TERESA MENCINA JUSTYNA ŚWIĘCICKA Ilustrowała Małgorzata Rittersschild K^oszynski i S-Ka WARSZAWA 1999 Copyright © 1999 Teresa Mencina, Justyna Święcicka Projekt okładki i opracowanie graficzne Małgorzata Rittersschild Redakcja Barbara Zebrowska Redakcja techniczna Jolanta Trzcińska Łamanie Elżbieta Rosińska Korekta Anna Łabuszewska Edukacja Wydanie I ISBN 83-7180-251-Х Wydawca Prószyński i S-ka SA 02-651 Warszawa, ul. Garażowa 7 Druk i oprawa Zakłady Graficzne im. KEN 85-067 Bydgoszcz, ul. Jagiellońska 1 Ofl fOfiliA liii ТІ Tajemniczy telefon Tego dnia jedenastoletni Mateusz Rybka, zwany przez wszystkich Serkiem z powodu niechęci do twarożku, w dzieciństwie oczywiście, wreszcie wieczorem postanowił zasiąść do pisania. A było to tak: znęciła go głów- t~ na nagroda - rower górski, i postanowił wziąć udział w konkursie na reportaż z życia codzienne- j/Шь go. Z polskiego zawsze był J y ^ \ dobry. W czasie słownych potyczek tata złośliwie nazywał go pismakiem od momentu, gdy przypadkowo odkrył sensacyjną powieść autorstwa swojego syna. Serek w przedpokoju zerknął w lustro i z niezadowoleniem dostrzegł, że spodnie opinały wystający lekko brzuch. Gdy przeniósł wzrok na twarz, uśmiechnął się do swojego pyzatego i piegowatego oblicza, przeczesał palcami gęste króciutkie blond włosy, westchnął: „ale pisorz", /^~Ж i zamknął się w pokoju. 7 'kńokk AAchl pUmz Шій\ IMuteA/i №sik4 Sadle |^>>™^™^х' ^^c nac/i -фойЫ/ак %Ф^Шьі ІВДріа)ет, wy '^ЩЩіш Ш-Ni s,e; by „ie 0^ I 1 І І ї t-t—m..... щ„ Н^ЬІад ^ЛЩа, ^WSfrfW P I tul si'< iJj>i *w|* la-/ ^фЬь£ cze0o nigdy nie jife ^iorw »az.n< ^°^Ыл1а кші '"........-f—S;®'" ........„i' _> даЫаЫ feibo świeciła ——Я.**» і ^••ostc nNiać )гг.Ус110<1г.\сд ale. UĄ У* *И _Wp u І W domu Serka Jest popołudnie. Rodzice Serka rozmawiają w kuchni. -Andrzej, zobacz, co znalazłam u Serka, zobacz -mama Serka podsunęła mężowi pod nos kartkę. - Ten dzieciak naprawdę wmieszał się w jakieś głupoty. - Pokaż - ojciec Serka wziął papier i po przeczytaniu zaczął się śmiać. - To dopiero głupki, naoglądają się tych filmów w telewizji i na cmentarz im się, chojrakom, zachciało. Ja mu dam cmentarz - ojciec znacząco poprawił pasek w spodniach. - No to co robimy, idziemy na ten cmentarz? - Mama Serka nerwowo gniotła kartkę. - Po tym, co mówili nam w szkole, wszystko jest możliwe. - Nie idziemy na żaden cmentarz, tylko pogadamy z bohaterem. O, słyszę, że już idzie - ojciec przy drzwiach szykował się do ataku. Na schodach słychać było podśpiewywanie i za chwilę do domu wkroczył wesoły Serek. Cisnął worek z kapciami pod wieszak, zrzucił plecak na podłogę i wszedł do kuchni. 12 Ш -Co macie takie grobowe miny? Mamo, daj coś zjeść, chciałbym zaraz wyjść pograć z Piotrkiem. - A co to jest? - Ojciec Serka wyciągnął zmięty papier. - Co to jest? Mama to znalazła na twoim biurku. Co to za cmentarz? W tej chwili gadaj. Serek nie przewidział, że będzie musiał coś wyjaśniać. Nie wiadomo, dlaczego nie przewidział, przecież to było oczywiste. A teraz nie wiedział, co powiedzieć. Stał z pochyloną głową niby skruszony i nagle parsknął śmiechem. - Co, duchy cię tak śmieszą? -wrzasnął ojciec doprowadzony do ostateczności. - Zaraz ci się dobiorę do skóry, ty wesołku! Serek czuł, że się pogrąża. -Bo, tato, to tak dla zabawy, żeby sprawdzić, kto się nie boi duchów i podpisywania własną krwią. Mama Serka aż podskoczyła. -Andrzej, wyjeżdżamy stąd, to sataniści, zmarnują nam dziecko - krzyknęła z rozpaczą. Ojciec spojrzał poirytowany. - Agnieszka, daj spokój, nie ma w tym żadnych satanistów. A ty gadaj wreszcie - zwrócił się do Serka. Z wyrazu jego twarzy można było wyczytać, że to nie przelewki. 13 u Serek zaczął się jąkać, ściągnął usta, robił dziwne miny, wreszcie wydukał: - Ja tak dla hecy. - Co? - ojca aż podniosło ze złości. - Dla jakiej hecy? - Bo ja - ciągnął Serek, zdecydowany na wszystko -ja chciałem zobaczyć, co zrobicie, gdy znajdziecie taki list. - Co ci przyszło do głowy? Tylko nie kłam. Co to za łobuzy? - nacierał ojciec. - Nie ma żadnych łobuzów, to ja wymyśliłem. - Serek czuł, że przeholował. - Andrzej, pójdziemy na ten cmentarz, zobaczymy, co to za towarzystwo - mama miała zdecydowany wyraz twarzy. - Mamo - wyrwało się Serkowi - jeszcze cię tam kto okradnie. - Cicho, pójdziemy z wujkiem Olkiem, mamy nikt nie będzie ciągał, zobaczymy, czyje to wymysły, a ty, kolesiu, masz szlaban na wyjścia, ani kroku z domu. Serek wyszedł z kuchni, powłócząc nogami. „Przecież domyślają się, że ja wiem o rewizjach, a nic nie mówią" - pomyślał. Położył się na łóżku i już chciał się oddać miłym marzeniom, gdy usłyszał delikatne pukanie do drzwi. -Już idę, mamo - zawołał bez zastanowienia, uchylił drzwi, i ze zdumieniem zobaczył małą ciemną główkę ośmioletniej Wioli. Znad małego noska i wystającej bródki patrzyły na niego wielkie, szare, jak zwykle trochę wystraszone oczy. - Kto cię tu wpuścił? - zapytał niegrzecznie. 14 - Twoja mama kazała mi zastukać - powiedziała Wiola i cichutko przysiadła na krześle. - Daj mi spokój, mam dużo lekcji - burknął Serek, położył się na łóżku i zamknął oczy. - Serek, Serek - Wiolka potrząsnęła ręką chłopca. -Piotrek na ciebie czeka na podwórzu. - Co? - spytał Serek. - A ty skąd o tym wiesz? - Piotrek kazał, żebyś przyszedł - powiedziała zdecydowanie Wiolka, dumna ze swojej misji. * * * Serek zupełnie nieprzygotowany do wyjścia guz-drał się potwornie. Szukając kieszeni, zauważył, że 15 sweter włożył na lewą stronę, machnął ręką, co miało oznaczać: Już nic mnie nie zdziwi", i półprzytomny wytoczył się do przedpokoju. -A gdzie to się pan wybiera? - zagadnęła mama z kuchni. - Tata ci przecież coś powiedział. - Mamo, przysięgam, nigdzie się dalej nie ruszę. Na podwórku czeka Piotrek, bądź człowiekiem. -Za dziesięć minut jesteś w domu. - Drzwi od kuchni się zamknęły. Piotrek siedział na ławce i machał nogami. Gdy zobaczył Serka, szybko wstał. - Co się tak grzebiesz? Czekam i czekam. Nie chciałem wchodzić, musiałem posłać tę Wiolkę łazęgę, bo u ciebie słyszałem przez drzwi jakąś awanturkę. -Piotrek spojrzał porozumiewawczo. -A, daj spokój, czepiają się - Serek skrzywił się. -Co chcesz? 16 -Masz. - Piotrek wręczył Serkowi kartkę z numerem telefonu. - Co to? - zdziwił się Serek. - Chodź, siadajmy, powiem ci wszystko. - Piotrek potarł z zakłopotaniem czoło. - Nie wiem, co o tym myśleć. Dzisiaj spotkałem Witka, a właściwie to on mnie szukał. Miał bardzo dziwną minę, jakby był chory. „Piotrek, powiedział, jeszcze jesteś młody - wiesz, jak to Witek mówił kiedyś do mnie „młody" - ale mogę ci zaufać, zresztą nie mam właściwie nikogo prócz ciebie. Robią mi koło pióra, to znaczy, niektórzy mają na mnie oko. Weź ten telefon. Jakbym nagle zniknął, tam trzeba o mnie szukać wiadomości". Zatkało mnie. „Zniknął, co to znaczy, jakbym zniknął". Wiesz - zacząłem się dopytywać. „Nie pytaj - powiedział -weź ten telefon i działaj". I zaczął szybko biec. Goniłem go, ale on tylko machał rękami, jakby się ode mnie odganiał. I zwiał mi, wiesz, jak Witek biega, nie miałem szans. Serek zrobił zdziwioną minę. -I co ? -zapytał. -I to! - Piotrek przedrzeźniał Serka. - Nic nie." rozumiem. Zastanawiałem 17 CL, N СО З .3 ^ Serek musiał przerwać pisanie, bo usłyszał, jak ktoś dotyka drzwi. Za ich szybą dostrzegł małą postać. „Oho - pomyślał - Wiolka". Po chwili do pokoju cichutko wsunęła się Wiolka. - Bawisz się? - zapytała. - Nie bawię się i nie jestem w humorze. Czego znowu chcesz? - zapytał Serek, nie kryjąc złości. - Twoja mama mi pozwoliła - szepnęła Wiolka. -To nie jest pokój mojej mamy. Jak chcesz, idź do kuchni, ja nie mam czasu - mruknął Serek. 20 - Ale to Piotrek kazał mi przyjść - wybąkała Wiola. -1 powiedział, że masz szybko wyjść. -No to gadaj tak od razu - krzyknął Serek. Po chwili był już na podwórku. * * * Piotrek siedział na ławce. Jak tylko dostrzegł wychodzącego z domu Serka, zaczął iść w jego stronę, nerwowo machając rękami. - Co jest? - spytał Serek. Piotrek włożył ręce do kieszeni i bujał się na stopach. Po chwili wykrztusił: - Witek znikł. 21 W domu Serka Rodzice Serka przyszli właśnie ze szkolnego zebrania. Mama starała się przed lustrem bezskutecznie zlikwidować wypieki, ojciec patrzył przez okno nic nie mówiąc. Ich syn wpadł zziajany z podwórka, zauważył, jak wchodzili do klatki schodowej. Poczuł od razu, że coś się szykuje. Przysiadł na krześle w kurtce. - Dobrze, że jesteś - zaczął oficjalnie ojciec. - Musimy porozmawiać. Jesteś już dużym chłopcem. Serek wyczekująco przytaknął. - W szkole są narkotyki. Czy o tym wiedziałeś? -Ojciec patrzył Serkowi prosto w oczy. „- Aha - przemknęło chłopcu przez głowę - to po to były rewizje." - Ja się tym nie interesuję, może w starszych klasach - powiedział ze sztuczną obojętnością. -I chwała Bogu - wtrąciła mama, oddychając z ulgą. - U chłopców - mówił ojciec - rodzice znaleźli narkotyki i podrobione recepty na prochy, policja już 0 tym wie. Jest po prostu stan wojenny, rozumiesz? - Rozumiem, niech szukają, mnie to nie obchodzi, ja wolę czekoladę z orzechami. -Ale gdybyś coś zauważył, to pierwsze kroki do nas, jasne? - Jasne - krzyknął głośno Serek. - Mogę już iść? - 1 popędził na podwórko. 22 f~ I 1 І i 1 i I I * І ' і i F ''l ' І І ^еШ№ 1 і і- і і і 1 ,S ! і ] І 1 і ' •{ і і Т і ГІ Т і 1 1 Г Т^І г ^шфоДаійЦ^..... і- м ,У.."