Unia Sowiecka czy Związek Europejski? Władimir Bukowski Paweł Stroiłow Unia Sowiecka czy Związek Europejski? Wywiad rzeka Tomasza Sommera z Władimirem Bukowskim Warszawa 2005 © by Władimir Bukowski and Paweł Stroiłow Tłumaczenie: z języka angielskiego Agnieszka Łaska z języka rosyjskiego Stanisław Górka i Anastasia Usok Projekt graficzny okładki: Rafał Piekarski Zdjęcie na okładce: Paweł Toboła-Pertkiewicz Skład: Paweł Toboła-Pertkiewicz Korekta: Anna Zygadło ISBN: 83-919221-6-2 Wydawca: ARWILs.c. Ul. Czereśniowa 16 02-456 Warszawa Przy współpracy z: Fundacją Niepodległości Ul. Gamerskiego 3/16a 00-089 Warszawa (http://www.niepodleglosc.pl) Zamówienia detaliczne i hurtowe można kierować pod adres: fundacja@niepodleglosc.pl Spis treści: Przedmowa.........................................................................s. 9 1. Fatalna decyzja..............................................................s.11 2. Kryzys socjalizmu..........................................................s. 19 3. Socjalistyczny osioł.........................................................s.33 4. Inne siły z piekła rodem..................................................s. 44 5. Między młotem a kowadłem............................................s.64 6. Budowniczy w pracy.......................................................s.82 7. Po potopie...................................................................s.101 Dokończyć Zimną Wojnę - z Władimirem Bukowskim rozmawia Tomasz Sommer..............................................................s. 107 Przedmowa Nawet ci, którzy słabo znają system sowiecki, powinni zauważyć jego podobieństwo do rozwijających się na naszych oczach struktur Unii Europejskiej, z całąjej filozofią rządzenia, z „deficytem demokracji", z korupcjąoraz biurokratyczną niezdar-nością. Każdego, kto żył pod rządami sowieckiej dyktatury musi to podobieństwo niepokoić. Raz jeszcze obserwujemy wyłanianie się biblijnego Lewiatana, który zniszczył wiele narodów, zubożył miliony ludzi i stłamsił kilka pokoleń, ale który -jak nam się zdawało - został pogrzebany raz na zawsze. Czy jest to proces nieunikniony? Czy ludzkość jest skazana na wieczne błądzenie i samozagładę? Czy Unia Europejska to rzeczywiście klon Związku Sowieckiego, narzucony zniechęconym narodom Europy przez te same siły polityczne, które go stworzyły? Odpowiedź na te pytania znajduje się w tajnych archiwach Politbiura w Moskwie, do którego autorzy niniejszego opracowania mieli dostęp. Tych, którzy chcą zajrzeć do oryginałów dokumentów odsyłamy do archiwów Fundacji Gorba-czowa (lista inwentaryzacyjna 1-1; 2-2; 2-3 i 3-1). Władimir Bukowski Paweł Stroiłow /. Fatalna decyzja Są w historii takie momenty, w których przyszłość całych kontynentów zostaje przesądzona na wiele dziesięcioleci. Dat, które by się do nich odwoływały, nie znajdzie się w encyklopedii, nie są one również powodem bezsennych nocy starających sieje zapamiętać studentów. Zna je zaledwie kilku wybrańców. Natomiast my, którzy stanowimy niewtajemniczoną masę, kładziemy się pewnej nocy spać w znanym nam środowisku ojczystego kraju, a następnego ranka budzimy się w warunkach jakiegoś związku socjalistycznych republik. Nie jesteśmy nawet w stanie pojąć, kto i kiedy podjął tak fatalną w skutkach decyzję. Dla Europy jedną z takich dat był 26 marca 1987 roku. Tego dnia sowieckie Biuro Polityczne podjęło decyzję dotyczącą przyszłej polityki Związku Sowieckiego wobec Europy Zachodniej. Michaił Gorbaczow sformułował ją krótko i jasno, niczym rozkaz na polu walki: Zdusić w objęciach W wewnętrznych kręgach przywódców sowieckich koncepcja ta miała już swoją nazwę- „Wspólny Europejski Dom". Wkrótce poznał ją cały świat. 11 Na spotkaniu Politbiura w dniu 26 marca 1987 roku, pomysł „Wspólnego Europejskiego Domu" stał się sprawą nadrzędnej wagi. Gorbaczow surowo zabronił wówczas podejmowania jakichkolwiek decyzji politycznych, które by go nie uwzględniały. Gorbaczow*: „ Towarzysze, chodzi tu o wiele spraw. Rzeczą oczywistą jest, że nie powinniśmy podejmować decyzji w jakiejkolwiek kwestii bez brania pod uwagą Europy. Potrzebujemy jej nawet do załatwiania naszych wewnętrznych spraw, dla pierestroj-ki. A w kwestii polityki zagranicznej jest ona niezastąpiona. Europa to najsilniejsza, nie tylko pod wzglądem ekonomicznym, ale i politycznym, klasa średnia w świecie. Wydawało się, że Japonia prześcignęła cały świat, * Michaił Siergiejewicz Gorbaczow (ur. 1931)- polityk sowiecki. Ostatni przywódca Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR) i jedyny prezydent ZSRS. Po śmierci Konstantina Czernienki 11 marca 1985 roku-sekretarz generalny KC KPZR (czyli de facto dyktator państwa sowieckiego). W lutym 1990 roku wybrany na prezydenta ZSRS. Próbował na tym stanowisku przeciwdziałać dążeniom odśrodkowym i niepodległościowym. W wyniku puczu moskiewskiego odsunięty od władzy na rzecz wiceprezydenta Gienadija Janajewa. Mimo upadku puczu dawnej władzy nie odzyskał i po rozpadzie ZSRS, 25 grudnia 1991 roku ustąpił ze stanowiska prezydenta. W tym dniu przekazał też prezydentowi Rosji Borysowi Jelcynowi urządzenie do sterowania wyrzutniami z głowicami jądrowymi. Brał też udział w wyborach prezydenckich w 1996 roku (uzyskał poniżej 1 proc. głosów). Działalność Gorbaczowa jest przedmiotem sporów, dotyczących przede wszystkim tego, wjakim stopniu godził się, bądź sprzyjał upadkowi ZSRS i systemu komunistycznego. W 1990 roku otrzymał pokojową Nagrodę Nobla. 12 a tu nagle Niemcy Zachodnie zrobiły, w sferze nauki i techniki, potężny krok naprzód". Właśnie w tej sferze zacofanie Sowietów okazało się katastrofalne. Gorbaczow zdecydował się przytulić Europę nie dlatego, że ją kochał, ale dlatego, że nie miał wyboru. Na początku lat 80-tych XX wieku przywódcy Związku Sowieckiego uznali, że panujący u nich system wszedł w fazę głębokiego kryzysu strukturalnego. Z jednej strony, nieproduktywny i marnotrawczy model gospodarki socjalistycznej, doprowadził ich na skraj bankructwa, z drugiej zaś, sukces w eksportowaniu tego modelu do innych krajów stawał się ciężarem, którego nie byli już w stanie dalej dźwigać na swoich barkach. Dalsze utrzymywanie wojsk w Afganistanie i groźba poważnego kryzysu politycznego w Polsce sprawiały, że koszt bycia światowym mocarstwem stawał się coraz trudniejszy do zniesienia. Przywódcy ZSRS zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, że możliwości gospodarki socjalistycznej są zbyt skąpe, by mogły sprostać ich globalnym ambicjom. Gdy dodamy do tego, narzuconą przez Ronalda Reagana, nową rundę wyścigu zbrojeń, spadające ceny ropy, oraz rosnące w kraju niezadowolenie, wówczas ta nagła potrzeba reform staje się dużo bardziej zrozumiała. Ostateczny cios nadszedł wraz z reaganowską koncepcją „Gwiezdnych * Ronald Wilson Reagan (1911 -2004) - 40. prezydent USA (1981 -1989) oraz 33. gubernator Kalifornii. Wsławił się bezkompromisową walką z komunizmem. Jako przywódca USA udzielił znaczącej pomocy „Solidarności" w walce o wolną Polskę. W młodości Reagan zajmował się również aktorstwem filmowym i telewizyjnym. 13 Wojen". I nawet jeśli program „Star Wars" był tylko amerykańskim blefem, to jednak zmuszał on Związek Sowiecki do dalszej rywalizacji w dziedzinie, w której pozostawał on daleko w tyle. Jedynym sposobem na zmodernizowanie sowieckiej gospodarki było wykorzystanie technologicznego potencjału dotychczasowego wroga. Gorbaczow: „ Ważnym zadaniem jest wykorzystanie naukowego i technologicznego potencjału Europy Zachodniej. Tym bardziej, że nasi przyjaciele z Europy Wschodniej już to zrobili. Nasze odnowienie przyjaznych stosunków z Zachodem ułatwiłoby im zadanie ". Idea Gorbaczowa była dość jasna. Obawiał się on rosnącej zależności gospodarczej od Zachodu swoich państw satelickich i dlatego miał nadzieję, że przyjaźń z Europą zabezpieczy zachodnie granice jego mocarstwa. A ponieważ inne reżimy komunistyczne w Europie już bratały się z Zachodem, doszedł on do wniosku, że Związek Sowiecki powinien objąć nad tym procesem swoisty patronat, wzmacniając swój duszący uścisk. Skoro komunistyczne reżimy, tak czy owak, układały się z „wrogiem klasowym", to -zdaniem Gorbaczowa - powinny to robić wspólnie. Biuro Polityczne w Moskwie musiało zająć się nie tylko państwami bloku wschodniego, ale także całym światem. Skonstatowano więc, że koncepcja „Wspólnego Europejskiego Domu" będzie kluczem do realizacji światowych planów Związku Sowieckiego. 14 Gorbaczow: „Europajest obecnie wszędzie: w Kambodży, na Środkowym Wschodzie, w Afryce i oczywiście wśród naszych przyjaciół z bloku wschodniego, a nawet w Ameryce Łacińskiej. Bez Europy nie jesteśmy właściwie w stanie iść do przodu ". Gdyby zachodni sowietolodzy w jakiś cudowny sposób wiedzieli o tych „przyszłych krokach polityki zagranicznej Związku Sowieckiego w kierunku Europy Zachodniej ", nazwaliby to „fin-landyzacją". Rzeczywiście, Gorbaczow wspomniał o sowieckim doświadczeniu w relacjach z Finlandią i Austrią, jako o dobrym przykładzie „konstruowania nowych stosunków międzynarodowych ". Teraz usiłował rozciągnąć je na skalę kontynentalną. Jednak Finlandia i Austria były zaledwie małymi neutralnymi krajami, podczas gdy finlandyzacji całej Europy usiłowało zapobiec NATO. W związku z tyrr\ pojawił się pierwszy konkretny cel: „Nie rozdzielać Europy Zachodniej od Stanów Zjednoczonych, lecz raczej wyprzeć Stany Zjednoczone z Europy ". W późniejszym czasie Gorbaczow często podkreślał, że projekt realizacji „Wspólnego Europejskiego Domu" nigdy nie zakładał rozdzielenia Europy od Stanów Zjednoczonych. Oczywiście kłamał. Owszem, istnieje pewna różnica między rozdzieleniem a wyparciem. Jeśli rozdzielicie wrOgów nie musi to oznaczać, że staną się oni bardziej wrogo nastawieni w stosunku do siebie, niż do 15 was. Sowiecka taktyka stopniowego wypierania USA, poprzez umacnianie własnych wpływów, była inna. To wypieranie stworzyło w rezultacie dodatkowe możliwości do zwiększenia wpływów Związku Sowieckiego, którego celem stało się teraz wypchnięcie USA jeszcze dalej. I tak aż do zwycięstwa, kiedy to Kreml otrzymałby nagrodę w postaci całkowicie prosowieckiej, sfinlandyzowanej Europy i odizolowanych od niej Stanów Zjednoczonych. Gorbaczow: „ Czy to się powiedzie? Nie wiem. Jednak nie możemy cofnąć się przed ustanowieniem tego celu. Europa to nasz problem. Nasze interesy są tu ogromne. Nie powinniśmy się bać ". Gorbaczow mówi o dwóch „rzeczywistościach", które należy dostrzec, dokładnie przeanalizować i maksymalnie wykorzystać. Pierwsza „rzeczywistość" to „różnorodność" Europy. Sowieci musieli wypracować indywidualne podejście do każdego kraju, do każdej partii politycznej i do rozmaitych kręgów poszczególnych społeczeństw. Drugą „rzeczywistością" była integracja europejska. Według Gorbaczowa, należało ją przeanalizować w sposób pozwalający stwierdzić, które jej aspekty byłyby dla Związku Sowieckiego korzystne, a które nie. W ten sposób „Wspólny Europejski Dom" został zaakceptowany przez Biuro Polityczne i już w kwietniu Gorbaczow rzucił światu to hasło. 16 Pierwszym wschodnioeuropejskim liderem, który docenił gorbaczowowskągrę był Wojciech Jaruzelski*. Już 21 kwietnia ,1987 roku, po przyjeździe do Moskwy, od razu zasypał sowieckiego genseka ideami na temat tego, jak pomysł rozwinąć w sukces i propozycją swych usług w charakterze bliskiego współpracownika: Jaruzelski: „ Teraz o naszej inicjatywie stworzenia w Europie strefy obniżonych zbrojeń i podwyższonego zaufania. Chcielibyśmy zasięgnąć waszej rady na ten temat". Gorbaczow: „ W zasadzie popieramy wasze inicjatywy. Zaś co się tyczy konkretnych szczegółów, to nasi i wasi towarzysze będą musieli nad nimi wspólnie popracować ". Jaruzelski: ,,Mam jeszcze pewne propozycje możliwych inicjatyw: - utworzenie europejskiej rady do spraw ochrony środowiska naturalnego; - ratyfikacja porozumień helsińskich przez parlamenty państw wschodnich; - rozszerzenie rady europejskiej [tak w dokumencie; prawidłowo - „Rady Europy"]; przecież też jesteśmy państwem europejskim; - spotkanie przedstawicieli parlamentów państw Europy; * Wojciech Jaruzelski (ur. 1923) - emerytowany żołnierz Ludowego Wojska Polskiego w stopniu generała armii; polityk PRL-owski -1 sekretarz KC PZPR w latach 1981 -1989, premier PRL w latach 1981 -1985, przewodniczący Rady Państwa PRL w latach 1985-1989, prezydent Polski w latach 1989-1990. 13 grudnia 1981 roku wprowadził w Polsce stan wojenny. 17 -spotkanie byłych polityków państw europejskich w rodzaju Kreisky'ego\ Brandta"; - uczeni - o przyszłości Europy. Chcielibyśmy, żebyście przyjrzeli się tym kwestiom i zdecydowali, co bardziej pasuje dla was, a co moglibyśmy zaproponować również my. Gorbaczow: „Rozpatrzymy wszystkie te problemy ". * Bruno Kreisky (ur. 1911 -1990) - austriacki polityk socjalistyczny, w latach 1967-1983 przywódca Socjaldemokratycznej Partii Austrii, w latach 1970-1983 kanclerz Austrii. ** Willy Brandt, właściwie Karl Herbert Frahm (1913-1992) - socjalistyczny polityk niemiecki, członek SPD i jej przewodniczący w latach 1969-1987, kanclerz RFN w latach 1969-1974, laureat pokojowej Nagrody Nobla w 1971 roku. Doprowadził do wprowadzenia w życie niemieckiego modelu socjalnego opartego o zasoby wytworzone w kresie niemieckiego boomu gospodarczego z okresu rządów Konrada Adenauera. 18 2. Kryzys socjalizmu Do połowy lat 80-tych XX wieku, sowieckich przywódców oraz większość zachodniej lewicy cechowało wrogie nastawienie do społeczności europejskich i do EWG, którego istnienie uważali za wynik spisku pomiędzy międzynarodowymi korporacjami a politycznymi liberałami. To światowy kryzys socjalizmu z końca lat 70-tych i z początku 80-tych sprawił, że Sowieci musieli na nowo przeanalizować swoją dotychczasową postawę, jak również ponownie zastanowić się nad podstawami swojej strategii. Komunistyczna Partia Włoch postrzegana była niegdyś przez Sowietówjako ugrupowanie nielojalne, a nawet wrogie, z powodu przyjętej przez nią innej niż sowiecka, drogi realizowania celów, tzw. „eurokomunizmu". To także należało ponownie przeanalizować. Włoscy komuniści odegrali ważną rolę w wypracowywaniu nowej sowieckiej strategii. Ich ówczesny sekretarz generalny, Ales-sandro Narta przyjechał do Moskwy w styczniu 1986 roku. Natta*: „ (...) Od końca lat 70-tych można dostrzec nie * Alessandro Natta (1917-2001) - polityk włoski, w latach 1946-90 członek Włoskiej Partii Komunistycznej i z jej ramienia w latach 1948-90 deputowany; od 1979 roku przewodniczący komunistycznej frakcji poselskiej WPK. Przez wiele lat był redaktorem naczelnym pisma „Rinascita". 19 tylko atak kapitalizmu na Zachodzie, ale również pewien jego sukces w sferze gospodarczej, politycznej i ideologicznej (idee rynku i konkurencji rynkowej zakorzeniają się coraz bardziej) (...) Odpowiedź klasy pracującej oraz wszystkich sił lewicowych na atak imperializmu nie jest'właściwa. Szczerze mówiąc, pozycja partii komunistycznych na Zachodzie jest najgorsza od 15-20 lat. Można zaobserwować wycofanie się, utratę wpływu wśród mas, i to nie tylko przy okazji wyborów. Rozłamy i głębokie kryzysy w partiach wpłynęły na pozycję klasy pracującej. Przyczyny tego tkwią nie tylko w spóźnionych reakcjach na ataki imperializmu, czy w spóźnionych ocenach tej nowej sytuacji, ale również gdzie indziej ". Komuniści - według przywódcy włoskich komunistów -nie byli w tej sytuacji osamotnieni. Jego zdaniem, przed powszechnym kryzysem stała cała europejska lewica. Natta: „Żyjemy w Europie Zachodniej. Tu się urodziliśmy i tu walczymy o socjalizm. Niemieccy socjaldemokraci, brytyjscy laburzysci, francuscy komuniści również stanęli przed poważnymi problemami, biorącymi się z postępu naukowego i technologicznego, z upadku «państwa opiekuńczego)) i bezrobocia. Socjaldemokraci podążyli swą tradycyjną polityczną drogą, jednak i oni zaczynają zadawać sobie różne pytania. Problemy, które napotkaliśmy nie ograniczają się do Europy. Istnieją one również w winnych częściach świata ". 20 Ostatnią porażką europejskiej lewicy była, w owym czasie, próba zbudowania socjalizmu we Francji przez Francoisa Mitter-randa*, w koalicji z komunistami, w latach 1981-83. Doświadczenie to stało się przedmiotem zintensyfikowanej uwagi we wszelkich dyskusjach na temat przyszłości socjalizmu. Natta: „Francuscy socjaliści mówią coś, co powinniśmy wziąć pod uwagę. Próba przeprowadzenia reform demokratycznych w kraju takim jak Francja jest bardzo trudna, chyba że równolegle podobne próby podejmowane są w innych krajach. Jak tylko socjaliści rozpoczęli swoje reformy we Francji, socjaldemokraci pożegnali się z władzą w RFN i w Wielkiej Brytanii. Spowodowało to sporo kłopotów. Każda radykalna reforma w jednym kraju powinna być wsparta przez siły postępowe w całej Europie ". Rzeczywiście, usiłując budować socjalizm tylko w jednym wyodrębnionym kraju, trzeba stanąć przed bardzo trudnym wyborem. Jeśli budujesz socjalizm, rezygnujesz z konkurencyjności. Jeśli zatroszczysz się o konkurencyjność, nie masz socjalizmu. Nie da się tych dwóch rzeczy połączyć, nie pomogą nawet uzbrojone kordony wzdłuż granic, albo różnego rodzaju „żelazne kurtyny". Jedynym rozwiązaniem jest narzucenie socjalizmu także twoim konkurentom. * Francois Mitterrand (1916-1996) - socjalistyczny polityk francuski, członek masonerii, prezydent Francji w latach 1981-1995. Jednąz jego pierwszych decyzji po wyborze na prezydenta było zniesienie kary śmierci. 21 Natta: „Postępowe rozwiązania w sferze socjalnej muszą wpasować się w ramy europejskie. W jednym kraju, nawet najciekawsze rozwiązania dałyby jedynie cząstkowy rezultat". Nowe stanowisko lewicy wobec integracji europejskiej zostało przesądzone. Jej dotychczasowe nastawienie do tego procesu było, przez wiele dziesięcioleci, co najmniej chłodne, jednak teraz uświadomiono sobie, że jest on dla niej jedynym wybawieniem. Wiele lat walki o władzę w niepodległych państwach europejskich nie przyniosło żadnych rezultatów. To, co należało zrobić, to podjąć próbę przejęcia kontroli od razu nad całą Europą. Natta: „Musimy przyjąć, że stworzenie wspólnego rynku nie jest tylko projektem, ale kierunkiem rzeczywistego rozwoju Europy. Dlatego ruchy robotnicze Europy Zachodniej, reprezentowane przez partie polityczne i związki zawodowe nie powinny lekceważyć tego procesu, ale raczej aktywnie się w niego zaangażować. Co nas czeka w przyszłości? Spadek bezrobocia, czy może redukcja zatrudnienia? Zmniejszenie czy narastanie problemów gospodarczych? Ograniczenie czy wzrost wpływów sfer finansowych i przemysłowych? Nie bylibyśmy zadowoleni, gdyby zjednoczona Europa została zdominowana przez gigantów takich jak Agnelli [włoski właściciel koncernu samochodowego FIAT- przyp. red.]. Miejmy nadzieję, że zwycięży demokracja rozumiana jako poszerzanie praw socjalnych obywateli 22 oraz zwiększanie ich praw politycznych, takich np. jak prawo do prawdziwej informacji". Mówiąc o demokracji komuniści zawsze mieli na myśli „socjaldemokrację", podczas gdy pojęcie „prawdziwej informacji" było w ich języku eufemizmem komunistycznej propagandy. I właśnie to, zgodnie z ich nadziejami, miało zwyciężyć w zjednoczonej Europie. Jednak sama nadzieja nie wystarczyła. Trzeba było działać. Władza nad Europą nie przy szłaby przecież do komunistów sama. Musieli o nią walczyć. Natta: „Zakładamy, że Wspólnoty Europejskie są naprawdę istniejącą organizacją, tzn. że jest rodzajem pola bitwy, na którym siły lewicowe muszą poprowadzić swoją walkę polityczną. Jeśli chodzi o zjednoczoną Europę Zachodnią to nadal dominują w niej siły konserwatywne i liberalne. Siły lewicowe pozostają w defensywie, gdyż nie udało im się zdobyć szerszego poparcia społecznego oraz nie powiodło się zbliżenie lewicy do sił centrowych, reprezentujących interesy nowych warstw społecznych, np. zatrudnionych w usługach i administracji. Warstwy te opowiadają się za integracją. Oczywiście nic nie jest jeszcze przesądzone. Jesteśmy gotowi walczyć i mamy możliwości reprezentowania interesów tych nowych warstw. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że pozostaną one pod wpływem sił centrowych lub, w naj- 23 lepszym wypadku, socjaldemokratycznych. Nowe warstwy społeczne istnieją i rozwijają się niezależnie od naszych prognoz i my musimy z nimi współdziałać ". Jedno wydawało się więc oczywiste - należało doprowadzić do zjednoczenia całej lewicy: komunistów, socjaldemokratów i każdego, kto gotów byłby walczyć o socjalizm. Natta: "Musimy poczynić nowe wysiłki w celu poszerzenia kręgu naszych sprzymierzeńców, nie tylko we Włoszech, ale w całej Europie. Mam na myśli siły lewicowe w szerszym tego słowa znaczeniu. Sprzymierzyć powinny się ze sobą nie tylko partie komunistyczne, socjalistyczne i socjaldemokratyczne, ale również wszelkie ruchy postępowe mające różne aspiracje, nie wykluczając ruchów religijnych. W pokojowej walce ruchy religijne dystansują komunistów jeśli chodzi o organizację, a może nawet idee. Chociażby w Holandii. We Włoszech sytuacja ta wygląda różnie. Są biskupi nie kryjący swoich reakcyjnych przekonań, ale są i tacy, którzy popierają sprawiedliwość społeczną i równość. Jednakzawierając te sojusze, musimy zachować komunistyczną tożsamość partii. Komunistyczna tożsamość to trwający proces, niezdefiniowany raz na zawsze. Chciałbym powtórzyć: sytuacja stała się bardzo złożona, procesy są w fazie rozwoju, prawo nie zostało ustanowione raz na zawsze. Widzę, że też o tym myślicie. Moment przejścia z jednej fazy rozwoju do drugiej zawsze stanowi problem. Trzeba jednak na te problemy patrzeć jako na nowe możliwości". 