James Twyman Dzieci Indygo Historia dzieci Indygo Kolejne przesłanie od dzieci Indygo Kurs zaginaczy łyżeczek Historia dzieci Indygo James Twyman tłumaczyła INDYGO Od tłumacza Kochani, Zanim przeczytacie cały ten tekst, co najmniej kilka słów niezbędnego wprowadzenia i wyjaśnienia. Wszystko zaczęło się w lutym tego roku. W piśmie, które zaprenumerowałam w Women's Spiritual Network (na SpiritWeb) pojawił się list Jamesa Twymana, w którym opowiadał on o swoich doświadczeniach i zapowiadał przekazanie ważnych informacji. Zachęcał do zapoznania się z historią tzw. Dzieci Indygo, które są nazywane również Kryształowymi Dziećmi, Dziećmi z Krainy Oz lub po prostu Dziećmi Boga. Nie będę rozpisywać się zbytnio we wstępie, ponieważ list ten, jak również inne listy załączam w poniższej publikacji. To, co pojawia się na portalu, jest kompilacją wszystkich materiałów, które otrzymałam na ten temat. Otrzymałam również zgodę pana Twymana, aby przedstawić na portalu przetłumaczone fragmenty jego książki, szerzej opisujące to, co przedstawia w listach. Sylwetka Jamesa Twymana przedstawiona jest na tej stronie http://www.emissaryoflight.com/james-twyman.htm (strona angielskojęzyczna). Ci, którzy oczekują jakichś katastroficznych rewelacji i objawień, zawiodą się. Przesłanie przekazywane przez Dzieci Indygo jest proste, a jednocześnie z gatunku tych, o których tak łatwo zapomnieć na codzień. Prostota tego przekazu jest również jego siłą, trafia ono bowiem wprost do serca. Choć seria listów sama w sobie stanowi pewną całość, sugeruję, by zapoznać się również z fragmentami książki, co pozwoli lepiej zrozumieć znaczenie całego przesłania. Chciałabym również dodać, że fragmenty książki zdecydowałam się włączyć do tego materiału tylko dlatego, że rzucają pewne tło na całą historię. Historie o zginaniu łyżeczek mają znaczenie drugorzędne, kluczowe zaś fragmenty przetłumaczonych rozdziałów odnoszą się do pytania, które dzieci chcą zadać dorosłym. To jest GŁÓWNY i NAJWAŻNIEJSZY powód, dla którego warto zapoznać się również z książką. Od siebie dodam jedynie, że od samego początku, natychmiast po przeczytaniu informacji o przesłaniu, a potem samego przesłania, towarzyszy mi poczucie (być może subiektywne, lecz zupełnie mnie to nie powstrzymuje), że to coś niezwykle ważnego, dlatego też pragnęłabym podzielić się tym z Wami. Dodatkowo postanowiłam przetłumaczyć kilka listów, jakie James Twyman zaczął otrzymywać po rozesłaniu wiadomości i przesłania. Rozejrzyjcie się, może i wśród Was są Dzieci z Krainy Oz. INDYGO P.S. Zbieżność nazwy Dzieci Indygo z moim nickiem jest przypadkowa, w tym sensie, że nick ten wybrałam na długo zanim usłyszałam o tych dzieciach :-), ale jak wszyscy wiemy, nie ma czegoś takiego jak przypadek, a kolory mają swoje znaczenie :-) Taka nazwa była używana jeszcze zanim James Twyman napisał swoją książkę, wierzy się bowiem, że dzieci te przybywają na Ziemię na "promieniu w kolorze indygo". List od Jamesa Twymana Drodzy Przyjaciele, To jeden z najważniejszych listów, jakie kiedykolwiek do was napisałem. Przez ostatnich sześć lat podróżowałem po krajach targanych wojną po to, by medytować z żyjącymi w odosobnieniu Wysłannikami Światła. Nic jednak nie może równać się z moimi ostatnimi doświadczeniami z dziećmi o zdolnościach parapsychicznych, które spotkałem w Bułgarii, jak również z otrzymanym od jednego z nich, zaledwie 10 minut temu, przesłaniem. Kilka słów wstępu celem wyjaśnienia dla tych, którzy słyszą o moich doświadczeniach po raz pierwszy. Większość z nas słyszała o dzieciach Indygo lub też dzieciach posiadających specjalne zdolności, pojawiających się, by pomóc nam w trakcie ewolucji świadomości. To zjawisko rzeczywiste, może nawet bardziej, niż większość z nas jest w stanie pojąć. Ja osobiście zrozumiałem to w styczniu 2001 roku, kiedy wygłaszałem wykład w San Francisco i poznałem dziesięcioletniego chłopca z Bułgarii imieniem Marco, który miał najbardziej niezwykłe zdolności parapsychiczne, jakie kiedykolwiek widziałem. Kilka miesięcy później, kiedy Marco pojawił mi się w serii snów, postanowiłem pojechać do Bułgarii, aby dowiedzieć się czegoś więcej. Odnalazłem wówczas klasztor w górach, w którym te niezwykłe dzieci są szkolone, zanim zostaną zdeprawowane przez program rządowy służący temu, by ich zdolności zostały wykorzystane dla celów politycznych. W czasie gdy byłem w klasztorze, szkolonych było tam czworo dzieci i miałem to szczęście, że z każdym z nich spędziłem kilka godzin. Każde z nich ciągle wspominało o dwóch rzeczach. Pierwsze to było pytanie, które czuły, że mają zadać ludzkości, pytanie, które może być kluczem do tego, by każdy z nas zaakceptował własne oświecenie. Powtarzały: "Jak byś się zachowywał i co byś zrobił, gdybyś właśnie odkrył, że jesteś Wysłannikiem Miłości? (To moja własna wersja, stworzona na podstawie wielu sposobów, w jakie usiłowały wyrazić tę ideę.) Drugą rzeczą była sieć energetyczna, którą tkały wokół całej planety, po to, by móc świadomie łączyć się z innymi żyjącymi dziećmi Indygo. Właśnie o tej sieci chciałbym teraz powiedzieć kilka słów. Wcześnie wieczorem brałem kąpiel w ogrodzie, kiedy usłyszałem cichy głos. Najpierw nie byłem pewien, czy to przypadkiem nie jest moja wyobraźnia, lub czy nie usłyszałem przez przypadek rozmów dochodzących z sąsiednich ogródków. Lecz wtedy rozpoznałem głos. Należał do jednego z czworga dzieci, które poznałem w klasztorze w Bułgarii, do chłopca o imieniu Thomas. Właśnie to dziecko powiedziało mi najwięcej o sieci energetycznej i odniosłem wrażenie, że było znowu ze mną, choć nie byłem pewien, jak to jest możliwe. Wszystko, co mogę powiedzieć, to to, że pojawiła się wiadomość, jedna z najciekawszych i najważniejszych, jakie kiedykolwiek otrzymałem, potwierdzająca to, co już od jakiegoś czasu podejrzewałem. Thomas powiedział, że sieć jest teraz na tyle mocna, by dać wsparcie zdecydowanej większości mieszkańców Ziemi. Sieć została stworzona i wzmocniona przez dzieci z dwóch powodów: 1. By przyciągnąć dusze innych dzieci Indygo, które pomogą w zmianie paradygmatu. 2. By zapewnić platformę energetyczną reszcie z nas, abyśmy mieli dostęp do tego miejsca w nas, które pozwala nam wznieść się na ich poziom świadomości. Thomas wyjaśnił, że praca została ukończona, i nawet podał metodę dostępu do sieci. Wyskoczyłem z wanny i natychmiast zapisałem tę wiadomość. Nigdy nie byłem zwolennikiem channelingu lub przekazywanych tą drogą informacji. Nie chodzi o to, że nie wierzę w tę metodę, ale czuję, że zrobiono z tego sensację. (Jak wiecie, jest tylko jedno prawdziwe źródło, Jeden Umysł, wyrażające siebie na nieskończenie wiele różnych sposobów.) Ten wieczór, kiedy otrzymałem przekaz (nie lubię tego słowa, ale nie ma innego) Thomasa, był jednym z najbardziej przeszywających momentów channellingu, jakich kiedykolwiek doświadczyłem. Czułem, jakby coś było wpisywane w moją duszę. Minęło kilka dni zanim się z tym oswoiłem. Strzępy informacji pojawiały się w mojej świadomości i muszę przyznać, że nieco się bałem. Przesłanie wydawało się takie proste i zastanawiałem się, czy w ogóle znajdzie oddźwięk u ludzi. Lecz potem posiedziałem nieco nad każdym z przesłań Thomasa i poczułem, że coś we mnie zaczęło się zmieniać. Tak, te przesłania są proste, lecz jest w nich niezwykła energia, jakiej nigdy wcześniej nie czułem. Zachęcam byście wzięli kilka głębokich oddechów i sami ją poczuli. Mogę wam tylko powiedzieć, że Dzieci są prawdziwe, to przesłanie jest prawdziwe, i niezwykle ważne. Składa się z trzech części zatytułowanych Wizja, Przepowiednia, Przesłanie. Każda jest powiązana z poprzednią, a kulminacja następuje w ostatniej. Dla mnie najważniejsze były druga i trzecia część. Mój lęk teraz zniknął. Czuję Dzieci z Krainy Oz czekające na nas i pomagające nam wszystkim. I tak bez zbędnych słów przejdę do pierwszego z przesłań Thomasa. Wizja: Dzieci z Krainy Oz są wszędzie, jesteśmy teraz z wami, by pomóc wam zrealizować wasze marzenia. Świadomie pracujemy wspólnie nad tym, by umocnić wyjątkową sieć energetyczną, która pozwoli ludzkości dosłownie wskoczyć na nowy poziom miłości i współczucia. Sieć może wspomóc każdego, kto uznaje tę rzeczywistość. Trzy przesłania, które przekazujemy w ciągu trzech dni, będą oddziaływać na najbardziej subtelnym poziomie waszej psyche, przygotowując ziemię waszego serca do zasiewu nasion Nowego Świata. Przesłanie rozpoczyna się od Wizji. Prosimy byście po prostu przeczytali ją i zastanowili się nad symbolami. Nawet jeśli nie obejmiecie jej rozumem, wasze serce zrozumie. Wyobraź sobie, że przechodzisz przez ogromne drzwi i stoisz u wejścia do ogromnego kościoła lub katedry. Jest to starodawna budowla, ale nie ma w niej rzeźb lub obrazów, ani też żadnego ozdobionego złotem ołtarza. Budynek jest opustoszały, jakby pozbawiony oznak życia. Spacerujesz po nim i Twoje serce wypełnia się uczuciem pustki. Nie wiadomo, co tu się stało, wiadomo tylko, że kościół niegdyś tętnił życiem, a teraz jest martwy. Nagle słyszysz dźwięk dochodzący gdzieś z góry i podnosisz głowę, by sprawdzić skąd dochodzi. Zauważasz po raz pierwszy rusztowanie wznoszące się przy ścianach, ze skomplikowanym systemem desek, utrzymujące grupę ludzi pracujących przy suficie. To grupa dzieci wymachujących pędzlami i innymi narzędziami. Kilkoro z nich patrzy w dół na Ciebie i uśmiecha się, a poczucie pustki znika. Malują fresk, przepiękną scenę w żywych kolorach przedstawiającą pogodne twarze. Zimny kościół jest nie do zniesienia i czujesz chęć, by wspiąć się po rusztowaniu i stanąć obok dzieci. Jedno z dzieci, które zdaje się czytać w Twoich myślach, macha do Ciebie, byś wszedł na górę i dołączył do nich. Na początku poruszasz się z trudem, ale z każdym krokiem Twoja energia wzrasta. Wspinasz się krok za krokiem po metalowym rusztowaniu i po chwili jesteś przy sklepieniu, a drobne dłonie wyciągają się, by cię podtrzymać. Możesz przyjrzeć się szczegółom fresku, który wzbudza Twój głęboki zachwyt. W życiu nie widziałeś nic tak pięknego i poruszającego. Patrzysz na Nowy Świat, a mimo to nie jest on całkiem nowy. To świat, o którym zawsze marzyłeś, świat, w którym panuje idealny pokój. Dzieci otaczają Cię i uśmiechają się, bo widzą, jaką radość sprawia Ci ich praca. Następnie kościół, rusztowanie i wszystko inne znika, lecz nadal masz przed oczami tę scenę. Cały świat idzie w twe ślady. Kochamy Was, Thomas ***************************************************** Druga wiadomość, "Przepowiednia", całkowicie mnie zaskoczyła. Wyczuwa się w niej autorytet, którego się nie spodziewałem, wiedząc, że pochodzi od dzieci, które obecnie żyją na Ziemi. Wiem, że każdy z nas powinien potraktować ją poważnie. Wygląda to niemal jakby Dzieci łączyły ludzi z całego świata, by otrzymać pomoc w realizacji swojej misji. Przepowiednia: Zakończenie budowy "sieci świadomości" związanej z Dziećmi z Krainy Oz niesie ze sobą zarówno możliwości, jak i ostrzeżenie. Można by rzecz, że ludzkość znalazła się na rozdrożu. Teraz, kiedy sieć uaktywniła się, wymaga ona lub nawet wymusza odpowiedź. Nie można jej zignorować lub "odłożyć na górną półkę". Jej siła przypomina impet rwącej wody, która zostaje uwolniona w momencie, kiedy pęka tama. Można albo popłynąć z prądem i utrzymać się na powierzchni, albo zostać wciągniętym w głębię przez wir. Tak czy inaczej rzeka zmieniła się i od każdego z nas zależy, jak na to zareagujemy. Nowe Dzieci to dla świata znak tego, co stanie się, jeśli uznamy tę zmianę. Jeśli Twoje duchowe serce powiększy się tak, by objąć sieć energetyczną, poczujesz, jak niezwykła energia całkowicie Cię odmienia. Jeśli stawisz temu opór i zamkniesz swe serce, to poczujesz się zagubiony lub nawet popadniesz w depresję. Podkreślamy raz jeszcze, wybór należy do was, ale jesteście już gotowi na zmiany. Objawiony zostanie jeden z dwóch światów; który ? to zależy od waszych indywidualnych i zbiorowych wyborów. Zostanie on objawiony w przeciągu dwóch lat, rozpoznacie go po następujących znakach: psychika Dzieci z Krainy Oz zestrojona jest z wielorybami, a w szczególności delfinami pływającymi w oceanach. Jeśli chcecie wiedzieć, jaki świat wybrała wasza zbiorowa świadomość, obserwujcie te zwierzęta. Jeśli w okresie dwóch lat usłyszycie doniesienia o nietypowej aktywności w oceanach, o stadach delfinów przypływających w gęsto zaludnione obszary miejskie (innymi słowy wybrzeża w pobliżu wielkich miast), lub podobnie zachowujących się wielorybach, znaczy to, że wybraliście miłość, a nie lęk. Jeśli jednak naukowcy zaczną donosić, że stworzenia te unikają miejsc, gdzie zwykle się zbierają i przenoszą się w odosobnione miejsca z dala od ludzi, wiedzcie, że dokonaliście innego wyboru. Nie oznacza to, że nie ma nadziei, tylko to, że lęk stał się celem, a miłość tymczasowo odeszła na dalszy plan. Świat, który zostanie objawiony, będzie odzwierciedleniem tego wyboru. Nie będziemy wchodzić w szczegóły. Ważne jest, by pamiętać, że zmiana ta została spowodowana waszą gotowością i jest to powód do radości. Gdybyście nie byli gotowi na nią, zostalibyście na dłużej w miejscu, w którym znajdujecie się obecnie, "pośrodku", tam, gdzie wybory są niejasne. Zakończenie budowy sieci energetycznej oznacza, że od tego momentu będziecie dokonywać wyboru w sposób zdecydowany. Nie można dłużej być obojętnym. To jest przepowiednia Dzieci z Krainy Oz, nazywanych też Dziećmi o Nadnaturalnych Zdolnościach. To dobre wiadomości. Co możesz zrobić, by wspomóc tę zmianę? Prosimy, by wszyscy, którzy przeczytają tę wiadomość, skupili się na zdaniu: "Jestem wysłannikiem Miłości TERAZ". Powtarzajcie to dziś tak często, jak to tylko możliwe, i poczujcie, że są tysiące innych osób, które robią to samo. Wiedzcie również, że my, Dzieci, zawsze powtarzamy sobie to zdanie. To fundament naszego serca. Kochamy Was, Thomas *************************************************** I trzecia wiadomość. Zawarty jest w niej cały Wszechświat i zanurzenie się w nim może wymagać czasu. Mogę jedynie powiedzieć Wam, że jest prawdziwa. Dzieci są prawdziwe, podobnie jak ich przesłanie. Wizja, Przepowiednia i Przesłanie razem tworzą prawdę, która czeka na nas wszystkich. Nawet jeśli uważasz, że już to słyszałeś wcześniej, oddychaj głęboko, by wniknęła w ciebie. Doświadczenie mówi mi, że pod wszystkim, co Kryształowe Dzieci nam dają, jest podpis energetyczny. Pozwól, by ta energia wniknęła w twoją duszę. Właśnie w tym kryje się magia. Przesłanie: Są tacy, którzy powiedzą, że już słyszeli to przesłanie. Są tacy, którzy powiedzą, że jest zbyt proste. Lub nawet nieprawdziwe. Jest ono prawdziwe. I nikt nigdy nie słyszał go wcześniej. Dlaczego? Ponieważ gdy tylko ktoś je usłyszy "naprawdę", Wszystko się zmienia. Świat i wszystko na świecie zwalnia swój bieg, niemalże zatrzymuje się. Nie pozostaje nic poza prawdą, I wiesz, że to ty jesteś prawdą. Pytanie znika. To właśnie Dar, który Dzieci przyszły przynieść. Całego przesłania można doświadczyć w jednym słowie, Lecz słowo to odbija się echem przez wieczność. To słowo, które możesz usłyszeć od jakiegokolwiek dziecka, Nawet u siebie w domu. Dzieci zawsze go powtarzały, Lecz niewielu prawdziwie usłyszało jego znaczenie. Jeśli potrafisz je zrozumieć teraz, I objąć świat w nim zawarty, Przekonasz się, że zostałeś przeniesiony w Święte Miejsce, Z którego właśnie do Ciebie przemawiamy. To nie jest miejsce, które istnieje fizycznie, Mimo to jest równie prawdziwe jak wszystko, czego możesz dotknąć. To miejsce, w którym może żyć serce, Gdzie może oddychać, I skąd może rozszerzać się, tak by objąć cały Wszechświat. Posłuchaj tego słowa teraz, I otwórz swoje serce na świat, który jest w zasięgu ręki. UDAWAJ! Co najpierw przyszło Ci na myśl? Spodziewałeś się czegoś więcej? To zbyt proste, by mogło na zawsze zmienić Twoje życie? Takie słowo zostało wybrane przez Dzieci. Powtarzały je każdemu, kto chce słuchać. Ty również je wymawiałeś. Lecz zapomniałeś, co ono oznacza. Zapomniałeś jak UDAWAĆ TO, CO JEST PRAWDĄ. Zamiast tego wolałeś udawać to, co nie jest prawdziwe. I w taki sposób stworzyłeś świat, który odzwierciedla tę decyzję. Wybierz jeszcze raz. Udawaj, że jesteś oświecony. Udawaj, że