Stworze i zduszę BIBLIOTEKA STAROSŁOWIAŃSKA WYDAWNICTWO „KRAINA KSIĘŻYCA' ■ ■ Czesław Białczyński Stworze і zduszę czyli starosłowiańskie boginki i demony LEKSYKON Ж Wydawnictwo Kraina Księżyca Kraków 1993 Copyright by Czesław Białczyński Wszelkie prawa zastrzeżone Projekt okładki i graficzne opracowanie MAREK PAWŁOWSKI Rysunki: ANDRZEJ KAPUSTA Redakcja: ANNA PAGACZEWSKA ISBN 83-901186-0-2 Wydawnictwo „Kraina Księżyca" 31-481 Kraków, ul. Promienistych 9 teł. (012) 11-32-28 fax (012) 37-54-41 & STUDIO'90 30-060 Kraków ul. Jabłonowskich 9/4 tel. (fax) 21-89-55 '?І,> "■■Ь.'">ь* Skład i łamanie: Oficyna Wydawnicza JAXA sp. z o.o. 30-150 Kraków, ul. Armii Krajowej 87/22 tel. 37-84-95 Druk: AGAT-PRINT 30-602 Kraków, ul. Urocza 26 tel. 66-76-94 Pragnę wyrazić głęboką wdzięczność wszystkim których działalność, dzieła i duchowe wsparcie umożliwiły powstanie tej pracy. W szczególności dziękuję: Adamowi Bremeńskiemu, A. Afanasjevowi, królowi Alfredowi Wielkiemu, E. V. Anickovowi, Anonimowi Gallowi, Anonimowi Arabskiemu, W. Antoniewiczowi, F. Balbinusowi, M. Bielskiemu, A. Brucknerowi, K. Budzę, M. Cabalskiej, M. Cetwińskiemu, S. Czarnowskiemu, S. Czernikowi, V. Cajkanovićiowi, M. Derwichowi, L. Diakonowi, J. Długoszowi, G. Dumezilowi, Ebbonowi z Bambergu, M. Eliademu, J. G. Frazerowi, M. Garsteckiemu, J. Glogerowi, R. Gra-vesowi, Helmoldowi z Bozowa, Herbordowi z Bambergu, Herodotowi, Hieronimowi z Pragi, W. Henselowi, Von Fadlanowi, Ibrahimowi ibn Jakubowi, W. Iwanowi, Janowi z Victring, K. Jagićiowi, R. Jakobsonowi, P. Jasienicy, K. Jażdżewskiemu, Jordanesowi Gockiemu, W. Kadłubkowi, O. Kolbergowi, Kosmasowi, J. Kostrzewskiemu, E. Kowalczyk, M. Kowalczyk, J. Krzyżanowskiemu, G. Lubudzie, T. Lehr-Spławińskiemu, H. Łowmiańskiemu, L. J. Łuce, O. Magnusowi, W. Mannhardtowi, V. J. Mansicce, Masudiemu, C. H. Meyerowi, E. Mieletyńskiemu, F. Mi-klosichowi, K. Moszyńskiemu, T. Narbuttowi, L. Niederlemu, K. Nie-sieckiemu, H. Oldenbergowi, J. Otrębskiemu, T. Palmowi, B. Paprockiemu, L. J. Pełce, R. Petazzoniemu, K. Potkańskiemu, J. Powierskiemu, Prokopowi z Cezarei, K. Ptolemeuszowi, J. M. Rozwadowskiemu, B. Rybakowowi, Saxo Gramatykowi, V. V. Sedovowi, L. Siemieńskiemu, E. Sieniawskiemu, F. Sławskiemu, Sz. Starowolskiemu, Strabonowi, T. Sulimirskiemu, W. Szafrańskiemu, Tacytowi, Thietmarowi z Merserburga, J. Tomickiej, R. Tomickiemu, W. Toporowowi, T. Tymienieckiemu, S. Urbańczykowi, T. Wojciechowskiemu, K. W. Wójcickiemu, R. Zamorskiemu, L. V. Za-rubinowi i wielu wielu innym, których wiedza była mi nie mniej pomocna Autor 5 ' -,)(> ' ■ .' •' І ' .'••"," •" •-'■; I 1. O Wielkim Dzbanie Zerywanow " "*' „Dawno, trzy a może cztery tysiące lat temu, plemię Zerywanów rozpoczęło budowę tajemniczego Wielkiego Dzbana. Dzban ów miał zaiste olbrzymie rozmiary i nic bi/ł zwyczajnym naczyniem, lecz wierne kopię Złotego Dzbana zrzuconego przez Bogów z Nieba wraz z trzema innymi atrybutami boskiej władzy: Złotą Siekierką Perima, Złotym jarzmem Prowego i Złotym Radłem Rgła. Wszystkie te święte przedmioty były darem dla plemienia złożonego z licznych rodów zerywańskich. Z ziemi mógł je podjąć bez szkody lub przekleństwa tylko człowiek godny tego, by zostać królem. Lękano się dotknąć jaśniejących darciu. Jedynym odważnym okazał się Pirst, syn starego Kołbia i mądrej Bauby. Pirst został więc pierwszym królem Zerywanów, założycielem dynastii Pierwopalcych (Pirsztuków), którzy rządzili długo i szczęśliwie. Po nich królowali Kuksowie, a po nich Milicze (Milczę). Wśród nich jeden, brat Mrukrzy, był przeklęty; zwał się zaś Zeł. Ten wykradł niebiański Złoty Dzban, a wypędzony uszedł na pustynię z grupą wojów i kobiet. Bogowie rozpętali straszliwą burzę i wygubili niemal wszystkich wypędzonych, zaś Dzban został zasypany na pustyni, i mimo że wielu wy-tędzów próbowało go odnaleźć, sztuka ta nikomu się nie powiodła. Panujący w tym czasie Mrukrza zebrał naczelników rodów i postanowiono ów boski dar odtworzyć. Budowa trwała wiele lat. Minęło wiele pokoleń, nim Dzban był w całości gotowy. Do jego wykonania użyto wielu rodzajów gliny ze wszystkich zakątków Ziemi, i równie wielu rodzajów wód z różnych rzek oraz mórz. Całość poknjto setkami obrazów, wypukłymi rzeźbami, ozdobiono ornamentami, rytami i opisano tajemnymi znakami. Na koniec Dzban pomalowano najwspanialszymi farbami świata, by lśnił niczym Denga-Tęcza, Pani Barw i Maści. Wreszcie przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy wypalano go w oyniu, podczas gdy dookoła trwała obrzędowa uczta i rytualne tany. Gdy Dzban ostygł, napełniono go po brzegi świętym miodem, ściągniętym ze wszystkich, nawet najdalszych zakątków Koliby (Krainy Zenjwanów). Wtedy rozpoczęło się wielkie święto. Olbrzymi niczym góra Dzban otoczono kołem, śpiewano i tańczono nieprzerwanie przez cały miesiąc (od pełni do pełni Księżyca), spożywając mięso Białych i Czarnych Byków i pijąc miód ze świętego Dzbana". Przez jakiś czas potem Dzban był wszystkim dostępny. Każdy mógł przyjść kiedy chciał, podziwiać obrazy, odczytywać sensy ze znaków i ornamentów, zastanowić się nad znaczeniem scen, dotknąć każdej wypukłości, nasycić oczy barwą. Szybko jednak zasłonięto • Dzban wielkimi chorągwiami, na płótno których prze- ч niesiono święte znaki i obrazy z lic Dzbana. Co prawda tak wielkiego naczynia nikt nie potrafiłby porwać, a nawet poruszyć, ale Opiekunami Dzbana kierowała obawa przed rzuceniem czaru, szkodą jaka mogłaby wyniknąć z wrażego spojrzenia, albo uszkodzenia ścian i rysunków przez kogoś złego (jak kiedyś Zeł) czy zawistnego. U stóp Dzbana zaczęto wkrótce zanosić prośby do Bogów i składać ofiary, zwłaszcza, że ognia w którym naczynie owo wypalano nigdy już nie zgaszono i stał się Świętym Ogniem Plemienia. Od tej chwili specjalni ludzie, najczcigodniejsi członkowie zerywańskich rodów czuwali by płonął wiecznie, a gdyby go zaniedbali groziła im haniebna śmierć. Ci ludzie właśnie stali się kapłanami (woł-chwami, zinisami, żercami, wróżami). Wiedzieli wszystko o Świętym Ogniu i Wielkim Dzbanie, powierzono im również czynienie ofiar na Kamieniu powstałym ze stwardniałych resztek gliny, tak by były wykonywane na pewno w sposób właściwy i przypadły Bogom do gustu. Kapłani objaśniali obrazy i znaki ze Świętych Chorągwi, odczytywali wróżby z pęknięć Dzbana i wieszczyli ze smaku zawartego w nim miodu. Kapłani owi z obawy o Dzban, Ogień i Kamień nakazali wybudować potężną kapisztę, która miała osłonić miejsce przed złym wejrzeniem, palącymi promieniami słońca, chłodem zimy i ulewną nawałnicą. Później świątynię otoczono płotem w kształcie trójkąta i uczyniono w płocie trzy furtki dla żerców, zinisów i wróżów, zaś wszystkim innym ludziom zabroniono wchodzić na ten teren. Zaraz potem płot ukryto za nasypem ziemnym, nasyp otoczono ostrokołem, ostrokół otoczono świętym gajem, a całe to miejsce otoczono wielką czcią i najwyższym kultem. Ofiary i modły u Dzbana okazywały się nader często skuteczne. Wkrótce więc Dzban darzono taką czcią, że tylko oczyszczony postem, ogniem i wodą kapłan mógł wchodzić do wnętrza świątyni, wstrzymawszy uprzednio oddech by nie skalać boskiego otoczenia. Nie śmiał też rzucić okiem na sam Dzban, wolno mu było jedynie zaczerpnąć miodu i patrzeć na chorągwie. W tym czasie obrzędy przeniesiono na pobliską polanę. Usypano kopiec - bugryszcze, gdzie wbito kumir - (pal-rzeźbę symbolizujący Boga), przytoczono kamień ofiarny i wytyczono miejsce dla ognia. Ogień każdorazowo rozpalano od tego ze świątyni, kapłan przynosił też stamtąd wróżebny miód w ozdobnym rogu. O kształtach linii i rytów na Dzbanie rozprawiali już wtedy tylko wtajemniczeni. 10 Lud zapomniał powoli o skomplikowanych znaczeniach rysunków Dzbana. Samo jego istnienie okryło się z wolna legendą. „Mijały wieki, plemię Zerywanów rozrastało się i dzieliło. Nadeszły czasy burzliwe, wojny i zawieruchy, głód, zarazy i nawałnice zesłane z niebios. Zaczęły się wewnętrzne swary. Któraś z kolejnych wojen przyniosła prawdziwą klęskę - była to Wojna O Taje. Okoliczne grody i sioła zostały spalone, świątynia zburzona, a Dzban rozbity przez przeciwników. Było to starcie między dwoma żerywańskimi królami, z których Bierło z rodu Bardzów ściągnął na wszystkich gniew Bogów. W okolicznych borach zabrakło zwierzyny, pola uprawne przestały przynosić plon, rzeki dawać ryby. Mnożyły się choroby i śmierć dziesiątkowała Zerywanów. Aż step stanął w ogniu, który szedł od krańców ziemi przy wtórze potwornego trzęsienia gruntu, a potem ulewa zatopiła okolicę po same wierzchołki gór. Zerywanie rozpierzchli się z Koliby we wszystkie strony świata. Ich ocalałe z pogromu niedobitki dały początek wszystkim ludom ziemi. Z plemion, co uszły ku zachodowi słońca jedno zatrzymało się n w Ziemi Lęgiel, w rozległym rozlewisku potężnej rzeki, u stóp obłego wzgórza. To nazwano Plemieniem, przewodził im Bełt z rodu Bardzów i Sława (Swawa) z rodu Stawana (Słowana). Z tegoż Plemienia po śmierci Bełta i Sławy rozeszło się Osiem Ludów na cztery strony świata, a każdy z tych ludów wziął ze sobą część skorup po Wielkim Dzbanie." Czym jest Dzban o którym mowa w powyższej opowieści? To nic innego jak Starosłowiańska Mitologia, niebieskie przesłanie od Bogów-Sił Natury, mówiące o kształcie świata, miejscu człowieka, jego korzeniach czyli prehistorycznych dziejach przodków, o koniecznych obrzędach i wspólnej tradycji z okresu Wielkiej Wspólnoty Indoeuropejskiej, a potem Wspólnoty Bałtosłowiańskiej, o dawnej praojczyźnie Kolibie i drugiej ojczyźnie Lęgieli. Gdy ludy zakończyły już swe wędrówki na wschód, zachód, północ i południe, każdy z nich na nowym miejscu budował własny Dzban wlepiając weń zachowane z przeszłości skorupy i fragmenty wierzeń. Te lokalne odmiany starodawnego Dzbana różniły się od niego ornamentyką, barwą, budulcem miejscowego pochodzenia, samym rysunkiem symboli i szczegółami obrazów powstałymi ze zmieszania z obcymi kulturami. Mimo wszystko w ogólnym kształcie przypominały bardzo swój pierwowzór. Choć jedni zwali Czarnogłowa Trzygłowem, drudzy Tiarnoglofim, trzeci Tiernoglavem, jeszcze inni Triglawem, Turupitem, Trojanem, Zcer-nobohem, Czarnobogiem, czy Czerncem, wszyscy widzieli pod nowym mianem tę samą postać. Dotyczy to również mitycznych podań i postaci innych wielkich bogów starego plemienia Zery-wanów, na przykład Białobogi (Bielboga, Bela, Bel, Biła, Belbug, Bełbuż, Belbuk, Bellona, Biały Bóg, Bełbóg, Biełozórz), czy Borowiła (Borowy, Borowit, Puruvit, Puszaitis, Borivit, Borzywit, Berut, Boruta), albo Peruna (Peryn, Periń, Porun, Piren, Piarun, Perkyn, Parom, Perkun, Perkunas, Pierun, Piorun, Parcknus, Parkuns). W tych pozbawionych pisma czasach przekazywano wtajemniczonym wszelkie wiadomości drogą ustną, z pokolenia na pokolenie. Przez jakiś okres ludy bałto-słowiańskie żyły w spokoju otoczone w samym sercu Europy gęstym borem, moczarami i wysokimi górami. Jako że wszystko podlega zmianom i ten stan rzeczy nie mógł trwać wiecznie. Kolejne przemieszczenia, starcia, potyczki, najazdy i klęski sprawiły, że nasi przodkowie stanęli w końcu oko w oko z Nowymi Czasami, Nową Erą i Nową Wiarą. 12 Wtedy kolejny raz rozbito Dzban, zdawało się, że na dobre. Jego resztki strawiono ogniem, okruchy rozrzucono na cztery wiatry, pamięci zakazano pod karą najcięższego potępienia, kapłanów dawnego kultu wypędzono lub wybito. Wieczny Ogień przysypały popioły zapomnienia. Resztki ocalałych skorup spoczęły pod ziemią, w zgliszczach świątyń porosłych chwastem, albo dziką knieją. Wydarzyło się to tysiąc lat temu. Od tego momentu kolejni władcy opierający swe panowanie na nowej wierze poświęcali wiele energii, by wykorzenić dawnych Bogów i obrzędy towarzyszące ich kultom. Lud przywiązuje się do tradycji bardzo mocno. Dlatego wbrew życzeniom panujących, czy uczonych mężów kult w zredukowanej, najniższej postaci wciąż trwał. Trzeba go było w końcu włączyć w treść nowych obrzędów, dawne miejsca święte musiano uczynić nowymi sanktuariami, kamieni ze starych budowli kultowych użyto do budowy nowych świątyń, służących nowemu „dzbanowi". Paradoksalnie dzięki temu właśnie przetrwało wiele starych wierzeń, zmieszawszy się z nowymi obrzędami pod zmienionymi nazwami i postaciami. Owa konieczność ustępstw czynionych przez nową religię jest jednym z najmocniejszych świadectw głębokiego zakorzenienia dawnej mitologii, obrzędów i płynących z nich codziennych obyczajów ludu. Mimo wszystko wielowiekowy proces wymazywania, nawarstwiania się i mieszania tradycji, wykorzeniania przy pomocy ognia, miecza, klątwy bądź łagodnej perswazji, brak utrwalonych w piśmie przekazów mitologicznych i zasad starego kultu, szybki upadek i wyniszczenie zamkniętej kasty wtajemniczonych w wyższe arkana kapłanów, spowodowały, że pamięć kształtu Dzbana, szczegółów jego płaskorzeźb, rytów, obrazów i barw niemal zupełnie zanikła. Nie było już nikogo, kto mógłby opisać jego całość, choć w oddalonych zakątkach krajów słowiańskich przetrwała rozproszona i rozdrobniona znajomość różnych fragmentów dawnego naczynia. Była to sytuacja typowa dla całej porzymskiej Europy i trwała aż do XV wieku, do Odrodzenia, a miejscami o wiele dłużej. Niewiele brakowało by podobny los co „dzban" bałtosłowiański, spotkał i mitologię Północnych Germanów, która ocalała tylko dzięki przechowaniu zapisów Eddy na izolowanej od Kontynentu Islandii. Bliskie prawdy jest również twierdzenie, że mitologia Germanów Południowych (Niemców) została niemal na nowo stworzona w XVIII wieku. Mitologia Celtów przetrwała w zakątkach Irlandii, Ш Walii i Szkoq'i. Kontynent stanowczo nie sprzyjał zachowaniu starej tradycji i śladów starożytnej kultury. Przez długie stulecia tępiono na przykład mitologię i wiedzę Hellenów oraz Rzymian. Dopiero XIX wiek, Romantyzm z mocnymi nurtami narodowymi w sztuce, i narodziny nowoczesnej nauki, spowodowały powolną zmianę tej sytuacji. Do poszukiwań przeszłości, po poetach i pisarzach, włączyli się etnografowie, historycy, archeolodzy i wreszcie językoznawcy. Na szczęście okruchy mitów, nazwy dawnych bóstw, a zwłaszcza najniższych bogunów i boginek, bliskich prostemu człowiekowi, przetrwały po różnych izolowanych wysepkach Słowiańszczyzny wśród najbardziej związanych z Naturą włościan. W ciągu ostatnich 150 lat odgrzebano z popiołów niebytu w przeróżnych wykopaliskach wiele odłamków Dzbana. Skrzętnie zebrano i opisano rozproszone po całej Europie okruchy legend, wzmianki podróżników, zapiski historyków starożytnych, dane lingwistyczne. Nauka próbowała zinterpretować rzeźby, figury, kamienne kręgi, szczątki świątyń, grobowce, nazwy miejscowe, ozdoby i skarby, stare fortyfikacje i imiona Bogów. Nauka kieruje się swoimi prawami. I choć wniosła wielki wkład w odtworzenie przeszłości to jednak zasada, że nic, co nie jest dwukrotnie w sposób niezależny potwierdzone nie może być uznane za naukowy fakt, oraz zasada Brzytwy Ockhama, nie pozwalają jej - gdy ma do czynienia z materiałem tak dwuznacznym, niepewnym oraz epokami tak odległymi i skąpymi w dane - uczynić kolejnego kroku w sposób niezachwiany. Z punktu widzenia nauki nic w kwestii Dzbana nie jest i nie będzie pewne. Pewne jest jedno: Mitologia Starosłowiańska istniała. Nadszedł zatem czas, by spróbować odtworzyć wygląd starosłowiańskiego Dzbana. Literatura na szczęście nie uznaje konieczności podwójnych potwierdzeń, ani nie lęka się ryzyka stawiania niepewnych hipotez. Oczywiście wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, staramy się trzymać owych szlachetnych, naukowych zasad. Rzadko jednak się zdarza byśmy - jak w przypadku Światowita, Swaroga, Dażboga, Mokoszy czy Chorsa, jeszcze paru wielkich i szeregu mniejszych bóstw - potrafili konkretną skorupkę umieścić na mapie Dzbana ze stuprocentową gwarancją trafności. Układamy tę łamigłówkę jak wielkie prehistoryczne puzzle, z których miejscami zeszły barwy, gdzie indziej zupełnie zatarł się rysunek, a niektórych fragmentów w ogóle brakuje. Odbudowanie Dzbana 14 w kształcie wiernym przeszłości jest niemożliwe. Warto jednak wyobrazić go sobie w sposób maksymalnie przybliżony, choćby takim jakim mógłby być dzisiaj, gdyby go nie rozbito. W proces od-tworzenia włączono wszystkie dostępne autorowi źródła i materiały archeologiczne, etnograficzne, religioznawcze, historyczne, dziejopisarskie, antropologiczne i onomastyczne. Wśród narzędzi zastosowano też symulację, lingwistykę kompa-ratystyczną, etymologię, analizę dawnych kronik, zapisków, przekazów, oraz analizę współczesnych prac nad mitologią Słowian, Bałtów i Germanów, a także porównawczo innych ludów (tak starożytnych jak i dzisiejszych kultur tzw. „prymitywnych"). Zanalizowano też dostępne mity, legendy (także heraldyczne), podania, bajki i baśnie, oraz ustną tradycję ludową (np. Moszyńskiego, Kolberga itp). Wszelkie istniejące skorupy i okruchy postarano się zebrać, a następnie z pasujących do siebie, niesprzecznych fragmentów ułożyć nowy Dzban wykorzystując maksimum materiału. Miejsca puste z konieczności wypełniono wyobraźnią, braki w rysunku czy kolorze uzupełniono świeżą linią i pokryto świeżą farbą, zarysowane a niedokończone ryty rozwinięto. Nie działo się to jednak w sposób dowolny, lecz na zasadzie logiki narzuconej przez istniejące wokół „pustego pola" odłamki i fragmenty Starego Dzbana. Jest to praca tak rozległa, a sam proces od-tworzenia tak skomplikowany, że z pewnością nie uniknięto w niej błędów. Ale, jak mawiają chińscy mędrcy: „Nie przejdziesz drogi jeśli nie postawisz na niej pierwszego kroku". Świat się jeszcze nie kończy, błędy można wyeliminować w przyszłości. Od czegoś jednak trzeba zacząć. Instynkt rozwikływania zagadki własnego pochodzenia, odnalezienia korzeni własnego rodu (narodu), jest jednym z podstawowych dążeń i pragnień każdego człowieka. Ocalenie tożsamości w dobie wielkich kulturowych nacisków będzie może miało zasadnicze znaczenie dla następnych pokoleń. Tożsamość to przede wszystkim świadomość historyczna. Historia zaczyna się od prehistorii, a ta jest domeną mitu. Mitologia jest głównym korzeniem drzewa, którego pień stanowi Historia, zaś koronę Współczesna Świadomość. Jakie owoce Przyszłości może wydać drzewo podcięte u korzeni? Tom, który oddajemy w ręce Państwa jest pierwszą częścią większej całości, i dotyczy najpełniej zachowanego w tradycji materiału 15 na temat najniższych bytów niebiańskich, Bogunów i Boginek, czyli Stworzów, oraz demonów i półdemonów, czyli Zduszów. Jest to nie tylko pełny leksykon, ale rodzaj encyklopedii wierzeń stanowiący wstęp do Wielkiej Mitologii Słowian. Nim przejdziemy do omówienia cech i właściwości licznej gromady bóstw i demonów, musimy zapoznać Państwa z dwoma syntetycznymi mitami (ich rozwinięcie znajdzie się w kolejnych tomach Biblioteki Starosłowiańskiej), wyjaśniającymi rodowód i umiejscowienie owych niskich bytów niebiańskich w Kręgu innych istot, zarówno Bogów jak i Ludzi. ■ : ■■■;■+■■'■. - , . t > ' •■ • "j . -J • :-..-д .- ;. "■• ■"'■• * 1 •/ '"V "■ , , •' '■!" І ''-і ~>' ■ 16 і ■■і 2. О narodzeniu Przestworzy і Przedstworzow :•. Ь шшшшшм Kiedy Bóg Bogów - Światowit ulepił Trzecią z Rzeczy Pierwszych, Bułę, rzucił ją w Głąb. Bogowie Działów, zwani Kaukami albo Alkami - Czarnogłów i Białoboga - zapragnęli natychmiast ją posiąść. W krótkim przelocie rzecz owa błysnęła im prawdziwym pięknem, a zawsze jedno z nich pragnęło panować nad tym co miało drugie i swego panowania z nikim nie dzielić. Buła wpadła na samo dno Głębi. Czarnogłów musiał zanurkować, żeby ją wydobyć. W przeciwnym razie Buła znalazłaby się we władaniu Białobogi, mającej w mocy Głąb. Nurkował trzykrotnie nim wreszcie wydobył Bu-łę-Bytę na wierzch. Białoboga jednak nie zamierzała rezygnować z nowego nabytku i uczepiła się skrzącej Buły ze wszech sił. Rozpoczęła się walka. Kaukowie bili się zajadle wezwawszy na pomoc Ażdahy, czyli oddane im na służbę Smoki i Żmijów-Żnuje. Szarpali Bułę w górę i w dół i ciągnęli od wieczności do nieskończoności. Wkrótce włączyli się także do bitwy Stronporowie, Bogowie Stron i Pór, zwani też Kirami, razem ze swoimi pomocnikami żar-ptakami Światło-gońcami. W trakcie tej szamotaniny rozciągnięto Bułę na wschód i zachód, z północy na południe, od świtu do zmroku, od wiosny do jesieni, od lata do zimy, od północka do pół dnia. Kirowie, Kaukowie, Ażdahy i Światłogońce tak mocno ciągnęli we wsze pory, strony i działy, że Buła nagle trzasła i rozleciała się. Rozpadła się na Bryłę i Bryję (Grudę i Glinę), a z jej wnętrza trysnęło snopem iskier zlepiszcze światowitowe - Poświatło (Kir), które uszło w Głąb. Bryła i Bryja rozleciały się od siebie, w różnych kierunkach i teraz Kaukowie nie mogli już utrzymać wszystkiego w swoich rękach. Ponieważ żadne z nich nie zamierzało ustąpić, musieli się rozmnożyć. Kaukowie zawarli krótki rozejm, w czasie którego spłodzili i wydali na świat swych czterdzieścioro dzieci - Jednogłowych. Było to dwakroć po osiem Żywiołów i dwakroć po tuzin Mocy. Połowa Bogów Jednogłowych miała cechy po Pramaci-Białobodze, zaś połowa po Praoćcu-Czarnogłowie. Żywiołowie i Moce rzucili się razem ze swymi rodzicami ku Ziemi powstałej z Bryji, Zaświatom-Weli powstałej z Bryły i Niebu, które nastało ze złączenia dotychczasowych Niebiosów Poświatłem-Kirem w jedność litą niczym zwierciadło. Bój o panowanie nad światem rozgorzał z nową siłą. 19 Bogowie Mocy (Wielkomoce) Przeplątowie i Mokosze pognali za umykającymi ku Pierwnicy Ziemią i Welą. Przeplątowie pochwycili je w swoje sieci, a następnie z Mokoszami złączyli je kirem, welonem i bają utkanymi w jednolitą materię wszechświata, tak że przestały się oddalać. Dażbogowie (Żywioły Światła i Nieba) oraz Weselowie (Moce Zaświatów) i Ładowie (Moce Porządku Rzeczy) ułożyli w należytym porządku warstwy niebiańskie, od Najdalszego Nieba przez Niebo Głębokie i Wysokie, które wszystkie złączyli tęczowymi mostami z poświatła. Dażbogowie naciągnęli też wykute przez Swarogów Sklepienie Niebieskie nad Ziemię czyniąc z niego Niebo Niskie. Simowie pokryli Ziemię lądami, Strzybogowie otoczyli ją powietrzem. Białoboga podczas bijatyki trzasnęła w plecy Czarno-głowa i ten wypluł ukryte pod językiem bryłki, przez co powstały na Ziemi łańcuchy górskie z twardej skały. Sporo wie uczynili zalęg w bagnach, Witowie nasadzili puszcze i puścili w nie zwierzynę. Wtedy Perun rozciął brzuch Siemi i Wodowie wydobyli się na powierzchnię zalewając wszystko, tak że nieliczne tylko góry wystawały ponad Przedmorze. HWHmgfff Podobna bitwa toczyła się o Welę. Jej krawędzie Białoboga zabrudziła bryją, której pełno schowała za paznokciami. Czarno-głów tłukł ją po palcach, by puściła skraj Zaświatów i wtedy bryja trysnęła spod paznokci Pramaci na sam środek. Na Weli Wodowie nie wydobyli się tak łatwo z pułapki twardych skał, i w związku z tym powstał tam jeden ląd - współśrodkowa wyspa (z bryji Białobożej) zwana Niwą, a otoczył ją głęboki na dziesiątki kilometrów parów zwany Nawią. Ze wzgórz Niwy na dno Nawi spłynęła Rzeka Rzek - Pętlica. Z czasem Niwę zamieszkali Bogowie, zaś Naw przeznaczono umarłym. Ale było to dużo później. Taka sama straszliwa bitwa toczyła się o władanie Niebem. Swarogowie palili żywym ogniem przeciwników, Morowie siali zarazę i zniszczenie, Perunowie przeszywali wrogów oszczepami-błyskawicami, cięli ich mieczami gromów, rozplątywali siekierami piorunów. Strzybogowie rozpędzali walczące przeciw nim zastępy Wodów dując straszliwym, gorącym wichrem. Jednakże i ta krwawa potyczka, w trakcie której Jednogłowi Wielkobogowie ścierali się ze sobą i znów na przemian łączyli, by wydać potomstwo (Małobogów), które by ku nim przechyliło szalę zwycięstwa, nie przyniosła rozstrzygnięcia. Co prawda Kau-kowie i ich Ażdahy opadli z sił, a zaraz potem Kirowie i ich Swiatłogońce oddalili się na płaskowyż zwany Równią Welańską, gdzie osiedli i wyłączyli się z dalszej walki, ale żadna z Mocy ni żaden z Żywiołów nie mógł zapanować samodzielnie nad wszym światem. Zawarto kolejny rozejm, ponieważ wszyscy czuli się wycieńczeni bojem. Bogowie Żywiołów i Bogowie Mocy zgromadzeni teraz w dziewięciu stronnictwach usiedli na Równi, u dziewięciu ognisk, radząc co dalej począć i knując plany przeciw sobie. Uradzono, że korzystając z nieśmiertelnej materii jaką Światowit zostawił w różnych postaciach po wszym świecie nim się zawił w Kłódź, trzeba ukształcić Potwory. Tak też zrobiono. Powstało Dziewięć Potworów, które miały wspomóc Żywioły i Moce w rozstrzygnięciu walki. Jednakże Jednogłowi przecenili swoje możliwości. Potwory wymknęły się spod ich kontroli i rozpoczęły między sobą niszczycielską bitwę. Trzy z nich toczyły Bitwę o Ziemię, trzy Bitwę o Welę, zaś trzy pozostałe Bitwę o Niebo. Świat był w trakcie tych bitew obracany w perzynę, a piękne dzieła Bogów zamieniły się w proch. Ziemia została zrujnowana, 21 Wela także zamieniła się w pobojowisko, a Niebo ledwo trzymało się kupy. Bogowie ponosili nieustannie wielkie straty. Boruta stracił oko i na zawsze okulał, Czsnota o mały włos nie rozsypała się na kawałki, z czterdzieściorga dzieci Chorsa ocalało tylko dwoje, dziewięciu synów Swaroga zostało pożartych, jeden z Potworów wyżarł też lewy bok Chorsiny, Prawic stracił jedną rękę. Sklepienie Niskiego Nieba nad Ziemią trzymało się na drzewie wyrastającym z wierzchołka Góry Trzygław, nazywanym Ósicą. Pozostałe nieba trzymały się na Przyporze Pierwni (Niebo Najdalsze), Gwoździe Głębi (Niebo Głębokie) i Stóżarze Niebieskim (Niebo Wysokie). Potwory w zapamiętaniu pożerały tęczowe mosty, rzucały w siebie łańcuchami górskimi, wypijały morza, rozbijały gwiazdy. Gdy zaczęły łamać kolejne Drzewa Świata i Niebo popękało grożąc całkowitym zawaleniem, a trzęsący się ze strachu Jednogłowi przycupnęli w Lęgowisku na cyplu Trzygławia, przypominając raczej robactwo niż potężnych władców, po raz pierwszy od początku stworzenia Światowit opuścił Kłódź by ratować od upadku swoje dzieło. Na szczęście Jednogłowi nie potrafili uczynić Potworów nieśmiertelnymi, choć taki był ich zamiar. Światowit pozbawiając ich innych główni (głów i obliczy) pozbawił ich bowiem odpowiednich mocy stwórczych. Dzięki temu Potwory, choć wieczne, były śmiertelne i dało się je zabić, rozerwać ich ciała, a z ciał tych uczynić inne wieczne stworzenia. Światowit na własnych barkach podtrzymał całe Niebo, a Potworom ukręcił łby, po czym zlecił Jednogłowym by natychmiast rozszarpali pozostałości po Potworach na wiele kawałków. Czterdzieścioro Jednogłowych Wielkobogów i Małobogowie, ich czterdzieścioro ośmioro dzieci, rzuciło się ochoczo do tej pracy pragnąc wymazać swe winy. Lękano się okrutnie gniewu Boga Bogów pamiętając, co uczynił ze swymi pierworodnymi synami Zniczami. Przypór, Gwózd, Stóżar i Osica były czterema kawałkami dawnego Wsporu Świata, który się Światowitowi kiedyś połamał. W ciele jednego z Potworów, olbrzyma Światogora zwanego Podbojem znalazł się także fragment owego Wsporu. Dlatego Bóg Bogów szkielet Podbója wbił w Równię Weli, przez co powstały tam wysokie góry i szczyt zwany Wierchem Weli, a z głowy tego Potwora wyrosło nowe Drzewo Świata - Wierzcha, nazywane też Wierszbą lub Wiechą. Miało trzy konary, lecz cztery wierzchołki i na nich oparło się teraz Całe Niebo. Drzewo pokryło się srebrnymi liśćmi, zakwitło białym 22 kwieciem i wydało złote owoce (Łużyczanie widzą w Wierszbie Jabłkodąb a w jej owocach Złote Jabłka, Polanie widzą Wierzbę a owoce mają za Złote Gruszki, Mazowie widzą Potrójny Dąb-Ja-wor-Osikę a owoce mają za Złote Żołędzie, Chorwaci prawią o Trój-jodle, jeszcze inni o Trójsośnie lub o Potrójnej Morwie). Jednogłowi dobrali się parami i rozerwali Potwory na Osiemdziesiąt i Osiem części. Każda para ukształciła ze swych części odmienny ród Przedstworzów złożony z czwórki, lub piątki Bo-gunów bądź Boginek. Przedstworzowie stali się poronnymi dziećmi owych par boskich, jako że nie zostali poczęci płciowo i nie byli nieśmiertelni. Tak narodzeni Przedstworze zostali sługami Bogów i ich pomocnikami w ziemskich, welańskich oraz niebiańskich pracach. Nazwano ich Przedstworzami z kilku powodów: po pierwsze powstali podczas Bitwy o Przestworza (Niebo, Welę i Ziemię), po drugie powstali w przestworzach, po trzecie zostali przepotworzeni z ciał Potworów, po czwarte stworzeni rękami Jednogłowych. W tej postaci dotrwali do kolejnej wojny, Wojny O Krąg. Wtedy dopiero zostali Ustokrotnieni. Zabieg ten, dokonany również przez Jednogłowych, nadał im dzisiejsze rozmiary i sprawił, że ich liczba wzrosła stokrotnie a choć znacznie się przez to pomniejszyli, ich siły również poważnie wzrosły. Od tego momentu zaczęto ich nazywać Stworzami. Wtedy właśnie Stworze przyjęli postać i wymiary, jakie mają do dzisiaj. Gdy z Potworów powstali Przedstworze Światowit ustalił nowy porządek, dokonał podziału Niw między Bogów i dał im taje, by znaczyli nimi swoje rzeczy i włości. Zakazał kłótni, ustanowił zwierzchnictwo Peruna nad Żywiołami, oraz Prowego nad Mocami, i nakazał uporządkowanie Przestworzy po zaistniałych zniszczeniach. Tym sposobem narodziły się w swym dzisiejszym kształcie Przestworza, jak i Przedstworzowie poczęci z Potworów, którzy przemienili się później w Stworze. Światowit uspokojony ułożonym porządkiem zamknął się ponownie w Kłódź, lecz jego polecenia zostały potem złamane i znów wybuchła wojna. 24 3. O przemianie Przedstworzow w Stworze i narodzinach Zduszow шя^шшш^шшшяя^ш^^^шш Po Wojnie O Bułę nastał bardzo krótki czas pokoju. Przez chwilę zdawało się, że Światowit może odpoczywać w Kłódzi nie lękając się o całość swego dzieła. W tym właśnie czasie, bożego odpoczynku, z Wiechcia (pęku gałązek Wierzchy związanych w rózgę, którą się Bóg Bogów szorował, obcierał i oćwiczał w kąpieli) powstali Ludzie. Ludzie narodzili się z hodowli Kauków, którzy porwali wyrzucony przez Swiatowita Wiecheć i, wpierw się jak zwykle pobiwszy, połamali gałązki na patyki, a potem doszli do zgody i razem zasadzili owe patyki w zagon na welańskiej Równi. Czarnogłów i Biało-boga podlewali swą uprawę przez całą welańską noc, a nad ranem zerwali to, co wyrosło. Chcieli początkowo uczynić z Ludzi swoich pomocników, ale okazało się, że przez chwilę nieuwagi Prarodzi-ców zakradł się na zagon tuż przed świtem zawistny Bóg Zagłady i Zarazy - Mor, i podlał uprawę Czarną Wodą (Wodą Śmierci) ze swego Czarnego Źródła. Jako śmiertelnicy, Ludzie nie mogli pozostać na Weli i strącono ich na Ziemię, w Kolibę. Koliba była więc pierwszą ojczyzną Plemienia, a Plemię nazwano w końcu Zerywanami, jako że zostali zerwani przez Boga Bogów z Wierszby, potem znów byli zerwani przez Kauków z boskiego zagonu na Równi, później zrzucono ich z Weli przez co zerwali z miejscem swych narodzin, na koniec zaś zerwali także z Kolibą, wypędzeni przez Bogów, gdy z pychy sprzeciwili się ich panowaniu i rozpętali Wojnę O Taje. Zaraz po narodzinach Ludzi i ich upadku z Weli między Bogami nastały poważne spory o władanie różnymi rzeczami. Złamano porządek ustanowiony przez Swiatowita, w zapamiętaniu podeptano i zlekceważono jego zalecenia. Wybuchła kolejna wojna, Wojna O Krąg, która była jeszcze gorsza niż poprzednia Wojna O Bułę. Do pierwszej bitwy doszło u Wielkiego Ogniska na przełęczy Równi, gdzie Bogowie zeszli się następnego wieczora po odejściu Swiatowita. Wielkie yrręy ^ШІШШ Ognisko, zwane odtąd Ogniem Ogni rozpalił na Równi sam Świa-towit, kiedy ustanawiał nowy ład i przydzielał Bogom taje. Wtedy wszyscy zebrani zasiedli dookoła ognia w przypadkowym porządku. Teraz, gdy Boga Bogów zabrakło, nie mogli się porozumieć co do kolejności. Bogowie Żywiołów uważali, że to im się należy miejsce przy samym ogniu, w najwyższym Kręgu. Bogowie Wielkich Mocy (Wielkobogowie Mocy) nie godzili się z tym i rozgorzała sprzeczka na temat ważności, starszeństwa i tym podobnych rzeczy. Tymczasem Małe Żywioły cichaczem zajęły Drugi Krąg, chcąc być blisko rodziców. Tym sposobem Moce zostały zepchnięte w Trzeci i Czwarty Krąg, daleko od Ognia. Weles i Nyja, najbardziej zajadli w tym sporze, rozerwali pierścień zespolonych Bogów Żywiołów i przepchnęli się ku ognisku tratując co poniektórych. Pociągnęli za sobą Mora z Marzanną (Moce Zagłady, Zarazy, Starości i Zapomnienia), Podaga z Pogodą (Bóstwa Drogi, Podróży, Zgody, Pogody i Spo-koju-Pogodzenia) oraz Roda z Rodżaną (Bogów Narodzin, Myśli, Prawdy i Rodu). Wtedy Żywiołom udało się ponownie zespolić i cztery rody bogów Mocy zostały odcięte od reszty. Od sprzeczki przyszło do rękoczynów sprowokowanych przez Welesa i Roda. Rodżana popchnięta w trakcie szamotaniny przez Swarę wpadła do ognia i cała skóra prócz stóp i lewej piersi w jednej chwili jej sczerniała. Od tego czasu stała się Boginią o Czarnej Skórze. Jej dzieci, Zaródź i Rada-Rodzica rzuciły się na pomoc matce, a za nimi ruszyli pozostali Bogowie Mocy. W Bitwie O Miejsce, która nie przyniosła rozstrzygnięcia, Bogowie stratowali Ogień Ogni i o mało co całkiem przez nich nie zagasł. W Wojnie O Krąg wzięli udział wszyscy Jednogłowi, Kirowie, Kaukowie i wszyscy ich pomocnicy: Ażdahy, Swiatłogońce i Przed-stworze. Pod koniec, z braku wojowników, powołano też całkiem nowe byty spośród ludzi umarłych - tych właśnie, wywodzących się z dusz zmarłych nazwano Zduszami. Po pierwszej bitwie przyszły następne: O Miesiące, O Maści, O Miana, O Moc (Moc rządzenia ludźmi), O Mnożność i O Miarę. Drugą bitwę, O Miesiące, rozpętali również Welesowie. Wpierw Jednogłowi przemocą odebrali panowanie nad miesiącami Bogom Stron i Pór. Stało się to za namową Sporów (Bóstw Powodzenia i Obfitości), którzy twierdzili, że Kirowie są zbyt zajęci porami roku, stronami świata i w ogóle miarami czasu, przez co zaniedbali zupełnie miesiące i te nie przynoszą należytego pożytku. Peruno- 29 wie, Swarogowie i Wodowie dali się łatwo przekonać, Strzybogom było obojętne co się stanie z Trzynastoma Braćmi-Miesiącami, Si-mowie zaś, a właściwie Siem, obawiali się tylko, żeby po stronie Kirów nie stanęli Kaukowie. Jedynie Dażbóg zdecydowanie sprzeciwiał się przedsięwzięciu, bojąc się że wyniknie z niego nieszczęście. Okrzyknięto go tchórzem, lecz wziąwszy pod uwagę zastrzeżenia Siemi postanowiono dla wzmocnienia pojednać się z Mocami i uderzyć razem. Trzeba coś było dać Bogom Mocy w zamian za wsparcie. Uradzono więc, że pięcioma z miesięcy będą władać Moce. Z takim poselstwem ruszył Perun ku Ognisku Mocy. Rod oponował bardzo przeciw wspólnemu działaniu i dawał za przykład swoją czarnoskórą siostrę-małżonkę Rozdane poszkodowaną tak fatalnie w poprzedniej potyczce. Przeważył wspólny głos Kupały i Welesa, mających zwykle w każdej sprawie odmienne zdanie. Uznano ich solidarne poparcie za dobry znak. Na dodatek Perun przyrzekł Wielkobogom Mocy oprócz pięciu miesięcy także miejsce w drugim Kręgu wokół Ognia. Uderzono o świcie i po długiej, wyczerpującej bitwie odebrano Kirom panowanie nad miesiącami. Zaraz po zwycięstwie, gdy przyszło do podziału łupów, Perun zupełnie pominął Welesa, a oburzona tym faktem Nyja rozcięła mu pierś swoją kosą. Trysnęła boska krew, zrobiło się zamieszanie i wybuchła nowa bitwa, tym razem między zwycięzcami. Kirowie spróbowali wtedy raz jeszcze odebrać swoje władztwo, ale Czarnogłów i Białoboga ich nie poparli. Tak więc miesiące zostały przy Jednogłowych, Perun miał jedną bliznę więcej, a w świecie rosło zamieszanie. Teraz najpierw szły Miesiące Żywiołów, po nich zaś Miesiące pochwycone w boju przez Moce, a na dodatek ich kolejność nie zgadzała się z porami zasiewów, wschodzenia ziarna, zbiorów czy spoczynku, ustalanymi przez Kirów. Trzecia bitwa wybuchła O Maści, czyli Barwy. Ta dotyczyła głównie Kauków, Czarnogłowa i Białobogi, którzy władali dwiema spośród ważnych barw oraz Kirów. Maści była wprost niezliczona ilość, ale tylko siedem z nich miało wielką wagę: biała, czarna, niebieska, czerwona, żółta, złota i srebrna. Białą i czarną władali Kaukowie, zaś złotą, srebrną, czerwoną i niebieską Kirowie. Tylko Dażbóg posiadał ważną, żółtą maść. Po różnych podstępach i zmiennych kolejach bitew także i tym razem nie doszło do ustalenia żadnego rozsądnego ładu, a tylko powiększono bezład. W wyniku bitwy Kaukowie nie utracili całkowicie panowania nad bielą i czernią, ale 30 od tego momentu także Weles wziął czarną maść, a Strzybóg i Daż-bóg maść białą. Żywioły wyrwały Kirom maść srebrną i złotą, po czym rozdzieliły te barwy między siebie sprawiając, że inne zdobyte przez nich w bitwie barwy nabrały blasku, stały się jaskrawe i świetliste. Kirom udało się utrzymać barwę niebieską i czerwoną, jak również zdobyć na Dażbogach żółtą i włączyć w swe panowanie zieleń posiadaną poprzednio wyłącznie przez Witów. Część żółtej maści wykradł Kirom Makosz, część czerwieni zabrał im Kupała. Z kolei niemal puste puzderko po żółci wykradł Makoszom Przepląt, a jego żona Plątwa zdobyła takie same niemal puste pudło po maści czerwonej od Kupały. Stąd powstała całkiem nowa maść przeplą-towa-pomarańczowa. Zapanował przeto w materii barw zamęt, z którym nawet później było sobie trudno poradzić i którego skutki są widoczne do dziś. Jeszcze się dobrze nie zakończyła Bitwa O Maści, gdy rozpoczął się kolejny spór, który doprowadził do Bitwy O Miana (czyli Tytuły) będącej w istocie bitwą o granice Niw i kompetencje pomiędzy Jednogłowymi. Rodowie uważali się za Panów Narodzin, a całą tę niwę za swą wyłączną własność. Tymczasem Kupałowie stwierdzili, że za-ródź bierze się z miłości lub żądzy, a wynikiem narodzin nowej osoby czy pomysłu jest nowa miłość lub kolejne namiętności. Rodowie nie chcieli oddać ani kawałka swej niwy po dobrej woli, więc Kupałowie odebrali im go przemocą. Podobnych sporów wyłoniło się nagle o wiele więcej. Pogoda postanowiła odebrać Strzybogom władanie Dobrym Powietrzem i Powiewami, Śląkwa rzuciła się na Perperunę nie mogąc się pogodzić z utratą wykradzionych jej podstępem przez tamtą Chmur, Morowie kłócili się z Welesami o władanie Zagładą, Zaświatem, Śmiercią i Zapomnieniem. Chorsowie, Przeplątowie, Rodowie i Ładowie starli się o władanie niwami Wiedzy, Porządku, Tajemnicy, Wiary i Rozumu. Dziewanna postanowiła wydrzeć Ładzie-Łagodzie Krainę Łowów. Zaczęły się także swary wewnątrz rodów. Wkrótce doszło do powszechnej bitwy, która doprowadziła świat na krawędź rozkładu przez pomieszanie kompetencji bogów. Przyszła piąta bitwa, O Moc Władania Ludźmi. Tu wszystkie Żywioły zespoliły się przeciw Bogom Mocy, usiłując ich odsunąć od panowania nad ludźmi. Zamieszanie sięgnęło szczytu, a w żadnej materii nikt nie potrafił osiągnąć przewagi nad innymi. Bra- 31 kowało już tylko tego, żeby dzieci wystąpiły przeciw rodzicom próbując ich zabić, lub wyrzucić z ich domów i niw. Po piątej przyszła szósta bitwa i stało się to najgorsze. Małe Żywioły i Małe Moce wystąpiły razem przeciw wszystkim Wiel-kobogom walcząc o Mnożność, której im odmówiono. Z ich cielesnego obcowania między sobą nie rodziły się dzieci. Mieli dzieci ze Smokami i Żmijami, ze Światłogońcami i Boginkami oraz Bo-gunami, ale ci wszyscy jako zaledwie boscy pomocnicy wydawali na świat chimery albo słabeuszy. Małobogowie mieli też potomstwo z Ludźmi, ale ci - choć byli królami, wieszczami i wytędzami -jako śmiertelnicy nie mogli zasiadać z bogami w Kręgu na Równi. Taka była wola Boga Bogów, lecz Małobogowie kierowani złością i zawiścią rzucili się przeciw swym rodzicom. Ostatnia z Siedmiu Bitew w Wojnie O Krąg dotyczyła Miary, czyli Kołacza Wieków. Dzielili go między sobą Wielkobogowie. Kto spożywał w danym roku Kołacz, ten władał tym rokiem w Kręgu następujących po sobie lat. Kołacz Wieków sporządzony był z we-lańskich zbóż dających temu, kto je spożył, Wieczną Młodość, Wieszczą Mądrość i Wielką Moc. Być może to było przyczyną, dla której Wielkobogowie zazdrośnie strzegli tajemnicy wypieku Kołacza. Jak widać nie chodziło jedynie o Miarę Czasu, ale i Miarę Mądrości oraz Miarę Siły. Małobogowie chcieli nie tylko dorównać rodzicom, lecz zająć ich pozycję, dlatego i ta bitwa była w pewnym sensie bitwą o Miejsce w Kręgu. Był to najważniejszy i najcięższy bój całej wojny. Zjednoczeni Małobogowie nie byli ani tak sprytni, ani mądrzy jak zespoleni Wielkobogowie, jednakże przywyższali tamtych siłą i nie znającą lęku odwagą, z której brało się wielkie zdecydowanie ich działań. Gdy pozycje Wielkich Żywiołów i Mocy były poważnie zagrożone i zbliżał się nieuchronnie szturm na Dwór Sporów, gdzie spoczywał Kołacz, Perun z Prowem w przebiegły sposób odebrali Małobogom służących im Przedstworzów. Ci nie zrezygnowali jednak z ataku, lecz zdesperowani sięgnęli w Zaświaty. Najpierw do Nawi Zmartwychwstańców zwanej Założą, a potem głębiej, w Naw Smoczą czyli Piekło, skąd dobyli dusze największych okrutników i zbójców i tchnęli je w trupie ciała. W ten sposób powstała wielka armia Sił Ciemności, złożona z 64 tysięcy Zduszów. Z Zaświatów wyległy Wampiry, Lepiry, Martwce, Przezkosty, Biesy, Stroska, Skrzadła, Dybuki, Upiory, Wilkołaki, Wiedźmy, Strzygi, i w bojowym szyku 32 ustawiły się na Niebieskim Polu gotowe do walki. Na ich czele stanęli Perunic, Swarożyc i Wład. Przerażeni Wielkobogowie zebrali na Stokrotnych Łąkach, w pobliżu Dworu Sporów, wszystkich Przedstworzów. Tu zakopano ich w stokrotnie sporzącą glebę i podlewano obficie Żywą Wodą ze Studni Roda. Wkrótce z każdego zakopanego Przedstwo-rza wyrosło sto okazałych kwiatów o stu białych płatkach. Były to Stokrocie. Gdy pąki rozpękły się, wyskoczyła z każdego Boginka lub Bogun. Tak narodzili się Stworzowie. Byli o wiele mniejszych rozmiarów niż Przedstworzowie, ale było ich sto razy więcej i mieli taką samą moc jak ich poprzednicy. Najszybciej jak to było możliwe ułożono bojowe szyki i prowadzeni przez Peruna, Ładę-Łagodę, i Dziewannę Stworze opuścili usłaną białym kwieciem Łąkę Stokrotną, na której dokonało się Ustokrotnienie. 33 Na Niebieskim Polu stanęły przeciw sobie dwie potęgi dosiadające niebiańskich i welańskich wierzchowców: 64-tysięczna armia Zaświatów złożona ze Zduszów i Małobogów, i prawie 32-tysię-czne zastępy Welan złożone ze Stworzów i Wielkobogów. Kiedy doszło do starcia, zatrzęsły się Niebiosy. Zatrzęsła się zaraz potem Wela, gdy spadli na nią z impetem sczepieni w śmiertelnym zmaganiu, i pękła w trzech miejscach. Zadygotała Niwa i Nawie, zaś na Wierchu wzruszyła się Kłódź Światowita pchnięta z posady. Konary Wiechy poczęły trzeszczeć, a Złote Jabłka pospadały na trawę niczym strząśnięte niewidzialną ręką klejnoty. Całe Niebo zachwiało się w posadach grożąc powtórnym zawaleniem. Wtedy Światowit po raz drugi od Stworzenia Świata opuścił Kłódź i rozdzielił zwaśnionych. Jednak nie był już tak łagodny jak poprzednio. Wielu zostało ukaranych, wielu pozbawionych zdobyczy, wielu musiało odbyć srogie pokuty i gęsto się tłumaczyć, wielu utraciło swe miejsce w Kręgu. Dużo jednak Bóg Bogów zostawił w nowym kształcie uznając, że widać jest odpowiedniejszy dla Jednogłowych, Stworzów i Ludzi. Pozostawił też przy życiu Zduszów, by zrównoważyli świat. Uznał, że skoro zostali poczęci są widać potrzebni. Odtąd stali się oni rodzajem kary dla Bogów oraz ludzi. Od tamtej chwili bowiem jest wiele zła na świecie, a we wszystkim złym Zduszę maczają palce i są zawzięci przeciw Żywym. Gdyby Wielkobogowie nie walczyli ze Zduszami nieustannie i cztery razy do roku nie wypowiadali im Wielkiej Bitwy, namnożyłoby się tyle zła, że wszystko już dawno obróciłoby się w rozsypkę. (Wielkie Bitwy i Dzikie Łowy mają miejsce między 20-26 marca, 20-26 czerwca, 20-26 września oraz 20-26 grudnia). ■ 34 4. Opisanie stworzow ■ . Bogunowie i Boginki tworzą osiemdziesiąt osiem rodzin, różniących się wyraźnie między sobą i przypisanych do różnych domen i niw świata. Jako służący Żywiołom i Mocom nie mają ciągłego, jednowymiarowego stosunku do ludzi, nie są dla nich ani dobrzy ani źli, nie są im ani zdecydowanie przychylni, ani też bezwzględnie wrodzy. Ich działanie wobec człowieka zależy od zamiarów Bogów. Są jednak pewne zasady, których należy w obcowaniu ze Stworzami przestrzegać, jeśli nie chce się mieć poważnych trudności. Przede wszystkim Bogunowie i Bogunki nie znoszą, gdy ktoś im wchodzi w drogę, albo gdy usiłuje je podpatrzeć - taki człek jest poważnie zagrożony. Ktoś kto rozeznaje się w miarę dobrze w otaczającym go świecie i działających nań siłach rzadko staje w poprzek działaniom Stworzów i Bogów, jest więc raczej bezpieczny. Zdarza się jednak w życiu, iż człowiek musi stanąć naprzeciw potęgi, albo przypadkiem znajdzie się w oku burzy. Wtedy przydać się mogą działania magiczne, środki cża-rowne, zaklęcia odczyniające, czarodziejskie zioła używane jako Wieńce, napary, nalewki, maści, różnorakie amulety umieszczane na ciele jako naszyjniki (te noszą nazwę nawęzu) albo woreczki (te zwie się po słowiańsku kaptorgami), a także liczne, specjalne sposoby postępowania, chroniące przed gniewem bóstw i ich pomocników, uosabiających najdrobniejsze nawet siły przyrody. Bogunów i Boginki można z grubsza podzielić na opiekunów żywiołu Nieba, Ognia, Wody, Powietrza, Sporu i Ziemi, opiekunów Pól, Lasu i Dzikiej Zwierzyny, Upraw, Stad, Domu, Rodu i Plemienia, Losu (zwanego po starosłowiańsku źrzebem, bytem lub dolą), Skarbów i Kopalin, Miłości i Żądzy, Cnót, Prawd oraz Ładu, duchy Pogody, duchy Księżycowe, a także zwiastunów i nosicieli Choroby i Śmierci. Rozgraniczenia te nie są zawsze do końca ostre. Na przykład bóstwa Pogody są bliskie władcom Powietrza i Wiatrów, zaś boginki Narodzin spełniają podobne funkcje jak strażniczki Losu, narodziny splatają się ze sprawami Miłości i Żądzy, a te są znów złączone z żywiołem Wody będącej symbolem płodności. Podobnie zachodzą na siebie miejscami kompetencje innych Stworzów, choć nigdy się w pełni nie pokrywają. Wszystkie Stworze mają mocno określoną postać, o której można by powiedzieć, iż jest to podstawowy kształt, w jakim się - jako siły natury - uzewnętrzniają. Bogunowie i Boginki potrafią bowiem przyjąć każdą dowolną postać, łub nawet stać się niewidzialnymi 37 na czas jakiś, jednak wymaga to od nich wysiłku i wracają do swego podstawowego wyglądu zaraz, gdy tylko jest to możliwe. Ludziom ukazują się najczęściej w owej podstawowej formie. Da się więc Stworze podzielić na takie, które mają swą główną formę zwierzęcą, takie które mają kształt ludzki, albo też takie o postaci nieokreślonej. Z kolei Bogunowie i Boginki o kształtach ludzkich mogą być rozmiarów zwykłego człowieka, olbrzyma (co jest u Słowian bardzo rzadkie), człowieka karłowatego, albo też mogą być całkiem małe (wysokości 7 centymetrów i mniej). Wśród Stworzy karłowatych można znów wydzielić dwa typy: o zwyczajnych proporcjach ciała i drugi, z nieproporcjonalnie dużą głową. Każda z rodzin Stworzów różni się od innych wieloma zewnętrznymi cechami, najczęściej fantastycznymi, szczegółami stroju i miejscami ukazywania się czy bytowania. W dalszym ciągu tej pracy damy szczegółowe opisy tyczące wszystkich rodzin Bogunów i Boginek, jak również sposoby postępowania z nimi na wypadek spotkania, w razie ich złośliwej działalności względem nas, czy też otwartej napaści. Powiemy, jak te drobne siły Natury ułagodzić, oswoić, a nawet uwięzić i zaprząc do działań na naszą korzyść, lub jak je bezpiecznie ominąć, stosując życiową mądrość i magię. Warto jeszcze dodać, że pamięć o owych Boginkach i Bogunach zachowała się w różnych krajach w rozmaitym stopniu. Często łączy ona narody dzisiaj geograficznie odległe, lecz dawniej stanowiące wspólnotę plemienną. Część wierzeń obejmuje do dziś cały obszar Słowiańszczyzny i kraje Bałtów. Świadczy to o ich prastarych korzeniach i wielkiej, pozwalającej przetrwać trzy i pół tysiąca lat, sile. Oto parę etnograficznych przykładów dotyczących Bogunów i Boginek. Rusałki: są dziś najlepiej pamiętane przez Małorusów i Białorusinów, czyli potomków dawnych południowych Budynów. Dzi-wożony znają Małopolanie, Słowacy i Czesi - potomkowie dawnych Nurów, Chobołdy i Chichoły przetrwały u Łużyczan, potomków zachodnich Lugiów-Ługów. Pamięć o Łamjach-Łojmach najlepiej zachowali Podołanie, Białorusini wywodzący się z odłamu zachodnich Budynów, oraz Litwini i Łotysze pochodzący od Ostów-Aistów będących Bałtami. Wiły są dziś najlepiej znane Serbom, Chorwatom i Bułgarom, którzy są spadkobiercami zmiesza- 38 nych ludów Sorbomazów, Nurów i Antów-Wątów oraz Czarno-siermiężnych-Burów (Skławenów). Pamięć o Narecznicach zachowali Bułgarzy (dawni Antowie-Wątowie), a pod innymi nazwami: Oriśnicy - Bośniacy, Czarnogórcy i Macedończycy (dawni Skla-weni), Sjudenicy - Czesi, Chorwaci, Słowacy (Nurowie), Udełni-cy-Małorusowie i Białorusini (Budynowie), Rodzanicy - Polacy, Ślązacy, Pomorzanie (dawni Lugiowie i Wenedowie-Wado wie). O Płanetnikach, Chmurnikach, Obłoczycach i Latawcach mówią dziś Wielkopolanie i Małopolanie, Małorusowie i Mazowszanie, jak i Chorwaci, Słoweńcy, Czesi i Słowacy będący kontynuatorami tradycji Lugiów, Mazów i Nurów. O Laskowcach i Leśnicach wiedzą dziś najwięcej potomkowie północnych i wschodnich gałęzi wielkiego szczepu Burów-Czarnosiermiężnych, czyli Wielkoruso-wie. Także wśród Wielkorusów najlepiej zachowała się tradycja duchów domowych - Domowików, Detków, Domowych Dziadków, rozwinięta w licznych szczegółach. Pod postacią Ubożąt znane są te Stworze także Polakom (Mało- i Wielkopolanom), w innych krajach ich kompetencje pomieszały się z rolami Kraśniaków, Skrzatów, Kłobuków itp. Atwory i Kłobuki są najlepiej pamiętane przez Mazurów, Litwinów, ale i Czechów (Kubołcik), Pomorzanie i Wielkopolanie nazywają je Plunkami i mieszają ich funkcje z funkcją Skrzata. O Skarbkach zachowała się tradycja tam gdzie dobywano skarby ziemi - na Śląsku i w Małopolsce. Opowieści o Wodnikach, Topielicach, Południcach. Świczkach, Nocnicach, Morach, Skrzatach, Nawkach zna ogół Bałto-Słowiańszczyzny. Listę tę możnaby kontynuować długo. Część wierzeń słowiańskich została wchłonięta przez tradycje innych krajów. Przez wschodnich Niemców, którzy zajęli ziemie i zasymilowali plemiona Wieletów (zachodnich Wadów-Wenedów), Obodrzyców, Drzewian i w dużym stopniu Serbów, Łużyczan (czyli południowych Wędów, Sorbów i Lugiów-Ługów), a także na terenie Prus Wschodnich -Prusów, Żmudzinów i Jaćwięgów (Aistów-Ostów). Przez Węgrów, którzy zajęli ziemie Słowian Panońskich. Przez Rumunów na terenie Siedmiogrodu (Kraj Siedmiu Rodów), Mołdawii i Wołoszy. Przez Finów otaczających Słowian od północnego wschodu i przez narody Turskie z okolic Uralu i południowo-wschodniego krańca Europy (po Morze Kaspijskie i Kaukaz). Na zakończenie nastąpi jeszcze jedna uwaga. Boginie i Bogów określa się jako Panów i Panie Welańskie. W odróżnieniu od nich 39 Boginki (Bogunki) i Bogunów nazywa się Pannami (lub Panuń-ciami) i Pankami (Paniczami) Welańskimi. Ogólnie wszystkie bóstwa zamieszkujące Niebo i Zaświaty nazywa się Welanami, Welami lub Niebianami. Zmarli noszą ogólne miano Nawian (czyli mieszkańców Nawi, albo Nieboszczyków). Zależnie od Nawi, w jakiej po śmierci przebywają, zwą się: jeśli w Założy - Założnicy, jeśli w Nawi Smoczej (Piekle) - Piekielnicy, jeśli w Nawi Wiecz-noszczęśliwej (Raju) - Rajcowie (Rajce), jeżeli w Zaciszu (Nawi Ciszy) - Ciszcy albo Czystowie. Potomstwo Stworzy z innymi Stworzami, Zduszami, Bogami lub Ludźmi nazywa się Boginiakami. Bogunki i Bogunowie, jako po trzykroć poczęci rękami Żywiołów i Mocy i jako ich poronne dzieci, tworzą niższy krąg niebiański, nie zasiadają na Równi wraz z Małobogami i są zwykłymi pomocnikami oraz sługami Bogów-Żywiołów i Bogów-Mocy. Po raz pierwszy poczęto ich jako Potworów, zabitych następnie przez Swiatowita; po raz drugi jako Przedstworzów z kawałków ciał Potworów; po raz trzeci jako Stworze wylęgłe na Łąkach Stokrotnych ze stupłatnych kwiatów Stokroci. W gruncie rzeczy Stworze są uosobionymi najdrobniejszymi siłami świata przyrody, przejawami działania Natury, reprezentantami szczegółowych praw Wszechświata, czyli inaczej - Niskmi Emanacjami Boga Bogów. Stanowią świtę Bogów Żywiołów i Bogów Mocy (Jednogłowych), tak samo jak Gałęzowie są świtą Swiatowita, Ażdahy (Smoki i Żrru}e-Żnu}e) są świtą Kauków (Czamogłowa i Bialobogi), zaś Światłogońce stanowią otoczenie Bogów Stron i Pór - Kirów (Jaruny, R\qij ]esza i Kostromy). ■ I. STWORZE WIATRU I POWIETRZA Latawce (Litony, Lituny, Letuny) Latawce spadają z Nieba zrywając przy tym złote ogniwa łańcucha, którym są przykute do Sklepienia. Stamtąd, z wysoka, wypatrują celu na ziemskim padole. Rzucają się z obłoków, a w przelocie świecą niczym gwiazdy. Kiedy Latawiec zbliża się do ziemi, skrzydła mu odpadają, a jego ciało ciemnieje tracąc niebiański poblask. Latawiec ma postać wielce dorodnego młodzieńca o tajemniczym uśmiechu i szczerym wejrzeniu. Posturę ma delikatną, lecz zdecydowanie męską, włosy kręcone w loki, jasne, czasem plecione w złoty warkocz. Jego oczy są przeraźliwie niebieskie i głębokie. Usta ma Latawiec zarysowane jak kobieta, podbródek bez śladu zarostu, ale o twardej linii. Jego wejrzeniu i uśmiechowi nie sposób się oprzeć. Latawce są szczególnie niebezpieczne dla kobiet. Dziewczyna, która nie odwróci na czas wzroku albo da posłuch ciepłej przemowie Latawca, jest śmiertelnie narażona, choć jeszcze nie całkiem stracona. Latawiec gdy zejdzie na ziemię jest trudny do odróżnienia od zwykłego młodzieńca. Chyba tylko szczególna jasność, piękność oblicza i magiczny urok, jaki wokół siebie roztacza, stanowią ostrzegawczy znak. Kobieta nie powinna pozwolić się dotknąć Latawcowi, bowiem jego dotknięcie powoduje, że kamienieje ona w błogostanie, a błogość owa rozlewa się we wszystkich jej członkach, przyprawia o nagłe drżenie i nieopanowany łomot serca. Do skroni falami napływa wtedy gorąca krew, przed oczami robi się ciemno. Następuje nieodwołalne zakochanie. Zakochana w Latawcu na życie i śmierć jest stracona dla ludzi i dla rodziny, którą przestaje się zajmować, dla dzieci którymi się nie przejmuje, dla chłopaka czy męża, którego porzuca gdyż wydaje jej się nieważny, dla pracy która ją nuży, zabawy która zdaje się być nieciekawa 41 i wcale niewesoła. Kobieta taka nie potrafi się cieszyć niczym. Pogrąża się w smutku, gdy tylko Latawiec odchodzi. A Latawiec jest niestały, odchodzi często, zaś przybywa rzadko, na długo znika gdzieś na ziemi albo i w niebiesiech. Nawet jeśli nawiedza dziewczynę każdej nocy, to każdego ranka przed świtem odchodzi. Najczęściej Latawiec na długie okresy wraca w chmury, na niebo, pomiędzy Bogunów i Boginki, z którymi się zabawia albo pracuje. Bywa, że po jednej spędzonej z dziewczyną nocy nie pojawia się już nigdy. Kobieta zaś tęskni, unika tańca, muzyki, towarzystwa, pracy i wszelkich zajęć. Przychodzi w to miejsce, gdzie pierwszym razem spotkała Latawca z nadzieją, że go znów zobaczy; wypatruje go w chmurach, na nocnym niebie pośród gwiazd, wzdycha i czeka jego powrotu popadając w coraz większe otępienie. Ukochana Latawca żyje krótko. Gwałtowne uczucie miłości prędko ją trawi, żądza nią miota, tęsknota ogromna codziennie dobija. Dziewczyna taka usycha na wiór i w końcu umiera. Latawce nie mają bezpośrednio do czynienia z ludźmi i nie wiadomo dlaczego na kobiety właśnie tak mocno działa ich czar. Służą one Strzybogowi, dla którego w wysokim niebie kształcą silne, stałe wiatry. Są przykute do nieba złotymi łańcuchami, a gdy spadają w dół by pędzić owe wiatry ponad polami i lasami łańcuchy ciągną się za nimi, skrząc się jak złote węże w słońcu. Larem wiatr czyniony przez Latawce jest zdecydowanie gorący, zimą jest bardzo zimny, ale nie ma kierunku, z którym byłyby na stałe związany. Gdy Latawiec opada, goniąc wiatr, zdarza mu się z łańcucha oberwać i wtedy właśnie zstępuje na ziemię. Zwłaszcza, gdy spostrzeże coś pociągającego. Bywa, że Latawiec sam się zakocha, albo nie zdąży przed świtem odejść. Bywa, że przez sprytną dziewczynę zostanie czarem, ziołem lub zaklęciem zatrzymany. Jeśli to się przydarzy skończy się rychło nieszczęściem. O świcie Latawiec straci swój złoty warkocz, a po siedmiu dniach i trzech godzinach jego powłoka cielesna całkiem obumrze. Wtedy dusza Latawca wraca na niebiosa, gdzie się ponownie odradza, przykuty do Sklepienia jak dawniej. Nigdy już do swej ukochanej nie wróci. Wszystkie te okoliczności powodują, że przed Latawcem trzeba się bezwzględnie chronić. Obcemu, który się zjawi nagle na drodze czy w polu jakby spadł z nieba, a wygląd ma podobny 42 do wyżej opisanego, można spróbować zajrzeć pod koszulę. Latawce nigdy nie zdejmują koszuli z ciała, bowiem choć tracą skrzydła, spod łopatek na plecach sterczą im zawsze kępki białego puchu. Nie musi się obawiać Latawca osoba, która nosi przy sobie główkę czosnku. Ostry zapach czosnku odstręcza Latawce. Dla zatrzymania przy sobie Latawca skuteczne jest okadzenie się dymem ze spalonego świńskiego łajna, które wpierw przez siedem dni suszy się na słońcu. Ten zapach wręcz niewoli Latawce. Zauroczonych przez Latawce można próbować ratować dając do picia napar z trzech ziół magicznych: Wonieji, Stulika i Lastowicznika. W cięższych przypadkach należy tym wywarem smarować całe ciało. Daje się też do picia wino z zielonego maku, albo wyciąg z melisy i kozłka lub czyni się kąpiel z rumianków. Chały (Hały, Ały) Chały przebywają w wielkich, ciemnych chmurach ciągnących się blisko ziemi przed burzą z piorunami albo ulewnym deszczem. Kierują owemi chmurami zadzierając wysoko ich łby i opuszczając ogony, z których siecze deszcz i grad. Mniej obeznani same chmury zwą Chałami. Są to ludzie, którzy zapomnieli wyglądu owych Boginek. Chały mają postać kobiecą. Są to olbrzymki o krótkich, kręconych przy głowie włosach. Twarze mają czarne i całe ciało takiejż ciemnej maści, a ręce długaśne i suche jak patyki, przechodzące w szponiaste dłonie. Piersi prawie w ogóle nie mają, a trójkątny tors, mocarne ramiona i plecy przydają im jeszcze bardziej męski pozór. Chały łączą się w pary z Grzmo-tnikami, zwanymi też Wołotami lub Weletami, które są równie wielkich rozmiarów jak one. Chały (Hały, Ały) 43 Chały przelatują nad polami i sadybami ludzkimi siedząc na chmurzyskach okrakiem. Nie schodzą na dół, ale czasem zdarzy się której z chmury spaść. Wtedy leci ze strasznym świstem i dmucha wietrzyskiem okrutnym. Trzeba przed nią uciekać co sił, drzwi chaty zaprzeć, okna pozamykać, jako że może człowieka porwać w górę i skręcić go na wszystkie możliwe strony, albo w krzyżu przełamać, albo głowę do tyłu obrócić, czy postrzelić człeka tak, że na zawsze już krzywym zostanie. Chała kiedy spadnie kręci się koło domostwa, wyje dziko, gwiżdże i skacze po dachu. Jedynym sposobem żeby odpędzić Chałę jest wynieść jej przed dom specjalne jadło, po którym nabiera sił. Może wtedy długim skokiem znów się podnieść i dosiąść chmury, która pozbawiona swej sterowniczki po okolicy się kręci zalewając pola deszczem, lub niszcząc gradem uprawy. Jadło owo składa się z mąki żytniej i soli, zmieszanych ze sobą pół na pół. Trzeba przed dom wynieść dużą michę, jako że niedojedzona Chała będzie skakać za nisko, rozsierdzi się, a rozsierdzona gotowa drzwi bądź szyby w oknach wygnieść, albo całe zabudowanie obrócić w perzynę. Trzeba uczciwie powiedzieć, że kto jadło dla Chały wynosi naraża się na wielkie niebezpieczeństwo porwania, albo skręcenia karku, albo jednego i drugiego na raz. Lepiej więc, gdy chmurzyska ciemne nadchodzą od razu miskę z dobrze wymieszanymi mąką i solą przed dom wystawić. Z drugiej strony Chała, widząc ten smakołyk rozłożony w dole u progu chaty, gotowa się sama z chmury spuścić i szkód w obejściu, a także całej okolicy na-czynić, podczas gdy inaczej pożeglowałaby spokojnie z burzą dalej. Wtedy człowiek niebacznie naraża się na gniew poszkodowanych sąsiadów i może podwójnie ucierpieć. 