HISTORIA NAJNOWSZA ZARYS PODtOZA POLITYCZNEGO I DYPLOMATYCZNEGO Przedmową poprzedzi! Aleksander Skarżyński Państwowy Instytut Wydawniczy Warszawa 1984 HISTORIA NAJNOWSZA POWSTANIE WARSZAWSKIE ZARYS PODtOŻA POLITYCZNEGO I DYPLOMATYCZNEGO Przedmową poprzedził Aleksander Skarżyński Państwowy Instytut Wydawniczy Warszawa 1984 Indeks zestawiła RYSZARDA WITKOWSKA Okładkę i strony tytułowe projektowała TERESA KAWIŃSKA © Copyright by Odnova, London 1971. Wydanie pierwsze krajowe — © Copyright by Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1984. ISBN 83-06-01135-X PRZEDMOWA Wśród licznych wydanych na emigracji publikacji poświęconych Powstaniu Warszawskiemu na szczególna uwagę zasługuje opracowanie Jana M. Ciechanowskiego Powstanie Warszawskie. Zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego. Publikacja ta, wydana w 1971 roku nakładem londyńskiego wydawnictwa „Odnowa", oparta jest na bogatych materiałach zgromadzonych w Archiwum Instytutu im. Generała Sikorskiego, Archiwum Studium Polski Podziemnej oraz Archiwum Kancelarii Prezydenta RP. Ciechanowski wykorzystał również relacje osób zajmujących kierownicze stanowiska w rządzie emigracyjnym, Sztabie Naczelnego Wodza i Komendzie Głównej Armii Krajowej. Pracę wyróżniają cechy niemal niespotykane w emigracyjnej historiografii drugiej wojny światowej. Autor nie ucieka się do zniekształcania i fałszowania faktów, nie „skraca" cytowanych dokumentów, aby dokładniej przystawały do jego tezy, nie zastępuje epitetami rzetelnej i rzeczowej analizy, logicznie i jasno konstruuje wykład, w sposób wyważony formułuje wnioski oraz wyraźnie stara się o obiektywizm ocen. To ostatnie nie zawsze wprawdzie mu się udaje, generalnie biorąc jest to jednak książka wartościowa i interesująca, ze wszech miar zasługująca na uwagę Czytelnika. Jeśli zaś zważymy, że omawia* ona polityczne przyczyny Powstania Warszawskiego, a więc fakt historyczny z naszej nieodległej przecież przeszłości, wokół którego nagromadziło się najwięcej insynuacji, kłamstw i oszczerstw produkowanych w celach propagandowo-politycznych wrogich narodowi i państwu polskiemu, to musimy publikację tę — jeszcze raz dziś po trzynastu latach od jej wydania — uznać za wyjątkową w emigracyjnej historiografii. Ciechanowski surowo ocenia działania władz londyńskich zarówno politycznych, jak i wojskowych. Krytykuje rząd londyński za brak realizmu politycznego i polityczną krótkowzroczność, wytyka mu rażący brak konsekwencji w działaniu i występujące niekiedy naiwne krętactwo politycz- Aleksander Skarżyński ne w stosunkach z ZSRR. Najwyższe polskie koła wojskowe w Londynie oskarża o „niewiarygodne wprost zacietrzewienie" i brak „elementarnego poczucia rzeczywistości", przejawiające się między innymi w zakrawającym na fantazję przecenianiu własnych możliwości militarnych, a niedocenianiu sił Niemiec i Związku Radzieckiego. Na podstawie analizy bogatych — jak już wspomniałem — materiałów źródłowych, w ogromnej większości niedostępnych historykom krajowym, dochodzi Ciechanowski do wniosku, że decyzja o wystąpieniu zbrojnym w Warszawie zapadła głównie ze względów natury politycznej i ideologicznej. Opanowanie Warszawy przez Armię Krajową miało wzmocnić w oczach opinii światowej prawa i roszczenia rządu londyńskiego do reprezentowania władzy i objęcia jej w Polsce, a zarazem — jak pisze Autor — przygotować grunt do walnej, ostateczniej rozgrywki ze Stalinem, która miała zadecydować, kto będzie rządził powojenną Polską: „obóz londyński czy PPR i zwolennicy". „Nie ulega kwestii — pisze Ciechanowski — iż autorzy powstania pragnęli uczynić z Warszawy wielką i dramatyczną scenę, na której miał się odegrać ostateczny i rozstrzygający akt rosyjsko-polskiej konfrontacji. Tutaj miało dojść do ostatecznego ustalenia rosyjsko-polskich stosunków. Tutaj zachodnie mocarstwa miały być zaproszone do publicznego wypowiedzenia się w polskich sprawach [podkr. moje — A.S.]."» W konkluzji rozważań Ciechanowski dochodzi do wniosku, że polityczną podstawą decyzji o wystąpieniu zbrojnym w Warszawie była „doktryna dwóch wrogów w jej najbardziej klasycznej formie".2 Innymi słowy, Powstanie Warszawskie, planowane jako swoista kontynuacja akcji „Burza", skierowane było swym militarnym ostrzem przeciwko Niemcom, politycznie zaś stanowiło demonstrację wymierzoną w Związek Radziecki i PKWN, demonstrację — dodajmy — godzącą w jedność koalicji antyhitlerowskiej, .obliczoną bowiem na wywołanie poważnych tarć pomiędzy ZSRR a jego ówczesnymi zachodnimi sojusznikami. Przedstawiany tu tok wywodów Autora nie wzbudza zastrzeżeń. Jest on słuszny i zgodny z dotychczasowym dorobkiem historiografii krajowej. Wspomnieć przy tym należy, że potwierdza swe tezy przytaczając nowe, nie znane nam dowody. Nie oznacza to, że można się z Autorem zgodzić we wszystkich szczegółowych kwestiach. Pewne refleksje nasuwają się już przy twierdzeniu Autora, że „Bór--Komorowski i Jankowski, decydując się na działanie bez uzgodnienia swych planów z naczelnym dowództwem radzieckim, wzięli na swoje barki 1 J. M. Ciechanowski, Powstanie Warszawskie. Zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego, wyd. nin., s. 441. * Tamże, s. 492. 6 Przedmowa ogromną odpowiedzialność za dalsze losy Warszawy i w zasadniczy sposób przyczynili się do tragedii, jaka spotkała stolicę i jej mieszkańców".* Dodać należy, że na stronicach książki Ciechanowskiego znajdzie Czytelnik więcej uwag krytykujących kierownictwo londyńskiego podziemia za brak współpracy wojskowej z Armią Radziecką przy podejmowaniu decyzji o wystąpieniu zbrojnym w Warszawie. Czy krytyka ta jest uzasadniona? Oczywiście tak. Wprawdzie nie jest zadaniem historyka snucie rozważań na temat, „co by było, gdyby..." Jest to nawet „źle widziane" w pewnych kręgach. Jednak w dainym wypadku z całą odpowiedzialnością można założyć, że współpraca Armii Krajowej z Armią Radziecką mogłaby w sposób decydujący wpłynąć na bieg wydarzeń. Do wystąpienia zbrojnego w stolicy mogłoby dojść w innym momencie, w całkowicie innej, korzystniejszej sytuacji operacyjnej, przy wcześniejszym, sprawniejszym i dostatecznym zaopatrzeniu oddziałów walczących w mieście w materiały wojenne, środki opatrunkowe itp. Przede wszystkim zaś istnienie takiej współpracy skróciłoby czas trwania_ walki, zmniejszając straty jednostek walczących, ludności cywilnej i miasta. Nie jest zadaniem historyka snucie rozważań na temat, „co by było, gdyby...", natomiast podstawowym obowiązkiem polityka jest przewidywanie. Sprawdzianem zaś jego talentu politycznego jest trafność przewidywania i zdolność do racjonalnego reagowania na zmieniającą się sytuację. Odnosi się to w całej rozciągłości nawet do polityków tak miernego lotu, jak ci z rządu londyńskiego, Komendy Głównej AK i Delegatury. A zatem ich odpowiedzialność za losy Powstania Warszawskiego, za jego klęskę jest bezsporna i niepodzielna. Nie można jej przerzucić na nikogo. Co prawda militarna współpraca pomiędzy AK i Armią Radziecką mogła zmienić bieg wydarzeń w stolicy. Jednak w ówczesnej sytuacji była ona niemożliwa. Naiwnością bowiem byłoby mniemanie, że zdoła się przygotować działania politycznie wymierzone przeciwko Związkowi Radzieckiemu we współdziałaniu z kierownictwem tego państwa. ¦Ciechanowski, wierny zasadom logicznego i trzeźwego rozumowania, i w tym przypadku dostrzega, iż warunkiem sine qua non współdziałania militarnego pomiędzy Armią Krajową i Armią Radziecką było wcześniejsze uregulowanie problemów politycznych, uniemożliwiających nawiązanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy rządem londyńskim a ZSRR. „W istniejącej sytuacji — pisze — współdziałanie, nie poparte politycznym porozumieniem oraz rozwiązaniem sprawy granic, było chimerą", a potem dodaje, że jedynym sposobem wybrnięcia z sytuacji „było nakłonienie Mikołajczyka do zawarcia natychmiastowego porozumienia z Mo- » Tamże, s. 507. Aleksander Skarżyński ne w stosunkach z ZSRR. Najwyższe polskie koła wojskowe w Londynie oskarża o „niewiarygodne wprost zacietrzewienie" i brak „elementarnego poczucia rzeczywistości", przejawiające się między innymi w zakrawającym na fantazję przecenianiu własnych możliwości militarnych, a niedocenianiu sił Niemiec i Związku Radzieckiego. Na podstawie analizy bogatych — jak już wspomniałem — materiałów źródłowych, w ogromnej większości niedostępnych historykom krajowym, dochodzi Ciechanowski do wniosku, że decyzja o wystąpieniu zbrojnym w Warszawie zapadła głównie ze względów natury politycznej i ideologicznej. Opanowanie Warszawy przez Armię Krajową miało wzmocnić w oczach opinii światowej prawa i roszczenia rządu londyńskiego do reprezentowania władzy i objęcia jej w Polsce, a zarazem — jak pisze Autor — przygotować grunt do walnej, ostatecznej rozgrywki ze Stalinem, która miała zadecydować, kto będzie rządził powojenną Polską: „obóz londyński czy PPR i zwolennicy". „Nie ulega kwestii — pisze Ciechanowski — iż autorzy powstania pragnęli uczynić z Warszawy wielką i dramatyczną scenę, na której miał się odegrać ostateczny i rozstrzygający akt rosyjsko-polskiej konfrontacji. Tutaj miało dojść do ostatecznego ustalenia rosyjsko-polskich stosunków. Tutaj zachodnie mocarstwa miały być zaproszone do publicznego wypowiedzenia się w polskich sprawach [podkr. moje — A.S.]." » W konkluzji rozważań Ciechanowski dochodzi do wniosku, że polityczną podstawą decyzji o wystąpieniu zbrojnym w Warszawie była „doktryna dwóch wrogów w jej najbardziej klasycznej formie".2 Innymi słowy, Powstanie Warszawskie, planowane jako swoista kontynuacja akcji „Burza", skierowane było swym militarnym ostrzem przeciwko Niemcom, politycznie zaś stanowiło demonstrację wymierzoną w Związek Radziecki i PKWN, demonstrację — dodajmy — godzącą w jedność koalicji antyhitlerowskiej, .obliczoną bowiem na wywołanie poważnych tarć pomiędzy ZSRR a jego ówczesnymi zachodnimi sojusznikami. Przedstawiany tu tok wywodów Autora nie wzbudza zastrzeżeń. Jest on słuszny i zgodny z dotychczasowym dorobkiem historiografii krajowej. Wspomnieć przy tym należy, że potwierdza swe tezy przytaczając nowe, nie znane nam dowody. Nie oznacza to, że można się z Autorem zgodzić we wszystkich szczegółowych kwestiach. Pewne refleksje nasuwają się już przy twierdzeniu Autora, że „Bór--Komorowski i Jankowski, decydując się na działanie bez uzgodnienia swych planów z naczelnym dowództwem radzieckim, wzięli na swoje barki 1 J. M. Ciechanowski, Powstanie Warszawskie. Zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego, wyd. nin., s. 441. 8 Tamże, s. 492. 6 Przedmowa ogromną odpowiedzialność za dalsze losy Warszawy i w zasadniczy sposób przyczynili się do tragedii, jaka spotkała stolicę i jej mieszkańców".1 Dodać należy, że na stronicach książki Ciechanowskiego znajdzie Czytelnik więcej uwag krytykujących kierownictwo londyńskiego podziemia za brak współpracy wojskowej z Armią Radziecką przy podejmowaniu decyzji o wystąpieniu zbrojnym w Warszawie. Czy krytyka ta jest uzasadniona? Oczywiście tak. Wprawdzie nie jest zadaniem historyka snucie rozważań na temat, „co by było, gdyby..." Jest to nawet „źle widziane" w pewnych kręgach. Jednak w danym wypadku z całą odpowiedzialnością można założyć, że współpraca Armii Krajowej z Armią Radziecką mogłaby w sposób decydujący wpłynąć na bieg wydarzeń. Do wystąpienia zbrojnego w stolicy mogłoby dojść w innym momencie, w całkowicie innej, korzystniejszej sytuacji operacyjnej, przy wcześniejszym, sprawniejszym i dostatecznym zaopatrzeniu oddziałów walczących w mieście w materiały wojenne, środki opatrunkowe itp. Przede wszystkim zaś istnienie takiej współpracy skróciłoby czas trwania walki, zmniejszając straty jednostek walczących, ludności cywilnej i miasta. Nie jest zadaniem historyka snucie rozważań na temat, „co by było, gdyby...", natomiast podstawowym obowiązkiem polityka jest przewidywanie. Sprawdzianem zaś jego talentu politycznego jest trafność przewidywania i zdolność do racjonalnego reagowania na zmieniającą się sytuację. Odnosi się to w całej rozciągłości nawet do polityków tak miernego lotu, jak ci z rządu londyńskiego, Komendy Głównej AK i Delegatury. A zatem ich odpowiedzialność za losy Powstania Warszawskiego, za jego klęskę jest bezsporna i niepodzielna. Nie można jej przerzucić na nikogo. Co prawda militarna współpraca pomiędzy AK i Armią Radziecką mogła zmienić bieg wydarzeń w stolicy. Jednak w ówczesnej sytuacji była ona niemożliwa. Naiwnością bowiem byłoby mniemanie, że zdoła się przygotować działania politycznie wymierzone przeciwko Związkowi Radzieckiemu we współdziałaniu z kierownictwem tego państwa. 'Ciechanowski, wierny zasadom logicznego i trzeźwego rozumowania, i w tym przypadku dostrzega, iż warunkiem sine qua non współdziałania militarnego pomiędzy Armią Krajową i Armią Radziecką było wcześniejsze uregulowanie problemów politycznych, uniemożliwiających nawiązanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy rządem londyńskim a ZSRR. „W istniejącej sytuacji — pisze — współdziałanie, nie poparte politycznym porozumieniem oraz rozwiązaniem sprawy granic, było chimerą", a potem dodaje, że jedynym sposobem wybrnięcia z sytuacji „było nakłonienie Mikołaj czyka do zawarcia natychmiastowego porozumienia z Mo- * Tamże, s. 507. Aleksander Skarżyński skwą nawet za cenę [...] strat terytorialnych oraz koniecznych ustępstw politycznych..."4 Wprawdzie Mikołajczyk był jednym z nielicznych członków ówczesnego rządu londyńskiego skłonnych do przyjęcia takiego rozwiązania, ale w tej sprawie jest to problem drugorzędny. Ważny jest natomiast zasadniczy tok rozumowania Autora, który — jak widzimy — w wyniku rzetelnego przebadania materiału prowadzi do jedynie słusznych konkluzji: odpowiedzialność za wywołanie i klęskę Powstania Warszawskiego spada na rząd emigracyjny i kierownictwo podległych mu organizacji politycznych oraz wojskowych w okupowanej Polsce. Rzecz zastanawiająca, że Ciechanowski — który z laboratoryjną skrupulatnością przeprowadza analizę czynników powodujących dojrzewanie w kierownictwie obozu londyńskiego decyzji o wystąpieniu zbrojnym w Warszawie — staje się mniej wnikliwym badaczem, gdy tylko przenosi swe rozważania na grunt stosunków międzyaliamckich. Odnosi się to przede wszystkim do oceny stanowiska zajmowanego przez prezydenta USA, Roosevelta, w sporze polsko-radzieckim oraz względów, którymi kierował się — zdaniem Autora — premier brytyjski angażując się w sprawę polską. Dla pewnej grupy Czytelników zaskoczeniem zapewne będą wnioski, do jakich doszedł Ciechanowski w rezultacie badań materiałów naświetlających stosunek rządu Stanów Zjednoczonych do problemów politycznych występujących pomiędzy rządem emigracyjnym a ZSRR. Nie jest moim zadaniem omawianie tego zagadnienia. Niechaj zachętą do wnikliwego przestudiowania odpowiednich fragmentów niniejszej książki będą oceny rekapitulujące wywody Autora. Otóż Ciechanowski stwierdza, iż „Roose-velt odnosił się do Polski z rezerwą, która nieomal graniczyła ze złą wolą", a jego „stosunek do Polski w czasie teherańskiej konferencji był [...] wręcz zbrodniczy".5 Roosevelt, podtrzymując w istocie rzeczy nadzieje rządu emigracyjnego na udzielenie mu przez USA poparcia w sporze ze Związkiem Radzieckim, wyrządził temu rządowi „wielką krzywdę w bardzo wyrafinowany i perfidny sposób".8 Oczywiście Czytelnik może zakwestionować trafność powyższych ocen, gdyż Autor nie posługuje się tu kategoriami politycznej celowości i skuteczności. Określenia, jakich używa przedstawiając stanowisko Roosevelta, zdają się wskazywać, że dla oceny tego stanowiska stosował kryteria natury moralno-etycznej, ale — jak wiadomo — nie miały i nie mają one « Tamże, s. 137. 5 Tamże, s. 125. • Tamże, s. 154. Przedmowa zastosowania w sferze działań politycznych państw imperialistycznych, zwłaszcza USA. Stanowisko zajmowane przez Roosevelta wobec stosunków polsko-ra-dzieckich determinowały dwa czynniki: jego osobiste interesy polityczne oraz interesy państwowe Stanów Zjednoczonych. Roosevelt zgodził się w Teheranie na przesunięcie granicy polsko-radzieckiej na linię Curzona, nie chciał jednak ze względów pragmatyczno-polityfcznych — jak to określił — podawać tego faktu do wiadomości publicznej. Rok 1944 był bowiem rokiem wyborów prezydenckich w USA, a Roosevelt przypuszczał, że z uwagi na sytuację wojenną zmuszony będzie do ponownego kandydowania na to stanowisko. Zważywszy zaś na to, że w Stanach Zjednoczonych mieszkało około 7 milionów Amerykanów polskiego pochodzenia, Roosevelt nie chciał, przez pHbliczne zajęcie wyraźnego stanowiska w sporze polsko-radzieckim, ryzykować utraty ich głosów. Zresztą sam Ciechanowski pisze o tym w swej książce. Drugim czynnikiem, kształtującym stanowisko Roosevelta, była wojna prowadzona przez USA na Pacyfiku. Według oceny sztabowców amerykańskich współdziałanie radzieckie w walce przeciwko Japonii mogło znacznie przyśpieszyć zakończenie tej wojny przy mniejszych ludzkich i materialnych stratach. Jeśli jednak byłaby prowadzona przy nieprzychylnej lub wrogiej postawie ZSRR, to trudności jej prowadzenia wzrosłyby niewiarygodnie, a działania mogłyby okazać się mało skuteczne. Dodać przy tym należy, że w czasie moskiewskiej konferencji ministrów spraw zagranicznych trzech wielkich mocarstw Stalin w rozmowie z ministrem spraw zagranicznych USA, Cordellem Hullem, 30 października 1943 roku oświadczył: „rząd radziecki rozpatrzył sprawę sytuacji na Dalekim Wschodzie i podjął decyzję, że natychmiast po zakończeniu wojny w Europie, kiedy sojusznicy pokonają hitlerowskie Niemcy, wystąpi przeciwko Japonii. Stalin prosił o poinformowanie o tym Roosevelta i o zachowanie na razie tej decyzji w tajemnicy." Miesiąc później, na konferencji teherańskiej, Stalin powiedział o tym w szerszym gronie. W porównaniu do uprawnionej ostrości ocen polityki prowadzonej przez rząd USA w stosunku do rządu emigracyjnego zaskakująco łagodnie potraktował Ciechanowski poczynania Churchilla i rządu brytyjskiego. Dla naświetlenia tej kwestii konieczne jest choćby pobieżne ustosunkowanie się do, nazwijmy to, sposobu, w jaki przedstawia on stanowisko rządu angielskiego wobec sprawy polskiej. Jest to swoista idealizacja tej polityki, a niekiedy — sprzeczne z jej istotą — odracjonalizowanie działań brytyjskich. Ciechanowski utrzymuje na przykład, że „rząd brytyjski pragnął konflikt ten [pomiędzy polskim rządem emigracyjnym a ZSRR — przyp. mój — A.S.] zażegnać — gdyż zagrażał on zgodnemu funkcjonowa- 9 Aleksander Skarżyński niu wojennej koalicji oraz powojennej współpracy z ZSRR..."' W innym miejscu stwierdza, że „Brytyjczykom bardzo zależało na jak najszybszym rozwiązaniu polskiego problemu, gdyż obawiali się, iż dalsza zwłoka mogła się źle odbić na interesach ich polskich sojuszników".8 Wprawdzie „Churchill nie życzył sobie [podkr. moje — A.S.] komunistycznego rządu w Warszawie",* ale „powojenna Polska Churchilla miała być na wskroś antyniemiecka, prorosyjska oraz arcylojalna wobec Zachodu".10 Wreszcie Autor stwierdza, że „dla Churchilla polska sprawa była przede wszystkim kwestią honoru".11 Reasumując, według opinii Ciechanowskiego, stanowisko ówczesnego rządu brytyjskiego wobec sprawy polskiej determinowały rzekomo takie czynniki, jak pragnienie zgodnego współdziałania z ZSRR, bezinteresowna troska o interesy polskie i honor. Jest to po prostu nieprawda i to nieprawda głoszona świadomie, ma ona ułatwić Autorowi uchylenie się od szczegółowej analizy stanowiska brytyjskiego w omawianej tu kwestii. Głębsze wniknięcie w motywy działań rządu angielskiego musiałoby doprowadzić do ocen politycznie bardziej złożonych, moralnie mniej klarownych, jednakże bliższych prawdzie historycznej. Przede wszystkim musimy sobie uświadomić fakt, że sprawa polska była przez Churchilla traktowana instrumentalnie. Co prawda Ciechanowski powiada, że „stosunek Churchilla do sprawy polskiej był funkcją jego podejścia do Rosji i zrozumienia jej kardynalnej roli w walce z Niemcami".12 Ale jest to wyjaśnienie, które raczej służy ukryciu istoty sprawy, a nie jej odsłonięciu. Wszystko, co czynił premier brytyjski w sprawie polskiej, podporządkowane było wyłącznie interesom brytyjskim i tylko — tym interesom miało służyć. Pokonanie Niemiec hitlerowskich było konieczne do egzystencji Imperium Brytyjskiego. Rozbić III Rzeszę mógł tylko Związek Radziecki. Są to stwierdzenia banalne. A wychodząc poza banał należałoby dodać, że — zdaniem Churchilla — wzrost potęgi militarnej ZSRR i umacnianie się jego pozycji politycznej i autorytetu także nie leżało w interesie brytyjskim. Ten punkt widzenia był dla premiera brytyjskiego dyrektywą działania przez cały czas trwania wojny. Już w styczniu 1942 roku, po powrocie z Moskwy, Eden opracował memorandum dla członków gabinetu, 7 Tamże, s. 106. 8 Tamże, s. ,122. 9 Tamże, s. 165. 10 Tamże, s. 151. 11 Tamże, s. .126. 14 Tamże, s. 108. 10 Przedmowa w którym określał zasady polityki brytyjskiej wobec ZSRR. „Wydaje się — pisał Eden — nie do uniknięcia fakt, że po upadku Hitlera wojska radzieckie zakończą wojnę znacznie głębiej w Europie niż linia, na której znajdowały się w 1941 roku. Ostrożność nakazywała zatem związanie rządu radzieckiego jak najwcześniej." W związku z tym Eden uważał, że jeśli rząd ZSRR będzie upierał się przy granicach z 1941 roku, należy uznać ten postulat i potwierdzić go odpowiednim układem. Churchill w memorandum, opracowanym w październiku 1942 roku, pisał: „Wszystkie moje plany dotyczą przede wszystkim Europy jako kolebki współczesnych narodów i cywilizacji. Byłoby straszliwą katastrofą, gdyby rosyjskie barbarzyństwo miało unicestwić kulturę i niezależność odwiecznych państw europejskich. Aczkolwiek trudno jest obecnie mówić o tym, wierzę, iż narody europejskie zdołają utworzyć jednolity front jako zgodną całość." ia Oba wspomniane dokumenty określiły program brytyjskiej polityki zagranicznej na okres wojny i lata po jej zakończeniu. Realizacją zawartych w nich koncepcji była między innymi, wysunięta na konferencji moskiewskiej w październiku 1943 roku, propozycja utworzenia federacji małych i średnich państw w Europie środkowej i południowo-wschodniej. Historyk brytyjski, oceniając po latach tę inicjatywę, napisze, iż Churchill „wszelkimi siłami [...] starał się ograniczyć obszary, w których zwycięstwo militarne mogłoby zapewnić Rosji dominację polityczną".14 W związku z tym poszukiwał środków zapobiegawczych w formie ugrupowań regionalnych itp. Podobny charakter miały koncepcje dyskutowane w listopadzie 1943 roku na kairskim spotkaniu Roosevelta i Churchilla, a więc w przededniu konferencji teherańskiej. Premier brytyjski wystąpił wówczas z propozycją rozwijania operacji wojennych na Półwyspie Apenińskim, zajęcia Włoch i przeniesienie działań wojennych wojsk anglo-amerykańskich na Bałkany. Churchill zamierzał po opanowaniu północnych Włoch uderzyć na Wiedeń, przez Austrię wyjść na Nizinę Węgierską i dotrzeć do środkowej Europy. Zgodnie z brytyjskimi rachubami działania te powinny spowodować przystąpienie Turcji do wojny po stronie aliantów oraz kapitulację Bułgarii i Rumunii przed Wielką Brytanią i USA. W takim przypadku — zdaniem Churchilla — wojska anglo-amerykańskie mogłyby zająć po-łudniowo-wschodnią i środkową Europę uprzedzając Rosjan. Do kwestii tej nawiązał Churchill już 28 listopada 1943 roku na pier- lł W. S. Churchill, The Second World War, London 1950, v. 4, s. 562; tłumaczenie moje — A.S. M W. Knapp, A History of War and Peace 1939—1945, London 1967, s. 52. 11 Aleksander Skarżyński wszym plenarnym posiedzeniu konferencji w Teheranie. Oczywiście używał odmiennej argumentacji i innych sformułowań.15 Intencje Churchilla były dla strony radzieckiej całkowicie czytelne. Traktowano je jako próbę opóźnienia anglo-amerykańskiego desantu w zachodniej Europie i dążenie do odbudowy „kordonu sanitarnego" wymierzonego przeciwko ZSRR — i jako takie stanowczo odrzucone. Nie od rzeczy będzie dodać, że propozycje przeniesienia działań na Bałkany ponawiał Churchill w korespondencji z Rooseveltem niejednokrotnie, nawet w sierpniu i wrześniu 1944 roku. W tym miejscu konieczne jest przypomnienie słów wypowiedzianych przez Churchilla na posiedzeniu Izby Gmin 15 grudnia 1944 roku: „gdyby Rząd Polski wyraził swoją zgodę na granicę [mowa o linii Curzona — przyp. mój — A.S.] w początku tego roku, nie byłoby wówczas żadnego Komitetu Lubelskiego, który Rosja obdarzyła zaufaniem".16 W lutym 1945 roku premier brytyjski jeszcze jaśniej sformułował nadzieje, jakie pokładał w likwidacji sporu polsko-radzieckiego. Przemawiając w Izbie Gmin powiedział między innymi, że „nie byłoby żadnego Komitetu Lubelskiego lub Lubelskiego Rządu Tymczasowego w Polsce, gdyby Rząd Polski w Londynie przyjął naszą szczerą radę, którą dawaliśmy mu rok temu. Wkroczyłby on do Polski jako jej faktyczny rząd wraz z wyzwalającymi kraj wojskami radzieckimi." " Przeto zgodnie z intencjami Churchilla celem głównym proponowanej przez niego rządowi londyńskiemu zgody na przyjęcie linii Curzona było przeciwdziałanie ustanowieniu rządu ludowego w Polsce. Polska miała być ogniwem „kordonu sanitarnego", którym premier brytyjski z uporem usiłował otoczyć ZSRR. Na zakończenie jeszcze jeden fakt ilustrujący stosunek rządu brytyjskiego do ZSRR. Otóż Szef Sztabu Imperialnego, marszałek Francis Alan-brooke, zapisał w swoim dzienniku: ,yGodzinna dyskusja z ministrem spraw zagranicznych Edenem na temat powojennej polityki w Europie. Czy należy rozczłonkować Niemcy, czy też stopniowo przekształcać je w sojusznika przeciwko niebezpieczeństwu rosyjskiemu [...] Opowiedziałem się za tym ostatnim rozwiązaniem i jestem zdania, że powinniśmy zmienić nasz stosunek do zagadnienia Niemiec."18 Alanbrooke zamieścił ten zapis pod datą 27 lipca 1944. W tym dniu Mi- 15 Zob. Sowietskij Sojuz na mieżdunarodnych konferencjach w pieriod Wielikoj Otieczestwiennoj Wojny 1941—1945 gg. Sbornik dokumentów, t. 2, M»skwa, s. S7—99. 16 Przemówienie W. Churchilla w Izbie Gmin, Londyn 15 XII 1944, w: „Zbiór dokumentów" nr 4 (19), kwiecień 1947, wyd. PISM, s. 151. 17 Przemówienie W. Churchilla w Izbie Gmin, Londyn 27II1945, w: „Zbiór dokumentów" nr 4 (19), kwiecień 1947, wyd. PISM, s. 182. 18 Cyt. za W. Truchanowski, Anthony Eden, Warszawa 1979, s. 305. 12 Przedmowa kołajczyk był w drodze do Moskwy na rozmowy ze Stalinem, zaś ambasador Raczyńskd osobiście powiadamiał Edena o możliwości wybuchu w najbliższym czasie walk w Warszawie, prosząc go o wsparcie dla AK, a płk „Monter" w Warszawie przeprowadzał ostatnią przedpowstańczą odprawę dowódców obwodów, powiadamiając ich o prawdopodobieństwie wydania rozkazu walki w każdej chwili. Dla wszystkich, którzy przeżywali dni poprzedzające wybuch walk w stolicy w okupowanym kraju, dla wszystkich, którzy przeżyli Powstanie Warszawskie, zestawienie tych faktów wywoływać musi uczucie mało pochlebne dla naszego wojennego alianta. Rekapitulując, należy stwierdzić, iż ze wszystkich wymienionych przez Ciechanowskiego motywów, skłaniających brytyjskiego premiera do angażowania się w nawiązanie stosunków politycznych pomiędzy rządem emigracyjnym a rządem radzieckim, tylko jeden jest prawdziwy. Churchill rzeczywiście „nie życzył sobie" komunistycznego rządu w Warszawie. Ale nie życzył sobie też takich rządów ani w Budapeszcie, ani w Belgradzie. Nigdzie, nawet... w Moskwie. Churchill, stary wróg Rosji Radzieckiej, nie zmienił swego stosunku do komunizmu również w czasie wojny. Przytoczone wyżej fakty, ilustrujące cele polityczne rządu brytyjskiego, są Ciechanowskiemu bez wątpienia znane. Zawężenie zatem analizy sytuacji międzynarodowej do wąsko potraktowanego omówienia sprawy polskiej w stosunkach wzajemnych Wielkiej Trójki, bez wnikania w głębsze motywy stanowiska każdego z jej członków, nie jest przypadkowe. Ograniczenie, jakie sobie Autor narzucił, można — wprawdzie z trudem i tylko w pewnej mierze — usprawiedliwić sytuacją, w której przyszło mu o tych problemach pisać. Nie można jednak jego ocen w tej kwestii uznać za obiektywne. Na zakończenie jeszcze jedna uwaga krytyczna o nieco innym charakterze. Na stronicach książki Ciechanowskiego nie znalazł odzwierciedlenia stosunek Anglików do planowanego przez rząd londyński powstania powszechnego i akcji „Burza". Szczególnie interesujące byłoby ustalenie miejsca, jakie w brytyjskich kalkulacjach zajmowało Powstanie Warszawskie, gdy już stało się faktem militarnym i politycznym. Przecież cele polityczne Powstania były jasne dla wszystkich zainteresowanych — wyłączając oczywiście masy żołnierskie AK. Jaki rozwój wydarzeń w Warszawie przewidywał Churchill, jakiego pragnął? Na ten temat w książce Ciechanowskiego Czytelnik nie znajdzie nic. Nie wpływa to jednak zasadniczo na ocenę książki. Jest to publikacja wartościowa, którą z całym przekonaniem można rekomendować polskiemu Czytelnikowi. Jej dominującą cechą jest dążenie do ustalenia prawdy o motywach decyzji, które pchnęły niemal bezbronny lud Warszawy do ponad dwumiesięcznej walki. 13 Aleksander Skarżyński Jest to książka żołnierza Powstania, który poszukuje prawdy o swojej przeszłości. Ileż tej bolesnej prawdy i gorzkich doświadczeń zawarte jest w słowach, którymi Ciechanowski kończy książkę: „Dzisiaj, po powstaniu, pozostała tylko wspaniała legenda bezprzykładnego bohaterstwa uczestników i ludności cywilnej Warszawy oraz straszliwa przestroga na przyszłość przed nieliczeniem się z wymogami sytuacji i polityczno-militar-nymi realiami." Aleksander Skarżyński WSTĘP Opracowanie niniejsze jest oparte na mej pracy doktorskiej, złożonej na uniwersytecie londyńskim — London School of Economics and Political Science — w 1968 roku, na temat politycznego i ideologicznego podłoża oraz przebiegu wypadków i przyczyn, które doprowadziły do wybuchu powstania warszawskiego. Praca ta jest próbą ustalenia: kiedy, jak i dlaczego autorzy powstania zdecydowali się opanować Warszawę polskim wysiłkiem, przynajmniej na dwanaście godzin przed wejściem do niej Rosjan, chociaż wiedzieli, że stołecznym oddziałom Armii Krajowej brakowało potrzebnej do tego broni i amunicji. Chodziło też o ustalenie, w jakim stopniu polityczne, ideologiczne i dyplomatyczne założenia i pociągnięcia obozu londyńskiego przyczyniły się do wybuchu powstania. Termin „obóz londyński" jest używany tutaj dla określenia wszystkich politycznych i wojskowych sił i organów w kraju i za granicą podległych Rządowi Polskiemu w Londynie. Praca ta nie zajmuje się przebiegiem samego powstania, a czysto wojskowa działalność Armii Krajowej jest uwzględniona i omówiona o tyle, o ile wpływała na politykę, postawę i decyzje władz prolondyńskich, które odpowiedzialne były za wywołanie walki w stolicy. Wyłączenie z pracy wszystkich zagadnień militarnych raczej zaciemniałoby niż uwypuklało polityczne aspekty powstania, którego wybuch, zgodnie z zamiarem Dowództwa Armii Krajowej, miał zbiec się z kulminacyjnym punktem rosyjsko--niemieckiej bitwy o Warszawę. Ponadto w celu naświetlenia w szerszym kontekście politycznym wypadków i decyzji, które doprowadziły do powstania, należało omówić główne dziedziny życia narodowego w okresie drugiej wojny światowej, jak również przedstawić genezę i rozwój polskiego ruchu oporu. Należało też zbadać stosunki między obozem londyńskim a ruchem komunistycznym ze względu na to, że w końcowych latach wojny ugrupowania te wzajemnie ubiegały się o władzę w powojennej Polsce, co wpływało na polityczne decyzje kierownictwa prolomdyńskiego. 15 Wstęp Jeśli chodzi o wydarzenia międzynarodowe, to ważną kwestią jest ustalenie postawy Churchilla, Roosevelta i Stalina wobec Polski i Rządu Polskiego w Londynie w latach 1943—1944, to znaczy po bitwie pod Stalingradem i konferencji teherańskiej, kiedy stało slię jasne, że Polska będzie uwolniona raczej przez radzieckie niż anglo-amerykańskie siły. " Trzeba było także zbadać, w jakiej mierze decyzje Wielkiej Trójki wpływały na politykę przywódców obozu londyńskiego oraz czy Rząd Polski w Londynie przygotował powstanie pod względem dyplomatycznym. W tym czasie rząd emigracyjny był jeszcze ciągle uznawany przez Londyn i Waszyngton jako prawowity Rząd Polski, a Churchill usiłował doprowadzić do polsko-rosyjskiego porozumienia. Praca niniejsza opiera się głównie na polskich nie opublikowanych dokumentach związanych z planami, celami i działalnością kierownictwa obozu londyńskiego w kraju i za granicą. (Cytowane dokumenty podawane są dosłownie, bez względu na usterki stylistyczne.) Ponadto opierałem się na pisemnych i ustnych relacjach wysoko postawionych uczestników opisywanych wydarzeń. Dokonując analizy źródeł — dokumentów i relacji — należy pamiętać o następujących sprawach. Po pierwsze, jak to określił prof. E. H. Carr, „żaden dokument nie może powiedzieć nam więcej niż to, co myślał jego autor, co sądził, że się już stało, co stać się powinno albo stanie się — lub też co chciał, aby inni sądzili o tym, co on myślał..." Po drugie, zbadane dokumenty w zasadzie omawiają tylko polską stronę zagadnień dotyczących również wielu innych państw. Nie ulega wątpliwości, że bez dostępu do radzieckich i brytyjskich źródeł dokumentarnych niezmiernie trudne jest, lub wręcz niemożliwe, napisanie pełnej historii politycznego podłoża powstania. Niemniej polskie dokumenty pozwalają na prześledzenie polityki i decyzji — a było to głównym celem tej pracy — władz polskich, które doprowadziły do wybuchu walki w stolicy. Wreszcie relacje zebrane po latach od uczestników wydarzeń zawsze muszą być traktowane, z oczywistych względów, bardzo ostrożnie, ponieważ niezmiernie trudno jest ustalić ich ścisłość. Zdecydowałem się na wykorzystanie tych relacji w nadziei, że uda mi się zachować pewne istotne przyczynki do najnowszej historii Polski, które w przeciwnym razie mogłyby być na zawsze stracone.1 Główną trudnością w przygotowaniu i pisaniu tej pracy była ciągła aktualność i emocjonalne podejście do omawianych wydarzeń, tak żywe jeszcze w wielu polskich, a nawet zagranicznych kołach. 1 Uzyskane przeze mnie relacje będą wydane w, najbliższym czasie przez wydawnictwo „Odnowa", w osobnym tomie zawierającym liczne nie publikowane dokumenty, jako kolejny przyczynek do dziejów powstania warszawskiego. 16 Wstąp Chciałbym na tym miejscu raz jeszcze serdecznie podziękować panu gen. Marianowi Kukielowi za umożliwienie mi korzystania z dokumentów i źródeł znajdujących się w Archiwum Instytutu Generała Sikorskiego oraz panu gen. Tadeuszowi Pełczyńskiemu za udostępnienie mi materiałów złożonych w Studium Polski Podziemnej w Londynie. Jestem niezmiernie wdzięczny pani Reginie Oppmanowej z Instytutu Generała Sikorskiego i pani Halinie Czarnockiej ze Studium Polski Podziemnej za uprzejmość, cierpliwość i życzliwość, z jaką zawsze podchodziły do mych nie kończących się próśb o dokumenty i dane. Pragnę też gorąco podziękować wszystkim tym osobom, które zechciały omówić ze mną ustnie lub pisemnie różne interesujące mnie aspekty powstania warszawskiego. Bez relacji gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego, gen. Mariana Kukiela, gen. Stanisława Kopańskiego, gen. Tadeusza Pełczyńskiego, płk. dypl. Janusza Bokszczanina, płk. dypl. Kazimierza Iranka-Osmeckiego, płk. dypl. Jana Rzepeckiego, płk. Stanisława Juszczakiewicza, mjr. Zygmunta Miszczaka, prezesa Karola Popielą, pana Jerzego Brauna, pana Konrada Sieniewicza, mecenasa Zbigniewa Stypułkowskiego i płk. dypl. Franciszka Demela praca moja byłaby o wiele uboższa. Panu płk. dypl. Zygmuntowi Jarskiemu pragnę podziękować za wytłumaczenie i naświetlenie mi wojskowej strony planu „Burza". Wiele też zawdzięczam prof. K. B. Smellie, pod którego kierunkiem i opieką praca ta powstała. Dużo cennych uwag i wskazówek udzielili mi prof. L. Schapiro, dr Z. A. Pełczyński, prof. J. K. Zawodny, prof. R. F. Leslie i prof. H. Seton-Watson. Chciałbym też podziękować prof. P. Skwar-czyńskiemu i dr. L. Peter za umożliwienie mi omówienia jednej z części pracy na seminarium w School of Slavonic and East European Studies w Londynie. Panom inż. Z. S. Siemaszce, prof. B. Czaykowskiemu i inż. J. Kulczyc-kiemu jestem wdzięczny za krytyczne przeczytanie mej pracy, a panu red. Antoniemu Czułowskiemu pragnę podziękować za przejrzenie rękopisu i konstruktywne uwagi. Jednak za wszystkie wypowiedziane w tej pracy poglądy i ewentualne błędy odpowiedzialny jest tylko i wyłącznie autor. Dobrze też zdaję sobie sprawę, że najnowsza historia Polski nie stanowi wdzięcznego tematu do studiów; do tych, którzy się nią zajmują, można mieć pretensje nie tylko za to, co napisali, ale i za to, czego nie napisali. W pracy tej chodziło mi przede wszystkim o nagromadzenie i podanie jak największej liczby faktów, dokumentów i relacji, by w ten sposób odtworzyć bieg wypadków, które doprowadziły do wybuchu powstania warszawskiego. Londyn, luty 1971 2 _ powstanie Warszawskie 17 POLSKI RUCH OPORU 1. NARODZINY I POCZĄTKI PAŃSTWA PODZIEMNEGO Pierwsze kroki zmijerzające do litworzenia Państwa Podziemnego i Armii Krajowej i (AK), której przywódcy byli głównie odpowiedzialni za wybuch powstania warszawskiego, zostały poczynione w Warszawie pod koniec kampani wrześniowej.1 27 września gen. Rómmel, działający w myśl dyrektyw otrzymanych od Naczelnego Wodza, upoważnił gen. M. Tokarzewskiego do utworzenia Polskiej Organizacji Podziemnej — Służby Zwycięstwu Polski (SZP).2 Zadaniem Tokarzewskiego miało być „prowadzenie dalszej walki o utrzymanie niepodległości i całości granic." 3 Gen. Tokarzewski był zawodowym wojskowym i zagorzałym piłsudczykiem, posiadającym jednak zadawnione kontakty z socjalistami i ludowcami.4 Był człowiekiem o „ujmującym zachowaniu", pisze S. Korboński, jeden z czołowych działaczy Stronnictwa Ludowego. Czynił on „wrażenie więcej polityka niż wojskowego". Przyczyniała się do tego swoboda, z jaką obracał się wśród 1 O szczegółach tej sprawy piszą: M. Tokarzewski, Jak powstała Armia Krajowa, „Zeszyty Historyczne" 1964, nr 6, s. 17—44; J. Karasiówna, Pierwsze półrocze Armii Podziemnej, „Niepodległość" 1948, nr-1, s. 265—277; Z. Zaremba, Wojna i konspiracja, Londyn 1957, s. 81—82 i Ś. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej, wyid. II, Londyn 1964, s. 15 i n. * Zob. J. Rómmel, Za Honor i Ojczyzną, Warszawa 1958, s. 359; oraz M. Tokarzewski, Jak powstała Armia Krajowa, s. 19—20. 3 M. Tokarzewski, Jak powstała Armia Krajowa, s. 20. 4 Zob. I. Deutscher, The Tragedy of Polish Communism between the Wars, Landon (b. d. w.), s. 17. (Wszystkie cytaty, pochodzące z opracowań angielskich i innych, podaję w moim przekładzie — J. M. C); S. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej, b. 26; i J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, Warszawa 1956, s. 192. 19 I. Polski ruch oporu zagadnień politycznych, i inicjatywa, jaką przejawiał w tej dziedzinie.5 Osobiście Tokarzewaki uważał się za „socjalistę".6 Pod koniec oblężenia stolicy gen. Tokarzewski był reprezentantem gen. Rómmla przy Radzie Obrony Warszawy, kierowanej przez S. Starzyńskiego jako Komisarza Cywilnego przy dowództwie armii.7 W Radzie tej zasiadało wielu wybitnych działaczy politycznych i społecznych, którzy później brali udział w tworzeniu ruchu oporu. Udział w pracach Rady oraz znajomość życia politycznego ułatwiły Tokarzewskiemu8 objęcie kierownictwa nad powstającą organizacją podziemną, która była zresztą jedną z wielu ówczesnych polskich organizacji konspiracyjnych. Tokarzewski utrzymuje, że już 26 września zameldował się u gen. Rómmla i oświadczył mu „gotowość podjęcia się odpowiedzialności za zorganizowanie zbrojnego ruchu oporu przeciw okupantom i gotowości moralnej i fizycznej kraju wszczęcia otwartej walki, gdy na to pozwoli położenie wojenne".9 Stąd, już w tym początkowym stadium istnienia organizacji, jej przywódca sądził, iż jego zadaniem było: po pierwsze, zorganizowanie siły, która byłaby zdolna do stawiania oporu najeźdźcy; po drugie, przygotowanie jej i kraju do podjęcia powstańczych operacji — „otwartej walki" — w odpowiednim ku temu momencie wojny. W niecałe trzy miesiące później gen. Tokarzewski meldował swym przełożonym we Francji: „Już dzisiaj, gdyby zaszła potrzeba, można by w ograniczonym zakresie wystąpić czynnie i inspirować tym masę; w ciągu marca [1940 — prz;yp. mój — J. M. C] przypuszczalna gotowość do zorganizowanego poważnego wystą- 5 Zab. S. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej, s. 32. e M. Tokarzewski, Jak powstała Armia Krajowa, s. 22. 7 Tamże, s. 17. 8 W sprawie roli, jaką Tokarzewski odgrywał w przedwojennym wojsku, zob. J. Kirchmayer, Powstanie Warszawskie, Warszawa 1959, s. 12; oraz M. Romeyko, Przed i po maju, Warszawa 1967. • M. Tokarzewski, Jak powstała Armia Krajowa, s. 20. 20 1. Narodziny i początki Państwa Podziemnego pienia na okres 10—14 dni." 10 W lutym 1940 roku główny cel ruchu oporu został wyraźnie określony jako „przygotowanie powstania zbrojnego na tyłach armii okupacyjnej, które nastąpi z chwilą wkroczenia regularnych wojsk polskich do kraju".11 Do tego miało się przyczynić „podtrzymywanie uczuć nienawiści do okupantów i żądzy wzięcia odwetu".12 Od początku więc kierownictwo ruchu starało się opracować i realizować ogólny plan oporu w kraju. Plan ten sformułowany w lutym 1940 roku przewidywał prowadzenie działalności wywiadowczej, dywersyjnej i sabotażowej, stosowanie represji przeciwko członkom okupacyjnego aparatu i kolaborantom oraz szkolenie kadr i gromadzenie środków walki do przeprowadzenia powstania.13 Zgodnie z tym planem bieżąca walka, która miała poprzedzać przejście do otwartej walki, była jedynie preludium do planowanego powstania. Naczelnym celem i zadaniem polskiego ruchu oporu było przygotowanie i przeprowadzenie wielkiej insurekcji narodowej w najbardziej przełomowym dla Polski momencie wojny, któremu wszystko inne było podporządkowane. Zadaniem powstania było dopomożenie w oswobodzeniu i odbudowie państwa;14 opanowanie kraju w chwili załamania się Niemiec.15 Podziemne władze nigdy nie odstąpiły od myśli przewodniej tego planu. W istocie późniejszą historię polskiego ruchu oporu, podległego rządowi na obczyźnie, można uważać za szereg prób jego zrealizowania. Poza tym ruch miał „podtrzymać ciągłość Państwa, honor i morale Narodu, a przez to i na tym opartą kontynuację walki z najeźdźcą niemieckim, a pewno też i z bolszewikami".16 Dążono więc do utworzenia wojskowych i administracyjnych orga- 10 Meldunek Komendanta Głównego SZP do Naczelnego Wodza, 14X11 1939, L. dz. 544, L. ew. 4, Studium Polski Podziemnej (dalej — SPP). » Statut Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), SPP. " Tamże. 13 Tamże. " Tamże. 18 Zob. Meldunek Komendanta Głównego SZP do Naczelnego Wodza, 14 XII 1939, L. dz. 544, L. ew. 4, SPP. 16 M. Tokarzewski, Jak powstała Armia Krajowa, s. 19. 21 I. Polski ruch oporu nów, które miały odegrać rolę podziemnych władz państwowych i byłyby zdolne do pokierowania dalszą walką okupowanego kraju oraz do objęcia nad nim kontroli natychmiast po uwolnieniu. Zgodnie z tą myślą ruch podziemny miał z czasem przekształcić się w Państwo Podziemne. Celem zrealizowania tych ambitnych i dalekosiężnych celów gen. Tokarzewski zwrócił się o pomoc do ocalałych kadr pobitego wojska oraz przywódców przedwojennych partii opozycyjnych — Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS), Stronnictwa Ludowego (SL), Stronnictwa Narodowego (SN) oraz Stronnictwa Pracy (SP). Armia miała dać ruchowi podziemnemu doświadczoną i wyszkoloną kadrę wojskową, a opozycja zapewnić mu szeroką, popularną podstawę polityczną i społeczną. Apel Tokarzewskiego spotkał się, ogólnie rzecz biorąc, z poparciem tak ze strony kół wojskowych, jak i politycznych. Grupa starszych oficerów zgłosiła swą gotowość służenia w konspiracyjnym wojsku i stała się zalążkiem Komendy Głównej SZP. W ten sposób doszło do zadzierzgnięcia bliskich więzów pomiędzy przedwojenną armią, szczególnie jej korpusem oficerskim, a ruchem oporu. Podziemna armia poprzez cały okres swego istnienia dowodzona była przez zawodowych oficerów przedwrześniowego wojska. Komenda Główna, sztaby, wyższa, a nawet niższa kadra dowódcza konspiracyjnego wojska składała się głównie z zawodowych oficerów, którzy wnieśli do niego wyszkolenie, bagaż fachowy, tradycje oraz sposób bycia i myślenia nabyty w przedwojennej armii.17 Zaciążyło to później na dalszym rozwoju wypadków.18 Jeśli chodzi o polityków, to Mieczysław Niedziałkowski, jeden z czołowych przywódców PPS, Maciej Rataj, prezes SL, i Leon Nowodworski, dziekan warszawskiej Rady Adwokackiej oraz wybitny działacz SN, zgodzili się w imieniu swych partii poprzeć inicjatywę Tokarzewskiego.19 Doprowadziło to do utworzenia Głównej Rady Politycznej przy SZP, która miała stanowić jej 17 Zab. J. Kirchmayer, Powstanie Warszawskie, s. 434—435. 18 Tamże. w Zob. M. Tokarzewski, Jak powstała Armia Krajowa, s. 23—24. 22 1. Narodziny i początki Państwa Podziemnego polityczne kierownictwo i reprezentować „państwowość i rząd".20 W ten sposób doszło do nawiązania ścisłej współpracy pomiędzy konspiracyjnym wojskiem a przedwojenną opozycją, która w rezultacie doprowadziła do powstania Państwa Podziemnego ze wszystkimi jego późniejszymi politycznymi, administracyjnymi oraz wojskowymi organami. Ten bliski związek pomiędzy przed-wrześniową legalną opozycją i organizacją wojskową wywierał wielki wpfyw na późniejszy rozwój wypadków w kraju. Opozycja dała konspiracyjnemu wojsku polityczny i społeczny placet na jego dalszą działalność, bez którego nie byłoby ono w stanie przekształcić się w liczebnie silną Armię Krajową. Należy podkreślić, iż w ostatnich latach istnienia II Rzeczypospolitej Polska Partia Socjalistyczna, Stronnictwo Ludowe, Stronnictwo Narodowe oraz Stronnictwo Pracy, które w drugiej połowie 1940 roku weszły do najwyższych władz podziemnych,21 reprezentowały razem zdecydowaną większość politycznie zorganizowanej, uświadomionej i czynnej części społeczeństwa.22 Przedwojenne partie opozycyjne oraz korpus oficerski stanowiły trzon Państwa Podziemnego i dostarczyły mu większość jego politycznych i wojskowych przywódców. Przedwrześniowy korpus oficerski liczył 18 688 ludzi23 i rekrutował się przeważnie ze sfer inteligencko-mieszczańskich, ze sporą domieszką oficerów pochodzenia chłopskiego, a mniejszą robotniczego i ziemiańskiego.24 Trzonem korpusu oficerskiego i jego główną siłą polityczną byli oficerowie wywodzący się z Legionów i Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). Duży procent starszych oficerów wywodził się z byłych armii zaborczych, prze- 80 Tamże. 21 Zab. Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej, t. 3, Armia Krajowa, Instytut Historyczny im. Gen. Sikorskiego, Londyn 1950, s. 53—-55 (dalej — Polskie Siły Zbrojne). M Zob. H. Seton-Watson, The East European Revolution, London 1956, s. 38. 13 E. Kozłowski, Wojsko Polskie 1936—1939. Próby modernizacji i rozbudowy, Warszawa 1964, s. 77. M Zob. J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 175; E. Kozłowski, Wojsko Polskie 1936—1939..., s. 75. 23 I. Polski ruch oporu de wszystkim z rosyjskiej i austriackiej.25 Jednak ponad siedemdziesiąt procent wyższych kierowniczych i dowódczych stanowisk w wojsku zajmowali, po przewrocie majowym, byli legioniści.26 Dawało to pełną kontrolę nad wojskiem Piłsudskiemu i jego następcom.27 Oficerowie pochodzący z Legionów byli na ogół pełni entuzjazmu, wiary, pewni siebie i niechętnie liczyli się z twardą rzeczywistością.28 Byli oni" „bardziej egzaltowani, bardziej bujający w obłokach" niż oficerowie z byłych armii zaborczych, którzy byli „bardziej przyziemni, bardziej zajmujący się swoim fachem".29 Wielu byłych legionistów zajmowało wysokie stanowiska w AK przez cały okres jej istnienia.30 Pod względem fachowym niższe szczeble dowodzenia były dobrze wyszkolone, natomiast kwalifikacje znacznej części oficerów sztabowych oraz generalicji nie odpowiadały wymogom współczesnej sztuki wojennej.31 Było to konsekwencją międzywojennego systemu szkolenia oraz kultu praktyki, rozpowszechnionego głównie wśród oficerów sztabowych i generałów.32 Zresztą sam Piłsudski uważał, iż najwyżsi dowódcy byli najsłabszą stroną wojska.33 Słuszność tej oceny potwierdził przebieg kampanii wrześniowej, w czasie której zupełnie zawiodło dowództwo naczelne i, w dużym stopniu, na wyższych szczeblach operacyjnych, natomiast dowódcy taktyczni wykazali, jak to wynika z niemieckich źródeł, wybitną znajomość swego rzemiosła.34 Oficjalnie w wojsku pano- *5 Zob. E. Kozłowski, Wojsko Polskie 1936—1939..., s. 75. * Zob. tamże; oraz J. Rothschild, Pilsudski's Coup D'Etat, New York 1966, s. 192. " E. Kozłowski, Wojsko Polskie 1936—1939..., s. 75. w Zob. M. Romeyko, Wspomnienia o Wieniawie i o rzymskich czasach, Londyn 1969, s. 117. M Uzgodniona notatka z rozmowy z płk. dypl. J. Bokszczaninem („Sękiem"), od stycznia do lipca 1944 r. zastępcą szefa Sztabu KG AK, odbytej w Paryżu 14 i 15X11969 r. 30 Relacja ustna płk. S. Juszczakiewicza („Kuby"), szefa Oddziału Personalnego KG AK. M Zob. E. Kozłowski, Wojsko Polskie 1936—1939..., s. 76. 31 Tamże,' s. 77. Przedwojenna armia posiadała zaledwie 903 oficerów dyplomowanych — ten. iposiadających wyższe wykształcenie wojskowe. 33 Zob. Generałowie polscy w opinii J. Piłsudskiego, oprać. M. Cieple-wicz, „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1966, nr 1. M Zob. H. Roos, A History oj Modern Poland, London 1966, s. 167. 24 1. Narodziny i początki Państwa Podziemnego wał kult Wielkiego Marszałka jako wskrzesiciela Polski i uosobienia polskich tradycji powstańczych i było ono wychowywane w duchu jego ideologii.35 Piłsudski uczył swych .żołnierzy, że Polska skazana jest na wielkość; że niepodległość zdobywa się zbrojną walką; że każde pokolenie krwią swoją dowodzić musi, iż Polska żyje i nigdy nie pogodzi się z niewolą; że główne niebezpieczeństwo grozi jej ze strony Rosji; że na polu walki decydują siły moralne wojska i charakter dowódców; że partie polityczne i sejmowładztwo gubi odrodzoną Polskę; oraz że wojsko to podstawa bytu państwowego — „to prawda życia historycznego".36 W Komendzie Głównej podziemnego wojska kult Piłsud-skiego szerzył się pomimo klęski wrześniowej. W maju 1941 roku dowódca konspiracyjnej armii pisał:37 „Dziś my, powołani do walki o wolność żołnierze Polski Podziemnej, pozostawiamy innym wygłaszanie sądów o Marszałku Piłsudskim jako o polityku. Zwracamy się natomiast myślą i sercem do zwycięskiego Wodza prosząc, by z Wawelskiego Grobu Cień Jego dziełu naszej walki błogosławił..." 3* Słowa te najlepiej świadczą, jak głęboko był zakorzeniony wśród wielu przedwojennych oficerów bałwochwalczy wprost stosunek do Piłsudskiego. Ponadto w latach 1926—1939 wojsko, zgodnie z panującym wówczas kursem, „zaczęło wkraczać w polityczną stronę życia narodowego, stało się wszędobylskie, zaczęło społeczeństwu ciążyć i zrażać je do siebie".39 Wzrastająca militaryzacja międzywojennego systemu politycznego czyniła z wojska, pomimo jego teoretycznie „apolitycznego" charakteru, jedną z zasadniczych podpór sanacyjnego reżymu.40 Ten ścisły związek pomiędzy wojskiem a sanacją napawał opozycję obawami i nieufnością w stosunku do niego. Oficerowie, 35 Zob. J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 175—176. 38 J. Piłsudski, Pisma wybrane, Londyn 1S43, s. 8 i n. 87 Zob. J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 211. 38 Żołnierz Podziemny — Brygadier — Wódź, „Insurekcja" 1941, nr 5, Instytut Generała Sikorskiego (dalej — IGS), PRM 46a. 3* S. Grot-Rowecki, Duch wojska narodowego, Warszawa 1942, cyt. za J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 177—178. « Tamże, s. 176. 25 I. Polski ruch oporu choć wielu z nich skłaniało się ku narodowcom,41 i opozycyjni politycy różnie oceniali rolę Piłsudskiego i jego obozu w życiu narodu. Dla żołnierzy Piłsudski był przede wszystkim wskrzesicielem Polski, twórcą wojska i zwycięskim wodzem, którego pamięć i wskazania należało czcić i szanować. Politycy widzieli w nim głównie rywala i dyktatora, który zniszczył w Polsce ustrój parlamentarny, odsunął ich od władzy i wpływów na przeciąg trzynastu lat, szykanował ich, a nawet w niektórych wypadkach więził.42 Politycy, nawet po klęsce wrześniowej i upadku sanacji, nie byli zupełnie pewni, jakie właściwie zamiary mieli wobec nich wojskowi. Straszyło ich stale widmo majowych wypadków i obawiali się, że wojskowi będą dążyć do zbytniego zmilitaryzowania całego ruchu. Od początku stosunki między politykami a wojskowymi układały się różnie. Istniały różnice w podejściu do zagadnień i widać było „inne szkoły i metody myślenia". Wojskowi nie zawsze naginali się do zrozumienia „politycznego punktu widzenia", zdradzali „tendencje do ujęcia wszystkiego w swoje ręce, a co najmniej do kierowania wszystkim z ukrycia", politycy zaś pragnęli podporządkować wojsko kierownictwu politycznemu, byli podejrzliwi i wszędzie wietrzyli „dwójkę". Prowadziło to do częstych sporów i burzliwych dyskusji.43 Wojskowi natomiast, przywykli do uprzywilejowanej pozycji w okresie rządów sanacyjnych, nie kwapili się do uznania nadrzędności polityków.44 Te dwie przeciwstawne tendencje wzajemnie się zwalczały i wpływały na dalszy rozwój Państwa Podziemnego. Z drugiej strony przedwojenną opozycję składającą się z różnych politycznych ugrupowań — socjalistycznych, ludowych, narodowych i chrześcijańsko-demokratycznych — nie sposób jest określić jako siłę, która w całości zabiegała o ustanowienie w Pol- . Seton-Watson, Eastern Europę between the Wars 1918-1941, «s^orbo9ński?'w imieniu Rzeczy pospolitej, s. 39-40. 44 M. Tokarzewski, Jak powstała Armia Krajowa, s. 24 i m. 26 1. Narodziny i początki Państwa Podziemnego sce demokracji oraz rządów parlamentarnych. Opozycja jako taka nie posiadała wspólnego programu i podejścia do politycznych, społecznych i ekonomicznych problemów, jakie stały przed II Rzecząpospolitą. W łonie opozycji istniały i wzajemnie ścierały się różne, często trudne do pogodzenia tendencje, tradycje, interesy i programy. Działała ona w narodzie, który na skutek po-nadwiekowej niewoli pozbawiony był możliwości normalnego politycznego rozwoju oraz nie podlegał jednoczącemu wpływowi doświadczeń wynikających z posiadania własnej państwowości. Opozycyjne stronnictwa łączyła mimo to głęboka wrogość do sanacji, chęć kierowania narodem, i gotowość do czynnej walki o niepodległość. Gen. Tokarzewski zwracając się do opozycji o poparcie jego inicjatywy kierował się następującymi względami. Po pierwsze, chciał odciąć powstające konspiracyjne wojsko od jakichkolwiek formalnych powiązań z sanacją, którą społeczeństwo winiło za klęskę wrześniową. Po drugie, pragnął zapewnić mu poparcie nowego rządu powstałego w Paryżu, który opierał się na koalicji opozycyjnych stronnictw nie skompromitowanych klęską wrześniową.43 Po trzecie, ze względu na zupełne zniszczenie państwowego aparatu, zamierzał w dużym stopniu oprzeć ruch podziemny na nietkniętej dotychczas siatce organizacyjnej Stronnictw, przede wszystkim PPS i SL.46 Wreszcie, organiczny związek między organizacją wojskową, późniejszą Armią Krajową, a opozycją miał stworzyć dla niej szerokie zaplecze polityczne i społeczne.47 Niemniej Tokarzewski dążył do podporządkowania polityków dowódcy wojska.48 Przywódcy opozycji byli gotowi pójść na współpracę z Toka-rzewskim, gdyż uważali, że „na przegranej w Warszawie i w Pol- 45 Zab. Polskie Siły Zbrojne, i. 3, s. 50. 46 Pisemna relacja gen. M. Tokarzewskiego, SPP. 47 Zab. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 50. 48 Zab. Meldunek Nr 2 Komendanta Obszaru Nr 1, 611940, L. dz. 1214/tjn., L. ew. 4. Załącznik C i D, SPP; S. Dołęga-Modrzewski, Polskie Państwo Podziemne, Londyn 1959, s. 22 i n.; M. Tokarzewski, Jak powstała Armia Krajowa, s. 37 oraz Statut SZP, SPP. 27 1. Polski ruch oporu sce nie kończyła się wojna". Kierowani „starym nawykiem" sądzili, że „trzeba będzie kontynuować walkę w formach konspiracyjnych".49 Ponadto zgoda polityków na poparcie inicjatywy Tokarzewskiego była w wielkiej mierze wynikiem ich współpracy z wojskiem w czasie oblężenia stolicy. „Atmosfera obrony Warszawy określiła charakter pierwszych zarysów organizacji podziemnej — jak słusznie podkreśla Zygmunt Zaremba, jeden z przywódców PPS — i pozostawiła piętno wyraźne na całej epoce zmagań z okupacją [...] Przeżycia zbiorowe, wyniesione z obrony Warszawy, stały się glebą, na której wyrastała nowa postawa ludzi i grup politycznych [...] Ponad wszystko, co wczoraj jeszcze pochłaniało uczucia i myśli, wyrastała jedna troska: utrzymać więź wewnętrzną pobitego narodu, zachować jego osobowość i udział w rozgrywającym się dramacie. Wynikiem takiej postawy było zwrócenie się gen. Tokarzewskiego w wigilię kapitulacji do przywódców Stronnictw, stojących w opozycji wobec reżymu sanacyjnego, i zaproponowanie im stworzenia centralnego ośrodka politycznego przy spiskowej organizacji wojskowej. Wynikiem zmian w nastrojach, jakie przyniosła obrona Warszawy, była zgoda przywódców partii, zwalczających system sanacyjny, na stworzenie Rady Politycznej Służby Zwycięstwu Polski [...] i przyjęcie w niej uczestnictwa. Bez przeżyć, które przyniosła obrona Warszawy, wszystko to byłoby psychicznie niemożliwe."50 Ponadto politycy zdawali sobie sprawę, że naród nie czuł się właściwie pobity, lecz raczej zawiedziony szybkim upadkiem regularnego oporu, co uniemożliwiło mu wzięcie pełnego udziału w zbrojnej walce z Niemcami i wierzył, że ostateczne zwycięstwo przypadnie aliantom i Polsce. Społeczeństwo gotowe było do dalszej walki, spontanicznie tworzyło dziesiątki konspiracyjnych organizacji,51 a politycy rozumieli, iż zadaniem ich było zespolenie i pokierowanie tymi wysił- ** Z. Zaremba, Wojno i konspiracja, s. 63; zob. też S. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej, s. 11. 50 Z. Zaremba, Wojna i konspiracja, s. 99—100; por. tez J. Kirchmayer, Powstanie Warszawskie, s. 431—433. 51 M. Takarzewski, Jak powstała Armia Krajowa, s. 31. 28 1. Narodziny i początki Państwa Podziemnego kami. W okresie październik — grudzień 1939 Tokarzewski wraz z Główną Radą Polityczną starał się sformułować ogólne cele i zasady, na których chciał oprzeć całą organizację, co doprowadziło do powstania Statutu SZP oraz deklaracji ideowej ruchu. Statut Służby Zwycięstwu Polski w następujący sposób ujmował jej zasadnicze cele: a) Podjąć zdecydowaną i nieustępliwą walkę z najeźdźcą na każdym polu jego działalności w Kraju wszelkimi środkami, do czasu wyzwolenia Polski w granicach sprzed rozpoczęcia wojny. b) Reorganizacja kadrowych wartości bojowych naszej armii i podniesienie ich gotowości moralnej i fizycznej. c) Tworzenie powiązanych ze *sobą hierarchicznie i współdziałających harmonijnie ośrodków tymczasowej władzy narodowej w kraju. Autorzy Statutu twierdzili: „Musimy podjąć i prowadzić nieustępliwą walkę z najeźdźcą, bo mimo zapewne niewątpliwej pomocy naszych sprzymierzeńców bez nas samych [...] bez samodzielnego zbrojnego wysiłku nikt i nic nie może nas zbawić. Celem jest Polska, bez Niej władczej i rządnej nasze rodziny i ich mienie, nasze miasta i majątek narodowy, nasze życie [...] są bez znaczenia."52 Cele zawarte w Statucie SZP były potwierdzone i rozwinięte w deklaracji ideowej Rady Politycznej ruchu, która stwierdzała: „1) Walka przeciw Niemcom i Rosji o niepodległość Polski trwa. Toczyć się ona będzie aż do ostatecznego zwycięstwa. Każdy dobry Polak ma obowiązek i zaszczytne prawo wzięcia w niej udziału. Jedynym warunkiem skuteczności tej walki i należytego wykorzystania wszystkich sił jest jednolitość jej kierownictwa na całym obszarze Polski. Podporządkowanie się kierownictwu i lojalna z nim współpraca to minimum tego, czego żądamy dziś od każdego obywatela. 2) Walczymy nie tylko o Polskę, ale i o wolnego człowieka w wolnej Europie. W walce tej sprzymierzeńcami są nam nie ** Statut Służby Zwycięstwu Polski, SPP. 29 I. Polski ruch oporu tylko walczące wespół z nami państwa zachodnie [...] ale również opinia całego cywilizowanego świata. Wrogami naszymi są wszelkie ideologie totalistyczne, a dzisiaj w pierwszym rzędzie hitleryzm i bolszewizm. 3) Polska wolna będzie prawdziwie demokratyczna, sprawiedliwa dla wszystkich obywateli i zawsze praworządna. 4) Polaka wolna musi się stać tak silna, aby mogła być skutecznym oparciem dla zachodniej kulturalnej słowiańszczyzny oraz dla małych narodów znajdujących się między Rosją i Niemcami. 5) W walce, którą toczymy, doceniamy całkowicie wielki wysiłek i realne znaczenie odbudowy Armii Polskiej we Francji i Anglii oraz wysiłek polityczny podjęty [...] przez Polaków, którzy znaleźli się na emigracji. Wyłoniony legalnie na czas wojny Rząd Polski na emigracji zachował ciągłość państwową, a lojalna z nim współpraca nasza ciągłość tę potwierdza. Ale — jak to już podkreślaliśmy niejednokrotnie — od opinii i postawy kraju zależeć będzie w stopniu decydującym Polska po tej wojnie. Bez wypowiedzenia się kraju [...] nie mogą zapaść żadne decyzje zmniejszające obszar naszego państwa oraz zobowiązania [....] które uniemożliwiłyby oparcie odbudowy Polski na zasadach prawdziwej demokracji [...] sprawiedliwości społecznej i gospodarczej. Fundament organizacji Państwa Polskiego i jego ustroju spo-łeczno-gospodarczego ustali parlament zwołany na szerokiej platformie demokratycznej natychmiast po odzyskaniu niepodległości..." 53 W tych dwóch dokumentach dostrzegamy wpływ i echa polskich tradycji powstańczych i niepodległościowych; dążność do utworzenia mocarstwowej Polski po wojnie, która byłaby przeciwwagą Rosji i Niemiec oraz zachowania nadrzędności głosu kraju nad czynnikami emigracyjnymi. Te ogólne cele i zasady sformułowane przez przywódców ruchu wywierały ogromny wpływ na jego dalszy rozwój; spotkamy się z nimi znowu przy 5> Meldunek Nr 2 Komendanta Obszaru Nr 1, 6 11940, L. dz. 1214/tjn., L. ew. 4. Załącznik E, SPP. 30 1. Narodziny i początki Państwa Podziemnego omawianiu pośrednich przyczyn i politycznego podłoża powstania warszawskiego. Jeśli chodzi o sprawę zapewnienia Polsce ustroju parlamentar-no-demokratycznego, to byłaby ona dość problematyczna w każdej powojennej sytuacji, ze względu na totalitarne zapędy części Stronnictwa Narodowego oraz pomajowe tradycje wojska. Niemniej wprowadzenie w Polsce demokracji było jednym z głównych celów ruchu. Twierdzi się, iż w tym czasie ideałem gen. To-karzewskiego była „Polska Ludowa", w której chłopi i robotnicy mieli odgrywać dominującą rolę.54 W tym czasie sympatie Toka-rzewskiego ponoć leżały po stronie socjalistów i ludowców, a współpracę z narodowcami podyktowała mu „konieczność skonsolidowania wszystkich sił narodu".55 W zasadzie Tokarzewski był gotów współpracować z wszystkimi istniejącymi w kraju ugrupowaniami politycznymi, z sanacją włącznie, jeżeli przyjmą to, co SN, SL i PPS „ustali ideologicznie jako swoją podstawę wyjściową i cel dążenia".56 Kwestia formalnego ustosunkowania się ruchu podziemnego do polskich komunistów właściwie jeszcze nie zaistniała ze względu na rozwiązanie Polskiej Partii Komunistycznej przez Stalina w 1938 r." Komuniści polscy w zorganizowanej formie znowu weszli do politycznego życia narodu dopiero w zimie 1941—1942. Równocześnie z wysiłkami zmierzającymi do sformułowania politycznych podstaw ruchu, Tokarzewski zabiegał o rozciągnięcie siatki SZP na cały kraj oraz nawiązanie łączności z Rządem Polskim na wygnaniu, stworzonym przez gen. Władysława Sikor-skiego ?8 30 września 1939 roku w Paryżu. Pomimo że prace orga- 54 Zob. M. Tokarzewski, Jak powstała Armia Krajowa, s. 22; oraz Polskie Sity Zbrojne, t. 3, s. 50. 55 Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 50. 56 M. Tokarzewski, Jak powstała Armia Krajowa, s. 23. 57 Szczegóły tej sprawy zab. M. K. Dziewanowski, The Communist Party of Poland. An Outline o{ History, Cambridge, Massachusetts 1959, s. 139— 154; oraz I. Deutscher, The Tragedy of Polisn Communism..., s. 29—34. 58 Próbę, oceny roli gen. Sikorskiego w polskim życiu politycznym zob. w: M. Kukieł, Generał Sikorski — żołnierz i mąż stanu Polski Walczącej, Londyn 1970; L. Mitkiewicz, Z gen. Sikorskim na obczyźnie, Paryż 1968; E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie. Dziennik Ambasadora Edwarda Raczyńskiego 1939—1945, Londyn 1960, s. 199 i n. 31 I. Polski ruch oporu 1. Narodziny i początki Państwa Podziemnego nizacyjne w kraju czyniły duże postępy,59 Tokarzewski miał znaczne trudności z ustaleniem kontaktu z gen. Sikorskim,60 który 7 listopada 1939 roku został mianowany Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych.61 Sikorski skupiając w swych rękach urząd Premiera i Naczelnego Wodza stał się najważniejszą osobistością w emigracyjnym rządzie. W kraju był uważany przez większość społeczeństwa za wojennego przywódcę narodu. Nowy Naczelny Wódz, będąc nieufnie nastawiony do Tokarzewskiego, ze względu na jego sanacyjną przeszłość, oraz niepewny ścisłości jego meldunków w sprawie SZP, miał zastrzeżenia co do uznania go za dowódcę podziemnego wojska, a nawet samej Służby za organizację popieraną przez rząd.82 W tym czasie sytuacja w kraju była zagmatwana i wiele organizacji podziemnych miało daleko idące aspiracje.63 W listopadzie 1939 roku gen. Sikorski i nowy rząd postanowił utworzyć w kraju tajną organizację wojskową Związek Walki Zbrojnej (ZWZ). Zgodnie z tą decyzją 13 listopada 1939 roku premier powołał do życia Komitet Ministrów dla Spraw Kraju, który miał czuwać nad „wszystkimi sprawami związanymi z krajem i wysiłkami narodu zmierzającymi do wyzwolenia Rzeczypospolitej z okupacji wroga" oraz zarządził, iż przygotowania do „walki czynnej z okupantami leżą w kompetencji Związku Walki Zbrojnej, ściśle tajnej organizacji wojskowej, której powstanie i zależność służbową zatwierdziła Rada Ministrów". Na przewodniczącego Komitetu Ministrów oraz komendanta głównego ZWZ gen. Sikorski wyznaczył gen. Kazimierza Sosn-kowskiego,6^ który w latach 1912—1926 był jednym z najbliż- 59 Meldunek Komendanta Głównego SZP do Naczelnego Wodza, 14X11 1939, L. dz. 544, L. ew. 4, SPP. 60 Szczegóły zob. J. Karasiówna, Pierwsze półrocze Armii Podziemnej, s. 270—271. 61 Zob. Dziennik czynności gen. Sikorskiego, IGS. 62 Por. W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski 1864— 1945, t. 3, Londyn 1960, s. 123. •3 Komendant okupacji .niemieckiej do Komendanta Głównego ZWZ, meldunek Nr 17, 15 IV 1940, SPP. ** Zob. Polskie Siły Zfirojne, t. 3, s. 101. 32 szych współpracowników Piłsudskiego.65 Zasadnicze polityczne instrukcje dla kraju, opracowane przez Komitet, miały być wydawane przez szefa rządu albo w jego imieniu po wstępnej aprobacie. Komendant główny ZWZ miał działać jako zastępca Naczelnego Wodza i z jego rozkazu.66 Wskazywało to, iż Sikorski zamierzał zachować pełną kontrolę nad sprawami krajowymi w swoich rękach. Statut ZWZ ustalał, że całość pracy na terenie kraju powinna być podzielona na dwa odrębne działy, dział A — ogólny, obejmujący sprawy polityczne i społeczne, oraz dział B — wojskowy, obejmujący czynności mające na celu utworzenie na terenach II Rzeczypospolitej tajnejj ściśle zakonspirowanej organizacji wojskowej oraz kierowanie pracami tej organizacji. Dział A był finansowany z budżetu ogólnego, a dział B z wojskowego. Zgodnie ze Statutem oraz instrukcjami rządu ZWZ jako ośrodek czynnego oporu narodowego miał „współdziałać w odbudowie państwa polskiego na drodze walki orężnej". ZWZ jako ośrodek dyspozycji wojska miał być organizacją „jednolitą i jedyną" działającą na terenie kraju, której musiały się podporządkować wszystkie inne organizacje podziemne. Stąd ZWZ miał być organizacją „ogólnonarodową, nadpartyjną i ponadstanową, skupiającą w swych szeregach, bez względu na różnice przekonań politycznych i społecznych, wszystkich prawych Polaków, pragnących walczyć orężnie z okupantami", a pod względem ściśle wojskowym „organizacją ścisłą, tajną, wojskową opartą o bezwzględnie pojęte zasady hierarchii, karności i dyscypliny".67 Pod względem organizacyjnym cały kraj początkowo został podzielony na sześć obszarów: cztery na terenie okupacji niemieckiej — nr 1 Warszawa, nr 4 Kraków, nr 5 Poznań i nr 6 Toruń oraz dwa na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej — nr 2 Białystok i nr 3 Lwów. Komendanci obszarów mieli podlegać bez- •5 Zob. K. Sosnkowski, Materiały historyczne, Londyn 1966, s. XI i n. •• Zob. Statut Związku Walki Zbrojnej, SPP. 67 Taimże. 3 — Powstanie Warszawskie 33 I. Polski ruch oporu pośrednio gen. Sosnkowskiemu znajdującemu się w Paryżu.63 W styczniu 1940 roku strukturę dowodzenia uproszczono i podzielono oały kraj na dwie części: obszary okupacji niemieckiej i tereny zajęte przez ZSRR. Komendantem Obszaru nr 2 i nr 3 z siedzibą we Lwowie został gen. Tokarzewski, dotychczasowy dowódca SZP, a jego szef sztabu, płk dy.pl. Stefan Rowecki („Ra-koń", „Grabica", „Grot"), komendantem okupacji niemieckiej z siedzibą w Warszawie.69 Płk Grot-Rowecki, były legionista i wnuk powstańca styczniowego, w czasie kampanii wrześniowej dowodził brygadą pancerno-onotorową. W czasie wypadków majowych, mimo iż był piłsudczykiem, opowiedział się przeciwko Marszałkowi.70 Do wybuchu wojny Grot-Rowecki zajmował się sprawami czysto wojskowymi i jeśli chodzi o zagadnienia polityczne — międzynarodowe i wewnętrzne — to był raczej mało wyrobiony.71 Początkowo na gruncie politycznym czuł się niepewnie.72 Wyznaczenie przez gen. Sikorskiego gen. Tokarzewskie-go i płk. Grota-Roweckiego na najwyższe stanowiska w ZWZ oznaczało, iż w praktyce oprze się on na istniejącej już umowie SZP. Niemniej z treści instrukcji i dokonanych przez Sikorskiego zmian personalnych niezbicie wynikało, iż szef rządu dążył do całkowitego podporządkowania ruchu podziemnego w kraju najwyższym władzom na emigracji. Co więcej, plany i zamiary Sikorskiego w sprawie pracy podziemnej w kraju dalece odbiegały od zasad ustalonych i wprowadzonych w życie przez Tokarzew-skiego. Sikorski chciał podzielić cały ruch na dwa zasadnicze działy, polityczny i wojskowy, których pracami miał bezpośrednio kierować rząd. Tymczasem Tokarzewski dążył do organicznego zespolenia całego ruchu — politycznego i wojskowego — pod jed- •8 Tamże; oraz Instrukcja Nr 1 Komendanta Głównego ZWZ dla Komendanta Obszaru Nr 1, 4X111939, SPP. «• Instrukcja Nr 2 Komendanta Głównego ZWZ dla Komendanta Obszaru Nr 1, 1611940, SPP. 70 Zob. Teczka osobista gen. Grota-Roweekiego, SPP. 71 Zoib. J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 176 i n.; oraz S. Rowecki, Wspomnienia i notatki, Warszawa 1957. 71 Zob. S. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej, s. 22—23. 34 1. Narodziny i początki Państwa Podziemnego nym kierownictwem znajdującym się w Warszawie, które reprezentowałoby rząd w kraju. Instrukcje i decyzje Sikorskiego przyjęto w Warszawie dość niechętnie i poddano je ostrej krytyce. Oskarżano rząd w Paryżu o rozbijanie raczej niż konsolidowanie dotychczasowych wysiłków kraju zmierzających do utworzenia zalążka Państwa Podziemnego w Polsce.73 Z drugiej strony jednak doszło do ustanowienia bezpośredniego kontaktu i więzi organizacyjnej między rządem na emigracji a ruchem oporu w kraju, co później wywarło ogromny wpływ na dalszy rozwój wypadków. Więź tę utrzymano przez cały okres trwania konspiracji; doprowadziło to do utworzenia Armii Krajowej i Państwa Podziemnego, które reprezentowało interesy rządu w kraju i wraz z nim oraz wojskiem za granicą tworzyło tzw. obóz londyński. Ten ścisły związek między rządem a ruchem oporu wywierał przemożny wpływ na politykę i strategię londyńskiego obozu i zaważył na wojennej historii Polski. Od tej chwili polityczna i dyplomatyczna działalność Rządu Polskiego na wygnaniu — początkowo we Francji, a następnie w Wielkiej Brytanii — oraz pozycja, jaką on zajmował w alianckim obozie, bezpośrednio wpływała na dalsze koleje ruchu oporu i odwrotnie. Nie ulega dyskusji, iż powstanie warszawskie było w dużej mierze, jak to zresztą wyniknie z następnych rozdziałów, próbą ze strony kierownictwa krajowego dopomożenia rządowi w przełamaniu groźnego impasu, jaki zaistniał w polsko-radzieckich stosunkach od kwietnia 1943 roku i osiągnął swój punkt kulminacyjny latem 1944 roku. Zasadniczym celem polskiego ruchu oporu, od momentu jego powstania, było współdziałanie z emigracyjnym rządem w uwolnieniu kraju i odtworzeniu niepodległego państwa. Cel ten zamierzano osiągnąć przez przeprowadzenie w Polsce powszechnego powstania w końcowej fazie wojny, które miało umożliwić władzom podziemnym objęcie kontroli nad uwolnionym krajem w imieniu emigracyjnego rządu. Cały główny wysiłek konspiracji skoncentrowany był na przygotowaniu powsta- 78 Tamże, s. 39—41; oraz Z. Zaremba, Wojno i konspiracja, s. 103—104. 35 I. Polski ruch oporu 2. Próby scalenia polskiego ruchu oporu nia oraz zorganizowaniu powojennych organów administracji państwa. Zrealizowanie tego celu wymagało scalenia wszystkich organizacji podziemnych, osiągnięcia jedności narodowej oraz ścisłej współpracy między krajowymi ośrodkami kierowniczymi a rządem na obczyźnie. 2. PRÓBY SCALENIA POLSKIEGO RUCHU OPORU W kraju ZWZ powstał w styczniu 1940 roku jako zalążek przyszłej Armii Krajowej. Jego przywódcy sądzili, że jako przedstawiciele rządu polskiego będą w stanie scalić i zjednoczyć pod swymi rozkazami wszystkie istniejące w kraju organizacje konspiracyjne, a tym samym stworzyć ogólnonarodowy ruch oporu działający pod politycznym i strategicznym kierownictwem Si-korskiego. Istnienie takiego ruchu miałoby ogromne znaczenie przy końcu wojny; pozwoliłoby emigracyjnemu rządowi oraz jego podziemnym organom na objęcie niepodzielnej, politycznej i administracyjnej władzy w Polsce w chwili jej uwolnienia. Ponadto istnienie tylko jednej podziemnej organizacji wojskowej w kraju chroniłoby go przed wybuchem nie skoordynowanej, przedwczesnej akcji zbrojnej przeciwko Niemcom oraz ewentualnością wojny domowej w czasie lub po zakończeniu działań wojennych. Umożliwiłoby też bardziej rozsądną gospodarkę środkami walki — ludzkimi i materiałowymi — oraz stworzenie siły zdolnej do przeprowadzenia powszechnego powstania — w kulminacyjnym dla Polski momencie wojny — które miało ukoronować działalność Polski podziemnej. Stąd rząd kategorycznie nakazywał wszystkim podziemnym organizacjom wojskowym natychmiastowe podporządkowanie się ZWZ.74 W 1942 roku Sikorski przemianował ZWZ na Armię Krajową, chcąc przez to podkreślić fakt, że AK była częścią Składową Polskich Sił Zbrojnych podległych rządowi.75 W latach 1939—1944 podejmowano wiele prób zmierzających 74 Instrukcja Nr 2 Komendanta Głównego ZWZ dla Komendanta Obszaru Nr 1, 16 11940, SPP. 75 Rozkaz przemianowania ZWZ na AK, 14II1942, L. dz. 627, SPP. do scalenia całego ruchu oporu pod egidą AK, a rząd kilkakrotnie nakazywał innym organizacjom podporządkowanie się konspiracyjnej armii.76 Próby te nie odniosły jednak pełnego powodzenia.77 Pomimo dużej popularności i wpływów londyńskiego obozu w kraju, nie potrafił on scalić i objąć kontroli nad wszystkimi polskimi poczynaniami podziemnymi. Pociągnęło to za sobą bardzo poważne następstwa: doprowadziło do walki o władzę pomiędzy rywalizującymi ruchami konspiracyjnymi w końcowym okresie wojny. Niektóre polityczne i ideologiczne aspekty i przyczyny powstania warszawskiego wywodziły się z tego wewnętrznego konfliktu. Wiele przyczyn stało na przeszkodzie pełnego scalenia wszystkich sił podziemnych w Polsce. Częściowo było to wynikiem tarć w łonie londyńskiego obozu, które trwały do połowy 1943 roku.78 Wzajemna nieufność i często napięte stosunki pomiędzy wojskowymi i politykami,79 brak głębszego zrozumienia między narodowcami a ludowcami i socjalistami80 oraz nieporozumienia między rządem na wygnaniu a przywódcami w kraju81 zaprzątały uwagę prolondyńskiego kierownictwa i obniżały jego autorytet w oczach społeczeństwa. Wszystko to utrudniało sprawę scalenia i wcielenia w szeregi AK innych organizacji wojskowych. Niemniej główną przyczyną rozbicia w polskim ruchu oporu było powstanie w kraju skrajnie lewicowych i prawicowych organizacji podziemnych: założonej i inspirowanej przez komunistów 71 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 128 i n. 77 Tamże, s. 126. 78 Depesza Delegata Rządu do Premiera, otrzymana w Londynie 29IX 1943, Nr 166, L. dz. K 5353/43, IGS — L9. 79 Por. Raport emisariusza „Antoniego", 4IV1941, L. dz. 1820/tjn./41, SPP; Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 132; Z. Zaremba, Wojna i konspiracja, S. 161 i n.; oraz S. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej, s. 39 i n. 80 Por. Raport organizacyjny Dowódcy AK, Nr 118, 1 III 1942, L. dz. 4121/42, SPP; Raport specjalny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 22 V 1944, L. dz. 549 (GNW) 44, SPP; oraz Z. Zaremba, Wojna i konspiracja, S. 99—100. 81 Depesza Premiera do Delegata Rządu, 3 II 1943, L. dz. 157/XXII/43, IGS — Teka 105; oraz Depesza Delegata Rządu do Premiera, datowana 31 VII 1943, otrzymana w Londynie 91X1943, Nx 165, L. dz. K 5212/43, IGS — L9. 36 37 I. Polski ruch oporu Armii Ludowej (AL) oraz ultranacjonalistycznych, faszyzujących Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ). Te dwa przeciwstawne sobie i wzajemnie zwalczające się ugrupowania tak dalece różniły się od londyńskiego obozu w swoich politycznych i ideologicznych założeniach i celach, że właściwie nie było dla nich miejsca w jego szeregach. Sikorski był przeciwny współpracy z lewicowymi i prawicowymi siłami, które dążyły do „rewolucyjnych przewrotów", ponieważ uważał, że gdyby do nich doszło, „wepchnęłyby one kraj automatycznie w ręce Sowietów, gdyż wielkie demokracje zachodnie odwróciłyby się od niego".82 Sikorski sądził, iż Polaka mogłaby liczyć na poparcie Anglosasów jedynie w tym wypadku, gdyby przygotowała zgodnie „nowe zasady organizacji społecznej, politycznej i gospodarczej opartej na czterech wolnoś-ciach człowieka".83 Polska Sikorskiego miała być w zasadzie liberalną demokracją parlamentarną, o kapitalistycznej strukturze gospodarczej i pro-anglosaskiej polityce zagranicznej;84 miała ona leżeć w domenie wpływów świata zachodniego. Stąd stanowczo odrzucał on wszystkie skrajne rozwiązania polskiej sprawy, czy też zmiany w polityce zagranicznej. Istnienie obok Armii Krajowej AL i NSZ oraz ich ośrodków politycznych uniemożliwiło zapewnienie Polsce na czas wojny pełnej jedności narodowej i harmonijnej współpracy pomiędzy wszystkimi ugrupowaniami konspiracyjnymi, i w ostateczności doprowadziło, w końcowej fazie okupacji, do walki o władzę i wpływy w Polsce między siłami prolondyńskimi i komunistycznymi. Powstanie w latach 1942—1944 AL i NSZ rozpoczęło proces polaryzacji sił politycznych i społecznych w Polsce. W lecie 1943 roku komuniści podjęli próbę zjednoczenia pod swą egidą wszystkich lewicowych ugrupowań w Polsce, bez względu na ich formalne powiązania partyjne,85 a Narodowe Siły 88 Depesza Premiera do Delegata Rządu, 3II1943, L. dz. 157 (XXII) 43, IGS — Teka 105. 83 Tamie. 84 Tamże. 85 Por. J. Pawłowicz, Strategia frontu narodowego PPR lll 1943 — VII 1944, Warszawa 1965, s. 42 i n. 38 2. Próby scalenia polskiego ruchu oporu Zbrojne skierowały podobne usiłowania w stosunku do elementów prawicowych i nacjonalistycznych znajdujących się poza obrębem AK.86 Równocześnie obóz londyński stawał się centrum układu politycznego w kraju. Pod wpływem tych wydarzeń wewnętrzne różnice w łonie prolondyńskiego ruchu zaczęły tracić znaczenie, co przyspieszyło proces jego konsolidacji, który został prawie całkowicie zakończony pod koniec 1943 roku.87 Istnienie niezależnej od władz londyńskich AL oraz NSZ uniemożliwiło wypracowanie, w ciągu ostatnich miesięcy przed wybuchem powstania warszawskiego, ogólnonarodowej polityki i taktyki w stosunku do uchodzących Niemców i nadciągających Rosjan. W lecie 1944 roku AK, AL i NSZ prowadziły odmienną politykę i kierowały się różnymi względami taktycznymi. Obóz londyński zbrojnie walczył z Niemcami i usiłował stawiać polityczny opór Rosjanom i polskim komunistom w nadziei, iż przy anglosaskiej pomocy uda mu się objąć niepodzielną władzę w uwolnionym kraju.88 Komuniści zwalczali Niemców i przy poparciu Rosjan instalowali swoją własną administrację na oswobodzonych obszarach, rywalizując w ten sposób z obozem londyńskim.89 NSZ nie podejmowały działań zaczepnych przeciwko Niemcom,90 lecz prowadziły „intensywną akcję walki z jawnymi czy zatajonymi przed społeczeństwem elementami komunistycznymi tak polskiego, jak i sowieckiego pochodzenia celem odcięcia sowieckiemu okupantowi wszelkich narzędzi penetracji wewnątrz społeczeństwa polskiego, gdyż tego rodzaju akcja sił polskich jest wstępnym i koniecznym warunkiem do stworzenia podstawowych możliwości przyszłej walki bezpośredniej i z tym okupantem".91 Działania zbrojne AK kierownictwo NSZ uważało za ułatwianie „okupantowi 86 Por. Z. Stypułkowski, W zawierusze dziejowej. Wspomnienia 1939—1945, Londyn 1951, s. 128. 87 Zob. Z. Zaremba, Wojna i konspiracja, s. 193 i n. 88 Zob. s. 261 i n. 89 Zob. s. 79. 90 Zob. list inż. T. Salskiego, przedstawiciela NSZ w Londynie, do Naczelnego Wodza, 28 VIII 1944, IGS A XII, 1/4. 91 List inż. T. Salskiego do zastępcy szefa Sztabu Głównego dla Spraw Krajowych, 22 VIII 1944 r. IGS A XII, 1/4. 39 r I. Polski ruch oporu sowieckiemu opanowania kraju".92 Stąd jego akcje zmierzające do obezwładnienia na ziemiach polskich wszelkich elementów, które znając dokładnie stosunki polskie i polski ruch podziemny byłyby narzędziem jego dekonspiracji i niszczenia.93 NSZ występowały zarówno przeciwko komunistom, jak i członkom AK.94 NSZ siały zamęt, dążyły do rozbicia AK i usiłowały wywołać w Polsce wojnę domową9S w oczekiwaniu, iż prędzej czy później dojdzie do wojny pomiędzy Wschodem a Zachodem. Stąd też planowały ewakuację swych oddziałów na Zachód.96 3. ARMIA LUDOWA Pierwszym krokiem zmierzającym do utworzenia prokomuni-stycznego ruchu oporu w Polsce było powstanie w styczniu 1942 roku w Warszawie Polskiej Partii Robotniczej (PPR) „za wiedzą, zgodą i przy pomocy" Moskwy oraz Międzynarodówki Komunistycznej, choć formalnie nie wchodziła ona w jej skład.97 Pierwszymi przywódcami PPR byli Marceli Nowotko i Paweł Finder — byli członkowie Komunistycznej Partii Polski (KPP) — zrzuceni do Polski w grudniu 1941 raku z zadaniem nawiązania kontaktu z organizacjami komunistycznymi w kraju oraz założenia nowej polskiej partii marksistowsko-leninowskiej. Nowotko i Finder wchodzili w Skład specjalnej Grupy Inicjatywnej przy- » Tamże. M Zob. List inż. T. Salskiego do Naczelnego Wodza, 28 VIII 1944, IGS A XII, 1/4. 84 Depesza Premiera do Prezydenta RP, 29 VII 1944, Nr 2129, IGS — PRM — Z — 4; Raport specjalny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 22 V 1944, L. dz. 549 (GNW) 44, SPP; oraz Depesza Premiera do Delegata Rządu i Dowódcy AK, 31 VII 1944, Nr 6206, L. dz. 2147/2/tjn./44, SPP. 95 Depesza Premiera do Delegata Rządu i Dowódcy AK, 31 VII 1944, Nr 6206, L. dz. 2147/2/tjn./44, SPP. M Por. list inż. T. Salskiego do Naczelnego Wodza, 28 VIII 1944, IGS A XII, 1/4. " M. Malinowski, J. Pawłowicz, W. Poterański, A. Pirzygoński, M. Wilusz, Polski ruch robotniczy w okresie wojny i okupacji hitlerowskiej wrzesień 1939 — styczeń 1945, Warszawa 1964, s. 155—156 (dalej — Polski ruch robotniczy), 40 3. Armia Ludowa gotowywanej i szkolonej od połowy 1941 roku do pracy w Polsce w partyjnej szkole Komitetu Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej w Puszkino koło Moskwy. Głównym zadaniem Grupy Inicjatywnej było opracowanie planu organizacji nowej partii i wstępnych założeń jej politycznego programu opartego na nowych wytycznych sformułowanych przez kierownictwo radzieckie oraz Komintern po wybuchu wojny rosyjsko-niemieckiej i wejściu ZSRR do alianckiego obozu. Zgodnie z tymi wytycznymi głównym zadaniem wszystkich partii komunistycznych w krajach okupowanych było tworzenie „ogólnonarodowych frontów walki o niepodległość i demokratyzację życia państwowego i społeczno-ekonomicznego na gruncie szerokiego — jak tylko pozwalały na to konkretne warunki i specyfika ruchów politycznych w poszczególnych krajach — bojowego porozumienia sił lewicy społecznej z demokratycznymi siłami bur-żuazji". W związku z tym utworzenie w Polsce szerokiego anty-niemieckiego frontu narodowego" stało się jednym z naczelnych zadań powstającej partii. Uważano, iż powstaniu takiego frontu sprzyjało zawarcie polsko-radzieckiego układu z 30 lipca 1941 roku, powstanie Armii Polskiej w ZSRR oraz fakt, iż niemiecka polityka okupacyjna wymierzona była przeciwko całemu narodowi — wszystkim jego klasom i ugrupowaniom. Członkowie Grupy Inicjatywnej uważali, że „czynna walka narodu przeciwko najeźdźcy stanowi realną formę pomocy" dla Armii Czerwonej, a jednocześnie, ułatwiając jej zwycięstwo nad wrogiem, przybliża moment wyzwolenia Polski spod niemieckiej okupacji. W sprawie powojennych zagadnień ustrojowych większość działaczy Grupy przewidywała, że w wyniku „wyzwolenia Polski powstanie demokratyczne państwo z udziałem komunistów w rządzie". Aktywna rola w tworzeniu frontu narodowego oraz w walce zbrojnej z okupantem miała im zapewnić wejście do rządu. Udział komunistów w polskim życiu politycznym ułatwiłby w przyszłości przejście do „realizacji zadań socjalistycznej rewolucji". Na razie jednak Grupa Inicjatywna nawoływała „do. walki o Polskę, w której robotnikom zapewniony będzie ośmiogodzinny dzień pra- 41 J. Polski ruch oporu cy, prawdziwe ubezpieczenia społeczne i wolność organizacji, w której ziemia polska należeć będzie do polskiego chłopa, w której istnieć będzie równość i braterskie współżycie wszystkich narodowości, w której nauka dostępna będzie dla wszystkich, o Polskę, która zapewni narodowi chleb, wolność i pokój". Uznano też, iż ze względu na „konieczność walki o front narodowy" oraz „niewyjaśnienie do końca przyczyn rozwiązania Komunistycznej Partii Polski" nowa partia winna nosić nazwę Polskiej Partii Robotniczej.98 Pierwsza odezwa PPR do społeczeństwa, sformułowana w Rosji, odzwierciedlała główne wytyczne programowe Grupy Inicjatywnej. Nawoływała ona do „utworzenia frontu narodowego do walki o wolną niepodległą Polsk ę". PPR zobowiązywała się do popierania jedności narodowej i zapewniała, że nie ma „zamiaru uprawiać konkurencji w stosunku do innych partii szczerze walczących o wyzwolenie narodu polskiego". Partia podkreślała, iż nowa Polaka musi być wolna od wyzysku i faszystowskich naleciałości. Jej zadaniem miało być zjednoczenie klasy robotniczej i uczynienie z niej awangardy frontu narodowego. Nowa partia miała opierać się na szerokiej bazie społecznej, jednocząc w swych szeregach wszystkich „uczciwych" robotników, chłopów i inteligentów, bez względu na dawniejszą przynależność partyjną, i nawiązywać do najlepszych „tradycji walk wyzwoleńczych nairodu polskiego".99 PPR miała więc wyzbyć się sekciarskich naleciałości, które często trapiły dawną KPP. Chociaż w tym czasie PPR była w ścisłym kontakcie z Komin-ternem, to publicznie oświadczała, iż do niego nie należy. „Polska Partia Robotnicza nie jest sekcją Międzynarodówki Komunistycznej ani żadnej innej organizacji międzynarodowej. Po-wi ania międzynarodowe na obecnym etapie walki nie posiadają 98 M. Malinowski, Kształtowanie się założeń programowych polskiego ruchu komunistycznego w latach 1939—1942, „Z Pola Walki" 1961, nr 4, s. 40—42. 99 Kształtowanie się podstaw programowych Polskiej Partii Robotniczej w latach 1942—1945. Wybór materiałów i dokumentów, Warszawa 1958, s. 13—14 (dalej — Kształtowanie). 42 3. Armia Ludowa żadnego praktycznego znaczenia i mogą być rozstrzygnięte po wypędzeniu okupanta, drogą demokratyczną, na pierwszym zjeździe partii. Polska Partia Robotnicza stoi jednak na gruncie zasad Marksa—Lenina, które głoszą, że całkowite wyzwolenie narodowe jest możliwe jedynie wówczas, jeśli ono idzie w parze z wyzwoleniem społecznym."100 W tym okresie partia była gotowa współpracować z rządem gen. Sikorskiego — jako reprezentantem polskich interesów za granicą i twórcą Sił Zbrojnych na obczyźnie — oraz jego organami w kraju101 w nadziei, iż to pozwoli jej wejść na główny tor narodowego życia politycznego • jako przedstawicielce radykalnej lewicy.102 PPR chciała więc odgrywać rolę szermierza walczącego o narodowe i społeczne wyzwolenie i w ten sposób znaleźć poparcie zarówno u radykałów, jak i patriotów. Program PPR był tak ogólnikowy, że mało różnił się od programu polskiej radykalnej lewicy. „PPR upodabnia się do polskich organizacji niepodległościowych — meldował Grot-Rowecki Sikorskiemu — prowadzi też akcję społeczno-polityczną wraz z akcją wojskową."103 Pod względem wojskowym PPR dążyła do przygotowania powstania oraz niesienia pomocy Armii Czerwonej przez zorganizowanie wojny partyzanckiej przeciwko Niemcom, która miała doprowadzić do utworzenia „drugiego frontu" na ich tyłach — w Polsce.104 Polityka PPR zmierzająca do niesienia jak najwydatniejszej wojskowej pomocy Armii Czerwonej — do podporządkowania krajowej strategii i taktyki wymogom walki toczącej się na froncie wschodnim — stała się jedną z zasadniczych przyczyn konfliktu między nią a obozem londyńskim. W początkowym okresie konflikt ten nie miał większego praktycznego znaczenia, gdyż PPR poświęciła pierwsze lata swego istnienia tworzeniu własnych oddziałów zbrojnych, Gwardii ioo Tamże, s. 28. "i Tamże, s. 32—33. » Kffiu* 3Łow6dcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 140, 19X1942, L. dz. 4140/tjn./42, SPP. 104 Zob. Kształtowanie, s. 15. 43 i. Polski ruch oporu Ludowej (GL), przemianowanej w 1944 roku na Armię Ludową.105 W czerwcu 1942 roku PPR posiadała 4000 członków, a jej organizacja wojskowa liczyła 3000 ludzi.106 W drugiej połowie 1942 roku wojskowa działalność PPR obejmowała: prowadzenie wywiadu i sabotażu oraz przygotowywanie „powstania zbrojnego odciążającego front sowiecki".107 Polityczna i propagandowa działalność PPR od początku wywoływała żywe zaniepokojenie wśród kierownictwa londyńskiego obozu, które zarzucało jej „urabianie, nastrój ów przychylnych dla ZSRR" i oskarżało o „zwalczanie wszystkich czynników przeciwnych akcji 'komunistycznej" oraz anarchizowanie kraju celem uchwycenia władzy w Polsce za radziecką pomocą ipod koniec wojny. Zdaniem Grota-Roweekiego propaganda PPR dążyła do: przekonania opinii publicznej, że była ona „jedynym ośrodkiem ogólnonarodowego frontu aktywnej walki"; „wywołania natychmiastowej walki zbrojnej z okupantem"; szerzenia wiary w potęgę ZSRR i jego „rolę [jako — przyp. mój — J.M.C.] jedynego zbawcy Narodu Polskiego"; poderwania „zaufania do mocarstw zachodnich, Rządu Polskiego i krajowych czynników niepodległościowych", które opierały się wezwaniom komunistów; zniechęcenia „mas do historycznej przeszłości Państwa Polskiego" oraz zaostrzenia konfliktów socjalnych i przygotowania rewolucji.108 W opinii Grota-Roweckiego propaganda PPR znajdowała oddźwięk „w dołach organizacyjnych i wśród terenowych przywódców" społeczno-radykalnych ugrupowań oraz wśród najmniej uświadomionych robotników, „przygotowując dla prowodyrów «K» 109 podatny grunt do opanowania kierownictwa nad masami". 105 zob. C. Madajczyk, Ważna decyzja. Przyczynek do rozmów między PPR a Delegaturą w 1943 r., „Najnowsze dzieje Polski 1939—1945", Warszawa 1960, t. 4, s. 6. 106 Zab. Depesze KC PPR do Georgi Dymitrowa z lat 1942—1943, „Z Pola Walki" 1961, nr 4, t. 174. 107 Meldunek Dow6dcy AK do Naczelnego Wodza, Nar 140, datowany 1 VII 1942, otrzymany w Londynie 19X1942, L. dz. 4140/42, SPP. 108 Tamże. 109 „K" — komunistycznych. 3. Armia Ludowa Sympatie dla komunistów wykazywali bezrolni, małorolni, służba folwarczna i miejsikie elementy radykalno-robotnicze i inteligenckie. Ponadto hasło natychmiastowej walki z Niemcami miało uznanie wśród elementu młodszego, który z niecierpliwością oczekiwał rozkazu do czynnej walki. Sprzyjała temu polityka okupanta i ślepy terror w stosunku do spokojnej ludności, który wytrącał z „równowagi najrozważniejsze elementy". W rezultacie Grot-Rowecki obawiał się, iż komunistyczna akcja zagrażała „wyrwaniem inicjatywy kierownictwa opinią [publiczną — przyp. mój — J.M.C.]" z rąlk przywódców londyńskiego obozu, którzy zalecali „czekanie na rozlkaz" i tolerowali „narastające przedwcześnie powstanie". „Ludność może być wciągana masowo do akcji czynnej — pisał Grot-Rowecki — kierowanej przez obce czynniki komunistyczne."110 Kwestia wyboru momentu rozpoczęcia na szeroką skalę prowadzonych operacji przeciwko Niemcom stawała się zasadniczym powodem niezgody między AK i PPR. AK planowała rozpocząć swój główny wysiłek militarny w chwili załamywania się Niemiec. PPR żądała i wzywała do natychmiastowego natężenia walki celem udzielenia pomocy Armii Czerwonej. Po upadku Francji londyńskie władze, szczególnie za granicą, stały na stanowisku prowadzenia jedynie „ograniczonej akcji zbrojnej",111 pomimo że ich podkomendni i zwolennicy domagali się bardziej aktywnej działalności przeciwko Niemcom.112 Rząd obawiał się, że „opór masowy" prowadziłby do „masowej rzezi". Zdaniem rządu „generalne powstanie" miało być jednym z „ważnych czynników w przyszłych rozstrzygających działa- -------------------1 110 Meldunek Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 140, datowany 1 VII 1942, otrzymany w Londynie 19X1942, L. dz. 4140/42, SPP. 111 Depesza Naczelnego Wodza do Komendanta ZWZ, 18 VI1940, L. dz. 3814/40, SPP. Por. też Instrukcja Nr 5 dla Komendanta ZWZ, 20 VII 1940, L. dz. 85/A/ tjn., SPP; Instrukcja Nr 6 dla Komendanta ZWZ, 3X11940, L. dz. 875/A/tjn./40, SPP. Instrukcja Nr 7 dla Komendanta ZWZ, 3X11 1940, L. dz. 1170/tjn./40, SPP; oraz Rozkaz dla Komendanta ZWZ, 14 II1941, L. dz. 525/41. m Depesza zastępcy Premiera do Dowódcy AK, 25 XII 1942, L. dz. 5522/42, SPP — Teka 3.9.2.1; oraz Depesza zastępcy Premiera i Ministra Obrony Narodowej do Delegata Rządu i Dowódcy AK, 811943, L. dz. 5522/43, SPP — Teka 3.9.2.1. 44 45 I. Polski ruch oporu niach na kontynencie Europy". Dlatego nie mogło się ono rozpocząć przedwcześnie.113 Grot-Rowecki doszedł do przekonania w drugiej połowie 1942 roku, że na dalszą metę polityka ciągłego ograniczania zbrojnej działalności AK była nie do utrzymania. W sierpniu 1942 roku dowódca AK meldował Siikorokiemu, że stosowanie przez Niemców „zbiorowej odpowiedzialności i masowego terroru jako środka prewencyjnego" zadawało narodowi „wielkie straty, mimo biernego zachowania się i unikania prowokowanych ciosów". Podkreślał, że trwanie w postawie nastawionej głównie na przetrwanie umacniało w społeczeństwie „psychikę bierności" i osłabiało morale AK, co mogło bardzo ujemnie odbić się na „dynamice powstania". Co więcej, aktywniejsze jednostki szły do komunistycznej partyzantki i dostawały się „pod wpływy komunizmu". W związku z tym proponował od września 1942 roku podjęcie wewnątrz kraju wzmożonej akcji dywersyjnej, a na wschodzie także partyzantki. Dowódca AK poza politycznymi korzyściami chciał przez to uzyskać: ,,a) sprawdzenie i usprawnienie aparatu bojowego i lepsze jego przygotowanie do działań; b) przez wywołanie reakcji okupanta sprawdzenie jego stanu ducha i siły." "« Pod koniec 1942 roku decyzję Grota-Roweckiego wszczęcia wzmożonej działalności bojowej spowodowali saimi Niemcy podejmując na Zamojszczyźnie i Lubełszczyźnie akcję przesiedleńczą połączoną z najgorszym okrucieństwem i zbrodniami, wywołując masową ucieczkę ludności, szczególnie młodzieży, do lasów.115 W odpowiedzi gen. Grot-Rowecki w porozumieniu z Delegatem Rządu nakazał „planową akcję samoobrony" w rejonie Zamościa, która obejmowała działania przeciwko niemieckim liniom komunikacyjnym, palenie zagród, wybijanie bydła i czynny 113 Depesza zastępcy Premiera i Ministra Obrony Narodowej do Delegata Rządu i Dowódcy AK, 811943, L. dz. 5522/43, SPP — Teika 3.9.2.1. 114 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 23 XII 1942, L. dz. 5521, SPP. 115 Tamże; oraz Meldunek organizacyjny Dowódcy AK, Nr 190, 1 III 1943, L. dz. 5277/43, SPP. 46 3. Armia Ludowa ,rjr.116 Rząd nakazał krajowym przywódcom ograniczyć „kontrakcję" do minimum i prowadzić ją tylko na terenie powiatów Lubelszczyzny objętych aikcją niemiecką i nie dopuścić do „wybuchu powstania ogólnego za żadną cenę".117 W wyniku tego rozkazu w prasie konspiracyjnej londyńskiego obozu ukazało się wiele artykułów zmierzających do ostudzenia zapałów i przekonania niecierpliwych, iż było jeszcze za wcześnie na zasadnicze wzmożenie akcji zbrojnej przeciwko Niemcom.118 W lutym 1943 roku Niemcy zaniechali dalszych przesiedleń. Dowódca AK meldował Naczelnemu Wodzowi: „Ludność inspektoratu rejonowego Zamość i Lublin ocenia bardzo przychylnie całą akcję Sił Zbrojnych w Kraju. Nieprzyjaciel jest zdezorientowany, zastraszony, nie reaguje jak dotychczas. Ta pierwsza próba bojowa naszych Sił Zbrojnych zdała egzamin." nfl Komuniści wygrywali ten sukces w swojej propagandzie, która wytykała AK zbyt dużą bierność i brak ofensywnego ducha. Zdaniem komunistów na terror należało odpowiadać rozszerzaniem i podnoszeniem walki „na coraz wyższy poziom".120 W rezultacie stosunki między siłami londyńskimi i PPR stawały się coraz bardziej napięte, a propagandowa walka coraz bardziej zażarta. Na początku 1942 roku Grot-Rowecki utworzył specjalną antykomunistyczną komórkę propagandową przy Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK.121 »• Meldunek organizacyjny Dowódcy AK, Nr 190, 1 III 1943, L. dz. 5277/ 43, SPP. 117 Depesza zastępcy Premiera i (Ministra Obrony Narodowej do Dowódcy AK, 25 XII 1942, L. dz. 5522/42, SPP; oraz Depesza zastępcy Premiera i Ministra Obrany Narodowej do Delegata Rządu i Dowódcy AK, 8 11943, L. dz. 5522/43, SPP. 118 Zob. Z bronią u nogi, „Biuletyn Informacyjny" 1943, nr 6; oraz Akcja zbrojna? Tak — lecz ograniczona, ^Biuletyn Informacyjny" 1943, nr 13. 119 Meldunek organizacyjny Dowódcy AK, nr 190, 1 III 1943, L. dz. 5277/43, SPP. 180 O myśl demokratyczną polskiej demokracji, „Trybuna Wolności" 1943, nr 39. m Meldunek organizacyjny Dowódcy AK, Nr ,118, 1 III 1942, L. dz. 4121/42, SPP. 47 I. Polski ruch oporu Pod 'koniec 1942 roku kierownictwo PPR postanowiło nawiązav bezpośrednie rozmowy z obozem londyńskim celem skoordynowania wysiłków bojowych w kraju.122 Decyzja ta zbiegła się ze zmianami wśród władz PPR. W listopadzie 1942 roku został zamordowany z inspiracji Bolesława Mołojca, jednego z założycieli partii, pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego PPR Marceli No-wotko („Marian", „Stary"). W grudniu 1942 roku sekretarzem Komitetu Centralnego PPR został Paweł Finder („Paweł").123 Finder upoważnił Władysława Gomułkę („Wiesława"), członka nowego sekretariatu partii, do wszczęcia rozmów z Delegaturą Rządu, na czele której stał wówczas prof. Jan Piekałkiewicz („Wer-nic").124 Prof. Piekałkiewicz, który był ludowcem, uchodził za „gorącego rzecznika porozumienia z całą lewicą",125 co sugeruje, iż widział on możliwości współpracy z komunistami. Z drugiej strony wynik rozmów Piekałkiewicza z PPR w dużej mierze zależał od postawy Grota-Roweokiego, który, chociaż był jedynie dowódcą wojskowej organizacji, miał duży wpływ na czysto polityczne sprawy ruchu londyńskiego.126 W czasie rozmów z Delegaturą Rządu Gomułka kierował się uchwałami Komitetu Centralnego PPR powziętymi w styczniu 1943 roku, które mówiły, że ostatnie zwycięstwa alianckie, szczególnie na froncie wschodnim, wysunęły na porządek dzienny w krajach okupowanych „zagadnienie powstania narodowego", którego przeprowadzenie wymagało utworzenia szerokiego „frontu narodowego" oraz „umasowienia" ruchu partyzanckiego, który miał przygotować oddziały i społeczeństwo do powstańczego zrywu. Kierownictwo PPR uważało, że na szeroką skalę prowadzona walka partyzancka w jej kulminacyjnym punkcie winna przerodzić się w powszechne powstanie. W opinii PPR zwycięskiego powstania nie można było przygotować przez tworzenie oddzia- 188 Zob. C. Madajczyk, Ważna decyzja..., s. 7. 188 Zob. Polski ruch robotniczy, s. 205. 184 Tamże, s. 263; oraz C. Madajczyk, Ważna decyzja..., s. 13. 185 M. Turlejska, O wojnie i podziemiu, Warszawa 1959, s. 120 oraz C. Madajczyk, Ważna decyzja..., s. 11. 188 List płk. dypl. J. Bokszczanina („Sęka") do autora z 19IV 1965 r. 48 \ • 3. Armia Ludowa lów „na papierze", teoretyczne ich szkolenie oraz gromadzenie nieprzestrzelanej broni.127 \ Z czysto wojskowego punktu widzenia istniała pewna zbieżność w poglądach na te sprawy między kierownictwem PPR a dowódcą AK, który też uważał, iż powstanie winno być poprzedzone wzmożoną akcją zbrojną, mającą przygotować oddziały i dowództwa do ich powstańczych zadań.128 W kwietniu 1943. roku Grot-Rowecki powiadomił Sikorskiego, że od jesieni 1942 roku w odpowiedzi na niemieckie bestialstwa w Polsce uruchomił „własną wzmożoną aikcję bojowo-dywersyjną, a ostatnio specjalnie terrorystyczną przeciw okupantom". Akcja ta powiodła się — meldował dowódca AK — i „jak dotąd walkę nerwów z okupantem wygrywamy. Teraz my likwidujemy Niemców, a represji na razie brak." Z drugiej strony jego myślą (przewodnią było „nie przeciągać jednak strun" i „korzystając z obecnego konfliktu naszego z Rosją" ograniczyć akcję bojową przeciw Wehrmachtowi, „a w szczególności przeciw komunikacjom prowadzącym na wschód", natomiast rozszerzyć „akcję terrorystyczną przeciw gestapo, policji i administracji niemieckiej" oraz pogłębiać ten rozdział dalszą akcją bojową.129 Stąd zasadnicze różnice w podejściu do Rosji i niechęć do udzielenia wydatnej pomocy Armii Czerwonej uniemożliwiały rozwinięcie się owocnej współpracy PPR z AK i musiały ujemnie zaważyć na rozmowach między obu stronami. 15 stycznia 1943 roku Komitet Centralny PPR wystosował list otwarty do Delegatury Rządu, który miał posłużyć jako wstęp i zachęta do bezpośrednich rokowań.130 List ten krytykował strategię i taktykę sił londyńskich — „wyczekiwania z bronią u nogi" — domagał się natychmiastowego wszczęcia zbrojnych działań przeciwko Niemcom i utworzenia w Polsce frontu narodo- 187 Por. Kształtowanie, s. 66—81. i*8 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 1 VIII 1942, L. dz. 3086, SPP. "• Depesza Dowódcy AK do' Naczelnego Wodza, datowana 29 IV, odczytana w Londynie 5 V11943, L. dz. 2312, SPP. i»» List ten, którego autorem był Władysław Gomułka, w dwa tygodnie później został opublikowany w „Trybunie Wolności", głównym organie prasowym PPR. 4 — Powstanie Warszawskie 49 I. Polski ruch oporu wego. Autorzy listu podkreślali, iż w obliczu eksterminacyjnej polityki okupanta tylko zdecydowany, spotęgowany opór mógł zapobiec „masowemu wyniszczeniu ludu polskiego"; uchronić Polaków od losu, który spotkał polskich Żydów. Ostrzegali, iż pewne elementy dążyły do wywołania „wojny domowej" w kraju pod hasłem walki z komunizmem. Domagali się, by obóz londyński zajął. „wyraźne stanowisko" wobec Rosji i potępił politykę, która mówiła „o konieczności zniszczenia nie tylko hitleryzmu, lecz również Związku Radzieckiego". Stali na stanowisku, że „zgoda narodowa i zjednoczenie wszystkich zdrowych sił narodowych do walki z okupantem, do walki, która przyspieszy chwilę powstania Polski Niepodległej, Polski ludu pracującego [...] w dużym stopniu jest uzależniona od stanowiska emigracyjnego rządu londyńskiego i jego Krajowej Delegatury".131 Autorzy listu dobrze zdawali sobie więc sprawę, że ich partia licząca wówczas około 8000 członków13Z była za słaba, aby utworzyć w kraju silny i dynamiczny walczący front narodowy bez pomocy i udziału obozu londyńskiego. Li9t PPR pozostał bez odpowiedzi i pominięty całkowitym milczeniem przez prolondyńską prasę podziemną, chociaż wkrótce po jego ogłoszeniu doszło do rozmów między PPR i Delegaturą Rządu. Gomułka w imieniu PPR oświadczył, że jego partia pragnęła wojskowej i politycznej współpracy z londyńskim obozem. Współpraca wojskowa miała opierać się na następujących podstawach: aktywizacji AK, dopuszczeniu delegatów GL do Sztabu Głównego i Sztabów Terenowych AK oraz zachowaniu samodzielności organizacyjnej GL. W zakresie współpracy politycznej PPR wysunęła następujące postulaty: przyznanie PPR wpływu na sprawy polityczne na równi z innymi organizacjami odpowiednio do reprezentowanej przez nią siły politycznej, osiągnięcie porozumienia wszystkich krajowych stronnictw politycznych prócz sanacji i ONR oraz utworzenie jeszcze w czasie wojny rządu w kraju, który stałby się wyrazicielem opinii całego społeczeństwa, za- 151 Kształtowanie, s. 82—92. ln Zofo. Depesze KC PPR do Georgi Dymitrowa..., s. 178. 50 3. Armia Ludowa stąpiłby rząd emigracyjny, pokierował powstaniem i zwołał konstytuantę.133 PPR oświadczyła, że do rządu londyńskiego odnosi się „pozytywnie, mimo zastrzeżeń co do jego składu i oblicza społeczno-politycznego". Rząd ten był „koniecznym reprezentantem państwa za granicą", ale nie mógł on „sprawować władzy automatycznie po powrocie do kraju", gdzie musiał „powstać rząd wyłoniony przez krajowe organizacje polityczne", co nie wykluczało, iż część członków emigracyjnego gabinetu mogłaby wejść w jego skład, z gen. Sikorskim włącznie. W „zasadzie" partia miała „pozytywny stosunek" do rządu londyńskiego oraz jego organów w kraju. Gomułka określił PPR jako „organizację niezależną, robotniczą i niepodległościową", o marksistowsko-leninowskiej ideologii, nie związaną z Kominternem, posiadającą własne stanowisko wobec zagadnień własności, dążącą do zmiany ustroju społecznego, lecz nie rezygnującą z „możliwości przemian drogą uchwał konstytucyjnych". PPR pozytywnie odnosiła się do ZSRR i paktu polsko--radzieckiego oraz uważała, iż sprawa granic ze Związkiem Radzieckim była otwarta i winna być „rozstrzygnięta przez rządy Polski i ZSRR zgodnie z prawem stanowienia narodów". Partia zgłaszała akces do „oficjalnego układu politycznego w kraju", równocześnie ostrzegając, iż będzie traktować odrzucenie tej propozycji jako pozostawienie jej „wolnej ręki". Niemniej ze względu na dobro sprawy skłonna była do „porozumienia nawet na węższym odcinku, np. w zakresie współpracy w czynnej walce cywilnej, jak duże sabotaże, dywersja itp."134 W tym samym czasie Komitet Centralny PPR wydał odezwę programową O co walczymy, w której zawarte były jej postulaty na najbliższy okres powojenny. Partia domagała się między innymi: przeprowadzenia demokratycznych wyborów do Zgromadzenia Narodowego (konstytuanty) celem wyboru prezydenta i rządu oraz uchwalenia konstytucji; włączenia do państwa pol- l;s Zob. Polski ruch robotniczy, s. 263—264; C. Madajczyk, Ważna decyzja..., s. 15; i M. Turlejska, O wojnie i podziemiu, s. 125—126. 134 m Turlejska, O wojnie i podziemiu, s. 126—127. i 51 I. Polski ruch oporu skiego wszystkich ziem polskich; uspołecznienia przedsiębiorstw bankowych i wielkoprzemysłowych, które miały podlegać kontroli komitetów fabrycznych; przywrócenia dawnym właścicielom ich gospodarstw i drobnych przedsiębiorstw przemysłowych i handlowych; wywłaszczenia bez odszkodowania gospodarstw obszarni-czych powyżej 50 hektarów i rozdzielenia ziemi między chłopów małorolnych i robotników rolnych; opracowania wielkiego planu odbudowy i rozbudowy gospodarki narodowej; wprowadzenia bezpłatnego nauczania i opieki lekarskiej; rozbudowy ubezpieczeń społecznych; oraz oparcia polityki zagranicznej na sojuszu z ZSRR.135 Z wypowiedzi Gomułki oraz programowej deklaracji PPR wynikało, iż jej kierownictwu ogromnie w tym czasie zależało na wejściu do „oficjalnego" — głównego — nurtu politycznego życia w kraju, w którym partia pragnęła reprezentować radykalną lewicę oraz prorosyjską orientację, a tym samym „ulegalizować się" i zapewnić sobie udział w powojennych rządach. Rokowania między PPR i londyńskim obozem odbywały się w najgorszych ku temu Okolicznościach: zbiegły się z pogorszeniem polsko-ra-dzieokich stosunków dyplomatycznych oraz aresztowaniem przez Niemców ówczesnego Delegata Rządu, prof. Piekałkiewicza.136 Jego następca inż. Jan Stanisław Jankowski („Soból"), wywodzący się ze Stronnictwa Pracy, miał bardziej prawicowe poglądy i nie był „rasowym politykiem",137 samodzielnym mężem stanu na miarę czasów, w których działał,138 lecz raczej wytrawnym biurokratą, który załatwiał wszystko „wedle kompetencji",139 i stąd nie rozumiał korzyści, które mogły ewentualnie wypływać ze współpracy z komunistami. Ponadto Grot-Rowecki był zdania, iż oferta PPR była po pro- 135 Zob. Kształtowanie, s. 93—96. 136 por polski ruch robotniczy, s. 265. 137 K. Popiel, Na mogiłach przyjaciół, Londyn 1966, s. 36. 138 Zob. J. Kulski, Zarząd Miejski Warszawy 1939—1944, Warszawa 1964, S. 38—39. 139 K. Popiel, Na mogiłach przyjaciół, s. 42. 52 3. Armia Ludowa stu „podejściem celem przeniknięcia do naszych szeregów"u0 oraz „próbą zalegalizowania się w opinii polskiej jako polska organizacja niepodległościowa, przodująca bojowością".141 Ułatwiłoby to „legalizację w odbudowanym państwie lub podjęcie współpracy z ZSRR w razie wkroczenia wojsk ros. do Polski". Dowódca AK był gotów omówić sprawę współpracy wojskowej i ewentualnie objąć komendę nad Gwardią Ludową, „oczywiście z zachowaniem odpowiednich ostrożności",142 pod warunkiem, iż PPR publicznie oświadczy, że nie jest ekspozyturą Kominternu, podporządkuje się bez zastrzeżeń rządowi londyńskiemu oraz jego politycznym i wojskowym przedstawicielom w kraju i stanie na gruncie nienaruszalności granic polskich na wschodzie.143 Nie było właściwie żadnych szans na uzyskanie porozumienia pomiędzy PPR i Obozem londyńskim, szczególnie iż 25 kwietnia 1943 roku doszło do formalnego zerwania polsko-radzieckich stosunków dyplomatycznych.144 W trzy dni później, 28 kwietnia, Delegatura Rządu odrzuciła propozycje PPR. Odpowiedź Delegatury w pełni pokrywała się ze stanowiskiem i żądaniami dowódcy AK. Delegat Rządu wyraził zadowolenie, że PPR „zasadniczo" uznawała „konieczność konsolidacji wysiłków w walce o wolność" i zgłaszała „gotowość przystąpienia do współpracy z polskimi organizacjami niepodległościowymi", ale równocześnie podkreślał, że dalsze rozmowy były „niemożliwe" i „bezcelowe", gdyż komuniści zajęli „niedostatecznie pozytywne" stanowisko w stosunku do zasad konsolidacji, które obowiązywały wszystkie ugrupowania wchodzące w skład obozu londyńskiego. Zasady te były następujące: uznanie zwierzchnictwa jedynie legalnych i najwyższych władz państwowych chwilowo przebywających za granicą 140 Meldunek organizacyjny Dowódcy AK, Nr 190, 1 III 1943, L. dz. 5277, SPP. 141 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 370, 14 III 1943, SPP. 142 Tamże. 14S Meldunek organizacyjny Dowódcy AK, Nr 190, 1 III 1943, L. dz. 5277, SPP; Meldunek Dowódcy AK, Nr 202, część B, 22 VI1943, L. dz. 5555/43, SPP. 144 Zob. s. 237—238. 53 I. Polski ruch oporu oraz czynników miarodajnych w kraju, zadeklarowanie całkowitej niezależności od pozapolskich ośrodków dyspozycyjnych, gotowość do „bezkompromisowej walki z każdym, ktokolwiek by nim był, najeźdźcą na ziemie Rzeczypospolitej Polski", i wreszcie uznanie nienaruszalności granic państwa polskiego z 1939 roku.145 W rzeczywistości londyńskie czynniki żądały, aby PPR zobowiązała się do walki z Amnią Czerwoną, gdyby zaszła tego potrzeba, na co żadna komunistyczna partia nie mogła przystać w 1943 roku oraz ażeby opowiedziała się za doktryną „dwóch wrogów", którą ona zwalczała w imię poprawy polsko-radzieckich stosunków. Podobnie PPR nie mogła uznać nienaruszalności wschodnich granic Polski, gdyż Stalin uważał ich rewizję za warunek sine qua non zbliżenia pomiędzy obu (krajami. Nie mogła też publicznie odciąć się od Kominternu.. „PPR, mimo że formalnie nie była sekcją Międzynarodówki Komunistycznej— stwierdzono w wydanej w 1964 roku historii partii — czuła się z nią związana i uznawała jej ideowy autorytet [...] Międzynarodówka i KC KPZR udzielały pomocy komunistom polskim w ich działalności na terenie kraju i ZSRR. Rozwojem antyfaszystowskiego ruchu rewolucyjnego w Polsce [...] żywo interesował się Komitet Wykonawczy KM i jego Sekretarz Generalny Georgi Dymitrow." 14S Odpowiedź Delegatury Rządu była oczywistym dowodem, iż krajowi przywódcy nie chcieli współpracy z partią o prorosyjskiej postawie i orientacji. Stąd tylko wyrzekniecie się przez PPR pro-rosyjskich sympatii oraz zerwanie przez komunistów wszelkich powiązań z Moskwą mogło zapewnić współdziałanie między nimi i obozem londyńskim. Doprowadziło to do zerwania rozmów, chociaż nieoficjalne kontakty pomiędzy Delegaturą Rządu i PPR były utrzymywane do chwili wybuchu powstania warszawskiego.147 Co więcej, PPR w ciągu kilku następnych miesięcy „nie wykluczała jeszcze możliwości" porozumienia z obozem londyńskim, !« **• Turlejska, O wojnie i podziemiu, s. 132—133 144 Polski ruch robotniczy, s 266 o; Sociahst 54 «¦ ™and 1945- 3. Armia Ludowa a przynajmniej z jego częścią, przede wszystkim socjalistami i ludowcami.148 Stanowisko PPR w tej sprawie pokrywało się z linią Moskwy, która nakazywała tworzenie w krajach okupowanych szerokich frontów narodowych.149 Z drugiej strony PPR licząc się z ewentualnością, iż do porozumienia z obozem londyńskim może nie dojść, zaczęła myśleć latem 1943 roku o „konieczności powołania do życia nowego, demokratycznego ośrodka politycznego, przeciwstawnego rządowi emigracyjnemu i jego krajowej Delegaturze".150 Otwierało to okres bezpośredniej walki o władzę w Polsce pomiędzy orientacją promoskiewską a prolondyńską. Z perspektywy czasu wydaje się, iż władze londyńskiego obozu popełniły zasadniczy błąd nie godząc się na jakąkolwiek współpracę z komunistami, gdyż to pozbawiło je wpływu na politykę i oblicze PPR oraz doprowadziło do otwartej rywalizacji pomiędzy nią a Delegaturą Rządu i AK, co następnie przyczyniło się w dość dużym stopniu do wybuchu powstania warszawskiego. Co więcej, współpraca pomiędzy obozem londyńskim a komunistami, zmniejszając poczucie ich osamotnienia i wrogości wobec innych ugrupowań oraz wzmacniając wpływy w ich szeregach tych elementów, które nawet dowódca AK określił mianem „polskich",151 z pewnością uczyniłaby ich bardziej niezależnymi od Moskwy.152 Wreszcie współpraca z PPR mogłaby ułatwić nawiązanie wojskowego współdziałania pomiędzy AK i Armią Czerwoną, którego tak bardzo brakowało latem i wczesną jesienią 1944 roku. Kierownictwo londyńskiego ruchu prawdopodobnie sądziło, że 148 J. Pawłowicz, Strategia frontu narodowego..., s. 22 i n. I4» Tamże, s. 22. "o Polski ruch robotnicy, s. 376—377. »« Raport Dowódcy AK o sytuacji K, 20 XI1943, L. dz. 6581/tjn./43, SPP. l:* W istocie obóz londyński sam pchał PPR w objęcia Stalina. W niecałe pół roku po zerwaniu rozmów z PPR dowódca AK sam z żalem zauważył, że „na razie przynajmniej, w kierownictwie partii, wziął górę prąd oficjalny prosowiecki ze szkodą dla istniejącjwh niewątpliwie w jej szeregach elementów polskich". W tym czasie, jego zdaniem, doszło do „sowietyzacji" całego partyjnego aparatu i hierarchii oraz „podporządkowania się PPR wskazaniom sowieckiej racji stanu". (Raport Dowódcy AK o sytuacji K, 20 XI1943, L. dz. 6581/tjn./43, SPP.) 55 I. Polski ruch oporu wyraźnie odcinając się od PPR doprowadzi do jej całkowitej izolacji od społeczeństwa i skaże na powolny uwiąd. Jednak nie doszło do tęga, o czym szybko zresztą się sami przekonali. W sierpniu 1943 roku gen. Bór-Komorowski, następca Grota-Ro-weckiego, zameldował Londynowi, że chociaż wrogi stosunek PPR do Rządu Polskiego oraz „czynników miarodajnych" w kraju doprowadził do „samorzutnego likwidowania komuny, szczególnie na kresach wschodnich", niemniej „w niektórych sferach radykalnej inteligencji, hołdującej przeobrażeniom rewolucyjnym, ożywiły się sympatie prosowieokie w przewidywaniu decydującej roli Rosji w przekształceniu politycznym Europy w wyniku wojny".153 Delegat Rządu donosił też o wzroście wpływów i działalności komunistów, do czego przyczyniały się głównie, jego zdaniem, sukcesy Armii Czerwonej oraz zaostrzenie się „kursu niemieckiego" w kraju — terror, branki na roboty w Niemczech, itd. „Bieg wydarzeń na froncie wschodnim budzi powszechne, trudne już do opanowania nadzieje na rychły koniec wojny [...] a wobec siły armii sowieckiej zmusza do liczenia się z wkroczeniem bolszewików na ziemie polskie oraz z poważnym wpływem bolszewizmu na powojenną polityczną organizację Europy środkowo-wschodniej; wzgląd ten działa odstraszająco na pewne warstwy narodu — mieszczaństwo, inteligencję, itd. — ale na inne [...] w sensie pozytywnym, nastrajając do pewnego kompromisu i rezygnacji." Wzrastający terror niemiecki w kraju zachęcał i pobudzał do działań odwetowo-obronnych. Był „idealną wodą na młyn radykalnej propagandy komunistycznej", która od początku domagała się energicznej kontrakcji jako odpowiedzi na eksterminacyjną politykę Niemców. „Naprzód Żydzi, a teraz Polacy!" W opinii Delegata Rządu dewiza: „To trzeba skończyć! Armia Czerwona robi swoje — my musimy także czynić swoje" — robiła wrażenie.15* Stąd przybierający na sile terror niemiecki, zmierzający do za- 153 Tamże. 154 Sprawozdanie Delegatury Rządu z działalności komunistycznej za o-kres listopad 1942 — luty 1943, 24 VII 1943, L. dz. 3728, SPP. 56 3. Armia Ludowa straszenia i zupełnego zniewolenia Polaków, odnosił wręcz przeciwne skutki; wzmagał wolę oporu i zachęcał do czynnej walki. Sytuacja obozu londyńskiego stawała się tym trudniejsza — skarżył się Jankcwski — że oficjalnie trudno było przeciwstawiać się propagandzie PPR, szczególnie że anglosascy politycy składali ustawiczne hołdy na cześć Armii Czerwonej i Stalina oraz uwypuklali rolę Rosjan w toczącej się wojnie. Wszystko to docierało do opinii publicznej i silnie ją dezorientowało,155 czyniło PPR i jej politykę bardziej strawną i atrakcyjną dla społeczeństwa. „Ten układ stosunków jest o tyle fatalny — podkreślał Delegat Rządu — że jeśli nawet przebieg wojny będzie pomyślniejszy dla interesów Polski, to propaganda i robota organizacyjna komunistów poczyni znaczne spustoszenia w masach społecznych i[...] zwłaszcza ![wśród — przyp. mój — J.M.C.] robotników i młodzieży [...] co nie będzie mogło pozostać bez wpływu na stosunki powojenne." 156 Zarówno więc Jartkowski, jak i Bór-Komorowski szybko zrozumieli, że działalność i znaczenie komunistów w kraju ustawicznie wzrastały. W listopadzie 1943 roku Bór-Komorowski zameldował do Londynu, że „stan potencjalny i liczebny komuny został nie tylko utrwalony, lecz i zwiększony". Stawała się ona coraz bardziej „dynamiczną", a jej siła bojowa wzrastała w „tempie dotąd nie obserwowanym". „Podrywając systematycznie autorytet polskich czynników miarodajnych, dezawuując akcję państw sprzymierzonych, mając w swej dyspozycji znaczne zasoiby zaopatrzeniowe oraz pobudzoną gwałtami niemieckimi dynamikę mas — podkreślał dowódca AK — komuna posiada w swym ręku groźne i wielkiej wagi narzędzie, które z właściwą sobie giętkością i energią obróci przeciw polskiej racji stanu przy pierwszym korzystnym dla siebie momencie, przy czym moment programowej przedwczesności tej aktywizacji wcale nie jest wykluczo- »«* Tamże. »» Taniże. 57 r 1. Polski ruch oporu ny." 1S7 Bór-Komorowski obawiał się więc, iż PPR wznieci w kraju „przedwczesne" powstanie i pokrzyżuje tym plany londyńskiego obozu, którego cała strategia opierała się na założeniu, iż wybuchnie ono na jego rozkaz, w momencie przez niego wybranym i odbywać się będzie pod jego wyłączną kontrolą i kierownictwem. Ponadto dowódca AK zakładał, iż PPR 'będzie groźna dla sił londyńskich na „początku powstania"; podejmie „próbę utworzenia «Rządu Ludowego* i rozbicia sił powstańczych". Spodziewał się też, iż PPR „szermując atrakcyjnymi hasłami patriotycznymi i społecznymi" pozyska sobie radykalne „sfery lewicy" oraz wielotysięczne masy Polaków „wykolejonych przez rządy okupanta, wtrąconych na dno nędzy lub pchniętych do bandytyzmu", co doprowadzić mogło do wybuchu wojny domowej w Polsce w momencie załamywania się Niemców. W związku z tym twierdził, iż obóz londyński musi być gotowy do walki z PPR i anarchią. Celem zapewnienia „wewnętrznego bezpieczeństwa" domagał się: natychmiastowego, faktycznego uchwycenia władzy przez Delegaturę Rządu na „całym obszarze objętym działaniami powstańczymi"; utworzenia specjalnego Korpusu Bezpieczeństwa i Wywiadu 158 oraz jak najszybszego przybycia do kraju w „krytycznym momencie" nie tylko polskich oddziałów z zagranicy, ale i kilku „wielkich jednostek anglosaskich wyposażonych głównie w jak najszersze pełnomocnictwa do walki z anarchią".159 Dążąc do rozładowania rewolucyjnych nastrojów mas oraz przeciwdziałania hasłom PPR żądał wydania przez najwyższe czynniki państwowe polityczno-społecznego manifestu, który dawałby „prawdziwą rękojmię realizacji na drodze prawa, a nie gwałtu, słusznych żądań społeczeństwa w dziedzinie sprawiedliwości społecznej i gospodarczej oraz praw obywatelskich", a zarazem po- «*» Raport Dowódcy AK o sytuacji K, 20 XI1943, L. dz. 6581/tjn./43, SPP. 158 Referat Komendanta Sił Zbrojnych na posiedzeniu Krajowej Reprezentacji Politycznej, 14X1943; Meldunek Dowódcy AK, Nr 221, L. dz. 3289/44, SPP. m Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, datowana 14 X 1943, od-izyfrowana w Londynie 6 XI1943, L. dz. 6112/OS/tjn./43, IGS, A. XII. 3/89. 58 3. Armia Ludowa służyłby wojsku za sztandar, pod którym rozpoczęłoby „walkę wyzwoleńczą".160 Fakt, iż Bór-Komorowski pod koniec 1943 roku tak wiele uwagi poświęcał problemowi zapobieżenia „anarchii", najlepiej dowodzi, że planowane przez niego powstanie, chociaż przede wszystkim wymierzone przeciwko Niemcom, miało uniemożliwić i ubiec przewidywane próby PPR objęcia władzy w Polsce w chwili wyzwolenia. Brak porozumienia z komunistami poważnie wpływał i komplikował powstańcze plany dowódcy AK. Równocześnie stosunki pomiędzy obozem londyńskim a PPR uległy dalszemu zaostrzeniu, do czego walnie się przyczynił rozkaz dowódcy AK — wydany we wrześniu 1943 roku — nakazujący „zwalczanie wyniszczających naszą ludność band rabunkowych bez względu na ich narodowość i szyld". Partyzantów radzieckich „jako takich" miano nie atakować.161 Gen. Bór-Komorowski nakazał „występować zbrojnie przeciwko elementom plądrującym bądź wywrotowa—bandyckim" i położył nacisk na „konieczność likwidacji przywódców band".162 PPR uważała ten rozkaz za wezwanie do „likwidacji oddziałów radzieckich działających na terenach zabużańskich" 163 raczej niż próbę wyplenienia plagi bandytyzmu, która gnębiła ludność na wielu obszarach.164 W istocie rozkaz dowódcy AK, chociaż formalnie Skierowany przeciwko bandytyzmowi, faktycznie zawierał dwuznaczne sformułowania, w myśl których można było zwalczać zarówno bandytów, jak i komunistów, szczególnie iż PPR była w oczach wielu zwolenników londyńskiego obozu organizacją „nielegalną" i na wskroś „wywrotową". Wszystko zależało od interpretacji rozkazu przez poszczególnych 180 Referat Komendanta Sił Zbrojnych na posiedzeniu Krajowej Reprezentacji Politycznej, 14X1943; Meldunek Dow6dcy AK, Nr 221, L. dz. 3269/44, SPP. Zotb. też Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 2011, 2X111943, L. dz. 1056/GNW/43, SPP; oraz Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 1111944, L. dz. 925/tjn./44, IGS — PRM, L-22. Mł Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 1747, 14 X 1943, L. dz. 5726, SPP. "» Raport organizacyjny Dowódcy AK, Nr 220, 31 VIII 1943, L. dz. 3214/44, SPiP. 168 W. Gomułka, XX rocznica PPR, Warszawa 1962, s. 37. 1M Z»b. J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 259. 59 I. Polski ruch oporu dowódców terenowych, którym zalecano likwidować „przywódców i agitatorów" band „wywrotowo-bandyckich".185 „Łatwo sobie [było — przyp. mój — J.M.C.] wyobrazić — stwierdził jeden z najwyższych oficerów AK natychmiast po zapoznaniu się z rozkazem — jakich to bandytów będą tępić prowincjonalni kacykowie..." 166 Komuniści uzyskali tekst tego rozkazu i opublikowali go w swej prasie oraz przesłali do Moskwy, która wykorzystała go w zręczny sposób w czasie teherańskiej konferencji, oskarżając AK o mordowanie radzieckich partyzantów w Polsce.167 Opublikowanie tego rozkazu oraz jego dyplomatyczne reperkusje wywołały głębokie zaniepokojenie wśród kół prolondyńskich.168 W styczniu 1944 roku Bór-Komorowski tłumaczył Naczelnemu Wodzowi, iż jego rozkaz zmierzał do występowania „czynnie przeciwko bandom rabunkowym i rabunkom wywrotowym dającym się specjalnie we znaki ludności". Rozikaz ten dostał się do rąk PPR — pisał — która „w perfidny sposób, interpretując go przez opuszczenie poszczególnych słów lub zdań, rozpoczęła atak w swej prasie przeciw AK i mnie jako podżegaczowi [do — przyp. mój — J.M.C.] walk bratobójczych". Dowódca AK twierdził, iż jedynie NSZ likwidowały komunistów; jego oddziały zwalczały wyłącznie bandytów, co PPR „świadomie" wyzyskiwała dla „dyskredytowania AK, stwarzając pozór walk bratobójczych na tle politycznym".189 W kwietniu 1944 roku dowódca AK nakazał swym podkomendnym w stosunku do „polskich organizacji komunistycznych zachowywać się negatywnie, ale nie zaczepnie".170 W lipcu 1944 roku rozkaz ten został ponowiony w bardziej kategorycznej formie. >«5 Raport organizacyjny Dowódcy AK, Nr 220, 31 VIII 1943, L. dz. 3214/44, SPP. 166 J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 259. 