І.- ■**<■*' і -І ї " і 1 * \ ' І І : '- ; ті. ТІо jki liwa| im. |iotmk и,4*іМ -Ц |4д<>Ыгфа .. ,К.^!^---- ,.f^.Jri"™J' •'i- \\a;Al, i L i. ! S | I 1 S 1 | 'l 1 ł-J I i 1 l i Г Г Т [ І ] T' і. і .1 . і : co ma robie i io kogo pójśi % tym telefonuj?J&ft. I * j i i 1 i i ! i I i 1 \ \ ° \ ^ '■ i *■■ i \ i \ ■■ i \ _ \ i ) i _ і і і ' § i i 23 Klub sportowy - szatnia Serek nie wytrzymywał już rozmów z Piotrkiem. Ten właściwie mógł mówić tylko o jednym, o Witku. W czasie treningu grał jak noga. Teraz trener, który widocznie zauważył podkrążone oczy Piotrka i brak kondycji, wezwał go na rozmowę. Serek był wściekły. Poszukał odruchowo w kieszeniach czegoś słodkiego, ale nic prócz papierków od cukierków nie znalazł. Ze złością machnął papierki do kosza, nie trafił. Denerwował się, Piotrek siedział u trenera z godzinę. Serek był głodny i bał się, sam nie wiedział czego. Wreszcie na schodach pojawił się Piotrek, wymachiwał rękami, widać było, że jest zadowolony. - No i jak, czego chciał? - rzucił Serek. - Nic, pogadaliśmy - Piotrek niefrasobliwie zarzucił plecak. - No co się wygłupiasz, jakaś tajemnica? - Nie tajemnica, tylko jak będę się starał, pojadę na obóz za granicę. Trener mnie typuje. Aha, zapomniałbym, i na końcu zapytał, czy nie wiem nic o Witku, bo widział, że kolegowałem się z nim na obozie. Słuchaj, a może pogadać z trenerem? - z twarzy Piotrka znikło chwilowe odprężenie. - Nie wiem - powiedział Serek - niedługo dostanę bzika. 24 ie ^m, co mam г* сМеГ,*ту ° +f' " baton* —k f 44 HL Silimy Ш44 -Qch posuwc кто ТдГ д^о-г Ыу^е batony l Jas»* рЫ4ША*Щ piotrka*!/.*-*' іЛ - Jakby 5іЦ^ ДЦФ^ Li a tera, kop»* N "' ІТ] A k? Na^t na cekola , JJ_ Rewizja Od razu po przyjściu na trening wszyscy poczuli się okropnie. Trener razem z jakimś nieznajomym przeszukiwali wszystko, nawet brudne chusteczki do nosa były rozwijane. Serek bał się, że koledzy zobaczą jego „podręczny magazyn słodyczy". I rzeczywiście, nieznajomy rozwinął zatłuszczony papier z chałwą i wy- 4 •>4 25 тії* ciągnął z torebki foliowej dwa nadgryzione batoniki, ale nikt nawet nie patrzył w jego stronę, bo w tym czasie nagle Karol pochwycił plecak i zaczął uciekać. Wszyscy byli tym tak zaskoczeni, że dopiero w ostatniej chwili trener złapał go za kurtkę. Z plecaka Karola nieznajomy wyciągnął jakąś paczuszkę, potem wyszedł z nim szybko. Zajęcia zostały odwołane. Nikt nie miał głowy do gry w piłkę. Trener krótko wyjaśnił, że konieczna była rewizja, bo w klubie sprzedawano narkotyki, a niektórym się zdawało, że one właśnie pomogą im wygrywać. Serek i Piotrek spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Nie zostali w szatni, by z innymi komentować ostatnie zdarzenie, ale szybko wyszli, bo chcieli się naradzić. Gdy budynek klubu pozostał już za nimi, a oni sami nieco ochłonęli po niespodziewanej rewizji i wpadce Karola, zaczęli przekrzykiwać się wzajemnie. - Ten Karol to przecież najbliższy kumpel Witka -zawołał Piotrek - nawet miałem do niego iść z tym telefonem. Ciekaw jestem, co z nim teraz zrobią. Czy Witek ma coś wspólnego z narkotykami? - Piotrek pokręcił głową. - Nic z tego nie rozumiem. - Nie rozumiem, nie rozumiem, denerwujesz mnie. - Serek niespokojnie zaczął szperać po kieszeniach. -Chwała Bogu, że mam jeszcze kawałek - wepchnął resztkę chałwy do ust. - Trzeba się zastanowić. Ja myślę, że ten Witek to ćpun. Może dlatego znikł. -Ja bym poszedł z tym do trenera, ale on wie, że kolegowałem się z Witkiem, i jeszcze by mnie podejrzewali - Piotrek zmrużył oczy i głęboko wes- 26 tchnął. - A poza tym nigdy nie widziałem u Witka narkotyków. - A ty w ogóle wiesz, jak wyglądają narkotyki? - Serek miał pogardliwą minę. - Nie za bardzo - przyznał Piotrek, mrużąc oczy. - No to co gadasz - Serek wzruszył ramionami. -Ja widziałem w telewizji, takie ecipeci dla dzieci o narkotykach, że jak bierzesz, możesz zarobić grobek z krzyżykiem. Chwilę milczeli. - Już wiem, co zrobimy - krzyknął nagle Serek. - Pójdziemy do wujka Olka. 28 Wizyta u wujka Olka Okazało się, że wujek Olek wyjeżdżał, jak to jego żona, ciocia Ania, mówiła, do swoich ryb, a nie na ryby. Na szczęście mógł wziąć tylko dwa dni urlopu, więc był już z powrotem. Właściwie nie bardzo wiedzieli dlaczego, ale byli przekonani, a szczególnie Serek, że wujek Olek może wiele, jest mądry i przede wszystkim tolerancyjny. Ojciec Serka uważał swego brata za zbyt wyrozumiałą i beztrosko nastawioną do życia osobę, przy stole kręcił głową i wzdychał, gdy braciszek pochłaniał bez zastanowienia góry jedzenia i uśmiechał się promiennie na widok słodyczy. Gdy Serek spoglądał na swój brzuch i myślał o słodyczach, stawał mu przed oczami ulubiony wujek Olek solidnej postury, z dużym brzuchem. Zresztą zdarzało się, że w rodzinie mówiło się o Serku „wykapany Oluś". * * * Serek z Piotrkiem siedzieli przy stole w reprezentacyjnym pokoju w mieszkaniu wujka Olka. Wszyscy zajadali szarlotkę. - Pyszna, co? - spytał wujek Olek, patrząc na chłopców. - Ale macie do mnie jakąś sprawę, ciocia mówiła. - Mamy - wybąkał Serek, patrząc na ciocię Anię. - Aniu, zostaw nas na chwilę. - Wujek Olek zrozumiał w mig, o co chodzi. - Piotrek, ty mów. - Serek spojrzał w sufit i zmrużył oczy. 29 Zaskoczony Piotrek zebrał się w sobie: - No bo Witek, proszę pana, to mój kolega z klubu. I on znikł, to znaczy, zaginął, już trzy dni minęły, i szuka go policja, a ja mam do niego telefon, to znaczy nie do niego, ale on mi go dał przed zaginięciem, gdyby znikł. Serek wybuchnął nerwowym śmiechem, wujek Olek też się uśmiechnął, ale jakoś sztucznie. - No co się śmiejesz, powiedz dokładniej, o co chodzi? -Wujku, ja nie wiem, o co chodzi. Tu mamy telefon, który zostawił Piotrkowi Witek przed zaginięciem. I jeszcze jest sprawa narkotyków. -Wiem - przerwał wujek - mama mi mówiła. -Ale, wujku, znaleźli narkotyki w klubie, u Karola, kolegi Witka. -Kiedy? -Przedwczoraj. Wujek sięgnął po herbatę. -1 ktoś wie o tym telefonie? - Nie - Piotrek i Serek pokręcili głowami. -To znaczy, że ja jestem pierwszy? - Wujek westchnął i poprawił włosy. Piotrek i Serek przytaknęli. cź - Serek, przynieś aparat. - Wujek wstał i wziął od Piotrka karteczkę. 30 Serek i Piotrek znieruchomieli, w czasie gdy wujek wystukiwał numer. Po chwili słuchawka leżała na stole. - Sami słyszycie: „Nie ma takiego numeru". - No i co będzie? - spytał Piotrek. - Zostawmy sprawę policji. Na pewno wiedzą już więcej niż my. Postaram się czegoś dowiedzieć, ale nie obiecuję. A teraz wpuśćmy ciocię. j6 ć>» -mm reportaż ■У, «kpili soble Ł Wit, . * °ac "abf*=- To с*а- 'ас,'е-ЬЬуЬу>а<Щ^ і І——t—-----. Ь4тъ«еп. zfer*; po cmentai-гц SŁ^^>isg ■~^y~^=^^ go. po śmierci sfdмв Niespodziewany gość Serek siedział sam w domu. Dopiero wrócił ze szkoły. Rozkoszował się swobodą. Nareszcie nikt niczego od niego nie chciał. Miał zamiar oddać się rzeczy źle w domu widzianej - oglądaniu telewizji. Niespodziewanie usłyszał dzwonek domofonu. 32 „Jak Wiolka, to zabiję" - pomyślał i ruszył do drzwi pełen krwiożerczych myśli. -Wiolka - ryknął w słuchawkę domofonu -jestem zajęty do wieczora. - To ja, Witek, otwórz - usłyszał w słuchawce. - Jaki Witek? - Serek zbaraniał. - Z klubu - padła odpowiedź. Serek machinalnie dotknął przycisku i czekał. Za chwilę jego oczom ukazał się Witek. Był inny, jakby mniejszy, przerażony. 33 Serek wpuścił go szybko i zamknął drzwi na wszystkie zamki. Stali w milczeniu. - Co się stało? Skąd się wziąłeś? - Serek nie mógł złapać tchu. - Zwiałem przez okno. Daj coś, bo krew mi leci z nogi, zahaczyłem. - Na podłodze pojawiła się plama krwi. Serek dopiero teraz zobaczył, że Witek ma spodnie w strzępach, jest boso i wygląda dziwnie, bo ma zmierzwione włosy, a poza tym potwornie śmierdzi. - Czy jesteś sam? - Witek rozejrzał się nerwowo. -Bo widzisz, nie mam się gdzie podziać. -A w domu? - Serek spojrzał pytająco. - Tam policja mnie znajdzie. - To policja cię szuka? - Serek przełknął ślinę. - Szuka, szuka. I policja, i ci, od których nawiałem. Weszli do kuchni, Witek nalał do kubka wody z kranu i pił, cztery kubki jeden po drugim. - Co tak pijesz, jakbyś z pustyni wracał? - Zamknięty byłem w pokoju, wiadro mi postawili i poszli, dzień i noc przesiedziałem, a teraz widzisz. Daj mi coś zjeść. Serek złapał oddech. - Idź do łazienki, a ja coś naszykuję. Albo nie, pójdę z tobą. - Powietrze przeszył głos dzwonka, znieruchomieli obaj. - Cicho, nie otwieraj - szepnął Witek. Dzwonek już się nie odezwał, ale Serek usłyszał głos mamy. - Dlaczego nie otwierasz? Mam pełne ręce zakupów. Po chwili mama weszła do mieszkania. Postawiła w kuchni torby i znieruchomiała. 34 -A co to za krew na podłodze? Przez całą klatkę prowadziła do nas. Dziecko, co tobie się stało? - zwróciła się do Witka. - Mamo, wszystko ci powiemy, ale muszę iść z Witkiem do łazienki, a ty naszykuj mu coś do zjedzenia. - Z Witkiem? A czy to nie Witka szuka policja? -mama zaniepokoiła się tym skojarzeniem, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język. * * * Umyty i opatrzony Witek, w za małej piżamie Serka wydawał się jeszcze mniejszy i bardziej pożałowania godny niż na samym początku. Położył się cichutko na łóżku i momentalnie zasnął. Serek zastał w kuchni mamę nad stosem kanapek. Nie wiedział, co powiedzieć. Był pewien, że zaraz chwyci za słuchawkę. Wiedział, że Witek potrzebuje jego pomocy i nie chciał go zawieść, więc milczał. Miał przed oczami jego plecy w sine pręgi. Musieli go solidnie bić. 35 со О) 5s P.rS ё » '4J сю РЭ СО м О І7Ґ 3 ЕГ.