur, to zachowywał odpowiedni dla formacji w jakiej poprzedni" służył: artylerii, wojsk inżynieryjnych, służb medycznych, albo też tej formacji, w której ukryty był jego tajny ośrodek rozpoznawczy. Wyższą kadrę dowódczą Specnazu stanowili pułkownicy i generałowie GRU, którzy ukończyli Jec3en z głównych wydziałów Wojskowej Akademii Dyplomatycznej (wydział pierwszy lub drugi), pracujący wl^e lat w centralnym aparacie GRU i jego zagranicznych rezydentu-rach. Każdy z nich doskonale znał jakiś kraj lub region świata. Jeśli to tylko było możliwe kontynuowali oni swą pracę za granicą. Zdarzały się jednak takie sytuacje, kiedy dalsze wyjazdy zagraniczne były już niemożliwe. Wtedy przechodził on do aparatu centralnego GRU albo do zarządu rozpoznawczego okręgu, floty lub grupy wojsk. Tu, pod kontrolą takiego oficera, znajdowały się wszystkie siły i środki rozpoznawcze, w tył11 Specnaz. Miałem okazję niejednokrotnie spotykać takich ludzi. W każdym przypadku był to człowiek o zimnych oczach, milczący i zamknięty. Elegancki z wyglądu, dobrze znający języki obce, o nienagannych manierach. Zawsze chłodno kalkulujący, odważny, zdecydowany i bezlitosny. W jego rękach spoczywała ogromna wted%i i wiedział on jak się nią posługiwać. Czasem na najwyższe stanowiska w specnazle trafiali oficerowie rozpoznania taktycznego nie fedący absolwentami Wojskowej Akademii Dyplomatycznej, którzy nie władali dobrze obcymi językami i ri&ty nie byli w krajach uważanych za wrogie. Wybijali &$ oni nie tyle dzięki swym wrodzonym zdolnościom, lecz dzięki korzystnym układom, które potrafili zdobyć i Podtrzymać, dzięki żądzy władzy, dzięki dążeniu do awansu wśród sieci intryg i ogromnego ryzyka. Władza stanowiła jedyny 166 WIKTOR SUWOROW cel ich życia i dążyli oni do niego, pnąc się po skalnych występach aż do szczytu. Jednym z elementów sukcesu w tej życiowej walce był stan podporządkowanych im pododdziałów i gotowość w każdej chwili do wypełnienia każdego zadania postawionego przez dowództwo. Żadnego dowódcy Specnazu nie miały prawa powstrzymać od wykonania postawionego zadania wątpliwości natury moralnej, prawnej, ani żadnej innej. Od tego jak zostanie wykonane zadanie, zależały jego awans lub degradacja. Bądźcie pewni: każde zadanie będzie wypełnione, za każdą cenę i w każdy możliwy sposób. Rozdział 9 Specnaz na szczeblu armii Struktury Specnazu organicznie wchodziły w skład armii (szczebel operacyjny), frontów i flot (szczebel opera-cyjno-strategiczny) lub podporządkowane były bezpośrednio Sztabowi Generalnemu Sił Zbrojnych ZSRR (szczebel strategiczny). Na wypadek „dużej" wojny, po przeprowadzeniu pierwszej fali mobilizacji, radzieckie naczelne dowództwo miało dysponować 41 armiami. Każda z tych armii musiała posiadać dowództwo i sztab. Drugi zarząd sztabu zajmował się rozpoznaniem. W strukturze tego zarządu możemy wydzielić pięć grup. Pierwsza zapewnia kontrolę działań rozpoznawczych na niższych szczeblach dowodzenia, to jest w dywizjach, pułkach i batalionach, które wchodzą w skład danej armii. Druga grupa to wywiad agenturalny. Tej grupie podporządkowane było centrum rozpoznawcze: pododdział, który werbuje agentów zdobywających sekretne informacje dla potrzeb armii. Trzecia grupa to Specnaz. Czwarta analizuje informacje napływające ze wszystkich grup, ze sztabów niższego szczebla, z sąsiednich armii i innych źródeł. Opracowane dane zarząd rozsyła zainteresowanym: dowódcy armii, szefowi sztabu, poszczególnym zarządom sztabu, sztabom niższego i wyższego szczebla, sąsiednim armiom. Piąta grupa zajmuje się rozpoznaniem radiowym. Pod jej kontrolą znajdują się jeden lub dwa bataliony, które zajmują się rozpoznaniem radioelektronicznym. U Trzecia grupa (Specnaz) drugiego zarządu (rozpoznania) dysponowała jedną kompanią Specnazu. 168 WIKTOR SUWOROW Jak już powiedziałem wcześniej, radzieckie dowództwo miało na początku konfliktu globalnego czy ogólnoeuropejskiego dysponować 41 armiami. Nie wszystkie z nich istniały w czasie pokoju, ale 41 kompanii Specnazu, po jednej na każdą armię, funkcjonowało cały czas. Samodzielna kompania Specnazu miała standardową organizację. Oto jej przykładowy skład: - dowódca (major); - zastępca ds. politycznych (kapitan); - zastępca ds. operacji powietrznodesantowych (kapitan); - specjalista ds. techniki minerskiej (porucznik); - tłumacz (porucznik); - trzy plutony spadochroniarzy po 20 ludzi w każdym; - pluton łączności; - kolumna transportu (10 samochodów); - grupa zabezpieczenia. Samodzielna kompania Specnazu była pododdziałem w pełni samodzielnym, który posiadał własną pieczęć, tajny pięciocyfrowy numer, własne służby logistyczne, finansowe i inne. Bazując w pobliżu innych pododdziałów i wykorzystując dla maskowania ich koszary i mundury, kompania Specnazu nie miała z nimi nic wspólnego. Kompania otrzymywała rozkazy tylko od szefa trzeciej grupy zarządu rozpoznania lub od samego szefa rozpoznania armii. m Każdy pluton spadochroniarzy Specnazu składał się z dowódcy (porucznika), jego zastępcy (starszego sierżanta), trzech drużyn (w każdej jeden kapral i pięciu żołnierzy). Wśród żołnierzy byli szeregowi, ale także kaprale, którzy wypełniać mogli zadania zwykłych żołnierzy. Na wypadek śmierci dowódcy drużyny, w każdej jest 1-3 kaprali, każdy z nich jest gotów go zastąpić. Pluton Specnazu posiadał wyjątkowo elastyczną strukturę. Podczas wypełniania zadań może działać jako jeden organizm. Może też rozdzielić się na dwie równe lub nierówne grupy: jedna na czele z dowódcą, druga - z jego zastępcą. Podzielić się może także na trzy zespoły: dowódca plutonu z jedną drużyną, zastępca z drugą i trze- SPECNAZ 169 cia ze swym własnym dowódcą. Kolejny wariant to rozdzielenie na cztery, maksimum pięć niezależnych grup: dowódca plutonu i kilku żołnierzy z różnych drużyn, jego zastępca z kilkoma żołnierzami i trzy drużyny o zredukowanym składzie. IV Pluton łączności kompanii Specnazu liczył 30 ludzi. W jego skład wchodzili: - dowódca plutonu (porucznik), jest równocześnie zastępcą dowódcy kompanii ds. łączności; - zastępca dowódcy (chorąży), jednocześnie odpowiada za tajną kancelarię kompanii; - dwie obsługi radiostacji; - trzy drużyny łączności. Radiostacje zamontowane były w dużych kontenerach, które mogły być transportowane w różny sposób, zwykle jednak samochodami. Radiostacje tego typu zawsze miały się znajdować na własnym terytorium i otaczane były odpowiednią ochroną. Każda z nich była w stanie utrzymywać łączność ze wszystkimi (maksymalnie 15) grupami kompanii. Druga radiostacja powinna znajdować się zazwyczaj daleko od pierwszej i dublować jej pracę. Obsługę każdej tworzył chorąży i 4 żołnierzy. Drużyny łączności przeznaczone były do działań na terenie przeciwnika. W każdej był kapral i pięciu żołnierzy. Każdy żołnierz dysponował przenośną radiostacją R-350M. Łącznie 3 drużyny miały ich 15. Kiedy kompania Specnazu wydzielała grupy dla działań na terenie wroga, każdą uzupełniano jednym radiooperatorem-szy-frantem z radiostacją. Radiostacja R-350M ma w zestawie przystawkę szyfrującą i aparaturę do szybkiej transmisji. Radioopera-tor-szyfrant działający w składzie grupy nie miał prawa nikomu powierzyć swoich szyfrów i aparatury. Przygotowanie seansu łączności organizowano zwykle tak, żeby nikt ze składu grupy nie mógł widzieć jak się to robi. Zwykle radiooperator przygotowywał meldunek przy świetle latarki, z głową nakrytą pałatką. Radiostacja „wystrzeliwała" potem w eter skompresowaną wiadomość. Zwykle cały seans łączności trwał najwyżej kilka sekund. 170 WIKTOR SUWOROW W przypadku niebezpieczeństwa radiooperator był zobowiązany do zniszczenia szyfrów, przystawki szyfrującej radiostacji i samobójstwa. Dowódca grupy, jego zastępca i wszyscy żołnierze odpowiadali za jego bezpieczeństwo. Jeśli w chwili skrajnego zagrożenia będzie miał kłopot z popełnieniem samobójstwa, grupa jest zobowiązana udzielić mu pomocy. Kolumna transportu składała się z chorążego i 10 kierowców. W jej skład wchodził jeden samochód osobowo-terenowy UAZ-469, siedem wozów terenowych GAZ-66 i dwa samochody ciężarowe Ural-375 przewożące kontenery z radiostacjami. Kolumna transportu przeznaczona była do przewożenia kompanii tylko na własnym terytorium. Jednak cały jej personel, jak zresztą wszystkich pozostałych służb pomocniczych doświadcza wszelkich trudów życia Spec-nazu. Każdy żołnierz, podoficer, chorąży i oficer kompanii w każdej chwili mógł być wykorzystany do wzmocnienia grupy bojowej. Oprócz tej grupy w składzie kompanii znajdowało się kilku chorążych, każdy z nich pełnił jedną z niżej wymienionych funkcji: - szefa kompanii; - magazyniera sprzętu spadochronowego; - płatnika; - magazyniera materiałów wybuchowych; - magazyniera broni i amunicji, rusznikarza zarazem; - szefa służby zaopatrzenia; - szefa służby żywnościowej, w razie konieczności pełniącego funkcję kucharza. j Łącznie w kompanii było 115 ludzi, w tym 9 oficerowi i 11 chorążych. Należy podkreślić, że kompanie Specna-zu zawsze miały pełny skład osobowy. W zwykłych kom^ paniach Armii Radzieckiej powinno być w czasie pokoju 5 oficerów i 2 chorążych, ale w praktyce, w jednostkach stacjonujących na terytorium ZSRR było 2-4 oficerów i chorąży. 'j Organizacja kompanii Specnazu pokazuje w jal uprzywilejowanych warunkach działał Specnaz. W kom? SPECNAZ 171 panii Specnazu był nawet człowiek mogący spełniać funkcję kucharza! W każdym innym rodzaju wojsk i służb posiadanie kucharza przy tak małej liczbie żołnierzy było niedopuszczalnym luksusem. VI Pododdziały Specnazu na szczeblu operacyjnym (to znaczy w składzie armii) składały się z wyjątkowo starannie dobranych żołnierzy. Na tym szczeblu nie było grup profesjonalnych sportowców. Armie miały swoją tajną agenturę, ale nie była to agentura Specnazu. Inaczej mówiąc, Specnaz na szczeblu armii - to tylko zwykłe pododdziały bojowe. Kiedyś funkcjonowała także inna struktura Specnazu na szczeblu arrnił i szefostwo GRU nastawało, aby tę strukturę przywrócić. Oto ona. Zamiast 41 kompanii sformować 41 batalionów Specnazu. Po jednym dla każdej armii. Każdy z tych batalionów miał się składać z: - dowództwa (dowódca i jego zastępca); - sztabu (3 oficerów); - plutonu profesjonalnych sportowców („anty-VIP"); - trzech kompanii Specnazu; - kompanii łączności; - plutonu samochodowego; - oddziałów zabezpieczenia. Przy takiej organizacji kompanie Specnazu nie nosiły w nazwie wyróżnika „samodzielna", dowodzili nimi nie majorowie, a kapitanowie. Kompania składała się z trzech drużyn i dowództwa. Łącznie służyło w niej 66 ludzi, w tym 6 oficerów i 2 chorążych. Łączność, transport, kancelaria, finanse, służba uzbrojenia i wszystkie inne zgrupowano na szczeblu batalionu. Łącznie taki batalion liczył 360 ludzi - mógł on jednocześnie wysłać na tyły przeciwnika 45 grup oraz 5 grup sportowców. Rozdział 10 Specnaz na szczeblu frontu Jednostki Specnazu na szczeblu operacyjno-strategicz-nym, to znaczy wchodzące w strukturę frontów i flot, pod względem jakości i liczebności znacznie przewyższały jednostki na niższym, armijnym (operacyjnym) szczeblu. Podczas pokoju Siły Zbrojne ZSRR składały się z 16 okręgów wojskowych, 4 grup wojsk (wojska na terytoriach państw Europy Wschodniej) i 4 flot. W momencie ogłoszenia mobilizacji okręgi i grupy wojsk miały przekształcić się we fronty. Od tej reguły byty jednak wyjątki. Stacjonująca w NRD Zachodnia Grupa Wojsk Armii Radzieckiej miała przekształcić się w dwa fronty. Okręgi położone wewnątrz kraju pozostać miały nadal okręgami. Niektóre z nich wydzielić z siebie miaty po jednej armii (np. Przywołżański, Uralski, Syberyjski, Północnokaukaski). Inne wydzielić miały niejedną, lecz kilka armii (najlepszym przykładem jest Moskiewski J Okręg Wojskowy). Armie mogły być przerzucone na za-j chód, południe czy wschód. Łącznie w początkowym stadium wojny naczelne do-1 wództwo miało jednak skompletować 16 frontów i 4 floty, j Odpowiednio do tego w okresie pokoju istniało 16 brygad j Specnazu i 4 morskie brygady Specnazu. Okręgi wojsko- j we, których nie planowano przekształcać we fronty, niej posiadały na swym terenie brygad Specnaz, a jedynie j samodzielne kompanie (po reorganizacji bataliony) nie-j zbędne dla uzupełnienia armii formowanych tam pod-j czas mobilizacji. Front to kolosalny organizm, który podczas wojny! może liczyć od 400.000 do nawet 2.000.000 żołnierzyj podoficerów, oficerów i generałów. W skład frontu! wchodzi kilka armii. Front posiada własne lotnictwo,! system obrony przeciwlotniczej, potężne jednostki ra-l SPECNAZ 173 kietowe i artylerii, brygady i dywizje powietrznodesanto-we i wiele innych. Dowódca frontu dowodzi nim poprzez swój sztab, który dzieli się na zarządy. Drugi zarząd sztabu frontu (RU -Razwiedywattelnoje Uprawlenije - zarząd rozpoznawczy) zajmuje się zbieraniem i obróbką danych o przeciwniku. Szefem tego zarządu powinien być generał brygady noszący tytuł szefa rozpoznania frontu. Ma on w swych rękach potężne środki rozpoznawcze, które przy swojej różnorodności, liczebności i jakości mogą być porównywalne z analogicznymi służbami dużego europejskiego państwa. Zarząd rozpoznania składa się z pięciu wydziałów. Pierwszy wydział zapewnia koordynację działań sił i środków na wszystkich niższych szczeblach dowodzenia, to znaczy we wszystkich armiach wchodzących w skład danego frontu, w jednostkach lotniczych, rakietowych, desantowych, inżynieryjnych i wszystkich innych podporządkowanych frontowi. Drugi wydział zajmuje się wywiadem agenturalnym. Z jednej strony kontroluje operacje tajnych agentów, którzy działają pod kontrolą armii, z drugiej strony wydział ten ma swoje własne centrum wywiadowcze, które werbuje agentów mających zdobywać informacje dla potrzeb danego frontu. Trzeci wydział to Specnaz. Czwarty - informacyjny. Piąty to wydział rozpoznania radioelektronicznego. m Trzeci wydział drugiego zarządu sztabu frontu kierował działalnością Specnazu. Szef wydziału, zwykle w stopniu pułkownika, miał wytyczone trzy kierunki swej pracy. Przede wszystkim jego zadaniem była kontrola działań Specnazu na szczeblu poszczególnych armii i frontu. Na rozkaz dowódcy frontu lub szefa sztabu frontu mógł on pozostawić wszystkim formacjom Specnazu niższego szczebla pełną swobodę działania, w ramach zadań nakreślonych przez dowódcę, albo ściśle koordynować wykonywanie przez nie zadań. 174 WIKTOR SUWOROW Po drugie, szefowi wydziału podporządkowana była brygada Specnazu, która posiadała zwykłe pododdziały, jak i grupy sportowców-profesjonalistów. Po trzecie, dysponował on centrum rozpoznawczym Specnazu, które w czasie pokoju zajmowało się werbunkiem obcokrajowców na użytek danego frontu. Zapoznawszy się z tą organizacją możemy skonstatować, że Specnaz na szczeblu frontu (szczebel operacyjno-strategiczny) to potężny mechanizm, który grupował wszystkie trzy składowe elementy tej formacji: zwykłe pododdziały, sportowców-profesjonalistów i tajną agenturę. Możemy też stwierdzić, że zarząd rozpoznania frontu dysponował nie jedną, a dwiema siatkami tajnych agentów. Jedna - ta większa, podporządkowana jest drugiemu wydziałowi i zajmuje się zbieraniem informacji, zaś druga - tajna siatka należąca do trzeciego wydziału -zajmuje się przygotowaniem i prowadzeniem akcji terrorystycznych na terenie wroga. IV Brygada Specnazu frontu składała się z: - dowództwa i sztabu; - kompanii sztabowej; - 3-4 batalionów bojowych; - kompanii łączności; - pododdziałów zabezpieczenia. W zależności od liczby batalionów liczebność bryj mogła wynosić od 1.000 do 1.300 ludzi. Dotyczy to wyłącznie sił przeznaczonych do działań na terytorium wroga. Niektóre pododdziały tyłowe brygady nie zostały przeznaczone bezpośrednio do walki i nie były specjalnie w celu szkolone, stąd nie wzięto ich liczebności pod uwagęi ani w ogólnej liczebności brygady, ani liczebności Śpi nazu frontu. Bataliony brygady miały bardzo prostą organizację: - dowództwo i sztab; - pluton łączności; - trzy kompanie bojowe po trzy plutony w każdej. W batalionie służą wyłącznie zwykli żołnierze. Batalii jest zwolniony z funkcji niebojowych, wszystkie podi SPECNAZ 175 działy zabezpieczające wydzielono z niego i zgrupowano na szczeblu brygady. Nawet liczebność środków łączności w tych batalionach jest mniejsza od zwykłej na tym szczeblu, ze względu na istnienie w brygadzie kompanii łączności, dzięki której można wzmocnić w razie konieczności każdy batalion. Brygada Specnazu mogła w szczególnej sytuacji działać jako całość albo rozpaść się na pododdziały i grupy. Maksymalnie na 135 grup, jeśli miała trzy bataliony lub 180, jeśli było ich cztery. Do tych grup należało dodać sportowców-profesjonali-stów. Zebrano ich w specjalnej kompanii, noszącej nazwę „sztabowa", co w żaden sposób nie odzwierciedlało rzeczywistych zadań tej wyjątkowej kompanii. Jej przeznaczeniem była fizyczna likwidacja szczególnie ważnych osób, stąd nieoficjalne określenie „anty-VIP". Kompanie takie miały nieco mniejszą liczebność niż zwykłe i mogły wydzielić kilka-kilkanaście grup. Ich dokładna liczba nie jest mi znana, w każdym razie było ich mniej niż 15. Opisana wyżej struktura organizacyjna brygady dotyczy tylko stanu wojny. W czasie pokoju brygada Specnazu posiadała nieco inną organizację. Istnieją dwie zasadnicze różnice. Kompania sportowców została wydzielona ze struktury brygady i działała jako drużyny sportowe okręgu wojskowego. Kompania należała do struktury brygady, ale faktycznie była widmem, które bardzo trudno dostrzec. Kompania bardzo rzadko występowała w swym wojennym składzie. Żołnierze byli szkoleni zazwyczaj indywidualnie w składzie drużyn sportowych. Jeśli nawet kompanię tę zbierano w czasie wielkich ćwiczeń, to i tak działała na innym kierunku niż główne siły brygady Specnazu. Druga różnica polegała na tym, że w czasie pokoju brygada miała jeden dodatkowy batalion - a więc łącznie nie 3-4, a 4-5. Dlaczego? Jak wiemy, armie miały swoje wtesne, samodzielne kompanie Specnazu. Szkolenie bo-jowe w ramach pojedynczej kompanii było jednak bardzo utrudnione. Musiano ją ciągle wozić w rejon lotniska, co 176 WIKTOR SUWOROW zabierało zbyt wiele czasu. Zaopatrzenie kompanii, która l ma inne uzbrojenie, oporządzenie, umundurowanie niż j wszystkie inne formacje danej armii było równie uciążli- i we. Wielkie okręgi wojskowe, które miano przekształcić j we fronty, składały się w czasie pokoju z 2-3 armii. W każdej było po jednej kompanii Specnazu. Żeby upro-1 ścić szkolenie i zaopatrzenie tych kompanii, jak również l zawęzić krąg ludzi wiedzących o istnieniu Specnazu, nie- j które samodzielne, armijne kompanie Specnazu wydzielano ze składu macierzystych armii. Właśnie z nich for- j mowano batalion, który miał być włączony do frontowej j brygady Specnazu. W chwili rozpoczęcia mobilizacji ten „okresowy" bata- j lion wychodził z podporządkowania brygadzie i rozpadał j się na trzy samodzielne kompanie. W latach 80. rozpoczęto proces przeformowywaniaj samodzielnych kompanii Specnazu na szczeblu armii! w bataliony, o czym wspominałem wcześniej. Według! wszelkich znaków na niebie ł ziemi po zakończeniu tej \ reformy, bataliony Specnazu szczebla armii byłyby| w czasie pokoju i wojny podporządkowane swoim ar-f miom. W tym wypadku struktura brygady Specnazu] szczebla frontu byłaby stała zarówno w okresie pokoju, \ jak i podczas wojny. VI Czy widziałeś kiedyś, Czytelniku, centrum rozpoznaw- j cze Specnazu? Jeśli nie, ja ci je zaprezentuję. Wyobraź! sobie, że ukończyłeś trzeci wydział (rozpoznania opera-1 cyjnego) Wojskowej Akademii Dyplomatycznej Sztabu j Generalnego Armii Radzieckiej. Po pomyślnych egzami-j nach końcowych kierują cię do jednego z dwudziestu! zarządów rozpoznania, które wchodzą w skład sztabów| okręgów wojskowych, grup wojsk i flot. Już pierwszego dnia przebywania w Wojskowej Akade- j mii Dyplomatycznej zrozumiałeś, że dyplomacja to szpie-1 gostwo, a dyplomacja wojskowa to szpiegostwo wojsko-i we. Pomyślne ukończenie trzeciego wydziału Akademii j oznacza służbę w jednym z zarządów rozpoznania lut bezpośrednio podporządkowanych mu komórkach, zaj-l mujących się werbunkiem agentów i kierowaniem ichl gpECNAZ 177 działalnością. Wyobraź sobie, że wyznaczono cię do Zarządu Rozpoznania Kijowskiego Okręgu Wojskowego. Kijów to bez dwóch zdań najpiękniejsze miasto świata. jeśli masz wątpliwości, przyjedź, oceń sam. A więc znalazłeś się w olbrzymim gmachu Sztabu Kijowskiego Okręgu Wojskowego. W budynku tym w różnym okresie pracowali liczni wybitni dowódcy Armii Radzieckiej: Żuków, Bagramian, Watutin i wielu innych. Gabinet dowódcy okręgu znajduje się na pierwszym piętrze. Na prawo od niego są masywne drzwi zarządu operacyjnego. Po lewej, nie mniej masywne, zarządu rozpoznania. W takim rozmieszczeniu pierwszego i drugiego zarządu jest coś symbolicznego. Pierwszy zarząd (planowania bojowego) to prawa ręka dowódcy. Drugi zarząd (rozpoznanie) - jego lewa ręka. W sztabie jest wiele innych zarządów i wydziałów, ale wszystkie rozmieszczono na innych piętrach. Twoja pierwsza wizyta w zarządzie rozpoznania odbywa się oczywiście w towarzystwie innego oficera. W innym przypadku nigdy się tam nie dostaniesz. Przed wejściem do sztabu należy zajść do biura przepustek, pokazać swoje skierowanie, tam otrzymasz numer pod który należy zadzwonić, potem zejdzie po ciebie mający ci towarzyszyć oficer. Biuro przepustek bardzo dokładnie sprawdzi twoje dokumenty i wyda ci jednorazową przepustkę. Potem oficer poprowadzi cię przez nie kończące się korytarze i schody. Bądź w każdej chwili gotów do okazania swej przepustki i oficerskiej legitymacji. Do momentu, kiedy znajdziesz się przed obliczem szefa zarządu rozpoznania, twoje dokumenty zostaną skontrolowane wiele razy. Ale oto znalazłeś się w olbrzymim, generalskim gabinecie - przed tobą generał brygady, szef Zarządu Rozpoznania Kijowskiego Okręgu Wojskowego. Przedstaw mu się: - Towarzyszu generale, kapitan [tu twoje nazwisko] melduje się do waszej dyspozycji dla kontynuowania służby. Generał zada ci kilka pytań. Rozmawiając o drobiazgach, decyduje o twoich dalszych losach. Jest kilka możliwości: 178 WIKTOR SUWOROW Możesz mu się nie spodobać, a wtedy zadecyduje, aby cię nie brać. Po takiej decyzji skieruje cię do zarządu kadr okręgu i już więcej nigdy w życiu nie będziesz miał do czynienia z wywiadem. Możesz mu się spodobać, ale nie całkiem. Wtedy odeśle cię na niżej stojące w hierarchii szczeble rozpoznania, do jakiejś dywizji czy pułku. Będziesz zajmował się wywiadem, ale nie będziesz miał kontaktu z agenturą. Możesz mu się bardzo spodobać, ale i wtedy może cię i czekać jedna z kilku dróg. Rozpoznanie okręgu wojsko- j wego to gigantyczna organizacja. Jest tu wiele pracy. Po | pierwsze, możesz zostać skierowany do sztabu jednej l z trzech armii, do wydziału rozpoznania sztabu, gdzie l skierują cię dalej do punktu rozpoznania, do werbunku j tajnych agentów-informatorów działających na rzecz ar- .j mii. Po drugie, generał może zostawić cię w zarządzie! rozpoznania, w drugim (agenturalnym) lub trzecimi (Specnaz) wydziale. Po trzecie, może skierować cię do] jednego z miejsc, gdzie trwa prawdziwy werbunek obco-J krajowców na potrzeby Kijowskiego Okręgu Wojskowego.1 Były dwa takie miejsca: centrum rozpoznawczej ł punkt rozpoznawczy Specnazu. Generał może zapytać cię o zdanie. Odpowiedź powin-ij na być krótka: - Wszystko jedno gdzie, byle nie w sztabie, a przy