1W Por. Polski ruch robotniczy, s. 300—301; oraz Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr ii 747, 14 X 1943, L. dz. 5726, SPP. 1M Zob. Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 87/WK/67/, 191 1944, L. dz. 927, SPP. »• Tamże. "» Komenda Główna, 14IV 1944, L. dz. 634/III. Rozkaz szczegółowy dla Komendanta Okręgu Pełnia (Białystok), załącznik 2 do Meldunku Nr 243, 14 VII 1944, L. dz. 6302/tjn./44, SPP. 60 3. Armia Ludowa Zgodnie z nim walka z komunistycznymi oddziałami była „niepożądaną ostatecznością".171 W ten sposób Bór-Komorowski dążył do naprawienia szkody wyrządzonej jego rozkazem z września 1943. Komuniści też oświadczyli, iż „nie pozwolą się rzucić do bratobójczej walki".172 W styczniu 1944 roku Gomułka poinformował komunistów polskich w ZSRR, że AK „odżegnywa się od wojny domowej". Równocześnie twierdząc jednak, iż jej przywódcy powierzyli tę „brudną robotę" NSZ.173 W rzeczywistości stosunek Dowództwa AK do NSZ był dość dziwny, gdyż miast zdecydowanie odciąć się i potępić ich działalność, próbowało wcielić je do swych szeregów, co stwarzało wrażenie, że było ono gotowe tolerować działalność NSZ. Dopiero w lipcu 1944 roku kierownictwo londyńskiego obozu wyraźnie i ostro potępiło NSZ.174 W czasie wojny Bór-Komorowski twierdził, iż dążył do scalenia NSZ z AK głównie z wojskowych pobudek; zależało mu na tym, aby do „czynu zbrojnego wystąpiło jednolite wojsko" i aby poza jego szeregami pozostały jedynie „wyraźnie odosobnione obce agentury", co w jego terminologii oznaczało PPR i AL.175 Niemniej zdawał sobie sprawę, że NSZ były „jedyną bodaj grupą w kraju o zabarwieniu totalistycznym" i przyjęcie ich do AK spowoduje przeciwko niej „akcję propagandową PPR i ugrupowań polskiej lewicy".176 W maju 1944 roku Bór-Komorowski meldował: „Wejście NSZ w skład AK traktowane jest jako realizacja niezbędnej jednolitości wojska. Głosy krytyczne, szczególnie Stronnictwa Ludowego, wyrażają zastrzeżenia podnosząc, że oddziały "» Komenda Sił Zbrojnych w Kraju 1300/III, 12 VII 1944, Stosunek do Sowietów. Odpis do Naczelnego Wodza jako załącznik 3 do Meldunku Nr 243, 14 VII 1944, L. dz. 6302/tjn./44, SPP. »™ Pclski ruch robotniczy, s. 302. "» Pismo KC PPR do Centralnego Biura Komunistów Polskich w ZSRR, 12 11944, cyt. wg Kształtowanie, s. 215. 1M Depesza Premiera do Dowódcy AK, Nr 6206, 31 VII 1944, L. dz. 2147/ /2/tjn./44, SPP; Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 1 VII 1944, L. dz. 5172/tjn.; Rozkaz Nr 175 Komendanta Sił Zbrojnych w Kraju, 22 VI 1944, SPP. "5 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 469/1—3, 15 III 1944, L. dz. 2532, SPP. 178 Tamże. 61 I. Polski ruch oporu dowódców terenowych, którym zalecano likwidować „przywódców i agitatorów" band „wywrotowo-bandyckich".165 „Łatwo sobie [było — przyp. mój — J.M.C.] wyobrazić — stwierdził jeden z najwyższych oficerów AK natychmiast po zapoznaniu się z rozkazem — jakich to bandytów będą tępić prowincjonalni kacykowie..." 168 Komuniści uzyskali tekst tego rozkazu i opublikowali go w swej prasie oraz przesłali do Moskwy, która wykorzystała go w zręczny sposób w czasie teheranskiej konferencji, oskarżając AK o mordowanie radzieckich partyzantów w Polsce.167 Opublikowanie tego rozkazu oraz jego dyplomatyczne reperkusje wywołały głębokie zaniepokojenie wśród kół prolondyńskich.168 W styczniu 1944 roku Bór-Komorowski tłumaczył Naczelnemu Wodzowi, iż jego rozkaz zmierzał do występowania „czynnie przeciwko bandom rabunkowym i rabunkom wywrotowym dającym się specjalnie we znaki ludności". Rozkaz ten dostał się do rąk PPR — pisał — która „w perfidny sposób, interpretując go przez opuszczenie poszczególnych słów lub zdań, rozpoczęła atak w swej prasie przeciw AK i mnie jako podżegaczowi [do — przyp. mój — J.M.C.] walk bratobójczych". Dowódca AK twierdził, iż jedynie NSZ likwidowały komunistów; jego oddziały zwalczały wyłącznie bandytów, co PPR „świadomie" wyzyskiwała dla „dyskredytowania AK, stwarzając pozór walk bratobójczych na tle politycznym".169 W kwietniu 1944 roku dowódca AK nakazał swym podkomendnym w stosunku do „polskich organizacji komunistycznych zachowywać się negatywnie, ale nie zaczepnie".170 W lipcu 1944 roku rozkaz ten został ponowiony w bardziej kategorycznej formie. »«5 Raport organizacyjny Dowódcy AK, Nr 220, 31 VIII 1943, L. dz. 3214/44 SPP. 146 J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 259. lw Por. Polski ruch robotniczy, s. 300—301; oraz Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr ii747, 14 X 1943, L. dz. 5726, SPP. M8 Zob. Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 87/WK/67/, 191 1944, L. dz. 927, SPP. 1W Tamże. 170 Komenda Główna, 14IV 1944, L. dz. 634/III. Rozkaz szczegółowy dla Komendanta Okręgu Pełnia (Białystok), załącznik 2 do Meldunku Nr 243 14 VII 1944, L. dz. 6302/tjn./44, SPP. 60 3. Armia Ludowa Zgodnie z nim walka z komunistycznymi oddziałaimi była „niepożądaną ostatecznością".171 W ten sposób Bór-Komorowski dążył do naprawienia szkody wyrządzonej jego rozkazem z września 1943. Komuniści też oświadczyli, iż „nie pozwolą się rzucić do bratobójczej walki".172 W styczniu 1944 roku Gomułka poinformował komunistów polskich w ZSRR, że AK „odżegnywa się od wojny domowej". Równocześnie twierdząc jednak, iż jej przywódcy powierzyli tę „brudną robotę" NSZ.173 W rzeczywistości stosunek Dowództwa AK do NSZ był dość dziwny, gdyż miast zdecydowanie odciąć się i potępić ich działalność, próbowało wcielić je do swych szeregów, co stwarzało wrażenie, że było ono gotowe tolerować działalność NSZ. Dopiero w lipcu 1944 roku kierownictwo londyńskiego obozu wyraźnie i ostro potępiło NSZ.174 W czasie wojny Bór-Komorowski twierdził, iż dążył do scalenia NSZ z AK głównie z wojskowych pobudek; zależało mu na tym, aby do „czynu zbrojnego wystąpiło jednolite wojsko" i aby poza jego szeregami pozostały jedynie „wyraźnie odosobnione obce agentury", co w jego terminologii oznaczało PPR i AL.175 Niemniej zdawał sobie sprawę, że NSZ były „jedyną bodaj grupą w kraju o zabarwieniu totalistycznym" i przyjęcie ich do AK spowoduje przeciwko niej „akcję propagandową PPR i ugrupowań polskiej lewicy".178 W maju 1944 roku Bór-Komorowski meldował: „Wejście NSZ w skład AK traktowane jest jako realizacja niezbędnej jednolitości wojska. Głosy krytyczne, szczególnie Stronnictwa Ludowego, wyrażają zastrzeżenia podnosząc, że oddziały "» Komenda Sił Zbrojnych w Kraju 1300/III, 12 VII 1944, Stosunek do Sowietów. Odpis do Naczelnego Wodza jako załącznik 3 do Meldunku Nr 243, 14 VII 1944, L. dz. 6302/tjn./44, SPP. im Polski ruch robotniczy, s. 302. "» Pismo KC PPR do Centralnego Biura Komunistów Polskich w ZSRR, 12 11944, cyt wg Kształtowanie, s. 215. 174 Depesza Premiera do Dowódcy AK, Nr 6206, 31 VII 1944, L. dz. 2147/ /2/tjn./44, SPP; Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 1 VII 1944, L. dz. 5172/tjn.; Rozkaz Nr 175 Komendanta Sił Zbrojnych w Kraju, 22 VI 1944, SPP. "3 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 469/1—3, 15 III 1944, L. dz. 2532, SPP. in Tamże. 61 T 1. Polski ruch oporu NSZ współdziałały z Niemcami w walce z komuną i tępiły Żydów, a nieraz czynnie występowały przeciw lewicowym działaczom. Lewica obawia się wzmocnienia żywiołów prawicowych w wojsku, zaś Bataliony Chłopskie odnoszą się do NSZ wrogo za liczne wypadki represji wobec chłopów. Komuna uważa podporządkowanie za dowód reakcyjności AK." m Po wojnie dowódca AK podkreślał, że polityczne następstwa poczynań NSZ były jak „najgorsze, dając Sowietom do ręki atut, że są przez polski ruch podziemny czynnie zwalczani".178 Tymczasem, w październiku 1943 roku, PPR wszczęła pierwsze przygotowania do utworzenia w Warszawie, w porozumieniu z innymi organizacjami, Krajowej Rady Narodowej (KRN), która miała zorganizować i stanąć na czele „demokratycznego frontu narodowego", jako przeciwwagi londyńskiego obozu. Zadanie to przypadło Gomułce, który w listopadzie 1943 roku, po aresztowaniu przez Niemców Findera, został Sekretarzem Generalnym KC PPR.179 Jednocześnie partia wydała nową deklarację programową zawierającą wiele nowych postulatów. Listopadowa deklaracja PPR mówiła, że rząd emigracyjny „wyłoniony przez przypadkowo zebrane na emigracji elementy, opierający się na antydemokratycznej, nielegalnej" konstytucji z 1935 roku nie mógł być „powołany do realizowania ustroju demokratycznego w odrodzonej Polsce". Zadanie to musiało być powierzone „Rządowi Tymczasowemu", który miał powstać w nie określonym bliżej terminie, w oparciu o „antyfaszystowski front narodowy". Rząd ten, po przeprowadzeniu wyborów do Zgromadzenia Narodowego, które ze swej strony miało dokonać wyboru prezydenta i uchwalenia nowej konstytucji gwarantującej obywatelskie swobody, miał utworzyć „milicję ludową" celem zapewnienia ładu wewnętrznego, zlikwidowania anarchii i spekulacji oraz nową armię opartą na „demokratycznych i obywatelskich" zasadach, "* Meldunek specjalny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 22 V1944, L. dz. 549/GNW/44, SPP. 178 T. Bór-Kamorowski, Armia Podziemna, wyd. III, Londyn 1966, s. 168. 170 Zob. J. Pawłowicz, Strategia frontu narodowego..., s. 19 i n. 3. Armia Ludowa której kadra rekrutowałaby się z oficerów i żołnierzy zasłużonych w walce z Niemcami. Jeśli chodzi o reformy społeczno-gospodar-cze, to nawy rząd miał, obok nacjonalizacji wielkiego przemysłu, banków i transportu, wywłaszczyć bez odszkodowania majątki obszarnicze i tzw. „martwej ręki", rozdzielić ziemię między chłopów i robotników, rolnych oraz zatwierdzić wywłaszczenie dokonane przez chłopów w czasie wypędzania okupanta. Zdaniem PPR stosunek do zagadnienia ziemi obszarniczej był sprawdzianem demokratyczności i postępowości danego ruchu politycznego.180 Partia zdecydowanie więc zabiegała o poparcie chłopów, którzy stanowili znakomitą większość narodu. PPR nadal opowiadała się za rewizją granic państwa i podkreślała, iż przyszła Polska, z racji swego geograficznego położenia, winna być „pomostem łączącym Wschód z Zachodem" oraz kontynuować współpracę z Anglią, ZSRR i Stanami Zjednoczonymi. Polsko-radziecki sojusz miał stać się „decydującym czynnikiem, wzmacniającym naszą obronność, potencjał gospodarczy i pozycję w Europie".181 Deklaracja ostrzegała, że dawni sanatorzy byli silnie usadowieni w politycznym i wojskowym kierownictwie londyńskiego obozu, gdzie prowadzili antyradziecką politykę oraz oskarżała partie polityczne popierające rząd londyński, że solidaryzowały się z nimi i ulegały ich wpływom. Ponadto zapewniała, iż PPR będzie kontynuować i kultywować najlepsze tradycje polskich partii lewicowych z PPS i SL włącznie.182 W listopadzie i grudniu 1943 roku Gomułka bezskutecznie usiłował osiągnąć porozumienie z ludowcami i socjalistami i nakłonić ich do współudziału w tworzeniu „demokratycznego frontu narodowego".183 Niemniej jeden z terenowych przywódców SL, Stanisław Bańczyk, zdecydowanie wypowiedział się za podjęciem współpracy z PPR i usiłował nakłonić do tego kierownictwo ruchu ludowego. Miało to miejsce po uzyskaniu przez Bańczyka 180 Kształtowanie, s. 145 i n. 181 Tamże, s. 143—146. 152 Tamże, s. 167—169. 183 O szczegółach tej sprawy zob. J. Pawłowdcz, Strategia frontu narodowego..., s. 52 i n. 62 63 I. Polski ruch oporu 3. Armia Ludowa zapewnienia od Gomułki, iż PPR nie będzie siłą wprowadzać komunizmu w Polsce. Zdaniem Gomułki, ze względu na to, że Zachód niewiele się interesował dalszymi losami Polski, musiała się ona'w ostateczności znaleźć w sferze wpływów radzieckich, z czego przywódcy SL winni wyciągnąć odpowiednie wnioski, jeżeli chcą odgrywać rolę w jej powojennym życiu politycznym. Dalsze popieranie rządu londyńskiego przez SL prowadziło, jego zdaniem, do wykluczenia ludowców z udziału w powojennych rządach. Propozycje Bańczyka zostały odrzucone przez władze SL.18* PPR podjęła akcję zmierzającą do stworzenia w kraju „demokratycznego frontu narodowego", po powstaniu w Moskwie w marcu 1943 roku inspirowanego przez komunistów Związku Patriotów Polskich (ZPP), pozornie dla zjednoczenia i zorganizowania około półtora miliona Polaków znajdujących się w Rosji, bez względu na poglądy i przynależność partyjną, do walki z Niemcami, a w istocie jako jednego z zalążków przyszłego rządu polskiego.185 W czerwcu 1943 roku — wkrótce po zerwaniu polsko-radzieckich stosunków dyplomatycznych — ZPP stwierdził, iż ma na celu: dopomóc narodowi w wyzwoleniu ojczyzny od Niemców; organizację polskich oddziałów wojskowych w ZSRR do walki z Niemcami; walkę o przywrócenie suwerenności i niepodległości państwu polskiemu oraz odbudowę parlamentarno-demokratycznego ustroju w uwolnionym kraju; umocnienie „więzów przyjaźni" między Polską a ZSRR — „naszym naturalnym sojusznikiem"; oraz niesienie pomocy „Polonii w ZSRR". W sprawach przyszłych granic Polski ZPP oświadczył, iż zachodnie winny sięgać aż po Odrę, a wschodnie opierać się na etnograficznych zasadach. W dziedzinie reform społeczno--gospodarczych Związek opowiadał się za przebudową ustroju rolnego, uwolnieniem mas od wyzysku obszarników i wielkiego kapitału oraz zapewnieniem im pracy.186 Deklaracja ani słowem 184 Por. A. Korfboński, Politics of Socialist..., s. 59. 185 Sprawę powstania ZPP omawia F. Zbiniewicz, Armia Polska w ZSRR, Warszawa 1963, s. 13 i n.; zdb. też Polski ruch robotniczy, s. 359 i n. 188 Zoto. Kształtowanie, s. 449 i n. nie wspominała o wprowadzeniu w powojennej Polsce ustroju komunistycznego czy nawet socjalistycznego. Pod koniec 1943 roku, kiedy nie było już wątpliwości, że Polska zostanie wyzwolona spod okupacji niemieckiej przez Armię Czerwoną, ZPP rozpoczął przygotowywać plany zmierzające do ewentualnego objęcia władzy w kraju. Na tym tle powstała koncepcja utworzenia w ZSRR „politycznego organu, który spełniałby funkcję tymczasowego rządu polskiego". Ostatecznie koncepcja ta przyjęła formę „projektu powołania demokratycznej reprezentacji narodu polskiego" — Polskiego Komitetu Narodowego (PKN), którego powstanie i działalność miały uniemożliwić powrót do Warszawy rządu londyńskiego.187 Zamiar ZPP nie był uzgodniony, a nawet przedyskutowany, z PPR z powodu przerwania od listopada 1943 do stycznia 1944 roku łączności radiowej z Polską.188 W tym czasie władzom ZPP brakowało „rozeznania w układzie sił politycznych w kraju" i posiadały one bardzo mgliste dane o działalności i roli PPR.189 Ponadto pewne koła w łonie ZPP, szczególnie skupiające się wokół gen. Zygmunta Berlinga, dowódcy polskich jednostek wojskowych w ZSRR, były gotowe całkowicie wyłączyć PPR ze swych planów i kalkulacji zmierzających do objęcia władzy w Polsce po wkroczeniu wraz z Armią Czerwoną do kraju. Opowiadały się one, zgodnie ze swym programem, przedstawionym w tzw. Tezach nr 1, za wprowadzeniem w powojennej Polsce systemu „zorganizowanej demokracji" — bezpartyjnych rządów silnej ręki, opierających się na wojsku.190 W rzeczywistości więc koła te dążyły do wprowadzenia w Polsce wojskowej dyktatury o lewicowym zabarwieniu i nie zamierzały się dzielić władzą z partiami politycznymi, z PPR włącznie.191 „Głównym założeniem Tez była tak zwana «zorganizowana demokracja*. Ich myślą przewodnią było wysunięcie Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR jako 187 F. Zbiniewicz, Armia Polska w ZSRR, s. 169—170. 188 Tamże, s. 170; oraz Kształtowanie, s. 545. 189 F. Zbiniewicz, Armia Polska w ZSRR, s. 170. 190 Tamie, s. 149 i n. 191 Por. J. Poitrament, Pół wieku. Wojna, Warszawa 196i2, s. 206. 64 S — Powstanie Warszawskie 65 I. Polski ruch oporu decydującej siły politycznej, która w oparciu o Związek Radziecki miała powołać w kraju silne rządy. Baza społeczna tych rządów była określona bardzo mgliście. Tezy całkowicie pomijały działalność PPR w kraju." 192 Z Tez przebijał duch nowej „pierwszej kadrowej".193 Plany te kolidowały z oficjalną linią ZPP, która obiecywała odrodzenie ustroju parlamentarnego w Polsce, oraz komunistyczną ideologią, gdyż pomijały całkowicie kierowniczą rolę partii marksistowsko-leninowskiej w państwie. Wywołały one żywą i ostrą dyskusję wśród komunistów polskich w Rosji, z których wielu oceniało je jako niebezpieczne i oportunistyczne, obawiając się, iż ich realizacja raz jeszcze uczyni wojsko głównym arbitrem życia politycznego narodu.194 Niemniej plany te i dyskusja, jaką wywołały, dowodziły istnienia głębokich różnic w łonie ZPP, jak również tego, że sprawa współpracy Związku z PPR nie była jeszcze całkowicie przesądzona. W dużej mierze w wyniku dyskusji nad Tezami w styczniu 1944 roku doszło do utworzenia w Moskwie, w porozumieniu ze Stalinem i Dymitrowem, Centralnego Biura Komunistów Polskich (CBKP), pod przewodnictwem Aleksandra Zawadzkiego,195 jako zagranicznej organizacji PPR w ZSRR.196 CBKP objęło polityczne kierownictwo nad ZPP i Polskimi Siłami Zbrojnymi w Rosji oraz działało jako ich przedstawicielstwo i łącznik z władzami radzieckimi.197 W czasie kiedy ZPP usiłował uporządkować swoje własne sprawy wewnętrzne i organizacyjne oraz utworzyć w Moskwie Polski Komitet Narodowy, PPR z własnej inicjatywy198 powołała do 192 H. Rechowicz, Aleksander Zawadzki, Katowice 1969, s. 106. 198 Por. M. Naszkowski, Słowo o Kubie i tezach, w: Jakub Prawin. Wspomnienia, oprać, zbiorowe, Warszawa 1959, s. 83—84. im p. Zbiniewicz, Armia Polska w ZSRR, s. 153—154 oraz H. Rechowicz, Aleksander Zawadzki, s. 106—108. i»s O życiu i działalności Zawadzkiego w Rosji w latach 1939—1944 obszernie pisze H. Rechowicz, Aleksander Zawadzki, s. 93 i n. "» Por. F. Zbiniewicz, Armia Polska w ZSRR, s. 174. 187 Tamże, s. 176. 1M „Istniejące źródła wskazują na to — stwierdził Jerzy Pawłowicz — ie polityka demokratycznego frontu narodowego była samodzielnym i oryginalnym tworem [...] kierownictwa PPR. Jak wiadomo, KC PPR korespondował z G. Dymitrowem również i po rozwiązaniu Międzynarodówki 3. Armia Ludowa życia w Warszawie, 31 grudnia 1943 roku, Krajową Radę Narodową. ZPP na wiadomość o powstaniu KRN w styczniu 1944 roku zrezygnował z zamiaru utworzenia Komitetu Narodowego w Rosji.199 Przywódcy PPR podjęli decyzję stworzenia KRN, pomimo iż „naczelne kierownictwa" innych partii politycznych odcięły się od tej inicjatywy, uważając, że w ich „dołach organizacyjnych" dojrzała już sprawa wyłonienia krajowego „ośrodka kierowniczego wobec bankructwa ośrodka zagranicznego" — rządu londyńskiego.200 Niemniej brak oficjalnej współpracy z czołowymi partiami politycznymi oznaczał, iż KRN była ciałem inspirowanym i zdominowanym przez komunistów o bardzo wąskim zapleczu politycznym. Nie ulega kwestii, iż w tym czasie obóz londyński reprezentował większość społeczeństwa.201 KRN przybrała miano „faktycznej reprezentacji politycznej narodu polskiego, upoważnionej do występowania w imieniu narodu i kierowania jego losami do czasu wyzwolenia Polski spod okupacji".202 Ponadto, chociaż uznawała „potrzebę istnienia przedstawicielstwa Polski za granicą dla reprezentowania jej wobec państw sprzymierzonych", odmawiała „prawa" występowania w jej imieniu „obecnemu rządowi w Londynie".203 KRN stawiała sobie jako naczelne zadanie „zjednoczenie i mobilizację" wszystkich sił narodu i środków do walki z Niemcami.204 Komunistycznej. W zachowanych dokumentach brak jest jakichkolwiek śladów wskazujących na inspirację PPR w kierunku przyjętej przez nią polityki w 1943 r. Sama decyzja o powołaniu KRN [...] została przyjęta w okresie braku łączności radiowej z Moskwą, bez uzgodnienia czy też konsultacji z Dymitrowem. Brak jest również danych wskazujących na uzgodnienie tego posunięcia z ZPP i komunistami polskimi w ZSRR." (J. Pawłowicz, Strategia frontu narodowego..., s. 79—80.) 1M Zob. F. Zbiniewicz, Armia Polska w ZSRR, s. 172. 200 Pismo KC PPR do Centralnego Biura Komunistów Polskich w ZSRR, 1211944, cyt. wg Kształtowanie, s. 216. «°» Por. J. Pawłowicz, Z dziejów konspiracyjnej KJIN 1943—1944, Warszawa 1961, s. 47—48. m Manifest wzywający do utworzenia demokratycznej reprezentacji narodu — Krajowej Rady Narodowej, grudzień 1943, cyt. wg Kształtowanie, s. 465. 103 Deklaracja programowa KRN, cyt. wg Kształtowanie, s. 471—472. -* Tamże, s. 470. 66 67 I. Polski ruch oporu Deklaracja programowa KRN wysuwała następujące postulaty: utworzenie we właściwym czasie „Rządu Tymczasowego"; przeprowadzenie przez ten rząd reformy rolnej bez odszkodowań oraz nacjonalizacji wielkiego przemysłu, kopalń, banków i transportu; przywrócenie Polsce wszystkich ziem polskich na zachodzie i północy przemocą zgermanizowanych; rozwiązanie problemów granicznych na wschodzie w drodze porozumienia z ZSRR, przy uznaniu prawa do samostanowienia o losie narodów; oraz oparcie polskiej polityki zagranicznej na zasadach współpracy ze wszystkimi państwami alianckimi, a szczególnie na sojuszu i przyjaźni z ZSRR.205 KRN do chwili zwołania sejmu miała pełnić funkcję podziemnego „ciała ustawodawczego i wykonawczego", a cały obszar kraju miał zostać objęty siatką terenowych rad narodowych. Najwyższym organem KRN było jej prezydium, na czele którego stał Bolesław Bierut.206 Natychmiast po powstaniu KRN powołała do życia Armię Ludową pod dowództwem gen. Michała Żymierskiego („Roli").207 W istocie powstanie KRN było swego rodzaju ostrzeżeniem dla rządu londyńskiego, że jeśli nie zmieni swej polityki wobec ZSRR, to Stalin może uchylić się od wznowienia z nim stosunków dyplomatycznych i uznać Radę jako nowy polski ośrodek kierowniczy. W styczniu 1944 roku Gomułka tłumaczył polskim komunistom w Rosji, iż naczelną przyczyną, która skłoniła PPR do utworzenia KRN, było „zmonopolizowanie uroszczonego sobie prawa do reprezentacji narodu i do władzy w kraju przez ugrupowania polityczne, wchodzące w skład tzw. «grubej czwórki*" — endeków, socjalistów, Stronnictwa Pracy i „reakcyjnie nastawionych wodzów Stronnictwa Ludowego". Deklaracja porozumienia tych ugrupowań, jego zdaniem, stawiała „poza nawias wszystkie inne ugrupowania polityczne jako siły, które winny decydować o losach kraju i narodu". Drugą przyczyną była „dojrzałość" 205 Tamże, s. 471. !oł Zob. J. Pawłowicz, Strategia frontu narodowego..., s. 92—96. 807 Tamże, s. 85. 68 3. Armia Ludowa wewnętrznej i zewnętrznej sytuacji do podjęcia tego kroku.208 Na polityczną sytuację w kraju zasadniczy wpływ, w jego opinii, miał masowy i bestialski terror okupanta oraz stosunek do Związku Radzieckiego. Wobec okropności niemieckiego terroru bladł „straszak bolszewizmu". „Wyczekiwanie na przyjście Armii Czerwonej jest powszechne nawet w tych warstwach społecznych — pisał Gomułka — które są przeciwnikami ustroju radzieckiego. W inne armie, które by wyzwoliły naród polski spod hitlerowskiej okupacji, przestali wierzyć wszyscy. Konferencje w Moskwie i Teheranie209 posiadały olbrzymi wpływ na ciągle rozwijający się proces pozytywnego ustosunkowania się do Związku Radzieckiego." 210 Stąd niemiecki teTror i dyplomatyczne posunięcia Anglosasów wpływały na zmianę postawy społeczeństwa wobec Rosji i czyniły je bardziej skłonnym do porozumienia z Moskwą oraz przychylniejszym do sił, które o to zabiegały. Wreszcie przywódcy PPR utrzymywali, iż przez utworzenie KRN chcieli wykazać państwom alianckim, że kraj nie podzielał linii politycznej reprezentowanej przez rząd w Londynie, szczególnie w sprawie stosunku do ZSRR i współdziałania z Armią Czerwoną. Tworząc Krajową Radę Narodową PPR wychodziła z założenia — donosił Gomułka — że w sprawach dotyczących kraju mogą decydować tylko czynniki w nim wyłonione lub przez niego powołane. „Tylko takie bowiem czynniki mogą najlepiej orientować się w rzeczywistych nastrojach mas i być przez te masy uznane. Dlatego też sprawę powołania Rządu Tymczasowego przekazała w kompetencje KRN." Niemniej Gomułka zdawał sobie sprawę, iż w tym czasie trudno było „przesądzać moment", w którym rząd ten powstanie, m Pismo KC PPR do Centralnego Biura Komunistów Polskich w ZSRR, 12 11944, cyt. wg Kształtowanie, s. 215—216. sta przebieg i wyniki tych konferencji zob. s. 1I1I6 i n. 810 Pismo KC PPR do Centralnego Biura Komunistów Polskich w ZSRR, 1211944, cyt. wg Kształtowanie, s. 216. W podobny sposób oceniał sytuacją w kraju Delegat Rządu. Szczegóły tej sprawy zob. s. 57. 69 I. Polski ruch oporu 3. Armia Ludowa gdyż zależało to od „zbudowania silnej Armii Ludowej" oraz możliwości „zjednoczenia szerokich mas wokół rad narodowych". Rozbudowa AL zależała — podkreślał — od dostaw broni, której jej oddziałom brakowało. PPR potrzebowała też „aiktywu politycznego i wojskowego" oraz pieniędzy; jedynym źródłem jej dochodów były „eksy".211 Stąd KRN apelowała do państw sojuszniczych o broń dla Armii Ludowej. Twierdził, że AK była lepiej uzbrojona i zaopatrzona w pieniądze niż AL, co stwarzało dla PPR „niebezpieczeństwo w momentach walki o władzę". Uskarżał się też, iż nawet „oddziaływanie walk w Polsce na front wschodni" nie było doceniane w Moskwie.212 W 1962 roku Go-mułka wręcz stwierdził: „Aż do roku 1944 ilość broni pochodzącej ze zrzutów radzieckich była bardzo nikła. Dopiero po zorganizowaniu sztabu partyzanckiego przy Armii Polskiej, utworzonej w Związku Radzieckim, sytuacja pod tym względem uległa zmianie.213 Wbrew fałszom głoszonym szeroko przez obóz londyński, jakoby PPR była «suto opłacaną agenturą Moskwy», PPR przez cały okres swej działalności nie otrzymała ż-adnej pomocy finansowej z zewnątrz."214 Niemniej jednak Gomułka oświadczył polskim komunistom w ZSRR, iż PPR w swoich „rachubach politycznych" liczyła, że wkroczenie Armii Czerwonej do Polski ułatwi jej walkę z „reakcyjnymi elementami" w kraju i za granicą.215 Ostrzegał jednak, że „reakcja" — obóz londyński — nie straciła jeszcze nadziei na pomoc anglo-amerykańską dla realizacji swych planów. „W swych politycznych kalkulacjach reakcja doszła do wniosku — pisał — że zorganizowanie zbrojnego wystąpienia przeciwko 211 Akcje „ekspropriacyjne" mające na celu zdobycie na wrogu środków finansowych. 211 Pismo KC PPR do Centralnego Biura Komunistów Polskich w ZSRR, 12 11944, cyit. wg Kształtowanie, s. 217—218. 813 Sztab ten powstał w maju 1944 r. Zob. F. Zbiniewicz, Armia Polska w ZSRR, s. 305—306. 214 W. Gomułka, XX rocznica PPR, s. 42—43. 215 Pismo KC PPR do Centralnego Biura Komunistów Polsikich w ZSRR, 12 11944, cyt. wg Kształtowanie, s. 217. " ewentualnemu rządowi, w którym braliby udział przedstawiciele PPR i który by ustosunkował się przyjaźnie do Zw.[iązku] Radz.[ieckiego], może skłonić Anglię i Amerykę do interwencji na jej rzecz, co umożliwi stworzenie warunków na powrót reakcji do władzy. Dlatego to antysowiecka kampania polskiej reakcji nie słabnie, a raczej przybiera na sile, dlatego to walka z PPR--em wszelkimi środkami postawiona została na naczelne miejsce." 216 Przewidywania te były trafne i dość szybko się sprawdziły. Powstanie KRN spotkało się z burzą protestów i oskarżeń ze strony kierownictwa londyńskiego obozu; piętnowano je jako „zdradę Narodu i Państwa Polskiego", której dopuściła się „obca agentura komunistyczna" nadużywająca „haseł patriotycznych i narodowych". PPR pomawiano o prowadzenie alkcji godzącej w „najżywotniejsze interesy Polski" oraz „osłabianie spoistości Narodu Polskiego przez szerzenie chaosu i sianie dywersji" w decydującym okresie wojny. KRN i AL określano jako nikłe, „obliczone na rozgłos zewnętrzny, fikcyjne instytucje". Przywódcy londyńskiego obozu apelowali do społeczeństwa, aby odcięło się od inicjatywy PPR i dochowało im wierności.217 Bór-Komorowski ostrzegał swoich żołnierzy, iż obce czynniki dążyły wszelkimi środkami do podważenia solidarności oraz dyscypliny AK i wzywał, by pozostali lojalni w stosunku do swych dowódców.218 Równocześnie domagał się od swych przełożonych w Londynie, aby określili swój stosunek do zagadnień społecznych i gospodarczych.219 Zgodnie z oczekiwaniami Gomułki utworzenie KRN spotęgowało akcję propagandową AK przeciwko PPR. Starano się przy tym, aby akcję antykomunistyczną prowadzić w taki sposób, by 216 Tamże, s. 214—215. 217 Odezwa krajowych organizacji politycznych i społecznych, 911944, otrzymana w Londynie 9 II1944, L. dz. 1333/tjn./44, IGS — PRM, L 48. 218 Rozkaz Komendanta Sił Zbrojnych w Kraju, Nr 126, 1111944, L. dz. 925/tjn./44, IGS — PRM, L 22. 219 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 1111944, L. dz. 925/tjn./ /44, IGS — PRM, L 22. 70 71 I. Polski ruch oporu nie „robić reKlamy" KRN, a „zwalczając PPR nie polemizować z głoszonymi przez nią hasłami społecznymi", lecz oskarżać ją o podporządkowanie się Rosjanom.220 Dla Dowództwa AK PPR była „zwykłą agenturą sowiecką". Głównie zarzucano PPR gotowość oddania Rosji kresów wschodnich oraz wprowadzenia kolektywizacji rolnictwa pod pozorem reformy rolnej.221 W marcu 1944 raku Gomułka stanowczo odrzucił ten ostatni zarzut publicznie oświadczając, iż PPR nie miała zamiaru tworzenia „kołchozów" w Polsce, gdyż chłopi byli temu przeciwni i nie było w kraju potrzebnych ku temu środków technicznych i bazy przemysłowej.222 Zważywszy na późniejsze wydarzenia i poli-tyikę rolną Gomułki, trudno nie wierzyć w szczerość tego oświadczenia. Dymitrow i polscy komuniści w ZSRR też przyjęli fakt utworzenia KRN z pewnymi zastrzeżeniami. Nowa linia partii budziła u nich „pewne wątpliwości", głównie, „czy PPR w swym działaniu nie zwęża możliwości budowania szerokiego frontu narodowego". „Dymitrow i CBKP wyrażali obawy, czy PPR słusznie akcentuje rolę KRN jako organu władzy, a nie ośrodka koncentracji politycznej, czy budowa rad narodowych nie sprawia wrażenia przenoszenia na teren Polski wzorów radzieckich, socjalistycznych; zgłaszali zastrzeżenia co do społeczno-ekonomicznego programu KRN twierdząc, że jest to raczej program frontu ludowego, a nie narodowego i proponowali jego rozszerzenie;223 kwestionowali celowość wysunięcia na danym etapie hasła Polski Ludowej ze względu na charakter sytuacji międzynarodowej; su- 220 Zoto. A. Skarżyński, Niektóre aspekty działalności „BIP-u" Komendy Głównej AK, „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1961, nr 3, s. 67. 281 Por. T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 164—165. 282 Nowe myśli wodzów Stronnictwa Ludowego, „Trybuna Wolności", 15 III 1944, przedrukowane w: W. Gomułka, W walce o demokracją ludową, t. 1, Warszawa 1947, s. 58—61. 223 Wskazywali na konieczność rozszerzenia ekonomicznej i politycznej platformy programu KRN przez włączenie do niego gwarancji dla drobnej i średniej własności prywatnej, niewysuwanie żądania nacjonalizacji przemysłu, lecz zarządu państwowego, rozszerzenia platformy demokratycznych żądań itp. Zob. J. Pawłowicz, Z dziejów konspiracyjnej..., s. 185. 72 3. Armia Ludowa gerowali konieczność zwrócenia się z propozycjami współpracy do innych partii dla zbudowania szerszego zjednoczenia narodowego wokół KRN, włączając w nie i poszczególne partie, czy też ich odłamy, z obozu londyńskiego."224 Źródłem tych obaw i zastrzeżeń, zdaniem krajowego historyka, był brak wyczerpujących informacji o stosunkach politycznych panujących w polskim podziemiu oraz liczenie się z możliwością „uznania przez ZSRR rządu emigracyjnego, naturalnie pod określonymi warunkami".225 Gomułka tłumaczył Dymitrowowi, że „reakcja" oceniała każde posunięcie PPR „pod kątem sowietyzacji kraju" i, że kością niezgody pomiędzy nią a obozem londyńskim był stosunek do Rosji oraz rewizji wschodnich granic raczej niż zagadnień czy form społeczno-politycznych. Utrzymywał, iż wielokrotne wysiłki PPR do nawiązania porozumienia z demokratycznymi ugrupowaniami obozu londyńskiego226 załamały się nie ze względu na sekciar-skie tendencje w jej łonie, ale na „nieprzezwyciężony wał oporu kierowniczych wierzchołków tych partii", wynikający z ich zaciekle antyradzieckich i antykomunistycznych pozycji, zwłaszcza w odniesieniu do sprawy granic wschodnich.227 „Nazwy nie mają żadnego znaczenia. Gdyby w Polsce bractwo św. Antoniego stanęło na gruncie rewizji wschodnich granic Polski, to też zostanie okrzyczane przez reakcję jako agentura moskiewska, działająca za moskiewskie pieniądze dla oddania narodu polskiego pod but stalinowski. Treść terenowych rad narodowych wyraża się w dążeniu do realizacji demokratycznego frontu narodowego od dołu jako bazy oparcia dla KRN." 228 Uskarżał się jednocześnie, że w Polsce „walka klasowa" — konflikt pomiędzy obozem londyńskim — zaostrzała się, pomimo 224 J. Pawłowicz, Strategia frontu narodowego..., s. 190—191. 223 Tamże, s. 191—192. 226 Głównie chodziło o porozumienie z ludowcami i socjalistami. Zoto. J. Pawłowicz, Z dziejów konspiracyjnej..., s. 185. 227 Pismo KC PPR do tow. Dymitrowa, 7 III 1944, cyt. wg. J. Pawłowicz, Strategio frontu narodowego, s. 192—193. 288 Pismo KC PPR do tow. Dymitrowa, 7 III 1944, cyt. wg J. Pawłowicz, Z dziejów konspiracyjnej..., s. 186. 73 /. Polski ruch oporu niemieckiej okupacji, i przybierała charakter „małej wojny domowej", wszczętej, jego zdaniem, przez „reakcję", która czuła się zagrożona przez ZSRR. W tej sytuacji — stwierdzał — jedynym wyjściem było konsolidowanie „sił demokratycznych" wokół KRN, tworzenie rad narodowych i AL oraz objęcie władzy przez te ośrodki w chwili wyzwolenia choćby części Polski. Gomułka utrzymywał, iż jakkolwiek KRN nie była rządem, to — ponieważ nie uznawała rządu londyńskiego, a brakowało innego ośrodka kierowniczego — stanowiła ona sui generis namiastkę rządu. Odrzucając zarzut sekciarstwa w stosunku do polityki PPR, Gomułka przyznawał, że jej linia postępowania w poszczególnych ogniwach organizacyjnych partii mogła być wypaczona. „Wyraża się to — stwierdzał — w rozumowaniu, że hasła walki o demokratyczną Polskę pomyślane są przez partię tylko jako hasła taktyczne na okres okupacji niemieckiej." Źródła tych wypaczeń dopatrywał się w niesłychanie ostrym charakterze walk politycznych w ikraju oraz zawziętości kampanii obozu londyńskiego przeciwko PPR jako partii komunistycznej i radzieckiej, co powodowało, że do PPR wstępowały przede wszystkim elementy zdecydowane walczyć o przebudowę kraju w myśl wzorów radzieckich, po części przekonane, że jedyną alternatywą była Polska reakcyjna lub radziecka. Kierownictwo partii zdecydowanie zwalczało te szkodliwe tendencje, chociaż było to trudnym zadaniem, ze względu na brak politycznie dojrzałego aktywu.229 „Ponosimy duże straty w cennych ludziach — donosił Gomułka w styczniu 1944 roku — i mamy ich coraz mniej. Partia nasza znajduje się w innych warunkach pod okupacją aniżeli inne partie. Musimy walczyć na dwa fronty i strzec się dwóch wrogów: okupanta i reakcji." 230 229 Pismo KC PPR do tow. Dymitrowa, 7 III 1944, cyt. wg. J. Pawłowicz, Strategia frontu narodowego..., s. 193—194. 410 Pismo KC PPR do Centralnego Biura Komunistów Polskich w ZSRR, 12 11944, cyt. wg Kształtowanie, s. 219. 74 3. Armia Ludowa Gomułka był więc przekonany, że choć PPR musiała prowadzić zbrojną walkę z Niemcami oraz polityczną z londyńskim obozem, to jej celem było objęcie władzy w powojennej Polsce, przebudowa systemu wewnętrznego i reorientacja polityki zagranicznej. Przeciwny był jednak uczynieniu z Polski jednej z radzieckich republik.231 Ideałem PPR było utworzenie „szerokiego frontu całego narodu" pod jej kierownictwem; przede wszystkim doprowadzenie, wbrew przeciwnościom, do współpracy z ludowcami, socjalistami, a nawet „wyrwanie elementów szczerze patriotycznych spod wpływów endecji".232 W istocie plan ten nie powiódł się, pomimo to jż w drugiej połowie 1944 roku PPR udało się pozyskać poparcie drobnych ugrupowań socjalistycznych.233 Drugim zasadniczym celem kierownictwa PPR było pozyskanie poparcia Stalina dla swej polityki oraz osiągnięcie pełnego porozumienia z polskimi komunistami w ZSRR. Z tą myślą wysłało ono w marcu 1944 roku specjalną delegację do Moskwy, której głównym zadaniem było nawiązanie kontaktów z rządem ZSRR oraz „stałej więzi" z CBKP i ZPP234 i uzyskanie pomocy materiałowej dla AL.235 Obecnie wiemy już z krajowej literatury, iż do chwili przybycia delegacji do Rosji „nie popularyzowano wystarczająco roli PPR ani jej programu" oraz że „emigrację w ZSRR i PPR dzieliły znacznie wreksze różnice programowe", niż to dotąd przedstawiano.236 Delegacja PPR była podzielona na dwie grupy; jej pierwsza część, na czele której stali Marian Spychalski oraz Edward Osób-ka-Morawski, opuściła Warszawę 16 marca i dotarła do Moskwy 16 maja, a druga, w której skład wchodzili Michał Żymierski, Stanisław Kotek-Agroszewski i Jan Czechowski, przybyła do 231 Zob. W. Gomułka, W walce o demokracją, t. 2, s. 160. 2-2 M. Spychalski, Informacja przedstawiciela KC PPR na zebraniu komunistów polskich w Moskwie 8 czerwca 1944, „Z Pola Walki" 1961, nr 4, s. 193. 233 O szczegółach tej sprawy zob. J. Pawłowicz, Z dziejów konspiracyjnej..., s. 51—54. 224 Por. H. Rechowicz, Aleksander Zawadzki, s. 122. 235 Por. J. Pawłowicz, Strategia frontu narodowego..., s. 169. 28S H. Rechowicz, Aleksander Zawadzki, s. 121—122. 75 1. Polski ruch oporu niej drogą lotniczą 5 lipca 1944 roku.237 22 maja 1944 roku Stalin przyjął pierwszą część delegacji razem z przedstawicielami ZPP i oświadczył, iż był gotów uznać KRN za „przedstawicielstwo narodu polskiego" oraz nawiązać oficjalne stosuniki z jego organem wykonawczym z chwilą jego powstania. Zarówno w czasie tej konferencji, jak i późniejszych Stalin zapewniał polskich komunistów, iż „rząd londyński w tym składzie jak dziś nie będzie nigdy przez ZSRR uznany" pomimo nacisków ku temu ze strony Londynu i Waszyngtonu. Ustalono, że „ośrodkiem przyszłego rządu w Polsce powinien być kraj i siły skupione wokół KRN", które miały obsadzić główne ministerstwa i objąć dowództwo nad armią. Stalin obiecał udzielić daleko idącej pomocy wojskowej AL,238 której dostarczaniem do Polski miał zająć się nowo utworzony Polski Sztab Partyzancki, pracami którego kierował gen. Aleksander Zawadzki.239 23 maja władze ZPP uznały KRN za „kierowniczy ośrodek walki o wyzwolenie Polski", a 11 lipca Spychalski wszedł do CBKP jako przedstawiciel PPR, co miało ułatwić współdziałanie pomiędzy polskimi komunistami w Rosji i kraju.240 15 lipca Stalin oświadczył delegacji, że nowy ośrodek kierowniczy winien być powołany w formie „Komitetu Wyzwolenia Narodowego".241 Tego samego dnia Edward Osóbka-Morawski, przewodniczący delegacji KRN, i Wanda Wasilewska, przewodnicząca Zarządu Głównego ZPP, wystosowali w imieniu KRN list do Stalina, stwierdzający, że „sytuacja w pełni dojrzała do utworzenia Tymczasowego Rządu Polskiego i że dalsza zwłoka może doprowadzić do poważnych powikłań".242 Autorzy pisma podkreślali: „Wkroczenie Armii Czerwonej na terytorium Polski, wobec nieistnienia Tymczasowego Rządu, będzie natychmiast uważane 237 Por. J. Pawlowicz, Strategia frontu narodowego..., s. 169—170. 238 Tamże, s. 170. 239 Zob. F. Zbiniewicz, Armia Polska w ZSRR, s. 305. 240 Tamże, s. 308 i 310. 241 J. Pawłowicz, Strategia frontu narodowego..., s. 171. 242 Tamże, s. 261. 76 3. Armia Ludowa przez elementy wrogie tak w Polsce, jak i za granicą jako początek «rosyjskiej okupacji*. Utworzenie Tymczasowego Rządu podważy podstawę tajnej administracji polskiego rządu emigracyjnego w Polsce i jego wojskowych organizacji, przyspieszy rozkład reakcyjnego obozu w kraju i na emigracji, z drugiej zaś strony wzmocni konsolidację demokratycznego obozu i podniesie jego autorytet w kraju i za granicą. Utworzenie Tymczasowego Rządu umożliwi nawiązanie stosunków między Związkiem Radzieckim i Polską na podstawie umów międzypaństwowych. Najpilniejszym zagadnieniem jest przyjęcie przez Tymczasowy Rząd linii Curzona jako podstawy przy ustalaniu granic między Polską i ZSRR, a także jako linii demarka-cyjnej między radziecką i polską administracją. Ustanowienie administracji radzieckiej na terytorium na zachód od linii Curzona (np. w zachodniej części województwa białostockiego) grozi osłabieniem pozycji obozu demokratycznego i poderwaniem zaufania społeczeństwa polskiego do Związku Radzieckiego. Utworzenie Tymczasowego Rządu umożliwi zjednoczenie polskich Sił Zbrojnych w kraju i ZSRR pod jednym dowództwem, co jest absolutnie niezbędnym warunkiem uniknięcia poważnych komplikacji i rozdźwięków. Utworzenie Tymczasowego Rządu umożliwi bezzwłoczne przeprowadzenie mobilizacji w Polsce przez organy rządowe, co jest jedynie słusznym rozwiązaniem." 243 W dalszym ciągu listu Osóbka-Morawski i Wasilewska stwierdzali, że „Tymczasowy Rząd" winien być utworzony „w oparciu o KRN, uzupełnioną w pierwszym okresie przedstawicielami ZPP, a następnie przedstawicielami innych demokratycznych organizacji w kraju i za granicą".244 Świadczyło to, iż udział przedstawicieli obozu londyńskiego w nowym rządzie był nadal kwestią otwartą, chociaż z pewnością na bardzo niedogodnych, a nawet upokarzających warunkach. „Tymczasowy Rząd" miał być 243 Tamie, s. 261—262. 244 Tamże, s. 262. 77 1. Polski ruch oporu „odpowiedzialny przed KRN" i działać do zwołania sejmu ustawodawczego. Wreszcie piszący zapewniali Stalina, iż siły KRN ciągle w kraju wzrastały.245 17 lipca Stalin znowu opowiedział się za bezzwłocznym utwo-~ rżeniem „Komitetu Wyzwolenia Narodowego",246 ale nie „Tymczasowego Rządu", o co zabiegali Osóbka-Morawski i Wasilewska. Wybór nazwy dokonany przez Stalina wydaje się wskazywać, iż jeszcze stale był on gotów dojść do porozumienia z rządem londyńskim pod warunkiem, iż uzna linię Curzona za nową ra-dziecko-polską granicę, zostanie zrekonstruowany i wejdą do niego komuniści i ich sympatycy. Stalin prawdopodobnie sądził, iż powstanie „Komitetu Wyzwolenia Narodowego" zmusi władze londyńskiego obozu do przyjęcia jego warunków i fuzji z KRN, co, z jego punktu widzenia, można przypuszczać, byłoby najdogodniejszym rozwiązaniem, przynajmniej chwilowo, polskiej kwestii, dającym mu tanim kosztem ogromne wpływy w Polsce i zapewniającym całkowity spokój na bezpośrednich tyłach Armii Czerwonej walczącej o dostęp do Rzeszy oraz udział wszystkich prawie Polaków w tym wysiłku. Z drugiej strony odrzucenie przez „londyńskich Polaków" jego warunków dawało mu wspaniały pretekst do całkowitego odcięcia się od nich jako elementów „nieodpowiedzialnych i nierozsądnych", które usiłowały rozbić jedność obozu alianckiego w przededniu walnej rozprawy z Niemcami i Japonią oraz uznania „Komitetu Wyzwolenia Narodowego" jako „Tymczasowegp Rządu". Wybór nazwy mógł być też podyktowany chęcią uniknięcia przedwczesnego zatargu w sprawie Polski z Anglosasami, którzy nie tylko stale jeszcze uznawali i popierali rząd londyński, ale usiłowali nakłonić Stalina do wznowienia z nim stosunków dyplomatycznych. Niemniej w miarę posuwania się Armii Czerwonej w głąb Polski rola Moskwy nad Wisłą stawała się decydującą, a Waszyngtonu i Londynu malała. Było bowiem jasne, iż prędzej czy później cały kraj znajdzie się w rękach Rosjan, którzy wykorzystają to dla 845 Tamże. 846 Tamże, s. 263. 3. Armio Ludowa umocnienia w nim swych wpływów i pozycji KRN. W lipcu 1944 roku klucz do rozwiązania polskiej sprawy znajdował się w Moskwie i nie było już mowy o powrocie rządu londyńskiego do Warszawy bez uprzedniego porozumienia ze Stalinem i polskimi komunistami ,247 19 lipca 1944 roku Stalin oświadczył przedstawicielom KRN i ZPP, że konieczne było natychmiastowe stworzenie „polskiego organu o charakterze rządowym".248 „Jesteście wciąż nielegalni — wytykał im — i nie umiecie przejść na nowe państwowe tory, spóźniacie się z tym. Trzeba, żeby taki organ powstał jak najprędzej." 249 Równocześnie obiecywał, iż bezzwłocznie po jego utworzeniu i podaniu tego do publicznej wiadomości zawrze z nim umowę o linii demarkacyjnej między administracją radziecką a polską.250 Ponadto podkreślał, iż „KRN musi oświadczyć, że podporządkowuje sobie ZPP i Armię Polską w ZSRR. Trzeba, żeby KRN pokazała zęby."251 Krok ten miał najprawdopodobniej stwarzać precedens na przyszłość: umożliwić KRN podporządkowanie sobie później innych polskich instytucji i sił. Zdaniem Stalina było to na czasie, gdyż Armia Czerwona wkraczała do Polski i wzrastała popularność KRN w kraju i za granicą.252 Następnego dnia — 20 lipca — KRN podjęła rezolucję o utworzeniu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN) oraz o przejęciu zwierzchnictwa nad ZPP oraz polskimi jednostkami wojskowymi w ZSRR, które wraz z Armią Ludową miały tworzyć jednolitą armię.253 W ten sposób z chwilą utworzenia PKWN, 21 lipca 1944 roku, formalnie doszło do powstania dwóch przeciwstawnych sobie wzajemnie zwalczających się politycznych obozów — londyńskie- 247 Dyplomatyczne tło powstania warszawskiego jest szerzej omówione w drugim rozdziale. 848 J. Pawlowicz, Strategia frontu narodowego..,, s.' 263—264. 849 Tamże, s. 264. 25» Tamże. ki Tamże, s. 176—177. 858 Tamże, s. 177. 85S Tamże, s. 265. 78 79 I. Polski ruch oporu go i lubelskiego — wraz z ich kierowniczymi ośrodkami. Obozy te, reprezentujące dwie odmienne polityczne orientacje — proza-chodnią i prorosyjską — ubiegały się między sobą o władzę nad krajem, przy pomocy swych zagranicznych protektorów, jednocześnie prowadząc zbrojną walkę z Niemcami. Tymczasem w Warszawie przywódcy PPR jeszcze stale usiłowali dojść do porozumienia z „demokratycznymi siłami" londyńskiego obozu. 1 lipca 1944 roku — tzn. na trzy tygodnie przed utworzeniem PKWN oraz na miesiąc przed wybuchem powstania warszawskiego — znowu wystąpili oni z publicznym apelem do ludowców i socjalistów nawołującym do zbudowania w kraju wspólnego frontu walki. „Stoimy na stanowisku — pisał w imieniu PPR Władysław Bieńkowski w artykule zatytułowanym Nasze stanowisko opublikowanym w „Trybunie Wolności", centralnym organie partii — że naczelnym hasłem dnia jest zjednoczenie, konsolidacja wszystkich sił obozu demokratycznego. [...] Uważamy, iż w warunkach, w jakich znajduje się Polska, winien powstać szeroki front narodowy obejmujący wszystko, co stoi na stanowisku walki o wyzwolenie Polski." Artykuł podkreślał, iż chociaż stosunek PPR do rządu londyńskiego i jego oficjalnych organów w kraju był „negatywny" lub „konsekwentnie opozycyjny", to jednak zastanawiała się ona nad możliwościami i drogami jego rekonstrukcji. W istocie więc PPR deklarowała gotowość wejścia do rozszerzonego i zrekonstruowanego rządu londyńskiego, zwłaszcza że jej stosunek do jego premiera, Stanisława Mikołajczyka, był niezmiernie przychylny. Artykuł określał Mikołajczyka jako polityka cieszącego się poparciem „milionowych rzesz narodu", którego „legalność" jako szefa rządu „mogła być uznana przez reprezentujący większość narodu obóz demokratyczny". Nie kwestionował też „dobrej woli" Mikołajczyka, jeśli chodziło o jego wysiłki zmierzające do porozumienia z Moskwą, ale ostrzegał, iż zakończą się one niepowodzeniem, gdyż jego ówczesny gabinet był „igraszką w rękach 3. Armia Ludowa reakcji", której konflikt radziecko-polski był potrzebny dla jej „wewnętrznych planów". Jednocześnie jednak PPR kategorycznie stwierdzała: „Zmiana stosunku do ZSRR musi być dokonana nie dlatego, że leży to w interesie Zw. Sow., lecz dlatego, że leży to w interesie Polski." Stąd PPR w „trosce o interesy narodu i państwa polskiego'' nawoływała do natychmiastowej rekonstrukcji rządu, nawet drogą zimian „pozakonstytucyjnych", gdyby zaszła tego potrzeba oraz dokonania zmian w Dowództwie AK. PPR nie zwalczała AK — zapewniał Bieńkowski — lecz tylko „szkodliwą politykę" jej kierownictwa, która kolidowała z „interesami narodu''.254 Apel ten wskazuje, iż pewni przynajmniej przywódcy PPR do samego prawie wybuchu powstania warszawskiego zabiegali o doprowadzenie do jakiegoś modus vivendi z londyńskim obozem oraz uważali, iż konieczne było utworzenie w kraju koalicyjnego rządu, przynajmniej na okres przejściowy, reprezentującego główne ugrupowania polityczne, przede wszystkim ludowców, socjalistów i komunistów. Z ogólnonarodowego punktu widzenia, wydaje się, iż powstanie tego rodzaju koalicji w tym czasie było niezmiernie wskazane, gdyż wzmocniłoby to pozycję Polski w zbliżających się rokowaniach z Moskwą, a udział w niej komunistów zażegnałby możliwość wybuchu w Polsce wojny domowej z wszystkimi tego konsekwencjami. Ten pojednawczy apel pozostał jednak bez odpowiedzi; na parę dni przed wybuchem powstania warszawskiego najwyższe władze PPR i KRN opuściły stolicę i udały się do Lublina, gdyż tam tworzył się PKWN i decydowała się „kwestia władzy".255 W Warszawie pozostało jedynie tzw. „kierownictwo zastępcze", które miało działać na zasadzie kolegialności i jednomyślności uchwał.256 Oznaczało to, iż PPR nie planowała wywołania powsta- «< Kształtowanie, s. 255—256. 266 A. Przygoński, Z problematyki Powstania Warszawskiego, Warszawa 1964, s. 37 i n. 2M Tamże, s. 38. 80 6 — Powstanie Warszawskie 81 I. Polski ruch oporu nia lub na szeroką skalę zakrojonej akcji bojowej w Warszawie.257 W lipcu 1944 roku siły AL w stolicy, według krajowych źródeł, liczyły około 2000 ludzi, z których połowa służyła w jej oddziałach bojowych i służbach258 bardzo słabo wyposażonych w broń.259 Krajowi historycy oceniają siły AL w całym kraju na 50 000— —60 000 osób.260 Kośćcem AL byli członkowie PPR, których było około 20 000.261 „Trzonem partii byli starzy komuniści — podaje jeden z historyków PPR — członkowie b. KPP, z czego pewną ilość stanowili komuniści polscy z ZSRR oraz przerzuceni z Francji przez Organizację Pomocy Ojczyźnie — dąbrowszczacy. Poważna ilość członków PPR rekrutowała się ze środowisk byłych radykalnych ludowców i socjalistów. Największą jednak część stanowili młodzi członkowie, przyjęci do partii w czasie okupacji." 2tó Ponadto obóz lubelski rozporządzał dużą siłą militarną w postaci wracających do kraju z ZSRR wojsk gen. Berlinga, które liczyły około 107 000, z tego 65 000 w gotowych do działań jednostkach bojowych.263 Obecnie nie sposób jest dokładnie ustalić, w jakim stopniu obóz lubelski był popierany przez społeczeństwo, chociaż wiemy, jak przyznał to po wojnie sam Gomułka, iż nie miał za sobą „większości narodu",264 dla której jego hasła i cele były zbyt obce i prorosyjskie, by ją pozyskać.285 257 Tamże, s. 47 i n.; por. też J. Sęk-Małecki, Armia Ludowa w Powstaniu Warszawskim. Wspomnienia, Warszawa 1962, s. 53, i n. ssą a. Przygoński, Z problematyki Powstania Warszawskiego, s. 24—25. W maju 1944 Dowódca AK meldował do Londynu, oo następuje: „Siłę AL w Warszawie oceniam na 2000 ludzi zorganizowanych. Na prowincji [PPR i AL — przyp. mój — J.M.C.] opiera się na elemencie wiejskim tworząc oddziały partyzanckie, głównie w lubelskim i kieleckim. Przez AL [PPR — przyp. mój — J.M.C.] usiłuje wciągnąć bataliony chłopskie do współpracy i infiltrować do dołów AK." (Meldunek specjalny Dowódcy AK, datowany 25 V, otrzymany w Londynie 5 VI1944 r., L. dz. 549/GNW/ /44, SPP.) 259 por a. Przygoński, Z problematyki Powstania Warszawskiego, s. 21. 260 J. Pawłowicz, Strategia frontu narodowego..., s. 243. 861 Tamże, s. 256. 262 Tamże, s. 256^257. M> Por. F. Zbiniewicz, Armia Polska w ZSRR, s. 324. 264 „Trybuna Ludu" 1957, nr 14. 265 Par. J. Pawłowicz, Strategia frontu narodowego..., s. 198. 4. Armia Krajowa i. ARMIA KRAJOWA Nie ulega kwestii, iż Armia Krajowa, chociaż nie posiadamy dokładnych i w pełni wiarygodnych możliwych do sprawdzenia danych co do jej stanu, była największą siłą podziemną w Polsce w czasie ubiegłej wojny. Stan AK oceniany jest różnie. W lipcu 1943 roku Sztab Główny w Londynie poinformował Najwyższe Dowództwo Alianckie w Waszyngtonie, iż liczebność AK wynosiła w przybliżeniu 225 000 żołnierzy — 5000 oficerów, 20 000 podchorążych i podoficerów oraz 200 000 szeregowych.266 Niemniej gen. Tadeusz Bór-Komorowski stwierdził w 1951 roku, iż w lipcu 1943 roku AK liczyła około 300 000 ludzi, a w rok później, w chwili wybuchu powstania warszawskiego, jej stan dosięgał liczby 380 000 żołnierzy267 Natomiast gen. Kazimierz Sosnkowski szacował stan AK, w październiku 1943 roku, „na około 120—130 000 żołnierzy, przy czym przygniatająca większość w Polsce centralnej";268 tzn., jak wynikało z jego obliczeń, stan AK był o 170—180 000 ludzi mniejszy niż podany w 1951 roku przez gen. Bora-Komorowskiego i o 95—115000 mniejszy od danych dostarczonych aliantom w lipcu 1943 roku przez polski Sztab Główny w Londynie. W styczniu 1944 roku gen. Sosnkowski podał brytyjskim władzom wojskowym, iż AK liczyła około 150 000 żołnierzy.269 W sześć miesięcy później, w czerwcu 1944 roku, gen. Stanisław Tatar („Tabor"), zastępca szefa Sztabu do Spraw Kraju, poinformował Najwyższe Dowództwo Alianokie w Waszyngtonie, iż siła liczebna AK wynosiła około 250 000 ludzi zorganizowanych w 6500 plutonów.270 Wskazywałoby to, iż w okresie styczeń—maj 1944 stan AK wzrósł o około 100 000 ludzi. Z drugiej strony gen. Tadeusz Pełczyński („Grzegorz"), szef Sztabu AK, 868 Zob. L. Mitkiewicz, Powstanie Warszawskie. Z mojego notatnika w Waszyngtonie, „Zeszyty Historyczne" 1962, nr 1, s. 113. 287 Zob. T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 135. 268 Memorandum Naczelnego Wodza do Premiera, 22 X 1943, L. dz. 1420/ /Op. tjn. IGS, A. XII. 3/89. *» Memorandum Naczelnego Wodza do gen. C. McV. Gubbinsa, DSO, MC, 6 11944, IGS, A. XII. 3/89. 270 Zob. L. Mitkiewicz, Powstanie Warszawskie..., s. 134. 82 83 I. Polski ruch oporu podał w 1950 roku, iż w pierwszej połowie 1944 stan liczebny konspiracyjnego wojska wynosił wraz ze sztabami około 350 000 żołnierzy,271 zorganizowanych w 8920 plutonów — 6287 plutonów „pełnych" i 2633 plutonów „szkieletowych".272 Liczba żołnierzy AK podana przez gen. Pełczyńskiego jest o około 100 000 wyższa od cyfry wymienionej przez gen. Tatara. Podobnie ma się z liczbą plutonów, których, według gen. Pełczyńskiego, było o 2420 więcej, niż to utrzymuje gen. Tatar. Istnieją więc wielkie rozbieżności w zestawieniach generałów Pełczyńskiego i Tatara, chociaż odnoszą się one do tego samego okresu sprawozdawczego — pierwszej połowy 1944 roku. Ten brak dokładnych, szczegółowych danych ewidencyjnych uniemożliwia sprawdzenie, które z tych dwóch zestawień — Tatara: 250 000 ludzi zorganizowanych w 6500 plutonów, czy Pełczyńskiego: 350 000 ludzi zorganizowanych w 8920 plutonów — jest bliższe prawdy. Najprawdopodobniej obydwa są bardzo nieścisłe i należy podchodzić do nich z dużą ostrożnością, szczególnie iż w styczniu 1944 roku gen. Sosn-kowski oceniał siły AK na 150 000 żołnierzy.273 Rację ma, zdaje się, płk dypl. Janusz Bakiszczanin („Sęk"), ostatni szef Sztabu AK, (który wręcz stwierdza: „Jakie były rzeczywiste stany liczebne AK, na to pytanie nikt nie potrafi dać odpowiedzi, ponieważ w konspiracji ewidencja nie mogła być prowadzona, a meldowane stany liczebne nie mogły być kontrolowane. Polegano na meldunkach rozproszonych w terenie zgrupowań, które to meldunki były z reguły przesadzone, gdyż ambicją poszczególnych dowódców i zgrupowań było pochwalenie się jak największymi stanami, a tym samym wykazanie swego znaczenia i wartości. W kalkulacji sił operowano plutonami będącymi podstawowy- 171 W tym 10 756 oficerów, 7506 podchorążych i 87 886 podoficerów, z których rekrutowała się kadra dowódcza AK. *» Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 119. ł73 Memorandum Naczelnego Wodza do gea C. McV. Gubbinsa, DSO, MC, 611944, IGS, A. XII. 3/89. Z drugiej strony zaufany adiutant gen. Sosnkowskiego, kpt. Witold Babiński, stwierdził w 1967 r., że AK „w roku 1944 liczyła około 250 000 ludzi". (W. Babiński, Przyczynki historyczne do okresu 1939—1945, Londyn 1967, s. 377.) 84 4. Armia Krajowa mi jednostkami organizacyjnymi składającymi się z 30 ludzi.274 Gdy ilość ludzi przekraczała tę liczbę, to formowano następny pluton. Tak było w teorii. W praktyce stany były płynne i rzadko osiągały tę cyfrę, a przy kontrolach zdarzało się często, że plutony nie mogły wykazać się większą ilością niż 7-miu, a nawet 5-ciu ludzi, reszta była nieuchwytna bądź w ogóle jej nie było. Tak bywało w terenie. W większych miastach sprawa ta wyglądała nieco lepiej, a jedynie w Warszawie można by przyjąć, że plutony posiadały pełne stany, zwłaszcza w okresie poprzedzającym powstanie. Cyfra 350 tys. ludzi powstała prawdopodobnie z przemnożenia przez 30 meldowanej przez d-ców okręgów ilości plutonów, która też stoi pod wielkim znakiem zapytania, gdyż była przyjmowana na «wiarę» bez możności sprawdzenia nawet przez meldujących d-ców okręgów. Jeżeli tak obliczano stany, to cyfrę tę należałoby uważać za znacznie przesadzoną. Nie wiem, na czym opierał się gen. Sosnkfowski] podając cyfrę 150 tys. Rozbieżność tych dwóch źródeł jest ogromna. Ustalenie stanów liczebnych AK, wobec płynności i zmienności stanów oraz przesadzonych meldunków, jest tym bardziej trudne, że do AK, obok żołnierzy zaprzysiężonych, nie można nie zaliczać również i sympatyków, którzy współdziałali z AK, biorąc czasami udział w akcjach, chociaż nie byli zaprzysiężeni i do żadnych formacji nie należeli, a takich mogło być sporo w ostatniej fazie wojny i nikt nie jest w stanie określić ich ilości w przybliżeniu. Wszystkie meldunki Kom. Gł. do NW, czy dotyczyły one stanów liczebnych AK, czy wyczynów sabotażowo-boj owych, czy też strat zadawanych Niemcom, należy przyjmować z zastrzeżeniem, gdyż zawsze były przesadzane w intencji podbudowania prestiżu NW wobec sojuszników. Chociaż cyfra 350 tys. wydaje mi się mocno przesadzona z pobudek politycznych i patriotyczno-propagandowych, a cyfra 150 tys. może nieco za skromna z uwagi na «sympatyków», to ja nie je- 274 Gen. Pełczyński utrzymuje, iż pluton „pełny" liczył 50, a pluton „szkieletowy" 25 ludzi. Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 119. 85 I. Polski ruch oporu 4. Armia Krajowa stem w stanie powiedzieć Panu, którą z nich uważam za bliższą prawdy, bo obie, moim zdaniem, zależą od sposobu obliczania i zawsze będą nieścisłe."275 Płk Stanisław Juszczakiewicz („Kuba"), szef Oddziału Personalnego Komendy Głównej AK, stwierdził w 1965 roku, iż w jego opinii zarówno obliczenia gen. Sosnkowskiego, jak i gen. Peł-czyńskiego, w pewnym przynajmniej sensie, są słuszne, gdyż pierwsze odnoszą się do liczby żołnierzy gotowych do natychmiastowej akcji, a drugie do maksymalnej liczby ludzi, którzy mogli być zmobilizowani w trakcie powstania powszechnego. Stąd, według płk. Juszczakiewicza, AK posiadała ponad 150 000 żołnierzy „pierwszej linii" i około 200 000 żołnierzy „drugiej linii", którzy stanowili jej ludzką rezerwę.276 Cyfry podane przez płk. Juszczakiewicza wydają się bardziej realistyczne niż te, które podają generałowie Bór-Komorowski i Pełczyński, ale i one muszą być traktowane jako przybliżone dane orientacyjne raczej niż rzeczywiste i ścisłe wykazy stanów AK. Najbliższy prawdy jest chyba gen. Stanisław Kopański, szef Sztabu Głównego w Londynie w latach 1943—1945, który twierdzi, iż na krótko przed wybuchem powstania warszawskiego „Polska podziemna mogła liczyć na kilkaset tysięcy potencjalnych żołnierzy".277 Co z pewnością było wielkim organizacyjnym osiągnięciem ze względu na warunki, w jakich AK powstawała, działała i rozwijała się. Gen. Kopański jest zdania, że już w 1943 roku „rozrost i osiągnięcia organizacyjne wyprzedziły opracowanie zasad ewentualnego wykorzystania Armii Krajowej".278 Ponadto brak broni ogromnie ograniczał bojowe i operacyjne możliwości AK. W czerwcu 1944 roku gen. Tatar obliczał, iż AK mogła uzbroić zaledwie 32 000 ludzi,279 co oznaczało, że tylko nieliczna część jej żołnierzy 275 List płk. J. Bokszczanina do autora z 5 VI1965 r. 276 Relacja ustna płk. S. Juszczakiewicza. 277 S. Kopański, Wspomnienia wojenne 1939—1946, Londyn 1961, s. 297. 278 Tamże. 479 Zob. L. Mitkiewicz, Powstanie Warszawskie..., s. 134; oraz W. Babiński, Przyczynki historyczne..., s. 377. mogła wziąć wydatny udział w walce.280 Przeważająca większość żołnierzy AK była bez broni. W Warszawie, tuż przed wybuchem powstania, siły AK liczyły 50 700 ludzi, w tym 4300 kobiet.281 Rozporządzała więc dużą siłą ludzką w stolicy, co zaważyło wielce, jak się później dowiemy, na decyzji Bora-Komorowskiego wywołania w niej powstania. Duży odsetek sił AK znajdował się w Warszawie, ale i tu ich stan uzbrojenia był opłakany. Płk Adam Borkiewicz podaje, że posiadana przez AK broń w stolicy wystarczała „na szóstą część zaprzysiężonych".282 Aleksander Skarżyński utrzymuje jednak, że posiadana przez stołeczne oddziały AK „broń i amunicja mogła wystarczyć na normalne uzbrojenie około 3500 żołnierzy, czyli około 70 plutonów powstańczych i na prowadzenie przez nie walki w ciągu 2—3 dni. Ponieważ stan oddziałów szturmowych wynosił około 35 000, to prosty rachunek wskazuje, że przy posiadanym uzbrojeniu mniej więcej co dziesiąty powstaniec mógł wystąpić do boju z należytym uzbrojeniem żołnierza piechoty." 283 Brak broni był więc jedną z głównych bolączek AK i ogromnie obniżał jej przydatność bojową i operacyjną. W styczniu 1944 roku gen. Sosnkowski poinformował władze brytyjskie, iż posiadana przez AK broń nie odpowiadała jej potrzebom, szczególnie w wypadku broni automatycznej, i prosił o zwiększenie zrzutów do Polski.284 Brak broni fatalnie zaciążył na przebiegu i wyniku 280 W październiku 1943 r. gen. Sosnkowski stwierdził: „Stan uzbrojenia Armii Krajowej bardzo słaby i prymitywny. Szczególnie brak broni ciężkiej i amunicji. Ponownie podaję cyfry: ckm jest tylko 607, rkm 1066, kb 24 028, pistoletów 7948, działek ppanc. 8, granatów ręcznych 35 000. Uzbrojenie to pozostało przeważnie z czasów kampanii 1939 roku. Jego wartość i stan są niedostateczne. Ogólnie wystarczy go zaledwie na wyposażenie około 35 000 ludzi." (Pismo Naczelnego Wodza do Premiera, 22X1943, L. dz. 1420/Op. tjn. IGS, A. XII. 3/89.) 281 Zob. A. Skarżyński, Polityczne przyczyny Powstania Warszawskiego, Warszawa 1964, s. 338; oraz A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944. Zarys działań natury wojskowej, Warszawa 1957, s. 30. 262 Tamże, s. 36. 283 A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 343. 284 Memorandum Naczelnego Wodza do gen. C. McV. Gubbinsa, DSO, MC, 6 11944, IGS. A. XII. 3/89. 86 87 I. Polski ruch oporu pierwszego powstańczego natarcia, podjętego przez oddziały AK po południu 1 sierpnia 1944 roku.285 Pod względem społecznym i politycznym AK była wiernym przekrojem narodu; jej członkowie rekrutowali się ze wszystkich klas społecznych i ugrupowań politycznych, poza PPR.286 AK była „zbiorowiskiem oddziałów" o bardzo różnym, często przeciwstawnym, nastawieniu społecznym i politycznym — prawicowym, socjalistycznym i ludowym.287 Warunki scaleniowe, które pozostawiały ugrupowaniom politycznym swobodę oddziaływania na swoich członków służących w AK, różnice te utrwalały i akcentowały oraz uniemożliwiały przekształcenie jej w „apolityczną", czysto wojskową organizację, co było ideałem jej dowództwa. Ponadto w łonie AK istniały duże różnice światopoglądowe między jej oficerami i szeregowymi. „Niwelujące oddziaływanie apolitycznego kierownictwa wojskowego było nikłe — meldował dowódca AK w maju 1944 roku — tym trudniejsze, że społeczne i ustrojowe rządowe deklaracje były mało zdecydowane i nie dawały podstawy do intensywnej akcji wychowawczej w AK. Dlatego też nie mogło być dokonane duchowe przestrojenie kadry oficerskiej, zwłaszcza zawodowej, która jest w zbyt imałym procencie świadoma charakteru przeżywanej epoki i rewolucyjno-powstańczych warunków przyszłej walki, a w dużym procencie zachowała światopogląd bardziej zachowawczy niż szerokie masy społeczne." 288 Gen. Bór-Komorowski podkreślał na niespełna trzy miesiące przed wybuchem powstania warszawskiego: „Żołnierzy AK cechuje wspólny wszystkim duch bojowy i gotowość do ofiar w walce z Niemcami. Nienawiść i duch odwetu nie osłabł, lecz jednak wojenne zmęczenie i to w połączeniu z imponującymi sukcesami sowieckimi i faktem, że byłaby nowa 885 Zob. A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 99; oraz A. Skar-żyński, Polityczne przyczyny..., s. 365 i n. 289 Meldunek specjalny Dowódcy AK, datowany 25 V, otrzymany w Londynie 5 VI 1944, L. dz. 549/GNW/44, SPP. 887 Tamże. *88 J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 267. 88 4. Armia Krajotoa wojna, sprawiają, że walka z Rosją byłaby o wiele mniej popularna, a bardziej chwiejna postawa mogłaby szczególnie wystąpić w niektórych oddziałach pochodzących ze straży chłopskiej i lewicowych grup politycznych.289 Przyczyniła się tu też nieufność do społecznego oblicza kadry i stała podejrzliwość, że dowództwo wojskowe zechce sięgnąć po władzę cywilną. W powyższym stanie tkwi możliwość w okresie walk wyzwoleńczych poważniejszych zaburzeń wewnętrznych wewnątrz AK." 290 Aby temu zapobiec, dowódca AK zamierzał w lecie 1944 roku natężać walkę z Niemcami oraz „dążyć do zmniejszenia różnic ideologicznych między oddziałami przez działalność wychowawczą i propagandę w duchu demokratycznym i postępowym".291 Niedwuznaczna i powszechna popularność tych posunięć miała zapewnić lojalność AK wobec najwyższych politycznych i wojskowych władz obozu londyńskiego oraz wzmocnić jej spoistość wewnętrzną. Ten sam cel przyświecał kilkakrotnie ponawianym zabiegom Bora-Komorowskiego o nakłonienie rządu w Londynie do natychmiastowego ogłoszenia dekretów zapowiadających wprowadzenie po wojnie daleko idących reform społecznych i gospodarczych.292 Niemniej może wydawać się dość dziwne, iż inicjatywa w tej sprawie wychodziła od władz wojskowych raczej niż cywilnych. W dużej mierze było to jednak wynikiem układu sił wśród politycznego kierownictwa ruchu, co uniemożliwiało pełne i spokojne przedyskutowanie kwestii społecznych. Obóz rządowy w kraju opierał się na koalicji czterech stronnictw o odmiennych politycznych i ideologicznych założeniach i celach, stronnictwa te poszły na wzajemną współpracę, głównie ze względu na konieczność utworzenia i utrzymania wspólnego frontu walki prze-*89 Wiele oddziałów wywodziło się z paramilitarnych organizacji poszczególnych partii i ugrupowań politycznych. Por. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 125 i n. !9» Meldunek specjalny Dowódcy AK, datowany 25 V, otrzymany w Londynie 5 VI1944, L. dz. 549/GNW/44, SPP. 891 Tamże. »* Szczegóły tej sprawy zob. s. 3*8—349. 89 I. Polski ruch oporu ciwko okupantowi, a później i komunistom raczej niż jednomyślność poglądu na przyszłe polityczno-społeczne oblicze Polski. Ponadto stosunki między nimi były często napięte, nacechowane wzajemną nieufnością, a rezolucje w kwestiach społecznych oparte na połowicznych kompromisach. „Czwórporozumienie jest nie bardzo szczere — pisał płk dypl. Jan Rzepecki („Prezes", „Sędzia", „Rejent"), szef BIP-u KG AK, w marcu 1944 roku — bo w dużej mierze polega na wzajemnym pilnowaniu się prawicy i lewicy, by druga strona [czegoś — przyp. mój — J.M.C.] nie zbroiła. Wobec tego może być zrobione tylko to, na co można uzyskać «świętą zgodę narodową*, czyli w sprawach wewnętrznych — prawie nic, prócz formułowania mdłych, kompromisowych deklaracji." 293 Nie mogło to zaspokoić i przemówić do silnie zradykalizowa-nych mas narodu. Poza tym zainteresowanie Dowództwa AK sprawami społecznymi częściowo spowodowane było tym, iż czuło się ono odpowiedzialne zarówno za wojskowy, jak i polityczny stan podległych mu oddziałów. Wynikało to z rozdziału kierownictwa ruchu między władze cywilne i wojskowe, a w konsekwencji z istnienia w kraju dwóch oddzielnych organizacji podziemnych — militarnej i politycznej — bezpośrednio podległych Londynowi.294 Podział ten był wprowadzony przez gen. Sikorskiego celem wzmocnienia autorytetu i kontroli emigracyjnego rządu nad krajem oraz zapobieżenia powstaniu w Warszawie jednolitego, zjednoczonego, polityczno-wojsk owego kierownictwa, które z czasem mogło by zacząć z nim rywalizować o pierwszeństwo. Intencją gen. Sikorskiego było, aby za dziedzinę wojskową odpowiedzialny był Naczelny Wódz i działający z jego rozkazu dowódca AK, a cywilną rząd, jego delegat w kraju oraz podziemna reprezentacja polityczna, z wykluczeniem czynników wojskowych.295 W praktyce oznaczało to, iż AK nie była podporządkowana krajowym władzom politycznym, chociaż jej dowódcy m J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 271. «4 Tamże, s. 264. 295 Tamże. 90 4. Armia Krajowa. polecono działać w ścisłym porozumieniu z Delegatem Rządu.296 System ten funkcjonował sprawnie za rządów gen. Sikorskiego, który piastował jednocześnie godność Premiera i Naczelnego Wodza, co pozwalało mu na wydawanie wiążących dyrektyw obydwóm gałęziom podziemnego ruchu, ale załamał się po jego śmierci w lipcu 1943 roku, kiedy funkcje te zostały rozdzielone. Po katastrofie gibraltarskiej urząd premiera objął Stanisław Miko-łajczyk, a Naczelnego Wodza gen. Kazimierz Sosnkowski. Z tą chwilą jedność najwyższego polskiego kierownictwa wojennego została naruszona, szczególnie że stosunki między Mikołajczy-kiem a Sosnkowskim były od samego początku bardzo napięte i nieufne, głównie ze względu na ich różnice w podejściu do Rosji i ocenę międzynarodowego położenia.297 W teorii Naczelny Wódz był pozbawiony prawa wydawania zasadniczych dyrektyw operacyjnych AK bez porozumienia się z rządem.298 W praktyce jednak Sosnkowski często inspirował i zachęcał dowódcę AK do ignorowania instrukcji rządu, chociaż robił to w formie porad i perswazji raczej niż nakazów.299 Różnice między premierem a Naczelnym Wodzem obniżały prestiż i autorytet władz emigracyjnych w kraju i zachęcały podziemnych przywódców do uprawiania i forsowania własnej polityki oraz rozwiązań,300 często nawet, jak się później o tym przekonamy, bez uzgadniania ich z Londynem. W miarę przedłużania się wojny proces usamodzielniania się kraju wzmagał się, szczególnie iż podziemne władze sądziły, że odcięte od Polski emigracyjne kierownictwo nie orientowało się należycie w panujących w kraju warunkach i nastrojach, co sprawiało, że dyrektywy jego były nieraz nierealne lub spóźnione.301 W rzeczywistości władze londyńskiego obozu za- «» Depesza Naczelnego Wodza do Komendanta ZWZ, 18 VI1940, SPP. 287 Por. J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 257; oraz J. Kiirchmayer, Powstanie Warszawskie, s. 32—33. m Por. W. Babiński, Przyczynki historyczne..., s. 374. w* Szczegóły tej sprawy zob. s. 285 i n. 800 Por. wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego na drugim zebraniu relacyjnym w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Londynie z 17 X 1950, SPP. Ml Relacja ustna płk. dypl. K. Iranka-Osmeckiego, w latach 1943>—1944 szefa II Oddziału KG AK. 91 1. Polski ruch oporu równo w kraju, jak i za granicą działały i podejmowały kapitalnej wagi decyzje w nadzwyczaj trudnych i skomplikowanych okolicznościach. Znajdujący się w Londynie rząd mógł stale trzymać rękę na pulsie międzynarodowych wydarzeń, ale oderwany od ludzi i wypadków rozgrywających się w Polsce nie posiadał po śmierci Sikorskiego dostatecznego autorytetu i wpływów wśród krajowych przywódców, z których opinią musiał się liczyć, aby móc szybko, śmiało i zdecydowanie podejmować wiążące dla całego obozu decyzje, zgodnie z rozwojem sytuacji. Prawa i roszczenia każdego emigracyjnego rządu do przewodzenia i reprezentowania interesów kraju są zawsze kwestionowane, zwłaszcza jeżeli okres rozłąki z macierzą się przedłuża. Prędzej czy później zasadniczym problemem dla każdego uchodźczego rządu staje się kwestia zachowania poparcia i lojalnej współpracy krajowych przywódców i społeczeństwa. Bez oparcia o kraj nie może on istnieć i działać. Brak żywego, bezpośredniego kontaktu pomiędzy rządem w Londynie a społeczeństwem w kraju ogromnie uzależniał go od władz podziemnych. Zastrzegały one sobie prawo do przemawiania w jego imieniu, chociaż miały duże trudności w pełnym i nieskrępowanym porozumiewaniu się w niebezpiecznych warunkach konspiracyjnej działalności ze swymi zwolennikami, nie mówiąc już o szerokich masach.302 Stąd rozeznanie rządu w sprawach krajowych było niepełne; znał je on głównie z otrzymywanych z Warszawy raportów, których dokładności nie mógł sprawdzić. Wszystko to sprawiało, że inicjatywa w sprawie podejmowania najważniejszych decyzji, po śmierci Sikorskiego, zaczęła stopniowo przechodzić w ręce czynników krajowych, co stwarzało niebezpieczny precedens, gdyż pozbawione bezpośredniego dostępu do świata wielkiej dyplomacji nie posiadały one koniecznego rozeznania i doświadczenia w sprawach międzynarodowych. Żyjąc i działając w okupowanym kraju nie potrafiły one wyrobić sobie właściwego poglądu na dyplomatyczne położenie Polski, które 301 Tamże. 92 4. Armia Krajowa znały z wiadomości otrzymywanych od rządu w Londynie.303 W związku z tym występowały z żądaniami i wnioskami, które przerastały dość skromne i kurczące się jego możliwości.304 Komplikowało to sytuację całego rządowego obozu oraz gabinetu, który nie mógł przejść do porządku dziennego nad wygórowanymi dezyderatami obawiając się, iż mogłoby to doprowadzić do opuszczenia go przez kraj lub narazić na poważny wstrząs. W rezultacie warunki, w jakich znajdowało się i działało londyńskie kierownictwo, czyniły je nie najwłaściwszym i nie najlepszym przewodnikiem narodu w chwili wielkiej próby; władzom emigracyjnym brakowało rozeznania . w sprawach wewnętrzych, a krajowym w międzynarodowych. Dwoma głównymi kanałami informacyjnymi między Londynem a Warszawą było radio i kurierzy, co pozwalało na bardzo ograniczoną wymianę zdań i wiadomości pomiędzy nimi.305 Przez cały okres wojny czyniono wiele wysiłków, aby zacieśnić więzy i usprawnić łączność między krajem a emigracją, tworząc w tym celu specjalne komórki, które miały służyć jako ośrodki kierownicze i informacyjne. Głównym pełnomocnikiem i reprezentantem rządu na kraj był Delegat Rządu, który wraz ze swym aparatem wykonawczym tworzył tzw. Delegaturę Rządu. Naczelnym zadaniem Delegata Rządu było: działać jako łącznik między gabinetem a popierającymi go partiami politycznymi w kraju; informować je o polityce i decyzjach rządu i przekazywać mu ich wnioski i dezyderaty; koordynować działalność ruchu oporu, szczególnie cywilnego; oraz zorganizować i przygotować organy 803 Zob. K. Bagiński, „Proces szesnastu" w Moskwie, „Zeszyty Historyczne" 1963, nr 4, s. 75—76. 304 Szczegóły (tej sprawy zob. s. 154—155. 305 Sieć radiową AK szczegółowo omawiają Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 215—262. Bardziej osobiste omówienie metod i trudności napotykanych przez Delegaturą Rządu w utrzymywaniu łączności radiowej z rządem w Londynie podaje S. Konboński, W imieniu Rzeczypospolitej, rozdz. II, IV, VII, XV i XVIII. Krytyczną oceną organizacji i funkcjonowania wojskowej łączności radiowej na najwyższych szczeblach, na krótko przed wybuchem powstania warszawskiego, podaje Z. S. Siemaszko, Łączność radiowa Sztabu NW w przededniu Powstania Warszawskiego, „Zeszyty Historyczne" 1964, nr 6. 93 I, Polski ruch oporu administracyjne do objęcia władzy w Polsce w momencie jej uwolnienia. Delegatura Rządu była najwyższą władzą cywilną w kraju.306 Pod koniec lipca 1944 roku Delegat Rządu został mianowany wicepremierem, a trzech jego zastępców ministrami, wraz z którymi stanowił Krajową Radę Ministrów.307 Nominacje te miały zacieśnić więzy między rządem a ruchem oporu i zezwolić jego przywódcom na odgrywanie większej iormalnej roli w po- i litycznym życiu całego obozu.308 Delegat Rządu miał działać w ścisłym porozumieniu z Politycznym Komitetem Porozumiewawczym (PKP), który był opinio-dawczym i doradczym ciałem Państwa Podziemnego.309 Nie ule- i ga kwestii, że partie polityczne wchodzące do PKP: SN, SL, PPS-WRN i SP310 w sumie reprezentowały większość politycznie i zorganizowanego czynnego i uświadomionego społeczeństwa,311 chociaż niemożliwe jest ściśle dzisiaj ustalić liczbę ich zwolenników. W inaju 1944 roku SL było w „całej Polsce centralnej naj- I większą, nie kwestionowaną siłą, w terenie jednak niejednolitą i nie zawsze zdyscyplinowaną". Kierownictwo SL musiało się li- 1 czyć z „radykalizacją mas", która w niektórych okolicach przybierała „niepokojący charakter nie tylko społeczny, ale i ze ; względu na zbyt przychylny stosunek do dywersantów sowiec- j kich". SN było silne na wschodzie Mazowsza i w zachodniej I Kielecczyźnie, a w Wielkopolsce i na Pomorzu stanowiło „jedy- j ną zorganizowaną siłę polityczną". PPS-WRN „mało ruchliwa j w terenie" posiadała dość duże wpływy wśród mas robotniczych I na Śląsku, chociaż w innych częściach kraju kurczył się stan jej i posiadania w fabrykach, co budziło niepokój sfer londyńskich.312 I 3t> Dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z 26 IV 1944, SPP. »°7 Sprawozdanie z posiedzenia Rady Ministrów, Nr 40, 26 VII 1944, SPP j oraz Depesza Szefa Sztabu do Naczelnego Wodza, 29 VII L. dz. 6089, SPP. j 308 Por. A. Korboński, Politics of Socialist..., s. 42. •* Por. S. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej, $. 38—40. 3i» jzw> „Gruba Czwótfka". *lł Depesza Delegata Rządu do Premiera, Nr 166, bez daty, otrzymana w j Londynie 29 IX 1943, L. dz. K 5353/43, IGS — Teka L 9. łl* Meldunek specjalny Dowódcy AK, datowany 22 V, otrzymany w Lon- ] dynie 5 VI1944, Ł. dz. 549/GNW/44, SPP. 94 4. Armia Krajowa SP, które było najmłodszym i najmniejszym ugrupowaniem wchodzącym w skład PKP, starało się skupić w swych szeregach elementy chrzęścijańsko-demokratyczne 313 i odgrywać rolę centrum w obozie londyńskim.314 W sierpniu 1943 roku cztery stronnictwa zawarły między sobą ścisłe porozumienie polityczne i opublikowały wspólny program, który określał ich cele oraz dążenia w dziedzinie zagadnień zagranicznych i wewnętrznych na okres wojny i po wyzwoleniu. Deklaracja porozumiewawcza Grubej Czwórki stwierdzała, że wobec „ogromu zadań", jakie stały przed narodem polskim, „cztery stronnictwa, reprezentujące główne kierunki polskiej myśli politycznej oraz olbrzymią większość zorganizowanego politycznego społeczeństwa polskiego", postanawiały ze sobą współpracować „co najmniej do czasu ogłoszenia wyborów do konstytucyjnych ciał ustawodawczych". Porozumiewające się strony udzielały rządowi w Londynie poparcia, będącego wyrazem ich współpracy oraz przyjmowały za niego odpowiedzialność. Stronnictwa przeciwstawiały się „w okresie trwania porozumienia każdej innej koncepcji rządu". W najbliższej przyszłości stronnictwa miały przystąpić do „desygnowania przedstawicielstwa rządu w kraju oraz powołania Rady Jedności Narodowej" i dołożyć starań, ażeby „aparatura wykonawcza władz rządowych, obok fachowości, miała charakter instytucji jak najsilniej związanej z czynnikami społecznymi i obywatelskimi kraju i wolną była od elementów obciążonych odpowiedzialnością za praktyki reżymu sanacyjnego i tendencje totalistyczne". Stronnictwa zobowiązywały się poprzeć „wszystkimi siłami organizacyjnymi i propagandowymi Armię Krajową jako organ ogólnonarodowy rozstrzygający w dziedzinie walki orężnej o naszą przyszłość" oraz współdziałać w „harmonijnym ułożeniu współpracy organów cywilnych i wojskowych w dziedzinie przygotowań do wystąpienia,315 które jest naczelnym dążeniem całej akcji politycznej, administracyjnej i wojskowej". "» Relacja ustna J. Brauna. su Meldunek specjalny Dowódcy AK, datowany 22 V, otrzymany w Londynie 5 VI1944, L. dz. 549/GNW/44, SPP. 815 Powstanie powszechne. 95 I. Polski ruch oporu administracyjne do objęcia władzy w Polsce w momencie je; uwolnienia. Delegatura Rządu była najwyższą władzą cywilną w kraju.306 Pod koniec lipca 1944 roku Delegat Rządu został mianowany wicepremierem, a trzech jego zastępców ministrami, wraj z którymi stanowił Krajową Radę Ministrów.307 Nominacje te miały zacieśnić więzy między rządem a ruchem oporu i zezwolić jego przywódcom na odgrywanie większej iormainej roli w politycznym życiu całego obozu.308 Delegat Rządu miał działać w ścisłym porozumieniu z Politycznym Komitetem Porozumiewawczym (PKP), który był opinio-dawczym i doradczym ciałem Państwa Podziemnego.309 Nie ulega kwestii, że partie polityczne wchodzące do PKP: SN, SL, PPS-WRN i SP 310 w sumie reprezentowały większość politycznie zorganizowanego czynnego i uświadomionego społeczeństwa,311 chociaż niemożliwe jest ściśle dzisiaj ustalić liczbę ich zwolenników. W maju 1944 roku SL było w „całej Polsce centralnej największą, nie kwestionowaną siłą, w terenie jednak niejednolitą i nie zawsze zdyscyplinowaną". Kierownictwo SL musiało się liczyć z „radykalizacją mas", która w niektórych okolicach przybierała „niepokojący charakter nie tylko społeczny, ale i ze względu na zbyt przychylny stosunek do dywersantów sowieckich". SN było silne na wschodzie Mazowsza i w zachodniej Kielecczyźnie, a w Wielkopolsce i na Pomorzu stanowiło „jedyną zorganizowaną siłę polityczną". PPS-WRN „mało ruchliwa w terenie" posiadała dość duże wpływy wśród mas robotniczych na Śląsku, chociaż w innych częściach kraju kurczył się stan jej posiadania w fabrykach, co budziło niepokój sfer londyńskich.818 308 Dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z 26IV1944, SPP. M7 Sprawozdanie z posiedzenia Rady Ministrów, Nr 40, 26 VII 1944, SPP oraz Depesza Szefa Sztabu do Naczelnego Wodza, 29 VII L. dz. 6089, SPP. 3M Par. A. Korboński, Politics of Socialist..., s. 42. »°» Por. S. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej, s. 38—40. 31° Tzw. „Gruba Czwórlka". mi Depesza Delegata Rządu do Premiera, Nr 166, bez daty, otrzymana w Londynie 29 IX 1943, L. dz. K 5353/43, IGS — Teka L 9. *J* Meldunek specjalny Dowódcy AK, datowany 22 V, otrzymany w Londynie 5 VI1944, L. dz. 549/GNW/44, SPP. 94 4. Armia Krajowa SP, które było najmłodszym i najmniejszym ugrupowaniem wchodzącym w skład PKP, starało się skupić w swych szeregach elementy chrześcijańsko-demokratyczne 313 i odgrywać rolę centrum w obozie londyńskim.314 W sierpniu 1943 roku cztery stronnictwa zawarły między sobą ścisłe porozumienie polityczne i opublikowały wspólny program, który określał ich cele oraz dążenia w dziedzinie zagadnień zagranicznych i wewnętrznych na okres wojny i po wyzwoleniu. Deklaracja porozumiewawcza Grubej Czwórki stwierdzała, że wobec „ogromu zadań", jakie stały przed narodem polskim, „cztery stronnictwa, reprezentujące główne kierunki polskiej myśli politycznej oraz olbrzymią większość zorganizowanego politycznego społeczeństwa polskiego", postanawiały ze sobą współpracować „eo najmniej do czasu ogłoszenia wyborów do konstytucyjnych ciał ustawodawczych". Porozumiewające się strony udzielały rządowi w Londynie poparcia, będącego wyrazem ich współpracy oraz przyjmowały za niego odpowiedzialność. Stronnictwa przeciwstawiały się „w okresie trwania porozumienia każdej innej koncepcji rządu". W najbliższej przyszłości stronnictwa miały przystąpić do „desygnowania przedstawicielstwa rządu w kraju oraz powołania Rady Jedności Narodowej" i dołożyć starań, ażeby „aparatura wykonawcza władz rządowych, obok fachowości, miała charakter instytucji jak najsilniej związanej z czynnikami społecznymi i obywatelskimi kraju i wolną była od elementów obciążonych odpowiedzialnością za praktyki reżymu sanacyjnego i tendencje totalistyczne". Stronnictwa zobowiązywały się poprzeć „wszystkimi siłami organizacyjnymi i propagandowymi Armię Krajową jako organ ogólnonarodowy rozstrzygający w dziedzinie walki orężnej o naszą przyszłość" oraz współdziałać w „harmonijnym ułożeniu współpracy organów cywilnych i wojskowych w dziedzinie przygotowań do wystąpienia,315 które jest naczelnym dążeniem całej akcji politycznej, administracyjnej i wojskowej". 318 Relacja ustna J. Brauna. 114 Meldunek specjalny Dowódcy AK, datowany 22 V, otrzymany w Londynie 5 VI1944, L. dz. 549/GNW/44, SPP. »is Powstanie powszechne. 95 I. Polski ruch oporu W sprawie polityki zagranicznej deklaracja ustalała, że jej podstawową zasadą winna być „współpraca z aliantami na zasadach równorzędności, z wyraźnym podkreślaniem samodzielności Polski, jej praw suwerennych i nienaruszalności jej terytorium" oraz „nieustanna czujność wobec zaznaczających się wpływów sowieckich na dyplomację aliantów i ciągłe uświadamianie społeczeństwom państw sprzymierzonych istoty niebezpieczeństwa także totalizmu rosyjsko-komunistycznego". Polska dyplomacja miała dążyć do uzyskania „granicy na zachodzie i północy, gwarantującej Polsce szeroki dostęp do morza" i bezwzględnego zabezpieczenia „nienaruszalności granicy wschodniej oraz odpowiednich odszkodowań" i utworzenia „konfederacji państw,316 których ośrodkiem byłby związek polsko-czeski względnie sama Polska". W sprawach wewnętrznych cztery stronnictwa proklamowały wolność i równość obywatelską oraz pełny samorząd terytorialny, gospodarczy, socjalny i kulturalny jako podstawę przyszłego ustroju politycznego. Uznawały pracę ludzką jako największą wartość społeczną. Zapowiadały upaństwowienie lub oddanie samorządowi przedsiębiorstw zarządzanych przez Niemców, a także wszelkiej własności poniemieckiej lub bezpańskiej oraz przeprowadzenie reformy rolnej ustalającej taki podział ziemi, który by zapewniał największą liczbę zdrowych, mocnych, jednorodzinnych gospodarstw chłopskich gwarantujących wyżywienie całego narodu. Państwo przyjęłoby wszelkie nieruchomości, przede wszystkim poniemieckie, które miałaby objąć reforma. Opowiadały się za uregulowaniem zagadnienia mniejszości narodowych „na zasadzie tradycyjnej wolności oraz praw i obowiązków" i za oczyszczeniem dotychczasowego ustawodawstwa z sanacyjnych i okupacyjnych naleciałości. Zobowiązywały się do rozwiązania problemu bezrobocia, rozszerzenia i popierania ruchu spółdzielczego oraz opracowania planu gospodarczej odbudowy. Wreszcie stronnictwa podkreślały, iż w okresie przejściowym wszelkie 4. Armia Krajowa zmiany ustrojowe i rządowe będą dokonywane jedynie za ich zgodą.317 W sprawach społecznych program Grubej Czwórki był „owocem kompromisu między stronnictwami o stanowiskach trudnych do pogodzenia";318 stąd zawierał on wiele niedomówień i ogólników, szczególnie jeśli chodziło o kwestię reformy rolnej. Deklaracja nie wspominała o sprawie odszkodowań oraz nie określała maksymalnej wielkości ziemskich posiadłości, jaka miała być po wojnie dozwolona. Podobnie stronnictwa bardzo pobieżnie traktowały problem zatrudnienia i bezrobocia i nie precyzowały, w jaki sposób zamierzały go rozwiązać. Mimo to wszystkie cztery stronnictwa, z konserwatywnymi narodowcami włącznie, opowiadały się za koniecznością przeprowadzenia niezbędnych reform społecznych i politycznych po wyzwoleniu, co było dużym osiągnięciem. Z czysto politycznego punktu widzenia porozumienie między czterema głównymi polskimi stronnictwami miało zapewnić im decydujący głos oraz władzę w kraju, przynajmniej w tzw. „okresie przejściowym" — od wyzwolenia aż do zwołania sejmu ustawodawczego. Fakt zawarcia porozumienia — pisze Zygmunt Zaremba, jeden z ówczesnych przywódców PPS-WRN — oznaczał zorganizowany oraz „najbardziej oszczędny sposób wyjścia z okupacji i wejścia w życie normalne. Zabezpieczał przed wszelkimi awanturami dyktatur czy rządów koniunkturalnych." 319 Powojenna Polska miała być tworem i domeną czterech stronnictw. Nieprzejednany i nieustępliwy ton deklaracji wobec Moskwy dobitnie dowodził, iż jej autorzy nie zdawali sobie sprawy z tego, że po Stalingradzie i Kursku Rosja szybko stawała się panem sytuacji we wschodniej i środkowej Europie; nie rozumieli rzeczywistego położenia Polski i konieczności ułożenia się z Kremlem, nawet kosztem wielkich ustępstw, ponieważ przemawiał za tym dobrze pojęty interes narodowy. W istocie głównym powo- "• Tzw. „międzymorza". 817 Deklaracja porozumienia politycznego czterech stronnictw, „Rzeczpospolita Polska" 1943, nr 15, SPP. 318 Z. Zaremba, Wojna i konspiracja, s. 194. 819 Tamże. 96 7 — Powstanie Warszawskie 97 1. Polski ruch oporu dem niezgody między obozem rządowym a PPR był ich diametralnie różny stosunek do Rosji. Obóz londyński zamierzał odbudowywać Polskę opierając się na Zachodzie, a PPR na ZSRR. W tym czasie już obydwie strony zgadzały się, iż pewne społeczne i gospodarcze zmiany w Polsce były nieuniknione. Być może, że gdyby obóz rządowy zmienił swój stosunek wobec Rosji, to PPR poszłaby na współpracę, przynajmniej tymczasową. W marcu 1944 roku PKP320 został ostatecznie przekształcony w Radę Jedności Narodowej (RJN),- która odgrywała rolę sui generis podziemnego parlamentu obozu rządowego w kraju.321 Przewodniczącym RJN został Kazimierz Pużak („Bazyli"), jeden z czołowych przywódców PPS-WRN.322 Rada Jedności Narodowej w pewnym przynajmniej stopniu była przeciwwagą i odpowiedzią na utworzenie przez komunistów KRN w styczniu 1944 roku. Delegatura Rządu, Rada Jedności Narodowej oraz Komenda Główna AK były najwyższymi wykonawczymi, politycznymi i wojskowymi organami kierowniczymi prolondyńskiego ruchu podziemnego. W lipcu 1944 raku powstał w Warszawie Centralny Ośrodek Kierowniczy w składzie: Delegat Rządu, dowódca AK i przewodniczący RJN, który miał działać jako naczelna egzekutywa całego ruchu „na okres przełomowy".323 W marcu 1944 roku RJN ogłosiła swój program polityczno-spo-łeczny pt. O co walczy Naród Polski. Deklaracja ta, chociaż w dużej mierze była powtórzeniem postulatów zawartych w manifeście czterech stronnictw z sierpnia 1943 roku, zawierała szereg nowych dezyderatów w sprawach politycznych, społecznych, gospodarczych i terytorialnych. Deklaracja głosiła: 810 PKP od 15 III 1943 r. występował pod nazwą Krajowej Reprezentacji Politycznej. 3tl Pomimo że dekret powołujący RJN został wydany przez Delegata Rządu 9 11944 r., to w istocie Rada ukonstytuowała się 'dopiero 12 III 1944 r. (Meldunek sytuacyjny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 1, 23 III 1944, L. dz. 2533/44, SPP.) 324 Zob. Z. Zaremba, Wojna i konspiracja, s. 200. 3« Depesza Delegata Rządu do Premiera, Nr 74, datowana 12 VII 1944, otrzymana w Londynie 21 VII 1944, L. dz. K. 4775/44, IGS — L 9. 98 4. Armia Krajowa „Odrodzone Państwo Polskie opierać będzie swą politykę zagraniczną na ścisłym sojuszu z Wielką Brytanią, Stanami Zjednoczonymi Am. Półn., Francją oraz Turcją i na ścisłej współpracy z innymi krajami sprzymierzonymi. Na tych samych zasadach Polska pragnie oprzeć swoje stosunki z sąsiadem wschodnim — Unią Sowiecką, pod warunkiem uznania z jego strony integralności przedwojennego terytorium Rzeczypospolitej oraz zasady nieingerowania w sprawy wewnętrzne." W sprawach terytorialnych deklaracja podkreślała, że na zachodzie do Polski winny być „włączone całe Prusy Wschodnie, zniemczone siłą i podstępem, odwieczny port dorzecza Wisły Gdańsk, przylegający do dawnej granicy Polski, klin pomorski pomiędzy Bałtykiem i ujściem Odry a Notecią, ziemie między Notecią i Wartą, wreszcie Śląsk Opolski z odpowiednim pasem bezpieczeństwa". Na wschodzie miano utrzymać granicę ryską. Odrodzona Polska miała oprzeć swój ustrój „na systemie demokracji parlamentarnej przy działaniu silnych rządów". Pierwszy powojenny parlament miał dokonać zmiany konstytucji w duchu zasad i wolności demokratycznych. Nowa armia „przesiąknięta duchem demokratycznym" miała stać „poza polityką" i poświęcić się „zadaniom zewnętrznego bezpieczeństwa". Jeśli chodzi o kwestię przebudowy struktury społeczno-gospo-darczej, to deklaracja stwierdzała: „Dążąc do podniesienia potencjału gospodarczego Polski i usunięcia krzywdzących dysproporcji socjalnych, odrodzone państwo polskie przystąpi do gruntownej odbudowy struktury życia gospodarczego, która by uczyniła zadość interesom szerokich mas ludu wiejskiego i miejskiego. W tym zakresie upowszechnienie własności, tj. rozszerzenie jej na możliwie największą liczbę jednostek gospodarujących, będzie najważniejszym zadaniem państwa. Drugim zadaniem państwa będzie podniesienie dochodu społecznego i sprawiedliwy jego podział. Państwo obejmie funkcje Kierownicze i kontrolne w gospodarce celem zapewnienia realizacji planu gospodarczego Polski. Państwo będzie miało prawo przejmowania lub uspołecznienia przedsiębiorstw użyteczności 99 I. Polski ruch oporu publicznej oraz kluczowych przemysłów, a także aparatu trans- J portu oraz wielkich instytucji finansowych — w wypadku, gdy tego będą wymagały potrzeby ogólne. W okresie przejściowym będą przejęte pod zarząd państwowy, przy udziale czynnika społecznego przedsiębiorstwa przemysłowe zarządzane podczas okupacji przez Niemców, jak również wszelka | własność poniemiecka i bezpańska. • Przyszły parlament zadecyduje czy przejęcie ziemi oraz przed- j siębiorstw przez państwo nastąpi za odszkodowaniem czy bez odszkodowania." Narodowa ekonomika miała być prowadzona według zasad gospodarki planowanej, uwzględniającej następujące cele i zasady: szybką odbudowę warsztatów pracy zniszczonych podczas wojny; planową rozbudowę przemysłów opartych na krajowych surowcach oraz przemysłu zbrojeniowego; pełne zatrudnienie wszystkich stojących do dyspozycji sił roboczych i właściwe ich użycie; oraz wyrównanie poziomu gospodarczego Polski z państwami Europy Zachodniej w drodze celowych inwestycji publicznych i prywatnych. Własność prywatna miała być traktowana nie jako „nieograniczony niczym przywilej osobisty, lecz jako podstawa do pełnienia zleconych funkcji społecznych i państwowych". W milionowych masach chłopskich autorzy deklaracji widzieli „niespożytą siłę przyszłości i źródło energii narodowej". W związku z tym pisali: „Polska jako kraj o przewadze elementu rolniczego musi zwrócić szczególną uwagę na rozwiązanie zagadnienia zdrowego i twórczego ustroju rolnego. Za podstawę poczynań w tej dziedzinie przyjęta zostanie zasada upowszechnienia własności rolnej oraz upełnorolnienie gospodarstw karłowatych. Będzie więc niezwłocznie podjęta szeroka akcja przebudowy ustroju rolnego oparta na następujących głównych zasadach: a) Państwo przejmie natychmiast po wojnie — na planowe zabezpieczenie przebudowy ustroju rolnego — wszelkie prywatne obszary ziemi przekraczające 50 ha. 100 4. Armia Krajowa b) Z zapasów ziemi będą tworzone jednorodzinne gospodarstwa chłopskie o wielkości od 8 do 15 ha w zależności od gleby, uprawy i położenia, dające możność pracy racjonalnej, wydajnej i zaspakajającej potrzeby rodziny. c) Do tych norm zostaną powiększone gospodarstwa karłowate. d) Lasy zostaną upaństwowione. e) Państwo otoczy specjalną opieką całokształt gospodarki rolnej celem podniesienia produkcji i spożycia [na(?) — przyp. mój — J.M.C.] wsi oraz celem ułatwienia wymiany płodów rolniczych. Wieś otrzyma wszelkie możliwe pomoce pośrednie w postaci dróg, regulacji rzek, melioracji, elektryfikacji, budowy elewatorów, rozwoju sieci spółdzielni, wreszcie w formie należytej oświaty zawodowej. Ta część ludności ziemskiej, która nie znajdzie zatrudnienia na wsi, będzie miała zapewnione masowe przeszkolenie fachowe i zostanie skierowana do pracy w przemyśle, rzemiośle, spółdzielczości, handlu i komunikacji." W ten sposób RJN zmierzała do rozwiązania problemów rolnictwa i zlikwidowania biedy oraz gospodarczego i kulturalnego upośledzenia polskiej wsi. W dziedzinie polityki społecznej celem miało być „pełne wyzwolenie człowieka pracy" i zapewnienie mu ludzkich warunków rozwoju, egzystencji oraz udziału „w planowaniu społecznym i gospodarczym, w nadzorze i kontroli życia gospodarczego, w kontroli nad podziałem dochodu społecznego". Udział ten miał być zapewniony przez powołanie rad zakładowych. Ponadto państwo miało upowszechnić ubezpieczenia społeczne, pomoc leczniczą, urealnić opiekę społeczną, zwłaszcza w zakresie pomocy rodzinie i opieki nad matką i dzieckiem oraz usunąć wiekowe zaniedbania w dziedzinie kultury i oświaty najszerszych mas społeczeństwa. Deklaracja kończyła się stwierdzeniem, że naród polski trwał w walce z Niemcami, odrzucał „wszelką myśl ustępstw terytorialnych na wschodzie" oraz przeciwstawiał się „jednomyślnie i zde- 101 /. Polski ruch oporu cydowanie wszelkim próbom narzucenia nam wzoru rządzenia ze wschodu".32* Stąd RJN publicznie zapowiadała polityczną walkę z Rosją i PPR. Deklaracja RJN, podobnie zresztą jak i program czterech stronnictw z marca 1944 roku, była wynikiem, jeśli chodzi o jej społeczno-gospodarczą stronę, zawiłego kompromisu między narodowcami a socjalistami i ludowcami. Narodowcy uważali, iż projektowane przez RJN reformy były zbyt radykalne, chociaż socjaliści i ludowcy równocześnie krytykowali je jako niewystarczające. Socjaliści domagali się „upaństwowienia i uspołecznienia głównych gałęzi przemysłu",325 a ludowcy żądali natychmiast po zakończeniu działań wojennych wywłaszczenia bez odszkodowania wszelkiej własności — dóbr prywatnych, kościelnych itd. — ponad 50 hektarów.326 Narodowcy zaś nie zgadzali się ze stanowiskiem RJN w sprawie reformy rolnej.327 Domagali się pełnych odszkodowań dla ziemian, sprzeciwiali się ograniczeniu prawa własności ziemi do 50 hektarów i dopuszczali jedynie parcelację .majątków niewydajnych i źle prowadzonych. Pragnęli rozwiązać kwestię agrarną przez komasację i powiększenie istniejących go- ] spodarstw i pomoc finansową państwa dla rolnictwa.328 Stron- J nictwo Narodowe, jak i pewne wysoko postawione koła w Delegaturze Rządu nie chciały licytować się z PPR w sprawie reform społecznych uważając, iż pozyskają więcej zwolenników przez podkreślenie różnic dzielących ich od komunistów niż przez upo- 1 dabnianie się do nich.329 Odmienne podejście ze strony narodów- j 324 Deklaracja Rady Jedności Narodowej z 15 III 1944: O co walczy Naród Polski, SPP. 325 Meldunek sytuacyjny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 8, 10 V 1944, L. dz. 870/5, SPP. 326 Por. J. Pawłowicz, Strategia frontu narodowego..., s. 142. 827 Meldunek specjalny Dowódcy AK, datowany 22 V, otrzymany w Londynie 5 VI 1944, L. dz. 549/GNW/44, SPP. 328 Por. C. Madajczyk, Sprawa reformy rolnej w Polsce 1939—1944, Warszawa 1961, s. 53. 829 Por. wypowiedź S. Dolęgi-Modrzewskiego („Kauzika") na czwartym zebraniu relacyjnym w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Londynie z 18IV 195il, SPP; J. Kulski, Zarząd Miejski Warszawy 1939—1944, s. 39; oraz A. Korbońsiki, Politics of Socialist..., s. 49—50. 102 4. Armia Krajowa ców, ludowców i socjalistów do zagadnienia reform społecznych i gospodarczych uwidoczniło i uwydatniło wielkie różnice polityczne i ideologiczne, jakie ich zawsze dzieliły. Różnice te były tak silne, iż w każdej prawie chwili mogły doprowadzić do rozłamu w RJN, której członków łączył przede wszystkim taktyczny interes oraz obawa przed PPR. Zresztą sam dowódca AK zameldował do Londynu w maju 1944 roku, że między poszczególnymi członkami RJN nie było „wspólnej linii politycznej".330 Ten brak szczerego porozumienia w sprawach reform społecznych w rządowym obozie zachęcił płk. dypl. Jana Rzepeckiego („Sędziego"), szefa BIP-u KG AK, w marcu 1944 roku do namawiania generałów Bora-Komorowskiego i Pełezyńskiego, aby przyczynili się do utworzenia w kraju zwartego robotniczo-włościańskiego frontu jako odpowiedzi na „natarcie" PPR. Do frontu imogłyby dołączyć inne ugrupowania, w przeciwnym razie pozostawiono by je własnemu losowi. Zdaniem Rzepeckiego był to jedyny sposób zachowania wpływów obozu rządowego na szerokie, zradykalizo-wane masy społeczne. „Trzeba zdać sobie sprawę z tego — podkreślał wobec swych przełożonych płk Rzepecki — że rewoltę pepeerowską mogą rozbić tylko lewicowe masowe ruchy społeczne, a nie mięczakowate mieszczaństwo lub synkowie rodzin nawet o wspaniałych tradycjach rycerskich. [...] Szybkość dokonania odpowiednich politycznych przemian jest konieczna, jeśli mają one poskutkować zarówno jako środek przeciw przygotowywanej rewolcie PPR, jak i przeciw narastającemu w społeczeństwie kryzysowi zaufania do władz." 331# Według Rzepeokiego w kraju nastąpiła daleko idąca radykali-zaćja warstw upośledzonych i ogólne przesunięcie światopoglądu na lewo. Niemal powszechne stało się żądanie likwidacji wielkiej własności prywatnej i „wszelkiego uprzywilejowania materialnego, kulturalnego i politycznego jednostek lub grup społecznych". 830 Meldunek specjalny Dowódcy AK, datowany 22 V, otrzymany w Londynie 5 VI1944, L. dz. 549/GNW/44, SPP. 831 J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 275—276. 103 I. Polski ruch oporu I W opinii Rzepeckiego był to proces nieodwracalny, a zaufanie mas do władz krajowych „napięte do ostatnich granic".332 Ponadto Rzepecki domagał się poprawienia „stanu duchowego AK, a w szczególności jej zacofanej kadry".333 W Dowództwie AK zdawano więc sobie sprawę, że masyj burzyły się i domagały bardziej radykalnych reform niż te, które obiecywała mu RJN. W istocie postulaty Rzepeckiego były pośrednią krytyką i atakiem na społeczno-gospodarczą część deklaracji RJN. Co więcej, szef BIP-u usiłował przekonać swych przełożonych o konieczności pozbycia się z rządowego obozu na-j rodowców. Bór-Komorowski i Pełczyński odrzucili sugestie Rzepeckiego, gdyż uważali, iż wprowadzenie ich w życie oznaczałoby przeprowadzenie rewolucji w łonie ruchu londyńskiego.334 Niemniej brak zdecydowanego, dynamicznego i radykalnego kierownictwa zmniejszał wpływy i autorytet obozu londyńskiego wśród lewicujących mas, co było wspaniałą pożywką dla działalności i propagandy PPR. Dowódca AK meldował pod koniec maja 194"4 roku, że zaufanie do cywilnych władz podziemia było napięte i mogło się załamać, „jeśli nie będzie podjęta energiczna polityka wskazująca na zdecydowaną wolę działania w wyraźnie określonym kierunku, również i w polityce wewnętrznej".] Podkreślał też, iż „izolowanie" PPR od społeczeństwa i innych grup politycznych nie powiodło się; nie udało się doprowadzić do „konsolidacji wszystkich polskich grup politycznych" — anty--PPR w ramach RJN.335 To w połączeniu z wejściem Armii Czerwonej do Polski stawiało przywódców londyńskiego obozu w obliczu bardzo groźnej i niebezpiecznej sytuacji — przejścia inicjatywy w ręce PPR. Władze krajowe starały się zapobiegać wzrostowi wpływów PPR oraz zachować poparcie i lojalność swych zwolenników dla rządu przez wzmożenie działalności zbroj-j 832 Tamże, s. 267—268. 338 Tamże, ,s. 276—278. 334 Tamże, s. 277—278. 335 Meldunek specjalny Dowódcy AK, datowany 22 V, otrzymany w Londynie 5 VI 1944, L. dz. 549/GNW/44, SPP. 104 4. Armia Krajowa nej przeciwko Niemcom.336 Stąd przygotowanie i przeprowadzenie antyniemieckiego powstania lub większej zbrojnej operacji, która zarazem byłaby polityczną demonstracją, stawało się dla nich głównym zagadnieniem, celem i dążeniem. W ramach jednak przygotowań do powstańczego zrywu musieli oni ostatecznie sformułować swą politykę i postawę wobec wkraczających Rosjan, a rząd w Londynie uczynić wszystko, co było tylko w jego mocy, aby zapewnić krajowi dyplomatyczne i militarne wsparcie, bez którego szansę powodzenia, siłą rzeczy, musiały być bardzo nikłe. a* Meldunek 243. Raport sytuacyjny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, datowany 14 VII, otrzymany w Londynie 6 VIII 1944, L. dz. 6302/44, SPP. I. Polski ruch oporu W opinii Rzepeckiego był to proces nieodwracalny, a zaufanie mas do władz krajowych „napięte do ostatnich granic".332 Ponadto Rzepecki domagał się poprawienia „stanu duchowego AK, a w szczególności jej zacofanej kadry".333 W Dowództwie AK zdawano więc sobie sprawę, że masy burzyły się i domagały bardziej radykalnych reform niż te, które obiecywała mu RJN. W istocie postulaty Rzepeckiego były pośrednią krytyką i atakiem na społeczno-gospodarczą część deklaracji RJN. Co więcej, szef BIP-u usiłował przekonać swych przełożonych o konieczności pozbycia się z rządowego obozu na-' rodowców. Bór-Komorowski i Pełczyński odrzucili sugestie Rzepeckiego, gdyż uważali, iż wprowadzenie ich w życie oznaczałoby przeprowadzenie rewolucji w łonie ruchu londyńskiego.334 Niemniej brak zdecydowanego, dynamicznego i radykalnego kierownictwa zmniejszał wpływy i autorytet obozu londyńskiego wśród lewicujących mas, co było wspaniałą pożywką dla działalności i propagandy PPR. Dowódca AK meldował pod koniec maja 194*4 roku, że zaufanie do cywilnych władz podziemia było na-] piętę i mogło się załamać, „jeśli nie będzie podjęta energiczna polityka wskazująca na zdecydowaną wolę działania w wyraźnie określonym kierunku, również i w polityce wewnętrznej".' Podkreślał też, iż „izolowanie" PPR od społeczeństwa i innych grup politycznych nie powiodło się; nie udało się doprowadzić do „konsolidacji wszystkich polskich grup politycznych" — anty--PPR w ramach RJN.335 To w połączeniu z wejściem Armiil Czerwonej do Polski stawiało przywódców londyńskiego obozu w obliczu bardzo groźnej i niebezpiecznej sytuacji — przejścia inicjatywy w ręce PPR. Władze krajowe starały się zapobiegaćj wzrostowi wpływów PPR oraz zachować poparcie i lojalność swych zwolenników dla rządu przez wzmożenie działalności zbroj- 832 Tamże, s. 267—268. 338 Tamże, ,s. 276—278. 384 Tamże, s. 277—278. 335 Meldunek specjalny Dowódcy AK, datowany 22 V, otrzymany w Lon- i dynie 5 VI1944, L. dz. 549/GNW/44, SPP. 4. Armia Krajowa nej przeciwko Niemcom.338 Stąd przygotowanie i przeprowadzenie antyniemieckiego powstania lub większej zbrojnej operacji, która zarazem byłaby polityczną demonstracją, stawało się dla nich głównym zagadnieniem, celem i dążeniem. W ramach jednak przygotowań do powstańczego zrywu musieli oni ostatecznie sformułować swą politykę i postawę wobec wkraczających Rosjan, a rząd w Londynie uczynić wszystko, co było tylko w jego mocy, aby zapewnić krajowi dyplomatyczne i militarne wsparcie, bez którego szansę powodzenia, siłą rzeczy, musiały być bardzo nikłe. '«• Meldunek 243. Raport sytuacyjny Dowódcy AK do Naczelnego Wodzą, datowany 14 VII, otrzymany w Londynie 6 VIII 1944, L. dz. 6302/44, SPP. 104 1. Polsko-angielskie rozmowy w Londynie II WIELKA TRÓJKA A POLSKA (lipiec 1943—lipiec 1944) 1. POLSKO-ANGIELSKIE ROZMOWY W LONDYNIE . Latem i jesienią 1943 roku toczyły się w Londynie polsko-angielskie rozmowy dyplomatyczne dotyczące przyszłości Polski oraz .sposobów rozwiązania radziecko-polsfciego politycznego i terytorialnego impasu. Rząd brytyjski pragnął konflikt ten zażegnać — gdyż zagrażał on zgodnemu funkcjonowaniu wojennej koalicji oraz powojennej współpracy z ZSRR — i uzyskać poparcie Stalina dla odbudowy Polski. Brytyjscy przywódcy starali się przekonać najwyższe władze polskie o konieczności przyjęcia bardziej realnej postawy wobec Rosji, nawet za cenę wyzbycia się przez nie pewnych politycznych i terytorialnych aspiracji. Eden był mocno zaniepokojony tym, iż Polacy byli „bardzo trudni, jeśli chodzi o ich aspiracje", choć jemu osobiście wydawały się one „całkowicie nierealne". Zdaniem brytyjskiego ministra spraw zagranicznych aspiracje te wypływały z przekonania, iż- z wojny tej Rosja wyjdzie tak osłabiona, a Niemcy tak rozbite, że Polska stanie się automatycznie najsilniejszym państwem we wschodniej i centralnej Europie.1 Rząd Polski ze swej strony usiłował pozyskać brytyjskie poparcie dla swych powojennych planów oraz swej nieustępliwej postawy wobec radzieckich żądań terytorialnych; polscy przywódcy sądzili, iż jakiekolwiek ustępstwa w sprawie wschodnich 1 Foreign Relations o/ the United States. Diplomatic Papers 1943, vol. 3, The British Commonwealth and Europę, Washington 1963, s. 14 (dalej — FRUS). 106 granic na rzecz Rosji doprowadzą do opuszczenia ich przez ludność w kraju oraz wojsko za granicą.2 W lipcu 1943 roku premier Churchill przedstawił prezydentowi Raczkiewiczowi brytyjskie stanowisko w sprawie Polski: Wielka Brytania jest jedynym państwem z pozostałych dziś na placu, które wypowiedziało wojnę Niemcom w obronie Polski. Wielka Brytania broniła zarazem i swoich interesów, to jednak nie zmienia faktu stwierdzonego powyżej. Wielka Brytania dotrzyma lojalnie swego słowa. Dbać będzie o to Premier Churchill tak długo, jak długo będzie przy życiu i gotów jest w obronie tego słowa narazić się na poważne ryzyko [podkr. moje — J.M.C.] — „to take grave risks". Premier Churchill nigdy nie chciał i nie chce i dzisiaj przyjmować zobowiązań w przedmiocie polskich granic. Granice nie są „tabu" i mogą ulec zmianie, być może przy zastosowaniu wymiany ludności [...] Natomiast Wielka Brytania jest zobowiązana przywrócić Polskę silną, „integralną" i zdolną do odegra- , nia odpowiedzialnej roli w Europie powojennej. Premier nie odmawia Rządowi Polskiemu prawa integralności Państwa — rozumie, że obrona jej jest jego obowiązkiem. Ze swej strony jednak nie chce ukrywać swoich poglądów...* Churchill usiłował nakłonić Polaków do ugody z Rosją ze względu na jej możliwości i znaczenie i ostrzegał, iż polityka prowokowania Związku Radzieokiego byłaby dla Polski szkodliwa i niebezpieczna.4 Wcześniej już zresztą Churchill podkreślał, że „my [Polacy — przyp. mój — J.M.C.] bez układu z Rosją żyć nie możemy", bez względu na to, iż „Rosjanie to dziwni ludzie" — „odd people" — „i czasami nie można w zupełności zrozumieć ich motywów". „Kłopotów będziemy z nimi mieli jeszcze wiele — oświadczył brytyjski premier swym sprzymierzeńcom — ale wierzcie mi, że będę stał po waszej stronie."5 Dlatego Churchill uważał, iż odbudowanie silnej i niepodległej * Depesza Premiera do Delegata Rządu, 25—2611944, L. dz. K 519/44, IGS — LII. 3 Sprawozdanie z rozmowy Prezydenta RP z premierem Churchillem, 26 VII 1943, IGS — A. 11.49/Sow/6. 4 Tamże. 5 Sprawozdanie z rozmowy premiera S. Mikołajczyka z premierem W. S. Churchillem, 21 VII 1943, IGS — PRM, L 46. 107 II. Wielka Trójko a Polska 1. Polsko-angielskie rozmowy w Londynie Polski było jego obowiązkiem, ale pod warunkiem, iż jej powojenne granice byłyby do przyjęcia dla ZSRR i starał się przekonać Rząd Polski o konieczności ustępstw na rzecz Moskwy jako nieodzownego warunku polsko-rosyjskiego porozumienia. Takie było stanowisko Churchilla w sprawie Polski aż do wybuchu powstania warszawskiego. W istocie stosunek Churchilla do sprawy polskiej był funkcją jego podejścia do Rosji i zrozumienia jej kardynalnej roli w walce z Niemcami. Churchill zdawał sobie sprawę, iż „rząd sowiecki umie być nieludzko konsekwentny i nie oglądać się w przeprowadzeniu swoich planów — na jakiekolwiek względy etyczne czy po prostu współczucie dla cierpiących". Uważał jednak, iż było rzeczą niedopuszczalną, aby polityka sojusznicza poddawała się. „urazowi" z tego powodu. „Wielka Brytania nie ma powodu odczuwania wdzięczności wobec Moskwy — za udział w wojnie. Udział ten nastąpił wbrew woli rządu sowieckiego, który chętnie widziałby W. Brytanię pobitą i usuniętą z rzędu Wielkich Mocarstw. Natomiast ZSRR zasłużył na podziw W. Brytanii wyczynem wojennym na skalę, do której on jeden tylko z mocarstw walczących z Niemcami okazał się zdolny. W. Brytania i St. Zjednoczone przy połączonym wysiłku nawet w ciągu 6 lat nie potrafiłyby «wydrzeć niemieckiemu napastnikowi wnętrzności» paraliżując jego wielką siłę." 8 Premier brytyjski podkreślał więc wobec Polaków, iż Armia Czerwona odgrywała główną rolę w uwalnianiu Europy i że fakt ten musi być przez wszystkich brany pod uwagę, bez względu na to, czy radziecka dyplomacja „operuje metodami brutalnymi i używa tonu nie spotykanego w stosunkach pomiędzy państwami zaprzyjaźnionymi".7 Churchill wyznał, że jedynym człowiekiem w ZSRR, z którym mógł mniej więcej swobodnie rozmawiać i od którego otrzymywał konkretne odpowiedzi na postawione pytania, był sam Stalin. • Sprawozdanie z rozmowy Prezydenta RP z premierem Churchillem, 26 VII 1943, IGS — A. 11.49/Sow/6. 7 Tamże. 108 Miał on niemniej wątpliwości, w jakim stopniu Stalin był „panem sowieckiej doktryny i sowieckiej machiny państwowej". Churchill zastanawiał się nad dalszą ewolucją Rosji. Był przekonany, że ewolucja ta dzięki wojnie postępowała bardzo szybko i szła dalej, niż tego oczekiwało radzieckie kierownictwo. Trudno było jednak wtedy przewidzieć, jakie będą dalsze drogi tej ewolucji — „czy doprowadzą one do większej wolności jednostki i wzmożenia demokracji, czy raczej do rozniecenia zaborczego imperializmu..." Dla Churchilla było to najważniejszym pytaniem. Jego postawa wobec Rosji nie była jeszcze całkowicie skrystalizowana. Ogólnie rzecz biorąc, jeszcze stale żywił on nadzieję, iż ściśle współpracując ze Stalinem, do którego czuł pewną sympatię, a nawet miał dużo podziwu, będzie mógł kształtować przyszłość powojennej Europy.8 Zdaniem Churchilla „Rosja nie zasłużyła na brytyjską wdzięczność, lecz zasłużyła na podziw. Interes brytyjski i wspólny aliancki wymaga, aby pomimo ogromnych psychologicznych czy innych różnic czynić wszystkie wysiłki do ugruntowania stosunków z ZSRR na zasadach przyjaznej współpracy. Do tego zmierza [...] i tego oczekuje po. nas." Zarazem nie taił, że pomimo usilnych starań nie zdołał dotychczas wytworzyć pomiędzy Wielką Brytanią a ZSRR, sobą a Stalinem, tej atmosfery zaufania, jaką osiągnął z Rooseveltem. Starania te muszą być jednak kontynuowane tak długo, jak długo istnieje jakakolwiek nadzieja zadzierzgnięcia bliskiej współpracy ze Stalinem.9 To był jego cel, choć zdawał sobie sprawę, iż mówiąc o dyktaturze nie można zapominać, że Hitler i Mussolini nie byli jedynymi jej wykładnikami. Z drugiej strony pocieszał się, iż świat dążył ku ideałowi wolności i że polityczny liberalizm nie umarł jeszcze ze starości.10 Churchill oczekiwał, iż Polacy dla własnego i wspólnego dobra dopomogą mu w osiągnięciu porozumienia z Rosją. Jego plan rozwiązania polskiej kwestii był prosty; Polacy za jego radą i na- 8 Pot. Lord Moran, Winston Churchill: The Struggle for Survival 1940— 1965, London 1966, s. 190—.191. » Tamże. 10 Tamże. 109 II. Wielka Trójka a Polska mową mieli pójść na kompromis terytorialny z Rosją, co miało ułatwić mu doprowadzenie do polsko-radzieckiego porozumienia i uzyskania zgody Stalina na objęcie władzy w wyzwolonej Warszawie przez rząd emigracyjny. W sierpniu 1943 roku angielski plan przyjął bardziej konkretną formę, kiedy Foreign Office " doszedł do przekonania, iż linia Curzona winna być nową granicą Polski na wschodzie, w zamian za co miała ona otrzymać na zachodzie Gdańsk, Prusy Wschodnie oraz cały Górny Śląsk (Opolszczyznę).12 Foreign Office sądził, iż Roosevelt przystanie na tego rodzaju rozwiązanie 13 oraz, że należało powiadomić o tym Stalina.14 Zresztą już w marcu 1943 roku Eden stwierdził, że Roosevelt był gotów, przynajmniej prywatnie, zgodzić się na linię Curzona jako przyszłą polsko-rosyjską granicę.15 W rzeczywistości Roose-velt oświadczył Edenowi 15 marca 1943 roku, że „wielkie mocarstwa zadecydują, co Polsce się należy i że on [...] nie ma zamiaru [...] targować się z Polską albo innymi małymi państwami; jeśli chodzi o Polskę, najważniejszą rzeczą jest takie jej ustawienie, aby mogła się ona przyczynić do zachowania światowego pokoju".16 Brytyjczycy zdawali sobie sprawę, iż proponując i zgadzając się na zmianę polskich granic naruszali zasady Kjarty Atlantyckiej, ale nie widzieli oni innej drogi do pozyskania Stalina dla powojennej współpracy i polepszenia polsko-rosyjskich stosunków.17 We wrześniu 1943 roku Eden z grubsza przedstawił Mikołaj-czykowi angielski plan, zadając mu raczej niedyskretne pytanie: „Czy w razie gdybyście w rezultacie wojny otrzymali Prusy j Wschodnie, cenne obszary na Śląsku, a poza tym na wschodzie terytoria po linię Curzona, rozszerzone przez przyłączenie Lwo- 11 Brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. 12 Zob. L. Woodward, British Foreign Policy in the Second World War, London 1962, s. 250. 13 Tamże, 203. 14 Tamże, 250. 15 Tamże, 203. 16 FRUS 1943, vol. 3, s. 14. 17 Zob. L. Woodward, British Foreign..., s. 251. 110 1. Polsko-angielskie rozmowy w Londynie wa — z Wilnem sprawa gorsza — czy takie rozwiązanie uważalibyście za dopuszczalne?" 18 Reakcja Mikołajczyka była negatywna; był on zdania, że „żaden Rząd Polski na obczyźnie nie może podejmować dyskusji na temat pomniejszenia terytorium polskiego".19 Obecny przy rozmowie ambasador RP w Londynie, Edward Raczyński, zaznaczył, że „dyskusja dotyczy w swej istocie rzeczy ważnej i zasadniczej, mianowicie samego istnienia Polski jako państwa naprawdę niepodległego [...] Traktat ryski nie był ani jednostronnym rozstrzygnięciem krzywdzącym ZSRR, ani też dziełem przypadku, lecz był wynikiem zdrowego kompromisu [...] Przesunięcie granicy polskiej prawie w sąsiedztwo stolicy narażałoby w najwyższym stopniu obronność Polski." Eden uchylił się od dalszej dyskusji.20 Jasne było, iż Rząd Polski nie był gotów do podjęcia rozmów zmierzających do kompromisowego rozwiązania terytorialnego sporu z Rosją, choć była to jedyna droga do poprawy polsko--rosyjskich stosunków. Rząd Polski uważał, iż broniąc terytorialnej integralności Rzeczypospolitej bronił jej praw do narodowego bytu. Pragnął on porozumienia z Moskwą, ale opartego na zasadzie traktatu ryskiego.21 5 października 1943 roku Mikołajczyk dobitnie oświadczył Edenowi, iż był przeciwny podejmowaniu rozmów na temat polsko--radzieckich granic i że za sprawę najważniejszą i najpilniejszą, w związku ze zbliżaniem się Armii Czerwonej do Polski, uważał przywrócenie stosunków dyplomatycznych z Moskwą. Co więcej, był przeciwny zajęciu Polski przez Rosjan i domagał się, aby „obok wojsk sowieckich znalazły się na terytorium polskim oddziały zbrojne naszych sojuszników i przyjaciół anglosaskich". Twierdził, iż jedynie polski rząd miał prawo do administrowania uwolnionym krajem. Podkreślał też, iż jego gabinet musiał wy- 18 Sprawozdanie z rozmowy premiera Mikołajczyka z ministrem Edenem, 9 IX 1943, IGS — PRM, L 46/6. 19 Tamże. 20 Tamże. 21 Sprawozdanie z rozmowy premiera S. Mikołajczyka z premierem W. S. Churchillem, 21 VII 1943, IGS — PRM, L 46/2. 111 U. Wielka Trójka a Polską dać odpowiednie instrukcje krajowi na wypadek wkroczenia Rosjan do Polski. „Czy mamy polecić podziemnym władzom krajowym ujawnienie się celem przejęcia administracji — pytał Edena — czy przeciwnie, ze względu na grożące im w takim wypadku niebezpieczeństwo represji, pozostanie nadal w ukryciu?" a Zwracał też Edenowi uwagę, że jeżeli wojska radzieckie wejdą do Polski bez uprzedniego porozumienia z Rządem Polskim i zaczną stosować metody „takie jak za poprzedniej okupacji w 1939 r., to wówczas naród polski będzie musiał uciec się do samoobrony". Stąd, w jego opinii, konieczne było osiągnięcie szerszego porozumienia z Rosją przy brytyjskiej i amerykańskiej pomocy. Eden był wyraźnie zdziwiony i zakłopotany stanowiskiem Mi-kołajczyka, które uważał za nierealne. Sądził, iż polskie warunki i postulaty były trudne do pogodzenia. Twierdził, że Rząd Poi-sto nie mógł domagać się od sojuszników zagwarantowania jego praw w Polsce bez przeszkód ze strony Moskwy i równocześnie uchylać się od rozmów na tematy terytorialne, szczególnie ze względu na znane radzieckie pretensje do niektórych polskich obszarów na wschodzie. Zdaniem Edena sprawy polityczne i graniczne były ściśle ze sobą połączone. Nie znał on stanowiska rządu radzieckiego w tej sprawie, ale obawiał się, że „licząc na zajęcie Polski swoimi wojskami, nie będzie kwapił się do podejmowania dyskusji z postronnymi, które by mogły skrępować jego swobodę ruchu". Nie miał on zamiaru zmuszać Rządu Polskiego do podejmowania granicznych rozmów ze „wschodnim sąsiadem" wbrew jego woli, lecz osobiście sądził, iż dla polskiej strony byłoby to najbezpieczniejszym wyjściem. Eden odnosił wrażenie, że rząd radziecki stać będzie na stanowisku „mniej więcej linii Curzona" z odchyleniami na polską korzyść, pozwalającymi na zatrzymanie Lwowa. Za tę cenę Polska otrzymałaby Prusy Wschodnie i cenne obszary na Górnym Śląsku.23 22 Sprawozdanie z rozmowy premiera S. Mikołajczyka z ministrem Edenem, 5 X 1943, IGS — PRM, L 46/9. 23 Tamże. 112 1. Polsko-angielskie rozmowy w Londynie Z polskiej strony padła uwaga, iż uważała ona terytorialne korzyści kosztem Niemiec w każdym razie jej należne. Eden zaniepokojony tym stanowiskiem wręcz zapytał: „Czy sądzicie, że zdołacie uzyskać te cenne nabytki i równocześnie zacho#ać waszą granicę wschodnią? To nie jest możliwe." W odpowiedzi Mikołajczyk jeszcze raz stwierdził, że „jako szef Rządu na obczyźnie nie może przyjmować dyskusji na temat przesunięcia granic Polski". Eden sympatyzował z tym stanowiskiem: „Rozumiem to! Ale gdyby Pan był w Polsce?" Mikołajczyk odparł, że też by się na to nie zgodził, gdyż nie wierzył, „by Moskwa dążyła naprawdę w dobrej wierze do ułożenia swoich stosunków z Polską z zamiarem niemieszania się następnie do naszych spraw. Moskwa, przeciwnie, dąży do opanowania całej Polski jako odcinka i etapu w jej programie imperialistycznym obejmującym Europę, a poza tym szereg kluczowych pozycji w Azji." Był on przekonany, że Rosjanie zamierzali utworzyć w Warszawie „rząd marionetkowy" po ich wkroczeniu do Polski, dlatego też. zwracał się do Anglo-sasów o zagwarantowanie jej „terytorium i [...] pełnej politycznej niezależności". Eden powątpiewał ze swej strony, aby Rosjanie dążyli do daleko idącej „imperialistycznej ekspansji" w Europie. Przyznał niemniej ,^e jeżeli obawy Mikołajczyka okazałyby się słuszne, „to sytuacja byłaby istotnie bardzo krytyczna".24 Mikołajczyk prosząc o zwiększenie brytyjskich dostaw broni dla AK przypominał, że „o ile dotychczas Rząd Polski zmuszony był ostrzegać kraj przed przedwczesnym powstaniem, o tyle dzisiaj zbliża się chwila, kiedy powstanie w Polsce może mieć poważne znaczenie wojskowe". Mogło ono doprowadzić w czasie anglo-amerykańskiej inwazji kontynentu do przerwania, co prawda, za cenę wielkich ofiar, szlaków komunikacyjnych prowadzących przez Polskę ze Wschodu na Zachód. Taka na wielką skalę zakrojona jednak akcja wymagałaby szczegółowego porozumienia z Rosjanami, a co za tym idzie rychłego przywrócenia polsko--rosyjskich stosunków dyplomatycznych.25 84 Tamże. 25 Tamże. 8 — Powstanie Warszawskie 113 U. Wielka Trójka a Polaka Premier Polski gotów był zabiegać o polityczne porozumienie z Rosjanami ofiarowując im w zamian za to perspektywy polsko--rosyjskiej współpracy wojskowej; Armia Krajowa i jej antynie-mifckie powstanie miały się walnie przyczynić do przełamania niebezpiecznego impasu w stosunkach z Rosją. Eden przyjął polski plan z dużym zainteresowaniem, widząc w nim argument mogący zachęcić Stalina do nawiązania stosunków z Polską. Wiele w tej mierze zależeć będzie jednak od tego, jakie znaczenie Stalin będzie przywiązywać do polskiej akcji m niemieckich tyłach.26 Stąd zarówno polska, jak i brytyjska strona przywiązywały polityczne i militarne znaczenie do projektowanych operacji AK. Brytyjski minister spraw zagranicznych obiecał przedstawić polski punkt widzenia na konferencji w Moskwie.- „Wiem teraz, jak się na sprawę zapatrujecie. Oczekujecie ode mnie dużo, ale do ręki, do wyzyskania w Moskwie, dajecie mi tylko jedną kartę — podjęcie przez Polskę dywersji na dużą skalę. Nie jestem zbyt optymistyczny co do widoków moich starań. Do naszego porządku dziennego wpisaliśmy Polskę, nie wiem jednak, czego oczekiwać wypada od tamtej strony..." 27 Z pewnością byłby on bardziej optymistyCHiie nastawiony co do możliwości osiągnięcia porozumienia z Rosjanami w sprawie Polski, gdyby Mikołajczyk zgodził się'na poruszenie spraw granicznych w Moskwie. Bez tej zgody miał on w ręku tylko jeden atut, którego użyteczność całkowicie zależała od tego, jak Stalin oceniał strategiczną przydatność i znaczenie AK. 7 października 1943 roku Mikołajczyk przesłał Edenowi memorandum, które stwierdzało, że Rząd Polski: „1. Może polegać na całkowitym poparciu ze strony ludności w kraju oraz Polaków rozsianych za granicą. 2. Obserwuje z głębokim zadowoleniem rozwój współpracy pomiędzy Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi i wierzy, iż *• Tamże. v T 1. Polsko-angielskie rozmowy w Londynie oba te mocarstwa pomogą Polsce w obronie jej słusznych praw i interesów. 3. Gotów jest nawiązać stosunki dyplomatyczne ze Związkiem Sowieckim bez podejmowania jakichkolwiek dyskusji na temat sporu granicznego. 4. W interesie przyszłych przyjaznych stosunków polsko-so-wieckich przeciwny jest okupacji — nawet chwilowej lub częściowej — terytorium polskiego przez wojska sowieckie. Wejście Armii Czerwonej do Polski winno być poprzedzone przywróceniem stosunków dyplomatycznych. Zwraca się też do Rządów Brytyjskiego i Amerykańskiego o gwarancje niepodległości i nienaruszalności ziem polskich oraz-bezpieczeństwa jej mieszkańców. 5. Pragnie przystąpić do rozmów z Rządem Brytyjskim w sprawie udziału Polski w okupacji Niemiec. 6. Obstaje przy swym programie organicznej współpracy państw Europy Środkowej i przeciwny jest okupacji tych państw przez Związek Sowiecki. 7. Proponuje ustanowienie specjalnego międzyalianckiego sztabu generalnego dla projektowania strategii w Europie z udziałem Polski." 