OBLICZA WSCHODU W KULTURZE POLSKIEJ POZNAŃSKIE STUDIA WSCHODOZNAWCZE OBLICZA WSCHODU W KULTURZE POLSKIEJ pod redakcją Grzegorza Kotlarskiego i Marka Figury WYDAWNICTWO POZNAŃSKIE • POZNAŃ 1999 right by Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., Poznań 1999 Projekt okładki: Jacek Pietrzyński Redaktor: Mieczysława Makarowicz Redaktor techniczny: Jacek Grześkowiak Wydanie publikacji dofinansowane przez Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu ISBN 83-86138-15-7 Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o. 61-701 Poznań, ul. Fredry 8 Dział handlowy tel. (61) 852-38-44, fax (61) 852-66-05 Skład i łamanie: perfekt s.c. 60-363 Poznań, ul. Grodziska 11 Nas'wietlanie: „SCRIPTUS" sp. z o.o.. 61-701 Poznań, ul. Fredry 8 Druk i oprawa: ABEDIK - Poznań WSTĘP Zmiany polityczne, które zaszfy w Europie Wschodniej na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, spowodowały znaczne ożywienie w badaniach Wschodoznawczych w Polsce. Miało to swoje głębokie uzasadnienie, zmieniło się bowiem wówczas radykalnie położenie polityczne Polski. Jej sąsiadami na wschodzie zostały powstałe po rozpadzie ZSRR państwa: Ukraina, Białoruś, Litwa i Rosja. Polityka polska została zmuszona do wypracowania nowego modelu stosunków wzajemnych z tymi państwami. Nie jest to sprawą prostą, ponieważ wzajemne oddziaływanie na siebie w ubiegłych stuleciach pozostawiło głębokie ślady tak w mentalności narodu polskiego, jak i jego sąsiadów. Doświadczenia wyniesione ze wzajemnych kontaktów zawierały obok, nie zawsze w pełni uświadamianych Sobie, obustronnych korzyści płynących z niekiedy bardzo bliskich związków kulturowych także niemały ładunek konotacji o charakterze negatywnym. Następstwem tego było utrwalenie się obrazu sąsiadów postrzeganych niejednokrotnie poprzez pryzmat funkcjonujących i głęboko Zakorzenionych, a często dalekich od rzeczywistości stereotypów. W przezwyciężeniu takiego widzenia i wzajemnych uprzedzeń jedną /, głównych ról ma do odegrania nauka upowszechniająca prawdziwy obraz wzajemnego przenikania się kultur. Ponieważ zjawisko to obejmuje szeroki wachlarz zagadnień Wchodzący w zakres zainteresowania różnych dyscyplin naukowych, taki wielowątkowy charakter miały również obrady sesji naukowej zorganizo\yanej w dniach 4_ 5 mąja 1998 roku przez Instytut Wschodni Uniwersytetu i^ Adama Mickiewicza w Poznaniu pod hasłem „Oblicza Wschodu w kulturze polskiej". Konieczność podjęcia badań w tym zakresie wynika niedwuznacznie już ze wstępnej konstatacji zawartej w otwierającym niniejszą publikację artykule Romana Wapińskiego ktory pisze: „Czytając liczne opracowania dziejów Polski XIX i XX wieku, można - 5- ----------—-------------------- Wstęp______________________________ by dojść do WBlosku, że o wpływie tego dziedzictwa wiemy wiele. Jednak gdy chcemy u zyskać nieco bardziej precyzyjne odpowiedzi na konkretne pytania dotyczące poszczególnych jego przejawów, nie mówiąc już o jego społecznym zasięgu, to okazuje się, iż dysponujemy na ogół jedynie wiedzą pozorną". Konstatację tę można bez obawy popełnienia błędu rozciągnąć także poza „dziedzictwo historii" na inne prezentowane w książce obszary badawcze. Teksty, które otrzymuje czytelnik, poruszają tematykę związaną z czterema płaszczyznami badań; są to: dziedzictwo historii, związki ideowe między mysią rosyjską i polską, problem funkcjonowania stereotypów i często z tym związane kwestie etniczne oraz zagadnienia pojawiające się na styku kulturowym. Ich autorzy — niekiedy uznane autorytety naukowe w swoich dziedzinach - pochodzą z różnych ośrodków badawczych w kraju i za granicą i wnoszą wiele nowych ustaleń do tematyki, której poświęcona jest książka. DZIEDZICTWO HISTORII Przemysław Hauser O WPŁYWIE DZIEDZICTWA DAWNEJ RZECZPOSPOLITEJ NA POSTRZEGANIE WSCHODU Roman Wapiński Czytając liczne opracowania dziejów Polski XIX i XX wieku, można by dojść do wniosku, że o wpływie tego dziedzictwa wiemy wiele. Jednak gdy chcemy uzyskać nieco bardziej precyzyjne odpowiedzi na konkretne pytania dotyczące poszczególnych jego przejawów, nie mówiąc już o jego społecznym zasięgu, to okazuje się, iż dysponujemy na ogół jedynie wiedzą pozorną. Relatywnie największa dotyczy wpływu tego dziedzictwa na wyobrażenia i zachowania. Jednak i w tych zakresach nader często mamy do czynienia z wiedzą ułomną, niejednokrotnie skażoną mimowolnym lub zamierzonym prezentyzmem. Ponadto wartość znacznej części dotychczasowych wyników opracowań naukowych obniża abstrahowanie od zmienności pojęciowej szeregu istotnych dla tej problematyki badawczej określeń. Zdaję sobie w pełni sprawę z tego, że historyk, podobnie jak każdy badacz poczynań człowieka, niezwykle rzadko może posługiwać się tak ścisłą terminologią, jak fizyk czy chemik. Po prostu dlatego, że jego obiekt zainteresowań przypisuje różne znaczenia temu samemu określeniu (terminowi). Niestety, zbyt często o tym zapominamy; nie pamiętamy między innymi, że w różnych okresach dziejów przedrozbiorowych Wschód był odmiennie postrzegany. Użyłem określenia „dzieje przedrozbiorowe", a nie „Rzeczpospolita", z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że — jak się wydaje — wielu historyków XIX i XX wieku traktuje go jako synonim upowszechnionego chyba przez Pawła Jasienicę terminu „Rzeczpospolita Obojga Narodów", jakby zapominając o tym, że ten pierwszy wszedł w użycie już w wieku XV, jeszcze przed zespoleniem Wiel- -9- Roman Wapiński kiegoKsięstwaLitewskiegozKrólestwemPolskim.Podrugiedlatego, że naszej uwagi uchodzi niejednokrotnie wpływ trwałych uwarunkowań odmiennego postrzegania przez Polaków mieszkańców Wschodu i Zachodu. Sądzę, że gdy zastanawiamy się nad tymi elementami dziedzictwa Rzeczpospolitej, które w mniejszym lub większym stopniu określały stosunek Polaków w XIX i XX wieku do Wschodu, ani na moment nie możemy zapominać o tym, że właściwie od pierwszych chwil istnienia Polska była położona na styku dwóch cywilizacji europejskich: zachodniej (łacińskiej) i wschodniej (bizantyjskiej). Nawet wtedy, kiedy uwagę ograniczymy do wydarzeń politycznych, to i tak mamy do czynienia u progu dziejów Rzeczpospolitej z licznymi antecendencjami. Dość tu wspomnieć 0 konsekwencjach trwałego zainteresowania władców polskich Rusią Czerwoną. Władysław Semkowicz, analizując uwarunkowania polityki Bolesława Chrobrego, zastanawiał się: „Jak wobec tego przedstawiają się zdobycze Chrobrego, częściowo już Mieszka, w jakim zmierzały kierunku 1 jaki cel miały? Rozważenie tego pytania z punktu widzenia geografii historycznej wymaga wpierw zwrócenia uwagi na tę okoliczność, że wszystkie te aneksy, a zatem Łużyce wraz z ziemią Milczan, Czechy, Morawy, Słowaczyzna i grody przemysko-czerwieńskie wiążą się z południową, górską granicą Polski, którą stanowi wał sudecko-karpacki", i dochodził między innymi do następującego wniosku: „W systemie marchii Chrobrego ta marchia przemysko-czerwieńska odgrywała rolę bodaj najważniejszą"1. Pozostawiając mediewistom rozstrzygnięcie stopnia trafności tego spostrzeżenia, ograniczę się do przypomnienia, że od drugiej połowy XIV wieku po połowę lat czterdziestych XX stulecia owa marchia, otwierająca „dwie bramy wypadowe", na Podole i Wołyń2, została zespolona z trzonem ziem polskich, ba, w znacznej mierze stała się ich częścią; do 1772 roku wchodząc w skład Królestwa Polskiego (Korony), po pierwszym rozbiorze w skład Galicji, a w latach 1918- 1944 w skład Polski odrodzonej. Poza licznymi konsekwencjami w sferze polityki, które i dziś jeszcze nie straciły na aktualności, włączenie przez Kazimierza Wielkiego Rusi Czerwonej do Królestwa Polskiego zaowocowało nie mniej istotnymi następstwami w sferze kultury. Już wcześniej kultura zachodnia oddziaływała na Polskę słabiej niż na przykład na Czechy. A począwszy od XIV wieku, 1 W. Semkowicz, Geograficzne podstawy Polski Chrobrego, Kraków 1925, s. 10, 58. " Tamże, s. 58. -10- -----------O wpływie dziedzictwa dawnej Rzeczpospolitej -------------------- l'«>lska staje się w coraz większym stopniu miejscem styku różnych kultur. Widaw Nałkowski określał ją mianem „krainy przejściowej", Eugeniusz Romer — milszym dla naszego ucha mianem „pomostu"3. Niezależnie jednak od tego, który pogląd uznamy za celniejszy, możemy (i chyba mu-limy) stwierdzić, iż od momentu trwałego włączenia Rusi Czerwonej do Polski zostaje zainaugurowany proces wzmożonego wpływu Wschodu na kulturę jej narodu politycznego. I to w wielu płaszczyznach. Od tego czasu /ac/.ynają się kształtować między innymi dwa wyobrażenia Wschodu: jedno, stopniowo utożsamiające to określenie z państwem moskiewskim, a następnie z Rosją, i drugie, odnoszące się do styku południowo-wschodniego. len Wschód będzie obejmowany nazwą „Orient". Przychylam się do poglądów wyrażonych przez Jacka Kolbuszewskie-go, który analizując te wyobrażenia, konstatuje: „Pomijając przeto — bardzo dla kultury (a zwłaszcza może dla literatury) istotne — zagadnienia romantycznego i młodopolskiego orientalizmu jako fenomeny mające znaczenie przede wszystkim dla wysokiego obiegu zjawisk i wartości między innymi we wspomnianej odmienności pojmowania »Orientu« i »Wschodu«. Z polskiego punktu widzenia Orient był niechrześcijański, bliżej (w sensie przestrzennym) muzułmański, dalej — pogański (niezależnie od faktu, iż w rzeczywistości w skład owego Orientu wchodziły także społeczności chrześcijańskie). W polskim rozumieniu ów Orient znajdował się nie tylko na wschodzie, ale i na południu, stanowił zaś przestrzeń i reprezentował kulturę obcą, odległą. Natomiast Wschód był chrześcijański i wskutek tego kulturze polskiej bliższy także i wtedy, gdy zetknięcia się z nimi polityczne wiązały się z napięciami i wrogością"4. Pewne zastrzeżenia budzi jedynie zbyt daleko idące stwierdzenie o braku wpływów Orientu na kulturę polską (wystarczy wspomnieć o ubiorze szlachty). Ponadto zabrakło mi podkreślenia reperkusji utrzymującego się przynajmniej do ostatnich dziesięcioleci XVII wieku poczucia większego zagrożenia Rzeczpospolitej ze strony Orientu. Sądzę, że wywierało ono wpływ tonujący zarówno dystans wobec jednak obcego, gdyż „schizmatyckiego" Wschodu, jak i na żywione wobec niego poczucie wrogości politycznej. Zmiany w ocenach stopnia zagroże- 3 Szerzej o tych interpretacjach konsekwencji geograficznego położenia Polski zob.: R. Wapiński, Polska i małe ojczyzny Polaków. Z dziejów kształtowania się świadomości narodowej w XIX i XX wieku po wybuch II wojny światowej, Wrocław 1994, s. 193 — 205; tenże, Położenie geograficzne ziem polskich a pojęcie terytorialne Polski, „Przegląd Historyczny", 1992, z. 2, s. 299-316. 4J. Kolbuszewski, Literatura wobec historii. Studia, Wrocław 1997, s. 164- 165. -11- Roman Wapiński ma /c sirony Orientu i Wschodu zaczęły zachodzić chyba dopiero gdzieś około połowy XVIII wieku. W skład tak pojmowanych „wschodów" nie wchodziły zdaniem ów-CZetnych ani włączone w XV wieku Ruś Czerwona i część Wołynia, ani Wielkie Księstwo Litewskie, mimo że przeważali tam wyznawcy Kościoła wschodniego. Nie popełni się większego błędu, stwierdzając, iż w wyobrażeniach zdecydowanej większości aktywniejszych środowisk narodu politycznego Rzeczpospolitej ziemie te od początku (tj. od chwili wejścia ich w związki z Królestwem Polskim) uchodziły za składowe części Zachodu. Ba, podobnie jak te ziemie Rzeczpospolitej, które już od kilku wieków znajdowały się w obrębie cywilizacji zachodniej, stały się jego przedmurzem. Ogląd zewnętrzny zachodzących od XIV wieku wydarzeń politycznych i przemian w świadomości społecznej kształtującego się narodu politycznego Rzeczpospolitej, w trudnym chyba do przecenienia stopniu determinowanych przesunięciem granicy Królestwa Polskiego na wschód i unią z Litwą, nasuwa porównanie z adopcją. Adoptowano bowiem zarówno przestrzeń, zaliczając ją do Zachodu, jak i panujące nad nią grupy społeczne, przyznając im uzyskane wcześniej przez szlachtę polską uprawnienia i przywileje. Nie ulega wątpliwości, że tkwiąca u podstaw tych procesów otwartość umożliwiła ukształtowanie wysoce jednorodnego, składającego się z różnych żywiołów etnicznych, narodu politycznego Rzeczpospolitej i zapewniła na kilka wieków jej trwałość. Niedostrzeganie tego byłoby niewybaczalnym błędem. Sądzę jednak, że nie mniejszym błędem jest dość częste abstrahowanie od społecznego zasięgu zachodzących w Rzeczpospolitej procesów akulturacji i asymilacji oraz od ich złożoności. Nawet wtedy, gdy uwagę ograniczymy do narodu politycznego Rzeczpospolitej, nie możemy zapomnieć o tym, że mamy do czynienia nie tylko z przejmowaniem wzorców kultury Zachodu przez szlachtę ruską i litewską, ale także z przenikaniem za jej pośrednictwem wpływów cywilizacji wschodniej. Owi gente Ruthenus vel Lithuanus nie byli przecież masą bezwolną, oni również wnosili do wspólnej kultury owego narodu przejęte od swych ojców wartości i wzory zachowań. Nie przypadkiem od schyłku XVI wieku w kręgach tego narodu upowszechniają się współtworzące ideologię sarmatyzmu przekonania o zasadniczej inności Rzeczpospolitej od reszty Europy. Można je chyba uznać za trafnie oddające charakter zdecydowanie dominującej w tych kręgach kultury, swoistej, ale równocześnie poddanej oddziaływaniu obu wielkich cywilizacji: zachodnio-i wschodnioeuropejskiej. -12- O wpływie dziedzictwa dawnej Rzeczpospolitej Z takim właśnie dziedzictwem kulturowym Rzeczpospolitej spotyka się historyk jej dziejów porozbiorowych. W niczym nie umniejszając znaczenia zainaugurowanych w ostatnich dziesięcioleciach XVIII wieku procesów modernizacyjnych, nie należy jednak przeceniać ich efektów. Zarówno w sferze rzeczy (materialnej), jak i w sferze znaków (wyobrażeń i zachowań), aż po drugą połowę wieku XIX ich zasięg społeczny pozostawał nader ograniczony5. Okcydentalizm wywierał wyraźniejsze piętno, ale nadal do kultury polskiej przenikały pierwiastki cywilizacji wschodnioeuropejskiej. Nie powinna nas wprowadzać w błąd coraz ostrzej od mniej więcej połowy XVIII wieku formułowana opozycja wobec utożsamianego z Rosją Wschodu. Niewykluczone, że odegrałaby ona rolę czynnika wywierającego znaczący wpływ na przebieg procesów modernizacyjnych, gdyby nie to, że Rzeczpospolita upadła, a największa jej część znalazła się pod panowaniem rosyjskim. Nie podejmując w tej wypowiedzi próby analizy kulturowych konsekwencji rozbiorów, ograniczę się do zwrócenia uwagi na tę, która jest chyba w ich ocenach nieco niedoceniona — na umocnienie tradycjonalizmu. Jak zauważył trafnie Jerzy Szacki: „Tradycjonalizm ten pełnił w Polsce podobne funkcje co w innych krajach Europy, niemniej jednak sytuacja była tu bardziej skomplikowana, a to dlatego, że przeciwstawienie przeszłości i teraźniejszości mogło tu być zarazem przeciwstawieniem epoki niepodległości narodowej epoce upadku państwa i niewoli"6. Podobną godną przytoczenia konstatację poczynił przed wieloma laty Wacław Nałko-wski: „Przejściowe położenie Polski, które uczyniło ją naprzód przedmurzem Europy i powstrzymało tym sposobem w rozwoju wewnętrznym, cywilizacyjnym, wywołało następnie jej podział, utratę wolności, a jako dalszy skutek wpłynęło na jej literaturę, zacieśniając ze sfery ogólnoludzkiej, filozoficznej do węższej, patriotyczno-uczuciowej (por. Fausta i Dziady), i dało przewagę literaturze historycznej, przecenianiu przeszłości — konserwatyzmowi. — Jest to jakby powłoka obronna lub sen zimowy, środki obronne organizmów w niekorzystnych warunkach bytu"7. 5 Zob. m.in.: J. Jedlicki, Jakiej cywilizacji Polacy potrzebują. Studia z dziejów idei i wyobraźni XIX wieku, Warszawa 1988; T. Kizwalter, „Nowatorstwo i rutyny". Społeczeństwo polskie zaboru rosyjskiego wobec modernizacji (1840 - 1863), Warszawa 1990; I. Rychlikowa, Ziemiaństwo polskie 1789 — 1864. Zróżnicowanie społeczne, Warszawa 1983. 6 J. Szacki, Ojczyzna, naród, rewolucja. Problematyka narodowa w polskiej myśli szla-checkorewolucyjnej, Warszawa 1962, s. 125. 7 W. Nałkowski, Materiały do geografii ziem dawnej Polski, Warszawa 1915, s. 144. -13- Roman Wapiński Stwierdzając wpływ upadku Rzeczpospolitej na zwiększenie roli tradycjonalizmu, warto poczynić jeszcze dwa spostrzeżenia. Pierwsze, przypominające, że społeczeństwa agrarne są z natury rzeczy bardziej trady-cjonalistyczne niż industrialne; i drugie, zwracające uwagę na to, że szczególnie sprzyjające tradycjonalizmowi warunki polityczne i społeczne zaistniały na wschodnich obszarach Rzeczpospolitej, w Krajach Zabranych. Tam też — jak się wydaje — jak w żadnej z pozostałych jej części presja dziedzictwa była największa. Z wieloma reliktami odległej przeszłości można się było tam spotkać, zwłaszcza w środowiskach ziemian kresowych8, jeszcze na przełomie XIX i XX wieku. I dziwić to nie powinno, choćby dlatego, że istniejące na tych ziemiach u schyłku Rzeczpospolitej struktury społeczne uległy najmniejszym przeobrażeniom. Procesy modernizacyjne zachodziły na nich z większym jeszcze opóźnieniem i wolniej. Utrzymywaniu tradycji narodu politycznego Rzeczpospolitej sprzyjała przewaga obcego językowo i najczęściej także wyznaniowo otoczenia. Wśród ludności polskiej Kresów Wschodnich nie brakowało wprawdzie i chłopów, ale na ogół mieszkańcy dworu (a także wszyscy z nimi związani, choćby tylko emocjonalnie) spotykali się z chłopem litewskim, białoruskim i ukraińskim (rusińskim). Dystans społeczny, stanowy, a nie pochodny od zróżnicowania majątkowego, u schyłku XIX wieku, podobnie jak w wiekach minionych, wzbogacony był i innymi. O ile w Wielkopolsce czy w Królestwie stopniowa demokratyzacja stosunków społecznych i życia publicznego doprowadziła, w różnym tylko czasie, do zmniejszenia roli tradycyjnych dystansów społecznych i stopniowego poszerzenia zasięgu społecznego dawnego narodu politycznego, o tyle na Kresach, poza nielicznymi wyjątkami, mamy do czynienia z przewagą przeciwstawnych zjawisk. Tradycyjne dystanse (stanowe), oddzielające chłopa litewskiego, białoruskiego i rusińskiego od narodu politycznego Rzeczpospolitej, ulegały wzbogaceniu nowymi. Dziedzictwo Rzeczpospolitej, coraz powszechniej akceptowane przez ogół ludności polskiej, wspomagające jej dążenia narodowe, przez Litwinów, Białorusinów i Ukraińców (Rusinów) coraz ostrzej postrzegane było jako obce. Towarzyszyło temu zwiększenie dystansu wobec wszelkich przejawów polskości. Obcym-obcym stawał się także schłopiały szlachcic zagrodowy. 8 A była to w Krajach Zabranych najzamożniejsza grupa ludności polskiej. Już po restrykcjach popowstaniowych, w 1896 roku, w jej posiadaniu znajdowało się 9 154 683 dziesięcin, tj. 47% wielkiej własności ziemskiej. „Kraj", nr 7 z 14 (26) II 1897. -14- ------------O wpływie dziedzictwa dawnej Rzeczpospolitej------------------- Icdną z głównych konsekwencji przyśpieszonego w drugiej połowie \ IX wieku procesu identyfikacji narodowej było ograniczenie powszechniej akceptowanych polskich aspiracji terytorialnych na wschodzie. Jak-I "Iwiek zasada restytucji Rzeczypospolitej podtrzymywana była jeszcze W pierwszych latach niepodległości, by wspomnieć tylko o artykule III I 'mowy między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a rządem Ukraińskiej Re-publiki Ludowej z 21 kwietnia 1920 roku9, to jednak faktyczny zasięg tych aspiracji w dobie popowstaniowej uległ dość znacznemu ograniczeniu. Ten, /;i którym opowiadały się wszystkie najbardziej znaczące polskie środowiska polityczne, obejmował bliższe Kresy (Wileńszczyznę, Miń-s/czyznę oraz zachodnie skrawki Polesia, Wołynia i Podola) i wschodnią < iiilicję. Zapewne u podstaw tego zawężenia tkwił przede wszystkim wzgląd na stosunki narodowościowe, wzięcie pod uwagę znacznej słabości żywiołu polskiego na dalszych Kresach, ale nie można też lekceważyć wpływu, jaki wywierał dystans kulturowy. Nie było przypadkiem, że reprezentanci dwóch przeciwstawnych opcji ideowo-politycznych: Roman Dmowski i Leon Wasilewski, w wysuniętych w 1917 roku projektach zasięgu granic Polski na wschodzie chcieli nimi objąć jedynie „katolicką Białoruś". Więcej na jej obszarze żyło ludności polskiej niż w jej pozostałej części, ale była ona też bliższa kulturowo, gdyż znaczącymi na niej wpływami dysponował Kościół rzymskokatolicki. Mając to na uwadze, można przyjąć, że jeszcze przed ujawnieniem się skutków społecznych i narodowościowych rewolucji 1917 roku w opiniach znaczącej części polskich środowisk obok całkowicie obcego Wschodu, utożsamianego z Rosją, de facto pojawił się „drugi" Wschód obejmujący nie tak małą część ziem dawnej Rzeczpospolitej. Po wydarzeniach lat 1917 - 1919 i ten Wschód stał się obcy, a po podpisaniu pokoju w Rydze przez wielu aktywnych uczestników polskiego życia politycznego niemal zapomniany. Już wcześniej daleki, kulturowo i narodowościowo zbyt różniący się od trzonu ziem polskich, teraz traktowany był jako część wrogiego cywilizacji zachodniej państwa. Ponownie pojawiają się stwierdzenia o odgrywaniu przez Polskę roli przedmurza, ale jego forpoczty tkwią nad „Rząd polski przyznaje Ukrainie terytoria na wschód od linii granicznej, wymienione w art. II niniejszej umowy — do granic z roku 1772 (przedrozbiorowej), które Polska już posiadała lub odzyska od Rosji drogą orężną lub dyplomatyczną". Dokumenty z dziejów polskiej polityki zagranicznej 1918-1939, t. I: 1918 - 1932, przedmowa Tadeusza Jędrusz-czaka, red. T. Jędruszczak i M. Nowak-Kiełbikowa, Warszawa 1989, s. 95. -15- :,j '°man Wapiński----------¦ Zbruczem, a nie nad Dnieprem Nie przypadkiem w dwudziestoleciu do Kresów Wschodnich zaczęto też zaliczać znaczną część byłej wscho^J Galicji. Gdy konstatuje się, często ^ przesadnie, zanikanie oddziały**1"3 dziedzictwa Rzeczpospolitej na wyobrazenia i koncepcje polskich środowisk przywódczych w dobie popowstaniowej, na Ogół zwykło się pod»<«ic wpływ, jaki wywarło przyjęcie formuły państwa narodowego. Z pe^0' ścią lekceważyć go nie woln0) ale mozna też abstrahować od wplywu innych czynników przyczyniających sie do ograniczenia oddziały*ania dziedzictwa. Dość tu wspomnij 0 reperkusjach zaznaczającej się wf^ nie od lat osiemdziesiątych X\X wieku przewagi opcji modernizacyjny^-Uznaniu wartości cywilizacji *achodnioeuropejskiej jako jedynych god' nych naśladowania, także w sferach. materiainej, wyobrażeń i obycZaJu' towarzyszyło nie tylko zwięks?enie dystansu wobec Wschodu - ^h ia, że w sferach. materiainej, wyobrażeń i owarzyszy tylko zwięks?enie dystansu wobec Wschodu Cały Wschód europejski, nie wyłączajac ziem wschodnich dawnej pospolitej, oceniono jako obsząr stojący na 0 wiele niższym cywilizacyJnie poziomie, eo ipso — bardziej obcy Nie było przypadkiem, że w tym samym czasie zaczęto więcej Uwagi p0ŚwięCać ziemiom dzielnicy Pru" skiej. Niewątpliwie bardzo zr,^^ w tym zakresie role odegrała swego rodzaju fascynacja osiągnięci^ poiskiego ruchu narodowego w Wielkopolsce i jego rozwojem na Qómym ślasku? ale niewiele chyba mflieJszą dostrzeżenie w nich tych ziem, które wyróżnia poziom rozwoju cywilizacyjnego. Podobnie było i w dwudziestoledu Geograf wojskowy, analizuj* wojenne znaczenie poszczególny^ czcfci terytorium odrodzonej Polski, konstatował: „W zasadniczej podstawie działan Rzeczypospolitej, zaji*^ około 250 000 km2 wyróżnia się jej strona zachodnia, która skupiła wię kszość zasobów wojny i posia^ ludność etnograficznie czystą. TenWCgie więc południowo-zachodni PJlflstwa jest dla nieg0 najważniejszy. D miejsce dopiero w podstawie Xajmuje jej część wschodnia"10. SW jąc: „Kraj na wschód od Nierr^ j Bugu aż ^ Dniepr i Dźwinę, a * północnej i poza me, jest dla polski { Rosji wiekowym obszarem nym"", przychylał się do opiuii Q ¦ ¦ marginalnym udziale w żalących w Polsce przemianach cywiiizaCyjnych. I nie był w swoich P°glą' 10 R. Umiastowski, Geografia szawa 1924, s. 1°-"Tamże, s. 85. Rzeczypospolitej Polskiej i ziem ościeni -16- O wpływie dziedzictwa dawnej Rzeczpospolitej il.ah odosobniony. „Tu — pisał w 1926 roku Roman Dmowski, mając ni myśli województwa zachodnie — przerabianie się narodu na zachodnioeuropejski odbywa się szybko, pomimo że Polska w okresie jagiel-"iiskim znajduje się w unii z Litwą, nie należącą ani z ducha swego do I u ropy, nietkniętą wpływami rzymskimi, w swojej połowie litewskiej bę-d4Cą krajem pierwotnym, barbarzyńskim, w rodzaju tego, czym była Pol-lka za pierwszych historycznych Piastów, w ruskiej zaś — posiadającym Uczątki cywilizacji bizantyjskiej. Za ostatniego Jagiellona ten rozległy \.i.ii wschodni łączy się z Polską w jedno państwo. Potęga Polski się /dwaja, ale charakter zachodni staje się nagle o połowę słabszym. Polska wprawdzie niesie skutecznie swą cywilizację zachodnią na te wschodnie "hszary, ale i Wschód, stanowiący wewnątrz państwa ogromną siłę, od-il/iaływa ze swej strony, zwłaszcza w sferach górnych, w tym, co Rzeczpospolitą rządzi, co ma ogromny wpływ na umysłowość — upadek tej .....ysłowości po Unii Lubelskiej jest uderzający — i na instytucje poli- tyczne Rzeczypospolitej"12. Ocenom o znacznie niższej wartości cywilizacyjnej ziem wschodnich, zwłaszcza zaś wchodzącej w skład państwa polskiego części Krajów Za-bnnych, hołdowali nie tylko wojskowi i politycy. Ludomir Sawicki, pro-h-sor geografii Uniwersytetu Jagiellońskiego, relacjonując swe wrażenia / podróży po tych ziemiach, dochodzi do wniosku, że „zaściankowość i i iasny horyzont są jedną z najcharakterystyczniejszych cech mieszkańca Kresów, który pod tym względem przypomina naiwność i brak orientacji ludów pozaeuropejskich"13. Warto przy tym mieć na uwadze prezentowanie !¦ go typu ocen również w pismach przeznaczonych dla młodzieży. „Od M.i|tlawniejszych czasów — pisano w czasopiśmie dla młodzieży gimna-/|;ilnej — wschodnia dzielnica [na wschód od Wisły — R. W.] posiadała Kale gorsze warunki rozwoju kulturalnego i gospodarczego, do zachodniej ain zawsze przenikały zdecydowanie budujące wpływy kultury zachodnioeuropejskiej. Dlatego też ta część posiadała zawsze wyższy stopień spodarki wyrażający się stale coraz lepszymi wynikami w dziedzinie l>i /cmysłu, rolnictwa i komunikacji"14. Upowszechnieniu przekonań o wy-stepowaniu znacznych dysproporcji w rozwoju cywilizacyjnym wschod-nii li i zachodnich dzielnic Polski sprzyjał między innymi mit „Polski mor- 12 R. Dmowski, Pisma, t. X, Częstochowa 1939, s. 81. 11 L. Sawicki, Eskapada samochodowa po Kresach Wschodnich, Kraków 1927, s. 21. 14 O.M., Tereny gospodarcze w Polsce, „Iskry", nr 20 z 26 I 1939. -17- Roman Wapiński — skiej". Był to bowiem chyba pierwszy w dziejach Polski mit, który tak wyraźnie wspierał opcje modernizacyjne. Nie brakowało wprawdzie głosów podnoszących walory ziem wschodnich i stwierdzeń, że traktat ryski można traktować „jako czwarty rozbiór kraju", ale — jak się wydaje — nie wywoływały one powszechniejszego oddźwięku. I uprzednio, przed odbudową Polski niepodległej, ziemie te nie przyciągały uwagi większości Polaków. Chłopom z Królestwa czy z zachodniej Galicji w gruncie rzeczy obce było dziedzictwo wieloetnicznej Rzeczpospolitej. W coraz mniejszym stopniu oddziaływało ono także na wyobrażenia poszerzających się i ulegających demokratyzacji środowisk opiniotwórczych i przywódczych. Miejsce oddziaływania zajmowała pamięć o tym dziedzictwie, a i ona ulegała osłabieniu i coraz liczniejszym deformacjom. Jak można sądzić, większość aktywniejszych w życiu politycznym Polaków hołdowała poglądom bliskim temu, który w połowie lat trzydziestych sformułował geograf: „Polska Piastowska, ograniczona głównie do krain zachodnich, była w ogólnym bilansie państwem biernym. Polska Jagiellońska wykazuje dużą aktywność, lecz przewaga wschodu nakładała na nią zbyt wielkie obowiązki. Polska dzisiejsza, zwierając w umiarze zachód ze wschodem, znajduje się w jak najlepszych warunkach dla wypełnienia zadania, wyznaczonego jej przez Opatrzność" ^ Jak już sygnalizowałem, opozycja wobec tradycyjnego Wschodu — Rosji była w dwudziestoleciu ostrzejsza niż w dobie rozbiorów, nosiła cechy opozycji globalnej. Wydaje się jednak, że wpływ dziedzictwa dawnej Rzeczpospolitej na postrzeganie tego Wschodu był drugorzędny. Decydujący wywierały chyba doświadczenia wojen na wschodzie lat 1918 - 1920, zwłaszcza zaś tej fazy konfliktu polsko-sowieckiego, który zwykliśmy określać jako wojnę 1920 roku. Dziś zaś po tym dziedzictwie pozostała wyłącznie pamięć, w dodatku silnie zmitologizowana. Wydarzenia lat II wojny światowej, przesunięcie granic państwa polskiego16 na zachód, którym towarzyszyły mniej lub bardziej przymusowe przemieszczenia ludności polskiej ze wschodu na zachód 15 M. Janiszewski, Polska w obliczu Europy. Rozważania geograficzne, Warszawa 1935, s. 54. 16 Niezależnie od oceny stopnia jego samodzielności państwo to istniało realnie, było przy wszystkich ograniczeniach podmiotem prawa międzynarodowego, o czym zdają się zapominać „konsekwentni" antykomuniści. Logicznym skutkiem formułowanej przez nich tezy o braku państwowości polskiej w latach 1945 - 1989 jest uznanie za nieważne także mających miejsce w tym czasie decyzji w sprawach terytorialnych. -18- -----------O wpływie dziedzictwa dawnej Rzeczpospolitej -------------------- i głębokie przeobrażenia społeczne, doprowadziły do niemal całkowitego unicestwienia dziedzictwa dawnej Rzeczpospolitej. Nie ono, a wewnętrzna i zewnętrzna sytuacja lat 1944 - 1989 określa stosunek zdecydowanej większości Polaków do najbliższej siebie położonego „Wschodu". Jak sądzę, można co najwyżej skonstatować występowanie pewnych podobieństw między dziedzictwem kulturowym dawnej Rzeczpospolitej a dzisiejszym sianem świadomości kulturowej większości Polaków17. W obu wypadkach mamy do czynienia z reperkusjami położenia Polski na styku (peryferiach) dwóch kultur. Nie wolno jednak zapominać, że obie uległy w wieku XX daleko idącym przeobrażeniom. 17 Ostrość opozycji politycznej wobec tego najbliższego „Wschodu" nader często nie idzie w parze z gotowością przystosowania się do wymogów cywilizacji zachodnioeuropejskiej. OBLICZA WSCHODU W DZIEJOPISARSTWIE POLSKIM DO KOŃCA XVI WIEKU Albina Semiańczuk, Henadź Semiańczuk Omawianie w jednym artykule stosunku różnych polskich kronikarzy do Wschodu jest w pewnym sensie sztuczne, ponieważ zmieniające sie warunki historyczne, osobowości autorów oraz inne czynniki sprawiały, że zmieniała się definicja Wschodu oraz jej odzwierciedlenie. W niniejszym artykule pod tym pojęciem rozumiemy szeroką przestrzeń Europy Wschodniej obejmującą przede wszystkim tereny starożytnej Rusi, później Wielkiego Księstwa Litewskiego, w mniejszym stopniu Księstwa Moskiewskiego. Z wielu możliwych aspektów danego tematu postanowiliśmy wybrać dwa, naszym zdaniem podstawowe, a mianowicie: geograficzny i kulturowy, czyli relacje dziejopisarzy o socjokulturowych procesach zaszłych na pewnym obszarze geograficznym. Metologiczne zasady badań dotyczących świadomości społecznej, a konkretnie opinii jednostki wobec pewnego zjawiska, sformułował A.F. Grab-ski: „Przez opinię rozumiemy zazwyczaj [...] powstałe w umyśle ludzkim wyobrażenie o przedmiocie, na które składa się mniej lub więcej adekwatne jego odbicie, przetworzone zgodnie z całokształtem poglądów, ze światopoglądem podmiotu"1. Pamiętając, że wszelkie dzieło jest dziełem indywidualnego twórcy, nie zapominamy również, że autor wyraża mniemanie całego społeczeństwa lub pewnych jego warstw. Rzecz jasna, że nie istnieje jakaś jednolita, powszechna „opinia publiczna". Dziejopisarze wyrażali różnorakie opinie, odpowiadające poglądom tych czy innych grup społecznych. Istnieje także 1 A.F. Grabski, Polska w opiniach obcych X-XII1 w., Warszawa 1964, s. 5. -21- Albina Semiańczuk, Henadź Semiańczuk pojęcie stereotypu społecznego, z którym często będziemy mieli do czynienia podczas omawiania interesującego nas tematu. Główną metodą źródłoznawczą przy analizie polskich kronik nadal zostaje „metoda wpływów" albo szczególny jej wariant „metoda fihacji". Metoda badania wpływów i zależności oddaje nam duże usługi przy formalnej analizie tekstu, pozwalając ustalić zależności genetyczne. Jednak analiza genetyczna przestaje dziś wystarczać, zwłaszcza wobec uświadomienia sobie przez naukę historycznego, społecznego, ekonomicznego, kulturalnego itp., uwarunkowania idei. Znacznie bardziej interesuje nas funkcja danej idei, poglądu czy opinii, jaką spełniała ona w społeczeństwie . Centralnym problemem niniejszej pracy jest zagadnienie miejsca Rusi i Wielkiego Księstwa Litewskiego w polskich kronikach. Warto zaznaczyć, że kwestia ta tylko częściowo była poruszana w historiografii polskiej: o opiniach najwcześniejszych polskich kronikarzy na temat pisał Jan Po-wierski3. Autor wyczerpująco naświetlił stosunki polityczne Rusi i Polski w wiekach XI-XII. Analizując opinie obce o Polakach, A.F. Grabski zbadał również opinie polskie o sąsiadach, w tym i o Rusinach, uwzględnił poglądy wyrażone w kronikach Galia Anonima i mistrza Wincentego. Prof. Powierski z kolei uwzględnił spostrzeżenia A.F. Grabskiego i dopełnił je własnymi badaniami. Ostatnio na temat wzajemnych polsko-ruskich stosunków kulturalnych do końca XV wieku wypowiedział się Franciszek Sieli-cki^ Praca jego obfituje w konkretne przykłady kontrowersyjnych stosunków polsko-ruskich (rozumiemy przez to stosunki polsko-ukramskie) w okresie od XII do XV wieku. Natomiast o stosunkach polsko-litewskich czy polsko-białoruskich autor prawie nie pisze, zaznacza tylko, ze „od końca XIV wieku zaczyna się symbioza kultury białoruskiej z polską . Podkreśla przy tym, że poziom tej pierwszej nie był niższy od polskiej, sądząc po zachowanych zabytkach architektury cerkiewnej i piśmiennictwa. Drugim problemem leżącym jakby na marginesie naszego tematu jest wyjaśnienie roli, jaką Wielkie Księstwo Litewskie odegrało w kulturze europejskiej. Nikt się poważnie tym zagadnieniem nie zajmował. Często podkreśla się nierozerwalność więzi Polski z Zachodem, natomiast miejsce Rui w opiniach najwcześniejszych polskich kronikarzy, w: Polacy o Ukraińcach, Ukraińcy o Polakach. Materiały z sesji naukowej pod redakcja Tadeusza Stegnera, Gdańsk 1993, s. 10 - 59. , ,QQ7 4 Fr. Sielicki, Polsko-ruskie stosunki kulturalne do końca XV wieku, Wrocław 199/. 5 Tamże, s. 108. -22- ------------ Oblicza Wschodu w dziejopisarstwie polskim--------------------- W ulkiego Księstwa Litewskiego pomiędzy Wschodem a Zachodem zostaje mu określone. Spróbujmy się zastanowić, jak patrzyli na nas polscy kronikarze, jaki wizerunek wschodnich ziem przekazywali zachodniej pub-li( /ności. Od czasów Mistrza Wincentego zauważamy stronniczość kronikarzy, M v noszenie Polski ponad inne kraje, wyolbrzymianie jej zwycięstw i roli Wśród innych państw. Warto zastanowić się jednak, jaką ewolucję przeżyło polskie dziejopisarstwo, szczególnie wobec kultury sąsiednich wschodnich terenów? Widać, jak zmieniał się stosunek kronikarzy do ziem wschodnich W zależności od koniunktury politycznej, lecz aż do połowy XVI wieku il/iejopisarstwo polskie cechowała niechęć do Litwy i Rusi. Pokonał ją dopiero Maciej Stryjkowski, co uważamy za jego wielką zasługę. Pierwszym źródłem narracyjnym, dzięki któremu możemy poznać opinii,' społeczeństwa polskiego o Wschodzie i jego wizję tego terytorium, |esl Kronika polska Galia Anonima napisana w latach 1112-1116. Z jej tekstu wynika, że autor znał wschodnich sąsiadów Polski — Ruś (z którą ii łączył szlak handlowy), Pieczyngów i Połowców (jako sojuszników Rumów i okropnych poganów, którzy najechali Polskę w 1101 roku) oraz Prusów (uważał ich za największych wrogów wiary chrześcijańskiej, obdarzał wszelkimi możliwymi wadami)6. Z nomenklatury geograficznej u Anonima spotykamy tylko miasto Kilo w i rzekę Bug. Większość relacji dotyczących Wschodu w Kronice Galia i echuje niechętna, nawet obraźliwa postawa wobec Rusinów i ich królów. W opisie wypraw na Ruś Bolesława I Chrobrego kronikarz przeciwstawia il/.ielnych rycerskich Polaków, nie chcących zhańbić się i popaść w niewolę, prostakom i tchórzom Rusinom, którzy walczą nierycersko, korzystają Z posiłków pogan7. Widzimy tamże antytezę — waleczny król Bolesław i „najtchórzliwszy z królów" król Rusinów, którego imienia kronikarz nawet nie zna. Podobną charakterystykę wschodnich sąsiadów spotykamy i w relacji o wyprawie kijowskiej Bolesława Szczodrego8. Wśród innych wzmianek o Rusi i stosunkach polsko-ruskich Gali podaje informację (często bez komentarza) o związkach dynastycznych9 — mał- 6 Anonim tzw. Gali, Kronika polska, przeł. R. Gródecki, opr. M. Plezia, wyd. 7, 1996, I. 10, 86-87 (dalej — Gali). 7 Gali, s. 23 - 26; 28 - 30. 8 Gali, s. 49 - 50. 9 Gali, s. 45, 56, 64. -23- Albina Semiańczuk, Henadź Semiańczuk żeństwie Kazimierza Odnowiciela z Marią Dobroniegą, córką wielkiego księcia kijowskiego, Włodzimierza I (1041 rok), Mieszka, syna Bolesława II, z ruską dziewczyną (1089 rok), o ślubie córki Władysława Hermana z Jarosławem, księciem włodzimierskim (1106 rok). Jednak kronikarz przemilczał fakt ruskiego pochodzenia żony swego bohatera, Bolesława III Krzywoustego. Była to Zbysława, córka wielkiego księcia kijowskiego, Światopełka Iziasławowicza (1103 rok)10. Niechętne stanowisko autora Kroniki początku XII wieku do Rusinów było wynikiem ogólnej opinii zachodnioeuropejskiego katolickiego duchowieństwa o chrześcijanach obrządku wschodniego. Przez obrazliwe relacje Gali wykazywał wyższość Polaków nad Rusinami, ukazywał Polskę jako najdalej na północ i wschód wysunięty kraj prawdziwie chrześcijański11. Podobna perspektywa nie sprzyjała tworzeniu się prawdziwego obrazu kultury, tradycji i religii narodów Europy Wschodniej zarówno w środowiskach elit politycznych i religijnych, jak i w szerzej rozumianym społeczeństwie Królestwa Polskiego we wczesnym średniowieczu. O pojawiającej się w kręgach „inteligentnych" niechęci do Rusinów i ich wiary, poczuciu odrębności od Wschodu, przekonaniu o potrzebie umocnienia więzi Polski z rzymskim chrześcijaństwem dowiadujemy się z listu biskupa krakowskiego Mateusza i komesa Piotra Włostowica do Bernarda z Clairvaux12. Rusini, zdaniem kleru krakowskiego, nie przestrzegają reguły i zasad prawdziwej wiary, nie uważają, że nie ma zbawienia poza Kościołem katolickim. W liście zaznaczono również niechęć Rusinów do katolicyzmu. W dalszym ciągu następuje wyliczenie ich błędów: a) zaniedbują oni ofiarę Ciała Pańskiego, co jest aluzją do używania kwaszonego chleba przy Eucharystii; b) błądzą w sprawach rozwodowych; c) ponownego chrzczenia i w innych sakramentach kościelnych. Wrogość duchowieństwa katolickiego z Krakowa do Kościoła ruskiego prowadziła do oczywistego przeinaczenia faktów, co widać w oskarżeniu Rusinów o „podłość heretycką" i to już od początku ich nawrócenia. Z biegiem czasu taki stosunek doprowadził do likwidacji za panowania Aleksandra Jagiellończyka zwyczaju odprawiania w kościele św. Krzyża na Kleparzu 10 Gali, s. 90. 11 A.F. Grabski, Polska..., op. cit. s. 46-48, 50. 12 M. Plezia, List biskupa Mateusza do św. Bernarda, w: Prace z dziejów Polski feudalnej, ofiarowane K. Gródeckiemu, Warszawa 1960, s. 123 i in.; A.F. Grabski, Polska..., op. cit., s. 51 - 52; Kodeks Dyplomatyczny Śląska, red. K. Maleczyński, A. Skowrońska, t. I, Wrocław 1951, nr, 17, s. 43-46. -24- Oblicza Wschodu w dziejopisarstwie polskim nabożeństwa w języku i obrządku „słowiańskim", co zanotował w swojej kionice Maciej z Miechowa13. Pewne, choć niewielkie podstawy miał zarzut, że Ruś nie chce być podobna pod względem religijnym ani do łacińskiego, ani do greckiego Kościoła, Rusini odrzucają uczestnictwo w sakramentach wedle reguł jednego i drugiego wyznania. Tu znalazł odbicie proces zrzucenia zwierzchnictwa bizantyjskiego na Rusi i tworzenia się własnej, autokefalicznej struktury kościelnej, „wiary ruskiej", wiary wschodniosłowiańskiej. Niestety, proces szukania, tworzenia specyficznej, wschodniosłowiańskiej wiary wywodzącej się z obrządku bizantyjskiego był odbierany w Polsce jako herezja, z którą trzeba walczyć. Kolejnym obszernym źródłem informacji o kształtowaniu się w społeczeństwie polskim (głównie w kręgach duchowieństwa i warstw rządzących) opinii o Wschodzie w średniowieczu jest Kronika polska mistrza Wincentego napisana u schyłku XII i w początkach XIII wieku. Znajdujemy w niej również niechętną charakterystykę Rusinów, nawet więcej rozbudowaną niż w dziele Galia Anonima i nasyconą większą nienawiścią14. Była to kontynuacja wyraźnego poczucia wyższości Polaków jako „prawdziwych chrześcijan" nad Rusinami schizmatykami15. Kronikarz podał stosunkowo szczegółową relację o wydarzeniach na granicy polsko-ruskiej i stosunkach Polski ze wschodnimi sąsiadami. Wedle koncepcji Mistrza Wincentego polityka wschodnia Kazimierza Sprawiedliwego, bohatera jego dzieła, była dalszym ciągiem polityki, którą prowadzili dawni książęta i królowie polscy. Dokonana przez kronikarza rewizja obrazu dziejów dawniejszych stosunków polsko-ruskich powinna była potwierdzić pradawną genezę zależności Rusi od państwa polskiego. Dlatego Mistrz Wincenty uważał, że od najdawniejszych czasów Rusini byli wrogami Polski, nie pomijającymi żadnej okazji, by wywrzeć na Polakach swą nienawiść. Z tej kronikarskiej koncepcji wynika oczywiście łączenie Rusinów ze wszystkimi buntownikami w Polsce czy zewnętrznymi wrogami kraju, takimi jak Jaćwingowie, Getowie (Prusowie), Pantowie (Połowcy), Pomorzanie, nawet kosztem wyraźnego fałszerstwa16. Opisując bunt Miecława przeciw Kazi- 13 Maciej z Miechowa 1457 - 1523. Historyk, geograf, lekarz, organizator nauki, w: Monografie z dziejów nauki i techniki, Wrocław-Warszawa 1960, s. 22. 14 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, przeł. i opr. B. Kurbis, wyd. 2. 1996 (dalej — Kadłubek), s. 57 - 60, 72, 143 - 146, 147 - 149, 151 - 152, 214 - 221, 257. 15 A.F. Grabski, Polska..., op. cit., s. 61-66. 16 Kadłubek, Kronika..., op. cit., s. 64-65. -25- Albina Semiańczuk, Henadź Semiańczuk mierzowi Odnowicielowi, autor wbrew oczywistym faktom podaje, że Ru-sini wspierali buntownika. Tymczasem to Kazimierz żonaty z Dobroniegą, córką Włodzimierza I księcia kijowskiego i siostrą Jarosława Mądrego, co Wincenty świadomie pominął, pozyskał pomoc ruską, dzięki czemu wreszcie odniósł sukces17. Rusini byli, zdaniem Wincentego, barbarzyńcami, tchórzami, łupieżcami i grabieżcami, łotrzykami, których cechuje pycha, żądza nienawiści, zadawniona wrogość i okrucieństwo. Obraźliwie porównuje ich Kadłubek z psami, okrutnymi lwami, a księcia Rusinów ze źrebięciem dzikiego osła, kogutem, przypisuje im najróżniejsze gwałty aż do świętokradztwa. Rusini pozostawali zawsze w bliskich stosunkach z pogańskimi ludami — Prusami, Pieczyngami, Połowcami, jakimiś odległymi barbarzyńcami. Podobnie jak u Galia Anonima takie opinie nie sprzyjały poprawie kontaktów Polski i Rusi, a stanowiły dalszy krok do przodu w rozwoju wzajemnych antagonizmów. A.F. Grabski uważa, że kronikarz był zaangażowany w politykę wschodnią Kazimierza, z drugiej strony podchwycił opinie krążące w środowisku niechętnego Rusinom krakowskiego kleru, przeciwstawiał „Orientales" (narody mieszkające na Wschodzie) prawdziwym chrześcijanom — Polakom18. Z powodu takiego usposobienia Mistrza Wincentego do wschodnich terenów w kronice nie znalazło się miejsce na charakterystykę kultury, tradycji, wzajemnych oddziaływań i dążeń narodów z obszarów Europy Wschodniej. Nawet jej geografia jest ograniczona do terenów bezpośrednio sąsiadujących z Polską (Drohiczyn, Brześć, Włodzimierz Wołyński, Halicz i Kijów). Znacznie uboższe informacje o Wschodzie spotykamy w trzynastowiecznej polskiej annalistyce19. W Roczniku kapituły krakowskiej (starszym) odnajdujemy wiadomość o śmierci Iziasława, księcia kijowskiego, o wyprawie Kazimierza Sprawiedliwego, o zwycięstwie w 1205 roku pod Za-wichostem nad Romanem halicko-wołyńskim, o najeździe ruskim na Lublin. Zmiana sytuacji politycznej we wschodniej Europie w połowie XIII wieku znalazła odbicie w świadomości społecznej we wzmiankach o okrutnych Tatarach i Litwinach. Zła opinia o Rusinach nadal utrzymywała się w środowisku krakowskiego kleru i prawdopodobnie na dworze królewskim. 1 J. Bieniak, Źródło ruskie do sprawy Miecława, „Studia Źródloznawcze" 1963, nr 8, s. 96-111. 18 A.F. Grabski, Polska..., op. cit., Warszawa 1964, s. 66. 19 Rocznik Kapituły Krakowskiej MPH, t. II, s. 800 - 801, 804, 805. -26- Oblicza Wschodu w dziejopisarstwie polskim Kronika Wielkopolska obejmująca okres dziejów Polski od czasów ba-i' i znych po lata 1271-1272 pod względem redakcyjnym dzieli się na dwie części: 1) do roku 1202 (odpowiada z grubsza kronice mistrza Win- nicgo); 2) wiek XIII (przedstawia prawie wyłącznie dzieje Wielkopolski, usprawiedliwiając potoczną nazwę kroniki). Powstała w końcu XIII i na początku XIV wieku w oparciu o trzynastowieczne roczniki i zachowała hemat annalityczny20. Kronika Wielkopolska może zainteresować nas ze Względu na informacje o tatarskich napadach 1241, 1259 roku, najazdach I iiwinów (1260 roku), wyprawach Polski na Prusy (1261 roku), najazdach Kusinów i Litwinów na Czersk (1262 roku). Tatarzy, Prusowie, Litwini i inni poganie uważani są przez autora za narzędzie kary za grzechy, widzi lic w nich bicz Boży. Interesująca jest informacja o koronacji Mendoga i porzuceniu przez niego chrześcijaństwa21. W Kronice Dzierzwy powstałej w pierwszej połowie XIV wieku w formie lakonicznej podana została informacja o zwycięstwach polskich książąt nad ruskimi, sposobem interpretacji zdarzenia przypomina ona dzieło mistrza Wincentego22. Kronika Janka z Czarnkowa powstała w latach 1370 - 1384. Napisana piórem podkanclerzego Królestwa Polskiego przy Kazimierzu Wielkim, i k-monstruje bardziej szerokie horyzonty polityczne23 związane z polityką jego patrona na Rusi Halicko-Wołyńskiej i zmianami orientacji po śmierci Kazimierza Wielkiego oraz w czasie nieudanych rządów Ludwika Węgierskiego. W stosunku do ziem ruskich warta uwagi jest notatka Janka z Czarnkowa o ustanowieniu w 1375 roku biskupstw: przemyskiego, chełmińskiego i włodzimierskiego. Kronikarz był dobrze zorientowany w niektórych wewnętrznych sprawach litewskich: prawidłowo podał stosunki rodzinne Giedyminowiczów; opisał wojnę domową między Kiejstu-lem i Jagiełłą z roku 1382; lecz błędnie podał informację o chrzcie Witolda i jego brata na Mazowszu po śmierci ojca i wyrwaniu z niewoli24. W Kronice B. Kurbisówna, Studia nad Kroniką Wielkopolską, Poznań 1952; tejże Dziejopisarstwo Wielkopolskie XII}-XIV wieku, Warszawa 1959; J. Dąbrowski, Dawne dziejopisarstwo Polskie (do roku 1480), Wrocław-Warszawa-Kraków 1964, s. 130- 139. 21 Kronika Wielkopolska, Warszawa 1965, rozdział 71, 130, 132, 133, 138, 140, 148. J. Banaszkiewicz, Kronika Dzierzwy. XIV-wieczne kompedium historii Ojczystej, Wroc-law-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1979; J. Dąbrowski, op. cit., s. 120- 122. 23 Kronika Jana z Czarnkowa, wyd. II poprawione, Kraków 1996; J. Wyrozumski, Horyzont polityczny Janka z Czarnkowa w: Studia źródloznawcze, t. XXXII - XXXIII, s. 57-65. 24 Kronika Jana z Czarnkowa, rozdział 26, 9, 31, 34, 59, 106. -27- — Albina Semiańczuk, Henadź Semiańczuk Janka z Czarnkowa znajdujemy informację o tym, że Jagiełło był schwytany przez stryja Kiejstuta „w pewnym zamku na Białej Rusi, zwanym Połock"25. To jest jedna z najwcześniejszych w Europie wzmianek nazwy ,3iała Ruś" związanej z ziemiami współczesnej Białorusi. Najprawdopodobniej w omawianym okresie określano już tym terminem wschodnie ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego zamieszkałe przez prawosławną ludność słowiańską. W pierwszych słowach tzw. listu dedykacyjnego do swojej Historii Jan Długosz pisał: „Podjąłem się przekazać na piśmie roczniki dziejów Polski, a także innych ludów sąsiadujących z Polską"26. Nie zamierzamy analizować tekstu „ojca historii polskiej" czy wyodrębniać materiałów dotyczących ziem wschodnich, ponieważ polscy badacze pisali już o tym niejednokrotnie (chcielibyśmy wymienić tylko kilka artykułów bezpośrednio związanych z naszym tematem)27. Pragniemy natomiast pokazać, jak zmieniały się relacje z zakresu dziejów Europy Wschodniej w wieku XV. Powszechnie znane wydarzenia polityczne, które zaistniały za czasów rządów królów Władysława Jagiełły oraz jego syna, Kazimierza Jagiellończyka, doprowadziły do bardziej ścisłego związku politycznego pomiędzy Polską a Wielkim Księstwem Litewskim oraz połączenia w jeden organizm państwowy Korony i Rusi. Przemiany te znalazły swoiste odbicie w doskonałej syntezie historii narodowej Jana Długosza. Oto jaką interpretację tych wydarzeń podaje Długosz. W roku 1378 Litwini doznali ośmiu napadów Krzyżaków i doprowadzeni do rozpaczy postanowili opuścić swoje siedziby, i osiedlić się na trudniej dostępnych terenach, a Litwę i Ż,madi zostawić agresorom. „I byliby to zrobili, gdyby ich planów nie zmieniło wstąpienie Jagiełły na tron Polski"28. W żadnym ze źródeł polskich, pruskich i ruskich nie ma wzmian- 25 Kronika Jana z Czarnkowa, rozdz. 59, s. 108 - 109. 26 Jana Długosza Roczniki czyli Kroniki stawnego Królestwa Polskiego, ks. I - II, Warszawa, s. 63. S. Solicki, Metoda pracy nad dziejami obcymi w Annales Poloniae Jana Długosza, w: Studia źródłoznawcze, t. XXII, Warszawa-Poznań 1977, s. 105 — 109; M. Biskup, Jan Długosz (1415 — 1480) jako historyk Polski i krajów Europy Środkowowschodniej, w: „Zapiski historyczne", t. XLVI, rok 1981, z. 4, s. 35-51; JI. MHxaiijJOBCKaa, J?« fljiyiout u Eepnapd BanoecKuii. CpaeHumejibHcm xapcacmepucmuKa na Mamepuajiax ucmopuu Eejiopyccuu u Jlumebi, w: „Zeszyty naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace historyczne", z. 76, 1985, s. 85 - 93. W niniejszych artykułach jest podana literatura na ten temat. 28 Jana Długosza Roczniki..., ks. X, Warszawa 1981, s. 88. -28- Oblicza Wschodu w dziejopisarstwie polskim Id 0 tym planie przesiedlenia się Litwinów29. Jednak Długosz uporczywie ii.ii/uca zdanie, które przypisuje nawet Witoldowi, „że wyrzucenie i po-i /uccnie przez niego i wszystkich jego poddanych Litwy i Żmudzi zostało powstrzymane wyłącznie dzięki pomocy Polaków i że Polakom należy się |h> wsze czasy wdzięczność za przywrócenie upragnionej ojczyzny"30. Na-Ic/.y więc wnioskować, że sam skonstruował pewną hipotezę tłumaczenia /wiązku politycznego zawartego pomiędzy Polską a Wielkim Księstwem litewskim. Wiadomo, że dziejopis nie był zadowolony ze wstąpienia na polski tron Litwina, Jagiełły, i jego dynastii (co przyczyniło się do zabronienia wydania Roczników w druku). Opisując częste napady pogańskiej jeszcze wtedy Litwy na Mazowsze i inne polskie ziemie, podobno ekstrapolował swoją niechęć na późniejsze czasy. Stąd wynikają niektóre interpretacje politycznej historii państw wschodnioeuropejskich. Roczniki pokazują raczej pasywną rolę wschodnich terenów, które Długosz, jak wcześniej Kadłubek, rozpatrywał jako bazę wypadową do poszerzenia politycznego wpływu Królestwa Polskiego na Wschód. Zresztą trudno oczekiwać obiektywności od średniowiecznego autora. W każdym bądź razie Długosz powinien był znacznie więcej uwagi niż jego poprzednicy na polu dziejopisarstwa zwracać na tereny wschodnie, chociaż jak zaznaczają badacze, ogólne nastawienie Roczników jest anty-krzyżackie. Tendencja wschodnia zachowała się i rozwijała u kontynuatorów Długosza — Miechowity, Wapowskiego, Bielskiego, Kromera i in., którzy działali już w odmiennych warunkach politycznych. Jan Długosz pierwszy wprowadza rozdział zatytułowany „Chorografia", w którym są zawarte ówczesne wyobrażenia geograficzne o Królestwie Polskim i ziemiach ościennych. Zarys ten zyskał Długoszowi zasłużoną opinię znakomitego geografa; był też wykorzystywany bezpośrednio lub pośrednio przez licznych autorów XVI wieku. Jednak profesor S.A. Ale-xandrowicz podkreśla, że o ile znajomość ziem polskich wykazywaną przez Długosza uznaje się powszechnie za doskonałą, o tyle w stosunku do terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego konfrontacja jego danych z materiałem kartograficznym świadczy o tym, że na wschód od linii Bugu i Pisy znajomość rzek doznaje nagłego załamania31. W dorzeczu Wisły 29 Tamże, s. 90 p. 30 Tamże. 31 S. Alexandrowicz, Ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego w „Chorografii" Jana Długosza, w; Studia z dziejów geografii i kartografii, s. 295-317. -29- Albina Semiańczuk, Henadź Semiańczuk wymienionych zostało 101, Odry 51 rzek i rzeczek, a w dorzeczu Dniepru, Niemna i Dźwiny tylko 19, 10 i 3 rzeki32. Poza tym Długosz lepiej znał ruskie ziemie Korony niż Wielkiego Księstwa Litewskiego. Podobne proporcje zostają również u późniejszych dziejopisów. Na przykład Marcin Kromer w swoim dziele zatytułowanym Polska, czyli o położeniu, ludności, obyczajach, urzędach i sprawach publicznych Królestwa Polskiego księgi dwie (rozpatrujemy tę pracę jako dodatek do głównego dzieła M. Kromera, czyli kroniki) wymienia tylko Berezynę, Dniepr, Bug, Dniestr, Niemen, Muchawiec, Pregołę, Prut, Prypeć, Styr, Turię, Słucz, Swisłocz, Narew, Seret, Bystrzycę, Lipę, Zbrucz, Smotrycz, Uszycę, Mu-rachwę (razem 21 rzek z terenów rusko-litewskich). Nie prostując licznych błędów w lokalizacji punktów geograficznych zarówno Długosza, jak i Kromera, należy podkreślić, iż ten ostatni lepiej był zorientowany w geografii wschodniej niż jego poprzednik. Tłumaczy się to po pierwsze ogólnym postępem wiedzy naukowej w dobie Renesansu, po drugie tym, że Długosz nigdy nie był poza wschodnimi granicami Królestwa Polskiego (otrzyma-wszy nominację na biskupa we Lwowie przed samą śmiercią, nie zdążył tam wyjechać), natomiast Kromer często przebywał na terenach Wielkiego Księstwa Litewskiego i ziemiach ruskich. Określił położenie geograficzne państwa polsko-litewskiego po 1569 roku wraz z Prusami Książęcymi i Inflantami w stopniach geograficznych i milach. Jednak podstawowym źródłem dla Kromera była Długoszowska „Chorografia". W swoim głównym dziele De origine et rebus gestis Polonorum Kromer również podaje informacje dotyczące geografii Rusi i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Nie ma w nim jednak specjalnego rozdziału o Litwie i Rusi, jakie później pojawiały się u M. Bielskiego i M. Stryjkowskiego. Natomiast na początku kroniki spotykamy krytykę wywodu narodów słowiańskich (w tym polskiego) od Jafeta, syna Noego, która w sposób oczywisty przez wymienienie wielu pokoleń biblijnych przodków odzwierciedlała ówczesne pojęcie mijającego czasu. W odróżnieniu od swoich poprzedników Kromer wprowadził sporo zmian metodologicznych. Po pierwsze odrzucił biblijną geneologię: wywodził Polaków nie od Jafeta i Jawana, tylko od Asarmota, „którego siedziba najdawniejsza w Sarma-cji"33. Praojczyzną Słowian według Kromera była Sarmacja w Europie ! Tamże, s. 297. ! Kronika Polska Marcina Kromera Biskupa Warmińskiego, Ksiąg XXX, t. I, Sanok 1868, s. 9- 10. -30- Oblicza Wschodu w dziejopisarstwie polskim Wschodniej, czyli powtórzył za Miechowitą tezę o europejskiej proweniencji Słowian. Od Kromera pochodzą również ciekawe notatki o języku narodów Wielkiego Księstwa Litewskiego.: „Od tego czasu jak Litwa miała po rusku rozmawiać, język litewski nie był użyteczny, tylko tu, nad brzegiem morskim, gdzie dziś Prusy, Żmudź, Inflanty, aż do Wilii". To znaczy, że większość ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego posługiwała się językiem słowiańskim. Maciej z Miechowa tak samo jak Długosz nie był na Wschodzie, ale dosyć obszernie pisał o Rusi i Wielkim Księstwie Litewskim w swoim Opisie Sarmacji Azjatyckiej i Europejskiej, wydanym w 1517 roku, poświęconym przeważnie Tatarom i narodom z nimi spokrewnionymi, czyli Sarmacji Azjatyckiej. Jak w przypadku dzieła M. Kromera, Polska..., traktujemy Opis... jako dodatek do głównej pracy historycznej Miechowity, Kroniki Polaków. O geograficznej problematyce w utworach tego dziejo-pisa obszernie wspominali już S. Wojciechowski, K. Buczek i H. Barycz34, dlatego chcielibyśmy zwrócić uwagę tylko na niektóre podstawowe osiągnięcia autora. Otóż Miechowicie zawdzięczamy duży postęp w badaniu problematyki słowiańskiej, uzasadnił bowiem europejską etnogenezę Słowian (dotąd zadomowione było na Zachodzie przeświadczenie o pochodzeniu Słowian od Scytów czy Sarmatów, czyli narodów azjatyckich). Księga druga traktatu zaczyna się rozdziałem „O Rusi, jak się ona dzieli, jakie ma bogactwa i co się na niej znajduje". Warto zaznaczyć, że autor dość dobrze określa granice Rusi — Roxolanii: „Wschodni jej kraniec dotyka rzeki Don i Błot Meotydy, które oddzielają Azję od Europy"35. Taka granica pomiędzy Europą a Azją była przyjęta w XVI wieku. „Granicą Rusi na południu są góry Karpaty i rzeka Tyras (Dniestr) [...] Na wschodzie granicę Rusi stanowi Don, Meotyda i Krym, na północy Litwa, a na zachodzie Polska"36. Największą zasługą Miechowity w dziedzinie geografii środkowowschodniej Europy jest udowodnienie tego, że nie ma „osławionych Gór 34 S. Wojciechowski, Maciej z Miechowa jako geograf krajów litewsko-ruskich. Kolo geografów uczniów UJ, „II sprawozdanie naukowe załata 1921 - 1925", s. 120— 135; K. Buczek, Maciej Miechowita jako geograf Europy Wschodniej, w: Maciej z Miechowa 1457 - 1523, Wrocław 1960; H. Barycz, Wstęp do „Maciej z Miechowa. Opis Sarmacji Azjatyckiej i Europejskiej, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk, 1972, s. 5-16. 35 Maciej z Miechowa, Opis Sarmacji Azjatyckiej i Europejskiej, Wrocław—Warszawa--Kraków-Gdańsk 1972, s. 61. 36 Tamże, s. 61-62. -31- Albina Semiańczuk, Henadź Semiańczuk Alańskich, Hiperborejskich i Ryfejskich, z których mają wypływać nie mniej znane rzeki opisane przez geografów i sławnych poetów, jak Don, Dniepr i Boh oraz największa z tych rzek Wołga. Jak poucza doświadczenie, wszystko to jest niezgodne z prawdą i wiadomości te trzeba sprostować jako wynikłe z niewiedzy"37. Stosunek Miechowity do Rusi jest całkiem przychylny. Malowniczo opisuje obfitość tego kraju („Ziemia prymitywnie uprawiana i mało przeorana, po zasianiu ziarna przez następne trzy lata rodzi sama. Dzieje się to tak, że w czasie żniw pozwala się, aby trochę ziarna zostało na polu i w roku następnym wyrasta zboże bez uprawy i bez orania"38). Natomiast zmienia się tonacja opowiadania, kiedy zaczyna mówić o Litwie. Sporo uwagi poświęca historii i starożytnej pogańskiej religii Litwy i Żmudzi. Opisy te cechuje pewna pogarda. O Żmudzi na przykład pisze w następujący sposób: „Abyś poznał charakter tej krainy i jej ludu, wiedz, że Żmudź jest krainą północną i ziemią gramczącą z Litwą, Inflantami i Prusami, otoczoną lasami, pagórkami i rzekami i podzieloną na okręgi: Iragola, Miedniki, Kroże, Roze-na, Widuki, Wielunia, Celtini, Czetra. Ludzie są tu wysocy i postawni, ale prostaccy i nieokrzesani, żyjący skąpym i lichym pokarmem, pragnienie zaspokajający wodą, rzadko tylko piwem czy miedonem [...] Jako izb mieszkalnych nie używają tutaj wykwintnych budowli, tylko mieszkają w pojedynczej szopie, wewnątrz przestronnej, zwężającej się ku górze na kształt czółna czy wielkiego hełmu, zbudowanej z drzewna i słomy"39. Z tego opisu dowiadujemy się, jakie tereny należały do Żmudzi. Co prawda autor nie wymienia terenów określonych jako Litwa, ale wzmiankuje, że „na Żmudzi, która ma 50 mil długości, i na Litwie, która jest długa na mil 30, na wsiach mówią po litewsku". Szczegółowy opis domów i gospodarstwa Żmudzinów i innych narodów Wielkiego Księstwa Litewskiego podany w związku z ich religią, który znajdujemy u Miechowity, pozwala uważać go za jednego z pierwszych etnografów Europy Wschodniej, chociaż, jak wiadomo, nie bywał na tych terenach, a jak sądzą badacze, czerpał informacje od studentów Akademii Krakowskiej i innych przybyszów stamtąd. Największe rozbieżności wśród dziejopisów zachodzą przy określeniu pojęcia Ruś Biała. Zresztą współcześni badacze białoruscy i zachodni rów- 37 Tamże, s. 22. 38 Tamże, s. 61. 39 Tamże, s. 66. -32- -------------Oblicza Wschodu w dziejopisarstwie polskim --------------------- nie mają jednego zdania o tym, kiedy i gdzie nazwa ta pojawiła się I |akie tereny obejmowała40. W Kronice Sarmacji Europejskiej A. Gwagnina znajduje się rozdział m\lutowany „Opisanie Wielkiego Księstwa Litewskiego, czyli wywód i początek zacnego a sławnego narodu litewskiego dowodny dotąd od żadnego z historyków dostatecznie nie wyrażony"41 oraz „Kronika ziemie ru- I lej, w której się zamyka wszystkich miast, zamków i prowincyj do niej należących krótkie opisanie...", oraz „Część II Kroniki Ziemi Ruskiej, u której się zamyka opisanie granic ziemie ruskiej, i prowincyj do korony polskiej i wielkiego księstwa litewskiego wcielonych: jako Ziemie lwo-IVtldej, halickiej, bełskiej, chełmińskiej, przemyskiej, podolskiej, wołyń- kicj, kijowskiej, mścisławskiej, witebskiej, połockiej i inych. A naprzód położenie granic ziemie ruskiej". Jeżeli z granicami Wielkiego Księstwa Litewskiego sprawa jest w miarę lasna, to granicę Rusi Gwagnin określa niedokładnie: „Ruska ziemia, którą i dawna Roxolanią zowią, ode wschodu słońca leży przy białem jeziorze, przy rzece Tanais, która Azyą od Europy dzieli; ku zachodu Walachii i moł-ihiwskiej ziemi pograniczna; od południa dzielą ją góry Tatry. A jest Ruś trojaka, jedna Biała, druga Czarna, trzecia Czerwona. Biała około Kijowa, Mozera, Mścisławia, Witebska, Orszy, Połocka, Smoleńska i ziemie sie-wierskiej, która z dawna do wielkiego księstwa litewskiego przynależy. ('żarna w ziemi moskiewskiej około białego jeziora i tam wszędzie ku Azyi. Czerwona przy górach, które Beskidami zowią, której król polski rozkazuje, i do korony przynależy: jako w Kołomyi, w Zydaczowie, w Sniatyniu, w Rohatynie, w Busku, etc. Pod temiż górami są powiaty, jako: halicki, przemyski, sanocki, a w pośrodku jest miasto sławne Lwów [...] Ku północy są powiaty: chełmski, bełski i łucki. Zamyka się ruska ziemia od południa górami Tatrami, a rzeką Niestrem; od wschodu rzeką Tanais i ziemią prze-kopską. Od północy ma ziemię litewską, a od zachodu polską"42. Inni dziejopisarze w XVI wieku też dokładnie nie wiedzieli, gdzie się znajduje Ruś Biała. Na przykład Maciej z Miechowa nadmienił, że „jeden 40Imu meae Eejian Pycb (YKJia/i. 1\M. CaraHOBii. — Mh.: nojiHMa, 1991. — 319c; flac. 3:»Mpayfla. Kojiepu Pyci // A# nojiaijKa i HacBtjKa — fla Ilaayi i BeHei(Hi) Mamspbiujibi ypaubicmaza adKpbiąąsi MeMapusuibHau douiKi 0. CKapune y IJadyaHCKiM yHiaepcim3u,e i Flepiuau óejiapycKa-imaAbimcKau naeyicoeau icaHtpepsHąbii, sucan ad6u-jioch y BeueufM f KacmpbiiHiKy 1992, MiHCK, 1994, c. 16 - 30. 41 A. Gwagnin, Z Kroniki Sarmacyi Europejskiej, Kraków 1860, s. 45. 42 Tamże. -33- Albina Semiańczuk, Henadź Semiańczuk Oblicza Wschodu w dziejopisarstwie polskim dawny historyk opisujący najazd Węgrów idących z Jurgii do Błot Scytyjskich, twierdził, że na granicy Białej Rusi widział posąg bożka pogańskiego utworzony z lodu"43. Nawet Maciej Stryjkowski, który prawie całe życie mieszkał w Wielkim Księstwie Litewskim, nie wiedział, co to jest Ruś Biała, używając bowiem w różnych miejscach Kroniki Polskiej, Litewskiej, Żmudzkiej i Wszystkiej Rusi określenia Litwa, Żmudź, Ruś, Litwa Zawilejska, Litwa Powilejska, Ruś Biała, Ruś Czarna, tylko Żmudź określał jako stałe terytorium. W kronice znajduje się rozdział II księgi IV zatytułowany „O Białej i Czarnej Rusi, wschodnich, północnych i zapołudniowych narodach starożytnych, i ich xiążętach Wielkonowogrodzkich, Izborskich, Pskowskich, Białejezier-skich, Kijowskich, Łuckich, Włodimirskich, Wołyńskich, Halickich, Podgórskich, Podolskich". Już z tytułu widać, iż autor ma na myśli współczesne ziemie rosyjskie i ukraińskie, lecz nie białoruskie. Co prawda wspomina on również o „Biełorussakach Litewskich", ale nie określa dokładnie ich miejsca zamieszkania. Przez „Białorussaków Litewskich" Stryjkowski rozumiał prawosławnych mieszkańców Wielkiego Księstwa Litewskiego (po Unii Lubelskiej Ukraina odeszła do Polski). Jednak dalej Rusią Białą nazywał Ruś Moskiewską i bardzo rzadko współczesną Białoruś. Książę Iwan Daniłowicz Kalita jest według niego księciem „Bieło-Russkim"44, wielcy książęta moskiewscy to u niego „dziedzice „Bieło-Ruskiej monarchii"45. Jednocześnie według Stryjkowskiego Ruś Biała znajduje się gdzieś na południu. Przynajmniej kniaź Włodzimierz Swiatosławowicz „opanowawszy xięstwa Ruskie [...], wszystkę Ruś północną, wschodnią i na południe leżącą Białą i Czarną, pod swoje moc przywiódł"46. Dalej autor określa Lwów jako „głowę wszystkiej Rusi Czarnej"47. Wasilko Halicki wymieniany jest wśród starszych i możniej szych kniaziów Czarnej i Białej Rusi48, więc u Stryjkowskiego Ruś Biała jest terminem „wędrującym", jak zaznaczył M. Ułaszczyk49. Ziemie białoruskie często również nazywane są litewskimi, natomiast jako Litwę rdzenną traktuje Stryjkowski tereny między 43 Maciej z Miechowa, Opis..., op. cit, s. 80. 44 Macieja Stryjkowskiego Kronika polska, litewska, żmudzka i wszystkiej Rusi, Warszawa 1846, t. I, s. 126. 45 Tamże, t. II, s. 10. 46 Tamże, t. I, s. 125. 47 Tamże, t. II, s. 20. 48 Tamże, t. I, s. 286. 49 Hmh meae BeJian Pycb..., op. cit., s. 104. -34- Niewiażą a Winą50. Od Morza Bałtyckiego do Niewiaży, zdaniem Stryjkowskiego, mieszkali autochtoniczni Żmudzini. Prawdziwy stosunek Miechowity do Rusi podobnie jak innych kronikarzy XVI wieku zdradza „pozdrowienie" przesłane autorowi Opisu Sar-macji przez szwedzkiego historyka, byłego arcybiskupa Uppsali przybywa-i.icego wówczas w Rzymie, Jana Magnusa. Zapewnia on, że „naród szwe-dzki jest życzliwie usposobiony do Polaków, życzy im pomyślności w ży-i ni i poczynaniach, będzie z nimi utrzymywać stały pokój skierowany przeciwko schizmatykom i Rusinom"51. Natrafiamy więc na kolejny ste-neotyp, który cechował myślenie zarówno katolików, jak i prawosławnych: wzajemnie nazywali siebie schizmatykami. Następny wielki problem w stosunkach pomiędzy Polską a Europą Wschodnią stanowi pytanie o konfesję. Historia chrześcijaństwa na Rusi i tzw. kusi Litewskiej, czyli Białorusi, liczy tyle lat co w Polsce. W Wielkim Księstwie Litewskim pogańscy książęta dbali o Cerkiew prawosławną. Już za czasów Witenesa powstała odrębna metropolia litewska z siedzibą w Nowogródku, upadła jednak (około 1330 roku) wskutek zabiegów metropolity kijowskiego, Teognasta, rezydującego we Włodzimierzu Suzdalskim. Wznowił ją książę Olgierd, który około 1354 roku posłał mnicha twerskiego, Romana, w celu uzyskania nominacji metropolity. Po jego śmierci metropolitą został Cy-prian. Mimo uprzywilejowanej pozycji Kościoła katolickiego na Litwie (M. Stryjkowski przytacza tekst przywileju dla Kościoła katolickiego na Litwie, kopie którego otrzymał od swego protektora, Juria Juriewicza Olelkowicza Słuc-kiego)52 tutejsza Cerkiew prawosławna odgrywała dużą rolę, chociażby dzięki )'\'stej sieci swych parafii. Odtąd zaczęła się rywalizacja między dwoma Ko-sdołami. Należy zgodzić się z obserwacją Włodzimierza Kazbiaruka, że „stopniowo, z zewnątrz niezauważalnie, lecz wciąż głębiej na wszystkie struktury życia ekonomicznego i państwowo-politycznego ziem ruskich podwładnych Litwie przenikał żywioł łacińsko-polski kulturalny, religijny i językowy, co prowadziło, przy odpowiednich warunkach i przy zachowaniu ówczesnych tendencji rozwoju historycznego, do postępującej asymilacji ogromnych terenów Białorusi i Ukrainy"53. 50 Macieja Stryjkowskiego Kronika..., op. cit., t. II, s. 85, 86. 51 Maciej z Miechowa, Opis..., op. cit., s. 24. 52 Macieja Stryjkowskiego Kronika..., op. cit., t. II, s. 81. 53 y. Ka36apyK, CjiaesmcKin Jiimapamypbi i npaÓJieMU óenapycKaza jiimapamypa-.miycmea, Mjhck 1982, c. 9 - 10. -35- Albina Semiańczuk, Henadź Semiańczuk Polskie kroniki wspominają o licznych wpływach kultury zachodniej, katolickiej na Białoruś i inne ziemie Europy Wschodniej, ale one same to też przykład oddziaływania kultury polskiej na kulturę Wielkiego Księstwa Litewskiego. Najwyższy czas, żeby powiedzieć, że Kronika polska, litewska, żmudzka i wszystkiej Rusi Macieja Stryjkowskiego, która jest pierwszą drukowaną historią Wielkiego Księstwa Litewskiego i krajów ościennych, bardziej niż do polskiej należy do rodzącej się historiografii Wielkiego Księstwa Litewskiego. Tak ściśle złączyła się z piśmiennictwem Wielkiego Księstwa Litewskiego, że nie podobna już jej oddzielić od innych utworów tego gatunku w literaturze białoruskiej, ukraińskiej lub litewskiej. Była ona wiele razy przerabiana (S. Dowgird, A. Wijuk-Kojało-wicz, Kronika litewska i żmudzka, F. Safoniewicz i in.). Polskie kroniki same robiły się (elementem) podmiotem kultury. W bibliotekach klasztorów jezuitów w Nowogródku, Grodnie, Brześciu oraz innych zakonów na terenach Białorusi i Litwy znajdowały się kroniki Kromera, Stryjkowskiego, Herburta, Miechowity i innych dziejopisów polskich54, które służyły celom edukacyjnym i w ogóle kulturowym. 54 Rosijski gosudarstwennyj archiw drewnieli aktów, F. 1603, opis 1, delo 44 a, s. 6-23 v (Brześć); Nacjonalny archiv Respubliki Białoruś, F. 27, op. 6, d. 23, s. 47-130 (Nowogródek); F. 1928, op. 1, d. 265, s. 51 v (Brześć); Lietuvos Centrinis valstybinis isłorijos archyvas, F. DA, d. 11297, s. 16-86 (Grodno). IDEE TOWARZYSZĄCE PROCESOWI UZYSKIWANIA PRZEZ MOSKWĘ DOMINACJI NA ZIEMIACH RUSKICH W XV, XVI WIEKU Krystyna Chojnicka Referat mój co najmniej dwojako sprzeciwia się ogólnym założeniom niniejszej konferencji. Po pierwsze dotyczy on niemal w całości tego, co myśleli o sobie i swoim państwie mieszkańcy państwa moskiewskiego, a dokładniej jego elity w okresie uzyskiwania przez nie dominacji na ziemiach ruskich. Rzecz nie będzie więc dotyczyła obrazu Wschodu w kulturze polskiej. Będzie natomiast dotyczyła obrazu Moskwy w oczach jej elit, z tym zastrzeżeniem, że podstawową tezą, jaką będę się starała w tym wystąpieniu przekazać, będzie twierdzenie, że Moskwa w owym czasie za Wschód bynajmniej się nie uważała i wszystkie rozwijane wówczas, zarówno w kręgach cerkiewnych, monastycznych, jak i dworskich, idee służyły udowodnieniu twierdzenia, że nowo powstające cesarstwo jest zasadniczo różne od tego, co za Wschód można postrzegać. Musimy wziąć pod uwagę dwoiste rozumienie pojęcia „Wschód". Dla państw Europy Zachodniej, dla Europy wyznania katolickiego, kryło się pod nim przede wszystkim cesarstwo wschodnie. Już w czasach Karola Wielkiego wykształciło się bowiem pojęcie Europy, do której nie zaliczano Bizancjum. Po roku 1054 nie było już wątpliwości co do tego, że istnieje dwoistość chrześcijaństwa. Podział ten, na Wschód i Zachód, pogłębiany następnie w okresie wypraw krzyżowych, był już w wieku XV, w czasie upadku Konstantynopola, całkowicie ugruntowany. Z kolei „Wschód" dla mieszkańców państwa moskiewskiego w pierwszym skojarzeniu oznaczał Złotą Ordę, Carstwo Krymskie czy Kazańskie, może także Turcję. Otóż idee stojące u podstaw tworzenia centralizującego się państwa moskiewskiego zdecydowanie negowały przynależność Moskwy do Wscho- -37- Krystyna Chojnicka du w obydwu powyższych znaczeniach. Zanim przystąpię do skrótowej z konieczności prezentacji owych idei, winna jestem jeszcze wyjaśnienie, co rozumiem przez słowo „idee". Otóż są to pewne wyobrażenia, mity, stereotypy i legendy obrazujące stopień świadomości współczesnych, a towarzyszące konkretnym wydarzeniom politycznym. Ważne jest w tym przypadku podkreślenie, że jedynym możliwym dla nas, badających te sprawy z perspektywy wieków, kryterium rozstrzygającym, czy dana idea funkcjonowała wśród szerszych kręgów ludności, jest stwierdzenie, w ilu dokumentach państwowych, pismach dyplomatycznych, relacjach świadków i uczestników wydarzeń historycznych, czy we wspomnieniach się ona zachowała. Mamy przy tym świadomość, że ogranicza to wpływ owej idei jedynie na nieliczną część tych Moskwian XV i XVI wieku, którzy posiedli sztukę pisania. Ale też pamiętajmy, że tylko oni mieli niejaki wpływ na losy państwa. Naturalnie zwrócimy uwagę przede wszystkim na te teorie, którym udało się uzyskać status idei państwowych, które przeniknęły do podstawowych oficjalnych dokumentów monarchii moskiewskiej. Na ogół w literaturze występuje dość schematyczne ujęcie poglądów na rolę i przeznaczenie Moskwy w świecie, które jakoby wyznawali ówcześni. Otóż powtarzane jest twierdzenie, że ideą przewodnią było uznanie Moskwy za Trzeci Rzym, który zapanuje w świecie jako jedyna władza uniwersalna, następczyni Rzymu i Konstantynopola, „a czwartego Rzymu nie będzie". Łączono rutynowo tę teorię z ideą dziedziczenia Moskwy po Konstantynopolu. Jedynie pozornie są to koncepcje tożsame czy choćby pokrewne. W istocie najczęściej intencje dzieł twierdzących, że Moskwa jest Trzecim Rzymem, i tych, według których dziedziczy ona po Konstantynopolu, są sprzeczne. Kolejnym schematem funkcjonującym powszechnie w literaturze jest uznanie, że na kształt piętnastowiecznego ustroju państwowego, ceremoniału dworskiego i, ogólnie rzecz biorąc, obyczajowości, a nawet na ostateczne wyzwolenie Rusi z niewoli tatarskiej wpłynął w sposób decydujący mariaż pomiędzy Wielkim Księciem Iwanem III Wasiliewiczem a Zoe Paleolog, bratanicą i wnuczką cesarzy bizantyjskich. Dla ilustracji twierdzeń o schematycznym pojmowaniu rosyjskiej idei XV i XVI wieku przytoczmy przykłady z dzieł o diametralnie różnej proweniencji. Fiodor Dostojewski, Dziennik pisarza (Warszawa 1982, t. 2, s. 186, 197): „A więc w imię czego, w imię jakiego prawa moralnego mogłaby Rosja starać się o Konstantynopol? W oparciu o jakie wyższe cele mogłaby go żądać od Europy? Ależ właśnie — jako przywódczyni -38- — Idee towarzyszące procesowi uzyskiwania przez Moskwę dominacji ------- piawosławia, jako jego opiekunka i strażniczka — rola, przeznaczona jej iu/ za czasów Iwana III, który wyniósł carogrodzkiego dwugłowego orła ponad starodawny herb Rosji [...]"; Georg Ostrogorski, Dzieje Bizancjum, (Warszawa 1967, s. 445): „Iwan III, oswobodziciel i unifikator ziem ru-i ich, poślubił córkę despotesa, Tomasza Paleologa, a bratanicę ostatniego i csarza bizantyjskiego. W herbie swego państwa umieścił dwugłowego or-h bizantyjskiego, w Moskwie wprowadził zwyczaje bizantyjskie"; Jan Ku-i harzewski Od białego do czerwonego caratu, (Londyn 1958, s. 15): ..Wówczas, gdy oczekiwano po Iwanie walki z islamem, on, tymczasem ożeniwszy się z dumną księżniczką bizantyjską, wzmógł przepych swego domu, przybrał orła dwugłowego za herb państwa [...]"; P. Miliukow Oczerki po istorii russkoj kultury, cz. II: Cierkow' i szkoła (wiera, twor-estwo, obrazowanije), (Sankt Petersburg 1899, s. 24): „Ożeniwszy się / [...] Sofią Paleolog, Iwan III de facto zapoczątkował aspiracje kniaziów moskiewskich do tytułu i władzy imperatorów bizantyjskich". Podobne ust zdanie polskich autorów syntez historycznych: Wł. Czaplińskiego (Zarys dziejów Polski do roku 1864, Kraków 1985, s. 128); T. Manteuffla i Historia powszechna, średniowiecze, Warszawa 1995 s. 361) czy M. Bólu/yńskiego (Dzieje Polski w zarysie, Warszawa 1974, s. 229). Jak widać, opinie powyższe są na tyle powszechne, że polemika z nimi wydaje się niemożliwa. Spróbuję jednak zaprezentować kilka dowodów przeciwnych, które zresztą również nie stanowią w literaturze novum, lecz / nie znanych przyczyn nie uzyskały posłuchu w kręgach naukowych i popularności wśród czytelników1. Jako pierwszą rozpatrzmy teorię o Moskwie jako Trzecim Rzymie. Jak wiadomo, pojawiła się ona pod piórem ihumena klasztoru św. Eleazara, liloteusza (Fiłafieja), w skończonej formie po raz pierwszy za panowania Wasyla III (prawdopodobnie w drugiej dekadzie XVI wieku) w listach do ii-go monarchy i do Muniechina, namiestnika Wielkiego Księcia w Psko-wie2. Jest uznawana za klucz do zrozumienia idei monarchii moskiewskiej od czasów upadku Konstantynopola. Decydujący okazał się w tym przypadku fakt, że teoria ta jako proste przeniesienie niemieckiej idei translatio tmperii idealnie wyjaśniała zachodnim badaczom miejsce i przyszłość Rosji 1 Por. np. W. Sawwa, Moskowskije cari i wizantijskieje wasiliewy. K woprosu o wlianii Wizantii na obrazowanije idiei carskoj własti moskowskich gosudariej, Charków 1901. 2 W. Malinin, Stariec Jelieazarowa monastyria Fiłofiej i jego posłanija. Istoriko-litiera-tiirnoje isliedowanije, Kijew 1901. -39- Krystyna Chojnicka w świecie, jej imperialne aspiracje, była pojemnym schematem, paralelnym do znanych argumentów stojących u podstaw potęgi cesarstwa niemieckiego. O popularności tej koncepcji w Moskwie możemy jednak mówić w okresie znacznie późniejszym. Można się zgodzić3 z tym, że do uznania stolicy Rosji za Trzeci Rzym dążył Piotr Wielki i że nie chodziło już 0 Moskwę, lecz o Sankt Petersburg. Z całą natomiast pewnością prawdziwy tryumf idea ta święciła w wieku XIX wraz z rozwojem teorii panslawi-stycznych i z konfliktami militarnymi Rosji z Turkami. Również w wieku XX nie brak nawiązań do tej koncepcji4. Natomiast w omawianym okresie konsolidowania się monarchii moskiewskiej jej echa były bardzo niewielkie. W istocie była to teoria propagowana w ograniczonym zakresie jedynie przez kręgi cerkiewne zainteresowane uzyskaniem odpowiedniej pozycji w państwie. Twórca omawianej idei, mnich Filoteusz, nie był nikim w owych czasach w państwie moskiewskim znaczącym, a nie ma żadnych dowodów na to, że pisał na zlecenie jakichkolwiek wpływowych kręgów dworskich. Dlaczego więc właśnie on miałby się stać głównym ideologiem państwa moskiewskiego? Następnym dowodem na małą popularność i znikomy w owym czasie wpływ omawianej teorii jest fakt, że nigdy za panowania trzech kolejnych władców, których polityka zadecydowała o ostatecznym skupieniu ziem ruskich wokół Moskwy, czyli za Iwana III, Wasyla III 1 Iwana IV Groźnego w latach 1462 - 1584, nie powołano się na koncepcję o Moskwie jako Trzecim Rzymie w żadnym z oficjalnych pism państwowych. Najistotniejszy wydaje się fakt, że idea ta nie jest przywoływana jako argument w burzliwych sporach Iwana IV z państwami europejskimi o uznanie tytułu cesarskiego dla moskiewskiego władcy. Nie ma jej w świadectwach Possevina i Herbersteina5. Jak już mówiłam, myli się często teorię o Moskwie jako Trzecim Rzymie z ideą o dziedziczeniu przez Moskwę pozycji Konstantynopola. Zręby tej koncepcji pochodzą jeszcze z czasów Iwana III, a autorem ich jest metropolita Zosima, autor tablicy świąt ruchomych z roku 1492 zwanej 3 J. Łotman, B. Uspienski, Pogłosy koncepcji „Moskwa — Trzeci Rzym" w ideologii Piotra Pierwszego (W sprawie tradycji średniowiecznej w kulturze baroku), w: Semiotyka dziejów Rosji, wybór i przekład Bogusław Żyłko, Łódź 1993. 4 J. Bardach, Trzeci Rzym w myśli rosyjskiej (schyłek: XIX - XX wiek), w: Historie - Idee -Polityka, Księga Dedykowana prof. Janowi Baszkiewiczowi, Warszawa 1995. 5 A. Possevino, Moscovia, Warszawa 1988; Baron S. Gierbiersztein, Zapiski o mosko-wskich dziełach (Rerum Moscovitiarum Commentarii), wwiedienije, pieriewod i primieczanija A.I. Maliejna, Sankt Petersburg 1908. -40- Idee towarzyszące procesowi uzyskiwania przez Moskwę dominacji ------- lilotenije paschalii. Jest to jednak teoria odmienna od koncepcji Trzeciego K/ymu i nie dość, że ze względów pragmatycznych dla Moskwy nieko-i/ystna, to również niezbyt prestiżowa. Dziedzictwo po upadłym imperium im- było szczególnym zaszczytem tym bardziej, że czternaście lat przed \wym upadkiem cesarz bizantyjski był jednym z sygnatariuszy Unii Flo-icnckiej łączącej Kościół grecki i rzymski pod prymatem biskupa Rzymu. Moskwa, która zdecydowanie odrzuciła postanowienia tej Unii (pomimo /c pierwotnie wśród sygnatariuszy był metropolita Izydor), uznała, że upa-ilik Konstantynopola jest karą za grzech odstępstwa od jedynej wiary chry-•nisowej — prawosławia. Moskwa, która fundowała swą państwowość na (•unicie wiary, która uzasadniała pozycję swych władców koniecznością opieki nad chrześcijaństwem, nie była chętna do przyznania, że dziedziczy 11" Bizancjum. Przeciwnie, jej państwowość prezentować miała cechy unikalne oraz być wolna od błędów poprzedników. Moskwa nic nie chciała przejmować od Bizancjum, wszelkie sukcesy pragnęła zawdzięczać samej sobie. Teoria o dziedziczeniu po Konstantynopolu w wieku XV i XVI nie była wykorzystywana przez władców Moskwy, jako że nie dawała im żadnych pragmatycznych korzyści. Przeciwnie, optowały za nią Wenecja i Cesarstwo Niemieckie, zainteresowane wykorzystaniem Moskwy jako siły militarnej dla rozprawienia się z potęgą turecką. Takiego ryzyka jednak Moskwa nie mogła podjąć. Zaangażowanie sił w walkę z sułtanem osłabiłoby szansę na to, co w istocie stanowiło przedmiot ambicji państwa, na przyuczenie tych ziem ruskich, które pozostawały pod władzą państwa litewskiego, a na północy Zakonu Kawalerów Mieczowych. Kierunki ekspansji wiodły także na wschód, w stronę Kazania, Astrachania czy Syberii, jednak przez kolejne dwieście lat władcy Moskwy nie decydowali się na konflikt /. Turcją. Istnieje ceniona w nauce koncepcja N.S. Czajewa6, która przeciwstawia teorię dziedziczenia przez Moskwę po Konstantynopolu teorii o Moskwie jako Trzecim Rzymie. Głosi ona, że ta druga idea, dzięki rozbudowaniu progresywnej perspektywy historiozoficznej, odsuwa Moskwę od dziedzictwa po Konstantynopolu, czyniąc z niej najwyższe, doskonałe i ostateczne cesarstwo, które swą trwałość zawdzięczać będzie temu, że potrafi uniknąć wszelkich błędów swych poprzedników. Jest więc według 6 N.S. Czajew, Moskwa — Trietij Rim w politiczeskoj praktikie moskowskowo prawitiel-stwa XVI wieka, w: Istoriczeskije zapiski, 1945, nr 17. -41- Krystyna Chojnicka Czajewa Trzeci Rzym odpowiedzią Moskwy na sugestie Zachodu dotyczące konieczności przejęcia dziedzictwa po Konstantynopolu, czyli de facto powinności ocalenia go z rąk tureckich. Problem polega w tym przypadku na tym samym co poprzednio — nie ma dowodów na rozpowszechnienie żadnej z tych koncepcji, wszystko jedno czy działających komplementarnie, czy konkurencyjnie, w literaturze państwa moskiewskiego XV i XVI wieku. Nie potwierdza się także popularna teoria o bizantynizacji i ambicjach cesarskich Moskwy rozbudzonych dzięki małżeństwu Iwana III z Zoe Pa-leolog. Weryfikacji nie wytrzymuje kilka tradycyjnie związanych z tą ideą rzekomych faktów historycznych. Szczegółowe analizy ceremoniału dworu wielkoksiążęcego w latach panowania Iwana III i jego następców nie potwierdzają, że zdominowany on został przez elementy ceremoniału cesarzy wschodnich7. Można się w nim doszukać natomiast wielu wpływów tatarskich. Małżonka Iwana III zresztą nie wychowywała się na dworze w Konstantynopolu, wątpliwe jest zaś, aby ktoś spośród jej dworzan dobrze jeszcze znał ów ceremoniał dwadzieścia lat po upadku cesarstwa. Moskwa dążenia do wyzwolenia się z niewoli tatarskiej podejmowała konsekwentnie już od czasów Iwana Kality, sprzyjał jej niewątpliwie kryzys wewnątrz Ordy. Nic dziwnego więc, że w związku ze wzrostem znaczenia państwa Moskwa zadbała o usztywnienie obyczajów dworskich stosownie do pozycji, do jakich aspirowała w stosunkach międzynarodowych. Nie jest także prawdą, że pod wpływem bizantyjskiej małżonki zaczął Iwan III posługiwać się tytułem cesarskim. Wiadomo, że w sporadycznych przypadkach używał go w pismach, lecz nie starał się go eksponować w stosunkach dyplomatycznych z potęgami światowymi (cesarz i jego syn — król rzymski, Maksymilian, nigdy ani Iwana III, ani Wasyla III tak nie tytułowali; źródła ruskie twierdzą, że niekiedy używali tego tytułu posłowie Maksymiliana, z drugiej zaś strony w korespondencji z królem duńskim z roku 1493 Iwan III jest nazwany imperatorem), lecz częściej ograniczał się w tym względzie do stosunków z krajami słabszymi. Tak więc do korespondentów, których znaczenie uważa za podrzędne: Lubeki, Rewia, Narwy, do Wielkiego Mistrza Zakonu Inflanckiego, pisze Iwan III o sobie: „z Bożej łaski car Wszech Rusi", „gosudar, wielki car Wszech Rusi"8. Nie 7 W. Sawwa, Moskowskije..., op. cit., rozdz. 6. Pamiatniki Diplomaticzeskich Snoszenij Driewniej Rossii s Dierżawami Inostrannymi, t. 1, w: Pamiatniki Diplomaticzeskich Snoszenij c Impierieju Rimskuju — (ot 1488 po 1594 god), passim; m.in. zob. s. 46, 47, 59-61, 73, 77, 87, 96-98, 114, 128, 129, 131. -42- Idee towarzyszące procesowi uzyskiwania przez Moskwę dominacji -------- vna więc Iwan III używać cesarskiego tytułu po ślubie z Zoe ani też iobi tego konsekwentnie. Syn zaś bizantyjskiej księżniczki, Wasyl III, mik, Iwan IV Groźny, pierwszy władca moskiewski, który koronował i., na cara, nigdy nie użyli dla uzasadnienia tego tytułu argumentu, że ich ¦ ii.iikii i babka wywodziła się z rodu cesarskiego. Również cesarski dwugłowy orzeł, którym jakoby zaczął się pieczętować l a.ni III po ślubie z Paleologówną, został przez niego użyty jedynie dwu-kii>inie, po raz pierwszy zresztą w dwadzieścia pięć lat po ślubie, kiedy u "o bizantyjska małżonka, odsunięta od tronu, przebywała w niełasce9, i Mu-cnie przeważa w nauce teoria amerykańskiego uczonego, Gustawa Ale-t.i. głosząca, że orzeł w herbie rosyjskim jest pochodzenia habsburskiego i |fg(> symboliczne znaczenie polega na uznaniu się przez władców Moskwy /.i równych cesarzom niemieckim10. Nic jednak nie wskazuje na to, by ¦ lu kino w ten sposób dać do zrozumienia, że Moskwa przejmuje rolę ce-•..ustwa wschodniego. Posłużmy się przykładem: dążąc do uzyskania po-p.nda Iwana dla starań Ernesta Habsburga o tron Polski i w militarnych ii (i rożny, szczególnie gdy uzasadniał swe prawa do tytułu cesarskiego, ¦ iwno w pismach do obcych monarchów, jak i w rozmowach z posłem >nva Grzegorza XIII, Antonio Possevinem. Ko/różnić należy tak zwane legendy etnogenetyczne, które tworzą mity ¦' h hodzeniu określonego narodu i jego rzekomych przewagach militar- li i politycznych odnoszonych w odległych wiekach, od legend doty- ¦¦ \vh wyłącznie jednego rodu, najczęściej panującego, i jego zaszczytnej i'-, i logii, która mogła być, choć nie musiała, poparta bliższymi informa- 'ini o losach antenatów dynastii. Z tym drugim przypadkiem mamy do nic-nia w literaturze Rusi moskiewskiej XV i XVI wieku14. Wersja po- «li»|.u a pochodzenie od rzymskiego rodu cezarów przypisana została dy- iwitn Rurykowiczów15. Zapewne z uwagi na fakt, że znaczna część ziem niikich pozostawała pod władzą Wielkiego Księstwa Litewskiego i że zbyt 4wir/.a była jeszcze pamięć oporu niektórych republik i księstw ruskich |u/rd wcieleniem ich do centralizującego się organizmu państwowego, nie Mm .ino się w piśmiennictwie ruskim dokonać opisu etnicznego rodowodu, •1/naja.c prawosławną wiarę i chroniącą ją władzę centralną za czynniki konsolidujące, a jednocześnie identyfikujące Rusinów. W kronikach różnych krajów, w tym oczywiście i w polskich, powta- ¦ ¦¦•i|a się schematy wywodzące całe narody lub panujące w nich dynastie ¦ ¦¦I postaci mitycznych, szczególnie z mitologii greckiej, herosów i boha-i> M>w, od postaci biblijnych lub władców i dostojników starożytnego Rzymu Nie ma więc nic szczególnie oryginalnego w powoływaniu się wład-> "w Moskwy na parantele z Oktawianem Augustem. Żeby pozostać przy Mamy tu na myśli tzw. teorię normańską, która odwoływała się do źródła XI - XII-wu-t/nego, czyli do Powieści dorocznej, i (bardzo popularna w XIX wieku) żywotna jest w«rc'nl niektórych nurtów historiografii do dziś; w oficjalnej nauce radzieckiej nie była akceptowana. Również w tekstach rodosłowii z XV i XVI wieku spotyka się informację, że Ruryk |»/ys/.edł iz niemiec lub iz wariag (Dmitriewa, op. cit., s. 126). Wersja ta współistnieje z teorią o pochodzeniu dynastii od Augusta — Prusa (PSRL, t. XXI, cz. 1, Kniga Stiepienneja Rus-tkowi) Rodoslowija, s. 7). '^ K. Pomian, Przeszłość jako przedmiot wiary, Warszawa 1968, s. 17 i n., pisze, że » zachodniej Europie około przełomu XI i XII wieku teorie etnocentryczne przekształciły •K w dynastyczne w wyniku ewolucji pozycji władzy królewskiej i jej stosunku do uniwer-uli/tnu papieskiego. Autor (s. 27) zwraca uwagę na charakterystyczne cechy tych legend, kiorymi były: przekonanie ich głosicieli o ciągłości dziejów i całkowita beztroska w kwestii l»/ytaczanych dat. -45- krywlyna Chnjnicka liliv towarzyszące procesowi uzyskiwania przez Moskwę dominacji iloiyc/.iK'yi'lt ua|t>li*»/v* li sąsiadów Moskwy, przypomnijmy, to w INiImc rtw hntrc/iiy mk!ow«'mI konstruował w swoich kronikach Win-• ««iv Kmlluhek u /uutniii n/vn.isif v.o wieku. Dowiadujemy się z nich między ml o lym, te w/mi.utki n 1'oIsit i o Krakowie znaleźć można w listach uHrli-sii i te hyla Polska /.niiiia już Aleksandrowi Macedońskiemu, są i i iiiuuir o pr/ewagadi militarnych Leszka nad Juliuszem Cezarem i jego rn.it/. ii .1 w u- /.siostrą Cezara, Julią, a także o tym, że właściwe imię Popielą hr/ini.ilu 1'ompiliusz. Teorie dotyczące z kolei rzymskich protoplastów rodów litewskich znajdujemy u Długosza, Rotundusa czy Stryjkowskiego. Funkcja mitycznych genealogii, które zresztą traktowano niezwykle serio i których fikcyjności zdawano się nie dostrzegać (przynajmniej jeśli tworzyły one legendy rodzime), mogła być różnoraka. Najczęściej służyły one, poza zaspokajaniem zwykłej ludzkiej pychy, uzasadnieniu przynależności do konkretnego kręgu kulturowo-cywilizacyjnego16, dowodzeniu wyższości nacji lub dynastii w stosunku do innych pretendentów do władzy, w relacjach z innymi państwami, z Kościołem instytucjonalnym, w staraniach o konkretne nabytki terytorialne. Trzeba przyznać, że w przypadku Rusi Moskiewskiej wszystkie z tych funkcji zostaną zrealizowane. Również w wieku XV tworzenie mitycznych rodowodów nie było czymś rzadkim. Profesor Marian Plezia pisze: „[...] dla ludzi średniowiecza były to sprawy nie o historycznej, lecz o politycznej doniosłości i jeszcze w roku 1467 nie kto inny jak wybitny pisarz polityczny, Jan Ostroróg, chlubił się w Rzymie przed papieżem Pawłem II polskimi zwycięstwami nad Cezarem i Aleksandrem Wielkim, wywołując tym protesty zgorszonych Włochów"17. Potrzeba podkreślenia łączności Rusi z Rzymem starożytnym mogła spełniać jednocześnie kilka funkcji. Najważniejsza z nich to wypracowanie argumentacji, która służyć by mogła władcom Moskwy podczas starań o uzyskanie akceptacji ze strony sił politycznych ówczesnej Europy dla używanego coraz częściej przez wielkich książąt tytułu cesarskiego. Omawiana teoria dawała więc do zrozumienia, że start państw Europy Zachod- 16 Według K. Pomiana (op. cit., s. 13), twórcy legendy pragną wykazać, że ich bohaterowie „[...] są nosicielami tych wartości, których posiadanie stanowi konieczny warunek uczestnictwa w kulturze — mieli własnych mędrców i historyków, uprawiali filozofię i badali naturę, posiadali prawa, obyczaje ich zostały ogładzone, nadto zaś ich pochodzenie jest znane, a ich dzieje są nierozłącznie splecione z najważniejszymi wydarzeniami przeszłości grecko-rzym-skiej. Krótko mówiąc, [...] od dawna nie są barbarzyńcami". 17 Gali tzw. Anonim, Kronika Polska, Wrocław-Warszawa-Kraków, wstęp s. XXXVI. -46- w tym także cesarstwa niemieckiego, częstokroć był gorszy niż pra-i«i- początki państwa ruskiego, którego parantele sięgają najwyższych 'ilkow władzy starożytnej, przewyższając chociażby te państwa, które "d/;( się z plemion barbarzyńskich czy władców posiadających wśród "Ikow niewolników. i 'i i wtóre konstruowano nowy schemat historiozoficzny. Nie było w nim im;i na jakiekolwiek genetyczne związki z Konstantynopolem. O ile u /ątkach Konstantynopola jako siedziby władzy carskiej mówić mo- i\ od wieku IV, o tyle rodowód ruskiej dynastii sięga lat przed naro- niiMii Chrystusa (aczkolwiek nie ociera się nawet o związki z republiką < .niską). Po trzecie, wspomniany wyżej brak powiązań z Konstantynopolem poliniował, że religia i Kościół na Rusi miały pozycję niezależną, a to, że lii/i-st przyjęto z Bizancjum, nie miało większego znaczenia. Co więcej, /.I.i/na konsekwencja, z jaką rodowód współcześnie panujących władców Moskwy rekonstruowano od czasów biblijnych i starożytnych, de facto kontrastować musiał z brakiem ciągłości dynastycznej w Bizancjum, któ-»«•>•() władcy, choć według obowiązującej doktryny wybierani zgodnie z wo-11 Boga przekazaną ludowi, to historycznie umocowani byli znacznie sła-(>ii| niż monarchowie Moskwy. Nie można oprzeć się wrażeniu, że w wyniku włączenia argumentów historycznych koncepcja ta jest nowocześniejsza i ściślej związana z myślą |h ilityczną dominującą w tym okresie w Europie niż poprzestająca na prowi-'liiicjalizmie doktryna o Moskwie jako Trzecim Rzymie. W końcu teoria rzymskiego dziedzictwa, dzięki swej szczególnej konstrukcji, dawała Moskwie argumenty uzasadniające włączenie w jej granice /\cm ruskich pozostających w monarchii polsko-litewskiej jako należących tlo jej historycznego dziedzictwa. Podsumować można różnicę pomiędzy teorią o Trzecim Rzymie a teorią o bezpośrednim rzymskim dziedzictwie w jednym zdaniu: pierwsza dawała Rusi prawo do walki o przeszłą wielkość, druga dowodziła, że Ruś zawsze była potęgą. Opowieść o władcach moskiewskich rozpoczyna się od rekonstruowania dziejów świata według historii biblijnej — od czasów Noego począwszy, len rodzaj argumentacji często powtarza Iwan IV wyraźnie zainspirowany cyklem o potomkach Augusta i darach Monomacha. Jest to typowy zabieg, którego zadaniem jest przedstawienie późniejszych dziejów ruskich w określonym kontekście kulturowym jako logicznego wyniku ewolucji dziejów uniwersalnych, w końcu łączy historię dynastii Rurykowiczów w jednej nar- -47- w........w Krystyna Chojnicka racji z historią świętą, przenosząc ją tym samym do królestwa odwiecznosci i konieczności — w dziedzinę bliską sacrum. Wywód genealogiczny dziejów biblijnych służyć miał również temu, aby uzasadnić boskie pochodzenie władzy; obejmuje on ten główny nurt historii, która, zdaniem ruskiego władcy, rozwija się w zgodzie z bożym zamysłem i realizuje się pod boskimi auspicjami. Następuje, podkreślane w ruskich dokumentach z XV i XVI wieku, a znane już wczesnym pisarzom chrześcijańskim, włączenie cesarza rzymskiego, Oktawiana Augusta, w historię świętą, jako że pod jego berło, do prowincji rzymskiej, Bóg zesłał na świat swego jedynego Syna. Iwan IV w ślad za cyklem O potomkach Augusta i darach Monomacha powtarza wersję o pochodzeniu władców ruskich od cesarza Augusta w drugim posłaniju króla szwedzkiego Jana III Wazy z 1573 roku18. W tym z kolei przypadku stanowić ona miała argument, który przekonać miał szwedzkiego monarchę, że jego imię nie może być wymieniane w pismach przed imieniem Iwana IV, a to z uwagi na koligacje ruskiego cara — braterstwo z cesarzem rzymskim. Najpełniejszy wywód genealogiczny Iwan Groźny zaadresował do Aleksandra Połubienskowo, dowódcy wojsk polskich w Inflantach. W nim to szczegółowo opisał i z mocą podkreślił związek Rurykowiczów z Augustem w sposób, który wyraźnie łączy tę genealogię, rozpoczętą wywodami biblijnymi, z prawami ruskiej dynastii do carskiego tytułu: „Tak więc z łaski Boga w Trójcy Jedynego na rosyjskiej ziemi powstało cesarstwo, gdy, jak już mówiłem, August, cesarz rzymski, władający całym światem osadził tu swego brata, wspomnianego wyżej Prusa. Z woli i miłości Trójcy tak powstało owo carstwo: potomek Prusa w czternastym pokoleniu, Ruryk, przyszedł i został księciem na Rusi i w Nowogrodzie [...]"19. Rzymskie pochodzenie moskiewskich władców podkreślone zostało także w pisanych pod nazwiskami bojarów listach Iwana IV, skierowanych do Zygmunta Augusta20. Nie rezygnował Iwan Groźny również z powoływania się na osobę Włodzimierza Monomacha jako tego spośród swoich przodków, który, według jego słów, był także carem i stworzył w tym względzie tradycję rodzimą, ruską. Argumenty tego rodzaju padały często w rozmowach Moskwy z Litwą w latach 1549-155321. Występuje w tych dokumentach, Idee towarzyszące procesowi uzyskiwania przez Moskwę dominacji ------- ih»n. nie we wszystkich, pełny opis uzyskania insygniów monarszych z Kon-'t.tniynopola przez Włodzimierza Wsiewołodowicza. Należy także pod-knslic, że w przypadku przywoływania tych wszystkich rodzajów argumentacji władcy Moskwy nie mają wątpliwości, że są oni jedynymi w pełni ¦¦< iwnionymi spadkobiercami Ruryka, a więc Nowogrodu oraz państwa ¦wskiego22. Powołuje się więc także dyplomacja moskiewska na Wło- mierza Wielkiego, zapewniając, że przyjęcie przez niego chrztu z Bi-jum równoznaczne było z koronowaniem go przez cesarza i patriarchę . ara23. Jest to jeden z nielicznych przypadków, kiedy to wśród argu-riu-titów odnajdujemy odwołanie się do związków Moskwy z Konstantyno-l">k-m, jednak bynajmniej nie w celu podkreślenia dziedzictwa; cesarski imut dla Włodzimierza zdaje się łączyć raczej z aktem przyjęcia w poczet wy/.nawców chrześcijaństwa. Skądinąd wiemy, że przy okazji wizyty Po-»H"vina Iwan IV wyraźnie podkreślał, że wiara, jaką jego przodkowie przy-Kli. jest „prawdziwa chrześcijańska", a nie „grecka", czyli dobitnie eksponował i przy tej okazji swą niechęć do jakichkolwiek związków z ce-•.usiwem bizantyjskim. Argument dotyczący związków z cesarstwem rzymskim przywołany zo-¦.i.ił po raz pierwszy w praktyce międzynarodowej podczas poselstwa mo-•^K-wskiego do króla polskiego w 1556 roku w reakcji na odmowę ze •.imny polskiej uznania tytułu cara dla władcy moskiewskiego: „I myśmy tubie, bratu naszemu, nie jeden raz przykazywali przez swych posłów, że |i-sli tytuł carski na siebie przyjęliśmy w swoich państwach po prarodziców wvych nazwaniu, nie wywyższając się nad nikim [...] państwo nasze ruskie ml początku w naszym jest władaniu, odwiecznych gosudarów ruskich, pm-ząwszy od Augusta, cesarza rzymskiego i do Ruryka [...]"24. Następnie pada argument o „darach Monomacha" wręczonych Włodzimierzowi Mo-iHitnachowi, „który tytułem carskim był koronowany, przez proszącego ¦ > pokój greckiego cesarza Konstantym Monomacha". Iwan Groźny wspie-i.i swoje twierdzenia także tym, że „teraz nie tylko w ruskim państwie Hóg nas obdarzył tym tytułem, lecz i kazańskiego, i astrachańskiego pań- 18 Posłanija Iwana Groznowo, Moskwa 1951, s. 337, 347. 19 Tamże, s. 378. 20 Tamże, s. 431. 21 Sbornik Russkowo lstoriczeskowo Obszczestwa, t. 59, s. 287, 313, 345, 437. 22 Sbornik Russkowo lstoriczeskowo Obszczestwa, t. 71, s. 292. Por. także Pamiatniki lUplomaticzeskich Snoszenii..., op. cit, s. 153, gdzie już Wasyl III wyjawił zamiar, aby ,/ bożą pomocą zdobyć swą ojcowiznę, wielkie księstwo litewskie, które ma w swym wla-¦ t.miu król polski [...]". •'' Sbornik Russkowo lstoriczeskowo Obszczestwa, t. 59, s. 436, 437. '' Tamże, s. 519; por. także późniejsze dokumenty dyplomatyczne z rozmów pokojowych » 1563 roku, Sbornik Russkowo lstoriczeskowo Obszczestwa, t. 71, s. 231. -48- -49- Krystyna Chojnicka stwa carskie tytuły wszechmogący Bóg w miłosierdziu swoim dla chrześcijaństwa na nas nałożył" — owe wymieniane za czasów Iwana IV zdobyczne „carstwa": kazańskie, astrachańskie i syberyjskie, to powstałe w wyniku walk o władzę toczonych wewnątrz Złotej Ordy chanaty. Argumenty te przewija się i w latach następnych, niektóre spośród nich odnajdujemy już we wcześniejszej korespondencji dyplomatycznej Moskwy z Polską25. Autor najcenniejszego bodaj, obok zapisów i listów Possevina, świadectwa o Rusi moskiewskiej w XVI wieku, Herberstein, wyjaśnia, iż współcześni mieszkańcy Moskwy tłumaczyli niemieckiemu dyplomacie, że „tytuł carski tę ma podstawę, że on [car — K. Ch.] ma pod swoją władzą królów"26. Nigdzie natomiast w przywołanych wyżej dokumentach nie łączy się prawa władców moskiewskich do tytułu carskiego z przeniesieniem go przez Zoe Paleolog z Bizancjum na dynastię moskiewską ani w ogóle z konstantynopolitańskim dziedzictwem. Oddźwięk legendy o darach Monomacha odnaleźć możemy także w piśmie patriarchy Konstantynopola z 1561 roku uznającym tytuł cesarski Iwana IV z charakterystyczną jednak odmianą — patriarcha nie wspomina, że cesarz Konstantyn przesłał czapkę i barmy w sytuacji zagrożenia, prosząc o pokój, lecz dlatego, że płynęła we władcach ruskich cesarska krew po babce Włodzimierza Wielkiego, Annie, siostrze cesarza Bazylego II. Podsumowując, musimy stwierdzić, że opowiadanie się pierwszych władców wyzwolonej Rusi moskiewskiej za rodowodem rzymskim było dla nich korzystne z kilku zasadniczych powodów. Nade wszystko wydaje się, że w doktrynie ruskiej generalnie unikano eksponowania wątków, według których Moskwa miała zajmować pozycję wtórną w stosunku do Konstantynopola, winna być służebna w stosunku do niego (odbić go z rąk niewiernych), swoją pozycję zawdzięczać jedynie sukcesji po Konstantynopolu. Starano się raczej dowodzić, że: upadek Bizancjum był przez nie Idee towarzyszące procesowi uzyskiwania przez Moskwę dominacji------- ¦ no zawiniony, że z racji tego nie mogło ono już roztaczać opieki nad ¦i iołem, a ruska Cerkiew, jako wywodząca się od św. Andrzeja, i pań- " moskiewskie, o rodowodzie sięgającym Oktawiana Augusta, są bar- i niezależne niż Bizancjum, którego genetyczny związek z Rzymem i urna pozycja „Drugiego Rzymu" są bezsporne, że w końcu jedyne i.i/ki łączące Moskwę z Bizancjum, w postaci regaliów, zostały jej przy- ii-iik- w uznaniu siły i równorzędności, a nie młodszości i podległości. Wystąpienie przeciw klasycznym schematom jest zadaniem trudnym mi-wdzięcznym. Niewdzięcznym dlatego, że przyjmowane jest na ogół ¦i-eptycyzmem; utrwalone w świadomości schematy historyczne nie pod-11 ii się łatwo, a ci, którzy je sobie przyswoili, niechętnie z nich rezygnują. 11 uiliiość tego typu pracy wynika ponadto z faktu, że znaczna część argumentacji polega na wytykaniu luk, uogólnień i niespójności, ma więc wymiar negatywny. 25 Za panowania Iwana IV na pochodzenie dynastii Rurykowiczów od Oktawiana Augusta, najprawdopodobniej w nawiązaniu do Poslanija Spiridona Sawwy i Skazanija o kniaziach władimirskich, powołuje się również Gosudarstwiennyj rodosłowiec, dokument o charakterze zdecydowanie oficjalnym, powstały najprawdopodobniej w 1555 roku, a także wcześniejsza wersja rodosłowija, włączonej w Lietopis Woskriesienski (PSRL, t. VII, s. 231). Wersję 0 dziedzictwie Augusta powtarzają wstępy licznych odpisów rodoslowii z czasów Iwana IV 1 Fiodora Iwanowicza. Dotyczy to także powstałej w latach sześćdziesiątych XVI wieku Knigi Stiepiennoj... (PSRL, t. XXI, cz. 1, str. 7, 60); również w niej istnieje wyraźny związek ze Skazanijem o kniaziach władimirskich. 26 Baron S. Gierbiersztein, op. cit., s. 24. -50- W*- MOSKWA W RELACJACH POLSKICH XVI I PIERWSZEJ POŁOWY XVII WIEKU Artur Kijas ¦'¦ lutny historyk rosyjski XIX wieku, Sergiej Sołowiow, pisał, że państwo ¦ " kiewskie dla Europy Zachodniej odkryte zostało jednocześnie z Ame-. k..i'. Opinia ta, choć trochę przesadzona, nie jest pozbawiona sensu. Przez Hugtc lata bowiem Europa Zachodnia zajęta była własnymi sprawami i nie wracała większej uwagi na to, co działo się na jej peryferiach. Jeśli pojawił iC na tym obszarze wcześniej jakiś podróżnik czy dyplomata, zdziwiony >vl wielce tym wszystkim, co zobaczył, i uważał, że mieszkańcy Europy ¦N si'hodniej swoim zachowaniem i obyczajami odbiegają od dobrze zna- '\rh mu europejskich wzorców. Jednym z pierwszych podróżników, którzy w XV wieku odwiedzili Un>.jc oraz pozostawili jej interesujący opis, był wenecjanin, Ambrogio 'mlarini. Dzięki znajomościom z bojarami dane mu było zwiedzić bu- '•wle kremlowskie i czterokrotnie, podczas audiencji, rozmawiać z wiel- iii księciem Iwanem III2. W kilka lat później przybył do Moskwy poseł .iiski, Mikołaj von Popplau (w dawnej literaturze znany jako Poppel), Miy w swej relacji powstałej w latach osiemdziesiątych XV wieku pisał, Iwan III Wasylewicz „[...] jest Wielkim Kniaziem i Wielkim Hospo- iicm, a więcej ziemi ma niż Król Polski i bogatszy jest niż Król Polski ¦ ziemię i skarby"3. Popplau jako jeden z pierwszych autorów piszących 1 S.M. Solov'ev, Istorija Rossii s drevnejsich vremen, kn. III (t. 5), Moskva 1960, s. 134. ¦ Barbaro i Kontarini o Rossii. K istorii italo-russkich syjazej v XV v, vstupitel'nye stafi, '«l|(i>tovka teksta, perevod i kommentarij E.C. Skrżinskoj, Leningrad 1971, s. 229 i n. ' Opisanie podróży Mikołaja von Popplau rycerza rodem z Wrocławia, przeł., opatrzył /cilmową i komentarzami P. Radzikowski, Kraków 1996, s. 154. -53- Artur Kijas Moskwa w relacjach polskich 0 Rosji zauważył, że władca moskiewski nikomu nie podlega i jest monarchii suwerennym, choć było to zaledwie w kilka lat potem, jak przestał płacić trybut Złotej Ordzie4. Jednocześnie z odkryciem państwa moskiewskiego przez Włochów, później zaś przez Niemców, pojawiły się pierwsze polskie dzieła dotyczące owej tajemniczej Moscovii. Palmę pierwszeństwa w tej dziedzinie należy przyznać znakomitemu polskiemu humaniście, Janowi Długoszowi. Był on pierwszym polskim historykiem, który w swym obszernym wykładzie dziejów ojczystych umieścił epizody ruskie. W odniesieniu do czasów dawniejszych były one obszerniejsze i szczegółowsze; od najazdu tatarskiego 1 podboju Rusi przez Tatarów mniej dokładne i ogólniejsze. Jednakże wiadomości Długosza dotyczące początków państwowości ruskiej, zaczerpnięte z różnych źródeł, w tym także ruskich, są pewnym ewenementem w annalistyce europejskiej5. Chcąc lepiej poznać dzieje Rusi, prawdopodobnie już w czasie pisania swego dzieła przystąpił do studiów nad pismem cyrylickim. W liście dedykacyjnym skierowanym do kardynała Zbigniewa Oleśnickiego w następujących słowach wspominał swoje wysiłki w tym kierunku: „[...] mając już siwą głowę, zabrałem się do nauki ruskiego pisma, aby kolejność naszych dziejów uczynić pełniejszą"6. Wiadomości zaczerpniętych z latopisów, tak jak to było w ówczesnym zwyczaju, nie przenosił do swej historii mechanicznie, lecz często komentował je i wzbogacał, co wpłynęło na pewne rozbieżności między Długoszem a źródłami, z których korzystał7. Najczęściej również przemilczał to, co w nie najlepszym świetle ukazywało Polaków. Z ilu latopisów ruskich korzystał, po dziś dzień budzi wątpliwości8. Czy było ich około dwunastu, jak sądził polsko-ukraiński badacz, Izydor Szaraniewicz, czy też tylko jeden latopis powstały jeszcze przed najazdem na Ruś Tatarów, jak to ustalił swego 4 Ju.G. Alekseev, Osvoboźdenije Rusi ot ordynskogo iga, Leningrad 1989; tenże, Gosudar' vseja Rusi, Novosibirsk 1991, s. 114 i n. 5 F. Sielicki, Kroniki staroruskie w dawnej Polsce (na tle polsko-ruskich stosunków kulturalnych), „Slavia Orientalis" R. XIII, 1964, nr 2, s. 143 - 146. 6 J. Długosz, Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 1, Warszawa 1962, s. 63. 7 H. Łowmiański, Problematyka historyczna Grodów Czerwieńskich w związku z planem zespołowych badań polsko-radzieckich, „Kwartalnik Historyczny" R. LX, 1953, nr 1, s. 67. 8Np.: M.N. Tichomirov, Russkij letopisec v »'lstorii Pol'si'« Jana Dlugosa, w: tegoż, Istoriceskie svjazi Rossii so slavjanskimi stranami i Vizantiej, Moskva 1969, s. 226 — 237; Ju.A. Limonov, Jan DlugoS i russkie letopisi, w: tegoż, Kul'turnye svjazi Rossii s evropejskimi stranami v XV-XVII vekach, Leningrad 1978, s. 6-96. *«ti Władimir Paszuto9. Obszerne wiadomości przekazane przez Długo-i ¦ h I nośnie czasów kijowskich sugerują, że obok Powieści dorocznej i jej ii\ nuacji autor Roczników miał do dyspozycji jakiś latopis dotyczący u południoworuskich10. Inne regiony państwa ruskiego — Nowogród ii i. zwłaszcza zaś Ruś Włodzimiersko-Suzdalska, później Wielkie iwo Moskiewskie (Wielkoruś) — nie znalazły u Długosza obszer-. go omówienia. Jeśli wspominał o miastach tego obszaru — Mosk-I werze, Włodzimierzu Zaleskim — były to wiadomości bardzo ogól-W Rocznikach nie ma więc wzmianki ani o początkach państwowości kicwskiej, ani o panujących tam książętach, potomkach Daniela Ale-niiliowicza i Iwana Daniłowicza, zwanego Kalitą. Incydentalnie, związku z wielkim księciem Witoldem i jego „polityką ruską", wymierny /ostał Wasyl I Dymitrowicz12. Pod 1479 rokiem wspomniał nato-i.isi o wyjeździe na Litwę Kazimierza Jagiellończyka, gdzie jako król Iski i wielki książę litewski pertraktował on z książętami ruskimi: Iwa-m III oraz jego braćmi — Boguworem (tzn. Borysem Wasylewiczem), nilrzcjem Wasylewiczem Starszym i Andrzejem Wasylewiczem Młodym13. Najdzielniejszy, według słów polskiego kronikarza, był moskie-ki książę Iwan, który pozbył się uciążliwego jarzma tatarskiego. „Książę ii — kontynuował swoją opowieść Długosz — ubolewał z powodu te-¦'. że Nowogród, najbogatszy na ruskich ziemiach i największy, nie pod-irnał jego władzy, lecz cieszył się własnym samorządem. Zauważywszy |H)iiadto, że Nowogród jest zaniedbany przez króla Kazimierza, pobierającego od miasta roczną daninę, postanowił to wykorzystać i wkroczył do Nowogrodu. Złupił skarb biskupi, który obfitował w złoto i srebro i który '' 1. Szaraniewicz, O latopisach i kronikach ruskich XV i XVI w., „Rozprawy i Sprawoz-iknia z Posiedzeń Wydziału Historyczno-Filologicznego Akademii Umiejętności", t. 15, Kraków 1882, s. 368 - 369, V.T. Pasuto, Oćerki po istorii Galicko-Volynskoj Rusi, Moskva 1950, 10 E. Perfec'kij, PeremiWskij litopisnij kodeks persoi redakcii v skladi Chroniki Jana Plugola, „Zapiski Naukovogo Tovaristva im. Śevćenka", t. CXIX, L'viv 1928, s. 31-33, i ( 1, L'viv 1931, s. 19 - 56; tenże, „Historia Polonica" Jana Długosza a ruske letopisectwi, I'i aha 1932. 11 Moskwa znana z latopisów ruskich od 1147 roku (zob.: Polnoe sobranie russkich irtopisej, t. II: Ipat'evskaja łetopis', Moskva 1962, s. 339) pojawia się na kartach Roczników .liipiero przy opisie wydarzeń z początku XV wieku. Patrz: J. Długosz, Roczniki, czyli kroniki, op. cit., ks. 10, Warszawa 1982, s. 25. 12 Tamże, s. 25. 13 J. Długossi, Historiae Polonicae, t. V, lib. 12 (13), Kraków 1878, s. 696-697. -54- - 55- Artur Kijas od kilku wieków biskupi jeden drugiemu przekazywali w spadku. Trzystu nowogrodzian rozkazał książę moskiewski stracić, a ich dobra i majątki skonfiskował"14. Długosz wspomina także o trzystu wozach naładowanych złotem, srebrem i drogimi kamieniami, które z Nowogrodu wysłane zostały do Moskwy. Wszystko wskazuje na to, że Długosz pod 1479 rokiem opisał zdarzenia z 1477 roku, które oznaczały koniec suwerenności Nowogrodu15. Współodpowiedzialnego za te wypadki uczynił Kazimierza Jagiellończyka, którego rzekome zaniedbanie oznaczało koniec litewskiego władztwa nad nad-ilmeńską republiką. Władztwa takiego notabene nigdy jednak nie było. Długosz podobnie zatem jak później Popplau odkrył, że w bliskim sąsiedztwie polsko-litewskiego państwa wyrósł groźny rywal — Wielkie Księstwo Moskiewskie, którego władca prowadził niezwykle aktywną politykę zagraniczną. Podziw dla jego dokonań nie oznaczał jednak sympatii dla Rusinów. Niekiedy umieszczał ich bowiem kronikarz wśród ludów barbarzyńskich16. Ponadto uważał, że są chytrzy i przewrotni, jak również chwiejni i fałszywi17. Względy religijne powodowały, że polski autor daleki był od tolerancji i szacunku dla kulturowych osobliwości Rusinów, szczególnie zaś dla prawosławia. Wyznawców tej konfesji obarczał odpowiedzialnością za nieszczęścia, jakich doznał świat chrześcijański w konfrontacji z Turkami18. W odniesieniu do wcześniejszych faktów dowodził wyższości religii rzymskiej nad grecką. Mimo tego że jeszcze w czasie istnienia jednego powszechnego Kościoła zawarte zostało małżeństwo Kazimierza Odnowiciela z Marią Dobroniegą, siostrą Jarosława Mądrego, nadmienił, że księżniczka ruska „[...] porzuciła obrządek grecki, w którym była wychowana, lecz pouczona dostatecznie przez dostojników kościelnych o obrządku katolickim Kościoła Rzymskiego i jego czystości, powziąwszy niechęć do 14 Tamże, s. 698. 15 Polnoe sobranie russkich letopisej, t. XXV: Moskovskij Letopisnyj Svod końca XV veka, Moskva-Leningrad 1949, s. 322 - 323. Moskiewski Zwód Latopisarski wymienia nie trzystu, a dziewięciu nowogrodzian uwięzionych przez Iwana III. 16 J. Długosz, Roczniki, czyli kroniki, op. cit., ks. 11, Warszawa 1985, s. 116. 17 Tamże, ks. 7, Warszawa 1974, s. 157; ks. 10, Warszawa 1981, s. 228. Patrz także: F. Sielicki, Polsko-ruskie stosunki kulturalne do końca XV wieku, Wrocław 1997, s. 144. 18 Opisując pod 1440 rokiem przybycie na Ruś kardynała Izydora, rzecznika Kościołów zachodniego i wschodniego, który z polecenia Wasyla II został w Moskwie uwięziony, daje do zrozumienia, że występując przeciwko uchwałom unii florenckiej, władcy moskiewscy przyczynili się do osłabienia Kościoła powszechnego. Patrz: J. Długossi, Historiae Polonicae, t. IV, lib. 12, Kraków 1877, s. 624-625. -56- Moskwa w relacjach polskich ' .piku greckiego, została w katedrze krakowskiej obmyta na nowo w świę- /mhIIc chrztu"19. ^ I S17 roku w krakowskiej oficynie Jana Hallera ukazała się nie-j k..i książeczka Macieja z Miechowa Tractatus de duabus Sarmatiis, / kilkadziesiąt lat, czyli do czasu wydania w Wiedniu dzieła Zyg-itu Herbersteina Rerum Moscoviticarum (1549), podstawowe źródło l'o/nania spraw moskiewskich, geografii, etnografii, a pośrednio także ¦ Itury wschodniej Europy20. Należy przy tym podkreślić, że podejmując n|ccia problemu, polski autor nie miał żadnych ambitniejszych wzo- Nigdy na opisywanych przez siebie ziemiach nie był. Wielkie Księ-ii Moskiewskie, o którym dość obszernie traktuje, znał jedynie z ogólnych opracowań geograficznych21. W sukurs przyszły mu relacje lu-glównie dyplomatów, kupców i jeńców. Ta ostatnia kategoria, dość na w Polsce po klęsce Wasyla III pod Orszą w 1514 roku, mogła •kazać wiele cennych informacji geograficzno-historycznych, umiejętnie ¦ Ligowanych przez Miechowitę. Jego wielką zasługą jest jednak to, że 11/. Europy Wschodniej nie był fałszywy, lecz mocno zbliżony do rze- wistości. Sporo oryginalnych opinii autora potwierdzonych zostało ¦ u-lacjach późniejszych: francuskich, angielskich i holenderskich. Tra-h.ii krakowskiego uczonego uznać można zatem za punkt zwrotny w stu-¦ li.u-h nad Europą Wschodnią. Miechowita dość dobrze orientował się a organizacji terytorialnej Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Księstwo i wiTskie wymienił tuż po moskiewskim, zdając sobie sprawę z jego zna-. /iiiia i politycznej rangi. Pisząc o Moskwie, nieco więcej uwagi poświę-< 11 rezydencji wielkiego księcia — Kremlowi. „Zamek, który znajduje A' na placu w środku miasta [mowa o Kremlu — przyp. A. K.] — czy-i.uny w traktacie — jest dobrym murowanym zamkiem, takiej wielkości i.ik Buda na Węgrzech"22. Spośród zajęć ludności niemało miejsca po- 19 J. Długosz, Roczniki, czyli kroniki, op. cit., ks. 3, Warszawa 1969, s. 35. 20 Maciej z Miechowa 1457- 1523 historyk, geograf, lekarz, organizator nauki, Wrocław I'160 (Monografie z Dziejów Nauki i Techniki, t. XV). Henryk Barycz zalicza go do uczonych uniwersalnych, działających z powodzeniem na różnych polach naukowego poznania. Patrz: 11. Barycz, Z epoki renesansu, reformacji i baroku. Prądy — idee — ludzie — książki, Warszawa 1971, s. 530. 21 K. Buczek, Maciej Miechowita jako geograf Europy Wschodniej, w: Maciej z Miechowa 1457-1523, op. cit., s. 87 i n. 22 Maciej z Miechowa, Opis Sarmacji Azjatyckiej i Europejskiej, wstęp H. Barycz, z języka łacińskiego przełożył i komentarzem opatrzył T. Bieńkowski, Oss. 1972, s. 74. -57- ------------------------------------------- Artur Kijas-------------------------------------- święcił rolnictwu. Przy opisie narzędzi uprawy ziemi, komplikacji klim;i tycznych, nie zawsze pozwalających na zgodne z kalendarzem rolniczym zbiory, wspomina o suszeniu snopów, które później młócono. Podobnie jak Contarini wiedział o obowiązującym w państwie moskiewskim monopolu książęcym na napoje wyskokowe; władca nie pozwalał poddanym „[...] z wyjątkiem dwóch albo trzech razy do roku na sycenie miodu"21, Od samych Rusinów dowiedział się też, że ziemia moskiewska jest „[...) zewsząd zamknięta strażami, aby nie tylko niewolnicy i jeńcy, ale nawel ludzie wolni tamtejsi i przybysze nie mogli się wydostać z niej bez pisma księcia"24. W kilku XVI-wiecznych relacjach jest mowa o książęcej gra-mocie, umożliwiającej zarówno swobodne poruszanie się po Moscovii, jak i opuszczenie jej granic25. Miechowita, podobnie jak niegdyś Ptolemeusz, opisał dwie Sarmacje — azjatycką i europejską. Azjatycka była koczownicza i pogańska. Natomiast europejska — cywilizowana i chrześcijańska. Nadmienił przy tym, że ludność zamieszkująca peryferie Wielkiego Księstwa Moskiewskiego, jak: „[...] Wogulacy i mieszkańcy Wiatki są Rusinami, mówią po rusku, wszyscy są jednego obrządku greckiego [...] i podlegają patriarsze konstantynopolitańskiemu"26. Nie tylko Moskwicinów zaliczył zatem do Europejczyków, ale i cywilizowane przez nich plemiona ugrofińskie. Wiek XVI przyniósł intensywne polsko-moskiewskie kontakty zarówno dyplomatyczne, jak i handlowe, a także wojny. Wszystko to sprzyjało lepszemu poznaniu się i wykształceniu na gruncie polskim stereotypu Rosjanina, upowszechnionego i pogłębionego w następnych wiekach w literaturze pięknej. Mieszkaniec państwa moskiewskiego, niezależnie od swojej kondycji społecznej, postrzegany był jako człowiek mocno podporządkowany władzy zwierzchniej, nieokrzesany i niewykształcony. Wschód wielu Polakom XVI stulecia jawił się jako dziki i antychrześcijański. Jego Moskwa w relacjach polskich 23 Tamże, s. 75. Contarini zauważył, że z powodu skłonności Moskwicinów do pijaństwa wielki książę Iwan wprowadził zakaz przygotowywania mocnego napoju z miodu z dodatkiem liści chmielu. Patrz: Barbaro i Kontarini o Rossii, op. cit., s. 228-229. 24 Maciej z Miechowa, Opis Sarmacji Azjatyckiej i Europejskiej, op. cit., s. 75. 25 Aby opuścić Moskwę, Contarini musiał osobiście prosić o to Iwana III. Patrz: Barbaro i Kontarini o Rossii, op. cit., s. 230. O kłopotach związanych z wjazdem na terytorium państwa moskiewskiego i poruszaniem się po nim pisali m.in.: Daniel Prinz z Buchowa i Jacąues Margeret. Patrz: D. Princ, Naćalo i vozvyśenie Moskovii, Moskva 1877, s. 73; Ja. Marżeret, Sostojanie Rossijskoj derźavy i Velikogo Knjazestva Moskovskogo s 1590 po sentjabr' 1606 g., w: Skazanija sovremennikov o Dimitrii Samozwance, Sankt Petersburg 1859, ćast' 1, s. 264. 26 Maciej z Miechowa, Opis Sarmacji Azjatyckiej i Europejskiej, op. cit., s. 76. -58- in był nie tylko okrutny Tatar, ale także na wpół dziki Moskwicin. .o było to uzasadnione. W tym samym nieomal czasie, kiedy w Rzecz- ¦nii-j Obojga Narodów umacniała się demokracja szlachecka, rozkwi- ¦ 11 li nra renesansowa, w państwie moskiewskim ugruntował się abso- iii wraz z surowym, ortodoksyjnym prawosławiem. „Bo oni tak rozu- 11 linowa o Moskwicinach — przyp. A. K.] — odnotował polski pa- imk;irz XVII wieku — że monarchy większego pod słońcem świat nie mul ich cara i żaden mu wydołać nigdy nie może i przetoż go nazywają: hu <¦ prawiednoje, swietilo russkoje«"21. Wtedy też zapewne upowsze- i.u się zaczęło polskie przysłowie: „Musi — to na Rusi, a w Polsce, k. tu chce", bardzo mocno przeciwstawiające sobie charakter obu nacji28. ¦i odmienność nie przeszkadzała jednak Iwanowi IV Groźnemu, a póź- I'indorowi Iwanowiczowi zgłosić własnych kandydatur w czasie wol- '•Irkcji w Polsce29. W początkach XVII wieku, w wyniku bogatych doświadczeń związali / dymitriadami, w świadomości polskiej ukształtował się pełniejszy • •iu.i/ Rosji i Rosjan. Kilku autorów, którzy pozostawili o niej relacje, mtulł) okazję poznać ten kraj z autopsji. Samuel Maskiewicz przez kilkanaście miesięcy spędzonych w Moskwie zarejestrował zarówno dobre, Ink i złe strony życia mieszkańców rosyjskiej stolicy. Zauważył, że w tym mieście nie ma uniwersytetu, chociaż w Europie Zachodniej, jak i w Pol-ut, był on już instytucją od wielu lat dobrze znaną. „Nauk też tam żad-ii\rh nie ma — stwierdzał dalej — ani ich używają, bo zakazane są, i id temu gwoli, aby się który mędrszym nad cara nie nalazł"30. Nie niindniało to jednak wybitniejszym bojarom, jak choćby Gołowinowi, /dobyć dobrą znajomość języków obcych — niemieckiego i łaciny oraz /('romadzić solidną bibliotekę31. Jako jeden z nielicznych piszących o Moskwie wspomniał też Maskiewicz o trzeźwości Moskwicinów, którą „[...] '' Pamiętniki Samuela i Bogusława Kazimierza Maskiewiczów (wiek XVII), opr., wstępem l'i/.ypisami opatrzył A. Sajkowski, red. i słowo wstępne W. Czapliński, Oss. 1961, s. 146. iii/, także: B.A. Uspienski, W.M. Żywow, Car i Bóg. Semiotyane aspekty sakralizacji nmirchy w Rosji, Warszawa 1992, s. 22. "8 A. Kępiński, Lach i Moskal. Z dziejów stereotypu, Warszawa-Kraków 1990, s. 43 i n. 2''W.A. Serczyk, Iwan IV Groźny, Oss. 1997, s. 129 in.; B.N. Florja, Russko-poi'skie nośenija i politiceskoe razvitie Vostoćnoj Evropy vo vtoroj polovine XVI — naćale XVII , Moskva 1978, s. 71 i n. 31 Pamiętniki Samuela i Bogusława Kazimierza Maskiewiczów, op. cit., s. 145. Tamże, s. 146. -59- Artur Kijas zachowują między sobą starszym i pospólstwu barzoją zalecają, zakazując pijaństwa i przetoż karczem (według ich nazwiska kabaków) ani piw i gorzałek na przedaj nigdzie nie masz"32. Niewykluczone, że rozporządzenia dotyczące ograniczenia pijaństwa weszły w życie dopiero w końcowym okresie rządów Iwana Groźnego dążącego do ukrócenia pewnego rozpa-sania, widocznego w czasie funkcjonowania opryczniny33. Z uznaniem pisał również Maskiewicz o umiejętnościach moskiewskich rzemieślników. „Rzemieślnik wszelaki wyśmienity, bardzo dobry, a tak dowcipny, że choć czego jak żyw nie widział, nie tylko rabiał, tedy za wejrzeniem pierwszego razu uczyni tak dobrze, jakby na tym wzrósł, a zwłaszcza turskie rzeczy, jako: czołdury, rzędy, siodła, szable, złotem nabijane rzeczy, nie inaczej jako w Turczech samych"34. Mimo pewnego obiektywizmu i widocznej przychylności różnice religijne i obyczajowe wywoływały jednak u Maskiewicza pewne zdziwienie. „Muzyki żadnej nie mają do zabaw przy biesiadach swoich — pisał — z tańców też naszych naśmiewają się i za lekkość mają człowiekowi poczciwemu tańcować"35. W źródłach polskich znaleźć można ponadto wzmianki o nieufności i ostrożności Moskwicinów oraz dużej ich niechęci do cudzoziemców. Działo się to wówczas, gdy znaczenie negatywnych wyobrażeń o sobie wśród wielu narodów Europy, w wyniku wzajemnych kontaktów, podróży, jak również emigracji, znacznie osłabło. Tymczasem w Rosji pozostawały one nadal czymś powszechnym. Zależność tę najpełniej ujął szwedzki dyplomata, Peer Persson, autor Historii Wielkiego Księstwa Moskiewskiego, wydanej w języku niemieckim w Lipsku w 1620 roku. Zastanawiając się, dlaczego o państwie moskiewskim tak mało wiedziano w Europie, pisał: „Przyczyną tego, że ziemia rosyjska i jej obszary z ich charakterem, obyczajami i historią pozostawały nieznanymi, jest tamtejsze prawo i zwyczaje, 32 Tamże, s. 145. 