wer-i bunku. Na taką właśnie odpowiedź czeka generał. Oficer \ wiadu, który nie rwie się do pracy przy werbunku - : jest w wywiadzie potrzebny. Jeśli ktoś trafił do wywiadu| a nie pała żądzą pozyskiwania obcokrajowców, oznac to, że pomylił się w wyborze profesji. Pomylili się także < którzy rekomendowali go do pracy w wywiadzie i prz długie lata kształcili go w Wojskowej Akademii Dyple matycznej. Generał zadaje ostatnie pytanie: - Jaką agenturę chcielibyście werbować: informacyj^ na, czy Specnazu? Oczywiście dla ciebie to wszystko jedno. Każdy oflc wywiadu na szczeblu frontu lub floty, powinien urnie pracować i z jednym, i z drugim typem agentury. Pov no mu być wszystko jedno od której zaczyna. SPECNAZ 179 - Dobrze - rzekł generał. - Wyznaczam was na oficera centrum rozpoznawczego trzeciego wydziału Drugiego Zarządu Sztabu Kijowskiego Okręgu Wojskowego. Rozkaz na piśmie dostaniecie jutro. Życzę powodzenia. podziękuj teraz generałowi za zaufanie, sprężyście unieś dłoń ku daszkowi czapki, stuknij obcasami i wyjdź z gabinetu. Towarzyszący ci wcześniej oficer czeka przy wyjściu. Stąd bez żadnych przepustek zejdziesz na niewielkie podwórko. Czeka na nim zawsze niewielki więzienny samochód. Wejdziesz do niego, drzwi się zamkną j poczujesz się jak w pułapce na myszy. Przed tobą niewielkie okienko z gęstą siatką i matową szybką. Nie usiłuj dojrzeć niczego - to bezcelowe. Więźniarka krąży po ulicach miasta, często zatrzymuje się i zmienia kierunek jazdy. W końcu szczękają olbrzymie wrota. Samochód zatrzymuje się i wypuszczają cię na dziedzińcu batalionu karnego Kijowskiego Okręgu Wojskowego. To areszt garnizonowy. Życzę powodzenia w nowym miejscu służby... vn Stary Kijów widział na swych ulicach zdobywców z całego świata. Jedni niszczyli go do fundamentów, inni fortyfikowali, kolejni znowu burzyli. Po raz ostatni Kijów był umacniany z rozkazu Hitlera w 1943 roku. Na podejściach do miasta można znaleźć umocnienia z różnych okresów: od żelbetowych bunkrów z XX wieku po resztki murów, które wzniesiono na 500 lat przed najazdem Batu-Chana. Miejsce do którego trafiłeś to fort z okresu Katarzyny Wielkiej. Został zbudowany na południowy zachód od miasta, nad krętymi osuwiskami wąwozów porosłych tysiącletnimi dębami. Obok są inne forty, wielki drewniany klasztor i starodawna twierdza, w której dziś znajduje się szpital wojskowy. Przez wieki wojskowe budowle o rozmaitym przeznaczeniu: składy, koszary, sztaby budowano na najbardziej istotnych z punktu widzenia obrony podejściach do miasta i oprócz swego zasadniczego przeznaczenia odgrywały one rolę fortyfikacji. Nasz fort także spełniał dwa zadania: był fortem ł koszarami dla 500-700 żołnierzy. Został zbudowany na planie koła. Kiedyś w jego ścianach były 180 WIKTOR SUWOROW tylko wąskie strzelnice i szerokie ambrazury dla armat. Obecnie wszystko to zamurowano, pozostały tylko okna patrzące na wewnętrzny dziedziniec. Fort ma tylko jedne wrota, a dokładniej doskonale zabezpieczony tunel o potężnych ścianach. Wokół fortu postawiono ceglany mur. Tak wewnętrzny, jak i zewnętrzny dziedziniec fortu zostały podzielone na mnóstwo sektorów, które odgrodzono ściankami i nad którymi rozciągnięto gęste sieci z drutu kolczastego. Sektory mają dziwne oznaczenia, na przykład D-6 czy K-l. Dlaczego D? Dlaczego 6? Wątpliwe, żeby ktoś na to pytanie odpowiedział, a i zadawać go nie , należy. Numerację wymyślono tak, żeby nikt nie mógł doszukać się w niej logiki. Brak systemu pozwala zachować tajemnicę miejsca do którego trafiliśmy. W batalio- j nie karnym są trzy kompanie aresztantów i kompania wartownicza. Żołnierze ochrony mają jedynie mgliste po- j jecie o tym kto i po co odwiedza batalion. Mają tylkol rozkazy, które należy wypełniać: aresztanci mogą znaj- j dować się tylko na dziedzińcu wewnętrznym, w sekto- i rach...; oficerowie, którzy mają na przepustce trójkąt, j mogą znajdować się na dziedzińcu wewnętrznym, w se- \ ktorach...; a ci, którzy mają maleńką gwiazdkę, są dopuszczeni do sektorów... itp. itd. Oprócz oficerów batalionu karnego bywają tu często | oficerowie prokuratury wojskowej, śledczy, prawnicy itp. j Tutaj też wydzielono sektor dla Specnazu. Centrum roz- j poznawcze Specnazu nie ma nic wspólnego z karnym] batalionem, ale jeśli umieszczono by je oddzielnie, w jakimś budynku, to wcześniej czy później otoczenie musia- i łoby zwrócić uwagę na dziwne zachowanie jego lokato- j rów. Tu, w batalionie karnym, jesteśmy ukryci przed ob- ] cymi spojrzeniami. Centrum rozpoznawcze Specnazu to niewielki podod- '< dział na czele którego stoi podpułkownik. Ma on pod j swym dowództwem kilku oficerów, absolwentów Wojsko-, wej Akademii Dyplomatycznej, niewielką liczbę podoficerów i żołnierzy, którzy wypełniają pomocnicze funkcje, nie mając pojęcia (lub mający celowo błędne pojęcie); czym zajmują się oficerowie. Oczywiście, oficerowie bata- j lionu karnego i wszyscy, którzy go odwiedzają, nie mają j prawa zadawać pytań co dzieje się w naszym sektorze, j SPECNAZ 181 Wiele lat temu jeden z naszych „z nieostrożności" wygadał się., że jesteśmy grupą podporządkowaną osobiście dowódcy okręgu i zajmującą się przypadkami korupcji wśród kadry dowódczej. Ta informacja wystarczyła, aby wszyscy odnosili się do nas z wymuszonym szacunkiem i nie zadawali zbędnych pytań. Ulokowanie centrum rozpoznawczego Specnazu w batalionie karnym przynosi wiele korzyści: centrum znajduje się za bardzo grubymi ścianami i dowództwo może być spokojne, że nasze papiery nie spłoną i nie zostaną utracone przez przypadek; centrum jest doskonale chronione, całą noc wewnętrzny i zewnętrzny dziedziniec są zalane jaskrawym światłem, dziesiątki psów służbowych i karabiny maszynowe na strażniczych wieżyczkach chronią nasz spokój; każda osoba postronna zainteresowana tym co dzieje się za murem, nigdy nie otrzyma na to odpowiedzi, ale jeśli ten ktoś będzie wytrwały i przebiegły, to może się dowiedzieć najwyżej, że jest tam karny batalion; mały (niezależny) pododdział umieszczony we wspólnym budynku nie wzbudza zainteresowania nawet wysoko postawionych radzieckich dowódców wojskowych, którzy nie muszą wiedzieć o GRU i Specnazie; osoba postronna, nawet jeśli czegoś się domyśla, nie potrafi wyselekcjonować oficerów Specnazu spośród wszystkich innych odwiedzających fort; w końcu, do dyspozycji centrum jest kilka więźniarek, dokładnie takich (i z takimi numerami rejestracyjnymi) jak w batalionie karnym, są one bardzo przydatne, jeśli zachodzi potrzeba w dowolnym momencie przywieźć lub wywieźć interesującego nas człowieka. Więzienny samochód przydatny jest także dlatego, że ani gość, ani osoby postronne i tak nie zorientują się w dokładnym położeniu centrum. Gościa można zaprosić w dowolne dobrze chronione miejsce, gdzie zwykle przebywa wielu interesantów, a wejście wymaga uzyskania przepustki (sztab, komendantura, posterunek milicji), a potem w tajemnicy, więźniarką, przywieźć do starego fortu i w taki sam sposób odwieźć. Batalion karny, czyli areszt garnizonowy, to wymarzone miejsce na kryjówkę GRU. Są i inne metody kamuflażu, ale wszystkie mają wspólne cechy: mała tajna orga- 182 WIKTOR SUWOROW nizacja ukrywa się wewnątrz większej, doskonale ochranianej instytucji wojskowej np. biura konstrukcyjnego, bazy rakietowej, wielkiego sztabu, węzła łączności itp. Oprócz głównej siedziby, w której chronione są sejfy wypakowane tajnymi dokumentami, każde centrum rozpoznawcze dysponuje też kilkoma lokalami kontaktowymi i daczami w okolicach miasta. Jeśli trafisz dokładnie w takie miejsce, które opisałem, to powita cię podpułkownik z chmurnym obliczem, który w tej robocie spędził całe życie. Udzieli ci kilku bardzo zwięzłych wskazówek: - Mundur zakładasz tylko kiedy przebywasz na terenie fortu, albo jeśli wezwany zostaniesz do sztabu okręgu. Przez resztę czasu nosisz cywilne ubranie. - Tak jest, towarzyszu pułkowniku. - Ale tutaj, w forcie, a tym bardziej w sztabie okręgu, nie masz nic do roboty. Tutaj jest moje miejsce, nie twoje. Biurokratów nie potrzebuję, potrzebuję myśliwych. Idź i za miesiąc dasz mi materiał o dobrym obcokrajowcu. - Tak jest. - Teren na którym nasz okręg będzie działał podczas wojny znany? - Znany. - I właśnie tam potrzebuję jeszcze jednego agencika, który w każdych okolicznościach mógłby nawiązać kontakt z grupą Specnazu, Daję ci miesiąc, bo dopiero zacząłeś służbę, potem normy będą znacznie ostrzejsze. Idź i pamiętaj, że masz w Kijowie mnóstwo konkurentów, twoi koledzy, którzy trafili do nas wcześniej, już dawno ganiają po mieście. KGB też nie śpi, a i wielu innych tu werbuje. Pamiętaj, w naszej robocie można pomylić się tylko jeden raz. Twojej pomyłki nie daruję ani ja, ani Specnaz. W czasie pokoju za błąd trafiasz do więzienia. Pewnie wiesz do jakiego...? Rozdział 11 Specnaz morski Siły Zbrojne ZSRR dysponowały czterema flotami. Każda z nich była związkiem operacyjno-strategicznym, to znaczy każda z nich znajdowała się na takim szczeblu jak front. Sztab każdej z flot, tak samo jak sztab frontu, dzielił się na zarządy. Drugi zarząd sztabu floty zajmował się rozpoznaniem. Składał się on z pięciu wydziałów. Wszystko było więc podobne do organizacji rozpoznania frontu, oczywiście z uwzględnieniem morskiej specyfiki. Pierwszy wydział drugiego zarządu każdej z flot kierował gromadzeniem informacji o przeciwniku ze wszystkich niżej stojących szczebli. Okręty nawodne, podwodne, piechota morska, lotnictwo morskie, brzegowe baterie ra-kietowo-arryleryjskie cały czas prowadziły i prowadzą obserwację potencjalnego przeciwnika. Pierwszy wydział koordynuje całą tę działalność. Oprócz tego służący w nim oficerowie wypływali w morze na pokładach radzieckich jednostek wojennych i cywilnych: pasażerskich, towarowych, rybackich. Mogli z nich schodzić w obcych portach (w mundurach albo cywilnych ubraniach) i zbierać wszelkie potrzebne z punktu widzenia Marynarki Wojennej ZSRR informacje. Ich działania nie nosiły zazwyczaj znamion nielegalności. Interesowała ich głębokość zatok, najlepsze przejścia między skałami, jakie statki i okręty aktualnie cumują w porcie, jaka jest zdolność przepustowa portu przeciwnika itp. Do współpracy z pierwszym wydziałem dowódca floty mógł przydzielić dowolny bojowy lub pomocniczy okręt, albo poprosić (a w przypadku wojny rozkazać) o przydzielenie do dyspozycji wydziału dowolnego statku handlowego. Oprócz prowadzenia własnych oficerów, pierwszy wydział werbował także cywilnych współpracowników na wszystkich radzieckich statkach handlowych i rybackich. 184 WIKTOR SUWOROW Na każdym z nich był co najmniej jeden taki człowiek, zwerbowany przez pierwszy wydział zarządu rozpoznawczego. Było prawidłowością, niemal bez wyjątków, że człowiekiem pierwszego wydziału wywiadu wojskowego był pierwszy oficer statku. Był to cywil, ale o tym, że dany człowiek mógł być wyznaczony na to stanowisko decydował pierwszy wydział. Wybór właśnie pierwszego oficera wynikał z założenia, że kapitan zwykle pracuje w nocy, a we dnie śpi, a jego obowiązki w dzień przejmuje pierwszy oficer. O każdym spotkaniu z okrętem wojennym lub statkiem obcego mocarstwa zawiadamiał on od razu pierwszy wydział. Kapitan statku teoretycznie nie był powiązany z pierwszym wydziałem. Ale zostać kapitanem można było tylko przechodząc wcześniej przez stanowisko pierwszego oficera. W ten sposób prawie każdy kapitan radzieckiej jednostki pływającej - od ogromnego oceanicznego liniowca do malutkiego rybackiego trawlera, pełnił swe obowiązki za zgodą wywiadu wojskowego. Zostając kapitanem oczywiście nie tracił kontaktu z wywiadem i spotkawszy na nocnej wachcie okręt przeciwnika on także składał meldunek, ale nie czynił tego osobiście, lecz przez pierwszego oficera, który dysponował bezpośrednią łącznością z pierwszym wydziałem. W każdej chwili każdy radziecki statek mógł zostać przejęty ] przez wywiad wojskowy w celu przeprowadzenia operacji \ specjalnej. W takim wypadku, ani kapitanowi, ani pierwszemu oficerowi, ani też radiooperatorowi nie trzeba było j tłumaczyć co to jest pierwszy wydział zarządu rozpoznawczego, czym się zajmuje i jakie ma pełnomocnictwa. n Drugi wydział drugiego zarządu posiadał znacznie wie- j cej informacji o przeciwniku niż pierwszy. Drugi wydział j zajmował się wywiadem agenturalnym. Podporządkowa-f ne było mu centrum rozpoznawcze i kilka punktów wy-| wiadowczych. Wydział ten werbował obcokrajowców od- j wiedzających ZSRR, a oni wracając do siebie werbowali j następnych, którzy w Związku Radzieckim nigdy swej j stopy nie postawili. Oprócz tego wyszukiwał na teryto-J rium ZSRR i państw przezeń kontrolowanych ludzi po-I siadających interesujące kontakty zagraniczne i za ich| SPECNAZ 185 pośrednictwem znajdował za granicą potencjalnych kandydatów do werbunku. W niektórych przypadkach oficerowie drugiego wydziału sami odwiedzali obce porty, zakamuflowani jako marynarze radzieckich statków. Łączność z agentami była jednak podtrzymywana przede wszystkim za pośrednictwem kurierów: kierowców ciężarówek, obsługę pociągów, stewardesy, załogi samolotów i statków, a także poprzez pocztę, radio, tajne skrytki - tzw. martwe skrzynki. Informacja dostarczana przez agenturę frontów i flot zwykle oparta była nie na dokumentach spoczywających w pilnie strzeżonych sejfach, a na osobistych obserwacjach typu: „przy nabrzeżu zwykle stoją dwa okręty podwodne"; „do portu wpłynął duży transportowiec wojskowy nieznanego przeznaczenia"; „ochrona na lotnisku została wzmocniona"; „bateria rakietowe przebazowała się nocą w nieznanym kierunku". Taką informację łatwo sprawdzić, jako że każdy ważny obiekt przeciwnika był obserwowanym przez kilku agentów, którzy oczywiście nie wiedzieli nawzajem 0 swoim istnieniu. Często mogli oni być podporządkowani różnym „firmom" na przykład: jeden został pozyskany przez Leningradzki Okręg Wojskowy, drugi przez Flotę Bałtycką, trzeci zaś przez Flotę Północną. Wszystkie floty, okręgi wojskowe, armie i grupy wojsk działały niezależnie od siebie 1 tylko Piąty Zarząd GRU, otrzymując informacje od wszystkich, mógł nimi kierować. Agentura drugich wydziałów nie miała bezpośrednich związków ze Specnazem, ale zdobyte przez nią informacje były wykorzystywane przez szefa rozpoznania floty lub frontu z myślą o wykonywaniu niespodziewanych ataków siłami Specnazu. Trzeci wydział drugiego zarządu to Specnaz. Podlegała mu morska brygada Specnazu i punkt wywiadowczy, który werbował agenturę niezależnie od drugiego wydziału tegoż zarządu. Agentura ta była ściśle powiązana ze Specnazem i miała współdziałać z grupami terrorystycznymi, gdy te miały wykonywać zadania na zapleczu przeciwnika. Czwarty wydział zajmował się analizą całej dostępnej informacji i rozpowszechnianiem jej wśród zainteresowanych. 186 WIKTOR SUWOROW Piąty zajmował się rozpoznaniem radioelektronicznym. Dysponował specjalnie wyposażonymi samolotami i śmigłowcami, nadbrzeżnymi stacjami nasłuchowymi, a także całą flotyllą niewielkich trawlerów, z których każdy obwieszony był dziesiątkami najróżniejszych anten. „Trawlery" te znane były marynarzom całego świata jako radzieckie okręty szpiegowskie. m Morska brygada Specnazu podporządkowana trzecie- i mu wydziałowi drugiego zarządu floty składała się z: - dowództwa i sztabu; - kompanii sztabowej zawodowych sportowców („anty- J -VIP"); - grupy miniaturowych okrętów podwodnych; - 2-3 batalionów płetwonurków; - batalionu spadochronowego; - kompanii łączności; - pododdziałów zabezpieczenia. Brygada stanowiła potężny mechanizm bojowy, zdolny | do działań tak na jednym kierunku i przeciw jednemu| celowi, jak i w niewielkich grupach, przeciw wielu cele równocześnie. Brygada grupowała najlepszych oflcerć i marynarzy floty, w tym sportowców najwyższej często także olimpijskiej. Specnaz morski powiązany był, tak samo jak i pozostać łe pododdziały Specnazu, nierozerwalnymi więzami z ra-1 dzieckim sportem wyczynowym. Wszystkie cztery mor^J skie brygady Specnazu miały w swej strukturze kompa| nie wyczynowych sportowców. Ich doboru dokony Centralny Klub Sportowy Marynarki Wojennej - CS1 WMF. Był to ogromny i bardzo bogaty klub. Wystarc wspomnieć, że sportowcy w nim zrzeszeni ustanowili gr bo ponad setkę rekordów świata w zakresie sportów we nych i morskich. Szczególnym zainteresowaniem radzie kich sportowców cieszyły się sporty podwodne. Znamien^ ne, że w 1985 roku wszystkie z 21 światowych rekordó zarejestrowanych przez Światową Federację Sportów Pc wodnych (KMAC) należały do sportowców radzieckich. Rozwój sportowca zaczyna się już w dzieciństwie. Dc tyczy to nie tylko sportów wodnych, ale wszystkich dys SPECNAZ 187 cyplin sportowych. Dzieci przygotowywane byty najpierw w szkołach sportowych, szkołach mistrzostwa sportowego poszczególnych republik, potem zaś w szkołach rezerwy olimpijskiej. Kiedy sportowiec kończył 18 lat upominały się o niego Siły Zbrojne ZSRR i kontynuował on trening w pododdziałach sportowych. Gazeta „Krasnaja Zwiezda" opisała jedną ze szkół rezerwy olimpijskiej. Wśród całości zwraca uwagę bardzo interesujące zdanie: „Wychowankowie szkoły zazwyczaj odbywali służbę wojskową w filii wojskowego klubu sportowego, występując w lidze okręgowej"1. Dla radzieckiego czytelnika, szczególnie wojskowego, to zupełnie zwyczajne zdanie, nawet nie zwróciłby na nie uwagi. Nie zwróciła na nie uwagi także radziecka wojskowa cenzura; tak wszystko jest w nim zwyczajne i ograne. Ale zachodniemu czytelnikowi może się to wydać dziwnym: młody sportowiec (w tym przypadku wioślarz klasy olimpijskiej) zostaje powołany do wojska i służy... nie w dywizji ani korpusie - ale w klubie sportowym! To znaczy klub sportowy jest jednostką, gdzie żołnierze odbywają zasadniczą służbę wojskową! Czy ktoś na Zachodzie może wyobrazić sobie klub sportowy, który powołuje młodych ludzi do odbycia służby wojskowej w jego szeregach? W Związku Radzieckim (i w krajach satelickich) było to zupełnie normalne zjawisko. Żołnierz, podoficer czy ficer, który służył w klubie sportowym, miał specjalność wojskową: pływak, biegacz, wioślarz itd. Przy tym wszyscy oni jeździli na igrzyska olimpijskie twierdząc, że nie są zawodowcami, a amatorami. Dziwne, ale Zachód nigdy nie zaprotestował przeciw radzieckim „amatorom" na międzynarodowych zawodach. IV Morskie brygady Specnazu byty znacznie lepiej „utech-nicznione" niż ich odpowiednik w wojskach lądowych. To zupełnie zrozumiałe. Marynarka wojenna zawsze miała i mieć będzie znacznie więcej koni mechanicznych na każdego człowieka niż wojska lądowe. Człowiek może bardzo długo chodzić po ziemi, ale czy daleko dopłynie .Krasnaja Zwiezda", 13 listopada 1985. 188 WIKTOR SUWOROW siłą tylko własnych mięśni? Dlatego już na poziomie szeregowego żołnierza istniała różnica w wyposażeniu oddziałów morskich i lądowych. Szeregowy - bojowy nurek Specnazu - otrzymywał do j dyspozycji indywidualny transporter typu Protiej-X, który j pozwalał mu pływać pod wodą z prędkością do 8 węzłów j (ok. 15 km/h) przez kilka godzin. Oprócz indywidualnych j aparatów na wyposażeniu znajdowały się dwu-, trzyosobowe pojazdy budowane na bazie zwyczajnej torpedy.^ Przykładem tego rodzaju pojazdu podwodnego jest skonstruowany na początku lat 60. Sirena-UME. Pojazd ten, j wyposażony w sonar i autopilota, przenosił dwóch płe- j twonurków-dywersantów wraz z niezbędnym wyposażę- j niem. Maksymalne zanurzenie Sireny dochodziło do 40i metrów, a zasięg wynosił około 20 mil morskich. Opróczl tych lekkich pojazdów podwodnych szeroko wykorzysty- J wane były też miniaturowe okręty podwodne. Związek Radziecki przystąpił do intensywnych prąci w dziedzinie konstrukcji miniaturowych okrętów pod-f wodnych już w połowie lat 30. Jak zwykle bywało w ta-j kich wypadkach, zadanie to postawiono jednocześnie kil-| ku, ostro konkurującym ze sobą, zespołom konstrukto-I rów. W 1936 roku komisja rządowa rozpatrzyła cztery! projekty miniaturowych jednostek podwodnych: Moskitoi (konstruktor B. Malinin), Błocha (konstruktor W. Brze-l ziński), APSS i Pigmiej (oba konstrukcji W. BiekauriU Wszystkie mogły być transportowane przez niewielkiej okręty wojenne i frachtowce. W tym czasie w ZSRR za-| kończono projektowanie dużych okrętów podwodnych! klasy K (K - kriejsierskaja - krążownicza). Ich projekt! przewidywał możliwość transportowania przez każdyl okręt jednego wodnosamolotu lub miniaturowego okrętuj podwodnego. Równolegle trwały eksperymenty mające! na celu sprawdzenie możliwości transportu miniaturo-| wego okrętu podwodnego typu APSS przez ciężki bomt wiec TB-3. W 1939 roku według projektu W. Brzezińskiego wstał miniaturowy okręt podwodny M-400. Jednostka 1 była w istocie hybrydą okrętu podwodnego i kutra torpe-| gpECNAZ 189 dowego. M-400 mógt długo przebywać pod wodą, potem wypływać na powieizchnię i z dużą prędkością atakować przeciwnika jako szybki kuter torpedowy, następnie zanurzać się i atakować powtórnie wroga z bliskiej odległości jako okręt podwodny. W tym samym okresie w ZSRR prowadzono intensjwne prace nad skonstruowaniem zunifikowanego napędu do pływania na powierzchni i pod wodą, z myślą o matych ł miniaturowych okrętach podwodnych. Także w te] dziedzinie trwała ostra konkurencja między kilkoma biurami konstrukcyjnymi, które równolegle pracowały nad tym zadaniem. W sierpniu 1938 roku okręt podwodny M-92 został przebudowany, zamiast baterii akumulatorów zamontowano na nim zunifikowany silnik, który pracował na sztucznie wytworzonej mieszance gazów (konstruktor silnika S. Bazylewski). 