24 Jednak Gorbaczow ostrzegł włoskiego towarzysza, że nie należy posuwać się zbyt daleko. Wszystkie manewry, bez względu na to, jak sprytne, powinny służyć głównemu celowi: socjalizmowi. Gorbaczow: „Jedyna rzecz, o której należy pamiętać przy ocenianiu swojej pracy to atrakcyjność socjalistycznych ideałów i socjalistycznej perspektywy. Nikt za nas o tym nie pomyśli. Inni mają swoje ideały, nawet socjaldemokraci, nie wspominając o konserwatystach. Macie rację, nie mamy żadnej stałej pozycji na lewicowym froncie, choć nasze zadanie polega na wzbogaceniu ruchu lewicowego, na zdobywaniu sprzymierzeńców. Być może po drodze pojawią się jakieś pośrednie etapy. Powinniśmy przez nie przejść nie tracąc z oczu głównego celu. Niektórzy zagubili się, szukając odpowiedzi na szereg pytań. Można wtedy stracić wszystko to, co dotąd zdołało się osiągnąć (...). Powinniśmy szukać punktów wspólnych. Możliwe są również tymczasowe sojusze. Jednak prawdziwą alternatywą dla partii klasy średniej muszą być komuniści". Oczywiście, strategia ta oznaczała nieuniknione i istotne kompromisy. Były one jednak dopuszczalne. Komunistyczny dogmat zezwalał na takie zachowanie w sytuacji ekstremalnej. Tym bardziej, że odstąpienie od marksistowskiej ortodoksji zostało narzucone lewicy nie tylko przez polityczną potrzebę, lecz także w większym stopniu, przez kryzys gospodarczy socjalizmu. Kry- 25 zys ten przyspieszył złagodzenie stanowiska komunistów, którzy zaczęli wprowadzać do modelu socjalistycznego pewne elementy wolnego rynku. Uznali oni, że to dobry sposób na to, by dalej móc udawać przed politycznymi sprzymierzeńcami swoją gotowość do ustępstw. Natta: „Już wspomnieliśmy, że siły lewicowe straciły swoją pozycję w krajach Europy Zachodniej. Jedną z przyczyn jest ich pewna opieszałość w analizie i w postrzeganiu procesów wszelkich zmian we współczesnych społeczeństwach kapitalistycznych. Nie tylko komuniści są w tym względzie spóźnieni, ale również socjaliści i socjaldemokraci. Całkowicie niewystarczająca okazała się nasza analiza, nasze krytyczne podejście do problemu współczesnego kapitalizmu, włączając w to wielkie zmiany jakie dokonały się i wciąż mają miejsce w sferze produkcji, w strukturze społecznej. Zbyt defensywne stanowisko zajęliśmy wobec takich kwestii, jak internacjonalizacja gospodarki kapitalistycznej, rozwój i kryzys «państwa opiekuńczego» itd. Musimy uznać, że «państwo opiekuńcze}} wiele dało warstwom pracującym, np. sfera usług, renty i emerytury, zabezpieczenie socjalne. Jednocześnie jednak, my, komuniści przeceniając rolę «państwa opiekuńczego}} lub nie doceniając jej broniliśmy rozwiązań, które, jak dopiero teraz wiadomo, nie powinny być bronione. W rezultacie, aparat biurokratyczny, który służy samemu sobie - napęczniał. Da się tu dostrzec podobieństwo do waszej sytuacji, którą wy nazywacie stagnacją ". 26 Gorbaczow: „ Prawo Parkinsona* działa wszędzie ". Natta: „Każda biurokratyzacja zachęca aparaty do tego, by broniły swoich własnych interesów, a zapominały o interesach obywateli. Przypuszczam, że dokładnie dlatego żądania prawicy dotyczące reprywatyzacji padają na podatny grunt opinii publicznej Zachodu ". Rzeczywiście, dziesięciolecia istnienia „państwa opiekuńczego" zniszczyły europejskągospodarkęnie mniej, niż uczyniłaby to zbrojna inwazja. Jednak jego twórcy nie byli dostatecznie uczciwi, by przyznać się do zasadniczych błędów. Woleli przejść do opozycji, pozostawiając innym sprzątanie szczątków tej konstrukcj i i opłakuj ąc, gwałcenie interesów ludzi pracujących". Mimo to dobrze zdawali oni sobie sprawę z tego, że eksperyment stulecia nie powiódł się. Musieli więc się wycofać, przeszeregować siły i spróbować ponownie. Gorbaczow: „Niech konserwatyści wezmą odpowiedzialność za reorganizację gospodarki. Komuniści tymczasem powinni zaproponować hasła bardziej adekwatne do rzeczywistości ". Rzeczywiście, ważniejsze jest, by utrzymać władzę przez dłuższy czas, niż przejąć ją szybko, ale na krótko. Lewica zatem zdecydowała się wycofać na drugi plan, zjedno- * Cyril Northcote Parkinson (1909-1993)- brytyj ski historyk, autor ponad 60 książek. Długoletni redaktor londyńskiego „Timesa", twórca praw Parkinsona wyśmiewających absurdy biurokracji. 27 czyć się i skumulować siły. Na wyjście z cienia nie musiała zbyt długo czekać... Natta: „ W1992 roku planuje się stworzenie jednego wspólnego europejskiego rynku. Będzie się to wiązało z zanikiem wszelkich granic narodowych, geograficznych, fiskalnych, gospodarczych. Doprowadzi to do stworzenia wspólnej europejskiej waluty i Europejskiego Banku Centralnego. Będzie to proces złożony, który w sposób nieuchronny doprowadzi do różnicy w opiniach. Lewica ma szansę na sukces ". Te same powody, które zmusiły komunistów na Zachodzie do ponownego rozważenia swojej polityki, doprowadziły do dostrzeżenia przez ich wschodnich współtowarzyszy potrzeby „piere-strojki"*. Różnica polegała na tym, że socjalistyczny eksperyment na Wschodzie był znacznie bardziej zaawansowany niż na Zachodzie, a to z kolei musiało czynić dużo trudniejszym zadanie uzdrowienia tamtejszej gospodarki. W dodatku komuniści na Wschodzie musieli wykonać tę brudną robotę sami, gdyż nie było u nich chociażby konserwatystów, na których mogliby zwalić całą winę za kryzys. Oczywiście sowiecka „pierestrojka" zakończyła się porażką, podczas gdy „pierestrojka" na Zachodzie, sukcesem. Zachodniej lewicy udał się szeroki sojusz, który wciąż rządzi Europą. * Pierestrojka (odnowa) jest powszechnie używanym terminem odnoszącym się do reform wprowadzanych w Związku Sowieckim przez Gorbaczo-wa w latach 1985-1991. 28 Istniejąjednak zadziwiające podobieństwa i bliskie zależności w pochodzeniu, celach i środkach obu „pierestrojek". Da się to wytłumaczyć tym, że sojusz europejskiej lewicy miał być sojuszem prosowieckim. Należało oswoić ludzi na Zachodzie z tym podejściem i wyrobić w nich szacunek dla reform Gorbaczo-wa. O to zresztą w tych reformach chodziło. Natta: „ Utrzymanie relacji z lewicą w Europie nie było łatwe. (...) Jeśli siły lewicowe chcą być bardziej autonomiczne, muszą mieć więcej wspólnego ze Związkiem Sowieckim, muszą realizować politykę mającą na celu rozwój socjalizmu. Dlatego też nasze zainteresowanie nowym etapem waszego rozwoju, o którym mówicie, jest tak wielkie ". Dla Gorbaczowa pochwała ta nie była czymś nieoczekiwanym, wszak „pierestrojka" była skierowana przede wszystkim do zachodniej lewicy. Sądząc z archiwalnych dokumentów, to raczej problemy międzynarodowe, a nie wewnętrzne pchnęły sowieckich przywódców w stronę reform. Nie jest to duże zaskoczenie, jeśli pamięta się o tym, że celem istnienia Związku Sowieckiego była światowa rewolucja. Lud sowiecki żył w stanie wiecznej walki. Władza sowiecka nigdy nie przebierała w środkach - zawsze przyjmowała postawę atakującego. Nawet najbardziej pokojowe aspekty polityki sowieckiej formułowane były tak, że brzmiały niczym wypowiedzenie wojny (np. „walka z alkoholizmem", „bitwa o plony", „wojna z biuro-kratyzacją" itp.). 29 By zrozumieć jakiekolwiek działanie bolszewików powinniśmy najpierw dowiedzieć się, przeciwko komu było ono skierowane. „Nowa twarz socjalizmu wytrąca prawicowym środowiskom na Zachodzie broń, której używały one do poszerzania swoich wpływów, wskazując na nas jako na śmiertelnego wroga - socjalistycznego ((totalitarnego potwora». Wrogo nastawiony do socjalizmu front konserwatywny, który umocnił się na Zachodzie na początku lat 80-tych, zaczął podupadać " - powiedział Gorbaczow w swoim tajnym przemówieniu wygłoszonym do sojuszników z Układu Warszawskiego w dniu 6 lipca 1988 roku. To w tym przemówieniu podał szczegóły projektu „Wspólnego Europejskiego Domu". Sądząc po tej przemowie, „pierestrojka" miała zmienić sytuację polityczną raczej na Zachodzie, aniżeli w samym ZSRS. Po to, „ by pozwolić socjalizmowi zaangażować się aktywniej i szerzej w kształtowanie polityki światowej, by efektywniej wpłynąć na nią, oraz by stymulować pozytywne zmiany w otaczającym świecie ". Innymi słowy, wszystko to zmierzało do poszerzenia, za wszelką cenę, wpływu na politykę i do doprowadzenia najbardziej postępowych sił do władzy. 30 Gorbaczow: „Jako realiści nie możemy czekać na nowych partnerów, na bardziej demokratyczną alternatywę w rządach Zachodu. Choć, w gruncie rzeczy, umożliwiamy taką alternatywę. Odrodzenie socjalizmu jest również zaproszeniem do ewolucji świata kapitalistycznego, zachętą dla sił zdolnych pokonać uprzedzenia klasowe i gotowych do współpracy nad rozwiązaniem współczesnych palących problemów, zaproszeniem do zajęcia miejsca w centrum sceny politycznej. Jest to już widoczne we wzroście wpływów umiarkowanego skrzydła klasy średniej ". W ideologii komunistycznej, pod pojęciem „umiarkowanego skrzydła klasy średniej" rozumiano zazwyczaj socjalistów i socjaldemokratów. Sowiecka „pierestrojka" stworzyła dla niego korzystny klimat, wytrącając prawicy broń z ręki. Polityka ta łączyła się idealnie z wysiłkami zachodnich komunistów w celu zjednoczenia lewicy i stworzenia szerokiego, prosowieckiego sojuszu. Dlatego też Gorbaczow wysłuchawszy planu Natty udzielił mu błogosławieństwa: Gorbaczow: „Z wielkim zainteresowaniem przyjrzeliśmy się waszym zapatrywaniom na procesy integracyjne, waszym przemyśleniom i pomysłom dotyczącym alternatywy dla istniejącego stanu rzeczy w Europie. 31 Jaka powinna być twarz przyszłej socjalistycznej alternatywy? Potrzeba tu sporo analizy i pracy teoretycznej. Nie ulega jednak wątpliwości, że nie należy bać się sojuszy w ramach procesów integracyjnych. Nakreśliliśmy już zakres poszukiwań w celu zjednoczenia lewicy. Nie będzie to łatwe, co pokazuje włoskie doświadczenie. Tym bardziej, że teraz' będzie to proces na skałę europejską. Widzę jednak, że lewica jest w stanie podołać procesom integracyjnym, by mieć swój wkład w demokratyzację Europy Zachodniej oraz w rozwiązywanie problemów społecznych. (...) To, co dzieje się obecnie na Zachodzie przesądzi o losach następnych dziesięcioleci, a może nawet stuleci. Komunistyczna Partia Włoch uznała wagę nowego podejścia do tego procesu, w którym uczestniczy wiele sił. Nie da się jednak chronić interesów ludzi pracy bez sił lewicy. Dlatego więc oddajemy honor (...) waszym wysiłkom ". 32 3. Socjalistyczny osioł Nie trzeba chyba dodawać, że europejscy socjaliści przyjęli nowego partnera z entuzjazmem. Było to niczym spełnienie się marzenia. Od podziału socjaldemokratów na początku XX wieku na bolszewików (komunistów) i mienszewików (socjalistów), ci drudzy zawsze mieli nadzieję, że pewnego dnia bolszewicy zostaną oświeceni, że „dojrzeją" na tyle, by móc powrócić do socjaldemokratycznej owczarni. Bolszewicy zresztą bezwstydnie wykorzystywali tę wiarę, udając, że już „dojrzewają", jednak tylko wtedy, gdy znajdowali się w trudnej sytuacji. Stąd też wywodziły się wszelkie fronty ludowe, fronty zjednoczeniowe itp., które niezmiennie kończyły się kolejną kłótnią, gdy tylko bolszewikom udawało się wyjść z kłopotów. Bez względu na to, jak często ten scenariusz się powtarzał, mien-szewicki osioł był zawsze szczęśliwy, po raz kolejny dając się złapać na bolszewicką marchewkę. Co jeszcze mogli zrobić? Tak czy owak, różnica między nimi tkwiła głównie w taktyce, bowiem ich cel ostateczny, w pewnym stopniu także ideologia, były takie same. Podobnie stało się, kiedy Gorbaczow zaczął „pierestroj-kę". Była ona postrzegana przez europejskich socjalistów jako wielka historyczna możliwość. 33 Hiszpańscy socjaliści: „Sukces pierestrojki oznacza tylko jedno - sukces rewolucji socjalistycznej w warunkach współczesności. A dokładnie tego nie mogą zaakceptować reakcjoniści" - powiedział do Gorbaczowa 3 marca 1989 roku w Moskwie, Francisco Fernandez Ordonez*, hiszpański socjalista, minister spraw zagranicznych. Sowiecki przywódca, doceniając takie głębokie zrozumienie dla swojej idei, odparł: „ Teraz zwracam się do was, jako do socjalisty. Proszę powiedzieć Felipe Gonzalesowf*, że my wszyscy powinniśmy pamiętać o jednej zasadniczej kwestii. Dzisiaj my, komuniści, pracujemy, poprzez pierestrojkę, nad tym, by zdać sobie sprawę z potencjału socjalizmu. To nasz model socjalistycznego społeczeństwa. Jednak jestem pewien, że sukces naszych poszukiwań wzbogaci wspólne nam wartości socjalistyczne. Wszyscy będziemy w stanie iść naprzód znacznie szybciej. Przypuszczam, że Międzynarodówka Socjalistyczna po- * Francisco Fernandez Ordonez (1930-1992) - socjalistyczny polityk hiszpański, jednocześnie członek Opus Dei. W latach 1977-79 minister finansów, 1980-81 minister sprawiedliwości, 1985-92 minister spraw zagranicznych, jeden z sygnatariuszy Traktatu z Maastricht. ** Felipe Gonzales (ur. 1942) - socjalistyczny polityk hiszpański. W wieku 22 lat wstąpił do nielegalnej wówczas Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej, w latach 1974-97 był jej sekretarzem generalnym. W latach 1982-96 czterokrotnie został wybrany premierem. 34 winna być tym zainteresowana nie mniej niż my. W końcu zdołamy ustalić, który model społeczeństwa jest najlepszy, by sprostać potrzebom ludzi pracy i ich nadziejom na sprawiedliwość. Jest to coś, z czym wy i my, z pewnością możemy zrobić porządek ". Ordonez: „ To, o czym mówicie jest szczególnie ważne. W procesie pierestrojki najważniejszy jest wynik bitwy ideologicznej. Sukces socjalizmu we współczesnym świecie zależy od sukcesu pierestrojki". Gorbaczow: „Poprzez naszą pierestrojkę, jak i poprzez nowe idee socjalistów europejskich, nie oddalamy się od siebie. Jest wręcz przeciwnie. Z naszego punktu widzenia, teraz, w krytycznym momencie rozwoju historii ludzkości, nie ma powodu, dla którego te dwie frakcje ruchu robotniczego miałyby znów stanąć po przeciwnych stronach barykady. Nie, to właśnie wzajemne zrozumienie i solidarność, adekwatne do obecnych warunków, powinny dominować w relacjach między nami. Odczuwamy prawdziwe zainteresowanie, sympatię i zrozumienie naszych problemów i trudności, docenienie wagi naszego dzieła przez te kraje, w których rządy sprawują socjaliści i socjaldemokraci". Półtora roku później, 26 października 1990 roku, sam Fe-lipe Gonzales wyjaśnił Gorbaczowowi swojązłożoną teorię współczesnego socjalizmu. 35 Gonzalez: „Rewolucja 1917 roku zapoczątkowała podział świata na dwa antagonistyczne systemy. Wyłonienie się tych dwóch alternatywnych modeli otworzyło właściwie drogę próbom stworzenia modelu trzeciego - socjaldemokracji, nazizmu, faszyzmu. Dziś esencją tej rewolucji jest ruch mający na celu zjednoczenie światowej społeczności. Muszę powiedzieć, że pogmatwane ideologicznie i politycznie analizy jakie przeprowadzaliśmy przez wiele lat, i za które, w pewnym stopniu, wszyscy jesteśmy odpowiedzialni, uczyniły fetysz z przeciwstawienia kapitalizmu i socjalizmu. Przez wiele lat, dość sztucznie, wspieraliśmy ten antagonizm. Dziś dochodzę do jednego z najdziwniejszych wniosków. Odkąd doszliśmy do władzy muszę walczyć z moimi towarzyszami partyjnymi, tłumacząc im, że najlepszym narzędziem do osiągnięcia naszych głównych cełów jest gospodarka rynkowa. Nie jest ona celem samym w sobie, ale jedynie najlepszym narzędziem. Odczuwam intelektualną odrazę, gdy muszę czytać np. ustępy z dokumentów grupy G7, gdzie problemy demokracji, wolności jednostki i ideologia gospodarki rynkowej umieszczane są na tym samym poziomie. Jako socjalista nie akceptuję takiego zrównania ". Francuscy socjaliści: „Stworzenie ((Wspólnego Europejskiego Domu» to świetny pomysł. Każdy, kto ma wyobraźnię i intelektualną odwagę jest w stanie wyobrazić sobie europejski kontynent, wszystkie leżące 36 na nim kraje, jako nową jedność połączoną relacjami nowego typu, w ramach których każdy pozostaje sobą, a jednocześni wszyscy, w imię wspólnych celów, współdziałają ze sobą. Osobiście uznaję realizację tej idei za priorytetową "-powiedział do Gorba-czowa francuski prezydent Mitterrand w Moskwie, w dniu 26 listopada 1988 roku. Możemy jedynie zastanawiać się, w jaki sposób Mitterrand domyślił się, że idea „Wspólnego Europejskiego Domu" była czymś bliskim jego własnym ideom pan-europejskim. Mitterrand: „Europa zjednoczona w ramach EWG jest zaledwie pierwszym krokiem do osiągnięcia prawdziwego celu. Aby go osiągnąć potrzeba dużo czasu - 25, 50 lat, a może nawet całego stulecia. Tym prawdziwym celem jest zjednoczenie całej Europy ". Jednak pewne aspekty tej świetlanej przyszłości, ukryte za monumentalną fasadą „Wspólnego Europejskiego Domu", pozostały pominięte w publicznych wypowiedziach - np. to, że wspólne struktury europejskie zasadzać się miały nie tylko na społecznościach europejskich, ale również na organizacji gospodarczej Układu Warszawskiego, jaką była Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Dlatego też jednym zpriorytetówMitterranda był rozwój kontaktów między Wspólnotą Europejską a RWPG. Ponieważ Związek Sowiecki był najsilniejszym członkiem RWPG, miał - wobec tego - stać się jednym z głównych filarów „Wspólnego Europejskiego Domu". Oczywiste jest, iż miałby to 37 być dom albo socjalistyczny, albo żaden. Jednak Mitterrand zupełnie się tego nie obawiał. Był w końcu socjalistą i nic, co socjalistyczne nie było mu obce. Związek Sowiecki obiecywał doklejenie do swojego modelu socjalizmu „ludzkiej twarzy". Jeśli tak, to dlaczego Zachód nie miałby dodać do swojej „ludzkiej twarzy" odrobiny socjalizmu? Mitterrand: „ Wydaje mi się, iż w kwestii praw jednostki, praktyki funkcjonujące na Zachodzie są doskonalsze od tych, z jakimi mamy do czynienia w Związku Sowieckim. Jednocześnie, jeśli chodzi oprawa zbiorowe, szczególnie w krajach o wysoko rozwiniętym przemyśle, cały Zachód ma tu bardzo dużo do zrobienia. Mam na myśli prawo do pracy itp. ". Gorbaczow: „ Oraz inne prawa socjalne ". Mitterrand: „ We Francji, mówiąc przy okazji, istnieje wiele miejsc, gdzie problem praw socjalnych odzwierciedla nierówność między różnymi warstwami francuskiego społeczeństwa ". Mitterrand wyjaśnił zatem swój zamiar rozwiązania „problemu praw socjalnych" we Francji i w całej Europie. Kryło się za nim prawdopodobnie wyeliminowanie nierówności społecznej, której wyrazem miał być właśnie ów „problem". Jednocześnie na Wschodzie zakończono by „pierestrojkę" tak, że różnice pomiędzy oboma socjalistycznymi mocarstwami stałyby się niewielkie. I wówczas byłyby one gotowe do spotkania. 38 Brytyjscy laburzyści: 23 sierpnia 1988 roku doradca Gorbaczowa, Wadim Zagładin* poinformował go w tajemnicy o swoim spotkaniu z posłem Kenem Livingstonem. Zagładin: „ Trudności ekonomiczne Europy Zachodniej stymulują proces ustalenia granic politycznych pomiędzy Europą a Stanami Zjednoczonymi. Proces politycznego ujednolicenia Europy Zachodniej nabiera przyspieszenia. Rozumiem, że dla Związku Sowieckiego ważne jest, aby nie dopuścić do politycznego zjednoczenia Europy Zachodniej jako bloku anty sowieckiego. Jednak nie jest to konieczne. Znaczące siły polityczne na Zachodzie popierają inne rozwiązania, np. większą niezależność Europy w aspekcie politycznym, Europę neutralną, bądź rozwijającą poprawne stosunki sąsiedzkie ze Wschodem (...). Ogólnie, Livingston dochodzi do wniosku (jak twierdził, jest to w istocie opinia głównego trzonu Partii Pracy), że obecnie istnieją dwie możliwości rozwinięcia obustronnie korzystnych, gospodarczych i politycznych, kontaktów między Europą Zachodnią a Związkiem Sowieckim. Jedna rzecz * Wadim Zagładin - wieloletni szef Wydziału Zagranicznego KC KPZR. Karierę rozpoczął jeszcze w czasach Chruszczowa. Doradca ds. zagranicznych Leonida Breżniewa oraz Gorbaczowa, w którego fundacji pracuje do dziś ** Ken Livingston (ur. 1945)-brytyjski polityk socjalistyczny związany z Labour Party, utożsamiany z jej lewym skrzydłem. Przez lata członek władz swej partii. Obecnie burmistrz Londynu. 39 jest istotna - możliwość tą należy wykorzystać skutecznie. W przyszłości możliwości te mogą ulec zmianie, tzn. mogą być większe lub mniejsze, niemniej teraz są bez wątpienia najbardziej korzystne w całym powojennym okresie. Living-ston podsumował, że wszyscy powinniśmy wyciągnąć z tego niezbędne wnioski". Niemieccy socjaldemokraci: Najbardziej entuzjastycznymi zwolennikami budowy „Wspólnego Europejskiego Domu" byli niemieccy socjaldemokraci, którzy od wielu lat mieli z Moskwą „szczególne relacje". Nawet w szczytowym momencie „zimnej wojny" utrzymywali oni (za plecami swych partnerów z rozmaitych koalicji) potajemne stosunki z Kremlem, często poprzez kanały KGB, stając się de facto jego agentem. Teraz wreszcie nadeszła ich godzina! Przewodniczący niemieckich socjaldemokratów, Hans Jochen Vogel* (wspólnie z Egonem Bahrem", * Hans Jochen Vogel (ur. 1926) - niemiecki polityk socjalistyczny, członek SPD, wieloletni parlamentarzysta, nadburmistrz Monachium (1960-1972), minister spraw wewnętrznych (1972) i sprawiedliwości (1974-1981), burmistrz Berlina Zachodniego (1981 -1983), kandydat na kanclerza (1983). ** Egon Bahr (ur. 1922) - niemiecki polityk socjalistyczny, dziennikarz. Od 1966 roku pracował w urzędzie spraw zagranicznych RFN; w 1969 roku został podsekretarzem stanu w urzędzie kanclerskim. Brał czynny udział w rokowaniach, m.in. w sprawie układów moskiewskich i warszawskich (1970); negocjator układu międzypaństwowego NRD-RFN z 1972 roku. Od 1972 roku minister bez teki, w latach 1974-76 minister ds. współpracy gospodarczej; zaś w okresie 1976-80 sekretarz federalny SPD; od 1984 roku dyrektor Instytutu Badań Problemów Pokoju i Polityki Bezpieczeństwa w Hamburgu. 40 starym kremlowskim kolaborantem) pospieszył do Moskwy w maju 1988 roku. „ Pierestrojkajest ratunkiem dla nas wszystkich, dla całego ruchu postępowego na Zachodzie. (...) Usunęła ona wiele przeszkód leżących na drodze do współpracy między siłami lewicy, siłami demokratycznymi, a jednocześnie stworzyła nowe podłoże dla dalszych kontaktów. Mówiąc o perspektywach swojej partii stwierdził, że nadchodzi ((decydujący moment» wraz z utworzeniem w 1992 roku ((wspólnego rynku». Pamiętał jednocześnie o konieczności umocnienia niezależności Europy w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych " - relacjonował Zagładin. Jednak głównym narzędziem mającym służyć do wprowadzenia tego projektu w życie miała być Międzynarodówka Socjalistyczna. Jej przewodniczący, Willi Brandt był jednym z pierwszych zachodnich polityków, który odwiedził Gorbaczowa po tym, jak został on wybrany na sekretarza generalnego partii komunistycznej. Po nim, różne delegacje Międzynarodówki podążały do Moskwy niczym muzułmanie do Mekki. W rzeczy samej, ich relacje były w pewien sposób podobne do relacji między wyznawcami islamu a Ajatollahem. Doszło wręcz do tego, że Gorbaczow wydawał im instrukcje, jak należy zachowywać się w określonych sytuacjach, co robić, a oni, przy okazji kolejnej swojej wizyty relacjonowali mu swoje poczynania, oczekując uznania i aprobaty, niczym uczniowie od nauczyciela. 