33 Wcześniej od Maskiewicza zauważył to bowiem dyplomata papieski Antonio Possevino, który w Moscovii pisał: „[...] jeśli porówna się niektóre cechy tego narodu z naszymi, które od najdawniejszych czasów są w naszym Kościele katolickim pielęgnowane (dotyczy to prostoty obyczajów, wstrzemięźliwości, posłuszeństwa, nieznajomości bluźnierstw i braku skłonności do nich) to rokuje to niemałą nadzieję, że będą gorliwymi wyznawcami religii katolickiej". Patrz: A. Possevino, Moscovia, Po raz pierwszy w całości przetłumaczył ks. A. Warkotsch, Warszawa 1988, s. 26. ^Pamiętniki Samuela i Bogusława Kazimierza Maskiewiczów, op. cit., s. 137. 35 Tamże, s. 141. -60- — Moskwa w relacjach polskich ¦ itug których żadnemu cudzoziemcowi (oprócz posłów) nie pozwala się ¦d/.ać do tego kraju i swobodnie podróżować po nim, tak jak to jest i mych krajach"36. '.irówno u autorów polskich, jak i cudzoziemskich spotyka się opinie, •bcych posłów traktowano w państwie carów nieomal jako jeńców. ii/, litewski, Lew Sapieha, który w 1584 roku wysłany został z posel- in do Moskwy, w liście do Krzysztofa Radziwiłła pisał: „[...] prowa- ii mię [mowa o pristawach — przyp. A. K.] aż do dworu poselskiego, i lorym mnie tak chowają, jako jakiego więźnia, bo i w płociech dziurki iiykane, i straż ustawiczna wkoło dworu w dzień i w nocy"37. Krzysztof ¦'• u s/.ewicki, pisarz i dyplomata, który brał udział w pertraktacjach o pokój ¦ Iwanem Groźnym, radził, aby do Moskwy wysyłać posłów przywykłych • i" długich i żmudnych negocjacji38. Do końca XVI wieku, choć tu i ówdzie pojawiały się opisy niekorzystne Moskwicinom, wizerunek mieszkańca Europy Wschodniej nie budził od-i.t/y. Był on człowiekiem innej wiary, innych obyczajów, skrytym, nieufnym i tajemniczym. Dopiero od początku XVII wieku w polskiej literaturze |i.iiniętnikarskiej pojawił się zdecydowanie negatywny image Rosji i Ro-"•lun. Rosja dla wielu Polaków tych czasów, zwłaszcza tych, którzy jak Suinisław Niemojewski trafili do moskiewskiej niewoli, była krajem północnym i surowym, a zamieszkujący ją ludzie całkowicie zniewoleni i podporządkowani absolutnemu monarsze. Postrzegano nie tylko prostotę Moskwicinów, ale i ich prostactwo, a moskiewska grubianitas dla niektó-i vch równoznaczna była z barbarzyństwem. Apercypowano nie tylko bru-i.ilność Moskwicinów, ale i ich szczególną skłonność do pijaństwa39. Za-i /eto myśleć nawet o ucywilizowaniu moskiewskiej barbarii. Najpełniej misję cywilizacyjną Polaków ujął dyplomata i pamiętnikarz, Paweł Pal-i/.owski, który w inwokacji do swej relacji zatytułowanej Kolęda moskie- 36 P. Petrej, Istorija o Velikom Knjaźestve Moskovskom, Moskva 1867, s. 8. 37 List Lwa Sapiehy do podkanclerzego litewskiego K[rzysztofa] RadziwiUa z opisem swego przybycia do Moskwy. Moskwa 26 kwietnia 1584 r., w: Relacje staropolskie z XVI -XVIII stulecia, wstęp i opr. A. Przyboś, R. Żelewski, Kraków 1959, s. 120. O poselstwie tym piszą autorzy Historii dyplomacji polskiej, t. II: 1572 - 1795, pod red. Z. Wójcika, Warszawa 1982, . 23-24. O podobnych praktykach wspomina Margeret. Patrz: Ja. Marżeret, Sostojanie Kossijskoj derźavy i Velikogo Knjaźestva Moskovskogo, op. cit., s. 277. 38 K. Warszewicki, O pośle i poselstwach, Warszawa 1935, s. 193- 194. 39 J. Tazbir, Rosjanie w literaturze polskiej XIX i XX w., w: Między Wschodem a Zachodem. Rzeczpospolita XVI - XVIII w. Studia ofiarowane Zbigniewowi Wójcikowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, Warszawa 1993, s. 252. -61- ------------------------------------------- Artur Kijas ------------------------------------------ wxka. To jest wojny moskiewskiej przyczyny słuszne..., wydanej w Krakowie w I MW roku, nawoływał, aby: Ziemię ich wziąć obfitą, hardość ich ukrócić Wiarę i złe zwyczaje w lepszy rząd obrócić40. Na dokonanie tego Rzeczpospolitej zabrakło jednak sił i środków. POLSKOŚĆ I KATOLICYZM NA BIAŁORUSI W ŚWIETLE RAPORTÓW GUBERNATORÓW ROSYJSKICH Z PRZEŁOMU XIX I XX WIEKU Leszek Jaśkiewicz P. Palczowski, Kolęda moskiewska. To jest wojny moskiewskiej przyczyny słuszne, okazja pożądana, zwycięstwa nadzieja wielka, państwa tamtego pożytki i bogactwa nigdy nie oszacowane krótko opisane, Kraków 1609. O Palczowskim i jego dziełku w kontekście spraw moskiewskich pisze Jarema Maciszewski, Polska a Moskwa 1603 -1618. Opinie i stanowiska szlachty polskiej, Warszawa 1968, s. 173 - 178 i 185 - 189. Kępiński błędnie nazywa go Janem. Patrz: A. Kępiński, Lach i Moskal, op. cit., s. 37. Hfl|Huty gubernatorów carskich (ros. wsiepoddanniejszyje otczoty) to istot- i uateriał źródłowy do badań nad polityką wewnętrzną Rosji XIX i XX ku. Kierowane do cara (kopia do ministra spraw wewnętrznych) — u-rały wiele informacji i opinii o sytuacji politycznej, gospodarczej, lirzno-kulturalnej i etniczno-wyznaniowej w guberniach i generałgu- iiatorstwach. W pewnej mierze wyrażały też mentalność administrato- rosyjskich, znamienną zwłaszcza na terenach narodowościowo i kul- i"\vo nierosyjskich. Czytane przez imperatora, nierzadko opatrywane i v jego (lakonicznymi zwykle) uwagami bądź podkreśleniami. Adreso- i u' następnie do odpowiednich ministrów stawały się podstawą rozmai- li decyzji i poczynań większej i mniejszej wagi. W raportach gubernatorów i generał-gubernatorów „Ziem Zabranych" anych przez oficjalną Rosję „Krajem Zachodnim") szczególnie dużo isca zajmują problemy związane z unifikacyjną polityką władz carskich. oistym jej przesłaniem była dyrektywa zawarta w reskrypcie Mikołaja I ilu generała-gubernatora tzw. Kraju Południowo-Zachodniego, Dymitra Bi- tnkowa (z 13 IX 1840 roku), a mianowicie: „Należy doprowadzić kraj ten, (mpizez wywyższenie prawosławia i żywiołu rosyjskiego, do zupełnego /|cilnoczenia z guberniami wielkorosyjskimi". Według słów cara gubernie /iidiodnie miały „scalić się z pozostałymi częściami imperium w jedno ciało i n-cliią duszę"1. Urzeczywistniana była ta dyrektywa rozmaitymi sposobami 1 Uosudarstwiennyj Archiw Rossijskoj Fiedieracji (dalej: GARF), fond 543 (Carskosielskij Dworiec), opis. 1, dieło 472, List ministra spraw wewnętrznych Dymitra Sipiagina do guber- -63- Leszek Jaśkiewicz Polskość i katolicyzm na Białorusi i ze zróżnicowaną intensywnością. W dobie popowstaniowej przybrała postać nasilonej konfrontacji kulturowo-cywilizacyjnej żywiołu rosyjskiego i polskiego. Polskość i rosyjskość w tym przypadku wiązała się nierozłącznie z katolicyzmem i prawosławiem jako fundamentalnymi elementami obu zantagonizowanych kultur. Problematykę etniczno-kulturową i wyznaniową należy rozpatrywać osobno w stosunku do guberni litewskich (tzw. Kraju Północno-Zachodnie-go)2, ukraińskich (tzw. Kraju Południowo-Zachodniego)3 i białoruskich. W tych ostatnich, a więc guberniach: mińskiej, mohylowskiej i witebskiej oraz (formalnie zaliczanej do generałgubernatorstwa wileńskiego, lecz ze zdecydowaną przewagą ludności białoruskiej) grodzieńskiej — dominowała wielka własność polska i (w mniejszym stopniu) rosyjska. Ta ostatnia, rzecz jasna, wspierana była przez rodzimą administrację i duchowieństwo prawosławne. Między majętną mniejszością polską i władną mniejszością rosyjską trwała — swego rodzaju — walka o „rząd dusz" nad wielokrotnie liczniejszą, bo blisko sześciomilionową (według spisu z 1897 roku) rzeszą chłopów białoruskich o bardzo nikłej samoświadomości narodowej. Kulturotwórcza rola Polaków i Rosjan zasadzała się w istotnej mierze na religii i organizacji kościelnej. Rdzenna ludność białoruska była w około 75 procentach prawosławna? a w około 25 procentach katolicka4. Białorusini wyznania rzymskokatolickiego pozostawali w sferze oddziaływania kultury polskiej, a szerzej rzecz ujmując — cywilizacji zachodniołacińskiej. Był to dla władz rosyjskich i hierarchii cerkiewnej bodaj najpoważniejszy problem z punktu widzenia przyświecających im celów integracyjnych. Zakładały one depolonizację tych ziem, równoznaczną z ich dekatolizacją. W raporcie z 30 XI 1897 roku gubernator grodzieński, Dymitr Batiusz-kow, przedstawił pełny wykaz najróżniejszych restrykcji i szykan w sferze politycznej, majątkowej, wyznaniowej i obyczajowej wobec społeczności polskiej i Kościoła katolickiego. Odpowiadając na pytanie ministra spraw natorów Kraju Zachodniego z 16 VIII 1901 roku, list 3 (kopia). Wszystkie daty podawane są według kalendarza juliańskiego, czyli tzw. starego stylu. 2 Litwinów i Polaków łączyła religia rzymskokatolicka. Polacy na Litwie zamieszkiwali w zwartych skupiskach, por. M. Waldenberg, Kwestie narodowe w Europie Środkowowschodniej. Dzieje. Idee, Warszawa 1992, s. 122. 3 Problematykę tę omawia D. Beauvois. Religie a narody w walce rosyjsko-polskiej mi Ukrainie prawobrzeżnej, „Przegląd Historyczny", t. LXXXVIII, 1997, z. 1, s. 73 - 94. Sprawy wyróżniającą byl nacjonalizm ukraiński i dwupostaciowy katolicyzm — łaciński i bizantyjski. 4 M. Waldenberg, op. cit., s. 119. n<;tiznych, Iwana Goremykina: które z funkcjonujących od 1864 roku ¦ini-zeń straciły rację bytu? — pisał: „wszystkie główne rozporządze- . ladzy ukierunkowane na osłabienie żywiołu polskiego i umocnienie v v rosyjskiej w powierzonej mi guberni całkowicie odpowiadały ro-i mi zasadom państwowym nie tylko w czasie ostrej sytuacji politycz- Większość z nich nie utraciła swego znaczenia i w obecnym czasie. icnne życie — pisał gubernator — przynosi niemało zjawisk świad- vch o nieugiętym dążeniu inteligentnej części ludności polskiej — naii i księży ku pewnemu wyodrębnieniu i umocnieniu w tym rdzennie iskim kraju łacińsko-polskich tendencji i szlacheckiej obyczajowości. '•¦f.o też — dowodził — wszelkie osłabienie aktywnej kontroli admi- i.ii-ji nad życiem społeczno-religijnym ludności polskiej na tej rubieży, i'.v rozluźnienie odnośnych ograniczeń jest skrajnie niepożądane"5. Gu- i itor grodzieński przestrzegał władze petersburskie przed zmianą kursu cznego. Liberalizacja prawa w zakresie używania języka polskiego, i wygłaszanych z ambon kazań, budowy i odnowy świątyń katolickich, i clów księży poza obręb parafii i diecezji, procesji okolicznościowych wnątrz kościołów, mogłaby — jak twierdził — zniweczyć „to wszyst-¦' znacznym wysiłkiem osiągnięte zostało w ciągu ponad trzydziestu isyfikowania (ros. obrusienija) kraju"6. Nieskrępowana administracyjny-piawnymi ograniczeniami — jak się wyraził — „polsko-księżowska n-ja"7 mogłaby doprowadzić do pobudzenia antyrosyjskich nastrojów "I miejscowego włościaństwa. ¦ ii- omieszkał też oskarżyć duchowieństwa rzymskokatolickiego o pro- /m w stosunku do prawosławnych i sabotowanie przymusowego włą-ii wiernych Kościoła unickiego do Cerkwi prawosławnej. „Katoliccy i z tytułu swej historycznej przeszłości po dziś dzień przejawiają ¦imość do łacirisko-polskiej propagandy"8 — pisał. Dla administracji i kiej zbitka pojęciowa „Polak-katolik" tożsama była z określeniem ik-łacinnik". Tego ostatniego używano często dla odróżnienia od „gre-uilika" — kulturowo i mentalnie jakoby o wiele bliższego prawo-iii i rosyjskiej kulturze. Białorusini traktowani byli przez carat jako / n-tuvos Valstybes Istorijos Archyvas (dalej: LVJA), f. 378 (Kancelarija Wilenskogo uil-Gubiernatora), opis 1897 g., dieło 173 (rękopis, kopia), 1.22-22 ob. .nuże, 1.22 ob. I ,cmże. i.imże, 1.23. -64- -65- Leszek Jaśkiewicz odrośl narodu rosyjskiego, język białoruski zaś jako lokalne narzecze ru-szczy?fly9. Zdaniem gubernatora grodzieńskiego należało przeciwstawić się polo-nizacjj (ros. opolaczenije) — jak się wyraził — „ciemnej ludowej masy" łatwo poddającej się niepożądanym wpływom ze strony wykształconej i kulturalnej społeczności polskiej10. Uważał za konieczne dalsze ograniczenie języka polskiego poprzez ustanowienie dodatkowych nabożeństw w języku rosyjskim, zakaz rozpowszechniania polskich tanich wydawnictw, otwierania bibliotek, krzewienia oświaty ludowej, zjazdów ziemiaństwa polskiego, używania symbolicznych znaków, narodowych barw i narodowego stroju1 '. Surowo zakazane miało być również przyjmowanie Polaków do służby państwowej oraz podtrzymany miał być zakaz nabywania przez nich ziemi. W tej ostatniej sprawie rząd carski poczynił w marcu 1899 roku pewien wyłom, pozwalając schłopiałej szlachcie zagrodowej na dodatkowy zakup ziemi, tak jednak aby posiadany przez rodzinę areał nie przekraczał 60 dziesięcin (około 65 ha)12. Rozporządzenie to wywołało krytykę ze strony gubernatorów i kolejnych ministrów spraw wewnętrznych. Wieczesław Plehwe twierdził (nie bez racji), że zdeklasowana szlachta pragnie poprzez dodatkowy zakup ziemi polepszyć swój byt na tyle, ażeby ponownie zbliżyć się do poziomu i stylu życia średnio zamożnego ziemiaństwa polskiego, a — co za tym idzie — wyznawać jego system wartości, zachowywać separatyzm kulturowy, pielęgnować tradycję i polski etos narodowy. Wszystko to — zdaniem Plehwego — szkodziło „sprawie rosyjskiej"13. W sierpniu 1904 roku (już po śmierci Plehwego) rozporządzenie powyższe zostało zniesione. Jedną tylko restrykcję godził się gubernator Batiuszkow znieść, a mianowicie zakaz posiadania broni palnej. To była właśnie najbardziej wyrazista oznaka, że administracja rosyjska nie żywiła już obaw co do możliwości powtórzenia się zrywu powstańczego. Bynajmniej nie ze względów * Tninże. 10 Tamże, 1.23 ob. 11 Tamże. 12 tyys. powielenije (4 III 1898), Połnoje Sobranije Zakonów Rossijskoj Impierii, sobr. 3, t. XIX (1899 g.), cz. V, S. Pietierburg 1901, nr dok. 1254, s. 69. Problem ten omawiam w artykule, zob. L. Jaśkiewicz, Polityka narodowościowa caratu w świetle raportów gene-ral-gubirnatorów wileńskich z początku XX w., „Dzieje Najnowsze" 1998, z. 3, s. 19 - 28. 13 Ąessijskij Gosudarstwiennyj Istoriczeskij Archiw (S. Pietierburg, dalej: RGJA), f. 1284, opis 241, jed. chr. 223, Memoriał Plehwego z 14 VIII 1904 r., (Mikrofilm), 1.111. -66- —------Polskość i katolicyzm na Białorusi ------------------------------ II ¦ logicznych, lecz z uwagi na częste polowania członków rodziny cesar-]i< i w rejonie Puszczy Białowieskiej postulował gubernator utrzymanie min zakazu posiadania broni palnej14. < iodna uwagi jest charakterystyka stosunków polsko-rosyjsko-białoru-u li dana przez gubernatora mińskiego, księcia Mikołaja Urusowa, w ra-»»ivic o sianie guberni w 1901 roku. „Historia tego kraju — pisał — wykazała, że rdzenna ludność miejscowa — Białorusini, uporczywie bro-y swojej narodowości i religii, spolonizowali się i zdradzili wiarę ojców »woich poci wpływem szkół otwartych wśród ludności prawosławnej przez •przewidujących Polaków«"15. Gubernator — jak się wydaje — wyraźnie •i/i-ccnial ówczesną samoświadomość etniczno-kulturową Białorusinów. lego refleksja miała charakter retrospektywny. W epoce popowstaniowe | wszelkie szkolnictwo polskie zostało zlikwidowane, a dzieci Białoru-• iiiów katolików musiały uczęszczać do elementarnych szkół cerkiewnych. ' Kobna kwestia to organizowane po domach tajne nauczanie w języku imlskim. Ścigane z mocy rozmaitych restrykcyjnych praw przyciągało ono u ilnak sporą rzeszę uczniowską. Dla znacznej części Białorusinów kultura i »ilska była bardziej atrakcyjna niż rosyjska16. 1'omimo niezadowalającego z rosyjskiego punktu widzenia stanu świadomości religijno-kułturowej części ludności białoruskiej gubernator miń-»ki wyrażał zadowolenie z jej „przyzwoitego zachowania i niedrażnienia pi/.ez nią władz podnoszeniem palących problemów związanych z jej interesami"'7. w istocie rzeczy miejscowe włościaństwo zachowywało spokój, wykazując się lojalnością wobec władz carskich. Osobny fragment raportu poświęcony był charakterystyce duchowień-*(wa rzymskokatolickiego. Wykazywało ono „zewnętrzny spokój", jednakże jego wpływ na świadomość miejscowej ludności był — jak oceniał .tutor raportu — „bardzo duży". Właśnie kler katolicki stanowić miał głów-n;| ostoję „polskiej odrębności"18. „Dochodząca do fanatyzmu nietoleran-r|a, żarliwa obrona języka polskiego w nabożeństwach, skłonność do mie-•./.ania spraw wiary z problemami politycznymi" przeszkadzała — zdaniem ks. Urusowa — rusyfikacji — (ros. obrusienije) kraju. Nieustanne "LVJA, f. 378, op. 1897 g., dieło 173, 1.25. IS RGJA, f. Biblioteka, I Otdieł (Czitalnyj zał.), opis 1, god 1881-1910, 1. 76 ob. !''Por. E. Woyniłłowicz, Wspomnienia 1847-1928, cz. 1, Wilno 1931, s. 77-78. "RGJA, f. — Bibliotieka, I Otdieł, opis 1, g. 1881 - 1910, 1.77. W oryginale: polskogo obosoblenija, tamże. -67- Leszek Jaśkiewicz Polskość i katolicyzm na Białorusi przeciwstawianie katolicyzmu, jako wiary „polskiej", wierze prawosławnej, jako „rosyjskiej", często dzieliło — zdaniem gubernatora — ludność wiejską i miejską na dwa wrogie obozy19. Godzi się w tym miejscu nadmienić, że z kolei polskie duchowieństwo oskarżało Cerkiew prawosławną o fanatyzm i brutalne zwalczanie wpływów kultury polsko-łacińskiej. Jeden z nich, ksiądz Józef Borodzicz, pisał w swoich wspomnieniach o „bitwie duchowej między Wschodem a Zachodem, Kościołem a Cerkwią, kulturą zachodnią a bizantyjską"20. Sytuacja kulturowo-wyznaniowa na ziemiach kresowych daleka była od ducha ekumenizmu czy choćby racjonalizmu. Książę Urusow znalazł swoiste „remedium" na niezadowalający stan „sprawy rosyjskiej" na mińszczyźnie. „Wydaje się — pisał w raporcie — że gdy duchowieństwo łacińskie zechce przyznać, iż gubernia mińska zaludniona jest przez Rosjan [tzw. prawosławnych Białorusinów — L. J.] i rozumiejących po rosyjsku katolików [tzn. Białorusinów katolików — L. J.], a także zechce dobrowolnie odprawiać nabożeństwa w języku rosyjskim, wówczas rysyfikacja kraju pójdzie o wiele szybciej"21. Na ten fragment raportu Mikołaj II zareagował skreślonym na marginesie nader przytomnym pytaniem, a mianowicie: „Czyż to możliwe?"22. Car nie krył swych wątpliwości co do sugestii gubernatora, wykazując większe poczucie realizmu niż jego lokalny reprezentant. Następca ks. Urusowa na stanowisku gubernatora mińskiego, hr. Aleksander Musin-Puszkin, nieco inaczej kładł akcenty w swym raporcie o stanie guberni w 1902 roku. „Dość liczne jeszcze restrykcyjne prawa wobec Polaków są — pisał odważnie — zasadniczą przyczyną ich dystansu wobec rosyjskiej cenzusowej społeczności"23. Ta ostatnia przejawiała „ledwie skrywane zainteresowanie polskim stylem życia oraz kulturą i obyczajowością Polaków". Imponowała ona zwłaszcza „rosyjskim paniom i damom"24. Zachowując izolacjonizm kulturowy — zdaniem gubernatora — nie przejawiali jednak Polacy dążeń „separatystyczno-narodowych"25. Pod 19 Tamże, 1.77 ob. 20 J. Borodzicz, Pod wozem i na wozie, czyli kilka lat pracy duszpasterskiej na Litwie, Białej Rusi i w głębi Rosji, Kraków 1911, s. 249, także: D. Beauvois, op. cit., s. 94. 21 RGJA, f. — Bibliotieka, I Otdieł, opis 1, g. 1881 - 1910, 1.78. 22 W oryginale: Razwie eto wozmotno, tamże. 23 RGJA, f. — Bibliotieka, I Otdiel, opis 1, 1884- 1913, Wsiepoddanniejszyj otczot Min-skogo gubiernatora za 1902 god. 1.11. (kopia). 24 Tamże, 1.12. 25 Tamże. -68- '" .| zjawiskiem rzadkim"28. Odnotował też gubernator mohylowski oży-">ii;i działalność duchowieństwa katolickiego zmierzającą do budowy bądź i nowy kościołów i kaplic. Kwestia ta wywołała odzew władz petersbur-i' li. W tajnym cyrkularzu z 6 IX 1901 roku rozesłanym do gubernatorów ¦¦ Kraju Zachodniego minister spraw wewnętrznych, Dymitr Sipiagin, licał, co następuje: „Należy uważnie obserwować budowę, odnawianie '¦¦iii/ remonty kościołów rzymskokatolickich. Dążenie katolickiej ludności tl«i posiadania licznych i przestronnych przybytków sakralnych, wypływali r w większości przypadków z silnie rozwiniętych uczuć religijnych za-•lttf.ui.je samo w sobie na uwagę na terenach zwarcie zamieszkiwanych |m/iv. ludność katolicką. Wiadomo jednak, że miejscowe duchowieństwo u\ mskokatolickie, wykorzystując okoliczność, że parafianie nie mają żad-««"ł'«> organu (komisji bądź komitetu) do nadzorowania budownictwa ko-Uidiiego, wzięło inicjatywę w swoje ręce i mając na względzie sobie wiadome cele (często nadużywając zbożnych uczuć parafian), pobudza ich ilu nadmiernej ofiarności i wnoszenia zbędnych próśb o budowę nowego ¦'' Zob. A. Szwarc, Od Wielopolskiego do Stronnictwa Polityki Realnej, Warszawa 1996, ¦¦()/. '' W oryginale: wierno, RGJA, f. — Bibliotieka, I Otd., opis 1, 1884- 1913, 1.13. "* RGJA, f. — Bibliotieka, I Otdieł, opis' 1, 1884 - 1913, Wsiepoddanniejszyj otczot Mo-• •wskogo gubiernatora za 1901 g. 1.24. (kopia). -69- r 1 Leszek Jaśkiewicz kościoła w miejsce dotychczasowego"29. W zawoalowany sposób sugerował minister grę na przeciwstawienie sobie wiernych i hierarchii kościelnej. Dość niekonwencjonalny jest fragment raportu gubernatora mohylowskie-go, w którym przeciwstawił się on projektom depolonizacji Kościoła katolickiego na Białorusi poprzez wprowadzenie dodatkowych nabożeństw w języku rosyjskim. „Największe nieszczęście tego kraju polega nie na tym — pisał — że księża mówią w kościołach po polsku, lecz na tym, że na tej historycznie rosyjskiej i prawosławnej ziemi najsilniejsze jest oddziaływanie wiary i kultury polskiej, zaś lud rosyjski [ściślej białoruski — L. J.] wykazuje się kulturową niższością i pasywnością. Polski język w kościołach to tylko objaw tej smutnej sytuacji"30. Postulował więc Klin-genberg intensywną inkulturację ludności białoruskiej poprzez rozbudowę organizacji Cerkwi prawosławnej, zwiększenie liczby szkół cerkiewnych i niedzielnych, wielokrotne zwiększenie tanich wydawnictw, głównie modlitewników i elementarzy w języku rosyjskim, a także zakładanie czytelni i bibliotek z prasą i literaturą rosyjskojęzyczną. Zwracał uwagę na konieczność życzliwego zbliżenia się ziemiaństwa i administracji rosyjskiej do chłopa białoruskiego, zainteresowanie się jego życiem i obyczajowością31. Taką kulturotwórczą ekspansję uważał za tym bardziej pilną, że folklorem i językiem białoruskim interesowali się głównie Polacy. W przeciwieństwie do Litwy i Ukrainy na Białorusi nie było fenomenu odrodzenia narodowego. Pewne symptomy ożywienia poczucia narodowego pojawiły się dopiero w 1903 roku, gdy grupa inteligentów utworzyła organizację o nazwie Białoruska Rewolucyjna Hromada. Zmieniwszy wkrótce nazwę na Białoruska Socjalistyczna Hromada, organizacja ta wystąpiła z hasłem autonomii białoruskiej w ramach państwa rosyjskiego. Nie znalazło ono jednak poważniejszego odzewu wśród ludu białoruskiego. Po rewolucji 1905 roku nacjonalizm białoruski (jeśli określenie to nie jest w tym przypadku przesadą) sprowadzał się do wydawania tygodnika „Nasza Niwa". Twórcy tego pisma wychodzili z założenia, że istnieje odrębny naród białoruski mający własny język i kulturę. Postulowano więc wprowadzenie języka białoruskiego do szkolnictwa podstawowego i średniego32. GARF, f. 586 (W.K. Plehwe), op. 1, jed. chr. 76, Kopia s siekrietnogo priedłożenija Min. Wnurtiennich Diet (ot 6 sientiabria 1901 g.) Gubiernatoram Zapadnogo Krają, 1.11 ob. 'RGJA, f. — Bibl., I Otd., op. 1, 1.27. 1 Tamże, 1.28. 'M. Waldenberg, op. cit., s. 1)9-120. -70- Polskość i katolicyzm na Białorusi ilcrcsującą analizą sytuacji etniczno-wyznaniowej na grodzieńszczyź-l.iiach 1902-1903) wyszedł w swym raporcie generał-gubernator 11. kowieński i grodzieński, ks. Piotr Światopołk-Mirski. Dokument ¦inwany przez niego jest znamienny jeszcze z tego powodu, że Świa-Mirski został mianowany w sierpniu 1904 (po śmierci Plehwego) uin spraw wewnętrznych. Zliberalizował on (na krótki zresztą czas) <>11 tyki wewnętrznej. nic waż plemię białoruskie — pisał — nie miało ani politycznej, ani ilncj przeszłości, przeto w jego historii przypadło mu przyłączać się 0 do polskiej, bądź to rosyjskiej narodowości"33. Zjednoczenie się ilowością rosyjską uznał za całkowite w przypadku tych Białorusi-Uórzy wyznawali wiarę prawosławną. Jeśli chodzi o Białorusinów ¦ ii.ów, to tempo i skuteczność procesu ich zjednoczenia się z narodem kun uzależniał od polityki i taktyki rządu. Ograniczając i szykanując ml katolicki jako taki, rząd — jego zdaniem — tylko odpychał od 1 rosyjskiej idei państwowej katolickich Białorusinów. Generał-gu-ior wyrażał obawę, że stroniąc od Rosjan, ci ostatni „całkiem świa- ¦ii i u- i masowo" przylgną do Polaków. Uważał więc za konieczne dać a iolowi katolickiemu „pewną przestrzeń" na tyle, na ile jego działania l >vdą godzić w Cerkiew prawosławną34. Stopień swobody Kościoła ka- iu kiego miał więc być uzależniony od jego stosunku do Kościoła pra- ¦ .lawnego. Dostrzegał też Światopołk-Mirski przejawy fanatycznego anty-.Umizmu i antykatolicyzmu ze strony hierarchii cerkiewnej, wchodząc z nią ¦ './l;| w dość ostry konflikt35. Wydaje się, że właśnie Mirski pragnął zejść ¦ liogi wojującego antykatolicyzmu i ustanowić na podległym mu wielona-ulnwyin i wielowyznaniowym obszarze coś w rodzaju „Pokoju Bożego". Wielorządca carski wyrażał przekonanie, że cel nadrzędny, tzn. pozy-.mię Białorusinów, będzie możliwe przez akcentowanie ich wspólnoty uucznej z narodem rosyjskim, a nie przez podnoszenie kwestii wyzna-niwej. Uważał za potrzebne pobudzenie i rozwinięcie wśród Białorusinów uadomości narodowej. Jednym ze środków ku temu wiodących miało vć wprowadzenie dodatkowych nabożeństw w języku białoruskim w miej- " RGIA, fond — Bibliotieka, I otdieł (czitalnyj zał) opis 1, Wsiepoddanniejszyj otczot ¦( tlrn.skogo, Kowienskogo i Grodnienskogo Gienierał-Gubiernatora za 1902 - 1903 g.g. (ory-iii.il, tekst drukowany), s. 24. 14 Tamże. 15 Tamże, s. 29. -71- Leszek Jaśkiewicz sce używanego dotąd języka polskiego36. Znamienne, że generał-guberna-tor nie proponował w tym przypadku wprowadzenia języka rosyjskiego. Pierwszym etapem na drodze ku identyfikacji etniczno-kulturowej z rosyj-skością miało być rozwinięcie wśród Białorusinów katolików samoświadomości narodowej. Było to istotne novum w porównaniu z preferowanymi dotąd prymitywnymi sposobami rusyfikacji tego narodu. Miał to być — w przekonaniu Swiatopołka-Mirskiego — znacznie skuteczniejszy sposób odciągnięcia Białorusinów od katolicyzmu, a zatem i wydostania spod wpływu kultury polskiej. Syntetycznie i skrótowo można byłoby ująć tę strategię następująco: od polskości przez świadomościową białorutenizację ku utożsamieniu się z rosyjskością. Paradoksalnie więc dygnitarz rosyjski (motywowany co prawda zgoła innymi celami) był w tym przypadku sprzymierzeńcem wąskiej grupy białoruskich narodowców. Zwracał też generał-gubernator uwagę na osobliwe zjawisko, to mianowicie, że posługiwanie się językiem polskim wpływało na kształtowanie się wśród miejscowych Rosjan świadomości, iż przynależność do Kościoła rzymskokatolickiego jest równoznaczna z przynależnością do narodowości polskiej. Kto zatem był katolikiem, postrzegany był jako Polak, kto natomiast był wyznawcą prawosławia, uważany był za Rosjanina37. Ten stereotyp świadomościowy szczególnie silnie zakorzeniony był w guberniach białoruskich. Natomiast ludność białoruska, bez względu na wyznanie, mówiąca „specyficznym narzeczem języka rosyjskiego" w gruncie rzeczy nie przyznawała się do narodowości polskiej, podając się za „tutejszych", język swój zaś (białoruski) określając jako „prosty"38. W czasach, gdy ani Rosja, ani Europa nie znała nacjonalistycznych ruchów tak charakterystycznych dla XIX i obecnego wieku, w czasach gdy aktywność przejawiały tylko warstwy wyższe, niższe natomiast zachowywały milczenie — dowodził generał-gubernator — wszystko co wywodziło się z ludu i wspinało się po szczeblach kultury, uważało się w przypadku wyznania katolickiego za narodowość polską, wszystko zaś co należało do prawosławia, za narodowość rosyjską39. W ciągu ostatnich czterech dziesięcioleci zaszły — zdaniem wielkorządcy — istotne zmiany w warunkach życia i bytowania, a także w sposobie myślenia. „I jeśli nawet włościanin Polskość i katolicyzm na Białorusi — 36 Tamże, s. 25. 37 Tamże, s. 27. 38 Tamże. 39 Tamże. i. .niski w niektórych miejscowościach po dziś dzień tkwi w inercji, ciem- ii- i analfabetyzmie, to jednak między nim a warstwą wyższą wytworzyła mi/ masa przejściowych stopni kulturalnych, na których czuje się dążenie ..imodzielności i własnemu rozwojowi" — konkludował40. Stawiając in/wój etniczno-kulturowy białoruskiego włościaństwa, ufał, że dopro- l/i je w ten sposób do całkowitego utożsamienia się z narodowością ulmrą wielkorosyjską. Raport ten uzyskał wysoką ocenę od Mikołaja II. /cdstawia on cały program polityki rządowej" — głosiła poczyniona myginale rezolucja carska41. Nie doczekał się on jednak realizacji, gdyż idicc wybuchła rewolucja 1905 roku. Jej nacisk sprawił, że carat zmu- uy został do rewizji całej polityki narodowościowo-wyznaniowej. i )stoją polskości na ziemiach kresowych dawnej Rzeczypospolitej był •¦•dół katolicki. Mową ojczystą mogli się posługiwać Polacy jedynie ¦ /yciu rodzinno-domowym i właśnie w kościele. Władze rosyjskie po- tlr|inowały (nieudane zresztą) próby wykorzystania Kościoła w procesie msytikacji poprzez zastępowanie w nabożeństwach języka polskiego ję- /skiem rosyjskim. Według jednego z memuarystów epoki: „U Rosjan uży- . u- siowa katolik zamiast Polak doszło w potocznej mowie do absurdu. Mówiono np., że i między katolikami bywają ludzie porządni [...]"42. Przejawem wzmożonego w epoce popowstaniowej ograniczenia kato-lu v/.mu i nasilenia ekspansji prawosławia było także likwidowanie kla-/lorów i przebudowywanie kościołów na cerkwie. Wielu Białorusinów pi.iwosławnych oddalało się od kultury polskiej. Faworyzowani przez wła-¦ l/i- z czasem wynaradawiali się i utożsamiali już nie tylko z państwem, iIr i narodem rosyjskim. W przeciwieństwie do Polaków nie dysponowali Białorusini środkami obronnymi takimi, jak: potencjał gospodarczy, bogata u.idycja kulturalna czy odpowiednio duża kadra inteligencji43. Jak pisał bliski współpracownik Józefa Piłsudskiego i znawca problematyki kresowej, Leon Wasilewski: „Na terenie białoruskim był Kościół katolicki [...] ośrodkiem promieniującej na otoczenie polskości, a przywiązanie Białorusina-katolika do Kościoła katolickiego czyniło zeń prawie -72- 111 Tamże. 41 Tamże, s. 5. 42 J. Telko-Hryncewicz, Z przeżytych dni (1850 - 1908), Warszawa 1930, s. 62; por. J. Jur-ku-wicz, Rozwój polskiej myśli politycznej na Litwie i Białorusi w latach 1905 - 1922, Poznań I'W3, s. 17. 43 P. Wróbel, Kształtowanie się białoruskiej świadomości narodowej a Polska, Warszawa i')90, s. 16. -73- T - Leszek Jaśkiewicz i- 1'olaka pod względem świadomości narodowej"44. Wywodząca się i hiilu młodzież białoruska uzyskując wykształcenie, utożsamiała się z pol-»ki>'.i i.|, absorbowała kulturę polską. Wyznawcy prawosławia przyjmowali / n->'iily kulturę rosyjską. Zwłaszcza na wschodniej Białorusi o przewadze ludności prawosławnej kultura rosyjska przestawała być czymś powierzchownym i zewnętrznym jak na obszarze o przewadze katolików, lecz — według słów Wasilewskiego — „sięgała do głębi i rozwijała się organicznie"4''. Rodzi się w tym miejscu pytanie: czy i na ile kultury rosyjska i polska przenikały się wówczas? Jest to — jak można sądzić — problem badawczy dla historyków i etnografów. Wydaje się, że w dobie popowstaniowej to przenikanie się, czy — jak by się chciało — wzajemne wzbogacanie się kulturowe, nie było i raczej nie mogło być wyraźne i znaczące. Potrzeba samoidentyfikacji narodowej narzucała dystans między polskością i katolicyzmem oraz rosyjskością i prawosławiem. Wiele tłumaczące w tym względzie są spostrzeżenia ks. prof. Zygmunta Zielińskiego, a mianowicie: „Jeśli przyjmiemy katolicyzm łaciński jako siłę wielowarstwowej tradycji polskiej, religijnej, kulturowej, a nawet politycznej, to trzeba sobie uświadomić, że dwa z państw zaborczych były oficjalnie nośnikami obcych katolicyzmowi odłamów chrześcijaństwa, przy tym w Rosji zachodziła identyfikacja między interesami prawosławia i państwa"46, a także: „Kojarzenie przez zaborców polityki antypolskiej z ograniczeniem wpływów katolicyzmu spowodowało nawet swoisty renesans stereotypu Polak-katolik"47. Osobnym zagadnieniem badawczym jest poziom cywilizacyjny i kulturalny Białorusi w czasach popowstaniowych, a także polsko-białoruskie relacje kulturowe na przełomie wieków. Interesującym wprowadzeniem do tej problematyki jest najnowsza praca Stanisława Łańca pt. Białoruś w drugiej połowie XIX stulecia, wydana pod auspicjami Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Olsztynie48. Ważnym zagadnieniem — jak pisze Łaniec — wymagającym badań porównawczych jest też problem zapóźnienia Białorusinów w procesie formowania świadomości narodowej49. Czy winna te- L. Wasilewski, Litwa i Białoruś (Zarys historyczno-polityczny stosunków narodowościowych), Warszawa-Kijów 1925, s. 68-69. 45 Tamże, s. 69. 46 Z. Zieliński, Kościół i naród w niewoli, Lublin, 1995, s. 32. 47 Tamże, s. 29, O stereotypie „Polak-katolik", tamże rozdział II, s. 19 - 30. S. Łaniec, Białoruś w drugiej połowie XIX stulecia, Olsztyn 1997, rozdziały V i VI; por. także: W. Jarmałkowicz, Karotki narys gistorii Białorusi da 1914 goda, Biełastok 1997. 49 Tamże, s. 176. -74- Polskość i katolicyzm na Białorusi tylko i wyłącznie rusyfikacja i polonizacja? Łaniec nawiązuje i Miejscu do interesującego artykułu Ryszarda Radzika, zamieszczo-1'rzeglądzie Powszechnym", według którego czołowi dziewiętna-ni nosiciele białoruskości byli zazwyczaj katolikami „silnie zwią-kulturą polską i na ogół z dystansem odnoszącymi się do rosyj-Rzecz niewątpliwie wymaga dalszych badań. i. oś w stwierdzeniu znanego badacza stosunków polsko-rosyjsko-¦.kich, Daniela Beauvois, że na tamtym obszarze „religie były noś-antagonizmów narodowych"51. Byłoby ono jednak nazbyt jedno-¦ bez ukazania dramatyzmu losu Polaków za Ziemiach Zabranych. pusób nie zgodzić się z ks. profesorem Romanem Dzwonkowskim, pis/e: „Najważniejsze problemy Polaków zamieszkujących Kresy loilnie I i II Rzeczypospolitej wiążą się bardzo ściśle z ich przyna-'•¦uą do Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego, który stanowił t-li w przeszłości [...] najważniejsze oparcie w samoidentyfikacji na-w warunkach, gdy byli pozbawieni instytucji służących zachowa-\ lasnej tożsamości kulturowej"52. Wolno mieć nadzieję, że ukazanie I ości i katolicyzmu na ziemiach białoruskich przez pryzmat raportów .....istratorów carskich będzie tej tezy kolejnym, źródłowym pogłębie- 50 Tamże; por. R. Radzik, Formowanie się świadomości narodowej Białorusinów, „Prze-. I Powszechny" 1993, nr 1 (857), s. 51 D. Beauvois, op. cit., s. 91. 52 R. Dzwonkowski, SAC, Polacy na dawnych kresach wschodnich, Z problematyki naro-ihiwościowej i religijnej, Lublin 1994, s. 10. POSTACIE DWÓCH OSTATNICH CARÓW WSZECHROSJI — ALEKSANDRA III I MIKOŁAJA II W POLSKIEJ LITERATURZE PAMIĘTNIKARSKIEJ Jan Sobczak W.utość informacyjna polskich pamiętników i dzienników — stanowią-% >i li przede wszystkim pasjonującą lekturę, ale będących zarazem cennym •fcikunientem i źródłem historycznym — jest naturalnie mniejsza dla badań naukowych nad epoką dwóch ostatnich monarchów Wszechrosji z dynastii Komanowów niż bogatej i bardzo różnorodnej w swej formie i treści spu-t» i/.ny znacznie lepiej przecież poinformowanych i bliżej wszystko obserwujących, licznych pamiętnikarzy rosyjskich. Dużo, oczywiście, obszernych rozważań oraz uwag na temat ministrów i różnej rangi urzędników mrskich, a zwłaszcza generał-gubernatorów warszawskich i ich najbliż-»/ego otoczenia, np. osławionego Aleksandra Apuchtina, którego gorącym l>t .ignieniem było sprawić, „aby matki Polki piosenki rosyjskie śpiewały n.ul kołyskami swoich dzieci"1, znaleźć możemy także u Polaków. Wiele u kawych spostrzeżeń zanotowano również na temat polityki rosyjskiej zagranicznej i wewnętrznej, co wprawdzie wiąże się z monarchami msyjskimi, ale nie musi przecież dotyczyć wprost ich samych. Pamiętni-k .11/.e polscy wymienionych w tytule carów wspominają najczęściej mimochodem, gdy odwołując się do nich, udało się im samym lub ich zna-i"inym coś pomyślnie załatwić albo — co ważniejsze — okpić cara lub k iurcgoś z jego dostojników. Ludwik Krzy wieki np. wspomina, jak to jeden • ugo rosyjskich znajomych ze Żmudzi uchronił się przed zesłaniem dzięki k iiinitywie z gen. hr. Aleksandrem Ołsufjewem. Bardzo lubił go Aleksandr III ze względu na wspólne „upodobanie do muzyki na instrumentach ' S. Podhorska-Okołów, Warszawa mojego dzieciństwa, Warszawa 1958, s. 45. -77- Jan Sobczak Postacie dwóch ostatnich carów Wszechrosji dętych", którą „namiętnie uprawiał". Krzywicki nie omieszkał dodać złośliwie pod adresem Aleksandra, iż rozumiał tę „tylko jedną muzykę"'. Natomiast o Mikołaju II nasz znakomity skądinąd pamiętnikarz wspomniał tylko przy okazji charakterystyki liberalizacji stosunków w zaborze rosyj skim, jaka zapanowała bezpośrednio po jego intronizacji. Skwitował tu zresztą lakoniczną uwagą - dowcipem: „Panujący był tylko z dwiema pat karni w tytule swoim, zamiast trzech, które przypadały ojcu"3. Do przeja wów liberalnego kursu młodego cesarza nawiązał bardziej serio Wincenty Jastrzębski, późniejszy wiceminister skarbu, a następnie wiceminister Opie ki Społecznej II RP, który w swych wspomnieniach zwrócił z kolei uwagi; na pomijany na ogół w literaturze historycznej fakt skasowania przez Mikołaja II w pierwszych latach panowania więzienia politycznego w Twierdzy Szlisselburskiej, które jednak powróciło do swych funkcji w czasie rewolucji 1905 roku4. Polskie pamiętniki cechuje zwykle większy obiektywizm, na co wpływ ma dystans uczuciowy ich autorów do samych carów (poza wypływając.) naturalnie z patriotycznych motywów niechęcią do nich jako ciemięzców narodowych), mniejsza niż u Rosjan rola urazów osobistych, pamięci o urojonych lub rzeczywistych przyczynach zawiedzionych nadziei na karierę własną oraz o wzlotach i oszałamiających sukcesach innych, nie za wsze lubianych osób, mniejsza podatność na plotki i uprzedzenia kamaryli dworskiej i — co za tym idzie — mniejsza skłonność do subiektywizowania i wybielania jednych, oczerniania zaś czy potępienia innych. Widać to szczególnie w stosunku do ostatniego panującego, Mikołaja II. Nie ma raczej u autorów polskich tak charakterystycznej dla Rosjan i to zarówno czerwonych, jak i „białych" chęci usprawiedliwiania za wszelką cenę, powoływaniem na wady tego monarchy, swej także odpowiedzialności za dokonaną w 1917 roku rewolucję. Nie widać prób zrzucania na osobę cesarza całej winy za to, że ludzie zajmujący za czasów caratu wysokie eksponowane stanowiska lub dysponujący ogromnym majątkiem czy też wysokimi dochodami nagle stracili jedno i drugie. Polaków na ogół rzc czywiście cieszyło obalenie caratu, widzieli bowiem w nim jednego z głów nych sprawców rozbiorów i najbardziej znienawidzony powód utrzymy wania narodu polskiego przez ponad wiek w niewoli. Polacy przy tym, -Ł. Krzywicki, Wspomnienia, t. I, Warszawa 1957, s. 328, 349. ' Tamże, t. III, Warszawa 1959, s. 178-179. 'W. Jastrzębski, Wspomnienia 1885-1919, Warszawa 1966, s. 347-348. i»i nic mieli naturalnie żadnych powodów, by idealizować carów rosyj-n* raczej potrafili jednak rozróżnić polityczne oceny samowładczych *» i< v spomnieniowych jest mimo wszystko duża. Jest ich zresztą niemało. • naliczyłem ponad sto wspomnień i dzienników Polaków, wśród któ-•>¦ *i\ istotne źródłowo wzmianki na temat Aleksandra III i znacznie i. icj Mikołaja II, ich rodzin i najbliższego otoczenia, a przynajmniej !•¦ vania, a nie są to z pewnością wszystkie. Nie zostały one jeszcze od *• uony dokładniej przeanalizowane ani zbadane, raczej rzadko wyko-»i i n je się je w pracach ogólnych, poza sporadycznymi przypadkami czy-ii lustratywnego cytowania. Gorzej jest natomiast z ich ścisłością. Za-«• i .i|a.c bowiem wiele barwnych szczegółów pozwalających, jak w ogóle <• i s p źródeł, lepiej poznać atmosferę i imponderabilia epoki, przynoszą - i fin wiele legend, mitów, faktów zupełnie nie sprawdzonych i nie ¦ \ icrdzonych dziś już badaniami historycznymi. Korzystanie z nich musi i o być tym bardziej krytyczne. (kz.ywiście na największą uwagę zasługują wspomnienia Polaków moc-• ' /wiązanych z życiem dworskim w Petersburgu, funkcjonujących na .uliiorosyjskiej scenie politycznej lub z innych względów z autopsji do-i/o znających życie rosyjskie. Osoby takie to: gen. Jan Jacyna 30 lat w sto-i v Rosji (Warszawa 1926) i Zagłada caratu (1930), Tadeusz Hołówko "irrz dwa fronty (Warszawa 1931), gen. Eugeniusz Hennig Michaelis Bu-•i dziejowa (Warszawa 1929), Jakub Bohusz-Szyszko Szlakiem cierni i kwia-•w (Warszawa 1923), Jan Harusewicz Lekarz i polityk (Warszawa 1935), Aalerian Meysztowicz Poszło z dymem (Londyn 1973), Konstanty Skir-niiit Moje wspomnienia (Rzeszów 1997), Edward Woyniłłowicz Wspo-micnia 1847-1928 (Wilno 1931), Józef Dowbór-Muśnicki Moje wspomnie-m (Warszawa 1935), Stefan Krzywoszewski Długie życie (Warszawa ''47) i inni. Podobnie dużo informacji przynoszą relacje pamiętnikarskie niskich działaczy politycznych okresu niewoli narodowej: Jana Dąbro- ¦ -.kiego (J. Grabca) Czerwona Warszawa przed ćwierć wiekiem (Poznań {>15), Jana Dąbskiego Pół wieku (Katowice 1960), Janusza Jędrzejewicza W służbie idei. Fragmenty pamiętnika i pism (Londyn 1972), Władysława -78- i -79- Jan Sobczak Stuclnu kic^o / przeżyć i walk (Warszawa 1928), Stanisława Wojciecho-wsku¦>¦<< Maje wspomnienia (Warszawa 1938), znanych adwokatów, jak St.uiisl.iw 1'alck. Wspomnienia ważkich okresów pracy (Warszawa 1938) i Mhi<- spotkania z Rasputinem, czy też świadków krwawej rewolucji ro-syjskifj 1917 roku, takich jak: Aleksander Lednicki Pamiętniki (Kraków 1994), Walenty Miklaszewski Diaspora. Tułaczka w Rosji... (Warszawa 1929), Władysław Glinka Pamiętnik z wielkiej wojny (Warszawa 1930), Jan Hupka Z czasów wielkiej wojny. Pamiętnik nie kombatanta (Lwów 1937), Emil Semil Przed drugą wojną była pierwsza (Warszawa 1965). Do nich też zresztą najczęściej sięgają polscy badacze. Nie znanym pamiętnikiem z tego okresu jest książka A. Junoszy-Gzowskiego rzucająca światło na polski udział w staraniach o uwolnienie Mikołaja II i jego rodziny z niewoli w Tobolsku i Jekaterynburgu, choć też będąca pomieszaniem prawdy i zmyśleń oraz legend. Życie rodzinne obydwu monarchów, sceny z życia dworskiego, najważniejsze decyzje polityczne ich panowania, spotkania z innymi monarchami europejskimi, stosunek do sprawy polskiej, własne kontakty autorów z nimi czy też czysto przypadkowe obserwacje ich zachowania ze scen zbiorowych i wreszcie tragiczny finał monarchii Romanowów — oto najważniejsze wątki treściowe tych wspomnień. Obraz Aleksandra III i Mikołaja II jest w nich na ogół namalowany w barwach dla tych monarchów niekorzystnych, kopiują w istocie znaną nam z licznych źródeł rosyjskich „czarną" legendę tych carów. Tendencja taka widoczna jest w formach ekstremalnych w licznie w Polsce swego czasu wydawanych wspomnieniach działaczy ruchu robotniczego i uczestników rewolucji październikowej. Podobny charakter mają także — przyznajmy to sprawiedliwie — relacje działaczy robotniczych publikowane jeszcze przed wojną, na przykład Wacława Korala czy Jana Kwapińskiego. Zasadne jest to generalnie w odniesieniu do postaci Aleksandra III, władcy o poglądach rzeczywiście zdecydowanie konserwatywnych i bardzo antypolskiego, będącego wprost „ucieleśnieniem — jak to określał Adam Grzymała-Sied-lecki — nieomal mistycznej żądzy wynaradawiania Polaków"5. Wiele realiów i scen rodzajowych wnoszą do tego obrazu wspomnienia takie, jak „Alkara" Aleksandra Kraushara Czasy szkolne Apuchtina. Kartka z pamiętnika (Warszawa 1916), Ferdynanda Hoesicka Powieść mego życia 5 A. Grzymała Siedlecki, Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim, Kraków 1974, s. 111-112. -80- — Postacie dwóch ostatnich carów Wszechrosji ---------------------- law 1959) i Luźne kartki z przeszłości syreniego grodu (Poznań Konstantyna Marii Górskiego i Józefa Weyssenhoffa Z młodych nfv / wspomnienia (Warszawa 1985), Eustachego Czekalskiego •im Zamkowego zegara (Warszawa 1957), Ignacego Domeyki Moje <¦ (pamiętniki wygnańca) (t. III, Warszawa 1963), Benedykta Hertza \mir siedemdziesięciolecia (Warszawa 1966), Stefanii Podhorskiej- 'W Warszawa mojego dzieciństwa (Warszawa 1958) czy też Wacława * ic/a Warszawa wydarta z niepamięci (Kraków 1956). Jednak wi- •ko wiele bardziej złożonej postaci Mikołaja II jest w tych pamięt- i dość niesprawiedliwy. Ostatnie bowiem badania historyczne tak mój Rosji, jak i na świecie, w tym także moje własne, przynoszą .l.ileko odbiegający od tego schematu wizerunek ostatniego Roma- Ujemną w odniesieniu do postaci Mikołaja II wymowę mają rów- \ swym ostatecznym rachunku mniej fundamentalne relacje Euge- i Janiszewskiego Wspomnienia odessity 1894-1916 (Wrocław i ks. arcbpa Wincentego Chościaka Popielą Pamiętnik (Kraków i Włodzimierza Czetwertyńskiego Na wozie i pod wozem (1837- f i /), Wiktora Gomulickiego Warszawa wczorajsza (Warszawa 1961), mi.i Jasienicy Pamiętnik (Warszawa 1993). ()c/ywiście ten czarny w swym generalnym zarysie wizerunek Mikołaja i |cst niuansowany niekiedy na jego korzyść przez drobne szczegóły, 2 W polskich pamiętnikach j in codziennym w kręgu rod2i znajdziemy g°di>e uwagi informacje o żydu /ciiiu, jakie wywierali n, » °bydWU monarchów> o ich wyglądzie i wJ»" s,n: „Gdy stanął pr2y Ą? ^°czeniu'3- Oto jak ujmuje to Jan Bogumił W staci. Nikła postać cesar ndrZe' uderzył mii kontrast tych dwóch p°" zewicza wydała się jeszcze drobniejsza przy °' 12 B. Grąbczewski, lya sfu ... 13 Zob. np. J. Jacyna, ZaeL'1 rosyjskiej' Warszawa 1990, s. 141. smaa caratu, Warszawa 1930, s. 40. -82- -83- Jan Sobczak brzymim ojcu. Mimo woli nasuwały się refleksje o nagłym nieomal zwyrodnieniu rasy. Jak gdyby moc Romanowów wypowiedziała się ostatecznie w Aleksandrze". Jednak zaraz dodaje już przychylniej o ostatnim carze: „Mikołaj był drobny, ale barczysty. Ubrany był w zwykły mundur pułkownika, ozdobiony krzyżem Włodzimierza czwartej klasy przypiętym na piersiach. Intrygowały mnie jego buty, ze skóry safianowej, tak cienkiej, że rysowały się pod nią wyraźnie palce stóp. Głos miał wdzięczny, tenorowy, szczere i jasne spojrzenie. Mówiono o nim, że posiadał dar jednania sobie ludzi, jak Aleksander I. Mnie zaś jego naturalność i wdzięk przypominały jego matkę"14. Wielu pamiętnikarzy poświęciło w swych relacjach bardzo dużo miejsca nadziejom na pozytywne następstwa zliberalizowanego kursu caratu w sprawach polskich, jaki nastąpił na krótko w latach 1894- 1897. Znalazło to wyraz w entuzjastycznym powitaniu Mikołaja i cesarzowej Aleksandry przez ulicę warszawską podczas wizyty pary cesarskiej w stolicy nadwiślańskiej we wrześniu 1897 roku. Niespodziewanie ku rozczarowaniu wielu polityka ta przerwana została w latach następnych, by znów powrócić w reformach, niestety, już wymuszonych okolicznościami po 1905 roku. Pisałem 0 tym obszernie w artykule opartym w dużej mierze także właśnie na pamiętnikach, opublikowanym w „Mazowieckich Studiach Humanistycznych"15. Wspomnę więc tylko o znamiennym wyznaniu warszawskiego poety, krytyka literackiego i teatralnego, Ignacego Balińskiego: „Oczywiście nie spodziewaliśmy się żadnej zasadniczej zmiany systemu. »Point de re-veries« [słynne słowa Aleksandra II wypowiedziane 23 maja 1856 roku w Warszawie — J. S.] wisiały wciąż nad Polakami, ale doznawaliśmy momentu ulgi, jak więźniowie w dusznej, nie przewietrzonej celi, gdy niespodziewanie otworzą im okienko, przez które buchnie nieco świeższego powietrza i gdy zmienią najbardziej znienawidzonych dozorców i kluczników"16. Te ostatnie słowa były oczywiście aluzją do nagłego, ku radości Polaków, odwołania generała-gubernatora Józefa Hurki, a wkrótce potem 1 Aleksandra Apuchtina. Lubiąca jak zwykle dowcipkować ulica warszawska odpowiedziała na to nawet popularną przez jakiś czas piosenką: I4J.B. Rosen, Wspomnienia..., op. cit., s. 195. 15 Zob. J. Sobczak, Polskie fascynacje młodym cesarzem Mikołajem II. Geneza jego wizyty warszawskiej we wrześniu 1897 r. i próba polsko-rosyjskiej „ugody", „Mazowieckie Studia Humanistyczne" 1966, nr 1, s. 5 - 39. 161. Baliński, Wspomnienia o Warszawie, Edynburg 1946, s. 133. -84- Postacie dwóch ostatnich carów Wszechrosji Jeszcze Polska nie zginęła, Bo Mikołaj żyje, Kto nie kocha Mikołaja, Tego w pysk się bije"17. Dość obiektywny charakter mają bardzo wartościowe wspomnienia Hi-imlita Korwin Milewskiego oddającego sprawiedliwość konstruktywnym pro-irktom i zamysłom cesarza także w odniesieniu do spraw polskich. Najbar-il/iej znamienne jest jego wyznanie: , jeśli mieliśmy w całym państwie rosi skim jednego rzeczywiście życzliwie dla nas usposobionego człowieka, in tym człowiekiem jest Mikołaj II. Tak było (może dzięki słodkim wspomnieniom o warszawiance Krzesińskiej), dopóki nasi warszawscy mędrcy imi nie urządzili mu w 1907 roku grubiańskiego afrontu, którego żaden monarcha, szczególnie żaden Romanów, ani zapomnieć, ani przebaczyć nie mógł"18. Autor wspomnień miał na myśli opisane zresztą dalej ze szcze-i' ulami niefortunne w jego opinii zachowanie się Koła Polskiego w czasie inauguracyjnego posiedzenia II Dumy Państwowej. Wówczas to niezależnie ¦ »l posiadanych przez część jej posłów tytułów dworskich jego członkowie mi1 wstali, tak jak to czyniła większość izby, podczas przekazywania Dumie pozdrowień i życzeń cesarza, a co, jak pisze dalej z wyraźną przesadą Kor-wm-Milewski, „w mgnieniu oka przerobiło jedynego w Rosji i pewnego naszego przyjaciela w zaciętego, skrytego, lecz nieubłaganego wroga"19. Autor przytacza wiele innych szczegółów świadczących o dobrej woli tego monarchy. Oto np. przejeżdżając, jeszcze przed swą warszawską wizytą, przez ulice Kijowa, zauważył ogromny tłum ludzi modlących się przed katolickim kościołem. Wyjaśniono mu, że na kilkadziesiąt tysięcy mieszkających tam katolików jest tylko jeden kościół wyznania rzymskokatolickiego. I Isłyszawszy to, Mikołaj z miejsca polecił, by na koszt państwowy zbudowano drugi. Podobny jest opis reakcji cara na wieść, iż polscy właściciele ziemscy nadal płacą ustanowioną trzydzieści lat wcześniej przez Murawio-wa-Wieszatiela kontrybucję jako karę za udział w powstaniu styczniowym: została ona niebawem zniesiona20. Natomiast nie szczędzi autor wspomnień [J. Dąbrowski] [J. Grabieć], Czerwona Warszawa przed ćwierć wiekiem. Moje wspomnienia, Poznań 1925, s. 142. 18 H. Korwin-Milewski, Siedemdziesiąt lat wspomnień (1855 - 1925), wstęp A. Szwarc, I' Wieczorkiewicz, Warszawa 1993, s. 139. 19 Tamże, s. 185-186. 20Tamże, s. 100, 110-111 i in. -85- — Jan Sobczak Postacie dwóch ostatnich carów Wszechrosji słów potępienia i krytyki ojcu ostatniego cesarza, Aleksandrowi III, i za jego „tępy i uparty nacjonalizm", i za „ograniczoność bajecznego nieuka". Jednakże wspomnienia Milewskiego zawierają też wiele plotek, m.in. powtarzają wyolbrzymioną wersję o gwałtownych sporach i różnicach zdań między cesarzem a jego matką cesarzową-wdową Marią Fiodorówną, o przygotowanym przez nią i jej otoczenie antymikołajewskim spisku. Bardziej ludzkie oblicze ostatniego cesarza ukazują także w swych wspomnieniach Igor Newerly Zostało z uczty bogów (Warszawa 1988), dotyczy to zwłaszcza relacji o polowaniach carskich w Białowieży, Stanisław Cat--Mackiewicz Był bał (Warszawa 1973), Stanisław Stempowski Pamiętniki, 1870-1914 (Wrocław 1953) czy Andrzej Wierzbicki Wspomnienia i dokumenty 1877 - 1920 (Warszawa 1957) — te ostatnie także w odniesieniu do Aleksandra III. W podobnym duchu utrzymana jest też większość bardzo licznych pamiętników okresu I wojny światowej — Heleny z Seifer-tów Jabłońskiej Dziennik oblężonego Przemyśla, 1914 -1915 (Przemyśl 1994), Jana Dąbrowskiego Dziennik 1914-1918 (Kraków 1977), Adama Krasickiego Dziennik z kampanii rosyjskiej 1915 - 1916 (Warszawa 1988) czy też niedawno wydany z inicjatywy prof. Janusza Pajewskiego Pamiętnik wojenny Marii Lubornirskiej z Branieckich Zdzisławowej (Warszawa 1997) oraz Walentego Miklaszewskiego Memorabilia (Warszawa 1929). Poważna część z tych wspomnień wojennych to dzienniki, prowadzone na bieżąco, co naturalnie z punktu widzenia historyka nadaje im dodatkowych walorów. Niestety, wydano ich bardzo mało, choć wiele takich rękopisów kryją w swych wnętrzach polskie kolekcje archiwalne. Z opublikowanych w latach ostatnich, zresztą tylko fragmentarycznie, należy wymienić tu bardzo wartościowe trzy tomiki pozostającego w całości wciąż jeszcze w zbiorach rękopiśmiennych Biblioteki Narodowej dziennika z lat 1889- 1895 Marii Górskiej z Łubieńskich Gdybym mniej kochała (Warszawa 1996- 1998). Nie każdy z pamiętników zawiera naturalnie wzmianki o Mikołaju II, częstokroć są to co najwyżej ogólne rozważania o Rosji czy też polityce rosyjskiej. Zdarzają się jednak perełki arcytrafhych spstrzeżeń, dotyczących wprost tego monarchy. I znów li tylko gwoli przykładu. Wspomniany tu już Cat-Mackiewicz w swej na poły felietonowej, na poły zaś wspomnieniowej Europie in flagranti (Warszawa 1975) zasadnie zwraca uwagę na złowieszczą rolę pamiętników Sergiusza Wittego w kreowaniu karykatury ostatniego z rosyjskich canpw. „Witte — stwierdza mianowicie Cat — ciągle oświadczając, że jest poddanym najwierniejszym Mikołaja II i że cesarz był najlepiej wychowanym człowiekiem na świecie, nie może się -86- I ka również pisze o sympatycznym zachowaniu się Mikołaja podczas rwanej przez wielu pamiętnikarzy rozmowy z hr. Zygmuntem Wielo-ktm z września 1914 roku na temat potrzeby większego usamodziel-ii.i ziem polskich: „Cesarz był wzruszony i na pożegnanie go uściskał, ni odstąpił o parę kroków, zrobił znak krzyża i obiecał z pomocą Bożą zapomnieć o Polsce w godzinie porachunku". Sama pamiętnikarka nie • przy tym bynajmniej wysokiego mniemania o tym cesarzu: „Mikołaj notowała w listopadzie tegoż 1914 roku — jest człowiekiem ma-i tragicznie ironicznie zestawionym z wypadkami olbrzymami. Żadnego m, żadnej postawy. Podczas swych podróży podobno kryje się za filutkami wagonu, zamiast pokazać się, wyjść naprzeciw tłumowi wojskowych, którzy czekają na niego na stacjach, zamiast ich uszczęśliwić"22. Do takich właśnie pamiętników, dotyczących już konkretnie lat wojny, mlniósłbym i edycję nieco innego charakteru, a mianowicie listy Polaka, folnierza armii pruskiej, Józefa Iwickiego Z myślą o Niepodległej (Wrocław 1978) czy też właściwy dziennik Cezarego Jellenty (właściwie Napoleona Hirschbanda) Wielki zmierzch (Warszawa 1985). Relacje z lat I wojny światowej stanowią w ogóle osobny i bardzo bogato reprezentowany rozdział polskiej literatury pamiętnikarskiej. Doty-c/.i| one w swej dużej części także postawy władz rosyjskich, w tym i cesarza Mikołaja II oraz jego stosunku do Polaków. Jednak i te wspomnienia mii- zawierają zbyt wiele cennych informacji, jeśli chodzi o interesujący u.is w danym wypadku temat. Są tam oczywiście wzmianki o jakichś przemarszach po ulicach Warszawy z portretami monarchy zaraz po wybuchu wojny i uczuciach serdeczności do wojsk rosyjskich, o stosunku do odezwy wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza do Polaków, o wizycie Mikołaja 11 w zdobytym na Austriakach, a niezadługo potem znów oddanym Lwowie i Przemyślu, o nie pozbawionych wielkich obietnic wypowiedziach rosyj- monarchy na temat sprawy polskiej w czasie tej wojny czy też 21 S. Mackiewicz-Cat, Europa in flagranti, Warszawa 1975, s. 35 —36 i 48. Pamiętnik księżnej Marii Zdzisławowej Lubornirskiej, 1914 - 1918, do druku przygotow. J. Pajewski, objaśnienia oprać. A. Kosicka-Pajewska, Poznań 1997, s. 61, 82 i 86. -87- Jan Sobczak Postacie dwóch ostatnich carów Wszechrosji 0 powołaniu przez niego w czerwcu 1915 roku komisji polsko-rosyjskic), tzw. Komisji Dwunastu. Doskonały obraz stopniowego wyzbywania się przez część społeczeństwa polskiego wiązanych z carem, ale i w ogóle z Rosją nadziei i i iluzji przynosi cytowany już tutaj dziennik „wojenny" Marii z Branickich Zdzisławowej Lubomirskiej. Drobne informacje na temat Mikołaja II z czasów I wojny światowej zawiera też dziennik służącego po stronie austriackiej, a następnie w Legionach, hr. Augusta Krasickiego. Zanotował on m.in., że w grudniu 1915 roku, podczas uczty na zamku warszawskim u gen. Beselera stół był zastawiony „białym porcelanowym nakryciem z inicjałami »N II«, tj. cara Mikołaja II"23. Z kolei Stanisław Grabski, najpierw socjalista, a później czołowy endek, jeden z najbliższych współpracowników Romana Dmowskiego, w okresie II RP minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego, wreszcie w czasie II wojny światowej przewodniczący Rady Narodowej w Londynie, także dostarcza nam w swym Pamiętniku kilka cennych spostrzeżeń na temat ówczesnego wizerunku Mikołaja II. Pisze on m.in., że wielu Rosjan, z którymi rozmawiał w czasie I wojny światowej, obawiało się nawet w pewnym sensie zwycięstwa Rosji, triumf bowiem Mikołaja mógłby wzmocnić jego tendencje absolutystyczne... Ciekawie też przypomina starania Władysława 1 Zygmunta Wielopolskich na dworze cesarskim o pomyślne rozwiązanie sprawy polskiej. Wspomina m.in., iż pierwszy z nich otrzymał „bezpośrednio od Mikołaja II zlecenie przedstawienia mu, jakie są istotne dążenia narodu polskiego, których spełnienia oczekuje od tej wojny", i przypomina daną przez cesarza obietnicę w znanym jego rozkazie do armii i floty „utworzenia wolnej Polski, złożonej z wszystkich trzech jej dziś rozdartych dzielnic", złączonej oczywiście z resztą Cesarstwa unią dynastyczną. On również przyczyny upadku caratu i abdykacji samego Mikołaja szuka w tym wszystkim, co działo się w otoczeniu władcy pod koniec tej wojny, wskazuje na „głęboką rozterkę myśli i woli u samego cesarza". Przywiązuje duże znaczenie do teorii dwóch wymierzonych w tego monarchę spisków — jednego koterii proniemieckiej chcącej zmusić Mikołaja II, by wystąpił z antyniemieckiej koalicji, i drugiego starającego się temu zapobiec choćby przez zmianę osoby panującego, abdykację Mikołaja i wprowadzenie na tron jego brata, Michała24. Widzi też kontrast między szanującym tylko 23 A. Krasicki, Dziennik z kampanii rosyjskiej 1914 - 1916, wstęp P. Łossowski, Warszawa 1988, s. 232, 335, 388. 24 S. Grabski, Pamiętniki, do druku przy gotów, i wstępem opatrz. W. Stankiewicz, t. I, Warszawa 1989, s. 297, 305-306; t. II, Warszawa 1989, s. 6 i 32. łĄ wl.ul/.e ludem rosyjskim a zbyt „słabym i chwiejnym", jak na tamte i warunki, Mikołajem II. Znamienne, że nic istotnego na ten temat i i|d/iemy w zebranych i wydanych przez Krzysztofa Dunin-Wąso-w antologii Warszawa w pamiętnikach I wojny światowej, — iistu uznanych za najlepsze z zarejestrowanych przez niego stu trzy-u dwóch pamiętników warszawskich z czasów I wojny. Podobnie ii niczego w antologii Rok 1918 we wspomnieniach mętów stanu, t-t>w i wojskowych25. ¦ ¦/.! ogólnym potępieniem carów jako ciemiężycieli ludu liczne w na- ilombku wydawniczym wspomnienia działaczy robotniczych nie za- hl na ogół pogłębionych rozważań na temat właściwości panowania / osobowości monarchów rosyjskich i w ogóle zaborczych. Więcej, il/.iwi, niektóre z nich, i to wydane w poważnej serii PWN-owskiej, P Romana Jabłonowskiego Wspomnienia 1905 - 1928 czy też Stani- i Tołwińskiego Wspomnienia 1895-1939 i Jana Kwiatkowskiego iwe nazwisko Stanisława Kościelewskiego) Urodziłem się w Płoń- Wspomnienia z pracy i walki, postaci carów w ogóle jakby nie za- i|ą. Niczego też nie mogłem doszukać się ani o Aleksandrze III, ani i ¦ l ołaju II w obszernych trzy tomowych wspomnieniach Ludwika Krzy- i-go poza drobnymi, wspomnianymi wyżej ironicznymi uwagami. Do- to tym bardziej wspomnień galicyjskich działaczy robotniczych — ¦ I. sława Drobnera Bezustanna walka, Ignacego Daszyńskiego Pamiętniki a uszawa 1971) czy też wydanych na emigracji londyńskiej obszernych pomnień Adama Pragiera Czas przeszły dokonany. W niektórych z tych l.u-ji znajdziemy co najwyżej wzmianki o abdykacji carskiej, oczywiście n/ymane w tonacji wielce triumfalnej. W zbiorze Polacy o Leninie wydanym przed laty znajdziemy jednak ukawostkę o uwięzieniu Mikołaja II i jego rodziny w Carskim Siole. Oto lu/acy w armii rosyjskiej robotnik warszawski, Wacław Trzaskowski, właś-ini- tam się znalazł w czasie rewolucji lutowej jako słuchacz wojskowych kui sów samochodowych. Mieściły się one akurat w sąsiedztwie przylega-i.in-go do carskich pałaców parku Aleksandrowskiego. Żołnierze, w tym i polski autor relacji, gapili się często z ciekawości poprzez ozdobne kraty i >j:rodzenia parkowego na spacerujących po alejach byłego władcę 1/6 świa-i.i i jego rodzinę. W połowie kwietnia 1917 roku, gdy stosunek do obalonego cara ze strony nowych władz był jeszcze pełen kurtuazji, ujrzeli nie- 25 Wybór i oprać. J. Borkowski, Warszawa 1987, s. 599. -89- Jan Sobczak I Postacie dwóch ostatnich carów Wszechrosji sioną przez gwardzistów marynarzy w ozdobnej lektyce, pozostałości niedawnych dobrych czasów, nie mogącą wówczas chodzić pieszo byłą cesarzową, Aleksandrę Fiodorównę. „Zrobiło mi się przykro z powodu marynarzy — wspomina z dumą nasz Trzaskowski. — Nawet w starożytnym Rzymie lektykę nosili niewolnicy, bowiem sławni wojownicy rzymscy uznawali to za zajęcie poniżające dla siebie. Dlaczegoż u nas marynarze gwardziści podejmują się tak uwłaczających funkcji? A lektyka zbliżała się coraz bardziej do ogrodzenia. Byłem chłopakiem porywczym i kiedy dzieliło nas trzydzieści - czterdzieści kroków, nie wytrzymałem i krzyknąłem z całej siły: — Hej, chłopaki, nie wygłupiajcie się! Rzucajcie lektykę w diabły! Rzucajcie! Nie róbcie ceregieli! Pochód zatrzymał się. Lektykę postawiono na ziemi, po czym wyszła z niej ekscaryca. Długa, niemiecka twarz, niegdyś piękna, była cała pokryta plamami. Pogardliwe, wąskie wargi... Widocznie Alisa dobrze usłyszała moje słowa. Powoli skierowała się aleją wprost ku mnie. Zatrzymała się przed ogrodzeniem i zaczęła wpatrywać się we mnie zielonymi oczami. Wzrok miała miażdżący. [...] Oczy carycy przypominały mi oczy żmij, które wpeł-zały na drzewa i hipnotyzowały ptaszki. Te zaś, piszcząc ze strachu, wpadały w paszczę żmii. Wydawało się, że mając władzę, ekscaryca samym wzrokiem uniecestwiłaby nie tylko mnie, lecz i wszystkich moich bliskich oraz dalszych krewnych i przyjaciół. Ale napotkawszy mój nienawistny wzrok, odwróciła się, bezsilnie opuszczając ramiona. Ja zaś nie przestawałem patrzeć na nią. Alisa ponownie spojrzała na mnie, lecz ja nie spuściłem oczu. [...] Nasze spojrzenia skrzyżowały się jak szable [...] Nagle caryca jakby skurczyła się, odwróciła się i powlokła zgarbiona do pałacu. Za nią powoli szli marynarze, porozumiewając się między sobą wzrokiem i ciągnąc pustą lektykę"26. O tym swoim milczącym pojedynku z byłą carową opowiadał następnie z dumą i ożywieniem Trzaskowski w Pałacu Krzesińskiej działaczom bolszewickim, Mikołajowi Podwojskiemu, Jakubowi Świerdło-wowi, a nawet samemu Leninowi. Lenin miał nawet powiedzieć: „Pójdę zaraz i opowiem wszystko Nadieżdzie Konstantynownie. Zabawię ją opowiadaniem, jak prosty żołnierz proletariusz w żołnierskim szynelu pokonał swymi oczyma ekscarycę Aleksandrę Fiodorowną"27. 26 I iicktóre z tych wspomnień niefrasobliwie powtarzają zasłyszane plotki. Pi/.ykład wyżej wymieniony Kwiatkowski (Kościelewski), opisując hwości Liwadii, gdzie znalazł się naturalnie już po obaleniu caratu, nienia o fontannach z białego marmuru z rzeźbionymi oparciami, w za- /eniu których „rzeźbiarz umieścił psie głowy, które z profilu przypo- ly Mikołaja II", albo że liwadyjskie apartamenty carowej Aleksandry » połączone wewnętrznymi schodami z pokojami, w których przebywał i/.yszący jej Rasputin. Schody te nazywano rasputinowskimi"28. O fa- i'h skutkach wpływów Rasputina, rzeczywistych zresztą tylko w ostat- tazie wojny, gdy Mikołaj II przebywał w mohylewskiej Kwaterze wiej, a w Piotrogradzie „rządziła" Aleksandra, pisze i wielu innych kich autorów socjalistycznej orientacji ideowo-politycznej. Niekiedy ¦ trafnie. Oto na przykład pepeesowiec, Władysław Uziembło, przy- i takie oto spostrzeżenie: „Długotrwała wojna, ogromna danina krwi -ki na froncie, przy niesłychanej deprawacji dworu carskiego, gdzie ustny mnich »cudotwórca« Rasputin opanował rodzinę Mikołaja II, ¦udzały niepokój nawet w sferach najbardziej lojalnych. Brak rąk do v i spowodowane tym ograniczenia wytwórczości w fabrykach; coraz i s/e obszary ziemi pozostające bez uprawy; nie zbierane plony gnijące i nilach; blisko czternaście milionów chłopów i robotników zmobilizo- i ych do wojska i posyłanych na front nieraz bez obuwia i broni; pogłoski 11 radzie generałów — wszystko to sprawiło, że car przestał być ota- uiy czcią jako symbol Matiuszki Rossii. Oczekiwano upadku samodzier- >. i a wraz z końcem wojny"29. Brakuje z zasady szerszej refleksji na temat rozgrywających się na ich ich, a także przy ich czynnym udziale wydarzeń we wspomnieniach l kich uczestników rewolucji październikowej w Rosji poza opisami ni- /cnia pomników i portretów carskich i tego, jak zdzierali np. ze ścian ¦ liytego Pałacu Zimowego „różnych Aleksandrów i Mikołajów, depcąc 11 i logami i niszcząc"30. Wstrząsający jest opis Władysława Pawłowskiego /(¦bywającego w dniach rewolucyjnej burzy na Krymie, jak to w bufecie w>rca kolejowego w Symferopolu do spożywającego posiłek młodego W. Trzaskowski, Zdarzenie w Carskim Siole, w: Polacy o Leninie. Wspomnienia, oprać. L. Dubacki, Z. Iwańczuk, J. Sobczak (redakcja ogólna), Warszawa 1970, s. 301. 27 Tamże, s. 303. h J. Kwiatkowski (S. Kościeleski), Urodziłem się w Płońsku... Wspomnienia z pracy ¦ »,ilki, Warszawa 1972, s. 449-450. •"' W. Uziembło, Wspomnienia 1900-1939, Warszawa 1965, s. 139 - 140. Na granicy epok. Wspomnienia o udziale Polaków w Rewolucji Październikowej i wojnie .l.mtowej w Rosji 1917-1921, Warszawa 1967, s. 158. -90- -91- Jan Sobczak oficera, udekorowanego odznakami bojowymi, świadczącymi i o bohaterstwie, i o licznych ranach, podeszli rozbawieni cywile, a jeden z nich, trzymając nóż stołowy w ręku, odcinał z bezczelnym pogadywaniem blademu jak kreda oficerowi owe ordery i odznaki jako symbole „wrogiego krwawego cesarza Mikołaja". Oficer ów wyszedł zresztą z całej tej opresji bardzo zręcznie i odważnie, ale najczęściej gorzej kończyło się to dla biednych ofiar rewolucji31. Podejmowany jest także przez część polskich autorów wspomnień czysto rosyjski wątek krańcowego upadku prestiżu samego Mikołaja II i jego rodziny w ostatniej fazie I wojny światowej, związany z panoszeniem się na dworze carskim osławionego Rasputina i z bezsprzecznie negatywną rolą — podkreślają to zgodnym chórem wszyscy polscy pamiętnikarze — odegraną wówczas przez cesarzową Aleksandrę Fiodorównę. Znajdziemy na ten temat i wyważone relacje, i takie, w których dawano wyraz najnie-dorzeczniejszym wymysłom i plotkom. Na przykład Józef Tadeusz Mie-szkowski (w 1917 roku czynny harcerz z polskiego hufca skautowego w Moskwie) w swych Wspomnieniach dziennikarza socjalisty, bez żadnych skrupułów opowiada, jak w końcowej fazie wojny postrzegali monarchę i jego żonę, Aleksandrę, jego najbliżsi znajomi, głównie rosyjscy, ale także Polacy z letniskowej (dacznej) miejscowości Łosino Ostrowskie pod Moskwą, dokąd natychmiast nadchodziły wieści z „białokamiennej". Przede wszystkim więc wymienia mit o niemieckiej partii w najwyższych kręgach, obejmujących także carową, Niemkę z pochodzenia, i wspomnianego Rasputina, namawiających usilnie Mikołaja II do zdrady i zawarcia oddzielnego pokoju z niemieckim cesarzem Wilhelmem II. Rasputin był oczywiście w tych opowieściach kochankiem nie tylko samej carycy, ale i jej czterech córek. Oto co szeptał pamiętnikarzowi jego rosyjski powiernik z tych lat, niejaki Wołodia: „Na carskim dworze, w Carskim Siole i w Pałacu Zimowym w stolicy nad Newą w dzień i w nocy trwają orgie. Gorzej niż Sodoma i Gomora. Car Mikołaj II jest zboczeńcem, sadystą. Aby się erotycznie podniecić, musi najpierw zobaczyć krew. Bierze więc po kolei wszystkie swoje damy dworu — a ma ich jak w haremie mahometańskim dobrych kilka dziesiątek — każe im się kłaść nago na łóżku, brzuchami na dół i zaczyna batożyć nahajką. Dopiero gdy na białych plecach damy dworu pojawią się krwawe pręgi, car odczuwać poczyna skruchę i przypływ sentymentu. Rzuca się wtedy do nóg damy dworu, kaja się, przeprasza, I Postacie dwóch ostatnich carów Wszechrosji • i całuje. [...]" Niemka caryca wcale nie lepsza jest w tych opowieściach: •mylona mistycznie, szuka nieetatowych mężów, „brutali ze zwierzęcymi -.tynktami", a „teraz znalazła sobie Griszkę Rasputina". Natomiast ten ¦ Mini, i tu klue całej relacji: „Trzęsie dziś carskim tronem i opętał całą usk;i rodzinę, choć jest analfabetą. Ascetyczny mnich i świątobliwy sta-^c choć żyje z carycą i jej wszystkimi córkami jednocześnie"32. Politowanie nad losem uwięzionego i opuszczonego prawie przez ¦ -./ystkich cara ujawnia nawet całkiem rozczarowana już w tym czasie i ¦> Rosji i caratu Maria Lubomirska. Obok plotek o obwołaniu Mikołaja 11 cm „niepodległej" Syberii, oprócz podania niezbyt jasnych informacji i.ikichś staraniach księcia Władysława Lubomirskiego na rzecz ratowania 'i-i, o pielgrzymce do Tobolska dziesięciu tysięcy chłopów, którzy tak i" mówią o Mikołaju, „swoim władcy"*: „Głupi był, to pewno, ale odsie- i 'Kit, odpokutował, czas mu już wracać", wyznaje 18 marca 1917 roku: Wstrząsające gazety. Po raz pierwszy żal mi niedołężnego cesarza Mi- ¦>łaja". Dalej pisze już po francusku, co w tłumaczeniu brzmi: „Co za i >okorzenie. Czy chociaż umiał być wielkim w tej ostatniej godzinie po- >bnej do śmierci. Można tak sądzić, gdy się czyta jego słowa pożegnalne ¦ ugo ostatnią wolę"33. Niekiedy smaczne kąski znajdujemy w miejscach najmniej spodziewanych — w książkach bynajmniej nie wspomnieniowych, których autorzy u.i marginesie zasadniczego wątku wtrącają osobiste rozważania. Dotyczy i" np. cennej syntezy Dziejów polskiej myśli politycznej Wilhelma Feld-i naiia, podającego, jak to Bolesław Prus, oczekujący w wielkim podnie-• ¦niu we wrześniu 1897 roku na peronie dworca praskiego na przyjazd rsarza Mikołaja II, „wyjmował ciągle zegarek i drżącym głosem szeptał: l 'anowie, za kilka minut rozpocznie się nowa era w dziejach Polski«"34. kolei w pracach publicystycznych i programowych ówczesnych przywódców polskich nurtów politycznych znajdujemy godne uwagi, choć nie I u >/.bawione być może dyskusyjności, a oparte na osobistej refleksji i ob-iiwacji spostrzeżenia na temat Mikołaja II i rozwinięte charakterystyki icj;o panowania. Roman Dmowski choćby nadmienia przy okazji swej ana-li/.y polityki polskiej w dobie zaborów: „krytyczna dla Rosji doba zastała !2 'Tamże, s. 376-377. J.T. Mieszkowski, Wspomnienia dziennikarza socjalisty, Warszawa 1971, s. 40-42. " Pamiętnik księżnej..., s. 482-483, 490, 504-505, 557 i 593. W. Feldman, Dzieje polskiej myśli politycznej 1864 — 1914, wyd. II przejrzał i uzupełnił J Feldman z przedmową L. Wasilewskiego, Warszawa 1933, s. 172. -92- -93- Jan Sobczak na jej tronie człowieka najmniej stworzonego na monarchę. Czuły mąż i ojciec, zajęty więcej rodziną niż państwem, arystokrata do szpiku kości, nawet w lepszym znaczeniu tego słowa, bo posiadający poczucie honoru i potrzeby uczciwości w polityce, ale mający wyraźny wstręt do ludzi nowych, słaby i nieśmiały, ulegający łatwo wpływowi"35. Specyficznym źródłem jest książka Mieczysława Harusewicza o jego ojcu, Janie, działaczu endeckim i wieloletnim pośle do Dumy Państwowej w Petersburgu wszystkich czterech jej kadencji36. Jest ona przede wszystkim opracowaniem historycznym, opartym na szerokiej bazie źródłowej, także pamiętnikarskiej, ale wykorzystuje w znacznym stopniu również wspomnienia osobiste autora. Daje przy tym dość obszerną, z wyeksponowaniem tak cech pozytywnych, jak negatywnych, charakterystykę zarówno osobowości Aleksandra III i Mikołaja II, jak i ocenę panowania tych dwóch monarchów. Przy Aleksandrze III znajdujemy tu podkreślenie „silnej woli" (s. 110), „rozwagi" (s. 167) i podsumowanie jego dokonań na tronie: pokojową politykę, wierność dla zasad autokratyzmu i troskę o zabezpieczenie go przed wszelkimi zakusami. „Ale jednocześnie czuł się na tyle mocno w swym samodzierżawnym siodle, że gdy uznał — zauważa Harusewicz — interes Rosji w zasadniczym przestawieniu jej europejskich powiązań, nie zawahał się zerwać bliskiego związku z monarchiczną Rzeszą niemiecką i zawrzeć sojusz z republikańską Francją, co mogło grozić niebezpiecznymi reperkusjami wewnątrz imperium" (s. 167). Dostrzega już na podstawie tylko wspomnień rodzinnych rozsądek i pragmatyzm tego cara, który wyraził się m.in. w tym, iż gdy jeden z należących do starego rosyjskiego rodu Solskich zasłynął z protestu przeciwko zarządzeniu ówczesnego ministra oświaty o przymusowych oględzinach lekarskich gimnazistek, celem stwierdzenia dziewictwa, Aleksander III „mimo to (a może na skutek)" nadał mu tytuł hrabiego (s. 425). Odnotowuje też w polityce wewnętrznej tego cara element faworyzowania szlachty kurlandzkiej czy też w ogóle niemieckiej, m.in. popieranie niemieckiej kolonizacji kosztem osłabienia polskiego stanu posiadania na kresach, przy tym koloniści ci osiedlali się zwykle wzdłuż rzek i to najczęściej na ich wschodnim brzegu, co w czasie I wojny światowej, dzięki dobremu rozeznaniu brodów, stanu wody i wcześniejszemu przygotowaniu materiału na reperację mostów, na tratwy 35 R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. I, Warszawa 1925, s. 31. 36 M. Harusewicz, Za carskich czasów i po wyzwoleniu. Jan Harusewicz- — Wspomnienia Dokumenty, b. m. 1975, s. 467. -94- Postacie dwóch ostatnich carów Wszechrosji elkie inne przeprawy, ułatwić miało nacierającym wojskom niemiec-11 szybkie forsowanie tych rzek, stanowiących na ogół silną przeszkodę nną (s. 380). olscy pamiętnikarze byli w ogóle uczuleni ogromnie na wszelkie in-iacje i podejrzenia o wpływach niemieckich na dworze Mikołaja II, 11 nie obserwowano też jego ruchy i posunięcia na arenie stosunków i l/ynarodowych, politykę wewnętrzną chętnie kwituje się ukutym przez 11- 11 rewolucyjne i szeroko powtarzanym także w Polsce epitetem o „Mili i.i]u Ostatnim". Potwierdza to pamiętnik Ignacego Daszyńskiego i inne |>i/i-kazy37. 1'ewne wspomnienia, których autorzy mieli dość rozległe kontakty z ro-tl/nKl cesarską i z dwoma ostatnimi monarchami rosyjskimi, rozczarowują, ».i w swej warstwie informacyjnej mdłe i skąpe. Autorzy albo nie chcieli, m!U> też nie potrafili wyjść poza sferę kenwencji. Dotyczy to przede wszystkim Wspomnień Leopolda Juliana Kronenberga38, dla którego Aleksander III U) przede wszystkim „typ chłopa wielkorusa", „o bardzo silnej woli > ilncj pięści", głęboko przejmującego się zasadami prawosławia i „upa-ini|.|cego szczęście Rosji w zjednoczeniu w tych zasadach różnych naro-i..wości, stanowiących całość Państwa Rosyjskiego", w czym Polska nie i.mówiła wyjątku. Twórca relacji wskazuje na znaną politykę rusyfika-,|n;i tego cara na ziemiach polskich, by potem przejść do jego prawie «i Hucznych przyjazdów z cesarzową „Dagmarą" i z rodziną „na urządzane Igłowania w Skierniewicach i w Spalę przez wielkiego łowczego, mar-Ki.ibiego Zygmunta Wielopolskiego". Właśnie tam władze miejscowe dla uio/.maicenia i rozweselenia pobytu Ich Cesarskich Mości ściągnęły „gro-ui.uly dziewic i młodzieży włościańskiej celem urządzania narodowych IH.Iskich tańców, w kostiumach ludowych. Cesarz był bardzo zadowolony / tych uroczystości, ale otoczenie jego słyszało, jak się wyraził, nie ukrywane tego wcale, w języku angielskim czy francuskim: »jaka szkoda, że i. ii naród musi zginąć«" (s. 84). Niektóre informacje Kronenberga są nawet li.iliiinutne, jak choćby bardzo rozpowszechniony w swoim czasie, ale nie (>utwierdzony późniejszymi badaniami pogląd, iż głośną zagrażającą życiu Aleksandra III i jego rodziny katastrofę kolejową w Borkach z 1888 roku »|M)wodował zamach polegający na umieszczeniu w pobliżu wagonu ce-i.uskiego bomby zegarowej (s. 85). 17 I. Daszyński, Pamiętniki, t. II, Warszawa 1957. w L.J. Kronenberg, Wspomnienia, Warszawa 1933, s. 84. -95- Jan Sobczak ----- Postacie dwóch ostatnich carów Wszechrosji 1'oprawiąją te wspomnienia jednak w pewnym stopniu wizerunek kolaia II i to w bardzo spornej sprawie jego wykształcenia i rzekome* nupi/ygotowania do tronu. „Wiadomo było powszechnie — pisał Kmrienberg — jak w Rosji, tak i u nas, że następca tronu był bard:?" łagodnego usposobienia i chętniej skłaniał się do wysłuchiwania postula tów, przedstawianych mu czy to przez wysoką szlachtę rosyjską, czy te/ przez ministrów, czujących, że dla uspokojenia burzących się elementów wywrotowych, należy wkroczyć na drogę, zbliżoną do ustroju konstytu cyjnego" (s. 85). Oczywiście i on, podobnie jak wielu innych pamiętniki! rzy, zwłaszcza warszawskich (Marian Rosco Bogdanowicz czy też Rosen ) poświęca stosunkowo dużo miejsca na opis entuzjastycznego powitania przez Warszawę pary cesarskiej goszczącej nad Wisłą we wrześniu 189 7 roku. Zwraca przy tym uwagę na dość charakterystyczną okoliczność tłu maczącą wstrzemięźliwość okazywaną przez cesarza w Warszawie wobec kornie witających go prominentów polskiej arystokracji. „Kontakt jednak tych delegacji [społeczeństwa polskiego __ J.S.] z cesarzem był — pisze Kronenberg — bardzo utrudniony przez niechętnych rosyjskich dygnita rzy, między innymi przez prezesa ministrów, Goremykina [tu oczywista pomyłka, w Rosji nie było jeszcze takiej funkcji, Goremykin był wówczas ministrem spraw wewnętrznych — J. S.], który wzbudzał w cesarzu brak zaufania do szczerości okazywanych manifestacji, grożących jakoby oso bistemu bezpieczeństwu Cesarza i jego rodziny" (s. 86). Informuje te/ autor o mało znanym fakcie (przy okazji opisu sprawy budowy warsza wskiego pomnika A. Mickiewicza), iż Mikołaj II był „doskonale obeznany z dziełami Mickiewicza i znał przyjazny jego stosunek z wielkim poet;i rosyjskim Puszkinem", stąd „chętnie" zgodził się na tę budowę (s. 117) Osobiście też polecił zaprosić na galowe przedstawienie w Teatrze Wielkim i na przygotowywany raut na zamku warszawskim sławnych wówczas poi skich śpiewaków — Jana i Edwarda Reszków, przebywających na wypo czynku na wsi. Pozytywne wrażenie wywarł także na autorze osobisty kontakt z cesarzem przy innej okazji, gdy jako członek Rady Państwowej i prezes kolei wiedeńskiej został przyjęty kilka lat później w Pałacu Zimowym na audiencji u cesarza. „Myśl, że idę do człowieka, który stoi ponad prawem, trapiła mnie. [...] Cesarz wstał, natychmiast podszedł do okna, do którego ja się zbliżyć musiałem, podał mi rękę bardzo życzliwie; spojrzałem na niego i zobaczyłem w oczach niebieskich bardzo łagodny wyraz" (s. 87). Jako jeden z nielicznych polskich pamiętnikarzy ustosunkowuje się ów autor kry I na o^iil dominuje w relacjach pamiętnikarskich radość i satysfakcja ¦¦In) do faktu abdykacji Mikołaja II w marcu 1917 roku. „W tem v zaznaczyć — pisze Kronenberg — jaki kolosalny błąd, a na- v/gledem swojej ojczyzny, popełnił Cesarz Mikołaj II, abdy- ro stanowiska monarszego", i dalej przytacza straszliwe skutki ¦/prężenia, anarchii i klęsk wojennych (s. 134). •ni- jednakże, co aż dziwi, są na ten temat „carski" wspomnienia ¦ iiar/.y polskiego świata kultury, literatury, teatru i muzyki, jak i 'aderewski czy Helena Modrzejewska, Maria Dąbrowska, Zofia /y Stefan Żeromski, choć w pamiętnikach dwojga pierwszych ¦ zawarte są kapitalne niekiedy szczegóły prostujące lub uści-\cc, w literaturze mity i legendy na temat ich stosunków z ce- ' 1 ił.ołajem. Są one na ogół korzystne w odniesieniu do jego osoby, ii-k bezlitosne wobec jego najbliższego otoczenia. Niewiele też tu interesującego nas tematu wspomnienia wybitnych postaci polny politycznej, np. Wincentego Witosa, Macieja Rataja czy nawet ¦ ' 1 >aszyńskiego. Z rozczarowaniem czyta się z tego powodu au- ¦ twnych relacji gawędziarsko-plotkarskich, takich jak np. Wojcie- vńskiego W dawnych cukierniach i kawiarniach warszawskich. i ikołaju nie ma nic godnego uwagi do powiedzenia nawet wspa- m barwnym pamiętniku Aleksander Świętochowski, nestor pol- lywizmu, natomiast o Aleksandrze III pisze kilkakrotnie /a to tylko negatywnie. Wspomniawszy o obietnicy zrównania li liczby godzin wykładowych języka polskiego z francuskim, .mi/to" w pierwszych miesiącach jego panowania, zaraz dalej do- Miaskatorską werwą swą generalną opinię o tym carze: „Z natury a \ chowaniu zaniedbany, trzymający się z dala od spraw państwa, ii tron otoczony legendą wysnutą z niewiadomości, domysłów n I'rzypisywano mu zasady humanitarne i zamiary reformatorskie, >l\ nie kiełkowały w jego twardym mózgu i tylko zrodziły się 11. h żywiołów przekonanych, że liberalizm jest naturalną i nieod- i ui /nością rozwoju Rosji. Szybko jednak ta mgła złudzeń rozwiała i/.iła typowego cara, tylko głupszego od innych, skamieniałego ¦li.tniach i nałogach despotyzmu"39. W jeszcze innym miejscu pa- ti-('o cara nazywa autor, jeśli chodzi o stosunek do spraw polskich, mtochowski, Wspomnienia, oprać, i wstępem opatrzy! S. Sandler, Wrocław-War-• k..w 1%6, s. 100 i 102. -96- -97- Jan Sobczak „epoką zwalania na nas najcięższego brzemienia ucisku, kiedy nie mogliśmy ani myśleć, ani śnić o swobodniejszym — już nie ruchu — ale bodaj oddechu, kiedy narodowi naszemu zgaszono wszystkie nadzieje i zamknięto go w strasznej ciemnicy, kiedy nasza literatura była mimiczną mowa głuchoniemych, a życie __ lękliwym posuwaniem się oślepionych". Potem doda jeszcze, że był to okres „spotęgowanego aż do dzikości gnębienia Polaków" i „tortury politycznej"40. Nie wszystkie fakty i zdarzenia istotne dla panowania tych dwóch Ro-manowów znalazły odzwierciedlenie w pamiętnikach polskich autorów, niekiedy nie te najistotniejsze. Wspomniałem tu zresztą, naturalnie, nie o wszystkich mogących wchodzić w rachubę polskich pamiętnikach z przełomu stuleci. Jednak w zasadzie wszystkie one wnoszą wiele nowych barwnych szczegółów, wzbogacając rekonstruowany przez nas obraz ostatnich monarchów rosyjskich, zwłaszcza na tle rozpowszechnionych w świadomości historycznej podręcznikowych stereotypów. Godne są dlatego dalszych badań i szerszego wykorzystywania w literaturze historycznej41. „CHŁOPI Z CHŁOPAMI" ALBO „ZIEMIA POLSKA DLA POLAKÓW" >AS VERHALTNIS DES RUCH LUDOWY ZU WEIfiRUSSEN UND UKRAINERN BIS 1939 •ii ¦o Kai Struye 'lj'1'iide Beitrag behandelt das Verhaltnis des polnischen ruch ludowy i.iiiiischen und weiBrussischen Minderheit in der II. Republik. In i sień Teil wird auch die Haltung des galizischen Polskie Stronnictwo •¦<¦ (PSL) zu den Ruthenen bzw. Ukrainern1 einbezogen2. l. programmatisches Grundungsdokument des ruch ludowy kónnen X(> von Bolesław Wysłouch in Lemberg veróffentlichten Szkice pro-¦ >»¦(¦ gelten. Wysłouch bestimmte Nationen hier als „grupy etnogra- ", /u denen die Zugehórigkeit kein „akt woli" sei, sondern ein „fakt 40 Tamże, s. 150 i 179 41 Ostatnio tematyka ta podejmowana jest coraz częściej także przez magistrantów wyższych uczelni. Tylko w moim seminarium magisterskim w olsztyńskiej WSP powstały w roku akademickim 1997/1998 dwie prace: Izabeli Głodowskiej Obraz społeczeństwa rosyjskiego pod koniec panowania Aleksandra III i w pierwszej fazie rządów Mikołaja II w świetle polskiej literatury pamiętnikarskiej i Julity Kąkol Postać Aleksandra III i jego najbliższego otoczenia w polskiej literaturze pamiętnikarskiej. 1 lolgcnden wird fiir die Zeit vor dem Ersten Weltkrieg der Begriff Ruthenen (Rusini, vcrwendet. Die Bezeichnung Ukrainer bzw. ukrainisch wird nur fiir die politischen 1 ungen und Optionen benutzt, die die ostgalizischen Ruthenen als Teil der ukrainischen 1'ctrachteten. Fur die Zeit nad dem 1. Weltkrieg verwende ich durchgangig den Begriff t bzw. ukrainisch, da andere Optionen nationaler Zugehórigkeit nur noch geringe mig hatten. u von Hemmerling/Łuczak ist dieses Thema bisher in einem Gesamtiiberblick behan-¦ulen, ohne jedoch die im vorliegenden Beitrag in den Mittelpunkt gestellte Frage des mieś in den Ostgebieten zu beachten, Z. Hemmerling, A. Łuczak: Miejsce Kresów niskich mniejszości narodowych w' koncepcjach ruchu ludowego, w: Między Polską 1 a historyczną, hrsgg. v. W. Wrzesiński, Wrocław u.a. 1988 (Polska myśl polityczna \X wieku, t. VI), S. 209 - 224; J. Hampel: Chłopi i ludowcy wobec kwestii narodowej li, w: Galicyjskie dylematy, red. K. Karolczak i H.W. Zaliński, Kraków 1994, S. 7 -.. Doliesen: Die Polnische Bauernpartei „Wyzwolenie" in den Jahren 1918-1926, ¦ ¦; 1995, S. 191-204; J. Jachymek: Myśl polityczna PSL Wyzwolenie 1918-1931, 1983, S. 178- 187. -99- Kai Struve „Chłopi z chłopami" albo „Ziemia polska dla Polaków" — przyrodniczo-socjologiczny"3. Diese „ethnographischen Gruppen" sollten moglichst politische Selbstandigkeit in ethtiisch homogenen Nationalsta-aten besitzen. Die Grundlage und den eigentlichen „Kern" der polnischen Nation bildete fur Wysłouch der lud, die groBe Masse der ethnisch polnischen Bauernschaft4. Diese Annahme begrtindete er nicht nur theoretisch mit einem ethnischen Verstandnis der Nation, sondern auch historisch mit der Widerstandigkeit des lud in Preul3en gegen die Germanisierung, die die Bedeutung des lud fur die polnische Nation gezeigt habe5. Dieser ethnische Nationsbegriff, at>er wohl auch der Wunsch der Zu-sammenarbeit mit linken ukrainischen Kreisen in Lemberg, fuhrten Wysłouch zu erstaunlich radikalen Konseąuenzen im Hinblick auf die zukiinftige territoriale Gestalt Polens. Er nahm hier Abschied von einer historischen Territorialkonzeption zugunsten einer „ethnographischen", die das Sied-lungsgebiet des polnischen lud zur Grundlage nahm. Dies bedeutete fur die Ostgrenze: „a) w zaborze rosyjskim: Królestwo Kongresowe, z wyjątkiem pomocnej części gub. suwalskiej: powiaty zachodnie gub. grodzieńskiej, z miastami Grodnem, Białymstokiem, Bielskiem; b) pod rządem austriackim: Galicja Zachodnia po San, Księstwo Cieszyńskie, Spisz na Węgrzech". Von den preuBischen Gebieten sollte der zukunftige polnische Staat allerdings auBer dem Posener Gebiet und WestpreuBen auch den sudostlichen Teil Schlesiens und OstpreuBen umschlieBen6. Dabei lieB Wy- 3 Programy stronnictw ludowych. Zbiór dokumentów, hrsgg. v. S. Lato u. W. Stankiewicz, Warszawa 1969, S. 27 - 48, hier S. 36; zu Wysłouch A. Kudłaszyk: Myśl spoteczno-polityczna Bolesława Wysloucha 1855-1937, Warszawa-Wrocław 1978; P. Brock: Bolesław Wysłouch Pioneer ofPolish Populism, in: ders.: Nationalisrn and Populism in PartionedPoland. Sełected Essays, London 1973, S. 181-211. Wyslouchs Defirtitionsversuche des Begriffs lud gingen allerdings iiber die Bauernschaft hinaus. In den Szkice programowe ist er als „warstwy pracujące narodu" definiert. In dem ebenfalls von Wysłouch verfaBten Programm des PSL von 1903 war der lud als „wszystkie warstwy, zarówno wiejskie, jak i miejskie, które zajmują się pracą fizyczną czy umysłową i pracę uważają za jedyny tytuł do zasług, praw i obowiązków" definiert, Programy, S. 39 u. 69. Der tatsachliche Gebrauch des Begriffs lud durch den ruch ludowy bezog sich im allge-meinen jedoch nur auf die Bauern im Gegensatz zur szlachta. 5 „Zapytajmy się, dlaczego gubernie mohylowska i witebska tak szybko pozbywają sii; cech polskości — a Śląsk i Mazowsze prawie w oczach naszych odradzają się? Dlaczego tam kilkudzisięcioletnia rusyfikacja zabiła narodowość polską, a tu kilka wieków germanizacji nie uczyniły kraju niemieckim? Bo tam polska była i j est szlachta tylko, a na Śląsku i Mazurach polski jest lud prosty, który język swój i narodowość zachowuje silnie i uparcie, wśród najmniej pomyślnych okoliczności", Programy, S. 39. 6 Programy, S. 48. u li s Prinzip homogener Nationalstaaten keinen Raum fur nationale Min-hciten: „Jak Niemiec we Francji staje się Francuzem, Anglik w Polsce ikiem itd., tak samo Polak na Rusi stać się musi Rusinem"7. I >ifse nicht nur fur einen in Lemberg geschriebenen und veróffentlichten i ;iusgesprochen radikale Position im Hinblick auf das polnische na-iilc Territorium hatte wohl einen Hintergrund auch in der Zusamme-in-it Wysłouchs mit Ivan Franko und Myhajlo Pavlyk8. Wysłouch und uko stellten in den 1880er Jahren Uberlegungen zur Griindung einer HMiisamen polnisch-ukrainischen demokratischen Organisation und ei-rntsprechenden Zeitschrift an, die vor allem die Interessen der Land-nlkerung vertreten sollte. Fur die linken Ukrainer war die Bedingung ii jedoch, daB die polnische Seite nicht fur die Wiederherstellung Polens iinen historischen Grenzen, sondern allein fiir den Aufbau Polens nach lographischen Kriterien eintrete. Ahnlich wie auch Myhajlo Drahoma-unterstrich Franko, daB die Idee des Aufbaus des polnischen Staates tinen historischen Grenzen im Osten die Aufmerksamkeit der polni -•II Gesellschaft vom Kampf um die polnischen Gebiete im Westen in Icsien und Pommern ablenke und die natiirlichen Verbiindeten Polens 1 )sten zu seinen Feinden mache9. I alsachlich kam es dann jedoch nicht zur Griindung einer gemeinsamen misation, sondern Wysłouch begann 1889 zu den bevorstehenden Wa-/.um galizischen Sejm mit der Herausgabe der fiir die Landbevolkerung iniinten polnischsprachigen, zunachst zweiwochentlich erscheinenden I1 ng Przyjaciel Ludu, wahrend im Oktober 1890 in Lemberg von Fran-l';ivlyk und anderen politisch links orientierten Ukrainern die Rusins'- krajinska Radykalna Partija (R-URP) gegriindet wurde10. Mul., S. 47f. I i.inko warzwischen 1887 und 1897 fest beim „Kuryer Lwowski" bechaftigt, zu dessen i.inspebern Wysłouch zahlte. Auch Myhajlo Pavlyk arbeitete hier zeitweise. Franko i' .nich zahlreiche Beitrage fiir den „Przegląd Społeczny", E. Hornowa: Ukraiński obóz ¦'• >irv / jego współpraca z polską lewicą w Galicji 1876-1895, Wrocław 1968; mu Wąsowicz: Udział Iwana Franki w polskiem ruchu ludowym w Galicji, in: „Sla- iin-iiiiilis" 7 (1958) S. 70-84; ders.: Publicystyka Iwana Franki w prasie ruchu ludo-. Cnlicji, in: „Kwartalnik Instytutu Polsko-Radzieckiego" 1-2(10-11) 1955, S. 232 - I Hornowa: Ukraiński obóz postępowy, S. 79ff.; J.-P- Himka: Socialism in Galicia. iitfrgence ofPolish Social Democracy and Ukrainian Radicalism 1860—1890, Cam- Mass. 1983, S. HOf. 1 -P.Himka: Socialism, S. 141ff. -100- -101- Kai Struve „Chłopi z chłopami" albo „Ziemia polska dla Polaków" Die Zusammenarbeit zwischen dem Przyjaciel Ludu und den ukrainischen Radikalen war jedoch eng. Franko und Pavlyk publizierten zahlreiche Artikel auch im Przyjaciel Ludu. Redner beider Gruppierungen traten ge-meinsam bei Kundgebungen auf, und in gemischtnationalen Gebieten unter-stiitzten beide Parteien bei Wahlen in vielen Fallen gemeinsame Kandida-ten". Diese Zusammenarbeit auf der Grandlage der geteilten Uberzeugung iiber die Notwendigkeit der bauerlichen Emanzipation und der Anerken-nung der Berechtigung der ukrainischen nationalen Bestrebungen durch die Gruppe um Wysłouch geriet jedoch zum Ende des Jahrhunderts ange-sichts sich verscharfender Spannungen zwischen Polen und Ukrainern im-mer mehr in eine Krise. Das deutlichste Anzeichen dafiir war das Aus-scheiden Frankos aus der Redaktion des von Wyslouch mitherausgegebenen Kury er Lwowski 1897, nachdem er sich wegen eines polemischen Artikels unter dem Titel „Ein Dichter des Verrats" iiber Mickiewicz in der Wiener Zeit scharfen Angriffen von polnischer Seite ausgesetzt gesehen hatte12. 1895 hatte auch die Gruppierung um den Przyjaciel Ludu sich als Partei unter dem Namen Stronnictwo Ludowe institutionalisiert. 1903 verabschie-dete sie ihr erstes Grundsatzprogramm und anderte gleichzeitig ihren Namen in Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL). Dieses Programm, das ebenfalls von Wysłouch verfaBt worden war, hielt gegeniiber den Ukrainern nicht mehr an dem von Wysłouch in den Szkice programowe vertretenen Grund-satzen eines „ethnographischen Polen" fest, sondern bekannte sich zu einem foderalistischen Konzept fiir den zukiinftigen polnischen Staat, der aus drei gleichberechtigten Teilen bestehen sollte: der Krone, Litauen und Ruthe-nien. Aber auch die Verscharfung der nationalen Spannungen fand in dem Programm seinen Ausdruck. So erklarte das PSL hier, daB es von dem Grundsatz der Gleichberechtigung der Nationalitaten nicht abweichen wer-de, „bez względu na to, czy w bratniej zgodzie będziemy zmierzali ku lepszej, jasnej doli, czy też mnożyć się będą objawy, którym my, Polskie Stronnictwo Ludowe, przeciwdziałać będziemy, w imię zasady samoobrony, która jest warunkiem koniecznym nie tylko już rozwoju narodu, ale wprost jego istnienia"13. 11 K. Dunin-Wąsowicz: Publicystyka Iwana Franki; ders.: Udział Iwana Franki; dera.: Dzieje Stronnictwa Ludowego w Galicji, Warszawa 1956, S. 55, 90ff, 101. 12 I. Franko: Ein Dichter des Verrats, in: Die Zeit Nr. 136, 8.5.1897. 13 Programy, S. 73; vgl. auch J. Hampel: Chłopi i ludowcy, S. llf. •102- Von groBer Bedeutung fiir die Verscharfung des polnisch-ukrainischen Wrhiiltnisses waren die Agrarstreiks im Sommer 1902 in Ostgalizien, die riiu- erhebliche politische Mobilisierung der breiten Masse der ruthenischen HiYolkerung bedeuteten. Wahrend der Streiks wurde von den starker na-iimial orientierten ukrainischen Parteien eine stark antipolnische Rhetorik m-i wendet14. Dies warf das PSL den Ukrainern vor, war aber zugleich l.ii Lim bemiiht, die sozialen Ursachen des Streiks gegeniiber einer natio-ii.ilen Interpretation in den Vordergrund zu stellen. Das SL stand mit Sym-i'.iihie den Bestrebungen der Landarbeiter gegeniiber, ihre niedrige Ent-1'ilinung zu verbessern. Es rief jedoch nicht zur Unterstiitzung auf und ¦ li iMiizierte sich von den Streiks, als sie starker Ziige eines nationalen Koiillikts annahmen15. Das SL bzw. PSL kritisierte aber auch polnische 1 >n>;misationen, vor allem die Nationaldemokraten, wenn sie durch ihre \ibeit unter den ostgalizischen polnischen Bauern zur Verstarkung der n.iiionalen Spannungen beitrugen. Hier sah das PSL Versuche, durch das Sdiiiren von Konfhkten zwischen polnischen und ruthenischen Bauern, tliesc von der Durchsetzung ihrer bauerlichen Interessen abzulenken16. Vor dem Hintergrund der Verscharfung der Germanisierungspolitik in 1'n-iiBen und der Tatigkeit der preuBischen Ansiedlungskommission, aber 11 Zu den Agrarstreiks W. Najdus: Szkice z historii Galicji, t. I: Galicja w latach 1900 -IVi)4, Warszawa 1958, S. 259-286; K. Levyckyj: Istorija polityćnoji dumky halyc'kych Vkidjinciv 1848-1914,1.1, L'viv 1926, S. 369ff.; Cz. Partacz: OdBadeniego do Potockiego. SliiMinki polsko-ukraińskie w Galicji w latach 1888-1908, S. 112- 126; J. Rozwadowski: Hu\kie bezrobocie w 1902 r. Uwagi o jego terenie, Lwów 1904. '^ Der „Przyjaciel Ludu" berichtete nur wenig iiber die Agrarstreiks. Nachdem anfanglich dtc okonomischen Forderungen als berechtigt dargestellt worden waren („Przyjaciel Ludu" Ni 29, 12.7.1902, S. 9f„ u. Nr. 30, 19.7.1902), hieB es dann in der folgenden Ausgabe: „[...] łpriiwa godziwa, polepszenia doli ludu, poczyna się gmatwać niegodziwą nienawiścią naro-di>w:| względem żywiołu polskiego. Toteż lud polski nie uczestniczy w strejkach", „Przyjaciel I nilu" Nr. 31, 26.7.1902, S. 10. Siehe auch A. Sredniawski: Strejki rolne a biura pośrednictwa ¦<.«v, „Przyjaciel Ludu" Nr. 41, 4.10.1902, S. lff.; J. Hampel: Chłopi i ludowcy, S. 12f. 1(1 Z.B. M. Malicki: Precz z podżegaczami, „Przyjaciel Ludu" Nr. 16, 16.4.1905, S. lf. Hu-r griff der Autor, ein Bauer aus dem Dorf Siemiankowa im Bezirk Lemberg, die Natio-".ililcmokraten und ihre fiir die Landbevolkerung bestimmte Zeitung „Ojczyzna", weil sie II.dl zwischen Polen und Ruthenen verbreite, um den lud weiter in Unwissenheit und Aliliiingigkeit zu halten. Der Autor forderte dazu auf, bei Wahlen nur solche Kandidaten zu wllhlcn, die keinen Unterschied zwischen Polen und Ruthenen machten, sondern fiir die Einheit •inlraten und fiir das Wohl des lud arbeiteten; vgl. auch K. Dunin-Wąsowicz: Dzieje Stron-utrtwa Ludowego, S. 166. -103 - Kai Struve — „Chłopi z chłopami" albo „Ziemia polska dla Polaków" nh h der Verscharfung der Konflikte in Ostgalizien, begann in der polni-.1 lii-n (iesellschaft die Frage des nationalen Landbesitzes eine immer groBere Ki ilk- /,u spielen. Dies gewann vor dem Hintergrund des Landmangels in (iali/.ien eine besondere Bedeutung. Wahrend einer Sejm-Debatte iiber die Aprarstreiks warf der ukrainische Abgeordnete Mohylnyc'kyj Jan Stapiń-ski, dem fuhrenden Politiker des SL17, vor, er wolle die polnische Emi-gration in die USA nach Ostgalizien umleiten, um dieses Gebiet polnisch zu kolonisieren. Dieser Vorwurf war insofern iiberzogen, als Stapiński immer fiir die Erleichterung der Emigration eintrat18. In seiner Antwort sprach sich aber auch Stapiński klar fiir die Verteidigung des polnischen Besitz-standes in Ostgalizien aus. Dies schloB auch das polnische Gutsland ein19. Das 1903 verabschiedete Programm des PSL forderte nun eine Art na-tionales Vorkaufsrecht fiir polnische Bauern an Gutsland in polnischem Besitz. Dies verstand das PSL hier auch als ein Instrument zur Starkung der nationalen Identifizierung der polnischen Bauern, fiir die aufgrund ihrer polnischen Identitat ein privilegierter Zugang zu Land beansprucht wurde20. Jan Stapiński war spatenstens seit der Jahrhundertwende die dominierende Persónlich-keit in der Fuhrung des SL. Den Parteivorsitz iibernahm er jedoch formal erst 1908, K. Dunin-Wąsowicz: Jan Stapiński — trybun ludu wiejskiego, Warszawa 1969. 18 Vgl. Stapińskis Ansichten zur Emigration, Jan Stapiński: Pamiętnik, hrsgg. v. K. Dunin-Wąsowicz, Warszawa 1959, S. 250ff. „Nie jest prawdą, jakobym chciał kolonizować Ruś, czyli jakobym chciał ruską ziemię wydzierać dla Polaków, ale prawdą jest, że zwłaszcza wobec tego, co się w ostatnich czasach czyta i widzi, uważam jako Polak za swój obowiązek w tym kierunku akcję prowadzić, aby ziemia polska w Galicji Wschodniej i wszędzie gdzie Polska była z dziada, pradziada, została nadal w polskim posiadaniu", „Kurier Lwowski" Nr. 5, 5.1.1903, S. 1, zit. n. J. Hampel: Chłopi i ludowcy, S. 13. 20Zunachst erklarte sich das PSL hier fiir die nationale Solidaritat im Kampf urn die nationale Existenz, ohne dafiir jedoch die sozialen Interessen der Bauern autzugeben. Weiter heiBt es hier: „Więc nade wszystko niech obowiązuje solidarność w obronie terytorialnej podstawy bytu. Obowiązywało niegdyś w Polsce prawo 'bliższości', którego mocą krewny właściciela rzeczy nieruchomej mógł tę rzecz odkupić w razie jej sprzedaży obcemu, byleby spełnił warunki przez obcego nabywcę przyjęte. Chcemy, aby to prawo, przysługujące dawnymi czasy członkom rodów, dziś w innej postaci jako prawo pierwszeństwa do kupna przysługiwało członkom narodu. Niechaj rodacy mają pierwszeństwo przy sprzedaży każdej piędzi ziemi, przy zakupie każdego wytworu pracy [...] Niech leci ponad ziemię naszą z krańca w kraniec hasło: 'ojcowizna dla Polaków' — i niech budzi poczucie jedności narodowej! Wówczas obok wpływów kultury polskiej, która dziś jest przemożną twórczynią poczucia jedności narodowej, powstanie nowe, obfite jego źródło w dziedzinie ekonomicznej", Programy, S. 72. Diese Teile des Programms entstanden wohl vor allem vor dem Hintergrund der Tatigkeit der preuBischen Ansiedlungskommission und hatten auch das Ziel, die Bindungen zwischen den drei Teilungsgebieten zu starken. Unter den Bedingungen Galiziens muBten sie sich aber vor allem gegen Juden und gegen die ruthenischen Bauern in Ostgalizien richten. /m Fórderung der Parzellierung von Gutsland zugunsten der Bauern « 1KW in Lemberg die Bank Parcelacyjny gegriindet worden, in der .1 1'nlitiker einen bestimmenden EinfluB hatten. Der Versuch, bei ihrer lniig auch Ukrainer einzubeziehen, gelang nicht21. Diese Bank pa- . i te auch zahlreiche Giiter in Ostgalizien. Es gelang ihr aber offenbar, i it ht zu einem gróBeren Konfliktfeld mit den ukrainischen Parteien u zu lassen22. Tatsachlich gab es wohl eine Ansiedlung von westga- iien Bauern in Ostgalizien von erheblichem Umfang23. l mi die nationale Integration der polnischen Bauern gegeniiber einer po- m.-II sozialrevolutionaren bauerlichen Solidaritat mit den ruthenischen ¦ 1.1 n spielte die Frage des Gutslandes in Ostgalizien eine wichtige Rolle. im ik-utlich wird dies in einem Gesprach zwischen Sejm-Abgeordneten I'SL und der ukrainischen Radikalen, das Wincenty Witos in seinen ¦ Miu-rungen schildert. Vor dem Beginn der ersten Sitzung des 1908 gewahlten ni, irafen Witos und vier weitere PSL-Abgeordnete in einem Restaurant > ilu-i Abgeordnete der ukrainischen Radikalen, darunter auch Ivan Mali ', und kamen mit ihnen iiber einigen Wódka ins Gesprach. Witos 11- htet nun, daB dabei der PSL-Abgeordnete Antoni Styla „wygłosił długie .mówienie na temat możliwości, a nawet konieczności współpracy ścisłej miedzy chłopami polskimi i ruskimi, by wspólnymi siłami pokonać od-• i /nych wrogów chłopa — panów i księży. Kończąc to przemówienie, i'ikał się z oklaskami dwóch ruskich chłopów i ironicznym uśmiechem Makucha. Po chwili p. Makuch zabrał głos i wyjaśnił posłowi Style, że i.iwa się tak prosto nie przedstawia, bo oni — Ukraińcy — mają pora-nnki nie tylko z panami i księżami polskimi na tle ekonomicznym, ale Polakami w ogóle, gdyż oni naród ukraiński gnębią i prześladują od wie- '' K. Levyc'kyj: Istorija I, S. 314f. '¦' Dies war zumindest die Ansicht W. Feldmans, W. Feldman: Stronnictwa i programy nsrzne w Galicyi 1846-1906, t. II, Kraków 1907, S. 78. Ein anderes Bild vermittelt der . t.uncr R. Sembratowycz: Polonia irredenta, Frankfurt/M., S. 82ff. Nachdem die Bank urlacyjny 1910 nur knapp dem Konkurs entgangen war, wurde sie 1911 aufgelóst, K. Du- Wąsowicz: Dzieje Stronnictwa Ludowego, S. 189f. '' Diese Frage scheint bisher kaum untersucht zu sein. Vytanovyć schreibt, daB ukrainische iicrn aus der Parzellierung von Gutshófen in Ostgalizien zwischen 1852 und 1912 38.000 Land erworben hatten, aus Westgalizien iibersiedelte Kolonisten dagegen 237.000 ha, Vyianovyć: Istorija ukraijnskoho kooperatyvnoho ruchu, New York 1964, S. 22f. '¦' Zu Ivan Makuch siehe seine Mamoiren I. Makuch: Na narodnij sluzbi, Detroit 1958. i ¦ bciden anderen waren vermutlich die beiden bauerlichen Abgeordneten der Radikalen n Sandulak und Pavlo Dumka. -104- -105- Kai Struve ków [...] Zgoda może nastąpić tylko wtenczas, gdy każdy naród będzie mini to, co jest jego własnością, a w myśl tej zasady Polacy oddadzą Ukraińcom zabraną ziemię i lasy, sami się zaś wyniosą za San [...] Natomiast pochopny p. Styla zabrał ponownie głos i powiedział, że właściwie różnice między nami są bardzo nieduże, mogą być każdej chwili wyrównane, gdyż my sit,-wcale gniewać nie będziemy, jeśli oni — Ukraińcy — ziemie dworskie sobie zabiorą, a obszarników za San wyrzucą albo też na wierzbie powiesz; i [...]. Tego już nie mógł wytrzymać poseł Myjak [...] odezwał się do Styly widocznie wzburzony: — Wiesz co Antek, zawsze wiedziałem, że jesteś głupi, ale nigdy nie myślałem, byś był aż takim osłem. Ziemia obszarnicz;i w Galicji Wschodniej jest nie tylko ich własnością, ale własnością całego polskiego narodu. Polacy ją mają w swoich rękach całe wieki, w jej obronie przelali wiele krwi, nie tylko ty, ale nikt z nas nie może jej Ukraińcom dawać, o czym oni lepiej od ciebie wiedzą". Witos schreibt dann weiter, daB daraufhin einer der ukrainischen Bauern im Unterschied von Makuch erkart habe, daB sie sich auch schon mit einem Teil des Gutslandes zufrie-dengeben und auch dafiir bezahlen wurden. Daraufhin habe Makuch das Gesprach durch seinen Aufbruch beendet und die beiden anderen ukrainischen Abgeordnete mitgenommen25. Wenn es auch nicht móglich ist zu uberpriifen, ob dieses Gesprach tatsachlich so stattgefunden hat — insbesondere die Position Makuchs be-treffend — so gibt Witos hier mit den Ansichten Antoni Stylas und Wincenty Myjaks doch zwei Positionen wieder, die charakteristisch fur die bauerliche Basis und die bauerlichen Aktivisten des PSL waren. Einerseits wurden die ruthenischen Bauern als Bauern wahrgenommen, zu denen als Bauern eine gróBere Nahe bestand als zu den panowie. Andererseits ver-band sich aber in Myjaks Ansicht, die auch derjenigen Witos' entsprach, die Identifizierung mit der polnischen Nation und ihrer Geschichte mit dem Interesse der Bauern an dem Zugang zu dem Land połnischer Guts-besitzer in Ostgalizien26. Hier findet sich gewissermaBen spiegelbildlich die von Wysłouch im Programm des PSL von 1903 erhoffte Untermauerung des nationalen BewuBt- W. Witos: Moje wspomnienia, część 1, hrsgg. v. E. Karczewski u. J.R. Szaflik, Warszawa 1988, S. 218f. Charakteristisch mag auch sein, daB Styla ein Kleinbauer nur mit Volksschulbildung war, wahrend Myjak einen groBeren Hof bewirtschaftete, das Gymnasium in Jasło absolviert und auch einige Semester Jura an der Lemberger Universitat studiert hatte, bevor er wieder in sein Dorf zuriickkehrte. -106- - „Chłopi z chłopami" albo „Ziemia polska dla Polaków" --------------- Kii dci Bauern durch ein ókonomisches Motiv wieder. Die nationale m sc haft bildete nun das Argument fur den Anspruch auf das polni-¦ iulsland in Ostgalizien und trug damit auch zu einer nationalen Inni ni der polnischen Bauern bei gegeniiber der Móglichkeit einer po-II sozialrevolutionaren Solidarisierung mit den ruthenischen Bauern ¦ it-.alizien. Die Frage des Landbesitzes stellte auch Wilhelm Feldman mer Beschreibung des Verhaltnisses des westgalizischen Bauern zu n Kuthenen am Anfang des Jahrhunderts in den Mittelpunkt: „[...] nie u|i nienawiści do Rusina, ale trzyma się hasła: swój do swego; czuje u;i siłach, by podjąć z nimi walkę; zachodnia Galicya to teren dla jego '¦ulu ziemi za szczupły — radby wkroczyć i do wschodniej"27. lnsgesamt war aber, anders als der von Witos hier relativ kompromiBlos ¦ny.i-tragene Anspruch auf das ostgalizischen Gutsland suggeriert, das In- u-sse des PSL unter der Fiihrung Jan Stapińskis im Verhaltnis zu den krainern, die nationalen Spannungen zu mindern, um eine Zusammenar- il auf der Grundlage gemeinsamer bauerlicher Interessen weiterhin móglich ii machen. Dies betraf Wahlen wie auch die Arbeit im Sejm. In einem mleld, in dem die nationalen Spannungen sich mehr und mehr verscharften, .u es jedoch immer schwieriger, diese Position zu bewahren. Angesichts i s sich weiter verscharfenden ukrainischen Nationalismus verbreitete sich udi im PSL die Ansicht, daB eine Verteidigung dagegen notwendig sei. .u beschreibt Witos, daB sich seine Uberzeugung, daB es einen unver- iiu-idlichen Kampf zwischen Polen und Ukrainern gebe, angesichts der i ilistruktionspolitik der ukrainischen Abgeordneten im galizischen Sejm 11)()9 gebildet habe, an der sich auch die bauerlichen ukrainischen Abge- ordneten beteiligten. Die Móglichkeit der Zusammenarbeit von polnischen 11 ud ruthenischen Bauern, zu der auch Stapiński geneigt habe, habe sich hier als Illusion erwiesen, meint Witos28. Die Verscharfung der polnisch-ukrainischen Konflikte hatte auch schon in einer programmatischen Erklarung zu den Sejm-Wahlen 1908 ein Echo gefunden. Hier erklarte das PSL: „Niejednokrotnie szliśmy razem, gdy chodziło o obronę jego [narodu ruskiego — K.S.] słusznych interesów wobec rządzącej w kraju partii. Atoli w ostatnich czasach znaczna część narodu ruskiego dała się popchnąć na drogę zgubnej dla niego walki przeciw na- 27 W. Feldman: Stronnictwa, S. 77. 28 W. Witos: Wspomnienia I, S. 233. 107- Kai Struve rodowi polskiemu i pozwala swoim przedstawicielom używać środków i sposobów walki niegodnych oświeconego narodu. Przy takiej zmianie frontu i taktyki nie może być mowy o zgodnym działaniu; przeciw zaborczej polityce każdego stronnictwa ruskiego wystąpimy stanowczo w obronie interesów naszego narodu"29. Das Biindnis mit den Konservativen, das das PSL 1908 einging, verscharf-te das Verhaltnis zu den ukrainischen Parteien weiter, da das PSL damit das oppositionelle Lager verlassen hatte. Zugleich beinhaltete es auch, daB das PSL bei den Sejmwahlen 1908 in Ostgalizien konservative Kandidaten unterstutzte30. Mit diesem Bundnis entstand der blok namiestnikowski aus den Kon-servativen, den Demokraten und eben dem PSL. Das PSL unterstutzte in diesem Bundnis ebenfalls die Ausgleichspolitik der Statthalter Andrzej Potocki und — nach des sen Ermordung durch einen Ukrainer 1908 __ sei- nes Nachfolgers Michał Bobrzyński mit den Ukrainern. Das Scheitern die-ser Politik im Fuhjahr 1913 nach einer óffentlichen Kritik durch den ar-menischen und die rómisch-katholischen Bischófe Galiziens zog auch die Spaltung des PSL in das PSL Piast und das PSL Lewica nach sich31. Hier traten die zwei Tendenzen in der Haltung des PSL gegenuber den Ukrainern nun wieder deutlicher hervor, namlich die auf gleichen sozialen und po-litischen Interessen beruhende bauerliche Solidaritat gegen den vOr allem die Gutsherren reprasentierenden Konservativen einerseits und andererseits die Akzentuierung einer polnisch nationalen Position gegenuber den Ukrainern, die sich mit dem Interesse der polnischen Bauern an dem polnischen Gutsland in Ostgalizien verband. Nachdem das Bundnis mit den Konservativen nach dem Riicktritt Bo-brzyńskis gescheitert war, wollte Stapiński wieder einen radikaleren Kurs des Konflikts mit den Konservativeri einschlagen, der auch den Austritt aus dem Koło Polskie im Wiener Reichsrat beinhaltet hatte. Fur solch eine Richtung standen als mógliche politische Bundnispartner nur die Sozial-demokraten und die Ukrainer zur Verfiigung, mit denen Stapiński dann auch eine engere Zusammenarbeit anstrebte. Die Mehrheit der Sejm- und 29 Programy, S. 108; vgl. zur Verscharfung des Verhaltnisses zwischen dem PSL und den ukrainischen Radikalen auch J. Hampel: Chłopi i ludowcy, S. 13f. 30 A. Garlicki: Powstanie Polskiego Stronnictwa Udowego-Piast 1913 - 1914, Warszawa 1966, S. 16f.; K. Dunin-Wąsowicz: Dzieje Stronnictwa Ludowego, S. 176f. il Vgl. dazu A. Garlicki: Powstanie, passirn. -108 „Chłopi z chłopami" albo „Ziemia polska dla Polaków" --------------- Kcn h i.iisabgeordneten folgte ihm dabei jedoch nicht, was dann im Dez-nnbu I'H 3 zur endgultigen Spaltung fuhrte32. I ).i I\SL Lewica verfolgte nun weiter einen radikaleren politischen Kurs, iln au li cnge Kontakte zu den Sozialdemokraten und die Perspektive einer /usiiiiiiiicnarbeit mit den Ukrainern beinhaltete. In der gegebenen politi-mIich Siiuation nach der Spaltung gab es wohl auch kaum eine andere Miiplu hkeit. Andere Bundnispartner standen nicht zur Verfiigung33. Dr. I'SL Piast verblieb dagegen weiter im Koło Polskie im Wiener Kcii-Iisi;it, den Stapiński hatte verlassen wollen. Nationale Tonę spielten ¦ ¦ni*.- siarkere Rolle, und es neigte mehr einem Bundnis mit den Natio-M.ildnnokraten zu34. Ani Beginn der II. Republik stand dem PSL Piast als zweite bedeutende 1'nici des ruch ludowy das 1915 in KongreBpolen entstandene PSL Wyzwolenie gegeniiber35. Das PSL Wyzwolenie war ein zentraler Bestandteil •k-s Fitsudski-Lagers und unterstutzte dementsprechend das Fóderationskon-/<•)>! fur die Gestaltung des Verhaltnisses zu den óstlichen Nachbarn. Im /-łisainmenhang mit diesen Konzeptionen war es auch zu relativ weitge-•"•ntlen territorialen Zugestandnissen gegenuber den zukiinftig unabhangi-K'ii litauischen, weiBrussischen und ukrainischen Staaten bereit, von denen •l"i erwartet wurde, daB sie sich eng mit Polen verbinden wiirden. Dies "lite auf freiwilliger Basis geschehen36. I )agegen blieb die Haltung des PSL Piast gegenuber dem Fóderations-i'i"e,ramm lange Zeit eher unklar. In seinen im Juni 1919 und im Februar A. Garlicki: Powstanie, S. 117ff.; siehe auch die Kritik an Stapiński durch Zygmunt ¦» kis in einem an seine Wahler gerichteten Flugblatt vom 5.6.1913, Archiwum Zakładu iiii Ruchu Ludowego, Zbiór Średniawskiego Z.Ś/I-3. Vgl. die Beschlusse des Krakauer Kongresses des PSL Lewica am 5.4.1914, Materiały llowe do historii polskiego ruchu ludowego, t. 1, 1864- 1918, hrsgg. v. K. Dunin-Wąso-u.a., Warszawa 1966, S. 150ff.; J. Jachymek: Polskie Stronnictwo Ludowe - Lewica ' 7924, Lublin 1991, S. 38. ' Vgl. Witos' Redę im Sejm am 2.3.1914, W. Witos: Wspomnienia I, S. 274; Co mówi •pski rozum, „Piast" Nr. 4, 25.1.1914; BeschluB des Kongresses des PSL Piast am 1.2.1914 .mów, Materiały źródłowe I, S. 148f.; A. Garlicki: Powstanie, S. 147ff. 1 Zur Entstehung dieser Partei J. Molenda: Polskie Stronnictwo Ludowe w Królestwie Urn 1915-1918, Warszawa 1965.. "Vgl. das auf dem Parteitag am 1./2.11.1918 in Warschau verabschiedete Programm, ¦ramy, S. 148; die Redę Błażej Stolarskis zur Eroffnung des Sejms am 20.2.1919, Materiały :lnwe, t. II, 1918 - 1931, hrsgg. v. S. Giza und S. Lato, Warszawa 1967, S. 14; G. Doliesen: l'olnische Bauernpartei „Wyzwolenie", S. 183- 186. -109- Kai Struve ----„Chłopi z chłopami" albo „Ziemia polska dla Polaków" 1920 beschlossenen Programmen unterstiitzte es das Fóderationsprogramm37. Tatsachlich war diese Frage in der Partei jedoch umstritten. Witos versuchte eine yerrnittelnde Position aus Riicksicht auf den Zusammenhalt der Fra-ktion einzunehmen, blieb selbst aber den fóderativen Konzepten gegenilber w°hl skeptisch38. Erst nach der Krise im Krieg mit SowjetruBland im August 1920 distanzierte sich das PSL Piast klar von foderativen Konzeptionen39. Unverzichtbar fiir das PSL Piast' war aber immer der AnschluB ganz Ostgaliziens an Polen gewesen. Angesichts der polnisch-ukrainischen Kampfe in Ostgalizien seit dem November 1918 verwies Piast wiederholt auf den Polnischen GroBgrundbesitz in Ostgalizien, auf den die polnischen Bauern einen Aospruch hatten. Eines der zentralen Anliegen Witos' als Vorsitzen-der der Krakauer Polska Komisja Likwidacyjna war die Unterstiitzung der in Ostgalizien kampfenden polnischen Militareinheiten. Angesichts einer eher sozialrevolutionaren als nationalen Stimmung auf dem Lande, in der die Bestrebungen der ruthenischen Bauern, den panowie gewaltsam das Land wegzunehmen, durchaus auf Sympathie unter den westgalizischen Bauern rechnen konnten, bemuhte sich Piast zu zeigen, daB die Verteidigung Ostgaliziens nicht nur im Interesse der dortigen szlachta lag, die ihre Giiter nicht verlieren wollte, sondern auch im Interesse der polnischen Bauern40. ^Programy, S. 164 und S. 177; vgl. auch eine entsprechende Resolution zu den Bedin gungen eines Friedensschlusses mit SowjetruBland, Piast Nr. 8, 22.2.1920, S. 6, und den BeschluB des Zarząd Główny des PSL Piast vom 2./3.6.1920, Piast Nr. 24, 13.6.192O, S. ." siehe auch zur Unterstiitzung der Ostpolitik Pilsudskis im ersten Halbjahr 1920 durch d.i PSL Piast> Wojna czy pokój, „Piast" Nr. 17, 15.2.1920, S. lf.; „Piast" Nr. 18, 2.5.192O, S. 11 "Piast" Nr- 21, 23.5.1920, S. 2f; zur Unterstiitzung durch M. Rataj A. Kołodziejczyk: M\ polityczna Macieja Rataja. Studia i szkice, Warszawa 1990, S. 77f. 38 W. Witos: Wspomnienia II, S. 63. Fiir ein weit nach Osten ausgreifendes Inkorpoi, ''otisprogramm trat 1919 vor allem Jan Dąbski ein, Sprawozdanie Stenograficzne z 24-. pi sieknie Sejmu Ustawodawczego (im folgenden SSSU), 3.4.1919, Sp. 23ff.; SSSU pos. < 29.4.1919, Sp. 29f. Ein solches inkorporatives Territorialkonzept wurde von dem Vertrcii des psl Piast bei den Pariser Friedensverhandlungen Mikołaj Rey auch in die dortige Arln eulgebracW, K. Gomółka: Polskie ugrupowanie polityczne wobec kwestii białoruskiej 19 l.s 1922, Warszawa 1989, S. 49. Witos bezog in seiner Redę zur Eroffnung des Sejms im Febm 19lg in dieser Frage keinen klaren Standpunkt, Materiały źródłowe II, S. 10. 39 Po zwycięstwie, „Piast" Nr. 36, 5.6.1920, S. lf. 40Do szeregów, do armii polskiej!, „Piast" Nr. 46, 17.11.1918, S. lff.; W. Witos: W.\,. mnienja //, S. 46f.; A. Średniawski: Walka o Galicyę Wschodnią, „Piast" Nr. 47, 24.11. 1 >;i S- 3f,- Nasze prawa do Gałicyi Wschodniej, ebd. S. 9f.; zum Landbesitz besonders Gaiit wschodnict w rękach Rusinów, „Piast" Nr. 45, 10.11.1918, S. 5, Ziemia polska dla Poltxk<< ebd. s. 8fó zur sozialrevolutionaren Stimmung W. Witos: Wspomnienia II, S. 38ff.; M. H taj: pami(tniki 1918-1927, Warszawa 1965, S. 29f.; vgl. auch W. Stankiewicz: Konjlii -110- 1 ni PSL Wyzwolenie gelang es in den ersten Jahren der II. Republik, In- Unterstiitzung weiBrussischer Bauern in erheblichem Umfang zu Minii. Bei den Sejm-Wahlen im November 1922 erzielte es in den wodschaften Nowogródek und Wilna jeweils fiinf Mandate und in ^ 1'li-wodschaft Polesien zwei. Es war die starkste polnische Partei in < Ki-gion41. Die Grundlage fiir den EinfluB des PSL Wyzwolenie war I mdi den ZusammenschluB mit dem Polski Związek Ludowy „Odro-i ^elegt worden, einer Organisation, die im Friihjahr 1919 mit Unter-uif' der mit politischen Aufgaben betrauten II. Abteilung des Gene-!