Bóg Cię kocha. Udawaj, że jesteś doskonały właśnie taki, jaki jesteś. Weź teraz głęboki oddech i UDAWAJ TO, CO JEST PRAWDĄ. Wtedy wszystko zacznie mieć sens. Przyjrzyj się na chwilę słowu PRETEND (udawać) "Pre" oznacza "przed", a "Tend" oznacza "zwracać uwagę na". Złóż te słowa razem. "Zwróć uwagę na to, kim byłeś przedtem". Przedtem, tzn. kiedy? Zanim zaczął się czas. Twoje Prawdziwe Ja. UDAWAJ, że wciąż jesteś Prawdziwym Ja. UDAWAJ, że nic się nie zmieniło. Uświadom sobie, że to, co udajesz, jest w rzeczywistości prawdą. To prawda. Zbuduj na niej swoje życie. Poświęć wszystko, co posiadasz, by ją pojąć. Nic innego się nie liczy, tylko to. I właśnie dlatego jest to przesłanie Dzieci z Krainy Oz. Sieć została ukończona. Udawaj, że jesteś jej częścią, Bo naprawdę jesteś. To prosta zmiana w wibracji. Czekamy na Ciebie, Ponieważ wciąż tak wiele jest do wyjawienia. Podróż dopiero się zaczęła I idziemy do przodu razem. Niebo jest o jeden oddech stąd. Otwórz oczy. I pamiętaj, kim jesteś. Kochamy Was, Thomas *************************************************** Proszę, oto przesłanie. Mam nadzieję, że czujecie miłość kryjącą się za tym darem. Mam nadzieję, że wywrze na was taki sam wpływ, jaki wywarła na mnie. I pamiętajcie ? to dopiero początek. ==================================== FRAGMENTY KSIĄZKI "EMISSARY OF LOVE" Przesłanie Thomasa Następnego dnia miałem rozmawiać z dwojgiem innych dzieci, które mieszkały w klasztorze. Zastanawiałem się: dlaczego odkąd przyjechałem nie widziałem żadnego dziecka bawiącego się lub choćby spacerującego? Nie było sposobu, by się dowiedzieć, gdzie przebywały lub gdzie miały lekcje, jeśli tak to się w ogóle nazywało. Wydawało się, że nawet tu na wszystko spuszczona była zasłona tajemnicy i zastanawiałem się dlaczego. Trzymano je razem czy oddzielnie? To niektóre z pytań przychodzących mi na myśl i byłem ciekaw, czy kiedykolwiek poznam odpowiedzi. Następnego dnia wcześnie rano usłyszałem pukanie do drzwi. Gdy je otworzyłem, ujrzałem jednego z braci, który bez słowa skinął na mnie, bym udał się za nim. Szybko ochlapałem twarz, byle jak umyłem zęby, wyszedłem z pokoju i podążyłem z bratem na korytarz i potem po schodach w dół. Było dopiero wpół do siódmej i pamiętam, że słyszałem, jak zakonnicy śpiewali na mszy, podczas gdy ja byłem na wpół śpiący. Dźwięk ten wdarł się w mój sen i myślałem, że znów jestem w kościele, do którego chodziłem, kiedy byłem dzieckiem. Kiedy szedłem za mnichem po wąskiej ścieżce, oddalając się od budynku, zacząłem przypominać sobie szczegóły swojego snu. Służyłem do mszy, która właśnie miała się zacząć. Stałem na ołtarzu i rozglądałem się za księdzem, który mógłby ją poprowadzić i wtedy ujrzałem, że kościół był pełen po brzegi. Wierni siedzieli, patrząc na mnie, jakbym to ja miał wiedzieć, co robić. Poszedłem do zakrystii, ale nikogo tam nie było. Wróciłem do ołtarza, lecz księdza nadal nie było. W końcu jakiś mężczyzna wstał i powiedział: "Zacznijmy bez niego". Tak też zrobiłem. Sam poprowadziłem całą mszę włącznie z poświęceniem Najświętszego Sakramentu, stojąc tam w stroju ministranta. Mimo to, wydawało mi się to tak naturalne, jakby należało do moich obowiązków. Ludzie przyjmowali komunię z moich rąk. Następnie wymyłem kielich i otworzyłem lekcjonarz, by odmówić ostatnią modlitwę. Wtedy właśnie usłyszałem pukanie do drzwi i pojawił się mnich, a zaraz potem szedłem z nim przez podwórko. "Dokąd idziemy?" - zapytałem. Zdawał się nie rozumieć co mówiłem i wzruszył ramionami. Kilka minut później doszliśmy do pięknego ołtarza na wolnym powietrzu, otoczonego wysokimi krzewami róż. Zobaczyłem brata Mateusza czekającego tam na nas, był ktoś z nim. Był to mały chłopiec, prawdopodobnie trzecie z dzieci, z którymi miałem rozmawiać. Wyglądał na około dziesięć lat i bardzo przypominał wyglądem Marco. Miał krótkie, ciemne włosy i głębokie spojrzenie, które zdawało się przeszywać mnie na wylot, kiedy się do niego zbliżałem. Zakonnik podprowadził mnie do ołtarza i zatrzymaliśmy się przed bratem Mateuszem. "Dzień dobry" - przywitał się i skinął do mnicha, który odwrócił się i odszedł. "Pewnie zastanawiasz się, czemu poprosiłem, by przyprowadzono Cię tutaj, a nie do pokoju, gdzie odbywały się inne rozmowy. Ale zanim odpowiem na te pytania, chcę ci przedstawić Thomasa. Jest kolejnym z naszych dzieci". Powiedział coś do Thomasa i słuchał, co chłopiec odpowiada. Później zaśmiał się. "Thomas powiedział, że czuje się tak, jak Ty wyglądasz, tak jakby wam obu powinno się pozwolić pospać dłużej". "Tak, jest bardzo spostrzegawczy" - odpowiedziałem. "Powiedz Thomasowi, że jestem szczęśliwy, że mogę go poznać". Brat Mateusz zrobił, o co go poprosiłem, a potem odwrócił się do mnie. "To bardzo szczególne miejsce, ponieważ właśnie tu odprawiono pierwszą mszę na tym terenie. Kiedyś była tu kaplica, ale została zniszczona mniej więcej sto lat temu. To dla nas i innych zakonników święte miejsce, i pomyślałem, że dobrze było by spotkać się i porozmawiać z Thomasem właśnie tu". "Dlaczego?" - zapytałem. "Ponieważ przekonaliśmy się, że niektóre z dzieci, zwłaszcza Thomas, osiągają lepsze wyniki, kiedy są na zewnątrz. Myślę, że ma to coś wspólnego z przyrodą, przebywaniem z dala od sztucznego środowiska. Poza tym i tak już długo trzymałem Cię w środku, a ranek jest taki piękny. Uznałem, że będzie to przyjemna odmiana". "Czy Thomas ma takie same uzdolnienia jak inne dzieci?" - zapytałem. "Tak, ma. Thomas widzi przez przedmioty, czasem nawet przez ścianę. Nie jestem pewien, co dokładnie robi, ale to jest najlepsze wyjaśnienie. W swoim umyśle widzi inne miejsca, umie przeczytać to, co jest napisane na złożonej kartce, włożonej do zaklejonej koperty. Jeśli chcesz możemy mu teraz coś dać, potrzyma to przez chwilę. Niekiedy mija trochę czasu zanim zobaczy. Czasami rozmawia z nami, wydaje się, że zapomniał o kartce papieru, a potem nagle, ni stąd, ni zowąd, wie". Brat Mateusz podał mi kartkę papieru, pióro i kopertę, poprosił, bym udał się w miejsce, gdzie żaden z nich nie mógłby mnie zobaczyć. Miałem tam narysować na kartce prosty rysunek, złożyć ją i włożyć do koperty, a następnie zakleić ją. Zwykle na kartce pisze się słowo, jak wyjaśnił, ale ponieważ ja nie znam bułgarskiego a Thomas angielskiego, to wyjście wydawało się najrozsądniejsze. Zrobiłem, o co mnie poprosił, narysowałem obrazek z wielkim słońcem unoszącym się ponad dachem. Od słońca odchodziły faliste promyczki, dom miał tylko dwa okna, obydwa na pierwszym piętrze. Polizałem kopertę i mocno ją zakleiłem. "Podaj ją teraz Thomasowi" - powiedział brat Mateusz. Podałem ją chłopcu, a on natychmiast włożył ją pod pachę. "Co on robi?" - zapytałem. "Właśnie tak to robi. Zawsze ją tam wkłada i uważa, że dzięki temu lepiej mu idzie. Może to prawda, a może wszystko jest w jego umyśle. Nie wiem. Ale poczekajmy i przekonajmy się, czy będzie miał jakieś silne odczucia". Thomas powiedział coś do brata Mateusza po bułgarsku, który odpowiedział coś tonem, który odebrałem jako pełen zdziwienia. Thomas chyba chciał, by brat Mateusz poprosił mnie o coś, ale ten najwyraźniej nie chciał. "Czy coś jest nie tak?" ? zapytałem. "Nie, wszystko w porządku" - odpowiedział brat Mateusz. Thomas powtarza, że chce, żebyś odprawił mszę przy tym ołtarzu, ale powiedziałem mu, że nie jesteś księdzem, ale on nalega... nie wiem czemu". "Chce, żebym odprawił mszę?" - zapytałem, ale wtedy Thomas zaczął znowu coś mówić do brata Mateusza. "Mówi, że strój ministranta był tylko symbolem" - przekazywał Mateusz. "Nie rozumiem, ale mówi, że to chodzi o dziecko w tobie, tę część Ciebie, która wie, jak korzystać z Daru". Mateusz słuchał znowu. "Mówi również, że obraz Ciebie odprawiającego mszę oznacza łączność duchową z Darem w Tobie, jakiej musisz doświadczyć. Dopiero wtedy będziesz mógł im pomóc, pomóc dzieciom w wypełnieniu ich misji". "To niezwykłe!" - odpowiedziałem. "Jak już mówiłem, sam tego nie rozumiem, może ty wyjaśnisz mi, co według Ciebie to oznacza". Opowiedziałem Mateuszowi o swoim śnie, który został przerwany, kiedy mnich zapukał do drzwi. Thomas zinterpretował każdy szczegół. Poprosiłem Mateusza, by zapytał, dlaczego nie było tam księdza. Czułem, że to ważne. Mateusz zadał to pytanie Thomasowi po bułgarsku, potem słuchał odpowiedzi. Kiedy Thomas odpowiadał, jego oczy kierowały się to w przód, to w tył, jakby szukał odpowiedzi w mózgu. Kiwał się również w przód i w tył, czego nie robił zwykle, a tylko wtedy, kiedy chciał uzyskać dostęp do informacji, której akurat potrzebował. "Mówi, że najwyższy czas, byś pozwolił odejść kościołowi swojego dzieciństwa" - odpowiedział Mateusz. "Nie przyda Ci się w miejscu, w którym jesteś teraz, chyba że na inny sposób. Mówi, że próbujesz działać według starych wzorców i wykorzystać je do robienia czegoś nowego. To się nie uda. Nie czekaj na nikogo, po prostu wstań i powiedz co masz powiedzieć, a ludzie zostaną nakarmieni". "Skąd on to wie?" - zapytałem. "A skąd inne dzieci biorą swoją wiedzę? Po to tutaj są, aby uczyć się, jak odpowiedzialnie używać Daru. Jeśli Thomas rzeczywiście zobaczył Twój sen, to zdarzyło się to po raz pierwszy. Nigdy nie widziałem, by robił to wcześniej, ale wcale mnie to nie zaskakuje. Wciąż rozwijają w sobie nowe umiejętności, miedzy innymi dlatego, że przebywają ze sobą. Ich moc wzrasta, kiedy są otoczone innymi dziećmi o podobnych zdolnościach, to jak osmoza". Przekażę resztę rozmowy z Thomasem, jakby nie było tłumacza. Siedzieliśmy na ławce przed ołtarzem i rozmowa trwała. "Thomas, czy zdarzyło ci się już wcześniej widzieć sen innej osoby?" - zapytałem. "Raz czy dwa, ale nic nie mówiłem". "Wobec tego czemu mi powiedziałeś?" "Bo mnie o to poprosiłeś. Kiedy szedłeś w naszą stronę, czułem, jak pytasz mnie o sen, zastanawiając się, co znaczył. Zobaczyłem o co chodziło i zdecydowałem się powiedzieć ci". "Ale ja nie pamiętam, bym pytał cię o cokolwiek" - odparłem. "To była myśl ukryta pod inną myślą. Być może nie wiesz, że pytałeś, ale pytałeś. Słyszałem to jak echo i wiedziałem, co oznacza. Słyszę takie echa już od jakiegoś czasu. Na początku słyszałem tylko główną myśl. Ale potem usłyszałem następny poziom, a czasem nawet jeszcze następny, myśl ukryta pod myślą, ukrytą pod myślą. Nikt nie jest tego świadomy, ale mimo to te myśli tam są". "Starasz się czytać myśli, czy to dzieje się samo z siebie?" Thomas pomyślał przez chwilę, poczym odpowiedział: "Myślę, że i jedno i drugie. Czasem coś słyszę i nic nie mogę poradzić na to, że słucham dalej. To trochę tak, jakbym nie miał na to wpływu, i to chyba nie jest dobre. Brat Mateusz mówi, że zawsze powinniśmy prosić o pozwolenie, tak aby nie przeszkadzać". "Thomas, kilka minut temu powiedziałeś, że powinienem połączyć się duchowo z Darem, jeśli mam pomóc dzieciom w wypełnieniu ich misji. Przede wszystkim, powiedz mi, jaka według ciebie to jest misja?" "Nie wiem jak to powiedzieć, ale to ma coś wspólnego z zadaniem naszego pytania. Wszyscy muszą usłyszeć pytanie i dlatego pojawia się coraz więcej dzieci, które mają Dar. Ale może musisz ludziom powiedzieć, że tu jesteśmy, może dzięki temu łatwiej im będzie zrozumieć. Dlatego Marco cię odszukał, żebyś tu przyjechał". Znowu ujrzałem spojrzenie Mateusza, mówiące Thomasowi, by nie wspominał o Marco. Gdyby nie to, że byłem zaintrygowany dziećmi i tym, gdzie mieszkały, pewnie byłbym podejrzliwy, ale wolałem poczekać, aż nadejdzie właściwy moment, by go wypytać. "Przepraszam - powiedział Mateusz - ale chcę, by dzieci mówiły tylko o własnych doświadczeniach, a nie cudzych. Obiecałem, że odpowiem ci na wszystkie pytania dotyczące Marco i zrobię to. Proszę, rozmawiaj dalej". "Thomas, dlaczego chcecie, bym pomógł wam zadać wasze pytanie?" - powiedziałem. "Nie wiem... ja ciebie nie wybrałem... ktoś inny to zrobił". "Marco?" "Nie wiem, być może". Widziałem, że nic więcej nie wskóram, jeśli dalej będę pytać o Marco, zmieniłem wiec temat. "Czy chcesz żebym napisał książkę o dzieciach z krainy Oz?" - zapytałem. "Jeśli tego chcesz z łatwością mogę to zrobić. Myślę, że ludzie chcą usłyszeć to przesłanie i myślę, że tak samo będą chcieli dowiedzieć się o was". "Książkę?" ? jego oczy rozszerzyły się, gdy to mówił. "Mógłbyś napisać o nas książkę? Było by cudownie. Co byś napisał?" "Opisałbym swoje doświadczenia z tobą i innymi dziećmi oraz napisałbym o pytaniu, które chcecie zadać światu. Myślę, że taka książka zainteresowałaby wiele osób". Zeskoczył z ławki i koperta wypadła mu spod pachy. Podniósł ją i podał mi. "To dom ze słońcem unoszącym się nad nim" - powiedział rzeczowym tonem. Potem znowu stał się podekscytowany i powiedział: "Byłoby o mnie w książce?... Opowiedziałbyś, jak zobaczyłem twój sen?" "Tak, jeśli zechcesz". "Tak, chce... Byłoby fantastycznie". "Thomas, od kiedy wiedziałeś, co było narysowane na kartce?" - zapytałem. Spojrzał w bok, potem na brata Mateusza, tak jakby to, co zamierzał powiedzieć, miało mu przysporzyć kłopotów. "Wiedziałem to, zanim wręczyłeś mi kopertę" - odrzekł. "Nie chciałem ci zbyt szybko powiedzieć. Nie zawsze tak umiem, ale z tobą było łatwo". "Dlaczego?" "Bo ty masz Dar jak inne dzieci". "Czy umiesz też czytać myśli innych dzieci, tak jak moje?" "To nie jest tak do końca" - odpowiedział. "Kiedy ty i ja rozmawiamy, poruszając ustami, to dla nas nic niezwykłego, i tak samo jest, kiedy rozmawiamy między sobą w myślach. Dla nas to łatwe... to właśnie robimy, kiedy jesteśmy razem". "Jak często przebywasz z innymi dziećmi?" - zapytałem go. "Masz na myśli fizycznie?" - zapytał. "Tak". "Nie wiem... dość dużo, tak mi się wydaje. Zwykle codzinnie. Ale kiedy nie jesteśmy obok siebie fizycznie, to nie znaczy, że nie jesteśmy razem. Zawsze je czuję. Czuję wszystkie inne dzieci podobne do mnie na całym świecie". "Już o tym słyszałem" - odparłem. "Jak to czujesz?" "Co masz na myśli?" "Czy to jest dla ciebie dziwne, że czujesz tyle dzieci w swoim umyśle?" Roześmiał się głosno. "Nie, to w ogóle nie jest dziwne. Jeśli masz Dar, to powinieneś to umieć. Czy nie czujesz ich myśli w swojej głowie? Nie zdajesz sobie sprawy z obecności kogoś innego?" "Nie, nie umiem tego" - odparłem. "To będziesz umiał. Wkrótce wszyscy będą to umieli. Właśnie ku temu zmierzamy. Właśnie to czeka na nas za rogiem". Przesłanie Iwana Później tego samego popołudnia brat Mateusz przyszedł do mojego pokoju. "Jesteś gotów by spotkać się z kolejnym z naszych dzieci?" - zapytał. Odłożyłem książkę, którą właśnie czytałem, na łóżko. "Tak oczywiście, jestem". Skinął na mnie, bym za nim poszedł, tak jak wcześniej tego samego dnia zaprowadził mnie do dużego pokoju na pierwszym piętrze. Usiadłem na krześle, a on powiedział, że wróci za kilka chwil. Wrócił z małym chłopcem wyglądającym na sześć lub siedem lat. Trzymał rękę na jego ramieniu i powiedział coś do chłopca po bułgarsku. Chłopiec podszedł do mnie, uśmiechnął się i wyciągnął rękę. "Miło Cię poznać" - powiedziałem, podając mu rękę. Chłopiec odwrócił się do brata Mateusza i zapytał o coś, potem znowu spojrzał na mnie. "O co zapytał?" - zwróciłem się do zakonnika. "Zapytał, czy jesteś tym, na którego czekali". Zamknął drzwi i podszedł do mnie, potem usiadł na krześle stojącym naprzeciw, podczas gdy chłopiec patrzył mi w oczy. "Co to znaczy?" - chciałem wiedzieć. "Czy oni na kogoś czekali?" "Tak" - odpowiedział. "Wszyscy wiedzieli, że ma przyjechać ktoś, kto pomoże im w ich zadaniu. Z tego co wiem, chodzi o to, żeby inni ludzie się dowiedzieli i o to, by zadać pytanie". "Tak, wiem o pytaniu. Czy oni wszyscy również o nim wiedzą?" "Oczywiście... w taki czy inny sposób wszystko wydaje się być związane z pytaniem. To dziwne, ale to jeden ze sposobów, w jaki zawsze rozpoznajemy Dzieci z Krainy Oz... wszystkie znają pytanie, choć wyrażają to w różny sposób. Kiedy sprawdzamy dzieci, zawsze pytamy je: czy jest jakieś pytanie, które chcieliby zadać dorosłym? Większość patrzy na nas, jakby nie rozumiały, albo odpowiada w zwykły lub naiwny sposób. Ale raz na jakiś czas, któreś patrzy nam prosto w oczy i mówi właściwe słowa. "Co byś zrobił, gdyby Miłość była tu właśnie teraz?"