28 Ambasador Raczyński wręczając to memorandum w Foreign Office dodatkowo zaznaczył, że polskie władze obawiały się, iż Rosjanie uczynią z Polski satelickie państwo komunistyczne, a może nawet przyłączą do ZSRR. Jeśli mają taki plan, ustępstwa terytorialne nie powstrzymają ich od jego wykonania. Stąd uważały one sprawę przywrócenia polsko-rosyjskich stosunków za sprawdzian rosyjskich intencji wobec Polski.29 W czasie kiedy Rząd Polski opracowywał swoje memorandum, brytyjski Gabinet Wojenny omawiał — 5 października 1943 roku — kwestię polską, która stawała się coraz bardziej skomplikowana i zagmatwana. W wyniku deliberacji Gabinet upoważnił Edena, zresztą na jego własny wniosek, do oświadczenia w Mos- Tamże. 114 M Memorandum Rządu Polskiego do Foreign Office, 7 X1943, IGS — PRM, L 46/9a. *» Por. L. Woodward, British Foreign..., s. 252. 115 II. Wielka Trójka a Polska kwie, że jeżeli Polacy przystaną na brytyjskie rozwiązanie rosyj-sko-polskiego sporu granicznego, to Anglicy będą oczekiwali, że Rosjanie wznowią stosunki z Rządem Polskim i wspólnie z nim oraz z nimi znajdą zadowalające rozwiązanie w sprawie polskiego ruchu oporu oraz trudności wynikłych z popierania przez Moskwę rywalizującej i wrogo nastawionej do władz londyńskich armii i partii w ZSRR. Eden podkreślał pilność spraw dotyczących AK, gdyż w związku z postępami wojsk rosyjskich mogło dojść do wybuchu walk pomiędzy „polskimi partyzantami i Rosjanami we wschodniej Polsce". Kwestia ta stawała się tym bardziej paląca, że Mikołajczyk prosił o zwiększenie zrzutów broni dla AK. Eden uważał, że gdyby rząd brytyjski na to się zgodził bez porozumienia z Moskwą, zostałby natychmiast przez nią oskarżony o zbrojenie sił, które miały być przeciwko niej użyte. Dla niego nie ulegało kwestii, że AK będzie się przeciwstawiać rosyjskim próbom naruszenia przedwojennych granic Polski. Z drugiej strony AK — uważana przez Polaków za ich główną armię — mogłaby po pełnym jej uzbrojeniu walnie się przyczynić do uwolnienia i zaprowadzenia w Polsce porządku publicznego.30 Rząd brytyjski zaakceptował wnioski Edena, ale ponieważ Mikołajczyk nie zgodził się na poruszenie granicznych kwestii, a Amerykanie chcieli je załatwić dopiero po wojnie, moskiewska konferencja nie przyniosła żadnych rozstrzygnięć w polskiej sprawie. W istocie kwestia polska była omawiana tylko raz jeden — i to przy końcu konferencji.31 2. KONFERENCJA MOSKIEWSKA Brytyjski minister spraw zagranicznych pragnął jak najszybciej doprowadzić do polsko-radzieckiego porozumienia, gdyż obawiał się, że po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski będzie 30 Tamże, s. 251—252. łł Zob. A. Eden the Earl of Avon, The Eden Memoirs. The Reckoning, London 1965, s. 403. 116 2. Konferencja moskiewska o wiele trudniej je osiągnąć, ponieważ zmaleją wtedy poważnie dyplomatyczne możliwości Londynu.32 Dlatego w czasie swego pobytu w Moskwie dwukrotnie starał się przekonać Cordell Hulla, amerykańskiego sekretarza stanu, o konieczności wspólnego anglo-amerykańskiego wystąpienia w polskiej sprawie, niestety jednak bez większego powodzenia. Eden był pod wrażeniem, iż Hull wcale się do tego nie kwapił, formalnie zasłaniając się brakiem specyficznych instrukcji co do Polski. Eden uważał, iż Hull zachowywał się z „niepotrzebną rezerwą", gdyż nie zależało mu na szczegółowym omówieniu spraw granicznych, na co Rząd Polski się nie zgodził, ale na ogólnej wymianie zdań.33 Rezerwa Hulla świadczyła, że Waszyngton nie był specjalnie zainteresowany Polską i wolał pozostawić inicjatywę w jej sprawach Brytyjczykom.34 Eden poruszył polską sprawę z Mołotowem i Hullem 29 października 1943 roku, podkreślając, iż brak dyplomatycznych stosunków pomiędzy Rosją a Polską, do których przywrócenia w lipcu 1941 roku rząd angielski walnie się przyczynił, stwarzał wszystkim trudną i kłopotliwą sytuację. Poza tym istniał problem zaopatrzenia AK w broń. Do tej pory Anglosasi dostarczali AK jedynie materiały wybuchowe, i to w małych ilościach. Teraz powstawała kwestia, czy należało pójść dalej i zacząć zrzucać broń. Mołotow twierdził, że broń powinna być dawana tylko w pewne ręce, a on osobiście powątpiewał, czy takie w Polsce w ogóle można było znaleźć. Poza tym radziecki minister dawał do zrozumienia, iż kwestia stosunków pomiędzy ZSRR a Polską była sprawą wyłącznie dotyczącą obu tych krajów. Hull zauważył, iż kiedy dwóch sąsiadów przestaje ze sobą mówić, inni sąsiedzi nie pytają, o co im poszło, ale mają nadzieję, że się pogodzą.35 Amerykanie chcieli więc grać w polsko-radzieckim spo- 3* Tamie, s. 416. •» Tamże. Osobista relacja C. Hulla zob. C. Hull, The Memoirs of Cordell Hull, London 1948, s.1305. M Zob. C. Hull, The Memoirs..., s. 1305. M Zob. A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 416. 117 II. Wielka Trójka a Polaka rze rolę obiektywnych, niezaangażowanych mediatorów. Eden ze swej strony zapewniał Mołotowa, że polski premier i minister spraw zagranicznych osobiście mu oświadczyli, iż pragną dobrych stosunków z rządem radzieckim. Zgodnie z relacją Edena Mołotow nie wypowiedział się konkretnie w tej sprawie.36 12 listopada 1943 roku Eden poinformował Mikołajczyka o przebiegu swej rozmowy z Mołotowem stwierdzając, iż radziecki minister oświadczył się za „Polską silną i niepodległą" oraz ponownym podjęciem polsko-radzieckich stosunków. „Jednak trzeba na to — mówił Mołotow — aby ZSRR miało do czynienia z przyjaznym Rządem Polskim, ujawniającym swą dobrą wolę. Tej dobrej woli jest brak. Pisma polskie podtrzymują ton dla Rosji nieprzyjazny..."37 Na ogół Eden odniósł wrażenie, że rząd radziecki nie zamierzał „powołać do życia polskiego rządu marionetkowego..." 38 Mikołajczyk nie był tym specjalnie zachwycony i pytał: „Jak będzie wyglądać zagadnienie bezpieczeństwa w razie wejścia wojsk sowieckich na nasze terytorium? Co zamierza uczynić rząd brytyjski? Co w tej mierze uczynił w Moskwie?" Eden tłumaczył, iż niewiele w tej materii mógł zdziałać: „Co mogliśmy uczynić? Kwestia byłaby prosta, gdyby nie istniały sowieckie żądania terytorialne. W wypadku innych krajów zjednoczonych prowadzi [!] się rokowania przewidujące przejęcie administracji bezzwłocznie przez władze krajowe. W waszym wypadku jest inaczej. Nie pozwoliliście mi na poruszenie zagadnienia terytorialnego [...] Byłem więc bezradny..." 39 Z drugiej strony Eden poinformował polską stronę, iż Rosjanie w ogóle nie poruszali sprawy granic. Mikołajczyk podkreślał, iż problem bezpieczeństwa był dla niego najważniejszy i że niedopuszczalne było traktowanie Polski na równi z krajami nieprzyjacielskimi. Upominał się też o uzbro- 36 Tamże. 87 Sprawozdanie z rozmowy premiera S. Mikołajczyka z ministrem A. Edenem, 12X11943, IGS — PRM, L 46/23. 38 Tamże. *• Tamże. 2. Konferencja moskiewska jenie dla AK. Eden przyznawał, iż sprawa ta była jeszcze nie załatwiona, głównie jednak z technicznych powodów: braku odpowiednich samolotów. Mikołajczyk z tym się nie zgadzał i przypisywał brak decyzji względom politycznym. Eden częściowo się z tym zgodził, ale zapewniał Mikołajczyka, iż do kwestii tej jeszcze powróci. Ponadto Eden wysuwał wobec Polaków, co prawda w bardzo zawoalowany sposób, sugestię, iż rekonstrukcja rządu londyńskiego i wprowadzenie do niego ze dwóch przedstawicieli Związku Patriotów Polskich ułatwiłoby przywrócenie stosunków z Moskwą. Wobec kategorycznych sprzeciwów polskiej strony, która uważała „takie plany jako wysoce niepokojące i niewłaściwe" — równoznaczne z przeobrażeniem gabinetu Mikołajczyka w „rząd marionetkowy" — Eden wniosek swój wycofał tłumacząc, iż po prostu referował projekt wysunięty przez australijskiego chargć d'affaires w Moskwie.40 Z wypowiedzi Edena wynikało, iż brytyjskie władze nie widziały właściwie możliwości powrotu londyńskiego rządu do kraju bez uprzedniego załatwienia sprawy polsko-radzieckich granic i doprowadzenia do jakiegoś modus vivendi z komunistami. Eden na ogół był życzliwie nastawiony do polskich władz w Londynie, pomimo to, iż ich nieustępliwość w kwestiach terytorialnych czyniła jego rolę jako mediatora w polsko-radzieckim sporze bardzo trudną. „Rząd Polski w Londynie znajdował się, zresztą nie ze swej winy, w niezmiernie kłopotliwej sytuacji. Fakt, iż przebywał na wygnaniu, osłabiał jego autorytet i zwiększał naturalną niechęć do czynienia ustępstw, które miałyby wpływ na przyszłość Polski."41 Po moskiewskiej konferencji polscy ministrowie czynili na Edenie wrażenie ludzi przybitych i zafrasowanych o przyszłość swego kraju.42 17 listopada ambasador Raczyński złożył w Foreign Office memorandum, w którym Rząd Polski zwracał się z apelem do « Tamże. 41 A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 421. a Tamże. 118 119 II. Wielka Trójka a Polska Churchilla i Roosevelta43 o interwencję u Stalina w sprawie przywrócenia polsko-radzieckich stosunków, a także zabezpieczenie interesów państwa polskiego i życia, i mienia jego obywateli po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski. Jednocześnie Rząd Polski raz jeszcze oświadczał, iż nie może zgodzić się na ustępstwa terytorialne na rzecz Rosji w zamian za rekompensatę na zachodzie, gdyż byłoby to krzywdzące dla Polski.44 Niemniej Ra-czyński dodatkowo oświadczył Edenowi, iż memorandum nie było „ostatnim słowem" Mikołajczyka. Rząd Polski, dopóki znajdował się na wygnaniu i nie miał zgody sejmu — tłumaczył — nie może występować z propozycjami ustępstw dotyczących przyszłości państwa polskiego; sprawa przedstawiałaby się jednak inaczej, gdyby „przyjaciele Polski" powiedzieli, iż musi się ona zgodzić „na takie to, a takie rozwiązanie celem zabezpieczenia przyszłości kraju". Rozwiązanie to musiałoby być zagwarantowane przez Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone. Brytyjski minister spraw zagranicznych pocieszał Polaków, iż może w czasie teherańskiej konferencji uda się ruszyć sprawę polską z martwego punktu.45 Jednak uprzedzał Mikołajczyka, aby „nie oczekiwał zbyt wiele od tej konferencji".46 Eden nie żądał, aby Rząd Polski zezwolił mu na poruszenie granicznego problemu w Teheranie, lecz tylko aby nie zabronił mu uczynienia jakiejkolwiek wzmianki w tej materii. Mikołajczyk przystał na takie podejście, prosząc ze swej strony, aby rozmowy dotyczące granic obejmowały też sprawę polskich żądań terytorialnych na zachodzie, zastrzegając sobie jednocześnie możliwość pełniejszego wypowiedzenia się na ten temat po porozumieniu się z krajowymi władzami.47 Poinformował też Anglosasów o treści 43 Memorandum było wysłane do premiera Churchilla i prezydenta Roose-velta. 44 Memorandum Rządu Polskiego do prezydenta Roosevelta i premiera Churchilla, 16 XI1943, IGS, A. 12. 49/WB/Sow/4. 45 Zob. L. Woodward. British Foreign..., s. 252; A. Eden, The Eden Me-moirs..., s. 421—422; E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie..., s. 207. 4ł A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 422. 47 Zob. L. Woodward, British Foreign..., s. 253. 120 3. Konferencja Wielkiej Trójki w Teheranie ostatnich wydanych przez jego rząd instrukcji dla kraju.48 Mi-kołajczykowi ogromnie zależało na zobaczeniu Churchilla i Roose-velta, przed ich wyjazdem do Teheranu, aby osobiście przedstawić im swoje stanowisko. Oświadczono mu jednak, iż nie było to wskazane, gdyż mogłoby być to zrozumiane przez Rosjan jako próba wywarcia na nich nacisku lub zapobieżenia poświęceniu polskich interesów przez Churchilla i Roosevelta.49 Wydaje się, iż w drugiej połowie listopada i943 roku Rząd Polski powoli zaczął dochodzić do przekonania, iż bez jakichś ustępstw terytorialnych na rzecz Rosji kwestia jego powrotu do Polski stawała się nader problematyczna. Ze swej strony pragnął on jednak dać swym sojusznikom do zrozumienia, iż jego zgoda na nowe granice będzie-uzależniona od anglo-amerykań-skich gwarancji dla Polski oraz od postawy przywódców ruchu oporu w Warszawie. Mikołajczyk rozumiał, iż on i jego gabinet byli „poddawani zabiegowi zmiękczającemu", który miał ich „skłonić do kompromisu kosztem naszych ofiar".50 3. KONFERENCJA WIELKIEJ TRÓJKI W TEHERANIE Sprawa polska była omawiana na teherańskiej konferencji 28 listopada i 1 grudnia 1943 roku, i w rezultacie tych rozmów doszło do prowizorycznego porozumienia Wielkiej Trójki co do powojennej granicy pomiędzy Polską a ZSRR. Porozumienie to osiągnięto bez konsultowania i zgody Rządu Polskiego, choć Mikołajczyk to sobie kategorycznie zastrzegał. Pierwszym zasadniczym krokiem do porozumienia wielkich mocarstw co do Polski była poobiednia rozmowa pomiędzy Chur-chillem a Stalinem, odbyta wieczorem 28 listopada 1943 roku. Churchill pierwszy zaproponował Stalinowi, iż powinni oni amó- 48 Memorandum Rządu Polskiego do prezydenta Roosevelta i premiera Churchilla, 16 XI1943, IGS, A. 12. 49/WB/Sow/4. Por. też s. 250 i n. 48 Zob. L. Woodward, British Foreign..., s. 252. 50 E. Raczyństki, W sojuszniczym Londynie..., s. 212. 121 II. Wielka Trójka a Polska wić polską kwestię.51 Brytyjczykom bardzo zależało na jak najszybszym rozwiązaniu polskiego problemu, gdyż obawiali się, iż dalsza zwłoka mogła się źle odbić na interesach ich polskich sojuszników. Znajdowali się oni jednak w trudnej sytuacji, gdyż Amerykanie wcale się nie kwapili do rozmów na temat Polski, ze względu na to, iż mogły się one stać „politycznym dynamitem" w czasie ich prezydenckich wyborów w 1944 roku.52 Brytyjczycy ze swej strony zakładali, że jeżeli sprawa polska nie zostanie załatwiona w Teheranie, to następne półrocze przyniesie dalsze zaostrzenie polsko-radzieckich stosunków, w czasie kiedy Rosjanie będą już w Polsce, a nadchodzące prezydenckie wybory całkowicie sparaliżują amerykańską dyplomację.53 Na wstępie rozmowy Churchill przypomniał Stalinowi, że w 1939 roku Wielka Brytania wypowiedziała wojnę Niemcom z powodu niemieckiej agresji na Polskę i stąd była zobowiązana do odbudowy „silnej i niepodległej Polski" jako „niezbędnego instrumentu w europejskiej orkiestrze", ale nie miała żadnych zobowiązań w sprawie jej „specyficznych" granic. Churchill zapewnił Stalina, iż osobiście nie zależało mu „na żadnej specyficznej granicy pomiędzy Polską a Związkiem Sowieckim", że w tej materii decydującym czynnikiem winna być kwestia bezpieczeństwa państwa radzieckiego na jego zachodnich rubieżach.54 Premier brytyjski oświadczył radzieckiemu przywódcy, iż byłoby bardzo wskazane, aby przedstawiciele wielkich mocarstw osiągnęli w Teheranie konkretne porozumienie w sprawie przyszłych granic Polski, które mógłby on później przedstawić do aprobaty Rządowi Polskiemu.55 Jego zdaniem „Polska powinna przesunąć się na zachód, podobnie jak żołnierz robiący dwa kroki w lewo przy formowaniu dwuszeregu. Gdyby Polska nastąpiła « Foreign Relations of the United States. Diplomatic Papers. The Con-ference at Cairo and Teheran, 1943, Washington 1961, s. 512 (dalej — Con-ference at Teheran). !ł A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 427. M Tamże. M Tamże. «» Tamże. 122 3. Konferencja Wielkiej Trójki w Teheranie przy tym Niemcom na pięty, to nic nie można na to poradzić, gdyż Polska musi być silna."5a Churchill zilustrował Stalinowi manewr, który Polacy mieli wykonać, „przy pomocy trzech zapałek przedstawiających Związek Sowiecki, Polskę i Niemcy". Stalin zareagował na wypowiedź Churchilla ostrożnie i wymijająco oświadczając, iż porozumienie w sprawie granic byłoby wskazane, ale problem ten wymagał wyczerpującego omówienia.57 Roosevelt nie brał udziału w tej rozmowie.58 Amerykański prezydent oficjalnie poruszył polską sprawę, w obecności Churchilla i Stalina, wieczorem 1 grudnia 1943 roku, kiedy wyraził nadzieję, iż bez względu na trudności zostaną podjęte rokowania zdążające do wznowienia polsko-radzieckich stosunków dyplomatycznych.59 W odpowiedzi na inicjatywę Roose-velta Stalin oświadczył, że Rosja jest nie mniej, lecz prawdopodobnie więcej od innych państw zainteresowana w dobrych stosunkach z Polską, ponieważ Polska jest sąsiadem Rosji. Stalin podkreślał, iż Rosjanie byli za odbudową i ekspansją Polski na zachodzie, kosztem Niemiec, ale „rozróżniali oni Polskę od Polskiego Rządu na wygnaniu", z którym zerwali stosunki nie z powodu kaprysów, lecz dlatego, iż przyłączył się do nazistów w ich oszczerczej kampanii przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Stalin skarżył się, iż Rosjanie nie mieli żadnych gwarancji, że to się znowu nie powtórzy. Prosił też o gwarancje, iż „Polski Rząd na wygnaniu nie będzie zabijać partyzantów w Polsce, zacznie nawoływać ludność do walki z Niemcami i przestanie się zajmować robieniem intryg". Stalin podkreślał, iż Rosjanie chętnie by zawarli stosunki z Rządem Polskim, który poprowadziłby ludność do walki o wspólną sprawę, ale nie byli pewni, czy „Polski Rząd na wygnaniu mógłby być takim rządem". „Niemniej — dodał — jeśli Rząd na wygnaniu będzie się solidaryzować z partyzantami i zerwie wszystkie powiązania z niemieckimi agentami «• W. S. Churchill, The Second World War, vol. 5, Closing the Ring, London 1952, s. 319—320. « Conference at Teheran, s. 512. « Tamże. '» Tamże, s. 597. 123 a. Wielka Trójka a Polska w Polsce, to wówczas Rosjanie gotowi będą rozpocząć z nim rokowania — (podkr. moje — J.M.C.]."60 Świadczy to, iż Stalin gotów był wszcząć rokowania z Rządem Polskim w Londynie, jeśli zgodziłby się on na wojskową współpracę pomiędzy AK a radziecką i komunistyczną partyzantką oraz odciął się i potępił te siły w Polsce, które w tym czasie otwarcie już zwalczały „żydokomunę" — NSZ — i stąd musiały być uważane przez Rosjan za niemiecką agenturę. Churchill zainteresowany w załatwieniu spraw terytorialnych, i jako wstępu do ogólnej poprawy rosyjsko-polskich stosunków, pytał się Stalina o jego stanowisko w kwestii granic, raz jesz-sze podkreślając, iż gdyby się udało ustalić jakąś „rozsądną formułkę", to był on gotów przedstawić ją Rządowi Polskiemu jako najkorzystniejsze dla Polski rozwiązanie, bez mówienia mu jednak, iż byłoby ono do przyjęcia dla Związku Radzieckiego. Jeśliby Rząd Polski ofertę tę odrzucił, to „wówczas Wielka Brytania zerwie z nim i z pewnością w żadnym wypadku nie będzie robić żadnych trudności Związkowi Sowieckiemu przy pokojowym stole". Polska musi być „silna i przyjazna wobec Rosji" — mówił Churchill.61 Stalin zgadzał się, iż byłoby to „pożądane", lecz utrzymywał, iż jedyną granicą do przyjęcia była linia z 1939 roku. Eden bezskutecznie wykazywał mu, iż linia ta była znana jako „Linia Ribbentrop—Mołotow". „Nazywajcie ją, jak chcecie — mówił Stalin — my nadal uważamy ją za sprawiedliwą i słuszną." Mołotow szedł dalej niż Stalin twierdząc, że linia z 1939 roku była linią Curzona, choć Eden się z tym nie zgadzał.82 Roosevelt, prawdopodobnie kierowany obawą o głosy amerykańskiej Polonii, zapytał się Stalina, czy obszary, które Polska miałaby uzyskać od Niemiec, byłyby równe tym, które miała oddać Rosji. Stalina niewiele interesowały tak subtelne porównania; twierdził, że chce rozwiązania opartego na etnicznych za- •» Tamże, s. 598—599. 11 Tamże, s. 599. •» Tamże, 124 3. Konferencja Wielkiej Trójki w Teheranie sadach, które pozostawiałoby wszystkich Ukraińców i Białorusinów po rosyjskiej stronie; nie chciał zaś obszarów w ZSRR zamieszkiwanych w większości przez Polaków. Roosevelt wydawał się zadowolony z odpowiedzi Stalina i dopytywał się jedynie, czy dobrowolna wymiana ludności z mieszanych terenów byłaby możliwa do przeprowadzenia, na co Stalin chętnie przystał.63 Churchill nie godził się na tego rodzaju ogólniki i parł do konkretnego porozumienia, proponując: „że Polska powinna otrzymać równowartościową kompensatę na zachodzie, z Prusami Wschodnimi i granicą na Odrze włącznie, w zamian za obszary, które miały być [oddane — przyp. mój — J.M.C] Związkowi Sowieckiemu." Stalin w zasadzie się z tym zgodził mówiąc, że jeśli Rosja otrzyma północną część Prus Wschodnich wraz z Królewcem, to byłby on gotów przyjąć linię Curzona jako polsko-radziecką granicę. Roosevelt przyjął propozycję Churchilla w milczeniu. Wszyscy zebrani zdawali sobie też sprawę, iż Brytyjczycy mieli skłonić Mikołajeżyka do przyjęcia tego rozwiązania.64 Na tym zakończyły się rozmowy w sprawie przyszłych granic Polski. Churchill miał odgrywać główną rolę w próbach zmierzających do doprowadzenia do polsko-rosyjskiego porozumienia, gdyż Roosevelt odnosił się do Polski z rezerwą, która nieomal graniczyła ze złą wolą.65 Stosunek Roosevelta do Polski w czasie teherańskiej konferencji był bardzo dziwny, a nawet wręcz zbrodniczy. Zbliżające się amerykańskie prezydenckie wybory rzucały złowieszczy cień na jego podejście do polskich spraw i stawiały go w kłopotliwej sytuacji, co wyznał zresztą Stalinowi po południu 1 grudnia 1943 roku, chociaż bez poinformowania o tym Churchilla i Mikołaj-czyka.66 Na wstępie rozmowy ze Stalinem Roosevelt powiedział, że pragnął przedyskutować z nim polską sprawę „krótko i szczerze", gdyż łączyła się ona z amerykańską polityką wewnętrzną. •» Tamże, s. 600. m Tamże, s. 603—«04. M Por. A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 427. •• Tamże, s. 428. 125 II. Wielka Trójka a Polska Prezydent powiedział, że w roku 1944 odbędą się w Ameryce wybory i chociaż osobiście wolałby nie kandydować, to jednak może będzie musiał to uczynić, jeżeli wojna będzie jeszcze trwała. Dodał też, że w Stanach Zjednoczonych znajduje się od 6 do 7 milionów Amerykanów polskiego pochodzenia i jako praktyczny człowiek nie chciałby utracić ich głosów. Prezydent powiedział, że osobiście zgadzał się z poglądem marszałka Stalina co do potrzeby odbudowy polskiego państwa, ale pragnąłby widzieć wschodnie granice przesunięte dalej na zachód, a granice zachodnie przesunięte nawet do rzeki Odry. Prezydent miał jednak nadzieję, iż marszałek Stalin zrozumie, iż ze względu na przedstawione powyżej racje polityczne nie mógłby uczestniczyć w żadnych decyzjach w tych sprawach na miejscu w Teheranie albo nawet następnej zimy i nie mógłby wziąć obecnie jawnego udziału w żadnym takim porozumieniu. Stalin powiedział, iż teraz zrozumiał sytuację i postawę prezydenta.87 Eden słusznie zauważył po wojnie, iż te wyznania Roosevelta nie mogły wpłynąć hamująco na Stalina.68 Dla Churchilla polska sprawa była przede wszystkim kwestią honoru; chciał on wywiązać się z zobowiązań, jakie Wielka Brytania zaciągnęła wobec Polski. Pragnął też zapobiec powstaniu nowego rządu w Warszawie pod rosyjską kuratelą. Zdaniem Stalina był to problem dotyczący państwowego bezpieczeństwa. Dla Roosevelta był sprawą wyborczej strategii i taktyki — londyński obóz nie mógł więc liczyć na rzetelne poparcie z jego strony. Zarówno Churchill, jak i Stalin dążyli do tego, aby powojenna Polska była „silna i przyjaźnie nastawiona do Rosji". W 1944 roku usiłowali oni stworzyć taką Polskę. Churchill sądził, iż Polska rządzona przez Mikołajczyka mogła żyć w przyjaźni z Rosją, ale Stalin miał co do tego poważne wątpliwości. Intencją Churchilla było, aby Polacy podjęli się „obowiązku strzeżenia frontu Odry przed dalszą agresją Niemców przeciw Rosji. Muszą oni również pójść jak najdalej na tej drodze. Będzie to ich obo- •' Conference at Teheran, s. 594. •8 Zob. A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 428. 126 4. Eden i Mikolajczyk wiązkiem wobec mocarstw europejskich, które dwukrotnie ich uratowały."69 Zgodnie z tym ujęciem dla brytyjskiego premiera polska sprawa była częścią składową jego polityki wobec Rosji i Niemiec. Należy raz jeszcze zaznaczyć, iż Brytyjczycy dążyli do rozwiązania polsko-rosyjskiego sporu przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Polski i przed rozpoczęciem się wyborczej kampanii w Stanach Zjednoczonych, która siłą rzeczy musiała sparaliżować na dłuższy czas amerykańską dyplomację. Nie zdawali sobie jednak sprawy, iż pierwsze oznaki tego paraliżu w bardzo niebezpiecznej dla ich poczynań formie ukazały się już w Teheranie w czasie, w którym Rosjanie nie palili się zbytnio do rozmów na polskie tematy, dobrze wiedząc, iż wejście radzieckich wojsk do Polski jeszcze bardziej wzmocni ich pozycję przy negocjacjach w jej sprawach. Rola Rosji jako oswobodzicielki Polski spod niemieckiego jarzma musiała zwiększyć jej wpływy i zapewnić decydujący głos nad Wisłą, szczególnie iż polscy komuniści myśleli już o stworzeniu własnej reprezentacji politycznej jako bezpośredniej rywalki rządu w Londynie.70 • Militarne decyzje otworzenia drugiego frontu we Francji, podjęte w Teheranie, dobitnie świadczyły, iż Polska będzie uwolniona przez Armię Czerwoną, a nie siły anglo-amerykańskie, jak dotąd zakładali zwolennicy obozu londyńskiego.71 Dyplomatyczne i militarne decyzje podjęte w Teheranie miały daleko idący wpływ na dalszy rozwój wypadków w Polsce. 4. EDEN I MIKOLAJCZYK W okresie pomiędzy zakończeniem się teherańskiej konferencji a wybuchem powstania warszawskiego brytyjska dyplomacja bez- «• W. S. ChurchLll, The Second World War, vol. 5, s. 400. ™ Zob. s. 62. " Militarne aspekty teherańskiej decyzji omawiają: J. Ehrman, Grand Strategy, vol. 5, August 1943 — September 1944, London 1956, s. 173 i n.; M. Howard, The Mediterranean Strategy in the Second World War, London 1968. 127 .II. Wielka Trójko a Polsko 4. Eden i Mikolajczyk Prezydent powiedział, że w roku 1944 odbędą się w Ameryce wybory i chociaż osobiście wolałby nie kandydować, to jednak może będzie musiał to uczynić, jeżeli wojna będzie jeszcze trwała. Dodał też, że w Stanach Zjednoczonych znajduje się od 6 do 7 milionów Amerykanów polskiego pochodzenia i jako praktyczny człowiek nie chciałby utracić ich głosów. Prezydent powiedział, że osobiście zgadzał się z poglądem marszałka Stalina co do potrzeby odbudowy polskiego państwa, ale pragnąłby widzieć wschodnie granice przesunięte dalej na zachód, a granice zachodnie przesunięte nawet do rzeki Odry. Prezydent miał jednak nadzieję, iż marszałek Stalin zrozumie, iż ze względu na przedstawione powyżej racje polityczne nie mógłby uczestniczyć w żadnych decyzjach w tych sprawach na miejscu w Teheranie albo nawet następnej zimy i nie mógłby wziąć obecnie jawnego udziału w żadnym takim porozumieniu. Stalin powiedział, iż teraz zrozumiał sytuację i postawę prezydenta.67 Eden słusznie zauważył po wojnie, iż te wyznania Roosevelta nie mogły wpłynąć hamująco na Stalina.68 Dla Churchilla polska sprawa była przede wszystkim kwestią honoru; chciał on wywiązać się z zobowiązań, jakie Wielka Brytania zaciągnęła wobec Polski. Pragnął też zapobiec powstaniu nowego rządu w Warszawie pod rosyjską kuratelą. Zdaniem Stalina był to problem dotyczący państwowego bezpieczeństwa. Dla Roosevelta był sprawą wyborczej strategii i taktyki — londyński obóz nie mógł więc liczyć na rzetelne poparcie z jego strony. Zarówno Churchill, jak i Stalin dążyli do tego, aby powojenna Polska była „silna i przyjaźnie nastawiona do Rosji". W 1944 roku usiłowali oni stworzyć taką Polskę. Churchill sądził, iż Polska rządzona przez Mikołajczyka mogła żyć w przyjaźni z Rosją, ale Stalin miał co do tego poważne wątpliwości. Intencją Churchilla było, aby Polacy podjęli się „obowiązku strzeżenia frontu Odry przed dalszą agresją Niemców przeciw Rosji. Muszą oni również pójść jak najdalej na tej drodze. Będzie to ich obo- wiązkiem wobec mocarstw europejskich, które dwukrotnie ich uratowały." 89 Zgodnie z tym ujęciem dla brytyjskiego premiera polska sprawa była częścią składową jego polityki wobec Rosji i Niemiec. Należy raz jeszcze zaznaczyć, iż Brytyjczycy dążyli do rozwiązania polsko-rosyjskiego sporu przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Polski i przed rozpoczęciem się wyborczej kampanii w Stanach Zjednoczonych, która siłą rzeczy musiała sparaliżować na dłuższy czas amerykańską dyplomację. Nie zdawali sobie jednak sprawy, iż pierwsze oznaki tego paraliżu w bardzo niebezpiecznej dla ich poczynań formie ukazały się już w Teheranie w czasie, w którym Rosjanie nie palili się zbytnio do rozmów na polskie tematy, dobrze wiedząc, iż wejście radzieckich wojsk do Polski jeszcze bardziej wzmocni ich pozycję przy negocjacjach w jej sprawach. Rola Rosji jako oswobodzicielki Polski spod niemieckiego jarzma musiała zwiększyć jej wpływy i zapewnić decydujący głos nad Wisłą, szczególnie iż polscy komuniści myśleli już o stworzeniu własnej reprezentacji politycznej jako bezpośredniej rywalki rządu w Londynie.70 * Militarne decyzje otworzenia drugiego frontu we Francji, podjęte w Teheranie, dobitnie świadczyły, iż Polska będzie uwolniona przez Armię Czerwoną, a nie siły anglo-amerykańskie, jak dotąd zakładali zwolennicy obozu londyńskiego.71 Dyplomatyczne i militarne decyzje podjęte w Teheranie miały daleko idący wpływ na dalszy rozwój wypadków w Polsce. 4. EDEN I MIKOLAJCZYK W okresie pomiędzy zakończeniem się teherańskiej konferencji a wybuchem powstania warszawskiego brytyjska dyplomacja bez- •7 Conference at Teheran, s. 594. ° Zob. A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 428. •• W. S. Churchill, The Second World War, vol. 5, s. 400. 71 Militarne aspekty teherańskiej decyzji omawiają: J. Ehrman, Grand Strategu, vol. 5, August 1943 — September 1944, London 1956, s. 173 i n.; M. Howard, The Mediterranean Strategy in the Second World War, London 1968. 126 127 11. Wielka Trójka a Polska skutecznie usiłowała rozwiązać polską kwestię w myśl prowizo-« rycznych decyzji powziętych przez Wielką Trójkę w Persji. Zarówno Churchill, jak i Eden odgrywali zasadniczą rolę w tych usiłowaniach, nie potrafili oni jednak przełamać polskiej niej ustępliwości, głębokiej rosyjskiej nieufności w stosunku do łona dyńskich Polaków oraz amerykańskiej niechęci do zbyt dużego i zdecydowanego zaangażowania się w polsko-rosyjski konflikt. J W ciągu grudnia 1943 i stycznia 1944 roku, z powodu choroJ by Churchilla i jego pobytu na rekonwalescencji w Afryce, Edqfl nowi przypadła rola wytłumaczenia Rządowi Polskiemu, iż koiJ promis z Rosją był jedyną realną rękojmią jego powrotu do Warszawy. Pod koniec stycznia funkcję tę osobiście przejął Chu™ chill.72 W swej instrukcji z 20 grudnia 1943 roku dla Edena, wyjB słanej z Kartaginy, Churchill pisząc na temat teherańskich postanowień co do Polski stwierdził: „Polacy powinni naturalnie zrozumieć, że są to tylko wstępne sugestie w szerokich zarysach, lecz postąpiliby bardzo niemądrze, gdyby skazali je na zwiędnięcie. Radziłbym im, by przyjęli te propozycje, nawet gdy«l by nie otrzymali Lwowa, orA aby oddali się w ręce brytyjskich i amerykańskich przyjaciół celem podjęcia prób realizacji tego planu. Powinien Pan im uzmysłowić, że przyjmując i silnie dzierżąc obecne obszary niemieckie po Odrę oddadzą przysługę Eurojl pie jako całości, tworząc podstawę przyjaznej polityki wobec Rosji i ścisłego związania z Czechosłowacją. Będzie to szansa dla odrodzenia narodu polskiego w postaci wspanialszej aniżeli kieJ| dykolwiek. Skoro tylko dowiemy się, że oni przyjmują i popieraj^ te propozycje, zwrócimy się do Rosjan i będziemy starali sim o ostateczne ustalenie i sprecyzowanie tych warunków." 73 17 grudnia 1943 roku Eden oświadczył Raczyńskiemu, iżl w czasie ostatnich rozmów ze Stalinem wyłoniły się dwie kwe-J stie w odniesieniu do polsko-rosyjskiego zagadnienia: sprawa! wznowienia dyplomatycznych stosunków oraz kwestia granic! Eden wspomniał też o zarzutach Stalina wobec Rządu Polskie-1 » Zob. W. S. Churchill, The Second World War, vol. 5, s. 398. » Tamże, s. 398—399. 128 4. Eden i Mikolajczyk go, iż zakazał on AK współpracy z rosyjską partyzantką i że „kolaborował z Niemcami". Raczyński tłumaczył Edenowi, iż ze względu na okrutne niemieckie represje AK ostatnio ograniczyła swą działalność do zwalczania wysoko postawionych i bestialsko zachowujących się nazistowskich funkcjonariuszy. Rosjanie ze swej strony zrzucali w Polsce agentów, którzy przez swą działalność ściągali niemieckie represje odwetowe na całą ludność. To powodowało pewną niechęć w stosunku do nich wśród ludności. Obawiano się też, iż rosyjscy agenci będą starali się przenikać do polskich organizacji podziemnych, aby następnie móc je łatwiej zniszczyć po wejściu wojsk radzieckich. Raczyński był jednak pewien, iż Rząd Polski będzie mógł z łatwością zbić oskarżenia Stalina i wydać deklarację proponującą polsko-ro-syjskie współdziałanie wojskowe. Eden aprobował tę sugestię i poinformował Raczyńskiego o radzieckich żądaniach terytorialnych.74 Raczyński był pod wrażeniem, iż Eden „przywiózł z podróży rezultat sondażu w tym sensie, że Sowiety obstają przy linii Curzona, proponując nam w zamian Prusy Wschodnie, Gdańsk, Śląsk Opolski i kawał Pomorza Pruskiego po Odrę — z usuniętą ludnością. «Więcej ziemi na zachodzie, niż Polska we własnym bodaj interesie powinna się domagać» — powiedział mi p. Eden. Nie przywiózł jednak przywrócenia stosunków dyplomatycznych ani też pewności, że to się da osiągnąć."7S W trzy dni później, 20 grudnia 1943 roku, Eden miał długą rozmowę z Mikołajczykiem, w czasie której namawiał go do podjęcia wojskowej współpracy z Rosjanami oraz zapewniał, że tylko przeszkody natury technicznej powodowały opóźnienia w dostawach sprzętu dla AK. Ogólnie rzecz biorąc, brytyjski minister spraw zagranicznych zachęcał Polaków do bardziej optymistycznej oceny stanowiska rządu radzieckiego względem Polski i pod- 74 Zob. A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 434. 75 E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie..., s. 216; oraz Notatka z rozmowy ambasadora Raczyńskiego z ministrem Edenem, 17 XII 1943, IGS — PRM, L 46/54. 9 — Powstanie Warszawskie 129 II. Wielka Trójka a Polska kreślał, iż był im szczerze oddany i gorąco pragnął się im przjll służyć. Mikołajczyk odnosił się jednak do myśli polsko-radziecl kiej współpracy dość sceptycznie, uważając ją za „cel jedynie] uboczny, bez większego znaczenia", ponieważ każda próba jej „realizacji doprowadzić musi do uwidocznienia sporu terytoriaM nego pomiędzy [obu — przyp. mój — J.M.C.] stronami". Niemniej gotów był sprawę tę rozpatrzyć.76 Eden był za nawiązaniem wojskowej współpracy pomiędzy AKi a Rosjanami, gdyż uważał ją za najlepszy „sposób zaktualizował nia sprawy wznowienia polsko-sowieckich stosunków dyplomał tycznych. Właściwie nie tak wiele dzieli was z Rosją [...] Wojskł sowieckie zbliżają się do granic Polski; obie strony chcą walczyć! z Niemcami, a obecnie, skoro zbliża się moment wielkich roz-| strzygnięć wojennych, zanika nawet różnica poglądów na wybór ': najwłaściwszej chwili do wybuchu powstania. Sowiety podejrzę- ji wają, że Polacy dążą do wymordowania ich agentów i spadochro- 1 niarzy, czasem nawet do spółki z Niemcami. Tak, oczywiście, nie ; jest i to właśnie strona polska powinna niedwuznacznie oświadczyć." Rząd Polski powinien — twierdził Eden — zgłosić na jego ręce gotowość dalszej, nieprzerwanej walki z Niemcami i poro- j zumienia się z Rosjanami w tej sprawie.77 Mikołajczyk obawiał się, iż za rosyjskimi zarzutami kryła się „zapowiedź krwawej eksterminacji kierownictwa naszego ruchu podziemnego po wkroczeniu wojsk sowieckich do Polski". Eden utrzymywał jednak, iż „musimy właśnie dążyć do wzajemnego wyjaśnienia sobie tych obaw i wątpliwości przez obie strony, ,| sformułujcie zatem waszą politykę w tej sprawie, skonkretyzujcie wasze propozycje [...] Nie wiem, czy próba się uda, ale sam fakt \ jej podjęcia wzmocni waszą pozycję." Eden proponował, aby i polska deklaracja zawierała następujące punkty: Polacy nie ma- j ją z Niemcami nic wspólnego, zdecydowani są nadal z nimi wal- 1 czyć, życzą sobie w tym celu współpracy z Rosjanami i mają j w Notatka z rozmowy premiera Mikołajczyka z ministrem Edenem, 20 XII 1943, IGS — PRM, L 47/1. 77 Tamże. 130 4. Eden i Mikołajczyk określone plany tej współpracy. Deklaracja ta miała być sporządzona przez polskich i brytyjskich dyplomatów i sformułowana w sposób najbardziej strawny dla radzieckiego czytelnika. Eden podkreślał, że „nie ma czasu do stracenia i że nie tylko on sam, ale również Churchill odniósł w Teheranie wrażenie, że uda się coś wskórać z rządem sowieckim w sprawach polskich". Mikołajczyk w zasadzie zgodził się na propozycję Edena, ale zastrzegał się, że dwa pierwsze punkty deklaracji nie mogą być ujęte ani rozumiane jako uchybiające dotychczasowej nieugiętej postawie Polski. Nie wiedział on dobrze, „do czego to wszystko prowadzi?" Twierdził, iż ludność w kraju musi dobrze z góry wiedzieć, co ją czeka po wkroczeniu wojsk radzieckich.78 Eden zapewniał Mikołajczyka, iż chodziło mu o stworzenie warunków pozwalających na uspokojenie polskiej ludności oraz doprowadzenie dó polsko-radzieckiego porozumienia. Zaznaczył jednak, iż Związek Radziecki obstawał przy linii Curzona jako nowej granicy z Polską, w zamian za co miała ona otrzymać odszkodowania na zachodzie. Mikołajczyk nie godził się na linię Curzona i starał się uzasadnić żywotne znaczenie dla Polski Małopolski Wschodniej i Wileńszczyzny. Eden usiłował uczynić propozycje terytorialne bardziej strawne dla Mikołajczyka, wysuwając zasadę wymiany ludności, co mogło ułatwić rozwiązanie problemu granic. Na zakończenie rozmowy Mikołajczyk poinformował Edena o swym zamiarze odwiedzenia Roosevelta w połowie stycznia. Brytyjski minister spraw zagranicznych żywo zainteresował się tym projektem, ale prosił o odłożenie go aż do powrotu Churchill la, który chciał osobiście rozmawiać z polskim premierem.79 W dwa dni później — 22 grudnia 1943 roku — odbyło się następne polsko-brytyjskie spotkanie, podczas którego Mikołajczyk sondował Edena w sprawie możliwości i potencjału Rosjan. Mikołajczyk pytał Edena, czy jego zdaniem Rosja była wyczerpana wojną i znajdowała się u kresu swych rezerw. Eden temu za- » Tamże. '» Tamże. 131 II. Wielka Trójka a Polska przeczał; w jego opinii Rosjanie rozporządzali potężnymi, pełny-s mi entuzjazmu i dobrze zaopatrzonymi siłami. Rosji brakowało jedynie żywności, której dużo jednak otrzymywała od Anglo-sasów. Był on przekonany, iż Rosja, mimo iż nie przewidywał podziału świata po wojnie na „sfery wpływów", będzie odgrywała wielką rolę w Europie po zwycięstwie nad Niemcami. Mikołajczyk ponownie żądał, aby Wielka Brytania na wypadek! wkroczenia Rosjan do Polski posłała tam swoje wojska. Eden odrzucił tę prośbę twierdząc, że obecność jednego brytyjskiego batalionu lub nawet dywizji nie zażegna istniejących trudności. I W odniesieniu do kwestii terytorialnych Eden bronił projektui przesunięcia polskich granic ze wschodu na zachód i „skompensowania tej operacji przesunięciem naszych granic zachodnich kosztem Niemiec" aż po Odrę. Pomimo to, iż osobiście uważał tak daleko idące przesunięcie granicy za zbyt radykalne i nie leżące w interesie samej Polski, był gotów w tej materii pozostawić wolną rękę Rządowi Polskiemu. Sugerował też, iż w sprawie kresów wschodnich strona polska powinna bronić swych praw do Lwowa. Mikołajczyk znowu odrzucił projekt Edena oświadczając, iż I sprzymierzony Rząd Polski nie może przyjąć propozycji, która oznacza krzywdę dla narodu polskiego, szczególnie zważywszy na jego cierpienia, ofiary oraz świadczenia na rzecz wspólnej sprawy. Eden wyraził nadzieję, iż sprawa ta zostanie ponownie poru- i szona po powrocie Churchilla do Anglii.80 Tymczasem Eden poinformował Churchilla o przebiegu dotych-J czasowych polsko-brytyjskich rozmów. Mikołajczyk utrzymuje — ; pisał Eden — iż wszystkie wiadomości otrzymywane przez niego Spód niemieckiej okupacji wskazują, iż Polacy w kraju spodzie- 1 wają się, że Polska, w nagrodę za jej cierpienia i wkład do wał- | ki, wyjdzie z tej wojny zwycięska, z nienaruszonymi granicami na wschodzie i poszerzonymi na zachodzie. Polski premier nie zgadza się na teherańską formułkę, pomimo zaofiarowania mu \ 80 Sprawozdanie z rozmowy pomiędzy premierem Mikołajeżykiem i mi—1 nistrem Edenem, 22 XII 1943, IGS — PRM, L 47/2. 132 4. Eden i Mikołajczyk znacznych niemieckich obszarów, których asymilacja może przysporzyć osłabionej Polsce, jego zdaniem, dużych trudności. Eden upewniał niemniej Churchilla, iż nie poddaje się rozpaczy i nadal kontynuuje swoje zabiegi.81 W polskich zaś kołach rządowych w Londynie panowało przekonanie, iż Wielka- Brytania uprawiała wobec Rosji politykę „uspokojenia" — appeasment — iż brytyjska mediacja w ich sprawie okaże się najprawdopodobniej bez „większej wartości", zaś nieporozumienia brytyjsko-radzieckie mogą wybuchnąć wcześniej, niż dotychczas przypuszczano. Stąd pocieszano się, iż na dłuższą metę poważna brytyjsko-radziecka rozgrywka była nie do uniknięcia.82 Rząd Polski, ożywiany tego rodzaju nadziejami, nie był skłonny do ustępstw. Jego członkowie wierzyli, iż czas pracował na ich korzyść, a nie Rosjan, jak twierdzili Anglicy. Z drugiej strony istniały pewne oznaki, iż Rosjanie byli gotowi w tym czasie do podjęcia rokowań z rządem Mikołajczyka. W drugiej połowie grudnia 1943 roku radziecki dyplomata p. Ziu-chenko oświadczył zdumionemu Edenowi, iż Moskwa chętnie by podjęła bezpośrednie rokowania z Rządem Polskim, jeżeli wystąpiłby on z taką propozycją. Po rozmowie z Ziuchenką Eden zanotował w swym pamiętniku: „Naszym gorącym pragnieniem jest zrobić dla Polaków, co tylko możemy. Jeśliby mogło powieść się im lepiej w bezpośrednich rokowaniach z Rosjanami, to nie chciałbym im zawadzać. Jeśliby polsko-rosyjskie stosunki upodobniły się do czesko-rosyjskich, to nie mielibyśmy powodów do zmartwienia. Z drugiej strony stanowczo nie chcę rzucić biednych Polaków na pastwę rosyjskich wilków. To nigdy nie przyszło mi do głowy, chociaż nasze możliwości dopomożenia im mogą się okazać ograniczone. Niemniej byłem zaintrygowany uwagami p. Ziuchenki. Rosjanie zazwyczaj nie mówią w ten sposób bez instrukcji i może Rosjanie zaofiarowaliby Polakom lepsze warunki bezpośrednio niż przez nas." 83 81 Zob. A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 434. 88 Por. E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie..., s. 217. 83 A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 435. 133 II. Wielka Trójka a Polska W istocie Brytyjczycy spotkali się z kilkoma aluzjami ze strony Rosjan, dającymi do zrozumienia, iż chcieli oni bezpośrednio rozmawiać z Mikołajczykiem. Czechosłowacki prezydent, Eduard Beneś, odniósł podobne wrażenie w czasie swego pobytu w Mo- ' skwie.84 Beneś nakłaniał Mikołajczyka do osiągnięcia porozumie- ' nia z Moskwą i zaproponował swoje pośrednictwo.85 Tymczasem, 30 grudnia 1943 roku, Rząd Polski przedstawił ] swoje wojskowe plany Edenowi. Polskie memorandum mówiło j o nieprzerwanej, nieubłaganej walce całego narodu z Niemcami, e niegodzeniu się na jakikolwiek kompromis z okupantem oraz protestowało przeciwko rosyjskim zarzutom, jakoby AK walczyła Z radziecką partyzantką i zwalczała PPR. Co więcej, stwierdzało, ] iż rząd nakazał AK przeprowadzenie „powszechnego powstania" ] przeciwko Niemcom we współdziałaniu z aliantami i proponowało, aby powstańcze działania w kraju zostały włączone do strategicznych planów sprzymierzonych drogą porozumienia sztabów poi- j skiego, radzieckiego, angielskiego i amerykańskiego, przy uprzed- I nim załatwieniu podstawy politycznej.86 W istocie Mikołajczyk, sugerując uwzględnienie działań AK w wielkiej strategii Anglosasów, chciał jej nie tylk"o zapewnić po- 1 moc w sprzęcie, ale i uchronić przed ewentualnym zniszczeniem przez Rosjan po ich wkroczeniu do Polski. 6 stycznia 1944 roku polski minister spraw zagranicznych, Tadeusz Romer, oświadczył Edenowi, iż Rząd Polski uzależnia pełną j koordynację polsko-radzieckich działań przeciw Niemcom od i osiągnięcia uprzedniego porozumienia politycznego z Moskwą, j Nie wykluczało to jednak współdziałania AK z Anmią Czerwoną na mocy lokalnych porozumień, nawet przy braku dyplomatycz- i nych stosunków pomiędzy rządami. Romer zapewnił Edena, iż 84 Tamże. 85 Zob. E. Beneś, The Memoirs of Dr Eduard BeneS from Munich to New War and New Victory, Boston 1954, s. 266 i n.; oraz Sprawozdanie 1 z rozmowy premiera Mikołajczyka z prezydentem Beneszem, 1011944, 1 IGS — PRM, L 47/33. 88 Memorandum Rządu Polskiego do Foreign Office z 30X111943, IGS, A. 11. iS'Sow/6. . 134 4. Eden i Mikołajczyk polska strona wykluczała możliwość planowanego czy tolerowanego konfliktu polsko-radzieckiego — do starć z Rosjanami mogło dojść jedynie w ramach samoobrony na skutek ich prześladowań lub gwałtów. Poinformował go też, iż Rząd Polski zamierzał złożyć na jego ręce notę uzasadniającą swe obawy, że „w intencji Sowietów leży nie tylko zamach na integralność terytorialną Rzplitej, ale chęć [...] pozbawienia jej niezawisłości". Eden oznajmił Romerowi, iż 5 stycznia 1944 roku przekazał radzieckiemu ambasadorowi w Londynie, Fiodorowi Gusiewowi, tekst polskiej noty z 30 grudnia 1943 roku z prośbą o przekazanie jej do Moskwy.87 W tym samym dniu, 5 stycznia 1944 roku, to jest w dzień po wkroczeniu Armii Czerwonej na polskie ziemie, gabinet Mikołajczyka publicznie opowiedział się — pomimo swych poufnych zastrzeżeń, wątpliwości i obaw co do szans osiągnięcia owocnego, rzetelnego porozumienia ze Stalinem — za pełną i nieograniczoną współpracą z Rosją. Treść polskiej deklaracji była uzgodniona z Edenem, który usunął z niej ustępy mogące zdenerwować Rosjan,88 oraz przekazana do kraju w formie radiowego przemówienia programowego premiera Rządu Polskiego do narodu.89 Zwycięskie wojska radzieckie — podawała deklaracja — przekroczyły granicę Polski. Fakt ten dowodził, iż załamywał się opór Niemiec i zapowiadał „ich nieuchronną katastrofę wojenną, co naród polski napełnia nadzieją bliskiego wyzwolenia". Przypominała, iż Polska pierwsza stawiła opór niemieckiej nawale i od czterech przeszło lat walczyła z najeźdźcą pomimo bezprzykładnych ofiar i cierpień na wszystkich frontach świata. Stąd Polska miała prawo oczekiwać pełnej sprawiedliwości i zadośćuczynienia po oswobodzeniu, przede wszystkim najszybszego przywrócenia „suwerennej władzy państwowej polskiej nad uwolnionymi zie- 87 Notatka z rozmowy ministra Romera z ministrem Edenem, 611944, IGS — PRM, L 47/3. 88 Por. E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie..., s. 219. 89 Przemówienie premiera Mikołajczyka do Kraju z 6 11944, IGS, A. 10. 9/3. 135 II. Wielka Trójka a Polska miami Rzeczypospolitej" i zabezpieczenia życia i mienia jej wateli. Rząd Polski jako „jedyny i prawowity" wyraziciel woli narodu podkreślał „niezniszczalne prawa Polski do niepodległości", uświęcone w zasadach Karty Atlantyckiej i obowiązujących traktatach międzynarodowych, które nie mogły być zmienian „drogą faktów dokonanych". Podkreślała, iż w ciągu toczącej si wojny „naród polski wykazał, że rozwiązań narzuconych siłą ni uznał i nie uzna". Rząd Polski oczekiwał, że Związek Radziecl w imię potrzeby przyszłych przyjaznych polsko-rosyjskich stosunków, „uszanuje prawa i interesy Rzeczypospolitej i jej obywateli". Kierując się tym przekonaniem Rząd polecił Krajowi „dalszy nieprzerwany opór i wzmożenie walki przeciw okupantowi niemieckiemu i unikanie konfliktów z wojskami sowieckimi [...] oraz nawiązywanie współdziałania z dowódcami sowieckimi w ¦wypadku wznowienia stosunków polsko-sowieckich". W deklaracji stwierdzano, iż polsko-radzieckie porozumienie, zawarte przed wkroczeniem Rosjan, umożliwiłoby AK uzgodnienie z radzieckimi władzami wojskowymi swej akcji przeciw Niemcom oraz że Rząd Polski „nadal uważa tego rodzaju porozumienie za wysoce pożądane".90 Oświadczenie to spotkało się z dobrym przyjęciem u prolon-dyńskich kół w kraju, które powitały je jako „nowy dowód" stałej „jednolitości stanowisk rządu Rzplitej i całego narodu polskiego". Delegat Rządu, Jan Stanisław Jankowski, zapewnił Mikołaj czyka, że, społeczeństwo w kraju „całkowicie zgodne jest z rządem w dążeniu do nawiązania i utrwalenia dobrych stosunków sąsiedzkich z Rosją", niemniej jednak „niezachwianie stoi i w każdych warunkach stać będzie na stanowisku nienaruszalności wschodniej granicy polskiej, ustalonej w traktacie ryskim oraz domagać się będzie, by wojska sowieckie, zajmując wschodnie tereny Rzplitej, w pełni respektowały suwerenne na tych terenach prawa władz państwa polskiego i praw jego obywateli". „Mamy prawo oczekiwać i ufać, iż walczące o wolność i spra- 90 Deklaracja Rządu Polskiego w związku z przekroczeniem granic Polski przez wojska radzieckie z 5 11944, IGS, A. 10. 9/3. 136 4. Eden i Mikolajczyk wiedliwość narody sprzymierzone rozumieją i podzielają nasze stanowisko — pisał Jankowski — i zdecydowanie przeciwstawiają się wszelkiemu kwestionowaniu praw naszych do jakiejkolwiek części terytorium państwa polskiego. [...] Wierni sojuszom z naszymi zachodnimi aliantami walczymy i walczyć będziemy z Niemcami aż do zupełnego rozgromienia najeźdźcy i utrwalenia wolności i pokoju Polski i świata." 91 Najwyższe polityczne władze podziemne żądały więc od Miko-łajczyka wykonania karkołomnej wręcz dyplomatycznej akrobacji; z jednej strony miał mocno występować przeciw radzieckim żądaniom terytorialnym i zabiegać o pozyskanie anglo-ame-rykańskiego poparcia dla tego rodzaju polityki, a z drugiej starać się osiągnąć porozumienie ze Stalinem, który stanowczo domagał się rewizji przedwojennych polsko-radzieckich granic. Co więcej, militarna słabość AK, działającej w stale okupowanym jeszcze kraju, nie pozwalała w tym czasie na przyjęcie tak nieprzejednanej postawy wobec radzieckich żądań terytorialnych. Polska musiała być jeszcze uwolniona od Niemców i tylko ścisła polsko-radziecka współpraca mogła zapewnić szybkie ich usunięcie oraz ochronić kraj od zbędnych strat. W istniejącej sytuacji współdziałanie, nie poparte politycznym porozumieniem oraz rozwiązaniem sprawy granic, było chimerą. Zresztą władze krajowe dobrze zdawały sobie sprawę, iż wkroczenie Armii Czerwonej do Polski, bez uprzedniego politycznego porozumienia i nawiązania normalnych stosunków dyplomatycznych pomiędzy obu rządami, stawiało kraj w „ciężkiej i trudnej sytuacji". Niemniej krajowi politycy nie potrafili wyciągnąć odpowiednich, logicznych wniosków z „sytuacji", jaka się wytworzyła; nie rozumieli, iż jedynym sposobem wybrnięcia z niej było nakłonienie Mi-kołajczyka do zawarcia natychmiastowego porozumienia z Moskwą, jeżeli to w ogóle było możliwe, nawet za cenę bolesnych i niepowetowanych strat terytorialnych oraz koniecznych ustępstw 91 Telegram Delegata Rządu i Krajowej Reprezentacji Politycznej, datowany 811944, wysłany 91, otrzymany w Londynie 221, Nr 322, IGS — L 9. 137 II. Wielka Trójka a Polska politycznych, gdyż każde inne posunięcie musiało doprowadzić obóz londyński do nieuchronnej katastrofy. 7 stycznia Stalin oświadczył Churchillowi, iż mocno powątpiewał, czy uda się Brytyjczykom przemówić Polakom do rozsądku. „Muszę stwierdzić — pisał radziecki przywódca — że jeśli sądzić według ostatniej deklaracji i według innych wypowiedzi polskich działaczy, to widocznie nie ma podstaw do liczenia na to, aby udało się doprowadzić te koła do opamiętania. Ci ludzie są niepoprawni." 92 W cztery dni później — 11 stycznia — Moskwa ogłosiła oficjalną odpowiedź na polską deklarację, która jej zdaniem zawierała „pewną ilość błędnych stwierdzeń", między innymi w sprawie polsko-radzieckiej granicy. Moskiewskie oświadczenie utrzymywało, że „konstytucja sowiecka zadecydowała o granicy so-wiecko-polskiej za zgodą ludności Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi", wyrażonej „w plebiscycie przeprowadzonym w 1939 roku na szerokich podstawach demokratycznych". W rezultacie tego plebiscytu obszary zamieszkałe w większości przez Ukraińców włączono do Radzieckiej Ukrainy, a Białorusinów do Radzieckiej Białorusi, naprawiając w ten sposób „niesprawiedliwość popełnioną przez traktat ryski". Wcielenie tych ziem do Związku Radzieckiego „nie tylko nie pogwałcało interesów Polski", ale przeciwnie, stwarzało mocne podstawy dla przyjaznych stosunków między narodem polskim a ukraińskim, białoruskim i rosyjskim. Rząd radziecki był za odbudową „silnej i niepodległej Polski", odrodzonej „nie przez zabieranie Ukraińcom i Białorusinom ich ziem", lecz przez przywrócenie jej historycznych terytoriów zagarniętych przez Niemców. W opinii Moskwy był to jedyny sposób na „odbudowanie zaufania i przyjaźni" między ZSRR a Polską, zapewnienie jej potrzebnego dostępu do morza 92 Premier J. W. Stalin do premiera p. Winstona Churchilla, 711944, •nr 222, w: Korespondencja Przewodniczącego Rady Ministrów ZSRR z Prezydentem Stanów Zjednoczonych i Premierem Wielkiej Brytanii w okresie Wielkiej Wojny Narcdowej 1941—1945, t. 1, Korespondencja z W. S. Chur-chillem i C. R. Attleem, lipiec 1941 — listopad 1945, tłum. R. Leciński, Warszawa 1960, s. 180 (dalej — Korespondencja). 138 4. Eden i Mikolajczyk oraz zjednoczenie całego polskiego narodu w jednym państwie. Nowa polsko-radziecka granica, oparta na etnograficznych zasadach, miała być ustalona w porozumieniu ze Związkiem Radzieckim. Rosjanie uważali, iż granice z 1939 roku nie były „nienaruszalne". Na wschodzie Polska miała otrzymać wszystkie te obszary, na których przeważała ludność polska, co dawałoby w przybliżeniu granicę przebiegającą wzdłuż linii Curzona. Rosjanie twierdzili, iż emigracyjny Rząd Polski okazał się niezdolny do stworzenia przyjacielskich stosunków ze Związkiem Radzieckim oraz do zorganizowania czynnej walki przeciw Niemcom w samej Polsce. Co więcej, przez swą „niewłaściwą politykę" dawał „często atuty w ręce niemieckie".-Tymczasem w interesie Polski, jak i Związku Radzieckiego leżało, aby istniały między nimi przyjazne stosunki oraz aby oba kraje „zjednoczyły się w walce przeciwko wspólnemu zewnętrznemu wrogowi". Rosjanie podkreślali też, iż Związek Patriotów, jak i stworzony przez niego Polski Korpus walczyły już z Niemcami „ramię w ramię z Czerwoną Armia".93 Rząd Polski uznał radziecką odpowiedź za „niezupełnie negatywną", ponieważ nie zamykała całkowicie możliwości rokowań w sprawie wschodnich granic.94 W Warszawie, niemniej, moskiewskie oświadczenie zostało przyjęte przez prolondyńskie kierownictwo bardzo krytycznie i wrogo i natychmiast wywołało zapowiedź obrony integralności Polski przed radzieckimi zapędami. Delegat Rządu i Rada Jedności Narodowej oświadczyli w depeszy do Mikoła jeżyka z 15 stycznia w imieniu całego społeczeństwa, iż „jedynym legalnym i prawowitym reprezentantem interesów narodu polskiego jest Rząd Polski w Londynie, p*zy którym skupiają się wszystkie warstwy i sfery społeczeństwa polskiego, wszystkie jego kierunki i obozy polityczne", z wyjątkiem nielicznych grup stojących „na 9i Deklaracja rządu ZSRR w sprawie granicy polsko-radzieckiej, 1111944, „Soviet Monitor" 1944, nr 4083. M Zob. E. J. Rożek, Allied Wartime Diplomacy: A Paltem in Poland, New York 1958, s. 187. 139 U. Wielka Trójka a Polska usługach Sowietów". Krajowi politycy przypominali, że 'naród polski pod kierownictwem rządu w Londynie toczył „nieugiętą walkę z Niemcami już wówczas", gdy Związek Radziecki był związany „sojuszem z Trzecią Rzeszą", podkreślając, iż walkę z Niemcami naród polski kontynuuje bez przerwy mimo olbrzymich ofiar, zgodnie z interesami Polski. Zapewniali, iż kraj był gotów przeciwstawić się planom Rosjan dokonania „nowego rozbioru Polski i narzucenia jej komunistycznego ustroju". Stwierdzali, że kresy wschodnie, których domagają się obecnie Rosjanie, zostały opanowane przez nich w 1939 roku „w porozumieniu i we współdziałaniu z Niemcami", a „plebiscyt", dokonany „pod terrorem, w warunkach okupacji sowieckiej", w żaden sposób nie mógł' wyrażać swobodnej woli ludności. Stąd rosyjskie twierdzenie, iż „losy tych ziem ustaliła konstytucja sowiecka, jest sprzeczne __ pisali — z logiką oraz wszelkimi prawami i pojęciami międzynarodowymi". Naród polski „kategorycznie i bezwzględnie odrzuca pretensje sowieckie" do kresów wschodnich, stojąc „na stanowisku nienaruszalności granic ustalonych trakta-ten ryskim i nigdy nie zgodzi się na nowy zabór jakiejkolwiek części Polski", będąc gotowy bronić ziem wschodnich „wszelkimi dostępnymi dlań środkami".95 Zważywszy na ówczesną międzynarodową i strategiczną sytuację, to tego rodzaju oświadczenie nie mogło mieć żadnego bezpośredniego wpływu na politykę wielkich mocarstw wobec Polski, poza tym iż utrwalało je w przekonaniu, iż miały do czynienia z upartymi ludźmi, którym brakowało poczucia realizmu. W dodatku stawiało ono Mikołajczyka w bardzo kłopotliwej sytuacji, krępując mu ręce w sprawie ewentualnych rokowań z Moskwą oraz umacniając jego własne opory w kwestii zmiany granic. Działał on pod naciskiem żądań i sugestii płynących z trzech odmiennych źródeł: Londynu, Moskwy i Warszawy. Stawało się jasne, jeżeli w ogóle można było mieć jakiekolwiek 95 nenesza nelegata Rządu i Rady Jedności Narodowej do Premiera, datoSa 15 1194? otrzymana W Londynie 17 II1944, Nr 490, IGS - PRM, L 9. 140 4. Eden i Mikolajczyk wątpliwości w tej materii, iż wysoko postawieni współpracownicy i zwolennicy Mikołajczyka w kraju nie byli gotowi zgodzić się na żadne rozmowy na temat granic, nie mówiąc już o przyjęciu linii Curzona, czego żądał Stalin i do czego nakłaniali Eden i Churchill oraz na co zgadzał się Roosevelt. Rząd brytyjski uznał oświadczenie Moskwy za „znośne", choć miał zastrzeżenia do ponownych jej ataków na Rząd Polski.96 Brytyjczycy przypuszczali, iż Rosjanie czynili pewne ustępstwa i częściowo otwierali możliwości rokowań w sprawie granic.97 11 stycznia 1944 roku Eden oświadczył Mikołajczykowi, iż Rosjanie po raz pierwszy uznali polsko-radziecką sprawę „za otwartą" i podlegającą dyskusji. Stąd przestrzegał, iż „Rząd Polski popełniłby dużą omyłkę, gdyby odrzucił propozycję sowiecką", zaznaczając przy tym, iż ewentualna odmowa „przekreśliłaby do końca wojny możliwość porozumienia polsko-sowieckiego". Doprowadziłoby to do stworzenia w Warszawie przez Rosjan rządu polskiego, nawet niekoniecznie komunistycznego. „Wyniknie z tego niemożliwa sytuacja nie tylko dla was — mówił — ale dla wszystkich. Natomiast w razie porozumienia polsko-sowieckiego władza w uwolnionej Polsce dostanie się w ręce prawowitego rządu." 98 Strona polska sądziła, iż Eden „przestrzegał Rząd Polski przed daniem Moskwie odmownej odpowiedzi lub nawet ostrej. Dawał niedwuznacznie do zrozumienia, że gdyby się tak stało, rząd brytyjski nie chciałby i nie mógłby stać za nami, lecz musiałby uznać swoje moralne zobowiązania wobec nas za spłacone względnie niespłacalne." " Niemniej Mikołajczyk polemizował z Edenem. „Rząd sowiecki deklaruje jedno, a w Polsce robić będzie drugie. Pan zachęca nas właściwie do uznania wyniku osławionych «plebiscytów» sowieckich z 1939 r." Eden z tym się nie zgadzał. „Bynajmniej. " Por. A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 435—436. " Ambasador Stanów Zjednoczonych w Londynie (Winant) do Sekretarza Stanu, 1111944, w: FRUS 1944, vol. 3, s. 1224. 98 Sprawozdanie z rozmowy premiera Mikołajczyka z ministrem Edenem, U 11944, IGS — PRM, L 47/4. M E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie..., s. 220. 141 II. Wielka Trójka a Polska usługach Sowietów". Krajowi politycy przypominali, że 'naród polski pod kierownictwem rządu w Londynie toczył „nieugiętą walkę z Niemcami już wówczas", gdy Związek Radziecki był związany „sojuszem z Trzecią Rzeszą", podkreślając, iż walkę z Niemcami naród polski kontynuuje bez przerwy mimo olbrzymich ofiar, zgodnie z interesami Polski. Zapewniali, iż kraj był gotów przeciwstawić się planom Rosjan dokonania „nowego rozbioru Polski i narzucenia jej komunistycznego ustroju". Stwierdzali, że kresy wschodnie, których domagają się obecnie Rosjanie, zostały opanowane przez nich w 1939 roku „w porozumieniu i we współdziałaniu z Niemcami", a „plebiscyt", dokonany „pod terrorem, w warunkach okupacji sowieckiej", w żaden sposób nie mógł wyrażać swobodnej woli ludności. Stąd rosyjskie twierdzenie, iż „losy tych ziem ustaliła konstytucja sowiecka, jest sprzeczne — pisali — z logiką oraz wszelkimi prawami i pojęciami międzynarodowymi". Naród polski „kategorycznie i bezwzględnie odrzuca pretensje sowieckie" do kresów wschodnich, stojąc „na stanowisku nienaruszalności granic ustalonych traktatem ryskim i nigdy nie zgodzi się na nowy zabór jakiejkolwiek części Polski", będąc gotowy bronić ziem wschodnich „wszelkimi dostępnymi dlań środka/mi".95 Zważywszy na ówczesną międzynarodową i strategiczną sytuację, to tego rodzaju oświadczenie nie mogło mieć żadnego bezpośredniego wpływu na politykę wielkich mocarstw wobec Poi- 'j ski, poza tym iż utrwalało je w przekonaniu, iż miały do czynie-nia z upartymi ludźmi, którym brakowało poczucia realizmu. W dodatku stawiało ono Mikołajczyka w bardzo kłopotliwej sytuacji, krępując mu ręce w sprawie ewentualnych rokowań z Moskwą oraz umacniając jego własne opory w kwestii zmiany granic. Działał on pod naciskiem żądań i sugestii płynących z trzech odmiennych źródeł: Londynu, Moskwy i Warszawy. Stawało się jasne, jeżeli w ogóle można było mieć jakiekolwiek 95 Depesza Delegata Rządu i Rady Jedności Narodowej do Premiera, datowana 1511944, otrzymana E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie..., s. 221. w Zob. A. Eden, The Eden Memoir^-'l-.^3°-rc. PRM L 47 los Deklaracja Rządu Polskiego z 15 11944, IGS - PRM, L 47. 143 //. Wielka Trójka a Polska „wyrównania różnic, które nam wszystkim tak bardzo zawadzały".109 Radzieckiego ambasadora to jednak nie zadowoliło; ubolewał, iż Rząd Polski nie zgodził się na linię Curzona oraz iż znajdowały się w nim, jak i w polskim wojsku, osoby nieprzyjaźnie nastawione do Rosji.110 15 stycznia Waszyngton polecił swemu ambasadorowi w Mo-l skwie, A. Harrimanowi, aby poprosił Rosjan, by pozytywnie odnieśli się, w imię „ogólnej współpracy międzynarodowej" i „wspólnego wysiłku wojennego", do polskiej oferty wszczęcia rokowań w sprawie przywrócenia stosunków dyplomatycznych z Rosją, w doprowadzeniu do których rząd amerykański był gotów pośredniczyć."1 Amerykańska interwencja na Kremlu była wywołana polskimi naciskami u2 oraz ciągłymi naleganiami Har-rimana, który, pomimo to iż zgadzał się, że Stany Zjednoczone nie powinny się bezpośrednio angażować w polsko-rosyjski spór, twierdził, iż dalsze prowadzenie wojny domagało się przywrócenia stosunków pomiędzy Polską a ZSRR. Uważał, iż Polacy zyskaliby j więcej zaczynając rokowania już teraz, niż czekając, kiedy An- j glosasi „wyciągną im ich kasztany z ognia". Stąd dopominał się od Departamentu Stanu, aby uprzytomnił Polakom, iż pomoc, ; którą mogli otrzymać z Ameryki, była ograniczona oraz że „obe- \ cny moment ze względu na ich własny interes był odpowiedni do rokowań".113 17 stycznia rząd radziecki odpowiedział na polską deklarację z 15 stycznia oświadczając, iż ignoruje ona sprawę linii Curzona jako granicy, co musi być rozumiane jako odrzucenie tej linii. Polska propozycja wszczęcia rokowań „wprowadza w błąd I opinię publiczną". Rząd radziecki nie może wchodzić w rokowania z rządem, z którym nie ma dyplomatycznych stosunków, któ- 109 A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 436. »• Ambasador Stanów Zjednoczonych w Londynie (Winant) do Sekretarza Stanu, 19 11944, w: FRUS 1944, vol. 3, s. 1227. 111 Sekretarz Stanu do Ambasadora w Związku Radzieckim (Harrimana), 15 11944, w: FRUS 1944, vol. 3, s. 1224. «* Tamże. "* Ambasador Stanów Zjednoczonych w Moskwie (Har-riman) do Sekretarza Stanu, 1111944, w: FRUS 1944, vol. 3, s. 1224. 4. Eden i Mikolajczyk re zerwane zostały „z winy Rządu Polskiego, który brał udział we wrogiej antysowieckiej kampanii" w związku ze sprawą ka-tyńską. Stąd wynikało, twierdzili Rosjanie, iż obecny Rząd Polski nie pragnie nawiązania przyjaznych stosunków ze Związkiem Radzieckim.114 Dla Edena radziecka odpowiedź była „niczym policzek".115 Wszystkie jego usiłowania nakłonienia Polaków do rokowań spaliły na panewce.116 Rosjanie nie zamierzali rozmawiać z istniejącym Rządem Polskim. 18 stycznia Mołotow oświadczył Harrimanowi, iż rząd radziecki nie mógł paktować ani wejść w stałe stosunki z rządem Mikołajczyka, gdyż „znajdowały się w nim faszystowskie elementy". Rosjanie chcieli „nowego rządu" złożonego z „uczciwych" ludzi wolnych od faszystowskich naleciałości i dobrze do nich ustosunkowanych.117 Byli gotowi przystać na Mikołajczyka jako premiera zrekonstruowanego rządu polskiego, ale nalegali, aby wznowienie stosunków z Polakami zależało od ich zgody na linię Curzona jako nową radziecko-polską granicę.118 Nie ulegało kwestii, iż Mikołajczyk celem dojścia do porozumienia ze Stalinem musiał przystać na linię Curzona i zrekonstruować swój gabinet. Rosjanie nie mieli zaufania do istniejącego Rządu Polskiego, gdyż sądzili, iż prawie wszyscy jego członkowie byli wrogo do nich nastawieni, z czym zresztą, według Moskwy, wcale się nie kryli. Stąd uważali, iż z tego rodzaju rządem nie będą mogli długotrwale i owocnie współpracować. W Moskwie obawiano się, iż antyrosyjskie nastawienie polskich wyższych sfer i korpusu oficerskiego uczyni je „ostatecznie zdolnymi, po tej wojnie, do spiskowania z Niemcami przeciwko Rosji".119 114 Oświadczenie Rządu Radzieckiego z 17 11944, IGS — PRM, L 47. 115 A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 140. 116 Ambasador Stanów Zjednoczonych w Londynie (Winant) do Sekretarza Stanu, 1911944, w: FRUS 1944, vol. 3, s. 1227. 117 Ambasador Stanów Zjednoczonych w Moskwie (Harriman) do Sekretarza Stanu, 18 11944, w: FRUS 1944, vol. 3, s. 1230. i" Tamże, s. 1231. 119 Ambasador Stanów Zjednoczonych w Moskwie (Hanriman) do Sekretarza Stanu, 2111944, w: FRUS 1944, vol. 3, s. 1232. 10 — Powstanie Warszawskie 145 II. Wielka Trójka a Polska Rosjanie odnosili się do Rządu Polskiego w Londynie z tak wiel-wą pogardą, iż wprost nie wierzyli, aby był w stanie zorganizować w kraju „podziemny ruch o większym znaczeniu". Zresztą sądzili, iż ruch ten w każdym wypadku będzie „użyty raczej do osadzenia Rządu Polskiego przy władzy niż do walki z Niemcami".120 Moskwa uważała więc AK jako potencjalnie antyrosyjską raczej niż antyniemiecką siłę oraz nie widziała żadnych specjalnych względów do wejścia z nią we współpracę. Ocena ta, niewątpliwie, i miała wpływ na zachowanie się Rosjan wobec AK w ciągu nastę- ] pnych miesięcy. Ogólnie rzecz biorąc, zważywszy na nieufność i pogardę, z jaką Rosjanie odnosili się do londyńskiego obozu, szansę na osiągnięcie polsko-radzieckiego porozumienia, możliwego do przyjęcia dla obu stron, były minimalne. Istniały jednak pewne oznaki, które wskazywały, iż sytuacja nie była całkowicie beznadziejna. 21 stycznia Harriman poinformował Waszyngton, iż dotychczas nic nie przemawiało za tym, aby Stalin dążył do ustanowienia komunistycznego rządu w Polsce; wprost przeciwnie, istniały pewne o-znaki, iż tego sobie nie życzył. Zdaniem Harrimana, do utworzenia całkowicie nowych władz w Polsce pod rosyjską kuratelą mogło dojść w wypadku, gdyby Mikołajczyk nie zgodził się na rekonstrukcję swego gabinetu oraz odrzucił linię Curzona. Stąd prosił Waszyngton, aby zabiegał o rekonstrukcję Rządu Polskiego w Londynie.121 W drugiej połowie stycznia 1944 roku Churchill osobiście podjął się obowiązku „przemówienia Polakom do rozsądku" 12Z i rozwiązania polsko-radzieckiego sporu. Do sprawy tej Churchill zabierał się z właściwą mu werwą, determinacją i poczuciem jej pilności, ale z niewielkim entuzjazmem.123 W czasie rozmów z Mi-kołajczykiem Churchill często się unosił i bywał szorstki i bezceremonialny. 120 Tamże. 121 Tamże. 112 L. Woodward, British Foreign..., s. 280 1X3 Por. A. Eden, The Eden Memoirs..., s. 437. 146 5. Churchill i Mikołajczyk 5. CHURCHILL I MIKOŁAJCZYK 20 stycznia Churchill przedstawił swój własny plan rozwiązania polskiej kwestii. Brytyjski premier nalegał, aby Rząd Polski „nie tylko w zasadzie, ale i z entuzjazmem" przystał na linię Curzona, ze Lwowem włącznie, jako nową granicę z Rosją, a w zamian za to przyjął ofiarowywane mu odszkodowania na zachodzie: Prusy Wschodnie, Gdańsk, Pomorze aż po Odrę oraz Górny Śląsk. Churchill rozumiał, iż nie było to dla Polaków łatwe do przyjęcia, ale jako ich przyjaciel uważał, iż było to słusznym i najlepszym rozwiązaniem, na jakie mogli liczyć, dającym Polsce cenne obszary na zachodzie w zamian za mniej wartościowe na wschodzie. Ponadto przyjęcie tego rozwiązania miałoby tę zaletę, iż nakładając na Polskę zaszczytny obowiązek strzeżenia Europy od wschodu przed Niemcami, zapewniłoby jej przyjazne stosunki z Rosją oraz dałoby jej obszar pozwalający na istnienie jako „silne i niepodległe państwo". Churchill zapewniał Mikołajeżyka, iż przesunięcie Polski na zachód nie groziło jej odwetem ze strony Niemiec, gdyż sprzymierzeni usuną „wszystkich niepożądanych Niemców" z terenów, które zostaną jej przekazane oraz „rozbroją i okaleczą same Niemcy do takiego stopnia, iż uniemożliwi to im dalszą agresję przeciwko Polsce". Churchill ostrzegał jednak Polaków, iż było wręcz nie do pomyślenia, aby Wielka Brytania, nie mówiąc już o Stanach Zjednoczonych, stanęła do wojny z Rosją o wschodnie granice Polski. Upominał też, iż choć obecnie mówił im to wszystko poufnie, nie wahałby się powtórzyć tego publicznie, gdyby zaszła tego potrzeba. Mikołajczyk jednak twardo stał na stanowisku, iż rozmowy na temat granic muszą być poprzedzone wznowieniem polsko-radzie-ckich stosunków dyplomatycznych. Rząd Polski, zgodnie z jego ostatnią deklaracją, był gotów podjąć rozmowy w sprawie granic. Był to jednak niezmiernie trudny problem, nie tylko z prawnego, ale i praktycznego punktu widzenia: „Decyzja w sprawach terytorialnych musi być pozostawiona polskiemu społeczeństwu." 147 U. Wielka Trójka a Polska Co więcej, zgodzenie się z góry na radzieckie warunki przekreślało możliwość jakichkolwiek negocjacji. Rząd Polski zgadzał się jednak na rewizję traktatu ryskiego — jedynego międzynarodowego układu regulującego wschodnie granice Polski — ale nie mógł przyjąć linii Curzona. Mikołajczyk podkreślał, iż proponowane Polsce rozwiązanie było niezmiernie radykalne, ponieważ pociągało za sobą masowe przesiedlania ludności. Stąd chciał on ograniczyć jego zakres; czym mniejsze było przesunięcie polskich granic, zarówno wschodnich, jak i zachodnich, tym mniejsza byłaby migracja ludności, związane z tym trudności oraz cierpienia. Z drugiej strony trudności te mogłyby być zmniejszone przez udzielenie Polsce odpowiednich gwarancji. Churchill obiecywał, iż gdyby doszło do porozumienia, to byłoby ono zagwarantowane przez Wielką Trójkę. Zgadzał się, iż przesunięcie granic oznaczałoby masowe wędrówki ludności, ale, w jego mniemaniu, dawały one Polsce najlepszą rękojmię na przyszłość. Przypominał też polskim przywódcom, iż nie byli oni panami sytuacji we własnym kraju, a ich wpływ na jego przyszłość był ograniczony, stąd zarówno oni, jak i cały polski naród musiał pogodzić się z nowym rozwiązaniem jako jedynym wyjściem z obecnego dylematu. Obecnie otwierała się szansa stworzenia niepodległej, spoistej Polski z szerokim dostępem do morza jako bastionu, który by tamował agresywne zapędy Niemców w przyszłości. Ofiary poniesione przez Rosję w tej i zeszłej wojnie upoważniały ją do głosu w polskich sprawach. Sama Wielka Brytania nigdy nie byłaby w stanie przywrócić Polsce niepodległości; dopiero wysiłki rosyjskiej armii to umożliwiły. Churchiil sugerował, iż przesunięcie Polski na zachód winno być przedstawione polskiemu narodowi nie jako kapitulacja, ale przysługa względem całej Europy; nowa Polska miała jej strzec przed „niemiecką ekspansją na wschód". Z drugiej strony, gdyby zaszła tego potrzeba, Mikołajczyk powinien podjąć się ryzyka wzięcia całego odium na siebie i jasno powiedzieć swym rodakom, iż rozwiązanie to uważał za słuszne. Zresztą, zdaniem Churchilla, nie było właściwie alternatywy; 148 5. Churchill i Mikołajczyk możliwości przetargu były niewielkie, a czas uciekał. Wojska rosyjskie parły naprzód i jeżeli nie doszłoby do porozumienia, to inicjatywa w polskich sprawach może przejść ostatecznie w ręce Kremla, który sam będzie wtedy decydować o dalszym rozwoju wypadków w Polsce. W związku z tym Churchill prosił Mikołajczyka o upoważnienie go do poinformowania Stalina, iż był on gotów wszcząć rokowania, do których za podstawę wyjściową przyjmował linię Curzona wraz z odszkodowaniami na zachodzie. W zamian za to Churchill obiecywał „ostro zaprotestować przeciwko skłonności Sowietów do kwestionowania autorytetu Rządu Polskiego uznawanego przez Rząd Jego Królewskiej Mości". „Próby podkopywania innego rządu były niedopuszczalne — stwierdził Churchill. — Jeden lub dwóch członków Rządu Polskiego mogło być Sowietom nie w smak, ale żaden rząd nie miał prawa dyktować drugiemu jego składu." Niemniej Churchill ostrzegał, że jeżeli nie dojdzie do porozumienia, to „Polska będzie wystawiona na rosyjski gniew".12* Churchill zamierzał więc sprowadzić istotę polsko-radzieckiego sporu do zagadnienia granic, pragnąc w ten sposób zapewnić rządowi Mikołajczyka możliwość powrotu do Warszawy, w zamian za jego ustępstwa terytorialne na rzecz Związku Radzieckiego. Mikołajczyk oświadczył Churchillowi, iż chociaż w pełni doceniał wymowę jego argumentów i zdawał sobie sprawę z konieczności zmian granicznych, to jednak był zmuszony przedstawić mu swoje trudności. Uważał, że jego pozycja byłaby nie do utrzymania, gdyby był zmuszony oświadczyć Polakom, iż Polska wyjdzie z tej wojny pomniejszona. Podkreślał, iż zaproponowane mu rozwiązanie wymagało od Polski wielkich ofiar nie tylko terytorialnych, ale i ekonomicznych w postaci utraty kopalń, pól naftowych, lasów, obszarów rolniczych itd. Co ważniejsze, obawiał się, 114 Uzgodnione sprawozdanie z rozmowy pomiędzy polskim Premierem, polskim Ministrem Spraw Zagranicznych, brytyjskim Premierem, Sekretarzem Stanu i stałym Podsekretarzem Stanu Spraw Zagranicznych, 2011944, IGS, A. 12. 49/15, Foredgn Office, C 1238/8/9. 149 U. Wielka Trójka a Polska iż Polska może zostać okrojona na wschodzie, niewiele lub nawet nic nie zyskawszy na zachodzie. Mikołajczyk, chociaż rozumiał, iż Anglosasi nie podejmą wojny z Rosją w obronie kresów wschodnich, twierdził jednak, iż sprawa polska była probierzem radzieckich intencji względem powojennego układu rzeczy na świecie; jego zdaniem od jej poprawnego rozwiązania zależało ostateczne załatwianie „wielu innych problemów". Chciał on rokować z Moskwą, ale przyjmując linię ryską za podstawę wyjściową, szczególnie z powodu trudności związanych z oddaniem Wilna i Lwowa. Wreszcie usiłował też przekonać Anglików, iż Rosjanie w istocie dążyli do wcielenia Polski do Związku Radzieckiego. Argumenty jego nie trafiły jednak do przekonania Churchillo-wi, który podkreślał, iż rząd brytyjski w czasie ostatniej konferencji pokojowej był przeciwny oddaniu Polsce Wilna, a Lwów, chociaż mógł być polskim miastem, leżał na ziemiach, które w większości polskimi nie były. Ponownie też radził wszcząć rokowania, zanim nastąpią ewentualne fakty dokonane. Mikołajczyk, zmieniając nieco taktykę, pytał się, czy nie należało szukać rozwiązania polsko-radzieckiego impasu przede wszystkim na wojskowej płaszczyźnie, zawierając z Moskwą porozumienie w sprawie współpracy pomiędzy AK i Armią Czerwoną. W związku z tym dopominał się o broń dla AK, która była potrzebna do przeprowadzenia planowanego powstania, a której wysyłka w ciągu ostatnich paru miesięcy praktycznie została wstrzymana. Churchill obiecywał, iż będzie nakłaniał Rosjan do podjęcia współpracy z AK oraz uczyni wszystko, co tylko będzie mógł, aby zaopatrzyć ją w broń. Zamierzał też wkrótce omówić z Mikołajczykiem treść telegramu dotyczącego polskich spraw, który chciał wysłać do Stalina. Telegram ten miał dotyczyć brytyjskiego stanowiska w sprawie Polski, stanowiska Rządu Polskiego, kwestii niemieszania się do wewnętrznych spraw innych państw i wreszcie konieczności zawarcia w jak najkrótszym czasie umowy w sprawie działalności AK. Mikołajczyk miał tymczasem omówić plan Churchilla ze swym gabinetem.125 125 Tamże. 150 5. Churchill i Mikołajczyk Z planu tego wynikało, iż powojenna Polska miała być nie-komunistycznym państwem o granicach zaakceptowanych przez Związek Radziecki, które miało być zaporą przeciwko niemieckiemu Drang nach Osten. Rozwiązanie zadawnionego polsko-rosyj-skiego sporu terytorialnego po myśli Moskwy oraz fakt, że co Polska zyskiwała na zachodzie, to Niemcy traciły, miał doprowadzić do zbliżenia'z Rosją. W istocie więc Churchill dążył do tego, aby Polska stała się protektorką pokoju współodpowiedzialną za utrzymanie Niemiec w ryzach oraz aby była ściśle związana ze Związkiem Radzieckim. Churchill liczył, iż Niemcy, po otrząśnię-ciu się z klęski, będą zarówno antypolskie, jak i antyrosyjskie, czując się pokrzywdzone tak przez Rosjan, jak i Polaków. W praktyce Polska raz na zawsze miała być pozbawiona możności lawirowania czy utrzymywania neutralności pomiędzy Rosją a Niemcami, co starali się czynić w międzywojennym okresie Piłsudski i Beck, obawiając się i nie dowierzając obydwóm oraz, będąc gotowi do paktowania przeciwko każdemu z nich. Powojenna Polska Churchilla miała być na wskroś antyniemiecka, prorosyjska oraz arcylojalna wobec Zachodu. Taki był właściwy, istotny sens planu Churchilla. Dla londyńskiego obozu sama nawet myśl, iż Polska miała być ściśle związana z Rosją, protektorką jej granic i niepodległości, była katastrofą, której nie mogli pogodzić z własną koncepcją jej niezależności, honoru i dostojeństwa. Londyński obóz walczył o Polskę, która miała być ściśle związana z Zachodem jako gwarantem jej niepodległości i bezpieczeństwa i całkowicie niezależna zarówno od Niemców, jak i Rosjan. Istniała zasadnicza sprzeczność pomiędzy tymi dwiema koncepcjami. Churchill usiłował nakłonić Polaków do przyjęcia jego rozwiązania jako jedynego realnego wyjścia w istniejącej sytuacji. Polacy zgadzając się na linię Curzona — ich nową granicę z ZSRR — mieli raz na zawsze zakończyć odwieczny zatarg terytorialny z Moskwą. Zrzeczenie się Wilna i Lwowa — tych dwóch drogich wszystkim Polakom ośrodków polskiej nauki i kultury na kresach wschodnich — miało być ceną za trwałe rapprochement z Rosją oraz zabezpieczeniem przed no- 151 11. Wielka Trójka o Polska wym paktem Mołotow—Ribbentrop. Wydaje się, iż gdyby Mikołaj- czyk na początku 1944 roku przystał na tego rodzaju rozwiązanie, to mogłoby ono posłużyć za podstawę do utworzenia niekomuni- stycznej Polski po wojnie, przynajmniej na krótki okres czasu, co zapobiegłoby tragedii AK i zniszczeniu stolicy. 20 stycznia Mikołajczyk przedyskutował plan Churchilla ze swym gabinetem, który zadecydował, iż przed udzieleniem Brytyjczykom ostatecznej odpowiedzi, należy konsultować się z przywódcami w kraju oraz rządem amerykańskim.126 Postanowiono też przedłożyć rządowi brytyjskiemu formalne memorandum w sprawie gwarancji dla Polski na wypadek zgody na zmiany terytorialne. Z sensu i ducha postanowień Rządu Polskiego wynikało, iż nie kwapiąc się do przyjęcia odpowiedzialności za wszczęcie rokowań na podstawie linii Curzona, na co nalegał Churchill, zdecydował się grać na zwłokę, pomimo iż Rosjanie byli już w Polsce, a Bór-Komorowski sposobił swoje właściwie nieuzbrojone oddziały do ostatecznego wystąpienia przeciwko Niemcom. 24 stycznia Raczyński złożył w Foreign Office notę „zawierającą zapytania i prośby o precyzje" w sprawie planu Churchilla.127 Polskie władze zapytywały: „— Co rząd brytyjski przedsięweźmie w wypadku porozumienia polskoHSowieckiego, by zabezpieczyć niepodległość Polski i niewtrącanie się rządu sowieckiego do wewnętrznych spraw Polski? — Czy zagwarantuje suwerenność i niezależność polskich władz państwowych z chwilą uwolnienia spod niemieckiej okupacji? — Czy zagwarantuje udział polskich i anglosaskich wojsk w zajmowaniu polskich oraz mających być Polsce odstąpionych poniemieckich obszarów w czasie działań wojennych oraz wycofanie się obcych wojsk i władz okupacyjnych po ich ustaniu? — Czy zagwarantuje wraz ze Stanami Zjednoczonymi niepod-184 E. J. Rożek, Allied Wartime Diplomacy..., s. 196. 117 E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie..., s. 229. 152 5. Churchill i Mikołajczyk ległość oraz niezależność wewnętrzną Polski w jej nowych granicach i obronę jej przed każdym atakiem? — Czy Wielka Brytania gotowa by była zrobić to sama, gdyby Stany Zjednoczone na to się nie zgodziły? — Czy Rząd Polski otrzyma gwarancje, iż żadne z wielkich mocarstw nie będzie żądało baz wojskowych w Polsce? — Czy Polska może być pewna, że uzyska terytorium pomiędzy przedwojenną granicą polsko-niemiecką a linią Odry ze Śląskiem Opolskim, Gdańskiem i Prusami Wschodnimi oraz że nastąpi to równocześnie z ostatecznym ustaleniem wschodnich granic Polski i że Wielka Trójka zobowiąże się zabezpieczyć ją na stałe od niemieckiego odwetu? — Czy zapewni, iż tereny przypadające Polsce zostaną odłączone od Niemiec natychmiast po zawarciu pierwszego zawieszenia broni oraz pomoże w usuwaniu ludności niemieckiej z terenów przedwojennych, jak i włączonych? — Co Wielka Brytania zamierza uczynić w sprawie roztoczenia opieki nad obywatelami polskimi przebywającymi w Związku Sowieckim oraz zapewnienia im prawa powrotu do Polski?"12S Brytyjska odpowiedź na polską notę była oględna i powściągliwa; stwierdzała, iż kwestie poruszone przez Rząd Polski dotyczyły zagadnień, których rozwiązanie z natury rzeczy nie spoczywało w rękach samego rządu brytyjskiego, lecz musiało stanowić przedmiot porozumienia pomiędzy Wielką Brytanią i innymi zainteresowanymi mocarstwami, oczywiście, z udziałem Polski.129 Z czego wynikało, że Londyn nie chciał powziąć jakichkolwiek zobowiązań inaczej, jak w ramach tzw. zbiorowego bezpieczeństwa z udziałem Moskwy, co było zresztą całkowicie zrozumiałe, gdyż podstawą rozwiązania polskiej kwestii w 1944 roku musiało być przede wszystkim polsko-radzieckie porozumienie. ł» Memorandum Rządu Polskiego do Foreign Office, 2311944, IGS — PRM, L 47/18. 119 Pismo ministra Edena do ambasadora Raczyńskiego, 1II1944, IGS — PRM, L 47/35. 153 II. Wielka Trójka a Polska 26 stycznia Mikołajczyk poinformował Roosevelta o ofertach czynionych przez Churchilla i zwrócił się do niego z następującymi pytaniami: „— Czy rząd Stanów Zjednoczonych uważa za wskazane rozpoczęcie już teraz ostatecznego rozwiązywania problemów. terytorialnych Europy? — Czy rząd Stanów Zjednoczonych byłby w zasadzie gotów uczestniczyć w doprowadzeniu i zagwarantowaniu takiego rozwiązania? — Czy rząd Stanów Zjednoczonych uważa za możliwe poprzeć plan Churchilla i pomóc w jego urzeczywistnieniu?" 130 Odpowiedź Roosevelta była wymijająca i ogólnikowa. Prezy- j dent, chociaż obiecywał poprzeć wysiłki Churchilla oraz pośredniczyć w nawiązaniu polsko-radzieckich rozmów, wzbraniał się jednak przed udzieleniem Rządowi Polskiemu jakichkolwiek gwarancji, co więcej, pomimo to iż w dyplomatyczny sposób radził mu, aby niezwłocznie załatwił spór terytorialny z Moskwą, nie nalegał, aby przyjął linię Curzona za podstawę do negocjacji. m W istocie więc Roosevelt nie zalecając zdecydowanie Rządowi Poi- ' skiemu pójścia na terytorialne ustępstwa wobec Rosji — jak to zresztą radził mu uczynić Harriman 132 — wyrządzał mu wielką krzywdę w bardzo wyrafinowany i perfidny sposób. Nie ma cienia wątpliwości, iż nadchodzące prezydenckie wybory określały ' taktykę Roosevelta wobec Polski oraz skłaniały go do pozostawienia tego niewdzięcznego i politycznie kłopotliwego zadania Chur-chillowi. Mikołajczyk zdawał sobie z tego zresztą sprawę i w tym duchu informował kraj.133 Podobnie szczegółowo przedstawił podziemnym władzom poglądy i propozycje Churchilla, przedstawiane mii przez niego 20 stycznia, i poprosił je, aby wypowie- Uł Memorandum Rządu Polskiego do prezydenta Roosevelta, 2611944, w: FRUS 1944, vol. 3, s. 1236—1237. 131 Memorandum Departamentu Stanu do Rządu Polskiego, 1II1944, IGS — PRM, L 47/37. u* Zob. s. 144—145. im Depesza Premiera do Delegata Rządu, 25—26 I 1944, L. dz. K 591/44, IGS — L 11. 154 5. Churchill i Mikolajczyk działy się na ich temat. Zapytywał się, czy ma się zgodzić na wszczęcie rokowań ze Związkiem Radzieckim przyjmując linię Curzona za podstawę wyjściową, zważywszy na fakt, iż Anglosasi nie podejmą wojny o wschodnie granice Polski oraz możliwość powstania prorosyjskiego rządu w Warszawie, gdyby całkowicie uchylił się od rozmów z Moskwą.134 Odpowiedź krajowych władz była, jak zwykle, bezkompromisowa i pełna patosu. Jeśli Mikołajczyk był skłonny do rozważenia kwestii podjęcia rokowań ze Stalinem na podstawie linii Curzona, to podziemni przywódcy byli temu kategorycznie przeciwni. Donosili o zgodzie na proponowane granice na zachodzie i zobowiązaniu do usunięcia Niemców, ale odrzucali „iunctim między granicami zachodnimi a wschodnimi", gdyż ich zdaniem „ziemie na zachodzie" nie mogły być „ekwiwalentem" ziem wschodnich. Powrót Ziem Zachodnich do macierzy traktowali jako „zwrot ziem ongiś nam zrabowanych". Byli za podjęciem rozmów przy udziale Anglosasów „celem nawiązania stosunków dyplomatycznych z Sowietami", pod warunkiem respektowania pełnej suwerenności i niemieszania się w sprawy wewnętrzne. Kategorycznie sprzeciwiali się jednak „podjęciu dyskusji z Sowietami na temat rewizji granic wschodnich w ogóle", stojąc na stanowisku „nienaruszalności" granic ryskich. Ich zdaniem Rosjanom nie chodziło o „poprawki graniczne", lecz roszczenia ich dotyczyły „suwerenności i całości Polski". Podkreślali, iż „nikt w Polsce nie zrozumiałby, dlaczego Polska ma płacić utratą swych ziem i wolności rachunek sowiecki za wojnę" oraz „dlaczego Polska podjęła- i w ogóle prowadzi piąty rok wojnę z Niemcami [...] o wolność nie tylko swoją, ale i Europy". Zapewniali, że „Naród Polski, pomimo poniesionych straszliwych ofiar, zdecydowany jest walczyć z nową agresją sowiecką o wolność swoją i Europy", wyrażali przy tym nadzieję, że „alianci i świat rozumieją w pełni jego • stanowisko i poprą je czynnie" oraz iż „zatryumfują zasady Karty Atlantyckiej", dlatego też uważali, że należało „odroczyć Tamże. 155 II. Wielka Trójka a Polska uregulowanie sprawy zasadniczo aż do momentu, gdy to będzie możliwe". „My się nie ugniemy i nie załamiemy" — wołali. „Odwrotnie, nastąpiłoby ogólne załamanie i anarchia w Narodzie Polskim w wypadku poddania się roszczeniom sowieckim [...] nie przywiązujemy większej wagi do umów w sprawie urzędowania naszych władz na terenach okupowanych przez Sowiety, bo nie wierzymy w lojalne wykonanie tych umów. Świadomość powagi chwili w społeczeństwie polskim jest wielka, jednolitość poglądów i zdecydowana wola walki o.wolność, całość i niepodległość Ojczyzny, zupełna." 13S Tymczasem 25 stycznia brytyjski Gabinet Wojenny zadecydował, iż najlepszym wyjściem z tej niezmiernie trudnej sytuacji było wysłanie przez Churchilla pisma do Stalina w polskich sprawach.186 Churchill poinformował Stalina o przebiegu jego rozmowy z Mikołajczykiem oraz o treści pytań przedstawionych Brytyjczykom przez Rząd Polski. Powiadomił też Stalina, iż doradzał Polakom, aby przyjęli linię Curzona za podstawę do dyskusji z Moskwą, oświadczając im zarazem, iż ze względu na wysiłki czynione przez aliantów celem uwolnienia i odrodzenia Polski mieli oni „prawo żądać, aby Polska w poważnym stopniu liczyła się z ich opinią w sprawie granic terytorium, które będzie posiadała". Zdaniem Churchilla „polscy ministrowie byli bardzo dalecy od odrzucenia powstałych w ten sposób perspektyw". Co więcej, byli oni „głęboko zatroskani sprawą stosunków pomiędzy polskim ruchem podziemnym a posuwającymi się wojskami radzieckimi, przy czym, oczywiście, głównym ich pragnieniem jest współdziałanie w przepędzeniu Niemców". W związku z tym wyłaniały się „sprawy mające ważne znaczenie dla naszych wspólnych wysiłków wojennych". Churchill podkreślał, iż w trakcie zajmowania Polski przez Armię Czerwoną „dobre stosunki między każdą siłą, 1K Depesza Delegata Rządu i Rady Jedności Narodowej do Premiera, datowana 15II1944, otrzymana 9 III 1944, L. dz. K 1930/44, IGS — L 9. 13i Por. L. Woodward, British Foreign..., s. 280. 156 5. ChurchiLl i Mikolajczyk występującą w imieniu Polski i Związku Radzieckiego, będą absolutnie niezbędne". Ostrzegając przy tym, że „utworzenie w Warszawie innego rządu polskiego niż ten, który uznawaliśmy dotychczas oraz zaburzenia w Polsce postawiłyby Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone wobec problemu szkodliwego dla ścisłego porozumienia, jakie panuje między wielkimi mocarstwami, a od którego zależy przyszłość świata".137 2 lutego Stalin oznajmił brytyjskiemu ambasadorowi w Moskwie, Sir Archibaldowi Clark Kerrowi, iż przywrócenie polsko--radzieckich stosunków zależało od uprzedniej rekonstrukcji Rządu Polskiego oraz jego oficjalnej, publicznej zgody na linię Curzona. Stalin krytykował sposób, w jaki Rząd Polski kierował ruchem podziemnym, oraz uprzedzał, że jeżeli AK będzie stawiała opór Rosjanom, to będą oni ją zwalczali i rozbrajali; z drugiej strony, gdyby poszła ona na współpracę z Armią Czerwoną, to może liczyć na radziecką pomoc. Niemniej Stalin zapewniał, iż Rząd Polski powinien być całkowicie spokojny o jego pozycję po przekroczeniu przez Armię Czerwoną linii Curzona, gdyż będzie mógł powrócić do kraju i utworzyć tam nowy, oparty na szerokich podstawach gabinet. Po wojnie Polacy będą wolni i niezależni i wybiorą sobie rząd według ich uznania, mówił Stalin, bez żadnych nacisków ze strony Rosjan.138 Odpowiedź Stalina na pismo Churchilla była podobnie sformułowana, z tym, iż kategorycznie nalegał on na przyłączenie do ZSRR „północno-wschodniej części Prus Wschodnich łącznie z Królewcem jako portem nie zamarzającym". „Bez zaspokojenia tej minimalnej pretensji Związku Radzieckiego — pisał Stalin — ustępstwo Związku Radzieckiego, które wyraziło się w uznaniu linii Curzona, traci wszelki sens..." Jednocześnie wypominał Chur-chillowi, iż w maju 1943 roku brytyjski premier sam pisał do niego, iż „skład Rządu Polskiego można poprawić" i że będzie działał w tym kierunku. „Wtedy nie uważał Pan, że będzie to 117 Ściśle tajne i osobiste pismo Generałowie polscy w opinii J. Piłsudskiego, s. 330. M Zob. T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 135. 244 3. Zmiany w Londynie i Warszawie pełnił funkcję zastępcy Grota-Roweckiego, który używał go przede wszystkim do załatwiania spraw polityczno-organizacyjnych. W okresie 1941—1943 zajmował się sprawami politycznymi, scalaniem, rozmowami i kontaktami z politykami, przede wszystkim prawicowymi. Rowecki zajmował się dużo sprawami wojskowymi, stąd chętnie wyręczał się Borem, jeśli chodzi o rozmowy z politykami, które zajmowały bardzo wiele czasu.95 Bór-Komorowski prowadził „rozmowy scaleniowe, które były trudne i przewlekłe. Jednego dnia politycy na wszystko się zgadzali, drugiego wszystko zrywali." 9S W Sztabie AK gen. Bór-Komorowski dał się poznać „jako zwolennik polityki Stronnictwa Narodowego, będący niewątpliwie pod wpływem prezesa tej partii".97 Szefem sztabu i zastępcą Bora-Komorowskiego został płk dypl. (później generał) Tadeusz Pełczyński („Grzegorz", „Robak"), który od 1941 roku pełnił funkcję szefa sztabu gen. Grota-Rowedkiego. Pełczyński w czasie pierwszej wojny światowej służył w Legionach, a w okresie międzywojennym w latach 1929—1931, a następnie 1936—1938 był szefem II Oddziału Sztabu Głównego.98 Do 1938 roku był on więc jednym z czołowych i zaufanych dygnitarzy sanacyjnego reżymu. W czasie kampanii wrześniowej pełnił funkcję dowódcy piechoty dywizyjnej w 19 dp.99 Niektórzy wyżsi oficerowie KG AK mieli poważne obiekcje co do nominacji Bora-Komorowskiego, ponoć ze względu na jego prawicowe poglądy. Szef Biura Propagandy i Informacji AK płk dypl. Jan Rzepecki („Sędzia", „Prezes") oceniał, iż „na tle stosunków politycznych w kraju" mianowanie gen. Bora-Komorowskiego na dowódcę AK będzie miało jak najgorsze następstwa.100 Interweniował on też w tej sprawie u szefa sztabu: „Przedstawiłem mu swój pogląd, że jest wysoce niepożądane, by w czasie gdy w kraju postępuje silna radykalizacja społeczeń- K Uzgodniona notatka z rozmowy z płk. dypl. J. Bokszczaninam odbytej 14 i 15 XI1969 r. *• Tamże; por. też T. Bór-Kqmorowski, Armia Podziemna, s. 86. •7 J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 257. M Relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego. •• Tamże. 10ł J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 257. 245 III. Cele i zadania operacji „Burza" stwa na lewo, na czele AK stawał człowiek o profilu politycznym generała Komorowskiego, i zapytałem, czy i jaką widziałby drogę, by spowodować mianowanie kogoś innego, względnie skłonić Komorowskiego do rezygnacji. Pełczyński uchylił się od tego rodzaju interwencji i widział jedynie możliwość «podpierariia» dowódcy przez pomaganie mu w pobieraniu właściwych decyzji." 101 Świadczy to, iż pewni wysoko postawieni członkowie sztabu Bo-ra-Fomorowsidego sądzili, iż byli oni powołani do urabiania decyzji ich zwierzchnika i nie byli gotowi poprzestać na bardziej konwencjonalnej, przepisanej regulaminem roli służenia mu jako doradcy i wykonawcy jego rozkazów. W rzeczywistości, poza czysto politycznymi obiekcjami, można było mieć bardziej konkretne, zawodowej natury zastrzeżenia co do nominacji Bora-Komorowskiego na dowódcę AK, o których Rzepeoki nie wspomina. Gen. Bór-Komorowski nie posiadał żadnego — ani wojskowego, ani cywilnego — przygotowania do objęcia tak odpowiedzialnego stanowiska. Był on liniowym oficerem kawalerii; nie ukończył Wyższej Szkoły Wojennej; nie posiadał właściwie żadnego doświadczenia w pracy sztabowej czy w dowodzeniu na wysokim szczeblu. W jego uprzedniej karierze, wykształceniu i wyszkoleniu nic właściwie nie wskazywało — poza dwuletnią służbą w Komendzie Głównej AK — iż nadawał się do pełnienia tak wysokiej funkcji w tak trudnych i skomplikowanych czasach. Gen. Bór-Komorowski to odczuwał i w wielu sprawach zdawał się na swego szefa sztabu.102 Jak to określił płk Bokszcza-nin: „Musiał we wszystkim polegać na Pełczyńskim. Miał do czynienia z tyloma zagadnieniami [...] Ulegał otoczeniu. Był zagubiony w tym konspiracyjnym odmęcie. Stał na bardzo ciężkim stanowisku i nie miał potrzebnego do jego sprawowania autorytetu." 103 101 Tamże. " „. io» Uzgodniona notatka z rozmowy z płk. dypl. J. Bokszczaninem odbytej 14 i 15 XI1969 r. 103 Tamże. 246 4. Instrukcja Rządu i Naczelnego Wodza z 27 X 1943 r. 4. INSTRUKCJA RZĄDU I NACZELNEGO WODZA Z 27 PAŹDZIERNIKA 1943 ROKU 5 października 1943 roku Sosnkowski zawiadomił Bora-Komorowskiego, iż w Londynie rozpoczęły się narady rządu i Naczelnego Wodza „nad dalszym prowadzeniem wojny" oraz dyrektywami dla kraju i AK, „w związku z sytuacją wyłonioną na wschodzie i ze sprawą rosyjską na terenie międzynarodowym".104 Naczelny Wódz był zdania, iż przed wydaniem instrukcji wojskowych rząd w porozumieniu z sojusznikami winien ustalić, „czy Sowiety, jeśli wkroczą do Polski, mają być przez nas uważane za sprzymierzeńca czy wroga".105 Osobiście utrzymywał, że „charakter sprzymierzeńca Rosja może" uzyskać" jedynie wtedy, gdy uzna granicę z 1939 roku, a alianci zobowiązanie to zagwarantują; zezwoli na przybycie do Polski między alianckich komisji i oddziałów wojskowych; pozostawi administrację uwolnionych obszarów w rękach przedstawicieli Rządu Polskiego; oraz rozwiąże lub podporządkuje formacje Berlinga polskiemu dowództwu.106 Na wypadek zajęcia przez wojska radzieckie części Polski przed przywróceniem polsko-rosyjskich stosunków dyplomatycznych, Sosnkowski uważał, iż rząd powinien stwierdzić wobec aliantów, „że fakt ten nie może naruszyć naszych praw1 suwerennych", domagać się od nich „obrony życia, praw i mienia naszych obywateli", i oświadczyć, iż „gdyby Rosja powtórzyła praktyki 1939—1940 roku wówczas akty obrony i samoobrony ludności muszą być z góry uznane za usprawiedliwione".107 Rząd miał też zabiegać, by „alianci przyjęli do wiadomości nasze stanowisko i stwierdzili, że nie uznają zmian terytorialnych wynikłych z działań oraz że będą czuwać nad losami naszej ludności".108 W opinii Sosnkow-skiego polityczne porozumienie z Rosją, w pełni uwzględniające i«x Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy *K, 5 X 1943, L. dz. 5371/43, SPP. i°3 Tamże. i" DeSfza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 21X1943, L. dz. 6029/43, SPP. "8 Tamże. 247 III. Cele i zadania operacji „Burza" polskie interesy i żądania, było nieodzownym warunkiem pol-sko-rosyjskiej współpracy wojskowej. Naczelny Wódz uważał bezwarunkową, czysto militarną współpracę pomiędzy AK i Armią Czerwoną w uwalnianiu kraju od Niemców za nie do przyjęcia.109 W sprawie charakteru, zasięgu i momentu akcji zbrojnej w kraju — pisał Sosnkowski do Bora-Komorowskiego — powinniśmy, jak to czynią Anglia i Ameryka w sprawie drugiego frontu, utrzymać zupełną samodzielność i swobodę decyzji. Kontynuując wojnę z Niemcami aż do zwycięstwa, możemy wywołać powstanie w kraju tylko wtenczas, gdy sami uznamy to za wskazane, zarówno ze względu na dobro Polski, jak kolosalne ofiary, których powstanie będzie wymagało od ludności. Jasna jest zasada, iż zachowanie swobody decyzji dotyczącej powstania jest dla nas tak ważnym argumentem politycznym, że nie możemy zrzekać się tej swobody inaczej jak w związku z wiążącymi gwarancjami sojuszników w naszych sprawach terytorialnych.11' Naczelny Wódz przyrównując kwestię wywołania powstania w Polsce do sprawy anglo-amerykańskiej inwazji Europy ogromnie przeceniał jego polityczne i militarne znaczenie oraz dyplomatyczne możliwości Rządu Polskiego. Szczególnie iż prasa brytyjska i wpływowe angielskie koła polityczne, & czym sam donosił Boro-wi-Komorowskiemu, usiłowały nakłonić polską stronę do nawiązania dyplomatycznych stosunków z Rosją nawet za cenę poważnych ustępstw terytorialnych. „Inspiracje, nie tylko prasowe — pisał Sosnkowski — zmierzają do uzyskania zrzeczenia się przez nas kresów wschodnich (od północy linia Curzona z pozostawieniem być może i to w najlepszym wypadku Lwowa) w zamian za ogólnikowe obietnice oddania nam w przyszłości Prus Wschodnich, Gdańska i Śląska." *" Co więcej, Naczelny Wódz zdawał sobie sprawę, iż „ze względu na potrzeby wojny i organizowania pokoju oba państwa anglosaskie będą wytrwale dążyły do zacieśnienia z Rosją współpracy [...] a Rosja zapewne będzie stroną stawiającą warunki i żądania".112 Stąd obawiał się, iż uznanie przez Anglosasów „linii Rib- 1M Tamże. »» Tamże. 111 Tamże. llł Tamże. '248 4. Instrukcja Rządu i Naczelnego Wodza z 27 X 1943 r. bentrop—Mołotow może być postawione przez Rosję jako warunek jakichkolwiek porozumień [...] co do Niemiec i Środkowej Europy". Tego rodzaju rozwiązanie mogłoby liczyć „na poparcie poważnych odłamów opinii angielskiej i amerykańskiej".113 W związku z tym istniała obawa, iż niezależnie od najlepszej woli rządów Anglii i Ameryki Polska może stać się przedmiotem nowego Monachium. Aby do tego nie dopuścić, Naczelny Wódz zalecał jasne sprecyzowanie polskiego stanowiska i nieustępliwą jego obronę. „Nawet w wypadku nacisków alianckich na konieczność kompromisów musimy usztywniać politykę anglosaską, dając jej punkt oparcia w naszym zdecydowaniu, którego brakowało Czechosłowacji." »* W istocie więc Sosnkowski gotów był dążyć do wygrywania sprzeczności w obozie alianckim dla ratowania polskich interesów terytorialnych, do czego zachęcało go przeświadczenie, że „Anglia i Ameryka rozumieją dziś trochę lepiej niebezpieczeństwo mogące im grozić ze strony Rosji".115 Uważał on, że polska strona musi stale podsycać świadomość tego niebezpieczeństwa, nawet kosztem ryzykownych posunięć. „Nie trafia mi do przekonania [...] argument — pisał — że należy jak najprędzej nawiązać stosunki dyplomatyczne z Rosją bez żadnych politycznych i wojskowych warunków, albowiem jeśli tego nie zrobimy, to Rosja utworzy własny Rząd Polski, co będzie dla sprawy naszej bardzo niebezpieczne." Jego zdaniem, utworzenie takiego rządu mogłoby zaostrzyć czujność angielskiej i amerykańskiej opinii publicznej oraz „ułatwić walkę z bolszewizmem w kraju".116 Z drugiej strony podkreślał, iż utworzenie przez Rosję „komunistycznego Rządu Polskiego będzie zależało całkowicie od stopnia jej możliwości wojskowych, stosunki z nami i aliantami nie będą miały na to wpływu".117 Naczelny Wódz był przekonany, iż ostateczne zwycięstwo lon- 113 Tamże. 114 Tamże. 115 Tamże. «• Tamże. "' Tamże. 249 III. Cele i zadania operacji „Burza" dyńskiego obozu mogło nastąpić tylko w wypadku poważnego osłabienia Rosji przez Niemców i rozejścia się jej z zachodnimi aliantami. „Nasza racja stanu wygra integralnie tylko wtedy — stwierdził w lutym 1944 roku — gdy Niemcy i Rosja osłabią się wzajemnie tak, że rozstrzygające zwycięstwo wraz z zajęciem terytoriów niemieckich i polskich przypadnie państwom anglosaskim. Bieda polega na tym, że państwa te nie doceniają swojej siły, są jak gdyby zmęczone wojną i na razie pozostawiają Rosji nadmiernie dużą swobodę ruchów w Europie, a przede wszystkim w tej połaci, z którą nasze losy są związane. Na tym zdaje się polega dramat Polski..."118 W jego opinii Moskwa dążyła do „sowietyzacji Polski i uczynienia z niej XVII republiki w granicach, które określi Stalin".119 Pocieszał się jednak, „że wcześniej czy później Wielka Brytania stanie wobec konieczności rozprawy z imperializmem rosyjskim — cała kwestia polega na tym, kiedy to nastąpi i czy zdołamy przetrwać złe czasy. Wreszcie, wojna może się przeciągnąć i nie są wykluczone w jej toku rozliczne i nieprzewidziane przemiany." 120 Z wypowiedzi Naczelnego Wodza jasno wynikało, iż był on wyznawcą doktryny dwóch wrogów, na której opierał wszystkie swoje wskazówki, przewidywania i plany. Wskazywały one też, w jakim kierunku starał się on urabiać postawę Dowództwa AK oraz rządu w Londynie, który zresztą nie odpowiadał mu specjalnie. j(Usiłuję tutaj przekonać Rząd i Stronnictwa — pisał do Bora-Komorowskiego — iż na obecnym zakręcie dziejowym trzeba pociągnąć do współodpowiedzialności za losy Polski wszystkich uczciwych Polaków i zaprząc do współpracy najtęższe głowy bez względu na uprzedzenia i spory wewnętrzno-polityczne. Ze smutkiem wyznać muszę, że głos mój na razie nie znajduje dostatecznego oddźwięku." m W praktyce oznaczało to, iż Sosn- 118 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 12111944, L. dz. 1217/ /tjn./44, SPP. »* Tamże. łM Tamże. 1M Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 21 X 1943, L. dz. 6029/43, SPP. 250 4. Instrukcja Rządu i Naczelnego Wodza z 27 X 1943 r. kowski zabiegał o rekonstrukcję gabinetu Mikołajczyka i wprowadzenie do niego pod pretekstem osiągnięcia „zgody narodowej" przedstawicieli sanacji oraz endecji, którzy byli przyjaźnie nastawieni do jego poglądów i opinii. W taki to sposób armia, reprezentowana przez Naczelnego Wodza, który nie był gotów poprzestać na czysto wojskowej roli, ponownie wkraczała na polityczną arenę. Miało to poważne następstwa w niedalekiej przyszłości. Niemniej pod koniec października 1943 roku premier i Naczelny Wódz osiągnęli prawie pełne porozumienie co do użycia AK i wspólnie opracowali nową Instrukcję dla kraju, która została uchwalona 27 października i wysłana do Warszawy 1 listopada 1943 roku. Z jej treści i tonu wynikało, iż Sosnkowski był jednym z jej głównych autorów. Zawierała ona wiele wskazówek znanych już Borowi-Komorowskiemu. W podejściu do rosyjskiego zagadnienia dyrektywy te zasadniczo różniły się od rozkazów Sikor -skiego z lat 1942—1943 i w dużej mierze przypominały poglądy Grota-Roweckiego.122 Można więc było przypuszczać, iż spotkają się one z dobrym przyjęciem w Dowództwie AK, które składało się z niedawnych najbliższych współpracowników aresztowanego generała. W istocie stało się, jak to później zobaczymy, zupełnie inaczej. Bór-Komorowski i jego sztab byli dyrektywami tymi o-gromnie zawiedzeni. Instrukcja stwierdzała, iż w odpowiednim momencie rząd wezwie kraj do „wzmożenia działań zbrojnych przeciw Niemcom, które mogły przyjąć formę powszechnego powstania lub wzmożonej akcji sabotażowo-dywersyjnej w zależności od ogólnego rozwoju politycznej i militarnej sytuacji w Europie". Autorzy Instrukcji stali na stanowisku, iż do powstania mogło dojść w następujących dwóch wypadkach. Po pierwsze, jeżeli front wschodni utrzyma się poza granicami Polski do czasu, gdy anglosascy alianci wejdą tak głęboko na kontynent Europy, by móc skutecznie wesprzeć powstańcze oddziały z powietrza ludźmi i sprzętem, a następnie udzielić bezpośredniej pomocy walczącemu krajowi przez wkroczenie na tereny i III Zob. s. 2.16 i n. 251 III. Cele i zadania operacji „Burza" objęte walką. Poza tym, jeżeli alianci zezwolą rządowi, a przynajmniej premierowi i Naczelnemu Wodzowi, na udanie się do Polski lub na tereny objęte inwazją, z których miano prowadzić akcję wsparcia powstania oraz gdy w braku uprzedniego porozumienia polsko-radzieckiego dopomogą polskim władzom ułożyć się z Rosjanami celem zabezpieczenia kraju i koordynacji dalszych działań przeciwko Niemcom. Po drugie, gdyby doszło do całkowitego załamania się niemieckiej maszyny wojennej na Wschodzie. W tym przypadku do wszczęcia powstania mogło dojść, nawet gdyby nie udało się zapewnić wsparcia zachodnich aliantów na jego korzyść. W obu wypadkach rozkaz do powstania miał być wydany przez rząd w porozumieniu z aliantami, z tym jednak, iż ocena stanu i możliwości armii niemieckiej miała należeć do czynników krajowych. Rząd i Naczelny Wódz mieli być odpowiedzialni za ostateczną decyzję i moment wybuchu powstania. Rola podziemnego kierownictwa pod tym względem była ściśle określona i obwarowana restrykcjami; miało ono działać jako czynnik czysto doradczy i nie było upoważnione do podjęcia powszechnego zrywu powstańczego.123 W tym czasie nie było jeszcze mowy o przekazaniu Warszawie prerogatyw Londynu w tej materii. Celem powstania miało być opanowanie jak największego obszaru Polski jako „podstawy do przywrócenia na ziemiach polskich suwerenności państwa polskiego i odtworzenia Sił Zbrojnych w kraju". Po drugie, zadanie Niemcom ciosu na ich tyłach w najkrytyczniejszym dla nich momencie oraz ochrona kraju przed całkowitym zniszczeniem w czasie ich systematycznego odwrotu ze Wschodu. Z politycznego punktu widzenia powstanie miało manifestować polską wolę walki do ostatecznego zwycięstwa, dopomóc do odzyskania niepodległości w momencie załamywania się Niemców oraz stanowić poważny, choć ciężko okupiony, wkład do wspólnego zwycięstwa sprzymierzonych.124 «* Instrukcja Rządu i Naczelnego Wodza z 27 X1943, L. dz. 5989/43, SPP. «* Tamże. 252 4. Instrukcja Rządu i Naczelnego Wodza z 27 X 1943 r. Gen. Sosnkowski w swych komentarzach do Instrukcji wysłanych do Polski w grudniu 1943 roku podkreślił, iż jej autorzy jeszcze stale liczyli, że „powstanie w kraju będzie ściśle skoordynowane z działaniami aliantów anglosaskich na kontynencie Europy". Dodał jednak, iż dotychczas, mimo usilnych starań „Rządu i moich, nie zdołaliśmy uzyskać zasadniczej decyzji w tej sprawie. Hamuje to nasze przygotowania i uniemożliwia na razie podanie wam konkretnych danych co do pomocy, jaka może być zapewniona krajowi w decydującym momencie." Odwlekanie decyzji tłumaczył „odległością frontu sprzymierzonych od Polski oraz względami politycznymi". Twierdził niemniej, iż rząd i on nie tracili nadziei, że „sprawa ta zostanie dla nas pozytywnie załatwiona".125 Świadczy to, iż najwyższe polskie władze w Londynie nie najlepiej orientowały się, nawet w końcu 1943 roku, w perspektywach dalszego rozwoju sytuacji w Europie.126 Z drugiej strony Naczelny Wódz zakładał, że załamanie się Niemców może doprowadzić do „konieczności uruchomienia powstania nawet bez pomocy z zewnątrz". W takim wypadku AK byłaby skazana przez pewien okres czasu wyłącznie „na własne siły". Rząd starałby się jednak zapewnić krajowi pomoc z Zachodu.127 Nie ulegało więc wątpliwości, iż najwyższe władze w Londynie uważały anglo-amerykańską pomoc na rzecz powstania za jeden z głównych warunków jego powodzenia, ale znajdowały się w bardzo trudnej sytuacji, gdyż nie mogły podać krajowi żadnych konkretnych danych w tej sprawie. W istocie rząd i Naczelny Wódz nie wiedzieli nawet jeszcze, czy zachodni alianci w ogóle zgodzą się udzielić wsparcia powstaniu, nie mówiąc już o jego charakterze i rozmiarach. Cała ta kwestia była nadal wielce problematyczna i zawierała wiele niepewności i niedomówień, które znalazły swoje odbicie w Instrukcji. Mianowicie, część wytycz- SPP. SPP. Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 2 XII 1943, L. dz. 6761/43, . Por. A. Skarżyńsiki, Polityczne przyczyny..., s. 147. Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 2 XII 1943, L. dz. 6761/43, 253 117. Cele i zadania operacji „Burza" nych dotyczących warunków, jakie miały towarzyszyć wybuchowi powstania, w dużej mierze opierała się na nie sprawdzonych przesłankach. Ten brak precyzji, do pewnego stopnia nieunikniony w wojennych warunkach, wypływał głównie z tego, iż autorzy Instrukcji nie rozumieli lub nie chcieli zrozumieć, że zasadniczą rękojmią powodzenia powstania mogło być już tylko ścisłe współdziałanie AK z Armią Czerwoną, a nie z siłami anglo-amerykań-skimi. Polscy przywódcy zabiegali u zachodnich aliantów o pomoc dla powstania z politycznych i militarnych względów. Wynika to z wypowiedzi Mikołajczyka z 1 października 1943 roku: „W razie udzielenia pomocy alianckiej w uzbrojeniu AK i zobowiązania się do posłania drogą powietrzną nawet niewielkich oddziałów na wypadek cofania się armii niemieckiej ku polskiej granicy — należałoby dać dyrektywy przeciw Niemcom z tym, że w konsekwencji AK przeciwstawiłaby się inwazji sowieckiej, a obecność oddziałów alianckich odegrałaby rolę polityczną powstrzymującą inwazję."128 Zgodnie z intencją premiera powstanie wsparte przez zachodnich aliantów miało być skierowane zarówno przeciwko Niemcom, jak i Rosjanom. Miało uchronić Polskę przed „sowiecką inwazją" przez uniemożliwienie Rosjanom wejścia na jej teren oraz uczynić obóz londyński panem sytuacji nad Wisłą. Obecność anglo-amerykańskich wojsk w Polsce miała być tarczą, pod osłoną której Mikołaj czyk chciał zrealizować swoje polityczne plany w Polsce i przeciwstawić się Rosji. Jesienią 1943 roku nie był on jeszcze gotów wywołać powstania w kraju bez zapewnienia mu pomocy z Zachodu, gdyż, jego zdaniem, mijałoby się to z celem. „Gdyby sojusznicy nie poszli na uzbrojenie AK i nie chcieli wziąć udziału w zabezpieczeniu, choćby symbolicznym granic Polski — premier uważał — że danie rozkazu powstania zbrojnego byłoby niecelowe i szkodliwe, gdyż skazywałoby na zagładę niedozbro-joną AK, a chybiając celu pogorszyłoby tylko naszą sytuację z u-wagi na charakter sojuszniczy walczących z Niemcami wojsk so- Notatka z narady u Prezydenta RP, 1 X 1943, SPP. 254 4. Instrukcja Rządu i Naczelnego Wodza z 27 X 1943 r. wieckich." 129 Innymi słowy, nie byłoby Wtedy żadnych szans skutecznego przeciwstawienia się Rosjanom i brakowałoby broni do walki z Niemcami. Premier nie godził się na prowadzenie równoczesnej walki z Niemcami i Rosjanami, przez co dawał do zrozumienia, iż AK miała stawiać opór Rosjanom dopiero po pobiciu niemieckiego okupanta i przy udziale zachodnich aliantów.130 Sosnkowski, który w pełni zdawał sobie sprawę ze słabości AK,131 w zasadzie też był przeciwny wywołaniu powstania w kraju bez odpowiedniego wsparcia z Zachodu, gdyż, jak sam podkreślał, byłoby ono w rzeczywistości „rozpaczliwym uderzeniem i końcem walki" oraz „hasłem do masowej rzezi ludności w Polsce".132 Z drugiej strony twierdził jednak:* „Rozpaczliwe akty są w życiu narodów niekiedy nieuniknione ze względu na zbiorowe uczucia społeczeństwa, na symbolikę polityczną tych aktów i znaczenie moralne dla potomności. Jestem jednak przekonany, iż Rząd zechce dobrze rozważyć symbolikę i znaczenie aktu rozpaczy dokonanego w warunkach, które wbrew naszym intencjom mogłoby siłą rzeczy ułatwić, przy naszej niejako pomocy, realizację interesów drugiego okupanta. Okupantem zaś nie obrońcą byłaby Rosja Sowiecka..." 133 Naczelnemu Wodzowi nie była więc całkiem obca myśl rzucenia AK do beznadziejnej walki w imię obrony jego romantycznego poczucia narodowego i żołnierskiego honoru, mimo iż zdawał sobie sprawę, że musiałaby się ona zakończyć tragedią, która nie mogła dać żadnych bezpośrednich, namacalnych korzyści. W tym wy- ła Tamże. »» Notatka z narady u Prezydenta RP, 25 X 1943, SPP. 131 „Oddziały Armii Krajowej cechuje wysoki poziom moralny — stwierdził Naczelny Wódz 22 X 1943 r. — co stanowi główny czynnik ich sił. Armia ta, słaba liczelbnie, niedostatecznie i prymitywnie uzbrojona, jest armią partyzancką i jako taka nie jest zdolna do stoczenia normalnej walki, bez pomocy z zewnątrz, z przeciwnikiem należycie uzbrojonym, przewyższającym ją ilościowo, a nie załamanym moralnie w takim stopniu, który by spowodował rozkład niemieckich sił zbrojnych." (Pismo Naczelnego Wodza do Premiera, 22 X 1943, L. dz. 1420/Op. tjn. A. XII 3/89, IGS.) "* Tamże. m Tamże. 255 Ul. Cele i zadania operacji „Burza" 4. Instrukcja Rządu i Naczelnego Wodza z 27 X 1943 r. padku kierował się on względami emocjonalnej natury, które brały górę nad głosem rozsądku i zimną, sztabową kalkulacją. Pod tym względem istniała duża zbieżność poglądów i ideologiczne powinowactwo pomiędzy Sosnkowskim i Grotem-Roweckim, który też chciał prowadzić beznadziejny bój „pod grozą odpowiedzialności przed przyszłymi pokoleniami".134 Rząd jednak nie godził się na taką sugestię. Powstanie, o czym już była mowa wyżej, miało realizować bezpośrednie, konkretne cele polityczne i mogło do niego jedynie dojść we współdziałaniu z anglosaskimi aliantami lub w przypadku załamania się Niemców. Zgodnie z Instrukcją, o ile zachodni alianci nie zgodziliby się zapewnić wsparcia powstaniu, a front niemiecki załamywałby się bez oznak rozkładu, rząd miał wezwać kraj do przeprowadzenia wzmożonej akcji sabotażowo-dywersyjnej przeciwko Niemcom. Akcja ta miała mieć „polityczno-demonstracyjny i ochronny" charakter, a o środki do jej zrealizowania rząd miał zabiegać u sojuszników.135 Choć Instrukcja nie precyzowała bliżej celów i zakresu tej akcji, chodziło w niej głównie o manifestowanie woli walki AK z Niemcami, ochronę ludności przed represjami w czasie niemieckiego odwrotu oraz pomaganie Delegaturze Rządu w objęciu administracji na opuszczonych przez okupanta obszarach. Druga część Instrukcji, wobec możliwości „wejścia wojsk sowieckich na ziemie polskie bez uprzedniego całkowitego lub częściowego ich oswobodzenia", omawiała postawę i zachowanie się AK i Delegatury Rządu wobec Rosjan. Na tę okoliczność autorzy Instrukcji przewidywali dwa zasadnicze warianty postępowania w zależności od tego, czy w momencie wkraczania Armii Czerwonej do Polski stosunki polsko-radzieckie będą już przywrócone czy też nie. W żadnym wypadku nie przewidywano jednak wywołania powstania, a tylko przeprowadzenie wzmożonej akcji sabotażowo-dywersyjnej przeciwko Niemcom w myśl wytycznych zawartych w pierwszej części Instrukcji. Co więcej, w początko- »>« Meldunek Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 132, 22 VI1942, L. dz. 4132, SPP. 1M Instrukcja Rządu i Naczelnego Wodza z 27 X1943, L. dz. 5989/43, SPP. wym okresie pobytu Rosjan w Polsce nie przewidywano polsko--rosyjskiej współpracy wojskowej. W razie przywrócenia polsko--radzieckich stosunków przed wkroczeniem Rosjan do Polski, AK miała występować przeciwko Niemcom na obszarach jeszcze przez nich okupowanych, a na ziemiach zajętych przez Armię Czerwoną nadal pozostawać w konspiracji, do chwili objęcia władzy przez „Rząd Polski na całym terenie Rzeczypospolitej". Miano to zrealizować przez powrót do kraju rządu w towarzystwie an-glo-amerykańskich przedstawicieli, ujawnienie podziemnej administracji i przystąpienie do odtwarzania sił zbrojnych. Polsko-ro-syjska współpraca wojskowa miała zostać nawiązana dopiero po powrocie rządu do kraju.136 Stąd uznanie przez Rosjan londyńskiego rządu za suwerenną władzę w Polsce było nieodzownym warunkiem do współpracy na wojskowym odcinku. Fakt zaś pozostawania AK w konspiracji do chwili powrotu rządu do kraju miał prawdopodobnie służyć jako ważki atut w jego rękach do rozgrywki ze Stalinem. W wypadku rosyjskich aresztowań i represji przed objęciem władzy przez rząd miano stosować niezbędne akty samoobrony. Natomiast gdyby Związek Radziecki, pomimo przywrócenia oficjalnych stosunków, usiłował inkorporować kresy wschodnie do swojego terytorium, rząd miał złożyć protest u Narodów Zjednoczonych i żądać interwencji w celu przywrócenia ich Polsce.137 Nie określono jednak, na czym ta „interwencja" miała polegać. Wszystkie te wytyczne odzwierciedlały głęboką nieufność londyńskich władz wobec Rosjan. W razie nienawiązania stosunków dyplomatycznych wkroczenie wojsk radzieckich miało być poprzedzone wystąpieniem AK przeciwko Niemcom, w formie wspomnianej już akcji sabotażowo-dywersyjnej. Z tym jednak, że po rosyjskiej stronie frontu zarówno AK, jak i podziemna administracja miały pozostać w konspiracji i czekać na dalsze rozkazy z Londynu. Tymczasem rząd złożyłby protest u Narodów Zjednoczonych przeciw naruszeniu suwerenności polskiej „przez wkroczenie Sowietów na teren Polski bez 1M Tamże. 157 Tamże. 256 17 — Powstanie Warszawskie 257 III. Cele i zadania operacji „Burza" padku kierował się on względami emocjonalnej natury, które brały górę nad głosem rozsądku i zimną, sztabową kalkulacją. Pod tym względem istniała duża zbieżność poglądów i ideologiczne powinowactwo pomiędzy Sosnkowskim i Grotem-Roweckim, który też chciał prowadzić beznadziejny bój „pod grozą odpowiedzialności przed przyszłymi pokoleniami".134 Rząd jednak nie godził się na taką sugestię. Powstanie, o czym już była mowa wyżej, miało realizować bezpośrednie, konkretne cele polityczne i mogło do niego jedynie dojść we współdziałaniu z anglosaskimi aliantami lub w przypadku załamania się Niemców. Zgodnie z Instrukcją, o ile zachodni alianci nie zgodziliby się zapewnić wsparcia powstaniu, a front niemiecki załamywałby się bez oznak rozkładu, rząd miał wezwać kraj do przeprowadzenia wzmożonej akcji sabotażowo-dywersyjnej przeciwko Niemcom. Akcja ta miała mieć „polityczno-demonstracyjny i ochronny" charakter, a o środki do jej zrealizowania rząd miał zabiegać u sojuszników.135 Choć Instrukcja nie precyzowała bliżej celów i zakresu tej akcji, chodziło w niej głównie o manifestowanie woli walki AK z Niemcami, ochronę ludności przed represjami w czasie niemieckiego odwrotu oraz pomaganie Delegaturze Rządu w objęciu administracji na opuszczonych przez okupanta obszarach. Druga część Instrukcji, wobec możliwości „wejścia wojsk sowieckich na ziemie polskie bez uprzedniego całkowitego lub częściowego ich oswobodzenia", omawiała postawę i zachowanie się AK i Delegatury Rządu wobec Rosjan. Na tę okoliczność autorzy Instrukcji przewidywali dwa zasadnicze warianty postępowania w zależności od tego, czy w momencie wkraczania Armii Czerwonej do Polski stosunki polsko-radzieckie będą już przywrócone czy też nie. W żadnym wypadku nie przewidywano jednak wywołania powstania, a tylko przeprowadzenie wzmożonej akcji sa-botażowo-dywersyjnej przeciwko Niemcom w myśl wytycznych zawartych w pierwszej części Instrukcji. Co więcej, w początko- «« Meldunek Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 132, 22 VI1942, L. dz. 4132, SPP. "» Instrukcja Rządu i Naczelnego Wodza z 27 X1943, L. dz. 5989/43, SPP. 256 4. Instrukcja Rządu i Naczelnego Wodza z 27 X 1943 r. wym okresie pobytu Rosjan w Polsce nie przewidywano polsko--rosyjskiej współpracy wojskowej. W razie przywrócenia polsko--radzieckich stosunków przed wkroczeniem Rosjan do Polski, AK miała występować przeciwko Niemcom na obszarach jeszcze przez nich okupowanych, a na ziemiach zajętych przez Armię Czerwoną nadal pozostawać w konspiracji, do chwili objęcia władzy przez „Rząd Polski na całym terenie Rzeczypospolitej". Miano to zrealizować przez powrót do kraju rządu w towarzystwie an-glo-amerykańskich przedstawicieli, ujawnienie podziemnej administracji i przystąpienie do odtwarzania sił zbrojnych. Polsko-ro-syjska współpraca wojskowa miała zostać nawiązana dopiero po powrocie rządu do kraju.136 Stąd uznanie przez Rosjan londyńskiego rządu za suwerenną władzę-w Polsce było nieodzownym warunkiem do współpracy na wojskowym odcinku. Fakt zaś pozostawania AK w konspiracji do chwili powrotu rządu do kraju miał prawdopodobnie służyć jako ważki atut w jego rękach do rozgrywki ze Stalinem. W wypadku rosyjskich aresztowań i represji przed objęciem władzy przez rząd miano stosować niezbędne akty samoobrony. Natomiast gdyby Związek Radziecki, pomimo przywrócenia oficjalnych stosunków, usiłował inkorporować kresy wschodnie do swojego terytorium, rząd miał złożyć protest u Narodów Zjednoczonych i żądać interwencji w celu przywrócenia ich Polsce.137 Nie określono jednak, na czym ta „interwencja" miała polegać. Wszystkie te wytyczne odzwierciedlały głęboką nieufność londyńskich władz wobec Rosjan. W razie nienawiązania stosunków dyplomatycznych wkroczenie wojsk radzieckich miało być poprzedzone wystąpieniem AK przeciwko Niemcom, w formie wspomnianej już akcji sabotażowo-dy-wersyjnej. Z tym jednak, że po rosyjskiej stronie frontu zarówno AK, jak i podziemna administracja miały pozostać w konspiracji i czekać na dalsze rozkazy z Londynu. Tymczasem rząd złożyłby protest u Narodów Zjednoczonych przeciw naruszeniu suwerenności polskiej „przez wkroczenie Sowietów na teren Polski bez m Tamże. »' Tamże. 17 — Powstanie Warszawskie 257 ' III. Cele i zadania operacji „Burza" porozumienia z Rządem Polskim", oświadczając „równocześnie, że kraj z Sowietami współpracować nie będzie" oraz przestrzegając, że „w wypadku aresztowania przedstawicieli ruchu podziemnego i jakichkolwiek represji przeciw obywatelom polskim organizacje podziemne przejdą do akcji samoobrony".138 W praktyce wprowadzenie tych wytycznych w życie równałoby się właściwie z wypowiedzeniem Rosji wojny. Zresztą jeszcze w sierpniu 1943 roku Mikołaj czyk stwierdził, iż gdyby Rosjanie po wkroczeniu do Polski zachowywali się wrogo wobec AK i Delegatury, to rząd ogłosiłby „stan wojny z Rosją", a organizacje podziemne podjęłyby „akcję samoobrony".139 Doszłoby wtedy do popełnienia szaleństwa, przed którym przestrzegał Sikorski, które z pewnością doprowadziłoby do opuszczenia Polski przez Zachód oraz bezużytecznego przelewu krwi.140 Decyzja utrzymania AK w konspiracji na terenach zajętych przez Rosjan też była niebezpiecznym posunięciem, trudno bowiem było sobie wyobrazić, iż Rosjanie będą tolerować istnienie tajnej organizacji na ich bezpośrednich tyłach w czasie toczącej się wojny z Niemcami. Tego rodzaju stan rzeczy byłby nie do przyjęcia dla żadnej walczącej armii świata, nie mówiąc już o rosyjskiej. Stąd próba ukrycia AK przed Rosjanami, szczególnie zważywszy na punkt Instrukcji mówiący o „samoobronie", musiałaby doprowadzić do otwartych starć polsko-rosyjskich ze wszystkimi tragicznymi tego następstwami. Prowadziłoby to do dalszego zaognienia stosunków z Rosją i utrudniało zawarcie ugody. Co więcej, Instrukcja zawierała poważne sprzeczności; wzmożona akcja sabotażowo-dywersyjna miała nosić charakter politycznej demonstracji, ale w wypadku wkroczenia Armii Czerwonej byłaby prowadzona właściwie anonimowo, gdyż prowadzące ją oddziały z chwilą pojawienia się Rosjan w danej miejscowości czy okręgu miały znowu powrócić do konspiracji. Autorzy Instrukcji nakazywali wykonanie politycznego aktu, ale bez ujawniania 188 Tamże. 13» Notatka z narady u Prezydenta RP, 28 VIII 1943, SPP. 140 Dalsze opinie Sikorskiego w tej materii zob. s. 224—225. 4. Instrukcja Rządu i Naczelnego Wodza z 27 X 1943 r. jego wykonawców, co było niedorzecznością. Anonimowość wystąpień w dużym stopniu przekreślałaby ich znaczenie, ponieważ przejście wykonawców ponownie do podziemia z chwilą nadejścia Rosjan pozostawiłoby całe pole do popisu komunistom, którzy mogliby wtedy sobie przypisać całą antyniemiecką działalność w Polsce. W każdym wypadku przeprowadzenie tego rodzaju operacji przez AK wymagałoby wprost nadludzkiego opanowania i dyscypliny od jej członków, którzy mieli brać udział w otwartych starciach z Niemcami tylko po to, aby po ich ostatecznym odejściu znowu zejść do podziemia. Byłoby logiczniej nakazać AK współpracować wojskowo z Armią Czerwoną, ale zachowując organizacyjną niezależność. Rząd tego nie uczynił, ponieważ nie miał zamiaru wspierania Armii Czerwonej w czasie jej przemarszu przez Polskę oraz pragnął zachować pełną operacyjną, jak i polityczną kontrolę nad AK do chwili ostatecznej rozgrywki ze Stalinem. W parę tygodni później — w grudniu 1943 — Sosnkowski nakazał Borowi-Komorow-skiemu tworzyć szkielet podziemnej antyradzieckiej organizacji, szczególnie na kresach wschodnich. W wypadku wkroczenia „wojsk sowieckich na teren Polski, bez nawiązania stosunków politycznych, określić musicie sami — pisał Naczelny Wódz — na terenach wschodnich te elementy AK, których ukrycie na miejscu jest zupełnie niemożliwe. W każdym razie powinny pozostać na miejscu kadry organizacyjne dobrze zakonspirowane, przede wszystkim w takich ośrodkach, jak Lwów i Wilno oraz oddziały dywersyjne i samoobrony oraz komórki wywiadowcze." 