СГ Оч N 81 <Ф Л g t* 5Г £ Г>3 І» с? 2. ^ 8 кг 3 g, <Я .3 ^ i-i С ^ N CC CT CD a 5P»'3 a л n f a В er S" ^ ^ Ц n Г R.«• -~ a^/jIS CD О CL СГ О і— :. ф о ф 3 " гп W И к- S. сг а KD N ф о ч) [3 о У- ф a n о N О $'ПЯЪ ±ъ ? сф РЗ О D- О N 7 \а я ^ о а slfrB-tl 4 -Ф , 04 Ф рэ о РГ N ЬГ рэ м. ч • а w. О Оч ф 5В ф о 3 Оч ^ .ся >а о *1 0= *Ґ РЗ Сь ^ T5 Я ро о о £"■ ° Т5 «2. г+- ч § 3 11 І -?3 ł£| I! о 4 es]- й- ■-*■ ф PI " CL "І Ч СГ N CC ф 2. а- Ф рз 'ф S о о о а .о о Ł З І-g. З £С"?І РЗ g-ll ф рэ О tP N ф РЗ а ~ РЗ I ш а РЗ р з а a ҐВ а" і ф о В. 5 й- ^ - ф РЗ О Оч О а м а рэ § Ф _£ со Рэ ct- *Ф Prosze pani! - odpowiedziała Wiolka i uśmiechnęła się jednym ze swoich superuśmiechów. ZniewalaJ3cym uśmiechem numer 5. --A wejdź, kochanie! - zawołała mama z kuchni. Wiola weszła do kuchni, gdzie z zainteresowaniem prz^rzała się Kuzynce. - Może zjesz pierogów? - zaproponowała mama. - Nie, dziękuję, nie jestem głodna. --. A jadłaś dziś coś od rana? - Tak, u pani Jadzi, tej z pierwszego piętra, co ma PMla Maksa. 4. Lubisz bawić się lalkami? To chodź, pokażę ci moje Ццц - nie wytrzymała Kuzynka i obie dziewczynki poszły do pokoju Serka. 54 Na podwórku Serek przejrzał zeszyty i zapytał, czy może wyjść na podwórko. Mama zgodziła się. Serek zabrał ze sobą piłkę. Umówił się z Piotrkiem o piątej i miał nadzieję, że ten już na niego czeka przy trzepaku. Piotrek rzeczywiście siedział na trzepaku i machał nogami. - Cześć - powiedział Serek. - Pokopiemy piłkę? - Jakoś nie chce mi się - stwierdził Piotrek i poprawił czapkę z daszkiem. 55 Właśnie cała grupa Gabrysiów zaczęła wyciągać meble ze śmietnika. Najpierw najmniejszy Gabryś ciągnął połamane krzesło. Drugi Gabryś wytaszczył stół bez jednej nogi, trzeci lampę, a stary abażur włożył sobie na głowę. Następny Gabryś przyszedł ze stertą połamanych zabawek. Na chwilę wszyscy Gabrysie ponownie zniknęli w śmietniku. Rozległ się rumor i miauczenie i ze śmietnika wybiegły dwa przerażone koty. Następnie z czarnej czeluści śmietnika wyłoniła się stara, rozwalona kanapa. Przez wytarty materiał wystawały sprężyny. Kanapa nie dawała się złożyć i niemiłosiernie skrzypiała. Natychmiast znalazły się na niej wszystkie skarby. Najmłodszy Gabryś zaczął ganiać wokół kanapy, ■^ a reszta rzucała w niego czym popadnie. - Ale cyrk - rzucił Piotrek. 56 - Ci z czwartego piętra, wiesz, ci od Bolka wyprowadzili się. To ich śmieci. Cały wczorajszy dzień nosili paki. Raptem z bloku wyskoczyła dozorczyni pani Anto-lakowa. Gabrysie rozbiegli się na wszystkie strony. - A widzicie ich, jak nabrudzili! Sama teraz muszę posprzątać. Chore nerwy przez was mam! - Rozjuszona wymachiwała miotłą - Pomożemy pani - powiedział Piotrek i obaj z Serkiem zeskoczyli z trzepaka. - To może być fajna zabawa. - Och, chłopcy, na was można liczyć - uśmiechnęła się pani Antolakowa. t ( ^-"^ ■t'. 57 Horror W nocy Serek obudził się z uczuciem straszliwego głodu. Na palcach wszedł do kuchni i otworzył lodówkę. Zegar wiszący nad drzwiami pokazywał właśnie godzinę trzecią. Na dworze w czyimś zaparkowanym pod domem samochodzie wył przeciągle alarm. Kiedy sięgał po galaretkę z nóżek, wyrosła przed nim zjawa. Ach! Serek podskoczył do góry, a galaretka niczym latający talerz wylądowała na podłodze. Na szczęście była w plastikowym opakowaniu od jogurtu. Zjawa też trzęsła się jak galareta. 58 - Oszalałaś?! - szepnął Serek do zjawy, która okazała się być Kuzynką w nocnej koszuli. -Myślałam, że to włamywacz - powiedziała Kuzynka. - Włamywacz buszujący w lodówce - zakpił Serek. - U nas było kiedyś włamanie i włamywacz zjadł nasze zapasy na zimę, konfitury i soki zrobione przez babcię Mirę - i Kuzynka zaczęła szczegółowo opowiadać o włamywaczu. Serek tymczasem zajrzał do lodówki, wyciągnął kawałek kabanosa i ukradkiem go podjadał. -A co tam masz? - Kuzynka przerwała opowieść. - Nic. - Serek schował kabanosa za plecami. - Jak to nic - Kuzynka nie dawała za wygraną. -Daj spróbować! - Zwyczajny kabanos - powiedział Serek, niechętnie odłamał kawałek i podał Kuzynce. Ta zjadła go z apetytem i oblizała palce. - Teraz chce mi się pić! - powiedziała. Serek nalał jej szklankę mleka. -W zeszłym tygodniu, jak nikogo nie było w domu, oglądałam horror - pochwaliła się Kuzynka. - Tak. I co? - zainteresował się Serek. - Bardzo się bałam. Jakiś pan gonił drugiego w nocy w wielkim zamku i kłapał zębami. - Jak lubisz horrory, to mogę ci opowiedzieć straszną historię - zaproponował Serek. - Tak, proszę, opowiedz! - ucieszyła się Kuzynka. -W pewnym czarnym, czarnym lesie - zaczął Serek - był czarny, czarny dom. A w tym czarnym, czarnym domu była czarna, czarna trumna. A w tej czar- 59 nej, czarnej trumnie był strach! - wrzasnął Serek na całe gardło. Ale Kuzynka zamiast krzyknąć i spaść z krzesła roześmiała mu się w nos. - Takie historyjki to są dobre dla maluchów. Idę spać. - I poszła do pokoju, a Serek jak niepyszny za nią. „Dla maluchów, mądralińska" - pomyślał Serek, próbując zasnąć. 60 W klasie Wychowawczyni klasy 5c, pani Beata Zając, weszła na lekcję pełna obaw. Dziś właśnie jej klasa miała przygotować się do wystawiania ocen z zachowania. Pani Beata przyszła z wielkim arkuszem białego papieru, który przyczepiła do tablicy. Na papierze były w punktach wypisane zasady wystawiania ocen. - Liczę na wasze poważne podejście do sprawy - powiedziała znacząco. Później wszyscy oceniali wszystkich. Pani Zając czytała listę, a uczniowie głosowali, podnosząc rękę po usłyszeniu oceny. - Mateusz Rybka - przeczytała pani Beata. Serek rozejrzał się po klasie. „Podniesie, nie podniesie", zastanawiał się Serek, patrząc na Piotrka, i zaczął sobie wyobrażać rękę Piotrka, która wędruje ku górze. Wyczytał w jakiejś mądrej książce, że jak się o czymś bardzo mocno myśli, to na pewno się spełni. Tymczasem pani doszła do dostatecznej. Raptem, jak pod wpływem magicznego zaklęcia, ręka Piotrka podniosła się do góry i Serek usłyszał bicie swojego serca, które z klatki piersiowej przeskoczyło wprost do gardła. - 6 na bardzo dobry, 13 na dobry, 4 na dostateczny, 1 na niedostateczny, wypada dobry - szybko podliczyła pani Beata. Ale Serek prawie nie słyszał oceny, nawet nie zauważył, który z kolegów głosował na pałę. „Piotrek, Piotrek - kołowało mu się w obolałej głowie. - Piotrek mnie zdradził! Może już mnie nie lubi?! Ale dlaczego? 61 Przecież nic mu nie zrobiłem". Serek zagryzł wargi, gdyby był w pierwszej klasie, na pewno by się rozpłakał. Właśnie dzisiaj umówili się, że Piotrek wpadnie do niego po szkole. Teraz wcale nie miał ochoty go widzieć. Rozmowa z Piotrkiem Od samego początku rozmowa się nie kleiła. Jakoś głupio było iść teraz razem. Piotrek patrzył pod nogi, a Serek przed siebie. „Idzie do mnie - myślał Serek. - Może mnie jednak lubi?" Weszli razem do domu. 62 Piotrek zauważył lalkę na biurku Serka, a obok psa Figę z wybałuszonymi oczami. - Co, kupiłeś sobie nowe zabawki? - zapytał Piotrek i podniósł do góry Figę. Normalnie Serek by się roześmiał, teraz jednak miał ochotę powiedzieć coś niezbyt miłego. - Zostaw, to kuzynki Ani, straszna z niej bałagania-ra... Na razie mieszka u mnie - zabrał Piotrkowi maskotkę i odstawił na miejsce. - Nic mi nie mówiłeś - zdziwił się Piotrek. - Nie było kiedy - mruknął Serek. - Ile ona ma lat? - zapytał Piotrek, zadowolony, że Serek nie wraca do sprawy ocen. - Jest w pierwszej klasie. - To musi być trudne dla was - stwierdził Piotrek głosem znawcy. -Wiesz, ona jest przyzwyczajona do innego życia. - A nie zmusza cię, żebyś się z nią bawił? - dopytywał się Piotrek. - A skąd wiesz? - zainteresował się Serek. -Moje siostry też tak robią, na szczęście są dwie. Musisz znaleźć jej koleżankę, bo inaczej nie wyrobisz - poradził. - Sama sobie znalazła...Wiolkę! - Coś podobnego? Tę łazęgę? - nie krył zdziwienia Piotrek. - No właśnie - potwierdził Serek, chociaż o Wiolce już tak nie myślał. - To masz przynajmniej spokój - podsumował Piotrek. Przez chwilę panowało w pokoju milczenie. 63 - Dlaczego - zapytał Serek - dlaczego tak głosowałeś? -Wiesz przecież. Nie słyszałeś zasad? -Ale się umówiliśmy i ja dla ciebie głosowałem na piątkę. - Pani wcześniej podała zasady, widziałeś punkt 3: „Uczeń, który ma nie więcej niż trzy spóźnienia w semestrze". - E, tam... zasady - żachnął się Serek. - Mam inne zdanie - upierał się Piotrek. - Ale czułem się oszukany - powiedział Serek smutnym głosem. - Stary, nie wygłupiaj się! Jesteś moim najlepszym kolegą. - OK. - Serek szturchnął go w plecy. 64 Pożegnanie Rozległ się dzwonek do drzwi i za chwilę donośny głos cioci Eli rozbrzmiewał w całym domu. Wkroczyła raźnym krokiem wraz z zapachem drogich perfum, niezwykle elegancka: w wiosennym płaszczu, z neseserem ze skóry węża w drobnej dłoni. 