... lub coś w tym stylu. Iwan, którego widzisz, właśnie tak powiedział. Myślę, że użył dokładnie tych słów. Iwan wciąż mi się przyglądał, potem brat Mateusz coś mu powiedział i chłopiec usiadł na kanapie. Złożył ręce przed sobą, a stopy nie dotykały ziemi. Wyglądał jak każdy inny sześciolatek na świecie. "Opowiedz mi o nim" - poprosiłem. "Jak dawno temu odkryłeś, że ma Dar?" "Mniej więcej rok temu" - odpowiedział. "Wszystko potoczyło się tak szybko. Jego matka przyprowadziła go do nas około trzy miesiące temu, bo sprawiał kłopoty. Ma głównie zdolności kinetyczne. Umie przesuwać przedmioty siłą woli i zginać łyżeczki, lub nawet niszczyć rzeczy, kiedy jest rozgniewany. Odkąd tu jest, pomogliśmy mu nauczyć się kontrolować agresję... zresztą to tak, jak w przypadku każdego zwykłego dziecka. Jego moc jest coraz silniejsza i trudno przewidzieć jak daleko może zajść". Iwan zwrócił się do brata Mateusza i coś powiedział, potem popatrzył znów na mnie. "Iwan mówi, że słyszał, że ty też umiesz zginać metalowe przedmioty" - powiedział brat Mateusz. "Chce ci zadać kilka pytań dotyczących tego". Tak jak uprzednio, przytoczę rozmowę z Iwanem tak wiernie, jak to tylko możliwe. Aby łatwiej było czytać, przedstawię ją tak, jakby Iwan umiał mówić po angielsku. "Czy jest pytanie, które chciałbyś mi zadać? - zwróciłem się do Iwana. "Tak. Brat Mateusz powiedział, że umiesz zginać przedmioty siłą woli. Wiesz, ja też tak umiem. Zastanawiałem się, co czujesz w środku, kiedy to robisz. Kiedy coś chcesz zgiąć, czy czujesz jakby coś w tobie również się zginało?" Musiałem zatrzymać się na chwilę i zastanowić się nad tym pytaniem. "Cóż, nigdy nie myślałem o tym w taki sposób, ale myślę, że masz rację" ? odparłem. Metal zgina się dopiero wtedy, kiedy coś we mnie się zegnie, choć bardzo trudno opisać to uczucie. A ty jak to odczuwasz?" "Czuję, jak się zgina i wtedy się zgina. Próbuję poczuć, jaki szczęśliwy będę, kiedy to się stanie, i czuję, jak szczęście rośnie, aż coś się we mnie dzieje. Potem patrzę na metal i widzę, że jest zgięty. Naprawdę nie wiem, jak to się dzieje, ale się dzieje. Tak samo jest, kiedy przesuwam przedmioty. Kiedy myślę o ich przesuwaniu, nic się nie dzieje. Ale kiedy poczuję, jak się przesuwają, wtedy się przesuwają. Czuję to w żołądku, naprawdę. Czy ty też tam czujesz?" "Tak, również czuję to w żołądku" - odpowiedziałem. "To bardzo silne uczucie. Skąd wiedziałeś, że umiesz robić takie rzeczy, Iwan?" "Bawiłem się kiedyś z bratem i rozgniewał mnie, więc uderzyłem go kamieniem w głowę, ale nie rzuciłem go. Po prostu przeleciał w powietrzu. Ale teraz już tak nie robię". Zrobił się bardzo smutny, kiedy to powiedział. "Dlaczego?" - zapytałem. "Bo brat Mateusz powiedział, że to nieładnie używać Daru w taki sposób. Mam go używać tylko po to, żeby pomagać ludziom, albo wyrażać miłość. Kiedy używam go, jak jestem zły, to choruję". "To znaczy co ci się dzieje?" "W głowie... coś się w niej tłucze". "Opowiedz mi coś więcej o tym" - poprosiłem. "Sam znam to uczucie". "Kiedy używam Daru w dobry sposób, dobrze mi w środku" - powiedział Iwan niewinnie i słodko, po dziecięcemu. "Ale jeśli ranię nim ludzi, to zawsze mnie boli. Brat Mateusz powiedział, że to dlatego, że wszystko, co robimy, wraca do nas... czy jakoś tak". Popatrzył na zakonnika i uśmiechnął się. Brat Mateusz odwzajemnił uśmiech. Niewinność Iwana była zaraźliwa i poczułem się odprężony przez sam fakt, że byłem blisko niego. Wydawało się, że nie ma w nim tej mądrości, którą wyczuwałem w Annie, ale z pewnością różnił się od większości dzieci. "Jak to jest przebywać z innymi dziećmi?" - chciałem wiedzieć. "Podoba mi się to, bo rozumieją mnie bardziej niż inni. Ale tęsknię za mamą". "A tata?" "Mój tata umarł, zanim się urodziłem. Mam tylko mamę i brata, będę musiał wkrótce wrócić do domu, by się nimi zaopiekować. Może będę mógł wykorzystać Dar dotego". "Wiesz jak to zrobisz?" - zapytałem. "Nie, ale myślałem o tym. Może sprawię, że pieniądze znikną z banku i pojawią się w naszym domu". Zaśmiał się głośno i klasnął w dłonie, ale wtedy brat Mateusz powiedział mu coś, czego nie zrozumiałem, i chłopiec znowu się uciszył. "A może wymyślę coś innego" - dodał. "Czy czujesz w sobie wszystkie inne dzieci?" ? zapytałem. "Wszystkie inne dzieci na świecie, które mają Dar". "Tak". I to było wszystko, co powiedział. "Jakie to uczucie?" "Nie wiem". "Czy czujesz się dzięki temu szczęśliwy?" - pytałem, usiłując skłonić go, by powiedział coś wiecej, i cały czas zastanawiając się, czemu tak niechętnie mówi o tym. "Tak mi się wydaje... dobrze się czuję przez to". "Dobrze tzn. jak?" "Popatrzył na brata Mateusza, mając nadzieję, że otrzyma pomoc. Brat Mateusz nie poruszył się. "Cieszę się, że jest dużo innych dzieci, które widzą to, co ja widzę" - odpowiedział mi w końcu. "A co widzisz?" "Widzę dużo rzeczy. Widzę, jak ludzie żyją i jak to by się mogło zmienić, gdyby wszyscy oni żyli pytaniem". "Masz na myśli pytanie, które dzieci chcą zadać światu?" "Tak... wiesz co to za pytanie?" - zapytał. "Powiem ci co myślę, a ty mi powiesz czy mam rację". Skinął głową. "Co byś robił, gdybyś widział, że właśnie teraz jesteś Wysłannikiem Miłości? Czy tak?" "Tak, właśnie tak... ktoś ci powiedział, czy sam wiedzialeś?" "Poznałem chłopca o imieniu Marco, takiego jak ty, i on mi powiedział. Również mieszkał w Bułgarii i uczył się w tym klasztorze. Przyjechałem tu, by go odnaleźć. Czy widziałeś go kiedykolowiek?" "Nie, ale pamiętam go" - odpowiedział Iwan. "Co masz na myśli?" "Nigdy go nie spotkalem, ale czułem go w sobie. Ale teraz już nie czuję. Nie wiem czemu". "Myślisz, że gdzieś poszedł?" - zapytałem. "Nie wiem... Po prostu go nie czuję". "Iwan" - powiedzial brat Mateusz - "Czy chciałbyś coś pokazać Jamesowi? Może zegniesz dla niego metal?" Iwan kiwnął głową i brat Mateusz wyjął łyżeczkę spod habitu. Zastanawiałem się, czy zawsze nosił sztućce przy sobie, zawsze przygotowany na szybki pokaz, gdy jest po temu właściwy moment. Przeszedł na drugą stronę pokoju i umieścił łyżeczkę pod dużą ceramiczną miską. Potem z powrotem usiadł na kanapie. "Pracujemy z Iwanem nad zaginaniem metalu bez dotykania go. Zaczęliśmy od niewielkich zgięć oraz od tego, by łamał je, kiedy znajdowały się w innym pomieszczeniu. Na początku było to bardzo trudne i Iwan nie umiał sobie z tym poradzić. Ale kiedy pojął, że nie ma znaczenia jak daleko przedmiot znajduje się od niego, był w stanie złamać pogiętą łyżeczkę stosunkowo łatwo. Niedawno znowu zaczęliśmy pracować z metalem i jak narazie efekty są doskonałe". Odwrócił się do Iwana. "Jesteś gotów by spróbować?" "Już to zrobiłem". "Nie mogłeś tego zrobić tak szybko" - powiedział brat Mateusz, ale wiedziałem, że chłopiec nie kłamie, bo czułem jak to robił. Wyraz jego oczu się nie zmienił, ale czułem wypływającą z niego energię, niemalże widziałem ją, jak zmierza w kierunku ceramicznej miski i ukrytej pod nią łyżeczki. Nie jestem pewien czy wydawało mi się, czy nie, ale czułem, jakbym widział przez miskę. To było prawie tak, jakbym widział zginającą się łyżeczkę, jakbym miał rentgena w oczach. Brat Mateusz podszedł do stołu i podniósł miskę. "A to ci dopiero!" ? powiedział, podnosząc łyżeczkę, która była nie tylko zgięta, ale i skręcona co najmniej trzy razy, tworząc spiralę, coś czego nie byłbym w stanie zrobić nawet rękoma. "Iwan, jeszcze nigdy nie udało ci się zrobić tego tak szybko. Z każdym dniem jesteś silniejszy". "On mi pomógł" - powiedział Iwan, wskazując na mnie palcem. "Jak ci pomógł?" - zapytał brat Mateusz. "Użyłem trochę jego energii, bo widziałem, jak patrzy na łyżeczkę. Widział przez miskę i to pomogło mi ją zgiąć". Brat Mateusz spojrzał na mnie I zapytał: "Czy to prawda?". "Tak sądzę ? odrzekłem - choć nie wiem, jak to zrobiłem, nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że coś robię. To się po prostu stało". "To fascynujące!" - odpowiedział. "Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem, ale uważam, że fakt, że Ty i Iwan dzielicie te same aspekty Daru, oznacza, że możecie wspólnie pracować. To może mieć duże znaczenie. Dzieci posiadające ten sam rodzaj Daru mogą pracować wspolnie. Będę to musiał przemyśleć". Widziałem, że Iwan jest zmęczony, jakby wysiłek zgięcia łyżeczki wyczerpał go. "Może na dziś już wystarczy" - powiedziałem. "Ale fakt, że poznałem Iwana wiele dla mnie znaczy". Chwyciłem jego rękę. Może kiedyś jeszcze będziemy pracować razem nad czymś lepszym niż zginanie łyżeczek. Uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową. Brat Mateusz wziął go za rękę I wyprowadził. ============================================== A oto fragmenty listów jakie autor zaczął otrzymywać po opublikowaniu tej historii: "Mój syn, Jason, ma 7 lat. Zawsze był bardzo wrażliwy na uczucia innych i ma w sobie mądrość niespotykaną w jego wieku. Trzy razy otrzymał niezwykle wyraźne informacje/symbole/przesłania z Wyższego Źródła. Ostatnio zdarzyło się to 31 marca 2001, ponad rok temu. Miał wtedy sześć lat. Otulałam go kołdrą na noc, kiedy powiedział mi, że "znowu ich słyszy". Zaproponowałam, że wezmę kartkę i tym razem zapiszę, co powiedzieli. Najpierw przekazał mi bardzo osobiste informacje dotyczące mojego życia. Potem dodał: "Mamo, teraz mówią o starożytnych tajemnicach dotyczących Boga i miłości". Kiedy zapytałam kim "oni" są, powiedział, że to grupa, która mówi jednym głosem. I że w większości sami mogliby odpowiedzieć na moje pytania, ale gdyby nie mogli, to jest "szef", do którego mogą się zwrócić, tylko musiałabym poczekać dłużej na odpowiedź. Zapytałam go o te starożytne tajemnice i odparł: "Starożytni je ukryli, ale odkryjesz je w moim umyśle". Zapytałam, kiedy to nastąpi, a odpowiedź brzmiała: "Za trzy lata, bądź cierpliwa". (teraz to tylko dwa lata ...) Potem powiedział mi, że wyjawiają mu niektóre tajemnice... i powiedział następujące zdania jedno za drugim: "Miłość Boga jest wszędzie ? nie ma miejsca, w którym by jej nie było. W całym Wszechświecie nie ma zupełnie niczego, w czym nie byłoby miłości Boga". "Święta miłość to jedyna prawdziwa miłość". "Miłość Boga zawsze Cię chroni". "Twoja radość rośnie z sekundy na sekundę". "Boga nie można zranić, ponieważ Bóg jest miłością, a miłości nie da się zranić". Na tym zakończył i powiedział, że chce mu się spać..." ****************** Słowa piętnastoletniego Stevena: "Gdybym miał powiedzieć ludziom jedną rzecz, to powiedziałbym, że jeśli coś udajesz i wierzysz w to, właśnie to się wydarzy. Jeśli po prostu udajesz, że coś się stanie, a w to nie wierzysz, to nie zadziała. Musisz mieć WIARĘ w coś, a nie po prostu mieć nadzieję, że to się stanie". ****************** "Wczoraj wieczorem bawiłam się ze swoim synem Maxem (prawie sześcioletnim) w UDAWANIE, zadałam mu pytanie: "Gdybyś mógł dorosłym coś powiedzieć, to co by to było?" Odpowiedział: "Liczy się tylko Miłość, wszystko inne jest nieważne. Miłość jest najważniejsza". Potem zadałam dwa pytania od siebie: "Kim jesteśmy naprawdę?" Max odpowiedział: "Aniołami". Ja: "Po co tu jesteśmy, jakie jest nasze zadanie?" Max: "By dzielić się Miłością" ****************** "Chciałabym się podzielić tym, co zdarzyło się w święta Bożego Narodzenia. Byłam z moim dziewięcioletnim wnukiem Haydenem i czteromiesięcznym dzieckiem mojej siostrzenicy Lukiem. Zebraliśmy się wszyscy w domu mojej teściowej, jak zwykle na Boże Narodzenie. Siedziałam na podłodze, bawiąc się z Lukiem, kiedy Hayden podszedł i uklęknął przy nas. Także zaczął się bawić z Lukiem, ale wciąż przecierał oczy i patrzył na Luka z wyrazem zdziwienia. Po kilku minutach Hayden powiedział: "Babuniu, kiedy patrzę mu w oczy coś widzę". Odparłam: "Naprawdę kochanie? Co takiego?" Hayden odpowiedział: "Nie wiem jak to powiedzieć, ale z oczu wychodzą mu strumienie światła". Powiedziałam: "To bardzo interesujące kochanie. Mówisz o wszystkich dzieciach czy tylko o Luku?" Hayden powiedział: "Nie Babuniu, o WSZYTKICH dzieciach. Jeśli mają mniej niż 3 lata, wszystkim im wychodzą strumienie światła z oczu". **************** Pragnę przytoczyć jeszcze jedną historię, która opisana była w liście, przytoczę ją jednak z pamięci, ponieważ nie mam jej treści. Postaram się zrobić to jak najwierniej. Był to list od kobiety, która niedawno urodziła dziecko. Kiedy była jeszcze w ciąży jej mała córeczka bardzo często prosiła ją, by zaraz po urodzeniu dziecka pozwolono jej zostać z nim sam na sam. Mimo że kobieta wielokrotnie obiecywała, że tak się stanie, córeczka nalegała, by było to natychmiast po tym, jak dziecko zostanie przywiezione do domu i by mogła z noworodkiem zostać sama. Choć kobieta miała zaufanie do córeczki, uznała, że prośba jest tak nietypowa, że chciała mieć jakąś kontrolę nad tym wydarzeniem. Ponieważ miała w domu interkom, włączyła go zanim wyszła z pokoju dziecka i w innym pomieszczeniu słuchała tego, co dzieje się w pokoju dziecinnym. Po jej wyjściu córeczka natychmiast podbiegła do dziecka i płacząc zaczęła je błagać: "Proszę, proszę, opowiedz mi o Bogu, bo zaczynam już zapominać". **************** Kolejne przesłanie od dzieci Indygo James Twyman tłumaczyła INDYGO Kochani Przyjaciele, Wiele miesięcy minęło, odkąd przesłaliśmy wiadomości od Thomasa, małego chłopca o niezwykłych zdolnościach, którego poznałem rok temu w Bułgarii. Wielu z was pisało, dopytując się czy będzie więcej wiadomości. Chociaż Thomas komunikuje się co tydzień w ramach spotkań The Emissary of Love Study Group, nie było takich wiadomości, które moim zdaniem można by wysłać na listę. Około tygodnia temu to się zmieniło. Thomas przesłał trzy wiadomości, którymi wiedziałem, że należy podzielić się z ludźmi na całym świecie. Są one związane z trzema wiadomościami, które rozesłaliśmy na początku tego roku, ale ich ton jest dużo poważniejszy i krytyczny. Wydaje się, że stoimy na krawędzi albo niesamowitego przełomu, albo katastrofalnego odwrotu, a Dzieci apelują do nas. Potrzebują naszej pomocy i proszą nas wszystkich, abyśmy poświęcili się i robili coś na rzecz pokoju oraz stali się Wysłannikami Miłości. Potraktujcie te wiadomości poważnie, bo stawka jest bardzo duża. Przesyłam wam również fragmenty z dwóch lekcji The Emissary of Love Study Group, które bezpośrednio odnoszą się do nowych przekazów. Przeczytajcie je i zachowajcie te słowa w swoich sercach. Pochodzą bezpośrednio od Thomasa. A kiedy przeczytacie nowe wiadomości, będziecie wiedzieli co robić, jak zareagować i jak możecie pomóc uzdrowić naszą planetę. Pokój, James Twyman ********************************************************************* Fragmenty Lekcji 10: A co by było, gdybym powiedział wam, że pamiętanie kim się jest, jest tak proste jak spojrzenie komuś w oczy. Bo jest! Właśnie dlatego Dzieci zawsze Was tego uczyły. Są na tym świecie zbyt krótko, by pojąć, jakie są "koszty" tego, by dostrzec piękno w innych. Tak więc patrzą, uśmiechają się i zachwycają się jasnością, którą WY jesteście. Być może i wy jesteście gotowi, by zrobić to samo. To jest chwila, w której dokonaliście wyboru, otwórzcie więc oczy i ZOBACZCIE, co na was czeka. To Bóg! A któżby inny? Bóg stoi przed wami teraz. A gdzie indziej mógłby być Bóg? Czy ciągle wierzycie w to, że Bóg jest tam, gdzie was nie ma, albo tam, gdzie nie ma waszych braci lub sióstr? To chory pogląd ego, ale już wam nie wystarcza. Zaszliście za daleko i czas byście zaakceptowali Prawdę, która jest waszą Prawdą, odkąd zaistniał czas. Musicie jedynie spojrzeć, a rzeczywistość się objawi. Jak to się dzieje, że Dzieci wzywają was do miejsca duchowej dojrzałości? Czy dziecko może pokazać wam, jak zrealizować swoje najskrytsze marzenia, rzeczywistość, którą zawsze czuliście w sobie, ale której baliście się stawić czoło samemu? Lecz nie byliście sami, nawet przez chwilę. Byliśmy przy was, a w tym tygodniu zrozumiecie, jaki dar wam ofiarowaliśmy. Będziecie wiedzieli co robić. Otwórzcie swoje serca i pozwólcie, by wasza dusza prowadziła was. Pamiętajcie, że jesteśmy z wami i że was nie opuścimy. Przyglądnijcie się dzieciom w tym tygodniu i sprawdźcie jak na was patrzą, a potem patrzcie w ten sposób na innych. Może wtedy pojmiecie, a te lekcje nie będą potrzebne. Fragmenty Lekcji 11: Uzdrowienie przychodzi, kiedy WIDZI SIĘ to, co jest prawdziwe. Wielu z