¦ m Wilna gegriindet worden war, um fiir das Fóderationsprogramm l> n polnischen und weiBrussischen Bauern zu werben42. Innerhalb < >ij';inisation entstand schnell ein radikaler Fliigel, der auf dem Par-PSL Odrodzenie am 14.2.1920 eine Resolution durchsetzte, die ¦nung der GroBgrundbesitzer ohne Entschadigung forderte. Die auf dem folgenden Parteitag ein Jahr spater war noch radikaler. k- nun eine Resolution verabschiedet, die die Ubergabe des Guni die Verfiigung von Komitees der Landarbeiter und Dorfarmen ni lunie der Militarsiedlung forderte43. mmi polskiej 1918 - 1920, Warszawa 1963; W. Kuszyk: Wrzenie rewolucyjne na * lutach 1917-1919, Warszawa 1957; Republika Tarnobrzeska w świetle faktów .. Tarnobrzeg 1982. ii Wahlergebnissen G. Doliesen: Die Polnische Bauernpartei „Wyzwolenie", S. fchura: Wyniki głosowania w obwodach wiejskich na listy polskie podczas wy-¦mu w latach 1919, 1922 i 1928, in: Roczniki Dziejów Ruchu Ludowego (RDRL) W) 124, hier S. 92. im-k: Geneza Niezależnej Partii Chłopskiej, in: RDRL 9 (1967), S. 10-65, hier ul łieschloB der PZL Odrodzenie den Beitritt zum PSL Wyzolenie erst auf einem '1./2S.6.1922 in Wilna. Es besaB als PSL „Wyzwolenie" Ziemi Wileńskiej i No-,iIk'i wciterhin eine gewisse Eigenstandigkeit innerhalb des PSL Wyzwolenie, /wtilcnie Nr. 31, 30.7.1922, S. 328f. uck: Geneza, S. 19ff. In der Gesamtpartei wurde die Forderung nach einer ^tłuścił Enteignung erst unter erheblichen inneren Konflikten gegen den Willen ilcr Parteifuhrung auf dem Parteitag im Marz 1925 verabschiedet, G. Doliesen: i Hiiiii'rnpartei „Wyzwolenie"', S. 171ff,; Materiały źródłowe II, S. 128. «.hc Sicdlung in den Ostgebieten in der II. Republik ist bisher wenig untersucht muli /wischen der Ansiedlung von ehemaligen polnischen Soldaten aufgrund i» vom 17.12.1920 und der zivilen Siedlung unterschieden werden. Die iimicilliiiig fand nur in den ehemals russischen Gebieten, vor allem in Wolhynien, im Ostgalizien statt, T. Bohm: Osadnictwo wojskowe na kresach wschodnich II nr), in: „Dzieje Najnowsze" 24 (1992) Nr. 1 -2, S. 3- 13; S. Zagórny: Osad-¦»f »• Polsce (1920 - 23 r.), in: Acta Universitatis Lodziensis. Zeszyty Naukowe - 111 - Kai Struve Das PSL Wyzwolenie bezog bis zu den Parlamentswahlen im November 1922 in der Frage der polnischen Siedlung in den Ostgebieten keine ein-deutige Position. Die zunachst klare Unterstutzung fur die Siedlung wan-delte sich jedoch zum im Wahlprogramms vom 3.9.1922 etwas schwammig formulierten Ziel: „Uporządkowanie spraw osadnictwa i kolonizacji, które obecnie krzywdzą tak osadników, jak i kolonistów polskich, białoruskich i ukraińskich"44. In den Ostgebieten konnte das PSL Wyzwolenie auBer bei den polnischen Siedlern selbst nicht hoffen, Stimmen zu gewinnen, wenn es die Fortsetzung der Siedlung offen unterstiitzte45. Erst nach den Wahlen 1922 nahm das PSL Wyzwolenie zur Frage der Siedlung in den Ostgebieten klarer Stellung. Die Position war nun, die Siedlung nicht grundsatzlich abzulehnen, sondern weiter zuzulassen, jedoch zu-gleich den Bedurfnissen der órtlichen Bevolkerung den Vorrang zu geben und an ehemalige Soldaten Land vor allem in ihrer Heimatregion zu vergeben46. Uniwersytetu Łódzkiego. Nauki Humanistyczno-Spoteczne. Seria I Nr. 22, Łódź 1961, S. 237 -- 244; J. Tomaszewski: Zdziejów Polesia 1921 - 1939, Warszawa 1963, S. 159 - 169; W. Mę-drzecki: Województwo wołyńskie 1921 — 1939. Elementy przemian cywilizacyjnych, społecznych i politycznych, Wrocław u.a. 1988, S. 123 - 128; am urnfassendsten bisher uber Ostga-lizien und Wolhynien V. Smolej: PoWke sil's'kohospodars'ke osadnyctvo v zachidnij Ukrajini 1920-1939 rokiv, in: „Ukrajina w mynulomy" Nr. 9, Kyjiv L'viv 1996, S. 163 - 176. 44 „Wyzwolenie" Nr. 37, 10.9.1922, S. 405; die Siedlung unterstiltzend auch „Wyzwolenie" Nr. 49, 5.12.1920, S. 528f.; Nr. 5, 30.1.1921, S. 41f.; Nr. 35, 23.8.1921, S. 330; Nr. 26, 26.6.1921, S. 254f.; Nr. 39, 26.9.1920, S. 437f.; kritisiert wurde die Siedlung dann von dem Abgeordneten Eustachy Rudziński, „Wyzwolenie" Nr. 21, 21.5.1922, S. 227; vgl. aber den in den Sejm eingebrachten Antrag des Abgeordneten Juliusz Poniatowski, der eine starkere Unterstutzung der Siedler und weitere Planungen fur die zukiinftige Siedlung forderte auf der folgenden Seite, ebd., S. 228. 45 So suchten in der Vorwahlzeit 1922 in Wolhynien Vertreter des Ukraiński Narodowy Komitet Wyborczy Versammlungen polnischer Organisationen auf, an denen auch ukrainische Bauern teilnahmen, und machten hier die Militarsiedlung und die Grundsatze der Parzellierung zum Thema und zwangen so die Veranstalter zur Stellungnahme, W. Mędrzecki: Województwo wołyńskie, S. 90f.; vgl. auch den BeschluB des Zjazdy okręgowe in Pińsk 20.5.1922, dessen Teilnehmer offenbar uberwiegend WeiBrussen und Ukrainer w aren, in dem eine Anderung der Form der Militarsiedlung gefordert wurde, um die Benachteiligung der órtlichen Bauern zu beseitigen, „Wyzwolenie" Nr. 48, 26.11.1922, S. 574. 46 Vgl. den BeschluB des Parteitags in Warschau am 11.3.1923, der noch weiterhin eher nebulós blieb und eher die Tendenz zeigte, die Siedlung weiter zu fordem, wenn auch mil einer deutlich starkeren Beteiligung der órtlichen Bevólkerung, „Wyzwolenie" Nr. 12, 18.3.1923, S. 4; Mitte Marz faBte die Fraktion jedoch umfangreichere Beschliisse zur Frage der Militar siedlung, dereń Realisierung wohl eine deutliche Reduzierung bewirkt hatte, E. Rudziński: Osadnictwo wojskowe na kresach i reforma rolna, „Wyzwolenie" Nr. 13, 25.3.1923, S. 21'.; vgl. auch G. Doliesen: Die polnische Bauernpartei „Wyzwolenie", S. 198ff. -112- W „Chłopi z chłopami" albo „Ziemia polska dla Polaków" I Hcs blieb jedoch ein sensibles Thema, bei dem es dem PSL Wyzwolenie *rnerhin nicht leicht fiel, einen Ausgleich zwischen dem Wunsch seiner Htlnischen Basis nach einern Zugang zu dem Land in den Ostgebieten, !¦•! Ablehnung der Siedlung durch die Anhanger des PSL Wyzwolenie in U-n Ostgebieten und der Erkenntnis zu finden, daB die Siedlung zur Ver-« harfung der Spannungen in dieser Region beitrug, die das PSL Wyzwo-rnie mildern wollte47. Die fiinf weifirussischen Abgeordneten Bon, Hołowacz, Szakun, Sza- fi.-l und Ballin, die nach den Wahlen 1922 fur das PSL Wyzwolenie ikn Sejm eingezogen waren, verblieben nicht auf Dauer im PSL *• \ /wolenie, sondern traten im Laufe des Jahres 1924 aus der Fraktion i. und waren zusammen mit anderen aus der Fraktion ausgetretenen u km Abgeordneten an der Griindung der kommunistisch orientierten • '< (deżna Partia Chłopska (NPCh) im November 1924 beteiligt48. Ei- ¦ u Hintrgrund fiir den Austritt bil dęte auch ein innerparteilicher Kon-iiki um die Mitarbeit des Fraktionsvorsitzenden Stanisław Thugutt in nur im Mai 1924 von der Regierung Władysław Grabskis eingesetzen 1 ¦ |KTten-Kommission zur Minderheitenpolitik, dereń Ergebnisse Thugutt ¦ i 1'raktion zur Unterstutzung empfahl. Eine Minderheit in der Fraktion . I'SL Wyzwolenie wie auch die nationalen Minderheiten im Sejm lnilen sie jedoch ab49. Auf Dauer hatten sich die radikalen Positionen der weifirussischen Ab- ¦ ¦nrdneten vor allem in den Fragen der Politik in den Ostgebieten und > i I -andreform mit der grundsatzlich reformerischen Haltung der Mehrheit u PSL Wyzwolenie und dereń letztlich vor allem polnisch patriotischen i iliung als unvereinbar erwiesen. Der einzige zunachst erfolgreiche Ver-k h, die Bauern der II. Republik nationalitateniibergreifend auf der Grund-<>;c gemeinsamer sozialer Interessen zu organisieren, war damit geschei- 4' Vgl. auch den BeschluB des Parteitags im Marz 1926: „Wierząc głęboko, że braterskie >l«'>l/ycie ludu pracującego we wszystkich dzielnicach Polski jest jedynym trwałym funda-iTitnn przyszłości naszej, 'Wyzwolenie' opierać chce budowanie tej przyszłości nie na • i>'iadzaniu się poszczególnych dzielnic barjerami wyłączności posiadania bogactw miejsco-m li, a na rozumnem udzielaniu wzajem i dopuszczaniu do korzystania z tych bogactw ./liwie całego ludu w Polsce", „Wyzwolenie" Nr. 13, 28.3.1926, S. 9. 4li U. Dymek: Geneza, S. 58. 4'\S. Thugutt: Autobiografia, Warszawa 1984, S. 166f.; G. Doliesen: Die Polnische • mernpartei „Wyzwolenie", S. 202f. -113- Kai Struve — tert. Das PSL Wyzwolenie verlor in der folgenden Zeit einen groBen Teil seines Einflusses in den Nordostgebieten50. Das PSL Piast unterstiitzte dagegen immer klar die Siedlungspolitik in den Ostgebieten. Im politischen Denken dieser Partei behielt die Grun-dannahme, die schon Wysłouch in den Szkice programowe hervorgehoben hatte, daB namlich nur die Gebiete dauerhaft fiir Polen gesichert seien, in denen polnische Bauern das Land besaBen, eine zentrale Bedeutung. Diese Grundsatze wiederholten die Abgeordneten des PSL Piast noch ein-mal in einer am 21. Januar 1918 verabschiedeten Erklarung und verbanden sie mit der Forderung nach einer Landreform, die vorrangig polnischen Bauern zugutekommen sollte51. DaB nur durch polnische Bauern der polnische Staat und sein Gebiet wirklich dauerhaft zu sichern seien, gehórte auch zu Witos' Grundiiberzeugungen52. Daher stellte die Unterstiitzung der Siedler fiir das PSL Piast ein wichtiges politisches Anliegen dar53. An-gesichts der Verscharfung der Situtation in den Ostgebieten wurde aber in einem BeschluB der Rada Naczelna des PSL Piast vom 273.4.1924 50 Die NPCh zog sich 1925 zugunsten der weiBrussischen Hramada aus den Nordostgebieten zuriick und war dann vor allem in den polnischen Zentralgebieten tatig, B. Dymek: Niezależna Partia Chłopska 1924-27, Warschau 1972, S. 76ff. Das PSL Wyzwolenie biiBte bei den Parlamentswahlen 1928 einen groBen Teil seines Einflusses in den Nordostgebieten ein. Auf dieses schlechte Wahlergebnis wirkten aber neben der Abspaltung der weiBrussischen Abgeordneten vom PSL Wyzwolenie nach dem Putsch Pilsudskis 1926 auch noch zahlreiche andere Faktoren ein, zu den Wahlergebnissen T. Szczechura: Wyniki głosowania, S. 97ff. 51 „Wobec faktu, że granice Polski tak daleko sięgają, jak daleko ziemia polska jest w posiadaniu polskiego chłopa, zatem ze względu na istnienie narodu, zagrożonego, nawet po wojnie, ze wszech stron obcą inwazją, klub posłów PSL domaga się stanowczo, by reprezentanci polityczni wszystkich stanów i dzielnic Polski przygotowali i uchwalili zawczasu, szeroką duchowi czasu odpowiadającą reformę agrarną [...], a że ziemia jest podstawą bytu narodowego, przeto klub posłów PSL ustala jako dogmat, że gdziekolwiek znajduje się ona w posiadaniu polskim, a przejść ma w inne ręce, członkowie narodu polskiego mają do niej prawo pierwszeństwa", Materiały źródłowe I, S. 451 f.; vgl. auch den Artikel Ludowcy a reforma agrarna, „Piast" Nr. 18, 5.5.1918, S. lf., abgedr. in: Materiały źródłowe I, S. 470-473. 52 W. Witos: Wspomnienia I, S. 30f. Zaprzepaszczenie osadnictwa na kresach wschodnich, „Piast" Nr. 27, 2.7.1922, S. 5f.; vgl. auch „Piast" Nr. 24, 11.6.1922, S. 6 und die Sejm-Rede Jan Bryls vom 10.2.1922 zum Wiederaufbau in den Ostgebieten, „Piast" Nr. 8, 19.2.1922, S. 4 - 7, bes. S. 6. So organisierte das PSL Piast auch auf Witos' Initiative am 5.2.1922 eine Versammlung mit 1500 Vertretern von Siedlern aus 42 Kreisen Ostgaliziens (nach den Angaben in Piast) in Lemberg, auf der die Probleme der Siedler bereitzustellen, „Piast" Nr. 4, 28.1.1923, S. 7; „Piast" Nr. 13, 1.4.1923, S. 4. -114- ¦¦"-------^___ Chłopi z chłopami" albo „Ziemia polska dla Polaków" mich die Notwendigkeit anerkannt, die „słuszne interesy miejscowej ludności" Lu j3eriicicsichtigen, ohne dies jedoch weiter zu konkretisieren54. Auf deru ParteikongreB des PSL Piast in Warschau am 1.1%. 12.1924 erklarte Witos Jedoch: „Jeden z delegatów [...] mówił tutaj, że kresy muszą być uii/,ymą^e przeZ przeprowadzenie intensywniejszego osadnictwa; podkreślam to, że spokój będzie tam wówczas, gdy na kresach będzie nie 7.000 osadnik^ jak dzisiaj, ale 70.000, a nawet 700.000"55. Das PSL Piast Hat aucjj jm sejrn weiterhin fiir eine Fortfuhrung und Verstarkung der liJ jjnterStiitzung der Ansiedlung polnischer Bauern in den Ost- j (jem pSL Piast wie dem PSL Wyzwolenie ging es darum, die < )stgebiete fester an den polnischen Staat zu binden. Beide Parteien erhof-Iti-n dies durch eine Verbesserung der okonomischen Verhaltnisse und eine Ik-seitig^ Lei zahlreichen MiBstande in der Verwaltung dieser Gebiete /u erreicjjen un(j gO den polnischen Staat auch fiir die slawischen Minder-lu-iten 4ttraktiver zU machen57. Dabei war aber das PSL Wyzwolenie in rrhebliclj hóherem Mafte bereit, den Forderungen der nationalen Minder-hciten etjtge nzUjcommen. Den Kernpunkt des Programms des PSL Wy- "-Piast" Nr 7 17.2.1924, S. 7. ' "Piasr Nr. go, 14.12.1924, S. 3f. Die Zahl von 7000, die Witos hier nennt, bezog Uch verniut|ich nur a'uf die Militarsiedler, an die bis Jahresbeginn 1923 8732 Parzellen ver-||cl>en wot(jen waren (yi. Madajczyk: Burżuazyjno-obszarnicza reforma rolna w Polsce (1918 1939), Warszawa 1956, S. 174. Die Zahl der zivilen Siedler war jedoch zumindest in Ostgalizien erheblich froher. Allein in der Wojewodschaft Tarnopol wurden zwischen 1919 mul 1926 lcnapp 100OO Siedlerstellen gegriindet, in den Wojewodschaften Wolhynien, Tar-hopol, Stan;s}awLw uOti Lwów wurden zwischen 1919 und 1935 ingesamt beinahe 41.000 Sicdlcrste|]et) gescnaffen, darunter 3569 Militarsiedlerstellen in der Wojewodschaft Wolhy-liicn, V. Sn,oj .. po^s 'Ice sil's'kohospodars'ke osadnictvo, S. 168 und 174; zumindest bis zur Mnte der;>oer janre \varen wohl 75 - 80% der Siedler in Ostgalizien zugereiste Polen, ebd., S 168. t" Nr 3 l8.1-]925, S. 5; Nr. 5, 1.2.1925, S. 2; vgl. auch Witos' Redę in der Ik-batte uber ^s 1925 verabschiedete Landreformgesetz, Sprawozdanie stenograficzne z po-urtlzeń Sej^ Rzeczypć>spolitej Polskiej, 221. posiedzenie, 25.6.1925, Sp. 58f. Bes WO^enie fanden sich zahllose Berichte iiber die Willkur Bes °Hder fanden sich zahllose Berichte iiber die Willkurherrschaft der ers in Wy polnischen Ąc)mjnistration in den Ostgebieten, vgl. auch die Sejm-Rede Eustachy Rudzińskis, „Wyzwolę,^,, Nr 2J 21-5.1922, S. 225ff.; sowie „Wyzwolenie" Nr. 7, 13.2.1921, S. 63; Ze wschodnią kresów ^aSZej Rzeczypospolitej Polskiej, „Wyzwolenie" Nr. 6, 5.2.1922, S. 47f. U. Nr. 7, I2.2.1922 S 5^f-; v§'- aucn w- witos: Wspomnienia U, S. 154ff. iiber die Verhaltnisse In den Ostgebieten. Jan pębski im Sejm, „Piast" Nr. 42, 17.10.1920, S. 4; M. Rataj: Pamiętniki, U. 200, 20s> 232- czy znowu nierządem, „Piast" Nr. 19, 11.5.1924, S. lf. -115- Kai Struve zwolenie gegeniiber den slawischen Minderheiten bildete die Einfuhrung einer Territorialautonommie58. Das PSL Piast erklarte in seinem Programm vom November 1921 zwar, daB es das Verhaltnis zu den nationalen Minderheiten „pragnie ułożyć na zasadach sprawiedliwości i zgodnego współżycia, opartego na równouprawnieniu". Den Minderheiten solle die vollstandige und freie kulturelle und nationale Entwicklung gesichert werden59. Gleichzeitig hieB es jedoch in dem Programm, „że umocnienie polskości kresów Rzeczypospolitej Polskiej jest jednym z najważniejszych zadań polityki państwowej"60. Der Widerspruch zwischen diesen Zieleń in der Politik gegenuber den slawischen Minderheiten fiihrte nicht zu ihrer Veranderung. Das Ziel der Po-lonisierung, die fiir das PSL Piast vor allem die Ansiedlung polnischer Bauern bedeutete, muBte die Ablehnung des polnischen Staates verstarken, fiir den das PSL Piast die weiBrussischen und ukrainischen Bauern gewin-nen wollte. Das PSL Piast griff die konkurrierende Bauernpartei, das PSL Wyzwolenie, besonders in der ersten Jahreshalfte 1923 wegen ihrer Haltung in der Minderheitenpolitik an, als das PSL Piast mit den Parteien der Rechten in Verhandlungen iiber eine Regierungsbildung stand. Die von den linken Parteien einschlieBlich des PSL Wyzwolenie favorisierte Losung war da-gegen eine Koalition der Parteien der Linken und der Mitte mit Untersttitzung von seiten der nationalen Minderheiten. Da die Koalition mit den rechten Parteien auch innerhalb des PSL Piast umstritten und in der bauerlichen Basis unpopular war, hatte hier die Polemik gegen das PSL Wyzwolenie und die Betonung der Bedrohung Polens durch die nationalen Minderheiten fiir das PSL Piast auch eine instrumentelle Funktion in der Auseinander-setzung zwischen diesen zwei Bauernparteien, namlich die Notwendigkeit des Zusammengehens mit den Parteien der Rechten zu begriinden61. Im 58 Ein entsprechender Punkt wurde in das am 6.3.1921 verabschiedete Programm aufge-nommen, Programy, S. 181f., und auch in das im Marz 1925 beschlossene neue Programm, ebd, S. 228f.; vgl. auch das umfangreiche Programm zur Politik in den Ostgebieten, das von der Fraktion im Herbst 1924 ausgearbeitet wurde, J. Jachymek: Myśl polityczna, S. 182ff. 59 Programy, S. 198, 200. 60 Ebd., S. 199. 61 Vor allem Thuguttowcy chcą chłopu odebrać ziemię na Wschodzie, „Piast" Nr. 8,25.2.1923, S. 4; J. Brodacki: Sojusz Thuguttowców z Białorusinami, „Piast" Nr. 8, 25.2.1923, S. 3; Polityka i siły Thuguttowców, „Piast" Nr. 11, 18.3.1923, S. 4; Sądź, ludu polski! Dość thu-guttowskiej ohydy!, „Piast" Nr. 12, 25.3.1923, S. 8f.; Thuguttowcy bronią zdrajców państwa, Piast" Nr. 13, 1.4.1923, S. 8; vgl. auch die Antworten in Wyzwolenie Polski Witos i niepolskie -116- ----------„Chłopi z chłopami" albo „Ziemia polska dla Polaków" --------------- Wuhlkampf im Herbst 1922 hatte dieses Thema fiir das PSL Piast nur eine p-ringe Rolle gespielt. Nun schloB sich auch das PSL Piast dem von den Parteien der Rechten l'iopagierten Konzept einer „polnischen Mehrheit" an62. Die Motivation des PSL Piast und besonders Witos', dieses Biindnis rm/.ugehen, lag dabei vor allem in dem Ziel, eine stabile, auf einer Mehr-hcitskoalition beruhende Regierung zu schaffen. In der bestehenden poli-iischen Konstellation war dies nur unter EinschluB der Parteien der Rechten moglich. Das grundlegende Motiv des PSL Piast, dieses Regierungsbiindnis ruizugehen, lag nicht in dem Ziel einer gegen die nationalen Minderheiten (.•1'iichteten Politik, sondern in der Konsolidierung des polnischen Staates durch eine parlamentarische Mehrheitsregierung63. Das PSL Piast hielt immer am Bekenntnis zu einer Gleichberechtigung ili-r Minderheiten fest. Tatsachlich unterstiitzte es aber ihre reale Benach-ii-iligung im Wahlrecht64. Explizit forderte Witos dazu in seiner Broschiire ('zasy i ludzie auf65. In dem Programm vom November 1926 forderte das I'SL Piast eine solche Wahlrechtsreform, die sicherstellen sollte, „że Sejm bidzie wyrazem woli większości narodu polskiego"66, also einer Mehrheit unter AusschluB der nationalen Minderheiten. Das Ziel war, die Mehrhei-isbildung ohne die nationalen Minderheiten durch die Reduzierung der /;ihl ihrer Mandate zu erleichtern. Wyzwolenie', „Wyzwolenie" Nr. 11, 11.3.1923, S. 2; Polityka chjeny, czy polityka ludowa, ..Wyzwolenie" Nr. 10, 4.3.1923, S. 2; Ofenzywa na PSL 'Wyzwolenie', „Wyzwolenie" Nr. 13, 2V3.1923, S. lf. 62 Vgl. My czy oni, „Piast" Nr. 16, 22.4.1923, S. lf.; Zabiegi o polską większość, „Piast" Nr. 16, 22.4.1923, S. 3; W. Witos: Więcej rozwagi i uczciwości, „Piast" Nr. 19, 13.5.1923, S, lf. 63 Ich folgę mit diesem Argument im Grundsatz J. Borkowski: Ludowcy w II Rzeczypo-\\wlitej, część 1, Warszawa 1987, S. 171ff., obwohl die nationalkommunistische Grundtendenz ilicser Arbeit und das Bemiihen, ein positives Bild von Witos und des PSL Piast und ein nrgatives des PSL Wyzwolenie zu zeichnen, an vielen Stellen zu problematischen Ergebnissen luhrt. 64 W. Burger: Ruch ludowy wobec mniejszości narodowych II Rzeczypospolitej, in: RDRL .'2 (1982), S. 3-24, hier S. 8, vgl. auch die Beschlusse der Fraktion des PSL Piast am I7./18.1.1924, „Piast" Nr. 4, 27.1.1924, S. 2; Na nowe tory, ebd., S. 5.; auch die Beschlusse ilcs Kongresses des PSL Piast am 778.12.1924 zielten auf eine Reduzierung der Mandate der nationalen Minderheiten, „Piast" Nr. 51, 21.12.1924, S. 3. 65 W. Witos: Czasy i ludzie, Tarnów 1926, S. 4. 66 Programy, S. 257; vgl. auch W. Witos: Między Starym a Nowym Rokiem, „Piast" Nr. 1, 9.1.1927, S. lf. -117- Kai Struve „Chłopi z chłopami" albo „Ziemia polska dla Polaków" Nach dem Putsch Piłsudskis im Mai 1926 bildete einen der Hauptpun-kte der Kritik des PSL Piast an der Sanacja-Regierang ihre Bereitschaft, den Anliegen der nationalen Minderheiten entgegenzukommen67. Das PSL Piast warnte besonders vor den Gefahren, die Polen von seiten der weiBrussischen und ukrainischen Minderheit drohte. Es verurteilte die nun erleichterte Griindung muttersprachlicher Schulen, griff die ukrainischen und weiBrussischen Parteien wegen ihrer antipolnischen Tatigkeit an und warnte vor dem Ubergang von Land aus dem Besitz polnischer Gutsbe-sitzer in die Hande ukrainischer und weiBrussischer Bauern und vor den Folgen der Durchfuhrung von Wahlen zu den Selbstverwaltungskórper-schaften in den Gemeinden und Kreisen, wenn ein gleiches Wahlrecht galt, da dadurch der polnische EinfluB erheblich reduziert werden wiirde68. Das Stronnictwo Chłopskie (SCh), das sich Anfang 1926 aus Abspal-tungen vom PSL Piast und vom PSL Wyzwolenie unter der Fiihrung Jan Dąbskis gebildet hatte, verstand sich als „bauerliche Klassenpartei" und verwendete eine radikal-bauerliche Rhetorik. Auf der Grundlage dieses Selbstverstandnisses betrachtete es als Verbiindete auch die Bauern der anderen Nationalitaten: „Szczególną wagę kłaść będzie Stronnictwo Chłopskie na utrzymanie jak najlepszych stosunków z chłopami ukraińskimi i białoruskimi, zamieszkującymi Rzplitą, których uważa za naturalnych sojuszników w walce o swe postulaty polityczne, społeczne i gospodarcze. Stronnictwo Chłopskie poprze ze swej strony wszystkie słuszne postulaty chłopów ukraińskich i białoruskich, nie godząc w całość RP, aż do autonomii terytorialnej"69. In einer Erklarung der Sejm-Fraktion hieB es: „Dążyć będziemy do współdziałania z organizacjami chłopskimi, białoruskimi i ukraińskimi, celem stworzenia wielkiego bloku chłopskiego, który w przymierzu z radykalnem ruchem robotniczym stanie się pod- 67 Zur Minderheitenpolitik des Sanacja-Regimes A. Chojnowski: Koncepcje polityki narodowościowej rządów polskich w latach 1921-1939, Wrocław u.a. 1979, S. 69ff. 68 Rezolucje Zarządu Okręgowego PSL Piast w Krakowie potępiające zamach majowy 14.6.1926, Materiały źródłowe U, S. 214f.; W. Witos: Na drodze ku anarchji, „Piast" Nr. 3, 16.1.1927, S. 2f.; W. Witos: Moje postrzeżenia w Malopolsce Wschodniej, „Piast" Nr. 24, 12.6.1927, S. 1-3; Witos' Redę in der Budgetdebatte des Sejm am 26.1.1927, Materiały Źródłowe II, S. 243; Mowa prezesa Wincentego Witosa na VI. Kongresie PSL „Piast" w Po znaniu, „Piast" Nr. 29, 17.6.1927, s. 3-6. 69 Erklarung der Rada Naczelna des SCh am 3.3.1926, Materiały źródłowe II, S. 188. -118- siawą rządu Rzeczypospolitej Polskiej!"70. Tatsachlich gelang es der Par-ici jedoch nicht, in groBerem Umfang Unterstiitzung bei WeiBrussen und Ukrainern zu finden71. An das politische Denken des SCh und die Schriften Jan Dąbskis kniipften ilic Vordenker des polnischen Agrarismus aus der bauerlichen Jugendbe-wegung, dem Związek Młodzieży Wiejskiej Rzeczypospołitej Połskiej „ Wi-ri" (ZMW RP), an. Hier ist vor allem Stanisław Miłkowski zu nennen. Kr forderte, daB der „ruch ludowy swój stosunek do mniejszości narodowych słowiańskich winien postawić na płaszczyźnie współpracy chłopa / chłopem"72. Die drei Bauernparteien PSL Piast, PSL Wyzwolenie und das SCh hat-k-n sich 1931 unter dem zunehmenden Druck des Sanacja-Regimes und ' ler wirtschaftlichen Krise, unter der besonders auch die Bauern zu leiden liatten, zum Stronnictwo Ludowe (SL) zusammengeschlossen. Das im Marz 11)31 verabschiedete Programm zeigte in den die nationalen Minderheiten k-treffenden Teilen vor allem die Handschrift des PSL Piast73. 1935 ve-labschiedete die Partei dann jedoch ein neues Programm, das stark vom Agrarismus beeinfluBt war und den slawischen Minderheiten erheblich wei-iim entgegenkam als das Programm von 1931 und eher wieder Positionen /i-igte, wie sie das PSL Wyzwolenie und das SCh vertreten hatten. Die I orderung nach einer Territorialautonomie hatte hier jedoch keine Auf-iiuhme gefunden. Explizit wurde aber nun festgestellt, „że parcelacja wielkie-j własności pociąga za sobą ofiary z polskiego stanu posiadania", und mu auf einem Teil des parzełlierten Bodens sollten polnische Siedler an-rsiedelt werden, „natomiast znaczna część ziemi parcelowanej z natury i/cczy przypaść ma ludności wiejskiej miejscowej z uwzględnieniem jej potrzeb gospodarczych". Weiter erklarte das SL: „Stronnictwo Ludowe 'lu/.y do ściślejszej współpracy z ludnością wiejską mniejszości słowiari-¦ kich, celem obrony wspólnych interesów gospodarczych i społecznych"74. I 'i-utlicher noch formulierte dies Miłkowski. Er sah die Konflikte mit den 7(1 Aufruf der Sejm-Fraktion des SCh vom 12.1.1926, Materiały źródłowe II, S. 178. " A. Więzikowa: Stronnictwo Chłopskie 1926-1931, Warszawa 1931, S. 113ff. 12 S. Miłkowski: Agraryzm jako forma przebudowy ustroju społecznego (1934), in: S. Mil-'ivski: Pisma publicystyczne 1930-1939, hrsgg. v. W. Piątkowski, Warszawa 1988, S. 79 179, hier S. 171; auch Z. Hemmerling, A. Łuczak: Kresy i słowiańskie mniejszości narodowe, >l8ff. '•' Programy, S. 30lf. 74Ebd., S. 316. -119- Kai Struve „Chłopi z chłopami" albo „Ziemia polska dla Polaków" slawischen Minderheiten vor allem als ein soziales Problem des Verhaltnisses der Bauern zu den polnischen Gutsherren: „Usunięcie z terenów mniejszościowych magnatów i dziedziców polskich przez rozparcelowanie ich ziemi między chłopów miejscowych: polskich, ukraińskich czy białoruskich, umożliwi między jednymi a drugimi nawiązanie braterskiej współpracy. Współpraca chłopów polskich z chłopami narodowości słowiańskich, przeniesiona na teren polityczny może doprowadzić do zadzierzgnięcia węzłów szczerej przyjaźni i do ułożenia wzajemnego braterskiego współżycia tych narodowości na terenach mieszanych. Na tej drodze można sobie jedynie wyobrażać najwłaściwsze rozwiązanie problemu mniejszości słowiańskich"75. Weniger versohnlich auBerte sich in derselben Zeit Paweł Bobek in einem ausfiihrlichen Artikel in Piast iiber das Verhaltnis des SL zu den Ukrainern unter der Uberschrift „Porozumienie czy walka z Ukraińcami". Welche Richtung das SL angesichts dieser Alternative einschlagen sollte, machte er von zwei grandlegenden Punkten in der Haltung der Ukrainer abhangig. Sie miiBten loyale Biirger des polnischen Staates sein, wofiir er angesichts der Verhaltnisse in der Sowjetukraine gute Voraussetzungen sah, und sie diirften den parzellierten GroBgrundbesitz nicht zur ausschlieB-lichen Ansiedlung von Ukrainern beanspruchen76. Die Verscharfung der politischen Unterdriickung und die schlechte wir-tschaftliche Lagę fuhrten aber insgesamt zu einer sozialen Radikalisierung des SL in den dreiBiger Jahren, die auch die gemeinsamen sozialen und politischen Interessen als Grandlage fur eine Zusammenarbeit mit den Bauern der slawischen Minderheiten in der Politik des SL starker hervortreten lieB77. 75 S. Miłkowski: Walka o nową Polskę (1936), in: ders.: Pisma polityczne, S. 303 - 407, hier S. 388. 16 Bobek betonte hier noch einmal ganz klar die Bedeutung der Landfrage: „Mogą sobie inni snuć mniej lub więcej oderwane od rzeczywistości plany co do polityki mniejszości, chłopów polskich pcha na kresy twarda konieczność, oni też te kresy prędzej czy później zaludnią. Im prędzej ten wielki proces się rozpocznie, tem lepiej dla Polski. Dobrze będzie, jeżeli tego wielkiego marszu na wschód dokonamy w zgodzie z Ukraińcami, ale jeżeli odpowiedzą nam walką, to również się chłopom cofnąć nie wolno. I ta kwestia, a nie co innego, rozstrzygnie o tem, jak się ułożą stosunki polsko-ruskie", „Piast" Nr. 5, 3.2.1935, S. 2. 77 Ein Vergleich der Erklarung Michał Rógs im Januar 1931 im Sejm zu den „Pazifika-tionen" in Ostgalizien, die in der Kritik des Vorgehens der Regierung sehr zuriickhaltend blieb, mit den Resolutionen zum Święto Ludowe am 15.5.1932 und einer erklarung der Rada Naczelna am 10.9.1933, in der die polnischen Bauern aufgerufen werden „do nawiązania porozumienia z chłopami ukraińskimi i stworzenia wspólnej akcji w walce przeciw systemowi niszczącemu kraj i jego włościan", macht eine solche Entwicklung deutlich, „Piast" Nr. 4, 25.1.1931, S. 2; Materiały źródłowe III, S. 52 u. ebd. S. 107f.; vgl. auch O Wschodniej /ugleich scheint es auch unter den ukrainischen Bauern Tendenzen ^igeben zu haben, sich politischen Aktionen des SL anzuschlieBen78. Der limtergrund dafiir bestand vermutlich vor allem darin, daB das SL in dieser /eit das Zentrum der Opposition gegen die Sanacja bildete, das zugleich mi deutlichsten die wirtschaftliche Notlage der Bauern zum Ausdruck bra- liic. Die Agrarstreiks 1938 stellten eine ernsthafte Bedrohung fur das Re- .'11110 dar. Die wichtigste ukrainische Partei, die Ukrajins'ke NacjonaUno- Ihmokratyćne Ofjednannja (UNDO), hatte dagegen 1935 die Politik der normalizacja" gegeniiber der Regierung begonnen. In zahlreichen ostga- 11 /1 schen Kreisen beteiligten sich auch gegen den Willen ukrainischer Orga- nis;itionen ukrainische Bauern an den Streiks79. Die Haltung des SL blieb insgesamt jedoch weiterhin von dem Wider- pmch zwischen bauerlicher Solidaritat und der Frage des polnischen Be- ii/.standes in den Ostgebieten gepragt. So brachte der Vorsitzende Maciej U.uaj in seiner Redę auf dem KongreB des SL am 27728.2.1938 seine I leude iiber den AnschluB weiBrussischer und ukrainischer Bauern zum \usdruck. Auf demselben KongreB wurde aber auch eine Resolution ve- itbschiedet, die warnend „na katastrofalne kurczenie się polskiego stanu posiadania na Kresach Wschodnich" aufmerksam machte80. Wie auch schon seine Vorgangerparteien verband auch das SL die Or-inisation weiBrussischer und ukrainischer Bauern mit dem Ziel, diese fiir ¦ len polnischen Staat zu gewinnen und ihren sozialen Radikalismus in ein •i >/.ialreformerisches Programm zu integrieren81. l Uilopolsce. Współżycie polsko-ruskie to cecha historyczna tej ziemi, „Piast" Nr. 2, 10.1.1937, . 2; Klucz w ręku chłopów, „Piast" Nr. 5, 3.2.1935, S. 3. 7li So erklarte der KongreB des SL am 17.1.1937 in Warschau: „Kongres wita z radością ¦ nuż liczniejsze fakty przystępowania chłopów ukraińskich w Małopolsce do Stronnictwa i nilowego", Materiały źródłowe III, S. 329; vgl. auch Wielki zjazd chłopów polskich i ruskich Radymnie, „Piast" Nr. 13, 28.3.1937, S. 2; Uroczystość poświęcenia sztandarów w Dubiecku 20 tysięcy uczestników, „Piast" Nr. 2, 30.5.1937, S. 7; Chłopi polscy i ukraińscy pod ulanym Sztandarem S.L., „Zielony Sztandar" Nr. 34, 27.6.1937, S. 6; „Piast" Nr. 27, . /.1937, S. 4. n „Zielony Sztandar" Nr. 10, 20.2.1939, S. 8. ""Piast Nr. 10, 6.3.1938; Materiały źródłowe III, S. 372. K' So schrieb der Parteivorsitzende Maciej Rataj in einer Instruktion Aktivisten der Partei n der Gegend von Słonim: „1. [...] Jeśli idziemy między Ukraińców czy Białorusinów, to > inujemy się w pierwszym rzędzie interesem państwowym. Chcemy ich wyrwać spod wpły- ¦ iw separatystycznych i asymilować państwowo. Możemy to zrobić łatwiej niż kto inny (np. .'tulccy lub Ozon); bo i nasz — umiarkowany zresztą — radykalizm społeczny, i hasło'chło-pi /. chłopami' działać może i działa atrakcyjnie na Białorusinów i Ukraińców. 2. Chcąc -120- -121- Kai Struve — Mit dem Versuch, auch weiBrussische und ukrainische Bauern zu or-ganisieren, konkurrierten das SL und seine Vorgangerparteien aber auch immer mit den Parteien dieser Minderheiten. Daher muBte er aus Sicht der politischen Organisationen der Minderheiten als ein Versuch der Po-lonisierung erscheinen, da das politische Gewicht der nationalen Organisationen gemindert zu werden drohte, auch wenn die polnischen Bauemparteien — mit Ausnahme des PSL Piast vor allem in der Mitte der 20er Jahre — keine gezielte Politik der nationalen Assimilation anstrebten, son-dern im Sinne einer „asymilacja państwowa" die slawischen Minderheiten fiir den polnischen Staat gewinnen wollten. Tatsachlich waren das PSL Wyzwolenie und das SCh zusammen mit der PPS diejenigen unter den polnischen Parteien, die den nationalen Minderheiten die weitestgehenden Rechte gewahren wollten und die am deutlichsten gegen Verletzungen ihrer Rechte auftraten. Eine Organisation von weiGrussischen und ukrainischen Bauern durch polnische Parteien war aber auch geeignet, die polnische Assimilation zu fordem. Das war ein Effekt, der sicherlich von den Fiihrungs-gruppen der polnischen Bauemparteien nicht ungern gesehen wurde. Ein anderer Weg der Politik des „chłopi z chłopami", die aus ukrainischer und weiBrussischer Sicht nicht die Gefahr der Polonisierung in sich trug, war die Zusammenarbeit mit weiBrussischen und ukrainischen Organisationen, die jedoch in den von scharfen nationalen Konflikten gekennzeichneten Verhaltnissen in der II. Republik auBer an einzelnen Punkten nie dauerhaft zustandekam. Wenn auch von den polnischen Bauemparteien vielfach die grundsatz-liche Interesseniibereinstimmung zwischen allen Bauem der II. Republik hervorgehoben wurde, so zeigte sich in der Frage des Zugangs zu dem polnischen Gutsland in den Ostgebieten gegensatzliche Interessen, die auch wiederum die nationale Integration der Bauem fórderte und fiir die Politik der polnischen Bauemparteien einen bisher haufig iibersehenen Drehpunkt bildete82. asymilować innych, nie możemy być nacjonalistami, nie możemy jednak iść w liberalizmie tak daleko, byśmy tracili charakter stronnictwa wyraźnie polskiego i patriotycznego", Materiały źródłowe III, S. 403. 82 Nur G. Doliesen: Die Polnische Bauernpartei „Wyzwolenie", S. 198-201, macht auf die Bedeutung der Landfrage aufmerksam. EMIGRACJE WSCHODNIOEUROPEJSKIE — KRÓTKA HISTORIA DIALOGU* Bogusław Bakuła Historia będzie krótka nie dlatego, że nie ma o czym opowiadać, lecz / przyczyn najzupełniej odwrotnych. Rozległość tematu wymaga grubej kreski, niezbędnych w takim wypadku uproszczeń, skupienia się na wy-lnanych kwestiach. Jest dla mnie oczywiste, że wolny dialog polityczny i kulturalny między narodami Europy Środkowej i Wschodniej po drugiej wojnie, jeśli gdziekolwiek mógł się zrodzić, to wyłącznie na emigracji, loczony poprzez uchodźcze reprezentacje, z dała od zasadniczych spraw łych narodów, które rozgrywały się za żelazną kurtyną, w sferze ściśle kontrolowanej przez ZSRR. Powojenny podział Europy, upadek niepodległości licznych państw regionu sprawiły, że zachodnia Europa pękała od politycznych uchodźców o niebywale zróżnicowanym statusie: emigracyjne i/;idy, a potem ich nie uznawane przez mocarstwa symboliczne gabinety neni, setki partii politycznych, rozwiązane armie regularne sprzymierzone / aliantami i tłum byłych sprzymierzeńców III Rzeszy, ich rządy, siły wojskowe, polityczne, wielki problem emigracji rosyjskiej wojennej i cywilnej, miliony ludzi miotających się na wielkiej scenie powojennej w poszukiwaniu wszystkiego, a przede wszystkim nadziei. Pytanie co dalej, / kim i jak w przyszłość miało dla tych emigracji, o różnym stopniu zorganizowania, znaczenie fundamentalne i teoretycznie otwierało się na zagadnienie dialogu. Podkreślmy — teoretycznie — jako że pozamykane w sobie, sfrustrowane klęskami, emigracje wschodnioeuropejskie (używam terminu tego w znaczeniu politycznym, włączam więc także uchodźctwa * Pierwsza, szkicowa wersja niniejszego tekstu była prezentowana w dwuobiegowym „Almanachu Humanistycznym" 1987, nr 7. -123- Bogusław Bakuła Emigracje wschodnioeuropejskie — krótka historia dialogu naszych południowych sąsiadów) po wojnie na wspomniany dialog nie miały ochoty, z nielicznymi wyjątkami. Pewne grupy uchodźców rozumiały jednak, że nowy ład nie tylko w Europie musi się oprzeć na rozwiązaniach politycznych, które zapewnią bezpieczeństwo zwłaszcza państwom i narodom znajdującym się pomiędzy Niemcami a Rosją. Dla Polski emigracyjnej, która dziedziczyła doświadczenie walki z oboma sąsiadami naraz, wypracowanie bezpiecznej przyszłości na podstawie sojuszy i związków regionalnych było politycznym fundamentem. Rozumiano to zadanie nie-jednoznacznie, o czym świadczyły raz po raz wybuchające tutaj spory, aliści dorobek działań politycznych, wschodnioeuropejskiej myśli koncy-liacyjnej, osiągnięć kulturalnych na polu pojednania, które dać mogłyby asumpt do ściślejszej współpracy, był zaiste godny podziwu. To, co najwartościowsze w dorobku emigracji, z czym ona dzisiaj do nas przychodzi i czym nas inspiruje, wypływa z tej przestrzeni myślenia o historycznym pojednaniu i wypracowaniu koncepcji bezpiecznej wspólnoty państw, narodów, społeczeństw, kultur po upadku wschodniego imperium. W sensie badawczym zagadnienie jest frapujące, wymaga licznych kompetencji. Można je analizować: 1. Na poziomie polityki gabinetów emigracyjnych, uznanych i nieuz-nanych, już od roku 1939. Przykład stanowi choćby układ z 1942 roku Sikorski-Benesz o współpracy polsko-czechosłowackiej i przyszłej federacji, na pewno interesująca jest projekcja polityki wschodniej polskiego rządu na uchodźctwie, jego reakcje na działania emigracyjnych reprezentacji Ukraińców, Litwinów, Węgrów. 2. Po drugie, trzeba poddać analizie działalność nierządowych instytucji i organizacji emigracyjnych o charakterze ponadnarodowym, wyrażających niepodległościowe aspiracje (tzn. przede wszystkim antysowieckie, ale nie tylko) zniewolonych narodów naszego regionu, np. miejsce i znaczenie Antybolszewickiego Bloku Narodów, Organizacji Państw Bałtyckich, uniwersytetu dla emigracji z regionu założonego przez Amerykanów w Stras-burgu na początku lat pięćdziesiątych. 3. Trzecią interesującą płaszczyzną będzie aktywność emigracyjnych partii, organizacji oraz instytucji kulturalnych propagujących wypracowane przez siebie idee koncyliacyjne, zjednujące przedstawicieli innych grup etnicznych, tu zwłaszcza dialogi czasopism, spory publicystyczne. Na tym horyzoncie pozycja zespołu „Kultury" oraz grupy międzynarodowych współpracowników tego czasopisma, nad wyraz licznej oraz płodnej intelektualnie, jest dominująca. -124- • Przyznam szczerze, iż moja opowieść skupi się na pewnych aspektach trzeciego poziomu, by stąd wbiegać na poziom drugi, ale nie wyżej. Nie sięgam do historii emigracyjnej dyplomacji, choć jest to temat frapujący. ('hcę tylko pokazać w zarysie, jak się ów „wschód" na pewnych obszarach zbliżał i wzajemnie poznawał, w których miejscach się rozmijał, co mogło hyc wspólnym dorobkiem (i stało się nim), a co bezdyskusyjnie dzieliło i niekiedy dzieli nadal. W lutym 1945 roku w Londynie powstał Polski Ruch Wolnościowy „Niepodległość i Demokracja" utworzony w celu obrony idei niepodległości Polski w federacji państw środkowowschodniej Europy przez grupę wybitnych publicystów: T. Żenczykowskiego, R. Piłsudskiego, T. Terlec-kiego, J. Nowaka, B. Wierzbińskiego. W programie była „Polska nie kapitalistyczna i nie marksistowska". Od maja 1946 ruch miał własne pismo o nazwie „Trybuna". Zapraszano przedstawicieli innych emigracji. Nie przyszli. Dialog o przyszłości toczył się zatem w „Trybunie" między Polakami. Nie był to pierwszy ani ostatni głos w sprawie przyszłości Polski, którą wielu polityków emigracyjnych i publicystów widziało w perspektywie różnorakich konceptów federacyjnych. Mniejsza o nie w tej chwili, do sprawy przyjdzie wrócić, ważne jest, iż rozbrzmiewający z „Trybuny" głos nawiązywał do trwającej już w prasie cywilnej i wojskowej z lat 1940- 1945 dyskusji o konieczności dokonania uczciwych rozrachunków błędów i grzechów popełnionych przed rokiem 1939 wobec ewentualnych partnerów nowego ładu: zwłaszcza wobec Litwy, Ukrainy (która powinna mieć własne państwo), Czechosłowacji etc. Taka sama postawa miała obowiązywać przyszłych partnerów dialogu. W latach powojennych, mimo straszliwych doświadczeń i moralnej klęski tradycyjnego humanizmu, niewielu chciało bić się w piersi. Le-choniowe Moja wina i twoja, nasza wielka wina pozostawało bez echa. Kmigracje, uwikłane w teoretyczne spory dotyczące terytoriów, przyszłych ustrojów, związków sojuszniczych, oczekiwały na kolejne wielkie starcie, które miało rozwiązać ich problemy. Zastanawiały się nad tym ośrodki polityczne, narodowe gabinety cieni: polskie, ukraińskie, litewskie, czechosłowackie, węgierskie, rumuńskie, łotewskie, estońskie, nawet tatarskie, Kozaków dońskich. Znacząca była nieobecność emigracji rosyjskiej, -125- I Bogusław Bakuła która po upadku politycznej koncepcji byłego ulubieńca Stalina, a potem alianta Hitlera, gen. Własowa, znajdowała się w moralnym rozkładzie i w dodatku zagrożona była fizycznie możliwymi represjami ze strony aliantów. Gorzała wręcz waśń polsko-litewska i polsko-ukraińska. Szczególnie ta ostatnia była jedną wielką raną. Emigracja ukraińska występowała niezwykle ostro przeciwko polskim ośrodkom (zwłaszcza w tzw. okresie „dipi" 1945 - 1948, ponieważ był to czas wojny domowej, Akcji W, przesiedleń, rozbicia UPA przez armię polską i sowiecką), a niektóre organizacje prowadziły aż do lat osiemdziesiątych wyraźną politykę wrogości wobec nich, potem izolowania. Przykładem historia ABN, kierowanego przez J. Stećkę, szefa Ukraińskiej Rady Narodowej, a po jego śmierci przez żonę J. Stećko. ABN, założony już w roku 1943, skupiał przedstawicieli kilkunastu narodowości zniewolonych przez Sowiety. Polska została potraktowana jako okupant ziem ukraińskich, więc Polaków tam nie było, a po wojnie nikt z polskiej emigracji się do ABN nie kwapił z uwagi na ostrą antypolską retorykę. Oczywiście nie było tam również przedstawicieli emigracji rosyjskiej tradycyjnie uznającej imperialne aspiracje Rosji sowieckiej za jak najbardziej uzasadnione i aktualne. ABN, grupujący Litwinów, Czechów, Słowaków, Węgrów, Gruzinów, Estoriczy-ków, Albańczyków, Bułgarów, Ormian i przedstawicieli innych narodów, naprawdę był kierowany przez grupę ukraińską występującą z ostrą retoryką antykomunistyczną. Biuletyn ABN wydawano w czterech językach. Sławne stały się późniejsze podróże J. Stećki na Tajwan, skąd wygłaszał on antyrosyjskie i antykomunistyczne przemówienia, składał memoranda doprowadzające do furii władze w Kijowie, Moskwie i Pekinie. ABN nie reprezentował całości ukraińskiej emigracji, pamiętać jednak musimy, iż niezależnie od jego działalności w obozach dla uchodźców z lat czterdziestych i tak panowała obustronna psychoza wrogości. Dlatego też pewnym zaskoczeniem był życzliwy artykuł pt. Dalekosiężne zmiany wśród emigracji polskiej zamieszczony w bojowym piśmie „Ukra-jinśki Wisti" z roku 1949. Reakcję wywołały pierwsze oświadczenia paryskiej „Kultury" i artykuły J. Mieroszewskiego, który obok J. Łobodo-wskiego przejdzie do historii polsko-ukraińskich stosunków emigracyjnych (dziś już nie tylko) jako odważny wizjoner polityczny i fundamentalny zwolennik pojednania. Pierwsze artykuły Mieroszewskiego wywołały skrajne reakcje zarówno wśród polskiej emigracji, jak i pozostałych emigracji „obszaru ULB" (Ukrainy, Litwy, Białorusi — tak mawiał Mieroszewski). I tak już pozostanie. Dla jednych Mieroszewski był zdrajcą, dla innych -------- Emigracje wschodnioeuropejskie — krótka historia dialogu ----------— ¦ i/jonerem, filozofem politycznego myślenia. Pisał o tym, że na wygnaniu dawne waśnie tracą sens, że Polacy dla normalizacji stosunków wza-irmnych powinni ideowo zrezygnować ze Lwowa i Wilna, uznać ustalone granice. W szeroko komentowanym artykule O międzynarodową brygadę europejską rozwijał ideę europejskiej federacji i konieczności przyszłego związku narodów Międzymorza. Wzywał emigracje do zobowiązania się, i/: „[...] terytorialne sprawy sporne rozwiązywane będą dopiero po utwo-i/eniu federacji europejskiej i nie na podstawie ambicji historycznych poszczególnych narodów, ale według zasad sprawiedliwości i dobra całości europejskiej oraz gospodarczej równowagi [...]"'. Tak miała wyglądać przyszłość. W najbliższym wtedy czasie, pisał Mieroszewski, należałoby znieść ięfeanĄ kurtynę, która dzieli nie tylko Europę na dwie czę-txn, „Suczasnist", nr 9, 1971. 5 J. Girnius, W poszukiwaniu dialogu polsko-litewskiego, „Kultura", nr 10, 1955. -129- Bogusław Bakuła obu stronach, np. antypolski Związek Wilnian, organizacje kombatanckie, a z drugiej strony rozmaite siły emigracji polskiej uznające wyłącznie postanowienia traktatu ryskiego i bezwzględne prawo Polski do Wilna. Zarówno jednak polscy (J. Iwanowski, T. Katelbach), jaki litewscy (Simas Sudżedalis z „Europas Lietuvis") dyskutanci Girniusa podważali tezy o możliwości dyskutowania poza uwikłaniami politycznymi. Litewska prasa emigracyjna zdecydowanie dała do zrozumienia, że sojusze z Polakami nie znajdują się w epicentrum opcji litewskiej, że ważniejszy jest dialog z emigracjami bałtyckimi oraz konsekwentne zwalczanie przez ich lobby polskiej polityki emigracyjnej na terenie Stanów Zjednoczonych. Z Polakami nic nie wiadomo, zalecana jest ostrożność. Corocznie obchodzony w USA Baltic Freedom Day był okazją do manifestowania przez wielu Litwinów poglądu jednoznacznie antysowieckiego, antyrosyjskiego oraz... antypolskiego. Rozgoryczony kiepskim obrotem dyskusji, którą poniekąd wywołał, J. Mieroszewski pisał: „Niewątpliwie jest coś makabrycznego w tym bezdusznym, bezmyślnym marionetkowym tańcu polityk emigracyjnych Europy Środkowowschodniej. Gdybyśmy [...] zamiast dąć w puzon mocar-stwowości stworzyli wspólną reprezentację polityczną środkowoeuropejską, nasza argumentacja z Niemcami, jak i Anglosasami miałaby dziś inną wagę. Ale my z nikim nie rozmawiamy. My trwamy"6. Z czasem jednak litewskie czasopisma emigracyjne „Dirva", „Metme-nys", „Lithuanus", „Auszra" coraz częściej, aczkolwiek zawsze ostrożnie, wyrażały opinie, iż to właśnie połączonym emigracjom winna przypaść większa niż izolowanym i kontrolowanym środowiskom krajowym rola w szukaniu kontaktów z elitami kulturalnymi narodów Europy Środkowowschodniej. Z jednym wszakże wyjątkiem, mająca silne tradycje i ambicje asymilatorskie kultura polska powinna ustami jej przedstawicieli wyrzec się jakichkolwiek pretensji do niezależnej kultury litewskiej, przede wszystkim oddać Litwie Mickiewicza. Mieroszewski powiadał, że większość podobnych opinii ma swoje źródła w kompleksach, podobnie jak kultywowanie nienawiści w warunkach wygnania ma korzenie w ignorancji i myśleniu mitycznym. Dodawał przy tym, że jeśli stosunkowo łatwo jest „sfe-deralizować" wokół jakiegoś problemu grupy intelektualistów, którzy zawsze znajdą płaszczyznę dyskusji bez połajanek, to rzeczą bardzo trudną jest wyciszyć namiętności narodowe wywodzące się ze stereotypów sta- ' J. Mieroszewski, O reformę „zakonu polskości", „Kultura", nr 4, 1952, s. 12. -130- •--------- Emigracje wschodnioeuropejskie — krótka historia dialogu -------------- wiących własność podstawowej tożsamości każdej diaspory7. Najpilniej- ¦ zadanie tych elit stanowić powinno rozbijanie owych stereotypów, co ¦ zawsze musi prowadzić ku politycznej unii, a przede wszystkim ku •;ijemnemu porozumieniu. Miroszewski, który zdawał sobie sprawę, że i .i/.y i ambicje są silniejsze niż racjonalne przesłanki skłaniające do współ-pi.iey, często powtarzał, odnosząc to do emigracji środkowo- i wschodnioeuropejskich: „Wydaje mi się, że jeszcze nigdy w historii nie było i \ fu dialogów i jednocześnie tak mało porozumienia"8. Ten wybitny pub-lii-ysta, którego klasę doceniali ukraińscy, litewscy, czescy oponenci, zmarł •a 1976 roku. Za jego trumną szło zaledwie kilka osób. „Londyniszcze", i>\ posłużyć się określeniem Stanisława Cata-Mackiewicza, nie wybaczyło inii głoszonych herezji. Dzisiaj należą one do podstawowego kanonu polki ej polityki w regionie. Szkic byłby niepełny bez Białorusinów, nielicznych, trzymających się dala od innych środowisk diaspornych, pozostających w swoistym me-|.mistycznym getcie, skłóconych z Litwinami, Polakami, Rosjanami, do kiórych zgłaszali słuszne historyczne pretensje, eliminując się całkowicie iiu-inal z politycznego pejzażu emigracji regionu. W latach czterdziestych wychodziło redagowane przez byłych andersowców czasopismo białoruskie „Zgurtowanne", podejmujące w pewnej mierze ideę koncyliacji i wyzwolenia Białorusi spod władzy komunistycznej Rosji. Jak pisał W. Su-k u1 unicki, z żalem komentując sytuację, emigracja białoruska jest — „[...] antyradziecka, antyamerykańska, antywatykańska i antypolska"9. Izolacjo-m/.m białoruskich grup, przebywających głównie na terenie USA, wypływa z niewielkiej liczebności, ostrych podziałów wewnętrznych oraz skłócenia /i- zwaśnionymi między sobą Litwinami i Polakami (o Wileńszczyznę), / Ukraińcami (z powodu Wołynia), z Polakami (gdyż zajmują Białostoc-iv,yznę i Podlasie). Tym bardziej nie można nic dobrego powiedzieć o stosunku do emigracji rosyjskiej. Nieliczne czasopisma — „Bielaruski Go-lis", „Bajewaja Uskałoś", wychodzące w Kanadzie i USA — publikowały niekiedy informacje o Polsce, ale brak politycznej reprezentacji uniemożliwiał porozumiewanie się. To, co znajdowało się na pierwszym pla- 7 Tegoż, Wariant sytuacyjny pierwszy, w: Modele i praktyka, Instytut Literacki, Paryż ]')7O; O Żydach, kosmopokach i wschodniakach; Rosyjski „komplekspolski" i ULB w: Materiały do refleksji i zadumy, Instytut Literacki, Paryż 1976. 8 J. Mieroszewski, Modele i praktyka, op. cit., s. 60. 9 W. Sukiennicki, Białoruskie rozbicie — Trzecia siła, „Kultura" 1975, nr 5, s. 104. I Bogusław Bakuła nie międzyemigracyjnej działalności kulturalnej i politycznej zapoczątkowanej przez J. Giedroycia, a potem kontynuowanej i poszerzanej w „Kontynencie", „Suczasnosti", „Svedectvach", co emanowało z literatury i publicystyki kilkunastu wybitnych intelektualistów i twórców: Miłosza, Miroszewskiego, Maksymowa, Tigrida, Kundery, Łobodowskiego, Gorba-niewskiej, Ławrinenki, Koszeliwcia, Osadczuka, Herlinga-Grudzińskiego, Ripki — Białorusinów nie interesowało. Pozostawali oni w dramatycznej próżni, koncentrując się na zachowaniu najcenniejszych tradycji kultury narodowej, odpolonizowanych, wyzbytych naleciałości rosyjskich. Myślę, iż samoizolacja emigracji białoruskiej i brak aktywnej reprezentacji politycznej, odcięcie się również od kraju w pewnym stopniu wpłynęły na inercję państwa białoruskiego i znany przebieg wypadków po elekcji prezydenta Łukaszenki. Śmierć Mieroszewskiego w 1976 roku była faktem symbolicznym. Odszedł wizjoner pojednania, wizja pozostała. Po Mieroszewskim dialogować na emigracji oznaczało uwolnić się od upiorów przeszłości, rozumieć siebie w relacji do innych, dostrzec partnerów dyskusji w pewnej wizji przyszłości. W owym rozpoznaniu „Kultura" miała najwięcej sukcesów, odwołując się przede wszystkim do modelu trudnego dialogu, który polegał na stawianiu niełatwych pytań i poszukiwaniu rozwiązań wolnych do uprzedzeń. W jej aurze znajdziemy wariant nostalgiczny owego dialogu (pisarstwo Vincenza, Wittlina, Stempowskiego, Odojewskiego), wariant pragmatyczny, w obrębie którego funkcjonuje widzenie problematyki wschodniej w twórczości publicystycznej J. Mieroszewskiego, L. Ungera, B. Osadczuka, wreszcie wariant historiozoficzny prezentowany w literackiej twórczości J. Łobodowskiego, refleksji H. Ripki, pracach historycznych D. Be-auvois. Model trudnego dialogu, precyzowany poprzez trzy warianty: nostalgiczny, pragmatyczny i historiozoficzny, był w działalności „Kultury" przeciwstawiany modelowi statycznego trwania przy swojej świętej, niedialogowej racji funkcjonującemu w przestrzeni stereotypów. Mierosze-wski konkludował: „Naszym zadaniem — i to nie małym i oby nie syzyfowym — jest oczyścić pole z upiornych błędów, które umożliwiły Rosji ujarzmić nasze narody"10. Odpowiadał mu emigracyjny historyk ukraiński, I. Łysiak-Rudnicki: „Największą przeszkodą w polsko-ukraiń-skim porozumiewaniu się była niewspółmiemość narodowo-politycznych programów, obu stron. Nowsza ukraińska myśl polityczna opierała się na ---------- Emigracje wschodnioeuropejskie — krótka historia dialogu ------------ I >njęciu etnicznej narodowości i granic etniczno-językowych. [...] Natomiast polscy polityczni ideologowie bazowali na koncepcji historycznego li-jjitymizmu"11. Ten zarzut nie dotyczył programu „Kultury", ale też nie posób twierdzić, że ów program był szczególnie popularny wśród polskiej ¦•migracji, z czego zdawali sobie sprawę Ukraińcy, Litwini, Białorusini maź trwający przy swoim wariancie historycznego legitymizmu Uczni przedstawiciele emigracji rosyjskiej. Śmierć Mieroszewskiego zbiegła się z nowym etapem toczącego się / różnym szczęściem dialogu wschodnioeuropejskiej diaspory. Etap ten m/poczęła konferencja helsińska, a w jej następstwie żywiołowy rozwój mchów dysydenckich, które stały się ważnym zapleczem dialogu, powo-ilnjąc zacieśnienie więzów pomiędzy niektórymi grupami emigracji pol--. k i ej, ukraińskiej, rosyjskiej, czeskiej. Są to lata nadzwyczajne z punktu widzenia konsekwencji na przyszłość. W 1976 w Paryżu powstaje Towa-i /ystwo Przyjaźni działające dzięki wsparciu Biblioteki Polskiej i Biblio-irki im. S. Petlury. Towarzystwo Polsko-Ukraińskie powstaje także w Lon-ilynie. W tym samym roku została ufundowana nagroda im. Janiny ze St;trzyckich Ławnik, której komitet złożony z wybitnych przedstawicieli '•migracji polskiej i ukraińskiej przyznaje wyróżnienia osobom bądź instytucjom szczególnie zasłużonym dla idei pojednania. W 1977 odbyła się w Kanadzie na Uniwersytecie Mastersa pierwsza konferencja historyków i literaturoznawców poświęcona dziejom obu narodów12. W kontekście i "świadczeń światowego zjazdu Polonii w połowie lat siedemdziesiątych, w czasie którego mówiono o polskich pretensjach terytorialnych, a odmawiano prawa do samostanowienia Białorusinom i Ukraińcom, te wydarzeni;! mają wielką wymowę. Naukowa dyskusja polsko-ukraińska nie miała ¦-wojego odpowiednika w diasporze narodów wschodnioeuropejskich, wy-liwszy intensywny ruch intelektualny Bałtów. W ślad za tym doszły do ¦>kutku naukowe spotkania ukrairisko-żydowskie (po raz pierwszy w dzie-|.tch) oraz ukraińsko-rosyjskie. Było to przygotowanie do znaczącego wy-il;irzenia, jakim stała się opublikowana w majowej „Kulturze" 1977 roku Deklaracja w sprawie ukraińskiej podpisana przez czołowych intelektualistów polskich, rosyjskich, węgierskich, czeskich, a mówiąca o prawie 5 J. Mieroszewski, Materiały do refleksji i zadumy, tamże, s. 119. -132- 1' I. Łysiak-Rudnicki, Polśko-ukrajnśki stosunki; tjahar istoriji, w tegoż, Istoryczni esse, i I, Kijów, 1994, s. 105 (przekł. z ukr. — B.B.). 12 Jej rezultatem jest tom zbiorowy w języku angielskim pt. Poland and Ukrainę. Past • md Present, ed. by P.J. Potichnyj, Edmonton-Toronto 1980. -133- Bogusław Bakuła Ukrainy 'I" niepodległości w ówcześnie ukształtowanych granicach. Podniosła mc niebywała wrzawa. Radykalni „prawdziwi Polacy" grozili spaleniem lusiyiutu Literackiego, „Kontynentowi" kilka pism odmówiło prawa nazywania się rosyjskim. Istotą zdarzenia nie jest samo oświadczenie domagające się niepodległości Ukrainy, ponieważ takich oświadczeń znano wiele, lecz fakt podpisania go przez liczący się w świecie umiarkowanie konserwatywny zespół „Kontynentu". Ideę podpisaną przez Maksimowa, Amalrika, Bukowskiego, Gorbaniewską poparły młodsze pisma emigracji rosyjskiej — „Syntaksis" oraz „Strana i Mir". Pękła wówczas istotna bariera psychologiczna, dzięki czemu J. Giedroyć mógł przeprowadzić dawno zaplanowane posunięcie, do niedawna zdawałoby się niemożliwe. W roku 1980 emigracyjna prasa, rozgłośnia „Wolna Europa" w wielu językach komentowała oświadczenie, które Giedroyć scharakteryzował jako największy polityczny sukces „Kultury". Idzie o deklarację ukraińsko-rosyjską, której treścią jest uznanie prawa do niezależnego bytu politycznego Ukrainy. Podpisał ją również A. Sołżenicyn, który kilkanaście lat później w broszurze Jak odbudować Rosję? postawi tezę przeciwną. Wówczas był to akt moralnego zadośćuczynienia, podsumowujący etap działalności nie zawsze ze sobą zgodnych rosyjskich demokratycznych środowisk emigracyjnych w duchu deklaracji helsińskiej. Tu rysowały się już granice takiej działalności. Pozostał jednak ważny polityczny wydźwięk zdarzenia wskazujący, że oto pośród śmiertelnie zwaśnionych uchodźctw znalazły się grupy zdolne do dialogu i potwierdzały umiejętność nakreślenia innej niż dotychczas wizji wzajemnych przyszłych stosunków. Niewątpliwie, gdyby nie zmiany w Polsce lat 1980/1981 zaistniałe wydarzenia obrosłyby pajęczyną. Młoda polska solidarnościowa emigracja korzystała z zamętu wywołanego stanem wojennym, wprowadzając sporo zamieszania w obręb diaspory, ale też i twórczy ferment. Wyzbyta generacyjnych i narodowych urazów, natchniona przesłaniem do narodów Europy Wschodniej (które ogłoszono na I Zjeździe Solidarności w 1981 roku), opuszczała kraj z poczuciem misji i udało jej się ożywić zasklepiające się w utartych koleinach ścieżki myślowe starej emigracji. Na tej fali powstał zarówno polityczny „Kontakt", jak i artystowskie „Zeszyty Literackie", pismo prawdziwie międzynarodowe, londyński „Puls", efemeryczny berliński „Archipelag" i wiele drobnych pism, inicjatyw, wydawnictw konkurujących z nieco starszymi periodykami w pewnej mierze obojętnymi na dialog między emigracyjny takimi, jak „Krytyka", „Aneks". Wspólne inicjatywy trudno zliczyć, ta fala zagarniała zarówno „Kulturę", jak i „Kon- -134- Emigracje wschodnioeuropejskie — krótka historia dialogu lynent". To był sukces, o który walczył bezskutecznie przez 30 lat J. Mie-roszewski. Ukraińska „Suczasnist"' wydaje polskie numery, a „Widnowa" staje się pismem kierowanym przez Ukraińców, ale w stopce zauważano n.i/wiska Giedroycia, Grudzińskiego, Barańczaka, Naimskiego. Bestselle-uni w diasporze ukraińskiej staje się książka B. Skaradzińskiego Biało-msini-Litwini-Ukraińcy. Nasi wrogowie czy bracia? ze wstępem J. Pełeń-skiego. Był to czas nadzwyczajnych zbliżeń diaspornych, dialogów intele-kiualistów i polityków. Poszukiwanie „rodzinnej Europy" w dialogach Miłosza, T. Venclovy. Divertimento litewskie J. Brodskiego, jego literacka przyjaźń ze St. Barańczakiem, wielka dyskusja wywołana przez M. Kun-¦ liTę esejem Zachód porwany, czyli tragedia Europy Środkowej zagarnęła 1'olaków, również w kraju, a także Czechów, Słowaków, Węgrów, Rumunów, Rosjan. Międzynarodowa dyskusja wokół książki A. Zagąjewskiego Solidarność i samotność także okazała się niezmiernie istotna. To tylko narść faktów mówiących, że historia przyspieszyła swój bieg, że to, co kiedyś przełamywało się w ciągu lat dziesięciu-piętnastu, w latach osiemdziesiątych trwało kilka miesięcy. Atmosfera tej nadzwyczajnej wymiany myśli zwróciła nawet uwagę Litwinów tradycyjnie szukających diabła w ich relacjach z Polakami. Kwartalnik „Patriotas" zaczął publikować materiały z polskiej prasy emigracyjnej, a „Pasaunio Lietuvis" rozpoczęło dyskusję na temat rewizji dotychczasowej litewskiej oceny działalności AK na Wileńszczyźnie — temat podlegający skrajnie emocjonalnym ocenom. Przywódca Litwinów, Martin Bobelis, pełniący funkcję premiera litewskiego rządu na wygnaniu, w trakcie swojego światowego objazdu skupisk litewskich otwarcie chwalił „Kulturę", a nawet dekorował Polaków medalami i dyplomami za współpracę w dziedzinie kultury. Przedstawione fakty nie oznaczały radykalnej zmiany postawy diaspory litewskiej wobec polskiej czy rosyjskiej. Nadal obowiązywały takie opinie, które wygłaszało czasopismo „Musu Pestage", zresztą nie bezpodstawne, jeśli wczytać się uważnie w publicystykę „Orła Białego" bądź innych pism kombatanckich: „[...] zapewnienia Polaków (w sprawie Wilna) traktujemy z wielką rezerwą. Sądzimy, że Polacy kłamią i oszukują. Ta nieufność weszła nam w krew i trzeba dużo czasu, aby poglądy i uczucia uległy zmianie. Dlatego nawet gdyby względy praktyczne dyktowały taką czy inną współpracę, krzyżowałoby się to z naszymi uczuciami i współpraca byłaby pod znakiem zapytania"13. 3 Zob. „Kultura", nr 1/2, 1970, s. 139. -135- Bogusław Bakuła Zorganizowany w 1983 roku w Chicago światowy zjazd diaspory litewskiej uchwalił pilną potrzebę współdziałania z Łotyszami, Estończykami i Ukraińcami oraz: „[...] śledzenie polskich dążeń politycznych i reagowanie na ich bezpodstawne pretensje"14. Nie były to stanowiska odosobnione, koncyliacji i gestom pojednawczym tradycyjnie towarzyszył nurt drugi, uważnej obserwacji bez złudzeń co do intencji emigracyjnego partnera. Zorientowana na dialog z Polakami ukraińska „Suczasnist"' wskazała źródła litewskich, białoruskich i własnych obaw: „Szkoda, że głębsze zrozumienie współpracy polsko-ukraińskiej nie przejawia się w wystąpieniach niektórych ukraińskich i polskich publicystów. Ukołysani wspomnieniami i snami przeszłości, iluzją państwowości, nie dostrzegają niebezpieczeństw tego stanu, ale co najdziwniejsze i najtragiczniejsze — niektórzy z Polaków marzą o porozumieniu z Rosją ponad głowami zniewolonych narodów, przed czym ostrzegał J. Mieroszewski"15. Aliści, mimo zahamowań, ostrożności czy niekiedy braku wiary w sens zawierania porozumień na wygnaniu, poniekąd w imieniu zbiorowości, której się de facto nie reprezentuje, ów, jak to określił J. Łobodowski, „Ekumenizm polityczno-publicystyczny" był tendencją progresywną i co więcej stanowi dziś, w epoce pokomunistycznej, jedyny uczciwy punkt odniesienia. Nie odwołujemy się do internacjonalizmu wedle doktryny Breż-niewa każącej najeżdżać bezbronną Czechosłowację, lecz do bezbronnych deklaracji inspirowanych przez J. Giedroycia i zespół „Kultury". Trudno jednak ukrywać, że ów dialog był zaledwie substytutem potencjalnej dyskusji pomiędzy wolnymi narodami, o jakiej po cichu marzyli polityczni utopiści i pragmatycy. Pomimo że realna polityka wolnych państw lat dziewięćdziesiątych posiada swoje własne ograniczenia różnej natury: od gospodarczych poczynając, na mentalnych kończąc, jej czynnik ekumeniczny, stanowiący wniosek wyprowadzony z historii XX wieku, w tym również dialogu emigracji, nie podlega zakwestionowaniu. Interesującą, a wciąż mało poznaną płaszczyznę dyskusji między emigracyjnej oraz wewnątrzemigracyjnej stanowiła myśl federalistyczna, rozwinięta zwłaszcza w polskiej publicystyce, a chyba również w emigracyjnej 14Zob. „Kultura", nr 9, 1983, s. 139. 15 I. Smolij, Pro pidstawu polśko-ukrajinśkoji spitpraci, „Suczasnist"', nr 2, 1977, s. 91. -136- Emigracje wschodnioeuropejskie — krótka historia dialogu Uplomacji. Oblicza wschodu odsłaniane w ramach idei federacyjnej to i' mat co najmniej na doktorat. Jego rozliczne parametry wyznaczył czeski l»ilityk, zwolennik federalizmu, minister w rządzie Benesza, współautor pnlsko-czechosłowackiego układu federacyjnego zaaranżowanego w roku I''42, Hubert Ripka, w książce A Federation of Central Europę (1953). Za-u.irte w Londynie porozumienie polsko-czechosłowackie rzucające podwalinę pod związek państw i narodów środkowowschodniej Europy, zdawało się zapowiadać, iż rozwój wydarzeń pójdzie w kierunku łączenia się 11, i rodów tego rejonu na zasadzie równości praw i obowiązków. Aczkolwiek porozumienie nie wytrzymało próby życia z powodu późniejszych naci-kow sowieckich, wzmacniało ono tendencje federalistyczne w publicy-•.tyce tych lat" — pisała L. Ciołkoszowa16. Problem politycznego związku oscylował między federacją a konfederacją, a miejsce Polski widziano w kilku układach różnej wielkości. Skonstruowano koncepcję rzeczpospolitej wielu narodów, wpisywano l'nlskę w sojusz środkowoeuropejski albo północnobałtycki. Pojawili się iik/.e zwolennicy odrodzenia monarchii. Ważne było także i to, że ideę lideracyjną popierała prasa armii polskiej na Wschodzie oraz II Korpusu. / tego środowiska wyrosły później dwa czasopisma zorientowane na ideologię federalistyczna „Intermarium" oraz „Międzymorze", oba redagowane piy.cz Juliusza Poniatowskiego, oparte na środkowoeuropejskim Klubie Iederalnym działającym w Rzymie. Idea federacji krajów środkowowschodniej Europy, której hołdowali emigracyjni politycy i publicyści tej miary co E. Raczyński, A. Bocheński, A. Pragier, S. Mackiewicz, J. Mie-toszewski, miała swoich przeciwników zarówno wśród zwolenników so-luszu Polski z Rosją, jak i optujących za hegemonią silnej Polski w regionie. Argumenty za federacją wyglądały następująco: 1. Federacja stworzy podwaliny pod nowy demokratyczny ład powojenny, będzie ochroną przed nacjonalizmem. 2. Zaistnieje silny czynnik ludnościowo-ekonomiczny zdolny oprzeć się ekspansji Niemiec i Związku Sowieckiego. 3. Federacja daje gwarancję zbiorowego bezpieczeństwa na wypadek konfliktu zbrojnego. 4. Pozwoli rozwiązać problemy mniejszości narodowych. Paradoksalnie idea federacji była formułą raczej skłócającą niż godzącą 'L. Ciołkoszowa, Publicystyka, Wyd. Szansa, Warszawa 1985, s. 32. -137- Bogusław Bakuła l'"i'l.|ily, inii-icsy, opcje polityczne. Pisał E. Raczyński, iż: „Trudnością, ii.i kiniii nic pomoże zamykanie oczu ani szukanie winnych poza własnym .M>,ikuwociinipejskim gronem, jest niechęć przedstawicieli tego grona do l.ii /i-m.i mc w ścisły związek. Wyjątek stanowią Polacy — i to nie wszy- i \ a obok nich odłam opinii czeskiej"17. kilna /. pierwszych po wojnie koncepcji zrodziła się na emigracji ukraińskiej. Jej autor, J. Stećko, prezes Ukraińskiej Rady Narodowej, zaproponował utworzenie szerokiej federacji od Morza Bałtyckiego do Czarnego. Była to wizja scalonego międzymorza, nieco zbliżona do propozycji Piłsudskiego, lecz terytorialnie szersza. W skład unii miałyby wejść państwa bałtyckie, Białoruś, Ukraina, Polska, Czechosłowacja, ziemie kozackie nad Donem, narody Kaukazu. Tylko taka koncepcja zagwarantuje wymienionym narodom niepodległość i winna być przyjęta przez Polaków, którzy muszą zrezygnować z idei jagiellońskiej, w gruncie rzeczy polegającej na nieumiarkowanym polonizowaniu — twierdził Stećko. Projekt został zagłuszony przez inne organizacje ukraińskie nie chcące żadną miarą zgodzić się na uczestniczenie Polski w zgłoszonej koncepcji politycznej. Równie niechętnie odniosła się do niego emigracja polska. W odpowiedzi na propozycję Stećki zjazd PSL-Jedność Narodowa wysunął w roku 1951 koncepcję zmodernizowanej unii jagiellońskiej stawiającej jednak Polskę w roli jej hegemona. Reakcje innych emigracji były łatwe do przewidzenia, ponieważ ten projekt swoiście uśredniał sens wielu dyskusji emigracyjnych, w których Polacy nadal widzieli Ukrainę, Białoruś, Litwę jako regiony perspektywicznie podporządkowane. Wobec tych dyskusji dystansowała się wyraźnie „Kultura". Nie negując idei unii regionalnych, jednocześnie wskazywała na konieczność wpisywania jej w szerszy porządek, europejski bądź światowy. Dyskusja na temat federacjonizmu fascynowała prasę litewską optującą za ścisłym związkiem państw bałtyckich w ramach sojuszu z Unią Europejską, Rosjanie ze zrozumiałych przyczyn w dyskusji tej nie brali konstruktywnego udziału. Komentując toczące się przez dziesięciolecia dyskusje na temat możliwości wyrwania państw Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej spod hegemonii sowieckiej i utworzenia kilku regionalnych federacji w ramach większej struktury bezpieczeństwa, ukraiński publicysta „Kultury", B. Osadczuk, pisał w roku 1972 o związku krajów północno-wschodnich, iż „Polska jest powołana, by stać się jego ośrodkiem, niejako sprzęgłem i zwornikiem całej koncepcji. ' Cyt. za: L. Ciołkoszowa, op. cit., s. .113. ¦138- Emigracje wschodnioeuropejskie — krótka historia dialogu Ale wymaga to szerszego niż dotąd czynnego zaangażowania, a przede wszystkim przezwyciężenia psychologii neosarmackiego zapiecka"18. Dyskusja na temat federalizmu przeniosła się z emigracji do czasopism podziemnych z lat osiemdziesiątych (niekiedy łącznie z „neosarmackim zapieckiem"). Nie była twórcza. Powtarzano argumenty wielokrotnie formułowane na emigracji, temat ulegał wyczerpaniu. A potem okazało się, że wolność lat dziewięćdziesiątych niewielu inspiruje do myślenia kategoriami federacji regionalnej. Ten wariant okazał się zdecydowanie mniej atrakcyjny niż perspektywa wejścia do silnej Wspólnoty Europejskiej. Na boku pozostały więc państwa, bez których byli federacjoniści do niedawna nie wyobrażali sobie własnych koncepcji. Pożegnano się, przynajmniej na czas jakiś, bez większego żalu z Ukrainą, Białorusią i Litwą jako członkami federacji. Temat zbladł. Dyskusje emigracyjne utraciły na znaczeniu, nikt lam już nie formułuje nowych koncepcji. Emigracja przypomina magazyn w remanencie przed definitywnym zamknięciem. Jej kulturotwórcza i polityczna rola dobiega końca, wraz z nią dobiegły kresu wielkie dyskusje, rozwiązały się gabinety, czasopisma zmieniły lokalizację, powoli odchodzą pielęgnowane przez lata urazy, a ci, którzy mają w sobie jeszcze nieco sił, spieszą do niegdyś utraconych światów, by resztką życia móc lepiej służyć już nie politycznej utopii, lecz rzeczywistej wolności. 18 B. Osadczuk, Neodmowszczyzna Gierka, „Kultura", nr 3, 1972, s. 104. ZWIĄZKI IDEOWE MYŚLI ROSYJSKIEJ I POLSKIEJ LEW TOŁSTOJ W OCZACH JANA BAUDOUINA DE COURTENAY Bazyli Białokozowicz I Icnryk Ułaszyn, charakteryzując Jana Baudouina de Courtenay jako uczonego i człowieka, a także zaznaczając, że „to nie był typ »ciasne-^o« fachowca, chociażby genialnego", ze szczególnym naciskiem akcentował: „To był typ prawdziwego uczonego — myśliciela, językoznawcy - filozofa. To był właśnie, niestety, dość rzadki typ uczonego, który nigdy nie zapominał, że nauka jest jedna; że działy nauki — poszczególne dyscypliny naukowe — to są rezultaty warunków natury zewnę-irznej, natury przede wszystkim praktycznej: że zatem, jeśli wydzielamy części z całości, to nie po to, aby zapominać o częściach innych i o samej całości"1. W tym całościowym ujęciu w percepcji Jana Baudouina de Courtenay doniosłą rolę odgrywały nauki społeczno-humanistycz;ne i przyrod-niczo-filozoficzne. Szczególnie bliska jego sercu była filologia, w tym leż nauka o piśmiennictwie i literaturze pięknej. Uczony językoznawca /wracał również baczną uwagę na krytykę literacką i aktualne tendencje rozwojowe w literaturze. Sam niejednokrotnie pisał o literaturze pięknej, najczęściej w Rosji — o polskiej, w Polsce — o rosyjskiej. Jednakże specjalnych badań filologicznych nad literaturą jako taką nie podejmował. 1'rzeciwnie, uważał, że jest to domena „historii twórczości literackiej" i „krytyki literackiej", a swoją dyscyplinę naukową przeciwstawiał tradycyjnemu pojęciu filologii, protestując przeciwko „bardzo rozpowszechnionemu mieszaniu językoznawstwa, czyli lingwistyki, z filologią", i zde- 1 H. Ułaszyn, Jan Baudouin de Courtenay. Charakterystyka ogólna uczonego i człowieka I /'845 - 1929), Czcionkami Drukarni Uniwersytetu Poznańskiego, Poznań 1934, s. 7. -143- Bazyli Białokozowicz cydowanie postulował uwolnienie językoznawstwa „od obowiązkowego zespolenia z filologią i historią literatury"2. Nie oznacza to wcale, by literatura piękna była mu obca lub obojętna. Wysoko ją cenił — i wbrew niektórym wypowiedziom — lubił ją, czemu zresztą dawał wyraz niejednokrotnie. Z dużą znajomością rzeczy cytował w swoich pracach językoznawczych i publicystycznych pisarzy antycznych (greckich i rzymskich), zachodnioeuropejskich, amerykańskich, polskich, rosyjskich, ukraińskich, czeskich, chorwackich i innych słowiańskich. W jego przekonaniu literatura piękna powinna zawierać idee rozumne i szlachetne oraz być niewyczerpanym źródłem wiecznie żywych myśli i służyć przede wszystkim szczytnym ideałom ludzkości. W petersburskim domu Baudouinów często mówiono i prowadzono dyskusje o literaturze pięknej. Sprzyjała temu i ta okoliczność, iż zajmowały się nią żona językoznawcy, Romualda Baudouin de Courtenay z Bagnie! kich, i literatka, Janina Baudouin de Courtenay, bratowa uczonego. Tłu* maczyły one utwory polskie, a także publikowały o nich szkice, omówienia i recenzje w pismach rosyjskich. Jan Baudouin de Courtenay częstokroć służył im swoimi radami i wskazaniami. Umożliwił im też współpracę ze słynnymi encyklopediami rosyjskimi ukazującymi się w Petersburgu na początku XX wieku. W literaturze rosyjskiej Baudouin szczególnie wysoko cenił ideały wolnościowe, walory filozoficzno-etyczne i zaangażowanie społeczne. W twórczości Puszkina — „poety-artysty, należącego do całej ludzkości" — akcentował takie cechy i walory talentu, jak: artystyczność formy i muzykalność języka, głębokie odczuwanie psychicznych pobudek i subtelne cieniowanie ar ty styczno-psycho-logiczne3. Podziwiając talent wybitnego satyryka, Michaiła Sałtykowa--Szczedrina, zachwycał się jego ciętym językiem. Odwoływał się często do Aleksandra Hercena i Mikołaja Ogariowa jako reprezentantów rosyjskiej myśli wolnościowej. Pełną aprobatę uczonego zyskały sceny batalistyczne u Wsiewołoda Garszyna, które potraktował jako doskonały protest prze- 2 J. Baudouin de Courtenay, O zadaniach językoznawstwa. Odczyt pierwszy, miany w Dor-pacie (dzisiejszym Jurjewie) 25 marca (6 kwietnia) 1888 roku na korzyść Kasy imienia Mia-nowskiego. Cyt. wg: J.N. Baudouin de Courtenay, Dzieła wybrane, redaktor tomu I: Przemysław Zwoliński, Nakładem Uniwersytetu Warszawskiego przy współudziale Polskiej Akademii Nauk, PWN, Warszawa 1974, t. I, s. 25 (177). 3 J. Baudouin de Courtenay, Puszkin w Krakowie, „Dziennik Poznański", 24 czerwca 1899, nr 142, s. 2. -144- Lew Tołstoj w oczach Jana Baudouina de Courtenay iiwko wszelkiej wojnie. Niejednokrotnie też wyrażał swoje uznanie dla twórczości Iwana Turgieniewa. Poddawał jednak, podobnie jak Maksym < Jorki, ostrej krytyce osobowość i utwory Dostojewskiego. Uczonemu i spo-li-cznikowi były całkowicie obce poglądy filozoficzne i postulaty religij-no-etyczne autora Biesów, a także ich ówczesne implikacje ideologiczne, /.decydowanie i namiętnie zwalczając Wszelki irracjonalizm, mistycyzm i dekadentyzm, potępiał również przejaskrawione tendencje naturalistyczne w twórczości Leonida Andrejewa4. Jako myśliciel, społecznik i publicysta Jan Baudouin de Courtenay angażował się zarówno w centralne problemy epoki, jak i w sprawy dnia powszedniego. Prowadził bezkompromisową walkę o postęp, prawdę i sprawiedliwość, stanowczo bronił wolności przekonań, sumienia i myśli. Wy-i-hodząc zaś z założeń pacyfistycznych, z pasją potępiał wszelkie wojny, zabójstwa, kolonializm, zatargi zbrojne i absolutnie sprzeczną — w jego głębokim przekonaniu — z naturą ludzką karę śmierci. W tej właśnie swo-|i-j walce i działalności odwoływał się często do Lwa Tołstoja i jego dok-i ryny religij no-etyczno-filozoficznej. Jan Baudouin de Courtenay, podobnie jak Tołstoj, występował prze-nwko wszelkiej wyłączności narodowej, wszelkiemu nacjonalizmowi i szowinizmowi, wszelkim gwałtom i przemocy. „Dla mnie — konstatował — są jednakowo powabni: »Alldeutsche« wraz z hakatystami i wszelkimi innymi germanizatorami; »rusyfikatoro-wie«, pomnożeni przez tak zwanych »panslawistów« czynu i zaboru i nareszcie »Wszechpolacy«. A ci ostatni jeszcze tym marniej wyglądają, że i-zupurzą się, nie mając, jak tamci, za plecami własnych bagnetów i oddanej im siły państwowej"5. Szerzej o stosunku Baudouina de Courtenay do literatury i poszczególnych pisarzy ro-¦ vjskich zob.: B. Białokozowicz, Jan Baudouin de Courtenay o Puszkinie, „Slavia Orientalis", i XXIX, Warszawa 1980, nr 3, s. 382 - 392; tenże, Jan Baudouin de Courtenay o Dostoje-wskim, tamże, 1980, nr 1 - 2, s. 31 - 36; tenże, Jan Baudouin de Courtenay wobec literatury msyjskiej, „Przegląd Rusycystyczny", r. III, Warszawa-Łódź 1980, z. 3 (11), s. 13 - 28; tenże, I A. Boduen de Kurtiene i russkaja litieratura, „Zeitschrift fur Slawistik", Band XXVIII, Akademie-Verlag, Berlin 1983, Heft 6, s. 831-844; tenże, Jan Baudouin de Courtenay « literaturze rosyjskiej, w: Jan Niecistaw Baudouin de Courtenay a lingwistyka światowa. Materiały z konferencji międzynarodowej (Warszawa, 4 - 7 IX 1979), Ossolineum, Wrocław ll'S9, s. 609-624. J. Baudouin de Courtenay, O zjeździe slawistów i o panslawizmie »platonicznym«. Dwa od-i yyty wygłoszone w Krakowie 16 - 18 czerwca 1903 roku na korzyść Towarzystwa Pomocy, Naukowej dla Polek im. J. Kraszewskiego. Nakładem Wydawnictwa „Krytyki", Kraków 1903, s. 23. -145- Bazyli Białokozowicz Podobnie jak Tołstoj był niesłychanie konsekwentny i nie stosował tu żadnej taryfy ulgowej. Snując swe rozważania na ten temat, pisał: „Otóż tedy wszelki taki panslawizm, pangermanizm, wszelka wszechpolskość są szkodliwe jeszcze dlatego, że każą odwracać oczy od bardziej rzeczywistego podziału ludzkości, od jej podziału ze stanowiska ekonomicznego i politycznego, choćby np. na prześladowców i prześladowanych lub też na wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych. Mnie osobiście nic a nic nie obchodzą »bracia Słowianie«, i za to tylko, że są Słowianami, nie zasługują w moich oczach na szczególne wyróżnianie. Jeżeli np. Madziarzy lub Prusacy gnębią »braci Słowian*, ja staję po stronie Słowian. Ale jeżeli znowu »bracia Słowianie* gnębią i prześladują Niemców, Finów, Szwedów, Litwinów, Ormian, Żydów, Chińczyków..., ja całą duszą staję po stronie uciśnionych"6. Pod powyższymi słowami z powodzeniem mógłby się również podpisać Lew Tołstoj. Baudouin de Courtenay dobrze znał jego poglądy i chociaż nie wszystko w nich aprobował, to jednak wysoko cenił Toł-stojowską krytykę oficjalnej religii i oficjalnego patriotyzmu, a nade wszystko państwowości rosyjskiej i wszelkich przejawów arogancji władzy. Utwory o tematyce antypaństwowej pisane z pozycji nowego odczytania chrześcijaństwa ze szczególną zaciekłością zwalczała cenzura carska. Były one jednak wydawane poza granicami Rosji — przez Włodzimierza Czertkowa w Anglii i Pawła Biriukowa w Szwajcarii, a stamtąd przemycane do Rosji i upowszechniane przez przyjaciół Tołstoja. Do tej tajnej sieci rozpowszechniania nieocenzurowanych dzieł Tołstoja włączył się również Baudouin de Courtenay, co też potwierdza korespondencja z Włodzimierzem Czertkowem i jego wydawnictwem emigracyjnym oraz sprowadzanie z Londynu nieocenzurowanych wydań utworów Tołstoja, w tym m.in. Zmartwychwstania1. W tej właśnie dziedzinie współpracował ze Słowakiem, Duszanem Makowickim (Dusan Makovicky), mieszkającym w Żilinie na Słowacji. To właśnie o nim pisał w liście z dnia 8 sierpnia 1898 roku do Adolfa Ćernego, rekomendując „dra Duśana Makovickeho, lekara w Żilinie" jako mogącego być współpracownikiem pisma „Slovenske Rozhlady" ukazującego się w Pradze; dał mu następującą charakterystykę: „Ten ostatni jest zwolennikiem Tołstoja i jednym z rzadkich Słowaków 6 Tamże, s. 29 - 30. 7 Zob. B. Białokozowicz, Wokół Lwa Tołstoja. Korespondencja Jana Baudouina de Courtenay z Włodzimierzem Czertkowem i jego wydawnictwem „Swobodnoje Słowo", „Slavia Orien-talis", r. XXXI, Warszawa 1982, nr 1/2, s. 41-48. -146- Lew Tołstoj w oczach Jana Baudouina de Courtenay wolnomyślnych. Zresztą nawet jego przeciwnicy przyznają mu, że jest ludnym z najzacniejszych ludzi"8. Duszan Mąko wieki od 1904 roku mieszkał w charakterze lekarza domowego Tołstojów w Jasnej Polanie i pozostawił po sobie olbrzymie dzienniki, wydane w 1979 roku w czterech okazałych tomach w ramach słynnej •crii wydawniczej „Litieraturnoje Nasledstwo" pt. Jasnopolanskije zapiski9. \1akowicki w dzienniku z dnia 8 marca 1905 roku odnotował m.in.: „Lew Nikołajewicz i ja otrzymaliśmy od Baudouina de Courtenay całą stertę wydań Czertkowa"10. W Jasnej Polanie Baudouina de Courtenay ceniono i szanowano, był ilu/.ym autorytetem w sprawach polskich i słowiańskich. I kiedy Lew Tołstoj pracował nad nowelą Za co?, osnutą na tle powstania listopadowego, pisarz za pośrednictwem Duszana Makowickiego 1 marca 1906 roku zwró-i ił się do Baudouina de Courtenay z prośbą o przysłanie mu prac wyrażających polski punkt widzenia, albowiem lektura rosyjskich prac histo-lyeznych nasunęła pewne wątpliwości co do ujęcia przebiegu powstania polskiego. W pracach tych, według Tołstoja, obok wielu tendencyjnych nieścisłości, odczuwa się duże luki, jeśli chodzi o szczegółowe opisy walk, .i tych mogą dostarczyć głównie polskie opracowania historyczne i wspomnienia. Makowicki wystosował w tej sprawie list do Baudouina de Cour-ii-nay, który z kolei rozpoczął poszukiwania odpowiednich materiałów, pro-/ąc jednocześnie o radę polskiego historyka, Witolda Nowodworskiego. Nowodworski polecił wspomnienia Henryka Dembińskiego, zwłaszcza zaś |i*ł»o Memoires sur la campagne de Lithuanie (Strasburg 1832). Baudouin iU- Courtenay w marcu 1906 roku napisał list do akademika Aleksego N/achmatowa, szefa Wydziału Języka i Piśmiennictwa Rosyjskiego Impe-i.itorskiej Akademii Nauk w Petersburgu, z prośbą o wysłanie Tołstojowi możliwie pełnego kompletu materiałów o powstaniu listopadowym. W lisi ie tym czytamy m.in.: „Tołstoj napisał powieść (roman) »Za co?« z zakresu historii polskiego powstania w 1831 roku, ale wyzyskał w tym celu tylko te wiadomości, s J. Baudouin de Courtenay, Listy do Adolfa Ćernego, oprać. T. Besta, Ossolineum, Wroc-l.m 1972, s. 80. D.P. Makowickij, Jasnopolanskije zapiski. U Tołstogo (1904 - 1910), w: „Litieraturnoje "s.islcdstwo", Izdatielstwo „Nauka", Moskwa 1979, t. 90, kniga pierwaja (1904- 1905), 544 ¦ v. kniga wtoraja (1906 - 1907), 688 ss.; kniga trietja (1908 - 1909), 512 ss.; kniga czetwior-i.im (1909-1910), 486 ss. 10 „Literaturnoje Nasledstwo", t. 90, kniga pierwaja, s. 203. -147- T Bazyli Białokozowicz r które zawierają encyklopedyczny słownik Brockhauza i Jefrona oraz niektóre wspomnienia rosyjskie. Dlatego też obawia się, że mógł niezbyt trafnie uchwycić charakter epoki. Teraz chciałby zapoznać się z dziełami i wspomnieniami napisanymi przeważnie z polskiego punktu widzenia. Co się trzeba, poprawi w korekcie. Po polsku Lew Nikołajewicz czyta z trudnością i z tych też względów prosi o książki w językach: rosyjskim, francuskim, niemieckim, angielskim. Chciałem coś niecoś nabyć w księgarniach, ale nic nie było (nawet Puzerewski wyprzedany). Wydaje mi się, że ponieważ Tołstoj jest honorowym członkiem Akademii, można by wziąć odpowiednie książki z biblioteki (jeżeli są) i wysłać je urzędową przesyłką do Jasnej Polany. Wykaz niektórych tytułów podaję w załączeniu. Czy mógłby Pan zająć się tą sprawą i nadać przesyłkę w miarę możliwości jak najszybciej. I tak już minęło kilka dni od otrzymania listu, a więc trzeba koniecznie się pośpieszyć. Tołstojowi bardziej zależy na pamiętnikach aniżeli na pracach historycznych w ścisłym tego słowa znaczeniu. W pamiętnikach wszak charakterystyczne szczegóły i detale potrzebne dla powieściopisarza. Oprócz tego — Tołstoj chciałby dowiedzieć się o granicy, do której dochodziło powstanie, zwłaszcza w guberni grodzieńskiej. W tym celu Nowodworski poleca zwłaszcza Dembińskiego"11. W oczekiwaniu na te materiały Tołstoj zwraca się jeszcze do przebywającego w Jasnej Polanie Mikołaja Feltena o wypożyczenie od kustosza Włodzimierza Stasowa z Biblioteki Publicznej w Petersburgu kilku prac na temat powstania wyrażających polski punkt widzenia. O tym, jak wielką wagę przywiązywał Tołstoj do oceny powstania listopadowego ze stanowiska polskiego, świadczy chociażby następujący fakt, odnotowany w zapiskach Makowickiego z dnia 10 marca 1906 roku: „Michał Siergiejewicz (Suchotin) przywiózł z Moskwy dla Lwa Niko- 11 Cyt. za: W.N. Korabiów, Lew Tołstoj i stawianstwo, w: Sbornik statiej k sorokoletiju uczonoj diejatielnosti akadiemika A.S. Orlowa, Leningrad 1934, s. 417 -418. Wasilij Korabiów niewłaściwie odcyfrował datę, stawiając rok 1902 zamiast 1906. Ta właśnie pomyłka wprowadziła w błąd Borysa Eichenbauma, który w artykule Iz studienczeskich let L.N. Tolstogo pisze m.in.: „Rzecz ciekawa, że pomysł opowiadania Za co? i początek pracy nad nim przypada (jak to widać z listu J. Baudouina de Courtenay do Szachmatowa) na rok 1902..." („Russkaja Litieratura", Leningrad 1958, nr 2, s. 83). Datę właściwą, tzn. 1906 rok, ponad wszelką wątpliwość ustalili Mikołaj i Warwara Gusiewowie na podstawie rękopisów utworu, dzienników i korespondencji L. Tołstoja oraz wspomnień jego współcześników: N.N. Gusiew, W.D. Gusiewa, Za czto? L.N. Tołstogo, w: L.N. Tołstoj, Połnoje sobranije soczinienij. Juhi-' lejnoje izdanije, sierija pierwaja: proizwiedienija. Gosudarstwiennoje Izdatielstwo Chudoże-stwiennoj Litieratury, Moskwa 1957, t. 42, s. 626 — 643. -148- Lew Tołstoj w oczach Jana Baudouina de Courtenay lajewicza książkę Lamba [chodzi tu zapewne o książkę Friedricha von Smitta — B. B.] w języku niemieckim o powstaniu polskim 1830 roku. Praca bardzo rzeczowa, ale Lew Nikołajewicz nie jest z niej zadowolony, między innymi dlatego, że autor jej służył w sztabie wojsk rosyjskich"12. W wyniku zabiegów Baudouina de Courtenay już 17 marca 1906 roku Tołstoj otrzymał z biblioteki Akademii Nauk wiele cennych prac na interesujący go temat i niezwłocznie zabrał się do lektury. W rozmowie z Ma-kowickim pisarz wyraził zadowolenie z otrzymanych książek: „Miły Bau-douin przysłał mi książki o powstaniu polskim. Niech się Pan nimi zaopiekuje; kiedy przeczytam — zwrócimy"13. Zaczerpnął więc z nich przede wszystkim potrzebne mu dane. Siedemnaście książek francuskich, niemieckich i polskich przesyłanych przez Włodzimierza Stasowa z Biblioteki Publicznej 14 kwietnia 1906 roku zostało tylko częściowo wykorzystane, gdyż zawierały powtórzenia z wcześniej przesłanymi i już spożytkowanymi przez Tołstoja. Jak widzimy, stosunkowo niewielkie opowiadanie, jakim jest Za co?, wymagało wiele pracy i wysiłków. Zresztą sam pisarz w rozmowie z Mikołajem Feltenem powiedział: „Obecnie piszę opowiadanie Za co?, objętościowo nieduże, około jednego arkusza wydawniczego. Jest to opowiadanie z czasów powstania polskiego. Lecz niech Pan tylko spojrzy, ile przeczytałem na ten temat — iu wskazał na stos książek. — I czuję, że mi nie wystarcza, przeczytać należy drugie tyle. A opowiadanie niewielkie. Oto co znaczy twórczość artystyczna [...]. Trzeba przeczytać mnóstwo książek, aby napisać pięć zdań mzsianych po całym opowiadaniu"14. W tym wypadku żale Tołstoja miały swoje uzasadnienie. Żaden bowiem / jego licznych drobnych utworów nie pochłonął tylu lektur, studiów i twór-i /.ego wysiłku, co opowiadanie Za co? Z przytoczonych wypowiedzi samego Tołstoja i bliskich mu osób widzimy, z jakim poczuciem odpowiedzialności nadawał kształt artystyczny kolejom losu polskiego powstańca. I'utwierdzają to również w całej pełni te wszystkie poprawki i zmiany, lakie wnosił Tołstoj do tekstu w piętnastu redakcjach i dwóch korektach15. 12 „Litieraturnoje Nasledstwo", t. 90, kniga wtoraja, s. 73. 13 Tamże, s. 82. 14 N.J. Felten, Wospominanija o L.N. Totstom (1901 - 1910), w: „Letopisi Gosudarstwien-nogo Litieraturnogo Muzieja", Moskwa 1948, t. 2, kniga 12, s. 486-487. Zob. o tym szerzej: B. Białokozowicz, Lwa Tołstoja związki z Polską, „Książka i Wiedza", Warszawa 1966, s. 94-133, 311 -321. -149- r M.i/yli Białokozowicz ikt tMHlMim twołiUrf'n polskiego couleur locale, wprowadził do swe- utwttfii |nil«ktr ti.i/wisk;i i imiona oraz słowa, powiedzonka, przysłowia uln /wr«*V |m>I .kic, nadając im odpowiednią funkcję artystyczną. Aby /»irks/tak vń, potknięć i pomyłek, Makowicki na prośbę Tołstoja korektę Haudouinowi w celu odpowiedniej weryfikacji w tym za-. D/.ii/ki temu wszystkie polonica zawarte w Za co? występują w formie jak najbardziej poprawnej. W Jasnej Polanie wielokrotnie rozmawiano o Janie Baudouinie de Courtenay. 24 marca 1905 roku Makowicki zapisał: „Wieczorem po herbacie Lew Nikołajewicz zasięgał u mnie informacji o Baudouinie de Courtenay, co to za człowiek... Opowiedziałem mu, jak zapytany pewnego razu o komorne, jakie płaci, Baudouin de Courtenay, nie chcąc niczego taić, powiedział prawdę, przez co naraził się na duże przykrości ze strony właścicieli. — »Taki szczegół nader dobrze charakteryzuje człowieka* — odrzekł Tołstoj. Dodałem jeszcze, że Baudouin de Courtenay nie żywi żadnej nienawiści do Rosji"16. Chodzi tu o powszechny proceder uprawiany w Krakowie, kiedy to właściciele kamienic wynajmując mieszkania, pobierali czynsze znacznie wyższe, niż to rejestrowali oficjalnie w swoich księgach podatkowych, a przy tym nie tylko nie widzieli w tym nic zdrożnego, lecz nawet poczytywali to sobie za czyn patriotyczny wobec austriackich władz miasta. Wzburzony tym Baudouin de Courtenay napisał i wydał własnym sumptem broszurę pt. Jeden z objawów moralności oportunistyczno-prawomyślnej (Kraków 1898), w której wyraził swój gniew i oburzenie na dwulicowość mieszczan krakowskich, czym się bardzo naraził ówczesnej opinii publicznej w Krakowie. Broszurę tę w Jasnej Polanie przeczytał Makowicki i zrelacjonował ją w szczegółach Tołstojowi. Duszan Makowicki jako Słowak i Słowianin niezmiernie wysoko cenił dorobek slawistyczny Jana Baudouina de Courtenay i jego poglądy dotyczące świata słowiańskiego oraz współżycia Słowian między sobą i z innymi narodami. Osobiście był wdzięczny Baudouinowi de Courtenay za obronę Słowaków, ich języka i piśmiennictwa przed madziaryzacją w monarchii austriacko-węgierskiej. Zapewne dzięki Makowickiemu w Jasno-polskiej Bibliotece Tołstoja — obok już cytowanej broszury — znalazły się też dwie inne książki Jana Baudouina de Courtenay w języku polskim. Oto ich tytuły: Kwestia alfabetu litewskiego w państwie rosyjskim i jej 16 „Litieraturnoje Nasledstwo", t. 90, kniga pierwaja, s. 222. -150- ------------------ Lew Tołstoj w oczach Jana Baudouina de Courtenay ----------------- rozwiązanie (Kraków 1904) oraz O zjeździe slawistów i panslawizmie pla-tonicznym. Dwa odczyty wygłoszone w Krakowie 16 i 18 czerwca 1903 r. na korzyść Towarzystwa Pomocy Naukowej dla Polek im. Józefa Ignacego Kraszewskiego (Kraków 1903). Do problemów stawianych i analizowanych przez Jana Baudouina de Courtenay nawiązywano w Jasnej Polanie niejednokrotnie. Tak np. 5 marca 1906 roku Tołstoj powołuje się na artykuł Baudouina pt. Pytki w Warszawie (Uspokoitielnyj reżym Witte-Durnowo) ogłoszony 2 marca tegoż roku w gazecie „Ruś" (nr 44), w którym przytacza się list człowieka torturowanego w komisariacie policji warszawskiej. Tołstoj jednak zauważył, że ton tego listu jest przesadny i nieprawdziwy17. Natomiast pisarzowi bardzo się spodobała broszura Baudouina pL Projekt osnownych polożenij dla rie-szenija polskogo woprosa wydana w Sankt Petersburgu na początku 1906 roku. Tołstoj przeczytał ją w czerwcu 1906 roku. W rozmowie z Makowickim pisarz wyraził aprobatę dla koncepcji rozstrzygnięcia spornych spraw granicznych. Tołstoj zgadzał się z Baudouinem de Courtenay, że nie należy wysuwać sprawy granic jako problemu najważniejszego i warunku wstępnego — trzeba najpierw ustanowić autonomię, a wówczas ludność poszczególnych okręgów sama zadecyduje, do którego z państw pragnie należeć — do Rosji czy do Polski. W sumie Tołstoj uważał, że jest to „książka bardzo rozsądna, ale ton materialistyczny"18. O tym, jak wysoko cenił Baudouina Lew Tołstoj, świadczy i taki fakt, że kiedy Piotr Siergiejenko, przyjaciel pisarza, przygotowywał w 1908 roku międzynarodowy almanach z okazji jubileuszu osiemdziesięciolecia autora Wojny i pokoju, Tołstoj wskazał wówczas jako najbardziej odpowiednich autorów spośród Polaków Mariana Zdziechowskiego oraz Jana Baudouina de Courtenay. Propozycja zgłoszona przez Tołstoja została przekazana w liście Siergiejenki do Baudouina de Courtenay z dnia 25 kwietnia 1908 roku19. Adresat przyjął ją z dużą satysfakcją i zaproponował następujący temat swego artykułu: Lew Tołstoj i kara śmierci. W odpowiedzi /, dnia 15/28 maja 1908 roku pisał min.: „I oto chciałbym skoncentrować swoją uwagę na stosunku L[wa] N[ikołajew]-icza do przykazania »nie za- 17 Tamże, kniga wtoraja, s. 68. 18 Tamże, s. 156. 19 Listy Piotra Siergiejenki do Baudouina de Courtenay są przechowywane w archiwum Rosyjskiej Akademii Nauk w Petersburgu: fond (zespół) 102, opis' (inwentarz) 2, dieto (jed- ostka archiwalna) 280. -151- IŁI Bazyli Białokozowicz bijąj« i do »kary śmierci*. Przy tym chciałbym wyrazić swój własny pogląd dotyczący problemu kary śmierci"20. Temat ten był głęboko i wszechstronnie przemyślany. Wynikał też on z doskonałej znajomości tołstoizmu jako doktryny religijno-etyczno-filozoficznej. W poglądach Tołstoja i Baudouina de Courtenay na życie i człowieka, społeczeństwo i cywilizację, moralność i politykę, państwo i patriotyzm, wojnę i pokój, nacjonalizm i szowinizm było wiele wspólnego i pokrewnego, chociaż wychodzili oni od różnych przesłanek światopoglądowych, niejednokrotnie przeciwstawnych. Tołstoj z założeń swojej doktryny reli-gijno-etycznej zwanej tołstoizmem21, Baudouin de Courtenay z humanistycznych zasad oświeceniowo-racjonalistycznych, naukowo-ateistycznych i ogólnoludzkich wartości22. Szczególnie zaimponowała Baudouinowi argumentacja wywodów Tołstoja oparta na przeczeniach i negacji: nie zabijaj, nie przysięgaj, nie służ w wojsku, nie walcz na wojnie, nie bierz udziału w powstaniach, aktach terroru i rewolucji, nie pragnij za wiele, nie czyń zła, nie płać podatków, nie wykonuj poleceń władzy etc. Nie zabijaj nikogo (nie ubij nikogo, nie dołżno ubiwat' nikogo) — to właśnie ta kardynalna podstawa i zasada tołstoizmu, która warunkowała niezwykle ostre wystąpienia Tołstoja przeciwko powinności wojskowej, wszelkim wojnom, powstaniom, rewolucyjnemu terroryzmowi, zamachom, morderstwom, państwowemu patriotyzmowi utożsamianemu z nacjonalizmem i szowinizmem, religijnemu fanatyzmowi — jako tym zjawiskom, które powodują straszliwy przelew krwi i niezmierzone tragiczne ofiary, co znajdowało swój jaskrawy wyraz w takich pracach i publicystycznych wystąpieniach Tołstoja, jak: Królestwo Boże jest w Was (1890 -- 1893), Żądanie miłości bliźniego (1893), Realia i moralność (1893), 20 Cytowany tu list Baudouina de Courtenay znajduje się w Archiwum Piotra Siergiejenki przechowywanym w Państwowym Muzeum Lwa Tołstoja w Moskwie, sygn. 65790. 21 Zob. o tym: B. Białokozowicz, Toistoizm jako doktryna religijno-etyczna, „Zeszyty Naukowe WSP w Olsztynie", nr 11 — „Prace Filozoficzne", z. II, red. S. Opara, Olsztyn 1998, s. 113-126. 22 Zob.: H. Kurkowska, Postawa etyczna Jana Baudouina de Courtenay jako uczonego; R.A. Rothstein, Jednostka ludzka jako motyw przewodni twórczości Jana Baudouina de Courtenay; J. Kulczycka-Saloni, Poglądy polityczne i społeczne Baudouina de Courtenay, w: Jan Niecistaw Baudouin de Courtenay a lingwistyka światowa, op. cit., s. 523 — 545; S. Falkowicz, Udział Jana Niecisława Baudouina de Courtenay w życiu spoleczno-politycznym Rosji na początku XX wieku, w: Działalność naukowa, dydaktyczna i społeczno-polityczna Jana Niecisława Baudouina de Courtenay w Rosji, red. J. Róziewicz, Ossolineum, Wrocław-Warsza-wa-Kraków 1991, s. 139-163. -152- Lew Tołstoj w oczach Jana Baudouina de Courtenay Chrześcijaństwo i patriotyzm (1893 - 1894), Patriotyzm albo pokój (1895 -- 1896), Nauka chrześcijańska (1896), Carthago delenda est (1896), Patriotyzm i rząd (1900), Nie zabijaj (1900,), Co to jest religia i na czym polega jej istota? (1901 - 1902), Opamiętajcie się! (1904), Apel do Rosjan. Do rządu, rewolucjonistów i ludu rosyjskiego (1905 - 1906), Kara śmierci i chrześcijaństwo (1908 - 1909), O przyłączeniu Bośni i Hercegowiny do Austrii (1908) i w wielu innych. Demaskatorska postawa pisarza wobec wszelkich instytucji państwowych, wojen i kary śmierci oraz jego bezwzględna krytyka caratu, mili-taryzmu, zbrojeń, patriotyzmu, oficjalnej Cerkwi, sądownictwa, administracji, własności prywatnej i wszelkiej niesprawiedliwości w szczególnie ostrej formie wyraziła się m.in. w opowiadaniu-pamflecie Mikołaj Pałkin (1884-1887), w powieści Zmartwychwstanie (1889-1899), w nowelach Po balu C1903, wyd. 1911) i Za co? (1906) oraz w niezwykle ostrym publicystycznym wystąpieniu Nie mogę milczeć! (1908), skierowanym przeciwko karze śmierci i zdecydowanie potępiającym represje stosowane przez rząd carski. Podobne sądy i opinie wypowiadał również Baudouin de Courtenay. Tę naszą myśl w pełni potwierdza jego praca wydana nakładem Uniwersytetu Jagiellońskiego w 1898 roku pt. Myśli nieoportunistyczne, zawierająca 135 aforyzmów i sentencji. Wyraźnie korespondują one z poglądami Lwa Tołstoja. Tytułem przykładu przytaczam niżej najbardziej charakterystyczne maksymy i dewizy, wyrażające przekonania i myśli ich autora: 14. Stałym i nigdy nie wysychającym źródłem demoralizacji jest opor-tunistyczne traktowanie dziesięciorga przykazań23. 25. Usprawiedliwienie wojen i zaborów jakąś »ideowością«, jakimś dążeniem do wymyślonego »dobra« itp. stoi na równi z wykrętami używanymi przez rozmaitych »nadludzi«, rozmaitych »myślicieli«, »filozofów« i »wieszczów«, którzy, dla usprawiedliwienia swych kaprysów i zachcianek, swej swawoli i swego wyuzdania zmysłowego, wprowadzają »nagą duszę« wraz z całym przyborem frazesów i pięknych słówek o wszech-potędze »miłości«, o »postępie duszy« itp. Tak jedno, jak drugie jest świadomym kłamstwem albo też naiwnym łudzeniem samego siebie. Nierównie uczciwiej i naturalniej jest powiedzieć po prostu: 23 Tu i dalej Myśli nieoportunistyczne cytuje według edycji: J.N. Baudouin de Courtenay, Dzieła wybrane, PWN, Warszawa 1983, t. VI, s. 60 - 80. -153- Bazyli Białokozowicz »Wojuję, bo chcę zagrabić, bo czuję w duszy krwiożerczość, bo jestem potomkiem ludożerców i rozbójników*. »Idę na wojnę, bo jestem tchórzem i boję się, bądź to zwykłej kary za dezercję, bądź też opinii publicznej*. 26. Dla podtrzymania autorytetu wśród tłumów niezbędne są bajki, sztuki kłamane i kuglarstwa. 42. Za największych ludzi w oczach tłumów uchodzą ci, co streszczają w sobie dzikość danej epoki. Napoleon I streszczał dzikość awanturniczą i dezorganizacyjną końca przeszłego i początku bieżącego stulecia. Bis-mark zaś — dzikość uorganizowaną współczesnej nam epoki. 67. Nie zabijaj: ani indywiduów, ani grup; ani ludów, ani ras; ani życia, ani szczęścia; ani ciała, ani myśli; ani dobrobytu, ani ideałów. N i e zabijaj: ani nielegalnie, ani legalnie, ani »niehonorowo«, ani »honoro-wo«, ani skrytobójczo, ani też z całą paradą, przy odgłosie trąb i bębnów. 72. Skutkiem ustroju państwowego bywa zbyt często demoralizacja, rozprzężenie, wyniszczenie i w ogóle unieszczęśliwianie społeczeństw. 76. Kto kuje i aprobuje prawa wyjątkowe, zwrócone przeciw narodowościom, przeciw wyznaniom, przeciw stronnictwom politycznym, kto już w szkole zatruwa młodociane umysły nienawiścią międzynarodową i międzywyznaniową, kto wyrywa młodzież z łona rodzin i tępi w niej uczucia ludzkie, tresując ją na organizowanych morderców, kto bezbronnych żołnierzy i urzędników oddaje na pastwę zwierzchników, a wszystkich obywateli na pastwę samowoli policyjnej, kto metodę konfiskat uważa za najdzielniejszą rękojmię wolności prasy, a wolny od przekonań oportunizm za najwyższą mądrość polityczną, kto swoim bezprawnym i niesprawiedliwym postępowaniem podkopuje wszelkie poczucie sprawiedliwości — ten, pod płaszczykiem podtrzymywania istniejącego porządku, poczyna sobie jako agent pravocateur, ten pracuje, może nawet mimo wiedzy i chęci, na korzyść anarchii. 77. Polityka to smrodliwa kloaka: kto do niej wpadnie, musi się oplu-gawić. Rozpolitykowanie tępi poczucie sprawiedliwości. Polityka a uczciwość wyłączają się nawzajem. 92. »Przykazania« moralności istnieją dla potrzeb retorycznych i dla stosowania oportunistycznego. Zresztą nikt prawie o nie się nie troszczy. Z jednej strony głoszą ostentacyjnie, ale tak sobie, w powietrze, »nie zabijaj*, a jednocześnie, grożąc rozstrzelaniem lub, co najmniej, więzieniem, powtarzają biedakom: »zabijaj na komendę, jak gdyby nic, nawet własnych rodziców*. -154 - ------------------ Lew Tołstoj w oczach Jana Baudouina de Courtena)'-------- 94. Stosowanie dziś jeszcze »kary śmierci* tkwi głębok" w mewyga-słych dotychczas instynktach krwiożerczych panów prawodawcow i sędziów, oraz widzów i czytelników. Powoływanie się przy iym na ^sprawiedliwość* jest tylko pretekstem i mydleniem oczu. 95. Wytresowane automaty tą samą ręką żegnają się * lml? ^Boga miłości* i tą samą ręką wymierzają śmiertelny cios w pierś »blizniego«, który im nic nie zawinił, ale którego kazano im zabić. 98. Wojska i wojny stoją tchórzostwem, biernością i głuPota. ludzką. 99. Wobec fatalności wojny, wobec musu, pędzącego na #ez ca*e stada ludzkie, szyderczo brzmi dodatek, spotykany na wszystkich prawie pomnikach, wznoszonych na polach bitew: »polegli śmiercią bob^erską^. Rozumiem bohatera, bądź to ginącego na krzyżu lub na stosie ?a swoje przekonania, bądź też idącego śmiało na tortury i nie dającego inkwizycji wydusić z siebie zeznań kompromitujących; ale bohatera z niusu' bohatera oszalałego i skutkiem wrzawy wojennej pozbawionego ludzkiej świadomości, bohatera pijanego krwią, bohatera mordującego i mordowanego — takiego bohatera uznać nie mogę i nigdy nie uznam. 118. I szkoła, i prasa, i Kościół, i urządzenia społeczno-panstw0^e — wszystko to wpaja nienawiść do innych ludzi, a o miłości i Przebaczeniu — mówi tylko dla przyzwoitości. 121. Z jednej strony zaszczepiają w młodociane umysły nienawiść i żądzę zemsty, każą lubować się opisami jatek ludzkich, gloryfikuje »po-mszczenie krzywd*, »zadośćuczynienie«..., z drugiej zaś strony prawią o »miłości bliźniego*, każą »nie zabijać*, »nie pożądać«, »kochać bliźniego jak siebie samego*. Jedną ręką pokazują »koch»J bliźniego*, drugą zaś ręką »zabijaj bliźniego*. I po tym wszystkim dzi^1^ sl? obłudnicy i szalbierze, że w umysłach, w ten sposób zatrutych, po^taJ6 r°zterka duchowa, powstaje chaos, powstają liczne sprzeczności i dążenie do usunięcia tych sprzeczności za jaką bądź cenę. Niektóre najbardziej wyraziste swoje przemyślenia i senteOcJe włączył w charakterze Aforyzmów i otrywkow dla cztienija J pieriewoda s polskogo na russkij do swojego podręcznika języka polskiego dla Rosjan wydanego pt. Polski] jazyk srawnitielno s russkim i driewflle~cer'(owno- - słowiańskim. Posobije dla prakticzeskich zaniatij po »sprawrtitielnoj gram-matikie słowiańskich jazykow« i dla samoobuczenija (Sarikt Petersburg 1912, s. 81-85). Baudouinowi szczególnie zaimponował stosunek Lwa To^s^°Ja do patriotyzmu. I tu też Tołstoj wychodził z przesłanek chrześcijańskiej miłości 155- Bazyli Białokozowicz bliźniego, a Baudouin z ogólnoludzkich aksjologicznych wartości. W jednym z listów do Mariana Zdziechowskiego Tołstoj poddając krytyce doktrynę patriotyzmu, konstatował m.in.: „Otóż ta właśnie nauka jest szczególnie niemądra u narodów chrześcijańskich. Nierozumna nie tylko dlatego, że znajduje się w sprzeczności z fundamentalnymi podstawami nauki Chrystusa, lecz również i z tych względów, że chrześcijaństwo, osiągając własną drogą wszystko, do czego zdąża patriotyzm, powoduje, że staje się on czymś zupełnie zbędnym, niepotrzebnym i zawadzającym, jak lampa przy świetle dziennym. [...] Gdyby nie istniała nauka o patriotyzmie jako jakimś dobrym objawie, nigdy nie byłoby tylu ludzi nikczemnych, którzy by u schyłku wieku XIX odważyli się na te wstrętne i bezecne czyny, jakich obecnie się dopuszczają"24. Z kolei Jan Baudouin de Courtenay w odpowiedzi na ankietę czasopisma „Ukrainskaja Żyzń" pisał m.in.: „Wprawdzie z urodzenia i wychowania jestem Polakiem, niemniej jednak nie mogę być solidarnym ze wszystkimi czynami dokonywanymi w imię »polskości«. Osobnicy występujący pod tym czy innym sztandarem narodowym zasadnicze swe powołanie odnajdują w tym, by robić różne wstręty »ukochanemu bliźniemu« i brać udział w zbiorowych bezeceństwach i ło-trostwach. Ja zaś do tego absolutnie się nie nadaję"25. Z tych też względów Baudouin stanowczo negował samo pojęcie patriotyzmu. Podkreślał, że nie jest „patriotą" nie tylko w cudzysłowie, ale i patriotą bez cudzysłowu. Swój punkt widzenia i swoje przekonania w tej kwestii uzasadniał następująco: „»Patriotyzm« wydaje woń i roztacza prawo pięści, rozboju i krwi, palonego mięsa, wilczych dołów i zbrodni, opłakanych tragicznymi łzami matek, wdów i sierot, powoduje niszczenie wartości kulturalnych, upadek moralności. Zarazem »patriotyzm« jest nader intratnym interesem i nie darmo ostatnie lata zrodziły frazę: »Nie każdy patriota jest kanalią, ale każda kanalia jest pa-t r i o t ą«"26. W świetle powyższych faktów staje się rzeczą zupełnie zrozumiałą, iż swoje zobowiązanie wobec Lwa Tołstoja i Piotra Siergiejenki Baudouin Lew Tołstoj w oczach Jana Baudouina de Courtenay 24 L.N. Tołstoj, Potnoje sobranije sociinienij. Jubilejnoje izdanije, sierija trietja: pisma. Podgotowka tieksta i kommientarii A.S. Pietrowskogo, Gosudarstwiennoje Izdatielstwo Chu-dożestwiennoj Litieratury, Moskwa 1954, t. 68, s. 166, 168. I.A. Boduen de Kurtene, »Ukrainskij wopros« s wnienacyonalnoj toczki zrienja (Po powodu ankiet „Ukrainskoj Żyzni"), Moskwa 1913, z. 7/8, s. 36. 26 Tamże, s. 36. I starał się wykonać jak najlepiej i z poczuciem wyjątkowej wręcz odpowiedzialności. Pracował przeto niesłychanie intensywnie nad tym artykułem, wykorzystując obszerną literaturę fachową, i w rezultacie szkic przekształcił się w duże studium. Piotr Siergiejenko — mimo iż bardzo chwalił rozprawę („tam są prawdziwe perły i brylanty, a oprócz tego wiele takich idei, które mnie są bardzo drogie zarówno z punktu widzenia duchowego, jak i treści", „nie chciałoby się, aby taka wielka i przesiąknięta człowieczeństwem praca zaginęła" — pisał w liście z dnia 16 lipca 1908 roku do Baudouina)27 __ pod pretekstem opóźnienia i zbyt dużych rozmiarów zrezygnował z druku. Sądzę jednak, że decydującą rolę odegrały tu nader ostre i niecenzuralne w jego odczuciu wypowiedzi i sformułowania Baudouina. Ingerencja cenzury mogłaby spowodować wstrzymanie druku całego almanachu, wycofanie rozprawy Baudouina, a — co za tym idzie — znaczne opóźnienie ukazania się tej właśnie edycji. Tego się przede wszystkim obawiał Siergiejenko. Radził przeto zwrócić się do moskiewskiego mecenasa Iwana Sacharowa, wydawcy dwóch zbiorów przeciw karze śmierci. Wywiązała się między nimi korespondencja i rozprawa Baudouina miała być umieszczona w trzecim tomie, ale nie znaleziono sponsora i zbiorek nie mógł się ukazać28. O tych perypetiach Baudouin de Courtenay informował swego serdecznego czeskiego przyjaciela, Adolfa Ćernego, poetę, tłumacza, publicystę i wydawcę znakomitego czeskiego pisma „Slovansky Pfehled". W liście z dnia 27 maja 1908 roku powiadamiał: „Zapraszają mię do przyjęcia udziału w Almanachu L.N. Tołstoja"29, ale kiedy nastąpiły komplikacje z drukiem, 24 października tegoż roku, informował swego czeskiego przyjaciela: „Na żądanie Siergiejenki (P.A. Siergiejenko) napisałem dla Almanacha na cześć L.N. Tołstoja duży artykuł pt. L.N. Tołstoj i smiertnaja kazń. 27 Archiwum Rosyjskiej Akademii Nauk w Petersburgu, zob. odsyłacz 18. 28 Listy Jana Baudouina de Courtenay do Iwana Nikołajewicza Sacharowa przechowywane są w Centralnym Państwowym Archiwum Literatury i Sztuki (Centralnyj Gasudarstwiennyj Archiw Litieratury i Iskusstwa) w Moskwie (fond 1289, opis' 1, jedinica chranienija 7), a Iwana Sacharowa do Baudouina de Courtenay w Archiwum Rosyjskiej Akademii Nauk w Petersburgu (fond 102, opis' 2, dieto 277). Autor niniejszego artykułu zamierza w najbliższym czasie opublikować powyższą korespondencję in extenso wraz ze swoim Wstępem oraz niezbędnymi przypisami i komentarzami. 29 J. Baudouin de Courtenay, Listy do A. Ćernego, op. cit., s. 165. -156- -157- Bazyli Białokozowicz Niestety, artykuł nie mógł być wydrukowany, bo: 1) spóźniłem się, 2) artykuł okazał się dla almanacha za obszerny (2,5 do trzech arkuszy druku), 3) były obawy pod względem cenzuralnym (artykuł pisany śmiało i otwarcie). Artykuł ten bardzo się podobał i Siergiejence, i innym, ale wszyscy boją się konfiskaty w razie jego wydrukowania. Otóż czy nie można by wydrukować go w Pradze albo też gdzie indziej za granicą? Chciałbym przede wszystkim puścić go w świat w oryginale rosyjskim. — Czy nie mógłby mi Pan co poradzić? Szkoda mi pracy, która kosztowała mię przeszło 2 tygodnie bitego czasu; musiałem bowiem zaznajamiać się ze specjalną literaturą. Przedmiot sam, karę śmierci, traktuję tam wszechstronnie i con amore"30. Moje poszukiwania rozprawy Baudouina w czasopismach i archiwach czeskich nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Jednakże istotne informacje o tym artykule zawiera archiwum Wasilija Wasiljewicza Wodowo-zowa (1864 - 1933), znanego w swoim czasie publicysty i działacza społecznego, emigranta od 1922 roku. Z tego właśnie archiwum F.L. Fiodo-row wydobył materiały dotyczące obchodów jubileuszowych Lwa Tołstoja w Rosji w 1908 roku z okazji jego osiemdziesięciolecia i ogłosił w swojej publikacji zatytułowanej K 80-letiju so dnia rożdienija L.N. Tołstogo w edycji Nieizwiestnyj Tołstoj. W archiwach Rossii i SSzA. Rukopisi, pisma, wospominanija, nabludienija, wiersii (Moskwa 1994, s. 301-317). Zgodnie z uchwałą i życzeniami Pierwszego Wszechrosyjskiego Zjazdu Przedstawicieli Prasy, który odbył się w Petersburgu w dniach 21-25 czerwca 1908 roku i wszedł do historii jako Zjazd Tołstojowski, przyjęto program działań dotyczący jubileuszu Tołstoja. Wśród wielu imprez i przedsięwzięć postanowiono m.in. wydać specjalną księgę poświęconą osobowości czczonego pisarza, opiniom o nim, charakterystyce jego twórczości oraz interpretacjom poszczególnych utworów. Zalecono odpowiednie materiały przesyłać pod adresem petersburskiej gazety „Słowo". Do edycji księgi jednakże nie doszło, a przesłane materiały znalazły się w archiwum Wodowozowa. I tam właśnie obok artykułów i szkiców Aleksandra Błoka, Andrzeja Biełego, Mikołaja Bierdiajewa, Jewgienija Aniczkowa i czeskiego pisarza, Antonina Nemeca, zachowały się dwa fragmenty Baudouina de Courtenay o Lwie Tołstoju: 1. Otrywocznyje zamietki o L.N. Tołstom 30 Tamże, s. 167. Tu poprawiam błąd wydawcy Listów J. Baudouina de Courtenay, Teodora Besty, który nazwisko redaktora Międzynarodowego Almanachu Tołstojowskiego Piotra Aleksandrowicza Siergiejenki odczytał z rękopisu omyłkowo jako T.A. Sidorenko. -158- Lew Tołstoj w oczach Jana Baudouina de Courtenay i 2. Iz wwiedienija k nienapieczatannoj statje »L.N. Tołstoj i smiertnaja kazń«"31. Fragmentaryczne uwagi o Lwie Tołstoju Baudouin de Courtenay przesłał do Komitetu Zjazdu Przedstawicieli Prasy Rosyjskiej w dniu 12(25) września 1908 roku, ale już następnego dnia po otrzymaniu zwrotu od Siergiejenki artykułu Lew Tołstoj i kara śmierci wybrał ze wstępu w miarę jednolity urywek, który w odczuciu autora nie powinien wywoływać żadnych zastrzeżeń ze strony cenzury, i przesłał pod tym samym adresem. Na podstawie tych właśnie części możemy zrekonstruować sens, istotę i kierunek rozważań Baudouina o Lwie Tołstoju. Fragmentaryczne uwagi o Lwie Tołstoju31 rozpoczyna Baudouin od powołania się na opinię jednego z najwybitniejszych matematyków-fizyków (nazwiska nie wymienia), który określił pisarza jako ściśle matematyczny typ umysłowy. Baudouin jednak sądzi, że słowo „matematyczny" należałoby zamienić określeniem logiczny, tzn. wyjątkowo logiczny, jednostronnie logiczny, który przy rozpatrywaniu praktycznych kwestii nie uwzględnia warunków rzeczywistości. Przy ogromnej sile logicznego myślenia obca mu jest historyczna perspektywa, obce jest pojmowanie ewolucji, a więc stopniowego rozwoju i przeradzania się jednych form w inne. On tylko nalega i domaga się natychmiastowego urzeczywistnienia ideałów moralnych, nie licząc się wcale ani z naturą ludzką, ani z ekonomicznymi wa-lunkami życia, ani też z ukształtowaną strukturą społeczną i państwową. Następnie Baudouin zauważa, że ewolucjonista — bądź to badacz, bądź praktyk czy też działacz — postrzega nieprzezwyciężone siły wyższe (force majeure) i zło nieusuwalne {mała necessaria), które traktuje jako potężne hamulce postępu. Z tym właśnie należy walczyć, lecz walkę trzeba prowadzić w taki sposób, aby w końcowym efekcie zwycięstwo zostało osiągnięte. Należy przede wszystkim dążyć do zredukowania wpływu owych sił zła oraz stworzenia odpowiednich warunków do postępu, zdobywając poszczególne pozycje krok po kroku i umacniając je. Natomiast dla reformatora w rodzaju Lwa Tołstoja, według Baudouina, osiągnięte sic voto sic jubeo (tak chcę, tak rozkazuję) znajduje się wyżej świadomości i racji ewolucjonisty. 31 K 80-letiju so dnia rożdienija L.T. Tołstogo (1828-1908), publikacyja, podgotowka licksta i wstupitielnaja statja F.L. Fiodorowa, w: Nieizwiestnyj Tołstoj. W archiwach Rossii i SSzA. Rukopisi, pis'ma, wospominanija, nabludienija, wiersii. So 108 fotografiami, sosta-witiel i riedaktor I.P. Borisowa, AO Tiechna-2, Moskwa 1994, s. 313-317. 32 Tamże, s. 313-315. -159- Bazyli Białokozowicz Logika Tołstoja — to wbrew pozorom — czysto rewolucyjna logika, która przypomina sposób myślenia przywódców rewolucji francuskiej, zamykających oczy na rzeczywistość, tzn. na fizjologiczną i psychiczną naturę człowieka. Tołstoj niejako ignoruje zorganizowane ludzkie współżycie. On zajmuje się przede wszystkim jednostką oraz jej moralnym doskonaleniem. Ideały zaś moralnego osobistego samodoskonalenia się prowadzą w sposób wręcz fatalny do ascetyzmu, do negacji społeczności i opierają się na czysto egoistycznych pobudkach. Tołstoj zna tylko swego Boga i ludzką jednostkę (czełowieczeskuju je-dinicu). Ale jego specyficzny Bóg, pozbawiony atrybutów charakterystycznych dla wierzeń religijnych, sprowadzony do poziomu niemocy, impotencji, nie może zaimponować ludziom bojącym się kary i oczekującym nagrody po śmierci. Natomiast dla ludzi, wyzwolonych z kramarskiej moralności i kierujących się nakazem własnego sumienia, Bóg jest zupełnie zbędnym, pozbawionym treści i jedynie przeżytkowym pojęciem. Takiego Boga należałoby, zdaniem Baudouina, zamienić pojęciem społeczności i społecznej solidarności. Dla rozwoju i ukształtowania takiego pojmowania życia i światopoglądu opartego na związku jednostki nie z Bogiem, lecz ze społecznością, w duszach moralnie nie zepsutych ludzi istnieją odpowiednie zalążki. Te właśnie zarodki nietrudno rozwijać przy umiejętnej trosce o moralne wychowanie człowieka. Następnie Baudouin kreśli swój ideał społeczeństwa, w którym nie ma miejsca ani na tradycyjną religię, ani też na Tołstojowskiego Boga. Stadło ludzkie i poszczególne jednostki kierujące się pobudkami egoistycznymi powinny ulec stopniowym przeobrażeniom i przekształceniom w zbiorowisko świadomych indywiduów, z jednej strony wyróżniających się poczuciem własnej godności, z drugiej zaś — świadomym uspołecznieniem, tzn. powiązanych między sobą uczuciem społecznej solidarności uwarunkowanej wspólnymi rzeczywistymi interesami w podniosłym tego słowa znaczeniu. Zamiast „oddajcie Bogu to, co boskie, a cesarzowi to, co cesarskie" (wozdajtie bogowo bogowi, a kiesariewo kiesariewi) — postuluje Baudouin — postawić i wdrażać w życie zasadę: „oddajcie to, co osobiste jednostce, a to co społeczne, społeczeństwu" (wozdajtie licznoje licznosti, a obszczestwiennoje obszczestwu)33. Tołstojowska doktryna religijno-etyczna w oczach Baudouina de Cour-tenay posiadała szereg niekonsekwencji, była nazbyt rewolucyjna, aby tra- 33 Tamże, s. 314-315. -160- Lew Tołstoj w oczach Jana Baudouina de Courtenay ilycyjne społeczeństwo mogło ją ze zrozumieniem przyjąć, nie uwzględniała możliwości ewolucyjnego wdrożenia nowych zasad i pojęć, i dlatego z góry — mimo wielu szlachetnych przyświecających jej ideałów — skazana jest na niepowodzenia. Natomiast Baudouin, który był gorącym zwolennikiem i rzecznikiem wolności myśli i sumienia, wychodząc z przesłanek czysto racjonalistycz-nych, widział szansę ewolucyjnego odnowienia i unowocześnienia życia ludzkiego poprzez realizację koncepcji społeczeństwa otwartego. Równocześnie solidaryzował się z wieloma wywodami Tołstoja dotyczącymi negatywnych zjawisk w ówczesnym życiu społecznym. Podkreślał przeto, że może się podpisać prawie bez zastrzeżeń pod tym wszystkim, co Tołstoj mówi i pisze o patriotyzmie, karze śmierci i w ogóle o wszelkich legalnych i nielegalnych zabójstwach. Powyższe kwestie zostały dokładnie wyjaśnione właśnie w rozprawie Haudouina Lew Tołstoj i kara śmierci. O kierunku jego rozważań w tej dziedzinie możemy sądzić chociażby na podstawie zachowanego fragmentu Ze wstępu do nieopubłikowanego artykułu: »Lew Tołstoj i kara śmierci«34. Na początku Baudouin podkreśla, że wiele zagadnień stawianych, po-uiszanych i analizowanych przez Tołstoja w licznych jego publicystycznych wystąpieniach i etyczno-filozoficznych rozprawach z powodzeniem można by zgrupować wokół następujących zasadniczych problemów: 1. religia i uczucie religijne, 2. kara śmierci i w ogóle »nie zabijaj«, 3. etyka seksualna, 4. patriotyzm, 5. państwo i państwowość. Jan Baudouin de Courtenay zaznacza, że w dziedzinie religii i religijności idzie znacznie dalej niż Tołstoj. Odrzuca bowiem każde boskie wcielenie, uosobienie czy też personifikację, każdą pozaziemską bo-skość. Ideałem dalszego rozwoju społeczeństwa powinno być wyzbycie się z duszy człowieka wszelkich idoli, a szlachetne idee etyki winny po- 14 Tamże, s. 315-317. Stosunek J. Baudouina de Courtenay do poglądów Lwa Tołstoja i problem kary śmierci staf się przedmiotem mego referatu na konferencji naukowej w 1997 >ku w Uniwersytecie Kaliningradzkim. Zob. tezy: B. Białokozowicz LA. Boduen de Kurtene wzglądach L.N. Totstogo na smiertnuju kazń, w: XXVIII naucznaja konfieriencyja profies-irsko-priepodawatielskogo sostawa, naucznych sotrudnikow, aspirantów i studientow, Tiezisy ikładow, czast' 7: Fiłołogiczeskije nauki, Kaliningradskij Uniwiersitiet, Kaliningrad 1997, ¦.. 49-50. -161- Bazyli Białokozowicz legać wcale nie na łączności z boskością, lecz na uzasadnieniu poprzez ściśle logiczne myślenie i uświadomieniu sobie konieczności solidarności ogólnoludzkiej w walce z naturą zarówno fizyczną, jak i psychiczną człowieka. Jeżeli zaś chodzi o etykę seksualną, to Baudouin de Courtenay zgadza się w pełni z zasadniczymi poglądami Tołstoja wypowiedzianymi w jego powieściach Kreutzerowska sonata i Zmartwychwstanie co do konieczności uszlachetnienia stosunków międzyludzkich w tej dziedzinie. Jednakże niektóre wypowiedzi Tołstoja zawarte w jego publicystyce wydają mu się nazbyt jednostronne, prowadzą do przesadnej surowości, ascetyzmu i żądań, które nie mogą być spełnione. Zarówno w medycynie, jak i w pedagogice w ogóle oraz w publicystyce nie należy — akcentuje Baudouin — sprowadzać złożonego życia seksualnego do wspólnego mianownika, a koniecznie trzeba uwzględniać indywidualność każdego pacjenta i wychowanka. Oczywiście, konieczne minimum wymagań powinno być obowiązkowe dla wszystkich bez wyjątku. Chodzi tu o przestrzeganie określonych norm etyczno-moralnych. Podstawą powinien być osąd wszelkiego gwałtu, kłamstwa, wyzysku człowieka przez człowieka i równocześnie obrona godności ludzkiej i jej poszanowanie. Kończąc swe rozważania na ten temat, Baudouin ubolewa, że swobodne samookreśłenie i w tej dziedzinie, niestety, będzie zawsze zależne, z jednej strony, od niepohamowanych instynktów natury ludzkiej, z drugiej zaś — od ekonomicznych warunków bytowania i nieuniknionego podporządkowania jednych ludzi przez innych. Następnie Baudouin zaprezentował swój stosunek do problemów państwa i państwowości, konfrontując go z poglądami na ten temat Lwa Tołstoja. Podkreślił przy tym, że jego podejście nie jest tak radykalne jak autora Zmartwychwstania. Państwo Baudouin traktuje jako nieuniknione zło i pragnąłby tylko sprowadzić to zło do niezbędnego minimum. Zaznaczył także, że pełna likwidacja państwowości, o czym marzy Lew Tołstoj, byłaby możliwa jedynie w tych warunkach i w tym wypadku, gdyby ludzie stali się wyjątkowo solidni, uczciwi i rzetelni oraz nigdy by nie dążyli do wzajemnego podporządkowania i wyzysku, ale jest to ideał nie mający żadnych szans realizacji. Podkreślając, iż bardzo w to wątpi, czy kiedykolwiek podobny rajski stan ludzkości nastąpi, Baudouin odwołuje się znowu do aktualnej sytuacji na świecie i z tych pozycji określa zadania, powinności i obowiązki człowieka: „Ma się rozumieć, że różne istnieją państwowości, podobne, przeciw- -162- Lew Tołstoj w oczach Jana Baudouina de Courtenay stawne i wzajemnie się wyłączające. Dzisiejszej zdobywczej, wyniszczającej i destrukcyjnej »patriotycznej« państwowości powinni wypowiedzieć bezwzględną walkę wszyscy uczciwi ludzie, dążący szczerze do ulepszenia doli i do szczęścia członków społeczeństwa ludzkiego. Jedynie możliwa i dopuszczalna z etycznego punktu widzenia państwowość powinna się zredukować do takiego ogólnego zasięgu i systemu, który będzie mógł nakładać na swoich uczestników znane z góry społeczne obowiązki"35. Kończy się ten fragment ustępu stanowczym i jednoznacznym stwierdzeniem: „Co do dwóch podstawowych problemów to ja — tak mi się wydaje — absolutnie i bezwzględnie zgadzam się z Lwem Tołstojem. Są to kwestie patriotyzmu i kary śmierć i"36. Rekapitulując powyższe, chciałbym jeszcze raz podkreślić, że Jan Baudouin de Courtenay jako wnikliwy obserwator rosyjskiego życia naukowego i kulturalnego oraz wydarzeń w Rosji i na szerokim świecie zwrócił szczególną uwagę na znaczenie, rolę i rangę Lwa Tołstoja w rosyjskim i międzynarodowym życiu intelektualnym i społecznym. Szczególnie wysoko cenił jego pacyfizm i umiłowanie pokoju oraz odważne i konsekwentne demaskatorstwo, ostrą krytykę państwa, wszelkiego militaryzmu, zbrojeń, wojen, sądownictwa, kary śmierci, oficjalnego chrześcijaństwa i patriotyzmu, niesprawiedliwości, występującej w najróżnorodniejszych formach i przejawach. Zrozumienie, uznanie i wdzięczność uczonego wywoływały również szczytne ideały humanistyczne głoszone przez Lwa Tołstoja. Zarówno postawa etyczna, jak i poglądy społeczno-polityczne Jana Baudouina de Courtenay i Lwa Tołstoja — mimo odmiennego punktu wyjścia oraz oczywistych różnic między nimi — zawierają także wiele styczności, pa-ranteli, powinowactw i wręcz zbieżności, zwłaszcza jeśli chodzi o ich angażowanie się w centralne problemy epoki i sprawy dnia powszedniego. 