31 maja 1941 roku zwodowany został okręt M-401, który także nie posiadał zwykłych baterii akumulatorów. Napęd stanowił zunifikowany silnik pracujący w obiegu zamkniętym (konstruktor okrętu A. Kassacier). Wojna przerwała wszystkie te prace, jednak już wkrótce po jej zakończeniu prace nad miniaturowymi okrętami podwodnymi wznowiono. Pod koniec wojny Armia Czerwona przejęła w Gdyni niemieckie biuro pracujące nad konstrukcją nowych typów okrętów podwodnych, a także mnóstwo dokumentów dotyczących tych właśnie zagadnień. Radzieckie służby specjalne prowadziły istne polowanie na niemieckich konstruktorów zajmujących się jednostkami podwodnymi. Niemieckie projekty zostały szeroko wykorzystane przy konstruowaniu nowych radzieckich okrętów podwodnych. W niektórych przypadkach okręty budowano całkowicie według niemieckich planów (chodzi o jednostki typu XXI). Opracowywano także własne konstrukcje, ale wykorzystujące niektóre elementy i zespoły opracowane przez Niemców w czasie wojny: urządzenia nawigacyjne, systemy regeneracji powietrza, torpedy kierowane itp. Wśród wojennych trofeów znajdowały się też miniaturowe okręty podwodne, a także wiele ich przyszłościowych projektów. Wszystko to zostało wykorzystane przez radzieckich inżynierów. Zresztą zainteresowanie niemieckimi pracami w tej dziedzinie nie wygasło i w późniejszych latach. W 1976 robi pojawiły się doniesienia o projekcie 190 WIKTOR SUWOROW niemieckiego okrętu podwodnego o wyporności 90 ton. Wówczas GRU rozpoczął polowanie na informacje o samym okręcie, a także na ludzi, którzy go opracowali. Nie należy jednak błędnie sądzić, że tak duże zainteresowanie obcymi konstrukcjami świadczyło o technicznym zacofaniu Związku Radzieckiego. ZSRR miał niemało utalentowanych konstruktorów, którzy niejednokrotnie tworzyli prawdziwe cuda techniki. Po prostu Zachód . wykorzystywał własne idee techniczne, a ZSRR własne j i cudze. W ZSRR powstały na przykład bardzo interesu- i jące typy miniaturowych jednostek podwodnych dla od! l do 6 ludzi. Łącznie takich aparatów - m.in. różne wers-; je Tritonów i Piranie - było w brygadach Specnazu kilka- j dziesiąt. Może się wydawać, że to niewiele, ale było to l wówczas więcej niż we wszystkich innych krajach razem l wziętych. Oprócz prac nad konwencjonalnymi aparatami] projektowano pojazdy-hybrydy, które łączyły w sobie| możliwości okrętu podwodnego i podwodnego pojazdi: gąsienicowego. Dla przerzutu miniaturowych okrętów podwodnyc wykorzystywano duże okręty podwodne, nawodne okręt wojenne, a także statki rybackie. W latach 60. w rejonie Morza Kaspijskiego prowadzono próby ciężkiego szybów-^ ca, który także mógł przenosić miniaturowy okręt podĄ wodny (konstruktor O. Ań tonów). Czym zakończyły się t ^ wroga, nie wpływają tak na morale dywersantajak P°L" wienie się psa. Pies pojawia się w najbardziej nieocż" wanym i nieodpowiednim momencie, kiedy znużona 212 WIKTOR SUWOROW gotrwałym pościgiem grupa śpi płytkim, czujnym snem, i kiedy nogi obtarte są niemal do kości, a naboje właśnie ' się skończyły. * Rozmowy z żołnierzami, podoficerami i oficerami l Specnazu dawały bez wyjątków zawsze taką samą koń-' kluzję: najbardziej obawiali się spotkań z psami prze-; ciwnika. ! Szefostwo GRU przeprowadziło szczegółowe badania; w tym zakresie i doszło do wniosku, że najlepszym środkiem walki z psami były, są i będą inne psy. Na południo-wo-wschodnich obrzeżach Moskwy już od ponad pół wie-, ku istnieje Centralna Szkoła Tresury Psów Wojskowych,} odznaczona Orderem Czerwonego Sztandaru. Trzeba za-' znaczyć, że KGB i MWD dysponowały swoimi własnymi,'; niezależnymi ośrodkami szkolenia podobnego przeznaczenia. W centrum wojskowym przygotowuje się specjalistów, hoduje się i tresuje psy dla różnych potrzeb armii, w tym także dla Specnazu. Historia użycia psów w Armii Czerwonej jest bogata i różnorodna. Przez cały okres II wojny światowej przez Armię Czerwoną przewinęło się 60.000 psów służbowych. Oczywiste jest, że stało się to możliwe tylko dzięki istnieniu potężnego systemu obozów koncentracyjnych Gułagu, gdzie hodowla i tresura psów stała na szczególnie wysokim jakościowym i ilościowym poziomie. Do liczby 60.000 psów służbowych należy koniecznie doliczyć dokładnie nieznaną, acz olbrzymią rzeszę psów transportowych, które nie zostały zaliczone do kategorii służbowych. Psy transportowe wykorzystywane były w zimie (a na Północy przez okrągły rok) do zaopatrywania w amunicję przedniego skraju frontu, ewakuacji rannych i innych zadań transportowych. Do służbowych zaliczono tylko te, które działały nie w sforze, a samodzielnie wypełniały konkretne i ściśle określone zadanie do którego były specjalnie przygotowywane. Do liczby tej trzeba również dodać, nieznaną, ale zapewne dużą liczbę psów NKWD, które bezpośrednio nie uczestniczyły w wojnie, ale stale znajdowały się na tyłach Armii Czerwonej. Psy NKWD wykorzystywane były jako tropiące, strażnicze, konwojujące i inne. 213 cpECNAZ v -v. Armii Czerwonej, w odróżnieniu od psów rzenoszenie meldurikow. Psy si y > j ^ d.. P-ukiwanie min i nisz- czenie czołgów^ oddziały służby jeszcze w 1941 roku zaczep ^ przeciwnika. specjalnej w celu _*ajn ^^ e L 126 psów w każdym z mch byty ^ertery -v v^ ^ ^ w każdej. sformowano dwa pułki nego, ruszając czanoku czołgom wo komplikował się. Psy wyv> ^^dzać chu z dużych odległości, uczącje podpec nie Amll generała D atiMach, wojsk Armii Radzieckiej. 214 WIKTOR SUWOROWl W Specnazie psy wypełniały różnorodne zadania. Istnieją potwierdzone informacje o wykorzystaniu przez dzieckich spadochroniarzy i dywersantów Specnazu du-j żej liczby psów w Afganistanie. Psy pełniły tam swój tradycyjne role: ochraniały grupy przed niespodziewanym atakiem, szukały wroga, min, były wykorzysi przy przesłuchaniach afgańskich bojowników do skuteczniejszego uzyskiwania od nich zeznań. Psy Specn; zrzucane były na spadochronach w specjalnych, miękkich kontenerach. Podczas wojny w Europie Specnaz miał wykorzys psy w bardzo szerokim zakresie do wypełniania wszysfc kich wcześniej wymienionych funkcji, a także jeszcze j nego nadzwyczaj ważnego zadania: niszczenia broni j drowej przeciwnika. Nauczyć psa niepostrzeżonego i cichego podejścia do rakiety czy samolotu jest znaczni łatwiej niż podjechać do niej czołgiem. Pies, tak jak podczas II wojny światowej, przenosiłby około 4 kilogrami materiału wybuchowego, oczywiście współczesny ładunek o takiej masie jest znacznie potężniejszy od tego jennego, a zapalniki są znacznie bardziej skomplikowani ale i bezpieczniejsze. Specjalnie dla ładunków tego typu opracowano zapalnik, który detonuje tylko w kontakcie z metalem, ale nie przy otarciu o wysoką trawę, gałąź, czy inną przeszkodę. Przy właściwej tresurze pies jest zdolny szybko uczyć się szukać, znajdować, prawidłowo rozpoznawać i atakować ważne cele. Spośród nich warto wymienić skomplikowane urządzenia elektroniczne, anteny, rakłe-: ty, samoloty, wozy dowodzenia, a czasem i poszczegól-i nych ludzi. Pies Specnazu mógł rozpoznać duże obszary znacznie! szybciej i lepiej niż żołnierz, odnaleźć cel, skrycie się do niego zbliżyć i skutecznie zaatakować. Wszystko to sprawia, że pies taki może być groźnym przeciwnikiem. Oprócz tego, obecność psów w składzie grup Specnazu znacznie poprawiała morale żołnierzy i oficerów. Nie straszne były im wówczas niespodziewane ataki psów przeciwnika. Niektóre szczególnie silne i złe psy tresowane były tylko w jednym celu - do ochrony grup i z psami wroga. SPECNAZ 215 XI Mówiąc o broni Specnazu koniecznie należy wspomnieć o „niewidzialnej broni" - sambo. Sambo to system walki stworzony w ZSRR w latach 30. i od tego czasu znacznie ulepszony i ciągle rozwijany. Twórcą sambo był W. Oszcziepkow, znany radziecki sportowiec. Przed rewolucją odwiedził on Japonię, gdzie opanował arkana judo. Oszcziepkow zdobył czarny pas i stał się osobistym przyjacielem największego mistrza tej sztuki walki Jigoro Kano. W czasie rewolucji Oszcziepkow powrócił do Rosji i pracował jako trener w specjalnych oddziałach Armii Czerwonej. Po zakończeniu wojny domowej Oszcziepkow został mianowany starszym instruktorem Armii Czerwonej w zakresie walki wręcz. Opracował system chwytów i uderzeń dla obrony żołnierza walczącego z jednym lub kilkoma przeciwnikami uzbrojonymi w różnorodne typy broni. Podstawą nowego systemu stały się karate i judo, ale Oszcziepkow z czasem coraz bardziej odchodził od tradycji japońskich i chińskich mistrzów, opracowując coraz to nowsze chwyty i ich kombinacje. Oszczłepkow uważał, że niezbędne jest odejście od wszelkich sztucznych ograniczeń i zasad. Podczas wojny nikt nie przestrzega zasad, po co zatem sztuczne je wprowadzać na treningach i karać sportowców za ich nieprzestrzeganie? Stanowczo odciął się od wszystkich rycerskich zasad i zezwolił swoim uczniom na stosowanie dowolnych metod walki. W wielu przypadkach, żeby nie przekształcać treningu w krwawe pole walki, Oszcziepkow wymagał pozorowania niektórych najbardziej okrutnych chwytów i ciosów, ale w prawdziwej walce nie należało się z tym liczyć. Oszcziepkow zbliżył swój system walki do realiów współczesności. Opracował metody walki z przeciwnikiem uzbrojonym nie w bambusowy kij, ale częściej dziś stosowane w realnych warunkach przedmioty: pistolety, noże, kastety, karabiny z bagnetami i bez nich, żelazne łomy i łopaty. Oszcziepkow ćwiczył przeróżne kombinacje: jeden człowiek z łopatą, drugi z pistoletem; jeden z łomem, drugi ze sznurem; jeden z długą łopatą, drugi z saperką; jeden z toporem na trzech z gołymi rękami itd. Następcy Oszcziepkowa opra- 216 WIKTOR SUWOROW cowali odzież sportową, która przypomina zwykły strój przeciętnego cywila. Na skutek gwałtownego rozwoju nowy styl walki szyb-' ko uzyskał prawo do samodzielnego istnienia i swoją l własną nazwę - sambo. Sambo - to skrót od samoobaro- J na bież orużya (samoobrona bez broni). Niech czytelnika | nie zmyli określenie „obrona". W Związku Radzieckim J termin ten zawsze rozumiany był swoiście: „Nąjlepszy| sposób obrony - śmiałe natarcie aż do pełnego zniszc nią wroga"2. Właśnie w tym kontekście należy rozumie wszystkie przygotowania obronne. Sambo było jednym z obowiązkowych elementów trę ningu każdego żołnierza Specnazu. Walki sambo zav były jednym z najbardziej popularnych widowisk w mii Radzieckiej. Walką sambo zajmowali się oczywiśc nie tylko żołnierze, ale Armia Radziecka zdecydowani^ w tym zakresie przewodziła. Oto na przykład zawo 0 puchar czasopisma „Sowietskij Wojin" w 1985 rok Były to bardzo prestiżowe zawody, gromadzące zawoć ków z licznych klubów. Ale już w ćwierćfinale pozost na liście pretendentów tylko 8 ludzi, wśród nich jede z klubu Dynamo (porucznik MWD), jeden z tajemniczeg klubu Zenit i reszta z CSKA. Określenie „bez broni" w terminologii stosom w sambo, także nie powinno mylić czytelnika. W samb wykorzystuje się dowolne akcesoria, które można zast sować w boju, do pistoletów i karabinów maszynowye włącznie. Oczywiście, można powiedzieć, że młotek jest bronią. Rzeczywiście tak jest, jeśli młotek znajdt się w rękach zwykłego człowieka. W rękach mistrza! bo przekształca się w groźną broń. Jeszcze straszniej s bronią może być saperka. Od niej w końcu rozpoczęliśn tę książkę. Ciosy saperką to jeden z istotnych element sambo. Ktoś może uważać, że saperka, tak jak i młot nie jest bronią - ale żołnierz Specnazu może zabijać : perką z odległości wielu metrów równie łatwo i cicho, j$ 1 z pistoletu PB. Podkreślić należy, że sambo ma dwa oblicza: spór i bojowe. Sportowe, to walka dwóch nie uzbrojonych) „Prawda", 14 sierpnia 1939. SPECNAZ 217 dzi, ograniczonych szeregiem przepisów. Sambo bojowe, to takie jakie opisałem wcześniej. Istnieje wystarczająco dużo informacji świadczących o tym, że liczne elementy stosowane w bojowym sambo pozostawały nie tyle tajne, co wykorzystywane w ściśle określonym zakresie. Tylko w specjalnych szkołach zawodowcy z Dynama, CSKA czy Zenita szkolili się w tych niedostępnych dla innych tajnikach, wcześniej otrzymawszy instrukcje o zachowaniu tajemnicy. Bojowe sambo było w rzeczywistości bronią, a radzieckie kierownictwo postanowiło, że naród nie może dysponować bronią. Broń jest bowiem niezbędna tylko tym, którzy ściśle związani są z obroną i umacnianiem reżimu. Rozdział 14 Taktyka Zanim rozpocznie się działania na tyłach przeciwnika, trzeba przede wszystkim tam trafić. Radzieckie dowództwo miało do wyboru albo skierować Specnaz na tyły wroga jeszcze przed rozpoczęciem działań wojennych, albo już po ich wybuchu. Jeśli grupy Specnazu byłyby na terenie wroga przed wojną, to przeciwnik mógł po ich wykryciu dojść do wniosku, że wojna już się rozpoczęła i nacisnąć na guziki rozpoczynające wojnę atomową, uprzedzając Związek Radziecki. Jeżeli specnazowcy skierowani zostaliby na tyły wroga po rozpoczęciu działań, wówczas ich działania mogłyby okazać się spóźnione. Przeciwnik mógłby wcześniej odpalić rakiety i podnieść w powietrze samoloty, a wówczas nie byłoby czego neutralizować na tyłach wroga, atomowe głowice byłyby już w drodze nad Związek Radziecki. W podobnej sytuacji decyzja może być tylko kompromisowa: lepsza, mniej liczna część Specnazu (zawodowi sportowcy) pojawi się na terenie wroga przed rozpoczęciem wojny, przestrzegając zasad konspiracji, zaś większa część (zwykłe pododdziały) przybędzie tam już podczas jej trwania. II W każdym niemal państwie znajdowała się radziecka ambasada. W ambasadzie zaś funkcjonowały dwie tajne służby: rezydentury KGB i GRU. Ambasada i rezydentura KGB były ochraniane przez żołnierzy wojsk ochrony pogranicza KGB. Rezydentura GRU (w przypadku jeśli liczyła więcej niż 10 oficerów) posiadała swoją wewnętrzną ochronę złożoną z oficerów Specnazu. Przed rozpoczęciem działań wojennych, w niektórych przypadkach na kilka miesięcy wcześniej, liczba oficerów Specnazu w radzieckiej ambasadzie mogła zostać znacząco zwiększona. Prą- SPECNAZ 219 wie cały personel pomocniczy ambasady mógł zostać skompletowany spośród ludzi ze Specnazu, którzy mogliby wypełniać rolę strażników, dozorców, radiooperatorów, kierowców, kucharzy, mechaników itp. Razem z nimi, jako ich żony, mogły pojawić się w ambasadzie sportsmenki Specnazu. Taka wymiana personelu mogła zajść także w wielu innych radzieckich placówkach zagranicznych: konsulatach, przedstawicielstwach handlowych, biurach Aerofłotu, Inturistu, agencji prasowych TASS, APN itp. Podstawowe niebezpieczeństwo polegało na tym, że wszyscy oni znajdować się będą w stolicy kraju, często w bezpośredniej bliskości urzędów centralnych. Kilka dni, a może i kilka godzin przed wybuchem wojny wszyscy ci ludzie mogli nawiązać kontakt z agenturą Specnazu i rozpocząć prawdziwą wojnę w samym centrum miasta, wykorzystując zawczasu przygotowane kryjówki. Na pomoc mogły przyjść im grupy Specnazu, które niedawno przybyły w charakterze turystów, drużyn sportowych, różnego typu delegacji. Oprócz nich silne grupy żołnierzy mogły w ostatniej chwili nagle pojawić się na pokładach samolotów Aerofłotu, zejść ze stojących w portach statków czy ciężarówek Sovtransavto. Jednocześnie mogła zostać przeprowadzona akcja skrytego przerzutu dywersantów z pokładów okrętów podwodnych i innych jednostek pływających, zarówno wojennych, jak i handlowych. Za doskonałe transportowce dla Specnazu uważano także niewielkie trawlery rybackie, które przez dłuższy czas przebywały w pobliżu wód terytorialnych obcych państw, co u nikogo nie wzbudzało podejrzeń. Grupy Specnazu mogły znajdować się na statkach rybackich, a nie otrzymawszy sygnału do desantu, wracać do macierzystych portów. Na ich miejsce przybyłyby nowe grupy i nowe statki. W krytycznym momencie, po otrzymaniu sygnału, dywersanci przedostawaliby się na brzeg, korzystając z akwalungów lub pontonów. Podobną taktykę mogły stosować także grupy znajdujące się na pokładach samolotów pasażerskich Aerofłotu. W okresie zagrożenia mógł zostać wprowadzony stan gotowości bojowej. Wśród zwykłych pasażerów samolotu znajdować się mogła grupa dywersantów. Po przybyciu na docelowe lotnisko, jeśli nie byłoby sygnału rozpoczę- 220 WIKTOR SUWOROW cia akcji, pozostawaliby oni w samolocie (samolot uważany jest według prawa międzynarodowego za terytorium kraju, z którego pochodzi, kabina pilotów i pasażerska nie podlegają dlatego obcej kontroli), a następnie wracaliby z powrotem do domu. Następnego dnia kolejna grupa powtarzałaby całą operację. Któregoś pięknego dnia nadszedłby sygnał o rozpoczęciu akcji, wówczas grupa opuszczałaby samolot i zaczynała akcję w głównym porcie lotniczym wrogiego kraju. Ich zadanie to opanowanie lotniska dla kolejnej fali oddziałów Specnazu lub wojsk powietrznodesantowych. Doskonale wiadomo, że „wyzwolenie" Czechosłowacji w sierpniu 1968 roku zaczęło się w chwili przybycia na praskie lotnisko radzieckich wojskowych samolotów transportowych ze spadochroniarzami na pokładach. Nie użyli oni spadochronów. Po prostu samoloty wylądowały na lotnisku, a spadochroniarze z nich wybiegli. Ale dopóki nie opuścili maszyn, i oni, i ich samoloty były w zasadzie zupełnie bezbronne. Czy radzieckie dowództwo zbytnio nie ryzykowało? Nie. Rzecz w tym, że w momencie przylotu samolotów transportowych praski port lotniczy był już w wystarczającym stopniu sparaliżowany przez zawczasu przybyłą grupę „turystów". Grupy Specnazu mogły także przenikać na terytorium przeciwnika z sąsiadujących z nim państw neutralnych. Przed rozpoczęciem wojny lub już w czasie jej trwania grupy Specnazu mogłyby potajemnie przeniknąć na terytorium państwa neutralnego i czekać tam na umówiony sygnał lub na upłynięcie wcześniej określonego czasu. Przeciwnik oczywiście nie będzie kontrolował granic państwa neutralnego równie starannie jak granic państw komunistycznych. W takim przypadku przeniknięcie grup Specnazu z terytoriów państw neutralnych mogło pozostać nie zauważone, zarówno dla przeciwnika, jak i dla odpowiednich służb danego kraju. Ale co się mogło zdarzyć, gdyby taka grupa została wykryta na neutralnym terytorium? Odpowiedź jest prosta - grupa będzie działać tak jak na terenie wroga: uciekać przed pościgiem, likwidować świadków, przemocą i podstępem starać się powstrzymać swych prześladowców. Wszystkie siły byłyby podporządkowane temu, żeby SPECNAZ 221 żaden z członków grupy nie dostał się w ręce władz, i żeby nie pozostawić żadnych dowodów na to, że poszukiwana grupa należy do Sił Zbrojnych ZSRR. W przypadku zatrzymania grupy przez organa władzy państwa neutralnego zostałoby wykorzystane ogromne doświadczenie radzieckiej dyplomacji w takich sytuacjach i kilka sprawdzonych metod postępowania: - przyznanie się do pomyłki, oficjalne przeprosiny i naprawa spowodowanych szkód (jest to możliwe tylko w teorii, w rzeczywistości nic takiego nie mogłoby się wydarzyć); - ogłoszenie, że grupa zabłądziła, sądziła, że znajduje się na swoim terytorium (nie byłby to jednak najlepszy wybieg radzieckich dyplomatów); - oskarżenie państwa neutralnego o zaplanowane porwanie grupy radzieckich żołnierzy z radzieckiego terytorium w celu prowokacji, żądanie wyjaśnień, przeprosin, zrekompensowania szkód, kłamstwa i groźby, groźby, groźby. Ostatnia metoda jest najskuteczniejsza. Niech nie wyda się ona czytelnikowi śmieszną. Radzieckie oficjalne publikacje na początku grudnia 1939 roku mówiły na przykład o tym, że wojna z Finlandią prowadzona jest w imię ustanowienia tam systemu komunistycznego, i że został już powołany komunistyczny rząd demokratycznej Finlandii... Kilkadziesiąt lat później bezradni radzieccy marszałkowie mówili, że wszystko było jednak inaczej. Okazało się, że Związek Radziecki po prostu się bronił. Wojna Zimowa, która od pierwszego do ostatniego dnia prowadzona była na terytorium Finlandii, nazwana została „odparciem faszystowskiej agresji"1 i nawet „wypełnieniem planu ochrony naszych granic"2. Związek Radziecki nigdy nie był niczemu winien, on tylko odpierał brutalną agresję (na cudzym terytorium). m Głównym sposobem transportu podstawowych sił Specnazu na tyły przeciwnika po rozpoczęciu wojny miał 1 Mlerieckow K., „Pół wieku w mundurze". Warszawa 1971, s. 115. 2 Wasllewskl A., .Dzido całego życia", Warszawa 1976, s. 123. 222 WIKTOR SUWOROW być zrzut spadochronowy. Każdy żołnierz Specnazu odbywał w ciągu dwóch lat służby 35-40 skoków spadochronowych. Profesjonaliści, jak również wszyscy oficerowie, posiadali znacznie większą praktykę spadochronową, mając na koncie setki, a w niektórych przypadkach i tysiące skoków. Spadochron to nie tylko środek przerzutu dywersantów na tyły wroga. Spadochron to także filtr, przez który przechodzą tylko odważni ludzie, pozostawiając na boku słabych i tchórzliwych. Radziecki rząd przyznawał olbrzymie środki na rozwój sportu spadochronowego, który był bazą dla rozwoju wojsk powietrznodesantowych i Specnazu. Wystarczy przypomnieć, że l stycznia 1985 roku w rejestrach RAI widniały 63 rekordy spadochronowe, z nich 48 należało do sportowców radzieckich, a dokładniej sportowców Armii Radzieckiej. Radziecki sportowiec wojskowy Jurij Baranów jako pierwszy na świecie przekroczył liczbę 13.000 skoków. Wśród kobiet radzieckich pierwszeństwo w liczbie skoków należało do Aleksandry Szwaczko - 8.200. IV W czasie pokoju do desantu wykorzystywano samoloty wojskowego lotnictwa transportowego. Jednak czyniono tak tylko dla zachowania w tajemnicy faktu istnienia Specnazu. Samoloty wojskowego lotnictwa transportowego byłyby wykorzystane podczas wojny do transportu grup Specnazu wyłącznie w sporadycznych przypadkach. Wynikało to z dwóch powodów. Po pierwsze, lotnictwo transportowe byłoby w całości zajęte zabezpieczeniem działań wojsk powietrznodesantowych, które były przecież ogromne. Oprócz tego miało ono spełniać także inne skomplikowane zadania, jak na przykład wewnętrzne przewozy wojsk z drugorzędnych odcinków.do rejonu zasadniczych działań. Po drugie, wojskowe samoloty transportowe to w większości przypadków wielkie statki powietrzne, stworzone specjalnie do przewożenia dużych ilości ludzi i sprzętu. Specnazo-wi takie samoloty nie były potrzebne. Specnaz potrzebował niewielkich maszyn, które stanowiłyby mały cel dla obrony przeciwlotniczej. Samolotów, które byłyby zdol- j ne zabrać 20-30 ludzi, które mogą latać na bardzo ma-,; SPECNAZ 223 łych wysokościach, nie robiąc przy tym zbyt wiele hałasu. W niektórych przypadkach wystarczyłyby nawet mniejsze samoloty, zabierające 8-10 lub nawet 3-4 spadochroniarzy. W czasie wojny Specnaz korzystać miał z usług radzieckiego lotnictwa cywilnego. Podkreślić należy, że oficjalny termin „lotnictwo cywilne" w żadnym przypadku nie odzwierciedlał rzeczywistości. Minister lotnictwa cywilnego nawet w czasach pokoju zupełnie oficjalnie nosił tytuł Głównego Marszałka Lotnictwa. Jego zastępcy mieli rangi generałów radzieckiego lotnie twa wojskowego. Cały personel latający Aerofłotu składał się z oficerów rezerwy. Na wypadek wojny Aerofłot stałby się częścią radzieckiego lotnictwa wojskowego. Przy tym stopnie wojskowe oficerów rezerwy przekształciłyby się w stopnie oficerów służby czynnej. Aerofłot miał wypełniać wiele zadań bojowych, z desantowaniem spadochroniarzy Specnazu włącznie oraz ich zaopatrywaniem podczas operacji. Aerofłot dysponował wystarczającą liczbą niewielkich samolotów, które idealnie nadawały się do realizacji operacji specjalnego przeznaczenia. Najlepszymi z nich były Jak-40 oraz Jak-42. To bardzo zwrotne, niezawodne, bardzo ciche samoloty, zdolne do lotów na niewielkich wysokościach. Samoloty te miały bardzo istotną cechę konstrukcyjną: pasażerowie wchodzili na pokład i opuszczali go przez tylną rampę. Rampę ze schodkami dla pasażerów, w razie potrzeby, można było całkowicie zdemontować. W rezultacie spadochroniarze mieliby niemal takie warunki skoku jak z dużego wojskowego samolotu transportowego, mogliby opuszczać maszynę najwygodniejszą drogą -do tyłu i w dół. Bardzo perspektywicznym samolotem dla Specnazu byłby Ań-72, oparty na rozwiązaniach amerykańskiego YC-14, którego dokumentacja została zdobyta przez szpiegów GRU. Ale w jaki sposób można wykorzystać cywilne pasażerskie liniowce odrzutowe, w których są wyłącznie drzwi boczne? Takich drzwi nie można otwierać w locie. Nawet jeśli będą się one otwierać do środka, to skok spadochronowy będzie wyjątkowo niebezpieczny: pęd powietrza dosłownie wciśnie skoczka w kadłub samolotu. Spadochro- 224 WIKTOR SUWOROW niarz może zginąć albo od uderzenia, albo wskutek zakłócenia procesu otwarcia spadochronu. Ten problem został poddany wszechstronnej analizie' w Związku Radzieckim. W rezultacie znaleziono bardzo \ proste rozwiązanie. Drzwi otwierały się do środka kad-; luba, a na zewnątrz wypuszczany był szeroki „rękaw"; z mocnego, giętkiego tworzywa sztucznego. Spadochro-j niarz desantujący się z samolotu trafiał więc w rodzaj korytarza o długości 3 metrów i opuszczał go bezpiecz-] nie, znajdując się w pewnej odległości i poniżej kadłuba| samolotu. Takie urządzenie po raz pierwszy zastosowano naj wojskowych maszynach transportowych Ił-76. Przez! ogromną tylną rampę zrzucano z nich ciężki sprzętej w tym i pojazdy bojowe, a jednocześnie przez dwie pary/f bocznych drzwi desantowali się spadochroniarze. Za-> chód właściwie nie docenił tego prostego, acz genialnego l wynalazku. Jego znaczenie polegało nie tylko na tym, że i czas desantowania wszystkich spadochroniarzy z wojs^ kowego transportowca stał się znacznie krótszy, a jed-> nocześnie zwiększył się stopień bezpieczeństwa i pre-t cyzja lądowania. Znaczenie wprowadzenia tego rozwią-, zania polegało głównie na tym, że praktycznie kazdy>| cywilny samolot pasażerski można było wykorzystać daj desantowania ludzi. Zrzut grupy Specnazu mógł nastąpić o dowolnej por doby. Każda pora ma swoje zalety i wady. Noc jest soj szniczką dywersanta. Nawet jeśli przeciwnik dowie się-J 0 lądowaniu grupy, w nocy trudno jest zorganizować po-1 ścig, poszukiwania są zaś szczególnie trudne, jeśli nłe jest dokładnie znane miejsce lądowania, jeśli znajduje sl$ ono w trudno dostępnym miejscu, na zalesionym terenie, na wzgórzach, w górach, tam gdzie nie ma drój 1 wojska gotowego do natychmiastowego podjęcia pości-1 gu. Ale nocą zwykle dochodzi do największej liczby wy-i padków przy lądowaniu. Zebranie grupy i orientacja w terenie są także utrudnione. W dzień kontuzji bywa znacznie mniej, ale za to lado wanie grupy jest widoczne dla wszystkich. Czasem de SPECNAZ 225 sań tu można dokonać w dzień z tej prostej przyczyny, że przeciwnik po prostu nie oczekuje takiego zuchwalstwa. W wielu przypadkach zrzut może być dokonany wczesnym rankiem, kiedy na niebie świecą jeszcze gwiazdy, słońce jeszcze nie wzeszło, ale jest już dostatecznie jasno. Taka pora jest wyjątkowo korzystna przy zrzucie dużej liczby spadochroniarzy, którzy szybko mają ruszyć do boju. W takiej sytuacji dowództwo stara się zapewnić grupom jak najwięcej dziennego światła w celu przeprowadzenia operacji w pierwszym, decydującym dniu kampanii. Jednak ulubioną porą dla każdego żołnierza Specnazu było nadejście nocy. Lot rozpoczyna się o takiej godzinie, aby moment zrzutu przypadał na ostatnie minuty przed zapadnięciem ciemności. Wówczas lądowanie następuje kiedy jest już ciemno, niemniej nie na tyle, aby nadziać się na wieżę kościoła, albo słup telegraficzny. Maksimum po pól godzinie noc ukryje dywersantów. Mają do dyspozycji całą noc, żeby opuścić rejon lądowania i zatrzeć ślady. VI Na własnym terenie Specnaz zachowywał standardową strukturę: drużyna, pluton, kompania, batalion, brygada, albo: drużyna, pluton, kompania, pułk. Taka organizacja upraszczała kontrolę, dowodzenie i szkolenie bojowe. Ale na obszarze wroga taka struktura była z dwóch powodów nie do przyjęcia. Po pierwsze, każda operacja Specnazu powinna być unikalna i niepodobna do żadnej innej; na potrzeby każdej z nich opracowywano plan - plan unikalny i niepodobny do żadnego innego planu jakiejkolwiek operacji. Należało więc dysponować siłami zorganizowanymi nie standardowo, a z uwzględnieniem specyfiki danego planu. Po drugie, po znalezieniu się na terenie wroga pododdziały Specnazu utrzymałyby bezpośrednią łączność ze sztabem wysokiego szczebla - minimum to sztab armii ogólnowojskowej lub pancernej, rozkaz docierałby w większości przypadków właśnie stamtąd, dlatego włelosto-pniowość organizacyjna byłaby wręcz niecelowa. 