was uczono, by uzdrawiającą energię przekazywać poprzez dłonie lub w inny sposób. Dzieci wiedzą, że najlepiej przekazywać to Światło przez oczy, ale nie z tego powodu, z którego mogłoby się wam wydawać. Wasze oczy są NIE po to, by widzieć lub by, innymi słowy, oglądać świat stworzony przez wasze ego, świat cielesny, świat oddzielenia. Co by się stało, gdybyście posłużyli się tym narzędziem, by osiągnąć cel Ducha zamiast celu ego? Wasza Dusza pragnie widzieć wszystko takie, jakie jest, jako jedność ze Stwórcą. Kiedy w końcu nauczycie się WIDZIEĆ to, co istnieje naprawdę, wasze oczy zaczną się zmieniać, ponieważ teraz używacie ich w celu dokładnie odwrotnym od tego, do którego zostały przeznaczone. Rozumiecie? Być może trudno to zaakceptować, ale mam nadzieję, że zaszliście już wystarczająco daleko, by się o tym przekonać, a następnie zacząć to stosować. Kiedy używacie oczu fizycznych, aby ujrzeć to, co tylko Duch może ujrzeć, to możecie czynić cuda, a Dar uaktywnia się. Powtórzę to, ponieważ jest to niezwykle ważne: Kiedy używacie oczu fizycznych, aby ujrzeć to, co tylko Duch może ujrzeć, to możecie czynić cuda, a Dar uaktywnia się. To początek i koniec tego kursu. Po to tu jesteście. Kiedy patrzycie innej osobie w oczy i WIDZICIE kim naprawdę jest, lub widzicie ją tak, jak WIDZI ją Bóg, jej doskonałość, to ofiarujecie jej drogocenny Podarunek. A ponieważ stanowicie jedność, ten sam podarunek ofiarujecie sobie. Kiedy używacie oczu, by zobaczyć Prawdę w innej osobie, tworzycie wzór pokoju, który rezonuje, a inni łączą się z nim bez wysiłku, a nawet nieświadomie. Właśnie tak dzieją się cuda, poprzez Boski Rezonans. Otwierają się drzwi, przez które wchodzicie razem z osobą, którą WIDZICIE. To są właśnie drzwi nazywane Drzwiami Wieczności. WIDZĄC Prawdę, a następnie tworząc rezonujący wzorzec, sprawiacie, że inni mogą dosłownie wibrować w rytmie rzeczywistości, którą postrzegacie. Mogą tego nie odczuwać świadomie, ale ich dusze wiedzą co się dzieje i nie da się już uniknąć zmiany. Właśnie w taki sposób Dzieci akceptują i czynią cuda. Jesteście gotowi, by robić to samo. Wzywamy was, byście rezonowali z Prawdą i dawali to jako Dar każdemu. Wtedy pojmiecie, że to wy jesteście tym Darem i że wypełni on każdą sferę waszego życia. Wówczas prawa świata nie mogą was w żaden sposób zranić, ponieważ wasz WZROK BĘDZIE SKIEROWANY poza świat, ku Niebu jakie postrzega Bóg. ********************************************************************* Kochani Przyjaciele, W zeszłym tygodniu dostałem od przyjaciela e-mail dotyczący propozycji rządu USA odnośnie sonaru wykorzystującego niskie częstotliwości dla obrony przed atakami łodzi podwodnych. Sonar ten najwyraźniej ma niszczycielski wpływ na życie w oceanach, zwłaszcza na wieloryby i delfiny. E-mail ten zwrócił moją uwagę, ale nic nie zrobiłem. Wtedy stało się coś wspaniałego. Poczułem obecność Thomasa. To było uczucie, jakby ktoś delikatnie poklepał mnie po ramieniu, lecz była w tym również energia tak podniosła, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Minęło wiele miesięcy odkąd wysłałem na listę przesłanie od Thomasa, ale w tym momencie poczułem, że zaczyna się nowa podróż - podróż, do której wszyscy byliśmy przygotowywani. Czy zrobimy krok naprzód i odpowiemy? Czy posłuchamy tego ostrzeżenia i zaakceptujemy rolę, jaką każdy z nas odgrywa w stworzeniu świata opartego na prawie pokoju, a nie na prawie wojny? Wierzę, że nadszedł czas, by naprawdę wysłuchać tego przesłania i stać się częścią rozwiązania. Jeśli czujecie to samo, to mam nadzieję, że wyślecie to dalej, do każdego, kogo znacie. Już teraz dziesiątki tysięcy ludzi odpowiada na przesłanie tych niezwykłych Dzieci. Lecz trzeba, by były ich miliony. Zacząłem od informacji o e-mailu dotyczącym LFA - sonaru wykorzystującego niskie częstotliwości. Sami ją przeczytajcie. Potem przekazuję pierwszą z trzech nowych wiadomości od Thomasa. Pokój, James Twyman ********************************************************************* Marynarka Wojenna zabija wieloryby Sonar wykorzystujący niskie częstotliwości (LFA) Zatwierdzone przez National Marine Fisheries Service Według Davida Phillips'a, Dyrektora Earth Island Institute's International Marine Mammal Project: "Jest to oburzające posuniecie. System sonaru LFA może potencjalnie ogłuszyć każdego ssaka morskiego żyjącego w wodach oceanicznych na świecie. Nie istnieje żadna pilna potrzeba, by zastosować sonar LFA". "'Złagodzenie' planu wprowadzenia systemu LFA, zaproponowane przez administrację Busha, to całkowita fikcja". "Marynarka wojenna usiłuje zataić śmiercionośne skutki działania sonaru LFA". Sonar LFA wytwarza pod wodą pulsujący dźwięk, którego moc jest taka, jakbyśmy stali tuż obok startującej rakiety Saturn V. Dźwięk prawdopodobnie odbija się od łodzi podwodnych znajdujących się milę dalej i powraca echem do urządzenia LFA. Wiele przypadków, kiedy znajdowano zabite lub wyrzucone na brzeg wieloryby, związanych jest z użyciem sonaru LFA oraz innych aktywnych sonarów Marynarki Wojennej. To bezgłośna bomba, która zagraża życiu w oceanach. Istnieją alternatywne systemy, których użycie nie niesie negatywnych skutków dla wielorybów i innych stworzeń żyjących w oceanie. Earth Island Institute oraz koalicja organizacji ochrony środowiska i organizacji broniących praw zwierząt sprzeciwiają się wydaniu zgody na stosowanie sonaru LFA. ********************************************************************* Od Thomasa Czy zaczynacie pojmować? Czy CZUJECIE, przed jaką szansą stoicie? Używam słowa CZUJECIE zamiast rozumiecie, ponieważ nie bylibyście w stanie tego zrozumieć. Dlaczego? Ponieważ nie ma nic do zrozumienia, przynajmniej nie umysłem. Ale wasze serca WIEDZĄ i musicie nauczyć się, jak uzyskać dostęp właśnie do tej wiedzy. Nie rozwiążecie tego ani żadnego innego problemu za pomocą samego tylko intelektu, ponieważ intelekt nie będzie w stanie określić prawidłowo w czym tkwi problem. Problem nie tkwi w oceanie, w powietrzu lub w lądzie. Problem jest teraz w was. Ale tam również jest rozwiązanie i wy możecie STAĆ SIĘ tym rozwiązaniem, jeśli zechcecie. To jedyna wiadomość, jaką Dzieci mają do przekazania. Już mówiłem wcześniej, że wasza wyższa świadomość jest bezpośrednio połączona z wielorybami i delfinami na całym świecie. Powiedziałem nawet, że łatwo będzie się przekonać, którą ścieżkę wybraliście dla świata: ścieżkę pokoju czy ścieżkę prowadzącą do wojny. [To było w drugiej wiadomości, wysłanej na początku tego roku, kiedy Thomas powiedział, że aktywność wielorybów i delfinów pozwoli przekonać się, którą ścieżkę wybraliśmy.] Lecz nie spodziewaliśmy się, że tak szybko do tego dojdzie. Energia, która oddala od Prawdy, staje się coraz silniejsza i zaczynacie zabijać siebie, zabijając wasze siostry i braci w oceanach. Jak myślicie, dlaczego ta wasza technologia ogłusza delfiny i wieloryby? Dzieje się tak, ponieważ intuicyjnie pojmujecie, że stanowią one klucz do waszego przetrwania i nie chcecie USŁYSZEĆ wiadomości, którą wam przekazują. To proste. Odbierając im uszy, odbieracie uszy sobie samym. Skutki mogą być opłakane. Czemu to robicie? Ponieważ jeszcze nie pojmujecie, jak blisko PRAWDY jesteście. Gdybyście to zrozumieli, ta część was, która się wciąż boi, wykorzystałaby strach, aby zaprzeczyć rzeczywistości, do której macie dostęp w każdej chwili. Nadszedł czas, by dokonać wyboru. Czy zaakceptujecie całym swoim sercem, że macie wszystko, co potrzeba, by rozwiązać ten oraz każdy inny problem? Czy też zatkacie sobie uszy, ogłuszycie i zabijecie stworzenia w oceanach, które mogłyby was uratować, i pozostaniecie w ciemności swoich własnych, przepełnionych strachem umysłów? Czytacie to, ponieważ jesteście gotowi, by wybrać pokój. W ciągu następnych dwóch dni powiemy wam, jak dokładnie można to osiągnąć, i jak was poprosimy, byście ocalili świat. Nie myślcie, że przesadzamy. Gra toczy się o wyższą stawkę, niż jesteście w stanie pojąć umysłem, i dlatego właśnie wzywamy was, byście powrócili do swoich serc. To właśnie chwila, na którą czekaliście. Wasza odpowiedź ma krytyczne znaczenie. Kochamy Was, Thomas * * * Drugie Przesłanie Thomasa Thomas: Wszechświat żyje i oddycha. Możesz uświadomić sobie ten ruch, jeśli wyciszysz się całkowicie. Bierze wdech i potem robi wydech. Wdycha i wydycha. A ty istniejesz pośrodku, pomiędzy oddechami. Są trzy słowa, które musicie zrozumieć: opadanie, udawanie i wznoszenie. To jak fala, która wznosi się i opada. Najpierw energia Boga opada, spływa na Ziemię, potem udaje, że jest tym, czym chce być, a następnie wznosi się z powrotem do źródła. Jesteście Bogiem, który udaje, że jest tym, kim wy jesteście teraz. Rozumiecie co to znaczy? Tego słowa użyliśmy już wcześniej. Udawaj. Lecz teraz nadszedł czas, by dokończyć tę myśl. Kiedy już zrozumiecie Cykl Boga, wtedy zrozumiecie swoją rolę w tym Cyklu. I kiedy zrozumiecie swoją rolę w tym Cyklu, świat zostanie uleczony. * * * Zatrzymałem się na chwilę, przeczytałem słowa, które spisałem, zastanawiając się, co oznaczają. Brzmiały zbyt ezoterycznie i zastanawiałem się, czy w ogóle mają jakiś sens. Miałem okropne uczucie, że są bez sensu i że nie mogę rozesłać ich tysiącom ludzi na całym świecie. Ale nie poddałem się, tylko zdecydowałem się na coś, czego jeszcze z Thomasem nie próbowałem. Postanowiłem porozmawiać z nim i po prostu zapisać to, co usłyszę. Czułem, że tylko tak może się udać, tak więc przytaczam tę rozmowę dokładnie tak, jak brzmiała. Nadal nie mogę powiedzieć, że w pełni rozumiem dokąd to prowadzi, i zakładam, że dzięki trzeciej wiadomości wszystko stanie się jasne. Ale nie wiem tego. Wiem tylko, że dzieje się coś ważnego i głębokiego, nie tylko dla mnie, ale dla nas wszystkich. To jest sedno tego, co Thomas usiłuje przekazać. * * * Rozmowa Jimmy: Czy nie masz nic przeciwko temu, abyśmy nawiązali rozmowę? Myślę, że pomogłoby mi to zrozumieć, co próbujesz przekazać. Jak narazie nie rozumiem tego, co powiedziałeś, a jeśli ja tego nie zrozumiem, to inni też nie zrozumieją. Thomas: Nie mam nic przeciwko. Czego nie rozumiesz? Jimmy: Mówisz o oddechu Boga i o trzech słowach, które związane są z ruchem: opadanie, udawanie i wznoszenie. Ale nie rozumiem jak to się ma do przesłania Dzieci INDYGO albo do tego, co obecnie ma miejsce na świecie, zwłaszcza jeśli chodzi o wieloryby i delfiny. Thomas: Chcemy, byś zrozumiał, jakie jest twoje miejsce w tym Cyklu... lub, dokładniej rzecz ujmując, jakie mogłoby być. Jeśli staniesz się tym punktem centralnym, w którym Bóg UDAJE, że jest tobą, to możesz zamienić się miejscami, w tym cała sztuczka, i UDAWAĆ, że jesteś Bogiem. Rozumiesz? Bóg, który udaje, że jest tobą, to to samo, co ty udający, że jesteś Bogiem. Wcześniej powiedzieliśmy już wielokrotnie, że kiedy tak robisz, to udajesz coś, co jest Prawdą. Kiedy udajesz coś, co jest Prawdą, natychmiast stajesz się tą Prawdą. Jesteś tu po to, by zrozumieć, że stanowisz Jedność z Bogiem. Tak? Nie pozwoliłeś sobie zajść tak daleko, ponieważ wierzysz, że nie jesteś tego wart. I wobec tego nieświadomie robisz wszystko, co w twojej mocy, by przerwać ten proces i nie wznieść się z powrotem do Boga. Pozwoliłeś sobie opaść, ale udając, że znaczysz mniej, niż naprawdę znaczysz, nie wzniosłeś się z powrotem do Boga. Jimmy: Wydaje mi się, że zaczynam rozumieć, ale to wciąż trudne. Thomas: I w tym tkwi problem, prawda? Myślisz, że jak pojmiesz to rozumem, to problem zostanie rozwiązany. Ale nie możesz pojąć tego rozumem, ponieważ wszystko, co ci naprawdę ofiaruję, to symbol rozwiązania. Tyle tylko mogą nam ofiarować słowa i idee. Lecz jeśli będziesz w stanie pojąć choćby najmniejszą cząstkę Prawdy, którą opisuję, to energia tej Prawdy odkryje resztę. Stanie się to samoistnie, czyli w najlepszy z możliwych sposobów. Trzymaj się tych trzech słów: Opadanie, Udawanie i Wznoszenie. Wejdź w nie i przekonaj się, dokąd prowadzą. Jeszcze raz, Boskie Światło opada i przybiera jakąś formę, następnie udaje, że jest tym, czym chce być, cokolwiek to jest, następnie wznosi się z powrotem do Nieba. Potem oczywiście cykl się powtarza. Jest jak twój oddech, wpływający i wypływający z płuc. Jimmy: A co musimy zrobić? Thomas: Musisz zacząć udawać to, co jest Prawdą, a nie to, co jest nieprawdą, wówczas masz gwarancję, że wzniesiesz się. Wtedy oddech Boga stanie się całością JAKO TY. Jimmy: Jako ja? Thomas: Właśnie o to chodzi, nieprawdaż? To ty musisz dokonać wyboru, wyboru by pamiętać Boga. Kiedy już wybierzesz, Bóg również cię zapamięta, bo to to samo. Pozwól, że zapytam. Dlaczego myślisz, że łatwiej jest ci odbierać te przekazy, kiedy bierzesz kąpiel? Jimmy: Nie jestem pewien. Thomas: To ma związek z tym, co dzieje się z wielorybami i delfinami. I również wiąże się to z tym, dlaczego niszczycie oceany i źródła wody. Jimmy: Wydaje mi się, że ma to coś wspólnego ze sposobem, w jaki dźwięk i energia są przenoszone w wodzie. W wodzie podróżują szybciej niż w powietrzu. Thomas: I jak to się ma do tego o czym rozmawiamy? Jimmy: Nie jestem pewien. Thomas: Uważaj, ponieważ to bardzo ważne. Większość z was obawia się przesłań przekazywanych teraz ludzkości i robicie wszystko co tylko można, by zaprzeczyć im i je zniszczyć. Wiecie już, że jesteście gotowi na to, by wkroczyć w nowy świat, taki, w którym współczucie i miłość są dominującą siłą. To tak jakbyście dawali życie temu światu, a woda jest medium, za pomocą którego może dojść do tych narodzin. Przy każdych narodzinach musi być osoba, lub jak w tym przypadku inny gatunek, która pomaga lub choćby je obserwuje. Ponieważ większość z was boi się tego, zrobicie wszystko co można, by to powstrzymać. Jimmy: Usiłujesz mi powiedzieć, że wieloryby i delfiny są jak położne przy narodzinach naszego nowego świata? Thomas: Dlaczego miałoby cię to zaskoczyć? To ich rola, są jak niemi świadkowie najgłębszego przebudzenia, odkąd istnieje świat. Wznoszenie rozpoczęło się, a one są po to, by przyłączyć się do was. Być może teraz zaczynasz rozumieć, dlaczego próbujecie je zniszczyć. Jimmy: To brzmi zbyt niewiarygodnie. Thomas: Ale jest Prawdą. Musisz zrozumieć, do czego zdolny jest uśpiony, pełen lęku umysł, by pozwolono mu dalej spać. Teraz znasz Prawdę. Teraz wiesz, co musisz zrobić, by Oddech Boga był pełen. Jeśli macie wznieść się ku następnemu etapowi, to musicie zrozumieć, dlaczego te stworzenia zostały przysłane, aby być świadkami. Tego nie mogę ci powiedzieć. Musisz to odkryć w sobie. Trzecia wiadomość powie ci, jak stać się rozwiązaniem, a tym samym ocalić świat. Na tym rozmowa zakończyła się. Kiedy tak siedziałem przy komputerze, zastanawiając się, co to wszystko znaczy, czułem się zagubiony, ale jednocześnie miałem nadzieję. Pisząc to, czułem przepływ silnej, pozytywnej energii i wiem, że zakończenie jest oczywiste. Ale tylko jeśli każdy z nas z osobna zrozumie serce tego przesłania: NIE MAMY SIĘ CZEGO BAĆ!!!! Czuję jak powstaje trzecie przesłanie i wiem, że jest to odpowiedź, której potrzebujemy. Do jutra, Pokój! * * * Trzecie Przesłanie Thomasa Kochani Przyjaciele, Otrzymujemy tysiące listów w odpowiedzi na dwa pierwsze Przesłania od Thomasa. Mądrość przekazywana przez Dzieci porusza w nas coś, co tkwi głęboko w sercu, wzywa nas do przebudzenia się i stworzenia nowego świata. Muszę przyznać, że osobiście nieco martwiłem się i nawet zastanawiałem się czy wysłać trzecią wiadomość. A jednak wydaje się, że im mniej znajduję oddźwięku w sobie, tym prawdziwsza jest ona dla innych. Nigdy nie czułem się szczególnie związany z energią delfinów czy wielorybów, tak więc byłem zaskoczony, kiedy okazało się, że są głównymi postaciami. To, co Thomas przekazał w ostatniej wiadomości, było rewolucyjne, zwłaszcza jeśli chodzi o to, jak ludzkość atakuje delfiny i wieloryby, ponieważ nieświadomie zdaję sobie sprawę z roli, jaką odgrywają, pomagając nam w naszym przebudzeniu. Mój umysł opierał się temu do tego stopnia, że musiałem dać to przesłanie do przeczytania dwóm osobom, zanim zacząłem się zastanawiać, czy przesłać ją wam wszystkim. Ale im więcej o tym myślałem, tym większy sens to miało. W końcu zdecydowałem się zaufać inspiracji, a także temu, że sami