41 „ Chciałbym szczególnie podkreślić waszą ostatnią myśl: czymś ogromnie ważnym jest, by pierestrojka odniosła sukces. Byłbym ogromnie wdzięczny gdybyście powiedzieli nam, czego oczekujecie od tak zwanego Zachodu, oraz od nas - socjaldemokratów (...) -w kwestii pomocy pierestrojce. Dużo się teraz mówi o «końcu socjali-zmu», twierdzi się, iż jest on przeżytkiem. Jednak wierzę, że, z historycznego punktu widzenia, jesteśmy świadkami nowego początku, nowej jakości socjalizmu, który będzie obecny w dużej części świata " - mówił Brandt do Gorba-czowa w październiku 1989 roku, kiedy delegacja Międzynarodówki Socjalistycznej po raz kolejny składała mu sprawozdanie. Zasięg ich połączonych działań był rzeczywiście ogromny i wszechogarniający - od publikacji teoretycznych „usiłujących przezwyciężyć rozłam 1914 roku" w ruchu socjalistycznym, po praktyczne zagadnienia z zakresu polityki. Niektóre zlecenia realizowane dla Gorbaczowa przez Międzynarodówkę były dość drażliwej natury. Brandt: „Martwię się sytuacją republik bałtyckich. Pozostaję w kontakcie z naszymi przyjaciółmi z północy... " Dzięki swojej pozycji w Międzynarodówce Socjalistycznej Brandt wykorzystywał swych skandynawskich współpracowni- 42 ków w charakterze pełnomocników, którzy mieli wywierać presję na opozycję demokratyczną na Litwie, Łotwie i w Estonii, by ta powstrzymywała swoje separatystyczne zapędy. Brandt: „Nasze wpływy w tym rejonie nie są duże. Jednak pragnę zapewnić, że będziemy je wykorzystywać w celu pacyfikacji. Jeśli zajdzie potrzeba powiemy pewnym ludziom: kwestionowanie federacji ze Związkiem Sowieckim to igranie z ogniem ". Na szczęście dla nas wpływy Brandta rzeczywiście nie były wszechmocne, ale i to wystarczyło do tego, by był on zadowolony z roli strażnika więziennego mogącego pomagać swojemu szefowi w powstrzymywaniu schwytanych narodów przed ucieczką. Brandt: " Jak zdrowie panie Gorbaczow? Czy wyspał się pan dostatecznie? " 43 4. Inne siły z piekła rodem Jednak całe to gadanie dotyczące przeciwstawienia się wpływom USA w Europie, całe to symulowanie tworzenia europejskiej „przeciwwagi" w stosunku do amerykańskiego mocarstwa miało charakter bardziej propagandowy, aniżeli stanowiło rzeczywisty cel Unii Europejskiej. Oczywiście, nasi bohaterowie nienawidzili światowego kapitalizmu i USA jako jego symbolu i centrum. W ich wyobrażeniach ten mityczny kraj zamieszkany był przez zuchwałych kow-bojów, bezlitośnie eksploatujących robotników i raz po raz linczujących Murzynów, i silną ręką kierował NATO. I rozumie się samo przez się, że dla tej reakcyjnej siły nie było miejsca w królestwie dobra i sprawiedliwości, jakim powinna się teraz stać Europa. Natomiast prawdziwa Ameryka z jej „współczującym liberalizmem", „pragmatyzmem", „realizmem" a nawet anty-ame-rykanizmem (skierowanym przeciw tej samej mitycznej Ameryce kowbojów) - architektom „Wspólnego Europejskiego Domu" zupełnie nie przeszkadzała. Stany Zjednoczone nie sprzeciwiały się temu w ogóle, podczas gdy pewne wpływowe siły w Ameryce ałrtywnie włączyły się we wspieranie europejskiej integracji. 18 stycznia 1989 roku delegacja Komisji Trójstronnej w skła- 44 dzie: David Rockefeller*, Henry Kissinger**, Yasushiro Nakaso-ne"* i Valery Giscard d'Estaing**" złożyła wizytę Gorbaczowo-wi. Pozornie ich celem było zachęcenie Sowietów do integracji z międzynarodowymi instytucjami gospodarczo-finansowymi (np. GATT, MFW), do zreformowania rubla itp. Giscard d'Estaing zabrał wówczas niespodziewanie głos. Giscard d'Estaing: „Europa Zachodnia doświadcza obecnie pieriestrojki, zmienia swoje struktury. Trudno David Rockefeller (ur. 1915) - syn Johna D. Rockefellera jr., spadkobierca fortuny Rockefellerów, założyciel Komisi Trójstronnej, członek Grupy Bildel-berg, wicedyrektor Amerykańskiej Rady Stosunków Międzynarodowych. " Alfred Henry Kissinger (ur. 1923) - amerykański polityk i dyplomata pochodzenia niemieckiego. W latach 1969-74 specjalny doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego i dyrektor Rady ds. Bezpieczeństwa Narodowego. Był jednym z głównych architektów tzw. polityki odprężenia, ponadto kierował wieloma akcjami dyplomatycznymi USA, m.in. w latach 1972-73 prowadził w Paryżu negocjacje, zakończone układem paryskim, w sprawie wycofania wojsk amerykańskich z Wietnamu Płd. i zakończenia wojny wietnamskiej. Prowadził również wstępne rokowania przed podróżami prezydenta Richarda Nixona do Moskwy i Pekinu w 1972 roku. W latach 1973-77 został mianowany sekretarzem stanu; Na przełomie 1983 i 1984 roku przewodniczył 2-partyjnej komisji ds. Ameryki Środkowej (tzw. komisja Kissingera), powołanej przez prezydenta Reagana w celu wypracowania amerykańskiej polityki w tym rejonie. W 1973 roku został uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla (wspólnie z Le Duc Tho). *" Yasuhiro Nakasone (ur. 1918) -japoński polityk. W czasie II wojny światowej oficer w cesarskiej marynarce wojennej; od 1947 roku członek parlamentu; od 1955 roku członek Partii Liberalno-Demokratycznej, jej czołowy działacz w latach 90-tych. W latach 1982-87 przewodniczący partii i jednocześnie premier; rzecznik ścisłej współpracy z USA; uważany za nacjonalistę i konformistę. "** Valery Giscard d'Estaing (ur. 1926) - francuski polityk, członek masonerii, prezydent Francji w latach 1974-1981 Jeden z twórców eurokonstytucji, szef eurokonstytuanty, gorliwy zwolennik federalnej Unii Europejskiej. Główny przeciwnik umieszczenia w jej preambule odniesienia do chrześcijaństwa. 45 powiedzieć kiedy dokładnie to się zakończy, za 5, 10 czy 20 lat. Jednak w wyniku tego procesu wyłoni się nowe współczesne państwo federalne. W tym kierunku zmierzamy, a Związek Sowiecki powinien być przygotowany, by móc porozumieć się z tym rodzącym się państwem. To przyszłe państwo będzie otwarte, gotowe na wszelkie formy współpracy. Zapewne pojawi się wówczas kwestia akcesji innych państw. Najprawdopodobniej będzie to Austria, Szwajcaria, kraje skandynawskie oraz niektóre państwa Europy Wschodniej. Nie zamierzamy destabilizować krajów Europy Wschodniej, nie jesteśmy tym zainteresowani. Jednak chcielibyśmy wiedzieć, czy jakieś kraje wschodnioeuropejskie, zachowując bliskie więzi z ZSRS, chcą jednocześnie stać się członkami EWG. Chcemy też wiedzieć jaki byłby wasz stosunek do takiego pomysłu ". Kissinger nie sprzeciwił się temu. Był gorącym orędownikiem mocnego zaangażowania się Stanów Zjednoczonych w ten projekt. Kissinger: „ (...) Z przyszłością Europy, z wewnętrznymi relacjami między poszczególnymi stronami związany jest inny sposób rozumowania. Co sądzicie o koncepcji Europy od Atlantyku po Ural? Jakie będą losy części Związku Sowieckiego położonej na wschód od Uralu? Jaki rodzaj relacji pojawi się między USA a przyszłą Europą? 46 Moi koledzy z Komisji Trójstronnej, i ja także, chcemy mieć konstruktywny udział w budowaniu takiej Europy, w której zarówno ZSRSJak i USA odgrywałyby podobną rolę ". Proszę zauważyć, że rozmowa ta miała miejsce w styczniu 1989 roku, kiedy nie istniał jeszcze szkic Traktatu z Maastricht, nie wspominając o Traktacie Amsterdamskim, Nicejskim, Konstytucji Europejskiej czy też o mających się odbyć referendach w tych sprawach. Skąd wiedzieli, na długo przed tym, nim wyraziliśmy w naszych krajach zgodę na te ogromne zmiany, co się stanie za 20 lat? Kim są ci ludzie? Dlaczego majątakąogromnąwładzę nad naszym życiem, że mimo naszej tradycji demokratycznej wszyscy czujemy sięjakoś nieswojo? W każdym razie, cytat ten każe postawić wiele pytań, co do tajemniczej natury powiązań między projektem europejskiego superpaństwa, osobą Giscard'a d'Estaingna i Komisją Trójstronną. Jaka jest rola d'Estaingna w tworzeniu europejskiego molocha? Jaki jest związek między tamtymi wydarzeniami, ajego dzisiejszą rolą w tworzeniu konstytucji europejskiej? Ponadto, co z tym wszystkim ma wspólnego Komisja Trójstronna? Ta tajemnica narosła wraz Georgesem Berthoinem*, europejskim przedstawicielem w Komisji Trójstronnej, który pojechał 'Georges Berthoin (ur. 1925) - jeden z pierwszych eurobiurokratów. Sekretarz Jeana Monneta. Szef Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali. Pełnił także rozmaite funkcje w strukturach europejskich. Jeden z szefów Komisji Trójstronnej. 47 do Moskwy przygotować wizytę Jacques'a Delorsa*. Oto co Vadim Zagładin, doradca Gorbaczowa ds. europejskich, donosił na ten temat w tajnej rozmowie: „Dotyczy spotkania z wiceprzewodniczącym Komisji Trójstronnej Georges 'em Berthoinem 4 kwietnia 1990 roku, Spotkanie z Berthoinem miało miejsce na jego prośbą. Podczas rozmowy podzielił się on wieloma pomysłami dotyczącymi zbliżającej się wizyty Delorsa - szefa Komisji Europejskiej, w Moskwie oraz z jego zamiarami. 1). Berthoin to stary przyjaciel Delorsa. Zaczął rozmową od scharakteryzowania go jako oziębłego, bardzo metodycznego człowieka, jednak z duszą, bardzo uczciwego i wiernego swoim przekonaniom. Co prawda jest on w stanie zmienić przekonania, ale tylko pod wpływem niepodważalnych argumentów. Wtedy mój towarzysz zauważył, że Delors przyjeżdża do Moskwy tym razem jako przewodniczący Komisji Europejskiej. Powinniśmy też wziąć pod uwagę, że jest onjedy- *Jacques Delors (ur. 1925)- francuski ekonomista i polityk, który przez trzy kadencje był przewodniczącym Komisji Europejskiej (1985-1994). W 1985 r. został przewodniczącym KE ówczesnej Wspólnoty Europejskiej. Razem z brytyjskim komisarzem, lordem Cockfieldem, uzyskał aprobatę dla tzw. Single European Act (1986), który legł u podstaw utworzenia jednolitego rynku europejskiego w 1993 r. W 1987 roku przedstawił tzw. pakiet Delorsa, ukazujący perspektywy zjednoczenia Europy i nadzorował jej przebieg. W 1989 r. w kolejnej wersji projektu zarysował koncepcję stworzenia Unii Gospodarczej i Walutowej, z jednolitą walutą euro. 48 nym zachodnioeuropejskim politykiem, który posiada pewną władzą i który coś znaczy dla wszystkich 12 krajów członkowskich Wspólnoty. Jeśli chodzi o jego własny kraj - Francję, jest on jednym z potencjalnych kandydatów na prezydenta. (...) Dla Niemców - kontynuował Berthoin - Delorsjest jedynym politykiem zachodnioeuropejskim, który cieszy sią praktycznie nieograniczonym zaufaniem, ma on związki ze wszystkimi krągami politycznymi i wszyscy, w większym bądź mniejszym stopniu, biorą go pod uwagą. Dla Anglików, Delorsjest tym, który przekonał związki zawodowe, by poparły ideą wspólnego rynku. Margaret Thatcher* naturalnie nie przepada za nim, jednak także musi go brać pod uwagą. Delorsjest również szanowany w Hiszpanii, Portugalii i Grecji, bowiem to on, podczas negocjacji nad przystąpieniem tych krajów do Wspólnoty, naciskał na dłuższy okres przejściowy dla nich tak, by mogły uzyskać z wejścia większe korzyści. Innymi słowy - podsumował Berthoin - Delorsjest człowiekiem, który jest w stanie wpływać na stanowiska innych krajów i wiele w przyszłości może od niego zależeć. 2). Obecnie - powiedział Berthoin - Delorsjest najbardziej pochłonięty następującymi problemami: po pierwsze, 'MargaretThatcher(ur. 1925)-premierWielkiej Brytanii wiatach 1979-1992 z ramienia Partii Konserwatywnej, przeciwniczka jakiejkolwiek formy integracji europejskiej poza strefą wolnego handlu. 49 kwestia niemiecka (jest on za zjednoczeniem obu niemieckich państw, ale zamierza znaleźć rozwiązanie, które nie zniszczy ani Wspólnoty, ani idei europejskiej); po drugie, wzrost znaczenia politycznego Wspólnoty, tj. jej transformacja w stronę, swego rodzaju, federacji; po trzecie, problemy współpracy między komunistami a Europą Wschodnią. Naturalnie, prawdopodobnie zechcemy poznać opinię przywódców sowieckich w tych kwestiach. Interesują go przede wszystkim - kontynuował mój towarzysz - następujące aspekty powyższych problemów. Delors chce zrozumieć jakie mamy zamiary wobec krajów Europy Wschodniej. Ściślej mówiąc, interesuje go jakiego rodzaju relacje chcemy z nimi utrzymywać oraz jakie - naszym zdaniem -powinny być stosunki Zachodu z tymi krajami, ale także, co uważamy za istotne z punktu widzenia własnego bezpieczeństwa w wymiarze militarnym, politycznym i gospodarczym. Dlatego też Delors prawdopodobnie będzie zainteresowany tym, co myślimy na temat pomysłu [prezydenta Mitter-randa] stworzenia konfederacji europejskiej. Podczas osobistej rozmowy z Berthoinem, Delors zastanawiał się, czy idea «konfederacji europejskiej»jest, dla Związku Sowieckiego, tożsama z ideą ((Wspólnego Europejskiego Domu». Następnie -jak mówił mi Berthoin - Delors zapytał, czy Związek Sowiecki postrzega swoją przynależność do Europy jako całości, od Brześcia do Władywostoku, czy też liczy na zaangażowanie w projekt jedynie swojej zachodniej części. Zdaniem 50 Delorsa, trudno jest sobie wyobrazić, że również republiki azjatyckie Związku Sowieckiego mogłyby się stać członkiem «Wspólnego Europejskiego Domu». Chciałby on poznać sowieckie argumenty, które miałyby przemawiać za takim rozwiązaniem. W gruncie rzeczy - kontynuował Berthoin - ewentualna ewolucja poglądów Delorsa zależy, w dużej mierze, od tych właśnie argumentów. Idea kategorycznego odseparowania całego Związku Sowieckiego od Europy jest sprzeczna z jego osobistym stanowiskiem. Delors rozumie, że ZSRS stanowi jedną całość. Ale, jeśli cały Związek Sowiecki stanie się częścią «Wspólnego Europejskiego Domu», to co powinniśmy zrobić ze Stanami Zjednoczonymi? Podczas rozmów z Berthoinem, Delors miał zapytać również, czy byłoby rozsądnie uwzględnić w integracji także Japonię. Z pewnością Japonia to nie Europa, ale - w gruncie rzeczy - Europa, USA i Japonia to, poniekąd, pojedynczy kompleks. Czy jest możliwe, że proces europejski stanie się, po pewnym czasie, czynnikiem, który przyczyni się do konstruktywnej współpracy wszystkich państw półkuli północnej? Berthoin dodał, że według niego we wszystkich pytaniach Delorsa brak jest przejrzystości, choć wszystkie te idee noszą znamiona realizmu. Z drugiej jednak strony, jeśli spróbujemy oprzeć dzisiejsząpolitykę na idei współpracy całej półkuli północnej, czy nie doprowadziłoby to do destrukcji idei europejskiej jako takiej? 51 Jednak w opinii Bertoina, krótko i długoterminowe strategie Wspólnoty Europejskiej będą pod wieloma względami zależały od wyników negocjacji między Delorsem a Gorbaczowem. 3). Berthoin zaprezentował interesujące idee dotyczące zapatrywań Delorsa na bieżące stosunki międzynarodowe i związane z tym problemy. W opinii przewodniczącego Komisji Europejskiej, obecnie na świecie toczy się rywalizacja pomiędzy dwoma typami dyplomacji. Jeden z nich, tradycyjna dyplomacja, polega na obronie interesów narodowych każdego kraju z osobna. Drugi, to dyplomacja oparta na wzajemnym uzależnieniu od siebie poszczególnych narodów, gdzie ta zależność oznacza konieczność integracji między nimi zarówno w sferze ekonomicznej, jak i politycznej. Prawdopodobnie teraz - stwierdził Berthoin nawiązując do poglądów Delorsa - rodzi się możliwość kompromisu pomiędzy tymi dwoma typami. Ten kompromis ma silny wpływ na stanowiska poszczególnych państw Wspólnoty oraz EWG jako całości, wobec wyboru drogi, którą będzie się podążać naprzód i wypracowania tzw. architektury przyszłej Europy oraz porządku światowego. W opinii Delorsa (choć zasadniczo popiera on politykę Mitterranda, w zamian ciesząc się jego poparciem) francuski prezydent nie dokonał jeszcze ostatecznego wyboru między starym a nowym typem dyplomacji. Dlatego jest on niekonsekwentny w wielu kwestiach, w tym w kwestii roli Francji w świecie, w Europie oraz w kwestii niemieckiej. 52 Sam Delors wierzy, że dzisiejszy stan zawieszenia (widoczny - według niego - wszędzie) nie może trwać wiecznie. Albo Europa i świat wrócą do starego, bardzo groźnego i budzącego dawne międzynarodowe konflikty, modelu, albo zwycięży nowy, nastawiony na szeroką integrację, model, dzięki któremu świat zyska nową jakość. Nie wiem - powiedział Berthoin - czy Delors zada to pytanie bezpośrednio Gorbaczowowi czy nie. Tak czy owak na pewno będzie o nim pamiętał. 4) Następnie Berthoin poruszył zagadnienia komisji trójstronnej, a także kwestię spotkań na wysokim szczeblu przywódców państw Zachodu w ramach „ G7". Dla Delorsa - mówił - wszystkie te zagadnienia są związane z przyszłością Europy. Mitterrand- mówił Berthoin -zpoczątku bardzo negatywnie odnosił się do działalności Komisji Trójstronnej i spotkań podczas szczytów „ G7". W1980 [tak w dokumencie; w rzeczywistości w 1981] roku, kiedy po raz pierwszy zaproszono go do Ottawy na spotkanie tej „siódemki" Mitterrand długo wahał się czy ma tam jechać czy nie. Powodem dla którego Mitterrand wówczas przejawiał wahania i nie do końca wyzbył się ich obecnie - zdaniem Berthoina - jest przede wszystkim obawa prezydenta, że „wielka siódemka " może w ostatecznym rozrachunku przerodzić się w formę nowego panowania USA nad całym światem zachodnim. Biorąc to pod uwagę, Francja stara się obecnie pogłębić stosunki wzajemne z Japonią. W znacznej mierze uwzględniając te racje, Mitter- 53 rand coraz bardziej staje się zwolennikiem idei wciągnięcia Związku Sowieckiego do działalności zachodniej „siódemki". W istocie - mówił Berthoin - zarówno Komisja Trójstronna, jak i „ wielka siódemka " to nie tyle rezultat subiektywnych kalkulacji politycznych USA czy innych państw, co obiektywny wyraz procesów integracyjnych na poziomie makro. Oczywiście, każdy z uczestników tych organizacji ma swoje kalkulacje. Tak więc George Bush*, aktywizując obecnie więzi ze Wspólnotami Europejskimi („doktryna Bake-ra**") kieruje się, oczywiście, nie tylko obiektywnymi czynnikami światowego rozwoju, lecz także czysto subiektywnym dążeniem USA do wzmocnienia swych pozycji w Europie. Taki też jest punkt widzenia premiera Japonii. Demonstrując swą sympatię do Europy, w głębi duszy myśli o trudnościach w stosunkach Tokio-Waszyngton. Nie da się uniknąć takich kalkulacji - mówił Berthoin - ale opierać się trzeba nie na nich, lecz na obiektywnych procesach, ponieważ to właśnie one wyznaczają przyszłość. W Europie - kontynuował rozmówca - wielu obawia się hegemonii dwóch supermocarstw. Ten lęk charakteryzuje rów- * George Herbert Walker Bush (ur. 1924) - amerykański polityk, 41. amerykański prezydent. Miał kontynuować polityczną linię Ronalda Reaga-na, u którego był wiceprezydentem, jednak w rzeczywistości podnosił podatki. Prowadził pierwszą wojnę w Zatoce Perskiej. Odbił Kuwejt spod władzy Saddama Hussaina, ale jego samego zdecydował się pozostawić u władzy. Jego syn George W. sprawuje obecnie drugą kadencję prezydencką, a drugi - Jeb, jest gubernatorem Florydy. ** James Baker (ur. 1930) - amerykański dyplomata, w czasie I kadencji Ronalda Reagana szef administracji Białego Domu, sekretarz stanu za G.Busha. 54 nież Mitterranda, który uważa, że Europa powinna być bardziej samodzielną i nie pozwalać nikomu sobie rozkazywać. Jednak ponieważ i RFN, i Wielka Brytania, mając każde własne kalkulacje, w znacznym stopniu patrzą na Waszyngton jak na swojego najbliższego sojusznika, taka pełna niezależność Europejczyków, o jakiej marzy prezydent Francji, na razie okazuje się być iluzoryczną. Jestem przekonany - mówił Berthoin - że Europa powinna odgrywać samodzielną rolę przede wszystkim w stosunku do USA, jednak osiągnąć realną i korzystną dla wszystkich równowagę można tylko na bazie szerokiej współpracy co najmniej trzech składowych - ZSRS, USA i Europy Zachodniej. Zdaniem Berthoina, jest niezbędne, aby ZSRS, jeśli nie od tego roku, to przynajmniej od przyszłego, uczestniczył w spotkaniach na wysokim szczeblu zachodniej „siódemki". Uważa on również, że Wspólnoty Europejskie także powinny tam uczestniczyć w charakterze odrębnego partnera. Wtedy budowa „ nowego świata " rzeczywiście wejdzie na nowy etap. Ma się rozumieć, „sojusz wielkich" nie powinien stawiać się w opozycji do pozostałych państw europejskich. Przeciwnie, trzeba z nimi współpracować. Ale w jakich ramach? W oparciu o jaką architekturę? Niewątpliwie Delors zechce poznać sowiecką koncepcję architektury europejskiej, architektury światowej, zbudowanych w oparciu o zasadę współzależności. Swoje miejsce we wszystkich tych kombinacjach zajmie, oczywiście, także Europa Wschodnia. 55 Na zakończenie Berthoin powiedział, że postanowił opowiedzieć mi tak otwarcie o planach Delorsa nie tylko w imię starej znajomości, lecz przede wszystkim dlatego, iż chce żeby wizyta Delorsa w Moskwie stała się znamienną rzeczywiście poważnym postępem w rozwiązaniu nabrzmiałych problemów europejskich i światowych. „A od ich rozwiązania w znacznym stopniu zależy nasza wspólna przyszłość'' - zakończył Berthoin. Niewątpliwie zbyt mało wiemy o tej tajemniczej Komisji Trójstronnej, by móc wyciągać jakieś daleko idące wnioski. Jednakjedną rzecz możemy powiedzieć o niej na pewno: poparła ona projekt antyamerykanski. Jej ostateczny cel musiał w jakiś sposób zbiec się z celem architektów integracji europejskiej. Czy mogła to być idea, osadzonego gdzieś w mglistej przyszłości, Rządu Światowego, w realizacji której Unia Europejska miała być krokiem we właściwym kierunku? Takie interpretacje, często odrzucane i wyszydzane, jako „spiskowe teorie dziejów", posiadająjednak udokumentowane dowody, mogące przemawiać za ich poparciem. Rozmawiając w dniu 25 października 1990 roku z prezydentem Argentyny Carlosem Me-nemeni", Gorbaczow rozmyślał: * Carlos Saul Menem (ur. 1935) - argentyński polityk i prawnik; z islamu przeszedł na katolicyzm. Od 1958 roku aktywny działacz ruchu peronistow-skiego. W latach 1973-76 gubernator prowincji La Rioja (w 1976 roku usunięty przez juntę wojskową) i ponownie 1983-87. W 1989 roku został wybrany na prezydenta Argentyny w czasie wyjątkowo ostrego kryzysu gospodarczego, odszedł od tradycyjnej polityki gospodarczej peronizmu na rzecz stabilizacji budżetowej i walutowej oraz liberalizmu ekonomicznego. Dzięki liberalnym reformom w 1995 roku ponownie został wybrany na prezydenta na skróconą (na mocy zmiany w konstytucji) kadencję (do 1999). 