226 WIKTOR SUWOROW W działaniach na tyłach przeciwnika zamierzano wy-) korzystać szczególnie prostą i elastyczną strukturę z jed-| no-, czasem dwustopniową, rzadziej trzystopniową orga- f nizacją. Podstawową jednostką organizacyjną na teryto-rium przeciwnika byłaby rozpoznawcza grupa Specnazu^ (RGSN - Razwiedywattelnaja Gruppa Specjalnowo Na-1 znaczieni/a). Grupę tworzyć miano przed rozpoczęciem operacji i mogła liczyć od 2 do 30 ludzi. Grupa mogłaj działać samodzielnie, albo w składzie oddziału. Oddział rozpoznawczy Specnazu (ROSN - Koziuiecly-J watielnijj Otrjad SpecjaLnowo Naznaczenia) mógł liczy? od 30 do 300, a nawet więcej ludzi. Oddział składał z grup o różnej liczebności i przeznaczeniu. Określenlgia „oddział" i „grupa" używano rozmyślnie, ażeby podkreślii||j ich tymczasowy charakter. Podczas operacji grupy wch%f dzić mogły w skład oddziału, a potem znów działać sałf modzielnie. Każda z grup mogła z kolei rozpaść się kilka mniejszych, a kilka małych mogło utworzyć jedr dużą. Kilka dużych grup w trakcie operacji mogło noczyć się w oddział, który mógł rozpaść się w nien dowolnym momencie. Zwykle takie procesy miano ust lać jeszcze przed rozpoczęciem operacji. Na przyb zrzut następować miał w małych grupach, łącznie mła ich być 15. Drugiego dnia operacji (D+l) osiem miało połączyć się w oddział, zaś pozostałe miały dzia samodzielnie. W D+2 ze składu oddziału wydzielić miały dwie grupy, które stanowić miały jądro drugie oddziału, do którego miało dołączyć sześć grup działaj! cych wcześniej samodzielnie. W dniu D+5 pierwszy dział miał rozpaść się na grupy. W D+6 miał się rc drugi oddział itd. Każda z grup przed rozpoczęciem op racji otrzymywała rozkaz, gdzie i kiedy ma spotkać z innymi i co robić w przypadku, jeśliby takie spot z różnych przyczyn, nie doszło do skutku. VII Trafiwszy już na teren wroga żołnierze Specnazu mc natychmiast wejść do walki. Jeśli takiej konieczności ] było, grupa Specnazu miała ukryć środki, które nie l jej więcej potrzebne (łodzie, spadochrony itp). Rzeczy J powinny być zakopane w ziemi, albo zatopione w we SPECNAZ 227 Z reguły rejon zrzutu miał zostać zaminowany. Przede wszystkim miny miały być postawione tam, gdzie zakopano zbędny sprzęt. Rejon zrzutu obsypać należało toksycznym środkiem wywołującym zatrucie u psów. później grupa, obojętnie jakiej wielkości, rozpaść się miała na niniejsze zespoły, które szybko odejdą w różnych kierunkach od rejonu desantowania. Do ponownego spotkania zespołów dojść miało później, w ściśle określonym miejscu. Oprócz głównego punktu koncentracji wyznaczonych było kilka punktów zapasowych. Miejsce lądowania zwykle bywa pierwszym, w którym pojawić się mogą ranni. Pomimo doskonałego przygotowania spadochronowego, często występowały przypadki skręcenia nóg czy też inne urazy. Jest to zrozumiałe, grupa Specnazu musiała bowiem zazwyczaj lądować w absolutnej ciemności, w nieznanym terenie. Zrzuceni być mogli w lesie, górach, innym zaś razem w gęsto zaludnionym obszarze. Prawa Specnazu były jednak proste i zrozumiałe dla wszystkich. W przypadku, jeśli rana jest poważna, dowódca nie ma prawa zabierać ze sobą rannego. To znacznie obniżyłoby mobilność całej grupy i mogło utrudnić lub uniemożliwić wykonanie zadania. Oczywiste jest, że dowódca nie mógł pozostawić rannego. Stąd podejmował prostą i logiczną decyzję - zabić go. Dla likwidacji własnych rannych wykorzystywano bardzo humanitarny środek: silny narkotyk nazywany „błogosławioną śmiercią". Zastrzyk z narkotyku uśmierzyć miał ból i spowodować momentalne zapadnięcie w sen. W przypadku jeśli dowódca, z dowolnych powodów, podjąłby jednak decyzję o zabraniu rannego, a mogłoby to wpłynąć negatywnie na wykonanie zadania, zastępca dowódcy był zobowiązany zabić zarówno dowódcę, jak i rannego. Zabójstwo dowódcy nastąpiłoby oczywiście bez użycia „błogosławionej śmierci". W takiej sytuacji rekomendowało się chwyt od tyłu za gardło i cios nożem w krtań. Jeśli w wyżej przytoczonym przypadku zastępca nie zlikwidowałby dowódcy, cały oddział uznano by za zdradziecki, ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami. Przy opuszczaniu zrzutowiska grupy i zespoły powinny zmylić pościg - zatrzeć pozostawione ślady. W tym celu stosowano stare jak świat metody: marsz w wodzie, po 228 WIKTOR SUWOROW kamieniach, marsz ślad w ślad itp. Za sobą grupa powinna pozostawić miny i rozsypać proszek mylący psy. Jeśli pościgu nie było, dowódca (lub jego zastępca, który stal się dowódcą) wydawał rozkaz zorganizowania bazy. 1 Baza grupy to przede wszystkim miejsce starannie ukryte przed postronnymi oczyma. Na długo przed wojną miejsca na bazy wybierali oficerowie GRU działający za granicą pod przykrywką dyplomatów, konsulów, dziennikarzy i innych przedstawicieli ZSRR. Każdy z nich był świetnie zaznajomiony z zadaniami Specnazu albo nawet sam był J oficerem Specnazu, bądź pracował w zarządzie rozpoznania okręgu wojskowego lub grupy wojsk. Wiedział co jest niezbędne, aby baza był wygodna i bezpieczna. Bazy Specnazu mogły być bardzo różnorodne. Idealnie byłoby gdyby stanowiły pomieszczenia podziemne z kanalizacją, wodociągami, zapasem żywności, radioodbiornikiem, aby można było słuchać lokalnych informacji, z prostymi i wygodnymi możliwościami dojazdu. Takie bazy, jak już wiemy, przygotowywali agenci Specnazu, którzy werbowani byli spośród miejscowej ludności. Bazy takie wykorzystywane miały być przede wszystkim przez grupy sportowców, wypełniające zadania o szczególnym znaczeniu. W większości przypadków w charakterze bazy mogła być wykorzystana pieczara, opuszczony kamieniołom, albo odludne miejsce w lesie, zaroślach, czasem sieć kanalizacyjna wielkich miast. W bazie miano składować całe ciężkie wyposażenie grupy, które nie będzie potrzebne w bieżących działaniach. Posiadanie bazy, nawet najbardziej prymitywnej, 1 dawało grupie Specnazu możliwość działania bez obciążenia, bez konieczności ciągłego dźwigania ze sobą całości zapasów. Drogi prowadzące do bazy powinny być i strzeżone i zaminowane. W pobliżu bazy stawiano miny bojowe, zaś na dalszej rubieży - sygnalizacyjne, wytwarzające donośny dźwięk, ostrzegający przebywających w bazie o nadciągającym niebezpieczeństwie. Kiedy grupa opuszczała bazę w celu wykonania zadania, kilku ludzi pozostawiano dla jej ochrony. Wartownicy nie powinni się znajdować w samej bazie, ale na wcześniej wybranym punkcie (punktach) obserwacyjnym, skąd mogliby ją kontrolować. W wypadku, jeśli ba* SPECNAZ 229 za zostanie wykryta, wartownicy cicho i bez walki odchodzą do bazy zapasowej, zostawiając we wcześniej umówionym miejscu znak o niebezpieczeństwie. Zasadnicza grupa, powracając z akcji, odwiedza najpierw punkt zapasowy, a potem dopiero udaje się do bazy głównej. Baza grupy Specnazu mogła być też ruchoma. Żołnierze zasadniczej grupy w tym przypadku działają nocami bez obciążenia, a osłona przenosi inną drogą całość sprzętu grupy. Rankiem każdego dnia dochodzi do spotkania sił bojowych z ruchomą bazą. Grupa uzupełnia zapasy i zostaje na odpoczynek, albo udaje się na nową akcję, zaś baza przemieszcza się na nowe miejsce spotkania. Miejsca rozlokowania ruchomych baz mogły być całkiem nieoczekiwane. Sam podczas ćwiczeń widywałem bazy, które stanowiła kupa ciężkich żołnierskich plecaków rzuconych wprost na pole. Plecaki były starannie zamaskowane trawą. Osłona bazy znajdowała się około kilometra od niej, także na polu i zamaskowana trawą. Wokół było wiele wygodnych wąwozów, porośniętych młodym lasem i wzgórz zarośniętych krzewami. Właśnie tam pododdziały KGB i MWD szukały bazy Specnazu. Właśnie nad nimi krążyły śmigłowce. Nikomu nie przyszło do głowy, że baza mogłaby znajdować się na otwartym polu. W niektórych sytuacjach grupa Specnazu mogła zdobyć dla celów ruchomej bazy specjalne środki transportu: transporter opancerzony lub samochód ciężarowy. W przypadku, kiedy grupa powinna prowadzić szczególnie aktywną działalność bojową, połączoną z częstą zmianą swego położenia, bazy nie organizowano. Jeśli grupa napotkałaby pościg, wówczas mogłaby porzucić całe swoje ciężkie wyposażenie (zdejmując oczywiście blokady z zapalników pozostawianych min). vm Aby zniszczyć cel trzeba go najpierw odnaleźć. W większości przypadków integralną częścią operacji Specnazu miało być lokalizowanie celów. To zrozumiałe, bowiem cele których rozmieszczenie jest znane, cele stacjonarne, można w łatwy sposób zniszczyć za pomocą lotnictwa i rakiet. Problem w tym, że na współczesnym polu walki większość ważnych celów jest ruchoma. Tuż przed samą 230 WIKTOR SUWOROW wojną lub w jej pierwszych minutach urzędy centralne są ewakuowane ze stolic do tajnych punktów dowodzenia, położenie których jest tajemnicą dostępną nielicznym, wprowadza się do użytku nowe węzły i linie łączności, które przed wojną nie funkcjonowały. Lotnictwo przebazowywane jest ze swych pokojowych baz na lotniska polowe, które przygotowano w nieznanych przeciwnikowi miejscach. Wyrzutnie rakietowe opuszczają swe hangary w koszarach i przemieszczają się na po2ycje bojowe, doskonale ukryte i pilnie strzeżone. Wojska i sztaby zmieniają miejsca postoju. Odnalezienie celu o szczególnym znaczeniu, rozpoznanie go, rozróżnienie prawdziwych celów od pozornych - to zadania najważniejsze dla Specnazu, ważniejsze nawet niż ich zniszczenie. Rozpoznane cele mogą zostać zniszczone przez inne siły: rakiety, lotnictwo, piechotę morską, wojska powietrznodesantowe. Ale celu, którego nie odnaleziono, nikt zniszczyć nie zdoła, nawet Specnaz. Dlatego też właśnie lokalizacja celów stanowiła najważniejsze zadanie Specnazu. Specnaz nie mógł być samodzielną, niezależną organizacją. Specnaz nie mógł też być częścią KGB. Mógł być wyłącznie składową częścią radzieckiego wywiadu wojskowego - GRU. Specnaz był w stanie wypełniać swoje zadania tylko w oparciu o całą potęgę GRU, tylko wykorzystujące dane uzyskane przez siatki szpiegowskie, rozpoznanie satelitarne, lotnicze, morskie, elektroniczne i każde, jakie sobie tylko można wyobrazić. Każdy rodzaj rozpoznania ma swe silne i słabe strony. Pełny obraz sytuacji można otrzymać tylko i wyłącznie wykorzystując wszystkie typy rozpoznania w ścisłym współdziałaniu, wyrównując niedokładności jednego typu zaletami innych. Każdy dowódca rozpoznania wykorzystywał Specnaz tylko tam, gdzie jego zastosowanie mogło przynieść najlepsze rezultaty. Wysyłając pododdziały Specnazu na tyły przeciwnika, dowódca wyższego szczebla wiedział wiele o przeciwniku z innych źródeł. Wiedział dokładnie czego mniej więcej należy szukać i gdzie. Z drugiej strony informacje uzyskane od grup Specnazu (czasem wyrywkowe SPECNAZ 231 i wątpliwe) mogły mieć kluczowe znaczenie dla innych rodzajów rozpoznania i mogły stać się bazą dla precyzyjniejszej kontroli danego rejonu poprzez wywiad agentu-ralny, rozpoznanie lotnicze czy satelitarne. Tylko poprzez współdziałanie wszystkich sił i środków można odgadnąć zamiary przeciwnika, strukturę jego sił i, w rezultacie, zadać mu decydujący cios. IX Ale wróćmy do dowódcy grupy Specnazu, pamiętając o tym, że dowódca wyższego szczebla skierował jego grupę w określony rejon, wiele już wiedząc o szczególnie ważnych celach, które tam się mogły znajdować, a nawet znać przybliżone ich rozmieszczenie. Tę wiedzę (w potrzebnym mu zakresie) przekazano dowódcy grupy i jego zastępcy. Grupa pomyślnie wylądowała, zmyliła ślady, założyła bazę i rozpoczęła poszukiwania celu. Jak należy je prowadzić? Istniało kilka wypróbowanych sposobów. Każdy obiekt o szczególnym znaczeniu powinien posiadać węzeł łączności i linie kablowe zmierzające ku niemu. W składzie grupy Specnazu znajdowali się zawsze specjaliści z zakresu rozpoznania radiowego. Przypomnijmy, że Spec-naz to wydział trzeci, a rozpoznanie radiowe wydział piąty, tego samego zarządu (Drugi Zarząd) w sztabach każdego frontu, floty, grupy wojsk lub okręgu wojskowego. Specnaz i rozpoznanie radiowe były ze sobą ściśle powiązane. Za pomocą nasłuchu radiowego w okolicach ważnych obiektów można dość dokładnie określić ich położenie. Ale jest to możliwe i bez pomocy wywiadu radiowego. Ukierunkowanie anten odbiorczych i nadawczych ra-diolinii, linii łączności troposferycznej i innych linii łączności daje wystarczająco wiele informacji o rozmieszczeniu początkowych i docelowych centrów na liniach łączności. To zaś z kolei precyzyjnie kieruje ku punktom dowodzenia i innym tego typu obiektom. Czasem przed rozpoczęciem poszukiwań dowódca grupy określał według mapy najbardziej prawdopodobne miejsca znajdowania się tych czy innych obiektów i te właśnie obszary były przeszukiwane w pierwszej kolejności. 232 WIKTOR SUWOROW W wypadku, jeśli obiekty przemieszczają się, obserwowano drogi, mosty, tunele, górskie przełęcze, na których mógł się pojawić poszukiwany obiekt. Zlokalizowaniem tego samego celu może zajmować się kilka grup. Dowódca wyższego szczebla w takim przypadku dzieli przeszukiwany obszar na kwadraty; w każdym z nich działa jedna grupa. Każda grupa przeszukuje swój kwadrat, tworząc ze swych żołnierzy szeroki łańcuch, gdzie poszczególne ogniwa - żołnierze - są oddaleni od siebie o kilkadziesiąt lub kilkaset metrów. Każdy żołnierz idzie według azymutu, starając się utrzymać kontakt wzrokowy ze swymi sąsiadami. Każdy żołnierz idzie w zupełnym milczeniu. Wybiera dogodne stanowisko obserwacyjne i bada teren przed nim, jeśli niczego nie zauważy, przemieszcza się do następnego punktu obserwacyjnego. W taki sposób niewielka grupa dobrze wyszkolonych żołnierzy może przeszukać rozległy teren. W odróżnieniu od satelitarnego, lotniczego i innych rodzajów rozpoznania, Specnaz mógł zbliżyć się do celu i oglądać go nie z góry, a wprost przed sobą. Doświadczenie pokazuje, że w takim przypadku człowieka jest znacznie trudniej oszukać atrapami niż operatora stacji rozpoznania radioelektronicznego lub specjalistę analizującego zdjęcia wykonane z samolotu lub satelity. W latach 80. grupy Specnazu coraz szerzej zaczęły wykorzystywać sprzęt elektroniczny służący do poszukiwania celów. Do wyposażenia weszły przenośne stacje radiolokacyjne, dźwięko- i termonamierniki, przyrządy do obserwacji w nocy itp. Nauka wymyśliła jeszcze więcej skomplikowanych, mądrych urządzeń, ale pomimo rozwoju technologii, elektronika nigdy nie zepchnie na dalszy plan najprostszego i najskuteczniejszego sposobu uzyskania informacji o rozlokowaniu ważnych obiektów. Ten sposób to przesłuchanie jeńca. Możecie powiedzieć, że nie każdy jeniec zgodzi się udzielić odpowiedzi na zadane pytania. Być może znajdą się ludzie, którzy będą odpowiadać na pytania Specnazu, ale dawać będą świadomie błędne odpowiedzi, wprowadzając Specnaz w błąd. Oświadczam kategorycznie: na pytania Specnazu odpowiadali wszyscy. To reguła bez SPECNAZ 233 wyjątków. Odpowiadając na pytania Specnazu nikt nawet nie starał się kręcić, ale mówił wyłącznie prawdę. Kiedyś zadano mi pytanie, jak długo silny człowiek może oprzeć się przesłuchaniu Specnazu i nie odpowiadać na pytania? Odpowiedziałem: jedną minutę. Jeśli nie wierzycie, to spróbujcie przeprowadzić następujący eksperyment. Niech jeden z waszych kolegów, który uważa się za silnego człowieka, napisze na kawałku papieru jedną, sobie tylko znaną cyfrę i schowa kartkę w zaklejonej kopercie. Teraz przywiążcie go do słupa lub drzewa i zadajcie mu pytanie jaką cyfrę zapisał na kartce. Jeśli nie będzie chciał mówić, spiłujcie mu dużym pilnikiem zęby. Gwoli ciekawości sprawdzajcie czas. Otrzymawszy odpowiedź, otwórzcie kopertę i przekonajcie się, że to właśnie ta cyfra, która zapisana jest na papierze. Gwarantuję wam, że odpowiedź będzie prawidłowa. Przeprowadzając takie doświadczenie, otrzymacie obraz łagodnego przesłuchania Specnazu. Ale istnieją znacznie efektywniejsze i pewniejsze sposoby zmuszenia człowieka do mówienia. Każdy, kto trafi w łapy Specnazu, wie, że zostanie zabity. A mimo to daje z siebie wszystko, aby udzielić tylko prawidłowej i bardzo precyzyjnej odpowiedzi. Przesłuchiwani walczą nie o życie, ale o lekką śmierć. Zwykle przesłuchuje się nie pojedynczego człowieka, a dwóch lub więcej. Przy tym, ten którego podejrzewa się, że wie najmniej, zostaje wykorzystany w celach demonstracyjnych. Jeśli przesłuchanie prowadzi się w miejskich warunkach, to jeńca można przypalać gorącym żelazkiem, przewiercić uszy elektryczną wiertarką, pociąć na plasterki elektryczną piłą. Szczególnie czułe są palce człowieka. Nawet jeśli tylko odegnie się palec przesłuchiwanego i ściśnie opuszkę, skręcając go w spiralę, ból będzie nieznośny. Bardzo skuteczna jest tortura zwana „rowerem". Człowieka wiąże się i kładzie na plecach. Między palce nóg wtyka mu się kawałki papieru (lub wary, czy szmatek zmoczonych w spirytusie, wodzie ko-lońskiej itp.) i podpala je. Szczególną słabość Specnaz żywił do organów płciowych. W przypadku jeśli warunki na to pozwalają, wykorzystać można stary i prosty sposób demonstracji siły 234 WIKTOR SUWOROW Specnazu. W pień świeżo ściętego drzewa należy wbić duży klin tak, aby go rozszczepić. W wytworzoną szczelinę wkłada się genitalia przesłuchiwanego i wybija klin. Po takiej prezentacji zadaje się pytania innym jeńcom. Przy tym, żeby uczynić ich bardziej uległymi, wykorzystuje się główną broń Specnazu - saperkę. Przy jej użyciu odrąbują uszy, palce, ostrzem walą w wątrobę i dokonują wielu innych mało sympatycznych dla przesłuchiwanego operacji. Wymyślono także inny sposób zmuszenia człowieka do mówienia zwany „jaskółką". Był on szeroko znany w radzieckich łagrach. Jego zaleta leży w prostocie: po pierwsze, nie są potrzebne żadne narzędzia. Po drugie, przy umiejętnym wykorzystaniu ten sposób nie pozostawia widocznych śladów na ciele torturowanego. Aby zrobić komuś jaskółkę należy położyć go na piersiach i zginać jego nogi do tyłu, starając się dotknąć piętami do potylicy. Jaskółka jest wyjątkowo prosta! efektywna. Poprawną odpowiedź można otrzymać już po paru sekundach. Oczywiście każda metoda ma swoje wady. Dlatego dowódca grupy Specnazu wykorzystuje kilka metod jednocześnie. Jaskółki zwykle nie stosuje się w pierwszym stadium przesłuchania. Zwykle zaraz na początku dowódca stara się wykorzystać jeden z krwawych sposobów ze swego arsenału - na przykład cięcie człowieka piłą elektryczną, obcięcie warg brzytwą, wykręcanie głowy. Takie metody wykorzystuje się nawet wówczas, jeśli jeniec nie posiada żadnych informacji. Cel takiego postępowania był określony: zapobieżenie jakiejkolwiek możliwości przejścia któregoś z członków grupy na stronę przeciwnika. Po tym, jak grupa dokonała takiego ohydnego czynu (najlepiej w pierwszych godzinach po zrzucie) u żadnego specnazowca nie pojawi się nawet myśl o poddaniu się. Każdy, łącznie z tymi, którzy nie brali udziału w torturowaniu, wie, że nie ma już wyboru, związany jest krwawą gwarancją ze swoją grupą i powinien albo zwyciężyć, albo umrzeć wraz z nią. W przypadku schwytania może zostać poddany tej samej torturze, którą jego koledzy właśnie zastosowali. W latach 80. GRU i KGB oraz Specnaz miały dostęp do olbrzymiego poligonu doświadczalnego, na którym ćwi- SPECNAZ 235 czono efektywność metod przesłuchań- Tym poligonem był Afganistan. Armia Radziecka i miejscowe afgańskie organy bezpieczeństwa znacznie przewyższały pomysłowością wszystko to, co wcześniej opisałem. Otrzymawszy informację o interesujących obiektach, grupa Specnazu sprawdzała wiadomości, a potem likwidowała jeńców. Należy stwierdzić, że rzeczywiście ci, którzy powiedzieli prawdę znajdowali lekką śmierć. Mogli ich rozstrzelać, powiesić, zarżnąć, utopić. W Specnazie zazwyczaj nikogo nie męczono dla samego okrucieństwa. Praktycznie nie spotykało się tam sadystów. Jeśli jednak taki się trafił, szybko się od niego uwolniano. Okrutne przesłuchania to w Specnazie zło konieczne, z którym żołnierze musieli się pogodzić. Takie metody przesłuchań stosowano nie z czystego sadyzmu, a jako najprostszy i skuteczny sposób uzyskania informacji, niezbędnych dla wypełnienia zadania. Po wykryciu obiektu i zameldowaniu o nim dowództwu, grupa Specnazu w większości przypadków powinna opuścić jego rejon najszybciej jak to będzie możliwe. Pośpiech wynikał z tego, że wykryte cele miary być niezwłocznie zaatakowane przez rakiety, samoloty lub inne środki rażenia. Jednak w niektórych przypadkach grupy Specnazu mogły samodzielnie przeprowadzić atak i zniszczyć wykryty cel. Wtedy stawiano im zadanie: znaleźć i zniszczyć. Rozkaz mógł też zmienić formę: znaleźć i zawiadomić o tym, ale w takim przypadku dowódcy grupy zawsze pozostawiano prawo podjęcia samodzielnej decyzji o zniszczeniu celu. Doowódca powinien skorzystać z tego prawa w dwóch sytuacjach: - kiedy po znalezieniu obiektu, nagle stwierdził, że nie może zawiadomić dowództwa o swym odkryciu; - kiedy wykrył środki przenoszenia broni jądrowej gotowe do startu. Nie mając możliwości albo czasu na. przekazanie stosownej informacji, dowódca był zobowiązany podjąć wszelkie kroki zmierzające do zniszczenia celu, nawet w samobójczyni ataku. Idea samobójczego wypełnienia zadania byta w Specnazie bardzo popularna. 