potraficie ocenić co ma wartość, a co nie. Kiedy spisałem tę trzecią wiadomość, stało się dla mnie jasne, że Thomas prowadził nas w podróż, której nie da się zawrzeć w trzech krótkich e-mailach. Może otworzyliśmy drzwi zbyt szeroko lub może nasze pytania zaprowadziły nas dalej niż się spodziewaliśmy. Jakikolwiek jest powód, Thomas jasno dał do zrozumienia, że będzie kontynuował ten dialog, jeśli tego będziemy od niego oczekiwać. Jego jedynym celem wydaje się być pomoc nam w czasie tej krytycznej przemiany. Tak więc będziemy nadal przesyłać wiadomości od Thomasa, tak długo jak Thomas będzie tego chciał. Thomas: Myślę, że dobrze by było, gdybyś miał jakiś namacalny dowód, że Dzieci Indygo naprawdę pracują ze wszystkimi, aby ujawnić te informacje. Jimmy: Namacalny dowód? Nigdy wcześniej o tym nie myślałem, ale muszę przyznać, że byłoby cudownie. Myślę, że to naprawdę pomogłoby ludziom uwierzyć, a potem wprowadzać te przesłania w życie. Thomas: Jaki rodzaj dowodu byłby odpowiedni według ciebie? Jimmy: Nigdy wcześniej o tym nie myślałem. Co byś sugerował? Thomas: Przede wszystkim, dowód, że ta rozmowa jest prawdziwa nie miałby żadnej wartości, gdybyś nie postępował zgodnie z przesłaniem. Możesz wierzyć w to, że Dzieci prowadzą cię, ale dopóki nie staniesz się częścią rozwiązania, (dowód) na nic się nie zda. Jimmy: No to jak stajemy się częścią rozwiązania? Thomas: Już ci powiedziałem na tyle różnych sposobów. Jak już mówiłem w ostatnim przesłaniu, problem nie tkwi w oceanie, w niebie czy w ziemi. Tkwi w tobie. W każdym z was. Decyzje, które podejmujecie dotyczą was, potem na ich podstawie dokonujecie wyborów istotnych dla świata. Powiedziałem również, że musicie zacząć udawać to, co jest Prawdą, zamiast tego, co jest nieprawdą. Przez długi czas udawaliście nieprawdę i najwyraźniej to nie podziałało. Jimmy: Jak udawaliśmy nieprawdę? Thomas: Udajecie, że jesteście słabi; udajecie, że łatwo was zranić; udajecie, że znaczycie mniej niż to, co stworzył Bóg. A ponieważ udawaliście to bardzo dobrze, wydaje się, że to Prawda. Tak więc teraz prosimy o to, byście udawali Prawdę, że jesteście silni, że niełatwo was zranić oraz że jesteście doskonali. Gdybyście to zrobili, problemy by zniknęły. Nie bylibyście skłonni, żeby poświęcać swoje wieloryby i delfiny, ani żadne inne żywe istoty po to tylko, żeby ukrywać się przed Prawdą. Jimmy: Co macie do zaofiarowania na dowód tego wszystkiego? Thomas: Myślałem o tym i wydaje mi się, że znam odpowiedź. Już ci powiedziałem dlaczego łatwiej mi komunikować się z tobą, kiedy bierzesz kąpiel. Wszyscy inni też by tak mogli, gdyby na to pozwolili. Dziesiątki tysięcy ludzi otrzymują te przesłania e-mailem. Czy rozumiesz, że takiej ilości ludzi byłoby łatwo zmienić świadomość planety, gdyby wszyscy wspólnie działali w tym samym czasie? Jak myślisz, co by się stało, gdybym poprosił każdego kto czyta te wiadomości, aby poświęcił się prostej praktyce przez trzy dni, takiej która byłaby namacalnym dowodem na wszystko, co mówię? Myślisz, że zgodziliby się? Jimmy: Zależy o co byś ich poprosił, ale jeśli o coś sensownego to tak, myślę, że by się zgodzili. Thomas: To, o co zamierzam poprosić, jest tak łatwe i tak przyjemne, że każdy będzie chciał to zrobić. Jeśli się zgodzicie, będziecie mogli spojrzeć na własne życie, na świat i dostrzec zmianę. To może być subtelna zmiana, ale można ją dostrzec. Oto, o co proszę: Przez trzy kolejne dni znajdźcie czas na to, by spokojnie wziąć kąpiel i otwórzcie swoje serca dla Dzieci. Jak już powiedziałem, woda działa jak niezwykle ważny przewodnik dla tej energii, jak wzmacniacz. Proszę, byście tak robili przez trzy dni, ponieważ wiem, że nie wszyscy otrzymają tę wiadomość tego samego dnia. Niektórzy przeczytają ten list od razu, inni następnego dnia. Jeśli będziecie praktykować przez trzy kolejne dni, to możemy mieć pewność, że przynajmniej jednego dnia wytworzy się wystarczająco dużo energii, by spowodować przemianę. Pierwszy krok to słuchanie wiadomości otrzymywanych od Dzieci. Jeśli oczyścicie swoje myśli, być może usłyszycie cichy głos pełen miłości, który pomoże wam zrozumieć waszą rolę w świecie. Wiadomość może też nadejść do was w postaci łagodnego uczucia, którego nigdy wcześniej nie doświadczyliście. Dzieci chcą się komunikować z wami wszystkimi, ponieważ to pomoże nam spełnić nasze zadanie. Kiedy już rozluźnicie się i otworzycie umysły i serca dla Dzieci, zacznijcie wyobrażać sobie nowy świat, o którym mówiliśmy. Wyobraźcie sobie, jak pokój będzie przejawiał się w waszym życiu, jak również na świecie. Poświęćcie temu całą swoją uwagę, pamiętając o tym, że tysiące ludzi robią dokładnie to samo, a następnie przygotujcie się na moment aktywacji. Kiedy najsilniej poczujecie energię, powiedzcie z przekonaniem: "Pragnę takiego świata TERAZ dla siebie i wszystkich istot we Wszechświecie". [W oryginale użyto słowa "claim", które ma kilka znaczeń. Nie da się ich wszystkich ująć jednym słowem po polsku. Ponieważ jest ono bardzo ważne i dodaje nowego wymiaru temu zdaniu, podaję tutaj dodatkowe znaczenia: "żądać, domagać się, zasługiwać, twierdzić, mieć do czegoś prawo" - przyp.tłum.] Powtórzcie to kilka razy, jeśli chcecie. Następnie rozluźnijcie się i wróćcie do codziennych czynności. Ale wypatrujcie oznak przemiany w swoim życiu i w świecie. Nie zdziwcie się, jeśli nastąpi przełom w czymś, co było problemem. Być może doświadczycie nawet czegoś niespodziewanego w swoim życiu, uzdrowienia lub cudu. Wydarzy się, jeśli na to pozwolicie. Wtedy będziecie wiedzieć, że jesteśmy z wami i pomagamy wam we wszystkim. Jimmy: I co się wtedy stanie? Thomas: Wasza wiara zmieni się w pewność. Wielu z was wierzy, że to się dzieje teraz, co znaczy, że macie wiarę. Ale kiedy będziecie mieć dowód, wtedy będziecie WIEDZIEĆ, będziecie mieć pewność. Pewność to taka potężna energia i jeśli dojdziecie do tego etapu, będziecie gotowi na to, by pracować bezpośrednio z Dziećmi. Jimmy: Powiedziałeś, że będą tylko trzy wiadomości, ale wydaje się, że tyle jeszcze trzeba się nauczyć. Thomas: Będzie więcej wiadomości, jeśli ich potrzebujecie. Następne będą, kiedy sami się przekonacie, że to naprawdę się dzieje. Łatwo pomyśleć, że to tylko wyobraźnia. Trzeba odwagi, by uwierzyć, a następnie żyć według tego, co opisują przesłania. Mówię wam, że jesteśmy z wami i sprawiamy, że łączycie się na przebudzenie nowego świata. Teraz wasza kolej, otwórzcie swoje serca na to i powitajcie je w swoim życiu. W pokoju, James Twyman ********************************************************************* Kochani Przyjaciele, Chciałbym jak najszybciej przekazać kolejną wiadomość od Thomasa. Jest tak głęboka i potencjalnie tak ważna, że nie mam nic do dodania. Proszę tylko, byście otwarli swoje serca na te słowa i rozważyli ich wartość. Podążajcie za nimi, jeśli tylko mają według was sens. Jeśli nie, zignorujcie je całkowicie. Mogę mówić tylko za siebie, a dla mnie, dzięki nim, wszystko, czego nauczyłem się i czego uczyłem latami, układa się w całość. Jeśli chcecie, proszę prześlijcie to wszystkim ze swojej książki adresowej. Ta wiadomość daje nam nadzieję i sprawia, że musimy się przyjrzeć temu, co jako rasa zrobiliśmy do tej pory. Thomas mówi, że mamy jeszcze czas, ale TERAZ jest odpowiednia chwila, by skorzystać z okazji! James Twyman * * * Od Thomasa: W ciągu ostatnich paru dni miliony ludzi wyobrażało sobie Nowy Świat i skutek tego był potężny. To świat, jakiego zawsze chcieliśmy, ale dotychczas nie potrafiliśmy sprawić, by się zamanifestował. Woleliśmy wojnę od pokoju oraz nienawiść. Nic dziwnego, że teraz musimy zmierzyć się z tak trudnymi sytuacjami. Nikogo nie powinno dziwić, że większość ludzi na świcie robi wszystko co w ich mocy, by zmarnować tę szansę, która stoi przed nami, szansę na pokój na Ziemi dla wszystkich istot. Ale zmiana znowu jest możliwa dzięki wszystkim tym, którzy się modlili. W ciągu kilku ostatnich dni wydarzyły się dwie niezwykłe rzeczy, które zasługują na naszą uwagę. Są niezwykłe ze względu na swą odmienność i wydarzyły się po przeciwnych stronach świata. Jedna daje nam nadzieję, druga pokazuje przerażające konsekwencje tego, co się wydarzy, jeśli będziemy postępować tak jak do tej pory. Jeśli poprawnie je zinterpretowaliśmy, oznaczają one, że mamy szansę by WYBRAĆ RAZ JESZCZE. Jeśli wybierzemy pokój, nie tylko dla ludzkości, ale dla każdej istoty we Wszechświecie, to pierwsze zdarzenie wskazuje nowy kierunek ku nowemu światu. Lecz jeśli znów wybierzemy konflikt, to drugie zdarzenie podkreśla, że zmierzamy ku globalnej katastrofie. Już wam mówiliśmy, jak bardzo los ludzi związany jest z wielorybami i delfinami. Próbujemy je zniszczyć, zwłaszcza za pomocą nowych urządzeń w oceanach, mających służyć obronie. Postępując tak, zamykamy sobie drogę do świata, w którym panuje pokój. Możemy to zmienić, nie poprzez politykę, ale poprzez naszą świadomość. Poprosiliśmy was, byście przyłączyli się do Dzieci, które wzmacniają teraz Sieć i pomagają nam w tej zmianie. Dzieje się to, ale w sposób jakiego nie oczekiwaliśmy. Pierwsza historia wydarzyła się w Sydney, w Australii. Kilka dni temu duże stado delfinów wpłynęło do portu w Sydney i godzinami zabawiało tłumy ludzi. Było to niezwykłe wydarzenie, podawane w wiadomościach na całym świecie. Druga historia pochodzi z Cape Cod, w USA, gdzie niemalże taka sama ilość wielorybów zgubiła się i została wyrzucona na plażę. Większość wielorybów umarła. Te dwie całkiem odmienne historie uczą nas jednej ważnej rzeczy: Wciąż mamy czas! Wszechświat próbuje pokazać nam, że mamy wybór. Co wybierzemy? Fakt, że te dwa wydarzenia miały miejsce w tym samym czasie w różnych częściach świata, pokazuje nam, że ludzkość ma niezwykłą szansę. Stoimy na progu "punktu wyboru", co znaczy, że dwa odmienne światy współistnieją obok siebie, a nasze emocje zdecydują, który z nich przetrwa. Naukowcy na całym świecie od dawna mówią o tych "punktach wyboru", choć taki jak ten jest niezwykle rzadki. Konsekwencji i znaczenia naszego wyboru nie da się opisać. Możemy tylko powiedzieć, że ten wybór ujawni drogę, którą podążycie ku Łasce i Oświeceniu. Ścieżka może być albo trudna, albo pokojowa. To zależy od was. Praca, którą obecnie wykonują Dzieci, ma sprawić, by zmiana nastąpiła spokojnie, ale rezultat tak czy inaczej będzie ten sam. Właśnie dlatego nie należy się bać, ale należy być ostrożnym. Wasza rola, jeśli chodzi o wybór pomiędzy tymi dwoma możliwościami, jest ogromna. Pomyślcie przez chwilę o wielorybach. Jedna grupa poświęciła życie, by odkryć znaczenie naszego wyboru. Czy na próżno? Druga grupa zbliżyła się do ludzi, pokazując, co mogłoby być możliwe, jeśli wybierzemy pokój. Czy pamiętacie jak my (Dzieci Indygo) mówiłyśmy wam, w jaki sposób będziecie mogli przekonać się, co wybrała ludzkość? Jeśli wieloryby i delfiny zaczną zbliżać się do ludzi, będziecie wiedzieli, że dokonaliście dobrego wyboru. Lecz jeśli oddalą się lub wyginą, będziecie wiedzieć, że przed wami trudna droga. Mimo to sukces jest pewny, ponieważ Prawdzie nie można zaprzeczać bez końca. Prosimy tylko, byście dokonali dobrego wyboru, dla Dzieci, które żyją dziś i dla Dzieci jutra. Jeśli już dziś wybierzecie pokój i pozwolicie umysłom dostosować się do tej rzeczywistości, to systemy polityczne samoistnie się dopasują, a wy ujrzycie rezultaty tego na świecie. Kluczem są wasze emocje. To narzędzie, którego możecie używać, aby przyciągnąć do swojej świadomości i rzeczywistości wybrany przez was świat. Wasze zbiorowe emocje mają moc wpływania na pogodę, a nawet na to, by zakończyły się wojny. Już robiliście tak sami, nie zdając sobie z tego sprawy. Jeśli nadal będziecie pragnąć i domagać się swojego świata, "odczuwając" go w swoich emocjach, to stanie się on rzeczywistością. Ale jeśli pozwolicie, by kierował wami lęk, tak dziś powszechny, znajdzie to również odbicie w świecie. My, wasze Dzieci, prosimy was, byście wybrali miłość, a nie lęk. Wtedy wieloryby i delfiny odegrają swoją rolę i przekażą informację, zawartą w każdej komórce swojego ciała. Bardzo ważne jest, by tak się stało. Koło życia nie może teraz zostać przerwane. Wykorzystajcie swoją miłość, by przyciągnąć rzeczywistość, której naprawdę pragniecie. Jest jeszcze wiele rzeczy, którymi chcemy się podzielić. Kochamy was, Thomas Kurs zaginaczy łyżeczek James Twyman Kurs zagianczy łyżeczek powstał z inspiracji Dzieci Indygo i został przygotowany przez Jamesa Twymana przy ich pomocy. Cała historia dzieci Indygo przedstawiona została jeszcze na starym portalu (informacje te zostaną w krótce przeniesione do nowego serwisu). Zaginanie łyżeczek jest tylko pośrednim celem kursu. Przedstawione w nim techniki (zaczerpniete ze starożytnej wiedzy) co prawda służą temu, by zagiąć metal, ale jak dalej wyjaśnia Twyman, jest to zaledwie próba. Dalszym celem jest stosowanie tej techniki dla zaprowadzenia pokoju na świecie, bowiem zaginanie łyżeczek jest jedynie spektakularną próbą pokazania nam co możemy czynić, jeśli zwrócimy się do Źródła. Dalszym etapem, dla tych, którzy opanują te techniki, tzn Wojowników Światła, jest udział w specjalnie oragnizowanych misjach pokoju, kiedy to techniki te stosowane będą dla zaginania świata ku pokojowi. Tydzień Pierwszy "Nie próbuj zagiąć łyżeczki, ponieważ to jest niemożliwe. Po prostu zrozum prawdę, że nie ma żadnej łyżeczki". (Z filmu " Matrix") Ważne jest, byś określił, dlaczego bierzesz udział w tym kursie. Czy robisz to, ponieważ chcesz czynić cuda? Czy chcesz czuć się potężniejszy, niż kiedykolwiek pozwoliłeś sobie na to w przeszłości? Jeśli te pomysły choćby odrobinę są podobne do powodów, dla których czytasz to właśnie teraz, to najlepiej byłoby abyś przestał. Wyłącz komputer i znajdź sobie inne zajęcie. Jeśli taki jest twój cel, nie osiągniesz go. Jednakże, jeśli czytasz to, ponieważ zdecydowałeś się, że jesteś na tej planecie, by być "Narzędziem Pokoju" i uzdrowić świat przez uzdrawianie swojego własnego umysłu, wtedy proszę czytaj dalej. Jeśli otworzysz swoje serce i umysł na cztery proste lekcje i poświęcisz się tej misji, to uda ci się. Gwarantuję! Jest w tym paradoks: jeśli poszukujesz wyższych ideałów, by kochać i rozumieć, że już jesteś całością i jesteś oświecony, to cuda na pewno się pojawią i będziesz miał więcej mocy, niż kiedykolwiek pozwoliłeś sobie na to w przeszłości. To nie jest cel, ale skutki wyższego celu. Jesteś tu po to, by uczyć się korzystać z siły, którą nazywamy MIŁOŚCIĄ. Jest to na tyle proste, na ile proste jest nauczenie się starożytnej techniki znanej mistykom wielu duchowych ścieżek od tysięcy lat. Teraz twoja kolej, by nauczyć się jej, a następnie wykorzystać w swoim życiu. Czy jesteś gotów opuścić klatkę? Kazano wierzyć ci w pewne prawa, które składają się na twoje doświadczanie świata. Prawa te definiują klatkę, w której żyjesz. Ściany tej klatki ograniczają cię i określają, kim jesteś i kim możesz się stać. "Ty" jest tym, co żyje w klatce, podczas gdy "Tym Nie Jestem" żyje poza klatką. Tak narodziło się ego, pojęcie oddzielenia i cały system myślowy, którego używasz, by istnieć w świecie. Celem kursu jest zburzenie ścian klatki, tak byś szerzej mógł przekonać się, kim jesteś. Ostatecznym celem nie jest nauczenie się jak zaginać łyżeczki siłą umysłu, ale poznanie narzędzi, które pomogą ci nagiąć cały świat, w tym także twoje życie w stronę pokoju. Większość ludzi wierzy, że ani jedno, ani drugie nie jest możliwe. Twierdzą, że to niemożliwe, by działać energią umysłu na świat fizyczny w taki sposób, tak samo jak niemożliwe jest, by stworzyć świat pełen pokoju pośrodku takiego chaosu i konfliktu. Ale co jeśli te dwie rzeczy są ze sobą powiązane i rozwianie jednej iluzji automatycznie powoduje zniknięcie drugiej? Kurs Cudów mówi, że w przypadku cudów nie obowiązuje skala trudności. Innymi słowy, wielkie cuda działają na tych samych zasadach, co małe. Naucz się techniki, która pozwala na dokonywanie jednych, to innych też będziesz mógł dokonywać. Jezus powiedział, że gdybyśmy mieli tyle wiary co ziarenko gorczycy, moglibyśmy góry przenosić. To wielki cud. Powiedział również, że moglibyśmy dokonywać jeszcze większych rzeczy niż on. Czy myślicie, że właśnie to miał na myśli, czy mówił w przenośni? Twoja odpowiedź na to pytanie będzie miała wpływ na to, jak otwarty będziesz, by osiągnąć cel kursu. Czy umiesz przyzwolić na cuda w swoim życiu? Przyzwalanie jako przeciwieństwo Tworzenia Zwróćcie uwagę, że używam raczej wyrażenia "przyzwolić na cuda" niż "czynić cuda". Wokół was jest teraz cudowna energia. Nie musicie nic robić, wystarczy, że pozwolicie jej, by wpłynęła w wasze życie. Przeważająca część z nas spędza większość czasu na blokowaniu przepływu tego światła i jesteśmy ślepi na to, co zawsze było nasze. To jest moment, w którym zdecydowaliście się na otwarcie swych serc i no to, by działać cuda. To jest powód, dla którego jesteście na tej planecie. Oto, co powinieneś umieć po zakończeniu tego czterotygodniowego kursu: 1. Biegle opanować początkowe stadia wyginania metalu siłą umysłu. 