56 Gorbaczow: „(...) Jednak powinniśmy iść dalej. Dalszy postęp będzie uzależniony od działań w Europie, Ameryce Łacińskiej i w regionie Azji i Pacyfiku. Po zbudowaniu domu europejskiego, za jego przykładem powinni pójść inni (¦¦¦)"¦ Menem: „(...) mówiąc o integracji, każdy się z tym zgadza. My, w Ameryce Łacińskiej, zamierzamy działać według strategii europejskiej. Generalnie, ludzkość nie ma innego wyboru. Wtedy, po integracji, zdecydujemy się na podbicie wszechświata ". Gorbaczow: „Jeden z moich asystentów napisał jakiś czas temu, że powinniśmy stworzyć rząd światowy. Ludzie wówczas śmiali się z niego. A teraz? " Menem: „Jakieś 40 lat temu Peron* mówił o konty-nentalizmie, który umożliwiłby nam stworzeniu rządu światowego ". Gorbaczow: „Sądzę, że powinniśmy pomyśleć o zwiększeniu roli ONZ. Przez 40 lat nie mogła ona wykorzystać swojego potencjału i dopiero teraz otrzymała taką możliwość. Oto jest prototyp waszego rządu światowego". Jeśli „realistycznie myśląca" Ameryka w niemałym stopniu sprzyjała temu projektowi, to dla mitycznego amerykańskiego imperializmu była to przerażająca perspektywa. Przecież cen- * Juan Domingo Peron (1895-1974) - argentyński wojskowy i polityk, prezydent Argentyny w latach 1946-19 5 5 i 1973 -1974. Twórca doktryny peronizmu będącego południowoamerykańską wersjąnarodowego socjalizmu. 57 trum świata w tej wspaniałej konstrukcji byłyby Stany Zjednoczone Europy a nie Ameryki. USA przeznaczona została dość skromna rola. 19 lipca 1990 roku Delors, odpowiednio zarekomendowany Zagładinowi przez Berthoina, przyjechał do Moskwy. Oto, co powiedział Gorbaczowowi na temat swoich „architektonicznych" wizji: Delors: „ Widzę trzy piętra w architekturze Europy. Pierwsze piętro to Europa «dwunastu». A tym, którzy obawiają się zjednoczenia Niemiec i dominacji niemieckiej marki mówię: ponieważ Niemcy znajdują się w «dwunastce» to ECU, a nie niemiecka marka, będzie dominować. Drugie piętro to Europa jako całość, włączając Związek Sowiecki. Tutaj ważne są niewątpliwie problemy rozbrojenia i kwestie zaufania, ale powinniśmy również pomyśleć, przy okazji nadchodzącego spotkania w ramach KBWE, o przedsięwzięciu kroków w dziedzinie ekologii, transportu i energii. Kiedy przyjdzie na to pora, gospodarki krajów europejskich zbliżą się do siebie na tyle, byśmy mogli zacząć pracować nad tym, o czym mówi Mit-terrand - nad konfederacją europejską. A trzecie piętro to KBWE, włączając USA i Kanadę. Angażujemy ich do wspólnego rozwiązywania wielkich problemów. Jednak Europa rozrasta się, poszerza i zyskuje większą autonomię ". Krótko mówiąc, jak mawiał Mitterrand, „chociaż USA to pod wieloma względami dziecko Europy, to jednak nie powinno się ono stawać jej ojcem". 58 „-Bezsprzecznie, Amerykanie są naszymi przyjaciółmi. Oczywiste jest również to, że w USA mamy do czynienia z takim sposobem życia, kulturą, moralnością, które różniąsię od naszego własnego sposobu życia, naszej kultury. Jestem daleki od tego, by gardzić czy patrzeć z góry na kulturą innych regionów, na przykład Azji Południowo-Wschodniej - wyniośle ironizował Mitterrand -jednak mimo wszystko to zupełnie nie taka kultura jak w Europie". Zresztą, jak się później okazało, problem tkwił nie tyle w kulturze, co w ideologii. Amerykanie nie rozumieli i nie akceptowali tak cennego artefaktu kultury europejskiejjakim był socjalizm. Gorba-czowowskie rozważania o przydaniu socjalizmowi drugiego oddechu brzmiały dla Amerykanów niczym zagadkowe zaklęcia szamana jakieś egzotycznej religii: niezrozumiale, a i niezbyt interesująco. Jednak gdy Gorbaczow poskarżył się Mitterrandowi na amerykański brak zrozumienia, jedyne co ten ostatni mógł mu w odpowiedzi poradzić, to by nie rzucał pereł przed wieprze. Tak czy owak, mówił, socjalistyczna mądrość nie jest dostępna dla kowbojskich mózgów. Francuski prezydent utwierdził się w tym przekonaniu już dawno. ... Było to w 1981 roku. Życie było jeszcze cudowne -Mitterrand dopiero co został prezydentem i zaczął wprowadzać we Francji socjalizm. „-Mapan dwóch bogów-powiedział wówczas do prezydenta Ronalda Reagana. -Jest pan wierzący. To znaczy, że jednego boga już pan ma. A drugim pana bogiem jest kapitalizm. 59 Bóg pana ducha - to Chrystus. Imię zaś drugiego boga, kapitalizmu - rynek. Jednak, moim zdaniem, bóg, w którego przede wszystkim pan wierzy, to mimo wszystko rynek". Ponatrząsawszy się w ten sposób z uczuć religijnych Re-agana, Mitterrand kontynuował budowę socjalizmu we Francji. Jak jednak należało oczekiwać, po kilku latach cała konstrukcja runęła - ale nawet to nie skierowało prezydenta ani w stronę Chrystusa, ani w stronę rynku. I nawet po ośmiu latach, kiedy socjalizm zbankrutował także na skalę ogólnoświatową, wspominał on tę dawną rozmowę z amerykańskim prezydentem. „- Jest to ideologia, która zapuściła głębokie korzenie wśród Amerykanów - uogólnił. - U nas w Europie wielu nie podziela tej amerykańskiej ideologii. Dopuszczamy rynek, lecz jako fakt, a nie bożyszcze. I chcemy go poprawić. Rynek jest efektywny, ale niesprawiedliwy. Trzeba połączyć zalety rynku ze sprawiedliwością społeczną. Nie chcemy, aby ciągle te same warstwy były ciemiężone przez siły panujące w zachodnim społeczeństwie. Rynek, pozostawiony samemu sobie, to swego rodzaju feudalizm. Amerykańska doktryna mówi właśnie o takim rynku. Jesteśmy przyjaciółmi USA. Nasze systemy sąpodobne, jednak nie powinno się ich utożsamiać. USA i Europa to różne społeczeństwa ". Interesujące, że Mitterrand ewidentnie mówił w tym miejscu nie o różnicach gospodarczych, lecz właśnie o ideologicznych. Zarówno on, jak i Gorbaczow doskonale wiedzieli o regulującej 60 roli państwa w gospodarce USA. I nawet mówili o niej ze swego rodzaju naciskiem - otóż, jakoby, Amerykanie od dawna już nie mają całkowicie wolnego rynku i jedyne co mogą, to o nim dyskutować. Tak że gospodarka nie miała tu nic do rzeczy. Nawet jeśli Amerykanie nie mieli gospodarki rynkowej, i tak wierzyli w rynek. Mieli dwóch bogów. Byli heretykami i dlatego nie było już dla nich miejsca w Europie. Zjednoczona Europa powinna też mieć jednego boga. Tym bogiem powinien być socjalizm. Nie ma boga prócz socjalizmu, a Mitterrand jest jego prorokiem. Zaś jego premier Michel Rocard*, w rozmowie z Gorba-czowem o zachodnioeuropejskiej integracji, był jeszcze bardziej szczery: „-Nasza strategia długookresowa sprowadza się do tego, aby osłabić amerykańską dominację w Europie. Dotyczy to również sfery walutowo-jinansowej. Chcemy stworzyć realną przeciwwagę dla amerykańskiego dolara. Wtedy będziemy mogli zachowywać się mniej konserwatywnie w stosunku do „ trzeciego " świata. Jesteśmy przecież świadomi, że hamujemy rozwój krajów należących do tej kategorii. Ułatwi to również kontakty z państwami wschodnio- * Michel Rocard (ur. 1930) - francuski polityk socjalistyczny, przewodniczący Zjednoczonej Partii Socjalistycznej (PSU), która znajdowała się na lewo od SFIO czy ugrupowania Francois Mitterranda. Brał aktywny udział w wydarzeniach maja 1968 roku. W wyborach parlamentarnych rok wcześniej zdobył mandat deputowanego. W 1969 roku był kandydatem swego ugrupowania w wyborach prezydenckich, zdobył 3,6 proc. głosów. 61 europejskimi. - Widocznie Amerykanie boją się perspektywy odnowionego Związku Sowieckiego i nowej wspólnej Europy -odpowiedział Gorbaczow. - Jakie wówczas będzie miejsce Stanów Zjednoczonych? Dlatego też ktoś tam postanowił przeszkodzić naszej pierestrojce, ogólnoeuropejskiemu procesowi, aby USA utrzymało tę rolę, którą odgrywało w przeszłości ". Rocard najwidoczniej zgodził się z takim „widzeniem wybiegów USA". Jednak mimo wszystko rozmowa zakończyła się konstruktywnie-optymistycznąnutą: „ - Powinniśmy patrzeć w przyszłość - powiedział Gorbaczow. - Każdy powinien wykonywać swoją cząstkę wspólnego dzieła. - Ma pan rację - odpowiedział Rocard. - Obecnie Francja i ZSRS to wspólnicy w dziele pokoju Na wszelki wypadek, tradycyjna antyamerykańska orientacja wielu sił w Europie była rutynowo wykorzystywana, aby wciągnąć ich na pokład. I tak, składając sprawozdanie ze swoich rozmów z ambasadorem Francji w ZSRS - Henrym Froma-nem-Merisemem - Zagładin zauważa, że jego rozmówca usiłował rozwiać obawy Związku Sowieckiego dotyczące europejskiej integracji militarnej, jako potencjalnego źródła nowego wyścigu zbrojeń, grając antyamerykańską kartą. 62 Zagładin: „ Mój towarzysz zapewnił mnie, że nikt na Zachodzie nie myśli o militarnej rozbudowie, wręcz przeciwnie. Wtedy ściszając z jakiegoś powodu głos, powiedział półszep-tem: « Widzicie, to nie będzie unia amerykańska, lecz europejska i nie w ramach NATO». Gdy zwróciłem mu uwagę, że większość członków EWG należy do militarnej organizacji jaką jest NATO, mój towarzysz skrzywił się i powiedział: «takczy owak, Europa chce mieć własną politykę obronną i związane z tym kwestie zamierzamy przedyskutować z wami». Podsumowując, poradził abyśmy «nie sprzedawali zbyt nachalnie» idei Wspólnego Europejskiego Domu, by w ten sposób «nie odstraszyć Europejczyków» ". 63 5. Między młotem a kowadłem Tak więc, odnośnie Zachodu, Gorbaczow mógł się nie niepokoić: zwycięstwo ogólnoeuropejskiego socjalizmu było tam już bliskie. Inna sprawa - Europa Wschodnia, która ze swą alergią na socjalizm coraz bardziej przypominała ogromny wyłom w ścianie „Wspólnego Europejskiego Domu". Trzeba było niezwłocznie wciągać jej nowych, niekontrolowanych liderów do wspólnego projektu. „—Jak trudne by nie były problemy we Wschodniej Europie - pouczał Gorbaczow Tadeusza Mazowieckiego*, który przyjechał do Moskwy 24 listopada 1989 roku -jesteśmy zobowiązani zachować ogólnoeuropejski proces. W tym celu wszyscy jego współuczestnicy muszą przejawiać bardzo dojrzałe podejście. " „— Nie tylko my, ale i wy powinniście się zmieniać. Niestety, nie wszyscy i nie zawsze to sobie uświadamiają. * Tadeusz Mazowiecki (ur. 1927) - publicysta, katolicki działacz społeczny o orientacji postępowej, poseł na sejm w okresie PRL, póniej w opozycji. Polityk związany z Unią Wolności, z której wystąpił, obecnie zaangażowany w budowę Partii Demokratycznej. Pierwszy premier III Rzeczypospolitej w latach 1989-1990. W 1989 jeden z liderów opozycjonistów przy Okrągłym Stole. 64 Oto moja długoletnia partnerka w dziedzinie spraw międzynarodowych, pani Thatcher, niedawno znów oceniła procesy zachodzące we Wschodniej Europie jako „krach socjalizmu". Powiem wprost - nie jest to przełom w myśleniu. Socjalizm przechodzi proces odnowy i jeszcze zobaczymy odrodzony socjalizm. I nie wolno iść w XXI wiek ze starą śpiewką, ze starymi wyobrażeniami i wzajemnym brakiem zaufania. Przecież dobrze wiadomo do jakiej «ślepej» konfrontacji to doprowadziło. Dlatego raz jeszcze podkreślam - nie tylko my powinniśmy się zmienić, lecz także wy. Konieczne są przemiany wzajemne, odwodzące od konfrontacji. Konieczny jest historyczny zwrot w stronę wzajemnej tolerancji, szacunku. - W związku z Pana ideą «Wspólnego Europejskiego Domu» - odpowiedział Mazowiecki - chciałbym zauważyć, że w tym domu nasze mieszkania znajdują się w tej samej klatce na tym samym piętrze. - Wychodzimy z tego samego założenia - radośnie potwierdził Gorbaczow". Aluzje Gorbaczowabyły dostatecznie przejrzyste: nie warto demontować socjalizmu w Polsce i w ogóle w Europie Wschodniej. We „Wspólnym Europejskim Domu" socjalizm jeszcze się przyda. A Jaruzelskiemu mówił to samo (13 kwietnia 1990 r.) praktycznie otwartym tekstem: 65 „ - Sytuację w Europie Wschodniej trzeba oceniać w skali procesów ogólnoeuropejskich. Z tego punktu widzenia jest nierealne, aby w pełni zachować to, co miały wcześniej kraje sojusznicze pod względem wojskowo-politycznym i gospodarczym. Lecz skrajnie szkodliwy byłby także pośpiech polityczny, dążenie do jednoczesnego zerwania ze wszystkim. Tego rodzaju pośpiech jest szczególnie zauważalny na Węgrzech i w jakiejś mierze również w Czechosłowacji. Nawet Zachód nie chciałby pospiesznego demontażu istniejących w Europie struktur woj-skowo-politycznych i gospodarczych. O wiele mądrzej jest nie likwidować, a modyfikować je z uwzględnieniem procesów przebiegających na kontynencie. A są to akurat te procesy, które wpisują się w ideę tworzenia Wspólnego Europejskiego Domu ". Socjalizm we Wschodniej Europie ratowano przy udziale całego świata. Jaruzelski i jemu podobni - od wewnątrz, Gor-baczow - ze Wschodu, i jeszcze bardzo wielu - z Zachodu. W tej części świata szczególnie dokładał starań Mitterrand. Francuski prezydent obawiał się bardzo, że rozpad Imperium Sowieckiego doprowadzi do „rozdrobnienia całej Europy, przekształceniu się jej w chaos państw, z których niczego nie da się sklecić". Uważał on za niezbędne, aby „za wszelką cenę rozważyć stworzenie struktur, które pozwoliłyby powstrzymać wszystkie te ruchy". Pierwsze co przyszło do głowy francuskim socjalistom - to po prostu rozszerzyć Wspólnoty Europejskie, włączając do nich całą Europę Wschodnią i ZSRS. 66 Najbliższy współpracownik Mitterranda, Jacques Attali* oświadczył [Zagładinowi], „że we Wspólnotach Europejskich rozważany jest obecnie plan utworzenia nowego organu. Obok Parlamentu Europejskiego planuje się utworzenie również Senatu Europy. W senacie będą reprezentowane nie państwa, a poszczególne regiony. Innymi słowy, na przykład z Francji będą tam zasiadać przedstawiciele Alzacji i Lotaryngii, Bretanii, Normandii itd. Z Hiszpanii -przedstawiciele Katalonii, Kraju Basków, Andaluzji itd. Tym samym będą zaspokojone ambicje nie tylko państw, lecz również poszczególnych regionów. Być może - pytał retorycznie Attali - w przyszłości, jeśli ZSRSjako państwo będzie reprezentowany w Europar-lamencie, to poszczególne jego regiony, jak Litwa - w Senacie Europy? Odpowiadając na moje pytanie: czy dopuszcza możliwość wstąpienia ZSRSdo Wspólnot Europejskich, jedyne co może mu zagwarantować możliwość udziału w Europarlamencie, Attali odpowiedział: «jest to, oczywiście, pytanie o perspektywy i dalszy rozwój ZSRS, jednak ja osobiście - bardziej jako teoretyk polityki niż jako praktyk - w pełni to dopuszczam» ". Jak widzimy, już wówczas budowniczy Unii Europejskiej w wolnych chwilach marzyli ojej bezgranicznym rozszerzenia Nie tylko jako teoretycy polityki. A przeistaczając się w praktyków, od razu * Jacques Attali (ur. 1943) - francuski ekonomista, w latach 1981-1991 doradca prezydenta Francji, odszedł ze stanowiska z powodu korupcyjnego skandalu. 67 znajdowali w swoich planach liczne niedociągnięcia. Na przykład Mitterrand w ogóle nie uważał Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej za dobrą podstawę dla „Wspólnego Europejskiego Domu". „ Trzeba wziąć pod uwagą - mawiał - że ideologicznie we wspólnotach dominują bardziej konserwatywne idee niż, na przykład, moje własne. Dominuje tam liberalizm, częściowo w duchu chrześcijańskiej demokracji. " A stopniowe wypieranie tych ideologii przez socjalizm, wydawało się Mitterrandowi nazbyt długim procesem. Tym bardziej, iż jeśliby uznać EWG za centrum projektu, Europa Zachodnia okazałaby się centrum ogólnoeuropejskiego imperium, Europa Wschodnia-prowincją, zaś Związek Sowiecki - odległą peryferią. Jak wyjaśnił Mitterrand Gorbaczowowi: „Na Zachodzie będziemy rozmawiać o wszystkim, z Europą Wschodnią - o pewnych sprawach, a z wami - o bezpieczeństwie, w mniejszym stopniu - o gospodarce. I powstanie Europa, rozwijająca się z dwoma różnymi prędkościami". W rzeczy samej, rozumował Mitterrand, wyobraźmy sobie, że EWG po prostu rozpoczyna rozmowy z Europą Wschodnią na temat swego rozszerzenia. „...Co to da? Po jednej stronie stołu będą siedzieć przedstawiciele trzystu czterdziestu milionów „ kwitnących " Europej- 68 czyków, zaś po drugiej - delegaci ośmiu bądź dwudziestu milionów ludzi, żyjących niewystarczająco dobrze. Co będą mogli powiedzieć sobie nawzajem ? Stosunki między potężnymi Wspólnotami Europejskimi a małymi krajami mogą zrodzić sytuacJę urażenia godności tych krajów, które w istocie staną się koLoniami Wspólnot. Rodziłoby to niebezpieczeństwo na przyszłość. Wreszcie, główny mankament tego wariantu polega na tym, iż wtedy „w Związku Sowieckim może pojawić się wrażenie izolacji". I to tym gorzej, że wrażenie będzie adekwatne do sytuacji. Tymczasem to właśnie ważna rola ZSRS W ""u~ downictwie" była niezbędna, aby zagwarantować w zjednoczonej Europie socjalizm. Dlatego też Mitterrand nie godził się, by przydać Wsp^no~ tom Europejskim wielkie znaczenie w przyszłości. „ Wspólnoty Europejskie mogą, oczywiście, rozszerzac się kosztem Austrii, Szwecji, w konsekwencji być może i Czechosłowacji. Jednak nie mogą za bardzo „ utyć " - inaczej Po- jawią się nowe zagrożenia ". Natomiast adekwatną formą kontroli nad Wschodnią Eu-ropą, będzie nie EWG, a „konfederacja europejska", uważał Mitterrand. Według koncepcji Mitterranda, konfederacja powinna mieć dwa „bieguny" - Moskwę i Paryż - które sprawowałyby ws kontrolę nad wszystkim, co znalazłoby się między nimi. Bi 69 „powinny odgrywać aktywną rolę, jako czynniki równowagi europejskiej". A w tym celu: „Powinny być reprezentowane wszędzie, gdzie omawiane są aktualne problemy, czy to będzie kwestia niemiecka, czy ewolucja Stanów Zjednoczonych, tendencje separatystyczne w Europie i tak dalej. Używałem pojęcia „ konfederacja ". Można, oczywiście, zaproponować coś innego. Jednak wspólną instytucję, wspólną strukturę trzeba mieć ". Mówiąc prościej, poprzez konfederację europejską Moskwa i Paryż będą rządzić Niemcami i Europą Wschodnią, tłumić dążenie różnych narodów do niezależności i uzgadniać politykę zagraniczną konfederacji, przede wszystkim wobec USA. To znaczy, konfederacja jedynie precyzowała formy polityczne i prawne „Wspólnego Europejskiego Domu". Kolejność działań zmierzających do tworzenia tej konfederacji, Mitterrand dokładnie skopiował z procesu tworzenia się po wojnie Wspólnot Europejskich. Właśnie dlatego, jego zdaniem, należało zacząć od gospodarki: „ Wspólnoty Europejskie zaczęły się od unii gospodarczej. Jednak teraz rozmawiamy o wszystkim. To dobry przykład". Tak jak i w EWG, w ślad za współpracą gospodarczą pójdzie polityczna, która następnie wyda na świat stałe struktury 70 polityczne. A stąd już tylko jeden krok do wspólnego państwa konfederacyjnego: „Jak harmonizować Wspólnoty Europejskie, Stowarzyszenie Wolnego Handlu, inne państwa, ZSRS? Myślę, że najważniejsze - rozwijać współpracę polityczną, techniczną, gospodarczą, kulturalną. A potem można będzie przejść do realizacji pełnowymiarowego projektu politycznego ". Idea polegała na tym, aby narzucić Europie, przede wszystkim Wschodniej, wybór między dwoma „biegunami", całkowicie wykluczając inne alternatywy. Chcecie - ratujcie się przed Związkiem Sowieckim poprzez integrację europejską. Chcecie - ratujcie się przed Unią Europejską poprzez sojusz z Moskwą. Tertium non datur. A już później wybrany przez was pan rozporządzi się waszym losem, w pełnej zgodzie z drugim „biegunem" i wyższymi racjami „logiki historycznej rozwoju kontynentu". Moskwa poleci swoim satelitom budować „Wspólny Europejski Dom", a Europa swoim - „znormalizować stosunki z ZSRS". Chociaż sam projekt „konfederacji europejskiej" został wkrótce zapomniany, ogólnie ten schemat okazał się bardzo pożyteczny. Przecież niedoświadczeni wschodnioeuropejscy demokraci patrzeli na świat bardzo naiwnie. W ich wyobrażeniach Wschód ucieleśniał sobą komunizm i mrok (co było bliskie prawdzie), a Zachód - demokrację i światło (co było bardzo odległe od prawdy)- Ich zdaniem, te dwie siły znajdowały siew stanie nieprzejednanej walki. 71 Stąd wszystko, co pochodziło z Zachodu, wydawało się im nieomal objawieniem bożym. Wydawało się im, że dowolne zbliżenie z Zachodem oznacza dla nich dalsze wybawienie od Wschodu. Niestety, ten czarno-biały obraz był daleki od rzeczywistości. Jak widzieliśmy, Zachód i Wschód dawno już były w zmowie. Dlatego dla Europy Wschodniej, zbliżenie z Zachodem, a zwłaszcza z europejskimi strukturami integracyjnymi, oznaczało zbliżenie z ZSRS. Ta prawda do takiego stopnia rozmijała się z ogólnie uznawanymi aksjomatami, że wschodnioeuropejskie króliki bez żadnego wahania kroczyły w paszczę węża dusiciela. Mimo iż, wydawałoby się, że sens działań węża był już całkowicie jasny. „Mamy zamiar rozwijać stosunki z ZSRS jak z bliskim sąsiadem - 12 października 1990 roku mówił Gorbaczowowi polski minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski* - i wmontować je w nowy ogólnoeuropejski kontekst: Polska generalnie daje priorytet polityce ogólnoeuropejskiej, przezwyciężeniu rozłamu w Europie. Faktycznie politycznego podziału kontynentu już nie ma. Lecz utrzymuje się przepaść gospodarcza. Nie wolno dopuścić, aby granica na Odrze i Nysie była granicą między bogactwem a ubóstwem, między dobrze i źle zorganizowaną gospodarką. Generalnie, w ogólnoeuropejskim procesie coraz większe znaczenie będzie miał czynnik ekonomiczny. * Krzysztof Skubiszewski (ur. 1926) - minister spraw zagranicznych w latach 1989-1993 w czterech kolejnych gabinetach: Tadeusza Mazowieckiego, Jana Krzysztofa Bieleckiego, Jana Olszewskiego i Hanny Suchockiej. Podejrzany o działalność agenturalną. 