35 Tamże, s. 317. 36 Tamże, s. 317. POLSKA REFLEKSJA NAD PRAWOSŁAWIEM ROSYJSKIM Adam Bezwiński Pierwsze i równocześnie podstawowe pytanie, jakie rodzi tak sformułowany tytuł, musi być pytaniem o potrzebę znajomości prawosławia rosyjskiego, a także pytaniem o korzyści poznawcze. Ich oczywistość wynika z bardzo wielu przesłanek. Jest to przede wszystkim ponadtysiącletnie „sąsiedztwo" obu wyznań, które posiada swoją interesującą historię. Zawiera się ona zarówno w próbach negacji wyznań, wrogości, dążeniu do wzajemnego podporządkowania lub współpracy na terenach pogranicza, jak i w interesującym przenikaniu różnych pierwiastków, często symbiozie. Nazwane formy współistnienia mają swój aspekt ogólny, dotyczący milionów wyznawców w przeciągu wielu stuleci, jak i niezmiernie często występujący wymiar indywidualny, z którym mamy do czynienia w sferze osobistego przeżycia wiary, dwuwyznaniowych małżeństw czy innych typów bliskiego sąsiedztwa. Czynnik drugi, wzmacniający potrzebę poznawczą, który pojawił się stosunkowo niedawno, bo po Soborze Watykańskim II, to kwestia ekumenizmu, a więc nałożony na katolików — choćby przez odpowiednie uchwały soborowe, a następnie przez wiele dokumentów i publicznych wypowiedzi papieskich — obowiązek szacunku, miłości i wynikający z tego nakaz poznawania prawosławia w wielu jego aspektach: doktrynalnym, duchowym, liturgicznym. Szczególna rola w akcentowaniu tych kwestii przypadła w udziale Janowi Pawłowi II. Trzecią przesłankę, uzasadniającą potrzebę interesowania się prawosławiem rosyjskim, lokuję w szeroko rozumianym aspekcie „mentalnościo-wym", który może być pomocny w zrozumieniu bardzo wielu przejawów działalności nie tylko Kościoła prawosławnego w Rosji w ostatnich kilku -165- Adam Bezwiński latach, ale również w życiu samych Rosjan, transformacjach tam się dokonujących. W aspekcie »mentalnościowym« można lokować kwestię zakotwiczenia prawosławia w istnieniu Rosji i Rosjan dzisiaj, podejmowania kwestii ekumenicznych oraz uświadamiania sobie i przywracania niszczonej przez całe dziesięciolecia tożsamości. Jako ostatnią przesłankę uzasadniającą potrzebę poznawania współczesnego prawosławia wymienię świadomość politycznej roli, jaką pragnie odgrywać i niejednokrotnie odgrywa hierarchia Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego — w tym zakresie mieści się choćby publicystyka metropolity Joanna czy nieustanny sprzeciw wobec przyjazdu do Rosji Jana Pawła II. Jednak to dopiero ostatnie lata sprawiły, że dysponujemy wieloma możliwościami poznawania prawosławia rosyjskiego, najbliższego nam, choćby geograficznie, Kościoła wschodniego. Do niedawna była to kwestia polityczna i wszelka analiza, refleksja nad religią i religijnością naszych sąsiadów była niemożliwa, chociaż obecność pewnych przejawów bardzo zredukowanej postawy religijnej i obecności Cerkwi sygnalizowały literatura i film. Odbywało się to poprzez skromne odwołanie do symboliki chrześcijańskiej, publikacje albumów z ikonami. Często jednak miało to wymiar pewnej nostalgii za światem, który odszedł bądź też bezpowrotnie ginie. Tutaj swoją rolę odegrał tzw. nurt wiejski we współczesnej literaturze rosyjskiej. Pozostaje ewentualnie otwarte pytanie, czy była to rola pozytywna, czy też zwyczajny „literacki nakaz" pogodzenia się z tym, że świat wiary i przeżycia religijnego bezpowrotnie odchodzi? Od kilku dopiero lat prawosławie rosyjskie jest obecne w publikacjach naszych czasopism. Co więcej, jego obecność jest dostosowana do możliwości percepcyjnych różnych grup społecznych, poczynając od zwykłego czytelnika, poprzez teksty adresowane do odbiorcy z pewnym przygotowaniem intelektualnym, aż do poziomu prawdziwie akademickiego. Do tych trzech wyróżnionych poziomów swoje publikacje adresują m.in. „Gazeta Wyborcza", „Tygodnik Powszechny", „Polityka", polska edycja „L'Os-servatore Romano", miesięczniki „Znak", „W drodze", „Przegląd Powszechny", wydawnictwa ośrodków uniwersyteckich — KUL, UJ, U AM, UMK, ChAT, oficyny wydawnicze „Znak", „Orthodruk" i inne. Aby uzyskać pełniejszy obraz obecności prawosławia na naszym rynku wydawniczym, należy choćby wspomnieć o opracowaniach adresowanych przede wszystkim do polskich wyznawców prawsławia, które także trafiają do innych czytelników. Dla przykładu wymienię stosunkowo niedawno powstałą inicjatywę wydawania ciekawego miesięcznika o charakterze po- -166- Polska refleksja nad prawosławiem rosyjskim pularnym „Arche" przez Bractwo Młodzieży Prawosławnej w Polsce. Jego numer specjalny poświęcony ikonie z wielkim powodzeniem wykorzystuję w dydaktyce uniwersyteckiej. W swojej analizie posłużę się przede wszystkim materiałami zawartymi w miesięczniku „Znak", „Tygodniku Powszechnym" oraz w „Gazecie Wyborczej". Obejmować ona będzie, poza pewnymi wyjątkami, lata 1992 -1998. Ze względów oczywistych jest ona fragmentaryczna, chodzi raczej o wskazanie pewnej problematyki. Równocześnie od razu podkreślę, że musi budzić szacunek postawa krakowskiego środowiska podejmującego praktycznie stale tematy związane z prawosławiem czy — szerzej — z Kościołami na Wschodzie. Rozpocznę od krótkiej prezentacji materiałów zawartych w miesięczniku „Znak". Uzasadnienie wyboru jest proste. Otóż publikacje tego periodyku są pozbawione cech bieżącej aktualności, właściwej dla większości pozostałych materiałów ogłaszanych w wymienionych czasopismach, ulotności. Inny bardzo ważny walor znakowskich publikacji to postrzeganie rosyjskiego Kościoła prawosławnego jako części wyznania ortodoksyjnego. Wyraźne jest też nawiązywanie do szeroko rozumianego dziedzictwa Bizancjum i jego wartości, które formowały nie tylko kształt, ale i myślenie prawosławia rosyjskiego, podejmowanie wreszcie kwestii czysto teologicznych. Wykroczę poza nakreślone ramy czasowe niniejszej analizy i przypomnę świetne studium Aleksandra Hauke-Ligowskiego OP zatytułowane Od „Świętej Rusi" do imperium rosyjskiego1. Znajdujemy w nim odpowiedź na ważne pytanie: w jaki sposób, dzięki ksenofobii zaszczepionej Rusi przez Bizancjum, wielowiekowej izolacji oraz roli książąt moskiewskich w dziele wyzwolenia się spod panowania tatarskiego i realizacji hic et nunc eschatologicznego Królestwa Bożego, formował się specyficzny „genotyp" w kulturze rosyjskiej. Dziesięć lat później przygotowany został, w ramach refleksji ekumenicznej, specjalny numer pisma poświęcony prawosławiu („Z", 2, 1993). Zebrane publikacje prezentowały to wyznanie w różnych aspektach. Myśli o podstawach ortodoksji zawierał tekst Mikołaja Bierdiajewa Prawda prawosławia. Już pierwsze sformułowania wprowadzały czytelnika w istotę zagadnienia: 1 A. Hauke-Ligowski OP, „Od Świętej Rusi" do imperium rosyjskiego, „Znak", nr 331, czerwiec 1982, Kraków, s. 483 - 496. Dalej w nawiasach literą „Z" oznaczać będę to czasopismo, podawać numer, rok wydania i strony. -167- Adam Bezwiński „Świat chrześcijański wie o prawosławiu niewiele. Dostrzega się jedynie zewnętrzne i to głównie ujemne cechy Kościoła prawosławnego, nie zaś wewnętrzne, duchowe jego skarby. Prawosławie było religią zamkniętą, pozbawioną ducha prozelityzmu i niechętnie odsłaniającą przed światem swe duchowe oblicze. Przez długi czas prawosławie nie było religią o znaczeniu światowym, nie odgrywało też w historii roli tak aktualnej, jak katolicyzm czy protestantyzm. Nie było zaangażowane w długotrwałe walki religijne nękające chrześcijaństwo zachodnie, a pozostając przez stulecia pod opieką potężnych imperiów (Bizancjum, Rosja), zdołało ocalić prawdę wieczną przed destrukcyjnym oddziaływaniem procesów światowej historii. O specyfice prawosławia zadecydował fakt, że nie podlegało ono nieustannej aktualizacji, nie otwierało się na zewnątrz, nie było religią wojującą; dzięki temu niebiańska prawda chrześcijańskiego objawienia uległa w nim najmniejszemu skażeniu. W ten sposób prawosławie pozostało formą chrześcijaństwa najmniej zniekształconą w swej istocie przez ludzką historię. W dziejach Cerkwi prawosławnej zdarzały się wprawdzie grzechy »historyzmu«, przede wszystkim na tle jej zewnętrznej zależności od państwa, tym niemniej depozyt chrześcjańskiego kerygmatu, jego zewnętrzna orientacja duchowa nie uległy deformacji" (ibidem, s. 4). Katolickie spojrzenie na prawosławie reperezentował tekst Wacława Hry-niewicza OMI Prawosławie poszukujących. Refleksje nieprawosławnego teologa. O. Aleksander Mień za pomocą artykułu Moje credo określał swoją wiarę, tworząc przy tej okazji prawdziwie głęboki portret chrześcijanina: „[...] wiara, którą wyznaję, to chrześcijaństwo rozumiane jako dynamiczna moc ogarniająca wszelkie aspekty życia, otwarta na wszystko, co w przyrodzie i człowieku jest dziełem Boga. Chrześcijaństwojest więc dla mnie nie tyle religią, która istniała przez dwadzieścia minionych stuleci, ale przede wszystkim drogą wiodącą ku przyszłości" (ibidem, s. 45). O niebezpieczeństwach dla samego prawosławia rosyjskiego wynikających z jego mentalnościowego dziedzictwa pisał Andrzej Lazari w artykule Czy Rosja będzie Trzecim Rzymem? Autor stwierdza, że archetypem dla rosyjskiego nacjonalizmu była eschatologiczna idea Moskwy — Trzeciego Rzymu. Nacjonalizm ten rozwijał się w kilku wariantach, jako państwowy, narodowy, anarchistyczny, szowinistyczny. Pierwotna idea reli-gijno-polityczna przekształciła się w ideę narodowo-polityczną, w której prawosławie zostało zredukowane do elementu historycznego czy nawet wspomnieniowego. -168- Polska refleksja nad prawosławiem rosyjskim W roku 1994 wydany został, w ramach cyklu poświęconego dziedzictwom poszczególnych epok cywilizacyjno-kulturowych, specjalny numer ,,Znaku" zatytułowany Dziedzictwo Bizancjum. W zamieszczonym w nim artykule Małgorzaty Dąbrowskiej Dekadencja Bizancjum i losy spadku po Drugim Rzymie („Z", 1994, 3, s. 23-29) pada pytanie: „Czy Moskwa lako Trzeci Rzym była tylko symbolem przechowania czystości prawosławia nie skażonego unią, czy też mogła być brana pod uwagę jako ewentualny wyswobodziciel spod tureckiego jarzma?" Historia dowodzi, że Rusi Moskiewskiej był potrzebny upadek Bizancjum. Tylko wtedy bowiem mógł mnich Filoteusz ułożyć swe manifesty o Trzecim Rzymie. Podane przykłady nie wyczerpują interesującej nas problematyki, która pościła na łamach miesięcznika „Znak". Wypada wspomnieć o specjalnym numerze w całości poświęconym Fiodorowi Dostojewskiemu, w którym problemy wiary, religii i prawosławia nieustannie się przewijają („Z", 319 - 320, 1981). Następnie, należy wymienić wydany w 1982 roku „Znak" 0 charakterze również specjalnym, w którym ogłoszono dokument Komisji Mieszanej do dialogu teologicznego między Kościołem rzymskokatolickim 1 Kościołem prawosławnym. Były także teksty przybliżające czytelnikowi polskiemu duchowość prawosławia. Dla przykładu wymienię następujące: Paweł Florenski Liturgia jako synteza sztuk; Władysław Panas Sztuka jako ikonostas; Teologia ikony, rozmowa Zbigniewa Podgórca z Jerzym Nowosielskim czy wreszcie numer „Znaku" z 1990 roku zatytułowany Święta Kuś czy Czerwona Ruś z podtytułem Duchowość rosyjska wobec rewolucji. Ważkość problemu dziedzictwa bizantyjskiego, czy inaczej mówiąc, chrześcijaństwa kształtowanego przez Bizancjum, potwierdza podjęcie tych zagadnień również przez „Tygodnik Powszechny". Stało się to za sprawą francuskiego jezuity o. Francois Rouleau, którego artykuł pt. Rzym i Bizancjum dzisiaj. Dwie tradycje religijne, dwa polityczne dziedzictwa został opublikowany w tygodniku krakowskim2. W swej pracy F. Rouleau podaje kilka istotnych myśli na temat uwarunkowań dzisiejszych stosunków między dwoma wyznaniami, w części końcowej zaś analizuje problem Rosja wobec dziedzictwa Bizancjum. Przypomina więc, że od Kościoła pochodzą wszelkie podstawy funkcjonowania społeczeństw, zasad prawnych i moralności. Ateizm bolszewicki, jak również antyreligijny laicyzm, usiłowały pomniejszyć tę rolę, ukryć czy wprost jej zaprzeczyć. Zasada rządząca 2 „Tygodnik Powszechny", nr 3, 1992. Dalej w nawiasach oznaczać będę nr i rok. -169- Adam Bezwiński stosunkami państwo-Kościół pozostawała taka sama w Rzymie i Konstantynopolu (Oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga, Mt 22, 21), natomiast jej odmienne zastosowanie na Zachodzie i na Wschodzie doprowadziło do różnic. W Kościele wschodnim władza cesarska i władza kościelna kształtują wzajemne stosunki na zasadzie solidarności, jednomyślności, a między Kościołem a Państwem ma panować zgoda i harmonia. „Symfonia dwóch władz" została ostatecznie ukształtowana w czasach Justyniana (527 - 565): „Kościół i Państwo są dwoma darami Bożymi dla ludzkości, dwoma porządkami rzeczy wypływającymi z jedynego źródła — z woli Boga. Tym samym powinny one współdziałać ze sobą w doskonałej harmonii (symphonia), pomagając sobie wzajemnie, pozostawiając jednak każdej ze stron wolność i autonomię w jej własnej sferze". W ocenie Rouleau ta bizantyjska koncepcja współistnienia bardziej sprzyjała zjednoczeniu obu władz niż ich odrębności. Rosja przyjmując chrzest z Bizancjum, przyjmowała równocześnie jego dziedzictwo korzystne dla przyszłego imperium. Ocenione to zostało negatywnie przez dwóch myślicieli rosyjskich — Piotra Czaadajewa i Włodzimierza Sołowiowa. Pytania wspomnianych filozofów o wartość tego dziedzictwa pozostają aktualne do dzisiaj, z tym, że obecnie, bardziej niż kiedyś, wiązać je należy z wartościami podstawowymi: problemem wolności, prawami człowieka, kwestią wolności religijnej, problemem narodowym. Równocześnie, o tym należy zawsze pamiętać, dziedzictwo Bizancjum sprawia, że mamy do czynienia z odmiennymi wartościami systemu odniesienia, dlatego poznanie mentalności partnera sprawi, że dialog będzie możliwy. Zasygnalizowana na łamach „Tygodnika Powszechnego" kwestia Rzym i Bizancjum może być wprowadzeniem w zagadnienie kolejne: Moskwa-Rzym. Przy prezentacji tego zagadnienia wykorzystano przemówienie kardynała Angelo Sodano, sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej, wygłoszone w grudniu 1991 roku podczas Synodu Biskupów. Data wystąpienia wskazuje, że zostało ono wygłoszone w okresie specyficznym. Mówiąc najogólniej, to czas ustanawiania struktur Kościoła katolickiego na obszarze Rosji oraz odradzania się Kościołów katolickich obrządku wschodniego (unickich). Już te dwie kwestie określały rangę publikacji w „Tygodniku Powszechnym". Wystąpienie kard. A. Sodano posiada część historyczną, w której przypomniano skrótowo dzieje tworzenia struktur kościelnych w Rosji, dane dotyczące liczby kościołów parafialnych, kaplic, administracji kościelnej. Jest również ważne potwierdzenie wcześniejszych deklaracji, że -170- Polska refleksja nad prawosławiem rosyjskim reorganizacja Kościoła katolickiego w krajach Europy Wschodniej nie wiąże się z prozelityzmem. Sygnalizowana publikacja ujawniała również inny ważny aspekt odradzania się struktur Kościoła katolickiego na ziemiach rosyjskich. Kard. A. Sodano stwierdzał: „Ponadto Stolica Święta zamierzała dać tymże wspólnotom katolickim kwalifikowanych interlokutorów dla dalszego rozwoju dialogu ekumenicznego z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym oraz z innymi wspólnotami obecnymi na terytorium sowieckim, tak by wszyscy chrześcijanie we wzajemnym szacunku mogli przyczyniać się do tej odnowy wartości duchowych i moralnych, które stanowią podstawę wszelkiego uporządkowania współżycia ludzkiego" (nr 51-52, 1991). Impulsem do powstania artykułu o. Gieorgija Czistiakowa Papież, Rosja, prawosławie stało się ostatnie spotkanie Jana Pawła II z Borysem Jelcynem. W tekście napisanym na zamówienie „Tygodnika Powszechnego" poruszono wiele ważnych kwestii. O. G. Czistiakow odpowiedział na pytanie, co działo się w Moskwie, kiedy w Watykanie rozmawiali papież i prezydent: „Kiedy trwało jeszcze spotkanie z Papieżem, w pierwszym programie telewizji rosyjskiej wystąpił zakonnik reprezentujący Patriarchat Moskiewski, a konkretnie oddział ds. zewnętrznych kontaktów kościelnych. Mnich ów jest człowiekiem młodym i inteligentnym, kilka lat uczył się w Anglii i uważa się za ekumenistę. Całym sobą starał się okazać, że Rosyjska Cerkiew Prawosławna nie akceptuje spotkania i nie życzy sobie uznać prezydenta za pośrednika pomiędzy Papieżem i Patriarchą Aleksiejem II" (nr 11, 1998). Autor podaje przyczyny napięcia między Rzymem a Moskwą. To są dwie kwestie: w Rosji działa zbyt wielu biskupów katolickich (faktycznie jest ich dwóch oraz nuncjusz), nie rozwiązano na Ukrainie problemu gre-kokatolików. Te zarzuty znane są czytelnikowi polskiemu. Dlatego sądzę, że daleko bardziej interesująca mogła okazać się inna poruszana w artykule sprawa, z którą mamy do czynienia w krajach postkomunistycznych. Chodzi tutaj o formację intelektualną „sierot" po komunizmie, ludzi o umysłach zamkniętych i funkcjonujących według matrycy ideologicznej. Ludzie ci są gotowi zamienić, to się przecież dokonało i dokonuje, księgi Marksa i Lenina na Koran bądź Biblię. Również ta sytuacja została zaprezentowana w artykule Papież, Rosja, prawosławie. Czytamy w nim: „Dawni »aktywiści frontu ideologicznego*" — wykładowcy nauk społecznych, pracownicy partyjni i państwowi, a również wojskowi wykła- -171- Adam Bezwiński — Polska refleksja nad prawosławiem rosyjskim v polityczni, współpracownicy KGB oraz przede wszystkim politycy reśli hyłych i obecnych komunistów — żywią ostrą nostalgię za jedyną stus/.iKi ideologią. Mają świadomość, że nie można i nie trzeba reanimować marksizmu, dostrzegają także, że w Rosji ciągnie ludzi do Boga i że naród gotów jest zaufać Cerkwi. Z politycznych pobudek ludzie ci chcą wykorzystać prawosławie, przemieniając je w ideologię, co w istocie jest pospolitą drwiną z prawosławia i z chrześcijaństwa w Rosji" (ibidem). Jest także odpowiedź na pytanie o przyczyny zainteresowania owych umysłów zamkniętych prawosławiem: „Prawosławie fascynuje i przyciąga komunistów i nacjonalistów z trzech powodów. Po pierwsze, urzeka ich narodowy charakter wyznania i jego więź z historią narodu oraz historią państwa. Po drugie zaś, fascynuje ich konfesjonalizm, czyli powszechnie znana nieufność wobec innych chrześcijan; to pozwala im żywić nadzieję, że ponownie opadnie »żelazna kurtyna*, która tym razem oddzieliłaby nie dwa odmienne systemy polityczne, lecz dwa światy — świat katolicyzmu i prawosławia. [...] Po trzecie w końcu: podoba im się hierarchiczna struktura, cerkiewna dyscyplina i podporządkowanie świeckich kapłanom, kapłanów zaś biskupom, a biskupów — patriarsze. W tym zjawisku dostrzegają [...] analogie do struktur partyjnych i do partyjnej dyscypliny, a w konsekwencji — rękojmię sprawowania władzy nad społeczeństwem" (ibidem). Autor artykułu dodaje, że „aktywistów frontu ideologicznego" prawosławie fascynuje wyłącznie jako ideologia narodowa, która przeciwstawia naród rosyjski wszystkim pozostałym narodom świata. Podniesiony więc został aspekt nacjonalistyczny. Przeciwstawiono jemu chrześcijaństwo otwarte Jana Pawła II, człowieka, „który gorąco miłuje Rosję i jej chrześcijaństwo". Ważkie kwestie poruszane na łamach „Tygodnika Powszechnego" to stosunek do własnej przeszłości, aktualny stan prawosławia w Rosji. Te zagadnienia wielokrotnie były podnoszone i prezentowana była równocześnie cała złożoność sytuacji Cerkwi. Dla przykładu wymienię tytuły niektórych publikacji: Wacław Hryniewicz, W obliczu schizmy. Prawosławie rosyjskie (nr 6, 1992); Wojciech Jezieniecki OP, Wierzymy w tego samego Chrystusa. Ukraina: podzielone prawosławie (nr 5, 1994); Grzegorz Prze-binda, Dokąd idziesz, Trzeci Rzymie? Obawy prawosławnych Rosjan — obawy katolickiego Polaka (nr 11, 1994); Marcin Wojciechowski, Odrodzenie czy restauracja? (nr 6, 1996); rozmowa z Siergiejem Awierincewem pt. Byle nie przesadzić, byle nie zanadto (nr 10, 1996); rozmowa z Iriną Iłowajską-Alberti pt. O dwóch Rosjach (nr 7, 1997). -172- I Złożone problemy dzisiejszego prawosławia rosyjskiego w cztery kwestie ujął o. prof. W. Hryniewicz: Tragiczna spuścizna przeszłości, Patriarchat moskiewski a Wolna Cerkiew Rosyjska, Rozmiary kryzysu, Ekumeniczna troska. Jednak punktem wyjścia do rozważań naszego wybitnego teologa są kwestie ekumeniczne. Stwierdza on bowiem z całym przekonaniem: „Ekumeniczna sytuacja w Europie zależeć będzie w dużej mierze od tego, jak rozwiązane zostaną wewnętrzne konflikty narosłe w prawosławiu rosyjskim. Równie wiele zależeć będzie od dalszego rozwoju wzajemnych relacji pomiędzy Kościołem prawosławnym a Kościołem katolickim. Rzut oka w przeszłość oraz ukazanie przyczyny dramatycznego kryzysu w łonie Cerkwi rosyjskiej pozwoli lepiej zrozumieć powagę dzisiejszej sytuacji" (nr 6, 1992). Z przeszłości rosyjskiego Kościoła prawosławnego autor sygnalizuje następujące fakty: publiczna dyskusja nad reformami struktur kościelnych po zniesieniu cenzury w 1905 roku; przywrócenie patriarchatu w 1917 roku (141 głosów za, 112 przeciwko); brzemienne w następstwa wezwanie przez patriarchę Tichona władzy bolszewickiej do pokajania się; encyklika Ti-chona z 2 września 1918 roku potępiająca „bezbożnych przywódców" rewolucji; oddzielenie w tym samym roku Cerkwi od państwa i gwałtowne pogorszenie stosunków; 1921 rok początek konfliktu pomiędzy Patriarcha-(em Moskiewskim a rosyjską Cerkwią prawosławną na emigracji, synod uchodźców w Sremskich Karlovcach i postanowienie o przejęciu troski « zachowanie wiary prawosławnej, która w ojczyźnie jest zagrożona przez wojujący ateizm; 1922 rok głód na Ukrainie, konfiskata kosztowności cerkiewnych, potępienie tego aktu przez patriarchę, fala represji łącznie ' wykonywanymi wyrokami śmierci, areszt domowy nałożony na patriarchę; zorganizowanie w 1922 roku razem z władzą bolszewicką tzw. „Cerkwi żywej"; rozpad tego ruchu „obnowleńców" i powstanie trzech ośrodków kościelnych — Związek Odrodzenia Cerkwi, Związek Wspólnot Dawnego Kościoła Apostolskiego, Żywa Cerkiew; 1923 rok zwołanie tzw. ..Synodu narodowego" i złożenie z urzędu Tichona, deklaracja bezwarunkowego poparcia dla reżimu bolszewickiego; deklaracja lojalności Tichona; podpisanie przez patriarchę tuż przed śmiercią w 1925 deklaracji, w której m.in. głosił, że przejęcie władzy przez bolszewików musiało być wolą Boga; 1927 rok deklaracja metropolity Sergiusza zalecająca lojalność wobec państwa ateistycznego, podkreślenie jedności losów między Cerkwią prawosławną a reżimem sowieckim (lojalność nie może prowadzić do kompromisów w kwestiach wiary); prześladowania stalinowskie duchowień- -173- Adam Bezwiński stwa i wierzących w latach trzydziestych; dalsze utrwalanie się tzw. „ser-gianizmu"; 1943 rok wyniesienie do godności patriarchy metropolity Sergiusza. Dał więc autor przegląd węzłowych problemów z historii rosyjskiej Cerkwi, która doprowadziła do następującej sytuacji: „Stalin wykorzystał historyczny model symfonii Cerkwi z monarchą, uważanym dotąd tradycyjnie za »pomazańca Pańskiego*. Jako ateista nie domagał się, rzecz jasna, cerkiewnego namaszczenia. Chodziło mu o uznanie i posłuszeństwo. Tak rosło »państwowe prawosławie*, honorowane później medalami i mające być dla świata koronnym dowodem na istnienie wolności religijnej w ZSRR. Świeccy wierni skazani zostali na milczenie. W 1943 r. Cerkiew zobowiązała się do wspominania w liturgii »wielkiego wodza Stalina«. [...] pojawiło się zaskakujące oświadczenie, iż »Stalin jest osobą idealną«. [...] Lojalność posunięta tak daleko, wcześnie zaczęła przynosić tragiczne owoce" (ibidem). Dały one o sobie znać już wcześniej, m.in. przez powstanie tzw. „Prawdziwej Cerkwi Prawosławnej" działającej przez dziesięciolecia w podziemiu. Dopiero dzisiaj zgubnymi skutkami zaowocowała likwidacja w latach trzydziestych autokefalii Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej, której samodzielny byt przetrwał na emigracji, a obecnie pojawiła się jako odrębna struktura kościelna na Ukrainie. Jednak dramat rosyjskiego Kościoła prawosławnego wiąże się z nadejściem wolności, niewidoczne dotąd pęknięcia zaczęły się z całą ostrością ujawniać, pojawiają się znowu słowa „raskoł", „schizma". Wychodzenie z katakumb „Prawdziwej Cerkwi Prawosławnej" dokonywało się w opozycji wobec Patriarchatu, łączyło się z przejściem pod jurysdykcję rosyjskiej Cerkwi za granicą, która przyjęła w Rosji nazwę „Wolnej Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej". Oskarżenia wobec siebie wysuwają obydwie strony. Jak twierdził w 1992 roku o. W. Hry-niewicz, konflikt grozi niebezpieczeństwem trwałej schizmy. Równocześnie wzrasta nieufność i podejrzliwość wobec katolicyzmu, mówi się o „katolickiej ekspansji", sytuację zaostrzył konflikt między unitami a prawosławnymi. Wiele pytań w dalszym ciągu pozostaje bez odpowiedzi. Opis sytuacji i diagnoza zawarta w artykule W obliczu schizmy? Prawosławie rosyjskie w zasadzie pozostaje niezmieniona po dzień dzisiejszy. Doszło do rozszerzenia konfliktu na Ukrainę. W maju 1994 roku w artykule Wojciecha Jezienieckiego OP Wierzymy w tego samego Chrystusa. Ukraina: podzielone prawosławie przytoczono dramatyczne pytania stawiane przez wyznawców: „Wielu zdezorientowanych wiernych prawosławnych na Ukrai- Polska refleksja nad prawosławiem rosyjskim nie pyta swoich duszpasterzy: »która Cerkiew jest prawdziwa? Kto ma w końcu rację?« W czasie tegorocznej Paschy prawosławnej w dyskusjach tadiowych niektórzy pytali: »w której Cerkwi Chrystus prawdziwie zmar-iwychwstał?«". Oczywiście nie chodzi o odpowiedzi na przytoczone powyżej wątpliwości, co najwyżej można ubolewać nad poziomem przygotowania religijnego, zastanawiać się nad zagubieniem i bezradnością wiernych. Ważne s;| natomiast inne pytania, które rzutować będą na pomyślność rosyjskiego Kościoła prawosławnego w najbliższych dziesięcioleciach. A więc o narodziny autokefalii, rolę metropolity Filareta, problem schizmy, relacje między Kościołem a państwem, rywalizację, wreszcie pytanie o autorytet prawosławia. Ogłoszony dwa lata później artykuł Marcina Wojciechowskiego pt. Odrodzenie czy restauracja (nr 22, 1996) rozpoczynał się od podania kilku cyfr: „Kilka lat po upadku ZSRR 55 procent obywateli Federacji Rosyjskiej określa się w sondażach jako wierzący. 80 procent z nich należy do Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, 15 procent wyznaje islam, 3 procent to katolicy, a pozostałe 2 przypada na inne wyznania. Niestety, nie ma wyników podobnych badań z czasów sowieckich. Z danych Patriarchatu Moskiewskiego wynika, że przez ostatnie 10 lat sakramentu chrztu udzielono M) milionom osób". Sądzę, że wspomniane dane, szczególnie te dotyczące liczby ochrzczonych w Kościele prawosławnym, nie tylko potwierdzają potrzebę wiary w wymiarze indywidualnym, ale przede wszystkim ilustrują skalę zjawiska w wymiarze ogólnym i są pomyślnym prognostykiem dla rosyjskiego prawosławia. Autor artykułu pisze dalej o Cerkwi po komunizmie, życiu religijnym prowincji, ekumenicznej postawie niektórych duchownych, nurcie narodowym reperezentowanym w skrajnej postaci przez metropolitę Joanna - przekonywał on, że wkrótce odrodzi się Święta Ruś bez heretyków i innowierców, twierdził, że papieże wspierali bolszewików, by osłabić prawosławie. Całość artykułu kończy wskazanie na dwie możliwości rozwoju prawosławia rosyjskiego: „[...] sytuacja religii wpleciona jest w losy całego państwa. Używany od niedawna termin odrodzenie religijne jest znany w Rosji nie od dziś. Nazwano nim przełom XIX i XX wieku, kiedy działali Bierdiajew, Arsie-niew, Bułgakow — wielcy prekursorzy odnowy prawosławia. W tradycji europejskiej »odradzać« znaczy tworzyć nowe prądy na podstawie istnie- -174- -175- Adam Bezwiński jących fundamentów. Przed stu laty Rosja była chrześcijańskim państwem z własną szkołą teologiczną oraz tradycją intelektualną. [...] Dzisiaj zakłada się dopiero fundament pod nowe myślenie — tak w życiu publicznym, jak i religijnym. Za wcześnie wyrokować, co będzie dalej. Ale są dwie możliwości; odrodzenie albo restauracja" (ibidem). Próbę odpowiedzi na sytuację prawosławia dzisiaj, czytelnik znaleźć mógł niedawno w artykule Artura Michalskiego Cerkiew — państwo -polityka (nr 13,1998). Teza wyjściowa jest następująca: „Świadomy swego dziedzictwa Kościół rosyjski pretenduje do roli duchowego przewodnika narodu. Postawa taka spotyka się z przychylnością władz, które potrzebują ideologicznego zwornika po krachu komunizmu. Kościół jest również naturalnym sprzymierzeńcem państwa w dążeniach do przywrócenia Rosji pozycji mocarstwa". Wskazana powyżej funkcja Cerkwi może być spełniana dzięki kilku czynnikom. Pierwszy z nich to odbudowa struktur kościelnych. W tym zakresie osiągnięcia można uznać za imponujące. Potwierdzają je przytoczone w „Tygodniku Powszechnym" dane. Otóż oskarżanemu o indolencję i bierność Rosyjskiemu Kościołowi Prawosławnemu udało się utworzyć 127 diecezji (w 1989 było ich 67), od 1988 erygowano ponad 10 tysięcy parafii, istnieje 395 klasztorów (w 1980 było ich zaledwie 18), 5 Akademii Duchownych, 21 seminariów, 27 tzw. szkół duchownych. Ale w dalszym ciągu aktualny jest problem jedności, dalej istnieje groźba schizmy, Kościół prawosławny nie jest organizmem jednorodnym, dlatego postawa zdecydowanej większości duchowieństwa i hierarchii wyraża się w nieufności, często wrogości wobec innych wyznań chrześcijańskich, przywiązaniu do tradycjonalistycznej formuły, powiązaniu z elementem narodowym. A. Mi-chalski porusza kwestię „wyzwalania się z mentalności getta". Przejawia się to w zabieraniu głosu w kwestiach społecznych i politycznych, dopominaniu się o uprzywilejowaną pozycję dla siebie — zabieganiu o uchwalenie ustawy o wyznaniach, preferującej prawosławie i ograniczającej działalność innych religii. Równocześnie w Rosji występuje pomieszanie pojęć: elity władzy nie przyznające się do wiary określają siebie jako prawosławne, kładą nacisk na kulturową i państwowotwórczą rolę religii. Potwierdzona zostaje w ten sposób, wyrażona wcześniej na łamach „Tygodnika Powszechnego", myśl o specyficznym traktowaniu prawosławia przez niedawnych „aktywistów frontu ideologicznego". Czytamy, że „w celu zapełnienia próżni powstałej po upadku idei komunistycznej państwo poszukuje nowych elementów ideologicznych". Pojawiło się też nowe postrze- -176- Polska refleksja nad prawosławiem rosyjskim Kanie Cerkwi przez świat zewnętrzny: „Kościół prawosławny zaczyna być postrzegany jako istotna część składowa systemu politycznego w Rosji. (Harfa się już praktyka, że nowi ambasadorowie wielu państw, po wręczeniu listów uwierzytelniających, składają kurtuazyjną wizytę Patriarsze Moskwy i Wszechrusi" (ibidem). Jest wreszcie zasygnalizowana kwestia „terytorium kanonicznego". I tutaj autor Kościół prawosławny w Rosji postrzega jako sprzymierzeńca państwa w zabiegach o reintegrację przestrzeni postsowieckiej: „To on bowiem jest bodaj jedyną instytucją, która swoją jurysdykcją obejmuje cały obszar b. ZSRR, łącznie z krajami bałtyckimi". W zakończeniu artykułu A. Michalskiego czytamy: „Po ponad 70 latach prześladowań ze strony komunistycznego państwa i w sytuacji, gdy zdecydowana większość społeczeństwa od pokoleń wychowana była w duchu ateistycznym, Rosyjski Kościół Prawosławny odzyskał Więc w nowej Rosji swą uprzywilejowaną pozycję. Mimo ogromnych trudności dokonał olbrzymiego wysiłku oraganizacyjnego w celu rozbudowy swej struktury. Jest społecznie akceptowany i wyraźnie wspierany przez władzę zarówno wykonawczą, jak ustawodawczą". Można przypuszczać, że w ten sposób prawosławie rosyjskie wyzbywa się swoich lęków i umacnia w określonej postawie. Ten temat w obszernym tekście poruszył wcześniej o. W. Hryniewicz: Obawy prawosławnych Rosjan. Katolicyzm i rosyjskie prawosławie (nr 39, 1994). Świetna część historyczna tego studium traktuje o liczących wiele wieków iluzjach nawrócenia Rosji, przypomniana została już dwudziestowieczna krucjata modłów o nawrócenie Rosji, nawiązał autor do początków odmiennego podejścia do pozostałych wyznań chrześcijańskich datującego się od II Soboru Watykańskiego. Ale w dalszym ciągu silne są stereotypy i krzywdzące sądy, ciąży mocno podział trwający ponad tysiąc lat, nieudane próby jego przezwyciężenia pozostawiają niechęć emocjonalną, uprzedzenia. Dotyczy to obydwu wyznań. Jednak najbardziej wpływowy nurt myślenia w prawosławiu, już po upadku komunizmu, bywa w swej wrogości wobec katolicyzmu i odrzuceniu ekumenizmu aż skrajny. Autor pisze: „W przekonaniu obydwu hierarchów [chodzi o abpa Władymira z Ta-s/kientu i metropolitę Joanna — A. B.] tylko prawosławie zachowało nieskażoną naukę Ewangelii i jest jedynym prawdziwym Kościołem Chrystusa. I...] Obydwaj hierarchowie piętnują »pychę Rzymu« i zepsucie Zachodu. Ostrzegają przed apostazją, herezjami i sektami. Za głównych wrogów uważają w następującej kolejności: masonerię, Kościół katolicki oraz »ży- -177- Adam Bezwiński dowski syjonizm.•. |...] Wspominają uciekanie się do przemocy i podstępu, cck-in /niszczenia prawosławia. Przypominają, że kiedy tylko Rosja znajdowała się w trudnej sytuacji, katolicy wykorzystywali tę słabość i usiłowali nawracać prawosławnych" (ibidem). Wielkiemu rzecznikowi ekumenizmu i uczestnikowi dialogu między wyznaniami, jakim jest o. prof. Wacław Hryniewicz, pozostaje tylko postulować, aby obydwie strony uczyły się rozumienia innych, poważnie traktowały ich troski i obawy. W formie reportażowej niektóre stwierdzenia uzupełniał Grzegorz Przebinda, stawiając w tytule swojej publikacji pytanie: Dokąd idziesz, Trzeci Rzymie? Obawy prawosławnych Rosjan — obawy katolickiego Polaka (nr 45, 1995). Problem zaś ekumenizmu w wymiarze całego Kościoła wschodniego podjął W. Hryniewicz na łamach „Tygodnika Powszechnego" w artykule Cena jedności. Prymat papieski — pytania prawosławnych (nr 11, 1997). Zagadnienie ekumenizmu pojawia się także w przeglądzie prasy. Przykładem jest listopadowy numer „Tygodnika Powszechnego" z 1996 roku, w którym podano najważniejsze stwierdzenia o. Gieorgija Czistiakowa omawiającego na łamach „Russkoj Myśli" genezę uprzedzeń prawosławia rosyjskiego wobec innych wyznań. Z wielu stwierdzeń, które są znane czytelnikowi polskiemu, wybiorę jedno łączące się z niedawnym dziedzictwem komunistycznym. Duchowny rosyjski pisze: „Kiedy oświadczamy, że prawosławie jest jedynym słusznym wyznaniem, okazujemy się uczniami nie Ojców Kościoła, lecz niestety Susłowa, Zdanowa i Andropowa oraz innych ideologów partyjnych, którzy krzewili marksizm, przekonując, że to jedyny słuszny i naukowy światopogląd. Monopol na prawdę jest najniebezpieczniejszy — czyni nas ludźmi surowymi i okrutnymi; lecz bywa wygodny, ponieważ uwalnia od konieczności myślenia, wyboru i osobistej odpowiedzialności za podjęcie tej czy innej decyzji" (nr 44, 1996). Jednak nie tylko siedem ostatnich dziesięcioleci doprowadziło do uformowania takiej postawy. Według o. G. Czistiakowa gleba do totalitaryzmu była już przygotowana przed wydarzeniami 1917 roku poprzez postrzeganie wrogów pośród studentów, Żydów. Ale nadal istnieje świadomość totalitarna, nadal potrzebny jest wróg. Potwierdzeniem tego jest także konflikt patriarchatu moskiewskiego z konstantynopolitańskim. Wskazane publikacje nie wyczerpują zagadnienia jedności Kościołów chrześcijańskich. Stały się one przedmiotem kolejnej analizy o. Wacława Hryniewicza, wymienię tylko dwie publikacje: Powrót do jednej owczarni -178- Polska refleksja nad prawosławiem rosyjskim i nr 12, 1995) oraz Podziały w Kościele, ortodoksja i relatywizm (nr 7, 1998). Były tematem rozmowy z o. Stanisławem Celestynem Napiórko-wskim Szukajmy wspólnie! (nr 6, 1998). W rozmowie tej pada odpowiedź na pytanie, jak realizować ekumenizm: „Konieczne jest podtrzymywanie kontaktów przekraczających podziały, i worzenie grup charytatywnych i ewangelizacyjnych, a szczególnie współpraca w różnych sytuacjach kryzysowych. Starać się rozumieć, rozumiejąc, przebaczyć, przebaczając, budować w zaufaniu nowy świat". Szeroko i przez wiele lat był prezentowany na stronicach tygodnika krakowskiego problem unii, który bezpośrednio wpływa na stosunki mię-dzy Moskwą a Rzymem, prawosławiem a katolicyzmem. Wymienię dla przykładu takie publikacje: Grzegorz Górny, Nowe czasy, nowe wyzwania (nr 37, 1996); Jan Kracik Ołtarz dla poległych unitów (nr 40, 1996); Bogdan Pańczak, O kilka mostów za dużo? (nr 14, 1998). Przy tej okazji warto nadmienić, że redakcja „Tygodnika Powszechnego" z uwagą przypatrywała się sytuacji Kościołów na Ukrainie (bp Stanisław Padewski, IV trosce o ekologię ducha. Chrześcijaństwo, katolickie wydawnictwa i sekty na Ukrainie, nr 17, 1997). W różnorodnej problematyce nie zabrakło poważnej refleksji nad stanem społeczeństwa rosyjskiego, kondycją samej Cerkwi, zagubieniem wiernych, przedziwnymi nieraz poszukiwaniami wiary. Wiedzy na ten temat dostarczał artykuł ks. Jana Gajka Cerkiew Bogurodzicy (nr 7, 1993). Jest io opis nowego zjawiska nazwanego „Parakletycka Cerkiew Bogurodzicy". Przytoczę krótki fragment z artykułu, który pozwoli się zorientować w charakterze tego ruchu religijnego. Jan Gąjek pisze: „Na transparentach umieszczają najczęściej obraz Matki Boskiej z Med-liigorie, a nierzadko także portret Jana Pawła II. Z rozprowadzanych materiałów można się wszakże dowiedzieć, że nie jest to już »Centrum Bogurodzicy*, ale »Cerkiew Matki Bożej Przemieniającej się«, czy wręcz •>Wszechrosyjska Parakletycka Cerkiew Bogurodzicy*. Przy stolikach można też nabyć (odpłatnie) bilet wstępu na »Wielką I iturgię Otwartego Nieba« lub »powszechne Forum Bogurodzicy*. Afisze informują, że w czasie Forum »sama Bogurodzica Dziewica Maryja przy otwartej Bramie Raju, w koncelebracji zastępów anielskich oraz arcybiskupa proroka Joanna, oraz świętych ojców Cerkwi, przyniesie (uczestnikom Forum) swoje uzdrawiające błogosławieństwo i zjednoczy swe wierne dzieci więzami nierozerwalnej wiecznej miłości*" (nr 7, 1993). Pod koniec roku ubiegłego można było przeczytać rozmowę z religio- -179- Adam Bezwiński ¦•!« / |H-ir.slnir.skicgo Uniwersytetu Rosyjskiego, Władisławem Arża-mcm, pi. A/miast prawosławia odradza się Cerkiew (nr 50, 1997). I m/mowie padło wiele gorzkich słów pod adresem Rosyjskiego Ko-- " •!•« Prawosławnego: dalej tkwi on w systemie bez prawa głosu; jest pod-I '< •¦ zadkowany państwu; hierarchia nie umie nawiązać dialogu z wierzącymi; w Cerkwi mamy do czynienia z fundamentalizmem, radykalizm zaś ma zagłuszyć wątpliwości i wahania; patriarcha dokonuje jedynie zabiegów kosmetycznych; prawosławie w Rosji nie zaspokaja głodu metafizycznego; dąży ono do odrodzenia religijnego w stylu dziewiętnastowiecznej religijności; obojętnie przechodzi wobec męczeństwa z lat terroru; nie ma nic do powiedzenia na temat religijnego doświadczenia Gułagu. Ten posępny obraz prawosławia rosyjskiego rozjaśnia kilka napawających otuchą sygnałów odnowy: jest to wzrastająca liczba świątyń oraz monasterów, są nimi prawosławne uniwersytety i instytuty chrześcijańskie, które mogą wymusić zmiany, chociaż radykalne kręgi cerkiewne walczą z tymi instytucjami. Ten z konieczności ograniczony przegląd artykułów „Tygodnika Powszechnego" poświęconych prawosławiu rosyjskiemu chcę zakończyć wskazaniem na dwie publikacje Krzysztofa Dobosza z 1993 roku. Pierwsza z nich to Rosja: na pustynie powraca życie (nr 25, 1993) oraz W kręgu magii w kręgu wiary, z podtytułem Rosja: na pustynię wraca życie (nr 29 1993) Opisane są w nich trudne chwile odradzania się prawosławia i wyzwalania z niewiary. Autor pisze: „Siedem z górą dziesiątków lat urzędowego ateizmu zdołało dość sku-teczme wyplenić wiarę w Boga, zrelatywizować pojęcia dobra i zła, sprowadzić Cerkiew do roli eksponatu w muzeum historycznym. Nie udało się jednak osiągnąć podstawowego celu: wpoić człowiekowi tzw. naukowy światopogląd, zniszczyć jego irracjonalne przekonanie o istnieniu siły wyższej. Religię Chrustusa zastąpiono kultem Wodza, obrosłym w stricte re-hgijne formy, a wiarę... Wiarę w Boga zastąpiła wiara w czarownice, magię". I drugie przytoczenie: „Na rosyjską religijną pustynię z wolna powraca życie. Na razie w sferze obrzędowości, w administracyjnych decyzjach przywracających święta religijne. Czy powróci wiara? Masowe chrzty [...] często wynikały z potrzeby ducha, ale jeszcze częściej były deklaracją politycznego wyboru". Swoje zasługi w prezentowaniu prawosławia rosyjskiego czytelnikowi polskiemu ma też „Gazeta Wyborcza". Jednak ze względów oczywistych redakcję tego czasopisma interesują inne kwestie, ale dzięki temu wiedzę -180- Polska refleksja nad prawosławiem rosyjskim na temat prawosławia rosyjskiego lokować możemy na kilku poziomach poznania. Pierwszy z nich to poziom komunikacji masowej właściwy dla ..(iazety Wyborczej". Posiada on swoją specyfikę i określoną wartość. Kilka płaszczyzn wyróżnić można w materiałach ogłaszanych na łamach „Tygodnika Powszechnego", między innymi będzie to krótka informacja, świadectwa, materiały analityczne i sprawozdawcze, pogłębiona refleksja. Na-lomiast publikacje w miesięcznikach na temat prawosławia, nie są one lednak zjawiskiem częstym, zaliczyć należy do grupy pogłębionej refleksji. Dla „Gazety Wyborczej" ważnym problemem stała się kwestia dziedzictwa rosyjskiego Kościoła prawosławnego ostatnich dziesięcioleci, a więc jego funkcjonowanie w ZSRR, zależność od odpowiednich struktur władzy. W związku z publikacją tajnych dokumentów KC KPZR i V Departamentu KGB, zwłaszcza wydziału „cerkiewnego", informowała „Gazeta Wyborcza" za wydawnictwami rosyjskimi o agentach w Cerkwi, zależności niektórych hierarchów od władz bezpieczeństwa3. Swoją dramatyczną wymowę posiadała prezentacja listu otwartego o. Gleba Jakunina do Patriarchy Moskwy i Wszechrusi Aleksieja II. Prezentacja wzbogacona została licznymi przytoczeniami. List o. G. Jakunina, pozbawionego przez Święty Synod święceń kapłańskich, to analiza stanu rosyjskiego Kościoła prawosławnego w ostatnich latach. O. G. Jakunin stwierdza: „Cerkiew, która po wielu latach prześladowań gwałtownie wymaga głębokich reform, nie zmieniła się prawie wcale od czasu, kiedy Wasza Świątobliwość został patriarchą. [...] Zbyt mało jest dobrych pasterzy, wiernych i doświadczonych. I dlatego nie słychać głośnego głosu Cerkwi i nie może ona pomóc społeczeństwu w przezwyciężeniu moralnego chaosu [...]. Wewnątrz niej coraz bardziej umacniają się siły profaszystowskie, proko-munistyczne, czarnosecinne, których sztandarem stał się następca Waszej Świątobliwości w Sankt Petersburgu, drugi człowiek w Świętym Synodzie, metropolita Joann". Dalej o. G. Jakunin w swym liście otwartym pyta: „Czy nie czas już, aby wszyscy biskupi i kapłani, którzy współpracowali i czekistami, ujawnili prawdę o sobie, prawdę o tragicznej historii naszej Cerkwi, oddając pod sąd narodu decyzję: czy nadal są mu potrzebni naznaczeni przez KPZR i KGB kapłani, czy nadszedł już wreszcie czas, aby 3 Oto dla przykładu tytuły publikacji: Agent w Cerkwi, „Gazeta Wyborcza", nr 25, 30 stycznia 1992; Osądzi nas Bóg, tamże, nr 119, 21 maja 1992; Wezwanie do pokuty, tamże, nr 66, 19-20 marca 1994. -181- Adam Bezwiński odeszli, pozostawiając narodowi prawo wybierania sobie pasterzy? Jednakże przywódcy cerkiewnej organizacji stworzonej przez Stalina i jego uczniów, przez dziesięciolecia lekceważą sobie prawa cerkiewnego ludu" (nr 66, 19 - 20 marca 1994). Bardziej analitycznie problemy dziedzictwa i uwalniania się od przeszłości przedstawione zostały w „Gazecie Wyborczej" w rozmowie z o. A. Hauke--Ligowskim adiutorem Nadzwyczajnego Synodu Biskupów dla Europy. Rozmowie nadano tytuł Oczyszczanie z bolszewizmu. Chociaż relacjonowany Synod zajmował się problemami katolicyzmu w krajach postkomunistycznych, to wiele podnoszonych kwestii dotyczyć musiało prawosławia. Z problemowa poruszonych zasygnalizuję tylko kwestię ateizmu jako spadku po komuni-1 zmie, który miał charakter teoretyczno-polityczny, a dzisiaj jest swoistymi modelem życia odwróconego plecami do Boga i do wartości religijnych;! ekumeniczny wymiar ewangelizacji; przypomniana została złożona jeszcze! w 1987 roku oferta pojednania i wzajemnego przebaczenia. W zakończeniu! rozmowy znalazły się również elementy interesującej prognozy. W przeko-| naniu bowiem o. A. Hauke-Ligowskiego Kościół prawosławny: „musi podjąć nową ewangelizację, bo inaczej stanie się Kościołem mniej-1 szościowym, przynajmniej w Rosji. I to wcale nie dlatego, że Rosja stanie się grekokatolicka czy łacińskokatolicka, ale dlatego, że stanie się protestancka w sensie zdominowania przez denominacje pietystycznych i funda-mentalistycznych kierunków protestantyzmu, z dodatkiem rodzimej »twór-czości« religijnej oraz buddyzmu i kultów hinduistycznych. Byłoby to fatalne dla kultury rosyjskiej i dla przyszłości Rosji, bo oznaczałoby zerwanie ciągłości kulturowej" (nr 7, 9 stycznia 1992). W „Gazecie Wyborczej" można było również znaleźć doniesienia na temat rozłamu w Kościele prawosławnym na terenie b. ZSRR, o pogarszaniu się stosunków między Moskwą a Konstantynopolem z przyczyn politycz^ nych. Rosyjski Kościół prawosławny stoi bowiem wobec problemów, jakie dawny Związek Radziecki przeżył kilka lat temu, u kresu swego istnienia. Chodzi o uwalnianie się spod jurysdykcji patriarchatu moskiewskiego Kościołów lokalnych. Zasygnalizowane sprawy to tylko część wiadomości na temat prawosławia rosyjskiego zamieszczonych w „Gazecie Wyborczej". W podsumowaniu należy stwierdzić, że wiedzę, jaką czytelnik polski może wynieść z lektury materiałów na temat prawosławia rosyjskiego, można scharakteryzować następująco: 1. Posiada ona, mimo wszystko, charakter dość fragmentaryczny, chociaż obejmuje stosunkowo szerokie spektrum zjawisk właściwych dla wy- •182- Polska refleksja nad prawosławiem rosyjskim znania prawosławnego. Przede wszystkim prezentuje problemy związane z dziejami najnowszymi, daje wiedzę na temat stosunku do innych wyznań, stosunku do ekumenizmu, traktuje o miejscu prawosławia w życiu Rosji. Podniesiona pewna fragmentaryczność może zawsze zostać uzupełniona poprzez lekturę ogłoszonych w Polsce prac teologów prawosławnych. 2. Ważną wartością publikowanych materiałów jest dążenie do maksymalnego obiektywizmu, neutralnego prezentowania problemów. Zaangażowanie pojawia się w sytuacjach, kiedy opisywane są zjawiska o charakterze patologicznym czy wręcz zbrodniczym: niszczenie dóbr kultury materialnej i duchowej należącej do prawosławia; prezentacja określonych postaw nie mieszczących się w modelu odpowiednich zachowań, właściwych dla końca XX wieku. 3. Tematykę prawosławia na ogół podejmują znawcy zagadnienia bądź osoby z odpowiednim przygotowaniem teologicznym, humanistycznym, co gwarantuje wysoki poziom publikacji. Tutaj należy szczególnie wyróżnić publikacje o. prof. Wacława Hryniewicza z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. 4. Walorem dodatkowym jest niewątpliwie „swoista" atrakcyjność ogłaszanych materiałów, która posiada wiele przejawów. Do lektury zachęca sama poetyka tytułów, nie stroniąca od elementów sensacyjności: Osądzi nas Bóg; Oczyszczanie; Agent w Cerkwi; Rosja: na pustynię wraca życie; Pokąd idziesz, Trzeci Rzymie ?; Zamiast prawosławia odradza się Cerkiew; Gorzej niż za Gorbaczowa?; Rosja: religijność czasów przełomu. 5. Analizowane problemy, chociaż bezpośrednio związane z prawosławiem rosyjskim, najczęściej sytuować należy w o wiele szerszym i ważnym dla nas kontekścić kondycji Rosji i Rosjan, pytań o dalszą pomyślność i rozwój tego kraju. Publikowane materiały jednoznacznie należy uznać za niezmiernie ważny element budowania naszej wiedzy o prawosławiu, kształtowania stosunku, przede wszystkim katolików, do tego wyznania. Uzupełnienie jej 0 inne wydawnictwa ogłaszane także w latach poprzedzających prezentowane pięciolecie — w tym liczne tłumaczenia prac teologów prawosławnych — sprawia, że możemy mówić o wystarczającej płaszczyźnie przekazu informacyjnego, w sensie jakościowym i ilościowym, który pozwala w pełni poznać to wyznanie i równocześnie życie duchowe, społeczne 1 polityczne Rosji. „Bóg jest początkiem i końcem historii [...] jest i środki&m i końcem wszelkiego istnienia". M. Zdziech»ows|(i — parafraza myśli Borysa Cziczerina, (M. Z. U apa/ci mesjanizmu. Nowe szkice z psychologii n wydaje się dla badacza szczególnie interesujące. Na poglądy Zdziechowskiego koncentrujące się wokół odwiecznego pytania unde tnalum? oddziaływało szereg myślicieli rosyjskich, w tym głównie z tzw. „szkoły sofiologicznej" W. Sołowiowa: braci S. i N. Trubiec- 5 por jy[ Krąpiec, Dlaczego zto, Lublin 1962, s. 8; por. także: J. Krasicki, Filozofia zla w Polsce y/prowadzenie do problemu, w: Rozprawy z historii filozofii nowożytnej i współczesnej, red. R- Jadczak i J. Pawlak, Toruń 1997, s. 189-197. 6 prZynjosłem ze sobą na świat — pisał Zdziechowski u schyłku swego życia — to, co Niemcy nazywaJ3 »Sinn fur das Tragische« — czucie tragiczności bytu — i czucie to w miarę lat i"1 bliżej starości, rosło i potężniało. Określiłbym je ściślej wyrazem przerażenia, jest to przeri>zen'e- które budzą życie, świat, wszystko, na co patrzymy teraz, wszystko, co już było i co jeszcze będzie"; por. Księga pamiątkowa — 50-lecie pracy pisarskiej Mariana Zdziechowski^0' wilno 1933> s- 13- 7 Por S Mazurek, Wątki katastroficzne w myśli rosyjskiej i polskiej 1917 - 1950, Wrocław 1997, s. 59. -212- W obliczu zła: Marian Zdziechowski i jego rosyjscy mistrzowie kich8, M. Bierdiajewa, S. Bułgakowa, ale najbardziej fundamentalny wpływ miały poglądy samego W. Sołowiowa oraz jego ideowego antenata, L. Tołstoja. Istotę poglądów Zdziechowskiego w tej kwestii da się wręcz zrozumieć jako próbę światopoglądowego samookreślenia się wobec tych dwu, jakże różnych, myślowych propozycji; pierwsza z nich przyznaje złu realny status ontologiczny, a walkę z nim pojmuje jako przezwyciężenie samej ontycznej zasady zła, w którym „świat leży" (1 J 5 19); druga natomiast zaprzecza istnieniu realnego ontycznego zła w świecie, a jego przezwyciężenie pojmuje jako działanie zgodne z zasadami rozumu i etyki, przede wszystkim niestosowanie zasady przemocy, „niesprzeciwianie się złu złem". Pierwsza reprezentuje aktywną, zakorzenioną w ontycznych podstawach osoby ludzkiej i jej więzi z osobowym Bogiem, postawę wobec zła w świecie; druga wyraża się w pasywnym znoszeniu zła i ma więcej wspólnego z buddyjską ahimsą niż aktywną postawą chrześcijańską. Te dwie postawy ukazują zarazem dwa dopełniające się, aczkolwiek nie dające się z sobą pogodzić oblicza Wschodu, nie tylko w myśli Mariana Zdziechowskiego, ale w myśli europejskiej stojącej przed jednym z najtrudniejszych filozoficznych wyznań — wyzwaniem zła. SOŁOWIOW A ZŁO: OD TEOKRATYCZNEJ UTOPII DO PESYMIZMU Problem genezy i natury zła pojawia się niemal we wszystkich pracach Sołowiowa, ale gdyby jednym zdaniem wyrazić zasadniczą myśl tego filozofa, to można zaryzykować stwierdzenie, że dla Sołowiowa źródłem zła jest zawsze „metafizyczny egoizm", a jego prawzór stanowi prean-tropologiczny Upadek Duszy świata9; każdy akt zła, tak w wymiarze powszechnym, jak i jednostkowym jest „powtórzeniem" tego aktu. Upadek 8 Por. np. M. Zdziechowski, Testament księcia Eugeniusza Trubieckiego, w: tegoż, W obliczu końca, Wilno 1938. 9 W pierwszych swoich pismach np. w Wykładach o Bogocztowieczeństwie (1877 - 1881). Sołowiow nie odróżniał Duszy świata od Sofii. Rozróżnienie to pojawia się dopiero w dziele Im Russie et 1'Eglise Universelle (1889). Por. M. Zdziechowski, Pesymizm, romantyzm, a podstawy chrześcijaństwa, Kraków 1914, t. 1, s. 328 i n.; A. Walicki, Rosyjska filozofia i myśl społeczna od Oświecenia do marksizmu, Warszawa 1973, s. 554. Miejsce Sołowiowowskiej koncepcji zła w myśli Zdziechowskiego szczegółowiej przedstawiamy w naszej pracy pt. Eschatologia i mesjanizm. Studium światopoglądu Mariana Zdziechowskiego, Wrocław 1994, s. 111-122. -213- Jan Krasicki Duszy świata pociągnął za sobą wprowadzenie do kosmosu (Wsieliennaja) zasady śmierci, prawdziwego principium zła; sił „chaosu" i zniszczenia; wynikiem tego jest „upadły" stan świata, który można określić jako „walkę wszystkich przeciw wszystkim" (bellum omnium contra omnes). Jedyną realną odpowiedzią na to metafizyczne zło u Sołowiowa — pisze Zdzie-chowski — jest religia „prawdziwego Boga"10, a taką religią jest „religia Bogoczłowieczeństwa". Wyzwolenie od zła to historyczne objawienie się Boga człowiekowi, „proces Bogoczłowieczy". Zachodzi on etapami w różnych religiach i doktrynach filozoficznych. W tym też znaczeniu — pisze Sołowiow — nie ma „fałszywych religii", każda religia jest „prawdziwa"; religia „fałszywa" to sprzeczność (contradictio in adiecto)n. Objawienie Boga przebiega kolejno przez etapy kosmogenezy, antropogenezy i wreszcie teogenezy; u jego końca Bóg objawia się człowiekowi jako najpełniejsza „teofania", Wcielone Słowo, Bóg-człowiek. Syntezuje On w sobie najpełniej trzy „pierwiastki" religii: naturę, pierwiastek boski i osobę człowieka; łączy doświadczenia poprzedzających je dotychczasowych religii (buddyzmu, hinduizmu, doktryn religijno-filozoficznych starożytnej Grecji, platonizmu, judaizmu, spekulacji Filona z Aleksandrii, neo-platonizmu itd.)12- Najpełniejsza „teofania", jaką jest objawienie Boga-człowieka w osobie Jezusa Chrystusa, kończy proces „objawienia się" człowiekowi Boga, a zarazem rozpoczyna proces realizacji zasady Bogoczłowieczeństwa w historii. Bóg, który „jest wszystkim", chce także, aby „wszystko było Bogiem"; „Bogoczłowieczeństwo jest celem historii"13, w tym celu Wcielonej Słowo, osobowy Bóg-człowiek ustanawia Kościół będący jego „Bogo-i człowieczym ciałem". Kościół to miejsce „bogoczłowieczego misterium";! historia Kościoła i indywidualnego człowieka to zarazem historia po-1 wszechnego i indywidualnego, osobowego przezwyciężania zła, w którym „świat leży". Najwyższym przejawem zła panującego w świecie, „złem największym"14 była dla Sołowiowa śmierć, a tym który udowodnił panowanie nad tą zasadą zła w samej swej istocie, jest Jezus Chrystus. Zwycięstwo 10 Por. M. Zdziechowski, Pesymizm, romantyzm, op. cit., s. 317. 11 Por. tamże, s. 323. 12 Por. tamże, s. 323 - 327. 13 Por. tamże, s. 340. 14 Por. tamże, s. 341. -214- ----------W obliczu zła: Marian Zdziechowski i jego rosyjscy mistrzowie ---------- Chrystusa nad śmiercią jest zarazem „dokumentem" Jego Boskości15. Dzięki Zmartwychwstaniu Chrystusa śmierć nie ma już absolutnej władzy nad światem i człowiekiem, a celem historii i kosmosu staje się walka o wyzwolenie Duszy świata spod niewolących ją jeszcze mocy zła. Ostateczne rozstrzygnięcie tej walki dokona się u końca czasów, w wymiarze eschatologicznym, a przybliży go idea teokratyczna oraz ekumeniczna Sołowiowa; pojednanie Kościołów Wschodniego i Zachodniego, prawosławia i katolicyzmu. Wydaje się, że na tym etapie poglądy Sołowiowa więcej łączy, niż dzieli /. poglądami Tołstoja. Zdziechowski zgodziłby się tutaj zapewne z poglądem jednego z badaczy, iż „jeśli chrześcijaństwo Tołstoja można nazwać chrześcijaństwem bez Chry stusa, to chrześcijaństwo Sołowiowa tego okresu można by nazwać chrześcijaństwem bez Antychrysta"16. Chrześcijaństwo okresu teokratycznego, mimo iż Sołowiow powoływał się nieustannie na słowa z listu św. Jana „o świecie leżącym w złu", było właściwie chrześcijaństwem bez realnego zła i Szatana. Słusznie przeto stwierdza inny badacz, K. Moczulski, iż w tym okresie Sołowiow „nie miał ostrego odczucia grzechu, nie odczuwał tragicznego światowego zła. Chociaż przytaczał słowa Apostoła o tym, iż świat w złym leży, to owo zło wydawało mu się tylko subiektywnym stanem świadomości, fałszywym ukierunkowaniem woli. Wystarczy zmienić tylko ów kierunek, wyprostować krzywą woli, a zło zniknie"17. Mówiąc inaczej, w okresie „utopijnym" (1874 - 1891) Sołowiow patrzył na zło jako na element odgórnie, mądrze skomponowanego dziejowego procesu, który niejako samoczynnie i nieuchronnie, doprowadzi do eliminacji światowego zła. W myśleniu tym widać wyraźnie wpływ filozofii dziejów i logiki Hegla, Sołowiow w tym okresie nie miał /rozumienia dla zła osobowego i bagatelizował wymiar tego zła, które jest Ujemnicą nieprawości (misterium iniąuitatis — 2 Tes. 2,7), zła, które sięga tak ontycznych struktur świata, jak i tajemnicy wolności człowieka. U schyłku twórczości w poglądach Sołowiowa na temat istoty zła dokonała się jednakoż radykalna „zmiana"18 i to bynajmniej nie mocą spe- 15 Por. tamże, s. 341. 16 Słowa A. Wołżskiego (pseud. A. Glinki), por. G. Przebinda, Włodzimierz Sołowiow wobec historii, Kraków 1992, s. 36. 17 Por. K. Moczulski, Władimir Sołowiow, Zizń i uczenije, Pariż 1951, s. 102- 103. 18 Por. W. Sołowiow, Przedmowa do: tegoż; w: Trzy rozmowy, tłum. J. Zychowicz, Poznań 1988, t. 2, s. 15. Trudno jest jednoznacznie rozstrzygnąć, co miał filozof na myśli, pisząc " tej „szczególnej zmianie nastroju ducha", jeśli jednak zważyć, że miała ona — jak wspomina -215- Jan Krasicki kulatywnych dociekań, ale głębokich duchowych przeżyć i doświadczeń. Zmiana tak istotna, iż zdaniem niektórych badaczy rozłamuje ona poglądy Sołowiowa na dwie całkowicie różne i nieprzystawalne do siebie części, a nawet każe twierdzić, iż między okresem dotychczasowej twórczości stojącej pod znakiem ekumenizmu i teokratycznej Utopii, a poglądami z okresu „eschatologicznego" wyrażonymi w ostatnich dziełach Sołowiowa „rozwiera się niczym nie dająca się zapełnić przepaść" (L. Szestow)19. TOŁSTOJ A ZŁO: „PRZEZ PESYMIZM DO CHRZEŚCIJAŃSTWA" Zagadnienie zła — pisze Zdziechowski — jest tematem wielu powieści Tołstoja20, lecz stało się dlań zagadnieniem egzystencjalnym dopiero w dojrzałym etapie jego życia. Zapisem tych zmagań jest słynna Spowiedź pisarza. Tołstoj doświadczał wówczas egzystencjalnej nudy; świat jawił mu się jako chaos niepowiązanych wyższym Sensem zdarzeń i zjawisk; towarzyszyła wówczas pisarzowi lektura Świata jako woli i wyobrażenia A. Scho-penhauera. Zarówno diagnoza filozofa z Frankfurtu, jak i terapia, jaką proponował, nie były dlań jednak wystarczające i w pełni przekonujące. Świat, jaki ukazuje rozum — dowodzi Tołstoj — to świat podległy zasadzie zła, — miejsce „mniej więcej dwa lata" od daty, kiedy Sołowiow pisał Trzy rozmowy, to z całą pewnością donosi się do wydarzeń związanych z jego ostatnią podróżą do Egiptu. Niezależnie od znanych już i możliwych interpretacji chodzi tu bez wątpienia o osobiste, głębokie duchowe doświadczenia rzeczywistości zła. Bliżej na ten temat zob. G. Przebinda, op. cit., s. 192- 193; K. Moczulski, op. cit., s. 251. 19 L. Szestow, Umozrenije i Apokalipsis. Religioznaja fitosofija XVI. Sołowiowa, w: tegoż, Umozrenije i Apokalipsis, Paris 1964, s. 38. Por. także M. Zdziechowski, Opowieść o Antychryście, w: tegoż, U opoki mesjanizmu, Lwów 1912, s. 114 — 138. Por. także: G. Przebinda, op. cit., s. 192 - 204; J. Krasicki, W cieniu Antychrysta, „Znak" 1986, nr 11 - 12; tegoż, Idea bogoczłowieczeństwa w rosyjskiej myśli religijnej przełomu XIX — XX wieku (O pokusie hi-storyzmu), „Acta Universitatis Nicolai Copernici", „Studia Rosjoznawcze", 1996, nr 310; Idem, Eschatologia i mesjanizm, op. cit., s. 137 - 144. 2(1 Powieścią, w której — wedle Zdziechowskiego — Tołstoj najgenialniej ukazał problem zła moralnego, była Anna Karenina, jej też ukazanie się (1877) poprzedza bezpośrednio publikację Spowiedzi (1878- 1879). Zdziechowski na poparcie tego sądu przytacza pogląd D. Mereżkowskiego, który powtórzył za Dostojewskim, iż »największa tajemnica świata, tajemnica zła wyrażoną w nim została z tak straszną głębokością i siłą, z takim realizmem wykonania«, iż »Europa nie ma potem prawa odmawiać Rosji mocy wygłoszenia nowego własnego słowa«. Por. M. Zdziechowski, Pesymizm, romantyzm, t. 2, s. 83. O „przełomie" w światopoglądzie Tołstoja zob. A. Walicki, op. cit., s. 474 - 483. -216- ----------- W obliczu zła: Marian Zdziechowski i jego rosyjscy mistrzowie ---------- tj. Woli, ale przecież ludzkie sumienie i serce domaga się świata innego. Dlatego Tołstoj ostatecznie pójdzie nie za racją rozumu, który jest instancją zabijającą „sens życia" (smysł żizni), ale za racją sumienia i serca, które jedyne odsłaniają prawdziwy sens istnienia, są zarazem „głosem" Boga w nas; afirmacją Woli Powszechnej, Woli Bożej. Zanim jednakże Tołstoj doszedł do tych stwierdzeń, świat jawił mu się jako całkowicie podległy principium zła. „Życie w swej istocie jest złem"21, pisał, złem jest sama zasada bytu. W istocie, w okresie Spowiedzi Tołstoj zbliżył się nie tylko do stanowiska Schopenhauera, ale i do stanowiska buddyjskiego, w którym samo istnienie jest utożsamione ze złem. Z drugiej jednak strony — jak pisze Zdziechowski — tak przeciwko „absolutnemu pesymizmowi" Schopenhauera, jak i buddyjskiemu „nihilizmowi" mającemu za cel „nirwanę" i negację samej zasady bytu, protestowała wrażliwość moralna. Logicznym wyjściem z tej sytuacji byłoby „samobójstwo", ale pisarzowi nie pozwalała na to afir-macja życia, którego zasadę upatrywał w Bogu22. W końcu, dowodził Tołstoj, jest niewielu ludzi, którzy dochodzą do takich konkluzji jak Scho-penhauer, większość nie zastanawia się nad sensem życia i nie dochodzi aż do tak pesymistycznych wniosków. Czyżby się zatem mylili? Nie; przeciwnie, to oni są bliżsi prawdy, tj. prawdziwego sensu życia. Aby przyjąć ów sens, trzeba jednak wyzbyć się racji rozumu i po prostu życie przyjąć. Zaakceptować, jakim jest. To życie — powiada Tołstoj — jest drogą do poznania prawdy, a nie rozum. Życie jest czymś bardziej pierwotnym niż rozum23. Jak pisze Zdziechowski, Tołstoj obrał „pozytywistyczny" sposób badania dostępnych „faktów" i stwierdził, że ludzie prości, nie zepsuci cywilizacją „wierzą" w Boga, Bóg jest „sensem" ich życia, i poszedł ich śladem. Tołstoj poznał i doświadczył, że tylko Bóg wyzwala z tego zła, jakim jest życie „bez Boga"24, czyli istnienie pozbawione „nieskończonego znaczenia". Konsekwencją praktyczną takiej postawy było nie zaparcie się Woli Życia (Wille zum Leben), jak u Schopenhauera, lecz jej „przeobrażenie". Jak pisze Zdziechowski, „nie zaparcie się" (Verneinung) Woli Życia, które „żywego czyni umarłym", lecz „przeobrażenie" (Um- Por. M. Zdziechowski, Pesymizm, romantyzm, op. cit., s. 22 Por. tamże, s. 94. 23 Por. tamże, s. 95. 24 Por. tamże, s. 96. -217- Jan Krasicki kehr)25 woli ludzkiej, poddanie się Woli Bożej. Królestwo Boże — uczył Tołstoj — nie znajduje się w świecie transcendentnym, nie leży poza historią, lecz jest w nas (por. Łk 18,10). Walka ze złem prowadzi zatem u Tołstoja przez podporządkowanie woli jednostkowej, woli egoistycznej — Woli Powszechnej, będącej w istocie Wolą Boga (wg nakazu modlitwy Pańskiej: „Bądź wola Twoja"). „Wypełnienie nauki Chrystusa możliwym jest dla mnie tylko wtedy — pisał Tołstoj — kiedy przykazanie miłości uznają ludzie za j edyne przykazanie". Odrzucenie zła, to — w przekonaniu Tołstoja — zarazem równoczesny tryumf — zgodnego z nakazami rozumu — Dobra. Praktycznie prowadzi to u Tołstoja poprzez odrzucenie deprawujących instytucji społecznych, z których dwie: „Kościół i Państwo — to dla Tołstoja, powiada Zdziecho-wski — główne źródła zła". Program naprawy społecznej prowadzi przez równoległą krytykę narzędzi deprawacji człowieka oraz rewolucję moralną. Tołstoj jest zwolennikiem rewolucji wewnętrznej; tylko przez zmianę mentalności zło może być zniszczone w zarodku, rewolucje społeczne zamiast likwidować źródła zła, wiodą do jeszcze większej jego eskalacji. Jedynym prawem człowieka wobec zła powinno być nieodpłacanie złem za zło; nie przemoc; lecz „prawo miłości". W zakończeniu powieści Zmartwychwstanie Tołstoja jej bohater, Niechludow, przedstawia kanon tej prawdziwej „rewolucji" w streszczonych słowach z Ewangelii Mateusza. Sprowadza się on do pięciu nakazów (innym ich sformułowaniem jest Kazanie na Górze), wszystkie razem wzięte dają się wyrazić w jednej formule: „A ja wam powiadam, żebyście się nie sprzeciwiali złemu"26. Program walki ze złem u Tołstoja określa Zdziechowski mianem „anar-chizmu chrześcijańskiego" i nie jest wobec niego bynajmniej bezkrytyczny: rn.in. zarzuca mu zupełnie nieliczenie się z realiami życia, „nihilizm" — negację dotychczasowych form kultury i cywilizacji, niezrozumienie dla wartości estetycznych, a przede wszystkim zapoznanie prawdy o onto-logicznym skażeniu świata przez Grzech i Zło. Głosząc swój program, Tołstoj był przekonany, że człowiek jest z natury dobry, winne zła w świecie są jedynie wyalienowane instytucje społeczne, paczące charakter człowieka i czyniące w jego osobowości nieodwracalne spustoszenia; zamiast być źródłem naprawy człowieka, potęgują one jego zepsucie, dają przestrzeń złu. Służą temu represje, aparat ścigania i egzekucji prawa. Wię- 25 Tamże. ' Por. tamże, s. 102. -218- --------- W obliczu zła: Marian Zdziechowski i jego rosyjscy mistrzowie ---------- /.ienia, sądy, instytucje prawne to prawdziwe źródła zła; miast likwidować /.ło, jeszcze je potęgują27. Powołując się na ewangeliczną zasadę „niestosowania przemocy" — pisze Zdziechowski — Tołstoj dopuścił się jednak jawnego nadużycia i wypaczenia przesłania Ewangelii; pominął cały tragizm Upadku człowieka i „skażenia" natury ludzkiej przez Grzech, wziął pod uwagę jedynie możliwość jej moralnego odrodzenia, „zmartwychwstania" (stąd tytuł powieści), a zapoznał ciągłe zagrożenie człowieka upadkiem i Grzechem28. „Natura ludzka wg Tołstoja — pisze Zdziechowski — obdarzona jest przyrodzoną świadomością tego co dobre, a co złe, i zepsutą nie jest; nie ciąży na niej piętno grzechu pierworodnego i jako taka nie potrzebuje laski"29. Tymczasem, powiada Zdziechowski, nie wystarczy sama wiara w odrodzenie moralne człowieka; trzeba wziąć pod uwagę całą prawdę o człowieku30; nie tylko jej stronę pozytywną, ale i negatywną, pesymistyczną. Trzeba wziąć pod uwagę to, że jakby powiedział św. Augustyn: „Człowiek upada z własnej woli, lecz nie może się podnieść własnowol-nie"31. Tołstoj nie dostrzega faktu, że zło ma nie tylko naturę etyczną, ale i metafizyczną, a jego istota pozostaje, tak poza zasięgiem ludzkiej oddolnej praktyki moralnej, jak racjonalnego poznania. W tym miejscu - zauważa Zdziechowski — Tołstoj pozostaje już nie tylko w sprzeczności z duchem Ewangelii, ale i z nauką Schopenhauera; na etapie budowania pozytywnej utopii etycznej (np. dzieło Królestwo Boże w Was, Na czym polega moja wiara?, Ewangelia Jezusa Chrystusa itd.) lektura Schopenhauera pozostała bez śladu32. Por. M. Zdziechowski, Pesymizm, romantyzm, op. cit., t. 2, s. 103. „»Oczyszczoną« / dodatków, przez głupotę ludzką dyktowanych, naukę Chrystusa Tołstoj streści! w następu-picych pięciu przykazaniach wyjętych z V r. Ew. Mateusza: a) nie zabijaj, b) nie cudzołóż (...), c) nie przysięgaj, d) przebaczaj tym, co cię skrzywdzili, e) miłuj nieprzyjaciół swoich. Por. M. Zdziechowski, op. cit., s. 101. Por. także: M. Zdziechowski, Lew Tołstoj i jego Zmartwychwstanie, w: tegoż, U opoki mesjanizmu, Lwów 1912. Por. także: D. Kułakowska, Ewangelia według Lwa Tołstoja, „Studia-Polono-Slavica-Orientalia", Wrocław 1979, nr 5. Por. M. Zdziechowski, Pesymizm, romantyzm, op. cit., s. 102. 29 Por. tegoż, Lew Tołstoj, op. cit., s. 238-242. 30 Por. tamże, s. 230. 31 Por. Św. Augustyn, O wolnej woli, tłum. A. Trombala, w: tegoż, Dialogi filozoficzne, Warszawa 1953, t. 3, s. 164. „Człowiekowi — powiada Ojciec Kościoła — wystarczy tylko chcieć, żeby upaść, ale nie wystarczy mu chcieć, żeby się podnieść". Por. E. Gilson, Wprowadzenie do nauki św. Augustyna, tłum. Z. Jakimiak, Warszawa 1953, s. 199. Por. M. Zdziechowski, Pesymizm, romantyzm, op. cit., s. 102- 103. -219- Jan Krasicki „Nie było dotąd — pisze Zdziechowski — z wyjątkiem Dostojew-skiego, w literaturze świata równie głębokiego znawcy duszy ludzkiej, nie było człowieka, który by tak dokładnie zbadał i tak wstrząsająco ukazał obrzydliwość grzechu, jednak pomimo tego wgłębienia się w kryjówki grzechu i zła, nie ma równego Tołstojowi optymisty pod względem wiary w łatwość zwycięstwa prawdy, której panowanie utrwali wszechpotężny rozum w imię wyrytej w nim woli Boga. Więc — zapytuje Zdziechowski — z jednej strony bezlitosny, z pesymizmem graniczący realizm w pojmowaniu i obnażaniu złości i przewrotności ludzkiej, z drugiej — pro-miennna wiara w bliską jutrzenkę wolności wewnętrznej i prawdy? Jakże tę sprzeczność wytłumaczyć"33. Skąd — pyta Zdziechowski — taki nieograniczony optymizm, skąd ta wiara w człowieka? Skąd — pyta polski myśliciel — „ta pewność, że dobro odniesie zwycięstwo i że na grobie starego porządku nie zapanują nowe namiętności i gwałty? Tego Tołstoj nie wytłumaczył i w tym tkwi niekonsekwencja wielkiego znawcy duszy ludzkiej, niekonsekwencja wynikająca z tego samego co u J.J. Rousseau obłędu wiary w człowieka"34. Tołstoj — powiada Zdziechowski — choć zwalczył w sobie pesymizm i „przez pesymizm" doszedł do chrześcijaństwa, nie objął jednak prawdy chrześcijaństwa w całości; przyjął mianowicie „chrześcijaństwo jako antytezę pesymizmu, jako afirmację pozytywnego ideału Królestwa Bożego przeciw negacyjności nirwany, a nie dojrzał wspólności tu i tam punktów wyjścia, którym jest świadomość potęgi zła i konieczność wyzwolenia. Nie przyjął dogmatu grzechu pierworodnego, w którym pesymistyczna w istocie swojej idea upadku i wyzwolenia znalazła swój złagodzony chrześcijański wyraz"35. Wbrew przekonaniu o tryumfie rozumu i postępie moralnym — pisze Zdziechowski — dogmat grzechu pierworodnego jest „uznaniem siły zła i, co za tym idzie, niemożliwością tu w życiu doczesnym, zupełnego jej zniszczenia [...]"36. Dla Zdziechowskiego cenne jest więc to, że Tołstoj przeszedł „przez pesymizm do chrześcijaństwa", ale pytaniem nie mniej istotnym jest dlań pytanie o to, j akie jest to chrześcijaństwo; co stanowi jego istotę i treść37. 33 Por. tamże, s. 102. 34 Por. tamże, s. 103. 35 Tamże, s. 103 - 104. 36 Tamże, s. 104. 37 Por. tamże. Por. także: D. Kułakowska, Ewangelia według Lwa Tołstoja, op. cit; W.F. Asmus, Lew Tołstoj, Warszawa 1964, s. 54 — 76. -220- -------- W obliczu zła: Marian Zdziechowski i jego rosyjscy mistrzowie ---------- Już w zasygnalizowanych tutaj kilku punktach doktryny etycznej i nauki społecznej Tołstoj jawi się Zdziechowskiemu jako „falsyfikator" Ewangelii dostosowujący jej treści do własnej ideologii, interpretujący prawdy chrześcijańskie w zupełnie dowolny sposób. Rozumowanie Tołstoja — dowodzi Zdziechowski — przebiega w istocie po tej samej linii co reformatorów protestanckich niestrudzenie poszukujących nieskażonej jakoby przez Kościół „pierwotnej" prawdy Ewangelii i pierwotnego, „nie skażonego" jeszcze jakoby wpływami doktryny chrześcijaństwa, ale też nieuchronnie skłaniających się ku herezj i. Tołstoj w poszukiwaniu ewangelicznej „prawdy" wyrywa fragmenty z Pisma Świętego z całości i kontekstu, rozpatruje je poza nauczaniem Kościoła, nadaje im w sposób nie zawsze świadomy nowy, już zaabsolutyzowany sens. Doktryna Tołstoja, mimo swej chrześcijańskiej otoczki i ewangelicznego patosu, jest w istocie „herezją"38. APOKALIPSA A ZŁO, CZYLI O „SFAŁSZOWANYM DOBRU" Postawa Zdziechowskiego wobec doktryny Tołstoja nie była do końca jednoznaczna, była ambiwalentna. Zdziechowski doceniał moralną wartość jego nauki i odcinał się od jej łatwej konfesyjnej krytyki39 płynącej tak /e środowisk katolickich, jak prawosławnych. Z drugiej jednak strony, nie godził się z tymi tezami jego nauki, które w jawny sposób godziły w prawdy wiary, przede wszystkim nie mógł zgodzić się z negowaniem przez Tołstoja „faktu" historycznego istnienia Chrystusa (wyraźny wpływ liberalnej teologii protestanckiej)40, Zmartwychwstania Chrystusa i Jego Boskości41. 38 Por. M. Zdziechowski, op. cit., s. 104. 39 Por. M. Zdziechowski, Lew Tołstoj, op. cit., s. 230-231. Zdziechowski ma tu na uwadze m.in. prace jezuity, ks. J. Pawelskiego. 40 Por. G. Przebinda, Spór z Tołstojem, w: tegoż, Włodzimierz Sołowiow, op. cit., s. 196 — 204. 41 Zdziechowski polemizował korespondencyjnie z Tołstojem w kwestii prawd wiary. I Joszło także do bezpośredniej wymiany poglądów podczas wizyty Zdziechowskiego w Jasnej Polanie. Por. B. Białokozowicz, Lwa Tołstoja związki z Polską, Warszawa 1966, s. 188 - 191; Ulem, L. Tołstoj — D. Makovicky i M. Zdziechowski, „Studia Polono-Slavica-Orientalia", np. cit. Sam Sołowiow nie od razu przystąpił do krytyki poglądu Tołstoja. W obszernym drugim liście do Tołstoja — pisze w swej monografii S.M. Sołowiow — napisanym pomię-il/.y 28 lipca a 2 sierpnia 1894 roku Sołowiow wskazuje na rozbieżności między nimi. „Wszystkie nasze rozbieżności — pisał filozof— można skoncentrować w jednym konkretnym punkcie zmartwychwstaniu Chrystusa. Sądzę, że w pańskim własnym światopoglądzie (jeśli wła- -221- Jan Krasicki Te kardynalne prawdy wiary negowane przez Tołstoja lub podawane przez niego w wątpliwość, a także odrzucenie prawdy o „świecie leżącym w złym" stały się też przedmiotem pryncypialnej krytyki jego poglądów w nauce W. Sołowiowa. Zdziechowski był nie tylko jej sekundantem, ale poniekąd czynnym uczestnikiem. Wprawdzie pociągał go moralny patos nauki Tołstoja, ale wobec argumentów Sołowiowa i wierności zasadom Ewangelii ostatecznie musiał przyznać rację drugiemu. Jak skądinąd wiadomo, w ówczesnej Rosji i w Europie prawdziwe reperkusje i społeczny oddźwięk budziła nie nauka Sołowiowa (w Rosji odnoszono się do niej wręcz wrogo), lecz społeczna i moralna doktryna Tołstoja. Zdziechowski sympatyzując z Sołowiowem, zdawał więc sobie sprawę ze złożoności sytuacji, w jakiej znajdował się ewentualny polemista i antenat Tołstoja. Sam Sołowiow uskarżał się, że łatwiejszą byłaby dlań rozprawa z jawnym przeciwnikiem chrześcijaństwa niż kimś, kto dla przemycenia własnych treści stosuje chrześcijański „kamuflaż". Na poparcie tej sytuacji Zdziechowski cytuje słowa samego filozofa, w których powiada wprost, iż woli od przeciwnika takiego jak Tołstoj „otwartego wroga chrześcijaństwa"42. Aluzje do nauki Tołstoja pojawiają się w wielu wcześniejszych pracach Sołowiowa, ale dopiero w Przedmowie do dziełka Trzy rozmowy Sołowiow nazywa rzecz po imieniu: „rzeczywistym zadaniem polemiki nie jest tutaj ściwie rozumiem ostatnie pańskie utwory) nie ma nic, co nie pozwalałoby uznać prawdy zmartwychwstania, a jest nawet coś, co zmusza do jej »uznania«. Sołowiow — pisze mo-nografista — ma jeszcze nadzieję, że przekona Tołstoja o realności zmartwychwstania Chrystusa. Jednak się myli. Wkrótce gwałtownie poróżni się z Tołstojem i w ostatniej swej pracy, w Trzech rozmowach przedstawia wielkiego pisarza ziemi rosyjskiej jako pozoranta, fałszywego chrześcijanina, ducha antychrysta. Tołstoj — dodaje S. Sołowiow — zawsze traktował Sołowiowa dość chłodno". Por. S.M. Sołowiow, Życie i ewolucja twórcza Włodzimierza So-łowiowa, tłum. E. Siemaszkiewicz, Poznań 1986, s. 315. Na stosunek Tołstoja do Sołowiowa wskazują fragmenty jego korespondencji oraz Dzienników. Por. W.S. Sołowiow, Pisma i pri-łożenije, Briussel 1970; L. Tołstoj, Dzienniki, przeł. M. Leśniewska, Kraków 1973, t. 1-2. Stosunek Tołstoja do faktu Zmartwychwstania Chrystusa najlepiej chyba obrazują jego własne słowa zanotowane przez rozmówcę: „Gdyby mi powiedziano — oświadczył kiedyś Tołstoj — że zaraz tutaj, na tej ławce, zobaczę zmartwychwstałego Chrystusa, nie zainteresowałbym się tym". A o ewangelicznym Łazarzu: „On nigdy nie zmartwychwstał, nie mógł i nie miał po co zmartwychwstać, a gdyby nawet zmartwychwstał, też nic by nas to nie obchodziło". Por. D. Kułakowska, Ewangelia według Lwa Tołstoja, op. cit. (przytoczony dłuższy cytat z książki wg: L.N. Tołstoj, Statji i materiały, VII, Gorkij 1970, s. 167). Zob. także: w tej kwestii: L. Besancon, Tołstojewszczyzna, przeł. z francuskiego M. L., „Zeszyty Literackie" 1990, nr 3. 42 Por. M. Zdziechowski, Opowieść o Antychryście, w: tegoż, U epoki mesjanizmu, op. cit., s. 59. -222- --------W obliczu zła: Marian Zdziechowski i jego rosyjscy mistrzowie ---------- "bulenie rzekomej religii, lecz zdemaskowanie faktycznego oszustwa"43. Toł-¦¦loj zostanie tu ukazany zarówno jako „fałszywy prorok", (por. 1 J 4,9) jak i „fałszywy nauczyciel", „falsyfikator chrześcijaństwa". Najistotniejszy za-i/ut Sołowiowa to ten, że Tołstoj odrzuca Zmartwychwstanie Chrystusa i Je-)'i> zbawczą Ofiarę. Skąd płynie taka postawa? Sołowiow wskazuje, iż aby u/nać potrzebę Zbawienia, trzeba przyjąć prawdziwą, a nie fałszywą, skró-umą perspektywę oglądu rzeczywistości44. Słowem, trzeba wpierw uznać ..takt", że „świat cały pogrążony jest w złu", że jest wydany „mocy Złego", t /nanie tego „faktu" nie jest jednak — jak widać na samym przykładzie I otstoja — sprawą łatwą i oczywistą. Sołowiow przedstawia, dość złożoną, ik- przekonującą argumentację za tym, iż to właśnie nieuznanie stanu upadłości człowieka i świata jest tym decydującym punktem, który — paradoksalnie — uniemożliwia wyzwolenie od zła. Człowiek nie może jednak przyjąć istnienia zła w świecie, nie uznawszy go wewnętrznie; iik uznanie grzeszności, upadłości, jak uznanie potrzeby zbawienia nie mogą l>vć narzucone z zewnątrz, muszą być one aktem wolnej woli człowieka, l>ochodzić z jego moralnej samoświadomości. Jednym słowem, ani nikt nie upada, ani nie może być zbawiony wbrew sobie. W dziele pt. Duchowe podstawy życia Sołowiow pisze, iż „chrześci-i.uistwo pojawiło się jako dobra nowina dla całego świata" i jest to Orędzie u tym, że wprawdzie świat cały jest „pogrążony w złu", ale zarazem podlega wyzwoleniu od zła. Aby jednak właściwie zrozumieć sens ..Dobrej Nowiny" trzeba przyjąć całą prawdę o świecie i człowieku. Ewangelia jest Dobrą Nowiną, ale zarazem poświadcza swoim autorytetem niezbitą prawdę: „Zło stanowi fakt ogólnoświatowy, albowiem wszelkie życie w przyrodzie zaczyna się od zażartej walki, swoją kontynuację znajduje w cierpieniu i poddaństwie, a kończy się śmiercią i rozkładem"45, len „fakt powszechny" — pisze Sołowiow — jest uważany za „prawo", ale prawo to w istocie jest „bezprawiem", daje ono legitymację istnienia icdnej istocie, a odmawia jej innej: „skoro ja istnieję, tobie nie wolno istnieć"46. „Prawem przyrody" jest niszczenie innych i bycie niszczonym przez innych. Takie życie, „życie przyrody", powiada Sołowiow, życie 43 W. Sołowiow, Trzy rozmowy, op. cit., s. 16 - 17. Por. także: M. Zdziechowski, Opowieść • Antychryście, op. cit., s. 122. Por. W. Sołowiow, Duchowe podstawy życia, w: tegoż, Wybór pism op cit t 1 s 59 45 Tamże. 46 Tamże. -223- Jan Krasicki W obliczu zła: Marian Zdziechowski i jego rosyjscy mistrzowie jako multiplikacja istnień, panowanie prawa gatunku nad prawem o s o h v jest jednak życiem „złym", gdyż „zasadza się na egoizmie". W istocie prawo to jest „prawem Grzechu"47. Oczywiście, że na samej takiej konstatacji Sołowiow zatrzymać się nic mógł. Poszukiwał wszak innego prawa, Prawa Życia. Prawu Życia ostatecznie znajduje swoją dźwignię w zupełnie innym porządku niż porządek przyrodniczy, tj. w porządku duchowym, pozanaturalnym nadprzyrodzonym. Jak pisze Zdziechowski, to Sołowiow, a nie Tołstoi w swoich poglądach sięga istoty zła, dostrzegając je w samych on tycznych strukturach bytu. Różnica pomiędzy Tołstojem a Sołowiowem polega na tym, iż Tołstoj w swoim planie unicestwienia zła zakłada tylko fenomenalność i pasy wność zła oraz współ-odpowiadającą mu pasywność i fenomenalność dobra. Tymczasem, w dziełku Trzy rozmowy Sołowiow na materiale empirycznym, historycznym oraz na wymownych przykładach z Ewangelii udowadnia, że zło ma charakter bynajmniej nie tylko pasywny, ale i czynny. Gdyby rozumowanie Tołstoja (jego rzecznikiem jest w utworze Książę), trafiało w istotę zła, także jego rozwiązanie byłoby słuszne: zło w swej istocie jest bierne, zło istnieje i tylko wówczas powstaje, kiedy na zło odpowiadamy złem. W konsekwencji Zło zniknie wówczas, kiedy ludzie powstrzymają się od aktów — z ludzkiego punktu widzenia — mo ralnie złych. Wynikałoby z tego, że — „zło nie ma własnej rzeczywistej siły"48. Jest jednak całkiem odwrotnie: mimo że Chrystus przerwał krąg zła i przemocy i nawołuje do tego swoich uczniów, zło ciągle tryum fuje w świecie; zbawczy czyn Chrystusa i Jego Ofiara nie przerywają wcale istnienia i działania zła w świecie. Zło w świecie jest aktywne i nadal „panuje". Na tym też polega, jeśli odwołać się do słów Ewangelii, „pano wanie ciemności" (por. Łk 22,5). Rozumowanie Tołstoja — pisze Zdzie chowski — Sołowiow doprowadza do „absurdu"49, wykazując jego nie racjonalność i nielogiczność. Słusznie pisał G. Florowski, iż stanowisko Tołstoja to w istocie „pozy- 47 Tamże, s. 60. 48 Por. M. Zdziechowski, op. cit., s. 124. Por. także: J. Krasicki, W cieniu Antychrysta, op. cit., G. Przebinda, Spór z Tołstojem, op. cit., s. 199. Wokół doktryny Tołstoja o „nie sprzeciwianiu się złu złem" toczy się w istocie nadal nie zakończona polemika. Por. np. I.A. Iljin, O soprotiwleniju złu siłoju, Bierlin 1925; N.P. Połtorackij, I.A. Iljin i polemika wokrug jego ideii o soprotiwleńju złu siłoj, London (Kanada) 1975. 49 Por. M. Zdziechowski, Opowieści o Antychryście, op. cit., s. 124. tywizm etyczny". Dzisiaj powiedzielibyśmy, iż Tołstoj w swoim rozumo-•• aniu stosuje się całkowicie do zasady, którą L. Kołakowski określił jako i rgułę fenomenalizmu"50. Zgodnie z nią badając dany przedmiot, pozosta-i iny w obrębie samych wykrywalnych i stwierdzonych w fenomenach, u- „zjawiskach" danych, nie doszukując się żadnej istoty poza /1 awiskami. Argumentacja Sołowiowa dowodzi jednak, że nie sposób poprzestać — chcąc wyjaśnić to, co jest d a n e w fenomenach dobra i /.ła — tylko pozostając na nich samych. Błędność stanowiska Tołstoja założona jest w samym punkcie wyjścia, albowiem już sama interpre-i.icja tych zjawisk, zakłada wykroczenie poza nie. „Reguła liTiomenalizmu" jest u Sołowiowa odrzucona w punkcie wyjścia; u Tołstoja I'odniesiona zostaje do rangi jedynej zasady hermeneutycznej, eksplikatyw-ncj. Dlatego też, ze względu na noumenalność tak zła, jak i dobra nieodzowne jest — dowodzi Sołowiow — dołączenie do dwu czynników, piyy których upiera się Książę z Trzech rozmów, a więc „rozumu i sumienia", czynnika „trzeciego", a tym właśnie czynnikiem jest pozaświatowe, noumenalne Dobro (a więc także — ze względu na ontyczną i moralną symetryczność" Dobra i Zła, i pozaświatowe, noumenalne zło). Dlatego u/., wbrew temu co sądzi Tołstoj, wbrew jego nihilistycznej i pacyfistycznej ideologii „niesprzeciwiania się złu złem" — powiada Sołowiow — Do-Ito, aby było zwycięskie nie może być bierne. Dobro musi być .iktywne oraz „natchnione"51, a więc zakotwiczone w nadprzyrodzonym, metafizycznym Dobru, które jest w istocie Bogiem. Człowiek „dobry" to /atem nie ten, który kieruje się „rozumem i sumieniem" (Tołstoj), ale jest kierowany przez Dobro. Dobry to ten, który sam „żyje w Dobru". I tylko ten kto żyję w Dobru, a więc w Bogu, kto żyje Jego Życiem, H'st wykonawcą Dobra i prawdziwie wypełnia Wolę Bożą. Samo „sumienie i rozum" mogą prowadzić na manowce, a znakomitym przykładem i ofiarą tych błądzeń jest sam Tołstoj i jego wyznawcy. Dobro — powiada Sołowiow — może być przedmiotem manipulacji i tak właśnie czyni Tołstoj, kiedy odrywa Dobro od Prawdy. Wyodrębnia on z Platońskiej transcendentalnej triady tylko Dobro i nadaje mu status niejako samoistny. Tak oto Dobro staje się czym innym, niż jest w swej istocie. Dobro tymczasem tylko wówczas pozostaje tym, czym jest 50 Por. L. Kołakowski, Filozofia pozytywistyczna, Warszawa 1966, s. 10- 18. 51 Por. W. Sołowiow, Trzy rozmowy, op. cit., s. 116 (cały dalszy tok naszego rozumowania upiera się na Rozmowie trzeciej) . Por. także: G. Przebinda, op. cit., s. 200-201. -224- -225- Jan Krasicki (a więc Dobre m), kiedy pozostaje wjedności z Prawdą i Pięknem. Dobro oderwane od Prawdy (i Piękna) staje się „imitacją", „podróbką", „falsyfikatem" Dobra52. Jako takie jest już jednak czymś, co pod „maską" Dobra może skrywać zupełnie inne treści. W Trzech rozmowach i innych dziełach filozoficznych właśnie takie „sfałszowane dobro" jest zwiastunem Antychrysta. Dobro bez Piękna jest „bezsilne", a Dobro bez Prawdy może być dobrem „fałszywym", „kłamliwym". I, o ile pierwsze sprawia, że Dobro nie ma właściwej sobie mocy, o tyle drugie jest jeszcze groźniejsze: Dobro poza Prawdą, to Dobro poza egzystencjalnym i moralnym wyborem dobra i zła, wyborem między Prawdą a fałszem. Właśnie to dobro, dobro poza osobowym, ludzkim wyborem dobra i zła, jak żadne inne, bywa i może być Dobrem manipulowanym. Może być ono złem narzuconym z zewnątrz i czynić człowieka przedmiotem manipulacji, anonimowych zewnętrznych sił, działających w świecie w imię jakiegoś wyższego, rzekomego „Dobra", np. dobra „ludzkości", Postępu itd. Takie „Dobro" jest w istocie tym Dobrem, którym będzie mamił Antychryst53. Pozornie pozostaje ono „chrześcijańskie", włączone w porządek wartości humanistycznych, emancypacji moralnej; religii, Postępu, w swej istocie jest jednak odarte ze swej transcendentnej „Mocy", jedynej „Mocy", która nadaje mu siłę Prawdy. Takie „sfałszowane dobro", to jakby znieczulający zastrzyk dla świadomości chrześcijańskiej. Oznacza to w konsekwencji, że nie każde dobro — wbrew temu co powiada Tołstoj — jest w swej istocie „dobre". Dobrem jest tylko to Dobro, które „pochodzi od Boga"54. Dobro zafałszowane — powiada A. Besancon — ma dla Sołowiowa „posmak końca świata"55. Tołstoj jest jednak tak „uwiedziony" dobrem — powie M. Bierdiajew — że nie widzi problemu dobra56 (i wiążącego się z nim — problemu zła). Rzeczywisty problem zła i dobra dostrzegł u końca swej drogi Sołowiow, ale jak widzieliśmy, zanim to się 52 Por. W. Sołowiow, O falsyfikatach, w: tegoż, Wybór pism, op. cit., t. 1, s. 155 - 168. 53 Por. W. Sołowiow, op. cit., s. 149. 54 Por. A. Besancon, Sfałszowane dobro, tłum. W. Prus, „W drodze" 1989, nr 6 (fragm. książki La falsification du Bien, Soloviev et Orwell, Paris 1985). 55 Por. W. Sołowiow, Oprawdanije dobra, w: tegoż, Sobranije soczinienij, Briussel 1996, t. 8, s. 163 - 226. 56 Por. M. Bierdiajew, Duchy rosyjskiej rewolucji, w: Rosyjska filozofia religijna, Warszawa 1989, s. 38. -226- W obliczu zła: Marian Zdziechowski i jego rosyjscy mistrzowie siało — filozof, jak napisał jeden z badaczy, przez lata „żył tak, jak gdyby w religii chrześcijańskiej był tylko Chrystus, a nie było Szatana", nie było ii rama tu dobra i zła, nieustannego wyboru między dobrem a złem, mię-d/.y prawdą i jej imitacją. Potwierdza to zarazem zdanie samego Sołowiowa, tj. że „czyste kłamstwo może być pociągające tylko w piekle, a nie w ludzkim świecie'57; najgorszym wrogiem prawdy — przynajmniej na lym świecie — nie jest kłamstwo, ale „półprawda"; najgorszym wrogiem chrześcijaństwa nie jest czysty ateizm czy „czysta" bezreligijność, ale pseu-doreligia, religia fałszywa, „fałszywe" chrześcijaństwo. I w istocie, na tym polega prawdziwa „pokusa" chrześcijaństwa. Na tym też polega sens „fałszywego" chrześcijaństwa Tołstoja i nieodzowność jego demaskacji. FILOZOFIA ŻYCIA CZY ŚMIERCI („POCAŁUNEK TOŁSTOJA")? Złem największym, złem „w samym sobie" była dla Sołowiowa „śmierć". Tylko śmierć jest niedostępna i niezwyciężona, zatem śmierć jest „panią śmierci i życia". „Świat to jej królestwo", śmierć to zasada świata. Śmierć jest tym jedynym złem, nad którym człowiek nie ma żadnej władzy. Ale — dowodzi Sołowiow — Chrystus przez swoje Zmartwychwstanie te zasadę zła pokonał. Nad śmiercią człowiek nie ma mocy, ale ma ją Hóg i mocą tą dzieli się z człowiekiem, okazuje ją w działaniu. „Dowodem" tej mocy jest Zmartwychwstanie Chrystusa58. Przyjąwszy te stwierdzenia, nie sposób już nie uznać, iż Tołstoj stawiając się poza rzeczywistością Zmartwychwstania, stawia się zarazem poza rzeczywistością Życia, a jego filozofia, wbrew temu co sam głosi, nie jest „filozofią życia", ale jest filozofią podległą „prawu śmierci". W sensie praktycznym Tołstoj, głosząc moralne odrodzenie człowieka, opowiada się zatem przeciw możliwości jego duchowego odrodzenia (por. słowa Pisma: „Jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego" — J 3,5). Redukując Chrystusa Zbawiciela do wymiaru Wzoru moralnego, głosząc tylko moralne „zmartwychwstanie" człowieka, Tołstoj, w istocie, stawia się poza rzeczywistością prawdziwego, historycznego Zmartwychwstania i jego owoców. Jego duchowy pacyfizm, abnegacja i nihilizm stawiają go w istocie poza ' Por. W. Sołowiow, O pokusach, w: idem, Wybór pism, op. cit., t. 1, s. 151. ! Por. M. Zdziechowski, op. cit, s. 126- 127. -227- Jan Krasicki centralną i największą prawdą chrześcijaństwa. Nic też dziwnego, że w świetle zbawczego wydarzenia Chrystusa mógł Sołowiow poczytywać filozofię Tołstoja nie tylko za „fałszowanie" chrześcijaństwa, za filozofię duchowego nihilizmu i abnegactwa, ale wręcz za „filozofię śmierci". „Tołstoj — napisał M. Bierdiajew — to prawdziwy truciciel zdrojów życia"59, a pod tezą tą mógłby się podpisać zarówno Sołowiow, jak i Zdzie-chowski. Zmartwychwstanie to, wbrew temu co sądzi liberalna krytyka protestancka, pod wpływem której pozostawał Tołstoj — pisze Sołowiow — nie „mit", to „logika"60. To historyczny „fakt", mający dla człowieka ostateczne i rozstrzygające znaczenie. Sołowiow pisał: „gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, zło nadal triumfowałoby w świecie", a także: „A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał — powiada Apostoł — daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara" (por. 1 Kor. 15,17). Ale — powiada Sołowiow — „Chrystus zmartwychwstał", co ze szczególnym upodobaniem podkreśla Liturgia Wielkiej Nocy (Christos woskres) i jest to największa prawda chrześcijańska i zarazem historyczny fakt. Wokół niego też skupia się cała sofiologia Sołowiowa i jego uczniów. Pelagianizm Tołstoja, jego racjonalistyczny moralizm redukujący Chrystusa do moralnego Wzoru ludzkości w świetle krytyki Sołowiowa nie są chrześcijaństwem, chociaż za chrześcijaństwo się podają. Są jawną a post azją. Chrystus po fakcie swego Wcielenia i Zmartwychwstania — wbrew temu co sądzi Tołstoj — nie jest tylko jednym z Nauczycieli ludzkości, ale Kimś kto ma „absolutne roszczenie"61 względem każdej osoby ludzkiej, względem każdego człowieka. Jest Panem Życia i śmierci. W tym kontekście Chrystus Tołstoja jest właściwie Antychrystem. Na poparcie tego Zdziechowski cytuje słowa z listu św. Jana, które dla Sołowiowa są równocześnie i anatemą, i probierzem prawowierności chrześcijańskiej: „Kto jest kłamcą, jedno ten, który przy, iż Jezus nie jest Chrystusem? Ten jest Antychryst, który przy Ojca i Syna"62. Tołstoj, który przeczy jedności Chrystusa z Bogiem Ojcem, przeczy zarazem Jego Synostwu i Bóstwu. Aby być chrześcijaninem, nie wystarczy w Chry- 59 Por. M. Bierdiajew, op. cit., s. 40. 60 Por. M. Zdziechowski, Pesymizm, romantyzm, op. cit., t. 1, s. 341; tegoż, Opowieść o Antychryście, op. cit., s. 126. 61 Por. W. Kasper, Jezus Chrystus, przeł. B. Białecki, Warszawa 1983, s. 96 i n. Na temat postawy Sołowiowa wobec Chrystusa, zob. np. X. Tilliete, Chrystus filozofów. Prolegomena do chrystologii filozoficznej, tłum. A. Ziernicki, Kraków 1996, s. 182- 185. 62 Por. M. Zdziechowski, Opowieść o Antychryście, op. cit., s. 122. -228- W obliczu zła: Marian Zdziechowski i jego rosyjscy mistrzowie stucie uznać Nauczyciela, trzeba w Nim uznać Boga i Zbawcę, przyjąć Prawdę, że „Słowo stało się Ciałem"63. Fałszywy Chrystus z Krótkiej powieści o Antychryście posiada niemal wszelkie cechy „chrystusowe", humanitaryzm, człowieczeństwo, akceptuje ludzkie słabości i grzechy, choć jednak powołuje się na naukę Chrystusa, to w jego rękach Dobro obraca się w zło, a Ewangelia staje się „antyewangelią". Taki jest też najgłębszy sens idei „antychrystycyzmu". „Według Pisma Świętego — pisze Zdziechowski — ostatnim aktem tragedii dziejowej będzie antychrystycyzm. Ale nie będzie on, zdaniem Sołowiowa, wypływem ani obojętności religijnej, ani materializmu, ani jakiejkolwiek negacji chrześcijaństwa, lecz będzie sa-mozwaństwem religijnym, gdy imię Chrystusa przywłaszczą sobie takie siły w ludzkości, które i treścią, i formą obce są Chrystusowi i istocie Jego nauki"64. Czy w świetle tych słów -— zapytuje Zdziechowski — nauka Tołstoja nadal pozostaje nauką chrześcijańską? Czy Tołstoj istotnie był chrześcijaninem? Zdziechowski napisał kiedyś, iż W. Rozanow w swoim chrystianizmie zachowuje się tak, jak zachował się zdradzający Chrystusa niegdyś Judasz, składając pocałunek na Jego policzku i mówiąc: „Mistrzu!". Otóż, tak dla Sołowiowa, jak i Zdziechowskiego podobnie postępuje Tołstoj. Nie wystarczy powiedzieć: „Mistrzu"; trzeba jeszcze „zachować Jego naukę" (J 8, 31) oraz „trwać w Jego miłości" (J 15, 10). KONKLUZJA Konkludując, powiedzieć można, iż rozstrzygnąć kwestię, czy człowiek może o własnych siłach odrodzić się moralnie, „zmartwychwstać", to w istocie odpowiedzieć na pytanie o to, czy człowiek sam o własnych siłach może duchowo żyć. Odpowiedź Zdziechowskiego i Sołowiowa jest jednoznaczna i w istocie taka sama, jaką daje chrześcijaństwo i Kościół Powszechny od prawie dwóch tysięcy lat (innej zresztą dać nie może) i jed- Zdziechowski podziela tutaj postawę, która wspólna jest i Sołowiowi, i Dostojewskiemu. Dostojewski, który w przeciwieństwie do Tołstoja uznawał jako realne Zmartwychwstanie Chrystusa i często temu dawał wyraz, twierdził, iż błędne jest przekonanie, że „wystarczy wierzyć w moralność Chrystusa, aby być chrześcijaninem [...] Nie, a właśnie wiara w to, że Słowo stało się ciałem". Por. N. Łosskij, Dostojewskij i jego christijanskije ponimanije, w: Idem, Bog i mirowoje zło, Moskwa 1994, s. 126. 64 Por. M. Zdziechowski, op. cit., s. 128-129. -229- Jan Krasicki noznacznie wskazuje na Tego, który powiada o sobie: „JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM I ŻYCIEM". Odpowiedź Tołstoja jest inna. Nie trzeba ukrywać, iż bliska jest ona wizji świata, z którym tak bardzo żeśmy się oswoili, przyjęli za własny, świata tzw. „bezwyznaniowego chrześcijaństwa", świata post mortem Dei, świata „postępowego", liberalnego chrześcijaństwa; świata, który może się w równej mierze obejść tak bez Zła i Szatana, jak i „bez Boga". Świata — jak powiedzieliśmy — jakże nam bliskiego i znanego, za którym Zdziechowski i Sołowiow potrafili już jednak dostrzec — tylko w sobie znany sposób — „cień" nadchodzącego Antychrysta. W walce ze złem, w którym „leży świat" i które objawi się u końca czasów65, nie wystarcza ludzka etyka i wypełnianie nakazów rozumu; potrzebna jest czynna Moc osobowej Miłości. Moc Wcielonego Słowa. Inaczej historia jednostkowego człowieka zamienia się w opowieść „idioty", a historia ludzkości pozostaje ciągle bez swego Zakończenia. 65 „Antychryst jest problemem metafizyki historii. Antychryst nie jest objawieniem tego starego zła, które daje się wyśledzić od pierwszych dni ludzkiej historii, lecz zła naszego, zła przychodzącego wieku, który będzie o wiele straszniejsze od przeszłego", Por. M. Bierdiajew, Smysł istorii, s. 244 - 245. IDEE BOLSZEWIZMU W KATOLICKIEJ MYŚLI FILOZOFICZNO-SPOŁECZNEJ DRUGIEJ RZECZPOSPOLITEJ Edward Jeliński Sytuacja w Rosji Radzieckiej, proces kształtowania się nowego ustroju państwowego, doktryna bolszewizmu były przedmiotem uwagi całej po-litycznej i intelektualnej Europy międzywojennej. To zainteresowanie trafnie oddawała opinia znanego filozofa rumuńskiego mieszkającego we Francji, Emila Ciorana, który pisał w 1960 roku: „Podczas gdy narody zachodnie wyniszczały się w walce o wolność, a jeszcze bardziej w wolności zdobytej (nic tak nie wyczerpuje jak wolność, którą się posiadło, lub jak nadmiar wolności), naród rosyjski cierpiał bez trwonienia sił; trwoni się je bowiem tylko w historii, a że on był z niej wykluczony, musiał /.nosić nieuchronnie narzucony mu system despotyczny: istnienie ciemne, wegetatywne, które pozwoliło mu się wzmocnić, nabrać energii, zgromadzić zasoby i ze swego zniewolenia czerpać maksimum korzyści biologicznej. [...] Ta szczęśliwa bierność zapewniła Rosjanom ich obecną przewagę, owoc historycznego zapóźnienia. Wszystkie przedsięwzięcia Europy krążą wokół Rosjan, bez względu na to, czy są im przychylne czy wrogie. [...] Ostatecznie liczy się, by ustrój był rosyjski i całkowicie zgodny z tradycjami kraju. Czy nie mówi wiele fakt, że Rewolucja, wyrosła w prostej linii z teorii okcydentalnych, coraz bardziej kierowała się ku ideom sło-wianofilskim? Naród, który jest skądinąd, przedstawia me tyle pewną sumę idei i teorii, co obsesji: obsesje Rosjan, obojętnie jakiego by byty rodzaju, zawsze są te same lub chociaż sobie pokrewne. Czaadajew, który swemu narodowi nie przyznawał najmniejszej zasługi, i Gogol bezlitośnie z niego szydzący, byli do niego równie przywiązani, co Dosto- -231- Edward Jeliński jewski"1. Z opinią Ciorana koresponduje teza wybitnego polskiego historyka, B. Zientary, o ukształtowaniu się rosyjskiego systemu politycznego za czasów panowania Katarzyny II. Polityka ekspansji terytorialnej, nacjonalizm połączony z mitem o historycznym przeznaczeniu Rosji (wpływ ideologii „Trzeciego Rzymu"), pogląd o zasadniczo odmiennym rozwoju społecznym Rosji, to wszystko razem opóźniało proces przenikania demokratycznych i liberalnych idei Zachodu2. To akcentowanie związków Rosji z Zachodem i konsekwencji z tego wynikających, doszukiwanie się specyfiki jej rozwoju znajdowało też miejsce w pisarskim dorobku politycz-no-społecznym II Rzeczpospolitej. Historyczne i bieżące wydarzenia zza wschodniej granicy budziły spore zainteresowanie, w tym też środowiska katolickiego. Sprawie Rosji bolszewickiej poświęcali sporo uwagi uczeni skupieni na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (m.in. ks. A. Szymański, ks. J. Pastuszka, I. Czuma). Zainteresowany tą problematyką był też „Przegląd Powszechny", czasopismo wydawane przez jezuitów (np. artykuły J. Skaliń-skiego, A. Niesiołowskiego, H J. Korybuta-Woronieckiego, ks. E. Kosibo-wicza, ks. J. Urbana). Pojęcie bolszewizmu — z uwagi na swoje konotacje polityczne i ideologiczne — było interpretowane w różnych środowiskach, nie tylko katolickich, na wiele sposobów. Na ową niejednoznaczność terminologiczną miała m.in. wpływ sytuacja w II Międzynarodówce na początku XX wieku oraz w rosyjskim ruchu robotniczym. Próbą uporządkowania tej kwestii jest wydany ostatnio artykuł R. Stobieckiego, który dokonuje tego w oparciu o analizę dyskusji, jaka toczyła się wśród bolszewików w Rosji Radzieckiej3. Polska myśl katolicka interpretowała bolszewizm zarówno od strony teorii, jak i praktyki. Przedmiotem jej zainteresowania były poglądy, opinie składające się na doktrynę, ideologię bolszewicką. Obok tego rozpatrywała bolszewizm jako praktykę, tzn. analizowała dzieje ruchu bolszewickiego, a konkretnie partii bolszewickiej (jej postępowanie bieżące, podejmowane decyzje polityczne). Próbując dookreślić istotę bolszewizmu, zastanawiano się nad jego genezą. Ignacy Czuma (1891 - 1963) dopatrywał się przyczyn bolszewizmu w zerwaniu związków cywilizacyjno-kulturowych Rosji z Za- 1 E. Cioran, Historia i utopia, Warszawa 1997, s. 25. 2B. Zientara, Dawna Rosja. Despotyzm i demokracja, Warszawa 1995, s. 137. 3 Zob. R. Stobiecki, Bolszewików portret własny. Z dziejów pierwszych radzieckich sporów wokół pojęcia bolszewizmu, w: W kręgu historii, historiografii i polityki, Łódź 1997, s. 209-223. -232- Idee bolszewizmu w katolickiej myśli filozoficzno-społecznej chodem. Jego zdaniem, Rosja zerwała „[...] związek z Zachodem średniowiecza, kwitnącego w szczegółowe nauki i normatykę życia społecznego, czyli w naukę, która zapada w duszę i umysł, przedstawiając ściśle określone rozumowo formy działania i zachowania się społecznego człowieka. W tym znaczeniu, a w związku z odrębnością nieokreślonego rozumowo zachowania się religijnego człowieka Rosji, na co zapewne złożyła się także kilkuwiekowa niewola tatarska, wsączająca filozofię apatii, bierności [...], Rosjanin religijny jest anormatywny, aformalny, skłonny do mistycyzmu, ale nie w znaczeniu zachodniego Kościoła, lecz raczej według pojmowania wschodniego, umie wierzyć, lecz nie umie zająć stanowiska życiowego. [...] Izolacja Moskwy od średniowiecznego Zachodu, jego dyskusji, św. Tomasza, Dantego, epoki integralnej myśli teologicznej, pozostawiły Rosję w pozycji twierdzy głównie rytualizmu i liturgiki, przy czym wielkie siły religijne narodu rosyjskiego pozostały poniżej poziomu myślowego epoki [...]. Tymczasem katolicyzm ciągle z tym pochodem myśli idzie w parze, jeśli go nawet poszczególnymi okresami nie wyprzedza. 1'onieważ zaś Rosja od wieków tam, gdzie idzie o przyjęcie wpływów Zachodu katolickiego, nastawia się nieprzyjaźnie, niechętnie, zatem też cały związek z Zachodem, jaki rozpoczyna się dla niej od Piotra Wielkiego, icst recypowaniem, wchłanianiem tych pierwiastków Zachodu, który nazwaliśmy Zachodem zbuntowanym, Zachodem zepsutym"4. Tak oto izola-ijonizm kulturowo-cywilizacyjny Rosji do końca XVII wieku, otwarcie na Zachód od czasów Piotra Wielkiego, przejmowanie idei Oświecenia (zwłaszcza naturalizmu, racjonalizmu i ateizmu) przez część inteligencji rosyjskiej zadecydowały o powstaniu bolszewizmu jako „życiowego ekstraktu filozofii załamanej moralno-religijnej części Zachodu". Czuma doszukiwał się źródeł bolszewizmu nie w Rosji, jej życiu wewnętrznym (stosunkach społecznych, politycznych, kulturowych), ale przede wszystkim na Zachodzie. Bolszewizm traktował jako rezultat „rozkładu moralno-filozoficznego człowieka" Zachodu, jako wynik „ateistycznego racjonalizmu", któremu — według niego — zawdzięczamy jego powstanie w proporcji 9:10. Ta argumentacja, treści w niej zawarte przypominają nam stary spór między okcydentalistami .1 słowianofilami. Aczkolwiek Czuma podkreślał, że bolszewizm był kon-'-i-kwencją upadku moralno-religijno-filozoficznego Zachodu, a nie całokształtu dorobku cywilizacyjno-kulturowego (zachodniej) Europy. Nie na-U-ży zatem szerzyć postawy niechęci i nienawiści wobec całej kultury eu- 4 J. Czuma, Filozoficzne punkty styczne Zachodu i bolszewizmu, Lublin 1930, s. 20 — 21. -233- Edward Jeliński Idee bolszewizmu w katolickiej myśli filozoficzno-spotecznej ropejskiej, jak to czynili — zdaniem Czumy — zwolennicy „eurazjani-zmu". Odrzucić to, co chore i dekadenckie w kulturze europejskiej, co zrodziło bolszewizm. Pozostawić to, co wartościowe, co związane jest z chrześcijaństwem, z dorobkiem kultury katolickiej. Wskazując na te trwałe wartości kultury europejskiej, Czuma krytycznie odnosił się do tych wątków koncepcji „eurazjanizmu", które nawiązywały do totalnej krytyki Zachodu i szukały dróg wyjścia tylko w kulturze „rosyjsko-turańskiej". Abstrahując od oceny poglądów Czumy dotyczących genezy bolszewizmu, wypada w tym miejscu przypomnieć wypowiedź J.M. Bocheńskiego (1902 - 1994) z 1986 roku na temat odrębności rosyjskiego świata wartości. Bocheński podzielał punkt widzenia J. Kucharzewskiego (1876-1952) i F. Konecznego (1862- 1949). Zgadzał się co do istnienia różnic między Rosją a Zachodem. Doszedł do wniosku, „[...] że cechą Zachodu jest uznanie kilku wartości nieobecnych w Rosji. Są to: uznanie człowieka za najwyższe dobro i cel polityki; budowanie stosunku do świata w oparciu o doświadczenie, a nie ideologię; wreszcie pluralizm — polityczny, ekonomiczny i religijny"5. Wracając do genezy bolszewizmu, należy stwierdzić, iż w polskiej myśli katolickiej w międzywojniu przeważał pogląd prezentowany przez Czumę. Dostrzegano rosyjskie podłoże bolszewizmu, ale nie przypisywano mu większego znaczenia. Jest ono, jak to pisał ks. A. Szymański (1881 - 1942), „[...] okolicznością, która sprawia, że umysłowość socjalistyczna znalazła podatny grunt w Rosji i że tak łatwo przyjęła się tam praktyka socjalistyczna"6. Polska myśl katolicka w poczynionych charakterystykach bolszewizmu analizowała go prawie zawsze zarówno zwracając uwagę na teorię, jak i na praktykę. Wskazywano na bolszewizm jako wielki ruch ideowy, system polityczno-gospodarczy, światopogląd prezentujący nowy zestaw norm i zachowań moralnych, a także nową „religię". Zdawano sobie sprawę z ideowej fascynacji Rosją Radziecką jako symbolem nadziei szerokich mas na realizację nowego, lepszego życia. Analiza bolszewizmu jako teorii była konsekwencją tezy o znaczeniu teorii (idei) dla praktyki, tezy, którą — jak to często podkreślano — podnosili w swoich wywodach K. Marks oraz W. Lenin. „Teoretyczne uza- sadnienie ideowe", o którym pisał ks. J. Pastuszka (1897 - 1989)7, doskonale rozumieli twórcy marksizmu jako pierwszy etap, uzasadnienie i kierunek rozwojowy czynu (praktyki). Teoria miała służyć edukacji ideowej (klasowej) rzesz robotniczych, miała przyczynić się do rozwoju świadomości szerokich mas, co było jednym z zasadniczych celów taktyki bolszewickiej. Ta trafna jej ocena korespondowała z wypowiedzią Lenina, który pisał: „Współczesna świadomość socjalistyczna może powstać tylko na podstawie głębokiej wiedzy naukowej. W rzeczy samej współczesna nauka ekonomiczna jest w takim samym stopniu warunkiem produkcji socjalistycznej, jak, powiedzmy, i współczesna technika, proletariat zaś przy najlepszych chęciach nie może stworzyć ani jednej, ani drugiej, obie wynikają ze współczesnego procesu społecznego. Nosicielem zaś nauki nie jest proletariat, lecz inteligencja burżuazyjna: w głowach poszczególnych członków tej warstwy powstał wszak również socjalizm współczesny i dopiero przez nich został udzielony wyróżniającym się pod względem swego rozwoju umysłowego proletariuszom, którzy następnie wnoszą go do walki klasowej tam, gdzie powstają na to warunki. Tak więc świadomość socjalistyczna jest czymś z zewnątrz wniesionym do walki klasowej proletariatu, a nie czymś powstałym z niej żywiołowo". I dalej: „Historia wszystkich krajów świadczy o tym, że wyłącznie o własnych siłach klasa robotnicza jest w stanie wypracować tylko trade-unionistyczną świadomość, tj. przeświadczenie o konieczności zrzeszania się w związki, prowadzenia walki przeciw przedsiębiorcom, domagania się od rządu, aby wydał te czy inne niezbędne dla robotników ustawy itp. Natomiast nauka socjalizmu wyrosła /, tych teorii filozoficznych, historycznych, ekonomicznych, które zostały wypracowane przez wykształconych przedstawicieli klas posiadających, przez inteligencję. Pod względem swej sytuacji społecznej twórcy współczesnego socjalizmu naukowego, Marks i Engels, sami również należeli do inteligencji burżuazyjnej. Ściśle tak samo i w Rosji teoretyczna nauka socjaldemokracji powstała zupełnie niezależnie od żywiołowego wzrostu ruchu robotniczego, powstała jako naturalny i nieunikniony rezultat rozwoju myśli wśród inteligencji rewolucyjno-socjalistycznej"8. Akcentowanie roli i znaczenia teorii dla praktyki przez Lenina i jego zwolenników było związane z traktowaniem bolszewizmu (komunizmu) jako „nauki". Myśl kato- 5 Między Logiką a Wiarą. Z Józefem M. Bocheńskim rozmawia Jan Parys, wyd. IV, Warszawa 1998, s. 261; por. J. Parandowski, Bolszewizm i bolszewicy, Londyn 1996. 6 A. Szymański, Bolszewizm jako prąd kulturalny i cywilizacyjny, w: Kultura i cywilizacja Lublin 1937, s. 200. 7 J. Pastuszka, Z filozofii i psychologii komunizmu, Lublin 1938, s. 8. 8W.I. Lenin, Dzielą, t. 5, s. 420, 411; cyt. za: A. Ochocki, Lenin —filozofia wojny domowej, Szczecin 1991, s. 60-61. -234- -235- Edward Jeliński licka odmawiała mu takiego statusu. „Aby zasługiwać na miano »nauko-wej« — pisał w latach siedemdziesiątych J.M. Bocheński — doktryna musi spełniać co najmniej trzy warunki: po pierwsze, musi być oparta na doświadczeniu; po drugie, musi być przedstawiona w sposób logiczny i spójny; po trzecie, musi podlegać swobodnej krytyce i modyfikacji lub odrzuceniu, jeśli wymagać tego będą doświadczenia lub logika. Żadnego z tych warunków komunizm nie spełnia. Nie opiera się na doświadczeniu (wysuwany jest raczej jako swego rodzaju aprioryczny dogmat i brak mu logicznej organizacji), odrzuca swobodną krytykę i uważa się za wieczny i niezmienny"9. Dla Bocheńskiego komunizm był „mitem społecznym opartym na pobożnych życzeniach". Nauka mogła pełnić pewne funkcje prognostyczne, natomiast nie realizowała celów woluntarystycznych (że musi być tak i tak). Bocheński odmawiał komunizmowi podstaw empirycznych. Co w takim razie uczynić z całym tym doświadczeniem historycznym, na które składały się poglądy chociażby twórców marksizmu oraz warunki, w jakich realizowano założenia systemu bolszewickiego? Chyba, że doświadczenie miało spełniać rolę kryterium weryfikującego idee, założenia teoretyczne. To krytyczne stanowisko Bocheńskiego nie przeszkadzało mu jednak dostrzegać znaczenia bolszewizmu jako ideologii czynu mającej na celu zdobycie i utrwalenie władzy. Wymownym tego przykładem była Bocheńskiego ocena z 1949 roku wodza bolszewików. „Ciekawym — pisał — ilu to inteligentów nie-bolszewików czytało kiedykolwiek Lenina, zainteresowało się bliżej jego życiem i jego myślą. Wydaje mi się, że niewielu. Nietrudno nawet zrozumieć dlaczego: Lenin jest znany przede wszystkim jako okrutny dyktator i kat, [...] a dla nas Polaków w szczególności, Lenin jest twórcą czerezwyczajki, z jego ducha wyrósł Katyń. Nie można się dziwić, że wolimy czytać Sartre'a czy Huxleya, i że nie przychodzi nam na myśl zainteresować się Leninem. [...] Wydaje mi się, że zdrowy rozsądek powinien wskazywać, iż tego polityka i myśliciela powinniśmy poznać przed innymi. Można oczywiście go nie lubić i należy potępiać jego poglądy, tym bardziej jego czyny; ale niepodobna nie uznać, że Lenin był człowiekiem olbrzymiej miary, jednym z tych, którzy najciężej zaważyli na dziejach ludzkości — bodaj od ich początku. Nie pomoże tłumaczenie, że był on tylko przedstawicielem, wykładnikiem wielkiego ruchu, który go — przypadkiem bodaj — wyrzucił na szczyt władzy. Nie pomoże, bo 9 J.M. Bocheński, Lewica, religia, sowietologia, Warszawa 1996, s. 257-258. -236- ----------- Idee bolszewizmu w katolickiej myśli filozoficzno-społecznej------------ takie tłumaczenie jest najzupełniej sprzeczne z faktami. Lenin nie był bowiem, po pierwsze, przedstawicielem czegokolwiek, ale od samego początku swojej działalności wodzem; to nie ruch niósł jego, ale on żelazną wolą tworzył i prowadził ruch. Następnie, nieprawdą jest, by bolszewizm był wielkim ruchem. Wszystkie partie rewolucyjne razem wzięte stanowiły leszcze w 1914 bardzo niewiele w porównaniu z masą inteligencji, nie mówiąc o ludzie rosyjskim; a już bolszewicy stanowili nawet w obrębie partii rewolucyjnych mniejszość. Wreszcie, nie przypadek, ale geniusz polityczny i wojskowy Lenina dał tej grupce władzę; ten sam geniusz potrafił utrzymać władzę w rękach i stworzyć sowieckie państwo. Tak mówi historia, dobrze dziś już znana"10. Tak oto o Leninie pisał jeden z największych krytyków i znawców myśli bolszewickiej w XX wieku. Podejmując krytykę bolszewizmu, Bocheński starał się zarazem nie upolityczniać swoich badań. MATERIALIZM FILOZOFICZNY JAKO PODSTAWA BOLSZEWIZMU W katolickich analizach poświęconych filozoficznemu podłożu bolszewizmu dominowało przekonanie o zasadniczym wpływie teorii Marksa i Engelsa. „Jako system filozoficzny — pisał J. Pastuszka — materializm Marxa przedstawia typ swoisty. Złożyły się nań różnorodne pierwiastki: materializm Feuerbacha, metoda dialektyczna, zapożyczona od Hegla, oraz idee filozoficzno-społeczne, wzięte ze szkoły Saint-Simona. Marksizm [...] najsilniejsze korzenie zapuścił w umysłowości rosyjskiej: Nie icst rzeczą przypadku, że wybitni filozofowie rosyjscy drugiej połowy XIX stul., jak Czernyszewski, Ławrow, W. Bazarów, Bogdanów, Plecha-now, głosili materializm. Tej infiltracji idei filozoficznych w duszę rosyjską zawdzięcza komunizm swe dojście do władzy w Rosji pod nazwą bolszewizmu"11. Wśród podstawowych założeń filozofii „komunistycznej" wymieniano tezę realizmu poznawczego głoszoną przez Engelsa i Marksa, którą rozwinął później Lenin w swojej pracy Materializm a empiriokrytycyzm. Przy- 10 Tegoż, Lenin, czyli o znaczeniu tomizmu, w: Chrześcijańska myśl społeczna na emi-Kracji, red. Z. Tkocz, Londyn-Lublin 1991, s. 332 - 333; tegoż, Lewica, religia, sowietologia, Warszawa 1996, s. 171 i n. " J. Pastuszka, Z filozofii i psychologii komunizmu, Lublin 1938, s. 9. -237- Edward Jeliński jęta przez niego sensualistyczna teoria poznania głosząca poznawalnosc świata przedmiotowego oraz tezę, że to rzecz (przedmiot) tworzy myśl i wpływa na wyjaśnienie struktury aktów poznawczych, przeciwstawiała się zarówno agnostycyzmowi, jak i spirytualizmowi czy też idealizmowi. Jednak, jak to zauważył Pastuszka, „realizm poznawczy, oparty na słusznych założeniach, został zbyt daleko posunięty i zniekształcony. Nie można go utożsamiać z materializmem. Filozofia arystotelesowska, wszystkie kierunki scholastyczne, kartezjanizm, a w ostatnich czasach — filozofia Kiilpego, N. Hartmanna, Heideggera, Jaspersa i szeregu innych myślicieli opowiada się za realizmem, a zwalcza materializm. Opowiedzenie się za realizmem poznawczym nie musi prowadzić do materializmu, podobnie jak przyjęcie istnienia świata empirycznego wcale nie wyklucza istnienia świata ponadzjawiskowego"12. Wobec tego wnioski, jakie wyciągali Lenin i jego uczniowie, były nadinterpretacją. Były nieuprawomocnione. Nie można z sensualistycznej teorii poznania wyciągać wniosku ontologiczne-go, że wszechświat jest tylko materią. Materia miała więc być prapodstawą rzeczywistości, źródłem wszelkiego bytu. Tak więc dusza ludzka, Bóg, były to fikcje pojęciowe, przejaw wyobraźni powstały z przeżyć religijnych czy też dążeń do antropomorfizowania świata. Stąd też pojawiła się teza, że zjawiska psychiczne są funkcją materii. Konsekwentne stanowisko mate-rialistyczne, jakie zajmował Lenin, prowadziło do podziału systemów filozoficznych na dwie grupy: idealistyczną i materialistyczną; będące odzwierciedleniem klasowego podziału społeczeństwa. Idealizm był światopoglądem burżuazji, materializm zaś — klasy robotniczej. To ideo-logiczno-klasowe przyporządkowanie wyznaczało charakter bolszewizmu jako doktryny i ruchu politycznego. „Materializm komunistyczny — dowodził J. Pastuszka — odrzucając istnienie świata duchowego, przeciwstawia się ideologii chrześcijańskiej"13. Podsumowując charakterystykę założeń materializmu dialektycznego i historycznego, filozofia katolicka odnosiła się do nich krytycznie. Odrzucała tezy materializmu, metodę dialektyczną zaś prezentowała jako hipotezę, a niejako „bezwzględne prawo bytu". Wymieniany już J. Pastuszka przekonywał, że „[...] przeciwieństwa odgrywają doniosłą rolę zarówno w procesie myśli ludzkiej, jak i w rozwoju świata, ale czy można je uznać za przejaw powszechnej dynamiki bytu? Czy nie są one raczej jednym 12 J. Pastuszka, Z filozofii i psychologii komunizmu, Lublin 1938, s. 14. 13 Tamże, s. 17. -238- --------- Idee bolszewizmu w katolickiej myśli filozoficzno-społecznej------------ / jego wtórnych przejawów? Czy logika, oparta na zasadzie sprzeczności, posiada widoki prawdopodobieństwa? Wydaje się raczej, że zasada tożsamości jest powszechnym prawem ontologicznym. W istocie swej dialekty-k;i nie przeciwstawia się światopoglądowi katolickiemu, o ile nie wyklucza ingerencji Boga w procesie przeobrażeń. Jeżeli marksizm jest zwalczany I >i7.ez Kościół, to powodem tego negatywnego stosunku nie jest dynamiczne pojęcie materii, lecz materialistyczne pojęcie człowieka, głoszone przez komunizm"14. Podkreślając zwartość, logiczność, radykalizm myśli filozoficznej bolszewizmu, jej pragmatyczny wymiar, zarazem wskazywano na jej płytkość merytoryczną („prymityw myślowy"). Zauważano, iż cechuje ją niechęć do rozwiązywania problematyki ontologicznej i upraszczanie obrazu złożonej rzeczywistości, sprowadzanie jej tylko do materii. Trzeba w tym miejscu jednak dodać, że taka pryncypialna niekiedy krytyka założeń filozoficznych bolszewizmu okazywała się dość powierzchowna, nie zawierała ho wiem wielu ważnych elementów. Dopiero po latach, już po drugiej wojnie światowej, nadrabiano zaległości. Działo się to m.in. za sprawą pogłę-hionych analiz ojca Bocheńskiego. Jako przykład może posłużyć kwestia i ieeny i wpływu myśli Marksa na podstawy filozoficzne bolszewizmu. Poza materializmem historycznym „[...] ów twórca współczesnego socjalizmu nie odegrał zbyt wielkiej roli w zakresie filozofii ogólnej, epistemologii, (Mitologii i w znacznej mierze także antropologii. Zasadnicze elementy ma-lerializmu dialektycznego można znaleźć po raz pierwszy u Engelsa, który pozostaje głównym źródłem filozofii komunistycznej. Ale doktryny Engelsa zostały przekształcone przez oryginalnego myśliciela, jakim był Lenin, drugi wielki klasyk komunizmu. Biorąc wszystko pod uwagę, to właśnie on przewodzi współczesnej filozofii komunistycznej. Można bez przesady powiedzieć, że komunizm filozoficzny jest leninizmem"15. Kontynuując wątek różnic między poglądami Marksa a koncepcjami bolszewików („komunizmem sowieckim"), Bocheński wskazywał, że podstawą polityki dla Marksa była ekonomia, a nie odwrotnie. Co więcej, Marks „[...] chciał wyzwolić człowieka z jego »alienacji« spowodowanej własnością prywat-ii;i; człowiek stoi w środku jego myślenia. U komunistów natomiast człowiek zostaje odsunięty w sferę mitycznej przyszłości i uważany jest wyłącznie za narzędzie dialektyki, to jest za narzędzie jedynego jej interpre- 4 Tamże, s. 25. 15 J.M. Bocheński. Lewica, religia, sowietologia, op. cit., Warszawa 1996, s. 224. -239- Edward Jeliński Idee bolszewizmu w katolickiej myśli filozoficzno-społecznej tatora, partii; [...] pisał do proletariatu, to jest szerokich mas robotników fabrycznych. Komuniści przekształcili tę dyktaturę w panowanie elity partyjnej nad masą — ludem"16. ATEIZM I WALKA Z RELIGIĄ Pozostając na stanowisku materializmu filozoficznego, bolszewizm musiał być konsekwentny w sprawie religii. Tym samym musiał zaakceptować założenia ateizmu. Ateizm wynikał więc z przyjętych wcześniej założeń materializmu Marksa, który był autorem znanego skrótu myślowego „re ligia to opium dla ludu", będącego rezultatem innego sformułowania mar ksowskiego, że „byt określa świadomość społeczną". Polska myśl katolicka zwracała uwagę właśnie na materializm i programowy ateizm, przejęte od Marksa, które wyznaczały stosunek bolszewików do religii i znalazły się u podstaw polityki wyznaniowej struktur radzieckiego państwa wobec Cerkwi i Kościoła katolickiego. W wydanej ostatnio książce ks. R. Dzwon kowski zwrócił uwagę na jeszcze jeden wyznacznik stosunku bolszewizmu do religii i jej struktur organizacyjnych, a mianowicie na bizantyjską tradycję cezaropapizmu bardzo zakorzenioną w historii Rosji. W wydaniu bolszewickim — w odróżnieniu od polityki caratu, który kierował się znaną zasadą cuius regio, eius religio — sprowadzała się ona do prawa do „kierowania sprawami religijnymi" i nietolerowania żadnych rozbieżności między władzą i wiarą17. Korespondowało z tym i potwierdzało to stwierdzenie Lenina, że ,dyktatura proletariatu jest niczym innym jak władza opartą na sile i absolutnie nie ogranicza jej żaden rodzaj prawa i żadna reguła"18. Lenin, powołując się na wypowiedzi Marksa i Engelsa, dowodził, że religia była rezultatem feudalnego i kapitalistycznego systemu społecznego i tym samym wraz z likwidacją tego ostatniego miała upaść. Pisał: „Strach stworzył bogów [...], strach przed ślepą siłą kapitału, która jest, ślepa, jako że nie może być przejrzana przez masy ludu — która na każ-1 dym kroku życia proletariusza i drobnego gospodarza — grozi mu prze- j 16 Tamże, s. 268. 