236 WIKTOR SUWOROW i Niszczenie obiektów mogło być przeprowadzane za pomocą zwykłych, prozaicznych sposobów. Bardzo ważne osobistości (VIP) najłatwiej zlikwidować w momencie ich przewożenia z miejsca na miejsce. Taki człowiek jest szczególnie wystawiony na niebezpieczeństwo znajdując się poza swym pałacem, rezydencją, bunkrem - a wleci w samolocie, samochodzie, pociągu, śmigłowcu itp. Do| VIP-a można strzelać z karabinu wyborowego lub granat-1 nika. Można też ustawić miny na drogach jego przejazdu (nie w jednym miejscu, oczywiście, ale na wszystkich mo- l żliwych trasach). Jeśli VIP lubi podróże śmigłowcem, sprawa jest prostsza. Po pierwsze, samotny śmigłowiec to lepszy cel niż kolumna limuzyn, szczególnie jeśli terrory- i ści nie wiedzą, w którym samochodzie znajduje się ich 1 ofiara. Po drugie, nawet nieznaczne uszkodzenie śmigłowca powinno spowodować jego katastrofę i śmierć VIP-a. Do rakiet i samolotów przenoszących broń jądrową miano także strzelć z karabinów wyborowych i granatników różnego typu. Jedna przestrzelina w rakiecie czy samolocie może uczynić je niezdolnymi do użycia. Jeśli nie udałoby się takich celów zniszczyć na odległość ogniem broni, dowódca musi podjąć decyzję o ataku. Zwykle atak byłby przeprowadzony z dwóch stron. Zastępca dowódcy z grupą żołnierzy zaatakuje z jednej strony, starając się zrobić jak najwięcej szumu i huku, a wtedy druga grupa, z dowódcą na czele, z drugiej strony bezszelestnie przybliży się do celu i przeprowadzi właściwy atak. Zrozumiałe, że atak maleńkiej grupki ludzi na doskonale chroniony obiekt to samobójstwo. Ale Specnaz godził się na to. Rzecz w tym, że nawet nieudany atak na rakietę gotową do startu, zmusi wroga do odłożenia momentu odpalenia i ponownego sprawdzenia pocisku oraz całej aparatury zabezpieczającej. Na to zużywa się minuty i godziny, które w czasie wojny atomowej są bezcenne. Na pytanie, czy zwykła grupa Specnazu mogła zdecydować się na samobójczy atak, odpowiem, uwzględniając oczywiście możliwe wyjątki: tak, mogła i powinna. Rozdział 15 Szkolenie bojowe Dzień był zimny i pochmurny. Wiał porywisty wiatr. Po niebie mknęły postrzępione chmury. Zastępca szefa Specnazu 17. Armii i ja staliśmy obok starego mostu kolejowego. Wiele lat temu budowano tu linię kolejową, ale z jakichś przyczyn pozostawiono ją nie ukończoną. Pozostał po niej most nad ołowianą wodą. Wydawał się być bardzo wysoki, co najmniej piętnaście metrów. Trwały zawody Specnazu, w których ja i podpułkownik byliśmy stroną oceniającą. Otaczała nas nieopisana pustka. Olbrzymie połacie lasu, w których niedźwiedzia można spotkać częściej niż człowieka. Trasa zawodów liczyła wiele dziesiątków kilometrów. Mokrzy, czerwoni z wysiłku żołnierze, obwieszeni bronią i oporządzeniem pokonywali ją kilka dni -biegiem, szybkim marszem, znów biegiem. Twarze zarosły im brudną szczeciną, jedzenia - nie ma, wody można napić się tylko ze strumyków i jezior. Normy postawiono bardzo ostre. Na trasie przygotowano wiele nieprzyjemnych, trudnych do przewidzenia przeszkód. Na naszym punkcie kontrolnym pomarańczowe strzałki wskazują żołnierzom, że muszą wbiec na most. Pośrodku mostu kolejna strzałka pokazuje ostrym szpicem wprost na barierkę. Następny żołnierz, biegnący daleko za swą grupą, wkroczył na most. Ze zmęczenia patrzy tylko pod nogi. Ale oto dotarł na środek mostu, pobiegł dalej, potem nagle zatrzymał się. Zawrócił, patrząc na strzałkę, która pokazuje mu drogę ku krawędzi. Spojrzał przez barierkę. Na odległej, błotnistej wysepce porośniętej trzciną dostrzegł następną strzałkę. Ogromna, pomarańczowa, widoczna była z daleka. Żołnierz zagwizdał niewesoło. Wdrapał się na barierkę, zaklął i z całym swym wyposażeniem skoczył. Kiedy leciał w dół także chciał w dosadnych żołnierskich słowach wyrazić co myśli o swym losie i całym Specna-zie, wyszedł jednak z tego tylko długi, rozdzierający sko- 238 WIKTOR SUWOROW wyt. Plusnęła czarna, zimna woda. Długo nie wypływał. W końcu na powierzchni pojawiła się jego głowa. Była już późna jesień, woda była lodowata, ale żołnierz płynął ku odległej wyspie. A przed nim jeszcze daleka droga, musi dogonić swoją grupę, a i dalej trasa nie będzie mu szczędzić niespodzianek. Na naszym punkcie kontrolnym, obok którego żołnie- f rze skakali z ogromnej wysokości w lodowate odmęty, nie było żadnych środków ratowniczych. A i ratować nie byłoby komu. My, oficerowie byliśmy tam tylko dla kontroli, aby każdy skoczył i to dokładnie ze środka mostu, reszta nas nie dotyczyła. - A jeśli ktoś utonie? - nie wytrzymałem. - Jeśli utonie, to znaczy że nie nadawał się do Spec-nazu - otrzymałem od pułkownika odpowiedź. n Nie nadawał się do Specnazu - w tym zdaniu zamyka się cała filozofia szkolenia bojowego. Starzy żołnierze przekazują te słowa młodym, a ci przyjmują je jak dowcip. Ale bardzo szybko przekonują się, że tutaj nikt nie żartuje, i że szkolenie bojowe traktowane jest śmiertelnie poważnie. Programy szkolenia bojowego Specnazu opracowane zostały przy udziale najlepszych psychiatrów w Związku Radzieckim. Radzieccy eksperci stwierdzili, że niegdyś szkolenie prowadzone było źle, na zasadzie „od najprostszego do najtrudniejszego". Żołnierza Specnazu uczono skoków najpierw z wieży, układania spadochronu, prawidłowego lądowania itd., a w perspektywie przygotowywano go do skoku ze spadochronem. Czym bardziej przeciągał się proces szkolenia podstawowego, tym dłużej żołnierz musiał czekać, tym bardziej obawiał się swego pierwszego skoku -wrogiem stawała się jego wyobraźnia. Ogromne doświadczenie wyniesione z minionych wojen pokazuje, że rezerwiści, których szkolono kilka dni, a potem rzucono do walki - w większości przypadków pokazali się z jak najlepszej strony. Często nie starczało im umiejętności, ale za to nie brakowało męstwa. I na odwrót. Zbyt długie szkolenie daje żołnierzowi zbyt wiele czasu do przemyśleń na temat tego co może go spotkać SPECNAZ 239 w przyszłości. Długie oczekiwanie zawsze źle wpływało na morale wojsk. Rewolucja 1917 roku wcale nie była rewolucją. Był to bunt tyłowych garnizonów. Spokojnie przesiedziawszy całą wojnę, ludzie niczego bardziej nie obawiali się jak wysłania na front, tym bardziej że moment ostatecznego starcia został już ustalony. W całym kraju działało wiele partii, wszystkie występowały za rozstrzygnięciem wojny na froncie, a tylko jedna opowiadała się za pokojem. Żołnierze właśnie tej partii uwierzyli... Ciekawe, że w pułkach, które walczyły na froncie i ponosiły straty, morale chwiało się, ale żołnierze nie myśleli 0 samowolnym rozejściu się do domów. Front runął wówczas, kiedy upadła scentralizowana władza w Piotro-grodzie. Partia Lenina, która przejęła władzę w ogromnym imperium za pomocą bagnetów zbuntowanych formacji tyłowych, dokonała właściwej oceny sytuacji. Nie należy trzymać żołnierza zbyt długo na tyłach. Nie warto na jego przygotowanie tracić zbyt dużo czasu. Najlepiej jest rzucić młodych żołnierzy wprost w bój. Potem tych, którzy pozostaną przy życiu, odesłać na tyły, uzupełnić nowymi rezerwistami... i znowu do walki. Gwardyjskie miano dawać tylko w walce, wyłącznie tym dywizjom, które poniosły ogromne straty, ale wytrwały w boju do końca. Po przeanalizowaniu tego wszystkiego wprowadzono korekty do metod szkolenia bojowego. Nowe zasady zostały wypróbowane na Specnazie ł przyniosły dobre rezultaty. Podstawą szkolenia młodego żołnierza Specnazu było doprowadzenie do sytuacji, w której nie ma czasu na rozmyślanie o tym co go jeszcze czeka. Jeśli napotyka wszelkie możliwe zagrożenia nieoczekiwanie, nie zdąży się przestraszyć. Jeśli pokona przeszkodę, to potem będzie z siebie dumny, ze swej odwagi, zdecydowania, umiejętności podejmowania ryzyka. Nie będzie się już więcej bał. Nieprzyjemne niespodzianki czekały żołnłer2y Specnazu na ich pierwszym etapie służby bez przerwy 1 w najbardziej nieoczekiwanych sytuacjach. Wszedł w drzwi sali wykładowej, a tu mu na szyję rzucają węża. Wyskoczył rano jak z procy po sygnale „Pobudka!" 240 WIKTOR SUWOROW i w swym bucie nagle znalazł wielkiego, szarego szczura. W sobotę wieczorem, kiedy wydawać by się mogło, że trudy całego tygodnia są już za nami, łapią go i wrzucają do niewielkiej więziennej celi, w której znajduje się ogromny, wściekły pies. Skoki spadochronowe zaczynają się równie nagle. Zupełnie króciutki instruktaż - i w niebo, a stamtąd - z pokładu samolotu w dół. - A jeśli się zabije? - zapytacie. Ja na to odpowiem: widocznie nie nadawał się do Specnazu! Później żołnierz otrzyma właściwe przygotowanie, dowie się, jak się zachować mając na szyi węża czy szczura w bucie. Rzecz zadziwiająca: żołnierz idzie na takie zajęcia zupełnie bez strachu - to co było najstraszniejsze ma już za sobą. III Jednym z najistotniejszych aspektów przygotowania bojowego jest umiejętność przeżycia w ekstremalnych warunkach. Związek. Radziecki był olbrzymim krajem. Było w nim wystarczająco wiele miejsc, gdzie w promieniu setek kilometrów nie ma żadnego człowieka. Najlepszy sposób treningu to desantowanie niewielkiej grupy (3-4 ludzi) na spadochronach w zupełnie nieznanym miejscu, gdzie nie ma ludzi, dróg, niczego oprócz oślepiających połaci śniegu ciągnących się od horyzontu do horyzontu albo gorącego piasku, którego końca też nie można dojrzeć gołym okiem. Zwykle takiej grupie nie dawano ani mapy, ani kompasu. Każdy z członków grupy jest uzbrojony w karabin Kałasznikowa, ale posiada do niego tylko jeden nabój. Oprócz tego każdy dostaje nóż i saperkę. Zapas żywności także jest minimalny. Czasem to minimum oznacza: nic. Nie wiadomo też ile czasu grupie przyjdzie maszerować: l dzień, 5 dni czy też 15? Nabój można wykorzystać w dowolny sposób - na zabicie jelenia, łosia, niedźwiedzia. Mięsa takiego zwierza wystarczyłoby całej grupie na długą drogę. Ale z drugiej strony co będzie, jeśli zaatakują wilki, a naboju już nie ma? Szkoła przetrwania rozpoczyna się od przygotowania indywidualnego. Zanim żołnierz trafi do grupy, powinien wcześniej umieć przeżyć sam, sprawdzić swe własne siły. SPECNAZ 241 W przeciwnym razie, jeśli wysłana zostanie grupa złożona z żołnierzy nie mających wcześniejszego treningu indywidualnego, u najsłabszego z nich może pojawić się pokusa zjedzenia w krytycznej sytuacji swego własnego towarzysza. Rozmowy z żołnierzami Specnazu pokazywały, że przy silnym wyczerpaniu pokusa kanibalizmu jest bardzo silna. W przypadku prawdziwego głodu z pokusą tą jest coraz trudniej walczyć, ale żołnierze mający za sobą indywidualny kurs przetrwania są bardziej opanowani, znacznie trzeźwiej patrzą na swe możliwości, znacznie bardziej wierzą we własne siły. Z tej racji kanibalizm wśród grup złożonych z wcześniej wyszkolonych żołnierzy spotykany był szalenie rzadko, wyłącznie w rzeczywiście wyjątkowych warunkach. Aby trening przeżycia w warunkach ekstremalnych był bardziej realistyczny, grupa nie ma ze sobą radiostacji, w ten sposób nie może przekazać żadnego wezwania o pomoc, dopóki nie napotka na swej drodze pierwszych ludzi. Zajęcia zaczynają się od skoku spadochronowego w najbardziej nieprzyjaznych dla człowieka warunkach: na cienki lód, w las, w górach. W 1982 roku trzech radzieckich spadochroniarzy wykonało skok nawet do krateru Awaczynskiego wulkanu. Ich zadanie rozpoczęło się od wydostania z krateru. Wyczynu tego dokonali Wa-lientin Dmitrijenko, Lew Żyłonkin i Wiktor Szełopugłn. Dwóch innych spadochroniarzy: Władimir Niżyk i Władi-mir Prokopow kilka razy rozpoczynali swe marsze od lądowania na szczycie Elbrusu (5.642 m n.p.m.). Skakali także na szczyty najwyższych gór ZSRR Pik Lienina (7.134 m n.p.m.) i Pik Kommunizma (7.495 m n.p.m.). Zrozumiałe, że w warunkach współczesnej Europy potrzebne są inne nawyki ł szkolenie o nieco innym charakterze. Takie treningi były przeprowadzane, zresztą z nie mniejszą intensywnością. W tym celu żołnierzy Specnazu ubierano w czarne, więzienne drelichy i wypuszczano nocą w centrum dużego miasta. Przy tym miejscowe radio i telewizja podawały informacje, że zwiezienia zbiegła grupa szczególnie groźnych przestępców. Znamienne jest, że w Związku Radzieckim zakazane było publikowanie takich informacji w gazetach, ale mogły je podawać 242 WIKTOR SUWOROW lokalne rozgłośnie radiowe i stacje telewizyjne. Ludność otrzymywała tylko niewielką część informacji i dlatego panicznie bała się bandytów, wokół których rodziły się najbardziej fantastyczne legendy. „Przestępcy" mieli rozkaz wrócić do koszar. Zaś miejscowej milicji i wojskom MWD wydawano rozkaz szukania zbiegów. Tylko najwyżsi dowódcy MWD wiedzieli, że są to ćwiczenia. Placówki niższego szczebla działały jak w realnych warunkach. Zazwyczaj dowództwo informowało posterunki, że „przestępcy" nie są uzbrojeni i o ich schwytaniu natychmiast należy zawiadomić zwierzchników. Jednak bardzo często milicja nie wierzyła, że przestępca nie jest uzbrojony (mógł przecież ukraść pistolet w ostatniej chwili) i dlatego, wbrew zakazowi, używała broni. Czasem schwytanego żołnierza przekazywano dowództwu pobitego do nieprzytomności: stawiał opór, a my tylko broniliśmy się. W niektórych przypadkach przeprowadzano wielkie ćwiczenia, podczas których zarówno milicja, jak i MWD wiedziały, że są to ćwiczenia. Ale nawet i w takich warunkach znaleźć się w składzie grupy Specnazu to sprawa bardzo ryzykowna. MWD na ćwiczeniach wykorzystywało psy, a one nie znały przecież różnicy między treningiem i zadaniem bojowym. Dobrze jeśli psy zostały w porę zatrzymane, jeśli jednak nie... Sztuka przetrwania, szczególnie w warunkach współczesnego życia miejskiego jest jednym z najbardziej niebezpiecznych elementów szkolenia bojowego. IV Żołnierz Specnazu miał działać na terytorium wroga. Jednym z jego głównych zadań było, jak już wiemy, poszukiwanie szczególnie ważnych obiektów, a w tym celu często należy brać jeńców i torturami wydobywać z nich potrzebne informacje. Nie mamy już wątpliwości, że żołnierze potrafią informacje te skutecznie pozyskiwać. Ale jak mogli zrozumieć co mówił im jeniec? Oficer Specnazu ma za sobą specjalne kursy językowe, oprócz tego w każdej kompanii Specnazu był jeden oficer-tłumacz, który biegle posługuje się co najmniej dwoma językami obcymi. Ale Specnaz ma przecież działać w niewielkich grupach, i nie zawsze oficer może być pod ręką, dlatego SPECNAZ 243 każdy żołnierz i podoficer, prowadząc przesłuchanie powinien w pewnym zakresie rozumieć język wroga. Większość żołnierzy Specnazu służy tylko trzy lata, przy czym ich szkolenie bojowe jest na tyle intensywne, że znalezienie wolnego czasu na cokolwiek innego okazuje się prawie nierealne. Jak więc rozwiązano ten problem? Czy żołnierz Specnazu porozumie się ze swoim przeciwnikiem, który podczas tortur kiwnie głową na znak, że będzie mówił? Oczywiście, porozumie się. Zwykły żołnierz Specnazu władał, oczywiście w najnie-zbędniejszym zakresie, piętnastoma językami obcymi. Ile czasu wymagało takie przygotowanie? Dwie minuty. Wyobraź sobie, że pojmała cię grupa Specnazu. Twojemu koledze, na pokaz, przypalili dłonie rozpalonym żelazkiem i wbili w głowę wielki gwóźdź. Pytająco patrzą na ciebie, kiwnąłeś głową: znaczy zgadzasz się mówić. Każdy żołnierz Specnazu ma jedwabną chustkę z podręcznym słownikiem - to płachta jedwabiu z szesnastoma rzędami pytań i odpowiedzi. Pierwsze zdanie napisane w języku rosyjskim brzmi: „Milcz, albo cię zabiję". Podoficer wskazuje na nie. Obok jest ono przetłumaczone na angielski, francuski, niemiecki i inne języki. Znajdujesz odpowiednią odpowiedź w swoim języku i kiwasz głową. Doskonale. Zrozumieliście się nawzajem. Teraz już można zdjąć ci knebel. Następne zdanie to: „Oszukasz - pożałujesz!". Szybko znajdujesz odpowiednik w swoim języku. Wszystko zrozumiałe. Dalej na jedwabnej chustce wydrukowano około setki najprostszych zdań i odpowiednio piętnaście przekładów każdego z nich: GDZIE? RAKIETA - SZTAB - LOTNISKO - MAGAZYN - POSTERUNEK POLICJI - POLE MINOWE, JAKA OCHRONA? PLUTON - KOMPANIA - BATALION - PIES - TAK - NIE itp. Ostatnie zdanie jest powtórzeniem drugiego: „Oszukasz - pożałujesz!". Nauczyć najbardziej ociężałego umysłowo żołnierza posługiwania się podręcznym słowniczkiem można w ciągu kilku minut. Oprócz tego żołnierza zapoznaje się z najprostszymi i najbardziej potrzebnymi słowami typu: naprzód, z powrotem, tam, tutaj, na prawo, na lewo, metry, kilometry, liczbami od jednego do dwudziestu. 244 WIKTOR SUWOROW Jeśli żołnierz nie zdołał pojąć i tego - nic strasznego, na jedwabiu znaleźć mógł to wszystko, a takich chustek było w grupie tyle ilu żołnierzy. Jeszcze na początku lat 70. radzieccy naukowcy rozpoczęli prace nad stworzeniem bardzo lekkiego urządzenia elektronicznego, które miało zastąpić bądź uzupełnić podręczny słowniczek. Wymagania dowództwa były proste: przyrząd nie powinien ważyć więcej niż 400 gramów, mieć rozmiary niedużej książki, tak aby można go było przenosić w torbie. Urządzenie powinno mieć ekran, na którym wyświetlane byłoby słowo lub proste zdanie w języku rosyjskim ł od razu w przekładzie na jeden z wybranych najpopularniejszych języków. Odpowiadający powinien wybrać zdanie w swym języku, które od razu byłoby tłumaczone na rosyjski. Nie wiem czy dziś przyrząd taki jest w wyposażeniu. Jednak rozwój techniki pozwolił już stworzyć podobne urządzenia -można je kupić w każdym zachodnim supermarkecie. Nie tylko Specnaz, ale także inne formacje wewnątrz Armii Radzieckiej były bardzo zainteresowaniem podobnym urządzeniem. Stworzyć je to nie problem, rzecz w tym aby był to przyrząd mały, tani i niezawodny. Oczywiście, żadne urządzenie nie zastąpi prawdziwego tłumacza. Właśnie dlatego obok prawdziwych tłumaczy do Specnazu trafiało wielu ludzi obcych narodowości. Jeden z radzieckich żołnierzy, który zdezerterował w Afganistanie opowiadał jak wcielono go do kompanii rozpoznawczej brygady desantowoszturmowej. Wprawdzie to nie Specnaz, ale coś bardzo zbliżonego. Ktoś dowiedział się, że żołnierz ten mówi jednym z miejscowych narzeczy. Szybko skierowano go do dowódcy kompanii rozpoznawczej, ten zaś zadał mu tylko dwa pytania: - Pijesz wódkę? Uprawiasz sport? - Piję wódkę, a sportu żadnego nie uprawiam. Oczywiście, wzięli go. W sytuacji bojowej człowiek władający językiem wroga ceniony jest bardzo wysoko. Biorą go na nic nie patrząc i starannie chronią: od jego zdolności porozumiewania się zależy życie członków całej grupy, a czasem i innych grup. Od tego zaś jak grupa wypełni swe zadanie, może SPECNAZ 245 zależeć życie tysięcy, a w niektórych przypadkach i milionów ludzi. Tłumacz także jest człowiekiem. A każdy człowiek może popełniać błędy. Jednak tłumaczowi błędów się nie wybacza. Jeśli tłumacz Specnazu popełni błąd, zaczyna funkcjonować znana już nam zasada „Oszukasz - pożałujesz!". On nikogo nie oszukał, po prostu popełnił błąd, ale zasada i tak wchodzi w życie. Podczas drugiej wojny światowej w języku niemieckim pojawił się nowy termin - Panzergrenadierdlvision (dywizja grenadierów pancernych). Takiego terminu nie można było znaleźć w żadnym ze słowników. Tłumacz uznał, że Panzer to czołg, a Grenadier to potężny, bardzo silny żołnierz. Przetłumaczył więc odpowiedź wziętego do niewoli niemieckiego feldfebla jako „dywizja pancerna". Potem dopiero okazało się, że pomimo występowania członu Panzer, należało przetłumaczyć termin jako „zmechanizowana dywizja piechoty". Między dywizją pancerną a dywizją zmechanizowaną jest kolosalna różnica. Radzieckie dowództwo skupiło ogromne siły, aby odeprzeć atak dywizji pancernej wroga, ale jak się okazało siły te należało skierować w inne miejsce, gdzie rzeczywiście działała dywizja pancerna. Ta pomyłka kosztowała życie wielu ludzi. Radzieckie dowództwo doświadczyło kosztów jednej pomyłki w tłumaczeniu, dlatego właśnie przygotowanie językowe stanowiło jeden z głównych elementów szkolenia bojowego Specnazu. Żaden żołnierz nie ma prawa bać się ognia. W całej Armii Radzieckiej, w każdym rodzaju wojsk przykładano kolosalne znaczenie do psychologicznego szkolenia żołnierzy i marynarzy na wypadek kontaktu z ogniem. W marynarce stare okręty podwodne stawiano na mieliznach, zamykano kilku marynarzy w przedziale i wzniecano w nim pożar. Mający za sobą piękną wojenną kartę duży okręt podwodny K-22, po zakończeniu swej służby, przez 25 lat był wykorzystywany tylko do treningu zachowania się w wypadku pożaru pod wodą. W wojskach pancernych czołgistów zamykano w starym czołgu i pod- 246 WIKTOR SUWOROW kładano pod niego ogień czy też wzniecano pożar wewnątrz, a często i tu i tam. Żołnierz Specnazu, jak już wiemy, nie był zwyczajnym żołnierzem - przychodziło mu częściej spotykać się z ogniem niż komukolwiek innemu, dlatego ogień towarzyszył szkoleniu bojowemu od pierwszego do ostatniego dnia. Minimum raz dziennie widzi on ogień, który może stanowić zagrożenie dla jego życia. Zmusza się go do skoków przez szerokie rowy, na dnie których huczą płomienie. Biega po palących się pomieszczeniach i mostach. Skacze na motocyklu pomiędzy ścianami ognia. Pożar może wybuchnąć obok niego w dowolnym momencie: kiedy je, śpi, nawet kiedy wykonuje skok ze spadochronem na precyzję lądowania, wprost pod nim mogą zapłonąć olbrzymie płomienie. Żołnierza Specnazu uczono walki z ogniem i sztuki ochrony przed nim siebie i swych kolegów wszystkimi możliwymi sposobami: turlania się po ziemi, żeby ugasić płonącą odzież, tłumienia płomieni ziemią, gałęziami, pałatką. W walce z ogniem najważniejszym było nie to, aby nauczyć żołnierza metod obrony przed nim (chociaż i to ważne), ale wpoić w niego przekonanie, że ogień to codzienny towarzysz jego życia, który zawsze jest obok i nigdy go nie opuszcza. VI Kolejnym elementem szkolenia żołnierza Specnazu było oswojenie go z widokiem krwi i zabijaniem. Dla Specnazu zadanie to było znacznie ważniejsze i bardziej skomplikowane niż na przykład dla piechura. Żołnierz piechoty zabija swego przeciwnika zwykle z odległości powyżej 100 metrów, często nawet 300-4001 więcej. Piechur nie widzi wyrazu twarzy wroga. Jego zadanie polega tylko na poprawnym złożeniu się do strzału, wycelowaniu, wstrzymaniu oddechu i płynnym ściągnięciu spustu. Żołnierz taki w czasie pokoju strzela tylko do tarczy ze sklejki, a podczas wojny do ludzi, którzy z większej odległości niewiele różnią się od sylwetkowych tarcz. Krew, którą widzi żołnierz piechoty, to krew jego własnego kolegi lub jego własna. Ta krew wywołuje wściekłość i żądzę zemsty... Po takim widoku piechur SPECNAZ 247 prowadzi ogień do wroga nie czując wyrzutów sumienia. Przygotowanie żołnierza Specnazu w tym zakresie było znacznie trudniejsze. Powinien on zabijać przeciwnika patrząc mu prosto w oczy. Dane będzie mu patrzeć na krew, i