72 W ogólnoeuropejskiej współpracy ZSRS zajmuje szczególne miejsce. Oczywiście, to światowe supermocarstwo, ale także europejskie. Nie może ono nie odegrać większej roli w ogólnoeuropejskim procesie, niż drugie supermocarstwo - Nie zdążyliśmy wczoraj z Eduardem Szewardnadze* dokładniej omówić problemów KBWE. Mam parę opinii, których, jak mi radzą, nie powinno się wyrażać na szerszym forum KBWE, ale tu jestem skłonny je wypowiedzieć. Do tej pory proces KBWE był budowany wokół dwóch głównych tematów: po pierwsze, polityki rozbrojenia, po drugie, konfrontacji ideologicznej. Drugi kierunek już nie istnieje. W zamian potrzebna jest nowa koncepcja, nowa metoda. Staje się nim instytucjonalizacja ogólnoeuropejskiego procesu. Zamiast uprzedniego podziału Wschód-Zachód teraz powinniśmy wszyscy razem zabrać się za rozwiązywanie konkretnych problemów -jednego po drugim. W jakim kontekście to przebiega? Układ Warszawski przeżywa kryzys, zaś NATO, przeciwnie, wzmacnia się. Uważam, iż kiedy wyczerpią się funkcje Układu Warszawskiego i kiedy w ślad za tym przestanie on istnieć, doprowadzi to również do likwidacji NATO. * Eduard Szewardnadze (ur. 1928) - gruziński polityk, minister spraw zagranicznych ZSRS za rządów Michała Gorbaczowa (1985-1990), zwolennik „pierestrojki" i „głasnostii". Po rozpadzie ZSRS polityk gruziński. Prezydent Gruzji od 1995 do 23 listopada 2003 roku, gdy ustąpił po nieudanej próbie sfałszowania wyniku wyborów. 73 Pojawia się pytanie: jak połączyć istnienie NATO z ogólnoeuropejskim procesem? USA preferują NATO, aby zachować swą obecność wojskową w Europie. Pamiętam, że na posiedzeniu Doradczego Komitetu Politycznego [Układu Warszawskiego - przyp. tłum.] Pan, Panie Prezydencie mówił, iż wojska USA w Europie odgrywają stabilizującą rolę. Trzeba poszukać zadowalającego wszystkich podejścia ". Wątpliwe, czy Skubiszewski rozumiał na ile prosowiecką linię w tym przypadku realizuje. Zapewne był przekonany, że zajmuje się budową nowej Europy, która na zawsze uchroni Polskę przed sowieckimi wpływami. Także Vaclav Havel* proponował Gorbaczowowi jego własny, gorbaczowowski plan przebudowy Europy, będąc przekonanym, że jest to plan zachodni: „Myślę, że ważne jest aby proces helsiński przerodził się w coś więcej, niż to, co ma miejsce do tej pory. Trzeba zlikwidować rozbicie Europy i wytyczyć nowy system bezpieczeństwa, który zastąpiłby obecne, przeciwstawne struktury, zostałby swego rodzaju spadkobiercą Układu Warszawskiego i NATO. [...] Osłabiłoby to również konieczność obecności wojsk amerykańskich, chociaż nie wykluczałoby go całkowicie. Sło- * Vaclav Havel (ur. 1936) - czeski pisarz, dramaturg i polityk, sygnatariusz Karty 77. Czołowy opozycjonista czechosłowacki, więziony. Po upadku komunizmu w 1989 roku w wyniku „aksamitkovej" rewolucji wybrany przez parlament na prezydenta Czechosłowacji. Po jej rozpadzie został pierwszym prezydentem Republiki Czeskiej. 74 wem, powstałaby nowy, bardziej elastyczny i konstruktywny system współpracy w Europie. [...] W ten sposób rozwiązanoby również kwestię Paktu [tak napisane w rosyjskim oryginale - przyp. tłum.] Warszawskiego. Układ Warszawski i NATO przekształciłyby się z formacji wojskowych wpołityczne, a w ostatecznym rozrachunku zlałyby się we wspólny system ogólnoeuropejskiego bezpieczeństwa ". Z tego też powodu Havel z początku wplątał się w projekt „konfederacji europejskiej", nie zauważając, że jest to najprostsza droga do restauracji Imperium Sowieckiego. Na wniosek Mit-terranda, prezydenci Francji i Czechosłowacji wspólnie zwołali w 1991 roku w Pradze „Zgromadzenie" dla przedyskutowania tego projektu. Trzeba oddać Havlowi sprawiedliwość - dość szybko zorientował się w sytuacji. Właśnie dlatego „proces praski" wkrótce zaczął buksować. „ - Kiedy wystąpiłem z ideą ((konfederacji europejskiej}) — opowiadał później Mitterrand Gorbaczowowi -natychmiast zaczęto we Francji wypytywać mnie: jak to, zamierza Pan tworzyć ją razem z komunistyczną Rosją? Odpowiadałem: tak, razem z Rosją, przy czym Rosja sama powinna zdecydować, jakie będą jej dalsze losy. Muszę zauważyć, iż tego rodzaju moja odpowiedź wywołała gdzieniegdzie negatywną reakcję. To właśnie z tego powodu niektóre państwa wschodnioeuropejskie, będące wcześniej członkami Układu Warszawskiego, w szcze- 75 gólności Czechosłowacja, obecnie do pewnego stopnia zdystansowały się od idei ((konfederacji europejskiej». Niedawno miałem na ten temat rozmowę z Havlem. Zapytałem go, czy naprawdę uważa pan to za bardzo ważne. Ale czyż może to być nieważne z punktu widzenia historii? " Jednak Havel i inni wschodnioeuropejscy demokraci, trzymali się twardo. Na wszystkie namowy Mitterranda i jego współtowarzyszy odpowiadali, iż woleliby stworzyć konfederację z udziałem USA, jednak bez ZSRS. A tymczasem kontynuowali demontaż socjalizmu, co było już zupełnie zasmucające. „... Procesy przekształceń w państwach Europy Środkowej i Wschodniej przebiegają pod znakiem demontażu socjalizmu, narastania elementów „dzikiego kapitalizmu ", obniżenia poziomu bezpieczeństwa socjalnego pracujących - referował w czerwcu Wydział Międzynarodowy KC. - Wywołuje to zaniepokojenie wśród czołowych partii europejskich, wchodzących w skład Międzynarodówki Socjalistycznej. Prowadzą one poszukiwania sposobów przeciwdziałania niepożądanym tendencjom w rozwoju społecznym. [...] Najaktywniej za przedyskutowan iem powstałego problemu opowiada się Francuska Partia Socjalistyczna (PS), co tłumaczy się przede wszystkim jej sytuacją jako partii rządzącej i stanowiskiem kierownictwa, które najwidoczniej jest zatrwożone problemem przeżycia idei socjalistycznych w warunkach ich kryzysu w Europie Wschodniej ". 76 Pytanie, dlaczego zamiast „odrodzenia socjalizmu" nastąpił jego kryzys, nie zbiło z tropu naszych bohaterów. Ma się rozumieć, wszystkiemu winne są knowania wrogów. Wrogami w danym przypadku okazały się jakieś mityczne „siły neoliberalizmu", „tworzące już swoje struktury organizacyjne i polityczne w Europie Wschodniej". To one sprowadziły maluczkich na manowce z socjalistycznej drogi. Jednakże, dawał nadzieję Wydział Międzynarodowy, europejska lewica zrozumiała już konieczność przeciwdziałania tym ciemnym siłom. Oczywiście, mienszewicy to mienszewicy i ich przeciwdziałanie wyraża się, przede wszystkim, w niekończącej się gadaninie. Na każdy realny krok przypada u nich minimum tuzin programów. Tak też było i w tym przypadku, dlatego jako najpilniejsze środki dla rozwiązania kryzysu partie Socinternu zaproponowały: „- utworzenie ogólnoeuropejskiego centrum badającego zagadnienia stosunków między socjalistami i komunistami; -przedyskutowanie w europejskim ruchu lewicowym nowej koncepcji działań partii socjalistycznych i socjaldemokratycznych w warunkach zmieniającej się Europy; - Pierre Mau-roy* niejednokrotnie wyrażał swą gotowość do przyjazdu do ZSRS i omówić te zagadnienia z kierownictwem ZSRS; * Pierre Mauroy (ur. 1928) - polityk francuski. Od 1945 roku związany z ruchem socjalistycznym, w latach 1971-79 sekretarz Partii Socjalisycznej; od 1973 roku burmistrz Lilie i deputowany. W 1981 roku został premierem i pełnił tenurząddo 1984 roku. W latach 1988-921 Sekretarz Partii Socjalistycznej, od 1992 roku przewodniczący Międzynarodówki Socjalistycznej. 77 -zorganizowanie 10-11 października 1991 roku w Stras-burgu Międzynarodowego Kolokwium „ Wspólnota Europejska i Wschodnia Europa po zjednoczeniu Niemiec: wyzwanie dla lewicy ". I tak dalej. No, a Wydział Międzynarodowy, oczywiście, dopomógł - powyższe propozycje przyjął i dodał swoje, w tymże duchu. Wszakże za każdy tuzin programów, można było naprawdę kupić jeden krokrealnego mchu. Na przykład zachodnia lewica mogła pomóc: ,JZwrócić uwagę międzynarodowych kręgów politycznych i opinii publicznej na niekonstruktywną pozycję Węgier, Polski i Czechosłowacji (do których, być może, dołączy i Bułgaria) w kwestii nowych umów tych państw ze Związkiem Sowieckim. Jest ważne aby ukazać, iż obiekcje naszych byłych sojuszników wobec zobowiązań o nieuczestniczeniu „ w jakichkolwiek sojuszach, skierowanych przeciw drugiej stronie " i fakt, iż ta linia jest realizowana w ścisłym kontakcie z blokiem zachodnim, wnoszą jakościowo nowe elementy nie tylko do regionalnej, lecz także do ogólnoeuropejskiej sytuacji w całości, nie biorąpod uwagę wyników/rezultatów Konferencji Paryskiej KBWE, są brzemienne naruszeniem równowagi interesów, która otworzyła perspektywę budowy pokojowej Europy"- pisał Wydział Międzynarodowy. Układ Warszawski padł, Sowieci desperacko usiłowali zastąpić go serią traktatów dwustronnych, podczas gdy dotychcza- 78 sowi „bracia" starali się wykręcić od nich w ten czy inny sposób. Któż inny mógł pomóc w tej czarnej godzinie jeśli nie stary, lojalny mienszewicki osioł! Wyświadczył tę przysługę wywierając presję na rodzące się wschodnioeuropejskie demokracje, by nie uciekały z sowieckiego obozu koncentracyjnego. Jednak jeszcze ważniejsza była presja ekonomiczna Zachodu na Europę Wschodnią. Gorbaczow, zaproszony w lipcu 1991 roku na londyńskie spotkanie „wielkiej siódemki", poskarżył się tam, że „nastąpiło zniszczenie więzów gospodarczych między Związkiem Sowieckim a jego sąsiadami". W odpowiedzi przewodniczący Komisji Wspólnot Europejskich Jacques Delors zaproponował by „zastanowić się nad mechanizmem służącym odbudowie waszych więzów gospodarczych": „... byliście zmuszeni ograniczyć zakupy we Wschodniej Europie, nastąpiło zmniejszenie się rezerw i wzrost zadłużenia prywatnego. Jak postąpić? Myślę, że powinniście przedyskutować ten problem z ministrami finansów [państw siódemki], z MFW, dostarczyć informacje ". * Giulio Andreotti (ur. 1919) - włoski polityk wywodzący się z Partii Chrześci-jańsko-Demokratycznej. Wielokrotny minister w rządach włoskich (m.in. jako minister spraw wewnętrznych, skarbu, obrony oraz spraw zagranicznych). Trzykrotniebyłpremieremw latach 1972-1973,1976-1979i 1989-1992. Wczerw-cu 1993 roku oficjalnie pozbawiony immunitetu i oskarżony o współpracą z mafią sycylijską oraz o korupcję, wycofał się z życia politycznego. Po wieloletnim procesie w 1999 roku został uniewinniony. W 2002 roku w procesie o zlecenie zabójstwa dziennikarza skazany na 24 lata więzienia. 79 Temat podchwycił włoski premier Giulio Andreotti*, który wstawił do swoich egzaltowanych rozważań, o tym jak w ogóle zmienił się świat, taki pasaż: Rozważamy tu dzisiaj, jak przyczynić się do poprawy stosunków Związku Sowieckiego z krajami byłego Układu Warszawskiego. I jestem szczęśliwy, że dożyłem tego dnia, kiedy mówimy Związkowi Sowieckiemu, żeby nie odchodził z tego regionu ". Ostatni gwóźdź do trumny wbił premier Holandii Lubbers* (reprezentujący, razem z Delorsem, Wspólnoty Europejskie). Odlał on ostrożne rozważania Delorsa i namiętne zachwyty Andreottiego w żelazną formę decyzji. Na dodatek Lubbers zaproponował Gor-baczowowi również usługi EWG w rozwiązaniu tego problemu: „ Chciałbym poprzeć myśl Andreottiego o współpracy między Związkiem Sowieckim i Wspólnotą Europejską w odbudowie więzi z krajami Europy Środkowej. To nasza wspólna odpowiedzialność. Mówił pan [Gorbaczow] o rozwodzie, po którym byli małżonkowie rozumieją, jak bardzo byli sobie potrzebni. Sądzę, że trzeba postarać się pomóc w tej sytuacji. Dlatego zaproponowałbym zbadanie, * Ruud Lubbers (ur. 1939) - holenderski polityk, ekonomista; członek katolickiej Partii Ludowej, która w 1980 roku w połączeniu z dwiema innymi partiami wyznaniowymi utworzyła Apel Chrześcijańsko-Demokratyczny. Od 1970 roku deputowany do parlamentu; w latach 1973-77 minister gospodarki; w okresie 1979-82 przywódca frakcji parlamentarnej partii chrześcijań-sko-demokratycznej, od 1982 do 1994 roku premier Królestwa. 80 w jaki sposób można to zrobić. Pan Delors proponował, aby pomyśleć o stworzeniu mechanizmu, który sprzyjałby wznowieniu handlu z tymi krajami. Popieram tą myśl'. Zaś przewodniczący, premier Wielkiej Brytanii Major', starannie uogólnił wszystkie te rozważania i sformułował w postaci wspólnej decyzji „siódemki": „... świadomi, iż -jak zaznaczył prezydent Gorbaczow nastąpiło zniszczenie więzi gospodarczych między Związkiem Sowieckim a jego sąsiadami, będziemy wspierać odbudowę tych więzi..." A mówiąc prościej - odbudową Imperium Sowieckiego z tym, że teraz gospodarczego a nie wojskowego. Wątpliwe, czy ktoś z nich nie rozumiał, że bynajmniej nie chodzi o dobrowolny powrót „byłych żon" Związku Sowieckiego do dawnego haremu. Jeśliby państwa wschodnioeuropejskie tego chciały, to ibez wszelkich zewnętrznych „mechanizmów" zorganizowałyby handel. Handel tak już działa, że pojawia się samorzutnie dokładnie tam, gdzie jest potrzebny. Chodziło nie o pomoc, a o międzynarodową presję gospodarczą, w celu zagonienia ich z powrotem do socjalistycznego obozu koncentracyjnego. • John Major (ur. 1943 r.) PoHtykbrylyj^Wg^eMa^ był ministrem spraw zagranicznych i ministrem skarbu. W latach premier rządu Wielkiej Brytanii i przewodniczący Partii Konserwatywnej. 81 6. Budowniczy w pracy Prosowiecki sojusz rozrósł się bardziej, niż mogli na to liczyć jego inicjatorzy. Nie tylko lewica, ale praktycznie cały świat ubóstwiał Gorbaczowa. Wszystkie jego pomysły, włączając „Wspólny Europejski Dom", były entuzjastycznie przyjmowane, choć większość z jego zwolenników prawie nie rozumiała przyświecających mu celów. Jednym z tych zwolenników był Jacques Chirac*, ówczesny mer Paryża, obecny prezydent Francji. Mimo że pomysł „Wspólnego Europejskiego Domu" okazał się dla niego źródłem pewnego zakłopotania, nie powstrzymało go to przed wspieraniem tego projektu. Słuchając Gorbaczowa, niejako z powodu swojej naiwności, doszedł on do wniosku, że „Wspólny Europejski Dom" miałby się składać z dwóch odmiennych części: z socjalistycznego Wschodu i z kapitalistycznego Zachodu. * Jacques Rene Chirac (ur. 1932) - polityk francuski, obecny prezydent Francji, a jednocześnie współksiążę Andory. Od 1962 roku w gabinecie premiera Georges'a Pompidou na różnych stanowiskach ministerialnych, w latach 1974-1976 premier, zaś od 1977 do 1995 roku mer Paryża. Założyciel neogaullistowskiej RPR. Dwukrotnie (1981 i 1988) bez powodzenia kandydował na stanowisko prezydenta; zwyciężył w nich dopiero w 1995 i 2002 roku. 82 „Jeśli dobrze pana rozumiem, Wspólny Europejski Dom, o którym pan wspomniał, będzie się składał z dwóch odrębnych struktur umieszczonych pod jednym dachem. Jeżeli chodzi o nas, chcielibyśmy stworzyć bardziej jednolitą strukturę, w której poszczególne jej elementy bardziej by się ze sobą przenikały, opartą na pokoju wzmacnianym polityką rozbrojeniową, na rosnącej wymianie i na bardziej powszechnym pojmowaniu praw człowieka "- powiedział Chirac do Gorbaczowa w 1989 roku. Gorbaczow: „Myślę, że nieprecyzyjnie pojmuje pan nasze podejście. Być może informacja, którą pan posiada na ten temat jest niepełna. Niech pan osądzi sam, co mogłoby się stać gdybyście powiedzieli nam: przekształćcie się w to, czym chcielibyśmy was widzieć, a my poczekamy i zobaczymy. My, w rezultacie, zwrócilibyśmy się do was z taką samą prośbą. Oczywiście nic dobrego by z tego nie wyszło. Potrzebujemy odmiennego podejścia. Istnieją pewne rzeczywistości: mamy dwa systemy, dwa militarne i polityczne bloki, dwa systemy wartości charakterystyczne dla każdego z nas. Spróbujmy teraz przyspieszyć cały proces w oparciu o te rzeczywistości. A obok kontaktów politycznych ustanówmy związki między blokami militarnymi i politycznymi, społecznościami ekonomicznymi, centrami kultury, stolicami Ud. Wszystko to, jak wierzymy, stworzyłoby nową sytuację, w której obraz «zimnej wojny» i związane z nią wyalienowanie zostałyby wyeliminowane krok po kroku. 83 Jednym słowem istnieje pozytywny potencjał. To tak, jak w rodzinie. Mogą oczywiście istnieć różnice między jej poszczególnymi członkami, jednak nie wyklucza to zgodnej koegzystencji, wspólnego ponoszenia odpowiedzialności za siebie samych i za całą rodziną. Powinniśmy więc wyjść od tych istniejących rzeczywistości, a nie od ideologicznych postulatów i sympatii. W wyniku wymiany idei i wzajemnej komunikacji, cała sytuacja ulegnie zmianie. Wyłonią się nowe możliwości, których nawet nie podejrzewamy, a którymi będziemy się zajmować w przyszłości. Prawdopodobnie najtrudniejszą kwestią po zbudowaniu Wspólnego Europejskiego Domu byłaby odpowiedź napytanie, gdzie miałaby znajdować się jego stolica ". W tym momencie Gorbaczow uświadomił sobie, że już powiedział za dużo. Zaśmiał się więc i rzekł: „Ale wszystkie stolice powinny pozostać sobą ". Chirac, szczęśliwy niczym skowronek, odjechał do pracy „na budowę". Spędził na niej kolejnych 15 lat, nawet po tym, jak główny architekt projektu zmienił zawód i został roznosicielem pizzy. Inni socjaliści pozostali bardziej w zgodzie z fundamentalnymi zasadami i okazali się nie mniej naiwni. „Jesteśmy przekonani, że ekipa budowlana tego domu musi być w pełni europejska " - powiedział Gorbaczow do składającego wizytę w Moskwie lidera niemieckich socjaldemokra- 84 tów Vogela - „ Istniej ąpewne rzeczywistości, takie jak NA TO i Układ Warszawski". Vogel: „Każdy dom musi mieć wytrzymałe ściany. Wymienione organizacje mogłyby stanowić dwie z nich (...) ". Pozostałe dwie „ściany" tej budowli, na co obaj zgodnie przystali, miałyby stanowić RWPG i EWG. Vogel: „ Ważne jest, by upewnić się, że procesy integracyjne w obu częściach Europy nie rozbiegły się." W konsekwencji, w pierwszym stadium „Wspólny Europejski Dom" oznaczał dla Europy Wschodniej przede wszystkim wzmocnienie RWPG. Żeby być odpowiednim partnerem dla EWG, należało zjednoczyć się jeszcze ściślej. Honecker*: „[...] I mimo wszystko uważamy, że kraje EWG ostatecznie porozumieją się między sobą. Już wprowadziły uniwersalną jednostkę rozliczeniową - ECU, która będzie w obiegu na równi z walutami narodowymi. By nie być gołosłownym, chcę ci dać w prezencie monetę wartości 50 ECU._______________ * Erich Honecker (1912-1994) - niemiecki działacz komunistyczny, dyktator NRD. W 1961 roku kierował tajnymi przygotowaniami do budowy muru berlińskiego. W 1971 roku zastąpił Waltera Ulbrichta na stanowisku I sekretarza SED, zaś w 1976 roku został przewodniczącym Rady Państwa. W 1989 roku został postawiony w stan oskarżenia za nadużywanie władzy i korupcję. Proces został zawieszony ze względu na zły stan zdrowia Honeckera, który uzyskał zgodę na wyjazd do Chile, gdzie zmarł. 85 Gorbaczow: Dziękuję. Nawiasem mówiąc, dlaczego nie mielibyśmy wprowadzić w RWPG wspólnej waluty? " Honecker nie był przeciw, jednak uważał za konieczne starannie się do tego przygotować, Zaproponował, aby rozpocząć nie od waluty, lecz od wspólnego rynku - ma się rozumieć - socjalistycznego. Gorbaczow: „Dobrze, porozmawiamy na ten temat w przyszłym [1989] roku. Jednak może nasi towarzysze spotkają się w tej sprawie? Honecker: Dobrze, jesteśmy za wstępnymi konsultacjami. Jednak na razie, jak sądzimy, powinniśmy tworzyć organizację zjednoczonych państw socjalistycznych Europy. Trzeba już teraz obmyślać dalsze etapy naszego rozwoju, niezależnie od tego, czy wszystkie nasze kraje zgodzą się z tą ideą, czy nie. Panowanie ponadnarodowych monopoli w Europie Zachodniej znacznie ułatwia stworzenie takich form integracji politycznej, jak na przykład Europarlament. Do tego należy dodać, że od 1992 roku państwa Wspólnoty Europejskiej nie będą miały między sobą granic ". A ponieważ w Europie Wschodniej nie było ponadnarodowych monopoli - trzeba było zmierzać do integracj i środkami czysto socjalistycznymi. Wkrótce jednak w Europie Wschodniej nie było już chęci do 86 integracji... Wydarzenia 1989 roku wywołały słabo skrywanąpanikę w zachodniej części kolektywu architektonicznego. Na przykład, w listopadzie francuski minister spraw zagranicznych Roland Dumas* pospieszył do Moskwy, żądać zapewnień, że plany nie uległy zmianie: Dumas: „ (...) Chciałbym również znać wasze stanowisko dotyczące obecnego etapu rozwoju w kierunku nowego porządku w Europie, pamiętając o kwestiach stabilności i pokoju. Odpowiada to waszym ideom « Wspólnego Europejskiego Domu». My zbudowaliśmy już pierwsze piętro tego domu -jest nim zachodnioeuropejska integracja ". Gorbaczow: „ To zaledwie jego aneks ". Dumas: „Tak, możemy to nazwać aneksem. Jednak wznosząc kolejne piętra, powinniśmy kierować się wspólnym projektem architektonicznym i starać się, by były one kompatybilne ". Dumas miał spore powody do zmartwień, bowiem wschodnia połowa ich wspólnego domu nagle zaczęła ujawniać pęknięcia na powierzchni budowli. Stropy groziły zawaleniem się na głowy nieszczęśliwych budowniczych. Mur berliński właśnie runął, uka-zując słabość całej konstrukcji. Gorbaczow pilnie potrzebował wsparcia za strony Zachodu. * Roland Dumas (ur. 1922) - francuski polityk socjalistyczny, z wykształcenia prawnik, bliski współpracownik Francoisa Mitterranda. Od 1971 roku członek Partii Socjalistycznej; od 1965 roku (z przerwami) deputowany; w latach 1981-84 minister ds. Wspólnoty Europejskiej; w latach 1984-86 i 1988--93 minister spraw zagranicznych. 87 Gorbaczow: „ Uzgodniono, że zmiany nabierają tempa w krajach Europy Wschodniej. Ale czy Zachód też się zmienia? " Dumas: „Dobrepytanie (...) ". Gorbaczow: „Przy okazji, rozmowa z wami jest lżejsza dlatego, że reprezentujemy dwie opcje socjalistycznego ruchu robotniczego. Czy nie zapomnieliście o tym? ". Dumas: „Jeśli widzicie zaskoczenie w moich oczach to tylko dlatego, że właśnie zamierzałem powiedzieć to samo ". Na tym etapie, każdy trzeźwo myślący murarz, w przeciwieństwie do naszych budowniczych-marzycieli, szukałby schronienia, jako że upadek konstrukcji był coraz bliższy. Czechosłowacja nie chciała w przyszłości socjalizmu, Polska była już po wyborze pierwszego niekomunistycznego rządu, państwa bałtyckie dążyły do całkowitej niepodległości, a w niemieckich wyborach socjaldemokraci ponieśli całkowitą klęskę. Przyszłość Gor-baczowa zapowiadała się niewesoło, a zachodni partnerzy nie mieli mu zbyt wiele do zaoferowania. Sowieckie imperium w istocie już padło, a na świecie brakowało sił, które mogłyby je ocalić, bądź wskrzesić. Socjaliści jednak nie rezygnowali. Mienszewicki osioł po prostu nie był w stanie pojąć, że marchewka, za którą gonił od prawie stu lat, zginęła na zawsze. I to w takim momencie! W samą wigilię historycznego zwycięstwa, kiedy to lewicy udało się przejąć kontrolę nad „projektem europejskim" i gdy już szykowała się ona do konstruowania „nowego światowego ładu"! Lewica, wierząc że jest niezwyciężona, próbowała dalej. 