65 - Jadę prosto z lotniska... - odchrząknęła - prawie prosto. Musiałam jeszcze tylko wpaść do domu i się przebrać. Nie wiecie nawet, \ jakie te podróże bywają męczące - powiedziała jednym tchem. - A gdzie moja córeczka? - Zaczęła rozglądać ł' się po mieszkaniu. - O, jesteś! Chodź ucałować mamusię, no chodź! - Ciocia Ela poprawiała włosy, patrząc w lustro. Kuzynka, ociągając się, podeszła do swojej mamy. - Czekam już dwie godziny - miała naburmuszoną )gb» minę. - Nie wiesz, jakie korki są o tej porze - ciocia Ela uśmiechnęła się znacząco. - Może usiądziesz - zaproponowała mama. Ciocia Ela przysiadła na taborecie i zmierzyła Kuzynkę wzrokiem. -Popraw rajstopy, zrobiły ci się obwarzanki - syknęła z dezaprobatą. - Masz ucałowania od taty, dzwonił z Kanady! Wraca za dwa tygodnie. -Ania, mam nadzieję, nie sprawiała wam kłopotów?! - zwróciła się do rodziców Serka. - Jest bardzo grzeczną dziewczynką - zaczęła mama. 66 - Nie tylko grzeczną, ale śliczną - tata mrugnął porozumiewawczo. - Aniu, pakuj się, nie mamy czasu! - Ciocia Ela patrzyła już w drugą stronę. -A ja mam nową koleżankę... - zaczęła Kuzynka. - Szybko, spieszymy się! - Ciocia Ela nerwowo spojrzała na zegarek. - Nazywa się Wiola! Raptem wszyscy usłyszeli dzwonek telefonu. Ciocia Ela otworzyła teczkę i wyjęła telefon komórkowy. -Przepraszam was - wyszła na korytarz. - Tak. Witam. Mhy... To świetnie... do jutra. - Jesteś już spakowana? - zapytała Anię. Znów rozległ się dzwonek. -Ach, cześć!... Było świetnie.... Zadzwonię wieczorem. - Uf! - ciocia wyłączyła telefon. - O czym to ja mówiłam, Aniu, pospiesz się! -A jak było w Londynie? - zapytał tata Serka. - Dużo pracy, ale jestem zadowolona. Och! Zupełnie zapomniałam! Mam jeszcze dla was drobiazg z Londynu!... -1 całkiem niespodziewanie wepchnęła Serkowi czekoladę do ręki. Serek był tak zaskoczony, że aż zapomniał języka w gębie, wcale nie podziękował, tylko stał, przyglądając się bezmyślnie obrazkowi na opakowaniu. Później nastąpiło czułe pożegnanie. Kuzynka Ania przytuliła się do mamy Serka i taty Serka, a na końcu do Serka i szepnęła: - Pożegnaj ode mnie Wiolę i powiedz, że do niej zadzwonię. 67 - Dobrze - obiecał solennie Serek. - Dosyć tych szeptów - zniecierpliwiła się ciocia Ela. - To ja paniom pomogę - powiedział tata i złapał dwie największe paczki. Za chwilę był z powrotem. Rodzice zostali w kuchni i Serek usłyszał zza niedomkniętych drzwi ich rozmowę. - Ta twoja siostra cioteczna jest niemożliwa! Widzisz ją, bizneswoman, chyba wylała cały flakon perfum na siebie - pierwsza odezwała się mama. -Ale ma figurę - zauważył tata. - Figurę! - parsknęła mama. - Ja też bym tak wyglądała, jak bym latała do kosmetyczki, na masaże i Bóg wie gdzie jeszcze. - Kochanie, daj spokój! - Nawet nie podziękowała za opiekę. Szkoda mi tylko Ani. - Mama pokręciła głową z dezaprobatą. „Dlaczego, przecież ma wszystko?!" - pomyślał Serek. - Przywiozła czekoladę, to i tak postęp. Pamiętasz, jak kiedyś zajmowaliśmy się jej psem. To było przed naszym ślubem... - Przywiozła, ty chyba żartujesz. Jestem pewna, że kupiła w sklepie na dole - nie dawała za wygraną mama. „W sklepie czy nie, ale mam ją" - pomyślał z zadowoleniem Serek i z lubością włożył wielki kawałek czekolady do ust. - A właśnie! - Tata gwałtownie otworzył drzwi od pokoju. - Synu, gdzie ta czekolada? - O Boże! - wyrwało się Serkowi. Tata na szczęście nie usłyszał. Spojrzał tylko na otwarte opakowanie i krzyknął do mamy: 68 - Czy wiesz, że on już połowę zjadł?! - Zrobię dla nas kawę - odezwała się mama z kuchni. „Najpierw dają, później zabierają" - pomyślał ze złością Serek i zaraz zaczął żałować, że nie zjadł od razu całej tabliczki. Do pokoju doleciał zapach kawy, w mieszkaniu zrobiło się zupełnie cicho, a Serkowi jakoś smutno na duszy. Zaskrzypiały drzwi i weszła Wiola z kawałkiem czekolady. - Chcesz pół? - zapytała. -Twoja mama mnie poczęstowała. -Dzięki! - Serek odłamał kawałek, wstydząc się trochę własnego łakomstwa. - Widziałam przez okno, że Ania odjechała. -Prosiła, żeby cię pożegnać, i obiecała zadzwonić. - Teraz będę tęsknić - rozżaliła się Wiola - była moją przyjaciółką, taką od serca. - Tak sobie myślę - powiedział Serek - że jesteście chyba podobne! - My?! Przecież ja mam piegi. - To może nie mam racji? - głośno zastanawiał się Serek. - Wiesz - powiedziała Wiola - Ania często siedzi w domu sama, bo są tylko te panie. Ja też często jestem sama, a nawet jak mama wraca, to czasem wolę wyjść na dwór - westchnęła. - Nie to co twoi rodzice! - Moi rodzice nie są jeszcze rzeczywiście tacy źli. Czasem mnie tylko trochę wkurzają. Serek zamyślił się: „Zwłaszcza tata to potrafi się złościć, ale pojeździć ze mną na rowerze, to nigdy nie ma czasu. Tata Brzozy zabiera go na ryby, Piotrek jeź- 69 dzi czasem z ojcem na zawody. A ja to najwyżej na zakupy albo na obiad do babci. Dobrze, że wujek Olek czasem gdzieś mnie zabierze". - Coś leży na twoim łóżku - zauważyła po chwili Wiolka. Serek spojrzał w tamtym kierunku: Ania zapomniała zabrać małego misia i sukienkę! -Ale tam jest jakaś kartka! - Wiolka rzuciła się na łóżko. - Dawaj! - Serek usiłował zabrać Wioli kartkę. - Daj przeczytać! - Wiolka wyrwała się, chichocząc. Na kartce było napisane: Sukienka dla Wiolki, miś dla Serka, żebyście zawsze o mnie pamiętali Kuzynka Ania obok było narysowane serce. 70 STOP-KLATKA Przyjrzyj się rysunkowi i odpowiedz sobie na pytania. Możesz zapisać swoje odpowiedzi. Ф Co odczuwa Kuzynka? Ф O czym marzy Serek? Ф Tu musisz radzić sobie sam. Postaw się w sytuacji drugiej osoby. Staraj się poznać jej myśli i uczucia. Wielu z nas zdarzyło się, że zawiódł ich przyjaciel. Jak się wtedy czułeś? -* A może próbowałeś porozmawiać na ten temat? -* Jaki, Twoim zdaniem, powinien być przyjaciel? °* Wypisz na kartce cechy, które uważasz za ważne. r~~ucz się patrzecTna życie Tl PRZEZ RÓŻOWE OKULARY - SZTUKA POZYTYWNEGO MYŚLENIA \| 72 To nie zdarzenia działają przygnębiająco, ale to, co człowiek o nich myśli. Typowa sytuacja: koleżanka nie powiedziała Ci „cześć". Myślenie negatywne: 1. Wszyscy muszą mnie lubić i mówić mi „cześć". (To nierealne!) 2. Musiałem ją czymś urazić. (Czy nie za mało danych, żeby wyciągnąć aż takie wnioski? Przeceniasz znaczenie tego wydarzenia!) 3. Nikt mnie nie lubi, nie nadaję się do niczego. (Uwaga! Takie stwierdzenie pogrąża Cię w smutku i nie możesz niczego zrobić.) 4. Mam zepsuty dzień. (Czy naprawdę nie wydarzyło się nic poza tym? Może teraz spojrzysz na ten dzień inaczej.) Za każdym razem, gdy pojawia się myślenie negatywne, powiedz sobie STOP. Zastąp ten sposób myślenia myśleniem bardziej pozytywnym. Spójrz na sytuację realistycznie, myśl o sobie dobrze. Znajdź i zapisz pięć powodów, by dobrze o sobie myśleć. Później schowaj kartkę do kieszeni i wyciągaj ją, gdy tylko pomyślisz o sobie źle. forint 1 І І ■ *J> Dziwne pasje Ryszarda Kluska Ryszard Klusek, trzydziestopięcioletni nauczyciel historii, w szarym sweterku, opinającym wydatny brzuszek, wkroczył do klasy. Uczniowie powitali go gromkim: - Dzień dobry! - Witajcie! - Uśmiech rozjaśnił okrągłą twarz Ryszarda Kluska. 77 „No, ciekawe, co teraz będzie", pomyślał Serek. - Przypominam wam, że za tydzień turniej rycerski, szykujcie stroje! A dziś mamy lekcję o Krzyżakach, nie o pająkach rzecz jasna, moi drodzy, ale o prawdziwych rycerzach z krwi i kości. Zanim jednak przejdziemy do podboju Prus przez Krzyżaków i przed wami stanie we własnej osobie Konrad Mazowiecki, żeby wyłożyć swe racje i opowiedzieć, jak to sprowadził Krzyżaków do Polski, powtórka z najnowszej historii Polski, w której uczestniczyli wasi rodzice! To będą słynne „misie". Kto się zgłasza? - zapytał. - Ja - ryknął Adam Brzoza, który był o głowę wyższy od reszty chłopaków. - O, Adam! Świetnie, podejdź tu blisko. Kiedy Brzoza był już blisko, nauczyciel w geście powitalnym rozłożył ręce. Brzoza też rozłożył ręce, ponieważ znał „misie" z zeszłego semestru. 78 Padli sobie w objęcia. Brzoza walił nauczyciela po plecach, a historyk z przyklejonym uśmiechem grzmocił go w łopatki, raz z lewej, raz z prawej strony. Rozległ się gromki śmiech, a jeden z uczniów, zdaje się Piotrek, tak rechotał, że aż dostał czkawki. -Misie! - krzyczał Ryszard Klusek. - Tak witali się pierwsi sekretarze bratnich partii! W tym momencie drzwi do pracowni otworzyły się i weszła pani dyrektor Owsińska. Uśmiechy zamarły na ustach Brzozy i nauczyciela Ryszarda Kluska. teiajg;^w* Obaj zastygli w bezruchu. - Panie Ryszardzie! - powiedziała z wyrzutem w głosie pani dyrektor. - Ważny telefon do pana, w sekretariacie. - Dziękuję, pani dyrektor -powiedział nieco zmieszany historyk i wyszedł. - Czy to ma być lekcja historii? - mruknęła jakby do siebie pani Owsińska. - Tak - odpowiedział Adam Brzoza, który uznał, że pytanie było skierowane do niego. 79 - Ciebie, Brzoza, nie pytam - powiedziała pani dyrektor. - Wracaj na miejsce. - Tak jest - odpowiedział Brzoza i odmaszerował na ostatnią ławkę żołnierskim krokiem, czym wywołał salwę śmiechu wśród chłopaków. - Proszę, czemu poświęcona jest dzisiejsza lekcja, powie nam - tu zawiesiła głos - Wrzos! Piotrek znowu dostał czkawki. - Poświęcona yyy jest yyy - zaczął. - Dziecko, przestań - przerwała mu pani Owsińska. -Ale ja yyy nie mogę yyy proszę pani - z trudem dokończył Piotrek. - Napij się czegoś! - rozkazującym tonem powiedziała pani Owsińska. Piotrek usiadł i wyciągnął z plecaka sok jabłkowy. - Rybka, może ty mi powiesz, jaki macie temat lekcji? - zwróciła się do Serka. -Mówiliśmy o Krzyżakach, a teraz mamy omawiać, jak zostali sprowadzeni do Polski - powiedział Serek. - A co to była za prezentacja? - dopytywała się pani Owsińska. - Obyczajów krzyżackich - odpowiedział zamiast Serka Łukasz, który siedział z nim w ławce i znany był z tego, że nigdy nie traci głowy. Pani Owsińska, uspokojona, zniknęła tak nagle, jak się pojawiła. Tylko na korytarzu jeszcze przez chwilę dał się słyszeć złowrogi stukot obcasów czarnych czółenek, oddalających się w stronę pokoju nauczycielskiego. 