2. Nauczyć się lepiej pracować z energią, po to by wywołać cudowne zmiany w swoim życiu. 3. Zastosować tę samą technikę, by nagiąć świat w stronę pokoju. Otwierając swe serce na informacje zawarte w tym kursie, zrobiłeś pierwszy krok, by stać się Wojownikiem Duchowym. Świat potrzebuje dziś wojowników pokoju. Wojownik to ktoś, kto tak bardzo poświęcił się czemuś, że gotów jest poświęcić całą swą energię, a nawet życie, by to osiągnąć. Właśnie na to musicie być gotowi. Poczujecie się spełnieni w sposób, którego nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić. W istocie w tym kursie nie chodzi o to, by zaginać łyżeczki, ale by zrozumieć, dlaczego urodziliśmy się. Kiedy już przyjmiecie na siebie tę rolę, będziecie zapraszani do uczestnictwa w specjalnych misjach. W misjach tych wykorzystacie do uleczenia całej planety to, czego nauczycie się na tym kursie. Będziemy pracować razem, by to osiągnąć. Celem jest zastosowanie tej techniki poprzez wspólne czuwanie (modlitwy) na rzecz pokoju, po to by wywołać głębokie zmiany w świadomości naszej oraz całej ludzkości. Mówiąc prosto, jesteśmy tu, by uleczyć świat. Czy jesteś gotów, by przyjąć tak ważną misję? Wiara i Pewność Zostało już wcześniej powiedziane, że jeśli w coś nie wierzysz, nie możesz tego doświadczyć. Istnieją różne kursy, które mają na celu pogłębić twoją wiarę w coś, np. w możliwość zagięcia metalu siła umysłu, a następnie wykorzystanie energii tej wiary do urzeczywistnienia tego. Ważne jest, byś zrozumiał coś już od samego początku: Ten kurs nie jest po to, byś "Uwierzył" w cokolwiek. Jest po to, by pogłębić twoją "Pewność", że masz już wszystko, czego potrzebujesz, by czynić cuda. Jesteś tu po to, by WIEDZIEĆ, a nie wierzyć. To jest źródło energii, której będziemy używać, by nagiąć świat ku pokojowi. Kiedy w coś wierzysz, używasz do tego umysłu. To działanie myśli, a nie ducha. Kiedy wiesz, że coś jest prawdziwe, to jest działanie duszy. Zgadnij, które z nich jest potężniejsze. Twoja dusza jest nieśmiertelna i do tego posiada cała wiedzę duchową, którą kiedykolwiek posiadłeś. Co więcej, ma dostęp do całej wiedzy we Wszechświecie. Twój umysł i moc, którą może dysponować, są potężne, ale ograniczone. Jeśli chcemy uleczyć świat, to musisz WIEDZIEĆ, że to możliwe. Lub jeszcze lepiej (i o to chodzi w tym kursie), musisz być pewien, że świat już został uleczony. Zanim skończysz ten czterotygodniowy kurs, będziesz Pewien, że możesz zagiąć metal energią swojego serca, kierowaną przez umysł. Co więcej, dzięki tej Pewności, będziesz WIEDZIAŁ, że możesz nagiąć cały świat ku pokojowi i współczuciu. Kurs Cotygodniowa lekcja Kursu Zaginaczy Łyżeczek będzie miała na celu trzy rzeczy. Po pierwsze - dostarczyć podstaw filozoficznych, potrzebnych ci do zrozumienia, dlaczego to jest ważne; po drugie zaproponować ćwiczenia i medytacje służące otwarciu czakr w ciele i umyśle, potrzebnych do tego, by zaginać metal bez użycia siły fizycznej; i po trzecie - zasugerować sposoby, by odwdzięczyć się światu, by energia płynęła nieustannie. Będziemy je nazywać "Ćwiczeniami w Ofiarowaniu" (Giving Exercises). Po trzeciej lekcji powinniście być w stanie zagiąć siłą umysłu niewielką łyżeczkę (co zwykle jest łatwiejsze od zaginania widelca). Zalecane jest przerabianie jednej lekcji tygodniowo, ponieważ każda z nich wymaga praktyki. Do Ciebie zależy decyzja, czy poświęcisz na jedną lekcję więcej niż tydzień. Zacznijmy pierwszą lekcję. Filozofia: Jak już wiesz, celem tego kursu jest, byś nauczył się starożytnej techniki, która pozwoli ci dokonywać tego, co niektórzy nazywają cudami, a następnie wykorzystać tę technikę do uleczenia planety. Odkąd Uri Geller stał się sławny na całym świecie w latach 70-tych, miliony ludzi fascynowały się ideą zaginania metalu za pomocą umysłu. Dlatego też właśnie to wybraliśmy, by pokazać, co większość ludzi może osiągnąć przy odrobienie cierpliwości i praktyki. Energię tę można wykorzystać na wiele innych sposobów, ale zaginanie łyżeczek jest wystarczająco spektakularne, by pozwolić nam przejść na następny poziom. Innymi słowy, jeśli będziecie potrafili to zrobić (a tak się stanie), to będziecie bardzo podekscytowani, a podekscytowanie to przyda się, gdy zastosujecie tę energię w znacznie ważniejszych celach. Kiedy uda ci się zagiąć łyżeczkę siłą umysłu, zrozumiesz, że nie jesteś ograniczony prawami fizycznego Wszechświata, w które dotychczas wierzyłeś. Zrozumiesz, że wszystko jest wyborem. Sam wybrałeś, by wierzyć w te prawa, i możesz dokonać wyboru, by je przekroczyć. Właśnie to świat nazywa czynieniem cudów. Do tej pory tylko wierzyłeś, że takie rzeczy są możliwe. Teraz musisz dokonać zmiany i WIEDZIEĆ, że to prawda. Kiedy będziesz PEWIEN, że cuda są naturalne, zaczniesz doświadczać ich codziennie, być może w każdej chwili. Celem nie jest wygięcie łyżeczki za pomocą umysłu, ale za pomocą energii serca kierowanej przez umysł. To jest połączenie, którego szukamy. To starożytna technika wykorzystująca Przepływ Boskiej Energii do stworzenia harmonii. Niestety, większość tekstów mówiących o tym procesie została zniszczona około roku 300 n.e., kiedy kościół katolicki próbował ustanowić kanon biblijny kosztem każdej informacji pisanej, która nie pasowała do wybranych pism. Księgi zawierające te informacje zostały zniszczone i spalone, tylko kilka starannie ukrytych zbiorów zostało odkrytych w połowie XX w., najważniejsze z nich są rękopisy z Qumran oraz Biblioteka Nag Hamadi. (Więcej informacji na ten temat w książkach Gregga Bradena "The Isaiah Effect" oraz "Walkng Between the Worlds".) Teksty te opisują "Uczucie, że modlitwa została już wysłuchana". Zamiast prosić, by coś się stało, zalecają one, by wywołać uczucie, że to już się stało, i w ten sposób przyciągnąć energię spełnienia, a nie braku. Chciałbym powtórzyć. WYWOŁAĆ UCZUCIE, ŻE MODLITWA JUŻ ZOSTAŁA WYSŁUCHANA! To jest klucz do stwarzania zarówno w naszym świecie, jak i następnym. Większość z nas zostało nauczonych, by modlić się o to, czego pragniemy, lub o to, czego myślimy, że nie mamy. Nie rozumiemy jednak, że istnieją pewne Prawa Uniwersalne, które działają, nawet jeśli ich świadomie nie rozumiemy i jeśli postępujemy w zgodzie z tymi prawami, wtedy Wszechświat nas wspiera, a nie działa przeciw nam. Jedno z tych praw głosi, że "Energia podąża za uwagą". Oto, co to znaczy: Twój głębszy umysł nie rozumie szczegółów tego, o co się modlisz. Po prostu podąża wyznaczoną przez ciebie ścieżką energii i czasem daje ci to, czego nie chciałeś, ponieważ myśli, że o to prosiłeś. Innymi słowy, kiedy modlisz się o coś, lub po to, by coś otrzymać, np. pokój, to tkwi za tym myśl, że jeszcze go nie ma w twoim życiu bądź na świecie. Głębszy umysł słyszy "nie tam" i wzmacnia to. Starożytna technika modlitewna mówi nam, by nie prosić o to, czego pragniemy, ale by czuć, że już to mamy... by stać się tym, o co prosimy. Nie proś o pokój... stań się pokojem. W mojej pierwszej książce "Emissary of Light" nauczyłem się czegoś bardzo podobnego od kogoś, kogo nazywałem po prostu nauczycielem. Powiedział on: "Trwały pokój nigdy nie zapanuje na świecie, który uważa, ze ma wybór pomiędzy pokojem a wojną. Jedyny wybór, jakiego kiedykolwiek dokonujecie, to wybór pomiędzy prawdą a iluzją. Kiedy wybieracie prawdę odkrywacie, że pokój istnieje zawsze, niezależnie od waszej świadomości jego istnienia. Kiedy wybieracie iluzję, to tak jakbyście zamykali oczy na to, co macie tuż przed sobą. To właśnie oznacza przebudzenie się ze snu o oddzieleniu. To jak otwarcie oczu. Rzeczywistość nigdy nie poddała się snom. Pozostała niezmieniona, pozostała całością, podczas gdy wy wymyśliliście swój własny świat, gdzie nienawiść i lęk były ważne". Jeśli CZUJESZ, że pokój, lub cokolwiek innego, czego pragniesz, jest już obecne i zachowujesz się, jakby to było prawdą, to tworzysz pole energetyczne, które dosłownie wciąga tę rzecz w twoje życie. Twoje uczucia to lokomotywa, ale coś musi nią kierować w stronę celu. To zadanie twojego umysłu. Dlatego właśnie nie będziesz uczyć się, jak zagiąć łyżeczkę za pomocą umysłu, lecz za pomocą energii uczuć kierowaną umysłem. Twój umysł skupia energię, ale pochodzi ona z twego serca. W końcu będziesz czuł, jakby łyżeczka już była zagięta. Dzieci Indygo mówią nam, że akceptacja miłości wzmacnia ich zdolności. Nie przywiązują wagi do zdolności parapsychicznych, ale do siły miłości, która tkwi u podstawy wszystkiego. Jeśli zrobisz to samo, cuda będą pojawiały się w twoim życiu bez wysiłku. Tak więc... Nasza nauka zaginania łyżeczek siłą umysłu zaczyna się od poczucia, że nie tylko możemy to zrobić, ale że wciąż to robimy. Może nie dokonujesz jakichś wyjątkowo spektakularnych cudów, ale jak już powiedzieliśmy wcześniej, technika jest ta sama. W życiu każdego z nas są takie dni, kiedy wydaje się, że wszystko dzieje się idealnie, a drobne cuda dzieją się wokół nas. Jest tak, ponieważ uaktywniłeś, być może nieświadomie, to miejsce w sobie, które rozumie tę technikę i wykorzystałeś je, by przyciągnąć cuda. Po prostu sam nie zdawałeś sobie sprawy z tego, co robiłeś. Teraz musimy jedynie skupić tę energię i skierować ją ku temu, czego pragniemy w życiu. Wiedz, że już używasz tej energii. Nie chodzi o to, być wierzył w to umysłem, ale byś CZUŁ to w sercu. To pierwszy krok ku wykorzystaniu tego do ważnego zadania uleczenia świata. Ćwiczenia: W ciągu następnych kilku tygodni zamierzamy podzielić się z wami serią ćwiczeń, których zadaniem będzie otwarcie centrów energetycznych, dzięki którym zagniemy metal sercem i umysłem. To jest jednak tylko jeden aspekt kursu. Otwarcie czakr to zaledwie pierwszy krok. Bez pracy na głębszych poziomach świadomości nic się nie stanie. Kiedy już się otworzymy, możemy wykorzystać kluczowy element: potęgę miłości. Większość z was wie, że w całym ciele znajdują się setki, jeśli nie tysiące punktów na meridianach, które regulują przepływ energii. Kiedy są otwarte, energia życiowa przepływa swobodnie. Kiedy są zablokowane... energia stoi w miejscu. Naszym celem jest odblokowanie meridianów, których potrzebujemy, by zagiąć coś lub przesunąć bez użycia siły fizycznej, lub tylko przy niewielkiej jej pomocy, a następnie wykorzystanie PEWNOŚCI lub WIEDZY, która pozwala nam tego dokonać. W tym tygodniu przedstawiam dwie praktyki, które posłużą za rozgrzewkę. Będziemy na nich bazować w następnym tygodniu, następnie wykorzystacie je przed zastosowaniem techniki, czy to dla zagięcia łyżeczki, czy dla zdziałania cudu pokoju. Pierwsze z nich to inwokacja, która otwiera wyższe czakry. (Koya, chłopiec, o którym pisałem, pomógł w ich opracowaniu.) Technika Oklepywania By zgromadzić ilość energii wystarczającą do zagięcia metalu, będziesz musiał przebudzić punkty energetyczne na meridianach dłoni i rąk. Zacznij oddychać głęboko. Powinieneś odczuwać wyraźnie, jak Światło przepływa przez Twoje ciało już po kilku minutach. Wtedy... Krok 1: Zacznij od lewej ręki, trzymaj ją wyprostowaną przed sobą, dłonią skierowaną ku ziemi. Zacznij oklepywać lekko rękę, zaczynając od ramienia i posuwając się dalej w stronę dłoni. Krok 2: Kiedy dojdziesz do dłoni, odwróć rękę tak, by skierowana była ku górze i następnie oklepuj ją aż dojdziesz do ramienia. Powtórz tę procedurę z prawą ręką. Całość należy powtórzyć około 10 razy. Technika oddechowa "Niech Światło Będzie we Mnie, Niech Światło Będzie Mną" (Light Be in Me, Light Be as Me). Jest to technika, której używam od lat i którą przystosowałem specjalnie dla tego celu. Ma na celu przyciągnąć Boską energię poprzez czakrę korony, a następnie przesłać ją dalej przez czakrę serca. Tworzy potężny przepływ energii, który reguluje i harmonizuje wyższe czakry i otwiera meridiany. Wymaga tylko troszkę praktyki i kiedy już jej się nauczysz, możesz ją stosować do wielu innych czynności. Krok1: Zacznij od głębokiego wdechu i wyobraź sobie, że wdychasz Boskie Światło z Nieba, poprzez czakrę korony do serca. Gdy to robisz, mów w myślach do siebie: "Niech Światło będzie we mnie" (Light be in Me). Ta krótka modlitwa to sposób na to, by przyciągnąć dobroczynne skutki tej energii do swojego życia. Następnie zatrzymaj powietrze w płucach na około 3 sekundy i w tym czasie wyobrażaj sobie, że twoje serce płonie Światłem. Krok 2: Teraz zrób wydech i wyobrażaj sobie w tym czasie, że Światło wypływa przez twoje serce. Płynie stamtąd we wszystkich kierunkach i jego błogosławieństwo dociera do wszystkich istot we Wszechświecie. W trakcie wydechu powiedz na głos: "Niech Światło Będzie Mną". Potwierdzasz, że ty jesteś Światłem. Nie wysyłasz czegoś, co jest oddzielne od ciebie, ale coś, co jest esencją twojej istoty. Ponownie weź wdech i powtórz Krok 1. Wykonuj ćwiczenie przez około 5 minut. Technika Klaskania Aby pobudzić czakry w obydwu dłoniach, zacznij rytmicznie klaskać. Przedstawimy tę technikę w trzech etapach, ale polecamy, byś sam zaczął się nią bawić i zobaczył, co odpowiada ci najbardziej. Ćwiczenie to ma na celu nie tylko zwiększyć przepływ energii w dłoniach, ale również przygotować umysł na samo zaginanie. Krok 1: Klaskając w dłonie, poczuj, jak energia słowa "TAK" przepływa przez twoje ciało. (Każde słowo posiada swój podpis energetyczny. Spróbuj określić, jak odczuwasz słowo "TAK", zanim zaczniesz.) Następnie w trakcie klaskania zacznij wypowiadać słowo odpowiadające odczuciu słowa "TAK". Zalecam użycie japońskiego słowa "Hi", (które oczywiście oznacza "tak"). Wybrałem je, ponieważ wydaje się zawierać więcej energii niż jego angielski odpowiednik. Sami się przekonajcie. Wypowiedz słowo "Hi" przy każdy klaśnięciu i, co ważniejsze, POCZUJ SŁOWO "TAK". To klucz. Samo słowo nie ma znaczenia, ale odczucie energii słowa "TAK" - ma. Wykonuj ćwiczenie przez 3-4 minuty. Kiedy skończysz, zamknij oczy i powróć do Techniki Oddechowej na około dwie minuty. Powinieneś odczuwać pulsowanie energii w dłoniach i rękach. Krok 2: Zacznij klaskać i wypowiadać słowo "HU". Jest to sufickie słowo oznaczające BOGA i podobnie jak poprzednie zostało wybrane ze względu na znaczenie jego dźwięku. Baw się nim i przekonaj się, jak je odczuwasz. Kiedy klaskasz i powtarzasz słowo, wyobraź sobie, że "Boska Moc" wpływa do twojego ciała. Nie chodzi o to, byś po prostu powtarzał słowo i klaskał w dłonie. Poczuj je naprawdę. Im silniej poczujesz, tym lepszy będzie efekt. Wykonuj ćwiczenie przez 3-4 minuty. Powróć do Techniki Oddechowej na około 2 minuty. Krok 3: Zacznij klaskać, jednocześnie wypowiadając słowo "Open" (OTWORZYĆ/ OTWARCIE). (Klaskaj na dźwięku "O", i następnie na dźwięku "Pen"). Gdy to robisz, afirmuj, że JUŻ jesteś otwarty. Nie prosisz o otwarcie, ale potwierdzasz, że ono już nastąpiło. (Wcześniej już to omówiliśmy). Powinieneś odczuć te trzy słowa jako jedno: TAK (lub Hi), Bóg (lub HU) oraz Otwarty/Otwarcie. Tworzą one pole energetyczne, które w końcu wykorzystasz do zagięcia metalu umysłem i sercem. Są to ćwiczenia służące jako rozgrzewka zanim zastosujecie technikę, której nauczymy się w ciągu następnych trzech tygodni. Ćwiczcie je codziennie, jeśli możecie. Być może poczujecie otwieranie się czakr, których wcześniej nie byliście świadomi. Niektórzy mogą odczuwać zwiększony przepływ energii, zwłaszcza w rękach lub dłoniach. Czegokolwiek doświadczacie, pamiętajcie, że otwieracie