141 Minister obrony narodowej, gen. Kukieł, proponował inny plan. Podkreślał „konieczność skierowania wysiłku, by przy odwrocie niemieckim opanować stolicę i utworzyć władze legalne, zanim przy pomocy armii sowieckiej powstałby jakiś rząd komunistyczny".142 Plan Kukiela był prosty: miast całego kraju miała po- i« Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 2 XII 1943, L. dz. 6761/43, SPP. »« Notatka z narady u Prezydenta RP, 25 X 1943, SPP. 258 259 III. Cele i zadania operacji „Burza" wstać tylko Warszawa i wykonać zadanie uprzednio powierzone całej Polsce. Pod koniec lipca 1944 roku podobny plan przyjął Bór-Komorowski i wprowadził w życie 1 sierpnia. W październiku 1943 roku plan Kukiela został jednak przez rząd i Naczelnego Wodza odrzucony. Choć plan ten był niebezpieczny i zuchwały, z czysto logicznych względów lepiej odpowiadał intencjom rządu przeprowadzenia politycznej demonstracji w Polsce niż wytyczne zawarte w Instrukcji.143 Wprowadzenie wniosku Kukiela do Instrukcji miałoby dużo zalet; dałoby Borowi-Komorowskiemu sposobność i wiele czasu do dokładnego przestudiowania i przygotowania się do jego wykonania — podobne zadanie stanęło przed nim w dziewięć miesięcy później — lub też do jego odrzucenia jako niewykonalnego ze względu na związane z nim niebezpieczeństwa i ryzyko. Trzecia część Instrukcji rozpatrywała postępowanie podziemnego ruchu na wypadek niemiecko-rosyjskiego porozumienia. W takim wypadku przewidywano zawieszenie działań zbrojnych i głębsze zejście w podziemie całej organizacji, aż do chwili otrzymania nowych decyzji rządu. Nie ulega kwestii, iż rządowe wytyczne były nader ogólnikowe oraz zawierały zbyt dużo niedomówień i mało prawdopodobnych hipotez, aby mogły służyć krajowym władzom za podstawę do wykonania na szeroką skalę zakrojonej wojskowej operacji o dalekosiężnych celach politycznych w okresie, w którym miały się decydować losy i charakter powojennej Polski. Instrukcja w charakterystyczny sposób pomijała całkowitym milczeniem sprawę stosunku sił londyńskich do komunistów, którzy w związku z nadchodzącym wkroczeniem Armii Czerwonej do Polski stawali się coraz bardziej aktywni. Autorzy Instrukcji, niestety, lekceważyli kwestię wejścia Rosjan do Polski; rozpatrywali ją tylko jako jedną z wielu możliwości, co świadczyło, iż jeszcze stale zakładali, że Polska zostanie uwolniona przez Anglosasów raczej niż Rosjan. Instrukcja Rządu i Naczelnego Wodza z 27 X 1943, L. dz. 5989/43, SPP. 260 5. Rozkaz Dowódcy AK z 20 Xl 1943 r. 5. ROZKAZ DOWÓDCY AK Z 20 LISTOPADA 1943 ROKU Instrukcja rządu nie spotkała się z dobrym przyjęciem w Warszawie, gdzie spodziewano się bardziej konkretnych i realnych wytycznych z Londynu. Krajowe władze, szczególnie wojskowe, najwięcej raziło to, iż rząd nie przewidywał bardziej aktywnej roli dla podziemnego ruchu w czasie nadchodzącej, a ich zdaniem nieuniknionej, polsko-rosyjskiej konfrontacji.144 Podziemni przywódcy, nie mogąc się pogodzić z tą decyzją rządu, zdecydowali się ją zignorować i samodzielnie zmienić. Bór-Komorowski poinformował rząd o tym kroku w swej depeszy do Sosnkowskiego datowanej 26 listopada 1943 roku, a otrzymanej w Londynie w pierwszych dniach stycznia 1944 rokn, tzn. już po wkroczeniu Armii Czerwonej na przedwojenne obszary Polski. Dowódca AK pisał: 1. Na podstawie [...] instrukcji Rządu dla Kraju wydałem do obszarów i okręgów rozkaz, który przedstawiam [...] Jak z treści jego wynika, nakazałem ujawnienie się wobec wkraczających Rosjan dowódcom i oddziałom, które wezmą udział w zwalczaniu odchodzących Niemców. Zadaniem ich w tym momencie będzie dokumentować swym wystąpieniem istnienie Rzeczypospolitej. W tym punkcie rozkaz mój jest niezgodny z instrukcją Rządu. Nie widzę jednak możliwości wytworzenia na ziemiach Polski pustki przez brak wystąpienia wobec Rosjan czynnika reprezentującego Rzplitą i jej legalne władze. Wszystkie nasze akcje w przeciwnym razie przypisywane byłyby czynnikom stojącym na usługach Sowietów. Pogląd mój podziela Delegat Rządu i Krajowa Reprezentacja Polityczna. Schowanie i utrzymanie w konspiracji naszej obecnej szeroko rozbudowanej organizacji będzie pod okupacją sowiecką niemożliwe. Praktycznie — ograniczę ilość mających się ujawnić dowództw i oddziałów do niezbędnego minimum, resztę postaram się zabezpieczyć przez formalne rozwiązanie. 2. Przygotowuję w największej tajemnicy na wypadek drugiej okupacji rosyjskiej zawiązkową sieć szkieletową dowódczą nowej organizacji tajnej do dyspozycji Pana Generała. Szczegóły zamelduję po wykończeniu swych decyzji w tej sprawie. W każdym razie będzie to odrębna sieć, nie zwia- Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 555. 261 III. Cele i zadania operacji „Burza" zana z szeroką organizacją Armii Krajowej, rozszyfrowanej w dużej mierze przez czynniki pozostające w służbie sowieckiej.145 Z treści i tonu tej depeszy wynikało, iż krajowi przywódcy byli gotowi działać wbrew dyrektywom rządu, o ile im one nie odpowiadały i nie pokrywały się z ich oceną sytuacji i zamiarami. Oznaczało to, iż od tego momentu w łonie londyńskiego obozu istniały dwa odrębne kierownicze ośrodki: jeden w Londynie, a drugi w Warszawie, co utrudniało koordynację wysiłków oraz prowadzenie jednolitej polityki. Co więcej, podjęte w Warszawie decyzje ujawnienia wobec Rosjan oddziałów, które miały brać udział w walce z Niemcami, jak tego chciał Sikorski, oraz utworzenia zalążka antyradzieckiej konspiracji i wszczęcia przygotowań do stawiania im oporu, co zalecał Grot-Rowecki i Sosnkow-ski, wzajemnie ze sobą kolidowały. Trudno bowiem było usiłować odgrywać wobec Rosjan rolę prawowitych i lojalnych gospodarzy, a zarazem prowadzić skierowaną przeciwko nim działalność konspiracyjną, jak to zamierzał Bór-Komorowski, bez popadnięcia w konflikt z Moskwą. Te dwie postawy były nie do pogodzenia i wzajemnie się wykluczały. W rezultacie powstawała trzecia koncepcja, która zakładała ograniczoną współpracę z Armią Czerwoną oraz istnienie antyrosyjskiego ruchu oporu. Późną jesienią 1943 roku Dowództwo AK skłonne było do podjęcia taktycznej współpracy z Rosjanami, gdyż chciało w ten sposób wykazać swą dobrą wolę „w stosunku do «wielkiego wschodniego sprzymierzeń-ca» Anglosasów",146 nie wyrzekając się jednak swego antyrosyjskiego w zasadzie stanowiska. Stąd współpraca AK z Rosjanami musiała mieć bardzo dwuznaczny charakter. W lipcu 1944 roku Bór-Komorowski stwierdził: Myślą przewodnią naszej ostatecznej walki jest: • a) zadokumentowanie przed światem naszego nieugiętego stanowiska wobec Niemców i niezłomnej woli walki z nimi; 145 Depesza Dowódcy AK do NaCzelnego Wodza, 24—26 XI1943, L. dz. 2100, otrzymana w Londynie 1—8 11944, SPP. 146 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 176. 262 5. Rozkaz Dowódcy AK z 20 XI1943 r. b) wyrwanie Sowietom złośliwego atutu do zaliczenia nas w poczet cichych sprzymierzeńców Niemców lub nawet tylko neutralnych w stosunku do Niemców; c) wzięcie pod swe dowództwo tej części społeczeństwa, która jest żądna odwetu na Niemcach, a nie wchodzi w skład AK, celem skierowania jej na drogę dążeń niepodległościowych i oderwania od czynników sowieckich. Bezczynność AK w chwili wkraczania Sowietów na nasze ziemie nie byłaby równoznaczna z biernością kraju. Inicjatywę do walki z Niemcami da w tym wypadku PPR i znaczny odłam społeczeństwa może się przyłączyć do tego ruchu. Wtedy faktycznie kraj poszedłby na współpracę z Sowietami, przez nikogo już nie hamowaną [...] Trzeba dodać, iż położenie, mimo zdawania sobie sprawy, że nasza znikoma w efekcie wojskowym walka może być poczytana za współpracę z Sowietami, zmusza nas jednak do wystąpienia czynnego i ujawnienia AK. Dając Sowietom minimalną pomoc wojskową stwarzamy im jednak trudność polityczną. AK podkreśla wolę narodu w dążeniach do niepodległości. Zmusza to Sowiety do łamania naszej woli siłą i stwarza im trudności w rozsadzaniu naszych dążeń od wewnątrz. Zdaję sobie sprawę, że ujawnienie nasze może grozić wyniszczeniem najbardziej ideowego elementu w Polsce, lecz niszczenia tego nie będą mogły Sowiety przeprowadzić skrycie, a będzie musiał nastąpić jawny gwałt, co może wywołać protest przyjaznych nam sojuszników — [podkr. moje — J.M.C.].14' Zasadniczym celem operacji AK było więc umożliwienie pro-londyńskim elementom objęcia rządów w Polsce i ubiegnięcie w tym komunistów; militamie działania AK były skierowane przeciwko Niemcom, politycznie zaś przeciwko Rosjanom i PPR. Bór--Komorowski wydając swoje dyspozycje głęboko wierzył, iż jedyną szansą zwycięstwa była ciągła i ustawiczna walka z Niemcami aż do pełnego zwycięstwa aliantów, bezczynność zaś utożsamiał z przegraną — oddaniem inicjatywy w ręce komunistów. Stąd było jasne, iż Dowództwo AK będzie dążyło i parło do walki; nie przepuści żadnej okazji do rzucenia swych oddziałów do boju. "' MelduneK 243. Raport sytuacyjny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza z 14 VII 1944, L. dz. 6302/44, SPP. 263 III. Cele i zadania operacji „Burta" Zgodnie z wydanymi przez dowódcę AK dyspozycjami działania zbrojne przeciw Niemcom mogły przyjąć formę „powszechnego i równoczesnego powstania na bazie 148 z osłoną na wschodzie" lub „wzmożonej akcji dywersyjnej na wszystkich ziemiach Rzpli-tej". Celem i zadaniem „Burzy" miało być „podkreślenie naszej woli bicia Niemców i to nawet w wypadku niekorzystnego dla nas stosunku sił, czyli wśród okoliczności nie zezwalających na podjęcie powstania powszechnego, oraz samoobrona przed wyniszczeniem nas przez wycofujących się Niemców". „Burza" miała polegać „na zaciętym nękaniu cofających się straży tylnych niemieckich (ew. oddziałów tylnych straży tylnej), na silnej dywersji na całej głębokości terenu, w szczególności na komunikacje". Do „Burzy" na kresach wschodnich miano wprowadzić „całość uzbrojonych sił i posiadanych środków", w centralnej zaś Polsce „wszystkie oddziały partyzanckie i dyspozycyjne, potrzebną ilość plutonów powstańczych posiadających uzbrojenie, wszelkie środki walki w granicach stanu posiadania".149 „Burza" miała się rozpocząć na wschodzie, a następnie w miarę przesuwania się radziecko--niemieckiego frontu na zachód być rozciągnięta na pozostałe części kraju. Bór-Komorowski nie przewidywał wycofania oddziałów AK z kresów wschodnich — terenów kwestionowanych przez ZSRR — jak to zalecał Sikorski na wypadek pogorszenia się pol-sko-radzieckich stosunków,150 do czego zresztą doszło w kwietniu 1943 roku. Decyzja przeprowadzenia „Burzy" na kresach była nielogiczną, gdyż jak to kategorycznie stwierdził Grot-Rowecki, w lutym 1943 roku, znajdujące się tam oddziały AK były za słabe, aby ich działania bez wydatnej pomocy z zewnątrz mogły przynieść efektywne rezultaty.151 „Burza" miała być uruchomiona przez dowódcę AK w „mo- 148 Obszar „Bazy" pokrywał się. z grubsza z terenem tzw. Generalnego Gubernatorstwa lub przedwojennej centralnej Polski. »« Rozkaz Dowódcy AK z 20 XI1943, L. dz. 2100, SPP. «• Zob. s. 233. im Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 28II1943, Nr C 300/1, L. dz. 950, SPP. 264 5. Rozkaz Dowódcy AK z 20 Xl 1943 r. mencie ogólnego odwrotu Niemców poprzez ziemie polskie przy pomocy specjalnego hasła radiowego", którego odebranie upoważniało komendantów obszarów i okręgów do „rozpoczęcia akcji". W wypadku nieotrzymania rozkazu do uruchomienia „Burzy" do momentu rozpoczęcia się odwrotu Niemców, dowódcy terytorialni wszystkich szczebli byli upoważnieni do rozpoczęcia walki z własnej inicjatywy. Zadanie oddziałów biorących udział w akcji kończyło się z chwilą nadejścia Rosjan!m W istocie „Burza" miała się składać z szeregu lokalnych powstań czy wystąpień podejmowanych w chwili rozpoczęcia się niemieckiego odwrotu z danego obszaru, co odróżniało ją od „powszechnego i równoczesnego powstania". Nie chodziło w niej bowiem o „równoczesność rozpoczęcia, lecz podejmowanie akcji w miarę dojrzewania możliwości skutecznego nękania Niemców".143 Pod tym względem plan „Burza" był nawrotem do myśli i planów Grota-Roweckiego przedstawionych Sikorskiemu wiosną 1943 roku."* W stosunku do Rosjan dowódca AK nakazywał: 1. Znajdującym się na ziemiach naszych sowieckim oddziałom partyzanckim nie należy w żadnym wypadku utrudniać prowadzenia walki z Niemcami. Unikać obecnie zatargów z oddziałami sowieckimi. Te nasze oddziały, które miały już takie zatargi i nie mogłyby z tego powodu ułożyć poprawnie stosunków z oddziałami sowieckimi, powinny być przesunięte na inne tereny. Z naszej strony dopuszczalna jest jedynie akcja samoobrony. 2. Należy przeciwdziałać tendencji ludności terenów wschodnich do ucieczki na zachód przed niebezpieczeństwem rosyjskim. Zwłaszcza masowe opuszczanie przez ludność polską rejonów, gdzie tworzy ona wyraźnie polskie skupiska, byłoby równoznaczne z likwidacją polskiego stanu posiadania na tych terenach. 3. Wobec wkraczającej na ziemie nasze regularnej armii rosyjskiej wystąpić w roli gospodarza. Należy dążyć do tego, aby naprzeciw wkraczającym oddziałom sowieckim wyszedł polski dowódca, mający za sobą bój z Niemcami i wskutek tego najlepsze prawa gospodarza. W daleko trudniejszych warunkach w stosunku do Rosjan znajdzie się dowódca i lud- i« Rozkaz Dowódcy AK z 20X11943, L. dz. 2100, SPP. iw Tamże. im Zob. s. 230—232. 265 III. Cele i zadania operacji „Burza" ność polska, której uwolnienie od Niemców dokonane będzie jedynie przez Rosjan. Miejscowy dowódca polski winien się zgłosić wraz z mającym się ujawnić przedstawicielem cywilnej władzy administracyjnej u dowódcy oddziałów sowieckich i stosować się do jego życzeń, pamiętając: a) że odcięcie od naczelnych władz polskich jest tylko przejściowe i że one, a nie Rosjanie, pozostają nadal w każdym wypadku właściwą władzą przełożoną i że charakter i zakres działania władzy sowieckiej winien być dla obywatela polskiego określony przez legalne władze Rzplitej; b) że wszystkie próby wcielenia oddziałów polskich do wojsk rosyjskich czy też oddziałów Berlinga są gwałtem i należy im stanowczo się przeciwstawić...1" Dowódca AK podkreślał też, iż wszystkie przygotowania wojenne zmierzały do działań zbrojnych przeciw Niemcom i w żadnym wypadku nie mogło dojść do walki z Rosjanami poza koniecznymi aktami samoobrony.158 Ponadto Bór-Komorowski pouczył swych podkomendnych, aby ze względu na nienawiązanie polsko--rosyjskich stosunków dyplomatycznych nie spieszyli się zbytnio z nawiązywaniem łączności z radzieckim dowództwem w czasie walki. Mieli oni „dążyć do wykonania zadań «Burzy» samoistnie, jak długo to się da". Niemniej jednak, gdyby sytuacja tego wymagała, mieli się oni ujawnić i ułożyć z Rosjanami warunki współdziałania „zachowując ostrożność w związku z niepewnością co do sposobu zachowania się Sowietów wobec ujawnionych oddziałów".157 Stąd warunki panujące na polu walki miały regulować zakres polsko-rosyjskiej współpracy taktycznej. Z dyspozycji wydanych przez Bora-Komorowskiego wynikało, iż powodzenie planowanych operacji głównie zależało od odwagi, stanowczości i umiejętności polskich dowódców wszczęcia ich w odpowiedniej porze, gdyż przedwczesne wystąpienia przeciwko Niemcom, szczególnie w warunkach ruchomej walki, połączone z niemożnością przyjścia z pomocą AK przez Armię Czerwoną, musiały doprowadzić do nieuchronnej, krwawej klęski. W związ- »« Rozkaz Dowódcy AK z 20 XI1943, L. dz. 2100, SPP. 15« Tamże. 157 Komendant Sił Zbrojnych w Kraju, 23 III 1944, Nr 144/111/KS Z. Rozkaz szczegółowy, L. dz. 6302/44, SPP. 266 5. Rozkaz Dowódcy AK z 20 Xl 1943 r. ku z tym wszystko przemawiało za rozpoczynaniem działań AK w ostatnich godzinach niemieckiego odwrotu na krótko przed wkroczeniem Armii Czerwonej do danego rejonu. Wymagało to jednak trafnej oceny położenia na froncie, do czego był potrzebny sprawnie działający wywiad oraz system łączności. W założeniu „Burza" była prostą operacją, ale jej wykonanie wymagało przeprowadzenia wielu skomplikowanych, ryzykownych i niebezpiecznych posunięć. Usunięcie tych przeciwności i niebezpieczeństw wymagało uprzedniego nawiązania przynajmniej taktycznej współpracy z radzieckim dowództwem, bez względu na stan polsko-rosyjskich stosunków, czego nie uczyniono, gdyż osłabiałoby to polityczny efekt „Burzy". W rzeczywistości współdziałanie nawiązywano już w czasie walki, a nawet po jej zakończeniu. Początkowo duże miasta były wyłączone z planu „Burza"; walka o miasta była przewidziana jedynie na wypadek „równoczesnego i powszechnego powstania". Decyzja ta wypływała z chęci „oszczędzania bezbronnej ludności i ochrony historycznych budowli".158 Pod koniec czerwca 1944 decyzję tę zmieniono; dowódca AK nakazał okręgom „zajmowanie większych miejscowości po opuszczeniu ich przez Niemców, a przed. wkroczeniem Rosjan. Doświadczenie wykazało, że bez opanowania miast i głównych ośrodków życia nie można spełnić roli gospodarza kraju. Doszło do walk o miasta. Do tego faktu AK musiała się dostosować Wbrew pierwotnym zamierzeniom dowództwa." 159 Innymi słowy, na kilka tygodni przed wybuchem warszawskiego powstania, Dowództwo AK zrozumiało, iż nie sposób było zrealizować polityczne cele „Burzy", prowadząc partyzanckie działania przeciwko niemieckim kolumnom odwrotowym podążającym na zachód poprzez polskie wsie i miasteczka. Tego rodzaju ataki przeszłyby bez większego echa, a ich polityczny efekt równałby się prawie zeru. Przeprowadzenie politycznej demonstracji wymagało uprzedniego opanowania wielkich miast. Wydaje się nieprawdopodo- 158 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 202. 15» Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 573 i 609. 267 III. Cele i zadania operacji „Burza" ność polska, której uwolnienie od Niemców dokonane będzie jedynie przez Rosjan. Miejscowy dowódca polski winien się zgłosić wraz z mającym się ujawnić przedstawicielem cywilnej władzy administracyjnej u dowódcy oddziałów sowieckich i stosować się do jego życzeń, pamiętając: a) że odcięcie od naczelnych władz polskich jest tylko przejściowe i że one, a nie Rosjanie, pozostają nadal w każdym wypadku właściwą władzą przełożoną i że charakter i zakres działania władzy sowieckiej winien być dla obywatela polskiego określony przez legalne władze Rzplitej; b) że wszystkie próby wcielenia oddziałów polskich do wojsk rosyjskich czy też oddziałów Berlinga są gwałtem i należy im stanowczo się przeciwstawić...1" Dowódca AK podkreślał też, iż wszystkie przygotowania wojenne zmierzały do działań zbrojnych przeciw Niemcom i w żadnym wypadku nie mogło dojść do walki z Rosjanami poza koniecznymi aktami samoobrony.156 Ponadto Bór-Komorowski pouczył swych podkomendnych, aby ze względu na nienawiązanie polsko--rosyjskich stosunków dyplomatycznych nie spieszyli się zbytnio z nawiązywaniem łączności z radzieckim dowództwem w czasie walki. Mieli oni „dążyć do wykonania zadań «Burzy»- samoistnie, jak długo to się da". Niemniej jednak, gdyby sytuacja tego wymagała, mieli się oni ujawnić i ułożyć z Rosjanami warunki współdziałania „zachowując ostrożność w związku z niepewnością co do sposobu zachowania się Sowietów wobec ujawnionych oddziałów".157 Stąd warunki panujące na polu walki miały regulować zakres polsko-rosyjskiej współpracy taktycznej. Z dyspozycji wydanych przez Bora-Komorowskiego wynikało, iż powodzenie planowanych operacji głównie zależało od odwagi, stanowczości i umiejętności polskich dowódców wszczęcia ich w odpowiedniej porze, gdyż przedwczesne wystąpienia przeciwko Niemcom, szczególnie w warunkach ruchomej walki, połączone z niemożnością przyjścia z pomocą AK przez Armię Czerwoną, musiały doprowadzić do nieuchronnej, krwawej klęski. W związ- »5 Rozkaz Dowódcy AK z 20 XI1943, L. dz. 2100, SPP. 1M Tamże. 157 Komendant Sił Zbrojnych w Kraju, 23 III 1944, Nr 144/111/KS Z. Rozkaz szczegółowy, L. dz. 6302/44, SPP. 266 5. Rozkaz Dowódcy AK z 20 XI1943 r. ku z tym wszystko przemawiało za rozpoczynaniem działań AK w ostatnich godzinach niemieckiego odwrotu na krótko przed wkroczeniem Armii Czerwonej do danego rejonu. Wymagało to jednak trafnej oceny położenia na froncie, do czego był potrzebny sprawnie działający wywiad oraz system łączności. W założeniu „Burza" była prostą operacją, ale jej wykonanie wymagało przeprowadzenia wielu skomplikowanych, ryzykownych i niebezpiecznych posunięć. Usunięcie tych przeciwności i niebezpieczeństw wymagało uprzedniego nawiązania przynajmniej taktycznej współpracy z radzieckim dowództwem, bez względu na stan polsko-rosyjskich stosunków, czego nie uczyniono, gdyż osłabiałoby to polityczny efekt „Burzy". W rzeczywistości współdziałanie nawiązywano już w czasie walki, a nawet po jej zakończeniu. Początkowo duże miasta były wyłączone z planu „Burza"; walka o miasta była przewidziana jedynie na wypadek „równoczesnego i powszechnego powstania". Decyzja ta wypływała z chęci „oszczędzania bezbronnej ludności i ochrony historycznych budowli".158 Pod koniec czerwca 1944 decyzję tę zmieniono; dowódca AK nakazał okręgom „zajmowanie większych miejscowości po opuszczeniu ich przez Niemców, a przed wkroczeniem Rosjan. Doświadczenie wykazało, że bez opanowania miast i głównych ośrodków życia nie można spełnić roli gospodarza kraju. Doszło do walk o miasta. Do tego faktu AK musiała się dostosować Wbrew pierwotnym zamierzeniom dowództwa." I59 Innymi słowy, na kilka tygodni przed wybuchem warszawskiego powstania, Dowództwo AK zrozumiało, iż nie sposób było zrealizować polityczne cele „Burzy", prowadząc partyzanckie działania przeciwko niemieckim kolumnom odwrotowym podążającym na zachód poprzez polskie wsie i miasteczka. Tego rodzaju ataki przeszłyby bez większego echa, a ich polityczny efekt równałby się prawie zeru. Przeprowadzenie politycznej demonstracji wymagało uprzedniego opanowania wielkich miast. Wydaje się nieprawdopodo- 158 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 202. 159 Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 573 i 609. 267 III. Cele i zadania operacji „Burza" bieństwem, iż Dowództwo AK potrzebowało aż siedmiu miesięcy, aby pojąć tę prostą prawdę, szczególnie że Grot-Rowecki sugerował to już w lutym 1943 roku.160 Ten dziwny brak zdecydowania i konsekwencji w Dowództwie AK nasuwa przypuszczenie, iż poważnie się w nim obawiano, czy źle uzbrojone podziemne oddziały będą mogły bić się o silnie przez Niemców obsadzane duże miasta.161 Tymczasem jednak, w lutym 1944 roku, rząd w Londynie zatwierdził decyzję Bora-Komorowskiego ujawnienia AK wobec Rosjan. Z tą chwilą, po dwuletnim ustawicznym prawie dialogu--dyskusji pomiędzy Londynem i Warszawą, jak to barwnie określił jeden z czołowych podziemnych przywódców: „Kości zostały rzucone." 162 Gen. Tadeusz Pełczyński („Grzegorz"), szef Sztabu AK, w następujący sposób przedstawił nowe stanowisko władz londyńskich: „Walka z Niemcami trwać ma nadal niezależnie od zagrożenia rosyjskiego. Z wkraczającymi na ziemie polskie Sowietami szukać należy porozumienia, przy jednoczesnym podkreślaniu praw suwerennych Rzeczypospolitej." 163 Obraną strategię określała polityczna postawa londyńskich przywódców, która ze swej strony była funkcją ich uczuć, tradycji i poglądów. W ich mniemaniu operacje AK miały zapewnić londyńskiemu rządowi władzę w powojennej Polsce lub doprowadzić do interwencji Zachodu na jego rzecz w Moskwie; oni jeszcze stale wierzyli, jak się wyraził Bór-Komorowski, że zachodnie mocarstwa „wywrą odpowiednią presję na Sowiety i wymuszą na nich stosowanie zasad Karty Atlantyckiej".164 i»o Depesza Dowódcy AK do Naezelnego Wodza, 28II1943, Nr C 300/1, L. dz. 950, SPP. wl Meldunek 243. Raport sytuacyjny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza z 14 VII 1944, L. dz. 6302/44, SPP. 1M Z. Zaremba, Wojna i konspiracja, s. 224. i«> x. Pełczyński, Geneza i przebieg „Burzy", Londyn 1949, s. 7. 144 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 177. IV STOSUNEK POLSKICH WŁADZ W LONDYNIE DO PLANU «BURZA» 1. REAKCJA PREMIERA Decyzja Bora-Komorowskiego ujawnienia wobec Rosjan oddziałów Armii Krajowej, które miały wziąć udział w operacji „Burza", spotkała się z mieszanym przyjęciem u polskich władz w Londynie. Mikołaj czyk przyjął ją z dużym zadowoleniem, jako wyraz politycznego realizmu i rozsądku, i sądził, iż powinna ona być formalnie zatwierdzona przez rząd i Naczelnego Wodza. Premier był gotów zaakceptować rozporządzenia dowódcy AK bez żadnych zmian lub zastrzeżeń, gdyż chciał zadokumentować całkowitą zgodność „stanowisk Rządu i Kraju" oraz dostarczyć „Rządowi argumentu politycznego ogromnej wagi w toczących się rozmowach dyplomatycznych z naszymi sprzymierzeńcami".1 Mikołaj czyk sądził, że akceptacja rozkazu Bora-Komorowskiego da mu poważny atut polityczny do rozgrywki dyplomatycznej: pozwoli mu oświadczyć Churchillowi i Rooseveltowi, iż polski ruch oporu był gotów w toczącej się walce z Niemcami współpracować z Rosją bez względu na stan polsko-rosyjskich stosunków dyplomatycznych. Premier żywił nadzieję, że tego rodzaju oferta może doprowadzić do wywiązania się polsko-rosyjskiej współpracy wojskowej i ułatwić mu zawarcie szerszego porozumienia politycznego z Kremlem lub posłużyć jako dobry pretekst do otwarcia rozmów dyplomatycznych z ZSRR. Mikołaj czykowi bardzo w tym 1 Protokół z posiedzenia Rady Ministrów z 18II1944, IGS, A. XII. 3/90 — 2. 269 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" czasie zależało na nawiązaniu bezpośredniego kontaktu z Moskwą. „Wszczęcie rozmów — pisał szef Rządu Polskiego do Delegata Rządu w końcu stycznia 1944 roku — niczego jeszcze nie przesądza:2 daje możliwość utrzymania się w rodzinie aliantów, pełnej nie zaprzeczonej przez inny twór, reprezentacji Państwa Polskiego i przetrwanie do momentów, które mogą okazać się dla nas korzystniejsze. Daje możność uzgodnienia akcji krajowej z a-liantami (włącznie z Rosją) i zaopatrzenie w broń oraz prawo administracji suwerennej na niekwestionowanych terenach."3 Zawarcie tego rodzaju porozumienia ze Stalinem byłoby bardzo korzystne dla obozu londyńskiego; zapewniłoby niezależność Armii Krajowej jako pełnoprawnego sprzymierzeńca Rosji i oddałoby administrację uwolnionych terenów w ręce cywilnych organów podziemnego państwa. Dzięki niemu rząd londyński i jego przedstawicielstwo w kraju stałyby się niepodzielnym panem sytuacji na terenach położonych na zachód od linii Curzona, co w praktyce przekreślałoby roszczenia komunistów, głównych rywali londyńskiego obozu w toczącej się walce o władzę w powojennej Polsce, do reprezentowania walczącego narodu. Mikołaj czyk dobrze wyczuwał, że miał wiele do zyskania i nic właściwie do stracenia przez uzyskanie porozumienia z Moskwą. W rzeczywistości był on gotów zawrzeć z Kremlem umowę podobną do tej, którą w lipcu 1941 roku podpisał Sikorski. Umowa ta doprowadziła do przywrócenia polsko-rosyjskich stosunków dyplomatycznych i nawiązania współpracy wojskowej pomiędzy sygnatariuszami bez załatwienia spraw terytorialnych, które pozostały nie rozstrzygnięte.* Nadzieje premiera na zawarcie tak korzystnego porozumienia z Kremlem opierały się na jego przekonaniu, iż Stalinowi niezmiernie zależało, ze strategicznych względów, na doprowadzeniu do wojskowej współpracy pomiędzy Armią Krajową i siłami radzieckimi, co ułatwiłoby im ogromnie prowadzenie operacji * Mikołajczyk miał tu na myśli zmiany terytorialne. * Depesza Premiera do Delegata Rządu, 25—2611944, L. dz. K. 519/44, IGS — PRM, L 11. 4 Zob. L. Woodward, British Foreign..., s. 200 i n. 270 1. Reakcja premiera przeciwko Niemcom w Polsce.5 Wydaje się jednak, że Mikołajczyk przeceniał militarne znaczenie Armii Krajowej i jej potencjalną przydatność dla Rosji, a nie doceniał możliwości Armii Czerwonej wyrzucenia Niemców z Polski bez większej pomocy ze strony prolondyńskich sił. Ponadto nie zdawał on sobie sprawy z innej możliwości, mianowicie, że Stalin może nie zgodzić się na uznanie Armii Krajowej za sprzymierzeńca bez uprzedniego załatwienia sprawy granic i doprowadzenia do porozumienia w kraju pomiędzy Delegaturą Rządu i PPR.6 Szef Rządu Polskiego był szczerze przekonany, że gotowość Armii Krajowej do nawiązania bojowej współpracy z Armią Czerwoną polepszy dyplomatyczną sytuację jego rządu w Londynie i Waszyngtonie; upewni Churchilla i Roosevelta w przekonaniu, że londyńskim Polakom bardzo zależy na rozwiązaniu polsko-rosyj-skiego sporu w sposób rozsądny i przyjazny, a co za tym idzie zapewni bardziej przyjazne podejście ze strony brytyjskiego premiera i amerykańskiego prezydenta do ich roszczeń i postulatów. Mikołajczyk był więc gotów zatwierdzić decyzję przywódców krajowych, gdyż, w tym okresie, w pełni pokrywała się ona z jego własnym podejściem do rosyjskiego zagadnienia. W tym czasie premier całkowicie już zdawał sobie sprawę z tego, iż musiał zrobić wszystko, co tylko było w jego mocy, aby wykazać przynajmniej chęć zawarcia szerszego porozumienia z Rosją, pomimo to iż był zdecydowany zabiegać o odłożenie ostatecznego załatwienia polsko-rosyjskiego sporu granicznego do zakończenia działań wojennych i zwołania europejskiego kongresu pokojowego. Innego sposobu rozwiązania zatargu z Rosją Mikołajczyk nie widział. Wynika to jasno z oświadczenia złożonego przez premiera jego zwolennikom w drugiej połowie stycznia 1944 roku: Musimy dążyć do zgodnych stosunków z Rosją porzucając demagogią nieustępliwości — nieuzasadnione ambicje mocarstwowe i prometeizm. W opinii świata nasze granice są sporne. Liczenie na konflikt Zachodu z Rosją jest złudne i niebezpieczne. Zachód o nasze granice wschodnie * Relacja ustna gen. M. Kukiela. • Tamże. * 271 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" bić się nie będzie, a w razie napięcia z Rosją będzie dążył do rozładowania naszym kosztem. Natomiast w razie dogadania się — Anglo-Amery-kanie gotowi gwarantować obronę naszego ustalonego zgodnie terytorium — a nawet zobowiązać slą do walki o nie.' Nie oznaczało to jednak, że premier palił się do natychmiastowych zasadniczych rozmów ze Stalinem. Wprost przeciwnie, uważał, że „zwycięstwa rosyjskie stwarzają złą koniunkturę do rozmów [...] Decydującą będzie jednak koniunktura w końcu wojny, gdy wzrośnie waga głosu naszych aliantów. Na ten czas Polska musi zachować swe główne atuty, to jest czyste oblicze ideowe, jednolitą postawę i walkę z wrogiem, gdyż to nam daje pozycję moralną i obowiązuje sprzymierzonych. Osłabienie tej pozycji — to osłabienie zobowiązań. Atut walki z Niemcami musi być w pełni wygrany w momencie ich załamania..." s Mikołajczyk grał na zwłokę i liczył, że postawa Armii Krajowej wobec Niemców i Rosjan w tym mu dopomoże. Chciał doczekać się momentu, kiedy w rozgromieniu Niemiec szale przechylą się na korzyść zachodnich aliantów — będą oni wtedy dostępni i innym argumentom. Tymczasem pragnął on prowadzić grę dyplomatyczną w stosunku do Rosji: „W całej polemice polsko-sowieckiej ostatnich tygodni chodziło Rządowi Polskiemu o to — pisał premier do kraju 17 marca 1944 roku — by spór polityczny tak rozegrać, ażeby odpowiedzialność za jego niezlikwidowanie, a nawet zaostrzenie spadła nie na Polskę, lecz na Sowiety. Musieliśmy zapobiec za wszelką cenę dostaniu się Polski w izolację [...] Uważaliśmy za konieczne ukazanie wobec opinii brytyjskiej^ amerykańskiej dobrej woli..." 9 Aby to osiągnąć, Mikołajczyk musiał rozgłosić światu gotowość Bora-Komorowskiego do współpracy z Armią Czerwoną i jego własną chęć podjęcia rokowań z Rosją. 7 Depesza Ministra Spraw Wewnętrznych do Delegata Rządu — skrót przemówienia Premiera na tajnym posiedzeniu Rady Narodowej 1811944, 2411944, L. dz. K. 495/44, SPP — Teka MSW 50. s Tamże. » Depesza Premiera do Delegata Rządu, 17 III 1944, L. dz. K. 1775/44, SPP — Teka MSW 50. 1. Reakcja premiera Niemniej w tym samym prawie czasie premier informował Warszawę, że podjęcie rozmów z Moskwą, jak już powyżej zaznaczyliśmy, „niczego jeszcze nie przesądza", a przynieść może duże korzyści polityczne i dyplomatyczne.10 Brak entuzjazmu u Mikołajczyka do podjęcia zasadniczych rokowań z Moskwą w zimie 1944 roku należy tłumaczyć: po pierwsze, przekonaniem, że Rosjanie nie zgodzą się „na dyskusję nad całokształtem spraw spornych z powodu charakteru i postawy zasadniczej Rządu Polskiego",11 i po drugie, obawą, że właściwym celem „Sowietów jest sowietyzacja nie tylko Polski, ale całej Europy".18 Pocieszał się jednak tym, że „sprawa Polski jest probierzem, której złe rozwiązanie nie tylko skompromituje narody sprzymierzone, ale nie zabezpieczy pokoju na przyszłość".13 Poza czysto politycznymi i dyplomatycznymi względami istniał jeszcze jeden poważny powód, bardziej wątpliwej natury, który skłaniał Mikołajczyka do zatwierdzenia decyzji Bora-Komorowskiego: chęć przerzucenia, częściowej przynajmniej, odpowiedzialności za .stan polsko-rosyjskich stosunków i doprowadzenie do modus vivendi z Moskwą na barki krajowych przywódców. Świadczy o tym jego wniosek przedstawiony do zatwierdzenia Radzie Ministrów i Naczelnemu Wodzowi, aby dowódcy ujawniających się oddziałów AK i reprezentanci Delegatury Rządu składali władzom radzieckim obszerne i wyczerpujące polityczne deklaracje. Oświadczenie to miało brzmieć jak następuje: Na podstawie instrukcji Rządu [...] z polecenia Delegata Rządu i rozkazu Komendanta Armii Krajowej zgłaszamy się do dowództwa armii sowieckiej walczącej z Niemcami, z którymi walczymy od początku wojny, z gotowością stosowania się do życzeń dowództwa armii sowieckiej w zakresie operacyjnych działań wojennych. Depesza Premiera do Delegata Rządu, 25-2611944, L. dz. K. 519/44, LfV do Delegata Rządu, 17 III 1944, L. dz. K. 1775/44, do Delegata Rządu, 25-3611944, L. dz. K. 519/44, DTpS IGS — PRM, L 11. » Tamże. 272 18 — Powstanie Warszawskie 273 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" W szczególności wyrażając przekonanie, że suwerenne prawa Rzplitej i jej obywateli zostaną uszanowane oraz że nawiązane zostaną stosunki dyplomatyczne ZSRR z Rządem RP w Londynie oraz przedstawicielstwem w Kraju, którym dochowujemy wierności, oświadczamy gotowość: a) objęcia władzy cywilnej na terenie powiatu..., gminy..., zapewnienia spokoju i pomocy ze strony ludności cywilnej dla walczących armii; b) wydania zarządzenia mobilizacji zdolnych do służby wojskowej obywateli polskich, stworzenia oddziałów armii polskiej, które by pod dowództwem polskim, zgodnie z rozkazami odpowiedzialnych za dany odcinek bojowy komendantów armii sowieckiej, poszły, po ich uzbrojeniu, w bój z Niemcami. Prosimy o umożliwienie nam kontaktu i łączności z naszą prawowitą władzą państwową i wyrażamy przekonanie [...] że wojska sowieckie opuszczą teren Rzeczypospolitej natychmiast po ukończeniu wojennych działań operacyjnych.14 Rada Ministrów odrzuciła ten wniosek. Niemniej rzuca on wiele światła na sposób, w jaki Mikołajczyk pojmował polityczne cele „Burzy". Przyjęcie tego wniosku przez rząd sprowadziłoby ujawniających się dowódców AK, w pewnym przynajmniej stopniu, do roli posłańców do przekazywania rządowych not dyplomatycznych radzieckim władzom wojskowym. Był to poroniony pomysł; trudno bowiem uwierzyć, aby zaabsorbowani prowadzeniem walki frontowi dowódcy radzieccy mieli czas i cierpliwość na wysłuchiwanie długich i dla nich z pewnością zawiłych politycznych deklaracji. Co więcej, premier był niekonsekwentny, gdyż z jednej strony zalecał ujawnianie się wobec Rosjan, a z drugiej nakazywał, „obok ujawnionych przedstawicieli, przygotować drugi, zastępczy skład osobowy władz cywilnych i wojskowych, które by już w każdym wypadku pozostały w ukryciu, starając się o skomunikowanie się z władzami polskimi i informując o losie ujawnionych przedstawicieli, o losie miejscowej ludności oraz o postępowaniu Sowietów na tych terenach".15 Zalecenia te były nielogiczne; trudno bowiem było nakazywać AK, aby pod wzglę- " Załącznik Nr 1 do listu Premiera do Naczelnego Wodza, 1II1944, L. dz. 138/XV/44, IGS — Teka XV, NW 1944. 15 Tamże. 274 1. Reakcja premiera dem operacyjnym całkowicie podporządkowała się Rosjanom i zabiegać u nich o uznanie jej za pełnoprawnego sprzymierzeńca, a obok tego żądać, aby część jej personelu prowadziła na szeroką skalę zakrojoną antyradziecką działalność szpiegowską. Te dwie wręcz odwrotne postawy zalecane AK przez premiera wzajemnie się wykluczały, gdyż nie ulega kwestii, że antyrosyjska organizacja prędzej czy później zostałaby wykryta przez NKWD, co musiałoby znowu doprowadzić do rosyjskich represji. Nielogiczność ta była tym bardziej rażąca, iż Mikołajczyk pragnął kategorycznie wykluczyć „wszelką walkę z wojskami sowieckimi" i stał na stanowisku, że „konieczność pozostania Polski w obozie narodów sprzymierzonych nakłada na nas obowiązek bezwzględnego przeciwstawienia się wszystkiemu, co mogłoby spowodować faktyczny stan wojny pomiędzy Polską a Sowietami, w konsekwencji zaś najstraszniejsze, nowe prześladowania ludności polskiej".16 Co więcej, premier był przekonany, że Bór--Komorowski też kategorycznie wykluczał wszelką możliwość otwartej walki z Rosjanami.17 Niemniej Mikołajczyk nie odwołał rozporządzenia dowódcy AK mówiącego o stosowaniu „samoobrony" na wypadek wrogich aktów radzieckich,18 chociaż akcja samoobronna prowadzona przez duże oddziały AK mogłaby doprowadzić do poważnych starć z Rosjanami. Pod wieloma więc względami premier daleko odszedł od wskazań swego poprzednika, gen. Sikorskiego, który uważał, iż w wypadku wkroczenia do Polski przeważających, zwycięskich sił rosyjskich odbudowa państwa polskiego mogła nastąpić tylko przy zapewnieniu sobie dobrej woli Związku Radzieckiego i pomocy zachodnich aliantów.19 Mikołajczyk pochłonięty całkowicie śmiertelną walką o Polskę chwytał się jednak każdego bezwzględ- »• Protokół posiedzenia Rady Ministrów z 18II1944, IGS — A. XII. 3/90 — 2. 17 Tamże. « Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 24—26 XI1943, otrzymana w Londynie 1—811944, L. dz. 2100, SPP. 19 Instrukcja osobista i tajna Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 8 III 1942, L. dz. 1111/42, SPP. 275 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" nie środka, który, w jego opinii, mógłby mu zapewnić zwycięstwo. Wiadomości z kraju o ewentualnych radzieckich represjach wobec Armii Krajowej i organów Delegatury Rządu miały mu posłużyć jako niezbite argumenty do ubiegania się o interwencję Londynu i Waszyngtonu w Moskwie w polskich sprawach. W ostateczności premier zalecał: W wypadku, jeżeli by się okazało, że ujawnieni przedstawiciele polscy zostali aresztowani, władze krajowe wydadzą, na dalszych terenach, zakaz ujawniania się. Przed wydaniem zakazu ujawniania się należy jeszcze skontrolować zachowanie się sowieckie po przekroczeniu granicy terenów, które przez władze sowieckie są uważane jako zaanektowane na rzecz Republiki Białoruskiej czy Ukraińskiej. Gdyby postępowanie Sowietów na terenach dotąd nie kwestionowanych nie różniło się od postępowania na terenach uważanych za zaanektowane, władze krajowe podejmą ostateczną decyzję w przedmiocie dalszego ujawniania się. Powziętą decyzję zakomunikować natychmiast Rządowi RP.*° Mikołajczyk był gotów więc uzależnić swój stosunek do Rosjan od ich postawy wobec państwa podziemnego na wschód, a następnie na zachód od linii Curzona. Było też jasne, że dla premiera dopiero zachowanie się Rosjan po przekroczeniu linii Curzona miało być właściwym sprawdzianem ich ostatecznych intencji wobec Polski. Mikołajczyk uważał „Burzę" za pierwsze zasadnicze posunięcie w swojej politycznej i dyplomatycznej kampanii, która miała doprowadzić do powrotu jego rządu do Warszawy przy aktywnym poparciu i błogosławieństwie Londynu, Waszyngtonu, a nawet, jeśli to możliwe, i Moskwy. Z drugiej strony w razie załamania się prób doprowadzenia do porozumienia się z Kremlem, zamierzał za pomocą „Burzy" wykazać Churchillowi i Rooseveltowi wrogość Rosjan wobec londyńskiego rządu i jego koncepcji powojennej Polski. 80 Załącznik Nr 1 do listu Premiera do Naczelnego Wodza, 1II1944, L. dz. 138/XV/44, IGS — Teka XV, NW 1944. 276 2. Reakcja Naczelnego Wodza Dla szefa Rządu Polskiego „Burza" była zasadniczym politycznym i militarnym manewrem w rosyjsko-polskiej konfrontacji; manewrem, który za wszelką cenę miał zapobiec „dostaniu się Polski w izolację".21 2. REAKCJA NACZELNEGO WODZA Naczelny Wódz i najwyższe polskie koła wojskowe w Londynie, które uważały, że władze krajowe winny trzymać się zasad ustalonych w Instrukcji Rządu z 27 października 1943 roku, nie podzielały entuzjazmu i poparcia udzielonego przez premiera dla „Burzy". Październikowa Instrukcja nie przewidywała ujawnienia się Armii Krajowej wobec Rosjan, nie mówiąc już o współpracy z nimi, bez uprzedniego nawiązania polsko-rosyjskich stosunków dyplomatycznych.22 Sosnkowski był wyraźnie głęboko zaniepokojony samodzielną decyzją Bora-Komorowskiego, która kolidowała z literą i duchem październikowych dyrektyw. Zamierzał spowodować jej odwołanie lub, w najgorszym razie, ograniczyć jej rozmiary i ewentualne skutki i konsekwencje. Naczelny Wódz po raz pierwszy wyraził swoje zastrzeżenia i opory wobec decyzji Bora-Komorowskiego w liście do premiera z 4 stycznia 1944 roku: Jasne są komplikacje, jakie wyniknąć mogą z decyzji kraju ujawnienia oddziałów Armii Krajowej wobec wkraczających na ziemie polskie Rosjan. Decyzja powyższa, a więc wykonywanie [...] Instrukcji Rządu [...] w warunkach jawności, jest w moich oczach rozpaczliwym porywem całopalnym kraju, mającym na celu zadokumentowanie praw Polski do istnienia. W tych warunkach i wobec meldowanego dzisiaj wkroczenia armii sowieckich w granice Polski, które nastąpiło bez porozumienia z Rządem » Depesza Premiera do Delegata Rządu, 17 III 1944, L. dz. K. 1775/44, SPP — Teka MSW 50. *» Zob. s. 257. 277 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" Polskim, staje się koniecznym natychmiastowe wykonanie protestu u Narodów Zjednoczonych, przewidzianego uchwałami z dnia 25 X 43. Wydaje mi się, iż na zmianę decyzji Kraju trudno byłoby wpłynąć bez uzyskania przez Rząd Polski zupełnie pozytywnej reakcji na jego protest ze strony rządów brytyjskiego i amerykańskiego. Pozytywną reakcją nazywam publiczne oświadczenie tych rządów: 1) że przyjmują do wiadomości nasze oświadczenie (protest), 2) potwierdzają w powstałej sytuacji, iż ze swej strony nie uznają zmian terytorialnych wynikłych z działań wojennych, 3) że użyją wszystkich swych wpływów, by zapewnić ludności naszych ziem, zajmowanych przez armie sowieckie, bezpieczeństwo i poszanowanie praw. W razie gwałtów sowieckich, wobec nakazanej w tym wypadku przez Rząd samoobrony, dalsze milczenie ze strony rządów alianckich może doprowadzić do walki w kraju na dwa fronty. W najlepszym zaś wypadku wzmożona akcja dywersyjna przerodzi się wobec powszechnej nienawiści do Niemców w próbę zbrojnego powstania, niestety, bez broni, na terenie zalanym przez milionowe armie niemieckie. W tych okolicznościach obowiązkiem moim może stać się niebawem być przy ginących zastępach Armii Krajowej. Ze względu na polityczną stronę tego kroku, proszę Pana Premiera o spowodowanie, bym mógł to uczynić za wiedzą i zgodą rządu Rzeczypospolitej oraz rządu brytyjskiego i amerykańskiego.28 Cel wywodów Sosnkowskiego był jasny. Zdając sobie sprawę, że zmiana decyzji Bora-Komorowskiego będzie bardzo trudna, wręcz niemożliwa, chciał wpłynąć na rząd, by uczynił wszystko, co było tylko w jego mocy, aby zapewnić poparcie Anglosasów dla AK, która wkrótce miała rozpocząć operację „Burza". Naczelny Wódz, choć dobrze zdawał sqbie sprawę, że decyzja władz krajowych doprowadzi w ciągu zbliżających się miesięcy do wielkiej narodowej tragedii, nie mógł się zdobyć na stanowcze wypowiedzenie się przeciwko ich planom. Starał się, niemniej, wykazać przede wszystkim Mikołaj czykowi, a następnie i samemu Borowi-Komorowskiemu wszystkie możliwe niebezpieczeństwa, jakie mogły wyniknąć z wprowadzenia w życie planu „Burza". » List Naczelnego Wodza do Premiera, 411944, L. dz. 7/GNW/tjn./44, SPP. Naczelny Wódz pisał w tej sprawie do Premiera 911944, L. dz. 38/GNW/tjn.44, SPP. 278 Z. Reakcja Naczelnego Wodza Argumenty użyte przez Sosnkowskiego przeciwko „Burzy" zawierały jednak wiele rażących sprzeczności. Po pierwsze, obawiał się on, że „Burza" — „wzmożona akcja dywersyjna" — wykonywana w warunkach jawności może samoczynnie przerodzić się „wobec powszechnej nienawiści do Niemców w próbę zbrojnego powstania, niestety, bez broni". W zasadzie spostrzeżenie to było trafne, ale z drugiej strony jakakolwiek „wzmożona" działalność bojowa ruchu oporu, nawet nie ukoronowana ujawnianiem się AK wobec wkraczających na karkach Niemców Rosjan, celem spotkania ich jako gości w Polsce, pociągała za sobą ryzyko wybuchu powstania. Ryzyko wybuchu powszechnego powstania kryło się już w samej październikowej Instrukcji Rządu, która przewidywała natężenie operacji AK w czasie niemieckiego odwrotu z Polski. W rzeczywistości tego rodzaju ryzyku można było całkowicie zapobiec przez zakazanie AK prowadzenia jakiejkolwiek działalności bojowej podczas odwrotu Niemców z Polski. Tego jednak Sosnkowski nie chciał uczynić. Po drugie, trudno jest sobie wyobrazić, w jaki sposób Armia Krajowa miała dochodzić „praw Polski do istnienia", na co Naczelny Wódz jako żołnierz zgadzał się, bez ujawnienia się zarówno wobec wrogów, jak i przyjaciół. Jeśli zaś chodzi o argument Naczelnego Wodza, że w razie „gwałtów sowieckich, wobec nakazanej w tym wypadku przez Rząd samoobrony, dalsze milczenie ze strony rządów alianckich może doprowadzić do walki w kraju na dwa fronty", to należy podkreślić, iż on sam przyczynił się do stworzenia tego niebezpieczeństwa przez swą zgodę na wprowadzenie klauzuli mówiącej o „samoobronie" do październikowych dyrektyw.24 Przestrzeganie tej klauzuli przez AK, w razie „gwałtów sowieckich" czy represji, automatycznie musiało doprowadzić do sporadycznych wprawdzie polsko-rosyjskich starć, bez względu na postawę czy oświadczenia rządów alianckich. Aby więc zażegnać grozę „walki w kraju na dwa fronty", " W lutym 1944 r. Naczelny Wódz sam podkreślił, że październikowe dyrektywy były dyrektywami „Rządu i Naczelnego Wodza". (Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 12 II1944, L. dz. 12l7/tjn./44, SPP.) 279 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" należało wydać AK kategoryczny rozkaz zabraniający jej żołnierzom strzelania do Rosjan bez względu na okoliczności. Naczelny Wódz wzbraniał się jednak przed wydaniem takiego rozkazu. Wprost przeciwnie, w ciągu następnych miesięcy będzie on wyraźnie inspirował Bora-Komorowskiego do stawiania oporu Rosjanom, w wypadku gdyby odmawiali oni AK prawa do reprezentowania interesów i godności Rzeczypospolitej.28 Pomimo to iż Sosnkowski dokładnie przewidział wszystkie możliwe niebezpieczeństwa, jakie kryły się w planie Bora-Komorowskiego, nie przyczynił się on wiele do ich zażegnania. W rzeczywistości, wbrew swym złym przeczuciom, wydawał się on dążyć do ich pogłębienia raczej niż odsunięcia. Wynikało to głównie z jego nader egzaltowanego poczucia żołnierskiego obowiązku i honoru i przekonania, że „Burza" musiała nie tylko być antyniemiecką, ale i antyradziecką operacją. Polski Naczelny Wódz przez całe swoje życie hołdował zgubnej teorii dwóch wrogów. 11 stycznia 1944 roku Sosnkowski pisał do Bora-Komorowskiego: Motywy Waszej decyzji ujawnienia się, aby wobec wkraczających w ziemie polskie Rosjan reprezentować Rzeczypospolitą i jej legalne władze — zasługują na najwyższy szacunek. Decyzja powyższa, a więc wykonanie punktu Bil Instrukcji Rządu z dnia 27 X 43 r., w warunkach jawności jest w moich oczach ofiarnym porywem kraju, mającym na celu zadokumentowanie praw Polski do istnienia. Jasne są trudności i komplikacje, jakie stąd wyniknąć mogą wobec tego, że Sowiety nie zdradzają najmniejszej chęci do przywrócenia stosunków dyplomatycznych z Polską na podstawach dla nas dopuszczalnych.16 Naczelny Wódz przestrzegał dowódcę AK, podobnie jak premiera, że wykonywanie „Burzy" może doprowadzić do wybuchu powszechnego powstania, „niestety bez dostatecznego uzbrojenia » Zob. s. 283-i287. M Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 1111944, L. dz. 281/tjn., SPP. 280 2. Reakcjo Naczelnego Wodza na terenie zalanym przez milionowe armie niemieckie", i walki na dwa fronty. Uprzedzał też, że „w tych okolicznościach obowiązkiem moim może stać się niebawem być przy ginących zastępach Armii Krajowej": W dalszym ciągu depeszy Naczelny Wódz stwierdzał: Przestudiowanie treści Waszego rozkazu punkt V Stosunek do Rosjan *> nie zmieniło mojej oceny. Sowiety stoją niezmiennie na stanowisku, że przynależność do Rosji ziem na wschód od linii Mołotow—Ribbentrop nie podlega dla nich dyskusji. Jestem przekonany, że na tych terytoriach nie zamierzają oni uznać w żadnych okolicznościach ani naszych praw gospodarza, ani tego, by charakter i zakres działania władzy sowieckiej był określony przez legalne władze polskie. Wreszcie próby wcielenia czy przyłączenia oddziałów Waszych do wojsk Berlinga są bodaj więcej jak prawdopodobne. [...] Czynniki angielskie zdradzają [._] wzmożone zainteresowanie możliwościami działań Armii Krajowej, jednak bez chęci zwiększenia przerzutów broni i z dość wyraźną tendencją do traktowania sprawy naszego wojskowego współdziałania z Rosją, niezależnie od podstawy politycznej. Przeciwstawiam się tej tendencji zdecydowanie. Współdziałanie takie bez uprzedniego porozumienia politycznego musi doprowadzić do groźnych komplikacji i scysji, toteż Instrukcja dla Kraju przewidywała, że bez nawiązania stosunków Rząd z Sowietami współpracować nie będzie. Nie jest wykluczone, że może mieć miejsce nacisk Sprzymierzonych na przyjęcie przez Rząd Polski terytorialnych żądań sowieckich. Uważam, że wszelkie ewentualne próby kompromisów terytorialnych byłyby bezcelowe i zgubne. Wedle mego zdania, istotnym celem gry Sowietów jest przekształcenie Polski w wasalną Republikę Komunistyczną lub zgoła w XVII Republikę Sowiecką, na co wyraźnie wskazuje mieszanie się w nasze sprawy wewnętrzne i personalne. Armia Krajowa i moja osoba są w dalszym ciągu głównym celem ataków sowieckich. Nastroje w Siłach Zbrojnych na obczyźnie podniecone, lecz dotychczas opanowane.*8 Ostrzeżenia i argumenty Naczelnego Wodza nie wywarły pożądanego skutku w Warszawie. W Dowództwie AK nadal oficjalnie panowało przekonanie, iż wprowadzenie w życie planu „Bu- *7 Zob. s. 265—266. *> Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 1111944, L. dz. 281/tjn., SPP. 281 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" rza" było jedynym realnym wyjściem ze względu na panujące warunki i sytuację. Wynikało to w pełni z odpowiedzi Bora--Komorowskiego na depeszę Sosnkowskiego z 11 stycznia 1944 roku. Dowódca AK donosił 3 lutego: Nie mam żadnych złudzeń co do wrogiego stosunku Sowietów do nas, w szczególności do AK i czynnika podległego Delegatowi Rządu. Decyzją ujawnienia się podjąłem po szczegółowej analizie położenia. Wpłynęły na nią przede wszystkim: 1) Wola zadokumentowania bezkompromisowej walki z Niemcami. 2) Wola zadokumentowania wobec Sowietów obecności czynnika reprezentującego suwerenność RP i postawienia w ten sposób Sowietom progu, na którym przejawić się musi ich rzeczywisty stosunek do naszej państwowości. 3) Przeświadczenie, że gdyby oddziały nasze, zresztą na kresach wschodnich nieliczne i słabe, które wystąpią do walki z Niemcami, nie ujawniły się, Sowiety uzyskałyby argument, że na ziemiach tych polskości nie ma, a nasz czyn zbrojny przypisany byłby partyzantce sowieckiej lub oddziałom PPR. 4) Opinia dowódców terenowych o niemożności zakonspirowania wobec Sowietów naszych oddziałów partyzanckich, a nawet konspiracyjnych ze względu na już dziś działające rozpoznanie sowieckie. Rozkaz 2100M nie wyczerpuje szczegółów instrukcji, które wydałem ustnie i osobiście wszystkim komendantom okręgów rozumiejąc trudności, na które Pan Generał zwraca uwagę. Ustaliłem szczegółowo stopień nasilenia walki z Niemcami i jej charakter, wydałem zarządzenie, by wzmożona akcja dywersyjna nie przerodziła się samorzutnie w próbę zbrojnego powstania przeciwko Niemcom w niekorzystnych dla nas warunkach. Rozkazy, którymi określiłem naszą postawę wobec Sowietów, wyłączają walkę zbrojną przeciw Rosji, czyli walkę na dwa fronty. Natomiast nie wykluczają zbrojnej samoobrony w razie rosyjskiego terroru. Postępowanie Sowietów w stosunku do ludności polskiej i naszych oddziałów na zajmowanych przez nich terenach posłuży nam do ewentualnych korektyw wydanych już zarządzeń. Proszę o instrukcje Pana Generała, czy nasze oddziały, które ujawniają się, mają na kategoryczne żądania Sowietów składać broń, czy też stawiać w tym wypadku zbrojny opór.80 19 Rozkaz Dowódcy AK do „Burzy". 80 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 3 II1944, L. dz. 957/t jn./44, SPP. 282 2. Reakcja Naczelnego Wodza Pomimo że tłumaczenia i zapewnienia Bora-Komorowskiego nie przekonały Naczelnego Wodza o słuszności rozkazu do „Burzy", ich stanowczy i bezkompromisowy ton skłonił go do wyrażenia jakby swej zgody na samodzielną decyzję krajowego dowódcy. 12 lutego Sosnkowski pisał do Bora-Komorowskiego: Zgadzam się w zupełności z tezą dotyczącą woli zadokumentowania bezkompromisowej walki z Niemcami. W tym duchu były poczęte i powzięte instrukcje Rządu i NW z dnia 27X43 [...] Dyrektywy powyższe zmieniliście w punkcie istotnym, postanawiając ujawnienie waszych oddziałów wobec wkraczających wojsk sowieckich. Decyzję Waszą ja interpretowałem jako gotowość przyjęcia narzuconej walki w granicach samoobrony, skoro Rosja nie uszanuje naszej niepodległości i naszych suwerennych praw gospodarza. Premier i niektórzy członkowie Rządu interpretowali tę samą decyzję jako wyraz realizmu nakazującego współdziałanie z wkraczającą Armią Czerwoną aż do podania się pod rozkazy sowieckich dowódców nawet bez uprzedniego porozumienia i nawiązania stosunków dyplomatycznych. Powstały polityczne i psychologiczne komplikacje. Z jednej strony postąpiliście samodzielnie wobec instrukcji Rządu i moich, stanowiących wynik długiej dyskusji. Z drugiej strony Rząd i ja sądzimy, że wola Kraju stanowi czynnik, nad którym nie sposób jest przejść do porządku dziennego. Ostatecznie, Rząd zaakceptował Wasz rozkaz na posiedzeniu Rady Ministrów dnia 2 II 1944 r. [...] Co więcej, Premier dnia 6 II .44 r. postanowienie Wasze podał do wiadomości Premierowi brytyjskiemu identyfikując je z wolą Rządu Polskiego — [podkr. moje — J.M.C.].'1 Z drugiej strony Sosnkowski, pomimo to że niejako usankcjonował decyzję i plan Bora-Komorowskiego, był nadal sceptycznie do niego nastawiony i nie wierzył, iż zostanie on uwieńczony powodzeniem. „Skoro nie macie złudzeń co do wrogiego stosunku Sowietów do Was i AK, to nie możecie ich mieć również co do skutku ujawnienia Waszych oddziałów bez uprzedniego porozumienia politycznego pomiędzy Rosją i Polską." 32 Co więcej, Na- 31 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 12 II1944, L. dz. 1217/tjn./ /44, SPP. 32 Tamże. 283 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" czelny Wódź, podkreślając wyraźnie antyradzieckie aspekty „Burzy", inspirował jej krajowych autorów do stawienia oporu Rosjanom w wypadku zastosowania przez nich represji wobec AK. Narzucał on dowódcy AK swoją własną interpretację „Burzy": Oczekujecie ode mnie instrukcji, czy Wasze oddziały — pisał do Bora--Komorowskiego — które się ujawnią w myśl Waszej własnej decyzji, mają na kategoryczne żądanie Sowietów składać broń, czy też stawiać w tym wypadku zbrojny opór. Można, oczywiście, twierdzić, że obowiązkiem Naczelnego Wodza jest wydać odpowiednie rozkazy, choć pytanie Wasze wypływa z samodzielnej zmiany instrukcji z dnia 27 X 43. Niezupełnie Was rozumiem. Z jednej strony rozkazy Wasze słusznie wyłączają walką zbrojną na dwa fronty, z drugiej zaś oświadczacie, że nie wykluczają one zbrojnej samoobrony. Czyż zbrojna samoobrona nie jest walką zbrojną, czy sądzicie, że do konieczności samoobrony nie dojdzie. Wszyscy wyłączamy walkę zbrojną na dwa fronty, o ile to od naszej woli zależy. Walka ta jednak może być nam narzucona przez postępowanie Sowietów. W rozkazie Waszym [...] nakazujecie, że wszelkie próby wcielania oddziałów polskich do wojsk czerwonych lub do oddziałów Berlinga są gwałtem, któremu należy się stanowczo przeciwstawiać. Zapytuję, co oznacza dla oddziału wojskowego stanowcze przeciwstawienie się gwałtowi. Czy liczycie, że bez uprzedniej umowy politycznej dowództwo sowieckie będzie tolerować obok siebie oddziały polskie podległe legalnym władzom Rzeczypospolitej? Mówicie w swoim rozkazie o zbrojnej samoobronie wobec rosyjskiego terroru, a jednocześnie zapytujecie, czy oddziały Wasze na żądanie Sowietów mają składać broń. Czy możliwa jest samoobrona bez broni? [...] Wódz Naczelny nie może wydawać rozkazu o składaniu broni wobec gwałtu i przemocy. Raz jeszcze powtarzam: aż do granic możliwości ludzkich należy unikać otwartej walki z Sowietami. Wszystko, co można toyk> powiedzieć w tej sprawie, zawarte jest w zasadzie samoobrony, określonej przez Rząd i potwierdzonej w Waszym rozkazie jako prawo naturalne każdego człowieka. Niezależnie od sformułowań, w obliczu złej woli Sowietów, efekt praktyczny będzie zawsze ten sam, o ile rzeczywistym celem ujawniania się ma być dokumentowanie suwerennych praw naszych na całości terytorium Rzeczypospolitej — [podkr. moje — J.M.C.].M 2. Reakcja Naczelnego Wodza Cel tych wywodów Naczelnego Wodza był oczywisty. W typowy dla siebie sposób, bez uciekania się do wojskowego rozkazo-dawstwa, zachęcał on Bora-Komorowskiego do podjęcia walki z Rosjanami, w wypadku gdyby chcieli oni rozbrajać ujawnione oddziały AK. Sosnkowski psychicznie przygotowywał swych podkomendnych w kraju do nieuniknionej, w jego opinii, walki z Armią Czerwoną. Dla Naczelnego Wodza „Burza" była „rozpaczliwym porywem całopalnym kraju",34 zmierzającym do obrony praw i interesów londyńskiego obozu w Polsce, „pomimo wszystko i wbrew wszystkiemu".35 Sosnkowskiego interpretacja „Burzy" kolidowała z interpretacją Mikołajczyka, który uważał ją za wyraz politycznego realizmu nakazującego współdziałanie z Armią Czerwoną bez względu na stan polsko-rosyjskich stosunków dyplomatycznych.36 Naczelny Wódz winił też dowódcę AK za komplikowanie mu współpracy z premierem przez samodzielne wprowadzanie zmian do Instrukcji Rządu. Celem usunięcia tych „komplikacji" Sosnkowski namawiał Bora-Komorowskiego, aby popierał jego linię, a nie rządu. W opinii Naczelnego Wodza dowódca AK, w tej „przełomowej chwili", miał do wyboru „dwie drogi" — obie oparte na założeniu bezkompromisowej walki z Niemcami: 1) Pierwsza polega na ścisłym wykonywaniu Instrukcji z dnia 27X43. Instrukcja ta obstaje przy naszych prawach pomimo wszystko i wbrew wszystkiemu — [podkr. moje — J.M.C.]. Pod naciskiem sprzymierzeńców nasz Rząd stanowisko to jak gdyby do pewnego stopnia osłabił — co najwięcej, chce wziąć z Waszej samodzielnej decyzji asumpt dla usprawiedliwienia polityki stopniowych ustępstw, a co najmniej dla porzucenia zasadniczego stanowiska Instrukcji z dnia 27 X., że bez uprzedniego porozumienia politycznego współpracować z Sowietami nie będziemy. 2) Druga polega na ustępowaniu w obliczu nacisków rosyjskich, obec- 38 Tamże. 284 «« List Naczelnego Wodza do Premiera, 411944, L. dz. 7/GNW/tjn./44, SPP. 85 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 12 II1944, L. dz. 1217/tjn./ /44, SPP. * Tamże; zob. też list Naczelnego Wodza do Premiera, 3II1944, L. dz. 124/GNW/tjn./44, IGS — A. XII. 3/90 — 2. 285 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" 2. Reakcja Naczelnego Wodza nie nie hamowanych, lecz raczej popieranych przez politykę państw anglosaskich. Są, co prawda, tacy, którzy sądzą, że jest to sposób jedyny, aby ocalić biologiczną substancją Narodu i zrealizować wizję przesunięcia granic zachodnich Polski ku szlakom Chrobrego. Ci, którzy tak myślą, łudzą się przy tym, że obecne władze polskie mogą być partnerami Rosji — w roli, do której predestynowani są przez Moskwę inni aktorzy, a więc Związek Patriotów, Wasilewska, Berling, PPR itd. Nie można się łudzić, że droga ta nie prowadzi do sowietyzacji Polski. Jestem zdecydowanym zwolennikiem pierwszej drogi — przy czym nie biorę pod rozwagę trzeciej alternatywy teoretycznie istniejącej. Mam na myśli śliską i niebezpieczną drogę Wallenrodyzmu oddziałów zdekonspi-rowanych." Naczelny Wódz nie ograniczał się zresztą tylko do teoretycznych i akademickich rozważań, lecz zalecał dowódcy AK: 1) Wedle granic możności trzymać się Instrukcji z dnia 27 X 43. 2) Unikać zbrojnych starć z Rosją, ograniczając je do samoobrony i przeciwstawiania się gwałtom sowieckim. 3) W wypadku aresztowań, gwałtów i rozbrajania zakazać ujawniania się na dalszych terenach, a zagrożone oddziały wedle możności wycofywać. Przede wszystkim musicie na tej samej drodze, na której nastąpiła zmiana Instrukcji Rządu i NW, tzn. z Delegatem Rządu i Krajową Reprezentacją Polityczną rozstrzygnąć zasadnicze pytanie: — czy współdziałanie wojskowe z Sowietami jest możliwe i wskazane bez uprzedniego porozumienia politycznego, skoro w tym wypadku współdziałanie oznacza podporządkowanie się rozkazom dowódców czerwonych, a w konsekwencji prawdopodobnie wcielenie do armii sowieckiej lub oddziałów Berling a. Porozumienie polityczne, o ile w ogóle jest osiągalne, oznaczałoby w sytuacji obecnej zgodę na terytorialne żądania Sowietów. Moje stanowisko w tej sprawie jest konsekwentnie negatywne. Natomiast nie jestem pewien, czy w łonie Rządu nie znajdą się zwolennicy współpracy w każdym wypadku, którzy powoływać się będą na opinię brytyjską i operować jako argumentem rozkazem Waszym o ujawnianiu oddziałów — [podkr. moje — J.M.C.]. Moje osobiste zdanie: trzeba oprzeć się i przetrwać wszystko, dopełnia- jąc z naszej strony najskrupulatniej żołnierskich obowiązków sojuszniczych. Nie można zwalniać państw anglosaskich z ich zobowiązań moralnych i politycznych względem nas i ułatwić im ratowanie twarzy kosztem naszych ustępstw i naszego honoru.38 Wywody Sosnkowskiego świadczą, iż był on przekonany, że eksperyment współpracy z Armią Czerwoną zawiedzie — zakończy się tragedią — i że starał się przekonać o tym Dowództwo AK. Naczelny Wódz chciał uprzytomnić władzom krajowym, że założenia i cele „Burzy" były nielogiczne; nie można było się spodziewać, iż Rosjanie będą czynnie wspomagać antyradziecką demonstrację polityczną AK, w zamian za jej nominalną pomoc militarną we wspólnej walce z Niemcami. Założenie to było z góry fałszywe. Sosnkowski miał rację utrzymując, iż nie należało oczekiwać że „Burza" rozwiąże wszystkie polskie problemy, a może nawet doprowadzić do dalszego zaognienia i tak już nader skomplikowanych i złych polsko-rosyjskich stosunków. Niemniej Naczelny Wódz odrzucał wszelką myśl poszukiwania kompromisu ze Stalinem, choć w istniejących warunkach było to jedynym realnym wyjściem ze ślepego zaułka, w którym obóz londyński się znajdował. Stąd rodzi się pytanie, dlaczego Sosnkowski, który dobrze rozumiał całą grozę położenia, przyjmował i propagował tak niebezpieczną i jałową postawę wobec Rosji? Wydaje się, iż skłoniło go do tego wiele powodów. Po pierwsze, uważał, iż bez względu na wydane przez rząd rozkazy AK i ludność w kraju nieuniknie-nie zastosuje „metodę samoobrony, porywając samorzutnie za broń w wypadku, gdyby wojska sowieckie wkraczały do Polski jako wróg lub w charakterze dwuznacznym..." 39 W jego opinii tylko „uzyskanie rękojmi bezpieczeństwa od mocarstw sprzymierzonych" mogło zażegnać możliwość polsko-rosyj- 37 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 12 II1944, L. dz. 1217/tjn./ /44, SPP. 286 M Tamże. M List Naczelnego Wodza do Ministra Spraw Zagranicznych, 5 X1943, L. dz. osob./GNW/43 tjn., IGS — PRM, L 21. 287 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" 2. Reakcja Naczelnego Wodza skiego konfliktu.40 Po drugie, do połowy kwietnia 1944 roku Naczelny Wódz sądził, iż Polska będzie uwolniona przez anglo--amerykańskie raczej niż radzieckie siły.41 Uważał więc, iż starcia polsko-rosyjskie będą miały ograniczony zasięg — nie rozprzestrzenia się na obszary położone na zachód od linii Curzona — i przyjmą charakter zbrojnych demonstracji mających na celu obronę praw Polski do kresów wschodnich. Niska opinia o wojskowych możliwościach Armii Czerwonej wynikała z jego przeświadczenia, że prawdopodobnie „Rosja jest mniej silna i pewna siebie aniżeli się wydaje",42 a Wehrmacht będzie „bronić uparcie dostępu do Niemiec".43 Po trzecie, Sosnkowski wierzył, że „wcześniej czy później Wielka Brytania stanie wobec konieczności rozprawy z imperializmem rosyjskim — cała kwestia polega na tym, kiedy to nastąpi i czy zdołamy przetrwać złe czasy. Wreszcie, wojna może się przeciągnąć i nie są wykluczone w jej toku rozliczne i nieprzewidziane przemiany." 44 Naczelny Wódz myślał już więc o nieuniknionym, w jego opinii, konflikcie pomiędzy Wschodem a Zachodem, i z tej przyczyny nie widział potrzeby pójścia na ugodę z Rosją. Dopuszczał też możliwość nowego rosyjsko-niemieckiego porozumienia.45 Mikołaj czyk był zdania, że na razie nic nie wskazywało na tego rodzaju możliwość i że „ewentualny opór w kraju przeciw inwazji sowieckiej wobec sytuacji AK nie miałby znaczenia militarnego, a mógłby mieć znaczenie polityczno-symboliczne".46 Dla Sosnkowskiego silna, zwycięska Rosja była złowrogą groźbą. 40 Sprawozdanie z posiedzenia Rady Ministrów z 4 X 1943, IGS — PRM, K 106/43. 41 Zob. s. 311. 42 Depesza Naczelnego Wodza do Ministra Obrony Narodowej, 25 XI1943, L. dz. 7571, IGS — PRM, L 46/47. 48 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 7 VII 1944, L. dz. 5480/44, SPP. 44 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 12 II1944, L. dz. 1217/tjn./ /44, SPP. 45 Sprawozdanie z posiedzenia Rady Ministrów z 4 X 1943, IGS — PRM, K 106/43. 46 Tamże. 288 Nasza racja stanu wygra integralnie tylko wtedy — upewniał on Bora--Komorowskiego — gdy Niemcy i Rosja osłabią się wzajemnie tak, że rozstrzygające zwycięstwo wraz z zajęciem terytoriów niemieckich i polskich przypadnie państwom anglosaskim. Bieda polega na tym, że państwa te nie doceniają swej siły, są jak gdyby zmęczone wojną i na razie pozostawiają Rosji nadmiernie dużą swobodę ruchów w Europie, a przede wszystkim w tej połaci, z którą nasze losy są związane. Na tym, zdaje się, polega dramat Polski w zwią::ku z konferencją w Teheranie.47 Naczelny Wódz pragnął za wszelką cenę uwikłać Anglię i Amerykę we wschodnioeuropejskie sprawy oraz żywił głęboką nadzieję, iż powtórzą się wypadki z lat 1917—1918, które doprowadziły do odrodzenia się państwa polskiego w momencie, w którym zarówno Niemcy, jak i Rosja były wewnętrznie rozbite i osłabione skutkami wojny. W istocie cele Naczelnego Wodza były podobne do celów premiera — obydwaj chcieli doprowadzić do objęcia władzy w Polsce przez obóz londyński — ale pragnął on je realizować w bardziej bezkompromisowy, żołnierski sposób. Sosnkowski nie podzielał obaw Mikołaj czyka, że polska nieustępliwość i ewentualny wybuch polsko-rosyjskich starć może doprowadzić do opuszczenia Polski przez zachodnich aliantów. Z tej też przyczyny postawa premiera wobec Rosji wydawała, się Sosnkowskiemu zbyt potulna i pojednawcza. Myślę, że odrzucenie linii Curzona nie może pociągnąć za sobą opuszczenia nas przez Anglię i Amerykę — Naczelny Wódz pisał do kraju na początku lutego 1944 roku — które muszą się liczyć z zaciągniętymi zobowiązaniami, z opinią świata i swych własnych krajów. Ponieważ nie jesteśmy w stanie mieć wpływu ani na cele polityki sowieckiej i jej wykonanie, ani też na wynik działań wojennych, nie pozostaje nam nic innego, jak twardo i otwarcie bronić naszej sprawy na gruncie naszego legalnego stanu posiadania na podstawie Karty Atlantyckiej i innych zasad moralnych i prawnych, domagać się tego samego od państw anglosaskich i w ten sposób uczynić sprawę polską sprawą sumienia świata, probierzem przyszłości narodów Europy.48 47 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 12 II1944, L. dz. 1217/tjn./ /44, SPP. 48 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, datowana 1II, nadana 3 II1944, L. dz. 877/tjn., SPP. 19 — Powstanie Warszawskie 289 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" 2. Reakcja Naczelnego Wodza Nawet możliwość utworzenia przez komunistów, opierających się na Rosji, „polskiego rządu" nie napawała Sosnkowskiego specjalnym niepokojem. Stworzy to „trudności i powiększy nasze ciężary, jednocześnie jednak podniesie czujność opinii anglosaskiej w stosunku do polityki Moskwy".49 Sosnkowski, pomimo to iż starał się narzucić Dowództwu AK swoją własną ocenę sytuacji i taktykę postępowania, rozmyślnie unikał wydawania Borowi-Komorowskiemu konkretnych rozkazów. „Używam świadomie terminologii warunkowej, nie zaś trybu rozkazodawstwa wojskowego — pisał do dowódcy AK w marcu 1944 roku — gdyż zdaję sobie sprawę, że w obecnych zawiłych warunkach politycznych dyrektywy dla kraju, formułowane tutaj, mogą znacznie odbiegać od warunków rzeczywistości i wykonalności." so Jednak ta niechęć Naczelnego Wodza do wydawania ścisłych rozkazów mogła być rozumiana przez dowódcę AK jako wyraźna zachęta do polegania na własnym zdaniu i samodzielnego podejmowania decyzji bez specjalnego oglądania się na instrukcje otrzymywane od rządu w Londynie; bez względu na to, że Londyn — jeden z trzech głównych kierowniczych ośrodków antyhitlerowskiej koalicji — był z pewnością o wiele lepszym punktem do podejmowania najżywotniejszych dla Polski decyzji niż okupowana, odcięta od świata Warszawa. Co więcej, stosunek Sosnkowskiego do dowódcy AK był niekonsekwentny, bo choć z jednej strony robił mu wymówki, iż działał samodzielnie, to z drugiej rozmyślnie go do tego zachęcał. Niekonsekwencję tę można tłumaczyć tylko tym, iż Naczelny Wódz, wbrew wszelkim zasadom lojalności i wojskowego posłuszeństwa, nie będąc w stanie wpłynąć na zmianę polityki rządu w Londynie, świadomie starał się obniżyć jego autorytet w kraju sugerując, iż jego dyrektywy mogą być nieżyciowe, a nawet sprzeczne z interesami Polski. W takich okolicznościach podanie się do dymisji przez « Tamże. 50 Pismo Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, datowane 2 III 1944, wysłane do Polski przez kuriera, prawdopodobnie kpt. dypl. J. Kamieńskiego („Cozas"), który odszedł na „stację wyczekiwania" 7 III, a skakał do Polski z 8 na 9 IV 1944, SPP. 290 Sosnkowskiego byłoby o wiele lepszym rozwiązaniem. Nie był on jednak gotów do tego kroku, gdyż oznaczałoby to ponowne, całkowite odsunięcie się od spraw publicznych — zejście na manowce — i pozostawienie wszystkiego w rękach Mikołaj czyka, któremu nie ufał. Dlatego był on zdecydowany pozostać na swym stanowisku w nadziei, że uda mu się przez to zachować wpływ na polskie sprawy. Naczelny Wódz sądził, że sprawując władzę nad wojskiem — w kraju i za granicą — będzie w stanie powstrzymać Mikołajczyka przed pójściem, pod brytyjską presją, na polityczny i terytorialny kompromis ze Stalinem. Nie ulega wątpliwości, że Naczelny Wódz był głównym filarem politycznej opozycji w stosunku do rządu i polityki Mikołajczyka. Stało się to jasne w drugiej połowie lipca 1944 roku, kiedy ważyły się losy Warszawy, a premier był w drodze do Moskwy. Tymczasem Sosnkowski zalecał Borowi-Komorowskiemu, aby rozważył, „czy nie jest wskazanym, by jak najwięcej elementów AK, najcenniejszych i najbardziej zagrożonych eksterminacją sowiecką, wedle możności przesunąć przede wszystkim na zachód albo nawet na południe do Małopolski, skąd mogłyby one — oczywiście tylko in extremis — wycofać się czasowo na terytorium Węgier, bezpośrednio, lub przez Słowację. Przewiduję, że wcześniej czy później Węgry znajdą się w obozie sprzymierzonych. Zależnie od rozwoju sytuacji będzie zawsze możliwym z terytorium Węgier — albo powrót do kraju, albo zmontowanie akcji pomocniczej dla głównych działań powstańczych."51 Dowódca AK odrzucił tę sugestię jako niebezpieczną i nierealną.52 Jej przyjęcie niewątpliwie doprowadziłoby do rozproszenia AK i wewnętrznego kryzysu w jej szeregach; kryzysu, który ułatwiłby komunistom objęcie kontroli nad całym antyniemiec-kim ruchem oporu w Polsce. Naczelny Wódz powrócił do tej myśli jednak pod koniec lipca 1944 roku — na parę dni przed wybuchem powstania w Warszawie.53 Myśl ta sugeruje, iż w płod- 51 Tamże. 52 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego udzielona w obecności prof. J. K. Zawodnego. w Zob. s. 487. 291 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" nym umyśle Sosnkowskiego panowało dość duże zamieszanie co do właściwej roli, jaką AK miała odgrywać w najbliższej przyszłości; AK nie mogła w krótkich odstępach czasu bić się z Niemcami, stawiać oporu armii radzieckiej i wycofywać swoje najwartościowsze elementy za granicę. Naczelny Wódz chciał, aby AK grała zbyt wiele ról w tym samym czasie, i w rezultacie wprowadzał po prostu zamieszanie do głów swych zmęczonych i steranych wojną i okupacją podkomendnych, szczególnie przez zalecanie im sprzecznych ze sobą posunięć, które najczęściej brały rozbrat z dyrektywami rządu. Najwyższe szczyty londyńskiego obozu były skłócone i w przededniu największej próby brakowało im jednolitego kierownictwa. Było to wprost paradoksalne, że prawie w tym samym czasie, kiedy Sosnkowski inspirował wycofanie najcenniejszej części AK na Węgry, rząd wysłał do kraju poprawkę październikowej Instrukcji, która zatwierdziła i zalegalizowała rozkaz do „Burzy". 3. UZUPEŁNIENIE INSTRUKCJI RZĄDU Z 27 PAŹDZIERNIKA 1943 ROKU 18 lutego rząd w Londynie powziął następującą uchwałę: Uzupełnia się instrukcją krajową w dziale Bil, jak następuje: Władze Krajowe wydadzą polecenie terenowym przedstawicielom władzy administracyjnej, by wraz z dowódcą miejscowego odcinka czy oddziału Armii Krajowej wystąpili do dowództwa wkraczających oddziałów sowieckich z następującym oświadczeniem: „Na rozkaz Rządu Rzeczypospolitej Polskiej zgłaszam się jako przedstawiciel polskiej władzy administracyjnej (jako dowódca wojskowy) z propozycją uzgodnienia współdziałania z wkraczającymi na teren Rzeczypospolitej Polskiej siłami zbrojnymi Sowietów w operacjach wojennych przeciw wspólnemu wrogowi." Należy poza tym oświadczyć, że oddziały Armii Krajowej, istniejące lub mogące powstać, są częścią Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej, podlegają nadal Rządowi Polskiemu, rozkazom Naczelnego Wodza i dowódcy Armii Krajowej. W wypadku jeśliby ujawnieni przedstawiciele polscy zostali aresztowa- 292 5. Uzupełnienie Instrukcji Rządu z 27 X 1943 r. ni, władze krajowe wydadzą na dalszych terenach zakaz ujawniania się władz administracyjnych i sił zbrojnych. W każdym razie obok ujawnionych przedstawicieli przygotować drugi, zastępczy skład osobowy władz cywilnych i wojskowych, które już w każdym wypadku pozostałyby w ukryciu, starając się o skomunikowanie się z władzami polskimi i informując je o losie ujawnionych przedstawicieli, o losie miejscowej ludności oraz o postępowaniu Sowietów. Wzywa się ludność polską, by nie opuszczała swych siedzib. Rząd RP w swej działalności politycznej pracuje w dalszym ciągu nad zabezpieczeniem suwerennych praw Rzeczypospolitej i bezpieczeństwa jej obywateli oraz nad wytworzeniem warunków koniecznych dla uzgodnienia walki w kraju przeciw Niemcom z planem strategicznym aliantów i Rosji Sowieckiej.54 Tegoż samego dnia rząd zatwierdził następującą treść depeszy do kraju: a) Należy przez dodatkowe jednorazowe ujawnianie się skontrolować zachowanie się Sowietów na terenach na zachód od Bugu. W wypadku aresztowań postanowić zakaz dalszego ujawniania Się. W ten sposób uzyskamy dodatkowe argumenty polityczne w obronie interesów RP i jej ludności. b) Delegat Rządu oraz Dowódca Armii Krajowej zdecyduje, zależnie od warunków, które organy władz krajowych i oddziały wojskowe mają się ujawnić, a które mają pozostać w konspiracji.55 Dodatkowo na zapytanie Naczelnego Wodza, „jak się ma zachować oddział Armii Krajowej, którego dowódca otrzymałby od władz wojskowych sowieckich rozkaz złożenia broni" — gdyż Naczelny Wódz nie mógłby wydać rozkazu złożenia broni w takim wypadku — Rada Ministrów, wobec tak postawionego pytania, udzieliła na wniosek min. Grosfelda następującej odpowiedzi: W razie odrzucenia propozycji uzgodnienia i współdziałania oddział należy rozwiązać i broń zabezpieczyć, unikając konfliktów z armią rosyjską.58 54 Uchwały Rady Ministrów z 18 II1944, IGS — PRM, L 21. 53 Tamże; por. też Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 21II1944, L. dz. 1452 (171), SPP. M Protokół posiedzenia Rady Ministrów z 18 II1944, IGS, A. XII. 3/90—2; por. też Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 21II1944, L. dz. 1452 (171), SPP. 293 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" Rada Ministrów zgodziła się też na wyjazd Sosnkowskiego do kraju, „gdy Naczelny Wódz uzna, że zbliża się moment generalnego powstania".57 Przy czym równocześnie rząd miał rozważyć sprawę wyjazdu do Polski premiera, względnie innych członków rządu.58 Prawdopodobnie w związku z tą uchwałą Sosnkowski pisał do Bora-Komorowskiego w marcu 1944 roku, iż liczył się poważnie z możliwością udania się do Polski. Proszę o opinię Kraju — pytał się Naczelny Wódz — czy moje wcześniejsze zjawienie się pośród Was uważacie w obecnym okresie za celowe i wskazane. Dawniej w rachubach swoich liczyłem się z przylotem do Kraju w decydującej chwili i wierzyłem, że zbiegnie się ona z momentem, gdy wojska nasze będą dostatecznie blisko granic Polski. W warunkach obecnych pragnąłbym jako żołnierz dzielić z Wami ciężkie chwile, ale z drugiej strony mam wątpliwości, czy nie przysporzyłbym Wam niepotrzebnych kłopotów i komplikacji, których stąd przewidzieć i ocenić nie jestem w stanie, oraz czy moja obecność tutaj nie jest bardziej potrzebna — przynajmniej na razie.69 Dowództwo AK ustosunkowało się do tej sprawy negatywnie; oficjalnie było ono przeciwne przyjazdowi Naczelnego Wodza do kraju, ponieważ nie było w stanie zapewnić mu odpowiednich warunków pracy i bezpieczeństwa.60 Istniały jednak i inne powody. Według relacji płk. dypl. J. Bokszczanina („Sęka"), ówczesnego szefa operacji Komendy Głównej AK, „projekt Naczelnego Wodza wywołał wielką konsternację i był bardzo negatywnie oceniony".61 „Bór-Komorowski i Pełczyński byli z tego bardzo niezadowoleni. Okulicki, który był przy pisaniu odpowie- 57 Protokół posiedzenia Rady Ministrów z 18II1944, A. XII. 3/90—2; por. też pismo Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, datowane 2 III 1944, SPP. 58 Tamże. 59 Tamże. 60 Relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego. 61 List płk. J. Bokszczanina do autora z 5 VI1965. Płk Bokszczanin twierdzi, że sprawa ta była dyskutowana już po przybyciu do kraju gen. Leopolda Okulickiego („Kobry"), tzn. najwcześniej w czerwcu 1944 r. Gen. Okulicki zameldował się u gen. Bora-Komorowskiego 3 VI 1'944 r. (Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 3 VI1944, L. dz. 4701, SPP.) 294 3. Uzupełnienie Instrukcji Rządu z 27 X 1943 r. dzi, był temu bardzo przeciwny. Odpowiedź82 redagowali Pełczyński i Okulicki. Uważali, że przyjazd Naczelnego Wpdza zrobi dużo zamieszania; że jest właściwie niepotrzebny. Po co i na co ma przyjeżdżać? Sądzono, że będzie trudno zapewnić mu odpowiednie warunki pracy i bezpieczeństwa." 63 Uzupełnienia wprowadzone do (październikowych dyrektyw o-znaczały całkowite zwycięstwo krajowych koncepcji i planów oraz częściowe zwycięstwo Mikołaj czyka nad sugestiami propagowanymi przez Sosnkowskiego. W istocie poprawki uchwalone przez rząd były niezbyt udaną próbą uzgodnienia stanowiska premiera i Naczelnego Wodza wobec rozkazu Bora-Komorowskiego do akcji „Burza". Sosnkowski był ogromnie niezadowolony z wyniku narad i de-liberacji rządu w sprawie „Burzy", w których częściowo brał udział prezydent Rzeczypospolitej,6* i zakomunikował zastrzeżenia zarówno Borowi-Komorowskiemu, jak i Mikołajazykowi. Naczelny Wódz poinformował Warszawę, że tekst uchwały rządu z dnia 18 lutego „jest na ogół wynikiem długotrwałych sporów i dlatego też odbiega znacznie od pierwotnego tekstu uzupełnień Instrukcji, proponowanych przez premiera Mikołajczyka6S [...] Nie wszystko jednak zostało uzgodnione." 66 Naczelny Wódz nadal uważał, że „bez uprzedniego porozumienia politycznego, dokonanego na sprawiedliwych dla Polski podstawach, współdziałanie wojskowe z Sowietami jest niemożliwe, a w praktyce niewykonalne lub prowadzące do zmiany jednej o-kupacji na drugą".67 Wobec nieuwzględnienia przez rząd tego postulatu Sosnkowski w Treści odpowiedzi w udostępnionych mi dokumentach nie znalazłem. •* Uzgodniona notatka z rozmowy z płk. dypl. J. Bokszczaninem odbytej 14 i 15 XI1969 r. M Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 563; oraz Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, datowana 5II, zaszyfrowana 7II1944, L. dz. 947/104/, SPP. •5 Zob. s. 273—276. M Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 20II1944, L. dz. 1427 (167), SPP. « Tamże. 295 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" Rada Ministrów zgodziła się też na wyjazd Sosnkowskiego do kraju, „gdy Naczelny Wódz uzna, że zbliża się moment generalnego powstania".57 Przy czym równocześnie rząd miał rozważyć sprawę wyjazdu do Polski premiera, względnie innych członków rządu.58 Prawdopodobnie w związku z tą uchwałą Sosnkowski pisał do Bora-Komorowskiego w marcu 1944 roku, iż liczył się poważnie z możliwością udania się do Polski. Proszę o opinię Kraju — pytał się Naczelny Wódz — czy moje wcześniejsze zjawienie się pośród Was uważacie w obecnym okresie za celowe i wskazane. Dawniej w rachubach swoich liczyłem się z przylotem do Kraju w decydującej chwili i wierzyłem, że zbiegnie się ona z momentem, gdy wojska nasze będą dostatecznie blisko granic Polski. W warunkach obecnych pragnąłbym jako żołnierz dzielić z Wami ciężkie chwile, ale z drugiej strony mam wątpliwości, czy nie przysporzyłbym Warn niepotrzebnych kłopotów i komplikacji, których stąd przewidzieć i ocenić nie jestem w stanie, oraz czy moja obecność tutaj nie jest bardziej potrzebna — przynajmniej na razie.69 Dowództwo AK ustosunkowało się do tej sprawy negatywnie; oficjalnie było ono przeciwne przyjazdowi Naczelnego Wodza do kraju, ponieważ nie było w stanie zapewnić mu odpowiednich warunków pracy i bezpieczeństwa.60 Istniały jednak i inne powody. Według relacji płk. dypl. J. Bokszczanina („Sęka"), ówczesnego szefa operacji Komendy Głównej AK, „projekt Naczelnego Wodza wywołał wielką konsternację i był bardzo negatywnie oceniony".61 „Bór-Komorowski i Pełczyński byli z tego bardzo niezadowoleni. Okulicki, który był przy pisaniu odpowie- 57 Protokół posiedzenia Rady Ministrów z 18 U1944, A. XII. 3/90—2; por. też pismo Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, datowane 2 III 1944, SPP. 58 Tamże. 58 Tamże. 60 Relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego. 61 List płk. J. Bokszczanina do autora z 5 VI1965. Płk Bokszezanin twierdzi, że sprawa ta była dyskutowana już po przybyciu do kraju gen. Leopolda Okulickiego („Kobry"), tzn. najwcześniej w czerwcu 1944 r. Gen. Okulicki zameldował się u gen. Bora-Komorowskiego 3 VI1*944 r. (Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 3 VI1944, L. dz. 4701, SPP.) 294 3. Uzupełnienie Instrukcji Rządu 2 27 X 1943 r. dzi, był temu bardzo przeciwny. Odpowiedź62 redagowali Pełczyński i Okulicki. Uważali, że przyjazd Naczelnego Wpdza zrobi dużo zamieszania; że jest właściwie niepotrzebny. Po co i na co ma przyjeżdżać? Sądzono, że będzie trudno zapewnić mu odpowiednie warunki pracy i bezpieczeństwa." 63 Uzupełnienia wprowadzone do październikowych dyrektyw o-znaczały całkowite zwycięstwo krajowych koncepcji i planów oraz częściowe zwycięstwo Mikołaj czyka nad sugestiami propagowanymi przez Sosnkowskiego. W istocie poprawki uchwalone przez rząd były niezbyt udaną próbą uzgodnienia stanowiska premiera i Naczelnego Wodza wobec rozkazu Bora-Komorowskiego do akcji „Burza". Sosnkowski był ogromnie niezadowolony z wyniku narad i de-liberacji rządu w sprawie „Burzy", w których częściowo brał udział prezydent Rzeczypospolitej,64 i zakomunikował zastrzeżenia zarówno Borowi-Komorowskiemu, jak i Mikołajazykowi. Naczelny Wódz poinformował Warszawę, że tekst uchwały rządu z dnia 18 lutego „jest na ogół wynikiem długotrwałych sporów i dlatego też odbiega znacznie od pierwotnego tekstu uzupełnień Instrukcji, proponowanych przez premiera Mikołajczyka65 [...] Nie wszystko jednak zostało uzgodnione." 66 Naczelny Wódz nadal uważał, że „bez uprzedniego porozumienia politycznego, dokonanego na sprawiedliwych dla Polski podstawach, współdziałanie wojskowe z Sowietami jest niemożliwe, a w praktyce niewykonalne lub prowadzące do zmiany jednej o-kupacji na drugą".67 Wobec nieuwzględnienia przez rząd tego postulatu Sosnkowski «* Treści odpowiedzi w udostępnionych mi dokumentach nie znalazłem. ** Uzgodniona notatka z rozmowy z płk. dypl. J. Bokszczaninem odbytej 14 i 15 XI1969 r. 84 Zoto. Połskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 563; oraz Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, datowana 5II, zaszyfrowana 7II1944, L. dz. 947/104/, SPP. •5 Zob. s. 273—276. M Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 20II1944, L. dz. 1427 (167), SPP. •' Tamże. 295 IV. Stosunek władz w Londynie do planu „Burza" złożył oświadczenie Radzie Ministrów, że zaistniała w tej sprawie „zasadnicza różnica zdań" pomiędzy rządem a Naczelnym Wodzem,68 co zostało odnotowane przez premiera.69 Sosnkowski proponował: rząd powinien po prostu przyjąć do wiadomości zmiany wprowadzone przez władze krajowe do październikowych dyrektyw, bez wyrażania w tej sprawie bardziej sprecyzowanego stanowiska.70 Prawdopodobnie miało to pomóc później rządowi i Naczelnemu Wodzowi do ich ewentualnego odwołania. Sprzeciwiał się on też różniczkowaniu „reakcji władz krajowych na zachowanie się władz sowieckich w dwóch żonach terytorialnych" — tzn. na wschód i na zachód od linii Curzona, gdyż w praktyce oznaczałoby to, w jego opinii, „gotowość z naszej strony do pogodzenia się z aneksyjnymi faktami dokonanymi, które były, są lub będą stworzone na naszych ziemiach wschodnich przez władze sowieckie".71 Po drugie, protestował przeciwko składaniu „deklaracji politycznych przez władze krajowe wobec wkraczających władz sowieckich o treści proponowanej" przez premiera,72 gdyż wykraczałoby to poza intencje kraju, zgodnie z którymi organizacje podziemne miały wystąpić wobec Rosjan „w roli suwerennego gospodarza całego terytorium Rzeczypospolitej Polski". Poza tym proponowane zmiany, w jego mniemaniu, przesuwałyby w znacznej mierze na barki organizacji podziemnych „zadanie porozumienia politycznego z Sowietami, które należało do podstawowych obowiązków Rządu".73 Wreszcie opono^-wał przeciwko podporządkowywaniu się „w niewyjaśnionej sytuacji politycznej oddziałów Armii Krajowej" rozkazom dowódców radzieckich, ponieważ tego rodzaju „postępowanie bez u-przedniego porozumienia politycznego sprowadzałoby oddziały 68 Tamże. •» Protokół posiedzenia Rady Ministrów z 18 II1944, IGS, A. XII. 3/90—2. 70 List Naczelnego Wodza do Premiera, 3 II1944, L. dz. 124/QNW/tjn./44, IGS — Teka A. XII. 3/90—2. " Tamże. '* Zab. s. 273. 73 List Naczelnego Wodza do Premiera, 3II1944, L. dz. 124/GNW/tjn./44, IGS — Teka A. XII. 3/90—2. 296 3. Uzupełnienie Instrukcji Rządu z 27 X 1943 r. Armii Polskiej na poziom oddziałów Berlinga",74 co uważał on za „sprzeczne z intencjami kraju".75 Obiekcje Naczelnego Wodza głównie wypływały z jego niezmiennego obstawania przy zasadzie październikowej Instrukcji, co było już uprzednio zaznaczone; „bez uprzedniego porozumienia politycznego na zasadach dla Polski sprawiedliwych współpraca z Sowietami, a tym bardziej współdziałanie wojskowe jest niemożliwe." Naczelny Wódz był zdania, że w takich warunkach tego rodzaju współdziałanie jest praktycznie niewykonalne i prowadzi kosztem olbrzymich ofiar kraju „do zmiany jednej okupacji na drugą".76 Poza tym Sosnkowski obstawał, „by oddziały Armii Krajowej sprzeciwiały się ewentualnym żądaniom władz sowieckich złożenia broni".77 Wniosek ten został kategorycznie przez premiera odrzucony.78 Uzupełnienia i uchwały Rady Ministrów z 18 lutego 1944 roku zalegalizowały zmiany samodzielnie wprowadzone przez władze krajowe do Instrukcji Rządu z 27 października 1943 roku i dały im dodatkowe wytyczne i przesłanki do przeprowadzenia „Burzy" i, co się z tym ściśle wiąże, powstania warszawskiego. Niestety dyrektywy te nie określiły całkowicie stosunku AK wobec zbliżających się Rosjan i co gorsza nakazały władzom krajowym stworzenie antyradzieckiej organizacji podziemnej, co w rezultacie musiało doprowadzić do dalszego pogorszenia się pol-sko-rosyjskich stosunków. Negowało to prorosyjskie aspekty „Burzy" — chęć prowadzenia wspólnej, uzgodnionej z radzieckim dowództwem walki z Niemcami. Poza tym jasno podkreśliły fakt, iż inicjatywa w sprawie użycia Armii Krajowej przechodziła z Londynu do Warszawy. 74 Tamże. 75 Tamże. 76 List Naczelnego Wodza do Premiera, 21II1944, L. dz. 190/GNW/tjn./44, IGS — PRM, L 21. 77 Protokół posiedzenia Rady Ministrów z 18II1944, IGS — A. XII. 3/90—2. 78 Tamże. OPERACJA «BURZA» NA WSCHÓD OD LINII CURZONA 1. «BURZA» NA WOŁYNIU „Burza" na Wołyniu zaczęła się w lutym 1944 roku, kiedy koncentrujące się kilkutysięczne siły Okręgu Wołyńskiego AK podjęły otwartą walkę z Niemcami oraz Ukraińską Armią Powstańczą (UPA). Siły Okręgu składały się z zaprawionych już w walce oddziałów partyzanckich oraz samoobrony lokalnej. Jednostki te postanowiono skoncentrować, gdyż obawiano się, że ze względu na dużą przewagę „wszystkich trzech wrogich nam czynników, niemieckiego, ukraińskiego i sowieckiego, działania rozproszone po całym Wołyniu oddziałów własnych nie dadzą pozytywnych rezultatów. Oddziały wykonają swoje fragmenty zadań, lecz zostaną starte jak rozsypane ziarna, o których nikt nie będzie wiedział. Zasada współdziałania,1 jako wojsk współwalczących, przy rozproszonych siłach własnych może dać pozytywne rezultaty tylko przy istotnej dobrej woli obu stron. Realnym w naszych warunkach, zdaje się, jest rozwiązanie następujące: a) wybrać rejon operacyjny całości sił zbrojnych na Wołyniu, b) przeprowadzić koncentrację wszystkich oddziałów partyzanckich, c) wykonaćLzadanie całością sił." 2 Gen. Bór-Komorowski plan ten zatwierdził. Jego myślą prze- 1 Mowa łu o współdziałaniu AK z Armią Czerwoną w walce z Niemcami. * Relacja mjr. T. Klimowskiego, SPP. 298 1. „Burza" na Wołyniu wodnią było „silne zaakcentowanie walki na wszystkich ziemiach polskich oraz wykazanie dobrej woli we współdziałaniu z Rosją. Wykonanie uzależnione było od ustalenia dwóch niewiadomych: jakie siły własne uda się skoncentrować .[...] oraz, jak się ułoży współpraca z wojskami rosyjskimi." 3 Stąd w początkowym nawet stadium „Burzy" uczyniono poważne odstępstwa od pierwotnego planu. „Burza" na Wołyniu od początku 1944 roku była pomyślana jako operacja zakrojona na względnie szeroką skalę, wykonana całością sił raczej niż jako pasmo luźno powiązanych działań nękających, skierowanych przeciwko wycofującym się oddziałom niemieckich straży tylnych, przeprowadzonych przez lokalne jednostki AK, jak to przewidywano w listopadzie 1943 roku.4 W ciągu następnych miesięcy Dowództwo AK wprowadziło jeszcze bardziej zasadnicze zmiany do planu „Burza", który stawał się coraz bardziej elastycznym konceptem. W lutym 1944 roku z oddziałów Okręgu w sile około 6000 ludzi 5 stworzono polską dywizję partyzancką, która w marcu przyjęła nazwę 27 wołyńskiej dywizji piechoty. Przed wojną 27 dywizja stacjonowała na Wołyniu. Przyjęcie tej nazwy miało podkreślić lokalne powiązania oddziałów i wykazać Rosjanom, iż mieli do czynienia z silnym i dynamicznym ruchem, który potrafił wyjść w pole większymi i dobrze zorganizowanymi jednostkami. W rzeczywistości dywizja nie posiadała ciężkiej broni ani oddziałów wsparcia, jakie posiadały tego rodzaju jednostki. Siły dywizji zorganizowane w dwa zgrupowania pułkowe — 50 pp i zgrupowanie „Garda" — składały się z 9 batalionów piechoty, 1V2 szwadronu kawalerii, kompanii łączności, kompanii, później batalionu saperów, szpitala polowego oraz kwatermistrzostwa, które dysponowało dużymi, lecz mało ruchliwymi taborami. Stan batalionów piechoty wahał się pomiędzy 280 do 600 3 Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 585. * Zab. s. 264. 5 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t 3, s. 587; oraz T. Sztumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, Warszawa 1967, s. 161. i 299 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona ludzi. Kadra oficerska liczyła ponad 100 oficerów przeważnie rezerwy.6 Dywizją dowodził ppłk dypl. Jan Wojciech Kiwerski („Oliwa"), który jednocześnie był komendantem Okręgu Wołyńskiego AK, a jego szefem sztabu był mjr Tadeusz Sztumberk-Rychter („Żegota").7 Zadaniem ppłk. „Oliwy" było związanie sił w jednolitą całość bojową, nasilenie wysiłku bojowego przeciwko Niemcom i nawiązanie łączności z Armią Czerwoną. Zamierzał on wykonać otrzymane zadanie przez podjęcie działań przeciwko głównym niemieckim liniom komunikacyjnym oraz ewentualne zajęcie Kowla i Włodzimierza. Na czas walki projektował podporządkować się taktycznie dowództwu radzieckiemu, chciał jednak działać zawsze nieco przed oddziałami rosyjskimi.8 W okresie pomiędzy 13 lutego a 20 marca dywizja toczy szereg zwycięskich potyczek z Niemcami i Ukraińcami biorąc jeńców i zdobywając broń.9 20 marca dywizja nawiązuje oficjalny kontakt z regularnymi jednostkami Armii Czerwonej. Dochodzi do polsko-rosyjskich rozmów sztabowych; stronę polską reprezentuje mjr „Żegota", szef sztabu dywizji, a stronę rosyjską grupa generałów na czele z gen. Siergiejewem, dowódcą armii nacierającej na Kowel. „Wobec braku wytycznych w odniesieniu do nas — pisze mjr „Żegota" — chwilowo ustalamy: a) dywizja nasza podporządkowuje się pod względem operacyjnym dowództwu radzieckiemu; b) prosimy o wyznaczenie konkretnych zadań bojowych; c) sądzimy, że dalszy układ stosunków zależy od «wyższej po-lityki», do której my w tej chwili nie czujemy się powołani. * Zofo. T. Sztumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 164; oraz Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 586—587. 7 Zob. T. Sztumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 163; oraz Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 587. 8 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 587. 9 Zob. Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 13II1944, L. dz. 2833/tjn./44, SPP; Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 29 III 1944, L. dz. 2694/tjn./44, SPP; Depesza. Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 5 IV 1944, L. dz. 2875/tjn./44, SPP; Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 588—589. 300 1. „Burza" na Wołyniu Dowództwo armii [sowieckiej — przyp. mój — J.M.C.] wyraża zgodę na czasowe nasze działanie w terenie wg jego wytycznych i jako zadanie dla dywizji wyznacza uderzenie na niemieckie linie komunikacyjne łączące Kowel z rejonem na południe od Lubom-la. Rozmowy kończą się nad wyraz przyjaźnie." 10 22 marca gen. Bór-Komorowski zameldował do Londynu, że do tej pory regularne oddziały radzieckie zachowywały się nienagannie, chętnie korzystały z wszelkiej pomocy i starały się pozyskać zaufanie polskiej ludności.11 Niemniej w tym samym czasie stało się jasne, że Rosjanie- traktowali Wołyń jako integralną część ZSRR.12 W dzień później dowódca AK poinformował Naczelnego Wodza, że mjr „Żegota", „przyjmowany z manifestacyjną serdecznością", rozmawiał z dowódcami radzieckimi. „Reklamują działania Ber-linga — podawał gen. Bór-Komorowski — i obiecują swobodę Polakom w odbudowie państwa. Przypuszczalnie chcą rozgłosić, że są tu witani serdecznie. Zastępca komendanta okręgu wyraźnie określił nasze stanowisko, że podlega polskim władzom wojskowym i rządowi w Londynie oraz przełożonym w Warszawie. Ma rozkaz bić Niemców i w ramach tej walki może współpracować taktycznie z wojskami sowieckimi. Zastrzegł się przeciw jakimkolwiek próbom połączenia z Berlingiem. Komendant okręgu zaproszony do dowódcy armii sowieckiej wyjechał do jego mp." 13 Wynik rozmów pomiędzy ppłk. „Oliwą" i dowódcą armii radzieckiej wydawał się aż nadto pomyślny.14 Na krótki okres czasu wydawało się, że polsko-rósyjska współpraca została nawiązana. 4 kwietnia gen. Bór-Komorowski telegrafował do Londynu: 10 T. Sztumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 191. 11 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 22 III 1944, L. dz. 2692, SPP. « Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 15 III 1944, L. dz. 2481, SPP. 18 Meldunek sytuacyjny nr 2 z 23 III 1944, L. dz. 2694, SPP; oraz T. Szitumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 194. 14 Zob. T. Sztumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 193. | 301 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona Otrzymałem następujący meldunek komendanta okręgu Wołyń: „Dnia 26 III rozmawiałem z dowódcą armii sowieckiej, działającej na kierunku Kowel, generałem Siergiejewem i pułkownikiem Charytonowem. Dowództwo sowieckie po porozumieniu się z władzami centralnymi chce współpracować z naszą dywizją i stawia następujące warunki: 1) Całkowite podporządkowanie się bojowe dowództwu sowieckiemu ta i za Bugiem. 2) Uznają, że jesteśmy dywizją polską, która ma swoje władze w Warszawie i w Londynie. 3) Dywizja może bez ograniczenia utrzymywać łączność ze swymi władzami. 4) Mamy się przeorganizować z partyzantki na normalną dywizję wojskową. (Uwaga — Nawiązując łączność z RKKA,15 podaliśmy się jako polska dywizja partyzancka, gdyż ilość i rozmieszczenie nasze znane im było wcześniej.) 5) Dowództwo sowieckie wyklucza pozostawienie na tyłach jakichkolwiek oddziałów partyzanckich. 6) W zamian otrzymamy pełne wyposażenie należne dywizji w broń, amunicję, artylerię, sprzęt motorowy i zaopatrzenie. Zastrzegłem się, że dam odpowiedź po otrzymaniu rozkazu od mych władz. Obiecałem odpowiedzieć najpóźniej w ciągu 4 dni. Proszę traktować sprawę jako istotnie bardzo pilną z następujących powodów: 1) Oceniam, że w wypadku odmownej odpowiedzi będę zmuszony do przejścia za Bug w ilości około 2000 ludzi i ewentualnie w walce z Sowietami, gdyż pozostawienie oddziałów partyzanckich na tyłach doprowadzi niewątpliwie do walki i, moim zdaniem, szybkiego zniszczenia naszych oddziałów. 2) Wszystkie nasze oddziały są ujawnione. 3) Na terenach zajętych Sowiety przeprowadzają regularny pobór, częś-oiowo do armii Berlinga. Mam wiarygodne wiadomości, że z Równego i Zdołbunowa już wywieziono poborowych w wieku od 18—50 lat. W tej chwili z konieczności współpracuję wojskowo na terenie Wołynia — w ramach współpracy przesuwam się na zachód." W związku z koniecznością natychmiastowej odpowiedzi po porozumieniu się z Delegatem Rządu przekazałem komendantowi okręgu Wołyń następujący rozkaz: „Na 629/X z dn. 27 III w związku z propozycją Sowietów przekazuję instrukcję do wykonania. 1) W oparciu o pomoc Sowietów przystąpicie do przeorganizowania się I 15 Robocze Krestjanskaja Krasnaja Armija. 302 1. „Burza" na Wołyniu w 27 wołyńską dywizję piechoty. Dywizja ta pozostawiona będzie nadal pod zwierzchnictwem dowódcy AK, a przeze mnie pod zwierzchnictwem Naczelnego Wodza i Rządu polskiego w Londynie. Dla utrzymania tej podległości zachować macie nie skrępowaną i nie kontrolowaną przez Sowiety łączność ze mną. 2) Zadaniem 27 wołyńskiej dywizji jest walka z Niemcami na terenie Rzplitej. Przy wykonywaniu tego zadania czasowo podlegać ona będzie dowództwu sowieckiemu, dopóki sprawa jej podległości taktycznej nie zostanie inaczej uregulowana na drodze porozumienia między rządami sowieckim a rządem polskim, względnie naczelnym dowództwem sowieckim i Naczelnym Wodzem polskim. 3) Do rozbudowy dywizji użyjecie materiału ludzkiego z Wołynia. Sposób powołania i wcielenia uregulujecie sami w porozumieniu z Sowietami. Zachowuję dla siebie prawo mianowania oficerów w imieniu Naczelnego Wodza i prawo obsadzania stanowisk od baonu w górę, niższe stanowiska obsadzać będziecie według swej osobistej decyzji. 4) Dywizja ma wyraźnie mieć charakter odtworzonej jednostki wojska polskiego i realizować cele wojenne wyznaczone przez naczelne władze państwowe polskie. Nie może być deportowana do Rosji, wszyscy żołnierze tej dywizji zaprzysiężeni być mają na rotę przysięgi Armii Krajowej. 5) Udzielając odpowiedzi dowództwu sowieckiemu wyjaśnicie, że wasza grupa jest pierwszą, na którą natrafili na terenie Rzplitej, w miarę ich wkraczania w głąb terenów Polski natrafią na dalsze jednostki walczące z Niemcami, które tak samo jak wy należą do Armii Krajowej. W tej perspektywie zachodzi potrzeba zasadniczego ułożenia stosunków między rządem sowieckim i rządem polskim w Londynie, co da możność zgodnego prowadzenia wojny z Niemcami na naszym terenie przez Związek .Sowiecki i przez Polskę — [podkr. moje — JM.C.]. Liczę, że trudną misję, do której was okoliczności powołują, wypełnicie zgodnie z honorem żołnierza Niepodległej Polski i że pod waszym sprawnym dowództwem wypełnią ją też i wasi podkomendni." Decyzję powyższą oparłem na przekonaniu, że należy korzystać z każdej okazji dającej możność odtworzenia jednostek WP podległych Naczelnemu Wodzowi. Jeśli decyzja Sowietów jest obłudna, to fałsz jej wyjdzie niebawem na wierzch, co da Rządowi elementy do wykorzystania. >• W sztabie 27 dywizji strasznie długo czekano na „właściwą odpowiedź" dowódcy AK na alarmową depeszę ppłk. „Oliwy" z 27 16 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 4IV1944, L. dz. 2797/ /tjn./44, SPP. 303 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona marca.17 Odpowiedź z Warszawy nadeszła dopiero 12 kwietnia późnym wieczorem.18 Instrukcja gen. Bora-Komorowskiego „nigdy nie została wykonana — pisze mjr ,',Żegota" — choć byłaby być może wykonana, gdyby przyszła o kilka dni wcześniej (...] Oczekiwanie na odpowiedź trwało bardzo długo i w pewnym sensie zadecydowało o losach dywizji, zważywszy, że ta spóźniona odpowiedź gen. «Bora» musiała zostać przekazana przez frontowe oddziały radzieckie wyższym władzom do ostatecznej akceptacji, co z kolei musiało również potrwać kilka dni, a tymczasem sytuacja zmieniła się na naszą niekorzyść." 19 Wynika z tego, iż na wojnie trzeba się spieszyć i posiadać dobrze funkcjonującą łączność. Ale nie ubiegajmy wypadków. Bliższa analiza radzieckich propozycji i polskich kontrpropozycji nasuwa wiele ciekawych spostrzeżeń. Wydaje się, iż pod koniec marca 1944 roku radzieckie naczelne dowództwo było skłonne traktować Armię Krajową jako niezależnego sojusznika w walce z Niemcami i do zawarcia wojskowej konwencji z gen. Borem-Komorowskim na następujących warunkach: całkowitego podporządkowania się pod względem operacyjnym rosyjskiemu dowództwu i po drugie, rozwiązania wszystkich polskich oddziałów podziemnych znajdujących się na obszaraąh. zajętych przez Rosjan. Było jasne, że Rosjanie chcieli widzieć żołnierzy AK na froncie, a nie na swych tyłach. Ten drugi warunek miał kardynalne znaczenie i swoistą wymowę; jego odrzucenie przez polską stronę mogło pociągnąć za sobą daleko idące konsekwencje — doprowadzić do wybuchu bezpośredniego rosyjskoipolskiego konfliktu — ze względu na zamiar Dowództwa AK pozostawienia na rosyjskich tyłach zawiązków czysto antyradzieckiej organizacji podziemnej. W pewnym sensie warunek ten był ostrzeżeniem dla Bora-Komorowskiego, iż władze radzieckie nie będą tolerowały żadnej polskiej działalności 17 Zab. T. Sztumberic-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 194—195. 18 Tamże, s. 195. 19 Tamże, s. 196. 304 1. „Burza" na Wołyniu podziemnej na swych tyłach. Niestety polskie kierownictwo w Warszawie i w Londynie nie potrafiło wyciągnąć z tego wyraźnego ostrzeżenia odpowiednich wniosków na przyszłość, pomimo to że Rosjanie w swej ofercie złożonej ppłk. „Oliwie" kategorycznie stwierdzili, że nie będą tolerować za swymi liniami „jakichkolwiek oddziałów partyzanckich". W tym czasie polskie władze nie były pewne, czy propozycje radzieckie były szczere; jednakże nie odrzuciły ich z góry jako fałszywe. Jeśli propozycje te były szczere, to były one realistyczne, konsekwentne, jasne i warte szczególnej uwagi. Rosjanie w rzeczywistości proponowali Dowództwu AK zawarcie czysto wojskowej konwencji, która by umożliwiła wspólną walkę z Niemcami; sprawa nawiązania pol-sko-radzieckich stosunków dyplomatycznych i uznania praw i a-spiracji rządu londyńskiego została całkowicie pominięta, co, oczywiście, nie było mile widziane przez polską stronę. Radziecka oferta zgłaszała jednak, iż pomoc AK w walce z Niemcami będzie pożądana, pomimo zachowania przez polskie oddziały organizacyjnych więzów z ich władzami w Warszawie i w Londynie. Nie było w ogóle mowy o podporządkowaniu się oddziałów AK gen. Berlingowi czy KRN. Bez dostępu do radzieckich dokumentów trudno jest ustalić, czy ta oferta była szczera i czy rzeczywiście .pochodziła z samego Kremla — „władz centralnych" — czy też była po prostu lokalną inicjatywą względnie niskiej rangi rosyjskiego generała, który, głównie z taktycznych względów, chciał zapewnić sobie pomoc AK w czasie pochodu przez Wołyń. Z depeszy ppłk. „Oliwy" do Warszawy jasno wynika, że nawiązał on współpracę z Rosjanami z „konieczności", a więc niechętnie i z dużymi oporami wewnętrznymi, głównie z obawy, że w innym wypadku zniszczą oni jego oddziały. Co więcej,-w ramach tej „współpracy" przesuwał się na zachód, tzn. dla zachowania swobody manerwu chciał, na razie przynajmniej, utrzymywać luźny kontakt z Armią Czerwoną, chociaż przez to narażał swoje źle uzbrojone jednostki na odosobnienie i ewentualne zniszczenie w wypadku niemieckiej kontrakcji. Ponadto ppłk „Oliwa" 20 — Powstanie Warszawskie 305 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona był gotów podjąć walkę z Rosjanami, gdyby zaszła tego potrzeba, i szukać schronienia za Bugiem. Dowódca dywizji z niecierpliwością oczekiwał odpowiedzi gen. Bora-Komorowskiego. Kontrpropozycje dowódcy AK wychodziły daleko poza ramy czysto wojskowej konwecji i podkreślały potrzebę zawarcia szerszego dyplomatycznego porozumienia pomiędzy obu rządami. Zawarcie takiego porozumienia doprowadziłoby nie tylko do uznania przez Moskwę Rządu Polskiego w Londynie, ale, co ważniejsze, do objęcia przez niego i jego organy władzy na całym terytorium przedwojennej Polski. Propozycje gen. Bora-Komorowskiego były zgodne z zasadniczymi założeniami „Burzy", której głównym celem w tej fazie było podkreślenie polskiego charakteru spornych terenów i zadokumentowanie woli walki AK z Niemcami na całym obszarze II Rzeczypospolitej. Wątpliwe jest, czy warunki dowódcy AK były do przyjęcia dla Moskwy; poza tym nie wiemy dokładnie, czy odpowiedź gen. Bora-Komorowskiego została w ogóle doręczona gen. Siergiejewowi i przekazana przez niego dalej. Wynika to z depeszy gen. Bora-Komorowskiego do Londynu z 19 kwietnia: Dotąd Komendant Wołynia nie przeprowadził dalszych rozmów z dowódcą sowieckim ze względu na późne dotarcie do niego mojej instrukcji i zaangażowanie w walce.20 Dowódca AK sam zresztą wątpił, czy jego propozycje będą do przyjęcia dla Rosjan wobec jego żądania uznania przez nich londyńskiego rządu jako prawowitego pana Wołynia. W rzeczywistości gen. Bór-Komorowski był zawsze nastawiony podejrzliwie do rosyjskich motywów i pociągnięć. Ponadto sądził, iż wobec „nienawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy Rządem naszym a Sowietami nie jest wskazane nawiązywanie pośpieszne z naszej inicjatywy łączności z dowództwem sowieckim. Należy «• Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 19IV 1944, L. dz. 3418, SPP. 306 1. „Burza" na Wołyniu raczej dążyć do wykonania zadań «Burzy» samoistnie, jak długo to się da." 21 W rezultacie dowódca AK nie palił się zbytnio do zawarcia z Rosjanami chociażby czasowego i miejscowego porozumienia wojskowego na Wołyniu. Wiele mówiący był też fakt, iż gen. Bór-Komorowski zdecydował się powierzyć zadanie nawiązania pierwszego kontaktu z Armią Czerwoną stosunkowo niskiej rangi oficerowi zajętemu prowadzeniem działań w polu.22 Nie ulega kwestii, że ani ppłk „Oliwa", ani jego szef sztabu mjr „Żegota" nie posiadali „odpowiedniego przygotowania politycznego" do prowadzenia tak trudnych i zawiłych rozmów i negocjacji.23 W związku z tym rozmowy prowadzone były „dość oględnie".24 Ponadto ci dwaj stosunkowo młodzi oficerowie2S nie bardzo zdawali sobie „wówczas sprawę z istotnego położenia międzynarodowego i z faktycznego stosunku mocarstw zachodnich do sprawy polskiej".26 W takich okolicznościach wskazane było natychmiastowe wysłanie do sztabu gen. Siergiejewa doświadczonego, starszego, wyższej rangi oficera zaopatrzonego w daleko idące pełnomocnictwa i posiadającego odpowiednie szyfry do nawiązania bezpośredniej łączności pomiędzy Warszawą a radzieckim naczelnym dowództwem. Prawdopodobnie przyniosłoby to lepsze rezultaty, wywarło lepsze wrażenie na Rosjanach i umożliwiło przynajmniej pełniejsze zrozumienie ich zamiarów wobec AK. Tego jednak nie uczyniono, ponieważ najprawdopodobniej Bór-Komorowski obawiał się, iż zbyt ścisły odgórny kontakt z Moskwą uniemożliwi mu „samoistne" prowadzenie „Burzy". Niemniej Rząd Polski już 7 kwietnia ogłosił oficjalny komunikat — podany do kraju przez BBC — iż dowódca 27 wołyńskiej » Komendant Sił Zbrojnych w Kraju, 23 III 1944, Nr 144/III/KSZ. Rozkaz szczegółowy, L. dz. 6302/tjn./44, SPP. « Ppłk „Oliwa" został mianowany ppłk. w kwietniu 1944. Por. T. Sztum-berfc-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 195. » Tamże, s. 194. « Tamże. » Tamże, s. 143. «• Tamże, s. 197. 307 V. Operacja „Burza" na iwschód od linii Curzona dywizji na zaproszenie radzieckie udał się 26 marca „do miejsca postoju dowództwa armii sowieckiej, gdzie zakomunikowano mu zasady współpracy nadesłane od centralnych władz sowieckich. Komendant zastrzegł sobie odpowiedź do dni czterech dla porozumienia się ze swymi władzami przełożonymi. Odpowiedź od komendanta Armii Krajowej uzgodniona z Delegatem Rządu i zaakceptowana przez rząd Rzplitej w Londynie z o-stała wręczona dowództwu wojsk sowieckich — [podkr. moje — J.M.C.]."27 Jak już wiemy, w istocie było inaczej.28 Można jednak przypuszczać, iż rząd w Londynie był początkowo pod wrażeniem, że Bór-Komorowski przekazał swą odpowiedź ppłk. „Oliwie" w ciągu zastrzeżonego terminu. Bór-Komorowski ze swej strony przesłał protest do Londynu przeciwko podawaniu tego rodzaju wiadomości sądząc, że wprowadzają one w błąd ppłk. „Oliwę", podrywają autorytet dowódcy AK i wywołują dezorientację w szeregach AK.29 Na skutek tego protestu minister informacji Stanisław Kot stwierdził: „Komunikat PAT-a oparty na depeszy komendanta AK został ustalony na posiedzeniu Rady Ministrów. Aczkolwiek zakończenie jego nie jest ścisłe — to jednakowoż wyższe względy polityczne nakazały tego rodzaju ujęcie jak w komunikacie." 30 Wołyńskie wydarzenia wywołały żywą i przewlekłą korespondencję pomiędzy Warszawą i Londynem. Reakcje w Londynie dotyczące radzieckiej oferty współpracy i kontrpropozycji Bora-Ko-morowskiego były podzielone. Mikołajczyk, jak można było się tego spodziewać, przyjął je z nie ukrywanym entuzjazmem i zadowoleniem. 18 kwietnia premier depeszował do Delegata Rządu: " Komunikat PAT-a. Załącznik do L. dz. 377, SPP; zob. też Pismo Ministra Obrony Narodowej do Premiera, 10IV 1944, L. dz 312/AMON/tjn./44 IGS — A. XII. 3/90—2. *8 Zab. s. 304. 89 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 15 IV 1944, L. dz. 3352, SPP; Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 3 V 1944, L. dz. 3777/A/ /tjn./44, SPP. 30 Cyt. za A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 189. 308 1. „Burza" na Wołyniu Rząd Polski w dniu 6IV 44 r. zaakceptował całkowicie bardzo słuszne dyspozycje, jakie zostały wydane przez Dowódcę Armii Krajowej w porozumieniu z Panem Komendantem Odcinka Wołyńskiego w odpowiedzi na propozycje sowieckie. Natychmiast to zdyskontowaliśmy politycznie w notach do rządów Brytyjskiego i Amerykańskiego, wysuwając równocześnie wykorzystanie momentu dla uaktywnienia ich polityki i żądanie wysłania misji alianckich. Bez względu na to, co jutro zrobią Sowiety, propozycje przez nich zrobione raz — gdyby zmienili lub nie dotrzymali — będ*ą i pozostaną ważnym argumentem politycznym. W tej chwili wzmożenie aktywności bojowej na Wileńszczyźnie oraz spotkanie się i nawiązanie współpracy w walce z Niemcami na Wołyniu — są niesłychanie ważnym argumentem politycznym, wykazującym fałsz zarzutów współpracy z Niemcami, lojalność do władz państwowych i obalenie w Moskwie przeświadczenia, opartego na artykułach prasy podziemnej, że Polacy dążą do walki zbrojnej z wkraczającymi wojskami sowieckimi. W imieniu Rządu ślę podziękowanie Panu i Komendantowi za taką mądrą decyzję i uznanie dla oddziałów Armii Krajowej na Wołyniu i Wileńszczyźnie za ich poświęcenie, bohaterską postawę i za przełamanie czynem martwej sytuacji politycznej. Sądzę, że ten dowód bohaterstwa i lojalności tych oddziałów jak i obawa, toy w wypadku rozbrojenia i rozstrzeliwania nie wepchnęła zrozpaczonych Polaków w ręce Niemców — zdecydowały o ostatnim posunięciu sowieckim.111 Mikołajczyk poświęcał najwięcej uwagi ewentualnym politycznym i dyplomatycznym zyskom i konsekwencjom, jakie mogły wypłynąć z nawiązania polsko-rosyjskiej współpracy wojskowej. Premier, niewątpliwie, był przekonany, że „Burza", tak jak się tego spodziewał, zaczynała przynosić polityczne dywidendy: torować drogę do szerszego porozumienia z Moskwą, dawać Londynowi i Waszyngtonowi oczywiste powody do interweniowania w sprawie rosyjsko-polskich nieporozumień, i wreszcie wykazywała całemu światu dobrą wolę i rozsądne nastawienie Polski. Zadowolenie Mikołajczyka z zachowania się Bora-Komorowskiego w sprawie Wołynia nie było niespodzianką, gdyż na dzień przed 31 Depesza Premiera do Delegata Rządu, 18IV 1944, L. dz. 4046/tjn./44, SPP. , 309 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona tym, 5 kwietnia 1944 roku, poinformował Warszawę, iż świat anglosaski będzie traktował pozostanie AK w podziemiu i odmowę współpracy z Armią Czerwoną jako działanie na korzyść Niemców. Zalecał więc kontynuowanie polityki ujawniania się jak najdłużej, bez względu na bezpośredni wynik tej akcji na wschód od linii Curzona. Premier podkreślał jednak, że dla Zachodu najważniejszym bęćkzie zachowanie się Rosjan po przekroczeniu linii Curzona. Stąd uważał, iż prowadzenie akcji ujawniania za tą linią, jak i zachowanie się wojsk radzieckich wobec Polaków będą miały kardynalne znaczenie dla sprawy polskiej. Te dwa elementy, powtarzał, mogą przechylić opinię świata anglosaskiego na korzyść londyńskiego obozu.32 Mikołajczyk zamierzał więc wykorzystać wysiłki i poświęcenie Armii Krajowej celem pozyskania anglo-ameryfcańskiego poparcia dla dyplomatycznej rozgrywki jego rządu z Rosją. Reakcje Sosnkowskiego na wiadomości z Polski były bardziej pesymistyczne. Jego ocena sytuacji różniła się poważnie od oceny premiera. 8 kwietnia Naczelny Wódz pisał do Bora-Komorowskiego: Rozumiejąc wasze trudne położenie, przyjmują do wiadomości fakt dokonany w postaci waszej instrukcji do dowódcy okręgu Wołyń, dotyczącej utworzenia 27 dp. Wątpię, czy obietnice dowództwa sowieckiego będą dotrzymane względnie czy dodatkowe warunki waszej instrukcji będą przyjęte, nawet w tym wypadku nie wierzę w pomyślny wynik eksperymentu, a podległość dywizji wam i mnie będzie najprawdopodobniej zupełnie iluzoryczna. Będzie dobrze, jeśli na drodze obranej uda się wam uzyskać pewną ilość uzbrojenia oraz uratować choćby część tych ludzi i oddziałów, które — jak donosicie — są zupełnie ujawnione. Przewiduję, że w pewnym momencie nastąpią próby wcielenia dywizji do armii Berlinga lub będą zastosowane represje. Liczę, że dowódca okręgu jest człowiekiem pewnym i dostatecznie wyrobionym. Cała jego umiejętność polegać będzie na tym, by w razie zagrożenia umieć w czas się oderwać od wojsk sowieckich i przejść do działań samodzielnych celem przebicia się na obszar znajdujący się pod waszymi bezpośrednimi rozkazami. Możliwości porozumienia się w sprawie podległości taktycznej 27 dp. pomiędzy rządem sowieckim a rządem polskim względnie pomiędzy mną » Depesza Premiera do Delegata Rządu, 5 IV 1944, Nr 84, L. dz. 1270/tjn./ /44, SPP — Teka MSW 50/1. 310 1. „Burza" na Wołyniu a naczelnym dowództwem sowieckim na razie nie istnieją, pomimo wszelkich wysiłków ze strony rządu polskiego. Wymagania Sowietów znacie: oddanie połowy Polski i dokonanie zmian w składzie władz naczelnych Rzplitej, przy czym i te wymagania są prawdopodobnie nieszczere [...] celem istotnym Sowietów jest stworzenie polskiej republiki radzieckiej. Mylą się ci Polacy, którzy wierzą, że oportunizm w sprawie granic doprowadzi do współpracy Sowietów z legalnym i niezależnym rządem polskim. Radbym znać wasze zdanie, czy oceniacie sytuację wojskową w ten sposób, że Sowiety zdołają samodzielnie pobić Niemców i zająć w pościgu za nimi całą Polskę. Na terenie Wielkiej Brytanii przygotowania do drugiego frontu są w pełnym toku. Termin inwazji jest nie znany, jak sądzę — będzie w dużej mierze uzależniony od rozwoju sytuacji na wschodzie...3* Sosnkowski burzył się na samą myśl polsko-rosyjskiej współpracy operacyjnej bez uprzedniego zawarcia politycznego porozumienia pomiędzy Mikołaj czykiem a Stalinem. Naczelny Wódz jeszcze stale powątpiewał, czy Armia Czerwona będzie zdolna zająć całą Polskę. Łudził się, iż w rezultacie anglo-amerykańskiej inwazji kontynentu Polska zostanie uwolniona przez zachodnie, a nie radzieckie siły. Sugerował nawet, że może dojść do wyścigu o Europę pomiędzy państwami anglosaskimi a ZSRR. Tymczasem był on mocno zaniepokojony wydarzeniami na Wołyniu. „Na ogół biorąc, informacje o wypadkach współdziałania Armii Krajowej z partyzantką lub Armią Sowiecką — Naczelny Wódz pisał do Bora-Komorowskiego 17 kwietnia — doprowadzają do takiego zamącenia obrazu, przy którym już będzie trudno lub nawet niemożliwe przekonać tutejszą opinię, że istotnym powodem terroru sowieckiego jest zaborcza polityka Moskwy. Należy brać w rachubę, że dalsze nasze ofiary wynikające z ujawniania się mogą być bezowocne z punktu widzenia obrony naszych praw terytorialnych i politycznych. Obawiać się nawet można, że fakty ujawnienia się zostaną wyzyskane przez propagandę sowiecką jako dowód, że nie jesteśmy zdecydowani na bezwzględną obronę kresów wschodnich, gdyż » Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 8 IV 1944, L. dz. 2880/tjn./ /44, SPP. 311 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona nie wyciągamy żadnych konsekwencji z zaborczej polityki Sowietów, wyrażającej się nie tylko w atakach terroru, ale również w działaniach polityczno-administracyjnych, jak pobór i deportacje. Należy uważać za wykluczone, aby Anglicy czy Amerykanie próbowali uzyskać zgodę sowiecką na wysłanie misji alianckich na kresy wschodnie uważane przez Moskwę za należące do niej bezapelacyjnie." 34 Obawy i zastrzeżenia Naczelnego Wodza padły na podatny grunt w Warszawie. 19 kwietnia Bór-Komorowski, po raz pierwszy, w pełni ujawnił wobec Sosnkowskiego swoje prawdziwe intencje i plany i w pełni zgodził się z jego oceną polsko-rosyjskich stosunków. Dowódca AK pisał: „.[...] stosunek Sowietów do nas oceniam z całym realizmem. Niczego dobrego z tamtej strony nie oczekujemy, nie łudzimy się też możliwą ich lojalnością w współpracy z niepodległymi czynnikami polskimi. Jesteśmy zgodni w pojmowaniu całości zagadnień i w pojmowaniu poszczególnych jego fragmentów z Panem Generałem. Zmuszeni okolicznościami do demonstrowania swej postawy wobec wkraczających Sowietów uważamy za konieczne, aby każdy nasz krok stał pod znakiem suwerennych praw Rzeczypospolitej i zwierzchności Jej Władz Naczelnych nad nami. Stąd instrukcja moja dla Komendanta Okręgu Wołyń zawierała takie określenie, którego Sowiety zapewne tolerować nie będą. Na ten wypadek osobnym rozkazem nakazałem komendantowi Wołynia przebić się na tyły Niemców, na teren podległy mym bezpośrednim rozkazom [...] Sytuacja wojskowa widziana w Kraju wskazuje na wielkie prawdopodobieństwo samodzielnego, choć powolnego pobicia Niemiec przez Sowiety, o ile trwać będzie wiązanie sił niemieckich na Zachodzie. W każdym razie zajęcie przez Sowiety całej Polski jest tu przez nas oceniane jako ewentualność, z którą należy się liczyć M Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 17 IV 1944, L. dz. 362/1—2, SPP. 312 1. „Burza" na Wołyniu konkretnie. W konsekwencji trzeba się liczyć z koniecznością jawnego zderzenia Polski z Sowietami i dania w zderzeniu tym maksymalnego z naszej strony wyrazu niepodległego stanowiska Polski. Oczywiście, obok tego zjawi się nurt podziemny życia polskiego. Rozmiarów i siły bojowej tego nurtu w tej chwili określić się nie da, ale nie należy przeceniać jego możliwości." M Bór-Komorowski i jego najbliższe otoczenie widziało „Burzę" jako jeden z elementów zbliżającego się polsko-rosyjskiego „jawnego zderzenia", do którego, w ich mniemaniu, dojść musiało w wypadku zajęcia przez Rosjan całej Polski. Szykowali się oni do stawienia oporu wkraczającym Rosjanom powracając do myśli i zamiarów propagowanych przez Grota-Roweckiego w jego korespondencji z Sikorskim w latach 1942—1943, pomimo iż ówcześni Premier i Naczelny Wódz określił tego rodzaju politykę jako „szaleństwo", które mogłoby tylko Polsce zaszkodzić.36 Zważywszy na tego rodzaju zapatrywania dowódcy AK i jego najbliższego otoczenia, jasne jest, iż pod względem ideologicznym byli wyznawcami doktryny dwóch wrogów, która określała ich wszystkie zamiary i posunięcia. Armia Krajowa wkraczała na drogę prowadzącą do nieuniknionego „zderzenia" z ZSRR, choć „zderzenia" raczej politycznego niż militarnego. Armia Krajowa, podejmując jawną walkę z Niemcami, w rzeczywistości zajmowała dogodne pozycje do nadchodzącej rosyjsko--polskiej konfrontacji. Dowódcy AK nie chcieli pójść za opinią gen. Sikorskiego, iż w wypadku wkroczenia do Polski przeważających sił radzieckich odbudowa państwa polskiego mogła się odbywać tylko przy zachowaniu dobrej woli Związku Radzieckiego. Jednakże ci sami polscy dowódcy, którzy w drugiej połowie kwietnia 1944 roku bez ogródek mówili o organizowaniu i stawianiu otwartego i podziemnego oporu przeciwko Rosjanom, w niespełna 35 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 19IV 1944, L. dz. 3418, SPP. 36 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 28 XI1942, L. dz. 5060/ /tjn./42, SPP. 313 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona cztery miesiące później — w czasie powstania warszawskiego — wołali w desperacji o rosyjską pomoc, która miała uratować miasto od niemieckiej rzezi i szału zniszczenia. Wierzyli oni jednak, iż jedynie ich podejście do sprawy rosyjsko-polskiej było słuszne, gdyż wynikało z woli obrony „suwerennych praw" Rzeczypospolitej. W ich zrozumieniu posunięcia te broniły praw Polski do niepodległego bytu. Przekonania te ponoć motywowały wszystkie ich myśli i kroki. Niemniej nie wspominali oni o tym, iż w dużym stopniu „Burza" była ich wkładem do toczącej się w Polsce wewnętrznej walki o władzę pomiędzy prolondyńskimi i prokomunistycznymi siłami. Bierność utożsamiali oni z popełnieniem politycznego samobójstwa. Z drugiej strony należy podkreślić, że analiza wojskowego położenia dokonana przez Komendę Główną AK, w tym czasie, l^yła słuszna. W kwietniu 1944 zakładano, że zajęcie całej Polski przez Armię Czerwoną było całkiem prawdopodobne, nie umiano jednak wyciągnąć z tego odpowiednich wniosków politycznych. Cywilni przedstawiciele podziemnego państwa — Delegat Rządu i RJN — też byli zaalarmowani i niezadowoleni z wydarzeń na Wołyniu. 