44 Zduchy (Zduchacze, Stuhy, Stuhacze, Stjihy) Stworzowie ci ukazują się w dwóch sytuacjach: w bezwietrzne noce we mgle, albo przy zupełnej ciszy, podczas słonecznej pogody w pełnym dniu. Za każdym z tych wypadków pojawiają się nagle, samoistnym porywem. Są niewidzialni. Jedyne, co da się dostrzec, to rozwiewający się tuman mgły czy kurzawa wzniecona z pól, albo drogi. Stuhacze lubią przebywać na ziemi, między ludźmi, chociaż ich domem są niebiosa i welanskie Chmurne Pola. Gdy osadzają się na ziemi, najczęściej mają postać siwiuteńkich starców i zamieszkują w pobliżu osady, a nie w niej samej, bez żadnej rodziny czy słu-gów. Zwykle można zasięgnąć u nich rady, jako że są życzliwi i nie demonstrują żadnych nadprzyrodzonych właściwości, dopóki nie są zajęci właściwą robotą Stuhacza. Są przy tym bardzo mądrzy, mądrzejsi niż wszyscy wieszczowie i guślarze razem wzięci. Jako Stworze wiedzą bowiem o wszystkim lepiej, niż najmędrsi ludzie. Jeśli jednak przyjdziesz do chaty Stuhacza i zastaniesz go śpiącym - zwykle w sztywnej, wyprostowanej pozie, z otwartymi oczami - nie wolno ci go budzić, przemawiać do niego, czy dotykać jego ciała. Wtedy bowiem Stuhacz wychodzi na swe wietrzyste szlaki opuszczając ludzką powłokę. Dzieje się to przed burzami, albo w wielkie gorąco koło południa, albo cichą nocą bez księżyca i choćby drobnego powiewu. Kto przebudzi Stuhacza, a tym samym zmusi go do powrotu w ludzkie ciało z jego Wietrznej Drogi, ten już następnego dnia ciężko się rozchoruje, a potem, po długich tygodniach męczarni zemrze bez wyraźnej przyczyny. Kiedy na drodze, w skwar lub bezwietrzną nocą, czy też we mgle spotkamy Stuha, poznamy to nie tylko po nagłym poruszeniu powietrza bez niczyjej widzialnej obecności, ale i po równie na- Zduchy (Zduchacze, Stuhy, Stuhacze, Stjihy) 45 głej zmianie zapachu. Zapach ten składa się z wielu innych drobnych śladów węchowych, które wyszczególnione zdają się być znane, lecz złożone razem dają poczucie czegoś niepokojącego, dziwnego i obcego, choć przyjemnego. Czasami zapach ów jest ledwo wyczuwalny a poruszenie powietrza wyjątkowo delikatne, kiedy indziej jest mocny i odurzający aż do duszności. Stąd wielu nazywa Stuha Zaduchem, Zduchem czy Zduhaczem. Stuhacz jest o tyle niebezpieczny, że - gdy człowieka owionie - może go „zawiać" jaką chorobą, którą z sobą niesie, albo „trącić" powodując postrzał, albo zauroczyć przeniknąwszy z powietrzem w duszę. Gdy mu się stanie na drodze, gotów tak mocno trącić, że aż człowieka sparaliżuje na dłuższy czas, albo na zawsze. Stuhacze wędrują swoimi Wietrznymi Drogami, które nie mają nic wspólnego ze zwykłymi drogami, jednakże często przebiegają po piaszczystych ścieżkach śródleśnych, albo bitych traktach, czy drogach między polami. W razie spotkania jedyną obroną jest natychmiastowe wypowiedzenie zaklęcia. Trzeba paść na klęczki i w tej pozycji obrysować się kołem przy pomocy kamienia, albo kredy - w żadnym przypadku nie powinien to być patyk - a potem po trzykroć bić czołem w ziemię, jak to czynią dobrze znający te sprawy górale na Żywiecczyźnie. Do tego trzeba krzyczeć: Chudy, Chudy, odejdź precz! Słowo „chudy" odnosi się do tego, że Stuhacz ma bardzo cienkie kości a na nich prawie nic, poza pomarszczoną jak pergamin skórą. Starczy po trzykroć powtórzyć te słowa, żeby być bezpiecznym od ciężkiej przypadłości. Mimo wszystko po takim spotkaniu człowiek zawsze czuje się kiepsko i nawet do trzech dni bywa słabowitym, przetrąconym, obolałym w mięśniach i kościach. Od chorób wywołanych „podwianiem" chronią noszone za pazuchami gałązki piołunu, albo kilka liści lubstyku w kaptorgu na piersi. Najgorzej, gdy człekowi odurzonemu przez mocarnego Słuchacza zabraknie tchu. Dusi się wtedy, mdleje, traci czucie w członkach i jest pewne, że zostanie mocno „trącony". Niektórzy mówią - zwłaszcza na Bałkanie - że gdy Stjih zasypia z otwartymi oczami, to nie idzie na Wietrzną Drogę tylko na Powietrzną Bitwę. Jest to prawda, ale tylko cztery razy do roku, gdy mają miejsce Wielkie Bitwy Stworzów ze Zduszami, albo Dzikie Łowy. W takiej bitwie biorą też udział Ażdahy i Swiatłogońce oraz 46 chmara niebiańskiej zwierzyny, stanowiąca wierzchowce dla Bogu-nów, Boginek i dla Demonów (Zduszów). Możliwe jest pojmanie Stuha, ale nie radzimy nikomu tego robić. Pewien znachor z Małorusi dzięki obronnym ziołom i znajomości odpowiedniego zaklęcia pojmał Stuha, gdy ten się nad nim nachylił mając go już za nieprzytomnego. Znachor związał Stuhacza, ten zaś - chcąc wrócić do swego ciała - powlókł go za sobą przez pola strasznie turbując. Jeden bułgarski siłacz z kolei złapał śpiącego Stuhacza i rozebrał go do naga. Stwierdził, że spod pach wyrastają mu małe, białe skrzydełka. Puścił Stuhacza i zdawało się, że ten nic mu nie zrobił. Następnego roku w biały dzień uniósł go z drogi wicher, który przybył z nagła od gór. Więcej nikt siłacza nie widział. W wichrze tym tańcował podobno Bełt w kobiecej postaci, co jest bardzo rzadkie. Mogło tak być, bowiem Słuchacze obcują blisko z Bełtami. Błęty-Bełty (Błudy, Błudićki, Błędy) Stworze ci są pomocnikami Dyja-Bełta, najokrutniejszego ze wszystkich bogów Wiatru i Powietrza. Błęty są nie mniej bezwzględne od swego pana, złośliwe i nad wyraz gwałtowne. Pojawiają się razem z Dyjem jako jego świta, w straszliwym huku, czyniąc łopot i świstając przeraźliwie na palcach. Wzniecają zawieruchę, sieką zamiecią, nawiewają zaspy w piorunistą burzę śnieżną, zwaną dujawicą. One też czynią wicher, który jest najporywistszym i najuciążliwszym, bowiem nie ustaje i dmie z wielką mocą. Wicher ten potrafi wiać przez kilka dni bez przerwy, jeśli Błęty są na jakąś okolicę szczególnie zawzięte. Gdy naokoło panuje wielki mróz, Błęty przynoszą wiatr, który czyni go nieopisanie nieznośnym. Wiatr ten podnosi zamarzły śnieg i rzuca go ludziom w twarz, wbijając się,: igłami lodu. Kiedy indziej nadciągają Beł-ty-Błudićki od jużni (południa) przez hale górskie. Dmą wtedy ciepłem, aż dech zapiera. Nie jest to wcale dobre ciepło, bowiem przychodzi w środku zimy. Śniegi zmieniają się w oka mgnieniu w rwące rzeki scho- Błęty-Bełty (Błudy, Bludicki, Błędy) .V Jl dzące z gór. Od szczytów obrywają się lawiny. W parę godzin ziemia zamienia się w grząskie bajoro. Każde szarpnięcie tego wiatru chwyta człowieka za wnętrzności, a nagłe uderzenia prosto w pierś wstrzymują na ułamek bicie serca. Bełty rzucają ów wicher ludziom na umysły, przywodząc ich do szaleństwa. Są też chwile, że straszliwie wzmagają swe siły. Przypadają wtedy do chałup, przykucają u ziemi, a potem podrywają się nagle ku górze prostując plecy, jakby chcieli wyrwać domostwo z korzeniami i ponieść w Zaświaty. Potrafią przez wiele nocy z rzędu szarpać okiennicami, zrywać dachy, rozwalać drzwi, wygniatać szyby, łamać drzewa, przewracać płoty, obalać żurawie, roznosić stogi w strzępy. Rzucają też kamieniami w domy i ludzi i porywają wszystko, co nie jest należycie przytwierdzone. Czasami, choć rzadko, unoszą ze sobą ludzi i zwierzęta. Nie wiadomo dokąd ich zanoszą, jako że porwanych nigdy jeszcze nie znaleziono porzuconymi. Mówi się, że porywają tylko złych ludzi i że zabierają ich w Nawie. Nikt z porwanych nigdy nie wrócił. Mimo opisanego wyżej okrucieństwa Błęty nic przeciw ludziom nie mają. Czynią wichrzysko straszliwe z powinności wobec swego dzikiego władcy Dyja, Pana Zawieruch. Ich gwałtowność sprawia, że niszczą to, co staje owej misji na przeszkodzie. Spotkanie z Błętem oko w oko kończy się zawsze tragicznie. Koniecznie należy mu zejść z drogi, jeśli to tylko możliwe. Postać Błęta-Błuda jest bardzo charakterystyczna, a Bogun ten jest tak straszny, że głęboko wrył się w świadomość wszystkich ludów słowiańskich. Błęty mają czarną skórę. Jest to dobrze widoczne na twarzy i rękach, jako że resztę ciała porasta im krótka, szorstka szczeć barwy brunatnej. Czaszkę mają okrągłą, zupełnie łysą, przy niej uszy odstające, długie do ramion. Oczy głęboko zapadnięte, przekrwione. Szyja bardzo długa, w kroju ptasia. Od szczęki zwisa im szpiczasta broda z gęstych, czarnych, wijących się włosów. Pośrodku czoła wyrasta Błętom krótki, tępy róg, nastawiony sztorcem ku przodowi. Czasami są to dwa rogi. Wtedy jeden jest umieszczony pod drugim, a ten niższy jest dłuższy, a wyższy gruby i tępy jak narośl. W zawierusze z tumanami śniegu lub kurzu, kiedy Bełta widzimy jakby cień we mgle, zdaje się, że to ptak tańcuje z rozpostartymi skrzydłami. Wrażenie skrzydeł wywołuje rozwiana czarna opończa targana podmuchami wiatru. Błęty-Błudy mają nogi zakończone kopytem, a czasem tylko jedną nogę. Błęty dwunożne posiadają nogi kozie, a jedna z nich, lewa, jest zawsze krótsza. Na onej krótkiej nodze Bełt się kręci, a że kręci się zawsze przeciw kierunkowi słońca, tedy prawą, dłuższą nogą się odpycha. Kończyna Bełta jednonogiego ma pozór koński. Na tej pojedynczej nodze mocarnej Bełt galopuje długimi susami, pędząc bez opamiętania przed siebie. Przed Dyjem-Bełtem i jego Bogunami bezpośredniej obrony nie ma. Zaklęcia w rodzaju: „Czarny Błęcie, przez zaklęcie, obróć dęcie!", są śmieszne i nieskuteczne. Jedyne co człek rozumny może uczynić, to przy składaniu żertw i w czasie modłów przez okrągły rok pamiętać o błaganiach do 'Dyja-Bełta, by omijał nasze domostwo, nasze pola i nas samych. Istnieje sposób, by odwrócić od jakiejś okolicy gniew i szczególną zawziętość Dyja, ale jest to najciemniejszy obrządek, którego podjąć się mogą jedynie szamani, żercy lub wołchwowie znający tajemne przekazy z najodleglejszej przeszłości. Ofiarę musi stanowić najpiękniejsza dziewica w całej okolicy. Kapłani przebrani za Błęty i Czarne Kozły Welesa, odziani w czarne futra, z twarzami zasłoniętymi rogatymi maskami obcują cieleśnie z ową dziewicą (na kamieniu ofiarnym), a potem nacinają jej żyły na rękach lub szyi. Tym sposobem ofiara odkupuje przewiny plemienia własną krwią. Jeżeli zemrze w trakcie obrzędu, w objęciach Czarnych Kozłów podąża w Krainę Welesa - Zaświaty, gdzie jak wszystkie niewinne ofiary poświęcone bogom trafi do Raju, a tam do Rajskiego Boru - Rajca, gdzie wstęp mają wybrani z wybranych. Obrzęd ten stosuje się w razie największych klęsk, kiedy inne ofiary (ze zwierząt) nie zostały przyjęte. W przypadku zawziętości Dyja jest to ofiara skuteczna. Trzeba tu zaznaczyć, że w dawnych czasach poświęcenie Bogom było dla ofiary wielkim wyróżnieniem, zapewniającym szczęśliwe bytowanie w Zaświatach. 49 Ludy Starosłowian zwały okrutnego Dyja-Bełta w skróceniu Dyj-bołtem, Dyawołem lub Dyawołchem, jego pomocników zaś Dya-błętami albo Dyabołami. Nazwa ta łatwo przeszła na postać szatana, któremu przypisano również wiele cech zewnętrznego wyglądu tych Bogunów. „Niech cię Dyabły porwą" to najcięższe przekleństwo. Wiry-Wichry (Vihry, Trąby, Krąćce) Mają postać ukazującego się w wirze powstałym ze zderzenia wiatrów pionowo stojącego ognistego węża, lub skrzących się barwnych świateł. Mogą też mieć kształt unoszącego się w trąbie pyłu łachmanu, obleczonego jakby na zarysie ludzkiej sylwetki. Widać wtedy okutaną szmatami głowę i ramiona, a reszta ciała Stworzą jest niewidoczna, przejrzysta, zwiewna. Zdaje się, że falujący w piaskowym tumanie dół postaci chwilami odrywa się w tańcu na boki. Wichr może pojawić się w każdej chwili. Zwykle czyni to z zaskoczenia. W ładny dzień niebo nagle ciemnieje i zza wzgórza wypada Trąba-Wichr. Albo w pełnym słońcu z lasu pędem wychynie, wzniecając słup zwartej kurzawy, wtem przystaje kręcąc się w miejscu, a potem znów wyrywa przed siebie, by zniknąć po sekundzie za następnym borem czy górą. Czasem Wichr taki potrafi przez kilka minut naprzeciw człowieka stać i czarować go swoim tańcem, a kiedy go już obezwładni, rusza niespodziewanie na niego i sypie suchymi liśćmi albo piaskiem w oczy. Wichry-Trąby mają zwyczaj podnosić różne rzeczy z ziemi, brać je wysoko w niebo i stamtąd ciskać z potworną siłą, roztrzaskując je na tysiąc kawałków. Niektóre z Trabów tak są silne i złe, że wyrywają drzewa z korzeniami, niosą kilometr, albo i więcej i ciskają nimi jak piórkiem o grunt. Gdy je ktoś mocno rozzłości (choć zdarza się to rzadko), zbierają się Wichry-Kręćce w gromady, po kilka albo kilkanaście. Tworzą wtedy Krąg Wirujący i trzymając się za ręce wariują nad okolicą w dzikim tanie-kręcie. Kiedy się już tym kręceniem nasycą i oszołomią, rzucają się ku byle jakiej ofierze, gotowe porwać na raz całe stado owiec, wieś średniej wielkości, skałę potężną, kawał pola ze wszystkim co na nim stoi i rośnie. Co porwały, rzucają byle gdzie i odlatują tak samo niespodziewanie jak przybyły. 50 Nóż za pasem zawsze trzeba mieć ze sobą, albo inny szpikulec, bowiem gdy się twarzą w twarz z Wichrem-Kręćcem na drodze spotkasz wystarczy nieraz nożem mu pogrozić, żeby człeka ominął. Jeśli to nie pomoże, nóż wbija się z udawaną wściekłością w drewno, pień jaki jest w pobliżu, konar albo dyszel wozu, którym jedziesz. Wichry boją się noża, więc po takim przestraszeniu Bogun powinien się oddalić. Jeżeli jednak i to nie pomoże, pozostaje nam rzucić nożem w sam Wir-Trąbę. Należy celować dobrze. Nóż przeleci przez Boguna na drugą stronę, ale on sam - jeśli dobrze trafiony - w ułamku sekundy zniknie. W miejscu gdzie przed chwilą był, zostanie tylko plama lepkiej, błękitnej krwi. Źle trafiony Wichr obraca się przeciw człowiekowi co go zranił, podrywa go z ziemi i ciska na nią tak, że nie zostaje w nim ani jedna cała kosteczka. Nawet nie całkiem dobrze trafiony Wir-Wichr może zostać przygwożdżony, jeśli tylko nóż upadając wbije się w ziemię czy drewno. Wtedy w zamian za wyzwolenie Wichr gotów jest spełnić dowolną posługę. Spełnia tylko jeden raz i tylko jedno życzenie, bowiem sam jest zdolny wyłącznie do niszczenia i wzniecania wiatrów. Musi zatem prosić innych Bogunów o przysługę i życzenia mu przedstawione spełniają się z pewnym opóźnieniem. Jeżeli odstraszanie nie pomogło, przebicie Wira-Wichra nożem ani przygwożdżenie nie okazało się skuteczne, pozostaje tylko trzykrotnie splunąć za siebie przez lewe ramię, i położyć się płasko na ziemi przylepiając się do niej brzuchem. W tej pozycji czekamy aby Wichr nad nami przeszedł. Jeśli masz szczęście, nie będzie po tobie zbyt długo tańcował, kości wszystkich ci nie poprzetrąca, ani nie porwie cię do góry i nie rzuci o ziemię. Wyrwanego i porzuconego przez Wichr-Wir drzewa, które jest w całości, z korzeniami, nie wolno z pola usuwać ani rąbać na kawałki, bo to przynosi nieszczęście. Drzewa takiego w ogóle się nie dotyka, aż samo nie spróchnieje lub go sobie Wichr którejś nocy dla siebie nie weźmie. Wichry często zwiastują burzę. Biegną rączo duży kawał z przodu, i wzniecają kurzawę gdy czarnych chmur pędzonych przez Chały jeszcze nawet nie widać, a grzmoty słychać z bardzo daleka. Wichry-Trąby uciekają przed burzą, bowiem boją się byłyskawic tak samo jak noża, jakby Perunic lub jego Bogunowie mogli je przypadkiem na ten błyszczący oszczep nadziać. 51 ' Chmurniki (Chmarniki, Smurniki, Poszmurniki) Małorusini nazywają Wiry Vichorami, Podołanie Wijami. Dzisiejsze określenie silnego wiatru „wicher" dawnymi wiekami odnosiło się tylko do Trąby-Kręćca-Wiru. Istnieje też kilka popularnych zaklęć odstraszających Wichra. Jednym z nich jest zawołanie: „Żeby cię Piorun trząsł!". Wichr woli wtedy szybko odlecieć nie czekając, czy błyskawica naprawdę go trzaśnie. Innym zawołaniem jest popularne szczególnie na Wschodzie: „Oczkur tobie na szyję!". Należy wtedy pogrozić Vichorowi pętlą zrobioną ze sznura lub pasa. Wołynianie twierdzą, że Wichra można złapać na oczkur podobnie jak się łowi pędzące na oślep bydło. Sposób ten wydaje się jednak ryzykowny, bo rozzłoszczony Wichr zamiast rzucić się do ucieczki gotów zaatakować grożącego mu człowieka. Podołanie uważają, że wystarczy sam okrzyk: „Oczur!", albo „Użgur!", które słowa są już w samym brzmieniu dla Wijów nad wyraz wstrętne. W szczególności Wichry nie są wcale groźne dla ludzi, ale bardzo złośliwe i psotne. Potrafią też nieźle napędzić strachu. Bywa, że Wichr wyłania się niespodziewanie z masy zupełnie przejrzystego powietrza, podnosi się gwałtownie w górę spośród kamieni, albo z ukrycia w zagłębieniu ziemi, po czym kręci się szeleszcząc i sycząc wraz z piaskiem, kurzem czy uschłymi liśćmi. Sunie kilka kroków w lewo, kilka w prawo, trochę do przodu, to znów do tyłu, za chwilę tańczy w miejscu, by później przepaść bez śladu, a gdy człek oddycha z ulgą, ten niespodziewanie rzuca mu śmiecie w twarz, nabiega go i zasypuje oczy pyłem. Postać tego stworzą jest znana i darzona szacunkiem w całej Słowiańszczyźnie, od Łużyc po Wielkorus, i krajów bałtyckich Ostów (Aistiów) po Bałkany. Chmurniki (Chmarniki, Smurniki, Poszmurniki) Przebywają w gęstych białych chmurach przypominających bitą śmietanę. Mają wygląd młodzieńców o świetlistej posturze. Całe ich ciało pała jasnym blaskiem, jako że ukształciła ich własnymi rękami Dażboga-Doba, Pani Dnia. Także ich oczy są świecące, barwy wyblakło-niebieskiej, jak i reszta ciała lśniąca błękitnawo w promieniach słonecznych. Chmurniki zjawiają się dużymi gromadami, chmarami, a całe ich zajęcie sprowadza się do podkradania strzępów chmur Chałom, Płanetnikom oraz Perperunie, a także do gnania chmur sterowanych przez Chały. Jak wiadomo, 52 Perperuna ukradła kiedyś chmury Śląkwie i zamknęła je w swojej Komorze. Od tego czasu strzeże ich pilnie i wypuszcza tylko wtedy, gdy musi. Chmurniki wykradają białe strzępki i oddają je niebiańskim krawcowym, Obłoczycom. Często psują dobrą pogodę w okolicy, nad którą całą chmarą przelatują dzierżąc w rękach i dźwigając na plecach owe kawały obłoków. Kiedyś, dawniej, tylko Śląkwa i Dażboga miały suknie z obłoków i chmurne opończe. Chmurniki mają długie złociste włosy, wijące się w lokach. Na plecach wyrastają im też małe, krótkie skrzydła białej barwy, dużo mniejsze niż u Latawców. Chmurniki z samej natury swych zajęć niewiele kontaktują się z ludźmi i raczej nie interesują się ich sprawami. Spotkanie z Chmurnikiem jest więc bardzo rzadkie. Nigdy nie schodzą z chmur, ale zdarza się, że wybranemu przez się człowiekowi przedstawiają się stamtąd wielkim głosem. Jeżeli ktoś, ku komu ozwie się niespodzianie wielkie wołanie z chmur, nie upadnie na duchu, nie przelęknie się śmiertelnie lecz podejmie rozmowę i wysłucha głosu do końca, otrzyma dobrą radę. Chmurniki zwracają się tylko do bardzo dobrych ludzi, poczciwych i uczciwych. Takim zdradzają sekrety albo sposoby postępowania, które odmieniają całe ich życie, jeśli tylko potrafią umiejętnie z owych porad skorzystać. Głos Chmurnika przypomina grom z jasnego nieba, więc łatwiej poddawszy się panicznemu lękowi 53 І^Н^Ш uciec, niż wysłuchać go do sedna. Człek dzielny złożywszy dziękczynny pokłon Chmurnikowi może spokojnie wracać do chałupy, a jego problemy i zmartwienia rozwieją się w najbliższych dniach jakby ich nigdy nie było. Chmurniki schodzą na ziemię tylko w czasie godów, wyłącznie o świcie albo o zmierzchu, zupełnie wyjątkowo w tumanie granatowej mgły w środku nocy. Czynią to tylko nad jeziorami, u wód rozlanych szeroko, ale powolnych i spokojnych, na nizinnych łęgach i torfowiskach, lub w górskich kotlinach w głębi boru. Schodzą tam na spotkanie Obłoczyc. Wtedy obdarowują swe wybranki najpiękniejszymi klejnotami obłoków, z których one potem szyją suknie dla Pań Welańskich. Nie pozwalają się do siebie zbliżyć. Gdy kto podchodzi, wystarczy że nastąpi na gałązkę, która się złamie z lekkim trzaskiem, a już spłoszył igrające Chmurniki i Obłoczyce. Ich ciała rozwiewają się wtedy w poziome pasma mgły. W takim wypadku Stworze te przenoszą się cichcem w inne, spokojne miejsce, albo chowają się w wodzie, lub pierzchają szybko między drzewa. Czasem też wznoszą się wtedy ku niebu, splecione w miłosnym uścisku. Chmurnika, który zstąpił nocą, widać jako pałający we mgle rozświetlony słup, albo błękitną, jaśniejącą kulę. Dzieje się tak dlatego, że blask skupia się u nich wyraźniej wokół głowy, czasem przypominając obręcz, która głowę otacza jak wieniec. Obłoczyce (Oblakinie) Są służkami bogini Pogody. Ich ojcem był Pan Światła - Dażbóg, dlatego mają wiele cech Boginek Niebiańskich, choć są Stworzami Powietrza. Obłoczyce to Boginki drobnej budowy, wzrostu połowy dorosłego człowieka. Proporcje ciała mają normalne, jak dojrzała kobieta. Cechuje je duża smukłość, a poruszają się lekko, płynąc po prostu w powietrzu. Twarze mają szczupłe, głowy z wysokim czołem, włosy proste do ramion, albo do pasa, w kolorze błękitnym. Ich skóra jest niebieska i bywają nazywane przez to Niebieskimi Boginkami. Oczy mają duże, pałające błękitnym światłem. Na kostce nogi każda z nich nosi srebrną spiralę z niebieskim kamykiem. Te bransolety otrzymały Obłoczyce w podarunku od Dażboga przy swym urodzeniu. 55 Główne ich zajęcie to szycie sukien boginiom. Czynią je z płatków śniegu, kropel rosy, mgielnych woali, strzępów obłoków, nici pająków Babioletnich i przyozdabiają różnymi przedmiotami. Tak na przykład suknie dla Wady, Pani Płytkowodzi, zdobią pałkami tataraku, siecią z rzęsy wodnej, kwiatami grążelu i ne-nufarem, zaś stroje dla Leszy-Wiły przystrajają szyszkami, igłami drzew i zeschłymi liśćmi o przepysznych barwach. Obłoczyce są tak płochliwe, że tylko nielicznym udało się je podpatrzyć. Zjawiają się tłumnie o świcie lub zmierzchu, na łąkach śródleśnych w zapadłych kątkach boru, na rozległych podmokłych polanach otoczonych knieją, na bagnach lub nad oczkami wodnymi i nieruchomymi jeziorami. Można wtedy zobaczyć jak suną tuż nad powierzchnią gruntu czy wody, w pozycji półleżącej i przeglądają się leniwie w nieruchomym zwierciadle. Potem wstają, nagle rozbudzone, chwytają się za ręce i tańczą w zupełnej ciszy tak szybko, że ledwie można dostrzec ich iskrzące błękitne oczy i rozwiane włosy. Później nasycone kolistym tańcem rozchodzą się do swych zajęć, a pozostają po nich jedynie kręgi na wodzie, w miejscach gdzie ją tknęły swymi boskimi stopami. Obłoczyce nie rozmawiają nigdy z ludźmi i nic ku nim nie mają. Z tego powodu słabo są znane i żadnych zaklęć, ani ziół się przeciw nim nie używa. Oprócz Chmurników mają Obłoczyce także innych zalotników - Ognie, zwane też Ogoniami z racji swego wyglądu ognistych skrzydlatych węży. Ognie przynoszą im kropelki blasku, które Obłoczyce wszywają boginiom w serdaki niczym cekiny. Kiedy nad wodę albo na łąkę Obłoczyc przybędą Chmurniki i Ogonie, rozpoczyna się wspaniały taniec, którego widok nie ma sobie w świecie równych. Błękit i szmaragd splata się w nim ze zlotem i karminem Ogni, a skrzące postacie wirują i mienią się jak chmara zawieszonych w powietrzu klejnotów. Taniec ten odbywa się w wielkim kole, które pulsując to rozszerza się, to ścieśnia aż do zbitego, niemal jednolitego pionowego warkocza lśniącego tęczą. Po owym tańcu zawsze odmienia się pogoda: z suchej staje się deszczowa, z ciepłej zimna albo gorąca, z deszczowej mglista lub sucha. Zimą można zobaczyć Obłoczyce tylko tam, gdzie woda nie zamarza i unosi się od niej para, sunąca gęstymi obłokami przy powierzchni gruntu. Najchętniej Obłoczyce kryją się właśnie w oparze lub gęstym tumanie, pewne, że w tym zamknięciu mogą spokojnie zająć się 56 swoją robotą. Bywają też nocami przy źródłach, z których na skutek ochłodzenia dobywa się mglista zawiesina, albo które mają w sobie wodę gorącą, dającą opar nawet w duży upał. Płanetniki (Planitnyki) Są Bogunami służącymi Płanetnikowi, Panu Gwiazd. Ich miano jest identyczne z jego imieniem, gdyż ich wygląd odpowiada dokładnie jego wyglądowi z wyjątkiem oczu. Oczy Pana Gwiazd są niemal ślepe, zaś jego Bogunowie mają w dwójnasób bystry wzrok. Płanetniki mają postać wyjątkowo wysokich i chudych mężów z dosyć dużą, szpiczastą głową. Głowę stale wznoszą ku górze, przez co zdają się dumni. Ich włosy i brody lśnią jakby były wiecznie mokre. Płanetniki mają twarz ogorzałą, osmaloną gwiezdnym ogniem, a w niej zapadnięte głęboko oczy, usta szerokie, i duży, kościsty nos. Przebywają głównie w Niebiosach Głębokich, ale ludziom są znane ze swych licznych wycieczek na Ziemię, gdzie żeglują śród chmur w powietrzu. Pomagają swemu Panu w rozpalaniu gwiazd każdego wieczora i gaszeniu ich każdego ranka. Na jego polecenie zajmują się także nalewaniem wody w chmury i ciągnięciem chmur. Czynią to, odkąd przez Płanetnika Śląkwa utraciła swe suknie-chmu-ry. Razem z Dengą-Tęczą Bogunowie Płanetnika wykonują tę niewolniczą pracę, by ich pan mógł któregoś dnia odebrać od Perperuny - Pani Chmur i Burz zapłatę, jaką będą wszystkie chmury całego świata. Wtedy jego ukochana odzyska swe suknie i przestanie płakać. Praca Płanetników jest wyjątkowo ciężka, bowiem wyciągają chmury z samego dna bagien welańskich (gdzie je Perperuna zamyka w Komorze, którą jej dała zmówiona z nią Wada) i przynoszą je na własnych plecach na Skraj Świata, skąd puszczają na niebo oddając w opiekę Chałom. Następnie Płanetniki przyciągają chmury ku wodom jeziora i napełniają ich brzuchy wielkimi konwiami i łagwiami. Denga-Tęcza, Pani Maści czyli kolorów, pomaga im tymczasem zamieniając się w wielkiego, wielobarwnego węża, który się rozpościera od lustra wody aż do nieba i pije wodę, po czym przelewa ją w chmurze brzuszyska. Chmury te służą Perperunie do czynienia burz z ulewnym deszczem albo gradobiciem. Płanetniki wożą się następnie na chmurach, które napełniły, gdyż są bardzo zmęczone. Zdarza się im usnąć i spaść na ziemię. 58 ■ л\ ■\ і\ І У і іШЗбвШ Щ\Щ/ л w ł/f/і ГЯ / Kiedy Płanetnik spadnie na ziemię, zatrzymuje się tutaj na dłuższy czas, gdyż niespieszno mu wracać do ciężkiej roboty. Jego ciało przybiera wtedy przymioty zwykłego człowieka, tyle że o wyjątkowej chudości i długich rękach. Płanetnik pije, je, chód jego słychać, ujmuje przedmioty w ręce, umie świstać na palcach, ale gdy mówi głos jego dochodzi jakby z wysoka i z głębin studni jednocześnie. Płanetnik po ziemi chodzi jako dziad żebrzący, od wsi do wsi, albo najmuje się do pracy gdzieś blisko wody, jako rybak, lub we młynie wodnym i zabawia tam dłużej. Gdy ktoś się z nim źle obejdzie, mści się w ten sposób, że przeciągłym gwizdem ściąga chmury nad całą wieś. Wszędzie niby z cebra leje i pioruny biją, ale potem skutków tej straszliwej nawałnicy nigdzie nie znać, tylko ogromną szkodę woda wyrządza temu, który Płanetnikowi przykrość zrobił. Kiedy jego obraza jest wielka, tedy gotów piorun na domostwo tego, co mu tak za skórę zalazł, sprowadzić i wszystko mu onym piorunem spalić. Co innego, gdy go ktoś ugości i dobrze potraktuje. Zapamięta to sobie i tak każe Chałom chmurami kierować, że tylko lekkie ciepłe deszcze na wieś spadną dając polom oraz sadom dostatek urodzaju. Płanetnika można poznać nie tylko po chudości czy długich rękach, ale i po wyjątkowo mocnym wejrzeniu czarnych jak węgielki źrenic, które lśnią w głębi zapadniętych ócz. Jeśli już się co złego stało, a człek za późno się połapał, że Płanetnikowi na despekt zrobił, są jeszcze sposoby co odpędzają burzę i deszczowe chmury. Trzeba mieć zawsze w domu dzwonki z gliny albo z żelaza, bo chmury najlepiej odpędza się dzwoniąc dzwonkiem. Jeśli idzie o chmurę gradową, to żeby ją odgonić trzeba zakopać w obejściu święty wianek z rozchodnika, niezapominajki lub rumianku, a najlepiej ze wszystkich tych trzech ziół na raz. Przed piorunami chroni dobrze leszczyna, którą się powinno używać do grodzenia obejść i pól. Pole uprawne dobrze jest też na wiosnę oborać parą bliźniaczych wołów poganianych przez braci-bliźniaków. Kiedy idzie burza, dobrze jest także wystawić łopatę chlebową i siekierę ostrzem do góry, albo w oknie postawić „palmę-wiechę", czy też powtykać gałązki tarniny we wszystkie rogi chałupy. Sposoby powyższe obłaskawiają Peruna, Perperunę i Bogunów podobnych Płanetnikom czy Chałom, lub Gradkom. Wynoszenie przed dom świętego Kołacza, soli i mąki ma ubłagać Uboża-Radogosta, Opiekuna Gospodarstwa. 60 O wszystkich tych sposobach zastosowanych osobno lub pospołu warto pamiętać, zwłaszcza gdy burza może być owocem gniewu urażonego Płanetnika. Bywa bowiem wtedy często i tak, że z ulewą czy gradem z nieba leci robactwo, bądź sypnie żabami, albo wężami które staną się plagą okolicy. Któregoś dnia, gdy Płanetnik jest już znudzony, albo ma dosyć pobytu śród ludzi, czy też jest potrzebny swemu Ojcu-Panu, znika ze wsi za jednym gwizdnięciem jakby go nigdy nie było. Czasem odchodzi z burzą. Układa się do snu na łące lub gdzieś indziej pod gołym niebem, a kiedy chmury przyjdą, unosi się do nieba i odpływa z nimi. Płanetniki obcują cieleśnie właściwie tylko z Chałami, choć z rzadka zdarza im się uwieść Nocnicę czy Obłoczycę. Płanetniki zdecydowanie stronią od kobiet, które mają za zbyt grubo ciosane i mocno stojące na ziemi. ■■ II. STWORZE NIEBIAŃSCY Gradki (Grądki, Grudki, Mrozy, Dziadki Mrozy, Lodowe Dziadki) Są to Bogunowie Perperuny, jej poronni synowie i synowie Woda ukształceni z jednego z sześciu ogonów potwora Pogroma, który o mało co nie zniszczył wraz z dwoma innymi potworami Całego Nieba. Z tego powodu ich natura wiąże je zarówno z żywiołem nieba jak i z wodą. Pierwotnie ich pracą było napełnianie chmur, ale odkąd robią to Płanetniki, Gradki zajęte są wyłącznie rąbaniem lodu, w okolicy gdzie śnieg i lód są wieczne i nigdy nie topnieją. W naszych okolicach spotkać je można wyłącznie ostrą zimą, kiedy jest tęgi mróz i nie grożą żadne roztopy. Wtedy i tutaj rąbią lód na jeziorach i rzekach. Gradki mają wygląd małych, karłowatych ludzi krępej budowy. Zaopatrzeni są w toporek, albo nóż do lodu. Kiedy zaczynają pracę, zdaje się że przygotowują przerębel, żeby łowić ryby, ale góra lodu dookoła nich rośnie a wędek nie zapuszczają wcale. Mają białe brody i sumiaste białe wąsiska, ubrania z białego futra i takież białe uszate czapki na głowach. Przez Wielkorusów bywają też nazywani Dziadkami Mrozami, jako że najlepiej lubią pracować w taki mróz, że oddech zamarza. Kiedy słońce świeci ostro w południe, na wielkich ośnieżonych równinach widać z daleka w mżącej iskrami śreżodze ruchliwe skupiska lśnienia - to Gradki pracują wytrwale dla swej Matki-Pani. Śreżogą zwie się zjawisko świecenia osłonecznionych kryształków lodu i śniegu na wielkich płaszczyznach, kiedy wydaje się że całe powietrze lśni. Do Gradka można podejść i nawet zagadać. Byle nie przeszkadzać mu w pracy i nie naprzykrzać się. Gradek nie przerywa nigdy roboty, choć wszystko dokładnie słyszy. Człek samotny, długo w odludziu bawiący, chętnie się wygada, rad serce przed Gradkiem otworzy nie wiedząc, że to Bogun. Gradek jest doskonałym słuchaczem. Biada jednak zbyt niecierpliwym, zbyt natar- Gradki (Grądki, Grudki, Mrozy, Dziadki Mrozy, Lodowe Dziadki) 63 czywym, nachalnym, którzy domagają się odpowiedzi, przymuszają do skorzystania z poczęstunku, lub posuwają się do rękoczynów by oderwać Boguna od pracy. Wtedy Stwórz ów obraca się nagle, a huknąwszy znienacka rąbnie takiego siekierką przez łeb, albo nożem pod żebro, po czym wraca do swych zajęć nie bacząc na jęki konającego. Kiedy już Gradek urąbie górę lodu, wtedy zdejmuje swoją futrzaną kapotę, która się niepomiernie rozrasta, robi z niej wielgaśny wór, siekierkę zatyka za pas, wór zarzuca na plecy i rusza na południe. Idzie aż do tego miejsca, gdzie się zjawiają nie znoszące mrozu Płanetniki. Jeśli zobaczymy małego człowieczka dźwigającego w mroźny wieczór wielki wór na plecach, a będzie odpowiadał powyższemu opisowi, będzie to z pewnością Gradek. Kiedy już doniesie wór na miejsce, Płanetniki ładują lód w chmury, a Gradki często razem z nimi siadają na obłoki, których woźnicą jest Chała i lecą w świat. Kiedy nadlecą nad chatę lub sioło gdzie mieszka człowiek, którego Gradek wcześniej wysłuchał, nawet wiele lat temu, zeskakuje z chmury zanim nadejdą chmurzyska gradowe i uprzedza takiego człeka o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Wszystkie pola w okolicy mogą być zbite i wyległe, a tylko uprawy człowieka co się dobrze obszedł z Gradkiem - zagadał, uskarżył się, poczęstował, ale nie nalegał, nie obrażał się, gdy ten roboty nie przerwał ani się nie odezwał - mają się po gradobiciu nawet lepiej niż przed nim. Kłosy są na jego polach pełniejsze, trawy na jego łąkach żywsze, owoce w sadzie większe i więcej ich na drzewach niż było pierwej. Gradek pokazujący się na miedzy przed burzą, latem albo każdą inną niezimową porą jest malutki jak Skrzat, ma siedem centymetrów wzrostu, i w oczach się roztapia, aż zostaje z niego tylko mokra plama. Spotkanie z Gradkiem zdarza się rzadko, ale jest niezwykle pożądane, ponieważ nawet nie wyrażone wprost prośby spełniają się za jego pośrednictwem po jakimś czasie, choćby tylko zawarte były w zwykłej opowieści lub skardze bez intencji poratowania. Warto więc wiedzieć, jak się zachować w stosunku do tych Stworzy, bo przy spotkaniu z nimi można stracić życie lub zyskać wielkie bogactwo. Warto też wiedzieć, że gradobiciu da się zapobiec nie czekając lata. W tym celu w specjalnym obrzędzie należy - czyniąc odpo- 64 wiednie zaklęcia - spalać śnieg, wrzucając go w wielkie ognisko urządzone na środku obejścia. Mruki-Mrugi (zwane też Stralaczkami) Służą Perunom, są błękitnoprzejrzyste, tak jasne, że dla oczu człowieka w ogóle niewidzialne. Ich postaci nie da się zatem opisać. Są związane z Panem Błyskawicy - Łyskiem i obcują blisko z Og-nicami oraz Ogniami-Ogoniami. Podczas burz pełnych grzmotów, gromów i piorunów puszczają się razem z tamtymi Stworzami w dziki bieg ku ziemi. Widać ich wyłącznie jako rozbłyski powietrza poprzedzające grzmot bądź piorun. Mrugi-Mruki wskazują drogę i cel strzałom piorunowym ciskanym przez Ognie i Ognice, oraz toporowi Peruna i mieczowi jego syna Perunica. Pojawiają się wysoko na niebie nie tylko z burzą, kiedy znaczą chmury błękitnymi i krwistymi błyskami, lecz także w bezwietrzną upalną pogodę po zapadnięciu zmierzchu i nocą. Każdy ich przelot powoduje w nawiedzonej okolicy poruszenie wśród drzew, krzewów i zwierzyny. Mówi się, że ich przybycie w pogodną noc jest dobrą wróżbą, oznaczającą na następne dni słoneczną pogodę. W trakcie burzy ich przelotom towarzyszą pomruki, stąd wzięła się ich pierwsza nazwa - Mruki. W pogodne noce mrugają w bezdźwięcznej ciszy, i od tych myrgnięć jest ich drugie miano - Mrugi. Całe niebo rozjaśnia się wtedy na mgnienie, a potem zapada gwałtownie w ciemność. Często nie sposób zorientować się skąd i dokąd Mrugi pobiegły, bowiem czynią to niesłychanie szybko, a ścigają się po całych przestworzach nie tylko ku ziemi, lecz również od chmury do chmury. Nie każdy błysk na niebiosach jest jednak Mrugiem. Swoje zabawy odprawiają oni bowiem wspólnie z Ogniami i Ognicami, które także skrzą się wieloma barwami. Przeciw naznaczającemu cel działaniu Mrugów-Mruków skuteczne są wszystkie sposoby opisane w dziale o Płanetnikach. Nie wspomniano tam tylko o jednej metodzie, która z cza- Mruki-Mrugi (zwane też Stralaczkami) Grzmotniki (Wielkoludy, Welety, Wołoty) Grzmotniki Są zupełnie niewidzialne. Swoją obecnością nie dają ani błysku, (Wielkoludy, ani rozjaśnienia, ani nie rzucają cienia na żadne przedmioty. Wynika z tego, że ciało ich jest zupełnie przeźroczyste. Mimo tego wiadomo, że mają olbrzymie rozmiary, bowiem każdy krok Grzmo-tnika-Wołota uczyniony w niebiosach odzywa się na ziemi strasznym łoskotem. Grzmotniki-Wołoty służą Ciośnie, drugiemu synowi Peruna, który posiada siekierkę-bumerang działającą w taki sposób, że rzucona zatacza koło i wraca do jego ręki, nawet uderzywszy w przeszkodę. Kiedy Ciosno jest zły, z jego trzewi dobywa się okrutny ryk, a Wielkoludy-Wołoty chwytają ten dźwięk w swe potężne łapy i niosą w wielkim pędzie ku ziemi. Głos ten zwany jest gromem, albo grzmotem. Wołot zbliżywszy się ciska nim o ziemię z taką siłą, że wszystko od tego się trzęsie. Okrzyk Ciosny jest bowiem jak potężne uderzenie i może zabijać tak samo jak błyskawica, kruszyć mury i powalać drzewa. Kiedy Wołot przelatuje, w chałupie ściany się trzęsą, powała drży, a szyby wylatują z okien. Grzmotniki-Wołoty obcują tylko z Chałami, które widać odpowiadają im z powodu swej postury olbrzymek. Poza tym przebywają cały czas blisko swego Pana-Ojca Ciosny, którego inni 66 - І Bogowie i Ludzie obawiają się tak samo jak Dyja-Bełta, ponieważ ma nieposkromiony i dziki charakter. Sposobem obrony przed Ciosną i Grzmotnikami, stosowanym najczęściej, jest zakopywanie świętych wieńców pod ścianą domu. Wieńce te plecie się z rozchodnika, nawrotka, czarnej malwy, lub jaskrów, osobno z każdego zioła, albo zależnie od pory roku splata się je z różnych ziół, jakie są dostępne. Prócz zakopywania stosuje się ułożenie palmy-wiechy i wystawienie jej w oknie przed burzą, albo zawieszenie na gwoździu u wejścia do domu tuż pod powałą małego wianuszka z jednego gatunku ususzonych kwiatów. Przeciw Wołotom skuteczne są też wszystkie inne sposoby stosowane powszechnie przeciw burzy. Burza z grzmotami i piorunami oczyszcza ziemię ode złego, bowiem Perunowie i ich świta bez litości biją w demony, to znaczy w Zduszę. Nawałnica jest zawsze okresem jakiejś małej bitwy powietrznej między Stworzami a Zduszami, tyle że nie wszystkie Stworze i nie wszystkie Zduszę biorą w niej udział, jak w Wielkiej Bitwie czy Dzikich Łowach. Zduszę, które żyją nocą, są wywabiane nastającymi w burzę ciemnościami ze swych kryjówek i rozpełzają się po całej okolicy. Jest to zatem czas niebezpieczny w dwójnasób dla ludzi. Najlepiej jest się schować w domu, szałasie, ziemiance i tam przeczekać cały zamęt. Gdy Perunowie i ich sługi zaczynają miotać gromy i błyskawice, grzmieć i wypuszczać strzały piorunowe oraz szyć powietrze świetlnymi dzidami, Zduszę rozpierzchają się po polach szukając byle gdzie ukrycia. Wtedy samotny człowiek na łące czy wzgórzu może zostać uderzony piorunem przez to tylko, że jakiś Zdusz szukając ratunku skrył się za jego plecami. Ognice (Ognichy) i Ognie (Ogonie) Ognice (Ognichy) ' Stworze te służą Perunowi i jego pierworodnemu synowi Pe-i Ognie (Ogonie) runicowi. Podczas gdy obaj ci wielcy bogowie w czasie burzy wywijają swymi śmiercionośnymi narzędziami, a każde uderzenie ich broni krzesze iskry i nieci oślepiający blask, zastępy Ognie i Ogni o głowach dzielnych mężów i nieustraszonych dziewic-wo-jowniczek, zaś ciałach wijących się wężowo, wspomagają swych rodziców w ich działaniach. Ognice i Ognie mają torsy okute w pancerze, a w wielu mocarnych rękach dzierżą dzidy i łuki, 68 a także tarcze urobione z wyjątkowej twardości chmur, które im daje Perperuna. Przy każdym poruszeniu ciała ich iskrzą się barwnie, a każde starcie wywołuje błysk rozdzierający i grzmiej łoskotliwe, podobnie jak uderzenia siekierki Ciosny, miecza nica, toporu Peruna, wrzaski oraz tupania Wołotów-Grzr i ich Pana-Ojca czy zalśnienia sztyletu Łyska. Poruszen^U topora, siekiery czy sztyletu znaczy na niebie bł« ^t>arwy białej, ślady strzał piorunowych widzialne są Xjo| Uwice żółte ,. crwist twce się po ac ogólny hałas burzy. Tej ręce trzymają łuk Pozostałych strzały, które i błękitne, zaś włócznie wloką za sobą róże Ślady owe zdążają rączo ku ziemi alt w demony, które się wzbiły na chmi wietrze umykają zwykle Lepiry, i Skrzadła. Wampiry, Przezkosty, MartwU ziemi zaś Торсе, Wodnice oraz Światła w wodzU Oblicza Ognich i Ogoni są straszne, bowierruBM|j|Bra ma połysk srebrzysty, metaliczny, wzrok jest jaskrawożJ^EM^ palący, zaś źrenica oka biała i pusta. Te przerażające Жщ/, Wyrywają się spod najeżonych, zrośniętych u nasady nosa Ш jartych brwi. Napinając cięciwy i ciskając włócznie Ognici» §fiie zgrzytają zębami, a dłońmi uderzają w napierśniki Mają po cztery albo po osiem rj gotowy, w drugiej dzidę, a w, i wyciągają błyskawicznie z trze^^Tmocowanych na plecach kołczanów. Jeśli mają osiem rąk, ^liczby powyższe są podwojone. Ognice i Ognie są bardzo przychylne ludziom, zwłaszcza silnym i prawym, którzy nie skalali się zbrodnią. Po burzy ziemia i powietrze oczyszczone od Zduszów robi się lekkie i jasne, lasy zaś i pola na jakiś czas stają się bezpieczne. Zduszę ścigane strzałami kryją się za plecami ludzi dlatego właśnie, że Stworze Ogniowi niechętnie celują piorunami blisko ludzi, nie chcąc im zaszkodzić. Zduszę kryją się też w ścianach domostw i zagrodach, które -jeśli się je ochroni odpowiednimi ziołami poświęconymi bóstwom burzy - bronione będą i od demonów. Człowieka trafionego piorunem nie dotyka się, nie ratuje, a jego ciała się nie chowa. Dwa są powody dla takiego postępowania. Jeśli człowiek ten zginął w trakcie burzy na odkrytym polu, to znaczy że złe siedziało albo w nim samym, albo było tuż przy nim gdzieś blisko, a szczątków nawiedzonego lepiej nie ruszać. Jeśli zabił człeka grom, który spadł z jasnego całkiem nieba, znaczy 69 to, że został on przez Bogów wybrany. Jest to więc człek sprawiedliwy, prawy, szlachetny, dobry, święty prawie za życia, a więc czysty. Dotykać świętość to świętokradztwo. Tylko kapłan, szaman czy guślarz mogą go tknąć. Ratować wybrańca bożego od Zaświatów, to wyciągać go siłą z Nawi Wiecznoszczęśliwej czyli z Raju i Cudownego Boru - Rajca, gdzie dusza zmarłego zleje się przecież z Bogiem Bogów w jedność. Podobnie wybrane przez Boga są kobiety zmarłe w połogu, albo przy porodzie, niewinne dzieci i poświęceni Bogom w obrzędach na ofiary. Ratowanie takich ludzi jest zbrodnią, odbieraniem im nieśmiertelności. Każdy wybrany przez Bogów w Zaświaty powinien tam odejść godnie, nikogo nie powinno się zawracać z tej drogi, a jedyne, co żywi winni uczynić, to urządzić odpowiednie obrzędy, by mu tę drogę ułatwić. Tak samo nie ratuje się domu, stodoły, zagrody ani żadnych przedmiotów z miejsc podpalonych przez uderzenie pioruna, albo strzały Ognichy lub Ognia-Ogonia. Miejsca te zostały wybrane i wzięte przez Boga Peruna jako ofiara-odkupienie innych miejsc, oszczędzonych od trafienia. Poszkodowanemu należy pomóc odbudować gospodarkę strawioną boskim ogniem. Miejsca, w które trafił piorun, lub takie, gdzie pioruny trafiają szczególnie często, są miejscami wybranymi przez Bogów i tam urządza się bugry-szcza, igryszcza, sypie kopce, stawia kumiry, kapiszty, chramy, kaplice i świątynie; tam też odprawia się obrzędy, składa ofiary, robi uroczyste uczty i obiaty oraz odprawia modły, albo też grzebie się zmarłych czyniąc żalniki i smętarze. Pożar wszczęty od boskiego ognia, także Swarogowego czy Dażbogowego, nie może być gaszony zwykłą wodą. Jeśli takie miejsce trzeba mimo wszystko koniecznie ratować, to pożar gasi się mlekiem. Strzały piorunowe po burzy zamieniają się w kamienie, a znaleźć grot strzały, podobnie jak grot włóczni, zwany klinem albo bożym prątkiem, może tylko człowiek prawy. Czasem to,'co się znajduje, ma kształt toporka z okrągłym uchem. Przedmioty owe mimo wypalenia i skamieniałości nie tracą swojej mocy. Wystarczy grot strzały piorunowej nosić za paskiem, by być bezpiecznym od piourna. Strzały te stosuje się do leczenia chorób ocznych, boleści i po „poderwaniu". Chore miejsce należy pocierać zawsze z góry na dół, zgodnie z kierunkiem boskiego rzutu. Kobietom cierpiącym z powodu trudnego porodu podaje się strzałę sproszkowaną w wo- 70 dzie. Uderzenie kamieniem lub strzałą po głowie, gdy słychać pierwszy grzmot wiosenny, zabezpiecza od bólu na cały rok. Na Białorusi podają formułę, jaką przy tym należy wypowiedzieć po trzykroć: „Kamienna głowa! Kamienna głowa! KAMIENNA GŁOWA!". Nocnice i Dziennice, czyli Świetlice (Panny Niebieskie) Są służkami i dziećmi Dażbogów. Pierwsze z Boginek wiążą się z Bożycem - Panem Nocy, drugie z Dażbogą-Dobą, Panią Dnia. Wygląd ich jest zmienny, a zmienia się wraz ze zmianą pory dnia i nocy. Mają one postać bądź staruch odzianych w błękitne szaty, bądź kobiet dojrzałych, bądź młodych dziewcząt, czy wreszcie dzieci płci żeńskiej. Dziennice są rankiem małymi dziewczynkami, a w miarę dnia jakby im lat przybywało, tak że wieczorem są już staruchami. Nocnice odwrotnie - spotkane wieczorek małych dziewczynek odzianych w bławatne stroje, ranem są już stare. Jedne i drugie plotą swe długie włosy w strąkowate Dziennice mają je koloru jasnozłocistego, zaś Nocr natowego. Błękitna szata Dziennie wraz z ich bywaniem dnia wybiela się wpier^ biała, potem znów cie: kawszy Dziennice ko południcą. Bławatna północy jest czarną nocy łatwo pomyli skrzydeł u tej pierwsze od Nawek ] blasku. SpaH ІЦШІ pSniebiańs choć mocrjppl^^^^^rzygasłe, zawsze im towarzyszy. nymi, zrośniętymi nad nosem brwiami maurteż oczy z ośmioramienną tęczówką i cztera»^|j Bskrzącą źrj nice pałają światłem słoneczne |Ki trud spojrzeć, ich oczy świecą złot||Plremca iskrzy sre^ świecą blaskiem księżycowym, fosforycznym, ici Oczy Nocnie mają blask zielony jak oko dziki^ipi W^H źrenica błyska złotoniebiesko w ciemnościach. W żyłach tych Boginek płynie niebieska krew zwana ichorem. Jest to ciecz o boskich właściwościach, Nocnice i Dziennice, czyli Świetlice (Panny Niebieskie) 71 błękitnoognista, świetlista, samożywa, dająca wieczne zdrowie. Niektórzy śmiałkowie i wytędze próbowali w legendarnych czasach wykraść owym Boginkom choćby kroplę ich krwi. Nie udaje sią to przemocą, ani chytrym oszustwem. Jednakże młodzieńcowi, który zdobędzie serce Nocnicy lub Dziennicy i rozkocha ją w sobie do szaleństwa, gotowa jest ona oddać niejedną kroplę krwi. Trzeba się 72 przy tym strzec, jako że łatwo te Boginki obrazić bezczelnością, a trudno wzbudzić ich podziw bądź zaskoczyć czymś niebywałym. Tylko podziw i zdumienie obezwładniają pierwszy gniew tych Stworzy i wzniecają tkliwe drżenie ich serc. Nocnice i Dziennice nazywa się gdzieniegdzie Pannami Niebieskimi bądź Świetlicami. Ich ciało potrafi rozbłysnąć nagłym blaskiem, jasnym jak gwiazda lub słońce. Śmiałków, którym się nie powiodła próba uwiedzenia, oślepiają nagłym rozbłyskiem i takich ociemniałych porzucają na bezdrożach. Stworze te zajęte są wyłącznie sprawami Nieba, rzadko schodzą na ziemię i nie zajmują się sprawami ludzi. Po ustronnych polanach i rozległych łąkach, także w wielkim stepie przechadzają się spokojnym krokiem zbierając kwiaty i owoce. Ichor Świetlic ma moc uzdrawiającą, podobnie jak Żywa Woda. Dziennice i Nocnice mają przejrzyste, błonkowate skrzydła jak ważki. Skrzydła te są prawie niewidoczne, co najwyżej mżą świetliście albo pobłyskują, gdy się na nich załamie pojedynczy promień słońca, czy księżyca. Wielu ludzi prostych myli Świetlice z innymi Boginkami. Najczęściej ich obraz rozciąga się na dwa inne Stworze związane z Niebem i Światłem: Świtezie i Zmierzchnice. Niektórzy włościanie nazywają też Nocnicami te wszystkie Boginki, które nawiedzają domostwa nocą, podczas snu męczą zwierzęta i małe dzieci, wysysają mleko matkom karmiącym, albo siadają na piersiach i duszą. Nie są to Nocnice lecz Mory-Morawki albo Gnieciuchy-Dusioły, albo jeszcze inne Stworze Niebieskie. Switezie i Zmierzchnice (Wieczernice, Smerkavy), czyli Brzazgi Świtezie i Zmierzchnice nazywa się Brzazgami, jako że pierwsze pojawiają się o brzasku dnia, drugie zaś wraz z brzaskiem nocy. Zmierzchnice są służkami Zorzy, a Świtezie pomocnikami Dażboga. Niewiele się od siebie różnią i najchętniej obcują tylko ze sobą, nawet podczas godów. Jedne i drugie mają wspaniałe białe skrzydła urobione z okazałych, długich piór, a także Inianobiałe włosy, które przepięknie lśnią w promieniach wschodzącego bądź zachodzącego słońca. Noszą we włosach bławatne wieńce a okrywają się długą do ziemi płócienną szatą, bielszą niż śnieg. Ich sylwetki rozmywają się w odcieniach bieli, różowości wzbudzanej przez promienie słońca i błękitu pochodzącego z odbicia nieba i wody. Świtezie i Zmierz- 73 chnice mają bardzo duże, wyjątkowo okrągłe oczy koloru chabrów. Spojrzenie tych oczu zniewala człowieka. Świtezie są rodzaju męskiego i włosy noszą krótkie, to znaczy do ramion, kręcone w złote loki. Zmierzchnice mają włosy proste, długie, za łopatki, często do pasa, barwy ciemniejszej. Zmierzchnice są nazywane przez Łużyczan Smerkawami, co tłumaczyłoby się bardziej jako Zmrocznice, zaś na wschodzie Słowiańszczyzny częściej nazywa się je Wieczernicami. Stworze te są strzeliste, wysokie, szczupłe i zwiewne. Gdy Zmierzchnica stoi nieruchomo a słońce zapadło już za bór, łatwo ją wziąć za Widziadło, albo jeden ze smreków (świerków) stojących pojedynczo na hali czy polanie. Sam ruch postaci Zmierzchnicy w zapadających ciemnościach wywołuje liczne iskrzące lśnienia. Czasami tylko te iskierki da się zauważyć, stąd nazywa się owe błyski zmroczkami, albo mroczkami. Brzazgi pokazują się wyłącznie w miejscu zetknięcia się Czterech Żywiołów: Nieba, Wody, Ziemi i Ognia. Dzieje się to zatem nad brzegami jeziorek, źródeł, strumieni, morza, tam gdzie woda styka się z ziemią, a ziemia styka się z niebem, w chwili gdy miejsce owo napełniają pierwsze promienie słońca, lub gdy ostatnie z nich je opuszczają. Świtezie i Zmierzchnice można zobaczyć tylko z daleka, bowiem gdy ktoś się zbliża, wzniecają mgłę z trawy i strumienia, otulają się nią, a potem słychać już tylko ciężki łopot skrzydeł, jako że wznoszą się do nieba uchodząc przed ludźmi. Z oparu wylatują pod postacią białych gołębi albo łabędzi. Stworze te nie odzywają się do ludzi. Czasami nucą smętne piosenki bez słów. W krótkich chwilach świtu i zmierzchu Brzazgi zbierają z łąk olbrzymie bukiety kwiatów i całymi naręczami unoszą je ze sobą w niebiosa. Ziemskie kwiecie jest cenione w Niwach Weli przez wszystkich Bogów dla swego przemijającego niczym mgnienie piękna. Brzazgi przekazują kwiaty ziemskie Pierunom i Pleciugom, 74 pomocnikom Platów, którzy plotą z nich wieńce i wianuszki, układają bukiety, tworzą ozdobne łańcuchy wyposażając tym sposobem wszystkie dwory Weli i wszystkich Welów (Welan). Można zdobyć względy Świtezia albo Zmierzchnicy zbierając dla nich pracowicie kwiaty polne i leśne. Innej drogi do zaskarbienia wdzięczności tych Bogunów nie ma. Bukiety należy zostawiać u źródeł, gdzie zwykle Stworze te się pokazują, przed wschodem słońca, albo przed zmierzchem. Człowiekiem, od którego biorą bukiety zaczynają się opiekować, czuwają nad nim w trudnych przeprawach, chronią na bezdrożach, w górach, w głębokim borze, strzegą od wszelakich niebezpieczeństw i przynoszą szczęście. Zdarza się, że po latach, gdy regularnie przez ten czas brały pozostawione dla nich bukiety, ukazują się człowiekowi u strumienia, by wysłuchać jego próśb i żalów. Nie wolno pod żadnym pozorem patrzeć im wtedy w oczy. Spojrzenie w oczy Brzazga powoduje natychmiastowe, bezprzytomne zakochanie prowadzące do osłupienia. Wtedy człek taki całymi dniami siedzi milczący, w jednej postawie, bez drgnienia, zapatrzony w swoje wnętrze. Jest to stan ogromnego oczekiwała. Człowiek ów ożywia się dwa razy dnia, w porach kiedy możle ггшш miejscu zobaczyć ukochaną lub ukochanego. Jest to гшД Hrodwzajemnipna i straceńcza, jako że Sw i tezie i Zrru^-ąiirjKMi Bgunami ^MMjfr^nawet ich fizyczne dotknięcie^owodTjHgUrczucie przejadającego chłodu i wywołuje dreszcze. Po stosunkowo krótkim czasie kobieta zakochana w Świteziu lub mężczyzna co ukochał Zmierzchnicę giną z wyczerpania wielkim napięciem i równie wielkim rozczarowaniem, jakie niosą krótkie chwile obcowania z Brzazgami. Dobrze jest zyskać sobie przychylność Bogunów związanych ze Światłem i Niebem oraz łaskę samego Dawcy Światła - Dażboga, którego synem jest Swarożyc-Słońce będący jednocześnie synem Swarogowym. Cześć należną słońcu oddaje się pokłonem lub biciem czołem o ziemię. O świcie należy się kłaniać słońcu wschodzącej chodzie zachodzącemu. Przed rozpoczęciem każdej po^ pracy oddajemy pokłon na trzy strony: чузтНЩ fefl Wod. Tak samo, gdy^ztek_wsJę^uJ£jDa_riow^^ffigę^vria. Kawiera bmjejsee % ćSfyi domu. Zawsze wtedy należy oddać cześć słońcu, złożyć odpo- 75 Welesożary, Włosożary, Wołosożary, Vele, Ylasożelisti wiednie ofiary, a także uczcić ogień. Przed rozpoczęciem siewu, zażynku, młócenia, zwózki, orki także należy oddać pokłonem cześć słońcu i pocałunkiem cześć ziemi. Przed pierwszą kąpielą, przeprawą przez rzekę, wyprawą morską należy oddać cześć słońcu, ogniowi i wodzie przez pokłony i odpowiednie ofiary, np. obmycie wodą rąk oraz oczu. Welesożary, (Włosożary, Wołosożary, Vele, Vlasożełiśti) Są sługami Pana Weli, Welesa. Należałoby pisać o nich zajmując się Bogunami Śmierci oraz Zaświatów, ale są one najbardziej niebiańskimi ze Stworzów. Welesożary przebywają głównie w Zaświatach na Weli, rzadziej pojawiają się na Niebiosach, tzn. Sklepieniu Nieba, a stopa ich nigdy nie dotyka Ziemi. Są widzialne wyłącznie nocą w czas bezchmurny, najlepiej zaś latem, kiedy jest ciepło. Weles i dwaj synowie Dażboga, Bożyc - Pan Nocy, oraz Płanetnik - Pan Gwiazd, stanowią trójcę Panów Ciemności i wspomagają się wzajemnie. Dlatego też, gdy Bogunowie Płanetnika są zajęci napełnianiem chmur, ich zadanie rozpalania gwiazd nocnego nieba przejmują Welesożary. Dzieje się to w noce zaćmione, pochmurzone, mgliste. Welesożary nie są w stanie wykrzesać z siebie tyle ognia co Płane-tniki, dlatego gwiazdy stają się wtedy słabsze i mżą mętnym blaskiem. Niektórzy twierdzą, że Welesożary zawsze towarzyszą Płanetnikom w ich robocie przy gwiazdach. Ich mniemanie bierze się stąd, że każdy człek ma swoją gwiazdę i tak długo żyje, jak ona się świeci, i takie jest jego życie jaki jej blask: jasne gdy jasny, marne gdy marny. Jest więc oczywisty związek między Zaświatami, śmiercią, dolą i gwiazdami; czyli Welesożarami i Płanetnikami. Inni znów prawią, że gwiazda to nic innego, jak tylko płonący koniec Nici Boskiej, z której spleciona jest Materia Wszego Świata; że to wetknięte w Sklepienie Niebieskie grube niciska Osnowy Wszechświata, Welonu, który łączy razem wszystkie byty, w tym Welę, Ziemię i Niebo. Nie ma zgody co do gwiazd. Są tacy, którzy widzą w nich odbicie owych Pochodni Sowiego - Przewodnika Po Nawiach, które palą się w jego welańskiej Komnacie (Komorze), a ich wypalenie kończy żywot człowieka. Ich zdaniem pochodnie owe odbijają się w Niebie jak w zwierciadle, znana jest bowiem powszechnie opowieść o Zwierciadle Sowiego i tym zwierciadłem jest według nich Sklepienie Niebios. 