nie będzie to krew kolegów, często należeć będzie do zupełnie niewinnego człowieka. Dowództwo Specnazu musiało być przekonane o tym, że każdy żołnierz w krytycznej sytuacji wypełni swe zadanie. Krew, tak samo jak ogień, stanowiła jeden z nieodłącznych atrybutów szkolenia bojowego Specnazu. Wcześniej uważano, że żołnierza należy oswajać z widokiem krwi. Na początku trochę krwi, a potem z dnia na dzień coraz więcej. Nie! - mówią współcześni eksperci. Pierwsze spotkanie żołnierza Specnazu z prawdziwą krwią powinno być zupełnie niespodziewane, a krwi powinno być bardzo wiele. W jego bojowej biografii będzie wiele potwornych rzeczy, więc niech się przyzwyczaja nie dziwić się niczemu, niczego się nie bać. Grupę młodych żołnierzy Specnazu zrywa w nocy z łóżek sygnał alarmu bojowego i każe udać się w „pościg za agentem". Czym pogoda gorsza, tym lepiej. Najlepiej, aby padał ulewny deszcz, dął wiatr. Wielokilometrowy tor przeszkód. Przeszkód jest na nim bardzo wiele. Połamane schody, szczeliny w murze, liny nad lejami i rowami. Wszystko mokre i oślizgłe. Naprzód! Pluton młodych gna ostatkiem tchu, serce wyrywa się z piersi. Nogi ślizgają się. Ręce pokaleczone i potłuczone. Naprzód, wasza mat'! Wściekłości prawie nie ma końca. Dowódcy są źli, żołnierze tym bardziej. Wyrazić swą złość żołnierz może tylko po cichu, tylko ciosem pięści w twarz słabszego kolegi, tylko kopniakiem w żebra w odpowiedzi. Na trasie jest wiele zburzonych domów. Wszystko jest rozbite, połamane, ziemię zalegają odłamki szkła. Wszystko jest mokre i śliskie. Przeszkodom jakby nie było końca. Po poligonie pełzną światła reflektorów. One wcale nie pomagają, wprost przeciwnie. Reflektory oślepiają. Naprzód! Ciemna piwnica. Drzwi wyrwane z zawiasów. Wszyscy na dół! Naprzód korytarzem! Przed nami woda... 248 WIKTOR SUWOROW Cała grupa w pełnym biegu, ani na chwilę nie zwalniając, rzuca się w lepką ciecz. Nagle rozbłyskuje oślepiające światło. Oni nie są w wodzie. Wszędzie jest krew! Krew po kolana, po pas, po pierś. Na ścianach i suficie kawałki zgniłego mięsa, zwały wnętrzności. Stopnie śliskie od śluzowatych kawałków mózgu. Młodzi żołnierze w niezdecydowaniu stanęli w korytarzu. Naprzód, takie syny! Czyjeś ręce spuszczają z łańcucha ogromnego psa. Wyjście jest tylko jedno. Tylko poprzez krew. Tylko w tę stronę, tam szeroki korytarz i schody prowadzące na górę... Skąd wziąć tyle krwi? Z zakładów mięsnych. Krwawy basen nie jest wcale trudno zrobić. Może być wąski i wcale nie głęboki. Powinien być za to kręty. Od góry powinien zakrywać go nisko zawieszony dach. Pomieszczenie w którym znajdować się ma krwawy basen nie musi być duże, ale do wnętrza należy wrzucić trochę przegniłych desek, belek, spękanych betonowych płyt. Nawet na ograniczonej przestrzeni można stworzyć wrażenie, że człowiek znajduje się w nie kończącym się labiryncie wypełnionym krwią. Przede wszystkim jak najwięcej załomów, dziur, nisz, ślepych korytarzy, drzwi. Jeśli nie ma dostatecznie wiele krwi, można wykorzystać wnętrzności zwierząt zmieszane z krwią. Dno basenu nie powinno być równe. Dajmy szkolącemu się możliwość potknięcia się i skąpania w brunatnej cieczy po czubek głowy. Ale najważniejsze, żeby pierwszy trening przeprowadzić z grupą zupełnie młodych żołnierzy, którzy, traflawszy do Specnazu, znajdując się w izolacji, nie mieli możliwości spotkania ze starszymi od siebie i otrzymania ostrzeżenia o tym co ich czeka. I jeszcze jedno - basen z krwią nie może być ostatnią przeszkodą tej nocy. Największy błąd to po przegnaniu ich przez basen, pozwolić się umyć i położyć się spać. Nie róbcie tego! W takim wypadku, krew będzie wspominana tylko jako straszny sen. A zatem niech pędzą i pędzą przez przeszkody. Mordercze zajęcia powinny trwać i trwać. Naprzód i naprzód. Prowadźcie je cały ranek i cały dzień. Bez wody, bez jedzenia. Żołnierz nabiera wówczas nawyku nie dziwienia się żadnymi niespodziankami. Krew jest na jego rękach i ubraniu, krew chlupocze mu w butach, staje się czymś zwyczajnym. Tego dnia powinno być jesz- SPECNAZ 249 cze wiele ognia, labirynty z kośćmi, psy> psy j znowu psy. Basen z krwią powinien być wsporninany przez żołnierzy jako coś normalnego, kryjącego się w cieniu naprawdę ciężkich przeżyć. W dalszym szkoleniu żołnierza można już nie wykorzystywać takich ilości krwi, ale powinien mieć on z nią stały kontakt. Pełznie pod drutem kolczastym. Czemu by na ziemi i drutach nie rozrzucie baranich wnętrzności? Niech czołga się po nich, a rxie po ziemi. Żołnierz prowadzi ogień ze swego karabinu na strzelnicy. A może by tak rozrzucić wokół jego stanowiska kawałki gnijącego mięsa, których i tak nie można "Wykorzystać do jedzenia? Żołnierz skacze na precyzję lądowania. Przecież w punkcie lądowania można położyć (twarzą do dołu) naturalnych rozmiarów manekin ubrany w mundur Specnazu, zaplątany w porwany spadochron i zalany świńską krwią. Wszystko to standardowe procedury Specnazu. Proste i efektywne. Żeby wzmocnić ich efekt instruktorzy stale tworzą sytuacje, w których żołnierz zmuszony jest zanurzyć ręce we krwi. Na przykład Pokonuje przeszkodę, drapie się po gładkiej ścianie w górę. Podnosi rękę, chwyta się występu ściany lub parapetu śliskiego i lepkiego od krwi. Alternatywa: spaść w dół i połamać nogi (albo i skręcić kark), czy też chwycić się mocniej dwoma rękoma, podciągnąć się, podeprzeć się podbródkiem o brudny parapet, przenieść ciężar na jedną rękę, teraz puścić się i wskoczyć w okno. Żołnierz Specnazu nie spada w dół. Podciąga się i, cały zapaćkany krwią, ochryple klnąc, kontynuuje swój marsz - naprzód i naprzód. Później do programu można włączyć także takie śmieszne ćwiczenie: złapać ciężarną kotkę, brzytwą rozciąć jej brzuch i policzyć ile miała kociąt. To ćwiczenie nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Żołnierz nie ma rękawiczek, kotka drapie, a jemu nikt nie pomaga. Jako „instrument chirurgiczny" pozwalają mu wykorzystać tylko tępe i na dodatek połamane ostrze do golenia, można nim przez nieuwagę obciąć palce samemu sobie. Przyzwyczajenie żołnierza Specnazu do widoku Krwi w żadnym wypadku nie miało na celu obudzenia w nim 250 WIKTOR SUWOROW sadysty. Po prostu krew to ciecz, z którą przyjdzie się spotkać na wojnie. Żołnierz Specnazu nie ma prawa bać się. tego czerwonego płynu. Lekarz-chirurg ciągle ma kontakt z krwią. Rzeźnik pracuje, widząc krew na co dzień. Cóż by się stało, jeśli chirurg czułby się źle widząc krew? Jeśli rzeźnik mdlałby na widok krwi? vn Każdy radziecki żołnierz, obojętnie gdzie służył, musiał szybko biegać i celnie strzelać, utrzymywać swoją broń w sprawności i czystości, rozkazy przełożonych wypełniać precyzyjnie i szybko, nie zadając przy tym zbędnych pytań. Jeśli spojrzymy na przygotowanie bojowe Armii Radzieckiej, dostrzeżemy istnienie standardów występujących w każdym rodzaju wojsk i w każdych warunkach działania. Stwarza to wrażenie, że szkolenie w Armii Radzieckiej było standardowe dla dowolnych warunków. To niezupełnie tak. Oczywiście, wiele wymagań odnoszących się do żołnierzy i dowódców było typowych dla całej armii, niemniej każdy radziecki okręg wojskowy i każda grupa wojsk znajdowały się w specyficznych warunkach: oddziały należące do Leningradzkiego Okręgu Wojskowego działały w bardzo surowych warunkach północy, ich szkolenie bojowe przebiegało w lasach, tundrze, w nieprzebytych błotach. Wojska Zakaukaskiego Okręgu Wojskowego bazowały w wysokich górach, a Przykarpackie-go i Uralskiego w górach o średniej wysokości. Ale z kolei Przykarpacki Okręg Wojskowy leżał na obszarze łagodnego klimatu europejskiego, a Uralski surowego, z bardzo gorącym latem i mroźną zimą. Każdy okręg wojskowy i grupa wojsk miały swego dowódcę, szefa sztabu, szefa rozpoznania, którzy odpowiadali głową za przygotowanie podległych im wojsk do wojny. Każdy okręg i grupa wojsk miały przed sobą określonego przeciwnika, który nie był podobny do żadnego innego. Każdy okręg i grupa wojsk posiadały swoje precyzyjnie określone (chociaż, oczywiście, ściśle tajne) zadania na wypadek wojny i swoje konkretne miejsce w planach Sztabu Generalnego. Dlatego szkolenie bojowe wszystkich rodzajów wojsk, także Specnazu, w różnych okręgach posiadało jednakowe standardy, typowe SPECNAZ 251 dla całej armii, a dodatkowo cechy indywidualne, związane z konkretnymi warunkami działania Każdy radziecki przygraniczny okręg Wojskowy i grupa wojsk miały jednakowe lub bardzo zbliżone warunki w stosunku do terenów, na których miaty działać. Warunki Karelii niewiele różnią się od warunków Norwegii, Szwecji czy Finlandii. Jeśli jednostki Zakaukaskiego Okręgu Wojskowego przekroczyłyby granicę, to znalazłyby się w wysokich, skalistych górach, dokładnie takich, w jakich stale przebywały. Przekroczywszy granicę, jednostki Turkiestańskiego Okręgu Wojsk0wegO znalazłyby się na pustyni, ale i one same stale stacjonują na pustyni. Jeśliby stacjonujące w NRD jedn0stki Zachodniej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej przekroczy]y granicę, to i tak znalazłyby się w Niemczech. Jak już powiedzieliśmy, zdecydową^ większość sił Specnazu skupiona była na szczeblu frontów i armii. Już w okresie pokoju wszystkie te wojska znajdowały się w takich samych warunkach, w jaki^ przyszłoby im działać na wojnie. Aby maksymalnie zbliżyć szkolenie Specnazu do warunków, w których przyszłoby im dzialac> zostały utworzone centra szkoleniowe brygad Speci^^ Związek Radziecki był ogromnym krajem i by!0 można w nim znaleźć miejsca o dowolnych warunkach klimatycznych i przyrodniczych, jakie tylko występują na naszej planecie. Na przykład, warunki przyrodnicze Nadbałtyckiego Okręgu Wojskowego były bardzo zbliżone do analogicznych w Danii, Belgii, Holandii, północnej części Niemiec i Francji. Górny Ałtaj jest niemal identyczny z Wyspami Szetlandzkimi, w Karpatach są miejsca bardzo przypominające alpejską część Francji. Jeśu należało przygotowywać wojska do działań na Alasce j w Kanadzie, należało szkolić je na Syberii, a działania* Australii doskonale imitowały warunki Kazachstany, w Związku Radzieckim było dostatecznie wiele pustyń, które w niczym nie różniły się od wszystkich wielkich pustyń świata; były także wysokie góry, zapewniające S40ienie Specnazu w dowolnych działaniach górskich. Każda brygada Specnazu posiadała swoje centrum szkoleniowe, jednak brygada (albo każdy inny oddział 252 WIKTOR SUWOROW Specnazu) mogła w dowolnej chwili otrzymać rozkaz przeniesienia do nieznanego centrum szkoleniowego innej brygady. Podczas ćwiczeń „Dźwina" pododdziały Specnazu okręgów Leningradzkiego, Moskiewskiego i Północnokaukaskiego zostały przerzucone na Białoruś i tam działały w nieznanych im warunkach. Szczególnie duża różnica występowała w przypadku pododdziałów przerzuconych z Północnego Kaukazu. Takie przerzuty wojsk mające na celu szkolenie w nieznanych rejonach były praktykowane szczególnie dla wojsk okręgów wewnętrznych. Uważano, że wojska, które już znajdowały się w Niemczech, Czechosłowacji, w Zakaukaskim Okręgu Wojskowym i tak by tam pozostały. Najlepiej było przygotowywać je do konkretnych działań, nie trwoniąc ich sił na szkolenie o uniwersalnym charakterze. Z kolei uniwersalne przygotowanie było niezbędne dla wojsk okręgów wewnętrznych: Syberyjskiego, Uralskiego, Przywołżańskiego, Moskiewskiego i niektórych innych, które w wypadku wojny miary być przerzucone w rejony kryzysowe. I takie szkolenie prowadzono. Przede wszystkim odnosiło się to do najlepszej części Specnazu - zawodowych sportowców. Każdy z nich stale uczestniczył w zawodach i jeździł po całym kraju - od Władywostoku przez Tbilisi po Archangielsk. Pod względem psychicznym profesjonalny sportowiec był gotów działać w dowolnym klimacie i warunkach. Jeszcze bardziej pomagały wyczynowcom wyjazdy za granicę, szczególnie do tych krajów, w których radziecki sportowiec miałby działać w czasie wojny. W większości przypadków zawodowy sportowiec Specnazu bardzo dokładnie wyobrazić mógł sobie geograficzne i klimatyczne warunki, w których przyszłoby mu działać. Warunki, jakie panują w określonej części Związku Radzieckiego, wykorzystywane były do szkolenia wielu pododdziałów Specnazu z różnych części kraju. W maju 1984 roku dokonano desantu 14 spadochroniarzy najwyższej klasy w rejonie Bieguna Północnego. Wykorzystano przy tym zawodowych sportowców nie tylko z jednego okręgu, ale zebrano ich z kilku różnych, od Moskwy po Kamczatkę. Oficjalnie eksperyment przeprowadzano we współpracy z DOSAAF-em (ówczesny szef SPECNAZ 253 admirał G. Jegorow). „Krasnaja Zwiezda" podkreśliła, że w przygotowaniu eksperymentu uczestniczyły także „inne organizacje", oczywiście, nie nazywając ich po imieniu. Uczestniczyli w nim „najbardziej doświadczeni specjaliści w zakresie wykorzystania sprzętu spadochronowego w ekstremalnych warunkach"1. Dobrze wiadomo, że DOSAAF przygotowywał ogromne rzesze specjalistów dla wojska i stanowił potężne zaplecze Armii Radzieckiej. Ale mimo to „doświadczeni specjaliści" wywodzili się nie z DOSAAF-u, a właśnie z „innych organizacji". W czerwcu 1984 roku 10 grup zawodowych sportowców z 10 okręgów wojskowych (każda liczyła 10 ludzi) uczestniczyło we wspinaczce na Pik Lenina (7.134 m n.p.m.). Nie w każdym okręgu była taka góra, ale wielu wykorzystywało ją podczas swych treningów. Grupy zdobywały szczyt równocześnie, ale niezależnie od siebie, na zasadzie zawodów. Przy tym jako drogę obrano najbardziej niebezpieczną i zdradliwą, południową ścianę góry. W ten sposób specyficzne warunki panujące w jednym z okręgów wykorzystywano dla treningów pododdziałów Specnazu z innych okręgów. vra Pododdziały Specnazu często uczestniczyły w ćwiczeniach na najróżniejszym szczeblu i z różnorodnym zestawem uczestników. Celami Specnazu miały być sztaby, jednostki rakietowe, węzły łączności, linie komunikacyjne i inne cele o dużym znaczeniu. Głównym przeciwnikiem podczas ćwiczeń były wojska MWD, milicja, oddziały ochrony pogranicza KGB, wojska łączności rządowej KGB i, oczywiście, zwykłe pododdziały Armii Radzieckiej. Organy i wojska KGB oraz MWD miały w czasie wojny działać przeciw ruchom narodowowyzwoleńczym. Najbardziej niebezpieczni byli według nich Rosjanie (to właśnie Rosjanie stworzyli w czasie II wojny światowej największą armię antykomunistyczną - ROA2). Za bar- 1 „Krasnaja Zwiezda", 2 czerwca 1984. 2 ROA - Russkaja Oswobodittelnąja Armija - walcząca po stronie ffl Rzeszy Rosyjska Armia Wyzwoleńcza [przyp. tłum.]. 254 WIKTOR SUWOROW dzo niebezpieczny uważano też ruch ukraiński. Nieunikniony był także wybuch walk partyzanckich w republikach nadbałtyckich, na Kaukazie i wielu innych regionach. Dlatego właśnie wojska MWD i KGB, które nie były podporządkowane Ministerstwu Obrony ZSRR, miały w swym wyposażeniu śmigłowce, okręty wojenne, czołgi, artylerię, transportery opancerzone. Możliwość działań podczas ćwiczeń przeciwko Specnazowi miała dla nich szczególne znaczenie. Ale i kierownictwo GRU było także zainteresowane w prowadzeniu wspólnych ćwiczeń. Specnaz posiadał wieloletnie doświadczenie w działaniach przeciwko tak potężnym przeciwnikom jak KGB i MWD, a więc mógłby działać w każdych innych warunkach, przeciwstawiając się równie silnym wrogom. Podczas ćwiczeń KGB i MWD, radzieckie sztaby, pododdziały rakietowe, które musiały bronić się przed Spec-nazem, wykorzystywały cały zakres dostępnych środków od całkowitej kontroli emisji fal elektromagnetycznych do czujników elektronicznych, od samolotów rozpoznawczych wyposażonych w najnowocześniejsze urządzenia do psów tropiących, które stosowano w bardzo szerokim zakresie. Oprócz działań przeciwko istniejącym radzieckim obiektom wojskowym, pododdziały Specnazu ćwiczyły w centrach szkoleniowych, gdzie bardzo szczegółowo i w sposób możliwie zbliżony do rzeczywistości odtworzono warunki i atmosferę rejonów przyszłych działań bojowych. W takich centrach spotykało się makiety rakiet Pluton, Pershing, Lance, samolotów-nosicieli broni atomowej Mirage IV, Jaguar i innych, systemów artyleryjskich, zdolnych do prowadzenia ognia amunicją jądrową, pojazdów specjalnych, które wykorzystywano do transportu rakiet, amunicji itp. Grupy Specnazu, które działały przeciwko takim obiektom miały do przebycia wiele linii zasieków i wiele punktów kontrolnych. Grupa, którą ochrona obiektu pojmała, była poddawana torturom, aby wybić z głów żołnierzy Specnazu możliwość znalezienia się w niewoli, zarówno w realnych warunkach, jak i na ćwiczeniach. Żołnierzom Specnazu stale zwracano uwagę na to, że niewola jest 255 SPECNAZ gorsza od śmierci. Przy tym wagę przykładano bynajmniej ^ do szlachetnych motywów. Po prostu żołnierzom po- S,i koncentracyjnych. Początkowo żołnierza ścigano na nyh okropności obozów koncentracyj-ym efekcie w ciągu ^tkiegookresu ła się w żołnierzu zdecydowanie negatywna re-na pojęcie „niewola", żołnierz Specnazu wiedział, ze niewola to naprawdę coś straszniejszego od śmierci. Kiedyś, już po mojej ucieczce na Zachód, uczestniczyłem w wielkich ćwiczeniach wojskowych «™ ««^ nich Stopień ich wyszkolenia bojowego zrobił na mnie 256 WIKTOR SUWOROW kimi dostępnymi sposobami. Strzeżcie go! Schowajcie go! Niech nikt go nie dostrzeże! Wiele razy zachodni oficerowie próbowali mi wyjaśniać - jesteś głupim człowiekiem, po prostu nie znasz Konwencji Genewskich. Do samochodu oznaczonego emblematem Międzynarodowego Czerwonego Krzyża nie wolno strzelać. W pełni się z tym zgadzam, że jestem głupi i nie znam tych konwencji. Ale pomyślcie o tym, że radziecki żołnierz, tak jak i ja, żadnych konwencji nie znał i nigdy o nich nie słyszał. Wielkie czerwone krzyże malowaliście po to, aby radziecki żołnierz zobaczył te symbole i do nich nie strzelał. Radziecki żołnierz wiedział oczywiście, że taki krzyż związany jest z niesieniem pomocy medycznej, lecz nikt mu nie wytłumaczył, że nie można do niego strzelać. O dziwnym zwyczaju, że nie należy strzelać do czerwonego krzyża dowiedziałem się już dawno, jeszcze w Związku Radzieckim. Czytałem książkę o nazistowskich zbrodniach i wśród innych oskarżeń znalazłem takie, które dotyczyło łamania zasady ochrony jaką zapewnia znak czerwonego krzyża. Bardzo mnie to zainteresowało. Było dla mnie zupełnie niezrozumiałe dlaczego takie postępowanie uznano za przestępstwo? W końcu trwała wojna i jedna strona starała się unicestwić drugą. Dlaczego pociągi i samochody oznaczone czerwonym krzyżem miałyby być inaczej traktowane niż inne środki transportu wroga. Samodzielnie znalazłem w ZSRR odpowiedź na to pytanie. Ale nie znalazłem jej w radzieckich regulaminach. Może odpowiedź jest zawarta i tam, ale przesłużywszy w Armii Radzieckiej wiele lat i zaliczywszy dziesiątki różnych egzaminów na najróżniejszych szczeblach, nigdy nie znalazłem żadnej wzmianki o tym, że do pojazdu oznaczonego czerwonym krzyżem nie wolno strzelać. Na wielu ćwiczeniach często zadawałem prowokacyjne pytanie swym dowódcom (w tym i bardzo wysokiej rangi), co się stanie, jeśli przed nami nagle pojawi się samochód przeciwnika z namalowanym czerwonym krzyżem. Zawsze przyglądali mi się z niedowierzaniem. Radziecki dowódca wysokiej rangi, który ukończył kilka akademii (a musimy pamiętać, że i obecni dowódcy Sił Zbrojnych SPECNAZ 257 Rosji żadnych innych akademii nie kończyli), nie mógł pojąć, co zmienia zastosowanie znaku czerwonego krzyża. Radzieckiemu dowódcy nigdy nie mówiono o pełnym znaczeniu znaku czerwonego 'krzyża i konsekwencjach jego zastosowania. Swoim podwładnym nigdy takich pytań nie zadawałem. I bez tego było jasne, że nie mają pojęcia o znaczeniu tego symbolu. Ukończyłem Wojskową Akademię Dyplomatyczną i byłem w niej zupełnie niezłym słuchaczem. W ciągu kilku lat pilnie uczęszczałem na wykłady i cały czas czekałem, aż któryś z moich wykładowców (wielu nosiło generalskie lampasy i miało wieloletnie doświadczenie w działalności dyplomatycznej) powie coś o czerwonym krzyżu. Ale dowiedziałem się tylko tego, że siedziba Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, znajduje się w Genewie, dokładnie naprzeciw radzieckiego przedstawicielstwa przy ONZ, i że ta organizacja, jak każdy inny organ o charakterze międzynarodowym, może być wykorzystana przez oficerów radzieckiego wywiadu wojskowego jako przykrywka ich działalności. Radziecki żołnierz, w tym także Specnazu, nie kończył akademii wojskowych. Nie znał pełnego znaczenia dziwnego symbolu i nie mógł go znać. Dla kogo więc w zachodnich armiach malowano czerwone krzyże na sanitarkach? Spróbujcie namalować sobie czerwony krzyż na plecach i idźcie zimą do lasu. Czy symbol ten uratuje was od napaści wilków? Z pewnością nie. Wilki nie znają waszych zasad i symboli. Dlaczego więc wykorzystujecie symbol, którego znaczenia nie zna przeciwnik? Podczas wojny komuniści nie uznawali międzynarodowych porozumień i umów, ale niektórzy ich przeciwnicy, o wielowiekowej kulturze i wspaniałych tradycjach, także nie zawsze przestrzegali zasad międzynarodowego prawa. Po takich doświadczeniach Armia Radziecka zaczęła używać tylko czerwonego krzyża o bardzo niewielkich rozmiarach, i tylko jako znak dla własnych żołnierzy - tutaj znajduje się szpital. Czerwony krzyż powinien być widoczny tylko dla własnych wojsk. W dobrą wolę przeciwnika Armia Radziecka nigdy nie wierzyła. Porozumienia międzynarodowe, konwencje, nigdy jeszcze nikogo nie uchroniły przed agresją. Jaskrawym przykładem 258 WIKTOR SUWOROW może być pakt Ribbentrop-Mołotow. Nie obronił Związku Radzieckiego. Ale jeśli Hitler zaatakowałby Wyspy Brytyjskie, to ten dokument nie uchroniłby także Niemiec przed radzieckim atakiem. Stalin mówił o tym zupełnie otwarcie: „Wojna może wywrócić do góry nogami wszelkie porozumienia"3. Radzieckie kierownictwo i radziecka dyplomacja odnosiły się do wszystkich porozumień międzynarodowych w sposób doprawdy filozoficzny: 1. Jeśli wierzymy sobie nawzajem, to porozumienie nie jest potrzebne. Można popierać się bez żadnych dodatkowych umów. 2. Jeśli jesteśmy słabsi od przeciwnika, to porozumienie i tak nas nie uratuje. 3. Jeśli przewyższamy wroga, to po co podpisywać jakieś porozumienia? Dlatego jakiekolwiek porozumienie międzynarodowe to wyłącznie instrument polityki i propagandy. Kierownictwo ZSRR ł dowództwo Armii Radzieckiej żadnym porozumieniom nie wierzyły, wierzyły za to w siłę, która za tymi umowami stała. Ogromny czerwony krzyż na burcie wojskowego samochodu to symbol zachodniej naiwności i wiary w siłę protokołów, paragrafów, podpisów i pieczęci. Jeśli zachodni dyplomaci podpisali takie umowy, to powinni domagać się, żeby i Związek Radziecki, który także pod nimi złożył podpis, wyjaśnił swym żołnierzom, oficerom i generałom znaczenie tychże porozumień i symboli, żeby radzieckie kierownictwo wprowadziło do swych regulaminów specjalne paragrafy zakazujące stosowania na wojnie tych, czy innych metod działania. Tylko po dopilnowaniu tego umieszczanie ogromnych czerwonych krzyży na wojskowym sprzęcie miałoby jakikolwiek sens. Czerwony krzyż to tylko jeden z przykładów. Trzeba stale pamiętać o tym, że twórca komunistycznej dyktatury Lenin nieustannie podkreślał, że dyktatura opiera się na sile, a nie na prawie: „Naukowe pojęcie dyktatury nie oznacza niczego innego, jak niczym nie ograniczoną, żadnymi prawami nie normowaną władzę, bezpośrednio .Prawda", 15 września 1927. SPECNAZ 259 opierającą się na sile"4. Reżim komunistyczny - to reżim terrorystyczny, który wymordował miliony ludzi w swoim własnym kraju. Komuniści nie przestrzegali żadnych praw, łącznie z tymi, które sami stworzyli. Specnaz był jedną z pięści terroru komunistycznego. Całe szkolenie bojowe Specnazu przepojone było wyłącznie jedną Ideą: zniszczyć wroga. To dążenie nie było skrępowane żadnymi dyplomatycznymi, prawnymi czy moralnymi ograniczeniami. 