88 W ostatniej chwili, na kilka miesięcy przed upadkiem Związku Sowieckiego, mało znacząca postać, niejaki Pierre Mauroy* (były francuski premier i wiceprzewodniczący Międzynarodówki Socjalistycznej) zaoferował swój przyjazd do Moskwy w celu wypracowania strategii ocalenia. Jak zapowiedział tak zrobił. 17 września 1991 roku delegacja Międzynarodówki pod jego przewodnictwem przeprowadziła rozmowę z Gorba-czowem. Mauroy: „Przyszłość socjalizmu w waszym kraju to naprawdę trudna kwestia. (...) Sami powiedzieliście, że stary komunistyczny model zniknął. Oczywiście, socjalizm w waszym kraju będzie socjalizmem typu sowieckiego, takim, który pasuje tylko w waszym kraju. Jednak jestem przekonany, że wasze demokratyczne społeczeństwo wpasuje się w ramy ruchu socjalistycznego rozwijającego się w Europie i w pozostałych częściach świata. (...) To, że jesteśmy tutaj, stojąc przy was po tym, jak ruch robotniczy podzielił się 73 lata temu, jest dla mnie wzruszające. Mamy nadzieję, że socjalizm, wolność, demokracja będą wspólnym przeznaczeniem waszego i naszego kraju w ramach różnorodności, która dziś istnieje ". Nasz osioł dostał wreszcie swoją marchewkę. Nic strasznego, przekonywali się nawzajem bolszewicy i mienszewicy, patrząc jak republiki byłego ZSRS j edna po drugiej ogłaszają swoją suwerenność. Koniec końców, kraje Europy Za- 89 chodniej też są całkowicie suwerenne, a mimo to jednoczą się w strukturach „europejskiego domu". Tak więc, zadanie sprowadzało się do już znanego... W rozmowie z Gorbaczowem niemiecki minister spraw zagranicznych Hans-Dietrich Genscher* przeprowadzał tę paralelę z dużym upodobaniem: „- Jak pan pamięta, tysiąc lat temu w Europie było jedno imperium - Karolingów, później nastąpił jego rozpad, wielowiekowa faza państw narodowych z ich niekończącą się wrogością aż do wstrząsów XX wieku. Obecnie wstąpiliśmy w Europie w fazę formowania struktur konfederacyj-nych, kiedy zacierają się granice oraz powstaje wspólna przestrzeń gospodarcza i polityczna. Jest to prawidłowy wynik rozwoju, który wymagał wielu stuleci. Republiki Związku Sowieckiego mają wyjątkową szansę uniknąć fazy wyodrębniania się państw narodowych i od razu wkroczyć w epokę konfederacyjnychform życia państwowego. Zaoszczędzi im to cały okres historyczny z prawdopodobnymi nader niełatwymi doświadczeniami. - Wspaniała myśl - poklepał go po ramieniu Gorbaczow. I nakazał: - Byłbym rad mogąc ją usłyszeć w Pana jutrzej- * Hans-Dietrich Genscher (ur. 1927) - niemiecki polityk związany z FDP. Genscher przez dłuższy czas był ministrem spraw zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec. Genscher był zwolennikiem odprężenia między Wschodem a Zachodem i rozwinął własną strategię prowadzenia takiej polityki. Miał duży udział w zjednoczeniu Niemiec w latach 1989-90 oraz przy tworzeniu UE. 90 szym wystąpieniu na konferencji KBWE. — Postaram się wmontować ją w wystąpienie "—ugodowo odpowiedział Genscher. Zresztą, Gorbaczowa nie trzeba było szczególnie namawiać. Jednak nie może być wątpliwości, że również liderzy byłych sowieckich, a obecnie suwerennych republik niejednokrotnie słyszeli od Genschera i o imperium Karolingów, i o unikalnej szansie historycznej. I niejeden tylko Genscher robił im wykłady na ten temat. Delors, na przykład, jeszcze latem 1990 roku czynił im takie zarzuty: „-Jak to jest, że Europa zmierza do integracji, awy — do zniszczenia wspólnych struktur? " Jednakże po roku, drogie Delorsowi „wspólne struktury" trzeba było rozpędzić za próbę zamachu stanu. Jeden tylko Gor-baczow zręcznie wywinął się od odpowiedzialności i już po kilku dniach zaczął mówić o konieczności stworzenia nowych - takich samych - struktur. Ponownie zebrał liderów byłych republik sowieckich w Nowo-Ogariewie i zabrał się za narzucenie im nowej Umowy Związkowej. A dla tych, którzy bardzo się opierali -jeszcze innej umowy, z początku czysto gospodarczej. Krótko mówiąc, problem coraz bardziej upodabniał się do tego, który akurat rozwiązywali jego europejscy partnerzy. Jak zaświadczył ówczesny minister spraw zagranicznych ZSRS Borys 91 Pankin*, w Nowo-Ogariewie „obraz i duch" Wspólnoty Europej-skiej, jakby unosił się w sali obrad". Co więcej: „Paradoksalnie, ale miało to miejsce: kiedy Gorbaczow przesadnie kładł nacisk na porównanie ze Wspólnotą Europejską, ktoś z członków Rady Państwa [to znaczy liderów republik] zawsze ochładzał jego zapał, przypominając, że Wspólny Rynek - to mimo wszystko wspólnota różnych państw, a my na razie, dzięki Bogu, jesteśmy federacją... " Ot jak przemówili, gołąbeczki! Nareszcie! W porównaniu z niedoświadczonymi liderami republik, Gorbaczow posiadał jedną niewątpliwą przewagę: miał na swe usługi najlepszych na świecie specjalistów od narzucania takiego rodzaju wspólnot i związków. Od nich znał wszystkie subtelności tego mało znanego fachu. Wiedział, na przykład, że najważniejsze to wspólna waluta, zaś wszystko pozostałe się załatwi. Tak czy owak, bez samodzielnej waluty nie ma samodzielnej polityki gospodarczej, a zatem nie ma również niepodległych państw, zaś wszystkie ich deklaracje o suwerenności nie są nic warte. Czego by się nie deklarowało, to wspólna waluta koniecznie pociągnie za sobą wspólną konstytucję i państwowość. „- Od 1957 roku istnieje Wspólny Rynek dwunastu " Boris Pankin (ur. 1931) - ostatni miniser spraw zagranicznych Związku Sowieckiego, wcześniej ambasador ZSRS m.in. w Pradze i Sztokholmie, doradca Gorbaczowa. 92 państw Wspólnoty Europejskiej — uświadamiał Gorbaczowa francuski minister gospodarki Pierre Beregovoy*. - Wciągu ostatnich kilku lat idziemy drogą przyspieszonej integracji gospodarczej. Do końca tego stulecia będziemy mieli jedną walutę, bądź co najmniej, wspólną walutę ". Zauważmy, że Beregovoyowi nie przyszło do głowy, że wyborcy mogą zagłosować przeciw temu. Odrzucenia socjalizmu przez wyborców nie ma w socjalistycznych schematach woli narodu - oni tak nazywają coś zupełnie innego. „- Wasz kraj już teraz ma wspólną walutę - kontynuował Beregovoy. - Pojawia się pytanie: czy trzeba obecnie się jej pozbywać, a za 30 lat tworzyć od nowa? " Oczywiście, że nie trzeba - opinia Gorbaczowa na ten temat była dobrze znana. Lecz jak zmusić nieuświadomione narody * Pierre Beregovoy (1925-1993) - francuski polityk socjalistyczny, premier Francji w okresie prezydentury Francoisa Mitterranda, w latach 1992-1993. Niejasne są okoliczności śmierci Beregovoya, który został znaleziony przez policję śmiertelnie ranny, z kulą w głowie - zmarł po przewiezieniu helikopterem do szpitala w Paryżu. Ochroniarz byłego premiera zeznał, że polityk zabrał mu broń i popełnił samobójstwo. O depresji premiera od chwili przegranych wyborów mówili też jego przyjaciele, aczkolwiek wdowa stwierdziła, że Beregovoy nie pozostawił żadnego samobójczego listu. WIO. rocznicę śmierci polityka w mediach francuskich pojawiła się teza o zabójstwie politycznym, którego przyczyną miała być chęć ukrycia skandali politycznych, w które zamieszany był sam prezydent Mitterrand. W okresie kilkunastu miesięcy po śmierci byłego premiera życie straciło kilka innych osób z prezydenckiego otoczenia. 93 Związku Sowieckiego do zrozumienia tej prawdy? Ależ bardzo prosto. Zachód pomoże Gorbaczowowi szybko osiągnąć wymienialność rubla, a inne waluty, jeśli nawet się pojawią, pozostaną niewymienialne. Chociaż wątpliwe, by przy wymienialnym rublu, ktokolwiek jeszcze zechciał mieć oddzielną walutę. A jeżeli nawet zechce - nie ma zmartwienia. Tak czy owak w sposób nieuchronny będą mocno przywiązane do silnego rubla. „-Dotąd macie jedną walutę, jeden bank zajmujący się handlem zagranicznym, jeden kanał przepływu walut zagranicznych -mówił Beregovoy. -Pojawia się pytanie o możliwość pojawienia się w Związku wielu walut. Myślę, że jest to całkiem prawdopodobne. Lecz jeśli tak, to chciałbym wiedzieć, jaki będzie między nimi związek, jakie porozumienia walutowe będą obowiązywać w przypadku eksportu, importu, inwestycji. Jaki będzie mechanizm finansowania zewnętrznych więzi gospodarczych? Jeśli rubel uzyska wymienialność, to czy będziemy mieć do czynienia zjedna, czy wieloma organizacjami finansowymi? - Co się tyczy walut republikańskich — odpowiedział Gorbaczow - rzeczywiście trwają rozmowy na ten temat. Myślę jednak, że jeśli we współpracy z Zachodem rozwiążemy problem wymienialności rubla, to republiki nie będą miały potrzeby wprowadzania swoich własnych walut. W każdym wypadku zakładam, że biorąc pod uwagę rozmiar i znacze- 94 nie takiej republiki jak Rosja, rubel będzie odgrywał wiodącą rolę. - W ramach Związku - kontynuował - zamierzamy także realizować ścisłą koordynację polityki zagranicznej, w tym i współpracy gospodarczej z zagranicą, aby mieć wspólne podejście do zagranicznych przedsiębiorców i korporacji. Co więcej, myślimy o utworzeniu Centralnego Systemu Rezerw na bazie banków centralnych ". Pod koniec rozmowy wtrącił się Primakow*, zwróciwszy się do Beregovoy z prośbą: „-Kiedy będzie Pan w Kijowie, proszę powiedzieć tam to samo, co powiedział Pan tutaj o wspólnej walucie i wspólnym rynku. - Pamiętam, - dodał Gorbaczow - iż kiedy Jacques De-lors był u nas z wizytą, to wygłosił wyjątkowo pożyteczny wykład dla naszych ministrów. W ogóle, wszystkie te pytania przypomniały mi słowa Turgieniewa wypowiedziane o Tołstoju, iż wszystkie trudności i problemy przefermentują i ostatecznie stworzą napój godny bogów ". * Jewgienij M. Primakow (ur. 1929) - polityk sowiecki. Od 1959 członek KPZR, od 1962 roku redaktor naczelny organu KPZR „Prawda", w latach 1985-1989 dyrektor Instytutu Ekonomiki Światowej i Stosunków Międzynarodowych (MEMO). Członek Rady Prezydenckiej (1990) i Rady Bezpieczeństwa (1991). Deputowany do Rady Najwyższej ZSRS 1984-1989; dyrektor Federalnej Służby Wywiadu Zewnętrznego Federacji Rosyjskiej (1991 -1995). Od 1996 minister spraw zagranicznych Rosji. W latach 1998-1999 premier. 95 Kilka dni później do Moskwy przybył Roland Dumas i również z zainteresowaniem wysłuchał projektu Gorbaczowa: „Porozumienie gospodarcze będzie zawierać [...] zasady wspólnej polityki w dziedzinie opodatkowania, bankowości, kwestii socjalnych i innych. Nasi ekonomiści uważają, że powstanie walut narodowych nie wywoła poważnych problemów, tym bardziej, że rozwiązanie problemu wymienialności rubla doprowadzi do spadku spekulacyjnego podniecenia. Odnotuję, że zainteresowanie wspólną przestrzenią gospodarczą przejawia, na przykład, Estonia, to znaczy, że i w krajach nadbałtyckich rozumieją, że trzeba żyć. Dumas: Mogę podać dwa przykłady mówiące o tym, że to możliwe. Mamy strefę franka, łączącą waluty narodowe całego szeregu państw. Jednak waluty te znajdują się pod ochroną franka i bez niej nie mogłyby istnieć. Drugim przykładem jest Wspólnota [Europejska], gdzie oprócz narodowych walut państw europejskich istnieje jeszcze wspólna jednostka rozliczeniowa - ECU. Wyobrażam sobie rzecz w taki sposób, że fundusz stabilizacyjny mógłby ułatwić uregulowanie problemów stosunków walutowo-finansowych w Związku ". Wreszcie i sam Mitterrand zapragnął przedyskutować z Gor-baczowem kwestię ocalenia (bądź mimo wszystko odtworzenia) ZSRS. Ich spotkanie miało miejsce w ciemnym lesie na południu Francji. Tam Mitterrand miał trzy chaty kryte słomą. 96 „ - Mimo wszystko wychodzi paradoksalna rzecz — z zamyśleniem powiedział Mitterrand, wyszedłszy z lasu na spotkanie Gorbaczowa. - Wyjeżdżasz za miasto z nadzieją znalezienia ciszy i spokoju, a tu hałasu więcej niż od wielkomiejskiego ruchu. Koguty pieją, osły ryczą, kozy beczą". Gorbaczow współczująco kiwał głową. Z osłów rozmowa przeszła na Jelcyna, a z Jelcyna-na socjalistyczne interesy. „— Rozumuję całkowicie chłodno, - powiedział Mitterrand - w interesach Francji jest, żeby na Wschodzie Europy istniała centralna siła. Jeśli będzie rozpad, jeśli powrócimy do tego, co było u was do Piotra Wielkiego, to będzie historyczna katastrofa i jest to sprzeczne z interesami Francji. Wiekowa historia uczy nas tego, że dla Francji jest konieczne mieć sojusznika na Wschodzie Europy, aby można było zagwarantować równe działanie sił. Każdy rozpad jednolitości na Wschodzie niesie niestabilność. Oto dlaczego nie chcemy i nie będziemy wspierać ambicji separatystycznych. [...] Należę do tych, którzy pragną mieć w Pana osobie silnego partnera - nowy Związek. Inaczej co - Rosja, Ukraina, Białoruś, Gruzja, jeszcze jakieś państwa? W rezultacie w Polsce sytuacja stanie się jeszcze bardziej niestabilna. To samo można powiedzieć o Czechosłowacji, Wę-grzech.[...] 97 Jeśli tak sprawy pójdą, to moi odlegli następcy będą musieli ustanowić solidne stosunki z Rosją, bowiem jest to najpotężniejsza część, jaka pozostanie ze starego Związku. Ale do tego czasu wszyscy możemy jeszcze znaleźć się w stadium anarchii. Jestem zwolennikiem tego, aby za 2-3 lata wasz kraj odrodził się na federacyjno-demokratycznej podstawie. To najlepsze wyjście dla całej pozostałej Europy. Pan, panie Gorbaczow, kieruje się względami patriotycznymi. Ja w tym przypadku wychodzę od konstatacji historycznej logiki rozwoju naszego kontynentu ". Potem udali się do innej chaty na obiad. Zebrali się tam już za okrągłym stołem najrozmaitsi krewni i powinowaci obu prezydentów. „ - Porozmawiajmy o Europie " - zaproponował Mitter-rand, siadając. Wszyscy aprobująco zaszemrali i pozwolili Mitterrandowi pierwszemu zabrać głos. „-Jeśli mówić o Europie po naszej stronie - powiedział - to jest to przede wszystkim wspólnota dwunastu państw. Wspólnota Europejska znajduje się obecnie na odpowiedzialnym etapie swojego rozwoju. Chodzi o stworzenie instytucji politycznych Wspólnoty Europejskiej. Ale, oczywiście, taki proces będzie przebiegał nie we wszystkich dziedzinach. Wosta- 98 tecznym rezultacie państwo pozostaje państwem. Do 1997 roku przewidywane jest także utworzenie unii gospodarczej i walutowej Wspólnoty Europejskiej. Wiele trzeba również będzie zrobić w dziedzinie dyplomacji. Decyzje w tej sprawie mogą zostać podjęte na czekającej nas w grudniu tego roku sesji Rady Europejskiej. - Kiedy mówi Pan o dyplomacji, to co ma Pan na myśli? ~ uściślił Gorbaczow - Na razie to jeszcze otwarta kwestia. Jest się tu nad czym zastanowić. Jasne jest tylko jedno .-jeśliby unia polityczna dwunastki ukształtowała się wcześniej, to Europa dałaby, zapewne, radę efektywniej i szybciej wkroczyć tak by nie dopuścić do wojny domowej w Jugosławii. - Tak, - zgodził się Gorbaczow - sytuacja w Jugosławii jest rzeczywiście trudna. Porozmawiali nieco o Jugosławii. - Tak więc samo życie doprowadza kraje Wspólnoty Europejskiej do utworzenia unii politycznej - podsumował Mitterrand. -Przed historią nigdzie się nie ucieknie. Gorbaczow w pełni się z nim zgodził, ale i spojrzał na problem jeszcze szerzej: - Są dwie podstawy: to Wspólnoty Europejskie, które tworzą sobie system instytucji politycznych. To również Związek Suwerennych Państw na bazie dawnego Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich. Jest również współpraca między nimi w ramach określonych zapisami dokumentów ogólnoeuropejskiego procesu i wysiłków w dziedzinie rozbro- 99 jenia. W taką koncepcją wpisuje się także rola i obecność Stanów Zjednoczonych oraz Kanady. Jednak powinna to być polityka europejska, a nie amerykańska polityka wobec Europy". Trzy miesiące po tym spotkaniu Związek Sowiecki przestał istnieć. Połowa europejskiej budowli legła w gruzach. 7. Po potopie Ktoś mógłby pomyśleć, że nasi budowniczowie nowego świata zniechęcą się taką katastrofą. Powinni byli przynajmniej ocenić swój projekt na nowo, prześledzić przyczyny katastrofy, nanieść jakieś poprawki. A być może nawet porzucić go: przecież potrzeba przezwyciężenia wielkiego podziału Europy, by ocalić świat przed nuklearnym holokaustem, stała u nich zawsze na pierwszym miejscu i stanowiła główny argument mający przemawiać za realizacją tego projektu. Oto jednak na naszych oczach waliło się sowieckie imperium będące przez pół wieku jedynym zagrożeniem dla pokoju w Europie. Nie było już potrzeby podejmowania wysiłków, planowania strategii, budowania złożonych konstrukcji, czy uprawiania wyszukanej dyplomacji. Podział zniknął samoczynnie. Mogliśmy żyć długo i szczęśliwie. Wydawało się, że nie ma już potrzeby konstruowania struktur podobnych do sowieckiej. Mimo to nasi budowniczowie, jakby nic się nie stało, kontynuowali swe dzieło. Od Traktatu z Ma-astricht, przez Traktat Amsterdamski do Traktatu Nicejskiego i, ostatecznie, do szkicu Konstytucji, rósł „deficyt demokracji", biurokracja rozrastała się, kłamstwa i wymuszenia przybrały chorobliwy charakter, a my, mieszkańcy Starego Kontynentu jakbyśmy za tym wszystkim nie nadążali. Minęły czasy, kiedy udawano, że 101 nie chodzi tu o osłabienie suwerenności narodów; dziś już otwarcie mówi się nam o głównym celu tego projektu -jednym europejskim państwie. Dlaczego nie powiedzieli tego wcześniej, skoro wiedzieli to już 20 lat temu? Czy nie po to, aby „ nie odstraszyć Europejczyków? " Całej prawdy i tak jeszcze nie ujawniono. I raczej mało prawdopodobne, że nasi „architekci" kiedykolwiek przyznająsię do tego, że cały ten projekt był niczym innym jak sprytną, wy-myśloną przez zbankrutowaną socjalistyczną nomenklaturę, próbą ratowania zbankrutowanej utopii, oraz władzy, której nigdy już nie powinni posiadać. Kiedy proszą nas o głosowanie nad licznymi traktatami, czemu wprost nie powiedzą: „Głosujcie na socjalizm!" Kiedy fałszywymi obietnicami zmuszają zubożone narody do tego, by dołączyły do ich „lśniącego miasta na wzgórzu", dlaczego nie powiedzą prostym językiem: „Oto szansa, by znów żyć w socjalizmie!". Kiedy proponują nam tę wielką księgę zwaną Konstytucją, tak niezrozumiałą i długąjak „Kapitał" Marksa, czemu po prostu nie powiedzą: „Oto mapa do Unii Europejskiej Socjalistycznych Republik Sowieckich. Głosujcie na nią!". Jednak nie robią tego, gdyż dobrze wiedzą, że żaden naród na ziemi nigdy dobrowolnie nie zagłosuje na tę upadłą ideę. Posługują się podstępem, by ukryć prawdziwą naturę bestii. Dla tych z nas, którzy żyli już w brzuchu tego socjalistycznego potwora, prawda jest oczywista. Jesteśmy nawet w stanie dość precyzyjnie przewidzieć, co będzie dalej. Nie jest to trudna 102 sztuka, pod warunkiem, że nie zapomni się o jednej zasadzie: utopiści zawsze dają nam to, co jest przeciwne obietnicom jakie wcześniej składają. Mówią nam teraz, że jednym z powodów, dla którego potrzebujemy takiego superpaństwa jest uniknięcie w przyszłości wojny w Europie. W chwili obecnej zagrożenie takie nie istnieje, a w każdym razie nie ma groźby jakiegoś poważnego konfliktu, jednak na koniec tego socjalistycznego eksperymentu kraje Europy będą tak skłócone ze sobą, że znajdą się na pograniczu wojny. Wmawia się nam, że trzeba stłumić naszą etniczność, naszą przynależność państwową, nasze tradycje, a wówczas będziemy żyć w wielonarodowej społeczności długo i szczęśliwie. Z góry można przewidzieć, że stanie się coś przeciwnego. Po 73 latach życia w Związku Sowieckim, który miał być szczęśliwą rodziną narodów, mamy do czynienia z taką ilością konfliktów na tle etnicznym, jaką trudno znaleźć w jakimkolwiek innym kraju. Spójrzcie na byłą Jugosławię! Ona również miała być jedną szczęśliwą rodziną narodów żyjącą pod dachem socjalizmu. Mówi nam się, że celem UE jest osiągnięcie dobrobytu; gospodarka Europy ma być w stanie konkurować z gospodarką Stanów Zjednoczonych i dać jej możliwość obrony swoich interesów. Wprost przeciwnie. Nadmiernie regulowana, zbiurokratyzowana i opodatkowana gospodarka Unii ulegać będzie coraz większemu osłabieniu, narody będą ubożeć i coraz bardziej uza- leżniaćsięodUSA. 103 Mówią nam, że narody Ue będą się cieszyć bezprecedensową wolnością i prawami człowieka. Otóż kłamią, bowiem zaczęli pozbawiać nas podstawowego prawa - prawa wyboru w bezpośrednim głosowaniu tych, którzy mają nami rządzić. Nie my wybieramy rządzących Unią komisarzy. A to dopiero początek. Co powiecie na Europol czy Eurojust z jego „europejskim nakazem aresztowania", z immunitetem dyplomatycznym i władzą umożliwiającą ściganie ludzi za tak nieprecyzyjnie zdefiniowane przestępstwa, jak „rasizm" czy „ksenofobia"? Kto wie, ilu byłych oficerów wschodnioniemieckiej Stasi, czy ich kolegów z innych państw byłego bloku sowieckiego, będzie tam pracować? Sądząc po przykładzie ostatniej Komisji Europejskiej, w skład której, na łączną ilość 27 komisarzy, aż 7 to byli komunistyczni aparatczycy, ich liczba może sięgnąć nawet 30 procent. Jeżeli wyciągnęliśmy jakieś wnioski z lekcji ostatniego stulecia powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że każda utopia kończy się jakąś formą Gułagu. Pozostaje zobaczyć jaki rodzaj Gułagu zafunduje nam Unia Europejska. UE będzie rozrastać się w sposób niekontrolowany i nie przestanie puchnąć dopóty, dopóki nie padnie z wyczerpania, tak jak stało się to ze Związkiem Sowieckim. Były szef Komisji Europejskiej, Romano Prodi, w pożegnalnym przemówieniu na koniec swojej kadencji, nakreślił mapę ekspansji UE. Włączył on w sferę zainteresowań Unii cały Środkowy Wschód, Afrykę Północną i Turcję. A gdy już zintegrują cały glob, zaczną, jak pamiętamy, podbijać wszechświat. Utopista bowiem nie potrafi przestać marzyć o ekspansji, a żadna utopia nie ogranicza się do 104 jakiejś zamkniętej przestrzeni, takiej jak wieś, miasto, kontynent czy planeta. Kiedy ekspansja osiągnie swój kres, znaczy to, że zbliża się koniec... IUE padnie w taki sam sposób jakjej prototyp. Przy okazji jednak pogrzebie nas wszystkich. Być może potrzeba będzie całego pokolenia żeby posprzątać ten bałagan. Czy musimy przez to wszystko przechodzić? Upadek ten będzie szczególnie bolesny dla krajów Europy Wschodniej, biorąc pod uwagę ich kruche gospodarki i niestabilny klimat polityczny. Jeśli Europie Zachodniej trzeba będzie pokolenia żeby ten bałagan posprzątać, to dla młodych demokracji może to być śmiertelny cios. Raz jeszcze staną się łatwym łupem dla starego drapieżnika czającego się na Wschodzie. Tym bardziej, że europejski plan włączenia Rosji do „wspólnego domu", znów zaczyna odżywać, choć zdawało się, że to już przeszłość. Po pewnym ochłodzeniu stosunków z Rosją pod rządami Jelcyna, powraca schemat „Gorbaczow-Mitterrand". Pomysł wspólnego rządzenia na osi Paryż-Moskwa znów wraca do łask w stolicach obu państw. 