76 ^ШІ^ШШШЯШ^ШШ^Ш^Ш że na ziej \4 Bpcu Ona !ЇШШ Welesożary rozpalają gwiazdy, a kiedy już to zrobią, gromadzą się w jednym miejscu Niebieskiej Łąki i tam pozostają aż do rana, kiedy to trzeba gwiazdy na niebie zagasić czyli zakryć. Na pewno zawsze, niezależnie od tego co robią Płanetniki, Welesożary rozświetlają Drogę Ptasią czyli Gościniec Umorów, Orłów Welańskich, którym ri mr;} ^пгнтттrrmrr ludzi zmarłych na Welę. Także zajmujące światłem samej Wełi, ktoj^jęst jedyną gwiazdą świecącą na jj&iennym niebie, i jako taka nieчрІЩега Bożycowi ani Płane-twikt. o Wełesowi.. Welę zobaczyć można zależnie od pory ficoku o śwwie lub zmierzchu, tuz po zachodzi\ słońca - stąd <żj§ Wieczernicą łub Jutrzenką. W i ry są Bogunami wzbudzającymi? szczeg powiązanie z Zaświatami, gwiazdami i V :|>dzą i ludziom nie szk^cIz^Bywaj iu, kiedy ziemia jest ciepfa і рі<Я| te Stworze. Pojawiają się пеИ у i /iote, a zahaczyj§|zy mebacziW się o кш»tarcze. Wtedy sam ІегЯ i wyrzucając ognie na wlfctókie sffl КйЦ;; •! dymem. Łeb Wełestfzara upadłs^Bl^jrieM się w*S$v kamień, którego prawie fc^a się ocH kamieni odróżnić, іЩІршу'Чо widoej ^^^уіЯ głownia, co rozcina powieTrzle-^al^mH świszcząc B^^S ziemi, złączona dzikim tanem z Wicho^B д^аІІ^Я czy Błętem. Nie należy się jednak bać, ІесяИ Ий?^?І РчИ wyprawę ku miejscu, gdzie Łeb Welesożera'«| l^^)W^^P nie ostygnie, jest na tyle gorący, że da się^| W&ć po' między innymi krągłemi kamieniami, a rozpoSB ^ВЩас ze sobą. Jest to wielki dar, większy jeszcze niż strzM НІа. Kto posiadł choćby ułomek gorącej Głowy WelesożąW W*do-brym zdrowiu będzie żył tak długo, jak zechce. Wsfl Łcho-roby swoje i swojej rodziny wyleczy przez dotknfęB Bym kamieniem. Nie wolno się jednak z nikim obcym swoimł B?m dzielić, ani chwalić się jego posiadaniem, czy rozpowiadacH Hp wkoło, co to się nie znalazło. Z każdym słowem wypowffl Wa-nym, z każdą przechwałką, z każdym obcym dotykiem i oBcym spojrzeniem kamień welesożarowy traci moc. Używany oszczędnie i strzeżony pilnie potrafi nawet obronić przed śmiercią. Kiedy przyjdzie Nyja ze swą kosą, albo przysłane przez nią ■77 Nawki we trzy pojawią się jak zwykle u progu chałupy dzierżąc Sierp, Osęk i Młot i będą chciały wydrzeć z ciała duszę, wtedy wystarczy ścisnąć mocno Głowę Welesożera i zakrzyknąć: „Od progu mojej chaty, precz wiedźmo w Zaświaty!". Obrona tego typu jest skuteczna, dokąd Nawki nie zajdą człowieka od tyłu, albo nie zaskoczą go we śnie. Tacy, co umierają podczas snu, musieli mieć gdzieś ukrytą głownię welesożarową, warto jej więc poszukać. Gdy się zobaczy na niebie gorejącą kulę, z której na wszystkie strony sypią się iskry, a z tyłu ciągnie się świetlista smuga lub warkocz białej pary albo czarnego dymu, trzeba się rzucić na kolana i bijąc czołem o ziemię prosić bóstwa Zaświatów, by były nam życzliwe, chroniły od nieszczęścia i nie mściły się na naszej rodzinie. Należy upraszać Welesa i jego sługów Welesożary, by nie zapominali o naszej gwieździe; a zwłaszcza by wieczorem zdjęli z niej kaptur, co ją zasłania, aby mogła rozbłysnąć i świeciła nam długie lata. Wyjątkowo rzadko zdarza się, że sam Weles ognisty, rzygający iskrami, pałający światłem, w aureoli z płomieni zjawia się na Niebiosach, z Nyją u boku, synami Sowim i Lelijem-Smętem oraz całą świtą Umorów-Straszów i asystą dziesiątków Weleso-żarów. Straszliwy ten orszak ciągnie przez niebo powoli, przelatuje majestatycznie nad grodami, tynami i siołami wzbudzając okrutną grozę. Przelot taki jest zwiastunem wielkiego nieszczęścia dla nawiedzonej okolicy i okropnych wydarzeń: pomoru, głodu, klęski nieurodzaju, zbrojnego najazdu, wojny domowej, chorób i zarazy, z której Umory zbiorą obfity plon dusz ludzi zmarłych. Bogowie Weli przybywają wtedy w wielkiej liczbie i z całą świtą po to, by nadążyć ze swym żniwem, w którym będą potrzebować wielu pomocników. W tym samym czasie na drogach okolicznych można dostrzec sunące w milczeniu Nawki, Sjudenice, Upierzyce w białych długich szatach, okutane chustami, dzierżące narzędzia do wyciągania dusz. Gdzie przejdą, tam trup ściele się obficie, a poprzedzają ich przybycie zastępy Lelków zwiastujących śmierć swym lotem i śpiewem. Dzieje się to wtedy, gdy Ludzie przestają czcić Bogów, zaniedbują obrzędy, lekceważą prawa natury, żyją wbrew zasadom Świata. Jedynym, choć niepewnym, ratunkiem jest wtedy ucieczka. ■ III. STWORZE OGNIA Jaskry-Bogacze (Bohacze, Bahacze, Bagatce) Kiedy się je widzi z daleka na niebie, łatwo pomyśleć że to Welesożary, ale uważnie patrząc szybko przekonamy się, że Jaskry biegają w różnych kierunkach, robią ogniste pętle i koła, wznoszą się w górę, to znów opadają, by zniknąć na chwilę w trawie, a potem unieść się niespodziewanie i odlecieć. Ich pęd jest tak samo szybki jak przelot Welesożara, dlatego trudno dostrzec te wszystkie zakrętasy, a samą postać Jaskra można ogarnąć tylko wtedy, gdy przysiadzie między krzewami by odpocząć. Jaskier-Bogacz nie ma skrzydeł, ale jest wyjątkowo lekki i ma mocarne nogi, którymi się odbija od ziemi jak na sprężynie i wzlatuje jednym odbiciem pod same chmury. Bogacz pojawia się w lecie i jesieni, jedynie wyjątkowo wiosną czy zimą. Jego ciało składa się z samego ichoru, jest więc dość płynne i jaskrawo-świetliste. Bogacz przybiera postać młodego chłopięcia, pachołka z rudymi kręconymi lokami i gorejącym obliczem. Szczegóły jego wyglądu są niewidoczne z powodu porażającego oczy blasku, ale wiadomo, że jest ubrany w ognistą koszulę spiętą w pasie rubinową klamrą. Jaskry-Bogacze mają wzrost karłowaty, lecz proporcje ciała prawidłowe, są szczupłe, dłonie mają długie i wąskie, tors skromnych rozmiarów, za to bardzo muskularne nogi. Bogunowie ci - choć gniazda swe mają aż w Niebie Wysokim - często przebywają na ziemi, a ich ulubionym miejscem są rozległe łąki, płaskie pastwiska i górskie polany. Nie stąpają po ziemi, lecz poruszają się skokami, czyniąc po odbiciu kilka kroków w powietrzu. Wygląda to tak, jakby się przechadzały nie dotykając traw. Ich ciało jest bardzo gorące, lecz mimo to nic się od niego nie zapala. Tylko w miejscach, gdzie zatrzymują się na dłużej, na przykład pośród zboża skąd lubią wypatrywać towarzyszek swych uciech, Swarek, pozostaje w wyniku ich bytności wyżarzony czarny krąg. Czasami koło spalonej trawy albo zboża ma rozmiar kHkunastu metrów. Cała Słowiańszczyzna wielce czci Swaroga-Ogień Weli, Swarożyca-Słońce zwanego Ogniem Niebieskim lub Okiem Boga, Swarę-Wielki Zar i córkę Swarogów Watrę-Ogień Ziemi. Takim samym poważaniem cieszą się ich pomocnicy: Bogacze, Swarki, Skierki i Świetliki. Czcić ogień to znaczy nie zaniedbywać związanych z nim obrzędów: Odnawiania Ognia, Żenienia Ognia, Święcenia Ognia, Palenia Ognia, Przechowywania Ognia. W każdym domu powinien płonąć wieczny ogień, który nie gaśnie nigdy. Przechowuje się go w kopczykach z żaru i popiołu. Raz do roku stary ogień należy zgasić i skrzesać nowy ogień. Młody Ogień krzesa się świdrem ogniowym, piłą ogniową albo kołem ogniowym, czyli przy pomocy dwóch kawałków drewna, trąc nimi o siebie na różne sposoby. Świder, piła czy koło powinny być zrobione z drewna dębu, lipy, jesiona lub jawora. Podczas tej czynności wykonujemy pokłony i szepczemy życzenia, które ogień winien spełnić, gdy już zapłonie. Kiedy przenosimy się z domu do domu, zabieramy ze sobą stary ogień na nowe miejsce. Raz do roku w Kupalia ogień święci się wodą. Wtedy też oczyszczamy się w ogniu, skacząc nad jego płomieniami. Raz do roku Ogień Żeni się, czyli wymienia z ogniami w innych domostwach dając im cząstkę swego niewygasającego ogniska i biorąc ich żar do siebie. Jeśli idzie o palenie i gaszenie ognia to należy bezwzględnie przestrzegać zasad, które zapobiegają obrażeniu bóstw ogniowych. Po pierwsze więc, nie wolno rozpalać ognia kobiecie w czasie periodu i w czterdzieści dni po porodzie, a także nikomu, kto splamił się kiedykolwiek jakimś haniebnym uczynkiem. Po drugie, nie wolno grzebać w ogniu żadnymi ostrymi przedmiotami, żeby go nie zranić. Po trzecie nie wolno gasić go, zalewając pomyjami, czy też sikając do niego. Siedząc przy ogniu nie obracamy się do niego plecami, nie spluwamy weń, nie przeklinamy. Pierwszy ogień na wiosnę nieci po oczyszczeniu pan domu, czyli jego Głowa, starszy rodu, albo przywódca drużyny pasterskiej czy wojowniczej. Kobieta, gdy jest nieczysta, nie może niecić żadnego ognia, nawet najzwyklejszego, codziennego. Najdłuższy dzień roku jest największym świętem, w trakcie którego czci się wszystkie Żywioły i Moce - wtedy zapala się na szczycie góry wielki ogień, przypominający Ogień Ogni rozpalony przez Światowita na Równi i żeni się go z wodą, puszczając na rzeki zapalone wieńce. Obrażenie bóstw ogniowych, czyli Bogów Ognia lub ich Stworzy ściąga na człowieka dwojakiego rodzaju niebezpieczeństwo: pożaru 80 albo suszy. Ogień Niebieski przynosi spór osuszając zboże w trakcie dojrzewania, ale może też pokarać nieurodzajem, gdy spali ziarno nim to zdąży się okłosić lub nawet nim zboże zdąży wzejść. Ogień jest pośrednikiem między ludźmi a Bogami, przyjmuje ofiary i za pośrednictwem dymu zanosi je do Nieba, przynosi zaś z Nieba dary sporzenia, światło i ciepło płynące od Welan. Bogacze mogą więc przynieść gospodarstwu bogactwo i powodzenie, mogą też zażgać pożar w obejściu, albo żywym ogniem spalić nienawistnego im człowieka. Potrafią spalić spichrze, obory, stodoły, stogi, chałupy, cały dobytek, a nawet całe sioło czy gród. Przed nadlatującym Jaskrem-Bogaczem chroni uderzenie kawałkiem żelaza o drugi kawałek metalu. Przed wszystkimi Bogunami ognia skutecznie broni także wieniec z jaskrów, janowca, żółcidła, zawieszony w rogu chałupy albo nad progiem u wejścia. Przeciw poparzeniom najlepszy jest wyciąg z krokusa górskiego, lub sok z jego korzenia. Swarki Są to Boginki pomagające Swarze. Włosy mają ogniste, ogniste oczy i płonące, jaskrawoczerwone suknie. Obcują cieleśnie w trakcie godów z Bogaczami. Kiedy są złe, rozżarzają się do białości i sypią naokoło białe iskry. Skry owe, gdy upadną na skórę, parzą, a gdy na rzecz jaką, wypalają dziurę. Swarki są wzrostu i proporcji Bogaczy, bardzo smukłe i strzeliste, takież płomienne, świetliste przez pałanie ichoru przebijającego spod cieniuteńkiej skóry. Wzbijają się w przestworze przy pomocy rąk, którymi poruszają regularnie, jakby pływały w powietrzu. Gdy nimi wymachują, ręce owe zostawiają po sobie ślad-poświatę ognistą, tak że wydają się być jaśniejącymi skrzydłami. Swarki nie mają skrzydeł, a ich wygląd przypomina niedojrzałe płciowo dziewczynki, choć są w zupełności dojrzałe. Kiedy zobaczysz z bliska Swarkę - co może ci się przydarzyć w okresie lata, z jego końcem lub na początku jesieni, kiedy Boginki te obficie zstępują na ziemskie łąki, polany i bagniska - padnij natychmiast na twarz i przysłoń oczy rękami, abyś nie został nagle oślepionym. Potem wstań, otrzep portki i idź, jakbyś niczego w ogóle nie zauważył. Jest to najlepsze, co możesz zrobić, bowiem Swarki są kochliwe, nie przepuszczają młodzieńcom urodziwym ani chłopom szkaradnym, ani wstrętnym staruchom. Mają przy tym naturę złośliwą, 8! jakby ich matką była Plątwa. Są kapryśnymi kłótnicami i jeśli wdasz się z nimi, spotka cię gniew, czego byś nie uczynił. Jeśli się z nimi będziesz kochał, ich ogniste ciało cię poparzy; jeżeli odmówisz, spalą cię ze złości żywym ogniem. Więc udawaj, że ich nie widzisz, nawet jeśli ci sypną iskrami w twarz albo uszczypią boleśnie. Ani syknij! Zgryź zęby, żeby się nie zdradzić i udając głupiego szybkim krokiem oddal się z tego miejsca. Swarki, gdy mają kogo za niewrażliwego albo tępego, dają mu spokój. Co najwyżej rozeźlone podpalą jakiś stóg, albo płot czy nawet chałupę, ale lepiej chałupę stracić niż skórę. Najbardziej napastliwe są Swarki przed godami, czyli tym czasem, gdy się żenią z Jaskrami-Bogaczami, tak jakby już nie mogły się owego złączenia i ognistej ekstazy doczekać. Robią się wtedy strasznie zaczepne. Od miejsca igrów Swarek z Bogaczami trzeba się trzymać z daleka, bo skaczą wtedy wysoko, spadają znienacka, klaszczą, tańczą i swarzą się tak, że zda się, iż cała łąka czy odludna polana, gdzie to czynią, staje w ogniu. Obrządek Żenienia Ognia jest przypomnieniem tych zalotów i igrów. Często biorą w nich udział także Bogowie Ognia, a wtedy przypadkowy świadek na pewno od żaru musi żywcem spłonąć. Po siedmiu miesiącach od tych godów rodzą się młode Ogienki-Swarki i Ogienki-Bogacze, a wtedy dawne, stare Jaskry i Swarki zrzucają swe ciała jak skorupy i przechodzą w owe nowe płomienie, będące ich własnymi dziećmi. W jedną noc, 21 marca, dorastają i stają się od razu dojrzałe. Wtedy też niektóre -te, co spadły na ziemię nim dokonała się w pełni ich przemiana, lub te co nie trafiły w nowe ciało - zauważyć można po miedzach i bagnach jako małe, błąkające się płomyki, które po chwili cicho gasną. Odrodzą się dopiero za rok. Skierki (Deszcz Słońca) Boginki te można spotkać tylko w dni słoneczne, bezchmurne, za to niezależnie od pory roku. Częściej widzi się je w środku lata i w pełną zimę. Warunkiem ich zejścia na ziemię jest taka pogoda, że powietrze nie zawiera w sobie wilgoci, a więc oślepiający skwar bądź ostry mróz. Takie dni zdarzają się również na wiosnę i w jesieni, ale nieporównanie rzedziej. Skierki nie cierpią wilgoci. Miejscem ich bytowania jest pobliże korony Swarożyca-Słońca. Ich postać jest wyjątkowo chuda, strzelista, mikra, z główką 8^ szpiczastą, pałająca srebrnym blaskiem aż do oślepienia. Szczegółów budowy nie da się dostrzec przez ten blask i wyjątkowo małe, jak na boskiego Stworzą rozmiary, które nie przekraczają kilku milimetrów. Zwykle spostrzega się Skierkę jako pełgającą, ognistą kroplę ukrytą między liściami traw i ziół. Skierki jako srebrzyste krople skapują z korony słonecznej. Lecą skrząc się, niosą ciepło i światło, a spadłszy ukrywają się w cienistych zakamarkach pomiędzy roślinami, gdzie spoczywają jakiś czas, oddając blask i gorąco Matce Ziemi. Potem przejrzyste, prawie niewidzialne, wznoszą się w górę całą chmarą - można je ujrzeć w tym czasie jako drobniutkie srebrzyste przecinki rojące się w powietrzu - i wracają w pobliże słońca, by nabrać znów sił, jaskrawości, żaru i mocy, i z tym nowym ciężarem opaść na ziemię. Chmary Skierek w taki olśniewający dzień tworzą zjawisko Słonecznego Deszczu, i bywają nazywane Deszczem Słońca, a ludzie i rośliny, jak również zwierzyna, kamienie i wszystko co żywe, pławi się wtedy w słonecznej kąpieli. Nie jest łatwo wypatrzyć w trawie Skierkę. Boginki owe widać tylko pod pewnym kątem, gdy się przesuniesz o krok w jedną albo drugą stronę, blask znika. Jednak gdy wrócisz w poprzednie miejsce, znów blask się rozpala. Ostrożnie manewrując, zawracając i kręcąc się pod różnymi kątami można spróbować przybliżyć się do Skierki. Trzeba być wyjątkowo cierpliwym i ostrożnym, bo Boginki te są płochliwsze niż motyle. Zwykle kiedy już się uda podejść o krok do kępy, w której Skierka jest ukryta, ta gaśnie nagle, lub wzbija się w niebo. Najlepiej jest stanąć, gdy się Skierkę spostrzeże i nie próbować jej łowić, lecz pomyśleć wtedy jakieś życzenie. Życzenia takie bardzo często się spełniają, chociaż trzeba przyznać, że nie zawsze. Jeśli natomiast schwytamy Skierkę i zacznie ona piszczeć cienkim głosem błagając o wolność, możemy zażądać wypełnienia naszych życzeń i zostaną one spełnione z całą pewnością. Finał polowania na Skierki może być wszakże inny: złapana Boginka przepali nam dłoń na wylot i uleci w niebo, albo jeszcze pryśnie ogniem w oczy i na zawsze oślepi. Zimą w piękne mroźne dni Skierki tysiącami leżą na śniegu, błyszcząc wspaniałymi barwami. Jest to ten sam co latem Deszcz Słoneczny, a po jakimś czasie można zobaczyć, że leżące na śniegu Skierki wytopiły w nim małe dziurki, pionowe tuneliki, którymi dostały się do traw i ziemi okrytej mroźnym dywanem. 84 Skierki nie są groźne dla ludzi, ich zajęcie bezpośrednio się ze sprawami ludzkimi nie wiąże, i nie stosuje się przeciw nim żadnych zaklęć, ani sposobów obrony. Niektórzy twierdzą, że Skierki spełniają tylko drobne, mało ważne życzenia, i tylko wypowiedziane przez ludzi dobrych, cichych i łagodnych - tak więc życzenia babskie częściej się spełniają niż męskie, a najczęściej życzenia dziecięce. Świetliki Mają wygląd ludzki, lecz wielkość najwyżej siedmiu centymetrów. Spotyka się je wyłącznie latem, pod wieczór, w okolicach leśnych, na łąkach i niekoszonych pastwiskach, ale czasami również w zaroślach chwastów, wzdłuż dróg, między zbożami, na miedzach. Szczególnie ulubione są przez Świetliki zarośla ostów i wysokich, dzikich pokrzyw. Spotyka się je wieczorem i późną nocą w najcieplejsze dni czerwca i lipca, kiedy dzień jest najdłuższy a noc najkrótsza. Świetliki mają błonkowate skrzydełka, a ich ciało świeci barwą fioletową lub białą. Świetliki pokazują się pośród Robaczków Świętojarskich (zwanych też Świętojańskimi) bo pomiędzy nimi jest im się najwygodniej ukryć. Stąd też na Robaczki Świętojarskie przeszła nawet w niektórych okolicach Słowiańszczyzny nazwa Świetlika. Odróżnić je łatwo, są o wiele większe niż Robaczki i nigdy nie świecą na zielono, tak jak Robaczki nigdy nie płoną inną niż zielona barwą. Świetliki obcują tylko ze sobą, nigdy nie łączą się z innymi Bogunami, nawet w czasie godów. Między Robaczkami odbywają swe tańce, zaś odpoczywają na gałęziach krzewów po ogrodach, dzikich sadach, głębokich borach, dokąd odlatują zmęczone pląsami i zasypiają, kładąc się na liściach. Miejscem ich ulubionego spoczynku są liście paproci. Stąd lud zwie je również Kwiatami Paproci, biorąc za prawdziwe kwiaty tej rośliny. Śpiący Świetlik układa skrzydła w rodzaj konchy otulając się nimi tak, że przypomina ledwo co rozwinięty, pałający blaskiem pąk. Gdy zamkniemy tego Boguna w dłoniach, nie wolno ich pod żadnym pozorem rozwierać, bowiem Świetlik „wycieknie" przez najmniejszą szparę. Z miejsca znalezienia wynosimy Świetlika na rozległą, bujną łąkę, w wysokie trawy, albo na szeroką, pustą 85 halę; jeśli jesteśmy w górach. Przez całą drogę idziemy szybkim krokiem nie oglądając się za siebie, choćby nie wiem co się tam działo, bowiem patrzenie wstecz przekreśla możliwość spełnienia jakiegokolwiek życzenia. Kiedy już jesteśmy we właściwym miejscu, wypowiadamy życzenie do trzymanego w dłoniach Stworzą, po czym niezwłocznie go wypuszczamy. Pojmany Świetlik w zamian za wolność spełni je co do joty. Chyba, że obejrzeliśmy się za siebie, gdyśmy go nieśli, wtedy życzenie spełni się dokładnie na opak. Noc w miejscach dzikich jest bardzo niebezpieczna przez obecność drapieżnych zwierząt, zbójców, złych duchów - Zduszów, różnych Boginek i czarownic, które powodują, że okolica pełna jest zjaw, miraży, widziadeł i przerażających odgłosów. Jeśli nie jesteśmy pewni swej odwagi, lepiej zrezygnować z polowania na Świetlika - Kwiat Paproci. Wystarczy raz zerknąć w przerażeniu przez ramię, by życzenie bogactwa zrobiło z nas żebraków, prośba o zdrowie zaowocowała ciężką chorobą, życzenie wiecznego życia natychmiastową śmiercią. Taki sam skutek przynosi, jeśli przez nieostrożność zgnieciemy delikatne ciało Boguna, albo połamiemy mu skrzydła. Zdarza się również często, że człek otwarłszy dłonie niemi ej e na widok tego Stworzą, który wygląda wtedy jak zrywający się do lotu błyszczący kwiat, barwna rozeta, jaśniejący klejnot. Po dwóch ruchach skrzydeł klejnot ten gaśnie i przepada bezpowrotnie, jeśli się więc do tego czasu nie wypowiedziało życzenia, to wszystko przepadło i więcej się taka szansa nie powtórzy. Świetliki służą Dendze - Pani Maści. To one barwią wszystkie rzeczy świata i tworzą siedmiobarwną suknię Dengi-Węża, gdy pojawia się ona na niebiosach, by pić wodę z jezior. Świczki („Światła") Świczki mają swoją drugą nazwę, która jest używana dosyć powszechnie, ale zupełnie nieprawidłowo, mianowicie Światła. Nazwą Światła określa się bowiem jednocześnie demony, czyli Zduszę z rodzaju Skrzeni (Skrenija) tworzące tę rodzinę razem ze Skrzad-łami. Aby więc zlikwidować ten zamęt, będziemy nazywać owych Bogunów Świczkami lub Świczkami-Światłami, zaś demony Światłami lub Światłami-Latarnikami, chociaż słowo „latarnik" ma obce pochodzenie. 86 Świczki pokazują się na bagnach, płaskowyżach, wrzosowiskach, łąkach torfowych, w górskich kotlinach albo na śródleśnych ścieżkach. Są wzrostu wyższego niż potężny chłop i dosyć obfitej postury, ale przedziwnej budowy. Od stóp do głów są porośnięte zielonkawym, szczeciniastym włosem, mają tylko jedną nogę na której skaczą i tylko jedno oko w głowie. Za to na jednej szyi często rosną im dwie głowy, a obie są zupełnie łyse na czubku. Ich oko pała zwykle cytrynowym blaskiem, tak że w ciemności - gdy nie rozróżnia się szczegółów sylwetki - może się zdawać, że mamy do czynienia z osobnikiem o dwojgu oczu w jednej głowie, czyli w miarę normalnym. Błąd taki srogo się mści, gdy podejdziemy bliżej, gdyż wtedy widać, że osobnik ów ma dwie głowy, jedną nogę i jest po prostu Bogunem-Swiczkiem, a nie człowiekiem. Świczki pokazują się po zmroku, jesienią, najchętniej w okresie mżystym i dżdżystym, kiedy pola są zaorane, tumany mgły ciągną się po okolicy, a zmierzch przychodzi prędko wraz z przejmującym ziąbem. Świczki służą Bogom Pogody, a obcują najchętniej z Bagiennikami, o których napiszemy w rozdziale poświęconym Stworzom Wody. Bagienniki lubią przebywać w bardzo podobnych miejscach, ale wygląd mają całkiem odmienny od Świczków. Noga Świczka ma kształt nogi męskiej, tylko że dużo bardziej muskularnej i włochatej, zakończonej potężną stopą, trzy razy większą niż nor-шіпа, bardziej okrągłą w wyglądzie odcisku. Jeśli jeżymy odcisk takiej stopy w przymarzłym bło-lożemy być pewni, że jakiś Świczek włóczy )kolicy. Ślady Świczków-Świateł są zupełnie kślady Świateł-Latarników, które mają stopy Яка często po prostu obute. Hftfó najlepiej się nie zbliżać, bo kontakt niebezpieczny. Świczki są bardzo wyglądu, tak odbie- spotkaniu najlepiej 87 nie patrzyć na samego Boguna, ale gdzieś obok niego, albo ponad jego jednookim łbem. Z drugiej strony może on uznać za obraźliwe lub podstępne unikanie prostego spojrzenia. Roześmiać się z wyglądu tego Stworzą, albo z tego co rzekł, to jakby wykopać sobie w sekundzie mogiłę. Ucapi wtedy człowieka za barchatki i będzie wlókł ze sobą niebaczny skomlenia o łaskę, aż nie zawiedzie go w takie topiele, że go pochłoną raz na zawsze. Świczek potrafi też wzmagać znacząco, bądź osłabiać blask swego oka. Zmiany barwy, od łagodnej niebieskiej, poprzez ostrą błękitną, zimną białą, zdradziecką zieloną, do ognistej czerwonej przepojonej żądzą oznaczają zmiany nastrojów Swiczka i z jego oka można czytać o jego humorach niczym z księgi. Jest to Stwórz tak humorzasty i nieobliczalny, że w minutę przechodzi kilka stanów ducha, a wszystkie krańcowe. Najgorzej, gdy jego oko zapłonie jaskrawo-żółtym płomieniem. Oznacza to najwyższą złość. Gdy to się stanie, lepiej paść twarzą w błoto, zagrzebać się w nim i udawać martwego, bo i tak za chwilę Świczek złapie nas, przytrzyma za głowę na wprost swych oczu i będzie to ostatni widok, jaki ujrzymy w swoim życiu, na zawsze oślepieni, albo w momencie zabici. Mizerne mżenie świczko-wych ócz znaczy, że Bogun pogrążył się we śnie. Śpi zawsze z otwartym okiem. Kiedy widzimy ciągnącego bezdrożem Świczka z okiem płonącym, udawanie martwego jest jedyną szansą na przetrwanie. Świczkom - w odróżnieniu od Bagienników (spotkanie z którymi jest dla ludzi najczęściej zgubne) - zdarza się zupełnie inaczej zareagować na człowieka, gdy ten je zaskoczy dowcipem czy odwagą i wprawi w osłupienie. Osłupiały Świczek otwiera szeroko gębę, wpatruje się w człowieka łagodnie fiołkowym ślepiem i stoi bez najmniejszego drgnienia wysłuchując go do końca. Rysuje się zatem odmienny sposób postępowania ze Świ- 88 czkiem, niż zagrzebywanie się w błocie. Polega on na tym, żeby Świczkowi huknąć w ucho, albo zarechotać mu piekielnie za plecami, albo zacząć rozmowę jak równy z równym, lub mu wręcz nawymyślać, jeśli rzecz jasna stać człeka na takie wysilenie dowcipu. Osłupiały Świczek, gdy ochłonie, to albo się rozgniewa -i wtedy koniec z nami, albo doceni i ulituje, o ile nie odczuł przy tem jakiegoś naigrywania z własnych przymiotów. Ulitowawszy się, Świczek gotów człowieka z bezdroży wyprowadzić, wskazać ścieżkę bezpieczną ku najbliższej osadzie, a nawet sam być przewodnikiem do wygodniego leża czy popasu. Świczki. nie bardzo lubią wędrowców konnych. Takich zawsze wpierw ciągną na bagna, żeby zatopić wierzchowca. Potem może być różnie. Być może dzieje się tak dlatego, że drażni je koński lęk, nieustannie strachliwe rżenie, albo może dlatego, że konie mają cztery nogi, co budzi zawiść Swiczkową. Dawniej po pustych polach i łąkach podmokłych spotykało się w ulewne wieczory więcej niż dziś Świ-czków i Bagienników, krążących całymi stadami. Teraz przeniosły się podobno w miejsca odleglejsze od ludzkich siedzib, spokojne i na tyle dzikie, że ludzie pojawiają się tam rzadko. W tym miejscu musimy powiedzieć, czym się różnią Świczki-Światła od Świateł-Latarników, żeby się ktoś przypadkiem nie omylił, bo spotkanie ze Zduszeni Światłem jest bardzo niebezpieczne. Zduszę Światła-Latarniki są normalnego wzrostu i cała ich postać jest świetlista. Jeśli jednak ich ciało nie pała słabym brzaskiem, to w ręku trzymają pochodnię, świecę albo latarnię. Zduszę te mają wygląd normalnego człowieka, lub rozpłatanego trupa w jakimś stadium rozkładu, jako że Zduszę powstały ze zmarłych. Światła-Latarniki nie krążą po bagnach i torfowiskach, lecz po drogach bezludnych, w okolicach siół i wiosek, w różnych miejscach, gdzie zakopane są skarby. Kręcą się one niespokojnie właśnie wokół skarbu, chcąc nań naprowadzić jakąś swoją ofiarę spośród ludzi żywych, jako że Zduszę ci powstali ze szczególnie zapiekłych chciwców i zbrodniarzy, co dla grosza zabili kogoś, lub zgromadzili skarb z rabunku i grabieży. Wydobycie tego skarbu staje się dla nich wyzwoleniem, podczas gdy dla wydobywającego najczęściej staje się zdusznym uwięzieniem. Świczki od czasu do czasu można spotkać w głuchym lesie, albo pośród mogił na żałniku-smętarzu, gdzie lubią wypoczywać 89 4RM№ siadłszy na którejś mogile. Nie spełniają żadnych życzeń, nie stosuje się przeciw nim ziół ani przedmiotów magicznych, składa się im za to normalne ofiary, jak dla wszystkich bóstw Pogody, bowiem od ich pracy zależy, czy powietrze będzie suche, czy wilgotne i czy będzie bogate, dobre, czy też złe, morowe. Żary i Owinniki (Ogniki-Iskiereczki) Są Stworzami darzonym przez gospodarzy, kobiety i dziatwę Żary i Owinniki największą sympatią spośród Stworzy Ogniowych. Owe ciepłe {Ogniki-Iskiereczki) i przyjacielskie, do pewnego stopnia poufałe uczucia ludu nie są jednak w żadnym wypadku wyzbyte szacunku, należnego wszelkim przejawom ognia. Szczególnie ogień wiecznie płonący i ogień ogniska domowego otoczony jest rodzajem wręcz nabożnego lęku. Obydwa te rodzaje Stworzów są szeroko znane całej Słowiań-szczyźnie, ale w dobie dzisiejszej mniemanie na ich temat jest mocno pomieszane. Ich postacie z biegiem czasu zlały się bowiem ze sobą w jedność i dziś trzeba je starannie rozdzielić, biorąc za punkt wyjścia przede wszystkim kompetenq'e i miejsce bytowania. Żary są opiekunami ogniska domowego, które płonie zawsze i nigdy nie wygasa. Kiedy jest nieużywane, ogień tli się w nim pod postacią żaru, przysypany warstwą popiołu. Żary mają wygląd bardzo małych, czerwonoskórych dyabłów, z małymi, równie czerwonymi rogami na głowie. Ich tułów jest porośnięty miękkim, krótkim futrem czarnej barwy. Małe rogi są ostre, zakończone kolącymi szpicami. W rękach dzierżą odpowiednie do swych rozmiarów widły o dwóch lub trzech ostrzach, które służą im do przewracania drewek oraz węglików. Żary mają rozmiary dochodzące do kilku centymentów. Niektóre z nich są grube, opasłe, powolne, inne zaś szczupłe, zwinne i szybkie. Uwijają się cały czas wokół ognia, zgarniając doń każdą niedo-paloną gałązeczkę. Niektórzy twierdzą, że Żar ma futro tylko na plecach, zaś brzuch goły, pokryty skórą równie jaskrawoczer-woną jak reszta ciała. Kiedy ogień wygasa, Żar kładzie się na nim brzuchem, a czarne futro na plecach okrywa go niczym koc i upodabnia do wypalonego kawałka węgła drzewnego. Leżąc w ten sposób, przez cały czas dmucha on w ognisko, utrzymując podskórny płomień aż do czasu ponownego rozpalenia ognia. Kiedy ogień się rozpali, Żar siada z boku twarzą do niego i wygląda wtedy, jak tlące się od wewnętrznej strony a czarne z wierzchu drewko, co odskoczyło od ogniska. Żar musi być traktowany dobrze, bowiem rozeźlony gotów wyskoczyć z pieca czy ogniska i zapalić coś w domu, albo rozsypać węgle po kuchni powodując pożar. Pożar, jak sama nazwa wskazuje, jest skutkiem wywołanym przez Żary. Wiele opowieści prawi o tym, jak to Żary z sąsiednich domostw zszedłszy się razem w Święto Żenienia Ognia skarżyły się sobie na złe traktowanie przez gospodarzy, co nieuważnie grzebali w ogniu ostrymi narzędziami i pokłuli ich dotkliwie, lub uderzając w głownie żelazem, by lepiej płonęły, pobili przy tym Żara. Stąd powstał obowiązujący zakaz używania ostrych narzędzi do grzebania w ogniu i przyjął się zaokrąglony, hakowaty kształt pogrzebacza, albo zwyczaj poprawiania ognia jednym z polan, lub tępym patykiem. Inny obyczaj zapewniający wdzięczność Żarów, to pozostawianie na noc, blisko pieca lub dogasającego ognia, garnuszka z wodą. Żar, wysuszony ciągłym przebywaniem blisko płomieni i dmuchaniem w ogień lubi się w nocy, kiedy ma mniej roboty, napić łyk wody przed snem. Owinniki mają dużo mniejsze rozmiary niż Żary, nie przekraczają paru milimetrów wzrostu. Postać mają Ognika-Iskiereczki, który wznosi się ku niebu nad ogniskiem wraz z innymi iskrami, całkiem do nich podobny, ale rozpoznawalny łatwo przez to, że unosząc się tańczy i kręci; i mimo że jest już wysoko, ciągle świeci swym jasnym obliczem. W dawnych gospodarstwach owiń był miejscem domowego kultu. Stawiano tu figurki bóstw; przez długie miesiące, od środka lata do połowy zimy płonął bez przerwy ogień. Pod owinem suszono ziarno, zioła, owoce na zimę, wędzono kiełbasy, sery, mięso upolowanych zwierząt. W ogień owinu wrzucano ofiarne kęsy dla Bogów. Owinniki tańcząc i wirując wznosiły owe dary prosto do Nieba. Niosły nie tylko smak, ale i zapach ofiarowanych Bogom s kiedy ludzie ^Sfefił ognia zasiędą^J nych czasów i zl|§||gń, i snuć się za"! potraw oraz życzenia i obietnice ludzi składane przy ofiarze, tzw. obiaty. Owinniki żeglowały ku chmurom, niebiosom, Zaświatom i Weli unosząc się na poduchach wonnego dymu jałowca, sośniny czy innycl^^zew iglastych. Czasami, miast lecieć w górę, Owinnik wyskakuje ЛЖца i przysiada z boku świecąc się jasnym płomie-шет. Wtedy, jeśl^Łtfzłek szybko zorientuje, może mu zadać pytanie jdpowiedź. Albo przez chwilę - nim nie zgasfl||fe poplecie CKv1H|jk jakąś opowieść o Bogach, wytędzach czy króIeHjLZ odległych wiafcw. Owinniki bowiem noszą w sobie ognistą, wiefgp^e żywą pamięć «gj^stkiego co było. Dlatego właśnie, jdedzają ich wspomnienia daw-opowieść smętna, straszna lub śmieszna o zć^^Łjach z własneg%ż^yota, z życia innych ludzi, lub historia zasłysz%a*fco^ffi7owi^rtebrów-01brzymów albo o jeszcze dawniejsz«|p|Qańca tych орр\уЩщпіе та, dopóki ogień nie гЖШпіе, a gaście 1лк.,$їилб*ІЦк ogieneŁ ІпЛ^Щ)луог#ті, ktonS 'r&Wtfie&nos^ stkich po •: щЖт 'ЬЕш iBeciugi, zjawiające się zawsze p^fe хі^Ш і Щ1 lem plączą nie tylko nici i motki, le^z ilnc., historie, a ich opowieść urywa się ż 'lxs^ zerwie. Bardzo to podobne do śnerći"' która rnwwśzak miejsce, gdy Nić Żywota, snuta przez* Юі> зЦУ| Ludzkiego Bytu, zerwie się, albo do końca wysjfiu - Л ikiego żywota, зіе pamięć wszy- A, IV. STWORZE DOMOWE I GOSPODARSKIE Żyry (Żyrowiki) ■ Służą Bidzie, zwanej przez Czechów Bodą. Są to paskudne Stworze niewielkich rozmiarów i kulistego kształtu. Poruszają się na dwóch cienkich kończynach przypominających kurze nogi, a pokarm biorą w dwie chwytne łapy, tak samo pazurzaste i pomarszczone jak kurze łapki. Całe ciało, futro i kończyny mają czarne. Żyry nie mają głowy ani tułowia, a właściwie mają jedno i drugie, ale że są zupełnie bezszyje, tak słabo się te części - wyjątkowo pękate i krągłe - od siebie oddzielają, że postać Żyra zlewa się w jedno kuliste wyobrażenie. Żyr posiada dwoje oczu okrągłych i ruchliwych, świecących jak czarne węgliki i wielką paszczę, która pochłania wszystko do wnętrza żyrowego gębobrzucha. Niech nikogo nie zmyli niepozorny rozmiar Żyra, bo jest on najbardziej nienasyconym i najucią-żliwszym Stworzem dla każdego gospodarza. 95 ' ШШ ■^■нм^^^н г у ■ Żyr pożera wszystko. Nie tylko to, co się do jedzenia nadaje, ale i przedmioty, którymi gardzą myszy, szczury i inne gryzonie. Gotów jest pożreć miotłę i zgrzebło końskie, świecę, orczyk, ławę, obuch siekiery, słup nośny, gonty, smołę, kredę, a nawet nadeżreć przedmioty zrobione z żelaza. Brzuchogęba Żyra jest obrośnięta kudłami przypominającymi baranie futro. Jedyne, co poza oczkami żywiej się wybija z tej kulistej masy, to czerwony jęzor i różowa, rozdziawiona paszcza. Żyry nie mieszkają w każdym domostwie, nie okupują też żadnego na stałe, lecz włóczą się po świecie od chaty do chaty. Tu coś kłapną, tam coś złapią, jakiś czas pobędą, poszkodzą, a potem idą dalej, innym czyścić komory z jadła, sady z owoców, zagrody z jarzyn, piwnice z mięsiwa i piwa, składziki z przędzy, futra, wełny a także drewnianych przedmiotów. Żyr, jak każdy Stwórz Domowy, jest w zasadzie niegroźny, ale może być wielce dokuczliwy. Szczególnie gdy się nas uczepi, albo obrażony zechce się zemścić, może nas doprowadzić do strasznej biedy. Lepiej więc mu niczego nie żałować i nie złościć się za bardzo. Po krótkim okresie buszowania, wyżarłszy to i owo, znika na dłuższy czas, czasami nawet parę lat. Tych parę lat oddechu od Żyra to nasze lata tłuste, bo kiedy wróci, znów nas przyciśnie i zaczną się chude lata. Zdarza się, że Żyr nie chce nas opuścić. W takim przypadku jedyną radą, poza prośbami do Bogów Domowych - Ubożów-Ra-dogostów, jest polowanie na Żyra. Polować trzeba nocą, a polującym musi być sam gospodarz, czyli Pan Domu albo Głowa Rodu. Wieczorem powinien wziąć kąpiel, oćwiczyć się rózgami i przyodziać w białą koszulę i białe portki. Winien się zaczaić w izbie kuchennej, komorze lub spichrzu. Tam zastawia pułapkę. W klatce uczynionej z żelaznych prętów o gęstych oczkach kładzie kawałek sera, chleba albo miękkiego drewna. Sam zasiada opodal, odwrócony cały czas plecami. Pod ręką trzyma rózgę i żelazny klin. Cały czas pilnie na- J fj^ V słuchuje, a gdy usłyszy za plecami odgłosy smakowitego mlaskania dochodzące z klatki rzuca się, 97 '■■'.. "А szybko zatrzaskuje drzwiczki, chwyta Żyra a w gębę wtyka mu żelazny klin, na którym zębiska Żyra same się zaciskają. Wtedy powinien obić Żyra rózgami i wyrzucić go gdzieś daleko od domu, osiągnąwszy wpierw przyrzeczenie, że Żyr nie wróci. Polowanie na Żyra jest ryzykowne, bo jeśli się nie powiedzie, Stwórz ten zaszyje się w zakamarkach gospodarstwa tak, że go nie znajdziemy, a tak okrutnie się zaweźmie, że wszystko, co mamy, pożre. Kiedy go jednak pojmamy, gotów za wolność przynieść nam to, czego zażądamy: wór ziarna na zasiew, drwa z lasu na opał, ryby które sam w stawie ułowi - słowem, zrobi co chcemy, ale skarbów żadnych nam nie przysporzy i na dodatek wykona swą pracę tylko jeden jedyny raz, po czym ucieknie i nigdy już nie wróci. Żyr pomny swej przygody będzie obchodził naszą chałupę wielkim kołem. Poza wszystkim Żyry nie są takie złe, bowiem lubią się żywić rzeczami starymi, niepotrzebnymi, zużytymi, przez co oczyszczają ze śmiecia całe obejście i wsze izby domu. Żyry żreją także kurz. 98 Skrzaty (Skrzęty, Skrzęta, Krzaty, Szkraty, Śpirki, Barstuki) O Skrzatach napisano bardzo dużo, stały się postaciami bajkowymi i przez to obrosły w wiele bałamutnych opisów. Wywodzono je także z wierzeń germańskich, choć ich wyobrażenie rozeszło się po świecie z ziem Lęgów-Lugiów, gdzie najpełniej przetrwała ich pamięć i gdzie ludy słowiańskie mieszały się z plemionami germańskimi przez długie wieki, tak że trudno powiedzieć, co, kto, od kogo i kiedy przejął. Skrzaty mają najwyżej siedem centymetrów wzrostu i głowę nieproporcjonalnie dużą w stosunku do reszty ciała. Wiek mają różny, z reguły trudno określić jaki, w każdym razie na pewno dojrzały, a niektórzy nawet sędziwy. Ubranie także mają różne, barwne, złożone z portek, koszuli spiętej pasem, butów-sabotów i czapek. Miewają różnych barw włosy i brody, a także wąsy -niektórzy bujne i sumiaste. Nigdy nie są łyse a ich twarz pokryta różowym rumieńcem nosi cechy czerstwego zdrowia. Są przeważnie uśmiechnięci, co świadczy o ich pogodnym usposobieniu. Charakterystyczna jest czapka Skrzata, która ma kształt trójkątny, barwę czerwoną, jaskrawy otok i jaskrawy, skrzący pompon-kitę i jest tak długa, że załamuje się na ciemieniu, skąd spływa na plecy kończąc się ostrym wierzchołkiem na wysokości krzyża. Po tej czapce można je łatwo odróżnić od często z nimi mylonych i opisywanych jako Skrzaty Kraśniaków-Krasnoludków, które mają czapki czerwone i ubrania czerwone, ale czapki spiczaste, krótkie, stojące sztorcem na czubku głowy. Nazwa tych Stworzy bierze się z kilku rzeczy. Po pierwsze ich czapki, pompony i lamówki kubraków powodują przy każdym poruszeniu skrzenie; po drugie są bardzo robotne, pracują zawzięcie i dziarsko, a dobra wszelakie skrzętnie gromadzą w swych norkach; po trzecie są skłonne do żartów, które sobie czynią z ludzi naiwnych opowiadając im niestworzone historie, albo robiąc głupie kawały - stare słowiańskie słowo krziti, lub iskriti znaczy nie tylko „skrzyć" lecz i „żartować"; po czwarte Stworze te chadzają z koszykami na plecach, albo na ręku, a skarby chowają w plecionych, wiklinowych skrzyniach, stąd ich miano można wywieść od starej słowiańskiej nazwy na kosz i skrzynię-plecionkę; po piąte Skrzaty mają mowę skrzeczącą, 99 a schwytane skrzeczą wielkim głosem i wydzierają się, jakby je kto ze skóry obdzierał. Nory Skrzatów znajdują się w lasach, ale nie w jakichś niedostępnych czeluściach przepastnego boru, tylko na skraju, w pobliżu siedzib ludzkich, albo nawet w niewielkich gajach. Skrzaty wykopują mieszkania w głębi ziemi w taki sposób, by wiodło do nich wiele wejść z różnych miejsc i kilka niezależnych korytarzy. Wejścia są zawsze bardzo dobrze ukryte w korzeniach drzew, pod liśćmi łopianów, albo wydrążone w nogach wielkich, świętych grzybów - muchomorów czerwonych, które są niejadalne i nietykalne, a więc omijane przez ludzi z daleka. Mieszkanie Skrzatów składa się z kilku lub kilkunastu komór o różnym przeznaczeniu i jest 100 ^^^ШШ urządzone na wzór sadyb ludzkich, tyle że przez nagromadzenie dóbr wszelakich, „skarbów", zapasów pożywienia i różnych sprzętów robi wrażenie zagraconego. Skrzaty zasiedlają nory grupami, żyjąc w stadach liczących od siedmiu do dwunastu osobników, obejmujących swymi działaniami rozległą okolicę o promieniu kilku a czasem kilkudziesięciu kilometrów. Są to Stworze wyłącznie rodzaju męskiego, czyli Bogunowie. Niektórzy twierdzą, że Skrzat rodzi się z czarnego pisklęcia, albo że Skrzęta w ogóle wykluwają się ze szczególnych jaj, wielkich, nakrapianych, odmiennej barwy niż zwykle itp. Ten sam sąd wynikający z pomieszania, niewiedzy i przejęcia obcych wpływów wygłaszają na temat Plunka. Ci niedoucy biorą za Skrzata, było nie było Boskiego Stworzą, zwykłego Inkluza, Inkuba lub Succubusa wywodzącego się z Germanii, ze Średniowiecza, z tradyq'i magicznej bądź alchemicznej późnych wieków. Inkuby to wytwór czarów i tajemniczych zabiegów alchemików bądź czarodziejów, a ich istnienie jest co najmniej wątpliwe. Nieporozumienie może się brać stąd, że zarówno Skrzaty jak Plunki bardzo lubią jeść jajka, pod każdą postacią, zatem gospodarz, który chce ku swej zagrodzie i swemu domostwu przyciągnąć tych bardzo robotnych Bogunów, podkłada dla nich po różnych miejscach obejścia - w ogrodzie, stodole, spichrzu, pod owinem, w łaźni, komorze, piwnicach, na kurzych grzędach, w oborach, a nawet na stryszkach, w kopcach czy składzikach oraz na podwórzu - jajka szczególnej piękności, okazałe, odmiennej barwy, albo nawet zamiast jaj kurzych jaja gęsie czy indycze, nieporównywalnie większe, choć nie tak lubiane przez Skrzaty. Zadowoleni, syci Skrzętkowie gotowi są dopomóc gospodarzowi przy pracach, oporządzić zwierzęta, posprzątać obejście, wykonać nawet najcięższą pracę w polu, naprawić sprzęty domowe i narzędzia, wyostrzyć kosy, topory, noże, ułożyć drwa lub je zwieźć z lasu. Dla gospodyni gotowe są pilnować dziatek, by nie płakały, gdy ta jest zajęta praniem, porządkami i dokładaniem do ognia. Potrafią też pilnować jadła, które się warzy na piecu, poukładać statki na stołach i w kredensach, a czasem same - dla szczególnie przychylnej im pani domu - piorą, suszą bieliznę i układają ją po szafach i koszach. Jeżeli zdarzy się, że bydło albo ptactwo z owego gospodarstwa zagubi się gdzieś w borze, Skrzaty znajdą je co do sztuki i zapędzą do stajni czy obory. Bez trudu odnajdą zagubione małe dziecię i nie pozwolą się ku niemu zbliżyć żadnemu 101 drapieżnikowi, jeśli oddaliło się i pomyliło drogi w borze. Skrzaty lubią sobie trochę z ludzi pożartować. Naiwni padają ich łatwym łupem i są bardzo źli, gdy wszystko okazuje się wierutnym kłamstwem. Powinni raczej być źli na samych siebie, niż na Skrzaty, które czynią im właściwie przysługę, ukazując w całej rozciągłości ich naiwność. Ludzie owi powinni zniszczyć ją w sobie, by się przeciw nim poważnie nie obróciła. Żarty Skrzatów są na tyle niewinne, że ludziom nie szkodzą: a to wyślą kogoś na szczyt góry po skarb, co nie istnieje; a to każą wejść komuś w kolczaste chaszcze czy pokrzywy i tam śpiewać kultowe pieśni, od czego ma mu się zaraz stado rozmnożyć; a to nabiorą kogoś, żeby wydobyć od niego trochę grosza mówiąc mu, że jak im da pieniądz do ręki na chwilę, to się on ustokrotni, po czym znikają pośród śmiechu innych Skrzatów przypatrujących się scenie spod krzewów; albo czynią jeszcze inne podobne kawały. Przestawiają na przykład sprzęty po domu, chowają różne rzeczy w niewłaściwe miejsca, na przykład miotłę do skrzyni z pościelą, talerze za szafę, bochen chleba do łóżka, łyżkę albo nóż do buta itp. Nie trzeba się przejmować takimi drobiazgami, nie złościć się, lecz wyciągać naukę i śmiać się razem ze Skrzatami. Obrażane, lekceważone i pomiatane Skrzęty odwracają się od człowieka, znikają sprzed jego oczu raz na zawsze, tak że już nigdy ich nie odnajdzie. Nie pomogą wtedy żadne dary, błagania ani przeprosiny. Razem z pokrzywdzonym Skrzatem znikają też wszyscy jego pobratymcy, przenosząc się w inne okolice, co przynosi szkodę nie tylko jednemu gospodarstwu, ale wielu wioskom jakie były przez nich obsługiwane w pobliżu. Najłatwiej urazić Skrzaty niewiarą w ich magiczne możliwości, kpinami z ich marnej postury i nieproporcjonalnie wielkiej głowy, bezmyślnym niszczeniem grzybów, które są wejściami do ich norek, oszustwem. Na próbę oszustwa są szczególnie uczulone. Gdy je odkryją, znikają natychmiast. Warto zabiegać o przychylność Skrzatów, zostawiać im na progu odrobinę jajecznicy i faskę mleka, nie zrywać w lesie grzybów, które nie dadzą się zjeść. Zwłaszcza kobiety powinny dbać o tych Bogunów, bowiem chętnie pilnują oni dzieci, pozostawionych na miedzach przez matki pracujące w polu. Niemowlaki są w takiej sytuacji narażone na podmienienie, co często czynią Dziwożony, Czarcice i Południce, podkładając w zamian swoje Boginiaki, albo porywając dzieci do siebie na wychowanie (to czynią najczęściej Mamuny) i na służbę. 102 ^■■■■^■■a w / W wielu klechdach i bajkach, nawet w - zdawałoby się - solidnych opracowaniach tematu uparcie myli się Skrzaty i Kraśniaki, mieszając tak wiele rzeczy, że trzeba by osobnego rozdziału na same sprostowania. Powiemy w tym miejscu krótko o najważniejszych nieścisłościach, a zainteresowanych szczegółowym porównaniem odsyłamy do Rozdziału X - „Stworze Ładu, Prawd i Rzemiosła" gdzie jest mowa o Bogunach-Kraśniakach, zwanych Krasnoludami, Krasnoludkami lub Kraśniętami. Kraśniaki służą Bogu Prowemu, są więc stróżami Prawa i Prawdy. Ich siedziby znajdują się w wysokich górach i górskich okolicach - co jest często przypisywane Skrzatom, zamieszkującym różne miejsca, także niziny i obszary nadmorskie czy pojezierza. Często czerwony strój Kraśniaka jest przypisywany Skrzatom, zwłaszcza jego czapka, która jest spiczasta i krótka, stojąca na głowie, a nie jak u Skrzatów opadająca na plecy i zwieńczona pomponem lub kitą. Skrzaty mają ubrania różnych barw, niekoniecznie czerwone, choć i tej barwy w swych strojach używają. Kraśniaki nie używają za to innych barw - tylko krasnej. Kraśniaki wcale nie są dobrotliwe, mają zawsze wygląd sędziwych starców o siwiuteńkich brodach i wąsach do ziemi. Ich mowa jest odwrócona, wcale nie skrzekliwa, ale tajemna i niezrozumiała. Kraśniaki są groźne, strzegą bowiem szczególnych skarbów w najgłębszych ostępach, najdzikszych okolicach, najtrudniejszych górach, gdzie stopa ludzka prawie nigdy nie staje. Śmiałkowi, który się na to waży, stawiają do rozwiązania bardzo trudne zagadki, lub dają do wykonania prace niemal nad ludzkie siły, bowiem tylko ktoś, kto się wykaże owymi możliwościami (sprytem, rozumem, siłą, hartem ducha), może uzyskać dostęp do skarbów, które mu Kraśniaki dadzą. Często Skrzatom przypisuje się zdolność dawania ludziom skarbów, czy też posiadanie w swych spichrzach niezmierzonych skarbów - nic bardziej błędnego -skarby Skrzatów to zwykłe przedmioty. Czesi zwią Piędzimęży-ków Pikulikami, jeszcze inni zwą Pikuliki Kraśniakami - stąd eszcze więcej pomyłek. Faktycznie nazwa Pikuliki dotyczy Pię-Jzimężyków, zamieszkują oni wysokie góry i okolice górskie, ile także miano ich bierze początek od kształtu czapki, która ;ama naśladuje górski wierzchołek i od piki trzymanej w ręku. V Jeśli idzie o Skrzaty to Czechowie nazywają je Spirkami, ^użyczanie Szkratami, Wędowie-Pomorzanie Krzatami, Litwini zaś 103 Niziołki (Niziołkowie, Łutki, Ludki) Barstukami. Na ziemiach Lęgów-Lęchów (Lechickich) zwie się je Skrzatami i Skrzatami, na ziemiach Nurów i Budynów mówi się o nich Skrzęta, Skrzęty, Skrjenia, Skrytki. Kraśniakom najczęściej przypisuje się skrzaci wygląd i wzrost, podczas gdy są one dosyć wysokie - do pół metra wzrostu -a proporcje ich ciała są zupełnie zwyczajne. Ilustratorzy bajek uczynili szkody w tym względzie, zupełnie dowolnie rysując Kraśniaki jako krasnoludki o skrzacich proporcjach i byle jak odziane, jakby strój nie miał znaczenia i swojej wymowy. ■ Niziołki (Niziołkowie, Łutki, Ludki) Są pomocnikami Reżca zwanego też Rgiełcem lub Regłcem, który jest synem Rogła-Rgła i jako taki Panem Upraw. Niziołki pracują bardzo zawzięcie, stale grzebiąc się w ziemi. Sadzą ziarna, czuwają przy radlę czy pługu w trakcie orki, przy kłosach w porze kwitnienia traw i zbóż, przy zbiorze z pól i podczas młocki, doglądają każdego najmniejszego ziarenka nie pozwalając mu się zmarnować. Przez cały okres upraw Niziołki są bardzo pomocne każdemu gospodarzowi, zaś w zimie zapadają w sen w swoich podziemnych mieszkaniach i śpią aż do zejścia wiosennych śniegów. Niziołki mają mieszkania w sadach i ogrodach, a wejścia do swych nor urządzają wyłącznie w korzeniach bardzo starych drzew owocowych: grusz, śliw, trześni i jabłoni. Starych drzew, pod którymi mają swe labirynty Niziołki, nie wolno więc wycinać, dopóki same się nie obalą. Nora Niziołka składa się z dziesiątków korytarzy, wielu komór, do których wiodą oddzielne wejścia, przez co tworzy się tak gęsty labirynt, że tylko sam Niziołek może się w nim połapać. W tych komorach trzymają prawie wyłącznie jedzenie pod różnymi postaciami i futra, ale także inne dobra, z których słynie okolica czy osada, jaką się zajmują. W środku zimy Niziołki budzą się, wyłażą spod stert futer, pojadają co nieco i znów zapadają w sen. To dla Niziołków zostawia się na polu ostatnią kopę siana, kępę zboża, ostatni snopek ze zbiorów, ostatnie warzywo w grządce, ostatni owoc na drzewie, ostatni skobek mąki, mleka, masła, sera, kawałek mięsiwa, garniec miodu, bochen chleba i w ogóle po trochu wszystkiego co ostatnie. Od solidności gospodarza w robocie i przestrzegania przez niego tych ważnych podarków zależy przychylność owych Bogunów. Niziołki nie cierpią niechlujstwa 104 ШШ^ШШ^ШІ^ЯІ^Ш^ШШШШ^ЯІШШШ :/%?