2 maja pisali oni do premiera: Zawarty z inicjatywy rosyjskiej układ między dowództwem armii sowieckiej na Wołyniu a dowództwem polskich oddziałów tamże działających w sprawie współpracy bojowej został przez Radę Jedności Narodowej zaaprobowany. Tym niemniej Rada Jedności Narodowej dopatruje się w tym nowym w stosunkach polsko-sowieckich posunięciu Sowietów prawdopodobnie manewru politycznego i uważa, że pozostawienie rządowi sowieckiemu możliwości czynienia dalszych prób wciągania do podobnych umów innych oddziałów polskich i to bez autorytatywnej i uznanej przez Rosję interwencji Rządu i Naczelnego Dowództwa może spowodować groźne dla całości naszej roboty niepodległościowej w kraju i na emigracji następstwa. Już teraz odczuwamy poważne zaniepokojenie w kołach konspiracyjnych i wzmożenie akcji propagandowej PPR, dlatego należy z tego precedensu niezwłocznie skorzystać, a Rząd winien wszcząć akcję o przywrócenie stosunków dyplomatycznych. To wystąpienie, nie ograniczone jedynie tylko do wzajemnego ułożenia współdziałania bojowo-administracyjnego na terenach zajmowanych przez 314 1. „Burza" na Wołyniu Rosję, doprowadzi do wyjaśnienia istotnych zamiarów Sowietów i to na oczach aliantów w dziedzinie dla nas najważniejszej, jednocześnie oszczędzi zbyt skomplikowanego systemu ujawniania administracji i oddziałów wojskowych w obecnych raczej wrogich dla Polski stosunkach. Wreszcie, przyczyni się do przywrócenia zachwianej przez zachowanie się Sowietów postawy społeczeństwa polskiego." Delegat Rządu w depeszy do prezydenta w jeszcze bardziej zdecydowany sposób wyraził zaniepokojenie warszawskich kół politycznych z powodu zbliżającego się bezpośredniego zetknięcia z Rosjanami. „W kraju musieliśmy uświadomić społeczeństwo — donosił Jankowski — o grożącym niebezpieczeństwie sowieckim. Przewiduję wiele trudności w razie dalszej okupacji Polski: pobór do Armii Czerwonej lub Berlinga, ujawnienie się częściowe czy całkowite administracji, współdziałanie AK z Armią Czerwoną, inne traktowanie terenów kwestionowanych i nie kwestionor-wanych, metodą pomijania Rządu w Londynie próby podjęcia rozmów z nami na miejscu lub też uruchomienie rzekomo Polskiego Rządu wraz z «Krajową Radą Narodową» itp. Już obecnie mamy w Warszawie pewne trudności powstałe w związku ze stanowiskiem lewicy polskiej [...] która uważa, że tylko wytworzenie «garnituru» lewicowego i w Londynie, i w Kraju może doprowadzić do jakiejś ugody z Sowietami." 38 Z dokumentów tych wynika, że politycy w Warszawie nie dowierzając radzieckiej ofercie żądali jednak, aby Mikołajczyk wykorzystał ją do ponownego nawiązania stosunków z Moskwą. Ponadto depesze te wykazują dużą różnicę zdań pomiędzy politykami a wojskowymi w kraju co do celów „Burzy". Politycy widzieli „Burzę" — pomijając jej oczywisty antyniemiecki aspekt — jako jedyny sposób zmuszenia Kremla do jasnego określenia jego stosunku do londyńskiego obozu, podczas kiedy wojskowi uważali ją za bezpośrednie polsko-rosyjskie zderzenie. Krajowi przywódcy wiedzieli też, że w walce o władzę tracili sporo gruntu na rzecz 37 Depesza Delegata Rządu i RJN do Premiera, 2 V 1944, Nr 36, L. dz. K 3003/44 IGS, Lg. 58 Pismo Delegata Rządu do Prezydenta RP, 23IV1944, L. dz. 3706, SPP. 315 1 V. Operacja „Burza" no wschód od linii Curzona komunistycznych rywali. Nie byli oni też już pewni, jak zachowa się ludność kraju w czasie zajmowania go przez Armię Czerwoną. Wydaje się, iż większość społeczeństwa pragnęła przede wszystkim szybkiego uwolnienia spod niemieckiego jarzma i gotowa była przyjąć Rosjan jako wybawicieli; już w listopadzie 1943 roku Bór-Komorowski poinformował Sosnkowskiego, że „w masach pojawia się skłonność do traktowania Sowietów jako wybawców od terroru niemieckiego".39 Wyżej przytoczone depesze z Warszawy w pełni odzwierciedlają stosunek przywódców podziemnych — politycznych i wojskowych — do „Burzy" i kwestii rosyjsko-polskiej współpracy militarnej, tym razem już z praktycznego raczej niż akademickiego punktu widzenia. Tymczasem jednak w okresie, w którym trwała ta wymiana depesz, sytuacja wojskowa na Wołyniu szybko zaczęła się zmieniać na niekorzyść sił rosyjsko-polskich. Około 10 kwietnia inicjatywa na tym odcinku frontu przeszła czasowo w niemieckie ręce. „Niemcy bojąc się uderzenia na Brześć i zagrożenia swych wojsk, znajdujących się jeszcze na Białorusi — pisze szef sztabu 27 dp — rzucili poważne siły, składające się z dywizji pancernej SS «Wiking», brygady górskiej i dwóch dywizji piechoty, aby ratować Kowel, ważny węzeł komunikacyjny. Tymczasem wojska radzieckie, znajdujące się od szeregu tygodni w stałym marszu na zachód, rozciągnęły własne linie komunikacyjne i zaopatrzenie zaczęło już nie dopisywać, tym bardziej że zaczęły się roztopy i wołyńskie błoto szalenie utrudniało poruszanie się kolumn. [...] Trudno się więc dziwić, że natarcie na Kowel40 [...] przy braku odpowiedniego wsparcia artylerii szybko wygasło." 41 Niemieckie natarcie utrudniało kontakt pomiędzy dywizją a głównymi siłami radzieckimi. Niemniej 27 dp utrzymywała nieprzerwaną łączność z oddziałami radzieckimi, w pierwszej fazie 39 Depesza Dow6dcy AK do Naczelnego Wodza, 30 XII 1943, Nr 16, L. dz. 6793, SPP. 40 radzieckie natarcie 11 T. Sztumtoerk-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 196. 316 1. „Burza" na Wołyniu bitwy z piechotą, po czym, po przesunięciu się na zachód, z korpusem kawalerii gen. Parchomienki.42 Łączność z Komendą Główną AK istniała, ale była bardzo sporadyczna, gdyż dywizyjna radiostacja była stale bombardowana. Strzępy otrzymywanych w Warszawie depesz nie dawały obrazu całości bitwy." Dlatego trudno jest zrekonstruować jej przebieg i w pełni odtworzyć dalsze losy dywizji. W okresie od 10 do 18 kwietnia 27 dp toczy ciężkie walki z Niemcami wspieranymi przez broń pancerną i lotnictwo.44 18 kwietnia dywizja zostaje zamknięta w kotle, a jej dowódca — ppłk dypl. „Oliwa" — zabity. Dowództwo dywizji po ppłk. „Oliwie" obejmuje mjr „Żegota",. a jego szefem sztabu zostaje kpt. „Ostoja".45 Walka trwa nadal. Nowy dowódca postanawia przebić się na północ w kierunku Brześcia.46 Niektórzy historycy sugerują, iż do okrążenia 27 dp doszło z rosyjskiej winy — braku zapowiedzianego przeciwnatarcia.47 Mjr „Żegota" temu jednak zaprzeczył: „W skali zaangażowanych sił po stronie radzieckiej i niemieckiej nasza dywizja, choć liczna jak na warunki partyzanckie, nie mogła stanowić problemu takiej wagi, aby armia radziecka poświęciła dla jej zniszczenia własne oddziały, w kotle bowiem wraz z nami znalazł się i radziecki pułk kawalerii gwardii." 48 Ponadto wydaje się, iż, częściowo przynajmniej, do okrążenia dywizji doszło, gdyż ppłk „Oliwa" w ramach współpracy z Rosjanami przesuwał się na zachód i nie chciał szukać schronienia za ich liniami. W nocy z 20 na 21 kwietnia 27 dp, ponosząc ciężkie straty, wyrwała się z niemieckiego kotła.49 W ciągu ostatnich dni kwietnia dywizja tocząc stałe walki z Niemcami wycofała się do Lasów « Tamże. 48 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 595. 44 Tamże, s. 595 i n.; zob. też T. Sztumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 203 i n. 45 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 596; oraz T. Sztumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 210—211. 46 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 596. 47 Tamże; oraz Drogi Cichociemnych. Opowiadania zebrane i opracowane przez Koło Spadochronowe Armii Krajowej, Londyn 1961, s. 157. 48 T. Sztumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 196. 49 Tamże, s. 212—214; por. też Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 596. 317 ¦L V. Operacja „Burza" na wchód od linii Curzona Szackich.50 20 maja dywizja wraz ze znajdującymi się w Lasach Szackich radzieckimi oddziałami partyzanckimi zostaje ponownie otoczona przez Niemców.51 W tej sytuacji 21 maja mjr „Żegota" postanawia się przebijać w trzech kolumnach i w trzech kierunkach, a po przebiciu przejść front na stronę radziecką.52 22 maja, kiedy dywizja była już w ruchu, mjr „Zegota" otrzymał rozkaz przebicia się za Bug — tzn. na tereny zajęte przez Niemców.53 Jednej z kolumn pod dowództwem kpt. „Gardy" nie zdołano już jednak zawrócić. Przebiła się ona przez front, ponosząc ciężkie straty, na radziecką stronę. Żołnierze zgrupowania kpt. „Gardy" zostali włączeni do armii gen. Berlinga.54 Warto tu nadmienić, że już po otrzymaniu rozkazu gen. Bora-Komorowskiego przebicia się za Bug jedno ze zgrupowań 27 dp pod dowództwem kpt. „Ostoi" też chciało przebić się na rosyjską stronę. 4 czerwca kpt. „Ostoja", szef sztabu dywizji, zameldował, że miał długą rozmowę z pułkownikiem NKWD z partyzanckich oddziałów do specjalnych zadań im. Dzierżyńskiego. Rosjanie sprawę postawili jasno, donosił kpt. „Ostoja", że „mam do czynienia z organem NKWD będącym w stałej łączności z centralnymi władzami w Moskwie. W rozmowie zasadniczej z pułkownikiem ustaliłem zasady współpracy naszej dywizji z Armią Sowiecką i niemożliwość podporządkowania się gen. Berlingowi.55 Wyraziłem obawę, by w stosunku do naszych oddziałów, które już przeszły front, nie wywierano presji. Obecnie ze strony tych pułkowników 58 mam pomoc, pożyczono mi radio, dzięki czemu mam łączność oraz zapewnienie, że oddziały, które już przeszły front, nie 50 Zab. T. Sztumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 214—215. 51 Tamże, s. 216. M Tamże; por. też Depesza Szefa Sztabu 27 dp do Dowódcy Dywizji, 4 VI1944, Nr 803, L. dz. 13148, SPP; Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 8 VI1944, L. dz. 4581, SPP. 53 Zob. T. Sztumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 216; oraz Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 31V1944, L. dz. 4582/tjn./44, SPP. 64 Zob. T. Sztumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, s. 217—218; oraz Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 599. 55 We wstępnych rozmowach Rosjanie starali się podporządkować sobie kpt. „Ostoję" i kusili go „karierą Berlinga". 54 Dowódca i szef sztabu oddziałów im. Dzierżyńskiego. 318 1. „Burza" na Wołyniu spotkają się z żadnym naciskiem. Chcę jak najprędzej również przejść za fron t." 57 Kpt. „Ostoi" polecono jednak, aby starał się „przerwać natychmiast kontakty z NKWD" i przeszedł za Bug.58 24 czerwca 4944 roku dowódca Lubelskiego Okręgu AK zameldował o przybyciu resztek 27 dp w sile 4 batalionów i sztabu na jego teren.59 „Dywizja liczyła wtedy mniej niż połowę swych pierwotnych stanów. Duża część była rannych lub chorych na tyfus [...] Była to gromada wynędzniałych, bosych, głodnych obdar-tusów."60 Tak to zakończyła się „Burza" na Wołyniu. Z politycznego punktu widzenia wołyńska operacja zakończyła się w sposób połowiczny — nie przyniosła upragnionego przez polską stronę wyraźnego rozstrzygnięcia; polsko-rosyjskie stosunki dyplomatyczne nie zostały wznowione, nie doszło do nawiązania ścisłej, ujętej w ramy wiążącej umowy wojskowej współpracy pomiędzy AK i Armią Czerwoną. Moskwa nie ujawniła w pełni, na oczach całego świata, swych zamiarów i intencji wobec londyńskiego obozu. > . Tylko przyszłość mogła dać odpowiedź na te pytania i przynieść rozwiązanie tych kwestii. Mikołaj czyk dobrze z tego zdawał sobie sprawę. W jego mniemaniu rosyjsko-polska konfrontacja miała wejść w rozstrzygające stadium dopiero po przekroczeniu przez Armię Czerwoną linii Curzona. Premier uważał wołyński epizod za preludium do właściwej rozgrywki ze Stalinem. Niemniej w czasie „Burzy" na Wołyniu wyłonił się pewien specyficzny zarys wydarzeń, który później powtarzał się i w innych częściach Polski; dla wszystkich zainteresowanych stron, " Depesza Szefa Sztabu 27 dp do Dowódcy Dywizji, 4 VI1944, Nr 803, L. dz. 13148, SPP. W Londynie depeszę tę odszyfrowano 31 XII 1944 r. ss Depesza Dowódcy 27 dp do Szefa Sztabu, 8 VI1944, L. dz. 13150, SPP » Depesza Szefa Sztabu Okręgu Lubelskiego do Dowódcy AK, 24 VI1944, L. dz. 13270, SPP. •o Drogi Cichociemnych, s. 157. 319 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona niemieckiej, rosyjskiej i polskiej, stało się jasnym, że na krótko przed wkroczeniem Armii Czerwonej do danego obszaru lokalne oddziały AK będą zmobilizowane, skoncentrowane i rzucone do walki z Niemcami. W czasie walki oddziały AK będą nawiązywać kontakt i współpracować z Armią Czerwoną. W początkowym stadium stosunki pomiędzy obiema stronami będą zażyłe i przyjazne. Po walce jednak oddziały AK, które znajdą się po rosyjskiej stronie frontu, zostaną rozbrojone i wcielone do armii gen. Berlinga lub internowane. Jeśli zaś chodzi o sam plan „Burzy", to wołyńskie doświadczenia wykazały: po pierwsze, frontowi dowódcy rosyjscy chętnie i skwapliwie współpracowali z jednostkami AK; po drugie, w warunkach ruchomej walki oddziały AK miały trudności z utrzymaniem w polu bezpośredniego kontaktu z Rosjanami, w szczególności w czasie niemieckich kontrakcji; po trzecie, składanie przez polskich dowódców rosyjskim dowódcom oświadczeń, iż kwestionowane przez Rosjan obszary należały do Polski, było bezcelowe, gdyż radzieckie władze uważały je za organiczną część ZSRR; wreszcie, Rosjanie nie tolerowali istnienia żadnych im nie podległych polskich oddziałów na ich tyłach. W konkluzji trzeba stwierdzić, że Komenda Główna AK w czasie wołyńskiej operacji czyniła tylko połowiczne i opieszałe kroki zdążające do nawiązania polsko-rosyjskiej współpracy wojskowej. Dowództwo AK nie potrafiło nawet na czas przekazać swej odpowiedzi na ofertę gen. Siergiejewa, nie mówiąc już o pełnym jej zbadaniu czy wykorzystaniu. Po Wołyniu stało się oczywiste, żeby zrealizować i zaakcentować polityczną stronę „Burzy", opanowywanie dużych miast i ośrodków przez AK było nieodzowną koniecznością. W czerwcu 1944 roku Komenda Główna AK zdała sobie sprawę, że nie sposób jest grać roli gospodarzy wobec Rosjan bez uprzedniego usadowienia się, na krótko przed wkroczeniem Armii Czerwonej, w dużych miastach. Dowództwo Armii Krajowej musiało pogodzić się z tym faktem, powiedział po wojnie gen. Pełczyński, pomimo wcześniejszych 320 2. „Burza" w Okręgach Wilno i Nowogródek zamiarów uniknięcia walki w miastach.61 Stąd przed źle uzbrojonymi oddziałami AK miały wkrótce stanąć trudniejsze i donioślejsze zadania. Do czerwca 1944 roku Dowództwo AK przewidywało walkę w dużych miastach tylko na wypadek „powszechnego i jednoczesnego powstania". Chciano przez to odróżnić „Burzę" i nie dać się jej samoczynnie przerodzić w „powszechne powstanie". W rezultacie czerwcowej decyzji — zdobywania dużych miast — zacierały się w istocie różnice pomiędzy „Burzą" a „powszechnym powstaniem". „Burza" przeradzała się w pasmo lokalnych powstań. „Burza" w jej klasycznej, przewidzianej przez Dowództwo AK w listopadzie 1943 roku formie nigdy nie została wprowadzona w życie; nie wyszła poza ramy sztabowego opracowania. Wojna ma swoje nieubłagane prawa i często toczy się inaczej, niż to sobie wyobrażają nawet najwytrawniejsi sztabowcy. Tylko polityczne cele i aspekty „Burzy" nie uległy zmianie. 2. «BURZA» W OKRĘGACH WILNO I NOWOGRÓDEK 12 czerwca 1944 roku na odprawie dowódców Okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego u dowódcy AK w Warszawie postanowiono, na wniosek ppłk. Aleksandra Krzyżanowskiego („Wilka"), że gros sił połączonych okręgów zostanie skoncentrowane niedaleko Wilna i że uderzy na miasto, gdy tylko front wschodni wystarczająco się przybliży. Dowództwo nad całością zostało powierzone ppłk. „Wilkowi", dowódcy Wileńskiego Okręgu.62 Pod koniec czerwca ppłk „Wilk" otrzymał od gen. Bora-Komorowskiego formalny rozkaz opanowania Wilna.63 Wśród swych podkomendnych ppłk „Wilk" uchodził za odważnego i bezinteresownego żołnierza. „Myślenie polityczne nie le- 61 Relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego. 62 Zab. Polskie Stty Zbrojne, t. 3, s. 609. M Tamże; por. też J. Garliński, Między Londynem i Warszawą, Londyn 1966, s. 58. 21 — Powstanie Warszawskie 321 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona żało w jego naturze. Jako> żołnierz reprezentował typ rycerski z wyraźnym podkładem romantyzmu, stąd chyba też wywodziły się jego żywe kontakty z młodzieżą, która go adorowała, oraz ogromna popularność, którą się cieszył jako dowódca wśród kobiet. A kobiety odgrywały w konspiracji wielką rolę [...] U starszyzny wojskowej jego mir był znacznie mniejszy [...] Krytyka i wątpliwości dotyczyły posunięć organizacyjnych Komendanta Okręgu, trafności doboru pracowników sztabu i dowódców, wreszcie realizmu w ocenie położenia politycznego, perspektyw i koncepcji. A bardzo eksponowany posterunek przy trudnej łączności z Warszawą wymagał często samodzielnych i szybkich decyzji." 64 Ppłk „Wilk", przedwojenny oficer artylerii, politykiem nie był.65 Nowogródzki Okręg AK przedstawiał się pod względem „myślenia politycznego dziewiczo".66 Znowu więc gen. Bór-Komorow-ski powierzył bardzo trudne zadanie wojskowo-polityczno-dy-plomatyczne oficerowi, który nie miał do tego żadnego prawie przygotowania. Według relacji mjr. Stanisława Truszkowskiego („Sztermera"), jednego z oficerów sztabu ppłk. „Wilka", uderzenie na Wilno miało „na celu uchronienie przed spaleniem miasta w chwili jego opuszczenia przez okupantów, ukazanie siły bojowej naszych oddziałów, naszych możliwości". „Uderzenie to miało być fragmentem ogólnej akcji Armii Krajowej, wymierzonej wszystkimi posiadanymi siłami na ostatecznie opuszczające okupowane obszary oddziały niemieckie, a właściwie ich straże tylne. Chodziło [...] o objęcie tych terenów we władanie przed nadejściem frontu tak, aby witać oddziały armii radzieckiej jako zwycięzcy i legalni gospodarze..." 67 Podobno ppłk „Wilk", wkrótce po otrzymaniu rozkazu dowódcy AK opanowania Wilna, zdał sobie sprawę, iż Niemcy wcale się M S. Truszkowski, Partyzanckie wspomnienia, Warszawa 1968 s 275 «6 Tamże, s. 276. M Tamże, s. 274. 17 Tamże, s. 273—274. 322 2. „Burza" w Okręgach Wilno i Nowogródek nie kwapili do opuszczenia tego silnie ufortyfikowanego i obsadzonego miasta. W takich okolicznościach polskie uderzenie na Wilno, nawet zakładając wybuch powstania wewnątrz miasta bez uprzedniego porozumienia z Armią Czerwoną, nie rokowało większego powodzenia. W związku z tym ppłk „Wilk" 2 lipca 1944 roku postanowił wysłać mjr. Truszkowskiego do Rosjan celem nawiązania bezpośrednich stosunków z Armią Czerwoną, poinformowania o jego najbliższych zamiarach, „słowem, do nawiązania roboczego kontaktu, zmierzającego do uzgodnienia działań na odcinku czysto wojskowym, obejmującym tereny leżące w pasie Wilno—Lida".68 W zasadzie ppłk „Wilk" podchodził do Armii Czerwonej jak do nadciągających „sprzymierzeńców naszych sprzymierzeńców".69 Mjr. Truszkowskiemu udało się przejść front i dotrzeć do Rosjan, nie podaje jednak, kiedy to nastąpiło ani też co u nich wskórał.70 W dniu, w którym oddziały ppłk. „Wilka" — 7 lipca 1944 roku — już biły się o Wilno, Naczelny Wódz pisał do dowódcy AK: „Jeśli przez szczęśliwy zbieg okoliczności w ostatnich chwilach odwrotu niemieckiego, a przed wkroczeniem oddziałów czerwonych powstaną szansę choćby przejściowego i krótkotrwałego opanowania przez nas Wilna, Lwowa, innego większego centrum lub pewnego ograniczonego niewielkiego choćby obszaru — należy to uczynić i wystąpić w roli pełnoprawnego gospodarza." 71 Dyrektywy Naczelnego Wodza, choć sformułowane niejasno, zawile i w sposób nadający się do różnorodnej interpretacji, w istocie usankcjonowały niezależną decyzję gen. Bora-Komorow-skiego z czerwca 1944 roku. Sosnkowski uważał, zresztą podobnie jak i dowódca AK, iż jego nowe dyrektywy były zgodne z treścią i duchem planu „Burza". W lecie 1944 roku „Burza" stała się bardzo szerokim i elastycznym pojęciem. Wydaje się, iż •8 Tamże, s. 274. •» Tamże, s. 278. 70 Tamże, s. 307. 71 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 7 VII 1944, L. dz. 5480/44, SPP. 323 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona instrukcja Naczelnego Wodza z 7 lipca wypływała z jego głębokiego i dawnego przekonania „jako żołnierza", iż AK na każdym kroku musiała podkreślać polskość kresów wschodnich, szczególnie Wilna i Lwowa, nawet przez stosowanie polityki fait accompli — tzn. zajęcie tych miast przed wejściem do nich Armii Czerwonej.72 Dziwnym jednak wydaje się fakt, że Sosnkowski przekazał tę ważną koncepcję do kraju dopiero w lipcu 1944 roku, pomimo to iż po raz pierwszy wysunął ją już w listopadzie 1943 roku, w depeszy do ministra obrony narodowej.73 Świadczy to, że Naczelny Wódz dopiero na początku lipca 1944 roku wreszcie zrozumiał, że „armie sowieckie zajmą w niedługim stosunkowo czasie znaczną część Polski". Co więcej, w tym samym czasie doszedł on do przekonania, że „rząd sowiecki powziął w stosunku do Polski decyzję pójścia drogą faktów dokonanych".74 Stąd Naczelny Wódz na radzieckie fakty dokonane chciał odpowiedzieć „jako żołnierz" polskimi faktami dokonanymi. Czyniło to wrażenie, iż Sosnkowski, który do tej pory był dość krytycznie nastawiony do decyzji Bora-Komorowskiego ujawnienia AK Rosjanom, nareszcie zrozumiał jej konieczność i z nią się pogodził; zdawało się, iż obydwaj generałowie doszli wreszcie do, częściowego co najmniej, porozumienia. Niemniej Naczelny Wódz i dowódca AK różnili się od siebie w sprawach taktyki. Bór-Komorowski zgodził się na przeprowadzenie uderzenia na silnie obsadzone i ufortyfikowane miasto — Wilno. Sosnkowski zalecał opanowywać miasta tylko wtedy, jeśli pozwalać będzie na to „szczęśliwy zbieg okoliczności", co wskazywało, iż lepiej niż jego podkomendni w Warszawie zdawał sobie sprawę z militarnej słabości AK — braku broni i amunicji w jej oddziałach. Niejasny i zawiły styl dyrektyw Naczelnego Wodza z 7 lipca w 74 Tamże. 7ł Depesza Naczelnego Wodza do Ministra Obrony Narodowej, 25 XI1943, L. dz. 7571, IGS — PKM, L 45/47. » Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 7 VII 1944, L. dz. 5480/44, SPP. 324 2. „Burza" w Okręgach Wilno i Nowogródek umysłach krajowych dowódców stworzył wrażenie, iż w zasadzie Londyn zalecał im bić się o duże miasta i sankcjonował ich własne zamiary i decyzje w tej materii. W międzyczasie, 23 czerwca 1944 roku, Armia Czerwona rozpoczęła ofensywę na Białorusi. W pierwszych dniach lipca rosyjsko--niemieckie walki toczyły się już na terenie wschodnich powiatów II Rzeczypospolitej.75 „Burza" wchodziła w fazę główną. Wobec szybkiego posuwania się Rosjan na zachód ppłk „Wilk" w nocy z 2 na 3 lipca powiadomił swych podkomendnych, że zamierza uderzyć na Wilno. 10 lipca wszystkie oddziały miały być gotowe do akcji.76 Szybkość posuwania się Armii Czerwonej zmusiła jednak „Wilka" do zmiany planów. . 5 lipca „Wilk", celem opanowania Wilna przed wejściem Rosjan, zdecydował się uderzyć na miasto w nocy z 6 na 7 lipca. Tymczasem Niemcy, zaniepokojeni tempem ofensywy radzieckiej i polskimi przygotowaniami do akcji, znacznie wzmocnili załogę Wilna (m. in. przybyła do miasta 4 dywizja pancerna) oraz wysiedlili parę dzielnic miasta.77 Tych wszystkich niemieckich przygotowań do obrony Wilna ppłk „Wilk" i jego sztab nie przewidywał. Wobec nierówności sił jedyną nadzieją na zdobycie miasta było zaskoczenie.78 Oddziały AK uderzyły na Wilno w nocy z 6 na 7 lipca; ogółem w walce o Wilno brało udział około 5500 żołnierzy.79 Pierwsze polskie natarcie — jak to można było łatwo przewidzieć — załamało się. W nocy 7 lipca ppłk „Wilk" zameldował: „Większość sił AK uderzyła na Wilno. Walczono 12 godzin, miasta nie zdobyto. Straty znaczne. Korzyść dla wojsk rosyjskich. Nawiązałem kontakt z dowódcą frontu. Stosunki poprawne."80 75 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 10 VII 1944, L. dz. 5753/ /tjn./44, SPP. 78 Zob. J. Garliński, Między Londynem i Warszawą, s. 61—65. 77 Tamże, s. 64. 78 Tamże, s. 65. n Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 611. 84 Depesza Dowódcy Okręgu Wileńskiego do Dowódcy AK, 7 VII 1944, Nr 23, nadana 11 VII, odszyfrowana w Londynie 5II1945, L. dz. 13340, SPP. 325 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona W następnej depeszy ppłk „Wilk" donosił: „W nocy 7 lipca większość sił AK samodzielnie uderzyła na Wilno. O godzinie 16.00 nadeszły wojska sowieckie. Walki trwają. Straty znaczne. Duża pomoc wojsk sowieckich. Nawiązałem kontakt z dowódcą frontu. Stosunki chwilowo dobre." 81 Walki o Wilno toczyły się prawie przez tydzień i były bardzo zażarte. Jak to wynikało z meldunku ppłk. „Wilka": „Niemcy bronią kilku punktów oporu. Są zaopatrywani z powietrza. Lotnictwo niemieckie bombarduje płonące miasto." 82 Walki o Wilno trwały do 13 lipca, kiedy to połsko-rosyjskie siły wspólnie złamały ostateczny opór Niemców. 14 lipca dowódca Okręgu Nowogródzkiego meldował: Wilno zdobyte przy znacznym udziale AK, która weszła do miasta. Duże zniszczenia i straty. Stosunki z armią sowiecką chwilowo poprawne. Rozmowy w toku. Wilno przeżyło bardzo krótką, ale jakże radosną chwilę wolności. 14 VII — Polskość miasta bije w oczy. Pełno naszych żołnierzy. Służba opl. polska. Szpitale przepełnione, wszystkie w rękach polskich. W fabrykach i w warsztatach tworzą się komitety i zarządy polskie. Władze administracyjne ujawnią się w najbliższym czasie. Litwinów nie ma.83 Po zdobyciu Wilna stosunki między oddziałami AK a Rosjanami zaczęły się stopniowo pogarszać. Rosjanie nie wpuszczali do miasta oddziałów AK, które na rozkaz ppłk. „Wilka" przerwały pościg za Niemcami i zaczęły się koncentrować pod Wilnem.84 Ppłk „Wilk" oceniał, już 12 lipca, że „w ostatecznych zamiarach Rosji leży likwidacja naszych oddziałów. Moment przystąpienia do tego oddalają jedynie trudności armii rosyjskiej, związane z niezwykle szybkim marszem naprzód. Od delegowanego do 81 Depesza Dowódcy Okręgu Wileńskiego do Dowódcy AK, 10 VII 1944, Nr 24, odszyfrowana w Londynie 30 11945, L. dz. 13289, SPP. 82 Depesza Dowódcy Okręgu Wileńskiego do Dowódcy AK, 13 VII 1944, L. dz. 13199, SPP. 83 Depesza Dowódcy Okręgu Nowogródzkiego do Dowódcy AK, 14 VII 1944, L. dz. 13191, SPP. 84 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 613. 326 2. „Burza" w Okręgach Wilno i Nowogródek mnie oficera sztabu gen. Czernikowskiego zażądałem ciężkiej broni, amunicji i zadań bojowych w walce z Niemcami. Pozostawionych poza miastem oddziałów AK nie dopuszczają do wkroczenia do Wilna. Obiecano odpowiedź nazajutrz. Mija 3 dni, jak jej oczekuję. Położenie komplikuje fakt, że do rejonu Wilna mają przybyć oddziały Berlinga. Rząd litewski Paleckisa jest awizo-wany pod Wilnem." 85 Prawdopodobnie, aby zapobiec likwidacji oddziałów i rozładować wzrastające napięcie, ppłk „Wilk" zażądał od dowódcy AK spowodowania „niezwłocznego przysłania drogą samolotową" do jego dowództwa „międzynarodowej komisji rozjemczej lub co najmniej anglo-amerykańskich oficerów łącznikowych". Ppłk „Wilk" uprzedzał, że inaczej istniało „niebezpieczeństwo zmarnowania nie tylko oddziałów naszych w sile jednej skoncentrowanej dywizji i drugiej działającej mniejszymi grupami, lecz całego naszego dorobku walki z Niemcami na ziemiach północno-wschodnich z o-statnim uderzeniem na Wilno na czele".88 Zamiarem „Wilka" było w zależności od zachowania Rosjan: 1. Pozostać w rejonie Wilna, koncentrując większość sił w Puszczy Rud-nickiej, częścią wspierać armię sowiecką w jej walce. Chcę wywalczyć uznanie nas przez Sowiety jako AK. 2. Za żadną cenę nie dam się rozbroić i w wypadku dążenia Sowietów do wyniszczenia elementu polskiego stanę w jego obronie. 3. Tylko na wasz wyraźny rozkaz maszerować na zachód. Proszę o aprobatę.87 Dowódca Okręgu zdecydowany był więc trzymać się rejonu Wilna — tzn. pozostać na radzieckich tyłach — i stawić opór Rosjanom, gdyby ci zechcieli pogwałcić suwerenność i niezależność oddziałów AK. Wypadki toczyły się z błyskawiczną szybkością. 85 Depesza Dowódcy Okręgu Wileńskiego do Dowódcy AK, 12 VII 1944, L. dz. 13217/tjn./44, SPP. 86 Tamże. 87 Depesza Dowódcy Okręgu Wileńskiego do Dowódcy AK, 13 VII 1944, L. dz. 13199, SPP. 327 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona 15 lipca ppłk „Wilk", który, „ze względów prestiżowych", ujawnił się jako generał,8S miał długą rozmowę z dowódcą 3 Frontu Białoruskiego: Jako dowódca oddziałów AK zostałem zaproszony do dowódcy 3 Frontu Białoruskiego gen. Czernihowsfciego. Rozmowy odbyły się w dobrej atmosferze. Polityki i Berlinga nie poruszano. Przyjęto bez zastrzeżeń naszą propozycję wystawienia dywizji piechoty i brygady kawalerii w pierwszym rzucie z szybkim odejściem na front, jak również pomoc materialną Sowietów. Proszę o aprobatę.88 Dowódca AK niezwłocznie przekazał swą zgodę na decyzję „Wilka".99 W międzyczasie ppłk „Wilk" nakazał wszystkim swym oddziałom, w związku z planowaną reorganizacją, skoncentrować się do 16 lipca w okolicach Puszczy Rudnickiej.91 Rano 16 lipca do zebranych oddziałów w rejonie koncentracji przybył ppłk dypl. Adam Szydłowski („Poleszuk"), dowódca Nowogródzkiego Okręgu AK, i poinformował żołnierzy, iż Rosjanie zgodzili się, że: ,,1) zostanie sformowany korpus polski i brygada kawalerii niezależnie od armii Berlinga, 2) armia sowiecka wyposaży powstający korpus polski w lekki i ciężki sprzęt." M W tym samym dniu — 16 lipca — oficerowie radzieccy dokonali przeglądu skoncentrowanych oddziałów, a ppłk „Wilk" i jego sztab zostali wezwani do Wilna do gen. Czernihowskiego. Po przeglądzie, na godzinę 18.00, wyznaczona była odprawa wszystkich dowódców polskich, od dowódcy batalionu wzwyż, w miej- 88 Zob. J. Garliński, Między Londynem i Warszawą, s. 82. Mjr Truszko-wskr pisze, że „Wilk" już od końca czerwca 1944 r. uchodził wśród swych żołnierzy za generała. (S. Truszkowski, Wspomnienia partyzanckie, s. 209.) 89 Depesza Dowódcy Okręgu Wileńskiego do Dowódcy AK, 15 VII 1944, L. dz. 13167, SPP. 90 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 17 VII 1944, L. dz. 5816/ /tjn./44, SPP; por. też T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 190 91 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 614. « Tamże. 2. „Burza" w Okręgach Wilno i Nowogródek scowości Bogusze, aby omówić z wyższymi oficerami rosyjskimi zasady reorganizacji i zapotrzebowanie na sprzęt i ekwipunek. Obie odprawy — w Wilnie i Boguszach — zakończyły się aresztowaniem polskich oficerów z ppłk. „Wilkiem" na czele.93 Dowódca AK dowiedział się o aresztowaniu oficerów 17 lipca: „W dniu 17.7.9* podstępnie aresztowano sztab okręgów Nów98 i Wilno" — meldował ppłk Blumski („Strychański"), szef Oddziału Operacyjnego dowództwa Okręgu Wileńskiego. „Oddziały AK w sile około sześć tysięcy w marszu na Puszczę Rudnicką, gdzie przyjmiemy walkę." 96 17 lipca oddziały AK znajdujące się w marszu do Puszczy Rudnickiej otrzymały od Rosjan nakaz złożenia broni.97 Dowódca AK dowiedział się o tym już w czasie powstania warszawskiego: Oddziały otrzymały ultimatum złożenia broni i wcielenia do armii Berlinga. Wiele oddziałów rozsypało się lub też częściowo złożyło broń, mimo że sytuacja wcale nie była groźna. Dowódcy batalionów i wyżsi nie dopisali całkowicie. Prawdzie98 z elementem war&z." oraz UBK100 odmaszero-wali na zachód. O aresztowanych dowódcach i oficerach brak konkretnych wiadomości.101 20 lipca dowódca AK rozkazał: W związku z zameldowanym przez was aresztowaniem dnia 17.7. sztabu okręgu Nowogródek i Wilno polecam: 1) przerwać jakąkolwiek współpracę z Sowietami, 2) ściągnąć siły do Puszczy Rudnickiej, skąd przesuwać się w kie- 9» Tamże. « Powinno być chyba 16.7. 95 Nów — Nowogródek. w Depesza ppłk. Strychańskiego do Dowódcy AK, nadana 17 VII 1944, nr 594/V, odszyfrowana w Londynie 1<2 11945, L. dz. 13163, SPP. 97 Por. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 615. " Ppłk Janusz Prawdzic-Szlaski („Prawdzie") do czerwca 1944 r. dowódca Okręgu Nowogródzkiego AK. 99 warszawskim ^ Uderzeniowe Bataliony Kadrowe. 1M Depesza Dowódcy Okręgu Nowogródzkiego do Dowódcy AK, datowana 5 VIII 1944, Nr 1/XXX, nadana 12 VIII 1944, odczytana w Londynie 91 1945, L. dz. 13102, SPP. 328 329 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona runku południowo-zachodnim bądź do Puszczy Augustowskiej, bądź w rejon Białystok, 3 walki z Sowietami przyjmujcie tylko w ostateczności. Starajcie się przesuwać bez walki. 4) Utrzymanie łączności radiowej ze mną ma zasadnicze znaczenie.10* Instrukcje gen. Bora-Komorowskiego były jak zawsze spóźnione. Rosjanie działali szybciej. W sierpniu 1944 roku nowy dowódca Okręgu Nowogródzkiego, ppłk Maciej Kalenkiewicz („Kotwicz"), meldował: Aresztowani oficerowie i dowódcy „Wiana" i „Nowiu"103 w więzieniu NKWD w Wilnie. Losy Wilka i Poleszuka nie znane. 5 do 7 tysięcy internowanych w Miednikach żołnierzy wywieziono w kierunku Mińska. Ponad 70 oficerów wywieziono samochodami w nie znanym kierunku. Postawa internowanych do końca nieugięta. Na wszelką agitację za armią Berlin-ga odpowiadają gwizdaniem i zbiorowymi okrzykami: „My chcemy Wilka." »M Wkrótce po tym meldunku dowódca AK otrzymał jeszcze jedną depeszę z rejonu Wilna: W Surkontach zginął ppłk Kotwicz, 3 oficerów i 32 żołnierzy. Sowieci dobijali rannych. Powód tragedii — niekonspiracyjny, brawurowy opór jako protest za hańbę rozbrojenia w Puszczy Rudnickiej. Kotwicz miał w czasie walki 2 godziny przerwy. Zrezygnował z wycofania się, choć nie miał prawie strat. Straty sowieckie wynoszą 132 zabitych.108 Tak zginął ppłk Maciej Kalenkiewicz („Kotwicz") przedostatni dowódca Nowogródzkiego Okręgu AK. Dla ippłk. „Wilka" i wielu jego żołnierzy „Burza" na Wileńszczyźnie zakończyła się tragedią.* • M* Depesza .Dowódcy AK do Dowódcy Okręgu Wileńskiego, 20 VII 1944, Nr 209/XXX/999, L. dz. 13-12(7, SPP. ioj Okręgu Wileńskiego i Nowogródzkiego. 1M Depesza Dowódcy Okręgu Nowogródzkiego do Naczelnego Wodza, 22 VIII 1944, L. dz. 13313, SPP. 105 Depesza Dowódcy Okręgu Nowogródzkiego do Naczelnego Wodza, 27 VIII 1944, L. dz. 13106, SPP. * Przebieg „Burzy" na Wileńszczyźnie i Nowogródczyźnie przedstawiony jest przez J. M. Ciechanowskiego w sposób jednostronny. Autor — mimo 330 3. „Burza" we Lwowie 3. «BURZA» WE LWOWIE 23 lipca 1944 roku zaczęła się rosyjsko-niemiecka bitwa o Lwów. Trwała ona cztery dni. W bitwie tej brały udział jednostki AK w sile 3000 ludzi pod dowództwem płk. Władysława Filipko-wskiego, dowódcy Lwowskiego Okręgu. 26 lipca płk „Janka" meldował : Walki we Lwowie na ukończeniu, udział w nich biorą oddziały 5 dp w sile trzech tysięcy ludzi. Dowódca sowiecki otrzymał instrukcję, by nie używać nadal naszych oddziałów do walki jako niewyszkolonych i słabo uzbrojonych, co przy dużym ich zapale powoduje duże straty.106 stosowanej przez niego metody omawiania problemów w ich całokształcie — w tym wypadku nie zajmuje się sytuacją istniejącą w okresie bezpośrednio poprzedzającym akcję „Burza" na tych terenach. Naświetlenie zaś sytuacji w Okręgach AK Wilno i Nowogródek jest szczególnie ważne, ponieważ między innymi ona kształtowała stosunek wojskowych władz radzieckich do Armii Krajowej na tym obszarze. Starcia zbrojne pomiędzy oddziałami AK i oddziałami radzieckich partyzantów, do których tu dochodziło wielokrotnie, oraz fizyczna likwidacja partyzantów radzieckich — o czym Ciechanowski, jak świadczą cytowane przez niego dokumenty, doskonale wie — nie były jedynym przejawem wrogiego stosunku wileńskiej AK do Związku Radzieckiego. Szczególny wpływ na kształtowanie się akowsko-radzieckich stosunków miały fakty kontaktowania się i współdziałania pomiędzy niektórymi oddziałami AK 1 Niemcami. Ciechanowski nie wspomina o „przyjaznych kontaktach" łączących akowski oddział „Ragnera" z hitlerowcami, a przecież były one znane niemal wszystkim żołnierzom okręgu. Brak też jakiejkolwiek wzmianki o batalionie stołpeckim, dowodzonym przez „Dolinę", który zaopatrywany przez Niemców w broń i amunicję podporządkował się rozkazom hitlerowskim wspólnie z nimi uczestnicząc w zwalczaniu partyzantki radzieckiej na terenie Okręgu Nowogródzkiego. Te przykładowo tu wymienione fakty nie mogły pozostać bez wpływu na stosunek strony radzieckiej do AK Okręgu Wilno i Nowogródek. Do starć z partyzantami radzieckimi dochodziło również w innych okręgach. Jednak fakty ostentacyjnego kumania się z hitlerowcami, jawne współdziałanie z nimi w walce przeciwko oddziałom radzieckim to już „specyfika" wileńsko-nowogródzkiej AK. Pod tym względem różniła się ona od pozostałych okręgów Armii Krajowej. Tacy autorzy prac poświęconych Powstaniu Warszawskiemu, jak A. Bor-kiewicz i J. Kirchmayer, starali się „obchodzić" znane im przecież fakty współpracy akowsko-hitlerowskiej w Okręgach Wilno i Nowogródek, wychodząc z błędnego założenia, że nie należy „kalać własnego gniazda". Można ich usprawiedliwić — byli przede wszystkim oficerami KG AK, a nie historykami. [Przyp. A. Skarżyński] los Depesza Dowódcy Okręgu Lwowskiego do Dowódcy AK, 26 VII 1944, L. dz. 13213, SPP. 331 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona Następnego dnia — 27 lipca — płk „Janka" poinformował Dowództwo AK: Walki we Lwowie zostały zakończone. Na terenie okręgu brało udział w walkach około 7000 uzbrojonych żołnierzy.107 W toku walk stosunki pomiędzy Polakami i Rosjanami, podobnie jak na Wołyniu i w Wilnie, były dobre. Wynika to z relacji mjr. „Draży",108 dowódcy 14 puł: „Miasto zajęły polskie oddziały powstańcze, radzieckie jednostki pancerne tylko wspierały. Na wszystkich budynkach widać było tylko biało-czerwone flagi. Generał Filipkowski, komendant obszaru,109 w pełnym umundurowaniu znajdował się ze swym sztabem przy ul. Kochanowskiego 23. Płk Czerwiński, dowódca okręgu,110 był komendantem miasta. Porządek utrzymywała policja AK [...] Gazeta «Za czest' rodiny» pisała najładniejsze rzeczy o moich żołnierzach. Dowódca armii 1 Frontu Ukraińskiego, za pośrednictwem płka Jeftimowa, wydał pisemną pochwałę 14 pułkowi ułanów, w której dziękuje za braterską współpracę." m Rosjan raziło jednak bezkompromisowe podkreślanie polskiego charakteru Lwowa; ich reakcja w tej sprawie była szybka i zdecydowana. 27 lipca płk „Janka" donosił: W dniu dzisiejszym ma przybyć dowódca frontu Koniew z Chruszczo-wem. Do Lwowa zjechał naczelnik NKWD gen. Gruszko oraz przedstawiciele wojennego sowietu frontu i władz cywilnych. 107 Depesza Dowódcy Okręgu Lwowskiego do Dowódcy AK, 27 VII 1944, L. dz. 13212, SPP. los Mjr wojsk jugosłowiańskich, który po ucieczce z niewoli niemieckiej służył w AK. 101 Płk Władysław Filipkowski za zgodą dowódcy AK używał tytularnie stopnia generała. 110 Płk dypl. Stefan Czerwiński. Płk Władysław Filipkowski był jako dowódca Obszaru Lwowskiego przełożonym płk. Czerwińskiego. "» Relacja mjr. „Draży", SPP. 332 3. „Burza" we Lwowie Gen. Gruszko w rozmowie ze mną wypowiedział następujące zdanie: na razie Lwów jest radziecki i ukraiński, co nie wyklucza późniejszych poprawek w rozmowach między rządami. Polski Rząd z Morawskim na czele istnieje, wojsko polskie pod dowództwem Żymierskiego bije Niemców. Oddziały AK walczące z Niemcami wejdą w skład Armii Polskiej. Administracja stworzona w konspiracji ma się podporządkować czynnikom sowieckim. W odpowiedzi zaznaczyłem, że czekam na dowódcę frontu, któremu przedstawię moje stanowisko zgodnie z rozkazami KG. Wyczuwam, że o ile w stosunku do Rządu w Londynie stanowisko sowieckie jest negatywne, o tyle do KG jest ono pozytywne z pewną rezerwą.11" Następnego dnia doszło do spotkania płk. „Janki" z przedstawicielem gen. Koniewa. Dziś ujawniłem się — meldował dowódca Okręgu — przed generałem, przedstawicielem dowódcy frontu. Oświadczył mi, że stanowisko naczelnego dowództwa sowieckiego jest następujące: Obszar ten należy do państwa sowieckiego. Toteż należy broń złożyć w terminie do dwóch godzin i rozwiązać wszystkie oddziały. Zostanie przeprowadzona mobilizacja przez organy państwowe sowieckie. Polacy będą mieli możność wyboru między Berlingiem a wojskiem sowieckim. Oficerowie AK, którzy nie podlegają mobilizacji, mogą zachować broń i ochotniczo zgłosić się do Berlinga. Wobec tej sytuacji przymusowej wydałem rozkaz rozwiązujący oddziały w obszarze.118 W dwa dni później — 30 lipca — oddziały płk. „Janki" były „już rozbrojone i organizacja rozwiązana".114 W tym samym czasie płk „Janka" nawiązał kontakt z „przedstawicielem armii polskiej" i szykował się do spotkania z gen. Rolą-Żymierskim. „Stanowisko moje jest następujące — donosił płk „Janka" — uznaję armię polską w walce z Niemcami, jednak warunkiem współpracy "* Depesza Dowódcy Okręgu Lwowskiego do Dowódcy AK, datowana 27 VII, nadana 2 VIII 1944, Nr 42/l/XXX/999, L. dz. 13212, SPP. 113 Depesza Dowódcy Okręgu Lwowskiego do Dowódcy AK, 28 VII 1944, Nr 41/l/XXX/999, L. dz. 13163, SPP. 114 Depesza Dowódcy Okręgu Lwowskiego do Dowódcy AK, 30 VII 1944, Nr 50/XXX/555, L. dz. 6238, SPP. 333 .....iJBItii V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona mojej i moich oficerów jest porozumienie Komitetu z Mikołaj -czykiem. Stanowisko moje jest aprobowane przez Radę Polską i Delegata Rządu." »s W tym samym dniu dowódca Okręgu meldował: „Odlatuję do Żymierskiego wraz z Czerwińskim. Jak meldowałem, chcę postawić za warunek współpracy dojście do zgody z Mi-kołajczykiem. Uważam, że jest to jedyne realne stanowisko." 116 Płk „Janka" szukał więc porozumienia z PKWN. Niemniej 31 lipca Rosjanie aresztowali we Lwowie około 30 ujawnionych oficerów AK.117 W tym samym czasie- gen. Bór-Komorowski wydał rozkaz, „aby przy przymusowym poborze przez Sowiety Polacy korzystali z u-prawnienia wstępowania do armii Berlinga". Rozkaz ten dotyczył wszystkich „okręgów na wschód od tzw. linii Curzona".118- Wydanie tego rodzaju rozkazu było najlepszym dowodem, że „Burza" na wschód od linii Curzona, jako antyradziecka demonstracja, zakończyła się całkowitym niepowodzeniem. Fiasko to było zresztą do przewidzenia. W rzeczywistości taki obrót sprawy był przewidziany przez gen. Grota-Roweckiego w czasie jego długiego dialogu z gen. Sikorskim w latach 1942—1943. Pod koniec lutego 1943 roku dowódca AK pisał do Naczelnego Wodza: By [...] zamanifestować Polskę na kresach wschodnich, nawet w Wilnie i Lwowie, muszę dostać od Pana Generała w porę pomoc w uzbrojeniu i oddziałach spadochronowych. Bez tej pomocy wysiłek nasz najofiarniejszy nawet będzie za słaby i nie da pożądanych rezultatów.119 115 Tamże. 116 Depesza Dowódcy Okręgu Lwowskiego do Dowódcy AK, 30 VII 1944, L. dz. 6257, SPP. 117 Depesza Dowódcy Okręgu Lwowskiego do Dowódcy AK, 5 VIII 1944, Nr 57, L. dz. 6725, SPP. 118 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 31 VII 1944, L. dz. 6420/ /tjn./44, SPP. 119 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 28II1943 Nr C 300/1, L. dz. 950, SPP. 334 3. „Burza" we Lwowie Gen. Sikorski rozumiał i podzielał obawy gen. Grota-Roweckiego : „W związku z możliwym pogorszeniem się naszych stosunków z Sowietami — pisał Naczelny Wódz w marcu 1943 roku — zastrzegam sobie decyzję uruchomienia częściowego powstania na kresach wschodnich. Gdyby bowiem stosunek Sowietów do nas okazał się wyraźnie wrogi, wówczas wskazane byłoby ujawnić tylko administrację cywilną, a siły Armii Krajowej wycofać w głąb kraju, by uchronić je przed zniszczeniem przez Rosjan."120 W związku z powyższymi przewidywaniami trudno jest zrozumieć, co właściwie skłoniło gen. Bora-Komorowskiego do przeprowadzenia „Burzy" na kresach wschodnich, chyba że ustawicznie podjudzany przez gen. Sosnkowskiego pragnął podkreślić polski charakter i roszczenia do tych ziem „wbrew wszystkim i wszystkiemu", bez względu na konsekwencje i skutki, jakie mogły z tego wyniknąć. W nadziei, że w ostateczności zachodni alianci uchronią polskiego sprzymierzeńca od zguby. Przez przeprowadzenie „Burzy" na spornych obszarach Bór-Komorowski pogorszył i zaognił jeszcze bardziej stosunki polsko-radzieckie, pomimo iż w czasie trwania walk wykazał wolę AK do jawnej walki z Niemcami i doprowadził do lokalnej, ograniczonej współpracy wojskowej pomiędzy AK i Armią Czerwoną. Co ciekawsze tragiczny i zakończony klęską epilog „Burzy" na kresach nie skłonił Bora-Komorowskiego do jej zaniechania, czy chociażby zrewidowania celów i metod. Wręcz odwrotnie, niepowodzenia na Wołyniu, w Wilnie i we Lwowie przekonały krajowych sztabowców, że aby w pełni ^zaznaczyć i uwypuklić polityczne aspekty „Burzy", potrzebny jest jeszcze większy wysiłek i ofiara, choć wiedzieli oni, że ich wystąpienia na wschodzie m w istocie zapoczątkowały proces całkowitej likwidacji AK na terenach zajmowanych przez wojska radzieckie. „Potrzebny był czyn -- napisał jeden z głównych autorów po- 120 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, nadana 26 III 1943, L. dz. 950/tjn., SPP. m Przebieg „Burzy" na całych kresach wschodnich nie może być w pełni odtworzony z powodu braku dokładnych danych. Por. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 621 i n. 335 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona wstania warszawskiego, gen. Leopold Okulicki — który by wstrząsnął sumieniem świata, zaprzeczył sam przez się fałszywym oskarżeniom — czyn, który w stosunku do Rosji byłby aktem najdalej posuniętej dobrej woli — tym silniej uwypuklając jej postępowanie w stosunku do nas jako oczywiste bezprawie. Zadania tego nie mogły spełnić walki toczone przez nasze oddziały na tyłach cofających się wojsk niemieckich na Wołyniu, na Wileńszczyźnie, we Lwowie — gdyż, pomimo wielkich ofiar z naszej strony, były to tylko walki o charakterze lokalnym, nie mogły zatem wywołać w świecie nawet takiego echa, jakie odpowiadało ich znaczeniu wojskowemu." 122 1 sierpnia 1944 roku Warszawa miała tego czynu dokonać. Stąd istnieje ścisły związek pomiędzy klęską „Burzy" na wschód od linii Curzona i decyzją Bora-Komorowskiego i Janko-wskiego rzucenia Warszawy do boju. Po Wilnie i Lwowie zdali oni sobie sprawę, iż Warszawa była idealną sceną do odegrania ostatniego aktu „Burzy". W drugiej połowie lipca 1944 roku krajowi przywódcy ostatecznie pojęli polityczne i psychologiczne znaczenie Warszawy w ich planie odgrywania roli gospodarzy wobec zwycięskich Rosjan. >« Pismo Dowódcy AK do Prezydenta RP, 9X111944, Nr 1780/1, SPP. VI POWSTANIE WARSZAWSKIE — MOMENT DECYZJI 1. DECYZJA WSTĘPNA Decyzja rzucenia stolicy do otwartej walki z Niemcami została powzięta w Warszawie w drugiej połowie lipca 1944 roku. Decyzja wstępna zapadła pomiędzy 21 a 25 lipca, a ostateczny rozkaz do walki został wydany przez dowódcę Armii Krajowej wczesnym wieczorem 31 lipca 1944 roku. Przed 21 lipca walka w mieście przewidywana była na wypadek powstania powszechnego, które miało wybuchnąć w momencie załamywania się Niemców. Opanowanie Warszawy miało być jednym z celów powstania powszechnego. W marcu 1944 roku gen. Bór-Komorowski postanowił wyłączyć stolicę z planu „Burza", by „uniknąć zniszczeń i zaoszczędzić cierpień ludności cywilnej".1 Warszawskim oddziałom AK polecano jedynie ochronę ludności cywilnej w wypadku zarządzenia przez Niemców ewakuacji, gdyby front wschodni się cofał, przy czym część sił dobrze uzbrojona, razem około 4000 ludzi, miała odejść do dyspozycji dowódey Podokręgu Skierniewice.2 „Zgodnie z planem «Burzy» warszawskie jednostki Armii Krajowej — stwierdził gen. Bór-Komorowski — miały być skoncen- i Wywiad z gen. Borem, „Biuletyn Informacyjny Koła AK", Londyn 1947, nr VII—VIII; por. też T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 202; A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, Londyn 1948, s. 6. 8 Zob. A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 6. 22 — Powstanie Warszawskie 337 V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona wstania warszawskiego, gen. Leopold Okulicki — który by wstrząsnął sumieniem świata, zaprzeczył sam przez się fałszywym oskarżeniom — czyn, który w stosunku do Rosji byłby aktem najdalej posuniętej dobrej woli — tym silniej uwypuklając jej postępowanie w stosunku do nas jako oczywiste bezprawie. Zadania tego nie mogły spełnić walki toczone przez nasze oddziały na tyłach cofających się wojsk niemieckich na Wołyniu, na Wileńszczyźnie, we Lwowie — gdyż, pomimo wielkich ofiar z naszej strony, były to tylko walki o charakterze lokalnym, nie mogły zatem wywołać w świecie nawet takiego echa, jakie odpowiadało ich znaczeniu wojskowemu." 122 1 sierpnia 1944 roku Warszawa miała tego czynu dokonać. Stąd istnieje ścisły związek pomiędzy klęską „Burzy" na wschód od linii Curzona i decyzją Bora-Komorowskiego i Janko-wskiego rzucenia Warszawy do boju. Po Wilnie i Lwowie zdali oni sobie sprawę, iż Warszawa była idealną sceną do odegrania ostatniego aktu „Burzy". W drugiej połowie lipca 1944 roku krajowi przywódcy ostatecznie pojęli polityczne i psychologiczne znaczenie Warszawy w ich planie odgrywania roli gospodarzy wobec zwycięskich Rosjan. «* Pismo Dowódcy AK do Prezydenta RP, 9X111944, Nr 1780/1, SPP. VI POWSTANIE WARSZAWSKIE — MOMENT DECYZJI 1. DECYZJA WSTĘPNA Decyzja rzucenia stolicy do otwartej walki z Niemcami została powzięta w Warszawie w drugiej połowie lipca 1944 roku. Decyzja wstępna zapadła pomiędzy 21 a 25 lipca, a ostateczny rozkaz do walki został wydany przez dowódcę Armii Krajowej wczesnym wieczorem 31 lipca 1944 roku. Przed 21 lipca walka w mieście przewidywana była na wypadek powstania powszechnego, które miało wybuchnąć w momencie załamywania się Niemców. Opanowanie Warszawy miało być jednym z celów powstania powszechnego. W marcu 1944 roku gen. Bór-Komorowski postanowił wyłączyć stolicę z planu „Burza", by „uniknąć zniszczeń i zaoszczędzić cierpień ludności cywilnej".1 Warszawskim oddziałom AK polecano jedynie ochronę ludności cywilnej w wypadku zarządzenia przez Niemców ewakuacji, gdyby front wschodni się cofał, przy czym część sił dobrze uzbrojona, razem około 4000 ludzi, miała odejść do dyspozycji dowódey Podokręgu Skierniewice.2 „Zgodnie z planem «Burzy» warszawskie jednostki Armii Krajowej — stwierdził gen. Bór-Komorowski — miały być skoncen- i Wywiad z gen. Borem, „Biuletyn Informacyjny Koła AK", Londyn 1947, nr VII—VIII; por. też T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 202; A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, Londyn 1948, s. 6. * Zob. A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 6. 22 — Powstanie Warszawskie 337 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji trowane poza miastem, aby stamtąd zaatakować tylne straże sił niemieckich ustępujących ze stolicy." 3 Warto jednak nadmienić, że ani płk dypl. Janusz Bokszczanin („Sęk"), który w pierwszej połowie 1944 roku był zastępcą szefa sztabu do spraw operacyjnych, ani też płk dypl. Jan Rzepecki („Sędzia", „Prezes"), szef Oddziału Informacji i Propagandy — BIP Komendy Głównej, nic o tej ważnej decyzji dowódcy AK nie wiedzieli.4 W roku 1965 płk Bokszczanin wręcz oświadczył, iż nigdy nie słyszał o żadnych zamiarach przeniesienia walki poza miasto. „W ciągu przeszło pół roku 5 sprawowania przeze mnie funkcji szefa op. omawiane były na wszystkich odprawach działania bojowe na terenie całego kraju, ale nigdy nie był omawiany plan bitwy o Warszawę..." 6 Z drugiej strony wiemy, że od marca 1944 roku broń, otrzymywana ze zrzutów brytyjskich lub tajnie wyprodukowana w kraju, „kierowana była do okręgów na wschodnim brzegu Wisły, wyko-nywających główne zadania «Burzy», z ogromnym ograniczeniem Warszawy, z natury rzeczy gorzej od innych okręgów uzbrojonej".* 7 lipca 1944 roku z rozkazu gen. Bora-Komorowskiego wysłano z Warszawy do okręgów wschodnich 900 pistoletów maszynowych z amunicją.8 Jeszcze na dziesięć, czternaście dni przed powstaniem przekazano z Warszawy na wschód 60 pistoletów maszynowych oraz 4400 sztuk amunicji.9 Wskazuje to, że marcowa decyzja wyłączenia Warszawy z „Burzy" doprowadziła do poważnego ogołocenia tajnych arsenałów w stolicy na krótko przed jedną z największych prób w jej burzliwej historii, mimo że była ona gorzej zaopatrzona w broń niż inne okręgi, dokąd zrzuty brytyjskie mogły łatwiej bezpośrednio 8 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s, 202. 4 Relacja ustna płk. J. Rzepeckiego; zob. też J. Rzepecki, W sprawie deeyzji podjęcia walki w Warszawie, s. 307. 5 Od stycznia do lipca 1944 r. 6 List płk. J. Bokszczanina do autora z 1IV 1965 r. 7 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 10. 8 Tamże, s. 21. • Zob. A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 202. 338 1. Decyzja wstępna docierać i gdzie magazynowanie broni przedstawiało mniejsze trudności. Co więcej, w czerwcu i na początku lipca 1944 roku zarówno Rząd Polski w Londynie, jak i Delegat Rządu na Kraj poważnie rozważali sprawę nakłonienia Niemców, za pomocą kół watykańskich i szwajcarskich, do uznania Warszawy za miasto otwarte i w ten sposób do wyłączenia jej zupełnie ze strefy działań wojennych.10 Dowództwo AK do połowy lipca 1944 roku też nie przewidywało możliwości większych walk w Warszawie. 14 lipca 1944 gen. Bór-Komorowski meldował do Londynu: Przy obecnym stanie sił niemieckich w Polsce i ich przygotowaniach przeciwpowstańczych, polegających na rozbudowie każdego budynku zajętego przez oddziały, a nawet urzędy w obronne fortece z bunkrami i drutem kolczastym, powstanie nie ma widoków powodzenia. Może ono udać się jedynie w wypadku załamania się Niemców i rozkładu wojska. W obecnym stanie przeprowadzenie powstania, nawet przy wybitnym zasileniu w broń i współdziałaniu lotnictwa i wojsk spadochronowych, byłoby okupione dużymi stratami. W tym samym raporcie dowódca AK donosił: Letnia ofensywa sowiecka, skierowana w pierwszym uderzeniu na środkowy front, niemiecki, osiągnęła niespodziewanie szybkie i wielkie rezultaty. Obrona środkowego frontu niemieckiego została przełamana i odwrót niemiecki na tym odcinku robi wrażenie odwrotu armii pobitej [...] Wdarcie się na zachód sił sowieckich zagraża całemu niemieckiemu frontowi północnemu z możliwością odcięcia Niemcom odwrotu na Prusy Wschodnie i przyparcia ich do morza. Prócz tego otwarta została droga na Warszawę — [podkr. moje — J.M.C.]. Gen. Bór-Komorowski uważał, że radziecka ofensywa może być zatrzymana tylko trudnościami zaopatrzeniowymi lub przeciw-uderzeniem niemieckich odwodów. Dopuszczał też możliwość ude- 10 Depesza Delegata Rządu do Premiera, Nr 71, 5 VII 1944, L. dz. K. 4116/44, IGS — PRM, L 9; zob. też ks. Z. Kaczyński, Londyn wobec powstania warszawskiego, „Tygodnik Warszawski", nr 34/41/. 339 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji rżenia radzieckiego na froncie „północnej Ukrainy" — na południe od Prypeci. Ogólnie rzecz biorąc, dowódca AK sądził, że Niemcy ponieśli poważną klęskę na środkowym odcinku frontu wschodniego i liczył się z dalszym „szybkim cofaniem się Niemców na linię Wisły i Sanu".11 Pomimo to gen. Bór-Komorowski nie miał jeszcze zamiaru opanowania Warszawy ani w ramach powstania powszechnego, ani też w ramach „Burzy", która przeradzała się właśnie w pasmo powstań lokalnych. W ciągu tygodnia dowódca AK zmienił zdanie i już 21 lipca sądził, że Warszawa powinna być oswobodzona od Niemców polskim wysiłkiem na krótko przed spodziewanym wejściem Armii Czerwonej do stolicy; poprosił też Delegata Rządu — inż. Jana Stanisława Jankowskiego („Sobola") — o zatwierdzenie tego pla- nu.12 Wypadki, które doprowadziły do tej nowej ważnej decyzji, są trudne do rozszyfrowania «i pełne różnych niedomówień. Płk Adam Borkiewicz twierdzi, że ,,w drugiej połowie lipca odbyło się w Alei Niepodległości w Warszawie spotkanie pomiędzy gen. Tadeuszem Pełczyńskim («Grzegorzem»), zastępcą i szefem Sztabu AK, gen. Leopoldem Okulickim («Kobrą»), zastępcą szefa sztabu do spraw operacyjnych, i płk. dypl. Józefem Szostakiem («Fili-pem»), szefem Oddziału Operacyjnego sztabu, na którym «Grze-gorz» omówił [...] sprawę konieczności przeprowadzenia «Burzy» również w Warszawie [...] podkreślił, że postara się przekonać Bo-ra i Jankowskiego o konieczności walki..." 13 Sugeruje to, że w Sztabie AK istniała stosunkowo mała, ale wpływowa grupa oficerów, którzy dążyli do wybuchu walki w stolicy i byli gotowi o to zabiegać u swych przełożonych. Jeśli zebranie to rzeczywiście odbyło się, jak utrzymuje Borkiewicz, to można je uważać za pierwszy wyraźny krok do po- 11 Meldunek 243. Raport sytuacyjny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza z 14 VII 1944, otrzymany w Londynie 8 VIII 1944, L. dz. 6302/44, SPP. w Odpis wywiadu gen. Bora-Komorowskiego, RWE, 15 IX 1957, SPP. 11 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 10. 340 1. Decyzja wstępna wstania. Z drugiej strony niezmiernie trudno jest ustalić, czy tego rodzaju zebranie naprawdę się odbyło i jaki miało przebieg, ponieważ nieżyjący już dzisiaj autor tej rewelacji — płk Borkiewicz — nie podał jej źródła. Według płk. Rzepeckiego, Borkiewicz uzyskał tę wiadomość od gen. Okulickiego wkrótce po upadku powstania.14 Istnieją jednak pewne przesłanki do przyjęcia wersji Borkiewicza za prawdziwą, ponieważ jak do tej pory nie została ona zakwestionowana przez dwóch domniemanych i żyjących jeszcze uczestników tego zebrania — gen. Pełczyńskiego i płk. Szostaka — pomimo to, że od jej ujawnienia minęło już prawie dwanaście lat. W 1964 roku gen. Pełczyński oświadczył autorowi tej książki, że w tym wypadku pamięć mu nie dopisuje, nie potrafi ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, że tego rodzaju zebranie się odbyło.15 W sierpniu 1969 roku płk dypl. Józef Szostak („Filip") stwierdził: „Około 20 lipca 1944 r. zostałem zawiadomiony przez «Grze-gorza», że mam się stawić w Alei Niepodległości, w nie znanym mi dotychczas lokalu. Gdy tam przybyłem, zastałem «Grzegorza» i «Kobrę». «Grzegorz» bez wielkich wstępów oświadczył mi, że jest projektowane przeprowadzenie walki w Warszawie. Zaznaczył, że jeszcze w tej sprawie nie zapadła decyzja, ale zreferuje ten projekt «Borowi» [...] i Delegatowi Rządu. «Kobra» popierał projekt." 16 Stąd dzisiaj można przypuszczać, iż w rzeczywistości zebranie to odbyło się. Co więcej, płk dypl. K. Iranek-Osmecki („Antoni", Heller"), szef Oddziału II KG AK, stwierdził, że w drugiej połowie lipca 1944 różni członkowie sztabu gen. Bora-Komorowskiego naradzali się, czy Warszawa ma stanąć do walki, czy nie.17 14 Zoł>. J. Rzepecki, W sprawie decyzji podjęcia walki w Warszawie, s. 313. 15 Relacja ustna gen. T. Pekzyńskiego. " J. Szostak, Dziesięć dni przed powstaniem w Warszawie 1944, „Stolica" 1969, nr 31. 17 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. 341 V7. Powstanie warszawskie — moment decyzji Wreszcie, wkrótce po upadku Warszawy, dwóch wyższych oficerów AK doniosło do Londynu, że decyzja wszczęcia powstania została narzucona Borowi-Komorowskiemu i Jankowskiemu przez „paru oficerów" Sztabu AK.18 W listopadzie 1944 roku Delegat Rządu temu zaprzeczył.10 Trzeba tu też dodać, że Jankowski już około 12 lipca wydawał się myśleć o potrzebie uwolnienia Warszawy,20 nie wyklucza to jednak możliwości, że czyniono naciski w tej sprawie na dowódcę AK. Płk dypl. Szostak twierdzi, iż na zebraniu w Alei Niepodległości nie podano mu „motywów politycznych", przemawiających za podjęciem walki w Warszawie, a tylko „czysto wojskowe". „Oceniano, że Warszawa będzie przez Niemców broniona. Aby uniknąć zniszczenia stolicy, należało możliwie skrócić okres walki. W tym celu, kiedy Armia Czerwona będzie dążyła do opanowania Warszawy, Armia Krajowa winna uderzyć na Niemców i opanować miasto. Walka miała być prowadzona na podstawie dawno przygotowanego planu powstania powszechnego." Sądzono, iż Armia Czerwona z pewnością w najbliższym czasie dotrze do Wisły i prawdopodobnie ją przekroczy „mimo bardzo rozciągniętych komunikacji". Liczono się z opanowaniem Warszawy jako „ważnego punktu politycznego i komunikacyjnego". Zdaniem płk. dypl. Szostaka, projekt stoczenia walki o stolicę był zmianą w planie „Burza", który „nie przewidywał walki w dużych skupiskach ludzkich, a przede wszystkim w Warszawie". „Z tego powodu Warszawa jest do wałki nie przygotowana pod względem uzbrojenia. Plan powstania powszechnego był o tyle mniej aktualny, że od kilku miesięcy N.iemcy wzmocnili obronę 18 Depesza płk. „Fogla" do Premiera dla gen. Kukiela, 8 X 1944, L. dz. K 5874/44/L, IGS — PRM, L 10; oraz depesza płk. „Kazimierza" do Premiera dla gen. Kukiela, 8X1944, L. dz. K 5876/44/L, IGS — PRM, L 10. 19 Depesza Delegata Rządu do Premiera, 14 XI1944, L. dz. K 6426/44/L, IGS — PRM, L 10. 10 Depesza Delegata Rządu do Premiera, Nr 74, 12 VII 1944, otrzymana w Londynie 21 VII 1944, L. dz. K 4774/44, IGS — PRM, L 9. 342 1. Decyzja wstępna zajmowanych w mieście obiektów przez wybudowanie bunkrów i zasieków z drutów kolczastych. Sytuacja operacyjna zmienia się w takim tempie, że nie jestem pewien, czy komendant Okręgu Warszawskiego zdoła, w krótkim czasie, przygotować Okręg do walki. Jeżeli jednak walka w Warszawie zostanie zdecydowana — szef Oddziału Operacyjnego KG AK stawiał następujące zadania: 1. Moment rozpoczęcia powstania w Warszawie ustali Dowódca Armii Krajowej, a nie żadna inna władza. Musi to nastąpić wtedy dopiero, kiedy Armia Czerwona będzie zdecydowanie działała w celu opanowania miasta. Wybranie tego momentu wydaje się sprawą decydującą o powodzeniu i bardzo delikatną; 2. Zapewnienie przez Londyn zjzutów broni i amunicji; 3. Zapewnienie bombardowań lotniczych na korzyść powstania; 4. Zrzut Brygady Spadochronowej." 21 21 lipca 1944 roku odbyło się w Warszawie zebranie „trzech generałów" — Bora-Komorowskiego, Pełczyńskiego i Okulickie-go, podczas którego szef operacji gen. Okulicki wystąpił z wnioskiem, że AK powinna opanować Warszawę przed wkroczeniem Armii Czerwonej do miasta. Po dyskusji dowódca AK projekt ten zatwierdził.22 „Za podjęciem akcji, mającej na celu opanowanie Warszawy przed wkroczeniem do niej wojsk rosyjskich — oświadczył gen. Bór-Komorowski — przemawiały względy natury wojskowej, politycznej i ideologicznej." 23 Według relacji płk. dypl. Kazimierza Iranka-Osmeckiego („Antoniego", „Hellera"), szefa Oddziału II Sztabu AK, decyzja trzech generałów zapadła około południa 21 lipca 1944 roku.24 Generałowie podejmując tę ważną decyzję nie wiedzieli o wyjeździe premiera Mikołajczyka do Moskwy, który nastąpił 26 lipca. Nie wiedzieli też o utworzeniu Polskiego Komitetu Wyzwolenia 81 J. Szostak, Dziesięć dni przed powstaniem... 22 J. Garliński, Decyzja podjęcia walki o Warszawę — wywiad z gen. Tadeuszem Borem-Komorowskim, „Tydzień Polski" 1964, nr 31. 81 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 203. M Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. 343 VI. Powstanie warszawskie — inoment decyzji Narodowego, o czym po raz pierwszy podało radio Moskwa 22 lipca o godzinie 20.15.25 W Warszawie o powstaniu PKWN dowiedziano się 23 lipca.26 Według relacji gen. Bora-Komorowskiego sprawa wyjazdu Miko-łajczyka w ogóle nie wchodziła w grę. „Nawet z Delegatem Rządu nie było o tym mowy." " Decyzja „trzech generałów" zapadła pod wpływem wydarzeń na froncie wschodnim i zamachu na Hitlera, którego dokonano 20 lipca 1944 roku. Trzeba jednak zaznaczyć, że generałowie Pełczyński i Okulicki wymienieni byli przez Borkiewicza jako dwaj z trzech uczestników zebrania, które rzekomo odbyło się przed tą zasadniczą konferencją „trzech generałów", na którym dyskutowano konieczność podjęcia walki o Warszawę. Cokolwiek miało miejsce przed 21 lipca 1944 roku, to jasne jest, że pomysł zajęcia Warszawy przez AK nie zrodził się w umyśle jej dowódcy, który po prostu zatwierdził wniosek gen. Okulickiego po omówieniu go z gen. Pełczyńskim.28 Gen. Bór-Komorowski zawsze uważał gen. Okulickiego za głównego projektodawcę i zwolennika walki o Warszawę. W 1951 roku gen. Bór Komorowski oświadczył: „[...] gen. Okulicki był tym, który wysunął wobec gen. Pełczyńskiego i mnie projekt walki o Warszawę. To był jego projekt, wypłynął z jego rozumowania i jego uzasadnień, więc, oczywiście, był tego projektu orędownikiem." 29 Zgodnie z relacją dowódcy AK gen. Okulicki uważał, że prowadzenie walki poza Warszawą było nierealne. Wyprowadzenie ludzi i uzbrojenie ich poza Warszawą było niemożliwe; broń była skoncentrowana w Warszawie. M Memorandum premiera Mikołajczyka do premiera Churchilla, 24 VII 1944, IGS — A. 11. 49/Sow/6. M Zob. T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 212. 27 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 88 Zob. J. Garliński, Decyzja podjęcia walki... 2t Wypowiedź gen. Bora-Komorowskiego na czwartym zebraniu relacyjnym w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Londynie, Decyzja walki o Warszawę w 1944 r., 18IV 1951, SPP (dalej — Wypowiedź gen. T. Bora-Komorowskiego z 18 IV 1951 r.). 344 1. Decyzja wstępna > .Wypadki tak szybko następowały po sobie, że Okulicki uważał, iż nie zdąży się broni i ludzi wyprowadzić z Warszawy. To były główne powody wojskowe. Powody polityczne: przez walkę 0 Warszawę, która była stolicą, danie rozgłosu walce o Polskę [...] Tylko przez walkę można wykazać dążenie narodu do wolności 1 niepodległości." „Chodziło o walkę stolicy, która reprezentuje całość i dalszą sprawę: przez zajęcie Warszawy przed zajęciem jej przez Rosjan musiała się Rosja zdecydować aut aut: albo uznać nas, albo siłą złamać na oczach świata." 30 Porozumienie osiągnięte pomiędzy trzema generałami było zasadniczym krokiem ku wstępnej decyzji co do powstania w Warszawie. Po odprawie gen. Bór-Komorowski wysłał do Londynu bardzo optymistyczną ocenę położenia na froncie wschodnim. Dowódca AK meldował: Oceniam, że na froncie wschodnim Niemcy ponieśli klęskę. Trzy armie frontu środkowego zostały rozbite, a na ich miejsce OKW [Ober-kommando der Wehrmacht — przyp. mój — J.M.C.] nie wprowadziło świeżych sił w ilości wystarczającej dla zatrzymania armii sowieckiej. Zwolnienie tempa posuwania się Sowietów na tym odcinku spowodowane jest prawdopodobnie nie wzmożoną siłą obronną Niemców, lecz chwilowym zmęczeniem sił sowieckich. Przewiduję, że gdy tylko zmęczenie to zostanie pokonane, ruch sowiecki na tym kierunku stanie się szybszy. Rozpoczęta przed tygodniem [powinno być 18 lipca — przyp. mój — J.M.C.] ofensywa sowiecka na południe od Prypeci wybiła sobie szerokie wrota dla dalszego ruchu na zachód. Niemcy nie posiadali dostatecznych odwodów ani też przygotowanych pozycji obronnych dla zatrzymania ruchu sowieckiego. Przewiduję, że ruch sowiecki na zachód na tym odcinku będzie szybki i dojdzie, bez większych skutecznych przeciwdziałań niemieckich, do Wisły i przejdzie Wisłę w dalszym ruchu na zachód— [podkr. moje — J.M.C.]. Trzymanie się północnego frontu niemieckiego nie kryje w sobie głębszej myśli przeciwdziałań operacyjnych z ich strony, jest raczej położeniem przymuszonym, które narzuciła Niemcom ofensywa sowiecka na środkowym froncie. 30 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 345 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji Ogólnie, wydaje się pewne, że na froncie wschodnim Niemcy nie są już w stanie odebrać inicjatywy z rąk sowieckich ani też przeciwstawić się im skutecznie. W ostatnim czasie coraz częściej widzimy objawy wewnętrznego rozkładania się armii niemieckiej, która jest bardzo zmęczona i bez chęci wałki. Ostatni fakt zamachu na Hitlera łącznie z położeniem wojennym Niemiec doprowadzić może do ich załamania się w każdej chwili — [podkr. moje — J.M.C.]. Zmusza to nas do stałej i pewnej [prawdopodobnie powinno być pełnej — przyp. mój — J.M.C.] gotowości do powstania. Z tego względu wydałem rozkaz stanu czujności do powstania z dniem 25.7. godzina 001, nie wstrzymując przez to dotąd wykonywanej „Burzy"." W tym więc okresie Dowództwo AK planowało powstanie na wypadek upadku Niemiec, a jednocześnie kontynuowało akcję „Burza", która była zgrana z postępami ofensywy radzieckiej. Do walki o Warszawę mogło dojść bądź w ramach powstania powszechnego, bądź też „Burzy" — tzn. w formie powstania lokalnego. Ostatecznie doszło do zrealizowania tej ostatniej koncepcji, chociaż stan czujności do powstania powszechnego, zarządzony 25 lipca, utrzymywany był do 7 sierpnia, kiedy go wreszcie odwołano. 31 lipca Bór-Komorowski i Jankowski zdecydowali, że do walki stanie tylko stolica. W tym czasie Sztab AK sądził, że szybki upadek Niemiec był nieunikniony, a zwycięstwo było zapewnione. W Komendzie Głównej, według płk. Bokszczanina, „liczono się tylko z powodzeniem. Niepowodzenie nie było brane w rachubę i nie było żadnych przewidywań na wypadek przegranej lub przeciągania się walk. Decyzję walki podejmowano jako konieczność historyczną, a wynik nie budził wątpliwości." „Nastroje w KGł. były gorące, panowało podniecenie, raczej radosne, w przewidywaniu pewnego zwycięstwa, szybkiego wyzwolenia się spod okupacji i końcowego tryumfu nieco przymglonego niepewnością co do zachowania się Sowietów." „Wiara i pewność zwycięstwa były niezachwiane, a najmniej- 81 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 21 VII 1944, L. dz. 5916/ /tjn./, SPP. Autorem tej depeszy, wg gen. T. Pełczyńskiego, był gen. L. O-kulicki. Stan czujności do powstania został odwołany 7 VIII. 346 1. Decyzja wstępna sza wątpliwość czy zastrzeżenie były kwalifikowane jako małoduszność i defetyzm." 32 W związku z tym Dowództwo AK było gotowe działać szybko i zdecydowanie. Najlepiej świadczy o tym nakaz czujności do powstania powszechnego, które miało ukoronować długą i uciążliwą walkę narodu z Niemcami i stać się jego ważkim wkładem do ostatecznego zwycięstwa nad hitleryzmem. 22 lipca gen. Bór-Komorowski wysłał jeszcze jedną pilną i ważną depeszę do Londynu, w której podał swoją ocenę położenia politycznego i wnioski, i dezyderaty, jakie z niej wynikały. Depesza ta była uzupełnieniem do jego oceny położenia militarnego z dnia poprzedniego — 21 lipca. W depeszy tej dowódca AK pisał: W najbliższym czasie Niemcy padną złamane uderzeniami sowieckimi i anglosaskimi. Walka z nimi do ostatniej chwili jest naszym obowiązkiem. Do Polski wkraczają Sowiety, których celem jest, między innymi, zlikwidowanie niepodległości Polski, -a co najmniej politycznego podporządkowania się Sowietom po okrojeniu od wschodu. Jest konieczne, by świadomość tego przeniknęła wszystkie czynniki życia polskiego, a przede wszystkim kierownicze. Bez jasnego zdania sobie sprawy z tego położenia, nie można osiągnąć zmobilizowania wszystkich sił polskich do tej kampanii politycznej, którą musimy stoczyć z Rosją i wygrać. W tej kampanii na pomoc Anglosasów możemy liczyć tylko wtedy, jeśli wykażemy zdecydowaną wolę wygrania jej i umiejętnie rzucimy na szalę wszystkie środki — [podkr. moje. — J..M.C.]. Sposób działania Sowietów będzie wszechstronny i bardzo elastyczny, może przybrać brutalną formę okupacji i terroru, jak też pozornej łagodności i oficjalnej abstynencji do mieszania się w sprawy wewnętrzne polskie, przy równoczesnym podburzaniu części społeczeństwa i anarchizowaniu z góry, a potem wkroczeniu w imieniu części narodu polskiego lub dla przywrócenia porządku. W związku z tym gen. Bór-Komorowski zalecał: 1) Nie przerywać ani na chwilę walki z Niemcami. 2) Zmobilizować duchowo do walki z Rosją całe społeczeństwo w kra- 38 List płk. J. Bokszczanina do autora z 19 IV 1965 r. 347 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji ju, nie wyłączając tych czynników, które mogłyby wpaść pod wpływy sowieckie i posłużyć do rozłożenia jednolitego frontu polskiego. 3) Złamać warcholską działalność ONR, która przez swe nieodpowiedzialne wystąpienia może naruszyć jedność frontu polskiego, a przez to stanowić pożądaną dla Sowietów dywersję. 4) Odebrać Sowietom jak najwięcej tych czynników polskich, które już są w ich dyspozycji jako polska karta w grze międzynarodowej. 5) W razie próby zgwałcenia Polski podjąć otwartą walkę z Sowietami. Wykonanie tej decyzji wymaga: a) Odebrania Sowietom inicjatywy reform społecznych w Polsce: dokonania natychmiast takich pociągnięć prawnych, które by natchnęły szerokie masy ludowe wsi i miast pełnym zaufaniem do polskiego czynnika kierowniczego. Zaangażowanie się w tym kierunku polskiego czynnika kierowniczego musi być tak duże, aby masy stanęły po ich stronie także w otwartej walce z Sowietami. Ponieważ to zdobycie zaufania wymaga czasu, a Sowiety już wkraczają, przeto odpowiednie akty muszą być dokonane natychmiast. b) Podjęcie szerokiej próby wyrwania z rąk Sowietów mas żołnierzy Armii Berlinga i AL. Wymaga to uświadomienia szerokich kół polskich [...] że żołnierze Berlinga nastrojeni są antysowiecko, a tylko przywódcy zaprzedali ich Sowietom, względnie głód zapędził do szeregów. [...] c) Szybkie zakończenie sprawy warcholskich wystąpień ONR w duchu ostrego, jawnego potępienia ich i pociągnięcia do odpowiedzialności. d) Energiczne przygotowanie do stłumienia w zarodku sowieckich prób podburzenia części społeczeństwa przeciw czynnikowi rządowemu. W związku z tym uważam za konieczne: 1) Szybkie aprobowanie przez czynniki miarodajne powyższego planu działania. f 2) Wydanie zaraz podpisanej przez Pełnomocnika Rządu, Przewodniczącego RJN i D-cę AK odezwy do narodu, zawierającej określenie położenia, w którym znajduje się Naród Polski i dającej mu zasadnicze wskazówki postępowania i zapowiedź podejmowania już dzisiaj przebudowy Państwa z wyliczeniem zmian, które mają być zadekretowane w najbliższym czasie. 3) Potwierdzenie tego jak najszybciej odpowiednim manifestem. 4) Wydanie przez władze krajowe natychmiast dekretów: a) o przebudowie ustroju Polski obejmującego przejęcie bez odszkodowania na rzecz reformy rolnej wielkiej własności ziemskiej; b) o uspołecznieniu głównych gałęzi produkcji przemysłowej i ustanowieniu rad załogowych; c) o upowszechnieniu oświaty i opieki społecznej; 348 1. Decyzja wstępna d) o zasadach nowych ordynacji wyborczych do ciał ustawodawczych i samorządowych. 5) Uruchomienie natychmiast szerokiej propagandy, wynikającej z powzięcia powyższych decyzji.** Z depeszy tej wynikało, że gen. Bór-Komorowski był gotów walczyć z tymi wszystkimi siłami, które, w jego opinii, zagrażały dążeniom i interesom obozu londyńskiego w Polsce. 22 lipca odbyła się odprawa ścisłego sztabu dowódcy AK, w którego skład wchodzili: gen. Tadeusz Pełczyński („Grzegorz"), szef sztabu, gen. Leopold Okulicki („Kobra"), zastępca szefa sztabu do spraw operacyjnych, płk dypl. Józef Szostak („Filip"), szef Oddziału Operacyjnego, płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki („Heller"), szef Oddziału Wywiadowczego, płk dypl. Jan Rzepecki („Prezes"), szef Oddziału Informacji i Propagandy, płk dypl. Kazimierz Pluta-Czachowski („Kuczaba"), szef Oddziału Łączności Operacyjnej, płk Antoni Sanojca („Kortum"), szef Oddziału Personalnego, i mjr Janina Karasiówna („H.K.", „Bronka"), szef Oddziału Łączności Wewnętrznej. Na odprawie tej dowódca AK podał swoją decyzję w sprawie walki o Warszawę najbliższym współpracownikom; według relacji płk. Iranka-Osmeckiego „w sposób stanowczy i nie podlegający dyskusji". Szef Oddziału Wywiadowczego po tej odprawie sądził, że „pozostawała już tylko kwestia wyboru terminu walki". W czasie tej odprawy ustalono, że sztab ścisły dowódcy AK będzie zbierać się codziennie o godz. 10.00 rano.34 Rozważania problemu walki o stolicę na szczeblu dowódcy AK zakończyły się 22 lipca „wnioskiem, że trzeba podjąć walkę o Warszawę".35 W związku z tym płk dypl. Antoni Chruściel („Mon- » Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 22 VII 1944, L. dz. 5988/tjn., IGS — PRM, L 6. 34 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeekiego. w Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego na czwartym zebraniu relacyjnym w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Londynie, Decyzja walki o Warszawą w 1944 r., 18IV1951, SPP (dalej — Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 18 IV 1951 r.). 349 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji ter"), dowódca Okręgu Warszawskiego, wydał swoje pierwsze „rozkazy na ewentualność walki w mieście".36 Zgodnie z relacją płk. Bokszczanina „wszyscy w sztabie byli za walką, której w żadnym wypadku nie można było uniknąć, ale ogromna większość widziała tę walkę jako akcję o charakterze raczej policyjnym mającym na celu ochronę ludności i miasta przez oczyszczenie go od maruderów i zapóźnionych oddziałów straży tylnych oraz specjalnych oddziałów przeznaczonych do przeprowadzenia zniszczeń, czyli tak, jak to przewidywał pierwotny plan wykluczający stoczenie wielkiej bitwy z przeważającym nieprzyjacielem".37 Gen. Bór-Komorowski oświadczył w 1965 roku, że jedynym przeciwnikiem powstania w Warszawie w jego sztabie był płk Bokszczanin. „Nie wypowiadał się przeciw walce — mówił dowódca AK — ale nie ufał Rosji i był pesymistą co do walki." Drugi oficer płk dypl. Pluta-Czachowski był, w opinii swego przełożonego, „chwiejny" w sprawie powstania.38 Tegoż samego dnia — 22 lipca — gen. Bór-Komorowski wręczył swoją ocenę położenia i „wynikające wnioski" Delegatowi Rządu.39 Rozważania Bora-Komorowskiego i Jankowskiego były krótkie i zakończyły się pełnym porozumieniem co do konieczności zajęcia stolicy przez AK przed wejściem Rosjan. W 1951 roku gen. Bór-Komorowski w następujący sposób scharakteryzował swoje stosunki i spotkania z Jankowskim w lipcu 1944 roku: „Delegat Rządu był dokładnie przeze mnie informowany, spotykaliśmy się z nim co drugi dzień. Informowałem się też u niego i zasięgałem opinii. Tak że nie potrzebowałem mu szczegółowo uzasadniać naszego stanowiska." 40 Kilkanaście lat później — w 1965 roku — gen. Bór-Komorow- 38 Tamże. 87 List płk. J. Bokszczanina do autora z 1IV 1965 r. 88 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 39 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 22 VII 1944, L. dz. 5988/ /tjn., IGS — PRM, L 6. 40 Wypowiedź gen. T. Bora-Komorowskiego z 18 IV 1951 r. 350 1. Decyzja wstępna ski oświadczył, że po raz pierwszy poruszył z Delegatem Rządu sprawę walki o Warszawę na drugi lub trzeci dzień po 21 lipca. Jankowski od początku miał się zasadniczo przychylnie ustosunkować do planu Komendy Głównej. Miał tylko „sporo pytań natury politycznej. Ponieważ był słabo informowany przez Londyn, więc chciał mieć naświetlenie stanowiska Naczelnego Wodza itd." « Relacje te świadczą, że wnioski gen. Bora-Komorowskiego szybko zostały aprobowane przez Jankowskiego. Nie jest to zaskakujące, gdyż już 12 lipca Delegat Rządu pisał do Mikołajczyka: „Liczymy się, oczywiście, z powstaniem w razie rozsypania się Niemiec. Natomiast wywołania powstania na części terenu i ujawnienia się tam nie przewiduję. Politycznie ważniejsza jest Warszawa..." tó Wkrótce po tym zasadniczym zebraniu z Jankowskim, na wniosek gen. Pełczyńskiego, Bór-Komorowski zwrócił się do Delegata Rządu „z tym, że chce nasz punkt {widzenia — przyp. mój — J.M.C.] przedstawić Radzie Jedności Narodowej. Delegat zebrał Komisję Główną za parę dni i prosił mnie przed tym o sformułowanie, jakie pytania będą postawione. Dał wskazówkę, by formułować pytania bardzo zwięzłe i mało mówić. Z nim ustaliliśmy [...] dwa pytania..."43 Pytania te brzmiały: pierwsze, „czy przedstawiciele RJN uważają, że wkroczenie wojsk sowieckich do Warszawy winno być poprzedzone opanowaniem stolicy przez Armię Krajową?", i drugie: „jaki minimalny czasokres powinien być uzyskany pomiędzy opanowaniem stolicy przez AK a wkroczeniem do niej Armii Czerwonej ?"4* Komisja Główna jednogłośnie opowiedziała się za pierwszym pytaniem, a w odpowiedzi na drugie, po dyskusji, ustaliła, że 41 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 42 Depesza Delegata Rządu do Premiera, Nr 74, 12 VII 1944, otrzymana w Londynie 21 VII 1944, L. dz. K 4774/44, IGS — PRM, L 9. 43 Wypowiedź gen. T. Bora-Komorowskiego z 18 IV 1951 r. 44 Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 658. 351 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji ćo najmniej dwanaście godzin będzie potrzebne, aby administracja cywilna mogła zacząć urzędować.45 Dla dowódcy AK odpowiedź polityków była „potwierdzeniem stanowiska sztabu".46 Na krótko przed śmiercią gen. Bór-Komorowski napisał: To stanowisko przedstawicieli Rady Jedności Narodowej było dla mnie rozstrzygające. W ten sposób pozostało mi tylko wybrać właściwą chwilę do wyjścia z podziemia do otwartej walki o stolicę.47 Twierdzi się, że na tym samym zebraniu gen. Bór-Komorowski zreferował Komisji Głównej RJN „aktualną sytuację na froncie niemiecko-sowieckim".48 Niemniej, zważywszy na wskazówkę Jankowskiego dla Bora-Komorowskiego, aby mało mówił, ocena ta nie mogła być ani pełną, ani wyczerpującą. Stąd wydaje się, że w momencie kiedy Komisja Główna opowiadała się za decyzją Bora-Komorowskiego i Jankowskiego, nie posiadała pełnego obrazu wydarzeń na froncie wschodnim ani też bojowych możliwości AK w Warszawie. Brak dowodów nie pozwala ustalić, dlaczego Jankowski pragnął ograniczyć rozmowy Bora-Komorowskiego z politykami do minimum. Nie wiemy, czy kierował się względami bezpieczeństwa, czy chciał pozyskać zgodę przedstawicieli RJN bez długich i przewlekłych dyskusji, czy też rozmyślnie postanowił nie informować ich w pełni o planach dla Warszawy. Prawdopodobnie kierowały nim te wszystkie względy. Po wojnie Bór-Komorowski oświadczył, że Jankowski przez wzgląd na bezpieczeństwo polecił mu „mało mówić" na posiedzeniu RJN.49 Jedno jest pewne, że Jankowski i Bór-Komorowski łatwo uzyskali zgodę Komisji Głównej RJN na wszczęcie walki o Warszawę. W sferach politycznych rozumiano, że uderzenie AK nastąpi w ostatnich chwilach pobytu Niemców i będzie skierowane na ich 45 Tamże. 48 Wypowiedź gen. T. Bora-Komorowskiego z 18 IV 1951 r. 47 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 208. 48 Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 658. 49 Komendant Armii Krajowej: Wywiad z generałem Borem-Komorow-skim, „Na Antenie" („Wiadomości") 1964, nr 962. 352 1. Decyzja wstępna straże tylne. Inaczej mówiąc, „że walka będzie rozpoczęta wtedy, gdy Niemcy będą się wynosili z Warszawy". Po drugie, że alianci zachodni wesprą AK, i wreszcie, że Rosjanie wezmą udział w walce i, że operacja polska będzie z nimi w ostatniej chwili zsynchronizowana.50 Dla dowódcy AK zgoda Komisji Głównej RJN na jego wniosek w sprawie Warszawy była „dowodem zgodności poglądów w tak zasadniczej sprawie".51 Rozmowy pomiędzy gen. Borem-Komorowskim a Delegatem Rządu i Komisją Główną RJN odbywały się pomiędzy 22 a 24 lip- 52 ca. W parę dni później Delegat Rządu, zgodnie z relacją płk. dypl. Bokszczanina, w obecności jego oraz generałów Pełczyńskiego i Okulickiego, „dał gen. Borowi zadanie dla AK". „Delegat Rządu stojąc [...] bardzo uroczyście powiedział do gen. Bora: «Daję Panu Komendantowi zadanie dla Armii Krajowej: po pierwsze, rozpocząć walkę w odpowiednich ku temu warunkach i terminie; po drugie, dać przynajmniej 12 godzin czasu na zorganizowanie się administracji cywilnej w uwolnionym poprzednio mieście.» Po wypowiedzeniu tych słów Delegat Rządu, który wydawał się bardzo przejęty swoją misją, lokal opuścił odprowadzany do drzwi przez gen. Bora. Pobyt jego w lokalu gen. Bora nie trwał dłużej niż pięć minut; w czasie bytności Delegata wszyscy zebrani stali. Po wyjściu Delegata Rządu gen. Bór zapytał zebranych: «Co Panowie na to powiedzą?» Odparłem: Zadanie jest niewykonalne. 50 Wypowiedź S. Dołęgi-Modrzewskiego na czwartym zebraniu relacyjnym w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Londynie, Decyzja podjęcia walki o Warszawę w 1944 r., 18IV 1951, SPP (dalej — Wypowiedź S. Dołęgi-Modrzewskiego z 18 IV 1951 r.). 51 Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 658. as Wypowiedź gem. T. Pełczyńskiego z 18IV1951; zob. tez Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 662. 2J — Powstanie Warszawskie 353 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji ćo najmniej dwanaście godzin będzie potrzebne, aby administracja cywilna mogła zacząć urzędować.45 Dla dowódcy AK odpowiedź polityków była „potwierdzeniem stanowiska sztabu".46 Na krótko przed śmiercią gen. Bór-Komorowski napisał: To stanowisko przedstawicieli Rady Jedności Narodowej było dla mnie rozstrzygające. W ten sposób pozostało mi tylko wybrać właściwą chwilę do wyjścia z podziemia do otwartej walki o stolicę.47 Twierdzi się, że na tym samym zebraniu gen. Bór-Komorowski zreferował Komisji Głównej RJN „aktualną sytuację na froncie niemiecko-sowieckim".48 Niemniej, zważywszy na wskazówkę Jankowskiego dla Bora-Komorowskiego, aby mało mówił, ocena ta nie mogła być ani pełną, ani wyczerpującą. Stąd wydaje się, że w momencie kiedy Komisja Główna opowiadała się za decyzją Bora-Komorowskiego i Jankowskiego, nie posiadała pełnego obrazu wydarzeń na froncie wschodnim ani też bojowych możliwości AK w Warszawie. Brak dowodów nie pozwala ustalić, dlaczego Jankowski pragnął ograniczyć rozmowy Bora-Komorowskiego z politykami do minimum. Nie wiemy, czy kierował się względami bezpieczeństwa, czy chciał pozyskać zgodę przedstawicieli RJN bez długich i przewlekłych dyskusji, czy też rozmyślnie postanowił nie informować ich w pełni o planach dla Warszawy. Prawdopodobnie kierowały nim te wszystkie względy. Po wojnie Bór-Komorowski oświadczył, że Jankowski przez wzgląd na bezpieczeństwo polecił mu „mało mówić" na posiedzeniu RJN.49 Jedno jest pewne, że Jankowski i Bór-Komorowski łatwo uzyskali zgodę Komisji Głównej RJN na wszczęcie walki o Warszawę. W sferach politycznych rozumiano, że uderzenie AK nastąpi w ostatnich chwilach pobytu Niemców i będzie skierowane na ich 45 Tamże. 4« Wypowiedź gen. T. Bora-Komorowskiego z 18 IV 1951 r. 47 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 208. 48 Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 658. 49 Komendant Armii Krajowej: Wywiad z generałem Borem-Komorow-skim, „Na Antenie" („Wiadomości") 1964, nr 962. 352 1. Decyzja wstępna straże tylne. Inaczej mówiąc, „że walka będzie rozpoczęta wtedy, gdy Niemcy będą się wynosili z Warszawy". Po drugie, że alianci zachodni wesprą AK, i wreszcie, że Rosjanie wezmą udział w walce i, że operacja polska będzie z nimi w ostatniej chwili zsynchronizowana.50 Dla dowódcy AK zgoda Komisji Głównej RJN na jego wniosek w sprawie Warszawy była „dowodem zgodności poglądów w tak zasadniczej sprawie".51 Rozmowy pomiędzy gen. Borem-Komorowskim a Delegatem Rządu i Komisją Główną RJN odbywały się pomiędzy 22 a 24 lipca.52 W parę dni później Delegat Rząd.u, zgodnie z relacją płk. dypl. Bokszczanina, w obecności jego oraz generałów Pełczyńskiego i Okulickiego, „dał gen. Borowi zadanie dla AK". „Delegat Rządu stojąc [...] bardzo uroczyście powiedział do gen. Bora: «Daję Panu Komendantowi zadanie dla Armii Krajowej: po pierwsze, rozpocząć walkę w odpowiednich ku temu warunkach i terminie; po drugie, dać przynajmniej 12 godzin czasu na zorganizowanie się administracji cywilnej w uwolnionym poprzednio mieście.» Po wypowiedzeniu tych słów Delegat Rządu, który wydawał się bardzo przejęty swoją misją, lokal opuścił odprowadzany do drzwi przez gen. Bora. Pobyt jego w lokalu gen. Bora nie trwał dłużej niż pięć minut; w czasie bytności Delegata wszyscy zebrani stali. Po wyjściu Delegata Rządu gen. Bór zapytał zebranych: «Co Panowie na to powiedzą?» Odparłem: Zadanie jest niewykonalne. 50 Wypowiedź S. Dołęgi-Modrzewskiego na czwartym zebraniu relacyjnym w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Londynie, Decyzja podjęcia walki o Warszawę w 1944 r., 18 IV 1951, SPP (dalej — Wypowiedź S. Dołęgi-Mo-drzewsfciego z 18 IV 1951 r.). 51 Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 658. 58 Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 18IV1951; zob. tez Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 662. 2S — Powstanie Warszawskie 353 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji Gen. Okulicki powiedział: «Pesymista, defetysta, 'protestant'.» Gen. Pełczyński stwierdził: «Panie Pułkowniku, w wojsku każde zadanie jest wykonalne, jeśli chce się je wykonać.»" Płk Bokszczanin wnioskował z wypowiedzi i reakcji Bora-Ko-morowskiego, Pełczyńskiego i Okulickiego, iż sprawa dwunastu godzin musiała już być przedtem ustalona. W tym czasie dowódca AK liczył, iż uda mu się zniszczyć. Niemców znajdujących się w stolicy. „Co Wy powiecie — pytał się płk. Bokszczanina 2L lub 23 lipca — jeśli my zrobimy Niemcom kocioł w Warszawie. Zamkniemy ich w kotle i wyrżniemy. Jak to mówił Napoleon, żeby pobić nieprzyjaciela, trzeba zniszczyć jego siły żywe." Płk Bokszczanin był zdania, że „AK nie może zniszczyć niemieckich sił żywych, gdyż nie ma odpowiedniej ku temu przewagi, o czym też mówił Napoleon. Co więcej, główne siły niemieckie są poza Warszawą, a w Warszawie jest ich tylko cząstka. Stąd AK nie może zniszczyć sił żywych nieprzyjaciela. Aby nieprzyjaciela okrążyć, trzeba działać po liniach zewnętrznych, a na to AK nie stać." Płk Bokszczanin rozmowę z gen. Borem-Komo-rowskim uważał za niewiążącą. Dopiero po odprawie z Delegatem Rządu, na której omawiana była kwestia dwunastu godzin, zrozumiał, iż to była „sprawa poważna". Nie chciał jednak „dyskutować sprawy zamykania Niemców w kotle". Odbył tylko krótką rozmowę z Okulickim, któremu oświadczył, iż „operacja warszawska będzie improwizacją". Na to Okulicki powiedział, „że w takiej walce zawsze jest improwizacja. A zwycięża ten, kto jest śmielszy." 53 Tymczasem wśród Niemców w Warszawie szerzyła się panika, która osiągnęła swój punkt kulminacyjny 23—24 lipca " i trwała do 27 lipca.55 ** Uzgodniona notatka z rozmowy z płk. J. Bokszczaninem odbytej w Paryżu 14 i 15 XI1969 r. 54 Zob. A. Sfcarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 214. 85 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 699. 354 1. Decyzja wstępna Prawdopodobnie pod wpływem tego wydarzenia szef Sztabu Okręgu Warszawskiego, mjr dypl. Stanisław Weber („Chirurg"), z polecenia płk. dypl. Chruściela przedłożył na odprawie Komendy Głównej 24 lipca „wniosek o zarządzenie pogotowia dla Okręgu Warszawa i przygotowań do walki w stolicy". Gen. Bór-Komo-rowski wniosek ten odrzucił.56 Na tej samej odprawie podobno gen. Okulicki i płk Rzepecki bezskutecznie naciskali dowódcę AK, aby definitywnie ustalił tenmin rozpoczęcia walki.57 Płk Rzepecki temu jednak zaprzeczył. Zgodnie z jego relacją dopiero 25 lipca dowiedział się o decyzji gen. Bora-Komorowskiego w sprawie walki o Warszawę. Niemniej decyzja ta go nie zdziwifa.58 Rano 25 lipca odbyła się kolejna odprawa sztabu ścisłego dowódcy AK. Na początku odprawy byli obecni: generałowie Bór--Komorowski, Pełczyński i Okulicki, pułkownicy Szostak, Iranek--Osmecki i Rzepecki oraz mjr Karasiówna. Około godz. 11.30— 12.00 przybyli pułkownicy Pluta-Czachowski i Sanojca. Po południu dołączył płk Chruściel.59 W czasie odprawy omawiano położenie ogólne i ustalono, że należało „liczyć się z tym, iż w najbliższych dniach walki mogą przenieść się w bezpośrednie pobliże Warszawy lub nawet na jej skraj". W związku z tym wszyscy zebrani uznali za konieczne przeprowadzenie walki o stolicę.60 Gen. Okulicki i płk Rzepecki znowu ponoć bezskutecznie naciskali gen. Bora-Komorowskiego, aby ustalił termin uderzenia. Co więcej, według relacji płk. Iranka-Osmeckiego, gen. Okulicki i płk Rzepecki zwrócili się do niego, w czasie przerwy obiadowej, „żeby tak referował sytuację Borowi, aby do walki dojść musiało. Uważali oni postawę gen. Bora za chwiejną i chcieli ją usztywnić." Płk Iranek-Osmecki miał odrzucić te sugestie i po- M Zob. A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 11. 57 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. 58 Relacja ustna płk. J. Rzepeckiego. M Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. •° Por. A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 215; A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 11. 355 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji wiedzieć, że będzie meldować to, co mu powinność służbowa i sumienie nakazuje. Osobiście sądził, „że gen. Bór nie był chwiejny i walki chciał, ale dobrze wykalkulowanej. Okulicki i Rzepecki bali się, aby Bór się od walki nie wymigał." Szef Oddziału II nie zameldował jednak gen. Borowi-Komorowskiemu o tym dość dziwnym incydencie.61 Płk Rzepecki ze swej strony oświadczył, że nigdy nie próbował „namawiać szefa dwójki, aby meldował tak czy inaczej". Poza tym uważał, że gen. Bór-Komorowski był zdecydowany walczyć. Szef BIP też sądził, „że walka musi być". Według jego relacji on sam, jak i gen. Okulicki pytali tylko gen. Bora-Komorow-skiego, „kiedy walkę będzie zaczynał".62 Dla płk. Rzepeckiego było bardzo ważną sprawą dowiedzieć się, kiedy powstanie wybuchnie, gdyż w związku z decyzją dowódcy AK, powziętą 25 lipca, przeniesienia na okres walk miejsca postoju Komendy Głównej z Mokotowa na Wolę, potrzebował trzech dni na zorganizowanie nowego locum dla swego oddziału.63 Tutaj trzeba nadmienić, że gen. Bór-Komorowski też był pod wrażeniem, iż gen. Okulicki i płk Rzepecki starali się wybuch walki przyspieszyć.84 Może to, co dla płk. Rzepeckiego było prostym pytaniem, dla gen. Bora-Komorowskiego i płk. Iranka-O-smeckiego było przyspieszaniem lub wręcz naciskaniem? Według.oceny sytuacji, dokonanej przez szefa Oddziału II, 25 lipca nie można jeszcze było ustalać sztywnej daty wystąpienia w stolicy. Płk Iranek-Osmecki uważał, „że Niemcy będą się bronić w Warszawie i że zarysowuje się możliwość niemieckiego przeciwuderzenia z rejonu Wyszkowa na północny-wschód od stolicy. Na przedpolu Warszawy będzie bitwa niemiecko-rosyjska, która wpłynie na sytuację pod Warszawą." Radził więc, aby roz- 61 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. •* Relacja ustna płk. J. Rzepeckiego. « Tamże. ** Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 356 1. Decyzja wstępna poczęcie walki o Warszawę uzależnić, w pewnym stopniu, od wyniku tej bitwy. Z drugiej strony uważał, że „wojska niemieckie były za słabe, aby całkowicie odrzucić Moskali". Dopuszczał też możliwość „nowego zamachu na Hitlera i niemieckiego kol-lapsu".65 Argumentację płk. Iranka-Osmeckiego uznano za słuszną i nie oznaczono daty wystąpienia. Na tej samej odprawie płk dypl. Antoni Chruściel („Monter"), dowódca Okręgu Warszawskiego, oficjalnie dowiedział się, że będzie walka o Warszawę.66 Ustalono też, że na przyszłą odprawę Komendy Głównej — 26 lipca — zaproszony będzie Delegat Rządu i wezwani wszyscy szefowie sztabu i dowódca Okręgu Warszawskiego.67 Po odprawie dowódca AK wysłał do Londynu następującą depeszę: Jesteśmy gotowi w każdej chwili do walki o Warszawę. Przybycie do tej walki Brygady Spadochronowej będzie miało olbrzymie znaczenie polityczne i taktyczne. Przygotujcie możliwość bombardowania na nasze żądanie lotnisk pod Warszawą. Moment rozpoczęcia walki zamelduję — [podkr. moje — J.M.C.].*8 W taki to więc sposób doszło do powzięcia przez dowódcę AK i Delegata Rządu wstępnej decyzji rzucenia Warszawy do walki. Decyzja opanowania Warszawy została powzięta w okresie kiedy Niemcy pośpiesznie ewakuowali Warszawę i wydawało się, że nie mieli ani woli, ani środków do jej obrony. W rzeczywistości w momencie kiedy gen. Bór-Komorowski meldował Londynowi swą gotowość do walki o Warszawę, gwałtownie odtworzona niemiecka 9 armia szykowała się do jej obrony. *'' Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. M Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 706; relacja ustna płk. K. Iranka--Osmeckiego. 87 Zob. A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 11. •8 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 1441, 25 Vii 1944, L. dz. 6024, SPP. 357 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji „Zadaniem armii jest — znajdujemy w jej dzienniku działań pod datą 25 lipca 1944 roku — zatrzymanie nieprzyjaciela na przedpolu Warszawy i nad Wisłą; obrona pozycji z przedmieściami Warszawa, Dęblin i Puławy..." Niemcy, podobnie jak i Dowództwo AK, uważali, że Rosjanie „przywiązują dużą wagę do pokonania Wisły i zdobycia Warszawy, tym bardziej, że Wisła przedstawia ostatnią poważną barierę przed właściwą granicą Niemiec. Nie ma przeto wątpliwości, że 9 armii przypadło zadanie bardzo ważne, ale też trudne." 69 W samej Warszawie dowództwo 9 armii widziało sytuację następująco: Ludność Warszawy — przeszło jeden milion — jest antyfoolszewicka, lecz także wrogo ustosunkowana do okupanta. Istnieją organizacje podziemne („Banden") nacjonalistyczne i komunistyczne. Brak jest bliższych danych o ich sile. Wiadomo, że czynione są przygotowania do powstania; brak szczegółów co do stopnia przygotowania i terminu rozpoczęcia. Lokalne władze policyjne są zdania, że przy zastosowaniu ostrych metod policyjnych nawet prawdopodobieństwo powstania jest nikłe — [podkr. moje — J.M.C.].70 Warszawskie Gestapo 25 lipca niewiele jeszcze więc wiedziało o planach AK i grubo przeceniało swoje możliwości zapobieżenia wybuchowi powstania. Tymczasem Niemcy uciekali z Warszawy. Ucieczka ta trwała do 27 lipca.71 Oznaki rozsypki Niemców w Warszawie i okolicy dopingowały wszystkich Polaków do ostatecznego zrywu; przywódcy krajowi zelektryzowani widokiem ucieczki Niemców zdecydowali się zagrać va banąue i przedstawili swym najwyższym władzom w Londynie gotową już decyzję, powziętą bez wiedzy rządu i Naczelnego Wodza. Przywódcy krajowi w żadnym stadium ich oficjalnych deliberacji na temat Warszawy, które trwały pięć dni od 21 do 25 lipca, nie uważali za stosowne zapytać się swych najwyższych przełożonych, co sądzą o ich planach. Stąd główną od- 69 Dziennik działań niemieckiej 9 armii, oprać. J. Mateoki, „Zeszyty Historyczne" 1969, nr 15, s. 79. 70 Tamże. 71 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 699. 358 1. Decyzja wstępna powiedzialność za tę brzemienną w skutkach decyzję ponoszą władze krajowe. Depesza dowódcy AK do Londynu z 25 lipca 1944 roku była sformułowana tak kategorycznie, że właściwie stawiała rząd i Naczelnego Wodza przed faktem dokonanym i pozbawiała możliwości pełnego przedyskutowania planów krajowych z Jankowskim i Borem-Komorowskim. Po otrzymaniu tej depeszy najwyższe polskie władze w Londynie mogły w każdej już chwili spodziewać się wybuchu powstania w Warszawie. Tym razem nie było już dialogu pomiędzy Londynem a Warszawą na temat planów krajowych przywódców. W tej przełomowej chwili — ostatnich dniach lipca 1944 roku — tylko kategoryczny nakaz zabraniający tego ryzykownego przedsięwzięcia od premiera i Naczelnego Wodza mógłby skłonić Jankowskiego i Bora-Komorowskiego do zmiany ich zamiaru. Twierdzenie gen. Bora-Komorowskiego, że Armia Krajowa była gotowa „w każdej chwili" uderzyć na Niemców w Warszawie, w istocie oznaczało tylko, że krajowe władze wojskowe i polityczne doszły do porozumienia w sprawie konieczności podjęcia walki o Warszawę w bliżej nie określonym terminie. W tym bowiem czasie nie uczyniono jeszcze żadnych zasadniczych militarnych przygotowań do walki. Przeciwnie, na dzień przed wysłaniem depeszy z 25 lipca — tzn. 24 lipca — dowódca AK odrzucił wniosek płk. „Montera" zarządzenia pogotowia dla jego oddziałów i wszczęcia „przygotowań do walki w stolicy".72 Do zasadniczych przygotowań wojskowych przystąpiono po 25 lipca. Z drugiej strony od 25 lipca cała prawie uwaga Komendy Głównej poświęcona była kwestii wykalkulowania terminu rozpoczęcia walki o Warszawę. Oznaczało to, że w podziemnej Warszawie inicjatywa prawie całkowicie przechodziła w ręce wojskowych — dowódcy i Sztabu AK, gdyż politycy mogli grać tylko minimalną rolę w tych sztabowych kalkulacjach. Potwierdza to rozkaz szefa Sztabu AK gen. Pełczyńskiego do płk. „Montera" z 26 lipca: n A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944,.., s. 11. 359 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji „Zadaniem armii jest — znajdujemy w jej dzienniku działań pod datą 25 lipca 1944 roku — zatrzymanie nieprzyjaciela na przedpolu Warszawy i nad Wisłą; obrona pozycji z przedmieściami Warszawa, Dęblin i Puławy..." Niemcy, podobnie jak i Dowództwo AK, uważali, że Rosjanie „przywiązują dużą wagę do pokonania Wisły i zdobycia Warszawy, tym bardziej, że Wisła przedstawia ostatnią poważną barierę przed właściwą granicą Niemiec. Nie ma przeto wątpliwości, że 9 armii przypadło zadanie bardzo ważne, ale też trudne." 89 W samej Warszawie dowództwo 9 armii widziało sytuację następująco: Ludność Warszawy — przeszło jeden milion — jest anłyfoolszewicka, lecz także wrogo ustosunkowana do okupanta. Istnieją organizacje podziemne („Banden") nacjonalistyczne i komunistyczne. Brak jest bliższych danych o ich sile. Wiadomo, że czynione są przygotowania do powstania; brak szczegółów co do stopnia przygotowania i terminu rozpoczęcia. Lokalne władze policyjne są zdania, że przy zastosowaniu ostrych metod policyjnych nawet prawdopodobieństwo powstania jest nikle — [podkr. moje — J.M.C.].70 Warszawskie Gestapo 25 lipca niewiele jeszcze więc wiedziało o planach AK i grubo przeceniało swoje możliwości zapobieżenia wybuchowi powstania. Tymczasem Niemcy uciekali z Warszawy. Ucieczka ta trwała do 27 lipca.71 Oznaki rozsypki Niemców w Warszawie i okolicy dopingowały wszystkich Polaków do ostatecznego zrywu; przywódcy krajowi zelektryzowani widokiem ucieczki Niemców zdecydowali się zagrać va banąue i przedstawili swym najwyższym władzom w Londynie gotową już decyzję, powziętą bez wiedzy rządu i Naczelnego Wodza. Przywódcy krajowi w żadnym stadium ich oficjalnych deliberacji na temat Warszawy, które trwały pięć dni od 21 do 25 lipca, nie uważali za stosowne zapytać się swych najwyższych przełożonych, co sądzą o ich planach. Stąd główną od- 69 Dziennik działań niemieckiej 9 armii, oprać. J. Matecki, „Zeszyty Historyczne" 1969, nr 15, s. 79. 70 Tamże. 71 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 699. 358 1. Decyzja wstępna powiedzialność za tę brzemienną w skutkach decyzję ponoszą władze krajowe. Depesza dowódcy AK do Londynu z 25 lipca 1944 roku była sformułowana tak kategorycznie, że właściwie stawiała rząd i Naczelnego Wodza przed faktem dokonanym i pozbawiała możliwości pełnego przedyskutowania planów krajowych z Jankowskim i Borem-Komorowskim. Po otrzymaniu tej depeszy najwyższe polskie władze w Londynie mogły w każdej już chwili spodziewać się wybuchu powstania w Warszawie. Tym razem nie było już dialogu pomiędzy Londynem a Warszawą na temat planów krajowych przywódców. W tej przełomowej chwili — ostatnich dniach lipca 1944 roku — tylko kategoryczny nakaz "zabraniający tego ryzykownego przedsięwzięcia od premiera i Naczelnego Wodza mógłby skłonić Jankowskiego i Bora-Komorowskiego do zmiany ich zamiaru. Twierdzenie gen. Bora-Komorowskiego, że Armia Krajowa była gotowa „w każdej chwili" uderzyć na Niemców w Warszawie, w istocie oznaczało tylko, że krajowe władze wojskowe i polityczne doszły do porozumienia w sprawie konieczności podjęcia walki o Warszawę w bliżej nie określonym terminie. W tym bowiem czasie nie uczyniono jeszcze żadnych zasadniczych militarnych przygotowań do walki. Przeciwnie, na dzień przed wysłaniem depeszy z 25 lipca — tzn. 24 lipca — dowódca AK odrzucił wniosek płk. „Montera" zarządzenia pogotowia dla jego oddziałów i wszczęcia „przygotowań do walki w stolicy".72 Do zasadniczych przygotowań wojskowych przystąpiono po 25 lipca. Z drugiej strony od 25 lipca cała prawie uwaga Komendy Głównej poświęcona była kwestii wykalkulowania terminu rozpoczęcia walki o Warszawę. Oznaczało to, że w podziemnej Warszawie inicjatywa prawie całkowicie przechodziła w ręce wojskowych — dowódcy i Sztabu AK, gdyż politycy mogli grać tylko minimalną rolę w tych sztabowych kalkulacjach. Potwierdza to rozkaz szefa Sztabu AK gen. Pełczyńskiego do płk. „Montera" z 26 lipca: 7t A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 11. 359 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji Może być konieczne rozpoczęcie walki o Warszawę w każdej chwili. Moment rozpoczęcia walki zarządzi KG, ewentualnie na wasz wniosek. Musicie być gotowi do uderzenia w ciągu 8 (ośmiu) godzin od chwili otrzymania decyzji [...] Dla uzyskania elementów decyzji rozkazuję natychmiast rozpocząć prowadzenie intensywnego i odpowiedniego rozpoznania na kierunki Modlim, Wyszków, Tłuszcz, Mińsk Mazowiecki, Garwolin, Góra Kalwaria-Warka, do głębokości wymienionych miejscowości. Zależy na stwierdzeniu: 1) Czy Niemcy zamierzają bronić Warszawy. 2) Jakie siły niemieckie na tych odcinkach wycofują się na Warszawę. 3) Gdzie jest styczność między Niemcami a Sowietami. Wiadomości te są potrzebne do wykalkulowamia momentu opuszczenia przez Niemców Warszawy." Po wojnie szef Sztabu AK stwierdził, że „ogromne znaczenie co do czasu podjęcia walki miał czynnik wojskowy: położenie, w którym front bojowy miał objąć Warszawę. Staraliśmy się tak zorientować w sytuacji i tak rozpocząć tę walkę, aby nasz sukces mógł być podparty przez wkroczenie (do miasta) armii sowieckiej." n Tymczasem 23 lipca Armia Czerwona zajęła Lublin. Tegoż samego dnia Warszawa dowiedziała się o powstaniu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego w Chełmie.75 Radio Moskwa po raz pierwszy podało wiadomość o utworzeniu PKWN 22 lipca 0 godz. 20.15.78 Formalnie PKWN został powołany do życia przez Krajową Radę Narodową jako organ „tymczasowej władzy wykonawczej dla kierowania walką wyzwoleńczą narodu, zdobycia niepodległości 1 odbudowy państwowości polskiej". KRN postanowiła też utworzyć nowe Wojsko Polskie na podstawie scalenia polskich formacji powstałych w ZSRR z Armią Ludową.77 73 Cyt. za A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 221. 74 Wypowiedź gen. T. Pełczyńsikiego z 18 IV 1951 r. 75 Zob. T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 212. ™ Memorandum premiera Mikołajeżyka do premiera Churchilla, 24 VII 1944, IGS — A. 11. 49/Sow/6. 77 Polski ruch robotniczy, s. 513. 360 1. Decyzja wstępna PKWN w Manifeście do narodu polskiego z 22 lipca 1,944 roku określił swój program polityczno-społeczny. Manifest stwierdzał, że Krajowa Rada Narodowa była „jedynym legalnym źródłem władzy w Polsce", a Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego był „legalną tymczasową władzą wykonawczą". „Emigracyjny «rząd» w Londynie i jego Delegatura w kraju — głosił Manifest — jest władzą samozwańczą, władzą nielegalną." Autorzy Manifestu twierdzili, że rząd Mikołajczyka „swą awanturniczą polityką pchał Polskę ku nowej katastrofie". PKWN wzywał całą ludność „do jak najściślejszego współdziałania z Armią Czerwoną i najwydatniejszej dla niej pomocy". Manifest obiecywał wprowadzenie szerokich reform społecznych i demokratyzację życia politycznego przez "powrót do założeń marcowej konstytucji. Reformy miały objąć rozwiązanie kwestii- agrarnej i przejęcie przez państwo własności poniemieckiej. Prawo własności miało być uszanowane, a inicjatywa prywatna, wzmacniająca tętno życia gospodarczego, poparta przez państwo.78 Słów takich, jak „socjalizm" ani „komunizm" w Manifeście nie było, co świadczy, że PKWN starał się o pozyskanie jak najszerszego poparcia społecznego.79 Manifest głosił o przesunięciu granic zachodnich kosztem Niemiec; o powrocie do macierzy starego Pomorza, Śląska Opolskiego i Prus Wschodnich i o polskich słupach granicznych nad O-drą. Uregulowanie granicy polsko-radzieckiej miało „nastąpić w drodze wzajemnego porozumienia". „Zgodnie z zasadą: ziemie polskie — Polsce, ziemie ukraińskie, białoruskie i litewskie — Radzieckiej Ukrainie, Białorusi i Litwie." M Utworzenie PKWN było zasadniczym krokiem do przyszłego objęcia władzy w całej Polsce przez komunistów i ich sympatyków. 7« Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, cyt. za Kształ- 3 towanie, s. 504—505. 361 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji 2. DECYZJA OSTATECZNA Rano 26 lipca odbyła się walna odprawa Komendy Głównej AK. Na tę odprawę gen. Bór-Komorowski zaprosił Delegata Rządu, aby umożliwić mu pełniejsze zapoznanie się z sytuacją.81 Poza dowódcą AK i Delegatem Rządu w odprawie tej brali udział: gen. Tadeusz Pełczyński („Grzegorz"), szef Sztabu AK, gen. Leopold Okulicki („Kobra"), zastępca szefa sztabu dla spraw operacyjnych, płk dypl. Janusz Bokszczanin („Sęk"),82 II zastępca szefa sztabu, płk Antoni Sanojca („Kortum"), szef I Oddziału Sztabu, płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki („Heller"), szef II Oddziału, płk dypl. Józef Szostak („Filip"), szef III Oddziału, płk dypl. Kazimierz Pluta-Czachowski („Kuczaba") i mjr Janina Ka-rasiówna („Bronką", „H.K."), szefowie dwóch części Oddziału V, płk dypl. Jan Rzepecki („Sędzia"), szef Oddziału VI-BIP, ppłk Ludwik Muzyczka („Benedykt"), szef kadr MON, gen. Albin Skro-czyński („Albin"), dowódca Obszaru Warszawskiego, oraz płk dypl. Antoni Chruściel („Monter"), dowódca Okręgu Warszawskiego. Gen. Pełczyński przedstawił zebranym ocenę położenia, podkreślając, że na razie brak jest jeszcze danych do podjęcia walki, lecz konieczne jest trwanie w gotowości. Po wypowiedzi szefa sztabu wszyscy zebrani, na żądanie dowódcy AK, przedstawili swoje poglądy.83 Wszyscy zgadzali się, że względy polityczne nakazywały podjęcie walki o Warszawę. Byli jednak podzieleni co do terminu wybuchu powstania. Płk Pluta-Czachowski podkreślił brak współdziałania z Armią Czerwoną i zaproponował rozpoczęcie walki w momencie forsowania mostów przez wojska radzieckie.84 Płk Rzepecki, w sprawie zagadnienia porozumienia 81 Zab. J. Rzepecki, W sprawie decyzji podjęcia walki w Warszawie, s. 322. 81 Płk dypl. J. Bokszczanin twierdzi, że na odprawie KG AK 26 VII był nieobecny. (Uzgodniona notatka z rozmowy z płk. dypl. J. Bokszczaninem odbytej w Paryżu 14 i 15 XI1969 r.) 83 Zob. A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 12; A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 218—219. M Tamże. 362 2. Decyzja ostateczna z Armią Czerwoną, powiedział, że „są podstawy, by sądzić, że rząd tego chce i do tego zmierza; kraj i tak nie ma możności porozumienia się bezpośredniego, a porozumienie między rządami może zapaść w każdej chwili: na dzień przed czy na dzień po rozpoczęciu walki".85 Płk Iranek-Osmecki wskazywał, iż sytuacja na wschód od Warszawy nadal była niejasna, że Niemcy ściągali pod Warszawę świeże posiłki, m. in. trzy dywizje pancerne koncentrowały się właśnie w najbliższej okolicy stolicy. Dlatego szef II Oddziału zalecał daleko posuniętą ostrożność i odwlekanie terminu rozpoczęcia walki. Podobne stanowisko zajęli gen. Skroczyń-ski, płk Bokszczanin i ppłk Muzyczka. Gen. Okulicki, płk Rzepecki, płk Szostak, płk Sanojca i płk Chruściel wypowiedzieli się za powstaniem w dniu 28 lub 29 lipca.86 Według relacji gen. Bo-ra-Komorowskiego „wysunięta została sugestia, aby akcję rozpocząć 28-go".87 Płk Chruściel twierdził, „iż przedmieście warszawskie obsadzają oddziały niemieckie o miernej wartości bojowej, a przez luki w nieszczelnym froncie przenikało rozpoznanie radzieckie".88 Po wojnie Chruściel napisał: „To przedmoście Warszawy było słabo obsadzone. Na linii Wisły żadnych umocnień nie było." 89 „Kiedy przedstawił on, zgodnie z prawdą, mizerny stan uzbrojenia oddziałów — wrażenie było deprymujące." 90 Dzisiaj trudno jest dokładnie ustalić ilość broni posiadanej przez oddziały płk. „Montera" w ostatnich dniach lipca 1944 roku. Z drugiej strony utrzymuje się, że 29 lutego 1944 roku oddziały AK w Warszawie posiadały następujące wyposażenie: 20 ckm, 98 rkm, 604 pm, 1386 kb, 2665 pistoletów, 2 armatki przeciwpancerne, 2 piąty, 12 kb przeciwpancernych, 50 100 granatów i 5000 butelek zapalających.91 Amunicji też brakowało. Okręg po- 85 J. Rzepecki, W sprawie decyzji podjęcia walki w Warszawie, s. 322. 86 Zab. A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 12; A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 219. ,, 87 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 212. 88 A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 219. 89 A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 6. 90 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 12. 91 Zab. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 680. 363 VJ. Powstanie warszawskie — moment decyzji 2. DECYZJA OSTATECZNA Rano 26 lipca odbyła się walna odprawa Komendy Głównej AK. Na tę odprawę gen. Bór-Komorowski zaprosił Delegata Rządu, aby umożliwić mu pełniejsze zapoznanie się z sytuacją.81 Poza dowódcą AK i Delegatem Rządu w odprawie tej brali udział: gen. Tadeusz Pełczyński („Grzegorz"), szef Sztabu AK, gen. Leopold Okulicki („Kobra"), zastępca szefa sztabu dla spraw operacyjnych, płk dypl. Janusz Bokszczanin („Sęk"),82 II zastępca szefa sztabu, płk Antoni Sanojca („Kortum"), szef I Oddziału Sztabu, płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki („Heller"), szef II Oddziału, płk dypl. Józef Szostak („Filip"), szef III Oddziału, płk dypl. Kazimierz Pluta-Czachowski („Kuczaba") i mjr Janina Ka-rasiówna („Bronką", „H.K."), szefowie dwóch części Oddziału V, płk dypl. Jan Rzepecki („Sędzia"), szef Oddziału VI-BIP, ppłk Ludwik Muzyczka („Benedykt"), szef kadr MON, gen. Albin Skro-czyński („Albin"), dowódca Obszaru Warszawskiego, oraz płk dypl. Antoni Chruściel („Monter"), dowódca Okręgu Warszawskiego. Gen. Pełczyński przedstawił zebranym ocenę położenia, podkreślając, że na razie brak jest jeszcze danych do podjęcia walki, lecz konieczne jest trwanie w gotowości. Po wypowiedzi szefa sztabu wszyscy zebrani, na żądanie dowódcy AK, przedstawili swoje poglądy.83 Wszyscy zgadzali się, że względy polityczne nakazywały podjęcie walki o Warszawę. Byli jednak podzieleni co do terminu wybuchu powstania. Płk Pluta-Czachowski podkreślił brak współdziałania z Armią Czerwoną i zaproponował rozpoczęcie walki w momencie forsowania mostów przez wojska radzieckie.84 Płk Rzepecki, w sprawie zagadnienia porozumienia 81 Zab. J. Rzepecki, W sprawie decyzji podjęcia walki w Warszawie, S. 322. 81 Płk dypl. J. Bokszczanin twierdzi, że na odprawie KG AK 26 VII był nieobecny. (Uzgodniona notatka z rozmowy z płk. dypl. J. Bokszczaninem odbytej w Paryżu 14 i 15 XI1969 r.) 83 Zob. A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 12; A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 218—219. m Tamże. 362 2. Decyzja ostateczna z Armią Czerwoną, .powiedział, że „są podstawy, by sądzić, że rząd tego chce i do tego zmierza; kraj i tak nie ma możności porozumienia się bezpośredniego, a porozumienie między rządami może zapaść w każdej chwili: na dzień przed czy na dzień po rozpoczęciu walki".85 Płk Iranek-Osmecki wskazywał, iż sytuacja na wschód od Warszawy nadal była niejasna, że Niemcy ściągali pod Warszawę świeże posiłki, m. in. trzy dywizje pancerne koncentrowały się właśnie w najbliższej okolicy stolicy. Dlatego szef II Oddziału zalecał daleko posuniętą ostrożność i odwlekanie terminu rozpoczęcia walki. Podobne stanowisko zajęli gen. Skroczyń-ski, płk Bokszczanin i ppłk Muzyczka. Gen. Okulicki, płk Rzepecki, płk Szostak, płk Sanojca i płk Chruściel wypowiedzieli się za powstaniem w dniu 28 lub 29 lipca.86 Według relacji gen. Bo-ra-Komorowskiego „wysunięta została sugestia, aby akcję rozpocząć 28-go".87 Płk Chruściel twierdził, „iż przedmieście warszawskie obsadzają oddziały niemieckie o miernej wartości bojowej, a przez luki w nieszczelnym froncie przenikało rozpoznanie radzieckie".88 Po wojnie Chruściel napisał: „To przedmoście Warszawy było słabo obsadzone. Na linii Wisły żadnych umocnień nie było." 89 „Kiedy przedstawił on, zgodnie z prawdą, mizerny stan uzbrojenia oddziałów — wrażenie było deprymujące." 90 Dzisiaj trudno jest dokładnie ustalić ilość broni posiadanej przez oddziały płk. „Montera" w ostatnich dniach lipca 1944 roku. Z drugiej strony utrzymuje się, że 29 lutego 1944 roku oddziały AK w Warszawie posiadały następujące wyposażenie: 20 ckm, 98 rkm, 604 pm, 1386 kb, 2665 pistoletów, 2 armatki przeciwpancerne, 2 piąty, 12 kb przeciwpancernych, 50 100 granatów i 5000 butelek zapalających.91 Amunicji też brakowało. Okręg po- 85 J. Rzepecki, W sprawie decyzji podjęcia walki w Warszawie, s. 322. 86 Zab. A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 12; A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 219. 87 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 212. 88 A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 219. 89 A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 6. 90 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 12. 91 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 680. 363 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji siadał 35 049 sztuk amunicji do ckm, 15 800 do rkm, 121 000 do pm, 234 000 do kb, 52 000 do pistoletów, 100 do armatek przeciwpancernych, 1170 do kb przeciwpancernych i 700 kg materiałów wybuchowych.92 Ponadto oddziały lub poszczególni żołnierze posiadali pewną ilość broni nie ujawnionej. Co więcej, w okresie luty—sierpień 1944 okręg miał otrzymać ze zrzutów około 150 pm, kilkanaście piatów, 6 moździerzy i kilka kb przeciwpancernych.93 Aleksander Skarżyński utrzymuje, że stan uzbrojenia oddziałów AK znajdujących się na terenie Okręgu Warszawskiego, licząc wszystkie obwody łącznie z Pragą, powiatem oraz oddziałami dyspozycyjnymi Komendy Głównej i innymi, przedstawiał się 1 sierpnia 1944 roku następująco: 39 ckm i 1 km, 130 rkm, 608 pm, 2410 kb, 2818 pistoletów, 21 piatów, 4 moździerze i 36 429 granatów.94 Liczby te świadczą najlepiej, jak mało broni, szczególnie ciężkiej, posiadali żołnierze płk. „Montera". Niestety nie wiemy, jaki zestaw cyfr płk „Monter" przedstawił na odprawie Komendy Głównej AK 26 lipca 1944 roku. Zły stan uzbrojenia płk „Monter" „tłumaczył wykryciem przez wroga szeregu magazynów". Stwierdził ponadto, „iż na kilku magazynach broni usadowili się ostatnio Niemcy".95 Dowódca okręgu mniemał, iż posiadane środki pozwolą mu działać zaczepnie przez trzy, cztery dni, a w obronie potrafi wytrwać do czternastu dni. Liczył też na zdobycz broni i zrzuty, względnie na rozwikłanie sytuacji przez wejście do Warszawy Armii Czerwonej.96 Sądził, że brak broni zastąpi „furia odwetu".97 Plan działania płk. „Montera" polegał „na równoczesnym uderzeniu na wszystkie przedmioty natarć z zaskoczeniem przeciw- 92 Tamże. 93 Tamże, s. 681. 94 Por. A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 339. 95 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944.., s. 12. •• Zob. A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 219—220; A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 12. 97 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 12. 364 2. Decyzja ostateczna nika. Wysiłek główny w środkowej części stolicy obejmował wszystkie mosty na Wiśle i centralnej Pradze z dworcami wschodnim, wileńskim i praskim. Obwód, trzymany centralnie, miał być użyty zależnie od wytworzonego położenia. W powiecie warszawskim, na zachód od Wisły, silna partyzantka, we wschodniej części powiatu działanie na niemieckie straże tylne." 98 Dowódca AK w porozumieniu z Delegatem Rządu zadecydował, że walka w Warszawie będzie podjęta w najbliższych dniach, zależnie od położenia na froncie i ewentualnego zachowania się Niemców. Jednocześnie gen. Bór-Komorowski zarządził, że odprawy sztabu będą się odbywać dwa razy dziennie: od godziny 9.00 rano i od 17.00 po południu, by nie pozwolić wyprzedzić się wypadkom.99 Delegat Rządu miał brać udział w popołudniowych odprawach.100 Według relacji płk. Iranka-Osmeckiego decyzja ta zapadła 25, a nie 26 lipca, a odprawy miały odbywać się o godzinie 10.00 rano i 17.00.101 Tegoż dnia — 26 lipca — dowództwo niemieckiej 9 armii dużo uwagi poświęciło sytuacji w Warszawie. Polski nacjonalistyczny ruch podziemny ogłosił dla swoich oddziałów stan pogotowia, trzeba więc liczyć się ze wzmożoną akcją sabotażową i innymi wrogimi wystąpieniami. Wskutek tego zarządzono wzmożony nadzór nad wszystkimi obiektami. Ruchy wojsk niemieckich ze wschodu zaniepokoiły ludność. By przekonać ją o moonym zamiarze [...] utrzymania miasta, dowódca 9 armii zarządził, aby wszystkie nowe oddziały przybywające z zachodu i wyładowywane w Warszawie przemaszerowały w jak najlepszym porządku przez miasto.10* 27 lipca dowódca AK wysłał następującą depeszę do Naczelnego Wodza: 98 A. Chruściel („Monter"'), Powstanie Warszawskie, s. 6. 99 Zob. A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 13. 100 Zob. A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 220. 101 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. im Dziennik działań niemieckiej 9 armii, s. 80. 365 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji 1. Siły 2 AOK [powinno chyba być 9 armii — przyp. mój — J.M.C.] na przedpolu Warszawy zostały poważnie wzmocnione. Przybyły 1 do 2 WJ panc. z zachodu. Zaobserwowano elementy dyw. SS Hermanna Goerin-ga. Oceniam siły 2 AOK na 10 WJ. Dowództwo 2 AOK w Warszawie. Ma się tu też znajdować HG Mitte. 2 AOK rozpoczęło przeciwnatarcie w rej. Siedlce—Łuków, w kierunku na Brześć dla oswobodzenia obsady Brześcia. Natarcie sowieckie na Dęblin rozerwało na wschodnim brzegu Wisły styk 2 AOK i 4 AOK, którego gros wydaje się być w rejonie Szczebrze-szyn—Janów—Kraśnik.. Bardzo prawdopodobne dalsze natarcie sow. z rejonu Dęblin—Puławy na Radom i Warszawę. Po wyraźnie panicznej ewakuacji Warszawy od 22 do 25VII Niemcy okrzepli. Władze administracyjne powróciły i objęły z powrotem urzędowanie. 2. Działanie swe o Warszawę uzależniam od wyniku bitwy 2 AOK na wschodnim brzegu Wisły. 3. Dnia 25.7. Sow. przystąpili do rozbrajania zgrupowania 27 DP, która przed wejściem oddziałów sow. opanowała rejon Kock—Lubartów. Fakt ten, jak też wrogi stosunek do naszych sił w rejonie Wilna, wyraźnie wskazuje na to, że Sow. chcą zniszczyć AK jako polską siłę dyspozycyjną im nie podporządkowaną. Konieczne pilne poinformowanie Anglików — ze zwróceniem uwagi, że tego rodzaju stanowisko sow. doprowadzić musi do zdecydowanego przeciwdziałania z naszej strony. Zmusi to nas do samoobrony — [podkr. moje — J.M.C.].ł0« Depesza ta świadczy, że około 27 lipca dowódca Armii Krajowej uzależniał podjęcie walki o Warszawę od wyniku niemiecko--radzieckiej bitwy na jej przedpolu. Powrót niemieckiej administracji oraz pojawienie się świeżych sił niemieckich w rejonie stolicy wywarło silne wrażenie na warszawskich politykach, którym zaczęło się wydawać, że Niemcy będą bronić miasta. Stąd pojawiły się wśród nich głosy i ostrzeżenia pod adresem Delegata Rządu, aby nie podjęto decyzji przedwcześnie.104 Politycy byli też poruszeni stosunkiem Rosjan do władz Delegatury i Armii Krajowej, Niepokój warszawskich sfer politycznych znalazł swoje odbicie w depeszy wysłanej przez De- 108 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, datowana 27 VII 1944, otrzymana w Londynie 29 VII 1944, L. dz. 6114/tjn./44, IGS — PRM L 6. 104 Wypowiedź S. Dołęgi-Modrzewskiego z 18 IV 1951 r. 366 2. Decyzja ostateczna legata Rządu i prezydium RJN do premiera Mikołaj czyka 28 lipca 1944 roku. Już prawie 5 lat walczymy z okupantem niemieckim — podawała ta depesza — z największym wysiłkiem w historii: ofiary... (10 grup brakuje). Sowiety szaleją na ziemiach Polski, aresztują ujawniające się władze wojskowe i cywilne, tworzą fikcyjny rząd i zawierają z nim układ. Czy rozsadzanie w ten sposób organizmu państwowego od wewnątrz ma nam ułatwić pracę nad mobilizacją sił wojskowych, nad unormowaniem zdezorganizowanych przez niemieckiego okupanta stosunków wojskowych, społecznych, kulturalnych i walutowych. Dalsze nasze współdziałanie wojskowe z Sowietami jest równoznaczne z torowaniem im drogi do nowego zaboru Polski. Alianci nie przywołali do porządku tego alianta w jaskrawy sposób naruszającego zasadę Karty Atlantyckiej, nie zagwarantowali niepodległości Polski. W tych warunkach przed każdym Polakiem staje dręczące pytanie, po co walczy. Po co krew polska leje się na wszystkich polach walk i oświadczenie min. Edena nie wystarcza. Musi nastąpić natychmia-. stowe zasadnicze wyjaśnienie sytuacji Polski przez aliantów, jej niepodległości i suwerenności jej granic.105 Tymczasem w Dowództwie AK nadal czyniono przygotowania do bitwy o Warszawę: studiowano położenie ha froncie wschodnim i zbierano wiadomości, które miały pozwolić na odpowiednie wykalkulowanie terminu rozpoczęcia walki. Nie czyniono jednak żadnych wysiłków, aby nawiązać bezpośredni kontakt z dowództwem radzieckim i poinformować go o planach i zamierzeniach AK. Wydaje się, że wybuch powstania w Warszawie miał być zaskoczeniem zarówno dla Niemców, jak i Rosjan. 