17 R. Dzwonkowski, Kościół katolicki w ZSRR 1917- 1939. Zarys historii, Lublin 1997, J s. 59; por. E. Kosibowicz, Ideowe źródła współczesnego bezbożnictwa, w: „Przegląd Po-1 wszechny" 1937, t. 215, s. 111 - 125. I8W.I. Lenin, Dzieła, t. 18, s. 301; cyt. za: R. Dzwonkowski, op. cit, s. 61. niesieniem »nagłego«, »nieoczekiwanego«, »przypadkowego« zniszczenia, /apłady, przekształcenia w nicość, w nędzarza, w prostytutkę, w (głodną) rłodową śmierć — oto korzeń współczesnej religii, który przede wszystkim winien mieć przed oczyma materialista, jeśli nie chce pozostawać materialistą przygotowawczej klasy. Żadna oświecająca książka nie wy-pli-ni religii w masach, poddanych kapitalistycznej katordze, zależnych od .lepych i niszczących sił kapitalizmu, póki te masy same nie nauczą się wspólnie, w sposób zorganizowany, planowy i świadomy walczyć przeciw U'mu korzeniowi i religii, przeciw panowaniu kapitału we wszystkich formach"19. Obok tych filozoficznych, ideologicznych, politycznych uwarunkowań .tieizmu bolszewickiego wskazywano na źródła religijno-cywilizacyjne. W związku z tym ks. E. Kosibowicz pisał o ateizmie, nazywając go przewrotnie „pozytywnym", „[...] który nie tylko w praktyce, ale i w teorii obalić usiłuje nie tylko wiarę i złączony z nią kult religijny, ale przekreśla samo pojęcie Boga i pojęciu temu oraz jego treści wytacza pełną pasji i satanicznego dynamizmu walkę"20. Wśród przesłanek bolszewickiego atei-/.mu wymieniał: 1) kryzys wiary, trudności wynikające „z istoty religijnych dogmatów opartych na objawieniu, których uznanie wymaga kapitulacji mzumu przed autorytetem Boga", kapitulacji, która początkami sięgała nie tylko historii ludzkości, ale świata niebiańskiego (aniołów); 2) kryzys mo-lalności połączony z wszystkimi negatywnymi zjawiskami występującymi w życiu społecznym, rodzinnym itd. Już po 1939 roku, pod koniec II wojny światowej (w 1945 roku) W. Kania zrekapitulował stanowisko bolszewizmu wobec religii i przedstawił je w krótkich dziesięciu punktach. Najistotniejszymi z nich były: punkt 1. („Celem bolszewizmu jest zniszczenie ducha religijnego i wszelkich religii, jakie w świecie istnieją"), punkt 3. („Uważając kapitalizm /.a korzeń religii, doktryna bolszewicka uznaje walkę klasową z ustrojem kapitalistycznym za najwłaściwszą drogę do zwalczania religii"), punkt 4. („Propaganda ateizmu winna być podporządkowana walce klasowej, a nie przeciwnie"), punkt 5. („Wysuwanie ateizmu na czoło akcji może wywołać w początkowych fazach walki klasowej niepożądane rozdźwięki 19 J. Jarosławski, Myśli Lenina o religii, Moskwa 1924, s. 25; cyt. za: W. Kania, Bolszewizm i religia, Rzym 1945, s. 37-38. 20 E. Kosibowicz, Ideowe źródła współczesnego bezbożnictwa, w: „Przegląd Powszechny" 1937, t. 215, s. 111. -240- ¦241- Edward Jeliński wśród warstwy robotniczej i utrudnić organizację jej świadomości klasowej jako zadania wstępnego i pierwszorzędnego"), punkt 8. („Zadanie walki z religią spoczywa na barkach partii") i punkt 9. („Ponieważ partia sprawuje w ZSRR dyktaturę, obiektywizm i tolerancja religijna konstytucji jest fikcją")21. W praktyce oznaczało to, że bolszewizm (partia bolszewicka) prowadził ostrą antyreligijną propagandę (m.in. w formie wydawnictw ateistycznych, poprzez zakładanie muzeów ateizmu), politykę restrykcji zwłaszcza wobec Cerkwi i Kościoła katolickiego22. Na formy tej propagandy, stosowanie przez bolszewików zmiennych reguł socjotechnicz-nych wobec religii, Cerkwi i Kościoła zwracano uwagę na łamach „Przeglądu Powszechnego". H.J. Korybut-Woroniecki pisząc w 1937 roku o tych zmiennych metodach w taktyce bolszewickiej stosowanych w propagandzie, w tym też wobec religii, przekonywał, że: „Kłamstwo, blaga, robienie wszystkiego na pokaz, stwarzanie pozorów, mających zasłonić rzeczywistość, oto środki i metody składające się na atmosferę życia sowieckiego. Życie to jest tym bardziej zakłamane, że nie ma w nim żadnej swobody przekonań i opinii, zaś zygzaki po których błądzi myśl rządzących, zmieniających raz po raz swoje zapatrywania, uniemożliwia każdemu obywatelowi sowieckiemu, obojętnie czy znajduje się on na samej górze hierarchii rządzącej, czy też na samym jej dole, utrzymanie się przy życiu i karierze nie innym sposobem jak tylko sprytnym oszustwem"23. Na rolę kłamstwa w doktrynie i bolszewickim systemie władzy wskazywał I. Czuma. „Kłamstwo — przekonywał — zawsze jak cień idzie za człowiekiem i historią. Ale są okresy historyczne, w których poziom cywilizacyjny i świadomość moralna stoją dość wysoko i wymagają zachowania pewnych granic umiaru. A czegóż to jesteśmy świadkami? »Wola powszechna*, »wola ludu«, »wola ludu pracującego* stały się świętościami kłamstwa, za których zasłoną gromadzą się nieliczne ciemne siły i ciemne mafie w rodzaju gniazd masońskich, w rodzaju klik plutokratycznych i grup działaczy marksistowskich, żyjących i tuczących się z adwokatowania interesami »ludu«. Temu stanowi rzeczy odpowiada też najlepiej stosowna forma ustroju; fasada z parlamentem i prezyden- 21 W. Kania, op. cit., s. 41-42. 22 Szerzej: tamże. 23 H.J. Korybut-Woroniecki, Zasady komunizmu a rzeczywistość, w: „Przegląd Powszechny" 1937, nr 12, s. 333-334; por. J. Skaliński, Wobec nowej taktyki komunizmu, w: tamże, 1937, t. 215, s. 137-153. -242- Idee bolszewizmu w katolickiej myśli filozoficzno-społecznej ii-rn, kulisy z władzą tajnych i ciemnych sił. Parlament staje się instrumentem partii, rząd instrumentem partii, prezydent notariuszem rachunków załatwianych między partiami. A za partiami stoją zakonspirowane komiteciki prawdziwie rządzące i rozstrzygające. Ta epoka nauczyła grupki inteligentów, w których wielką rolę grają Żydzi, jak przeobrażać się w obrońców i trybunów »ludu pracującego«, i jak później sprawować nad ludem dyktaturę, kłamiąc mu najbezwstydniej o »dyktaturze prole-i;iriatu«"24. Ostatnio o roli kłamstwa w strukturach władzy i życiu publicznym ZSRR wypowiadali się m.in. J. Pornianowski i L. Kołakowski. len ostatni mówił: „Komunizm powstał w Rosji od początku jako reżim k-rrorystyczny [...] do końca, do ostatniego dnia, opierał się na wszechwładzy kłamstwa"25. Dużą rolę w demaskowaniu taktyki bolszewickiej wobec religii odegrały artykuły ks. J. Urbana. Wskazując na różne formy antyreligijnej polityki wyznaniowej bolszewików, Urban poświęcał najwięcej miejsca tzw. naukowemu zwalczaniu religii. Podkreślał niezbyt wysoki poziom — jak to określał — „naukowości" ateizmu bolszewickiego, brak w nim jakiejkolwiek oryginalności. Odwołując się aż do epoki oświeceniowej, do czasów Katarzyny Wielkiej w Rosji, perorował, że „głębokie filozoficzne dociekania nie stanowią dla umysłowości rosyjskiej powabu; jej prostolinijności nienawistny jest wyrafinowany agnostycyzm i skromność mówiąca: ignoramus et ignorabimus; dla umysłu rosyjskiego wszystko jest jasne i łatwo go przekonywa broszura, twierdząca, że poza materią nie ma nic, że objawy życia duchowego, myślenie, to takież produkty mózgu, jak »pro-tluktem nerek jest mocz«. A co jest dlań »jasnym«, to staje się zarazem przedmiotem propagandy wśród innych. [...] Bolszewizm nie zadaje sobie trudu przemyślenia swoich filozoficznych podstaw; dla niego jest wszystko jasnym — wszak »on powiedział!* [...] ateizm bolszewicki staje na gruncie pewnego rodzaju utylitaryzmu, utożsamiającego prawdę z użytecznością, tylko że tutaj brana jest pod uwagę nie użyteczność danego systemu dla człowieka jako takiego, ale wyłącznie użyteczność dla klasy proletariackiej, dla celów rewolucji"26. W innym miejscu Urban akcentował dialektyczny, czyli — jak to określał — „zmienny i elastyczny" wymiar ta- 24 J. Czuma, Filozoficzne punkty styczne Zachodu i bolszewizmu, Lublin 1930, s. 95 - 96. 25 J. Pomianowski, Ruski miesiąc z hakiem, Wrocław 1997, s. 209 i n.; L. Kołakowski, Koniec dyktatury kłamstwa, w: „Gazeta Wyborcza", 5 V 1998, s. 6. 26 J. Urban, W obliczu wojującego ateizmu, w: „Przegląd Powszechny" 1930, t. 188, s. 261 i n. ¦243- Edward Jeliński ktyki bolszewików wobec religii27. Po latach J.M. Bocheński konkludował że każda próba prezentacji polityki bolszewików wobec religii napotyl na spore kłopoty z uwagi m.in. na fakt, iż „rządy komunistyczne kamuflui prześladowania religijne znacznie skrupulatniej niż prześladowania innyi I rodzajów [,..]"28. Polska myśl katolicka podejmowała także badania komparatystyczii' między bolszewizmem a religią sprowadzające się do pytania: na ile bel szewizm był religią? W okresie międzywojennym najwnikliwiej zagaw przebywających w Warszawie. Wskazuje na to np. fakt wydrukowania i <•¦/. podpisu tego samego artykułu {Nowe rosyjskie prądy umysłowe) w dwóch i' i/tiych czasopismach: w endeckiej „Gazecie Warszawskiej Porannej" oraz a „Kurierze Warszawskim" w odstępie dwóch dni4. Krótki ten tekst po-wiecony przejęciu przez ugrupowanie eurazjatyckie poważnego pisma „Rus-k i j wojennyj viestnik" był rzetelnym opisem zarówno samego faktu, jak i poglądów politycznych sympatyków tego nurtu. KAZIMIERZ CZAPIŃSKI (PPS) WOBEC EURAZJATYZMU Zupełnie odmienny charakter miała pierwsza w Polsce, bo pochodząca / lutego 1922, charakterystyka eurazjatyzmu dokonana przez wybitnego publicystę socjalistycznego, Kazimierza Czapińskiego. Można przypusz-* /ać, iż była to w ogóle pierwsza, nierosyjska reakcja na opublikowany w sierpniu 1921 roku w Sofii manifest programowy eurazjatyzmu zatytułowany Ischod' k' Vostoku. Czapiński był autorem broszur i artykułów w prasie PPS poświęconych głównie ideologii socjalistycznej, społecznej mli religii oraz zagadnieniom międzynarodowym, w tym przede wszystkim Inilszewizmowi. Autorytet Czapińskiego w tej ostatniej kwestii był w PPS niepodważalny. W artykule „Eurazyjczycy". Z rosyjskich prądów współczesnych5 wyraźnie widoczne jest lekceważenie połączone z zainteresowaniem. Pisze on zatem o „koncepcyjce gorączkowej myśli emigracji rosyj- 4 „Kurier Warszawski", 28 VII 1927, s. 2; „Gazeta Warszawska Poranna", 30 VII 1927, s. 9. ' „Robotnik", 26 II 1922, s. 2. -257- Roman Backer skiej", bardzo dziwacznej formie nawrotu ku prawosławiu i nacjonalizmowi czy też o mniej lub więcej dowcipnych maskach. Dowcip jest w tym przypadku rozumiany jako koncept, idea, pomysł i w tym przypadku ma być delikatną aluzją dotyczącą zdolności intelektualnych twórców eurazja-tyzmu. Zainteresowanie Czapińskiego manifestem programowym eurazjatów wynika zaś z przekonania, iż wyobraża on charakterystyczne cechy ewolucji rosyjskiej myśli społecznej. Czapiński trafnie zauważa, iż jest to nowy rodzaj słowianofilstwa oparty na prawosławiu i (trzeba dodać: specyficznie rozumianym) nacjonalizmie. Nie sposób jednak zgodzić się z Czapińskim, iż potraktowanie rosyjskiej gminy (obszcziny) jako instytucji ekonomicznie przestarzałej oraz zaakceptowanie twórczego znaczenia suwerennej osobowości także w zakresie gospodarczym oznacza uznanie dla ustroju burżuazyjnego oraz kapitalistycznego indywidualizmu. Osobowość (licznosf), a szczególnie symfoniczna, soborowa osobowość była bowiem traktowana przez eurazjatów jako cecha przynależna nawet w mniejszym stopniu człowiekowi niż wspólnocie kul-turowo-historycznej (np. Eurazji) czy narodowi. Wątpliwa jest również teza Czapińskiego o imperialistycznym charakterze eurazjatyzmu wynikająca z niedokładnego przetłumaczenia zdania o tym, iż Rosja zajmuje środkowe położenie między narodami eurazjatyckimi6. Autorzy almanachu pisali bowiem o wspólnocie życia, kultury i pokrewieństwa duszy wytwarzających jedną wspólnotę eurazjatycką. Dopiero po analizie późniejszych publikacji eurazjatyckich (których Czapiński w 1922 roku nie mógł oczywiście znać) możemy mówić o imperializmie kulturowym. Ideolodzy omawianego nurtu według Czapińskiego byli twórcami jednego z wielu wariantów nowej rosyjskiej świadomości narodowej współczesnej burżuazyjnej Rosji proklamującej kapitalizm, prawosławie, walkę z socjalizmem, nacjonalizm i imperializm. Charakterystyka oryginalnego nurtu ideologicznego na podstawie niezbyt dokładnie przeczytanego wstępu do pierwszego almanachu programowego doprowadziła do powstania obrazu nie posiadającego zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. W pełni odpowiada on jednak schematowi myślenia typowemu dla publicystów PPS, dla których wszystkie kierunki myślenia, które nie akceptują socjalizmu, są kapitalistyczne lub pozostają pod wpływami burżuazyjnymi. 6 Ischod' k' Vostoku. Predczustvija i sverszenija. Utverżdenije jevrazijcev', Sofija 1921, Rossijsko-Bołgarskoje knigoizdatielstvo, s. VII. -258- - Między chłodną analizą a gorącym potępieniem ANALIZA MARIANA ZDZIECHOWSKIEGO Pułapek tych unika Marian Zdziechowski, który w marcu 1922 roku w Wilnie wygłasza odczyt na temat rosyjskiego eurazjatyzmu. Filozof, znawca prawosławia i rosyjskiej myśli mesjanistycznej7 oraz przyjaciel wielu rosyjskich intelektualistów, w tym i Sergiusza Trubieckoja — ojca Nikołaja (o którym poniżej)8 — był chyba najbardziej w Polsce predysponowany do scharakteryzowania eurazjatyzmu. Zdziechowski posługuje się w swojej analizie bardziej metodą skojarzeń niż szukania ogólnego wszechwyjaśniającego modelu lub znajdowania odpowiedniego miejsca dla nowego zjawiska w już przyjętym schemacie. Porównuje on znane sobie fakty i zjawiska intelektualne z treściami zawartymi w pierwszym almanachu programowym eurazjatów i dochodzi do szeregu trafnych obserwacji. Przyczyny odrzucenia kultury europejskiej dostrzega zarówno w doświadczeniach I wojny, jak i metodach prowadzenia wojen kolonialnych (ekspedycja gen. Waldersee w Chinach w 1900 roku), a podobne tendencje zauważa również w wierszu Panmongolizm Włodzimierza Sołowiowa. Trafna jest uwaga Zdziechowskiego o poglądach Piotra Suwczinskiego wyrażonych w almanachu Ischod' k' Vostoku, iż protest przeciwko bol-szewizmowi przechodzi niepostrzeżenie dla autora w hymn na cześć bol-szewizmu9. Zdziechowski szuka dla niego usprawiedliwienia w zniechęceniu do Zachodu. Konstatuje, iż „widok człowieka oszalałego z bólu i w nieprzytomnej ekstazie całującego rękę kata budzi uczucie dotkliwego niesmaku"10, ale na tym poprzestaje. Nie doszukuje się przyczyn wewnątrz-rosyjskich, nie widzi w wynurzeniach Suwczinskiego przejawów specyficznej duszy rosyjskiej. Usprawiedliwia czyn niesmak budzący, ale nie próbuje go uogólniać, nie szuka dogodnego stereotypu. Zdziechowski rzetelnie przedstawia poglądy Piotra Sawickiego na migrację środowisk cywilizacyjnych z południa na północ, podkreślając jego ostrożność w przenoszeniu wniosków wynikających z analizy zjawisk historycznych na przyszłość. Tak więc Zdziechowski podkreśla, iż teza o rozkwicie 7 M. Zdziechowski, U opoki mesyanizmu, Lwów 1912. 8 W. Hryniewicz, Marian Zdziechowski o Rosji i prawosławiu, w: „Kresy. Kwartalnik Literacki" 1995, nr 4 (24), s. 81-90. 9 M. Zdziechowski, Europa, Rosja, Azja — Szkice polityczno-literackie, Wilno 1923, s. 78. 10 Tamże, s. 278. -259- Roman Backer Między chłodną analizą a gorącym potępieniem nowej cywilizacji w miejscowościach ze średnią temperaturą poniżej 5°C jest tylko przypuszczeniem. Tymczasem dla Sawickiego to przypuszczenie miało być jednym z poważnych argumentów na rzecz braku możliwości przesądzenia, iż centrum cywilizacji będzie się zawsze znajdowało w obrębie kultury Zachodu. Hipoteza „klimatyczna" negująca stereotyp „cywilizacyjny" sama staje się stereotypem. Tego jednak Zdziechowski nie dostrzega. Nie można mieć jakichkolwiek zastrzeżeń do rzetelności przedstawienia tez dwóch artykułów Nikołaja Siergiejewicza Trubieekoja umieszczonych w almanachu Ischod' k' Vostoku. Niespełna trzydziestoletni wtedy Trubiec-koj był synem znanego filozofa i przez pewien czas rektora Uniwersytetu Moskiewskiego. Pewien opór Zdziechowskiego budzi jednak teza Nikołaja Trubieekoja o rozkwicie nowego potężnego życia w Cerkwi pod wpływem rewolucji. Zdziechowski pamięta zarówno rusyfikatorską, policyjną i całkowicie podporządkowaną carowi funkcję Cerkwi, jak i podaje przykład działającego poza granicami Rosji delegata patriarchy Tichona, Eulogiusza, znanego właśnie ze skrupulatnego pełnienia takiej funkcji. Na potwierdzenie tezy Trubieekoja przytacza jednak szereg świadectw dowodzących powstawania Kościoła męczeńskiego, doświadczonego w wierze i tym samym odradzającego elementarną godność ludzką11. Zdziechowski nie rozstrzyga o racji któregokolwiek z tych stanowisk. Przedstawia argumenty na rzecz jednego i drugiego poglądu. Można tylko przypuszczać (ze względu na konstrukcję wypowiedzi), iż w 1922 roku przychylał się do poglądu Trubieekoja. Życzliwe i bardzo rzetelne traktowanie poglądów eurazjatów nie wynika jednak ze związków osobistych. Poglądy Trubieekoja zostały przedstawione zgodnie z porządkiem ułożenia artykułów w almanachu. Wynikało ono raczej z uwarunkowań politycznych i z bardzo negatywnej oceny bolszewi-zmu. Zdziechowski od Zeneidy Hippius (żony Dymitra Mereżkowskiego) przebywającej w Wilnie w 1920 roku przejął definicję bolszewizmu. Było to według niego triumfujące n i c. Tym samym każdy antybolszewicki kierunek rosyjskiej myśli politycznej traktował Zdziechowski jako sprzymierzeńca Polski. Najbardziej według niego wydawał się takim eurazjatyzm, nie był bowiem imperialistyczny, nie był procarski, natomiast był skierowany do wewnątrz, miał sprzyjać konsolidacji Rosji12. Tym samym dla eurazjatów, sugeruje Zdziechowski, kwestia granic Rosji z Polską nie stanowiła tak ważnego zagadnienia, jak dla monarchistów czy bolszewików. "Tamże. 12 Tamże, s. 289. Zdziechowski kończy wydrukowaną rok później wersję swojego od-/ytu z 1922 roku zapewnieniem anonimowego rozmówcy będącego jednym z założycieli eurazjatyzmu o niechęci do kwestionowania prawa Polski • li i posiadania Kresów Wschodnich. Generalna ocena eurazjatyzmu zależała .item od kwestii granic. Im większe były szansę na zagwarantowanie przez iikiekolwiek ugrupowanie rosyjskich emigrantów ówczesnych granic, tym ¦¦>. ickszej jego aprobaty można było się spodziewać z polskiej strony. MARIAN UZDOWSKII JEGO POLEMISTA Zależność ta jest widoczna również w broszurze opublikowanej na począt-ku 1928 roku przez Mariana Uzdowskiego związanego z sanacyjnym wy- • l.iwnictwem „Droga"13. Ostatnie dwa zdania jego 35-stronicowej broszury ¦I następujące: „W stosunku do Polski ruch eurazjatycki zajął od razu tanowisko wrogie, wyraźnie podkreślając swe dążenie w kierunku przyuczenia do Rosji Kresów i Małopolski Wschodniej. Pod tym też kątem winien być oceniany"14. Uzdowski udowadnia ten pogląd odpowiednimi cytatami z wydanej pod pseudonimem, a napisanej przez Nikołaja Trubieekoja (o czym nie wiedział) książki o dziedzictwie Czyngis-chana15. Uzdowski nie ukrywa zatem wojego negatywnego stosunku do tego kierunku ideologicznego, ale powstrzymuje się przed formułowaniem oskarżeń np. o imperializm, ekspan-lonizm lub zaborczość. Ten ceniony publicysta sanacyjny stroni od przedstawiania ocen. Znaczna część jego broszury (około 40%) stanowią cytaty z najważniejszych irkstów programowych tego nurtu. Stanowią one łącznie z omówieniami • 'koło 90% całości tekstu. Co prawda Uzdowski nie cytuje opublikowanych |u/ed 1927 rokiem rozpraw filozofa, Lwa Karsawina, czy historyków, Gieor-ł'ija Wernadskiego oraz Mstisława Szachmatowa, ale też ich pominięcie u hoć powoduje zwichnięcie) proporcji, nie zniekształca podstawowego za-iysu myśli programowej eurazjatyzmu. -260- 13 Szerzej: D. Nałęcz, „Droga" jako platforma kształtowania się ideologu piłsudczyków, l'i/egląd Historyczny" 1975, t. 66, s. 589-608. M. Uzdowski, Eurazjanizm. Nowa idea w rosyjskim ruchu przeciwkomunistycznym, Warszawa 1928, s. 35. 15 N.S. Trubieckoj, Nasledie Czingis-chana. Vzgliad na russkuju istoriju nie s Zapada a s Yostoka, Berlin 1925, s. 3-5, 41. - 261 - Roman Backer Między chłodną analizą a gorącym potępieniem Sanacyjny publicysta dał swojej broszurze o —jak pisze — euroa/|i nizmie podtytuł: Nowa idea w rosyjskim ruchu przeciwkomunistyczny Tymczasem w zawartym w niej tekście Uzdowski udowadnia tezę pr ciwstawną. Zwraca on uwagę na przejęcie przez eurazjatów idei uslr rad16, na ich ocenę bolszewizmu jako systemu nie do końca urzeczywi(| nionej ideokracji oraz siły walczącej z kapitalizmem o zrealizowanie j skiej prawdy", a więc państwa sprawiedliwości społecznej17. Jeśli pr/.yp mnimy postulaty programowe eurazjatyzmu dotyczące konieczności stv rżenia państwa całkowicie ideokratycznego w pełny sposób realizujące! zasady sprawiedliwości społecznej, to logiczny wydaje się wniosek o jel usytuowaniu ponad bolszewizmem. Eurazjatyzm miał być kierunkiem nil skażonym, bardziej konsekwentnym niż bolszewizm i bez pochodzący z Zachodu marksistowskich osłonek. Tak więc pod względem program wym (w zakresie haseł supranarodowo-państwowo-totalitarnych) euraz| tyzm był nurtem radykalniejszym od bolszewizmu. Ta teza nie zosU jednak bezpośrednio sformułowana przez Uzdowskiego, ale wynika logk; nie z przedstawionych przez niego cytatów. Jedynym zatem uzasadnieni^ dla podtytułu jest wspólnota losu eurazjatów z pozostałymi nurtami er gracji rosyjskiej odrzucającymi myśl o smienowiechostwie, o uznaniu wll dzy bolszewików i powrocie z wygnania. O ile Marian Zdziechowski przeprowadził analizę błyskotliwą, gc-n. ralnie życzliwą i jednocześnie zachowującą wszelkie walory obiektywu* ści, o tyle jego imiennik, Uzdowski, jedynie zgromadził obszerny materią skłaniający do samodzielnego wyciągania wniosków. Broszura Uzdowskiego wywołała polemikę napisaną przez S.L. Woycl chowskiego. Ten rosyjski publicysta mieszkający w Polsce był wraz z Ni Arseniewem aktywnym i wieloletnim działaczem organizacji eurazjatyckf W maju 1932 roku (a więc w okresie schyłku działalności tej organizm wspomagał jej lidera, Piotra Sawickiego, w jego wysiłkach zmierzający! do założenia bądź zaktywizowania kół eurazjatyckich w Krakowie, Wil| i Warszawie18. Począwszy zaś od 1929 roku, wchodził w skład władz ro< skiego związku literatów i dziennikarzy mającego swoją siedzibę w Warszawia 16 M. Uzdowski, Eurazjanizm. Nowa idea w rosyjskim ruchu przeciwkomunistycznĘ Warszawa 1928, s. 23. 17 Tamże, s. 23-25. 18 GARF (Gosudarstviennyj Archiv Rossijskoj Federacii), fond 5, K.A. Czechidze, < cz. 1, t. 64, k. 13. 19 „Ruch Słowiański...", op. cit, nr 5(7), s. 231. - 262 - Woyciechowski w swoim artykule umieszczonym w miesięczniku „Droga1 już w lutym 1928 roku polemizuje przede wszystkim z tezą o wrogości itiihu eurazjatyckiego wobec Polski20. Pomniejsza on znaczenie broszury huhicckpja wydanej pod pseudonimem I.R., traktując ją jako anonimową, wrci) demagogiczną broszurę propagandową — jedną z wielu w całym »|ioktrum ogromnej liczby tekstów. Wydaje się, że nawet gdyby Woycie-ihowski wiedział, iż pod tym pseudonimem kryje się założyciel i intelektualny przywódca eurazjatyzmu, to i tak by tego nie ogłosił. Polemika Woyciechowskiego z tezą o wrogości eurazjatyzmu wobec iSilski miała również część pozytywną. W przeciwieństwie do bolszewików mii azjaci nie mieli zamiaru podporządkowania sobie Polski, traktowali ją |*ko kraj należący organicznie do kultury romano-germańskiej. Logicznym »ii|(l wnioskiem była konstatacja, iż granica między Polską a Rosją przebiegać powinna wzdłuż linii podziału na dwie kultury: eurazjatycką oraz Miiopejską21. Ten wniosek o charakterze ideologicznym został skonkre- ¦ i /owany na płaszczyźnie politycznej jako teza o nienaruszalności granic .¦pisanych w traktacie ryskim22. Woyciechowski wykracza jednak poza ¦ l.isyczne prawno-międzynarodowe uznanie granic między dwoma pań-iwami. Proponuje on bowiem, by mniejszościom narodowym na Kresach a sdiodnich zapewnić autonomię terytorialną, a polskiej ludności w Rosji u prawo do rozwoju życia kulturalnego oraz w okręgach jednolitych uodowo umożliwić także (istniejącą już zresztą częściowo) autonomię iytorialną23. 1'ropozycje Woyciechowskiego wynikały z niewątpliwie szczerego pra- iiu-iua ustanowienia przyjaznych, pokojowych i pełnych wzajemnego zro- umienia relacji między „dwoma wielkimi narodami — polskim i rosyj- kim"24. Jednakże nie dopuszczał on możliwości samodzielnego, niezależ- ni-go od Rosji istnienia państwowego Ukrainy i Białorusi. Oba te narody n.ileżały według niego zgodnie z tradycją do kultury eurazjatyckiej. Taka ¦ustawa znacznie ograniczała szansę ewentualnego rosyjsko-polskiego dys- > ursu. Postulat autonomii terytorialnej był wielokrotnie wysuwany przez niskie partie lewicowe, ale nigdy nie znalazł się na etapie realizacji i wraz L.S. Woyciechowski, Polska a Eurazja, w: „Droga. Miesięcznik poświęcony sprawie .na polskiego" 1928, nr 2, s. 156. ?l Tamże, s. 168. '•' Tamże, s. 169. '' Tamże, s. 174 "¦* Tamże. -263- Roman Backer z narastaniem wrogości polsko-ukraińskiej oraz opanowywaniem przez komunistów organizacji białoruskich przestawał być on dla tych partii znaczący25. Artykuł Woyciechowskiego w jednym z najbardziej wpływowych polskich miesięczników nie mógł wpłynąć na zmianę sytuacji politycznej. Ze względu na swoją wymowę stał się jednak jednym z ważnych sygnałów chęci poprawy relacji między znaczącymi polskimi i rosyjskimi elitami intelektualnymi. Podobny charakter miał artykuł Andrieja Surkowa opublikowany w „Jev-razijskich Tietradach" w 1935 roku. Ten znawca spraw polskich26 uważał, że konieczne jest uchronienie wzajemnych relacji polskiej i rosyjskiej inteligencji od atawistycznych ataków tradycyjnej nieufności. Możliwe to | się stanie według niego dzięki normalizacji stosunków gospodarczych i dy plomatycznych skutkujących zbliżeniem i wzajemnym poznaniem się ro syjskiego i polskiego narodu, w tym głównie młodzieży. Podstawą takiego zbliżenia i wzajemnego zrozumienia według Surkown jest podkreślanie przez obie strony azjatyckich cech charakteru rosyjskiej kultury. Dla eurazjatów oznacza to wydobycie jednej z istotnych cech cur> azjatyckiej kultury, dla Polaków zaś oznacza to zmniejszenie siły „parciu na Zachód". Jest to wspólnota poglądów z odmiennymi znakami. O ile dla eura/i tów azjatyckie cechy rosyjskiej kultury są niezbędnym składnikiem to/ mości kulturowej superetnosu, a więc czymś ex definitione pozytywnym 0 tyle dla polskiej inteligencji oznacza to tylko zmniejszenie zagrożiim 1 wyraźniejsze zaznaczenie różnic między rosyjskim a polskim narod;iim Jest to cecha umożliwiająca wzajemną separację i jako taka jest aksjol. gicznie neutralna. Surkow słusznie zauważa, iż Polacy nie idealizow.ii, azjatyckich cech Rosji-Eurazji27. Surkow krytykuje jednocześnie definiowanie przez Zdziechowski<>:<> eurazjatyzmu jako pewnej formy panazjatyzmu28. Według Surkowa Zil/,t chowski (w swojej krytycznej etiudzie o pracy prof. Jasinowskiego) bil jest fałszywej myśli, iż tradycyjne słowianofilstwo przerodziło się w „i a R. Backer, Polska Partia Socjalistyczna wobec postulatu autonomii terytorialnej ( Wschodniej, w: Polska i Ukraina. Sojusz 1920 roku i jego następstwa, Toruń 1997, s. 397 -\ 26 A. Surkow, Polsza kak sosied Jevrazii, w: „Jevrazijskaja chronika" 1937, wyp, s. 77 - 84. 27 Tegoż, Jeyrazija w prielomlienii polskoj myśli, w: „Jevrazijskije Tietrady" 1935, | s. 40. 28 Tamże, s. 39. -264- Między chłodną analizą a gorącym potępieniem azjatycki panazjatyzm", a ten ostatni to nic innego jak rosyjski imperializm (M)szukujący dla siebie azjatyckiej bazy. Surkow ma rację, domagając się uwzględnienia różnic między panazjatyzmem a eurazjatyzmem. Cechy azjatyckie były dla eurazjatów jedynie jednym z komponentów tożsamości jlfograficznie i kulturowo pojmowanej Rosji. 0 wiele poważniejsze kwestie nie tylko z powodów językowych wiążą mv z problemem imperializmu. Zarówno z artykułu Woyciechowskiego, jak i Surkowa przebija się jednoznacznie wyrażana chęć ułożenia przyjacielskich » utworzenia multietnicznej struktury państwowej kontynentu eurazjatyckie-(' ¦ Nie sposób było Zdziechowskiemu o tym zapomnieć pomimo tak przy-M'nvch dla narodu polskiego enuncjacji prasowych eurazjatów. lest kwestią niezmiernie ciekawą, iż publikacje eurazjatów z przyja- iiii wobec narodu polskiego deklaracjami nie tylko występują margi- ' no, ale i są wyjątkiem na skali odniesień do narodów świata zachod- ' >> (rzymsko-germańskiego). Wydaje się, że wyszukiwanie przyczyn 1 odmienności jest obciążone tak dużym poziomem hipotetyczności, »» podejmowanie takiej próby może nie być sensowne. PIOTR SAWICKI A „PRZEGLĄD WSPÓŁCZESNY" poprawy relacji polsko-rosyjskich nie sposób już wykryć w ob-in artykule przywódcy Organizacji Eurazjatyckiej, Piotra Sawickie- umieszczonym w dwóch kolejnych numerach „Przeglądu Współczes->" / roku 1933. Ten krakowski miesięcznik był redagowany przez prof. iisława Wędkiewicza, a wydawany przez doktora Stanisława Badenie-ł'i/i-brzmiałe tendencje do działania politycznego obu redaktorów (obaj « -.tuiczyli w pracach Naczelnego Komitetu Narodowego) nie wpłynęły \soki poziom pisma. Miało ono ambicje uniwersalistyczne, charakter i- proeuropejski. Artykuły tam publikowane miały zwykle wysoki merytoryczny. t Piotra Sawickiego relacjonujący dzieje oraz główne idee eur- spełniał wszelkie formalne kryteria publikacji wyznaczone -265- »\so Roman Backer w tym miesięczniku. Jednakże artykuł o eurazjatyzmie napisany pr/.c/t przywódcę Organizacji Eurazjatyckiej i jednocześnie jej głównego wtedy ideologa musiał mieć nie tylko charakter naukowy wynikający z profcsjł uprawianej przez Sawickiego, ale i propagandowy. Był to artykuł nie an.i lityczny, lecz ideologiczny. Sawicki twierdzi w nim, iż cechą charakterystyczną i w dużym stopniu | odróżniającą Rosję-Eurazję od pozostałych kontynentów jest najszerszy i na wszechstronniejszy udział państwa we wszystkich dziedzinach i przejawach | życia umożliwiających supremację interesu ogółu nad korzyściami osobistymi29. Statokratyczny antyliberalizm był połączony z krytyką komunizmu jako systemu niedokończonego, niepełnego, będącego pierwszym etapem rozwoju Rosji-Eurazji w kierunku eurazjatyckiej multietnicznej jedności tworzącej symfoniczną osobowość. Państwo eurazjatyckie miało być kierowane | przez tzw. aktyw państwowy, czyli elitę wyznającą idee eurazjatyckie i chcącą je realizować. Sawicki nazywa taki ustrój ideokracją30. Jednakże jeśli dodamy nie występującą w tekście Sawickiego, ale powszechnie akceptowaną w ruchu eurazjatyckim ideę partii eurazjatyckiej jako nowego zakonu31, to otrzymamy wyraźnie już widoczny zarys struktury totalitarnej. Sawicki (zdaje się po raz pierwszy i jedyny właśnie w tekście opublikowanym w „Przeglądzie Współczesnym") podjął próbę inkorporacji marksizmu do teorii eurazjatyckiej. Akceptacja aktywistycznej tezy Marksa o Feuerbachu („Filozofowie objaśniali tylko na różne sposoby świat, chodzi zaś o to, by go zmienić") współbrzmiała z już wcześniej wykazywanym przez eurazjatów przekonaniem, iż prawda (w znaczeniu: istina) wyznawanej przez nich koncepcji legitymizuje działania oddzielające Rosję od Europy i przekształcające ją w specyficzny świat eurazjatycki. Konsekwentnie zatem Sawicki akceptował tezę o wpisaniu w dzieje świata immanen-tnych praw rozwoju i to według reguł dialektyki historycznej32. Reguły dialektyki heglowskiej stosuje zaś do etatyzmu, twierdząc, iż konieczne jest poznanie jego przeciwieństwa oraz uświadomienie sobie jego granic. W praktyce oznaczało to zaakceptowanie istnienia niewielkiego i podporządkowanego planowaniu państwowemu sektora prywatnego. P. Sawicki, Eurazjanizm. II. Eurazjanizm jako intencja dziejowa, w: „Przegląd Współczesny", R. XII, t. XLV, (lipiec-wrzesień 1933), Kraków, s. 100-101. 30 Tamże, s. 104. N.N. Aleksiejev, Jevrazijcy i gosudarstvo, w: „Jevrazijskaja Chronika" 1927, t. IX, Paryż, s. 34. "P. Sawicki, op. cit, s. 95. -266- Między chłodną analizą a gorącym potępieniem Sawicki nie przyjmuje jednak oświeceniowej, a przejętej przez marksizm tezy o jednoliniowości rozwoju cywilizacji. Nie traktuje ani prole-i.ii iatu, ani szeroko rozumianego ludu jako siły motorycznej przemian spoin /.nych. Wiarę i religię zaś postrzega jako czynniki stabilizujące nowy ustrój eurazjatycki, tworzące wraz z nim komplementarną całość. Poglądów Sawickiego pomimo niewątpliwej zbieżności z jednej strony / oficjalnym marksizmem ZSRR, a z drugiej z praktyką funkcjonowania lego państwa (przypomnę ideę partii-zakonu) nie sposób zakwalifikować i ii w et w najszerszym ich rozumieniu do nurtu myślenia zainicjowanego |n/ez Władimira Iljicza Uljanowa. Wykazują one natomiast znaczące po-.lnbieństwa do neoplatońskich idei francuskiego jezuity Teilharda de Char-ilin'3. Niewątpliwie jednak idee wyznawane przez Sawickiego sytuowały io w szerokim ówcześnie nurcie wyznawców rozwiązań totalitarnych. Redakcja „Przeglądu Współczesnego" musiała być świadoma zarówno, liki był charakter artykułu Sawickiego, jak i wyznawane przez niego porady. Decyzja o opublikowaniu jego tekstu była zapewne uzasadniana dorobkiem naukowym profesora Uniwersytetu Rosyjskiego w Pradze. Świad-i/y o tym obszerny, dwustronicowy zestaw publikacji naukowych Sawickiego wydrukowany w „Przeglądzie Współczesnym" jako aneks do pierw-•>/.ej części artykułu34. Skłaniała zaś do tej decyzji atmosfera intelektualna panującą w czwartym już roku wielkiego kryzysu ekonomicznego nie tylko w Polsce czy Europie, ale i w Stanach Zjednoczonych. Powszechna akceptacja dla rozwiązań etatystycznych i autorytarnych znacznie osłabiała opory przed użyczaniem łamów czasopisma dla propagowania idei totalitarnych. POLSKI WYWIAD: ILUZJE I BRUTALNOŚĆ OCEN Opinia publiczna prawie nie interesowała się rosyjską emigracją. Odmiennie natomiast postępował polski wywiad. Był to naturalny i w miarę bezpieczny obszar zdobywania informacji o ZSRR. Polscy oficerowie wywiadu prowadzili działalność operacyjną w środowiskach paryskich oraz za- 33 A. Pomorski, Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego kosmizmu XIX - XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Wyd. OPEN, Warszawa 1996, s. 354-355. 34 P. Sawicki, Eurazjanizm. I. Ideje i drogi literatury eurazjackiej, w: „Przegląd Współczesny", R. XII, t. XLV, (kwiecień-czerwiec 1933), Kraków 1933, s. 308-309. -267- Roman Backer pewne berlińskich, sofijskich i belgradzkich emigrantów rosyjskich, la / marginalna grupa eurazjatów złożona głównie z intelektualistów (naukowców i pisarzy) nie była zbyt przydatna do celów związanych z tego rodzaju aktywnością. Nie oznacza to jednak braku zainteresowania. Wywiad polski (a dokładniej: wydział Wschód oddziału II Naczelniku Dowództwa) bardzo ściśle współpracował z założonymi przez GPU fikcyjnymi organizacjami konspiracyjnymi nazywanymi Monarchistyczne Zjednoczenie Centralnej Rosji (MOCR) i Monarchistyczne Zjednoczenie Rosji, a znanymi przede wszystkim pod jedną nazwą: TRUST. W Polsce delegaci TRUST-u utrzymywali kontakty m.in. z Ignacym Daszyńskim oraz Roma-nem Dmowskim35, a w 1926 roku dostarczyli polskiemu wywiadowi na żądanie Piłsudskiego dokumenty radzieckiego planu mobilizacyjnego. Były one oczywiście sfałszowane36. Pomimo wielu wcześniejszych sygnałów ostrzegawczych rzeczywista rola TRUST-u została ujawniona dopiero w 1927 roku. Wcześniej jednak eurazjaci utrzymywali z delegatami TRUST-u ożywione kontakty, gdyż twierdzili oni, iż posiadają wpływy wśród rosyjskich twórców kultury oraz mogą oddziaływać na poglądy skłaniających się do eurazjatyzmu kierowniczych kręgów partii bolszewickiej37. W celu utrzymywania kontaktów z Rosją stworzono specjalnie procedury konspiracyjne, choć ich jakość nie była wielka (Rosja była nazywana Argentyną, a w korespondencji posługiwano się terminami i nazwami mającymi wskazywać na prowadzenie działalności handlowej)38. Latem 1926 roku odbył się nawet „zakonspirowany" zjazd eurazjatyckiej organizacji pod Moskwą, na który przybył jako emigracyjny delegat Piotr Sawicki39. Wiara tego myśliciela w potęgę ruchu była zapewne duża, skoro jako miejsce wydrukowania rok później pierwszego manifestu programowego eurazjatów podano Moskwę40. O wiele ciekawsze od analizy powszechnych wśród zideologizowanych polityków złudzeń oraz możliwości manipulacji tajnych służb jest sposób postrzegania przez eksponentów tych ostatnich świata politycznego. Ry- 35 S.L. Vojciechowski, Trest: vospominanija i dokumenty, Zaria, London 1974; W. Mich-niewicz, Sowiecka afera szpiegowska „Trust", „Niepodległość. Czasopismo poświęcone najnowszym dziejom Polski", t. XIV, Nowy Jork - Londyn, s. 222 - 223. 36 R. Wraga (właściwie J. Niezbrzycki), „Trust", „Kultura" 1949, nr 4/5, Paryż, s. 175. 37 L.S. Woyciechowski, op. cit., s. 159. 38 GARF, 5783, jed. chr. 359 - 360. 39 R. Wraga, op. cit., s. 169. 40 „Jevrazijstvo. (Formulirovka 1927g.), Moskwa (sic!) 1927. -268- Między chłodną analizą a gorącym potępieniem '.ud Wraga, a właściwie Jerzy Niezbrzycki — oficer II oddziału nie po- •-. ula jacy nawet średniego wykształcenia — traktował organizację eur- / i;iiycką jako wyznaczającą cele pozornie naukowe. Uważał, iż koncepcja "Imego wydzielonego z Europy i Azji kontynentu Eurazji jest teorią h kulacyjną. Eurazjaci zaś akceptując historyczny imperializm rosyjski u/, wychodząc z przesłanek pozornie idealistycznych i antymarksisto- skich, bezwiednie przejęli materializm historyczny oraz konsekwentnie is/.li do uznania bolszewizmu jako koniecznego etapu rozwoju Eurazji. iv ty to według niego teorie pseudonaukowe41. Ta skrótowa chrakterystyka jest trafna z wyjątkiem tezy o mimowol-H>>ici przejęcia materializmu historycznego. Zarówno Sawicki, jak i inni Uologowie eurazjatyzmu byli na tyle wykształceni, by móc rozpoznawać iHichodzenie wyznawanych przez siebie poglądów. O wiele większą uwagę M.tlcży zwrócić na, zdaje się typowy dla wywiadu, brak poszanowania dla wszelkich autorytetów. Nikt z licznej grupy uczonych zajmujących się eur-i/|atyzmem (z wyjątkiem być może Halperina42) wprost nie napisał o spekulacyjnym i pseudonaukowym charakterze tego kierunku myślenia poli-tscznego. POLACY A EURAZJACI. ZAINTERESOWANIE I STEREOTYPY I 'i /yczyny zainteresowania polskiej międzywojennej opinii publicznej problemem eurazjatyzmu były niewątpliwie wielorakie. Poszukiwano możliwości współpracy z takimi rosyjskimi ugrupowaniami politycznymi, które mogłyby stać się gwarantami niepodległości odroczonej Polski. Eurazjaci odcinający się zarówno od monarchistów, jak i bol-./ćwików, programowo negujący możliwość ekspansji na Zachód, mogli hyc traktowani jako potencjalni partnerzy. Eurazjatyzm został wykreowany, a potem był propagowany przez naukowców posiadających niekiedy międzynarodowe uznanie. Warto tu wspomnieć językoznawcę, księcia Nikołaja Trubieckoja, oraz historyka, Gieor-:'ija Wernadskiego. Z racji wysokiego statusu społecznego tych myślicieli u li poglądy były tolerowane, wysłuchiwane oraz o wiele łatwiej rozpowszech- 41 R. Wraga, op. cit., s. 169. 42 Ch.J. Halperin, Russia and the steppe: George Vernadsky and Eurasianism, w: Forschungen ¦ osteuropischen Geschichte, Band 36, Otto Harrasowitz, Wiesbaden 1985, s. 55- 194. -269- Roman Backer niane w obcych środowiskach, niż to się działo w przypadku zawodowy agitatorów partyjnych. Podstawowym kryterium oceny poglądów środowisk rosyjskiej emipi cji przez polską opinię publiczną był stosunek do niepodległości i grai Rzeczpospolitej. W sposób szczególny kryterium to dotyczyło antyokcydc talistycznych nurtów myślenia. Zdaje się, że z największą ostrością problr ten został sformułowany w pytaniach postawionych przez Jana Kucharz wskiego na końcu rozdziału „Legenda o Zgniłym Zachodzie" w jego wi lotomowym dziele Od białego caratu do czerwonego. Pytał on: „Czy i akcja przeciwko bolszewictwu nie będzie nowym okresem słowianofilski go nacjonalizmu [...] przeciwko zmartwychwstałej placówce zgniłego 7 chodu nad Wisłą? Słowianofilstwo rosyjskie zawsze z matematyczną s< słością zwracało się przeciwko Polsce, wśród westchnień i żalów nad ¦ odstępstwem. Czy ta reakcja przeciwko dzisiejszym okropnościom nie pr/\ dzie wraz z hasłem nienawiści ku Europie, wraz z żądzą niszczenia icy< co zachodnie, i z przypisywaniem nieszczęść Rosji teoriom zgniłego /. chodu?"43 Według kryterium stosunku do niepodległości i granic Polski był u klasyfikowany eurazjatyzm przez wszystkich wypowiadających się na In temat publicystów i to niezależnie od kierunku politycznego. Tak posii, powali bowiem zarówno socjalista, Kazimierz Czapiński, piłsudczyk, M.i rian Uzdowski, jak i filozof chrześcijański, Marian Zdziechowski. Różnił.i ich (co zrozumiałe) stylistyka wypowiedzi, ale w o wiele większym stopniu umiejscowienie na skali optymizmu-pesymizmu wobec perspektywy zn.i lezienia rosyjskiego sojusznika akceptującego polskie racje. Co ciekawi największym poziomem optymizmu charakteryzował się w przypadku em azjatyzmu Marian Zdziechowski, całkowicie zaś odrzucał taką możliwo^ socjalista, Kazimierz Czapiński. Nie sposób ani jednemu, ani drugiemu odmówić znajomości stosunków rosyjskich. Różnica polegała na tym, / Zdziechowski miał liczne grono przyjaciół Rosjan, natomiast Czapińsk znał sposób myślenia działaczy i pisarzy rosyjskich głównie z lektur. W\ daje się, że ta ostatnia przyczyna jest najważniejszą zmienną różnicując i poziom stereotypizacji wyobrażeń dotyczących nie tylko eurazjatyzmu, ;iK i wielu innych rosyjskich nurtów myśli społecznej. Nie sposób się zgodzić z jednoznacznie wyrażanymi poglądami Uzdo 43 J. Kucharzewski, Od Białego Caratu do Czerwonego, t. I, Epoka Mikołaja, Instylui Popierania Nauki. Kasa im. Mianowskiego, Warszawa 1926, s. 316. -270- f Między chłodną analizą a gorącym potępieniem bądź Czapińskiego o imperialistycznym, wrogim wobec Polski ili.ii;ikterze eurazjatyzmu. Dążność do odtworzenia bądź zachowania im-I* i ii im rosyjskiego w naturalnych granicach geograficznych i kulturowych I /ji czyniła prawdopodobnymi deklaracje np. Woyciechowskiego o przy-i mviii stosunku eurazjatów wobec Polski. Wydaje się, że jednym z po-, li iw nienawiązania współpracy między eurazjatami a jakimkolwiek pol--, 1111 ugrupowaniem politycznym był (oczywiście oprócz istotnych różnic l i urnowych) znaczący dystans kulturowy. Życzliwe zainteresowanie Po-l a ; .w wynikające z chęci dokładnego zrozumienia oryginalnych poglądów było odbierane jako możliwość ich zaakceptowania. Każdą negatywną ocenę traktowano jako wrogość i całkowite niezrozumienie. Zainteresowanie, chęć zrozumienia i znalezienia sojuszników nie zdo-taly jednak przezwyciężyć stereotypów. MIKOŁAJ ALEKSANDROWICZ BIERDIATEW — MYŚLICIEL ZNANY CZY NIEZNANY? ROSYJSKI FILOZOF NA ŁAMACH „ZNAKU" Bartłomiej Brzeziński ZAMIAST WSTĘPU ¦ •t.liajewa przedstawiać nie trzeba" - takie zdanie wypowiedział nie-"" |eden z oo- dominikanów w związku z publikacją polskiego prze- h. broszury Bierdiajewa w poznańskim czasopiśmie religijnym W dro-'. Stwierdzenie to skłoniło autora niniejszego artykułu do postawienia ..na: Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiajew _ myśliciel znany czy nie- ny.', a dokładniej: znany czy nieznany Polakom? 'e względu na swój oryginalny charakter i tematykę filozofia religijna ¦ »la.,a Bierdiajewa cieszy się na Zachodzie dużym zainteresowaniem Ic na ten temat napisano w Niemczech i Francji, gdzie autor Nowego Imowiecza mieszkał i tworzył, a także w Anglii i Stanach Zjednoczo- lv. Interesujące informacje, dotyczące dorobku i postaci Mikołaja Bier- M. Bierdiajew, O godności chrześcijaństwa i niegodności chrześcijan, „W drodze" nr 3 Na uwagę zasługuje z pewnością wydane w Berlinie w latach 1975 1070 „i™-;,* ... Wolfganga Dietricna Proton der Person. Nlkotai BeJ^ l^S^Zs ,ns - najbardziej wyczerpują praca dotycząca Mikołaja Bierdiajewa i jego filozofii ..-.ajaca niezwykle dokładna btografi? rosyjskiego myśliciela, a także detalicznie wręcz ..ajacajego twórczość. Do znanych opracowań wydanych we Francji, Anglii i Strach :5Xr?SSZŁ^ SSStTS du huitieme and ,he NeW Middte Ages, London 1945 •273- Bartłomiej Brzeziński diajewa, a także XIX- i XX-wiecznej myśli rosyjskiej, znaleźć można im licznych zachodnioeuropejskich i amerykańskich stronach internetowych Jednakże należy zastanowić się nad tym, czy także w Polsce M. Bierdiajeu jest filozofem dobrze znanym, czytanym i publikowanym, jak wiele książę! i esejów jego autorstwa zostało przetłumaczonych na język polski i c/s są one dostępne szerszemu gronu czytelników? Nie ulega wątpliwości, /<¦ dla grona specjalistów, badaczy współczesnej rosyjskiej myśli religijne i twórczość autora Rosyjskiej idei, podobnie jak twórczość W. Sołowiow.i W. Rozanowa, M. Gerszenzona, W. Iwanowa czy też prawosławnych tei > logów: S. Bułgakowa, P. Evdokimova, P. Łosskiego, S. Uspienskiego, st;i nowi kanon, bez znajomości którego nie można rozpoczynać dyskusji. Inte resujące jest jednak zagadnienie: jak często pojawiały się publikacje dziel Bierdiajewa nie w wydawnictwach profesjonalnych, lecz ogólnie dostęp nych periodykach. Biorąc pod uwagę kwestie, na których rosyjski filozol skoncentrował swój intelektualny i duchowy wysiłek, a więc problematyki; religijną, autor sięgnął po miesięcznik „Znak", na łamach którego oma wiane są kulturowe, filozoficzne i teologiczne zagadnienia chrześcijaństw;i Jest to jednocześnie najpoczytniejsze i największe pod względem nakładu czasopismo filozoficzno-religijne. Kryterium wyboru tego periodyku sta nowiła również data ukazania się pierwszego numeru — 1946 rok. „Znak" pojawił się na rynku wydawniczym na dwa lata przed śmiercią autom Królestwa Ducha i królestwa Cesarza. Można by więc przypuszczać, że fakt odejścia jednego z największych współczesnych rosyjskich myślicieli emigracyjnych zostanie w nim odnotowany i przyniesie opracowania po święcone jego intelektualnej spuściźnie. Tak się jednak nie stało. Autoi zdaje sobie w pełni sprawę z faktu, że w przypadku dzieł dwudziesto wiecznych intelektualistów rosyjskich na częstotliwość ich ukazywania siv Nicolai Berdyaev, New York 1960; E.L. Allen, Freedom in God: A Guide to the Thoughi ul Nicholas Berdyaey, New York 1951. 3 Bardzo ciekawą stroną www, zawierającą m.in. przetłumaczone na język angielski esi-jr autorstwa M.A. Bierdiajewa, N.O. Łosskiego i G.P. Fiedotowa, a także „skróty" do innych stron poświęconych współczesnej filozofii rosyjskiej, jest http://www.maine.com/yfa/phili] sophy/berdyaev/html. Wartą „odwiedzenia" jest także strona autorska Michaiła Epsteina, n> syjskiego profesora, który od kilku lat mieszka i pracuje w Stanach Zjednoczonych, obetm jest wykładowcą Emory University w Atlancie (MIKHAIL EPSTEIN HOME PAGE http://www.cc.emory.edu/INELNET/Index.html). Większość skrótów i adresów do stron m ternetowych poświęconych twórczości i postaci Mikołaja Bierdiajewa znaleźć można na slt<> nie SLAVIC RESEARCH CENTER, INTERNET RESOURCES FOR RUSSIAN STUDI1 N adres strony: http://srchome.slav.hokudai.ac.jp/eng/Russia/general-e.html#r-philosophy. -274- Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiajew — myśliciel znany czy nieznany? ------ ¦ * Polsce miały wpływ niezwykle niekorzystne czynniki takie, jak cenzura H9 -1991 f przedstawia długą listę wygnanych, a dodać należy, że zna-i/ly się na niej nazwiska wielkich intelektualistów, filozofów, myślicieli, isarzy i teologów. Niewygodnymi dla nowej władzy okazali się między mymi: Siemion Frank, Iwan Iljin, Nikołaj Łosski, Pitrim Sorokin, Borys ¦li yszesławcew i oczywiście Mikołaj Bierdiajew, który przez Szczecin, a na- vpnie Berlin, udał się na banicję do Paryża. Wcześniej opuścili Rosję: I920 roku Lew Szestow (Lew Isaakowicz Szwarcman 1866- 1938) — i /yjaciel i filozoficzny antagonista Mikołaja Bierdiajewa — który począt- ¦ owo osiedlił się w Genewie, po krótkim czasie jednak zamieszkał w Pat/u, gdzie pozostał do śmierci (1948), oraz Dymitr Mereżkowski i Sergiusz Hulgakow (1871 - 1944) — za młodu zdeklarowany marksista, w okresie 4 (i. Przebinda, Powrót filozofii do Rosji (1989-1991), „Znak"1994, nr 1 (464). -275- — Bartłomiej Brzeziński późniejszym profesor teologii dogmatycznej w paryskim Prawosławnym In stytucie Teologicznym im. Św. Sergiusza. Myśliciele, którzy zdecydowali się na pozostanie w kraju (a było ich niewielu) i tworzenie poza nurtem marksistowskim, musieli zdawać sobie sprawę, iż za odwagę filozoficzneg< > rozumowania stojącego w sprzeczności z oficjalnym — grozi im areszto wanie bądź kara śmierci. W sowieckich łagrach zginęli Paweł Fłorienski i Lew Karsawin. Los niektórych z filozofów, jak np. Gustawa Szpieta, po zostaje nieznany do dnia dzisiejszego. Dziś, z perspektywy czasu wiemy, że opuszczenie kraju przez intelektualistów rosyjskich (po 1925 roku wyjazd z bolszewickiej Rosji stał się niemożliwy) przyczynił się do powstania dziel o wielkiej wadze dla myśli religijnej i filozofii europejskiej5. Pozostając w ojczyźnie, większość autorów zostałaby przypuszczalnie zamęczona w obozach pracy lub rozstrzelana w najbardziej twórczym okresie życia Przymusowa emigracja pozwoliła myśli rosyjskiej „podbić" Europę, zain teresować sobą i zmusić do dyskusji Zachód. Sytuacja ta miała jednak także swą ciemną stronę: tworzona w warunkach wolności słowa i myśli emigra cyjna filozofia rosyjska, znana była w ZSRR tylko nielicznym — wybranym przez władzę sowiecką „specjalistom", wyznaczonym do jej „badania", ora/ działającej w podziemiu nielicznej inteligencji. Filozofia powróciła do Rosji w 1989 roku. Jej powrót związany był z wydawaniem dzieł największych przedstawicieli rosyjskiej myśli XX wieku i został zapoczątkowany, co cie kawę, przez istniejącą jeszcze KPZR6. Za Grzegorzem Przebindą przytoczyć można listę nazwisk rosyjskich filozofów, których dzieła (reprinty) ukazały się w latach 1989- 1991. Byli to m.in.: Sołowiow, Czaadajew, Szpiet, Fło rienski, Nowogrodcew, Łosski, Łosiew, a także Rozanow i Bierdiajew7. Do dać trzeba, że dwaj ostatni należą do najchętniej czytanych i wydawanych w Rosji myślicieli, a twórczość Bierdiajewa wzbudza w jego ojczyźnie rów nie wielkie zainteresowanie jak na Zachodzie, gdzie autor Samopoznanija... jest bardziej znany niż Włodzimierz Sołowiow. Między innymi dzieła dwóch najwybitniejszych przedstawicieli XX-wiecznej emigracyjnej myśli rosyjskiej: M. Bierdiajew Nowe średniowiecze (wyd. org. Berlin 1924), O godności chrześcijaństwa i niegodrwści chrześcijan (wyd. oryg. Paryż 1928), Rosyjska idea (wyd. oryg. Paryż 1946), Opyt eschatologiczeskoj mietafizyki (wyd. Paryż 1947), Carstwo ducha i carstwo Kiesaria (wyd. Paryż 1951); Lew Szestow Ateny i Jerozolima (wyd. oryg. 1951). Kirkiegard i ekzistiencjalnaja fiłosofia (wyd. 1939), Soła fide — tylko przez wiarę (wyd. oryg. 1966). 6 Por. G. Przebindą, op. cit., s. 130-131. 7 Tamże, s. 131 i 135. -276- - Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiajew — myśliciel znany czy nieznany? ------ Obecnie zauważyć można wzrost zainteresowania twórczością rosyj-ich myślicieli kręgu prawosławnego również w Polsce. Lata osiemdzie-iie i dziewięćdziesiąte przyniosły wiele publikacji dotyczących nie tylko logii prawosławnej, ikonografii, lecz także dwudziestowiecznej rosyj-iij myśli religijnej. Twórczość Mikołaja Bierdiajewa zyskała sobie wielu olenników spoza grona specjalistów, powstają liczniejsze niż w poprzed-h dziesięcioleciach opracowania dotyczące jego koncepcji filozoficz-h, religijnych, społecznych8. Na pytanie, jaki był los percepcji twór->sci autora Nowego średniowiecza w naszym kraju po II wojnie świa-cj, stara się odpowiedzieć niniejszy artykuł, posługując się przykładem isopisma „Znak". Zamiarem autora było napisanie sprawozdania oma-i.ijącego publikacje dotyczące twórczości rosyjskiego filozofa oraz prze-¦ l,idy esejów bądź fragmentów większych dzieł M. Bierdiajewa, które uka-/.ily się w tym znanym periodyku. Sprawozdanie stanowi podsumowanie |n /cglądu wszystkich roczników „Znaku" i jest jednocześnie próbą znale-/u-iiia odpowiedzi na tytułowe pytanie artykułu. W przypadku opracowań pod uwagę wzięte zostały jedynie artykuły „monograficzne" związane wy-li|i/.nie z Bierdiąjewem i jego koncepcjami. Dość liczne artykuły, omawiające różnorodne zagadnienia rosyjskiego prawosławia, w których na- s Między innymi: C. Wodziński, Historia i eschatologia. O historiozofii i filozofii kultury " ;t>laja Bierdiajewa, „Studia filozoficzne" 1982, nr 3 —4; C. Wodziński, Bierdiajew: Do-h wski i dialektyka wolności, w: Wiedza a zbawienie. Studium myśli Lwa Szestowa, Warna 1991; M. Styczyński, Mentalność rosyjska, w: „Literatura na świecie" 1992, nr 4; '>/., Amor futuri albo eschatologia zrealizowana. Studia nad myślą Mikołaja Bierdiajewa, ¦¦I/ 1992; K. Stark, Koncepcja Boga-człowieka i bogaczłowieka w filozofii M. Bierdiajewa, ¦ ;i doktorska obroniona w 1993 r. na Wydziale Filozofii UJ; tegoż, Mit Androgyne w fi-'/// Mikołaja Bierdiajewa, „Pismo literacko-artystyczne" 1988, nr 11 - 12; S. Kotłowski, wórczości filozoficzno-religijnej Mikołaja Bierdiajewa, „Przegląd Humanistyczny" 1993, I. P. Przeciszewski, Człowiek, społeczeństwo i państwo w poglądach Mikołaja Bierdiajewa, ¦ lirześcijanin w świecie" 1983, nr 2; ponadto wiele prac przekrojowych dotyczących wspólnej myśli rosyjskiej, w których znaleźć można próby komparatystyki wybranych aspektów Missli Bierdiajewa z koncepcjami innych filozofów lub nawiązania do jego twórczości: W. Krzemień, Filozofia w cieniu prawosławia. Rosyjscy myśliciele religijni przełomu XIX i XX wieku, Warszawa 1979; M. Maszkiewicz, Postawy inteligencji rosyjskiej wobec religii i Cerkwi, w: Mistyka i rewolucja. Aleksander Wiedeński i jego koncepcja roli cerkwi w panowie komunistycznym, Kraków 1995; J. Krasicki, Rosyjskie inspiracje, w: Eschatologia i me-yunizm. Studium światopoglądu Mariana Zdziechowskiego, Wrocław 1994; S. Mazurek, Wątki kiiltistroficzne w myśli rosyjskiej i polskiej 1917-1950, Wrocław 1997; G. Przebindą, Od Czudajewa do Bierdiajewa. Spór o Boga i człowieka w myśli rosyjskiej 1832 — 1922, Kraków I')K8; P. Przesmycki, O człowieku, zbawieniu i Rosji (słów kilka z Bierdiajewa), „W drodze" I'W8, nr 8. -277- ------------------------------------- Bartłomiej Brzeziński --------------------------- zwisko rosyjskiego filozofa pojawia się jedynie jako jedno z wielu mienionych, nie poświęcające myślicielowi zbyt wiele miejsca, nie zosii w niniejszym sprawozdaniu ujęte. MIKOŁAJ ALEKSANDROWICZ BIERDIAJEW NA ŁAMACH „ZNAKI Krótką charakterystykę najważniejszych koncepcji rosyjskiego myślk'ie| religijnego znaleźć można w artykule Joanny Moleckiej9, zatytułowali vi Mikołaj Bierdiajew10. Autorka skoncentrowała się w nim na wyekspon waniu pojęć kluczowych dla Bierdiajewowskiego okresu „pomarksis wskiego", a więc idealistycznego, religijnego. Podając źródła filozofii Hi« diajewa, wymienia autorka oczywiście Marksa, którym we wczesnej młj dości autor Duchów rosyjskiej rewolucji był zafascynowany, także Nl| tzschego, Kanta, mistyków niemieckich — Angelusa Silesiusa, Misir Eckharta, Jacoba Boehme oraz, co niezwykle istotne, rosyjskich myślich religijnych: Chomiakowa, Sołowiowa, Dostojewskiego. J. Molecka doda przy tym, iż wszyscy badacze zajmujący się twórczością Bierdiajewa |mj) kreślają, że czuł się on spadkobiercą tradycji prawosławnej. W istoc| sam Mikołaj Bierdiajew zdawał sobie sprawę, że filozof nie tworzy w solutnej alienacji intelektualnej, jego koncepcje (nawet te najbardziej 01 ginalne) są w pewnym sensie wypadkową tradycji, w której wzrastał, ktur, wiedzy etc, czyli całego historyczno-kulturowego kontekstu. Bid diajew, mimo iż odwoływał się do różnych nurtów filozofii zachodni i czerpał z nich, nie mógł i nie zamierzał całkowicie odizolować swej myślenia od tradycji, z której wyrósł. Jednakże, nie wszyscy badaq wbrew twierdzeniu autorki artykułu11, są przekonani o zakorzenieniu ważniejszych koncepcji Rosjanina w tradycji prawosławnej. Aby nie wijać nadmiernie tego wątku, podajmy tylko jeden przykład. Jeden z p< rozdziałów artykułu Grzegorza Przebindy Powrót filozofii do Rosjf2 wiele mówiący tytuł: „Filozofia w cieniu prawosławia?" (jest to tytuł ksil 9 Pseudonim Wiktorii Krzemień, autorki (m.in.) pracy o współczesnej filozofii rosyjd Filozofia w cieniu prawosławia. Rosyjscy myśliciele religijni przełomu XIX i XX wiekti, 10 J. Molecka, Mikołaj Bierdiajew, „Znak" 1976, nr 1. 11 Sformułowanie takiego wniosku przez J. Molecka, mogło być spowodowane niepojnw niem się w literaturze przedmiotu (w okresie, w którym artykuł został napisany) opinii staw jących pod znakiem zapytania prawosławne zakorzenienie Bierdiajewowskich koncepcji. 12 G. Przebinda, op. cit., s. 132. -278- Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiajew — myśliciel znany czy nieznany? ------ W. Krzemień, do którego G. Przebinda dodał jednak zmieniający jego mowę znak zapytania). Mając na myśli wspomnianych już przez nas \jskich filozofów religijnych, G. Przebinda pisze: „Trudno byłoby kv.ć pośród tych przedstawicieli rosyjskiego modernizmu, których dzie-"iwracają dzisiaj do Rosji, myśliciela prawosławnego, [podkr. G. P.][...] ¦ >•., kto bada prawosławie z zewnątrz, ulega czasami pokusie, aby przedni ;ić ową doktrynę jako amalgamat wczesnochrześcijańskiej gnozy i.iionizmu. Taki badacz nie odwołuje się nigdy do źródłowych traktatów "w Kościoła wschodniego, lecz cytuje Bierdiajewa, Fłorienskiego i Mężowskiego [...] Ich poglądy są tymczasem literackim marginesem pra-tawnej tradycji, a nie jej istotą13". Autor artykułu wspomina także, że r.totę prawosławia poznać można, zaznajamiając się z dziełami ojców scioła oraz prawosławnych teologów: Władimira Łosskiego, Paula Ev-k unova, jak również Fłorowskiego i Meyendorffa. G. Przebinda nie za-.i/.a jednak, że np. wspomniany przez niego Evdokimov dosyć często y.i po cytaty z książek Mikołaja Bierdiajewa (aby pozostać tylko przy halerze tej pracy), nie traktując ich jako przykłady negatywne. Być może sensie scholastyczno-doktrynalnym poglądy przedstawicieli rosyjskiego nrsansu religijnego są marginesem tradycyjnej nauki Cerkwi (choć po-ii rdzenie tej tezy wymagałoby gruntownych studiów komparatystycz-li), lecz to właśnie dzięki nim oraz współczesnym emigracyjnym teo-oni rosyjskim14 Zachód zainteresował się prawosławiem, a ono samo konało częściowo swój konserwatyzm. Sam zaś Bierdiajew, charakte-¦ii|i|c prawosławie, podkreślał wagę jego duchowego, a nie doktrynalni wymiaru, dostrzegał wielkie znaczenie tradycji wschodnich ojców '••doła. „Prawosławie to przede wszystkim nie doktryna, nie organizacja Miętrzna czy też zewnętrzna norma moralna, lecz życie duchowe, du-'we doświadczenia i duchowa droga. [...] Prawosławie jest najmniej imatywną formą chrześcijaństwa (w znaczeniu normatywno-racjonali-i /.ncj logiki oraz moralnego jurydyzmu), a jednocześnie formą najbar-n'1 uduchowioną. [...] Doktryny religijne nigdy nie zyskiwały w prawo-wiu rangi świętości, dogmaty nie były nigdy wiązane z powszechnie "wiązującymi systemami teologicznymi, rozumiano je raczej jako prawdy siyczne. Jednocześnie w zakresie ich teologicznej i filozoficznej inter-¦tiicji prawosławie dopuszczało daleko większą swobodę niż chrześcijań- " Tamże, s. 133 i 134. '* Do najwybitniejszych należą Sergiusz Bułgakow, Paul Evdokimov. -279- Bartłomiej Brzeziński stwo zachodnie"15. Do stwierdzenia, iż istotę prawosławia zgłębić można w oparciu o spuściznę teologiczną, rosyjski myśliciel ustosunkowałby się zapewne w następujących słowach pochodzących z fragmentu jego szkicu: „Prawosławia nie można poznać w oparciu o zachowane traktaty teologiczne, gdyż jego istota zawiera się przede wszystkim w życiu Kościoła i ludu Bożego, nie zaś w teologicznym dyskursie"16. Poza zasygnalizowaniem filozoficznych inspiracji i źródeł twórczości Bierdiajewa autorka omawianego artykułu dość obszernie omawia problematykę antropologiczną i historiozoficzną w myśli Rosjanina, które to płaszczyzny w przypadku autora Rosyjskiej idei podporządkowane są współistnieniu i wzajemnemu przenikaniu się trzech kategorii: wolności, twórczości i osoby. Nie opierając się wyłącznie na opisie J. Moleckiej, dodając do niego poglądy innych autorów, spróbujmy krótko scharakteryzować te trzy kategorie17. Podstawowe tezy dotyczące Bierdiajewowskiego ujęcia zagadnienia wolności znaleźć można w jednym z odczytów, które wygłosił na II Polskim Zjeździe Filozoficznym w Warszawie18. „Wolność nie ma żadnej podstawy, jest ona wcześniejsza od Bytu. Jej źródło tkwi w Nicości, która poprzedza stworzenie świata, i w niej zawiera się dynamicznie. [...] Pierwotna wolność opiera się na potędze Niebytu. Wtórną wolnością jest oświecenie wolności irracjonalnej przez światło Logosu"19. Idea nie stworzonej, odwiecznej wolności istniejącej przed istotowym Bogiem (pojmowanym w kategoriach ontologicznych) zaczerpnięta została przez Mikołaja Bierdiajewa z koncepcji Ungrund Jacoba Boehmego. Nie jest jednak bezpośrednim i wiernym jej odzwierciedleniem. Próbując zrozumieć teorię Boehmego, pamiętać trzeba o rozróżnieniu, jakie stosował ten myśliciel gnostycki w odniesieniu do Boga. Według śląskiego teozofa istnieją dwie „kategorie" opisujące Boga: „bóstwo" — jest dla człowieka niedostępne, niepozna walne, pozostające za zasłoną oraz „boskość" — jest dla istoty ludzkie| bardziej dostępna. „Bóstwo to Ungrund, »bezdeń« — coś, co nie ma dna. czyli podstawy, nie jest więc podstawą ani przyczyną niczego. To Bazy-lidesowy »Bóg, który nie jest«, Absolut pierwotny w stosunku do wszyst- 15 M. Bierdiąjew, Prawda prawosławia, „Znak" 1993, nr 2, s. 5. 16 Tamże, s. 11 17 Charakterystyka trzech głównych kategorii w myśli Bierdiajewa została oparta przede wszystkim na pracy M. Styczyńskiego Amor futuri albo eschatologia zrealizowana. 18 M. Bierdiąjew, Metafizyczne zagadnienie wolności, „Przegląd filozoficzny" 1928, t. 31. 19 Tamże, s. 27 i 28. -280- — Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiąjew — myśliciel znany czy nieznany? ------ kiego, pozostający poza jakąkolwiek rzeczywistością logiczną bądź postrze-•.ilną zmysłami. Bóstwo owo jest milczące, niepojęte samo dla siebie. W bezdni Boga jako istoty nie ma. Istnieje natomiast w Ungrundzie po-i< iicjalna wola (możemy zdać sobie z niej sprawę, »czytając w sobie«, ¦ 'ilcyfrowując własną Księgę zapisaną stwórczym palcem Boga). Wola ta M st wolą poznania samej siebie i uświadomienia sobie siebie. Tak więc a mrocznym milczeniu bóstwa pojawia się istniejące od wszechczasów ¦ nlwieczne i nieskończone pragnienie samoobjawienia — pojawia się wo-l.i. Bóstwo potrzebuje siebie poznać, określić, a chcąc to osiągnąć — musi \ sobie samym się zamanifestować. Krótko mówiąc, bezdeń stwarza tu Notę"20. Ungrundowa wolność Boehmego, a więc Boża Nicość, pustka, nu-wysławialna, nie posiadająca podstawy, korzeni, przyczyny, nie do okre- lenia nieskończoność, zawiera jednak w sobie potencję i pragnienie stania ii,1 czymś. To pragnienie prowadzi do wyłonienia Osób Trójcy Świętej, ¦¦>ga. Ungrund zawiera także niezależną od Boga wolność kreacji. Stwo- •nie świata i człowieka jest skutkiem wspólnego działania Boga i wol- •sci pochodzącej z Bożej Nicości. Bóg-Stworzyciel wykorzystał potencję i cacyjną tkwiącą w Ungrundzie w taki sam sposób, jak uczynił to później towiek, powodując swój Upadek. Potencjalna kreatywność Nicości może icc, zawierając w sobie zarówno potencjalne zło, jak i dobro, przynieść utek negatywny. Upadek pierwszego człowieka przyczynił się do mate- lizacji potencji zła i uświadomienia sobie przez niego tragicznej wol- ¦ 'sei do wybierania między złem a dobrem. Czy Bóg mógł zapobiec zer- miu owoców z drzewa poznania, a w rezultacie doprowadzić do mknięcia Pierwszego Upadku (według Bierdiajewa będącego symbolem idku każdego z ludzi)? Odpowiedź, choć ogranicza wszechmoc Boga, /.ym w odniesieniu do Bierdiajewowskiej koncepcji niestworzonej wol- >sci nie chciał zgodzić się Lew Szestow, brzmi: nie mógł. Wolność nie chodzi od Boga, a więc człowiek może dokonywać swobodnego wyboru ik też uczynił, sprowadzając na siebie klęskę poddania się zależnościom mta konieczności, uruchamiając „machinę zła". Po cóż jednak Bóg stwo- I człowieka? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba zaznaczyć, że Hu-rdiajew nie uznawał Boga jako absolutu — bytu skończonego, dosko- m.iIdść bowiem skończona nie potrzebowałaby niczego i nikogo, nie jest i ni przypisana dynamiczna twórczość, dążność do realizowania się w kre- •• |i. „Pojmowanie Boga jako samowystarczalnej i nieruchomej istoty jest " H. Masson, Słownik herezji w Kościele katolickim, Katowice 1993, s. 89. -281- Bartłomiej Brzeziński ograniczonym i abstrakcyjnym racjonalnym myśleniem, takie pojmowanie nie jest dane w duchowym doświadczeniu, w którym relacje z Bogiem s;| zawsze dramatyczne"21. Człowiek powstał jako potrzeba Boga ujawnienia się w twórczości. Powołaniem człowieka jest tworzenie stanowiące odpowiedź na kreacyjne wezwanie Boga. „Bóg rodzi się w człowieku, a człowiek dzięki temu odradza się i wzbogaca. Tak wygląda jedna strona bogoczłowieczej prawdy, ujawnia się ona w doświadczeniu człowieka. Jest jednak i druga strona, mniej uwidoczniona i zrozumiała. W Bogu rodzi się człowiek i dzięki temu wzbogaca się życie boskie. Bóg potrzebuje człowieka, zaś człowiek potrzebuje Boga"22. Pamiętać jednak należy, że twórczość i wolność są ze sobą ściśle powiązane. Człowiek może więc realizować owo powołanie, decydując się na to z własnej woli, lub odrzucie kreację. „Wolność to moja siła twórcza, to nie wybór między danym mi z góry dobrem i złem, lecz kształtowanie przeze mnie owego dobra i zła"21. Twórczość zarówno Boga, jak i człowieka dokonuje się w sferze ducha i tylko w tej sferze jest ona możliwa jako prawdziwa kreacja, tzw. twory kultury są jedynie zewnętrznymi przejawami, symbolami twórczości du chowej. Bóg istniał w Ungrund, w Boskości Mistrza Eckharta, jako po tencja, która zaktualizowała się w procesie tworzenia. Człowiek skorzyst;it ze swego prawa do wolności i wystąpił przeciw Bogu. Stwórca musiał więc pojawić się w swojej drugiej, wcielonej Osobie — Zbawicielu i Od kupicielu. W osobie Bogoczłowieka-Chrystusa wskazał drogę do ponów nego pojednania i połączenia z sobą. Bogoczłowiek udowodnił poprze/ Zmartwychwstanie, że przebóstwienie ułomnej ludzkiej natury jest możli we. Zarówno jednak Bóg, jak i człowiek działając w pojedynkę, nie do prowadzą do zwycięstwa nad złem tego obiektywizującego, fenomenalnego świata. Są sobie wzajemnie potrzebni. W świecie po Upadku, w „tym świecie", nie ma wolności (poza uświadamianą sobie przez człowieka wol nością do zła i dobra, która jednak jest cierpieniem), człowiek zniewalany jest przez różnorakie zależności i konieczności. Dzięki miłości i łasce Bo goczłowieka, Wcielonego Boga, rozpoczęte zostało dzieło theosis — prze-bóstwiania świata. Aby dokonało się ono w pełni, potrzebna jest wolność do egzystencjalnej, duchowej współpracy każdego człowieka z Bogiem. M. Bierdiajew, Bóg i człowiek. Duchowość, „W drodze" 1998, nr 8, s. 36. Tamże, s. 36. 23 M. Bierdiajew, Samopoznanie. Próba autobiografii filozoficznej, fragmenty, „Literatura na świecie" 1987, nr 12, s. 255. -282- r — Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiajew — myśliciel znany czy nieznany? ------ ,,|...] Bóg uobecnia się wyłącznie w wolności [...] działanie Jego objawia się tylko za jej pośrednictwem"24. Centralną postacią procesu wyzwalania sii; z koniecznościowych mechanizmów świata, w którym żyjemy, jest Bo-roczłowiek-Chrystus-Nowy Adam. Człowiek według rosyjskiego myśliciela jest osobą tylko wtedy, gdy w pełni korzysta z wolności i realizuje swe powołanie w twórczości. Twór-t/.ość natomiast przenosi człowieka w duchowy, transcendentny wymiar istnienia; wzniosły akt twórczy umożliwia pokonanie deterministycznych relacji świata uprzedmiotowionego. Duch według Bierdiajewa nie ma natury podobnej naturze duszy czy ciała. Wymiar duchowy łączy się w myśli Rosjanina / wymiarem osobowym. Jest to charakterystyczny rys personalizmu tego filozofa. Nie istnieje żaden byt poza tym, który symbolizuje życie duchowe, s;nn zaś duch nie jest bytem. Byt, twierdzi za Włodzimierzem Sołowiowem Hierdiajew, jako coś poza egzystencją osoby nie istnieje. Prawda subiektywna, a tylko o takiej mówił Bierdiajew, nie związana z obiektywnym światem, istnieje w duchu. Przekazało ją ludzkości chrześcijaństwo. Bóg kieruje swoją miłość nie do ogółu, do zbiorowości, lecz do konkretnych osób. Tylko w wymiarze osobowym — duchowym może człowiek spotkać się z Bogiem i odpowiedzieć na Jego miłość. Duch nie jest realnością, nie można opisywać ro w kategoriach, które stosuje się do interpretacji realności „tego świata". Nie człowiek jako jednostka, osadzony w historii i czasowości, będzie partycypował w wieczności i boskości, ale osoba. Osoba, w przeciwieństwie do jednostki (indywiduum), nie jest częścią jakiegokolwiek „mechanizmu" lup. państwowego czy społecznego), jakiejkolwiek całości. Osoba to konkret, a nie anonimowość i ogólność. Egzystencja człowieka przebiega więc niejako w dwóch planach: osobowym i jednostkowym, jeżeli można go tak określić. ()soba zawiera w sobie dynamiczny, charakteryzujący się dążeniem do kreacji /wiązek Boga i człowieka. Jednostka jest przypisana zniewalającym katego-iiom świata fenomenalnego (rasa, płeć, prawo, własność itd.), podlega koniecznościowemu porządkowi tego świata. Niewyrażalna w racjonalistycz-tiej terminologii osoba może przezwyciężyć poprzez swą duchową aktywność /niewolenia przyrody i społeczeństwa. Trafną charakterystykę teorii ducha-osoby przedstawia M. Styczyński. ..Duch bowiem jest kimś, kto z żyjącej jednostki czyni twórcę; to duch przeobraża ciało, czyniąc z niego osobę. [...] Duch jest pochodzenia boskiego, czyni człowieka obrazem i podobieństwem Boga. Jest zwycięstwem ł Tamże, s. 263. -283- i Bartłomiej Brzeziński nad chaosem materii. [...] Duch jest energią, wolnością, twórczością otwarty na nieskończoność"25. Bierdiajew wielokrotnie podkreślał, że Bóg jest Oso bą, jest Osobą absolutną (raczej w znaczeniu aksjologicznym — jako ab solutny standard wartości, do których człowiek się odnosi, nawet działając w niedoskonały — zły sposób niż Absolutem skończonym), ale i dyna miczną, kreatywną. Wobec tego i człowiek-osoba jest zdolny do twórczo ści. Trzeba jednakże rozgraniczać twórczy poryw ducha od jego materiał nych skutków, a więc wytworów kultury czy cywilizacji. Wszystko co materialne określić można jako symbol rzeczywistości duchowej, to co prawdziwie realne może urzeczywistniać się jedynie w świecie ducha. Według Bierdiajewa wielki tragizm losu człowieka polega właśnie na tym ogromnym rozdźwięku pomiędzy ekstatycznym zrywem duchowej twór czości, która zakorzeniona jest przecież w nieskończoności, a jej wynikiem — skończonymi produktami. Omówione powyżej, kluczowe w Bierdiajewowskiej filozofii, kategorie występują także w rozważaniach historiozoficznych rosyjskiego myśliciela. Sens historii według autora Rosyjskiej idei podporządkowany jest jej escha tologicznej perspektywie. Historia sama w sobie nie ma sensu. Sens nadaje jej ostateczny cel, jakim jest pokonanie obiektywistycznych zależności i na dejście Królestwa Bożego. Cel historii jest więc absolutnie transcendentny, jej koniec ma stanowić wyjście poza nią, gdyż immanentny sens przypad kowego zbioru faktów nie istnieje. J. Molecka w jasny sposób streszcza poglądy Bierdiajewa dotyczące oceny historii oglądanej przez pryzmat tera/, niejszości. Wyliczanie przez autora Nowego średniowiecza negatywnych przemian w kolejnych epokach historycznych doprowadza go do wniosku, że historia „nie udała się". Najboleśniejszą klęską było zobiektywizowanie Objawienia chrześcijańskiego, zagubienie jego wewnętrznego, duchowego wymiaru, sprowadzenie Prawdy Chrystusa do roli przedmiotu spekulacji teologicznych. Ostra krytyka ze strony Bierdiajewa nie ominęła także hi storycznego Kościoła. Kościół zinstytucjonalizował się, upodobnił do in stytucji świeckich i zamiast strzec Prawdy Objawienia, zmierzał do uzy skania wielkiej władzy na „tym świecie", realizował własne przyziemne interesy. W broszurze O godności chrześcijaństwa i niegodności chrześcijan M. Bierdiajew stwierdził: „Najbardziej negatywną stroną chrześcijaństwa w historii było to, że zbyt liczni nosili zewnętrzne chrześcijańskie szyldy oraz insygnia i nosili ich zbyt wiele, nie byli jednak rzeczywiście chrze 25 M. Styczyński, Amor futuri..., op. cit., s. 91 i 92. -284- ------- Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiajew — myśliciel znany czy nieznany? ------ ścijańscy. Nie ma niczego szkaradniejszego od kłamstwa, obłudy i hipokryzji. To właśnie wywoływało protest i wystąpienie przeciwko sobie. Państwo nazywało się chrześcijańskim i nosiło symbole i insygnia chrześcijaństwa, jednak rzeczywiście chrześcijańskim nie było. To samo można byłoby powiedzieć o chrześcijańskim trybie życia, o chrześcijańskiej nauce i sztuce, o chrześcijańskiej gospodarce i prawie, o całej kulturze chrześcijańskiej. Wszystko zwane było chrześcijańskim, lecz nazwa ta nie była zgodna z rzeczywistym przeobrażeniem i rozświetleniem. Przy pomocy chrześcijaństwa usprawiedliwiano nawet wyzysk człowieka przez człowieka w życiu społecznym, broniono możnych i silnych tego świata"26. Mimo iż autor Filozofii wolnego ducha przedstawia historię jako cykl porażek, upadków, upodlenia, nieosiągania żadnego z celów wyznaczonych sobie przez ludzkość, ostateczny wydźwięk jego historiozoficznej refleksji jest pozytywny. J. Molecka podkreśla, że dla Bierdiajewa zbiór dotychczasowych wydarzeń nie ma żadnego znaczenia, liczy się tylko duchowa realność, wyższa wewnętrzna rzeczywistość — trwająca wiecznie metahistoria27. Metahistoria, wiążąca się / przezwyciężeniem historyczności, odbiera znaczenie i wagę naszej ludzkiej historii. W ziemskiej historii liczą się wyłącznie momenty ujawnienia się wyższej rzeczywistości. Jednym z nich było Objawienie Boga, pojawienie się Chrystusa. Wraz z nim do ludzkiej historii przedostała się inna, wyższa rzeczywistość. Za wielką tajemnicę historii uważa Bierdiajew także tajemnicę wolności człowieka do przyjęcia bądź odrzucenia Chrystusowej Prawdy. Przyjmując ją, człowiek poprzez szeroko pojmowaną aktywność lwórczą wykracza w każdym akcie twórczym poza ziemską historię. Przygotowuje nadejście Królestwa Bożego, nowej bogoczłowieczej epoki, w któ-n|, tak jak w osobie Chrystusa, zjednoczone zostaną pierwiastki ludzki i boski, pokonane wszelkie antynomie28. Zdając sobie sprawę, jak wiele ti udności sprawia ludzkości przyjęcie i wcielanie w życie Prawdy Chrystusa, M Bierdiajew pisał: „Realne urzeczywistnienie chrześcijaństwa, Chrystusowe i Prawdy i Chrystusowych przykazań, jawi się niekiedy ludziom jako /.ulanie ponad siły, zadanie beznadziejne. Lecz przecież samo chrześcijań-«iwo uczy nas tego, że ludzkimi jedynie siłami nie może ono zostać urzeczywistnione w życiu. Niemożliwe dla człowieka jest możliwym dla Boga. 1 M. Bierdiajew, O godności chrześcijaństwa i niegodności chrześcijan, cz. II, „W drodze" nr 4, s. 11. I. Molecka, op. cit., s. 52. Tamże, s. 52. -285- Bartłomiej Brzeziński nad chaosem materii. [...] Duch jest energią, wolnością, twórczością otwart.i na nieskończoność"25. Bierdiajew wielokrotnie podkreślał, że Bóg jest Oso bą, jest Osobą absolutną (raczej w znaczeniu aksjologicznym — jako ab solutny standard wartości, do których człowiek się odnosi, nawet działajin w niedoskonały — zły sposób niż Absolutem skończonym), ale i dyn;i miczną, kreatywną. Wobec tego i człowiek-osoba jest zdolny do twórczo ści. Trzeba jednakże rozgraniczać twórczy poryw ducha od jego materiał nych skutków, a więc wytworów kultury czy cywilizacji. Wszystko o> materialne określić można jako symbol rzeczywistości duchowej, to co prawdziwie realne może urzeczywistniać się jedynie w świecie ducha. Według Bierdiajewa wielki tragizm losu człowieka polega właśnie na tym ogromnym rozdźwięku pomiędzy ekstatycznym zrywem duchowej twórczości, która zakorzeniona jest przecież w nieskończoności, a jej wynikiem — skończonymi produktami. Omówione powyżej, kluczowe w Bierdiajewowskiej filozofii, kategorie występują także w rozważaniach historiozoficznych rosyjskiego myśliciela. Sens historii według autora Rosyjskiej idei podporządkowany jest jej eschatologicznej perspektywie. Historia sama w sobie nie ma sensu. Sens nadaje jej ostateczny cel, jakim jest pokonanie obiektywistycznych zależności i nadejście Królestwa Bożego. Cel historii jest więc absolutnie transcendentny, jej koniec ma stanowić wyjście poza nią, gdyż immanentny sens przypadkowego zbioru faktów nie istnieje. J. Molecka w jasny sposób streszcza poglądy Bierdiajewa dotyczące oceny historii oglądanej przez pryzmat teraźniejszości. Wyliczanie przez autora Nowego średniowiecza negatywnych przemian w kolejnych epokach historycznych doprowadza go do wniosku, że historia „nie udała się". Najboleśniejszą klęską było zobiektywizowanie Objawienia chrześcijańskiego, zagubienie jego wewnętrznego, duchowego wymiaru, sprowadzenie Prawdy Chrystusa do roli przedmiotu spekulacji teologicznych. Ostra krytyka ze strony Bierdiajewa nie ominęła także historycznego Kościoła. Kościół zinstytucjonalizował się, upodobnił do instytucji świeckich i zamiast strzec Prawdy Objawienia, zmierzał do uzyskania wielkiej władzy na „tym świecie", realizował własne przyziemne interesy. W broszurze O godności chrześcijaństwa i niegodności chrześcijan M. Bierdiajew stwierdził: „Najbardziej negatywną stroną chrześcijaństwa w historii było to, że zbyt liczni nosili zewnętrzne chrześcijańskie szyldy oraz insygnia i nosili ich zbyt wiele, nie byli jednak rzeczywiście chrze- 'M. Styczyński, Amor futuri..., op. cii, s. 91 i 92. -284- - Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiajew — myśliciel znany czy nieznany? -____. tcijańscy. Nie ma niczego szkaradniej szego od kłamstwa, obłudy i hipokryzji. To właśnie wywoływało protest i wystąpienie przeciwko sobie. Pań-siwo nazywało się chrześcijańskim i nosiło symbole i insygnia chrześcijaństwa, jednak rzeczywiście chrześcijańskim nie było. To samo można byłoby l»owiedzieć o chrześcijańskim trybie życia, o chrześcijańskiej nauce i sztuce, i) chrześcijańskiej gospodarce i prawie, o całej kulturze chrześcijańskiej.' Wszystko zwane było chrześcijańskim, lecz nazwa ta nie była zgodna z rzeczywistym przeobrażeniem i rozświetleniem. Przy pomocy chrześcijaństwa usprawiedliwiano nawet wyzysk człowieka przez człowieka w życiu społecznym, broniono możnych i silnych tego świata"26. Mimo iż autor Filozofii wolnego ducha przedstawia historię jako cykl porażek, upadków, upodlenia, nieosiągania żadnego z celów wyznaczonych sobie przez ludzkość, ostateczny wydźwięk jego historiozoficznej refleksji jest pozytywny. J. Molecka podkreśla, że dla Bierdiajewa zbiór dotychczasowych wydarzeń nie ma żadnego znaczenia, liczy się tylko duchowa realność, wyższa wewnętrzna rzeczywistość — trwająca wiecznie metahistoria27. Metahistoria, wiążąca się / przezwyciężeniem historyczności, odbiera znaczenie i wagę naszej ludzkiej historii. W ziemskiej historii liczą się wyłącznie momenty ujawnienia się wyższej rzeczywistości. Jednym z nich było Objawienie Boga, pojawienie się Chrystusa. Wraz z nim do ludzkiej historii przedostała się inna, wyższa rzeczywistość. Za wielką tajemnicę historii uważa Bierdiajew także tajemnicę wolności człowieka do przyjęcia bądź odrzucenia Chrystusowej 1'rawdy. Przyjmując ją, człowiek poprzez szeroko pojmowaną aktywność twórczą wykracza w każdym akcie twórczym poza ziemską historię. Przygotowuje nadejście Królestwa Bożego, nowej bogoczłowieczej epoki, w której, tak jak w osobie Chrystusa, zjednoczone zostaną pierwiastki ludzki i boski, pokonane wszelkie antynomie28. Zdając sobie sprawę, jak wiele trudnos'ci sprawia ludzkos'ci przyjęcie i wcielanie w życie Prawdy Chrystusa, M. Bierdiajew pisał: „Realne urzeczywistnienie chrześcijaństwa, Chrystusowej Prawdy i Chrystusowych przykazań, jawi się niekiedy ludziom jako zadanie ponad siły, zadanie beznadziejne. Lecz przecież samo chrześcijaństwo uczy nas tego, że ludzkimi jedynie siłami nie może ono zostać urzeczywistnione w życiu. Niemożliwe dla człowieka jest możliwym dla Boga. M. Bierdiajew, O godności chrześcijaństwa i niegodności chrześcijan, cz. II W drodze" 1998, nr 4, s. 11. 27 J. Molecka, op. cit, s. 52. 28 Tamże, s. 52. -285- Bartłomiej Brzeziński Wierzący w Chrystusa wie, że nie jest osamotniony, że jest z nim Sam Chrystus oraz że Chrystusową Prawdę powołany jest on wcielać w życie razem z samym Chrystusem, swoim Zbawicielem"29. Problematykę filozofii historii w twórczości autora Samopoznania, ze szczególnym uwypukleniem koncepcji „rosyjskiej idei", omawia także Cezary Wodziński w artykule Metamorfozy samoświadomości. Mesjanizm i eschatologia w historiozofii Mikołaja Bierdiajewa30. Tekst ten, skonfiskowany przez cenzurę w 1985 roku, ukazał się w „Znaku" dopiero w październiku 1989 roku. Jednakże w 1987 roku autorzy serii wydawniczej „Idee" niezależnej Biblioteki „Aletheia" wykorzystali go bez wiedzy i zgody autora jako wstęp do polskiego przekładu znanego dzieła Bierdiajewa Rosyjska idea. Głównym zadaniem, jakie postawił sobie C. Wodziński, było prześledzenie historiozoficznej metamorfozy Bierdiajewa, przemiany świadomości rosyjskiego myśliciela w odniesieniu do powołania Rosji i narodu rosyjskiego. Początkowo rolę Rosji upatrywał autor Nowego średniowiecza w wyzwalaniu narodów, w historycznym jednoczeniu Wschodu i Zachodu, można więc w tym przypadku mówić o wizji „mesjanistycznej" czy też, jak określał ją sam Bierdiajew, „misjonistycznej". Pod wpływem krytycznej analizy marksizmu i komunizmu, realnego obrazu i skutków rosyjskiej rewolucji oraz ogólnej refleksji nad historią powszechną poglądy Rosjanina ewoluowały w stronę wizji eschatologicznej. Bierdiajew stwierdził bowiem, że marksizm, komunizm i rewolucja socjalna nie doprowadzą do realizacji Królestwa Bożego na ziemi, natomiast dzieje ludzkie nie posiadają żadnego sensu, gdy pozbawić je celu eschatologicznego. Mesjanizm wzywa do realizacji Królestwa Bożego w czasie historycznym, na tej ziemi, eschatologizm zaś mówi o realizacji Królestwa pozaczasowego, pozahisto-rycznego, pozaziemskiego. Znajdując w dziejach ludzkich, w kolejnych epokach historycznych, błędy, upadki, fiaska, nieosiąganie celów, Bierdiajew dochodzi do wniosku, iż zbiór wydarzeń historycznych jest jedynie drogą do innego świata, cel dziejów znajduje się poza granicami historii. Wydarzenia historyczne, które stały się udziałem rosyjskiego filozofa: rewolucje rosyjskie, I wojna światowa, a w związku z nimi także namysł nad sensem dziejów ludzkich, doprowadziły do zmiany jego wizji „rosyj- 29 M. Bierdiajew, O godności chrześcijaństwa i niegodności chrześcijan, cz. II, op. cit., s. 13. 30 C. Wodziński, Metamorfozy samoświadomości. Mesjanizm i eschatologia w filozofii Mikołaja Bierdiajewa, „Znak" 1989, nr 10-12. -286- ------Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiajew — myśliciel znany czy nieznany? ------ skiej idei" z mesjanistycznej na eschatologiczną. Wizja „rosyjskiej idei" po metamorfozie wyraża się w stwierdzeniu, że „rosyjska idea jest eschatologiczną ideą Królestwa Bożego", naród rosyjski natomiast narodem kresu ludzkiej historii. C. Wodziński, po analizie długiej intelektualnej drogi Hierdiajewa do ostatecznej koncepcji „rosyjskiej idei", podaje jej cechy charakterystyczne. Według badacza definicja „rosyjskiej idei", podana przez samego Bierdiajewa, jest głównie negacyjnym wskazaniem, czym idea owa nie jest31. Bierdiajewowska idea nie posiada jednolitej struktury, jej elementy nie są powiązane logicznie. „Rosyjska idea" autora Królestwa Ducha i Królestwa Cesarza zawiera bowiem składowe o różnym stopniu ważności i pozycji bytowej. Najważniejszymi z nich są jednak „nihilizm" religijny, .anarchizm" religijny i „eschatologizm" religijny. Zatrzymajmy się na chwili,- przy ostatnim z elementów — „eschatologizmie", od niego bowiem wzięła nazwę Bierdiajewowska „rosyjska idea" z ostatniego okresu twór-i /ości. Jak twierdzi C. Wodziński, według filozofa rosyjski eschatologizm echuje się działaniem, jest zaprzeczeniem biernego oczekiwania na na-> Icjście Królestwa Bożego32. Bóg wymaga od człowieka kreatywności, aktywnego, przepełnionego twórczością życia. Poświęcając się religijnej twór-. /ości, człowiek manifestuje swą miłość do Boga, która jest odpowiedzią na miłość Boga do człowieka. Królestwo Boże, które jest dla Bierdiajewa królestwem Bogoczłowieczym, może być realizowane tylko poprzez taką i wórczość, twórczość nierozerwalnie związaną z miłosnym dialogiem Boga i człowieka. Poza omówionymi artykułami autorstwa Joanny Moleckiej i Cezarego Wodzińskiego na przestrzeni kilkudziesięciu lat, w czasie których „Znak" > 'becny jest na rynku wydawniczym, w czasopiśmie tym nie ukazały się żadne pióby interpretacji poglądów Mikołaja A. Bierdiajewa. Zanim odpowiemy na l'vi;inie postawione w tytule naszego artykułu, przyjrzyjmy się jednak dwom t>kstom autora Nowego średniowiecza zamieszczonym w „Znaku". W numerze poświęconym różnym aspektom religii prawosławnej od- n.i|dujemy krótki szkic Bierdiajewa Prawda prawosławia33. Rosyjski my- liciel przybliża w nim najważniejsze cechy Cerkwi prawosławnej, porów- ¦ ni|i|c je z Kościołami Zachodu: katolickim i protestanckimi. Przedstawmy i mtko najważniejsze tezy szkicu. 11 Tamże, s. 137. 1' C. Wodziński, op. cit., s. 139. " M. Bierdiajew, Prawda prawosławia, op. cit. -287- Bartłomiej Brzeziński Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiajew — myśliciel znany czy nieznany? Kościół prawosławny jest wśród Kościołów chrześcijańskich najściślej związany z tradycją. W nim właśnie pierwotna tradycja chrześcijańska przetrwała w najmniej naruszonej formie. Prawosławie jest religią adoktrynalną, co wiąże się z przywiązywaniem wagi do życia i doświadczenia wewnętrznego, duchowego, a nie do zewnętrznie ustalanych norm. Prawosławie charakteryzuje się największym uduchowieniem i miste-ryjnością. Dodać w tym miejscu wypada, że Bierdiajew nie jest jednostronnym apologetą prawosławia, zauważa i przytacza także błędy oraz słabości tej religii. Uduchowienie i misteryjność ma więc także ciemną stronę, powoduje zanik otwartości na problemy historii i świata oraz brak aktywności skierowanej na zewnątrz34. Cerkiew do dnia dzisiejszego opiera się na bogatej tradycji ojców Kościoła i czerpie z niej. Zachód upatruje w tym tradycjonalizmu związanego z niemocą do twórczego rozwoju. Jednak dzięki ciągłemu powracaniu do spuścizny ojców Kościoła prawosławie ustrzegło się przed racjonalizacją. Przeniknięty mistyką, Kościół prawosławny nie może zostać wtłoczony w ramy racjonalnych definicji, jedynie partycypowanie w jego duchowym życiu i doświadczeniu dostarcza zrozumienia jego natury. Prawosławie to religia Trójcy Świętej, ogniskująca swą uwagę przede wszystkim na wielkiej tajemnicy dogmatów: trynitarnego i chrystologicznego. Z trynitaryzmu tej religii wynika także jej pneumatyzm. Duch Święty jest najbliżej człowieka, oddziałuje nań bezpośrednio i przekształca świat. Pisze Bierdiajew: „Pneumatyzm jest w istocie konsekwentnym i doprowa dzonym do końca trynitaryzmem. Łaska nie jest pośrednikiem pomiędzy światem nadprzyrodzonym i stworzeniem; łaska to działanie boskiej energii w świecie stworzonym, obecność w nim Ducha Świętego"35. 34 J. Molecka zwraca uwagę na rozdarcie Bierdiajewa pomiędzy głoszeniem absolutnego dążenia do Królestwa Bożego unieważniającego naszą ziemską historię i próbami ratowaniu sensu historycznego, znaczenia dziejów. Nadając najważniejsze, ostateczne znaczenie wi/ji metahistoryczno-eschatologicznej, Bierdiajew odbiera sens historii tego świata. „A jednocz nie nie chce jednoznacznie zgodzić się na odrzucenie świata i historii. Negację wartości świ nazywa nihilizmem i postawę taką uważa za charakterystyczną dla rosyjskiej filozofie/ i społecznej myśli. Sam chce przezwyciężyć tę nihilislyczną tradycję — wbrew logice wt nych wywodów, których maksymalizm nakazuje nadać sens jedynie Królestwu Bożemu, a c mówić go dziejom — próbuje uratować znaczenie historii. Próbuje zachować kontakt dwi światów i z nadzieją — nie podkopaną rozpaczą i wątpieniem — lecz triumfującą dzieją, głosi sens ludzkiej działalności". — J. Molecka, Mikołaj Bierdiajew, op. cit., s. .' 35 M. Bierdiajew, Prawda prawosławia, op. cit., s. 7 - 8. - 288 - W liturgii prawosławnej zawiera się wzorzec przeistaczania życia, tak więc właśnie poprzez liturgię prawosławie naucza swych wiernych. Za kolejną niezwykle ważną dla prawosławia ideę uważa rosyjski myśliciel wewnętrzną, duchową wolność. Wolność ta pojmowana jest specyficznie i odmiennie niż w katolicyzmie czy protestantyzmie. Na Zachodzie przyjęło się bronić wolności jednostkowej. Prawosławie odcina się od indywidualizmu, starając się szukać wolności w kolektywie. Według Bierdiajewa, wolność jednostki nie zostaje naruszona, gdyż jej religijna świadomość i świadomość współwierzących przenikają się wewnętrznie. Kolektyw religijny nie narzuca autorytarnie zasad jednostce. Jednostka zaś, nie zapatrzona w siebie, uczestniczy w ponadindywidualnym zjednoczeniu duchowo pojmowanego organizmu Kościoła. Religia prawosławna jest, w większym stopniu niż katolicyzm i odłamy protestantyzmu, religią kosmiczną. Termin „religia kosmiczna" odnosi M. Bierdiajew do kosmicznego charakteru Kościoła jako Ciała Chrystusa. Mówiąc o ukierunkowanym antropologicznie chrześcijaństwie zachodnim, rosyjski myśliciel wyjaśnia: „Kościół jednak to również kosmos przeniknięty Chrystusem; działanie łaski Ducha Świętego obejmuje cały świat stworzony. Wcielenie Chrystusa posiada także znaczenie kosmiczne, kos-mogoniczne; oznacza ono jakby nowe stworzenie, nowy dzień stworzenia świata"36. Zbawienie to przebóstwienie, patrystyczna theosis, kreacja nowego kosmosu i nowego człowieka. Najważniejszym i ostatecznym celem chrześcijaństwa według religii prawosławnej jest Zmartwychwstanie. Jako ostatnią cechę charakterystyczną prawosławia wymienia Bierdia-icw eschatologizm. Oczekiwanie na nadejście Królestwa Bożego wiąże się u wyznawców religii prawosławnej z nieprzywiązywaniem zbyt wielkiej w;igi do doczesności, do spraw „tego świata". Eschatyczne ukierunkowanie uwidoczniło się ze szczególną siłą w prawosławiu rosyjskim. Dodać należy, /i' nastroje apokaliptyczne, tak silnie zakorzenione w religijności narodu tosyjskiego, znalazły swe odbicie także w twórczości współczesnych myślicieli religijnych, np.: W. Sołowiowa, W. Rozanowa37. Na zakończenie prezentacji tez szkicu zaznaczyć należy, że wszystkie one odnoszą się do wewnętrznej, duchowej warstwy prawosławia, którą »iim Bierdiajew nazywa „duchową głębią". Myśliciel podkreśla jednocześ- 16 Tamże, s. 9. 17 Por. W. Sołowiow, Krótka opowieść o Antychryście i W. Rozanow, Apokalipsa naszych czasów. -289- Bartłomiej Brzeziński nie, że jego rozważania nie mogą być wiązane z powierzchownymi orientacjami prawosławia. Drugi z tekstów Mikołaja Bierdiajewa, zaproponowanych czytelnikom przez redakcję „Znaku", Rewolucja rosyjska i świat komunistyczny, zamieszczony został w numerze poświęconym poglądom rosyjskiej inteligencji na temat rewolucji38. Tekst jest jednym z rozdziałów obszernej i nietypowej autobiografii Bierdiajewa39. Wspomnienia osobiste przeplatają się w nim z głębokim namysłem nad rolą rewolucji, postawami rewolucyjnej inteligencji, komunizmem, sytuacją kraju w początkowej fazie ustroju sowieckiego. Relacje ze spotkań, odczytów organizowanych pod egidą Wolnej Akademii Kultury Religijnej, której działalność autor Sa-mopoznania zainicjował, uczestnictwa w obradach Zarządu Wszechrosyj-skiego Związku Pisarzy, pracy nad książkami i referatami, stanowią niejako tło dla refleksji dotyczącej chaosu rewolucji i przemian światopoglądowych ludzi, których w swój wir wciągnęła. Właśnie transformacje ludzi były dla Bierdiajewa jednym z najbardziej przykrych doświadczeń tego okresu. Bardziej niż osobiste problemy, aresztowania i odsiadki w więzieniach Czeka i GPU, przymusowa praca fizyczna przy trzydziestopięcio-stopniowym mrozie, bolały Bierdiajewa: donosicielstwo hierarchów kościelnych, przypochlebcze kontakty pisarzy z władzami młodego państwa sowieckiego, metamorfozy przedrewolucyjnych działaczy podziemnych przekształcających się niemal z dnia na dzień z oddanych swojej idei, ofiarnych ludzi w okrutnych, zimnych i dumnych aparatczyków. Rozgoryczenie rosyjskiego filozofa spotęgował jeszcze nakaz opuszczenia ojczyzny z powodów ideologicznych. Z fragmentu autobiografii, opublikowanej przez krakowski „Znak", wyłania się obraz człowieka wrażliwego, intelektualisty o ostrym umyśle, uważnego obserwatora przemian historycznych, społecznych, ale i jednostkowych, człowieka świadomie czuwającego nad rozwojem własnej osobowości, lecz nie zapatrzonego w siebie, potrafiącego pomagać przyjaciołom. 38 N. Bierdiajew, Rewolucja rosyjska i świat komunistyczny, „Znak" 1990, nr 2-3. 39 Tegoż, Samopoznanije. Opyt fiłosofskoj autobiografii, Paryż 1949 oraz Moskva 1990. -290- — Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiajew — myśliciel znany czy nieznany? ZAKOŃCZENIE Na zakończenie powróćmy do tytułowego pytania: czy Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiajew jest myślicielem znanym polskim czytelnikom? Sądząc / liczby opracowań i tekstów samego Bierdiajewa, opublikowanych w reprezentatywnym przecież „Znaku", odpowiedź na powyższe pytanie jest negatywna. Jeżeli twórczość jakiegokolwiek myśliciela dociera do odbiorców jedynie w formie jej „odłamków" nie dających możliwości zaznajomienia się chociażby w ogólnym zarysie z całościową wizją, jeśli ponadto „odłamki" te pojawiają się raz na kilka, a nawet kilkanaście lat, nie można wymagać od czytelników zainteresowania. Tworzy się więc swoiste circulus vitiosus: im mniej publikacji opracowań i tekstów źródłowych, tym mniejsze zainteresowanie spowodowane „niebytnością" myśliciela na łamach, im mniejsze zainteresowanie odbiorców, tym mniej publikacji w wyniku braku zainteresowania tematyką. Należy oczywiście lnać pod uwagę czynniki wykraczające poza tę prostą relację: cenzurę, Inak dostępu do oryginalnych dzieł, co wiąże się z brakiem przekładów na język polski. Wymienione czynniki dotyczą jednak okresu minionego, i >d lat dziewięćdziesiątych, a nawet i wcześniej, dostęp do oryginalnych • l/.ieł Bierdiajewa nie jest już ograniczony, nie trzeba starać się o specjalne pozwolenie na wypożyczenie np. Fiłosofii swobodnogo ducha. Jednak, poza reprintami Nowego średniowiecza i rzadko, niestety, publikowanymi drobnymi esejami w czasopismach, dzieła Mikołaja Bierdiajewa nie ukazują się w naszym kraju. Nie jest naszym zamiarem wyjaśnienie tego stanu i zoczy. Dziwi jednak fakt, że jeden z największych rosyjskich myślicieli ii ligijnych XX wieku, który na Zachodzie zyskał sławę przyćmiewającą popularność samego Włodzimierza Sołowiowa i któremu Cambridge Uni-\ rrsity przyznał tytuł doktora honoris causa;Jest w Polsce nieznany. Jest nieznany do tego stopnia, że na wykładach że współczesnej literatury i kulimy rosyjskiej na studiach rusycystycznych wielu uniwersytetów w Polsce i mc pada nawet jego nazwisko. Dodajmy na marginesie, że przywołania n.i/.wisk takich jak: Sołowiow, Szestow, Bułgakow, Iwanów, lista jest zaiste Iluga, również próżno oczekiwać w czasie wzmiankowanych wykładów. W KRĘGU STEREOTYPÓW I PROBLEMÓW ETNICZNYCH DWUETNICZNOŚĆ JAKO ZJAWISKO DYSTYNKTYWNE EUROPY WSCHODNIEJ Józef Lewandowski Praktyka historyka zajmującego się Europą Wschodnią systematycznie dostarcza wiele materiału o osobach, grupach i społeczeństwach nie mieszczących się w jednoznacznych określeniach narodowościowych. Zagadnienia te nie cieszą się nadmiernym zainteresowaniem, przeciwnie, istnieje spontaniczna tendencja do wymijania owej komplikacji, mącącej klarowny obraz, do jakiego dążą badacze. Dzieje się tak, mimo iż wymijanie dwuet-niczności, niezależnie z jakich płynie pobudek, a nie zawsze jest li tylko wynikiem niezaradności intelektualnej, powoduje wykrzywienie istotnych, wcale nie tylko akademickich problemów, o czym pisałem w eseju o żydowskich elementach twórczości polskiego poety, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego1 . Rzecz jednak nie tylko w indywidualnych przypadkach, ciekawych i ważnych, jak casus Baczyńskiego, ale w dwuetniczności jako zjawisku szerokim, społecznym. Dwuetniczność dopiero czeka na naukową eksplorację. Stąd potrzeba skreślenia niniejszych uwag bez ambicji wyczerpania tematu i nawet systematyzacji. Omawiana kwestia jest zjawiskiem na tyle istotnym, a tak mało znanym, iż nawet li tylko zasygnalizowanie jej godne jest uwagi. Dwuetniczność nie jest bynajmniej zjawiskiem przypisanym tylko Europie Wschodniej. Narody Europy Zachodniej: francuski, angielski, hiszpański i inne, też kształtowały się w wyniku łączenia grup etnicznych, języków i kultur. Również i teraz występuje tam dwuetniczność i to nie tylko na pograniczu. Najwyraźniej zaznacza się ona na Wyspach Brytyjskich, Udzie w jednej grupie etnicznej, szkockiej czy walijskiej, ścierają się lub 1 J. Lewandowski, Wokół biografii K.K. Baczyńskiego, w: Szkło bolesne, obraz dni, Up-a 1991. -295- Józef Lewandowski współistnieją dwa poczucia narodowe, dwie identyfikacje kulturalne. Również we Francji pod powloką administracyjnej jednolitości ujawniają się etniczne szczególności małych i dużych regionów. Te zagadnienia jednak są swoistym polem badawczym i wykraczają poza zakres sygnalizowanych problemów. Nas bowiem interesują zjawiska zachodzące na wschód od Łaby. Dla wprowadzenia w problematykę posłużmy się anegdotą odległą w czasie, ale przyzwalającą i współczesny komentarz. Jak wiadomo, u progu XIV wieku niemiecki patrycjat Krakowa pod wodzą wójta Alberta wszczął bunt przeciwko Władysławowi Łokietkowi, księciu, a niebawem królowi Polski. Bunt został stłumiony i Łokietek przystąpił do rozprawy. Karał gardłem, za bunt mieli ponieść karę wszyscy miejscowi Niemcy. O ile wymiar kary nie nastręczał wątpliwości, o tyle kłopoty wystąpiły przy odróżnieniu złych Niemców od wiernych Polaków, w obliczu topora nikt nie zamierzał manifestować niemieckości. Znaleziono rozwiązanie. Czy książę to wymyślił, czy też został zainspirowany, w każdym bądź razie doprowadzonym kazał wymówić cztery słowa o dźwiękach nie mieszczących się w niemieckiej fonetyce: soczewica, koło, miele, młyn. Polacy nie mieli kłopotu z tekstem, nie mieliby go Czesi, uszedłby z życiem Żyd czy Rusin. Tylko Niemiec, sądził książę, nie mógł przebrnąć przez -cz, -ie, -ł. Oddając należne lingwistycznej dociekliwości Łokietka, zauważmy, że zamiar wyrugowania niemieckości z Krakowa, a i z innych miast Polski, nie powiódł się. Jeszcze kilka wieków księgi miasta, będącego do końca XVI wieku stolicą Polski, były prowadzone w języku niemieckim. W Krakowie ostało się dużo mieszczan, Niemców z pochodzenia, ale władających polskim na tyle, by nie postradać głowy z powodu spalatylizowanego -ie, o czym świadczy książka telefoniczna — mimo wieków, zmian ustrojowych i napływu ludności wiele nazwisk nadal zdradza niemieckie pochodzenie. Stało się tak w dużej mierze dzięki napływowi niemiecko-austriac-kiej ludności w XVIII i XIX wieku. Można więc sądzić, że ofiary książęcej rozprawy były małe. Patrycju-sze, tkwiący w polskim morzu, prowadzący interesy z miejscową ludnością, ocierając się o nią, byli bowiem dwuetniczni. To łączenie niemieckości z polskością w Krakowie ma ciągnące się we współczesność kontynuacje. Austriackie, a więc niemieckie sentymenty w Krakowie utrzymały się. Nie zatarły się w obliczu upadku Polski, gdy Austria okazała się zaborcą okrutnym, przetrwały upadek zaborcy, gdy Galicja później niż inni poddani CK zadeklarowała niepodległość, utrzymały się po upadku Habsburgów. Były na tyle charakterystyczne dla Krakowa, by w innych częściach Polski przy- -296- ------- Dwuetniczność jako zjawisko dystynktywne Europy Wschodniej ---------- volić drwinę. Na języki wzięto zwłaszcza przechowywanie w złoconych iiiach „naszego cesarza", austriackiego Franciszka Józefa I. Przechowy-mo za szafą, ale omiatano z kurzu. To poczucie podwójnej przynależ-'sci, w tym wypadku politycznej, kolidujące lub nie kolidujące, z poczu-•m wspólnoty z Polską znalazło odzwierciedlenie w odświeżanym do i.ś dowcipie o warszawiaku sprzeciwiającym się małżeństwu córki, pre-i'Tującym w rodzinie dwóch bękartów nad jednego krakauera. Nie sądźmy, że przepływy narodowościowe polsko-niemieckie były jednostronne. W Niemczech często spotykamy nazwiska z końcówką -ski lub « przypadku jej odrzucenia -ow, jak bohater ruchu antynazistowskiego, Heinrich von Tresckow. Nazwisko przytaczam nie bez kozery, pruski sztab fi-iieralny i jego niemiecki sukcesor składały się po części z młodszych synów polskiej szlachty wielkopolskiej. Badając niemiecką opozycję anty-n.izistowską, byłem zaskoczony, jak wiele ofiar zemsty Hitlera za zamach .'<) lipca miało polskie rodowody, a tudzież jak wielu gestapowców tępią-i ych ruch oporu polski bądź niemiecki, nosiło nazwiska Kubitsky i podobne. Do jakich paradoksów prowadził historyczny kontredans, świadczy anegdota opowiedziana przez nestora szwedzkich slawistów rozmiłowanego w Krakowie, Lennarta Kjellberga. Gdy we wrześniu 1939 wojska Hitlera z;i jęły Kraków, władze okupacyjne wydały dyrekcji Jagiellonki rozkaz przekazania jej pełnomocnikowi Rzeszy. W umówionym czasie na podeście biblioteki stanęli jej polscy dyrektorzy, nadjechał wojskowy opel, z którego wysiadł kapitan wfeldgrau. Nastąpiła prezentacja: dyrektor doc. Baumgart, zastępca doc. Birkenmayer, naczelny bibliograf prof. Estreicher. Oficer stuknął obcasami: Hauptman von Piotrowski. Nie potrafiłem zweryfikować opowieści, tragizm okupacji przyćmił aneg-tlotyczność, jednak indagowani krakowscy historycy ręczyli mi, że nawet zmyślona lub nieścisła, to opowieść ma wszelkie atrybuty prawdopodobieństwa. Elita krakowska, mieszczańska, naukowa, artystyczna, polityczna w znacznej mierze wywodziła się z Austriaków, co wcale nie przeszkadzało w zaangażowaniu w polską historię, kulturę i politykę, a również walkę zbrojną, w tym także przeciw Niemcom. Dodajmy też, że niemieckie nazwiska w polskiej elicie znajdujemy nie tylko w Krakowie. Wróćmy do jednoczącego ziemie polskie księcia. Makabryczna weryfikacja narodowościowa uczyniła go wyprzedzającym epokę prekursorem nacjonalizmu, dała mu też jakiś prymat w dziedzinie lingwistycznego określenia przynależności etnicznej. Zastosowana przezeń metoda okazała się instrumentalna i jest nadal w użyciu, nie tylko w tzw. potocznym odczuciu, -297- Józef Lewandowski ale również w naukach społecznych. Zdroworozsądkowe odczucie podpo wiada, że Turek mówi po turecku, Rosjanin po rosyjsku, Tatar po tatarsku. a wszystko, co komplikuje tę niezbyt wyrafinowaną prawdę, od złego jest Często utożsamiamy wręcz oba pojęcia, narodowość i język. Tak więc polski spis ludności z 1931 roku nie miał rubryki narodowość zastąpił ją językiem ojczystym. Kiedy będąc dzieckiem, obser wowałem ów spis, zauważyłem, że ankietowani nie zastanawiali się nad pułapką i podawali język grupy etnicznej lub taki, jakim chcieli przypocl obać się komisarzom spisowym. Łokietek, zauważmy, stosował dychotomiczny podział i nie dopuszczał, że można być do pewnego stopnia Polakiem, a do pewnego Niemcem, albo że można mówić po niemiecku, a być Polakiem i odwrotnie. Książe nie zdawał sobie sprawy, iż zjawiska etniczne niekoniecznie układają siv w lingwistyczny schemat. Określenie przynależności narodowej nie zawsze jest proste. Część poi skich Żydów, gdy jeszcze byli takowi, uważała się za Polaków, co napotkało na gwałtowną reakcję (1968) Gomułki twierdzącego, że miejsce Polaków poczuwających się w jakikolwiek sposób do żydowskości jest w Izraelu. Było w tym coś z Łokietka, na szczęście bez katowskiego topora. Większość niemieckich Żydów w XX wieku uważała się za Niemców, ale w praktyce społecznej to samookreślenie nie było respektowane przed Hitlerem, a tym bardziej po jego dojściu do władzy. W poglądach Gomułki i Hitlera byi;i jakaś doza prawdy, albowiem Żydzi, uważając się za Polaków czy Niemców, nie przestawali czuć się Żydami. Ich polskość czy niemieckość była zmieszana z żydowskością, w proporcjach nie dających się zważyć, wymierzyć czy określić. Co więcej: w rozmaitych okolicznościach jedna strona poczucia mogła zostać bardziej wyeksponowana, w innych okolicznościach — druga, czego niedawno dowiódł Julian Ilicki2. Ludzie, o których mowa, należeli jednocześnie do dwóch grup etnicznych, byli dwuetniczni. Przy wnikliwszym bowiem spojrzeniu wychodzi na jaw, iż wiele osób, wcale nie jednostki, nie mieści się w gorsecie prostego określenia, że deklaracje swoją drogą, a rzeczywiste uczestnictwo w kulturze i w życiu społecznym, wreszcie zaangażowanie uczuciowe, świadczy o czymś bardziej skomplikowanym. Dla przykładu: większość ponadmilionowej rzeszy Polaków w Rosji, na Ukrainie, w Kazachstanie używa rosyjskiego, słabo lub wcale nie władając polskim. Mimo to określenie ich jako Rosjan byłoby 2J. Ilicki, Den foranderliga identiteten, ABU 1988. -298- -------- Dwuetniczność jako zjawisko dystynktywne Europy Wschodniej ---------- zabiegiem arbitralnym i dyskryminacyjnym. Tylko znikoma część zamieszkałych -w b. ZSRR Żydów włada językiem narodowym (jidisz czy hebrajskim) — ich językiem komunikacji codziennej, lektur, pracy, dorobku narodowego jest rosyjski. To zawieszenie między dwiema kulturami zresztą icst przyczyną, że nie sposób ściśle określić tam liczebności Polaków i Żydów, ani dawniej, w warunkach dyskryminacji sowieckiej, ani teraz, przy rozluźnionym ucisku i ułatwionej anabazie. Co ciekawe, dwuetniczność nie zmienia się po emigracji do Izraela, gdzie nawet po opanowaniu hebrajskiego ludzie ci pozostają w kręgu rosyjskości. Inny przykład: wielu ukraińskich historyków mojej generacji nie kryje, że językiem, w którym najpełniej werbalizują myśli, jest jednak polski. Co ciekawe, opcja kulturalna wcale nie pokrywa się z polityczną. Czytając zapisy półoficjalnej konferencji politologów rosyjskich i ukraińskich, nie mogłem nie zauważyć, że wszyscy jej ukraińscy uczestnicy noszą rosyjskie nazwiska i imiona, icden zaś z przedstawicieli Rosji znany jest jako Ukrainiec. Wracając do XIV wieku, przypomnijmy, że niemieccy mieszczanie przebywali w Polsce, jeśli nie od pokoleń, jak dziedziczny wójt Albert, to od dziesięcioleci. Ich niemieckość była niepełna, czego nie widział Łokietek, ale co nie uchodziło uwagi w Niemczech. Aczkolwiek pogardliwy termin Wasserdeutsche pojawił się w XIX wieku, to zjawisko rozwodnienia etnicz-ności występowało już wcześniej, tak u kolonistów wiejskich, jak i w miastach. Asymilacja Niemców nie zawsze spotykała się z uznaniem, skoro polski uczony pisał, że z mieszaniny niemiecko-polskiej wyszedł „[...] produkt nadzwyczaj fatalny, bo skończyło się na tym, że spolszczeni Niemcy pozbyli się swych cnót niemieckich, swej skrzętności, zabiegliwości, porządku, ładu, systematyczności, a od Polaków nie przejęli ich cnót [...] tylko nabyli ich przywar [...]"3. Ocena Briicknera jest ciekawa i z tego względu, że autor sam był z tej mieszanki: z pochodzenia Niemiec, absolwent niemieckiego gimnazjum w Tarnopolu, z deklaracji Polak, berliński profesor, a polski polihistor. Ludzie na pograniczu narodowym, zaprzeczając opcji nacjonalistycznej, wyłączającej i przeciwstawnej, byli narażeni na odpychanie z wielu stron. Cierń ostracyzmu głęboko utkwił w Giintherze Grassie, nie zapominającym, że jego Kaszubi dla Niemców byli zbyt polscy, dla Polaków zbyt niemieccy. Dla jasności: Kaszubi są Kaszubami. Nie zawsze poprzestawano 3 Aleksander Briickner w 1900 r. [wedle] ... Kultura piśmiennictwo folklor, Warszawa 1974, s. 441. -299- Józef Lewandowski — Dwuetniczność jako zjawisko dystynktywne Europy Wschodniej na „odpychaniu": zniszczenie nie uratowało Polaków w ZSRR od wytopienia w latach 1933 - 1937, trudno powiedzieć, by Stalin szedł tu śladem Łokietka, skoro tamtejsi Polacy doskonale władali rosyjskim. W 1941 po dobny los spotkał w ZSRR równie zniszczonych Niemców. Rzeczywistość nie układa się w sentencję Briicknera. Potomków niemieckiego mieszczaństwa napotykamy we wszystkich dziedzinach życia Polski, w nauce (od Staszica i Lelewela), w walce o niepodległość (od Bema, Traugutta po Dreszerów), w kulturze, najwięcej jednak w gospodarce (Scheibler, Braun, Gerlach). Również w walce przeciw nazizmowi. Represje hitlerowskie przeciw Polakom niemieckiego pochodzenia były szczególnie ostre, o tym świadczą nazwiska straconych bojowników ruchu oporu: Bursche, Jente. Nie była to jednak postawa niepodzielna, bowiem, wiadomo, w tej samej warstwie kwitła i kolaboracja, powrót do niemiec-kości w postaci folksdojczostwa, donosicielstwo. Jak sprawował się ów von Piotrowski w funkcji okupacyjnego dyrektora, jak człowiek czy tez tępił i prześladował Ósterreicherówl Jakoś tkwił w polskości, dlatego przecież został wyznaczony do przejęcia Biblioteki Jagiellońskiej. Trudno zdefiniować dwuetniczność, gdyż przyjmuje ona różne postacie, pewne pierwiastki etniczne mogą być silniejsze, inne słabsze, ale jak je mierzyć, porównywać? Ich intensywność jest zmienna w czasie, u wielu Polaków, zmuszonych w 1968 roku do uchodźctwa, pogłębiła się tożsamość żydowska, co czasami prowadziło do odrzucenia polskości. Historia nastręcza wiele przykładów świadczących o zmienności poczucia narodowego. W XIX wieku ukuto powiedzenie, że „bosy Hryć czuje się Ukra-ińcem, ale wdziewając buty, przekształca się w Grzegorza", czyli w Polaka. Stereotyp nie dostrzegał analogii na Śląsku, gdzie awans społeczny powodował przesuwanie się do niemieckości. Metamorfoza Hrycia jednak tylko werbalizowała się przy wdziewaniu butów, w praktyce polskością nasiąkał stopniowo, a nie przestawał tkwić w kulturze ukraińskiej po przekształceniu się Grzegorza, nawet jeśli od ukraińskości się odżegnywał. Podobnie zniemczony Ślązak pozostawał jednak przeważnie Ślązakiem, nawet jeśli podczas II wojny służył w gestapo. Dwuetniczność nie da się określić kwantytatywnie, świadomość narodowa ani uczestnictwo kulturalne nie są wartościami obliczalnymi. Nie sposób opracować instrumentalnego przepisu pozwalającego określić, kiedy mamy z nią do czynienia albo w czym się wyraża. Można najogólniej stwierdzić, że łączy się ona z uczestniczeniem w dwóch kulturach, co jednak jest określeniem idem per idem. Dwuetniczność jako zjawisko indywidualne może występować wszędzie, jednak łączy się głównie z zamieszkaniem tego samego terenu przez dwie grupy etniczne. Dla przykładu: na północno-wschodnich terenach Polski, a jeszcze wyraźniej na odpowiednich terenach przedwojennej II Rze-i /ypospolitej Białorusini byli pod wpływem polskości, a Polacy w niemałej i /eści zrutenizowani. Rzeczony Hryć spolszczył się, wyrastał bowiem tam, filzie wpływy polskie i ukraińskie splatały się w nierozerwalny węzeł. I nie tylko idzie tu o bosonogiego Hrycia, w kształtowaniu się bowiem białoruskiej, jak i ukraińskiej świadomości narodowej w XIX i XX wieku, dużą rolę odegrali polscy szlachcice, na tyle dwuetniczni, by znaleźć sobie miejsce w odpowiednich społeczeństwach. Białoruski Kastuś Kalinauski > /y ukraiński Wiaczesław Lipinśki, pochodzili ze spolszczonych rodzin miejscowych, czyli wracali do wcześniejszej przynależności etnicznej. I znowu przykład anegdotyczny, w tym wypadku sprawdzony. Krótko |n/,cd II wojną polskiemu ministrowi WRiOP doniesiono, że w Wilnie na ¦iininarium Stanisława Kościałkowskiego młody Ukrainiec napisał warto- I1 ową pracę doktorską, w której entuzjastycznie wyrażał się o Unii Brzeskiej i! 596), jak wiadomo, sprowadzającej się do poddania się zwierzchności l< /ymu przez część Kościoła prawosławnego. Przy okazji chwalił też do-luodziejstwa polskie dla Ukrainy. Młodego człowieka sprowadzono do Warszawy, zaproponowano pracę w ministerstwie, gdzie okazał się kompetentnym urzędnikiem. Dla kariery postanowił się spolszczyć i przejść / obrządku grekokatolickiego na rzymski. Skończyło się to pozbawieniem j'o pracy, takich Polaków było w bród, był cenny jako Ukrainiec. Gdy po/nałem go po latach, jednoznacznie manifestował swą polskość, ale pozostawał człowiekiem pogranicza. Dwuetniczność wymyka się, stwierdziłem, ujęciom kwantytatywnym. Tu ikwi przyczyna, dla której doświadczeni badacze ostrożnie podchodzą do .i.ilystyk narodowościowych Europy Wschodniej. Oczywiście, statystyki były fałszowane, zarówno przez komisarzy spisowych, jak i demografów, jednych i drugich przeświadczonych, że służą interesowi narodowemu. Naciągnio je i z drugiej strony, w polu sprzeczności znajdowały się miliony ludzi, np. w Galicji Wschodniej, na gwałt statystycznie polonizowanej lub odwrotnie, równie per nefas rutenizowanej. Sprzeczności polityczne rodziły •pr/eczności w statystyce. Fałszowanie było ułatwione przez możliwość zakwa-hhkowania dużych grup ludności to do jednego, to do drugiego narodu, icilni więc bez skrępowania zaliczali owych Hryciów do narodu polskiego, miii równie chętnie określali polską ludność jako Ukraińców. -300- -301- Józef Lewandowski W rezultacie statystyki narodowościowe tego regionu często są sprzecz ne, a demografia odgrywa rolę kija do bicia przeciwstawnych racji. Minm krytycyzmu wobec kwantyfikacji socjologowie, entologowie, historycy i iii ni na ogół nie poddają w wątpliwość sensu statystycznych rubryk. Pojęcia Polak, Czech, Ukrainiec, Niemiec, Żyd, traktowane są jako byty obiektyw ne, wyraźne i jednoznaczne. Określenie kogoś jako Polaka jest jednocześnie niedopowiedzianym, ale wyraźnym stwierdzeniem, iż nie jest Niemcem, Rosjaninem, Żydem, Rosjanin zaś nie jest Ukraińcem, Żydem, Tatarem itd., określenie przynależności narodowej jest opcją wyłączającą i prze ciwstawną. Jest to w wielu przypadkach racjonalne i zgodne z rzeczywistością, ale w wielu można mówić o fałszowaniu rzeczywistości, a przynajmniej sym-plifikacji. Przytoczeni Polacy i Żydzi w Rosji są tymi, za jakich się podają, trudno byłoby zaprzeczyć zasadności deklaracji, okupionych prześladowaniami i dyskryminacją. Jednak w określeniach można dopatrywać się roszczeń wynikających z wadliwości statystycznych kategorii. Podobnie w Izraelu, gdy osoby podające się za Żydów komunikują się w rodzinie, w najbliższym otoczeniu i ze światem poprzez język polski, rosyjski, bułgarski, niemiecki, amerykański. Ale Żydzi w naszym wieku w ogóle są klasycznym przykładem dwuetniczności. Nie znaczy to, że wyrazistych przykładów nie znajdujemy na innych pograniczach. Zdarzyło mi się przeglądać materiały w praskim Zamini o pogranicznych wsiach na Orawie. W 1938 roku mieszkańcy ich pragnęli przyłączenia do Polski, ta jawiła się im schronieniem w porównaniu z zagrożoną Czechosłowacją. Niebawem jednak, w 1939, gdy Polska była okupowana, a Słowacja cieszyła się względnym bezpieczeństwem, gwałtownie wzrosły ich uczucia słowackie. Te uczucia opadły, gdy zaczęto mówić o rachunku za sojusz z Hitlerem. Nie był to koniec, po 1945 roku bowiem Czechosłowacja znalazła się w lepszej sytuacji niż okupowana przez sowieckie wojska Polska, co znowu wpłynęło na opcje orawskich wsi. Szybko jednak, już pod koniec lat czterdziestych nastąpiła kolektywizacja w ĆSSR, co przy niemrawości wyzuwania rolników z ich własności w PRL spowodowało wzrost polskiego poczucia, o czym jednak akta już milczały. Mieszkańcy owych wsi, w pewnej mierze Słowacy, a w pewnej Polacy, szukali w dwuetniczności ratunku przed miażdżącą Historią. Współcześnie dwuetniczność najbardziej rozpowszechniona jest w USA, gdzie mimo deklarowanej amerykańskości większość ludności, osiadłej tam już od pokoleń, nadal czuje się związana z ziemią przodków i braci, co -302- ----- Dwuetniczność jako zjawisko dystynktywne Europy Wschodniej ---------- manifestują nie tylko mieszkańcy chicagowskiego getta polskiego i żydowskiego Bronxu, czy irlandzcy policjanci i księża, ale również wtopieni w establishment Brzeziński i Albright. W Europie Wschodniej dwuetniczność też jest potęgowana przez mi-tfincję, jak np. pojawienie się co prawda nie w Europie, ale na Dalekim Wschodzie, miliona Ukraińców, przesiedlonych na przełomie XIX i XX «icku w rejon Zełeneho Kłyna, bez ukraińskiego szkolnictwa, zrusyfiko-w.mych, ale zachowujących świadomość pochodzenia, a również swoistość |c/yka, różnego od normatywnego rosyjskiego. Podobne zjawisko obserwujemy w Europie w postaci słowackich osadników po II wojnie zamie-n/kujących Sudety w Czechach i odpowiednio Czechów, osiadłych w sposób luidziej rozproszony na Słowacji. W Europie Wschodniej jednak dwuetniczność masowo występuje i bez podsycania migracją. Z czego rodzi się dwuetniczność dużych grup w Europie Wschodniej? ft/.yczyn jest wiele, na czoło ich jestem skłonny wysunąć uwarunkowania geopolityczne. Wielki obszar bez naturalnych i politycznych przegród, przemieszczanie grup etnicznych, nieuchronnie wiodą do wymieszania kultur. W istocie rzeczy w Europie Wschodniej nie ma ani jednej większej połaci /jimieszkanej tylko przez jeden naród. Nawet w miarę jednorodną „Kon-|[u-sówkę" do 1939 roku zamieszkiwały polska większość i dwie mniej-»/ości, żydowska i niemiecka. Podobnie w Galicji Wschodniej, gdzie mniej In zebnych Niemców z nawiązką zastąpili Ukraińcy. Uproszczenie etniczne w Polsce było wynikiem Zagłady i stalinowskich przesiedleń. Podobną »imkturę jak przedwojenna Polska miała Czechosłowacja, gdzie dwuetni-/ność występowała wyraźniej w związku z zakorzenieniem Czechów •• kulturze niemieckiej. Dwuetniczność tam ma obecnie bardziej ukryty luiakter, należy przewidywać, że z biegiem czasu jednak wystąpi w wy-i/nej postaci. Skomplikowaną strukturę wyraźnie widać na Słowacji. Jak-i'Iwiek by były skomplikowane układy w tych krajach, to o wiele bardziej uwikłane są one na terenach b. Jugosławii i b. ZSRR. Warunki geopolityczne w przemożnym stopniu przyczyniły się również m niewspółmierności między organizmami państwowymi a narodami. Eu- ¦ >pa Wschodnia przez cały XIX wiek, aż po wybuch I wojny światowej 1.1 leżała do kilku ponadnarodowych państw, Wszechrosji, Austro-Węgier ¦i.tz Prus (Niemiec). Do tego wyliczenia dodajmy w XVIII wieku Polskę, ilo połowy XIX Turcję. Narodów, narodowości, grup etnicznych było iclokrotnie więcej. Upadek Polski w XVIII wieku nie spowodował ukształ- wania się jakiegokolwiek państwa narodowego, przeciwnie, pogłębił dys- -303- Józef Lewandowski proporcję między mapą etniczną a polityczną Europy Wschodniej. Chociaż wydaje się to dziwne, pierwsze państwa narodowe powstały na Bałkanach nie z powodu dojrzałości, ale wskutek rozkładu sułtanatu. Pomińmy komplikacje etniczne Prus (Niemiec), bynajmniej nie jednolitych, ale tylko częściowo zaczepiających o Europę Wschodnią. Komplikacje etniczne w byłej Jugosławii są najlepiej znane, ich przypominanie nie ma sensu, warto jednak zaznaczyć, że bośniaccy muzułmanie do rozkładu federacji deklarowali gdzie indziej rzadko spotykaną jugosłowiańskość. Sama prezentacja grup etnicznych Imperium Rosyjskiego, czy ZSRR oraz zredukowanej posowieckiej Rosji, zajmuje w informatorach wiele stron druku. Milionom Rosjan na Ukrainie stanowiących większość na Krymie i w dużych miastach z wyjątkiem Lwowa, odpowiadają miliony Ukraińców w Rosji. Kazachstan ma większość obcą, głównie Rosjan i Ukraińców. Moskwa, Petersburg i inne miasta pod powłoką rosyjskości mają potężne mniejszości turkofoniczne słabo wtapiające się w otoczenie, ale mimo to mocno zrusyfikowane. Wedle spisu z 1979 roku w Baszkirii jest 24% Baszkirów, tyleż Tatarów, ale 40% Rosjan. Jest to zjawisko nie wyjątkowe, przeciwnie, wszystko wskazuje na to, że jest prawidłowością. Z sześciu milionów Tatarów nadwołżańskich tylko 26% mieszka w Tatarstanie, reszta żyje w zwartych skupiskach lub w rozproszeniu na terenie całego b. ZSRR. W Tatarstanie stanowią oni około 48%, nieznacznie przewyższając Rosjan (44%). Wielu tam jest po części Tatarami, Baszkirami, Kazachami itd., po części Rosjanami, ale o tym wiemy niezmiernie mało. Jeszcze mniej wiemy o tym, jaki wpływ wywiera na rosyjskich kolonistów osiedlenie się wśród ukraińskiego, turkofonicznego itd. otoczenia. Na powstawanie i utrzymywanie dwuetniczności wielki wpływ miały stosunki polityczne. Ucisk polityczny powodował opóźnienie kształtowania się świadomości narodów bezpaństwowych. Brak szkoły, przymus języka państwowego, dyskryminacja mniejszości, wszystko to powodowało nasiąkanie językiem i, co może ważniejsze, mentalnością narodu panującego, Znajomość węgierskiego na Słowacji utrzymała się jeszcze dziesięciolecia po upadku Austro-Węgier, co więcej, nastąpiło trwałe nasiąkanie Słowaków, zwłaszcza inteligencji, obyczajami i mentalnością węgierską, zjawiska widoczne do dziś. Słuchając wystąpień przywódców czeczeńskich, byłem zafascynowany ich nienagannym rosyjskim, często lepszym niż rosyjskich adwersarzy. Na początku naszego wieku Ernst Kretschmer zwrócił uwagę na wielką I rolę w kulturze europejskiej ludzi o podwójnym zakotwiczeniu etnicznym. -304- Dwuetniczność jako zjawisko dystynktywne Europy Wschodniej Pobieżna orientacja w biografistyce literackiej dowodzi, że olbrzymia część lego co wielkie w literaturze polskiej, od Mickiewicza i Słowackiego, Tu-wima i Słonimskiego, a wcale nie kończąc na Miłoszu i Baczyńskim, została stworzona przez ludzi dwuetnicznych. Podobnie w literaturze rosyjskiej, gdzie tę funkcję spełniają Puszkin i Lermontow, Pasternak i Man-dclsztam, Galicz i Wysocki, tudzież wielu innych. Andrej Siniawskij mówił mi, jak wielką rolę w jego niepokorności odgrywało polskie pochodzenie. Nie był pod tym względem wyjątkiem. Trudno tu mówić o przypadkowości. Wiadomo, że impuls do wyjścia z kulturalnej izolacji dali XVII-wiecz-iiej Moskwie jej holenderscy, niemieccy, szkoccy osadnicy, a także, po przyłączeniu lewobrzeżnej Ukrainy, jej kijowscy, prawosławni mnisi. Rzecz nie tylko w tym, że ludzie dwuetniczni w mniejszym stopniu ulegają na-iiskowi tradycji, a tkwiąc w dwóch kulturach, łatwiej wykraczają poza kanon uważany za narodowy, argument często wytaczany przez rzeczników „narodowej czystości". Ważniejsze chyba to, że kultura, i w ogóle zjawisko nazywane postępem, rozwija się w dużej mierze dzięki impulsom z zewnątrz, czego na przykładzie Europy Zachodniej dowiódł Max Weber. Kul-tury pozbawione impulsów zewnętrznych mają tendencję stagnacyjną, co na przykładzie Rosji pokazali Klućevskij i Milukov. Tu jednak również tkwi ważna przyczyna ksenofobii przybierającej kształty od łagodnej nie-rhęci po nieprzejednaną wrogość do osób i grup dwuetnicznych jako niszczących konserwatywny krąg kultury narodowej, bez inputów i autputów, narodów b. ZSRR. Konsekwencją załamania się systemu sowieckiego byh. równie pokojowe rozwiązanie Czechosłowacji, jak i zupełnie nie-pokojow^ rozejście się narodów Jugosławii. Wątpię, by został osiągnięty limit dez integracji, trudno też przypuszczać, by Europa Wschodnia zastygła w dzisiejszym kształcie. Można sądzić, że w najbliższych latach należy w równym stopniu oczekiwać wzrostu dwuetniczności, jak redukcji jej gdzie indziej, ze zmianą granic tak etnicznych, jak i politycznych. W tym kontekście istotne, że wszystkie teraźniejsze wschodnioeuropej skie konflikty mają charakter narodowościowy, czyli, ściślej biorąc, maj;i podłoże w dwuetniczności i płynącej stąd nieokreśloności granic etnicznych i politycznych. Tak należy przecież rozszyfrować eufemistyczny zwrot, po wszechnie stosowany w publicystyce, że konflikty toczą się o te reny sporne. Stąd szczególne zabarwienie owych konfliktów, jako że żadna z walczących stron nie jest bez winy w ich rozpętaniu i w rezultacie wszystkie strony mają jakąś dozę racji, co wcale nie przekreśla faktu, że ani winy, ani racje nie są równomiernie rozdzielone. Sumując więc, należy stwierdzić, iż dwuetniczność w Europie Wschodniej jest zjawiskiem na tyle szeroko rozpowszechnionym a dynamicznym, że żadna racjonalna polityka nie powinna usuwać tej problematyki z pola widzenia. Co może byłoby truizmem, gdyby nie dysproporcja między jej znaczeniem a uwagą jej poświęcaną w naukach społecznych. POGRANICZE POLSKO-UKRAIŃSKIE. WSPÓŁCZESNE SPOTKANIE ZACHODU ZE WSCHODEM Dariusz Wojakowski WSTĘP ()bszar obecnej południowo-wschodniej Polski i zachodniej Ukrainy od i/asów średniowiecza był miejscem stykania się i przenikania różnych kultur, etnosów, a zarazem obecności dwóch wielkich obszarów kul-iurowych: łacińskiego i katolickiego Zachodu oraz greckiego (de facio słowiańskiego) i prawosławnego Wschodu. Choć to „spotkanie" cywilizacji miało zazwyczaj konfliktowy charakter, to trzeba podkreślić, /i* jego efektem była wymiana kulturowa: wartości, zwyczajów, dóbr. W zasadzie ostatnie tysiąclecie tych ziem wiąże się z istnieniem i lwu procesów — oprócz wspomnianego przenikania się tych kręgów kulturowych postępuje też ich różnicowanie się, wewnętrzny rozwój. I >awne wschodnie ziemie Rzeczpospolitej stanowiły peryferie dwu cywilizacji. Dlatego na szczególną uwagę zasługuje proces przenikania się kultur na tym obszarze, gdyż sytuacją typową, pojawiającą się tu, jest — /godnie z określeniem Włodzimierza Pawluczuka — sytuacja pogranicza cywilizacyjnego. Zauważyć trzeba jego specyfikę wynikającą z głębokości różnic między społecznościami i kulturami na nim się stykającymi. Szeroki obszar, na którym rozgrywają się interesujące nas procesy, powoduje, że owo pogranicze ma zarazem charakter płynny, nieostry. Pod wpływem wielowiekowych oddziaływań wytwarzają się na nim kulimy łączące w sobie cechy obu cywilizacji — odrębne kultury pograni- -309- Dariusz Wojakowski cza1. Są też pogranicza, gdzie kultury o charakterze synkretycznym, kto rych nie można jednoznacznie przypisać do jednego kręgu kulturowego, nie istnieją. Na tych terenach sąsiadują ze sobą kultury i społeczności z jednej strony wyraźnie pozostające w ramach określonej cywilizacji, z drugiej jednak strony przyswajające niektóre normy, wartości od cywi lizacji sąsiedniej. Można więc zauważyć dwa rodzaje pogranicza cywi lizacyjnego. Różnica między nimi wiąże się ze stopniem, siłą wzajemnych oddziaływań kultur na pograniczu, a z drugiej strony z ich otwartość i ;| na sąsiednią kulturę. Pisząc o polskim pograniczu wschodnim, W. Paw luczuk stwierdza, że: „Stosunki między Polakami a wschodnimi sąsiadami — Ukrainą, Białorusią, Rosją — określają w dużym stopniu relacje Wschód-Zachód. Ale także sytuacja wewnętrzna w tych krajach poddana jest ideologicznym konfrontacjom typu Wschód-Zachód"2. A zatem są te kultury związane z jednym kręgiem cywilizacyjnym; kultura polska z Zachodem, a białoruska i ukraińska ze Wschodem. Jednak każda z nich w mniejszym lub większym stopniu zawiera w sobie przyswojone w wyniku kontaktów z sąsiednią kulturą cechy i wartości obcej cywilizacji. Mimo braku specyficznej kultury pogranicza na interesującym nas obszarze pojawiają się tam elementy kulturowe taką specyfikę posiadające. Przykładem najbardziej znanym jest unia brzeska i powstały w jej wyniku, działający do dziś na tym pograniczu Kościół katolicki obrządku greckiego. Bardzo trudno jest moim zdaniem o diachroniczny opis kontaktów kulturowych Zachodu ze Wschodem łączący współczesność z czasami wcześniejszymi. Ruchliwość społeczna, rewolucja techniczna, a przede wszystkim głębokie przemiany w systemie przepływu informacji i dóbr oraz wynikające zeń zjawisko globalizacji3 powodują, że nie ma możliwości wskazania wspólnych miar opisujących współczesne procesy przenikania kultur i takie procesy sprzed dwustu i więcej lat. Zmiany te powodują, że kontakty międzykulturowe zyskują nową jakość. Współcześnie jednak obszar stykania się Wschodu z Zachodem skurczył się. Zmniejszyło się bowiem terytorium, na którym przedstawiciele dwu różnych obszarów kontaktują się w sposób bezpośredni, co mimo wspomagającej nas techniki waży na ja- 1 A. Sadowski, Pogranicze polsko-białoruskie. Tożsamość mieszkańców, Białystok 1995. W. Pawluczuk, Rzymska i bizantyjska tradycja na ziemiach polskich i jej wpływ na codzienność i historię, w: NOMOS 1994, nr 7/8, Kraków, s. 102- 103. 