& 1 i złej roboty. Są pogodne, uczynne, bardzo potulne i spokojne. Mają postać korpulentnych, przysadzistych, wręcz pękatych małych ludzi (przez co nazywa się ich też Łutkami lub Ludkami), wzrostu około 24 centymetrów, czyli ćwierci metra. Człowieczek taki, odziany w szarą długą kapotę i skórzane buty do kolan, lub też w futro ze szkodników i ogrodowych gryzoni, które zawzięcie tępi, głowę ma zawsze odkrytą a na niej włosy jak strzechę, słomiane w maści i takież grube jak źdźbła, a każdy w inną stronę ułożony, jakby w nie piorun strzelił. Niziołki mają brodę gołą, bezwłosą, ale noszą sumiaste wąsiska, zwisające w dół, gęste, równie słomianej maści co włosy. Twarz Niziołka jest pełna, rumiana, zdrowego wyglądu. Oczy płoną żywym spojrzeniem. Pod wieczór bywa, że pokazują się na grzędach ścigając szczury, norki i myszy. Łatwo je wtedy pomylić z jakimś wielkim gryzoniem, gdyż biegną pochylone, przygięte do ziemi i odziane w mysie czy szczurze futra. Nie daj Bóg przez pomyłkę Niziołka ubić! Niziołki polują doskonale i doskonale pracują, bowiem główne cechy charakteru tych Stworzy to upór, zawziętość i niestety płynąca z nich mściwość. Gdy ich człek ukrzywdzi, albo gdy dostrzegą, że nie dba o rolę, o uprawę, ogólnie o całą ziemię własną i plemienia, a także ziemię cudzą, a nawet niczyją (która wszak jest Boska); że bezcześci pola, zaśmieca i wycina lasy, niszczy drzewa, łamie niepotrzebnie krzewy, gałęzie, konary, wyrywa wschodzące co dopiero zboża, tratuje kłoszące się zagony, obrywa jeszcze nie-źrzałe owoce dla zabawy lub bez celu, ścina trawę gdy jeszcze nieodrosła - wtedy zaczynają takiemu człowiekowi potężnie szkodzić. A kiedy uprą się szkodzić, czynią to przez długie lata i trudno je od mściwej zemsty odwieść. Równie się mszczą, kiedy im wykraść coś z ich spichrzy podziemnych, lub zapomnieć oddać im kęs z jakiegokolwiek przybytku. Są sposoby na naprawienie błędu, ale wiążą się z wielkimi i długotrwałymi wyrzeczeniami. Po pierwsze więc trzeba natychmiast zacząć uprawiać porządnie rolę i dbać o gospodarkę, zaś zaniechać poprzednich obraźliwych dla ziemi praktyk. Niestety nadal - chociaż to czynimy - nic z gleby nie wschodzi, ziarno opada nim dojrzeje, owoce rodzą się mikre, warzywa graślawe, albo nawet żadne. Słowem, zdaje się, że nasze starania przynoszą całkiem odwrotny skutek. Trudno jest pielęgnować w dwójnasób, obserwując jednocześnie coraz większy upadek i rozkład, mimo wszelkich wysiłków. Po wtóre, , 105 należy na każdym drzewie w sadzie, pomiędzy jarzynami w ogrodzie, pomiędzy kłosami w polu, pomiędzy trawami na łące zawiesić wieńce uplecione z gałązek i kwiatów urzetu, barwinka, zielonego żyta, albo bławatków, i zatknąć owe wieńce na krótkich patykach, zwanych krzyżakami, które mają sześć ramion. Po trzecie zaś, każdego wieczoru, aż do skutku, musi człek sypać między skiby i trawy pokruszony chleb, który odjął sobie od ust przy posiłku, a przy tym głośno nawoływać Niziołków i błagać ich o wybaczenie. Jeśli którejś nocy ów pokarm zostanie przez Bogunów podjęty, od tego dnia znów zacznie się darzyć, gryzonie przestaną dobytek nasz pożerać, a pola obrodzą plonem , jakiego od lat nie pamiętaliśmy. Polewiki-Gospodarzyki (Pokucie) Wielu ludziom wydaje się, że Gospodarzyki mieszkają w obejściu i że są tym samym co Domowiki, Ubożęta, Dętki, Domowe Dziadki. Nic bardziej mylnego, bowiem Gospodarzyki były dawniej zwane Polewikami, a zamieszkują właśnie pola uprawne i stąd wzięła się zarówno ich pierwsza, jak i druga nazwa. Na polu Gospodarzyk wybiera zawsze na płaskiej przestrzeni takie miejsce, które byłoby wyżem, bowiem jest to Bogun, który nie cierpi wilgoci. Stworze te mają wygląd szarych ludzików, wysokości najwyżej siedmiu centymetrów, ubranych w krótkowłose szare futra z kapturem trójkątnym, dosyć obszernym, który naciągają na głowy i spod którego sterczy ich długi nos, jako żywo przypominający zwierzęcy ryj. Ciało tych stworzy jest całkowicie porośnięte podobnym futrem jak to, które noszą na sobie, jeno barwy brunatnej albo beżowej. Polewiki są tak szybkie w ruchach, że nigdy nie ma się pewności czy to, co przebiegło między kępami lub po ściernisku było zwierzem jakimś, Polewikiem, czy też złudzeniem, smugą szarej świetlistości, albo czy też nic nie było. Na wzgórku, gdzie mają mieszkanie wyryte pod ziemią, znajduje się wiele wejść do tego domostwa przykrytych kępami trawy, albo czasem wprost widocznych, podobnie jak nory myszy polnych. Czy to mieszkanie Gospodarzyka-Polewika czy myszy, można rozpoznać po wielkości otworu, który jest u Polewików wyraźnie większy, a także po tym, że do domu Polewika-Gospodarzyka wiedzie zawsze ni mniej ni więcej tylko osiem krąglutkich dziur. Gdybyśmy zaczęli w tym miejscu kopać, zobaczylibyśmy, że pod ziemią nie ma typowego 106 labiryntu mysiego, lecz że osiem korytarzy spada ostro w dół i wiedzie bardzo głęboko, nawet do dwóch metrów pod ziemię i tam zbiegają się one w jednej bardzo obszernej komorze o dużej wysokości. Często od góry dostępu bronią warstwy kamieni, tak że nie można się dokopać do tej twierdzy. Zanim przystąpimy do orki musimy się pilnie rozejrzeć, czy akurat na naszym polu nie ma domu Polewika, bowiem niedobrze jest zaorać wejścia do komory tego Stworzą. Stworze te są faktycznymi gospodarzami pól i stąd się bierze ich nazwa - Gospodarzyki. Pole uprawne jest dla nich tym, czym dla człowieka jest zagroda i obejście. Gospodarzyki mają prócz dolnych odnóży także dwie pary górnych odnóży, czyli rąk. Rękami tymi sieją i zbierają pożytki z gleby. Żywią się ziarnami i źdźbłami, liśćmi roślin uprawnych, ale też traw łąkowych, ziół i płatkami kwiatów. Ich główne zajęcie polega na rozsiewaniu ziaren pożytecznych roślinek, rozsadzaniu bylin, rozplenianiu kwiatów i działaniem tym obejmują wielkie obszary, działając zupełnie w pojedynkę. Jeden Bogun przypada na dziesiątki kilometrów powierzchni, a gospodarzowi, na którego polu upatrzy sobie siedzibę, wiedzie się szczególnie dobrze i człek taki zbiera potrójny plon. Jesienią Gospodarzyki-Polewiki sprawiedliwie rozdają między całą polową, łąkową i zagajnikową zwierzynę oraz innych Stworzy ziarna i nasiona na zimowe przetrwanie. Niektóre z korytarzy Polewików są też używane przez myszy i szczury, nornice i krety, które w zamian za tę możliwość służą Polewikom za wierzchowce. Gospodarzki służą Pani Łąk i Pastwisk. Nie trzeba im żadnych ofiar, żadnych pokarmów, żadnych kontaktów z ludźmi. Najlepiej omijać miejsce ich zamieszkania, bowiem lubią spokój i ciszę. Więcej niczego im nie trzeba. Kto chce, żeby jego krowy dawały dużo mleka i nie przestały go dawać, lub nie zaczęły dawać gorzkim, ten bez potrzeby nie chadza po łąkach i pastwiskach, gdy trawa odrasta i nie depcze, nie pokłada traw bez potrzeby a także ich nie rżnie, nim zdążą się okłosić. Ubożęta-Domowiki (Dętki, Didki, Domowe Dziadki) Te Stworze mieszkają w zabudowaniach gospodarskich, po różnych kątach domostw, spichrzów, stodół, komór i piwnic. Często nają swe miejsce na strychu lub między ścianami chałupy. Wejście io ich mieszkania mieści się najczęściej w krawężniku podłogi, przy 107 progu, czasem jest to otwór po zwykłym sęku w desce. Ubożęta-Domowiki noszą się podobnie jak Skrzaty i są podobnego wzrostu, tyle że proporcje ciała mają zupełnie normalne, a wiek ich jest zawsze podeszły, wyglądają na zasuszonych staruszków. Stąd bierze się ich nazwa: Didki, Dętki, Domowe Dziadki. Ubranie Domowików jest szare, znoszone, połatane, a ich głowy okrywa szara, szpiczasta czapka, tego samego kroju co czapka Skrzata. Czapka Ubożęcia jest zwieńczona końską kitą, a nie pomponem. Mimo, że Stworze ci mają siedem centymetrów wzrostu i powinno ich być widać w niewielkiej izbie, są zupełnie niewidoczni. Po pierwsze dlatego, że w izbach z małymi oknami zawsze panuje półmrok, po drugie zaś są tak szarzy, że wtapiają się w tło i - stojąc nieruchomo - zupełnie zlewają się z przedmiotami. Ubożątko ma taką cechę, że pod spojrzeniem człowieka zawsze nieruchomieje, jakby było martwe. Gdy tylko człek wzrok z niego spuści, natychmiast znów ożywa i bierze się za swoją robotę. Domowiki pomagają gospodyni przy jej pracach domowych: sprzątają izby, mieszają ciasto, baczą by chleby dobrze rosły i nie spaliły się w piecu, rąbią drwa, układają bieliznę w szafach, pilnują domowego ptactwa, by nie właziło na grządki, opędzają jadło od much, kołyszą dzieci do snu i nucą im piosenki, czeszą grzywy koniom, czyszczą futro baranom, kozom, wołom i krowom. Doją też mleko, zbierają śmietanę, klecą masło, doglądają nastawionego piwa, kwasów, kompotów czy dojrzewających serów. Jako zapłaty za swą pomoc oczekują tylko faski mleka co wieczór i talerzyka kaszy omaszczonej skwarkami, ale broń Boże nie solonej! Pożywienie to zostawia się, gdy ostatni domownicy kładą się spać: gdzieś blisko pieca albo drabiny wiodącej na strych, lub w kurniku, gdzie także lubią się gnieździć. Domowiki przez swoją chudość, umorusanie, szarość, wręcz wpół-przejrzystość są tak trudno zauważalne, że niektórzy w ogóle wątpią w ich istnienie. Wszyscy domownicy są cały czas bacznie obserwowani przez owych Bogunów. Jeśli ktoś mocno w nie wierzy, szanuje je i darzy sympatią, może być pewien, że pomogą mu w dwójnasób i wszelkie prace pójdą mu dwa razy szybciej niż innym. Niedowiarków, złośliwców oraz leniwców spotyka ze strony Ubożąt cała masa drobnych, bardzo dokuczliwych psot: a to osełkę złamią podczas ostrzenia sierpa, a to polanem rzucą w głowę podczas rąbania drew na opał, mąkę z dzieży rozsypią po podłodze, dzban z półki strącą i rozbiją, mleko w skobku zwarzą lub skwaszą, a czasem je 108 rozleją i wypiją. To znów wór z ziarnem przeciągną w inne miejsce, gdzie go znaleźć nie można, zakopcowane jarzyny powyciągają a cały kopiec rozbałaganią tak, że przemarznie i przegnije. A to gonty z dachu strącą i lać się z powały zacznie prosto do łóżka takiego nieszczęśnika. Kiedy widać po kątach domostwa ślady pleśni, pajęczyny i zwitki kurzu znak to nieomylny, że Domowiki przestały się o dobro tej chałupy starać, a być może całkiem już odeszły, zostawiając gospodarstwo na pastwę losu. Znaczy to, że mieszkańcy nie sprzyjali Ubożętom-Domowikom i traktowali je lekceważąco. W szarówkę przedwieczorną da się zauważyć Ubożęto przemykające po kątach izby, albo skosem przez podwórze. Gdy tylko poczuje spojrzenie staje jak wryte i już jakby go w ogóle nie było, nie widać ani śladu po nim. Domowiki są tak ruchliwe i zajęte pracą, że gospodarze, którzy je widzieli, często mają wrażenie, jakby ich cała chmara pracowała w zagrodzie, a tymczasem to tylko jeden tak się dwoi i troi. Domowiki potrafią się zresztą faktycznie rozdzielić na trzy postacie, czyli rzeczywiście dwoją się i troją, jeśli jest dużo bardzo pilnej roboty i są na tyle dobrze odżywione, że mogą dokonać takiego chwilowego samopomnożenia. Z tego powodu wielu ludzi prawi, że Domowików zawsze jest dziewięciu braci. Tymczasem w każdej wiosce mieszka ich najwyżej trzech. Kiedy się potroją, zdaje się, że jest dziewięciu. Domowik zamieszkuje tylko w solidnym i czystym domu, gdzie wszystko jest zadbane, dzieci oprane, sprzęty i narzędzia dobrze utrzymane, a całe otoczenie uporządkowane. Taki dom biorą sobie za siedlisko i w nim najwięcej przebywają, ale opieką obejmują całe sioło, starannie przy tym omijając chałupy nieporządne i niechlujnych gospodarzy. Zdarza się, że jeden Domowik w całej wsi sprawuje swe rządy, co noc bywając u innego gospodarza. Ubożęta-Domowiki lubią pracować nocą, kiedy im nikt ііе przeszkadza, a jednym z ich najulubieńszych zajęć jest bielenie ścian, kraszenie jajek, świąteczne strojenie Snopka (Choiny) oraz Zzechołu i wszelkie zajęcia malarskie, w czym nieraz pomagają im Świetliki. Domowiki obcują bardzo blisko ze Świetlikami i z Go-;podarzykami-Polewikami. Jak wszystkie Stworze Ziemi, Uprawy i Sporu nie znoszą, jeśli ctoś źle traktuje ziemię, bije ją lub bezcześci. Takiemu gotowe są ękę, albo nogę złamać podrzuciwszy kłodę, na której się potknie poturbuje. 109 Bylice-Skaloludy (Wrosty, Skalne Baby, Kamienne Baby) Bylice-Skałoludy (Wrosty, Skalne Baby, Kamienne Baby) Skałoludy zwane też Bylicami lub Skalnymi Babami, albo Wro-stami to jedne z najdziwniejszych Stworzy. Ich siedzibami są pola, łąki, rozległe pastwiska, śródleśne polany, rzadziej sam las. Bylice bardzo lubią okolice górskie, ale na nizinach można je spotkać wcale nie rzadziej, niż gdzie indziej. Najrzadziej się zdarza, by Bylica zamieszkiwała głęboki bór, a już nigdy nie widuje się ich na gruncie podmokłym, miękkim, niepewnym. Boginka ta jest pomocnicą Bogini Żywii, uznawanej przez wielu za Panią Życia i Panią Gleby, a przez innych zaledwie za Boginię Ogrodów. Ci drudzy funkcje Żywii-Siwej przypisują Obile i jej pomocnikom Obiłuchom. Prawdą jest, że obie te Boginie prawie nigdy się ze sobą nie rozstają i we wszystkim postępują razem. Trudno rozróżnić dziedziny, którymi się oddzielnie zajmują. Nietrudno wszakże odróżnić od siebie ich pomocnice. Obi-łuchy i Bylice także przebywają najczęściej razem i obcują ze sobą blisko, nie tylko w czasie godów, ale wygląd mają bardzo różny. Cała praca Bylicy-Skalnej Baby polega na karmieniu gleby, by więcej miała sił i - najedzona - większymi wschodziła pożytkami. Bylica wygląda z pozoru jak zwykły kamień. Jak to u kamieni w zwyczaju, jest zimna i nieruchoma za dnia. Za to w nocy Bylica rozgrzewa się i przemieszcza po polach. Tam zostaje, gdzie świt ją zaskoczy w tych karmicielskich wędrówkach. Nagle okazuje się, iż ten zwykły kamień zniknął i nie ma go, gdzie był wczoraj, za to jest tam, gdzie go do wczoraj nie widzieli. Bylice karmią nie tylko gleby uprawne, ale każdą ziemię, by wydawała z siebie runo, drzewo, i owoc, pożytek ludziom i pokarm zwierzynie. W tej swojej funkcji Bylica jest bliska Stworzom leśnym, a szczególnie Bugajom-Szyszymorom, które w głębinach boru i gęstwinach knieji czynią to samo, co ona po miejscach bardziej odkrytych. Po czym poznać, że mamy do czynienia z Bylica, a nie zwykłym kamieniem? Znaków jest sporo. Przede wszystkim Bylica ma dziwaczny kształt - czasami przypomina zastygłego żółwia błotnego, jaszczurkę, smoka, wzniesionego do ataku niedźwiedzia, czy śpiącego borsuka. Często na kamieniu takim da się również dostrzec tajemny znak: rozcapierzoną kurzą łapkę, lub odcisk ludzkiej stopy. Tymi znakami Rgłowie i Simowie znaczą swoje Niwy. Uważna obserwacja takiego dziwacznego kamienia pozwala stwierdzić, że prze- 110 mieszczą się on po polu, albo i przetacza nocami. Nawet jeśli przed świtem zdąży wrócić na swoje miejsce, to zawsze jakoś inaczej jest ułożony, albo stoi nie w tym samym dokładnie punkcie. Kamień ten jest po zmierzchu ciepły i robi się coraz cieplejszy, im bliżej zmroku; odwrotnie niż normalne kamienie, które się nagrzewają w słońcu. Czajenie się po nocy, by zobaczyć własnymi oczami jak Bylica wędruje, jest bezsensowne, bowiem nie czyni ona tego co noc, a już nigdy, gdy jest obserwowana przez człowieka. Jeśli jednak uda nam się stwierdzić na kamieniu, który mamy na swoim terenie, powyższe znaki, to warto zająć się jego systematycznym mierzeniem. Bylice nie mają zawsze tego samego rozmiaru, lecz się zmieniają. Rosną one, grubną i chudną zależnie od pory roku. Od jesieni do wiosny, kiedy ziemia śpi i nie musi być karmiona, Bylicy przybywa. Wtedy wyraźnie na miarce widać, że kamień jest większy niż był - wyższy i grubszy. Z kolei po lecie, kiedy Bylica przez długi czas dokarmiała swym ciałem bardzo duże połacie, widać, Ш że zmalała i schudła. Gleba nie karmiona przestaje rodzić. Dlatego bardzo trzeba dbać o Bylicę, nie tylko gdy jest na naszym polu, ale jeżeli się znajduje w okolicy. Bylice są rozsiane rzadko, ale ich nocne wędrówki obejmują tereny nadspodziewanie rozległe. U stóp Bylicy składa sią ofiary zwierzęce, obficie skropione krwią, piwem i mlekiem. Część ofiarowanego zwierzęcia zawsze spożywamy, ale kości należy z całą resztą zakopać w dołku, podsypać kaszą, zalać piwem i mlekiem, a potem dołek uklepać i miejsce oznaczyć. Gdy po jakimś czasie dołek rozkopiemy, zobaczymy, że Bylica naszą ofiarę pożarła. Jest to bardzo dobry znak. Gdyby jednak ofiary nie przyjęła, istnieją inne sposoby dokarmienia gleby. Jednym z nich jest upieczenie Kołacza i toczenie go po polach, aż się rozleci, roz-kruszy i wejdzie w ziemię. Inny sposób to samemu się toczyć, jakby się było Bylica czy Kołaczem i oddawać swoją siłę i ciepło ziemi. Jeśli te wszystkie sposoby nie skutkują, a Bylica niedostatecznie ziemię żywi, można ją nakarmić węglem drzewnym albo gnojem. Zwykle jednak ofiary złożone u stóp Bylicy są przyjmowane, a gospodarz, który na swych niwach ma Bylicę, nigdy nie zazna głodu. Bylice-Wrosty czyli Skałoludy-Skalne Baby są - jak wszystkie Stworze Upraw i Ziemi - wrażliwe na działania skierowane przeciw ziemi i obrażające glebę. Zwłaszcza bicie ziemi kijem, gd)? jest wiosna i Ziemia jest brzemienna, wyprowadza je z równowagi i wzbudza ich furię. Bylica pogniewana na gospodarza, lub na całą wieś, odchodzi i nie wraca więcej. Na nic się zdadzą wtedy pokarmy obfite, prośby i zaklęcia. Gdy się ją nawet znajdzie gdzieś niedaleko i próbuje zawrócić ofiarami albo przemocą, następnej nocy i tak odejdzie. Tych, co chcą ją na powrót w swych włościach osadzić, pokarze do tego podźwignięciem, wywichnięciem stawu albo barku, przepukliną, albo - jeśli te ostrzeżenia nie pomogą - przygniecie kogoś z pomocników, lub głównego swego prześladowcę zmiażdży i zadusi. Południce (Żytnie Baby) Zjawiają się zawsze w lecie, w największy skwar, gdy słońce wprost zalewa pola, w samo południe bezwietrzne, kiedy niebo pozbawione jest najmniejszej chmurki, a ziemia śladu cienia. Przychodzą z podmuchem gorącym, jakby wiało z chlebowego pieca. Zalśnią, zaiskrzą się nagle pośród łanów i znów znikną zlewając 113 się ze zbożami, jako że włosy mają złote, złotożółte szaty i skórę barwy źrzałego żyta. Oczy Południc są ogniste jak słońce, więc twarz i głowę całą często chowają owe Boginki w zawój złocisty, półprzejrzysty, który ich blask przysłania i obejmuje całą głowę wraz z długimi włosami. Gdy Południca jest zła, iskrzy oczami i od iskier tych mogą się zapalić łany lub snopki. Południce zwiastują albo wyjątkowe powodzenie, albo wielkie nieszczęście. Jeśli im nie zostawić pierwszego kęsa i pierwszego łyku z posiłku i napitku spożywanego przy żniwach, zrobią się złe. Tak samo, gdy spostrzegą, że przed czynnościami związanymi z naruszeniem całości ziemi i jej płodów (orką, koszeniem, boronowaniem, siejbą) chłop nie klęka, imienia Matki Ziemi nie wymienia i jej samej po trzykroć nie całuje. W takich wypadkach mogą zagrozić pożarem zbiorów stojących jeszcze na polu. Inny rodzaj ich zemsty to porwanie niemowlaka zostawionego na miedzy przez matkę, gdy musi ona pracować przy zbiorze. Tym sposobem gospodarz, co ziemi nie szanował, zostaje ukarany utratą potomka. Południce mają jednak miękkie serce i albo w zamian podrzucają na to miejsce własne dziecko - Boginiaka, albo oddają zgubę, zostawiając ją gdzieś opodal, o kilka miedz dalej, na skraju zagajnika, czy przy drodze do domu. Południce lubią też złośliwie szczypać dzieci takich rodziców, prószyć im piaskiem w oczy - co może je na zawsze oślepić, czy też wykręcać rączki i nóżki, przez co puchną one, a skóra wokół robi się czerwona, zaś dziecko zostaje okulawione na całe życie. W samo cołudnie skwarnego dnia lepiej się samotnie nie kręcić pośród łanów. Południca może wtedy zajść człowieka od ty\u i tknąć go. Tknięty czuje wielką błogość, lecz zaraz potem robi mu się ciemno przed oczami i zasypia tak jak stał, w miejscu. Sen trwa wprawdzie krótko, ale człek po przebudzeniu czuje się dziwnie -jakby obuchem w łeb oberwał. Przeważnie jeszcze tego samego dnia wieczorem, najdalej przed północą, nachodzi go gorączka tak silna, że mózg wypala. Gorączka trwa przez trzy doby, albo przez siedem, zaś po niej słabość okrutna przez trzy albo siedem tygodni. Bywa, że tknięcie przez Południcę zbyt długie i mocne przyprawia człeka tkniętego o utratę rozumu, lub nawet śmierć. Południca jest Strażniczką Płodów Ziemi i czuwa nad ich dojrzewaniem, bacząc, by im nikt nic nie ujął. Tak samo jak płodów pilnuje czci Bogini Siemi (Matki Ziemi) i zapamiętuje każdą jej obrazę. Nazywana bywa gdzieniegdzie Żytnią Babą. 114 V. STWORZE ZIEMI ■ ■ ■■■ Brzeginie (Beregyni, Berehynie) - Panny Łąkowe Są to wspaniałe Panny Łąkowe, które pokazują się wyłącznie na brzegach: pól i lasów, pastwisk i borów, łąk i moczarów, łęgów i zagajników, hal i zadrzewi górskiej kosówki, piaszczystych łach i zakoli nadrzecznych łozin. Brzeginie spotyka się najczęściej na wiosnę, kiedy Ziemia jest brzemienna i wymaga szczególnej opieki. Jest też wtedy bardzo wrażliwa na skaleczenia, bicie, czy podobne czyny. Brzeginie chodzą tam i sam stąpając lekko i zwiew- nie, długim krokiem, jakby się odbijały przy każdym stąpnięciu od ziemi. Jedyne, czym się zajmują, to obserwacja czy ktoś Ziemi nie krzywdzi przed porodem jej płodów. Inne Stworze Uprawy i Ziemi zajmują się także tego rodzaju baczeniem, ale Brzeginia jest specjalnie powołana właśnie do tego. Można spotkać te Boginki o poranku, zaraz po wschodzie słońca, albo gdy słońce chyli się ku zachodowi zatapiając świat w złocie i purpurze. Brzeginie mają białą skórę, a odziewają się w szatę powłóczystą z długim trenem, w barwie żółtą lub zieloną. Włosy Brzegiń są rozpuszczone, długie, ciemnobrązowe jak kora dębu. Brzeginie nie odzywają się nigdy, nie wydają żadnego dźwięku, są nieme, suną bezszelestnie, zaś upatrzonemu człekowi dają znać gestami, przywabiają go do siebie i wiodą płytko w las. Dodatkowo można je rozpoznać po tym, że nie posiadają rzęs ani brwi, a oczy mają wielkie, okrągłe, jaskrawozielone. Ręce i stopy tych Boginek zakończone są czterema długimi palcami, z których trzy są proste, a jeden ma kształt kciuka. Upatrzywszy sobie kogoś, nęcą go aż do skutku i wprowadzają między drzewa, ale nigdy w bór głęboki. U brzegu lasu zwie- 116 dzionego opętują miłośnie; obojętne czy to chłopak, dziewczyna, mąż dojrzały, kobieta będąca żoną i matką, staruch czy starucha. Kochają swą ofiarę namiętnie, aż do oszołomienia, a później sprowadzają na nią ciężki, długotrwały sen, pełen zjaw i majaków. Dalej postępują zależnie od tego, z kim mają do czynienia i jaki cel im przyświecał. Jeśli zwiodły go dlatego, że traktował brzemienną Ziemię źle, kaleczył ją przedwcześnie wbijając radło, pług, kołki, czy słupki do grodzenia, chłostał ją bezmyślnie kijem albo łoziną, obrażał spluwając i nic nie uczynił, by jej ulżyć czy ją przebłagać za to co zrobił, wtedy człek ów może się ze snu już nie obudzić. Jeśli się jednak zbudzi to z wilkiem w kościach, lub też za jakiś czas upadnie tak nieszczęśliwie, że połamie ręce i nogi w wielu miejscach i nigdy już zdrów nie będzie. Jeśli zaś zwiedziony, mimo że uderzył Ziemię brzemienną kijem, czy też zaszkodził jej upadkiem własnego ciała, gdy się przewrócił, nagrodził jej to uderzenie przepraszającym pocałunkiem, ofiarą, żalem - nic mu się nie stanie. Jeśli zwiedziony tak był dbały, że niczym nie zawinił a do tego odbył ofiary, karmił glebę jajkami, mięsem i krwią zwierząt, taczał się po niej, by dać jej siłę, taczał kołacze i jajka święcone wodą życiodajnych źródeł - na pewno zostanie nagrodzony przez Brzeginię, i to nie tylko wielką rozkoszą jej miłości. Niekoniecznie od razu, lecz za jakiś czas stwierdzi człek taki, że -podczas gdy on spał - jego łąka została skoszona, a trawa wysuszona i siano zagrabione w kopki, że źdźbła na jego pastwiskach są jedwabiste, miękkie oraz grube i ciężkie, że gleba w jego polach jest tłusta i bogata, a ziarno z niej wyrosłe okazałe i mięsiste. Bardzo rozsierdzone Brzeginię, kiedy w osadzie mieszka ktoś kto grodzi płoty nim wzejdą zboża i trawy zakwitną, albo w ogóle nie szanuje Ziemi, sprowadzają na całą osadę nieurodzaj i suszę długotrwałą. Jedyną radą na to jest pozbycie się ze wsi takiego człowieka. Chyba, że uda mu się Brzeginię, Rgła, Reżę, Sima i Siem przebłagać - to znaczy sprowadzić nad osadę deszcz. Przypołudnice (Karakondżuły, Karakondżule) Pojawiają się pośród pól i łąk od wczesnej wiosny do późnej jesieni, niezależnie od tego czy świeci słońce, ale nigdy w dni deszczowe. Wynika z tego, że lubią kiedy jest sucho. Pojęcie tych Boginek miesza się ludziom nieobeznanym z wyobrażeniem Brzegiń 117 i Południc, ale w istocie łatwo je po różnych szczegółach odróżnić. Przede wszystkim Przypołudnice nie interesują się polami uprawnymi, łąkami czy pastwiskami, lecz tymi spłachetkami ziemi, które są uważane przez rolników za nieużytki. Interesują się wrzosowiskami, łąkami pełnymi ziół i chwastów, podmokłymi łęgami, torfowiskami, piaszczystymi pustkami, stepem, ziemią skalistą, kamienistym piargiem - i w tych wszystkich miejscach dbają o płód ziemi i o nią samą. Do Południc upodabnia je to, że zjawiają się zawsze, gdy słońce stoi wysoko, ale są to godziny przypołudniowe a nie samo południe. Przychodzą także, gdy jest pochmurno czy wietrzyście. Uwielbiają puszczać się z Wichorami w tany, kładąc łany traw, trącając gałęzie krzewów i liście niskich drzew, które zaczynają wtedy szumieć i falować. Przypołudnice nigdy nie sięgają wyżej, w korony drzew wysokich. Przypołudnice zjawiają się też w uprawach, ale są to miejsca od których Południce i inne Stworze Upraw czy Ziemi stronią - uprawy lnu, chmielu, konopi, maku, łubinu. Godzinami potrafią tam stać kołysząc się na boki w rytm porywów Wichru-Wyja. Mimo, że Przypołudnica ma wygląd dojrzałej kobiety, nierzadko z twarzą pooraną zmarszczkami, nie stroni od swawoli. Ubiera się w białe płócienne szaty i okrywa włosy białą płócienną chustą opadającą luźno na ramiona, tak że nigdy nie widać jej włosów. Małorusowie twierdzą, że Przypołudnice są łyse, a także gołe w międzykroczu, dlatego kryją głowy chustą, a ciało grubym płótnem. Ten rys upodabnia je do demonów zwanych Wiedźmami, które są bezwłose na łonie i pod pachami. Według Chorwatów i Serbów, którzy przyjęli na Przypołudnice obcą nazwę Karakondżuli, biała chusta ukrywa krótki, tępy róg wyrastający tej Bogince z czoła. Przypołudnice lubią czasami napastować mężczyzn pracujących samotnie w polu, zwłaszcza przy koszeniu łąk, lub wypędzających bydło na odległe pastwiska blisko moczarów, łęgów i innych nieużytków. Żądza Przypołudnicy jest tak dzika, że z igraszek wynika łatwo jakieś przetrącenie: chrupnięcie w szyi albo krzyżu, wykręcenie rąk i nóg na drugą stronę. Przypołudnice nachodzą człowieka na wprost, a gdy zaczyna uciekać, znów stają przed nim, zabiegłszy mu nagle drogę od drugiej strony jakimś zupełnie niemożliwym cudem. Ich szata faluje nieustannie i oblepia się na ciele, podkreślając wielkie piersi obfitujące w mleko, które ma właściwości odurzające. Napad- 118 nietęgo Przypołudnica przytrzymuje przy piersi i każe mu ssać. Od ssania człek popada w żądzą i bezprzytomność, ulegając zachciankom Boginki i oddając się z nią najdzikszej swawoli. Jeśli człek napadnięty był dla ziemi dobry i nie zaniedbywał swych obowiązków, a zwłaszcza nie traktował nieużytków z pogardą i złością, albo gdy posiada nawęzy z witką bluszczową, kaptorg ze sproszkowanymi zielami bobownika, wierzby, tojeści - zwanej Matką Roślin, z pierzem bocianim i sproszkowaną skorupą ślimaka, może liczyć że przygoda skończy się dlań szczęśliwie. Jeżeli Przypołudnice napadają kogoś złego i nie zabezpieczonego w żaden sposób, to na koniec bez litości łamią mu kark, ręce, nogi, albo skręcają głowę na drugą stronę pleców. Obiłuchy Są Stworzami wegetacyjnymi i powinny służyć Obile-Glebie, ale tak się składa, że bardziej są związane z Żywią. Z czubka głowy zamiast włosów wyrasta im pióropusz z liści. Z wiosną są wielkości dziecka, potem coraz większe. Rosną do jesieni, kiedy to przybierają posturę trzy razy większą niż najtęższy chłop. Wtedy też ich zielony pióropusz żółknie, aż z przymrozkami robi się brunatny. Obiłuchy myli się najczęściej z Chochołami, zwanymi też Chochołykami czy Chochołdami, jako że całe okryte są strojem słomianym, a właściwie sierścią złotą, przypominającą wiechcie słomy. Buty mają z plecionek słomianych, słomiane ręce i twarze słomiane, z których wpatrują się w człowieka bardzo bystre, czarne oczy. Kiedy patrzysz na Obiłucha na polu myślisz, że to zwykły snopek, co nie wiedzieć czemu pojedynczo stoi. Tyle, że za chwilę snopek ów na twoich oczach zaczyna się przesuwać, jakby szedł dokądś z szelestem i sapaniem. Wiosną - barwy zielonej jak zboże, w którym praybywa - budzi większe jeszcze zdziwienie i łatwo możemy mieć pewność, że to nie snopek, tylko Obiłuch, jako że nikt snopków z zielonego żyta nie stawia. Latem ma barwę złotą, a jesienią staje się czerwono-brązowy, przykurzony, albo brunatny jak zaorana gleba. Wtedy jest już tak wysoki, że przypomina ułożone w postawek tyczki grochowe. Niektórzy żercy prawią, że ciało Obiłuchów jest urobione z materii niebiańskiej, z Wiechcia, tego samego z jakiego powstali pierwsi Zerywanie. U9 Kiedy człowiek zbliży się do Obiłucha, ten nieruchomieje i po niczym nie daje się rozpoznać, przybierając postać zwyczajnego snopa związanego w pasie powrósłem. Obiłuchy mało interesują się ludźmi, zajęte pilnowaniem niw przed szkodnikami. Szczególnie płoszą ptasią czeredę i szarańczę, która potrafi wyjeść trawy i zboża do żywej ziemi, a drzewa do ostatniego nasionka lub listeczka. Czasami Obiłuch lubi popsocić, czasami zdarza mu się kogoś niedobrego pokarać. Jest dobrotliwy w głębi swego jestestwa, więc jego groźby, żarty i kary nie są tak bardzo straszne. Najczęściej ostrzega człowieka, że źle sobie ów poczyna, podkładając na miejsce różnych skradzionych przez siebie przedmiotów wiecheć słomy związany powrósłem. Potem rzeczy owe podrzuca w innym miejscu. Zatwardziałym w przestępstwie i niedowiarkom potrafi skutecznie przypomnieć, skąd się na świecie wzięli i że powinni szanować naturę. Tym ludziom potrafi podkraść z kołyski niemowlę, zwłaszcza pierworodnego chłopca i na jego miejsce podrzucić wiecheć lub mały snopek. Trzeba wiele zachodu, żeby Obiłuch dziecko zwrócił, a skuteczne są w tym wypadku wszystkie te sposoby, jakimi się obłaskawia Stworze Ziemi, Upraw i Domu. Jeśli ktoś - wziąwszy go za zwykły snop, lub też złośliwie -chce Obiłucha zniszczyć, uszkodzić lub przegnać, spotka go sroga niespodzianka. Obiłuch nie pozwoli się tknąć i obija delikwenta tak niemiłosiernie, że długimi tygodniami w sińcach taki chodzi, jakby go wymłócili cepami. Obiłuchy potrafią przeciągle wyć i strasznie cienko, a głośno, gwizdać, czym płoszą ptactwo z łąk i polan. Najgorzej jest, gdy zawyją człowiekowi w twarz, albo gwizdną koło ucha. Zawycie sprowadza stupor. Człek martwieje, nieruchomieje, a potem długie tygodnie porusza się jak we śnie, nie wiedząc co czyni. I rzeczywiście osobnik taki znajduje się wtedy w ciężkim śnie, który na Północy, nad Parsętą, zwą kirsnem. Kiedy efekt zawycia przechodzi, człek się'budzi do życia pytając co się z nim w ogóle działo. Myśli, że minęły godziny, podczas gdy rzecz trwała całe miesiące. Gwizdnięty ma taki ból głowy, że trudno to opisać. Bywa, że od tego po męczarniach kona, ale tak robią Obiłuchy tylko wyjątkowym zbrodniarzom, działającym przeciw Obile-Gle-bie-Ziemi. Po gwizdnięciu w najlepszym razie się głuchnie, a bywa że i głupnie raz na zawsze. Gdyby umrzykowi, co padł od gwizdnięcia, łeb otworzyć, okazałoby się że wszystkie kości w czaszce ma spękane, jakby go kto kłonicą, nasiekiem albo krakulą zdzielił. 120 Stąd też zapewne bierze początek powiedzenie „gwizdnąć kogo" w znaczeniu uderzyć go. Jak widać, Obiłuchy służą nie tylko Żywii, ale i Obile, w inny jednak sposób niż Bylice-Skałoludy. Piędzimężykowie (Piędzimężyki, Mężyki, Pikuliki) Jak nazwa wskazuje, mają ci Bogunowie piędź wzrostu, a do tego są na piędź szerocy w pasie. Piędź to miara odpowiadająca ośmiu calom, czyli odległości od kciuka do środkowego paka dłoni. Piędzimężykowie są więc mali, korpulentni, krągli i nieruchawi. Ich stroje mają barwy wypłukane, niebieskawe, czerwonawe, zie-lonawe z odcieniem szarości jak rzeczne kamienie. Noszą czapkę zawsze tej samej barwy co ubranie, kusą, umieszczoną na czubku głowy, z bardzo długim, ostrym szpicem sterczącym do góry. W ręku dzierżą kij przypominający kostur, jeno zrobiony z kamienia, długi prosty i ostry na obydwu końcach jak pika. Z tego powodu i dlatego też, że Mężyki zamieszkują wyłącznie w pustkowiach i terenach górskich, Czesi zwą je Pikułikami. Mieszkają ci Bogunowie najchętniej w rozpadlinach skalnych, ukrytych w zakrze-wiach kosówki. Żyją samotnie, pojedynczo. Wygląd mają rumiany i dojrzały. Wiek trudno określić, gdy się patrzy w oblicze Piędzi-mężykowe, bowiem twarz jego - choć poorana zmarszczkami -robi wrażenie gęby tłustego dziecka. Mężyki mają brody i wąsy, ale bardzo rzadkie, równo przycięte (jak pędzel ławkowy) i szczotkowate. Mężyki zimą przystrajają się w futra gryzoni. Ludzie ciemni mylą tych Stworzy z Ubożętami, Skrzętami, Niziołkami, Polewi-kami, Kraśniakami, tak jak mylą zwykłe wrony i gawrony z krukami, które są rzadkie i piękne. Tak samo spotkanie z Piędzimężykiem należy do wielkiej rzadkości. Bogun ten może człowiekowi wskazać bardzo ciekawe miejsca w górach, wyprowadzić ze żlebu na jedyną ścieżkę wiodącą na turnie, nakierować na grotę pełną zbójeckich skarbów. Trzeba jednak umieć z nim mówić. Mężyki są stworzami Sima i mowa ich jest tak stara i pierwotna, jak stare są góry. Mało kto rozumie ten archaiczny język. Ciekawe, że Piędzimężyka nie sposób ukrzywdzić. Po pierwsze pokazuje się on tylko ludziom, którzy darzą szacunkiem Pana Gór i jego Stworze, po drugie - gdy już muszą mieć do czynienia z ludźmi złymi - trzymają się od nich z daleka, nie pozwalają się przybliżyć na rzut kamieniem, ale nawołują, 121 pohukują, pokazują gestami drogę, która jest ścieżką wiodącą nieszczęśnika prosto na dno przepaści. Skarbki (Skarbnicy, Podziomki, Karły, Karliki) Ślązacy nazywają je Skarbnikami, Łużyczanie Karłami i Karlikami, inni Skarbkami bądź Podziomkami. Mają posturę karła, to znaczy człowieka karłowatego, niskiego wzrostu i krępej budowy. Żyją głęboko pod ziemią, gdzie strzegą najrozmaitszych skarbów w jej wnętrzu ukrytych. Mają białą, długą brodę i wygląd starca, dzięki kędzierzawym, siwiuteńkim włosom. Drogę oświetlają sobie niesioną w górze pochodnią, ale obywają się także doskonale bez żadnego światła. Przed zawaleniem się chodników, jaskiń i grot, których pilnują, a które wiodą aż do samego środka Ziemi, pokazują się ludziom pod postacią zwierzęcą: myszy, czarnego kota albo psa. Jest to także znak, że kopalni grozi pożar. Zbyt wścibskim, co za daleko zaszli lub wryli się zbyt głęboko, Skarbek daje ostrzeżenia poprzez tajemnicze syki płynące z ciemności, dzwonienie, spadające ze ścian odłamki. Zwykli ludzie nigdy nie oglądają Skarbka, jako że Bogun ten nie wychodzi w ogóle na powierzchnię. Skarbek ma twarz umorusaną, czarniawą, z lśniącym, srebrno-żelaznym połyskiem, ręce mocne i węźlaste ramiona. Często niesie ze sobą prócz pochodni (latarni) młot, który służy mu do rozbijania obsuniętych skał. Niewiele o nich wiadomo, bo do wnętrza grot i jaskiń mało kto odważa się zejść, poza górnikami. Śmiałkowie zapędzający się tam po to, by zdobyć skarby, najczęściej nie wracają. Dzieje się tak dlatego, że mało kto wie, jak postępować ze Skarbkiem. Kiedy się go napotyka, należy go koniecznie poczęstować własnym jadłem, a także - jeśli poprosi o jakiś podarek na pamiątkę spotkania - oddać to, co się wzięło ze sobą najcenniejszego. Tylko wtedy może człowieka wynagrodzić. Skarbek nie cierpi chciwców. Ponieważ ludzie, którzy schodzą w podziemia, robią to głównie dla wydarcia Ziemi skarbów, często nie pomaga właściwe zachowanie wobec Skarbnika. Jeśli wyczuje on chciwość, będzie człowieka wodził po korytarzach i komorach podziemnych pokazując mu coraz to nowe skarby, lecz z takiego zwiedzania wraca się nieprędko, albo i wcale. Opowiedzenie komukolwiek czegokolwiek z tego, co się widziało, jest karane bez litości nagłą śmiercią, bo Skarbek bezwzględnie strzeże powierzonych mu darów Ziomca-Skalnika. Bogun ten zadaje także napotkanemu zagadki, by wyczuć z kim ma do czynienia. Niewłaściwa odpowiedź powoduje, że Bogun człowieka zaćmi uderzeniem, okręci wokół osi, zdmuchnie światło i w takim stanie go porzuci. Człek, kompletnie zagubiony, nie jest wtedy w stanie odnaleźć powrotnej drogi z labiryntu skalnych korytarzy. Jeśli mimo tego jest bliski wyjścia, Skarbek zawala mu drogę obrywem kamieni, albo go taką lawiną przysypie, że na miejscu zginie. Skarbki spełniają większość życzeń ludzi, którzy im się spodobają. Jeśli jednak poczują nieczyste intencje, albo widzą jak na dłoni głupotę takiego człowieka, to nawet przyrzekłszy spełnienie i wypuściwszy ową osobę na powierzchnię, dają mu dary w sposób przewrotny. Gdy człek chce złota, wszystko się w jego ręku w złoto zmienia, tak że w końcu z głodu kona; gdy chce dostatku i bogactwa, myśląc że mu niczego więcej nie trzeba, Skarbek mu to daje odbierając szczęście płynące z miłości i rodziny; gdy chce sławy, otrzymuje ją, lecz zła to bywa sława. Warunki stawiane przez Skarbka temu, komu oddaje skarby ziemi są zawsze trudne do spełnienia. Podrożniki (Putniki, Poputniki, Krzyżowniki, Krikstosy, Dróżniki) Małorusini i Wielkorusowie nazywają te Stworze Putnikami lub Poputnikami, Żmudzini Krikstosami (od skrzyżowania dróg, gdzie się często pokazują i od pokrzyżowania planów i dróg, co często czynią), zaś inni Słowianie Krzyżownikami lub Podróżnikami, albo Dróżnikami. Są to bardzo ciekawi Bogunowie, jako że można ich spotkać w dwóch postaciach bardzo od siebie różnych. Pierwszą z nich jest zaniedbany staruch w łachmanach, drugą ogieniek, który błędnie wiedzie przez bezdroża. Stąd w niektórych okolicach mówi się na nich także Błędne Ognie. Jednakże, w odróżnieniu od Świateł czy Swiczków, Poputnik w postaci ognia nie pokazuje się wcale na bagnach, lecz w lasach, na drogach, pośród łąk, w pobliżu zagród i dużych osad czy nawet grodów. Podczas gdy Świczka widzą wszyscy, co się w jego pobliżu znaleźli, Poputnik jest widzialny tylko dla tego, kto został przez niego wybranym. Ukazuje się mu jako płomyk ciepłej barwy lub światełko Podrożniki (Putniki, Poputniki, Krzyżowniki, Krikstosy, Dróżniki) . pałające na wpół przymglonym blaskiem tylko po to, by go pojmać w sidła ciekawości i na tej uwięzi wieść poprzez drogi i bezdroża ku sobie tylko znanemu celowi. Droga ta może trwać dzień, albo tydzień, albo całe lata. Człek pędząc za Błędnym Ogniem wcale się do niego- zbliżyć nie może, bowiem Poputnik ma siedmiomilowe buty, zwane chobotami, i stale skacze, chcąc pozostawać w pewnej odległości. Staje się to błyskiem, to jarzeniem, to igrającą latarnią zapaloną nagle w koronie drzewa, lub ogniskiem płonącym gdzieś za gałęziami krzewów, to złudnym światłem domostwa, którego nie ma. Postać Podrożnika-Starucha wydaje się być łagodniejsza, ale prawda jest taka, że jest to jedno i to samo. Staruch przedzierzga się szybko w Ognia, a Ogień w Starucha, zależnie od własnych potrzeb. Nagle, po wielu dniach wędrówki, trafia wtedy człowiek na siedzącego na kamieniu si-wobrodego łachmaniarza, całego w krostach i szramach, brudnego i wyschłego z głodu. Żebrze on o kawałek chleba, albo po prostu siedzi milcząco i kiwa się w tył i przód jak w jakimś transie. Jeśli się nim nie zainteresujesz i przejdziesz obojętny wobec tego urągającego człowieczeństwu straszydła, jeśli odmówisz jego prośbie - nie napoisz go gdy spragniony, nie okryjesz, gdy zziębnięty (choćbyś sam był głodny i chłodny) - wtedy odczeka aż znikniesz mu z oczu, a potem pojawi się przed tobą w postaci Błędnego Ognia i zacznie cię wodzić w jakieś topiele i parowy. Nawet jeśliś odszedł tylko kilka kroków od domu, tak cię wywiedzie na manowce, że długie godziny nie potrafisz znaleźć powrotu. Poputniki przychodzą też do domostw ludzkich jako strudzeni wędrowcy proszący o gościnę i dach nad głową na noc, miejsce u ognia, kęs ciepłej strawy. Zawsze dla gościa trzeba mieć poczęstunek, kąt do spania i nie wolno odmawiać bezdomnemu przybyszowi, bowiem - jeśli był Podróżnikiem - sprawi, że stracisz swój dom, dobytek, miejsce na Ziemi i tułać się będziesz do śmierci, a napotkani ludzie będą cię traktować tak, jak ty potraktowałeś jego. Gdy Bogowie są szczególnie na jakiegoś człeka zawzięci na skutek jego haniebnego żywota i urągających im praktyk, nasyłają nań Podróżnika, a ten gna takiego nieszczęśnika przez niwy ziemi, przez pory roku, do krańca świata, do samiuteńkiej śmierci. Człowiek taki nie ma chwili odpoczynku, a gdy wreszcie po raz pierwszy usiądzie i z ulgą pomyśli, że już nigdzie iść nie musi 125 i że od przymusu wędrówki nareszcie jest wolny, wtedy się okazuje, że całe życie przechodził, a Lelek śpiewa nad jego głową pieśń śmierci i za chwilę Nawki przybędą, by mu wydrzeć duszę z piersi. Bywa też i odwrotnie: Poputnik-Staruch napotkany na bezdrożach przez kogoś, kto się zagubił i jest bliski śmierci z wycieńczenia, wskaże mu właściwą drogę i doda sił ratując tym sposobem życie, na którego koniec widać nie nadszedł jeszcze czas. VI. STWORZE LASU Leśnice i Laskowce (Lisyvki, Laskowiki, Leszy, Gajówce) Z postury są jak ludzie karłowaci, przysadziści, niscy, na krzywych nogach, z krótkimi rączkami, ale za to z wielką głową. Od razu widać, że to Stworze Lasu, jako że skóra ich ma barwę ciemnozieloną, czasami zaś cielistozieloną. Oczy ich są także zielone, twarz gładka, lecz reszta ciała w różnych miejscach okryta krótką, twardą szczecią tej samej barwy co skóra. Lisywki, czyli Leśnice mają szczeciniaste piersi, trójkątne, zwisające i wydłużone, jak również łono okryte szczecią, tak na zewnątrz jak i w środku, gdzie rosną im krótkie, lecz twarde włosy. Laskowce, zwane Laskowikami lub Gajowcami, a przez Wielkorusów Leszymi posiadają długaśne przyrodzenie, kolczasto-kudłate aż po sam czubek, piersi zarosłe kręconym futrem i gęsto obrośnięte nogi. Są to Stworze Borowiła i Boruty, które obcują cieleśnie ze sobą, ale podczas godów zdarza im się napastować przypadkowo napotkanych w uroczyskach ludzi, a nawet leśną zwierzynę. Pod ich opieką znajdują się zarówno wielkie jak i małe zwierzęta leśne, dlatego biada temu, kto ubije ciężarną samicę, samca w czasie ruji, zwierzę w okresie gdy młode jeszcze ssą, albo poluje w sposób urągający dobrym obyczajom. Każde polowanie należy rozpoczynać od darów i modłów skierowanych ku Bogom Lasu. Ziemię skropić trzeba krwią czarnej kury, ją samą z mięsa objeść, a kości polane obficie miodem pitnym i piwem zakopać na skraju lasu, w miejscu skąd się rozpoczyna łowy. Takie postępowanie zabezpiecza przed przypadkowym ubiciem zwierzęcia, którego śmierć rozgniewałaby Panów i Stworzy Lasu. Nie zabezpiecza jednak przed zranieniem w czasie łowów. Na to najskuteczniejsze są nawęzy wieszane na szyi, lub na przegubie dłoni, które się robi z nanizanych na rzemyk kłów wilczych i zębów dzika-odyńca. Laskowce i Leśnice mają przedziwne uczesania. Włosy na ich głowach łączą się w strąki. .27 1 ж, ■ї Ш , Strąki owe opadają pękami grubymi jak sznury na ramiona i w dół, na piersi oraz plecy. Z ciemienia zaś sterczy im w górę okazała kępa, niczym wodotrysk bijąca ku niebu. Przy skórze w tym miejscu tworzy się coś na kształt gniazda urobionego z włosia i wiele nasion spadających z gałęzi dostaje się tam, po czym zaczyna kiełkować. W owym gnieździe zalęgają się i wschodzą zioła leśne, oraz inne roślinki leśnego runa, których ziarnka przyczepiają się do ciemienia Lasko wcó w i Leśnic, gdy te tarzają się między borówkami, ostrężynami i trawą. Zioła owe, a szczególnie niezapominajki i stokrotki zakwitają na głowach Bogunów i Boginek w sam czas godów, w środku lata, niezmiernie ich upiększając. Zdarza się, że Laskowiec nosi na głowie cały krzak pokrzyku wilczej jagody i tym odurzającym zapachem przywabia do siebie Leśnice. Człowieka widok tych Stworzy nie jest w stanie zauroczyć, jako że twarze mają nieładne, o wieku trudnym do określenia, nosie grubym i płaskim, a całą sylwetkę wyjątkowo niezgrabną. Jednakże cudownie świeży i odurzający zapach może spowodować czasem zaćmienie rozumu, które sprawi że człek rzuci się w ramiona takiej pokraki. Jeśli widzisz orszak Laskowców i Leśnic ciągnący śródleśną ścieżką ku znanym z boskich igrów polanom, albo nawet jeśli napotkasz pojedynczo któregoś z tych Stworzy, lepiej się trzymaj z daleka. Także gdy przypadkiem trafisz na ową polanę nocą przy księżycu, albo ujrzysz ich pląsy w jakiej słonecznej przesiece, nie dawaj niczym znać o swojej obecności. Leśnice i Laskowce traktują ludzi jak obcych w borze, mimo że dawniej człowiek zamieszkiwał ze zwierzyną najdzikszą knieję. Dziś każdy niesie w swym ubraniu, włosach i na skórze zapach pól i dróg, woń siół i grodów, która jest dla tych Stworzy tak nieznośna i drażniąca, że gotowe są człeka rozszarpać na strzępy. Kiedy zaczajony stajesz, by 129 •' К.-прХш .- f :• -KI..'"- ... je podpatrywać, bacz byś stawał zawsze pod wiatr. Dzięki temu unikniesz drażnienia ich swoim zapachem. Laskowce i Leśnice tolerują obecność ludzi lasu, którzy przebywają w borach od dawna, nie opuszczają ich i są zapachem boru na wskroś przesiąknięci. Tym ludziom często pomagają w trudnościach i nigdy nie czynią krzywdy. Zwykły człowiek, bywający w lesie tylko od czasu do czasu, gdy spostrzeże, że ma do czynienia z którymś z owych Bo-gunów, powinien jak najszybciej się oddalić, odstraszając Stworzą pobrzękiwaniem wilczych kłów w swoim nawęzie. W przeciwnym razie na pewno nie ocali swojej głowy, i to nie przez krwiożerczość Laskowca, lecz z powodu jego uczulenia na zapach odmiennych niż leśna przestrzeni. Bugaj e-Szyszymory (Bubacze, Kikimory, Hihimory, Szyszaki) Służą Bugajowi-Bubaczowi, Panu Gajów i Polan zwanemu też Królem Pszczół. Są ciekawe przez to, że ich rozmiary bywają bardzo zmienne. Bugaje-Szyszymory mogą mieć wzrost Piędzimężyka, zwykłego człowieka, albo poprzez pośrednie rozmiary dochodzić do wielkości olbrzyma wysokiego jak stuletni dąb. Z tego powodu niektórzy rozdzielają owego Stworzą, widząc w małym - Szyszaka, w karłowatym - Bugaja, w zwykłego wzrostu - Bubacza, a w olbrzymie Szyszymorę lub jeszcze co innego, podczas gdy jest to przez cały czas ten sam Stwórz, przybierający jeno różne formy. W swej małej postaci przypomina on dziwaczną szyszkę, jako że ciało jego jest pokryte całe łuską brązowej barwy, a głowa ma szpiczasty kształt i spoczywa na tak grubej szyi, iż niczym nie odcina się od tułowia. Oczy Bugaja są małe, żółte, usta czarne, okrągłe, drobne, wiecznie otwarte, jakby ktoś oną szyszkę przekłuł i zrobił w niej dziurkę. Bugaj ma króciutkie, patykowate nogi i takież suche, patykowate rączyny, przypominające kształtem gałązki odłamane z drzewa. W postaci średniej Bubacz nosi ciemny kapelusz o okrągłym dnie i ostro spadającym ku oczom rondzie, a spod otoka sterczą mu kudły jak badyle, pomierzwione w różnych kierunkach. Wraz ze wzrostem ciało Bugaja-Szyszymory nabiera coraz ciemniejszych barw dochodząc aż do ciemnobrunatnej, gdy jest już olbrzymem, a nogi skracają się coraz bardziej tak, że - gdy bardzo wielki - przypominają krótkie grube korzenie, Bugaje-Szyszymory (Bubacze, Kikimory, Hihimory, Szyszaki) 131 rozpłożone po ziemi. Łuski typowe dla postaci Szyszaka przybierają wtedy wygląd spękanej kory drzewa i cała Szyszymora wygląda jak drzewo o bezlistnej koronie, z licznymi rogami i naroślami wieńczącymi głowę, udającymi do złudzenia pokręcone konary. Oczy nadal pozostają żółte i jaskrawe, lecz przez większość czasu są zamknięte. Chwilami tylko łypią, obserwując otoczenie, ale wyłącznie w nocy. Usta Szyszymory są wypukłe, grube, przypominające wargowatą narośl na pniu. Gdy są otwarte, myśli człek, że to zwyczajna deiupla. Spróbowałby jednak włożyć rękę do tej dziupli, a zaraz mu jął*l8£yz3- Wielkie Bugaje prze jakby z wnętrza pnia krzykują się pis kii dosyć szybko, czy oraz runa. C i jest związaCT^a^^kl ciągając się p SzyszymojBffipR^m nl||r Króla więc zayePEmile widzą, go^^g;] diaei^dziwaczne, które ma -los i usta, albo wręcz dziuplę^w może to być śpiący Bugaj іуЯЩо stóp vWijB |Ł>stawić poświęcony garnjjpdSSQB||N ffl^raąć tego dtzewA kaleczyć, obrywać z gałeatótófflp^f]akVmnych- będących pod Vgo opieką drzew. Nie wolno j»(^nieżJj|^|riqiyai: pszczelich pasieV i śniatów (pni), rubym głosem, który dobywa się chichoczą często i prze-zczają się po lesie uslenie wśród drzew sz^mor trwa 48 lat i#kiego Kołacza), roz-ofliec* Bugaja-Bubacza. ów, Pana Gajów, 'm. Jeśli upatrzymy oślgJnŁy zamknięte oczy, ещги і uschłą koronę, w ktć %at Bjłgp zyszj \róvteW~ iobytek, zrą d ,ną,s jaskudi i gryzs Przed rojem pszczół w «ida, więc na nic nie przj joro czy strumień, Ps ej .dotkliwie. obrony nie ciągną całą przestrzenią, i oblepiają człowi ra z głębin swego ?ni, które ścigają jyszaki potrafią 'tabuny jadowi- niszczą zbiory [rV|w, lorę nie chroni ~^\%rwsze lepsze waSje\rpod wodą Czerwonymi, tysiącami, ię od ich mrowia, r&bi czarna żywcem. Jedyną оЬйвпа przed szek z Białej Huby,.z którego 132 popioły zamyka się w kaptorgu, zaś kaptorg nosi zawsze przy sobie na piersiach. Właściwości odczyniające ma w tym wypadku także kadzidło z dymów ostrężnicy i żywic drzew iglastych, napar z derenia przeznaczony do picia i smarowania całego ciała, oraz wieńce z kopytnika, gdy się je wiesza po rogach chałupy lub śródleśnego szałasu. Bezmyślne tępienie owadów, pastwienie się nad pojedynczymi pszczołami czy trzmielami, a nawet muchami, zabijanie pająków niezawodnie ściąga gniew Bugaja-Szyszymory. Tym, co rozumieją las i żyją dobrze z wszelkimi jego duchami, Bugaj potrafi wskazać drogę w ciemną noc, udzielić schronienia przed hordą tropiących go zimową porą wilków, obronić przed zaczajonymi rozbójnikami, dopomóc w poszukiwaniach leśnych skarbów lub zguby, zabłąkanych zwierząt gospodarskich i pozostawionych w roztargnieniu cennych przedmiotów. Potrafi także odstraszyć od człeka różne Zdusze-demony, czyhające szczególnie chętnie na ludzi zabłąkanych w leśnych ostępach. ■ Wilce-Sjeny Wilce-Sjeny są Stworzami służącymi Rokicie-Wilcowi, zwanemu Wilce-Sjeny też na Bałkanie Djinem. Bóg ten jest Panem Runa Leśnego, Trzęsawisk i Leśnej Gadziny, nazywanym też Królem Wężów. Wilce trzymają pieczę nad całą jego dziedziną sprawując swe rządy z jednego miejsca, które opuszczają właściwie tylko raz do roku, albo w razie poważnej konieczności - na przykład, by kogoś ukarać. Poza okresem siedmiodniowych godów Wilce są właściwie niewidzialne. Czasami ukazują się tym, którym wymierzają karę, na chwilę przed jej wykonaniem. Tę ich widzialną, namacalną postać ludzie zwykli nazywać Wilcem, zaś postać niewidzialną ukrytą w drzewie Sjenem. Wilec-Sjen zamieszkuje w koronach i dziuplach bardzo wiekowych drzew, albo drzew szczególnych, które można poznać po tym, że są większe niż inne w okolicy, albo bardziej powykręcane, albo mają pozór ludzkiej postaci, innej barwy ulistnienie lub igły, odmienną korę, bywają gęsto okryte naroślami, mają rozszczepiony pień, wybitnie okazałą koronę, olbrzymie, niespotykanych kształtów liście, obfite i wielkie owoce, czy też pień podwójny lub nawet, potrójny. W każdym borze czy lesie, a nawet zagajniku jest takie 133 drzewo, które zdaje się panować nad wszystkimi w okolicy. W nim właśnie zamieszkuje Sjen. Sjenowi składa się ofiary, obiaty, przemawia się doń, prosi o pomoc i zanosi modły o opiekę. Każdy ród, który chce by mu się dobrze wiodło, żeby jego byt był dostatni teraz jak i w przyszłych pokoleniach, winien obrać sobie drzewo zamieszkałe przez Wilca-Sjena i trzymać nad tym drzewem szczególną pieczę, Ród bowiem jest jak drzewo, co wyrasta z jednego pnia i rozchodzi się konarami w wiele gałęzi - jedne z nich schną, inne zakwitają, dają owoce, jeszcze inne rozgałęziają się obficie, przez co całe drzewo-ród trwa. Im więcej konarów, im one tęższe, tym lepiej dla rodu, gminy, gromady i plemienia. Należy więc dbać o drzewo zamieszkiwane przez Sjena i o samego Boguna, gdyż jest on pośrednikiem (identycznie jak Owinnik) między człowiekiem a Bogami. Drzewo takie nazywa się Drzewem Sjenowitym, albo Drzewem Rodu, Drzewem Gromady, czy Drzewem Plemienia. Krwawe ofiary składa się skrapiając pień Sjenowitego Drzewa, następnie okadza się je dymem z ogniska, w którym kurę czy barana pieczono, kropi się jego konary i liście napojami i podlewa korzenie wodą przyniesioną ze Świętego Źródła. Sjen osobiście zanosi prośby modlących się u stóp jego siedziby ku tym Bogom, do których są one skierowane. Tym sposobem właśnie Sjen opiekuje się rodem, jego poszczególnymi członkami i całym siołem, jeśli ma ono gromadne Drzewo. Także całym Plemieniem, gdy ma ono Drzewo Plemienia, stojące osobno lub w Świętym Gaju wokół kątyny jakiegoś Boga i powszechnie czczone jest jako siedziba Sjena. Wszyscy Welowie bardzo kochają drzewa i każdy z nich upodobał sobie na Ziemi jedno z nich, przypominające mu jego Drzewo Welańskie, które wyrasta na jego Niwach i jest tam nietykalne. Z tego powodu wszyscy Słowianie pod wielkimi drzeWami lub na ich pniach urządzają kaplice, poświęcone poszczególnym Bogom związanym z owym gatunkiem drzewa i tam zanoszą modły do owych Bogów, składają obiaty i urządzają uroczyste żertwy. Czcią taką cieszą się nie tylko Drzewa Sjenowite w borach, knieji czy zagajnikach, lecz także drzewa pojedyncze, rosnące między goliznami pól, łąk, na stepach, pustkowiach, bagnach, wrzosowiskach, na rozstajnych drogach i wielkich halach czy polanach. Wszędzie tam bowiem był daw- 134 niej las, a ocalały z niego tylko te drzewa, których wnętrze zamieszkiwał Bogun; drzewa mające swojego ducha, własną żywą duszę - Sjena-Wilca, który ochronił je od zagłady. W gałęziach i dziuplach tych drzew znajdują schronienie także inne Stworze związane z Polami, Uprawą, Ziemią, Hodowlą czy Rolą. Wilce-Sjeny leczą z najrozmaitszych chorób. Osoba chora lub czująca się słabo przychodzi do Drzewa swego Rodu i wystarczy, że obejmując pień przytuli się mocno do niego, wypowiadając w myślach swą prośbę o odzyskanie sił, a natychmiast spływa aa nią spokój i wewnętrzna cisza. Przez całe jej ciało przechodzi :iepło, a z nim spływa moc, która leczy z choroby i przywraca ;iły żywotne. Wszystko co złe ucicha i mija. 135 Rzecz jasna dzieje się tak, gdy człek ów nie szkodził borom, nie tłukł owadów ani gadziny leśnej, nie zabijał ropuch, jaszczurek, węży,' nie obdzierał drzew z kory i nigdy nie zranił Sjenowitego Drzewa czymś ostrym tak, żeby poszła z niego „krew". Trzeba także przed ową czynnością rozpalić opodal drzewa ogień i okadzić je dymem z tego ogniska po to, by wypędzić Zdusze-demony, które również lubią się chować w cieniu pojedynczych, śródpolnych drzew lub rozłożystych drzew przydrożnych rosnących na skrzyżowaniach, w bezludnej okolicy. Chociaż Wilce nie pokazują się ludziom, dają znać o swej przychylności bądź wrogości. Kiedy drzewo nagle zaczyna płakać wydzielając z pnia lub liści słodkie swoje soki, albo krwawić prawdziwą krwią czerwoną jak ludzka, jest to znak od Sjena-Wilca. Kiedy drzewo zaczyna błyszczeć całe w ciemności zielonkawym światłem, albo kiedy świeci tylko jakieś miejsce na jego pniu czy u korzenia, lub kiedy ognie błyskają w jego koronie, jest to najprawdopodobniej znak od Sjena. Bardzo przyjazny Sjen potrafi przemówić do człowieka z wnętrza drzewa i zdaje się, że to ono samo mówi, lub śpiewa swymi liśćmi, szepcze cicho tajemną mową duchów i Natury. Zrozumieć ten śpiew, lub szept, to zdobyć tajemnicę, która daje olbrzymie powodzenie. Gdy Sjen Rodu kwitnie, rozrasta się, owocuje - powodzenie całej rodziny jest więcej niż pewne. Rozgniewany Wilec karze człowieka, zsyłając na niego ciężką chorobę. Pokazuje mu się wtedy osobiście, najczęściej dopadając go we śnie, gdy w słoneczny dzień ułożył się rozmarzony na skraju lasu albo na polanie i popadł w drzemkę. Wtedy Wilec staje nad nim pod światło, widoczny jako czarny cień i dotyka go, albo wkłada mu w usta robaczka, muchę czy komara, który jest chorobą. Najczęściej Wilce zsyłają na ludzi zimnicę lub straszny ból zębów, ból kości, wypryski, zapalenia skóry i brodawczycę. Wilca zdarza się zobaczyć tylko w noc pełni księżycowej, podczas gorącego lata, kiedy w gody udają się owi Bogunowie ku polanom, na których zbierają się Rusałki, Wichory i Wiły. Wilce-Sjeny najchętniej obcują z Wiłami-Samodiwami i Rusałkami, choć nie gardzą towarzystwem Czarcich, Leśnic, Brzegiń i Dziwożon, czy Krasawek-Feji. Sjen w postaci Wilca ma kształty na wpół męskie, na wpół zwierzęce. Dół ciała wyraźnie kozi albo jeleni, nogi porośnięte gęstym, brunatnym futrem o krótkim 136 kręconym włosie, oczy czerwone, twarz zielono-czarna, usta kompletnie bezwargie, w nozdrzach aż trzy otwory. Na głowie mają Wilce dwa krótkie, bardzo małe, tępe rogi jak narośle omszone zielono, albo tylko jeden taki róg ledwie wystający nad zmierzwione włosy. Mają też Wilce długi ogon, jako żywo przypominający tę część ciała u krowy, zakończony takimż samym chwostem. Wielu ludzi, także łowców i myśliwych, myli Wilce z Czartami, a Czarty z Czartownikami. Czarty jednak łatwo odróżnić po samym futrze, ogonie, a zwłaszcza po rogach, zaś Czartownicy to Zduszę, pochodzący z ludzi i mający ludzką postać. Bartnicy, wytędze i łowcy najczęściej spotykają Czarty i o nich prawią niezliczone opowieści. Sjen zaraz po siedmiodniowych godach opuszcza swe ciało, zrzucając z siebie postać Wilca i wraca do siedziby w pniu Sjenowitego Drzewa. Przez czas Godów Stworzy, który jest zakończeniem Letnich Dzikich Łowów (w czerwcu każdego roku), trzeba się szczególnie opiekować drzewem pozbawionym swego Boguna, może bowiem wtedy zostać łatwo uszkodzone, ścięte wrażą dłonią, opanowane przez Zduszę, lub zaatakowane chorobą. Kiedy składamy ofiary pod Drzewem Rodu i zanosimy modły oraz życzenia, powinniśmy także prócz zwykłego obrzędu z każdym życzeniem przewiązać gałązkę czerwoną wstążką, albo zawiesić na niej wieniec upleciony z ziół poświęconych Bogom, ku którym się zwracamy. Wiły-Samowiły (Wiły-Samodivy, Wily-Samojudy, Samojudy, Samodziwy) Służą Pani Lasu, Leszy-Wile (Leszwille), żonie i siostrze Pana Boru, Borowiła. Lesza jest opiekunką drzew, ale Wiły nie zajmują się drzewami w sposób tak bezpośredni, jak to czynią Leśnice czy Sjeny-Wilce. Są one właściwie Stworzami pośredniczącymi między Niebem a Borem. Ich zajęcie polega na sprowadzaniu chmur lub odpędzaniu deszczu, wszczynaniu wichury, uspokajaniu jej i sprowadzaniu na samo dno lasów słońca. Wiły zapraszają do boru Wichory-Wyje, z którymi tańczą do upadłego, Dziennice, Swarki i Skierki, z którymi nucą piosenki i klaszczą w dłonie, a także gonią się, przenosząc we włosach promienie niebiańskiego światła i życiodajnego słońca w najmroczniejsze zakamarki knieji. 