się dokładnie w takim tempie, w jakim musicie. Ćwiczenia w Ofiarowaniu (Giving Project) W każdym tygodniu zaproponujemy ćwiczenia służące temu, byście dzielili się z innymi tym, co otrzymujecie na kursie. To najlepszy sposób, by zrozumieć głębsze poziomy tego przedsięwzięcia, bowiem jedyna prawdziwa nauka jest taka, że musimy dawać to, co najbardziej pragnęlibyśmy otrzymać. W tym tygodniu ćwiczenie będzie bardzo proste: Tak często jak to tylko możliwe, koncentruj się na boskości każdej napotkanej osoby. Kiedy mijasz kogoś na ulicy, wyślij mu w myślach błogosławieństwo. Kiedy rozmawiasz z kimś w sklepie, lub gdziekolwiek indziej, pamiętaj, że rozmawiasz z Jezusem lub Buddą. W rzeczywistości jest to dosłowna prawda, ponieważ Oświecony zawsze jest przed nami. Ale nie przekonamy się, że jesteśmy jednym, dopóki nie dostrzeżemy tego w innych. Wobec tego, choćby to było tylko kilka chwil dziennie, ofiaruj innym to, co sam chciałbyś najbardziej otrzymać. To otworzy przepływ cudownej energii w tobie bardziej niż wszystkie nasze ćwiczenia. Tydzień Drugi "Cuda są naturalne" Z Kursu Cudów Czy już wiesz, dlaczego zdecydowałeś się wziąć udział w kursie? Jest to pytanie, które będziesz musiał sobie wciąż zadawać, ponieważ zrozumienie jest potężnym sprzymierzeńcem. Czy robisz to dla siebie, czy dla całego świata? Czy chcesz po prostu zrobić wrażenie na innych swoimi umiejętnościami, czy też chcesz wykorzystać je do leczenia na najgłębszym poziomie? Urodziłeś się dla tej chwili! Pamiętaj o tym. Zdecydowałeś się przyjść na świat w tym czasie, by być Narzędziem Pokoju. Jeśli nauczysz się, jak używać narzędzi, o których mowa w tym kursie, to znajdziesz się na dobrej drodze do osiągnięcia tego celu. W tej lekcji podamy mniej informacji teoretycznych, a więcej praktycznych. Mam nadzieję, że robiłeś ćwiczenia przekazane w poprzedniej lekcji. Nie możesz oczekiwać, że cuda będą działy się same z siebie. Musisz przygotować dla nich miejsce pracą wewnętrzną jak i zewnętrzną. Będziesz bazował na tym, czego już się nauczyłeś, z pomocą kilku krótkich medytacji, które przybliżą cię do zagięcia metalu sercem i umysłem. Bardzo zależy nam na zrozumieniu różnicy pomiędzy wiarą w to, że coś jest prawdą, a wiedzą, że to prawda. Jak przekonaliśmy się w zeszłym tygodniu, wiara pochodzi z umysłu, podczas gdy wiedza pochodzi z serca. Jeśli chcesz nauczyć się, jak nagiąć świat w stronę pokoju, musisz nauczyć się, jak połączyć obydwa te elementy, aby działały wspólnie. To jest sedno starożytnej techniki modlitewnej, którą tu wykorzystujemy. Ćwiczenie 1: Poeksperymentujmy trochę. Będziesz powtarzał pewne zdanie, potem poczuj, czy wywołuje ono jakieś reakcje fizyczne lub emocjonalne. Wypowiadaj te słowa z przekonaniem, a następnie zwróć uwagę na to, gdzie odczuwasz energię. Zamknij oczy wypowiadając je, tak abyś lepiej mógł się w nie wczuć. "WIERZĘ, że jestem jednym z Bogiem". Kiedy już sprawdzisz, jak zareagowałeś, przygotuj się na następne zdanie. Podobnie jak przy poprzednim, zwróć uwagę na reakcje fizyczne lub emocjonalne. Wymów te słowa z przekonaniem. "WIEM, że jestem jednym z Bogiem!" Sprawdź, czy czujesz jakąś różnicę. Być może jedno zdanie wpływa na jakąś część ciała, a drugie na kompletnie inną. Prawdopodobnie poczułeś również różnicę w emocjach, pierwsze zdanie było silne, ale drugie jeszcze silniejsze. To powinno ci uświadomić, jak różne są te dwa doświadczenia. Teraz nadszedł czas, byś przestał Wierzyć, A zaczął Wiedzieć. Jeśli nauczysz się biegle wykorzystywać te narzędzia, to będziesz musiał przebudzić pewność lub wiedzę, że już masz wszystko, czego potrzebujesz, by odmienić swe życie i świat. Nie może być żadnych wątpliwości. Kiedy wierzysz w coś umysłem, to mówisz: "Wierzę, że to prawda, ale istnieje możliwość, że tak nie jest". Twoje ego tworzy miejsce na niepowodzenie. Ale kiedy mówisz: "WIEM, że to prawda", to nie ma na nie miejsca. Twoja pewność wypełnia pustkę i mówisz Wszechświatu, że masz władzę, by zdecydować, co jest, a czego nie ma. Właśnie tak no nowo zdefiniujesz rzekome prawa Wszechświata. Jeśli chcesz zagiąć łyżeczkę umysłem, to musisz mieć tę pewność. To jedyny sposób. Nie może być wątpliwości. Podobnie, kiedy wykorzystasz tę technikę, by zaprowadzić pokój na świecie, musisz WIEDZIEĆ, że to możliwe. A nawet więcej, jak mówią Wysłannicy (Światła), musisz wiedzieć, że on już istnieje. Ćwiczenie 2: Teraz wykorzystamy ćwiczenia, których nauczyliśmy się w poprzedniej lekcji. Wykonaj ćwiczenia przedstawione w poprzedniej lekcji, zaczynając od techniki oklepywania, dalej ćwiczenie oddechowe "Niech Światło będzie we mnie, niech Światło będzie mną", i w końcu technikę klaskania z intonowaniem. Powinno to zająć nie więcej niż dziesięć minut. Pozwól sobie odczuć korzyści płynące z tych ćwiczeń, podążając w głąb. Kiedy poczujesz, że jesteś gotów, powtarzaj cały czas te słowa, aż poczujesz, że naprawdę WIESZ, że są prawdziwe. "Moc Boga Jest we mnie TERAZ!" Ważne jest byś doświadczył, a nie tylko wierzył, że jeśli prawdziwie jesteś jednym z Bogiem, to Jego twórcza moc jest również twoją. Powtarzam, musisz WIEDZIEĆ, że to prawda. Właśnie do tego uczucia dążysz. Bóg nie stworzył tego świata, którego doświadczasz, ty sam go stworzyłeś poprzez moc Boga, którą wszyscy dzielimy (z Nim). Masz większą moc niż sam wiesz i teraz nadszedł moment, byś sobie to uświadomił. Jeśli masz być Wojownikiem Duchowym w świecie, to musisz zrozumieć i wykorzystać moc, która jest w tobie. Kiedy uaktywnimy tę moc w wystarczającym stopniu, wykorzystamy ją po to, by zagiąć łyżeczkę. Następnie wykorzystamy ją szerzej, by uleczyć cały świat. Brak słów, by wyrazić jak ważne jest to, że zostałeś powołany do tej misji, i w miarę jak te energie będą stawać się częścią ciebie, w pełni zrozumiesz, a następnie ucieleśnisz jedyne rozwiązanie, jakie nas wszystkich ocali. MIŁOŚĆ! Nie chodzi o zaginanie łyżeczek ani żadną inną umiejętność, która pojawi się jako naturalny efekt tych ćwiczeń. Chodzi o to, by WIDZIEĆ TAK, JAK WIDZI BÓG I KOCHAĆ TAK, JAK KOCHA BÓG! Wtedy cuda pojawią się w naturalny sposób. Wtedy pojmiesz, po co się urodziłeś. Ćwiczenie 3 (Koniecznie musisz przeczytać całą tę część zanim zaczniesz ćwiczenie.) Być może jest to twoje pierwsze doświadczenie w wyginaniu łyżeczek siłą umysłu. Na tym etapie może ci się udać lub nie, ale cel tego ćwiczenia jest inny. Naszym celem jest, byśmy WIEDZIELI, że nam się udało, bez względu na to, czy łyżeczka zagnie się czy nie. Wyjaśnię to nieco dokładniej. Jak już wspominałem, w kursie chodzi o to, by wejść w stan Wiedzy, że to czego pragniesz, czy chodzi o zagięcie łyżeczki siłą umysłu, czy pokój na świecie, już jest faktem. Nie będziemy oczekiwać, że świat zewnętrzny potwierdzi to, czego jesteśmy pewni. Dowód pochodzi z wnętrza. Kiedy jest w nas prawdziwa wiara, to fizyczny aspekt świata skupi się wokół naszej pewności. Innymi słowy, nawet jeśli nie wygląda na to, że to prawda, nasza dusza i serce WIE, że to prawda. Za nimi podąży świat fizyczny. Znajdź lekką łyżeczkę, którą łatwo byłoby ci zagiąć ręką. (O wiele więcej energii trzeba, by zagiąć ciężka stalową łyżeczkę umysłem, lepiej zacząć od prostszych rzeczy.) Teraz poświęć 10 minut na ćwiczenia na rozgrzewkę, których nauczyłeś się w pierwszej lekcji. Kiedy skończysz, weź łyżeczkę w obie ręce, ZAMKNIJ OCZY i spróbuj wywołać uczucie radości, jakie odczujesz, kiedy zobaczysz, że zagięła się. Spróbuj wzmocnić to uczucie maksymalnie. WIEDZ, że to już się stało. Nie myśl o tym, jak o czymś, co wydarzy się w przyszłości, ale jak o czymś, co już się wydarzyło. Nie potrzebujesz dowodów materialnych, by w to uwierzyć. Potrzebujesz tylko swojego serca. Czuj, jak moc Boga przepływa przez ciebie i wiedz, że ta sama siła jest twoją siłą. Teraz spróbujemy to urzeczywistnić. Trzymaj łyżeczkę kciukiem i palcem wskazującym w miejscu, gdzie uchwyt łączy się z wklęsłą częścią. Naciskaj, ale nie za mocno. Oczy mają być zamknięte, zacznij pocierać ją palcami. WIEDZ, że atomy i komórki zaczynają się bardzo rozgrzewać. Naprawdę POCZUJ, jak to się dzieje. WIEDZ, że z pewnością odniesiesz sukces. Pocieraj, aż łyżeczka będzie bardzo gorąca w dotyku. ZATRZYMAJ SIĘ TERAZ! Nawet nie patrz na łyżeczkę. Znowu poczuj radość z zagięcia łyżeczki. Nieważne czy zagięła się, czy nie. Nie o to chodzi w tym ćwiczeniu. Chodzi o to, by rozwinąć uczucie PEWNOŚCI, które musi poprzedzać sam fakt. Teraz rzucasz kotwicę w tym uczuciu, aby móc powrócić do niego później. Reszta będzie łatwa. Niektórym z was już być może udało się zagiąć łyżeczkę. Jeśli tak, to wspaniale. Jeśli nie, nie martwcie się ani trochę. To zaledwie pierwszy krok. Wykonuj to ćwiczenie jak najczęściej w ciągu tygodnia. Kładzie ono fundamenty pod ćwiczenia w następnym tygodniu, kiedy przeprowadzimy poważną próbę wykorzystania tej techniki. Rozwijanie Pewności: Ćwiczenia z tego tygodnia powinny cię zbliżyć do pewności, którą musisz czuć, jeśli chcesz być Wojownikiem Duchowym. Możesz na swój własny sposób otworzyć się na tę energię jeszcze bardziej. Na przykład, pomyśl o czymś ze swojego życia, czego jesteś absolutnie pewien. Być może to jest miłość do dzieci lub wybór kariery zawodowej. Medytuj na uczucie, które pojawia się, kiedy się na tym koncentrujesz. Sposobem na odczuwanie pewności również w innych dziedzinach życia jest przekonać się, jakie to uczucie. Znajdź jak najwięcej sposobów, by wejść w kontakt z tą energią. Będzie to ważne i głębokie przygotowanie na następne dwie lekcje. Tydzień Trzeci Są rzeczy w twoim życiu, w których prawdziwość wierzysz, i są w nim takie rzeczy, które po prostu WIESZ. Do tego czasu UCZUCIE pewności już zagościło na stałe w twoim umyśle, sercu i duszy. Nie przyspieszaj tego procesu, ponieważ stanowi on podstawę tego kursu. Kiedy będziesz już WIEDZIAŁ, że masz dane ci przez Boga prawo, by być silnym i nieść pokój, stanie się to twoją prawdą. Jeśli będziesz tylko w to wierzył, choćby nawet mocno, nic się nie stanie. Zwątpienie czai się jak cień za wszystkimi twoimi myślami i marzeniami, i nigdy nie staną się one prawdą. Nadszedł czas, byś WIEDZIAŁ, kim jesteś, a następnie przekazać swój dar światu. Jesteśmy tu po to, by czynić cuda. Przyjrzyjmy się przez chwilę słowu cud - "miracle". Zaczyna się od liter "Mir", które po rosyjsku znaczą Pokój. Już samo to jest interesujące. Ostatnia część wyrazu, "acle", jest sufiksem, który występuje w wielu wyrazach i zwykle oznacza "wzywać". Litery mówią same za siebie. Złóżmy te słowa i otrzymamy "wołać pokój" lub "wzywać do pokoju". Wobec tego cud (miracle) jest zawsze doświadczeniem przywoływania pokoju do swego życia i do świata. Cud pozwala rozwiać iluzje i żyć zgodnie z prawdą. Kiedy żyjemy w zgodzie z prawdą, jesteśmy w zgodzie, w pokoju. Naszym zadaniem, jako osób czyniących cuda, jest przede wszystkim "Być Pokojem", a następnie przekazywać go wszystkim istotom. Kiedy zrozumiemy to właśnie tak, nasze zadanie staje się ważnym celem. Kiedy pierwszy raz uda ci się zagiąć łyżeczkę siłą umysłu, od razu zadasz sobie następujące pytanie: "To o to chodziło?". Innymi słowy, natychmiast zrozumiesz, że zagięcie metalu bez użycia siły fizycznej to nic wielkiego. Nie można tym zarobić na życie. Nawet jak opanujesz to po mistrzowsku, to znajomym szybko znudzą się twoje sztuczki. (Wierzcie mi. Chciałem się wszystkim pochwalić... i chwaliłem się. Zabawne, jak szybko coś absolutnie niezwykłego staje się całkiem nudne.) Dusza zacznie szukać sposobów, by użyć tego daru do większych, ważniejszych celów. W ciągu pierwszego miesiąca, kiedy nauczyłem się wyginać łyżeczki, często miewałem bardzo silne bóle głowy. Jedno z dzieci, które w końcu spotkałem, wyjaśniło mi dlaczego. "Dzieje się tak, ponieważ nie używasz Daru zgodnie z jego przeznaczeniem" - odparło. I miało rację. Chciałem zrobić wrażenie na ludziach i wyróżnić się, jakbym był ważniejszy. Dzieci Indygo mówią, że Dar bierze się z pragnienia i tęsknoty za Miłością. Bez Miłości nic nie ma znaczenia. Z miłości wszystko nabiera wyższego celu, takiego, dzięki któremu uleczymy swoje życie i sprowadzimy pokój na ziemię. Niektórym ludziom na kursie nie uda się zagiąć łyżeczki umysłem i może im się wydawać, iż ponieśli porażkę. Ciągle powtarzam, że zaginanie metalu nie jest prawdziwym celem. Jeśli potrafisz otworzyć swe serce na miłość i naprawdę WIESZ, po co jesteś na Ziemi, to uda ci się osiągnąć prawdziwy cel. Cuda same zaczną się w najbardziej odpowiedni sposób. Gwarantuję. Wolałbym, aby ci się raczej nie udało zagiąć łyżeczki, ale za to udało osiągnąć prawdziwy cel tego kursu, niż na odwrót. Jeśli więc jesteś gotowy, to podejmijmy pierwszą, poważną próbę wygięcia łyżeczki sercem i umysłem. Zaginanie Łyżeczki - Metoda Podstawowa Przejdziemy teraz przez cały cykl ćwiczeń, które będziesz wykonywał dotąd, aż z łatwością będziesz wyginał łyżeczki umysłem i sercem. Najlepiej ćwiczyć przynajmniej raz dziennie i sprawdzić postępy pod koniec tygodnia. Wierzę, że prawie wszystkim uda się to ćwiczenie, nawet jeśli trzeba będzie poświęcić na niego kilka dni. Większości, jeśli nie wszystkim, uda się choćby częściowo za pierwszym razem. Wtedy będzie można przejść do metody zaawansowanej. Mimo to cel jest ten sam - zrozumieć, że nie ograniczają cię prawa fizyki, w które do tej pory wierzyłeś. Metoda podstawowa opisana jest w ośmiu etapach. Przede wszystkim znajdź taką łyżeczkę, którą łatwo byłoby ci zagiąć rękami. Lepiej nie zaczynać od zbyt grubej. Idź do spokojnego pokoju, gdzie nikt ci nie będzie przeszkadzał. Możesz zaświecić świeczkę lub włączyć muzykę medytacyjną. Zrób cokolwiek, co pozwoli ci się rozluźnić i dzięki czemu będzie ci wygodnie. Usiądź na krześle z wyprostowanym kręgosłupem. Osobiście lubię mieć skrzyżowane nogi, ale można je położyć płasko na podłodze. Krok Pierwszy: Weź łyżeczkę w dłonie, trzymając uchwyt w jednej, a wklęsłą część w drugiej. Sprawdź ile siły potrzeba, by zagiąć ją o około 45 stopni. Spróbuj zapamiętać, ile wysiłku to wymagało i zachowaj tę informację na później. Kiedy poczujesz, że jesteś gotów, połóż łyżeczkę obok siebie, ale tak, aby było ci łatwo po nią sięgnąć. Krok Drugi: Oddychając głęboko, wykonaj ćwiczenie opisane w lekcji pierwszej jako Technika Oklepywania. To pobudzi energię w czakramach i przygotuje je do działania. Wykonuj je przez około 2 minuty. Krok Trzeci: Wykonaj ćwiczenie opisane jako Technika Oddechowa "Niech Światło będzie we mnie, niech Światło będzie mną". Niech Boskie Światło spłynie do twego ciała i serca. Otacza cię ono w każdej chwili. Poczuj, jak Światło przepływa przez ciebie, napełniając cię energią duchową. Wykonuj to ćwiczenie przez około minutę. Krok Czwarty: Wykonaj ćwiczenie opisane jako Technika Klaskania (klaskanie przy jednoczesnym odczuwaniu energii słowa "Tak" i intonowaniu "Hi"). Pozwól, by energia tego słowa wypełniła cię. Wykonuj to ćwiczenie tak długo, jak chcesz, dopóki nie poczujesz, że przenika cię TAK! Wtedy przestań i powróć na jedną minutę do ćwiczenia oddechowego. Krok Piąty: Zacznij klaskać w dłonie i poczuj, jak przepływa przez ciebie energia Boga oraz energia słowa TAK. Intonuj sufickie słowo "HU". Wykonuj ćwiczenie tak długo, jak czujesz potrzebę. Pozwól, by wypełniła cię moc Boga, moc, którą wykorzystasz za kilka chwil. Wtedy zatrzymaj się i powróć na minutę do ćwiczenia oddechowego. Krok Szósty: Zacznij znowu klaskać w dłonie i wypowiadać słowo "Open" (otworzyć, otwarty) (klaskaj przy "O" i drugi raz przy "pen"). Wiedz, że TERAZ jesteś otwarty. To jest najważniejszy moment. Nie prosisz o to, by coś się stało, raczej twierdzisz, że to już się stało. Pozwól, by energia słowa "Tak" i "Bóg" połączyła się z energią bycia "Open" (Otwartym). Możesz wyobrazić sobie, że wypełniają cię 3 potężne promienie światła i łączą się w jeden. Wykonuj to ćwiczenie, aż poczujesz, że całe twoje ciało wibruje tą energią. Krok Siódmy: Zacznij mocno i szybko pocierać o siebie obie dłonie. Dzięki temu osiągasz dwie rzeczy. Po pierwsze, harmonizujesz lewą i prawą półkulę mózgową, po drugie, skupiasz energię z poprzedniego ćwiczenia w dłoniach. Wykonuj to ćwiczenie przez przynajmniej minutę. Następnie podnieś łyżeczkę. Krok