4 Lenin, „Dzieła", Warszawa 1951, t. 25, s. 441. Rozdział 16 System dowodzenia i współdziałanie Jeśli chcąc przedstawić żołnierza współczesnej piechoty w boju, poprzestaniemy na opisie pojedynczego piechura, to jakby ten opis nie był szczegółowy i tak będzie niepełny, wręcz wypaczony. Współczesnego piechura w żaden sposób nie można opisać w oderwaniu od jego towarzyszy broni, jako że nigdy nie działa on samodzielnie. Mówiąc o współczesnej piechocie (którą zresztą powinniśmy na2wać wojskami zmechanizowanymi) nie możemy zapomnieć o tym, że ściśle współdziała ona z wojskami pancernymi, że drogę jej torują saperzy, że wspierają artyleria oraz lotnictwo frontowe, na polu bitwy nieocenioną pomoc okazują śmigłowce szturmowe, zaś na bez-pośtednim zapleczu wroga operują pododdziały rozpoznania oraz wojska powietrznodesantowe. Na tyłach nacierającej piechoty funkcjonuje olbrzymi mechanizm zabezpieczenia i zaopatrzenia - zapewniający nieprzerwane dostawy amunicji i ewakuację rannych. Współczesny piechur działa tylko w ścisłej współpracy z tymi i wieloma innymi ogniwami i tylko w nierozerwalnym związku z nimi możemy mówić o piechocie czy jakimkolwiek innym rodzaju wojsk. Odnosi się to oczywiście do wszystkich, także pododdziałów Specnazu. Żeby pojąć potęgę Specnazu musimy pamiętać, że jego głównym zadaniem było rozpoznanie, a więc zbieranie i natychmiastowe przekazywanie informacji swojemu dowództwu. W zamian Specnaz oczekiwał jak najszybszej reakcji na swoje doniesienia, bo siła Specnazu leżała m.in. w tym, że za jego plecami stała cała jądrowa potęga ZSRR. Jakiż to praktyczny pożytek mogły mieć z tego arsenału grupy dywersantów? Już podaję przykłady: tuż przed wkroczeniem do akcji grup Specnazu, na terytorium przeciwnika mogło być wykonane uderzenie jądrowe SPECNAZ 261 (oczywiście w bezpiecznej odległości od iDieJsca. zrzutu grupy) - przeciwnik w takiej sytuacji będ^6 miał tone problemy niż zajmowanie się Specnazem. ^f ^^ P° wykonaniu zadań przez grupy Specnazu, radzieckie dowództwo mogło także podjąć decyzję o fficiu ^y^ środków rażenia: broni chemicznej, zmaso^311^ " tów lotnictwa, ostrzału wybrzeża przez ar#lerię okr dzia~ łania grupy i informacje otrzymywane od f'eJ Pozwaiaty-by uczynić uderzenie radzieckich sił znac^6 Precy^' niejszym i efektywniejszym. Podczas wojny - tak dziś, jak i w przyszfości ~ naJbar-dziej pewnym rodzajem współdziałania J wsParcie bezpośrednie. Na przykład dowodzący fr0ntem genera* dzięki swojemu rozpoznaniu agenturalne^111 ^dru$ "y" dział drugiego zarządu sztabu frontu) f1 innym_ źródłom informacji dowiedział się o obeci>oścl w J31"1118 rejonie bardzo ważnego, ale bardzo mobiV*ego'.obiektu' który stale zmienia swoje położenie. JeL° z^182026^16 dowódca frontu polecił jednej z podlegajacy . mu dy" wizji lotniczych. Dla precyzyjnego skieroWania JeJ na c została wydzielona jedna lub więcej grup Lpecnazu. Przy tym współdziałanie grup z dywizją lotn*ctwa n^lePieJ jest organizować nie poprzez sztab frootu' a.e °ezP°" średnio. Dowódcy dywizji objaśnia się (d°syc °g°ln\e) możliwości grup Specnazu i przekazuje it>u się §rupy do dyspozycji. Desantowane na tyłach wrog^ S^PY w czasie tej konkretnie operacji utrzymują st^łą lą^zn°sc ze sztabem dywizji, dostarczając lotnikom potrzebnych informacji. Po przeprowadzeniu zmasoW0116^ na*0"1' grupa Specnazu, jeśli oczywiście ocalał^' natycnmiast wraca pod kontrolę sztabu frontu, albo znow ~ czaso" wo - podporządkowywana jest komuś inJ?emu' na moqr decyzji dowódcy frontu. , . Zasada bezpośredniego współdziałania taardzo szeroko wykorzystywana była podczas ćwiczeń, szc °° ^ szczeblu strategicznym, kiedy profesjonal*16 ^"PY Pc" nazu czasowo podporządkowywane bylj^ wyższym wódcom Strategicznych Wojsk Rakietowi011' Dalekiego Zasięgu i innych. 262 WIKTOR SUWOROW n Podstawą radzieckiej strategii była koncentracja kolosalnych sił i środków w najsłabszym punkcie przeciwnika. Radzieckie wojska dokonywały niespodziewanego i potężnego uderzenia i szybko ruszały naprzód. W czasie takiej operacji, albo bezpośrednio przed nią, przeprowadzić należało masowy przerzut pododdziałów Specna-zu za linię frontu zarówno na głównym kierunku uderzenia, jak i na skrzydła nacierających wojsk, albo w punkty, które powinny zostać zneutralizowane dla uzyskania sukcesu na głównym kierunku. Pododdziały Specnazu wchodzące w skład armii zrzucane powinny być w odległości od 100 do 500 km od pasa działań armii. Pododdziały podlegające frontom w odległości nawet 500-1.000 km od pasa działań frontu. Każdy radziecki dowódca posiadał w czasie walki kolosalną władzę nad swymi podwładnymi. Dowódca kompanii piechoty Armii Radzieckiej miał w walce znacznie większą władzę nad swoimi żołnierzami niż prezydent Stanów Zjednoczonych nad swoimi. Nie mogę wyobrazić sobie takiej sytuacji, kiedy prezydent USA przyjechałby na front i strzelałby z pistoletu do swych żołnierzy, podoficerów i oficerów. W Armii Czerwonej już w pierwszym Kodeksie Dyscyplinarnym z 1918 roku był artykuł 24. dający wszystkim dowódcom możliwość wykorzystania wszelkich środków, aby zmusić podwładnych do wykonania jego rozkazów w czasie walki. Przepis ten został później powtórzony we wszystkich radzieckich regulaminach. Dowódca w grupach Specnazu to dowódca wyjątkowy. Kiedy działał na tyłach przeciwnika, przysługiwały mu prawa o jakich zwykły radziecki oficer mógł tylko marzyć. Grupy Specnazu miano przerzucać w rejony przewidywanego rozmieszczenia szczególnie ważnych obiektów, gdzie te działałyby całkowicie samodzielnie, w wielu przypadkach znajdując się pod bezpośrednią kontrolą sztabów armii, frontu lub nawet jeszcze wyższego szczebla dowodzenia. Dowódca grupy w każdym przypadku posiadałby kolosalny, niedostępny dla innych radzieckich dowódców, stopień samodzielności w podejmowaniu decyzji. SPECNAZ 263 Sztab, któremu grupa byłaby podporządkowana, nie mieszałby się w jej działania, licząc, że dla dowódcy, znajdującego się na miejscu akcji, sytuacja będzie znacznie bardziej zrozumiała, niż dla sztabu znajdującego się nieraz o setki kilometrów od miejsca wydarzeń. Sztab mógłby wmieszać się w działania grupy jeśli zaszłaby potrzeba przeniesienia jej uwagi na inny, nagle rozpoznany ważniejszy cel lub w przypadku konieczności użycia środków masowego rażenia w rejonie operowania grupy. Ale takiego ostrzeżenia mogłoby też nie być w ogóle, aby uniknąć ryzyka poinformowania przeciwnika o przygotowywanym uderzeniu, czy w sytuacji kiedy grupa i tak nie miałaby czasu na ewakuację. Współdziałanie między poszczególnymi grupami Spec-nazu miało być realizowane na drodze podziału sektorów działania każdej z grup i określenia czasu przeprowadzenia akcji, tak aby grupy działające niezależnie od siebie uderzyły w różnych miejscach o tym samym czasie. Współdziałanie grup mogło być realizowane także poprzez sztaby batalionów, pułków i brygad Specnazu, przerzucone na tyły przeciwnika w celu koordynacji działań dywersyjnych w danym rejonie. Organizacja Specnazu była bardzo elastyczna. Z góry dopuszczano, że grupa, która przez przypadek znalazłaby się w rejonie działań innego pododdziału Specnazu mogła być mu podporządkowana, mimo że oba pododdziały w czasie pokoju należały do innych jednostek czy związków taktycznych i nigdy ze sobą nie współpracowały. in Podczas wojny, oprócz Specnazu, na terytorium przeciwnika miały działać także inne radzieckie formacje wojskowe. Były to: l. Kompanie głębokiego rozpoznania batalionów rozpoznawczych dywizji pancernych i zmechanizowanych. Kompanie te pod względem swego przeznaczenia i taktyki były podobne do Specnazu. Różnica polegała na tym, że nie wykorzystywały spadochronów, a przenikały na tyły wroga transportowane śmigłowcami, samochodami terenowymi czy też pod pancerzem transporterów i bojowych wozów piechoty. 264 WIKTOR SUWOROW Głębokie rozpoznanie zazwyczaj nie współdziałało ze Specnazem, niemniej jego działania w strefie do 100 km od linii frontu pozwalały na skupienie sił Specnazu na głębszych tyłach, bez konieczności operowania na bezpośrednim zapleczu frontu. 2. Brygady desantowoszturmowe frontów działały samodzielnie, ale w szeregu przypadków zakładano, że pododdziały Specnazu będą naprowadzać śmigłowce szturmowe na cele. Dopuszczano wspólne działania desantów śmigłowcowych i dywersantów Specnazu, a także wykorzystanie śmigłowców brygady desantowosztur-mowej dla ewakuacji rannych i ważniejszych jeńców. 3. Dywizje powietrznodesantowe działały zgodnie z wytycznymi naczelnego dowództwa. Jednak w przypadku wystąpienia trudności w zaopatrzeniu powinny przejść na taktykę czysto partyzancką. Zwykle współdziałanie tych dywizji ze Specnazem nie było brane pod uwagę, jednak operacje desantowe na tyłach przeciwnika tworzą zawsze doskonałe warunki dla działań wszystkich ogniw Specnazu. Także w innych sytuacjach sztab wyższego szczebla mógł zarządzić współdziałanie między pododdziałami operującymi na tyłach przeciwnika. Działo się tak kiedy kombinowany atak był jedyną możliwością zniszczenia bądź zdobycia obiektu lub gdy radzieckie pododdziały na tyłach przeciwnika poniosłyby tak wielkie straty, że dowództwo przystąpiłoby do tworzenia nowych, improwizowanych grup z resztek różnych formacji. Istniały też jednak takie radzieckie pododdziały, które podczas wojny miały współdziałać ze Specnazem nie na zasadach doraźnych, a według wcześniej opracowanego planu. Przede wszystkim chodziło tu o piechotę morską. Można to wyjaśnić w ten sposób, że każdy dowódca floty miał do dyspozycji jedną brygadę morskiego Specnazu i jedną brygadę (lub pułk) piechoty morskiej. W ten sposób obie jednostki przeznaczone do działań na tyłach przeciwnika znajdowały się w czasie pokoju w rękach tego samego dowódcy. Zwykle operacje desantowe piechoty morskiej na wrogim wybrzeżu poprzedzać miały działania Specnazu w tym samym rejonie. Oczywiście morskie grupy Specnazu mogły działać zupełnie niezależnie SPECNAZ 265 od piechoty morskiej, szczególnie podczas operacji przeprowadzanych w głębi lądu, gdzie działać można było tylko w ukryciu. IV W czasie operacji zaczepnych grupy Specnazu miały w najściślejszy sposób współdziałać z oddziałami czołowymi. Natarcie w wykonaniu jednostek Armii Radzieckiej to nagłe przerwanie obrony przeciwnika w kilku miejscach i szybki ruch naprzód kolosalnych mas wojsk, wspieranych przez równie kolosalną liczbę samolotów i śmigłowców przy jednoczesnym uderzeniu na tyły wroga sił Specnazu, wojsk powietrznodesantowych i piechoty morskiej. W różnych armiach sukces dowódcy określa się według różnych kryteriów, na przykład ile sił przeciwnika wyeliminowały z walki podległe mu jednostki. W Armii Radzieckiej kryterium to miało znaczenie drugoplanowe jeśli nie żadne. Zrozumiałe, że talent dowódcy nie mógł być w żadnym razie oceniany na podstawie liczby wyeliminowanych wrogów. Można go było ocenić tylko na podstawie szybkości jego marszu do przodu. Wykorzystanie szybkości natarcia jako jedynego kryterium oceny zdolności dowódcy nie jest takie głupie, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Ta zasada zmuszała wszystkich dowódców do poszukiwania, znajdowania i natychmiastowego wykorzystywania słabych miejsc w obronie przeciwnika. Ta zasada zmuszała do omijania przeciwnika, a nie wchodzenia z nim w niepotrzebny kontakt bojowy. Ta zasada wymuszała także wykorzystywanie teoretycznie nie nadających się do pokonania tras, aby wyjść na tyły wroga i przełamać jego obronę. Nacierający dowódca starał się wykorzystać najbardziej podatne na atak miejsca w liniach nieprzyjaciela. Żeby takie miejsce znaleźć wysyłał przodem grupy rozpoznawcze i oddziały czołowe. Te ostatnie to pododdziały nie posiadające stałej organizacji, formowane w oparciu o kryterium zadaniowe, na czas konkretnej operacji zaczepnej. 266 WIKTOR SUWOROW Przed natarciem każdy dowódca pułku, dywizji, armii, a w niektórych wypadkach i frontu, formował swoje własne oddziały czołowe. W pułku zwykle wydzielano do tego celu kompanię zmechanizowaną wsparta plutonem czołgów, albo kompanię czołgów z plutonem piechoty zmotoryzowanej plus baterię haubic samobieżnych, pluton przeciwlotniczy, pluton przeciwpancerny, pododdziały saperów i chemiczne. W dywizji były to odpowiednio: batalion pancerny lub zmechanizowany, wspierająca go kompania piechoty zmechanizowanej lub pancerna, batalion artylerii, baterie przeciwlotnicza i przeciwpancerna, kompania saperów i inne pododdziały wsparcia. Oddział czołowy armii powinien mieć w swym składzie 2-3 bataliony zmechanizowane, 1-2 bataliony czołgów, 2-3 bataliony artylerii, batalion niekierowanych pocisków rakietowych Grad, kilka baterii przeciwlotniczych, bataliony przeciwpancerny, saperów, chemiczny. W niektórych przypadkach także i front wydzielał swój oddział czołowy w składzie kilku pułków, w większości pancernych. Sukces każdego generała (to znaczy szybkość natarcia) określano nie na podstawie wszystkich podległych mu pododdziałów, ale tylko najlepszych. W praktyce oznaczało to, że sukces generała zależał od działań oddziału czołowego. To z kolei powodowało, że do tych zadań wybierane były najlepsze pododdziały, dowodzone przez najbardziej zdecydowanych oficerów. Przydzielano im też silne grupy wsparcia. Wszystko to czyniło oddział czołowy jądrem potęgi dywizji, korpusu czy armii. Często na czele stosunkowo niedużych sił stawiano generała bardzo wysokiej rangi. Na przykład oddziałem czołowym 3. Armii Pancernej Gwardii w Operacji Praskiej dowodził generał I. Zibierow - zastępca szefa sztabu tej armii (w skład oddziału wchodziły 69. Brygada Zmechanizowana, 16. Brygada Artylerii, 50. pułk motocyklowy, 253. Samodzielna Kompania Karna). Oddział czołowy to dla żołnierza bez wątpienia bardzo niebezpieczne miejsce służby. Ale wyobraźmy sobie pierwszy dzień wojny w Europie, kiedy główna masa 267 2 oddziałów dywizji i 7-czołowych armii. Wszystkie one nie ść z wojskami wroga, nie przejmują i tyłami. Nie oglądając s* na nic bardzo Operacje Wiślańsko-Odrzaft-ed jej rozpoczęciem marszałek Żuków ze-7 dowódców oddziałów czołowych i postowi! lm A «i nokonania 100 kilometrów pierwszego dma H/10oSmetrów nieależnie od tego, jak będą toS ie_ ?osy dzSań sił głównych, niezależnie od tego ^TSa ale Im przełamać główną linie obrony, czy też czy uda się im P^ ^,demu dowódcy oddziału zostaną one ^J^^ pierwszego dnia lub śred-czołoweg^za lOO^om Pch ^^ mą 70 km w "1 Lrodę - Order Złotej Gwiazdy Bo-edcielo. Całemu składowi osobo-^ Wszystkim żołnierzom podod- katdy oddŁł czołowy miał w s^ > .oiie lub batalion karny jako desant na składzie kompan^ u wszelkich win. pancerzach czołgów) aar Q ^^ lnicj Można mo^os,ę tylK ^ ^ u radzieckich oWer hatera zdołacie iej walki, Jefll tu iśc napreód -waszych ^przestępstwach! Je-wojujci? polewajcie swą we ,łas. cały czołowych nie były ograniczane. „Działania od-g samodzielne i nie po- 268 WIKTOR SUWOROW wiązane z koniecznością operowania w określonym pasie"1. Oderwanie się oddziałów czołowych od sił głównych nie mogło być czynnikiem hamującym natarcie. Przykładowo w zaczepnej Operacji Mandżurskiej 6. Armia Pancerna Gwardii wykonała błyskawiczny skok ku Oceanowi Spokojnemu, pokonując pustynię, niedostępny dotąd grzbiet Wielkiego Chinganu i nieprzebyte pola ryżowe. Armia pokonała 810 kilometrów w ciągu 11 dni. Ale przed nią cały czas operowały oddziały czołowe, które oderwały się od sił głównych na odległość 150-200 kilometrów. Dowódca frontu, gdy dowiedział się o tak dużej odległości sił głównych od niczym nie zabezpieczonych oddziałów czołowych, którym nie towarzyszył nawet jeden samochód z zaopatrzeniem, „zażądał aby jeszcze zwiększyły szybkość swego działania i nie bały się odległości między nimi a siłami głównymi, jak wielka by ona była"2. Im dalej oddziały czołowe oderwą się od swych sił głównych, tym lepiej. Im bardziej dziwnym i niepojętym dla przeciwnika faktem byłoby pojawienie się radzieckich wojsk w jego przestrzeni operacyjnej, tym więcej spowodowałyby one paniki, tym skuteczniejsze byłyby działania oddziałów czołowych, jak i wszystkich innych radzieckich jednostek. Oddziały czołowe w poprzedniej wojnie odergrały olbrzymią rolę: „Tempo natarcia naszych wojsk sięgało 80--100 km na dobę. Taka szybkość przy olbrzymiej skali operacji jest godna podziwu także i dziś. Trzeba jednak zawsze pamiętać: potęga natarcia w dużym stopniu zależała od działań oddziałów czołowych"3. Powiedział to ten sam generał, który od stycznia do kwietnia 1945 roku, od Wisły do samego Berlina, był dowódcą czołowego oddziału II Korpusu Pancernego Gwardii i całej 1. Armii Pancernej Gwardii. W poprzedniej wojnie oddziały czołowe przesączały się przez obronę przeciwnika, jakby dziesiątkami strumy- 1 Sowietskaja WojennajaEncikłopiedija, tom 6, s. 282. 2 Centralne Archiwum Ministerstwa Obrony ZSRR, zespół 339, 5185, teczka 29, s. 139. 3 Gen. armii I. Gusakowskl, [w] „Krasanaja Zwleda", 12 stycznia 1985. SPECNAZ 269 ków, po ich śladach podążała główna masa wojsk. Oddziały czołowe niszczyły na tyłach przeciwnika tylko cele, które łatwo było wyeliminować. Obiektami słabo chronionymi często bywały bardzo ważne cele - sztaby, lotniska, węzły łączności, ogromne składy. Oddziały czołowe w wielu przypadkach niespodziewanym atakiem zdobywały mosty, zanim te zostały wysadzone. Niemcy nie mogli ich wcześniej wysadzić, jako że główne siły Wehr-machtu toczyły bój z nacierającą Armią Czerwoną, jeszcze daleko na wschodzie. VI W planowaniu współczesnej wojny rola oddziałów czołowych znacznie wzrosła. Na każdych radzieckich manewrach ćwiczono działania oddziałów czołowych. Istniały dwie przyczyny dla których rola takich oddziałów znacznie wzrosła w porównaniu z II wojną światową: 1. Przeciwnik posiadał taktyczną broń atomową i inne nowe, groźne środki walki, które należało znaleźć i zniszczyć. 2. Czym więcej radzieckich wojsk znalazłoby się na terytorium przeciwnika, tym mniejsze byłoby prawdopodobieństwo zniszczenia ich za pomocą broni jądrowej: przeciwnikowi zawsze będzie trudno wykonywać uderzenie jądrowe na swoje własne tyły, gdzie działają jego wojska i mieszka ludność cywilna. Oddział czołowy, który wysforował się daleko w przód i rozpoczął poszukiwanie baterii rakiet, lotnisk, sztabów, linii łączności, w charakterze swych działań i ich duchu bardzo przypominał Specnaz. Oddział czołowy dowolnej wielkości, z zasady nie posiadał własnego zaplecza, logistycznego. Miał do dyspozycji tylko tyle amunicji, żywności i paliwa, ile pomieściło się w czołgach i transporterach opancerzonych. Jego działania muszą być krótkotrwałe - limitowane są zapasem paliwa. Mimo to śmiałe i zdecydowane natarcia takich oddziałów rozczłonkowu-ją obronę przeciwnika, wywołują chaos i panikę na jego tyłach i tym samym stwarzają korzystne warunki dla przyszłych operacji sił głównych. Specnaz w zasadzie miał robić dokładnie to samo. Róż' nica sprowadzała się do tego, że grupa Specnazu mL 2?0 WIKTOR SUWOROW większe możliwości odnalezienia celów niż oddział czołowy, z kolei ten dysponuje większymi możliwościami ich zniszczenia. ., , , Właśnie dlatego oddziały czołowe każdego pułku były ściśle powiązane ze swoją kompanią rozpoznawczą która działać miała w ukryciu na jeszcze większej głębokość na tyłach obrony przeciwnika. Oddziały czołowe dywizji były bezpośrednio powiązane z jej batalionami rozpoznawczymi, otrzymując od zwiadowców cenne informa-cie z kolei swymi zdecydowanymi i szybkimi działaniami tworząc lepsze warunki dla działań batalionów rozpoznawczych. - j . Oddział czołowy armii znajdował się pod bezpośrednią kontrolą dowódcy armii, a na jego czele stał zwykle zastępca dowódcy. Tutaj też działać miaty grupy Specnazu danej armii, zrzucane w odległości 100-500 km od linii frontu. Często już drugiego dnia operacji oddział czołowy armii mógł znaleźć się w strefie działań grup Specnazu. Zastępca dowódcy armii, który szybko wiódłby swój oddział naprzód, nie wiążąc się żadnymi walkami, szybko nawiązałby bezpośredni kontakt z grupami Specnazu, otrzymywałby od nich informacje, często kierowałby je na ważniejsze cele i rejony, zapewniałby im wsparcie. Grupa Specnazu mogła na przykład zdobyć most i utrzymać go przez pewien czas. Oddziały czołowe miały podobne zadania. Tym łatwiej byłoby je realizować, jeśli wcześniej przejęłaby obiekt grupa Specnazu robiąc to na dodatek nagle i niemal niepostrzeżenie. Oddział czołowy powinien przeć naprzód z niesamowitą prędkością, zęby szybko wyjść na dany most. Część jego sił, razem z grupą Specnazu nadal by go utrzymywała, a oddział czołowy kontynuowałby swój zwycięski marsz. Po dojściu do mostu głównych sił, grupa Specnazu, po krótkim przygotowaniu znów byłaby przerzucana daleko naprzód. Czasem Specnaz szczebla frontu mógłby działać w interesie czołowych oddziałów armii i wchodziłby w kontakt właśnie z nimi. W tym przypadku Specnaz armii działałby na korzyść oddziałów dywizyjnych. Dojść też mogło do tego, że Specnaz tylko wykrywałby cele, a ich zniszczeniem zajmowałyby się oddziały czołowe. 