80 Na przerwie Na korytarzu Serek myślał o nagraniach. Dziś postanowił nagrywać historię i dlatego przyniósł magnetofon. Było to stare, ale niezawodne urządzenie, które pożyczył mu wujek Olek. Pamiętało ono czasy, kiedy wujek Olek pracował w rozgłośni radiowej i używał go do nagrywania wywiadów. Magnetofon miał tylko tę wadę, że nie był mały. Serek starał się korzystać z wewnętrznego mikrofonu. Rozmyślanie Serka przerwała rozmowa, jaka toczyła się między dwoma siódmoklasistami. - Podstawą, stary, jest superściąga - mówił Pryszczaty do starszego brata Adama Brzozy. - Co ty, mnie tam ściągi nie pomagają! - odpowiedział brat Brzozy. - Bo twoje ściągi są do chrzanu! - ciągnął Pryszczaty. - O teraz, na przykład, wypisałeś sobie wzór na dłoni. Wzór masz, a jak zastosować, nie wiesz! -Na geografii miałem małą kartkę! - powiedział brat Brzozy. - No i co, że małą, jak zostawiłeś ją w klasówce i dostałeś pałę! - zaśmiał się Pryszczaty. - Przez pomyłkę - wymamrotał starszy Brzoza. Serek chętnie słuchałby dalej, ale zadzwonił dzwonek, więc musiał wrócić do klasy. 81 W domu „Muszę być w domu jak najszybciej" - myślał Serek, wychodząc ze szkoły. - Póki rodziców nie ma, przesłucham nagranie. A później wezmę się do roboty". W domu był przed drugą. Wpadł do kuchni, wyjął paczkę krakersów, posmarował masłem i posypał koperkiem. - Trochę witaminek nie zaszkodzi! - powiedział do siebie. Później, rozparty w fotelu taty, przesłuchał taśmę. Nagranie udało się znakomicie. - Jakość doskonała! - mruknął pod nosem Serek i poszedł do swojego pokoju. Już oczami duszy widział zaskoczoną minę Piotrka, gdy on, Serek, podsunie koledze pod nos ściągawkę na jutrzejszej klasówce. Stworzenie takiej ściągi było niezwykle pracochłonne. Najpierw dokładnie przeczytał rozdział, następnie podkreślił ważniejsze tematy. Superściąga musiała być bardzo mała, więc Serek postanowił, że większość wiadomości zapisze skrótami. W połowie zadania ktoś zadzwonił. Serek przerwał pracę. Pod drzwiami stała Wiola. - Mogę? - zapytała. - Nie możesz! - burknął. -Aleja muszę! - prosiła płaczliwym tonem Wiola. - Jestem zajęty! - Skaleczyłam się w palec! - powiedziała Wiolka i jako dowód podsunęła Serkowi pod nos palec wskazujący, z którego kapała krew. 82 - No widzisz - zachichotała. - Ty powinieneś mieć jeszcze drugą ściągę do tej ściągi. - Wiola pokładała się ze śmiechu. -1 brakuje ci szkła powiększającego! Złapała szkło powiększające, które leżało na biurku. Serek nie wytrzymał i też parsknął śmiechem. - Już sobie wyobrażam, co na to biologiczka! Mateusz, co się stało? - Serek naśladował powolny sposób mówienia pani od biologii. - A ty mówisz: Nie widzę, proszę pani, pytań na tablicy. - Chłopcze, to ty musisz iść do okulisty. W takim stanie nie możesz pisać klasówki z mojego przedmiotu - powiedział wolno Serek głosem biologiczki. W szatni Na drugi dzień Serek gnał jak szalony do szatni, niewiele brakowało, a znów by się spóźnił. W plecaku miał superściągę, czytelną, przejrzystą i, jak sam uważał, wykonaną z niezwykłym polotem. W szatni na ławce siedział Piotrek i minę miał nietęgą. - Piotrek, co jest? - zapytał Serek. - Powinienem zwiać z lekcji, tylko szkoda mi matki. - A co się stało? - zdziwił się Serek. - Nie powtórzyłem nic z biologii, a już mam pałę za brak pracy domowej. - Nie przejmuj się, stary, mam świetną ściągę i zaraz ci ją prześlę na lekcji. Zadzwonił dzwonek i chłopcy pędem pobiegli do klasy. 84 Lekcja polskiego Na lekcji Serek chciał koniecznie jak najszybciej pokazać superściągę Piotrkowi. Ale Piotrek za gadulstwo został przesadzony na koniec klasy do ławki Adama Brzozy. Serek zaczął dawać znaki Piotrkowi. Piotrek kiwnął głową, jakby mówił: teraz, teraz. „Raz kozie śmierć", pomyślał Serek i przesłał superściągę do Gośki, Gośka podała Marzenie, a Marzena miała podać ją dalej. Pani Beata Zając, wychowawczyni klasy 5c, która dotychczas stała odwrócona twarzą do tablicy i pracowicie wypisywała wiadomości z gramatyki, odwróciła się gwałtownie, i swoim sokolim wzrokiem dostrzegła wędrującą superściągę. - Marzenko, czym się zajmujesz? - spytała pani Zając i w mgnieniu oka znalazła się przy ławce Marzeny. - Pokaż, co masz w ręce! - Nic - powiedziała Marzena i kładąc obie dłonie na blacie ławki, jednocześnie zaczerwieniła się. -A pod zeszytem? - dalej pytała pani Zając i energicznym ruchem podniosła zeszyt do góry. - O, co my tu mamy: ściągawka z biologii, czyja? - Nie moja - powiedziała Marzena, gotowa ze strachu się rozbeczeć. - Czyja? - ponowiła pytanie pani Beata i rozejrzała się po klasie. - Moja - odpowiedział Serek i wstał. 85 - Twoja? - pani Zając nie kryła zdziwienia. - Tak, proszę pani - potwierdził Serek. - Nie będę dociekać, jak ona znalazła się dwie ławki dalej. Chyba nie chciałbyś - powiedziała pani Zając z przekąsem - abym ją pokazała pani od biologii? Serek, siadając, dostrzegł, jak przerażony Piotrek złapał się rękoma za głowę. Ostatnia szansa legła w gruzach, po przerwie klasówka z biologii. Nieoczekiwana zmiana miejsc Zadzwonił dzwonek na lekcję, mijały minuty i jakoś nikt się nie pojawiał. „Może coś się stało? - myślał Serek. - Jakby pani od biologii na przykład złamała nogę, to nie byłoby klasówki". Wyobraził sobie panią z nogą w gipsie. Albo miała atak wyrostka! Tak jak mama kiedyś miała atak i zabrało ją pogotowie. Nie, żeby Serek nie lubił pani od biologii, właściwie to nawet ją lubił, ale dzisiaj byłoby naprawdę lepiej, gdyby biologiczka nie przyszła do szkoły. Po kwadransie do klasy wpadł nauczyciel historii Ryszard Klusek z kilkoma 86 teczkami i planszami pod pachą, i torbą w drugiej ręce. Rulony posypały się z łomotem na ziemię. Chłopcy z pierwszej ławki rzucili się na pomoc. -A, bardzo wam dziękuję - uśmiechnął się pan Klusek. - Wasza pani dzisiaj nie przyjdzie! Mam zastępstwo. „To się dobrze składa, przeczuwałem", pomyślał Serek i zaraz strasznie się zawstydził. -To się dobrze składa - powiedział jak echo historyk - obejrzycie sobie zamek w Malborku. Ale najpierw zadam wam pytanie. Czy ktoś z was był na zamku w Malborku? Tylko kilka osób podniosło ręce. -Tak myślałem. Może zorganizujemy tam wycieczkę? -Ale kiedy? - wychylił się Brzoza. - Przecież niedługo koniec roku. - Zaraz! Proszę ławki na bok. Zdjęcia i eksponaty na ławki. Mateusz, zajmij się moją torbą, dziewczyny, porozwieszajcie plansze - komenderował nauczyciel. Powstało wielkie zamieszanie. Serek podniósł torbę, była strasznie ciężka. - Co pan tam ma, chyba kamienie? - zdziwił się. - A, jakbyś zgadł, konkretnie cegłę, prawdziwą cegłę z Malborka, od mojego znajomego konserwatora. -Aj, uważaj, nie po nogach - wrzasnęła Gośka do Piotrka, który ustawiał krzesła. - Łukasz, wyprostuj planszę. Marzena, jeszcze są zdjęcia w teczce. - To może zrobić z tych ławek korytarz - zaproponował Brzoza. 87 - Korytarz, świetna myśl! Kto pomoże Adamowi?! Kiedy już wszystko było przygotowane, pan Klusek powiedział: - A teraz na korytarz, tylko po cichu, w innych klasach są lekcje. Gdy już wszyscy byli pod drzwiami, historyk stanął w progu i powitał ich słowami: - Jestem przewodnikiem! Moi drodzy, za chwilę będziecie zwiedzać jedną z najpotężniejszych warowni średniowiecznych. Zamek pełen bram, krat i wież. - Ale, proszę pana, my nie mamy biletów - powiedział Łukasz, który aż za bardzo wczuł się w rolę. - A to nic nie szkodzi, dziś mamy dzień darmowy -odpowiedział nauczyciel. Brama się otworzyła i uczniowie weszli do zamku. 88 Na zamku - Spójrzcie, moi drodzy! - mówił przewodnik - na to sklepienie! Prawdziwy gotyk! Kto wie, czym się charakteryzuj e? -Ja wiem - powiedział Łukasz. - To właśnie łuk gotycki i charakterystyczne okna - wskazał na fotografię. -Tak, ale najwybitniejszym osiągnięciem gotyku jest sklepienie żebrowe widoczne na tym oto zdjęciu i obok na rysunku - pokazał przewodnik. V 0 13 Ч В 5 ?и Я N ф О " В I Р >й 2. л В.