105 Dokończyć Zimną Wojnę Z Władimirem Bukowskim rozmawia Tomasz Sommer - Od kilku lat jest Pan członkiem komitetu „2008: Wolny Wybór". Komitet ten chce doprowadzić do demokratyzacji w Rosji, a zwłaszcza chce zapobiec dalszemu sprawowaniu władzy przez Władimra Putina, któremu w 2008 roku kończy się ostatnia konstytucyjna kadencja. Na czym polegają działania tego komitetu? - W tej chwili w Rosji zamarła praktycznie wszelka swobodna działalność publiczna. Ten komitet ma zamiar doprowadzić do zmiany tej sytuacji. Postanowiłem przyłączyć się do tego komitetu wraz z ElenąBonner*, w celach czysto symbolicznych. Nie biorę więc właściwie udziału w jego praktycznych działaniach. Szefem komitetu jest Garry Kasparow", który pragnie bardzo aktywnie włączyć się w życie polityczne. Zawsze się z nim spotykam, gdy odwiedza Londyn. * Elena Bonner (ur. 1923) - rosyjska dysydentka, wdowa po Andrieju Sacharowie. * * Garry Kasparow (ur. 1963) - rosyj ski szachista pochodzenia ormiańskiego, mistrz świata w latach 1984-1993; ma zamiar kandydować na urząd prezydenta Federacji Rosyjskiej w wyborach w 2008 roku. 107 - Jak Pan ocenia „pomarańczowe rewolucje ", które zdarzają się coraz częściej w krajach postsowieckich? Czy nie dają one nadziei na prawdziwe wyzwolenie tych krajów spod wpływów Kremla? - Z mojego punktu widzenia „pomarańczowe rewolucje" to w większości walki klanowe wewnątrz establiszmentu. Ogromny publiczny oddźwięk na te działania pokazuje, jak bardzo te społeczeństwa chcąjakiejś zmiany, ale obawiam się, że ten entuzjazm szybko wyparuje, gdy nowi władcy na serio rozgoszczą się w gabinetach, które udało im się zdobyć. Wszystko to przypomina mi nieco „rewolucje" do jakich dochodzi co jakiś czas w krajach Ameryki Południowej. - „Pomarańczowe rewolucje " mają jednak duże znaczenie w polityce międzynarodowej. Są zwykle odbierane jako klęska Rosji w danym regionie. - Nowi władcy na Ukrainie oraz w Kirgizji na pewno szybko odbudują dobre stosunki z Rosją. Właściwie można powiedzieć, że od samego początku byli na to przygotowani. To, że te „rewolucje" odbierane sąjako„klęska Rosji" wynika moim zdaniem ze sztywnego stanowiska Władimira Putina. Może się zresztą okazać, że Putin zamiast dogadywać się z nowymi władcami postawi na destabilizację, czyli utrzymywanie wiecznego zamętu w ich krajach. Próby takich działań widzieliśmy w Gruzji, gdzie Rosja kontroluje Abchazję i przy pomocy tego kraiku trzyma rękę na pulsie wydarzeń. A Ukraina moim zdaniem jest jeszcze bardziej wrażliwa na takie działania. Wynika to z tego, że 108 jest ona tradycyjnie podzielona na mocno odrębne części - wschodnią i zachodnią, co łatwo może się stać polem do jakiejś gry. Tym bardziej, że na wschodzie mieszka duża mniej szość rosyj ska, którą Kreml na pewno zechce „chronić". -Jak Pan ocenia postawę Rosji Władimira Putina podczas wojny w Iraku. Czy sojusz Ameryki z Rosją, który wykrystalizował się podczas tego konfliktu nie był dowodem naiwności prezydenta George'a Busha i jego wielkim błędem? - To był więcej niż błąd. Przez lata starałem się zaalarmować kogo tylko się dało, że postrzeganie Rosji na Zachodzie jest całkowicie fałszywe. Ale polityczny establiszment Zachodu po prostu nie chce znać prawdy. Tym politykom znacznie wygodniej jest zamknąć oczy na to, co dzieje się na Wschodzie i udawać, że nic nie wiedzą. Po raz kolejny, tak było przecież kilka razy za czasów sowieckich, polityczny establiszment Zachodu zachowuje się nie-honorowo, w sposób wymijający i po raz kolejny skończy się to katastrofą. - Co więc obecnie dzieje się w Rosji? - W sposób dokładnie sprzeczny z tym co sądzi się na Zachodzie, Rosja wcale nie znajduje się na drodze do demokracji i gospodarki rynkowej. Wytworzyła się tam dość specyficzna forma „demokracji", w której, jak podczas ostatnich wyborów prezydenckich w Rosji, ludzie mają wybór między przywódcą komunistów, a pułkownikiem KGB. To jest obecna rosyjska demokracja. 109 I wygrało KGB. Czyli po dziesięciu latach pewnych wahań, pół i ćwierć reform, władza ponownie trafiła całkowicie w ręce tych, którzy tak naprawdę nigdy do końca jej na utracili. Ci ludzie szybko potwierdzili, że są znów u władzy także w sposób symboliczny-przy-wracając hymn Związku Sowieckiego oraz czerwoną flagę w armii. W efekcie znów mamy więźniów politycznych. Zamyka się ludzi, którzy mają czelność nie zgadzać się z polityką wobec Cze-czenii, czy nawet... skażeniem środowiska naturalnego przez wojsko. Równocześnie w samej Czeczenii prowadzi się działania, które trudno określić inaczej niż ludobójstwo. Ale o Czeczenii się przynajmniej gdzie niegdzie mówi. Tymczasem nikt jakoś nie komentuje rzeczy bardziej w sumie istotnej, a znacznie mniej widocznej, czyli demontażu fasad rosyjskiej demokracji dokonanego przez Putina. Rosyjska konstytucja została dosłownie zdemolowana, dwuizbowy parlament rozmontowany, federalną strukturę państwa przekształcono w scentralizowaną, niezależne sądy straciły swą niezależność, a Kościół prawosławny stał się w gruncie rzeczy częścią aparatu państwowego. Oczywiście zlikwidowano wolność prasy, a niezależnym działaczom gospodarczym pokazano gdzie ich miejsce - za kratami. Co więcej, do urzędów przywrócono ludzi z wywiadu i służby bezpieczeństwa. W sumie te zmiany sprawiają, że Rosja wygląda jak bomba z opóźnionym zapłonem. Tymczasem zachodni, zwłaszcza europejscy przywódcy, jak gdyby nigdy nic spotykają się z Putinem i przyjacielsko poklepujągo po plecach. I chyba nic nie jest w stanie popsuć tej miłosnej atmosfery. 110 - Mógłby Pan wyjaśnić nieco szerzej, z jakiego rodzaju reżimem, Pana zdaniem, mamy obecnie do czynienia w Rosji? Jakie są cele jego liderów i ich strategie? Czy może dojść do resowietyzacji Rosji? - Ponieważ system sowiecki nigdy z Rosji nie został wykorzeniony, ani ostatecznie pokonany, duża część jego struktur ostała się praktycznie nietknięta. Przede wszystkim bez większych zmian pozostało podejście ludzi sowieckich do świata. Ich światopogląd jest ciągle taki sam i większość z nich wcale nie przyjmuje odejścia starego systemu za coś oczywistego. Tego typu postawa jest charakterystyczna szczególnie dla przedstawicieli wojska, biurokracji i szeroko pojętego aparatu bezpieczeństwa. W rezultacie w Rosji mamy obecnie dość schizofreniczną sytuację, gdzie jedna noga wciąż tkwi w przeszłości, druga jest ciągle w powietrzu, chce stanąć w jakiejś mitycznie szczęśliwej przyszłości, ale nigdy tam nie dotrze. W dodatku nakłada się na to wzrost przestępczości, która z kolei wrasta w struktury państwa - podobno FSB, w mniejszym czy większym stopniu, kontroluje zorganizowany świat kryminalny. Rosyjscy liderzy to doskonała emanacja tej sytuacji, co nie jest niczym specjalnie dziwnym, bo większość z nich to byli funkcjonariusze KGB średniego szczebla z prowincji z wbudowanymi kompleksami i ograniczeniami takiego pochodzenia. Spędzają oni czas zapewniając się wzajemnie, że Rosja, bo oni nie odróżniają w gruncie rzeczy Związku Sowieckiego od Rosji, to wciąż wielka potęga i tak jak nakazuje im ich gangsterska mentalność, są przekonani, że w związku z tym wciąż powinna być traktowana z re- 111 spektem. Nie przeszkadza im w takim myśleniu fakt, że Rosja jest w ciężkim położeniu ekonomicznym, choć najbardziej doskwiera im świadomość istnienia zagranicznych długów. Przy takiej samoświadomości ich polityka zagraniczna z natury rzeczy też musi być schizofreniczna. Z jednej strony chcą oni od Zachodu akceptacji, szacunku, pomocy i pieniędzy, a z drugiej nie chcą się od Zachodu uzależniać - czyli nie można liczyć z ich strony na jakąkolwiek wdzięczność za te pieniądze i okazywany szacunek. Przykład typowo sowieckiej gry mieliśmy podczas wojny w Iraku. Ponieważ doszło podczas niej do rozłamu w NATO i UE, Putin przyjął rolę rozgrywającego. Udawał przyjaciela Stanów Zjednoczonych, starając się tak naprawdę rozgrywać jedną część NATO przeciwko drugiej, ajednocześnie zarabiać na dozbrajaniu Saddama Husajna. Przez pewien czas wydawało mu się, że będzie mógł prowadzić taką grę w nieskończoność. Ale blef został spostrzeżony i Rosja została na lodzie. Rosyjskie próbki gry w pierwszej lidze wyglądająnaprawdę żałośnie. Z drugiej strony są one możliwe tylko i wyłącznie z uwagi na tolerancyjne podejście Zachodu. Wszystkie doniesienia mediów o gierkach Putina nie robią na Białym Domu najmniejszego wrażenia. Podczas wojny w fraku mówiono nam, że Francja powinna zostać ukarana, ale Rosji trzeba przebaczyć. Dlaczego? Bo potrzebujemy Rosji do rozgrywki z Koreą Północną! Jezu Chryste! Czy ci ludzie kiedykolwiek czegokolwiek się nauczą? Czy chcą po raz kolejny włazić do tej samej rzeki? To nie jest śmieszne. Przecież wiadomo, że gdy dojdzie do rozgrywki z Koreą Północną czy Iranem, Rosja- 112 nie będą się zachowywać dokładnie tak samo, jak to robili w przypadku Iraku. Zaoferują mediację, jednocześnie sprzedając broń Irańczykom i Korei. Będą starali się przedłużać konflikt w nieskończoność, mając nadzieję na nieprzerwane czerpanie korzyści. A w końcu, gdy zostaną przyłapani na gorącym uczynku, Zachód znów im przebaczy, bo przecież będzie potrzebował rosyjskiej asysty w jakimś innym konflikcie. Czy takie zachowanie Zachodu także nie wygląda dość żałośnie? Wracając do pytania o możliwąresowietyzację, muszę stwierdzić, że w sensie dosłownym do niej oczywiście nie dojdzie, bo historia się nie powtarza. W dodatku do stworzenia czegoś takiego jak Związek Sowiecki potrzebni są fanatycy, a ludzie Puti-na to raczej cynicy i brutalni karierowicze. Ale ci postsowieccy politycy i urzędnicy zdążąjeszcze napsuć ludziom dużo krwi, czego można by uniknąć, gdyby udało się zablokować ich marsz po władzę. Trzeba pamiętać, że w chorym społeczeństwie nosicielem zarazków jest zawsze elita. Gdy więc w końcu postawiło się właściwą diagnozę, najbardziej chorych trzeba zawsze izolować od władzy, a nie stawiać na piedestale, bo wtedy grozi nam nawrót nieszczęścia. - Czy jednak, gdy mówimy o Iraku i Iranie, nie jest tu ważny fakt, że Rosja ma swoje własne problemy z agresywnymi islamistami? -Nie, Rosja po prostu nie ma takich problemów. Przeciwnie do tego, co stara się wmówić wszystkim rosyjska propaganda, Czeczeni nie są agresywnymi islamistami. To przedsta- 113 wiciele małego narodu walczącego o niepodległość, stojącego wobec nieprzerwanej, brutalnej agresji oraz perspektywy całkowitego unicestwienia. Inne islamskie regiony byłego Związku Sowieckiego nie należąjuż do Rosji. W samej Rosji mamy jeszcze wprawdzie Tatarstan i Baszkirię, ale to są enklawy szczelnie otoczone rosyjskim żywiołem, w których panuje spokój i mało prawdopodobne jest, by stały się ogniskami zapalnymi. Tak więc z prawdziwym problemem mamy do czynienia tylko w Czeczenii i Inguszetii, gdzie jednak wcale nie chodzi o islam i gdzie wojna mogłaby się dawno zakończyć, gdyby Rosja wykazała się minimum dobrej woli. Analizując zachowania „agresywnych islamistów", trzeba zresztą pamiętać o jednym. Muzułmański mesjanizm jest zjawiskiem daleko mniej niebezpiecznym niż mesjanizm socjalistyczny, któryjesz-cze do końca nie został wykorzeniony, a nawet w jakimś zakresie zaczyna odbudowywać swe siły. Wystarczy wskazać, że od początku XX wieku, gdzieś do lat 40. niemal wszyscy intelektualiści w Europie popierali socjalistyczny mesjanizm i jego zbrodnicze działania. Pod jego wpływem powstawały całe systemy państw, powstało jedno światowe imperium, organizowane były gułagi, wybuchały wojny, dokonywano zupełnie nieprawdopodobnych zbrodni. Tymczasem islamiści, to w gruncie rzeczy nieliczące się grupki młodych mężczyzn, którzy nie mają co ze sobą zrobić. To naprawdę nie jest poważny wróg, przeciwko któremu od razu trzeba ogłaszać wojnę światową, choć, o czym przekonali się Amerykanie, jego działania mogą być bardzo bolesne. Jednak nawet tak spektakularne akcje jak zamach z 11 września 2001 roku w No- 114 wym Jorku są wydarzeniami jednostkowymi, nie do powtórzenia dla ludzi bin Ladena. - Podczas wojny w Iraku przez Europą przetoczyły się pacyfistyczne demonstracje. Demonstranci podobnego rodzaju nie odstępują na krok prezydenta Busha i członków amerykańskiego rządu, gdy tylko pojawią się oni w Europie. Jak Pan ocenia te zachowania? Dlaczego eurolewica broni takich dyktatorów jak Husajn? - Te demonstracje to oczywiście nic nowego. Przed laty lewica broniła podobnie barbarzyńskiego Związku Sowieckiego. Przecież obecne demonstracje „pokojowe" są kopią „kampanii pokojowych" z początku lat 80. minionego wieku, gdy lewicowcom nie podobało się rozmieszczanie amerykańskiej broni atomowej w Europie. Gdy dzieci apelowały do prezydenta Reaga-na by „powstrzymał zbrojenia i uratował świat przed zagładą". Myślę, że nawet część uczestników tych demonstracji jest ta sama. To tylko potwierdza moją tezę z 1993 roku, kiedy uświadomiłem sobie, że Zimna Wojna nie została wygrana. Nie udało nam się całkowicie pokonać naszych wrogów ani na Wschodzie (gdzie ciągle rządzi komunistyczna nomenklatura, bądź jej spadkobiercy), ani na Zachodzie (gdzie sowieccy kolaboratorzy ciągle organizują nowe ruchy, a obecnie budują Unię Europejską). Gdy kilka lat temu, przed rozpoczęciem wojny w Iraku, fala tych wystąpień przetaczała się przez Zachód, wraz z Eleną Bonner napisałem list otwarty do prezydenta George'a Busha, by wskazać skąd naprawdę się one biorą. Oto jego treść: 115 „Zanim zaczną spadać bomby, nie zostawiając czasu na refleksję, naturalną rzeczą jest próba oceny sytuacji w takim kształcie, w jakim się ona prezentuje z rozsądnego dystansu. Imając to na uwadze, nie zamierzamy wcale popierać tych, którzy chcą Pana odwieść od militarnej akcji w Iraku. Przeciwnie, uważamy, że ta akcja jest spóźniona i Irakijczycy cierpieli pod rządami Saddama Husajna zdecydowanie zbyt długo. Tak samo nie podzielamy wcale uczuć wyrażonych przez miliony pacyfistów uczestniczących w ostatnich marszach przeciwko wojnie. Nasze własne doświadczenie życia pod nie mniej złym reżimem sowieckim, nauczyło nas, że wolność jest jedną z niewielu rzeczy, za jakie warto umierać. I wiemy też, że im prędzej taki reżim się obali, tym lepiej, ponieważ jak naucza nas historia, innego wyjścia po prostu nie ma, a podobne irackiej dyktatury, z samej swojej natury są opresywne wewnętrznie i agresywne zewnętrznie. Podobnie, nie jesteśmy w stanie pojąć, dlaczego tak nagle istotną stała się sprawa udzielenie zgody na interwencję przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, skoro nie było to wcale tak bardzo ważne w przypadku znacznie bardziej kontrowersyjnej sprawy interwencji NATO w Jugosławii w 1999 roku. Z całą pew-nością Slobodan Milosević blednie przy wyczynach Saddama Husajna. Dlaczego więc konieczne jest spieranie się o zezwolenie na działanie w słusznej sprawie ze strony reżimów nie różniących się zbytnio od dyktatury Saddama Husajna czy Związku Sowieckiego? Dlaczego mamy się zgadzać niemalże na ekster- 116 minację całych narodów, by inne miały spokój? Czy to nie jest przypadkiem cena nie do zaakceptowania za wątpliwe korzyści jakie wyciągamy z takich sojuszy? Chodzi nam oczywiście o przypadek Rosji. Przeciwnie do popularnej wiedzy, powszechnej na Zachodzie, Rosja nie jest na drodze do demokracji i ekonomii rynkowej. Ostatnie wybory prezydenckie pokazały jakiego rodzaju demokracja tam panuje - wyborcy mogli wybierać pomiędzy przywódcą komunistów, pułkownikiem KGB. Na tym polegają wybory w rosyjskim stylu. I w dodatku KGB wygrało. Po W latach wahań i półre-form, władza wróciła do przedstawicieli bezpieki i bardzo szybko udało im się odzyskać dawne wpływy w kraju oraz przywrócić dawne symbole Związku Sowieckiego - sowiecki hymn oraz czerwoną flagę w armii. Zamknięto ostatnie niezależne media. Znów zaczęto zamykać do więzień z przyczyn politycznych, czego nie robiono przez poprzednich 10 lat (...). Pojawia się wiele informacji o tzw. zaczystkach (czyli czystkach etnicznych), podczas których cała ludność jakiejś wioski trafia do obozu filtracyjnego, jest torturowana, mordowana i przeżywają tylko ci, którzy są w stanie się wykupić. Korupcja w Rosji jest obecnie dosłownie nie z tego świata. To jest zresztą nie tyle korupcja, co system korupcyjny, w ramach którego KGB przewodzi zorganizowanym grupom przestępczym zajmującym się „ochroną", pobieraniem haraczu, handlem narkotykami i bronią, wreszcie zabójstwami na zlecenie. W rzeczywistości ci ludzie stworzyli 117 kryminalny syndykat, żywo przypominający słynną organizację „ Spectre " z Jamesa Bonda. Mimo to, gdy trwały działania prowadzące do zbudowania antyterrorystycznej koalicji, brytyjski premier Tony Blair, niewątpliwie po konsultacjach z Waszyngtonem, pojechał do Rosji i zaprosił ją do współpracy jako sprzymierzeńca. Wyraził swoje zadowolenie, że Rosja w końcu stanie ramię w ramię z Zachodem, bo, jak się wyraził „Rosja ma tak wielkie doświadczenie w zwalczaniu terroryzmu ". Nigdy się nie spodziewaliśmy, że będziemy żyć wystarczająco długo, by usłyszeć takie słowa od jednego z zachodnich przywódców. Dła nas to brzmi niemal tak, jak stwierdzenie, że Niemcy „ mają wielkie doświadczenie w tym, jak postępować z Żydami ". Przecież Rosja, w swoim wcześniejszym wcieleniu jako Związek Sowiecki, dosłownie stworzyła nowoczesny terroryzm polityczny, wynosząc go do poziomu oficjalnej polityki państwowej. Po pierwsze dlatego by trzymać w ryzach własnych obywateli, a następnie by rozszerzyć swą władzę w świecie. Rosyjskie „doświadczenie" w zwalczaniu islamskiego terroryzmu jest jeszcze bardziej spektakularne. Jak Pan bez wątpienia wie, to właśnie władcy sowieccy przez lata uzbrajali Saddama Husajna, wyposażając go między innymi w technologię umożliwiającą wyprodukowanie broni biologicznej. Inny muzułmański kraj, Afganistan, jest prawdopodobnie jeszcze bardziej właściwym przykładem. Nie ma dla nas najmniejszej wątpliwości, że obecny, pożałowania godny stan tego państwa oraz obecność talibów, to bezpośrednia konsekwen- 118 cja wywołanej przez Związek Sowiecki w 1978 roku „ rewolucji kwietniowej", a gdy ona zakończyła się klęSką komunistów, interwencji sowieckiej z 1979 roku, która rzuciła Afganistan w otchłań trwającej przez 20 lat wojny dOmowej takie właśnie „ doświadczenie " w sprawach islamu jest potrzebne Zachodowi? Ale oczywiście, zacytowana powyżej wypowiedz Blaira była czymś więcej niż tylko rażącą głupotą. Miała ona zasygnalizować zmianę w stosunku Zachodu do rosyjskiej polityki wobec Czeczenii. Przed 11 września 2001 roku, zachodni krytycyzm wobec ludobójstwa, do którego dochodzi na Kaukazie, jakkolwiek miękki i ograniczony, ciągle powstrzymywał jednak Rosjan od całkowitej samowolki. Teraz, gdy Rosja została mianowana na sojusznika Zachodu, to ograniczenie zflii01^0- ^° Wle.~ cej, ta bezsensowna, ludobójcza wojna z małym narodem stała się polem doświadczalnym, na którym ma się Uczyc Zachód. Jeśli rzeczywiście mamy do czynienia z takim podejściem, to dlaczego właściwie Slobodan Miloszević ciągle przebywa w więziennej celi w Hadze? W gruncie rzeczy powinien być przecież natychmiast zwolniony i nagrodzony Pokojowym Noblem za doświadczenie w walce z „ islamskim terroryzmem > terroryzmem Bośni i Kosowa. Przecież to, czego on w tych krajach dokonał, niewiele się różni od działalności Rosji w Czeczenii tyle że Jego wyczyny bledną przecież przy tych rosyjskich? To oczywiście tylko początek. Największe niebezpieczeństwo wchodzenia w „partnerstwo " z kryminalnymi reżimami polega na tym, że nigdy nie poprzestaną one w wysiłkach, by ich 119 przestępstwa zostały zaakceptowane i uznane za legalne i właściwe. Powoli, ale stanowczo, władcy Rosji zmuszą Zachód do akceptacji ich czeczeńskich zbrodni jako części walki z terroryzmem. Pana administracja już ugięła się pod tąpresją, wpisując część oddziałów czeczeńskich na czarną listę międzynarodowych organizacji terrorystycznych, jakkolwiek pana urzędnicy nie wiedzą o tych ludziach niczego ponad to, co zarzuca im KGB. Nagle zachodnie agencje zajmujące się bezpieczeństwem, stały się chłopcem do podawania piłek dla KGB, bo muszą aresztować każdego, kogo wskażą im czekiścijako „ terrorystów" oraz oczywiście rozpocząć procedurę ekstradycyjną nawet w przypadku takich osób jak powszechnie znany przedstawiciel legalnego rządu czeczeńskiego Ahmed Zaka-jew. Kontynuując taką politykę, można i nas spokojnie uznać za terrorystów. Skoro prezydent Putin uznał za terrorystów wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób wspierają Czeczeń-ców, to i my się kwalifikujemy. Tak więc pierwszą ofiarą niewypowiedzianej ciągle wojny, w dodatku ofiarą przypadkową, jest podstawowa zasada, na której Pański kraj został zbudowany i która to zasada figuruje w Deklaracji Niepodległości, mówiąca oprawie narodu do powstania przeciwko tyranizującemu rządowi, bądź obcej okupacji. I w tej sytuacji popadam w konfuzję: Czy Jerzy Waszyngton był bojownikiem o wolność czy raczej zwykłym terrorystą? Nie ma nic bardziej niebezpiecznego w wojnie idei niż podejście typu „polityka realna ", podejście, które sprowadziło 120 na nas w przeszłości tyle klęsk. W końcu, czy odsądzany obecnie od czci i wiary Osama bin Laden nie jest w gruncie rzeczy produktem podobnego „małżeństwa z rozsądku"? Czy tak samo nie było w przypadku Saddama Husajna? I czy nie jest prawdą, że Pana nowy partner sprzedaje potajemnie broń (w tym technologie nuklearne) do krajów „ osi zła " nawet po tym jak został Pana sojusznikiem? Czy Stany Zjednoczone nauczą się kiedykolwiek czegoś z takich doświadczeń, czy zawsze będą starały się zwalczać starych wrogów, budując sobie równocześnie nowych, z którymi będą musiały się zetrzeć w przyszłości? Za kilka dni, Panie Prezydencie, miliony widzów na całym świecie przykleją nosy do telewizorów by śledzić dramatyczny przebieg nowoczesnej wojny, ale właściwy obraz świata umknie ich uwadze. Skoncentrowani na fajerwerkach nowoczesnej broni, zafascynowani „inteligentnymi samolotami" w akcji, tylko od czasu do czasu zadamy sobie pytanie: dlaczego amerykański rząd nie jest tak inteligentny jak broń w którą wyposażył swoją armię? Dlaczego zawsze tak trudno jest wspierać ten rząd, nawet gdy wyrusza na wojnę w słusznej sprawie? A gdy wojenny kurz opadnie, a Saddam Husajn zniknie, pozostanie daleko bardziej kłopotliwe pytanie: czy to naprawdę było zwycięstwo, czy może jednak klęska? Z poważaniem, Władimir Bukowski i Elena Bonner " 121 - Czy w takim kontekście da się Pana zdaniem ostatecznie wygrać „Zimną Wojnę"? Co mamy zrobić, by osiągnąć autentyczne zwycięstwo? - Dokładnie to, co powiedziałem: musimy wykończyć naszych wrogów zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Myślę, że jest rzeczą oczywistą, że wojna nigdy nie jest w pełni zwycięska i zakończona, dopóki nasi wrogowie pozostająprzy władzy. Dla przykładu proszę sobie wyobrazić, że w roku 1955, czyli 10 lat po zakończeniu II wojny światowej, były oficer gestapo zostaje kanclerzem Niemiec i publicznie ogłasza, że jest dumny ze swojej przeszłości. Co więcej przywraca hymn,,Deustchland, Deustchland iiber alles", a niemieccy żołnierze zaczynają paradować ze swastykami. Albo, że naziści organizują w poprzek Europy masowe demonstracje w obronie zbrodniarzy wojennych. Czy w takiej sytuacji moglibyśmy z czystym sumieniem stwierdzić, że II wojna światowa została wygrana przez zachodnie demokracje? Oczywiście nie. Dlaczego jednak do takiej sytuacji nie doszło? Dlatego, że naziści zostali rzeczywiście pokonani, odsunięci od władzy, postawieni przed sądem w Norymberdze, a niemieckie społeczeństwo zostało poddane procesowi denazyfikacji. Nic podobnego nie zdarzyło się po zakończeniu Zimnej Wojny. Powstaje oczywiście pytanie, czy coś takiego ciągle może się zdarzyć? Wydaje mi się, że może, ale do tego potrzebna jest radykalna zmiana w podejściu do tych spraw, jakie obecnie reprezentuje zachodni establiszment. I lepiej byłoby, gdyby do takiej zmiany doszło - inaczej nie będziemy w stanie rozliczyć się z problemem, o którym mówimy. 