137 m-^x™' >w® ІНІ^Н^Н^^НН^Н^НІ^^^Н^^^^И ч< ;■,':■/;' '-'ц^'..-- '■"■ •■■' м ш ч >ч Wiły mają postać pięknych dziewczyn o włosach długich do samej ziemi. Włosy te mają rozmaite odcienie czerwieni, od rudości po ciemny kasztan, a nawet krwisty karmin. Wiły oplatają włosami smukłe ciało, które poza tym jest zupełnie nagie i owe długie pukle stanowią ich jedyną szatę. Gdy Wiły tańczą w Kole swój dziki taniec, owijają się włosami, a ich skrzydła migoczą tak, że tworzy się wrażenie pionowego ognistego węża, który skrzy się jasno, co je zupełnie upodabnia do Wichrów-Wyjów. Wiły uwielbiają zresztą taniec z Wichorami, ale jeśli idzie o zaloty i rozkosze miłosne, wolą je czerpać od Wil-:ów-Sjenów. Jako się rzekło, Wiły mają skrzydła. Skrzydła ich są wydłużone i przejrzyste jak skrzydła ważek, lecz wyrastają im między łopatkami, rozciągając się płasko w pionie (jednym końcem sięgają czubka głowy, a drugim kolana Wiły) a nie w poziomie, jak u tych owadów. Wiły przysłaniają skrzydłami swoje wdzięki, gdy widzą kogoś obcego, albo gdy chcą być zalotne. Gdy patrzeć na Wiłę i daleka, wydaje się że ma ona rogi, albo czułki. STie ma ona jednak ani jednego, ani drugiego. Złudzenie powodują krawędzie skrzydeł, które mają czarną barwę i wystają nad głowę po obu jej stro-aach. Nieporozumienie na temat rogów Wił bierze się także stąd, że zbieracze wiadomości o Boginkach aa Bałkanach - gdzie przechowała się pamięć najpełniejsza owych Stworzy - nie wnikali w pewne iubtelności. Stąd utarło się w nauce mniemanie, ;e Wiły-Samowiły są tym samym co Judy-Samoju-iy, a te z kolei tym samym co Samodivy. Tymcza-;em Juda nie jest niczym innym jak Czarcichą -ta rzeczywiście ma rogi podobne do rogów samca ;arny, pojedynczo rozwidlone, ostre. Samodiva to naczej Dziwa Baba, czyli Dziwa-Dziwożonka. Wiły mają bardzo białą skórę, bardzo długie togi i smukłą szyję. Szyja czyni Wiłę podobną lo łabędzicy, w której ciało Wiłom zdarza się do-yć często wcielać. Wiły potrafią się pokazać jako ■■ (ІАиО \\ \ \ stado łabędzie/opadające na łąkę czy pastwisko blisko osady. Dzieje się to najczęściej tuż przed zachodem słońca. Wtedy Wiły przyciągają do siebie uwagę młodych chłopców i młodzieńców, którzy przybiegają oglądać łabędzice, a rozpoznawszy z bliska Wiły nie mogą już uciec. Wiły zażywają z nimi rozkoszy, po czym puszczają ich wolno nie czyniąc krzywdy. Zdarza się również Wiłom powić ludzkie dziecko. Często Wiła podrzuca wtedy swego Boginiaka na miejsce noworodka jakiejś matce, a jej niemowlę zabija. Oczy Wił są iskrzące i świecą w ciemnościach na żółto. Taniec ich jest szaleńczy, bardzo wdzięczny, rzucający urok, a towarzyszą mu tęskne śpiewy pozbawione słów, zaś rytm wyznacza skoczne klaskanie w dłonie, bądź klekotki. Echo roznosi ten śpiew, klaskania i perliste śmiechy owych Boginek Leśnych kusząc ku nim łowców, ludzi lasu, wędrowców przypadkowych i poszukiwaczy przygód. Nad ranem Wiły przywołują z głębin boru Skrzydlate Łosie, dosiadają ich jak rumaków i pędzą przez zamglone polany nabierając chyżości, aż nie oderwą się całym kluczem od ziemi i poszybują ku chmurom, ^dzie śpią cały dzień po nocnych harcach. Kiedy Wiły wchodzą do wody, żeby się wykąpać, wtedy zostawiają swoje skrzydła na brzegu. Bez skrzydeł tracą wiele ze swej nocy. Z kąpieli można Wiłę bezkarnie porwać i wziąć za żonę. 3ędzie z człowiekiem długo żyła i da potomstwo, będzie czułą matką nie podrzuci innej swego dziecka. Z chłopca wyrośnie wytędz, nyśliwiec zawołany, książę lub wołchw, a z dziewczynki ofiarnica, dbo wieszczka. Któregoś dnia jednak Wiła swego męża opuści, ^robi to niespodzianie, w chwili gdy jego uczucie będzie u szczytu odbierze mu całą miłość i ciepło, a uczyni to raz na zawsze. Podatkowy smutek i tęsknota takiego człowieka przeradza się w pu-itotę, chłód i obojętność na wszystko, a owa beznadzieja w końcu >ołoży go trupem. Mieć Wiłę za żonę to wielka rozkosz i wielki :aszczyt, jest to też jednak świadomy wybór przedwczesnej śmierci. Nie wolno przerwać Wiłom tańca, nie wolno przerwać Koła, v którym rytmicznie sią wiją w oplotach własnych skrzydeł włosów, nie wolno nawet tego kręgu przekroczyć. Kto to uczyni, ostanie zabity. Natychmiast któraś z Wił przywołuje Skrzydlatego -osia, dosiada go i w rączym pędzie morduje uciekającego człowieka jedyną strzałą, wypuszczoną z zaczarowanego łuku. Łuk w znajduje się pod opieką Wił. Podarowała im go ku obronie arna Łada-Łagoda, Pani Łowów. 141 Wiły sprzyjają junakom i wytędzom, ale także potrafią pomóc ludziom słabym, zwłaszcza chorym. Lubią polowania i uczestniczą w łowach z Borutą, Borowiłem, Ładem i Ładą-Łagodą. Wytędz, który się Wiły nie ulęknie, może otrzymać od niej wspaniałego wierzchowca, bowiem Boginki te opiekują sią stadami dzikich koni, które poją, czeszą i plotą im grzywy. Wiły przychodzą nocami na łąki, by nucić swe pieśni i posilić się. Ich ziemskim przysmakiem są kwiatki dyptamu. Chorego człowieka kładzie się o zmroku na takiej łące i przykrywa białym prześcieradłem, tak by nie patrzył na Boginki, ale żeby był sam dobrze widoczny i nie został rozdeptany. Jego głowę kładzie się pod kwitnącym dyptamem, zaś obok stawia się miskę ze źródlaną wodą. Po posiłku Wiły piją tę wodę, a żeby dojść do kwiatków, muszą przekroczyć głowę chorego. Owo przekroczenie i bliska obecność Boginki przywraca choremu siły. Rano zabiera się tego człowieka do domu. Po kilku dniach będzie w pełni zdrowym. Rzecz jasna Wiły nie muszą przyjść na tę polanę czy łąkę akurat w noc, kiedy leżał tam chory. Poznajemy ich obecność po tym, że na dnie miski - z której wyraźnie ubyło wody - leżą pojedyncze kwiatki dyptamu. Jeśli danej nocy nie przyszły, powtarzamy czynność aż do skutku. Ludzie, którzy nie szkodzili lasom, nie muszą obawiać się Wił. ;, ;, . . . VII. STWORZE WODY Topielice і В rodzice, czyli Wodnice (Panny Wodne) Jedne i drugie służą Bogom Wód, spotyka się je więc w samej wodzie, lub nad jej brzegami. Pierwsze przebywają wyłącznie w wodach rozległych, jak morze czy jezioro. Drugie zamieszkują wszystkie wody przybrzeżne, a szczególnie płycizny wielkich jezior i małe stawy. Są one dla brzegów wód tym samym, co Brzeginie dla brzegów pól i lasów. Nazywa się owe Stworzyce łącznym mianem Wodnic, albo Pannami Wodnymi, Boginkami, w odróżnieniu od Bogów, a więc Panów i Pań Wodnych. Oba rodzaje Boginek są podobne do siebie w wyglądzie zewnętrznym, co powoduje, że często są mylone. Zarówno Topielice jak i Brodzice mają włosy gęste, długie, proste, spadające do ziemi, lub nawet dłuższe, wlokące się za nimi niczym welon. Ich włosy są przy tym wiecznie mokre, lśniące, i łączą się w grube pasma barwy brązowej lub czarnej, z wyraźnym zielonym połyskiem. Topielice za jedyny przyodziewek mają suknie z lin i sieci, zdobione liśćmi morszczynu. Brodzice przyozdabiają się wodorostami i rzęsą wodną, a także kwiatami grzybienia (czyli białymi i różowymi nenufarami), które oplatają na przegubach rąk i nóg, oraz wieńcami z grążelu, jednego z najpiękniejszych kwiatów wodnych o wspaniale lśniącej, złotej barwie. Topielice okrywają piersi naszyjnikami z bursztynu, nieraz bardzo obfitymi, którego wisiory zaczepiają u uszu. Prócz bursztynu-jątaru (jantaru) wplatają we włosy perły małży, a szatę upinają broszami i pasami z pereł. Wyraźna różnica w budowie dotyczy uszu tych boginek: Topielice mają uszy z wydłużonym dolnym płatkiem, zakończone n szpic, wyciągnięte od ciężkich ozdób, zaś Brodzice mają uszy ;uche, całkowicie przyrośnięte do głowy. Brodzice mają też na łonie )ardzo długie, gęste włosy, jako żywo przypominające brodę. Oba rodzaje Boginek nad wyraz pięknie śpiewają, a ich pieśni zawierają nuty tak tęskne i głębokie, że trącają w każdym człeku Topielice i Brodzice, czyli Wodnice (Panny Wodne) 143 (zwłaszcza w mężczyźnie) najwrażliwsze struny. Pieśń ich, mimo smętku przebijającego z melodii i słów, wywołuje uczucie błogości i nienasycenia. Człowiek spragniony dalszego słuchania gotów za ową pieśnią rzucić się w najgorszą kipiel. Wodnice przywabiają pieśniami marynarzy, rybaków, żeglarzy i innych podróżników, bowiem, co bardzo ciekawe, obcują cieleśnie najchętniej z ludźmi, unikając zarówno Utopców jak i Wodników. Topielice miewają nogi zrośnięte w jedno odnóże, zakończone rybią płetwą i okryte złotą albo srebrną łuską. Potrafią też pokazywać się jako złote ryby w kształcie karpia lub szczupaka, tyle że większych rozmiarów. Brodzice nigdy nie miewają płetwy zamiast stóp, ich stopy są zakończone tylko trzema wielkimi palcami, połączonymi błoną zielonej barwy, podobnie jak u kaczek. Brodzice zażywają rozkoszy miłosnej z Chmurnikami, Płanetnikami, Rusałkami (które całą zimę spędzają na dnie rzek) a także z Chałami i Wiłami, jako że służą Śląkwie, Pani Dżdżu. Innego rodzaju więzi łączą Wodnice-Brodzice z Kąpielnikami, Porońcami, Rodżańcami i Radu-nicami - te związki wynikają z wielkiej roli wody we wszelkim zalęgu i płodzeniu. Woda darzy płodnością nie tylko Ziemię, ale wszystko, czego się tknie. Brodzice pilnują też brzegów wód przed zanieczyszczeniem i zbeszczeszczeniem. Wodę można zbeszcześcić wrzucając do niej odpadki, odchody, oddając mocz, bijąc ją łoziną, ciskając w nią kamienie, przegradzając ją, zawracając jej bieg, zaśmiecając różnymi przedmiotami jej nurt, wchodząc w nią i kąpiąc się przed rozpoczęciem godów - czyli gwałcąc jej spokój w czasie, gdy nie chce przyjmować nikogo. Przedwczesne naruszenie wody burzy jej spoczynek i odbiera siły. Jedyny przypadek, kiedy wolno wrzucać w wodę przedmioty, zwierzęta, a nawet ludzi - to czas wielkiej suszy. Wtedy drażni się 144 rzekę lub jezioro i woda wzburzona takim postępowaniem wylewa. Kiedy się to czyni bez powodu, Brodzice (strzegące spokoju wód lądowych) albo Topielice (pilnujące wód morskich) tak bardzo owe wody burzą, że następuje powódź, sztorm, wielki wylew albo długotrwałe deszcze, które niszczą i porywają dobytek ludzki na wielkiej przestrzeni. Brodzice pomagają często Płanetnikom w napełnianiu chmur deszczowych, a czynią to rozciągając na powierzchni wody wielkie, białe ścierki i prześcieradła. W tkaninę wbijają kijankami, albo wklepują dłońmi wodę, przez co płótno się nasącza. Czasem wiążą z prześcieradeł duże worki-łagwie i do nich nalewają życiodajnego płynu. Płanetniki robią to samo, a potem unoszą worki-łagwie do chmur, albo też przyciągają chmury ku wodzie i poją je. Brodzice, podobnie jak Rusałki, są ulubienicami Dengi, Pani Maści, która zmieniona w Węża-Tęczę wypija wodę z rzek i jezior, by ją oddać Niebu. Gdy Denga-Wąż zanurza swe usta w falach, Brodzice i Rusałki czuwają przy niej i przytrzymują jej szyję, żeby to mogła uczynić w spokoju. Brodzice mają wiele zajęć. Jednym z nich jest też czuwanie nad wodami tryskającymi i spadającymi. Widuje się więc Brodzice przy progach wodnych i jazach, szczególnie przy porochach dnieprowych, czy nad Mstą, albo w przełomach Dunajca i Popradu, oraz przy wszelkich górskich wodospadach. To do Wodnic-Brodzic modlą się w Noc Świętojerską (Świętojańską) dziewczęta o świeżość, młodość i czystość. Przed modłami wkładają pod strugę kawał chleba. Gdy chleb namoknie, rozkruszy się i porwie go spadająca z wodospadu woda, proszą w pieśni: „Wodo, Wodniczko, obmywasz góry, mchy i kamienie - obmyjże też mnie! Z wszelkiego plugastwa - Żebym była wspaniałą jak Jaruna, - bogatą jak Siemia, - piękną jak jasna Zorza, - nasyconą jak Jesza, - spokojną i czystą jak Ty jesteś Wodo!". Wodnice-Topielice mają na dnie mórz i wielkich jezior północy wspaniałe pałace ze złota, srebra, jątaru-bursztynu i pereł. Tam ściągają ofiary swego śpiewu, albo kochanków. Jedni i drudzy rzadko wracają z głębin i topieli. Tych rybaków i żeglarzy, którzy przed wypłynięciem w morze nie oddadzą czci Wodowi, Panu Wielkich Wód, Topielice ścigają sztormem, nawałnicą, mylą im drogę zasnuwając przestwór wodny nieprzeniknioną mgłą, sprowadzają ciszę nieruchomą, zarazę na pokład, odpędzają ryby z sieci. Zatapiają też statki, łodzie i okręty, gdy przebywa na ich 143 mk pokładzie ktoś szczególnie im nienawistny. Są bardzo zazdrosne, dlatego łatwo je rozwścieczyć, jeśli się weźmie na pokład, między marynarzy czy rybaków, kobietę. Kobieta - jeśli to możliwe -powinna być przez czas podróży ukryta pod pokładem, a już na pewno w groźniejszych chwilach i trudniejszych miejscach żeglugi powinno się ją chować przed wzrokiem Topielic czy Broc адс;л: W ostateczności, gdy morze lub jezioro jest bardzo roz* niewiastę można wrzucić w fale, co przeważnie^ Odpadki należy wyrzucać za burtę tylko wtedy, gdy to jest niezbędne i za każdym razem pokłonenj^^epraszać wodę za zanieczyszczenie. Ziemia przyjmuje chetjstfe- odpadki, Woda ichnie lubi. Przed podróżą należy daćjporzu, jezioru, rzecfjadło: chleb i sól, aby. były spokojne, aby Wod riice-Topielice i Wodnice-Brodzice prfcf ■„łódź prostgffu celowi, po łagodnej fali, z dala od mielizn. kilka i się i fearę ze zwierzęcia - łączy* ona bowiern*w sobie nieki Widniej! >H, przyj "oś renne 3US2 Krwią zwierzęca zasila się wodg^jnięso piecze| który unosi jego zapach ku niebjf, potem zjada się je, yte w skórę zwierzęcia ofiarnegojKuca się na ТакJeśli te przyjęta - czyli popłynie, a jjpe utonie, lulj^zo^niel bąć spóKojni trzeba czyr rzy budowami! rzeki przez młyn - dać ją zadowoliło i udobruchało. Panny Wodne zabierają do siebie w głęE wodę: plują w nią, oddają mocz, wyrzucają odr wpuszczają śmieci i ścieki zionące smrodem. Tych ludz? one z mostów, z grobli, z łodzi, z pokładów statków, a nawet, gdy siedzą po zmroku blisko brzegu. Tych, którzy traktują wodę z należytą czcią i dbają o jej spokojny sen zimowy i czystość o każdej porze dnia i nocy, Panny Wodne nagradzają wiecznym zdrowiem i sytością do końca życia. Woda jest bowiem czystością, zdrowiem i wieczną młodością, płod-nością, pokarmem całego świata, jedną z ośmiu podstaw jego bytu. Woda daje żądzę, z której rodzi się miłość, miłość wydaje na świat płód, który przechodzi pełny rozwój aż nie nastąpi nasycenie, potem rozkład i powrót do łona wód. Sól, chleb, krew, kości i skóra zwierzęcia ofiarnego odczyniają gniew Bóstw Wodnych. Nawęzy z jątaru, sproszkowane jątary, usu- szone kwiaty niezapominajek, liście sadźca, rybie łuski, pióro rybitwy bądź czapli chronią statek przed zatonięciem, chronią ładunek, dają powodzenie wyprawie i zapobiegają utonięciu człowieka. - K^dy człowiek tonie, ważne jest, by go nie ratować. Kogo Bogowie i Boginki Wodne chcą zabrać, tego nie należy im odbierać, ЇЩШп ściąga się tym samym na siebie nie tylko ich uwagę, ale PffligW. (jOtowelfrpiKtedy zabrać nie tylko tego, którego chciały, lecz itego co pospieszyP^i ratunek, i najczęściej biorą ich obu. 'Rozeźlone, odebraniem im сЩщщ„potrafią zesłać posuchę na całą okolicę, sprawić, że wody rzek, jeziGj^czy morza opadną i odsuną się od brzegu, a deszcz zatrzyma się w chmurach i wszystko uschnie na wiór, zaś ludzie umrą z pragnienia. JedynaHidiiirtci suszę jest zabicie wołu, urządzenie gromadnej biesiady i oddanie wodzie tego, cjrtfe ma najcenniejszego we wsi. Potem trfefra*ją zasilać drogocennymi rzeczami, aż nie spadnie deszcz, a\ ona sama nie wróci do obfitości. t»' Zątrzyrftąnie deszczu padającego zbyt długo, lub rzeki w\lr-jAfąjącej "zbyt obficie wymaga z kolei wyjmowania wszystkiego, co 147 Wodiamki, czyli Utopce, i Wodniki (Wodjany, Wodienniki) Bogunowie ci służą parze Małobogów: Wodycy i jej bratu Wodnikowi-Wodian oj owi, w których pieczy znajdują się rzeki, strumienie, strugi, stawy, źródła i wody podziemne, w tym także czarne rzeki i czarne jeziora. Wodniki-Wodienniki czuwają nad wielkimi rzekami, małymi jeziorami i wodami podziemnymi. Utopce zajmują się stawami, źródłami i strumieniami, oraz małymi rzeczkami. Bogunowie ci różnią się bardzo nie tylko swoim wyglądem, ale i stosunkiem do ludzi. Utopce-Wodjany często rozmawiają z ludźmi, ukazując im się na moście, u przeprawy, albo wieczorem czy rankiem u brzegu niewielkiej rzeki, stawu, źródła. Czasami zadają przy tym zagadki, których rozwiązanie jest warunkiem udanego przejścia przez wodę. Czasami proszą o jadło. Utopce mają skłonności do żartów polegających na spychaniu łodzi z kierunku, obracaniu nią, wytrącaniu ludziom wioseł, plątaniu sieci. Oba te rodzaje Bogunów mają odstręczający wygląd i są na jego punkcie nad wyraz czułe - nie znoszą nawet najmniejszych przytyków do swego szkaradzieństwa. Wodniki mają usposobienie bardziej drażliwe niż Utopce i potrafią być okrutne, gdy im ktoś wejdzie w drogę. Oplatają wtedy ofiarę we własne włosy, wciągają do wody, topią, bądź rozpruwają potężnymi kłami brzuch. Wodniki mają wzrost normalnego człowieka, tyle że skórę mają czarną albo siną, a w gębie całkiem czarne zęby. Często skórę ich porasta ostra szczeć, przypominająca okrywę lochy. Usta mają wielkie, zaś wargi wąskie. Spod górnej wargi wyrastają im w dół dwa duże kły, jako żywo przypominające szable odyńca. Z gęby wiecznie cieknie im śluz i ślina. Dolne kończyny mają zakończone kopytem, palce rąk zrośnięte błoną. Głowę obrastają im wyjątkowo obfite i wiecznie potargane włosy, spadające na oczy. Włosy Wodników są powęźlone w supły i zlepione łojem, o barwie brunatno-zielonej. Rozeźlone Wodniki ściągają ludzi z wozów na przeprawie, z łodzi na promie, obrywają liny, spychają tratwy w wiry, płynących ludzi łapią za nogi i ciągną na dno. Utopce mają wzrost niski, karłowaty i typową dla karłów dużą głowę z rzadkimi włosami (albo zupełnie łysą). Skóra ich jest sina lub zielona, uszy duże, odstające, zakończone w szpic 148 \ І u dołu. Oczy Utopców są żółte albo czerwone. Usta mają bezzębne, stopy i dłonie zakończone palcami pozbawionymi paznokci i zarośnięte błoną. Skóra Utopców jest bezwłosa, zupełnie gładka, zimna, mokra i śliska, jakby pokryta śluzem. Utopce są bardzo wrażliwe na przesuszenie. Dlatego pojmanego Utopca łatwo się da przymusić do spełniania posług w polu, znoszenia skarbów i spełniania życzeń w zamian za darowanie wolności. Wystarczy go kilka dni potrzymać w suchej klatce. Przez ten czas nie wolno mu także dawać wody do picia. Podczas gdy Utopce często wychodzą na brzeg wiedzione światłem księżyca lub ciekawością, Wodniki prawie nigdy nie opuszczają odmętów. Jeśli już to zrobią, przemierzają suchą ziemię chyłkiem, zgięte przy gruncie, jakby na czworaka, a czynią to chyżo, by jak najszybciej znaleźć się w wodzie. Lepiej nie próbować pojmać Wodnika, bo nie spełni on i tak żadnego życzenia, a siłę ma tak olbrzymią, że prędzej czy później rozerwie okowy. Tego zaś, co go schwytał i jego pomocników rozniesie na strzępy. Jeśli nawet tego nie uczyni, a tylko umknie chyłkiem ku topieli, to ściągnie na okolicę suszę lub sprawi, że rzeka wystąpi z brzegów. Nie zadowoli się za tę zniewagę ofiarą z marnej kury, myszy czy nawet wołu. Trzeba będzie mu oddać tego, co go obraził, puściwszy nieszczęśnika z prądem rzeki, związanego w worku jak kota. Jeżeli prześladowca Wodnika już nie żyje, ofiary ze zwierząt nie skutkują, a wody dalej nie schodzą, pozostaje już tylko oddać Bogunowi najdorodniejszą dziewicę, pierworodnego potomka wodza, syna królewskiego rodu, czy dziecię naczelnika wsi. Na wiosnę trzeba składać szczególne ofiary Wodnikom królującym w rwących, górskich rzekach, bowiem te wylewają obficie, czyniąc wielkie szkody. Ofiary należy zakopywać na brzegu, w żadnym wypadku nie wrzucać do rzeki, gdyż ta zasilona pokarmem, mając ciągle pełne trzewia mogłaby wcale nie obniżyć poziomu swych wód. Na suchym gruncie można Wodnika zdybać tylko w czasie godów, gdy Bogunowie ci pędzą od jeziora do jeziora, od strumienia do rzeki, od stawu do źródła szukając Brodzie, Rusałek, Wił, Topielic, Obłoczyc i Krasawek, z którymi mogliby zażywać cielesnej rozkoszy. Wszystkie te Boginki z rzadka oddają się Wodnikom i czynią to bardzo niechętnie z racji ich brutalności i odrażającego wyglądu. Dlatego zarówno Wodniki jak i Utopce 150 ■■■I ^Ш^ШШЯШШШ^ШЛ 1 porywają i topią dziewice samotnie kąpiące się w rzekach, strumieniach i źródłach. To samo czynią z chłopcami Wodnice (Topielice i Brodzice). Trzeba uważać biorąc wodę ze strugi czy ze studni, gdyż nad strugą często czają się Brodzice i Wodniki, zaś dno studni jest wrotami do świata Wód Podziemnych, którymi również rządzą Wodniki i miejscem, gdzie chętnie przebywa Utopiec. Utopce, Wodniki i Wodnice ściągają ofiary do swych podwodnych pałaców i domostw; tam każą sobie służyć, prać, gotować, warzyć potrawy i wykorzystują człeka do swych wymyślnych chuci. Małżeństwo ze Stworzem Wody może trwać krótko: tydzień, dwa, albo miesiąc, ale może też trwać lata całe lub zakończyć się śmiercią ofiary, która staje się wtedy Zduszem - Topcem albo Utopicą. Ludziom trzymanym w dworach Stworzy Wodnych zdaje się, że minęła chwilka ledwie od ich pojmania, gdy tymczasem często przeminęły już dziesiątki lat. Nie ma żadnej skutecznej zasady postępowania, gdy człek trafi w taką niewolę. Czasem krąbrność, niechlujność, leniwość rozeźlą Utopca tak, że dziewczynę puści i odegna precz od siebie; zaś znowu uległość całkowita i posłuszeństwo sprawić mogą, że Wodnikowi żyje się wygodnie, rozkoszy ma wiele i błogość swą chce przedłużyć. Najpewniejszy sposób postępowania to ten opiewany w Bylinach, który zastosował nowogrodzki kupiec Sadko: być posłusznym i uległym, wypełniać bez sarkania wszelkie rozkazy i czekać chwili, gdy da się wykorzystać swe umiejętności (np. piękną grę na flecie, gęślach, umiejętność śpiewu, zadawania nierozwiązalnych zagadek itp.), wtedy oczarować Stworzą, albo go związać przyrzeczeniem wolności, jeśli przegra zakład czy nie rozwiąże zagadki. Stwórz przysięgi zawsze dochowa. Dziewczyny zdecydowanie źle znoszą małżeństwo z Bogunem Wodnym. Nękane jego brutalnością popadają w słabość, przygnębienie, oziębłość i stają się bezużyteczne. Wyzwolone żyją na uboczu, w samotności. Chłopcy zwróceni przez Wodnice często są bogatsi niż przedtem, pozornie szczęśliwsi, ale wiecznie zamyśleni i zapatrzeni w głębiny, z których wyszli. Dziewczyny tęsknią często za potomstwem, jakie miały z Bogunami, są zimne i między ludźmi bardzo nieszczęśliwe. Jedni i drudzy często wracają w odmęty, rzucając się któregoś dnia w wodę zupełnie niespodziewanie dla całego otoczenia. 151 Bagienmki-Trzęsawice (Topieluchy) Służą Pani Jezior i Płytkowodzi, Wadzie, zwanej też Królową Podwodnych Łąk i Panią Ryb. Są to najbardziej tajemnicze ze wszystkich Stworzy Wody. Nigdy nie opuszczają topieli i żyją zagrzebane w mule, zajmując się wyłącznie roślinnością podwodnych pastwisk i łąk. Czuwają też nad szczęśliwym bytem zwierząt wodnych, takich jak ryby, ślimaki, żaby, bobry, traszki, węże wodne i inne drobne robactwo zaludniające głębiny. Nazywane bywają Bagiennikami dlatego, że na bagnach jest naj-płycej i tam można je zobaczyć, kiedy wynurzają się za bardzo. Nazywane też bywają Trzęsawicami, gdyż spotkać je można na trzęsawiskach, ich ciało przelewa się, drga i trzęsie, a także dlatego, że - gdy stąpają - trzęsie się pod nimi grząski grunt moczarów. Nad powierzchnię bagien wystawiają tylko czubek głowy po oczy i nozdrza. Otwory nosowe mają umieszczone między oczami, albo nawet na czole. Z onych nozdrzy wielgaśnych potrafią bryzg-nąć błockiem, lub czarnym mułem na odległość kilkuset metrów. Maź wyrzucona przez nie bywa zimna, ciepła, a czasami nawet gorąca tak, że bąble zostają na skórze, a skóra złazi płatami jak po oparzeniu. Bagiennik-Trzęsawica poświszczy na powietrzu, po-charczy chwilę, splunie mazią i błotem, zamruga jasnymi oczami, po czym chowa się znowu i nie pokazuje długi czas. Czasami kończy się na tym, że się rozejrzy dookoła, westchnie, zaczerpnie tchu i jakby zniesmaczony widokami ziemskimi zanurza się z powrotem. Bywa, że jego obecność widać tylko po bąblach obficie występujących na lustrze wody, albo po tym, że woda niespodzianie robi się mętna, kotłuje się jakby ją kto gotował, bulgocze, a potem nagle uspokaja. Często od bagien czy rzeki słychać odgłos nagłego chlapnięcia, jakby koń wpadł w wodę albo wielkie drzewo, ale na powierzchni nie widać żadnego śladu owego ruchu - to Bagiennik daje o sobie znać. Kto się znajdzie na bagnie, a jest nachylony nad powierzchnią wody w chwili, gdy Trzęsawica zionie swym oddechem, ten może od tego umrzeć. W najlepszym wypadku zostaje odurzonym, wymiotuje, traci przytomność, miewa długo potem straszne bóle głowy i nawracające nudności. Co innego z mazią wypluwaną przez Ba-giennika i miotaną jego nozdrzami. Ta ma przedziwne właściwości. Póki ciepła, trzeba ją przyłożyć do ciała na bolące miejsca, na rany 152 ropiejące, na całą skórę nawet. Maź bagiennikowa leczy skutecznie owrzodzenia, goi rany, likwiduje wypryski, liszaje, kurzajki. Można oblepić nią całe ciało, a ona wyciągnie reumatyzm z kości, bóle z krzyża i robactwo z kiszek, a także spędzi gorączkę. Panny lubią kłaść sobie ową maź na brzuch, jako że dobrze robi na wszelkie przypadłości kobiece. Starsze niewiasty smarują się nią i suszą na słońcu, a potem kąpią w rzece i mają skórę tak świeżą i gładką, jakby były młódkami. Ci, którzy nie mogą mieć dzieci, rzucają wieńce na wodę, aby sobie zapewnić płodność, obmywają się, i oblepiają mułem z dna rzeki swoje narządy rodne, a następnie płyną z nurtem jak długo się da, śpiewając pieśni na cześć Wady, Wodycy i Stworzy Wodnych. Bagienniki nadają swoim oddechem, który wsącza się w wodę, moc uzdrawiającą niektórym źród- 153 łom. Jest wiele źródeł czarownych, rozsianych po borach i łąkach, z których woda ma cudowną moc. Bagienniki-Topieluchy zapewniają także obfity połów rybakom, którzy nie zapominają czynić ofiar przed połowem, karmią wodę i nie zaśmiecają jej - tym napędzają swe podwodne stada w sieci, a co tłustsze sztuki na wędę. Czasami Bagiennik na trzęsawiskach i moczarach może być niebezpieczny. Ludzie mówią, że wciąga tylko złych, co szkodzili wodzie; ale przecież zdarza się, że i dziecko wciągnie w glibiel i zatopi. Porwani przez Bagiennika-Trzęsawicę nie wracają już nigdy. Ci, do których Bogunowie owi poczuli urazę, trąceni ich oddechem popadają w dziwną gorączkę połączoną z napadami zimności i trzęsiączki, która ich trawi tygodniami, a na końcu zabija. Dokładnego wyglądu Bagiennika-Trzęsawicy nikt nie potrafi podać, jako że tylko nieliczni śmiałkowie zanurzają się w głębie i schodzą na dno podwodnego świata z otwartymi oczami, a w mętnej wodzie i przydennym mule i tak nic nie widać. "Л- '.-. 'З VIII. STWORZE ŻĄDZY I MIŁOŚCI, ORAZ NARODZIN I RODU Rusałki (Rusłanki) Służą Bogini Piękna i Miłości, Dziewannie. Mają wygląd ledwie dojrzałych dziewczyn. Są wyjątkowo smukłe i wiotkie, a duże błękitne oczy oraz różowe, zmysłowe usta zdobią ich drobne, delikatne twarzyczki. Rusałki mają włosy żółte jak słońce lub słomiane niczym pszenica, długie aż do pośladków, swobodnie rozpuszczone. Ciało ich jest białe jak mleko, lecz okryte puszkiem barwy złotorudej, jak na brzoskwiniach. Łono i pachy mają przysłonięte tym samym puchem złożonym z grubszych i gęstszych włosków. Spojrzenie Rusałek jest głębokie i zagadkowe. Ich ziemski pokarm stanowi łąkowe kwiecie, szczególnie pąki dzwonków, lubczyku, bylicy, dziurawca, dyptamu i dzikiej róży (szypszyny). Objadają też kwiaty z czarnego bzu - chebdu i piją napój sporządzony z miodu, wody i szałwi. Ich ciało wydziela odurzającą, różaną woń. Piersi mają drobne, jakby stworzone do rozkoszy, a nie do karmienia. Przysłaniają swe wdzięki przejrzystą, różową irciterią, albo białym muślinem z pajęczyn zdobionych żywymi^^atami. Na głowie noszą wianki z bylicy, lubczyku bądź jarzę)^^^^zyję i przeguby zdobią koralami, naszyjnikami i bransoletami z^^fc^iriy i różą-szypszy-ną. Ich wierzchowcami są Skrzydlate Jelenie,Tctóre Rusałki przywołują z głębin boru albo z chmur przeciągłymi nawoływaniami lub pieśnią. Pieśni, jakie Rusałki chórem śpiewają, mają tęs melodię i są bez słów. Rusałki pokazują się na leśnych polanach, łąkach u brzegu wiekowego boru, nad strugami, strumyczkami i ruczajami, a także u źródeł bijących w knieji. Muszą mieć zawsze wodę w pobliżu. Dlatego w miejscu bezwodnym szukają zagłębienia terenu i dobywają źródło spod kamienia kilkoma tupnięciami różanej stopki. W miejscu owym wytryska źródło, które zaraz tworzy kryształowy banior. Tam Rusałki zażywają kąpieli i poją się 155 każdego wieczoru. Zdejmują wtedy swoje różowe szaty, kładąc je na omszałych głazach. Rusałkę zaskoczoną w kąpieli często udaje się porwać i pojąć za żonę, ale zostaje ona z mężczyzną tylko dopóki nie powije małego rusłana. Wtedy odchodzi i boginiaka trzeba wychowywać samemu. Nie wolno brać sobie nowej żony, bo Rusałka jest zazdrosna i wróci tylko po to, by skręcić kark nowej wybrance albo oszpecić swego byłego męża. Z rusłanów, czyli dzieci Rusałek wyrastają wieszczowie, wytędze albo wieszczyce i kapłanki. Porwanie Rusałki z kąpieli jest możliwe tylko wtedy, gdy jest ona sama. Trzeba jej w pierwszym rzędzie zawiązać usta, żeby nie mogła głośno płakać ani wołać pomocy. W przeciwnym razie wezwie swe siostry, a wtedy śmiałek nie ujdzie z życiem. Rusałki dopadłszy młodzieńca lubią z nim sobie poswawolić. Zadają zagadki, droczą się, kuszą, śpiewają, śmieją się i tańczą w kręgu wziąwszy ofiarę na środek. Klaszczą przy tym rytmicznie w dłonie. Potem przybliżają się do pojmanego i łaskoczą go rękami, źdźbłami, lub piórami łabędzimi. Kochają się ze zniewolonym dając mu wiele rozkoszy aż do chwili, gdy nie straci całkiem z wycieńczenia sił i przytomności. Wtedy człek taki zapada w sen, a gdy się zbudzi, Rusłanek dawno już nie ma. Dotyk ich aksamitnego, puszystego ciała przynosi ukojenie i ulgę, a zapach odurza wywołując szał zmysłów. Rusałki, podobnie jak Wiły, gdy zechcą - zamieniają się w łabędzie i pod tą postacią fruną wysoko w niebo. W swej zwyczajnej postaci nie mają ani skrzydeł, ani rogów. Rusałki także pomagają w chorobie, ale trzeba z nimi postępować trochę inaczej niż z Wiłami. W Rusalną Noc, o północy, na polanę nawiedzaną przez owe Boginki należy zanieść wodę w misce i kołacze, a także miód i pieczoną kurę, poświęconą wszystkim Bóstwom Życia. Kładzie się te dary pod krzakiem dzikiej róży, albo w ostateczności pod dyptamem, jeżeli dzikiej róży na owej polanie nie ma. Dary leżą na białych obrusach przez całą noc, a chory, który powinien ofiarę osobiście czynić, musi czekać na skraju polany. Jeśli Rusałki strącą jakie kwiatki do wody, to wodę ową można dać choremu pić - z niej bezsilny, a nawet na wpół umarły nabiera sił życiowych, jakby nagle zmar-twychwstawał. Jeżeli Rusałki zjadły podłożony dla nich kołaczyk, to w miejscu, gdzie on leżał, kopie się dziurę w ziemi, aż się 156 І ЕЗИ гінннипв ■■ nie wykopie pierwszego robaka. Owego świętego robaczka zabieramy ze sobą do domu i zapiekamy w kolejnym Kołaczu, (albo w Korowaju, jeśli zabieg ma posłużyć szczęściu i mocy świeżo zawieranego małżeństwa). Kołacz podaje się choremu, po kawałku każdego dnia, a Korowaj spożywają Młodzi i goście weselni. Rusałki służące Pani Miłości i Piękna polują na młodzieńców, dojrzałych mężów, a także starców żeby sobie z nimi poswawolić, lecz ich działania nie są tak groźne, jak Boginek Lasu czy innych Stworzy Żądzy. Rusałki ukazują się z daleka albo całkiem bliska zawsze niespodzianie; kuszą swymi wdziękami, wiją się w zalotnych tańcach, muskają ofiarę swym ciałem i zapachem, obejmują, umykają, śmieją się i klaszczą w dłonie z radości. Zachodzą człowieka od tyłu, łaskoczą i pieszczą, rozbudzając najwyższą żądzę, po czym znikają, by się pojawić gdy się już straciło nadzieję na ich ponowne ujrzenie. Czasami nagle ulegają, czasami się tylko podrażnia i za nic nie dadzą się pojmać, czasami wynagradzają swym ciałem długotrwałe zabiegi lub lotność umysłu, gdy się człek popisze rozwiązując zagadki. Słowem, postępują tak, jak powinna postępować każda dziewczyna chcąca chłopaka raz na zawsze usidlić. I rzeczywiście, wielu chłopaków w Rusalną Noc wraca na Rusalne Łąki wiedzionych wspomnieniem rozkoszy, jakiej zaznali z tymi Boginkami wiele lat temu. W noc Stada, zwaną też Kupaliami lub Kresem, albo Nocą Świę-tojarską (jako że jest to także Święto Jaruny), dziewczyny tłumnie przybywają na Łąki Rusalne prosić Boginki o zioła miłosne, przepisy na odurzające napary, nawęzy zaklęte, maście wzmacniające i odradzające miłosne siły, czarowne wyciągi i mieszanki, które chłopców adurzają, omotują i przywiązują ślepą miłością. Tej nocy Rusałki obdarowują panny Nasięźrzałem, Przywrotem, Lubczykiem, i innymi sauroczającymi zielami welańskimi, które kładą pod krzakami róży, /V kępach dyptamu i łąkowych lilij. Rusałki są mocno związane z wodą, jak wszystkie Stworze vIiłości i Żądzy. Całą zimę przesypiają na dnie rzek, jeżeli rzecz asna nie wrócą na Welę, do dworów swych rodów. W rzekach źródłach obmywają się, by nabrać żywotnych mocy, jako :e z wody płynie siła zapładniania nowego żywota, a żądza i mi-ość owocuje nową zaródzią. Tak więc Rusałki, które nie wzleciały ia Welę, śpią aż do Kupalii-Kresu w rzekach i stąd się bierze Iruga ich nazwa - Rusłanki (rusło - koryto rzeki), dziś już 157 '•>' zupełnie zapomniana. Dlatego przed Kresem kąpać się w rzekach nie wolno, by nie budzić przedwcześnie Stworzy Miłości i Żądzy, bowiem rozeźlone wciągną człowieka, owiną we włosy i zatopią lub uduszą. Mogą też zemścić się w inny sposób, przynosząc na przykład nieszczęście w miłości, brak powodzenia u przeciwnej płci, poronienie, utratę osoby umiłowanej. Inna sprawa to uwielbienie, jakie Rusałki mają dla Dengi, Pani Barw. Jest ona rzeczywiście Boginią Wielkiej Piękności. Kiedy przybiera postać Siedmiobarwnego Węża i spływa ku Ziemi pić wodę z jezior, Rusałki pojawiają się u jej boku i towarzyszą jej razem z Brodzicami. W miejscu, gdzie Tęcza pije, unosi się perlista zawiesina wodna. Rusałki tańczą w owym wodnym przestworze, a ich ciało, włosy i szaty przesiąkają pyłem wodnym. Potem Boginki wracają na swe łąki i polany, gdzie otrząsają się z rosy, wyżymają swe ubrania i strzepują po kropelce na każde ździebko trawy i najmniejszy pączek kwiatowy. Bardzo jest ciekawe, że wtedy właśnie pojawiają się na owych polanach Plunki, które są Stworzami Sporu, i spijają ową pierwszą rosę, a potem obcują cieleśnie z Rusałkami. Plunki mają postać podobną do Skrzatów, wzrost do 24 centymetrów, czarne ubrania i czarne czapki w szpic. Mają także małe skrzydełka na plecach, w barwie czarnej lub jaskra-woczerwonej. Rusałki bardzo lubią Plunki i kochają się z nimi namiętnie. Powody tego afektu do karłowatych Bogunów Sporu są niejasne. Jedni prawią, że nasycone miłością Plunki mogą się skupić przez resztę czasu na sporzeniu bogactwa, a żądze nie zaprzątają im głów; inni mówią, że w zamian dzielą się z Rusałkami częścią klejnotów, złota i zbytkownych rzeczy. Rusałki jednakże nie noszą żadnych klejnotów, choć niejednego woja, wytędza czy leśnego łowcę obdarowały bogatym pasem z kamie- niami, zdobionym rynsztunkiem bojowym, czy wysadzanym perłami sztyletem. Być może owe skarby chowają Rusałki w dziuplach, albo na chmurach. Możliwe też, że je biorą na Welę i tam trzymają we Dworze Kupały. Krasawki-Feje Służą Pani Rozkoszy i Szczęśliwej Miłości, Kraśnie, zwanej też Krasawki-Feje przez Słowian Zachodnich Krasą, zaś przez Słowian Południowych Krasatiną. Z wyglądu przypominają młode dziewczyny, ale są nieco niższego wzrostu, choć nie karłowate. Kształty ich są obfite, mocno krągłe, choć kibić jest smukła a nogi kształtne i wcale nie grube. Ciała ich są jędrne, a przy tym miękkie jak puch. Piersi mają duże, pośladki bardzo pełne, biodra szerokie, twarze zaś okrągłe i pokryte czerwonym rumieńcem. Włosy Krasawek-Fej są rozpuszczone, długie za łopatki, w dwóch barwach: żytniej słomy, albo śniegu. Włosy te Krasawki często plotą w małe warkoczyki, które przewiązują czerwonymi wstążkami albo przeplatają bajorkami tej samej barwy. Całe ciało mają różowe, a na przegubach rąk i nóg często wiążą także czerwoną kokardę, lub nawęz w krwistym kolorze. Oczy Krasawek są wielkie i zielone. Piersi są zakończone rozległym, ciemnym sutkiem, który podrażniony wstaje wysokim szpicem i przybiera kolor czerwony. Podbrzusze i pachy mają pokryte bujnym, kręconym, białym włosem zupełnie podobnym do króliczego futra. W podbrzuszu mają nie dwa, lecz trzy albo cztery otwory służące zaspokajaniu żądzy, a każdy z nich jest tak ukształcony, że daje zupełnie odmienny rodzaj rozkoszy. Krasawki-Feje obcują cieleśnie najchętniej z Kąpielnikami, Czartami albo Laskowcami, bowiem ich żądza jest tak dzika, a potrzeba rozkoszy tak nienasycona, że tylko ci Bogunowie potrafią jej w pełni sprostać. Krasawkom towarzyszą najczęściej Skrzydlate Wilki, które warują na skrajach polan, gdzie Boginki oddają się chuciom, i pilnują by nikt niepowołany nie zakłócał onych orgii. Usta Fej są grube, zmysłowe, wilgotne i czerwone. Dłonie są zakończone długimi pazurami, podobnie jak palce stóp, które wień-:zą zawijane szpony koloru krwi. 159 Szczególnie latem w księżycowe noce, na polanach leśnych i górskich pastwiskach Feje tańczą w kręgu, tak samo jak Wiły czy Rusałki. Jednak taniec ich jest tak dziki i zawzięty, pełen przytupywań, podskoków, przyklasków i pohukiwań, że czyni wiele hałasu i słychać go często bardzo daleko, nawet po siołach odległych od boru. Feje śmieją się przeraźliwie, bardzo głośno pokrzykują, kręcą się jak zwariowane, rzucają głowami na lewo i prawo, kręcą biodrami młynki, a na koniec rzucają się na ziemię, kładą na plecach w trawie z szeroko rozłożonymi nogami, nadstawiając Czartom, Kąpielnikom i komu tylko popadnie wszystkie swoje ołtarze miłosne. Feje obcują z ludźmi, a nawet ze swoimi strażnikami - Skrzydlatymi Wilkami i leśną zwierzyną. Jako jedyne z Boginek nie wahają się przed stosunkiem cielesnym z demonem, dając rozkosz licznym Zduszom błąkającym się po lesie w swej upiornej, półtrupiej postaci. Są tak pełne życia, że nawet obcowanie ze śmiercią (wszak Zduszę to zmarli wyciągnięci z Nawi) nie ujmuje im sił życiowych. Nic nie może ich okiełznać, ani nasycić. By się zaspokoić już po zakończeniu Godów Stworzy, zastawiają pułapki i sidła. Każą więc swym Skrzydlatym Wilkom ryć wilcze doły i łapią w nie mężczyzn oraz kobiety, którymi się potem posługują ШШВШ ^ШШШ ■^HHH^MI^Hl zaspokajając swoje żądze, biorąc rozkosz i dając ją, ale ofiara najczęciej już z ich rąk żywa nie wychodzi. Nałapawszy grupę osób, urządzają Feje wraz z Kąpielnikami orgię przy księżycu. Palą ogniska, tańczą i przy wtórze piszczałek, gęśli> grzechotek i bębnów pogrążają się w miłosnym uniesieniu, splatając się ze wszystkimi w jeden Miłosny Krąg, zwany Warkoczem. Unosi się wtedy nad łąką jeden wielki spazm i kwik, a jękom nie ma końca. Ofiary Krasawek giną w końcowej ekstazie, rozerwane ich pazurami. Feje w najlepszym wypadku porzucają nieprzytomnych mężczyzn gdzieś w lesie, wyssawszy z nich całe nasienie, tak że już nigdy kochać się oni nie będą, na kobiety staną się obojętni, a najczęściej tak im sił ubywa, że ręką i nogą ruszyć nie potrafią porzez długie miesiące. Wyssanie takie sprowadza na człeka często prawdziwy paraliż, połączony z utratą mowy. Zdarza się, że człowiek idący spokojnie przez las z nagła pada ofiarą Feji, pojmany w sieć, uwieszony pod wierzchołkiem drzewa w saku, z głową do dołu. Feja ze swymi siostrami wypada wtedy zza krzakówpi razem szczypią go, kłują, łaskoczą, podniecają, drapią pazura^lu^aarzym opuszczają na ziemię i pośród strasznego wycia oraz ciucholAw zmuszają go do miłości. Przed SCrasawkami-Fejami jest skuteczna obrona. Są zioła i ro- ślfaf, których zapachu Boginki te nie znoszą i uciekają odeń jak ajdaflej. Warto mieć zawsze w kaptorgu na szyi sproszkowaną kor/ wiązu, liście ruty albo wianek ruciany na głowie, a także pł/tki powoju lub bratków. Feje umykają także przed błyskami 'anymi z górskiego kryształu, który je oślepia. Wydaje się, że spotkanie z Krasawką może przynieść tylko coś złego i że są to Boginki złe wobec ludzi. Jest to jednak nieprawda. Feje często okazują zrozumienie i litość dla dziewczyn czy kobiet, które pokochały nieszczęśliwie, albo je nagle szczęście miłosne odbiegło. Tym udzielają pomocy, bowiem czuwają nad szczęściem małżeńskim, rozkoszą, ślubem, udanym pożyciem i zadowoleniem z cielesnego obcowania. Potrafią zupełnie oziębłego obudzić znów do gorącej żądzy. Wyrywają drzazgi-Draski Porońców spod skóry i serca kobiety, która je o to poprosi i uraczy odpowiednim podarunkiem. Znają zaklęcia i maści leczące sińce i rany zadane w miłosnych zmaganiach. Wiedzą co czynić, by mieć powodzenie u chłopców i tych rad udzielają chętnie w czasie Kupaliów. Są też Feje opiekunkami porodu, czuwają nad jego szczęśliwym przebiegiem zamieniając ból rodzenia w rozkosz. Pomagają położnicom wydać dziecko na świat, ciągnąc noworodka za głowę. Potrafią także dać dziecku piersi, jeżeli matka nie ma na początku pokarmu. Należy .unikać długiego karmienia przez Feję, bo dziecko karmione jej mlekiem wyrośnie na latawca, jeśli to chłopiec, a jeśli dziewczynka - na strasznie puszczalską. 162 Kąpielniki (Banniki, Balije, Kupałki) Są to synowie Kupały, Bogunowie Żądzy. Można ich spotkać Kąpielniki wszędzie tam, gdzie są Wiły, Leśnice, Krasawki, Rusałki i Czarcichy. (Banniki, Balije, Razem z nimi tańczą do upadłego w kręgach. Kupałki) Warto wiedzieć, że tam gdzie tańczą Wiły, w wydeptanym przez nie kole, rosną grzyby nazywane przez Serbów wiłowcami lub wiłowymi grzybami. Grzyby te wyrastają dokładnie na okręgu „wytańczonym" przez Boginki, jakby je ktoś specjalnie posiał i mają właściwości odurzające oraz magiczne. Z kolei tam, gdzie tańczą Rusałki, rośnie bujniejsza i zieleńsza trawa, oraz okazalsze kwiaty. Tam, gdzie tańczą Czarcichy z Czartami, na kole rodzą się same chwasty i pokrzywy. Tam zaś, gdzie oddają się swym tanom Krasawki z Kąpielnikami trawa wysycha i żółknie, albo ziemia staje się zupełnie łysa, chociaż wokoło rośliny wschodzą i owocują zwyczajnie. Kąpielniki mają wygląd dojrzałych mężów wysokiego wzrostu o włosach gęstych, kędzierzawych, barwy brązowej albo jasnożółtej, spomiędzy których wystają ledwo widoczne, króciuteńkie rogi stępione na czubkach. Tors Kąpielnika jest masywny, muskularny, ramiona potężne. Pierś, brzuch, podbrzusze i całe nogi tego Bogiina (które są zakończone masywnym, końskim kopytem) porasta również gęsty, kędzierzawy włos. Z podbrzusza wyrasta Kąpielnikowi olbrzymi członek, wiecznie sterczący do góry, niczym łukowato zagięta pałka. Często nie jest to członek pojedynczy, lecz całe stado członków - trzy, albo siedem - o różnych grubościach, długościach, kształtach i konsystencjach. Niektóre z tych pał są kosmate, inne kolczaste po sam czub, a jeszcze inne mają kształt młotkowały albo szydłowaty. Twarze Kąpielników są obrośnięte brodami aż po oczy, znad ust sterczą im gęste wąsiska zadarte końcami w górę, podobnie jak krzaczaste brwi, które mają linię wypukłą, a każdy ich włosek kieruje się końcem ku czubkowi głowy. Wiele spośród Kąpielników ma ogon, który jest krótki i sztywny, przez co służy im do miłosnych igraszek na równi z członkiem, lub też jest przez nie używany jako bicz, którym smagają ofiarę pobudzając jej zmysły do chuci. Ogon, co znamienne, urasta tylko Kąpielnikom mającym jeden członek. Kąpielniki w okresie ruji porywają chłopców i dziewczyny, starców i staruchy, nawet dzieci i zwierzynę domową, a także napastują 163 zwierzęta leśne i żeńskie demony. Niejednokrotnie używają przy tym przemocy, opór zaś ze strony ofiary pobudza w nich większe okrucieństwo i wywołuje gniewny szał. Kąpielniki doprowadzają swe ofiary do zmysłowego szaleństwa i same przy tym popadają w oszołomienie, przez co na końcu - gdy tracą od opętania żądzą zmysły - roznoszą swoją ofiarę na strzępy, rozrywając ją członkiem jak mieczem. Bogunowie ci są nieopanowani w chęci życia, wprost kipią siłami, tryskają pomysłami i dowcipem, śmieją się na całe gardło, jedzą jak żarłoki, piją na umór i nie mówią do siebie, lecz wrzeszczą. Kiedy tańczą, to ziemia się trzęsie, a kiedy śpiewają, z ich piersi dobywa się przeraźliwy ryk. Nikt nigdy nie widział, by Kąpielnik uronił choćby jedną łzę, nawet najsmutniejsze wydarzenie pobudza go do śmiechów, kpin i jest przez niego lekceważone. Kąpielniki uwielbiają się chlapać po jeziorach i rzekach, a pływają tak szybko i szaleńczo, że tylko piana się za nimi ciągnie. Kąpielniki, nazywane przez najlepiej ich pamiętających Białorusinów Kupałkami, potrafią napadać na samotne szałasy pasterskie by zaspokoić swą chuć, na domostwa otoczone lasem lub moczarem, a także na niewielkie sioła, gdzie nie ma wołchwa, kudiesnika, żercy ani żadnego guślarza, któryby wiedział, co przeciw nim jest skuteczną obroną. 164 V,- A obroną przed Kąpielnikami jest to samo, ob chroni od Krasawek, błysk Kryształu Górskiego, obsadzenie chałupy czy płotu dookoła zagrody powojem, wieńce z ruty na głowę t do chałupy,/y/pb kap-torgi z suszonymi płatkami bratków. W lesie łatwo jest Kąpielniki ominąć,po nie pottafią zacho// wywać się cicho, nawet kiedy zastawiają sidła na ładzi. Kiec іес us/yszy czym tfrędzej ki jakymgiejka rzykóyp ш knieji Tak. kobiet. Zdetza mu rady (chećiaż , nauczyć sposobpi :a opętujące dziew/ice hanka, zdradzić zaklęć zaś śpią, to chrapią donośnie. Jeśli sa pośród boru przeciągłe chrapanie, oddalić nie czyniąc hałasu, bo Kąpieitfik ma i jest chyży niczym wiatr. Także od rechotó trzeba się trzymać z daleka. Kąpielniki nie są tak groźne dla rr^żczya im się zrozpaczonego chłopaka wys zawsze czynią to w tonie prześmie' przeróżnych co skutkują na dziew pożądaniem i ślepym przywiązaniem tio kc cia, które dają wieczne siły miłośnirze i wskazać rośliny, z któjych korzeni płynie w męskie lędźwie ipewyczeipana moc dawania Rozkoszy. Kąpielniki czuwają nad siczęśliwym pożyciem par, ljczą rany zadane przez Porońce, potraf ą"d!zi dzlewiać Boginek Narodzin, lub nawet osobiście trzy BoginiMryeia: Rodżana, Zaródź i Sądzą. Jeśli sława tego 171 człeka ma być wielka, lecz zła, a czyny jego przeciwne woli boskiej, nikt do niego z wiergiem nie przybywa. Trzeba też wiedzieć, że Boginki Narodzin przynoszą wierg nie tylko ludziom, ale wszystkiemu co żywe. Porońce-Dziedzify (Dzileli, Bezduki) Porońce-Dziedziły (Dzileli, Bezduki) Mają wygląd dzieci. Z płci są chłopcami, czasami pokazują się jako młodzieńcy o jasnych, kręconych włosach spływających na ramiona, a górną wargę porasta im złoty puszek świeżego zarostu. Ciało mają gładkie, złotobrązowe, w proporcjach niedojrzałe, szczupłej, wiotkiej budowy. Porońce mają męski członek, ale karłowaty i czasami tak mały, że niewidoczny. Bogunowie ci są wyposażeni w proce, z których ciskają w ludzi kulami urobionymi z czarnego krzemienia. Mają także Drzazgi-Draski, zwane Jigłami, które wbijają ludziom pod skórę albo prosto w serce. Jigły zawierają jad z we-Łzawicy, które powoduje, że w mgnieniu oka awało się człowiekowi dobre i piękne, staje się ie i brzydkie. Człek uderzony Czarnym Krze-staje się natychmiast smutny, a zatruty jadem e podejrzliwy, zazdrosny, zawistny, ogarnia go rażenie osaczenia i czającej się zewsząd zdrady, ny" lub „zatruty" nie zdaje sobie sprawy, że stało działa/iiem Porońca. Jeśli nawet by to odkrył, to i tak uż usunąć. Sposoby na wyrzucenie trucizny o Krasawki i Kąpielniki. Uderzenie Czarnym e spowodować także utratę kogoś bliskiego, darzy się gorącą miłością, lub pragnie nad się rzeczy straszne. Matka może poronić , które nagle umrze; męża, bez którego żyć k traci kochankę, syn ojca, córka matkę wem Porońców łudzi opętują złe namię-wielką boleścią dla wszystkich, płaczem i działaniami sprowadzają ponure myśli, żyzną, oraz cierpienie, jako że są sługami synowie tej Bogini nazywani bywają Dzie-i. Litwini mówią o nich - Bezduki, czyli z litości, a także powodują poronienia, czyli szy. Porońce podszeptują człowiekowi niewłaściwe wybory, podsuwają niewłaściwe osoby, by je obdarzył uczuciem i wplątał się w nieskończoną pętlę cierpienia. Cierpienie ludzkie jest szczęściem Porońców i ich Pani - Matki Dzieldzieliji. Prości ludzie często nazywają Porońcami te demony, które pochodzą z dusz dzieci zmarłych przedwcześnie, gwałtownie, lub nim jeszcze wyszły z łona matki na świat. Jednak Zdusze-Porońce, zwane właściwie Medivanćiciem mają wygląd trupi, siną skórę, krwiste oczy, ogólnie szkaradny wygląd i cuchną zgnilizną, lub też wcielają się w zwykłe dziecko, które było pozbawione wiergu, czyniąc zeń Dwudusznika. Stworze-Porońce-Dziedziły są wynikiem toczącej się nieustannie między Welesem i Kupałą, między Mocami Żądzy i Żywota a Mocami Zagłady i Zaświatów wojny o rządy nad ludźmi. Wojna ta nigdy nie wygasa, jest zacięta i podstępna. Weles ukształcił z Dzieldzieliją Dziedziły skażone ciemnością, martwotą i złością by szkodzić żądzy życia, żądzy miłości, żądzy rozkoszy, żądzy piękna i ludzkiemu szczęściu. Porońce-Dziedziły są rzeczywiście najbardziej chyba szkodzącymi ludziom Stworzami, poza służącymi Morowi Dusiołami i Morawkami Zmory oraz Upierzycami-Stracami Marzanny. Właśnie z tymi Boginkami, jak również z Nawkami, Dziedziły obcują najchętniej cieleśnie, choć ani im samym ani owym Boginkom nie daje to żadnej przyjemności. Żeby być bezpiecznym od Dziedziłów,' należy składać trzeby (treby - ofiary) Sjenom, Wodnicom i Bagiennikom, Rodzanicom, Ródż;ąń-;, ;om-Rodjiczkom, Narecznicom i wszystkim-gom Życia, Narodzin, Sporu oraz Płodności? Warto się też zabezpieczyć od złego spojrzenia, zauroczenia, oraz „uderzenia" i „zatrucia" przez Porońca przy pomocy kory jarzębinowej, suszo-lych kwiatów dziewanny, gorzyknota i róży, li- 173 ści chmielu, mięty, bylicy-piołunu i dyptamu, sproszkowanych rogów jelenich i słowiczych języków nanizanych na nawęz. Z kamieni dobre są przeciw niepowodzeniu miłosnemu perły, choć są tacy co twierdzą, że perły przynoszą nieszczęście w miłości. Należy także wplatać we włosy czerwone wstążki, zawieszać wieńce z wymienionych ziół po rogach chałup, na płotach zagród i stawiać bukiety ze świeżych roślin na stołach. Zapach owych roślin również odstrasza Porońce. Buby-Babąjagi (Baby Jagi, Boba, Baubisy, Bauby, Bobska, Bobo-Jagi, Bubaki) Buby-Babajagi Babajagi są służkami Rady-Rodzicy i opiekują się dziećmi, chro- (Baby Jagi, niąC je przed złymi przypadkami. Udzielają im także nauki, gdy Boba, Baubisy, postępują niewłaściwie. Czasami nauka ta może być bardzo bolesna. Bauby, Bobska, __ , , . , , . , , . . , , , Kiedy dojdą do wniosku, ze mają do czynienia z bardzo złym Bubaki) małym człowiekiem, którego nie da się naprawić, gotowe są go nawet zjeść. Babajagi znane są też jako Baby Jagi, co myli je z Jędzami-Jagami, jak również jako Bubaki, co znów plącze je z Bubaczami-Szyszymorami. Gdzieniegdzie zwie się je po prostu Babami, Baubami, Baubisami, Bobami lub Bobakami. Babajagi, jako żywotnie związane z ludzkim bytem i codziennością rodziny, obrosły wieloma nieporozumieniami tyczącymi zarówno ich wyglądu zewnętrznego, jak i cech charakteru. Przypisuje się im skrajną nieżyczliwość i złośliwość, lub - odwrotnie - opiekuńczość, dobrotliwość, poczciwość. Faktem jest, że Babajagi potrafią się pokazywać w wyjątkowo zmiennej postaci, którą dostosowują do potrzeb. Jako Bobo-Bobsko są widywane w kształcie potworka okrytego kudłami, mającego wielką paszczę i ciemne oczka. Widuje się je także w postaci łachmanu, albo czarnego skrzydła z parą jarzących się biało źrenic, przemieszczającego się niczym szmata rzucana podmuchami. Mogą przybrać pozór czarnej plamy z dwojgiem żółtych ślepiów, która z nagła wtapia się w przedmioty stając się niewidzialną, lub przeskakuje ze ściany na ścianę, chowa się po szczelinach, w powale, w cieniu krzaka, wewnątrz szafy i stamtąd obserwuje człowieka dziurą po sęku albo jakąś szparą. Babajagi są też spotykane w postaci starej kobiety, najczęściej bardzo podobnej do Wiedźmy. Tę postać przyjmują chcąc dziecko postraszyć, przerazić i dać mu nauczkę. Wtedy najczęściej nazywa się je Babami 174 . , 'i' ч' !