271 SPECNAZ Podsumowując, oddziały czołowe były potężną oddaną w ręce radzieckiego dowództwa, które miało pozytywne doświadczenia z ich wcześniejszego wykorzystania. Oddziały czołowe były faktycznie najlepszymi pododdziałami Armii Radzieckiej, które w operacjach zaczepnych działałyby podobnie jak Specnaz i z nim ściśle współpracowały. Sukces działań grup Specnazu w operacji strategicznej był z kolei możliwy tylko w przypadku zdecydowanego natarcia dziesiątków oddziałów czołowych, które dezorganizowałoby wszystkie przedsięwzięcia przeciwnika mające na celu likwidację dywersantów. Rozdział 17 Specnaz i maskirowka Przestrzeganie tajemnicy w każdej możliwej dziedzinie życia i doprowadzona do perfekcji sztuka dezinformacji były najskuteczniejszą bronią Armii Radzieckiej i całego reżimu komunistycznego. Dla celów zachowania wojskowych tajemnic i dezinformowania przeciwnika w końcu lat 60. w Sztabie Generalnym utworzono Główny Zarząd Maskowania Strategicznego (GUSM - Gławnoje Uprawle-nije Stratiegiczieskoj Maskirowłd). Termin maskirowka, czyli maskowanie (kamuflaż) oznaczał wszystko, co odnosiło się do spraw zachowania tajemnicy i stworzenia u przeciwnika fałszywej opinii o planach i zamierzeniach radzieckiego dowództwa. GUSM i GRU wykorzystywały różne metody działania, ale ich „pole walki" było wspólne. Wymagania stawiane oficerom obu służb były podobne - biegłe posługiwanie się językami obcymi i rozległa wiedza o przeciwniku. Nie przez przypadek w momencie powstania GUSM do nowego zarządu skierowano wielu oficerów i generałów uprzednio pełniących służbę w wywiadzie wojskowym. Kadrę dowódczą GUSM zasilili m.in. generałowie dywizji J. Daszewski, W. Czerniajewi M. Milsztejn. Na szczególną uwagę zasłużył ostatni z wymienionych. Generał dywizji Mosze Milsztejn był jednym z szefów GRU mogących się pochwalić największymi sukcesami, który praktycznie całe dorosłe życie spędził na Zachodzie jako tzw. nielegał (kadrowy pracownik wywiadu radzieckiego działający na terytorium obcego państwa poza oficjalnymi przedstawicielstwami radzieckimi, był wyposażony w fikcyjny życiorys-legendę i uchodził za obywatela tego państwa). Milsztejn biegle władał językami angielskim, francuskim i niemieckim (niewykluczone, że także innymi). Był też autorem ściśle tajnego podręcznika dla oficerów GRU „Zaszczytna służba". Kilka razy miałem oka- 273 SPECNAZ zje słuchać jego wykładów o działalności nielesałów i teorii dezinformacji. Ale nawet r __-_-, pil* pu^c), geneza w^^mg^; dzieckich czasopismach wojskowych no-Istoriczieskom Żurnale") pozwala Ł----- sze Milsztejn zasłużył na miano jednego z „ szych ekspertów w dziedzinie szpiegostwa macji. GUSM był potężna organizacja która stale aktualizowana ogromna bazą danych na temat Zachód o nas wie, czego nie wie i czego stara się do dzieć?" To GUSM decydował o tym, co należy w Armu Radzieckiej i działającym na jej rzecz Pomyśle chrome a co pokazywać i czym się chwalić. Często specjaliści l GuJS Suwali materiały po to, by P**™ ciągnął fałszywe wnioski z uzyskanej prawdziwej potędzeGUSMŚwiadczyaprzek^^ lat 70 służby walki radioelektronicznej REP Osnaz spod kontoU K JB do GUSM, przy zachowaniu posiada- neS§ fGRHpecnaz i REP Osnaz ścisłe więzy. W okresie pokoju jednym z zadań REP Osnaz było stałe V«>™ parowanej „ściśle tajnej" korespondencji kimi sztabami i innymi instytucjami. działania Specnazu skierowane Pff skim sztabom, węzłom łączności i linio macji miały toczyć się we wspo ^ałanmze Osnaz. Służba REP Osnaz była WWr łączenia się do linii łączności .P zywania fałszywych informacji łań może być operacja jednej kompa^ ciwko dużemu sztabowi podczas ćwiczeń B_ Okręgu Wojskowego. Dywersanci Specr»zu V™ * nie łączności i „unieszkodliwili" ^tab Jednocześni mi działaniami kompania Osnaz P^S łączności i zaczęła nadawać „przeciwniko sygnowane przez „unieszkodliwiony sztaD- P 274 WIKTOR SUWOROW m Działania GUSM miały bardzo szeroki zakres także w okresie pokoju. W polityce zagranicznej Związku Radzieckiego bardzo ważną rolę odgrywały działania ruchów pacyfistycznych na Zachodzie. W ZSRR powstał także ruch pokojowy, na czele którego stanął osobisty lekarz genseków, towarzysz profesor Czazow. Niektórzy twierdzą, że radzieckie kierownictwo sterowało tym ruchem. To nieprawda - w ZSRR sekretarz generalny KC KPZR był wyniesiony niemal do boskiego panteonu, toteż człowiek, który odpowiadał za jego zdrowie musiał być jednym z najważniejszych funkcjonariuszy systemu, wcale nie ustępując znaczeniem generałowi KGB odpowiedzialnemu za ochronę tegoż półboga. Czazow był członkiem Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, to znaczy jednym z tych, którzy dzierżyli w rękach realną władzę. Mało kto mógł manipulować profesorem Czazowem - za to on manipulował milionami ludzi. Aby jak najlepiej zaprezentować Czazowa międzynarodowej opinii publicznej, uruchomiono potężny aparat GUSM. W kwietniu 1982 roku do Londynu przybył na konferencję lekarzy występujących przeciwko wojnie jądrowej sam generał Milsztejn. Lekarze zajmowali się oczywiście wyłącznie zagadnieniami światowego pokoju i dlatego żaden z nich nie zadawał generałowi niewygodnych pytań. A takich mogło być wiele, i to bardzo interesujących. Jakiż to, na przykład, związek ma generał z medycyną? Gdzie służył, w jakich pułkach i dywizjach? A może w pułkach i dywizjach nie służył nigdy? Skąd u niego tak doskonały angielski akcent? Czy wszyscy radzieccy generałowie znają tak dobrze język Szekspira? Czy wszystkim radzieckim generałom pozwala się wyjeżdżać do Wielkiej Brytanii i prowadzić propagandę pacyfistyczną, czy może jest to przywilej jakichś specjalnych generałów? Rezultat wsparcia GUSM jest wszystkim znany - „pacyfista" Czazow, który ani razu nie potępił zabijania dzieci w Afganistanie, agresji wojsk radzieckich na Czechosłowację, który prześladował przeciwników komunizmu i ZSRR - otrzymał Nagrodę Nobla. SPECNAZ Jak mówił towarzysz Stalin: „...żeby przygotowywać nowe wojny, nie wystarczy tylko pacyfizm ' Dlatego ra-dzteccy przywódcy przygotowywali nową wojnę nie tylko nrSTomocy pacyfistów, ale i innych organizacji oraz osób które świadomie, czy też nie, rozprzestrzeniały informacje „Madę In GUSM". Jednym ze zrode rozpo-Schniania dezinformacji na tematy armu była agen-u?ra GRU, w tym także podlegająca Specnazowi. IV W fazie pzygotowań do operacji o znaczeniu strategicz- nikdiciałby widzieć. To zagadnienie powinno byctona-tem Samodzielnych, szeroko zakrojonych badar, W^ym wypadku zatrzymam się na wątkach związanych S S^cnSerr, Dlatego rozpatruje tutaj tylko przedsięwzięcia GUSM dotyczące wyłącznie Specnazu. EksDercfGUSM opracowali cały system działań mają- c^SSu Scie I»«i Przeciwnikiem faktu istnienia Snecnazu Oto niektóre z nich: Pl Sy kandydat na długo przed powołaniem do woJska^rzechodzU tajną procedurę potwierdzającą jego sepuąc do Specnazu czy GRU (który se miały odrębnego durowa^a ^emblematów ani też innych wyróżniających „Leningradskaja Prawda" 14 czerwca 1928. 276 WIKTOR SUWOROW symboli. Specnaz w większości przypadków wykorzystywał umundurowanie wojsk powietrznodesantowych, ich emblematy i symbole. Morskie pododdziały Specnazu nosiły mundury piechoty morskiej, chociaż nie miały z nią nic wspólnego. Grupy miniaturowych okrętów podwodnych Specnazu nosiły zwykłe mundury załóg okrętów podwodnych. Żołnierze Specnazu stacjonujący w przygranicznych okręgach wojskowych mogli, w razie potrzeby, używać mundurów pograniczników. Na terytoriach państw Europy Wschodniej żołnierze pododdziałów Specnazu nosili mundury wojsk łączności. 4. Pododdziały Specnazu z zasady nie dysponowały samodzielnymi kwaterami. Rozmieszczano je w garnizonach razem z jednostkami powietrznodesantowymi czy desan-towoszturmowymi. Specnaz floty - w koszarach piechoty morskiej. Jednakowe umundurowanie i dosyć podobny styl szkolenia bojowego utrudniał identyfikację pododdziałów Specnazu. W Europie Wschodniej Specnaz lokowano w pobliżu dużych sztabów, dlatego wygodne było ich wspólne rozlokowanie z łącznościowcami. W wypadku bazowania na terenie koszar innych rodzajów wojsk Specnaz zawsze dostosowywał do nich rodzaj umundurowania. Punkty wywiadowcze Specnazu kontrolujące agenturę umieszczano na terenie szczególnie strzeżonych obiektów: baz rakietowych, aresztów garnizonowych, składów amunicji jądrowej. 5. Przy wspólnym rozlokowaniu jakiekolwiek kontakty żołnierzy i oficerów Specnazu z personelem innych pododdziałów były surowo wzbronione. Pododdziały Specnazu na terenie baz wejskowych miały swoje odgrodzone i osobno chronione strefy. 6. Żołnierzy Specnazu w poszczególnych okręgach wojskowych i grupach wojsk określano różnie - rajdowcami w Niemczech Wschodnich, myśliwymi w Syberyjskim Okręgu Wojskowym. Czasami przy spotkaniu żołnierzy Specnazu z różnych okręgów wojskowych myśleli oni, że służą w innych formacjach. Ogólnym terminem „Specnaz" posługiwali się wyłącznie oficerowie w swym własnym kręgu. 7. Specnaz nie miał własnych szkół i akademii. Kadrę oficerską szkoliła Wyższa Ogólnowojskowa Szkoła Do- ni ' SPECNAZ 277 wódcza w Kijowie (wydział rozpoznania) oraz Wyższa Dowódcza Szkoła Wojsk Powietrznodesantowych w Riaza-nru {wydział specjalny). Wyłuskanie słuchacza ze Spec-nazu spośród innych studentów było niemal niemożliwe. Wyższą kadrę i oficerów związanych z agenturą przygotowywała Wojskowa Akademia Dyplomatyczna Sztabu Generalnego w Moskwie. 8. Wspominałem już o wykorzystaniu sekcji i zespołów sportowych dla zamaskowania zawodowego jądra Specnazu. Powyższe wyliczenie to tylko przykłady metod i zasad ukrywania obecności Specnazu czy też faktu jego istnienia w ogóle. V W Specnazie każdy zyskiwał przydomek. Jak wśród przestępców, przydomka nie wybierało się samemu - nadawała go grupa. Przydomków może być na początku kilka, potem niektóre odpadają i pozstaje ten, który najbardziej podoba się grupie. Posługiwanie się przydomkami znacznie ułatwiało konspirację wewnątrz samego Specnazu. Przydomki można było także swobodnie przekazywać drogą radiową nie bojąc się zdemaskowania operacji. Jeden z moich dobrych kolegów miał przydomek Wyścigowa Świnia. Wyobraźmy sobie, że szef rozpoznania okręgu wysłał w eter, otwartym tekstem, taki radiogram: „Wyścigowa Świnia udaj się niezwłocznie na punkt nr 10". Co taM radiogram może powiedzieć przeciwnikowi, jeśli zostanie przechwycony? Z drugiej strony, odbiorca wierzy w treść tego radiogramu - mógł go nadać tylko dowódca. Specnaz wychodził w eter bardzo rzadko. Jeśli szef rozpoznania będzie potrzebował jeszcze raz zwrócić się do danej grupy, nie .użyje tego przydomka, a zwróci się do zastępcy dowódcy grupy: „Tolik Psie Serce, podporządkuj się Gladiolusowi". Przed bojowym lub szkolnym skokiem na tyły przeciwnika żołnierz zdawał szefowi grupy wszystkie dokumenty, osobiste listy, rodzinne fotografie - wszystko, co nie było potrzebne w czasie wykonywania zadania i mogłoby zdradzić jego przynależność państwową, presonalia itp. 278 WIKTOR SUWOROW •f!9 N* nrt7ieżv i butach żołnierza Specnazu nie było żadnych Na odzieży i" występować symbole cyfrowe, rnumerSitó wojskowej lub numer w Siłach Zbrojnych ZSRR. Takiemu numerom zawsze dwie wielkie litery. Dziwnym trafem Specnazu przydzielano te, które s^wspolne Hl» alfabetu łacińskiego i cyrylicy: A, K, Xitd. PrzeciwniK, ™ ™LezLiiu zwłok Łłnierza Specnazu nie miałby zad-dSodów potwierdzających, że był to żołnierz ra-Można było oczywiście domyślać się tego, ale mógł być równie dobrze Polakiem, Bułgarem czy obywatelem Czechosłowacji. V* miał działać w wyjątkowo niesprzyjających ach. Grupy dywersantów mogły przetrwać i wy-neWĆ Sdanie tylko przy założeniu, że uwaga przeciwnika będzie rozproszona na kontrolowanie ogromnego te- oto zrzut dużych ugrupowań Specnazu następo wać m8 nie w jednym rejonie, a w kilku jednocześnie. p™ M zrzutowiska mogły być od siebie oddalone „ ZjLtki, a nawet setki kilometrów. Oprócz zasadniczych rejonów zrzutu wyzanczano także zrzutowiska za- Sv zapasowy rejon zrzutu powinien być tak dobra-miał rzeczywiste znaczenie z punktu widzenia nazu. Dzięki temu, w przypadku dekonspi-uiaka zapasowego, przeciwnik nabierał prze-a że odkrył miejsce, w którym z pewnością na-desant Specnazu. Rejony zapasowe przygotowy-o z taką samą starannością, co zasadnicze. Dowódcy Specnazu dokładnie rozpoznawali wszystkie moŁ rejony działań. -Decyzja o tym, który rejon zrzu-^ będzie zasadniczym, a który pomocniczym, miała zapłać w ostatniej chwili przed przystąpieniem do opera-STzasem sytuacja mogła zmieniać się tak szybko, ze o zmianie rejonów decydownoby już podczas lotu samolotów z żołnierzami nad terytorium wroga. 10 Dowództwo wyższego szczebla nigdy nie odkrywało tajemnic przed średnim szczeblem dowództwa Specnazu. SPECNAZ 279 Uważano, że wprowadzenie przeciwnika w błąd mogło być skuteczne tylko wówczas, jeśli o planowanym podstępie będzie wiedziało jak najmniej radzieckich dowódców, przy czym wszyscy wtajemniczeni oficerowie musieli podczas konkretnej operacji pozostawać na terenie ZSRR. Wprowadzenie przeciwnika w błąd co do zasadniczych i pomocniczych rejonów działań zaczynać powinno się od oszustwa wobec samych uczestników operacji. Kompanie, bataliony, pułki i brygady Specnazu funkcjonowały jako zwarte pododdziały, jednak podczas przygotowań do konkretnej akcji mogły być tworzone oddziały wydzielone w oparciu o kryterium zadaniowe. Skład i uzbrojenie każdej takiej jednostki miały być ustalane oddzielnie. Każdą grupę powinno się przed operacją izolować od innych i przygotowywać tylko do realizacji konkretnego zadania. Dowódca i jego zastępca byli informowani jedynie o rejonie działania własnej grupy i o siłach przeciwnika, a tylko w niezbędnym zakresie o zadaniach innych oddziałów i grup Specnazu operujących w okolicy. Czasem informacje te mogły być bardziej szczegółowe (jeśli grupy miały ze sobą współdziałać), innym zaś razem powierzchowne, przekazywane tylko po to, żeby sąsiednie oddziały nie przeszkadzały sobie nawzajem. W niektórych przypadkach dowódcy i jego zastępcy powiedzieć można prawdę, w innych podać im błędne informacje. Oficer Specnazu zakładał, że może być oszukiwany, ale nigdy nie mógł mieć stu procent pewności, które rozkazy są prawdziwe. Dowódcom grup i oddziałów wyznaczonych do działań w rejonach zapasowych, powinno się mówić, że ich rejon jest zasadniczym, bardzo ważnym, że działają w nim znaczne siły Specnazu, albo że szybko się tam pojawią. Odwrotnie, dowódcę grupy działającej w zasadniczym dla operacji rejonie można było poinformować, że oprócz niego działa tam niewiele grup. Niezależnie od tego, co wiedział dowódca, stawianoby mu konkretne zadania, za wypełnienie których odpowiadałby głową w najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu. Jednocześnie z zasadniczymi i zapasowymi tworzyć miano fałszywe rejony działań Specnazu. Taki rejon po- 280 WIKTOR SUWOROW wstawał w następujący sposób. W określony rejon dyskretnie kierowano niewielką grupę Specnazu z dużym zapasem min. Grupa miałaby kłaść je wokół ważnych obiektów, ustawiając zapalniki tak, aby wybuch nastąpił niemal jednocześnie. Potem w trudno dostępnych miejscach należało zainstalować automatyczne nadajniki radiowe. Podejścia do nich powinny być starannie zaminowane. Po wykonaniu zadania grupa opuszczała ten rejon i przechodziła do aktywnym działań w zupełnie innym miejscu. W wyznaczonym momencie lotnictwo przeprowadziłoby demonstracyjną akcję nad tym obszarem. W takiej operacji brałyby udział prawdziwe samoloty, które przed chwilą zakończyły desantowanie grup w innym rejonie. Trasa ich lotu byłaby przy tym wyjątkowo skomplikowana. Na trasie wyznaczonych zostałoby kilka punktów, gdzie zrzuca się po kilka porwanych spadochronów, lin desantowych, zasobników, skrzynek amunicyjnych, puszek po konserwach itp. Następnego dnia przeciwnik zaobserwowałby następującą sytuację. Na zalesionym obszarze, w obrębie którego znajdują się ważne obiekty, zostają odnalezione ślady obecności radzieckich spadochroniarzy. Tu także doszło w kilku miejscach do silnych eksplozji. W biały dzień grupa radzieckich dywersantów zatrzymała na drodze samochód ważnego dowódcy, który został zabity w okrutny sposób, a jego teczka z dokumentami zginęła. Jednocześnie w całym rejonie odnotowano wzmożoną aktywność radiostacji Specnazu, działających w reżimie szybkiej i bardzo szybkiej transmisji, z tej racji trudno jest, jak zresztą zwykle w takich przypadkach, wziąć na nie namiar. Co powinien zrobić wrogi generał mając te wszystkie informacje przed sobą? Najważniejsze to zdezorientować przeciwnika. Jeśli grup Specnazu jest wiele, trzeba udawać, że jest ich mało. Jeśli siły są niewielkie - operacja musi wyglądać na dużą. Jeśli zadanie polega na zniszczeniu lotniska, trzeba pokazać że celem jest elektrownia i na odwrót... Czasem grupa ma za zadanie wysadzić cele położone w jednej linii, na znacznym obszarze (rurociągi, linie wysokiego napięcia, drogi i mosty na nich). W takiej sytuacji zapalniki należy ustawiać najpierw z dużym SPECNAZ 281 opóźnieniem, potem -w miarę marszu grupy, opóźnienie systematycznie zmniejsza się. Ukończywszy zadanie grupa gwałtownie odchodzi w bok. Wybuchy następują na kierunku odwrotnym do tego z którego grupa nadeszła. Jeśli przemieszczała się ze wschodu na zachód, to wybuchy następują w odwrotnej kolejności stwarzając u przeciwnika fałszywe wrażenie o kierunku marszu dywer- santów. Równocześnie z działaniami w zasadniczych, zapasowych i fałszywych rejonach możliwe były operacje grup zawodowych sportowców Specnazu, które działałyby szczególnie skrycie. Nad rejonem ich działania nieprzyjaciel nie powinien odnotować żadnej aktywności radzieckiego lotnictwa, co w znacznym stopniu ograniczało zastosowanie zrzutu spadochronowego. Jeśli jednak decy-dowanoby się na transport lotniczy, to zrzutowisko powinno znajdować się jak najdalej od miejsca planowanej akcji. W takiej sytuacji niezbędnym stawało się zapewnienie dywersantom środków transportu (np. motocykli czy szybkich samochodów). Działania małych grup starannie przygotowanych sportowców mogły być tak zamaskowane, że nawet akty dywersji i sabotażu wykonywane przez nie stwarzałyby u przeciwnika przekonanie, że w danym przypadku zdarzenie ma charakter losowy albo nie ma związku z działaniami bojowymi radzieckiego wywiadu, czy w ogolę z terroryzmem. Dla takich grup pozostała działalność Specnazu miała stanowić swego rodzaju przykrycie. Przeciwnik koncentrowałby swoją uwagę na zasadniczych zapasowych i fałszywych rejonach działań Specnazu. A to właśnie uderzenia grup zawodowych sportowców miały być najbardziej bolesne. Zakończenie Cele Związku Radzieckiego zostały otwarcie i głośno ogłoszone w „Deklaracji o utworzeniu Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich": przekształcić wszystkie kraje świata w republiki ZSRR, potem utworzyć Światową Socjalistyczną Republikę Radziecką. „Deklaracja o utworzeniu ZSRR" stanowiła otwarte wypowiedzenie wojny całemu światu. Między książką Hitlera Mein Kampf i „Deklaracją o utworzeniu ZSRR" istnieje jednak ogromna różnica. Książka Hitlera to książka pojedynczego człowieka - „MOJA walka". Deklaracja o utworzeniu ZSRR - to oficjalny dokument o celach państwa. Kiedy Hitler przeszedł od słów do czynów, cały świat zjednoczył się i zniszczył go. Trudno mi pojąć dlaczego świat nie zjednoczył się w celu niszczenia ZSRR. Być może połączyć się w tym celu nie było tak łatwo, ale każdy wolny kraj powinien po ogłoszeniu „Deklaracji" ogłosić, że nie zamierza stać się republiką ZSRR i zacząć samodzielną walkę, aby do tego nie dopuścić. Ale z jakiejś przyczyny nikt nie zaprotestował. Stało się jeszcze gorzej - niektóre państwa oficjalnie uznały Związek Radziecki! A uznanie ZSRR to uznanie Światowej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, jako że „ZSRR to tylko pierwszy krok do utworzenia takiej republiki". Każdy wolny kraj, który oficjalnie uznał ZSRR, tym samym uznał, że kiedyś mógłby stać się częścią ZSRR. Radzieccy komuniści realizowali swój plan, robili to jednak bardzo powoli. Świat miał wiele szczęścia, że w kierownictwie reżimu komunistycznego ciągle znaleźć można było tzw. liberałów. W żaden sposób nie można ich było nazwać marksistami. Marks pragnął przekształcić klasę robotniczą. Jedynym środkiem realizacji tego celu miały być wojny, długie i krwawe: „Mówimy robotnikom - powinniście przeżyć 15, 20, 50 lat wojen domowych i międzynarodowych bitew, żeby nie tylko zmienić SPECNAZ 283 istniejące stosunki, ale i samemu się zmienić"1. Marks prezentował plany unicestwienia rodziny, przekazania wszystkich dzieci pod kontrolę całego społeczeństwa, czyli przekształcenie wszystkich dzieci obu płci w robotników fabrycznych, poczynając od 9 roku życia. Marks pragnął odebrać ludziom wszelką swobodę, poprzez skupienie całej ludności, zarówno wiejskiej, jak i miejskiej, w robotniczych armiach. Autorzy „Manifestu komunistycznego" nie precyzują jednak szczegółów swej koncepcji. Z ich manifestów i rezolucji nie można zrozumieć kto w robotniczej armii będzie robotnikiem-żołnierzem, a kto robotnikiem-generałem. Zupełnie niejasne jest kto miałby koordynować działania kilku robotniczych armii: ro-botnik-marszałek? Ale pomimo niepełnej jasności w detalach, główna idea Marksa jest jasna i prosta: w społeczeństwie należy zachować hierarchiczną strukturę, przy pełnym podporządkowaniu znajdujących się niżej na drabinie społecznej tym, którzy zajmują wyższe szczeble - na zasadzie wojskowej dyscypliny. Czy radzieckich przywódców można było nazwać prawdziwymi marksistami, którzy nie zrealizowali przekształcenia społeczeństwa w długotrwałych, krwawych wojnach, a poprzestali tylko na trzyletniej? Nie unicestwili rodziny, nie znacjonalizowali dzieci i nie zagnali ich do fabryk. Trocki zaczął co prawda tworzyć robotnicze armie, ale Lenin je szybko rozpuścił. Wielu zachodnich ekspertów uważało, że w przyszłości do władzy w ZSRR dojdą jeszcze bardziej liberalni przywódcy. Historia przyznała im rację. Nie można jednak było pomijać i innego scenariusza: czy od leninowskiego, stalinowskiego, breżniewowskiego „liberalizmu" ich następca mógł przejść do prawdziwego marksizmu? Skąd ta pewność, że do władzy nie doszliby prawdziwi kontynuatorzy idei Marksa, którzy rozpoczęliby przekształcanie społeczeństwa na drodze „wojen domowych i międzynarodowych bitew" trwających 15, 20, 50 lat? Nawet w ostatnich latach ZSRR w rękach radzieckich komunistów było wystarczająco wiele środków, aby takie str. 506. Marks K., Engels F., „Dzielą zebrane". Warszawa 1960-1976- tom 8. 284 WIKTOR SUWOROW przekształcenie rozpocząć. Brakowało im tylko marksistowskiej determinacji w realizacji własnego programu. Specnaz - miał być jednym z instrumentów przekształcenia ZSRR w Światową Radziecką Republikę Socjalistyczną. Cieszę się, że Zachód zwrócił uwagę na to, co mówili uciekinierzy z ZSRR. Cieszę się, że i mój głos został usłyszany na równi z głosem wielu innych. Ministerstwa obrony Wielkiej Brytanii, USA, Szwecji i niektórych innych państw potwierdziły oficjalnie moje doniesienia o istnieniu Specnazu, jego przeznaczeniu, strukturze, uzbrojeniu i taktyce. Wielka Brytania nie ograniczała się wyłącznie do słów, a przeprowadziła wielkie ćwiczenia mające na celu imitację ataku Specnazu. Posłanie dla radzieckich komunistów było jasne i proste: atak Specnazu na Wielką Brytanię nie mógłby być niespodziewany, a z pewnością nie mógłby być skuteczny. KONIEC SPECNAZ 285 Załącznik l. Przekształcenia struktur radzieciej służby bezpieczeństwa państwowego w latach 1917-1991. Triton-2 1. Przedział napędowy 2. Rufowy przedział załogi (desant 4 płetwonurków-dywersantów) 3. Komora baterii akumulatorów 4. Przedział wyposażenia 5. Dziobowy przedział załogi (sternik i nawigator) 6. Urządzenia sterownicze 7. Dziobowy przedział wyposażenia SPECNAZ 287 Dane taktyczno-techniczne miniaturowego okrętu podwodnego typu Triton-2: Załoga: 6 osób Wyporność: nawodna - 5,3 tony; podwodna - 15,5 tony Wymiary: dł. - 9,5 m; szer. - 1,9 m; wys. - 2,8 m Zanurzenie: maksymalne - 40 m; robocze - 32 m Prędkość podwodna: 5 węzłów Zasięg: 60 mil morskich (przy prędkości 5 węzłów) Napęd: silnik elektryczny o mocy 8 kW Załącznik 3. Przekrój miniaturowego okrętu podwodnego typu Triton-lM. Triton-1M 1. Przedział napędowy 2. Komora baterii akumulatorów 3. Kabina płetwonurków 4. Urządzenia sterownicze Dane taktyczno-techniczne miniaturowego okrętu podwodnego typu Triton-lM: Załoga: 2 osoby Wyporność: nawodna - 1,5 tony; podwodna - 3,7 tony Wymiary: dł. - 5 m; szer. - 1,35 m; wys. - 1,38 m Zanurzenie: maksymalne - 40 m; robocze - 32 m Prędkość podwodna: 6 węzłów Zasięg: 35 mil morskich (przy prędkości 6 węzłów) Napęd: silnik elektryczny o mocy 3,4 kW 288 WIKTOR SUWOROW Podpisy do zdjęć z IV strony okładki 1. 2. 3. 4. 1. Płetwonurek Specnazu uzbrojony w karabin samoczynny do strzelania podwodnego APS kalibru 5,6 mm. 2. Dwustrzałowy pistolet wytłumiony MPS kalibru 7,62 mm (na zdjęciu broń złamana do ładowania i dwunabojowa łódka łącząca naboje tłoczkowe SP-3). 3. Czterolufowy pistolet do strzelania podwodnego SPP-1 kalibru 4,5 mm wraz z amunicją. 4. Samopowtarzalny pistolet wytłumiony PB kalibru 9 mm z dwustopniowym tłumikiem integralnym (na zdjęciu broń z otwartym zamkiem i wyjętym ośmionabojowym magazynkiem). Źródła zdjęć i rysunków: archiwum Autora, Andrzej Kiński.