122 - Czy Pana zdaniem takie wojny jak ta w Iraku rzeczywiście rozprzestrzeniają demokrację? - Starają się ją rozprzestrzenić, ale tak naprawdę wszystko zależy od miejscowych elit. Od początku przewidywałem, że po interwencji, zamiast stabilizacji przyjdzie okres wewnętrznych starć, nędzy, korupcji, a być może dojdzie nawet do przejęcia władzy przez stary reżim. I niestety tak się powoli dzieje. Czyli mamy do czynienia z tym samym procesem jaki zaszedł w Europie Wschodniej, tylko oczywiście w znacznie bardziej jaskrawej formie. - Jak więc Pana zdaniem Rosja będzie się zachowywać wobec takich krajów jak Syria, Iran, czy Korea Północna? - Znów, tak jak ze wszystkim w Rosji będziemy mieli do czynienia ze schizofrenią. Z jednej strony w Rosji jest wielu sympatyków tych krajów, zwłaszcza w siłach zbrojnych i służbach specjalnych, bo to właśnie oni przyczynili się przecież do stworzenia tych reżimów. Z drugiej strony dla Rosji te kraje, przynajmniej tak długo jak długo sąw stanie siać niepokój, są łatwymi i tanimi argumentami przetargowymi w geopolityce. Tak wiQc»z rosyj~ skiego punktu widzenia te reżimy najpierw powinny zostać ośmielone do działania, po czym poświęcone w międzynarodowej grze strategicznej, by Rosja mogła sobie nabić takim działaniem dodatkowe punkty. Oczywiście mówię tu w pierwszym rzędzie o Północnej Korei i Syrii, bo Iran nigdy nie był sowieckim tworem. Ale rosyjska taktyka wobec tego kraju jest taka sama - co zresztą ostatnio było 123 doskonale widać, gdy, wbrew sugestiom Amerykanów, Rosja sprzedała do Iranu technologie jądrowe. Można się spodziewać, że podobne działania będą kontynuowane. - Jakie jest główne zagrożenie dla krajów Zachodu po zwycięstwie w „wojnie z terroryzmem "? - Nie wierzę specjalnie w „wojnę z terroryzmem". Po pierwsze dlatego, że nie wierzę w wojny globalne. Po drugie, bo nie wierzę w wojny z abstrakcją, której tak naprawdę nikt nigdy dokładnie nie zdefiniował. Gdy ktoś walczy z cieniem, z reguły naraża się na wielkie pomyłki. Jeśli natomiast mówimy o wojnie z islamskimi fanatykami, to korzystanie jedynie z sił zbrojnych jest niewystarczające. Musimy stworzyć broń ideologiczną, o której jednak Zachód nigdy nie myślał, nawet podczas Zimnej Wojny. To oczywiście nie będzie proste. Jednak zawsze trzeba pamiętać o tym, że sam hardware nie wystarczy, trzeba także stosować software. - Czy w takim razie może dojść do sojuszu Zachodu przeciwko wspólnym zagrożeniom? - Ponieważ pół życia spędziłem w Związku Sowieckim, a drugie pół na Zachodzie, z czego całkiem dużą część w Stanach Zjednoczonych, znam wszystkie te trzy światy całkiem dobrze i nie mogę wyjść z zadziwienia jak mało one się wzajemnie rozumieją. Banałem będzie stwierdzenie, że Amerykanie są naiwni i idealistyczni, podczas gdy Europejczycy cyniczni i wyrachowani. Amerykanie mają tendencję do odnawiania i zbawiania świa- 124 ta co pięć lat, podczas gdy Europejczycy ciągle toczą wojny, które rozpoczęli kilkaset lat temu. Gdy więc Amerykanie ogłosili wojnę z terroryzmem, co się dziwić, że Europejczycy starają się przy tej okazji załatwić swoje interesy. I dlaczego właściwie nie mieliby tego robić? Zresztą w ogóle zachowanie Amerykanów wobec terroryzmu przypomina mi pewnego mojego znajomego z Izraela, który był pacyfistą i niemal przyjacielem Palestyńczyków, dopóki któryś z nich nie stłukł mu kamieniem szyby. Wtedy, nagle z gołębia zamienił się w krwiożerczego jastrzębia gotowego zabić każdego Palestyńczyka, który znajdzie się w jego polu widzenia. Tymczasem Europejczycy żyją z terroryzmem przez całe dziesięciolecia i jakoś udało im sienie ogłaszać z tego powodu globalnej kampanii. Gdy właśnie wyrzucano mnie ze Związku Sowieckiego w połowie lat 70. minionego wieku niemal w każdym europejskim kraju działali jacyś terroryści oraz rozmaite organizacje palestyńskie. Niemcy mieli Baader-Meinhoff, Hiszpanie ETA, Włosi „Czerwone Brygady", Brytyjczycy IRA, Francuzi „Action Direct" itd. Te grupy były znacznie bardziej niebezpieczne niż Al Quaeda, bo miały one oparcie w służbach specjalnych Związku Sowieckiego, i były oczywiście znacznie bardziej aktywne. Właściwie nie było miesiąca bez zamachu w tej czy innej części Europy. We Włoszech terrorystom udało się porwać i zamordować byłego premiera. Ale wtedy jakoś Amerykanie nie uznawali tej sytuacji za dramat całego świata, nie wzywali do wojny światowej przeciwko terroryzmowi do czasu gdy... ich własna szyba została wybita. Czego więc te- 125 raz wymagają od Europejczyków? Poparcia? Entuzjazmu? Hurra! Przynajmniej nasi amerykańscy bracia w końcu dostrzegli, że istnieje coś takiego jak terroryzm! Ale oczywiście kluczem do zrozumienia obecnych zachowań Europejczyków, a właściwie nie tyle Europejczyków co socjalistycznych elit europejskich, wobec Stanów Zjednoczonych jest kształtowanie się Unii Europejskiej, proces, którego prawdziwego charakteru Amerykanie jeszcze nie zrozumieli i cały czas traktują go z łagodnością i wyrozumiałością. Ten proces, jest dużo większym zagrożeniem dla nas, Europejczyków, ale także Ameryki, niż bin Laden i jego Al Qaeda, która, jak już wcześniej wspomniałem, powinna być raczej problemem o czysto kryminalnym charakterze i walczyć z nią powinna policja. Wystarczy przywołać moją metaforę, że proces ten prowadzi do powstania Europejskiego Związku Sowieckiego. W gruncie rzeczy jego esencją jest próba wybudowania przez lewicę kolejnej socjalistycznej wieży Babel-przeregulowanego, zbiurokratyzowanego państwa federalnego charakteryzującego się „deficytem demokracji" -jak zwolennicy Unii określająpo prostu zaprzeczenie demokracji, oczywiście jak zwykle by uszczęśliwić wszystkich ludzi. Jak wykazuję w tekście, który znajduje się przed niniejszym wywiadem, cały koncept został wymyślony przez Międzynarodówkę Socjalistyczną po konsultacjach i we współpracy z Moskwą pod koniec lat 80. minionego wieku i był rozumiany jako kolejny etap konwergencji Wschodu z Zachodem. Gorbaczow nazywał ten projekt Wspólnym Europejskim Domem. 126 Była to także socjalistyczna odpowiedź na liberalną koncepcję wspólnej Europy. Koncepcja EWG zakładała, że państwa europejskie pozostaną niezależne, co nie przeszkodzi w zniesieniu granic i wolnym handlu, który spontanicznie doprowadzi do powstania wielkiego wspólnego rynku i przyczyni się do wzrostu wolności i bogactwa zubożonej wojną Europy. Socjalistom ta koncepcja się nie podobała, bo pozbawiała ich władzy, możliwości konstruowania programów, rozwiązywania problemów, wygłaszania kazań za pieniądze podatnika itp. W pewnym momencie lewica doszła jednak do wniosku, czy raczej przypomniała sobie, że najlepszą obroną jest atak i postanowiła cały pomysł wspólnej wolnej Europy przejąć, oczywiście odpowiednio go zmieniając. Tak zmieniając, by zamiast wspólnoty wolności powstała wspólnota socjalizmu, w której oczywiście wielką rolę będzie odgrywała „ojczyzna proletariatu" czyli Związek Sowiecki. Gdy jednak koncepcja dojrzała i miała zaowocować, połowa projektu, czyli blok sowiecki wraz z satelitami, nagle uległa całkowitej dezintegracji. Po pewnym czasie pomysł jednak odżył, w nieco zmienionej formie. Obecnie, jak się wydaje, mechanizm decyzyjny i ideologiczny tej koncepcji jest związany z osiąParyż-Berlin. Oczywiście ten sojusz jest w gruncie rzeczy dość egzotyczny. Bo Francuzi, siląc się na uśmiechy marzą o tym, że będą rządzić w Europie za niemieckie pieniądze, podczas gdy Niemcy, zmuszając się do podobnie szczerej przyjaźni, są przekonani, że z pomocą Francji zaprowadzą w całej Europie taką wspaniałą socjaldemokrację o jakiej od dobrych 150 lat śnili tacy niemieccy marzyciele, prorocy i kanclerze jak Bismarck czy Hitler. To prze- 127 dziwne małżeństwo nie rozpadło sięjeszcze tylko dlatego, że obie strony wiedzą, że samodzielnie nie byłyby traktowane dostatecznie poważnie. Z kolei kraje, gdzie rządzą konserwatyści oraz kraje „nowej Unii" idąz prądem niemiecko-francuskich pomysłów albo z uwagi na wadliwe przywództwo albo z uwagi na niezrozumienie sytuacji. I tak na przykład premier Wielkiej Brytanii Tony Blair marzy podobno o europrezydenturze i z tego względu nie zawaha się poświęcić Wielkiej Brytanii, bo bez wydania jej na pastwę Unii Europejskiej nie ma nawet co marzyć o wpuszczeniu na eurosalony. A z kolei kraje „nowej Unii", z naiwnością podlotków wierzą, że wszystko co przychodzi z Zachodu jest wspaniałe i wymyślone dla ich wyłącznego dobra i przyjemności, więc nie należy tego w żaden sposób podważać, ani nawet krytykować. Zapatrzeni w bogactwo Zachodu, oddają się bez chwili namysłu. Jak kończą się takie złudzenia i takie zachowania, wie niejedna kobieta, która ma już nieco większy bagaż doświadczeń. Tak więc prawdziwa wojna toczy się obecnie o Unię Europejską i to jest chyba najważniejszy konflikt o znaczeniu światowym, z jakim mamy obecnie do czynienia. Być może odniesiemy w jednej z bitew tej wojny niebawem zwycięstwo, rękami Francuzów, którzy odrzucą eurokonstytucję, „bo jest zbyt liberalna". Podobne nieoczekiwane i nieco paradoksalne zwycięstwo odnieśliśmy podczas wojny w Iraku. Bo najważniejsze reperkusje miała ona przecież tu w Europie. Doprowadziła do podziałów wewnątrz Unii, nawet wewnątrz poszczególnych partii, doprowadziła do pokazania prawdziwego oblicza Rosji. Mówiąc cy- 128 nicznie, w wojnie w Iraku przegrał nie tylko Husajn ale i koncepcja UE. Niestety ten sukces nie został skonsumowany i obawiam się, że odrzucenie eurokonstytucji także nie zostanie odpowiednio wykorzystane. - Przewiduje Pan, że Unia Europejska rozpadnie się w bardzo dotkliwy sposób, a wcześniej zafunduje nam jakiś rodzaj gułagu. Czy taka diagnoza nie jest zbyt jaskrawa? - Oczywiście wszelkie ludzkie organizacje w końcu upadają, więc UE, z natury rzeczy czeka taki sam los. Jednak tutaj dodatkowo mamy do czynienia z kolejną utopią. A z utopiami jest tak, że nie przystają w żaden sposób do rzeczywistości. Największymi ich wrogami są natomiast ci, którzy to nieprzystawanie krytykują. I po prostu, dla dobra projektu, coś z nimi trzeba zrobić. Historia wskazuje, że najlepiej zamknąć im usta poprzez ograniczenie ich wolności. I na tym właśnie polega gułag. Coś takiego widzieliśmy i w czasie Rewolucji Francuskiej i w czasach rządów Hitlera, Lenina i Stalina. Logika rozwoju sytuacji wskazuje, że jakaś forma gułagu musi w Unii powstać - inaczej Jedno Wspólne Państwo Europejskie po prostu nie powstanie. Wciąż są poważne szansę by nie powstało i trzeba zrobić wszystko by udało sieje wykorzystać. - Czy Pana zdaniem, w związku ze zmianami na mapie podziałów świata nadal powinny funkcjonować takie organizacje jak ONZ czy NATO? Czy może trzeba by stworzyć w ich miejsce coś nowego? 129 - Te organizacje sąjuż oczywiście przestarzałe i przynoszą więcej szkody niż pożytku. ONZ, właściwie miała taki charakter od samego początku, nic zresztą dziwnego, została poczęta przez Józefa Stalina i Franklina Delano Roosevelta. Zawsze stawiała przed sobą przede wszystkim „postępowe cele", takie jak rozprzestrzenianie socjalizmu, „wyzwalanie narodów", jednostronne rozbrojenie Zachodu, redystrybucja dochodu z „bogatej Północy" do „biednego Południa" czy po prostu antyzachodnią propagandę. Właściwie jedyną dobrą rzecząjaką ONZ zrobiła była rezolucja w sprawie wojny koreańskiej, która spowodowała, że połowa Korei uniknęła komunizmu. Wszelkie inne działania ONZ można uznać za chybione i niepotrzebne. W dodatku ONZ ma archaiczną strukturę. 60 lat po wojnie, nadal odzwierciedla ona sytuacj ę z roku 1945. Dlaczego na przykład w Radzie Bezpieczeństwa zasiada Francja, a nie Japonia? Co robi tam jeszcze Rosja, która przegrała Zimną Wojnę? To wszystko po prostu nie ma sensu. ONZ jest najzwyczajniej w świecie nikomu niepotrzebna, z wyjątkiem oczywiście pracujących w niej urzędników. I wydaje się, że Amerykanie coraz lepiej to rozumieją. NATO to oczywiście zupełnie inna sprawa. Ta organizacja odegrała niesłychanie ważną i pożyteczną rolę w czasie Zimnej Wojny. Ale, co chyba naturalne, sojusz militarny nie może istnieć bez zdefiniowanego i realnego, albo przynajmniej potencjalnego wroga. Jeśli Rosja ma mieć jakiś udział w NATO (co zdaje się być faktem), to organizacja ta traci jakikolwiek militarny sens. W dodatku Unia Europejska myśli o własnych si- 130 łach zbrojnych. Trzeba by więc dla NATO urządzić luksusowy pogrzeb, oszczędzić na pieniądzach podatnika i stworzyć jakiś system gwarancji dwustronnych. -Na koniec proszę powiedzieć jaka lekcja wypływa Pana zdaniem z tego wszystkiego co zdarzyło się w Europie przez ostatnie 16 lat, czyli od chwili upadku komunizmu w Europie Wschodniej i Związku Sowieckiego? - Nie powiem nic nowego, tylko powtórzę naukę starego Ni-collo Machiavellego: gdy raz rozpoczniecie wojnę, musicie pokonać waszego wroga w sposób rozstrzygający. Nie możecie pozostawiać go krwawiącego, czy rannego, bo to zbyt niebezpieczne. Po prostu jest głupotą pozostawianie zdemoralizowanych maru-derów i aktywnych pól minowych, bo miny eksplodują, a maru-derzy będą dalej gwałcić i rabować. I w przyszłości jeszcze nie raz się na nich natkniemy. A być może nawet przegrupują się i kolejny raz wystąpią przeciw wolności w jakimś nowym przebraniu, na przykład jako Unia Europejska? Tak więc, jak wspominałem, trwa drugi, nieco bardziej cichy etap Zimnej Wojny i po pierwsze trzeba sobie z tego zdawać sprawę, po drugie doprowadzić do tego by socjaliści zostali ostatecznie pokonani i ludzie cieszyli się spokojem i wolnością. - i już zupełnie ostatnie pytanie. Jak Pan ocenia udział gen. Wojciecha Jaruzelskiego w obchodach 60 rocznicy zakończenia II wojny światowej zorganizowanych przez Władimira Putina. 131 - Generał pojechał szukać sobie chyba odpowiedniej kwatery pod murami Kremla. A już zupełnie poważnie - pokazuje w ten sposób, komu naprawdę jest podporządkowany. Z kim czuje więź i dla kogo jest gotowy na tak radykalne demonstracje... Wladimir Bukowski - całe życie w opozycji Władimir Bukowski urodził się 3 0 grudnia 1942 roku. Od wczesnej młodości interesował się naukami przyrodniczymi, stąd naturalnym krokiem było dla niego rozpoczęcie studiów na wydziale biologicznym Uniwersytetu Moskiewskiego Już po dwóch semestrach studiów w 1963 roku popadł jednak w niełaskę systemu sowieckiego - pierwszym krokiem „antypaństwowym" Bukowskiego było zorganizowanie w centrum Moskwy, przed pomnikiem Władimira Maj akowskiego, spotkania poetyckiego. Władze sowieckie uznały to za działanie wywrotowe i Bukowski trafił do „psychuszki" w Petersburgu (wtedy Leningradzie) na przymusowe leczenie. Z zakładu został zwolniony dopiero w lutym 1964 roku. Wolnościąnie cieszył się zbyt długo. W styczniu 1965 roku zorganizował demonstrację w o14:07 2006-08-28bronie aresztowanych opozycjonistów Aleksandra Gi-znburga, który został zesłany do obozu pracy na 8 lat i Jurija Galanskowa, który skazany na 7 lat zmarł po 5 latach spędzonych w obozie. Podczas tej demonstracji Bukowski znów został aresztowany. Z więzienia wyszedł tym razem dopiero w styczniu 1970 roku. 133 W 1971 roku udało mu się przeszmuglować na Zachód, do Szwajcarii ponad 150 stron różnego rodzaju dokumentów, dzięki którym wolny świat dowiedział się o nadużyciach psychiatrii w Związku Sowieckim. Za to „przestępstwo" Bukowski został ponownie aresztowany. Tym razem dostał 7 lat więzienia. Jednak nie odsiedział całego wyroku. W międzyczasie jego historia stała się głośna na całym świecie. W efekcie w 1976 roku, jako jeden z najbardziej znanych rosyjskich dysydentów, pod naporem zachodniej opinii publicznej został wydalony ze Związku Sowieckiego do Szwajcarii - wymieniono go na przywódcę chilijskich komunistów Luisa Corvalana. Ten pierwszy okres swojego życia Bukowski opisał w autobiografii „I powraca wiatr...". Jak pisał jej polski tłumacz: „Jest to opowieść na wskroś osobista, zapis tworzenia się w latach 60. minionego wieku zalążków opozycji w Związku Sowieckim. To poruszający, niezwykle lapidarny i oszczędny w używaniu języka zapis zmagań nielicznych, odważnych ludzi z aparatem reżimu sowieckiego. Brak w niej niemalże komentarzy Bukowskiego, mimo że czytelnik wielokrotnie poruszony kolejnymi stronami opisu okrucieństwa np. przymusowego odżywiania w szpitalu psychiatrycznym, oczekuje słów potępienia, czy choćby ludzkiego żalu wobec oprawców. Bezskutecznie. Nie ma w tej książce żadnych sądów, opowieść Władimira Bukowskiego jest jakaś ledwo uchwytna, subtelna i przekonująca zarazem, nutą mocnej i świadomej swej wartości osobowości, która zdołała wyjść poza strach, lęk i poniżenie..." 134 Po kilku tygodniach spędzonych w Szwajcarii, Buków -ski przeprowadził się do Wielkiej Brytanii, gdzie ukończył prestiżowy Uniwersytet Cambridge. Następnie przeniósł się do Stanów Zjednoczonych i doktoryzował się na Uniwersytecie Stanford. Wówczas też rozpoczął pisać książki i eseje. Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych minionego wieku zaangażował się w działalność polityczną na Zachodzie -krytykował kraje zachodniej Europy, za zbytnią uległość wobec komunistów sowieckich, a także za przyjmowanie przez Zachód wielu rozwiązań z systemu sowieckiego. W 1983 roku został jednym ze współzałożycieli tzw. Międzynarodówki Oporu - organizacji skupiającej przedstawicieli krajów zagrożonych przez komunizm. W 1992 roku, w trakcie zawirowań po rozpadzie Związku Sowieckiego Bukowski został zaproszony przez Borysa Jelcyna do komisji, która miała doprowadzić do delegalizacji Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego. Dzięki temu udało mu się się dostać do tajnych archiwów kremlowskich. Przy pomocy małego skanera wbudowanego w okulary i niewielkiego osobistego komputera skopiował stamtąd wiele tajnych akt i dokumentów dotyczących polityki wewnętrznej oraz zagranicznej Związku Sowieckiego. Zebrane dokumenty i materiały wraz ze swoim komentarzem wydał po dwóch latach żmudnej pracy w głośnej książce ,,Moskiewski proces. Dysydent w archiwach kremlowskich", która na Zachodzie szybko stała się bestsellerem. W reakcji na tę publikację, Rosja przestała wydawać Bu-kowskiemu wizy wjazdowe. 135 Władimir Bukowski od lat uczestniczy w rozmaitych euro-pejskich ruchach wolnościowych. Przez wiele lat był przywódcą włoskich libertarian. Zaangażował się także w walkę z licencjami i abonamentem telewizyjnym w Wielkiej Brytanii na znak protestu przeciwko politycznej poprawności w BBC. Od lat demonstracyjnie nie uiszcza obowiązkowego abonamentu. Od 2000 roku Bukowski zaangażował się także w przeciwdziałanie sowietyzacji Unii Europejskiej. Owocem tej działalności jest właśnie niniej sza książka. Walcząc z propagandą unijną jej autor przemierzył całą Europę. Trzykrotnie uczestniczył także w polskich konferencjach uniosceptycznych organizowanych przez tygodnik„Najwyższy CZAS!". Dotychczas w języku polskim ukazały się cztery książki Wła-dimira Bukowskiego:, JMoskiewski proces. Dysydent w archiwach Kremla" (Warszawa 1998), „I powraca wiatr..." (drugi obieg 1985, Warszawa 1990, Kraków 1998), „Pacyfiści kontra pokój" (Paryż 1983, Kraków 1983), „Listy rosyjskiego podróżnika" (drugi obieg 1988). Władimir Bukowski jest obecnie obywatelem brytyjskim, mieszka w Cambridge pod Londynem, popiera eurosceptyczną Angielską Partię Niepodległości (United Kingdom Independence Party), zaś prywatnie przyjaźni się z byłą premier Wielkiej Brytanii, Margaret Thatcher. 136 Wladimir Bukowski podczas antyunijnej demonstracji przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie w 2003 roku. Fot. M. Dębała 137