•) 'П ■*:■> Jagami. Z kolei postać pulchnej, siwiuteńkiej baby wielkości Kraś-niaka, poczciwej i pogodnej, lud określa jako Babę, Baubę. Baba-jaga-Bauba karmi, poi, otula gdy ziąb, kołysze, nuci pieśni do snu, prawi morały, plecie bajdy. Babajaga-Bobsko straszy dziecko stukaniem, pohukiwaniem, dotknięciem, nagłym poruszeniem zasłony, skrzypieniem, tupaniem, krzykiem przeraźliwym, czynieniem hałasu, niespodziewanym kuksańcem w bok, samym swoim czarno-skrzydłym widokiem - to wszystko robi, gdy dziecko jest nieposłuszne. Jeśli dziecko jest grzeczne, lub przestraszone czy opuszczone, rozwesela je zamieniając się w ruchliwe światło-zają-czka skaczące po przedmiotach i ścianach, pląsa z dzieckiem w szalonym tańcu, łaskocze je, pieści, szepce z nagła do ucha jakieś śmieszne słówko, z którego dziecko śmieje się aż do bólu brzucha. Babajaga-Baba Jaga (Jędza) ma postać wychudłą, brzydką i przerażającą. Ta porywa dziecko i uwozi w las do swej chatki na kurzej nodze, zamyka w komórce, straszy biciem albo zjedzeniem, przypieka na ogniu i szarpie za włosy. Każe mu ciężko pracować, jeśli było leniem, albo jeść do nudności gdy było niejadkiem i głodzi je, jeśli było żarłokiem. Najczęściej Baby Jagi wypuszczają dziecko, jeżeli dojdą do wniosku, że dały mu wystarczającą nauczkę; bywa jednak, że rzeczywiście upieką na wolnym ogniu, jeśli dojdą do wniosku, że nic już się nie da naprawić w złym charakterze młodego człowieka. Ich domek ma kurzą nogę i przemieszcza się z miejsca na miejsce, tak że żadne pogonie ani wysiłki rodziców, by go odnaleźć w borze i odebrać porwane dziecko, nie są skuteczne. Babajaga-Bobsko (Bobo) lubi, gdy dziecko je dobrze, śpi spokojnie, jest posłuszne, grzeczne i ciche. Lubi też, gdy dzieci nie są wścibskie. Wścibskiemu potrafi nosa przytrzeć albo przytrzasnąć paluchy, gdy je pcha gdzie nie trzeba. Rozbrykanemu potrafi podłożyć nogę, tak że upada, zdziera skórę, kaleczy się, obija kości. Babajagi nie są złośliwe, a wszystko, co nosi takie znamiona, jest w ich postępowaniu celowe. Mają one bowiem na uwadze, by dziecko czerpało naukę z tego, co robi. Z Babajagami warto żyć dobrze, bo są bardzo mądre i uczą rzeczy w dorosłym życiu niezastąpionych. 176 Rodżańce (Rodjiczki, Rodki) - oraz dodatkowe wiadomości o zajęciach Naręcznie, Rodzanic i Babajag Nikt nie widział na własne oczy Rodżańca, chociaż wielu doświadczyło tknięcia jego długim wskazującym palcem. Rodżaniec jest pomocnikiem Roda, którego zwą Panem Prawdy, Rozumu i Plemienia, Opiekunem Rodu. Rodżaniec-Rodjiczka ma postać bardzo dziwną, zwiewną, na wpół przejrzystą, niewyraźną. Z wyglądu przypomina siwego starca, chudego i przygarbionego, wspierającego się na kręconej lasce - krakulicy, odzianego w długą do ziemi niebieską szatę. Czasami ukazuje się tylko od połowy w górę, jakby wisząc w powietrzu. Wyraźne i namacalne są tylko jego dłonie o długich, kościstych palcach. Tymi palcami Rodżaniec dotyka ludzi, których chce do głębi poruszyć. Dotknięcie tego Boguna powoduje dziwne, nagłe uczucie nawiedzenia, jakby przez człowieka w sekundzie prąd popłynął. Niektórzy mówią wręcz o „kopniaku", z którym wiąże się nagłe olśnienie, odkrycie tajemnicy, objawienie jakiejś prawdy o świecie, uświadomienie sobie czegoś, co przez lata całe pozostawało przed człowiekiem zakryte. Często Rodjiczka dotyka człowieka we śnie, czym zrywa go na równe nogi i budzi w nim świadomość jakiejś rzeczy, o której całą prawdę odkrywa na jedną chwilkę zdejmując sprzed oczu wybranego człowieka Zasłonę Ciemności. Rodżańce odwiedzają różnych ludzi, „tykają" ich, a potem opuszczają i wędrują dalej, nawiedzając innych. Rodżańce w dużym stopniu wyręczają Narecznice, Rodżanice i Babajagi w tym wszystkim, co się wiąże z natchnieniem, pomysłem, prawdą, sztuką, rzemiosłem i rozumem. Jest tak dlatego, że Boginki Narodzin mają bardzo wiele zajęć związanych z dostarczaniem wiergu, opieką nad położnicami, noworodkami, rodzinami, całymi siołami i rodami, plemionami i narodami. Najczęściej więc to Rodżaniec daje natchnienie człowiekowi, podsuwa mu myśl nagłą, rozwiązanie zagadki, objawienie prawdy, chociaż Rodżanice, Narecznice i Babajagi też czasami wywiązują się z tego zadania, które dawniej - gdy było mniej bytów żywych - wykonywały częściej. Jakie są zatem różnice między tknięciem przez każde ze Stworzy Narodzin i Rodu? Tknięcie przez Rodżanice powoduje, że człek nagle zaczyna układać skoczne melodie, bez przerwy śpiewa pieśni, albo mówi Rodżańce (Rodjiczki, Rodki) - oraz dodatkowe wiadomości o zajęciach Naręcznie, Rodzanic i Babajag wierszem rzeczy zwykłe, czy też zupełnie niezwyczajne. Niektórzy wybrankowie Rodzanic są przez nie tykani przez całe lata, nawet do samej śmierci, inni tylko czasami. Jeszcze innym raz w życiu zdarzy się ułożyć wiersz, napisać smutną pieśń czy podniosłą muzykę. Tknięcie Rodzanicy daje człowiekowi natchnienie na dłuższy czas. Trwa ono czasami tydzień, kiedy indziej miesiąc, a czasem całe życie. Tknięcie Narecznicy porywa duszę człowieka na ułamek sekundy, krótką chwilkę. Narecznica zapładnia wybrańca nagłym pomysłem czegoś zupełnie nowego, popycha do działania, daje przeczucie wydarzeń które nastąpią, lub wydarzyły się gdzieś daleko w danej chwili. Objawia nam, że ktoś właśnie umarł, że gdzieś się narodził, że stało się coś złego, albo coś dobrego, że nadciąga wróg, dziki zwierz czai się za najbliższym pniem wiekowej jodły, skarb spoczywa na dnie jaskini, ^нн ' '' Jfi •>- ' »?• ' " ., ' / u której wrót się stoi. Tknięcie Narecznicy nigdy nie trwa długo, jest zawsze tylko mgnieniem. Tknięcie Babajagi powoduje, że dziecko nagle nabywa jakiejś umiejętności, lub coś zaczyna rozumieć. Tak więc mały człowiek tknięty przez Babajagę któregoś dnia stawia pierwszy krok i od tej chwili na zawsze już chodzić potrafi, któregoś ranka mówi pierwsze słowo, któregoś wieczora bierze do ręki narzędzie i umie się nim już posłużyć. Tknięcie Rodżańca porusza rozum, sprowadza nagłą myśl, od której biorą początek inne myśli dające wgląd w prawdę o rzeczywistym świecie, pozwalające zrozumieć otoczenie, ludzi, byt w ogóle. Ze wszystkich rodzajów natchnienia, dawanych ludziom przez Stworze Rodu najbardziej trwałe jest to płynące od Baubisów-Babajag. Najulotniejsze jest tknięcie Narecznicy. Tknięcie przez Rodzanicę lub Rodżańca daje potęgę myśli i umysłu jeno na chwilę, a gdy przestanie działać, człek staje się znów osobą zwykłą. Chodzi nawet bardziej wyprany z myśli niż był przedtem, popada w melancholię i bezsiłę, jakby zapadał w umysłową śpiączkę. Rodżańce często zastępują Boginki Narodzin, powodując wszystkie opisane wyżej rodzaje natchnienia, lecz ich tknięcia „zastępcze" są zdecydowanie słabsze. O Rodzanicach, Narecznicach i Babajagach warto powiedzieć, że ich zajęcia polegają - poza przynoszeniem wiergu przez dwie pierwsze - na opiece, jaką roztaczają nad rodziną i rodzicami (Rodzanicę), dziećmi (Babajagi) i położnicami oraz samym porodem (Narecznice, które też przeważnie asystują Fejom). Feje na przykład ciągną dziecko za włosy czy głowę z łona matki, zaś Narecznice przytrzymują ją, obcierają pot z jej czoła, wysysają siarę z piersi łub nadmiar mleka, by zapobiec zapaleniom sutka. Rodżańce są opiekunami rodu, plemienia, a nawet narodu. Każdy ród powinien dbać o swojego Rodżańca. Rodżańce zamieszkują drzewa podobnie jak Sjeny, z tą różnicą, że Sjen czuwa nad całą okolicą i zasiada w najtęższym drzewie, które bezwzględnie nad nią króluje, zaś Rodżaniec mieszka w drzewach pomniejszych, sadzonych ręką kogoś z rodu tylko, i nad tym jednym rodem sprawuje opiekę, nie troszcząc się o cale sioło, czy okoliczne plemiona. Głowa Rodu sadzi Drzewo Rodu własną ręką, a cały ród opiekuje się drzewem, by wzrastało bujnie, krzewiło się, owocowało i rozgałęziało. Gdy o Rodżańca się nie dba i pomija składanie 180 MH^HH № i > ofiar u Drzewa Rodu, zaczyna on objadać je z owoców, liści, potem drobnych gałązek, wreszcie kory i drzewo rodu usycha, a z nim ginie w oczach świetność całej rodziny. Kiedy ród podupada, albo chcesz na siebie lub swego potomka ściągnąć uwagę Stworzy Rodu i doprowadzić do tknięcia, musisz wykonać pewne niezbędne czynności (rzecz jasna poza odprawieniem modłów, złożeniem ofiar, treb i obiat pod kapliczkami Bogów Rodu na rostajach, w kapisztach, czy u Drzew Sjenowitych). Wpierw musimy zebrać wszystkie składniki niezbędne do maści rodkowej. Zbiorów bądź polowania dokonuje się dokładnie o północy w noc pełni Księżyca, w odpowiednim miesiącu. Składniki przechowuje się w szczelnych naczyniach, w miejscu ukrytym, by żadne obce spojrzenie nie spowodowało utraty ich mor-. Należy zebrać ziele wilżyny, iglicy pospolitej, konopi i macierzanki, kwiecie bławatków i maków, owoce sporyszu, korę grabu, wnętrzności zielonej ropuchy, garść jaj wilgi-Boguwoli i bułę czerwonej gliny. Gdy już mamy wszystkie składniki, czekamy kolejnej pełni, żeby móc je wymieszać i połączyć za pomocą wody z Czarownego Źródła. Potem chowamy maść w zamknięciu aż do nadejścia Święta Chorsów (20 listopada), kiedy to zapładniamy ją światłem Księżyca wystawiając na jego działanie od wzjeścia aż do zajścia, następnie w Święto Roda (26 listopada) smarujemy nasze Drzewo Rodu, siebie, bądź tych członków rodziny, na których chcemy sprowadzić natchnienie. Maść rodkowa sprowadza nie tylko zaródź w umysł, lecz również daje urodę ciału. Sposób to skuteczny, ale czasami bywa, że natchnienie ni piękność nie przychodzi, a byt się nie polepsza. Snadź taka jest wola Chorsa władającego Siłą Tajemną, Łady, który trzyma w swych stu rękach wszystkie Rzeczy Świata, lub Mokosza, który tak wplótł Nić Żywota danej osoby w Materię Wszechświata, że jest jej pisany całkiem odmienny los-byt, a rodowi odmienny los-źrzeb. 181 IX. STWORZE SPORU Sporysze-Sporzce, Radunice, Skotniki (Chlewniki), Plunki-Atwory (Pionki, Plujki, Aitwary), Kłobuki (Kubołciki, Kubołtki, Hobołdy, Koboldy, Choboldy) Sporysze-Sporzce, Radunice, Skotniki (Chlewniki), Plunki-Atwory (Pionki, Plujki, Aitwary), Kłobuki (Kubołciki, Kubołtki, Hobołdy, Koboldy, Choboldy) Jest to pięć rodzajów Stworzy służących Sporom, który są Władcami Powodzenia, Szczęścia, Dostatku, Płodności i Urodzaju. Bogini Śrecza daje ludziom Szczęście, a przynoszą je jej Bogunowie Sporysze. Bóg Spor-Spas daje Powodzenie i Bogactwo przez Kłobuki, które są nazywane przez północnych i zachodnich Wędów Cho-boldami lub Hobołdami, przez Mazów Koboldami, przez Łużyczan Kubołtkami, zaś przez Czechów Kubołcikami. Wołos daje Mnożność i Dostatek płynące z płodności, które to dary przynoszą ludziom Skotniki, zwane też przez Wielkorusów Chlewnikami. Rada-Zboża, siostra Wołosa, daje Urodzajność przynoszoną przez Radunice. Bogini Rosza-Rossa przynosi, przez swe Stworze Plunki-Atwory 182 Dostatek i Obfitość, płynące z pracy rąk, udanej wyprawy, nabytku, sprzedaży czy wymiany. Wygląd wszystkich Stworzy Sporu charakteryzuje obfitość kształtów, duża liczba członków, spora tusza, duży wzrost, a prócz tego sute barwy przyodziewku bądź umaszczenia, jeśli akurat Bo-gun przybrał postać zwierzęcą. Sporysze są grube, przysadziste, mają często po dwie głowy i cztery ręce, po dwa obfite brzuszyska jak baniaki, bujne rude włosy zaczesane w czub, rude brodziska i wąsiska wlokące się za nimi po ziemi, a z powodu obfitości i gęstości zasłaniające niemal całą posturę tych Bogunów. Twarz Sporysza ma rumiane policzki, grube wargi, jest pełna jak księżyc i nigdy nie schodzi z niej uśmiech. Stroje Sporysza są krzykliwe, jaskrawe, w barwach złota i czerwieni, szafiru, srebra lub żółci. Na palcach grubaśnych jak kiełbaski noszą oni pierścienie z kamieniami, na przegubach miedziane, żelazne i złote obręcze. Buty mają zakończone długim, zadartym w górę szpicem zwieńczonym okrągłym dzwoneczkiem, który brzęka przy każdym stąpnięciu. Sporysze mają wzrost Niziołków. Jeśli Sporyszowi potajemnie ściąć pęczek włosów i te włosy zasadzić, to z każdego z nich wzejdzie złota gałąź, która na wiosnę wyda złote liście, a jesienią złote jabłka. Sporysze przybierają też postacie zwierzęce, szczególnie pozór wielkiego, czarnego kociska, tłustego że aż dech zapiera, albo wcielają się w podwójną rzepę, potrojonego buraka, lub inne pomnożone rośliny. Rudunice mogą mieć postać kobiety ubranej w powłóczystą, jasnoniebieską szatę do stóp, za którą niczym ogon wlecze się welon spływający z głowy na ziemię. Włosy Radunic są długie i proste, splecione n gruby warkocz przerzucany przez pierś do pasa, albo w dwa neńsze warkocze mocne jak powrozy, barwy brudnego lnu lub przykurzonego zboża. Boginki te mają wielkie piersi pełne mleka, nowiem swoim pokarmem skrapiają rolę, uprawy, łąki i pastwiska, źdźbła, kłącza i korzenie powodując, że wszystkie kłosy i owoce, та jakie padnie kropla ich mleka, rosną dwa razy większe, a czasem jodwójne lub potrójne. 183 Stąd uważać trzeba za wielkie szczęście, gdy się na swym polu znajdzie potrójny kłos żyta, w ogrodzie podwójne, zrośnięte owoce, trześnie tryskające pękiem z jednego odrostu, na pastwisku koniczynę o czterech lub pięciu listkach. Sporzec wszystko, czego się tknie, mnoży lub zamienia w złoto, drogie kamienie i drogocenne metale, ale nie tyka żadnych upraw, bowiem nie może sprawić, by ziarno wzeszło dwukrotnie, lub by jedno dało dwa, trzy kłosy. To daje tylko Ra-dunica. Prości chłopi i ludzie nieobeznani mylą Radunicę z Rodzanicą przez podobieństwo wyglądu i stroju. Radunicę jednak spotyka się tam, gdzie Rodzanicą nie bywa prawie nigdy, to znaczy w łanach lnu lub żyta, otoczoną rojem biedronek-Bożych Krówek, poruszającą się zwiewnie i lekko, zawsze spokojną, zawsze pogodną. Zdarza się, i jest to wyjątkowym szczęściem, usłyszeć jak Radunica nuci skoczne melodie i podśpiewuje sprośne piosenki. Radunica może się wcielić w roślinę i w tej postaci przebywać jakiś czas na Niwach, grzejąc się w słońcu i czerpiąc soki z ziemi. Da się ją poznać, jako że przybiera postać największego kłosa, wyraźnie innego niż pozostałe - albo przedwcześnie dojrzałego, albo wielogłowego - tak, że łatwo rzuca się w oczy. Może się stać szczególnie obficie kwitnącym konarem jabłoni czy śliwy, lub pięciolistną koniczyną ukrytą pomiędzy trawami pastwiska. Zniszczenie tego kłosu, ko-niczny czy gałęzi powoduje natychmiastową utratę łaski Rudnicy. Jej urazy nie da się łatwo przezwyciężyć i skutki niebacznego czynu ciągną się za gospodarzem nieraz przez długie lata. Każde działanie wymierzone w Stworze Sporu pociąga za sobą utratę ich łaski. Nie zabijają one ludzi, nie ściągają na dom nieszczęść ani chorób, ani zniszczenia dobytku, lecz odbierają urodzajność ziemi, powodzenie w wyprawach i wymianie, płod- 184 ność zwierzętom domowym i szczęście ludziom. Są to kary bardzo dotkliwe, kto wie czy nie najgorsze, jakie mogą spotkać człeka poczciwego. Stworzy Sporu należy dobrze karmić, nie żałować im kaszy, omasty, mleka, miodu, chleba. Dobrze traktowane zostaną przy nas, zaniedbane-będą nasze niwy omijać, zaś obrażone odejdą na zawsze. Radunicę od innych Boginek mających kobiecą postać odróżnia przede wszystkim to, że ma u każdej ze stóp i rąk po dziesięć palców. Boginka ta przystraja się także wiankami z naparstnicy i stokrotek. Skotniki (Chlewniki) mają wygląd mężów o byczaj głowie, która jest zwieńczona czterema lub sześcioma rogami. Całe ich ciało jest ofutrzone, nogi kopytne, a do tego z tyłka wyrasta im trzy, a bywa że i dziewięć ogonów. Niektóre z ogonów Skotnika są w kroju krowie, inne jakby końskie. Mogą się Stworze owi pokazywać w takiej samej postaci, lecz pomniejszonej do rozmiarów Skrzęta, albo też przybrać pozór niezwykłego zwierzęcia - na przykład wielkiego, czarnego kozła z czterema rogami, albo białej krowy o pięknej budowie, czy wieprza o olbrzymiej tuszy. Skotniki przychodzą do zagród, obór i na pastwiska jedynie nocą. Zajmują się wtedy pomnażaniem zwierząt domowych, ptactwa, owiec, kóz, krów. Działanie Skotnika widać od razu po tym, że kura - która prawie się nie niosła - teraz znosi jaja codziennie, krowa rodzi na raz dwa cielęta, lub cielę dwugłowe, albo też maciora ma dwadzieścia warchlaków, a wszystkie silne i zdrowe. Niewiasty bezpłodne często chadzają nocą do obory, jako że tam mogą spotkać Skotnika (także Kłobuka), i obcując z nim cieleśnie nagle po wielu latach zachodzą w ciążę i rodzą szczęśliwie potomstwo. By omotać Skotnika, przygotowują na- 185 pój z soku konopi, maku, lnicy i naparstnicy zmieszanych z wywarem z muchomora czerwonego lub pszczelim jadem. Same ten napój piją i dają Skotnikom, które chętnie się wtedy za nie biorą, porzucając sporzenie domowej zwierzyny. Rozeźlony Skotnik nie dość, że przestanie mnożyć nasze bydło i ptactwo, to jeszcze będzie się nad nim pastwić, zajeżdżać je, bóść i kłuć boki, tak że rankiem bydło będzie zmęczone, spocone, niewyspane, a w końcu przestanie przynosić pożytki, schudnie w oczach i padnie. Bardzo obrażony Skotnik gotów rozmnożyć szarańczę, szkodniki, mrówce, korniki, mole, myszy, łasice i norki, tak że nasze gospodarstwo zostanie objedzone do cna i doszczętnie zmarnowane. Plunki nazywane są prze Wielkopolan Pionkami, przez Slężan Plujkami, przez Mazów Atworami, zaś przez bałtyjskich potomków Ajstów (Żmudzinów, Litwinów, Łotygołów) Aitwarami. Mają one najskromniejszy wygląd ze wszystkich Stworzy Sporu. Są wielkości Skrzętów (do 7 cm) i nawet do nich podobne, lecz zdecydowanie pulchne, wręcz pękate. Brody mają czarne, czarne ubranie i czarną, szpiczastą czapkę na głowie, czasami ozdobioną czerwonym piórem. Mają też Plunki małe skrzydełka pod pachami albo na łopatkach u pleców, które to skrzydełka są maści czarnej albo czerwonej. Plunki idą w świat nocą i przynoszą gospodarzom wielkie bogactwo, zapełniając ich skrzynie złotem, futrami, naszyjnikami z drogich kamieni. Także wszelkimi przedmiotami, które zwykle pochodzą z wymiany czy sprzedaży, jak narzędzia, broń, sprzęty, uprzęże, worki mąki, soli, ziarna, beczki miodu i piwa. Plunki często rabują dobytek innym - w sąsiedztwie, w oddalonych włościach, a nawet w dalekich krainach. Znoszą wszystko swemu gospodarzowi jeszcze tej samej nocy, kiedy wyleciały. Wpadają do domu przez komin, a lecąc sypią iskrami. Z tego powodu Pomorzanie i Łużyczanie (ale zwłaszcza wszyscy potomkowie Wę-dów-Wenedów) nazywają je Skrzatami, gdyż się skrzą, jak lecą. Gdy wracają ze złotem - sypią iskry żółte, gdy z ziarnem, futrami, materiami - iskry białe, gdy lecą z mąką, solą, ziarnem - iskry czerwone, a gdy niosą drogocenne kamienie, lub broń - sypią iskry niebieskie. 186 Plunki znikają z domostw ludzkich na siedem dni w czasie godów i gdy pojawia się Denga-Wężyca. Wtedy udają się w pobliże Dengi albo na Łąki Rusalne, by zażywać rozkoszy z Rusałkami i spijać świeżą rosę z traw. Plunki-Atwory pomagają ludziom pracowitym, którzy żyjąc bardzo oszczędnie w pocie czoła zbierają skromne pożytki z niw. Takim właśnie ludziom, którzy żyli długo w wyrzeczeniach, któregoś wieczora Płunek znosi nagłe olbrzymi wór bogactwa, o jakim się człeczynie nawet nie śniło. Schwytany Plunek-Atwor, czy jakikolwiek inny Stwórz Sporu nie spełni żadnego życzenia, dopóki się go nie wypuści i nie udobrucha przeprosinami, podarkami oraz poczęstunkiem. Można podkupić Atwora gospodarzowi kusząc go lepszym jadłem, obfitszą omastą, lepszym kątem do spoczynku. Plunka przywabia się podkładając w stodole albo oborze szczególnie duże jajo, jako że jajka i jajecznica są najulubieńszym przysmakiem tych Bogunów. Atwory mogą też przybierać postać czarnego ptaka niewielkich rozmiarów, podobnego do kawki albo jaskółki. Kłobuki-Hoboldy to ostani rodzaj Stworzy Sporu. Nazwy ich brzmią różnie, a wizerunki pomieszały się bardzo z opisami płynącymi od Germa-nów-Niemców, którzy zalali ziemie Zachodnich Wędów (Wieletów, Drzewian, Połabian) a także Zachodnich Lęgów (Łużyczan, Slężan, Serbów Połabskich, Czechów). Nie tylko dawali oni tamtejszej tradycji własne elementy, lecz także czerpali z tradycji Słowian przejmując pewne wierzenia i włączając je w swoją kulturę. W języku drzewiańskim, połabskim, łużyckim i w językach bałtyjskich wymowa tej nazwy jest twarda, w czeskim i polskim miększa. Kłobuk za dnia wygląda jak wyjątkowo duży i zadziorny kogut czarnej maści. Niekiedy (jak twierdzą Żmudzini i Łotygołowie) przybiera wygląd dużego czarnego węża (żmiji). Kłobuk-Kogut, czy Kłobuk-Żmija potrafi przegonić ze swojego terenu nie tylko kozę, psa czy świnię, ale i krowę, a nawet byka, i nigdy nie ustępuje z drogi człowiekowi. Gotów się rzucić na każdego obcego i wydziobać mu oczy, albo ukąsić jadowicie, jeśli przybrał kształt węża. Zabicie Kłobuka to błąd, za który cierpi się biedę do końca życia. Nic nie odwraca braku sporu. 188 ^■Н^ННЩ І ■ Kłobuki pilnują gospodarstwa, zbierają ździebko do ździebka, każdego złodzieja przepłoszą, każdego szkodnika zakłują. Nocą Kłobuki zmieniają się nie do poznania. Robią się wielkie, grzebienie rosną im jak pióropusze, skrzydła robią się jaskrawe w barwach, dzioby ostre jak sztylety i błyszczące. Wtedy wyruszają na wyprawy. Ich wyprawy są jednak krótkie, bo Kłobuki boją się zostawić dobytek bez żadnego stróża. Krążą po pobliskich polach, zagrodach i bezdrożach znosząc różne przedmioty, skarby, ziarno, kury, króliki i inne pożytki w wielkiej obfitości. Kłobuk, podobnie jak Skotnik, może zapłodnić do lepszego rozmnażania ptactwo domowe, lecz większej zwierzyny się nie tyka. Stosunek z Kłobukiem przywraca plenność bezpłodnym kobietom. Dziewczyny mające takie kłopoty robią maść, która ma wielką siłę przyciągania owych Bogunów. Miesza się ją w nocy pełni księżyca z następujących składników: mleczka pszczelego, soli, wywaru z naparstnicy, lulka czarnego albo korzenia pokrzyku, oraz wyciągu z liści poziomki. Składniki te łączy się dokładnie i spożywa, albo smaruje się nimi odpowiednie części ciała, w noc 26 lipca, która jest świętem Sporów. Od tej chwili można jej używać już do końca roku. Należy bardzo uważać przy wyrywaniu korzenia pokrzyku, jako że jest to Święte Ziele Mokoszy i wydzierane z ziemi krzyczy przeraźliwym głosem. Krzyk ten zabija osobę, która korzeń ciągnie. Dlatego najlepiej wyrywać pokrzyk przywiązując korzeń do ogona czarnego psa, który czyni ową rzecz za nas. Utarł się pogląd, że Stworze Sporu sprzyjają tym, którzy są bezwzględni, odważni, sprytni i przebiegli. Ponoć najgorszym łgarzom, oszustom i rozbójnikom również znoszą one pożytki, a nawet obdarowują ich w dwójnasób. Z obserwacji wynika jednak, że pomagają oni tylko uczciwym, mądrym i wytrwałym. Należy wspomnieć jeszcze o myleniu postaci Stworzy Sporu z postaciami rodzącymi się rzekomo z wielkiego jaja pod wpływem zaklęć magicznych, czyli z Inkluzami, Inkubami i Succubusami, które co najwyżej są wytworem czarów, a nie dziećmi Bogów. 190 X. STWORZE ŁADU, PRAW I RZEMIOSŁA Sądzenice (Sjudenice, Sudiczki) ■ Sądzenice opisaliśmy w dziale poświęconym Stworzom Narodzin, jako że są one Boginkami, które przynoszą nowonarodzonemu człowiekowi wierg i kładą go pod poduszkę. Chcemy dodać, czym zajmują się poza tym i jaki wpływ ma ich działanie na człowieka. Sądzenica tak samo jak Rodzanica, Rodżaniec czy Babajaga i Narecznica tyka człowieka swoim długim, kościstym palcem sprowadzając nań chwilę jasnego osądu, trzeźwego i głębokiego widzenia rzeczy. Daje to ludziom możliwość wejrzenia w głąb niektórych sytuacji i przeniknięcia na wskroś pewnych zasad. Tym sposobem ludziom tkniętym przez Sądzenice udaje się wydawać wyroki sprawiedliwe, wygłaszać poglądy i sądy o świecie, o osobach, o ich postępowaniu, o krzywdach i zasługach, o dobrych i złych uczynkach tak względem pojedynczych ludzi, jak i całej społeczności. Tknięcie Sądzenicy działa krótko, lecz porażająco. Człowiek tknięty odczuwa nagłe osłupienie, porażenie odkryciem i zdumienie. W ułamku chwili otwierają mu się oczy i widzi jasno to, czego nie był świadom, czego nie podejrzewał. Często po takim odkryciu nachodzi człeka złość. Sądzenice i ich Pani, Bogini Są-dza-Osuda, nie są specjalnie przychylne ludziom. Czasami zwodzą człowieka zbytnim czarnowidztwem, przejaskrawiają obraz otoczenia malując go wyłącznie czarnymi barwami. Niektórzy ludzie mogą popaść z tego powodu w obłęd, gdyż wszyscy zdają się im być niesprawiedliwymi, czyhającym na ich dobra, nieżyczliwymi, knującymi coś za plecami i czyniącymi im ciągłe krzywdy. Warto wiedzieć, że zdarza się Sądzenicom popychać ludzi przeciw sobie, skłócać, zmuszać do wydawania pochopnych sądów. Powoduje to często, że ludzie wdają się między sobą w niekończącą się walkę, która nie przynosi rozstrzygnięcia, której nie kończą wyroki sądu ani zemsta, a często nawet śmierć, bo człek szczególnie zapiekły 191 i żądny pomsty często pada ofiarą demonów, albo sam staje się Zduszem-demonem. Skuteczną obroną przed wrogą działalnością Sądzenie jest noszenie w kaptorgu suszonych liści ruty lub płatków bratka. Prawki-Samoludy (Prawdki, Prawiczki, Samoludki) Służą Prowemu i Prawicowi, którzy przy ich pomocy baczą, aby wsze byty świata szanowały boskie prawa natury, samych Bogów i siebie wzajem. Są to Stworze tak szare, że ich zupełnie nie widać. Za każdym razem, gdy tylko zatrzyma się na nich spojrzenie, nieruchomieją i wtapiają się w tło, stając się niemal niewidzialnymi. Prawki towarzyszą nie tylko ludziom, lecz wszystkiemu co żywe. Także Bogunom, Boginkom oraz samym Bogom, zainteresowane zawsze tym samym - jak przestrzegają oni praw ustanowionych przez Boga Bogów. Z tego powodu są to Stworze powszechnie znienawidzone. Często się je wyszydza jako boskich szpiegów. Rzeczywiście obserwują i czuwają nieustannie. Obecne przy każdym kroku człowieka zapisują na białej lub czarnej tabliczce każdy jego uczynek. Ci, którym udało się zobaczyć Prawka, opowiadają, że Bo-gunowie ci są wysokości Skrzęta, odzienie mają szare, a na szyi noszą dwie głowy, obrócone w dwie przeciwne strony (jedna do przodu, druga do tyłu) i zrośnięte potylicą. Tym sposobem ma Prawek dwa przody - na jednym nosi białą tabliczkę, zaś na drugim czarną. Prawek ma tylko dwie ręce, a obie prawe, gdyż lewa jest obrócona na drugą stronę, jakby na plecy. Jeno że pleców tam nie ma, tylko druga pierś i brzuch, oraz drugie oblicze. Tak więc lewa ręka jest z tamtej strony prawą, jako i po tej stronie. Prawki są wyjątkowo sprawne, patrzą na wszystkie strony i nic nie ujdzie ich uwagi. W obu rękach trzymają ostre rylce i nimi znaczą czerty (kreski uczynków) na tablicach. Im większa waga czynu, tym czerta grubsza, dłuższa i głębsza. Prawek nie uczni nic przeciw najgorszemu nawet łotrowi czy obwiesiowi za jego życia. Lecz gdy ten zemrze i staje na Sądzie przed Sowicą, Sądzą, Smętem, Prawicem i Prowent w we-lańskiej Komorze Sowiego, skąd Dziewięcioro Drzwi wiedzie ku różnym Nawiom Zaświatów, Prawek wręcza Bogom swoje tablice, a Prawic kładzie je na Wadze Uczynków. Zależnie od 192 tego, która szala - i o ile - przeważy, otwiera Sowica odpowiednie drzwi, wpuszczając zmarłego na resztę dni do takiej Nawi, na jaką sobie całym swoim życiem zasłużył. Ważenie Uczynków niepodobne jest zwykłemu ważeniu, jako że tabliczka na której wyryto więcej czert, grubszych, głębszych i dłuższych jest lżejsza. Ta więc szala zwycięża, która uniesie się wyżej, a nie ta która niżej pod ciężarem tabliczki opadnie. Jedynym sposobem, by zmienić niekorzystny wyrok Wagi, jest wykupienie się darami. Tak więc na Ostatnią Drogę wiodącą w Zaświaty trzeba zmarłemu dać jak najwięcej drogocennych przedmiotów i pokarmów szczególnie lubianych przez Bogów, зо jest to ostatnia szansa odwrócenia złego wiergu. Z tego właśnie powodu bardzo bogaci ludzie i wielcy książęta, którzy w życiu naczynili wiele złego, biorą ze sobą tyle dobytku i dro-jocenności, konie, kobiety, uprzęże i broń. Wszystko to się za-ny przez nich chciwiec. Męczarnia człowieka, c^eroadł w sidła własnej chciwości, jest okrutna, ^WŁbowiem wieki i nie ma innej ż pojmanie czyjejś duszy życa zdradzają czło- czert, taj lub uroku. jednak nic wspólnego ądrością - raczej z na- pragnieniem osiągnię- Tzeciw Czartom i Czarcichom stosuje się - prócz dzwonienia dzwonkiem, dzwonka-dziurawca i krzyku kura - korę olchy, pestki śliwy, gałąź ja- 220 łowca lub jego owoce, łapkę łasicy albo pazury ciężarnej czarnej suki, jad żmiji i pszczół, uszy puchacza, okruchy cyny, żywicę drzew iglastych. Wplata się też we włosy wiechy i wieńce, błękitne wstążki, kokardy i bajorki. Można Czarta pojmować i żądać od niego czego się chce, a on to spełni. Jednakże pojmanie takie musi być wykonane bezbłędnie, bo inaczej Czart porwie nas i ciśnie na samo dno Piekielnej Nawi w Zaświatach. Trzeba mieć do tego celu nóż lub siekierę. Należy z zaskoczenia rzucić w Czarta w chwili, gdy stoi on blisko pnia olchy albo. śliwy. Trzeba tak rzucić, by nie trafić Stworzą w pierś czy głowę, lecz przygwoździć go za kapotę, rękę lub ogon, a tak przygwoździć, by nie mógł się sam uwolnić. Trzymamy Czarta aż do świtu, podczas gdy miota się on na naszej uwięzi jak oszalały. Po drugim kurze składamy mu propozycję i możemy być pewni, że spełni nasze życzenia miast wystawiać się na uśmiercenie przez światło. Czart zawsze dotrzymuje danego słowa i wcale nie da się go oszukać, jak to się wydaje wielu naiwnym chłopkom. . І. І ГК-, XII. STWORZE ŹRZEBU, DOLI, BYTU I WIERGU (WROGU) Mamuny (Mamony, Mamaki, Mamicze) Mają wygląd młodych kobiet, niezbyt ładnych, przysadzistych, o rumianych licach, szerokich biodrach i rozlanych, pełnych twarzach. Oczy mają wąsko osadzone, lekko zezowate. Skórę za to gładką i bardzo duże piersi. Piersi owe są twarde jak z żelaza, tak pełne mleka, a sutki ich są olbrzymie, nabrzmiałe, długie, zakończone w szpic. Mamuny karmią swoim mlekiem kogo popadnie i zawsze mają go w piersiach za wiele. Mleko tych Boginek ma smak odurzający, pełen słodyczy i daje uczucie błogiej sytości, od której człowiek natychmiast zasypia. Sen po przepiciu mlekiem Mamun jest pełen marzeń, urojeń i kuszących obrazów tak namacalnych, jakby były rzeczywiste. Kiedy spotykamy Mamuny w lesie albo na bezdrożu, mogą nas zwieść swoimi okrzykami, wyciem, dawaniem różnych znaków, roztaczaniem fałszywych obrazów. Mamuny mamią też człowieka, przeciw któremu coś mają sprowadzając jego myśli ku pożądaniu rzeczy, jakich mieć nie może. Tym sposobem życie tego, kto był przedtem zadowolony, staje się koszmarem nienasycenia. Mamuny potrafią odmienić byt człowieka w różne strony. Jeden, natchnięty dobrymi chęciami dobywa się z biedy, dążąc do urojonego celu; inny zanurza się w fałszywym świecie i pogrąża w jeszcze większej gnuśności, czekając już tylko wieczora, kiedy to Mamuna go najdzie i znów nakarmi. Człowiek taki budzi się rankiem odurzony i bezsilny, z głową ciężką i bólem w kościach, takim że mu się wszystkiego odechciewa. Mamuny pojawiają się tuż przed północą na łąkach, wśród pastwisk lub pól uprawnych, czasami zachodzą do zagród skradając się cicho, a psy nawet nie zaszczekają. Bywa też, że pokażą się w ciągu dnia kręcąc się po stodole, koło chałupy i w pobliżu domostw. Wtedy przybierają pozór kurczęcia nadzwyczajnej wiel- kości, które Bułgarzy zwą Mamiczem. Schwytane pod tą postacią, a dobrze potraktowane spełniają jedno życzenie gospodarza i mogą dać szczęście czy bogactwo. Mamuny, kiedy bardzo dokucza im ból w pełnych piersiach, gotowe są atakować ludzi. Czynią to z dala od osad, często na pastwiskach, gdzie pastwią się nad juhasami zmuszając ich do spijania mleka. Mamuny nie mając kogo karmić, porywają noworodki lub niemowlęta, a oddają dziecię dopiero po jakimś czasie (tygodniu czy miesiącu), wiele większe niż było poprzednio. Dzieci karmione przez Mamuny rosną wielkie, senne i ociążałe. Nie chce im się zacząć mówić ani chodzić. Całymi dniami leżą w kołysce, aż w końcu mogą się od tego przerodzić w prawdziwego głupka, co w ogóle nie jest świata ciekawy, albo stać się niemową. Czasami tak się dzieje, lecz czasami jest to tylko pozór głupoty, wynikający z lenistwa i pogrążenia w gnuśności kirsnu. Mamuny obcują cieleśnie ze Sporzcami, a także z Dusz-manami-Dusiołami. To obcowanie powoduje, że z ich mlekiem można wypić szczęście i powodzenie, albo chorobę i niedolę jakąś. Mamuny - kiedy je piersi bolą od długiego niekarmienia -wyją dziko po lesie, siedzą na gałęziach brzóz i ocierają się o ich pnie, od czego drzewom tym robi się biała kora, bo mleko po niej ścieka. Jeśli im to nie pomaga, schodzą w dół i wyjąc tańczą w kręgu, jak wszystkie inne Boginki. Ssą się też nawzajem, żeby sobie przynieść ulgę. Wyciskają mleko z piersi na trawę i zioła, ale rośliny schną od tego, bo mleko owo jest niedobre, zwarzone. Gdyby takie mleko dać dziecku, czy nawet dorosłemu chłopu, zapadłby w śpiączkę, z której już się nie obudzi. Świeże mleko Mamuny to coś zupełnie innego. Mamuna, oczarowana grą na gęślach, piszczałce albo pięknym śpiewem, pozwala się posiąść młodzieńcowi, a gdy szczytuje, mleko w niej wzbiera. Wtedy można ją wydoić. Mleko udojone od Mamuny będącej w stanie najwyższej rozkoszy ma właściwości leczące i daje niespożyte siły. Picie takiego mleka pozwala pracować w dwójnasób, pomnożyć stan posiadania i być szczęśliwym. Najlepszym podarkiem dla Mamuny są konopie. Liście tej rośliny stanowią przysmak owej Boginki. Chroni przed Mamunami czeremcha oraz kawałki jaspisu. Ze stosunków cielesnych z Mamuną mogą się urodzić dzieci, które rosną na ludzi o nieciekawym wyglądzie i niskiej, a mocnej budowie. Mężczyźni są rozłożyści w ramionach, kobiety mają potężne piersi. Kobiety te są świetnymi mamkami, bowiem mają 224 ш ш 1 • ї * 225 mleko stale. Ludzie ci są brzydcy, milczący, a odzywają się po raz pierwszy w wieku czterech lat. Umysły za to mają potężne, stają się mędrcami i powodzi im się doskonale, jako że przebiegłością myślenia przewyższają całe otoczenie. Bywają także kupcami lub rzemieślnikami, nigdy zaś nie zostają wieszczami, guślarzami czy wróżkami. Nie bywają też wytędzami ani wojami. Cieszą się wielkim poważaniem wśród swoich i obcych. Mamuny karmią też swym mlekiem leśną zwierzynę. Ta rośnie od tego potężna i bardziej dzika. Karmią również zwierzęta domowe, które się na ich mleku dobrze tuczą. Trzeba uważać, bo krowy karmione mlekiem Mamun same mogą zacząć dawać mleko odurzające, zarażające chorobą, dziwne w smaku. Gdy zwierzę jest karmione przez Mamunę na siłę, jej skisłym mlekiem, jego mleko będzie niebezpieczne. Obronić można zwierzynę przed Ma-munami wieszając wianki konopne po całej oborze i rozsypując mak między zwierzęta. Mamuny są tak łakome na te przysmaki, że zbierają mak całą noc aż do piania koguta, a słysząc ten znak odchodzą w pośpiechu lub przemieniają się w kurczę-Mamicze, a ono nie jest groźne. Zwierzęta siłą nawiedzane przez te Boginki tłuką się całą noc po oborze i wyją okropnie bez żadnego, zdawałoby się, powodu. Wieszczyce (Wiedi, Wiedice, Vedi) Budzą wśród ludzi szczególną grozę. Ich niesamowity wygląd i powaga powodują, że człek, który z nimi rozmawia, ma poczucie wielkiego lęku i z trudem tylko powstrzymuje się od ucieczki. Jest jak sparaliżowany, głosu z siebie dobyć nie może, szczęki mu się bezwiednie zaciskają, że gotów sobie nawet język odgryźć, a ręce i nogi drżą mu tak, że nie potrafi nad tym zapanować. Bliska obecność Wieszczycy obezwładnia człeka do tego stopnia, że ręką ni nogą nie ruszy, a czasem nawet powieką nie mrugnie. Stwórz ten występuje w postaci Boginki, odzianej w długą do ziemLżółtą szatę, przepasaną złotym pasem. Na głowie nosi Wieszczyca wieniec z liści złotej brzozy. Cała sylwetka Boginki jest wydłużona i chwieje się na wszystkie strony przy każdym poruszeniu. Człek ma wrażenie, że Wieszczyca pływa w powietrzu. Barwa jej szat odpowiada maściom Mokoszów, którym Wieszczyce służą i kolorowi zapisywanych przez nich Kamiennych Ksiąg: Księ- 226 gi Bytu, Księgi Doli, Księgi Źrzebu i Księgi Wrogu - wykonywanych przez owe bóstwa w żółtym piaskowcu Skał Stołowych Weli. Twarz tej boginki jest bardzo blada i szczupła, z trójkątnym podbródkiem, małym i słabo zaznaczonym. Jest też mocno wydłużona, jako że znajdują się na niej dwie pary oczu - jedne pod drugimi, i tak samo.umieszczone dwie pary ust. Wieszczyca ma długie włosy, wyjątkowo cienkie i rzadkie, jakby były zrobione z pajęczej Nici Życia, snutej przez Pająki Mokoszów na Bańskich Łąkach Weli. Nici tych pająków (Krzeczeni, Boczeni, Czelustków itp.) są splatane przez Dodolę w Przędzę Życia, służącą do wyplotu Materii Wszego Świata. Wieszczyce plotą swoje włosy w warkoczyki, cieniutkie jak mysie ogony. Ich oczy patrzą w dwóch kierunkach: w przeszłość, o której wszystko wiedzą i w przyszłość, którą widzą doskonale. Jednymi ustami mówią o tym co było, a drugimi wieszczą, co ma być. Trudno zrozumieć Wieszczyce, gdyż mówi ona kilka rzeczy na raz językiem pełnym zagadek i podwójnych znaczeń. Jedne usta przemawiają przeważnie w sprawach małej wagi i bliższych w czasie; 227 drugie otwierają się tylko po to, by obwieścić naprawdę ważne wyroki. Nie jest jednak tak, że każde z ust mówią tylko o jednym. Zamieniają się one nieraz rolami i prawią o różnych rzeczach. Jednak w trakcie jednego spotkania, czy jednej przemowy, nigdy zamiana taka nie następuje. Gdy Wieszczyca zaczyna mówić górnymi ustami o przeszłości, to do końca nimi w tej sprawie przemawia. Każda jej przemowa zdradza najgłębiej ukryte prawidła rządzące światem i wolę Bóstw wobec ludzkich przedsięwzięć. Wieszczycę spotyka się bardzo rzadko, a zjawia się ona tylko przed oczami wybranych. Owi wybrańcy to wieszczki, które widują się z Wieszczycami najczęściej oraz wieszcze, zwani też wieszczbiarzami. Oni to przekazują innym, co im Wieszczycę powiedziały. Czasami Wieszczycę przemawiają bezpośrednio ustami tych osób, lecz najczęściej nachodzą ich w miejscach i chwilach najmniej spodziewanych. Spotkanie z Wieszczyca zawsze oznacza, że za chwilę byt człowieka, którego ta Boginka nawiedza, ulegnie zasadniczej odmianie. Znaczy to, że wróg, czyli wyrok Makosza został już wydany i nastąpiło rozwidlenie źrzebu (źrzeb - ogólny los), a dalszy byt człowieka potoczyć się musi według wyznaczonej tym sposobem doli. Od owej boskiej decyzji (wrogu) zależy dalsza droga człowieka (źrzeb) i to, co go na tej drodze spotka, czyli wydarzenia z nią związane (byt), jak również szczęście bądź nieszczęście z tych wydarzeń płynące (dola). Dawni Słowianie rozróżniali, jak widać, co najmniej cztery różne odmiany tego, co dziś nazywamy jednym słowem: los. Wieszczycę często nie ukazują się w całej postaci, a jedynie przemawiają do człowieka głosem, który mu różne słowa gada do ucha, albo wprost do umysłu. Nawet kiedy pojawią się osobiście, także często zamiast mówić pokazują coś gestem, wskazują określone przedmioty, dają znaki, z których należy się domyślić, co czynić. Przynoszą ze sobą różne rzeczy, mające znaczenie, a to: gałązkę wiechliny, kwiat grążelu, żytni kłos, kosę, ręcznik, białą chustę. W ciszy wykonuje Wieszczyca taniec pełen symboli, lub dłońmi pokazuje, o co jej chodzi. Przedmioty - znaki pokazywane przez Wieszczycę miały, albo będą miały zasadnicze znaczenie dla odmiany doli i bytu danego człeka. Przedmioty - znaki, nie objaśnione słowami ni gestem Wieszczycy, należy odczytywać zgodnie z ich przyjętym znaczeniem. Gdy wydarzyć się ma coś naprawdę wielkiego i ważnego, wtedy Wieszczyca nie tylko ukazuje się oso- 228 biście, przemawia i daje znaki, ale także przynosi ze sobą przedmioty, które zostawia wyróżnionej osobie. Ważność wyróżnionej osoby nie polega na jej znaczeniu dla plemienia,- rodu, czy nawet całego kraju, ale na roli tego człowieka w planach boskich i losach całego świata. Najmarniejszy chłopina może mieć źrzeb ważniejszy dla Wyroków Świata, niż sam król i jego wojowie razem wzięci, a nawet niż cały lud plemienia. Często człowiek, co miał się za maluczkiego robaczka, przez spotkanie z Wieszczycą odkrywa powagę swego bytu, który zdawał mu się do tej pory marny i zwyczajny. Nie wolno lekceważyć głosu Wieszczycy. Niektórzy odpychają go od siebie, zamykają się na przestrogi tych Boginek, przez co nie rozpoznają właściwie swego położenia i popełniają błędy obracające wróg (wyrok) przeciw nim. Lekceważenie wysianniczki Bogów Bytu i Doli, Mokoszów, ściąga na człeka ich gniew. Obracają oni źrzeb i przeplatają Nić Żywota na drugą stronę Materii Wszego Świata. Znaki dawane przez Wieszczyce są czytelne tylko dla tego, do kogo są skierowane. Tylko w jego umyśle układają się na właściwym miejscu, w splocie z całą jego życiową drogą, dotychczasowymi pragnieniami, myślami, celami, wiarą i lękami, z całym doświadczeniem jego bytowania. Paru Pobogów (synów ludzi i Bogów) próbowało walczyć z Wieszczycą, która przyniosła wyrok Władców Bytu. Nikomu jednak nie udało się jej zwyciężyć i obrócić wrogu. Wszyscy oni stracili w owych pojedynkach życie. Odmienice (Dole, Białogłowki, Białoludki) Są to Boginki w postaci małych dziewczątek, wielkości Skrzęta. Ubierają się w niebieskie fartuszki i niebieske czepki. Przyjmują też postać białych puchatych kurczaków, jeśli chcą się znaleźć blisko ludzi, w ich zagrodach i kurnikach. Odmienice noszą ze sobą koszyki oraz przetaki, a w nich ziarno na Kołacz Wieków, susz na Koliwo Bogów, dodatki na Korowaj, miód i okruchy orzechów na Boską Kutję. Noszą różne składniki potrzebne do przyrządzenia Badniaka czy Strawy dla Dziadów, oraz innych potraw spożywanych przez Welów. Potrawy te dają Welom wieczną młodość i siłę, a także moc czarodziejską. Byt i źrzeb świata tak się odmienia, jak Odmienice ułożą i przełożą wzajem koło siebie różne ziarna i dodatki w owych boskich potrawach, zwłaszcza w Kołaczu, Ko-liwie i Kutji. Ziarna są mielone przez welańskiego młynarza Le-lija-Smęta. Przez swoje przetaki przesiewają Odmienice mąkę, oddzielając ziarno od plew i ości, a nasiona od łusek. Do wszystkich potraw welańskich dodają Odmienice Żywej Wody i wodę ową także noszą w owych sitach-przetakach, a wcale się ona z nich nie wylewa. Żywa Woda odradza wszelką moc wygasłą i siły życiowe. Być może stąd wziął się wśród ludzi zwyczaj praktykowany już przez pierwszych Zerywanów, że dla wiecznego życia trzeba rzecz lub istotę obmyć w Żywej Wodzie z Bańskich Łąk Mokoszów, lub ze Świętych Źródeł Ziemi. Odmienić nie widuje się prawie na Ziemi, wśród ludzi, nawet jeśli przybierają postać kurczęcia-Białoludka. Przychodzą wtedy tylko popatrzyć i odetchnąć od swych welańskich zajęć. Są ludziom bardzo przyjazne, a bywają tylko w zagrodach spokojnych, cichych, dostatnich, gdzie przez chwilę żyją tak wolne, jak wolne są zwierzęta i ludzie. Potem wracają w Niebiosa do swych zajęć, w których ani na chwilę nie mogą ustać. Pomagają także Mokoszy w pleceniu przędzy Żywota i Dodoli w zbieraniu nitek Pajączków Mokoszów. Są bardzo pracowite i stale zapracowane. Mimo swych nikłych rozmiarów mają wielki wpływ na kształt źrzebu świata, bytu ludzkości i doli poszczególnych ludzi. Losy Ziemi układają się zależnie od siły Bogów Żywiołów i Bogów Mocy, od ich nastroju, pragnień, chęci, ożywienia bądź rozleniwienia. Gdy Kołacz jest zbyt słony, przychodzą lata suche i trudne. Spragnieni Bogowie wypijają wodę i skąpią deszczów. Gdy Badniak zbyt ciągliwy - Żywioły i Moce stają się kłótliwe, rozsierdzone, złe i nadchodzą czasy ciężkie. Gdy Kutja bardzo słodka - rozleniwieni Bogowie mało uważnie przyglądają się temu, co dzieje się w ich niwach i wszystko popada w nieład. Najlepiej gdy w Kołaczach i Korowajach wszystkiego jest w sam raz. Tak więc trzeba i Odmienicom poświęcić nieco miejsca w składanych obiatach, trebach, żertwach i pyrzach, a także w modłach. Należy dać im w roku choć parę jaj, małe Koliwo i kilka Kładek czy Mostów żeby wiedziały, iż ludzie doceniają ich pracowitość i ich zajęcia. Na koniec warto zauważyć, że Odmienice-Dole nie mają nic wspólnego z tak zwanymi Odmieńcami. Tak ludzie ciemni nazywają dzieci odmienione przez Boginki, lub podrzucone przez nie 230 w miejsce ich własnych, ludzkich, dziatek. Dzieci Boginek zwie się właściwie Boginiakami, tak jak potomstwo Bogów z ludźmi nazywa się Pobogami. Odmieniec może to być po prostu człek odmienny od innych, a nie żaden Stwórz, czy choćby demon. Cmy-Cmunki (Cmoki, Cienie, Pościenie) Stworze te opisać łatwo i trudno zarazem. Nie mają one ciała w rozumieniu ludzkim, są tylko cieniem samym. Ich powłoka fizyczna jest utkana z poświatła - materii, która trysnęła z Buły stając się zlepiszczem wszystkich Niebios w jedno Niebo. Ćmunki przybierają różne postacie. Mogą mieć kształt kamienia, drzewa, miecza, psiego pyska, motyla, człowieka albo kształt zgoła fantastyczny. Mogą przybrać formę gryfa. Psiogłowca, innego Boguna, lecz wszystko to widzialne jest dla ludzkiego oka jedynie jako cień rzucany na przedmioty, a nosiciela owego cienia w ogóle nie widać. Kiedy indziej znów przybiera Ćmunek formę zarysu postaci, która wewnątrz jest pusta, albo mętna. Ów obrys skrzy się miejscami i przybiera świetliste barwy. Czasami, gdy człek w chwili spokoju spoczywa nabierając sił, wyleguje się czy zamyśla, nagle dostrzega kątem oka Ćmunka, który wykonuje parę skoków i znika, a nie sposób go środkiem oka pochwycić. Jeszcze innym razem człek gapi się przed siebie i nagle spostrzega, że od długiego czasu stoi przed nim Ćmunek, zasłaniając normalny pejzaż swoim ciałem; albo że na rzeczach kładzie się jego cień, cień, którego nic nie rzuca. Po chwili, jakby za niewidzialnym podmuchem, cień ów znika. Ćmunek pokazuje się tylko temu, komu przeznacznona jest nagła odmiana doli. Jeśliś widział dziś Cmoka, możesz być pewien, że jutro wiele się w tym życiu zmieni. Może to być wydarzenie pozornie nic nie znaczące, ale od niego zacznie się lawina, która zmieni drogę twego życia, cały twój źrzeb. Ćmunek potrafi także działać inaczej, bardziej bezpośrednio. Może nagle przesłonić sobą widok, kładąc się mgłą przed oczy człowieka i ten obrywa mieczem w głowę (jeśli miało to miejsce w walce), albo przewraca się łamiąc nogę, bo nie widział kamienia na swej drodze. Czasem człek przez Ćmunka własnoręcznie zaprószy ogień w swoim domu strącając pochodnię i straci cały dobytek. Może być także na odwrót. Obezwładniony przemknięciem dziwnej ciemności przed swymi oczyma, zatrzma się i nie zrobi 23! kroku, który byłby dlań śmiertelny. Oto czym jest i jak działa Ćma-Ćmunek. Liszki- Chowańce Są to Bogunowie zupełnie niewidzialni. Są tak samo niewidzialni, jak ich rodzic i pan, Licho. Za to owoce działalności Licha i Liszków widać aż nadto dobrze. W miejscu, gdzie zagnieździł się Liszek, nagle zaczynają znikać przedmioty i to w wielkich ilościach. Nieco dalej od jego gniazda znika ich jakby mniej. Za przyczyną Liszków znikają rzeczy ważne, z danego, określonego punktu widzenia. Nie musi to być nic drogocennego, czasami nawet chodzi o drobiazg, tylko że drobiazg ów ma istotne znaczenie dla danego człowieka. Może także mieć ogromne znaczenie jako część jakiegoś odkrycia, fragment narzędzia, składnik niezbędny do dokonania wynalazku, czy przeprowadzenia jakiegoś planu. Potem, po jakimś czasie przedmioty owe odnajdują się. Pojawiają się przeważnie gdzie indziej, u kogoś innego, u sąsiada, w drugiej wiosce, chałupę czy dwie dalej, albo w zupełnie innym kraju, okolicy i grodzie. Czasami zaś znajdują się owe rzeczy u tego samego człeka, który ich wcześniej szukał, lecz już po czasie, kiedy ich użycie nie ma znaczenia lub jest zbędne. Bywa, że w swoim domu znajdujemy nagle rzecz, której nigdy tu nie było, i do tego nie jest ona nasza. To Liszek porwał ją komuś, przyniósł do nas i wcisnął pod poduszkę, położył cichaczem na półce. Nić naszego Żywota może zostać poważnie poplątana przez to, że nóż, który leżał przed chwilą na stole, zniknął i nie ma go nigdzie pod ręką, a my stajemy bezbronni naprzeciw dzikiego zwierza czy zbója, który nas napadł. Liszek jest typowym Stworzem Wrogu, czyli Wyroku, zwanego dziś potocznie przypadkiem, a będącego właściwie przeznaczeniem. Wyrok-wrog na całe życie pod postacią wiergu kładą pod poduszkę nowonarodzonemu dziecku Boginki Narodzin. Liszek nie musi kraść rzeczy, żeby odmienić wyrok-wrog. Czasem wystarczy, że podłoży nam nogę, zrzuci konar na głowę lub zrobi coś podobnego, choć najczęściej działa podkradając rzecz w danej chwili potrzebną. 232 Liszek może także dać nam coś, co odmieni nasz byt, włożyć nam to w rękę i zamienić szare dni w rajskie bytowanie do końca życia. Zwodnice Boginki te wyglądają jak zwyczajne kobiety. Czasami ukazują się jako osoby w średnim wieku, czasami młode i powabne, kiedy indziej przybierają postać staruchy. Strój ich jest ubogi, wyjątkowo niechlujny i brudny, wręcz odpychający, a jednak Zwodnica zawsze przyciąga ku sobie człeka chwytającym za serce wdziękiem i łagodnością. Boginki te mają stopy zawsze obute, jako że ukrywają fakt, iż każda stopa kończy się ośmioma palcami, wielki paluch jest rozwidlony lub podwojony, a wszystkie palce mają czarne paznokcie. Również czarne paznokcie wieńczą palce ich dłoni i Zwodnice często kryją dłoń w rękawicy. Stworze te służą Przeplątowi i jedynym celem, jaki mają w stosunku do ludzi jest, by ich sprowadzić w określone miejsce w określonym czasie. Nie tam, gdzie człek zamierzał być, lecz tam, gdzie życzy sobie tego Przepląt. Zwodnice nie wiedzą, co czynią. Wykonują wiernie polecenia swego Pana i Ojca - Władcy Nieładu i Siewcy Niezgody, Przeplata. Boginki te chwytają się różnorakich sposobów, by wykonać owo zadanie. Czasami są to sposoby miłe, czasami przykre. Te drugie stosują rzadziej, kiedy żadne miłe działania wobec ofiary nie skutkują. Przyjemność jest w wypadku Zwodnic sprawą względną. Niejeden wolałby sto razy oberwać kijem po łbie, niż spędzić minutę w miłosnych objęciach bezzębnej staruchy. Zwodnice stosują zresztą często oba sposoby na raz, by człowieka' przy sobie przytrzymać i skierować w odpowiednie miejsce. Dla człowieka dotknięcie ręką Zwodnicy może mieć różny skutek - raz dobry, raz zły. Nie zawsze z tego powodu spotyka go nieszczęście. Czasami człek ów uniknie śmierci, nie podejmując przeprawy przez rwącą rzekę, albo opuszczając biesiadę, na której by go podstępem zakłuto, czy nie sięgając po puchar przepełniony trucizną i goryczą, a podejmując inny, wskazany przez Zwodnice, pełen słodyczy i rozkosznego szczęścia. Kiedy indziej bywa tak, że pchnięty przez Zwodnice człek znajduje się nagle w samym 233 sercu awantury, jak w oku jakiegoś wichru czy burzy i zaczyna obrywać ze wszystkich stron, choć jest Bogu ducha winien. W Zwodnicach to jest najbardziej zwodnicze, że po niczym nie można ich odróżnić od zwykłej kobieciny czy dziewki, albo starej łachmaniarki. Jedyną wskazówką może być, że odważniej niż zwykła kobieta w oczy człowiekowi patrzy, przemawia butniej i na-pastliwiej się rękawa czepia. Dać się wciągnąć w rozmowę ze Zwodnicą to przepaść, przegrać, oddać się w jej władanie. Ich dar wymowy jest wielki, a dar przekonywania nie ma sobie równych, jest to zresztą cecha wszystkich Stworzy, służących Platom. Przeważnie to, co mówią albo czynią, jest omamianiem i kłamstwem. Nigdy nie przekonują wprost; „Przejdź przez kładkę. Tak będzie dla ciebie lepiej. Tutaj zaraz cię zbóje napadną". Zawsze używają podstępu, mówią więc: „Przejdź przez kładkę, tam po drugiej stronie, znajdziesz zakopane złoto,": Człek przechodzi, jest tam gdzie chciały, ale złota tam nie ma. Gdyby ich nie posłuchał, rzeczywiście napadliby go zbóje. Nie wiadomo więc, po co Zwodnicom kłamstwo, mimo to zawsze kłamią. Człek wciągnięty przez Zwodnicę w bliskie z nią obcowanie po pierwszych przykrych odczuciach znajduje przyjemność, jakiej by nie podejrzewał. Tylko ludzie odporni na uroki niewieście są całkowicie od Zwodnic bezpieczni - ku nim Plątowie wysyłają innych Bogunów, bardziej odpowiednich. Tak samo ludzie zamknięci w sobie, którzy się innymi nie interesują, do pomocy nieskorzy, w obcowaniu z ludźmi gburowaci i nieużyci, są bardziej od Zwodnic bezpieczni, stanowią trudniejszy dla nich łup. Tyczy się to także milczków, którzy rozmowy nie podejmują, ludzi głuchych i niemych, albo też przygłupich, co nie rozumieją niczyjej przemowy. Ci są bezpieczni od słów Zwodnicy, lecz nie od jej wdzięków. Dla obrony przed Zwodnicami stosuje się powszechnie fiołek trójbarwny, który wpina się we włosy, wplata w wieńce, wiesza w rogach chałupy albo u wejścia do domu. Skuteczne jest także okadzanie dymem z ostu, samrowanie się maścią z chebdu, lub też kropienie siebie i domostwa sokiem czarnego bzu, rosiczki, tarniny czy głogu. Chronią przed Zwodnicami także miotły i rózgi (palmy), zrobione z kolczastych gałęzi (tarniny, głogu). 