27 lipca nastąpiło wiele ważnych wydarzeń. Moskwa ogłosiła tekst umowy zawartej — 26 lipca — pomiędzy Stalinem i PKWN jako „jedyną legalną tymczasową władzą wykonawczą" w Polsce. Zgodnie z tą umową PKWN obejmował władzę administracyjną na uwolnionych terenach na zachód od linii Curzona i stawał się odpowiedzialny za radziecko-polską współpracę wojskową. Ra- li>6 Depesza Delegata Rządu i Prezydium RJN do Premiera, Nr 93, 28 VII 1944, otrzymana i odczytana w Londynie 7 VIII 1944, L. dz. K. 4394/44, SPP — TekaMSW 167 367 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji 2. Decyzja ostateczna dzieckie naczelne dowództwo miało sprawować kontrolę nad operacjami militarnymi w Polsce.106 W Warszawie Ludwig Fischer, gubernator Dystryktu Warszawskiego, wydał proklamację — datowaną 24 lipca — w której wzywał ludność polską, by nie dawała wiary „kłamliwym" pogłoskom 0 zbliżaniu się Armii Czerwonej do bram Warszawy i nie opuszczała swych miejsc pracy. Ponadto Fischer zapewniał, że niemieckie siły zbrojne, podobnie jak armia polska w 1920 roku, odeprą bolszewików od miasta, i zapowiadał, że wszystkie akty sabotażu karane będą śmiercią.107 W tym samym czasie na ulicach pojawiły się wzmocnione patrole żandarmerii i SS, a ważniejsze arterie komunikacyjne dozorowane były przez czołgi, wozy pancerne 1 wojsko. W mieście zaroiło się od żołnierzy armii Własowa i Legionu Wschodniego.108 Dowództwo niemieckiej 9 armii zaniechało „zamiaru wysłania z Warszawy wszystkich oddziałów zdolnych do walki". Niemcy uważali, że niebezpieczeństwo wywołania przez to reakcji polskiego ruchu podziemnego było większe „niż taktyczne korzyści na przedmościu". Z drugiej strony czuli się oni poważnie zagrożeni na warszawskim przyczółku i czynili „wszelkie wysiłki, aby powstrzymać" napierających Rosjan „przez natychmiastowe wprowadzenie do walki nowych sił".109 W związku z tym zwiększył się niemiecki ruch dofrontowy. Na wschód zaczęły podążać oddziały dywizji pancernej „Hermann Góring". W rejonie Skierniewice—Żyrardów wyładowywała się dywizja pancerna SS „Wiking". Do rejonu Piaseczno—Las Ka-backi przybyły ze wschodu oddziały dwóch dywizji węgierskich, jedna piechoty, druga kawalerii. Z rejonu Modlin—Młociny do Sztabu AK nadchodziły meldunki o obecności oddziałów bliżej nie rozpoznanej dywizji zmotoryzowanej. Poza tym w rejonach lewobrzeżnych powiatu warszawskiego Niemcy skoncentrowali 10* Zob. M. K. Dziewanowsiki, The Communist Party..., s. 177; W. T. Kowalski, Walka dyplomatyczna..., s. 418; L. Woodward, British Foreign..., s. 299. 107 Zob. A. Skarżyńaki, Polityczne przyczyny..., s. 222. 108 Tamże; por. też Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 698. im Dziennik działań niemieckiej 9 armii, s. 80. 368 dużą ilość artylerii, a na prawy brzeg Wisły przerzucili pewną liczbę piechoty, dla wzmocnienia 73 dp walczącej na przedpolu Pragi."0 Dowództwo AK, które obserwowało tę koncentrację, sądziło, że Niemcy szykowali się do bitwy o Warszawę.111 27 lipca koło południa płk Chruściel („Monter"), komendant Okręgu Warszawskiego, przeprowadził ostatnią odprawę dowódców obwodów i powiadomił ich, że w każdej chwili należy spodziewać się rozkazu do walki, i w związku z tym zarządził pogotowie sztabów okręgu, rejonów i zgrupowań. „Gdy podniesiono sprawę braku broni — przyrzekł rozdzielić posiadane zapasy, rozkazując rzucić do walki wszystkie siły, uzbrajając powstańców nie posiadających broni w siekiery, kilofy i łomy." 112 Po wojnie płk „Monter" napisał: „na odprawach 25—27.7. zezwoliłem nie atakować silnych przedmiotów, chyba że gdzieś uda się sforsować wejścia w godz. 17.00". „Nieprzyjaciel będzie na ulicach, chodzi nam o opanowanie miasta, na zniszczenie nieprzyjaciela jesteśmy za słabi." 113 W tymże czasie gen. Skroczyński („Albin"), komendant Obszaru Warszawskiego, wydał rozkazy dla Podokręgów „Hallerowo" — Zachód i „Struga" — Wschód na wypadek wybuchu walk w Warszawie. Oddziały Podokręgu Zachód miały uderzać „na odchodzące w kierunku zachodnim kolumny niemieckie" lub w razie „ruchu oddziałów niemieckich z zachodu na Warszawę w sposób zdecydowany nie dopuszczać ich do miasta". Podokręg Wschód miał „nie dopuszczać wycofujących się oddziałów niemieckich, a w sposób zdecydowany zmuszać je do opłynięcia stolicy na północ i na południe".114 Podwarszawskie oddziały AK miały zatem nie dopuszczać 110 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 699; J. Kirchmayer, Powstaniu Warszawskie, s. 109. 111 Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 699. 112 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 13. 111 J. Rzepecki, W sprawie decyzji podjęcia walki w Warszawie, s. 324, przyp. 69. 111 A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 223—224. M — Powstanie Warszawskie 369 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji Niemców do miasta i w ten sposób osłaniać powstanie w stolicy. Późnym popołudniem 27 lipca — około godziny 17.00 — niemiecki gubernator Dystryktu Warszawskiego Fischer wydał przez uliczne megafony zarządzenie stawienia się 100 000 ludzi na dzień 28 lipca do robót fortyfikacyjnych. Następnego dnia zarządzenie to zostało powtórzone w formie specjalnych obwieszczeń.115 Ludność stolicy zignorowała to zarządzenie całkowicie. Rozporządzenie Fischera głęboko poruszyło płk. Chruściela, w którego mniemaniu groziło to „rozbiciem oddziałów, gdyż głównie młodzież wojskowa była zagrożona tym rozporządzeniem. W razie zabrania młodych ludzi nie mogłoby być wykonane nawet to najłatwiejsze zadanie okręgu, tzn. ochrona ludności przed agresją wycofującego się prusactwa." 116 Wobec tego płk Chruściel podobno w porozumieniu z gen. Bo-rem-Komorowskimm wydał o godzinie 19.00 następujący rozkaz: Alarm. Wobec dzisiejszych zarządzeń niemieckich nadanych przez megafony zarządzam, co następuje: 1) zgrupować się na stanowiskach wyczekiwania i czekać na ogłoszenie godziny „W"; 2) wkroczyć czynnie przed zarządzeniem godziny „W" tylko w wypadkach szczególnie usprawiedliwionych, a głównie w rejonach zbiórek „X"."» Rozkaz „alarm", zgodnie z ustalonymi w 1942 roku planami, był rozkazem przygotowawczym do walki, który odwołany być nie mógł; stan pogotowia miał się skończyć automatycznym wybuchem walki.119 115 Tamże, s. 225; zob. też A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 13; Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 698. "• A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 6. 117 Zob. W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna..., t. 3, 652, przyp. 133; J. Rzepecki, W sprawie decyzji podjęcia walki w Warszawie, s. 324, przyp. 69; A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 226. "».X — kryptonim płk. „Montera". Cyt. za A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 227. 119 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 202; A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 227. 370 2. Decyzja ostateczna Po wojnie płk „Monter" twierdził, że zarządzony alarm miał „na celu uspokojenie umysłów, przeciwdziałanie samodzielnym wystąpieniom, które mogły spowodować przedwczesny wybuch walki".120 Według relacji gen. Bora-Komorowskiego pierwsze „pogotowie zarządził z własnej inicjatywy komendant Okręgu Warszawa-mia-sto płk Chruściel. Gdy w dniu następnym o tym się dowiedziałem, kazałem pogotowie bezzwłocznie odwołać." m Zgodnie z poleceniem gen. Bora-Komorowskiego rano 28 lipca m płk „Monter" wydał następujący rozkaz: W ślad za moim pismem z dnia 27 VII g. 19.00 podaje, w celach in-strukcyjnych: 1) Jeżeli Niemcy nie zastosują represji za niezgłaszanie się ludności do robót, to należy złagodzić stopień pogotowia do rozmiarów początkowych, tzn. trwania w pogotowiu, ale nieprzerywania swych zajęć, nieprzebywania w zespołach zwartych, a bazowanie wszystkiego na doskonałej łączności wewnętrznej. Jutrzejszy dzień powinien dać wyjaśnienie położenia i postawy okupanta wobec sabotażu zarządzenia. Trzymanie oddziałów zwartych w pogotowiu może wyczerpać i zniechęcić żołnierzy. 2) Jeżeli będzie podana godzina „W", to wiadomość tę podać do szczebla dowódców plutonów. Szeregi mają wiedzieć, że idą na jedną ze zbiórek. Będę dążył do tego, aby uderzenie nastąpiło w dzień (godziny popo-łudniowe).188 W tym samym czasie od rana 28 lipca odbywała się mobilizacja oddziałów okręgu. „Działo się to sprawnie i na ogół spokojnie, bez zwracania uwa- 180 A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 6. lsl Komendant Armii Krajowej: Wywiad z generałem Borem-Komorow-skim; relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego; A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 13. 124 Borkiewicz pisze, że rozkaz ten płk „Monter" wydał po południu — o godzinie 16.00 — kiedy się okazało, że ludność Warszawy całkowicie zlekceważyła wezwanie wroga do wzięcia udziału w pracach fortyfikacyjnych (A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 14.) lz* Cyt. za A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 229; por. też A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 14. 371 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji gi wroga. Mobilizacja udała się całkowicie." 124 Do godziny policyjnej — 21.00 — w lokalach konspiracyjnych zebrało się około 80 procent żołnierzy okręgu. Żołnierze przebywali na miejscach zbiórek przez całą noc z 28 na 29 lipca. Niemcy uzyskawszy wiadomości o zbiórkach młodzieży, rano 29 lipca zaczęli patrolować niektóre rejony.125 Tegoż dnia stan alarmu został zlikwidowany bez większych incydentów.126 Żołnierze rozeszli się do swych domów. Odwołanie mobilizacji wywołało zamieszanie i osłabiło zaufanie, jakim żołnierz powstańczy darzył dowództwo. Brak broni ujawniony w czasie mobilizacji także nie wpłynął dodatnio na ducha żołnierzy.127 Brak energicznej reakcji Niemców na mobilizację oddziałów płk. „Montera" był nieco zdumiewający, gdyż trudno jest uwierzyć, aby doniosłość tego faktu zupełnie uszła ich uwagi. Wydaje się, że.władze okupacyjne jeszcze nadal nie otrząsnęły się całkowicie z niedawnej paniki lub też nie chciały swym przeciwdziałaniem doprowadzić do wybuchu powstania. Stąd więc prawie całkowita bierność wobec polskiej mobilizacji i niestawienia się ludzi do prac fortyfikacyjnych. Niemniej dowódca AK i jego sztab sądzili, że jeżeli Rosjanie w ciągu następnych paru dni nie zajmą miasta, Niemcy „z pewnością przystąpią do ewakuowania ludności".128 28 lipca gen. Bór-Komorowski poza odwołaniem alarmu postanowił, że uderzenie AK w Warszawie nastąpi w momencie, gdy wojska radzieckie przełamią obronę niemiecką na przyczółku i gdy rozpoczną manewr oskrzydlający stolicę od południa. Te dwa wydarzenia miały oznaczać, że sytuacja operacyjna sprzyjała wybuchowi powstania w Warszawie.129 W tym samym czasie Stalin nakazał marszałkowi Konstantemu 124 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s 14. 125 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 710. 126 Zob. A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s 229 127 Tamże. 128 Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 693. 129 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego; zob. też Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 707. 372 2. Decyzja ostateczna Rokossowskiemu, dowódcy 1 Frontu Białoruskiego, pomiędzy 5 a 8 sierpnia zająć Pragę i utworzyć przyczółki na zachodnim brzegu Wisły na południe od Warszawy.130 Tegoż dnia Delegat Rządu otrzymał od premiera Mikołaj czyka następującą depeszę: Na posiedzeniu Rządu RP zgodnie zapadła uchwała upoważniająca was do ogłoszenia powstania w momencie przez was wybranym. Jeżeli możliwe, uwiadomicie nas przed tym. Odpis przez wojsko dla komendanta AK. Stern."1 Następnego dnia — 29 lipca —„ Delegat Rządu otrzymał jeszcze jedną ważną depeszę z Londynu zapowiadającą wyjazd Mikołaj-czyka do Moskwy na rozmowy ze Stalinem. Churchill zapytał Stalina — pisał Mikołajczyk — czy mnie przyjmie na rozmową, zapytując równocześnie czy ogłoszoną wiadomość o Komitecie Wyzwolenia Narodowego traktuje jako uznanie ich jako Rząd. Przyszła odpowiedź, że jako rządu ich nie uznaje. Ponieważ jednak wypadki szybko się rozwijają i już Rosjanie zajęli Lublin, wobec tego uznał Komitet jako czynnik, który będzie zajmował się tworzeniem administracji polskiej, zwłaszcza że rządowy ruch podziemny jest słaby. Przeciw przyjazdowi Mikołajczyka nic nie ma, ale lepiej byłoby, gdyby Mikołajczyk przyjechał w porozumieniu z Komitetem Wyzwolenia Narodowego. W rozmowie z Churchillem ustalono, że wyjeżdżam dzisiaj z ministrem Romerem i profesorem Grabskim. Anglicy oświadczą publicznie, że uznają Rząd Polski i nie uznają Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Mikołajczyk żadnego zobowiązania do rozmów z Komitetem Wyzwolenia Narodowego nie wziął i wyjeżdża na rozmowę ze Stalinem. Premier Churchill wysłał depeszę, komunikującą Stalinowi, że „wyjeżdża Mikołajczyk z Romerem i Grabskim na bezpośrednie rozmowy ze Stalinem jako premier Rządu Polskiego, który my uznajemy". Churchill jest przekonany, że w bezpośredniej rozmowie wyczerpie się ponownie wszystkie kwestie „dotyczące Rosji i Polski Wolnej i Niepodległej, która, jak Pan zawsze mówił, jest również pańskim celem". im Istorija Wielikoj Otieczestwiennoj Wojny Sowietskogo Sojuza 1941— 1945 gg, t. 4, Moskwa 1962, s. 194. 181 Steni — pseudonim premiera Mikołajczyka. Depesza Premiera do Delegata Rządu, 26 VII 1944, L. dz. 2088/tjn./44, IGS — PRM, L 11. 373 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji Z ostatnimi wysłannikami z kraju, którzy szczęśliwie wyjechali, mamy się spotkać [w] drodze. Stem.ł»» Obie te ważne depesze były wysłane z Londynu 26 lipca, tzn. w dniu wyjazdu Mikołajczyka z Londynu do Moskwy. Pierwsza depesza dawała władzom krajowym car te blanche w sprawie powstania, druga zaś donosiła, że Mikołajezyk, przy poparciu Chur-chilla, podejmował zasadniczą próbę porozumienia się ze Stalinem. Kiedy 29 lipca dowódca i Sztab AK ponownie się zebrali, by omówić położenie militarne, treść obu tych depesz była im już znana.133 Odprawa ta znowu „zakończyła się stwierdzeniem, że położenie nie dojrzało do działania".134 Jednakże na odprawie tej powzięto dwie decyzje, które poważnie zaważyły na losach powstania. Gen. Bór-Komorowski na wniosek płk. Chruściela zdecydował, że wybuch powstania nastąpi o godzinie 17.00, a nie jak dotychczas planowano w nocy, „oraz że wystarczy, aby decyzja określająca termin wybuchu nastąpiła dnia poprzedzającego walkę, gdyż płk «Monter» zameldował, że wystarczy mu 12 godzin na powtórną mobilizację".135 Płk „Monter" uważał, że łatwiej mu się uda zaskoczyć Niemców po południu niż w nocy. „Uzasadniałem to — pisał „Monter" po wojnie — względną łatwością zaskoczenia wartowników niemieckich w godzinie największego ruchu w mieście. ,[...] O tej porze przez ulice przewalały się w pośpiechu olbrzymie tłumy, tramwaje były dosłownie oblepione ludźmi. Patrole uliczne nie były w stanie przeprowadzić kontroli, wartownicy przyzwyczaili się do tego nasilenia ruchu około godz. 17.00 i obserwacja fal ludzkich, przesuwających się ulicami obok nich, odrywała ich uwagę [...] Wmieszani w takie tłumy żołnierze, tworzący grupy czołowe mające uderzyć na wartowników i opanować bunkry m Depesza Premiera do Delegata Rządu, 26 VII 1944, L. dz. 2099, IGS — PRM, L 11. 183 Zob. J. Rzepecki, W sprawie decyzji podjęcia walki w Warszawie, s. 324; A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 232. 184 J. Rzepecki, W sprawie decyzji podjęcia walki w Warszawie, s. 326. 115 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 14. 374 2. Decyzja ostateczna przy wejściach do bloków, mieli widoki powodzenia. Również przesunięcie i gromadzenie całych plutonów mogło ujść uwagi agentów Gestapo i policji jedynie o tej porze." 13S Noc po walce płk „Monter" chciał wykorzystać na uporządkowanie oddziałów i wykończenie rozpoczętych akcji.137 Co więcej, płk „Monter" twierdził, że plany rozpoczęcia powstania w nocy, opracowane w latach 1942—1943, były Niemcom znane,138 Nowy plan miał dwie zasadnicze wady; po pierwsze, żołnierze spodziewali się i byli wyćwiczeni do wystąpienia w nocy i po drugie, słabo uzbrojone oddziały AK, atakujące w biały dzień, już w pierwszych chwilach natarcia były wystawione na przeważający ogień nieprzyjaciela. Tegoż dnia w „poufnej naradzie" trzech generałów — Bora--Komorowskiego, Pełczyńskiego i Okulickiego — „zdecydowano, że gdyby dotychczasowe dowództwo nie mogło ż jakichkolwiek względów pełnić swych funkcji, to na czele Armii Krajowej stanie gen. bryg. Leopold Okulicki".139 W tym samym czasie zastępca szefa Sztabu do Spraw Krajowych, gen. Stanisław Tatar („Tabor", „Turski"), wysłał do Warszawy depeszę — datowną 28 lipca — informującą gen. Bora-Ko-morowskiego, że rząd w Londynie zabiegał u „najwyższych czynników" brytyjskich o ewentualną pomoc dla Warszawy. Gen. Tatar widział „jedynie nieznaczne możliwości w dziedzinie bombardowania i oddania wam [AK — przyp. mój — J.M.C.] polskiego dyonu Mustangów".140 Po południu 29 lipca ukazała się odezwa płk. Juliana Skokow-skiego, dowódcy małej organizacji wojskowej Polska Armia Ludowa (PAL), w której podawano, że gen. 3ór-Komorowski wraz ze swoim sztabem uciekł z Warszawy i wobec tego dowództwo nad 1M A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 7. i« Zob. A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 234. im por a. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 7. "» Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 708. 140 Depesza gen. „Turskiego" do Dowódcy AK, datowana 28 Vii L. dz. 6113, SPP. 375 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji wszystkimi oddziałami podziemnymi w stolicy obejmuje on, Sko-kowski, i zarządza ich mobilizację do walki z Niemcami.141 „W Dowództwie AK wystąpienie Skokowskiego uważane było za akt dywersji sowieckiej, wymierzony przeciwko Armii Krajowej." 14S Prawdopodobnie pod wpływem niefortunnej odezwy płk. Skokowskiego gen. Bór-Komorowski nakazał płk. „Monterowi", aby był gotowy do podjęcia walki 30 lipca o godzinie 17.00, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Ostateczną decyzję płk „Monter" miał o-trzymać na porannej odprawie 30 lipca. Miał się też liczyć z tym, „że walka może być odłożona".143 29 lipca radziecki komunikat wojenny podawał, że w środkowej Polsce wojska marszałka Rokossowskiego (czołgi, piechota zmotoryzowana i kawaleria) silnie wspierane przez lotnictwo, posuwające się na Warszawę, toczyły ciężki bój z pośpiesznie ściągniętymi do ich powstrzymania zmotoryzowanymi posiłkami niemieckimi około 20 mil na południowy wschód od miasta.144 „W dniu 29 lipca rosyjskie szpice pancerne dotarły do Pragi (Targówek) — pisał „Monter" w 1948 roku — wrębując się bez trudu w głąb ugrupowania niemieckiego."145 Wieczorem 29 lipca o godzinie 20.15 radio Moskwa nadało w języku polskim następujące wezwanie do ludności Warszawy: „Wezwanie do Warszawy. Walczycie przeciwko Niemcom. Warszawa słyszy już bez wątpienia huk armat bitwy, która wkrótce przyniesie jej wyzwolenie. Ci, którzy nigdy nie ugięli się przed hitlerowską przemocą, przyłączą się znowu, tak jak w roku 1939, do walki przeciwko Niemcom, tym razem do działania decydującego. Wyszkolona w ZSRR Armia Polska, wkraczająca teraz na ziemie polskie, łączy się z Armią Ludową, aby stworzyć Korpus Wojsk Polskich — zbrojne ramię narodu naszego. W szeregach jej 141 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 703. 142 Tamże. 143 A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 236—237. 144 Radziecki komunikat wojenny. Zob. S. Mikołajczyk, The Pattern..., s. 75. 145 A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 6. 376 2. Decyzja ostateczna znajdą się jutro również i synowie Warszawy. Wraz z armią sprzymierzoną będą oni ścigać wroga na zachód, oczyszczą ziemię polską z hitlerowskiego robactwa i zadadzą cios śmiertelny bestii pruskiego imperializmu. Dla Warszawy, która nigdy się nie poddała i nigdy nie ustała w walce, godzina czynu wybiła. Niemcy zapewne będą próbowali się bronić w Warszawie, szerząc nowe zniszczenia i mnożąc nowe tysiące ofiar. Nasze domy i parki, nasze mosty i dworce kolejowe, nasze fabryki i gmachy użyteczności publicznej będą zamienione w gniazda oporu. Niemcy miasto obrócą w ruiny, a ludność wystawią na zagładę. Wywiozą wszystko co cenniejsze i obrócą w perzynę wszystko, co będą musieli zostawić za sobą. Dlatego jest rzeczą sto razy ważniejszą niż kiedykolwiek, by pamiętać, że w powodzi hitlerowskiego zniszczenia — przepadnie wszystko to, co nie zostanie ocalone czynem, i że przez bezpośrednią czynną walkę na ulicach Warszawy, w domach, fabrykach, magazynach nie tylko przyspieszymy chwilę ostatecznego wyzwolenia, lecz ocalimy również majątek narodowy i życie waszych braci." 146 Tymczasem Niemcy spodziewali się wybuchu powstania w Warszawie w nocy z 29 na 30 lipca. Pod datą 29 lipca w dzienniku 9 armii zanotowano: „Oczekiwany jest wybuch działań powstańców polskich w Warszawie na godz. 23.00. Daje się temu wiarę wobec zagranicznych wiadomości radiowych, że emigracyjny rząd polski pogodził się z Moskwą. 9 armia zadysponowała jedną kompanię czołgów 19 dywizji pancernej do Rembertowa dla przeciwdziałania w Warszawie. Nic się jednak nie stało." 147 Następnego dnia — 30 lipca — radiostacja Związku Patriotów Polskich „Kościuszko" powtórzyła parokrotnie następujące wezwanie: „Warszawa drży w posadach od ryku dział, wojska sowieckie nacierają gwałtownie i zbliżają się już do Pragi. Nadchodzą, aby przynieść wam wolność. Niemcy wyparci z Pragi będą usiłowali 144 Digest BBC, SPP. w? Dziennik działań niemieckiej 9 armii, s. 81. 377 Vi. Powstanie warszawskie — moment decyzji bronić się w Warszawie. Zechcą zniszczyć wszystko. W Białymstoku niszczyli wszystko przez sześć dni. Wymordowali tysiące naszych braci. Uczyńmy co tylko w naszej mocy, by nie zdołali powtórzyć tego samego w Warszawie. Ludu Warszawy. Do broni. Niech ludność cała stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców. Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawie przez Wisłę. Przysyłajcie wiadomości, pokazujcie drogę. Milion ludności Warszawy niechaj się stanie milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność."148 Tegoż dnia dowódca AK i Delegat Rządu wysłali do premiera Mikołajczyka depeszę, w której pisali: Z dotychczasowego przebiegu wypadków wynika, że jednostki kierujące AK wraz ze swym aparatem zostają po ujawnieniu się aresztowani przez władze sowieckie. Należy oczekiwać, że ten sam los czeka wszystkie czynniki kierujące, tak cywilne, jak i wojskowe. Musimy zrobić wszystko, by ludzi tych ubezpieczyć i nie dopuścić do ich zlikwidowania [...] Jako jeden ze sposobów ubezpieczenia uważamy wzięcie wszystkich aresztowanych przez Sowietów na tle politycznym obywateli polskich pod opiekę przez czynniki anglosaskie. Rządy angielski i amerykański winny być poinformowane o istniejącej groźbie eksterminacji przez sowieckie czynniki kierownictwa naszej organizacji. Rząd Polski ma prawo żądać zapewnienia bezpieczeństwa dla ludzi, którzy do końca. walczą dla wspólnego celu i których nie można traktować inaczej jak pełnoprawnych sprzymierzeńców. W związku z powyższym prosimy o natychmiastowe spowodowanie uznania przez Naczelne Dowództwo Sprzymierzonych polską AK za część składowa. Armii Sprzymierzonych analogicznie do uznania AK francuskiego. Powzięcia uchwały Rządu uznającej administrację cywilną jako polską część Amgotu149 na czas działań wojennych.150 148 Digest BBC, SPP. 149 Allied Military Government of Occupied Terr.itory — Sojusznicza Administracja Wojenna Terytoriów Okupowanych. 150 Depesza Delegata Rządu i Dowódcy AK do Premiera i Naczelnego Wodza, 30 VII 1944, L. dz. 6155, SPP. 378 2. Decyzja ostateczna Tegoż dnia płk Iranek-Osmecki poinformował dwóch starszych oficerów wywiadu AK ppłk. dypl. Franciszka Hermana („Bogusławskiego") i kpt. Zygmunta Miszczaka („Boguckiego"), że powstanie w Warszawie może wybuchnąć „lada dzień". Wiadomość ta głęboko poruszyła ppłk. Hermana, który stwierdził, że ze względu na stan sił niemieckich w rejonie Warszawy byłoby to „szaleństwem". Szef II Oddziału dyskusji na ten temat nie podjął, lecz pytał kpt. Miszczaka, czy ma kontakt z PPR, gdyż zależało mu na poinformowaniu jej, że walka w stolicy może wybuchnąć w każdej chwili. Płk Iranek-Osmecki mówił, iż było to wskazane ze względów czysto kurtuazyjnych, ale nie mogło być mowy o żadnych naradach czy koordynacji planów AK z komunistami. Kpt. Miszczak nie posiadał w tym czasie żadnych kontaktów z komunistami w Warszawie. Zgodnie z relacją kpt. Miszczaka kontakty takie posiadał, ale płk Iranek-Osmecki kazał mu je wcześniej pozrywać.151 30 lipca przewodniczący krajowej organizacji Stronnictwa Pracy Józef Chaciński w dramatyczny sposób przestrzegał Delegata Rządu przed wszczęciem powstania w Warszawie.152 Jerzy Braun, członek RJN z ramienia Stronnictwa Pracy, twierdzi, iż wywody Chacińskiego nie wywarły większego wrażenia na Delegacie Rządu, który „był chyba za powstaniem". Gdy Braun zauważył, iż żołnierze nie mają broni, więc nie należy robić powstania, Jankowski odparł: „To sobie zdobędą." 153 Po południu 30 lipca por. Jan Nowak, świeżo przybyły z Londynu emisariusz AK, składał swój raport gen. Borowi-Komorow-skiemu i jego sztabowi. Meldunek Nowaka poprzedziły dwa dość dramatyczne i warte odnotowania incydenty. „Rano, 30 lipca, właśnie w tym samym dniu, kiedy ostatecznie zameldowałem się Borowi — oświadczył Nowak — wpadł na melinę [...] kolega 151 Relacja ustna kpt. Z. Miszczaka. 152 Wypowiedź S. Dołęgi-Modrzewskiego z 18 IV 1951; list iprez. K. Popielą do autora z 30 IV 1965 r. 153 Relacja ustna J. Brauna. 379 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji z akcji «N» 15* pseudonim Wolf i załamując ręce wykrzykiwał: «Co oni robią. Przecież w obecnej sytuacji to jest szaleństwo.* Łączniczka, która mnie wiozła [...] na spotkanie z komendantem AK, mówiła po drodze: «W panu ostatnia nadzieja. Może pan ich przekona, może pan im wyperswaduje, żeby tego nie ro-bli" 15S 15S Meldunek Nowaka był bardzo długi; „trwał od 12-ej w południe do 4 pp." Na wstępie dowódca AK zapytał Nowaka, kiedy ostatni raz widział Naczelnego Wodza i co miał „od niego do powtórzenia". Gdy Nowak zaczął referować stanowisko gen. Sosnkowskie-go, który ponoć nie wierzył w możliwość porozumienia się ze Stalinem, bardzo nie ufał Anglosasom, był w zasadzie przeciwny powstaniu powszechnemu, a zalecał kontynuację „Burzy" i zajmowanie dużych miast, gen. Bór-Komorowski „przerwał machnięciem ręki mówiąc, że to wszystko znają już od dawna z depesz". Wobec tego emisariusz przeszedł do „referowania sytuacji międzynarodowej". Nowak powiedział zebranym, „że kraj będzie okupowany przez Armię Czerwoną i że Rosja bez większego ryzyka będzie decydować o naszych sprawach". Emisariusz stwierdził też, że Warszawa nie może liczyć na wielkie zrzuty broni i na wysłanie Brygady Spadochronowej z Anglii. Nowak widział, że to, co mówił, robiło silne i przygnębiające wrażenie na słuchających, ale bardzo szybko zdał sobie sprawę, że jego misja była spóźniona. „Moją relację przerywali co chwila ludzie przychodzący z miasta — oświadczył Nowak — z meldunkami o sytuacji wojskowej pod Warszawą. Rozpoczynała się wówczas wymiana zdań, czy już zaczynać, czy jeszcze czekać. Bór zwracał się o opinie do obecnych, pamiętam dokładnie, że. płk Bokszczanin odpowiedział z naciskiem: «Dopóki Rosjanie nie położą ognia artyleryjskiego na miasto na lewym brzegu Wisły, nie wolno nam się ruszyć.»" Nowaka uderzył niezwykły spokój i pewność siebie, z jaką te słowa 154 Akcja „N" — propaganda dywersyjna prowadzona przez AK wśród Niemców. 155 Emisariusz — Wywiad z kapitanem Nowakiem, „Na Antenie" („Wiadomości") 1964, nr 962. 380 2. Decyzja ostateczna były wypowiedziane.156 W roku 1965 płk Bokszczanin oświadczył, że plan powstania „przewidywał, iż w wypadku ofensywy sowieckiej na Pragę, dla uniknięcia przedwczesnego wybuchu powstania, zarządzenie stanu czujności (a nie wybuchu powstania) powinno być wydane nie wcześniej, jak po stwierdzeniu załamania się niemieckiej obrony i uzyskania przez Rosjan zdecydowanego zwycięstwa. Wobec niemożliwości obserwacji pola walki, miała ją zastąpić obserwacja ognia obu stron. W tym celu była zorganizowana sieć obserwacyjna złożona z byłych żołnierzy formacji pomiarów artyleryjskich. Ich meldunki oraz obserwacja ruchu na tyłach miała dać elementy do decyzji o zarządzeniu pogotowia, którą to chwilą miało być przeniesienie ognia sowieckiej artylerii na lewy brzeg Wisły, świadczące o przełamaniu obrony Pragi. Wszystko to było zaakceptowane przez Bora i Peł-czyńskiego i przyjęte przez nich jako obowiązujące. Toteż gdy na jednym z ostatnich zebrań KG zaczęto gorączkowo rozważać, czy już zaczynać, czy jeszcze odczekać, uważałem za mój obowiązek przypomnienia ustalonych warunków rozpoczęcia działań, a wśród nich mówiłem też o ogniu artylerii jako o jednym z najbardziej pewnych wskaźników. Mogło to być 30-go, tego dobrze nie pamiętam..." 157 Na osobności Nowak powiedział gen. Pełczyńskiemu, że „efekt powstania i wpływ na rządy i opinię publiczną w obozie sojuszniczym" będzie dosłownie „burzą w szklance wody". Dodał jednak, że powstanie niewątpliwie „ułatwi grę polityczną Mikołaj -czykowi".158 30 lipca Dowództwo AK znowu doszło do przekonania, że sytuacja wojskowa nie dojrzała jeszcze do podjęcia ostatecznej decyzji.159 Tymczasem dowództwo niemieckiej 9 armii oceniało, że sytuacja pod Warszawą stawała się dla Niemców groźna.160 156 Tamże. «•' List płk. J. Bokszczanina do autora z 19 IV 1965 r. 158 Emisariusz — Wywiad z kapitanem Nowakiem. >58 Por. A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 237. i«« Zob. Dziennik działań niemieckiej 9 armii, s. 81. 381 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji Stawało się jasne, że na przedpolu Warszawy zaczynał się niemiecko-rosyjski bój o stolicę Polski. Od 29 do 31 lipca w mieście słychać było huk dział, a radzieckie lotnictwo aktywne było nad Warszawą. Ludność Warszawy była w stanie wielkiego podniecenia; ludzie sądzili, że bój o Warszawę był w toku i nadchodziła godzina wyzwolenia.161 W rzeczywistości już od 27 lipca 2 armia pancerna gwardii dwoma korpusami pancernymi — 3 i 8 — prowadziła natarcie wzdłuż szosy lubelskiej w ogólnym kierunku Pragi. 29 lipca natarcie to zostało wzmocnione 16 korpusem pancernym.162 Dwie inne armie marszałka Rokossowskiego 8 armia gwardii oraz 1 armia Wojska Polskiego pod dowództwem gen. Zygmunta Ber-linga starały się o uchwycenie przyczółków na zachodnim brzegu Wisły na południowy wschód od Warszawy, w rejonie Dęblin— Puławy i Magnuszewa. 30 lipca 2 armia pancerna gwardii przez cały dzień kontynuowała natarcie w kierunku Pragi. Wieczorem 30 lipca 16 korpus pancerny dotarł do rejonu Stara Miłosna. 8 korpus pancerny nacierał w kierunku na Okuniew. 3 korpus pancerny około godziny 20.00 zdobył Wołomin i Radzymin, przeciął linię komunikacyjną Warszawa—Wyszków—Białystok i poszerzył lukę pomiędzy 2 i 9 armią niemiecką. Mimo odniesionych sukcesów położenie 3 korpusu pancernego wieczorem 30 lipca było skomplikowane. W Radzyminie i Wołominie broniły się jeszcze poszczególne niemieckie punkty oporu. Wysunięte do przodu brygady korpusu działające w oderwaniu od głównych sił armii nie posiadały dostatecznej ilości paliwa i amunicji do czołgów i dział pancernych.163 Poza tym Niemcy zaczęli tymczasem przeciwnatarcie w rejonie Pragi, w którym brało udział pięć dywizji pancernych.164 161 Por. A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 238. lft Zob. W. Wołoszyn, Wyzwolenie wschodnich ziem Polski w 1944 r., „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1963, nr 3—4, s. 85 i n. 165 Tamże, s. 90; zob. też H. von Kranhals, Der Warschauer Aufstand 1944, Frankfurt 1962, s. 83, przyp. II. 164 Zob. H. von Kranhals, Der Warschauer Aufstand 1944, s. 81 i n.; W. Wołoszyn, Wyzwolenie wschodnich ziem,..., s. 90. 382 2. Decyzja ostateczna 31 lipca w dowództwie niemieckiej 9 armii zanotowano: Planowane przez armię natarcie zgrupowania z dywizji pancernej „H.G." i zgrupowania 19 dywizji pancernej na Radzymin robi małe postępy. Natomiast natarcie IV SS korpusu pancernego dotarło na odległość 5 km na wschód od Okuniewa. Otwiera to nie tylko możliwość odtworzenia styczności między 2 i 9 armią, lecz także odcięcia sowieckiego III korpusu pancernego, który wysunął się na Wołomin i Radzymin. Zadaniem 9 armii jest otwarcie komunikacji Warszawa—Radzymin. W tym celu ma wyruszyć natarcie IV SS korpusu pancernego z rejonu południe-zachód od Okuniewa.165 Tymczasem, aby przyjść z pomocą 3 korpusowi pancernemu, dowódca 2 armii pancernej nakazał 8 korpusowi pancernemu, by o świcie 31 lipca kontynuował całością sił natarcie na Okuniew. Wieczorem 31 lipca oddziały 8 korpusu pancernego zdobyły Okuniew, ale nie potrafiły nawiązać pełnej łączności z 3 korpusem. Pozostałe oddziały 2 armii pancernej — 3 i 16 korpus pancerny — przez cały dzień odpierały liczne kontrataki niemieckie.166 Wieczorem 31 lipca inicjatywa na praskim odcinku frontu całkowicie zaczęła przechodzić w ręce niemieckie. 1 sierpnia o godzinie 04.10 dowódca 2 armii pancernej wydał swoim oddziałom rozkaz przejścia do obrony. Gotowość obrony ustalono na godzinę 12.00.167 Tegoż samego dnia w dowództwie niemieckiej 9 armii zanotowano: W rejonie Warszawy nieprzyjaciel ogranicza się do słabej działalności. Własne natarcia dla okrążenia sowieckiego korpusu pancernego posuwają się powoli, lecz skutecznie. Części XXXIX korpusu pancernego [...] docierają do Radzymina. Grupa uderzeniowa 19 dywizji pancernej obchodzi Okuniew, zyskuje w terenie w kierunku wschodnim.148 Tak więc doszło do załamania się pierwszego radzieckiego natarcia na Pragę w lecie 1944 roku. Stało się to, kiedy wysunięte i«5 Dziennik działań niemieckiej 9 armii, s. 82. 168 Zob. W. Wołoszyn, Wyzwolenie wschodnich ziem..., s. 92. «7 Tamże. i«s Dziennik działań niemieckiej 9 armii, s. 82. 383 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji szpice radzieckie w niektórych punktach znajdowały się o 10 km od Pragi. Po południu 1 sierpnia 1944 roku inicjatywa na tym odcinku przeszła całkowicie w ręce niemieckie na kilka następnych dni.169 ,,N iemcy osiągnęli cel zamierzony — napisał gen. Bór-Komorowski w 1965 roku — uderzenie Rosjan zostało powstrzymane — [podkr. moje — J.M.C.]." 170 Niemniej 1 sierpnia 1944 roku oddziałom 8 armii gwardii udało się utworzyć przyczółek pod Magnuszewem, około 60 km na południowy wschód od Warszawy.171 Kiedy rano 31 lipca Sztalb AK zebrał się na kolejną odprawę, by omówić położenie wojskowe, zebrani tylko częściowo znali wypadki, które rozgrywały się na przedpolu Warszawy. W Dowództwie AK wiedziano jednak o zajęciu przez Rosjan Radzymina i o ruchu radzieckich czołgów z rejonu Radzymina na zachód w kierunku Pragi.172 Szef II Oddziału zameldował, że jednostki niemieckie koncentrowały się do bitwy na przedpolu Warszawy.173 Według relacji płk. Bokszczanina na odprawie porannej 31 lipca zebrani poświęcili wiele uwagi kwestii zapewnienia władzom cywilnym czasu — przynajmniej dwunastu godzin — na zorganizowanie się w mieście przed wejściem Armii Czerwonej. „Na ostatniej odprawie, na której byłem obecny — stwierdził płk Bokszczanin — a która odbyła się przy ul. Pańskiej w dniu 31 lipca o godz. 10-ej i trwała do 13-ej przy udziale gen. Bora, Pełczyńskiego, Okulickiego, płk. Chruściela, Rzepeckiego, Iranka- -Osmeckiego, Kuczaby [pseudo — przyp. mój — J.M.C], Szosta- ka i moim, w związku z możliwością bliskiego już wystąpienia mowa była tylko o tych 12 godzinach. Nad wszystkim górowała obawa, by nie spóźnić się z rozpoczęciem działań i by rozpocząć je o tyle wcześniej, by mieć zapewnione te 12 godzin. Po refera- 1(9 Zob. H. von Kranhals, Der Warschauer Aufstand 1944, s. 84. 170 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 252. 171 Zob. W. Wołoszyn, Wyzwolenie wschodnich ziem..., s. 94. 172 Zob. A. Skarżyński, Polityczne przyczyny.,., s. 240. 173 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeekiego. 2. Decyzja ostateczna cie Iranka, obrazującym rozmieszczenie sił niemieckich w rej. W-wy i dość jeszcze niewyraźną sytuację na przedpolu Pragi, Okulicki w długim i bardzo ostrym przemówieniu uzasadniał, że zwlekanie doprowadzi do niewykonania zadania, zarzucał kunktatorstwo i tchórzostwo i żądał natychmiastowego rozkazu do powstania. Poparł go Szostak twierdząc, że lepiej zacząć o 3 dni wcześniej niż o godzinę za późno. Chruściel przedstawił brak uzbrojenia w oddziałach i uważał, że są one zbyt słabe, by uderzać na przeciwnika jeszcze nie zdezorganizowanego, wobec czego był zdania, że trzeba wyczekać na odwrót. Wobec rozbieżności zdań gen. Bór postawił pytanie: czy już nastąpił moment do ogłoszenia powstania, czy też sytuacja na froncie jeszcze do tego nie dojrzała. Na każde z tych uczestnicy mieli odpowiadać słowem «tak» lub «inie». Udziału w głosowaniu m nie brali gen. Bór i Peł-czyński. Na 7 głosujących za natychmiastowym powstaniem wypowiedziało się tylko 3, a mianowicie Okulicki, Szostak i trzeci, którego nie pamiętam,175 ale na pewno nie Chruściel, który siedział obok mnie. Wobec takiego wyniku gen. Bór zarządził utrzymanie pogotowia i odłożenia decyzji do otrzymania dalszych wiadomości z frontu. Na tym odprawa została zakończona." 176 174 Gen. T. Bór-Komorowski oświadczył, że głosowań w Sztabie AK nigdy nie było. Gdy dowódca AK sondował opinie oficerów sztabu, pytał ich „po kolei, jak siedzieli". (Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego.) 175 Tożsamości tego oficera nie zdołałem ustalić. 176 List płk. J. Bokszczanina do autora z 1IV1965 r. W listopadzie 1969 r. uzyskałem dodatkową relacją od płk. J. Bokszczanina w sprawie przebiegu poTannej odprawy KG AK 31 VII' 1944 r. „Odprawa rozpoczęła się od omówienia sytuacji przez gen. Pełczyńskiego, która, w jego przekonaniu, całkowicie dojrzała do rozpoczęcia walki w Warszawie. Słowa Pełczyńskiego wywołały duże poruszenie wśród zebranych. «Monter», który siedział koło mnie, potrącił mnie i rozłożył ręce. Po referacie Szefa Sztabu płk dypl. Iranek-Osmecki podał bardzo dokładną i szczegółową dyslokacje jednostek niemieckich znajdujących się lub przybywających transportami kolejowymi do rejonu Warszawy. Raport Szefa II Oddziału był bardzo dobry i wyczerpujący, mógłby służyć jako wzór dla słuchaczy Wyższej Szkoły Wojennej. Płk Iranek-Osmecki miał bardzo dobre wiadomości. Podawał nie tylko dyslokację sił niemieckich, ale i obliczenia wskazujące, kiedy poszczególne jednostki niemieckie, znajdujące się w transportach, mogły przybyć do swych rejonów, koncentracji i wejść do walki. Szef II Oddziału miał kontakty z polskimi kolejarzami, którzy byli bardzo dobrze 384 25 — Powstanie Warszawskie 385 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji Zgodnie z relacją płk. Rzepeckiego referat płk. Iranka-Osmec-kiego „był główną podstawą decyzji, że walka nie zostanie podjęta 1.8. i że mało prawdopodobne jest podjęcie jej 2.8., gdyż położenie było nadal niejasne".177 Pokrywa się to w dużym stopniu z relacją szefa II Oddziału, który stwierdził, że odprawa skończyła się „wnioskiem, że nic nie przemawia za walką 1 sierpnia".178 Wczesnym popołudniem 31 lipca 1944 roku odbywało się posiedzenie Komisji Głównej RJN wraz z Delegatem Rządu i dowódcą AK, na którym dyskutowano możliwość rozpoczęcia walki w Warszawie. Posiedzenie otworzył gen. Bór-Komorowski podaniem obecnym własnej oceny położenia. Podaje się, że gen. Bór-Komorowski oceniał wówczas siły niemieckie w rejonie Warszawy na „około 12 pełnowartościowych dywizji".179 „Własne oddziały, aczkolwiek liczebnie wystarczająco silne, były jednak niedostatecznie uzbrojone. Szczególnie dotkliwie dawał się odczuwać brak amu- zorientowani w ruchu niemieckich transportów wojskowych. Po nim mówił «Monter». Na początku tłumaczył się, dlaczego zarządził samowolnie alarm, a później przedstawił stan swoich sił i uzbrojenia. Bór pytał się, czy odwołanie odbyło się bez zaburzeń. «Monter» zameldował, że rozładowanie pogotowia obeszło się bez strat i incydentów, ale w niektórych oddziałach były kłopoty, gdyż żołnierze nie chcieli się rozchodzić [...] «Monter» zameldował też, że «nie ma czym nacierać". Na co Okulicki oświadczył, iż «broń zdobywa się na nieprzyjacielu». Wtedy «Monter» zaczął się jąkać i złościć [...] Pc referatach Iranka-Osmeckiego i «Montera» wszyscy wypowiadali się na ich temat, a później głosowali, czy już nadszedł moment do zaczęcia powstania. Przebieg głosowania był następujący: Sanojca nie brał udziału w głosowaniu. Iranek-Osmecki prawdopodobnie głosował przeciw. «Monter» nie był za natychmiastowym powstaniem. «Kuczaba» głosował chyba przeciw. Okulicki głosował za powstaniem. Rzepecki też chyba za. Ja głosowałem przeciw. Szostak głosował za. «Grzegorz* (gen. Pełczyń-ski) nie odpowiedział na pytanie. Powiedział tylko: 8 T. Bór-Komorowski, The Unconąuerables, „The Reader's Digest" 1946, february, s. 128. »» W 1965 r. gen. T. Bór-Komarowski powiedział, że „«Monter» przyszedł na odprawę, jakieś półtorej godziny wcześniej". Tzn. około godziny 16.30. (Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego.) A. Borkiewicz twierdzi, że „Monter" przybył na odprawą o godz. 17.30. Zob. A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 15. 190 Komendant Armii Krajowej: Wywiad z generałem Borem-Komoroto- skim. "i Tamże. lłf Tamże, 389 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji Delegat Rządu w ciągu pół godziny przybył na odprawę. Dowódca AK w obecności szefa sztabu, szefa operacji i dowódcy Okręgu powtórzył Jankowskiemu meldunek „Montera" i poprosił 0 „ostateczną decyzję".193 Zgodnie z relacją gen. Bora-Komorowskiego motywował on swój wniosek następująco: „Wykonane w tym momencie działanie Armii Krajowej w Warszawie może przemienić niemiecką porażkę w całkowitą klęskę. Trzeba zapobiec wzmocnieniu sił 73 dywizji na przedpolu Pragi 1 przeciąć linie zaopatrywania całego frontu niemieckiego przed Warszawą, zapewniając w ten sposób Rosjanom łatwe powodzenie ich ruchu okrążającego, który właśnie rozpoczynał się na wschodzie, północnym wschodzie i północy. Wszystkie te rozważania wskazywały, że powinniśmy działać już teraz. Chociaż z propagandy sowieckiej wynikało ponad wszelką wątpliwość, że Moskwa chce natychmiastowej akcji zbrojnej w Warszawie, to jednak nie byliśmy w stanie uzgodnić działania z dowództwem Armii Czerwonej ani nie znaliśmy wyników misji Mikołajczyka. Zakładając, że nasze pierwsze uderzenie wydrze Niemcom kontrolę nad miastem, posiadaliśmy broni i żywności na cztery lub pięć dni, w ostateczności na siedem dni. Bez wątpienia nasi sprzymierzeńcy nadeślą nam zaopatrzenie drogą powietrzną, lecz nie mogliśmy przewidzieć w jakiej ilości. O ile mogliśmy przewidywać, nasze powodzenie zależało od tego, ażeby nie uderzyć za wcześnie. Armia Czerwona musi wejść do Warszawy w ciągu tygodnia, licząc od naszego pierwszego uderzenia. Pan Jankowski wysłuchał mnie, a następnie zadawał pytania niektórym oficerom sztabu." lfll Delegat Rządu zadał parę pytań — oświadczył gen. Bór-Komo-rowski w 1965 roku — między innymi: „Co będzie, gdy Rosjanie staną? Pełczyński odpowiedział, że wtedy Niemcy nas wy- i»» Relacja ustna gen. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego, 1M T. Bór-Kornorowski, The Unconąuerables, s. 129. 390 2. Decyzja ostateczna rżną, ale raczej nikt z nas nie wierzył, aby Rosjanie stanęli, bo było w ich interesie zajęcie Warszawy. Delegat pytał «Montera» o broń, amunicję i zwrócił się do mnie ze słowami: «N i e c h pan zaczyna — [podkr. moje — J.M.C.].» To było dobrze przed godziną 6-tą, bo nikt ze sztabu nie nadszedł." 19S Dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Bór-Komorowski zwrócił się wtedy do płk. „Montera" ze słowami: „Jutro, punktualnie o godzinie 17.00 rozpocznie Pan operację «Burza» w Warszawie — [podkr. moje —J.M.C.]."196 Stało się to około godziny 18.00 31 lipca 1944 roku. Rubikon został przekroczony. Decyzję tę podjęli Delegat Rządu i dowódca Armii Krajowej na wniosek płk. „Montera", po naradzie z gen. Pełczyńskim i gen. Okulickim i w obecności mjr „H.K." (Janiny Karasiówny).197 » Wkrótce po decyzji uczestnicy narady rozeszli się. Na miejscu pozostał tylko gen. Bór-Komorowski, aby poinformować o zapadłej decyzji resztę sztabu.198 Płk Szostak („Filip"), szef Oddziału Operacyjnego, płk Iranek--Osmecki („Heller"), szef Oddziału Wywiadowczego, i płk Pluta--Czachowski („Kuczaba"), szef Oddziału Łączności przybyli na odprawę wkrótce po zapadnięciu decyzji. Pierwszy nadszedł płk „Filip", który dowiedziawszy się od dowódcy AK, że rozkaz do walki został już wydany, zapytał gen. Bora: — „Czy do decyzji pan generał nie potrzebował ani Hellera, ani mnie? — Na to gen. Bór odrzekł — że boi się, czy zdążymy rozpocząć walkę przed wejściem wojsk radzieckich." 199 Płk Szostak zaraz wyszedł, przybył zaś płk Iranek-Osmecki i nieco później płk Pluta-Czachow-ski.2°° >M Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. łH T. Bór-Komorowski, The Unconąuerables, s. 130. 117 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. »M Relacja ustna gen. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 1W A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 16. . *» Tamże. 391 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji Szef Oddziału Operacyjnego w następujący sposób opisuje swoją rozmowę z gen. Borem-Komorowskim w czasie ostatniej przed-powstaniowej odprawy: „Wszedłem do pokoju [...] Na kanapie za stołem siedział Delegat Rządu i gen. «Bór». Obok na fotelu siedział gen. «Grzegorz», «Kobra» i «Monter» stali. Więcej osób nie było [...] Od progu złożyłem ogólny ukłon zebranym, a wtedy gen. «Bór» powiedział: «No, 'Filip' — jutro zaczynamy.* Byłem zaskoczony tą decyzją, więc zapytałem, «czy do podjęcia decyzji nie był panu generałowi potrzebny szef Oddziału II i III?» Na moje pytanie gen. «Bór» wyjaśnił, że płk «Monter» stwierdził z pewnością czołgi radzieckie na Pelcowizinie i dodał «daj Boże, abyśmy zdążyli opanować Warszawę przed wejściem wojsk radzieckich». Wobec decyzji gen. «Bora» nie miałem nic do powiedzenia [...] .Wychodząc, przed drzwiami do lokalu, na klatce schodowej spotkałem szefa Oddziału II płk. «Hellera». Szepnąłem mu o decyzji. Na dole znów spotkałem płk. «Kuczabę», któremu również przekazałem tę wiadomość."201 Płk Iranek-Osmecki przybył na odprawę, zgodnie z jego relacją, około godziny 18.00. Decyzją gen. Bora-Komorowskiego był zaskoczony. Meldunek „Montera" uważał za przesadzony. Według jego wiadomości, o czym zameldował dowódcy AK, w rejonie Jabłonna — Wyszków koncentrowała się do bitwy 19 niemiecka dywizja pancerna, przedmoście trzymało się i nie było mowy o jego opuszczeniu przez Niemców. Gen. Bór-Komorowski wysłuchał meldunku, popatrzył na zegarek i powiedział: „Stało się. Jest już za późno, aby decyzję odwołać." 202 Według płk. Iranka-Osme-ckiego dowódca AK rozkazu do walki nie chciał odwoływać, gdyż obawiał się, iż mogło to doprowadzić do zamieszania i tragicznych skutków. Gen. Bór-Komorowski sądził, że płk „Monter" rozkazy już wydał.203 M1 J. Szostak, Dziesięć dni przed powstaniem...; zob. też A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 16. ** Relacja ustna pik. Iranka-Osmeekiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. *•» Tamie. 392 2. Decyzja ostateczna Tutaj trzeba stwierdzić, iż gen. Bór-Komorowski oświadczył, że po południu 31 lipca szef II Oddziału nic nowego do zameldowania nie miał i „nic dodatkowego nie wniósł".204 Jednakże gen. Bór-Komorowski powiedział, że wychodząc już z lokalu około 18.00 spotkał na schodach płk. Plutę-Czachowskie-go („Kuczabę"), który zameldował mu, „że ma informacje, iż rozpoczęło się niemieckie przeciwuderzenie od Modlina". Na co dowódca AK odpowiedział: „Już za późno — [podkr. moje — J.M.C.]. Rozkaz został wydany. Zmieniać nie będę."208 Gen. Bór-Komorowski podkreślił, że nie miał wcale zamiaru zmieniać swej decyzji, gdyż technicznie było to niemożliwe, a po drugie, choć liczył się z możliw.ością niemieckiego przeciwude-rzenia, nie sądził, że Niemcom uda się Rosjan powstrzymać ze względu na ich wielką przewagę. Dowódca AK nie przywiązywał większej wagi do wiadomości przyniesionej przez płk. Plutę-Czachowskiego: „To co przyniósł «Kuczaba», to nie było murowane [...] Meldunek «Kuczaby» to były wiadomości z miasta, a nie z wywiadu. Nie były tej wagi co meldunek «Montera»." 20S W związku z tymi sprzecznymi relacjami trudno jest dzisiaj ustalić, kto powiedział gen. Borowi-Kosmorowskiemu — jego szef wywiadu czy łączności — że jego decyzja była przedwczesna ze względu na wydarzenia pod Warszawą. Pewne jest jednak, iż dowódca AK około pół godziny po powzięciu decyzji i na dwadzieścia cztery godziny przed planowanym wybuchem powstania został poinformowany, że zaczęło się niemieckie przeciwnatarcie. Stąd było mało prawdopodobne, że Niemcy opuszczą stolicę bez większych walk. O siódmej wieczorem płk „Monter" wydał swój rozkaz bojo- wy: „Alarm do rąk własnych Komendantom Obwodów. Dnia 31.7. *m Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. »5 Tamże. «• Tamże. 393 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji godz. 19.00. Nakazuję «W» dnia 1.8. godzina 17.00 [...] Otrzymanie rozkazu natychmiast kwitować X."207 W związku z tym, iż od godziny 20.00 obowiązywała w Warszawie godzina policyjna, rozkaz ten dotarł do adresatów dnia następnego.208 Tymczasem Delegat Rządu oznajmił dyrektorowi informacji Delegatury Dołędze-Modrzewskiemu, „że władze cywilne mają nie brać udziału w powstaniu, gdyż oceniano trwanie operacji na przeciąg paru dni".209 Krajowej Radzie Ministrów Jankowski zakomunikował ostateczną decyzję 1 sierpnia przed południem.210 Nie zawiadomiono jednak o tym Komisji Głównej RJN, która była zaskoczona wybuchem powstania.211 Po południu 1 sierpnia oddziały AK stanęły do walki. Bitwa o Warszawę się zaczęła. W dowództwie niemieckiej 9 armii dnia tego zanotowano: Oczekiwane powstanie Polaków (AK) w Warszawie zaczęło się o godz. 17.00. Na obszarze całej Warszawy toczą się walki.*1* *°7 Cyt za A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 251. "8 Tamże. 109 Wypowiedź S. Dolęgi-Modrzewskiego z 18IV 1<9S1 r. »° Tamże. *» Depesza „Florka" i „Grabowskiego" — przywódców SL w Warszawie do Premiera, Nr 31, 12 IX 1944, L. dz. K 5341/44, IOS — BRM, L 9. *>* Dziennik działań niemieckiej 9 armii, s. 82. VII POWSTANIE WARSZAWSKIE — MOTYWY DECYZJI Przywódcy krajowi, podrywając Warszawę do walki, kierowali się głównie względami politycznej i ideologicznej natury. Jankowski i Bór-Komorowski postanowili działać, ponieważ sądzili, że opanowanie Warszawy przez AK wzmocni w oczach opinii światowej prawa i roszczenia rządu londyńskiego do reprezentowania i objęcia władzy w Polsce. Armia Krajowa przez opanowanie Warszawy miała przygotować grunt do walnej, ostatecznej rozgrywki ze Stalinem, która miała zadecydować, kto będzie rządził powojenną Polską— obóz londyński czy PPR i zwolennicy. Autorzy powstania działali w przeświadczeniu, iż nadchodzi rozstrzygający moment wojny dla Polski, że stoi ona na historycznym zakręcie i że znowu ważą się jej losy. W Dowództwie AK panowało „jasne i zdecydowane przeświadczenie, że wraz z przelewającym się przez Wisłę frontem sowiecko-niemieckim odwróci się nad nami karta dziejowa, odwróci się po raz ostatni w ciągu toczącej się wojny".1 Wolę czynu przywódców krajowych potęgowało przekonanie, iż sytuacja strategiczna w Polsce sprzyjała ich zamiarowi uwolnienia Warszawy. Jankowskiemu i Borowi-Komorowskiemu wydawało się, że wypadki rozgrywające się na froncie wschodnim stwarzały im wspaniałą, niepowtarzalną okazję wyrwania stolicy z rąk upadających Niemców na krótko przed wkroczeniem do miasta Armii Czerwonej. « Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 18IV1991 r. 395 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji Nie ulega kwestii, iż gdyby Bór-Komorowski i jego sztab dokonali bardziej wnikliwej oceny położenia strategicznego, to z pewnością zrezygnowaliby z próby opanowania Warszawy w pierwszych dniach sierpnia 1944 roku. Dowództwo AK w pełni zdawało sobie sprawę, jeszcze przed wybuchem powstania, że jego wynik zależy od powodzenia natarcia rosyjskiego na Warszawę. 31 lipca — w momencie podejmowania decyzji — gen. Pełczyński wręcz oświadczył, że jeśli Rosjanie w najbliższym czasie nie wkroczą do Warszawy, to „w takim razie Niemcy nas zgniotą".2 Niemniej trzej generałowie podejmując ostateczną decyzję uważali wkroczenie Rosjan do stolicy za oczywisty pewnik, na którym opierali swoje własne kalkulacje sztabowe. Stąd na decyzję, kiedy walkę rozpoczynać — i czy w ogóle ją wywoływać — ogromny wpływ miały wydarzenia na froncie rosyjsko-niemieckim, a raczej ich ocena w Komendzie Głównej AK. Z tej też przyczyny każda próba szczegółowszej analizy politycznych i ideologicznych motywów, którymi kierowali się autorzy powstania, byłaby niekompletna bez omówienia wojskowych przesłanek ich decyzji. Gen. Pełczyński często sam podkreślał, że na decyzję czynników kierowniczych „miały wpływ przede wszystkim względy natury ideowej, politycznej i wojskowej".3 Te trzy zasadnicze elementy decyzji ściśle się ze sobą łączyły i zazębiały. Z czysto wojskowego punktu widzenia decyzja przywódców krajowych opierała się na dwóch podstawowych założeniach: po pierwsze, że Rosjanie wkrótce wkroczą do Warszawy, i po drugie, że Niemcy nie potrafią już na długo zatrzymać ofensywy radzieckiej w centralnej Polsce.4 W momencie podejmowania ostatecznej decyzji autorzy powstania byli pewni, że Rosjanie zajmą miasto „w ciągu kilku dni, jeśli nie godzin".5 Doszli oni * Odpis wywiadu z gen. T. Pełczyńskim, RWE, 30 VIII 1964, SPP; relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 3 Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 658. * Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 21 VII 1944, L. dz. 5916/tjn., SPP; treść tej depeszy podana jest na s. 345—346. * List gen. L. Okulickiego do Prezydenta RP, 9 XII 1944, Nr 1780/1, SPP. 396 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji do tej konkluzji na podstawie meldunku komendanta Okręgu Warszawskiego „o pojawieniu się czołgów sowieckich na Pradze".6 Po otrzymaniu tego meldunku gen. Bór-Komorowski bał się, czy zdąży rozpocząć walkę przed wejściem wojsk radzieckich do Warszawy.7 Po południu 31 lipca trzej generałowie byli głęboko przekonani, że rozpoczynało się, oczekiwane przez nich, decydujące natarcie rosyjskie na stolicę. „Około 21 lipca dojrzała w naszych umysłach ocena — powiedział gen. Pełczyński w 1951 roku — że Rosjanie przekroczą Wisłę w środkowym biegu bez większego oporu ze strony Niemców [...] Nabraliśmy przekonania, że zajęcie Warszawy również i „ze względów politycznych jest jednym z celów sowieckiego uderzenia. Rozwój wypadków na froncie w dniach 21—25.7. potwierdzał nasze przypuszczenie i umacniał to przekonanie." 8 W Dowództwie AK panowało przekonanie, że „Moskale będą chcieli wykorzystać poharatane wojska niemieckie i że wkroczą do Warszawy nie dla okazania nam pomocy, ale dla swego taktycznego interesu".9 Dlatego też trzej generałowie uważali, że Rosjanom zależało na jak najszybszym zajęciu Warszawy ze względu na jej strategiczne i taktyczne znaczenie. „Ustaliliśmy w Sztabie AK pogląd, że Moskwie musi zależeć na takim posunięciu na zachód, aby uzyskać dogodne podstawy wyjściowe do następnego z kolei uderzenia wymierzonego już w głąb Rzeszy celem ubiegnięcia w zajmowaniu terenu Rzeszy zachodnich aliantów, którzy wylądowali w Normandii." 10 W dodatku dowódcy AK zakładali, że Rosjanie byli zainteresowani w opanowaniu Warszawy ze względów politycznych, aby „zdyskontować politycznie rolę wybawicieli stolicy Polski".11 • Wypowiedź gen. T. Pełczynskiego z • Tamże. u Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 660. 397 '¦ »¦ VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji Drugie założenie, że Niemcy nie mogli już zatrzymać pochodu Rosjan w Polsce, opierało się na przekonaniu, iż ostatnie porażki na wschodzie, które doprowadziły do zniszczenia około 25 niemieckich dywizji, anglosaskie sukcesy w Normandii i zamach na Hitlera w sumie zwiastowały szybki upadek Rzeszy. „W tych warunkach możliwość załamania się Niemców na froncie — oświadczył gen. Bór-Komorowski w 1949 roku — jak i wewnątrz ich własnego kraju nie mogła nie być brana pod uwagę." 12 Omawiając wpływ zamachu na Hitlera na nastroje w Dowództwie AK, gen. Pełczyński stwierdził: „Byliśmy pod wielkim wrażeniem tego wypadku, wykazującego, że spisek przeciwko Hitlerowi obejmuje najwyższe szczeble sił zbrojnych Rzeszy i otoczenie Hitlera. Trudno było wycenić, kto zwycięży, Hitler czy spiskowcy. Sądziliśmy, że jeśli ta walka wewnętrzna nie załamie całkowicie dyscypliny Niemców, to w każdym razie osłabi ją poważnie i odbije się na froncie zmniejszając wytrzymałość bojową wojska. W dniach następnych ocena ta znajdowała potwierdzenie w wyglądzie i zachowaniu się Niemców w Warszawie." 13 Nawet jeszcze 25 lipca w Komendzie AK rozpatrywano możliwość nowego zamachu na Hitlera.14 Stąd nieudany pucz von Stauffenberga i wybuch paniki wśród Niemców w Warszawie utrwalił w Sztabie AK przekonanie, iż można było się spodziewać upadku Niemiec, powtórzenia się wypadków z listopada 1918 roku. W sztabie Bora-Komorowskiego prawdopodobnie wierzono, że historia znowu się powtórzy. Dowódcy AK trwali w tym przekonaniu nawet w czasie powstania. 6 sierpnia 1944 roku płk „Monter" oznajmił swym żołnierzom i ludności stolicy: „Przewaga już nie jest po stronie 18 T. Bór-Komorowski, Elementy decyzji Powstania Warszawskiego, referat wygłoszony na akademii w piątą rocznicę powstania, 2 VIII 1949 w Londynie, SPP — B II, wpływ Nr 84 (dalej — Referat T. Bora-Komorowskiego z 2 VIII 1949 r.). ł* Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 18IV1951 r. 14 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. 398 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji Niemców. Dzięki zwycięstwom naszych aliantów i ich sojuszników Niemcy staczają się ku przepaści." 1S Równo w miesiąc później gen. Bór-Komorowski jeszcze stale pytał Naczelnego Wodza, czy „działania na zachodzie mogą w najbliższych dniach przynieść zakończenie wojny".16 Te optymistyczne przewidywania natury wojskowej zrodziły w umysłach dowódców AK chęć wykorzystania niemieckich niepowodzeń i radzieckich sukcesów do uwolnienia Warszawy własnymi siłami, aby w ten sposób przyczynić się do zbliżającej się klęski Niemców nad Wisłą. Trzej generałowie oceniali „sytuację Niemców na froncie wschodnim jako katastrofalną",17 w związku z tym uważali, że polskie zwycięstwo w Warszawie było pewne. Spodziewali się, że walka o Warszawę będzie krótka i względnie łatwa. „Wiara i pewność zwycięstwa były niezachwiane — pisze płk Bokszczanin, który w pierwszej połowie 1944 roku był zastępcą szefa Sztabu AK do spraw operacyjnych — a najmniejsze wątpliwości czy zastrzeżenia były kwalifikowane jako małoduszność i defetyzm [...] Wynik walki i jej przebieg nie budził najmniejszego niepokoju tak dalece, że o niej nawet nie mówiono, uważając ją za z góry już wygraną — najwyżej kilka odosobnionych, może poważniejszych starć, po czym rozbrojenie sterroryzowa- • nych Niemców. Walka w ogóle nie była przewidywana, chociażby dlatego, że własne oddziały nie posiadały broni ani amunicji w dostatecznej ilości. Z odwodami i głównymi siłami na Pradze miały rozprawić się wojska sowieckie [...] Liczono się tylko z powodzeniem. Niepowodzenie nie było brane w rachubę i nie było żadnych przewidywań na wypadek przegranej lub przeciągania się walki. Pokładano nadzieję na szybkie zwycięstwo sowieckie i pomoc Zachodu [...] Liczono się z pewnymi trudnościami i większym wysiłkiem na wypadek przedwczesnego wybuchu powstania, ale » Wywiad z komendantem. Monterem, „Biuletyn Informacyjny" 1944, nr 43, SPP. ' »• Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 6IX1944, L. dz. 8025, SPP. 17 Referat gen. T. Bora-Komorowskiego z 2 VIII 1949 r. 399 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji nie przywiązywano do tego większej wagi, gdyż w każdym razie zwycięstwo było pewne." 18 Nie ulega więc wątpliwości, że gen. Bór-Komorowski rzucając swoje oddziały do walki był pewien, że umiejętnie wykorzystując radzieckie sukcesy będzie w stanie opanować Warszawę przed wkroczeniem do stolicy Armii Czerwonej. Płk Bokszczanin utrzymuje, iż gen. Okulicki, główny zwolennik i orędownik powstania, „wyobrażał sobie, że walki właściwej nie będzie, lecz tylko dobicie rozgromionego już i zdezorganizowanego przeciwnika". Według płk. Bokszczanina gen. Bór-Komorowski i gen. Pełczyński podzielali optymizm gen. Okulickiego.19 Opinia płk. Bokszczanina wydaje się słuszna, gdyż inaczej powstanie z wojskowego punktu widzenia byłoby nonsensem, zważywszy na brak broni i amunicji w szeregach AK. Trudno jest uwierzyć, aby gen. Bór-Komorowski miał zamiar stoczyć z góry przegrany bój w przeszło milionowym mieście i przez to wystawić na szwank życie i mienie jego mieszkańców. Sam zresztą gen. Bór-Komorowski oświadczył, że przed wybuchem powstania zupełnie nie liczył się z możliwością jego u-padku. Wejście Rosjan miało zadecydować o wyniku powstania. Dowódca AK był przeświadczony, że Rosjanie wejdą do Warszawy na drugi, trzeci, a najpóźniej siódmy dzień walki.20 Gen. Pełczyński był podobnego zdania; uważał, że bój będzie krótki, potrwa parę dni, a w każdym razie nie dłużej jak tydzień. Szef sztabu sądził, iż oddziały „Montera" w czasie pierwszego szturmu będą w stanie bez większych trudności opanować większą część miasta i szereg słabiej bronionych obiektów niemieckich.21 Dowódca AK i jego szef sztabu zdawali sobie sprawę, że siła uderzeniowa ich oddziałów była ograniczona z powodu braku broni, szczególnie ciężkiej. Zakładali więc, że powstańcy w toku wstępnego uderzenia nie będą usiłowali zdobywać silnie bronio- 18 List płk. J. Bokszczanina do autora z 19 IV 1965 r. 19 Tamże. • «° Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 81 Relacja ustna gen. T. Pefczyńskiego. 400 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji nych i umocnionych pozycji nieprzyjaciela, a tylko je „izolować".22 Obiekty tego rodzaju miano, prawdopodobnie, zdobywać już po wejściu Rosjan do walki. W rzeczywistości nacierano na wszystkie zajęte przez Niemców obiekty bez względu na ich siłę obronną. Gen. Pełczyński stwierdził ostatnio, że uczyniono to przez „przeoczenie".23 Gen. Bór-Komorowski powiedział: „To były błędy oddolne. Nie wkraczałem w sprawę lokalnego rozdziału broni [...] gdy broni brak, nie daje się rozkazu do natarcia — [podkr. moje — J.M.C.]."** Z relacji tych wynika, że na skutek ogólnego zamieszania i podniecenia nie było już czasu na wydanie oddziałom odpowiednich rozkazów w tej sprawie. Dowództwo AK planowało rozpocząć swoje pierwsze uderzenie w początkowym stadium generalnego szturmu radzieckiego na miasto. Zgodnie z założeniami planu „Burza", powstańcy mieli uderzyć na Niemców w ostatnich momentach ich pobytu w stolicy. Polskie natarcie miało być skierowane na niemieckie straże tylne wycofujące się przez miasto, pod naciskiem radzieckim z przedmościa. Polski sukces miał być „podparty przez wkroczenie armii sowieckiej".25 W 1949 roku gen. Bór-Komorowski podkreślił inne przyczyny, które ponoć skłoniły go do podjęcia walki w mieście: „Rozumowaliśmy, że bój podjęty wewnątrz stolicy, w momencie gdy Rosjanie uderzą z zewnątrz, skróci czas walki i oszczędzi Warszawie losu, który spotkał Stalingrad..."26 W piętnaście lat potem — w roku 1964 — gen. Bór-Komorowski rozwinął ten argument stwierdzając, że pomiędzy 21 a 22 lipca gen. Okulicki przekonał go, iż „Niemcy będą bronili Warszawy, że walki toczyć się będą na terenie miasta o umocnione obiekty 22 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego; relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego. 23 Relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego. 24 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 25 Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 18 IV 1951 r. 26 Referat gen. T. Bora-Komorowskiego z 2 VIII 1949 r. 26 — Powstanie Warszawskie 401 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji i że w związku z tym miasto narażone będzie na poważne zniszczenia. Jeżeli jednocześnie z uderzeniem rosyjskim od zewnątrz podjęta zostanie walka wewnątrz miasta, przyśpieszy to jej koniec i uchroni stolicę od nadmiernych strat i zniszczeń."27 Sugeruje to, że dowódca AK postanowił działać nie tyle, aby, wykorzystując radzieckie sukcesy, opanować stolicę, ale raczej z obawy, że jeżeli jego oddziały pozostaną bierne, to Niemcy zamienią Warszawę w fortecę — drugi Stalingrad. Gen. Pełczyński napisał jednak w 1950 roku, że w Dowództwie AK, w ostatnich dniach lipca 1944 roku, liczono się z dwiema możliwościami rozwoju wypadków w Warszawie: „Możliwość pierwsza — Niemcy nie będą w stanie zorganizować obrony Warszawy i opuszczą ją pod pierwszym naciskiem sowieckim. Za tą możliwością przemawiał brak poważniejszych przygotowań na przyczółku warszawskim, słabo ufortyfikowanym w roku 1941. Możliwość druga — Niemcy zdołają zorganizować obronę przyczółka warszawskiego jako bastionu w szerzej pomyślanym systemie obrony Prus Wschodnich i dolnej Wisły i stoczą bitwę o miasto. Obie rozważane ewentualności prowadziły do tego samego wniosku: trzeba rozpocząć walkę o Warszawę. Pierwsza możliwość zapowiadała łatwość opanowania miasta przez oddziały AK. Druga — groziła przeciąganiem się walki niemiecko-sowieckiej o stolicę i nieuniknionym w takich warunkach zniszczeniem miasta. W tym wypadku powstawała konieczność skrócenia tej walki przez uderzenie polskie i wyrzucenia Niemców poza obręb miasta." 28 Ze słów tych wynika, że Dowództwo AK do samego końca było niepewne planów niemieckich w stosunku do Warszawy i sądziło, iż okupanci będą się starali bronić miasta. Nie pokrywa się to jednak z relacją płk. Bokszczanina ani też z raportem gen. Bora- " Komendant Armii Krajowej: Wywiad z generałem Borem-Komorow-skim. 88 Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 661. 402 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji -Komorowskiego z 21 lipca, w którym oceniał, „że na froncie wschodnim Niemcy ponieśli klęskę" i że Rosjanie szybko i łatwo przekroczą „Wisłę w dalszym ruchu na zachód".20 Co więcej, tydzień wcześniej, 14 lipca, gen. Bór-Komorowski kategorycznie stwierdził, że nie nosił się z zamiarem podejmowania większych operacji przeciwko Niemcom, ponieważ ze względu na ich wielką przewagę i stan ich przeciwpowstańczych przygotowań, nie miały one żadnych „widoków powodzenia".30 Dowódca AK oceniał więc, jeszcze na dwa tygodnie przed powstaniem, że jego siły nie były zdolne do opanowania Warszawy. W ciągu tygodnia gen. Bór-Komorowski zmienił zdanie, nie dlatego, że jego siły wzrosły, ale ponieważ doszedł do przekonania, iż Niemcy nie mogli już skutecznie przeciwstawić się nawet jego źle uzbrojonym oddziałom, o ile ich działania zostaną podjęte w odpowiednim czasie. Wydaje się więc, że druga możliwość wspomniana przez gen. Pełczyńskiego została wprowadzona po fakcie celem uzasadnienia i usprawiedliwienia wielkich strat poniesionych przez ludność i zniszczeń dokonanych w stolicy w trakcie powstania. Płk Rzepecki napisał w 1958 roku, że „powyższe uzasadnienie [...] jest nieszczere". Dodał też: „Nie przypominam sobie, abym w toku ówczesnych zebrań słyszał argument, że mamy podjąć walkę, aby uniknąć zniszczenia miasta, a ludności oszczędzić cierpień." 31 Można przypuszczać, że Dowództwo AK zdecydowało się wywołać powstanie, ponieważ zakładało, iż Niemcy opuszczą stolicę „pod pierwszym naciskiem sowieckim" raczej, niż mieliby pokrzyżować niemiecki plan uporczywej i długotrwałej obrony Warszawy. Planowane operacje w mieście miały być podobne do tych, które podjęto w ramach „Burzy" w Wilnie i Lwowie,32 z tym » Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 21 VII 1944, L. dz. 5916/tjn., SPP; treść tej depeszy podana jest na s. 345—346, «> Meldunek 243 Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 14 VII 1944, L. dz. 6302/tjn., SPP. łl J. Rzepecki, Jeszcze o decyzji podjęcia walki w Warszawie, „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1958, nr 4, s. 333—334. 31 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego; wypowiedź gen. T. Bora-Komorowskiego z 18IV 1951 r. 403 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji jednak, że sama akcja „miała być wykonana zasadniczo w sposób ustalony w planach powstania powszechnego". Miano opanować całe miasto i utrzymać je „w rękach polskich do chwili wkroczenia wojsk sowieckich".33 Opanowanie stolicy i zniszczenie niemieckiego garnizonu miało umożliwić polskiej administracji objęcie władzy nad miastem i wystąpienie w roli gospodarzy wobec wkraczających Rosjan. Zasadnicze założenia „Burzy" nadal obowiązywały. Autorzy powstania, według Stefana Korbońskiego, brali „w rachubę, po pierwsze, konieczność wystąpienia zbrojnego w Warszawie jako jednego z elementów «Burzy». To, co się stało w Wilnie, Lwowie, Lublinie i Kowlu, należało powtórzyć w Warszawie." 34 Co więcej, dowódca AK, wierny podstawowym zasadom „Burzy", uzależniał działanie o Warszawę od wyniku niemiecko-rosyjskiej bitwy „na wschodnim brzegu Wisły".35 Pod względem ściśle taktycznym Dowództwo AK zamierzało rozpocząć uderzenie „w chwili, gdy wojska sowieckie zdezorganizują obronę niemiecką na przyczółku i gdy zarysuje się sowiecki ruch oskrzydlający Warszawę od południa".36 Przestrzeganie i trzymanie się tych dwóch taktycznych warunków miało zmniejszyć ryzyko zawarte w podejmowaniu w Warszawie operacji nie uzgodnionej uprzednio z najwyższym dowództwem radzieckim. Tutaj trzeba raz jeszcze podkreślić, że przywódcy krajowi decydując się na rozpoczęcie powstania zakładali, iż Rosjanie wkrótce zajmą Warszawę. Nie liczyli się oni zupełnie z możliwością, że Armia Czerwona może nie wkroczyć do stolicy w trakcie powstania. Stąd fakt, że Rosjanie wkroczyli do Warszawy dopiero 17 stycznia 1945 roku, a nie w pierwszych dniach sierpnia 1944 roku, jak zakładało Dowództwo AK, zamienił powstanie w straszliwą klęskę. Bez dostępów do radzieckich archiwów trudno jest dzisiaj u-stalić, jakie względy wojskowe czy polityczne, czy też jedne »» Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 707. M S. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej, s. 317. m Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 707. •• Tamże. 404 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji i drugie, skłoniły Rosjan do niezajęcia Warszawy w sierpniu i wrześniu 1944 roku. Z drugiej strony, istnieją pewne dowody, które świadczą, że Rosjanie nie zajęli Warszawy w pierwszych dniach sierpnia głównie ze względów natury wojskowej. Wynika to z analizy niektórych polskich, rosyjskich i niemieckich źródeł. Już w październiku 1944 roku sztab nowego dowódcy AK, gen. Leopolda Okulickiego („Niedźwiadka"), oceniał, że: „Przyczyna klęski bitwy o Warszawę leży [...] w ogólnym załamaniu się ofensywy sowieckiej nad Wisłą na skutek rzuconych tu na przełomie lipca i sierpnia nowych dywizji niemieckich, głównie z Rumunii. Wojska niemieckie wsparte tymi posiłkami unieruchomiły przyczółek sowiecki w rejonie Warki, zatrzymały próbę sowieckiego przedarcia się na północ od Warszawy, a nade wszystko — w wielkiej bitwie wojsk pancernych pod Wołominem w dniach 4 i 5 sierpnia — zadały decydujący cios idącym na Warszawę wojskom sowieckim (przedmoście warszawskie zostało zasilone przez Niemców 4-ma świeżymi dywizjami, które zdecydowały o zwycięstwie pod Wołominem). Tak więc losy bitwy o Warszawę zostały przesądzone w bitwie sowiecko-niemieckiej 4 i 5 sierpnia [...] Nie jest słusznym przypuszczenie, że wojska sowieckie nie zajęły Warszawy dlatego, że pragnęły zniszczenia polskiego centrum niepodległościowego. Prawdą natomiast jest, iż w dniach 4 i 5 sierpnia Sowiety przegrały własną bitwę o Warszawę." 37 Jednakże w liście do prezydenta Rzeczypospolitej z 9 grudnia 1944 roku gen. Okulicki pisał: „W chwili obecnej nie rozporządzamy jeszcze wszystkimi e-lementami niezbędnymi do wydania ostatecznego sądu o wypadkach na froncie pod Warszawą w początkach sierpnia. Jednakże rozwój sytuacji obserwowany po niemieckiej stronie frontu prze- M Bitwa Warszawska. Teka personalna gen. L. Okulickiego, wpływ nr 543, p. 2 B II, SPP. Elaborat ten był napisany w październiku 1944 r., a otrzymany w Londynie 25 11945 r. Opracowanie to było napisane przez gen. L. Okulickiego lub jego sztab. 405 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji mawia wyraźnie za tym, że ofensywa sowiecka została rozmyślnie powstrzymana przez Sowiety dla spowodowania naszej klęski. W jednym tylko, jak się zdaje, popełniły Sowiety błąd zasadniczy: przypuszczały, że powstanie stłumione zostanie w ciągu kilku dni, nie brały natomiast pod uwagę, że przeciągnie się przez okres dwumiesięczny. Być może ich informacje o sile Armii Krajowej pochodzące od PPR były błędne. W każdym razie okres ten wystarczył Niemcom dla zorganizowania rozbitych jednostek i zasilenia frontu. W chwili kapitulacji Warszawy na odcinku frontu obejmującym środkową Polskę zamiast kilkunastu dywizji — goniących resztkami sił — stało około 40 wielkich jednostek świeżych i zdolnych do walki. Front uległ utrwaleniu tym razem wbrew intencjom sowieckim."38 Trudno jest dzisiaj ustalić, skąd wzięły się te sprzeczności zawarte w tych dwóch przytoczonych dokumentach, które po powstaniu wyszły ze sztabu gen. Okulickiego, a których autorem był prawdopodobnie on sam.39 Należy też stwierdzić, że płk dypl. Janusz Bokszczanin („Sęk"), szef sztabu gen. Okulickiego, nie miał żadnych złudzeń, iż niemieckie siły pancerne w pierwszych dniach sierpnia „pobiły i odrzuciły daleko od Pragi wojska sowieckie".40 Co ciekawsze generałowie Bór-Komorowski, Pełczyń-ski i Chruściel byli podobnego zdania; przyznali bowiem po wojnie, że Rosjanie w pierwszych dniach powstania ponieśli poważną klęskę na przedpolu Pragi. Gen. Bór-Komorowski w 1965 roku stwierdził: „W dniu 30 lipca zgrupowanie pancerne Modlą ruszyło do przeciwnatarcia. Główne ich uderzenie wyszło na wysunięty pod Radzyminem 3 korpus pancerny. Na przedpolu Warszawy rozgorzała zacięta bitwa pancerna. 31 lipca Niemcy odcięli 3 korpus pancerny od pozostałych dwóch korpusów. Nad ranem, w dniu 1 sier- M List gen. L. Okulickiego do Prezydenta RP, 9X111944, Nr 1780/1, SPP. 39 Według relacji p. Janiny Konopackiej („Janina"), osobistej łączniczki gen. L. Okulickiego, autorem opracowania Bitwa Warszawska był sam generał. 40 List płk. J. Bokszczanina do autora z 19 IV 1965 r. 406 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji pnia, dowódca 2 armii pancernej gwardii nakazał podległym mu jednostkom pancernym wstrzymać dalsze natarcie i przejść do obrony. Niemieckie jednostki pancerne wdarły się do Radzymina i 3 sierpnia zajęły Wołomin. Dnia 5 sierpnia bitwa pancerna dobiegła już końca. Obie strony poniosły ciężkie straty, których Niemcy nie mieli czym uzupełnić, podczas gdy Rosjanie posiadali potężne rezerwy. Niemniej Niemcy osiągnęli cel zamierzony, uderzenie Rosjan na stolicę zostało powstrzymane." 41 Gen. Pełczyński w 1951 roku powiedział: „Moskale mieli zająć Warszawę wstępnym bojem w pierwszych dniach sierpnia. To się nie stało. Mieli trudności w^ dziedzinie wojskowej. Odcinek Zacharowa odchylił się. Po tym Zacharow przyszedł spóźniony na front i zajmował Białystok. Wysunięte pod Warszawą skrzydło Rokossowskiego zostało ograniczone w głębokości uderzenia Modlą znad dolnego Bugu, ale już około 20 sierpnia Rokossowski miał w tym rejonie wolną rękę (swobodę działania). Nie wiem, jakie mogły być względy wojskowe, że kresem sowieckiej ofensywy letniej była linia Wisły. Sądziliśmy, że będzie przejście Wisły, ale wypadki się tak nie rozwinęły. Nie udało im się zająć Warszawy w określonym przez nich terminie."42 Z wypowiedzi tej jasno wynika, że w opinii szefa Sztabu AK Rokossowski, po doznanym niepowodzeniu, dopiero pod koniec sierpnia mógł ponowić swe natarcia na Warszawę; tzn. w trzecim lub czwartym tygodniu powstania. Gen. Chruściel już w 1946 roku przyznał: „Można rozumieć rozwój wydarzeń w rejonie Radzymina—Tłuszcz w ciągu sierpnia..."43 Z tych dość oględnych słów dowódcy Okręgu Warszawskiego wynika, że był on gotów przyznać, iż w ciągu sierpnia Rosjanie nie mogli zająć Warszawy z powodów wojskowych. Stalin i Rokossowski przedstawili sytuację w podobny sposób. 41 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 252. 42 Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego na trzecim zebraniu relacyjnym w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Londynie, 2611951, Decyzja podjęcia walki o Warszawą, SPP (dalej — Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 261 1951 r.). 4ł A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 14. 407 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji 9 sierpnia Stalin powiedział Mikołajczykowi, iż spodziewał się, że Armia Czerwona zajmie Warszawę do 6 sierpnia. Przeszkodziło temu przybycie w rejon Pragi pięciu niemieckich dywizji pancernych. W rezultacie Rosjanom nie udało się zdobyć Pragi i po przekroczeniu Wisły w rejonie Pilicy musieli dokonać manewru oskrzydlającego stolicę. Z początku operacja ta prowadzona na odcinku długości 25 km i szerokości 30 km przebiegała gładko. 8 sierpnia Niemcy w sile dwóch dywizji pancernych wspieranych piechotą zaczęli w tym rejonie gwałtownie przeciwnacierać.44 Trzy inne niemieckie dywizje pancerne znajdowały się jeszcze w okolicach Pragi. Stalin sądził, że Armia Czerwona pokona i te trudności po przegrupowaniu swych sił i podciągnięciu artylerii. Wymagało to jednak czasu.45 Rokossowski oświadczył 26 sierpnia 1944 roku, że Rosjanie zajęliby Warszawę w pierwszych dniach sierpnia, o ile byłoby to możliwe.46 Wydaje się, że Rokossowskiemu rzeczywiście zależało na zajęciu Warszawy, gdyż już 8 sierpnia meldował Stalinowi, że od 25 sierpnia będzie mógł ponowić swoje natarcie na Warszawę.47 Niemcy ze swej strony też twierdzą, że w pierwszych dniach sierpnia udało im się zatrzymać natarcie radzieckie na Warszawę. Gen. Heinz Guderian, ówczesny szef Sztabu Generalnego niemieckich wojsk lądowych, stwierdził w 1951 roku: „M y, Niemcy, mieliśmy wrażenie, że nie zamiar Rosjan sabotowania polskiego powstania, lecz nasza obrona zatrzymała rosyjskie natarcie — [podkr. moje — J.M.C.]." 2 sierpnia 1 armia Wojska Polskiego przystąpiła siłami trzech dywizji do forsowania Wisły na odcinku Puławy—Dęblin. Poniosła przy tym ciężkie straty, zdołała jednak uchwycić przyczółek i utrzymać go do nadejścia posiłków radzieckich. 44 Potwierdzają to źródła niemieckie. Zob. Dziennik działań niemieckiej 9 armii, s. 85 i n. 45 Protokół z rozmowy na Kremlu pomiędzy premierem Mikołajczykiem i marszałkiem Stalinem odbytej 9 VIII 1944, IGS — PRM, L 4. 46 Zob. A. Werth, Riissia at War 1941—1945, London 1964, s. 878. 47 Zob. W. Wołoszyn, Wyzwolenie wschodnich ziem..., s. 101. 408 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji Pod Magnuszewem przeciwnikowi również udało się zdobyć przyczółek nad Wisłą. Oddziały, które sforsowały Wisłę na tym odcinku, miały za zadanie posuwać się wzdłuż szosy przybrzeżnej na Warszawę; zdołano je zatrzymać nad Pilicą. Dowództwo niemieckiej 9 armii w każdym razie miało 8 sierpnia wrażenie, że próba Rosjan zdobycia Warszawy nagłym atakiem w pościgu, prowadzonym dotąd niemal bez przeszkód m i-mo powstania warszawskiego, rozbiła się o jej obronę i że powstanie warszawskie — widziane oczyma przeciwnika — rozpoczęło się przedwcześni e.48 Zgodność tych polskich, rosyjskich i niemieckich relacji wskazuje, że załamanie się radzieckiego .natarcia na Warszawę w pierwszych dniach sierpnia było spowodowane względami natury wojskowej. Nie tłumaczy to jednak, dlaczego Stalin nie zezwolił Rokossowskiemu na wznowienie ofensywy w końcu sierpnia. Możliwe, że Stalin pochłonięty ofensywą na Bałkanach, która zaczęła się 20 sierpnia, sądził, iż Armia Czerwona nie może prowadzić działań ofensywnych na dwóch frontach równocześnie. Z drugiej strony jego motywy mogły być bardziej zawiłe i przebiegłe. Możliwe też, że Stalin zdecydował się pozostawić Warszawę własnemu losowi, aby uniknąć kolizji z obozem londyńskim; wolał pozostawić Niemcom, swoim głównym wrogom, honor i okazję rozprawienia się ze swymi polskimi przeciwnikami politycznymi.49 Mógł też kierować się względami politycznymi i wojskowymi. Bez dostępu do archiwów radzieckich wszelkie próby wytłumaczenia postawy Stalina w czasie powstania warszawskiego są właściwie bardziej lub mniej prawdopodobnymi domysłami. Warto podkreślić, że przed wybuchem powstania tylko jeden wyższy oficer AK, płk dypl. Janusz Bokszczanin („Sęk"), przyjmował możliwość, iż Rosjanie rozmyślnie powstrzymają swą ofensywę na Warszawę, jeżeli się zorientują, że powstanie zostało wywołane 48 H. Guderian, Wspomnienia żołnierza, Warszawa 1958, s. 293. *• Zob. Ch. Willmont, The Struggle jor Europę, London 1963, s. 501. 409 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji i i jest prowadzone przez zwolenników rządu londyńskiego.50 Stąd płk Bokszczanin radził gen. Borowi-Komorowskiemu, aby rozpoczął swoje działania w momencie, w którym Rosjanie byliby już tak związani w boju o Warszawę, że byłoby dla nich niemożliwe z niego się wycofać. Płk Bokszczanin sugerował Borowi-Komorowskiemu, aby rozpoczął powstanie w momencie, kiedy artyleria radziecka zacznie ostrzeliwać Warszawę, co mogło być uważane za sprawdzian, iż rozpoczynało się generalne natarcie rosyjskie na miasto.51 Gen. Bór-Komorowski nie skorzystał jednak z rad i sugestii płk. Bokszczanina. Bez względu na motywy, którymi kierował się Stalin, faktem jest, że nadzieje autorów powstania na rychłe wkroczenie wojsk Rokossowskiego do Warszawy szybko się rozwiały. Co więcej, Niemcy pomimo straszliwych porażek i ciężkich strat zadanych im przez aliantów zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie, uniknęli ostatecznej klęski. Niemcy ostatecznie upadły w maju 1945 roku, a nie wczesną jesienią 1944 roku, jak tego się spodziewano w Dowództwie AK. Nieudany zamach na Hitlera nie załamał woli i zdolności oporu Niemców; skutki zamachu nie zachwiały dyscypliny wojska. Nie nastąpił też oczekiwany w Warszawie wyścig o Niemcy pomiędzy Rosjanami i zachodnimi aliantami. Taki rozwój wydarzeń przypieczętował losy Warszawy i przemienił powstanie w okrutną i okropną tragedię dla Polski. Płonne nadzieje i mylne rozeznanie strategicznego położenia przez gen. Bora-Komorowskiego i jego sztab walnie przyczyniły się do tej klęski. Gen. Pełczyński, szef Sztabu AK, w pełni przyznał, że „ogromne znaczenie co do czasu podjęcia walki miał czynnik wojskowy..." 52 Bór-Komorowski i Jankowski podjęli swą pochopną, ostateczną decyzję z 31 lipca 1944 roku pod wpływem czynników natury wojskowej: przesadzonego meldunku „Montera", że czołgi radzieckie są już pod Pragą i jego nalegań, iż walka M Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego; odpis wywiadu gen. T. Pełczyńskiego. 81 Emisariusz: Wywiad z kapitanem Nowakiem; zob. też list płk. J. Bokszczanina do autora z 19 IV 1965 r. . M Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 18IV 1951 r. 410 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji musi być podjęta bezzwłocznie, gdyż inaczej może być za późno.53 Na podstawie tego meldunku gen. Bór-Komorowski zdecydował się działać i łączył z nim wygórowane nadzieje na rychłe wkroczenie Rosjan do miasta. Płk Iranek-Osmecki, długoletni i bliski przyjaciel i kolega „Montera", określił ten meldunek jako „przesadzony", a nawet zgoła „fałszywy", choć nie mógł powiedzieć, czy dowódca Okręgu „przesadził go świadomie, czy nie". Według płk. Iranka-Osmeckiego „Monter" nie wytrzymał psychicznie. Uległ pędowi do walki. Działał pod presją chwili i pod wpływem niższych dowódców, którzy chcieli się bić. Uważał, że trzeba się bić. Czekał na walkę.54 Opinia płk. Iranka-Osmeckiego o zachowaniu się płk. „Montera" na ostatniej przedpowstamowej odprawie wydaje się w dużej mierze uzasadniona, gdyż już wcześniej dowódca Okręgu, przynajmniej dwukrotnie, działał w sposób nerwowy i impulsywny. 24 lipca prosił gen. Bora-Komorowskiego o zarządzenie pogotowia dla Okręgu i przygotowań do walki w stolicy. 27 lipca „Monter" samowolnie zarządził alarm dla swoich oddziałów, kiedy Niemcy wydali zarządzenie nakazujące 100 000 ludzi stawić się do prac fortyfikacyjnych.55 Wskazuje to, że płk „Monter" gotów był działać pod każdym prawie naciskiem. Niestety dowódca Okręgu Warszawskiego dzisiaj już nie żyje i nigdy nie dowiemy się dokładnie, co go skłoniło do złożenia meldunku i postawienia wniosku o rozpoczęcie walki 1 sierpnia 1944 roku. Trzeba też zaznaczyć, że płk Bokszczanin, który również dobrze znał „Montera", stanowczo odrzucił możliwość, iż dowódca Okręgu „świadomie złożył przesadzony czy fałszywy meldunek w celu przyśpieszenia wybuchu powstania, gdyż będąc bezpośrednim dowódcą wojsk walczących, troszczył się przede wszystkim o to, by walkę rozpocząć w warunkach sprzyjających i zapewniających szybkie zwycięstwo [...] Gdyby chciał przyśpieszyć wybuch powstania, to na odprawie przedpołudniowej w dniu 31-go nie gło- » Zob. s. 389. 54 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. « Zob. s. 354 i n. 411 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji sowałby przeciwko rozpoczęciu [walki 1 sierpnia — przyp. mój — J.M.C.] i nie przedstawiłby opłakanego stanu uzbrojenia oddziałów i niezdolności ich do wytężonej i przeciągającej się w czasie walki. Po odprawie rozmawiałem jeszcze o tym z «Monterem» i wiem, jak bardzo był niespokojny — [podkr. moje — J.M.C.] o przebieg walki, której przyśpieszenia wcale nie pragnął, ale jako żołnierz chciał wykonać rozkaz jak najlepiej." 56 Płk Bokszczanin jest zdania, że bez względu na to, „czy meldunek był przesadzony, czy nie, czy widziano kilka, czy kilkanaście czołgów, było to nieważne, bo przy zmasowaniu ogromnych sił niemieckiej broni panc. nie miało żadnego znaczenia, o czym można było się przekonać w kilka dni później, gdy te same siły pobiły i odrzuciły daleko od Pragi wojska sowieckie znacznie w międzyczasie wzmocnione. Ocena tego drobnego incydentu należała nie do «Montera», który przekazał z Pragi otrzymany meldunek, lecz do «Bo-r a» — [podkr. moje — J.M.C.]." 57 Płk Bokszczanin składa więc całą odpowiedzialność za ocenę i przyjęcie meldunku przyniesionego przez „Montera" na jego dowódcę. Osąd ten jest słuszny, gdyż gen. Bór-Komorowski oświadczył, iż zgodnie z przyjętą zasadą, był osobiście odpowiedzialny za podejmowane decyzje; sztab pracował dla dowódcy.58 Niemniej płk Bokszczanin przyznał, że ,-,Monter", który wcale „nie podzielał ani zapału, ani optymizmu «góry», uległ wkoń-cu ogólnej psychozie «niespóźnienia się» i popełnił szereg błędów59 — [podkr. moje — J.M.C] [...] wbrew swej woli, przyczynił się w dużej mierze do wywołania przedwczesnego powstania".60 W istocie więc istnieje pewna zbieżność w opiniach płk. Iran-ka-Osmeckiego i płk. Bokszczanina co do zachowania się „Montera" po południu 31 lipca 1944 roku; obaj pułkownicy podkreśla- M List płk. J. Bokszczanina do autora z 19 IV 1965 r. 87 Tamże. 58 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego. 59 Między innymi samorzutnie zmobilizował swoje oddziały. M List płk. J. Bokszczanina do autora z 19 IV 1965 r. 412 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji ją jego impulsywność i uleganie ogólnej psychozie walki. Gen. Bór-Komorowski wręcz uważał, że „Monter" palił się do walki; był za walką. Przedstawił zły stan uzbrojenia, ale twierdził, że „ze wszystkim da sobie radę".61 Dowódca AK podkreślił też, iż meldunek „Montera" miał zasadniczy wpływ na jego ostateczną decyzję.62 W rzeczywistości to właśnie bezkrytyczne przyjęcie przez „trzech generałów" — Bora-Komorowskiego, Pełczyńskiego i Oku-lickiego — raportu „Montera" i jego wniosku, że nadszedł już czas do ostatecznej decyzji, doprowadziło do przedwczesnego wybuchu powstania. Jego początek zbiegł się z niemieckim przeciwnatarciem w rejonie Pragi. Brakowało też radzieckiego manewru okrążającego stolicę z południowego wschodu. Stąd żaden z taktycznych warunków, które miały towarzyszyć ostatecznej decyzji, zgodnie z ustalonym planem, nie zaistniał. Paradoksem było też to, że już w pół godziny po wydaniu swych ostatnich rozkazów dowódca AK mógł przypuszczać^ iż były one przedwczesne. Gen. Bór-Komorowski nie uprzytomnił sobie w pełni rozmiaru swojej pomyłki. Ponadto uważał, iż było już za późno je odwołać. Wierzył też, iż pomimo wszystko Rosjanie będą wkrótce w Warszawie. Fortuna, aby użyć określenia Machiaveilego, nie sprzyjała gen. Borowi-Komorowskiemu. „Jest coś w naturze historycznych wypadków — pisze prof. Butterfield — co wypacza bieg historii i nadaje mu kierunek przez nikogo nie zamierzony." *3 W naszym przypadku to „coś" przejawiło się w meldunku „Montera" i spóźnieniu się na tę rozstrzygającą odprawę popołudniową 31 lipca Iranka-Osmeckiego i Pluty-Czachowskiego. „Można przewidzieć rewolucję albo wojnę — powiedział Trocki tłumacząc przyczyny swego upadku — ale niemożliwe jest przewidzieć konsekwencji jesiennego polowania na dzikie kaczki." M Mimo to dowódca AK 11 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności proi. J. K. Zawodnego. « Tamże. •» H. Butteriield, The Englishman and His History, London 1944, s. 103. ** L. Trotsky, My Life, New York .1960, s. 498. 413 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji nie przedsięwziął najelementarniejszych kroków, aby zapobiec nieszczęściu. Nie przewidział możliwych konsekwencji podjęcia ostatecznej decyzji bez uprzedniego sprawdzenia meldunku dowódcy Okręgu i poczekania na przybycie innych oficerów, którzy rzuciliby dodatkowe światło na sytuację. W rezultacie gen. Bór-Komorowski, jak to ujął płk dypl. Mi-chniewicz, „zamiast czekać i radzić się sztabu, wydał od ręki, z morderczym pośpiechem na podstawie zupełnie nie sprawdzonej informacji, swój rozkaz do powstania [...] Najkapitalniejszy dla nas w całej wojnie rozkaz został wydany w gwałtownej formie, mijając się z logiką, doświadczeniem i elementarnymi zasadami sztuki wojennej." 65 Trzej generałowie uważali jednak, że nie było potrzeby, aby sprawdzać meldunek płk. „Montera", co mówi o ich wielkim zaufaniu do zawodowych kwalifikacji i umiejętności dowódcy Okręgu. Są na to zresztą dowody. 26 lipca 1944 roku gen. Pełczyński poinformował „Montera", iż „moment rozpoczęcia walki zarządzi KG ewentualnie na wasz wniosek" — [podkr. moje — J.M.C.].68 W 1958 roku „Monter" napisał, że Bór-Komorowski, „z którym byłem zawsze w stosunkach przyjacielskich i który w ciągu ostatniej dekady lipca dwa razy się wyraził, że więcej ufa mnie niż sobie,67 nie grał wobec mnie roli przełożonego..." 68 Gen. Bór-Komorowski zapytany w 1965 roku, dlaczego dowódca Okręgu, a nie szef II Oddziału, był odpowiedzialnym za zbieranie wiadomości o sytuacji, powiedział: „«Monter» miał rozkaz zorganizować wysunięte placówki wywiadowcze ze stacją radiową na wschodzie, aby meldowały o wszystkich posunięciach Rosjan. «Monter» zebrał te meldunki i przyszedł [...] To był wywiad do- 13 W. Michniewicz, Śmierć pik. Hańczy, „Kultura" 1963, nr 10, s. 88. •• A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 221. •' Gen. T. Bór-Komorowski zapytany o tą sprawą oświadczył: „Nie mogłem tak powiedzieć, a że jemu ufałem to tak, bo gdy wydałem trudny rozkaz, to Chciałem wesprzeć go zaufaniem." (Relacja ustna gen. T. Bara--Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego.) M W. Pobog-Malinowski, Najnowsza historia polityczna..-, t. 3, s. 662, przyp. 150. VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji wódcy na bezpośrednim przedpolu walki i robił to bezpośredni dowódca." «9 Wydaje się jednak, iż powinien się tym zajmować szef II Oddziału i jego podwładni, którzy byli w tych sprawach bardziej kompetentni niż liniowy dowódca i jego sztab. Dowódca Okręgu scharakteryzował pracę swego wywiadu następująco: „Dziesiątki moich oficerów wywiadowczych pracowało codziennie wewnątrz ugrupowania nieprzyjaciela, dając najświeższe wiadomości [...] oficerowie wywiadu zostali wyciśnięci — [podkr. moje — J.M.C] z terenu przedmościa warszawskiego, które miało duże nie obsadzone przerwy. Do Warszawy nie wrócili jeszcze ci, którzy byli na kierunku południowym. 31 lipca byłem na wschodnim wylocie Grochowa i w podobnym punkcie na Ra-dzymińskiej. Widziałem na własne-oczy, że Niemcy ostatnie rezerwy pchali naprzód, zrywali mechanicznie tory i — co ważniejsze — ścięli drzewa przy tych dwóch arteriach komunikacyjnych, co miało na celu zagrodzenie drogi pojazdom mechanicznym przeciwnika." 70 Daje nam to najlepszy obraz, jak skromne były wywiadowcze możliwości dowódcy Okręgu w rozstrzygającym momencie. Do 31 lipca większość jego wywiadowczych oficerów została „wyciśnięta" z terenu, brak było tylko tych, którzy dozorowali kierunku południowego. W związku z tym 31 lipca „Monter" osobiście lustrował wschodnie rogatki miasta. Dalej już wywiad beapośred-niego dowódcy w dniu tym, zdaje się, nie sięgał poza południowy sektor przedmościa. Sam Bór-Komorowski nie posiadał ani wyższego wykształcenia wojskowego, ani praktyki dowodzenia wielkimi jednostkami, ani też inteligencji operacyjnej koniecznej do pełnienia tak wysokiego stanowiska dowódczego.71 Zgodnie z opinią płk. Bokszczanina wojskowe wiadomości i przygotowanie dowódcy AK „ograniczały " Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 70 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna..., t. 3, s. 661—662, przyp. 150. 71 W. Michniewicz, Śmierć pik. Hańczy, s. 88. 415 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji się do umiejętności dowodzenia pułkiem kawalerii i wyżej n' sięgały". Gen. Pełczyński, „chociaż był oficerem dypl., ale wyspecjalizował się w wywiadzie i kontrwywiadzie i miał małe po j^cie o dowodzeniu w walce".72 Ten właśnie stan rzeczy miał być powodem stworzenia przez g«en. Roweckiego „nie znanej w naszej organizacji sztabów funkcji s^efa operacji, bezpośrednio podległego K-towi Gł., z pominięciem zastępcy K-ta i szefa sztabu [Bora-Komorowskiego i Pełczyńskie-gto — przyp. mój — J.M.C.], co też przyczyniło się do tego, że ofcaj nie bardzo orientowali się w sprawach operacji, zajmując się głównie zagadnieniami organizacyjnymi".73 To sugeruje, że zarówno dowódca AK, jak i jego szef sztabu gotowi byli w dużej mierze w sprawach operacyjnych i taktycz-n^h polegać na płk. „Monterze", który w latach 1936—1938 był w-ykładowcą taktyki w Wyższej Szkole Wojennej. Trzeci generał — Okulicki — obecny przy składaniu raportu pr-zez „Montera" był, zdaje się, gotów wierzyć wszystkiemu, co m«ogło doprowadzić do szybkiego wybuchu walki. Jak to określił pł^k Iranek-Osmecki: „Okulicki wierzył, gdyż chciał wierzyć."74 G^n. Okulicki od samego początku parł do walki i był jej głównym orędownikiem. W ciągu ubiegłych dni trzykrotnie — 24, 25 i trano 31 lipca — czynił bezskuteczne naciski na dowódcę AK, ab y ostatecznie ustalił termin wystąpienia.75 25 lipca ponoć nama-wi ał szefa II Oddziału, aby tak referował sytuację, aby do walki dosszło.76 Był więc gotów oszukiwać swego dowódcę i nakłaniał do tego innych. Zresztą gen. Bór-Komorowski orientował się, że ,,O kulicki w pewnym momencie chciał przyśpieszać wybuch walki'"".77 W kołach wojskowych gen. Okulicki był znany ze swej im^pulsywności, brawury, dynamizmu, pewności siebie i ofensyw- 78 - List płk. J. Bokszczanina do autora z 19 IV 1965 r. ** Tamże. 74 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. " Zob. s. 354—357 oraz s. 385. . f n Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego podana w obecności pru • J. IS. Zawodnego. . t 77 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności pr K^. Zawodnego. 416 J. VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji nego ducha. W ostatnich dniach lipca 1944 roku Okulicki w pełni wykazał te cechy swego charakteru i walnie się przyczynił do wybuchu powstania. Zgodnie z relacją płk. Bokszczanina generałowie Bór-Komorowski i Pełczyński pozostawali w tym okresie pod silnym wpływem Okulickrego. „Wypowiedzi j©g°> J8*0 wyższego oficera dypl. przybyłego z Zachodu, patrzącego oczami Zachodu i wnoszącego nowe myśli i poglądy nie skażone kompleksami okupacyjnymi, tym samym posiadały wielką wa§C- Możność podzielenia się odpowiedzialnością z Ok. była dla Bora i Pełcz. wielką ulgą i odciążała ich w opracowaniu i pobieraniu decyzji, a energia, brawura, pewność siebie i dynamizm Ok., czego sami nie posiadali, imponowały im i podnosiły na duchu swym optymizmem. Dla zmęczonych już i wyczerpanych kilkuletnią okupacją i konspiracją nowe myśli rzucone przez Ok. były ja^by sw^ezym i ożywczym powiewem Zachodu, zapowiadający!11 szybkie i ostateczne zwycięstwo nad przeciwnikiem już pobity111 * załamanym, czego się nie dostrzega w kraju sterroryzowanym przez okupanta. Te i wiele innych czynników wpłynęło na to, że w Ok. widziano nieomal męża opatrznościowego i poddano mu się ślepo z całym zaufaniem." 78 Gen. Bór-Komorowski osobiście uważał Okulickiego za wybitną postać; „Okulicki był zbyt wybitny, aby się podporządkować czyjejś linii." Według Bora-Komorowskiego projektodawca powstania warszawskiego był impulsywnym i zadętym oficerem, 0 przekonywającym sposobie mówienia i dużym przygotowaniu operacyjnym. „To był ktoś; to był chłopak do wyPltki * do wybit-ki" — jak to lapidarnie określił dowódca AK.79 Po drugie, możliwe, że wszyscy trzej generałowie, a nie tylko "Monter", nie umieli zachować zimnej krwi i działać spokojnie 5 rozważnie po wysłuchaniu meldunku dowódcy Okręgu i jego ^dań o natychmiastową decyzję. Podobną opinię, przynajmniej w Pewnym stopniu, lansuje płk Adam BorkiewicZ: ., '" List płk. j. Bokszczanina do autora z 19IV1965 r.; ok- ~ Okulicki, 1 Ł'łcz. — Pełczyński . " Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. K. Zawodnego. ~~ p°wstanle Warszawskie 417 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji się do umiejętności dowodzenia pułkiem kawalerii i wyżej nie sięgały". Gen. Pełczyński, „chociaż był oficerem dypl., ale wyspecjalizował się w wywiadzie i kontrwywiadzie i miał małe pojęcie o dowodzeniu w walce".72 Ten właśnie stan rzeczy miał być powodem stworzenia przez gen. Roweckiego „nie znanej w naszej organizacji sztabów funkcji szefa operacji, bezpośrednio podległego K-towi Gł., z pominięciem zastępcy K-ta i szefa sztabu [Bora-Komorowskiego i Pełczyńskie-go — przyp. mój — J.M.C.], co też przyczyniło się do tego, że obaj nie bardzo orientowali się w sprawach operacji, zajmując się głównie zagadnieniami organizacyjnymi".73 To sugeruje, że zarówno dowódca AK, jak i jego szef sztabu gotowi byli w dużej mierze w sprawach operacyjnych i taktycznych polegać na płk. „Monterze", który w latach 1936—1938 był wykładowcą taktyki w Wyższej Szkole Wojennej. Trzeci generał — Okulicki — obecny przy składaniu raportu przez „Montera" był, zdaje się, gotów wierzyć wszystkiemu, co mogło doprowadzić do szybkiego wybuchu walki. Jak to określił płk Iranek-Osmecki: „Okulicki wierzył, gdyż chciał wierzyć."74 Gen. Okulicki od samego początku parł do walki i był jej głównym orędownikiem. W ciągu ubiegłych dni trzykrotnie — 24, 25 i rano 31 lipca — czynił bezskuteczne naciski na dowódcę AK, aby ostatecznie ustalił termin wystąpienia.75 25 lipca ponoć namawiał szefa II Oddziału, aby tak referował sytuację, aby do walki doszło.76 Był więc gotów oszukiwać swego dowódcę i nakłaniał do tego innych. Zresztą gen. Bór-Komorowski orientował się, że „Okulicki w pewnym momencie chciał przyśpieszać wybuch walki".77 W kołach wojskowych gen. Okulicki był znany ze swej impulsywności, brawury, dynamizmu, pewności siebie i ofensyw- 72 List płk. J. Bokszczanina do autora z 19 IV 1965 r. '» Tamże. 74 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. » Zob. s. 354—357 oraz s. 385. 76 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 77 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 416 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji nego ducha. W ostatnich dniach lipca 1944 roku Okulicki w pełni wykazał te cechy swego charakteru i walnie się przyczynił do wybuchu powstania. Zgodnie z relacją płk. Bokszczanina generałowie Bór-Komorowski i Pełczyński pozostawali w tym okresie pod silnym wpływem Okulickiego. „Wypowiedzi jego, jako wyższego oficera dypl. przybyłego z Zachodu, patrzącego oczami Zachodu i wnoszącego nowe myśli i poglądy nie skażone kompleksami okupacyjnymi, tym samym posiadały wielką wagę. Możność podzielenia się odpowiedzialnością z Ok. była dla Bora i Pełcz. wielką ulgą i odciążała ich w opracowaniu i pobieraniu decyzji, a energia, brawura, pewność siebie i dynamizm Ok., czego sami nie posiadali, imponowały im i podnosiły na duchu swym optymizmem. Dla zmęczonych już i wyczerpanych kilkuletnią okupacją i konspiracją nowe myśli rzucone przez Ok. były jakby świeżym i ożywczym powiewem Zachodu, zapowiadającym szybkie i ostateczne zwycięstwo nad przeciwnikiem już pobitym i załamanym, czego się nie dostrzega w kraju sterroryzowanym przez okupanta. Te i wiele innych czynników wpłynęło na to, że w Ok. widziano nieomal męża opatrznościowego i poddano mu się ślepo z całym zaufaniem." 78 Gen. Bór-Komorowski osobiście uważał Okulickiego za wybitną postać; „Okulicki był zbyt wybitny, aby się podporządkować czyjejś linii." Według Bora-Komorowskiego projektodawca powstania warszawskiego był impulsywnym i zaciętym oficerem, 0 przekonywającym sposobie mówienia i dużym przygotowaniu operacyjnym. „To był ktoś; to był chłopak do wypitki i do wybit-ki" — jak to lapidarnie określił dowódca AK.79 Po drugie, możliwe, że wszyscy trzej generałowie, a nie tylko „Monter", nie umieli zachować zimnej krwi i działać spokojnie 1 rozważnie po wysłuchaniu meldunku dowódcy Okręgu i jego żądań o natychmiastową decyzję. Podobną opinię, przynajmniej w pewnym stopniu, lansuje płk Adam Borkiewicz: 7N List płk. J. Bokszczanina do autora z 19IV 1965 r.; Ok. — Okulicki, 1't'łcz. — Pełczyński. 79 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. .(. K. Zawodnego. 37 — Powstanie Warszawskie 417 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji „Trzeba jednak pamiętać, że powstanie wybuchło po 5 latach niesłychanego, niszczącego nerwy terroru. Warunki te o wiele gorzej niż młodzież zniosło starsze pokolenie, roczniki 1895—1900, a z nich właśnie składała się większość wyższych dowódców i oficerów sztabowych. Tym tylko można wyjaśnić, że utalentowani, jak gen. Monter i inni, oficerowie nie byli zdolni wykonać swoich własnych rozsądnie i starannie obmyślonych planów, zachować zimną krew. Nie posiadali dość woli, by nie zmieniać powziętych decyzji." 80 Płk Bokszczanin też twierdzi, iż decyzję Bora-Komorowskiego z 31 lipca należy rozumieć jako przejaw lekkomyślności lub nerwowego wycieńczenia; „była to albo lekkomyślność, albo nerwy nie wytrzymały." 81 Ta druga opinia wydaje się bardziej uzasadniona, łatwo jest bowiem sobie wyobrazić, że to właśnie stan ogólnego napięcia i podniecenia spotęgowanego długotrwałym wyczerpaniem nerwowym sprawił, iż wszyscy trzej generałowie, szczególnie Bór-Komorowski i Pełczyński, zaskoczeni niespodziewaną i gwałtowną interwencją „Montera" bezkrytycznie przyjęli jego meldunek i wnioski. Żaden z generałów nie miał na tyle silnej woli lub cierpliwości, aby przed rzuceniem Warszawy do boju poczekać na meldunki innych członków sztabu, które mogły potwierdzić lub zaprzeczyć wiadomościom przyniesionym przez „Montera". Wprost przeciwnie, po otrzymaniu meldunku generałowie Bór-Komorowski, Pełczyński i Okulicki całą swoją uwagę skupili na szybkim skontaktowaniu się z Jankowskim i przedstawieniu mu wniosku o natychmiastowe rozpoczęcie operacji — Delegat Rządu jako cywil wniosku tego, przedstawionego przez najwyższe czynniki wojskowe, praktycznie odrzucić nie mógł. Morderczy pośpiech, z jakim powzięto ostateczną decyzję, można poza tym tłumaczyć obawą żywioną przez autorów powstania, że zbytnie zwlekanie może odebrać im ostatnią szansę rzucenia oddziałów do boju. Dowódcy AK obawiali się, że szybkie zajęcie stolicy przez Rosjan lub nagromadzenie się w niej cofających 88 A. Borkiewicz, Powstania Warszawskie 1944..., s. 577—578. 81 List płk. J. Bokszczanina do autora z 19IV 1965 r. 418 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji się oddziałów niemieckich uniemożliwi im jakąkolwiek akcję.82 Tego rodzaju obrót sprawy zamieniłby żołnierzy AK w biernych widzów ostatniej fazy rosyjsko^niemieckiej bitwy o Warszawę. Bór-Komorowski powodowany tymi obawami w istocie sądził, iż jego rozkaz bojowy był już spóźniony; bał się, czy AK „zdąży rozpocząć walkę przed wejściem wojsk radzieckich".83 Przywódcy AK zdawali sobie sprawę, że po zajęciu przez Rosjan Wilna i Lwowa tylko w Warszawie mogli na poczekaniu wydać walną bitwę przeciwko Niemcom. Warszawa była ich ostatnim atutem, który zdecydowani byli wykorzystać w tej grze. „W lipcu 1944 Okręg Warszawski liczył około 50 tysięcy zorganizowanego żołnierza i był najliczniejszym okręgiem Armii Krajowej" — napisał gen. Pełczyński w 1961 roku.84 Jasne więc było, że tylko w Warszawie AK mogła stoczyć z Niemcami wielką i pamiętną bitwę. W roku 1965 gen. Pełczyński zaznaczył, iż gdyby nie doszło do walki o Warszawę, to AK nie stoczyłaby żadnej wielkiej bitwy z Niemcami.85 Podobną opinię wyraził płk Iranek-Osmecki: „W innych miejscowościach, jak Lublin, Radom nie podejmowano walk, bo nie było tam takich sił, które mogłyby akcję przeprowadzić." 8« Co więcej, gen. Bór-Komorowski ponoć obawiał się, że zbytnia opieszałość w rozpoczęciu akcji mogła zwiększyć ryzyko wykrycia i stłumienia przez Niemców przygotowań do powstania.87 Szef II Oddziału stwierdził, że gdyby decyzja nie zapadła 31 lipca, to trzeba by było odczekać trzy, cztery dni, co mogłoby dać Niemcom czas na spacyfikowanie Warszawy. Wtedy walka rozpoczęłaby się pod presją niemiecką.88 Nie ulega kwestii, iż tego rodzaju ryzyko istniało i zwiększało się z każdym dniem, szczególnie po •* T. Bór-Koinorowski, Armia Podziemna, s. 216. 83 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 16. 84 T. Pełczyński, Generał Antoni Chruściel, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza" 1961, z 1 I. 85 Relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego. «• Wypowiedź płk. K. Iranka-Osrneekiego z 15 IX 1950 r. 87 Zob. T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 212. 88 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego podana w obecności prof J. K. Zawodnego. 419 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji 25 lipca, kiedy Niemcy zaczęli się otrząsać ze skutków wielkiej paniki, której ulegli w poprzednich dniach. Jednak na podstawie dostępnych i istniejących dokumentów trudno jest ustalić, jak wielkie było to ryzyko i do jakiego stopnia wpływało na decyzje i zachowanie się Dowództwa AK. Istnieje bowiem prawdopodobieństwo, iż możliwość niemieckiej pacyfikacji stolicy została rozdmuchana post factum, aby uzasadnić i wytłumaczyć zbyt pośpieszną i nerwową decyzję z 31 lipca. Szef II Oddziału sam zaznaczył, iż przed powstaniem „żadnych specjalnych wiadomości 0 zagrożeniu niemieckim nie było".89 Według innej wersji twierdzi się jednak, że „decyzja wybuchu Powstania zapadła nade wszystko na skutek ogromnego wzrostu zagrożenia przygotowań powstańczych ze strony niemieckiej. Mianowicie, w ostatnich dniach lipca wzrosły w bardzo znacznej mierze likwidacje przez Gestapo magazynów broni oraz aresztowania placówek organizacyjnych, świadczące wyraźnie o przygotowaniach do wielkiego ataku policji niemieckiej na polskie formacje wojskowe." 90 Podaje się też, iż niebezpieczeństwo grożące ze strony Niemców wywołało zaniepokojenie w KG AK. Zaniepokojenie miało być duże, gdyż do Dowództwa AK od dawna napływały ponoć meldunki o zdekonspirowaniu generałów Bora-Komorowskiego 1 Pełczyńskiego. Gestapo ich nie aresztowało, ponieważ obawiało się podobno, iż mogłoby to doprowadzić do „uzyskania całkowitej przewagi przez czynniki lewicowe".91 Zaniepokojenie to miało podobno wpłynąć na termin wybuchu powstania.92 Płk Rzepecki zaprzeczył jednak, że w Dowództwie AK spodziewano się jakiegoś niemieckiego uderzenia na dowódców i wojsko. Jego zdaniem Gestapo, gdyby mogło, to by natychmiast uderzyło na Dowództwo AK rta nic nie czekając.93 Rozbicie Dowództwa AK przez Gestapo przekreśliłoby możliwość wywoła- w Tamże. M Powstanie Warszawskie, „Biuletyn Informacyjny" 1944, nr 93, SPP. 11 A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 263—264. n Tamże, •• Relacja ustna płk. J. Rzepeckiego. 420 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji nia zorganizowanego powstania. „Gdyby z jakiegokolwiek powodu zabrakło wówczas mnie z mym otoczeniem — napisał po wojnie gen. „Monter" — byłoby to uniemożliwiło rozpoczęcie i kierowanie walką. Dowódca AK nie miał bowiem bezpośredniego powiązania z moimi dowódcami i oddziałami."94 Bór-Komorowski i jego najbliżsi współpracownicy twierdzą też, iż przeciąganie terminu wybuchu powstania zwiększało ryzyko podjęcia przez Niemców przymusowej ewakuacji Warszawy i u-prowadzenia 100 000 ludzi do rdbót fortyfikacyjnych.95 Z drugiej strony, zgodnie z relacją płk. Iranka-Osmeckiego, szefa II Oddziału AK, brak reakcji okupanta na niestawienie się warszawiaków do prac fortyfikacyjnych budził wśród autorów powstania przekonanie, iż Niemcy byli Słabi.96 Natomiast w wywiadzie udzielonym 12 września Johnowi Wardowi9T dowódca AK oświadczył: „Gdybyśmy nie chwycili za broń 1 sierpnia lub koło tej daty, nie moglibyśmy tego w ogóle uczynić, ponieważ wszyscy nasi ludzie zostaliby wysłani przez Niemców do kopania okopów albo do pracy w fabrykach poza granicami Polski." 98 3 sierpnia 1944 przedstawiciel Delegata Rządu przy sztabie płk. „Montera" podobnie tłumaczył wybuch powstania 1 sierpnia: „Druga przyczyna, to zarządzona przez Niemców branka stu tysięcy mężczyzn do robót fortyfikacyjnych dla obrony Warszawy przed atakiem ze strony Rosjan. Na wyznaczone punkty zborne stawiło się zaledwie czterdziestu siedmiu Polaków. Taki stan rzeczy, należało się spodziewać, spowoduje masowe represje, którym zapobiec można było tylko drogą walki." " „Biuletyn Informacyjny", oficjalny organ KG AK, 25 września M A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 7. •» Zofo. T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 212; Powstanie Warszawskie, „Biuletyn Informacyjny" 1944, nr 93. •» Relacja ustna pik. K. Iranka-Osmeckiego. *» Lotnik brytyjski, który w czasie powstania warszawskiego był w Warszawie. M Depesza lotnika brytyjskiego służącego w AK w Warszawie do Ministra Lotnictwa (Air Ministry) w Londynie, 12IX1944; Wywiad z gen. Borem, Dowódcą Polskiej Armii Krajowej, SPP. ** Z. Stypułkowski, W zawierusze dziejowej..., s. 216. 421 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji 1944 prawie identycznie przedstawił sytuację panującą w stolicy na kilka dni przed powstaniem; „Równocześnie na ulicach miasta w ostatnich trzech dniach przed Powstaniem w szeregu punktów miasta zostały wystawione posterunki broni maszynowej, a w kilku węzłowych miejscach, jak np. na żoliborskim wiadukcie — posterunki czołgowe. Przygotowania te dawały podstawy do twierdzenia, iż władze niemieckie lada dzień przystąpią do urzeczywistnienia z dawna opracowanego, lecz dotychczas odkładanego planu masowego wybrania ludności męskiej stolicy. Pociągnęłoby to za sobą, rzecz oczywista, konieczność naturalnego oporu i samorzutny wybuch Powstania w warunkach zupełnego chaosu."100 Znowu więc spotykamy się z twierdzeniem, iż niemieckie przygotowania do pacyfikacji i ewakuacji stolicy wpłynęły na termin wybuchu powstania. W jeszcze silniejszej formie twierdzenie to występuje w opracowaniu sztabu gen. Okulickiego sporządzonym wkrótce po upadku powstania. „Na decyzję rozpoczęcia bitwy o Warszawę miały wpływ dwa czynniki: obraz działań wojennych nad Wisłą w ostatnich dniach lipca oraz bieg przygotowań okupanta do spacyfikowania stoli-cy [.-] Bieg działań wojennych nad Wisłą [...] był ważnym, ale nie jedynym motywem wyznaczającym datę bitwy o Warszawę. Motywem drugim było stwierdzenie szybkiego biegu przygotowań niemieckich do terrorystycznej pacyfikacji Warszawy, co miało uniemożliwić jakiekolwiek polskie wystąpienie zbrojne. Dowództwu AK znane były plany niemieckie w tym zakresie." 101 Wreszcie, według Bora-Komorowskiego i „Montera", pozostawało „niebezpieczeństwo, że organizacja komunistyczna, wyzyskując stan ogólnego napięcia, będzie mogła łatwo wprowadzić w błąd nasze oddziały przez sprowokowanie wybuchu, który nas pozbawi wszelkich korzyści planowanej i zorganizowanej akcji".102 100 Powtanie Warszawskie, „Biuletyn Informacyjny" 1944, nr 93, SPP. 101 Bitwa Warszawska. 10* T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 216. VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji Gen. „Monter" wręcz stwierdził po wojnie, że: „Radio Moskwa, nawołując od tygodni do walki, znalazło grunt podatny. Szły pomruki coraz głośniejsze o kunktatorstwie dowództwa, były uzasadnione obawy, że setki naszych młodszych dowódców, ze swymi plutonami, przejdą pod rozkazy ludzi obcych nie wiadomo skąd przybyłych [...] Położenie wydawało się trudne do opanowania. Trzeźwe mózgi ludzi odpowiedzialnych za szeregi wojskowe oceniały sytuację jako trudną z uwagi na podniecenie umysłów." »» Chociaż trzeba tutaj zaznaczyć, iż zarówno Bór-Komorowski, jak i Iranek-Osmecki stwierdzili w 1965 roku, że nie otrzymywali żadnych specjalnych meldunków ich ostrzegających, iż komuniści faktycznie przygotowywali powstanie; w rzeczywistości, obydwaj wiedzieli, że komuniści byli słabi w Warszawie i że niektóre ich oddziały i przywódcy opuścili stolicę na krótko przed powstaniem.104 Podobno obawiali się, że komuniści mogą przystąpić do walki już w momencie wkraczania Rosjan do miasta.108 Obawy te, jeżeli rzeczywiście były odczuwane w Dowództwie AK, musiały pogłębiać panujące w nim napięcie i podniecenie i sprawiać, że niektórzy z jego członków woleli zacząć powstanie przedwcześnie raczej niż za późno, szczególnie że wkroczenie Rosjan do Warszawy było uważane przez górę wojskową za pewnik. Głównym niedociągnięciem planu powstania był brak łączności operacyjnej z radzieckim dowództwem. Nie uczyniono żadnych oficjalnych kroków,106 aby poinformować Rosjan o nadchodzącym powstaniu. Rokossowski miał chyba rację, gdy zauważył, iż z czysto wojskowego punktu widzenia „powstanie zbrojne w mieście takim jak Warszawa mogło tylko uzyskać powodzenie, gdyby by2o starannie skoordynowane z Armią Czerwoną. Powstańcy warszawscy są źle uzbrojeni i powstanie miałoby sens 103 A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 8. 104 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego i płk. K. Iranka-Osmec-kiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. »" Tamże. »oe jedyną próbą poinformowania Rosjan o planowanym powstaniu były bezowocne usiłowania płk. K. Iranka-Osmeckiego 30 VII 1944 r. Zob. s. 379. 423 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji tylko wtedy, gdyby wybuchło w momencie naszego wkraczania do Warszawy." 107 Trudności wojskowe były dodatkowo zwiększone przez skomplikowany i czasochłonny charakter planu AK opanowania Warszawy. Dowództwo AK potrzebowało czasu — około dwudziestu czterech godzin — na zmobilizowanie, skoncentrowanie i rozwinięcie swoich oddziałów do walki. Po drugie, potrzebowało czasu na zniszczenie lub obezwładnienie niemieckiego garnizonu i zajęcie miasta. Jak to długo mogło trwać, nikt nie potrafił obliczyć przed akcją. Wreszcie AK miała utrzymać stolicę w swych rękach co najmniej przez dwanaście godzin, aby umożliwić władzom politycznym i cywilnym państwa podziemnego rozpoczęcie funkcjonowania w uwolnionej Warszawie. Wszystko to miało być dokonane przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Osiągnięcie powodzenia zależało więc od szybkiego i decydującego działania wodpo-wiednim ku temu momencie, ale wykalkulowanie tego momentu, nawet w przybliżeniu, wymagało ścisłego porozumienia z rosyjskim dowództwem. Polski plan, zważywszy na brak broni i amunicji, był planem ambitnym, zuchwałym i ryzykownym; składał się z wielu zawiłych posunięć, których powodzenie zależało nie tylko od polskich wysiłków, ale stanu i ruchów wojsk niemieckich, a zwłaszcza sił radzieckich walczących na przedpolach miasta. Polskiej stronie, nie posiadającej szybkich i dalekosiężnych środków rozpoznania, było bardzo trudno ogarnąć całokształt zawiłej sytuacji i rozeznać się w jej wszystkich — polskich, niemieckich i rosyjskich — elementach. Płk Iranek-Osme-cki sam przyznał, iż Dowództwo AK „bardzo niewiele" wiedziało -o stanie i ilości wojsk radzieckich walczących w okolicach Warszawy.108 Gen. Bór-Komorowski wprost wyznał: „Gdzie były siły główne wojska rosyjskiego, nikt z nas wówczas dokładnie nie wiedział..." 109 Stąd wydaje się, iż decyzja przywódców AK rozpoczęcia po- »»7 A. Werth, Russia at War..., s. 877. 108 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. 1M List gen. T. Bora-Komorowskiego do prof. J. K. Zawodnego z 6IV 1965 r. Kopia listu w posiadaniu autora. 424 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji wstania przeciwko Niemcom, bez uprzedniego nawiązania łączności operacyjnej z dowództwem Armii Czerwonej i bez pewnych wiadomości o intencjach i dyslokacji sił rosyjskich, z wojskowego punktu widzenia była nieuzasadniona i błędna. Ryzyko zawarte w planie Bora-Komorowskiego zwiększał fakt, iż AK mogła liczyć tylko na minimalną pomoc dla powstania, jeśli w ogóle, w sprzęcie i ludziach z baz znajdujących się w rękach brytyjskich. Dowódca AK otrzymał tę przykrą wiadomość na dwa dni przed wybuchem powstania.110 Nie zmieniło to "jednak jego zamiarów, co świadczy, iż wojskowym autorom powstania bardziej zależało na uzyskaniu brytyjskiej pomocy z politycznych raczej niż militarnych względów, i jeszcze raz podkreśla ich głębokie przekonanie, że Rosjanie mieli lada dzień wkroczyć do Warszawy. Bór-Komorowski żywił nadzieję, że wystarczy zacząć, a „reszty dokona ludność powstała w nienawiści do Niemców i zmiażdży ich swą masą jak lawina".111 Liczono więc, że furia i impet pierwszego natarcia połączone z namiętną żądzą odwetu staną się ważkim czynnikiem polskiego zwycięstwa — pozwolą szybko złamać opór Niemców i wyrównają brak broni w szeregach AK. „W Warszawie widzieliśmy — powiedział gen. Pełczyński w dwudziestą rocznicę powstania — wielkie zgrupowanie sił wojskowych i sił policyjnych. Widzieliśmy ich materialną przewagę nad nami. Ale widzieliśmy również, że są oni już psychicznie zachwiani przez zbliżającą się, nieuchronną klęskę ostateczną, którą musieli widzieć i odczuwać. Wszyscy Niemcy wiedzieli po zamachu na Hitlera, że dyscyplina już się załamała. Społeczeństwo polskie górowało nad nimi mocą ducha." 112 To przekonanie, że dyscyplina niemiecka już się załamała, jak to później wykazały wypadki, było błędne. Przez cały okres powstania, i długo jeszcze po jego upadku, Niemcy zachowali karność i wolę walki. »• Zob. s. 380. 111 List płk. J. Bokszczanina do autora z 19IV 1965 r. «» Szef Sztabu Armii Krajowej. Fragment wywiadu z generałem Peł-czyńskim, „Na Antenie" („Wiadomości") 1964, nr 962. 425 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji tylko wtedy, gdyby wybuchło w momencie naszego wkraczania do Warszawy." 107 Trudności wojskowe były dodatkowo zwiększone przez skomplikowany i czasochłonny charakter planu AK opanowania Warszawy. Dowództwo AK potrzebowało czasu — około dwudziestu czterech godzin — na zmobilizowanie, skoncentrowanie i rozwinięcie swoich oddziałów do walki. Po drugie, potrzebowało czasu na zniszczenie lub obezwładnienie niemieckiego garnizonu i zajęcie miasta. Jak to długo mogło trwać, nikt nie potrafił obliczyć przed akcją. Wreszcie AK miała utrzymać stolicę w swych rękach co najmniej przez dwanaście godzin, aby umożliwić władzom politycznym i cywilnym państwa podziemnego rozpoczęcie funkcjonowania w uwolnionej Warszawie. Wszystko to miało być dokonane przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Osiągnięcie powodzenia zależało więc od szybkiego i decydującego działania w o d p o-wiednim ku temu momencie, ale wykalkulowanie tego momentu, nawet w przybliżeniu, wymagało ścisłego porozumienia z rosyjskim dowództwem. Polski plan, zważywszy na brak broni i amunicji, był planem ambitnym, zuchwałym i ryzykownym; składał się z wielu zawiłych posunięć, których powodzenie zależało nie tylko od polskich wysiłków, ale stanu i ruchów wojsk niemieckich, a zwłaszcza sił ratizieckich walczących na przedpolach miasta. Polskiej stronie, nie posiadającej szybkich i dalekosiężnych środków rozpoznania, było bardzo trudno ogarnąć całokształt zawiłej sytuacji i rozeznać się w jej wszystkich — polskich, niemieckich i rosyjskich — elementach. Płk Iranek-Osme-cki sam przyznał, iż Dowództwo AK „bardzo niewiele" wiedziało •o stanie i ilości wojsk radzieckich walczących w okolicach Warszawy.108 Gen. Bór-Komorowski wprost wyznał: „Gdzie były siły główne wojska rosyjskiego, nikt z nas wówczas dokładnie nie wiedział..." 1M Stąd wydaje się, iż decyzja przywódców AK rozpoczęcia po- ><" A. Werth, Russia at War..., s. 877. 108 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. 1M List gen. T. Bora-Komorowskiego do prof. J. K. Zawodnego z 6IV 1965 r. Kopia listu w posiadaniu autora. 424 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji wstania przeciwko Niemcom, bez uprzedniego nawiązania łączności operacyjnej z dowództwem Armii Czerwonej i bez pewnych wiadomości o intencjach i dyslokacji sił rosyjskich, z wojskowego punktu widzenia była nieuzasadniona i błędna. Ryzyko zawarte w planie Bora-Komorowskiego zwiększał fakt, iż AK mogła liczyć tylko na minimalną pomoc dla powstania, jeśli w ogóle, w sprzęcie i ludziach z baz znajdujących się w rękach brytyjskich. Dowódca AK otrzymał tę przykrą wiadomość na dwa dni przed wybuchem powstania.110 Nie zmieniło to "jednak jego zamiarów, co świadczy, iż wojskowym autorom powstania bardziej zależało na uzyskaniu brytyjskiej pomocy z politycznych raczej niż militarnych względów, i jeszcze raz podkreśla ich głębokie przekonanie, że Rosjanie mieli lada dzień wkroczyć do Warszawy. Bór-Komorowski żywił nadzieję, że wystarczy zacząć, a „reszty dokona ludność powstała w nienawiści do Niemców i zmiażdży ich swą masą jak lawina".111 Liczono więc, że furia i impet pierwszego natarcia połączone z namiętną żądzą odwetu staną się ważkim czynnikiem polskiego zwycięstwa — pozwolą szybko złamać opór Niemców i wyrównają brak broni w szeregach AK. „W Warszawie widzieliśmy — powiedział gen. Pełczyński w dwudziestą rocznicę powstania — wielkie zgrupowanie sił wojskowych i sił policyjnych. Widzieliśmy ich materialną przewagę nad nami. Ale widzieliśmy również, że są oni już psychicznie zachwiani przez zbliżającą się, nieuchronną klęskę ostateczną, którą musieli widzieć i odczuwać. Wszyscy Niemcy wiedzieli po zamachu na Hitlera, że dyscyplina już się załamała. Społeczeństwo polskie górowało nad nimi mocą ducha." 112 To przekonanie, że dyscyplina niemiecka już się załamała, jak to później wykazały wypadki, było błędne. Przez cały okres powstania, i długo jeszcze po jego upadku, Niemcy zachowali karność i wolę walki. 110 Zob. s. 3«0. 111 List płk. J. Bokszczanina do autora z 19IV 1965 r. »* Szef Sztabu Armii Krajowej. Fragment wywiadu z generałem Peł-czyńskim, „Na Antenie" („Wiadomości") 1964, nr 962. 425 I VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji Płk Bokszczanin, który dowiedział się o planie zniszczenia niemieckiego garnizonu na kilka dni przed powstaniem, uważał go w istniejącej sytuacji za tak nierealny, absurdalny i daleki od celów powstania, iż nie chciał go nawet omówić z gen. Borem--Komorowskim.113 Dowódcy AK dobrze wiedzieli, iż żołnierze byli źle uzbrojeni, lecz pocieszali się myślą, że „kiedy lud paryski ruszył na Bastylię, nie liczył pałek, z którymi wyruszył..." n4 Tego rodzaju porównanie, pomimo całego swego porywającego patosu i odwagi, która się* za nim kryła, nie mogło mieć zastosowania w wypadku powstania warszawskiego, które zostało wszczęte przez zawodowych wojskowych w pełni obeznanych z prawami taktyki, a nie głodnych i zdesperowanych sankiulotów. Właśnie dokładne liczenie „pałek", przed wyruszeniem do boju, powinno być jedną z głównych czynności sztabowców AK, lecz tego nie uczynili, gdyż sądzili, że bój będzie krótki, Rosjanie wkrótce zajmą Warszawę, i gremialnie palili się do walki. Liczono też, że element zaskoczenia ułatwi zwycięstwo. „Wielką uwagę przywiązywaliśmy do zaskoczenia Niemców — powiedział gen. Pełczyński w 1964 roku — wybuchem nagłym i równocześnie w całym mieście. Chcieliśmy dopaść ich rozproszonych po mieście. Zamiarem naszym było zniszczenie maksymalnej ilości sił niemieckich znajdujących się w Warszawie. Pragnęliśmy osiągnąć jak najwięcej w pierwszym szturmie. Zdecydowani byliśmy kon--tynuować i rozszerzać uderzenie w ciągu dni najbliższych i wytrzymać w walce do czasu wejścia do Warszawy wojsk sowieckich." 