3R. Jenkins, Rethinking Ethnicity, London 1997. Pogranicze polsko-ukraińskie kości owego spotkania kultur. Współczesne pogranicze polsko-ukraińskie jest spadkobiercą historycznego pogranicza Wschodu i Zachodu. Te dwie kultury narodowe uznać można za przynależące do dwóch różnych cywilizacji oraz reprezentujące te cywilizacje w miejscu ich bezpośredniego zetknięcia się. W jakim stopniu jest to zgodne z prawdą i czy rzeczywiście współczesne stosunki na tym pograniczu można traktować jako spotkanie obu cywilizacji? A jeśli tak jest, to jak wygląda owo spotkanie? — to pytania, na które chciałbym odpowiedzieć, opierając się na materiałach zebranych w trakcie badań prowadzonych na tym obszarze. Referat mój odwołuje się do prac rozpoczętych w ramach programu „Etniczność — tożsamość narodowa — zróżnicowanie religijne" pod kierownictwem Grzegorza Babińskiego4 i kontynuowanych w ramach badań własnych nad pluralizmem etniczno-kulturowym pogranicza polsko-- ukraińskiego. Są to zagadnienia socjologiczne, co określa specyficzną perspektywę ujmowania problemu. Kwestia stykania się cywilizacji i kultur jest tu analizowana na poziomie potocznego, nieelitarnego odbioru kultury, gdyż takich informacji dostarczają przede wszystkim zebrane materiały. Badania te w części ukraińskiej pogranicza mają do tej pory charakter wstępny, pilotażowy, jednak ich wyniki są na tyle interesujące, że chciałbym przedstawić również pewne wynikające z nich wstępne hipotezy badawcze. POGRANICZE POLSKO-UKRAIŃSKIE JAKO POGRANICZE CYWILIZACYJNE Czy możemy opisywać pogranicze polsko-ukraińskie jako miejsce spotkania Wschodu z Zachodem? Problem ten sprowadza się do wskazania podstaw, na których można dwie lokalne kultury, polską i ukraińską, uznać za reprezentantów odmiennych cywilizacji. Najogólniejszym kryterium określającym przynależność do różnych obszarów kulturowych jest pismo i religia — przyjąć je można jako zasadę wyodrębnienia tych obszarów. Język i religia to dwie bardzo istotne płaszczyzny, na których budują się kultury narodowe5. Ich znaczenie dla wyodrębnienia dwóch kręgów kul- 4 Wyniki tych badań opublikowane były w: G. Babiński, Pogranicze polsko-ukraińskie hmczność, zróżnicowanie religijne, tożsamość, Kraków 1997. 5 A. Kłoskowska, Kultury narodowe u korzeni, Warszawa 1996. -310- -311- Dariusz Wojakowski Pogranicze polsko-ukraińskie rurowych w Europie też nie budzi wątpliwości. Nie znaczy to, że tożsami k kręgów cywilizacyjnych opiera się jedynie na pewnych bardzo prostyt| zasadach. Te dwa systemy są bazą, na której wznosi się cała skompliki*. wana struktura wschodniej i zachodniej cywilizacji. Pismo (któremu w długiej historii tych cywilizacji odpowiadał też i język) i religia tworzą pewiią wspólną dla kultur narodowych (lokalnych w perspektywie całego krcuu cywilizacyjnego) formę. Zarówno język (łaciński na zachodzie i cerkiew-no-słowiański na wschodzie Europy), jak i forma wierzeń umożliwiały przekazywanie i podzielanie, wspólnych czy tylko podobnych treści, wartości i norm kulturowych. Religia jest ponadto tym elementem kultury, któiy kreując pewną wizję oglądu świata, ma wpływ nie tylko na charakter tiik zwanej kultury wyższej, ale i na życie codzienne, stosunek wobec pracy, zabawy itd.6. Zatem te dwa elementy, a w rzeczywistości dwa złożone systemy kultury uznać można, przynajmniej z socjologicznej i kulturo znawczej perspektywy, nie tylko za najogólniejsze, ale i za najistotniejsze wyznaczniki granic kręgów cywilizacyjnych7. Co do przynależności Polski, a zatem i polskiego elementu na opisywanym pograniczu, do cywilizacji Zachodu nie można mieć raczej wątpliwości8. Wskazują na to nie tylko religijne i historyczne powiązania, lecz i łatwość (jeżeli uwzględnimy prawie półwieczną izolację), z jaką nasz kraj wchodzi w polityczno-gospodarcze struktury zachodnioeuropejskie. Wątpliwości, jakie mogą się w tym przypadku budzić, dotyczą natomiast tego, czy kulturę ukraińską można traktować jako reprezentanta cywilizacji wschodniej. Ukraina i jej kultura bywa postrzegana jako przynależna do zachodniego kręgu kulturowego9. Niektórzy historycy ukraińscy przeciwstawiają nawet okcydentalność swej kultury wschodniej Ro sji10. Owe związki z Zachodem podkreśla istnienie na pograniczu polsko-ukraińskim Kościoła greckokatolickiego. Ponadto Ukraina, w przeciwieństwie do Rosji, a podobnie jak Zachód, miała swoją epokę rene- 6 W. Pawluczuk, op. cit. 7 Inne kryteria stosuje politologia, co powoduje zupełnie odmienne widzenie terytorialnych zasięgów tych cywilizacji. Por. K. Pomian, Europa i jej narody, Warszawa 1992. 8 Znowuż inaczej wygląda to z perspektywy politologicznej, gdzie granicą europejskiego Zachodu i Wschodu była żelazna kurtyna. Por. J. Kurczewska, Odkrywanie wielokulturowości i współczesne ideologie, w: M. Kempny, A. Kapciak, S. Łodziński, U progu wielokulturowości. Nowe oblicza społeczeństwa polskiego, Warszawa 1997. 9 A. Olszański, Historia Ukrainy XX wieku, Warszawa 1994. 10 W. Pawluczuk, Ukraina. Polska i mistyka, Kraków 1998. -312- sansu11. Przeskok Rosji ze średniowiecza do baroku traktowany bywa zaś jako specyficzna cecha jej kultury wyróżniająca ją od kultur zachodnioeuropejskich12. Są też autorzy, którzy granicę między cywilizacjami kreślą wewnątrz dzisiejszego państwa ukraińskiego, włączając jedynie zachodnią jego część (a zatem obszar pogranicza) do cywilizacji zachodniej. Na argumenty te chciałbym spojrzeć z perspektywy współczesnej sytuacji pogranicza. Zachodnia Ukraina pozostawała pod wpływem Rosji, a właściwie państwa radzieckiego, jedynie przez 50 lat. Jednak silne i często brutalne zabiegi unifikacyjne znacznie przyśpieszyły procesy asymilo-wania się tego obszaru z resztą kraju. Choć nadal różnice między tym regionem a wschodnią częścią Ukrainy są znaczne i dotyczą też np. postaw wobec religii, religijności13, to nie mają one rangi różnic cywilizacyjnych. Jest to szczególnie wyraźnie widoczne w zestawieniu z różnicami pomiędzy polską i ukraińską częścią pogranicza14. Podobnie ma się rzecz z argumentem historycznym. Większość ziem ukraińskich przez ponad dwa stulecia pozostawała nie tyle pod wpływem Rosji, ile w głębokiej zależności od niej. Różnica w terminologii jest tu istotna, gdyż właśnie zależność jest pojęciem adekwatnie oddającym relacje kulturowe (oczywiście nie tylko takie) między Rosją a Ukrainą. Jak silne było to oddziaływanie rosyjskiej kultury na ukraińską, widać choćby po roli języka rosyjskiego, którym posługiwali się twórcy ukraińskiej kultury15. Nawet dzisiaj jest on językiem ojczystym 4,6 min Ukraińców16. Po przyłączeniu Ukrainy Zachodniej (ostatecznie w 1944 roku) unifikacja była „równaniem" do Wschodu, nie odwrotnie. Dziedzictwo renesansu, będąc niewątpliwie zachodnim elementem w kulturze ukraińskiej, nie przesądza o jej przynależności do tego kręgu wobec dużo silniejszych związków z kulturą rosyjską. Wreszcie pozostaje sprawa Kościoła greckokatolickiego. Jest to wyznanie dominujące wśród ludności ukraińskiej po obu stronach pogranicza 11 Tamże. 12 B.A. Uspienski, W.M. Żywow, Car i Bóg, Warszawa 1992. 13 E. Sinicyn, Współczesna spoteczno-polityczna sytuacja na Ukrainie i jej wpływ na poziom religijności oraz dynamiką orientacji wyznaniowych, w: J. Borowik, A. Szyjewski icd., Religie i Kościoły w społeczeństwach postkomunistycznych, Kraków 1993; W. Pawluczuk, Ukraina. Polityka i mistyka, Kraków 1998. 14 D. Wojakowski, Sytuacja religijna na pograniczu polsko-ukraińskim w kontekście stosunków etnicznych, w: „Przegląd Polonijny" 1997, z. 3, Kraków. 15 W. Pawluczuk, op. cit. 16 P. Eberhardt, Przemiany narodowościowe na Ukrainie XX wieku, Warszawa 1994. s. 257 -261. -313- Dariusz Wojakowski polsko-ukraińskiego. Nie jest to jednak Kościół zachodni. Łącząc w sobie cechy katolicyzmu i prawosławia, jest przejawem ciągłości, przemieszania, a co za tym idzie, specyfiki pogranicza17. Można powiedzieć, że zasięg tej konfesji, zwłaszcza w przypadku obszaru Ukrainy, wyznacza w pewnym sensie zasięg pogranicza. Od swojego początku Kościół ten jest zachodni w sensie doktrynalnym i administracyjnym. Z czasem okcy-dentalizacja obejmuje strukturę kościelną i częściowo tylko kult18. Ten ostatni element ma jednak zawsze przede wszystkim wschodni charakter. Jest to rzecz bardzo istotna. Prawosławie bowiem posiada zupełnie inn;| niż religie zachodnie koncepcję wiary, pobożności, „wzoru człowieka religijnego", która opiera się na silnym przywiązaniu do obrzędowości i niechęci do zbytniego dogmatyzowania wiary19. Zatem właśnie kult, nie doktryna, jest rdzeniem tej religii. Dotychczasowe badania wskazują, że obrzędowość i organizacja kościelna to najważniejsze cechy, przez które mieszkańcy pogranicza charakteryzują zarówno własną, jak i inne religie. Problemy dogmatyczne są przy tym najczęściej pomijane20. Kościół greckokatolicki jest zatem zachodni w oczach Zachodu, dla którego istotne są kwestie doktrynalne. W opisach dokonywanych z perspektywy Wschodu ze względu na cechy obrzędowości jawi się jako Kościół „wschodni". W wewnętrznym postrzeganiu siebie — przez swoich wyznawców — funkcjonuje jako religia wschodnia (choć inaczej może to wyglądać z punktu widzenia hierarchii). Przeprowadzone badania sygnalizują też pojawienie się po ukraińskiej stronie pogranicza tendencji do wycofywania się tego Kościoła z łacińskich naleciałości. Przejawia się to przede wszystkim w likwidacji wprowadzonych pod wpływem obrządku łacińskiego zmian w kulcie (m.in. w liturgii). Następuje więc pewne zbliżenie się pod tym względem do prawosławia. Po polskiej stronie natomiast od początku działalności parafii prawosławnych po 1956 roku obrządek w nich sprawowany jest bardzo zbliżony do greckokatolickiego. Wpływ katolicyzmu na obrządek wschodni różnicuje się więc obecnie w zależności od przynależności państwowej obszaru pogranicza. Silniejszy jest on po stronie polskiej, po ukraińskiej zaś jest nie Pogranicze polsko-ukraińskie 17 A. Sadowski, op. cit. 18 Kościołowi greckokatolickiemu poświęcone są m.in. dwa tomy cyklu Polska-Ukraina. 1000 lat sąsiedztwa., red. S. Stępień (t. III, Przemyśl 1996 i t. IV w druku). 19 W. Pawluczuk, Światopogląd jednostki w warunkach rozpadu społeczności tradycyjnej. Warszawa 1972. 20 D. Wojakowski, op. cit. tylko słabszy, lecz staje się coraz bardziej słaby. Nie wiadomo jednak, czy jest to trwała tendencja — na takie przewidywania nie pozwala chwiejna sytuacja religijna Ukrainy. Grekokatolicyzm zatem nie może być traktowany jako wskaźnik przynależności kultury Ukrainy Zachodniej do cywilizacji Zachodu. Na dodatek nie jest jedynym wyznaniem w tym regionie. Działa tu również Kościół prawosławny. Choć jest mniej liczny, ma sporo wyznawców i tym samym wpływ na charakter religijny tego pogranicza. Należy zwrócić uwagę na to, że dzisiejsze kultury narodowe tak polska, jak i ukraińska są tworami ukształtowanymi między innymi przez wielowiekowe wzajemne oddziaływania. Nie można więc po obecnym pograniczu polsko-ukraińskim oczekiwać, że będą się tu stykać ze sobą dwie całkowicie odmienne, związane jedynie ze swym kręgiem cywilizacyjnym, kultury. Po tysiącu lat sąsiedztwa można znaleźć w tych kulturach nie mniej podobieństw niż różnic. Oprócz sfery religijnej wymienić tu można choćby polską i ukraińską literaturę romantyczną, myśl polityczną i narodowowyzwoleńczą. Owe związki kultury ukraińskiej z Zachodem nie negują jej wschodniego charakteru. A zatem nadal to pogranicze można i należy rozpatrywać w kontekście spotkania Zachodu ze Wschodem, gdyż kultury tych dwóch narodów nadal zawierają w sobie wartości różnych cywilizacji. Dyskurs Wschodu z Zachodem jest więc, jak przedstawił to W. Pawluczuk, zarówno wewnętrznym zjawiskiem w tych kulturach, jak i dyskursem pomiędzy kulturą polską i ukraińską. WSCHÓD I ZACHÓD — SPOTKANIE I IZOLACJA Wnioskiem z powyższych rozważań jest to, że pytanie o charakter współczesnych spotkań Zachodu ze Wschodem na polsko-ukraińskim pograniczu jest jak najbardziej zasadne. Charakter tych relacji określany jest zarówno przez to, z jakiego typu wymianą, przenikaniem kultur mamy do czynienia, jak i to czego, tj. jakich wartości i wzorów kultury, ona dotyczy. Specyfika wymiany określana jest przez takie jej cechy, jak siła i zasięg przenikania danego wzoru kulturowego. Siła określa, jak szybko i głęboko /ostaje ów wzór inkulturowany w system przyjmujący. Zasięg wyznacza powszechność tego wzoru w społeczeństwie przyjmującym. Osobnym zagadnieniem są kanały transmisji kulturowej. Obecnie można wskazać trzy -314- -315- Dariusz Woj akowski takie potencjalne kanały między społecznościami pogranicza; a) środki masowego przekazu, b) mobilność społeczna związana z wymianą ekonomiczną między przygranicznymi obszarami Polski i Ukrainy i (last but not least) c) istnienie w obu częściach pogranicza mniejszości narodowych, utrzymujących swoją kulturę, instytucje społeczne, co mimo małej ich liczebności wpływa na możliwość zetknięcia się mieszkańców pogranicza z kulturą sąsiadów. Jeżeli zaś chodzi o wyszczególnienie pewnych kategorii dóbr i wzorów kultury, to przyjmuję koncepcję Antoniny Kłoskowskiej21, która w ramach kultury narodowej wyróżnia kilka uniwersalnie występujących podsystemów, są nimi: język, literatura, sztuka, religia, humanistyka (nauka), obyczaje. Niniejsza analiza, jak wspomniano na wstępie, pomija wymiar kultury wyższej, elitarnej, zastrzegając tu nieostrość tego określenia. Terminem tym określa się zwykle zjawiska kulturowe, które możemy dostrzec w literaturze danego społeczeństwa, publicystyce, na uniwersytetach i wśród elit intelektualnych. Nie przekładają się one wprost na kulturę innych warstw społeczeństwa. Widać to na przykład w odniesieniu do Ukrainy, gdzie silne związki miejscowych elit z Zachodem powodowały ich oderwanie się od ludu, który nadal pozostawał w kręgu kultury Wschodu22. Na tym poziomie percepcji kultury najważniejsze są trzy jej subsystemy: religia, obyczaje i język. Podczas analizy współczesnych zjawisk przenikania się kultur na pograniczu konieczne jest wyodrębnienie z tej problematyki specyficznego procesu, jakim jest globalizacja. „Wysiadając z samolotu w Nowym Jorku, na nowych Hybrydach czy Nowej Ziemi, coraz częściej zdarza się, że podobieństwa mogą być bardziej uderzające niż różnice. Nie jest to jedynie kwestia technologii: trzeba się tu liczyć ze zjawiskiem globalnego upodobniania się biznesu, turystyki oraz, w pewnym stopniu, kultury i polityki"23. Proces ten obejmuje szereg zjawisk, które zwykle mają „zachodnie korzenie", lecz obecnie nie można ich wiązać wyłącznie z tym obszarem kulturowym. Globalizacja bez wątpienia jest pewną formą kontaktu między kulturowego, będącego wynikiem współczesnej rewolucji informatycznej. Jest to jednak zjawisko specyficzne i zajmuje się nim odrębna literatura. W niniejszych rozważaniach abstrahuje się od tych zjawisk, które 21 A. Kłoskowska, op. cit. 22 W. Pawluczuk, Ukraina..., op. cit. 23 R. Jenkins, op. cit., s. 38. -316- Pogranicze polsko-ukraińskie mają charakter globalny (szczególnie widoczne jest na pograniczu pojawianie się pewnych dóbr i wzorców konsumpcyjnych). Dobrym kryterium porządkującym zjawiska przenikania kultur na pograniczu polsko-ukrairiskim są wymienione wcześniej trzy kanały wymiany międzykulturowej. Jeżeli chodzi o środki masowego przekazu, właściwie jedynie telewizja jest tym, który może spełniać rolę takiego przekaźnika. Prasa nie przekracza w zasadzie granicy — jest mało dostępna. Nawet w środowiskach mniejszości narodowych popularne są miejscowe czasopisma publikowane w rodzimym języku (przede wszystkim „Nasze Słowo"), co może wynikać właśnie z braku dostępu do prasy zza granicy. Telewizja, tak polska na Ukrainie, jak ukraińska w Polsce, jest dostępna. Umożliwia ona potencjalnie kontakt przede wszystkim z obcym językiem oraz z wartościami i postawami wyznaczającymi pewien styl życia w sąsiedniej kulturze. Kanał ten jest jednak raczej jednostronny, respondenci, Polacy z polskiej części pogranicza, nie mieli kontaktu z ukraińską telewizją. Pojawia się tu pewna bariera w postaci braku znajomości języka. Pod względem lingwistycznym pogranicze polsko-ukraińskie ma charakter przejściowy — zróżnicowanie językowe nie jest tak silną barierą odgradzającą dwie społeczności, jak np. na pograniczu polsko-niemieckim24. Jednak niektórzy Polacy, nawet mimo zamieszkiwania w społeczności mieszanej, deklarowali brak nawet biernej znajomości języka ukraińskiego. Na Ukrainie oglądanie telewizji polskiej wydaje się powszechne (co można traktować jako hipotezę). Zjawisko to jednak prawdopodobnie jest /wiązane z atrakcyjnością tej telewizji, a więc lepszym repertuarem z gatunku kultury masowej, ergo amerykańskiej. Przyswajanie pewnych stylów /ycia za pośrednictwem telewizji dokonuje się raczej pod wpływem glo-halizacji niż przenikania elementów kultury polskiej. Inaczej jest jednak / językiem polskim, który stanowi w tej sytuacji narzędzie przekazu. Powszechność kontaktu z telewizją polską powoduje konieczność biernej zna-lomości (rozumienia) języka polskiego. Przypuszczać więc można, że zakres kontaktu z językiem polskim w ukraińskiej części pogranicza jest szeroki, choć raczej jest to kontakt powierzchowny (istnieje np. bariera pisma łacińskiego). Jednak gdyby hipoteza ta potwierdziła się, wynikałoby / niej, że po stronie ukraińskiej pogranicza bariera językowa jest dużo mniejsza niż po stronie polskiej. 24 J. Chlebowczyk, Procesy narodowotwórcze we wschodniej Europie Środkowej w dobie kapitalizmu, Warszawa-Kraków 1975. -317- Dariusz Wojakowski Drugi z kanałów transmisji kulturowej to bezpośrednie kontakty mieszkańców obu stron pogranicza związane z ożywioną wymianą handlową, głównie w ramach tzw. turystyki handlowej czy handlu walizkowego. Pozostaje on jednak poza główną tematyką prezentowanych tu badań. Zebrane materiały i obserwacje pozwalają jedynie na ogólną charakterystykę zjawiska. Już od początku lat dziewięćdziesiątych powoli ustalał się obecny, praktycznie jednokierunkowy charakter ruchu granicznego — z Ukrainy do Polski. Ukraina jest obecnie przede wszystkim importerem przewożonych tym sposobem towarów, z wyjątkiem nielicznych eksportowanych surowców (metale kolorowe) oraz alkoholu. W kontekście przenikania kultur w zjawisku transgranicznej wymiany handlowej należy wyróżnić dwa aspekty. Pierwszym z nich jest oddziaływanie styczności społecznych, drugim zaś wpływ samych dóbr będących przedmiotem wymiany. Cele przybyszów z Ukrainy są bardzo zróżnicowane i w dużej mierze one określają charakter kontaktów, jakie nawiązują oni podczas pobytu w Polsce. Wyróżnić można trzy bardzo ogólne kategorie. Pierwszą stanowią ci, którzy załatwiają swoje interesy w regionie przygranicznym, co z reguły wiąże się z małymi obrotami, krótkim pobytem, ale i częstymi przyjazdami. Styczności społeczne z natury takich kontaktów mają charakter rzeczowy i są krótkotrwałe. Kategorię drugą tworzą osoby udające się w inne regiony Polski i przebywające tu znacznie dłużej. Trzecią kategorię stanowią ci, którzy na stałe lub okresowo pracują w polskiej części pogranicza (niekoniecznie legalnie). Istnienie dużej i stałej rzeszy klientów ukraińskich po stronie polskiej wpływa na częściowe przełamanie nieznajomości języka ukraińskiego. Jest on więc przede wszystkim językiem reklamy widocznym na całej trasie z Medyki do Rzeszowa, w tym szczególnie w Przemyślu. Przypuszczać należy, że jest on również znany (przynajmniej biernie) polskim producentom i handlowcom. Kontakty te zapewne wpływają również na znajomość języka polskiego wśród ukraińskich „turystów". Trudno formułować jednak na razie bardziej szczegółowe wnioski. Podobnie rzecz się ma z przenikaniem pewnych wzorów kulturowych związanych ze stylem życia. Osoby pracujące w Polsce na pewno mają możliwość przenoszenia takich wzorów. Podróżując po obu stronach granicy polsko-ukraińskiej, nie zauważa się zbytnich różnic w architekturze pogranicznych wsi. Uderza zwłaszcza podobieństwo nowych, często dopiero powstających budynków. W związku z tym, że stać na te inwestycje tylko tych, którzy handlują z Polską, przenikanie wzorów Pogranicze polsko-ukraińskie .uchitektury mieszkalnej wydaje się oczywiste. Podobne jest też urządzenie wnętrz, umeblowanie. W tym zakresie podobieństwa przez jakiś czas K-dą się utrwalać, gdyż od połowy lat dziewięćdziesiątych coraz silniejszy li-st popyt po stronie ukraińskiej na polskie meble, dzięki któremu utrzymuje się szereg społeczności wiejskich po stronie polskiej25. Ruch ludności w drugą stronę — z Polski na Ukrainę jest obecnie znikomy. Ostatnim kanałem transmisji kulturowej są mniejszości narodowe po obu stronach pogranicza. Są one po pierwsze nosicielami kultury sąsiadu-wcej, po drugie przez utrzymywanie kontaktu z ojczyzną ideologiczną stanowią formę przekaźnika pewnych wartości kulturowych zza granicy. Związek tych społeczności z rodzimą kulturą wyraża się przede wszystkim przez religię, przywiązanie do ludowej obyczajowości i w mniejszym stopniu jczyk. Istniejące na pograniczu religie są nie tylko bazą do rozróżnienia dwóch stykających się tu kręgów cywilizacyjnych, ale też wiążą się z narodową tożsamością mieszkańców pogranicza, wyznaczając tym samym zasięg kultur narodowych26. Nakładanie się podziałów wyznaniowych i etnicznych jest raczej barierą w wymianie wartości religijnych. Wyjątkiem jest tu sytuacja Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie. Jego szybki rozwój dzięki przemianom, które dokonały się w ramach pie-restrojki, sprawił, iż oprócz mniejszości polskiej obecnie spotyka się w nim coraz więcej wyznawców Ukraińców. Są to zasymilowane osoby pochodzenia polskiego, być może też ci, którym nie podobają się zmiany w Kościele greckokatolickim. Wzrost liczby „łacinników" (czyli Ukraińców rzymskich katolików) może spowodować, że Kościół ten stanie się wyznaniem ukraińskim. Byłoby to najistotniejsze zjawisko przenikania się kultur na tym pograniczu, choć raczej nie spotkałoby się to ze szczególnym zadowoleniem wielu kręgów społecznych na Ukrainie. Ogólnie widoczne jest jednak zbliżanie się charakteru religijności oraz postrzegania spraw związanych z religią przez członków mniejszościowych grup wyznaniowych do wzorców panujących w grupie dominującej. Tak więc grekokatolicy i prawosławni po polskiej stronie pogranicza religijność postrzegają w kategoriach cotygodniowego udziału w Służbie Bożej, mniejsze znaczenie przypisując postom, z czym wiążą się wzory praktyk reli- S. Sołecki, Kierunki zmian w strukturze zatrudnienia wsi w województwie rzeszowskim w okresie przemian systemowych, w: M. Malikowski, D. Markowski red., Struktura społeczna. Rynek pracy. Bezrobocie, Rzeszów 1996. 26 G. Babiński, Pogranicze..., op. cit. -318- -319- -------------------------------------- Dariusz Wojakowski -------------------------------- gijnych27. Rzymscy katolicy z ukraińskiej części pogranicza mają natomiasi dość swobodny stosunek to obowiązujących w tym wyznaniu praktyk, o> odpowiada charakterowi religijności na tym obszarze. Wiąże się to z ogółu.i cechą mniejszości narodowych, polskiej i ukraińskiej, jaką jest dwukultu rowość ich członków. Wśród mniejszości powszechna jest dwujęzycznosi (często mowa rodzima jest słabiej znana). Jej członkowie funkcjonują z iv guły zarówno we własnym środowisku etnicznym oraz w środowisku ob cym (zakład pracy, społeczność lokalna). Pojawia się tu problem silnemu rozproszenia tych mniejszości w społeczności dominującej. Wiąże się to z brakiem podkreślania swojej odmienności etnicznej na co dzień, trakt o wania jej jako sprawy prywatnej, rodzinnej. To właśnie zjawisko prowadź i do dwukulturowości. Jest to czynnik wyraźnie osłabiający tak siłę, jak i zakres przenikania kultur za pośrednictwem ich reprezentantów. Być mu że mniejszości te staną się jedynie pewnymi grupami kulturowymi traktu wanymi jako integralna część społeczeństwa polskiego (Ukraińcy) c/\ ukraińskiego (Polacy). Na obecnym etapie rozpoznanie tych, długotrwały i h procesów przemian mniejszości etnicznych jest bardzo trudne. Kierunek omawianych przemian zależy nie tylko od tego, co dzieje się wewnątw grup mniejszościowych, ale również od kierunków ewolucji, jakiej ule;\i całe społeczeństwo28. Ostatnie dziesięciolecie to okres odrodzenia instytucjonalnego mnici szóści narodowych na pograniczu polsko-ukraińskim. Mniejszości i (w szczególności mniejszość ukraińska w Polsce) utrzymują wiele instytm kulturalnych. Ich celem jest zachowanie i propagowanie kultury narodowi i a w szczególności lokalnego folkloru. Pełnią one nie tylko wewnętrzj| funkcje względem społeczności mniejszościowej, lecz również przez ganizację imprez kulturalnych umożliwiają kontakt z tą kulturą społe ności dominującej. Aktywność w tej sferze mniejszości polskiej wyda się mniejsza niż ukraińskiej. Wynikać to może zarówno z bardzo złej sj tuacji ekonomicznej, jaka ma miejsce na Ukrainie, jak i zwrócenia Ą tamtejszych Polaków bardziej ku Polsce niż ku miejscu swojego zamieć kania. Ukraińcy po polskiej stronie pogranicza reprezentują swój folkll na różnej rangi imprezach, od lokalnych po ogólnopolskie (Festiwal Pi< senki Ukraińskiej odbywający się od 1995 roku w Przemyślu). W sytuaq 27 D. Wojakowski, op. cit. 28 M. Kempny, A. Kapciak, S. Łodziński red., U progu wielokulturowości. Nowe obili społeczeństwa polskiego, Warszawa 1997. -320- Pogranicze polsko-ukraińskie ily kultura ukraińska jest Polakom mało znana, działalność ta, choć może ma niewielki zakres, jest bardzo istotna. Na pewno na szczeblu lokalnym umożliwia Polakom poznanie kultury swoich, często bardzo bliskich są- iadów. Również zasługą instytucji mniejszościowych jest sprowadzanie i propagowanie artystów polskich na Ukrainie (Festiwal Kultury Polskiej we Lwowie) i ukraińskich w Polsce. PODSUMOWANIE 1 'i graniczę polsko-ukraińskie jest obszarem, gdzie nadal przebiega granica \\ schodu z Zachodem, jednak obecny charakter spotkania tych cywilizacji jlepiej oddaje określenie „stykanie się". Paradoksalnie, mimo większych Mi/.liwości wymiany kulturowej, jej zasięg obecnie wydaje się dużo mniej-v niż choćby sto lat wcześniej, społeczności pogranicza zaś są bardziej miknięte względem siebie, nie znają sąsiedniej kultury ani społeczności. i i /enikanie pewnych wzorców, jeśli już ma miejsce, następuje w kierunku Zachodu na Wschód, co jest zresztą charakterystycznym zjawiskiem liuropie29. Najczęściej na obecnym etapie tej wymiany zaobserwować u i/na kontakt z językiem polskim przez telewizję, a zatem bierną jego ujomość. Stwarzać to może okazję do przyswojenia pewnych wzorców ii liowań. Obecnie obserwowany wpływ kultury polskiej na obyczajowość krainy Zachodniej wydaje się jednak minimalny. W sferze religii efektem inienia mniejszości polskiej i jej częściowego ukrainizowania się może • pojawienie się łacińskiego Kościoła katolickiego posługującego się liturgii językiem ukraińskim. Czy ta tendencja nasili się, a będzie to raźny przejaw przenikania się tych kultur, nie jest jednak pewne. Przemy w sferze religii, przede wszystkim w wyznaniach mniejszości naro-vych, są obecnie wielokierunkowe. Bardziej jednak jest widoczna ten-iioja do odróżnienia się od innych wyznań, a zatem „powrotu do . i i /cni". Jest to więc tendencja odwrotna do zbliżenia kultur. Kultura ukra-mska dla Polaków wydaje się mniej atrakcyjna, a społeczność polska jest i'.ttdziej zamknięta na sytuację spotkania kultur. Wyraźne jest natomiast zjawisko zbliżania się mniejszości narodowych In kultury społeczeństwa dominującego. Idee spotkania Zachodu ze Wscho-¦ l'-in w praktyce najsilniej obecnie realizują na tym obszarze Ukraińcy ' A. Sadowski, op. cit. -321- Dariusz Woj akowski mieszkający w Polsce i Polacy z Ukrainy. Społeczności te bowiem potrafią w równym stopniu korzystać z dorobku obu tych kultur. Przejawia się to we wzorcach zachowań, kształtowanych zarówno pod wpływem społeczeństwa rodzimego, jak i dominującego. Ważną cechą tych społeczności jest dwujęzyczność ich członków, która pozwala im uczestniczyć w obu kulturach. Odrodzenie kulturalne i instytucjonalne mniejszości narodowych na omawianym pograniczu wzmacnia dwukulturowość ich członków, ale też jest okazją, by zapoznali się z tą kulturą członkowie społeczeństwa dominującego. Choć z odradzaniem się mniejszości narodowych związane są na pograniczu polsko-ukraińskim pewne napięcia społeczne, to właśnie w tym zjawisku należy widzieć obecnie największą szansę dla dobrego i aktywnego sąsiedztwa tych dwóch społeczeństw. Umożliwia ono bowiem wzajemne poznanie, bez którego trudno jest mówić o kulturowym sąsiedztwie i wymianie. O WIZERUNKU BIAŁORUSINÓW W OCZACH POLAKÓW Iwona Kabzińska Każdy naród, każda grupa etniczna czy społeczność lokalna tworzy własny wizerunek sąsiadów oraz bardziej oddalonych przestrzennie zbiorowości. Nasz sposób postrzegania „innych" nie jest wolny od upowszechnianych różnymi drogami stereotypów. Zdaniem badaczy, np. Jana Bertinga i Chri-stiane Villain-Gandossi, stereotypy nie są pojęciami, lecz bardziej lub mniej ogólnymi odzwierciedleniami zjawisk społecznych. Nie wywodzą się one /. bezpośrednich doświadczeń jednostek, lecz z tradycji, przekazu i zapo-sredniczenia. Przekazuje je jednostce — jako wyraz opinii publicznej — rodzina, jak też środowisko społeczne w sensie ogólniejszym, bez względu na jej osobiste doświadczenia. Stereotypy to nacechowane emocjonalnie (negatywnie lub pozytywnie) sądy oparte na przekonaniu. Są też całkowicie sprzeczne z faktami lub tylko częściowo odpowiadają prawdzie, lecz zawsze jawią się jako w pełni prawdziwe. Pozostają też niezmienne przez długi czas, co wynika z faktu, że właściwie nie zależą od doświadczeń ludzi1. Najczęściej nie jesteśmy świadomi tego, jak bardzo wpływają one na nasz stosunek do innych grup etnicznych/narodowych, kształtując nasze uprzedzenia, obawy, sympatie. Zdarza się jednak, że sposób widzenia „innych" pozbawiony jest emocji, że cechuje go obojętność, wynikająca niejednokrotnie z braku jakiejkolwiek wiedzy o członkach innej grupy. Przez wiele lat przykładem takiego postrzegania „innych" — notabene najbliższych sąsiadów — był J. Bertig, Ch. Villain-Gandossi, Rola i znaczenie stereotypów narodowych w stosunkach międzynarodowych: podejście interdyscyplinarne, w: Narody i stereotypy, Warszawa 1994, .>.. 13-27. -323- Iwona Kabzińska sposób widzenia Białorusinów przez zdecydowaną większość społeczeństwa polskiego. W 1994 roku Jacek Sobczak w artykule pt. Stosunki Polski z Białorusią napisał: „Białoruś to chyba najmniej znany z sąsiadów Polski. Niewiele wiadomo szerszemu ogółowi o tradycjach, kulturze, literaturze, a nawet historii — szczególnie nowszej — tego państwa. Fakt ten wydaje się paradoksalny, zważywszy na rozliczne więzi łączące te ziemie z terenami Polski, a także na wspólne, wielowiekowe dzieje w obrębie jednego organizmu państwowego"2. W podobnym tonie utrzymana była wypowiedź Bohdana Skaradzińskiego, który (pod pseudonimem Kazimierz Podlaski) pisał: „Niewiele — tyle co nic — wiemy o dzisiejszej Białorusi w sprawie zasadniczej: co tam ludziom teraz w duszy gra"3. Choć słowa te zostały napisane piętnaście lat temu, pytanie to jest nadal aktualne. Na brak wyrazistego wizerunku Białorusi w oczach Polaków, a zarazem przyczyny takiego stanu, wskazywał — grzesząc nadmiernym idealizmem i pomijając fakty historyczne4 — Tadeusz Konwicki w Kalendarzu i klepsydrze: „Nie wryłaś się w ludzką pamięć, Białorusi. Nie odbierałaś innym wolności, nie rabowałaś cudzej ziemi, nie mordowałaś ludzi zza sąsiedniej miedzy. Miałaś dla obcych szacunek i gościnny kołacz, miałaś dla rabusiów ostatnią krowę i ostatnią kromkę żytniego chleba ze znakiem krzyża, miałaś dla nieszczęśliwych krwawiące serce i biedne, nie pieszczone życie do oddania. Dlatego mało kto ciebie pamięta [...]"5. Bohdan Cywiński, w Moim kawałku Europy, wspominał natomiast o bierności i pokorze Białorusinów: „Upokarzany przez dziesiątki lat mieszkaniec Białorusi nie jest zdolny kategorycznie domagać się przestrzegania jego praw i poszanowania godności. Jest przesadnie pokorny. W szczególny sposób widać to w sytuacji przekraczania granicy państwowej. Białoruska straż graniczna i celnicy zachowują się wyjątkowo brutalnie i złośliwie, J. Sobczak, Stosunki Polski z Białorusią, w: Polska i jej nowi sąsiedzi, Poznań-Toruń 1994, s. 26. 3K. Podlaski (B. Skaradziński), Białorusini. Litwini. Polacy, Białystok 1990, s. 19. 4 Por. np. wypowiedzi osadników polskich na Kresach Wschodnich II RP i członków ich rodzin, z których wynika, że w wielu miejscowościach dochodziło do konfliktów z Białorusinami; Z Kresów Wschodnich R.P. Wspomnienia z osad wojskowych 1921 - 1940, red. H. Łap-po i in., Londyn 1992, Ognisko Rodzin Osadników Kresowych, s. 18, 26, 71, 90-91, 105 i in., choć były także wyjątki; patrz np. s. 82, 102. 5T. Konwicki, Kalendarz i klepsydra, Warszawa 1989, s. 20-21. -324- O wizerunku Białorusinów w oczach Polaków poniżają swych rodaków, ci natomiast w ogóle na to nie reagują i przyjmują te zachowania jako rzecz najzupełniej normalną [...]"6. Sondaże przeprowadzone w 1975 roku przez Ośrodek Badania Opinii Publicznej (na losowo dobranej próbie dorosłych mieszkańców Polski) wykazywały zdecydowaną obojętność dla Białorusinów. Z badań, które miały określić stosunek Polaków do różnych narodów (a także stosunek tych narodów do nas), wynikało, że Białorusini traktowani byli równie obojętnie jak Chińczycy, Wietnamczycy, Murzyni, Bułgarzy, Austriacy czy Hiszpanie7. Jak widzimy, postawa ta nie zależała od dystansu przestrzennego dzielącego miejsce ich zamieszkania od Polski ani też np. od panującego w danym państwie ustroju. Badania przeprowadzone w latach późniejszych wskazywały już na zmienność postaw wobec niektórych spośród wymienionych narodowości (np. Wietnamczyków, Chińczyków) jak też wobec Murzynów. Białorusini jednak nadal lokowani byli gdzieś „w środkowych partiach hierarchii narodów darzonych sympatią lub antypatią (w pobliżu Bułgarów)"8. W ostatnich latach natomiast OBOP zasygnalizował wzrost niechęci (a więc brak obojętności) do naszych sąsiadów, zwłaszcza Ukraińców, Rosjan, Białorusinów i Czechów. Pojawił się więc czynnik emocjonalny. A. Jasińska-Kania zwraca uwagę na dużą rolę, jaką w kształtowaniu tego typu postaw odegrały środki masowego przekazu9. Autorka nie analizuje treści informacji podawanych przez mass media, choć ich wpływ na kreowanie narodowych stereotypów i stosunku do poszczególnych grup etnicznych/narodowych zasługuje z pewnością na baczniejszą uwagę. W tym miejscu chciałabym tylko dodać, że obecnie środki masowego przekazu kształtują negatywny obraz Białorusinów. Podobnie jak inni przybysze zza wschodniej granicy są oni najczęściej przedstawiani jako handlarze, przeważnie tzw. mrówki przemycające alkohol i papierosy, pozwalające jednak egzystować polskim targowiskom10. Coraz częściej też mówi się o białoruskiej mafii. Od czasu do czasu pojawiają się w mediach informacje o działalności członków opozycji oraz o posunięciach prezy- 6B. Cywiński, Mój kawałek Europy, Warszawa 1994, s. 41. A. Jasińska-Kania, Transformacja ustrojowa a zmiany postaw Polaków wobec różnych narodów i państw, w: Nacjonalizm. Konflikty narodowościowe w Europie Środkowej i Wschodniej, red. S. Helnarski, Toruń 1994, s. 88, 90. 8 Tamże, s. 90. 9 Tamże, s. 103. 10 Patrz np.: S. Mizerski, Wróg numer 1 handlowych mrówek. Voucher-mutant, „Polityka", nr 8 (2129), z dn. 21 lutego 1998 r., s. 22-23. -325- Iwona Kabzińska denta A. Łukaszenki, którego określono w polskiej prasie mianem Saddama z Białorusi11. Spektakularnym przykładem kreowania stereotypu Białorusinów przez telewizję była — moim zdaniem — wypowiedź red. Waldemara Milewicza, który 27 lutego br. w programie Naszej Telewizji powiedział, że Białorusini są produktem systemu sowieckiego. Sami wybrali sobie prezydenta, a opozycja istnieje tylko w Mińsku. Opinia ta zawiera sugestię, że Białorusini są bierną, zsowietyzowaną masą, niezdolną do życia w niepodległym państwie (tego typu koncepcje nie są nowością, gło szono je — o czym będzie mowa w dalszej części tekstu — już w okresie międzywojennym). Warto dodać, że w naszych mediach nie są nagłaśniane np. informacje o Białorusinach, którzy walczą o prawo do posługiwaniu się wyłącznie językiem narodowym w miejscach publicznych, jak też o represjonowaniu tych osób i jego skutkach12. 1 marca br. o godz. 20.00 w drugim programie telewizji polskiej nadano audycję pt. Polska polityka wschodnia. Uczestniczyli w niej m.in.: prezy dent RP Aleksander Kwaśniewski, minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek, minister Andrzej Olechowski. Dyskusja koncentrowała się prze de wszystkim na stosunkach polsko-rosyjskich i polsko-ukraińskich. Nieco uwagi poświęcono Litwie, pominięto natomiast kwestie białoruskie, mimo że min. Geremek parę dni przedtem przebywał w Mińsku (wprawdzie nic jako szef MSZ, ale jako przewodniczący Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie; oficjalnym celem tej wizyty było otwarcie biura grupy doradczo-obserwacyjnej OBWE w stolicy RB). W trakcie tego programu zastanawiałam się, czy jego autorzy celowo pominęli wątek białoruski, czy też z jakichś względów nie uznali go za godny uwagi. Nie wydaje się, by zapomnieli o sąsiadującym z Polską 10,5-milionowym państwie i jego prezydencie. Być może przyjęli, że o polityce Białorusi decyduje wyłącznie Rosja, a więc można sobie pozwolić na obojętność... Takie „przeoczenie" nie powinno właściwie budzić zdziwienia. Potwierdza ono stan świadomości potocznej Polaków, dla których Białorusini są narodem pozbawionym wyrazu, zwłaszcza w porównaniu z Ro- 11 Patrz np.: J. Czuryłowicz, Saddam z Białorusi, „Życie", z dn. 14- 15 lutego 1998. 12 Drastycznym przykładem jest śmierć 17-letniej dziewczyny, szykanowanej w szkole z powodu używania wyłącznie języka białoruskiego, nie dopuszczonej do egzaminów im uniwersytet, ponieważ stanowczo odmówiła zdawania egzaminu w języku rosyjskim, wres/.c. u „bojkotowanej w domu za prowokowanie problemów [...]. To zdarzyło się naprawdę. W 19'> roku. Pięćset kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy"; M. Jarecka, Planeta Mińsk, „Wic/ nr 9, 1997, s. 51, patrz też s. 42, 44, 50-51. -326- O wizerunku Białorusinów w oczach Polaków sjanami czy Ukraińcami, zagubionym gdzieś w masie „ruskości". Dlatego leż mieszkańcy Polski najczęściej określają przybyszy zza wschodniej granicy zbiorczym terminem „Ruski", a nie zdają sobie sprawy z tego, że np. dla Polaków z Białorusi tego typu identyfikacja, sprzeczna z ich własnym poczuciem tożsamości narodowej, jest po prostu nie do przyjęcia. Staje się też często źródłem cierpienia. Na Białorusi zaś termin „Ruski" znaczy najczęściej tyle, co „prawosławny", i odnosi się do wyznawców tej religii niezależnie od ich narodowości (podobnie synonimicznie używa się terminów „Polak" i „katolik")13. W ubiegłym roku, w 9 numerze „Więzi", ukazał się interesujący artykuł Ryszarda Radzika, będący próbą odpowiedzi na pytanie, dlaczego stereotyp Białorusina jest tak słabo zarysowany w społeczeństwie polskim lub dlaczego go brak. Autor przypomniał m.in., że w czasach PRL pisano o Białorusinach rzadko i w sposób, który nie pozwolił im zaistnieć w świadomości Polaków jako wyraźnie wyodrębniony lud, naród, społeczeństwo. „Nie dostrzegano też obecności Białorusinów i Białorusi w historii, także w dziejach Rzeczypospolitej. Ich odrębność była drugorzędnym elementem społecznego pejzażu naszego wielkiego wschodniego sąsiada"14. Upowszechniano |x>nadto — wzorem Moskwy i Mińska — obraz Białorusi jako „partyzanckiego kraju", co nie wzbudzało specjalnego zainteresowania ani sympatii Polaków. Zdaniem Radzika, jedną z przyczyn mało wyrazistego po-sirzegania Białorusinów był też brak punktów topograficznych „nasyconych polską kulturą, historią", które jednoznacznie kojarzyłyby się Polakom / Białorusią, tak jak Wilno kojarzy się z Litwą, a Lwów z Ukrainą15. Słabo leż upowszechniana była w Polsce literatura białoruska. „W świadomości 1'olaków Białoruś nie dała światu ani jednego wybitnego polityka, wodza, pisarza, naukowca, noblisty. Białoruskość nie zaistniała na swym poziomie 13 Szerzej na ten temat patrz: I. Kabzińska-Stawarz, Polacy na Białorusi. Relacja z badań /¦litologicznych nad współczesnym procesem kształtowania świadomości etnicznej, „Przegląd Wschodni", t. 2, nr 3(7), s. 681 - 695; tejże, Połacy na Białorusi — informacja o badaniach prowadzonych przez pracowników Instytutu Archeologu i Etnologii PAN w Warszawie, w: Pol-\Ui wobec transformacji na Wschodzie, Poznań 1996, s. 163 - 174; tejże, O kulturze „polskiej nacji"', kulturze narodowej i możliwościach ich transmisji (na przykładzie Polaków z Biało-ni.si), „Etnografia Polska", t. 40, 1996, z. 1 - 2, s. 209 - 227; tejże, Co to znaczy być Polakiem mi Białorusi?, w: Dylematy tożsamości europejskich pod koniec drugiego tysiąclecia, red. I. Mucha, W. Olszewski, Toruń 1997, s. 247-266; tejże, Wśród „kościelnych Polaków", Warszawa 1999. 14 R. Radzik, Ruski i pan — asymetria stereotypu, „Więź", nr 9, 1994, s. 74. Tamże. Zdaniem autora, Grodno nie spełnia tej funkcji. -327- Iwona Kabzińska elementarnym, łatwo identyfikowalnym, zewnętrznie dostrzegalnym — i to właśnie było główną przyczyną nieobecności stereotypu Białorusina w powojennej Polsce, a tym bardziej w innych krajach poza obszarem byłego ZSRR. Czynnikiem nie sprzyjającym jego formowaniu się było usytuowanie Białorusi jako jednego z wielu składników wielkiego wielonarodowego państwa, także masowe przyjmowanie przez Białorusinów języka rosyjskiego, czym upodabniali się do Rosjan. Skutkiem tego było traktowanie Białorusi jako rosyjskiej prowincji, a Białorusinów, którzy zaistnieli w ZSRR na poziomie ponadrepublikańskim — jako Rosjan. [...] Ważne dla tych procesów było również to, że Polacy tradycyjnie zapatrzeni byli na Zachód, mniej interesując się sąsiadującymi z nimi od wschodu ludami"16. Trudno mi się zgodzić z tym ostatnim stwierdzeniem. Czy zgodne z prawdą jest chociażby mówienie o braku zainteresowania Rosjanami lub Ukraińcami? Ich wizerunek funkcjonujący od wieków w kulturze polskiej jest też wyjątkowo barwny, nasycony emocjami. W oczach XIX-wiecznego Polaka Rosjanin — jak pisał Antoni Giza — „to człowiek jeszcze na wskroś dziki, niecywilizowany, okrutny i niesłychanie zachłanny"17. Mówiono też, że „Rosja jest państwem bez tradycji, nigdy nie miała ani stanu rycerskiego, ani normalnej szlachty. Rosjanom zarzucano ogromny brak kultury, nadużywanie wódki, skłonności złodziejskie"18. „Rosję opisywano jako kraj wszechobecnego fałszu, kraj, którego rząd cynicznie oszukuje obywateli, oni zaś, udając, że przyjmują to za dobrą monetę, rewanżowali się władzom pięknym za nadobne"19. Wiele z tych elementów stereotypu Rosjan przetrwało do współczesności. Mogłam się o tym przekonać m.in. podczas rozmów z mieszkającymi w Polsce przedstawicielami grupy powojennych ekspatriantów z terenów Białorusi. Współczesne badania potwierdzają także utrzymywanie się negatywnego stereotypu Ukraińca. Przyczynia się do tego z pewnością literatura, w większości historyczno-polityczna, militarna, m.in. dotycząca działalno-j ści UPA, przy wyraźnym niedoborze opracowań poświęconych kwestiom] kulturalno-społecznym20. W porównaniu ze stereotypem Rosjanina i Ukra-| ińca wizerunek Białorusina jest z pewnością zdecydowanie mniej wyrazi- 16 Tamże, s. 74 - 76. 17 A. Giza, Polaczkowie i Moskale, Szczecin 1993, s. 41. Tamże, s. 48. 18 19 Tamże, s. 63. 20, ' G. Babiński, Stan badań nad mniejszością ukraińską w Polsce, „Pogranicze", t. Polskie badania nad mniejszościami kulturowymi, Białystok 1997, s. 53, 68. -328- O wizerunku Białorusinów w oczach Polaków sty. Białorusinom poświęca się też nadal znacznie mniej uwagi niż innym sąsiadom, utrwalając — być może nieświadomie — przekonanie o ich podrzędnej roli w historii naszej części Europy21. Wspomniany już R. Radzik ograniczył swoje rozważania do okresu PRL-u, należałoby jednak pokusić się o odpowiedź na pytanie, jak postrzegano Białorusinów we wcześniejszych okresach, począwszy chociażby od przełomu XIX i XX wieku. Według Jana Jurkiewicza, do końca XIX i początku XX wieku wizerunek Białorusinów w oczach Polaków był raczej pozytywny. Wśród cech białoruskiego włościanina (bo Białorusini to prawie wyłącznie chłopi) wymieniano m.in.: dobroć, łagodność, poczciwość, pobożność, gościnność, pracowitość, uczuciowość i bystrość umysłu. Do wad zaUczano: prymitywizm obyczajowy i wiarę w zabobony. Przedstawiciel omawianej nacji był ukazywany jako dobroduszny prostak, pogodzony ze swym ciężkim losem, przyjmujący go ze spokojem. Wizerunek ten zmienił się dopiero po 1917 roku, zwłaszcza w kręgach ziemiaństwa. Mówiono wówczas o „zbolszewizowanych chłopach białoruskich", a pogląd o ich skomunizowaniu upowszechnił się szeroko wśród Polaków22. Dodam tu, że podczas badań etnologicznych, jakie prowadziłam w ostatnich latach na Białorusi, bardzo często stykałam się z przeświadczeniem o prokomunistycznych sympatiach prawosławnej („ruskiej") ludności, jak też o jej niższej kulturze (w porównaniu z kulturą polską — katolicką, szlachecką). W obrazie Białorusina występowało jednak również wiele cech (lozytywnych, podobnych do tych, o których pisał Jurkiewicz. W okresie międzywojennym Białorusini byli trzecią co do wielkości (po Ukraińcach i Żydach) mniejszością narodową mieszkającą na terenach II Rzeczpospolitej. Zajmowali oni obszar leżący na północ od Prypeci, w górnym dorzeczu Niemna i na lewym brzegu Dźwiny, tj. województwa nowogródzkie, wileńskie, białostockie i poleskie. Według spisu z 1931 roku grupa ta liczyła 1,5- 1,9 min, tj. 4-6% ludności kraju23. Przedstawiciele tej narodowości mieszkający na terenie Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej należeli natomiast do najbliższych sąsiadów Polski. 21 Por. np. A. Kropiwnicki, Państwo, którego nie ma, „Życie" z dn. 27-28 czerwca I')98 r. J. Jurkiewicz, Nasze widzenie Białorusinów w XX w. (do 1939 r.), „Dzieje Najnowsze", m 2, 1995, s. 69-70. ~3 A. Chojnowski, Problem narodowościowy na ziemiach polskich w początkach XX w. uraz w II Rzeczypospolitej, w: Z dziejów Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1986, s. 185; 1. Żarnowski, Społeczeństwo Drugiej Rzeczypospolitej a Polska, Warszawa 1973, s. 374. -329- Iwona Kabzińska Wizerunek Białorusinów upowszechniany w latach międzywojnia, zwłaszcza przez publicystykę, był — podobnie jak w okresie powojennym — zdecydowanie jednostronny, raczej negatywny i — jak sądzę — mało interesujący24. Najczęściej przedstawiano Białorusinów jako ludzi pokornych, obojętnych, biernych, z uległością znoszących obcą władzę25, pozbawionych narodowych tradycji i kultury. Jak pisał Szczęsny Bronowski na łamach „Gazety Warszawskiej", kwestia białoruska w polskim ujęciu to wyłącznie problem posiadania lub nieposiadania pięciu guberni białoruskich. Jego zdaniem, Białoruś jest państwem „opartym na materiale ludzkim szarym, z obliczem dotąd nie zarysowanym, bez literatury i szkolnictwa, przemysłu, dróg komunikacyjnych, bez tradycji narodowych i wyraźnych przejawów swoistej kultury". Dalej jednak przyznawał, że „szczep białoruski posiada odmienny język, charakter ludzki, obyczaje [...], które go wyodrębniają od sąsiedniego szczepu wielkoruskiego i lechickiego"26. Niektórzy autorzy uważali Białorusinów za grupę o niewykrystalizowanej czy niekompletnej świadomości narodowej. Stanisław Mackiewicz pisał, że ,3iałorusini mają charakter raczej negatywny niż pozytywny. Wiedzą, że nie są Polakami ani Rosjanami. Granica między Polakami a Białorusinami jest ruchoma"27. Zdaniem Władysława Studnickie-go, „pod względem świadomości narodowej Białorusini stoją znacznie niżej od Ukraińców nie tylko galicyjskich, ale i rosyjskich"28. Tadeusz Hołówko nazwał ich wręcz „budzącą się bierną masą etnograficzną"29, domagając się jednocześnie przyznania im — podobnie jak innym mniejszościom — daleko idących praw i otoczenia życzliwością ze strony Państwa Polskiego30. 24 Pomijam tu ciekawe z pewnością zagadnienie wpływu literatury pięknej — chociażby powieści M. Rodziewiczówny, jak też np. utworów M. Wańkowicza, w których tematyka białoruska zajmuje również znaczące miejsce — na kształtowanie wizerunku Białorusinów w oczach Polaków. 25 Patrz np. W. Wasilewski, W sprawie przyłączenia Kresów Wschodnich, Warszawa 1919. s. 5. 26 Sz. Bronowski, Państwo polskie a kwestia białoruska, „Gazeta Warszawska", nr 4, z dn. 4 stycznia 1919. 27 Cyt. za: W. Mich, Problem mniejszości narodowych w myśli politycznej ruchu konserwatywnego 1918-1939, Lublin 1992, s. 157. 28 Wł. Studnicki, W sprawie stosunku polityki Polski do jej ziem wschodnich, Warszawa 1919, s. 7. 29 T. Hołówko, Stosunek państwa polskiego do jego sąsiadów, „Przedświt", nr 1-2, sty-czeń-luty 1919. 30 Por. W. Dagilis, Stosunki kulturalne na kresach wschodnich 11 Rzeczypospolitej, w: Wilno i Wileńszczyzna jako krajobraz i środowisko wielu kultur, Białystok 1992, t. 2, s. 244. -330- O wizerunku Białorusinów w oczach Polaków Według Józefa Hłasko, Białorusini są „bierną politycznie masą, skłaniającą się w zależności od sytuacji raz ku Polsce, raz ku Rosji"31. Podkreślano też prokomunistyczne sympatie Białorusinów, tłumacząc je przewagą ludności chłopskiej w społeczeństwie białoruskim i brakiem warstwy inteligencji. Ilustracją takich poglądów jest opinia Franciszka Ra-wity-Gawrońskiego, który twierdził, że „naród białoruski to jednoklasowy lud, podatny na wszelkie agitacje. Białorusini nie mogą mieć samodzielnego państwa z braku wyraźnych cech etnograficznych, które rozpływają się w stronę granicy z Rosją lub z Polską". Omawiany autor zaznaczał przy tym, że Rosja nie daje Białorusi gwarancji co do odrębności narodowej i kulturalnej na przyszłość32. Ten sam autor kreował też zdecydowanie negatywny wizerunek Ukraińca (Rusina, Kozaka)33. W opinii Antoniego Sujkowskiego, „Białorusini, przeważnie ludzie pracy fizycznej, mają powszechne uznanie, a nawet nietajone sympatie szerokich kół lewicowych społeczeństwa polskiego"34. Część badaczy, jak też niektórzy przedstawiciele tzw. warstw posiadających, odmawiała przyznania kulturze białoruskiej odrębnego statusu, traktując ją bądź jako element składowy kultury polskiej, bądź rosyjskiej. Podobne koncepcje dotyczyły samodzielności narodowej Białorusinów, których uważano za „odgałęzienie narodu polskiego" lub „część plemienia rosyjskiego"35. Jak pisał Tadeusz Łopalewski, lud białoruski od wieków był obiektem walki między kulturą zachodnią, reprezentowaną przez Polaków, i wschodnią, reprezentowaną przez Rosję, a także walki o rząd dusz między Rzymem i Moskwą. Dopiero po 1863 roku „wyłonił [on] z siebie nieliczną garść inteligencji, będącej rzecznikiem uświadomienia narodowego"36. Negatywny wizerunek Białorusinów kreowali zwłaszcza publicyści reprezentujący obóz konserwatywny (S. Mackiewicz, Wł. Studnicki, J. Lech, L. Radziejowski). Uważali oni, że „Białorusini nie są narodem, a jedynie 1 J. Hłasko, Przegląd spraw bieżących, „Przegląd Narodowy", nr 2, z dn. 10 czerwca 1919. 32 F. Rawita-Gawroński, Białoruskie miraże, „Rzeczpospolita", nr 65, z dn. 9 marca 1921. 33 Szerzej na ten temat patrz np.: D. Sosnowska, Zły Słowianin. O przemianie mitu w ideologię, w: Kategoria dobra i zła w kulturach słowiańskich, Warszawa 1994, s. 155- 161. 34 A. Sujkowski, Polska niepodległa, Warszawa 1926. 35 Szerzej patrz: M. Koszelew, Polacy w oczach Białorusinów: ewolucja poglądów, „Dzieje Najnowsze", nr 2, 1995, s. 83; J. Jurkiewicz, op. cit.; S. Wysłouch, Ziemia oszmiańska na rubieży dwóch kultur, Wilno 1932, s. 14 i in. T. Łopalewski, Między Niemnem a Dźwiną. Ziemia Wileńska i Nowogródzka, Warsza-wa-Kraków 1990, reprint wydania z 1938 r„ s. 38. -331- Iwona Kabzińska — masą włościańską bez aspiracji do samodzielności. Ruch białoruski ma charakter czysto socjalny, a jedynie czynniki wrogie Polsce chcą mu nadać charakter narodowościowy. Nie ma powodu, by wspomagać ten proces [...] Znaczna część Białorusinów garnie się do kultury polskiej i trzeba tę tendencję podtrzymać przy pomocy dobrego szkolnictwa. Należy więc dążyć do asymilacji Białorusinów"37. Większość konserwatystów uważała, że Białorusini nie są narodem, który odczuwałby potrzeby kulturalne, nie zasługują więc na „koncesje językowe i szkolne [...] Występowano też przeciwko wprowadzeniu białoruskiego do szkół, sądząc, że nie ma takiego języka, a są jedynie różne miejscowe gwary"38. J. Lech i L. Ra-dziejowski twierdzili, że mieszkańcy Kresów to ludność „ciemna, różnona-rodowa i zdeprawowana [...] Włościanin tamtejszy cichy, spokojny i bierny — potrzebuje przede wszystkim zaspokojenia swoich potrzeb materialnych [...]"39. Niektórzy badacze, np. A. Chojnowski, są jednak zdania, że „świadomość narodowa ludności białoruskiej stale się pogłębiała, co objawiało się przede wszystkim negatywnym stosunkiem wobec aparatu państwowego i polskich instytucji społeczno-kulturalnych". Kulturalny i polityczny ruch białoruski był jednak słaby, wynikało to przede wszystkim z niewielkiej liczby inteligencji. Niekorzystne dla rozwoju tego ruchu było też stosunkowo słabe wyodrębnienie się języka białoruskiego w stosunku do języka polskiego i rosyjskiego oraz brak literatury narodowej40. Autor powołuje się tu na bliżej nieokreślone „badania prowadzone przed 1939 rokiem", których wyniki pozwalają mówić o wzroście świadomości narodowej Białorusinów. Innego zdania jest np. Janusz Żarnowski, według którego „społeczeństwo białoruskie, prawie wyłącznie chłopskie [...] było słabo zróżnicowane społecznie. Jego poczucie odrębności narodowej byłe nierozwinietę. Liczne grupy nie miały w ogóle poczucia odrębności innej niż wyznaniowa. Kategoria »tutejszych« na Polesiu (wyniki spisu) nie była bynajmniej jedynie wynikiem jakiejś machinacji władz. Według oficjał nych danych analfabetyzm na wsi w 4 woj. wschodnich wynosił w 1931 i. 45%, wśród kobiet nawet 60% [...]"41. 37 Cyt. za: W. Mich, op. cit., s. 157. 38 Tamże, s. 159- 160. 39 Tamże, s. 166. 40 A. Chojnowski, op. cit, s. 178, 185. 41 J. Żarnowski, op. cit., s. 387. Przypomnę, że spis ludności przeprowadzony w Polsu w 1931 r. wykazał obecność 700 000 tzw. „tutejszych" (a więc osób o niewykrystalizowaiu-czy też nie zadeklarowanej tożsamości narodowej) na Polesiu. -332- O wizerunku Białort* ¦ . -*sinow w oczach Polaków W publicystyce międzywojennej n ,, „ teligencji (szlachty, ziemiaristwa) v^ P°™lano r°wnież rolę polskiej in-Białorusinów, począwszy od drugiej rozbudzamu świadomość narodowej ślą naszą było — jak pisał Edward L ^XK wieku- "Przewodnią my-poczucia narodowościowego u Biał „podjęty w ce-naturalnie żywioły ziemiańskie mus} ! przyblerać hasła socjalistyczne, co nych rządów Kiereriskiego markę i J* ° ręczać' a owszem u ówczes-te zwracali również uwagę przedstaw^f016 zdobywało"43. Na tendencje żali oni m.in., że ruch białoruski „ni C ° konserwatywnego. Uwa-nim trzy kraje: Polska, ZSRR i Litwf ^5 mchem samodzielnym. Sterują narodowość, tylko zawód)"44. ' ą d°wcip, że Białorusin to nie W publicystyce okresu międzywoj^ macje na temat polityki Rosji wobec fc,1"^0 m°Żna rownież znaleźć infor-np.: „W roku 1839 została skasowaniałorusinow- Leon Wasilewski pisał kszość Białorusinów została »nawróccv "^ Wyznaniowa i olbrzymia wiewała żadnej odrębności Białorusinów ^ ™ prawosławie. Rosja nie uzna-'i- Rosjan i starała się nie dopuszczać4 traktowała lch jako »russkich« — l>iałoruskich mas ludowych. W tym du rozwoJu świadomości narodowej «luchu działało nasłane z Rosji duchov " Wychowywano młodzież, w tym iwo. Ponieważ zaś lud białoruski nie vlenstwo Prawosławne i czynownic-nic dziwnego, że propaganda ta odno^f*?1^ WłaSnej inteligencji, więc poczęU się uważać za »russkich«, gdy ^ skutek- Białorusini prawosławni u yznania katolickiego lgnęła do kultu^™0?!6111 mnieJszos'ć Białorusinów miejsce przede wszystkim w zachodniej P J [""1>>45- PTOCesY & miały ______ h rejonach obecnej Białorusi4*. Nie E. Woyniłłowicz, Wspomnienia 1847-1% I topalewski, op. cit., s. 36; L. Wasilewski ^ ' CZ' U Wilno- 1931, s. 212; patrz też-Polsce, Warszawa 1925, s. 15; P. Wróbel, fyPmWa Kresów ' mniejszości narodowych • rodowej a Polska, Warszawa 1990, s. 8. Atakowanie się białoruskiej świadomości E. Woyniłłowicz, op. cit.; patrz też: Krótki ™ 1928. łów zagadnienia białoruskiego, b.a., War- 14 Patrz: W. Mich, op. cit., s. 158. 15 L. Wasilewski, op. cit., s. 14. 16 Szerzej na ten temat patrz: P. Wróbel, ok ¦, „ ,„ . . . .... , . T ¦ ¦ i • p- clt> s- 9- 10 i m. Wspomnę tu także iworzonej przez cara Mikołaja I i powielanej h ., . . / ,-,,.,. , . , x. a ¦ P zez PozraeJsze rządy, także po rewolucji 'I 7 roku, idei tzw. zapadnorusizmu (zachodmorn . , a w .. / .. „. , , ^kosci). W mysi tej koncepcji Białoruś — - 333 -. Iwona Kabzińska brakowało też w polskiej publicystyce wypowiedzi przedstawiających Bki łorusinów jako „zesłowiańszczonych" Litwinów, zruszczonych Polaków, nieukształtowaną masę etniczną czy też „formę przejściową między Rosja nami a Polakami"47. Według Wł. Studnickiego, „ci Białorusini zachodni s;| właściwie, zdaniem naszem, Polakami; używają i pragną używać języku polskiego w kościele, modlą się w języku polskim, pragną dla swych dzieci szkół polskich [,..]"48. Widzimy więc, że nie tylko w kręgach rosyjskich głoszono idee unifikacji. Artykuły publikowane w prasie polskiej okresu międzywojennego uk;i zywały też walkę o wpływy między Polską i Rosją. Przedmiotem tej ry walizacji byli Białorusini49. Drobiazgową analizę zawartości materiałów prasowych z lat 1918- 1921 — z odniesieniem do innych źródeł histo rycznych — przedstawiła Maria Wojnicka w artykule Idea niepodległości państwa białoruskiego w polskiej opinii publicznej w latach 1918- 192P{] Zdaniem wspomnianej autorki, Białoruś jako niepodległe państwo nie mic ściła się w planach politycznych Rosji ani też związanych z nią państw Ententy51. Omawiając politykę Polski tamtych lat, Wojnicka przedstawił.i też rozmaite ścierające się wówczas koncepcje dotyczące kształtu polskie i granicy wschodniej (przede wszystkim federacyjną i inkorporacyjną)52. Na początku kwietnia br. przeprowadziłam sondażową ankietę wśroil studentów warszawskich uczelni. W badaniach wzięły udział 22 osoby Sondaż potwierdził, że obecnie nie można już mówić o zupełnej obojci ności Polaków wobec Białorusinów. Wprawdzie większość ankietowanych (10 osób) stwierdziła, że ich stosunek do członków tej narodowości jesi nazywana dawniej Litwą — uważana była za Ruś Zachodnią. Głoszono też, że powinna 011.1 stanąć przeciwko Polsce, dążąc do ścisłych związków ze Wschodem, przede wszystkim /. z wyznającą tę samą religię Moskwą; szerzej patrz: A. Cwykiewicz, Zapadno-russizm. Nur\ ¦• Z gistoryi gramadzkaj myśli na Bielarusi w XIX — naczatku XX w., Mińsk 1993. Jesi l> faktem, jak pisał np. M. Koszelew, że w okresie represji po powstaniu styczniowym c/.c Białorusinów starała się o uznanie ich za Rosjan, by uniknąć prześladowań, udowadniaj.) swą prawosławność i rosyjskość; M. Koszelew, op. cit., s. 85. 47 Sz. Bronowski, op. cit., s. 4 - 5; E. Maliszewski, Białoruś w cyfrach i faktach, Piotrku 1918, s. 3; L. Wasilewski, op. cit., s. 103, 120- 122. 48 Wł. Studnicki, op. cit., s. 7. 49 Szerzej na ten temat patrz: W. Mich, op. cit., s. 155 - 179; P. Wróbel, op. cit. 50 „Studia z dziejów Rosji i Europy Środkowowschodniej", t. 34, 1998, s. 181 - 207. 51 Tamże. 52 W tym miejscu chciałabym serdecznie podziękować mgr M. Wojnickiej za udostępnieni! wielu cennych, wykorzystanych w tym tekście, materiałów z zakresu publicystyki między wojennej. -334- O wizerunku Białorusinów w oczach Polaków obojętny, jednakże niemal tyle samo osób (9) zadeklarowało stosunek raczej pozytywny, 2 osoby — pozytywny, 1 — raczej negatywny. Na pytanie o cechy Białorusinów 3 osoby odpowiedziały, że Białorusini kojarzą im się z Rosjanami, 2 — że nie wyróżniają się niczym szczególnym, a 3 osoby nie udzieliły odpowiedzi, wyjaśniając, iż nie znają przedstawicieli tej narodowości. Wizerunek Białorusina był raczej negatywny (9 osób ), 6 respondentów wskazało cechy negatywne i pozytywne, 1 — wyłącznie pozytywne; pozostałe osoby nie wymieniły żadnych cech. Wśród wad najczęściej wymieniano: pijaństwo (6 osób), bierność (4 osoby), słabą świadomość narodową lub jej brak (4), niski poziom materialny (3), przywiązanie do starych układów politycznych (2). Do cech Białorusinów należą ponadto — zdaniem badanych — brak zdecydowania, kłótliwość, nerwowość, niski poziom wykształcenia, niezaradność, uległość, chwiejny patriotyzm (po 1 odpowiedzi). Jak wiadomo, wiele z tych cech należy od dawna do stereotypu Białorusina. Novum stanowi z pewnością kojarzenie Białorusinów z mafią (1 odpowiedź) oraz zarzucanie im dyskryminacji mniejszości narodowych (1 odpowiedź). Wśród cech pozytywnych badani wymienili: życzliwość (4 osoby), gościnność (3), pracowitość (2), szczerość, otwartość, wierność, muzykalność (po 1 odpowiedzi); 1 osoba określiła Białorusinów jako „przyjazną grupę etniczną". Wielość wymienionych cech wskazuje na różnicowanie się i wzbogacanie wizerunku Białorusinów w porównaniu z wcześniejszymi okresami. Źródłem wiedzy o Białorusinach była przede wszystkim telewizja i prasa (3 osoby) oraz kontakty osobiste (3 osoby53); większość respondentów nie podała źródeł. 3 osoby stwierdziły, że nie znają żadnego Białorusina, nie mogą więc określić cech charakteryzujących tę narodowość. Jeden / uczestników ankiety napisał: „Wątpię, czy Białorusini mają jakieś bardzo wyraziste cechy narodowe. To młody naród (nigdy nie byli samodzielnym państwem). Cechy należałoby określać indywidualnie (osobowo)". To prawda, ale czy uniknęlibyśmy wówczas generalizacji prowadzących do ste-i rotypowego obrazu Białorusinów? Z pewnością wzrost zainteresowania Białorusią i jej mieszkańcami, jak też zmiana sposobu ich postrzegania, /ależą dziś od rozwoju kontaktów osobistych po obu stronafch granicy. Niebagatelną rolę mają też do odegrania mass media. Konieczna jest jednak ich rzeczywista niezależność oraz zmiana dotychczasowego sposobu pa- 53 W jednym przypadku miejscem kontaktu była szkoła, w drugim — bazar, trzecia osoba mc określiła miejsca kontaktu. -335- Iwona Kabzińska trzenia na „sprawy białoruskie", większy obiektywizm i poszukiwanie nowej tematyki, chociażby poświęcenie większej uwagi problemom społecznym i kulturalnym. Pozwoliłoby to zapewne lepiej zrozumieć — mówiąc słowami B. Skaradzińskiego — „co tam teraz ludziom w duszy gra". Spowodowałoby też, być może, wyrazistszą (i bardziej zróżnicowaną) obecność Białorusinów w świadomości Polaków oraz wpłynęło na częściową przynajmniej zmianę ich wizerunku, choć — jak wiadomo — istotą stereotypu jest m.in. duża odporność na zmiany. STEREOTYP UKRAIŃCA W PRASIE POLSKI ZACHODNIEJ W LATACH 1918 -1930 Marek Figura Stereotypy i uprzedzenia narodowe są silnie zakorzenione w świadomości społecznej każdego chyba narodu czy grupy etnicznej. Nie jest od nich wolny rzecz jasna i naród polski. W ostatnich latach możemy obserwować wyraźny proces przełamywania się w polskiej opinii negatywnego obrazu Ukraińca. Taki stereotyp Ukraińca mocno do dziś obecny w społeczeństwie polskim ukształtował się w tej formie w okresie II wojny światowej i pierwszych lat powojennych, czyli w czasach wzmożonych konfliktów polsko-ukraińskich. ()braz ten w polskiej zbiorowej świadomości utrwalił się i zastygł w czasach I'RL, ma on jednak o wiele starszą genezę. W ogólnopolskim wymiarze sięga ona, w moim przekonaniu, okresu odzyskiwania przez Polskę niepodległości, poczynając od 1918 roku, walk o granice i sporów o wewnętrzny kształt państwa. W toczonych wówczas przez Polaków dyskusjach nader często poruszano kwestię stosunku do sąsiednich narodów i miejsca mniejszości narodowych w odrodzonym państwie. W ścisłym związku z rym było widoczne zwłaszcza w prasie prawicowej kreowanie obrazu Ukraińca jako /aprzysięgłego wroga polskości, który to w ścisłym porozumieniu z szowinistami niemieckimi usiłował zagarnąć odwiecznie polskie ziemie. Wyko-i/ystywano tu fakt, iż odzyskiwanie przez Polskę niepodległości zderzyło mc z analogicznymi dążeniami ukraińskimi, prowadząc do krwawej wojny o Lwów i Galicję Wschodnią1, co w naturalny sposób zgalwanizowało tkwią-> v w tradycji polskiej negatywne obrazy ukraińskich kozaków i hajdamaków, które w znacznej mierze posłużyły do skonstruowania stereotypowego obrazu 1 Patrz m.in. M. Klimecki, Lwów 1918-1919, Warszawa 1998; M. Kozłowski, Między 'i.mcm a Zbruczem. Walki o Lwów i Galicję Wschodnią 1918 — 1919, Kraków 1990. -337- Marek Figura Ukraińca. Zrozumiałe jest, że konflikt zbrojny musiał kształtować nieprzychylne opinie na temat przeciwnika, w dodatku wojna ta była pierwszą wojną w jaką zaangażowała się odradzająca się Rzeczypospolita. I tak bardzo przesycona była emocjami, tak obrosła w legendę i męczenników z obu stron, że jak napisał W.A. Serczyk: „wystarczyłoby ich na niejeden ołtarz Ojczyzny"2. Do tak ukształtowanego stereotypu Ukraińca odwoływała się szczególnie dominująca w byłej dzielnicy pruskiej prasa obozu narodowo-demo-kratycznego, która wykorzystywała go w celu zdyskredytowania politycznych oponentów z szeroko pojętej lewicy oskarżanych o proukraińską postawę dotyczyło to zarówno PPS, jak i opowiadającego się za koncepcją federalistyczną obozu belwederskiego, a potem sanacji. Tu jednak chciałbym poruszyć, próbując zarysować ten problem, nie tylko polityczno-pro-pagandowe, ale i głębsze — kulturowe aspekty stereotypu Ukraińca występującego na łamach czasopism zachodniej Polski w okresie międzywojennym, skupiając się na latach 1918 - 1930, czyli na okresie między traktatem brzeskim z 9 lutego 1918 roku a pacyfikacją Małopolski Wschodniej w 1930 roku. Jako podstawę źródłową przyjąłem 24 tytuły prasowe, które stanowiły oczywiście jedynie część nader rozwiniętej polskiej prasy tej dzielnicy. Z uwagi na specyfikę tematu szczególnie przydatna okazała sic prasa wielkopolska, gdyż właśnie w Poznaniu wychodziły gazety aspirujątv do odgrywania roli nie tylko prowincjonalnej, ale i ogólnokrajowej. Problem stereotypów etnicznych mieści się w obrębie zainteresowali u wielu dyscyplin naukowych: psychologii społecznej, socjologii, politologu filozofii języka, etnologii, językoznawstwa, stał się też przedmiotem od rębnej interdyscyplinarnej specjalizacji określanej jako studia etniczne. Punk tem wyjścia w ich dociekaniach stały się poglądy Waltera LippmaniKi który pierwszy użył pojęcia stereotyp w interesującym nas znaczeniu, dr finiując go jako „obraz w głowie"3. W Polsce pionierem badań nad stereotypami etnicznymi był J. Chałasiński4. Po wojnie do tej tradycji naw u 2 W.A. Serczyk, Ukraina i jej dzieje w oczach współczesnych Polaków, w: Między Wxt / dem i Zachodem, red. H. Dylągowa i M. Filipowicz, Lublin 1994, s. 55. 3 Szczegółowo stan badań i różne definicje stereotypu omawiają zwłaszcza: A. Kapis/,*. wski, Stereotyp Amerykanów polskiego pochodzenia, Wrocław 1978, A. Schaff, Stereo' a działanie ludzkie, Warszawa 1981, por. też B. Wilska-Duszyńska, Rozważania o na stereotypów etnicznych, „Studia Socjologiczne" 1971/3, s. 97- 116. 4 J. Chałasiński, Antagonizm polsko-niemiecki w osadzie fabrycznej „ Kopalnia " na i nym Śląsku, „Przegląd Socjologiczny" 1935, z. 1-2. -338- Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej zywało wielu socjologów, a zwłaszcza A. Schaff, którego definicja stereotypu jako sądu wartościującego, odpornego na zmiany, związanego z określoną tradycją, zabarwionego stosunkiem emocjonalnym, często zawierającego pewną dozę przesady lub zniekształcenia stała się z pewnymi modyfikacjami punktem wyjścia do niniejszych rozważań5. Starałem się też uwzględnić w nich spojrzenie na interesujące nas zagadnienie przez pryzmat kategorii swój-obcy wprowadzonej przez F. Znanieckiego6, korzystając także z ustaleń J.St. Bystronia dotyczących wyobrażeń na temat obcych7. Prace historyczne dotyczące stereotypu Ukraińca funkcjonującego w społeczeństwie polskim w okresie międzywojennym jak dotąd są bardzo nieliczne. Bezpośrednio poruszali tę tematykę J. Radziejowski, J. Tomasze-wski i A. Stępnik8. Zainteresowanie nią widoczne jest także w literaturze ukraińskiej9. Jak zasygnalizowałem na wstępie, w analizowanej prasie dominował wyraźnie ujemny stereotyp Ukraińca jako nieprzejednanego wroga państwa, knującego spiski terrorysty, wichrzyciela porządku, podstępnego, chciwego polskiej ziemi, przebiegłego, skłonnego do największych okrucieństw haj-damaki żądnego odwetu na Polakach za, jak to pisano, najczęściej „urojone krzywdy". Stereotyp ten stopniowo zastępował wcześniejszy obraz ciemnego i prymitywnego Rusina, obok którego występował przez cały analizowany okres, częściowo na niego się nakładając. W tradycji polskiej pomimo kilku wieków wspólnej historii wyraźne było postrzeganie Rusinów 5 Dotyczą one stwierdzenia A. Schaffa, iż stereotyp charakteryzuje się brakiem intencji |xi/nawczej i pełni funkcję wyłącznie obronno-integracyjną. Polemizował z tym językoznawca I Hartmiński, Stereotyp jako przedmiot lingwistyki, „Z Problemów Frazeologii Polskiej i Sło-«wńskiej", 1985, t. III, s. 50, por. też J. Bartmiński, Zagadnienie komunikacji literackiej utworach narracyjnych, w: Problemy socjologii literatury, red. J. Sławiński, Wrocław-War-iwa-Kraków-Gdańsk 1971, s. 127-148. 6 F. Znaniecki, Studia nad antagonizmem do obcych, w: F. Znaniecki, Współczesne na->.lv, Warszawa 1990, s. 265-358. 7 J.St. Bystroń, Tematy, które mi odradzano, (r. V: Megalomania narodowa), Warszawa J. Radziejowski, Polacy i Ukraińcy — kształtowanie się wzajemnego obrazu i stereo- /'». „Znak" 1984/11 - 12, s. 1468 - 1486; J. Tomaszewski, Stereotyp mniejszości narodowych U Rzeczypospolitej, w: Mity i stereotypy w dziejach Polski, red. J. Tazbir, Warszawa 1991; Slępnik, Stereotyp Ukraińca i stosunki polsko-ukraińskie w polskich podręcznikach historii 'csu II Rzeczypospolitej, w: Między Wschodem i Zachodem..., op. cit., s. 62-75. '' Zwłaszcza w pracy M. Truchana, który jednak skupia się na okresie po 1945 roku, M. Tru-'i.iii, Negatymyj stereotyp Ukraińca wpolskijpislawoennij litieraturi, Munchen-Lviv 1992. -339- Marek Figura może nie zawsze jako obcych, ale przynajmniej jako nieswoich10. Wśród Polaków zamieszkałych w ich sąsiedztwie panowało przekonanie, iż Rusini mieli czarne podniebienie, nazywano ich „czarnymi" (co było wyrazem archetypicznego przypisywania im wewnętrznej nieczystości w postaci związków z metafizycznym złem, siłą nieczystą i diabłem), śmierdzieć mieli dziegciem, podkreślano ich niskie „chamskie pochodzenie"11. Rów nież przysłowia polskie przedstawiały ich w wyraźnie pejoratywny sposób np.: „uparty jak Rusin", „głupi jak chachoł małorosyjski", „śmieje się jak Rusin do białego chleba", „Żyd okpi Niemca, diabeł Żyda, Rusin diabła, a Rusina niewiasta", „i Pan Bóg za Rusinami" w znaczeniu najwyższej niesprawiedliwości, „ruski dar: dzisiaj dał, jutro odebrał", „ruska wiara" odpowiednik klasycznej graeca fides, „każdy Rusek swój dziegieć chwali"12; uzupełnia to jeszcze „chytry jak Rusin", „cztery rzeczy nie do rzeczy: noga w szczudle, a mysz w pudle, koza w sadzie, Rusin w radzie..."13. Do tej tradycji nawiązywano też w analizowanej prasie. Szczególnie jaskrawym tego potwierdzeniem może być zamieszczony przez poznańską „Prawdę" wiersz anonimowego autora: Życzenia chłopa rusińskiego Gdybym był królem albo panem możnym, naprzódbym nic nikomu nie dać był ostrożnym: a sambym łój barani tak bez chleba jadał, masło pijał, a czosnku z gorzałką przykładał. Wyniść z izby, co to jest, anibym chciał wiedzieć, zawszebym na gorącym piecu wolał siedzieć. Co dzieńbym się upijał, gdybym jeno sprostał, a co godzina w łaźni winnikiem się chłostał. Niechże na delicyje pan Włoch tu przyjedzie czy w tych delicyjach woli, czy w swej biedzie?14 10 Ludwik Stomma poda! następujące kryteria identyfikacji kategorii obcych i swoich przez polskie społeczności chłopskie: 1) językowe, 2) terytorialne, 3) klasowe (stanowo)-zawo-dowe, 4) religijne, L. Stomma, Antropologia kultury wsi polskiej XIX w., Warszawa 1986, s. 58. 11 J.St. Bystroń, Megalomania narodowa, Kraków 1935, s. 66-67; A. Kępiński, Lach i Moskal. Z dziejów stereotypu, Kraków 1990, s. 50-51. 12 J.St. Bystroń, Przysłowia polskie, Kraków 1933, s. 168, 175. 13 A. Kępiński, Lach,.., op. cit., s. 43-51. łPr 114/22 05 1918. Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej Stereotyp Ukraińca związany był też z mocno ugruntowanym w polskiej świadomości obrazem Ukrainy. Ziemie położone na południowo-wschodnich kresach dawnej Rzeczypospolitej budziły co najmniej od końca XVI wieku żywe zainteresowanie Polaków. Ukształtowane wówczas podstawowe elementy obrazu Ukrainy utrwaliły się w polskich wyobrażeniach na li-j temat. Z jednej strony był to obraz Dzikich Pól, kraju odległego położonego na krańcach cywilizacji i kultury europejskiej15, na których trwały bohaterskie zmagania polskiego rycerstwa ze wschodnimi barbarzyńcami: / Tatarami i Turkami oraz Kozakami. Z drugiej był to wyidealizowany obraz żyznego stepowego czarnoziemu, ziemi o niesłychanie bujnej przy-i odzie, słowem „mlekiem i miodem płynącej Ukrainy"16. Trwałą obecność łych dwu wyobrażeń ugruntowała dziewiętnastowieczna polska poezja romantyczna, młodopolskie malarstwo, masową popularność zapewniło im Ogniem i mieczem H. Sienkiewicza17. Zainteresowanie tematyką ukraińską było widoczne w tym okresie również wśród Polaków zaboru pruskiego, ilotyczyło to zwłaszcza Poznania. Wyrazem tego był m.in. wydany w 1868 roku w Poznaniu dramat J.K. Żupafiskiego Na Ukrainie dotyczący tragicz- IO na Poberezu", „na Ukramie niejeden gLe< (w znaczeniu nie tak daleko) przecież tó J.St. Bystroń, Przysłowia..., op" cit s 167 Ukrainy w polskich pieśniach ludowych gdz -go kraju, np. „Przyjechał Jasieńko z ^ Kusi, np. „Na Podolu biały kamień w -¦St. Bystroń, Piefni luduU^ daleklego, n.ebezp.ecznego , sw, 1™ typU "Jak "a Ukrainie", ^ ,l * y SłySZy"' "niedaIeka Ukraina" ,« (w znaczeni" nie wszystko wolno), / W P Y SP°SÓb funkcJ°™wała nazwa ' °dnoszono t0 również do Podola czy "T^" *« z .^y^S^w znalazło również wyraz w przysłowiach-Pokład „na Ukra Je pa L t dk -340- o „na Ukra Je pasa, «U Ls * N)gatego spadku się spodziewa J St Bystroń 17 Z. Barański, Obraz Ukrainy kZ ** stosunki lUerackicH pJiJ^S wawa-Kraków-Gdańsk 1974 s 221-238 Hskiej XIX i XX w, w: Pokka myśl poli^cz W,ocław-WarSzawa-Kraków-Gdarisk-Łódzl98s ..Prawda", Pr 97/28 04 1918 i 252/7 11 1924 wiadomości Polaków podkreślała prasa wiellw |.™z nią z okazji sprowadzenia jego zwłok do krT Henryka Sienkiewicza w hołdzie, Pos 249/26 mM OO 128/28 10 1924, U trumny duchowego ^ -341- kraJu wyrastały ogromne fortuny, f ""^ WUJaSzka na Ukrainie", a więc ' ™ Z *,» , Wrocław-War- Maturze ' (' VI' red- W- Wrzesiński, ; Podkreślała to również poznańska 6^3 W ksztaltowan« ^ narodowej Wyr3Z ^ h°Wy oddawane redakcyJn^ Pamięci Marek Figura nych losów powstańców styczniowych mordowanych przez wrogie im ukraińskie chłopstwo (przypomniała go „Prawda" w dodatku świątecznym z 10.03.1918 roku). Korespondowało z tym podkreślane przez „Dziennik Poznański" zainteresowanie poezją polskich romantyków ze szkoły „ukraińskiej" wśród poznańskiej młodzieży w końcu XIX wieku, która rozczytywać się miała w poezji Zaleskiego, Goszczyńskiego, Malczewskiego i lubować w dumkach, fascynując się „bezbrzeżnymi stepami Ukrainy"18. Również później w zamieszczanych w prasie wspomnieniach i opowiadaniach dotyczących Ukrainy wyraźna była fascynacja bogactwem ukraińskiej przyrody „owej zaczarowanej krainy, o której śnią nocami młodzi studenci, pochłonąwszy wpierw półtchem pół tomu Ogniem i mieczem. Co za bujna, bajeczna roślinność! Ogromne, w połowie ugorem stojące pola, a nawet rowy przydrożne, zdumiewają po prostu przepychem kwiatów, wzrostem burzanów i traw"19. Nowy wymiar zainteresowanie owo przybrało w XX wieku, gdy w Galicji Wschodniej rozgorzał konflikt polsko-ukraiński, wzmagając się w końcowym okresie I wojny światowej, gdy z chaosu porewołucyjnego w Rosji wyłoniło się niepodległe państwo ukraińskie nad Dnieprem, które sięgnęło po Chełmszczyznę, a spór polsko-ukraiński w Galicji przerodził się w otwart;| wojnę. Wydarzenia te i ich konsekwencje mocno zaciążyły na obrazie Ukrainy i Ukraińców w polskiej prasie Wielkopolski, Pomorza i Śląska. Jeśli dodamy do tego napływające z Ukrainy Naddnieprzańskiej wieści o pogromach polskiego ziemiaństwa, nie możemy się dziwić, iż był to obraz bardzo negatywny. Łączyła się z nim najczęściej nader krytyczna ocena państwowości ukraińskiej przedstawianej zazwyczaj jako „sztuczny twór"20, 18 DP 18/22.01.1919. 19 „Nigdzie tak się nie odczuwa przyrody polskiej w całej jej pierwotnej krasie, jak tutaj" — pisała o Podolu Janina Jarzynowska, Przygody ciotki na froncie, Pos 55/8 03 1924. 20 Traktowano Ukrainę jako „sztuczny wytwór polityki mocarstw centralnych" (DP 84/12 04 1918), opierający się „wyłącznie na bagnetach niemieckich" (DP 223/28 09 1918), „jednodniówkę", „państwo stworzone przy zielonym stoliku" (DP 143/25 06 1918), „państwo 0 fantastycznych granicach, państwo jakiego nie zna historia, sztuczny twór, którego nazw* ' już jest wielkim historycznym kłamstwem" (DP 202/4 09 1918), „fatamorganę ukraińska" (DP 176/3 08 1918), „zabawę dzieci" (Pr 173/3 08 1918), „sztucznepaństwo" (KP 81/8 04 1920). „rodzaj szopki" (KP 43/22 02 1918), „domek z kart", „kotlowisko wiecznie niespokojnych 1 anarchicznych elementów", „twór państwowy budowany na sypkim piasku" (KP 68/23 19201 „istne res nullus, skłonne zawsze ulegać silniejszemu" (KP 43/22 02 1920), a popierani jedynie przez „spędzonych zewsząd huliganów i rozmaitych ciemnych indywiduów" (Kl1 13/17 01 1920). Pogląd taki głosił zwłaszcza znany ze swego wrogiego stosunku do ruchu -342- Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej Już od początków 1918 roku coraz częściej pojawiały się wypowiedzi, że: „Ukraina piękna jest tylko w książce, w poezji i na rysunkach. Naródjest niesympatyczny, nieuczciwy, chciwy"21. Trzeba zaznaczyć, że prasa prawicowa odmawiała ludności tego terenu prawa do nazwy „Ukraińców", uznawano ją za „nonsens historyczny, geograficzny i etnograficzny"22. Jej stosowanie w odniesieniu do zamieszkującej Polskę „ludności ruskiej" uznano w „Kurierze Poznańskim" za „idiotyzm historyczny"23. Podkreślano, iż nazwa „Ukraina" miała wyłącznie znaczenie „geograficzne, a nie etniczne"2*. Twierdzono, że już stosowanie jej przez Ukraińców wschodniogalicyjskich miało antypaństwowy chara. kter25. Tym ostatnim odmawiano prawa do miana odrębnego narodu, nazywając ich z uporem Rusinami i uważając za pokrewną Polakom grupę etniczną26. Nazwę Ukraińców traktowano jako — jak to określił znany z nieprzejednanego stosunku do ruchu ukraińskiego, Fr. Rawita-Gawroń-ski — „polityczne nom de gerre", czyli pseudonim polityczny stworzony przez galicyjskich Rusinów w celu odróżnienia się od Rosjan27. Warto zauważyć, iż uporczywe trzymanie się przez prasę prawicową tradycyjnej ukraińskiego historyk i publicysta, Franciszek Rawita-Gawroński, wielokrotnie wyrażał on opinię, iż o „żadnym »państwie ukraińskim* poza prusko-austriacką intrygą" nie było mowy. Narodowy ruch ukraiński sprowadzał do radykalizmu społecznego w Galicji, za Zbruczem zaś uważa! za anarchiczny ruch społeczny ludności, która po upadku caratu „poczuła na sobie brak wszelkiej władzy i odpowiedzialności". Utworzenie URL uważał za twór sztuczny i nietrwały, pozbawiony poparcia samych Rusinów, którzy w jego przekonaniu, odrzucając starym zwyczajem wszelki związek z Polską, musieli połączyć się Rosją, która bliższa miała być im kulturą i religią, Fr. Rawita-Gawroński, Rozwój radykalizmu na Rusi Halickiej KP 182/11 08 1921. 21 Wedle opinii polskiego uchodźcy przebywającego na Ukrainie, Dp 111/16 05 1918. 22 Pos 280/3 12 1924. 23 „Ukraińcy mogą być na Rusi Kijowskiej, ale u nas są tylko Rusini", KP 146/29 06 1921. 24 Dr Czesław Frankiewicz, Skąd nazwa Ukrainy?, KP 178/6 08, I79/7 08, 181/10 08, 183/12 08 1920, wyjaśniając genezę nazwy, podkreślał jej stosunkowo niedawną, bo szes-nastowieczną genealogię w porównaniu do nazwy „Ruś" i „ruski" i wy}ąCznje terytorialne znaczenie „Na Ukrainie mieszkali Polacy ukraińscy, czerń ukraińska, Rusini ukraińscy, ale nie mieszkał tam »naród ukraiński* w pojęciu etnicznym". 25 KP 71/28 03 1923. 26 Np. B.J.W., Rusini, DP 57/11 03 1923 pisał: „ludność Galicji Wschodniej nie jest ani ukraińska, ani rosyjska, jest ona zupełnie odrębną grupą narodową, nie polską wprawdzie, ale do polskiej najbardziej zbliżoną"; w jego przekonaniu sam „lud rusińs]d boleśnie a namacalnie przekonał się, że bliższą mu jest i religią i kulturą Polska niż dzicz wschodnia pełna pierwiastków tatarskich", jak określał BJ.W. Ukraińców naddnieprzańskich. 27 Fr. Rawita-Gawroriski, W obronie Wołynia, KP 36/15 02 1923. -343- ------------------------------------------Marek Figura ----------------------------------------- nazwy „Rusin" wynikało z faktu przypisywania temu terminowi odmiennych konotacji semantycznych niż terminowi „Ukrainiec"28. Pod tym pierwszym mianem rozumiała ona ogół ludności ukraińskiej, której większość lub przynajmniej znaczna część miała być pozbawiona poczucia odrębnej świadomości narodowej i podatna była na oddziaływanie asymilacyjne wyższej kultury polskiej. Terminu „Ukrainiec" (najczęściej w cudzysłowie) używała w znaczeniu „nacjonalistycznej partii ruskiej" uprawiającej narodową i państwową irredentę. Uważano ją za „twór sztuczny" stworzony jako antypolską dywersję, za — jak to określiło endeckie „Słowo Pomorskie" — „chwast" zasiany przez austriackiego zaborcę29. Rysując obraz chłopa ukraińskiego, zaznaczano różnice w stosunku do polskich włościan. Podkreślano więc jego prymitywizm, co wyrażać miał już strój i wygląd zewnętrzny, akcentowano niski poziom kulturalny, powszechną ciemnotę i zacofanie. Miał on żyć na obrzeżach cywilizacji30. W niektórych relacjach chłopa ukraińskiego przedstawiano wprost jako „człowieka pierwotnego", którego postępowanie miało być rzekomo wyłącznie determinowane przez popędy biologiczne. Tym tłumaczono jego zmienne nastroje przechodzące od cechującej go na co dzień „apatycznej gnuśności" do ogarniającej go czasami niezwykłej pobudliwości przejawiającej się w szalonym żywiołowym tańcu czy wybuchach nagłej chęci do pracy. Tak samo wyjaśniano jego melancholijne usposobienie i skłonność do erotycznego rozpasania. Bezrefleksyjnie poddającemu się nastrojom chłopu ukraińskiemu przeciwstawiano pełnego umiaru chłopa polskiego31. Twierdzono nawet, „że lud ukraiński posiada odrębne oblicze rasowe i wręcz odmienną duchowość"32. Chłop na Ukrainie Naddnieprzańskiej miał być nieufny, ciemny, po 28 Na ten temat patrz K. Pisarkowa, Konotacja semantyczna nazw narodowości, „Zeszył v Prasoznawcze", r. XVI, 1976/1, s. 5 - 26, por. też W. Pisarek, Wyobrażenia o polskich typach regionalnych, „Zeszyty Prasoznawcze", r. XVI, 1975/1, s. 73-78. 29 SP 237/23 05 1924, por. ra.in. KP 65/21 03, 66/22 03 1924. 30 Np. tak przedstawiał wołyńskiego chłopa „Kurier Poznański", KP 381/22 08 1928. 31 W. Biega, Odgłosy wsi, KP 220/14 09 1920. 32 „Chłop ruski, o ile pracuje jako najemnik [...] stara się zawsze wydobyć jak najwięks/ą zapłatę, a jak najmniej za nią świadczyć. Rozwija przy tym niewyczerpane zasoby chytrofci, właściwej człowiekowi pierwotnemu [...] Pracując na swoim, wchodzi przede wszystkim w korzystny dla swego nałogu lenistwa kompromis z wymaganiami życia, a następnie stain się podejść przyrodę. Stosunek jego do ziemi jest rabunkowy jak u nomadów". W. Bicca, Odgłosy wsi. Gubernia kijowska w sierpniu 1918, KP 216/19 09 1920. -344- Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej zbawiony poczucia narodowej świadomości33. „Rusini to ciemna masa włościańska, analfabetyczna" mająca „zamiłowanie do roli i ogromne zdolności do gospodarstwa rolniczego" — pisał pochodzący z Ukrainy S. Hu-lanicki, dodając, iż poczucie odrębności narodowej w stosunku do Rosjan wyrażać mieli, mówiąc: „ja muzyk, tj. chłop miejscowy, a on kacap, Moskal napływowy"34. Przypisywano też Ukraińcom Naddnieprzańskim niski poziom moralny, wytykano powszechną nieuczciwość, pijaństwo i skłonność do bandytyzmu35. Lud ukraiński wyróżniać miały zmienne nastroje i predylekcja do anarchii36, (e ostatnią cechę podkreślała zwłaszcza prasa endecka akcentująca anarchię „rozwydrzonej ludności" Ukrainy37. Słowem — jak to lapidarnie ujęła „Prawda" — przedstawiano Ukraińców jako etnograficzną masę „swojej narodowej odrębności prawie że nieświadomą, ciemną, stąd upośledzoną i gnuśną, podejrzliwą i pożądliwą, i na kulturalne wpływy odporną"38. Zaznaczano często, że ciemnota chłopstwa ukraińskiego miała być bezwzględnie wykorzystywana przez Żydów, którzy je rozpijali i szerzyli wśród niego zepsucie moralne39. Cechować Ukrainę miała „obfitość bujnych nieokrzesanych żywiołów, a czerń ruskiego wieśniactwa nie to co przy niej, ale to co nad nią uważa Ai wroga"40. Skłonności te wykorzystywała rzekomo agitacja rewolucyjna, która rozpalała namiętności mas, „wzniecając niskie instynkty"41, rozpętując w „ciemnej tłuszczy" żądzę grabieży42. Ponadto dokonywane przez 33 „Na zapytanie o przynależność narodową miętosił czapkę w łapie i powtarzał w kółko, le on »ruski prawosławny*", List z obozu żołnierskiego, GL 107/28 05 1920. 34 DP 113/19 05 1920. 35 Np. KP 158/13 07 1918, 87/15 04 1920. 16 Np. DB 111/17 05 1918. !7 KP 89/17 04, 93/22 04 1920. 18 Pr 147/4 07 1918. 19 „[...] chłop ukraiński był wyzyskiwany przez Żydów w najbezwzględniejszy sposób |x/.ez dziesiątki i setki lat [...] za kieliszek samogonki [...] zniewalają najprzystojniejsze inolodycie ukraińskie, a za butelkę tej śmierdziuchy muzyk ukraiński gotów sprzedać Żydowi mc tylko kobietę, ale i dzieci, i całe swoje gospodarstwo" — pisał śląski „Katolik", dodając, 1/ lo Żydzi mieli być odpowiedzialni za pogromy polskich dworów przez „rozbestwione thlopstwo", które mieli „podbechtywać", „że tylko pany pomieszczyki »paljaki« są winne fordzie chłopskiej", Kat 33/16 03 1920. 10 S. Nawrocki, Według recepty Mierosławskiego, KP 211/15 09 1922. " Pr 102/4 05 1918. '-Np. DP 104/05 1918. -345- Marek Figura zrewoltowane chłopstwo ukraińskie grabieże cechowały się według powszechnych opinii dzikim okrucieństwem i bezmyślnym niszczeniem43. Ludność omawianego terenu nazywano w prasie „rozbestwioną tłuszczą chłopską", „dziczą ukraińską"44, „występnymi żywiołami wiejskimi"45, przypisywano jej bestialstwo i szczególne okrucieństwo46. Na obrazie Ukraińca w prasie polskiej jeszcze w okresie panowania pruskiego mocno bowiem zaciążyły napływające z Ukrainy informacje o pogromach polskich dworów dokonywanych — jak pisano — przez miejscowe chłopstwo „z iście azjatyckim barbarzyństwem"47. Podobnie przedstawiano zamordowanie polskich ułanów pod Niemirowem48. Szukając przyczyn tego zachowania, często pisano, iż w spokojnych i spolegliwych wcześniej chłopach ukraińskich tkwić miała podatność do zbrodniczych czynów, która ujawniała się pod wpływem czynników zewnętrznych49. Pojawiały się opinie, że był to wyraz niezmiennego charakteru ukraińskiej „czerni", którą podobnie jak w czasie powstań kozackich w XVII wieku cechować miał zdaniem ziemiańskiego „Dziennika Poznańskiego" „chłopski bolszewizm", chłop ukraiński „tak samo wówczas jak dzisiaj, rżnął panów polskich, rabował i podpalał dwory, zagarniał ziemię i bogacił się w krwawym zamęcie zawieruchy dziejowej"50. Obraz ten ugruntowały odnotowywane z zainteresowaniem przez prasę relacje pochodzących z Ukrainy Polaków, w tym zwłaszcza posiadające duże walory literackie wspomnienia ziemianek kresowych, m.in. Z. Kos-sak-Szczuckiej, M. Dunin-Kozickiej51. Wedle nich w zamęcie porewolu-cyjnym na Ukrainie w masach chłopskich „obudziły się instynkty odwieczne, a zwrócone zawsze przeciw władaniu polskiemu", powróciły „krwawe sceny hajdamaczyzny", „rozpłonęły ogniskami pożarów, jak za dni Chmiel-nickiego i Żeleźniaka, dwory polskie, zarumieniła się krwią polskich synów tej ziemi przestrzeń od Kijowa do Bałty. [...] A przecież lud kochał swych 43 Np. DP 64/17 03, 81/8 04 1918, 107/11 05 1918. 44 KP 7/9 01 1918. 45 GL 143/2 07 1918. 46 Np. DP 102/3 05, 108/14 05, 185/14 05 1918, GL 143/2 07 1918, 183/17 08 1918. 47 Kat 53/2 05 1918, podobnie Pos 91/20 04 1918, KP 163/19 07 1918. 48 Kat 52/30 04 1918, Pos 94/24 04, Pr 113/19 05 1918. 49 Patrz np. J. Niemirowska, Na Rusi, DP 33/11 02 1920. 50 DP 71/26 03 1920. 51 Z. Kossak-Szczucka, Pożoga. Wspomnienia z Wołynia 1917-1919, Kraków 1922, M. Dunin-Kozicka, Burza od Wschodu. Wspomnienia z Kijowszczyzny (1918 - 1920), Kraków 1925. -346- Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej dziedziców [...] Na to istnieli jednak wywrotowcy, by zerwać wszelkie tamy i znieść wszelkie ślady polskości. Wyzyskano żądzę ziemi w tłumach którym nigdy nie brakło zarobku i pieniędzy"52. Wyłaniający się z zamieszczanych w prasie opisów zagłady polskich dworów obraz ciemnego, mściwego, okrutnego i bezwzględnego chłopa ukraińskiego wpisywał się w mający długą tradycję w kulturze polskiej stereotyp dzikiego barbarzyńskiego Azjaty. Kształtował się on już w szes-nasto- i siedemnastowiecznych opisach mieszkańców Rosji (choć w przeciwieństwie do Rosjanina nie przypisywano Ukraińcom niesłowiańskiego azjatyckiego pochodzenia, akcentując jedynie destrukcyjny Wpływ jaki za pośrednictwem Kozaczyzny wywrzeć miało na ich narodowy charakter długotrwałe sąsiedztwo z Tatarami). Postać zezwierzęconego przez boi szewizm Rosjanina, w którym rewolucja zbudziła najgorsze instynkty zrywając krępujące go więzy cywilizacji i chrześcijaństwa, wyłaniająca się z licznych wspomnień polskich z okresu rewolucji i wojny domowej w Ro sji zbliżona była do stereotypowego obrazu zrewoltowanego chłopstwa ukra inskiego". Negatywne cechy najczęściej przypisywane przez prasę Ukraińcom przypominały więc cechy ugruntowanego w świadomości polskiej obrazu barbarzyńskiego Rosjanina54. Jednocześnie oddawały one paternali-styczny sposób, w jaki na swych ukraińskich poddanych chłopów i parobków patrzyło polskie ziemiaństwo widzące w nich często jakiś rodzaj pół dzieci, półzwierząt, ciemnych i głupich, ale zdolnych do irracjonalnych niewytłumaczalnych i nieopanowanych postępków. Warto odnotować że obraz ten — jak to zauważył współczesny amerykański socjolog ukraińskiego pochodzenia, R. Łaba - obecny w kulturze polskiej po dzień dzisiejszy „ma wiele paraleli z obrazem Indian i Murzynów w kulturze Stanów Zjednoczonych. Jest to obraz gwałciciela, straszliwego oprawcy, kogoś wbijającego nóż w plecy, niegodnego zaufania"55. T. Grabowski, Nowa literatura kresowa, KP 301/12 11 1925 53 W dużej mierze można do niego odnieść'także przypisywany bolszewikom katalog cech w postać, zezw^rzecema, żądzy krwi, dopuszczania się gwałtów, mordów i rabunków7 Taz t>ir, Moskwicm w sarmackim zwierciadle, Polityka 48/30 11 1991 54 Na temat stereotypowego obrazu Rosjanina w oczach Polaków patrz też A Giza Po laczkowie i Moskale wzajemny ogląd w krzywym zwierciadle (1800-1917) Szczerin iW E. Kiślak, Car-trup, król-duch. Rosja w twórczości Słowackiego, Warszawa 99f a zw"a S A. Kępiński, Lach i Moskal. Z dziejów stereotypu, Warszawa 1991 zwłaszcza 55 „Solidarność" a Ukraińcy i inne mniejszości narodowe w Polsce. Z Romanem Łaba rozmawia Bohdan Strumiński, „Suczasnist", nr 1 -2, Lato 1985 s 21 Komanem """I -347- T Marek Figura Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej Prasa, przypisując Ukraińcom skłonność do mordów i grabieży, przeciwstawiała im łagodnych z natury i przejętych zasadami chrześcijańskimi Polaków. Przypominając „straszne rzezie powstańców styczniowych, dokonywane rozbestwionym nożem bezmyślności chłopstwa ukraińskiego", redaktor „Dziennika Poznańskiego" interpretował je jako efekt „bezbrzeżnej ciemnoty" mas ukraińskich noszących „we krwi ogień hajdamacki". Podsycać go miała propaganda ukraińska karmiąca się nienawiścią do Lachów identyfikowanych na prawobrzeżnej Ukrainie z ziemiaństwem, doprowadziła ona do krwawego rabunku i pogromów polskich dworów w czasie rewolucji, popierały ją „wszystkie rządy i przywódcy ukraińscy od początku rewolucji rosyjskiej aż do ostatniej katastrofy, protegując pospolitą grabież i nieprzytomnie po prostu zrywając wszelkie hamulce społeczne oraz rozpętując dziką, bezmyślną, deprawującą na długie lata duszę całego pokolenia, aż po dzieci włącznie anarchię". Jej efektem miała być całkowita ruina Ukrainy. „Znikło tam wszelkie poczucie ładu, spoi-stości gromadzkiej oraz różnicy między słuszną obroną i zwykłym rozbojem, między tym co jest uczciwe i dozwalane i tym, co w każdym społeczeństwie uważane jest za zbrodnię". Zdaniem redaktora panująca na Ukrainie anarchia „gorsza była niż sytuacja na ziemiach rosyjskich", bo tam terror podtrzymuje, bądź co bądź, instynkt posłuszeństwa, podczas gdy ludność rubieży ukrainnych jest od trzech lat rzucona na pastwę instynktów egotycznych, nie tamowanych absolutnie niczym, a słusznie powiedziano, że — „człowiek pozostawiony samemu sobie, staje się dzikim, okrutnym, głupim i ciemnym, jakim go uczyniła natura" — zwłaszcza człowiek wychowany „w atmosferze carskiego bata i uniwersałów kijowskich"56. W prasie prawicowej wielokrotnie publikowane były opinie odmawiające Ukraińcom dojrzałości narodowej i politycznej, zwłaszcza Fr. Rawi-ta-Gawroński zarzucał im utożsamianie wolności politycznej „ze swawolą, z anarchią, z despotyzmem czerni"57. Uważał on ruch ukraiński na Nad-dnieprzu za efekt porewolucyjnej anarchii i chaosu, widząc w nim nie walkę o wolność narodową, ale przejaw „kozackiej swawoli" wyrażającej się w anarchizmie, skłonności do rabunków i awantur: „Dwa duchy ra-bownicze, bolszewicki i kozacki ścierały się ze sobą: Stieńka Razin starł się z Dorosznikiem, Sirkiem i Palijem o zdobycie chleba na ruinach, które stworzyli sami. Buntowniczy duch kozacki, naciśnięty przez potomków i wychowanków »Dońskiej wolnicy«, jak zwykle, uciekał się z pokorą do Polski, ile razy miecz nad karkiem swoim ujrzał. Toteż obaj bohaterowie ukraińscy, Petlura i Machno, znaleźli się pod opieką Polski". Zdaniem Gawrońskiego nie byli to „pokonani obrońcy narodu, ale ludzie swawolnego i buntowniczego ducha, gotowi do walki tak samo z Polską, która dała im przytułek, jak z Moskwą [...] Etyka polityczna tych ludzi stoi na stanowisku lisa lub wilka w pułapce: zuchwałość drapieżna chowa się, a występuje fałszywa pokora z myślą wydobycia się z pułapki, aby można było w innym miejscu zbójniczyć". Zwłaszcza w intrygach Machny widział Gawroński „dziki, nieokiełznany pęd do swawoli, chęć dania ujścia drapieżnym instynktom, niepokój ducha, rozsadzający tamy kulturalnego życia, wrogie jego niespokojnemu duchowi"58. Stałą cechą Ukraińców naddnieprzańskich wedle prasy prawicowej miało być również wiarołomstwo i skłonność do zdrady59. Zaś ich szczególnego okrucieństwa dowodziły krwawe pogromy Żydów z lat 1918-1919. Jak podkreślał publicysta chadeckiego „Dziennika Bydgoskiego", „z okrucieństwem i dzikością tych obrazów dadzą się porównać tylko okrucieństwo i dzikość bolszewickich tyranów Rosji". Dodawał też, „że za całe dziesięć wieków istnienia Polski nie zginęła w niej nawet setna część tych Żydów, których wymordowano na [...] Ukrainie"60. Co charakterystyczne również pernamentnie atakujące Żydów endeckie „Słowo Pomorskie" pisało: „Wiadomo powszechnie, że najbardziej antysemickim społeczeństwem jest społeczeństwo ruskie, zarówno nad Dnieprem, gdzie istnieje tradycja krwawego antysemityzmu, jak i we wschodniej Małopolsce, gdzie ludność ruska bardzo niechętnie odnosi się do Żydów"61. W prasie panowało przekonanie, iż demoralizację ludności ukraińskiej pogłębiło jeszcze panowanie bolszewików, którego efektem obok postępującej materialnej ruiny kraju miało być wręcz zezwierzęcenie jego mieszkańców. Napływające z Ukrainy Radzieckiej informacje o drastycznym i pełnym okrucieństwa przebiegu kolektywizacji skłoniły publicystę konserwatywnego „Dziennika Poznańskiego" do wyrażenia opinii, iż tamtejszy lud „w szale rewolucyjnym, uwiedziony przez rosyjskich Dąbskich i Wi- .P., Św. Jur i czrezwyczajka, DP 235/4 11 1921. 'DP 263/7 12 1921 cyt. za „Rzeczypospolitą". 58 Fr. Rawita-Gawroński, Rozwiane złudzenia, KP 254/17 11 1922. 59 Np. KP 87/15 04, 109/13 05 1920. 60 B. Knothe, Kartka z żydowskich pogromów, DB 161/13 07, 162/15 07 1924. 61 SP 182/10 08 1922. -348- -349- Marek Figura tosów, dopuścił się pogromów, zabójstw, które nam ludziom o nerwach wrażliwych wydały się szczytem zbrodniczości. Za grzechy swoje ciężko dzisiaj pokutuje"62. Pomimo częstego podkreślania w prasie językowych, kulturowych, a zwłaszcza religijnych odrębności pomiędzy wschodniogalicyjskimi Ru-sinami a mieszkańcami Ukrainy Naddnieprzańskiej przedstawiano ich najczęściej w bardzo podobny sposób. I tak „chłopa ruskiego" uważano za skłonnego do lenistwa, przeciwstawiano go pracowitemu i religijnemu Polakowi: „Mazura widzą przy pracy ranne zorze, Rusin idzie w pole, gdy słońce już przygrzewa [...] Lach przy pracy milczy, bo pracuje »co tchu«, ale za to w kościele śpiewa Panu Bogu prześliczne pieśni, w których wyprowadza głęboką swą wiarę [...] Rusin natomiast śpiewa cały dzień przy robocie, ale w cerkwi umie tylko jedno i to samo śpiewać, tj. »Hospody pomiłuj«. Na tym też ogranicza się cała jego wiara, bo jej całą treścią jest obrządek"63. Przedstawiając Ukraińców galicyjskich, pisano: „Rusini to masa ciemna, chłopska, nie mająca tradycji historycznych, wyznająca bardzo słabe zasady etyczne. Ich przywódcy grają na dzikich instynktach mas, obiecując im za darmo ziemię i lasy. [...] Rusini są analfabetami. Rusini to masa jedynie rolnicza chłopska, nie posiadająca innych warstw społecznych [...] to naród, który długo jeszcze pracować będzie musiał, zanim nam dorówna pod względem gospodarczym"64. Podkreślano, iż w przeciwieństwie do Polaków „Ukraińcy są narodem chłopskim bez rycerskich tradycji. Zatem idzie, że kiedy są słabsi, płaszczą się, kiedy poczują siły, ogarnia ich żądza pastwienia się"65. Charakter narodowy Ukraińców ukształtować miała niewola: „Rusin był zawsze w niewoli. Póki Ruś była państwem samodzielnym, gnębiło Rusina trzydziestu przeszło kniaziów; potem był pod panowaniem Litwy i nigdy nie zaznał wolności. Wyrósł przeto w uczuciach nienawiści [...] a jego bohaterskie czyny, to mordy i pożogi, począwszy od Chmielnickie-go, Gonty i Żeleźniaka, aż do najnowszych czynów »Rzeczypospolitej Ukrai-ny«"66. W konsekwencji charakter ten miał być skrzywiony przez „tatar-sko-kozacką szkołę wychowania", cechował go wybujały kozacki tempe- Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej 62 Alff., Tam gdzie człowiek staje się zwierzęciem, DP 89/16 04 1930. 63 Ks. Wł. Chotkowski, Sylwetki historyczne z dziejów cerkwi, DP 152/6 07 1918. 64 DP 124/31 05 1919. 65 DP 119/26 05 1918. 66 Ks. dr Wł. Chotkowski, Sylwetki historyczne z dziejów cerkwi, DP 152/6 07 1918. -350- rament wyrażający się w skłonności do anarchii, swawoli i zdrady67. Cechy te wśród ciemnych mas pogłębiać miała jątrząca propaganda agitatorów ukraińskich opłacanych — jak pisano — przez Niemców, a szerzących kult zbrodni nieposzanowania wszelkiego prawa i odwołujących się do hajdamaczyzny jako ideału narodowego68. Oskarżając Rusinów galicyjskich o „warcholstwo" i „ustawiczne wichrzenia" przeciw państwu polskiemu, widziano w tym przejaw niebezpiecznej „anarchii kozackiej", która zdaniem publicystów trafiała zwłaszcza do najciemniejszych warstw ludności ukraińskiej Wołynia skłonych do „wszelkiej krańcowości", do „wszelkich nieziszczalnych obietnic", byle dogadzały jej fantazji69. Wielokrotnie twierdzono, że właśnie Niemcy i Żydzi wykorzystać mieli „bierność i łatwowierność Rusinów", rozbudzając w nich „sztuczną" nienawiść do Polaków70. Negatywne opinie na temat galicyjskich Ukraińców zaostrzyła ich zbrojna konfrontacja z Polakami w wojnie o Galicję Wschodnią. Prasę polską /dominowała wówczas jednostronna antyukraińska propaganda wojenna rysująca obraz Ukraińca jako wroga Polski i Polaków i uzasadniająca potrzebę jego pokonania. Wedle niej wojska ukraińskie cechować miała brutalność i niespotykane w dziejach okrucieństwo. Rozpisywano się o „niesłychanych okrucieństwach rozbestwionego żołdactwa ukraińskiego", nazywanego również „dziką ukraińską soldateską", „bandami ukraińskimi" czy też „hordami hajdamackiej dziczy"71. Prawdziwą karierę zrobiło wówczas określenie „hajdamaka", które z pierwotnego znaczenia kozackiego rozbójnika, opryszka i awanturnika stało się wręcz synonimem Ukraińca72. 67 KP 254/11 11 1924. 68 Np. DP 8/12 01 1919, KP 54/6 03 1919, podkreślał to zwłaszcza Fr. Rawita-Gawroński, pisząc: „Po szkółkach wiejskich porozwieszano obrazy — zamiast świętych — Gontów i Że-Icźniaków i najwstrętniejsze o nich bajdy wpajano w głowy chłopskie, jako walkę o wolność", KP 133/11 06 1924. 69 Fr. Rawita-Gawroński, W obronie Wołynia, KP 41/21 02 1923. 70 Podkreślał to zwłaszcza W. Lutosławski; powołując się na dużą liczbę małżeństw mie-.s/.anych polsko-ruskich w Galicji Wschodniej, bliskość języka, wspólne tradycje historyczne, uważał Rusinów za bliski Polakom pobratymczy lud słowiański, DP 220/24 09 1919. 71 Patrz KP 157/11 07 1919, KP 270/22 11 1918, DP 12/16 01 1918. Określenie „hajdamak" lub „hajdamaka" miało w tradycji polskiej od dawna zdecydowanie negatywne zabarwienie, oznaczając, jak to odnotował już M.S.B. Linde, zuchwałych kozackich rozbójników „łotrowstwem żyjących", M.S.B. Linde, Słownik Języka Polskiego, Warszawa 1951, t. II, s. 165, por. też Słownik Języka Polskiego, red. J. Karłowicz, A. Kryński i Wł. Niedźwiecki, Warszawa 1902, t. II, s. 5, Z. Kurzowa, Polszczyzna Lwowa i Kresów 1'otudniowo-Wschodnich, Warszawa-Kraków 1985, s. 166. -351- Marek Figura Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej ---- Termin ten i pochodzący od niego przymiotnik odmieniany był w prasie przez wszystkie przypadki. Prasa oskarżała wojska ukraińskie o to, iż w barbarzyński sposób mordowały polskich jeńców i ludność cywilną73. Jednocześnie wyrażano się o nich w wyraźnie lekceważący sposób, podkreślano, iż bez pomocy Austriaków i Niemców nie zdołaliby opanować Galicji Wschodniej, gdyż, jak pisano, „z Rusina dobry hajdamaka i złodziej, ale kiepski żołnierz"74. Wedle prasy nienawiść do Polaków podsycali księża grekokatoliccy75, nawołując z ambon do mordowania i organizując specjalne ceremonie „święcenia noży"76. Sam Kościół greckokatolicki oceniano nader krytycznie. Uważano go za twór połowiczny i szkodliwy dla Polski, prowadzący w przeszłości do niszczenia zamieszkujących Kresy polskich chłopów77. Podkreślano często rzekomo wyłącznie destrukcyjne poczynania władz ukraińskich: „Ukraińcy bowiem potrafili tylko niszczyć, zabierać, rekwi-rować"78. Termin „gospodarka ukraińska" używany był w prasie jako synonim bezmyślnej dewastacji i rabunków79. „Dzikość natury ruskiej" obrazować miały dokonane przez wojska ukraińskie „barbarzyńskie" zniszczenia przejawiające się w ostrzeliwaniu Lwowa, dewastacji uniwersytetu czy próbach zniszczenia „Panoramy Racławickiej"80. Słowem Ukraińcy galicyjscy jako „żywioł rozfanatyzowany" cechowali się — zdaniem publicystów — szczególną „dzikością i okrucieństwem" wobec Polaków81. Odpowiedzialnością za mordy, grabieże „z okresu okupacji ruskiej" obarczano nie tylko bezpośrednich sprawców, ale cały narodowy ruch ukraiński82. Jak podkreślano, walcząc z Polską, mieli być Ukraińcy narzędziem 73 Np. Pr 265/22 11, 286/18 12 1918, KP 286/13 12 1918, GL 284/15 12 1918, DP 7/10 01, 21/26 01 1919, KP 139/19 06 1919. 74 DB 262/16 II 1918. 75 Np. DP 21/26 01 1919, KP 17 01 1919. 76 J. Przybyła, Górnoślązacy we Lwowie, GL 14/31 01 1920. 77 Taką oto ocenę unii brzeskiej zawierała drukowana w „Katoliku" powieść ks. A. Łuka-szkiewicza Bielica krasiczyńska: „Forma, kłamstwo, komedia, szych, blichtr, bez ducha, bez . treści. Unia niczym nie różni się od szyzmy [...]. Kochaj papieża, a mordować możesz Polaków. I Bóg ci grzechy wybaczy", Kat 26/1 03 1921. 78 KP 74/30 03 1920. 79 Np. DP 294/21 12 1918. 80 J. Przybyła, Górnoślązacy..., GL 14/31 01, 15 02 1920. 81 DP 97/27 04 1920. 82 Np. zdaniem górnośląskiej „Gazety Ludowej" spadała ona „nie tylko na twórców zło-1 czowskiego mordu i kosaczowskiej gehenny, ale i na środowisko, z którego wyszli", Gl.j 59/27 03 1920. w ręku Niemców, odwiecznych wrogów nie tylko Polski, lecz i całej Słowiańszczyzny83. Wojna polsko-ukraińska w Galicji Wschodniej mocno zaciążyła na ob-i ;izie Ukraińca, którego w trakcie walk prasa przedstawiała w postaci mordującego Polaków hajdamaki. Obraz ten utwierdzany był i po zakończeniu działań zbrojnych, gdy w gazetach pojawiały się liczne relacje bezpośrednich świadków wydarzeń oraz doniesienia o odbywających się procesach Jiajdamackich zbrodniarzy"84. Taki obraz starała się utrwalić w społeczeństwie polskim zwłaszcza Narodowa Demokracja85. Powszechne były w prasie oskarżenia Ukraińców o „dzikość" i nieludzkie wprost „zwierzęce" okrucieństwo, z jakim dokonywali zbrodni na cywilnej ludności polskiej: „ile ofiar wywieszano niewinnie — ile spalono żywcem w domach, ilu wyłupiono oczy, obcinano ręce, skalpowano, bito, maltretowano, wywieziono — rozstrzelano — ilu Polakom zniszczono majątki, domostwa zgrabiono, ile zhańbiono kobiet [...]" pisał w 1921 roku „Goniec Wielkopolski", uzupełniając ten katalog zbrodni o mordowanie polskich księży i profanowanie katolickich kościołów86. „Dziennik Poznański" dodawał, iż Ukraińcy mieli to robić „z iście azjatycką nienawiścią"87. Równie obrazowo zbrodnicze zachowanie „band ukraińskich" przedstawiał „Kurier Poznański": „Ponura i obfita jest lista ohydnych ukraińskich gwałtów i zbrodni. Dobijanie rannych, znęcanie się nad bezbronną cywilną ludnością, dziećmi i kobietami, były na porządku dziennym i niepodobieństwem jest przytoczyć wszystko to — co działo się w dzielnicach przez Ukraińców zajętych" - pisała Z. Guzowska, podając przykłady szczególnie bestialskich zachowań, mordowania jeńców i polskiej ludności cywilnej88. Jak twierdził re- 83DPi KP 167/23 07 1919. 84 Np. Pos 183/10 08 1919, DP 186/14 08 1919, Kat 98/16 08 1919, GL 77/10 08 1919. 85 Szczególnie aktywny był tu poseł Zamorski, który zorganizował w Sejmie wystawę fotograficzną obrazującą „zbrodnie hajdamaków ukraińskich", DB 241/17 10 1919. 86 GW 111/9 06 1921. 87 Powołując się na „Nową Gazetę Kołomyjską", o podżeganie do bezczeszczenia świątyń katolickich oskarżał duchowieństwo unickie, DP 18/22 01 1922. 88 Np. opisując zbrodnie ukraińskie w podlwowskich Sokolnikach, powoływała się na iclację ukraińskiego oficera zamieszczoną w ukraińskim wojskowym piśmie „Strilen", który miał cynicznie przechwalać się, jak „zamordował w oczach starej matki jej czterech synów, ii gdy błagała, całując buty jego, by darował życie najmłodszemu, skopał ją i zbił nahajami, zmusił, aby własnoręcznie grób dziecku swemu wykopała, a potem w jej oczach chłopca strzelił, a dom rozkazał podpalić, »kiedy Łaszka wyła za mocno — jej samej kolba kres ołożyła!«", Z. Guzowska, Leopolis semper fidelis, KP 145/28 06 1922. -352- -353- ------------------------------------------Marek Figura----------------------------------------- daktor „Kuriera Poznańskiego", podczas kiedy Ukraińcy bestialsko znęcali się nad jeńcami polskimi, którym — jak pisał — „wypalano oczy, łamano kości, obierano żywcem ze skóry", Polacy w tym samym czasie, kierując się niezrozumiałą tolerancją, uwolnili „kilka tysięcy schwytanych zbirów ukraińskich po to, aby ci niezwłocznie napadli z tyłu na nasze wojska". Trzeba zaznaczyć, iż autor artykułu „osławionej", jak pisał, „polskiej tolerancji" nie uważał bynajmniej za zaletę, ale zaliczał ją do pospolitych polskich wad narodowych, „bowiem mianem tolerancji staramy się ochrzcić naszą łagodność i miękkość, naszą wrodzoną bierność, mazgajowatą słabość, ślamazarną chwiejność [...] z przymieszką dużej dozy [...] sentymentalizmu i jakiejś baraniej indolencji, którą lubimy nazywać »sprawied-liwością«. Wyglądamy, jak byśmy z nieba spadli. Wokoło nas wre walka 0 byt. O byt państw i narodów. Kto w tej walce okaże się mocniejszy, bezwzględniejszy, bardziej egoistyczny — ten zwycięży. Polityka bowiem nie zna sentymentu. Rozstrzyga tu siła, oparta na interesie"89. Opisy ukraińskich zbrodni pojawiały się wielokrotnie zwłaszcza w prasie centroprawicowej90. Ugruntowały one obraz Ukraińca jako ostrzącego noże „niesytego krwi hajdamaki"91. Wyrazem tego było używanie przez prasę przymiotnika hajdamacki jako synonimu szczególnego okrucieństwa 1 barbarzyństwa92. Obraz wrogiego Polakom hajdamaki w późniejszym okresie utrwalały również publikowane w prasie utwory literackie poświęcone walkom pol-sko-ukraińskim. Przedstawiano w nich Ukraińców jako sprzymierzeńców „obłudnej Austrii i zaborczego Krzyżaka", oskarżano ich o rozbudzenie waśni między żyjącymi dawniej w zgodzie bratnimi narodami polskim i ruskim. Określano ich mianem „herojów", „karaimów", „siczowników" „barbarzyńców"93. „Hajdamackim bandytom" przeciwstawiano szlachetnych i bo- Stereotyp Ukraińca- w prasie Polski Zachodniej 89 Polska „tolerancja", KP 81/7 04 1922. 90 Np. SP 196/27 08 1922. 91 Pr 146/29 06 1922. 92 Patrz np. Hajdamackie postępki Grencszucu, KP 180/7 08 1919, czy określenie „kultura hajdamacka" uważane za synonim barbarzyństwa następców Chmielnickiego, Gonty i Żele/.-niaka, DB 241/17 10 1919, por. też GP 229/6 10 1922, która chcąc zdyskredytować „Gazetę Powszechną" atakującą Stronnictwo Mieszczańskie „wyzwiskami najordynarniejszymi", pisała, iż zamiast w Poznaniu „powinna raczej wychodzić w Berdyczowie jako organ bojówki tamtejszego chłopstwa i hajdamactwa", GP 229/6 10 1922. 93 Wisława, Dla ciebie Polsko! Powieść z walk polsko-ukraińskich, PK 29/16 07, 30/23 07, 37/10 09, 40/1 10 1922, por. J. Jarzynowska, Przygody ciotki na froncie, Pos. 12/15 01, 19/23 01, 27/6 03, 32/20 03 1924. -354- liaterskich polskich obrońców Lwowa94, a także „uczciwych Rusinów" zgodnie żyjących z Polakami, Ukraińców ukazując jako fanatyków, ludzi nieokrzesanych, namiętnych i okrutnych, kierujących się niskimi instynktami, zawiścią i pragnieniem zemsty95. Głęboko ugruntowany był w prasie obraz walki o Lwów, w której przeciwnikiem Polaków był, jak podkreślano, nie „lud ruski", lecz „hajdamacy", czyli szowiniści ukraińscy korzystający ze wsparcia Austriaków i oficerów pruskich, zwani też czasem lwowowskim pogardliwym określeniem „karainami"96. W odniesieniu do ludności Galicji Wschodniej powszechnym zabiegiem stosowanym przez prasę było dzielenie jej na szowinistycznych działaczy ukraińskich i spokojne masy ludu ruskiego97. „Ukraińcy to nie naród, ale partia" — pisał wschodniogalicyjski korespondent „Słowa Pomorskiego". — „Chłop ruski chce spokoju, stęsknił się za ładem i porządkiem |...] Chłopu ruskiemu jest w Polsce dobrze, ma swobodę obrządku i języka, w chłopie polskim widzi sąsiada, często krewnego lub kuma, ukraińskie rządy zostawiły mu jak najgorsze wspomnienia, hajdamaczyzna »rizatielska« z nożem i nahajką w ręce wcale mu do katolickiego sumienia nie przemawia"98. Podobne opinie pojawiały się na łamach prasy, wielokrotnie przeciwstawiano w nich spokojnych chłopów mającym terroryzować ich „prowodyrom ukraińskim" rekrutującym się przeważnie z ukraińskiej inteligencji99. Stefan Mękarski podkreślał: „partia ukraińska składa 94 J. Grzegorzewski, Orlę, PK 48/25 11 1928 por. też Wisława, Wielki Listopad. W dziesiątą rocznicę obrony Lwowa i bohaterstwa „Orląt Lwowskich", PK 47/18 11 1928. 95 A.S., Zagadnienie ukraińskie w powieści, SP 11 03 1925. 96 „Rozbijemy tu tych karainów, co chcą ostatki dla Habsburgów ratować, boć lud ruski nie chce wojny z Polską, jako że i u nas w kompanii 5 Rusinów służy i za Polskę walczą, :i tam po drugiej stronie austriackie armaty, pruscy oficerowie i masowa dezercja ruskich żołnierzy" — wspominał Bogdan J. Steckow dziesiątą rocznicę walk, PP 1/1 01 1929. Taka też według L. Grodzickiego, rzeczoznawcy od spraw narodowościowych przy polskim rządzie emigracyjnym w Londynie, była opinia większości wschodniogalicyjskich Polaków, z reguły dzielących ludność ukraińską „na rozpolitykowanych samozwańczych przywódców" oraz „na bierną masę etniczną". Według nich „potulny", „posłuszny", „spokojny lud ruski" byłby „najlepszym przedmiotem rządzenia, gdyby nie ci »prowodyrzy«, za których uważał wszystkich narodowo uświadomionych Ukraińców, J. Radziejowski, Ukraińcy i Polacy..., s. 1484-1485. 