- м t—'• CJ іхґ м- Ч мій «* g 3. s* 2 rr Ф (В u. ■Г' co _ Ё ф ЙҐ co P Я CO (Tb O ., 1-І V pg N N-03 rV O 3 O hj B' 8 С ф СІ В 43 ч N Ф В о-В 5: s 1 55 м В; Ф 2. В KD Р-. i-i to 3. Crq « ф со< і в; з в <$> ач в 2 S' В о ІЗ г—<• со N1 О Ф Ч Ф І з- §- ^ в Ф з РҐ со 1 gł-й a О о S-* В a ф ^ї н-. ПІ о Р в г*Ґ co EL S'К 5 Я о о ч о °* В. ^ в В сг со ф 2 о n- 7 со ф со N B' в в 8 S' й 8 ф З ^ ф su ф ч со г—'• N1 N- 03 СҐ О з •о ф N «З N Ер З а. а в в: g з ex о Ч N Ф ні О Ф Ч N Ф rV В НІ н* 03 r-t- в ні 03 о B' О о о- N а co v- N СО ^ в ^ о 9 з О Ф Мч G ф' в 50 & в в О В, Ч н* N hj В р о В ' Ф 03 ч В Ф V З ~м N ТО О N СО Ni- О ф ЬҐ ^ В. ТО О Ф m и *Ч 43 в й- І ^г N1 н В о N •- <-+ Ф рґ О в к-,5 сґ є. d З о ч NJ Ф О СО н* гф в В _ S5 сГ 111 1-м VI К в- сТч-в Ф Ч ' • р N ф g 1—'■ 03 SP » ц а. rVV 11 со В о ч Еґ vi _ со В^ В н*- К со р ф з г-'- о о В n а о W B' В о 43 о V hd З о со «52 в о B' 43 о V 03 ІЗ О I ш - Musimy jeszcze wybrać herb i umieścić go na tarczy - powiedział Piotrek. Kiedy chłopcy przejrzeli wszystkie ilustracje i przeczytali opisy, okazało się, że muszą włożyć jeszcze dużo pracy w przygotowanie strojów. - Płaszcze obiecała uszyć moja mama - powiedział Piotrek. - To świetnie, a ja w piwnicy znalazłem tarczę z balu przebierańców w czwartej klasie. - Ej, to może być za słaba. - Piotrek miał wątpliwości. - Co ty, jest z dykty! Tylko godło muszę namalować. - Serek wyciągnął tarczę zza szafy. Gdy wszystko było już uzgodnione, obaj chłopcy zbierali się by wyjść do sklepu. W drzwiach usłyszeli głos ojca Serka: - Synu, gdzie kaseta, którą ci pożyczyłem? - zapytał. -W magnetofonie! - nie zastanawiając się, odpowiedział Serek. Chłopcy długo nie wracali. Postanowili, że zaniosą rzeczy do domu Piotrka. Mama Piotrka ma zdolności plastyczne i wiedzieli, że mogą liczyć na jej pomoc, z drugiej strony istniało niebezpieczeństwo, że bliźniaczki dorwą się do materiałów i zaraz coś zepsują. Na szczęście mama Piotrka, wiedziona kobiecą intuicją, zamknęła wszystkie rzeczy w szafie na klucz. Kiedy Serek wrócił do domu, natknął się na dziwną scenę. Oboje rodzice siedzieli w kuchni i z niedowierzaniem wpatrywali się w magnetofon wujka Olka. - Co to ma być? - ryknął tata, wskazując na magnetofon, z którego dobiegały dziwne odgłosy. 92 - Pierwszy Sekretarz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, towarzysz Edward Gierek, niech żyje! -Niech żyje!!! - odpowiedział tłum. - To ma być moja kaseta?! - Tata Serka wyciągnął kasetę z magnetofonu i przyglądał się jej z niedowierzaniem. - A gdzie mój kabaret?! Chciałem sobie posłuchać po obiedzie! A to jest nie wiadomo co, po prostu szaleństwo! - Tata Serka walnął pięścią w stół. -Wiesz, Andrzeju, ten głos wydaje mi się jakiś znajomy - zauważyła mama Serka. - No, słucham cię! - Tata groźnie patrzył Serkowi w oczy. - To jest nasza lekcja historii! - powiedział Serek. - Lekcja historii?! A ten człowiek, co przemawia jak 93 Napoleon, a później jako Władysław Łokietek, Edward Gierek i kto tam jeszcze?! - Aleksander Wielki - dodała zadowolona, że jej się przypomniało, mama. - No właśnie, mów mi zaraz, kto to jest? - powiedział tata. - To jest nauczyciel historii Ryszard Klusek - odpowiedział przestraszony nie na żarty Serek. - To jakiś wariat, nie nauczyciel! - Tata wzruszył ramionami, chociaż nigdy nie pozwalał sobie na podobne uwagi o nauczycielach przy Serku. -Znam go, znam go! Chodziłam z jego siostrą do jednej klasy - powiedziała raptem czymś niezwykle ucieszona mama. - On był dwie klasy niżej i miał zawsze szalone pomysły, konkursy chciał robić ze znajomości historii miasta, ale nasz dyrektor bardzo go lubił i mówił: „Ten Klusek to daleko zajdzie!" -1 zaszedł, jak słychać - skomentował tata. - A po co ci te nagrania, synu? - zapytał. - Uwielbiam lekcje historii i chciałem jeszcze raz posłuchać sobie w domu - odpowiedział Serek, nagle ośmielony zachowaniem mamy. -Oj, nie czaruj, synu, nie czaruj! Masz oddać magnetofon wujkowi Olkowi i dosyć tych głupot. Aha, a co z moją kasetą? -Przepraszam - powiedział Serek - odkupię ją z pieniędzy od babci. Tata Serka zgodził się. Jeszcze kilka minut rodzice dyskutowali na temat metod pracy w szkole. „Na szczęście jakoś rozeszło się po kościach - pomyślał Serek - a wyglądało groźnie". 94 Turniej rycerski Piątego maja na boisku szkoły nr 162 miał miejsce turniej rycerski. Poprzedniej nocy Serek tak był przejęty zbliżającym się turniejem, że nie mógł zasnąć. Był piękny majowy ranek, wokół boiska zgromadziła się cała szkoła. Publiczność przywdziała odpowiednie stroje i nawet Wiola miała długą suknię mamy, o którą niestety stale się potykała. Damy dworu usadowiły się wokół ustawionych na podwyższeniu tronów. Rycerze już przygotowali się w rozstawionym namiocie. Trębacze zadęli w instrumenty i na boisko wkroczyli król z królową. Serek, który stał gotowy u wejścia do namiotu, przyglądał się z niedowierzaniem: „Tak, król to nasz pan od historii! A królowa? To przecież 95 nasza wychowawczyni". Pani Zając w długiej sukni, z rozpuszczonymi włosami i koroną wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle. - Piękna para! - zaśmiał się Piotrek, który pojawił się znienacka obok Serka. Tylko pani dyrektor Owsińska nie zwróciła uwagi na ukazanie się monarchy, ponieważ była zajęta wysypywaniem żwiru z czarnych czółenek. Już po chwili rozpoczął się turniej. Rycerze mieli przywiązane z tyłu balony, kto pierwszy zgniótł balon, ten wygrywał. Serek niestety zajął ósme miejsce w swojej ka- 96 tegorii. Czuł, że tak będzie, refleks nie był jego mocną stroną. Za to Piotrek był pierwszy. Z rąk królowej odebrał nagrodę. Nagrodą był baton, który Piotrek przełamał na pół, i zjedli go na spółkę z Serkiem. Największy aplauz wzbudzili chłopcy z 7a i 7b. Występowali w parach jako koń i jeździec. - Zobacz, mają nawet kropierze z herbami - Serek zwrócił uwagę na tkaninę okrywającą niby-konie. - Siódma a!!! - krzyczały jak opętane dziewczyny, wymachując czym popadnie. Wszyscy bawili się cudownie, no może oprócz jednej osoby. Wtedy nastąpiły nieprzewidziane komplikacje. Adam Brzoza, któremu nieco za duży hełm zakrył oczy, zderzył się z Michałem, z racji wymiarów zwanym Beką. Brzoza zdjął hełm i okazało się, że z nosa leci mu krew. 97 - No i widzi pan, na co narażeni są uczniowie przez pana niepoważne pomysły. - Pani dyrektor nie kryła wzburzenia. - Straty muszą być, droga pani, to jest turniej, a nie, za przeproszeniem, spotkanie przy kawie! - odparł Ryszard Klusek. - Nic mi nie jest - powiedział Adam, podchodząc z chusteczką, i poczuł na sobie wściekły wzrok pani dyrektor. - Tak, a później na zebraniu to ja się będę rodzicom tłumaczyć za brak bezpieczeństwa! - usłyszeli. - Proszę pani, moi rodzice to nawet by nie zauważyli, jak bym wrócił ze szkoły bez nosa! - powiedział Brzoza i uśmiechnął się szelmowsko. Pani Owsińska chciała zaprotestować, ale w tym momencie przybiegła zziajana grupa dzieciaków z szóstej b. -Ale było fajnie, proszę pana, kiedy następny turniej? U wujka Olka „Wszystko dobre, co się dobrze kończy", myślał Serek, pałaszując szarlotkę w salonie wujka Olka. Jakimś cudem zdobył czwórkę ze sprawdzianu z biologii, który odbył się pod koniec tygodnia. Piotrek też całkiem nieźle napisał pracę, więc obaj mogli spotykać się do woli na podwórku. „Może" - myślał - su-perściąga nie poszła na marne?" Kiedy pisał klasówkę, często przypominały mu się wiadomości, które tak pracowicie wypisywał z podręcznika. 98 -A teraz - wujek rozsiadł się na kanapie - opowiedz mi wszystko po kolei, jak było z tym turniejem i dlaczego tata kazał ci oddać magnetofon. Serek opowiadał: o kasecie, nauczycielu historii, o tym, jak z Piotrkiem szykowali stroje, i o sińcach odniesionych w starciu. Wujek Olek zaś śmiał się i żałował, że nie mógł go zobaczyć w stroju rycerskim. Kiedy Serek skończył, wujek Olek zapytał: - Jak znam życie, to przyniosłeś mi kasetę, tylko wstydzisz się puścić - i uśmiechnął się chytrze. - Tak - powiedział Serek. - Teraz się zastanawiam, czy to dobrze, że nie zapytałem nauczyciela o zgodę na nagranie. 99 - Nie, to nie jest w porządku, ale ważne, że miałeś czyste intencje. Kiedyś, pamiętam, zrobiłem wywiad, który się nie nagrał, a innym razem osoba, którą nagrywałem, zadzwoniła po audycji, że zmieniłem jej wypowiedzi. Ale, wracając do tematu, mam świetny pomysł i zaraz go z tobą skonsultuję. Mój znajomy jeszcze z czasów radiowych poszukuje autorów do swoich programów. Nazywa się Tomasz Szkarada. Pewnie oglądałeś jego audycję: „Historia i my"? -Tak, zawsze oglądam! - wykrzyknął Serek. -I myślisz, wujku...? - Myślę, że twój nauczyciel ma talent - powiedział wujek Olek. - O rany, wujku, to by było super. - Musimy to zrobić jakoś dyskretnie - stwierdził wujek, mrużąc oczy. - Po przesłuchaniu kasety obmyślimy plan. - Świetnie! -1 Serek radośnie zatarł ręce. Nowy program Tomasza Szkarady W drugą sobotę maja Serek zasiadł przed telewizorem z paczką chrupek. Ale jakież było jego zdziwienie, gdy zamiast Tomasza Szkarady na ekranie telewizora pojawiła się blada, ale uśmiechnięta twarz Ryszarda Kluska. -Mamo, tato, szybko!!! - krzyczał Serek. - Co się dzieje? - zapytał ojciec z łazienki. 100 - Nasz Ryszard Klusek jest w telewizji! - odpowiedział Serek. Mama przybiegła z kuchni, a ojciec przyszedł z ręcznikiem przewieszonym przez ramię. - Jaki Ryszard Klusek? - zapytał tata Serka. - Mój pan od historii! - powiedział z dumą w głosie Serek. - Ojej - wzruszyła się mama - nawet tak bardzo się nie zmienił. - Zrób głośniej - powiedział tata, usiadł koło Serka i bezmyślnie wsadził rękę do torby z chrupkami, która spoczywała na kolanach chłopca. Mama z wrażenia przysiadła na taborecie i wycierała ręce w ścierkę. Tymczasem Ryszard Klusek, jak gdyby nigdy nic, opowiadał zebranej w studio młodej publiczności o I wojnie światowej, zadawał pytania, raczył zebranych anegdotami. Rozległ się piskliwy dźwięk telefonu: raz, drugi, a potem trzeci. -Kto odbierze? - zapytał Serek, który nie miał ochoty z nikim rozmawiać. - Ty! - powiedzieli zgodnie rodzice. Serek, ociągając się, podniósł słuchawkę i usłyszał znajomy głos. - Cześć, to ja, Piotrek, to o której idziemy do kina? - Słuchaj, Piotrek, wszystko aktualne, ale nie mogę teraz rozmawiać. W telewizji jest Ryszard Klusek! -Serek patrzył kątem oka na ekran, gdzie historyk wraz z gośćmi rozgrywał batalię. - Nasz Ryszard Klusek?! - zdziwił się Piotrek. -Nasz, jak najbardziej! W pierwszym programie - wykrzyknął Serek. 