11S Już pierwsze godziny powstania rozwiały te. wygórowane nadzieje w bolesny i tragiczny sposób, kiedy w pełni się okazało, jak błędne i kruche były wojskowe kalkulacje gen. Bora-Kpmo-rowskiego i jego sztabu. Zaskoczenia nie udało się osiągnąć. Żle uzbrojone oddziały płk. „Montera" nie mogły wykonać swych zadań, które przerastały ich możliwości. Uderzenie na umocnione 111 List płk. J. Bokszczanina do autora z 1IV 1965 r. ii4 Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 18 IV 1951 r. iis Szef Sztabu Armii Krajowej. Fragment wywiadu z generałem Peł-czyńskim. obiekty niemieckie nie powiodło się. Oddziały szturmowe poniosły ciężkie straty i musiały zaniechać natarcia.116 „Bitwa nie została rozstrzygnięta w Śródmieściu, gdyż tylko na Starym Mieście uzyskano większą przestrzeń wolną od nieprzyjaciela; niepomyślny przebieg miała ona także na przedmieściach: Praga, Żoliborz, Wola, Ochota, Okęcie, Mokotów, gdzie stracono większość posiadanej przez Okręg broni." m Pomimo to gen. Bór-Ko-morowski zdecydował prowadzić dalej walkę aż do rozstrzygnięcia. Równocześnie prosił Londyn o zrzuty broni i amunicji oraz o zrzucenie polskiej Brygady Spadochronowej w rejonie Woli. Płk „Monter", choć wiedział, że „we wszystkich obwodach ważniejsze obiekty nie zostały opanowane", sądził jednak, iż „nieprzyjaciel rozprasza swe siły, a walka ma charakter powszechnej walki w całym mieście". Wiedział też, iż „amunicja jest na wyczerpaniu" i że z tego powodu dowódca walczącej Warszawy nie mógł już mieć wpływu na przebieg walk. Niemniej sądził: „Czas pracuje dla nas." Ale prosił „Komendę Główną o przyśpieszenie wkroczenia Armii Czerwonej".118 Stąd już w ciągu pierwszych godzin powstania —w nocy z 1 na 2 sierpnia — stało się jasne, że tylko szybkie wkroczenie do miasta Armii Czerwonej może je ocalić od straszliwej rzezi i zniszczeń. Polscy przywódcy na Zachodzie, którzy szybko pojęli, iż powstanie wybuchło przedwcześnie, w pełni zdawali sobie z tego sprawę. Gen. Anders, w parę godzin po otrzymaniu wiadomości o wybuchu powstania, zawiadomił swoich przełożonych w Londynie, iż osobiście uważa decyzję dowódcy AK „za nieszczęście".119 W kilkanaście dni później gen. Anders zameldował gen. Kukielowi: „Żołnierz nie rozumie celowości powstania w Warszawie. Nikt nie miał u nas złudzeń, żeby bolszewicy pomimo ciągłych zapowiedzi pomogli stolicy. "• Zob. A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 76 i n.; A. Skar-żyński, Polityczne przyczyny..., s. 365 i n.; Polskie Siły Zbrojne, t. 3. s. 720. *".A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 77. 118 Tamże, s. 81—82. "» Depesza gen. Andersa do Szefa Sztabu, 3 VIII 1944, Nr 2049, IGS, koi. G. A./46. 426 427 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji Płk Bokszczanin, który dowiedział się o planie zniszczenia niemieckiego garnizonu na kilka dni przed powstaniem, uważał go w istniejącej sytuacji za tak nierealny, absurdalny i daleki od celów powstania, iż nie chciał go nawet omówić z gen. Borem--Komorowskim.113 Dowódcy AK dobrze wiedzieli, iż żołnierze byli źle uzbrojeni, lecz pocieszali się myślą, że „kiedy lud paryski ruszył na Bastylię, nie liczył pałek, z którymi wyruszył..." "* Tego rodzaju porównanie, pomimo całego swego porywającego patosu i odwagi, która się* za nim kryła, nie mogło mieć zastosowania w wypadku powstania warszawskiego, które zostało wszczęte przez zawodowych wojskowych w pełni obeznanych z prawami taktyki, a nie głodnych i zdesperowanych sankiulotów. Właśnie dokładne liczenie „pałek", przed wyruszeniem do boju, powinno być jedną z głównych czynności sztabowców AK, lecz tego nie uczynili, gdyż sądzili, że bój będzie krótki, Rosjanie wkrótce zajmą Warszawę, i gremialnie palili się do walki. Liczono też, że element zaskoczenia ułatwi zwycięstwo. „Wielką uwagę przywiązywaliśmy do zaskoczenia Niemców — powiedział gen. Pełczyński w 1964 roku — wybuchem nagłym i równocześnie w całym mieście. Chcieliśmy dopaść ich rozproszonych po mieście. Zamiarem naszym było zniszczenie maksymalnej ilości sił niemieckich znajdujących się w Warszawie. Pragnęliśmy osiągnąć jak najwięcej w pierwszym szturmie. Zdecydowani byliśmy kon-* tynuować i rozszerzać uderzenie w ciągu dni najbliższych i wytrzymać w walce do czasu wejścia do Warszawy wojsk sowieckich." 115 Już pierwsze godziny powstania rozwiały te. wygórowane nadzieje w bolesny i tragiczny sposób, kiedy w pełni się okazało, jak błędne i kruche były wojąkowe kalkulacje gen. Bora-Komo-rowskiego i jego sztabu. Zaskoczenia nie udało się osiągnąć. Żle uzbrojone oddziały płk. „Montera" nie mogły wykonać swych zadań, które przerastały ich możliwości. Uderzenie na umocnione llł List pik. J. Bokszczanina do autora z 1IV 1965 r. iu Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 18IV 1951 r. 115 Szef Sztabu. Armii Krajowej. Fragment wywiadu z generałem Peł-czyńskim. 426 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji obiekty niemieckie nie powiodło się. Oddziały szturmowe poniosły ciężkie straty i musiały zaniechać natarcia."6 „Bitwa nie została rozstrzygnięta w Śródmieściu, gdyż tylko na Starym Mieście uzyskano większą przestrzeń wolną od nieprzyjaciela; niepomyślny przebieg miała ona także na przedmieściach: Praga, Żoliborz, Wola, Ochota, Okęcie, Mokotów, gdzie stracono większość posiadanej przez Okręg broni." "7 Pomimo to gen. Bór-Ko-morowski zdecydował prowadzić dalej walkę aż do rozstrzygnięcia. Równocześnie prosił Londyn o zrzuty broni i amunicji oraz o zrzucenie polskiej Brygady Spadochronowej w rejonie Woli. Płk „Monter", choć wiedział, że „we wszystkich obwodach ważniejsze obiekty nie zostały opanowane", sądził jednak, iż „nieprzyjaciel rozprasza swe siły, a walka ma charakter powszechnej walki w całym mieście". Wiedział też, iż „amunicja jest na wyczerpaniu" i że z tego powodu dowódca walczącej Warszawy nie mógł już mieć wpływu na przebieg walk. Niemniej sądził: „Czas pracuje dla nas." Ale prosił „Komendę Główną o przyśpieszenie wkroczenia Armii Czerwonej".118 Stąd już w ciągu pierwszych godzin powstania — w nocy z 1 na 2 sierpnia — stało się jasne, że tylko szybkie wkroczenie do miasta Armii Czerwonej może je ocalić od straszliwej rzezi i zniszczeń. Polscy przywódcy na Zachodzie, którzy szybko pojęli, iż powstanie wybuchło przedwcześnie, w pełni zdawali sobie z tego sprawę. Gen. Anders, w parę godzin po otrzymaniu wiadomości o wybuchu powstania, zawiadomił swoich przełożonych w Londynie, iż osobiście uważa decyzję dowódcy AK „za nieszczęście".119 W kilkanaście dni później gen. Anders zameldował gen. Kukielowi: „Żołnierz nie rozumie celowości powstania w Warszawie. Nikt nie miał u nas złudzeń, żeby bolszewicy pomimo ciągłych zapowiedzi pomogli stolicy. »• Zob. A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 76 i n.; A. Skar-żyński, Polityczne przyczyny..., s. 365 i n.; Polskie Siły Zbrojne, t. 3. s. 720. 117 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944..., s. 77. "•* Tamże, s. 81—82. "» Depesza gen. Andersa do Szefa Sztabu, 3 VIII 1944, Nr 2049, IGS, koi. G. A./46. 427 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji W tych warunkach stolica pomimo bezprzykładnego w historii bohaterstwa skazana jest na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy, kto ponosi za to odpowiedzialność." 120 Dowódca 2 Korpusu był całkowicie zaskoczony wybuchem powstania, które uważał „za największe nieszczęście w naszej sytuacji". W jego opinii nie miało „ono najmniejszej szansy powodzenia". Gen. Anders sądził, że „wywołanie powstania w Warszawie w obecnej chwili było nie tylko głupotą, ale wyraźną zbrodnią".121 13 sierpnia premier Mikołajczyk telegrafował do Stalina: Warszawa brani się nadludzkim wysiłkiem, nie bacząc na coraz groźniejszy brak broni i amunicji. W naszym i waszym interesie leży, by Czerwona Armia wkroczyła do Warszawy jako oswobodziciel, nie zaś w celu usuwania gruzów i chowania trupów w zniszczonym mieście. Pomoc okazana obecnie przez Związek Sowiecki będzie miała największe znaczenie dla trwałej przyjaźni i praktycznego współdziałania pomiędzy Polską a ZSRR.11* W pięć dni później Mikołajczyk wysłał drugi telegram do Stalina, w którym pisał, że powstanie wybuchło „przedwcześnie" i że dowództwo radzieckie nie ponosiło za to odpowiedzialności.123 Gen. Sosnkowski podkreślił 16 sierpnia: „Wystąpienie Warszawy do otwartej walki zbiegło się w czasie z niemiecką akcją zaczepną podjętą z przedmościa na wschodnim brzegu Wisły w rejonie Warszawy przeciwko oddziałom sowieckim." m Gen. Kukieł był bardziej otwarty pisząc 24 sierpnia: „Powstanie w Warszawie było dla nas [Rządu — przyp. mój — J.M.C.] zaskocze- 110 Depesza gen. Andersa do Ministra Obrony Narodowej, 23 VIII 1944, Nr 2139, IGS, koi. G. A./46. >« List gen. Andersa do ppłk. „Hańczy", 31 VIII 1944, L. dz. ADJ/318/tjn. 144, IGS, koi. G. A./46. '*» Telegram premiera Mikołajczyka do marszałka Stalina, 13 VIII 1944, IGS, Amb. RP, Londyn, A.XII. 73/7. lts Telegram premiera Mikołajczyka do marszałka Stalina, - 18 VIII 1944, IGS — PRM, L 49/197. IM Depesza Naczelnego Wodza do gen. Andersa, 16 VIII 1944, Nr 7005, IGS, koi. G. A./46. 428 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji niem. Trudno od walczących tam ludzi wymagać wyjaśnień. Z depeszy Bora wnoszę, że wystąpienie zbrojne rozumieli jako wykonanie «Burzy». Liczyli zapewne, że odcinają tylne straże i że wyprzedzą o kilka godzin wejście Sowietów. Decyzja Hitlera rzucenia odwodu strategicznego na Warszawę wywołała zupełny zwrot sytuacji." 125 W roku 1964 gen. Kukieł wręcz powiedział: „Oni pociągnęli fałszywą kartę — jokera — kiedy ostatecznie zdecydowali się działać." 126 Dla ministra obrony narodowej pojawienie się Rosjan w okolicach Pragi było niewystarczającym dowodem, że Armia Czerwona będzie w stanie przekroczyć Wisłę i zająć Warszawę. „Sowieci podeszli pod Warszawę — oświadczył gen. Kukieł — dostali po pysku i odeszli podobnie jak w 1920 roku." Już 30 lipca minister obrony narodowej doszedł do przekonania, po o-trzymaniu wiadomości z Warszawy, że Niemcy ściągali pancerne posiłki do rejonu stolicy, że rosyjsko-niemiecka bitwa o Warszawę się przeciąga i że trzeba było czekać na jej wynik przed rozpoczęciem akcji AK. W Warszawie Sztab AK działał „pod presją wypadków" i zlekceważył przybycie niemieckich posiłków.127 Gen. Kukieł nie przekazał jednak swych ówczesnych opinii do kraju. Zresztą nie tylko wysocy polityczni i wojskowi dostojnicy na obczyźnie byli przekonani od samego początku, iż powstanie wybuchło przedwcześnie, wielu oficerów sztabu gen. Bora-Komoro-wskiego sądziło podobnie. Płk Bokszczanin napisał w 1965 roku, iż z a w s z e uważał ostateczną decyzję dowódcy AK „za zdecydowanie nieuzasadnioną i przedwczesną".128 Iranek-Osmecki powiedział w 1965 roku, iż od początku był zdania, że „termin wybuchu walki był nieodpowiedni, a okoliczności, w których zdecydowano się walkę podjąć, nie odpowiadały rzeczywistości".129 Płk Szostak 1M Depesza Ministra Obrany Narodowej do gen. Andersa, 24 VIII 1944, L. dz. 368/AMON/tjn. 144, Nr 2139, IGS. "• Relacja ustna gen. M. Kukiela. »» Tamże. 118 List płk. J. Bokszczanina do autora z 19IV 1965 r. 119 Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 429 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji ostatnio podkreślił, iż już 31 lipca 1944 roku miał wątpliwości, czy decyzja jego dowódcy była słuszna. „Oficer sztabu może dyskutować i podawać swoje racje przed powzięciem decyzji przez dowódcę — zaznaczył szef Oddziału Operacyjnego — lecz po jej wydaniu, nawet gdyby nie zgadzał się z jej słusznością, musi lojalnie i z najlepszą wolą wprowadzić ją w czyn." 1S0 Rokossowski i Guderian też uważali powstanie za przedwczesne. Rokossowski stwierdził w sierpniu 1944 roku, że „dowództwo AK popełniło okropną pomyłkę [...] Bór-Komorowski i jego otoczenie wystąpili — kak ryży w cyrke — jak klown w cyrku, który pojawia się w nieodpowiednim momencie i zostaje natychmiast zrolowany w dywan. Gdyby to był tylko jakiś błazeński akt, to nie miałoby to żadnego znaczenia, ale ten polityczny wyczyn będzie kosztować Polskę setki tysięcy ofiar. To jest straszliwa tragedia..." 131 Guderian podkreślił, iż „powstanie warszawskie — widziane oczyma przeciwnika — rozpoczęło się przedwcześnie".132 Głównym powodem tej fatalnej wojskowej pomyłki gen. Bora--Komorowskiego był jego nadmierny optymizm i wiara, że Rosjanie bez większych trudności potrafią zająć Warszawę w pierwszych dniach sierpnia, zlekceważenie przez niego niemieckich możliwości zorganizowania na czas obrony stolicy i przeprowadzenia przeciwuderzenia w jej rejonie, i wreszcie jego bezkrytyczne podejście do fałszywego meldunku płk. „Montera". Pomimo że militarnie powstanie było skierowane przeciwko Niemcom, nie oznaczało to jednak, iż jego głównym celem było dopomożenie Rosjanom w zdobyciu Warszawy. Albowiem już 14 lipca 1944 roku gen. Bór-Komorowski oznajmił swym podkomendnym: „Dając Sowietom minimalną pomoc wojskową stwarzamy im jednak trudności polityczne." 1S3 W dwa tygodnie później krajowi przywódcy polityczni oznajmili Mikołaj czykowi, iż dalsze „współdziałanie wojskowe z Sowietami jest równoznaczne z toro- 1M J. Szostak, Dziesięć dni przed powstaniem... 181 A. Werth, Russia at War..., s. 878. 182 H. Guderian, Wspomnienia żołnierza, s. 293. "» Meldunek 243. Raport sytuacyjny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza z 14 VII 1944, otrzymany w Londynie 8 VIII 1944, L. dz. 6302/44, SPP. 430 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji waniem im drogi do nowego zaboru Polski".134 W przededniu po-: wstania stało się więc jasne, iż najwyższe polityczne i wojskowe władze krajowe nie nosiły się z zamiarem udzielenia pełnej po-; mocy Armii Czerwonej w czasie jej pochodu przez Polskę; auto-] rzy powstania chcieli wykorzystać sytuację, jaka wówczas zaistniała na froncie wschodnim, dla wydania własnej bitwy o Warszawę, która, dając Rosjanom pewną pomoc militarną, miała stworzyć im poważne trudności polityczne. Jak to określił w 1948 roku gen. „Monter": „Poza pomocą dla Armii Czerwonej wojsko podziemne [...] kierowało się również swoimi własnymi względami." 13« Nie ma też żadnych podstaw do twierdzenia, że powstanie zostało wszczęte w odpowiedzi na radzieckie apele wzywające Warszawę do walki w celu dopomożenia Armii Czerwonej w oswobodzeniu stolicy. Wręcz odwrotnie, już 12 lipca 1944 roku Jankow-ski oznajmił Mikołaj czykowi: Ewentualne wezwania Berlinga do powstania sparaliżujemy. My decydować będziemy o wybuchu. Mowy o tym nie ma, abyśmy ze względu na walki na wschodzie ogłosili obecnie powstanie.1M Dowództwo AK w pełni podzielało poglądy Delegata Rządu. Gen. Pełczyński stwierdził w 1950 roku, iż radzieckie „wezwania nie pobudzały nas do powstania. Jeśli piszemy o tym, to po to, by wykazać światu ich świństwa." 137 Gen. Bór-Komorowski pośrednio poparł wywody swego szefa sztabu pisząc: „Właściwie, proklamacje te nie były niczym nowym. Propaganda sowiecka ustawicznie nawoływała naród polski do ogólnego powstania przeciw Niemcom. Nawoływała nawet wtedy, kiedy jeszcze wojska rosyjskie nie stały nad Wisłą, ale nad Dnieprem [...] Odezwa z 29 lipca powtarzana była parokrotnie [...] Mogło to robić wra- 1M Depesza Delegata Rządu i Prezydium RJN do Premiera, 28 VII 1944, Nr 93, L. dz. K 4394/44, SPP — Teka MSW 16. lł» Antoni Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 13. 13t Depesza Delegata Rządu do Premiera z 12 VII 1944, otrzymana w Londynie 21 VII, Nr 74, L. dz. K 4775/44, IGS, L 9. iw Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 15IX 1950 r. 431 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji ostatnio podkreślił, iż już 31 lipca 1944 roku miał wątpliwości, czy decyzja jego dowódcy była słuszna. „Oficer sztabu może dyskutować i podawać swoje racje przed powzięciem decyzji przez dowódcę — zaznaczył szef Oddziału Operacyjnego — lecz po jej wydaniu, nawet gdyby nie zgadzał się z jej słusznością, musi lojalnie i z najlepszą wolą wprowadzić ją w czyn." 130 Rokossowski i Guderian też uważali powstanie za przedwczesne. Rokossowski stwierdził w sierpniu 1944 roku, że „dowództwo AK popełniło okropną pomyłkę [...] Bór-Komorowski i jego otoczenie wystąpili — kak ryży w cyrke — jak klown w cyrku, który pojawia się w nieodpowiednim momencie i zostaje natychmiast zrolowany w dywan. Gdyby to był tylko jakiś błazeński akt, to nie miałoby to żadnego znaczenia, ale ten polityczny wyczyn będzie kosztować Polskę setki tysięcy ofiar. To jest straszliwa tragedia..." 131 Guderian podkreślił, iż „powstanie warszawskie — widziane oczyma przeciwnika — rozpoczęło się przedwcześnie".132 Głównym powodem tej fatalnej wojskowej pomyłki gen. Bora--Komorowskiego był jego nadmierny optymizm i wiara, że Rosjanie bez większych trudności potrafią zająć Warszawę w pierwszych dniach sierpnia, zlekceważenie przez niego niemieckich możliwości zorganizowania na czas obrony stolicy i przeprowadzenia przeciwuderzenia w jej rejonie, i wreszcie jego bezkrytyczne podejście do fałszywego meldunku płk. „Montera". Pomimo że militarnie powstanie było skierowane przeciwko Niemcom, nie oznaczało to jednak, iż jego głównym celem było dopomożenie Rosjanom w zdobyciu Warszawy. Albowiem już 14 lipca 1944 roku gen. Bór-Komorowski oznajmił swym podkomendnym: „Dając Sowietom minimalną pomoc wojskową stwarzamy im jednak trudności polityczne." 133 W dwa tygodnie później krajowi przywódcy polityczni oznajmili Mikołajczykowi, iż dalsze „współdziałanie wojskowe z Sowietami jest równoznaczne z toro- VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji waniem im drogi do nowego zaboru Polski".13* W przededniu powstania stało się wiec jasne, iż najwyższe polityczne i wojskowe władze krajowe nie nosiły się z zamiarem udzielenia pełnej pomocy Armii Czerwonej w czasie jej pochodu przez Polskę; autorzy powstania chcieli wykorzystać sytuację, jaka wówczas zaistniała na froncie wschodnim, dla wydania własnej bitwy o Warszawę, która, dając Rosjanom pewną pomoc militarną, miała stworzyć im poważne trudności polityczne. Jak to określił w 1948 roku gen. „Monter": „Poza pomocą dla Armii Czerwonej wojsko podziemne [...] kierowało się również swoimi własnymi względami." 13S Nie ma też żadnych podstaw do twierdzenia, że powstanie zostało wszczęte w odpowiedzi na radzieckie apele wzywające Warszawę do walki w celu dopomożenia Armii Czerwonej w oswobodzeniu stolicy. Wręcz odwrotnie, już 12 lipca 1944 roku Jankow-ski oznajmił Mikołajczykowi: Ewentualne wezwania Berlinga do powstania sparaliżujemy. My decydować będziemy o wybuchu. Mowy o tym nie ma, abyśmy ze wzglądu na walki na wschodzie ogłosili obecnie powstanie.1" Dowództwo AK w pełni podzielało poglądy Delegata Rządu. Gen. Pełczyński stwierdził w 1950 roku, iż radzieckie „wezwania nie pobudzały nas do powstania. Jeśli piszemy o tym, to po to, by wykazać światu ich świństwa." 137 Gen. Bór-Komorowski pośrednio poparł wywody swego szefa sztabu pisząc: „Właściwie, proklamacje te nie były niczym nowym. Propaganda sowiecka ustawicznie nawoływała naród polski do ogólnego powstania przeciw Niemcom. Nawoływała nawet wtedy, kiedy jeszcze wojska rosyjskie nie stały nad Wisłą, ale nad Dnieprem [•••] Odezwa z 29 lipca powtarzana była parokrotnie [...] Mogło to robić wra- 1M J. Szostak, Dziesięć dni przed powstaniem... M A. Werth, Russia at War..., s. 878. 184 H. Guderian, Wspomnienia żołnierza, s. 293. 183 Meldunek 243. Raport sytuacyjny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza z 14 VII 1944, otrzymany w Londynie 8 VIII 1944, L. dz. 6302/44, SPP. im Depesza Delegata Rządu i Prezydium RJN do Premiera, 28 VII 1944, Nr 93, L. dz. K 4394/44, SPP — Teka MSW 16. i» Antoni Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 13. i* Depesza Delegata Rządu do Premiera z 12 VII 1944, otrzymana w Londynie 21 VII, Nr 74, L. dz. K 4775/44, IGS, L 9. i«7 Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 15IX 1950 r. 430 431 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji żenię, że Rosjanie uważali chwilę za dojrzałą, abyśmy rozpoczęli walkę. W każdym razie było pośrednim potwierdzeniem przez Moskwę, że uznaje sytuację Niemców za krytyczną."138 Świadczy to dobitnie, że dowódca AK uważał radzieckie apele za organiczną część ogólnej moskiewskiej propagandy wojennej, a nie za wyraźne wezwania do boju, które skłoniłyby go do rozpoczęcia walki. Stąd apele te nie były bezpośrednio odpowiedzialne za wybuch powstania w stolicy; co najwyżej umacniały one dowódców AK w przekonaniu, że należy działać i utwierdzały ich wiarę w szybkie wkroczenie Armii Czerwonej do Warszawy. Apele te były „li tylko potwierdzeniem naszych przypuszczeń — powiedział gen. Bór-Komorowski w 1965 roku — że celem sowieckiego uderzenia jest opanowanie Warszawy".139 Warto podkreślić, że Dowództwo AK doszło do tej konkluzji około 20 lipca, tzn. przynajmniej na tydzień przed radzieckimi apelami z 29 i 30 lipca.140 Co więcej, pomimo tych parokrotnych apeli autorzy powstania nie uczynili najmniejszego nawet wysiłku, aby nawiązać przynajmniej operacyjną i taktyczną łączność z Rokossowskim celem skoordynowania z nim planowanego przez nich wystąpienia w stolicy, choć mogli oni użyć tej odezwy jako dogodnego pretekstu do nawiązania rosyjsko-polskiej współpracy wojskowej. Wydaje się więc jasne, że Dowództwo AK żywiło nadzieję, iż polskie operacje w mieście zaskoczą nie tylko Niemców, ale i Rosjan. Było to z pewnością zasadniczym błędem z ich strony, ponieważ niepoinformowanie Rosjan o planach i intencjach Dowództwa AK pozwoliło później Stalinowi odżegnać się od najmniejszej nawet odpowiedzialności za powstanie. Z drugiej strony trzeba podkreślić, iż Rokossowski też uważał moskiewskie apele za zwykły chwyt propagandowy.141 W tym więc przynajmniej wypadku poglądy Bora-Komorowskiego i Rokossowskie-go były zbieżne. Jeśli nawet odrzucimy opinie Rokossowskiego lł8 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 214. 1W Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 140 Zob. s. 345—346: >" Zob. A. Werth, Russia at War..., s. 877. 432 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji dotyczące radzieckich apeli jako nieprzekonywające lub wręcz nieszczere, to nie oznacza to jeszcze, iż doprowadziły one do wybuchu powstania, szczególnie zważywszy na kategoryczne zaprzeczenia w tej sprawie ze strony Jankowskiego, Pełczyńskiego i Bora-Komorowskiego. Wydaje się więc, że krajowi przywódcy rzucili swe oddziały do boju przede wszystkim, aby ubiec Rosjan w zajęciu Warszawy, a nie żeby udzielić pełnej i bezwarunkowej pomocy Armii Czerwonej, do czego wzywały moskiewskie odezwy. Powstanie warszawskie miało umożliwić londyńskiemu obozowi objęcie władzy początkowo w stolicy, a następnie w innych częściach uwolnionego od Niemców kraju. Zgodnie z intencjami jego autorów, powstanie miało przeszkodzić popieranemu przez Rosjan PKWN-owi w usadowieniu się w Warszawie. Bezpośrednim wynikiem powstania miało być wyłonienie się władz krajowych jako popularnie uznanego przywództwa narodu. Cel ten chciano osiągnąć poprzez ujawnienie organów Delegatury Rządu i Dowództwa AK jako zwierzchnich władz potężnego i dynamicznego ruchu w uwolnionej stolicy — przeszło milionowym mieście — przeżywającej pierwsze radosne chwile wyzwolenia i pałającej euforią zwycięstwa. W ten sposób krajowi przywódcy chcieli podbić serca i umysły nie tylko mieszkańców stolicy, ale całej Polski, żywili nawet nadzieję, iż udane powstanie pozwoli im odebrać „Sowietom jak najwięcej tych czynników, które już są w ich dyspozycji jako polska karta w grze międzynarodowej". Powstanie więc miało być szeroką próbą „wyrwania z rąk Sowietów mas żołnierzy armii Berlinga i AL".142 Krajowi przywódcy poprzez rzucenie Warszawy do boju z Niemcami pragnęli utrzymać siebie i ruch, który reprezentowali, w awangardzie walki o narodowe wyzwolenie i pozyskać dla siebie wszystkie patriotyczne siły w Polsce. „Duma i godność narodowa wymagały — napisał Stefan Korboński — by stolica była wyzwolona własnymi, polskimi rękoma i to było poza wszelką dyskusją." 143 Dając ujście tym silnie i powszechnie odczuwanym *** Załącznik do depeszy Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 22 VII 1944, L. dz. 5988/tjn./44, IGS — PRM, L 6. 14ł S. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej, s. 318. _ powstanie Warszawskie 433 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji zapalnym uczuciom patriotycznym na ulicach Warszawy, krajowi przywódcy usiłowali zjednoczyć wszystkich Polaków pod egidą londyńskiego rządu; przywództwo w walce przeciwko Niemcom miało stać się kluczem do niepodzielnej władzy w powojennej Polsce. W przeciwnym wypadku autorzy powstania obawiali się, że bezczynność AK w Warszawie odda inicjatywę w ręce komunistów i pozwoli im na objęcie kierownictwa nad wszystkimi patriotycznymi siłami w kraju. W lipcu 1944 roku gen. Bór-Komorowski oświadczył: „Bezczynność AK w chwili wkraczania Sowietów na nasze ziemie nie byłaby równoznaczna z biernością kraju. Inicjatywę do walki z Niemcami da w tym wypadku PPR i znaczny odłam społeczeństwa może się przyłączyć do tego ruchu. Wtedy faktycznie kraj poszedłby na współpracę z Sowietami, przez nikogo już nie hamowaną. Sowiety nie zastałyby na naszych ziemiach AK posłusznej Rządowi i Naczelnemu Wodzowi, lecz swych zwolenników witających ich chlebem i solą." u* Dowódca AK oceniał, że PPR planowała wywołanie powstania powszechnego po przekroczeniu Bugu przez Armię Czerwoną. Obawiał się, że zamiar ten powiedzie się, jeżeli nie przeciwstawi komunistom „swojej postawy i swego działania". Powstanie wywołane przez PPR, w jego mniemaniu, doprowadziłoby do rozłamu w społeczeństwie i faktycznie uczyniłoby komunistów panami sytuacji.145 Już w marcu 1944 roku płk Rzepecki ostrzegał swych przełożonych, że jeśli nie zdobędą się na energiczną działalność, w przełomowym momencie, to patriotyczne, lecz burzliwe masy dostaną się pod wpływy komunistów. „Dla niedołężnych przywódców pozostanie pogarda — podkreślił szef BIP-u — lub nawet nienawiść i... latarnia." 14ł Jankowski i Bór-Komorowski czuli się zmuszeni, ze względu na polityczną rywalizację pomiędzy ich własnymi i komunistycz- lł* Meldunek 243. Raport sytuacyjny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 14 VII 1944, L. dz. 6302/44, SPP. »« Tamże. 141 J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, s. 268. 434 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji nymi siłami, do rzucenia Warszawy do walki. Ponadto sądzili oni, że postawa Rosjan wobec powstania ostatecznie wykaże, czy porozumienie między rządem londyńskim i jego ośrodkami w kraju a Stalinem było jeszcze do osiągnięcia. Wynikiem ewentualnego porozumienia byłoby objęcie władzy w Polsce przez koła londyńskie. Utworzenie PKWN, czego Jankowski i Bór-Komorowski spodziewali się od dłuższego czasu, nie było dla nich zaskoczeniem, przynaglało to ich jednak do zdecydowanej działalności.147 Warszawa dowiedziała się o utworzeniu PKWN 22 lipca o godzinie 20.15,148 tzn. ponad dwadzieścia cztery godziny po naradzie trzech generałów, w czasie której zdecydowali się oni bić o Warszawę. Według relacji płk. Iranka-Osmeckiego decyzja wstępna zapadła „bez wiadomości o wyjeździe Mikołajczyka do Moskwy i utworzeniu PKWN, pod wpływem wydarzeń na froncie wschodnim i zamachu na Hitlera". Niemniej wiadomość o powstaniu PKWN przekonała koła kierownicze, „że tym bardziej trzeba się bić".149 Ponieważ w innym wypadku obawiano się, jak to wynika ze słów gen. Pełczyńskiego, „że zaraz po opanowaniu Warszawy przez wojska sowieckie wkroczyłyby do stolicy formacje Berlinga, aby odbyć zwycięską defiladę «wyzwolenia» na ulicach miasta. Defiladę odbierałby marsz. Rokossowski, zwycięski dowódca w walce o Warszawę i przyszły naczelny dowódca sił zbrojnych «Polskiej Republiki Ludowej» oraz «Komitet Lubelski*, przyszły rząd, w asyście delegata Rady Wojennej, gen. Buł-ganina. Po pięciu latach krwawej okupacji niemieckiej serca stolicy Polski wystawione byłyby na pokusę." 150 Płk „Monter" myślał podobnie: „Na Warszawę szła przecież armia Berlinga. Wkroczenie jej do stolicy z orkiestrami było od kilkunastu dni zapowiadane przez radio i prasę czerwoną." 151 Aby zapobiec takiej możliwości i „pokusie" autorzy powstania byli zdecydowani ubiec "» Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 17 VI1944, L. dz. 612/ /GNW/44, SPP. 148 Zob. E. J. Rożek, Allied Wartime Diplomacy..., s. 229. 1M Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. 180 T. Pełczyński, O powstaniu warszawskim, „Bellona" 1955, nr 3, s. 9. 151 A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 7. 435 VII. Powstanie warszawskie — motyw]/ decyzji Armię Czerwoną w opanowaniu stolicy, ujawnić własną administrację i nie dopuszczać do miasta przedstawicieli PKWN w pierwszych dniach po wyzwoleniu. Inaczej obawiali się, iż Warszawa i jej mieszkańcy przejdą na stronę „Lubelskiego Komitetu". Ponadto koła londyńskie żywiły nadzieję, że jeśli Moskwa przyjmie wrogą i nieustępliwą postawę wobec powstania i ich roszczeń do reprezentowania i rządzenia Polską, to spowoduje interwencję mocarstw zachodnich — Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych — na ich rzecz na Kremlu. Bór-Komorowski wierzył, iż „jawny gwałt" ze strony Rosjan „może wywołać protest przyjaznych nam sojuszników".152 Jednak dowódca AK był zdania, że w rozgrywce z Rosjanami „na pomoc Anglosasów możemy liczyć tylko wtedy, jeśli wykażemy zdecydowaną wolę wygrania jej i umiejętnie rzucimy na szalę wszystkie środki".153 Stąd autorzy powstania uważali, iż rzucając swoje oddziały do walki i opanowując Warszawę mieli wszystko do wygrania i nic do stracenia; jeśli Rosjanie pogodzą się z polityką faktów dokonanych, koła londyńskie automatycznie obejmą władzę nad krajem. Z drugiej strony, gdyby Rosjanie usiłowali usunąć ujawnione władze siłą, spowodowałoby to anglo-amerykańskie protesty dyplomatyczne, w rezultacie których doszłoby do porozumienia ze Stalinem. Obydwie więc ewentualności miały doprowadzić do upragnionego celu: objęcia władzy w Polsce przez obóz londyński. Stąd wydaje się, że powstanie było wejściem Bora-Komorowskiego i Jankow-skiego w domenę Realpolitik, hazardowym przedsięwzięciem zrodzonym przez gorące pragnienie nierezygnowania bez walki z roszczeń i praw obozu londyńskiego do rządzenia powojenną Polską. Otwarta walka z Niemcami miała stanowić porywające i dramatyczne preludium do rosyjsko-polskiej konfrontacji; miała zapewnić krajowemu kierownictwu kontrolę nad stolicą, „na co naj- »•» Meldunek 243. Raport sytuacyjny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 14 VII 1944, L. dz. 6302/44, SPP. JM Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 22 VII 1944, L. dz. 5988/ /tjn./44, IGS — PRM, L 6. 436 VII. Powstanie warszawskie — motyw]/ decyzji mniej 12 godzin przed wkroczeniem czołowych oddziałów sowieckich do miasta, by dać czas na zorganizowanie administracji cywilnej mającej reprezentować polskie władze państwowe".15* „Zadanie to — stwierdził płk Bokszczanin — które stało się jakby wyłącznym celem powstania, zaważyło zdecydowanie na chwili jego wybuchu, a tym samym jego przebiegu."15S Relacja płk. Bokszczanina znajduje poparcie u gen. „Montera": „Cel polityczny miało się osiągnąć przez opanowanie Stolicy własnymi siłami przed wkroczeniem Armii Czerwonej. W uwolnionej Stolicy suwerennego państwa rządy nad całym uwolnionym krajem miały objąć władze legalne, które — wyłonione ze społeczeństwa — przy udziale tego społeczeństwa prowadziły od pięciu lat bezwzględną walkę z brutalnym i zbrodniczym okupantem. Chodziło o zamanifestowanie wobec całego świata, że rząd jest na miejscu i że nie zachodzi potrzeba zainstalowania importowanych ze wschodu kandydatów do rządzenia krajem [...] Gdyby rząd krajowy przebywał w innym mieście, to w takim wypadku to inne miasto większe, a nie Warszawa, byłoby prawdopodobnie terenem walki wyzwoleńczej z politycznego punktu widzenia." 156 Powstanie warszawskie było więc częścią politycznej kampanii, która rozpoczęła się wiosną 1944 roku w ramach „Burzy" na Wołyniu, a w lecie tegoż roku była rozciągnięta z fatalnymi skutkami na inne części kraju — obszary Wilna i Lwowa. 25 lipca Jankowski i Bór-Komorowski zdecydowali się przeprowadzić ją w Warszawie. „Podjęcie walki o Warszawę — napisał gen. Bór-Komorowski w kilkanaście lat po wojnie — było ostatnią okazją stoczenia walki z Niemcami. Ze względu na to, że w grę wchodziła stolica, wyzwolenie jej własnym wysiłkiem zbrojnym miałoby doniosłe znaczenie. Dałoby ono najwymowniejsze świadectwo woli narodu do zachowania niepodległości. Zaprzeczyłoby ono również kłam- 1M List płk. J. Bokszczanina do autora z 1IV 1965 r.; relacja ustna gen T. Bora-Komorowskiego. 158 List płk. J. Bokszczanina do autora z 1IV 1965 r. »M A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 13. 437 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji Armię Czerwoną w opanowaniu stolicy, ujawnić własną administrację i nie dopuszczać do miasta przedstawicieli PKWN w pierwszych dniach po wyzwoleniu. Inaczej obawiali się, iż Warszawa i jej mieszkańcy przejdą na stronę „Lubelskiego Komitetu". Ponadto koła londyńskie żywiły nadzieję, że jeśli Moskwa przyjmie wrogą i nieustępliwą postawę wobec powstania i ich roszczeń do reprezentowania i rządzenia Polską, to spowoduje interwencję mocarstw zachodnich — Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych — na ich rzecz na Kremlu. Bór-Komorowski wierzył, iż „jawny gwałt" ze strony Rosjan „może wywołać protest przyjaznych nam sojuszników".152 Jednak dowódca AK był zdania, że w rozgrywce z Rosjanami „na pomoc Anglosasów możemy liczyć tylko wtedy, jeśli wykażemy zdecydowaną wolę wygrania jej i umiejętnie rzucimy na szalę wszystkie środki".153 Stąd autorzy powstania uważali, iż rzucając swoje oddziały do walki i opanowując Warszawę mieli wszystko do wygrania i nic do stracenia; jeśli Rosjanie pogodzą się z polityką faktów dokonanych, koła londyńskie automatycznie obejmą władzę nad krajem. Z drugiej strony, gdyby Rosjanie usiłowali usunąć ujawnione władze siłą, spowodowałoby to anglo-amerykańskie protesty dyplomatyczne, w rezultacie których doszłoby do porozumienia ze Stalinem. Obydwie więc ewentualności miały doprowadzić do upragnionego celu: objęcia władzy w Polsce przez obóz londyński. Stąd wydaje się, że powstanie było wejściem Bora-Komorowskiego i Jankow-skiego w domenę Realpolitik, hazardowym przedsięwzięciem zrodzonym przez gorące pragnienie nierezygnowania bez walki z roszczeń i praw obozu londyńskiego do rządzenia powojenną Polską. Otwarta walka z Niemcami miała stanowić porywające i dramatyczne preludium do rosyjsko-polskiej konfrontacji; miała zapewnić krajowemu kierownictwu kontrolę nad stolicą, „na co naj- "* Meldunek 243. Raport sytuacyjny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 14 VII 1944, L. dz. 6302/44, SPP. im Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 22 VII 1944, L. dz. 5988/ Ajn./44, IGS — PRM, L 6. 436 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji mniej 12 godzin przed wkroczeniem czołowych oddziałów sowieckich do miasta, by dać czas na zorganizowanie administracji cywilnej mającej reprezentować polskie władze państwowe".154 „Zadanie to — stwierdził płk Bokszezanin — które stało się jakby wyłącznym celem powstania, zaważyło zdecydowanie na chwili jego wybuchu, a tym samym jego przebiegu." 1S5 Relacja płk. Bokszczanina znajduje poparcie u gen. „Montera": „Cel polityczny miało się osiągnąć przez opanowanie Stolicy własnymi siłami przed wkroczeniem Armii Czerwonej. W uwolnionej Stolicy suwerennego państwa rządy nad całym uwolnionym krajem miały objąć władze legalne, które — wyłonione ze społeczeństwa — przy udziale tego społeczeństwa prowadziły od pięciu lat bezwzględną walkę z brutalnym i zbrodniczym okupantem. Chodziło o zamanifestowanie wobec całego świata, że rząd jest na miejscu i że nie zachodzi potrzeba zainstalowania importowanych ze wschodu kandydatów do rządzenia krajem [...] Gdyby rząd krajowy przebywał w innym mieście, to w takim wypadku to inne miasto większe, a nie Warszawa, byłoby prawdopodobnie terenem walki wyzwoleńczej z politycznego punktu widzenia." 156 Powstanie warszawskie było więc częścią politycznej kampanii, która rozpoczęła się wiosną 1944 roku w ramach „Burzy" na Wołyniu, a w lecie tegoż roku była rozciągnięta z fatalnymi skutkami na inne części kraju — obszary Wilna i Lwowa. 25 lipca Jankowski i Bór-Komorowski zdecydowali się przeprowadzić ją w Warszawie. „Podjęcie walki o Warszawę — napisał gen. Bór-Komorowski w kilkanaście lat po wojnie — było ostatnią okazją stoczenia walki z Niemcami. Ze względu na to, że w grę wchodziła stolica, wyzwolenie jej własnym wysiłkiem zbrojnym miałoby doniosłe znaczenie. Dałoby ono najwymowniejsze świadectwo woli narodu do zachowania niepodległości. Zaprzeczyłoby ono również kłam- »M List płk. J. Bokszczanina do autora z 1IV 1965 r.; relacja ustna gen T. Bora-Komorowskiego. "i List płk. J. Bokszczanina do autora z 1IV 1965 r. «• A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 13. 437 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji stwom szerzonym przez propagandę sowiecką o bierności kraju i o naszych rzekomych sympatiach niemieckich. Mieliśmy nadzieję, że walka nasza o Warszawę wywoła nareszcie odgłos w całym świecie, kiedy największe wyczyny i naj-ofiarniejsze wysiłki nasze na innych terenach Polski przechodziły niemal nie postrzeżone." 157 Gen. Pełczyński, szef Sztabu AK, podzielał ten pogląd: „Po walkach w Wilnie od 7 do 13.7. Moskale przystąpili do likwidacji AK na tamtejszym terenie, co trwało do 17.7. Około 20.7. jasne się stało, że nasze meldunki do Londynu na temat wydarzeń w Wilnie nie mają żadnego echa na zachodzie. Największa z naszych krajowych, obok Wołynia, walka — walka o Wilno — kompletnie utonęła w całokształcie złowrogiego splotu stosunków Polska—Rosj a—Alianci. Stwierdzenie to prowadziło nas do wniosku, że potrzebne jest zbrojne wystąpienie w kraju większe niż Wołyń czy Wilno, nad którym opinia polityczna Zachodu nie będzie mogła przejść do sowieckiego, że tak powiem, porządku dziennego. Chcę podkreślić, że właśnie około 20.7. dojrzało u nas całkowicie przekonanie o potrzebie zbrojnego wystąpienia w Warszawie." 1S8 Wskazuje to niezbicie, że istniał organiczny związek pomiędzy wołyńską i wileńską tragedią a powstaniem w Warszawie. Po klęsce „Burzy" we wschodniej Polsce, aby poprawić polityczną pozycję londyńskiego obozu, strzały oddane przez powstańców nad Wisłą miały się odbić potężnym echem po całym świecie i skierować uwagę zachodnich przywódców na Polskę. Należy jednak podkreślić, że antyradzieckie ostrze „Burzy" było stępione przez fakt, iż militarnie wymierzona ona była przeciwko Niemcom i przez to mogła oddać dużą przysługę Armii Czerwonej. Tylko prowadząc walkę z Niemcami AK mogła politycznie przeciwstawiać się Rosjanom. „W chwili decydującej — sądził gen. Bór-Komorowski — stolica Polski nie mogła pozostać 157 T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 203; 2ob. też. W. Zagórski, Seventy Days, London 1959, s. 10. lss Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 15 IX 1950 r. 438 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzjt bierną. Uwolnienie jej spod jarzma niemieckiego przez Armię Czerwoną bez udziału jej własnych żołnierzy zdyskontowane byłoby przez Rosję jako dowód, że naród polski oczekuje wyzwolenia jedynie od Rosji i że w oparciu o Rosję chce budować swą przyszłość..."159 Słowa te najlepiej odtwarzają dylemat, jaki stał przed gen. Borem-Komorowskim w 1944 roku; aby prowadzić skuteczną walkę z Niemcami, musiał wojskowo współpracować z Rosjanami, nie mógł się jednak zdobyć na pełne współdziałanie, gdyż politycznie chciał się im przeciwstawiać, a przynajmniej podkreślać swoją od nich niezależność. 12 lipca 1944 roku dowódca AK rozkazał: „Jedynie w walce z Niemcami współdziałamy z So"Wietaimi. Stawiamy Sowietom o-pór polityczny polegający na ciągłym i nieustępliwym dokumentowaniu samodzielności wszystkich przejawów życia polskiego zorganizowanego, a więc również zagadnień wojska i wojny. W wykonaniu praktycznym tej złożonej myśli przewodniej, aby nasza walka z Niemcami prowadzona we współdziałaniu z Sowietami nie mogła być wygrana przez Sowiety jako atut polityczny dla twierdzenia, że kraj chce iść na współpracę z nimi, a tym samym godzi się na oderwanie ziem wschodnich, konieczne jest jasne i zdecydowane podkreślenie na każdym kroku całkowitego podporządkowania się kraju oraz AK Rządowi i Naczelnemu Wodzowi [...] Dowódcy AK prowadzą jak najdłużej działania przeciw Niemcom zupełnie samodzielnie, nie szukając pochopnie łączności z oddziałami sowieckimi. Nawiązują łączność z własnej inicjatywy tylko w wypadku, nieodzownej potrzeby taktycznej — potrzeby pola walki." 16° Dowódca AK kierował się tymi samymi wskazaniami tej „złożonej myśli", kiedy planował warszawskie powstanie, którego polityczne cele były identyczne jak te, które przyświecały jego oddziałom w czasie „Burzy" na wschód od stolicy. Autorzy powsta- i5» t. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 203. w» Meldunek 243, załącznik 3. Raport sytuacyjny Dowódcy AK do Naczelnego Wodza z 14 VII 1944, L. dz. 6302/44, SPP. 439 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji nia pragnęli spotkać wkraczających Rosjan jako ich prawowici gospodarze. W ostatnich dniach lipca 1944 roku krajowi przywódcy byli na ogół optymistycznie nastawieni co do szans powodzenia ich planu. Sądzili, jak to zreferował Stefan Korboński, że „jeżeli stolica będzie uwolniona własnym wysiłkiem i ujawni się w stolicy rząd podziemny, ujawni się Komenda Armii Krajowej, administracja podziemna, wojsko [...] to przez stworzenie tego faktu dokonanego zmusimy Rosjan do pogodzenia się z nim. Wówczas nie wydawało się nam wprost do myślenia, żeby So-wiety mogły czynić jakieś represje przeciwko temu rządowi alianckiemu. Takiemu, jak i każdy inny. Byliśmy wówczas optymistami, po prostu." 161 Sam Bór-Komorowski też uważał, iż stosunek Rosjan do AK na ziemiach na zachód od Bugu był nadal sprawą otwartą; że może być inny od stosunku na ziemiach na wschód od Bugu, które Stalin uważał za przynależne do ZSRR. „Te ziemie to były nasze wschodnie ziemie, które Rosja uważała za swoje. Nie wiedzieliśmy, jak będzie po tej [zachodniej — przyp. mój — J.M.C.] stronie Bugu. Wydawało się, że nie ma zarządzeń rosyjskich centralnych i że stosunek jest różny. Na przykład w Lubelszczyźnie Rosjanie dawali broń naszym oddziałom." 162 Dowódca AK żywił więc jeszcze stale nadzieję, że uda mu się dojść do jakiegoś modus vivendi z Rosjanami w Warszawie. Wynika to zresztą z relacji płk. Bokszczanina: „Stosunek i zachowanie się Sowietów wobec Delegatury i AK oceniano na ogół dość optymistycznie licząc na wpływy sojuszników i przeceniając zależność Sowietów od Zachodu, ale liczono się również z możliwością wrogiego ustosunkowania się i represji wobec oporu uznania PKWN." 163 Sugeruje to, że nie wszyscy krajowi przywódcy byli tak optymistycznie nastawieni jak Korboński co do ewentualnego zachowania się Rosjan, chociaż wydaje się, iż wszyscy oni uwa- W1 Wypowiedź S. Korbońskiego z 23 VIII 1964 r. Odpis audycji RWE, 23 VIII 1964, SPP. 1M Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof J. K. Zawodnego. "• List płk. J. Bokszczanina do autora z 1IV 1965 r. 440 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji żali, że Rosjanie nie ośmielą się ich aresztować lub rozbroić powstańców w Warszawie, stolicy kraju sprzymierzonego z Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi. W kołach prolondyńskich sądzono, iż nawet gdyby doszło do represji, to Związek Radziecki pod presją Zachodu musiałby ich zaniechać. Gen. Bór-Komorowski uważał, iż „możliwości presji ze strony Zachodu były, bo dostawy szły do Rosji z Zachodu, i liczyliśmy się, że w interesie Zachodu jest utrzymanie Polski niezależnej od Rosji, że Zachód będzie bronił niepodległości Polski. A o decyzjach teherańskich jeszcześmy nie wiedzieli." 1M Nie ulega kwestii, iż autorzy powstania pragnęli uczynić z Warszawy wielką i dramatyczną scenę, na której miał się odegrać ostateczny i rozstrzygający akt rosyjsko-polskiej konfrontacji. Tutaj miało dojść do ostatecznego ustalenia rosyjsko-polskich stosunków. Tutaj zachodnie mocarstwa miały być zaproszone do publicznego wypowiedzenia się w polskich sprawach. Sądzono też, iż udane powstanie wzmocni pozycję Mikołaj czy ka w jego rozmowach ze Stalinem w Moskwie; pozwoli mu na prowadzenie negocjacji z pozycji względnej siły i przekona władców Kremla, że premier londyńskiego rządu jest prawdziwym reprezentantem odradzającej się Polski. Gen. Bór-Komorowski podkreślił w 1946 roku, iż na krótko przed wybuchem powstania uważał, że „premier, niewątpliwie, ustali w Moskwie współdziałanie Armii Czerwonej z Armią Krajową, a nasze równoczesne działanie zbrojne w Warszawie pomoże ze swej strony w ponownym nawiązaniu stosunków dyplomatycznych pomiędzy naszymi rządami".165 Płk Iranek-Osmecki wręcz oświadczył, że powstanie miało być „atutem dla Mikołajczyka".166 Gen. Pełczyński podkreślał, iż powstanie było próbą podparcia pozycji rządu londyńskiego.167 Świadczy to, iż w Warszawie starano się zsynchronizować wybuch i prze- 1M Relacja ustna gen. T. Bora-Kamorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. M* T. Bór-Komorowski, The Unconąuerables, t. 129. w» Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. 1W Relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego. 441 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji bieg walki z wizytą premiera w Moskwie. Trzeciego dnia powstania wysoki przedstawiciel Delegatury Rządu tłumaczył Zbignie-wowi Stypułkowskiemu, że jedną z głównych przyczyn jego wybuchu „była chęć dopomożenia premierowi Mikołaj czy kowi, który za namową aliantów wyjechał do Moskwy na pertraktacje ze Stalinem. Zyskał on teraz kartę w postaci naszej współpracy z armią sowiecką w pobiciu Niemców." 16S Dowódca AK wyznał, iż w tym samym czasie „z niecierpliwością oczekiwaliśmy wyniku rozmów premiera Mikołaj czyka w Moskwie. Wiedzieliśmy, że był on w radiowym kontakcie z Londynem i że otrzymywał teraz codziennie wiadomości o sytuacji w stolicy. Wiedzieliśmy również, że 31 lipca [...] miał pierwszą rozmowę z Mołotowem i że w parę dni potem rozmawiał ze Stalinem. Nie wątpiliśmy, że sprawa uzgodnienia działań między dowództwem sowieckim a stroną polską oraz problem pomocy dla Warszawy musiały być poruszone." 169 Zresztą już 26 lipca płk Rzepecki oznajmił swym przełożonym i kolegom, że „porozumienie między rządami może zapaść w każdej chwili: na dzień przed czy dzień po rozpoczęciu walki".170 Jankowski też uważał, że powstanie ułatwi Mikołajczy-kowi sytuację, „bo odpadnie zarzut, że my nie walczymy z Niemcami".171 Ponadto twierdzi się, że gen. Bór-Komorowski 2 września 1944 roku oznajmił prezydium RJN, iż nakazał rozpocząć walkę, ponieważ chciał udzielić premierowi poparcia w pertraktacjach ze Stalinem.172 W 1965 roku dowódca AK temu zaprzeczył mówiąc, że „wyjazd Mikołaj czyka do Moskwy nie miał na nas wpływu. To zagadnienie nie było w ogóle brane pod uwagę." 173 Twierdzenie to nie wydaje się jednak przekonywające, zważywszy na kategoryczne oświadczenie generała z 1946 roku, że jednym 1M Z. Stypułkowski, W zawierusze dziejowej..., s. 216. mi T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 234. m J. Rzepeoki, W sprawie decyzji podjęcia walki w Warszawie, s. 322. 171 A. Skarżyński, Polityczne przyczyny..., s. 255. >n J. Rokicki („Michał"), Blaski i cienie bohaterskiego pięciolecia, Niemcy Zachodnie 1949, s. 101. 171 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego; podobną relację złożył gen. BÓT-Komorowski w liście do prof. J. K. Zawodnego z 6IV 1985 r. Kopia w posiadaniu autora. 442 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji z powodów rozpoczęcia powstania była chęć dopomożenia Miko-łajczykowi „w ponownym nawiązaniu stosunków dyplomatycznych pomiędzy naszymi rządami".174 Prawdopodobnie gen. Bór--Komorowski miał na myśli fakt, że skoro oficjalna wiadomość o wyjeździe Mikołajczyka doszła dopiero 29 lipca,175 to nie mogła mieć wpływu na wstępną decyzję wywołania powstania, która zapadała pomiędzy 21 a 25 lipca. Niemniej wiadomość ta musiała zelektryzować krajowych przywódców i spotęgować ich wolę czynu, ponieważ nadchodził przełomowy moment w rosyjsko-polskiej rozgrywce dyplomatycznej, co czyniło energiczną akcję AK rzeczą nieodzowną. Wiadomość o wyjeździe Mikołajczyka do Moskwy, przy poparciu Churchilla; działała podniecająco na autorów powstania i przekonywała o słuszności ich niezależnej decyzji stoczenia walki o Warszawę, ponieważ zbliżały się wielkie wydarzenia polityczne i nadarzała się okazja wywarcia na nie wpływu przez opanowanie stolicy.178 Autorzy powstania działali w przeświadczeniu, że dopiero w Warszawie po wkroczeniu Armii Czerwonej, pomimo utworzenia PKWN, nastąpi rozstrzygające wyjaśnienie polsko-radzieckich stosunków, „tutaj zarysuje się ostatecznie, czy w nadchodzącym układzie rzeczy będzie miejsce dla AK i jej podległości naczelnym władzom państwowym w Londynie, czy też miejsca takiego Sowiety nie widzą".177 Pocieszali się też tym, że skoro Rosjanie nie pozwolili „Lubelskiemu Komitetowi" ochrzcić się mianem rządu, oznaczało to, że Stalin pozostawiał sobie jeszcze furtkę do zawarcia porozumienia z Mikołaj -czykiem.178 Dla Bora-Komorowskiego utworzenie PKWN było potwierdzeniem „rosyjskich tendencji", umacniało go w przekonaniu, że Rosja musi się wreszcie „zdecydować" i że nie można się „biernie przypatrywać wypadkom".179 "* T. Bór-Komorowski, The Unconąuerables, s. 129. "5 Zob. s. 373. 174 Relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego. 177 Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, datowana 17 IX, wysłana 19 IX 1944, L. dz. 8611/tjn./44, SPP. 178 Tamże. 179 RSlacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 443 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji Ponadto autorów powstania zachęcało do działania ich głębokie przekonanie, że ludność stolicy entuzjastycznie i gremialnie odpowie na ich wezwanie do powstania przeciwko znienawidzonym Niemcom, do czego zresztą doszło. Warszawa od rozbiorów odgrywała zawsze wielką rolę w walkach o niepodległość. Warszawa stanęła do walki w czasie kościuszkowskiej insurekcji; powstanie listopadowe zaczęło się w Warszawie; w czasie powstania styczniowego Warszawa była siedzibą Rządu Narodowego; w latach 1904—1907 warszawski proletariat odegrał dużą rolę w walce z caratem; we wrześniu 1939 roku Warszawa stawiła bohaterski opór najeźdźcom, a w 1943 warszawskie Getto stanęło do otwartej walki z Niemcami. Przez cały okres okupacji Warszawa była jednym z głównych bastionów antynazistowskiego ruchu oporu w Europie. Tutaj powstały pierwsze zalążki Państwa Podziemnego; w Warszawie koncentrowały się najliczniejsze i najsilniejsze siły polskiego ruchu oporu i miały swoją siedzibę polityczne i wojskowe władze w kraju, co w praktyce oznaczało, że tylko w stolicy przebieg walk i proces ujawniania się mógł być kontrolowany i kierowany przez najwyższe czynniki. Obecnie, na ich rpzkaz,^ludność Warszawy znowu miała stanąć do otwartej walki ó oswobodzenie swego miasta. Płk Bokszczanin twierdzi, że dowódca AK był przekonany, iż wystarczy tylko zacząć, a „reszty dokona ludność powstała w nienawiści do Niemców i zmiażdży ich swą masą jak lawina".180 W lipcu 1944 roku nastroje w Warszawie rzeczywiście były podminowane i wzmagały się żądania natychmiastowego wystąpienia przeciwko Niemcom. Kpt. Wacław Za-górski, świadek lipcowych wydarzeń i późniejszy dowódca II batalionu grupy „Chrobry II", odnotował w swoim pamiętniku pod datą 31 lipca: „Wszyscy są zdania, że dłużej zwlekać nie można [...] Przecież atmosfera jest już tak napięta, że nawet bez niczyjego rozkazu lada chwila może dojść do poważnych starć na mieście. Trudno, ludzie mają nerwy i te nerwy po pięciu latach hitlerowskiej okupacji nie są w najlepszym stanie. Dotychczasowe 180 List płk. J. Bokszczanina do autora z 19IV 1965 r. 444 VII. Powstanie warszawskie — mott/wy decyzji zdyscyplinowanie stolicy — to naprawdę cud. Jak długo można budować na cudach?" 181 Na ustach wszystkich, według Zagórskie-go, pojawiało się to samo pytanie: „Na co jeszcze czekamy?" 1M Stefan Korboński, kierownik Walki Cywilnej, widział sytuację w podobny sposób: „Dotychczas nie wymyślono nic takiego, co mogłoby zapobiec wybuchowi wulkanu. A takim wulkanem była Warszawa w lipcu 1944 roku." 183 Stąd dla krajowych przywódców jedynym problemem była kwestia, kiedy spowodować wybuch i jak wyciągnąć z niego polityczne korzyści dla sprawy, którą reprezentowali. W ostatnich dniach lipca robili oni zresztą wszystko, co było tylko w ich mocy, aby podsycać temperaturę tego „wulkanu" i utrzymywać go w stanie ciągłego wrzenia. 28 lipca „Monter" zaalarmował swoje oddziały, które cały następny dzień spędziły na punktach zbornych, czekając na ostateczne rozkazy. W niektórych oddziałach stań półpogotowia był nadal utrzymany, pomimo odwołania mobilizacji. Fakt ten musiał powiększyć stan ogólnego napięcia i podniecenia pośród żołnierzy „Montera", których sytuacja — okres długiej i pełnej mobilizacji — w mieście jeszcze opanowanym i dozorowanym przez Niemców — była bez precedensu.18* Od 29 lipca „Rzeczpospolita" — główny organ Delegatury Rządu — był jawnie sprzedawany na ulicach miasta przez 600 kolporterów,185 31 lipca w instytucjach opuszczonych przez Niemców zaczęły dyskretnie urzędować władze podziemne.186 Wypadki te musiały podniecająco wpływać na nastroje ludności i utwierdzać ją w przekonaniu, iż wybijała godzina czynu i wyzwolenia. W taki to sposób Bór-Komorowski i Jankowski, dając upust 181 W. Zagórski, Wicher wolności. Dziennik powstańca, Londyn 1957, s. 22. »« Tamże. 1M S. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej, s. 318. 1M J. Kirchmayer, Uwagi i polemiki. Na marginesie londyńskiego wydania „Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej", Warszawa 1958, s. 107. im Depesza Szefa Departamentu Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu do Ministra Spraw Wewnętrznych, 30 VII 1944, SPP. im Depesza Szela Departamentu Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu do Ministra Spraw Wewnętrznych, 31 VII 1944, SPP. 445 VII. Powstanie yjarszawskie — motywy decyzji tym patriotycznym siłom i uczuciom, które z trudnością tylko mogli kontrolować, stawali się wręcz powolnymi niewolnikami własnych planów i poczynań; nie mogli się zdobyć na rozmyślne rozładowanie i usipokojenie nastrojów ludności, która ze wzrastającą niecierpliwością oczekiwała hasła do boju. Autorzy powstania wiedzieli, że: „Nie wolno było w żadnej mierze dopuścić do wybuchu niezorganizowanego. Z drugiej strony — nie można było przeciwstawić się naturalnej tendencji żołnierza do walki i oporu. Żołnierz, który przez pięć lat zbierał i chronił swą broń z największym narażeniem własnego życia i życia najbliższych — nie mógł mieć tej broni wytrąconej z ręki przez bierność własnego dowództwa. Żołnierzowi temu groziło zresztą, że zostanie nie tylko pozbawiony walki, do której się tyle przygotowywał i tęsknił, lecz równocześnie, że będzie użyty przez okupanta dla jego celów wojennych." 187 Decyzja rzucenia Warszawy do walki wypływała więc nie tylko z wadliwej oceny położenia na rosyjsko--niemieckim froncie, a co za tym idzie zbyt optymistycznej oceny szans powodzenia powstania, lecz była też funkcją sił i elementów, które od lat — prawie od zarania okupacji — odgrywały zasadniczą rolę w kształtowaniu polskiego ruchu oporu; w ciągu pięciu lat przewlekłych i starannych przygotowań do otwartej walki w sercach i umysłach żołnierzy i prawie całej ludności zrodziło się tak gorące jej pragnienie i oczekiwanie, iż w momencie, który wydawał się być przełomowym, jej zaniechanie lub odroczenie wymagałoby od autorów powstania znacznie więcej siły woli, charakteru, opanowania i rozeznania sytuacji, niż to wykazali późnym popołudniem 31 lipca 1944 roku. Na decyzję gen. Bora-Komorowskiego duży wpływ poza elementami wojskowymi, politycznymi i psychologicznymi miały względy natury ideologicznej.188 Potwierdzenie tego znajdujemy w relacji gen. „Montera": „Wybuch powstania miał podłoże polityczne, wojskowe i ideowo-emocjonalne."189 Gen. Pełczyński po- "» Powstanie Warszawskie, „Biuletyn Informacyjny" 1944, nr 93, SPP. im Zob. T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 203. 188 A. Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, s. 13. 446 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji szedł dalej i stwierdził w 1951 roku: „Głównym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji był czynnik ideowy." 19° Z drugiej strony, jak to podkreślił prof. Barraclough, „ideologie i interesy są tak ściśle ze sobą powiązane, że bardzo trudno jest je oddzielić i wykazać, jaką rolę grają one w wydarzeniach".191 Znajduje to zresztą potwierdzenie w relacji gen. Bora-Komorowskiego, który o-świadczył w 1965 roku, iż „motywy ideologiczne pokrywały się z politycznymi".192 Ideologie nie funkcjonują w próżni, powiada prof. Barraclough, i stosunek pomiędzy względami ideologicznymi i politycznymi — power factors — jest tak zawiły w każdej konkretnej sytuacji, iż normalnie odseparowanie ich jest ponad nasze siły.193 Relacja gen. Bora-Komorowskiego potwierdza słuszność tego stwierdzenia; względy polityczne i ideologiczne zazębiały i uzupełniały się wzajemnie w umysłach autorów powstania. W 1965 roku gen. Pełczyński podkreślił, iż krajowi przywódcy zdecydowali się walczyć, gdyż chcieli „bronić wartości i elementów moralnych, jeśli nie można bronić materialnych".194 W Dowództwie AK, twierdzi gen. Pełczyński, panowało „jasne i zdecydowane przekonanie, że wraz z przelewającym się przez Wisłę frontem sowiecko-niemieckim odwróci się nad nami karta dziejowa, odwróci się po raz ostatni w ciągu toczącej się wojny. Potem opanuje nas rosyjsko-sowiecka przemoc i nastanie dla Polski być może długi okres niewoli i obezwładnienia. Czuliśmy nieodzowną potrzebę zbrojnego wystąpienia w imieniu Rzeczypospolitej niepodległej." 19S Gen. Pełczyński podkreślił też, że polityczne i ideologiczne motywy ściśle się ze sobą zazębiały.196 Ważnym elementem ideologicznego podłoża powstania był fakt, iw Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 18IV 1951 r. m G. Barraclough, An Introduction to Contemporary History, London 1967, s. 199. 1W Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. im G. Barraclough, An Introduction..., s. 208. łM Relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. im Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 18IV1951 r. »« Relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 447 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji iż w marcu 1944 jego przyszli współtwórcy obiecali wprowadzić daleko idące reformy społeczne i ekonomiczne w powojennej Polsce. Reformy te miały objąć radykalną przebudowę struktury rolnej, upowszechnienie własności, uspołecznienie kluczowych gałęzi przemysłu i przedsiębiorstw użyteczności publicznej oraz wprowadzenie planowanej gospodarki.197 Nie ulega kwestii, iż o-bietnice te, częściowo przynajmniej, były wynikiem toczącej się w Polsce walki o władzę pomiędzy londyńskim obozem i PPR. Zapowiedź reform miała ochronić koła londyńskie przed zarzutem, iż działają na rzecz reakcji i bronią interesów klas posiadających i uprzywilejowanych. Z drugiej strony, ciągłe zapewnienia przywódców państwa podziemnego, iż nie ma powrotu do przedwojennego systemu, w dużej mierze wypływały z realistycznej akceptacji przez nich, a nawet aprobaty, wprowadzenia koniecznych i nieuniknionych zmian społecznych, których domagały się szerokie masy. Zapewnienia te nie były tylko i wyłącznie taktycznymi chwytami dla pozyskania poparcia mas. Stąd twierdzenie, iż wrogość kół londyńskich w stosunku do PPR i ZSRR była tylko i wyłącznie funkcją zwykłej dla prawicy niechęci do przemian społecznych jako takich, byłoby zbytnim uproszczeniem.198 Autorzy powstania dobrze zdawali sobie sprawę, że tego rodzaju polityka doprowadziłaby ich do katastrofy; opuszczenia ich nie tylko przez szerokie masy, ale nawet przez własnych zwolenników. Gen. Bór-Komorowski „zawodowy fachowiec wojskowy, «nie znający się na polityce», rozumiał potrzebę daleko posuniętych reform społecznych".199 W styczniu 1944 roku dowódca AK zapewnił swoich żołnierzy, iż walczyli oni o Polskę, w której -szerokie masy pracujące, stanowiące trzon narodu, miały odgrywać decydującą rolę; miały mieć prawo do decydowania o losach narodu. Przy tym gen. Bór-Komorowski podkreślał, że tylko londyńskie władze miały prawo do rozwiązania problemu po- »« Zob. s. 96—102. >M Zob. K. Pluta-Czachowski, L. Muzyczka, Prawda i nieprawda o Armii Krajowej, „Tygodnik Powszechny" 1957, nr 24. 199 Tamże. 448 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji litycznej, społecznej i ekonomicznej przebudowy kraju.200 Utożsamiał on więc Polskę z prolondyńskim ruchem; „Polska to my" — mówił dowódca AK swoim żołnierzom. Starał się więc postawić siły stojące w opozycji do kół prolondyńskich, jako wrogie Polsce, poza nawias legalnego życia politycznego. Autorzy powstania utożsamiali PPR z radziecką agenturą, która chciała przemienić Polskę w moskiewskiego wasala. Sądzili, iż zwalczając PPR i jej program przeciwstawiają się wrogim zakusom Rosji. Ich wrogość do ZSRR wypływała głównie z głębokiej nieufności do Rosji — klasycznej polskiej postawy, której genezy należy szukać w okresie rozbiorów — i przywiązania do doktryny dwóch wrogów, która określała ich polityczną i ideologiczną postawę. „W kraju postanowiliśmy postępować według formuły: Walka zbrojna z Niemcami i walka polityczna z Moskalami" — powiedział gen. Pełczyński w 1950 roku.201 Innymi słowy, doktryna dwóch wrogów służyła kierowniczym kołom podziemia jako ich ideologiczny kompas, kiedy planowali warszawskie powstanie. Doktryna ta nie została nigdy odrzucona lub zrewidowana przez krajowych przywódców, chociaż jej polityczna przydatność była kilkakrotnie kwestionowana przez jednego z najwybitniejszych generałów AK na przełomie 1943 roku, kiedy okazało się, że Polska zostanie uwolniona przez Armię Czerwoną, a nie, jak uprzednio zakładano w Warszawie, siły anglo-amerykańskie. Jesienią 1943 roku gen. Stanisław Tatar („Tabor"), ówczesny zastępca szefa Sztabu AK do spraw operacyjnych, „opracował obszerny referat, w którym udowadniał i uzasadniał, że jedynym zwycięzcą w tej wojnie będzie Rosja, która zawładnie całą Europą wschodnią i środkową, że okupacja Polski jest nieunikniona, że nie mogąc walczyć z dwoma przeciwnikami [Niemcami i Rosją — przyp. mój — J.M.C.], z jednym z nich musimy się ułożyć, a więc ze zwycięską Rosją, a nie z pobitymi Niemcami. Wobec tego powinniśmy unikać zadrażnień z Sowietami i dążyć do nawiązania z ni- ań Rozkaz Komendanta Sił Zbrojnych Nr 126, 1211944, L. dz. 4846 (załącznik), SPP. 201 Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 15 IX 1950 r. 29 — Powstanie Warszawskie 449 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji mi kontaktów dla ułożenia możliwie przyjaznych stosunków, które by złagodziły okupację, chociażby za cenę wielkich ustępstw. Była to koncepcja wyrozumowana i nie wynikała z sympatii pro-sowieckich, których Tatar nie miał..."202 Relacja ta znajduje pełne poparcie w wypowiedzi gen. Bora-Komorowskiego: „«Tabor» chciał szukać pełnego porozumienia z Rosją, nawet poza rządem, i godził się na oddanie ziem wschodnich."203 Gen. Bór-Komorow-ski podkreślał jednak, że „Tabor" żadnych kontaktów z komunistami nie miał.204 Gen. Tatar był realistą; jego poglądy i sugestie były logiczne, przekonywające i słuszne. Zostały jednak odrzucone przez jego przełożonych, ponieważ ich przyjęcie, jak to określił gen. Peł-czyński, oznaczałoby pełną kapitulację przed Rosją, która była przeciwnikiem, a nie partnerem dla tych, którzy walczyli o niepodległość. „Logika Tatara, ale logika gra tylko pewną rolę w polityce" — powiedział szef Sztabu AK. Gen. Tatar nie używał zresztą tylko zimnej logiki, gdy usiłował przekonać swych zwierzchników, iż ustępstwa wobec Rosji są nieuniknione i konieczną jeżeli siły londyńskie mają w ogóle odegrać jakąś rolę w powojennej Polsce; „Tatar płakał, gdy chciał przestawić linię AK na ugodową wobec Rosji." 2OS Płakał nadaremnie. Dowódca AK i jego szef sztabu sądzili, że sytuacja może jeszcze ulec zmianie na ich korzyść.206 Oznaczało to, że koła londyńskie jeszcze stale łudziły się, iż przy pomocy Churchilla i Roosevelta uda się im dojść do władzy, bez specjalnego względu na stanowisko Stalina. W kwietniu 1944 roku gen. Tatar został wysłany do Londynu. Oficjalnym powodem „wysłania gen. Tatara do Londynu była potrzeba przedstawienia N. Wodzowi jak najbardziej pełnego obrazu stanu AK i jej możliwości wojskowych — stwierdził płk Boksz-czanin — z czym najlepiej był obeznany szef operacji. Ale był M* List płk. J. Bokszczanina do autora z 1IV 1965 r. m Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 204 Tamże. 203 Relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 806 Tamże. VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji też i inny powód, a mianowicie chęć pozbycia się Tatara, który pod wieloma względami był w sztabie niewygodny, tak ze względu na swój trudny, uparty i arbitralny charakter, jak i niezależność poglądów, często niezgodnych z poglądami k-ta AK. Gen. Tatar cenił i szanował gen. Roweckiego i uznając jego autorytet był wobec niego lojalny, ale Bora uważał za nic, zupełnie się z nim nie liczył i lekceważył, nie nazywając go inaczej jak «pa-jacem». Z gen. Pełcz.207 stosunki były zawsze napięte i wzajemnie nieufne. Znany był jego krytyczny stosunek do gen. Sosnkow-skiego i powiązanie z Mikołaj czykiem. W takich warunkach współpraca z nim była niemożliwa, a odsunięcie go i pozostawienie go samemu sobie mogło być kłopotliwe i może nawet niebezpieczne [...] Można było obawiać się, że Tatar będzie działał po linii uznanej przez niego za słuszną i będzie prowadził swoją politykę [...] Jestem przekonany, że to właśnie zaważyło na wyborze gen. Tatara..." 20s W 1965 roku gen. Bór-Komorowski podał, iż wysłał gen. Tatara do Londynu, ponieważ obawiał się, że mógłby przeszkadzać w realizowaniu powziętego planu: „Może nie sam osobiście, ale może przez innych ludzi. Gdy wszystko stawia się na jedną stawkę, to mógłby przeszkadzać." Poza tym, u innych oficerów sztabu budziły się protesty przeciwko poglądom gen. Tatara i pozostawianiu go na jego stanowisku.209 W sztabie gen. Bora-Komorowskiego byli oficerowie, którzy uważali gen. Tatara prawie za „zdrajcę" gotowego zaprzepaścić „linię ideową AK".210 Gen. Pełczyński uważał, iż od jesieni 1943 roku gen. Tatar, jako jednostka bez „pionu ideowego", w sztabie zawadzał, szczególnie iż „artylerzyści młodszego pokolenia szli za Tatarem".211 W rezultacie próba przekonania Dowództwa AK, na krótko przed wybuchem powstania, o konieczności zarzucenia doktryny 807 Pełcz. — Pełczyński. !0» List płk. J. Bokszczanina do autora z 1IV 1965 r. 209 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. sl° Relacja ustna płk. K. Iranka-Osmeckiego. 411 Relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 450 451 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji dwóch wrogów i wypracowania bardziej realistycznego stanowiska wobec Rosji spaliła na panewce. Bór-Komorowski wierzył, iż prowadzenie walki o niepodległość wymagało: zbrojnej walki z Niemcami, politycznej walki z Rosjanami i dyplomatycznych zabiegów w Londynie i Waszyngtonie o pomoc i obronę interesów rządu londyńskiego w Polsce. Powstanie w Warszawie miało umożliwić zrealizowanie tego planu, którego polityczne zręby stanowiła doktryna dwóch wrogów w jej najbardziej klasycznej formie. „Podejmując walkę z Niemcami — powiedział gen. Pełczyński w 1965 roku — Armia Krajowa broniła niepodległości zagrożonej przez Rosjan (...] Gdyby Moskale byli naszymi sprzymierzeńcami, nie byłoby tak wielkiego powstania..."212 Dla jego autorów powstanie było formą „walki politycznej z wkraczającymi Moskalami".213 Byli oni zdecydowani działać, gdyż chcieli „przeciwstawić się politycznie wkraczającym Sowietom, a nie pod ich grozą ustępować im z pola".214 Parli do walki, gdyż nie chcieli oddawać Rosjanom „w milczeniu stolicy".215 Decydując się jednak na tego rodzaju krok zapominali 0 ostrzeżeniu danym im przez gen. Sikorskiego w marcu 1942 roku, że jeżeli Armia Czerwona odeprze Niemców z Rosji i przejdzie do ofensywy, wtedy nie będzie „żadnych szans przeciwstawienia się wkraczającym do Polski w pościgu za Niemcami wojskom rosyjskim". Wówczas, ostrzegał Sikorski, odbudowa państwa 1 wojska będzie możliwa tylko przy rosyjskiej pomocy i „dobrej woli" oraz „nacisku ze strony Aliantów". Trzeba się liczyć, że wszelkie odruchy przeciwrosyjskie, podkreślał, będą niezrozumiałe na Zachodzie, a Rosji posłużą jako pretekst do okupacji kraju. „Kosztować to by mogło wiele krwi, przelanej bezużytecznie — [podkr. moje — J.M.C.]." 216 Sikorski zalecał więc władzom krajowym prowadzenie ugodo- «« Tamże. M3 Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z T5 IX 1950 r. N 811 Tamże. 115 Tamże. m Instrukcja osobista i tajna Naczelnego Wodza do Dowódcy Krajowego z 8 III 1942, L. dz. 1111/42, SPP. 452 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji wej polityki wobec Związku Radzieckiego na wypadek jego zwycięstwa na wschodnim froncie. W drugiej połowie 1944 roku, kiedy zwycięska Armia Czerwona parła na Warszawę, jedynie tego rodzaju polityka mogła zapobiec zbliżającej się katastrofie. Jednak Jankowski i Bór-Komorowski sądzili, że ich silne, stanowcze i bezkompromisowe podejście do Rosjan będzie bardziej owocne. Uważali, iż tylko przyjęcie nieprzejednanej postawy wobec Stalina i wystąpienie w roli przywódców i gospodarzy powstańczej Warszawy zmusi go do traktowania ich jako równych sobie, suwerennych i prawowitych reprezentantów odradzającej się Polski. Powstanie miało być momentem ich tryumfu i chwały; w istocie, ponieważ nie doszło do polsko-rosyjskiego porozumienia i wojskowej współpracy, stało się przyczyną niebywałego zniszczenia i klęski. VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie VIII POWSTANIE WARSZAWSKIE — POSTAWA NAJWYŻSZYCH WŁADZ W LONDYNIE Pełne zrozumienie i naświetlenie postawy najwyższych władz emigracyjnych, premiera i Naczelnego Wodza, wobec powstania wymaga szczegółowej analizy wysłanych przez nich dyrektyw do kraju w lipcu 1944 roku; tylko bowiem w ten sposób będzie można ustalić, w jakim stopniu byli oni odpowiedzialni za wybuch powstania i w jakiej mierze odpowiadało ono ich intencjom. Od początku lipca polskie władze w Londynie działały pod presją dwóch zasadniczych wydarzeń: rozpoczęcia się letniej ofensywy rosyjskiej na froncie wschodnim oraz załamania się nieoficjalnych rozmów polsko-radzieckich prowadzonych w ciągu czerwca w Londynie.1 Te dwa znamienne fakty wywierały zasadniczy wpływ na instrukcje wysłane z Londynu do Warszawy w czasie kilku ostatnich tygodni przed powstaniem. 3 lipca odbyło się spotkanie pomiędzy premierem, Naczelnym Wodzem i ministrem obrony narodowej, na którym omówiono rozwój ostatnich wydarzeń dyplomatycznych i wojskowych oraz rozważono sprawę wysłania dodatkowych instrukcji do Warszawy. Do spotkania tego doszło z inicjatywy gen. Kukiela, który uważał, iż było rzeczą konieczną, aby premier i Naczelny Wódz spotkali się i ponownie omówili rolę, jaką kraj miał odgrywać w ciągu nadchodzących miesięcy. Stosunki pomiędzy Sosnkow-skim i Mikołajczykiem były napięte, gdyż Naczelny Wódz obawiał się, iż premier wkrótce skapituluje wobec nacisków Rosji. 1 Zob. s. 194—197i 454 Co więcej, gen. Sosnkowski miał w ciągu najbliższych dni udać się do Włoch celem odwiedzenia 2 Korpusu.2 Mikołajczyk stwierdził na wstępie, iż w ostatnich czasach toczyły się nieoficjalne rokowania ze Związkiem Radzieckim w sprawie nawiązania stosunków dyplomatycznych. Według oceny premiera władze radzieckie, które „szukały do niedawna kontaktów i rozmów z Rządem Polskim, sprawiając wrażenie, że dążą do porozumienia", ostatnio wycofały się i rokowania się urwały, przy czym zmiana postawy zbiegła się z rozpoczęciem letniej ofensywy. „Premier sądzi, że Sowiety powzięły decyzję pójścia drogą faktów dokonanych." 3 O sytuacji wojskowej Naczelny Wódz powiedział, że obecne operacje radzieckie „wydają mu się tak poważne w swym założeniu i przebiegu, że nie może uważać za wykluczone, iż w okresie najbliższych kilku tygodni armie sowieckie dojdą do linii: granica Prus Wschodnich — Bug. Zaś miesiące letnie mogą [...] doprowadzić Armię Czerwoną na przedpola Warszawy." Gen. Kukieł zgodził się z powyższą oceną. W związku „z grożącym zajęciem Polski" przez Armię Czerwoną Naczelny Wódz był zdania, iż wskazanym było „podanie krajowi dodatkowych dyrektyw dotyczących się zachowania pod okupacją".4 Niemniej, choć Sosnkowski przyznał nareszcie, że cała Polska może być zajęta przez Rosjan, a nie przez siły anglo-amerykańskie, ani Naczelny Wódz, ani minister obrony narodowej nie spodziewali się, aby Armia Czerwona uwolniła Warszawę od Niemców pod koniec lipca lub na początku sierpnia 1944 roku. W opinii Naczelnego Wodza nowe dyrektywy miały opierać się na trzech niezmiennych zasadach: walka z Niemcami musi być kontynuowana, strzelać do Rosjan nie można, powstanie zbrojne bez uprzedniego porozumienia politycznego jest niemo- * Relacja ustna gen. M. Kukiela. 3 Streszczenie rozmowy Mikołajczyk — Sosnkowski — Kukieł odbytej 3 VII 1944 r., załącznik do listu Naczelnego Wodza do Prezydenta RP z 6 VII 1944 r., L. dz. Osob./GNW/tjn.44, SPP. Streszczenie było sporządzone przez NW bez uzgodnienia z Premierem (dalej — Rozmowa z 3 VII 1944 r.). 4 Tamże. 455 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie żliwe. Trzeba jednak powiedzieć krajowi, „co mają zrobić ujawnieni przedstawiciele administracji, jeśli władze sowieckie ich nie uznają" i „ujawnione oddziały Armii Krajowej, jeśli otrzymają w pewnym momencie rozkaz złożenia broni lub wejścia do armii Berlinga". Naczelny Wódz widział dwa możliwe rozwiązania: albo po wyczerpaniu wszystkich środków protestu ustąpić wobec gwałtu i przemocy, albo rozproszyć oddziały w terenie, wycofując najbardziej zagrożoną część kadry na zachód. Gen. Sosnkowski podkreślił, że to wycofywanie, „o ile armie sowieckie nie zatrzymają się w środku swego pochodu (np. na linii Ribbentrop—Mołotow), doprowadzi w końcu do tego, że dylemat obejmie wszystkich, nie wyłączając centralnych władz krajowych".5 Ze słów tych jasno wynikało, że Naczelny Wódz głównie myślał o nadchodzącej rosyjsko-polskiej konfrontacji, jej przebiegu i skutkach, a nie o rozmiarze, nasileniu, charakterze i miejscu antyniemieckich operacji AK, które, jego zdaniem, należało prowadzić w ramach „wzmożonej akcji dywersyjnej".6 Ciągła troska Sosnkowskiego o wynik polsko-rosyjskiej konfrontacji wynikała z jego głębokiego przekonania, że Mikołaj-czykowi, pomimo jego zabiegów, nie uda się osiągnąć porozumienia ze Stalinem. Naczelny Wódz uważał, iż celem Moskwy było „przekształcenie Polski w XVII Republikę". „Dopuszczenie komunistów do udziału w Rządzie Polskim musiałoby doprowadzić w warunkach okupacji sowieckiej do tego, że komuniści staliby się wkrótce elementem decydującym w Rządzie, eliminując następnie wszystkie inne czynniki."7 Poglądy Naczelnego Wodza różniły się od opinii premiera, który jeszcze stale żywił nadzieję, że będzie mógł porozumieć się z Kremlem. Mikołajczyk nie sądził, „aby można było stwierdzić z całą stanowczością, że Rosja dąży do stworzenia XVII Republiki", raczej uważał, że Stalin będzie liczył się z opinią świata i państw anglosaskich; dużo : VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie też „zależeć będzie od postawy społeczeństwa i od tego, jak naród w tych godzinach próby zda egzamin".8 Premier, po powrocie z Waszyngtonu, był pod wrażeniem, że Stalin nie miał zamiaru eksportować rewolucji do innych krajów, ponieważ zamierzał, ze względów ekonomicznych, utrzymywać dobre stosunki z Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi. Mikołajczyk wydawał się wierzyć, „że komuniści znaleźli się na prawym skrzydle pod względem haseł socjalnych — o ile bowiem Polacy z armii Berlinga wysuwali m. in. hasło kontroli nad obrotem kapitałów, to komuniści rosyjscy przeciwstawiali się temu twierdząc, że po wojnie dbać będą musieli o przypływ kapitałów obcych". Pozą tym premier uważał, że „sowieckie wojska okupacyjne" w odpowiednim czasie opuszczą Polskę i, że Rosja zazdrosna o polityczny prymat nie zechce komu-nizować Niemiec w obawie, aby kierownictwo nie wyrwało się z jej rąk na rzecz ewentualnego partnera.9 Mikołajczyk więc wierzył, że przy aktywnej pomocy ruchu podziemnego wraz z dyplomatycznym poparciem Londynu i Waszyngtonu będzie miał poważną szansę na dojście do porozumienia z Moskwą i objęcia władzy w Polsce. Natomiast Naczelny Wódz sądził, że „Rosja nie wyzbyła się planu użycia haseł socjalnych i hasła rewolucji jako narzędzia własnej polityki impe-rialistycznej"; nie wierzył, by Rosja ze względu na wyczerpanie wojenne, straty i chęć uzyskania anglo-amerykańskiej pomocy gospodarczej była „w urządzaniu Europy uzależniona od politycznych poglądów Anglii i Ameryki"; wreszcie myślał, „że nie należy wykluczać perspektywy koalicji Rosji i skomunizowanych Niemiec __ w rozgrywce o sprawy sporne, których nie brak".10 Sosnkowski wiązał swoje nadzieje na rozwiązanie sprawy polskiej z wybuchem nowego konfliktu pomiędzy Wschodem a Zachodem. Mikołajczyk i Sosnkowski nie zgadzali się w tej materii i ich diametralnie różne zapatrywania rzutowały na ich stosunek do 5 Tamże. • Tamże. ' Tamże. s Tamże. 9 Tamże. 10 Tamże. 456 457 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie żliwe. Trzeba jednak powiedzieć krajowi, „co mają zrobić ujawnieni przedstawiciele administracji, jeśli władze sowieckie ich nie uznają" i „ujawnione oddziały Armii Krajowej, jeśli otrzymają w pewnym momencie rozkaz złożenia broni lub wejścia do armii Berlinga". Naczelny Wódz widział dwa możliwe rozwiązania: albo po wyczerpaniu wszystkich środków protestu ustąpić wobec gwałtu i przemocy, albo rozproszyć oddziały w terenie, wycofując najbardziej zagrożoną część kadry na zachód. Gen. Sosnkowski podkreślił, że to wycofywanie, „o ile armie sowieckie nie zatrzymają się w środku swego pochodu (np. na linii Ribbentrop—Mołotow), doprowadzi w końcu do tego, że dylemat obejmie wszystkich, nie wyłączając centralnych władz krajowych".5 Ze słów tych jasno wynikało, że Naczelny Wódz głównie myślał o nadchodzącej rosyjsko-polskiej konfrontacji, jej przebiegu i skutkach, a nie o rozmiarze, nasileniu, charakterze i miejscu antyniemieckich operacji AK, które, jego zdaniem, należało prowadzić w ramach „wzmożonej akcji dywersyjnej".6 Ciągła troska Sosnkowskiego o wynik polsko-rosyjskiej konfrontacji wynikała z jego głębokiego przekonania, że Mikołaj-czykowi, pomimo jego zabiegów, nie uda się osiągnąć porozumienia ze Stalinem. Naczelny Wódz uważał, iż celem Moskwy było „przekształcenie Polski w XVII Republikę". „Dopuszczenie komunistów do udziału w Rządzie Polskim musiałoby doprowadzić w warunkach okupacji sowieckiej do tego, że komuniści staliby się wkrótce elementem decydującym w Rządzie, eliminując następnie wszystkie inne czynniki."7 Poglądy Naczelnego Wodza różniły się od opinii premiera, który jeszcze stale żywił nadzieję, że będzie mógł porozumieć się z Kremlem. Mikołajczyk nie sądził, „aby można było stwierdzić z całą stanowczością, że Rosja dąży do stworzenia XVII Republiki", raczej uważał, że Stalin będzie liczył się z opinią świata i państw anglosaskich; dużo 5 Tamże. • Tamże. 7 Tamże. 456 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie też,.zależeć będzie od postawy społeczeństwa i od tego, jak naród w tych godzinach próby zda egzamin".8 Premier, po powrocie z Waszyngtonu, był pod wrażeniem, że Stalin nie miał zamiaru eksportować rewolucji do innych krajów, ponieważ zamierzał, ze względów ekonomicznych, utrzymywać dobre stosunki z Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi. Mikołajczyk wydawał się wierzyć, „że komuniści znaleźli się na prawym skrzydle pod względem haseł socjalnych — o ile bowiem Polacy z armii Berlinga wysuwali m. in. hasło kontroli nad obrotem kapitałów, to komuniści rosyjscy przeciwstawiali się temu twierdząc, że po wojnie dbać będą musieli o przypływ kapitałów obcych". Poza tym premier uważał, że „sowieckie wojska okupacyjne" w odpowiednim czasie opuszczą Polskę i, że Rosja zazdrosna o polityczny prymat nie zechce komu-nizować Niemiec w obawie, aby kierownictwo nie wyrwało się z jej rąk na rzecz ewentualnego partnera.9 Mikołajczyk więc wierzył, że przy aktywnej pomocy ruchu podziemnego wraz z dyplomatycznym poparciem Londynu i Waszyngtonu będzie miał poważną szansę na dojście do porozumienia z Moskwą i objęcia władzy w Polsce. Natomiast Naczelny Wódz sądził, że „Rosja nie wyzbyła się planu użycia haseł socjalnych i hasła rewolucji jako narzędzia własnej polityki imperialisty cznej"; nie wierzył, by Rosja ze względu na wyczerpanie wojenne, straty i chęć uzyskania anglo-amerykańskiej pomocy gospodarczej była „w urządzaniu Europy uzależniona od politycznych poglądów Anglii i Ameryki"; wreszcie myślał, „że nie należy wykluczać perspektywy koalicji Rosji i skomunizowanych Niemiec — w rozgrywce o sprawy sporne, których nie brak".10 Sosnkowski wiązał swoje nadzieje na rozwiązanie sprawy polskiej z wybuchem nowego konfliktu pomiędzy Wschodem a Zachodem. Mikołajczyk i Sosnkowski nie zgadzali się w tej materii i ich diametralnie różne zapatrywania rzutowały na ich stosunek do s Tamie, 9 Tamże. 10 Tamże. 457 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Loiidynte ruchu podziemnego i jego roli w czasie rozpoczynającej się rosyj-sko-niemieckiej bitwy o Polskę. Premier chciał, aby ruch oporu walczył przeciwko Niemcom w ramach planu „Burza" — „wzmocnionej akcji dywersyjnej", ujawniał się i szukał kooperacji z Armią Czerwoną; przedstawiciele Delegatury Rządu mieli się też ujawniać i czynić propozycje współdziałania w administracji lokalnej. Sosnkowski sugerował, aby ujawnieni przedstawiciele deklarowali, iż obejmują administrację lokalną z ramienia Rządu Rzeczypospolitej. Premier zgodził się poprawkę tę uwzględnić, ale zastrzegł sobie, że jeżeli oddziały AK zostałyby postawione „wobec alternatywy przymusowego wcielenia do Armii Czerwonej lub armii Berlinga, nie będą miały innego wyjścia, jak ustąpić pod przemocą po złożeniu protestu".11 W tym momencie Mikołajczyk nie miał zamiaru nakazywać Borowi-Komorowskiemu wszczęcia powszechnego powstania lub opanowania Warszawy. Zarówno Sosnkowski, jak i Kukieł byli tego w pełni świadomi.12 W rzeczywistości zarówno Mikołajczyk, jak i Sosnkowski w czasie tego spotkania nie odstępowali prawie ani na krok od swych starych, dobrze już znanych i szeroko dyskutowanych poglądów; każdy z nich po prostu powtarzał i bronił dawno już ustalonych poglądów i pozycji.13 Najbardziej radykalna sugestia co do użycia AK w czasie nadchodzącej rosy jsko-polskiej konfrontacji wyszła od gen. Kukiela: „Aby w wypadku «collapse'u» armii niemieckiej — Armia Krajowa dokonała próby powstania na ograniczonej przestrzeni celem opanowania pewnego obszaru, dokąd w odpowiedniej chwili udałyby się władze zwierzchnie Rzeczypospolitej. Stworzenie takiego obszaTU o pełnej władzy polskiej postawiłoby rząd sowiecki przed ciężkim dylematem, przyczyniając się do wyjaśnienia w oczach świata istotnej sytuacji." u Zresztą, nawet ta zuchwała sugestia w istocie była nieco zmodyfikowaną wersją jednego z punktów Instruk- 11 Tamże. 12 Tamże. 13 Zob. s. 2,69—297. 14 Rozmowa z 3 VII 1944 r. 458 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie cji Rządu z listopada 1943, który przewidywał wszczęcie powstania na wypadek załamania się Niemiec.15 Kukieł podkreślał jednak, że „Burza" była już właściwie powstaniem, co powinno być uznane i zrozumiane. „To, co obecnie Armia Krajowa robi w zakresie akcji dywersyjnej i partyzanckiej, jest już czymś więcej wojskowo — przypominał gen. Kukieł — aniżeli było powstanie 1863 r. Czyż więc nie należałoby już obecne stadium działań nazwać powstaniem ze względów moralno-propagandowo-polity-cznych." 16 Kukieł był pierwszym emigracyjnym przywódcą, który pojął prawdziwy charakter i znaczenie „Burzy". W lecie 1944 roku „Burza" przerodziła się w praktyce w wiele lokalnych powstań i minister-historyk nalegał na pogodzenie się z tym faktem, ponieważ wszelkiego rodzaju sztabowe formułki używane dla określenia toczących się operacji AK, jak „wzmożona akcja dywersyjna itp.", po prostu zaciemniały właściwy obraz rzeczy. Minister obrony narodowej przez przedstawienie „Burzy" światu jako pełnego antyniemieckiego powstania chciał zwrócić powszechną uwagę na wydarzenia zachodzące w Polsce, zapewnić powstańcom sympatię i pomoc Zachodu i zmusić Stalina do określenia swych prawdziwych intencji wobec kół londyńskich. Ale nawet Kukieł nie miał żadnych specyficznych planów dla Warszawy, chociaż już w październiku 1943 roku zaproponował, „by przy odwrocie niemieckim opanować stolicę i utworzyć władze legalne, zanim przy pomocy sowieckiej powstałby jakiś rząd komunistyczny".17 W lipcu 1944 roku Kukieł mówił tylko o opanowaniu „pewnego obszaru", co prawdopodobnie oznaczało, iż spodziewał się, że AK będzie się bić poza obrębem dużych miast. Uderzający jest fakt, że w tym czasie żaden z najwyższych przywódców polskich w Londynie nie zastanawiał się nad rolą Warszawy w czasie walk AK z Niemcami, chociaż w niespełna miesiąc później stała się ona największym, najkrwawszym i naj dramatyczniej szym krajowym polem walki. Ten zastanawiający 15 Zoto. s. 263. » Rozmowa z 3 VII 1944 r. « Notatka z narady u Prezydenta, 26 X 1943, SPP. 459 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie i wiele mówiący brak zainteresowania Warszawą może być tłumaczony tylko tym, że ani Mikołajczyk, ani Sosnkowski, ani też Kukieł nie spodziewali się, że Armia Czerwona będzie usiłowała zająć Warszawę na początku sierpnia 1944 roku; zakładali oni, że letnia ofensywa radziecka zatrzyma się na przedpolach Warszawy.18 Opinie i sugestie ministra obrony narodowej wniosły wiele świeżych elementów do dyskusji pomiędzy Mikołajczykiem i Sosnkowskim i wywołały daleko idące konsekwencje. Pobudziły one premiera do wysłania do Warszawy następnego dnia ważnej depeszy, która zawierała kilka projektów ministra obrony narodowej. Naczelny Wódz w zasadzie nie podzielał poglądów Ku-kiela. Sosnkowski przestrzegał, iż „nieostrożne operowanie słowem «powstanie» może mieć nieobliczalne skutki na wewnątrz i pociągnąć ludność do źle obliczonego i przedwczesnego zrywu".19 Można to było rozumieć, że Naczelny Wódz chciał utrzymać ustanowioną nomenklaturę i zachować termin „powstanie" na wypadek „powstania powszechnego i jednoczesnego". Ostrzegał też przed szerokim operowaniem określeniem „collapse" Niemiec i szukaniem analogii z 1918 rokiem. „Stosunki wewnętrzne Niemiec — mówił Sosnkowski — ich psychika są inne niż wówczas [...] Niemcy na pewno będą bronili zaciekle dostępu do swego kraju.20 W tych warunkach trudno jest sobie wyobrazić możność opanowania większego obszaru lub poważniejszego centrum na czas dłuższy niż parę dni, potem zaś nieuniknionym skutkiem podobnej próby byłaby powszechna rzeź ludności [...] Powstanie bez uprzedniego porozumienia z ZSRR na godziwych podstawach byłoby politycznie nieusprawiedliwione, zaś bez uczciwego i prawdziwego współdziałania z Armią Czerwoną byłoby pod względem wojskowym niczym innym jak aktem rozpaczy."21 Naczelny Wódz sądził, że AK powinna się bić z Niemcami w ramach „Bu- 18 Rozmowa z 3 VII 1944 r. » Tamże. w Naczelny Wódz przypuszczał, że niebawem będzie na terenach Polski około 130 niemieckich dywizji. (Rozmowa z 3 VII 1944 r.) " Tamże. 460 rzy", tzn., iż „poza ustaloną formułę o wzmożonej akcji dywersyjnej wyjść w danych warunkach nie można". Mimo to był gotów „rozważyć, czy ze względów propagandowych nagłówek odnośnej rubryki w komunikacie Sztabu NW — nie można zmienić np. na «Działania powstańcze Armii Krajowej*".22 Jasne wdęc było, że Naczelny Wódz był przeciwny podjęciu przez AK na szeroką skalę zakrojonych operacji przeciwko Niemcom. Przy końcu spotkania Mikołajczyk i Kukieł prosili Sosnkow-skiego, aby odłożył swój wyjazd do Włoch i pozostał w Anglii ze względu na toczące się wydarzenia na froncie wschodnim. Argumentowali to tym, że tylko z Londynu Naczelny Wódz mógł trzymać rękę na pulsie wypadków; tu, w Londynie, zbiegały się wszystkie nici. Pomimo próśb Sosnkowski nie zrezygnował z wyjazdu, obiecał jednak wrócić do Londynu w ciągu czterdziestu ośmiu godzin, jeżeli zaszłaby tego potrzeba.23 Następnego dnia — 4 lipca — Mikołajczyk, do głębi poruszony wnioskami i argumentami Kukiela, wysłał telegram do Delegata Rządu, w którym pisał: Po porozumieniu się z Komitetem Politycznym Rady Ministrów i Naczelnym Wodzem proponujemy Warn ogłoszenie wspólne następującego komunikatu, który byśmy ogłosili za granicą: Do Dowódców AK i Przedstawicieli lokalnej administracji państwowej i samorządowej. W miarę zbliżania się frontu dowódcy oddziałów AK, zgodnie z otrzymanymi instrukcjami szczegółowymi, rozwijają automatycznie zwiększoną działalność bojową przeciw Niemcom ofiarując tak jak dotąd współpracę zbliżającym się armiom sowieckim do dalszej walki z Niemcami, opierając się na statucie AK, podległej swym legalnym władzom państwowym RP w Londynie i kraju. Przedstawiciele tajnej lokalnej administracji państwowej i samorządowej zgłoszą swoją obecność przy wkraczaniu wojsk sowieckich na podstawie im znanych szczegółowych instrukcji Delegata Rządu RP, komunikują im o istnieniu w terenie tajnej administracji [...] zgłaszając gotowość dalszego pełnienia swych obowiązków z ramienia legalnych władz RP.M B Tamże. ** Relacja ustna gen. M. Kukiela. "Depesza Premiera do Delegata Rządu, 4VII 1944, L. dz. 1784/t]n./44, IGS — PRM, L 11. 461 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie Komunikat ten miał być podpisany przez Delegata Rządu, komendanta AK i przewodniczącego Rady Jedności Narodowej.25 W dalszej części premier donosił Jankowskiemu: Ostatnio prowadzone rozmowy z przedstawicielami Rządu Sowieckiego rozbiły się. Sowiety postanowiły wezwać kraj do powstania przez Berlinga, a równocześnie przystąpią do organizowania administracji miejscowej z miejscowego społeczeństwa. Nie możemy milczeć my, gdy Sowiety wchodzą do Polski. Jeżeli chodzi o AK, do której wołaliśmy, że czas nadejdzie, by nie być rzeczywiście oskarżonym o ciche porozumienie z Niemcami. Ponieważ walka otwarta już i tak rozgorzała na wschodzie, zapytujemy się, czy nie warto by tego już ogłosić powstaniem. Jeżeli ze względów bezpieczeństwa niemożliwe, to przynajmniej ogłosić proponowaną treść, by w ten sposób okazać do ostatniej chwili wysiłek walki i gotowość kolaboracji. Ponieważ Sowiety będą tworzyć administrację miejscową, by jak mówią — „wykazać Polakom, że Moskale nie przychodzą rządzić Polakami" — wobec tego bardzo ważnym jest wychodzić z inicjatywą i opanowywać lokalną administrację [...] Dlatego przez ogłoszenie należałoby wykazać, że administracja ta jest. Gdyby potem czynili krzywdę, przez jej usuwanie — pozostanie nam argument na gruncie międzynarodowym, że wykręt sowiecki, iż wobec niedojadania się z rządem polskim musieli się zwrócić do lokalnej ludności — był pospolitym oszustwem, które maskowało tylko narzucenie Polsce administracji sowieckiej. Nie przypuszczamy, by w pierwszym przynajmniej momencie nie uwzględnili przedstawicieli miejscowego społeczeństwa i czynili krzywdę na dużą skalę; po wtóre — rozkonspirowanie naszych ludzi prędzej czy później nastąpi przez nich. Dlatego, naszym zdaniem, należy wydać naszym ludziom poufne zarządzenie tworzenia samorządów i administracji i jako fakty dokonane — komunikować Sowietom. Proszę o pilną odpowiedź, gdyż każdy dzień decyduje o powodzeniu akcji. Jeżeli nasza koncepcja nie odpowiada — proszę o kontrpropozycje. Czyście rozpatrywali kwestię powstania na wypadek rozsypki Niemców, ewentualnie częściowego powstania, gdzie by władzę przed przyjściem Sowietów objęli Delegat Rządu i Komendant AK? — [podkr. moje — J.M.C.] 26 Tamże. 462 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie Czy bierzecie pod uwagę konieczność naszego przyjazdu na taką okoliczność? * Z tonu i treści tej depeszy wynikało, że premier usilnie zabiegał o aktywne poparcie kraju w jego nadchodzącej dyplomatycznej rozgrywce z Kremlem. Stąd inspirował i namawiał władze krajowe do rozwinięcia bardziej aktywnej działalności zarówno wobec Niemców, jak i wkraczających Rosjan; zalecał walkę z Niemcami i stosowanie polityki faktów dokonanych wobec Rosjan. Z drugiej strony unikał wydawania kategorycznych rozkazów Delegatowi Rządu. Sprawa powstania w Warszawie w ogóle nie była poruszona lub nawet rozpatrzona w bezpośredni sposób. Problem charakteru i rozmiarów operacji AK pozostawiono w rękach Warszawy. Premier sugerował tylko pewne posunięcia i czekał na ewentualne „kontrpropozycje" z kraju. W trzy dni później — 7 lipca — Sosnkowski wysłał do Warszawy swoją własną ocenę położenia i dyrektywy. Naczelny Wódz podkreślał, że położenie na froncie wschodnim pozwalało przypuszczać, że Rosjanie „zajmą w niedługim stosunkowo czasie znaczną część Polski". „W związku z powyższym — ostrzegał — na obszar Polski spłynąć może ponad sto dywizji niemieckich. Całość tych sił będzie prawdopodobnie bronić uparcie dostępu do Niemiec, a terytorium nasze może stać się widownią zaciekłych walk." Naczelny Wódz poinformował Bora-Komorowskiego, że z chwilą rozpoczęcia się letniej ofensywy radzieckiej stosunki polsko-rosyjskie uległy dalszemu pogorszeniu „w sensie zdecydowanej niechęci do porozumienia, czy choćby tylko nawiązania rozmów z naszym rządem. Wszystko wskazuje na to, że rząd sowiecki powziął w stosunku do Polski decyzję pójścia drogą faktów dokonanych — [podkr. moje — J.M.C.]."27 Naczelny Wódz spodziewał się więc, że Stalin będzie usiłował 26 Tamże » Depesza-Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 7 VII 1944, L. dz. 5480/44, SPP. 463 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie utworzyć na ziemiach polskich prokomunistyczną administrację, bez względu na poczynania kół londyńskich. „W tych warunkach wojskowo-politycznych powstanie zbrojne narodu nie byłoby usprawiedliwione — pisał — nie mówiąc już o braku fizycznych szans powodzenia. Teoretycznie jednak nie sposób wykluczyć, że warunki powyższe mogą jeszcze ulec zmianie, stąd należy nadal zachować możliwość uruchomienia powstania." W międzyczasie Bór-Kamorowski miał stopniowo uruchamiać „Burzę", zgodnie z ustalonym w listopadzie 1943 roku planem. Tempo akcji dowódca AK miał regulować „według swego uznania, zależnie od sytuacji". Sosnkowski poinformował Bora-Komorowskiego, iż nie zgadzał się z propozycją rządu, by nadać akcji „Burzy" miano „działań powstańczych", ponieważ mogłoby to „pociągnąć ludność do źle obliczonego zrywu powszechnego" i wprowadzić „w błąd niższych dowódców terenowych".28 Jednakże w tej samej depeszy Sosnkowski wprowadził nowy zupełnie element do planu „Burza": „Jeśli przez szczęśliwy zbieg okoliczności w ostatnich chwilach odwrotu niemieckiego, a przed wkroczeniem oddziałów czerwonych, powstaną szansę choćby przejściowego i krótkotrwałego opanowania przez nas Wilna, Lwowa, innego większego centrum lub pewnego ograniczonego niewielkiego choćby obszaru — należy to uczynić i wystąpić w roli pełnoprawnego gospodarza." 29, Dlatego Sosnkowski, który zawsze uparcie twierdził, iż rozumiał „Burzę" jako „wzmożoną akcję dywersyjną", sam zmienił jej charakter i rozmiary przez nakazanie dowódcy AK bicia się w jej ramach o miasta lub pewne ograniczone obszary, jeżeli warunki na to pozwolą. Ten punkt instrukcji Naczelnego Wodza był sui ge-neris inspiracją i uzasadnieniem dla Dowództwa AK do przeprowadzenia „Burzy" w Warszawie, ponieważ termin — „innego większego centrum" — mógł się również dobrze odnosić do stolicy, jak i każdego większego miasta. Prawdopodobnie Naczelny Wódz w tym czasie miał na myśli miasta położone na wschód od Warszawy, natomiast nie przypuszczał, że Rosjanie pod koniec « Tamże. 29 Tamże. 464 lipca będą stali u samych bram stolicy. Podobnie zresztą sprawa się przedstawiała z jego drugim bardzo luźnym terminem mówiącym o „szczęśliwym zbiegu okoliczności", który w wojennych warunkach mógł być interpretowany w różny sposób. Nie ulega kwestii, że ta część dyrektyw Naczelnego Wodza utrwaliła Bora--Komorowskiego w przekonaniu, że „w ostatnich chwilach odwrotu niemieckiego, a przed wkroczeniem oddziałów czerwonych", ma zajmować duże miasta. W rezultacie, dowódca AK wydając swój ostatni rozkaz płk. „Monterowi", po południu 31 lipca 1944 roku, sądził, iż po prostu wykonuje instrukcję Naczelnego Wodza z 7 lipca, gdyż zakładał, że szybkie wkroczenie Rosjan do Warszawy było nieuniknione i zbliżał się ostatni moment niemieckiego odwrotu.30 W tej samej instrukcji Sosnkowski nawoływał, by oddziały AK zachowały w nadchodzącym okresie „najwyższą dyscyplinę, spokój i opanowanie wobec prowokacyjnych prób wzniecania walk wewnętrznych, które byłyby później wykorzystane dla oczernienia Armii Krajowej w oczach świata".31 Naczelny Wódz ostrzegał swych podkomendnych, aby byli przygotowani na rosyjskie próby rozbrajania lub wcielania oddziałów AK do wojsk gen. Ber-linga. Próbom tym miano przeciwstawiać się wszelkimi środkami z wykluczeniem jednak starć zbrojnych, z „wyjątkiem koniecznych aktów samoobrony". W ostateczności oddziały miały być rozproszone w terenie i „siedzieć cicho", aż do otrzymania nowych rozkazów, starając się niemniej utrzymywać kontakt ze swymi władzami celem informowania ich o tym, „co się dzieje pod okupacją sowiecką".32 Depesze premiera i Naczelnego Wodza były wynikiem ich konferencji, zaaranżowanej przez ministra obrony narodowej, z 3 lipca; zarówno Mikołaj czy k, jak i Sosnkowski nakazywali władzom krajowym kontynuować walkę z Niemcami, obydwaj nie mieli 30 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego; zoib. też T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna, s. 204. 81 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 7 VII 1944, L. dz. 5480/44, SPP. 32 Tamże. Jtt — Powstanie Warszawskie 465 VIII. Powianie warszawskie — postawa władz w Londynie VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie nic do powiedzenia na temat Warszawy i jej ewentualnej roli w ciągu zbliżających się dni, i wreszcie treść tych depesz była znana Jankowskiemu i Borowi-Komorowskiemu, kiedy podejmowali wstępną decyzję stoczenia walki o Warszawę. Poza tymi depeszami zarówno Mdkołajczyk, jak i Sosnkowski wysłali do Warszawy dodatkowe instrukcje ustne przez specjalnego kuriera i wysłannika Dowództwa AK kpt. Jana Nowaka („Janka"), który przekazał je Borowi-Komorowskiemu 30 lipca, na dwa dni przed wybuchem powstania, kiedy tylko termin pozostawał jeszcze do ustalenia.33 Instrukcje te dotarły do Delegata Rządu i dowódcy AK zbyt późno, by wpłynąć na ich wstępną decyzję,34 rzucają one jednak silne światło na stanowisko Mikołajczy-ka i Sosnkowskiego wobec podziemia i ich nadzieje i plany na rozwiązanie polskiej sprawy. Premier polecił Nowakowi poinformować władze krajowe, iż uważa, że doprowadzenie do porozumienia z Moskwą, przy aktywnym poparciu ze strony Churchilla, Roosevelta i 'kraju, jest jego obowiązkiem. Premier podkreślał, iż podjęcie rozmów z Moskwą może nastąpić w każdej chwili. „Jedynym atutem, jakim rozporządzamy — podkreślał — jest poparcie społeczeństwa. Musimy użyć tego poparcia dla wykazania, że jesteśmy gotowi do współpracy z Rosją. Armia Krajowa musi walczyć z Niemcami do końca i.wspierać postępy Armii Czerwonej bez względu na trudności. Nie możemy pozwolić sobie na to, abyśmy w krytycznym momencie zostali wyłączeni z rodziny narodów sprzymierzonych." Mikołajczyk dążył do ugody ze Stalinem, ponieważ sądził, że było to jedyne realne rozwiązanie polskiej sprawy. „Niech pan powtórzy naszym ludziom w kraju [...] — polecał Nowakowi — żeby nie brali pod uwagę konfliktu mocarstw zachodnich z Rosją. W ciągu następnych dwudziestu, trzydziestu lat nie będzie drugiej wojny. Stoją przed nami dwa cele: ocalić biologiczne siły narodu i nie dać się skomunizować." ** Mikołajczyk liczył, że za cenę zrezygno- ** Ząb. Emisariusz: Wywiad z kapitanem Nowakiem. 34 Tamże. 35 J. Nowak, Operacja „White-horne", „Kultura" 1949, nr 8, s. 212—215. 466 wania z suwerenności w polityce zagranicznej można będzie, przy poparciu Anglosasów, porozumieć się ze Stalinem i uratować wolność wewnętrzną.36 Sosnkowski, ze swej strony, był przekonany, iż najdalej w ciągu pięciu lat dojdzie do wojny pomiędzy Rosją a państwami zachodnimi i że dopiero jej wynik rozstrzygnie o losach Polski.37 Wydaje się więc, iż przywiązywał on względnie małą wagę i znaczenie do toczonych przez AK walk z Niemcami; nie wierzył w ich bezpośrednie znaczenie i korzyść dla londyńskiego obozu. Naczelny Wódz chciał, aby AK biła się z Niemcami, gdyż pragnął „zachować na przyszłość wszystkie moralne i formalne prawa jako skrzywdzonego sojusznika".38 Ponownie nawet zalecał, że gdyby „powstała okazja opanowania polskimi siłami jakiegoś miasta, należy to bezwarunkowo uczynić, by świat wiedział, że pomiędzy armiami sowieckimi i niemieckimi walczy o swoje prawa na własnej ziemi suwerenny Naród Polski".39 O powstaniu w Warszawie nie wspominał, choć rozmawiał z Nowakiem 13 lipca 1944 roku.40 Sosnkowski, podobnie jak i Mikołajczyk, też chciał ratować biologiczną substancję narodu, ale przez „masowy exodus bardziej wartościowego i zagrożonego elementu, szczególnie z AK, na Zachód".41 Te zasadnicze i rażące różnice w poglądach i dyrektywach premiera i Naczelnego Wodza niezbicie wskazywały, iż dalsza współpraca między nimi stawała się niemożliwa. Mikołajczyk i Sosnkowski czuli do siebie niechęć i wzajemnie się odpychali. W ciągu z górą roku, najbardziej decydującego dla losów Polski, ci dwaj dostojnicy spotkali się ze sobą zaledwie pięć razy; ich osobiste rozmowy przygotowywane były przez pośredników.42 Krajowi przywódcy szybko zrozumieli, że najwyżsi zwierzchnicy za grani- 34 Zab. Emisariusz: Wywiad z kapitanem Nowakiem. " Tamże. 38 J. Nowak, Operacja „White-horne", s. 215. *> Tamże. 40 Zab. Emisariusz: Wywiad z kapitanem Nowakiem. 41 J. Nowak, Operacja „White-horne",ts. 215. u Tamże. 467 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie cą byli ze sobą skłóceni i że nie mogli już liczyć na uzgodnione i jednolite dyrektywy z Londynu.43 Władze krajowe znajdowały się w szczególnej sytuacji, jak to określił gen. Pełczyński w 1950 roku. „Wiedzieliśmy, że we Władzach Naczelnych nie ma jednolitej linii, że linia często jest inna, niekoniecznie rozbieżna, ale inna. Były daleko idące różnice w poglądach na temat taktyki. Ten układ rzeczy odbijał się na kraju. Dopingował do wytworzenia trzeciej koncepcji — koncepcji kra-j u — [podkr. moje — J.M.C.]." 44 11 lipca Sosnkowski wyleciał z Londynu do Włoch pozornie celem dokonania inspekcji 2 Korpusu, a w rzeczywistości dla przygotowania gruntu na terenie wojska pod szeroko zakrojoną akcję antyrządową. „Wyruszając 11 lipca na fronrt włoski Naczelny Wódz liczył się z pobytem we Włoszech co najmniej miesięcznym i dopuszczał także ewentualność — pisze kpt. Witold Babiński, zaufany adiutant gen. Sosnkowskiego — że rozwój wypadków może mu zamknąć drogę powrotną do Londynu. Gen. Sosnkowski był bowiem zdecydowany wypowiedzieć posłuszeństwo Rządowi w imieniu Sił Zbrojnych, gdyby p. Mikołajczyk podpisał w Moskwie kapitulację wobec żądań sowieckich, prowadzących w rozumieniu Generała do nowego rozbioru Polski i do utraty wolności. Pewne przygotowania do podobnego manifestacyjnego aktu gen. Sosnkowski zaczął czynić, gdy stało się jasne, że p. Mikołajczyk do Moskwy pojedzie. Tak więc Naczelny Wódz pracował nad tekstem odezwy — rozkazu do Sił Zbrojnych, jaki w wypadku kapitulacji premiera zamierzał wydać z kwatery polowej 2 Korpusu." 45 W drugiej połowie lipca 1944 roku, gdy w Warszawie decydowano sprawę powstania, gdy Mikołajczyk szykował się do walnej rozgrywki ze Stalinem, Naczelny Wódz przygotowywał scenariusz i scenę, z której miał zamiar wymówić po- " Relacja ustna gen. T. Pełczyńskiego podana w obecności pro! J. K. Zawodnego. 44 Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 17 X 1950 r. 48 W. Babiński, Powstanie Warszawskie, „Zeszyty Historyczne" 1964, nr 6, s. 59—60; zob. tegoż autora Pokłosie dyskusji, „Zeszyty Historyczne" 1969, nr 16, s. 222—227. 468 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie słuszeństwo legalnemu rządowi.46 Quem Deus vult perdere, prius dementat. W dniu swego wyjazdu z Londynu Sosnkowski wysłał depeszę do Bora-Komorowskiego, w której wyraził swoje rosnące niezadowolenie z Mikołajeżyka i jego polityki. Według oceny Naczelnego Wodza, sytuacja międzynarodowa Polski rozwijała się „nadal pod znakiem nieustającej propagandy sowieckiej, mającej na celu osłabienie naszej odporności od wewnątrz, zniechęcenie do nas tutejszej opinii publicznej i skłonienie nas do przyjęcia porozumienia z Rosją na warunkach, które będą postawione przez Stalina. Cel ten Sowiety pragnęły osiągnąć przez wyeliminowanie z naszego aparatu politycznego i wojskowego czynników rozumiejących bezcelowość ustąpienia roszczeniom sowieckim, natomiast wprowadzenie komunistów." W związku z tym Sosnkowski uważał, że warunkiem skutecznej obrony było „natychmiastowe manifestacyjne powołanie Rządu pełnej jedności narodowej [poza komunistami — przyp. mój — J.M.C] pozwalającej na utrzymanie dyscypliny narodowej i na solidarny opór społeczeństwa przeciw poczynaniom zmierzającym do pozbawienia nas kolejno naszej wewnętrznej siły, naszych ziem i wreszcie niepodległości".47 Naczelny Wódz zachęcał górę AK do zabiegania w Warszawie o rekonstrukcję gabinetu Mikołaj czyka; do wzięcia czynnego u-działu w jego politycznej rozgrywce z premierem. Na nieszczęście, niespełna trzy tygodnie przed wybuchem powstania warszawskiego, gen. Sosnkowski, miast lojalnie służyć rządowi jako jego najwyższy doradca wojskowy lub podać się do dymisji na znak « Dowódca 2 Korpusu, gen. Anders, ujawnił w 1967 r., iż gen. Sosnkowski rzeczywiście planował bunt przeciwko rządowi Mikołajczyka, choć on osobiście był temu przeciwny. „Owszem, były jakieś zamiary wypowiedzenia posłuszeństwa. W każdym razie ja nie poszedłbym na powtórzenie Szczypiemy i Beniaminowa. To nie miałaby żadnego sensu i do niczego nie prowadziło. Po wyjeździe gen. Sosnkowskiego zwołałem odprawę dowódców, na której postawiłem sprawą jasno, żadnych buntów, żadnego odmawiania walki, Niemcy są naszym wrogiem, z którym zaczęliśmy walczyć w 1939 r. i musimy tu, na Zachodzie, kontynuować tę walkę aż do końca." (Z. S. Siemaszko, Rozmowa z gen. Andersem, „Kultura" 1970, nr 7—8.) 47 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, datowana 11 VII 1944, nadana 16—22 VII, L. dz. 5679/tjn./44, SPP. 469 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie protestu wobec jego polityki, zdecydował się zorganizować bunt w wojsku przeciwko rządowi, w wypadku gdyby Mikołaj czyk osiągnął porozumienie ze Stalinem na warunkach nie odpowiadających Naczelnemu Wodzowi. Zachowanie się gen. Sosnkowskie-go było tym bardziej nieodpowiedzialne, iż w pełni zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństw i trudności, jakie piętrzyły się przed AK, oraz potrzeby jednolitego i zdecydowanego kierownictwa z Londynu; wiedział on, że wojska radzieckie zajmą w niedługim czasie znaczną część Polski i że AK sianie wkrótce przed trudnym dylematem.48 Ale nawet tego rodzaju perspektywy nie ustrzegły go od uwikłania się w czysto polityczną działalność i narażenia się na ryzyko zaniedbania swych wojskowych obowiązków wobec Dowództwa AK, które działało w niezwykle trudnych warunkach i pod straszliwą presją wypadków. W tym rozstrzygającym dla Polski i Warszawy momencie wojny polskie kierownictwo w Londynie przestało ostatecznie działać w sposób jednolity i zwarty.49 Tymczasem Mikołaj czyk z obawą śledził bieg wypadków i z niecierpliwością oczekiwał odpowiedzi z kraju na swoje propozycje wysłane do Warszawy 4 lipca. Obawy jego wzrastały, co widać z telegramu wysłanego przez niego 14 lipca do Delegata Rządu. Premier skarżył się, iż w Londynie natrafiano na rosnące „trudności publikowania w prasie — radio i opinii anglosaskiej naszego stanowiska politycznego odnośnie ziem wschodnich..." Natomiast wszelkiego rodzaju wiadomości dotyczące akcji AK spotykały się w Anglii „z dużym zainteresowaniem i życzliwym przyjęciem". Prosił więc o przysłanie z kraju obfitego materiału dotyczącego „aktywności polskiej podczas wypierania wojsk nie- 48 Rozmowa z 3 VII 1944 r. 49 Przed odlotem do Włoch gen. Sosnkowski mówił gen. Kukielowi, że chciałby być zrzucony do kraju, udać się do Warszawy i osobiście objąć dowództwo nad AK. Gen. Kukieł powstrzymywał go od tego zamiaru, tłumacząc, że „Naczelny Wódz nie może z podziemia prowadzić wojny". Według gen. Kukiela Naczelny Wódz, „kiedy był na bakier z Rządem, to chciał jechać do kraju, aby wyjść z honorem z ciężkiej i kłopotliwej dla niego sytuacji". (Relacja ustna gen. M. Kukiela.) 470 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie mieokich z Polski, gdyż to w oczach Anglosasów stanowić będzie o naszym wkładzie do tej fazy wojny".50 Mikołajczyk oceniał, że wypadki w Polsce dochodziły do punktu kulminacyjnego.51 Wydarzenia następnych paru tygodni potwierdziły słuszność jego przypuszczeń. 21 lipca dotarła do Londynu odpowiedź Jankowskiego datowana 12 lipca. Delegat Rządu pisał, że pod koniec czerwca zdecydował „na wypadek wycofania się Niemców, załamywania się ich, względnie wkraczania Sowietów" ujawnić administrację podziemną w Warszawie i na prowincji. Na okres przełomowy tworzył „centralny ośrodek kierowniczy" w składzie przewodniczący RJN, Delegat Rządu i dowódca AK. Ciało to wraz z odpowiednimi sztabami i biurami miało ujawnić się w Warszawie. Trzeci zastępca Jankowskiego z częścią personelu oraz Walką Cywilną miał pozostać w konspiracji „na wypadek konieczności zastosowania nowej samoobrony". Jankowski upewniał Londyn, że ośrodek kierowniczy sparaliżuje ewentualne „wezwanie Berlinga do powstania". „My decydować będziemy o wybuchu. Mowy o tym nie ma, abyśmy ze względu na walki na wschodzie ogłosili obecnie powstanie [...] Liczymy się oczywiście z powstaniem w razie rozsypania się Niemiec. Natomiast wywołania powstania na części terenu i ujawnienia się nie przewiduję. Politycznie ważniejsza jest Warszawa — [podkr. moje — J.M.C.]." Delegat Rządu nie przewidywał też przybycia rządu lub jego części w tym czasie do kraju. „Jest wprawdzie możliwe opanowanie paru powiatów — pisał — ale nie na długo. Możemy wpadać my, zastąpią nas inni, ale nie Pan [Mikołajczyk — przyp. mój — J.M.C] i Rząd. Zresztą Sowiety nie aresztując Pana jawnie mogłyby izolować i unieruchomić. W Londynie niewątpliwie może Pan więcej zdziałać — [podkr. moje — J.M.C.]." Ze swej strony Jankowski usilnie prosił, aby rząd ogłosił, że rozszerzył swoją reprezentację w kraju przez utworzenie 50 Depesza Premiera do Delegata Rządu, 14 VII 1944, L. dz. 1921/tjn./44, IGS — PRM, L 11. 51 Relacja ustna gen. M. Kukiela. 471 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie ekspozytury rządu w składzie wicepremier i trzech, czterech ministrów. Prosił też „stanowczo nie ogłaszać niczego dotyczącego działań w kraju bez uprzedniego porozumienia się".52 Depesza ta najlepiej świadczy, że w lipcu 1944 roku krajowi przywódcy byli zdecydowani zachować kierownictwo nad operacjami w Polsce w swoich rękach i nie godzili się na żadne niepożądane sugestie i interwencje rządu w Londynie, który, w ich mniemaniu, powinien zajmować się głównie sprawami dyplomatycznymi — reprezentowaniem kraju na zewnątrz — oraz organizowaniem pomocy materialnej dla podziemia. W praktyce oznaczało to, że operacjami w Polsce miał kierować dyrektoriat Jan-kowskiego — „centralne ciało kierownicze" — a rola Mikołaj-czyka i rządu w sprawie użycia AK miała zostać jeszcze bardziej ograniczona. 23 lipca Mikołajczyk otrzymał depeszę Bora-Komorowskiego z 21 lipca, w której dowódca AK donosił, że na froncie wschodnim Niemcy ponieśli klęskę i że zarządzono stan „czujności do powstania" od 25 lipca, bez wstrzymywania wykonywania „Burzy".53 Najwyższe władze w Londynie znowu zostały postawione wobec faktu dokonanego; Bór-Komorowski zarządził stan czujności bez uprzedniego porozumienia się z przełożonymi w Anglii. Mikołajczyk przekonany już teraz, że powstanie w Polsce może wybuchnąć lada chwila, poprosił gabinet o wyrażenie zgody na to. 25 lipca premier podał ministrom odpowiedzi Delegata Rządu i dowódcy AK „w sprawie właściwej chwili do powstania powszechnego". „Delegat Rządu uważa powstanie za przedwczesne — mówił Mikołajczyk — natomiast Komendant gotów jest do natychmiastowego wydania rozkazu." Stąd premier przedstawił wniosek o „upoważnienie do ogłoszenia powstań i a". Po dyskusji, w której brali udział gen. Kukieł, ks. Kaczyński M Depesza Delegata Rządu do Premiera, Nr 74, datowana 12 VII, otrzymana 21 VII 1944, L. dz. K 4775/44, IGS, L. 9. a Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 21 VII 1944, L. dz. 5916, SPP. 472 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie i ministrowie Popiel i Seyda, „Rada Ministrów uchwaliła upełnomocnić Delegata Rządu do powzięcia wszystkich decyzji wymaganych tempem ofensywy sowieckiej, w razie konieczności, bez uprzedniego porozumienia się z Rząde m".54 Stało się to koło południa 25 lipca 1944 roku. Prezes Popiel pamięta, że upoważnić do wydania decyzji miano Delegata Rządu, dowódcę AK i prezesa RJN, a nie tylko samego Jankowskiego.55 • M Protokół posiedzenia Rady Ministrów z 25 VII 1944 r., Nr 39. Początek posiedzenia godz. 10.50 — koniec o godz. 12.30. Protokółował dyr. A. Romer, IGS — PRM, K 107. 56 List prez. K. Popielą do autora z 21 X 1968 r. W maju 1970 r. uzyskałem od prezesa K. Popielą, członka gabinetu Mi-kołajczyka, dodatkowe wyjaśnienia w sprawie uchwały Rady Ministrów z 25 VII 1944 r. Zgodnie z relacją min. Popielą uchwała ta „upoważniała Delegata Rządu w porozumieniu z Komendantem Głównym AK i przewodniczącym Rady Jedności Narodowej do zdecydowania o wybuchu powstania". Stąd min. Popiel twierdzi, że depesza Premiera do kraju, wysłana przez ministra spraw wewnętrznych Władysława Banaczyka 26 lipca, odbiegała od sensu uchwały rządu, gdyż z jej treści wynikało, że Delegat Rządu był „zobowiązany porozumiewać się w sprawie wybuchu powstania tylko z Komendantem Głównym AK". (Depesza Premiera do Delegata Rządu, 26 VII 1944, L. dz. 2088/tjn./44, IGS — PRM, L 11.) Prezes Popiel podkreśla, że w Londynie wiedziano w tym czasie, iż „na temat możliwości wszczęcia powstania istnieją na górze Podziemia roz-dźwięki między czynnikami wojskowymi i politycznymi. Wśród tych ostatnich, zwłaszcza SP i SN, a w dużym stopniu także i SL, reprezentowały pogląd o konieczności zastosowania taktyki bardzo ostrożnej i obawiały się, że skrajne elementy piłsudczykowskie w Komendzie Gł. AK [...] mogą pchać do wybuchu, który w ich kalkulacjach przedstawiał się prawie tak sielankowo jak rozbrojenie Niemców w dniu U listopada 1918 roku w Warszawie. Większość kierownictwa PPS posądzana była, i to nie bez podstaw, 0 podzielanie na ogół stanowiska wojskowych z jednym jedynym, ale bardzo ważnym wyjątkiem. Chodziło o Sekretarza Generalnego PPS-WRN Kazimierza Pużaka, w danej sytuacji przewodniczącego Rady Jedności Narodowej [...]. Nie miałem wielkiego przekonania o człowieku, którego z całego tego środowiska najlepiej i najdłużej znałem, tj. o dawnym moim koledze partyjnym z okresu istnienia NPR, Delegacie Rządu, Jankowskim. Krótki jego pobyt w Legionach w 1915 roku w kawalerii Beliny wyrobił w nim kompleks przesadnego pojęcia o fachowości wojskowych, któremu ostatecznie się podporządkował w decydującej chwili, chociaż nie wiemy, 1 prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, w jakich to nastąpiło okolicznościach. Miałem natomiast, na podstawie również dość długoletniej obserwacji, wielkie zaufanie do trzeźwości i odpowiedzialności Pużaka. Uważałem obecność Pużaka w tym triumwiracie, który miał decydować o ew. wy- 473 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie ekspozytury rządu w składzie wicepremier i trzech, czterech ministrów. Prosił też „stanowczo nie ogłaszać niczego dotyczącego działań w kraju bez uprzedniego porozumienia się".52 Depesza ta najlepiej świadczy, że w lipcu 1944 roku krajowi przywódcy byli zdecydowani zachować kierownictwo nad operacjami w Polsce w swoich rękach i nie godzili się na żadne niepożądane sugestie i interwencje rządu w Londynie, który, w ich mniemaniu, powinien zajmować się głównie sprawami dyplomatycznymi — reprezentowaniem kraju na zewnątrz — oraz organizowaniem pomocy materialnej dla podziemia. W praktyce oznaczało to, że operacjami w Polsce miał kierować dyrektoriat Jan-kowskiego — „centralne ciało kierownicze" — a rola Mikołaj-czyka i rządu w sprawie użycia AK miała zostać jeszcze bardziej ograniczona. 23 lipca Mikołajczyk otrzymał depeszę Bora-Komorowskiego z 21 lipca, w której dowódca AK donosił, że na froncie wschodnim Niemcy ponieśli klęskę i że zarządzono stan „czujności do powstania" od 25 lipca, bez wstrzymywania wykonywania „Burzy".53 Najwyższe władze w Londynie znowu zostały postawione wobec faktu dokonanego; Bór-Komorowski zarządził stan czujności bez uprzedniego porozumienia się z przełożonymi w Anglii. Mikołajczyk przekonany już teraz, że powstanie w Polsce może wybuchnąć lada chwila, poprosił gabinet o wyrażenie zgody na to. 25 lipca premier podał ministrom odpowiedzi Delegata Rządu i dowódcy AK „w sprawie właściwej chwili do powstania powszechnego". „Delegat Rządu uważa powstanie za przedwczesne — mówił Mikołajczyk — natomiast Komendant gotów jest do natychmiastowego wydania rozkazu." Stąd premier przedstawił wniosek o „upoważnienie do ogłoszenia powstań i a". Po dyskusji, w której brali udział gen. Kukieł, ks. Kaczyński u Depesza Delegata Rządu do Premiera, Nr 74, datowana 12 VII, otrzymana 21 VII 1944, L. dz. K 4775/44, IGS, L. 9. M Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 21 VII 1944, L. dz. 5916, SPP. 472 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie i ministrowie Popiel i Seyda, „Rada Ministrów uchwaliła upełnomocnić Delegata Rządu do powzięcia wszystkich decyzji wymaganych tempem ofensywy sowieckiej, w razie konieczności, bez uprzedniego porozumienia się z Rządem".54 Stało się to koło południa 25 lipca 1944 roku. Prezes Popiel pamięta, że upoważnić do wydania decyzji miano Delegata Rządu, dowódcę AK i prezesa RJN, a nie tylko samego Jankowskiego.55 ¦ M Protokół posiedzenia Rady Ministrów z 25 VII 1944 r., Nr 39. Początek posiedzenia godz. 10.50 — koniec o -godz. 12.30. Protokółował dyr. A. Romer, IGS — PRM, K 107. 55 List prez. K. Popielą do autora z 21 X 1968 r. W maju 1970 r. uzyskałem od prezesa K. Popielą, członka gabinetu Mi-kołajczyka, dodatkowe wyjaśnienia w sprawie uchwały Rady Ministrów z 25 VII 1944 r. Zgodnie z relacją min. Popielą uchwała ta „upoważniała Delegata Rządu w porozumieniu z Komendantem Głównym AK i przewodniczącym Rady Jedności Narodowej do zdecydowania o wybuchu po-wstania". Stąd min. Popiel twierdzi, że depesza Premiera do kraju, wysłana przez ministra spraw wewnętrznych Władysława Banaczyka 26 lipca, odbiegała od sensu uchwały rządu, gdyż z jej treści wynikało, że Delegat Rządu był „zobowiązany porozumiewać się w sprawie wybuchu powstania tylko z Komendantem Głównym AK". (Depesza Premiera do Delegata Rządu, 26 VII 1944, L. dz. 2088/tjn./44, IGS — PRM, L 11.) Prezes Popiel podkreśla, że w Londynie wiedziano w tym czasie, iż „na temat możliwości wszczęcia powstania istnieją na górze Podziemia roz-dźwięki między czynnikami wojskowymi i politycznymi. Wśród tych ostatnich, zwłaszcza SP i SN, a w dużym stopniu także i SL, reprezentowały pogląd o konieczności zastosowania taktyki bardzo ostrożnej i obawiały się, że skrajne elementy piłsudczykowskie w Komendzie Gł. AK [...] mogą pchać do wybuchu, który w ich kalkulacjach przedstawiał się prawie tak sielankowo jak rozbrojenie Niemców w dniu 11 listopada 1918 roku w Warszawie. Większość kierownictwa PPS posądzana była, i to nie bez podstaw, 0 podzielanie na ogół stanowiska wojskowych z jednym jedynym, ale bardzo ważnym wyjątkiem. Chodziło o Sekretarza Generalnego PPS-WRN Kazimierza Pużaka, w danej sytuacji przewodniczącego Rady Jedności Narodowej [...]. Nie miałem wielkiego przekonania o człowieku, którego z całego tego środowiska najlepiej i najdłużej znałem, tj. o dawnym moim koledze partyjnym z okresu istnienia NPR, Delegacie Rządu, Jankowskim. Krótki jego pobyt w Legionach w 1915 roku w kawalerii Beliny wyrobił w nim kompleks przesadnego pojęcia o fachowości wojskowych, któremu ostatecznie się podporządkował w decydującej chwili, chociaż nie wiemy, 1 prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, w jakich to nastąpiło okolicznościach. Miałem natomiast, na podstawie również dość długoletniej obserwacji, wielkie zaufanie do trzeźwości i odpowiedzialności Pużaka. Uważałem obecność Pużaka w tym triumwiracie, który miał decydować o ew. wy- 473 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie Następnego dnia Mikołajczyk poinformował Radę Ministrów, że ostatnie wiadomości wskazywały „na krytyczną sytuację Niemców w Polsce; pogotowie do działań powstańczych na większą skalę jest zarządzone i rozkaz uderzenia może zapaść w każdej chwil i". Rada Ministrów zgodziła się na propozycję buchu powstania, za jedyną w istniejących warunkach i dostateczną gwarancję przed powzięciem lekkomyślnej decyzji. I dlatego z całym przekonaniem i z wielkim wewnętrznym zadowoleniem głosowałem za przedstawioną uchwałą. Kiedy po powrocie do Polski, w lipcu 1945 r., dowiedziałem się, że Pużak nie tylko nie był konsultowany, ale o samej dacie wybuchu powstania dowiedział się w południe tego dnia od .naszego przyjaciela Józefa Kwa-siborskiego, który był Delegatem Okręgowym (tj. podziemnym wojewodą) na woj. warszawskie, powziąłem podejrzenie, iż była to robota tych czynników wojskowych, które dobrze znały stanowisko Pużaka i postanowiły usunąć go od wpływu na wybuch powstania. Dlatego też, pisząc ubocznie o tej sprawie w pierwszej mojej książce Na mogiłach przyjaciół, skierowałem swoje podejrzenie co do nielojalności wykonania uchwały Rządu raczej w stronę wojskowych. Znając bowiem dobrze Jankowskiego byłem pewny, że w żadnym wypadku on by się tego rodzaju nielojalności nie dopuścił." Obecnie prezes Popiel uważa, że przeinaczenia uchwały dopuścił się sam premier. (List prezesa K. Popielą do inż. J. Kulczyckiego, 9 IV 1970; kopia listu w posiadaniu autora.) Ciekawe wywody na temat uchwały Rządu z 25 VII 1944 snuje też A. Pragier, Czas przeszły dokonany, s. 759—761. W styczniu 1971 r. gen. Kukieł, minister obrony narodowej w gabinecie Mikołajczyka, oświadczył w sprawie uchwały Rady Ministrów z 25 VII 1944, co następuje: „Na posiedzeniu Rady Ministrów 25 VII przyszedłem spóźniony wprost od Prezydenta, u którego byłem na konferencji wraz z Szefem Sztabu, gen. Kopańskim. Na konferencji omawialiśmy kwestię rozszerzenia pełnomocnictw dla Kraju we wszystkich istotnych sprawach na wypadek zerwania łączności z Rządem. Istniała bowiem obawa, że Komenda AK może zostać odcięta od jej głównych radiostacji znajdujących się na południe od Warszawy — w okolicach Karczewa — na wypadek silnego, głębokiego włamania się Rosjan w tym rejonie. Radiostacje te mogłyby wtedy zostać «spalone». Chodziło o upoważnienie Kraju do podjęcia każdej akcji i decyzji — a więc powstania czy akcji w Warszawie — którą by okoliczności narzuciły, ale tylko na wypadek zerwania łączności z Londynem. Prezydent zgodził się na to, wyrażając przy tym pełne zaufanie do rozsądku zgodnie działających władz krajowych. Prezydent czynił to z wyraźną ulgą, gdyż uginał się pod odpowiedzialnością i miał dosyć kłótni między Miko-łajczykiem a Sosnkowskim. Chciał, aby pełnomocnictwa te zostały do kraju wysłane. W czasie konferencji nie sformułowano jednak konkretnej instrukcji dla władz krajowych, której przygotowaniem miał zająć się sztab, a Rada Ministrów omówić 27 lub 28 lipca. [Gen. Kopański podaje przebieg tej narady w swej książce "Wspomnienia wojenne..., s. 319 — przyp. — J.M.C.] 474 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie Jankowskiego rozszerzenia swej reprezentacji w kraju; Delegat Rządu został mianowany wicepremierem. Zgodziła się też na wyjazd premiera do Moskwy na rozmowy ze Stalinem.56 Co więcej tego samego dnia Mikołajczyk, działający rzekomo na podstawie upoważnienia gabinetu z 25 lipca, upoważnił Jankowskiego do Około godz. 11.00 przybyłem na odbywające się posiedzenie Rady Ministrów, której zreferowałem przebieg narady u Prezydenta. Mikołajczyk podkreślał, że pełnomocnictwa dla władz krajowych muszą dotyczyć też ewentualności powstania. Po wypowiedzi Mikołajczyka nastąpiła bezładna dyskusja, której sens Premier podał do Kraju w owej depeszy z 26 lipca. Niemniej pamiętam, iż większość opuszczając posiedzenie była pod wrażeniem, że kwestia przekazania pełnomocnictw nie została jeszcze ostatecznie załatwiona i będzie ponownie omawiana. Pełnomocnictw miano udzielić trójce kierowniczej — Delegatowi Rządu, Przewodniczącemu Rady Jedności Narodowej i Dowódcy Armii Krajowej — która miała wspólnie działać i decydować. O przelaniu pełnomocnictw na jedną osobę — Delegata Rządu — nie było w ogóle mowy. 26 lipca nie było formalnego posiedzenia Rady Ministrów, a tylko toczyły się ciągłe narady poszczególnych ministrów, którzy przychodzili po wiadomości, a następnie wspólnie je omawiali. Mikołajczyk szykował się do wyjazdu do Moskwy. 28 lipca przedstawiłem Radzie Ministrów projekt instrukcji do Kraju. W czasie dyskusji nad projektem Banaczyk, minister spraw wewnętrznych, oświadczył, że wysłanie świeżych pełnomocnictw do Kraju jest zbyteczne, gdyż poszła już do Warszawy depesza w tej sprawie. Wywołało to konsternację u ministrów i powstał harmider. Nastąpiło odczytanie wysłanej depeszy i protokółu z posiedzenia Rady Ministrów z 25 lipca, którego nikt nie chciał podpisać, gdyż ministrowie uważali, że był sfabrykowany. Ministrowie byli przekonani, że 25 lipca nie uchwalili oni żadnej konkretnej rezolucji w sprawie pełnomocnictw dla Kraju, a tylko przyjęli pro domo zasadę wysłania dużych upoważnień dla władz podziemnych. Depeszę z 26 lipca Mikołajczyk wysłał wraz z Banaczykiem, bez wiedzy innych ministrów. Depeszą tą był zaskoczony Kwapiński, Seyda; nie pamiętam, czy rozmawiałem w tej sprawie z Popielem. Kot zajmował stanowisko nijakie, ale był zakłopotany. Osobiście byłem przekonany, że nic nie poszło do Kraju, co mogłoby być zachętą do powstania. W rozgwarze mogło dojść do nieporozumienia i Mikołajczyk mógł uważać, że zapadła decyzja, aby upoważnić Kraj do podjęcia powstania, ale tylko w wypadku niemożności skomunikowania się z Rządem. Mikołajczyk depeszę do kraju z 26 lipca tak sfabrykował, iż Rada Ministrów z jej treści nie mogła się wycofać, gdyż już 25 lipca była przekonana o konieczności przekazania upoważnień do Kraju." (Relacja ustna gen. Kukiela podana w obecności inż. J. Kulczyckiego 1311971 r.; dalej — Relacja gen. M. Kukiela z 13 11971 r.) Zob. też Protokół posiedzenia Rady Ministrów z 28 VII 1944, Nr 41, IGS — PRM, K 107; S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 320—322. M Protokół posiedzenia Rady Ministrów 26 VII 1944, Nr 40, IGS — PRM, K 107. 475 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie „ogłoszenia powstania" w momencie przez niego wybranym.57 Premier zawiadomił Warszawę o swoim wyjeździe do Moskwy.58 Wszystkie wiadomości otrzymane z Warszawy wskazywały na zbieg dwóch okoliczności — na nieuchronnie zbliżającą się klęskę Niemców w Polsce oraz gotowość władz krajowych do ogłoszenia powstania — w związku z czym Mikołajczyk miał tylko dwa wyjścia: pobłogosławić planowanemu w kraju powstaniu albo starać się odwieść Jankowskiego i Bora-Komorowskiego od ich zamiarów. Gdyby premier zdecydował się na drugą możliwość, nie mógłby być pewny, że jego sprzeciwy będą skuteczne; czas uciekał i wypadki mogły samoczynnie, w każdej chwili, doprowadzić do wybuchu powstania. Ponadto premier żywił nadzieję, iż wybuch powstania wzmocni jego pozycję w czasie rozmów ze Stalinem, a zwycięskie powstanie wręcz zwiększy jego szansę objęcia władzy w Polsce.59 Wreszcie, chociaż nie ulega wątpliwości, iż przywódcy w kraju działali w ogólnym duchu depeszy premiera z 4 lipca, trzeba podkreślić, iż rząd nie zainicjował planu powstania, lecz po prostu zaaprobował plan przysłany z Warszawy. Wieczorem 26 lipca Mikołajczyk, już na lotnisku przed odlotem do Moskwy, otrzymał depeszę Bora-Komorowskiego z 25 lipca, donoszącą o gotowości „w każdej chwili do walki o Warszawę".60 57 Depesza Premiera do Delegata Rządu, 26 VII 1944, L. dz. 2088/tjn./44, IGS — PRM, L 11. 58 Depesza Premiera do Delegata Rządu, 26 VII 1944, L. dz. 2090/tjn./44, IGS — PRM, L 11. 69 Zdaniem gen. Kukiela upoważnienie wysłane przez Mikołajczyka do kraju 26 VII miało przesądzić kwestię wybuchu powstania, było ono zachętą do wywołania powstania. Mikołajczyk uważał, że wybuch powstania da mu potężny atut do ręki w czasie rozmów ze Stalinem. Niemniej już w kilka dni po jego wybuchu okazało się, że „Warszawa nie była atutem, lecz zakładnikiem w rękach Stalina, który mówił: albo zgadzacie się na wszystko — nowy rząd, linię Curzona — albo ja zostawię tę całą niepoczytalną awanturą własnemu losowi". Mikołajczyk jechał do Moskwy „w gorączce". Trapiło go pytanie, czy oni już zaczęli, czy jeszcze nie. Oddział VI też był w „gorączce działania". Tatar, który był „fatalistą, uważał, że teraz wszystko musi walczyć, nawet bez względu na szansę powodzenia i straty". (Relacja gen. M. Kukiela z 13 11971 r.) •» Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 25 VII 1944, Nr 1441, L. dz. 6024, SPP. Telegram był odebrany w Londynie 26 VII o godz. 16.49 i odszyfrowany o godz. 17.35 tegoż dnia. 476 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie Premier nie zdążył już na ten telegram zareagować.61 Polskie koła w Londynie znowu postawione zostały przed faktem dokonanym; samodzielną decyzją czynników krajowych powziętą bez uprzedniego porozumienia z rządem i Naczelnym Wodzem' i p r z e d wysłaniem przez Mikołajczyka jego carte blanche — telegramu z 26 lipca. Decyzja ta została post factum ulegaiizowana przez ten telegram. Pomiędzy 27 lipca a wybuchem powstania 1 sierpnia Mikołajczyk nie starał się nawiązać kontaktu z Warszawą, co można tłumaczyć w dwojaki sposób: jego cichą aprobatą dla decyzji Jankowskiego i Bora-Komorowskiego lub przekonaniem, że wszystkie decyzje w sprawie operacji AK *już zapadły i były nie do odwołania. Mikołajczyk czekał teraz na wiadomości z kraju. Zamiar opanowania stolicy polskim wysiłkiem na krótko przed wejściem Rosjan, w momencie kiedy miał rozpocząć rokowania ze Stalinem, z pewnością musiał przypaść mu do serca, jako że mógł wytworzyć w umyśle Stalina przekonanie, że „londyńscy Polacy" rozmyślnie starali się zsynchronizować swoje wysiłki, aby w dramatyczny i namacalny sposób podkreślić siłę i poparcie, jakie Mikołajczyk posiadał w kraju. Powstaje jednak pytanie, czy premier dobrze zrobił pozwalając władzom rzucić Warszawę do walki bez nakazania im skoordynowania operacji z naczelnym dowództwem radzieckim lub bez wiadomości o wyniku swych rozmów ze Stalinem. Kiedy patrzymy wstecz, odpowiedź na to pytanie musi być negatywna. Ryzyko, jakie się kryło w rozpoczynaniu powstania w Warszawie bez u-przedniego uzgodnienia tego kroku z Rosjanami, było zbyt wielkie, aby na to górze AK pozwolić. W tym czasie Mikołajczyk prawdopodobnie sądził, że tempo radzieckiej ofensywy było zbyt raptowne, a sytuacja Niemców zbyt krytyczna, aby było można sobie pozwolić na przeprowadzenie tak zawiłych, delikatnych i czasochłonnych poczynań. Co więcej, Mikołajczyk za parę dni miał się zobaczyć ze Stalinem i osobiście z nim wszystko omówić. Stało się jednak inaczej; kiedy Mikołajczyk zobaczył pierwszy " Wypowiedź S. Korbońskiego z 23 VIII 1964, SPP. 477 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie raz Stalina, Warszawa już walczyła.62 Powstanie, które wybuchło przedwcześnie, zamiast być pomocą dla Mikołajczyka, stało się dodatkowym ciężarem; osłabiło ono pozycję premiera, który, miast szczycić się sukcesami AK w walce z Niemcami, musiał błagać Rosjan o pomoc dla Warszawy. Polski premier nie rozmawiał ze Stalinem jako wódz zwycięskiego i potężnego ruchu oporu, ale jako zdesperowany petent, który dobrze rozumiał, że tylko Armia Czerwona mogła uchronić Warszawę i jej mieszkańców od całkowitej zagłady.63 Mikołajczyk przez to, że nie przestrzegł krajowych przywódców przed zaczynaniem walki bez nawiązania przynajmniej wojskowego kontaktu z Rosjanami, ponosi ciężką odpowiedzialność za późniejszy los i zniszczenie Warszawy. Premier nie zdał sobie sprawy z ryzyka, które się kryło w polityce użycia prawie bezbronnej Armii Krajowej do wspierania dyplomatycznej pozycji jego rządu. Z drugiej strony ciągłe przypominanie premierowi o wojskowej słabości AK i konieczności zachowania daleko posuniętej ostrożności na tym krytycznym zakręcie należało do obowiązków jego wojskowych doradców i ekspertów, a przede wszystkim Naczelnego Wodza. Niestety, w tym momencie kiedy ostrzeżenia te były bardziej wskazane, nikt ich premierowi i rządowi nie udzielił; Naczelny Wódz był we Włoszech, a gen. Kukieł, minister obrony narodowej, i gen. Kopański, szef Sztabu Głównego, też tego nie zrobili, prawdopodobnie nie czując się do tego powołani bez uprzedniej konsultacji z gen. Sosnkowskim. Naczelny Wódz wrócił do Anglii dopiero 6 sierpnia, pomimo kilkakrotnych kategorycznych wezwań do natychmiastowego powrotu ze względu na krytyczną sytuację w Polsce i jego własnego solennego przyrzeczenia powrotu w ciągu czterdziestu ośmiu S2 Mikołajczyk po raz pierwszy widział Stalina 3 VIII 1944 r. o godz. 21.30. Protokół rozmowy pomiędzy premierem Mikołajczykiem i marszałkiem Stalinem na Kremlu, 3 VIII 1944, IGS — PRM, Z — 4. 63 9 VIII Mikołajczyk poprosił Stalina o „natychmiastową pomoc Związku Sowieckiego dla Warszawy", gdzie toczył się „śmiertelny bój" pomiędzy Polakami i Niemcami. (Notatka z rozmowy pomiędzy premierem Mikołajczykiem i marszałkiem Stalinem na Kremlu 9 VIII 1944 r., IGS — PRM, Z — 4.) 478 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie godzin w razie potrzeby.64 24 lipca zarówno prezydent Władysław Raczkiewicz, jak i szef sztabu domagali się natychmiastowego powrotu Naczelnego Wodza.65 Następnego dnia gen. Kukieł oznajmił Naczelnemu Wodzowi, że prezydent i rząd byli za jego „niezwłocznym powrotem".66 26 lipca gen. Kopański wysłał depeszę prezydenta z 24 lipca „do innych dwóch stacji we Włoszech, by mieć pewność, że zostanie doręczona".67 Gen. Sosnkowski odpowiedział na te parokrotne wezwania 27 lipca: Proszę zameldować Panu Prezydentowi, że jego wezwanie otrzymałem 26.7. podczas uroczystości królewskich. 28.7. mam wyznaczoną audiencję oj Papieża, której odwołać jest nie sposób. 30.7. wizyta u gen. Clark dowódcy 5 Armii."8 31 bm. dekoracja *w Korpusie, której dokonać muszę. Wszelkie dalsze inspekcje skreślić mogę, jednak gen. AleksanderM zaprasza mnie do siebie, podkreślając, iż chodzi o dłuższą rozmowę o charakterze politycznym. Z powyższego wynika: 1 — że odlecieć stąd mogę najwcześniej 1 VIII Skreślając pobyt u gen. Aleksandra, 2 — skreślając resztę inspekcji łącznie z bazą i szpitalami, 3 — bez załatwienia w Algierze spraw polsko-francuskich. Proszę .o odwrotną telegraficzną odpowiedź do ambasadora Papee7