98 Autor korespondencji podkreślał zarazem: „Stosunek Polaków do Rusinów jest bezwarunkowo poprawny. To, że kilku zbójów, którzy dopuścili się najohydniejszego morderstwa, oddano pod sąd, to nie jest akt nienawiści do Rusinów, ale jest aktem zwykłej sprawiedliwości", Ks.W.M, Listy z Małopolski Wschodniej, SP 39/18 02 1923. 99 Np. SP 182/10 08 1922 pisało: „ci prowodyrzy to przeważnie ukraińskiego autoramentu, inteligencja i półinteligencja ukraińska, zatruwająca się urojoną krzywdą...", ich nienawiść -355- I Marek Figura się faktycznie z kilkuset inteligentów-zawodowców i młodzieży akademickiej, w żadnym zaś wypadku nie reprezentuje politycznych przekonań (o ile o takich mówić można) mas ludu ruskiego". Ukraiński ruch niepodległościowy uważał za „płód osławionej dynastycznej doktryny Habsburgów: divite et impera ożenionej z lokaj ską polityką namiestników galicyjskich i kursu »polskiego« z ery Badeniego". Podkreślając jego sztuczny charakter, odmawiał mu jakichkolwiek rzeczywistych podstaw, twierdził, że z ich braku „stał się niepodległościowiec »ukraiński« jakimś dziwacznym, skarykaturzonym mixtum compositum polskiego konspiratora, nacjonalisty, rewolucjonisty, społecznika, wszystkich razem"100. Obok niego o podburzanie chłopów oskarżano w prasie prawicowej Żydów101. W Galicji Wschodniej „spokojnego i apatycznego chłopa" buntować mieli przeciw Polakom „różni prowodyrzy, wśród nich popi i popowicze"102. Narodowym działaczom ukraińskim zarzucano szerzenie kultu mordu politycznego103. Antypolsko zorientowaną inteligencję ukraińską określano mianem „warchołów", „hajdamaków"104, zarzucano jej, iż odgrywała w Polsce rolę „szkodliwego fermentu", usiłując „utrzymać spokojne z natury dusze ludu ruskiego w stanie buntu"105. Rekrutujący się z niej „Ukraińscy borytele" (polityczni awanturnicy) szerzyli rzekomo „apostolstwo nienawiści" i śnili o „sprawieniu Lachom nowej humańskiej rzezi"106. Ukraińskich irredentystów nazywano też „woniejącymi dziegciem" do Polaków uważając za skutek „intryg rządu austriackiego", przeciwstawiano im realizm „włościaństwa ruskiego", KP 190/23 08 1923. 100 „Przejął i uznał jako swoje te same metody myślenia, odczuwania, działania, polity kowania, [...] co więcej wychowywał się i nasiąkał polską ideologią polityczną, kulturą społeczną, literaturą romantyczną, publicystyką bojową, ba, nawet błędami, narowami i zboczeniami polskimi. Słowem uzbrojony w rynsztunek pochodzenia polskiego, efektywnie godził nim w Polskę, bowiem tę nauczono go nienawidzieć", Dr S. Mękarski, List ze Lwowa, KP 271/25 11 1921. 101 Stanisławowski korespondent „Głosu Pomorskiego" zarzucał im „konszachty z Rusi nami" i „wpajanie nienawiści u chłopa ruskiego do naszej państwowości", Iglicki, Zalew Żydowizmu. Przestroga dla wszystkich miast Pomorza i Wielkopolski, G1P 304/24 12 1921. jeszcze częściej oskarżano o to Żydów na Wołyniu, gdzie — jak pisał Fr. Rawita-Gawroński — każdy sklepik żydowski miał być gniazdem antypolskiej agitacji „ciemnego ruskiego chłopa", Fr. Rawita-Gawroński, W obronie Wołynia, KP 36/15 02 1923. 102 DP 259/7 11 1925. 103 Np. PP 306/6 11 1923. 104 Np. DB 282/7 12 1926, 163/20 07, 168/26 07 1927, podkreślano też, że ukraińsku-organizacje studenckie „jak wiadomo — są wylęgarnią naszych wrogów", KP 62/8 02 1928. 105 DB 148/2 07 1927, podobnie DB 158/14 07 1927. 106 DB 181/11 08 1926. -356- Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej „rizunami", „mołojcami", „breszącymi" przeciw Polsce107. Ich temperament, nastroje i tradycje miały być „specjalnie wrogo do Polski usposobione"1^^ cechowała ich wręcz „zajadłość rasowa"109, skrajna megalomania narodowa1 l0. Wyrazem skrajnie antyukraińskiej postawy, nasilającej się w prasie endeckiej po burzliwych zamieszkach lwowskich z listopada 1928 roku, była zamieszczona w „Kurierze Poznańskim" przestroga przed „zamaskowanymi sabotażystami", którymi być mieli ukrywający swą narodowość Ukraińcy. Nosząc polskie nazwiska i doskonale znając język polski, zajmować mieli często wysokie stanowiska w administracji, sądownictwie, a nawet w wojsku111. Wrogość Ukraińców do Polski spowodowana być miała m.in ubóstwem kulturalnego dorobku ukraińskiego. Właśnie w tym upatrywano przyczyn nienawiści do dorobku zachodniej polskiej kultury, co — zdaniem publicystów — wynikało z obawy przed polonizacjąn2 Również ukraińskim posłom prasa endecka wytykała brak kultury osobistej i pijaństwo113. Przypisywano Ukraińcom chytrość114, skrytość i nieufność115, cechować miał ich też „przysłowiowy upór"116, zwłaszcza inteligencja ukraińska była szczególnie „wrogo do Polski usposobioną i ogromnie, jak wszyscy Rusini upartą"117. Przyczynę antypolskiej postawy Ukraińców upatrywano też w głęboko ugruntowanym w ich psychice poczuciu krzywdy, jakiej rzekomo doznali od Polaków. Cechować miała bowiem Ukraińców „zacięta obraź-liwość": „Chłop ruski, pozornie pokorny i cichy, obrazi się, a pamięta o swojej urazie latami całymi [...] inteligent ruski ma tę samą cechę z tym dodatkiem, że zawsze podejrzewa u Polaków chęć obrażenia jego narodowości, stąd urasta do niebywałych rozmiarów sławna »krzywda« ruska"118. Charakterystyczne, że wrogość do Polaków aż do wybuchu wojny o Galicję 107 W. Głowacki, Molojcy dwojakiego autoramentu, SP 128/5 06 1927. 108 sp 14/19 01 1927 109 SP 18/23 01 1927. 110 Świadczyć miały o tym ich pretensje terytorialne sięgające od Władywostoku po War-»/.awę, KP 502/31 10 1928. 111 KP 532/19 11 1928. 112 SP 301/30 12 1925, por. DB 207/19 09 1922. 113 Np. KP 555/2 12 1928, SP 280/4 12 1928. 114 Np. SP 182/10 08 1922. 115 Pos 207/7 09 1924. 116 SP 20/25 01 1925. ll7SP29/5 02 1925. 118 DP 228/3 10 1920. •357- Marek Figura Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej Wschodnią uważano jedynie za „sztuczną nienawiść", na której usiłowali inteligenci ukraińscy zbudować narodową odrębność, prawdziwą nienawiść wywołać miały dopiero popełnione w jej toku okrucieństwa ukraińskie1 ly. Ukraińców galicyjskich postrzegano jako wychowanych w atmosferze nienawiści do Polski120. Nader często przedstawiano ich w prasie nie tylko endeckiej, ale i chadeckiej czy „piastowskiej" jako zaprzysięgłych „wrogów polskości" i państwa polskiego, czyhających na polskie mienie, a zwłaszcza ziemię121. Zarzucając im zachłanność, piastowska „Gazeta Grudziądzka" pisała: „Ukraińcy mają, jak widać wilcze oczy, a popie gardło, wszystką ziemię na Kresach chcieliby zagarnąć tylko dla siebie"122. Również w trakcie kampanii wyborczych do Sejmu i Senatu odwoływano się do negatywnego stereotypu Ukraińca. Choć w zachodniej Polsce miało to miejsce w niewspółmiernie mniejszym stopniu niż w stosunku do Żydów i Niemców, Ukraińcy najczęściej występowali obok tych mniejszości, np. Z „osiemnastką" to mniejszość do wyborów idzie Ukrainiec przy Niemcu, a Rusin przy Żydzie, Wszyscy wespół zebrani przeciw Polsce stoją, I na zgubę Ojczyzny dziś naszej czyhają [...] A wrogom na usługi siły swe oddają"123. Szczególnie zamachy terrorystów uważano za objaw „rozzuchwalonej hajdamaczyzny", przejaw „zbrodniczej akcji Ukraińców"124. Obraz sabo-tażysty i terrorysty stał się w polskiej świadomości integralną wręcz konstytutywną częścią stereotypu Ukraińca. Wyraźne potwierdzenie tego znaleźć można w zamieszczanych w prasie zachodniej Polski karykaturach mających ośmieszyć przeciwników politycznych. Postać Ukraińca, w prze- 119 DP 233/9 10 1920, o tym, że nie było jej wcześniej, świadczyć miały liczne małżeństwa mieszane inteligentów ukraińskich z Polkami, którzy szafować mieli nienawiścią do Polski jedynie jako bronią agitacyjną, gdyż sami pozostawać mieli pod głębokim urokiem kultury polskiej, wyrazem tego miały być liczne zapożyczenia z literatury polskiej, łącznie z szalonym wpływem Sienkiewicza, którego Ogniem i mieczem miało być przez Ukraińców powszechnie czytane; „nienawidzą tego dzieła, a przejmują się nim" podkreślał DP 228/3 10 1920. 120 Np. Pos 276/29 11 1919. 121 DP 2645/17 11 1920, SP 43/23 02 1921, GG 97/20 08 1925. 122 GG 106/10 09 1925. 123 „Śmiech" nr 3 dodatek GG z 28 02 1928. 124 Np. GG 136/16 11 1929, KP 522/11 11 1929. -358- ciwieństwie do Niemca, a zwłaszcza Żyda, pojawiała się w nich rzadko. Występował on tu z reguły w chłopskim stroju ubrany w wyszywaną koszulę, w wielkiej futrzanej czapie (papasze) na głowie, obuty w łapcie lub boso, rozczochrany, z długą brodą lub wąsami, zawsze z nożem zatkniętym /.a pasem lub z bombą w ręce125. W zamieszczanych w prasie relacjach ukazywano często ciemnotę i cywilizacyjne zacofanie ukraińskiego chłopa. Dr L. Białkowski przedstawiał w „Kurierze" wołyńskich chłopów jako brodatych „naiwnie chytrych poczciwców", zacofanych i groteskowych „co do wyrazu, postawy, odzienia — istni potomkowie Drewlan z czasów Igora i Olgi"126. A wołyński korespondent „Postępu" dodawał do tego wynikający z panującej skrajnej nędzy powszechny wśród nich upadek moralności. „Żyją oni zupełnie pierwotnie, bez żadnych aktów religijnych. Spodobała się Iwanowi Wiera, to wziął ją i żyją sobie, nie sankcjonując wcale swego związku aktami religijnymi"127. Na co dzień spokojne chłopstwo ukraińskie na Wołyniu cechować miała skłonność do anarchii i temperament podatny na wywrotową agitację i „wspomnienia kozackie i hajdamackie po dziś dzień żywe", stąd wymagać mieli silnej i stanowczej władzy128. Ciemnotę Ru-sinów podkreślała zwłaszcza prasa endecka, „poziom kulturalny Rusinów nawet na polskich obszarach znajduje się jeszcze w stanie niezwykle prymitywnym, dalekim od poziomu prawdziwych narodów zachodnich" — pisał w 1928 roku w „Kurierze Poznańskim" Kl. Hrabyk129. Wołyńskim ukraińskim chłopom przypisywano lenistwo i niezaradność, korespondent „Kuriera" przeciwstawiał ich chłopu wielkopolskiemu, podkreślał niską kulturę rolną, dostrzegał za to w nich zdolności artystyczne, „które 125 Patrz KP 80/18 02 1928, DB 64/17 03, 214/17 09, 218/21 09 1929, Poi 1672/2 06 1929, warte odnotowania jest, iż w prasie zachodniej Polski niemal zupełnie nie występowała /.oomorfizacja wizerunku Ukraińca, często spotykana w przypadku innych nacji. W analizowanym materiale prasowym odnalazłem jedynie jeden taki przypadek, po nagłaśnianym przez prasę sprofanowaniu przez Ukraińców grobów polskich żołnierzy w satyrycznym dodatku „Gazety Grudziądzkiej" ukazała się karykatura przedstawiająca Ukraińca w postaci hieny cmentarnej, „Śmiech. Dodatek humorystyczny do Gazety Grudziądzkiej" 12/6 12 1928; również jedynie w pojedynczych przypadkach odnotowała prasa popularne we Lwowie określanie ich jako „kabanów", co było synonimem wieprzy, por. Z. Kurzowa, Polszczyzna Lwowa..., s. 177. 126 KP 137/18 06 1922. W. Dębno, Listy..., op. cit., Pos 144/25 06 1925. 127 128 GłP 66/20 03 1925. 129 KP 444/27 09 1928, por. też KP 412/8 09 1928. -359- Marek Figura ci »barbarzyńcy« posiadają od urodzenia"130. Przyznając to, podkreślano kul turalne upośledzenie Ukraińców, całą sztukę ukraińską utożsamiano wyłącz nie z folklorem, podobnie traktowano bogatą już wówczas ukraińską literaturę włącznie z poezją Tarasa Szewczenki, bądź też uważano dorobek ukraiński za przynależny do kultury rosyjskiej czy też odmawiano mu większej w;» tości, uznając za twórczość agitacyjną: „[...] w literaturze, tak jak w malai stwie, muzyce, naukach ścisłych kultura ukraińska nie stworzyła nic wielkiego. Wielką natomiast była zawsze w nienawiści do żywiołu naszego"1". Nawet życzliwe głosy pełne zachwytu nad bogactwem ukraińskiego folkloru uważały go za wyraz niemal kultury pierwotnej nie skażonej cywilizacją11-\ Podkreślano zwłaszcza zamiłowanie tego narodu do śpiewu: „Śpiewność ruska jest przysłowiowa. W pieśni wysławia Rusin Boga, wyraża radość życiu, topi smutki"133. Stąd popularnością cieszyły się występy chórów ukraińskich, w recenzjach przypisywano Ukraińcom „niepospolity zmysł zespołowego śpiewania", „bogactwo muzykalności", podkreślając zarazem, iż miało om) jeszcze kształt „surowej rudy"134. W ocenach występów nie potrafiono naj częściej wyzwolić się od stereotypów. Wyraźnie rzutował na nie stosuiu-K poszczególnych pism do ukraińskich aspiracji narodowych czy też aktualna sytuacja na Kresach Południowo-Wschodnich135. Już sam widok artystó\| ubranych w kozackie stroje budził u recenzenta „Dziennika Bydgoskiego reminiscencje krwawych walk polsko-kozackich i przypominał o współczc nych antypolskich wystąpieniach Ukraińców136. W sposób jeszcze bard/.i< 130C. Roman, Na ziemiach Wschodnich, KP 403/4 09 1928. 131 DP 146/29 06 1920. „...wszystko tak dziewicze, tak dziecięce, że czyniło wrażenie sympatyczne, loł zwłaszcza cieszył się powodzeniem. Nie zapomni się tak łatwo tych widowisk ludowy! z szelmowskimi dziewczynami wiejskimi o niezrównanej piękności, z hałasującymi Kozakal zaporoskimi i rozkazującymi hetmanami. Sam liryzm, same pieśni ludowe w dźwięczny i śpiewnym języku ukraińskim", DP 80/7 04 1918. 133 Dr A.B., Na ruskie gody, DB 199/30 08 1925. 134 DP 32/10 02 1926. 135 I tak prymitywny charakter pieśni ukraińskich podkreślał „Kurier Poznański", we którego były one „znacznie biedniejszymi w melodyjności i rytmicznych odmianach niż nu polskie", KP 57/6 02 1926, a z kolei przychylnie oceniał wcześniejsze występy teatru uk ińskiego recenzent „Przeglądu porannego": „tęsknica śpiewów, skoczne pląsy mołojców i i wuch. Całość prawdziwie artystyczna", PP 109/18 08 1921. 136 „Podczas gdy na wschodnich rubieżach państwa naszego płoną polskie dwory, z dobytkiem i zbiorami od pożarów nieconych rękoma Ukraińców, podczas gdy we I.' wie przewody sądowe ciągle wykazują kainowe poczynania i zdradzieckie przeciw pai naszemu knowania, podczas gdy Petruszewicz ze swoim sztabem [...] nas wraz z Żydami i Ni< -360- Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej skrajny zareagował lwowski korespondent „Kuriera Poznańskiego", uznając za skandal wystawienie w polskim teatrze we Lwowie ukraińskiej operetki13?. Poczucie obcości Ukraińców zaznaczano, podkreślając dziwaczność ich strojów. Już mundury wojsk nawiązujące do dawnego ubioru kozackiego opisywano jako dziwaczne138. Podobnie przedstawiano wygląd i strój ukraińskich chłopów na Wołyniu z reguły przyodzianych „w papasze z szmacianymi łapciami i w kożuchu"13?. Zwracano uwagę na ich „zielone ruba-s/.ki spięte paskiem [...] postacie długowłose i kudłate, w słomianych kapeluszach, odzianych w jakieś brudne płótna i łapcie plecione z kory"14°. Różnice cywilizacyjne i kulturowe podkreślali zwłaszcza autorzy wywodzący się z ziem zachodnich. I tak pracujący w Małopolsce Wschodniej reemigrant z Westfalii w korespondencji do „Prawdy" pisał, nie różnicując przy tym chłopów wedle kryterów etnicznych: „Przybywszy tutaj z Wes-Ualii, myślałem, że żyję gdzieś w 15 stuleciu. Tryb życia, usposobienie ludności miejscowej, urządzenia społeczne, drogi, ulice tak na wsi, jak w mieście to wszystko starożytność. Bardzo prymitywne są urządzenia mieszkaniowe. Umeblowania na wsi nikt nie zna. Chaty niskie lepianki P»d słomą. Wewnątrz jedyne urządzenie to piec do pieczenia chleba, który ¦•luzy jako łóżko dla całej rodziny składającej się nieraz z kilkunastu' osób. l-oza tym szeroka deska, która przedstawia stół, i dalsze deski na kamykach, które służą jako ławki. Tak wygląda u przeciętnego chłopa [...] Odzieniem zaś jest kożuch z wełny owczej, w każdej porze tak w dzień, mu oczerniają, psy na nas wieszają i jak tylko mogą nas zohydzają [...] my tu w Bydgoszczy kraińców przyjmujemy, wrota świątyni sztuki narodowej im na ścieżaj otwieramy, entuzja-iniijcmy się, pieniądze im sypiemy, bo nam ładnie śpiewają", Z.G. Urbanyi Koncert ukra skiego chóru, DB 228/1 10 1924; warto zauważyć, że następny występ chóru ukraińskiego ¦i/ po opanowaniu sytuacji na Kresach ten sam recenzent ocenił wyraźnie życzliwiej- Ukra-liy to naród śpiewny i pieśni miłujący. [...] nie ma chyba narodu, w którym by było tyle a-śni ludowych i tyle zespołów śpiewaczych co u Ukraińców. Charakterystyczną cechą tych .śni ich jest dziwna melancholijność, beznadziejny smutek i żal, co zapewne wynika stąd naród ten przez długie wieki był ofiarą przeróżnych kataklizmów dziejowych idących od nhodu i związanych z tym masowych rzezi pogromów i niewoli". Z.G. Urbanyi Koncert 'uiru Ukraińskiego, DB 36/14 02 1926. 137 Uznał to za „propagandę słowa tych ludzi, którzy jeszcze parę lat temu wycelowali zmyślnie w ten sam teatr strzały artylerii i bombardowali go w barbarzyński sposób" Określał, że było to sprzeczne z charakterem tej placówki „kultury zachodniej i polskie!"' ; Hrabyk, Degradacja Lwowa, KP 168/11 04 1928. ' M8Np. DP 111/16 05 1918, 115/22 05 1918. IWKP 100/30 04 1920. 140 C. Roman, Na ziemiach Wschodnich, KP 337/26 07 1928 -361 Marek Figura jak w nocy, tak w zimie, jak w lecie. Za pożywienie służy tu przeważnie mamałyga [...] Ludność miejscowa nędzna, biedna, zacofana, bardzo zabobonna, niedowierzająca i podejrzliwa. Lenistwo to jest tu pierwszą cnotą, niedbałość i niechlujstwo jemu wtórują. [..] Gazet tu nikt nie czyta. Urządzeń pocztowych tu nie ma. Po listy trzeba sobie samemu chodzie o kilka, nawet kilkanaście kilometrów do jakiegoś urzędu pocztowego"141. Podobnie przedstawiano mieszkańca Polesia: „chłop prosty, na poły dziki, wiecznie bezwraźliwy, [...] wychowany w chatynkach złych, szpetnych niczym kurniki", miał przy tym być do niedawna „bardziej zbolsze-wiczały, niż wszyscy czerwoni, ścigał ich swoim prymitywizmem, pier-wotnością pojęć górował nad nimi"142. Odnotowano też odmienne od polskich upodobania kulinarne Ukraińców. Mieszkańców Ukrainy Naddnieprzańskiej cechowało szczególne upodobanie do spożywania nasion słonecznika, „które każdy prawy Ukrainiec gryzie bezustannie i wypluwa dookoła"143. Z kolei galicyjscy Ukraińcy, a zwłaszcza Huculi, odżywiać się mieli głównie kukurydzą, która była ich codzienną strawą144. Nie brakło też w prasie bardziej przychylnych Rusinom opinii, nawiązujących do tradycji dawnych bliskich związków łączących ich z Polakami, uważających ich za bratni naród słowiański145, odwołujących się do przykładów polszczenia się ruskich rodów i wiernej służby dla Rzeczpospolitej wielu Kozaków, czego symbolem była postać atamana Konaszewicza-Sa-hajdacznego146. Głoszący takie poglądy „Dziennik Bydgoski" twierdził, że razem z Białorusinami nie powinno zaliczać się ich do mniejszości narodowych, ale uważać za „pobratymców słowiańskich", do których stosunek miał być polską sprawą wewnętrzną „niemal taką jak stosunek wzajemny stronnictw polskich np. NPR do ND"147. 141 I. Bujakiewicz, Stosunki w Maiopolsce Wschodniej, Pr 105/12 05 1923, przyczynę tych stosunków widział w powszechnie panującym tam „kacykostwie". 142 Czem Wielkopolska na Polesiu? Zbawienny wpływ z pobytu poleszuków w garnizonach poznańskich i Pomorza, DB 109/13 05 1926. 143 Pisał DP 94/24 04 1918, cytując żydowski „Hajnt", potwierdzał to również kijowski korespondent „Kuriera Poznańskiego": „Na dworcu tłumy ludzi, a niemal wszyscy jed/.:i ziarno pieczone słonecznika, wypluwają łuskę", KP 164/20 07 1918. 144 M. Wierzbiński, W kraju kukurydzy, DB 187/15 08 1924. 145 Np. „Goniec Wielkopolski" uznając ich „za braci i równouprawnionych obywateli", GW 25/31 01 1926, zarazem sprzeciwiał ich dążeniom do irredenty, GW 57/11 03 1926. 146 Np. Małopolanin, Endeccy podpalacze, DB 18/23 01 1926. 147 A.P.B., Premier Skrzyński a mniejszości narodowe, DB 278/1 12 1925. -362- Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej Zwolennicy takich poglądów podkreślali autochtoniczny charakter mniej-wnsci słowiańskich na Kresach, „ziemi, którą orała wraz z pługiem polskim ni-,ka socha, korzystając z osłony prawa i miecza polskiego"148. Nawet » prasie endeckiej pojawiały się dość liczne przychylne oceny „ludu ru-•kiego"149. Ze szczególną sympatią odnoszono się do Hucułów150. Na tych zamieszkujących wschodnie Karpaty ukraińskich górali przeniesiono w du-lc\ mierze wcześniejsze romantyczne wyobrażenia na temat Kozaków ukraińskich. Wynikało to z faktu, iż ze wszyskich etnograficznych grup ukraińskich jedynie Huculi zrobili wręcz „olśniewającą karierę literacką I kulturową" wśród Polaków151. Stąd również w prasie zachodniej Polski podkreślano ich odrębność i oryginalność zwyczajów i kultury152. Do-«ti/egano panującą wśród nich skrajną biedę153. Widziano w nich przed-ii.iwicieli pierwotnego ludu. Ich prymitywizm wynikać miał z bytowania n.i łonie dzikiej i nieskażonej cywilizacją przyrody Karpat Wschodnich. I ak przedstawiał ich zwłaszcza „Kurier Poznański" i „Dziennik Bydgo-»ki" w swych korespondencjach z Pokucia154. Ich autorzy byli wyraźnie /.ilascynowani barwnością huculskiego folkloru, z uznaniem pisali o mali iwniczym stroju huculskim, podziwiali urodę i tężyznę fizyczną karpackich górali oraz „żałosne śpiewy trąbit huculskich"155. „W swych barwnych, swoistych, acz dziwnie niepraktycznych strojach górale ci ruscy 118 A.B., Listy Lwowskie, DB 128/5 06 1925. 'll' Np. H. Wierzyński podkreślał „wrodzony słowiański optymizm i cierpliwość" Rusinów wołyńskich. „Lud w masie swej jest dobrotliwy i żądny porządku spokoju i warunków pracy. Wiużliwy jest nadzwyczaj na wymiar sprawiedliwości. O swoistym poczuciu tej ostatniej iv. ladczyć miały cytowane żale włościanina ruskiego w sądzie »Zawiniłem, tak kradłem drzewo |»ilicjant nabił, dobrze, ale że jeszcze protokół sporządził...*", H. Wierzyński, Szlakiem wo-luiskim, KP 128/4 06 1925. 150 A.B., Listy Lwowskie, DB 103/6 05 1926. m J.A. Choroszy, Huculszczyzna w literaturze polskiej, Wrocław 1991, s. 356. ls2 Np. Mieszkańcy Karpat ich zwyczaje i Święta Wielkanocne, zebrała Cz. Wilczyńska PK IK/()4 1922, O Hucułach i Huculszczyźnie, PK 32/5 08 1928, por. GG 98/22 08 1925. 153 „Poczciwy, sympatyczny i ładny Hucuł jest zwykle gorzej odziany anieżeli żebrak « d/ień powszedni" — pisał w „Dzienniku Bydgoskim" M. Wierzbicki __ mieszkać miał » lepiance z gliny bez komina „pospołu ze swą świnią życiem jaskiniowym", M. Wierzbicki » kraju kukurydzy, DB 187/15 08 1925. 1S4Np. KP 377/18 08 1926, 7/6 01, 43/28 01, 49/1 02 1927. IS5 S.W.R., Listy z Pokucia, KP 503/30 10 1926, S.W.R., Listy z Huculszczyzny 513/6 11, ViV7 12, 589/22 12 1926, i następne korespondencje tego samego autora m.in. KP 7/6 01 43/28 ul 1927, oraz W.U., List z pod Czarnohory, 383/21 08 1927, podobnie PK 32/5 08 1928. -363- Marek Figura Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej przedstawiają się nader malowniczo i oryginalnie"156. Cechować miała ich „słowiańska dobrotliwość"157. Chwalono serdeczną gościnność Hucułów, zastrzeżenia budził tylko niski stan higieny158. Zarazem korespondenci podkreślali panującą wśród nich ciemnotę oraz rozwiązłość obyczajów, co miało być bezwzględnie wykorzystywane przez Żydów. „Huculi są ludem dość pierwotnym jeszcze i zbytnią moralnością nie grzeszą. Można powiedzieć, że są rozwiąźli. W górach zdarzają się nieraz wypadki faktycznego [...] wielomęstwa"159. „Dziennik Bydgoski" potwierdzając to, pisał: „każdy Hucuł, prócz »urzędowej« żony posiada po kilka »lubaszek« (kochanek) i to samo praktykują Hucułki. Rozwiązłość obyczajów tego oryginalnego plemienia jest znana powszechnie [...]"16(). Łączyć mieli Huculi dzikość i okrucieństwo z dumą i artystyczną subtelnością161. Dr M. Chełmikowski w korenspondecji dla „Kuriera Poznańskiego", opisując Hucułów, zaznaczał, iż byli „usposobienia pogodnego, uprzejmi, choć z odcieniem godności, właściwym góralom, z oczami rozmarzonymi, o rysach pięknych u mężczyzn, o zgrabnej i wyniosłej postawie, kochają swe góry, swe zajęcia pasterskie, to słodkie far niente (są więc dość leniwi) i mają żywo rozbudzone zdolności artystyczne objawiające się w malowniczym stroju, ceramice i pięknie zdobionych przedmiotach snycerskich. Są uczciwi, nie wdają się w bójki, kochają muzykę, jednym słowem wywierają [...] jak najlepsze wrażenie [...] na 156 „W drodze do miasta na małych, wątłych, nie większych od kucyka, choć podobno wytrzymałych konikach, siadają kobiety w cudacznym obuwiu filcowym, oczywiście wzorzystymi szlakami ubarwionym, a do połowy łydki sięgającym. Kolana nagie, wyżej koszula z mocnego płótna, z nieodzownymi wstawkami kolorowymi na ramionach. Zamiast sukni noszą one obszerne, przeważnie czerwone, wzorzyste zapaski własnego wyrobu, nadzwyczaj mocne i trwałe, rozchylające się na lewym biodrze. Na szyi mnóstwo korali i medalioników, na głowie chustki barwne, u starszych kobiet czarne. Otyłych ludzi nie widuje się wśród chłopów tych wcale. Kobiety i mężczyźni są wiotcy, zgrabni i uderzająco ładni. Przeważnie bruneci, lecz nie brak blondynów i blondynek, zwykle czarnookich. Elegant wiejski ubiera się w ciemnoczerwone pludry i przystraja się chętnie świecidełkami", M. Wierzyński, W kraju..., DB 187/15 08 1925. 157 M. Wierzyński, W kraju..., DB 189/19 08 1925. 158 W.U., List z pod Czarnohory, KP 387/24 08 1927, podobnie KP 361/5 08 1926. 159S.W.R., Żydzi na Pokuciu, KP 395/28 08 1926, pisał „Żydzi doskonale wykarmieni, dobrze ubrani [...] są tu panami, podczas gdy Hucuł rąbie drzewo, nosi wodę, Hucułka niańczy żydowskie dzieci, pierze, myje podłogi i jak to sam bardzo często widziałem, pokornie całuje Żyda w rękę", PK 32/5 08 1928 oskarżał Żydów o celowe rozpijanie Hucułów. 160 DB 170/28 07 1926. 161 PK 32/5 08 1928. dystans. Trzeba bowiem mieć bardzo przytępiony zmysł powonienia, by przebywać w ich otoczeniu, mianowicie ich kożuszki baranie, nasiąknięte tłuszczem, wytwarzają dokoła nich gęstą, bynajmniej nie wonną atmosferę"162. Udział ich w wojnie z Polakami tłumaczono trapiącą ich biedą i „zbójecką naturą". Korespondent „Kuriera" podkreślał, iż ulegali antypolskiej agitacji jedynie za korzyści materialne, nie widział u nich „szczególnej nienawiści do Polaków", choć zastrzegał się, iż w razie „jakiejś ruchawki, za nic ręczyć nie można"163. Podsumowując powyższe rozważania, trzeba stwierdzić, iż poza powodami natury politycznej przyczyn uformowania się w ten właśnie sposób stereotypowego obrazu Ukraińca trzeba też szukać głębiej w warstwie kulturowej. Pomimo wspólnej z Polakami historii wywodzili się Ukraińcy /, odmiennej tradycji cywilizacyjno-kulturowej związanej ze wschodnim odłamem chrześcijaństwa — prawosławiem. I choć część z nich przyjęła unię brzeską, to nie zlikwidowało to różnic, gdyż zachowana została ich wschodnia tradycja w postaci odrębnych obyczajów, obrzędów, języka i kalendarza liturgicznego, będących zewnętrznymi wyznacznikami odrębności od rzymskokatolickich łacińskich Polaków, a z biegiem czasu wyznanie greckokatolickie nabrało charakteru ukraińskiego Kościoła narodowego. Doprowadziło to do powstania w Galicji Wschodniej stereotypu Ukraińca grekokatolika, odpowiednika stereotypu Polaka katolika164. Również na obszarze byłego zaboru rosyjskiego wyznanie prawosławne było jednym /, głównych wyznaczników oddzielających Ukraińców od Polaków. Istotne znaczenie miał również aspekt społeczny. W przeciwieństwie do Polaków naród ukraiński składał się przede wszystkim z chłopów i miał /decydowanie plebejski charakter często przeciwstawiany „pańskiemu" narodowi polskiemu. W istotny sposób rzutowało to na wzajemne stosunki i wyobrażenia o sobie. Kształtujący swą narodową świadomość w wyraźnej opozycji do polskości Ukraińcy widzieli w Polakach przede wszystkim „panów" patrzących z lekceważeniem, jeśli nie pogardą, na „chamski" na- 162 Dr M. Chełmikowski, W cieniu Jawomika, KP 433/21 09 1928. 163 KP 49/1 02 1927. 164 Podkreślił to J. Lewandowski, Porównanie dwóch modeli stosunków etnicznych u progu XX wieku (Austro-Węgry — Galicja, Rosja — Finlandia. Wspólny model etniczny, odmienne rozwiązania kulturowe i polityczne), w: Ukraińska myśl polityczna w XX wieku, red. M. Pułaski, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego" MLXXXVIII, Prace Historyczne, /,. 103, Kraków 1993, s. 29. -365- Marek Figura ród ukraiński, drażniło to ich narodową dumę i podsycało antypolskie n;i stroje. Potwierdzając to w odniesieniu do stosunków wschodniogalicyi skich, „Dziennik Poznański" pisał: „dawaliśmy im uczuć na każdym kroku swoją wyższość. Ich samych, ich język, ich piśmiennictwo traktowaliśmy jako coś niższego, chłopskiego. Mieliśmy ich niejako za barbarzyńców, którzy zaledwie wydobywają się z powijaków pierwotności. Patrzyliśmy na nich z góry, słowem zachowywaliśmy się jak panowie wobec chłopów, i dawaliśmy im to uczuć co po chwila"165. Ważną rolę odegrała też różna wizja przeszłości. W polskiej optyce patrzono na tę samą wspólną historię inaczej, niż widzieli ją Ukraińcy. (\> więcej, rozbieżności się nasilały wraz z postępującym wzrostem ukraińskie| świadomości narodowej, która kształtowała się w oparciu o wyraźne n;i wiązanie do tradycji kozackiej. Powstania kozackie przedstawiane byk jako wyzwoleńcza walka Ukraińców przeciw uciskowi ze strony Polaków, znajdowało to wyraz w gloryfikacji wszelkich antypolskich poczymm włącznie z okrutnymi rzeziami w czasie koliwszczyzny. Ukraińcy przechodząc do porządku nad moralną oceną tych wydarzeń, przedstawiali je najczęściej jako w pełni uzasadnioną reakcję na wcześniejsze postępowanie polskiej szlachty. Konsekwencją takiego stanowiska było traktowanie przy wódców kozackich jako narodowych bohaterów, dotyczyło to nie tylko Bohdana Chmielnickiego, ale i tak nienawistnych dla Polaków i co naj mniej dwuznacznych postaci, jak Gonta i Żeleźniak. Widać tu wyraźnie, iż historia dostarczała ideologiczną podbudowę dla ukraińskiego ruchu narodowego. Było to zjawiskiem typowym dla procesów kształtowania narodowej tożsamości, procesów zapoczątkowanych w całej Europie przez romantyzm, a odwołujących się do dziedzictwa nie tylko warstw wyższych, ale przede wszystkim sięgających do tradycji przechowanej przez szerokie warstwy ludowe, zaczynające dzięki przemianom społecznym odgrywać czynną rolę w życiu politycznym. Zmiany optyki oceny wspólnej historii dotyczyły też społeczeństwa polskiego, istotną rolę odegrała tu literatura piękna, sienkiewiczowska wizja siedemnastowiecznej Ukrainy walnie przyczynić się miała do polskiego sposobu widzenia współczesnego ruchu ukraińskiego, wzmacniając uprzedzenia narodowe i negatywne stereotypy. Zastąpiła ona w znacznej mierze wcześniejsze romantyczne spojrzenie na Ukrainę i Ukraińców pełne tęsknoty, liryzmu i wyraźnej fascynacji nic tylko stepowym krajobrazem tego kraju, ale i jego mieszkańcami — Ko 165 DP 225/30 09 1919. -366- Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej żakami przedstawianymi zgodnie z typową dla tej epoki konwencją bohatera. Charakterystyczne było, iż u obu narodów wyraźna była tendencja ilo coraz bardziej jednostronnej wizji historycznych konfliktów, do jednoznacznych ocen przeszłości, z której wybierano to, co różniło oba narody. W oczywisty sposób powodowało to krytyczną ocenę wszelkich dążeń do kompromisów i do pomijania faktów świadczących o często zgodnym współżyciu. To ostatnie dotyczyło zwłaszcza Ukraińców wschodniogali-cyj skich kształtujących poczucie własnej tożsamości narodowej w wyraźnej opozycji do Polaków i odczuwających dotkliwie polską dominację. Nakładały się tu na siebie zarówno aspekty społeczne, gospodarcze, jak i narodowościowe, tworząc razem silnie wybuchową mieszankę podgrzewaną w dodatku przez obce czynniki wzmacniające te antagonizmy w imię własnych interesów. WYKAZ STOSOWANYCH SKRÓTÓW: DB — Dziennik Bydgoski DP — Dziennik Poznański (JG — Gazeta Grudziądzka (iL — Gazeta Ludowa (iłP — Głos Pomorski (iW — Goniec Wielkopolski Kat — Katolik KP — Kurier Poznański PK — Przewodnik Katolicki Poi — Polak Pos — Postęp PP — Przegląd Poranny Pr — Prawda SP — Słowo Pomorskie POSTAĆ KOZAKA W FOLKLORZE I OBYCZAJU POLSKIM Piotr Andrusieczko Postać Kozaka, Kozaczyzna przeciętnemu Polakowi kojarzy się z powieścią Henryka Sienkiewicza Ogniem i mieczem czy raczej zacznie się kojarzyć po obejrzeniu jej ekranizacji. Jednak w przeszłości Kozacy często bywali bohaterami utworów literackich lub też malarskiej ekspresji. Szczególnie było to widoczne w okresie romantyzmu. To zainteresowanie staje się zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę historyczne związki Kozaków / Rzeczpospolitą, której to służyli, bronili i z którą walczyli. Wydaje się oczywiste, że tak bogata historia wzajemnych powiązań musiała znaleźć odzwierciedlenie w folklorze, a co za tym idzie, w literaturze i malarstwie. Jak podaje Zbigniew Wójcik, pierwszym autorem polskim, który wspominał o Kozakach, był Jan Długosz; w 1469 roku zapisał on, że liczne wojsko, które nazywa siebie Kozakami, wtargnęło na ziemie Królestwa I'niskiego1. W następnych latach (wiekach) autorzy różnie przedstawiali Kozaków. I lak w wydanym w 1632 roku dziele Szymona Starowolskiego pt. Polska •ilbo opisanie królestwa Polskiego występują oni jako obrońcy Rzeczpospolitej, służący jej, mimo iż nie są za to opłacani2. U Józefa Bartłomieja Zimorowca (1597 - 1677), bogatego patrycjusza lwowskiego, który opisał w Burdzie Ruskiej i Kozaczyźnie oblężenie Lwowa przez Chmielnickiego, pojawia się obraz okrutnego Kozaka, niszczą-i ego wszystko, co napotyka na swojej drodze. W tym czasie kształtuje się Z. Wójcik, Dzikie Pola w ogniu. O Kozaczyźnie w dawnej Rzeczypospolitej, Warszawa l%0, s. 7. 2 Wł.A. Serczyk, Na dalekiej Ukrainie. Dzieje Kozaczywy do 1648 roku, Kraków 1984, s. 38. -369- Postać Kozaka w folklorze i obyczaju polskim stereotyp Kozaka jako wroga Rzeczypospolitej, buntującego się przeciw obowiązującemu porządkowi społecznemu3. W staropolskim zbiorze mów z 1683 roku odnajdujemy taką oto orację wygłoszoną z okazji narodzin nowego potomka przez przyjaciela domu: „Wita Cię Familia Herbowym Orłem, abyś w niebo się podnioszy a oko ku nieśmiertelności obróciwszy, i sam się ku górze wybijał i drugich za tobą godnym Orła Polskiego lotem powabiał. Wita cię polerowana od startych często głów nieprzyjacielskich Podkowa, abyś karki Bisurmańskie, Moskiewskie, Szwedzkie, Tatarskie, Kozackie deptał"4. Niewątpliwie zacięte walki toczone na Dzikich Polach sprzyjały tworzeniu negatywnego wizerunku Kozaka, który to znajdował swoje miejsce w opowieściach ludowych, pieśniach czy też utworach literackich. W XVIII-wiecznym wydaniu Nowych Aten ksiądz Benedykt Chmielo-wski o Kozakach pisał tak: „Kozacy wzięli stąd imię, że jak kozy dzikie wszędzie i rześko skaczą; albo też kożuchów kozich, według Piaseckiego; albo od kosy niby kozacy nazwani, według Herbiniusza. Lubo też od kozy, wodnego statku, którego na Dnieprze i Czarnym Morzu zażywali. Nie jest to jaka Gens distincta (lud odrębny) w Polszcze, ale raczej stek, zbiór i niepoczciwa kompania hultajów, zbiegów, nierobów, łotrów, popowiczów, browarników i chłopów polskich, swobodę i zdobycz lubiących, którzy w Dnieprze ryby, ponad Dnieprem ludzkie łowią chudoby, kóz dzikich i innych zwierząt bawią się i żyją strzelaniem"5. Oczywiście istniał też inny wizerunek „związany z życiem codziennym na kresach, z obyczajami ludu i szlachty ukraińskiej. Na dworach magnatów kresowych, szczególnie w okresie baroku, rodziły się pieśni, ujęte w zbiorki drukowane bądź rękopiśmienne, w których posługiwano się ru-szczyzną — nosiły tytuły Kozaczek, Pieśń Kozaka Płachty itp., sławiące życie, niełatwe i surowe na Zaporożu. W tle stereotypu Ukraińca dostrzec można było piękno stepów, urodę szlachcianek i chłopek ukraińskich, oryginalność obyczajów itp."6. Czesław Hernas pisze wręcz o modzie i to 3 J. Krzyżanowski, Historia literatury polskiej, Warszawa 1964, s. 316. 4 Mówca Polski albo Wielkich Senatorów powagą i Oczystą wymową Oratorów, Seymowe i Pogrzebne Mowy do głośnej Wieków Potomnych pamięci podane, t. 1, Kalisz 1683, s. 349; cyt. za: M. Falińska, Stereotyp Ukraińca w polskiej świadomości historyczne/, „Kultura i Społeczeństwo" 1993, nr 4, s. 68. 5 Nowe Ateny albo Akademia wszelakiej scjencji pełna... księdza Benedykta Chmielówskie-go, Kraków 1964, s. 484; cyt. za W. Serczyk, op. cit., s. 38 - 39. 6 M. Falińska, op. cit., s. 69. -370- Piotr Andrusieczko społecznej, która zapanowała na przełomie XVI i XVII wieku, na „ukrainny folklor" (moda ta przetrwała zresztą do czasów romantyzmu). „Obraz surowego życia na stepie i uroków pieśni kozackich (często oparte na cytacie folklorystycznym, jak i pieśni polskie stylizowane na ludowość) upowszechniane są przez zbiorki pieśni polsko-ruskich i antologie sowiźrzalskie, i przez znanych poetów, jak Korczyński czy Kniaźnin"7. Egzotyka stepu, wielkie przestrzenie owiane tajemniczością wraz z zamieszkującymi tam niezwykłymi ludźmi — Kozakami, wszystko to musiało pobudzać wyobraźnię. O wizji tych ziem i jej mieszkańców, która obowiązywała od XVI — - XVIII wieku, Jan Stanisław Bystroń pisał tak: „Na niżu dnieprowym, ku brzegom Czarnego Morza, rozciągały się Dzikie Pola. Nazwa była trafna; kraj był obszerny, płaski, słabo zaludniony koczowniczą pasterską ludnością, bezpański; zostawał on co prawda pod nominalną władzą Rzeczypospolitej, a bezpośrednim zwierzchnikiem było »sławne zaporoskie niżowe wojsko«, ale faktyczna władza była w ręku tego, kto broń posiadał. Granice były otwarte, a Tatarzy byli najbliższymi sąsiadami, nie dziw więc, że nie było tu stałych osad, tylko jakby obozy wojskowe. Stolica tego osobliwego terytorium, Sicz, była też takim wielkim obozem, a towarzystwo wojsk zaporoskich* przedstawiało dziwną demokrację bezżennych żołnierzy, wybierających corocznie swych szefów, atamanów kurennych i naczelnego, koszowego atamana, i pilnujących czujnie kozackiej równości i swobody. Dzikie to było towarzystwo, zabobonne, waleczne; wojska koronne uważały ich za charakterników, posługujących się czarodziejskimi mocami, a wątłe czajki kozackie potrafiły morze przepłynąć i pod Konstantynopolem wywoływać popłoch. Prawosławie, którego byli zawziętymi wyznawcami, zbliżyło ich do Rosji, której zwierzchnictwo przyjęli w roku i 654"8. To tam (na Siczy) można było spotkać takie postacie, „jak ksią-żę-kozak August Jabłonowski, który wraz z Kozactwem awanturnicze i hulaszcze pędził życie, nie dbając o splendor rodu"9. Negatywny stereotyp Kozaka traci na swej sile wraz z rozbiorami Rzeczpospolitej. W czasie Oświecenia spotykamy postać wesołego Kozaka u Franciszka Dionizego Kniaźnina w Troistym weselu. Podejmowana jest tematyka 7 Cz. Hernas, W kalinowym lesie, Warszawa 1965, s. 212. 8 J.St. Bystroń, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI—XVIII, t. 1, Warszawa IW4, s. 70. 9 Tamże, s. 64. -371- ----------------------- Postać Kozaka w folklorze i obyczaju polskim -------------- związana z przeszłością Ukrainy. Pojawiają się opinie, jak u Stanisława Stu szica w Przestrogach dla Polski (1790), że fakt zrażenia Kozaków był jethii z przyczyn upadku Rzeczpospolitej, a same powstania kozackie mogły by konsekwencją niewłaściwej polityki Rzeczpospolitej, m.in. związanej z \v\\-gijną nietolerancją (Kajetan Koźmian). Zdecydowanym przedstawicielem lu-go nurtu był Joachim Lelewel, który w Polsce. Dziejach i rzeczach jej pisa 0 Kozakach jako wolnych ludziach, którzy się nie ugięli przed polską szlacht! 1 nie dali zaprząc do pańszczyzny, czego skutkiem były krwawe walki1". Mimo że postacie Kozaków pojawiają się w utworach literackich (e/<}-| sto w formie cytatów z folkloru) od końca renesansu, to z prawdziwym rozkwitem kozackiej tematyki mamy do czynienia w wieku XIX, zwłaszc/j w okresie romantyzmu. Wiąże się to ze wzrostem zainteresowania wspólr polsko-ukraińską historią. W tym czasie Ukraina staje się terenem intensywnych badań pierwszyet folklorystów, zbierających ludowe przekazy. Należy tu wymienić Zoriani Dołęgę Chodakowskiego, Krystina Lacha Szyrmę (parafrazy ukraińskie! pieśni). Na początku lat dwudziestych XIX wieku działa jako folklorysli Wacław z Oleska, ukazują się pierwsze przeróbki ukraińskich pieśni dowych Bohdana Zaleskiego i Leona Rogalskiego, a w latach 1827 - 183C pojawiają się Pieśni gminne Wincentego Pola". W. Poi wspominał tci okres tak: „szczególne to były czasy, gdy spotkawszy się z lirnikiem staryir albo gęślarzem, wziąwszy ołówek albo pióro, można było spisać na jednym] odpuście lub na jednym posiedzeniu mały tomik gminnych pieśni"12. Przez następne dziesięciolecie zainteresowania te znacznie wzrastam dzięki pojawiającym się coraz liczniejszym publikacjom folklorystycznymi choć niekiedy to wykorzystywanie folkloru przybierało zabawne formy] jak w wypadku Stanisława Moniuszki, który kazał w Halce góralom ta trzańskim tańczyć kozaka13. Jednocześnie ulega zmianom spojrzenie na samych Kozaków, postrze-l ganych nawet jako obrońców chrześcijańskiego świata. Tak przynajmniej widzieli to niektórzy polscy pisarze i publicyści, szczególnie związani z tzw. szkołą ukraińską, będący niewątpliwie pod urokiem wyidealizowa- 10 G.G. Grabowicz, Ukraina, w: Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz i A. Kowalczykowa, 1991, s. 977. 11 Tamże, s. 978. 12 W. Poi, Wybór poezji, Wrocław 1963 s. XII. 13 J. Krzyżanowski, Szkice folklorystyczne, Kraków 1980, t. 1, s. 181. -372- Piotr Andrusieczko ncj Ukrainy i byłych mieszkańców jej stepów — Kozaków. Opinię tę podzielali również niektórzy z działaczy Wielkiej Emigracji. Tym bardziej, /c na problem Kozaków i ich walki spoglądali z perspektywy nieudanego powstania listopadowego. Tadeusz Krępowiecki w swoim przemówieniu w Paryżu w 1832 roku, podczas obchodów rocznicy powstania listopadowego, w których wzięli udział liczni emigranci i cudzoziemcy z generałem Ufayette'em na czele, „nazwał przywódców powstań kozackich, Pawluka i Nalewajkę, mianem nowych Spartakusów"14. Bohaterem, który miał zbli->yć polskich i ukraińskich romantyków, był mityczny Wernyhora, legendarna postać „Kozackiego Heraklesa", kreowanego na wizjonera polsko-ukraińskiej zgody15. Do tej postaci pozwolę sobie jeszcze wrócić później. „Ukraińska szkoła", o której już wspominałem, reprezentowana była głównie przez Antoniego Malczewskiego, Seweryna Goszczyńskiego i Bohdana Zaleskiego, a także malarzy tego okresu. Każdy z nich przedstawiał 11 krainę na swój sposób. Łączyła ich jednak wspólna idea Ukrainy widzianej przez pryzmat historii, a jednocześnie niezwykłości tych ziem głoszonej w wierzeniach i podaniach. Ukraina ze swoją przyrodą, kulturą, folklorem, innością była szczególnym źródłem dla ich twórczości. Z niej czerpano legendy, baśnie, ludowe opowieści oraz „ideały swobody", których ucieleśnieniem byli Kozacy. Wystarczy spojrzeć na dokonania twórców romantyzmu (ale również późniejszych dekad), by zobaczyć, jak ważną rolę w ich twórczości odegrała Ukraina"-. Często porównuje się Ukrainę z okresu romantyzmu do Szkocji — miała ona dla polskich artystów podobne znaczenie. Jej egzotyka zachęcała do czerpania z jej bogatych zasobów folkloru, demonologii itp. To tam poszukiwano pierwotnych, mitycznych wartości świadczących o żywotności tych ziem i jej bohaterów — Kozaków będących, jak już mówiłem, ucieleśnieniem wolności, tak przecież upragnionej w tym okresie w Polsce. Ta wizja Ukrainy nie miała chrakteru rzeczywistego, została poddana pod wpływem potrzeb twórców procesom mityza-cji17. U Zaleskiego Kozak to bohater miłujący wolność, u Goszczyńskiego (szczególnie widać to w postaci Nebaby z Zamku kaniowskiego) jest bliższy 14 S. Kozak, Polaków i Ukraińców droga do konsensusu, w: „Kultura i Społeczeństwo" op. cit, s. 55. 15 Tamże, s. 54. 16 W. Mokry, Bogactwo kultury pogranicza. Dyskusja o kulturze ukraińskiej Znak" 1988 nr 395 (4), s. 24 - 25. 17 D. Sosnowska, Romantyczna fascynacja Ukrainą, „Przegląd Wschodni" 1991, t. 1, z. 4, s. 738. -373- Postać Kozaka w folklorze i obyczaju polskim Kozakom przedstawianym w dumkach, ludowych opowieściach, jest to po stać dynamiczna, okrutna i odważna. Warto dodać, że Goszczyński „w swych utworach ukazywał zarówno dzikich i swobodnych Kozaków, jak i miłujących wolność górali"18. Zarówno Kozacy, jak i górale byli ucii-leśnieniem ideału wolności i nosicielami tradycyjnych ludowych wartości Jak pisze Maria Janion, Goszczyński „miał słabość do śpiewaków ludowych i do pewnego typu demonologii ludowej"19. Jednocześnie badacze wskazuj;), że polski folklor charakteryzuje się niezbyt rozbudowaną demonologią, trud no się więc dziwić, że Goszczyńskiego i innych tak pociągała Ukraina kraina tajemnicza, magiczna, z niezwykle bogatymi wierzeniami ludowymi. Czesław Hernas upatruje przyczyny tego „przerzucenia" zainteresowań na obszary kresowe w „kryzysie" polskiego folkloru. „Ograniczając lub od rzucając znaczenie krakowiaków dla poezji narodowej, poeci sięgają gdzie indziej: po kozacką dumkę (dumę) i polską balladę. [...] Gust kresowy prze ciwstawiony został klasykom i warszawsko-krakowskiej wiedzy o folklorze, co zresztą odbiło się wyraźnie w sporze klasyków z romantykami"20. Rów nież Juliusz Słowacki był autorem, który często korzystał z motywów I u dowych. Jest to szczególnie widoczne w jego powieści poetyckiej Żmija W tym wypadku powiązania z ukraińskim folklorem są widoczne już w pod tytule: „romans poetyczny z podań ukraińskich". Co istotne Słowacki po łączył dwie wizje Kozaczyzny — Zaleskiego i Goszczyńskiego — w ca łość. Kozacy są tu przedstawieni zarówno podczas spokojnych, codziennych zajęć, jak i wypraw wojennych, bitew21. W tym czasie mamy do czynienia ze swoistym zjawiskiem „kozako filstwa" wśród polskich twórców. I tak Bohdan Zaleski, Michał Czajko wski, Tymko Padurra niemal całkowicie identyfikowali się z kozacką prze szłością, z wyidealizowanym obrazem Kozaka. Czajkowski po raz pierwszy publicznie ogłosił swój „kozakofilizm" w 1835 roku podczas odczytu w Pa ryżu, gdzie przedstawił się jako un Kozak. Mówił on o umiłowaniu wol ności przez Kozaków, o ich historii. Obok prezentacji ukraińskiej tematyki autorzy ci próbowali również pisać po ukraińsku (szczególnie Padurra) Poprzedników „kozakofilstwa" możemy odnaleźć wśród entuzjastów i eks 18 W. Okoń, Alegorie narodowe, Wrocław 1992, s. 53. 19 M. Janion, Kozacy i górale, w: Z dziejów stosunków literackich polsko-ukraińskich, Wrocław 1974, s. 144. 20 Cz. Hernas, op. cit., s. 212-213. 21 M. Ursel, Z problemów ludowości w powieściach poetyckich Słowackiego, „Literatura Ludowa" 1984, nr 1, s. 35-36. -374- Piotr Andrusieczko centryków początku XIX wieku takich jak Wacław Rzewuski („Ataman Rewucha"), którego bardem był Padurra (chociaż tak naprawdę nie został on zaakceptowany do końca ani przez stronę polską, ani ukraińską). „Historycznie kozakofilizm sięga do legendy o podwójnym, kozacko-szlachec-kim pochodzeniu (a w wypadku Czajkowskiego do rzeczywistych powiązań z kozacką elitą). Wyraża on również miejscowy patriotyzm i pewne poczucie wyższości w stosunku do braci szlachty z Korony. Niezwykle przychylna recepcja tego tonu była także refleksem tęsknoty do wolności, niezawisłości, najpełniej ucieleśnianej w postaci Kozaka. I aprobaty dla tych przypisywanych mu cech charakteru, wiązanych z instynktem swobody, które politycznym wychodźcom mogły wydawać się szczególnie cenne"22. Zaleski przedstawia kozacką przeszłość naiwnie i sentymentalnie. Czajkowski robi to z większym realizmem, ukazując kozactwo jako ucieleśnienie demokratyzmu, jednocześnie wskazując na przyjaźń polsko-ko-zacką. Do jego najlepszych utworów należą Powieści kozackie (1837). Mit Kozaka świetnie nadawał się do ówczesnej wizji spełnienia marzeń o wolności, kreując Kozaka na wzór etyczny, próbowano jego cechy przekazać społeczeństwu polskiemu23. Przykładem idealizacji postaci był sposób, w jaki polscy twórcy potraktowali hetmana Mazepę. Otóż w Europie Mazepę rozsławił George Byron, ale też i inni autorzy związani z romantyzmem, kładli oni nacisk na historię miłosną z okresu młodości Mazepy (romans z cudzą żoną) i jej konsekwencje (przyłapany Mazepa miał być podobno poddany surowej karze — wychłostanego, nagiego, wysmarowanego solą i obsypanego pieprzem, puszczono przywiązanego do konia). Natomiast autorzy polscy pominęli raczej ten wątek, wysuwając na pierwszy plan heroizm bohatera. I tak Zaleski przedstawia Mazepę jako bojownika o wolność Ukrainy, ukazując go w jak najkorzystniejszym świetle, oczyszczając postać ze skaz. Jednocześnie poeta ustosunkowuje się krytycznie do Rzeczpospolitej24. Ciekawe jest jednak to, że mimo tych „oczyszczających" zabiegów w świadomości potocznej postać Mazepy jest pozbawiona heroicznego wymiaru, a dotyczy raczej żenującej sytuacji, w jakiej znalazł się Mazepa w wyniku swojego romansu. Dowodem są przysłowia: „Maże się jak Mazepa" lub „Umazany jak Mazepa"25. 22 G.G. Grabowicz, op. cit., s. 970. 23 D. Sosnowska, op. cit., s. 742. 24 J.K. Ostrowski, Mazepa, „Przegląd Wschodni" 1992/93, t. 2, z. 2, s. 380, 384. 25 Nowa księga przysłów polskich, red. J. Krzyżanowski, t. III, Warszawa 1970, s. 418, cyt. za J.K. Ostrowski, op. cit., 381. -375- Postać Kozaka w folklorze i obyczaju polskim Należy jednak zauważyć, że wspomniani autorzy opiewali Ukrainę kozacką, ale raczej tę związaną z postacią hetmana Piotra Konaszewicza Sa-hajdacznego, „prawego Kozaka", walczącego z Tatarami i Turkami, czyli z wrogami Rzeczpospolitej — rzecznika ugody z Polakami. Kulminacją okresu współpracy polsko-ukraińskiej miała być bitwa pod Chocimiem w 1621 roku opisywana przez Zaleskiego w Wyprawie chocimskiej tak: „Gody, bracia! Dzień wesoły! Jako mrowia — koni, luda,/ Lud i konie jak sokoły! Nasz Archanioł sprawia cuda! Godyż, gody! — Z boków z przodu/ Grzmi radosna pieśń pochodu [...] Brat za brata: Kozaki — Lachy/ Z rusznic palą, świecą stalą/ Godyż, gody"26. Inaczej rzecz się ma z Bohdanem Chmielnickim; był on raczej uważany za postać negatywną, która zaprzepaściła „spadek" hetmana Sahaj-dacznego. Takiego zdania był m.in. miłośnik Kozaków, Michał Czajko-wski. Zresztą już w dramacie Juliana Ursyna Niemcewicza Bohdan Chmielnicki (1817) „kozacki hetman uosabia dzikość i destrukcję, niczym Atylla". Jedynie Tymon Zaborowski jako jeden z nielicznych ukazał postać Chmielnickiego w nieco innym świetle, w dramacie Bohdan Chmielnicki (1822) jest on „oświeconym dowódcą walczącym o wyzwolenie Ukrainy i Polski spod tyranii magnatów"27. Jak pisze Danuta Sosnowska: „Największe zrozumienie dla postaci Chmielnickiego wykazał, całkowicie i od wielu lat zapomniany, poeta Tymon Zaborowski. W jego ujęciu kozacki hetman stawał się »biczem bożym« na dumę łąckich panów, mścicielem ich buty i zbrodni urągających niebu. Ale nawet w tym, podkreślamy, najodważniejszym przedstawieniu, samą postać Bohdana cechowała am-biwalencja"28. Wspomniałem już wcześniej o niezwykłej postaci, Wernyhorze, który stał się w tamtym okresie częstym bohaterem utworów literackich. Ten legendarny Kozak miał podobno żyć w drugiej połowie XVIII wieku. W zasadzie do dziś trwa spór o historyczność tej postaci, podawane są różne miejsca jego urodzenia. Miał być znachorem i ludowym prorokiem wykorzystującym swój autorytet wśród ludu ukraińskiego w czasie buntów haj-damackich do łagodzenia konfliktu polsko-ukraińskiego. Ciekawe wydaje się to, że postać ta funkcjonowała w odmienny sposób zarówno w świa- 2b J.B. Zaleski, Wyprawa Chocimska (powst. 1939, pierwodruk 1841), w: Wybór poezji, s. 271-273, cyt. za: W. Okoń, op. cit., s. 66-67. 27 G.G. Grabowicz, op. cit., s. 978. 28 D. Sosnowska, op. cit., s. 743. -376- Piotr Andrusieczko domości ukraińskiej, jak i polskiej. Społeczeństwo uk^jrjskig postrzegało go jako wielkiego bohatera (odpowiednika polskiego Waligóry), rycerza wieszcza i poetę. „W świadomości polskiego społec^enstwa Wernyhorą istnieje przede wszystkim jako autor przepowiedni pr^ysz}eg0 odrodzenia Rzeczypospolitej. Przepowiednię tę zapisać miał jedej^ z panow polskich przyjaźniących się z Wernyhorą, starosta korsuński, SncflO(jojskj Badania S. Pigonia pozwoliły ustalić, że »przepowiednia Werny^jy^ pOWStała najprawdopodobniej na początku XIX wieku, około I8O9 roku"29 Legenda o Wernyhorze staje się w XIX stuleciu tematem chętnie eksploatowanym przez polskich pisarzy, poetów czy malarzy. Wielokt-Otme poWracał do tego tematu S. Goszczyński, niestety zachowały się tylko szkice autora (poemat Dąbrowy ślimańskie nie dotrwał do naszych czasów) z których wynika jednak, że pierwowzorów szukał on w ludowycn ukraińskich legendach. Podobnie wątek ten wykorzystał Juliusz Słovvacki (Wacław Be-niowski, Sen srebrny Salomei) przy konstrukcji wizerunlcu Wemyhory jako ludowego barda. Jest on też u Słowackiego przedstawmy ^0 prorok odrodzenia Rzeczpospolitej. Do tej politycznej legendy Wemyhory sięgali również inni pisarze romantyczni i późniejsi. W drugiej pojowje xix wieku stał się on wielokrotnym bohaterem „malarskich zapas<5w" jana Matejki Legendę polityczną Wemyhory próbował po latach odmityzowa(< stanisław Wyspiański w Weselu, gdzie Wernyhorą pojawia się j^o zwjastun idei powstania i niepodległości oraz przymierza wszystkich narodów byłej Rzeczpospolitej. Niespełnionej zresztą, bo mimo zapowiedzi Werny}jora nje prZy-bywa w III akcie dramatu30. Jak już powiedziałem, przyjmuje się zgodnie, że „iĄoda na Ukrainę" iniała swe zaplecze przede wszystkim w ogromnych zasobacri ukraińskiego folkloru, z którego polscy autorzy czerpali, jak podaje Cz Hemas już od XVI wieku, a kulminacja tej tendencji nastąpiła w cz^sje romantyzmu Przyglądając się materiałom zgromadzonym w XIX wieku na armiach polskich przez jednego z największych zbieraczy folkloru tamtego czasu31 łatwo zauważyć jak niewiele jest tekstów, w których bohąterem :est Kozak 29 F. Ziejka, Wernyhorą, w: Słownik literatury..., op. cit., s. 997. 30 Tamże, s. 998. 31 Było to możliwe dzięki specjalnemu programowi komputerowej gżącemu analizie materiałów zebranych w Dziełach wszystkich Oskara Kolberga. Program ten DOWStaj ; est wykorzystywany w Zakładzie Tekstologii i Gramatyki Współczesnej Jteyka poiskjego przy Uniwersytecie M. Curie Skłodowskiej w Lublinie. Pragnę jednocześnie podziękować prof Icrzemu Bartmińskiemu za możliwość skorzystania z bazy danych i ~ -377- — Postać Kozaka w folklorze i obyczaju polskim Słowo Kozak i jego odmiany występują u Kolberga w około trzydziestu kontekstach. Ich usytuowanie geograficzne jest zróżnicowane, występują one na tzw. Rusi Czerwonej, obficie na Mazowszu, a także w krakowskiem, w rejonie tarnowsko-rzeszowskim, lubelskim, poznańskim i na Kujawach. I tak mamy tu Kozaka przedstawianego przede wszystkim jako kochanka, trochę nachalnego, który uwodzi (czy nawet porywa) dziewczęta, ale także niekiedy pożądanego przez młode panny. przy staweczku kalina, tam chodziła dziewczyna — kwiat kaliny łamała, — na kozaczka mrugała. Ja ci konia napoję do stajenki zawiodę, tam będzie miał wygodę — ze wszystkiem się podzielę i łóżeczko pościelę, ojciec z matką w Krakowie 0 niczem się nie dowie32. Istnieje też inna wersja tego tekstu: na tej górze mogiła, stojała tam dziewczyna; ćwierć kaliny łamała, na kozaka kiwała: pójdź, kozaku, zawoju, ja ci konia napoju 1 siana mu nałożu, i wody mu naleju. i wieczerzy gotuju, i sama się najedzu. białe łoże uścielu i sama się położu. ręce, nogi rozłożu, kozak na nią poleżu, trochę dupą podruchu, po pępu ją porypu — podrapu —33. W kolejnym z tekstów widzimy Kozaka, którego odwaga zostaje poddana w wątpliwość. 32 O. Kolberg, Mazowsze, t. III, s. 264; w tegoż: Dzieła wszystkie, t. 26. 33 Tegoż, Mazury Pruskie, s. 556; w tegoż, Dzielą wszystkie, t. 40. -378- Piotr Andrusieczko jechał kozak zaporożski przez kwieciste błonie, ¦ wyszło dziewczę z bliskiej wioski, przemówił coś do niej, • dziewczyna się oburzyła, ( że wróg do niej gada.... myślisz, że się ciebie boję?— ».; śmiało dziewczę pyta. •'ii niedaleko stąd krakusy, »¦' może znasz altura? na kawałki cię rozkruszy, tylko krzyknę: hura! Co! krakusy? — kozak wrzasnął, spiął ostrogą konia, jakby piorun w niego trzasnął umykał przez błonia. Dziewczyna się roześmiała drogą poszła dalej, krakusom to powiedziała, śmieli się też, śmieli34. Jest (dalej) Kozak wyśmiewany, oskarżony o zamordowanie młodej, uwiedzionej Żydówki imieniem Chajtka. Pojawia się w końcu jako wróg, przed którym mieszkańców Zborowa uratowała Matka Boska Zboro-wska itd. Liczba tych tekstów występujących u Kolberga w porównaniu z całym zgromadzonym przez niego materiałem folklorystycznym jest doprawdy skromna, tym bardziej, że materiały były zbierane również na terenie tzw. Rusi Czerwonej, a jak podają badacze literatury polskiej, na ziemiach polskich istniała niegdyś swoista moda, której Kozacy byli elementem, i rzecz, jak przypomnę za Hernasem, dotyczyła nie tylko zjawisk literackich, ale miała szerszy zasięg. Ciekawostkę stanowią za to obszary ich występowania np. w Poznańskiem. Omawiając interesujący nas temat, nawet tak pobieżnie, nie sposób nie wspomnieć choć w kilku słowach o powieści Henryka Sienkiewicza Ogniem i mieczem przy całej świadomości, że będzie to w zupełności niewy- 34 Tegoż, Ruś Czerwona, t. II, s. 1180- 1181; w tegoż, Dzieła wszystkie, t. 57. -379- Postać Kozaka w folklorze i obyczaju polskim starczające. Kształtowanie wizerunków Kozaków przez H. Sienkiewicza oraz tła społeczno-politycznego wymagałoby osobnego potraktowania, tym bardziej, że zakończono filmową realizację powieści. Trzeba pamiętać, że powieść ta wzbudza duże kontrowersje, zwłaszcza w środowisku ukraińskim, ale również wśród Polaków (i to współczesnych Sienkiewiczowi) można było usłyszeć krytyczne opinie o kreowanym przez artystę negatywnym stereotypie Kozaka czy szerzej Ukraińca. Takiego zdania był m.in. Bolesław Prus, który porównując sylwetki Chmielnickiego, Bohuna i innych postaci kozackich opisanych na stronach powieści z pracami ówczesnych historyków, zarzucał Sienkiewiczowi manipulację. „Porównawszy to, co ujął w obrazy, a co tylko we wzmianki, co oświetlił, a co przyćmił, co wysunął naprzód, a co zostawił na dalszych planach, okaże się, że podał on wizerunek dziejów, ale w głównych zarysach negatywny, wprost im przeciwny, tam gdzie była wklęsłość, zrobił wypukłość i na odwrót [...]. Naprawdę Sienkiewicz jest tylko grzeczny dla kilku figur kozackich. Masę traktuje jako stado wściekłych psów, którym miejsce duszy zastępuje cuchnąca para wódki"35. Interesujące mogłoby być prześledzenie prac historyków współczesnych Sienkiewiczowi dotyczących Kozaków, z których autor Ogniem i mieczem musiał czerpać swą wiedzę. W XIX-wiecznej encyklopedii Zygmunta Glogera w krótkim haśle Kozacy są raczej przedstawieni w sposób pozytywny jako obrońcy wschodnich rubieży Rzeczpospolitej przed Tatarami. „Słowianie, atoli i Polacy, a zwłaszcza ich poeci i pieśniarze ludowi, pod wyrazem kozak rozumieli nie tylko Ukraińca, ale w ogólnym znaczeniu dzielnego mołojca, hajdamakę i najezdnika"36. Mówiąc o Ogniem i mieczem, warto w tym miejscu przytoczyć słowa Andrzeja Vincenza dotyczące tej powieści: „Jak dziś pamiętam swą fascynację pierwszą sceną i pokazanym w niej Chmielnickim — i wciąż wydaje mi się, że to Chmielnicki i Bohun mieli być bohaterami tej powieści, tymczasem gdzieś nastąpiło załamanie u Sienkiewicza, który przestraszył się i zmienił pomysł. Ale nie będąc literaturoznawcą, nie mam na szczęście obowiązku ani nawet prawa tej tezy dowodzić. Jeśli jednak w świadomości polskiej utrwaliła się bardziej wizja pijanego Chmielnickiego, półanalfabety, to nie jest winą samego Sienkiewicza, lecz także późniejszych dzie- 35 T. Bujnicki, Podręcznik do literatury dla kl. U szkoły średniej. Warszawa 1992, s. 279, cyt. za: A. Szpociński, Formy prezentacji kultury ukraińskiej i polsko-ukraińskich związków kulturalnych w podręcznikach do języka polskiego, „Kultura i ¦¦¦", op. cit., s. 74 - 75. 36 Z. Gloger, Encyklopedia staropolska ilustrowana, Warszawa 1972. -380- Piotr Andrusieczko sięcioleci, prowadzonej wtedy polityki itp."37. Pozostaje ot\yarte pytanie, na ile książka ta wpłynęła (i wpływa nadal) na kształtowanie niezbyt pozytywnego stereotypu Kozaka-Ukraińca. Interesująca w tyrjj kontekście wydaje się argumentacja senackiej inicjatywy z lipca 1990 roku w sprawie Akcji Wisła. Proponowano, by w ramach pojednania między Polakami i Ukraińcami wstrzymać realizację filmu Ogniem i mieczem, ^tóra może tylko zaognić stosunki polsko-ukraińskie i być odczytana jako prowokacja polityczna"38. Z doniesień prasowych można się dowiedzieć, że w ekrani2acjj Ogniem i mieczem postać Chmielnickiego ma być zagrana przez ukraińskiego aktora, Bohdana Stupkę, który podobno chce zinterpretować tę postać inaczej, niż zrobił to Sienkiewicz. „Zagra człowieka silnego i godnego, a nie poniżającego się pijaczynę i okrutnika, jak w powieści"39. A Bohun, na pewno będzie się podobać, przynajmniej żeńskiej części widowni. Aleksander Domagarow, który go zagrał, jest podobno przystojniejszy od Bogusława Lindy. Ekranizacja powieści niezależnie od interpretacji wymowy samej powieści, jak i filmu przyczyni się zapewne do wzrostu zainteresowania minionymi czasami, Kozactwem czy samą Ukrainą, która jest przecież naszym sąsiadem, a dla większości społeczeństwa pozostaje krajem o nieznanej kulturze i historii. s. 83. 39 37 A. Vincenz, Bogactwo kultury..., op. cit., s. 19 - 20. 38 E. Skotnicka-IUasiewicz, Senat RP w sprawie Akcji „ Wista ", w: „Kultura j ___•¦ 0„ cjt M. Panfil, Wiosną pięknie spalimy Rozłogi, „Magazyn Gazety Wyborczej" 19-20 grudnia 1997, s. 24. OBRAZ BOLSZEWIKA W OCZACH POLAKÓW W PIERWSZYCH LATACH ODRADZAJĄCEJ SIĘ II RZECZPOSPOLITEJ (1918 - 1920) Henryk Lisiak Wyraz bolszewik w słownictwie politycznym pojawił się w pierwszych atacn XX wieku, a jego etymologia wiąże się z rozłamem Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji (SDPRR) w 1903 roku. Jak wiadomo bolszew1Cy (od słowa bolszynstwo) opowiadali się za zmianą ustroju Rosji . przejęciem władzy na drodze rewolucji". Zagadnienia te szerszemu ogółowi były jednak zupełnie nieznane. Pewne informacje na ten temat można było znaleźć jedynie w przemówieniach i materiałach propagandowych kolportowanych przez Socjaldemokrację Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL), która to partia z SDPRR ściśle współpracowała, a przez pewien czas wchodziła w jej skład. Więcej miejsca poświęcała bolszewikom prasa komunistyczna po zwycięstwie Rewolucji Październikowej. Jak trafnie pod kresla Irena Kamińska-Szmaj, „wyraz bolszewik używany był w znaczeniu-członek zwycięskiej rosyjskiej partii komunistycznej, rewolucjonista który siłą przejął władzę w Rosji, obalił despotyzm carski, wprowadził'rządy robotnicze'^. Warto zauważyć, iż nie u wszystkich polskich komunistów nazwa ta budziła dodatnie emocje. Do sceptycznie ustosunkowanych należała Maria Koszutska, która, choć nie odbierała bolszewikom zasług w obalemu caratu, nie szczędziła im też krytycznych uwag: „Uczynili terror i przemoc systemem swego zarządzania nie tylko w stosunku do bur- s 44 EnCykl0pedia Rew<>lucji Październikowej, red. L. Bazylow i J. Sobczak, Warszawa 1977, ,e )llT^t:^Ż;:^ ^ ^ °dZiem- ^^^""li^ej wpm. -383- Henryk Lisiak Obraz bolszewika w oczach Pole żuazji, ale częstokroć tam, gdzie powinna była zwyciężyć tylko siła ideowa"3. Na ogół jednak w pismach komunistycznych do nazwy bolszewik dołączano pozytywne określenia. Jednak nie wydawnictwa komunistyczne, mające ograniczony zasięg społecznego oddziaływania, kształtowały obraz bolszewika. Największy i decydujący w tym udział miały materiały wy dawane przez pozostałe nurty polityczne, przede wszystkim prawicowo-cen trowe pokazujące bolszewika wyłącznie w najciemniejszych barwach. Taki właśnie jego obraz zaczęto przedstawiać na przełomie 1917/1918 roku, kiedy na ziemie polskie zaczęły docierać informacje o obaleniu przez partię bolszewicką legalnej władzy i rozpętaniu wojny domowej dla przejęcia „spadku" po imperium Romanowów. Droga, jaką obrali bolszewicy w dążeniu do ustanowienia nowego ładu społecznego w Rosji, wywoływała wśród Polaków coraz większe zaniepokojenie. Jedną z pierwszych informacji o nowych władcach Rosji zamieści! w listopadzie 1917 roku tygodnik „Piast". Gazeta wskazywała zgubne dla mieszkańców tego kraju następstwa obalenia Rządu Tymczasowego przez „tzw. bolszewików" niosących anarchię zniszczenie i śmierć: „Chło pi plądrują dobra i siedziby panów, dzielą grunta, mordując właścicieli dóbr [...]. Dalej „Piast" ostrzegał, iż bolszewicy rozniecają walkę klasow;i i nakłaniają do fizycznej likwidacji wszystkich posiadających. Tę pro blematykę podjęły też min. „Nowiny", widząc niebezpieczeństwo likwi dacji polskiego stanu posiadania na Kresach Wschodnich4. Poza niewielkimi wyjątkami rewolucję bolszewicką na łamach polskiej prasy pokazywano jako homerycki chaos, królowanie ognia i miecza, nieledwie czas apokalipsy. Pisano o morzu krwi i ogromie zniszczeń. Rosję zajętą ogniem rewolucji porównywano do „gigantycznej rzeźni"5. Bolszewik, sprawca tych nieszczęść jawił się często jako „potwór pławiący się we krwi polskiej i głowy polskie na tacy obnoszący"6 lub „wściekła bestia, którą tłucze się na śmierć i koniec [...] inaczej ginie się od jej wściekłych uką- szen "7 Informacji, jakie przenikały do kraju, było coraz więcej, docierały one wraz z rzeszami jeńców wojennych, zdemobilizowanych żołnierzy i re- 3 Cyt. za I. Kamińska-Szmaj, op. cit., s. 137. 4 „Nowiny" z 16 II 1919. 5 I. Kamińska-Szmaj, op. cit.,s. 148. 6 „Kurier Warszawski" z 8 I 1919. 7 E. z Zaleskich-Dorożyńska, Na ostatniej placówce, Warszawa 1925, s. 30. patriantów. Przekazywali je również uchodzący pv burzeniami Polacy kresowi. Szkicowany wizerur^ rzed rewolucyjnymi za-nic wspólnego z jego podstawowym znaczeniem^ek bolszewika nie miał suwało się całe bogactwo znaczeń wtórnych. O^_ Na plan Pierwszy wy-szewizmu, wskazywano głównie na takie cechy jak awiaJąc fenomen bol-żerczość. Ich przyczyn upatrywano w historii Rosj tezwzględność i krwio-nym okresie jarzma tatarskiego, kiedy pętla i tc^1' szczeSólnie w mrocz-panowaniu ordy, a po zrzuceniu tatarskiej niew Pór stale t0 warzy szyły władzy carów, będąc tym samym elementem ku^h stały się atrybutem Jako spadkobierców „dziedzictwa Tamerlanów" w Jtury Politycznej Rosji. szewików8. Okazywano właśnie bol- W bolszewiku widziano nie tylko zagrożenie także dla Europy Zachodniej. Furtką dla jego prze^dla ziem Polskich, ale niem niektórych publicystów, gwałtownie postępującą^lkama miała być> zda-zachodnich. Upadek wiary miał Zachód uczynić h laicyzacJa społeczeństw nących z Rosji prądów rewolucyjnych. Obronnym wobec pły- W latach 1917/1918 o wprowadzającym w c^y szewiku pisano w prasie polskiej niezbyt wiele. ^n ldee rewolucji bol-z chwilą odrodzenia się państwa polskiego, któr^ SytuacJa.zmieniła sie zgłaszało aspiracje do rozległych obszarów Ukrair^ * Podobme Jak Rosja, usiłowała na tych ziemiach tworzyć podporządkow^ 1 Blaton*si. Moskwa Polska natomiast, sfederowane z nią państwa kreso^ sobie rePubliki rad, konflikt między oboma państwami, który wkrótce ^ wywiazał się ostry Ponieważ front propagandowy w tym konflikcie ocj *"zerodził S1raslskij Btagowieszczenskij monastyr, Petersburg 1892; N. Modest, Supraslskij Błagowie->:czenskij monastyr, „Wiestnik Zapadnoj Rossii", 1.1, kn. 2, Wilno 1867, s. 70 - 81; A. Rogów, Supraśl kak odin iz centrów..., s. 321 - 334; tegoż, Freski z Supraśla, „Drewnierusskoje ukustwo. Monumientalnaja żiwopis XI-XVII w.", Moskwa 1980, s. 345-371; A. Mirono-»k7, Supraśl jako ośrodek kulturalno-religijny w XV wieku, Leiman 1984. -405- — Antoni Mironowicz Oddzialywanie kultury ruskiej to roku wojewoda nowogródzki i marszałek Wielkiego Księstwa Litewskiego, Aleksander Chodkiewicz, wraz z arcybiskupem smoleńskim Józefem Sołtanem ufundowali zgromadzenie zakonne w Gródku. Większość przybyłych mnichów pochodziła z klasztorów kijowskich. Pierwotne usytuowanie monasteru w pobliżu tętniącego życiem zamku w Gródku nie 'odpowiadało wymogom życia pustelniczego. Wkrótce te/ część mnichów powróciła do Kijowa, a pozostała przeniosła się w 15(K) roku na uroczysko Suchy Hrud, dając początek ławrze supraskiej3. W 1501 roku wybudowano tam cerkiew drewnianą pw. św. Jana Teologa, patrona ojca Aleksandra Chodkiewicza, Iwana, wojewody kijowskiego, który zginął w niewoli tureckiej. W latach 1503 - 1511 wzniesiono cerkiew murowaną pw. Zwiastowania NMP. Inwestycję tę można było zrealizować dzięki nadaniom ziemskim ufundowanym klasztorowi przez jego ktitorów: Aleksandra Chodkiewicza i biskupa Józefa Sołtana, oraz przez wielu wybitnych przedstawicieli Cerkwi prawosławnej. Kaplice tej świątyni zostały poświęcone świętym kijowskim: Teodozemu Peczerskiemu, Borysowi i Glebowi. Fundacja cerkwi klasztornych została potwierdzona w 1505 roku tomosem patriarchy konstantynopolitańskiego Joachima4. Dobra rodowe Chodkiewiczów wchodziły w skład diecezji metropolitarnej i podlegały bezpośredniej jurysdykcji metropolity kijowskiego. Mnisi utrzymywali więc bliskie kontakty ze stolicą. Ojciec fundatora zgromadzenia, Iwan Chodkiewicz, był wojewodą kijowskim. Drugi fundator, biskup smoleński Józef Sołtan, został w 1504 roku metropolitą kijowskim. Bliskie więzi fundatorów klasztoru ze stolicą metropolitarną wpływały na kultywowanie w Supraślu tradycji świętych Rusi Kijowskiej, przyjęcie 3 Kronika Ławry Supraskiej tak przedstawia początki monasteru: Zakonnicy poprosili swego ktitora, aby na innym „spokojniejszym miejscu ich ufundowali. Ten Pan świątobliwy pozwolił im onego samym obrać. A tak już mając fundatora konsens, zrobili drewniany krzyż i puścili z Gródka rzeką Supraślem, tą intencją gdzie na którym miejscu stanie, tym się mieli kontentować (...)". Tradycja głosi, że mnisi pomodliwszy się, puścili na wodę krzyż z cząstką „świętego drzewa". Krzyż w asyście dwóch zakonników dopłynął do uroczyska Suchy Hrud w miejscu ujścia do Supraśli dwóch potoków Berezówki i Grabówki. Archieograficzeskij sbornik dokumientow, otnosiaszezichsia k istorii Siewiero-Zapadnoj Rusi, izdawajemyj pri Uprawlenii Wilenskogo Uczebnogo Okruga, t. IX, Wilno 1870, s. 2, 42 (dalej ASD). 4 ASD, t. IX, s. 5-6, 16-22. 30 października 1533 roku ukończono budowę obok klasztoru cerkwi cmentarnej pw. Zmartwychwstania Chrystusa, Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Radziwilowskie, dz. VIII, nr 18793, s. 8 - 14. Za archimandrii Sergiusza Kimbara „wymurowano refektarz, oratorium, kuchnię, spiżarnię i pieczary, tenże dzwon niedzielny odlał. Zmarł roku 1565, w Supraślu pochowany". ASD, t. IX, s. 57 poprzez Kijów elementów bizantyjsko-bałkańskiego dziedzictwa duchowego. Najbardziej wysunięty na zachód prawosławny ośrodek klasztorny przekształcił się w drugiej połowie XVI wieku w centrum kulturowe o znaczeniu ogólnosłowiańskim. Monaster supraski utrzymywał ścisłe kontakty z czołowymi ośrodkami życia religijnego Kościoła prawosławnego w kraju i zagranicą. Wyrazem stale rosnącej pozycji klasztoru było podniesienie go do rangi „ławry" i nadanie mitry archimandrycie Tymoteuszowi Żłobie w 1582 roku przez patriarchę Serbii i Bułgarii Gabriela5. Bliskie kontakty monasteru z Kijowem, Słuckiem, Moskwą, Serbią i Grecją pozwoliły na skoncentrowanie w nim dorobku kulturowego wielu narodów. Ławra su-praska stała się ośrodkiem myśli teologicznej. Tutejsi mnisi broniąc kanonów Cerkwi prawosławnej, pozostawali otwarci na nowe nurty filozoficzne i religijne. Na tak otwarty charakter ośrodka wpływ miało niewątpliwie jego położenie na granicy Litwy i Korony, a więc na styku różnych prądów religijnych i filozoficznych chrześcijaństwa wschodniego i zachodniego. Oddziaływanie kultur narodów wschodniosłowiańskich i bałkańskich uwidoczniło się na terenie klasztoru w zbiorach biblioteki klasztornej, architekturze i malarstwie ikonograficznym. Inwentarz biblioteki klasztornej z 1557 roku wymienia około 200 rękopiśmiennych i drukowanych ksiąg. W 1645 roku było ich już 587. Wśród rękopisów znajdowała się Minieja Czetnaja pochodząca z początków XI wieku6. Ten najstarszy znany na ^iemiach polskich zabytek piśmiennictwa cyrylickiego został przywieziony do Supraśla w 1582 roku przez patriarchę serbskiego i bułgarskiego Gabriela. Zainteresowanie się mnichów supraskich kulturą staroruską sprzyjało gromadzeniu w bibliotece klasztornej materiałów historycznych i kronikarskich. W bibliotece klasztoru przechowywana była kopia Kroniki Kijowskiej i Nowogrodzkiej. Kronika Kijowska rękopisu supraskiego obejmuje okres od założenia państwa ruskiego do bitwy pod Orszą w 1515 roku7. Do tradycji staroruskiej odwołuje się supraska wersja białorusko-li- 5 Tamże, t. IX, s. 82 - 83. 6 Kodeks supraski — najstarszy zabytek piśmiennictwa cyrylickiego został wydany w formie reprintu w Bułgarii. Supraslski iii Retkow sbornik, Sofia 1982, t. 1-2, opracowanie i wstęp J. Zaimowa i M. Kopaldo; A. Mironowicz, Kodeks supraski, „Białostocczyzna" 1988 nr 1(9), s. 1-3. 7 Supraslskaja letopis, w: Polnoje Sobranije Russkich Letopisiej, t. XXXV, Moskwa 1980 s. 6 (dalej PSRL). -406- -407- Antoni Mironowicz---- Oddziaływanie kultury ruskiej tewskiej kroniki z 1519 roku8. Składa się ona z trzech części: „zebranych latopisów złożonych", fragmentu poświęconego wielkiemu księciu Witoldowi i latopisu wielkich książąt litewskich9. Biblioteka klasztorna posiadała w swych zbiorach inne latopisy ruskie: Carstwiennik s letopiscem i Wrie-miennik s letopiscem)0. Zapiski na kartach latopisów i kronik potwierdzają żywe zainteresowanie mnichów supraskich wydarzeniami w Kijowie. W rękopisie Kosmografii Kośmy Indykoplowa dopisano m.in.: „A kak Kijew izżog Mengire, tomu 107 let [...] śnieg napadał s mietielniceju do pojasa. Togo dnia poczali w tiepłoj cerkwi służiti"1'. W innym manuskrypcie Sowo Grigorija Bogusława zachowała zachowała się notatka mówiąca o kontaktach braci zakonnej: „1598 służył tut w Supraślu diak Michajło z Kijewa"12. Zakonnicy suprascy wykazywali duże zainteresowanie przeszłością ziem ruskich. W Supraślu skopiowany został latopis kniazia Odincewicza autorstwa „mnogogresznogo raba bożego Grigorija Iwanowicza". Latopis składa się z Kroniki ruskiej, fragmentu hydrografii Rusi, z czwartego rozdziału latopisu Nestora, latopisu Wielkich Książąt Litewskich i Paterikonu, opisującego żywoty świętych monasteru peczerskiego. Kopiowanie tego rodzaju literatury było wynikiem zapotrzebowania na latopisy i prace historyczne w ośrodkach klasztornych. Był to również rezultat wzrostu świadomości kulturalnej mnichów supraskich szukających we wspólnocie historycznej z ziemiami ruskimi czynnika wzmacniającego własną tożsamość religijną. Zjawisko to było bardzo istotne w okresie wzmożonej polemiki wyznaniowej i pojawienia się nowych prądów filozoficznych. Oryginały rękopisów zakonnicy otrzymywali z innych ośrodków klasztornych położonych na ziemiach ruskich lub od prawosławnych dygnitarzy duchownych i świeckich. Metropolita Józef Sołtan ofiarował klasztorowi m.in. Psałtyr w dest, a księżna Helena, wdowa po Aleksandrze Jagiellończyku, Księgę Fiodora Studina, Księgę Asafa z życiem św. Sergiusza Cudotwórcy ruskiego i Księgę Asafa z chodienijem Daniła13. Tą drogą do Supraśla trafił latopis Awraamki zawierający dzieje Wielkich Książąt Litewskich. 8 M.A. Obolecskij, Supraslskaja rukopis' sodzierżaszczaja nowogrodskuju i kijowskuju, Moskwa 1836, s. 115; ASD, t. IX, s. 54. 9F. Dobrjanskij, Opisanije rukopisiej Wilenskoj Publiczeskoj Bibliotieki cerkownosio-wiacskich i russkich, Wilno 1882, s. 70. 10 ASA t. IX, s. 54. 11 F. Dobrjanskij, Opisanije rukopisiej..., op. cit., s. 98. 12 Tamże, s. 102. 13 M.A. Obolecskij, Supraslskaja rukopis'..., op. cit., s. 115. Świadomość jedności kulturowo-historycznej z innymi narodami wschod-niosłowiariskimi sprzyjała pogłębieniu się związków religijnych. Zainteresowanie się duchowością staroruską i świadomość jedności religijnej przyczyniła się do popularyzacji żywotów świętych ruskich. W monasterze przechowywane były żywoty świętych: Sergiusza z Radoneża, spisany w Supraślu w 1593 roku przez Iwana Proskurę, metropolitów Piotra i Aleksego, Leoncjusza Rostowskiego, Cyryla Biełozierskiego, Pafnucego Borowskie-go. W zbiorach biblioteki znajdowały się żywoty czczonych na Białorusi świętych męczenników wileńskich: Antoniego, Jana i Eustachego14. W ławrze supraskiej złożony został przez diakona Mateusza z ukraińskiego miasta Korca Kodeks z 1569 roku. Kodeks składał się z żywotów świętych: Fiodora Jarosławskiego, Warłaama Chutyńskiego oraz metropolity moskiewskiego Piotra15. Zestawienie Kodeksu wskazuje, że zakonnicy suprascy zbierali rękopisy z różnych ośrodków klasztornych, dokonywali kompilacji, a następnie upowszechniali nowe wersje. Dzięki temu poprzez Kijów, Słuck, Wilno i Moskwę trafiły do monasteru supraskiego rękopisy serbskie i bułgarskie. W bibliotece klasztornej znalazły się dzieła bułgarskiej literatury średniowiecznej, związanej z działalnością nauczycieli, słowiańskich świętych Cyryla i Metodego. Były to pisma: Pochwała triem otrokom, Tolko-wanije o kubkie Salomona i Życie słowiańskiego świętego. Z przepisanych w Supraślu rękopisów dużym zainteresowaniem cieszyły się słowa pochwalne Klimenta Ochridskiego, żywot Sawy Serbskiego czy pisma metropolity Grzegorza Camblaka, a zwłaszcza jego kazania świąteczne: Na rożdżestwo Joanna Priedtieczi, Na Uśpienie i Pochwalnoje słowo Efrimu Tyrnowskomu16. Rękopisy, które trafiły do monasteru supraskiego, zatracały swe południowosłowiariskie pochodzenie i przyjmowały wersję staroruską. W takiej też wersji przepisane, a często przeredagowane, były rozpowszechniane na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego i Korony. Przykładem tego typu manuskryptów mogą być utwory polemiczne przechowywane w bibliotece monasteru kijowskiego św. Michała17. Bezpośrednie związki Supraśla z kulturą ruską i serbską znajdują potwierdzenie w wystroju wnętrza cerkwi Zwiastowania NMP. Oryginalność 14 Tamże, s. 205. Por. A. Mironowicz, Związki literackie Kijowa z monasterem supraskim w XV wieku, „Slavia Orientalis", t. XXXVIII, nr 3 - 4, 1989, s. 537 - 542. 15 F. Dobrjanskij, Opisanije rukopisiej..., op. cit., s. 78. 16 Tamże, s. 106-107, 117, 122-123, 224-227. 17 A. Mironowicz, Związki literackie Kijowa..., op. cit., s. 541 -542; Historica Russiae Monumenta, red. AJ. Turgieniew, Petersburg 1841, t. I, s. 123 — 127. -408- -409- Antoni Mironowicz architektury świątyni obronnej Zwiastowania NMP polegała na połączeniu w budownictwie cerkiewnym gotyckiego i bizantyjskiego stylu. Wykonanie tego projektu doprowadziło do rzadko spotykanej rozbudowy sklepienia cerkiewnego, wybudowania czterech miniaturowych wież narożnych i licznych strzelnic w głównym gzymsie. Konstrukcja obiektu przypomina cerkwie obronne św. Zofii w Połocku, Synkowiczach i Małomożejkowie18. W architekturze cerkwi Zwiastowania NMP w Supraślu odzwierciedlone zostały wpływy architektury rusko-bizantyjskiej i gotyckiej. Jest to wyjątkowy przykład przenikania się kultury Wschodu i Zachodu na ziemiach polskich. Również wystrój wewnętrzny świątyni wskazuje na silne wpływy kulturowe bizantyjsko-ruskie na zachodzie obszaru Wielkiego Księstwa Litewskiego. Za archimandrii Sergiusza Kimbara grupa malarzy pod kierunkiem „Serbina Nektarego malarza" ozdobiła wnętrze świątyni freskami19. Lakoniczna wzmianka o wypłaceniu malarzowi należnej sumy za pracę przy ikonostasie nie pozwala jednoznacznie określić autorstwa fresków. Często na ziemiach ruskich ci sami mistrzowie byli twórcami ikon i malowideł ściennych. Taka sytuacja zapewne zaistniała w Supraślu. Freski wykonała grupa malarzy pod przewodnictwem ikonopiscy pochodzącego z Serbii. Stanisław Stawicki utożsamia Nektariusza malującego w Supraślu z autorem znanego Typika--Ermini, czyli instrukcji, jak wykonywać freski. Według polskiego badacza, pod względem technologicznym freski w wielu szczegółach są zgodne z zaleceniami zawartymi w zapisach Typika-ErminP0. Jeżeli przyjąć takie za- 18 S. Alexandrowicz, Nowe źródło ikonograficzne do oblężenia Polocka w 157% roku, „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej", r. XIX, Warszawa 1971, z. 1, s. 19-22; I.I. Jodkowskij, Cerkwi prisposoblennyje k obronie w Litwie i Litowskoj Rusi, „Driewnosti", t. VI, 1915, s. 249-311; W.A. Canturia, Istorija architiektury Biełorusi, Mińsk 1969, s. 88-90; M.S. Kacer, Biełoruskaja architiektura, Mińsk 1969, s. 48 - 52, W. Kochanowski, Pobazy-liański zespół architektoniczny w Supraślu, „Rocznik Białostocki", nr 4, Białystok 1963, s. 355 - 396; M. Morelowski, Zarys syntetyczny sztuki wileńskiej od gotyku do neoklasycyzmu z przewodnikiem po zabytkach między Niemnem a Dfwiną, Wilno 1939; P.P. Pokryszkin, Bago-wieszczenskaja cerkow w Supraslskom monastyrie, w: Sbornik archieograficzeskich statiej podniesiennyje grafu AA. Bobrinskomu, Sankt-Petersburg 1911, s. 22-237; A. Szyszko-Bu-gusz, Warowne zabytki architektury kościelnej w Polsce i na Litwie, w: Sprawozdanie Komisji do badań sztuki w Polsce, t. IX, z. 3-4, Kraków 1914. 19 Zarządzający monasterem w latach 1532 - 1565 archimandryta Sergiusz Kimbar zaprosił grupę malarzy pod przewodnictwem Nakatriusza pochodzącego z Serbii. W Kronice Ławry Supraskiej zapisano pod rokiem 1557: „Serbinu Nektariu malaru [ikonopiscu] za deisis tieploje cerkwi dano 6 kop groszej i złato cerkownoje. Za dwie swiatości szto on że robił triech swiatititelej i triech priepodobnych 9 kop groszej", ASD, t. IX, s. 52. 20 St. Stawicki, Czy Nektarij autor „ Typika " był autorem malow owidełsupraskich?, „Biuletyn -410- Oddziaływanie kultury ruskiej łożenie, to autor fresków supraskich był nie tylko malarzem, ale i teoretykiem sztuki, którego zalecenia szeroko stosowano na Bałkanach. Styl fresków przypomina zabytki serbskiego malarstwa monumentalnego, a zwłaszcza wystrój monasteru Manasii z 1418 roku21. Są to jedne z nielicznych przykładów malarstwa bizantyjskiego na terenach polskich i białoruskich nie mającego bezpośredniego lub pośredniego powiązania z Rusią Suzdalską lub tradycyjnymi ośrodkami artystycznymi na Rusi Ha-licko-Włodzimierskiej. Typ ikonograficzny fresków supraskich posiada analogie w sztuce późnobizantyjskiej z początku XVI wieku, z okresu tzw. „renesansu Paleologów". Serbska szkoła malarstwa ściennego wywarła poważny wpływ na sąsiednie terytoria ze względu na wielkie bogactwo przedstawień ikonograficznych i przystępność jej uproszczonych form. Stała się ona szczególnie popularna w środowiskach klasztornych. Była to już druga po XIII-wiecznej fala wędrówki serbskich malarzy na północ, na ziemie ruskie. Porównanie fresków supraskich ze znanymi zespołami malowideł serbskich (Ohrid, Kalenicy, Lubowstiny, Ravanicy, Manasii) wykazują wspólną tradycję i podobne przedstawienia22. Typy niektórych kompozycji figuralnych w dekoracji malarskiej Supraśla były zaczerpnięte z serbskiego malarstwa freskowego. Przykładem może być rozbudowany pejzaż górski i architektoniczny w tle kompozycji przedstawienia^. Było to nawiązanie do serbskiego malarstwa średniowiecznego znajdującego się pod wpływem sztuki zachodnioeuropejskiej, zwłaszcza włoskiej. Detale ubioru i uzbro- Historn Sztuki", Warszawa 1972, R. XXXIV, nr 1, s. 30-35. Podobny pogląd przedstawił jugosłowmński historyk sztuki, S. Petkowicz, udowadniając, że rękopis instn.kcji został sporządzony za panowania Iwana IV Groźnego, a więc w okresie prac nad wystrojem wewnętrznym cerkwi Zwiastowania NMP w Supraślu. Por. S. Petkowicz, Nektaruje Srbin, Slikow XVI w., w: Sbornik za likowne umetnosti, Nowy Sad 1972, s. 211 - 225 21 A. Rogów, Freski z Supraśla, „Driewnoruskoje isskustwo. Monumientalnaja żiwopis XI-XVII w.", Moskwa 1980, s. 345-371; Nektariusz brał udział w wykonaniu ikonostasu. W monasterze znajdowała się ikona Matki Bożej Supraskiej stanowiąca kopię ikony Matki Bożej Smoleńskiej. Ikona została ofiarowana klasztorowi przez Józefa Sołtana W 1557 roku księżna ruska, Wasilisa Fedorywna Jarosławna, na prośbę archimandryty pozłociła cudowny obraz. Obiektem kultu była również kopia ikony Matki Bożej Włodzimierskiej ofiarowana zgromadzeniu przez księżnę Helenę. Na terenie klasztoru powstało wiele ikon i obrazów świeckich, np. dwa portrety fundatorów monasteru, Aleksandra Chodkiewicza i Józefa Soltana - przedstawionych w strojach sarmackich. N. Dalmatow, Supraslskij Błagowieszczenskij monastyr, s. 462-466; L.T. Tapajewa, Sarmatskij portret, Moskwa 1979, s. 74. S. Szymański, Freski z Supraśla. Próba rekonstruowania genealogii Rocznik Białostocki", t. XI, 1972, s. 161 - 181. Z. Lebiedzińska, Freski z Supraśla. Katalog wystawowy, Kraków 1968, s. 26. -411- Antoni Mironowicz jenia: tuniki, płaszcze, pasy, formy mieczy i tarcz posiadają cechy bizan-tyjsko-serbskie. W wystroju malarskim cerkwi Zwiastowania NMP wystąpiło zjawisko łączenia elementów sztuki ikonograficznej Wschodu i Zachodu, jak to miało miejsce na Bałkanach i w Grecji. Styl i cykl malowideł supraskich najczęściej jest porównywany z freskami cerkwi św. Trójcy w Manasii. Smukłe, wydłużone postacie, lekkość ich ruchów i wytworna różnorodność fałd, linearny charakter formy potwierdzają bizantyjsko-serbskie pochodzenie. W kolorycie malowideł, urzekających bogactwem odcieni, panuje powiewna niebiesko-szara barwa tła. Majestatyczne postacie świętych przedstawione są w jasnej lekkiej tonacji, najczęściej różowej i złocisto-żółtej. Szczegółowy opis kompozycji fresków z podaniem analogii z wystrojem ikonograficznym w innych świątyniach przedstawili: Aleksander Rogów i Aleksander Siemaszko24. Z ich badań wynika, że sceny z życia Chrystusa, Najświętszej Maryi Panny, przedstawienie aniołów, apostołów, ewangelistów, proroków, męczenników i świętych ojców Kościoła stanowiły uporządkowany cykl. Rozkład przedstawień i zastosowanie cerkiewnej symboliki wynikały z sytuacji politycznej tego czasu i polemiki z innymi wyznaniami. Postać Chrystusa Pantokratora umieszczona w suficie kopuły ma prawą rękę błogosławiącą, a w lewej trzyma ewangelię. Ten typ przedstawienia, tak charakterystyczny w okresie do-mongolskim, był wierną kopią z cerkwi św. Zofii w Nowogrodzie25. Postacie serafinów umieszczono pod każdym z ośmiu okien kopuły. Poniżej był zrobiony ornamentalny pas, pod którym znajdowały się postacie proroków: Mojżesza, Salomona, Dawida, Eliasza, Elizeusza, Jonasza, Zachariasza, Habakuka, Amosa, Aggeusza, Henocha, Sofoniasza, Michaesza, Jakuba, Nahuma, Samuela, Joela, niezidentyfikowanego, Daniela, Malachia-sza, Ozeasza, Aarona, Ezechiela i Jeremiasza. Na połączeniach między kopułą a czterema filarami namalowano postacie Piotra i Pawła z jednej strony i dwie postacie Jana Ewangelisty z drugiej. Między tymi postaciami a prorokami umieszczono siedemnastu apostołów i męczenników oddzielonych ornamentalnym pasem. Postacie męczenników z krzyżami w rękach zostały przedstawione w parach, prócz trzech ostatnich. W rombach sklepień przed ikonostasem wykonano wyobrażenia skrzydlatych cherubinów. Oddziaływanie kultury ruskiej 24 A. Rogów, Freski z Supraśla..., op. cit., s. 343 - 348; A. Siemaszko, Malowidła ścienne cerkwi Zwiastowania w Supraślu. Rekonstrukcja programu ikonograficznego, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace z historii sztuki", z. 21, Kraków 1996, s. 13 -58. 25 A. Rogów, Freski z Supraśla..., op. cit., s. 348. W promieniach wywodzących się od nich przedstawiono symbole ewangelistów. W czterech kwadratach znajdowały się postacie Boga Św Ducha Zbawiciela-Emanuela i wielkiej rady aniołów. Przedstawienie wizerunku gołębia naprzeciw Boga Ojca ukazywało prawosławną naukę o pochodzę mu Ducha Świętego od Boga Ojca. Twórcy fresków poprzez taką kompozycję przedstawili ten istotny dogmat prawosławny w najbardziej widocznym miejscu. Freski supraskie poprzez swoją kompozycję i wymowę broniły dogmatów Kościoła wschodnego przed prądami religijnymi ruchu reformacyjnego. Kompozycja malarska uwzględniała więc wszelkie zasady i kanony Kościoła prawosławnego. Górne części ścian wypełniał cykl najważniejszych fragmentów z życia Chrystusa i Maryi Panny. Cały cykl rozpoczynało: Zwiastowanie Narodzenie Chrystusa, Chrzest Chrystusa, Ofiarowanie Chrystusa w świątyni Wskrzeszenie Łazarza, Chrystus ukazujący się niewiastom, Rozmowa Chrystusa z Samarytanką, Wjazd Chrystusa do Jerozolimy, Zmartwychwstanie Wniebowstąpienie Chrystusa, Zesłanie Ducha Świętego, Przemienienie Pańskie. W niższych rzędach umieszczono świętych ojców, pustelników na kolumnach zaś świętych rycerzy i męczenników. Taki cykl przedstawień był charakterystyczny dla tradycyjnego malarstwa serbskiego i ruskiego Rozwój malarstwa ruskiego opierał się głównie na bizantyjskich wzorcach i dlatego większość ruskich, serbskich i bułgarskich malarzy uczyła się pod kierunkiem greckich mistrzów sztuki ikonograficznej. Wielu z nich od początku XVI wieku spotykamy na ziemiach ruskich Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zapewne jednym z nich był Nektariusz — twórca fresków i ikonostasu cerkwi Zwiastowania NMP w Supraślu. Od połowy XVI wieku monaster supraski stał się głównym prawosławnym ośrodkiem zakonnym w Wielkim Księstwie Litewskim Otwartość klasztoru na nowe trendy religijne i filozoficzne nie osłabiła jego pozycji w Kościele prawosławnym2". Nadal utrzymywał on bliskie kontakty z tradycyjnymi ośrodkami prawosławnymi w kraju i zagranicą. Z monasterem supraskim powiązani byli wybitni działacze religijni z Państwa Moskie wskiego, Bułgarii, Serbii i Bizancjum. Byli wśród nich O. Artemiusz, ks Andrzej Kurbski, Maciej Czechowicz, Izajasz Kamienczanin, Ostafi Woł- Mnisi suprascy posiadali m.in. druki Franciszka Skaryny; (Psałterz praski — 1517 r Apostoł wileński - 1525 r.). J. Łabyncew, Izdannija Franciszka Skaryny i drugich slowian-shch pierwopieczatnikow w bibliotiekie supraskogo monastyra, w: Bietoruskij proswietitiel Francisk Skoryna, Moskwa 1978. "wiennei -412- -413- ----- Antoni Mironowicz łowicz, Maciej Stryjkowski27 i patriarcha serbski i bułgarski Gabriel28. Do ławry supraskiej przybył w 1589 roku powracający z Moskwy patriarcha carogrodzki Jeremiasz29. Zreformował on zgromadzenie zakonne i uczynił z niego główną ostoję Cerkwi prawosławnej w zachodniej części Wielkiego Księstwa Litewskiego. Pozycja klasztoru wpłynęła na jego wybór prze/, wielu dygnitarzy duchownych i świeckich jako miejsca swego wiecznego spoczynku. W krypcie cerkwi Zwiastowania NMP pochowano m.in. wojewodę smoleńskiego, Bazylego Tyszkiewicza, ks. Katarzynę Chodkiewi-czową i archimandrytę słuckiego Nikandera30. Monaster, dzięki kontaktom międzynarodowym, zyskał wówczas miano ośrodka kulturalno-religijnego o ogólnosłowiańskim znaczeniu. W dziejach dawnej Rzeczpospolitej monaster superski stanowił doskonały przykład ruskiego oddziaływania kulturowego na ziemie polskie. Bogata spuścizna duchowna monasteru su-praskiego wskazuje na potrzebę dalszych badań nad powiązaniami kulturowymi tego ośrodka z innymi krajami słowiańskimi. 27 Z wymienionych osób na szczególną uwagę zasługuje O. Artemiusz. Był on uczniem Maksyma Greka. Posądzony w Moskwie o kwestionowanie kultu ikon, zmuszony by} do ucieczki na Litwę, gdzie stal się obrońcą ortodoksji prawosławnej i przeciwnikiem reformacji. Artemiusz uważał, że głównym źródłem herezji jest niewiedza, a jedynym skutecznym środkiem jej zwalczania jest upowszechnianie w społeczeństwie Pisma Świętego. W ten sposób mimowolnie mnich moskiewski stał się rzecznikiem zakładania oficyn wydawniczych. Pisma O. Artemiusza poruszyły szerokie kręgi społeczności prawosławnej i stały się impulsem do rozwoju pism polemicznych. Fragmenty posłań Artemiusza znalazły się w pismach polemicznych mnichów supraskich, m.in. w dziele archidiakona Eustachego, Spisanie protiw Lutrów. P. Zankow, Stariec Artemij, pisatiel XVI wieka, „Żurnał Ministerstwa Narodnogo Proswie szczenija", Moskwa 1887, t. CCLIV, s. 47 - 64. O pobycie Macieja Stryjkowskiego w Supraślu por. A. Mironowicz, Latopisy supraskie jako jedno ze źródeł „Kroniki polskie..." Macieja Stryjkowskiego, w: Studia polsko-litewsko-białoruskie, red. J. Tomaszewski, E. Smuikown i H. Majecki, Warszawa 1988, s. 23 - 32. 28 ASD, t. IX, s. 82-83. 29 ASD, t. IX, s. 88. 30 ASD, t. IX, s. 65, 73 - 74. PISARSTWO BISKUPA PIOTRA MOHYŁY, ZAŁOŻYCIELA AKADEMII KIJOWSKIEJ Ks. Józef Krasiński Piotr Monyła' va- w 1596 roku, był synem hospodara wołosko-moł-dawskieg°> Szymona. Wychowywał się na dworach magnatów polskich, kształcił się w Akademii Zamojskiej. W 1627 roku został archi-mandryW Ławry Pieczerskiej. Pragnął odnowić Kościół prawosławny, sprzyjał myśli unijnej. W 1633 roku został metropolitą kijowskim. Drukarnię w Ławrze Pieczerskiej Mohyła przekształcił w potężny ośrodek wydawniczy- Z utworzonej przez siebie szkoły w Ławrze uczynił wyższą placówkę uczelnianą: Collegium Kijoviense, która potem przekształciła się w sły°n3 Akademię Kijowską. Był znakomitym pasterzem metropolii kijowskiej i wielkim mężem stanu w Rzeczypospolitej. Zmarł 6 stycznia 1647 roku- Piotr Mohyła był płodnym pisarzem. Najważniejsze jego dzieło to Or-thodoxa Confessio fidei (zwana Wielkim Katechizmem Mohyły), która stała się księga symboliczną całego prawosławia i została przetłumaczona na wiele języków. Charakter polemiczny miało dzieło Lithos abo kamień z procy prawdy Cerkwie świętej, stanowiące apologię świata prawosławnego. Wzorując si? na rytuale papieża Pawła V, wydał Mohyła wielki prawosławny Euchologion czyli Trebnik, liczący 1600 stronic. Dziełem liczącym ponad 300 stron były Opowieści o niezwyczajnych wydarzeniach z życia Cerkwi prawosławnej. Archimandryta publikował także drobniejsze utwory. Uprawić przede wszystkim teologię praktyczną: pastoralną, liturgiczną i katechetyczną. Dzięki pisarstwu Mohyły Kijów stał się intelektualnym centrum świata prawosławnego, zwłaszcza narodów ruskich. Aby podnieść poziom oświaty na Rusi prawosławnej, pragnął powołać w Kijowie uczelnię na wzór aka- -415- Ks. Józef Krasiński Pisarstwo biskupa Piotra Mohyły demii krakowskiej, wileńskiej czy zamojskiej. Dla dokonania tego dzieła | uzyskał zezwolenie patriarchy Konstantynopola. Status kolegium zatwierdził król Władysław IV (nie przyznając mu tytułu akademii). Przygotowując profil i program swojej uczelni, Mohyła naśladował organizację i doktrynę uczelnianą Zachodu. Była to swoista replika modelu jezuickiego. Kurs nauk obejmował pięć lat. Składały się nań przede wszystkim artes liberales, humaniora, nauka języków, retoryka, także filozofia i teologia. Dominował w tej ruskiej uczelni język łaciński i polski. Poziom szkoły kijowskiej wysoko ocenił car Piotr Wielki. Wychowankom tej uczelni powierzał liczne biskupstwa i szkoły. Uczelnia kijowska wydała wielu wybitnych ludzi zasłużonych dla Kościoła prawosławnego i kultury na Rusi polskiej i moskiewskiej. Byli wśród nich: Sylwester Kossow, wykładowca w kolegium kijowskim, późniejszy biskup orszańsko-mohylewski, a po śmierci Mohyły jego następca na stolicy kijowskiej. Kossow opublikował słynny Pateryk Kijowsko-Pieczerski, który zalicza się do grupy takich skarbów literatury staroruskiej, jak Słowo 0 wyprawie Igora i Latopis ruski. Uczniem Mohyły był Epifani Sławinie-cki, jeden z najuczeńszych ludzi na Rusi XVII wieku, który opowiadał się wyraźnie za teorią Kopernika. Inni absolwenci Akademii to Łazarz Bara-nowicz, kaznodzieja i poeta; Symeon Połocki, kaznodzieja cara Aleksego, prorok Moskwy; Stefan Jaworski z tytułem poeta laureatus; Teofan Pro-kopowicz, doradca Piotra Wielkiego, ojciec epoki oświecenia rosyjskiego 1 inni. Pisarstwo Piotra Mohyły i Akademii Kijowskiej było wierne ortodoksji prawosławnej, a równocześnie otwarte na kulturę, literaturę, przede wszystkim teologiczną, Polski i całego Zachodu. Stanowiło swoisty pomost kulturowy między Zachodem a Wschodem chrześcijańskim. Na podręczniki Kolegium Kijowskiego składały się teksty Erazma z Rotterdamu, Stanisława Orzechowskiego, Piotra Skargi, utwory Macieja Sarbiewskiego i Jana Kochanowskiego. Badacze wykazali liczne wpływy teologów zachodnich na pisarstwo Piotra Mohyły i treść wykładów w Akademii Kijowskiej. Trzeba tu wymienić dzieła św. Augustyna, Tomasza z Akwinu, Roberta Bellarmina, Piotra Soto, a przede wszystkim wiele razy wydawany na Zachodzie katechizm Piotra Kanizjusza pt. Summa doctrinae christianae. Dzieła Kanizjusza i Bellarmina były odpowiedzią na wyzwania świata reformacji, na nowinki protestanckie, które stanowiły zagrożenie zarówno dla Kościoła rzymskokatolickiego, jak i Kościołów wschodnich. Jednakże pisarstwo Mohyły i jego wychowanków, podlegając wpływom doktrynalnym łacińskim, nie przestało być literaturą doskonale prawosławną, o pełnym kolorycie bizantyjsko-ruskim. Eklezjologia Piotra Mohyły korzystająca z literatury zachodniej zawiera oryginalną koncepcję unii prawosławnego Wschodu z Rzymem i poddaje spokojnej krytyce konfliktogenną Unię Brzeską. Była to szczęśliwa wobec niej alternatywa. W dzisiejszym języku ekumenicznym można ją nazwać modelem „Kościołów siostrzanych". Śmierć Piotra Mohyły i wybuch wojen kozackich przekreślił ostatecznie szansę na realizację tego modelu zjednoczenia. Piotr Mohyła był wielkim człowiekiem dialogu, jednym z najwybitniejszych hierarchów prawosławnych XVII wieku. Historycy ukraińscy podkreślają, że Akademia i pisarstwo Mohyły stworzyły alternatywę dla po-lonizacji, opóźniły proces rusyfikacji, czyli zbudowały fundamenty dla tożsamości narodu ukraińskiego. (Całość obszernego studium o pisarstwie Biskupa Piotra Mohyły ukazała się na łamach VI tomu Studiów Sandomierskich w 1999, s. 213-234). -416- o W 5 Najprawdopodobniej — wynika to z następnego listu do Potockiej — Krasińskiego wzburzyło oznaczenie jego listów do Montalemberta i Lamartine'a datą (20 kwietnia) i, zwłaszcza, miejscem (Poznań), co z góry — wedle poety — wskazywało na mistyfikację i mogło nasuwać podejrzenie, iż autorem jest ktoś z zaboru rosyjskiego, a tu kandydatura Krasińskiego narzucała się w sposób naturalny. Nie można wykluczyć tezy, iż obawa o zdeszy-frowanie autorstwa powstrzymała Krasińskiego przed podejiirowaniem dalszych prób wpływania na politykę francuską za pośrednictwem publicznie ujawnianych memoriałów i artykułów. Po kilku latach poeta powróci na „francuski" szlak dyplomacji poufnej, gdy w czasie wojny krymskiej przygotuje kolejny memoriał polityczny, tym razem przeznaczony dla cesarza Napoleona III16. i Nastawienie poety do Ludwika Napoleona, najpierw prezydenta a potem cesarza, trudno nazwać jednoznacznym, podlegało ono mocnym wahaniom. Pojawienie się Napoleona w centrum francuskiej sceny politycznej w roku 1848 Krasiński przyjął chłodno, bez entuzjazmu. O początku sprawowania przez niego urzędu prezydenta tak pisał 25 grudnia 1848 roku do Augusta Cieszkowskiego: .; Ludwik Napoleon cichaczem, jak złodziej wkradł się, nie wszedł na stolicę. >:< Lecz nie jego wina, uprosili go wszyscy. Wiedziano albowiem, że tajne t towarzystwa pracują ogromnie. [•¦¦] On chwilę się wahał, potem przystał; ,:i ale pełen jest ambicji, on i jego stryjeczni. Syn Hieronima do Londynu na , posła, Walewski do Turynu, sam Ludwik już sobie cugi i konie sprowadza ¦i z Anglii i długi zaczyna robić — pięknie! Ducha Napoleonowego dużo | w tym wszystkim! O, mój Auguście! co my jeszcze zawodów ciężkich i doznamy na świecie, nim pokładniem się do trumny!1? ' 15 Tegoż, Listy do Delfiny..., op. cit., t. 3, s. 360. 16 W międzyczasie — w roku 1848 — P°eta napisał jeszcze jeden memoriał polityczny, adresowany do papieża Piusa IX (zob. Pisma..., Kraków 1912, t. 7, s. 239 - 269, 491 - 520), w którym powtórzył najbardziej charakterystyczne dla niego elementy obrazu Rosji. Szersze omówienie tego materiału wykracza poza ramy tematyczne niniejszego szkicu. 17 Tegoż, Listy do Augusta Cieszkowskiego, Edwarda Jaroszyńskiego, Bronisława Tren-towskiego, oprać, i wstęp Z. Sudolski, Warszawa 1988, t. 1,'s. 421. -429- Jerzy Fiećko Ale już od połowy następnego roku jego nastawienie do francuskiego prezydenta zmienia się zasadniczo. „Mam Lud[wika] Napol[eona] za nader dzielnego człowieka i to się pokaże później oczom Twoim. Wojną by raczej mógł dojść do cesarstwa, niż polityką za którą idzie. On czuje, że przede wszystkim musi Francję od Francji samej ocalić"18 (z listu do Cie-szkowskiego, pisanego 9 lipca 1849 roku). Bezwarunkowo poparł poeta zamach stanu dokonany przez Napoleona w grudniu 1851 roku, dostrzegł w nim zapowiedź zasadniczych zmian w świecie europejskiej polityki, zmian, które mogły przynieść sprawie polskiej niemałe korzyści. Nie wątpił, iż francuski przywódca jest mężem stanu, choć nie na miarę Cezara, takich bowiem osobistości jak rzymski imperator współczesna cywilizacja wydać już nie będzie mogła: dufam w gwiazdę Napoleońską — pisał 9 grudnia 1851 roku do Stanisława Małachowskiego — Jakżesz on ich zaszachmatował, jakżesz wszystkie do kupy zbił stronnictwa i do jednego wpakował więzienia! Podoba mi się ta bezstronność w zamknięciu gęby prawym i lewym krzykaczom, przypomina mi to tragedię Fiesko Szyllera: od trzech lat rozpoczęta, doskonale przeprowadzona i świetnie rozwiązana konspiracja zwycięstwem nagłym, tak nagłym, że jednej kropli krwi nie kosztuje. Czuję pewną artystycznośe w całym rozwoju tego tak rzeczywistego dramatu! Bohatyrem nie jest, zgadzam się — oceniał w liście do Cieszkowskiego z 22 grudnia 1851 roku — ale jest najpierwszym wieku konspiratorem, konspiratorem z góry, najprzebieglejszym, najspokojniejszym i najśmielszym — a tego potrzeba społeczeństwu rozszarpanemu ciągłymi konspiracjami z dołu. [...] Bądź pewien, że niedługo rykną przeważne wydarzenia — Ludfwik] Napfoleon] z tych ludzi, co jak punkt sobie oparcia wynajdą, to lewarem woli świat podnoszą19. Kiedy jednak 22 stycznia 1852 roku prezydent podpisał akt konfiskaty majątku Orleanów, poeta uznał, iż to nie duch, ale raczej „trup galwani zowany Napoleona", że jest on wielką niewiadomą, że może wszystko zbawić, ale i wszystko zgubić. Wątpliwości tej nie umiał rozstrzygnął. przez kilka następnych miesięcy. „Teraz co będzie dalej? kto wie? Bóg Obraz Rosji we „francuskich" memoriałach politycznych 18 Tamże, t. 1, s. 513. 19 Tegoż, Listy do Stanisława Małachowskiego, wstęp i oprać. Z. Sudolski, Warszawa 1979, s. 298. -430- jeden wie! Jesh ten człowiek pójdzie drogą posłannictwa swego, jeśli ukocha dobro i P1ękrxo za Francją, to zbawi i Francję, i świat. Jeśli nie, to pójdzie w proch r pył, a po nim nastanie obrzydliwość spustoszenia„20 zaeeadUkraCJę TT POCta PfZyJął ŻyCZliWiC' Ch°Ć Pos<™ej wcześniej zagadki - jaką drogą w polityce międzynarodowej pójdzie Napoleon III - me „miał rozwikłać. „A cóż? czy to kretyn i błazen ten człowiek To sfinks, co pożre każdego, który go nie zrozumie'™ Z wojną kiymską poeta, podobnie jak i obóz Czartoryskiego, wiązał wielkie naazieje, był przekonany, źe Napoleon ffl ^^ ^J zlak swojej właściwej misji, że oto nadchodzi wielka godzina dla Polski 2u mTt f POlra m'napISany naJPrawd°P°dobniej w paździe. mku 1854 roku, stanowił świadectwo tychże nadziei, zarazem _ podobnie jak w przypadku pisma adresowanego do Guizota - wpisywał się STamberT ' "^ ***°™°»* « -fa państwa ^ez obó! Memoriał jest świadectwem wiary Krasińskiego w to, iż cesarz Francuzów ponad chłodną kalkulację i doraźną taktykę postawi moralne idee oraz (może przede wszystkim) wizję nowego porządku politycznego w Europie. Traktat autora Irydiona zarys takiego właśnie porządku - zdaniem Krasińskiego: jedynego, który mógł zagwarantować także kontynentalne przywództwo Francji - proponował. Poeta dążył do wykazania! iż ty*o osłabienie Prus oraz ostateczna likwidacja zagrożenia rosyjskiego uchronić może Europę przed anarchią i zniszczeniem. Chciał narzucie cesarzow przekonanie, iz beZ niepodległej Polski nie będzie bezpiecznej Francji O ^^ ChętniC ^ ty dM ^ d° Wi W memoriale najwięcej uwagi Krasiński poświęcił Rosji, zarazem znając wrogie nastawienie Napoleona III do ruchów i postaw rewolucyjnych mocno odwołał »e do tej sfery jego wyobraźni politycznej, świaow' osłaM „azjatycki wątek tyczący rodowodu Rosji, wyeksponował natomiast teorię - przed laty dobitnie wypowiedzianą przez de Custine'a _ mówiącą o animowaniu i wykorzystywaniu przez samodzierżawne państwo 2° Tegoż, Listy do A. Cieszkowskiego..., op. cit, t. 1, s 650 Tamże, t. 1, s. 659. 22 ^tsr^r^?t kwest: priej w trakcie ^ Plsał l„. -.:• ^e/d sssfw^rssrm związanych -431- Jerzy Fiećko ruchów rewolucyjnych w Europie jako swoistego przygotowania do nie- j odległej w czasie antycywilizacyjnej inwazji. Poglądy de Custine'a, z pewnością cesarzowi dobrze znane, także sche-', mat argumentacji wpisany w Rosję w roku 1839, stanowiły fundament i zarazem punkt wyjścia dla koncepcji Krasińskiego. Niektóre partie jego memoriału traktować można wręcz jako rodzaj kryptocytatu. Poeta bez wahania rosyjskie samowładztwo opisał jako system rewolucyjny, czyli taki, który musi dążyć do niszczenia trwałych systemów wartości, ale i historycznie zakorzenionych państw i narodów. Od tej myśli rozpoczął swój wywód: Rosja jest wytworem i zbiorem pierwiastków najbardziej złowrogich i najbardziej rozkładowych, jakie są w historii. Zepsucie, wyrafinowanie ostatnich czasów Bizancjum przeszło w jej Kościół i w jej dyplomację. Srogość nieubłagana a zimna chanów mongolskich stała się sprężyną jej admini-1 stracji. [...] Rosja jest wielkim komunizmem, rządzonym przez władzę zarazem wojskową i teokratyczną; ta władza zaś, równa terrorowi z roku 1793 w okropności, jest od niego nierównie wyższą w swojej organizacji i w swojej zdolności trwania. Danton, Marat, Robespierre to figury blade, j jeżeli się je postawi obok rewolucjonistów takich, jak Iwan Groźny, jak Piotr Wielki, jak Mikołaj I. Sami tylko cesarzowie rzymscy, władcy mot-łochu, stojącego na granicy socjalizmu, mogliby godnie znieść to porów- j Krasiński powtórzył — podobnie jak w memoriale do Guizota, tyle że dobitniej — myśl de Custine'a, iż istnieje pełne porozumienie pomiędzy carem i narodem rosyjskim co do nadrzędnego celu ich wspólnego państwa i że cel ten mając na względzie, naród świadomie godzi się na wewnętrzną niewolę. Celem tym jest całkowity podbój kontynentu i narzucenie wszystkim narodom niewolniczego systemu. Trzeba tu przywołać jeszcze jeden cytat, który skądinąd stanowi prawie dosłowne powtórzenie kluczowej myśli de Custine'a: Rosjanie to istoty najnieszczęśliwsze na świecie, a przez to i najprzewrot-niejsze; bo nadmiar nieszczęścia podnosi tylko wielkie dusze, ale ogół ludzi zawsze w końcu ogłupia. Rosjanie to są potępieńcy tego świata i jak po- 23 Z. Krasiński, Memoriał do Napoleona III, tłum. S. Tarnowski, w: Pisma..., t. 1, s. 553. -432- Obraz Rosji we „francuskich" memoriałach politycznych tępiency mają tylko jedną pociechę, swoją pychę. W skrytości serca oni sobie przyznają swoją głęboką degradację; ale nie mają ani dość rozumu, ani dosc godności ludzkiej, żeby jej położyć koniec. Wolą ją wynosić do rzędu jakiegoś ideału niewolnictwa, a roszczą sobie i marzą, że prędzej czy później cały świat będzie poddany tej niewoli tak, jak oni. Stąd ten u nich namiętny popęd podbojów; on jeden pozwala im zapomnieć o własnych mękach, bo im daje nadzieję ucisku i cierpienia drugich. Idea monarchii uniwersalnej to jest milczący pakt zawarty między rządem a poddanymi; za tę cenę dana jest pierwszemu moc złamania wszelkiego oporu ; w drug,ch. To jest prawdziwa zasada konserwatywna tego strasznego stanu rzeczy; to jest tajemnica i dusza tego cesarstwa. Niech się nikt nie spo-< dziewa, że wyrzeknie się jej kiedy czy ten rząd, czy ten lud; nie wyrzekną .1 się, bo to jest razem i forma ich bytu, i racja ich bytU24. „I ' Krasiński żywił przeświadczenie, iż Rosja odmienić swego przeznaczenia me może, me widział w niej stronników nowoczesnej cywilizacji, którzy mogliby zawrócić ją z fatalnego kursu. Uważał zatem, iż nie tylko powinność moralna, ale i rachunek pragmatyczny nakazują zniszczyć to zagrożenie od zewnątrz, odepchnąć je od Europy na zawsze. Z Ros/ą nie sposób zawrzeć wiarygodnych paktów, ponieważ ona nigdy nie będzie ^rVięt TT'a jedynie swoim uniwersalnym celem i p™- czemem. Poeta sądził, iż w roku 1854 nadszedł właściwy moment na to, by problem rosyjski rozwiązać w wymiarze nie taktycznym, ale strategicznym, ostatecznym. Wszystko zależy od tego, jaki cel i kierunek wojnie końskiej nada Napoleon III, który dzierży w tym momencie klucze do przyszłości Europy. Krasiński proponował cesarzowi rolę wielkiego sana-tora i obrońcy europejskiej cywilizacji. „Istotnie, jedno, co może odrodzić nF™J' l° °P™*"™ karty Europy, a przez nie odrodzenie świata" -pisał do Napoleona III. Jeśli trwająca właśnie wojna ograniczy się jedynie do wymiaru lokalnego i taktycznego, bez względu na wynik przyszłych układów faktycznym Zno /r T T P°Wiada KraSlński' °patmJąC sad ten Profetyczną prognozą dalszych wydarzeń na kontynencie. Imperator zburzy ład konty nentalny, z jednej strony wspierając antynapoleońskie środowiska legity- SI: \ TSCJ WSZCfC mChy radyk3lne' ktÓrych robieniem dla Krasińskiego był Mazzim. Po serii kataklizmów rewolucyjnych europejscy kon- 24 Tamże, t. 7, s. 553 - 554. -433- Jerzy Fiećko serwatyści „uwiedzeni w złudzeniu, że rząd rosyjski wyobraża porządek, wezmą go jak oswobodziciela", wtedy też — pisze Krasiński — wszyscy socjaliści uznają w nim swego władcę i „powitają go imieniem najwyższego imperatora". Ale wtedy imperator zadrwi ze wszystkich i Europie narzuci własny, despotyczny porządek. Taki może być koniec cywilizacji, zatem nie wystarczy czasowe osłabienie Rosji. Podobnie jak w memoriale do Guizota Krasiński dążył do narzucenia adresatowi przeświadczenia, iż bez niepodległej Polski (choć tym razem wolał nie określać jej przyszłego systemu) nie będzie równowagi w Europie i że bezpieczeństwo Francji będzie ustawicznie zagrożone. Trzeba stworzyć nowy ład publiczny w Europie, którego fundamentem byłaby etyka chrześcijańska w sferze wartości oraz trwały sojusz francusko-polski w planie politycznym. Trzeba zespolić wolnościowe misje Francji i Polski. Tu raz jeszcze Krasiński odwołał się do mitu Polski jako przedmurza, mitu dostosowanego do XIX-wiecznych realiów politycznych. Polska była naprawdę dziełem mądrości boskiej i boskiego przewidywania, postawionym przez Opatrzność pomiędzy ludźmi różnego pochodzenia i różnych popędów, Turkami, Moskalami i Niemcami na to, by trzymała na wodzy pierwszych w ich zamachach na chrześcijaństwo, drugich w ich zamachach na cywilizację, trzecich w ich zamiarach nieprzyjacielskich względem plemienia słowiańskiego25. Istota przyszłości Europy nie leży w Petersburgu, w Moskwie czy na Krymie, zależy ona od wolności Warszawy, Wilna i Kijowa, powiada Krasiński. Odkąd wymazano Polskę z mapy kontynentu, „nie było już nigdy porządku, nie było stanu rzeczy prawdziwie stałego w Europie". Nie da się zmniejszyć przewagi Rosji bez odbudowania Polski i wprowadzenia jej w centrum nowego ładu. „Bez Polski więc nie ma pokoju dla Europy i — dodajmy — nie ma w przyszłości możliwej wielkości dla Francji". Francja może stać się arbitrem Europy, ale potrzebuje państwa, które zrównoważy „dążności rządów niemieckich" i pomoże postawić tamę agresji Moskwy. Tylko Polska może spełnić tę rolę. Jak wiadomo, w trakcie obrad paryskich w roku 1856, zamykających wojnę krymską, Napoleon III próbował wprowadzić kwestię polską, ale sprzeciwiła się temu Anglia. W traktacie żadnych zapisów poświęconych 25 Tamże, t. 7, s. 559. -434- Obraz Rosji we „francuskich" memoriałach politycznych — tej sprawie nie było. Czy cesarz przeczytał memoriał Krasińskiego i jakie tenże uczynił na nim wrażenie — nie wiadomo. W następnych latach cesarz udzielił Krasińskiemu dwu poufnych audiencji. W trakcie pierwszej z nich — miała ona miejsce 4 kwietnia 1857 roku — francuski władca miał wprost powiedzieć, iż w obecnej chwili konflikt zbrojny z Rosją jest nierealny, co najwyżej można na drodze dyplomatycznej zabiegać o jakąś formę poszerzonej autonomii dla Królestwa Polskiego, rządzonego „osobno przez członka rodziny cesarskiej moskiewskiej". Krasiński w dyplomatyczny sposób odpowiedział, iż taki właśnie plan jest nierealny, ponieważ oba narody dzieli wszystko, dla Rosji „istotnym interesem jest śmierć Polski"26. Drugiego posłuchania Napoleon III udzielił 20 lipca 1858 roku. Poeta miał wówczas proponować, ażeby Francja na swoim sztandarze wypisała hasło obrony „uciemiężonych narodowości", by podjęła ideę „wojny sprawiedliwej", gdyż jest to także sposób na zapobieżenie rewolucji społecznej w samej Francji. Krasiński podkreślił, iż nie żywi żadnych złudzeń co do intencji Aleksandra II. Napoleon słuchał i powtarzał, że „wszystko jest trudnem"27. Polski poeta opuszczał komnaty pałacu w Plombieres bez złudzeń co do kwestii, kto dla Francji — Rosja czy Polska — jest partnerem prawdziwie ważnym. 26 Zob. Z. Krasiński, Pierwsze posłuchanie u Napoleona III, w: Pisma..., t. 7, s. 377 - 386. 27Zob. Tegoż, Drugie posłuchanie u Napoleona III, w: Pisma..., t. 7, s. 397 — 411. ROSJA LITERACKA W PRACACH WACŁAWA LEDNICKIEGO Czesław Andruszko Wacław Lednicki, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach 1928 - 1939, a od roku 1940 uczelni amerykańskich w Cambridge i Berkeley, należał do pierwszego pokolenia rusycystów polskich, którym przyszło żyć i działać w warunkach odzyskanej niepodległości. Po zwycięstwie nad Rosją bolszewicką w roku 1920 zmalało ogólne zainteresowanie kulturą tego kraju, większą natomiast uwagę, szczególnie w kręgach decydenckich, zwracano na jego aktualną sytuację społeczno-ekonomiczną, albowiem od kierunku i tempa tego rozwoju zależał w stopniu bezpośrednim dalszy byt Polski niepodległej. Nieprzypadkowo jedną z pierwszych inicjatyw rządu polskiego było powołanie do życia w Wilnie Instytutu Naukowo-Badawczego Europy Wschodniej, który w oparciu o pozyskiwane z różnych źródeł dane opracowywał kompleksowe prognozy gospodarcze. Tworzyło to odmienny klimat i zupełnie nową jakość będącą dla znawców literatury rosyjskiej niełatwym wyzwaniem, któremu tym trudniej było sprostać, im bardziej uważano ją za obiekt równie znaczących, a przy tym fascynujących badań naukowych. W pełni zdawał sobie sprawę z tego Wacław Lednicki zawdzięczający swe fascynacje Rosją ojcu, znanemu adwokatowi i działaczowi politycznemu, kiedy w wydanym w 1935 roku zbiorze swych najważniejszych prac, zatytułowanym Przyjaciele Moskale, pisał: „W lepszem bodaj byliśmy pół wieku temu położeniu niż dziś, jeśli chodzi o udział, jaki nauka polska brała wówczas w dziedzinie rusycystyki. Mieliśmy przecie z końcem XIX stulecia i z początkiem XX aż kilkanaście uczonych, krytyków literackich i publicystów, którzy przynajmniej część swych naukowo-badawczych wysiłków, uwagi i ciekawości poświęcali Rosji i jej kulturze"1. ' W. Lednicki, Przyjaciele Moskale, Kraków 1935, s. 3. -437- Czesław Andruszko Wyzwanie swych czasów odczytał Lednicki jako szukanie związków — w znacznie szerszym niż dotychczas kontekście europejskim — pomiędzy wielką rosyjską tradycją literacką a coraz bardziej oddalającą się od niej i w zasadzie jej przeciwstawną kulturą polską. Z pola jego zainteresowań badawczych świadomie usunięty został Dostojewski, ze względu właśnie na jego antypolskość czy, jak nazywał, „biesowatość", pomimo tego iż fenomen twórczy autora Biesów zaczynał wpisywać się w kontekst kultury europejskiej; dodajmy, gwoli ścisłości, za pośrednictwem i przy znaczącym udziale znakomitej rozprawy Michaiła Bachtina Problemy poetyki Dostojewskiego opublikowanej w 1929 roku. Polski badacz z największą uwagą i troskliwością odnotowuje wszelkie ślady polskości i europejskości literatury rosyjskiej, stąd też szczególnie często powraca w swych pracach do takich wybitnych jej przedstawicieli, jak Boratynski i Gribo-jedow — ze względu na ich polskie powinowactwa — a zwłaszcza Puszkin i Tołstoj. Wielkość ich dorobku twórczego na skalę europejską jest dla niego jedyną i zarazem wyjątkową miarą europejskości tej literatury, której największa tradycja, jak twierdzi, zawiera się w tym, iż nie uczestniczyła ona w ogólnoeuropejskim procesie kulturowym zapoczątkowanym przez renesans. Najwięcej uwagi Lednicki poświęca Puszkinowi, wychodząc daleko poza kontekst jego przyjacielskich związków z Mickiewiczem, gdyż jest on dla niego przede wszystkim świadectwem przezwyciężenia wewnętrznego rozdarcia kultury rosyjskiej i „jedynym objawieniem ducha renesansu w Rosji"2. Teza o europejskości Puszkina nie budziła już wtedy, i nie budzi zresztą nadal, większych zastrzeżeń, gdyż, istotnie, świadomość poetycka Puszkina kształtowała się w dużym stopniu pod wpływem literatury francuskiej i angielskiej; także z pozycji europejskiego humanizmu piętnował rosyjski absolutyzm, odwołując się przy tym do uniwersalnych ateńskich wzorców demokracji. Budzi natomiast zasadniczy sprzeciw idący w ślad za tym wniosek badawczy, iż „iście renesansowa afirmacja życia, oto najbardziej charakterystyczna cecha postaci Puszkina"3. Było to podejście z gruntu aliterackie, oparte przede wszystkim na faktach biograficznych, co pociągało za sobą charakterystyczne „oddramatyzowanie" poszukiwań ideowych i artystycznych tego najwybitniejszego przedstawiciela romantyzmu rosyjskiego, który sam w sobie zresztą spójny nigdy nie był. Wraz z epoką 2 Tegoż, Aleksander Puszkin. Studia, Kraków 1926, s. 4. 3 Tamże, s. 5. -438- Rosja literacka w pracach Wacława Lednickiego literacką twórczość Puszkina przeszła kilka znamiennych i głębokich przełomów, dobitnie świadcząc o jej heterogeniczności. To co polskiemu badaczowi wydawało się „afirmacja życia" i zwycięstwem konstruktywnego pierwiastka apollińskiego w literaturze rosyjskiej, było w istocie przejawem nie ducha renesansu, a neoklasycyzmu rozumianego jako klasycyzm ponadczasowy, apolliński, któremu hołdował poeta za młodu. Bardzo wcześnie, już od połowy lat dwudziestych, w jego liryce zaczynają przebijać refleksje nad bezsensownością życia, śmiercią i przemijaniem („Anczar", „O daremne! O zwodnicze! Życie, na co ci mi dano", „O Boże, nie daj mi zwariować"), nie mówiąc już o wcześniejszych poematach południowych, gdzie uwypuklony został cały tragizm życia jednostki. Puszkin nigdy nie był jednolity do takiego stopnia, jak pragnie tego polski badacz. Bardziej przekonujący punkt widzenia prezentował już za jego czasów pisarz rosyjski polskiego pochodzenia, Wikientij Wieriesajew (właśc. Smidowicz), który jako jeden z nielicznych dostrzegał, że Puszkin był w życiu cynikiem i awanturnikiem, w sztuce zaś wyrafinowanym estetą, i że te dwie strony jego osobowości pozostawały do końca drogi życiowej w rażącej sprzeczności ze sobą4. Błędnej tezie badawczej towarzyszy równie błędna analogia historyczna. Za jedyny godny naśladowania wzór europeizacji Rosji uważa Lednicki reformy Piotra Wielkiego, aby móc jeszcze mocniej podkreślić, że „Puszkin to uduchowienie tej reformy i zarazem jej największa realizacja"5. W takim ujęciu jeden z najbardziej kontrowersyjnych władców Rosji staje się równie wielką i samotną postacią w kulturze rosyjskiej co Puszkin i ma dla niej równie wyjątkową wartość konstruktywną. Za punkt wyjścia do snucia owych rozważań, rozmijających się z historyczną prawdą o epoce Piotra Wielkiego, służy Lednickiemu poemat Połtawa z roku 1829, gdzie poeta gloryfikuje młodego i zwycięskiego cara, głosząc przy tej okazji chwałę oręża rosyjskiego. Badacz zdaje się nie dostrzegać — być może całkiem świadomie — że tym utworem artystycznym, jak każdym innym, rządzą dwie racje — racja bohatera i racja autora i że nie zawsze się one pokrywają. Niestety, ten uproszczony, zredukowany do jednego tylko wymiaru, model badawczy przenosi mechanicznie na poemat Jeździec miedziany, całkowicie ignorując już fakt, że na przestrzeni pięciu lat dzielących poetę od Poltawy romantyczny historyzm Puszkina 4 Zob. o tym: W. Wieriesajew, W dwóch pianach „Krasnaja now" 1929, nr 2, s. 200 - 221. 