101 - Cicho! - zbeształ go tata. - Daj obejrzeć! - To na razie! Lecę włączyć. -1 Piotrek odłożył słuchawkę. Ale kino Serek i Piotrek spotkali się w niedzielę. Po drodze do kina chłopcy rozmawiali tylko o jednym: jak ich nauczyciel znalazł się w telewizji. Serek opowiedział o swojej rozmowie z wujkiem Olkiem. - Na pewno zrobi karierę! Był świetny - cieszył się Piotrek. 102 - A o czym właściwie on mówił? - głośno zastanawiał się Serek. -Nieważne, ale myślę, że wspaniale wypadł -stwierdził Piotrek. - No dobrze, a jak mu się tam za bardzo spodoba i nie będzie już chciał nas uczyć? - zmartwił się Serek. - Coś ty, tak od razu?! Nie mamy co martwić się zawczasu - rezolutnie podsumował Piotrek. - Ciekawe, czy nasza pani dyrektor to widziała?! -obaj chłopcy wybuchnęli śmiechem. „Ale jutro w szkole to dopiero będzie kino", pomyślał Serek. STOP-KLATKA Przyjrzyj się obrazkowi i odpowiedz sobie na pytania. Możesz zapisać swoje odpowiedzi. Ф Co Twoim zdaniem myślą uczniowie o Ryszardzie Klusku? Ф Co myśli Klusek wchodząc do klasy? Ф Zastanów się, dlaczego udało się zrobić Malbork w klasie? Jednych nauczycieli lubimy bardziej, innych mniej. Postaraj się jednak zrozumieć, że nauczyciel, podobnie jak Ty, może też mieć gorszy dzień. Czasem jest zmęczony albo rano wykipiało mu mleko. Może powinien nosić wtedy tabliczkę: "Uwaga! Dziś mam zły dzień!" 104 НИ W uczeniu się pomaga skupienie uwagi na lekcji, a zwłaszcza umiejętność słuchania. ВИ Szybkość myślenia jest większa od szybkości mówienia. BH Gdy słuchamy nasze myśli ulatują na boczne tory, by co jakiś czas powrócić. ИЛ Czasem jednak tracimy wątek. W słuchaniu ważne jest dotrzymywanie kroku nauczycielowi, rozumienie tego, co mówi. ЮІ Kiedy słuchasz, nie myśl o odpowiedziach, 8И Nie myśl o niebieskich migdałach, ЯВ Nie oddawaj się marzeniom!!! Ш Po prostu słuchaj. UCZ SIĘ Z Щ) GŁOWĄ Zacznij od zorganizowania nauki. Odpowiedz sobie na pytania: Jaki materiał mam zapamiętać? Ile czasu na to przeznaczyć? Kiedy się go nauczę? Kiedy będę go powtarzać? Co mi będzie potrzebne? А foliuj І л Serek siedział na podwórkowej ławce i myślał o wyprawie z wujkiem nad jezioro. W wyobraźni już czuł zapach smażonych ryb, miał przed oczami namiot, ognisko, ciekawych sąsiadów. Wujek Olek miał talent do pozyskiwania przyjaciół. Ale nici z tego wszystkiego. W szkole nic ciekawego się nie działo, atmosfera wiosenno-letnia, to znaczy ospała. Ostatni ratunek - Piotrek, też był niedostępny, bo dziś wypadł mu angielski. „Żeby choć - pomyślał - mieć teraz na kolanach tego małego Ocelotka". Czuł, że kotek go lubi. Gdy tylko spotykali się na podwórku, wskakiwał mu na kolana i zmieniał się w pręgowaną futrzaną kulkę. Za każdym razem Serek postanawiał, że przyniesie go do domu, ale przecież, gdy powiedział o tym Wiolce, aż ją zatkało, a potem krzyknęła, że to niemożliwe, bo pani Kolska, karmicielka, dostałaby ataku. Wiedział też, że rodzice nawet nie chcą słyszeć o kocie. Nagle doszedł do niego dziwny cieniutki pisk. Serek wstał i rozejrzał się. Przy ławce koło garaży, gdzie królowali Gabrysie (tak wszyscy nazywali dzieciarnię państwa Gabrysiów), kotłowało się. Serek machnął zniecierpliwiony ręką. „Gabrysie - pomyślał -jak zawsze spokoju człowiekowi nie dadzą". Ale pisk, który po chwili przeszedł w - „aaaaaa", zaczął się nasilać. - Zobaczę, co też ci Gabrysie wyprawiają - Serek zdecydowany na surową interwencję, podszedł do Gabrysiów i jego oczom ukazał się zupełnie niespodziewany widok. Dwaj potężni chłopcy, rówieśnicy Wioli, 109 ale dużo od niej więksi, trzymali ją za głowę i za nogi, a trzeci, mniejszy, miał w ręku szpilkę wycelowaną w pośladek. - Co robisz, durniu? - krzyknął Serek. -Zastrzyk - powiedział młodszy Gabryś i ukłuł. Wiolka pisnęła. Serkiem zatrzęsło. -Ty... ty... ty... obrzydliwy łobuzie - Serek odepchnął oszołomionego Gabrysia. Reszta się ulotniła, ale za chwilkę zza garażu odezwał się chórek Gabrysiów. Wiolka, Wiolka, Stara kolka, Szykuj nocnik, mamusiu, Ocelocik chce siusiu. 110 Tymczasem Wiolka usiadła, poprawiła sweterek i podniosła głowę. Serek zobaczył zaciętą buzię i kilka łez na policzkach. - No i co, tak się dajesz kłuć, przezywać? Czego oni od ciebie chcą? - Gabrysie powiedziały, że te ukłucia wyleczą mnie z kataru, bo coś takiego było w telewizji, i na początku się zgodziłam. -1 ty wierzysz w takie bzdury? - Serek pokręcił głową. -A pani Kolska powiedziała, że to z nudów. Serek przerwał zdenerwowany: -A twoja mama wie o tym? Wiolka przytaknęła. - Powiedziała, że jak jest w prac to nie ma jej na podwórku, a pozj tym nie rozmawia z Gabrysiową. Serek czuł, że nic nie poradzi. - Nie siedź teraz na podwórku, bo znów cię dopadną. - Chłopiec wyciągnął z kieszeni cukierka i włożył Wiolce do buzi. - Chciałabym mieć takiego brata, co by mnie bronił. - Wiolka wytarła oczy i wzięła go za rękę. Serek poczuł się idiotycznie. „Co ja tu robię z tą ośmioletnią łazęgą, która jeszcze do tego trzyma mnie za rękę", skrzywił się. Zupełnie nieoczekiwanie od strony garaży rozległo się: „Oce- a 111 looootek, Ocelooootek", i po chwili ukazała się pani Kolska. Jak zwykle w chustce przewiązanej w kokardę nad czołem, w sukni w grochy, która podkreślała jej bujne kształty, w ręku trzymała wiaderko. - Ocelocik, chodź, koteczku - wołała. Ze wszystkich stron zbiegły się koty. Pani Kolska rozstawiła miseczki i z rozkoszą przyglądała się, jak jedzą. Zauważyła Wiolkę. - O, Wiolka, chodź, kochanie, weź butelkę z wiadra i nalej im pić. - Co widzę, Mateusz się tobą opiekuje, bardzo ładnie. - Kolska podeszła do Serka i pogładziła go po włosach. Serek otrząsnął się. Wiolka, Wiolka, 3 u Stara kolka... к І5ч*^^ zagrzmiało od strony garażu. ■v t - Mateusz, chodź tu, synku, po- У j goń tych Gabrysiów, uwzięli się na Ocelota. Zobacz, jaki on piękny - Л Kolska wzięła na ręce futrzaną sza- ° ' rą kulkę w czarne pręgi. 112 Serek, me zastanawiając się, ruszył w stronę Gabrysiów. Udało mu się dopaść Konrada. -Jak jeszcze raz dotkniecie Wiolę i kota i będziecie przezywać, tymi rękami cię uduszę! - Tu Serek wykonał przed przerażoną twarzą chłopca gest du- szenia. Konrad uciekał, bełkocząc coś niezrozumiale. Serek stanął i zupełnie niespodziewanie dla siebie samego poczuł, że jest zadowolony. Powolnym krokiem sunął w stronę Wiolki; zauważył, że jej buzia promieniała radością. ^.™~»«-~"~~T ____-——t-~~f" ~I I i I i I \ i ! „«i—- __У^МУ*^^ Dzień był deszczowy. Serek nigdy nie zwracał uwagi na pogodę, ale tym razem deszcz pogłębił jego przygnębienie. Zaraz po przyjściu ze szkoły miał ochotę szybko zamknąć się w swoim pokoju. Wolał na razie nie odpowiadać mamie na codzienne pytanie: Jak było w szkole? Na szczęście nie zastał nikogo w domu i mógł spokojnie włączyć telewizor, żeby zapomnieć o klęsce na lekcji polskiego. On, najlepszy w klasie, dostał dwóję za ortografię i drugą za gramatykę. Nie spodziewał się, że ta Zając - myśląc „Zając" złośliwie podniósł wargę - tak go potraktuje. Ledwie Serek usiadł na fotelu, usłyszał, jak przekręca się klucz w zamku. - Mama - westchnął - koniec swobody. - Serek, jesteś już, co się stało? Zwolnili was wcześniej? - Mama postawiła torby w kuchni. - Chodź, 114 chodź, mam twój ulubiony jogurt, ale co to za grobowa mina? Widzę, że telewizor włączony, ale jesteś szybki. A jak w szkole? - Mama spojrzała badawczo. - Nie za bardzo, dwie pały z polaka - wypalił. - Co? W jaki sposób? - Mama aż przysiadła. - Nie umiem gramatyki i narobiłem potwornych byków. - Piękne wypracowanka cię nie uratują. Leń jesteś, po prostu wałkoń. Od dzisiaj cię przypilnuję. A teraz wkładaj kurtkę, skoczysz po kilka rzeczy do sklepu. „Gdyby to było z wypracowania, jużby było po mnie" - pomyślał Serek. Po chwili wychodził z torbą, na głowę włożył czapkę daszkiem do tyłu, podziękował mamie uśmiechem za pieniądze na batonik i już go nie było. Serek znał osiedlowy sklep jak własną kieszeń. Znajdował się dwa kroki od domu i wszystkie dzieciaki z podwórka robiły tam zakupy. Już z daleka było widać czekającą pod sklepem na mamę gromadkę Gabrysiów, którzy drażnili przywiązanego do sklepowej kraty psa. - Dzień dobry, Mateuszu - minęła go ze sprawunkami w koszu pani Kolska. Gdy wszedł do sklepu, od razu dostrzegł Wiolkę. Jakaś pani podała jej lizak, a potem pogłaskała po głowie. Serek przyczaił się za półkami z proszkiem do prania, zza których nie zauważony mógł obserwować, co robi Wiolka. Schowała lizak do plastykowej reklamówki i przesunęła się w jego stronę. Serka zatkało, gdy usłyszał: - Dzień dobry, czy mógłby mi pan kupić drożdżówkę, jestem głodna. - Wiolka podniosła główkę i uśmiechnęła się smutno do jakiegoś klienta. 