trzebne ofiary. W tym duchu depeszuję do d-cy Armii Krajowej. Wedle mego zdania władze naczelne Rzeczypospolitej z biegu wypadków winny wysunąć nieodparty wniosek, że eksperyment ujawniania się i współpracy z Armią Czerwoną nie udał się oraz wyciągnąć stąd konsekwencje w formie nawrotu do zasad instrukcji z dnia 27 paźdź. 43 w jej pierwotnej postaci. Raz jeszcze daję wyraz przekonaniu, że Pan Prezydent ma o-becnie przed sobą jedną jedyną drogę, mianowicie niezwłoczne powołanie rządu szerokiej koalicji stronnictw i kierunków i-deowych, z wyłączeniem komunistów i tak zwanych patriotów."78 Gen. Sosnkowski uważał, że na jego stanowisku nie można odciąć się całkowicie od zagadnień polityki wewnętrznej reprezentowanej przez rząd i od gry politycznej stronnictw.78 Niestety Naczelny Wódz nie zdawał sobie zupełnie sprawy, że koniec lipca 1944 roku nie był odpowiednim momentem do zajmowania się polityką, gdyż odciągało go to od jego wojskowych obo- 75 Depesza Naczelnego Wodza do Prezydenta RP, datowana 28 VII, otrzymana 1 VIII o godz. 14.40, L. dz. 6241, SPP. 76 Zob. S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 292. 31 — Powstanie Warszawskie 481 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie wiązków; w tym czasie cała uwaga Naczelnego Wodza powinna była być skupiona na czysto wojskowych zagadnieniach, czego wymagała rozwijająca się sytuacja w kraju, gdzie ważyły się losy stolicy. Naczelny Wódz jednak sądził, iż jego świętym obowiązkiem było uchronić Polskę, w oparciu o wojska gen. Andersa, od „nowych upokorzeń" i „bezcelowych ustępstw", które, w jego mniemaniu, premier miał wkrótce uczynić na rzecz Moskwy. Sosnkowski przedłużając swój pobyt we Włoszech odcinał się od głównych ośrodków kierowniczych — Londynu i Warszawy — przez co mocno ograniczał swoje możliwości wpływania na bieg wydarzeń nad Wisłą. Z Włoch nie mógł uzgadniać z rządem swych •odpowiedzi na depesze, które z opóźnieniem docierały do niego z Warszawy. Dyspozycje wysyłane przez gen. Sosnkowskiego do Warszawy, przez Londyn, pomiędzy 25 lipca i 1 sierpnia, nie miały żadnego wpływu na fatalną decyzję dowódcy AK; w tym krytycznym momencie nie było efektywnego dialogu pomiędzy Naczelnym Wodzem i jego podkomendnymi w Polsce na temat ich ryzykownych planów. Skazani oni byli wyłącznie na swoje własne siły i pozbawienie rzeczowych rad Naczelnego Wodza. To była cena, którą gen. Sosnkowski zapłacił za swoją zbędną i nieuzasadnioną wycieczkę w domenę wewnętrznej polityki. Naczelny Wódz wiedział, że rząd w czasie jego nieobecności będzie musiał podjąć zasadnicze i nieodwracalne decyzje w sprawie kraju; wiedział, że wszystkie telegramy pomiędzy nim i Borem-Komorowskim będą musiały przechodzić przez Londyn, który był głównym ośrodkiem radiowej łączności z Polską, stąd zdawał sobie sprawę, że zostając we Włoszech opóźni bieg depesz i wiadomości.' W istocie łączność pomiędzy Naczelnym Wodzem i dowódcą AK w ostatnich dniach lipca 1944 roku prawie zupełnie przestała działać ze względu na wadliwą technikę organizacji i karygodną wprost nieudolność sztabu i otoczenia Sosnkowskiego. Trudno jest uwierzyć, że niektóre depesze Naczelnego Wodza do Warszawy dotarły do Londynu w cztery dni po ich wysłaniu, a ich odszyfrowanie przeciętnie zajmowało siedemnaście godzin, ponieważ specjalny szyfr, którego Sosnkowski używał, znany był tylko dwóm oficerom 482 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie — płk. dypl. F. Demelowi we Włoszech i kpt. S. Jagiełło w Londynie. W międzyczasie łączność pomiędzy Warszawą a Londynem działała o wiele sprawniej i szybciej, pomimo że Bór-Komorowski i jego sztab pracowali w o wiele gorszych warunkach i w ciągłym zagrożeniu. Z dziesięciu telegramów, wysłanych przez dowódcę AK pomiędzy 19 i 30 lipca, dwa odebrane zostały w Londynie w ciągu mniej niż dwudziestu czterech godzin, dwa w ciągu dwudziestu czterech godzin, cztery w ciągu czterdziestu ośmiu godzin, a pozostałe dwa w ciągu siedemdziesięciu dwu godzin. Odszyfrowanie ich w Londynie zajmowało od pięciu do siedmiu i pół godziny, w zależności od ważności.77 Stąd gen. Sosnkowski tylko prrez usłuchanie wezwań prezydenta do natychmiastowego powrotu do Londynu mógłby zapewnić sobie realną szansę wpływu na wydarzenia i decyzje podejmowane w Londynie i Warszawie. 28 lipca szef sztabu meldował gen. Sosnko-wskiemu: „Dotąd nie mam wiadomości o powrocie Pana Generała, którego Pan Prezydent oczekuje. Proszę o podanie terminu przybycia do Londynu. Depesza Lawiny nr 1406,78 którą Hańcza79 miał przedstawić Panu Generałowi, mówi o powstaniu. Melduję, że Dowódca AK sam nakazał czujność i może przejść lada dzień do powstania. Rada Ministrów zgodnie z instrukcją zbiera się dla powzięcia decyzji o powstaniu do przekazania krajowi. Spodziewała się udziału w niej Pana Generała."80 W rzeczywistości posiedzenie to nie miało większego znaczenia, gdyż Rada Ministrów już 25 lipca upoważniła Delegata Rządu „do powzięcia wszystkich decyzji" w sprawie powstania, a Miko-łajczyk zawiadomił Warszawę o tej ważnej decyzji 26 lipca.81 77 Zob. Z. S. Siemaszko, Łączność radiowa Sztabu NW..., s. 85 i n. 78 Lawina — ps. gen. Bora-Komorowskiego używany w korespondencji z Londynem. 79 Hańcza — ps. ppłk. R. Dorotycz-Malewicza. 88 Depesza Szefa Sztabu do Naczelnego Wodza, 28 VII 1944, L. dz. 6082/44, SPP. 81 Depesza Szefa Sztabu do Naczelnego Wodza, datowana 28 VII, wysłana 29 VII 1944, L. dz. 6089, SPP. 483 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie Ponieważ jednak premier nie zawiadomił o tym ani szefa sztabu, ani gen. Kukiela, byli oni pod wrażeniem, iż sprawa powstania była nadal otwarta.82 W czasie posiedzenia 28 lipca Rada Ministrów przyjęła do wiadomości treść telegramu premiera z 26 lipca. Następnego dnia — 29 lipca — gen. Kopański poinformował o tym Naczelnego Wodza, który dowiedział się o tej carte blanche dla władz krajowych, przynajmniej w cztery dni po jej wysłaniu.83 Choć nie wiemy dokładnie, kiedy Sosnkowski otrzymał telegram Kopańskiego, wiadomo jest, że jeszcze 30 lipca nie znał jego treści.84 30 lipca Raczkiewicz zawiadomił Sosnkowskiego: Sytuacja polityczna przy braku możności szybkiego, bezpośredniego porozumienia się z Panem Generałem spowodowała powzięcie bez udziału Pana doniosłych uchwał dotyczących kraju. Szybko postępujące wypadki mogą w każdej chwili wywołać konieczność nowych decyzji, przy powzięciu których uważam za potrzebną obecność Pana Generała. Proszę więc o możliwe skrócenie programu w celu przyśpieszenia powrotu.85 Tego samego dnia Sosnkowski zawiadomił Londyn, że 1 sierpnia wyrusza „w drogę powrotną". Naczelny Wódz powtarzał raz jeszcze, że w obecnych warunkach politycznych był „bezwzględnie przeciwny powszechnemu powstaniu, którego sensem z konieczności byłaby zamiana jednej okupacji na drugą". W jego opinii Rada Ministrów „nie powinna obradować nad powstaniem nie znając przebiegu i wyniku rozmów w Moskwie — [podkr. moje — J.M.C.]". Pytał się też, jaki był „plan i cel podróży moskiewskiej" premiera.86 Depesza ta 88 Tamże; zob. też S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 320—321. 88 Depesza Szefa Sztabu do Naczelnego Wodza, datowana 28 VII, wysłana 29 VII 1944, L. dz. 6089, SPP. M Depesza Naczelnego Wodza do Szefa Sztabu, datowana 30 VII, otrzymana i odszyfrowana 1 VIII 1944 o godz. 17.00, L. dz. 6239, SPP; zob. też Z. S. Siemaszko, Łączność radiowa Sztabu NW..., s. 107. 83 Depesza Prezydenta RP do Naczelnego Wodza, 30 VII 1944, L. dz. 4111/6863, IGS, KG A/46. 84 Depesza Naczelnego Wodza do Szefa Sztabu, datowana 30 VII, otrzymana i odszyfrowana 1 VIII 1944 o godz. 17.00, L. dz. 6239 SPP. 484 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie została odebrana w Londynie 1 sierpnia i odszyfrowana o godz. 17.00, kiedy Warszawa już walczyła.87 31 lipca Sosnkowski zawiadomił Londyn, że 1 sierpnia rozpoczyna podróż powrotną do Anglii skreślając resztę programu.88 Do Londynu przybył jednak 6 sierpnia. Później Sosnkowski tłumaczył, że to dalsze opóźnienie powrotu było głównie spowodowane zaproszeniem gen. H. Wilsona, dowódcy frontu śródziemnomorskiego, na rozmowę „w sprawach niezmiernie doniosłych, związanych z sytuacją w Polsce".89 Należy jednak podkreślić, że 29 lipca kpt. Babiński, zaufany adiutant gen. Sosnkowskiego, donosił mu: Meldowałem się dziś u Pana Prezydenta prosząc, aby nie wzywał Pana Generała do Londynu — [podkr. moje — J.M.C.]. Motywowałem, jak następuje: 1) Wszystkie decyzje co do kraju bądź już zapadły, bądź będą powzięte na miejscu, zaś łączność z krajem może być wkrótce przerwana. 2) Interwencje u gospodarzy, których domaga się kraj w sprawie Armii Krajowej, nie dadzą zapewne w dzisiejszych warunkach rezultatu. 3) Lepiej, aby Pan Generał odczekał wyniku podróży premiera wśród wojska niż w Londynie — [podkr. moje — J.M.C.]. Podróż ta doszła do skutku pod naciskiem gospodarzy, stworzono fakt dokonany, który musieli przyjąć socjaliści, choć byli zasadniczo przeciwni podróży. Wprawdzie Premier zobowiązał się wobec Prezydenta i Rządu, że nie poczyni żadnych ustępstw w sprawach zasadniczych, ale dalszy bieg wypadków można przewidywać, jak następuje: albo Stalin w ogóle uchyli się od rozmów, co jednak jest mało prawdopodobne, albo też dojdzie w praktyce do rozmów ze Związkiem Patriotów. Rozmowy takie w atmosferze Moskwy nie mogą skończyć się inaczej jak kapitulacją i obawiać się należy, że Premier nie wróci już do Londynu, lecz do Polski — [podkr. moje — J.M.C.]. Biorąc pod uwagę ostatnią deklarację Edena, że Anglia uznaje „Rząd Mikołajczyka", nietrudno się domyślać reszty. Pan Prezydent obiecał rozważyć sprawę bez pośpiechu, przywiązuje wagę do rozmów Pana Generała z Alexandrem. Wyczułem natomiast u Pre- 87 Tamże. " Depesza Naczelnego Wodza do Prezydenta RP, 31 VII 1944, Nr 2125, IGS KGA/46. M K. Sosnkowski, Materiały historyczne, s. 612—613. 485 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie zydenta obawę — [podkr. moje — J.M.C.], aby Pan General, będąc wśród wojska, nie stworzył jakichś faktów dokonanych. W londyńskim środowisku politycznym chwilowa bezradność. Sprawa rekonstrukcji Rządu ostatecznie upadła.'0 Odmowa prezydenta na prośbą Sosnkowskiego, aby pozwolił mu pozostać we Włoszech przynajmniej do 6 sierpnia, wydawała się Babińskiemu podejrzana. Stąd jeszcze usilniej namawiał Naczelnego Wodza do pozostania „wśród wojska" i rozegrania partii z Mikołajczykiem do końca. Po wojnie Babiński pisał: „Wzywano gen. Sosnkowskiego pod pretekstem zbliżających się decyzji, które, niestety, już zapadły. W rzeczywistości Rząd chciał wyrwać Naczelnego Wodza z frontu włoskiego, obawiając się aktów protestu wojska. Szef Sztabu, podobnie jak Prezydent, byli w tym wypadku użyci jako narzędzie gry Rządu." 91 Dopiero wybuch powstania w Warszawie „doprowadził do innej kolejności wypadków i w y m u sił — [podkr. moje — J.M.C.] powrót Wodza Naczelnego do Londynu".92 Teraz wiemy już, dlaczego Naczelny Wódz pozostał we Włoszech, pomimo nakazów prezydenta do natychmiastowego powrotu. Chciał on z frontu włoskiego zabiegać o „rekonstrukcję" rządu i powrócić do Londynu już po niej. Naczelny Wódz wysłał z Włoch trzy telegramy do Warszawy. W pierwszym datowanym 25 lipca Sosnkowski odpowiadał na depeszę gen. Bora-Komorowskiego z 19 lipca donoszącą mu o wydarzeniach na Wileńszczyźnie.93 1) Jestem głęboko wstrząśnięty Waszym meldunkiem — pisał gen. Sosnkowski — choć rozwój zdarzeń odpowiada moim przewidywaniom. Wraz z oddziałami walczącymi zwycięsko na fronoie włoskim jestem sercem i myślą z Wami. Decyzje Wasze budzą szacunek, odpowiadają one zasadom żołnierskiego i narodowego honoru. Jej skutki polityczne są w ręku Boga. •o Depesza kpt. Babińskiego do Naczelnego Wodza, datowana 29 VII, wysłana 31 VII 1944, L. dz. 6165, SPP. 91 W. Babiński, Przyczynki historyczne..., s. 379. 92 Tamże, s. 381. »s Zob. s. 321^-330. 486 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie Według możliwości wycofujcie oddziały na zachód w skupieniu lub rozproszeniu zależnie od warunków. 2) Zestawienie wypadków na Wileńszczyźnie z ogłoszonym manifestem tzw. Komitetu Wyzwolenia Narodowego ustanowionego przez Sowiety dla objęcia władzy w Polsce dowodzi, iż Moskwa obrała drogę gwałtów, presji i faktów dokonanych. Wobec powyższego, swoje powyższe dyrektywy uzupełniam, jak następuje: a) Szybki i możliwie szeroki rozwój sił zbrojnych na obczyźnie uważam za szczególną konieczność chwili, gdyż polityka faktów dokonanych może doprowadzić do pogłębienia różnic między Moskwą a przyjaciółmi.*4 Trzeba być przygotowanym na zmiany sytuacji politycznej powstałe wbrew woli przyjaciół na skutek złej woli Sowietów. b)W obliczu szybkich pcstępów okupacji sowieckiej na terytorium kraju trzeba dążyć do zaoszczędzenia substancji biologicznej narodu w obliczu podwójnej groźby eksterminacji. Zasada samoobrony pozostaje w pełnej mocy. c) Upoważniam Was, w razie koniecznej potrzeby, do wycofywania w rozmiarach przez Was określonych najbardziej zagrożonych elementów AK, a przede wszystkim młodzieży na zachód ku granicy słowacko--węgierskiej, in extremis zezwalam na wycofanie tych elementów poza granice kraju z rozkazem przedostawania się do sił naszych na obczyźnie. Zależnie od Waszego uznania możecie upoważnić ludzi do szukania dróg via organizacja Todta i roboty rolne w Niemczech z obowiązkiem jak naj rychlej szej ucieczki do WP. d) Aczkolwiek może to być ponad siły i wytrzymałość ludzką, dochodzę do twardego wniosku o potrzebie pozostawienia pod okupacją sowiecką nowej konspiracji, nielicznej i starannie dobranej, o zadaniach realnie odmierzonych i na razie bardzo skromnych. 3) Apelowałem stąd do Rządu, aby wymógł u przyjaciół wysłanie do Was misji łącznikowo-obserwacyjnej lub choćby tylko oficerów łącznikowych wobec pewności, że Sowiety przedstawiać będą fakty w sposób prowokacyjny i fałszywy, wytwarzając pozory dla swej polityki eksterminacyjnej, gatunkując ludzi według swego widzimisia na „zdrajców z 39 r.", „faszystów" czy też „kolaboracjonistów". 4) Dyrektywy powyższe wysyłam z frontu włoskiego bez omówienia ich z Rządem...95 94 Mocarstwami anglosaskimi. 95 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, datowana 25 VII, otrzymana w Londynie 26 VII i wysłana do Polski 28 VII 1944, L. dz. 6030, SPP. Ustępy wyróżnione nie zostały przekazane do Warszawy przez Szefa Sztabu za zgodą Prezydenta RP. 487 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie Było to ironią losu, że w momencie, w którym dowódca AK zawiadamiał Londyn o swej gotowości w każdej chwili rozpoczęcia walki o Warszawę, Naczelny Wódz go informował, iż uważał rozbudowę polskich wojsk pod brytyjskim dowództwem „za szczególną konieczność chwili" i stawiał przed nim horoskopy zbliżającej się, w jego opinii, trzeciej wojny światowej. Dyrektywy Naczelnego Wodza zawarte w tej depeszy były prawie całkowicie już nieaktualne i właściwie nie do przyjęcia dla władz krajowych, które zdecydowane były wyrzucić Niemców z Warszawy i wystąpić w roli gospodarzy wobec nadchodzących Rosjan. Sugestia Naczelnego Wodza, aby wycofywać najbardziej zagrożone elementy AK na Zachód, była tak sprzeczna z postawą i duchem polskiego ruchu oporu, że w lipcu 1944 roku w ogóle nie mogła wchodzić w rachubę. Przyjęcie jej naraziłoby AK na zarzut kolaboracji z Niemcami. Jest rzeczą nie do pomyślenia, że taka niejasna operacja mogłaby być poważnie rozpatrywana przez Bora-Komorow-skiego i jego żołnierzy, których głównym celem była walka z Niemcami. „Wszelka akcja konserwacyjna — powiedział gen. Pełczyński w 1950 roku — zachowująca siły nie była u nas w planie. Kraj bardzo boleśnie odczuwał nakazaną ewakuację Warszawy w roku 1939, kiedy właśnie mężczyźni ewakuowali się ze stolicy. Gdyby się nawet zdecydować na ewakuację, nie wiadomo, czy to byłoby zachowaniem sił. Ginęło się wcale niekoniecznie na polu walki. Ginęło się wszędzie [...] Wreszcie nie rozumielibyśmy, co nazywać elementem wartościowym. Wszystko było wartościowe. W żadnym wypadku nie zgodzilibyśmy się na ewakuację naszych dowódców, nie zgodzilibyśmy się na ewakuację naszych najbliższych, na jakieś imienne wybieranie tych, których miałoby się «zachować». A co do skrycia się w organizacji niemieckiej Todta? Masowe wchodzenie do Todta96 byłoby natychmiast rozpoznane. I mogłyby powstać zarzuty — byłoby w konsekwencji «porozumienie •• Organizacja Todta była niemiecką pomocniczą służbą budowlaną. 488 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie z Niemcami» itd. — tak jak to było *z pewnymi fragmentami organizacji wojskowej nam nie podlegającej — z NSZ."97 28 lipca dyrektywy Sosnkowskiego zostały wysłane do Warszawy, ale bez ustępu o „substancji biologicznej" i słów mówiących o wycofywaniu zagrożonych elementów AK „ku granicy słowac-ko-węgierskiej", które usunął gen. Kopański w porozumieniu z prezydentem. Szef sztabu słusznie sądził, iż w tym momencie wskazówki Naczelnego Wodza winny nosić charakter konkretnych rozkazów wojskowych i używać ustalonych pojęć wojskowych, a nie ogólników i wątpliwej wartości porad.98 Prezydent, który ufał „w rozum polityczny i zgodność władz krajowych",99 w ogóle tej depeszy nie chciał wysyłać.100 Przed wysyłką tej skróconej wersji depeszy Sosnkowskiego gen. Tatar dopisał do niej, iż Naczelny Wódz wysyłając ją nie wiedział jeszcze o zamiarze gen. Bora-Komorowskiego wywołania powstania.101 30 lipca dowódca AK zameldował, w odpowiedzi na tę ocenzurowaną depeszę, że gen. Okulicki był wyznaczony na dowódcę nowej, czysto antyradzieckiej organizacji.102 W międzyczasie, 28 lipca, szef sztabu otrzymał depeszę od Naczelnego Wodza zawierającą wytyczne dla gen. Bora-Komorowskiego („Lawiny"). Brzmiały one: Wobec zbliżania się wojsk sowieckich do Warszawy należy spiesznie wysłać dyrektywy osobiste do Lawiny i jego sztabu. Dyrektywy te widzę następująco: W chwili gdy grozić będzie bezpośrednio okupowanie Warszawy przez Sowiety, dowództwo i sztab podzielić na dwa rzuty. Jeden z nich pozostaje w Warszawie, gdzie nie ujawniając się wspólnie z rzutem politycznym, pozostawionym ewentualnie przez Delegata Rządu, kieruje oporem przeciwko sowieckiej polityce faktów dokonanych. Ujawnianie się w Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 17 X 1950 r. •8 Zob. S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 326. M Tamże, s. 319. i«° Tamże, s. 327. m Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, datowana 25 VII, otrzymana w Londynie 26 VII i wysłana do Polski 28 VII 1944, L. dz. 6030, SPP. im Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 30 VII 1944, L. dz. 6198, SPP. 489 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie Było to ironią losu, że w momencie, w którym dowódca AK zawiadamiał Londyn o swej gotowości w każdej chwili rozpoczęcia walki o Warszawę, Naczelny Wódz go informował, iż uważał rozbudowę polskich wojsk pod brytyjskim dowództwem „za szczególną konieczność chwili" i stawiał przed nim horoskopy zbliżającej się, w jego opinii, trzeciej wojny światowej. Dyrektywy Naczelnego Wodza zawarte w tej depeszy były prawie całkowicie już nieaktualne i właściwie nie do przyjęcia dla władz krajowych, które zdecydowane były wyrzucić Niemców z Warszawy i wystąpić w roli gospodarzy wobec nadchodzących Rosjan. Sugestia Naczelnego Wodza, aby wycofywać najbardziej zagrożone elementy AK na Zachód, była tak sprzeczna z postawą i duchem polskiego ruchu oporu, że w lipcu 1944 roku w ogóle nie mogła wchodzić w rachubę. Przyjęcie jej naraziłoby AK na zarzut kolaboracji z Niemcami. Jest rzeczą nie do pomyślenia, że taka niejasna operacja mogłaby być poważnie rozpatrywana przez Bora-Komorow-skiego i jego żołnierzy, których głównym celem była walka z Niemcami. „Wszelka akcja konserwacyjna — powiedział gen. Pełczyński w 1950 roku — zachowująca siły nie była u nas w planie. Kraj bardzo boleśnie odczuwał nakazaną ewakuację Warszawy w roku 1939, kiedy właśnie mężczyźni ewakuowali się ze stolicy. Gdyby się nawet zdecydować na ewakuację, nie wiadomo, czy to byłoby zachowaniem sił. Ginęło się wcale niekoniecznie na polu walki. Ginęło się wszędzie [...] Wreszcie nie rozumielibyśmy, co nazywać elementem wartościowym. Wszystko było wartościowe. W żadnym wypadku nie zgodzilibyśmy się na ewakuację naszych dowódców, nie zgodzilibyśmy się na ewakuację naszych najbliższych, na jakieś imienne wybieranie tych, których miałoby się «zachować». A co do skrycia się w organizacji niemieckiej Todta? Masowe wchodzenie do Todta96 byłoby natychmiast rozpoznane. I mogłyby powstać zarzuty — byłoby w konsekwencji «porozumienie " Organizacja Todta była niemiecką pomocniczą służbą budowlaną. 488 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie z Niemcami» itd. — tak jak to było *z pewnymi fragmentami organizacji wojskowej nam nie podlegającej — z NSZ."97 28 lipca dyrektywy Sosnkowskiego zostały wysłane do Warszawy, ale bez ustępu o „substancji biologicznej" i słów mówiących o wycofywaniu zagrożonych elementów AK „ku granicy słowac-ko-węgierskiej", które usunął gen. Kopański w porozumieniu z prezydentem. Szef sztabu słusznie sądził, iż w tym momencie wskazówki Naczelnego Wodza winny nosić charakter konkretnych rozkazów wojskowych i używać ustalonych pojęć wojskowych, a nie ogólników i wątpliwej wartości porad.98 Prezydent, który ufał „w rozum polityczny i zgodność władz krajowych",99 w ogóle tej depeszy nie chciał wysyłać.100 Przed wysyłką tej skróconej wersji depeszy Sosnkowskiego gen. Tatar dopisał do niej, iż Naczelny Wódz wysyłając ją nie wiedział jeszcze o zamiarze gen. Bora-Komorowskiego wywołania powstania.101 30 lipca dowódca AK zameldował, w odpowiedzi na tę ocenzurowaną depeszę, że gen. Okulicki był wyznaczony na dowódcę nowej, czysto antyradzieckiej organizacji.102 W międzyczasie, 28 lipca, szef sztabu otrzymał depeszę od Naczelnego Wodza zawierającą wytyczne dla gen. Bora-Komorowskiego („Lawiny"). Brzmiały one: Wobec zbliżania się wojsk sowieckich do Warszawy należy spiesznie wysłać dyrektywy osobiste do Lawiny i jego sztabu. Dyrektywy te widzę następująco: W chwili gdy grozić będzie bezpośrednio okupowanie Warszawy przez Sowiety, dowództwo i sztab podzielić na dwa rzuty. Jeden z nich pozostaje w Warszawie, gdzie nie ujawniając się wspólnie z rzutem politycznym, pozostawionym ewentualnie przez Delegata Rządu, kieruje oporem przeciwko sowieckiej polityce faktów dokonanych. Ujawnianie się. 97 Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 17 X 1950 r. M Zob. S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 326. m Tamże, s. 319. 1°° Tamże, s. 327. im Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, datowana 25 VII, otrzymana w Londynie 26 VII i wysłana do Polski 28 VII 1944, L. dz. 8030, SPP. i« Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 30 VII 1944, L. dz. 6198, SPP. 489 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie nie ma sensu wobec tzw. Komitetu Wyzwolenia Narodowego i perspektywy aresztowania ujawnionych władz przez Sowiety. Drugi rzut dowodzenia AK wycofuje się w ogólnym kierunku południowo-zachodnim do kolejnych punktów umożliwiających nadal kierowanie walką całości. Ten sposób postępowania obowiązuje również w wypadku, gdyby udało się okupować Warszawę przed wkroczeniem wojsk sowieckich — [podkr. moje — J.M.C.]. Trzeba, by Pan Generał jak najszybciej omówił sprawę z Rządem i przekazał powyższe dyrektywy Lawinie.108 Dyrektywy te były całkowicie sprzeczne z decyzją władz krajowych, aprobowaną przez rząd, ujawnienia się w Warszawie i wystąpienia wobec Rosjan w roli gospodarzy. Depesza ta, chociaż datowana 25 lipca, została otrzymana i odszyfrowana w Londynie dopiero 28 lipca, a po południu tegoż dnia przedstawiona Radzie Ministrów. Wicepremier Jan Kwapiń-ski oświadczył jednak, że telegram Naczelnego Wodza był w „o-becnej chwili spóźniony, gdyż Naczelne Władze Krajowe powzięły już decyzję w tej sprawie, której Rząd nie mógłby obecnie zmienić — [podkr. moje .— J.M.C.]". Co więcej, ponieważ Naczelny Wódz, jak wynikało z jego depeszy do prezydenta, nie mógł powrócić z Włoch, przed 1 sierpnia,104 Kwapiński postanowił zwrócić się do prezydenta „o niezwłoczne powiadomienie Naczelnego Wodza, by żadnych zarządzeń dotyczących kraju obecnie nie wysyłał — [podkr. moje — J.M.C.]".105 W związku ze stanowiskiem zajętym przez Radę Ministrów wobec propozycji Naczelnego Wodza depesza ta nie została wysłana do kraju.106 W praktyce oznaczało to, że wszystkie decyzje dotyczące ruchu podziemnego będą od tej pory pobierane w Warszawie — zgodnie z telegramem Mikołaj czyka z 26 lipca — bez względu na zastrzeżenia Naczelnego Wodza. Od 28 lipca Sosn- łM Depesza Naczelnego Wodza do Szefa Sztabu, datowana 25 VII, otrzymana i odszyfrowana 28 VII 1944, L. dz. 6089, SPP. 1M Zob. s. 479. 105 Protokół posiedzenia Rady Ministrów z 28 VII 1944 r., Nr 41, IGS — PRM, K. 107; zob. też S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 321. 108 Zob. S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 321. 490 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie kowski był więc już tylko głęboko poruszonym i przejętym biernym widzem rozpoczynającego się w Warszawie dramatu, któremu nie mógł ani zapobiec, ani zmniejszyć jego rozmiarów. W dniu, w którym Rada Ministrów postanowiła poprosić prezydenta o zabronienie Naczelnemu Wodzowi wysyłania dalszych instrukcji do Warszawy, Sosnkowski odpowiadał na depeszę dowódcy AK z 21 lipca donoszącą o zarządzeniu przez niego „stanu czujności do powstania" z dniem 25 lipca, godzina 001.107 Tekst tej depeszy lub przynajmniej jej część została przekazana Naczelnemu Wodzowi przez szefa sztabu 24 lipca.108 Mimo to Sosnkowski odpowiadał na nią dopiero 28 lipca, a jego odpowiedź dotarła do Londynu 31 lipca o godz. 22.40 i została odszyfrowana następnego dnia o godz. 12.15 — tzn. na parę godzin przed oddaniem pierwszych strzałów w Warszawie.109 W obliczu sowieckiej polityki gwałtów i faktów dokonanych powstanie zbrojne byłoby aktem pozbawionym politycznego sensu — pisał Naczelny Wódz — mogącym za sobą pociągnąć niepotrzebne ofiary. Jeśli celem powstania miałoby być opanowanie części terytorium Rzeczypospolitej, to należy ^dawać sobie sprawę, że w tym wypadku zajdzie konieczność obrony suwerenności Polski na opanowanych obszarach w stosunku do każdego, kto suwerenność tę gwałcić będzie. Rozumiecie, co oznaczałoby to w perspektywie, skoro eksperyment ujawniania się i współpracy spełzł na niczym wobec złej woli Sowietów.110 Gen. Kopański przedstawił tę depeszę natychmiast po odszyfrowaniu prezydentowi, który, w związku ze stanowiskiem rządu zajętym na posiedzeniu Rady Ministrów 25 i 28 lipca, polecił mu jej do kraju nie wysyłać. Spodziewał się on lada dzień powrotu gen. Sosnkowskiego.111 107 Depesza AK do Naczelnego Wodza, 21 VII 1944, L. dz. 5916, SFP. 108 Zob. S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 326; Z. S. Siemaszko, Łączność radiowa Sztabu NW..., s. 98 i n. 109 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, datowana 28 VII, otrzymana w Londynie 31 VII o godz. 22.40, odszyfrowana 1 VIII 1944, godz. 12.15, L. dz. 6213, SPP. 110 Tamże. 111 Zob. S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 323—3124. 491 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie 29 lipca Sosnkowski wysłał jeszcze jeden telegram do Warszawy via Londyn, w którym odpowiadał na depeszę Bora-Komorowskiego z 22 lipca 112 domagającą się natychmiastowego ogłoszenia wprowadzenia szerokich reform społecznych i ekonomicznych w Polsce. Depesza Naczelnego Wodza z 29 lipca dotarła do Londynu 2 sierpnia o godz. 12.47 i została odszyfrowana 3 sierpnia o godz. 12.47. Przekazano ją do Warszawy 6 sierpnia, tźn. prawie w tydzień po wybuchu powstania i w dzień powrotu gen. Sosnkowskiego do Londynu.113 Bardzo trudno jest pojąć, dlaczego depesza ta w ogóle została wysłana do Warszawy, bo, abstrahując już od uchwały rządu z 28 lipca, treść jej nie była ani aktualna, ani specjalnie interesująca dla znajdującego się w trudnej sytuacji Bora-Komorowskiego i jego sztabu, który toczył już ciężką bitwę obronną z Niemcami. W telegramie tym Sosnkowski pisał: Nie wątpię, iż pełnomocnik Rządu zaakceptuje wasz plan działania przedstawiony mi depeszą 1420U4 z dnia 22 lipca, a zwłaszcza wnioski w zakresie społeczno-politycznym. Walka z Niemcami musi być kontynuowana w formie Burzy. Natomiast w obecnych warunkach jestem bezwzględnie przeciwny powstaniu powszechnemu, którego sens historyczny musiałby z konieczności wyrazić się w zmianie jednej okupacji na drugą- Wasza ocena sytuacji niemieckiej musi być bardzo trzeźwa i realna. Omyłka pod tym względem kosztowałaby bardzo wiele. Trzeba jednocześnie skupiać wszystkie siły polityczne, moralne i fizyczne dla obrony przeciwko aneksyjnym planom Moskwy. Wiadomość o podróży moskiewskiej w sytuacji wytworzonej przez sowieckie fakty boleśnie wstrząsnęła duszą żołnierzy 2 Korpusu. Ja planu i celu tej podróży nie znam i nie rozumiem. Bez znajomości jej »» Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 22 VII 1944, L. dz. 5988/ /tjn./44, SPP. Adiutant gen. Sosnkowskiego, kpt. Babiński, pisze jednak, że depesza Naczelnego Wodza z 29 lipca „była reakcją na decyzję władz krajowych z dn. 25/26 lipca". Chodzi o reakcję na ich decyzję opanowania Warszawy. (W. Babiński, Przyczynki historyczne..., s. 373.) 113 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, datowana 29 VII, otrzymana w Londynie 2 VIII o godz. 12.47, odszyfrowana 3 VIII o godz. 12.47, wysłana do Warszawy 6 VIII 1944, L. dz. 6289, SPP. 114 Liczba gen. T. Bora-Komorowskiego. W dzienniku Oddziału VI zanotowano ją pod liczbą 5988. wyników nie widzę żadnej możliwości nawet rozważania sprawy powstania — [podkr. moje — J.M.C.].115 Ostrzeżenia Sosnkowskiego pod adresem Bora-Komorowskiego, jak to potwierdziły wypadki, były całkowicie uzasadnione, ale dotarły do Warszawy przynajmniej o tydzień za późno. Ogólnie rzecz biorąc, jak to wynika z depesz Naczelnego Wodza wysłanych z Włoch, był on kategorycznie przeciwny „powstaniu powszechnemu" i opowiadał się za kontynuowaniem przez AK planu „Burza"; operacjami skierowanymi przeciwko wycofującym się oddziałom niemieckich straży tylnych. Po drugie, zachęcał dowódcę AK do zorganizowania czysto antyrosyjskiego ruchu oporu. Po trzecie, jego instrukcje nosiły charakter porad, zachęt i perswazji raczej niż konwencjonalnych rozkazów wojskowych. Wreszcie, co było o wiele ważniejsze, Sosnkowski do końca nie wypowiedział się bezpośrednio i definitywnie w sprawie decyzji władz krajowych opanowania Warszawy w ramach „Burzy" w odróżnieniu od „powstania powszechnego", chociaż Bór-Komoro-wski poinformował o tym Londyn 25 lipca.116 Z drugiej strony istnieją jednak powody do twierdzenia, iż Sosnkowski nie mógł się bezpośrednio wypowiedzieć na ten temat, gdyż przynajmniej do 31 lipca nie był w pełni poinformowany o zamiarach dowódcy AK.117 Wydaje się, że Naczelny Wódz do samego wybuchu powstania był pod wrażeniem, iż dowódca AK zamierzał lada chwila rozpocząć powstanie powszechne, które oczywiście obejmowałoby też i stolicę, a nie lokalne powstanie w Warszawie.118 Na tym tle istniało, zdaje się, głębokie nieporozumienie pomiędzy Naczelnym Wodzem i dowódcą AK co do jego dokładnych planów i intencji, o których Sosnkowski nie był w pełni poinformowany przez gen. Kopańskiego przed 31 lipca; w drugiej połowie lipca 115 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 29 VII 1944, L. dz. 6289, SPP. »• Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 25 VII 1944, Nr 1441, L. dz. 6024, SPP. 117 Zob. Z. S. Siemaszko, Łączność radiowa Sztabu NW..., s. 104 i n. 118 Zob. Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 666; oraz S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 324. 492 493 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie 1944 roku cała korespondencja pomiędzy Naczelnym Wodzem a dowódcą AK przechodziła przez ręce szefa sztabu. Niemniej gen. Kopański twierdzi, iż treść telegramu gen. Bora-Komorowskiego z 25 lipca o gotowości w każdej chwili do walki o Warszawę przekazał gen. Sosnkowskiemu 28 lipca.119 Gen. Pełczyński, ze swej strony, w następujący sposób opisał losy tego telegramu po jego wysłaniu z Warszawy: „Depesza ta wpłynęła do Sztabu NW w Londynie 26 lipca w końcu dnia. W związku z nią szef Sztabu NW wystosował do Naczelnego Wodza dnia 28 lipca depeszę, której treści nie udało się odtworzyć." 120 W rzeczywistości żaden z telegramów, dostęp-, nych w istniejących archiwach w Londynie, wysłanych przez gen. Kopańskiego do gen. Sosnkowskiego pomiędzy 28 a 31 lipca nie zawierał pełnego tekstu zasadniczego telegramu Bora-Komorowskiego z 25 lipca. Żaden z nich nie zawierał jego najważniejszego zdania, że inicjatorzy powstania byli „gotowi w każdej chwili do walki o Warszawę", chociaż dwie mniej ważne myśli tej depeszy, a mianowicie sprawa wysłania Brygady Spadochronowej i bombardowania lotnisk, były przez szefa sztabu poruszone w jego telegramach do Naczelnego Wodza z 28 i 31 lipca.121 Naczelny Wódz pisząc do Polski, nie znając planu gen. Bora--Komorowskiego wszczęcia lokalnego powstania w Warszawie, stale określał swój stosunek do powstania, przez co rozumiał powstanie powszechne, któremu na pewno był przeciwny, ale i w kraju nie myślano już o nim poważnie po 25 lipca. Po tej dacie „punkt ciężkości spoczywał na zagadnieniu podjęcia walki o stolicę..." 122 Z drugiej strony Naczelny Wódz napisał po wojnie: „Powstanie w stolicy państwa i siedzibie władz centralnych, zarówno politycznych, jak i wojskowych, jest niczym innym jak 119 Zob. S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 320. »*> Polskie Siły Zbrojne, t. 3, s. 662. i" Depesza Szefa Sztabu do Naczelnego Wodza, 28 VII 1944, L dz. 6077, SPP; oraz depesza Szefa Sztabu, 31 VII 1944, L. dz. 6024, SPP. Zob. też Z. S. Siemaszko, Łączność radiowa Sztabu NW..., s. 109. 122 S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 324. 494 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie powstaniem powszechnym w całym tego słowa znaczeniu."m Twierdzenie to wydaje się być zbyt dowolną interpretacją czynu Bora-Komorowskiego; zgodnie z poprzednio ustaloną terminologią pojęcie „powstanie powszechne" było zarezerwowane dla powszechnego i równoczesnego zrywu powstańczego „na bazie124 z osłoną na wschodzie",125 a nie dla zlokalizowanej akcji w Warszawie, która do lipca 1944 roku w ogóle nie była planowana. Milionowa Warszawa to dużo, to bardzo dużo, ale to nie jest jeszcze cały kraj. Stąd zastosowanie przez Sosnkowskiego terminu „powstanie powszechne" do powstania warszawskiego oznacza z jego strony chęć całkowitego odcięcia się od decyzji gen. Bora-Komorowskiego. Należy jednak podkreślić, że dowódca AK osobiście oświadczył jeszcze w październiku 1943 roku, iż jego główny wysiłek w czasie powstania powszechnego będzie skoncentrowany na opanowaniu Warszawy.126 Ponieważ Naczelny Wódz o tym wiedział, można zaryzykować twierdzenie, iż Sosn-kowski wypowiadając się przeciwko powstaniu powszechnemu, wypowiadał się również przeciwko Wszelkim operacjom na dużą skalę w Warszawie. Tego rodzaju interpretacja byłaby niezgodna jednak z instrukcją Sosnkowskiego do kraju z 7 lipca nakazującą dowódcy AK bić się o duże miasta w ramach „Burzy", jeżeli tyl- 118 K. Sosnkowski, Materiały historyczne, s. 607. Kpt. Babiński ujął sprawę podobnie: „Milionowa stolica była siedzibą wszystkich władz Polski Podziemnej [...] Wybuch powstania w Warszawie wprowadzał automatycznie całą Polskę do walki." (W. Babiński, Przyczynki historyczne..., s. 385—386.) 124 Na terenie tzw. Generalnego Gubernatorstwa. «5 Rozkaz Dowódcy Armii Krajowej, 20 XI1943, L. dz. 2100, SPP. 1M „Wiele przyczyn składa się na to — mówił gen. Bór-Komorowski — że na pierwszym miejscu chodzi mi o Warszawę. Warszawa z jej lotniskami, węzłem komunikacyjnym, przeprawą przez Wisłę i co najważniejsze z jej wielkim zasobem uświadomionej ludności, która stanowi nie tylko dużą siłę uderzeniową w powstaniu, ale też zaraz po uwolnieniu się od Niemców będzie największym i najwartościowszym źródłem, z którego można czerpać siły obficie i szybko, pozą tym gładkie opanowanie stolicy uważam za konieczne ze względu na to, że tu są nasze główne krajowe centra polityczne i wojskowe i jest zrozumiałe, że szybkie uwolnienie ich posiada ogromne znaczenie." (Referat Komendanta Sił Zbrojnych wygłoszony na nosiedzeniu Krajowej Reprezentacji, 14X1943 r.); Meldunek Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, Nr 221, L. dz. 3269/44, SPP. 495 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie ko będą ku temu odpowiednie warunki.127 Ponadto 25 lipca gen. Sosnkowski bezpośrednio wspominał o możliwości opanowania Warszawy przez AK, znowu w ramach „Burzy", przed wkroczeniem wojsk radzieckich.128 Wreszcie, w czasie walk w Warszawie, Naczelny Wódz pisał do dowódcy lotnictwa: „Powstania dotąd w kraju nie ma i nadal aktualna jest jedynie kwestia zaopatrzenia obecnie walczącej Warszawy..." 129 To wskazuje, że dopiero znacznie później Naczelny Wódz utożsamił powstanie warszawskie z powstaniem powszechnym. Sugeruje zarazem, że Sosnkowski nie mógł być przed wybuchem, a nawet w czasie samej walki całkowicie przeciwny zamiarowi Bora-Komorowskiego uwolnienia Warszawy, jeżeli tylko ryzyko z tym się wiążące byłoby małe, sama walka ograniczona do minimum, a szansę powodzenia niezwykle wysokie. Bór-Komorowski podejmując swoją decyzję uważał, że taki zbieg okoliczności rzeczywiście zaistniał, ale nie był w stanie omówić swych planów i intencji z Naczelnym Wodzem, który był we Włoszech.130 Trudno jest więc dzisiaj z całkowitą pewnością ustalić, czy gen. Sosnkowski zaaprobowałby* te plany, gdyby znał je w pełni, jak również ocenę Dowództwa AK własnych możliwości i położenia Niemców. Jedno jest pewne, Sosnkowski decydując się pozostać we Włoszech po 24 lipca odciął się od głównych o-środków kierowniczych i stracił ostatnią szansę oddziaływania na decyzje i kroki Bora-Komorowskiego w sprawie Warszawy i stąd, przez zaniedbanie swych czysto wojskowych obowiązków, przyczynił się też do tragedii i męczeństwa stolicy. Przez swą nieobecność w Londynie Naczelny Wódz zdał swych zmęczonych wojną i okupacją, działających pod straszną presją i ciągłym zagrożeniem, niemniej nader optymistycznie nastawionych pod- 127 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy Armii Krajowej 7 VII 1944 r L. dz. 5480/44, SPP. 188 Depesza Naczelnego Wodza do Szefa Sztabu datowana 25 VII, otrzymana 28 VII 1944, L. dz. 6089. "» Pismo Naczelnego Wodza do Dowódcy Lotnictwa, 25IX 1944, L dz. 1281/GNW/44, SPP. 130 Relacja ustna gen. T. Bora-Komorowskiego poHana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 496 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie \ komendnych na ioftwłasne tylko, ograniczone siły, pomysły i środki; jego obowiązkiem było wydawać im na czas jasne, ścisłe i konkretne rozkazy raczej niż spóźnione, ogólnej natury ostrzeżenia. W tym rozstrzygającym momencie gen. Sosnkowski nie wykonał swych zasadniczych żołnierskich obowiązków w stosunku do Armii Krajowej, chociaż był jej najwyższym zwierzchnikiem. Niemniej jest kwestią bardzo problematyczną, czy Sosnkowski miałby jakikolwiek wpływ na wypadki zachodzące w Polsce, nawet gdyby wcześniej wrócił do Londynu; Bór-Komorowski po 25 lipca był zdecydowany działać,131 a w trzy dni później rząd postanowił, aby Naczelny Wódz „żadnych zarządzeń dotyczących kraju obecnie nie wysyłał".132 Rząd prawdopodobnie zająłby podobne stanowisko nawet wtedy; gdyby Sosnkowski był w Londynie w tym czasie, z drugiej strony byłby on przynajmniej lepiej poinformowany, mógłby bezpośrednio omówić swoje poglądy z Radą Ministrów i dopatrzyć, aby jego depesze były na czas wysyłane do Warszawy, w przeciwnym zaś wypadku mógłby podać się do dymisji na znak protestu. Nieobecność Naczelnego Wodza w Londynie doprowadziła, po prostu, do zdezawuowania przez rząd jego instrukcji dla kraju. 2 sierpnia Kwapiński pisał do Warszawy: „W związku z sugestią Naczelnego Wodza, by zaniechać ujawniania oraz akcji czynnej ustalonej przez Was, Rząd RP nie uważa za możliwe zmieniać swej dotychczasowej instrukcji i Waszej decyzji. Sprawy akcji czynnej i ujawnień są w Waszej tylko kompetencji. Obejmuje to i sprawę powstania..." 133 Rząd potwierdził więc raz jeszcze, iż. przekazuje wszystkie decyzje w sprawie kraju w ręce Bora-Komorowskiego i Jankowskie-go, chociaż w tej chwili było to całkiem zbyteczne, gdyż Warszawa już walczyła. Wiadomość o wybuchu powstania w Warsza- m Depesza Dowódcy AK do Naczelnego Wodza, 25 VII 1944, Nr 1441, L. dz. 6024, SPP. »» protokół posiedzenia Rady Ministrów z 28 VII 1944 r., Nr 41, IGS — PRM, K. 107. "» Depesza Wicepremiera do Dowódcy AK, 2 VIII 1944, Nr 629, SPP. 32 — Powstanie Warszawskie 497 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie t wie dotarła do Londynu 2 sierpnia po połuAkiu, a więc gdy bój 0 stolicę trwał już od dwudziestu czterech goVfcin.134 Bór-Komorowski był zaskoczony i zdziwiony telegramem Kwa- pińskiego. Nie widzę żadnej rozbieżności — meldował — między instrukcją zasadniczą Rządu a rozkazami AK — w wytycznych Naczelnego Wodza. Działając w ścisłym porozumieniu z Del. Rządu wydaję zarządzenia zależnie od sytuacji, trzymając się lojalnie zasadnicznych wytycznych Rządu 1 rozkazów Naczelnego Wodza. Cały teren otrzymał rozkaz wykonania Burzy. Pomimo wrogiego stosunku Sowietów do władz wojskowych i administracji cywilnej również i na zachód od linii Curzona nie cofnąłem rozkazu ujawnienia się. Ewentualną zmianę decyzji uzależniam od, rozwoju wypadków w stolicy. Jestem adecydowany ujawnić się z Del. Rządu.1*6 Dowódca AK głęboko wierzył, nawet już po wybuchu powstania w Warszawie, że zgodnie z otrzymanymi od rządu i Naczelnego Wodza dyrektywami wykonywał plan „Burza". W ten sposób Bór-Komorowski „rozgrzeszył" rząd od wszelkiej odpowiedzialności za wybuch powstania w Warszawie. Dla dowódcy AK walka o Warszawę była „Burzą", za wszczęcie której odpowiedzialny był on sam, a nie powstaniem, do którego zachęcał Mikołaj czyk.136 Po powrocie do Londynu Naczelny Wódz bardzo ostro odrzucił insynuacje Kwapińskiego, iż był zwolennikiem „zaprzestania dalszej akcji czynnej" przeciwko Niemcom, „co było niezgodne z prawdą". Gen. Sosnkowski twierdził, iż nakazywał rozwinięcie wzmożonej akcji dywersyjnej „Burza", występował „natomiast przeciw wybuchowi powstania".137 Zarzuty Kwapińskiego były bezpodstawne — telegram Sosnkowskiego do Bora-Komorowskie- 134 Zob. S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 329. "3 Depesza Dowódcy AK do Premiera i Naczelnego Wodza, 3 VIII 1944, Nr 629, SPP. "• Relacja ustna gen. M. Kukiela z 1311971 r. w Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy 2 Korpusu, 16 VIII 1944, Nr 7005, IGS, koi. G-A./46; zob. też S. Kopański, Wspomnienia wojenne..., s. 330. 498 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie go z 29 lipca zalecający kontynuowanie walki z Niemcami jest wystarczającym tego dowodem 138 — lecz argumenty użyte prze2 Naczelnego Wodza do ich obalenia nie były całkowicie zgodne z jego własnymi dyrektywami dla kraju z 7 lipca, nakazującymi opanowywanie dużych miast przy sprzyjających okolicznościach.139 Opanowanie dużych miast wymagało niewątpliwie przeprowadzenia lokalnych powstań, przeciwko którym Sosnkowski teraz występował, w czasie ostatnich chwil niemieckiego odwrotu i bezpośrednio przed wkroczeniem Rosjan; dużych miast nie można opanowywać w ramach „wzmożonej akcji dywersyjnej". Gen. Sosnkowski winił rząd za wybuch powstania w Warszawie. „Moje wysiłki o rozsądne i.ostrożne traktowanie sprawy powstania generalnego — pisał do gen. Andersa 11 sierpnia — w istniejących warunkach politycznych i wojskowych zostały w czasie mojej nieobecności storpedowane przez Rząd." 140 W parę dni później donosił gen. Andersowi: „Wybór czasu i miejsce powstania były przez Premiera oddane do decyzji krajowi w dniu 26 VII, posunięcie to zostało ex post akceptowane przez większość w dniu 28 VII." 141 Naczelny Wódz odżegnywał się od najmniejszej nawet odpowiedzialności za wybuch powstania w stolicy; twierdził, iż było ono „powstaniem generalnym", któremu był przeciwny i do którego wybuchu doszło, w każdym razie, z winy rządu.142 Gen. Sosnkowski przyznawał jednak, iż jego nieobecność w Londynie w dużej mierze przyczyniła się do tego, że nie udało mu się zapobiec wybuchowi powstania. Należy podkreślić, że gen. Anders był pod wrażeniem, iż Naczelny Wódz około 20 lipca wysłał z Włoch do kraju depeszę „kategorycznie M8 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, datowana 29 VII, otrzymana w Londynie 2 VIII o godz. 12.47, odszyfrowana 3 VIII i wysłana do Polski 6 VIII 1944, L. dz. 6289, SPP. »• Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy AK, 7 VII 1944, L. dz. 5480/44, SPP. 140 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy 2 Korpusu, 11 VIII 1944, Nr 4274, IGS, koi. G.A./46. 141 Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy 2 Korpusu, 16 VIII 1944, Nr 7005, IGS, koi. G.A./46. >« Depesza Naczelnego Wodza do Dowódcy 2 Korpusu, 11 VIII 1944, Nr 4274, IGS, koi. G.A./46. 499 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie zabraniającą powstania i przestrzegającą przed tragizmem następstw, które takowe może ściągnąć na Naród Polski".143 Anders prosił Sosnkowskiego o wydanie takiego rozkazu w czasie jego pobytu we Włoszech.144 W sierpniu 1944 roku Anders starał się ustalić, kto był odpowiedzialny za wybuch powstania. 10 sierpnia dowódca 2 Korpusu pytał Sosnkowskiego: „Kto i dla jakiego celu, mimo wyraźnego zakazu Pana Generała, wpłynął na tak tragiczną decyzję dowódcy Armii Krajowej."14S „Wszystko to — pisał Anders — dla mnie nie jest jasne." 146 Dopiero później Anders ostatecznie zrozumiał, że Naczelny Wódz nie wydał w drugiej połowie lipca „wyraźnego rozkazu" zabraniającego powstania, 0 którego wydanie dowódca 2 Korpusu usilnie zabiegał. Uważając, że „jakakolwiek akcja przeciw Niemcom w warunkach istniejących w kraju doprowadziłaby tylko do niepotrzebnego przelewu krwi polskiej". Bardzo stanowczo przedstawił ten pogląd gen. Sosnkowskiemu i prosił go „o wydanie jak najbardziej wyraźnych i kategorycznych rozkazów zabraniających powstania w Polsce".147 Wydaje się, że zdezorientowanie Andersa w dużej mierze spowodowane było tym, iż Naczelny Wódz nie wytłumaczył mu wszystkich okoliczności, które doprowadziły do wybuchu, 1 nie poinformował go, że nie wydał rozkazu zabraniającego powstania. Sosnkowskiemu było wygodniej winić Mikołajczyka za wybuch powstania niż swoich podkomendnych w Warszawie, którzy byli głównymi jego inicjatorami. 2 sierpnia Naczelny Wódz, nie wiedząc jeszcze o wybuchu powstania, telegrafował do szefa sztabu: Jeśli opinia moja w sprawie powstania nie będzie uwzględniona, stanę wobec ewentualnej potrzeby wysunięcia konsekwencji z tego stanu rze- "» List gen. Andersa do płk. Hańczy, 31 VIII 1944, L. dz. ADJ/318Ajn./44, IGS, koi. G.A./46. 144 Tamże; zob. też W. Anders, Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939—1946, Londyn 1959, s. 252. 145 Depesza Dowódcy 2 Korpusu do Naczelnego Wodza, 10 VIII 1944, Nr 2074, IGS, koi. G.A./46. "• List gen. Andersa do płk. Hańczy, 31 VIII 1944, L. dz. ADJ/318/tjn./44, IGS, koi. G.A./46. 147 W. Anders, Bez ostatniego rozdziału..., s. 252. 500 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie czy. Jeśli Pan Generał sądzi, że wbrew memu zdaniu powstanie będzie uruchomione, to wówczas słusznym jest pogląd, że w tym wypadku wsparcie z naszej strony winno być możliwie najsilniejsze [...] Ze względu na przewidziane trudności polityczne [...] trzeba natychmiast powiedzieć D-cy AK jasno i uczciwie, by na żadne wsparcie nie liczył. Jest to bardzo ważne, gdyż prawdopodobnie D-ca AK w dużej mierze uzależnia swoje decyzje operacyjne od tego wsparcia.148 Ale nawet w tym momencie Naczelny Wódz nie potrafił zdobyć się na stanowczość: wzięcie odpowiedzialności za powstanie na siebie lub kategoryczne zabronienie go; na wyrażanie zdecydowanie negatywnych poglądów „na kwestię uruchomienia akcji powstańczej w obecnych warunkach" 149 było już stanowczo za późno. W 1950 roku gen. Kazimierz Wiśniowski, szef sztabu gen. Andersa, oświadczył, że gdy Naczelny Wódz był we Włoszech, depesze do niego przychodziły do Sztabu 2 Korpusu. „Odbyło się szereg rozmów z udziałem gen. Andersa i moim [...] czynione były rozważania sytuacji w kraju. W tych warunkach militarnych i politycznych elementem decydującym w rozumowaniu NW było to, że znając stan psychiczny Warszawy, chęć odwetu — brał pod uwagę, że jeżeli Armia Krajowa otrzyma zakaz podejmowania walki — to Warszawa poza AK przeżyje powstanie. Moment, że ulica podejmie walkę samorzutnie i że czerwone elementy to niewątpliwie wyzyskają — był w decyzjach NW brany pod uwagę. I to wszystko ciążyło na decyzji NW." 1S0 Zaufany współpracownik Naczelnego Wodza, płk Demel, stwierdził w 1963 roku, że „gen. Sosnkowski był zdecydowanie przeciwny akcji powstańczej w kraju, ale z drugiej strony zdawał sobie sprawę, że poglądu swego nie zdoła przeforsować i że zwolennicy akcji tak w kraju, jak i na Zachodzie do powstania doprowadzą". 148 Depesza Naczelnego Wodza do Szefa Sztabu, datowana 2 VIII, otrzymana 4 VIII, przeczytana przez gen. Kopańskiego 5 VIII 1944, L. dz. 6395, Nr 6024, SPP. 148 Tamże. 150 Wypowiedź gen. Wiśniewskiego z 15IX 1950 r. „Protokóły z zebrań relacyjnych w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Londynie na temat Powstania Warszawskiego, walk AK i postawy Rosji Sowieckiej. Zebranie pierwsze odbyte 15 IX 1950 r.", SPP, B II. 501 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie Płk Demel stwierdził również, „że gen. Sosnkowski był przeciwny dawaniu rozkazów «zza biurka», które mogą być niewykonalne".151 W 1967 roku gen. Anders podkreślając brak stanowczości Naczelnego Wodza w stosunku do dowódcy AK oświadczył: „W lipcu 1944 r. pod Anconą odbywały się «nocne rozmowy Polaków», w których oprócz Naczelnego Wodza i mnie brał udział gen. Szyszko-Bohusz, płk Wiśniowski i inni. Gen. Sosnkowski był przeciwny akcji AK, która prowadziła do ujawniania się wobec ZSRR. Starałem się utwierdzić go w tym przekonaniu. Jak Panu chyba wiadomo, telegramy gen. Sosnkowskiego spod Ancony do Warszawy i Londynu stawały się coraz bardziej stanowcze. Namawiałem go, żeby dał formalny rozkaz zakazujący powstania. Odpowiadał mi: — «O ni mnie nie posłuchają, oni posłuchają Mikołajczyka.» Namawiałem gen. Sosnkowskiego, żeby nakazał ewakuację na Zachód ludzi najbardziej zagrożonych, chociażby nawet poprzez organizację Todta. Widzi Pan, gen. Sosnkowski był wielkim mężem stanu o rozległych horyzontach, ale miał tę trudność, że nie dowodził ani batalio^ nem, ani pułkiem, ani dywizją z wyjątkiem krótkich okresów dowodzenia Armią Rezerwową na wiosnę 1920 r., czy też obroną Lwowa w 1939 r. Naczelny Wódz powinien mieć za sobą cały zasób doświadczenia dowódczego od najniższego szczebla do najwyższego. Pod tym względem gen. Sikorski był w lepszej sytuacji niż gen. Sosnkowski." 152 W przeciwieństwie do Naczelnego Wodza premier, gdy tylko zorientował się, iż przywódcy krajowi dążą do powstania, z góry je usankcjonował w nadziei, że uda mu się z niego wyciągnąć polityczne i dyplomatyczne korzyści. W rzeczywistości jego szybka autoryzacja, która dotarła do Warszawy, kiedy wstępna decyzja stoczenia walki o stolicę była już powzięta, wywarła tylko mały bezpośredni wpływ na poczynania Jankowskiego i Bora-Komorowskiego. Po prostu utwierdziła ich w przekona- 151 Z. S. Siemaszko, Łączność radiowa Sztabu NW..., s. 100. 1M Z. S. Siemaszko, Rozmowa z gen. Andersen, s. 37. 502 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie niu, że ich niezależna decyzja była słuszna i spotęgowała ich wolę czynu. W konkluzji trzeba podkreślić, że gdy krajowi przywódcy zdecydowali się działać, jeśli chodzi o dyrektywy z Londynu, posiadali tylko telegramy Mikołajczyka z' 4 i 14 lipca oraz dyrektywy Sosnkowskiego z 7 lipca. Depesze te pozostawiały wszystkie konkretne decyzje w rękach krajowych przywódców, którzy ze strony Londynu nie otrzymywali w tym czasie, jak to określił gen. Pełczyński, żadnych „szczegółowych nakazów czy zakazów".153 Gen. Pełczyński nie dodał jednak, że szczegółowe instrukcje z Londynu były właściwie zbyteczne, gdyż krajowe kierownictwo było gotowe działać z własnej inicjatywy, co zresztą jasno wynikało z depesz Jankowskiego i Bora-Komorowskiego do Londynu z 12, 21 i 25 lipca. W drugiej połowie lipca wszystkie szczegółowe decyzje były podejmowane w Warszawie, bez porozumienia z Londynem. Zgoda rządu na powstanie w Warszawie przyszła już po zapadnięciu decyzji.154 Stąd przed premierem i Naczelnym Wodzem stały tylko trzy możliwości: aprobować decyzje podjęte w kraju, odwoływać je lub kwestionować możność ich wykonania. Premier obrał pierwszą możliwość. Naczelny Wódz zwlekał i przez to stracił ostatnią szansę wpłynięcia na wydarzenia rozgrywające się nad Wisłą. W roku 1965 gen. Bór-Komorowski solennie oświadczył, że gdyby Naczelny Wódz zakazał walki o Warszawę, to by jej nie rozpoczynał. „Rozkaz byłby wykonany." 1SS Rozkazu takiego jednak nie otrzymał. „Gdyśmy rozważali sprawę walki o Warszawę — powiedział szef Sztabu AK w 1951 roku — byliśmy w posiadaniu instrukcji NW z 7.7., która wypowiadała się przeciwko powstaniu powszechnemu, co było i naszym przekonaniem, zalecała natomiast [...] opanowanie Wilna, Lwowa lub innego większego centrum czy też obszaru. Później, gdy sytuacja w kraju rozwijała się z piorunującą im Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 18 IV 1951 r. 1M Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 15 IX 1950 r. 165 Relacja ustna gen. Bora-Komorowskiego podana w obecności prof. J. K. Zawodnego. 503 VIII. Powstanie warszawskie — postawa władz w Londynie szybkością, nie mieliśmy wystarczającej łączności z NW, który w połowie lipca wyjechał do Włoch, odsunął się w ten sposób z naszego kierunku i szczegółowych rozkazów nie przekazał nam."1S6 Gen. Kukieł słusznie chyba podkreśla, że Sosnkowski był przeciwny powstaniu w ówczesnych warunkach, ale nie mógł się zdobyć na decyzję zabronienia go, gdyż nie chciał być tym, kto nie był za dalszą walką z Niemcami. 7 lipca Sosnkowski był za zdobywaniem w ramach „Burzy" wielkich miast i ośrodków, chociaż później się z tego wycofywał. Gnębiły go fakty dokonane w kraju. Jednak, kiedy 25 lipca radio podało sygnał czujności do powstania, nie powrócił natychmiast do Anglii, a w depeszach, które do Londynu wysyłał, robił sobie jakieś alibi na pozostanie we Włoszech. Nie chciał być w Londynie. Nie miał cywilnej odwagi, aby jasno i krótko powiedzieć: Zabraniam walki w Warszawie, gdyż bez uprzedniego ułożenia się z Rosjanami nie widzę żadnych szans jej powodzenia. Mikołajczyk by się na to zżymał i dąsał, ale wreszcie by przystał.157 Na postawie i zachowaniu się najwyższych polskich władz wobec kraju w lipcu 1944 roku fatalnie zaciążył brak zrozumienia i zgody między premierem a Naczelnym Wodzem. Zdaniem gen. Kukiela „powstanie warszawskie to straszna, negatywna próba prowadzenia wojny bez połączenia w jednym ręku władzy politycznej i wojskowej. Tak wojny się nie prowadzi; tego u nikogo nie było. To nie mogło grać w naszych okropnych warunkach." 158 Wiadomość o wybuchu powstania w Warszawie, która dotarła do Londynu 2 sierpnia, wywołała żywą konsternację wśród władz emigracyjnych, które od 30 lipca były pod wrażeniem, iż ze względu na przedłużanie się radziecko-niemieckiej bitwy o Warszawę w ciągu najbliższych dni nie dojdzie do wystąpienia AK w stolicy.159 im Wypowiedź gen. T. Pełczyńskiego z 18IV 1951 r. »" Relacja gen. M. Kukiela z 13 11971 r. »«> Tamże. 159 Tamże; oraz Memorandum Ministra Obrony Narodowej do gen. Sir Hastings Ismaya, 29 VII 1944, IGS, A.XIII.3/90—2. EPILOG Decyzja polskiego kierownictwa wywołania powstania w Warszawie była spowodowana względami politycznymi, dyplomatycznymi, ideologicznymi i wojskowymi. Z politycznego punktu widzenia powstanie, zgodnie z założeniami jego inicjatorów, miało umożliwić realizację czterech zasadniczych celów: opanowanie Warszawy przez podziemne władze krajowe w imieniu Rządu Polskiego w Londynie, zapewnienie im jak największego poparcia i popularności wśród społeczeństwa, zapobieżenie usadowieniu się w stolicy władz komunistycznych przy pomocy Rosjan i wreszcie skłonienie Stalina do uznania rządu londyńskiego i jego krajowych organów jako suwerennego i pełnoprawnego przedstawiciela narodu. Autorzy powstania nie zamierzali zejść z pola bez walki. Uważali, że tylko oni mieli prawo do przemawiania w imieniu narodu i reprezentowania jego interesów. Władze krajowe wierzyły, iż zwycięskie powstanie wzmocni pozycję Mikołajczyka w jego rokowaniach ze Stalinem w Moskwie i zachęci Churchilla i Roosevelta do ponownego, stanowczego opowiedzenia się po stronie Rządu Polskiego w Londynie oraz jego podziemnych organów. Niemniej przed wybuchem powstania Mikołajczyk nie podjął żadnych kroków dyplomatycznych, aby zapewnić powstaniu poparcie Londynu i Waszyngtonu, nie mówiąc już o Moskwie. Podejmując decyzję rozpoczęcia walki w Warszawie, krajowi przywódcy działali zgodnie z doktryną dwóch wrogów; uważali, że walkę zbrojną z Niemcami należy nadal kontynuować, wzmoc- 505 Epilog nić opór polityczny wobec Rosjan i polskich komunistów, a o pomoc w odzyskaniu niepodległości zabiegać przede wszystkim w Londynie i w Waszyngtonie. Polscy komuniści i ich zwolennicy chcieli budować powojenną Polskę w ścisłym porozumieniu i współpracy z Moskwą. Myśl ta była nie do przyjęcia dla prawie całego obozu londyńskiego. W jego przekonaniu stanowiło to niebezpieczeństwo dla niepodległości i suwerenności oraz terytorialnej integralności państwa, szczególnie iż komuniści godzili się na linię Curzona jako nową granicę polsko-rosyjską. W tym czasie głównym powodem niezgody pomiędzy obozem londyńskim a komunistami była ich diametralnie różna postawa wobec Rosji i spraw granicznych raczej niż kwestia reform społeczmo-gospodarczych. W lecie 1944 roku większość przywódców krajowych była przekonana, że daleko idące reformy ustrojowe są konieczne i nieuniknione. Wojskowe przesłanki decyzji rozpoczęcia powstania opierały się na przekonaniu, że Niemcy ponieśli już decydującą klęskę na froncie wschodnim i że Armia Czerwona ma wkrótce wkroczyć do Warszawy. Bór-Komorowski i Jankowski wydali swój ostateczny rozkaz rozpoczęcia walki, gdy błędnie im doniesiono, że czołgi radzieckie wkraczają już na Pragę. Wnosili stąd, że nadchodził kulminacyjny moment radziećko-oiieinieckiej bitwy o Warszawę i powstawała niepowtarzalna okazja zajęcia miasta na krótko przed wkroczeniem doń Armii Czerwonej. Radzieckie apele radiowe wzywające ludność Warszawy do powstania przeciwko Niemcom, bez względu na intencje Moskwy, nie wywarły większego wpływu na decyzję inicjatorów powstania. Apele te jedynie utwierdzały ich w przekonaniu, że Rosjanie niebawem znajdą się w stolicy. Ponadto w ostatnich dniach lipca 1944 roku Komenda Główna AK dobrze zdawała sobie sprawę, że tylko w Warszawie posiada wystarczającą liczbę żołnierzy, aby w ciągu paru dni przygotować i podjąć na szeroką skalę zakrojoną operację militarną zdolną do opanowania większego obszaru miejskiego. Biorąc pod uwagę przekonania, postawę i przewidywania autorów powstania można stwierdzić, że z punktu widzenia moralnego i psychiczne- 506 Epilog go łatwiej im było wydać rozkaz podjęcia walki, niż się od tego powstrzymać. W ich przekonaniu bezczynność groziła opuszczeniem przywódców przez szerokie masy społeczeństwa, co równałoby się politycznemu samobójstwu. Poza tym żywe i głęboko zakorzenione tradycje zrywów powstańczych w polskiej myśli i kulturze politycznej dawały im gotowe wzory działania i zachęcały do czynu. Od czasu rozbiorów Polska była klasycznym przykładem kraju, który usiłował odzyskać niepodległość przede wszystkim drogą zbrojnych powstań. Niemniej jednak Bór-Komorowski i Jankowski, decydując się na działanie bez uzgodnienia swych planów z naczelnym dowództwem radzieckim, wzięli na swoje barki ogromną odpowiedzialność za dalsze losy Warszawy i w zasadniczy sposób przyczynili się do tragedii, jaka spotkała stolicę i jej mieszkańców. Nie rozumieli, że w drugiej połowie 1944 roku bardzo żle uzbrojona Armia Krajowa nie mogła sobie pozwolić jednocześnie na prowadzenie walki zbrojnej z Niemcami i stawianie politycznego oporu Rosjanom i komunistom. Plany i zamiary Bora-Komorowskiego i Jankowskiego były zbyt skomplikowane i ryzykowne, aby mogły zostać uwieńczone powodzeniem w ówcześnie istniejącej sytuacji politycznej i militarnej. Należy podkreślić, iż wszystkie najważniejsze decyzje, które doprowadziły do wybuchu powstania, były podjęte przez władze krajowe bez uprzedniego uzgodnienia z Rządem Polskim w Londynie. Mikołajczyk i jego gabinet w zasadzie zgadzał się z planami swoich podwładnych w kraju. Natomiast Naczelny Wódz, generał Sosnkowski, aż do samego wybuchu nie potrafił zdecydować się na aprobowanie lub zakazanie powstania. Brak polsko-rosyjskiej współpracy wojskowej oraz całkowite nieliczenie się Dowództwa AK, w czasie podejmowania decyzji, z możliwością poniesienia klęski uczyniły z powstania bezprzykładną tragedię narodową, której nic nie jest w stanie usprawiedliwić. W wyniku walk Warszawa uległa zniszczeniu. W styczniu 1945 roku Rosjanie wkroczyli do miasta ruin i grobów. Tragedia Warszawy jest największą katastrofą, jaką naród polski poniósł po wrześniu 1939 roku. W gruzy i popiół obrócone zostały bezcenne, 507 Epilog nić opór polityczny wobec Rosjan i polskich komunistów, a o pomoc w odzyskaniu niepodległości zabiegać przede wszystkim w Londynie i w Waszyngtonie. Polscy komuniści i ich zwolennicy chcieli budować powojenną Polskę w ścisłym porozumieniu i współpracy z Moskwą. Myśl ta była nie do przyjęcia dla prawie całego obozu londyńskiego. W jego przekonaniu stanowiło to niebezpieczeństwo dla niepodległości i suwerenności oraz terytorialnej integralności państwa, szczególnie iż komuniści godzili się na linię Curzona jako nową granicę polsko-rosyjską. W tym czasie głównym powodem niezgody pomiędzy obozem londyńskim a komunistami była ich diametralnie różna postawa wobec Rosji i spraw granicznych raczej niż kwestia reform społeczmo-gaspodarczych. W lecie 1944 roku większość przywódców krajowych była przekonana, że daleko idące reformy ustrojowe są konieczne i nieuniknione. Wojskowe przesłanki decyzji rozpoczęcia powstania opierały się na przekonaniu, że Niemcy ponieśli już decydującą klęskę na froncie wschodnim i że Armia Czerwona ma wkrótce wkroczyć do Warszawy. Bór-Komorowski i Jankowski wydali swój ostateczny rozkaz rozpoczęcia walki, gdy błędnie im doniesiono, że czołgi radzieckie wkraczają już na Pragę. Wnosili stąd, że nadchodził kulminacyjny moment radziećko-niemieckiej bitwy o Warszawę i powstawała niepowtarzalna okazja zajęcia miasta na krótko przed wkroczeniem doń Armii Czerwonej. Radzieckie apele radiowe wzywające ludność Warszawy do powstania przeciwko Niemcom, bez względu na intencje Moskwy, nie wywarły większego wpływu na decyzję inicjatorów powstania. Apele te jedynie utwierdzały ich w przekonaniu, że Rosjanie niebawem znajdą się w stolicy. Ponadto w ostatnich dniach lipca 1944 roku Komenda Główna AK dobrze zdawała sobie sprawę, że tylko w Warszawie posiada wystarczającą liczbę żołnierzy, aby w ciągu paru dni przygotować i podjąć na szeroką skalę zakrojoną operację militarną zdolną do opanowania większego obszaru miejskiego. Biorąc pod uwagę przekonania, postawę i przewidywania autorów powstania można stwierdzić, że z punktu widzenia moralnego i psychiczne- 506 Epilog go łatwiej im było wydać rozkaz podjęcia walki, niż się od tego powstrzymać. W ich przekonaniu bezczynność groziła opuszczeniem przywódców przez szerokie masy społeczeństwa, co równałoby się politycznemu samobójstwu. Poza tym żywe i głęboko zakorzenione tradycje zrywów powstańczych w polskiej myśli i kulturze politycznej dawały im gotowe wzory działania i zachęcały do czynu. Od czasu rozbiorów Polska była klasycznym przykładem kraju, który usiłował odzyskać niepodległość przede wszystkim drogą zbrojnych powstań. Niemniej jednak Bór-Komorowski i Jankowski, decydując się na działanie bez uzgodnienia swych planów z naczelnym dowództwem radzieckim, wzięli na swoje barki ogromną odpowiedzialność za dalsze losy Warszawy i w zasadniczy sposób przyczynili się do tragedii, jaka spotkała stolicę i jej mieszkańców. Nie rozumieli, że w drugiej połowie 1944 roku bardzo źle uzbrojona Armia Krajowa nie mogła sobie pozwolić jednocześnie na prowadzenie walki zbrojnej z Niemcami i stawianie politycznego oporu Rosjanom i komunistom. Plany i zamiary Bora-Komorowskiego i Jankowskiego były zbyt skomplikowane i ryzykowne, aby mogły zostać uwieńczone powodzeniem w ówcześnie istniejącej sytuacji politycznej i militarnej. Należy podkreślić, iż wszystkie najważniejsze decyzje, które doprowadziły do wybuchu powstania, były podjęte przez władze krajowe bez uprzedniego uzgodnienia z Rządem Polskim w Londynie. Mikołajczyk i jego gabinet w zasadzie zgadzał się z planami swoich podwładnych w kraju. Natomiast Naczelny Wódz, generał Sosnkowski, aż do samego wybuchu nie potrafił zdecydować się na aprobowanie lub zakazanie powstania. Brak polsko-rosyjskiej współpracy wojskowej oraz całkowite nieliczenie się Dowództwa AK, w czasie podejmowania decyzji, z możliwością poniesienia klęski uczyniły z powstania bezprzykładną tragedię narodową, której nic nie jest w stanie usprawiedliwić. W wyniku walk Warszawa uległa zniszczeniu. W styczniu 1945 roku Rosjanie wkroczyli do miasta ruin i grobów. Tragedia Warszawy jest największą katastrofą, jaką naród polski poniósł po wrześniu 1939 roku. W gruzy i popiół obrócone zostały bezcenne, 507 Epilog niezastąpione i nieodtwarzalne skarby naszej kultury. Na szeregu odcinków kultura polska poniosła rany, których zabliźnienie trwać będzie stulecia, niekiedy zaś zabliźnić nie da się zupełnie. Rozbity został główny ośrodek polskiej woli, polskiej myśli, polskiej polityki i polskiej gospodarki. Przestał istnieć kierowniczy ośrodek całości polskiego życia [...] Straciliśmy sam kwiat naszej młodzieży, niewątpliwie elity naszego narodu. Skutki tego nieszczęścia wydają się dziś wprost tragicznie katastrofalne. Całe morze cierpień zawiera w sobie los 800 000 rzeszy ludności wysiedlonej, rozbitej, rozproszonej, skazanej na niesłychaną poniewierkę, nędzę i śmierć. Jeśli chodzi o zniszczenie materialne miasta, to wystarczy powiedzieć, że podobnej ruiny nie przeżyło w czasach nowożytnych żadne duże miasto polskie ani żadna stolica Europy... * Ogólne straty poległych, wojska i ludności, wyniosły w powstaniu warszawskim około 200 000 ludzi.2 Upadek i zniszczenie Warszawy spowodowały ogromny szok, który przekształcił się w głęboki uraz. Narodowy romantyzm, tak silnie zakorzeniony w społeczeństwie przed 1944 rokiem, przerodził się w polityczny realizm. Po upadku powstania wielu Polaków zaczęło rozumieć potrzebę bliskiej współpracy z Rosją, pomimo że koncepcja ta była dla nich uprzednio, i nadal jeszcze pozostaje, trudna do przyjęcia. Dla całego londyńskiego obozu upadek powstania był wielką polityczną, militarną i psychologiczną klęską, z której nigdy się on już nie podniósł. Upadek Warszawy zapoczątkował proces szybkiego rozkładu państwa podziemnego i rządu londyńskiego. W grudniu 1944 roku generał Okulicki donosił prezydentowi Raczkiewiczowi: Upadek Warszawy — centra polskiego życia narodowego — która przykładem swym prowadziła kraj przez 5 lat niewoli, nie mógł pozostać bez głębokiego wpływu na resztę społeczeństwa. W społeczeństwie tym zaczęły się szerzyć nastroje klęskowe, które nie oszczędziły również szeregów Armii Krajowej. U jednostek słabszych — nastroje te przytłumiły pobudki 1 Bitwa Warszawska. * Zob. J. Kirchmayer, Powstanie Warszawskie, s. 424. 508 Epilog ideowe w pracy, silniej natomiast wystąpiły objawy demoralizacji [...] Reasumując, w wyniku przegranej bitwy warszawskiej — w szeregach Armii Krajowej na prowincji wystąpiły poważne objawy rozprężenia...1 Nowy dowódca AK musiał zdemobilizować szereg oddziałów, gdyż „powstało niebezpieczeństwo" przekształcenia się ich „w zwykłe bandy rabunkowe lub przejście ich do Armii Ludowej".4 Podobnie oceniali sytuację politycy: Przeżywamy kryzys, jeden z najstraszniejszych — bo kryzys woli. Przywiązywaliśmy olbrzymie nadzieje do roku, który upłynął. Naród cały — i „wtajemniczeni", i te tzw. doły, wszyscy poddawali się sugestii końca wojny. Nagromadzana przez pięć lat okupacji pod coraz zwiększającym się ciśnieniem energia, powracającego do życia narodu, wybuchła wreszcie z całą siłą w dniu 1 sierpnia. Wybuchła i spłonęła, i... zgasła. A naród znowu cały, od szczytów po doły, ogarnęło zwątpienie, apatia. Nie ma jednej mocnej zbiorowej woli. Poszczególni ludzie, grupy, partie ulegają obcym wpływom, poddają się przejaskrawionemu częstokroć poczuciu własnej słabości. Ich wola gnie się jak trzcina na wietrze, to w tę, to w tamtą stronę.5 Wytworzyła się paradoksalna sytuacja. W istocie powstanie odniosło odwrotny skutek niż zamierzano; miast uniemożliwić, pomogło komunistom w przejęciu władzy w Polsce. 6 września Delegat Rządu i dowódca AK depeszowali do Londynu: Jest oczywiste, że po upadku powstania w Warszawie władza przejdzie w ręce komunistów i to w całym kraju.6 Bez względu na postawę Stalina wobec powstania warszawskiego, które oceniał jako wrogi akt wobec Rosji, tragedia stolicy 3 Pismo generała L. Okuliokiego do Prezydenta RP, 9X111944, Nr 1780/1, SPP. 4 Tamże. 8 Kryzys woli, „Agencja Polityczna Strop." 1945, nr 10. Strop — Stronnictwo Pracy. Autorem tego artykułu był późniejszy sekretarz generalny Stronnictwa Pracy Konrad Sieniewicz. Podobnie oceniał sytuację Adam Bień, jeden z przywódców Stronnictwa Ludowego. Zob. Powstanie warszawskie w notatkach Adama Bienia, oprać. E. Puacz, „Zeszyty Historyczne" 1968, nr 13, s. 103—105. • Depesza Delegata Rządu i Dowódcy AK do Premiera i Naczelnego Wodza, 6 IX 1944, L. dz. 7991/tjn./44, IGS, L 7. 509 Epilog w dużej mierze spowodowana była polityczną i wojskową nieudolnością i nie usprawiedliwionym optymizmem władz obozu londyńskiego zarówno w kraju, jak i za granicą. Fakt, iż do chwili wybuchu nie doszły one do porozumienia z Kremlem, na co tak silnie nalegał Churchill, skazywał powstanie na klęskę, szczególnie po załamaniu się na początku sierpnia pierwszego rosyjskiego natarcia na Warszawę. Osiągnięcie porozumienia z Rosją, nawet na bardzo trudnych i niedogodnych dla Polski warunkach po bitwach pod Stalingradem i Kurskiem oraz konferencji tehe-rańskiej, było jedynym realnym wyjściem z niezmiernie trudnej i skomplikowanej sytuacji. Tylko w ten sposób można było zaoszczędzić krajowi nadmiernych strat i złagodzić skutki przemarszu Armii Czerwonej przez Polskę. Dzisiaj, po powstaniu, pozostała tylko wspaniała legenda bezprzykładnego bohaterstwa uczestników i ludności cywilnej Warszawy oraz straszliwa przestroga na przyszłość przed nieliczeniem się z wymogami sytuacji i polityczno-militarnymi realiami. WYKAZ WAŻNIEJSZYCH SKRÓTÓW i KRYPTONIMÓW AK — Armia Krajowa AL — Armia Ludowa AMGOT — Allied Military Gcwernment of Occupied Territories AMON — Archiwum Ministerstwa Obrony Narodowej AMSW — Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych AOK — Armee Obearkammando Baon, baon — batalion BBC — British Broadcasting Corporation BCh — Bataliony Chłopskie BI, Biul. Inf. — „Biuletyn Informacyjny" BIP — Biuro Informacji i Propagandy AK „Burza" — wzmożona akcja sabotażowo^dywersyjna CBKP — Centralne Biuro Komunistów Polskich CCS — Combined Chiefs of Staff ckm — ciężki karabin maszynowy d-ca — dow6dca — depesza — Departament — dywizja piechoty — Delegat Rządu, Delegatura Rządu — generał brygady — generał dywizji — Generalne Gubernatorstwo — Geheimstaatspolizei — Gwardia Ludowa — Gabinet Naczelnego Wodza 511 IGS KB kb KC Kdt KG AK KO Kom. GŁ komp. kpt. KRM KRN KRP KSK L. dz. L. ew. lkm mjr mp nb npl NSZ NW Oddział VI OKW PAT PKP PKWN płk płk dypl. pm ppłk PP PPR PRM Wykaz skrótów i kryptonimów — Instytut Historyczny im. Generała Sikorskiego — Korpus Bezpieczeństwa — karabin powtarzalny — Komitet Centralny — Komendant — Komenda Główna Armii Krajowej — Komenda Okręgu — Komisja Główna RJN — kompania — kapitan — Krajowa Rada Ministrów — Krajowa Rada Narodowa — Krajowa Reprezentacja Polityczna — Komitet do Spraw Kraju — Liczba dziennika — Liczba ewidencyjna — lekki karabin maszynowy — major — miejsce postoju — nabój — nieprzyjaciel — Narodowe Siły Zbrojne — Naczelny Wódz — Oddział Sztabu NW dla łączności i zaopatrzenia kraju (zwany też krajowym lub specjalnym) — Oberkommando der Wehrmacht — Polska Agencja Telegraficzna — Polityczny Komitet Porozumiewawczy — Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego — pułkownik — pułkownik dyplomowany — pistolet maszynowy • podpułkownik ¦ pułk piechoty Polska Partia Robotnicza Prezydium Rady Ministrów Wykaz skrótów i kryptonimów PS — Polscy Socjaliści PSZ — Polskie Siły Zbrojne RAF — Royal Air Force RJN — Rada Jedności Narodowej rkm — ręczny karabin maszynowy ROCH — Ruch Oporu Chłopów, kierownictwo SL RP — Rzeczpospolita Polska RWE — Radio Wolna Europa SL — Stronnictwo Ludowe SN — Stronnictwo Narodowe SP — Stronnictwo Pracy SPP — Studium Polski Podziemnej SS — Schutzstaffel szef op. — szef operacji SZP — Służba Zwycięstwu Polski TASS — Tielegrafnoje Agienstwo Sowietskogo Sojuza tjn. — tajne WJ — Wielka Jednostka WP — Wojsko Polskie WRN — Wolność — Równość — Niepodległość, krypt. PPS ZPP — Związek Patriotów Polskich ZWZ/AK — Związek Walki Zbrojnej/Armia Krajowa 512 33 — Powstanie WarszawsKie WYKAZ ZASADNICZYCH ŹRÓDEŁ I OPRACOWAŃ Dzieje powstania warszawskiego są przedmiotem dużej, stale wzrastającej liczby opracowań. Jednak niewiele z nich zajmuje się sprawą politycznego, dyplomatycznego i ideologicznego podłoża powstania, od momentu narodzin polskiego ruchu oporu aż do wybuchu walki o stolicę, jako osobnym, szeroko potraktowanym zagadnieniem. Od lat zasadniczą i właściwie jedyną pozycją w tej dziedzinie była praca Aleksandra Skarżyńskiego, Polityczne przyczyny Powstania Warszawskiego, Warszawa 1964. Cenna monografia Skarżyńskiego, ograniczając się wyłącznie do okresu 1943—1944, nie oddaje jednak pełnego, całkowitego obrazu podłoża powstania warszawskiego, podłoża, które formowało się i narastało od samego zarania okupacji. Ponadto Skarżyński, ograniczywszy się wyłącznie do krajowych źródeł archiwalnych i nie mając możności zebrania relacji przebywających na Zachodzie wysoko postawionych świadków i współautorów ówczesnych wydarzeń, nie mógł w pełni przedstawić i omówić stanowiska Churchiila i Roosevelta wobec polskiej sprawy w latach 1943—1944 oraz roli najwyższych władz londyńskich w kraju i za granicą w decyzjach i wypadkach, które doprowadziły do wybuchu powstania. W zestawie tym uwzględniłem jedynie podstawowe prace i wybór pamiętników oraz przyczynków zajmujących się politycznymi, ideologicznymi i wojskowymi aspektami powstania lub też wnoszących nowe polemiczne i kontrowersyjne elementy do od lat toczącej się w kraju i za granicą debaty na temat powstania warszawskiego. Podstawowym i niczym nie zastąpionym źródłem do wojennej historii Polski i polskiego ruchu oporu są materiały archiwalne znajdujące się w Archiwum Instytutu Generała Sikorskiego i Archiwum Studium Polski Podziemnej w Londynie. 514 1. Zródla archiwalne. 2. Dokumenty opublikowane 1. ŻRODŁA ARCHIWALNE Archiwum Instytutu Generała Sikorskiego (IGS) — [Londyn] Akta Prezydium Rady Ministrów Akta Ministerstwa Spraw Zagranicznych Akta Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Akta Ambasady RP w Londynie Akta Naczelnego Wodza Akta Ministra Obrony Narodowej Akta Sztabu Naczelnego Wodza Zbiory gen. Władysława Andersa Archiwum Studium Polski Podziemnej (SPP) — [Londyn] Akta Gabinetu Naczelnego Wodza Akta Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Akta Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza Archiwum Kancelarii Prezydenta RP (KPRP) — [Londyn] Akta Cywilnej i Wojskowej Kancelarii Prezydenta RP 2. DOKUMENTY OPUBLIKOWANE Armia Krajowa w dokumentach 1939—1945, t. 1, Wrzesień 1939 — Czerwiec 1941, Londyn 1970. Studium Polski Podziemnej. Depesze KC PPR do Georgi Dymitrowa z lat 1942—1943, „Z Pola Walki" 1961, nr 4. Documents on Polish—Soviet Relations 1939—1945, vol. 1—2, London 1961— 1969. Dokumenty wnieszniej politiki SSSR, t. 2—3, Moskwa 1959. Dziennik działań niemieckiej 9 armii, oprać. J. Matecki, „Zeszyty Historyczne" 1969, nr 15. Foreign Relations of the United States: — Diplomatic Papers 1942, vol. 3, Europę, Washington 1961. — Diplomatic Papers 1943, vol. 3, The British Commonwealth. Eastern Europę. The Far East, Washington 1963. — Diplomatic Papers. The Conferences at Cairo and Teheran 1943, Washington 1961. — Diplomatic Papers 1944, vol. 3, The British Commonwealth and Europę, Washington 1965. Wacław Jędrzejewicz, Poland in the British Parliament 1939—1945, vol. 1—2, New York 1946—1959. Komunikaty Dowództwa Głównego Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Dokumenty, Warszawa 1959. 515 Wykaz źródeł i opracowań Korespondencja Przewodniczącego Rady Ministrów ZSRR z Prezydentem Stanów Zjednoczonych i Premierem Wielkiej Brytanii w okresie Wielkiej Wojny Narodowej 1941—1945, t. 1—2, przeł. R. Leciński, Warszawa 1960. Kształtowanie się podstaw programowych Polskiej Partii Robotniczej w latach 1942—1945. (Wybór materiałów i dokumentów), Warszawa 1958. Meldunki sytuacyjne „Montera" z Powstania Warszawskiego, oprać. J. Kirchmayer, w: „Najnowsze dzieje Polski 1939—1945", Warszawa 1959, t. 3. Misja „Freston", oprać. J. Zamojski, w: „Najnowsze dzieje Polski 1939— 1945", Warszawa 1965, t. 9. Nazi—Soviet Relations. Documents from the Archives of the German Foreign Office, ed. by R. J. Sontag and J. S. Beddie, Washington 1948. Niemieckie materiały do historii Powstania Warszawskiego, oprać. S. Pło-ski, w: „Najnowsze dzieje Polski 1939—1945", Warszawa 1957, t. 1. Polish—Soviet Relations 1918—1943. Official Documents, issued by the Polish Embassy in Washington by authority of the Government of the Republic of Poland, Washington 1944. Polish White Book. Official Documents concerning Polish—German and Polish—Soviet Relations 1933—1939, New York 1940. Published by autharity of the Polish Government. Protokół pierwszego plenarnego posiedzenia Krajowej Rady Narodowej Warszawa 31 XII 1943/111944, Warszawa 1947. Biuro Prezydialne KRN. Rozkazy i odezwy Dowództwa Głównego Gwardii Ludowej 1942—1944, oprać. M. Turlejska, Łódź 1946. Sprawozdanie sądowe w sprawie organizatorów, kierowników i uczestników polskiego podziemia na zapleczu Armii Czerwonej na terytorium Polski, Litwy oraz obwodów Zachodniej Białorusi i Ukrainy rozpatrzone przez Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego ZSRR 18—21 czerwca 1945, Moskwa 1945. Marian Spychalski, Informacja przedstawiciela KC PPR na zebraniu komunistów polskich w Moskwie 8 czerwca 1944, „Z Pola Walki" 1961, nr 4. 3. PAMIĘTNIKI I WSPOMNIENIA Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939— 1946, wyd. III, Londyn 1959. Kazimierz Bagiński, „Proces szesnastu" w Moskwie, „Zeszyty Historyczne" 1963, nr 4. 516 3. Pamiętniki i wspomnienia Eduard Beneś, The Memoirs of Dr Eduard BeneS from Munich to New War and New Victory, Boston 1954. Tadeusz Bór-Komoarowski, Armia Podziemna, wyd. III, Londyn 1967. Antoni Chruściel („Monter"), Powstanie Warszawskie, Londyn 1948. Winston S. Churchill, The Second World War, vol. 1—6, London 1949__ 1954. Jan Ciechanowski, Defeat in Victory, London 1948. Drogi Cichociemnych. Opowiadania zebrane i opracowane pTzez Koło Spadochronowe Armii Krajowej, Londyn 1961. Anthony Eden the Earl of Avon, The Eden Memoirs. The Reckoning, London 1965. [Wyd. polskie Pamiętniki, t. 1, W obliczu dyktatorów, t. 2, Obrachunki, przeł. J. Meysztowicz, Warszawa 1970—1972.] Heinz Guderian, The Panzer Leader, London 1952. Cordell Hull, The Memoirs of Cordell Hull, vol. 1—2, London 1948. Jan Kairski, Story of the Secret State, Boston 1943. Tadeusz Katelbach, Rok złych wróżb (1943), Paryż 1959. George F. Kennan, Memoirs 1925—1950, London 1968. Stanisław Kirkor, Urywek wspomnień, „Zeszyty Historyczne" 1970, nr 18. Stanisław Kopański, Wspomnienia wojenne 1939—1946, Londyn 1961. Stefan Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej, wyd. II, Londyn 1964. Jan Kwapiński, 1939—1945 (Z pamiętnika), Londyn 1947. Julian Kulski, Zarząd Miejski Warszawy 1939—1944, Warszawa 1964. Ivan Maisky, Memoirs of a Soviet Ambassador. The War 1939—1943, London 1967. [Wyd. polskie Wspomnienia ambasadora radzieckiego, t. 3, Wojna 1939—1943, tłum. tW. Komarnicka, Warszawa 1970.] Józef Małecki („Sęk"), Armia Ludowa w Powstaniu Warszawskim, Warszawa 1962. Stanisław Mikołajczyk, The Pattern of Soviet Domination, London 1948. Leon Mitkiewicz, Powstanie Warszawskie. (Z mojego notatnika w Waszyngtonie), „Zeszyty Historyczne" 1962, nr 1. Mieczysław Moczar, Barwy walki, wyd. III, Warszawa 1963. Mantem of Moran, Winston Churchill: The Struggle for Survival 1940—1965, London 1966. Zygmunt Nagórski, Wojna w Londynie, Paryż 1966. Pamiętniki żołnierzy baonu „Zośka". Powstanie Warszawskie, Warszawa 1959. Karol Popiel, Na mogiłach przyjaciół, Londyn 1966. Karol Popiel, Od Brześcia do Polonii, Londyn 1967. Adam Piragier, Czas przeszły dokonany. Wspomnienia, Londyn 1966. Edward Raczyński, W sojuszniczym Londynie. Dziennik Ambasadora Edwarda Raczyńskiego 1939—1945, Londyn 1960. Juliusz Rómmel, Za Honor i Ojczyznę, Warszawa 1958. 517 Wykaz źródeł i opracowań Stefan Rawecki („Grot"), Wspomnienia i notatki, Warszawa 1957. Jan Rzeipecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, Warszawa 1956. Stanisław Sosabowski, Najkrótszą drogą, Londyn 1957. Zbigniew Stypułkowski, W zawierusze dziejowej, Londyn 19611. Józef Szostak, Dziesięć dni przed powstaniem w Warszawie 1944 r., „Stolica" 1969, nr 31. Tadeusz Szitumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, Warszawa 1967. Michał Tokarzewski-Karaszewicz, Jak powstała Armia Krajowa, „Zeszyty Historyczne" 1964, nr 6. Stanisław Truszikowski, Partyzanckie wspomnienia, Warszawa 1968. Stanisław Zabiełło, Sprawa polska podczas II wojny światowej w świetle pamiętników, Warszawa 1958. Wacław Zagórski, Wicher wolności. Dziennik powstańca, Londyn 1957. Wacław Zagórski, Seventy Days, London 1959, angielskie wyd. Wichru wolności. Zygmunt Zaremba, Wojna i konspiracja, Londyn 1957. 4. OPRACOWANIA MONOGRAFICZNE I PRZYCZYNKI Witold Babiński, Na marginesie polemiki, „Kultura" 1958, nr 5. Witold Babiński, Powstanie Warszawskie, „Zeszyty Historyczne" 1964, nr 6. Witold Babiński, Refleksje rocznicowe, „Zeszyty Historyczne" 1965, nr 7. Witold Babiński, Przyczynki historyczne do okresu 1939—1945, Londyn 1967. Witold Babiński, Pokłosie dyskusji, „Zeszyty Historyczne" 1969, nr 16. Witold Babiński, Jeszcze o Powstaniu, „Wiadomości" 1970, nr 3—4. Lesław Bartelski, Powstanie Warszawskie, Warszawa 1965. Nichalos Bethell, Gomułka, his Poland and his Communism, London 1969. Stefan Boratyński, Dyplomacja okresu drugiej wojny światowej. Konferencje międzynarodowe 1941—2945, Warszawa 1957. Adam Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944. Zarys działań natury wojskowej, Warszawa 1957. Tadeusz Bór-Komorowski, The Unconąuerables, „The Reader's Digest" 1946, february. Adam Bromke, Poland's Politics: Idealism vs. Realism, Cambridge, Mas- sachusetts 1967. Wacław Chocianowicz, W 50-lecie powstania Wyższej Szkoły Wojennej w Warszawie, Londyn 1969. Grigori A. Deborin, Druga wojna światowa, przeł. J. Gerhardt, Warszawa 1960. Isaac Deutscher, Stalin: A Political Biography, London 1961. 518 4. Opracowania monograficzne i przyczynki Isaac Deutscher, The Tragedy of Polish Communism between the Wars, London (b.d.w.). Stanisław Dołęga-Modrzewski, Polskie Państwo Podziemne, Londyn 1959. Eugeniusz Duraczyński, Stosunki w kierownictwie podziemia londyńskiego, Warszawa 1966. Marian K. Dziewanowski, The Communist Party of Poland. An Outline of History, Cambridge, Massachusetts 1959. John Ehrman, Grand Strategy, vol. 5, August 1943 — September 1944, London 1956. Herbert Feis, Churchill—Roosevelt—Stalin. The War They Waged and the Peace They Sought, Princeton 1957." John F. C. Fuller, The Second World War, ed. rd. 3, London 1954. [Wyd. polskie Druga wojna światowa 1939—1945, przel. I. Bukowski Warszawa 1958.] Józef Garliński, Między Londynem i Warszawą, Londyn 1966. Józef Garliński, Żołnierze i politycy, Londyn 1968. Józef Garliński, Powstanie Warszawskie, „Wiadomości" 1969, nr 42. Józef Garliński, Od Września do Powstania, „Wiadomości" 1970, nr 9. Generałowie polscy w opinii Józefa Piłsudskiego, oprać. M. Cieplewicz, „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1966, nr 1. Jędrzej Giertych, Pół wieku polityki polskiej, Niemcy Zach. 1947. Władysław Gomułka, W walce o demokrację ludową, t. 1—2, Warszawa 1947. Feliks Gross, The Seizure of Political Power, New York 1958. Kazimierz Iranek-Osmecki, Zarys rozwoju Armii Krajowej, „Niepodległość" 1948, nr 1. Kazimierz Iranek-Osmecki, Znaczenie powstania warszawskiego, „Bellona" 1957, nr 3—4. David Irving, Accident: The Death of General Sikorski, London 1967. Wiktor L. Israelan, Historia dyplomatyczna 1941—1945, przeł. J. Krzyża- nowski, Warszawa 1963. Istorija Wielikoj Otieczestwiennoj Wojny Sowietskogo Sojuza, t. 1__6, Moskwa 1960—1963. [Wyd. polskie Historia Wielkiej Wojny Narodowej Związku Radzieckiego 1941—1945, t. 1—6, Warszawa 1964.] Franciszek Kalinowski, Lotnictwo polskie w Wielkiej Brytanii 1940—1945, Paryż 1969. Janina Karasiówna, Pierwsze półrocze Armii Podziemnej, „Niepodległość" 1948, nr 1. Jerzy Kirchmayer, Powstanie Warszawskie, Warszawa 1959. Jerzy Kirchmayer, 1939—1944. Kilka zagadnień polskich, Warszawa 1958. Jerzy Kirchmayer, Uwagi i polemiki. Na marginesie londyńskiego wyda- 519 Wykaz źródeł i opracowań nia „Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej", Warszawa 1958. Zenon Kliszko, Z problemów historii PPR, Warszawa 1958. Zenon Kliszko, Powstanie Warszawskie, Warszawa 1967. Andrzej Korboński, Politics of Socialist Agriculture in Poland 1945—1960, New York and London 1965. Andrzej Korboński, The Warsaw Rising Revisited, „Survey" 1970, nr 76. Włodzimierz T. Kowalski, Walko dyplomatyczna o miejsce Polski w Europie (1939—1945), wyd. II rozszerzone, Warszawa 1967. Stanisław Kozicki, Historia Ligi Narodowej, Londyn 1964. Eugeniusz Kozłowski, Wojsko Polskie 1936—1939. Próby modernizacji i rozbudowy, Warszawa 1964. Hans von Kranhals, Der Warschauer Aufstand 1944, Frankfurt a. Mein 1964. Marian Kukieł, Generał Sikorski — żołnierz i mąż stanu Polski Walczącej, Londyn 1970. Marian Kukieł, Strategiczne koncepcje gen. Sikorskiego w II wojnie światowej, „Bellona" 1955, nr 3. Robert F. Leslie, Reform and Insurrection in Russian Poland 1856—1865, London 1963. Juliusz Łukasiewicz, Polska jest mocarstwem, wyd. II, Warszawa 1939. Tadeusz Machalski, Wspomnienie o gen. Borze, „Horyzonty" 1966, nr 126— 127. Czesław Madajczyk, Generalna Gubernia w planach hitlerowskich, Warszawa 1961. Czesław Madajczyk, Sprawa reformy rolnej w Polsce 1939—1944. Programy, taktyka, Warszawa 1961. Czesław Madajczyk, Ważna decyzja. Przyczynek do rozmów między PPR a Delegaturą w 1943 r., „Najnowsze dzieje Polski 193S—1945", Warszawa 1960, t. 4. Marian Malinowski, Kształtowanie się założeń programowych ruchu komunistycznego w latach 1939—1942, „Z Pola Walki" 1961, nr 4. Marian Malinowski, Jerzy Pawłowicz, Wacław Poterański, Antoni Przy-goński, Maria Wilusz, Polski ruch robotniczy w okresie wojny i okupacji hitlerowskiej wrzesień 1939 — styczeń 1945, Warszawa 1964. Józef Margules, Przyczółki warszawskie, Warszawa 1962. Józef Margules, Boje I Armii Wojska Polskiego w obszarze Warszawy, Warszawa 1967. Władysław Michniewicz, Śmierć płk. Hańczy, „Kultura" 1963, nr 10. Leon Mitkiewicz, Mikołajczyk, Eden, Powstanie, „Horyzonty" 1967, nr 128. Leon Mitkiewicz, Preliminaria powstania zbrojnego AK (1), „Horyzonty" 1967, nr 131. 520 4. Opracowania monograficzne i przyczynki Leon Mitkiewicz, Preliminaria powstania zbrojnego AK (2), „Horyzonty" 1967, nr 132. Leon Mdtkiewicz, Z gen. Sikorskim na obczyźnie, Paryż 1968. Jan Mulak, Wojsko podziemne 1939—1945, Warszawa 1946. Jan Nowak, Operacja „White-horne", „Kultura" 1949, nr 4—5. Jan Ostaszewski, Powstanie Warszawskie, Rzym 1945. Jerzy Pawłowicz, Strategia frontu narodowego PPR (III 1943—VII 1944), Warszawa 1965. Jerzy Pawłowicz, Z dziejów konspiracyjnej KRN 1943—1944, Warszawa 1961. Tadeusz Pełczyński, Powstanie Warszawskie, „Polska Walcząca" 1946, nr 31. Tadeusz Pełczyński, Geneza i przebieg „Burzy", „Bellona" 1949, nr 3. Tadeusz Pełczyński, O Powstaniu Warszawskim, „Bellona" 1955, nr 3. Tadeusz Pełczyński, Zagadnienia sowieckie w Polsce w latach 1939—1945, „Bellona" 1957, nr 2. Józef Piłsudski, Pisma wybrane, Londyn 1943. Władysław Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski 1864— 1945, t. 3, 1939—1945, Londyn 1960. Stanisław Podlewski, Tak rozstrzygał się los Warszawy, „Za i Przeciw" 1968, nr 31. Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej, t. 1, Kampania wrześniowa 1939, Londyn 1951, t. 3, Armia Krajowa, Londyn 1950. Andrzej Pornian-Dowmuntt, The Warsaw Rising, London 1945. Andrzej Pomian-Dowmuntt, Powstanie Warszawskie 1944. (Zarys problematyki), Londyn 1946. N. K. Popiel, Jak „uwalniano" Polskę, „Zeszyty Historyczne" 1964, nr 5. Adam Pragier, Powstanie Warszawskie, „Wiadomości" 1964, nr 31. Adam Pragier, Ostatni raz o powstaniu, „Wiadomości" 1970, nr 14. Adam Próchnik, Pierwsze piętnastolecie Polski niepodległej. Zarys dziejów politycznych, Warszawa 1957. Antoni Przygoński, Z problematyki Powstania Warszawskiego, Warszawa 1964. Edward Puacz, Powstanie Warszawskie w protokółach PKWN, „Zeszyty Historyczne" 1966, nr 10. Edward Puacz, Sprawa granic Polski w układach między PKWN a ZSRR, „Zeszyty Historyczne" 1969, nr 15. Tadeusz Rawski, Zdzisław Stąpor, Jan Zamojski, Wojna wyzwoleńcza Narodu Polskiego w latach 1939—1945, Warszawa 1963. Henryk Rechowicz, Aleksander Zawadzki. Życie i działalność, Katowice 1969. Józef Rokicki („Michał"), Blaski i cienie bohaterskiego pięciolecia, Niemcy Zach. 1949. 521 ' Wykaz źródeł i opracowań Konstanty Rokossowski, O Powstaniu Warszawskim, „Zeszyty Historyczne" 1969, nr 15. Hans Roos, A History oj Modern Poland, London 1966. Willam J. Rosę, The Rise oj Polish Democracy, London 1944. Joseph Rothschild, Pilsudski's Coup D'Etat, New York and Landon 1966. Edward J. Rożek, Allied Wartime Diplomacy. A Pattern in Poland, New York 1958. Jan Rzepecki, W sprawie decyzji podjęcia walki w Warszawie, „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1958, nr 2. Jan Rzepecki, Jeszcze o decyzji podjęcia walki w Warszawie, „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1958, nr 4. Sesja naukowa poświęcona Wojnie Wyzwoleńczej Narodu Polskiego 1939— 1945, Warszawa 1959. Hugh Seton-Watson, Eastern Europę between the Wars 1918—1941, Cambridge 1945. Hugh Seton-Watson, The East European Revolution, London 1956. Zbigniew S. Siemaszko, Łączność radiowa Sztabu NW w przededniu Powstania Warszawskiego, „Zeszyty Historyczne" 1964, nr 6. Zbigniew S. Siemaszko, Łączność i polityka, „Zeszyty Historyczne" 1965, nr 8. Zbigniew S. Siemaszko, Retinger w Polsce w 1944 r., „Zeszyty Historyczne" 1967, nr 12. Zbigniew S. Siemasziko, Powstanie Warszawskie. Kontakty z ZSRR i PKWN, „Zeszyty Historyczne" 1969, nr 16. Zbigniew S. Siemasziko, Powstanie Warszawskie. (Inne spojrzenie), „Wiadomości" 1970, rur 3—4. Zbigniew S. Siemasziko, Rozmowa z gen. Andersem, „Kultura" 1970, nr 7—8. Aleksander Skarżyński, Cele polityczne „Burzy" o sprawa wybuchu powstania warszawskiego, w: „Najnowsze dzieje Polski 1939—1945", Warszawa 1959, t. 2. Aleksander Skarżyński, Niektóre aspekty działalności BIP-u Komendy Głównej AK, „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1961, nr 3. Aleksander Skarżyński, Polityczne przyczyny Powstania Warszawskiego, Warszawa 1964. John Slessor, Tragedia Warszawy, „Skrzydlata Polska" 1958, nr 2. Kazimierz Sosnkowski, Materiały historyczne, Londyn 1966. Bolesław Szwejgiert, Podziemne»jormacje zbrojne Obozu Narodowego w latach 1939—1945. Zarys materiałowy, „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1961, nr 1. Jacob L. Talmon, Political Messianism. The Romantic Phase, London 1960. 522 5. Prasa Arnold Toynbee and Veronica M. Toynbee, Hitler's Europę, „Sumrey of International Affairs 1939—1946", Landon 1954. Maria Turlejska, Co wiedział wywiad AK w przededniu powstania, „Polityka" 1958, nr 41. Maria Turlejska, O wojnie i podziemiu. Dyskusje i polemiki, Warszawa 1959. Maria Tuirlejska, Rok przed klęską (1 września 1938 — 1 września 1939), wyd. II, Warszawa 1962. Maria Turlejska, Prawdy i jikcje wrzesień 1939 — grudzień 1941, wyd. II, Warszawa 1968. Alexander Werth, Russia and War 1941—1945, London 1964. Chester Willmont, The Struggle jor Europę, London 1952. Włodzimierz Wołoszyn, Wyzwolenie wschodnich ziem Polski przez Armię Radziecką i Wojsko Polskie w. 1944 r., „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1963, nr 3—4. Włodzimierz Wołoszyn, Na warszawskim kierunku operacyjnym, Warszawa 1964. Siar Llewellyn Woodward, British Foreign Policy in the Second World War, London 1962. Stanisław Zabiełło, O rząd i granice, wyd. II, Warszawa 1965. Janusz K. Zawodny, Death in the Forest. The Story oj the Katyn Forest Massacre, Notre Damę 1962. Fryderyk Zbiniewicz, Armia Polska w ZSRR, Warszawa 1963. Ferdynand Zweig, Poland between Two Wars. A Critical Study oj Social and Economic Change, London 1944. Jan Zych |jps. J. Nowaka], Rosja wobec powstania warszawskiego, broszura, Londyn 1947. Gieorgij K. Żuków, O Powstaniu Warszawskim i Polsce, „Zeszyty Historyczne" 1969, nr 16. 5. PRASA PRASA KONSPIRACYJNA „Agencja Prasowa" [ZWZ/AK] 1942—1944. „Armia Ludowa" [PPR] 1944. „Bieżąca Informacja Polityczna" [DR] 1942—1944. „Biuletyn Informacyjny" [ZWZ/AK] 1939—1944. „Gwardzista" [GL/AL] 1942—1944. „Informacja Bieżąca" [AK] 1943—1944. „Insurekcja" [ZWZ/AK] 1940—1944. 523 Wykaz źródeł i opracowań „Narodowe Siły Zbrojne" [NSZ] 1942—1944. „Okólnik" [PPR] 1942—1944. „Polska Agencja Telegraficzna" 1944. „Pirzez walkę do zwycięstwa" [SL] 1942—1944. „Rada Narodowa" [KRN] 1944. „Reforma" [SP] 1942—1944. „Robotnik" [PPS/WRN] 1940—1944. „Rzeczpospolita Polska" [DR] 1942—1944. „Stronnictwo Pracy — Agencja Polityczna" [SP] 1939—1944. „Szaniec" [ONR—Szaniec] 1939—1944. „Trybuna Wolności" [PPR] 1942—1944. „Walka" [SN] 1940—1944. „Żywią i Bronią" [SL/BCh] 1944. PRASA POLSKA WYDAWANA W CZASIE WOJNY W WIELKIEJ BRYTANII „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza" 1940—1944 [Londyn]. „Wiadomości" 1940—1944 [Londyn]. PRASA POLSKA WYDAWANA W CZASIE WOJNY W ZSRR „Nowe Widnokręgi" 1942—1944 [Moskwa, Kujbyszew]. „Wolna Polska" 1943—1944 [Moskwa]. INDEKS OSÓB Alanbrooke Francis 12 „Albin" zob. Skroczyński Albin Alexander Har^d Rupert 479, 485 Anders Władysław 219, 427—429, 469, 482, 498—502 „Antoni" zob. Iranek-Osmecki Kazimierz Arciszewski Tomasz 203 Attlee Clement Richard 138 Babiński Witold 84, 86, 91, 205, 468, 480, 485, 486, 492, 495 Bagiński Kazimierz 93 Banaczyk Władysław 272, 445, 473, 475 Bańczyk Stanisław 63, 64 Barraclough Geoffrey 447 „Bazyli" zob. Pużak Kazimierz Beck Józef 151 Belina zob. Prażmowski-Belina Władysław „Benedykt" zob. Muzyczka Ludwik BeneS Eduard 134, 182 Berezowski Zygmunt 180, 181 Berling Zygmunt 65, 82, 178, 234, 247, 266, 281, 284, 286, 297, 301, 302, 305, 310, 315, 318, 320, 327—330, 333, 334, 348, 382, 431, 433, 435, 456—458, 462, 465, 471 Bień Adam 509 Bieńkowski Władysław 80, 81 Bierut Bolesław 68 Blumski („Strychański") 329 Bogdanów Siemion I. 383, 407 „Bogucki" zob. Miszczak Zygmunt „Bogusławski" zob. Herman Franciszek Bokszczanin Janusz („Sęk") 17, 24, 48, 84, 86, 214, 245, 246, 294, 295, 338, 346, 347, 350, 353, 354, 362, 363, 380, 381, 384—386, 397, 399, 400, 402, 406, 409-^412, 416—418, 425, 426, 429, 437, 440, 444, 450, 451 Bolesław I Chrobry 286, 444 Borkiewicz Adam 87, 88, 331, 338, 340, 341, 344, 355, 357, 359, 362—365, 369—372, 374, 388, 389, 391, 392, 397, 417—419, 427 „Bór" zob. Komorowski Tadeusz Braun Jerzy 17, 95, 379 „Bronka" zob. Karasiówna Janina Bułganin Nikołaj A. 435 Butterfield H. 413 Carr Edward Hallet 16 Chaciński Józef 379 Charytonow, płk radź. 302 Cherwell lord zob. Lindemann Fre- derick A. „Chirurg" zob. Weber Stanisław 525 r Indeks osób Chruszczow Nikita S. 332 Chruściel Antoni („Monter", „X") 13, 337, 343, 349, 355, 357, 359, 362—365, 369—372, 374—376, 384—486, 389— —393, 397—400, 406, 407, 410—419, 421—423, 426, 427, 430, 431, 435, 437, 445, 446, 465 Churchill Winston Leonard S. 8—13, 16, 107—111, 120—128, 131—133, 138, 141, 142, 146—152, 154, 156—189, 193, 199—204, 208, 211, 228, 237, 238, 269, 271, 276, 283, 344, 360, 373, 374, 443, 450, 466, 505, 510, 514 Ciechanowski Jan 188 Ciechanowski Jan Mieczysław 5—10, 13, 14, 17, 19, 45, 48, 57, 60, 82, 90, 101, 107, 124, 125, 130, 171, 172, 180, 200, 203, 204,222,223,236,263,283— —286, 301, 303, 308, 330, 331, 339, 345—347, 351, 357, 358, 366, 375, 381, 384, 385, 391, 393, 400, 401, 406, 408, 410, 412, 414—418, 424—426, 428, 429, 437, 440, 442, 444, 449—452, 462, 463, 468, 469, 471, 474, 484-486, 490, 493 Cieplewicz Mieczysław 24 Clark Mark Wayne 479 „Cozas" zob. Kamieński Jan Curzon George Nathaniel 9, 12, 77, 78, 110, 112, 124, 125, 129, 131, 139, 141—149, 151, 152, 154—167, 169— —171, 174—178, 180, 185, 188—190, 192, 193, 195, 196, 199, 205, 248, 270, 276, 288, 289, 296, 310, 319, 334, 336, 367, 476, 498, 506 Czarnocka Halina 17 Czaykowski Bogdan 17 Czechowski Jan 75 Czerniachowski Iwan D. 327, 328 Czernihowski zob. Czerniachowski Iwan D. Czerwiński Stefan 332, 334 Czułowski Antoni 17 Indeks osób Demel Franciszek 17, 483, 501, 502 Deutscher Isaac 19, 31 Długoszowski-Wieniawa Bolesław 24 „Dolina" zob. Pilch Adolf Dołęga-Modrzewski Stanisław (właśc. Stanisław Kauzik) 27, 102, 353, 366, 379, 394 Dorotycz-Malewicz Ryszard („Hańcza") 414, 415, 428, 483, 500 „Draża", mjr jug. 332 Dunn James Clement 199, 200 Dymitrow Georgi 44, 50, 54, 66, 67, 72—74 Dzierżyński Feliks 318 Dziewanowski Mari&i Kamil 31, 361, 368 Eden Anthony Robert (Earl of Avon) 10—13, 106, 110—120, 122, 124—135, 141—146, 153, 158, 160, 171, 178, 189, 193, 198, 199, 201, 207, 208, 367, 485 Ehrman John 127 Feis Herbert 185, 187 „Filip" zob. Szostak Józef Filipkowski Władysław („Janka") 331—334 Finder Paweł („Paweł") 40, 48, 62 Fischer Ludwig 368, 370 „Florek" 394 „Fogel" zob. Skorobohaty-Jakubo-wski Jan „Garda" 318 Garliński Józef 321, 325, 328, 343, 344 Gomułka Władysław („Wiesław") 48—52, 59, 61—64, 68—75, 82 Goring Hermann 366, 368, 383 „Grabica" zob. Rowecki Stefan „Grabowski" 394 Grabski Stanisław 181, 182, 184, 202, 373 Grosfeld Ludwik 293 „Grot" zob. Rowecki Stefan Gruszko, gen. radź. 332, 333 „Grzegorz" zob. Pełczyński Tadeusz Gubbins C. McV. 83, 84, 87 Guderian Heinz 408, 409, 430 Gusiew Fiodor T. 135, 143, 144 „Hańcza" zob. Dorotycz-Malewicz Ryszard Harriman William Averell 144—146, 154, 160, 170, 185, 186, 188, 189, 208 „Heller" zob. Iranek-Osmecki Kazimierz Herman Franciszek („Bogusławski") 379 Himmler Heinrich 240 Hitler Adolf 11, 109, 172, 344, 346, 357, 398, 410, 425, 429, 435 „H.K." zob. Karasiówna Janina Howard Michael 127 Hull Cordell 9, 117, 141, 142, 144—146, 170, 186—189, 194—197, 200, 208 Iranek-Osmecki Kazimierz („Antoni", „Heller") 17, 37, 91, 92, 341, 343, 349, 355—357, 362, 363, 365, 372, 379, 384—386, 388, 391—393, 398, 411— —416, 419—421, 423, 424, 429, 435, 441, 451 Ismay Hastings Lionel 504 Jagiełło S. 483 „Janek" zob. Nowak Jan „Janina" zob. Konopacka Janina „Janka" zob. Filipkowski Władysław Jankowski Jan Stanisław („Soból") 6, 37, 40, 52, 53, 56, 57, 69, 94, 98, 107, 136, 137, 139, 140, 154—156, 162, 163, 188—190, 193, 197, 198, 203, 229, 239, 240, 261, 270, 272, 273, 277, 286, 293, 302, 308, 309, 310, 314, 315, 334, 336, 339—342, 344, 350—354, 357, 359, 362, 365—367, 373, 374, 378, 379, 386, 387, 389—392, 394, 395, 410, 418, 421, 431, 433—437, 442, 445, 453, 461—463, 466, 470—477, 483, 489, 492, 497, 498, 502, 503, 506, 507, 509 Jarski Zygmunt 17 Jeftimow, płk. radź. 332 Jerzy VI 149, 208 Juszczakiewicz Stanisław („Kuba") 17, 24, 86 Kaczyński Zygmunt 339, 472 Kalenkiewicz Maciej („Kotwicz") 330 Kamieński Jan („Cozas") 290 Karasiówna Janina („Bronka", „H. K.") 19, 32, 349, 355, 362, 388, 391 „Kauzik" zob. Dołęga-Modrzewski Stanisław „Kazimierz" zob. Marszewski Zygmunt Kennan George Frost 206 Kerr-Clark Archibald 157, 168, 169, 172, 173, 205 Kirchmayer Jerzy 20, 22, 28, 91, 331, 369, 445, 508 Kirkor Stanisław 181, 182, 184 Kiwerski Jan Wojciech („Oliwa") 300—303, 305—310, 312, 316, 317 Klimowski Tadeusz („Ostoja") 298, 317—319 Knapp Wilfrid U „Kobra" zob. Okulicki Leopold Kochanowski Jan 332 Komorowski Tadeusz („Bór", „Lawina") 6, 17, 37, 40, 55—62, 71, 72, 82, 83, 86—89, 91, 94, 95, 98, 102—105, 152, 203, 207, 208, 211—216, 230, 238, 240, 244—251, 253, 259—269, 272, 273, 275, 277—296, 298, 300—304, 306— —313, 316, 318, 319, 321—347, 349— —357, 359, 360, 362, 363, 365, 366, 370—372, 374—376, 378—381, 384— 526 527. Indeks osób Indeks osób —339, 395—404, 406, 407, 410—427, 429—453, 458, 462—466, 469, 471— —473, 475—477, 481—483, 486—498, 500—503, 506, 507, 509 Koniew Iwan S. 332, 333 Konopacka Janina („Janina") 406 Kopański Stanisław 17, 86, 94, 244, 427, 474, 475, 478—481, 483—487, 489—491, 493, 494, 496, 498, 500, 501 Korboński Andrzej 54, 64, 94, 102 Korboński Stefan 19, 20, 26, 28, 34, 35, 37, 93, 94, 404, 433, 440, 445, 477 „Kortum" zob. Sanojca Antoni Kościuszko Tadeusz 377 Kot Stanisław 161, 182, 194, 196, 308, 475 Kotek-Agroszewski Stanisław 75 „Kotwicz" zob. Kalenkiewicz Maciej Kowalski Włodzimierz Tadeusz 185, 201, 368 Kozłowski Eugeniusz 23, 24 Kranhals Hans von 382, 384 Krzyżanowski Aleksander („Wilk") 321—323, 325—330 „Kuba" zob. Juszczakiewicz Stanisław „Kuczaba" zob. Pluta-Czachowski Kazimierz Kukieł Marian 17, 31, 45—47, 161, 182, 194, 196, 204, 205, 237, 238, 259, 260, 271, 288, 308, 324, 342, 427—429, 454—461, 465, 470—472, 474-^76, 478—480, 484, 498, 504 Kulczycki Jerzy 17, 474, 475 Kulski Julian 52, 102 Kwapiński Jan (właśc. Piotr Chałupka) 475, 490, 497, 498 Kwasiborski Józef 474 „Lawina" zob. Komorowski Tadeusz Lebiediew Wiktor 181, 184, 194—197, 208 Leciński Ryszard 138 Lenin Włodzimierz I. 43 Leslie Robert F. 17 Lindemann Frederick A. 158 Liniarski Władysław („Mścisław") 60 Machiavelli Niccolo 413 Madajczyk Czesław 44, 48, 51, 102 Malinowski Marian 40, 42 Małecki Józef („Sęk") 82 Marecki Andrzej 233 „Marian" zob. Nowotko Marceli Marks Karol 43 Marszewski Zygmunt („Kazimierz") 342 Matecki Józef 358 „Michał" zob. Rokicki Józef Michniewicz Władysław 414, 415 Mikołaj czyk Stanisław („Stem") 7, 8, 13, 37, 40, 45—47, 61, 80, 83, 87, 91, 94, 98, 107, 110—114, 116, 118—121, 125—127, 129—137, 139—142, 145— —150, 152, 154—156, 158—163, 165, 166, 169, 170, 172, 175—190, 192— —209, 217, 239, 240, 242—244, 251, 252, 254, 255, 258, 269—278, 283, 285, 288, 289, 291, 294—297, 308—311, 314, 315, 319, 334, 339, 342—344, 351, 359, 360, 361, 367, 373, 374, 376, 378, 381, 388—390, 394, 408, 428, 430, 431, 435, 441—443, 451, 454-^463, 465—478, 480, 483—486, 490, 498—500, 502— —505, 507, 509 Miszczak Zygmunt („Bogucki") 17, 379 Mitkiewicz Leon 31, 83, 86, 191, 212 Model Walter 406, 407 Mołojec Bolesław 48 Mołotow Wiaczesław M. (właśc. Wia-czesław M. Skriabin) 117, 118, 124, 145, 152, 160, 173, 179, 186, 206, 249, 281, 442, 456 „Monter" zob. Chruściel Antoni Moran lord zob. Wilson Charles „Mścisław" zob. Liniarski Władysław Mussolini Benito 109 Muzyczka Ludwik („Benedykt") 362, 363, 448 Naszkowski Marian 66 Niedziałkowski Mieczysław 22 „Niedźwiadek" zob. Okulicki Leopold Nowak Jan („Janek") 379—381, 410, 466, 467 Nowodworski Leon 22 Nowotko Marceli („Marian", „Stary") - 40, 48 Okulicki Leopold („Kobra", „Niedźwiadek") 294, 295, 336, 340, 341, 343—346, 349, 353—356, 362, 363, 375, 384—386, 388, 389, 391, 392, 396, 397, 399—401, 405, 406, 413, 414, 416—418, 422, 435, 489, 508, 509 „Oliwa" zob. Kiwerski Jan Wojciech 0'Malley Owen 158 Oppmanowa Regina 17 Osóbka-Morawski Edward 75—78, 171, 333 „Ostoja" zob. Klimowski Tadeusz Paleckis Justas 327 Papee Kazimierz 479 Parchomienko, gen. radź. 317 „Paweł" zob. Finder Paweł Pawłowicz Jerzy 38, 40, 55, 62, 63, 66—68, 72—79, 82, 102, 198' Pełczyński Tadeusz („Grzegorz", „Robak") 17, 83—86, 91, 103, 104, 245, 246, 268, 294, 295, 320, 321, 340, 341, 343—346, 349—351, 353—355, 359, 360, 362, 375, 381, 384—386, 388—392, 395—403, 406, 407, 410,413, 414, 416—420, 425, 426, 431, 433, 435, 438, 441, 443, 446, 447, 449, 450—452, 468, 488, 489, 494, 503, 504 Pełczyński Zbigniew Andrzej 17 Peter Laszlo 17 Piekałkiewicz Jan („Wernic") 38, 45— —48, 52 Pilch Adolf („Dolina") 331 Piłsudski Józef Klemens 24—26, 33, 34, 91, 102, 151, 240, 243, 244, 344, 349, 353, 407, 501 Pius XII (Eugenio Pacelli) 479 Pluta-Czachowski Kazimierz („Kuczaba") 349, 350, 355, 362, 384, 386, 391—393, 413, 448 Pobóg-Malinowski Władysław 32, 203, 242, 370, 414, 415 Podlewski Stanisław 386 „Poleszuk" zob. Szydłowski Adam Pomian Andrzej (właśc. Bogdan Sa- łaciński) 203 Popiel Karol 17, 52, 379, 473—475 Poterański Wacław 40 Pragier Adam 205, 474 „Prawdzie" zob. Szlaski Janusz Prawin Jakub 66 Prażmowski-Belina Władysław 473 „Prezes" zob. Rzepecki Jan „Prus" zob. Rudnicki Tadeusz Przygoński Antoni 40, 81, 82 Puacz Edward 171, 509 Putrament Jerzy 65 Pużak KazimieTz („Bazyli") 98, 387, 462, 471, 473—475 Quisling Vidkun 201 Raczkiewicz Władysław 40, 94, 107, 108, 194, 196, 204, 242, 254, 255, 258, 259, 295, 315, 336, 396, 405, 406, 455, 459, 474, 475, 479—481, 483—487, 489—491, 508, 509 Raczyński Edward 13, 31, 111, 115, 528 34 — Powstanie Warszawskie 529 Indeks osób 119—121, 128, 129, 133, 135, 141— —143, 152, 153, 158, 180, 193—195, 197, 198, 207, 208, 210, 242, 243 „Ragner" 331 „Rakoń" zob. Rowecki Stefan Rataj Maciej 22 Rechowicz Henryk 66, 75 „Rejent" zob. Rzepecki Jan Retinger Józef 203 Ribbentrop Joachim von 124, 152, 249, 281, 456 „Robak" zob. Pełczyński Tadeusz Rokicki Józef („Michał") 442 Rokossowski Konstanty 373, 376, 382, 407—410, 423, 430, 432, 435 „Rola" zob. Żymierski Michał Romer Adam 473 Romer Tadeusz 118, 134, 135, 149, 150, 158, 169, 202, 204, 205, 287, 373 Romeyko Marian 20, 24 Rómmel Juliusz 19, 20 Roos Hans 24 Roosevelt Franklin Delano 8, 9, 11, 12, 16, 109, 110, 120, 121, 123—126, 131, 141, 154, 169, 170, 174—176, 179, 183—190, 192—194, 196, 199, 202, 203, 211, 228, 237, 269, 271, 276, 450, 466, 505, 514 Rothschild Joseph 24 Rowecki Stefan („Grabica", „Grot", „Rakoń") 25, 32, 34, 36, 37, 43—49, 52, 53, 56, 91, 216—237, 240, 241, 245, 251, 256, 262, 264, 265, 268, 275, 313, 334, 335, 416, 451, 452 Rożek Edward J. 139, 142, 152, 187, 188, 205, 206, 435 Rudnicki Tadeusz („Prus") 216 Rzepecki Jan („Prezes", „Rejent", „Sędzia") 17, 19, 23, 25, 26, 34, 59, 60, 88, 90, 91, 103, 104, 224, 238, 245, 246, 338, 341, 349, 355, 356, 362, 363, 369, 370, 374, 384, 386, 403, 420, 434, 442 Salski Tadeusz 39, 40 Sanojca Antoni („Kortum") 349, 355, 362, 363, 386 Sargent Orme G. 149, 150, 208 Schapiro Leonard 17 Schoenfeld Rudolf Emil 194—197 Seton-Watson Hugh 17, 23, 26 Seyda Marian 473, 475 „Sędzia" zob. Rzepecki Jan „Sęk" zob. Bokszczanin Janusz Sęk-Małecki Józef zob. Małecki Józef Siemaszko Zbigniew S. 17, 93, 203, 469, 483, 484, 491, 493, 494, 502 Sieniewicz Konrad 17, 509 Siergiejew, gen. radź. 300—302, 306, 307, 320 Sikorski Władysław 17, 21, 23, 25, 31—38, 43—47, 49, 51, 53, 90—92, 216—221, 224—231, 233—238, 240— —243, 251, 256, 258, 262, 264, 265, 268, 270, 275, 313, 334, 335, 452, 502 Skarżyński Aleksander 6, 9, 11, 14, 72, 87, 88, 253, 308, 331, 338, 354, 355, 360, 362—365, 368—372, 374—376, 381, 382, 384, 387, 414, 420, 427, 442, 514 Skokowski Julian 375, 376 Skorobohaty-Jakubowski Jan („Fo-gel") 342 Skroczyński Albin („Albin") 362, 363, 369 Skrzynecki Jan Zygmunt 386 Skwarczyński Paweł 17 Smellie Kingsley Bernard 17 „Soból" zob. Jankowski Jan Stanisław Sosabowski Stanisław 243 Sosnkowski Kazimierz 32—34, 36, 37, 530 Indeks osób 39, 40, 45, 58—€2, 71, 83—87, 91, 94, 98, 102, 105, 158, 161, 176—178, 182, 194, 196, 203, 204, 211, 213, 215, 216, 242—244, 247—253, 255—257, 259— —263, 268, 269, 273—297, 300, 301, 303, 306, 308, 310—313, 316, 318, 323—325, 328, 334, 335, 340, 346, 349—351, 357—359, 365, 366, 378, 380, 386, 396, 399, 403, 428, 430, 433—436, 439, 443, 450, 451, 454—461, 463—470, 472, 474, 476—504, 507, 509 Spychalski Marian 75, 76 Stalin Józef W. (właśc. Iosif W. Dżu-gaszwili) 6, 9,13,16,31,54,55,57,66,* 68, 75, 76, 78, 79, 106, 108—110, 114, 120—126, 128, 129, 135, 137, 138, 141, 145, 146, 149, 150, 155—161, 163, 166—176, 178—180, 182, 183, 185— —190, 192, 194, 196—207, 209, 214, 217, 219, 220, 225, 228, 232, 243, 250, 257, 259, 270—272, 287, 291, 311, 319, 367, 372—374, 380, 395, 407—410, 428, 432, 435, 436, 440—443, 450, 453, 456, 457, 459, 463, 466—470, 475—478, 485, 505, 509 „Stary" zob. Nowotko Marceli Starzyński Stefan 20 Stauffenberg Claus (właśc. Claus Schenk Graf von Stauffenberg) 398 „Stem" zob. Mikołajczyk Stanisław Stettinius Edward Reilly 176, 189, 194 Stypułkowski Zbigniew 17, 39, 421, 442 Szlaski Janusz („Prawdzie") 329 Szostak Józef („Filip") 340—343, 349, 355, 362, 363, 384—386, 390—392, 429, 430 „Sztermer" zob. Truszkowski Stanisław Sztumberk-Ryehter Tadeusz („Żego-ta") 299—301, 304, 307, 316—319 Szydłowski Adam („Poleszuk") 326, 328, 330 Szyszko-Bohusz Zygmunt 502 „Tabor" zob. Tatar Stanisław Tatar Stanisław („Tabor", „Turski") 39, 40, 83, 84, 86, 180, 181, 185, 191, 375, 449—451, 476, 489 Todt F. 487, 488, 502 Tokarzewski-Karaszewicz Michał 19—23, 25—32, 34 Trocki Lew D. (właśc. Lew D. Bron- stein) 413 Truman Harry 169 Truchanowski Władimir G. 12 Truszkowski Stanisław („Sztermer") 322, 323, 328 Tumidajski Kazimierz 319 Turlejska Maria 48, 51, 54 „Turski" zob. Tatar Stanisław Ward John 421 Wasilewska Wanda 76—78, 286 Weber Stanisław („Chirurg") 355 „Wernic" zob. Piekałkiewicz Jan Werth Alexander 408, 424, 430, 432 Wieniawa zob. Długoszowski-Wienia- wa Bolesław „Wiesław" zob. Gomułka Władysław „Wilk" zob. Krzyżanowski Aleksander Willmont Chester 409 Wilson Charles 109 Wilson Henry Maitland 485 Wilusz Maria 40 Winant John Gilbert 141, 142, 144, 145, 176 Wiśniowski Kazimierz 501, 502 Własow A. 368 „Wolf" 380 Wołoszyn Włodzimierz 382—384, 408 Woodward Llewellyn 110, 115, 116, 120, 121, 142, 146, 156—158, 166, 169, 531 Indeks osób 171, 173, 175, 176, 179, 181, 182, 189, 193, 198, 199, 201, 211, 218, 238, 270, 368 „X" zob. Chruściel Antoni Zacharow Georgij F. 407 Zagórski Wacław 438, 444, 445 Zaremba Zygmunt 19, 28, 35, 37, 39, 97, 98, 268, 388 Zawadzki Aleksander 66, 75, 76 .Zawodny Janusz K. 17, 291, 344, 345, 350, 351, 356, 371, 385, 387—393, 400, 401, 403, 410, 413—417, 419, 423, 424, 429, 432, 440—443, 447, 450—452, 465,, 468, 496, 503 Zbiniewicz Fryderyk 64—67, 70, 76, 82 Ziuchenko 133 „Żegota" zob. Sztumberk-Rychter Tadeusz Żymierski Michał („Rola") 68, 75, 333, 334 SPIS RZECZY Przedmowa Aleksandra Skarżyńskiego......... 5 Wstęp................... 15 I. Polski ruch oporu............. 19 1. Narodziny i początki Państwa'Podziemnego..... 19 2. Próby scalenia polskiego ruchu oporu....... 36 3. Armia Ludowa............. 40 4. Armia Krajowa............. 83 II. Wielka Trójka a Polska (lipiec 1943 — lipiec 1944) .... 106 1. Polsko-angielskie rozmowy w Londynie...... 106 2. Konferencja moskiewska . . . . •....... 116 3. Konferencja Wielkiej Trójki w Teheranie...... 121 4. Eden i Mikołajczyk............ 127 5. Churchill i Mikołajczyk........... 147 6. Roosevelt i Mikołajczyk........... 185 7. Wizyta Mikołajczyka w Moskwie........ 192 III. Cele i zadania operacji „Burza"......... 210 1. Zarys ogólnego położenia.......... 210 2. Pierwszy dialog............. 216 3. Zmiany w Londynie i Warszawie . . ....... 242 4. Instrukcja Rządu i Naczelnego Wodza z 27 października 1943 roku............... 247 5. Rozkaz Dowódcy AK z 20 listopada 1943 roku..... 261 , IV. Stosunek polskich władz w Londynie do planu „Burza" . . . 269 1. Reakcja Premiera............. 269 2. Reakcja Naczelnego Wodza.......... 277 3. Uzupełnienie Instrukcji Rządu z 27 października 1943 roku . 292 533 Spis rzeczy V. Operacja „Burza" na wschód od linii Curzona..... 298 1. „Burza" na Wołyniu............ 298 2. „Burza" w Okręgach Wilno i Nowogródek...... 321 3. „Burza" we Lwowie............ 331 VI. Powstanie warszawskie — moment decyzji...... 337 1. Decyzja wstępna............. 337 2. Decyzja ostateczna............ 362 VII. Powstanie warszawskie — motywy decyzji...... 395 VIII. Powstanie warszawskie — postawa najwyższych władz w Londynie ................ 454 Epilog.................. 505 Wykaz ważniejszych skrótów i kryptonimów....... 511 Wykaz zasadniczych źródeł i opracowań......... 514 Indeks os6b................. 525 PRINTED IN POLAND ' Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1984 r. Wydanie drugie. Nakład 50 000 egz. Ark. wyd. 30,5. Ark. druk. 33,5. Druk z diapozytywów wydania pierwszego Łódzka Drukarnia Dziełowa Zam. nr 877/1100/84 T-88 Cena zł 500.—