Ósmy: Zacznij pocierać palcami miejsce pomiędzy uchwytem a wklęsłą częścią. Robiąc to, WIEDZ, że to działa. POCZUJ, że łyżeczka już się zagięła. Nie myśl o niczym, po prostu czuj, jak łyżeczka porusza się między palcami. By wzmocnić to uczucie, możesz zamknąć oczy. W którymś momencie poczujesz, że nadszedł czas, by nacisnąć wklęsłą część. Wyobrażając sobie, jak cząsteczki rozchodzą się, naciskaj lekko dwoma palcami drugiej dłoni (będziesz prawdopodobnie potrzebował około połowę tej siły, której użyłeś w Kroku Pierwszym). Właśnie dlatego prosiłem, byś zapamiętał, ile siły trzeba, by zagiąć łyżeczkę rękami. Upewnij się, że używasz mniej niż zapamiętałeś. Kiedy cząsteczki zaczną się rozchodzić, wystarczy lekki nacisk, by łyżeczka zaczęła się wyginać. Może poruszać się lekko lub wcale. Natychmiast powróć do pocierania i czuj, że osiągnąłeś cel. Kiedy będziesz gotów, znowu naciśnij wklęsłą część. Teraz prawdopodobnie zegnie się lekko lub nawet znacznie. Na zmianę pracuj to nad uchwytem, to nad wklęsłą częścią, aż wygniesz łyżeczkę tak, jak chciałeś. Krok Dziewiąty: Jeśli nic się nie dzieje, powróć do intonowania słowa "Open" przez kilka minut. Użyj go, by jeszcze bardziej otworzyć serce i czakramy w dłoniach. Wtedy powróć do pocierania. Wykonuj to tak często, jak będziesz musiał. Zaginanie Łyżeczki - Metoda Zaawansowana Kiedy dojdziesz już do etapu, kiedy poczujesz, jak łyżeczka robi się miękka, i do tego etapu, gdzie używasz nieco siły fizycznej, możesz również zagiąć ją bez użycia siły. Większości osób może się to nigdy nie udać, ale niektórym tak. Dlatego też podam dwa podstawowe sposoby. Można je wypróbować dopiero, kiedy opanuje się metodę podstawową. (Osiągniesz sukces, nawet jeśli korzystasz tylko z metody podstawowej. Powtarzam, główny cel kursu to pozwolić, by w twoim życiu działy się cuda, ale tak jak się dzieją, a niekoniecznie tak jak ty tego chcesz. Może niektórym nie uda się wygiąć łyżeczki umysłem, ale przekonacie się, że dzieją się inne cuda, same z siebie. To znaczy, że ci się udało doskonale.) Powtórz etapy od pierwszego do siódmego. Zacznij pocierać cienką część łyżeczki i kiedy poczujesz, jak robi się miękka, potrząśnij nią. To sprawi, że siła grawitacji lekko zagnie łyżeczkę. Jeśli będziesz kontynuował przez jakiś czas, będziesz mógł zagiąć łyżeczkę tak samo jak za pomocą metody podstawowej (tej metody zwykle używam). Kiedy opanujesz metodę z wykorzystaniem grawitacji, oznacza to, że jesteś gotów na ostatni etap. Kiedy poczujesz, że metal robi się miękki, połóż łyżeczkę na stole i nakryj ją dłonią. Przyłóż dłoń tak blisko, jak chcesz, i WIEDZ, że sama się zegnie. Jeśli chcesz, od czasu do czasu możesz ją podnieść i potrzeć. Jeśli będziesz wytrwały, łyżeczka zacznie się wyginać ku twojej dłoni. Osobiście udało mi się to tylko kilka razy, wiec jeśli wam się udało, to zasługujecie na gratulacje. Kochani, przedstawiamy wam czwartą i ostatnią lekcję Kursu Zaginaczy Łyżeczek. Stanowi ona podsumowanie całości kursu. Chciałam napisać kilka słów, które nasunęły mi się w trakcie tłumaczenia. Przede wszystkim czuję potrzebę skomentowania prośby o pieniądze dla dzieci. Miałam osobiście wielki niesmak tłumacząc ten fragment. Rozumiem, że pieniądze mają być na potrzeby dzieci, ale mimo to forma tej prośby zdecydowanie mi nie odpowiada, bo uważam, że jest to po prostu szantaż. Uważam jednak kurs za ważny. Proszę, byście czytając go i robiąc ćwiczenia, potrafili odrzucić całą tą obrzydliwą marketingową otoczkę i przyjrzeli się temu, co stanowi jego najgłębszą treść. Wierzę, że wtedy dostrzeżecie jego prawdziwą wartość. Pozwolę sobie jeszcze dodać, że moim zdaniem to, jak wykorzystamy ten kurs, zależy od naszego nastawienia i intencji. Jeśli nasze serce jest czyste, nikt i nic nie zbruka dobrych intencji. Ani prośby o pieniądze, ani szantaże, ani nic innego. Życzę wszystkim powodzenia w imieniu zespołu AD INDYGO Tydzień Czwarty I co teraz? Większości z was udało się już do tego czasu zagięcie metalu siłą umysłu, podczas gdy inni poszerzyli swoje horyzonty i zwiększyli poziom energii po to, by cuda manifestowały się na różne sposoby. Na dłuższą metę szczegóły nie są ważne. Jeśli robiłeś ćwiczenia i otworzyłeś swoje serce na mądrość, którą przeczytałeś, coś wydarzyło się, nawet jeśli nie jesteś tego świadomy. Ważne jest, byś zrozumiał, że jesteś gotów zaakceptować wezwanie, by czynić cuda w świecie. Jeśli zrozumiesz to na głębszym poziomie intuicyjnym, to nie będzie miało dla ciebie znaczenia, czy zagiąłeś łyżeczkę, czy też nie. Cuda objawią się na inne sposoby, takie, jakie będą najlepsze dla ciebie. Ale jak to pomoże ci być Wojownikiem Duchowym i szerzyć pokój na świecie? Chciałbym ci odpowiedzieć na to pytanie, ale jak już się pewnie domyśliłeś, nie umiem. Jest tak, ponieważ Duch będzie działał przez ciebie i z tobą w bardzo indywidualny sposób, kiedy otworzysz swe serce na cuda, które przywrócą pokój na świecie. To, że jesteśmy jednym, nie oznacza, że jesteśmy tacy sami. Każdy z nas tworzy inną część układanki i kiedy uaktywnimy PEWNOŚĆ, której poszukujemy w tym kursie, pojawi się ona automatycznie. To nie ty będziesz już działał, ale Bóg przez ciebie. Staniesz się Narzędziem Pokoju, co jest najwyższym powołaniem we Wszechświecie. Wystarczy byś po prostu nie przeszkadzał w tym. Dostrzegasz to? Ty nie musisz nic robić, ale wiele musi być zrobione poprzez ciebie. Kiedy zrozumiesz tę różnicę, będziesz wiedzieć, jak daleko zaszedłeś. Chciałbym, by było coś jeszcze, co mógłbym dodać, a co poprowadziłoby was dalej na tej ścieżce. Jedyna rada, jakiej mogę udzielić jest następująca: "Działaj z prostotą". Nie próbuj nadmiernie komplikować tego, co nie musi być skomplikowane. Bądź jak dziecko i spodziewaj się, że wyniknie z tego coś dobrego. A wyniknie. Nie musisz nawet wiedzieć jak. W gruncie rzeczy byłoby to nawet niemożliwe. To część przygody, jaką jest życie. Nie potrzebujesz teraz żadnych odpowiedzi, wszystko, czego potrzebujesz, to otwarte serce, by miłość Boga mogła przez nie płynąć. Reszta dzieje się sama z siebie. Jesteś gotów, by być Wojownikiem Duchowym i wykorzystywać technikę modlitewną, by zaprowadzić pokój w swoim życiu, a następnie na świecie. Wojownicy Duchowi Jednym z powodów, dla których zorganizowaliśmy ten kurs, jest chęć przeszkolenia dużej liczby osób, by wiedziały, jak wykorzystać tę technikę w modlitwach o zasięgu ogólnoświatowym. Brałem udział w ponad kilkunastu takich eksperymentach i każdy z nich był cudem. Ale po raz pierwszy szkolimy taką ilość osób, które będą wspólnie działały na rzecz zmiany świadomości na pokojową. Umiejętności nabyte w ciągu trzech ostatnich tygodni stanowią podstawę nowego eksperymentu w zaprowadzaniu pokoju, eksperyment ten nigdy na takim poziomie wcześniej nie był przeprowadzany. Reszta tej lekcji poświęcona będzie dokładnemu opisowi, jak to osiągnąć. Będę nadal podróżował do miejsc dotkniętych wojną i poproszę, byście byli ze mną. Niektórzy z was być może przyłączą się osobiście, towarzysząc mi, ale większość, niezależnie od tego gdzie jest, po prostu wykorzysta to, czego się nauczyła. W tym tkwi piękno naszego przedsięwzięcia. Wiemy, że czas i przestrzeń nie mogą nam przeszkodzić w tym, byśmy działali wspólnie, bowiem energia i modlitwa nie są nimi ograniczone. Ale musimy połączyć się, tworząc jedno serce i jeden umysł i aktywować tę energię w tym samym momencie. Wówczas fala naszych modlitw zmyje wszystko, co mogłoby ograniczyć nasz sukces, i zapanuje pokój. Podczas medytacji ogólnoświatowych będziemy w większości wykonywać ćwiczenia, których nauczyliśmy się, by zaginać łyżeczki. Oczywiście, podobnie jak i w tym przypadku, prawdziwym celem jest przejście od "Wiary" do "Wiedzy". Musicie być pewni, że pokój już istnieje, bez względu na to, na jakiej części świata będziemy się koncentrować, ponieważ właśnie w tym tkwi sztuczka. Nazywamy to "Prawem Rezonansu Duchowego". Wysłannicy powiedzieli, że pokój już jest na świecie, choć czasem ukryty jest za zasłonami nienawiści i braku zaufania. Jest jak ziarno zasiane w ziemi. Zaczyna kiełkować dopiero, kiedy spadnie deszcz. Podobnie, kiedy skupimy się na pokoju, który już istnieje, to stworzymy rezonujący wzorzec, który sprawi, że pokój zacznie rosnąć. Wtedy oczywiście zakiełkuje, przebijając się przez glebę naszej świadomości. Jednakże, jeśli wierzymy, że nie ma pokoju gdzieś lub ogólnie na świecie, to właśnie ten brak "Nie Tu" rośnie, ponieważ na nim się skupiamy. Jak już powiedzieliśmy wcześniej, energia podąża za uwagą. Naszym celem jest przede wszystkim zebranie 100 000 osób, które WIEDZĄ, że pokój panuje na Ziemi i jest rzeczywistością wszystkich istot. Następnie wykorzystamy tę pewność, a świat na to zareaguje. Pozwolę sobie przytoczyć przykład, kiedy zdarzył się właśnie taki cud. 13 listopada 1998 r. nastąpił impas w negocjacjach pomiędzy USA a Irakiem w sprawie inspekcji ONZ. Odwołano negocjacje i wydawało się, że kolejna wojna jest nieunikniona. Byłem na konferencji na Florydzie i wraz z moimi przyjaciółmi Greggiem Bradenem i Doreen Virtue zorganizowaliśmy światowe modlitwy. Według nas wzięło w nich udział trzy do pięciu milionów ludzi, ale dopiero następnego ranka zrozumieliśmy, jak skuteczne się okazały. Podczas gdy miliony ludzi modliły się o pokój w związku z sytuacją w Iraku, Prezydent Clinton wydał zgodę na bombardowanie. Samoloty i bombowce czekały na ostateczny rozkaz odpalenia broni. A mimo to, ku zdumieniu wszystkich, rozkaz nigdy nie nadszedł. Bill Clinton wydał rozkaz, by samoloty powróciły na lotniskowce i czekały na dalsze polecenia. Ponownie wystartowały i ponownie dostały rozkaz powrotu. Przynajmniej tej jednej nocy nie spadły żadne bomby i nikt nie zginął. To tak, jakby modlitwy milionów ludzi stworzyły barierę, która powstrzymała wojnę. Gdyby tak zdarzyło się tylko raz, łatwo byłoby to wyjaśnić jako zbieg okoliczności. Lecz jest zbyt wiele przypadków, które prowadzą do tego samego wniosku: Modlitwa jest najpotężniejszą siłą we Wszechświecie. Nasze wyobrażenia i modlitwy stworzyły świat, w którym żyjemy. Niezwykle ważne jest, byśmy to zrozumieli. Wszystko zaczyna się wewnątrz i wydostaje się na zewnątrz. Tak samo pokój musi narodzić się wewnątrz i potem rozkwita, gdy ofiarujemy go innym. Wyobraź sobie, co się stanie, gdy w podobnej sytuacji Wojownicy Duchowi wykorzystają starożytne ćwiczenia medytacyjne, które przekazaliśmy w czasie tego kursu. Miliony ludzi z pewnością przyłączą się do nas, ale my będziemy szli na przodzie, niosąc miecz pokoju i współczucia. Po to wzięliście udział w kursie. Nie po to, by zaginać łyżeczki, ale po to, by stać się częścią rewolucji, w której walczyć będziemy modlitwą. Sami przekonaliście się, jaką mocą dysponujecie, i jak niepokonani możemy być, jeśli wspólnie jej użyjemy. Kiedy będziesz się modlić, odczuwaj energię tysięcy innych, którzy są z tobą. Działacie jak jeden umysł i jedno serce. WIEDZ, że ci się udało. Pokój rzeczywiście zapanuje, ponieważ wspólnie go stworzyliśmy. Medytuj tak długo, jak to konieczne, i poczuj, jak ta modlitwa spełnia się. Inicjacja Ważną częścią każdego programu duchowego jest inicjacja końcowa. Twoje osiągnięcia są doceniane i oficjalnie potwierdzasz wybór ścieżki. Być może w ciągu kilku tygodni przebyłeś długą drogę. Nauczyłeś się, jaka jest różnica pomiędzy wiarą w to, że coś jest prawdziwe, a wiedzą, że takie jest. Teraz jesteś gotów, by wykorzystać tę mądrość do tworzenia pokoju na świecie. Większość z was potrafi fizycznie udowodnić, że się tego nauczyła, ale nawet jeśli nie udało ci się zagiąć łyżeczki siłą umysłu, osiągnąłeś prawdziwy cel. Wiesz, że stanowisz jedność z mocą Boga oraz że masz prawo do używania jej, by dawać współczucie i pokój wszystkim istotom. Dostajesz to, co sam dajesz. Teraz czynisz cuda! Chciałbym każdemu z was osobiście to powiedzieć, ale cyberprzestrzeń też może być prawdziwa lub nieprawdziwa, w zależności od tego, jak ją traktujesz. Najważniejsze jest WIEDZIEĆ, że to, co powiedziałem, jest prawdą. Gdybym stał przed wami i powiedział wam te słowa, a wy byście nie uwierzyli, nic by one nie znaczyły. Ale fakt, że czytacie je teraz i przyjmujecie, znaczy wszystko. Teraz czynicie cuda! Wdychaj je w siebie i kiedy będziesz gotów, wypowiedz je z całym przekonaniem. "Akceptuję swoją rolę osoby czyniącej cuda na tej planecie. Po to się urodziłem. Dam z siebie wszystko, by to osiągnąć i nauczać tego poprzez sposób, w jaki żyję. Podejmuję decyzję, by całą swoją energię poświęcić urzeczywistnieniu tego ideału. Oświadczam, że jestem gotów, by zacząć używać swej mocy i stać się Duchowym Wojownikiem w tym świecie. Nie ma nic ważniejszego. Cuda będą wypływać ze mnie, ponieważ pamiętam, kim jestem, i dzielę się tym z innymi. Dlatego też wybieram pokój dla siebie i wszystkich istot. Nie będę już poszukiwał tych ideałów, gdyż one już są częścią mojego życia". Tak więc stało się!!! Czynisz cuda teraz i na zawsze. Anioły nachylają się, by pobłogosławić cię w tym przekonaniu. Duch Boży unosi się nad tobą, a twoje Światło opromienia cały świat. Jestem niezwykle wdzięczny, że miałem możliwość poprowadzić was przez ten proces i pracować z wami, szerząc pokój. W tym roku planujemy 3 inne kursy internetowe, aby pogłębić ten proces, więc z pewnością spotkamy się. Lekcja Ofiarowania 1: Prześlij tę informację do jednej osoby, z prośbą, by odwiedziła stronę www.Emissaryoflight.com i zarejestrowała się na kurs Zaginaczy Łyżeczek. (Ważne jest, by się zarejestrowała, po to, byśmy mieli ich dane i mogli poinformować ich o wspólnych modlitwach). Nadajemy impet całemu światu. Już jest 100 000 ludzi po naszej stronie, ale kolejny cel to ćwierć miliona. To rewolucja duchowa i potrzebujemy twojej pomocy, by trwała. Tak więc któregoś dnia w tym tygodniu podziel się swoim entuzjazmem z co najmniej jedną osobą i zainspiruj ją swoim życiem. Lekcja Ofiarowania 2: Jak już wiesz, im bardziej otworzysz się na to, by dawać innym te dary, tym więcej otrzymasz. Jeśli chcesz odnieść korzyści z tego kursu, to ważne jest, byś działał według tego prawa. W tym tygodniu proszę, byś wziął udział w specjalnym programie, który pomoże dzieciom rozwijać zdolności poprzez wspólne wyjazdy i międzynarodowe spotkania. Personel Beloved Community pozostaje w kontakcie z rodzicami setek dzieci Indygo, które pragną przebywać z innymi dziećmi, takimi jak one. Choć niektóre kraje mają całościowe programy dla tych wyjątkowych, młodych ludzi, w USA jest bardzo niewiele możliwości, by spotykali się, uczyli od siebie nawzajem i rozwijali swoje umiejętności. Aby sprostać tej potrzebie, rozpoczęliśmy program o nazwie: "Stypendium Indygo". Zaplanowaliśmy serię wyjazdów, by połączyć te dzieci, wiedząc, że najbardziej mogą się rozwinąć po prostu przebywając ze sobą. Wykwalifikowani nauczyciele będą ich przewodnikami na tych obozach, ale nacisk położymy na współdziałanie ducha. Programy będą bezpłatne dla każdego dziecka, które będzie potrzebowało pomocy, by wziąć w nim udział. Nie chcemy, by pieniądze były przeszkodą dla nikogo. Oto jak możesz pomóc dzieciom. Kiedy 3 lata temu rozpoczęliśmy projekt "The Cloth of Many Colors", prosiliśmy ludzi, aby wzięli do ręki mały skrawek materiału, potrzymali go i poczuli spokój. Ta emocja przesyci materiał, a ze wszystkich skrawków powstała wielka płachta, długa na ponad 1,5 km. Dostaliśmy wtedy dziesiątki tysięcy listów i chcemy powtórzyć ten sukces. Jeśli czujesz inspirację i chcesz, by lekcja trwała na innym, wyższym poziomie, weź banknot dziesięcio- lub dwudziestodolarowy (lub równoważność w swojej walucie) i potrzymaj w dłoniach. Teraz poczuj, że ten podarunek pomoże dzieciom połączyć się ze sobą, by mogły dzielić się swoim darem i mądrością. Bądź pewien, że to prawda. Następnie owiń banknot kawałkiem papieru, włóż do koperty i wyślij na adres: Beloved Community PO Box 3399 Ashland, Oregon 97520 Wszystkie te pieniądze zostaną przeznaczone na to, by dzieci mogły się połączyć i przebywać wspólnie. Kto wie, co się dzięki temu stanie? Dzieci już się komunikują ze sobą duchowo, ale jeśli będą razem, mogą zdarzyć się cuda. Dziękuję za pomoc. W pokoju, Wasz Brat, James Twyman