5 W. Lednicki, Aleksander Puszkin. Studia, op. cit., s. 5. -439- Czesław Andruszko uległ daleko idącej przemianie podkreślającej w większym niż dotychczas stopniu tragiczny wymiar władzy nadludzkiej i nadosobowej. „Mimo nastrój tragiczny całego poematu — stara się przekonać czytelnika Lednicki — Jeździec miedziany jest poematem triumfującego imperializmu i jest uznaniem słuszności reformy Piotra Wielkiego, jest wspaniałym hymnem na jego cześć"6. Zepchnięte na daleki plan zostało uniwersalne artystyczne przesłanie utworu, w którym przeświadczenie o nieodwracalnym porządku świata łączy się z nieuchronnym buntem jednostki przeciwko jego fatalizmowi. Nic zatem dziwnego, że postawa Lednickiego wzbudziła protesty rodzimej krytyki dostrzegającej w najważniejszym utworze historiozoficznym Puszkina wyraz sympatii dla powstania dekabrystów oraz wielkiej polemiki z Dziadami Mickiewicza na temat roli i miejsca Petersburga w kulturze Rosji. Profesor Julian Krzyżanowski postawił Lednickiemu zarzut, z którym ten bezskutecznie próbował polemizować, iż jego uwadze całkowicie uszedł „diaboliczny charakter Puszkinowskiego Petersburga" — w dużej mierze za sprawą Mickiewicza. Inny wybitny znawca kultury rosyjskiej, krakowski rusycysta, Marian Zdzichowski, podkreślał nieraz z całym naciskiem, że kontynuacja dzieła Piotra Wielkiego jest tragedią dla Rosji, a nie żadnym jej, jak sądzi Lednicki, zbawieniem. Trafność tego spostrzeżenia znajduje pełne potwierdzenie w samej literaturze rosyjskiej pierwszych lat porewolucyjnych, kiedy to za przykładem słynnej powieści Borysa Pilniaka Nagi rok zaczęto przedstawiać rewolucję bolszewicką jako ciąg dalszy niszczącej substancję narodową „petersburgi-zacji". Mija się więc zasadniczo z prawdą historyczną i artystyczną Lednicki, gdy na marginesie szeroko obchodzonej w Rosji sowieckiej setnej,, rocznicy śmierci poety — będącej w istocie przykrywką dla rozpętanego, terroru — czyni następującą uwagę: „Rosja dzisiejsza zbliża się do dzieła jj wielkiego poety nie z tej strony, którą ukazał jej Dostojewski, lecz z wręcz przeciwnej"7. Rewolucja rosyjska zrealizowała się właśnie według scenariusza opisanego przez Dostojewskiego w Biesach, a podjęta przez bolszewików próba narzucenia historii Rosji norm cywilizacyjnych pociągnęła za sobą największą w jej dziejach katastrofę. Usiłując w radykalny sposób przybliżyć Rosję do Europy i uczynić ją bardziej zrozumiałą dla Polaków, nie mógł Lednicki pominąć milczeniem antypolskich nastrojów Puszkina, prezentowanych otwarcie w takich utwo- 6 Tamże, s. 30. 7 Tamże, s. 32. -440- Rosja literacka w pracach Wacława Lednickiego rach, jak Oszczercom Rosji, Rocznica Borodina, Przed świętym grobowcem. Studium Lednickiego o „przeciwpolskiej" trylogii Puszkina, będącej gwałtowną reakcją na powstanie listopadowe, łączy w sobie obszerny materiał i bogato ilustrowane wypowiedzi w tzw. kwestii polskiej. Kreśląc szeroką panoramę ówczesnego życia politycznego Europy, która w większości swej opowiedziała się za Polską a przeciw Rosji, słusznie protestuje Lednicki wobec często lansowanej tezy, że stosunek Puszkina do Polski zawsze był wrogi. Istotnie, na płaszczyźnie czysto twórczej autor Borysa Godunowa nieraz dawał wyraz swego przywiązania do kultury Polski, w „kwestii" polskiej natomiast konsekwentnie wypowiadał się z pozycji nacjonalistycznych. Wystarczającym dowodem na to jest cytowana w pracy wypowiedź Puszkina: „Bunt polski jest dla nas sprawą rodzinną, starym, rodzinnym sporem, nie możemy sądzić o nim wedle pojęć europejskich"8. Lednicki jest skłonny widzieć w niej przede wszystkim reakcję na literaturę agitacyjną na Zachodzie, chociaż, jak sam przyznaje, problem jest znacznie bardziej skomplikowany. W samym imperialnym stosunku do Polski poeta nie był bynajmniej odosobniony. Jego postawa, niewątpliwie krzywdząca dla Polaków, była pochodną tradycji słowianofilskiej kształtowanej pod wpływem oficjalnej historiozofii i znanego ze swej antypolskości dzieła Mikołaja Karamzina Historia państwa rosyjskiego, gdzie zamieszczony został apel jej autora do cara o ostateczne i radykalne rozwiązanie „kwestii" polskiej. Kilka pokoleń wybitnych przedstawicieli społeczeństwa rosyjskiego XIX wieku zostało wychowanych na stereotypie, że samo istnienie Polski jest zagrożeniem dla Rosji — stereotypie, dodajmy, przełamanym dopiero na początku XX wieku przez Lwa Tołstoja, który uznał ową powszechnie wyznawaną rosyjską historiozofię za amoralną. Jeśli chodzi o pisarstwo Lwa Tołstoja, to jest ono dla Lednickiego drugim z kolei i zarazem ostatnim świadectwem europejskości kultury rosyjskiej, a sam twórca Wojny i pokoju — tragicznym przykładem twórcy renesansowego, który „posiadał równie potężne odczucie triumfującego witalizmu, jak Michał Anioł, lubował się w pięknie cielesności i zmysłów. Ale wyrzekł się tego w końcu i zamknął się w dusznej celi swego asce-tyzmu, życiodajną miłość do kobiety zastąpił przez racjonalistyczną, jałową ascezę"9. Chodzi o ostatni, przypadający na przełom wieków okres życia Tołstoja, kiedy to zakwestionował rolę i sens sztuki, jeśli nie służy 8 Tamże, s. 92. 9 Tamże, s. 5. -441- Czesław Andruszko ona moralności, i zajął się problematyką etyczno-religijną. Akcentując całą swą niechęć do tego, co nazywa „iście rosyjską apostazją", zdaje się nie pamiętać Lednicki, że bez owego przełomu duchowego konfrontującego politykę z etyką nie nastąpiłaby zasadnicza zmiana w stosunku Tołstoja do Polski odznaczającego się do momentu opublikowania opowiadania Za co? tradycyjną wrogością i niechęcią. Dowodzi tego niezbicie zarówno krótkie opowiadanie Po balu, gdzie na rozkaz oficera — Polaka z pochodzenia — katowany jest na śmierć zbiegły z armii carskiej Ta-tarzyn, jak i wielka epopeja Wojna i pokój, gdzie z kolei występuje cała galeria zjadliwie satyrycznych portretów Polaków — i tych, którzy opowiedzieli się za Rosją, i tych, którzy stanęli po stronie Napoleona. Proponowana równie uporczywie co w wypadku Puszkina teza, że „jeden to z największych humanistów europejskich"10, dziś nie wytrzymuje krytyki w omówionym kontekście pomimo ogólnej poprawności takiego myślenia. Wspomniany już Marian Zdziechowski — nauczyciel Lednickiego, który znacznie głębiej rozumiał zawiłości kultury rosyjskiej — pisał, przy innej co prawda okazji, że „Tołstoj i zewnętrznie, i wewnętrznie był Azjatą, był uosobieniem azjatycko-mongolskiego pierwiastka w duszy rosyjskiej, urodzonym buddystą"11. Istotnie, jeśli głębiej poszukać odniesień do Toł-stojowskiego światopoglądu, to pomimo tego iż wyrasta z niewątpliwie zachodniej tradycji Rousseau, przeważa w nim pasywistyczny pierwiastek wschodni postulujący odrzucenie życiowej aktywności i pełne podporządkowanie się losowi. Ideę o nadrzędnej roli moralności w życiu społecznym zaczerpnął Tołstoj bezpośrednio z nauk Konfucjusza, a na poglądach Lao--Cy, uważanego za twórcę taoizmu, zbudował swoją teorię biernej postawy wobec życia jako jedynej skutecznej metody przewidywania przyszłości i unikania zła. Toteż tylko takie życie nazywał godziwym, które da się porównać do łódki bez wioseł swobodnie unoszącej się na fali przeznaczenia. Mówienie o europejskości Tołstoja w tym kontekście mija się z prawdą jeszcze i z tego powodu, że jego wrogi stosunek do wszelkich form własności prywatnej i jednoznaczne zakwestionowanie duchowej roli Cerkwi posłużyło za wsparcie ideowe dla rosyjskiego bolszewi-i zmu, czego znamiennym skądinąd przykładem stała się praca Włodzimie- 'Tegoż, Lew Tołstoj. W dwudziestolecie śmierci 1910-20.11-1931, Warszawa 1935, s. 12. 11 M. Zdziechowski, Testament księcia Eugeniusza Trubeckiego (1924), w: M. Zdziechowski, Wybór pism, Kraków 1993, s. 321. -442- Rosja literacka w pracach Wacława Lednickiego rza Lenina Tołstoj jako zwierciadło rewolucji rosyjskiej pochodząca z lat 1908-1911. Wacław Lednicki był znakomitym komparatystą badającym stosunki literackie polsko-rosyjskie, jednak jego poglądy na charakter i kierunek rozwoju literatury rosyjskiej grzeszą powierzchownością i słabo ukrywaną tendencyjnością. Profesor Juliusz Kleiner wskazywał na niebezpieczeństwa płynące z takiego podejścia naukowego, kiedy badanym autorom, jak to szczególnie dobrze widać na przykładzie Puszkina i Tołstoja, przypisuje się bardziej zwarty i jednoznaczny pogląd na świat niż ten, który oni posiadali. Bojąc się najbardziej oskarżenia o polityczną tendencyjność, Lednicki próbował zawczasu temu przeciwdziałać, twierdząc, że kreślony przez niego obraz „przyjaciół Moskali" całkowicie mieści się w tradycji rodzimej humanistyki, która nie uległa degradacji narodu zniewolonego i nie przejęła metod swego wroga szkalującego Polaków. „Przeciwnie — twierdzi z zapałem — począwszy od Mickiewiczowego Rykowa, Rosjanie, ukazujący się w naszych utworach powieściowych i dramatycznych, żadnej tendencyjnie pomyślnej deformacji, żadnej intencjonalnej degradacji nie ulegli. Ani Prus, ani Orzeszkowa, ani Sienkiewicz, ani zacięty wróg Rosji, Żeromski, ani Reymont, nie mówiąc już o Zapolskiej, ani tembardziej Berent, który na scenę swej cudnej Oziminy wprowadził przecież tak bardzo sugestywną postać pułkownika rosyjskiego — żaden z tych pisarzy nie sprzeniewierzył się zasadzie fair play, żaden z nich nie zdradził dobrego obyczaju dżentelmeńskiego traktowania wroga"12. Rzecz jasna postulat dżentelmeńskiego traktowania Rosji odwoływał się do rycerskiej tradycji i daleki był od politycznej tendencyjności, jak też, niestety, od obiektywizmu naukowego, chociaż, trzeba przyznać, krył w sobie szlachetną i skądinąd naiwną wiarę^ że wystarczy wspomóc jej demokratyczne tendencje, wskazać na jej europejskie tradycje, aby sama niejako przestawiła się na tory europejskie — jak za „najlepszych", w mniemaniu Lednickiego, czasów Piotra Wielkiego. Chciałoby się powiedzieć, że nic bardziej błędnego, gdyby nie fakt, że ten naiwny pogląd na Rosję powtarza się z regularnością wstrząsów, jakie nią targają. Wybuchający wciąż na nowo spór o Rosję odsłania za każdym razem trudności związane z brakiem kompleksowej wiedzy o jej kulturze i procesach ją kształtujących. Kultura rosyjska jest heterogeniczna z wyraźną jakościową przewagą w niej tradycji słowianofilskiej, wrogiej wobec każdej próby okcydentali- 12 W. Lednicki, Przyjaciele Moskale, Kraków 1935, s. IX. - 443 - Czesław Andruszko zacji. W mentalności rosyjskiej głęboko tkwi przeświadczenie, że każde zbliżenie do Europy grozi Rosji utratą tożsamości kulturowej i narodowej. Taką ewentualność — najgorszą z możliwych — miał na myśli znany teolog i myśliciel rosyjski, Konstanty Leontjew, kiedy na początku wieku ostrzegał, nie przebierając w słowach: „Rosja zginie szybko (historycznie szybko), łącząc się tak czy inaczej ze wszystkimi pozostałymi krajami Europy i stając się nędznym fragmentem jakiegoś tam robotniczego, szarego, bezbożnego i bezdusznego plugastwa"13. Obecnie coraz częściej mówi się o tym, że europejskość Rosji, do której przywiązuje się tyle wagi poza jej granicami, jest jedynie jej zewnętrzną i nietrwałą formą, którą wypełnia rozsadzająca ją od wewnątrz wschodnia treść. Jeśli tak, to rozwój Rosji określa nie ewolucyjne podążanie ku równowadze i stabilności, lecz permanentnie powtarzający się stan przejściowy, którego celem i istotą jest samo stawanie się. Zrozumienie całej złożoności owego fascynującego zjawiska wymaga znacznie większego potencjału badawczego, niż prezentuje to ciekawe skądinąd w szczegółach i pouczające w całości doświadczenie literaturoznawcze Wacława Lednickiego. 13 K. Leontjew, Sobranije soczinienij, t. 6, Moskwa 1912, s. 104. O RUSYCYZMACH W POLSKIM POSTRZEGANIU ROSJI Andrzej de Lazari, Marek Styczyński Nie tak dawno temu Leopold Unger zastanawiał się nad przyczynami porażki sowietologii zachodniej. „Klęska sowietologii — pisał — polega nie tylko na tym, że nie wiedziała, co się dzieje, ale także, że nie przewidziała tego, co dziać się będzie"1. Innymi słowy, pokaźna część zachodnich analityków komunizmu nie tylko nietrafnie rozpoznawała historię oraz bieżącą sytuację Związku Sowieckiego, prorokując mu długie jeszcze życie, ale także nie umiała przewidzieć, w co sowietyzm, jeśli już upadnie, się zamieni. A kiedy to nastąpiło, dowiedzieliśmy się z ulgą, że oni to, owszem, przewidzieli, że teraz właśnie jest koniec historii i odtąd rzeczy już tylko ku lepszemu będą zmierzać, bo nie masz już ideologicznego konkurenta dla zachodniego liberalizmu i rynkowej wymiany. Tymczasem przypatrujemy się postsowieckim konwulsjom na obszarze dawnego Związku i nijak nam do śmiechu. Tekst Ungera uświadomił, zresztą po raz nie wiadomo który, że nie tylko polityczne sympatie, czasem krótkowzroczność czy po prostu głupota, lecz najczęściej niezrozumienie Rosji i ZSRR przez lata całe modelowało sowietologię, tę zwłaszcza głoszoną z renomowanych uniwersyteckich katedr. Co z tego wynika? To mianowicie — i tu Unger także ma rację — że pomimo wczorajszej klęski „sowietologia, a raczej już dziś rusologia jest i będzie potrzebna". Nie tylko, zauważmy, z uwagi na rolę (słabnącą), jaką Rosja odgrywa dziś w świecie. Bardziej może z powodu złowrogiej spuścizny, jaką po sobie zostawił sowietyzm, wyrażającej się cywiliza- „Gazeta Wyborcza" nr 263/1994. -445- Andrzej de Lazari, Marek Styczyński cyjną zapaścią czy renesansem antyliberalnych, nacjonalistycznych i narodowo-socjalistycznych upiorów. Dodać trzeba do tego niewiarygodnie skomplikowany proces odbudowy gospodarki, kształtowanie się na bazie dawnej nomenklatury nowej elity gospodarczej, którą Francoise Thom nazywa „krzyżówką Gułagu i Czeki" — wczorajszej więziennej arystokracji (więźniów kryminalnych — dziś mafii) z wczorajszymi oficerami tajnej policji2. Przy tym wszystkim wszakże badania nad Rosją rnogą stać się nareszcie normalną dziedziną wiedzy wolną od ideologicznych kwalifikacji wymuszanych chłodnym oddechem Imperium. Akademicka rusologia nie powinna teraz różnić się od, powiedzmy, iberystyki, pod warunkiem, że zastosujemy odpowiednie do przedmiotu kategorie poznawcze. O te właśnie kategorie chodzi. Jedną bowiem z przyczyn, dla których zachodnia sowietologia i rusycystyka (w tym polska) błądziła, oprócz oczywistych naiwności i życzeniowego myślenia, było analizowanie spraw rosyjsko-sowieckich w terminologii i w schematach interpretacyjnych stosujących się do świata zachodniego lub — świadomie albo nie — kalkowanie terminologii i schematów rosyjsko-sowieckich (ostatnie zjawisko szczególnie uzewnętrzniło się w krajach bloku sowieckiego; w tym — w Polsce). Niestety, badając inne kultury, często bez definiowania stosujemy pojęcia i kategorie, których znaczenie ugruntowane zostało w świadomości naszej kultury inaczej niż w kulturze badanej lub odwrotnie — kalkujemy pojęcia, nie zastanawiając się nad tym, że w naszym systemie oznaczają one zupełnie coś innego. Prowadzimy rozmowę, która nie jest dialogiem, gdyż rozumiemy tylko siebie, o partnerze zapominając. „Rozumem Rosji się nie pojmie" — powie romantyk, Fiodor Tiutczew, w 1866 roku. Myśl Tiutczewa „zrozumiemy" tylko wtedy, gdy uświadomimy sobie fakt, że kultura rosyjska z reguły inaczej pojmuje kategorię rozumu niż my, że „rozum" jest tu swoistym synonimem „Zachodu" (racjonalizmu dziedziczonego po Rzymie). Tłumacząc myśl Tiutczewa na język naszej kultury, można byłoby powiedzieć, iż „Zachód Rosji nie pojmie". Wedle tej samej zasady należy odczytywać np. myśl innego romantyka — Apollona Gri-gorjewa, który uznał, że w osobie Ławrieckiego (z powieści Turgieniewa Szlacheckie gniazdo) „życie" zwyciężyło „teorię". Grigorjew mówi tu, że Rosja, rosyjskość odniosła zwycięstwo nad Zachodem, okcydentalizmem. 2 F. Thom, The Russian Elites, „Uncaptive Minds", Spring 1995. -446- O rusycyzmach w polskim postrzeganiu Rosji Inny przykład. Kategoria „demokracji" w naszej kulturze jest ściśle związana z „wolnością polityczną" i liberalizmem. Traktujemy ją jako wartość pozytywną. Inaczej w Rosji. Tam „demokrację" przeciwstawia się np. „arystokracji", z polityki przenosi się ją do rzeczywistości socjalnej i mówi się choćby o „rewolucyjnych demokratach" (przeciwstawiając ich liberałom). My owo bezsensowne w naszej kulturze pojęcie kalkujemy i mówimy o nim z całą powagą, zapominając, że w naszym pojmowaniu świata „demokracja" z „rewolucyjnością" jest nie do pogodzenia, jak nie do pogodzenia jest również „demokracja" z „nihilizmem" (Rosjanie zaś chętnie z dziewiętnastowiecznych „nihilistów" czynili „demokratów" lub — wraz z innymi komunistami — powoływali orwellowską „demokrację socjalistyczną"). Na marginesie: warto sobie również uświadomić, że dzisiaj, jeśli ktoś chce obrazić przeciętnego Rosjanina, wystarczy, aby nazwał go „demokratą". „Demokratyczna" rzeczywistość postsowiecka tak mu dokuczyła brakiem środków do życia, że bez najmniejszych oporów głosuje on na komunistów i nacjonalistów, naiwnie wierząc, że ci zapewnią mu lepszą egzystencję materialną. Odrębność kulturowa Rosji, jej inny od zachodniego szlak rozwoju, wykształcenie się w związku z tym innej percepcji świata oraz innej artykulacji tej percepcji, na co nałożyło się dodatkowo doświadczenie totalitaryzmu — wszystko to stworzyło jedyny w swoim rodzaju amalgamat. Zagadnienie to było, co prawda, wielokrotnie podnoszone. Odrębność cywilizacji „pierwszego państwa robotników i chłopów" także. Pamiętamy przecież pewnego logika (Aleksandra Zinowiewa), który doszedł nawet do dość obłąkanego wniosku, że homo sovieticus to ewolucyjnie wykształcony stan naturalny Rosjanina i wszelka demokracja zgubna jest dla Rosji, co świadczyłoby niezbicie, że komunistyczny eksperyment (spuśćmy zasłonę miłosierdzia na ofiary) udał się jednak. Wspomniany autor stosuje podejście socjologiczne do analizy spraw sowieckich i jest rosyjskim emigrantem. W sukurs przychodzą mu także zachodni uczeni. Pytany o klęskę amerykańskiej, uniwersyteckiej sowietologii, R. Pipes odpowiada: „głównym grzechem sowietologii było to, że psychologię i historię narodów chciała zastąpić socjologią. Panowało przekonanie, że właściwie wszystkie rządy — komunistyczne czy demokratyczne — są w gruncie rzeczy takie same. A więc wszelkie rozważania na temat kultury różnych krajów, ich psychologii, są po prostu nienaukowe". Uważano — kontynuuje uczony — że rząd sowiecki jest stabilny -447- Andrzej de Lazari, Marek Styczyński i akceptowany przez społeczeństwo, a więc w sumie podobny do naszego. Natomiast fakty świadczące o odrębności kulturowej Rosji i o przejawach niezadowolenia sowietologia po prostu uznawała za nieznaczące. Gdy się okazało, co w Rosji naprawdę się dzieje, cały ten gmach runął. I z tych ruin nic nie da się, a chyba nawet nie warto, ocalić3. Chcąc tedy o Rosji się wysławiać, nie należy w nią wierzyć, lecz (na przekór Tiutczewowi) rozumieć ją w jej „rosyjskości", a więc w całym bogactwie historyczno-kulturowych odmienności. Im więcej takich prób, tym większa szansa na to, że zrozumiemy, co się z tym wielkim krajem dzieje i dlaczego właśnie tak. Musimy więc od nowa rozpocząć swoistą pracę u podstaw i zacząć opisywać pojęcia i kategorie kultury rosyjskiej. Cóż z tego, że np. Andrzej Walicki już czterdzieści lat temu4 uświadamiał nam (polskim historykom literatury i myśli rosyjskiej) fakt, że Rosjanie pojmują romantyzm zupełnie inaczej niż twórcy kultury polskiej, skoro my przez te czterdzieści lat uparcie kalkowaliśmy rosyjsko-radziecką tradycję i doszukiwaliśmy się realizmu u twórców, których po polsku należałoby jednoznacznie nazwać romantykami (na przekór szkole rosyjsko-radzieckiej, która romantyzm traktowała z reguły jako synonim konserwatyzmu, wstecznictwa i obskurantyzmu; stąd tendencja do poszukiwania „realizmu" w warsztacie każdego „postępowego" twórcy, stąd określenie literatury postromantycznej terminem „realizm krytyczny", jak również powołanie do życia jeszcze bardziej „postępowego realizmu socjalistycznego"). Pojęcie realizmu w tradycji rosyjsko-radzieckiej ma typowo ideologiczny charakter i dlatego czas już podzielić myśl Renę Welleka, iż „doktryna realizmu jest w końcu złą estetyką, wszelka sztuka bowiem jest tworzeniem i jest autonomicznym światem złudzenia i form symbolicznych". A tak przy okazji — kto ze współczesnych historyków literatury uwzględnia w swych badaniach np. opinię Apollona Grigorjewa o romantyzmie całej twórczości Bielińskiego? Z pobudek ideologicznych z „szalonego Wissariona" uczyniono teoretyka realizmu i tak pozostało do dziś. Nie mniejszym romantykiem do końca swego życia był także Fiodor Do-stojewski i doszukiwanie się za wszelką cenę wątków realistycznych w jego twórczości, by określić warsztat pisarza terminem „realizm mistyczny", „realistyczny symbolizm" czy nawet „realizm romantyczny" itp., nie ma sensu i do niczego nie prowadzi. 3 „Gazeta Wyborcza" nr 144/1994. 4 A. Walicki, Osobowość a historia, Warszawa 1959. -448- O rusycyzmach w polskim postrzeganiu Rosji----- Podobnie jest z problemem pozytywizmu. Kto przed Barbarą Olaszek^ mówił w Polsce o pozytywizmie w literaturze rosyjskiej? Andrzej Walicki nap1Sał kilka stron o pozytywizmie w rosyjskiej myśli filozoficznej, Antoni Semczuk wspomniał o pozytywizmie Pisariewa. I na tym koniec. Inni dostosowali się do zideologizowanej terminologii radzieckiej i mówili o realizmie '.realizmie krytycznym" i o owych „rewolucyjnych demokratach". Barbara Olaszek także jeszcze nie w pełni potrafiła oderwać się od „szkoły radzieckiej i wytłumaczyć językiem polskiej kultury wielu zjawisk kultury rosyjskiej. . Podobnie rzecz się ma również np. z kapitalizmem, który w Rosji nie oznaczał jedynie systemu rynkowej organizacji społecznej, lecz posiadał (i dzisiaj posiada) dodatkową, negatywną komponentę aksjologiczną. W tradycji nieokcydentalistycznej traktowany jest jako całkowicie obcy kulturze rosyjskiej, przynależny Zachodowi, gdyż zrodzony został przez indywidualizm (egoizm) oraz liberalizm polityczny i ekonomiczny I tu pojawia się nowy problem. Myli się ten nie-Rosjanin, który przypuszcza, że zrozumie Rosję tylko za pomocą kategorii własnej kultury O tym także mówi Tiutczew. Kultura rosyjska ma własne pojęcia i kategorie, które nie dadzą się po prostu przełożyć na jeżyki innych kultur. Należy je najpierw przeanalizować, „rozebrać" i wyjaśnić. Tylko wówczas rozmowa z Rosjanami będzie dialogiem, a nie rozmijającymi się monologami. Do takich pojęć i kategorii należą: „Ja", „My", naród, narodnost, obszczina, sobornost, „prawda", „prawo", błagodaf, ktassowost', dierżaw-nost i wiele, wiele innych wraz z całym szeregiem kategorii rosyjskiego prawosławia. Rozpatrzmy przykład. Kategorię prosto] naród należy pojmować jako „prosty naród", czyli lud. Niewłaściwe jest częste tłumaczenie tej kategorii jako „prosty lud". „Lud" z reguły jest „prosty". W XIX wieku „narodem prostym były w Rosji warstwy niższe. W Związku Sowieckim, w społeczeństwie jakoby bezklasowym, „prostego narodu" (= ludu) być nie mogło istniał monolit - naród radziecki. Jeśli prostoj naród ^t ludem, to naród — narodem, narodnost — narodowością, a prostonarodnosf — ludowością. Jesh tego sobie nie uświadomimy, nie zrozumiemy, dlaczego w Rosji do tej pory istnieje Gosudarstwiennyj akadiemiczeskij msskij narodnyj orkiestr im. Osipowa lub w imię czego budowano w Kraju Rad mnogo-nacyonalnoje obszczenarodnoje gosudarstwo sowietskogo narodu. 5 B. Olaszek, Dymitr Pisariew. Wokół problemów pozytywizmu w RosjU Łódź 1997. -449- Andrzej de Lazari, Marek Styczyński Zostańmy przy odmiennościach. Nikomu nie trzeba wyjaśniać, iż trudem daremnym byłaby próba opisu religijności prawosławnej za pomocą zestawu pojęć Arystotelesowsko-scholastycznych, gdyż prawosławie to najmniej normatywna forma chrześcijaństwa, najmniej podatna na wyrażanie w pojęciach, znana jako bardziej modląca się niż nauczająca6. Podobnie byłoby nieporozumieniem opisywanie religijnej filozofii rosyjskiej w kategoriach racjonalnego dyskursu, gdyż „racjonalizm pojęty jako hipertrofia rozsądku okazuje się wówczas podstawą tyleż swoistości, co 'choroby' Zachodu: formalizmu, fragmentacji, powierzchowności, braku korzeni, zatraty żywego i autentycznego kontaktu z Absolutem. Rozsądkowy racjonalizm Zachodu — skutek Upadku — staje się wyzwaniem dla Rosjan, dostrzegających w jego przezwyciężeniu oraz w postulowanej odbudowie pełnej integralności duchowej historyczną misję Rosji"7. Podobnych osobliwości w myśleniu rosyjskim jest bardzo dużo. Jak człowiek „zachodni" może pogodzić się z myślą, że Rosjanie nie posiadają ani własnego... kraju, ani tym bardziej godła? „Rosja jest wszędzie, roztacza się na cały świat. Nie wydaje się jednak to tylko konwencjonalne, poetyckie, konfesjonalne, czy nawet »imperialne« zacieranie granic. Raczej artykułuje ono faktyczny stan, by tak rzec, geograficzno-polityczny Rosji. Rosja rzeczywiście nie zna i nie ma swych granic. »Rosją jest« Ukraina i »Rosją jest«, przykładowo, Tatarstan. Zmieniając swe granice i centra kulturo- i państwowotwórcze, Rosja nigdy się nie wyodrębniła spośród otaczających ludów i ich organizacji państwowo-politycznych, a wcielając je w swój skład, nadal miała siebie (ale już z nimi łącznie) za Rosję, przybierając rozmaitą nomenklaturę oficjalną"8. Dopiero po tym wyjaśnieniu zrozumiemy lepiej sytuację ludów Kaukazu i... naszą własną historię. Jeśli więc Rosja jest wszędzie, to zgodnie z paradoksem Zenona z Elei nie można jej nijak odróżnić od nie-Rosji, a więc trudno ją jako Rosję symbolizować, ot choćby poprzez narodową flagę czy herb. Pomimo tego że znaków identyfikacyjnych było i jest kilka, to i tak „w odróżnieniu np. od Polski ani herb (czarny orzeł dwugłowy), ani barwy flagi w świadomości Rosjan nie nabrały takiej wagi symbolicznej, nie stały się znakiem narodowym. Stąd łatwość reinterpretacji tych symboli i dopisywanie im różnych tradycji. Lud zaś zdaje się w ogóle nie znać swych 6 abp. Sz. Romańczuk, Mentalność rosyjska. Słownik, Katowice 1996. 7 M. Broda, tamże. 8 J. Faryno, tamże. -450- O rusycyzmach w polskim postrzeganiu Rosji - ma Najwyższy już czas odejść od zasady „bezpiecznej obiektywności" od swoistej political correctness filfii J yWn°SC* ~ — i w J. Faryno, tamże. ZASADY ESTETYKI BIZANTYJSKIEJ SFORMUŁOWANE NA PODSTAWIE OPISÓW ŚWIĄTYŃ Z IV, V, VI I XI WIEKU ks. Stanisław Kobielus * INFORMACJE O ŹRÓDŁACH W oparciu o zachowane greckie i syryjskie opisy świątyń, zwane po grecku eK^pocaecoc, a po łacinie descriptiones, obejmujące kazania z okazji budowy i dedykacji kościołów, hymny poetyckie oraz zapiski kronikarskie, można sformułować pewne kryteria piękna obowiązujące w tym czasie w estetyce bizantyjskiej. Najstarszym analizowanym źródłem jest Mowa świąteczna na budowanie kościołów, zwrócona do Paulina, biskupa Tym napisana w 325 roku przez biskupa Euzebiusza z Cezarei1. Chronologicznie następują po niej dwa utwory poetyckie: Pieśń z okazji poświęcenia kościoła w Keneszrin — dzieło syryjskiego pisarza, Balaja, z V wieku2 oraz Pieśń o katedrze edeskiej anonimowego autora pochodząca z połowy VI wieku3. Osobną grupę tworzą kronikarskie opisy Prokopa z Cezarei4 i Pawła Silencjariusza z VI wie- 1 E. Caesariensis, Oratio panegyrica de aedifwatione ecclesiarum, Paulina Tyriorum epi-scopo dicta, w Historia Ecclesiastica, PG 20, 847 - 879; Euzebiusz z Cezarei, Mowa świąteczna na budowanie kościołów, zwrócona do Paulina, biskupa Tyru, w: tegoż, Historia kościelna, przeł. A. Lisiecki, Poznań 1924, s. 422-445. 2 Balaj, Pieśń z okazji poświęcenia kościoła w Keneszrin, w: Św. Efrem-Cyryllonas-Balaj, Wybrane pieśni i poematy syryjskie, PSP, t. XI, przeł. W. Kania, Warszawa 1973, s. 149 - 164. 3 Pieśń o katedrze edeskiej (nieznanego autora z V wieku), w: Św. Efrem-Cyryllonas-Balaj, Wybrane pieśni i poematy syryjskie, PSP, t. XI, przeł. W. Kania, Warszawa 1973, s. 165-- 167. Wojciech Kania datuje hymn na V wiek, natomiast A. Dupont-Sommer na poł. VI wieku; A. Dupont-Sommer, Une hymne syriaąue sur la cathedrale d'Edesse, „Cahiers Archeo-logiąues", II, 1947, s. 29. 4 P. Caesariensis, Opera omnia, vol. III, 2, VI Libri de aedificiis, ed. I. Haury, Lipsiae -453- ks. Stanisław Kobielus ku5, oraz Michała Psellosa z XI wieku6, dotyczące kościoła Bożej Mądrości w Konstantynopolu. I wreszcie ostatnie źródło stanowi homilia patriarchy Konstantynopola Focjusza (zm. 891) wygłoszona w 864 roku z okazji otwarcia odnowionego niewielkiego kościoła mieszczącego się w zabudowie Wielkiego Pałacu cesarskiego w Konstantynopolu7. Każdy z autorów postrzega przedmiot swojego opisu z innego punktu widzenia. Biskup Cezarei Euzebiusz po długim wprowadzeniu dotyczącym początków Kościoła jako społeczności sięgającej korzeniami Starego Testamentu daje opis świątyni tyrskiej. Pieśń Balaja jest bardziej wykładem teologicznym o Kościele jako społeczności niż charakterystyką budowli materialnej. Hymn Anonima natomiast odznacza się niezwykłą poetyką. Opisy historyka Prokopa i poety Silencjariusza najbardziej odpowiadają rzeczywistości struktury architektonicznej budowli oraz jej programowi ikonograficznemu. Homilia patriarchy Focjusza ma charakter apologetycz-ny i odnoszona jest nie tylko do świątyni, lecz także do osoby cesarza. Z informacjami Prokopa i Silencjariusza konkuruje pamiętnikarski opis wszechstronnie wykształconego filozofa, Michała Psellosa. Zatem trzy opisy dotyczą kościoła Bożej Mądrości w Konstantynopolu8, pozostałe zaś świątyń w Tyrze, Edessie9, Keneszrin10 i cesarskiego kościoła pałacowego 1913; Prokop z Cezarei, O budowlach, w: Myśliciele, kronikarze i artyści o sztuce. Od starożytności do 1500 r., opr. J. Białostocki, Warszawa 1978, s. 179- 184. 5 P. Silentiarius, Opis Św. Zofii, w: Myśliciele, kronikarze i artyści o sztuce. Od starożytności do 1500 r., opr. J. Białostocki, Warszawa 1978, s. 184-189. 5 M. Psellos, Kronika czyli historia jednego stulecia Bizancjum (976 - 1077), przeł. O. Ju-rewicz, Wrocław 1985, s. 149- 150. 7 Focjusz, Patriarcha Konstantynopola, Homilia X, przeł. M. Dzielska „Znak", R. XLVI, 1994, nr 3, s. 58 - 61. Photiipatriarchae Constantynopolitaniae, novae sanctae Dei Genitricis ecclesiae in palatio a Basilio Macedone exstructae, descriptio, PG 102, 563-574. 8 Świątynię Bożej Mądrości, wzniesioną z inicjatywą cesarza Justyniana, ukończono w 537 roku i opis Prokopiusza dotyczy jej wyglądu sprzed zawalenia się kopuły w 558 roku. Należy zaznaczyć, że tuż przed jej ukończeniem Justynian w 536 roku, zainspirował budowę drugiego wielkiego kościoła Świętych Apostołów. Prokopiusz wyliczając świątynie wzniesione przez cesarza, zauważa, że nie były to skromne i proste budowle, lecz że odgrywały rolę reprezentacyjną w zabudowie stolicy. G. Downey, Justynian as a Builder, „The Art Bulletin", R. XXXII, 1950, nr 4, s. 263-264. 9 A. Grabar, Le temoignage d'une hymne syriaąue sur i'architecture de la cathedrale d'Śdesse au „Ve siecle et sur la symboliąue de l'edifice chretien, „Cahiers Archeologiąues", II, 1947, s. 43. Kościół Bożej Mądrości w Edessie był kościołem episkopalnym, którego budowę rozpoczęto w 313 roku, powiększono go w latach 327 - 328. 10 W Keneszrin, podobnie jak w Edessie i Nisibis, funkcjonowały silne ośrodki naukowe. -454- Zasady estetyki bizantyjskiej w Konstantynopolu. Keneszrin, Edessa oraz Tyr mieściły się w granicach ówczesnego cesarstwa bizantyjskiego. Leżały wprawdzie stosunkowo daleko od Konstantynopola, lecz za to blisko siebie. W oparciu o wspomniane źródła można sformułować kilka zasad, które świadczą o upodobaniach estetycznych obywateli Bizancjum. ODWOŁYWANIE SIĘ DO BIBLIJNYCH PROTOTYPÓW PIĘKNA Autorzy rozpatrywanych LK<|)pao"LG)c odwołują się do starotestamentowych prototypów rzeczowych i osobowych jako wzorców idealnych dla wznoszonych świątyń. Opisy te nie dotyczą wprawdzie w ścisłym znaczeniu kanonów piękna, ale raczej zawartości ideowej programów ikonograficznych. Te jednak w konsekwencji wymuszały określone wzorce estetyczne. Przybytek Mojżesza i świątynia Salomona były pierwowzorami rzeczowymi prezentowanych realizacji. Jednak będąc tylko cieniami i figurami, zostały prześcignięte pięknością kościołów Nowego Przymierza11. Zdaniem biskupa Euzebiusza, Paulin, biskup Tyra, stał się nowym Salomonem i Zo-robabelem przez to, że według „wzorów i przykładów, jak najdokładniej odtworzył obrazy [i] w niczym nie ustępuje owemu Bezeleelowi12, którego sam Bóg [...] powołał na twórcę budowy Swego przybytku według wzorów symbolicznych, a z niebios wziętych13. Podobnie budowniczowie katedry edeskiej, Amidoniusz, Azaf i Addaj, oraz rzemieślnicy, Anthomios z Tral-les i Izydor z Miletu, wznoszący kościół pałacowy cesarza Justyniana, odpowiadają prototypicznym postaciom Bezeleela i jego pomocnikom z Księgi Wyjścia 35, 30 - 35. Słowa Prokopa, że cesarz „umiał wybrać spośród całej ludzkości tych, którzy najwłaściwsi byli do wykonywania najszlachetniejszego z jego dzieł" przywodzą na pamięć nie tylko słowa Boga, który wezwał „po imieniu Bezeleela [...] i [...] Oholiaba"14, lecz także Por. N. W. Pigulewska, Kultura syryjska we wczesnym średniowieczu, przeł. Cz. Mazur, Warszawa 1989, s. 36, 66. " Focjusz, op. cit., s. 60. 12 Bezeleel razem i Oholiabem byli wykonawcami prac w metalu, tkaninie, drewnie i kamieniu przy Namiocie Przymierza podczas wędrówki Izraelitów na pustyni (Wj 31,2; 35,30; 36,1-2; 38,22). 13 Euzebiusz z Cezarei, op. cit., s. 430, 422. Zorobabel odbudował ołtarz i świątynię jerozolimską po powrocie Izraelitów z niewoli babilońskiej. Por. Ezd 3. 14 Wj 35, 30 - 35. -455- ks. Stanisław Kobielus królów Dawida i Salomona, którzy zrealizowali Boskie polecenia15. Eu-zebiusz, Balaj16, Focjusz, kiedy porównywali omawiane świątynie do pałacu, wprawdzie ziemskiego, na pewno mieli świadomość, że ideałem była Niebiańska Jerozolima17, której wizerunek ukształtowała nie ręka ludzka, lecz boska potęga. Wiedzieli także, że już samo cesarstwo chrześcijańskie miało być odbiciem pierwowzoru Bożego, jakim było Królestwo niebieskie18. Jednak nie tylko biblijne postacie i archetypy były zauważane przez autorów. Zostały także przywołane nazwiska pogańskich antycznych filozofów i artystów, Demokryta, Fidiasza, Parrazjusza, Praksytelesa, Zeuksisa, mimo że oni, jak pisze Focjusz, „wydają się w swej sztuce zaledwie dziećmi i autorami wymysłów"19. WIELKOŚĆ — PROPORCJA — HffiRARCHICZNOŚĆ Wielkość i wysokość architektury świątyń miała być kształtowana zgodnie z zasadami proporcji. Proporcje zaś konstruowano za pomocą liczb oraz figur geometrycznych: koła, kwadratu, trójkąta, i pochodnych od nich form: „półksiężyca", „półkolistości" i łuku20. W kategoriach tych nie można wykluczyć pewnych reperkusji arystotelesowskich kryteriów piękna, którymi były ład, proporcja i wielkość21. Nie było to jedyne odwołanie się do greckiego dziedzictwa. Jak podaje Prokop, budowla Bożej Mądrości łączyła „wielkość z harmonią proporcji", bowiem „Długość i szerokość kościoła zostały uzgodnione w sposób tak właściwy, że bez obawy pomyłki można powiedzieć, iż kościół wydaje się zarówno bardzo długi, jak i szeroki"22. Sformułowanie Prokopa, że kościół Bożej Mądrości „w górze pnie się [...] aż do samych 15 Por. Euzebiusz z Cezarei, op. cit., s. 436. 16 Balaj, op. cit., s. 155. 17 „Ten kościół wystawiony w samym sercu pałacu cesarskiego, pełen boskości i dostojeństwa, tworzący jakby drugi pałac". Focjusz, op. cit., s. 59. 18 S. Runciman, Teokracja bizantyjska, przeł. M. Radożycka, Warszawa 1982, s. 27. 19 Focjusz, op. cit., s. 60. 20 Prokop z Cezarei, op. cit., s. 180-181. 21 W. Tatarkiewicz, Historia estetyki, t. 1, Wrocław 1962, s. 182. Przez wielkość Arystoteles rozumiał właściwy dla każdego przedmiotu rozmiar. Tamże. 22 Prokop z Cezarei, op. cit., s. 180. -456- Zasady estetyki bizantyjskiej niebios i przewyższa sąsiadujące budynki jak okręt zakotwiczony pomiędzy nimi" przypomina skargę angielskiego teologa, Aleksandra Neckama (zm. 1217), który w traktacie O naturach rzeczy pisał: „Wznosi się wieże, które zagrażają gwiazdom, przewyższając szczyty Parnasu. Szczyt Nysy zdumiewa się, nie mogąc dorównać wysokościom osiąganym przez ludzką zmyślność i biegłość; natura skarży się, że została przewyższona przez sztukę"23. Rozumienie najwyższego piękna jako właściwości Absolutu zaowocowało we wnętrzach świątyń obecnością Boga-Logosu ujętego w konwencji Pantokratora. Na sklepieniu świątyni pałacowej ukazano, zgodnie z doktryną Pseudo-Dionizego Areopagity, „zastępy aniołów trzymających straż wokół [...] Pana, a w apsydzie umieszczonej ponad sanktuarium [...] wizerunek Dziewicy, [...] grupy Apostołów, Męczenników, a także Proroków i również Patriarchów" jako emanacje absolutnej świętości i absolutnego piękna24. Dziewica Maryja, Prorocy, Apostołowie, Wyznawcy i Męczennicy przywołani zostali także, chociaż w nieco zmienionym kontekście, a katedrze edeskiej (21, 1-2). Hierarchiczna aktywność udzielającego się Absolutu, ukazana w pismach Pseudo-Dionizego Areopagity, znalazła także swój odpowiednik w liturgii sprawowanej w ogromnych świątyniach fundowanych przez Justy-niana, w których stosowano stopniowe wprowadzanie w jej tajemnice25. DYNAMICZNOŚĆ W ŚWIETLISTOŚCI I STATYCZNOŚĆ WE WZNIOSŁOŚCI Kolejnymi kategoriami piękna były dynamika i statyka dostrzegane tak w strukturze architektonicznej świątyń, jak i w ich dekoracji. Wrażenie dynamiczności osiągano poprzez umiejętne wykorzystanie cienia, a nawet ciemności i światła, co nadawało przestrzeni głębi i wzbogacało element tajemniczości26. Dynamiczną wibrację wprowadzała do bizantyjskich świą- A. Neckam, O naturach rzeczy, w: Myśliciele, kronikarze i artyści o sztuce. Od starożytności do 1500 r., opr. J. Białostocki, Warszawa 1978, s. 216. Pseudo-Dionizy Areopagita, Imiona boskie, w: Pisma teologiczne, prze}. M. Dzielska, Kraków 1997, s. 83; Ch. Walter, Sztuka i obrządek Kościoła Bizantyńskiego, przeł. K. Mal-charek, Warszawa 1992, s. 237. J. Meyendorff, Teologia bizantyjska. Historia i doktryna, przeł. J. Prokopiuk, Warszawa 1984, s. 39. 26P.A. Michelis, Esthetiąue de l'art byzantin, Paris 1959, s. 126. -457- ks. Stanisław Kobielus tyń świetlistość rodząca się ze światła naturalnego oraz sztucznego ze świec i wiszących lamp oliwnych. Mnożyło ono swą obecność niemal w nieskończoność przez odbicia w tysiącach kawałków barwnych mozaik. Występowanie piękna dynamicznego w tej formie potwierdzają słowa z homilii Focjusza: „Wydaje się, że wszystko istnieje tutaj w ekstatycznym ruchu, że sama świątynia wiruje dokoła"27. Z kolei ściany katedry edeskiej zanurzone są w bieli, światło wpadające przez okna oślepia jak słońce28, a do świątyni Bożej Mądrości przez okna „wkracza różanostopa Jutrzenka"29. Według Silencjariusza wieczorna iluminacja daje wrażenie nocnego słońca wypełniającego świątynię światłem30. W oczach Prokopa „kościół jest przez to wyjątkowy, iż wypełnia go światło i blask słoneczny. Przysiągłbyś, że nie jest słońcem oświetlony z zewnątrz, lecz że promieniowanie powstaje wewnątrz, taka obfitość światła wypełnia jego przestrzeń"31. Dynamiczny blask łączono z materiałami budowlanymi, jakimi były porfir, kolorowe marmury oraz złoto i srebro — jako materiały najbardziej cenione i utożsamiane ze światłem. „Płyty białego marmuru, które oplatają całą fasadę, rzucają migotliwy, jasny i wesoły blask" głosił Focjusz32. Według Pawła Silencjariusza gładkość kamienia łagodnie połyskującego czernią z domieszką bieli, a także spływający ze złotych kostek sklepienia „obfity, lśniący strumień złotych promieni, uderzając w oczy patrzących z nieodpartą siłą" niczym „stojące w zenicie wiosenne słońce, gdy złoci ono szczyty^gór", to kolejne formy obecności dynamicznego światła w świątyni Bożej Mądrości33. Potwierdzają to także słowa Michała Psellosa, że „w owym kościele złoto jakby tryskało 27 Focjusz, op. cit., s. 59. 28 Pieśń o katedrze edeskiej, s. 166. 29 P. Silentiarius, op. cit., s. 185. 30 Tamże, s. 188. 31 Prokop z Cezarei, op. cit., s. 180. 32 Focjusz, op. cit., s. 59. Hermas w Pasterzu w trzeciej wizji podaje znaczenie symboliczne białego kamienia: „Posłuchaj zatem, jakie znaczenie mają kamienie używane do budowania. Otóż czworoboczne, białe i przystające do siebie w spojeniach to apostołowie, biskupi, nauczyciele i diakoni, którzy świątobliwie żyli po bożemu, świątobliwie też i uczciwie pełnili obowiązki swego urzędu, dla dobra wybrańców bożych". Hermas, Pasterz, w: M. Michalski, Antologia literatury patrystycznej, t. 1, Warszawa 1975, s. 37. Według Bedy Czcigodnego biały marmur, z którego wznosi się świątynię, symbolizuje nieskazitelną działalność wybranych, a także sumienie oczyszczone z wszelkich znamion zepsucia. PL 93, 746. 33 P. Silentiarius, op. cit, s. 188. -458- Zasady estetyki bizantyjskiej ze środka pełnym strumieniem i rozlewało się na całą powierzchnię bez przerwy"34. Wyczulenie na światło oraz odpowiadająca mu terminologia, którą posługiwali się autorzy, miała źródła w ówczesnej mistyce, w której światło było rozumiane przede wszystkim jako przejaw chwały Bożej35. Bóg doświadczany jako Światłość był końcowym punktem przeżycia mistycznego36. Widoczne są tutaj ślady neoplatońskiej mistyki światła Pseudo-Dio-nizego Areopagity rozwiniętej później między innymi przez Symeona Nowego Teologa, który powtarzał: „Światłem jest Ojciec, światłem jest Syn, światłem jest Duch Święty. Trzej są jednym światłem pozaczasowym, niepodzielnym, bez pomieszania, wiecznym, niestworzonym, niewyczerpanym, bez miary, niewidzialnym"37. Współczesny grecki znawca architektury starożytnej, P.A. Michelis, statyczność świątyń bizantyjskich połączył z kategorią wzniosłości między innymi poprzez cechę wielkości38. Właściwą ilustracją tej tezy byłaby informacja Michała Psellosa odnośnie postępowania Konstantyna IX Mono-macha (1042 - 1055) wobec kościoła Mądrości Bożej w Konstantynopolu: „[...] każdemu wydawało się, że ustał wszelki ruch i w świecie nie ma niczego ponad to, co się widzi"39. DEKORACYJNOŚĆ I NAŚLADOWANIE NATURY Dekoracyjność ta, w sensie ogólnym, osiągana była między innymi różnorodnymi rodzajami piękna — multiformitas operis40, nagromadzonego w jednym miejscu, co Focjusz, z pewną dozą przekory, uznał za błąd architekta. Ten to właśnie „[...] nagromadziwszy w jednym i tym samym miejscu wszystkie rodzaje piękna, nie pozwala on oglądającemu nasycić się w pełni tym widokiem, ponieważ to jest pociągany przez jedną, to 34 M. Psellos, op. cit., s. 149. 35 M.-M. Davy, J.-P. Renneteau, La lumiere dans le christianisme, w: M.-M. Davy, A. Abecassis, M. Mokri, J.-P. Renneteau, Le theme de la lumiere, Paris 1976, s. 286. 36 S. Runciman, Wielki Kościół w niewoli, przeł. J.S. Łoś, Warszawa 1973, s.152. 37 W. Łosski, Teologia mistyczna Kościoła Wschodniego, przeł. M. Sczaniecka, Warszawa 1989, s. 153. 38 P.A. Michelis, op. cit, s. 35, 38-39. 39 M. Psellos, op. cit., s. 150. 40 Photii patriarchae..., op. cit, PG 102, 570. -459- ks. Stanisław Kobielus znów odciągany przez drugą rzecz, i nie jest w stanie nasycić się nimi tak bardzo, jak by tego pragnął"41. Innym środkiem formalnym dekoracyjności było naśladowanie żywej natury, a więc przedstawianie ptaków, kwiatów, gron, wici roślinnej, koszy z owocami42. Prokop z Cezarei zapisał odnośnie kościoła Bożej Mądrości: „Można by pomyśleć, że się weszło na łąkę pełną kwitnących kwiatów. Któż nie podziwiałby purpurowych odcieni niektórych z nich i zieleni innych, żarzącej się czerwieni i lśniącej bieli, i tych także, które Natura, jak malarz, naznaczyła najsilniejszymi kontrastami barwy?"43 Na umiejętności artysty w tej dziedzinie wskazywał, jak głosił Focjusz, „Wygląd posadzki [...] wymodelowanej za pomocą różnorodnych kostek mozaiki w formy zwierzęce i różnego rodzaju inne figury"44. Między innymi z tego powodu zostało skierowane kiedyś pytanie ikonofilów do ikonoklastów: Czy to ma być Dom Boży, czy „sklep z owocami i ptaszkami"45? SYMBOLICZNOŚĆ I METAFORYCZNOŚĆ Czy sztuka bizantyjska była symboliczna? Cyryl Mango pisze, że wielkim nieporozumieniem jest traktowanie jej jako symbolicznej: „przeciwnie, pragnęła być wyraźna, dosłowna, a nawet realistyczna"46. Teza ta nie wydaje się całkiem słuszna, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że sam Pseudo-Dionizy Areopagita uważał posługiwanie się postaciami świętych symboli za rzecz naturalną w momencie, gdy człowiek wkraczał na płaszczyznę transcendencji47. Potwierdza to Pieśń o katedrze edeskiej, w której znajduje się interpretacja symboliczna tak całości budowli, jak poszczególnych jej części. Świątynia edeska jest przede wszystkim miejscem, gdzie przebywa „Ten, Który Jest"48, i wyraża tajemnicę istoty Boga oraz tajemnice nieba i ziemi (1,1; 3,1; 20,1 -2). Kopuła katedry edeskiej ozdobiona złocistą mozaiką na- 41 Focjusz, op. cit., s. 60. 42 P. Silentiarius, op. cit., s. 187. 43 Prokop z Cezarei, op. cit., s. 182. 44 Focjusz, op. cit., s. 59. 45 C. Mango, Historia Bizancjum, przeł. M. Dąbrowska, Gdańsk 1997, s. 258. 46 C. Mango, op. cit., s. 256 - 257. 47 Pseudo-Dionizy Areopagita, op. cit., s. 51 —52. 48 Por. Wj 3, 14-15. -460- Zasady estetyki bizantyjskiej siaduje i symbolizuje firmament niebieski — „niebiosa niebios" (5,1; 6,1)49. Trzy identyczne fasady kościoła, jego trzy nawy i po trzy okna w chórze stanowią „obraz Trójcy" (12,1 - 2; 13,1 - 2; 14,1); blask marmurów podobny jest do luminositas, z jakiej słynął cudowny edeski Mandylion (9,1 -2)50; pięć bram wskazuje na pięć panien wchodzących na gody weselne (17,1)51; kolumny ewokują pokolenia Izraela i Apostołów (15,2; 18,2); podwyższenie podtrzymywane przez jedenaście kolumn wskazuje na Wieczernik z Apostołami (15,1), a stojąca za nim kolumna — zwieńczona wspaniałym krzyżem — miała przypominać Golgotę (16,1 - 2); dziewięć stopni wiodących do ołtarza i chóru to tron Chrystusa z dziewięciu chórami anielskimi (19,1-2); wreszcie fundament świątyni oznacza Apostołów, Proroków i Męczenników (21,1). Nie można pominąć symboliki zwrócenia prezbiterium kościoła Bożej Mądrości w Konstantynopolu ku wschodowi słońca52. Zatem i dla estetyki bizantyjskiej odpowiednia była zasada, którą w średniowieczu sformułował benedyktyński opat, neoplatończyk Sugeriusz: significata magis significante płaceni — rzeczywistość oznaczona podoba się bardziej niż rzeczy ją oznaczające. FUNKCJONALNOŚĆ I PRAKTYCZNOŚĆ Autorzy opisów kościoła Bożej Mądrości w Konstantynopolu zwrócili także uwagę na funkcjonalność i praktyczność budowli. Jak zapisał Paweł Silencjariusz, w świątyni znajdują się kamienne balustrady, „o które kobiety mogą się opierać i gdzie mogą złożyć swe spracowane ręce"53. Także Prokop z Cezarei stwierdził, że , Jedna z galerii kolumnowych przeznaczona jest na modlitwy mężczyzn, druga zaś — kobiet"54. Budowla nie ma „żadnej części zbędnej i żadnego braku"55. Euzebiusz z Cezarei zwrócił uwagę, że bazylika tyrska ma szeregi ław „ustawionych, jak każe zwyczaj, w pewnym porządku dla ogółu pospolitego"56. 49 Por. A. Grabar, op. cit., s. 44; A. Dupot-Sommer, op. cit., s. 34. 50 Por. A. Grabar, s. 52; A. Dupot-Sommer, op. cit., s. 35. 51 Por. Przypowieść Chrystusa o Pannach mądrych i głupich, Mt 25,1 — 13. 52 Prokop z Cezarei, op. cit., s. 180. 53 P. Silentiarius, op. cit., s. 185. 54 Prokop z Cezarei, op. cit., s. 182. 55 Tamże, s. 180. 56 Euzebiusz z Cezarei, op. cit., s. 436. -461- ks. Stanisław Kobielus PIĘKNO DUCHOWE WYŻSZE OD MATERIALNEGO O wiele bardziej cenny od materialnego piękna świątyni był jej wymiar duchowy odnoszony przede wszystkim do świątyni, jaką stanowił człowiek. Zbudował ją bowiem, jak podał Euzebiusz, „sam Syn Boży na swój własny obraz [...] i [...] uczynił z niej najświętszy przybytek dla Siebie i dla Ojca"57. Także autor pieśni o świątyni w Keneszrin twierdził, że piękno duchowe winno przewyższać piękno materialne. Z tego też powodu życzył kapłanowi, budowniczemu wspomnianej świątyni, aby pięknem duszy przewyższał to piękno, jakim przyozdobił kościół58. Focjusz był przekonany, że połyskiwanie świątyni blaskiem i wytwornością jest nie tyle zasługą ludzkiej umiejętności artysty, ile wynikiem działania boskiej mocy59. A więc i w samym powstawaniu dzieła boskie inspiracje kierowały ludzkimi sprawnościami. KOSMICZNY WYMIAR ŚWIĄTYNI Odwoływanie się do analogii kosmicznych było jedną z częściej stosowanych zasad bizantyjskiej estetyki. Dwie spośród omawianych świątyń nosiły wezwanie Bożej Mądrości. W Księdze Syracha 24,8 o Bożej Mądrości powiedziano: „Sama obeszłam okrąg niebios i przeniknęłam głębokość przepaści". To Ona stworzyła Universum według „liczby, miary i wagi" (Syr 11,21). W księgach mądrościowych został ukazany Jej udział w porządkowaniu Kosmosu. Personifikacja Bożej Mądrości znalazła swój wyraz plastyczny w uporządkowanej według Jej zasad architekturze świątyń ziemskich. Kosmos, jaki prezentowano w omawianych świątyniach, nie był Kosmosem w rozumieniu gnostyków — ich Kosmos był wrogi człowiekowi60. Kosmos Bizantyjczyków wprawiał w zachwyt, a nie w przerażenie, mimo że ze sklepień spoglądało często surowe oblicze Kosmokratora. Już dla greckiego geografa, Kosmasa Indikopleustesa, zbudowany przez Mojżesza namiot Przymierza symbolizował obraz Kosmosu61, a opisywane nie- 57 Tamże, s. 440. 58Balaj, op. cit., 154. 59 Non humanae artis opus esse, sed divinam ąuamdam nobisąue superiorem virtutem. PG 102, 567. Focjusz, op. cit., s. 59. 60 H. Jonas, Religia gnozy, przeł. M. Klimowicz, Kraków 1994, s. 271. 61 Wj 25,8 - 9. Chodzi o dzieło Topografia chrześcijańska napisane między 547 - 549 r. Por. -462- Zasady estetyki bizantyjskiej bo miało kształt kopuły62. W tym duchu łuki katedry edeskiej „o tęczowych barwach wskazywały cztery strony świata" (7,2). Paweł Silencjariusz zwisające na łańcuchach korony światła porównywał do „lśniących gwiazd korony niebieskiej, do gwiazdozbiorów Arktura i Głowy Smoka"63. Łuki zaś arkad zostały przez niego odniesione do wielobarwnego łuku tęczy Iris i zwracały się ku kierunkom wiatrów Zefira, Boreasza, Notusa i Eu-rosa64. Podobne analogie można spotkać w Hymnie wieczornym przy zapalaniu świecy hiszpańskiego poety, Aureliusza Prudencjusza (ur. 348): Lampki zwisają z lin chwiejnych i blaskiem swoim Na sufitowych wiązaniach migocą w górze; Podtrzymywany powolnej oliwy karmą Płomyk przez szkło przeźroczyste rzuca swe światło. Myślałbyś, że to nad tobą gwiezdne przestworze Wznosi się, błyszcząc obiema niedźwiedzicami, I że — gdzie dyszel północny kieruje zaprzęg, Gwiazdy się, nocą rozsiane, mienią purpurą65. PRZEZ WIDZIALNE DO NIEWIDZIALNEGO To było jedno z istotnych kryteriów piękna mające swe źródło w teologii Pseudo-Dionizego Areopagity. Całość budowli i poszczególne jej części miały najpierw zachwycić widza, a następnie unieść go ku niewidzialnemu i transcendetnemu Bogu oraz ku wspólnocie z Nim66. Focjusz głosił w homilii, że widz gdy „[...] spojrzy na sam kościół [...] Dozna wtedy uczucia, jakby wstąpił, bez żadnych przeszkód, do samego nieba, olśniony pięknem we wszystkich jego postaciach, mieniącym się wokół na podobieństwo tysiąca gwiazd"67. Podkreślił to także Prokop z Cezarei, gdy zauważył, że R. Knapiński, Imago mundi. Związek ikonograficznych i literackich modeli świata w wyobraźni średniowiecznej, w: Wyobraźnia średniowieczna, red. T. Michałowska, Warszawa 1996, s. 35. 62 A. Grabar, op. cit., s. 58, p. 2. 63 P. Silentiarius, op. cit, s. 188. 64 Tamże, s. 186. 65 Aureliusz Prudencjusz Klemens, Poezje, PSP, t. XLIII, przel. M. Brożek, Warszawa 1987, s. 55. 66 Prokop z Cezarei, op. cit., s. 182. 67 Focjusz, op. cit., s. 59. -463- ks. Stanisław Kobielus Zasady estetyki bizantyjskiej oglądając dzieło dokonane dzięki pomocy Boga, „duch człowieka unosi się wzwyż ku wspólnocie z Bogiem, czując, iż On nie może być daleko"68. W 988 roku posłowie ruscy wysłani przez księcia Włodzimierza do Bizancjum wyznali, że przebywając w świątyni Bożej Mądrości, pytali się jeden drugiego, czy „są jeszcze na ziemi, czy już w niebie"69. Inaczej było w przypadku cesarza bizantyjskiego Romana III (panował 1028 - 1034), o którym Michał Psellos tak pisał: „Trzeba więc powiedzieć jeszcze i to, że był on szalony na punkcie swego dzieła, często je oglądał własnymi, rozszerzonymi z zachwytu oczami [...] spędzał tam większą część roku. Sycił się pięknem budowli i nim się cieszył"70. Był to więc zachwyt zmysłów, i to, co one podziwiały, nie było odnoszone do Boga, lecz do własnej osoby cesarza. Podobnie zachowywał się opat Sugeriusz, kontemplując swoje dzieło w opackim kościele w Saint-Denis. Jednak owoce jego podziwu miały charakter budujący ducha i wznosiły go w świat niematerialny71. ZAKOŃCZENIE I jeszcze na zakończenie ostatni problem. Czy Michał Psellos i inni autorzy opisywali to, co widzieli, czy to, co czuli. Wydaje się, że i jedno, i drugie. A potwierdzeniem tego byłoby świadectwo Michała Psellosa, który w stosunku do słynnego obrazu Matki Bożej w Blachernach napisał: „Ja opisałem, nie to, co widziałem, lecz to, co czułem"72. Sumując, należy podkreślić, iż w analizowanych wyżej opisach zwrócono uwagę głównie na wielkość budowli, piękno jej symetrii, wierne na-' śladowanie żywości natury, połączenie różnorakich technik73; w których 68Prokop z Cezarei, op. cit., s. 182-183. 69 J. Meyendorff, op. cit., s. 149. 70 M. Psellos, op. cit., s. 30. 71 S. Kobielus, Symboliczna sztuka średniowieczna jako narządzie do prezentacji rzeczywistości niewidzialnej, „Communio. Międzynarodowy Przegląd Teologiczny", XVI, 1996, nr 6, s. 44. 72 M. Angold, Church and Society in Byzantium under the Comneni, 1081 — 1261, Cambridge 1995, s. 33. 73 „Nikt zatem nie podziwiał, co byłoby przesadą, wszystkich części: wielkości kościoła, piękna sympatii, harmonii detali, pomieszania i zespolenia tych uroków, strumyków wody, ogrodzeń, które je opasywały, kwiatów zdobiących łąki, świeżej trawy bez przerwy zraszanej wodami, cieni drzew, uroku kąpieli". M. Psellos, op. cit., s. 150. -464- sztuka przewyższała naturę74, a piękno i harmonia szczegółów decydowała 0 doskonałości całości75. Na wymiar kosmiczny świątyni złożyła się przede wszystkim jej teocentryczność i hierarchiczność76. Kanony ikonograficzne formułowane dla Najwyższego Suwerena, Boga, i Jego niebiańskiego dworu, stały się zasadami ikonografii dla Jego ziemskiego lennika, cesarza 1 jego dworu. A może było raczej odwrotnie. Zapowiadane figury staro-testamentowe, jak i ich spełnienie, zrodzone zostały pod wpływem inspiracji boskiej, a ich zadaniem, jak pisał św. Ireneusz z Lyonu (II wiek), było „uczenie się bojaźni Boga i trwania w Jego służbie"77. Wyraźnie widoczny jest także mystagogiczny charakter świątyń pomagający uczestnikowi liturgii, a w najgorszym przypadku widzowi, wejść w tajemnice transcendentne i „przeniknąć poza zasłonę"78. Podziw, olśnienie, zachwyt wynikające z dekoracyjności, kontrastów światła i mroku, wielkości i lekkości uzyskane zostały dzięki połączeniu materii z owocami ducha. W ten sposób świątynie, jak powiedziałby Paweł Florenski, były syntezą sztuk i wszelkiego rodzaju piękna79. Wszystkie zaś pulcherrima ornamenta atąue donaria, jak to określił Euzebiusz z Cezarei, miały świadczyć o królestwie Chrystusa80. 74 „Kościół był, jak niebo, utkany wszędzie gwiazdami, czy lepiej powiedzieć tak: sklepienie niebieskie jest tak ozdobione złotem w pewnych odstępach, podczas gdy w owym kościele złoto jakby tryskało ze środka pełnym strumieniem i rozlewało się na całą powierzchnię bez przerwy". M. Psellos, op. cit., s. 149. 75 „Nie mogłeś więc rozróżnić i rozdzielić rzeczy doskonałej od tego, co następowało po niej bezpośrednio i jeszcze dalej. Jeśli bowiem tak ma się rzecz ze wszystkimi częściami składowymi, to wystarcza nawet ostatnia piękna część dla wywołania zachwytu". M. Psellos, op. cit., s. 150. 76 A. Różycka-Bryzek, Przeciw stereotypom myślenia o sztuce bizantyńskiej, „Znak", R. XLVI, 1994, nr 3, s. 54. 77 Cyt. za: Literatura godzin, t. 2, Poznań 1984, s. 144. 78 P. Evdokimov, Prawosławie, przeł. J. Klinger, Warszawa 1986, s. 21. 79 Por. P. Florenski, Ikonostas i inne szkice, przeł. Z. Podgórzec, Warszawa 1984, s. 28. 80 E. Caesariensis, op. cit., PG 20, 858. li SPOTKANIE WSCHODU I ZACHODU BOŻE NARODZENIE W POLSKIM I RUSKIM MALARSTWIE NOWOŻYTNYM NA KRESACH RZECZPOSPOLITEJ ks. Michał Janocha Motyw Bożego Narodzenia, jeden z kluczowych w ikonografii chrześcijańskiej, znalazł na Wschodzie i Zachodzie dwie odmienne interpretacje wynikające z dwóch różnych koncepcji metafizycznych i teologicznych. Spotkanie i wzajemne przenikanie obu wątków w malarstwie kościelnym i cerkiewnym na wschodnich kresach Rzeczypospolitej w XV - XVIII wieku odzwierciedla szerszy problem „okcydentalizacji" ruskiej i „orientali-zacji" polskiej kultury artystycznej i religijnej1. Niniejszy artykuł ma charakter wstępnej analizy porównawczej obu wersji tematu Bożego Narodzenia przeprowadzonej pod kątem formalnym i ikonograficznym w oparciu o metodę ikonologiczną Panofsky'ego oraz analizę semiotyczną. Aby uniknąć niejasności, terminem „ikona" będziemy się posługiwali w znaczeniu ściśle liturgicznym oznaczającym obraz przeznaczony do cerkwi, a nie w sensie artystycznym, co bywa znacznie trudniejsze do określenia. W zebranym materiale ikonograficznym uderza znaczna przewaga liczebna ikon nad obrazami kościelnymi. Pierwsza przyczyna tego zjawiska wynika z faktu, że ikona Bożego Narodzenia na ziemiach ruskich już przy- 1 Słowo „kresy" ma tu oczywis'cie znaczenie dwojakie: „Kresy Wschodnie" Rzeczpospolitej w XVI - XVIII wieku rozumiane dość szeroko jako zasięg oddziaływania obrządku słowiańsko-bizantyjskiego (obejmują nie tylko większą część dzisiejszej Białorusi i Ukrainy ale także Białostocczyznę, Chełmszczyznę, Nadsanie, Beskid Niski — aż po Ziemię Sądecką) są jednocześnie kresami zachodnimi kultury rusko-bizantyjskiej, rozległą peryferią Bizancjum O dziejach pojęcia „kresów" zob.: J. Kolbuszewski, Kresy, Wrocław 1995 -467- Ks. Michał Janocha Spotkanie Wschodu i Zachodu najmniej od XIV wieku weszła w skład złożonego zwykle z dwunastu scen tzw. rzędu świątecznego (npaaflHKraHHH mm) ikonostasu, była zatem kanonicznym elementem wystroju każdej cerkwi. W kościołach katolickich temat Bożego Narodzenia był elementem częstym, niemniej przygodnym. Drugą przyczyną jest ogromna przewaga liczby cerkwi w stosunku do kościołów rzymskokatolickich na Kresach Wschodnich. W końcu XVIII wieku na kresach Rzeczpospolitej znajdowało się około 10 tysięcy cerkwi unickich (nie licząc cerkwi prawosławnych) — czyli prawie dwukrotnie więcej niż kościołów rzymskokatolickich w całym państwie2. Nawet jeśli nie wszystkie cerkwie posiadały ikonostasy (po unickim synodzie zamojskim w 1720 roku coraz częściej pojawiają się cerkwie bez ikonostasów), wymieniona liczba świątyń wschodnich daje wyobrażenie o liczebności interesujących nas ikon wchodzących w skład kanonicznego ikonostasu. Ani przedrewolucyjni badacze rosyjscy, ani później badacze radzieccy nie dostrzegali odrębności sztuki ukraińskiej i białoruskiej. Podobna sytuacja istnieje po dziś dzień w gronie uczonych zachodnioeuropejskich. Badania ocalałego po sowieckiej dewastacji zachodnioruskiego malarstwa ikonowego mogły się rozpocząć na Białorusi i Ukrainie dopiero po uzyskaniu przez nie niepodległości na początku lat dziewięćdziesiątych. Na Ukrainie, posiadającej starszą tradycję malarską, więcej zachowanych zabytków oraz przedwojenną tradycję jej naukowej analizy, badania nad ikoną są bardziej zaawansowane (D. Stepowyk, W. Ałeksandrowycz, W. Swencyćka, O. Sy-dor i in.) niż na Białorusi (N. Wysockaja). Lepiej znane są ikony polskie, które ocalały po powojennej dewastacji (J. Kłosińska, R. Biskupski, M. Przeździecka i in.). Brakuje wciąż kompleksowych badań obejmujących całość terenów wschodnich dawnej Rzeczpospolitej, toteż nasza aktualna wiedza o malarstwie ikonowym na tym obszarze pozostaje fragmentaryczna. Jednakże silny tradycjonalizm cechujący sztukę sakralną na ziemiach kresowych daje pewne podstawy, pomimo odrębności regionalnych, do traktowania zebranego i prezentowanego w tym referacie materiału jako reprezentatywnego dla całokształtu zjawisk zachodzących na omawianym terytorium. Badania nad ikonografią Bożego Narodzenia rozpoczęły się ponad sto lat temu równocześnie w Niemczech i w Rosji. W 1890 roku Max Schmid ogłosił w Stuttgarcie pierwsze studium na ten temat, oparte na licznych przykładach sztuki zarówno zachodnio-, jak i wschodnioeuropejskiej3. Cztery lata później skromniejszą rozprawę bazującą na przykładach starożytnych i średniowiecznych opublikował Ferdinand Noack4. W 1892 roku ukazała się w Petersburgu monumentalna praca Mikołaja Pokro-wskiego poświęcona ikonografii scen ewangelicznych w sztuce bizantyjskiej i ruskiej, w której osobne obszerne rozdziały zostały poświęcone scenom Bożego Narodzenia oraz Pokłonu Pasterzy5. Syntetyczne wyniki badań zawierają leksykony ikonograficzne — w zakresie sztuki zachodniej autorstwa Louisa Reau6, Karla Kunstlego7, Gertrudy Schiller8 i En-gelberta Kirschbauma9, w zakresie sztuki bizantyjskiej: Reallexikon zur Byzantinischen Kunst Klausa Wessela10 oraz w krótszej wersji The Oxford Dictionary of Byzantiumu. W ostatnich latach wschodnia ikonografia Bożego Narodzenia była m.in. tematem artykułu Lafontaine'a-Dosogne'a12 oraz obszernej monografii ojca Georgesa Drobota13. Średniowieczną ikonografię omawianego tematu w sztuce polskiej opracował ksiądz Z. Kliś14, nowożytną zaś zajmuje się aktualnie Beata Szafraniec-Rydułtowska15. 2 T. Śliwa, Kościół greckokatolicki w Rzeczypospolitej (1764 — 1995). Kościół prawosławny w Rzeczypospolitej (1764 - 1795)..., w: Historia Kościoła w Polsce, red. B. Kumor, Z. Ober-tyński, t. II, cz. 1, Poznań-Warszawa 1979, s. 105-127. ^ M. Schmid, Die Darstellung der Geburt Christi in der bildenden Kunst, Stuttgart 1890. ^ F. Noack, Die Geburt Christi in der bildenden Kunst bis zur Renaissance, Darmstadt 1894. H. noKpoBCKHń, Eeamenie es naMumuuKCDCT, uKonepcupiu npeuMytąecmeeHHO óusanmiucKwc-b u pyccHUXT,, C. neTep<5ypnb 1892, Boże Narodzenie; s. 48-98. Pokłon Pasterzy: s. 113-136. *L. Reau, Iconographie de Uart Chretien, t. 2, cz. 2, Paris 1957, s. 213-255. K. Kunstle, Ikonographie der Christlichen Kunst, t. 1, Freiburg im Breisgau 1928 s. 344-365. G. Schiller, Ikonographie der Christlichen Kunst, t. 1, Gutersloh 1966, s. 69-98+ 3 królowie: s. 105-123. E. Kirschbaum, Lexikon der Christlichen Ikonographie, t. 2, Rom-Freiburg-Basel-Wien 1970, szp. 86-120. Reallexikon zur Byzantinischen Kunst, herausgegeben von Klaus Wessel, t. 2, Stuttgart 1971, szp. 637-662 (Geburt Christi, opr. G. Ristow). The Oxford Dictionary of Byzantium, opr. A.P. Kazhdan, A.M. Talbot i in., t. 2, Oxford Umversity Press, New York-Oxford 1991, s. 1439- 1440. Lafontaine-Dosogne, Les representations de la Nathite du Christ dans fart de VOrient chretien, w: Miscellanea codicologia F. Masai dicata, ed. P. Cockshaw i in., t. 1 Gand 1979 s. 11 -21. G. Drobot, Icone dl la Nativite, z serii: Spiritualite Orientale nr 15, Abbaye de Belle-fontaine 1980. ^ Z. Kliś, Temat Bożego Narodzenia w polskiej sztuce średniowiecznej, Kraków 1994. Praca doktorska pisana aktualnie na seminarium polskiej ikonografii nowożytnej w sekcji historii sztuki Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. -468- -469- Ks. Michał Janocha .iiiografia pogranicza polsko-ruskiego nie była dotąd przedmiotem kompleksowych badań16. Ikonografia Bożego Narodzenia kształtowała się w pierwszych wiekach chrześcijaństwa w konsekwencji refleksji teologicznej nad tajemnicą Wcielenia, która znalazła wyraz w orzeczeniach pierwszych soborów powszechnych, równolegle do liturgii święta, którego obchody wprowadzone na Zachodzie w IV stuleciu dwa wieki później przyjęło całe chrześcijaństwo. Uformowany w wyniku tej ewolucji na początku drugiego tysiąclecia w Bizancjum kanoniczny wizerunek Bożego Narodzenia stanowi syntezę treści biblijno-dogmatycznych, reminiscencji liturgicznych oraz wątków apokry-ficzno-legendarnych17. Jego ośrodkiem jest skalista góra z grotą malowaną w kolorze głębokiej czerni, w której spoczywa położone z żłobie Dzieciątko w powijakach. Owa jaskinia nawiązująca bezpośrednio do historycznej groty Narodzenia Pańskiego w Betlejem stanie się z czasem grotą mistyczną, otchłanią śmierci, biblijnym szeolem-hadesem, symbolem świata pogrążonego w mroku po upadku grzechowym i oczekującego na Odkupiciela. Z takiej groty Jezus przywróci do życia zmarłego Łazarza. Do tej groty zejdzie zmartwychwstały Chrystus na ikonie Avaaxao"iC — BocKpecenue — Zstąpienie do Otchłani^. Nad grotą świeci betlejemska gwiazda, której niebieskie światło, rozszczepione na trzy promienie, ujawnia tajemnicę Trójjedynego Boga. Przed grotą Narodzenia, na posłaniu malowanym najczęściej w kolorze królewskiej czerwieni, odziana w maforion, spoczywa Matka, Boża Rodzicielka.,j W kanonicznej ikonie Bożego Narodzenia spotykają się synchronicznie różne biblijne wątki. Aniołowie zwiastujący Dobrą Nowinę pasterzom uka-j żują teandryczny charakter wydarzenia w Betlejem, podczas gdy pasterze — reprezentanci Izraela — ewokują Tego, który nazwie siebie Dobryir Pasterzem. Trzej mędrcy ze Wschodu pielgrzymujący do Betlejem nie tylkol symbolizują narody pogańskie zbliżające się do świata Ewangelii, ale rów-j nież antycypują trzy niewiasty podążające do grobu na ikonie ZmartwyclH 16 Wśród nielicznych artykułów poświęconych problematyce ikonograficznej znajduje si| R. Biskupski, Przemiany ikonograficzne i rola wzoru w malarstwie ikonowym XVII wieku „Materiały Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku", 26, 1980, s. 50-62. 17 P. Evidokimov, L'art de 1'icóne. Theologie de la beaute, Desclee De Brouver ll)7j s. 225 - 238. 18 M. Janocha, Między Wschodem i Zachodem. Przemiany nowożytnego malarstwa ik» nowego na kresach wschodnich na przykładzie tematu Przemienienia Pańskiego i Zstąpirn do Otchłani, w: Sztuka Pograniczy Rzeczpospolitej, Materiały Sesji Stowarzyszenia Hisln ków Sztuki, Warszawa, październik 1997 Warszawa 1998, s. 251 -275. -470- Spotkanie Wschodu i Zachodt, d T, Widni6ją ^ ZWi6rZ*a: WÓł i osioł' W na n ™ ^ J interPretacji Płetwa Izajasza (Iz j 3; Hab. rozpoznaje swego pana i osioł *łób właściciela. ";mCZym " ZM' lud mÓJ niczeS° nie rozumie!.]". Na dole SCeny" J6dna ° Charakt*rze apokryficznym - oaZTh 7 PerZem ThyrS°Sem' (W SZtUCe ™4i Pod postaci, pasterza będzie się często ukrywał kuszący Józefa diabełp i druga o wymowie sakramentalno-Uturgicznej - kąpiel Dzieciąt^ (fo^'a hJm z Jo-dą ewokuje zarówno chrzcielnicę, jak i kielich ms^y) Tak więc ikona Bożego Narodzenia jest emblematy^ „ karna trzech nurtów, które przez wieki kształtowały pobożnośd { chrześcijańską. Są mmi: tradycja (czasem z domie,zka a wszystko podporządkowane jest centralnej prawdzie zss "^ r?lenia' i wypoWiadany uro- wSze f 1 f J ri ^ ZarÓWn° m WSCh0Clzie' J „Wierzę [...] w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego Jednorod7onp„n r r, nad Dzieciątkiem), Bóg z Boga, światłość' ze światło^^ i &g prawdziwy z Boga prawdziwego [...]" (aureola wokół tr3 " ^PCJę ° °H) ** ^ 1^ św^et t dla,naIZeg° Zbawienia ZStaPił z *** i za sprawą Ducha Świętego (obecność Trójcy Świętej w tajemnicy W L^ promieniste światło z nieba) przyjął ciało z Maryi ' (scena Opisany bizantyjski schemat przejęła ikonografia mska w tei DOStaci pojawia się on na ikonach na ziemiach ukraińskich i bia ze chem 2 Tu J P J ^^ym bizantyjskim schemacie^', podobnie jak bojkowska ikona z cerkwi w Bukowisku (obie obecnie w MNL) (fot. 1)22. bukowisku (orne 19 Tradycja w III stuleciu ustaliła na podstawie ofiarowanych (jar^w ]jczbę mędrców, a w VI wieku nadała im imiona. 20 Evdokimov, op. cit., s. 236. 21 B.I. CBemjiribKa, O.CD. CHflop, Cnadtąuna Biicie. ykpaincKe majisipcmeo XTV'- XVIII cmojiimb y My3euuux Kojietcąiwc Jlbeoea, JlbBiB 1990, nr 33. 22 B.I. CBeimirjbKa, B.IT. Otkobhh, Ceim ohumo napodwuc MkmUinte y/cpaincbice na-podne Majisipcmeo XII-XXcmommb, Khib1991, nr 28. -471- Ks. Michał Janocha Podobne motywy występują na Zachodzie w sztuce romańskiej. Od czasów włoskiego trecenta bizantyjsko-romariski motyw Bożego Narodzenia ulega stopniowemu przekształceniu: coraz wyraźniej wyodrębniają się tematy: Adoracja Dzieciątka, Pokłon Pasterzy oraz Pokłon Trzech Króli, występujące w bardzo licznych wariantach. Jednocześnie skalna grota Narodzenia zaczyna ewoluować — pod dużym wpływem św. Franciszka (żłóbek w Grec-cio) — w kierunku drewnianej konstrukcji, sugerującej stajenkę, z której później narodzi się bożonarodzeniowa szopka, co najlepiej ilustrują obrazy Duccia, Giotta i jego naśladowców. Inspirowana włoskimi i zachodnimi wzorami ikonografia polska przejmie już w średniowieczu ów trojaki temat. W ewolucji motywu Bożego Narodzenia w malarstwie zachodnioruskim można wyróżnić cechy wspólne całemu ówczesnemu malarstwu ikonowemu oraz elementy typowe dla tego tematu. Do pierwszych, wielokrotnie opisywanych, ujawniających się szczególnie w ikonach należących do „rzędu świątecznego" należą: dążenie do uchwycenia perspektywy trójwymiarowej oraz modelunku światłocieniowego, realizm w przedstawianiu postaci, proporcji ciała i fizjonomii, tendencje portretowe, aktualizacja niektórych strojów i atrybutów, wreszcie pojawienie się realistycznego krajobrazu w tle i współczesnej architektury oraz — na przełomie XVI i XVII wieku — charakterystycznego „barokowego" wieńca obłoków w strefie nieba w miejsce trójpromiennego mistycznego światła. Proces ten przebiegał nieco inaczej na Ukrainie, posiadającej silną kilkuwiekową tradycję ikonograficzną, a inaczej na ziemiach białoruskich, gdzie oddziaływanie malarstwa polskiego było znacznie silniejsze. Na ikonie z Radruża (obecnie MNL) z końca XVI wieku skalista góra ustępuje miejsca schematycznie namalowanym drzewom na umownym ciemnoczerwonym tle23, podczas gdy na bojkowskiej ikonie z Łopuszanki namalowanej w osiemdziesiątych latach XVI wieku w kręgu Mistrza z Jabłonowa scena rozgrywa się w naiwnie, lecz dość realistycznie ujętym podkarpackim krajobrazie, podlegającym prawom renesansowej perspektywy (fot. 2)24. Ewolucja motywów charakterystycznych dla tematu Bożego Narodzenia w malarstwie ikonowym nie była nigdy przedmiotem szczegółowego studium. Niniejszy artykuł koncentruje się na jej najważniejszych aspektach. Od początku XVI wieku tradycyjny, wielowątkowy i symboliczny bizan-tyjsko-ruski temat Bożego Narodzenia ewoluuje w kierunku historycznej 23 B.I. CBeHHiilbKa, B.n. Otkobhh, op. cit., nr 27. 24 Tamże, nr 33. Spotkanie Wschodu i Zachodu sceny Pokłonu Pasterzy bądź Pokłonu Trzech Króli, rzadziej Adoracji Dzieciątka. Granice pomiędzy tymi tematami bywają dość płynne. Istotnym aspektem tej ewolucji jest „zmaganie się" motywu wschodniej groty z motywem zachodniej, często pokrytej strzechą, stajenki. Na XVI--wiecznych ikonach przy wejściu do skalnej groty pojawia się drewniana konstrukcja przypominająca stajenkę, czego przykładem może być ikona z cerkwi w Małnowie z ostatniej ćwierci XVI wieku, przypisywana szkole lwowskiej (MNL, fot. 3)25. W następnym stuleciu stajenka ową grotę zdominuje, aż w końcu całkowicie zastąpi. Za ilustrację tego procesu mogą posłużyć trzy ikony ze zbiorów MNL: z cerkwi w Skole z końca XVI wieku26, z Nowej Skwariawy z połowy XVII wieku27 i ikona przypisywana szkole rybotyckiej z drugiej połowy XVII wieku (fot. 4)28 oraz dwie ikony zachowane in situ: w ikonostasie lwowskiej cerkwi św. Piatnicy z początku XVII wieku29 i w uspienskim ikonostasie Fedora Seńkowicza z cerkwi św. Kośmy i Damiana w Wielkich Grybowieżach z około 1629 roku30. Na wszystkich pięciu wymienionych ikonach Maryja już nie leży, ale siedzi, często na stołku (fot. 3) lub nawet na tronie z podnóżnikiem (fot. 4). Coraz większą rolę zaczyna odgrywać święty Józef, pod wpływem jego rosnącego kultu na Zachodzie i w Polsce od końca XV wieku. Kult św. Józefa propagowali na Zachodzie niektórzy średniowieczni święci: Brygida Szwedzka, Bernard z Clairvaux, Bernardyn ze Sieny oraz teolodzy (Jan Gerson). W 1479 roku papież Sykstus IV wprowadza święto św. Józefa do brewiarza i do mszału rzymskiego, Paweł V zaś w 1621 roku czyni je świętem obowiązującym. Szczególnym nabożeństwem do św. Józefa wyróżniali się święci: Teresa z Avila, Franciszek Salezy i Wincenty a Paulo, którzy uczynili go głównym patronem założonych przez siebie zakonów31. Wyrazem rosnącego kultu Oblubieńca Maryi jest rozwój jego ikonografii na Zachodzie32. W Polsce największe nasilenie kultu św. Józefa nastąpi 25 B.I. CBeHiiirjbKa, B.n. Otkobhi, op. cit., nr 14. 26 B.I. CBemiiiibKa, B.n. Otkobhi, op. cit., nr 41. 27 B.I. CBemiiiibKa, O.®. Ciiflop, op. cit., nr 89. 28 B.I. CBemprrhKa, 0.0. CHflop, op. cit., nr 88; B.I. CBeHiriiibKa, Bil. Otkoem, op. cit., nr 78. 29 B. OBcitnyK, YKpaincbKe Majinpcmeo X- XVIII cmoMmb. IIpoójieMu KoJibopy, JIbIb 1996, fot. s. 298. 30 B. OBcimyK, op. cit., s. 318. 31 Leiikon fur Teologie und Kirche, t. V. Freiburg (Br) 1961, s. 1129- 1133; Dewcieme Symposium Int. St. Joseph a l'epoque de la Renaissance „Cahiers de Josephologie" 25, 1977. 32 E. Kirschbaum, Lexikon der Christlichen Ikonographie, t. 7, Rom-Freiburg-Basel-Wien 1974, szp. 210-221. - 472 - -473- Ks. Michał Janocha w XVII wieku, głównie pod wpływem wizytek i karmelitów. W roku 1545 ukazały się Godzinki ku czci św. Józefa, a czterdzieści lat później pierwsza teologiczna rozprawa o nim, pióra Jana Chryzostoma Rucieńskiego33. Na XVII-wiecznych ikonach na Kresach Rzeczpospolitej św. Józef nie będzie już marginalną postacią zajętą rozmową z pasterzem-diabłem, ale stanie blisko Maryi i Dzieciątka, tworząc przejętą z Zachodu grupę Świętej Rodziny (fot. 4, 6, 7, 9-12). W XVII wieku na szeroką skalę wkracza rodzaj owość, ludowa swoj-skość — ikona Adoracji Dzieciątka z klejmami, nieznanego pochodzenia, z MN w Przemyślu pełna jest aniołów, pasterzy i baranków, malowanych radośnie, bez troski o zachowanie skali i proporcji34. Niekiedy sceny przedstawiane w klejmach, a odnoszące się do dzieciństwa Jezusa, bywały włączone w jedną przestrzeń obrazu. Takie ikony malowano na przełomie XVI i XVII wieku w warsztacie rybotyckim. Różnią się one między sobą jedynie w drobnych szczegółach. Wymieńmy trzy spośród nich: z cerkwi w Torkach i z cerkwi w Korostnie — obie obecnie w MNL35 i trzecia z MNK (fot. 5)36. Tradycyjny schemat ikonowy Bożego Narodzenia został tutaj wzbogacony wątkiem z królem Herodem. Na pierwszym planie ukazany jest Herod wydający żołnierzom rozkaz wymordowania wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch w Betlejem i okolicy oraz rzeź niewiniątek. Jeden z żołnierzy podnosi miecz na Elżbietę trzymającą na ramionach małego Jana Chrzciciela, którą chroni skalna grota. Powyżej widnieje scena Ucieczki do Egiptu, a na samej górze scena z aniołem ukazującym się we śnie trzem królom z nakazem powrotu do ojczyzny inną drogą. Wydaje się, że proweniencja owej narracyjnej kompozycji łączącej różne czasy oraz miejsca ewangeliczne i apokryficzne jest raczej zachodnia późnośredniowieczna, aniżeli późnobizantyjska. Motyw rzezi niewiniątek będzie pojawiał się czasami w tle XVII-wiecznych ikon Bożego Narodzenia, jak na wspomnianej ikonie rybo-tyckiej z drugiej połowy XVII wieku z MNL (fot. 4). 33 H. Fros, F. Sowa, Twoje imię. Przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1975, s. 322 i n. 34 MNP nr inw. 1386; Ikony ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Przemyślu, opr. B. Kiwała, J. Burzyńska, Kraków 1981, nr 56, fot. 15. W zbiorach MNP znajdują się ponadto trzy inne XVII-wieczne ikony Bożego Narodzenia: z Chotyńca (nr inw. 328, kat. 55), z Przekopanej (nr inw. 1431, kat. 58) i ikona z warsztatu rybotyckiego (nr inw. 1425, kat. 57). 35 B.I. CBemróbKa, B.n. Otkobm, op. cit., nr 72 i 76; obie datowane na przełom XVII i XVIII wieku. 36 J. Kłosińska, Icons from Poland, Warsaw 1989, nr 26. -474- Spotkanie Wschodu i Zachodu Począwszy od XVII wieku, w malarstwie ikonowym Kresów zaczynają się coraz bardziej wyodrębniać dwa kierunki, różne zarówno stylistycznie, jak i ikonograficznie. Kierunek pierwszy, reprezentowany przez wykształconych w Polsce lub na Zachodzie malarzy, porzuci całkowicie konwencję ikonową, włączając się — z pewnym opóźnieniem — w międzynarodowy nurt malarstwa europejskiego. Jego reprezentantem na ziemiach ukraińskich był wykształcony w wiedeńskiej akademii sztuk pięknych Łukasz Doliński (ok. 1745 - 1824), którego ikona Bożego Narodzenia z ikonostasu dla lwowskiej cerkwi seminaryjnej Świętego Ducha z lat 1784- 1787 artystycznie i ikonograficznie całkowicie mieści się w nurcie późnobaroko-wego malarstwa środkowoeuropejskiego kręgu austriacko-czesko-śląskiego (fot. 6)37. Nurt drugi, rodzimy, ludowy, prowincjonalny, zachowa pewne tradycyjne motywy, ale i te będą stopniowo ulegać spontanicznej i najczęściej nieświadomej okcydentalizacji pod wpływem polskiego malarstwa cechowego i ludowego. Jego przykładem może być ikona ludowa nieznanego pochodzenia (zapewne z Podkarpacia) z pierwszej połowy XVIII wieku, przechowywana w zbiorach MHS (fot. 7)38. Pokłon Trzech Króli znany dobrze z tradycji wczesnochrześcijańsko--bizantyjskiej pojawia się w zachodnioruskim malarstwie ikonowym jako odrębny temat od XV - XVI wieku. W ikonostasie zastępował on nieraz ikonę Bożego Narodzenia, od XVII wieku zaś malowany był także jako samodzielna ikona umieszczana w coraz popularniejszych w cerkwiach ołtarzach bocznych (fot. 9-12). Temat ów, poprzez pośrednictwo sztuki polskiej, od końca XVI wieku zaczyna przybierać formy ukształtowane w zachodnim średniowieczu i włoskim renesansie. Tutaj wobec braku silnej tradycji własnej ikonografia szybciej ulegnie gotowym wzorcom zachodnim. Przykładem bliskim kanonicznej, bizantyjskiej wersji tematu jest ikona ze Starego Sambora z połowy XVI wieku (obecnie w MNL) (fot. 8)39, na której Maryja z Dzieciątkiem siedzi na tronie z podnóżkiem niczym na obrazach Maesta z włoskiego trecenta. W XVII wieku Trzej 37 J. Derwojed, Łukasz Doliński, w: Słownik Artystów polskich i obcych w Polsce działających. Malarze, rzeźbiarze, graficy, t. II, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1975, s. 77 - - 79; tam bibliografia artysty. Na wystawie w Muzeum Narodowym we Lwowie w październiku 1997 zaprezentowano ocalałe fragmenty ikonostasów lwowskich z katedry św. Jura (1777 - - 1781) i cerkwi seminaryjnej Św. Ducha (1784- 1787), z obrazami Przemienienia i Zstąpienia do Otchłani; B.I. CBemiin;Ka, O.<&. Cappp, op. cit., nr 130. 38 MHS nr inw. 3637. R. Biskupski, Ikony w zbiorach polskich, Warszawa 1991, nr 129. 39 B.I. , O.®. CHflop, op. cit., nr 45; B. OBcmiyK, op. cit., s. 276. -475- Ks. Michał Janocha Spotkanie Wschodu i Zachodu Mędrcy, wzorem ikonografii zachodniej, będą reprezentować trzy pokolenia lub trzy kontynenty, Maryja będzie przedstawiana zawsze w towarzystwie św. Józefa, a Dzieciątko na Jej ramionach prawie nigdy nie wystąpi w powijakach: będzie nagie lub ubrane w koszulkę. W postaciach Trzech Króli najwcześniej i najsilniej ujawniają się — pod wpływem tradycji sar-mackiej — tendencje realistyczne (portret) i aktualizacyjne (stroje orien-talno-szlachecko-magnackie). Niekiedy aniołowie z nieba trzymają filakte-rium z cyrylickim napisem Cjiaea eo 6UiuHbix Boży będącym odpowiednikiem łacińskiego Gloria in excelsis Deo. Za przykład tych przemian mogą posłużyć ikony: nieznanego pochodzenia z MHS z pierwszej połowy XVII wieku40, z Hłomczy (obecnie MHS) z drugiej połowy XVII wieku (fot. 9)41 oraz ikona z przełomu XVII i XVIII wieku z Muzeum Krajoznawczego w Ostrogu (fot. 10)42. Dwa wspomniane wcześniej nurty stylistyczno-ikonograficzne XVIII wieku — zachodnioeuropejski i ludowy — mogą zilustrować dwie białoruskie ikony Pokłonu Trzech Króli z PMSB w Mińsku: ikona z cerkwi w Bastenowiczach z lat 1723 - 1728, wyraźnie inspirowana grafiką zachodnioeuropejską oraz polskim malarstwem barokowym (fot. II)43, oraz ludowa ikona z cerkwi w Laty go wie z 1746 roku (fot. 12)44. Ta ostatnia, stworzona na peryferiach sztuki ludowej, z Pokłonem Trzech Króli i... świętym Michałem Archaniołem, jest przykładem hybrydalnej i nie zawsze dogmatycznie ortodoksyjnej, choć nie pozbawionej uroku twórczości wynikającej ze swobodnej kompilacji różnych wątków bez ich głębszego zrozumienia. Naszkicowany schemat ewolucji nie uwzględnia całego bogactwa wariantów pośrednich, trudnych do systematyzacji i — pomimo silnego tradycjonalizmu — wymykających się wszelkim schematom ikonograficznym. Kto wie, czy to nie one właśnie decydują o specyfice owej ikonografii kresowej, zwłaszcza w jej ludowym, prowincjonalnym nurcie45. 40 MHS nr inw. 1142; R. Biskupski, Ikony ze zbiorów Muzeum Historycznego w Sanoku, Warszawa 1991, nr 73. 41 MHS nr inw. 903; R. Biskupski, Ikony w zbiorach polskich, Warszawa 1991, nr 97. 42 B. OBciirayK, op. cit, s. 404. 43 H.O. BbicoiiKaa, łKananic Eejiapyci XV-XVIII cmaioddzsiy, MincK 1992, nr 68. 44 H.O. BbicoiiKaa, op. cit., nr 97. 45 Do takich „nietypowych" ikon ludowych należy np. dwudzielna ikona z cerkwi w Sie-ciechowie (obecnie MNL) ze scenami Pokłonu Trzech Króli i Pokłonu Pasterzy, ukazanych w identycznej konwencji. Zob. B.I. CBeHiiirjbKa, O.O. Ch/top, op. cit., nr 41. W przyswajaniu form zachodnich w ikonografii cerkiewnej wielka rola — prócz bezpośredniego oddziaływania malarstwa polskiego — przypadła grafice. Wzory przybywały z Niderlandów lub Italii — często przez pośrednictwo Krakowa lub innych polskich drukarni — i kształtowały grafikę cerkiewną oraz malarstwo ikonowe46. W położonych na Kresach Rzeczpospolitej drukarniach cerkiewnych powstało około 70% druków dla potrzeb Cerkwi obrządku wschodniego w całej Europie. Można zatem mówić o pośrednim oddziaływaniu druków cerkiewnych z Rzeczpospolitej na ikonografię wschodnią na południu Europy. Zresztą analogiczne procesy osmozy w dziedzinie stylu i ikonografii w okresie nowożytnym są wspólne dla sztuki całego obszaru europejskiego pogranicza chrześcijaństwa łacińskiego i wschodniego. Porównanie wschodniej i zachodniej redakcji tematu Bożego Narodzenia na terenie Rzeczpospolitej i ich ewolucji na przestrzeni od XV do XVIII wieku prowadzi do kilku spostrzeżeń natury ogólnej. Ikonografia polska była zróżnicowana typologicznie w przeciwieństwie do ikonografii ruskiej opartej do końca XV wieku zasadniczo na jednym zespole kanonicznych wzorców. W czasach nowożytnych rozpoczyna się proces okcy-dentalizacji ikonografii wschodniej. Przebiega on, jak już wspomniano, w dwóch zasadniczych nurtach. Nurt profesjonalny już w końcu XVII wieku całkowicie upodobni się treściowo i formalnie do malarstwa polskiego lub zachodnioeuropejskiego. Z kolei nurt rodzimy, bardziej tradycjonali-styczny, przejmie elementy polskiej, a więc zachodniej ikonografii i niektóre cechy formalne, zachowując po trosze orientalną, na poły ludową konwencję stylistyczną, która przetrwa do XIX wieku w Galicji w sztuce ludowej Łemków, Bojków czy Hucułów47. Pomiędzy tymi skrajnymi nurtami mieści się szeroka przestrzeń malarstwa cechowego. O ile wpływ sztuki polskiej na styl i ikonografię sztuki ruskiej jest łatwo dostrzegalny, o tyle relacje w przeciwnym kierunku są trudniejsze do uchwycenia48. Zaznaczyły się one głównie w dziedzinie stylu. Na ikonografię nie ^Badaniem tej problernatyki zajmuje się W. Deluga. Zob.: tegoż, The Influence of Print on Painting in Eastern Europę, w: Print Quarterly, X, September 1993, nr 3, s. 219-231; tegoż, The influence of Dutch Graphic Archetypes on Icon Painting in the Ukrainę 1600 — -1750, w: Reyue des Etudes Sud-Est Europeennes. Civilisations — Mentalites, t. XXXIV, Bucarest 1996, nr 1 - 2, s. 5 - 26. 47 M. Przeździecka, O małopolskim malarstwie ikonowym w XIX wieku. Studia nad epilogiem sztuki cerkiewnej w diecezji przemyskiej i na ziemiach sąsiednich, Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk 1973. 48 Problem ten porusza T. Dziubecki, Between Image and Icon: the Passion in Polish Art -476- -477- Ks. Michał Janocha oddziałały wprost, ale pośrednio, kształtując tak typową dla polskiej sztuki religijnej (i religijności w ogóle) postawę tradycjonalizmu, wyrażającą się między innymi w przywiązywaniu do pewnych wzorców ikonograficznych i ich długim trwaniu, co staje się szczególnie czytelne podczas prób zestawiania ikonografii polskiej z ikonografią zachodnioeuropejską. Naszkicowany w niniejszym artykule temat jest wąski, ale problemy, które sygnalizuje, są szerokie. Erozja tradycyjnego, głęboko symbolicznego, wielowarstwowego kanonu ikony Bożego Narodzenia, zmierzająca w kierunku subiektywizmu, historyzmu i naturalizmu, jest emblematycznym wyrazem okcydentalizacji Orientu w kulturze Rzeczpospolitej. Najlepiej wyraża to wspomniana przemiana skalnej jaskini w rodzimą drewnianą szopkę na ikonach Bożego Narodzenia. Ochrzczona przez Ojców Kościoła neoplatońska mistyczna grota symbolizuje kenotyczny aspekt Wcielenia i antycypuje Avoc-OTacnC — tajemnicę paschalną. Wyraża kontemplacyjną postawę chrześcijańskiego Wschodu wobec niepojętej tajemnicy Boga — mysterium tremen-dum. Swojska pokryta strzechą drewniana stajenka akcentuje przeciwległy biegun wiary, typowy dla nowożytnej religijności zachodniej — bliskość Boga i Jego wejście w ludzką historię — mysterium fascinosum. Symboliczna i ponadczasowa ikona Bożego Narodzenia ustępuje miejsca ilustracji historycznego wydarzenia, obleczonego w aktualizowany kostium. Ten sam klimat przenika inną dziedzinę sztuki religijnej, wciąż żywą na omawianych terenach: polskie, białoruskie i ukraińskie kolędy i pastorałki. Autorowi wypada w tym miejscu nieskromnie zacytować samego siebie — jest to konkluzja studium na temat analogicznych przemian w ikonografii tematu Przemienienia Pańskiego i Zstąpienia do Otchłani. „Omówiony w skrócie proces ewolucji tematu [...] odzwierciedla znany i szeroko opisywany proces okcydentalizacji malarstwa ikonowego w czasach nowożytnych, który w konsekwencji doprowadził do jego zaniku. Proces ten przebiegał równolegle w Rosji, choć w państwie carów dokonywał się on bardziej drogą decyzji administracyjnych. Towarzyszyła mu burzliwa, choć pozbawiona głębszych odniesień teologicznych dyskusja, wnikliwie opracowana przez Barbarę Dąb-Kalinowską49. W Rzeczpospolitej okcydentali- in The 17th and 18th Centuries, referat wygłoszony na konferencji: Borders: Aspects of the Geography of Art. Nations, Regions, Centres, Provinces, Norwich 31 III — 2 IV 1998 (materiały w druku). 49 B. Dąb-Kalinowska, Między Bizancjum a Zachodem. Ikony rosyjskie XVII-XIX wieku, Warszawa 1990; zob. też B.B. Bhmkob, PyccKaa cpedneeeKoean 3cmemuKa XI - XVII eeica, MocKBa 1992, s. 403-618. -478- Spotkanie Wschodu i Zachodu zacja zaczęła się wcześniej i była bardziej spontaniczna poprzez naturalny kontakt z kulturą łacińską [...] Latynizacja ikonografii rozpoczęła się na zachodnich obrzeżach kultury ruskiej, na wschód przenikała wolniej i z oporami. Doniosłą rolę odegrała w nim unia brzeska, choć procesowi okcydentalizacji podlegała jednakowo Cerkiew prawosławna, jak i grekokato-licka. Omawiane ikony malowane były dla obu tych Kościołów, toteż nie można mówić jednoznacznie o osobnej ikonografii prawosławnej i unickiej50. Tak więc ikona pozostała ekumenicznym świadkiem jedności Kościoła, ponad podziałami wyznaniowymi"51. Analiza ewolucji szczegółowego tematu pomaga dostrzec, niczym w soczewce, przemiany całej ikonografii postbizantyjskiej w kontekście „rewolucji" stylistycznej i ikonograficznej, jaka dokonała się w czasach Giotta w Italii, wytyczając malarstwu europejskiemu tory, którymi będzie zmierzać przez wiele wieków. Cennino Cennini napisał, że Giotto jako pierwszy „przeinaczył sztukę malowania z greckiej na łacińską i nowoczesną ją uczynił"52. To, co się wydarzyło u progu trecenta we Florencji, na styku dwóch wielkich kultur Bizancjum i Rzymu, znajdzie po paru wiekach swe dalekie echo na rozległych peryferiach tychże kultur, pomiędzy Krakowem, Kijowem i Moskwą. We Florencji przetłumaczenie malarstwa z maniera graeca na maniera latina dało początek malarstwu nowożytnemu. Na ziemiach ruskich będzie to czasem powolnej śmierci ikony (w rozumieniu stylistycznym i teologicznym), a zarazem czasem narodzin nowożytnego malarstwa ukraińskiego i białoruskiego. Świadkiem zmartwychwstania ikony okaże się dopiero nasze stulecie. Opinię tę podzielają badacze ukraińscy, m.in. Sydor oraz Aleksandrowycz, op. cit., s. 139, choć można mówić o pewnych motywach typowych dla Zachodu przejętych przez ikonę unicką, zob. W. Deluga, op. cit., s. 22-25. 51 M. Janocha, op. cit, s. 268. 52 C. Cennini, Rzecz o malarstwie, rozdz. I, tłum. S. Tyszkiewicz, w: Historia doktryn artystycznych. Wybór tekstów, t. I, Myśliciele, kronikarze i artyści o sztuce od starożytności do 1500, opr. J. Białostocki, Warszawa 1988, s. 336. Ks. Michał Janocha SKRÓTY ZASTOSOWANE W TEKŚCIE: MN — Muzeum Narodowe MNK — Muzeum Narodowe w Krakowie MNL — Muzeum Narodowe we Lwowie MNP — Muzeum Narodowe w Przemyślu MHS — Muzeum Historyczne w Sanoku PMSBM — Państwowe Muzeum Sztuki Białoruskiej w Mińsku I 1,111 I '¦ PRAWOSŁAWNA ARCHITEKTURA SAKRALNą NA CHEŁMSZCZYŹNIE W OKRESIE MIĘDZYPOWSTANIOWYM (1831 - Paulina Cynalewska-Kuczma Dla reżimu mikołajowskiego wybuch i klęska powstania listopadotyeg0 musiały oznaczać tylko jedno — początek likwidacji odrębności ustrojowych Królestwa Polskiego i nadanie mu statusu należnego jednej z \yjeju prowincji Cesarstwa Rosyjskiego. W ślad za tym, w myśl oficjalnej ąq_ ktryny państwowej, jedna Rosja, jedna wiara, jeden car", nastał w KrólestWje długotrwały okres jego integracji z Cesarstwem. Ważną rolę odgrywaja w nim Cerkiew prawosławna. Tymczasem w Królestwie Polskim aż do końca okresu konstytucyjny organizacja Kościoła prawosławnego przedstawiała się nader skromnie _ro_ porcjonalnie do liczebności tej grupy wyznaniowej wśród ogółu ludi^j W 1830 roku ludność wyznania greckorosyjskiego osiadła na stałe (a^jęc bez stacjonujących wojsk rosyjskich i służb dyplomatycznych) liczyły Za_ ledwie 342 osoby (ok. 0,01% ogółu ludności). Organizację kościelną^^ rzyło wówczas sześć parafii połączonych w jednym dekanacie, nad jurysdykcję duchowną sprawował biskup wołyńsko-żytomierski1. Przegrana powstania listopadowego znacznie ożywiła proces ro wy dotychczasowej struktury Kościoła prawosławnego. Świadczą zabiegi władz o utworzenie biskupstwa warszawskiego trwające 1831 roku, które zostały uwieńczone jego erekcją w 1834 roku. Od|eg0 czasu znaczenie biskupstwa, przy poparciu władz, systematycznie rosj0> a wraz z tym dokonywała się rozbudowa instytucji diecezjalnych (ducjl0_ Ocj Rocznik Instytutów Religijnych i Edukacyjnych w Królestwie Polskim, Warszawa |j^j s. 114. -481- Paulina Cynalewska-Kuczma wieństwa katedralnego, zarządu duchownego itp.). W konsekwencji doprowadziło to do uzyskania w 1840 roku przez biskupa warszawskiego godności arcybiskupa2. Misją nowej eparchii od początku jej istnienia było podniesienie prawosławia na ziemiach polskich do rangi „pierwszej i panującej wiary". Jednak i zaborca zdawał sobie jasno sprawę, że celu tego nie da się osiągnąć bez znacznego zwiększenia liczby wyznawców prawosławia, a w ślad za tym rozbudowy cerkiewnej struktury parafialno-dekanalnej. Pomimo wielkiego wysiłku władz w tym kierunku efekty nie były zadawalające, co poświadczają źródła statystyczne. W 1834 roku, a więc w czasie erygowania biskupstwa warszawskiego, liczba wyznaw.ców prawosławia w Królestwie nie przekraczała tysiąca osób (937 wiernych)3. Do 1856 roku wzrosła ona do 4340 osób, z czego 1510 zamieszkiwało w samej Warszawie4. W ślad za tym powiększyła się też liczba obiektów sakralnych — z ośmiu w latach 1820- 1823 do trzydziestu siedmiu w 1855 roku (w tym 22 cerkwie parafialne, 1 filialna, resztę stanowiły kaplice). Również i w tym przypadku największa liczba świątyń znajdowała się w Warszawie, bo aż ok. 1/3 wszystkich obiektów5. Jakie zatem czynniki decydowały o lokalizacji świątyń prawosławnych poza Warszawą, a zwłaszcza na terenach, na których dotąd współistniały kościoły obrządku łacińskiego i unickiego. W tym przypadku uzasadniony jest wybór Chełmszczyzny (w granicach guberni chełmskiej od 1912) jako pola badawczego6. Należy także rozważyć, czy budowane tutaj świątynie 2 Kalendarzyk polityczny na rok 1837, s. 140-141; 1840, s. 131; 1841, s. 137-138; 1842, s. 118; 1843,s. 143; 1847, s. 132 - 133;E. Sakowicz, Utworzenie prawosławnej katedry biskupiej w Warszawie, „Wiadomości Metropolii Prawosławnej w Polsce" 1939, nr 33(40), cyt. za: P. Paszkiewicz, Pod berłem Romanowów. Sztuka rosyjska w Warszawie 1815 - 1915, Warszawa 1991, s. 26-27. Kalendarz astronomiczny na rok 1858, s. 118. 4 Tamże, 1857 r., s. 115. 5 Raporty Rady Stanu Królestwa Polskiego z działalności rządu w latach 1816-1828, Warszawa 1984, s. 190; Kalendarz..., 1857 r., s. 115. 6 Pojęcie Chełmszczyzna odnosi się do terenu guberni chełmskiej, której utworzenie zatwierdziła Duma w 1912 roku. Ta nowa jednostka administracyjna powstała wskutek wydzielenia z dawnej guberni lubelskiej całych powiatów: hrubieszowskiego i tomaszowskiego oraz części powiatów: chełmskiego, zamojskiego, krasnostawskiego i lubartowskiego. Natomiast z dawnej guberni siedleckiej w nowej guberni znalazł się w całości powiat bialski oraz częściowo powiaty: włodawski, konstantynowski i radzyński. Ten wydzielony teren pokrywał się w dużej mierze z terytorium istniejącej do 1875 roku unickiej diecezji chełmskiej. W 1915 roku Królestwo utraciło omawiany obszar, gubernię chełmską wcielono bowiem do Rosji. -482- Prawosławna architektura sakralna na Chełmszczyźnie prawosławne wyróżniały się w krajobrazie architektonicznym Chełmszczyzny, a jeżeli tak, to jakimi cechami? W okresie międzypowstaniowym na terenie Chełmszczyzny zwiększony ruch budowlany można zaobserwować dopiero w latach czterdziestych XIX wieku. Zapewne do jego ożywienia przyczynił się też wzrost zainteresowania tym obszarem samego cara Mikołaja I, który w 1840 roku — jak podają źródła — wspomniał Paskiewiczowi, że „w całej guberni lubelskiej, gęsto zasiedlonej unicką ludnością, funkcjonuje zaledwie jedna stała cerkiew w Lublinie, a pięć cerkwi pułkowych, z braku innych pomieszczeń, znajduje się w żydowskich domach, [...] należy budować zatem prawosławne świątynie, choć jedną na rok, zaczynając od miasta Chełma". Na początek władze przeznaczyły na ten cel kwotę 11 250 rubli7. Do budowy cerkwi w Chełmie przystąpiono jednak dopiero w 1846 roku. Najpierw bowiem próbowano kupić kościół rzymskokatolicki Św. Ducha z zamiarem przekształcenia go na cerkiew. Jednakże z powodu wysokiej ceny i niewielkich rozmiarów obiektu zrezygnowano z tego pomysłu. W związku z tym zawiązano w 1845 roku komitet budowy nowej świątyni, w skład którego weszli m.in. budowniczy guberniany (L. Radziszewski), budowniczy powiatu krasnostawskiego, burmistrz miasta oraz kapelan pułku8. Miała to być cerkiew garnizonowa zaspokajająca potrzeby religijne wojsk stacjonujących w Chełmie i okolicach. Była to tutaj — jak wskazują źródła — jedyna społeczność wyznawców prawosławia, gdyż poza wojskiem nie było w Chełmie stałych parafian9. Cerkiew pod wezwaniem św. Apostoła Jana Teologa, której budowa trwała do 1850 roku, powstała w obrębie tzw. Rynku Biskupiego, przy trakcie wiodącym do Brześcia. Po poświęceniu jej w 1852 roku służyła wojsku do 1862 roku. Po następnych dwóch latach została przekazana władzom eparchialnym i odtąd aż do dnia dzisiejszego pełni funkcje parafialne10. Wykonawstwem świątyni zajęli się Polacy. Murował ją Wincenty Łańcucki pod kierunkiem Jana Lasoty, a nad całością czuwał — wspomniany Zob.: W. Ćwik, J. Reder, Lubelszczyzna, dzieje rozwoju terytorialnego, podziałów administracyjnych i ustroju władz, Lublin 1977, szczególnie s. 107- 117. 7 E. Mozolewskij, Istoriko-statisticzeskoje opisanije cerkwi Swjatogo loanna Bogosłowa w gorodie Chołmie, Lubiinskoj gubiemii i pripisnoj Swjato-Duchowskoj cerkwi, „Chołmsko--Warszawskij Jeparchialnyj Wiestnik" 1891, nr 11, s. 165- 166. 8 B. Zimmer, Miasto Chełm. Zarys historyczny, Warszawa 1974, s. 120. 9 E. Mozolewskij, op. cit., s. 165 - 166. 10 Tamże, s. 166-168. -483- Paulina Cynalewska-Kuczma już — guberniany budowniczy, Ludwik Radziszewski11. Mimo udziału w pracach polskich architektów i budowniczych, a także zastosowania klasy-cystycznych form detalu architektonicznego, obiekt ten wyróżniał się z otoczenia cechami właściwymi rosyjskiej architekturze prawosławnej. Należały do nich rzut krzyża greckiego oraz swoista forma zwieńczeń budowli (ii. 1). Tworzyło ją pięć kopuł, z których największa, środkowa z wysokim, cylindrycznym bębnem i cebulastym hełmem, została umieszczona nad przecięciem ramion krzyża. Cztery pozostałe, mniejsze, z podobnie ukształtowaną formą bębna i hełmu, wzniesiono nad wtopionymi między ramionami krzyża, okrągłymi wieżyczkami. Ten rodzaj pięciokopułowego zwieńczenia cerkwi został nazwany w literaturze przedmiotu „pięciogłowiem" (piatigła-wije). Ma on dawną proweniencję jeszcze z okresu „przedpiotrowego". Z osobą Ludwika Radziszewskiego łączy się też inny obiekt pochodzący z Chełmszczyzny, a mianowicie cerkiew parafialna pod wezwaniem Opieki Matki Bożej w Luchowie Górnym (powiat biłgorajski). Jej budowa związana była z konwersją na prawosławie na początku lat czterdziestych XIX wieku zamieszkującej tutaj ludności unickiej. Budowę nowej świątyni ukończono dopiero pod koniec lat czterdziestych XIX wieku, a obiekt poświęcono w 1850 roku. Do tego czasu, aby nie stracić parafian, władze najpierw zapewniły wiernym posługę duszpasterską sprawowaną przez prawosławnego kapłana (1841 roku). Następnie sprowadziły do siedziby właściciela dóbr majorackich, generała-majora Teodora Sojmanowa (do którego należał również Luchów), wyposażenie niewielkiej cerkwi pułkowej umożliwiające godne sprawowanie liturgii. Generał pokrył też w dużej mierze koszt budowy nowej, murowanej świątyni12. Cerkiew tę, wzniesioną na rzucie krzyża greckiego, projektował wspomniany już polski architekt — Ludwik Radziszewski13. Jednakże mimo 11 B. Zimmer, op. cit., s. 120. O Ludwiku Radziszewskim wiemy jedynie „...ukończył Uniwersytet Warszawski w 1830 roku ze stopniem magistra budownictwa i miernictwa. Był elewem w Szkole Inżynierów... Oprócz kościoła unickiego w Luchowie był autorem projektu kościoła ku upamiętnieniu ocalenia cesarza Franciszka Józefa w Wiedniu, domu Towarzystwa Kredytowego i resursy w Radomiu". (S. Łoza, Architekci i budowniczowie w Polsce, Warszawa 1954, s. 253). 12 Istoriko-statisticzeskoje opisanije cerkwie] i prichodow. Biełgorajskogo błagoczinija, Chołmsko-Warszawskoj Jeparchii. Sieło Luuchow. „Chołmsko-Warszawskij Jeparchialnyj Wiestnik", 1892, nr 11, s. 202. 13 Katalog Zabytków Sztuki w Polsce, t. 8, woj. lubelskie, red. R. Brykowski, E. Smuli-kowska, Z. Winiarz, z. 3 — powiat biłgorajski, opr. M. Kwiczała, K. Szczepkowska, R. Brykowski, Warszawa 1960, Luchów Górny, s. 19. -484- Prawosławna architektura sakralna na Chełmszczyinie II. 1. Chełm, cerkiew, parafia prawosławna. Widok od płd.-zach. fot. P. Cynalewska-Kuczma -485- Paulina Cynalewska-Kuczma II. 2. Luchów Górny, dawna cerkiew, parafia prawosławna. Widok od płd.-zach. fot. B. Cynalewski zastosowania tutaj tego samego rzutu co w świątyni chełmskiej i podobnego repertuaru form detalu architektonicznego — pilastrów o toskańskich kapitelach, trójkątnych frontonów o gładkich na ogół polach itp., co przydało obu budowlom wyraźnie klasycystycznego charakteru — obiekty te znacznie różnią się między sobą zarówno sposobem opracowania detalu (bardziej płaskiego w przypadku świątyni luchowskiej), jak i formą oraz ilością zwieńczeń. Cerkiew w Luchowie prawdopodobnie pierwotnie posiadała trzy kopuły14. Dwie, zapewne mniejsze, wzniesiono nad wschodnim i zachodnim ramieniem krzyża. Trzecią, jedyną zachowaną do dziś, umieszczono nad przecięciem jego ramion. Ma ona ośmioboczny tambur i ośmio-połaciową czaszę o półkolistym przekroju. Forma tego zwieńczenia o zdecydowanie zachodnim ukształtowaniu była często stosowana w polskiej architekturze (ii. 2). Bardzo podobne do luchowskich elementy dekoracji fasady zastosowane zostały już wcześniej, w cerkwi cytadeli warszawskiej 14 Sieto Luuchow..., op. cit, s. 202. -486- Prawosławna architektura sakralna na Chełmszczyź wybudowanej w latach 1834-1835, którą zaprojektował również polski architekt, Andrzej Gołoński. To właśnie o niej pisano w prasie warszawskiej, że wzniesiono ją według ogólnego modelu obowiązującego we wszystkich cerkwiach, w twierdzach15. Świątynią, którą zaprojektował Andrzej Gołoński na terenie Chełmsz-czyzny, była cerkiew prawosławnego monastyru w Jabłecznej (powiat bialski). Powstała ona w ramach rozbudowy całego zespołu klasztornego. W miejsce zdewastowanych, drewnianych obiektów wzniesiono nowy, murowany budynek klasztorny, a nieco później dzwonnicę. Przebudowa monastyru nastąpiła w kilka lat po 1834 roku, kiedy klasztor w Jabłecznej przeszedł pod jurysdykcję nowo utworzonej diecezji warszawskiej. To pierwszy jej biskup, Antoni, podróżując po swojej diecezji, aby wybrać miejsca lokalizacji nowych prawosławnych świątyń, znalazł się w Jabłecznej. Stwierdziwszy tutaj zły stan zachowania budynków klasztornych, zainicjował ich odbudowę. Wiadomo nam ze źródeł, iż położenie kamienia węgielnego pod nową cerkiew nastąpiło 19 maja 1838 roku, natomiast samą świątynię poświęcono 6 grudnia 1840 roku. Plan cerkwi autorstwa A. Gołoriskiego, sporządzony pod nadzorem protojereja Nowickiego, został wykonany około połowy lat trzydziestych XIX wieku. W 1836 roku zatwierdzono jej kosztorys na kwotę niemal 25 000 rubli i powołano komitet budowy świątyni16. Była ona w okresie międzypowstaniowym i na omawianym terenie jedną z pierwszych prawosławnych cerkwi zbudowanych na rzucie krzyża greckiego. Wyróżniała się spośród następnych tym, że należała do typu świątyń jednokopułowych i posiadała klasycystyczny portyk kolumnowy (ii. 3). Wysoki poziom artystyczny tej budowli znajdującej się na dalekiej prowincji był następstwem zatrudnienia przy jej wznoszeniu nie gubemianego, lecz stołecznego architekta. Uczyniono to zapewne dla podkreślenia rangi i zasług niewielkiego monastyru, który od momentu jego założenia (koniec XV wieku) jako jedyny na tych terenach pozostał wierny prawosławiu. Oprócz opisanych wyżej cerkwi murowanych powstała w interesującym nas okresie świątynia drewniana we wsi Potok Górny. I podobnie jak w Luchowie, budowa jej była związana z konwersją na prawosławie członków 15 P. Paszkiewicz, op. cit s 54 16, 3 Matieriały. Jabłoczinskij, sw. Onufrijewskij monastyr. Priłożenije II, izwleczenije iz istorii Warszawskoj Jeparchii, „Chołmskij Grieko-Uniatskij Miesiacesłow", 1870, cz. II, s. 120-121. -487- Paulina Cynalewska-Kuczma II. 3. Jabłeczna, cerkiew klasztorna. Widok od pln.-zach. fot. B. Cynalewski dawnej parafii unickiej, którą zlikwidowano w 1839 roku z braku świątyni. Nowa cerkiew została poświęcona dopiero w 1854 roku. Do tego czasu sprawowaniu kultu służyło — przywiezione z Piotrkowa — wyposażenie pułkowej świątyni, które umieszczono w prowizorycznej przybudówce do części ołtarzowej zniszczonej cerkwi unickiej. O wyglądzie nowej świątyni wiemy tylko tyle, że stanęła na kamiennej podmurówce i pierwotnie była kryta gontem17. Kolejna parafia, która utworzona została w wyniku konwersji unitów na prawosławie, powstała we wsi Babice w 1842 roku. W tym odosobnionym przypadku nie budowano nowej świątyni, ponieważ istniejąca po- 17 E. Priwrodskij, Istoriko-statisticzeskoje opisanije cerkwiej i prichodow Biełgorajskago błagoczinija, Chołmsko-Warszawskoj Jeparchij. Sieto Gornyj Potok, „Chołmsko-Warszawskij Jeparchialnyj Wiestnik" 1892, nr 4, s. 68; Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, red. F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, t. 8, Warszawa..., s. 866, pod hasłem: Potok Górny. -488- Prawosławna architektura sakralna na Chełmszczyinie II. 4. Księżpol, dawna cerkiew, parafia greckokatolicka. Widok od płd.-zach. fot. P. Cynalewska-Kuczma unicka była jeszcze w dobrym stanie technicznym. Ta wzniesiona na początku XVIII wieku drewniana cerkiew, powstała z fundacji Zamojskich i przetrwała do czasu budowy nowej, murowanej w 1881 roku18. Nowo wznoszone świątynie prawosławne powstawały w specyficznym krajobrazie architektonicznym Chełmszczyzny. Tutaj bowiem współistniały obok siebie kościoły katolickie obu obrządków. I mimo że cerkwie unickie budowano zwłaszcza na prowincji zazwyczaj z drewna, to w okresie międzypowstaniowym w ośrodkach wiejskich powstało też kilka obiektów murowanych. Do grupy tej można zaliczyć cerkwie unickie: w Księż-polu, Obszy, Czartowcu, Kosobudach i Zamchu19. Wszystkie wzniesiono na rzutach podłużnych z osiowym następstwem przestrzeni i przykryto 18 E. Priwrodskij, htoriko-statisticzeskoje opisanije cerkwiej i prichodow Biełgorajskago błagoczintja, Chołmsko-Warszawskoj Jeparchii. Sieło Babicy opisanije cerkwiej prichodow „Chołmsko-Warszawskij Jeparchialnyj Wiestnik" 1892, nr 3, s. 41 Katalog Zabytków..., t. 8, z. 3 - powiat biłgorajski, s. 20 - Obsza, s. 32 - Zamch s_18 Ksiezpol; Wykaz cerkwi, Państwowa Służba Ochrony Zabytków. Oddział Wojewódzki Chełm; j.w., Zamos'ć. ' -489- — Paulina Cynalewska-Kuczma <*:,» II. 5. Obsza, dawna cerkiew, parafia greckokatolicka. Widok od płd.-zach. fot. B. Cynalewski -490- Prawosławna architektura sakralna na Chełmszczyźnie hkt.ih II. 6. Zamch, dawna cerkiew, parafia greckokatolicka, fot. P. Cynalewska-Kuczma dwu- lub czteropołaciowymi dachami, które wieńczyły na ogół sygnaturki. Spośród tych świątyń można wydzielić dwie grupy. Pierwsza z nich obejmuje budowle trójdzielne, to znaczy takie, których rzuty i bryły mają wyraźnie zaznaczone trzy części (Księżpol, Obsza, Czar-towiec). Ten typ budowli sakralnych był najściślej związany z lokalną tradycją kościołów obrządku wschodniego na tych terenach przed zaborami (ii. 4, 5). Do drugiej grupy należy zaliczyć świątynie dwudzielne (Kosobudy, Zamch), które najbardziej zbliżone były do kościołów łacińskich. To podobieństwo jest szczególnie widoczne w cerkwi w Zamchu, gdzie zastosowano neogotycki detal (szkarpy, ostrołukowe okna itp.). Jest to przykład „skrajnej" okcydentalizacji unickiej architektury sakralnej20 (ii. 6). Problemem okcydentalizacji architektury unickiej zajmowali się: J. Kowalczyk, Latynizacja i okcydentalizacja architektury greckokatolickiej w XVIII wieku, „BHS" 42,' 1980, s. 347 - 362; P. Krasny, Cerkwie neogotyckie. Ostatni etap okcydentalizacji budownictwa -491- --------------------------------- Paulina Cynalewska-Kuczma ------------------------------- Duży udział w podtrzymywaniu lokalnej tradycji budowlanej mieli zapewne fundatorzy wywodzący się z polskiej arystokracji i szlachty. Cerkwie w Księżpolu, Zamchu, Obszy — powstały np. z fundacji ordynacji Zamojskich. W takim otoczeniu budując nowe świątynie, zaborca starał się zaznaczyć obecność i odrębność Kościoła prawosławnego. Czyniono to zwłaszcza tam, gdzie w kościołach obrządku wschodniego stosowano „zlatyni-zowane" formy. Szczególnie zadbano o „ortodoksyjny" wygląd własnych świątyń, co przejawiało się przede wszystkim w stosowaniu centralnych rzutów krzyża greckiego i użyciu kopułowych zwieńczeń. Przedstawione budowle nie wywoływały jeszcze ostentacyjnie rasyfikacyjnych skojarzeń. Zaważyło na tym zapewne użycie klasycy żujących form o „kosmopolitycznym" wyrazie. Pewien wpływ na ten stan rzeczy miał również fakt projektowania owych budowli przez polskich architektów. ruskiego, w: Sztuka Kresów Wschodnich, t. 2., Materiały sesji naukowej, Kraków maj 1995, red. J.K. Ostrowski, Kraków 1996, s. 231-252. .DZIENNIK KIJOWSKI" (1906 -1917 P.P.) DMiTPO KJ1O4TCO Fa3eTy „Dziennik Kijowski" 6yjio 3acH0BaH0 b 1906 poni fl rpoxoJibCbKHM (Włodzimierz Grocholski, 1.09.1857-3.07.1914), p HOTHpH POKH ÓyB 11 TOJ1OBHHM peflaKTOpOM Ta BHflaBIieM. IlepiIIHH HOMep ra3e™ bhhhiob Ha no^aTKy poKy (opieHTOBHo b ciqm, TOHHinie He Bflajioca). Ta3eTa BHxo/],HJia mo^emio „o 6 pamcy, nicjiacB3TKOBHX flfflB", i 6yjia opieHTOBaHa Ha nojibCbKe PociiicbKOi iMnepiT. Ochobhhh mrran „Dziennika..." (5yB Hai(ioHaJibHO CBiflOMHH nojibCbKHH KaniTajiicT, npo mo CBi^MHTb BejiHKa peKJiaMH, eKOHOMi^Hoi" iH(popMaqii, noBi^oMJieHb npo noflii b aaiTTi nojibcbKoi ^iacnopn. TaKoT ra3eTH crajio mojkjihbhm caMe b toh eTbca TaKOX aApeca BHAaHHa: CTaio^H Sijibiu cojiIahoio ra3eToro, „Dziennik Kijowski" nepeÓHpaeTbca Ha XpemaTHK 38, «e po3TauioByeThca ń nojibCbKa THnorpacpia. OAHaK, Tpeóa BH3HaTH, mo b 1910 poni KpiM u,iH niABHmyeTbca me ń aKicTb ra3eTH — BHKopncTOByeTbca Kpamra nanip, 3'aBJiaioTbcsi ijnocTpapiT, po3iHHpioeTbca reorpacpia noBiAOMjieHb. Toro^acne BHAaHHa AOCHTb CHJibHO Biflpi3Hajiocb bia cy^acHOi ra3eTH, HacaMnepeA thm, mo He icHyBajio yiTKoro Mici^epo3TamyBaHHa pyfipHK. B AeaKHX HOMepax Haiifiijibme Miciia BiABOAHJiocb peKJiaMi, mo 3ańMaJia nepniy ń ocTaHHio ctopihkh. Mix hhmh b AOBijibHOMy nopaAKy APyKyBajiHca Sprawy polskie (CnpaBH nojibCbKi), Kronika (XpomKa), -495- DMiTpo Telegramy (TejierpaMH), Przegląd polityczny (IIojiiTHMHHH orjiaA, Ze sfer urzędowych (3 ypsAOBHX Kiji), Ostatnie telegramy (OcraHHi TejierpaMH), Z prasy rosyjskiej (3 pociftcbKOi npecH), Z życia prowincyi (3 aoirra npoBiou,Ti). IIocTińHe Micu,e Majia JiHine py6pnKa Biuletyn Kijowskiej sta-cyi meterologicznej (BiojieTeHb KHiBCbKOi MeTeopojiori^Hoi CTaHnTi), mo CBiA^HTb npo Te, mo khhhh y Bci nacH Ha#3BHqaHHO ^iKaBHJiHCb norofloio. flemo He3po3yMijioio 6yjia pyfipHKa Osobiste (OcoGnere), b KOTopiń flpyKyBajiHCb noBiflOMjieHHa npo Kpa^iacKH, BTem 3 TiopeM Ta CBiTCbKa xpoHiKa. Ajie nicjia HeoflHopa3OBHX nepefefliB Ta 3MiH y peflaKuiftHOMy KOJieKTHBi He 3MiHHJiocb cnpaMyBaHHH ra3eTH, npo iup o6ob'h3kobo HarojiomyBajiocb b KoacHOMy OCTaHHbOMy HOMepi. CaMe 1910 poxy „Dziennik Kijowski" no*iaB CTpiMKe cxoflxeHHH Bropy. B PocińcbKifi iMnepiT no^HHaeTbca 6ypxjinBHH PO3bhtok KaniTa^i3My. 1912 poKy b CKJiafli peflaKiiii" Bi#6yBaroTbca ^eproBi 3MiHH: tojiobhhm pe^aKTopoM ra3eTH CTae CTamcjiaB 3ejiiHbCKHń (Stanisław Zieliński), a BHflaBHH^HMH cnpaBaMH noHHHae noBHicTio Bi^ara PeriHa ^KMieBCbKa (Regina Żmijewska). Thm qaco\i cnpaBH ra3era ikpyrh fle^ajii Kpame: Tenep peflaKijia flO3BOJiae co6i yTpHMyBaTH BJiacHHX KopecnoHfleHTiB b pi3HHX MicTax PociftcbKOi iMnepiT, dijibiu uiHpoKo KopncTyeTbca iH(popMan;ieio FITA (E[eTep6yp3bKe TejierpacpHe AreHTCTBo), ByKpHBacjia BJiacHe TcnerpacpHe areHTCTBO. „niKOM" po3BHTKy fljia „Dziennika Kijowskiego", aic i rjis Bciei PociftcbKOi iMnepn CTaB 1913 pite. B toh qac b KneBi npoxoAHJia BcepocińcbKa BHCTaBKa, KOTpift Ha ninaJibTax ra3eTH npHAi^HJiocb CaraTO . Fa3eTa 6yjia 3anoBHeHa BHcoKoaKicHoro pemiaMoio, rpaBiopaMH, 3 cpoTorpa(piń (cand cpOTorpacpiT Ha toh ^ac me He ApyicyBajin 3a SpaKOM Bi,gnoBiflHoT TexmKH cepefl oÓJiaAHaHHa THnorpacpiT). Ileper-Jiaflaro^H niniHBKy „Dziennika Kijowskiego" 3a 1913 piK, ^oci BiflMyBaeui aTMoccpepy CBaTa, KOTpe BiflSyBajioca b KneBi. B caMift ace peflaKii,iT 3HOBy BiflSyBaioTbca 3MiHH — PeriHa yKMieBCbKa, KOTpa nepefl thm 3ańMajiaca BHflaBHHHHMH cnpaBaMH, CTae tojiobhhm peflaKTopoM, a u Micu;e nociflae A. 3ejiiHbCKHH (A. Zieliński). LU,onpaBfla, TaKHH peflaKipHHHH cKjiafl npoicHyBaB HeflOBro, i Bxe 3 jiiTa Toro x Tanu 1913 poKy tojiobhhm pe^aKTopoM CTae 3nrMyHT MocTOBCbKHH (Zygmunt Mostowski). „Dziennik Kijowski" i flajii KopncTyBaBca 3HaHHOK> nonyjiapmcTio. Po3HiHpioeTbca CBiTorjia/i; rB3eTH — b Hift 3'aBjiaiOTbca TaKi 3BH*mi -496- „Dziennik Kijowski" (1906 - 1917 p.p.) Hac pyfipHKH, aK cnopT Ta KpHMmajibHa xpomKa, KOTpi T nOCTJHHHMH. TaKHH craH cnpaB npoTpHMaBca p,o no^aTKy I CBiTOBoT BińHH. Ilepuia nojioBHHa 1914 poKy 6yjia flocTb piBHOio fljia BHflaHHa, monpaBfla b jmnm 3HOBy 3MiHHBC3 rOJIOBHHH peflaKTOp. KoaxiM BojIOHHHOBCbKHH (I. Wołoczynowski), KOTopoMy cyflHJioca cTara ocTaHHiM p „Dziennika Kijowskiego", 3ańHaB u,k> noca^y nepefl caMHM BiHHH. 3 JiHnHa y OpaHK(pypTi—Ha—Mańm noMep rpoxojibcbKHH — 3BCHOBHHK, nepniHH pe^aKTop i BHflaBeu;b ra3e™, iT H 6aTbKO. 3 iiboro npHBOfly Ha nepuiiń CTopiHiji „Dziennika..." flHiB niflpa^ flpyKyBaBca HeKpojior, peflaKnińHi CTaTTi. 3 no^aTKOM I CBiTOBO'1 bjhhh ra3eTa 3HOBy CTae Cijibin iH(popMai(iHHOio: noBiflOMJieHHa 3 cppoHTiB, MbKHapo^Ha iHcpopMaiiia, OpaBypHi ypaflOBi 3aKJiHKH flo Hapo^y. D,e 6yjio nonaTKOM KiHua, i He TijibKH o/jmei ra3eTH, a h Bciei' flepacaBH. EKOHOMiKa pi3Ko nepefiyflOByeTbca Ha BińcbKOBHH Jiafl, mo 3yMOBjiioe 3HHxeHHa 3aMOBjieHb Ha peKJiaMy, 3a paxyHOK KOTpoi' b ocHOBHOMy h icHyBajia ra3eTa. Bace b KiHu;i 1914 poKy oficar „Dziennika..." CKOpOMyCTbCH flO flBOX apKyHliB, TijibKH HeflijIbHi HOMepH 36epiraiOTb cTapnH BHrjiafl — 3 apKyuii, peKJiaMa Ta KOMepitińHa iHdpopMaiiia. 1915 pk npońnioB 6e3 3MiH, xi6a mo 3HH3Hjiacb nojiirpacpiHHa aidcTb ra3eTH. 1916 poKy eKOHOMi^Ha CKpyTa BH^aHHa CTae u\e óijibiii otcbk^hoio. HaMaraioincb xoi HKocb yrpHMaTHcb „Ha njiaBy", pe/jaKu,ia niflHiMae i;iHH Ha nepeflnjiaTy: Ha piK — 15 pyfijiiB, Ha niBpi^iia — 7 pyfijiiB 50 KonińoK, Ha KBapTaji — 4 pyfijii, Ha Micau,b — 1 pyfijib 40 KoniftoK, o/ihh HOMep — 6 KonińoK. IlepeflnjiaTa 3a kopaohom: Ha piK — 22 py6jii 50 KoniiioK, Ha niBphraa — 11 pyfijiiB 25 KonińoK, Ha KBapTaji — 6 py&JiiB i Ha Micaiib — 2 pyfijii 10 KonińoK. Cy^a^iH 3 yeboro, n,e He Bp ,JDziennik Kijowski" — 3 flpyroT hojiobhhh 1916 poKy oficar CKopo^yeTbca flo MOTHpbox nojioc Ha #box apKyuiax. fljia flpyKy Tenep BHKopncTOByeTbca HaftfleHieBniHH nanip, a 3MicT cTOcyeTbca bhk^iotho BiiicbKOBHX fliń. OneBHflHO, nonynapHicTb „Dziennika..." b u;eH qac naflae i Ha toh Mac b flepacaBi naHyioTb peBOjnoqiHHi HacTpoi', i „ BHflaHHa 3HaxoflHTb fle/iajii MeHrae HHTaiiB, cepefl noJibcbKoro nacejieHHa noniHpioiOTbca i/jeif npo BiflTBopeHHa flepacaBHOCTi, i „Dziennik Kijowski" nepecTae Bi^noBiflaTH noTpeCaM Jiiofleft, kotphm BiH 6yB -497- DiniTpo Kjioiko flo ocTaHHboro pjhs ra3eTa jiHHiajiacb jioajibHoio p,o ypa^y, mo b toh ^ac 6yjro yace He nonyjiapHHM. B jiioTOMy 1917 poKy CBoe icHyBaHHa. CraeTbca ue cKopime 3a Bce TijibKH 3 npH^HH, ocKijibKH HaBpHfl—qH XTocb nifl qac peBOJiioiTińHHX nofliń b JiiOTOMy 1917 CTaB (5h nepecJiiAyBaTH peflaKu,iftHHń kojickthb, b KOTporo i TaK yxe He 6yjio KoniTiB HaBiTb Ha nanip. B 1992 pouj Związek Polaków Ukrainy (C0103 nojrsociB yKpamn) BiflpoflHB BHflaHHH, oflHaK eKOHOMi^Ha CKpyTa, KOTpa Ha noiaTKy CTOJiiTTa cajia npHMHHOio 3aKpHTTa ra3eTH, i 3apa3 He «ae noBHoio Mipoio po3fflHpHTH ii" o6car i 3po6aTH u Óijiboi peryjiapHoio. NOTY O AUTORACH Mgr Piotr Andrusieczko, Instytut Wschodni, UAM, Poznań Prof. dr hab. Czesław Andruszko, Instytut Filologii Rosyjskiej, UAM, Poznań Dr Roman Backer, Instytut Socjologii, UMK, Toruń Prof. dr hab. Bogusław Bakuła, Instytut Filologii Polskiej, UAM, Poznań Prof. dr hab. Adam Bezwiński, Instytut Filologii Słowiańskiej, UAM, Toruń Prof. dr hab. Bazyli Białokozowicz, Instytut Słowiańszczyzny Wschodniej, WSP, Olsztyn Mgr Bartłomiej Brzeziński, Instytut Wschodni, UAM, Poznań Dr hab. Krystyna Chojnicka, Instytut Nauk Politycznych, UJ, Kraków Mgr Paulina Cynalewska-Kuczma, Instytut Wschodni, UAM, Poznań Dr Ryszard Enko, Instytut Filozofii, UAM, Poznań Dr Jerzy Fiećko, Instytut Filologii Polskiej, UAM, Poznań Dr Marek Figura, Instytut Wschodni, UAM, Poznań Ks. dr Michał Janocha, ATK, Warszawa Prof. dr hab. Leszek Jaśkiewicz, Instytut Historii, UW, Warszawa Dr hab. Edward Jeliński, Instytut Socjologii, UAM, Poznań Dr Iwona Kabzińska, Instytut Archeologii i Etnologii, PAN, Warszawa Prof. dr hab. Artur Kijas, Instytut Historii, UAM, Poznań Dmitro W. Kłoczko, Ukraińskie Niezależne Centrum Politycznych Badań, Kijów, Ukraina Dr Jan Krasicki, Instytut Nauk Społecznych, Uniwersytet Opolski, Opole Ks. dr hab. Józef Krasiński, ATK, Warszawa, Seminarium Duchowne, Sandomierz Ks. dr hab. Stanisław Kobielus, ATK, Warszawa Dr Maria Kosko, Instytut Wschodni, UAM, Poznań Prof. dr hab. Grzegorz Kotlarski, Instytut Wschodni, UAM, Poznań Prof. dr hab. Andrzej de Lazari, Katedra Filologii Rosyjskiej, UŁ, Łódź -499- Noty o autorach Prof. dr hab. Józef Lewandowski, Królewska Akademia Literatury, Historii i Nauk Antycznych, Szwecja Dr Henryk Lisiak, Katedra Nauk Społecznych, Akademia Medyczna im. K. Marcinko-wskiego, Poznań Prof. dr hab. Antoni Mironowicz, Instytut Historii, Uniwersytet w Białymstoku Dr Albina Semiańczuk, Uniwersytet w Grodnie, Białoruś Dr Henadź Semiańczuk, Uniwersytet w Grodnie, Białoruś Prof. dr hab. Jan Sobczak, Katedra Prawa i Samorządu Terytorialnego, WSP, Olsztyn Dr Marek Styczyński, Katedra Filozofii, UŁ, Łódź Mgr Kai Struve, Freie Universitat, Berlin, Niemcy Prof. dr hab. Roman Wapiński, Instytut Historii, Uniwersytet Gdański, Gdańsk Mgr Dariusz Wojakowski, Instytut Socjologii, WSP, Rzeszów SPIS TREŚCI Wstęp 9 I DZIEDZICTWO HISTORII Roman Wapiński O wpływie dziedzictwa dawnej Rzeczpospolitej na postrzeganie Wschodu............................................... Albina Semiańczuk, Henadź Semiańczuk Oblicza Wschodu w dziejopisarstwie polskim do końca XVI wieku 21 Krystyna Chojnicka Idee towarzyszące procesowi uzyskiwania przez Moskwę dominacji na ziemiach ruskich w XV, XVI wieku ..................... 37 Artur Kijas Moskwa w relacjach polskich XVI i pierwszej połowy XVII wieku 53 Leszek Jaśkiewicz Polskość i katolicyzm na Białorusi w świetle raportów gubernatorów rosyjskich z przełomu XIX i XX wieku................. 63 Jan Sobczak Postacie dwóch ostatnich carów Wszechrosji — Aleksandra III i Mikołaja II — w polskiej literaturze pamiętnikarskiej ....... 77 Kai Struve „Chłopi z chłopami" albo „Ziemia polska dla Polaków". Das Vcr-haltnis des ruch ludowy zu WeiBrussen und Ukrainern bis 1939 99 Bogusław Bakuła Emigracje wschodnioeuropejskie — krótka historia dialogu .... 123 -501- II ZWIĄZKI IDEOWE MYŚLI ROSYJSKIEJ I POLSKIEJ Bazyli Białokozowicz Lew Tołstoj w oczach Jana Baudouina de Courtenay.......... 143 Adam Bezwiński Polska refleksja nad prawosławiem rosyjskim................ 165 Grzegorz Kotlarski Między rusofilią a rusofobią. Myśl historiozoficzna Mariana Zdzie-chowskiego............................................. 185 Jan Krasicki W obliczu zła: Marian Zdziechowski i jego rosyjscy mistrzowie 211 Edward Jeliński Idee bolszewizmu w katolickiej myśli filozoficzno-społecznej drugiej Rzeczpospolitej...................................... 231 Ryszard Enko Kropotkinowska idea pomocy wzajemnej w recepcji filozoficznej Edwarda Abramowskiego i Jerzego Kurantowskiego .......... 247 Roman Backer Między chłodną analizą a gorącym potępieniem. Polskie oceny międzywojennego euroazjatyzmu.............................. 255 Bartłomiej Brzeziński Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiajew — myśliciel znany czy nieznany? Rosyjski filozof na łamach „Znaku" ................. 273 III W KRĘGU STEREOTYPÓW I PROBLEMÓW ETNICZNYCH JÓZEF LEWANDOWSKI Dwuetniczność jako zjawisko dystynktywne Europy Wschodniej 295 Dariusz Wojakowski Pogranicze polsko-ukraińskie. Współczesne spotkanie Zachodu ze Wschodem ............................................. 309 Iwona Kabzińska O wizerunku Białorusinów w oczach Polaków ............... 323 Marek Figura Stereotyp Ukraińca w prasie Polski Zachodniej w latach 1918 — - 1930................................................. 337 -502- PlOTR ANDRUSIECZKO Postać Kozaka w folklorze i obyczaju polskim............... 369 Henryk Lisiak Obraz bolszewika w oczach Polaków w pierwszych latach odradzającej się II Rzeczpospolitej (1918 - 1920)................. 383 Maria Kosko Rzecz o pijanym czasie, przestrzeni i sentymentach. Syberia bliżej nas.................................................... 395 IV NA STYKU KULTUR Antoni Mironowicz Oddziaływanie kultury ruskiej na życie duchowe zakonników mo-nasteru supraskiego w XVI wieku.......................... 405 Józef Krasiński Pisarstwo biskupa Piotra Mohyły, założyciela Akademii Kijowskiej 415 Jerzy Fiećko Obraz Rosji we „francuskich" memoriałach politycznych Zygmunta Krasińskiego............................................ 419 Czesław Andruszko Rosja literacka w pracach Wacława Lednickiego .............437 Andrzej de Lazari, Marek Styczyński O rusycyzmach w polskim postrzeganiu Rosji................ 445 Stanisław Kobielus Zasady estetyki bizantyjskiej sformułowane na podstawie opisów świątyń z IV, V, VI i XI wieku ........................... 453 Michał Janocha Spotkanie Wschodu i Zachodu. Boże Narodzenie w polskim i ruskim malarstwie nowożytnym na Kresach Rzeczpospolitej .....467 Paulina Cynalewska-Kuczma Prawosławna architektura sakralna na Chełmszczyźnie w okresie międzypowstaniowym (1831 - 1863)........................ 481 Dmhtpo Kjiohko „Dziennik Kijowski" (1906 - 1917 p.p.)..................... 493 Noty o autorach............................................ 499 -503- .1