115 -А со, matka nie daje ci śniadania? - Serek usłyszał gburowaty pomruk. - Zawsze daje, ale dziś spieszyła się do pracy - wibrował cieniutko głos Wiolki. Serek widział, że Wiolka odeszła, za chwilę dostała drożdżówkę od młodej blondynki. Był okropnie zaskoczony. Wiedział dobrze, że Wiolka dużo czasu spędza w tym sklepie i że wszyscy ją tu znają, ale nie spodziewał się, że żebrze. Postanowił szybko zrobić zakupy i wyciągnąć Wiolkę ze sklepu. Nie wiedział jeszcze po co. Serek podszedł do Wiolki i wypchnął ją energicznie w stronę wyjścia. Po chwili byli już w drodze do domu. - Dlaczego żebrzesz? - spytał wprost. Wiolka schowała głowę w ramiona, spuściła oczy, ułożyła usta w podkówkę i nic nie odpowiedziała. - Mówię do ciebie, ogłuchłaś? Dlaczego żebrzesz? Serek pomyślał w tym momencie o swoich ukrytych słodyczach. Przecież by się podzielił, gdyby wiedział. Szli przez chwilę w milczeniu. -Idziemy do domu? - Wiolka niespodziewanie przyspieszyła kroku. - Mogę u was trochę zostać? - Idziemy, idziemy! - Serek nie miał ochoty na rozmowę. 116 117 Promocja czekolady Serek bardzo lubił soboty, szczególnie wiosenne i letnie. Ta zapowiadała się przyjemnie. Po południu trening i trochę zaległych lekcji, ale za to przed południem mama pozwoliła mu pojechać na promocję czekolady do supermarketu, ale postawiła warunek, żeby zabrał Wiolkę. Duży, niedawno otwarty supermarket mieścił się niedaleko, przy następnym przystanku autobusowym. Serek śmiał się, gdy musiał mamie przysiąc, że pójdą tylko do działu słodyczy, który znajdował się przy samym wejściu, a broń Boże nie będą się zapuszczali do innych działów. Serek dojrzał przez okno, że Wiolka, już gotowa do wyjścia, siedziała na ławce przed domem. Wyglądała jakoś inaczej, ale specjalnie go to nie obchodziło. Dopiero, gdy wyszedł na podwórze, dostrzegł, że ma sukienkę prawie do kostek, —. a krótkie włosy zapie- je JP cione w kilka warko- "Л-8И" ! czyków zakończo- nych kokardkami. Na jego widok dziewczynka zeskoczyła z ławki i wyprostowała się jak żołnierz. Spojrzała na Serka pytająco, w oczach miała iskierki radości i niepokoju. 118 - Kto cię tak wystroił? - Serek nie mógł znaleźć lepszych słów, chociaż czuł, że te nie były odpowiednie. - Pani Kolska pożyczyła mi sukienkę swojej wnuczki i uczesała mnie -Wiolka z dumą pokręciła główką. - A mama? - chciał zapytać Serek, ale w porę ugryzł się w język, bo wczoraj widział mamę Wiolki, jak wracała do domu chwiejnym krokiem. - No, idziemy - zadecydował. - Idziemy - przytaknęła Wiolka. * * * Przed marketem była duża grupa ludzi. Przeważnie rodzice z dziećmi. Serek już z daleka zobaczył jaskrawo ubraną gromadkę Gabrysiów z rodzicami, sąsiadów -" ""' z naprzeciwka z córeczką Patrycją, która zatruwała życie całego domu ćwiczeniami na skrzypcach, a także dostrzegł trenera z dziećmi. Zrobiło mu się raźniej i od razu wprowadził Wiolę do środka. Gdy weszli do sklepu, owionął ich zapach czekolady, ogłuszyła wesoła muzyka i speszyło nawoływanie do poczęstunku ze wszystkich stron. Serek był tak oszołomiony, że miał ochotę wyjść ze sklepu, ale Wiolka była w swoim żywiole. Serek zauważył, że dziewczynka wrzuca próbki do reklamówki. „Spryciara" - pomyślał. 119 у / / \ \ \ Przez chwilę przykuł jego - wzrok wielki samolot z cze-— kolady, zawieszony pod sufitem. Miał pięknie wyrobione wszystkie części i do tego był rzęsiście oświetlony. - Popatrz, Wiolka, chciałbym taki mieć - westchnął i odkręcił głowę w stronę dziewczynki, ale jej tam nie było. - Wiola, Wiolka - Serek wołał niespokojnie, rozglądając się po sklepie. Nikt się nie odezwał. „O Boże, gdzie ta łazęga się podziewa, już ja jej pokażę - pomyślał, przepychając się w stronę wyjścia. - Na pewno zobaczyła Gabrysiów albo kogoś z sąsiadów i się przylepiła, ja jej dam". Serek wybiegł na dwór. Po drodze minął opychających się czekoladą Gabrysiów i plotkującą panią Kolską. - Czy pani nie widziała Wiolki? - krzyknął rozpaczliwie. -Tak, widziałam, ale z tobą - zdziwiła się pani Kolska. -Boże, zginęła-jęknął Serek. 120 - Kto ci zginął, Mateusz ? - odezwał się głos za plecami Serka. Chłopiec odwrócił się i zobaczył uśmiechniętą twarz trenera. - Sąsiadka, panie trenerze, przed chwilką, mała pchła, ma osiem lat, nie wiem, gdzie jej szukać. - Radzę ci, pokręć się w tym dziale, na pewno przyjdzie, tylko nie oddalaj się, bo sam się zgubisz i jej nie znajdziesz. Muszę lecieć, żona z maluchami czeka na dworze. Tylko uważaj na dietę. - Trener uśmiechnął się i za chwilę znikł w tłumie. Serek kręcił się i kręcił, właściwie w kółko, stracił apetyt. Męczyły go głośna muzyka, zapach czekolady i tłum. Spojrzał na zegarek. Minęło pół godziny, a Wiolki nie było. Niespodziewa nie do jego uszu dotarła wiadomość o poszukiwaniu małego chłopca. Serek po namyśle postanowił spróbować. -Proszę pani - zebrał w sobie całą odwagę - proszę pani - zwrócił się do ekspedientki - gdzie można zgłosić zaginione dzieci? -Co mówisz? - Ekspedientka sprawiała wrażenie, że ma wszystkiego dosyć. - No, siostra mi zginęła - wymyślił na poczekaniu. 121 - Tam! - Ekspedientka machinalnie wskazała ręką nieokreślone miejsce. - A gdzie rodzice? - Jestem sam z siostrą. - Serkowi łzy zakręciły się w oczach i siłą powstrzymał się, by nie zapłakać. - Chodź, chodź - ulitowała się ekspedientka i wzięła Serka za rękę. Wydawało mu się, że szedł, a właściwie pędził za ekspedientką nie wiadomo jak długo. Przemierzali korytarze, zaplecza i magazyny, aby przez chwilę znaleźć się w części sprzedaży i znowu biec korytarzami. Serkowi przypomniały się przygody Alicji w krainie czarów, czuł się jak we śnie. Znaleźli się przed dużym otwartym pomieszczeniem, do którego prowadziły kręte schodki. -Chodź, chodź - ponaglała ekspedientka - nie mam czasu. Wszystko potoczyło się tak szybko, że Serek oniemiał, gdy usłyszał: OŚMIOLETNIA DZIEWCZYNKA WIOLETA KULA PROSZONA JEST O ZGŁOSZENIE SIĘ DO BIURA OGŁOSZEŃ. CZEKA BRAT MATEUSZ. Serek odwrócił się, by spytać ekspedientkę, co ma dalej robić, ale już jej nie było. -Będę powtarzał co piętnaście minut, chcesz tu siedzieć, czy pójdziesz obok czegoś się napić? - pan z mikrofonem patrzył wyczekująco. - Zostanę - Serkowi było wszystko obojętne. Usiadł w fotelu zrezygnowany i wbił oczy w kłębiący się na dole tłum. Nagle zobaczył znajome warkoczyki. - Wiolka - krzyknął. - Wiolka, jestem tutaj. 122 Dziewczynka podniosła głowę, wyrwała się prowadzącej ją pani i pędem puściła się po schodach, rzuciła się na szyję Serkowi i zaniosła się płaczem. - Serek, nie wiem, dlaczego poszłam po ten samolot, to miało być dla ciebie. -Jaki samolot, chodź, idziemy - Serek wziął Wiolę za rękę. - Chwileczkę - usłyszeli głos - ale przedtem musicie podać adres. -Jaki adres? Dlaczego? - zdziwił się Serek. - Ta mała ukradła czekoladowy samolot - powiedziała pani. - Ten duży? - z niedowierzaniem zapytał Serek. -Nie, mniejszy, na stoisku. Wy jesteście razem? - Tak - powiedział Serek, czując, że ze wstydu zapadnie się pod ziemię. - Jestem jej bratem i miałem się nią opiekować. - Podaj wasz adres i telefon do rodziców! - pani wyjęła notes i długopis. -Po co pani ten adres? To się zdarzyło pierwszy raz. Naprawdę! A ja miałem jej pilnować - Serkowi załamał się głos. 123 -No dobrze, rozumiem, też miałam młodsze rodzeństwo. Ale pamiętajcie, mamy wasze nazwisko - pani schowała długopis. Po wyjściu z marketu usiedli na ławce nie patrząc na siebie. Wiolka otworzyła czekoladę. Serek nie wziął ani kawałka. Nie mógł nawet ścier-pieć zapachu czekolady, a tym bardziej jej widoku. -Dlaczego powiedziałeś im, że jesteś moim bratem? - Widać było, że Wiolka długo nie mogła wydusić z siebie tego pytania. -A co, miałem im powiedzieć, że jestem twoim mężem? Jak mogłaś mi to zrobić? - ryknął Serek. - Taki wstyd! - Przepraszam - skuliła się Wiolka. Siedzieli przez chwilę w milczeniu. - Może kiedyś kupię sobie prawdziwy samolot i polecę nim dookoła świata! - Serek rozparł się na ławce. - A weźmiesz mnie ze sobą? - Zobaczymy. - Serek uśmiechnął się do siebie. - Chodź, podjedziemy autobusem, mam bilety. Wiolka prawie biegła do przystanku, ciągnąc za sobą Serka. 124 Zbliżał się termin składania reportaży na konkurs. Serek uznał, że reportaż nie nadaje się do wysłania. Nie chciał, by ktokolwiek go czytał. Zdecydował, że sprawy Witka, Piotrka, Kuzynki, Wioli i jego łakomstwa zostaną jak sekret schowane w pudełku wraz ze starą lalką i listem do bramkarza. STOP-KLATKA Przyjrzyj się rysunkowi i odpowiedz sobie na pytania. Możesz zapisać swoje odpowiedzi. ВП Co przeżywa Serek? ПП Co przeżywa Wiolka? ПП Jak się zmienia ich zachowanie wobec siebie? ПП Czy będąc na miejscu Serka, przestałbyś zajmować się Wiolką, a może nawet uciekł? A jeślibyś pozostał, to dlaczego? ffl Co to znaczy, że na kimś można polegać? Może każdy z nas powinien być wdzięczny innej osobie, że stworzyła mu okazję do podzielenia się czymś? 126 F— Teoria kubka ] j Wyobraź sobie, że masz kubek, do którego przy spotkaniach / z innymi trafiają uśmiechy i słowa - ale tylko wtedy, gdy inni mówią o Tobie dobrze. Kiedy jesteśmy z siebie zadowoleni, nasze kubki są pełne. A wtedy chętnie dzielimy się z innymi ich zawartością. I napełniamy kubki innych osób. Serek marzył o locie dookoła świata. A jakie są Twoje marzenia? Puść wodze fantazji i unieś się na skrzydłach marzeń... Spis rozdziałów Rozdziali. Tajemniczy telefon 5 Rozdział 2. Kłopotliwa Kuzynka 45 Rozdział 3. Dziwne pasje Ryszarda Kluska 75 Rozdział 4. Czekoladowy samolot 107