234 Mątwy i Męcice (Pletuny, Pleciugi) Są to Stworze oddane Platom, będącym ich rodzicami. Zarówno Mątwy i Męcice jedne jak i drugie mają kształty kobiece, lecz bardzo różnią się od (Pletuny, Pleciugi) siebie wyglądem. Mątwy są małe, niepozorne, chuderlawe, sama skóra i kości. Włosy mają poczochrane, czarne, brudne, polepione w strąki. Męcice mają pozór kształtnych i pełnych, lecz tak są zwiewne, że byle podmuch je zniekształca, a silniejszy poryw wiatru wręcz rozprasza. Rysów ich twarzy nie sposób rozpoznać, gdyż ukazują się jako ciemne, szare figury, zaś oczy i twarz mają ukryte w chustach. Najczęściej też ukazują się pod światło. Jedne i drugie ubierają się w straszne łachmany, w których więcej dziur niż całych miejsc. Ich stroje posiadają pełno kieszeni ukrytych schowków, skąd raz po raz wyciągają Boginki owe akieś przedmioty, woreczki z ziołami, kaptorgi, przepisy tajemne, ■ylce, rzeczy małe i całkiem pokaźnych rozmiarów. Pojawiają się ylko wtedy, gdy mają pewność, że nie widzi ich i nie słyszy "tikt poza wybraną osobą. Jeśli wówczas nadejdzie z nagła ktoś nny, znikają w jednej chwili. Główne zajęcie Mątew polega na skrapianiu Przędzy Żywota vodą ze źródeł welańskich - zarówno dobrą, Żywą Wodą, jak i złą, Zzarną Wodą. Wodę Czarną czerpią Mątwy z Czarnych Źródeł, zaś Afodę Żywą z Dobrych Studni. Prawie nigdy nie rozstają się więc : konwią służącą do jej czerpania, a nawet z dwiema, które dźwigają zawieszone u nosideł. Boginki te nawiedzają ludzi najchętniej w miej-cach zamkniętych, lub osłoniętych. Tak więc pojawiają się w ogro-lach zarośniętych krzewami, w domostwach, komorach, stajniach, >od owinem, w piwnicach i zakątkach zagród, gdzie postronni nie nają dostępu. Poruszają się po pomieszczeniu w taki sposób, żeby złowiek nie mógł zatrzymać na nich oka, ale by cały czas słyszał :h natarczywy szept. Podsuwają ludziom różne pomysły, mające «oplatać prostą drogę ich życia i zabełtać wspólny byt całego rodu, zy wsi. Najczęściej są to podszepty zwrócone przeciw sąsiadom, iogom, zwierzynie, przeciw własnemu Sjenowi, czy wymierzone / Wyrok - a więc zakłócające wierg, źrzeb, dolę, byt, i zagrażające zczęściu. Dla tych, których wierg był zły a dola ciężka, podszepty 2 mają inne znaczenie, bowiem podżegają ludzi takich do zmiany Lężkiej sytuacji. Próba ta jednak może być poparta tylko przez 235 Platów. Przeciwna jest wszystkim innym Bogom i, jako taka, z góry skazana na niepowodzenie. Od działań Mątew powstaje więc tylko zamęt, trwający jakiś czas, jakby muł kijem podniesiony z dna stawu. Czasami jednak zdarza się inaczej i los człowieka ulega odmianie, ale mądrzy ludzie prawią, że co z podkradzionego, albo z cudzej krzywdy się buduje, źle się buduje. Więc chociaż niektórym udało się odmienić wrog-wyrok i swą dolę za życia, to w Komorze Sowiego - gdy stają przed Wagą i Pra-wdek wyciąga tablicę glinianą z czertami ich uczynków - cała prawda wychodzi na jaw. Wtedy Przewodnik Po Nawiach, Sowi, wskazuje im najgorsze z możliwych Drzwi do Zaświatów. Mątwy wyglądają, jakby były całe utytłane w błocie, pokryte kurzem i brudem. Skórę mają zupełnie szarą, tylko oczka im płoną niebieskim światłem. Szata ich zeszyta jest z przeróżnych materii, złączonych jak popadnie z małych kawałków i strzępów, jest tak dlatego, że Mątwy (nazywane przez niektóre ludy także Pletunami) usiłują poplątać całą Materię Wszech Rzeczy i z każdej materii świata uszczknęły coś dla siebie. Mają w tych łachmanach zarówno kawałki Sieci-Osnowy, Welonu czy Baji, jak i Kiru Życia. Szata ich jest zawsze krzywo zapięta, a od dołu wysnuwają się z. niej nici Pająków Mokoszy, powiązane byle jak w węzły. Męcice nigdy nie pozwalają zobaczyć się do końca. Najbardziej lubią nawiedzać ludzi w przestrzeniach półotwartych: kotlinach, jarach, wielkich jaskiniach, skalnych zakątkach, gajach, dolinach strumieni. Byle odgłos je płoszy, a głośniej wykrzyknięte słowo niszczy i rozprasza. Po takim wydarzeniu Męcica zbiera się powili do kupy, jej obraz odtwarza się kawałek po kawałku, a gdy znów jest już gotowa, otrząsa się jak kot, co wyszedł z niemiłej kąpieli. W pobliże ludzkich domostw zachodą one tylko nocą. W kieszeniach swego łachmanu, który (odwrotnie niż u Mątew) jest czy- sty i schludny, choć dziurawy i tak samo połatany, noszą całą masę różnych ważnych przedmiotów. Pokazują je nawiedzonemu człekowi, zawile tłumacząc o co im chodzi. Naprowadzają przy tym na fałszywe tropy, choć czasami ukazują całą prawdę. Przyczynę swego najścia wyjawiają zawsze bardzo mętnie, w przemowach i nakłanianiach kołują i kręcą. Widać ten rodzaj kołowania i kręcenia zupełnie im starcza, bo - przeciwnie niż inne Boginki - Męcice nigdy nie puszczają się w tańce po kręgu. Ich słowa trzeba dokładnie przemyśleć i przypasować do otaczających wydarzeń. Wejrzenie Męcie jest rozmyte, ich wzrok pusty, oczy martwe i mętne wydają się wręcz przykryte bielmem, ślepe. W każdej przemowie Męcicy kryje się prawda, ukryta za zasłoną pozorów i zwodzeń. Tylko ten może zyskać na spotkaniu z nią, kto przejrzy jej mętne gadanie. Przeważnie należy postępować dokładnie odwrotnie, niż mówią dawane przez nią wskazówki. Człek bardzo odważny może poznać prawdę w inny, dużo prostszy sposób, lecz wymaga to wielkiej siły. Wpierw trzeba się przybliżyć do Męcicy, co nie jest łatwe z powodu jej zwiewności. Jeśli się to uda i pochwycimy Męcicę w sidła, zrobione z łoziny zebranej podczas pełni księżyca w środku lata (w czerwcu, lipcu, sierpniu), Tiusimy trzymać tę Boginkę bardzo mocno a przy :ym nie oddychać, by się od oddechu naszego nie rozproszyła. Wtedy możemy dojść prawdy. Trzeba :ylko bez zmrużenia powieki patrzeć jej w oczy, wymawiając zaklęcie: „Patrzaj we mnie Męcico, Ddkryj prawdzie swe lico, A jak oczy od cię odwrócę, Niech się w prochy zaraz obrócę". Po chwili ?rawda ukaże się na dnie oka Męcicy. Nie wolno lam ani mrugnąć, ani oderwać wzroku od jej szkaradnych ócz, ani tym bardziej się obejrzeć, choć za plecami dzieją się wtedy różne rzeczy. Wtedy lajczęściej słychać fałszywe nawoływanie, zacho-Izą człeka od tyłu różne osoby, także zmarłe, groź- 237 ne zwierzęta i potwory, i to tak prawdziwie, że czuje na karku ich oddech i dotknięcia drapieżnych kłów. Gdy człowiek to wszystko wytrzyma, dojrzy prawdę. W chwilę potem Męcica zniknie i prawdy tej będzie mógł człek taki użyć dla własnej korzyści. Ważne jest, by z niej korzystać tylko dla siebie. To jeden z warunków jej skuteczności. Jeśli się nią człowiek z kimś innym podzieli, wtedy obaj stracą. Jeżeli w trakcie „wpatrywania się" wzrok oderwiemy, to nie tylko stracimy szansę dowiedzenia się prawdy, ale jeszcze do tego Męcica zemści się okrutnie, sprowadzając na człeka drgawki, zalanie krwią, toczenie piany, utratę pamięci lub paraliż. Przeciw Mątwom i Męcicom znany jest pewien bardzo tajemny przepis, stosowany dawnymi czasy przez ligaszy ze świętego grodu Romowe w bałtyjskim kraju Prusów. Trzy jaja zięby, kiść chebdu, garść fiołków, główkę ostu, kroplę jadu pajęczego dokładnie ze sobą trzeba zmieszać, a następnie złączyć z utoczoną z własnej żyły krwią. Przez trzy księżycowe noce poprzedzające pełnię należy miesić dokładnie ową maść, po czym w noc pełni, obrysowawszy się kołem, nasmarować całe ciało ową maścią i bez zmrużenia powieki doczekać świtu. O poranku, nim jeszcze słońce się ukaże, trzeba biec do najbliższego strumienia, rzeki, źródła (w żadnym razie do wody stojącej, stawu czy jeziora) i tam obmyć się dokładnie powtarzając: „Wodo, Wodniczko, Obmyj me liczko, Z brudu, Z Mę-cicy, Z piasku, Uwolnij mnie z potrzasku!". Po takim zabiegu Męcice i Mątwy przeważnie przestają człowieka niepokoić aż do następnego roku. mm XIII. STWORZE CHOROBY, STAROŚCI I ŚMIERCI, ORAZ STWORZE ZAŚWIATÓW Dusze-Dusioły (Dusiołki, Dusmany, Gnieciuchy, Gniotki) oraz Mory-Morawki (Marki, Mury) Dusze-Dusioły oraz Mory-Morawki służą dwóm strasznym Boginiom: Marzannie i Zmorze. Pierwsza z nich rządzi Starością, druga ściąga Chorobę. Tak Dusioły, jak i Morawki, są nieuchwytne. Na oczy nikt ich jeszcze nie widział, choć bardzo wielu czuło je dotykiem, gdy w męczącym śnie, bądź gorączce, zmagali się z ich bezkształtnym ciężarem. Dusioł rzuca się na człowieka tylko podczas snu. Ciśnie mu piersi, dech odbiera, usta zatyka przysiadłszy je swym cielskiem. Albo chwyta nagle człeka za serce, tak że mu ono bić przestaje i może stanąć raz na zawsze. Najczęściej jednak, puszczone przez Dusioła, rusza znów, choć słabsze i bolące bardzo. Ciało człowieka, którego męczy Dusioł, okryte jest zimnym potem, a dreszcze targają nim aż do świtu. Dusioł sprowadza gorączkę, sny pełne majaków, wysysa z ciała zdrowie, zarażając je najgorszymi choróbskami. Choroby owe wdmuchuje prosto w usta, w nos, albo w ucho. Budzi to człowieka, gdyż dech mu odbiera lub boleśnie kłuje w bębenku usznym. Dusioł potrafi też zgnieść człowiekowi mięśnie i kości i tak go wyobracać, że rano ani ręką ani nogą nie może bez bólu poruszyć. Bułgarzy twierdzą że Duśmana da się zobaczyć i że ma on postać wyjątkowo złośliwego, małego dziecka. Po najściach Dusioła człek robi się coraz słabszy, aż w końcu zlega, zdjęty poważną chorobą. Morawki chodzą z kropidłem i skrapiają wszystko, co się da, Czarną Wodą ze Źródła Starości lub Źródła Śmierci. Sprowadzają różne przypadłości, nieraz bardzo dokuczliwe. Przychodzą nocą, Dodobnie jak Dusioły. Zdarza się w świetle księżyca zobaczyć іа ścianie cień tej Boginki, jak się ku człekowi skrada. Morawki iuszą, walą po plecach, powodują napady kaszlu, chwytają za Dusze-Dusioły (Dusiołki, Dusmany, Gnieciuchy, Gniotki) oraz Mory-Morawki (Marki, Mury) 239 serce i wątrobę, wykręcają ręce i nogi w stawach. Wysysają także soki z człowieka, tak że skóra mu więdnie i marszczy się, a z sokami odchodzą z niego siły i kolory, włosy siwieją, ciało wiotczeje, blednie, a kości stają się kruche i łamliwe. Mora-Morawka psuje człekowi słuch, oczy, zęby; sprawia, że dziąsła krwawią i gniją. Potrafi też kości połamać, jeśli jest na kogoś zła, albo wpuścić w nie taki jad i choróbsko, że człowiek wolałby już raczej nie żyć, niż dalej się z Morą męczyć. Morawka powoduje, że pamięć zaczyna się ćmić, różne rzeczy z niej wypadają, o sprawach ważnych się zapomina, tozwagę \ cierpliwość się taaci, xva \tor\iec zaś osoba dotknięta przez ową Boginkę pogrąża się w majakach i nimi żyje, a życie prawdziwe ma całkiem za nic. Morawka ukazuje się podobno na krótko przed śmiercią. Przybiera wtedy postać osoby bliskiej człowiekowi, która już nie żyje, albo pokazuje się sama i przyprowadza ze sobą tego zmarłego, który był umierającemu najbliższy za życia. Zarówno Morawki jak i Dusioły da się usłyszeć nocą, kiedy wyją pod oknami, dzwonią łańcuchem, tłuką się okiennicami. Nie raz pukają do drzwi, chowają się, gdy ktoś wychodzi, i znów pukają. Na Dusioły i Morawki są sposoby obrony, choć skuteczne tylko przez określony czas. Po jego upływie Stworze owe wracają. Kiedy kładziemy się spać, weźmy ze sobą młotek gwoździe, albo ostry nóż. Gdy już zaśniemy, a Mora lub Dusz nadejdą i zabiorą się za nas, trzeba błyskawicznie przybić ich cień do ściany, do łoża, albo do czego się da. Dla pewności lepiej wbić jeszcze parę gwoździ na około. Od tej chwili musimy już czuwać do rana. Jeżeli bowiem zaśniemy i pierwsze promienie dziennego światła dotkną Morę (lub Dusioła), wtedy rozejdzie się w świetle jej powłoka cielesna, ale następnej nocy Boginka wróci, bólem swoim bardzo rozsierdzona i poturbuje nas jeszcze dotkliwiej. Żeby już nie wróciła, koniecznie musimy czekać, aż się odezwie piskliwym głosikiem. Morawka piszczy cieniej, a Dusioł trochę grubiej i po tym można je rozróżnić. Rozpoznanie jest ważne, bowiem jeśli zażądamy od Morawki, by przestała nas dusić, zaprzestanie tego, ale gdybyśmy chcieli by zdjęła z nas gorączkę nie zrobi tego bo to nie jej dzieło, lecz Dusioła. Dusioła za to nie ma sensu prosić, żeby nas przesta! gnębić starością, bo nie jest on w stanie tego spełnić. To zależy od Mory. Gdy Stwórz zapiszczy by go puścić, żądamy, żeby przestał robić z nami, to co robi i żeby przestał nas nawiedzać. Światło £n\) ШШШ^^Ш 1 ' 241 dzienne jest dla Stworzy Zaświatów i Ciemności bardzo przykre, niszczy ich ciało i na długo osłabia. Gdy Stwórz przyrzeknie spełnić nasze życzenie, wyjmujemy gwodździe i nóż, i uwalniamy go. Przed Bogunami Starości i Chorób skutecznie chronią także rozmaite wywary, wyciągi i napary czynione z łubinu, lubczyka, naparstnicy, dziurawca, siemienia lnianego, pokrzywy i wielu innych ziół. Skutecznym też jest obicie Dusioła lub Morawki świeżą pokrzywą lub miotełką z głogu, która go pokaleczy. To odstrasza Stworzą na jakiś czas. Skuteczne są przeciw działaniu tych Bogu-nów soki z borówek - czarnych jagód, brusznic, łochyni, borówki bagiennej, maści z jadu żmiji i driakiew we wszelkich postaciach. Aby się uwolnić od tych Stworzy, zjadać należy węgiel drzewny, puszczać krew przez pijawki lub nacięcie żyły i stawiać banie na plecach (z obciętego garnka glinianego). Z powodzeniem stosuje się też wiele innych sposobów, jak: przewlekanie chorego po ziemi, wleczenie go popod wrośniętymi w glebę młodymi gałęziami lanie choroby ogniem lub palącym zielem, wyparzanie jej pokrzywami, jadem pszczelim lub mrówczym, wybijanie rózgami, wypacanie gorącą kąpielą i wygrzewanie futrami, smarowaniem psim sadłem. O sposobach walki ze Stworzami chorób i starości trzeba by napisać osobną księgę. W trakcie wszelkich czynności usuwających Mory i Dusioły gnębiące chorego, nie wolno mu spożywać żadnych posiłków poza garścią orzechów, łyżką pszenicy lub żyta i skobkiem mleka krowiego. Za to wolno mu pić ile wlezie wody źródlanej, najlepiej ze Świętego Źródła. W tym czasie dobrze jest także obwiesić całą chałupę wieńcami z lubczyku, targownika, nawrotu, wrotycza, albo nastawić bukietów ze świeżych roślin w każdym kątku domu. Jagi-Jędze Są służkami Bogini Groźnicy, zwanej także Chorzycą. Wygląd Jag jest bardzo podobny do wyglądu Wiedźm, które są Zduszami. W powszechnym mniemaniu obydwa te wizerunki zlewają się i mieszają z jeszcze innymi postaciami, najczęściej równie jak Wiedźmy, demonicznych Czarownic. Najłatwiej rozplatać te nieporozumienia zaczynając od wyjaśnienia bytu Czarownicy. Czarownicami są żywe kobiety, mają więc różny wygląd, jak to ludzie. Po wyglądzie nie 242 ia się Czarownicy rozpoznać. Z kolei Jagę od Wiedźmy różni to, ie ciało ma gładkie, białe, bez żadnych plam, które u Wiedźm biorą ;ię z ich pochodzenia od dusz ludzi zmarłych i trupiej w związku i tym powłoki. Nadto Jagi mają normalnie uwłosione głowy, pachy łono, w przeciwieństwie do Wiedźm, które w tych miejscach są yse, a na głowie mają bardzo rzadkie, pasmowate, siwe włosy, jpomiędzy których prześwituje im łysa czaszka. Dodatkowo Wie-iźma na piersiach ma znamię - czarną plamę w kształcie pionowo •ozwartych nożyc. Wiedźmę, Jagę-Jędzę (nazywaną przez wielu Babą Jędzą) i Ba->ajagę (gdy przybiera postać Baby Jagi) łączy w wyglądzie to, :e wszystkie one są szczupłe, wręcz chude i szczapowate. Wiedźma najczęściej wygląda, jakby ktoś oblekł skórą kościotrupa i tak w isto- 243 сіє często z nią bywa. Baba Jaga przybiera postać kobiety starej chudej, przygarbionej, z haczykowatym nosem i długimi szpono-watymi palcami, zaś Jaga Jędza także jest bardzo szczupła, koścista, ale zawsze w wieku i o wyglądzie dziewczyny. Jagi-Jędze mają włosy żywej barwy, najczęściej czarne, gęste, pokręcone i skudlone w wiecznym nieładzie. Twarze mają drobne, z mocno wystającymi kośćmi policzkowymi i ostrym podbródkiem, oraz bardzo długim, prostym nosem zakończonym w szpic. Jagi-Jędze żywią się wyciągami i naparami z najrozmaitszych ziół, dlatego szczęki mają słabe, zęby rzadkie, kształtu trójkątnego jak u piły, a także wyjątkowo długi i wąski język, który wije się jak języczek żmiji i służy Bogince do spijania nektaru z dna kwiatów. Jagi-Jędze są bardzo lekkie, jako że mają kości wewnątrz puste i bardzo cienkie. W odróżnieniu od Babajag Jagi-Jędze noszą się zawsze prosto, chodzą wręcz z nosem zadartym do góry. Jagi-Jędze ubierają się w szaty długie do ziemi, fałdziste, często postrzępione i miejscami dziurawe. Boginki te wcale nie są takie złe, jak się powszechnie uważa, choć nie da się ukryć, że spotkanie z nimi jest niebezpieczne. Działają one podstępnie, nie dając po sobie poznać, co uczynią za chwilę. Ludzi, którzy przybyli do nich z ciekawości, albo tych, którym z jakichś swoich powodów nie zechcą pomóc, spotyka z ich ręki nagła śmierć, zadana przy pomocy trucizny. Truciznę-jad podają człekowi w pokarmie, poczęstunku, owocu, albo wpuszczają w krew nakłuciem języka lub szpiczastych zębów, w których ów jad mają. Wielu ludziom Jagi-Jędze pomogły, jako że w mocy ich są wszelkie zioła łąk, pastwisk, pól, błot, lasów i wód. Z ziół tych Jagi wyrabiają driakwie, maści, wyciągi leczące, lub wywary do picia. Z ziół tych przyrządzają także trucizny, których łatwo użyć przeciw ludziom, zwierzynie i roślinom, słowem, przeciw wszystkiemu co żywe. Wyrabiają napoje odurzające i usypiające tak mocne, że wywołują sen nawet u Bogów przywykłych do napojów warzonych z bardzo osobliwych i okrutnie mocnych roślin we-lańskich. Jagi-Jędze robią z roślin napoje uroczne, lubczyki, krople, co wzmagają siły i żądze, oraz jady potrafiące w jednej chwili zabić wołu, ale także umierającego pobudzić do życia. Swoje dry-jakwie warzą w małych leśnych ziemiankach, na uroczyskach, w odległych zakątkach boru, otoczonych zaczarowanymi jarami, bagnami bądź osypiskami górskimi. Jagi-Jędze zbierają zioła z łąŁ 244 zawsze po rosie, albo przy świetle księżyca i tak samo postępują зіогасе z nich przykład Czarownice, guślarze, uzdrawiacze, za-nawiacze oraz wracze. Specjały z welańskich ziół, jakie są w posiadaniu tych Boginek, są w mocy uchronić człeka nawet przed zarazą zesłaną przez Mora. Jagi-Jędze służą bogini Groźnicy, a ta est często przeciwna swemu ojcu Morowi i lubi z jego rąk wyrwać akąś zdobycz. Specjałów tych, pochodzących z soku drzew i roślin /Veli, Jagi-Jędze strzegą jak oka w głowie i udzielają po kropelce, i i tę kropelkę najczęściej trzeba rozmieszać z dużą ilością wody ;e Świętego Źródła. Niektórym ludziom zwłaszcza, gdy jeszcze nłodzi i mają dużo czasu przed sobą, by móc się długo uczyć -ędze zezwalają na służbę u siebie. Zakazują jednak podgląd vielu czynności i złamanie tego zakazu pociąga za sobą niech imierć. Serce Jagi jest bardzo miękkie, łatwo ją przekupić doj ;łowem, ckliwą opowieścią, jakimś podarkiem - ale opowie; jyć prawdziwa, słowo szczere, a podarek od serca. Jagi->ardzo czułe na obłudę, może dlatego nie lubią także ctóry jest wielkim obłudnikiem. Jędze nigdy nie czarują, :aklęcia, nie przemieniają osób, na które są złe w ża nioty. Ich bronią są wyciągi z ziół i jady zwierzęce. Paru idało się wydobyć coś od Jagi groźbą, przemocą bądź ile potem musieli oni szukać ochrony u innyc iszukana Jaga jest tak zapiekła, że ściga człek ^elki (Lele) Mimo, że Stworze te mają postać małych czarnych ptaków, itwo je odróżnić od zwyczajnego ptactwa. Przede wszystkim czerń :h umaszczenia rozciąga się na dziób i nogi. Dziób mają bardzo [ługi i na końcu zakrzywiony. Są wielkości wróbla, a oko ich wieci przeraźliwą bielą, jest wręcz kryształowo przejrzyste. Takiego taka wśród zwykłych ptaków nie ma. Lelki poznaje się także po łosie. Jest to głos cienki, zawodzący, jakby kobiecy, którym śpiewają pieśni jakby płakały, jakby niemowlę kwiliło lub wicher żalił ię między krokwiami chałupy. Śpiew ten powszechnie nazywa ię lelem, lub lelaniem. Lelki lelą hymn, którym wzywają usze w Zaświaty, a pieśń ową słyszeć mogą wszyscy ludzie znaj-ujący się w okolicy. Lecz tylko ten, kto ma umrzeć słyszy ją aprawdę wyraźnie, tak że rozróżnia nawet poszczególne słowa Lelki (Lele) 245 Niebiańskiego Wezwania. Bogowie Śmierci i Zaświatów, Weles oraz jego żona-siostra Nyja, wysyłają Lelki jako zwiastunów i przewodników dusz-ku Weli i w ciemnościach Nawi. Po Lelkach dopiero nadchodą Nawki, albo Upierzy ce-Straće i osękami wyciągają duszę z ciała. Umierający słyszy Lelka dużo wcześniej, niż inni ludzie. Czuje, kiedy ów Bogun-ptak zjawi się i usiądzie mu nad głową, by zaśpiewać. Lelek zawsze siada nad głową tego, kto ma umrzeć, na gałęzi, na dachu domostwa, wierzchołku kopy siana, pod którą człek przycupnął, by odpocząć. Lelek nie tylko prowadzi duszę ku Nawiom, ale i Nawki ku duszy, jako że Nawki - będąc Boginkami Zaświatów - są zupełnie ślepe. Kierują się głosem Lelka i własnym węchem. Czasami można je więc oszukać, używając bardzo mocnego zapachu, np. smarując się czosnkiem. Trudniej je zwieść, gdy idzie o leli śpiew. Niektóre kobiety potrafią dobyć z siebie podobny głos, ale te zbyt są strachliwe, by zwodzić Boguna. Bardzo rzadko trafia się wśród mężów odpowiedni osobnik o bardzo wysokim głosie. Ten, gdy podejmuje się zadania odwodzenia Lelka, zwany jest ligaszem lub zaklinaczem. Jeśli zwodzące zaklinania nie powiodą się, ligasz czuwa nad przebiegiem pośmiertnego opłakiwania intonując odpowiednie pieśni, które podejmują z nim płaczki. To opłakiwanie i czuwanie nad ciałem zmarłego nazywa się po starosłowiańsku bdyną lub bdynem. Zwodzący Lelka ligasz wystawia się na wielkie niebezpieczeństwo, bowiem ślepe Nawki mogą go zabić biorąc za tego, po którego przyszły. Prawie niemożliwe jest oszukać Nyję-Śmierć, kiedy nadciągnie we własnej osobie wyposażona w Młot, Kosę, Łuk i Strzały, Sierp lub Osęk, chociaż i to się niektórym sprytnym ludziom kilkakrotnie udało. Wielu ludzi widziało nieraz Lelka w locie, gdy przemierzał krainy wzbiwszy się nad polami i borami. Nie wszyscy z nich to spotkanie przeżyli. Nie należy się bowiem zbyt natarczywie przyglądać Lelkowi, gdyż można go niebacznie wzrokiem ku sobie ściągnąć. Gotów wtedy na chwilę zapomnieć o tym, do kogo leci i przysiąść nad głową tego, co mu się przyglądał, albo kołować nad nim, aż nie nadejdą Nawki. Kołowanie Lelka jest niechybnym znakiem śmierci, która się w tym miejscu lada chwila wydarzy. To bardzo zły znak, i jeśli się w kierunku kołującego na znacznej wysokości lelka podąża, jeśli tamtędy wypada szlak podróżny, lepiej zawrócić niż być pierwszym, który stanie na fatalnej (wrogiej) ziemi. Pod żadnym pozorem 246 nie wolno siadać w pobliżu drzewa, na którego gałęzi lub wierzchołku odpoczywa Lelek. Nawki bowiem kierują się nie tylko jego głosem lecz także zapachem, i lada chwila tam będą, jeśli już ich nie ma. Lelki obcują cieleśnie z Nawkami, Gdy zejdą się razem w okresie Boskich Godów, zaczynają okrężny tan, przeciwny do kierunku słońca. To czarny taniec, zwany też tańcem śmierci. Kiedy ktoś umiera, domownicy powinni palić wokół niego kaganki, łuczywa i światła, by oświetlić Nawkom ten ostami odcinek drogi, by nie były złe i utrudzone szukaniem, i dały człeczynie lekką śmierć. Świeci się światła i zawodzi głośno także i dlatego, by się nie pomyliły i nie wzięły ze sobą kogoś z żywych zamiast konającego. Jest także inny sposób odwleczenia śmierci niż zatrudnianie ligasza. Należy uczynić wyciąg z rośliny, zwanej czarnym lulkiem i nastawić go w wielu miseczkach dookoła chałupy konającego, tak by lelek nadlatujący z którejkolwiek strony poczuł odurzającą woń tego napoju. Lelki są bardzo łase na ów wyciąg, a także na same owoce lulka, pokrzyku i cierpkiej tarniny. Jednak tylko dwie pierwsze z wymienionych roślin odurzają Lelka tak, że śpi aż do świtu. Świt rozprasza tego Stworzą, jak większość Stworzy Zaświatów. Przynajmniej jeden dzień życia zyskuje się takim sposobem. Znachorzy, guślarze, szamani i kapłani znają zaklęcia odwlekające śmierć i mają duże kłopoty, gdy wreszcie któregoś dnia sami chcą przenieść się w Zaświaty. Wiedzy tej jednak nie użyczają nikomu. Gdyby spróbowali się nią z innym człowiekiem podzielić straciłaby moc. W niektórych krajach słowiańskich jeszcze do dzisiaj na Wielkanoc, w Wielki Czwartek (dawniej Wiosenne święto Przesilenia, między 20 a 26 marca), zostawia się niedojedzoną świąteczną wieczerzę dla Lelków i innych Stworzy Zaświatów, które przybywają tej nocy. Tego dnia czyni się też liczne ofiary dla zmarłych przodków. Między innymi ścina się z czubka głowy kępki włosów (co bez wątpienia nawiązuje do Wierzchy, Wiechy i Wiechcia Światowita), miesza się owe włosy z ziołami i spala, wrzucając je w ogień. Dymem, powstałym w ten sposób, okadza się całe domostowo i wszystkie kąty gospodarstwa. 247 Popielnice-Zaligżeny Popielnice-- Mają różną wielkość, ale najczęściej widuje się je w postaci -Zaligżeny pulchnych, pyzatych bab wzrostu Skrzata. Twarz Popielnicy-Ża- ligżeny poorana jest zmarszczkami. Głowę obowiązują owe Boginki chustkami, tak że nie widać ich włosów, które są siwe, zaplecione w warkoczyki i upięte w koczek. Czasami Popielnice przybierają postać małego, szarego zwierzątka, kiedy indziej znów przeobrażają się w postacie zmarłych osób, czyli Dziadów. Boginki te przebywają naczęściej na cmentarzach i w miejscach gdzie pochowano wielu ludzi. Ich działanie wiąże się z pamięcią żywych o zmarłych, a także z opieką zmarłych nad żywymi, udzielaną tym ostatnim w zamian za ich pamięć. Popielnica przemieniona w postać zmarłego przodka przechadza się w pobliżu miejsca pochówku, przysiada na grobie, kołysze się na boki, mamrocze pod nosem niezrozumiałe słowa. Żaligżena w skrzaciej postaci uwija się wokół miejsca pogrzebania plewiąc chwasty, uklepując ziemię, układając kamienie mogiły. Żaligżena w postaci szarego gryzonia przychodzi tylko po to, by zakosztować strawy, pozostawionej u grobu w czasie odwiedzin przez bliskich zmarłego. W święta Zaduszne bliscy powinni zejść się całą rodziną na smętarzu i odbyć biesiadę. Resztki biesiady zawsze pozostawia się dla Popielnic i Dziadów. W powszechnej świadomości łatwo myli się postać Żaligeże-ny-Dziada z postacią demona, zwanego Widmem, albo innego: Магу-Nocnicy. Oba te rodzaje demonów są zaliczane do wielkiej Rodziny Zduszów określanych mianem Widziadeł i w rozdziale o Widziadłach zostały dokładnie opisane. Żaligżena w postaci zmarłego Dziada przechadza się w miejscu swego pochowania, lub tam, gdzie odbyła się uroczystość pochówku (gdy zmarły ге sobą dusze "Dziadów z Zaświatów. Razem, Yopieinice i Dziady, grzeją się przy ogniu pamięci, pozostawionym przez rodzinę i najbliższych; zbierają miodki-Kutje i okruchy Koliwa, oraz „mostów" - Kładek pieczonych z myślą o zmarłych i bóstwach Zaświatów. Okruchy owe Boginki zanoszą swemu panu: Sowiemu-Sowicy, nazywanemu też Popiołem, i składają mu sprawozdanie z tego, co na grobach zastały. Jeżeli na jakimś grobie nie znajdą światła - proswietu, ani gościny - strawy, wtedy od razu zaczyna się gorzej dziać tym, którzy stracili pamięć o przodkach przebywających w Nawi. Gorzej się też dzieje zapomnianemu przez żywych Nawiakowi (zmarłemu). Brak dbałości o te obrzędy jest zapamiętywany przez Sowiego każdemu z żywych i kiedy przychodzi na człeka czas, by stanąć przed Wagą w Komorze lub Wąwozie Sowicy, jest pewne, że Przewodnik po Zaświatach przypomni mu to zaniedbanie i wskaże gorsze drzwi do Nawi, niżby z innych życiowych uczynków człowiek ów zasługiwał. Żaligżeny są nazywane Popielnicami nie tylko z powodu szarości swego ubrania i popielistej barwy skóry, ale także dla po-piołów-kadzideł, którymi-zdjąwszy chusty-posypują sobie głowy. Żywi naśladują ten zwyczaj Popielnic, gdyż dzieje się tak na przypomnienie popiołów ogniska ofiarnego, owinu, ogniska domowego (które ze śmiercią każdego członka rodu w jakimś stopniu wygasa), wygasłego ognia żywota w spopielonym Łuczywie Lelija-Smęta, wygasłego ognia stosu pogrzebowego, na którym pali się zwłoki. Na stosie pogrzebowym popioły zmarłego łączą się z popiołami innych żywych istot ziemi (ofiar zwierzęcych, kadzideł rolinnych i drewnem stosu, lub węglem - torfem będącym samą ziemią). Wiadomo, że zmarli przodkowie, czyli Dziady, które pozostają w Nawiach Weli, patrzą z góry na byt rodu i starają się wspomagać ród swoim wstawiennictwem u Stworzy i Bogów. Dbałość o dusze zmarłych i pamięć przodków nie jest więc tylko obowiązkiem wobec tych, co odeszli oraz wobec Bóstw, lecz także ważnym obowiązkiem wobec siebie samego i najbliższych żyjących członków rodziny. Kto nie pamięta o Dziadach, o tym i oni nie pamiętają. Kto nie ma w opiece ich grobów, tego i oni nie mają w swej opiece. Kto pomija obrzędy wobec bóstw Zaświatów, ten zostanie pominięty, gdy się otworzą drzwi do lepszej Nawi, bowiem Stworze (Popielnice, Prawki, Lelki) powołane do czuwania nad ludzkimi postępkami przypomną mu wtedy każdy jego ucznek. 250 Upierzyce (Straće, Stradće, Upirići) oraz Nawki (Nauki, Mawki, Nejki, Navaći) Są to ostatnie ze Stworzy i zarazem ostatnie Boginki, jakie zostały nam do opisania. Zarówno Upierzyce jak i Nawki uważa się za najstraszniejsze ze Stworzy, jako że przynoszą one człowiekowi śmierć. Upierzyca-Straća przynosi śmierć-mór, morowe powietrze, zarazę albo mróz, którym ściana i warzy wszelkie życie. Upierzyca pokazuje się pod dwiema postaciami. Jedna z nich ma wygląd kobiety, druga kształt dużego, pierzastego ptaka o łysej głowie i ślepych oczach. Kobiety owe są całe obrośnięte pierzem, twarz mają pokrytą gęstym puchem, a zamiast rąk posiadają dwa potężne skrzydła wyrastające z barków i uczynione z twardych, długich piór. Upierzyce w tej postaci spowijają się opończą białej barwy aż po czubki dłoni, tak by właśnie zakryć owe skrzydła. Całą twarz mają Upierzyce najczęściej załosniętą przez rodzaj welonu, czy kiru, który je oddziela od żywego świata. Gdy odgarną skrzydłem ten kir i otworzą usta, zioną na człowieka śmiercią, która wychodzi z nich pod postacią pary. Wokół Upierzycy panuje straszliwy chłód, wyraźnie wyczuwalny, gdy się do niej zbliżamy. Człowieka, obok którego przesunie się Upierzyca, natychmiast przelatują dreszcze i cały pokrywa się „gęsią skórką". Po przejściu Upierzycy, lub jej niskim przelocie (gdy jest w postaci ptaka - Straćy) kałuże pokrywają się cienkim lodem, a ziemia ścina się w czarną grudę. Upierzyce-Straće są niemalże całkiem ślepe i nie wybierają ofiary, tak jak Nawki, lecz zabijają wszystkich, którzy się znajdą na ich drodze lub w pobliżu. Niewielu ludzi, którzy widzieli Upierzyce, przeżyło to spotkanie, a i to tylko tacy, co je spostrzegli z daleka i na czas rzucili się do ucieczki. Da się je zobaczyć, jak ciągną drogami ku wioskom i siołom, ku dalekim grodom, a jednym ratunkiem jest wtedy paść na twarz i udawać martwego niczym kamień. Zaraz po ich przejściu powietrze robi się bardzo chłodne. Obroną przed Upierzycami (poza ucieczką) jest obmywanie się w świętych źródłach, palenie ognisk i okadzanie się dymem ze wszelkich czarownych ziół, jakie mamy pod ręką. W welonach i kirach Upierzyć niesie się morowe powietrze. Ich skrzydła zakończone są szponami złożonymi z pięciu pazurów, zastępującymi palce i dłoń. W tych szponach Upierzyce ściskają sierpy i osęki, którymi koszą ludzi i wywlekają z ich ciał dusze. Upierzyce (Stracę, Stradce, Upirici) oraz Nawki (Nauki, Mawki, Nejki, Navaci). 251 Nawki także mają wygląd kobiet, lecz ich twarze są zawsze odsłonięte, pełne, często o rysach wręcz dziecięcych, okolone długimi, czarnymi włosami. Włosy owe wiją się opadając na ich piersi i zlewając się barwą z szatą, która jest czarna jak noc, długa, fałdzista. Nawki mają skórę tak cienką, że przeświecają przez nią naczynia krwionośne i żyły, nadając jej sinawy odcień. ICrew Nawek ma kolor błękitny. Ich królestwem jest Wela-Zaświaty, a na Weli Nawie. Nawki wyręczają Nyję-Smierć w jej kosiarskiej robocie. Nawki mają przepiękne, błękitne oczy, które emi są zupełnie ślepe, za to w Nawiach widzą i bardzo daleko. Posiadają doskonały słuch \ się śpiewem Lelków, szukając swojej ofiary, roku należy się strzec, ponieważ wejrzenie h ócz nawki zamienia człeka w trawę lub i Tyczy się to zresztą wszystkiego co żywe, Boginki te odbierają życie nie tylko ludziom, ki przychodzą zawsze we trzy, by zadać tak jak i we trzy przychodzą Boginki (Rodzanice, Sądzenice, Narecznice). trzy mają narzędzia, do tego służące: Be, osęk, młot. Kiedy umiera ktoś zna-Ш) zachodzi obawa, iż nie będzie chciał Wtyci& po dobroci wraz z nimi nadciąga ~yja-Śmierć. Wtedy wyciągają duszę siłą-, albo wybijają ją, uderzając młotem i umierającego. Nawki - podobnie jak усе - mają skrzydła i szpony zamiast dło-ich skrzydła mają barwę czarną. Zbudo-% jak i u tamtych Boginek: z długich, h piór. Nawki pokazują się również, choć adziej, pod postacią dziecka płci żeńskiej, o takie wygląda prawie normalnie, poza barwą skóry, czarnymi zrośniętymi i błękitnymi, ślepymi oczami, ików i myśliwych podczas polowań ifch чгаїкі zabijają Nawki strzałami z Łuku, 252 użyczanego im przez Ładę-Łagodę, lub ciosem Topora użyczanego przez Perunica. W każdym człowieku mieszka dusza, która się składa z trzech małych duszyczek. Ostatnia z nich opuszcza ciało dopiero w chwili pogrzebania łub spalenia zwłok. Pierwsza wychodzi dusza-oddech, zaraz za nią dusza-myśl i krążą obie nad ciałem, aż go nie opuści dusza-żywot. Wtedy wszystkie trzy duszyczki mogą się znów połączyć, a Nawki zabierają „człowieka" (ducha) ze sobą wzbijając się w niebo, gdzie krąży już Umor-Znicz-Strasz Welański, który je bierze na grzbiet i przewozi w Zaświaty-Welę. Niektórzy twierdzą, że Nawki same niosą dusze, ale to jest bałamutne kłamstwo. Mają one zbyt wiele zajęcia, by trwonić czas jako zwyczajni przewoźnicy. Tak mogą twierdzić tylko ludzie nie znający podań o Upadłych Bogach - Zniczach. W wielu okolicach lud przez wieki pomieszał pojęcia Nawek z pojęciami Umorów, jak również obrazy Ażdahów (czyli Żmijów-Żnujów i Smoków) ze Słuchaczami, Latawcami i Chałami (Ałami). 253 W obrzędzie pogrzebowym należy zmarłego zaopatrzyć w wiele przedmiotów, które będą mu potrzebne na Tamtym Świecie, zwłaszcza w trakcie podróży na Welę i w pierwszych godzinach pobytu, gdy stanie on w Wąwozie Sowiego przed obliczem Lelija-Smęta, Sowiego, Prawica i Prowego. Tak więc zawsze należy upiec kołacz grzebalny, czli Koliwo, a także „drabiny" i „mosty" czyli Kładki oraz dać zmarłemu światło - Prostwiet i możliwie dużo drogocennych przedmiotów, a także broń. Koliwem karmi się Umora w trakcie lotu, po Moście lub Drabinie schodzi się z Umora na Niwę Sowiego (bowiem wiadomo, że Umo-ry są Upadłymi Bogami, co targnęli się na Swiatowita i zostali skazani na wieczną wędrówkę między Welą i Ziemią, a ani jednej ani drugiej nie wolno im tknąć stopą, ni zaznać spoczynku), Pro-swietem świeci się w drodze przez ciemny Wąwóz ku Komorze Sowiego, bogate dary służą odkupieniu złych postępków popełnionych za życia, a broń służy do polowań w Rajcu - Wiecznym Borze Niwy Wiecznoszczęśliwych (Raju), lub do obrony w Piekle - Nawi Smoczej. 5. Starsi - czyli Króle Stworzów, oraz Boginiaki - czyli potomstwo Stworzów •> І І ■ Starsi - czyli Króle Stworzów, oraz Boginiaki -czyli potomstwo Stworzów -Stworze, a właściwie ich Starsi, razem ze Światłogońcami - służącymi Bogom Kiru, oraz z Ażdahami, czyli Żmijami i Smokami - służącymi Bogom Działu, czuwają poza zwykłymi swymi zajęciami także nad poszczególnymi dniami roku. Ponieważ dzień Nowego Roku (a także ostatni dzień Starego Roku w latach przestępnych) ma szczególne znaczenie, podlega opiece służących samemu Swiatowitowi Gałęzów (Swiętogłazy i Swićgałęzy). Z kolei Ażdahy opiekują się innymi 26 dniami, a Swiatłogońce także taką samą liczbą dni. Tym sposobem pozostaje do opieki 312 dni w roku, czyli dokładnie tyle, ilu się narodziło Przedstworzy z rozkawałkowanych Potworów. Bogunowie-Przedstworzowie, którzy zostali „posadzeni" na Stokrotnej Łące Sporów, i z których przez rozmnożenie wylęgła się cała reszta ustokrotnionych Stworzy, mają nieco odmienny wygląd od reszty swych młodszych braci i sióstr. Wyglądają starzej. W istocie są oni starsi od innych Stworzy, a tamci pochodzą niejako z ich ciała. Nazywa się ich Starszymi, a pełnią oni pośród Bogunów i Boginek rolę królów, w związku z czym nazywa się ich także czasem Królami. Ci właśnie Starsi Stworze opiekują się poszczególnymi 312 dniami roku, identycznie jak Jed-nogłowi Wielkobogowie opiekują się 13 miesiącami (dziś już tylko 12 Braćmi Miesiącami). W każdym Rodzie Stworzy jest trzech lub czterech Starszych, zależnie od tego, ilu wpierw było Przedstworzy (trzech czy czterech). Są oni nie tylko starsi, ale i mędrsi od pozostałych, bardziej stateczni, poważni, zapobiegliwi. Starsi opiekują się rodami i panują nad nimi. Ludziom bardzo rzadko udaje się zetknąć z Królem któregoś Rodu Stworzów, lecz gdy to nastąpi, mogą się spodziewać, że spotkanie owo nie zakończy się w sposób obojętny. Może ono przynieść człowiekowi bardzo wiele pożytku, bogactwo wszelkiego rodzaju, życiowe powodzenie, mądrość i spokojny byt tak na Tym, jak i na Tamtym Świecie. Może też jednak obrócić się przeciw niemu i skończyć bardzo źle. Na wynik spotkania zawsze ma wpływ to, jak owi ludzie dotychczas żyli, co wiedzą, jak się obchodzili z innymi ludźmi, czy czcili Bogów, czy szanowali Naturę, odprawiali obrzędy; czy dbali o wszystko, co podlegało ich pieczy, o wszystko, co żywe i czy nie szkodzili Matce Ziemi. Największe znaczenie dla dobrego wyniku spotkania ze Starszym Stworzów ma jednak to, z czym dany człowiek do niego przychodzi i czego odeń oczekuje. Starsi Stworze mają wygląd starych kobiet, gdy idzie o Boginki, lub dostojnych starców, gdy chodzi o Bogunów. Twarze mają poorane zmarszczkami, skórę wyschniętą i obwisłą, włosy siwe, bardziej wyblakłe ubiory, a także często skromną, żelazną koronę na głowie, lub pierścień z drogocennym kamieniem o magicznych właściwościach na palcu. Stworze posiadają także potomstwo. Odróżnia je to od Zduszów, którzy się nie rozmnażają zwykłymi sposobami. Ich dzieci pochodzą ze związków Boginek z Bogunami, ze związków Stworzy z Bogami, jak również z ich związków z ludźmi. Wszystkie ich dzieci są skażone, tak jak ludzie, ograniczeniami oraz śmiertelnością. Światowit już po Wojnie O Bułę przykazał zanurzanie i skrapianie Czarną Wodą każdego dzieła Welan, by nigdy już nie mogło powstać z boskiego działania coś takiego, jak Potwory. Jako pierwszych dotknął jego rozkaz Ludzi, przez co zostali oni - jako śmiertelnicy - strąceni z Weli na Ziemię, do Koliby. Boskie potomstwo powstałe ze zmieszania z ludźmi nie ma cech zwykłych ludzi, lecz zawsze wyróżnia się jakimś atrybutem, czymś nadzwyczajnym, ponadludzkim, co wyraźnie wskazuje na boskie pochodzenie. W żyłach książąt, wieszczów, wytędzów zawsze płynie odrobina boskiej krwi, i ludzi tych określa się mianem Bohaterów (Boga-tyrów). Pomiędzy ludźmi żyje kilka rodzajów istot z pochodzenia częściowo ludzkich, które określa się różnymi nazwaniami dla lepszego odróżnienia ich od siebie. Tak więc potomstwo Bogów z ludźmi (Boga z kobietą, albo Bogini z mężczyzną) zwie się Pobogami. Z nich pochodzą królowie, mędrcy, wołchwowie, żercy, wróżki, wieszczowie, książęta, wielcy wojownicy mocarze i wytędze. Potomstwo Stworzy z ludźmi (Boginki z mężczyną, lub Boguna ze zwykłą kobietą) nazywa się Boginiakami. Rzadko wyrastają z nich królowie czy wodzowie, częściej pojedynszy, samotni mocarze, dzicy i odważni wojowie, mądrzy guślarze, znawcy rzeczy, rękodzielnicy, czarownicy, zaklinacze, zamawiaczki, wieszczki, znachorzy, wracze. Trzeci rodzaj istot, to potomstwo zrodzone tylko z ludzi, ale porwane, wykarmione i wychowane przez Boginki, lub Bogunów, 258 albo odmienione przez tknięcie ręką Stworzą jeszcze w kołysce. Tych nazywamy Odmieńcami. Są to ludzie bardzo dziwni i samotni, a ich byt ma różny przebieg. Jedno jest pewne: są bardzo wrażliwi, choć rzadko pomocni w czymkolwiek. Najczęściej uchodzą za nawiedzonych. Wiele Boginek nie ma zwyczaju wychowywania swego potomstwa i podrzuca własne dzieci ludzkim matkom, często porywając przy tym ich dziecko i zabijając je, by nie stanowiło zagrożenia lub konkurencji dla Boginiaka. Tych także często ludzie nazywają Odmieńcami, choć są to Boginiaki zrodzone ze Stworzy, albo ze Stworzy i ludzi. Najczęściej swoje podrzutki zostawiają ludzkim matkom Czarcichy, Chały, Dziwożony, Krasawki-Feje, Morawki, Topielice, Brodzice, Nawki, Łójmy i Nocnice. Wszystkie te Boginki są złymi matkami i podrzucają swoje potomstwo również samicom dużych zwierząt (niedźwiedzicom, wilczycom, lisicom, łabędzicom, lochom). Ze zwykłych dzieci czynią Odmieńców najczęściej Południce, Dziwożony, Mamuny, Leśnice, Wiły, Jagi-Jędze, Czarchi-chy, Męcice i Mątwy. Sporadycznie czynią to także inne Boginki, jak Rusałki, albo i Bogunowie: Kraśniaki, Plunki, Chobołdy, Cho-chołdy, Czarty, Bełty-Błudy, Płanetniki i Dusioły. Z potomstwem tym należy się obchodzić bardzo dobrze, postępować ostrożnie i broń boże nie bić. Karmić je trzeba do syta, ubierać nie gorzej niż własne dzieci i dawać dużo swobody. Boginiaki w starszym wieku chadzją własnymi ścieżkami, są harde, nieugięte, lecz bardzo odważne, zwinne i chętne do każdego ciężkiego zadania, lub spełnienia czynów przerastającyh możliwości zwykłego człowieka. Kiedy Boginiak jest niemowlakiem, oseskiem i małym dzieckiem, spełnienie wszystkich powinności wobec niego bywa bardzo ciężkie. Niektóre z nich (na przykład potomstwo Chały czy Wołota) są tak żarłoczne, że trudno im nastarczyć nawet chleba, nie mówiąc o czymś lepszym. Czasami obżerają korę z drzew, zjadają niedojrzałe owoce, liście warzyw i zielone zboże. Potomstwo Bylicy-Skalnej Baby ma z kolei ręce jak z kamienia, wszystko mu z nich leci, zwykłym położeniem dłoni na blacie rozwala cały stół i powoduje wiele innych zniszczeń. Potomstwo Morawek, Nawek, Skrybków-Małoludów, Szczekotunów, Wił, Łojm-Łoskotnyc i wielu innych jest z kolei złośliwe, nieznośne, krzykliwe i nieposłuszne. Dzieci Wichorów, Bełtów, Mrugów i Ogni są kapryśne i psotliwe, 254 ani chwili na miejscu nie siądą. Wreszcie potomstwo po Świczkach, Przypołudnicach, Putnikach, Swarkach jest wielce obrażliwe i gryzie zębami pierś matki aż do krwi, bo zęby wyrzynają się u Bo-giniaków nieraz już przy urodzeniu. Niestety każde uchybienie wobec potomstwa Boginki czy Bo-guna powoduje jego straszliwą zemstę, dużo gorszą, niż gdyby on sam ucierpiał. Matka zawsze przecież usłyszy skargę i płacz własnego dziecka, więc złe traktowanie Boginiaka nigdy nie uchodzi bezkarnie. 0 6 Opisanie Zduszów Opisanie Zduszow Jak już powiedziano wcześniej, Zduszę są czymś zupełnie innym niż Stworze. Zduszę są demonami pochodzącymi z dusz zmarłych istot (nie tylko ludzi), powołanymi do powtórnego bytowania ziemskiego w sposób niezwykły - pod przymusem, z wcieleniem w ciało trupie, albo w ciało niewłasne, wyczarowane, lub w już zamieszkałe przez inną duszę ciało żywej istoty. Nieraz zmarlacy owi przebywają między ludźmi przyoblekając się w pozór żywego jestestwa tak doskonale, że niełatwo ich odróżnić od zwyczajnego, prawdziwie żywego człowieka. Kiedy indziej, nie krępując się, przerażają swym trupim wyglądem lub przybierają poczwarną postać, zamykając się w ciałach demonicznych, nieludzkich. Są i tacy, którzy są żywymi ludźmi zamieszkałymi przez dwie dusze: zwykłą, prawowitą, oraz demoniczną, wcieloną przemocą. Jednogłowi Małobogowie w czasie Wojny O Krąg wyciągnęli wszystkich Zduszów z Nawi welańskich. Wybrani przez Bogów z rozmysłem pochodzą oni, spośród najgorszych, najbardziej okrutnych, najstraszniej zawziętych przeciw ludziom i Bogom, złych z samej natury Nawiaków, wyszukanych w Piekle (Nawi Smoczej) i w Założy (Nawi Labiryntów Bezdroży). Powołano ich na czas wojny, by służyły złemu celowi. Są więc Sługami Ciemności: wyszły z Zaświatów, służyły dzieciom, które targnęły się w przeklętej wojnie na swoich rodziców chcąc ich zniszczyć i zabić. Postępek ten od początku przeciwny był prawom Wszego Świata. Zduszę są złe z natury i bardzo niebezpieczne dla ludzi. Przywracano ich do życia i hartowano do boju, pławiąc najpierw w najżywszej z Żywych Wód, wodzie ze Źródła Źródeł wykradzionej Świćgałęzie przez Licho z pomocą Dodoli. Potem przez trzy welańskie dnie i noce pojono ich i obmywano wodą z Ożywczych Studni trzech Małych Bogiń: Krasy-Krasatiny, Za-ródzi i Żywii. Lelij-Smęt rozpalił ponownie ich Łuczywa-Gwiaz-dy Żywota, płomieniem wykradzionym przez Wida-Makowica z Ognia Ogni palącego się wiecznie na Niwie Światowitowej, u progu zamku Kłódź na Wierchu Weli. Na koniec Mali Bogowie (Małobogowie) wykarmili całą armię Zduszów boskim Jościem, czyli Kołaczem, Korowajem i Koliwem wypieczonymi przez Re-giełca, oraz Kutią uwarzoną przez Boginię Warzę. Dzięki tym zabiegom Zduszę stali się Zmartwychwstańcami, oddanymi 263 w służbę Małobogom. Po Bitwie i zakończeniu Wojny O Krąg Światowit pozostawił ich przy życiu. Od tamtego czasu Zduszę włóczą się samopas po świecie, czyniąc zło i spustoszenie. Była to jedna z kar, jakie Bóg Bogów wymierzył wtedy wszystkim żywym istotom, a zwłaszcza Mniejszym Bogom. Dwa razy do roku muszą oni stanąć na czele swego upiornego wojska i odbyć straszliwą bitwę, będącą przypomnieniem owego ojcobójczego postępku sprzed wieków. Tylko pokonanie tej bezpańskiej armii W bitwach pozwala powstrzymać ІсГі ciągły rozród, narastający bezład i zło, jakie przynoszą światu. Zduszę nie znajdują spoczynku, dokąd nie zostaną ze swej powłoki Zmartwychstańca wyzwolone. Osiągają to jedynie wtedy, gdy na swoje miejsce znajdą nowego Sługę Ciemności. Stanowią oni najniższy krąg istot o powołaniu niebiańskim, bezpośrednie ogniwo łączące (poprzez Zaświaty) ludzi z Bogar Ten sam krąg stanowią, prócz nich, Pobogowie i Bc^^^P są bezpT)ś«ednim oeniwem łączącym Нгітіи-" Л Świat towaniem dua do życia w Świec I, zwierzęcia, rośliny cz^ Te* służących ut zwrotowi na Ziemię, powstrzymujących zmarłego od inger żywych wypełni osobny tom. Tutaj wyjaśn niezbędne, by w pełni zrozumieć tak istotę po' między ludźmi i Bogami, jak i ich rolę w świecie Żyv w Zaświatach. każdeuMfcza pi^Tgrozr /і^Шейхіе człek na Ziemi, tym pewnie się nigdy nie stanie, że na zawsze i nigdy nie będzig_zmi egzystencji. Najbardziej nar Mmi rg^Hle яШЩ Р*Р° śmierci Zduszami są: - luijar-ffkAj^ bjŁjŁti^rcema, przez całe życie źli, zaborczy, chchjC aaaft^ra^msciwT; podli - mordowali, kradli, niszczyli, gwałciePnie^pfili І tP^eg0 nie szanowali. ?64 - ludzie, którzy zginęli śmiercią gwałtowną, na przykład zostali zabici, zginęli w wypadku, zatonęli itp., a ich ciała nie pochowano w żadnym obrządku (ani w ziemi, ani nie spalono na stosie), ich kości rozwłóczono i porzucono, lub nie zaopatrzono ich tak, by dusza mogła się dostać w Zaświaty. - dzieci zabite w łonie matki nim wyszły na świat, lub urodzone już jako martwe, - dzieci umarłe zaraz po urodzeniu, nieobmyte Wodą Życia, oraz wszystkie istoty niewinne, dziewicze, młode, także kalecy; czyli wszyscy, którzy nie zaznali smaku żywota i odeszli ze świata z tak silnym jego pragnieniem, że łatwo ich wyciągnąć z Założy, przekupić taką możliwością, albo^MŁchwycić, nim £dążą wejść w Zaświa__ Heniem zemsty na sw^P ziemskich do-uemanycjł dpitach_ które^C^gle giyrywą^^i^K Założy chcąc za wszelkJ^c^^^ePraB^ rSiunl оЬоЯ ffako^todes' іети, ^ЧЦтго' Strokc ku^Bksami Be & sami' ur arjefi zofl leją^ip.Ca „cz! ВЬц^лЯаг. ko żywi stan^BT łatwy 7łup dla utfżóTfliJ Итагії łatwo są wyyiliKani z Zało/y^ lub /też i'. 4f3w5^Btamtą^^je^(([^^wcieli/ w zmartwychwstańca. ,if,*oćl^ajówZ^^ P^Wzyli Demonów; je^t mnfej,,niż Rodzajów Stworze» B^liczba jest nawet/wjBcjifea aszcza z zębami na kształt piły, oraz para białych, kłujących bla- 287 skiem oczu. Chociaż łap Biesa nie widać, wiadomo, że ma ich co najmniej cztery, a niektórzy twierdzą, że sześć lub osiem. Wszystkie kończyny ma ten Zdusz zakończone szponami ostrymi jak lance. Kiedy Bies nadciąga, obezwładnia człowieka cichym szeptem, którym, wydaje rozkazy prosto do umysłu, jednocześnie paraliżując swoją ofiarę lękiem i rozbłyskami swoich czarownych ślepiów. Kiedy szykuje się do skoku, człowiek przeżywa skurcz strachu, a gdy dokona już ataku wnikając we wnętrze ciała, wywołuje dygotanie i dreszcze jak w febrze-zimnicy. Zaraz potem natężenie przerażenia dochodzi do takich rozmiarów, że człowiek traci przytomność. Kiedy się ocknie, nie pamięta co się działo i nie czuje nic, poza zagrożeniem. Odczucie to króluje od tej chwili nad wszystkimi innymi i nie opuszcza człowieka już do śmierci, która zresztą następuje nie później niż po roku. Tym sposobem Bies przelewa swoje jestestwo w ciało ofiary. Moment ów jest tak pełen grozy, że gdyby dusza tylko mogła, wyciekła by z ciała. Bies jednak mocno chwyta ją wszystkimi pazurami, a potem zlewa się z nią powodując, że człek się „biesi". Odtąd Bies przebywa w swej ofierze aż do jej zgonu, następującego (na skutek działań owej osoby) najczęściej z ręki współplemieńców. Zgon wyzwala Biesa do Zaświatów, zaś dusza zmarłego wyskakuje z ciała w postaci Biesa-zwierzęcia. Ofiara staje się Biesem i przemierza pustkowia w poszukiwaniu kolejnych ofiar. Nim to jednak nastąpi, człek nawiedzony przez Biesa żyje długie miesiące, a cały jego czas jest wypełniony szleństwem, czynieniem zła, zbrodniami i przemocą. Człowiek nawiedziony Biesem, czyli zbieszony, nie jest zdolny panować nad swoim szałem. Staje się na wpół demonem, a okrutny lęk przed wszystkim, co dookoła, popycha go ku zbrodni. Człowieka takiego można poznać po przekrwionej twarzy, płonącym spojrzeniu i wiecznie zjeżonych włosach na głowie oraz kończynach. Człek ów czyni wokół siebie spustoszenie, zabija najbliższych, podpala chałupę, rujnuje wszystko, co osiągnął i z dzikim wyciem rzuca się do ucieczki w głęboki bór, skąd kieruje się często w okolicę, gdzie jest zupełnie nieznany. Zamieszkuje wtedy pustkowie, odludne niedostępne miejsce, dziki jar, bagno, i stamtąd czyni wycieczki ku domostwom, siołom, szałasom pasterzy, drogom i szlakom kupieckim, gdzie czatuje przez dzień i noc oczekując ofiary. Morduje przejezdnych, albo nawet mieszkańców całej wioski lub pojedynczych chałup, bestialsko rozrywając ich ciała pazurami 288 na strzępy. Napaści owych dokonuje oczywiście nocą, podczas gdy dzień spędza zagrzebany w ziemi, śniegu (jeśli jest zima) lub liściach. Zbieszony człowiek chowa się także w zakamarkach ruin, ziemiankach i piwnicach, zawsze w miejscu wyludnionym jakąś klęską, najazdem lub zarazą. Zabić Biesa można jedynie stosując zaklęcia zawarte w tajemnych przekazach wołchów, żerców i kudiesników. Koniecznym do tego narzędziem jest srebrny sztylet lub strzałka piorunowa (belemnit), boska siekierka, albo zaczarowany miecz. Same narzędzia jednak nie wystarczają. Zaklęcia są strzeżone przez kapłanów pilniej niż' największe skarby i przekazywane tylko z ust do ust najgłębiej wtajemniczonym. Próbując przepędzić Biesa łatwo popełnić błąd i paść jego łupem. Biesy pochodzą od pradawnych okrutnych władyków i książąt Zerywańskich z pierwszego pokolenia ludzi. Byli to okrutnicy gotowi dla zabawy męczyć i zabijać. Od tamtego czasu wcielają się w coraz to nowe osoby, mające w sobie zadatki na okrutników, lub znane już z okrutnych czynów. Wcielają się także w ludzi strachliwych, których łatwo opanować i pokonać, a potem opętać groźnym szaleństwem. Biesy dają opanowanym przez siebie ludziom nadludzkie możliwości i wielką krwiożerczość. 289 Na czas Bitew i Łowów Biesy wstępują w Niebiosa, stając na tym samym skrzydle co Widziadła i Martwce. Przewodzą im w boju Książęta Ciemności: Oczadel, Beśomor i Skydaj (Skydatyj). Ci nigdy nie zmieniają ciała, zostali urodzeni przez Boginki-Czarcichy i rządzili Zerywanami, nim nastali tam króle. Ofiarą Biesów padają w Bitwach Przypołudnice, Południce, Brzeginie, Bylice, Polewiki, Niziołkowie, Skarbki, Wieszczyce, Kąpielniki i Mamuny. Nie ma przed Biesem żadnej ochrony ziołem, kaptorgiem ni nawęzem, ani też szczególnym kamieniem. Najlepszym sposobem jest zaniechanie nocnej drogi, jeśli prowadzi przez odludzia i uroczyska, unikanie Bugryszczy i Trebiszczy opuszczonych przez ludzi, okolic wisielców, trzęsawisk znanych z licznego występowania Topców i z obfitości Zduszów oraz Stworzy. W jakimś stopniu chroni przed Biesem posiadanie strzałek piorunowych, siekierek Kauków, oraz zaczarowanych zwierciadeł, w których odbija się wzrok Biesa i oślepia jego samego, miast ofiary. Zwierciadła takie niezwykle trudno zdobyć, jako że mają one welańskie pochodzenie. 290 Rodzina piąta: Skrzenie (Skrenja, Skreńje) - czyli Światła i Skrzadła Światła pojawiają się tylko na podmokłych łąkach, łęgach, bagnach i trzęsawiskach, gdzie zatonęli ludzie. Z tych nieostrożnych topielców oni pochodzą. Skrzadła da się zobaczyć wszędzie indziej: w pobliżu jaskiń co pochłonęły śmiałków, na ich dnie, w wąwozach, nad jamami, po górskich ścieżkach i turniach, w borach głębokich a także na stepie gdzie ludzie padli zgubiwszy drogę, zmarli z wyczerpania, albo zostali zabici. Światła i Skrzadła bywają też w miejscach, gdzie zakopano wielkie skarby. Nie jakiś skarb pojedynczy, mały, związany z jedną osobą, ale potężne łupy, gromadzone długi czas przez rozbójników, satrapów, bandytów, których hersztami byli za życia. Skrzadła używają tych skarbów jako przynęty dla nieostrożnych, którzy dają się omamić i przez swą chciwość przywieść w odludne miejsce. Światła mają postać świecących całym ciałem lub którąś jego częścią, najczęściej głową. Skrzadła - gdy przybierają ludzką postać, co czynią bardzo rzadko - trzymają w ręku latarnię. Stąd zwie się ich również Latarnikami. Często spotyka się także Światło lub Skrzadło, co ma postać trupa rozłupanego, pokiereszowanego, odrażającego swymi obrażeniami i stopniem rozkładu. Gdy człowiek się do nich zbliża, starają się być odwróceni plecami, by przedwcześnie ofiary nie spłoszyć. Dopiero gdy chciwiec rzuca się na skarb ukazują się w całości, a potem zabijają wykręcając kark na drugą stronę, po czym wyrywają serce ofiary i pożerają je. Tym sposobem uwalniają się ze służby, zyskując zastępcę na swoje miejsce. Światła wciągają ludzi na bagnach w topiele i uwalniają się, ściągnąwszy ich na dno. Tak długo wodzą ofiarę, nęcą światłem - zda się ogniska, czy sadyby - aż ci nie padną z wyczerpania lub popełnią błąd, stąpnąwszy w glibiel. Światła Bagienne mają barwy zielone, błękitne lub czerwone, zależnie od humoru. Światła Strażujące' mają kolor żółty lub biały. Gdy spostrzeżesz na bagnach Światło Czerwone - natychmiast zawracaj! jest to objaw największej wściekłości Zdusza. Jeśli widzisz Światło Niebieskie - masz szansę się przedrzeć, choć nie będzie to łatwe. Jeśli pośród trzęsawisk świeci Światło Zielone-możesz iść spokojnie. 291 Zdusz pogrążony jest w sobie lub zapadł w głęboką drzemkę, trawiąc ciało jakiegoś topielca. Skrzadła najczęściej nie pokazują się w ludzkiej postaci, lecz przybierają pozór przedmiotu, na przykład wyglądają jak płonący stos, albo ognisko pośród głuszy, albo pochodnia, co mży spomiędzy gałęzi raz słabszym, raz mocniejszym blaskiem, albo jak klejnot, co błyska tylko z rzadka. Skrzadło może wabić mnogimi blaskami przecudnej urody, jakby to było zbiorowisko zaczarowanych drogich kamieni. Widać je już z daleka, wręcz bije od nich łuna. Coś kusi człowieka, żeby sprawdzić, co się też za owym cudem kryje. Przez sieć gałęzi zdaje się, stos złotych monet leży między liśćmi... Zwabiony głupiec podchodzi, zbliża się, przesuwa, pochyla, dotyka i wtedy .. cap!!! Nagle czuje zimno trupie, a nim zdąży pomyśleć, już jest w szponach Skrzadła, które drze go w strzępy. Bywa jeszcze straszniej, gdy - zamiast złapać -buchnie prosto w twarz żywym ogniem. Podczas gdy Światło topi człowieka lub wyżera mu serce, Skrzadło rozrywa go na pół, a najczęściej podpala, jako że Skrzadła pochodzą również od tych ludzi, co zginęli w pożarach. Z tego powodu Skrzadło można spotkać także w zaułkach grodów, w niszach domostw, na wysokich wieżach czy w zabudowaniach, które kiedyś strawił pożar. Człowiek, uderzony w twarz nagłym płomieniem, nim umrze biega płonący, wrzeszczy, pęka w bąblach od oparzeń, a od jego ciała podpalają się różne szmaty i przedmioty drewniane. Cała osada może więc spłonąć od ognia znieconego przez Skrzadło. Przeciw Skrzadłom stosuje się wyciąg z krokusa lub zimowita, które to rośliny posiadają magiczne właściwości mrożące. Ogień zwalcza się także ogniem - rozpalając ognisko w środku nocy, gdy przebywamy w odludziu lub na rozstajach, gdzie pojawiają się tłumnie Zduszę, albo też w pobliżu nawiedzanego miejsca. Tym sposobem oddalamy Zduszę od siebie, bowiem przez krąg światła przechodzą one niechętnie. Światła pojawiają się tłumniej koło jesieni, kiedy wieczory są długie i dżdżyste, wichura strąca ostatnie liście, a zboża są już zebrane z pól. Wtedy Światła włóczą się po drogach, spotykają ze Skrzadłami, odbywają sejmiki i szykują się do kolejnej Wielkiej Bitwy. Wówczas lepiej po zmierzchu zaprzeć drzwi w chałupie i nosa na świat nie wystawiać aż do pierwszych śniegów. Jest kilka roślin pozwalających pozbyć się natręctwa Skrzeń. Skrzenie nie lubią pokrzywy, barwinka, leszczyny, lnu i naparstnicy. W Bitwie stają na jednym skrzydle z Czarówkami i Przezkostami, a swych wrogów najzapieklejszych - Laskowce, Leśnice, Zwodnice, Brodzice, Mątwy, Męcice, Bagienniki, Utopce, Wodniki i Topielice - palą nagłym wybuchem płomienia lub rażą blaskiem. Wtedy na Niebiosach widać kłęby burej pary, przeradzające się w czarne chmurzyska deszczowe. Innymi przeciwnikami Skrzeń są Weleso-żary, Dziennice, Upierzyce, Mory i Ognice. Od łych starć pojawiają się w czasie Bitwy krwistoczerwone rozbłyski i jaskrawe błyskawice. Przewodzi Skrzeniom ich Książe Skrij znany stąd, że w bardzo dawnych czasach spalił tajemny gród Spałów, a w nim wszystkich mieszkańców. Gród ów nazywał się Askaukałis lub -jak wolą inni - Spałkalisz i zniknął całkowicie z powierzchni ziemi razem ze Spałami. Siemię lniane jest przeciw wszystkim Skrzeniom znakomite, zwłaszcza gdy się je nosi w kaptorgu na szyi. Rodzina szósta: Kusze (Kusi) -i Podkuśniki czyli Jątry (JadHje, Jadreje) Pod względem sposobu działania Zduszę te są podobne do Skrzeń, to znaczy wabią swe ofiary w sidła, z których potem nie potrafią się one wyplątać. Przybierają postać żywych ludzi i żyją między ludźmi. Jest to życie osobliwe, jako że toczy się przeważnie nocą. Z zewnątrz wygląda, jakby cierpieli na bezsenność, tyle że za dnia trudno ich spotkać, bowiem kryją się po ciemnych kątach swych zamków i ponurych sadyb. Przewodzi im Juda, największy z Jątrów, a stają w Bitwie u boku Skrzeń oraz Przezkostów. Ich ofiarą podczas Bitwy padają Gradki, Mrugi, Ognie, Świetliki, Grzmo- ■ tniki-Wołoty, Płanetniki, Małoludki, i Wojki-Dzicy Męże. Rodzina szósta Sposób działania Kusza jest bardzo wymyślny i subtelny. Zastawia on sieć z kłamstw, omamień, podjudzających podszeptów i oszukańczych przemów, które pętlą się mocniej niż konopne sznury i w końcu zaciskają wokół człowieka krąg zbrodni i śmierci. Kusze rozpalają w ludziach przeciw którym się kierują, złość i nienawiść. Napuszczają ich na siebie wzajem, przywodząc do niekończącej się wymiany ciosów. Wystarczy, że Jąter przesmyknie się między dwiema osobami i szepnie każdemu słówko, by osoby te poczuły do siebie l' ,' . ozbawiony jakiegokol-ioginek. Na ich śpiew najbardziej narażeni są żeglarze. Wywołuje on panikę, człek ma ochotę uciec odeń jak najdalej i w oszołomieniu rzuca się w wodę z pokładu statku. Miast uciec, pada tam łupem Zduszów. Całe zastępy żeglarzy opuszczają tym sposobem pokłady statków, które żeglują potem jako widma bez załogi, dokąd ich sztorm nie roztrzaska o skały lub fale nie pchną na dno. Owe wycia Zduszów Wodnych słychać tylko w noce księżycowe, kiedy panuje spokój i cisza morska. Nigdy nie zdarza się słyszeć ich, jak Stworzy, w dzień. W noce sztormowe, wietrzne, deszczowe, Zduszę Wodne wznoszą się na Nieboskłon ruszając do Bitwy, a dźwigają ze sobą potężne gejzery wody i piany. Woda zlatuje w trakcie bitwy Zduszów ze Stworzami wielkimi słonymi wodospadami nawałnic, przypominającymi lawiny. Ściana litej wody zalewa wszystko dookoła -wtłacza statki pod fale, roztrzaskuje je od góry, rzuca na płycizny z wielką siłą, nie raz daleko w stały ląd, gdzie straszą setki metrów od brzegu. W trakcie Bitwy zalewane są też lądy, łąki, pastwiska, pola uprawne, osady porywane są wraz z brzegami, na których je wzniesiono. Woda wdziera się słonymi jęzorami w głąb lądu, rzeki podnoszą swój poziom wzbierając od ujścia, a nie od źródeł, chałupy i dobytek ludzki spływają w nurt niczym zabawki. Ten fragment Bitwy między Stworzami i Zduszami Wodnymi, które ścierają się ze sobą z wielką zawziętością, jest dla ludzi najstrasz- 306 J J niejszy. Zduszę Wodne ścierają się z nie mniejszą siłą ze Stworzami Ognia, z czego dobywają się kłęby gorącej pary, czarne chmury i straszliwie trujące powietrze, które z sykiem i łoskotem przewala się nad ziemią gnane wielkim wichrem. Często w trakcie tych Bitew leje się z nieba Gorący Deszcz lub Czarny Deszcz, a bywa, że spada Deszcz Krwawy, albo śnieg z gradem o różnych dziwnych barwach. Często też wtedy właśnie ze śniegiem, gradem czy deszczem spadają z Nieba węże, wierzchowce, jelenie skrzydlate i najrozmaitsze potwory, dosiadane w Bitwie przez Stworze lub Zduszę. Jak widać, Zduszę Wodne są groźne dla ludzi i bardzo nieprzyjazne, lecz łatwo ich można uniknąć nie zbliżając się do wody. Jeśli jednak zbliżenie do wody jest konieczne, najlepiej zastosować któryś z innych sposobów obrony. Przed siłą wycia i za-śpiewów Zduszów chronią najlepiej gałki z wosku lub chleba, wciskane w uszy, by nic nie słyszeć, a także przywiązywanie się do wioseł i masztów statku konopnymi linami, supłanymi w tajemne, nierozplątalne węzły. Ze środków magicznych najlepiej chronią przed Zduszami Wodnymi: jątar-bursztyn, tatarak, grążel i grzybienie splecione w wieńce, niezapominajki, kopyto łosia, pióra i łapki bociana, oraz szmaragdy i wstążki barwy zielonej bądź niebieskiej. Mimo różnych możliwości obrony lepiej unikać w nocy wszelkich przepraw wodnych, przechodzenia przez mosty i kładki, przepływania, kąpieli po zmroku, a także kąpieli przed Kupaliami. To ostatnie ze względu na Rusałki i inne Stworze Wody, które w tym czasie śpią w rzekach i jeziorach, a zbudzone są nie mniej groźnie, niż Wodziany. Również korzystne byłoby unikanie nocnej żeglugi, ale jest to wykonalne tylko na rzekach i jeziorach. Żeglarze morscy są najbardziej narażeni na złośliwe działanie Zduszy Wodnych. Rodzina dziewiąta: Lepiry - czyli Letuny, Wiedźmy i Siubiele (Sibiele, Siwule, Siwilije) Wśród Lepirów, które w Bitwach stoją na skrzydle Kudłaków, (Kaduków) naprawdę bardzo groźne są Letuny. Niektórzy twierdzą, że są one niebezpieczniejsze i bardziej okrutne nawet od Wampirów i Przezkostów (Bezkostów). Przewodzi im Bel-Bieł, co - jak 307 .'-:.. '■•• а ♦ '•' ■ ■■ '■ -... ■.•.•b.4-...v,-1;:'.ir na księcia Ciemności, słynącego z krwawych szaleństw - jest bardzo przewrotnym nazwaniem. Wiedźmy i Siubiele są dużo łagodniejsze, lecz kierowane przez Letunów stają się czasami równie krwiożercze. Całe to towarzystwo zalicza się do Zduszów Latających. Z nich najsłabiej radzą sobie w powietrzu Wiedźmy, które unoszą się jedynie korzystając z narzędzi lotnych, to jest: zaczarowanych mioteł, łopat chlebowych i ożogów. Siubiela jest tak lekka, że mimo jej grubości i potężnych kształtów można ją podnieść jedną ręką nad głowę i rzucić w górę niczym piłkę. Siubiela unosi się z byle podmuchem wiatru i utrzymuje w powietrzu na własnych rozdętych spódnicach. Lepirom-Siubielom przewodzi Dziwiela-Dzika Ciota. Stąd w niektórych okolicach lud nazywa te Zduszyce Ciotami. Są one sprośne i głośno rechoczą. Kilka warstw sukien, w jakie są zawsze przyodziane, służy dwóm celom. Gdy są w dole - suknie swoim ciężarem trzymają je przy ziemi; gdy są na niebiesiech - suknie owe, rozdęte i sztywne, trzymają je w powietrzu tak, że Siubiele opadają ku powierzchni pól z wielką powolnością i majestatem. Ciało 308 ■ Siubieli jest pokryte czerwonymi cętkami, krwawymi znamionami, licznymi szczególnie na tylnej części ciała, czyli na plecach i tyłku. Łono ma owa Zduszyca pokryte rzadkim, zielonkawym włosem. Czaszka jej jest z gruba ciosana, oczy głęboko zapadłe i małe, szczęki wypukłe, potężne, zęby długie, mocne. Siubiele mają też mocarne ręce i wyjątkowo silne nogi. Niektóre z nich mają ciało i twarz pokryte licznymi naroślami, brodawkami, pieprzy kami lub piegami. Wyglądają one na kobiety w trudnym do określenia wieku - ich skóra jest jędrna, twarz dojrzała, postura starcza, zachowanie dziecięce. Gdy Siubiel (Siubiela) chce wzlecieć, czyni to na dwa sposoby. Albo mocno odbija się swymi potężnymi nogami i zawzięcie wiosłuje rękami, aż nie dotrze do pułapu chmur i stamtąd opuszcza się na rozdętych sukniach, albo zdejmuje po jednej spódnicy i z każdą zdjętą sztuką odzienia wznosi się coraz wyżej, po czym zupełnie naga fruwa niczym ptak w chmurach, a nawet wyżej. Stąd zdarza się widzieć całkowicie nagie kobiety, frunące nieboskłonem. Są to właśnie Siubiele. Siubiela potrafi się również pokazać pod postacią wielkiej ćmy, albo 309 na oczach zdziwionego człeka w ćmę się przemienić, demonstrując tym sposobem swą demoniczną naturę. Żeby stwierdzić czy kobieta, jaką pojmaliśmy, nie jest przypadkiem Siubielą, trzeba ją rozebrać do naga i podrzucać do góry. Jeżeli jest - wzięci w niebo i zacznie fruwać. Jest to sposób bardzo niebezpieczny, bo gotowa wtedy z góry człeka zaatakować i rozszarpać, nawet jeśli się ją ma na sznurze. Poza tym przebiegła Siubielą może się najeść kamieni i oszukać wszystkich. Lepszym sposobem (nie wykluczającym wszak oszustwa) jest pławienie takiej ze związanymi rękami i nogami. Zwykła kobieta od razu pójdzie na dno. Siubielą będzie się unosić na wodzie i nie utonie, tak jest lekka. Podobnie bywa z Wiedźmą, lecz ta nie pływa po wodzie płasko, a zanurza się pionowo w dół, tak że ledwie trzyma się powierzchni wody i tylko jej dziurki od nosa albo głowa z szyją nad wodę wystają. Jeśli idzie o Wieźmy, to ich z kolei ogień się nie ima. Tak więc warto taką przysmażyć lub poddać próbie ognia. Jeżeli spłonie, to widać była zwykłą kobietą lub najwyżej Czarownicą. Duża to strata, ale mniejsza, niż gdyby nadal bezkarnie jako Wiedźma żyła między zwykłymi ludźmi. Jeżeli zaś się nie spali, wiadomo, że jest Wiedźmą i trzeba ją przegnać, stosując magiczne zioła i środki skuteczne przeciw Lepirom. Wiedźmy można też poznać po innych cechach. Mają ciało wyjątkowo białe, lecz pokryte w licznych miejscach sinymi cętkami. Na piersiach albo na karku ma Wiedźma zawsze znamię w kształcie rozwartych nożyc. Łono Wiedźm jest bezwłose, podobnie jak pachy. Głowa z kolei okryta rzadkimi kosmykami, spod których prześwituje goła czaszka. Włosy te są długie, cienkie, odbarwione, nie siwe, lecz szare. Twarz Wiedźmy okryta jest skórą pomarszczoną, zasuszoną, 310 zniszczoną, jako że Zduszyce te wywodzą się ze zmarłych, jak i inne Zduszę. By nie dać po sobie poznać, kim są, przybierają czasami postać ropuchy lub zielonej żaby. Wiedźma pod postacią ropuchy łatwiej osiąga cel, jakim jest złapanie w sidła poczciwego głupca i zadanie mu jadu. Człek nachyla się nad oną żabką, a ta spluwa mu nagle w twarz jadem i oślepia go. Czasami Wiedźma w postaci ropuchy (albo także swojej własnej) zaczarowuje ofiarę spojrzeniem tak, że ta nie może się ruszyć, by uciec. Wtedy podchodzi i z bliska wciska w takiego człeka chorobę, która go doprowadzi do śmierci. Z wyglądu Wiedźmy są podobne do Jag-Jędz, ale tamte - będąc Boginkami - ciało mają zawsze gładkie. Wiedźma posiada także charakterystyczną twarz z wystającym długaśnym nosem, zapadniętymi ustami pozbawionymi niemalże warg i mocno wysuniętym podbródkiem. Nos Wiedźmy jest haczykowaty, a zęby bardzo rzadkie, cienkie, szpiczaste jak u piły. Wiedźmy również są lekkie, ale nie tak, jak Siubiele. Mimo że kości mają w środku puste (po czym też można poznać, czy mamy do czynienia z Wiedźmą!), nie wzlatują wysoko, gdy się je podrzuci i nie spadają lekko, lecz walą się na ziemię z okrutnym gruchotem. W czasie Bitwy przewodzi im znana dobrze do dzisiaj Czechom, Słowakom, Ślężanom, Małopolanom i Białorusom zła wróżka z ludu Nurów, o imieniu Kazytka. Wiedźmy, Siubiele i Letuny oprócz tego, że z upodobaniem napadają ludzi, niszczą też ich dobytek, zasiewy, wyrywają ogrodzenia, z dzikim wyciem rozwalają domostwa. Zachowują się więc podobnie do Stworzy Wiatru, tyle że niczym nie da się ich powstrzymać i zawsze łatwo je poznać po nagiej posturze (Siubiela), locie na narzędziu (Wieźma), albo widmowych kształtach (Letuny). Lepiery niewolą człowieka odbierając mu siły żywotne, albo po prostu rozrywając go na strzępy, pożerając, lub porywając w górę i rzucając z wielką siłą o ziemię, tak że się rozstrzaskuje. Czasami człek kładzie się do łoża zdrów, a następnego ranka - wyssany przez Lepira -nie ma się już siły podnieść. Zda się, że nic mu nie dolega, nigdzie na ciele żadnych znaków, żadnego bólu - tylko niemoc potężna, całkowicie odjęta siła, która przeszła w ciało Lepira. Wiedźmy i Siubiele rzucają się również na ludzi idących samotnie pośród nocy i zagryzają ich, zostawiając po sobie charakterystyczną szarpaną ranę w kształcie półksiężyca, zawsze na szyi lub w pachwinie. 311 ■ і -і < Letuny nigdy nie pokazują się w całej okazałości. Zabrakło dla nich ciała zwartego, gdy ich Małobogowie powoływali do powtórnego żywota. Byli tworzeni na samym końcu i każde ciało dzielono na kilku z nich. Po Letunach powstały już tylko Czarówki - a te, jak wiadomo, są jedynymi wziętymi w niewolę przez Małobogów spośród żywych ludzi. Dlatego też Letuny są często wpółprzejrzyste, albo jakby podzielone. Czasem brak im jakiejś części ciała lub pokazują się jako pojedyncza część ciała: sama głowa, same nadęte wargi, oczy objęte brwiami, czub i brodzisko zawieszone w powietrzu, same stopy z małymi skrzydłami, albo inne temu podobne twory. Letuny nie mają nic wspólnego ze Stworzami-Latawcami. Latawcy są pięknymi mężczyznami, podczas gdy Letun to często sama tylko głowa, o twarzy czerwonej, policzkach wydętych, rysach zaciętych, oczach wytrzeszczonych. To Letuny porywają ludzi w górę i rzucają stamtąd, a gdy ciało ich się roztrzaska o ziemię lub skałę, skaczą na nie i depczą na miazgę, by się rozpadło na oddzielne części. Wtedy, gdy jest rozpadłe i rozwłóczone, nie może być już pochowane i dusza zmarłego zastępuje Letuna na jego służbie Ciemnościom. Letuny pochodzą najczęściej od ludzi powieszonych i nie pochowanych, lub od ludzi, którzy powiesili się sami. Wiedźmy wywodzą się z kobiet słabowitych, które wiecznie chorowały, niczego nie zaznały poza bólem i rozpaczą, aż w końcu zmarły bez pomocy і оріеЩі^ Siubiele pochodzą zaś z takicTHąab, co wiecznie były złe, okrutne dla innych, rządziły się tylko nieporaBfcowanym gniewem, wrzeszczały, poszturchiwały wszystkich, aż ^Jfc^cie je krew zalała i zdechły z wściekłości. Nikt ich nie żałował p^jguerci i nikt ich nie pochował. Lepiry stają w czasie Bitwy naprzeciw Stworzy Powi^B^Stworzy Światła i Stworzy Wody. Letuny bezntośnisgśePjPn^ię z Rusałkami, Kąpielnikami, Krasawkami i Porońcami. Wiedźmy biją się z Wieszczycami, Zwodnicami, Mamunami, Odmienicami. Siubiele rwą na strzępy Wichory, Ognie, Płanetniki i Bełty, Utopców, Brodzice, Wodniki i Topielice. Bitwa powietrzna rozpętuje tak straszną wichurę, że wsie całe unoszą się w chmury, a wielkie połacie borów zostają wyrwane z korzeniami. Wichura taka zapowiadana jest przez krwistą barwę nieba, a jak jest mocarna niech zaświadczy fakt, że potrafi ona nie tylko zatrzymać bieg rzeki, lecz wręcz 313 wypędzić z jej koryta całą wodę. Letun roztrzaskuje Stworzą tak samo jak człowieka, rzucając nim z wysoka o ziemię. Środkami ochronnymi, które pomagają przeciw Lepirom, są rośliny magiczne - osika, pięciornik gęsi, goryczka, kopelnik, a także przedmioty magiczne, takie jak: skórka kuny, wisiory miedziane, kamienie agatu, biało-srebrne bajorki do wplatania we włosy. Le-tuna nie da się pojmać. Wiedźmę lub Siubielę należy zakuć w miedziany łańcuch, bo inaczej gotowa się nocą uwolnić, uciec i dalej szkody czynić po okolicy. Lepiry, jak wszystkie Zduszę, źle znoszą światło słoneczne i jasność dnia, dlatego przykuty do pala Lepir po kilku dniach obumiera. Jego ciało rozsypuje się, a on ucieka gdzie indziej, szukając nowego ciała i mniej wrogiej okolicy. Rodzina dziesiąta: Kudłaki (Kudły, Kaduki) - czyli Wilkołaki (Wilkodłaki, Wilkołki) i Żywady (Żivady, Zwierzory, Zwierzoczłekoupiory) Wilkołakom przewodzi Czuchajstyr, Wszech, mieniony także Wszechsławem, i Vućji Pastir (Wilczy Pasterz), zwany tak gdyż jego prawdziwe imię zaginęło w pomroce dziejów. Nad Zwierzoczłe-koupiorami, czyli Żywadami panuje inny książę Ciemności zwany Lokisem (przez Litwinów) lub Łupim (Mazurzy, Pomorzanie, Łużyczanie). Wszystkie Kudłaki są w Bitwie zawzięte na Stworzy męskich, a więc: Dzikich Mężów, Szczekotunów, Latawców, Czartów, Lelki, Bełty, Owinniki, Małoludki, Samoludy, Krasnoludy, Wo-łoty, Skrzęty, a także na Wilce, Chmurniki, Gradki czy Stralaczki. Wilkołaki i Zwierzory przybierają w sposób niemal doskonały pozór człowieka ^a^ją międ^t ludźmi przez wiele, czasami nawet kilkadziesiąt lat, dćm^MitefcMflk^m się zyskać potomka, który ich wyzwoli i zas||ygMPt|ytoe Сід Ит Mocom. Pomiędzy ludźmi uchodzą oni żsS Bpg*il|g ІЛУя Wzo żywotne, wesołe, czasami znów dla odm^B Bfcosępn^^ŁdJ gfc dzikie, milczące, lub hu- W postaci ludzła|pH ИІ^В^^шиагу, grube kości, wielki wzrost, potężne brzus/ys . Są gwąB^Ki i hałaśliwi. Nawet jeśli mówią m^taMM| !Ją się jłośri ИІ^І» śmiech złowie- szczy, ;«ftrząs; Łwszechnie śmie- 314 >№^ toć zwykli ludzie dawno 'Ш ;ЛЩ»й fcpojptać po bar< , cieletśglecy mają jak pierś. Wszystkie zainteresowane chem upiornwi. Kudłaki lubią siębawić i ucztować. Gdy WilŁłak tańczy - to eto upadłego, gdy to olbrzymie ilości pokarmó%. W jego jadło-ie przeważa mięso i bardzo tłuste potrawy^ а гщ^и^р owo je na wpół surowe lub całkiem> surowej; wielkich caliznach i płatach. Kiedy Zwi- ..теГщрг ■. .,, , , . , rzor pijeep pije *wo i miód beczkami, a ciągle V masiłęjesź|ke leżą pokotejpr wiiylbfb dzogpin} porośnięte bez wyjął kobietami W tym względzie kieruje nimi obsesja którą trudno pojąć komuś nieobeznanernu■■■%■zasą.^, dami-,łą jakich Zduszę te wyzwalają się ze służby . . ss>" CiemnolRom. Wilkołaki i Zwirzory lubują się w dziewczętach niewinnych, czystych, kruchych, często baie^f|ft|e^!h. Ku takim właśnie kieruje się ich nśgrfisycona chuć. Nie gardzą jednak żadną: żeńszczyzną, a W jpdhą noc dosiadają kilku albo nawet kilkunastCftrę^btet. Następnego ranka Kudłak znów jest j^ęiipsmgcam i namiętności, i rozpoczy-na nową hulankę. Ciekawe, że kobiety tak tłumnie: przez Wukołplilw? * czy ... Zivirzorów dosiadane, a przy tym trakrowang w sposób szalenie gwałtowny, kąsane jfjfUkere p^łosnym i bite, wcale ad nich nie stronią. Wręczjfawrótme, owa szaleńczą żądza Wilkołaka ]plrzywiązuje je i zadurza w nim tak, że gotowe są do ostatniego tchu służyć zaspokojeniu potrzeb Zdusza i bronią go, jakby nie widziały jego ohydy, albo straciły rozum w opętaniu. Co dziwne, od obcowania ze Zduszem nie zachodzą one w ciążę; Sprawa w istocie nie jest; prosta, bowiem Zdusz z regura^ię^ię rozmnaża jako byt wtórny, z martwych $0Ęioiicy. W przypadku Kudłaków jednak tylko rozmnożenie się z męki je wyzwala, gdyż - przęj|iwnff, niż inne opisane dotychczas demony - Kucyki rozszarpując i pożerając ofiary, nie щрМІа w posiadanie ich ckiszy, lecz tylko wzmacniajj* swoje siły żywotne Mjjfudzym mięsem i кщріа. Kudłaki zdobywają duszę najbardziej гогп|^^ті^Щ ku nim dziewczyny, która do ostatniej chwp pozostaje dziewicą, a przez trzy kolejne noce pełni księżycowej staje się matką Wilkołaczęgcf potomka. Z^Sisze ginie oni: w wielkich boleściach przy Q|foazFe, а stary Wilkołak, ■ z chwilą narodzinowego młodszego wcielenia, odchodzi wyzwpkjlty w Zaświaty. Ko-bieta napastowana przez Wlfllołaka może zajść z nim.w ciąlżę i wydać potomstwo tylko w cztery szczególne noce w roku, w Przesilenie lub Zrównanie Dnia i Nocy. Niektórzy ra|erdzą, że tylko kiedy noc jest najdłuższa i Ciemność niepodzielnie włada światem; inni, /e u noc najkrótszą, kiedy „rodzi się" Ciemność.. : Wilkołaki i Zwirzory powstająfH^ludzi, którzy byli za życia г tak owładnięci і орЩапі żądzą, że przywiodła ich ona do tragicznejjśmierci. Ksią-iżęta przewodzący Kudłakom nie wyzwalają się nigdy z ziemskiego bytowania. Krążą po świecie poszukując coraz to nowych ofiafi^wej chuci i ciągle wzmacniając siły żywotne. HJltżądza jest nieskończona, ich namiętność ^nienasycona. Nawet, gdyby któraś dziewka zas||a z takim w ciążę, nie urodzi нш potomstwa, bowiem zginie zaraz po akcie miłosnym, rozszarpała i pożarta. Wilkołaka ЩЬ ^irzćj|i można zabić. Jest to jednak zabicie pozorne. Przy zastosowaniu wszelkich magicznych praktyk możliwe Щ ЩШ Zatrzymanie w grobie ciją tego Zdusza, podczas gdy on sam przenosi się w inne ciało, a często też w inną okolicę. Nowe ciało porywa księżycową nocą komuś, kio bdplwiada mu posturą, żywotnością i silą namiętności, a wciela się w nie przez zwykłe pokąsanie ofiary. Książęta Kudłaków podzielili między siebie wszystkie ziemie Słowian i nie wchodzą sobie MZEU ц ні / ЛІ w drogę. Vucji Pastir, którego imię zaginęło w pomroce dziejów, grasuje po Bałkanie wśród Słoweńców, Chorwatów, Bośniaków, Serbów, Macedończyków oraz Słowian Greckich, Słowian Panońskich i Słowian Alpejskich. Wszech (nazywany także Wszech-sławem) panuje nad Czechami, Morawami, Słowacją, Mołdawią, Wołoszą, Siedmie||rodem i Blttgarią, a częściowo także nad Ma-łorusami Zakarpac^jrra||Czucha^^r włada Wielkorusią (aż po ГТЩ^епа і Wschodnią 3ałtów (Li- jej najdalsze wschodn Białorusią. Zwirzor twą, Łotwą, Żmu:.-. О Л'ГуиІ.^ W Wielkich Bitwach i Dzikich Łowach oprócz Stworzy, czyli Boginek i Bogunów, oraz Zduszów, czyli demonów, biorą udział także dosiadane przez nich niebiańskie zwierzęta. Nie są one przy tym jedynie wierzchowcami, lecz walczą z przeciwnikami nie mniej zajadle, niż dosiadający je wojów-nicy. Zwierzęta te powstały tak samo, jak zwierzęta ziemskie - w wyniku Trzeciego Działu i Wojny O Bułę, podczas Bitwy o Ziemię, Welę i Niebo. W tym samym czasie powstały także wszystkie rośliny, drzewa i skały tak ziemskie, jak i niebiańskie. Rodzicami większości roślin i zwierząt są Witowie. Rodzicami lądów i gór są Simowie, rodzicami mórz i rzek Wodowie, a wiatru i powietrza Strzybogowie. Witowie są przy tym rodzicami nie tylko roślinności lądowej i zwierząt osiadłych na lądzie, ale także flory i fauny wód, która zrodziła się z pierwotnego zalęgu, a potem zalana przez Wodów pozostała w ich królestwie. Zwierzęta Niebiańskie dzielą się na Niebieskie i Welańskie. Od ziemskich różnią się wielkością, dzikością, powszechną skrzydlatością i tym, że są wieczne, tak samo jak Bogunowie i Boginki, choć ciało ich jest zniszczalne. Odradzają się w sposób nieskończony, a zniszczenie wraz z odrodzeniem tworzy Zamknięty Krąg Przemian. Jest dwanaście rodzajów zwierząt Niebieskich, to znaczy tych, które mają miejsce na sklepieniu Niebios, gdzie na codzień żyją, pasą się, odpoczywają i skąd czasami przybywają na Ziemię. Te zwierzęta to: Koń, Wilk, Dzik, Byk, Jeleń, Niedźwiedź, Kozioł, Wąż, Szczur, Ryba, Łoś i Wielki Orzeł, a wszystkie Skrzydlate. Zwierzęta Welańskie to chimery: Psiogłowce, Cmy-Pazie, Szaszory-Dwugłowe Orły, Kury-Syreny, Połozy-Pierzaste Węże, Czarnoludy, Ały-Smoki, czy Jednorożce. Ich wyglądu nie będziemy tutaj szczegółowo opisywać. Każde z tych zwierząt dysponuje jakąś groźną bronią (kopytami, pazurami, rogami, kłami, dziobami), przy pomocy której rozrywa i niszczy zarówno Stworze i Zduszę, jak i inne zwierzęta będące jego przeciwnikami. Zależnie od tego, ile w jakimś zwierzęciu jest Jasnej, a ile Ciemnej Natury, walczy ono po stronie bądź Sił Jasnych, bądź Ciemnych. Stworze dosiadają najczęściej Jednorożców, Psio-głowców, Syren-Kurów oraz Skrzydlatych Zwierząt: Węży, Niedźwiedzi, Jeleni, Łosi, Byków, Wilków i Koni. Zduszę dosiadają zaś Szaszorów, Wielkich Orłów, Kozłów, Szczurów, Czarnoludów, Ciem-Pazi, Połozów, Ał-Smoków i Skrzydlatych Ryb, oraz Skrzydlatych Dzików. Ciało zwierząt Niebiańskich, zwanych też Zwierzętami Bożymi, choćby było rozwłóczone, pokiereszowane i martwe, po jakimś czasie odtwarza się w postaci zbliżonej do pierwotnej. Nie jest to bowiem, jak u człowieka (a więc i Zdusza), śmiertelne ciało z nieśmiertelną duszą, lecz wieczne ciało-dusza. Ciałodusza Zwierzęcia Bożego nie jest tak doskonała, jak ciałodusza Stworzą. Boginka czy Bogun mogą przybrać na jakiś czas dowolną formę, na przykład postać ptaka, kształt ludzki, pozór skały lub przedmiotu, by w dowolnej chwili wrócić do swego prawdziwego obrazu Stworzą. Zwierzęta Niebiańskie, tak jak Niebiańskie Rośliny i Niebiańskie Drzewa, pozostają zawsze tym samym: zwierzętami, drzewami i roślinami. W dodatku poranione zwierzęta Niebiańskie czasami nie odtwarzają się dokładnie, lecz z pewnymi drobnymi ułomnościami. Stąd można spotkać między nimi niektóre z ułamanym kłem czy rogiem, z jednym okiem lub tylko trzema kończynami. 342 ■ '■ * "Ній snej, iych, Wielka Bitwa przedstawia sobą straszny widok. Dosiadane przez demony Szaszory, Skrzydlate Dziki czy Kozły rozrywają na strzępy zastępy Rusałek, Latawców, Nocnie i Kąpielników. Jednocześnie Boginki i Bogunowie na swoich Skrzydlatych Wilkach, Jeleniach i Koniach zabijają bezlitośnie Upiory, Strzygi, Wilkołaki, Dybuki czy Wiedźmy. Także zwierzęta ranią się i zabijają wzajemnie, kąsają Boginki i demony, ze wszystkich gardeł dobywa się okrutny wrzask bitewny, padają gromy, unoszą się obłoki pary, śmigają pioruny i niebo rozdzierają błyskawice. Strugi wody walczą z potokami ognia, światło zmaga się z ciemnością, czarne chmury i mgła zasnuwają pole walki niczym dym. Co chwilę z nieba spadają pokiereszowane członki i strzępy ciał, broń Niebian, leje się obficie czerwona i niebieska krew. Jednorożce rozcinają brzuchy Skrzydlatym Kozłom, Syreny-Kury rozszarpują Smoki-Ały, Skrzydlate Węże połykają i duszą Położy w swych potężnych splotach. Ziemia drży, kiedy Dwugłowe Orły i Psiogłowce zagryzają się wzajemnie a grad strzał piorunowych wyrzucanych przez olbrzymów Wołotów zasypuje szeregi Jątrów, Wąpierzy i Lepirów. Z mgieł dobywają się Widma, z wód unoszą się Торсе і Toplice, wicher duje, albo niespodzianie staje w miejscu i znów zrywa się do biegu wraz z zastępami Stworzy i Zduszów. Cały świat przykrywa ciemność, a mglista zawiesina wodna sprawia, że powietrze robi się nieprzejrzyste, jakby zapadła noc. Po jakimś czasie wszystko się uspokaja i Bitwa dobiega końca. Podobnie ma się rzecz z Dzikimi Łowami. Zduszę zabite w Bitwie trafiają do Założy Zaświatów, czyli Nawi Labiryntu Bezdroży na Weli,i tam czekają na okazję nowego wcielenia się w trupa czy noworodka, lub możliwość wejścia w jakieś ciało, które stanie się dwuduszne. Z tych właśnie powodów istnieje w świecie wieczna równowaga: wciąż jest tyle samo Stworzy, co Zduszy, i nie ubywa Bożych Zwierząt. Wydarzenia te tworzą zamknięty krąg, zwany nieraz Wielkim Kręgiem, gdyż Bitwy i Łowy odbywają się w czasie dorocznych przesileń oraz górowań. Wielka Bitwa ma miejsce dwa razy: w przesilenie wiosenne, to jest między 20 a 26 marca, oraz w przesilenie jesienne, między 20 a 26 września. Dzikie Łowy odbywają się dwukrotnie, w czasie górowania Jasności bądź Ciemności, w tak zwane Potajne Doby, czyli między 20-26 czerwca oraz 20-26 grudnia. 344 Lud uważa, że właściwie każda większa burza, zawierucha, zamieć śnieżna, nawałnica połączona z piorunami, błyskawicami i z niezwykłymi zjawiskami atmosferycznymi jest bitwą, w której ścierają się Stworze ze Zduszami. Tak więc Zamknięty Krąg powtarza się w nieskończoność, a cykl tych wydarzeń przebiega następująco: Dwudziestego czwartego grudnia, w dniu Narodzin Jasności (Światła), Światowit wypuszcza z Kłódzi pod postacią Bożej Krówki świeżo narodzone Światło, Jasną Moc. Jest to Jasna Boża Krówka, którą symbolizuje czerwona biedronka, zwana zresztą przez lud bożą krówką. Wtedy właśnie rozpoczynają się Dzikie Łowy, w trakcie których Zdusze-demony usiłują złowić ową Jasną Bożą Krówkę. Bronią jej i osłaniają ją Stworze, które mylą tropy pogoni, ścierają się z zastępami wroga i atakują Siły Ciemności. Przez następne dni i tygodnie Boża Krówka rośnie i przepoczwarza się w Białego Orła. Jasna Moc pod postacią Białego Orła przewodzi zastępom Stworzy aż do wiosennego przesilenia, kiedy to staje się dojrzałym Światłem Pełnym, symbolizowanym przez Białego Skrzydlatego Byka (Białą Skrzydlatą Krowę). Owego Białego Skrzydlatego Byka dosiada któryś z Wielkich Bogów (Pęrun, Łado, Łada-Łagoda, Kupała albo Dziewanna) podczas Wielkiej Bitwy Wiosennej, kiedy to przez Stworze i Wielko-bogów pokonany zostaje stary, zeszłoroczny Czarny Skrzydlaty Byk, dosiadany przez wodza Zduszów, czyli któregoś z Małych Bogów (Dzieldzieliję, Zmorę, Sowicę lub Smęta-Lelija). Dwudziestego czwartego czerwca, w noc Narodzin Ciemności, wylatuje z Kłódzi Światowita świeżo narodzona Ciemna Boża Krówka, symbolizowana przez czarną biedronkę. Rozpoczynają się wtedy drugie Dzikie Łowy, tym razem rozpętane przez Siły Jasności, czyli Stworzy, w pogoni za Ciemną Mocą, Czarną Bożą Krówką. Obroniona przez Zduszę Ciemność rośnie i przepoczwarza się w Czarnego Orła, przewodzącego demonom aż do przesilenia jesiennego, kiedy to Ciemność osiąga pełną dojrzałość i przemienia się w Czarnego Skrzydlatego Byka. Wtedy dochodzi do drugiej Wielkiej Bitwy, Bitwy Jesiennej. W czasie tej Bitwy młody Czarny Skrzydlaty Byk jest dosiadany przez któregoś z Małych Bogów, dowodzących zastępami demonów (Groźnicę, Chorsińca, Sądzę-Osudę, Prawica, Włada). Stara Biała Skrzydlata Krowa, królująca od zeszłego roku, upada, zanika i przepoczwarza się w Czerwo- 345 nego Orła. Czerwień jest symbolem zachodzącego słońca i barwą krwi. W czasie tej przegranej przez Siły Jasności Bitwy przewodzi im któryś z Wielkich Bogów (Perperuna, Swara, Swarog, Rod lub Rodżana). Czerwony Orzeł maleje, kurczy się do rozmiarów Bożej Krówki i znika w przeddzień ponownych narodzin jasnej Mocy, w dniu 24 grudnia kolejnego roku. Czarny Skrzydlaty Byk króluje aż do następnego przesilenia, czyli kolejnej Wielkiej Bitwy Wiosennej, kiedy to Siły Ciemności ulegają w walce tryumfującym Jasnym Mocom. Pokonany przez Białego Byka (Krowę) Czarny Byk upada, przechodząc w stadium Czerwonego Orła, a później Czarnej Bożej Krówki, ginącej w przeddzień ponownych narodzin Ciemności, 24 czerwca. W ten właśnie sposób powtarza się nieustannie cykl narodzin i śmierci wielkich sił we Wszechświecie, Jasnej i Ciemnej i nieustannie powtarza się odwieczna walka tych sił, symbolicznie ujęta jako Wielkie Bitwy i Dzikie Łowy. Biały Byk (Krowa) jest uosobieniem prabogini Białobogi, związanej z Pierwszym Działem dokonanym przez Boga Bogów. Czarna Boża Krówka, wyrastająca na Czarnego Skrzydlatego Byka jest wcieleniem Czarnogłowa, praboga Pierwszego Działu. Powszechna cześć, jaką się od niepamiętnych czasów darzy wśród Słowian bożą krówkę, krowę, byka i orła bierze się nie tylko z faktu, że są to symbole siły, uporu, karmicielstwa, mocy, światła, ale i stąd, że dawno temu stanowiły one wcielenia najważniejszych sił Natury (Jasności i Ciemności) i każdego roku odgrywały misterium walki tych sił między sobą. Wszelkie obrzędy połączone z przebieraniem się za zwierzęta i wojowników, z obnoszeniem turoni, kozłów, wilków, z oprowadzaniem po wsiach niedźwiedzi (jak to jeszcze sto lat temu bywało) są także odgłosem owej pradawnej starosłowiańskiej tradycji. j •" ■> і c> H •"•«•'i * i' • I i u : " .',. ■ ■■■!':•. .-i -,; . ; ,■ • 346 Alfabetyczny Spis Stworzy i Zduszów is •" >Iv '< ■' A Aitwary Ały Atwory Ą Ąpije В BABAJAGI st Baby Dziwę Baby Jagi Baby Kamienne Baby Polne Baby Skalne Baby Zbożowe Baby Żytnie Bagatce BAGIENNIKI st Bagienniki-Trzęsawice Bahacze Balije Banniki Barstuki Baubisy Bauby Bełty Beregyni Berehynie Bezduki Bezkosty Białogłówki Białoludki BIESY zd Błędne Ognie Błędy BŁĘTY st Błudiczki Błudy Boba Bobo-Jagi Bobska Bogacze BOGINIAKI st Boginki Niebieskie - p. Plunki - p. Chały - p. Plunki - p. Wąpije - 174, 177 - p. Dziwożony - p. Babajagi - p. Bylice - p. Przypołudnice - p. Bylice - p. Przypołudnice - p. Południce - p. Jaskry-Bogacze - 152 - p. Bagienniki - p. Jaskry-Bogacze - p. Kąpielniki - p. Kąpielniki - p. Skrzaty - p. Babajagi - p. Babajagi - p. Błęty - p. Brzeginie - p. Brzeginie - p. Dziedziły - p. Przezkosty - p. Odmienice ■ p. Odmienice - 287 ■ p. Podrożniki ■ p. Błęty ■ 47 • p. Błęty ■ p. Błęty p. Babajagi p. Babajag; p. Babajagi p. Jaskry-Bogacze 257 p. Obłoczyce ! ■ i , I 347 Щя^» Bohacze - p. Jaskry-Bogacze Bożęta - p. Ubożęta Brodarice - p. Brodzice BRODZICE st - 143 BRZAZGI st - 73 BRZEGINIE st - 115 Bubacze - p. Bugaje-Szyszymory Bubaki - p. Babajagi Buby - p. Babajagi Buby-Babajagi - p. Babajagi Bugaje - p. Bugaje-Szyszymory BUGAJE-SZYSZYMORY st - 131 BYLICE st - 110 C CHAŁY st - 43 Chichoty - p. Chochoły Chichoty - p. Chochoły Chichótyki - p. Chochoły Chlewniki - p. Skotniki Chmarniki - p. Chmurniki CHMURNIKI st - 52 Choboldy - p. Kłobuki Chocholiki - p. Chochoły Chochołdy - p. Chochoły CHOCHOŁY st - 198 Chochołyki - p. Chochoły Chochoły - p. Chochoły Chowańce - p. Liszki Cienie - p. Ćmy CZARCICHY st - 216 CZAROWNICE zd - 328 CZAROWNICY zd - 328 CZARÓWKI zd - 328 Czartodziwy - p. Czartownice CZARTOWNICE zd - 328 CZARTOWNICY zd - 328 CZARTY st - 216 V C Certovki - p. Czartownice ć Ćmoki - p. Ćmy Ćmunki - p. Ćmy ĆMY st - 231 D Dętki - p. Ubożęta Deszcze Słoneczne - p. Skierki Didki - p. Ubożęta Divy-Samodivy - p. Dziwożony Dobrochoty - p. Dobroszęta Dobrochty - p. Dobroszęta DOBROSZĘTA st - 206 Dole - p. Odmienice Domowiki - p. Ubożęta Dólki - p. Odmienice Dróżniki - p. Podróżniki DUCHACZE zd - 267 DUCHY zd - 267 Dusiołki - p. Dusze-Dusioły Dusze - 335 DUSZE-DUSIOŁY st - 239 Duśmany - p. Dusze-Dusioły DUSZNIKI zd - 267 Duszyczki - 335 Dwodusznyki - p. Dwuduszniki DWUDUSZNIKI - 335 Dyabłęty - p. Błęty Dyaboły - p. Błęty DYBUKI zd - 298 Dyjawołchy - p. Błęty Dziadki Domowe - p. Ubożęta Dziadki Mrozy - p. Gradki DZIADY - 248 Dziady-Popielnice - p. Popielnice DZICY MĘŻE st - 203 DZIEDZIŁY st - 172 Dziedziły-Porońce - p. Dziedziły DZIENNICEst - 71 Dzileli - p. Dziedziły Dziwę Baby - p'. Dziwożony Dziwożonki - p. Dziwożony DZIWOŻONY st - 212 Dziwy - p. Dziwożony Dziwy (I.poj. - Dziw) - p. Dziwy-Szczekotuny DZIWY-SZCZEKOTUNY st - 200 F Feje - p. Krasawki G Gajówce - p. Laskowce Gnieciuchy - p. Dusze-Dusioły Gniotki - p. Dusze-Dusioły Gospodarzyki - p. Polewiki GRADKI st - 63 Grądki - p. Gradki ■'* Grudki - p. Gradki GRZMOTNIKI st - 66 Grzmotniki-Wołoty - p. Grzmotniki Grzmotniki-Olbrzymy - p. Grzmotniki H Hały - p. Chały Hihimory - p. Bugaje-Szyszymory Hobołdy - p. Kłobuki Inkluzy - p. Skrzaty, Inkuby - p. Stworze Sporu J Jadreje - P- Ja.try Jadrije - p. Jątry Jagi - p. Jagi-Jędze JAGI-JĘDZE st - 242 JASKRY-BOGACZE st - 79 Jauczybaubisy - p. Babajagi JĄTRY zd - 293 - p. Jagi-Jędze Judy - p. Czarcichy K Kaduki - p. Kudłaki Kamienne Baby - p. Bylice Karakondżuły - p. Przypołudnice Karliki - p. Skarbki Karły - p. Skarbki Karokondżule - p. Przypołudnice Karzełki - p. Skrybki KĄPIELNIKI st - 163 Kikimory - p. Bugaje-Szyszymory KŁOBUKI st - 182, 188 Koboldy - p. Kłobuki KRASAWKI st - 159 Krasawki-Feje - p. Krasawki Krasnoludki - p. Kraśniaki < Krasnoludy - p. Kraśniaki KRAŚNIAKI st - 194 Kraśnięta - p. Kraśniaki Kręćce - p. Wiry Krikstosy - p. Podrożniki KRÓLE STWORZOW - 257 Krzaty - p. Skrzaty Krzyżowniki - p. Podrożniki Księżoludki - p. Dobroszęta Kubołciki - p. Kłobuki Kubołtki - p. Kłobuki KUDŁAKI zd - 314 Kudły - p. Kudłaki Kupałki - p. Kąpielniki Kusi - p. Kusze KUSZE zd - 293 ■i Kwiaty Paproci - p. Świetliki L LASKOWCE st - 127 Lamie - p. Łójmy Lamije - p. Łójmy Laskowiki - p. Laskowce Latańce - p. Latawce Latarniki - p. Światła zd 350 LATAWCE st Lele LELKI st LEPIRY zd Lesoviki Lesaki LES2AKI st Leszy LEŚNICE st Letuny st LETUNY zd Lisywki LISZKI st Litony Lituny Lodowe Dziadki Lodki Ludki Ludy: - Biało - Krasno - Księżo - Ludki - Mało - Samo - Skało - Wielko Lutki - 41 - p. Lelki - 245 - 307 - p. Laskowce - p. Leszaki - 127 - p. Laskowce - 127 - p. Latawce - 307 - p. Leśnice - 232 - p. Latawce - p. Latawce - p. Gradki - p. Gradki - p. Niziołki - p. Odmienice - p. Kraśniaki - p. Dobroszęta - p. Niziołki - p. Skrybki - p. Prawki - p. Bylice - p. Grzmotniki - p. Gradki Łaimy Łamje Łaumy ŁÓJMY st ' Losko tnyce Łutki Łyski M Małoludki Małoludy Mamaki Mamicze Mamony MAMUNY st Marki MARTWIAKI zd Martvice MARTWCE zd MARY-NOCNICE zd Mawki MĄTWY stv MEDIVANCICI zd MĘCICE st Mężykowie - p. Łójmy - p. Łójmy - p. Łójmy - 209 - p. Łójmy - p. Niziołki - p. Mruki - p. Skrybki - p. Skrybki - p. Mamuny - p. Mamuny - p. Mamuny - 223 - p. Mory-Morawki - 298 - p. Martwce - 267 - 276 - p. Nawki - 235 - 298 - 235 - p. Piędzimężkowie 'i •,.,'! O 351 MORY-MORAWKI st Mrozy Mrózgi Mrozki Mrtvce Mrugi MRUKI st Mury N NARECZNICE st Nauki Navaci Navje NAWKI st NIZIOŁKI st Niziołkowie NOCNICE st NOCNICE-MARY zd Nócnice NYKSY zd O OBIŁUCHY st Oblakinie Oblaknije OBŁOCZYCE st ODMIENICE st OGNICE st Ognichy OGNIE st Ogonie Ogniki-Skierki Orisnice OWINNIKI st P Panny Łąkowe Panny Niebieskie Panny Polne Panny Wodne Panny Zbożowe Panny Żytnie Pełniczki PIĘDZIMĘZYKOWIE st Pikuliki Pikuły Piani tnyki Pleciugi Pieruny Pliteniki Pionki Plujki PLUNKI st PŁANETNIKI st - 239 - p. Gradki - p. Gradki - p. Gradki - p. Martwce - p.Mruki - 65 - p. Mory-Morawki - 166, 177 - p. Nawki - p. Nawki - p. Nawki - 251 - 104 - p. Niziołki - 71 - 276 - p. Nocnice śt - 302 - 119 - p. Obłoczyce - p. Obłoczyce - 55 - 229 - 68 - p. Ognice - 68 - p. Ognie - p. Owinniki - p. Narecznice - 91 - p. Brzeginie - p. Dziennice i Nocnice - p. Przypołudnice - p. Topielice i Brodzice - p. Przypołudnice - p. Południce - p. Dobroszęta - 121 - p. Piedzimężykowie - p. Piedzimężykowie - p. Płanetniki - p. Męcice - p. Mątwy - p. Wąpije - p. Plunki - p. Plunki - 182, 186 - 58 st 352 Płetniki - p. Wąpije PODKUŚNIKI zd - 293 PODRÓŻNIKI st - 123 Podziomki - p. Skarbki Pokucie - p. Polewiki POLEWKI st - 106 POŁUDNICE st - 113 POPIELNICE st - 248 Poputniki - p. Podróżniki Porońce st - p. Dziedziły Porońce zd - p. Medivanćici Poszmurniki - p. Chmurniki Pościenie - p. Ćmy POTERCZUKI zd - 298 Prawdki - p. Prawki 1 Prawiczki - p. Prawki - 192 PRAWKI st . PRZEZKOSTY zd - 330 PRZYPOŁUDNICE st - 117 Putniki - p. Podróżniki R RADUNICE st - 182, 183 Rodajnice - p. Rodzanice Rodjiczki - p. Rodżańce Rodki - p. Rodżańce RODZANICE st - 166, 177 RODŻAŃCE st - 177 Rożanice - p. Rodzanice Rożennice - p. Rodzanice RUSAŁKI st - 155 Rusłanki - p. Rusałki S Samodivy - p. Dziwożony Samojudy - p. Czarcichy Samoludki - p. Prawki Samoludy - p. Prawki Samowiły - p. Wiły SĄDZENICE st - 166, 191 Sibiele - p. Siubiele SIUBIELE zd - 307 Siwilije - p. Siubiele Siwule - p. Siubiele Sjeny - p. Wilce-Sjeny Sjudenice - p. Sądzenice Skalne Baby - p. Bylice Skałoludy - p. Bylice SKARBKI st - 122 Skarbnicy - p. Skarbki SKIERKI st - 82 SKOTNIKI st - 182, 185 Skrjenia - p. Skrzaty Skrenja - p. Skrzenie Skrenje - p. Skrzenie ■ T 353 SKRYBKI st Skrytki SKRZADŁA zd Skrzaki SKRZATY st SKRZENIE zd Skrzęta Skrzęty Smerkawy Smirkavy Smurniki Sojenice Spory SPORYSZE st Sporzce Starsi Stjihy STRACHY zd Stracę Stradce STRASZKI zd STRASZYDŁA zd Stralaczki STROSKA zd Stuhacze Stuhy STRZYGIzd STRZYGONIE zd STRZYŻE zd Succubusy Sudiczki SWARKI st Szczekotuny Szkraty Szyszaki Szyszymory S Setki Spirki S Światła st Światła-Latarniki ŚWIATŁA zd ŚWICZKI st Świczki-Światła ŚWIETLICE st ŚWIETLIKI st ŚWITEZIE st 196 p. Skrzaty 291 p. Skrzaty 99 291 p. Skrzaty p. Skrzaty p. Zmierzchnice p. Zmierzchnice p. Chmumiki p. Sądzenice p. Sporysze 182, 183 ■ p. Sporysze p. Króle Stworzów p. Zduchy 282 ■ p. Nawki ■ p. Nawki ■ 282 ■ 282 - p. Mruki - 282 - p. Zduchy - p. Zduchy - 330 - 330 - 330 - p. Inkuby - p. Sądzenice - 81 - p. Dziwy - p. Skrzaty - p. Bugaje-Szyszumory - p. Bugaje-Szyszymory p. Skrzaty p. Skrzaty p. Świczki p. Światła zd 291 86 p. Świczki st 71 85 73 T ТОРСЕ zd TOPIELICE st Topieluchy 302 143 p. Bagienniki 354 TOPLICE zd Trąby Trzęsawice U UBOŻĘTA st Ubożuchy Udełnice UPIERZYCE st UPIORY zd Upirici Upirje Upiry Urisnice UTOPCE st UTOPICE zd UWODY zd V Vedi Vele Vichory Vihry Vlasożelisti Vupary W WAMPIRY zd WĄPIERZE zd WĄPIJE zd Wąpiry Wąpirze WELESOZARY st Welety Welety-Olbrzymy Wichry Wichory WIDMA zd WIDZIADŁA zd Wieczernice Wiedi Wiedice WIEDŹMY zd Wielkoludy WIESZCZYCE st Wije Wilce WILCE-SJENY st Wilkodłaki WILKOŁAKI zd Wilkołki WIŁYst Wily-Samodi.vy Wiły-Samojudy Wiły-Samowiły - 302 - p. Wiry - p. Bagienniki - 107 - p. Ubożęta - p. Narecznice - 251 - 322 - p. Upierzyce - p. Upiory - p. Upiory - p. Narecznice - 148 - 302 - 276 - p. Wieszczyce - p. Welesożary - p. Wiry - p. Wiry - p. Welesożary - p. Upiory - 322 - 322 - 322 - p. Wąpierze - p. Wąpierze - 76 - p. Grzmotniki - p. Grzmotniki - p. Wiry - p. Wiry - 276 - 276 - p. Zmierzchnice - p. Wieszczyce - p. Wieszczyce - 307 - p. Grzmotniki - 226 - p. Wiry - p. Wilce-Sjeny - 133 - p. Wilkołaki - 314 - p. Wilkołaki - 137 - p. Wiły - p. Wity - p. Wity „i , >' 355 WIRY st - 50 Włosożary - p. Welesożary WODIANIKI st - 148 Wodienniki - p. Wodniki Wodjany - p. Wodniki \ WODNICE st - 143 Wodni Męże - p. Kąpielniki WODNIKI st - 148 WODZIANY zd - 302 Wojki - p. Dzicy Męże Wołchy - p. Błęty Wołosożary - p. Welesożary Wołoty - p. Grzmotniki Wołoty-Olbrzymy - p. Grzmotniki Wrosty - p. By lice Wyje - p. Wiry Y Yskoty - p. Mruki (Łyski) Z Zaduchy - p. Zduchy Zagorkinje - p. Dziennice ZDUCHY st - 45 Zduhacze - p. Zduchy ZJAWY zd - 282 ZŁYDNIE zd - 276 ZMIERZCHNICE st - 73 ZWIDY zd - 276 Zwierzoczłekoupiory - p. Żywady Zwirzory - p. Zwady ZWODNICE st - 233 Іі. і Ż Żaligżeny - p. Popielnice Żalne Żony - p. Popielnice ŻARY st - 91 Żivady - p. Żywady Żworunki - p. Dziwożony Żyrowiki - P- 2УГУ ŻYRY st - 95 Żytnie Baby - p. Południce Żytnie Panny - p. Południce ŻYW ADY zd - 314 ' Ź ŹRZEBNICE st - 223, p. Stworze, Źrzebu, Doli, Bytu i Wiergu także Sądzenice, Narecznice Rodzanice st 356 Spis Treści 1. O Wielkim Dzbanie Zerywanów.......................... 7 '.... B.j -('\ і лі; ■ i, ',' .u •■ -V,. ;,ł ;_ ■ • 2. O narodzeniu Przestworzy i Przedstworzów............... 17 3. O przemianie Przedstworzów w Stworze i narodzinach Zduszów .................................. 25 4. Opisanie stworzów....................................... 35 I. STWORZE WIATRU I POWIETRZA.................... 41 Latawce (Litony, Lituny, Letuny)....................... 41 Chały (Hały, Ały) ..................................... 43 Zduchy (Zduchacze, Stuhy, Stuhacze, Stjihy) ............ 45 Błęty-Bełty (Błudy, Błudićki, Błędy)..................... 47 Wiry-Wichry (Vihry, Trąby, Kręćce) .................... 50 Chmurniki (Chmarniki, Smurniki, Poszmurniki) ....... 52 Obłoczyce (Oblakinie) ................................. 55 Płanetniki (Planitnyki) ................................. 58 II. STWORZE NIEBIAŃSCY .............................. 63 Gradki (Grądki, Grudki, Mrozy, Dziadki Mrozy, Lodowe Dziadki).............................................. 63 Mruki-Mrugi (zwane też Stralaczkami).................. 65 Grzmotniki (Wielkoludy, Welety, Wołoty)............... 66 Ognice (Ognichy) i Ognie (Ogonie)..................... 68 Nocnice i Dziennice, czyli Świetlice (Panny Niebieskie) .. 71 Świtezie i Zmierzchnice (Wieczernice, Smerkavy), czyli Brzazgi............................................... 73 Welesożary, (Włosożary, Wołosożary, Vele, Vlasożeliśti) .. 76 III. STWORZE OGNIA.................................... 79 Jaskry-Bogacze (Bohacze, Bahacze, Bagatce) ............. 79 Swarki ............................................... 81 Skierki (Deszcz Słońca) ................................ 82 świetliki.............................................. 85 Świczki („Światła").................................... 86 Żary i Owinniki (Ogniki-Iskiereczki).................... 91 IV. STWORZE DOMOWE I GOSPODARSKIE.............. 95 Żyry (Żyrowiki)....................................... 95 357 Skrzaty (Skrzęty, Skrzęta, Krzaty, Szkraty, Śpirki, Barstuki) ...................................... 99 Niziołki (Niziołkowie, Łutki, Ludki).................... 104 Polewiki-Gospodarzyki (Pokucie)....................... 106 Ubożęta-Domowiki (Dętki, Didki, Domowe Dziadki) .... 107 Bylice-Skałoludy (Wrosty, Skalne Baby, Kamienne Baby) ...................................... 110 Południce (Żytnie Baby)............................... 113 V. STWORZE ZIEMI..................................... 115 Brzeginie (Beregyni, Berehynie) - Panny Łąkowe........ 115 Przypołudnice (Karakondżuły, Karakondżule)........... 117 Obiłuchy............................................. 119 Piędzimężykowie (Piędzimężyki, Mężyki, Pikuliki) ...... 121 Skarbki (Skarbnicy, Podziomki, Karły, Karliki) .......... 122 Podrożniki (Putniki, Poputniki, Krzyżowniki, Krikstosy, Dróżniki)............................................. 123 VI. STWORZE LASU..................................... 127 Leśnice i Laskowce (Lisyvki, Laskowiki, Leszy, Gajówce)............................................. 127 Bugaje-Szyszymory (Bubacze, Kikimory, Hihimory, Szyszaki)............................................. 131 Wilce-Sjeny .......................................... 133 Wiły-Samowiły (Wiły-Samodivy, Wiły-Samojudy, Samojudy, Samodziwy)................................ 137 VII. STWORZE WODY................................... 143 Topielice i Brodzice, czyli Wodnice (Panny Wodne)..... 143 Wodianiki, czyli Utopce, i Wodniki (Wodjany, Wodienniki).......................................... 148 Bagienniki-Trzęsawice (Topieluchy)..................... 152 VIII. STWORZE ŻĄDZY I MIŁOŚCI, ORAZ NARODZIN I RODU .......................... 155 Rusałki (Rusłanki) .................................... 155 Krasawki-Feje ........................................ 159 Kąpielniki (Banniki, Balije, Kupałki).................... 163 Rodzanice (Rożanice, Rożennice, Rodjanice), Narecznice (Udełnice) i Sądzenice (Sjudenice, Sojenice, Sudiczki, Oriśnice, Urisnice) .................................... 166 Porońce-Dziedziły (Dzileli, Bezduki).................... 172 Buby-Babajagi (Baby Jagi, Boba, Baubisy, Bauby, Bobska, Bobo-Jagi, Bubaki) .................................... 174 Rodżańce (Rodjiczki, Rodki) - oraz dodatkowe wiadomości o zajęciach Naręcznie, Rodzanic i Babajag .. 177 IX. STWORZE SPORU ................................... 182 358 Sporysze-Sporzce, Radunice, Skotniki (Chlewniki), Plunki-Atwory (Pionki, Plujki, Aitwary), Kłobuki (Kubołćiki, Kubołtki, Hobołdy, Koboldy, Choboldy)...... 182 X. STWORZE ŁADU, PRAW I RZEMIOSŁA ............... 191 Sądzenice (Sjudenice, Sudiczki)........................ 191 Prawki-Samoludy (Prawdki, Prawiczki, Samoludki) ..... 192 Kraśniaki (Kraśnięta, Krasnoludy, Krasnoludki)......... 194 Skrybki-Małoduki (Małoludy, Karzełki)................. 196 Chochoły (Chochołdy, Chocholiki, Chochołyki, Chichołki) ............................................ 198 Dziwy-Szczekotuny ................................... 200 Dzicy Męże - Wojki.................................. 203 Dobroszęta (Dobrochoty, Dobrochty, Pełniczki, Księżoludki) .......................................... 206 XI. STWORZE KSIĘŻYCA ................................ 209 Łojmy-Łoskotnyce (Łamje, Łaimy, Łaumy, Lamije, Lamie)........................................ 209 Dziwożony (Dziwożonki, Dziwę Baby, Dziwy, Samodivy, Divy, Żworunki)............................ 212 Czarty i Czarcichy (Judy, Samojudy).................. 216 XII - STWORZE ŹRZEBU, DOLI, BYTU I WIERGU (WROGU)............................................ 223 Mamuny (Mamony, Mamaki, Mamicze)................ 223 Wieszczyce (Wiedi, Wiedice, Vedi)..................... 226 Odmienice (Dole, Białogłówki, Białoludki).............. 229 Ćmy-Ćmunki (Ćmoki, Cienie, Pościenie) ............... 231 Liszki-Chowańce ..................................... 232 Zwodnice ............................................ 233 Mątwy i Męcice (Pletuny, Pleciugi) ................... 235 XIII. STWORZE CHOROBY, STAROŚCI I ŚMIERCI, ORAZ STWORZE ZAŚWIATÓW....................... 239 Dusze-Dusioły (Dusiołki, Duśmany, Gnieciuch, Gniotki) oraz Mory-Morawki (Marki, Mury)............ 239 Jagi-Jędze ............................................ 242 Lelki (Lełe) .......................................... 245 Popielnice-Żaligżeny .................................. 248 Upierzyce (Stracę, Stradce, Upirici) oraz Nawki (Nauki, Mawki, Nejki, Navaći)................................. 251 5. Starsi - czyli Króle Stworzów, oraz Boginiaki - czyli potomstwo Stworzów ............................. 255 Starsi - czyli Króle Stworzów, oraz Boginiaki - czyli potomstwo Stworzów.................................. 257 359 Opisanie Zduszów ....................................... 261 Opisanie Zduszów.................................... 263 Rodzina Pierwsza: Martwce (Mrtvce, Martvice) - czyli Duchy i Duchacze ................................. 267 Rodzina druga: Widziadła - czyli Widma, Zwidy, Mary-Nocnice, Zlydnie i Uwody .................... 276 Rodzina trzecia: Stroksa - czyli Strachy, Straszki i Straszydła .......................................... 282 Rodzina czwarta: Biesy .............................. 287 Rodzina piąta: Skrzenie (Skrenja, Skreńje) - czyli Światła i Skrzadła.................................... 291 Rodzina szósta: Kusze (Kusi) - czyli Jątry (Jadrije, Jadreje) i Podkuśniki ................................. 293 Rodzina siódma: Martwiaki - czyli Dybuki, Poterczuki i Medivancici (Porońce) ............................. 298 Rodzina ósma: Wodziany - czyli Торсе, Toplice, Utopice i Nyksy (Niksy) .............................. 302 Rodzina dziewiąta: Lepiry - czyli Letuny, Wiedźmy i Siubiele (Sibiele, Siwule, Siwilije) ..................... 307 Rodzina dziesiąta: Kudłaki (Kudły, Kaduki) - czyli Wilkołaki (Wilkodłaki, Wilkołki) i Żywady (Żivady, Zwierzory, Zwierzoczłekoupiory) ...................... 314 Rodzina jedenasta: Wampiry - czyli Wąpierze (Wąpirze, Wąpiry), Wąpije-Pliteniki (Płetniki, Ąpije) oraz Upiory (Upiry, Upirje, Vupary) ...............,............... 322 Rodzina dwunasta: Czarówki - czyli Czartownice (Czertovki) oraz Czarownice .......................... 328 Rodzina ostania, trzynasta: Przezkosty (Bezkosty) - czyli Strzygi, Strzyże i Strzygonie................... 330 Dwuduszniki (Dwodusznyki) - czyli o Duszyczkach i Duszy ............................................. 335 7. Zamknięty Krąg - czyli Wieczystość Wielkich Bitew i Dzikich Łowów, oraz o ważnych Zwierzętach Niebiańskich ....... 339 Alfabetyczny Spis Stworzy i Zduszów .. ........ 347 360 ^^ ш ...... 261 ...... 263 czyli ...... 267 ...... 276 ...... 282 ...... 287 ...... 291 є, ...... 293 rczuki ....... 298 ....... 302 ny ....... 307 yli ........ 314 Yąpirze, piory ........ 322 :e ........ 328 ) ........ 330 kach ........ 335 v i Dzikich ....... 339 347