Między polską wyspą a ukraińskim morzem DOROTA Sapa Między polską wyspą a ukraińskim morzem KRESY POŁUDNIOWO-WSCHODNIE W POLSKIEJ PROZIE 1918-1988 n ? I Biblioteka Jagiellońska 1000278271 1000278271 KRAKÓW (~? DOROTA Sapa Między polską wyspą a ukraińskim morzem KRESY POŁUDNIOWO-WSCHODNIE W POLSKIEJ PROZIE 1918-1988 biblioteka Jagiellońska 1000278271 1000278271 KRAKÓW ? WC,8-/fOO<2o Książka dotowana przez Komitet Badań Naukowych © Copyright by Dorota Sapa and Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS, Kraków 1998, wyd. I ISBN 83-7052-845-7 TAiWPNUNWERSITAS »N- ????**? Opracowanie redakcyjne ^v^ Izabella Sariusz-Skąpska CRAcoviEN9iS WSTĘP Projekt okładki i stron tytułowych Witold Abako rzychylnym dopełnieniem współistnienia? Pojęcie „polska wyspa" ? którego podobnie jak „ukraińskie morze" będę dalej używać bez udzysłowu - jest pojemne. Mieści w sobie polski dom (zazwyczaj Iworek szlachecki) jako konkret, z całą jego symboliką i tradycją, >olską formację kulturową, etniczną i społeczną. Polska wyspa jest akże metaforą Polski, jej cywilizacji, państwowości i historii na Kre-ach. Podobnie ukraińskie morze jest zarazem ukraińską wsią jako 1 Szczególnie sugestywną interpretację motywu Kresów południowo-wschod- ich w prozie W. Odojewskiego jako Pieklą, zdeterminowanego przez Zlo i Hi- torię, stworzyła M. Janion w eseju Cierń i róża Ukrainy, „Znak" 1989, nr 9. Zob. łkże: J.R. Krzyżanowski, The Land ofNo Saluation, „Polish Revue" 1978, v. XXIII, ol. 2; J. Jarosławski, Zmierzch koliszczyzny, „Almanach Historyczny" 1988, nr 9; Błoński, Polski raj, „Miesięcznik Małopolski" 1988, nr 19; Z. Bieńkowski, Ten ? jest piekłem, w: Modelunki, Warszawa 1966. 2 Arkadyjskość mitu Kresów południowo-wschodnich akcentują m.in. J. Kol- uszewski, Kresy: Arkadia literatury popularnej, „Kresy" 1994, nr 18; Legenda kre- )w w literaturze polskiej XIX i XX w., w: Między Polską etniczną a historyczną, Wro- law 1988. Zob. także: B. Hadaczek, Kresy w literaturze polskiej XX w. Szkice, Szcze- in 1993. 3 Por. demitologizującą postawę M. Zaleskiego, Żyjące cmentarze Rzeczypospo- tej, „Res Publica" 1987, nr 4; M. Tomaszewski, Między Atlantydą a Dzikimi Pola li, „Zeszyty Literackie" 1988, z. 24; J. Jarzębski, Exodus (ewolucja obrazu Kresóiu ? wojnie), „Almanach Humanistyczny" 1988, nr 9. grupą społeczną, straszną czernią, a także kulturą ukraińską i ukra-ińskością dążącą do umocnienia tożsamości i stworzenia państwowości. Poszukiwanie odpowiedzi na podstawowe, w moim przekonaniu, pytanie o jakość relacji między polskością a ukraińskością jest próbą dotarcia do tego, co o k r e ś 1 a mit Kresów południowo-wschodnich, ale chyba nie tylko ukraińskich - każdego pogranicza, gdzie współistniały obok siebie co najmniej dwie nacje. Wystarczy przywołać pisarstwo Guntera Grassa, Horsta Bieńka, Siegfrieda Lenza czy Eliasa Canettiego. Skupienie się na relacji polsko-ukraińskiej uwarunkowało dobór tekstów. Wybrałam te, w których jest ona wyraźna i istotna. Pominęłam więc np. Góry nad czarnym morzem Wilhelma Macha, w której wątek ukraiński jest drugorzędny. Zrezygnowałam z tych utworów, w których Ukraina, Wołyń i Podole są wyłącznie tłem dla wydarzeń wiążących się z innymi problemami niż wzajemny stosunek polskości i ukraińskości. Takie postawienie problemu narzuciło oczywiście wybiórczą i niepełną analizę obrazu Kresów i funkcjonowania ich mitu, ale postanowiłam opisać ten jeden, najważniejszy -moim zdaniem - element kresowego świata. Kolejnym ograniczeniem było wyznaczenie granicy geograficznej dla pojęcia Kresów południowo-wschodnich. Ich zasięg terytorialny, a co za tym idzie, ich postrzeganie w świadomości kulturowej i historycznej ulegało przemianom, o czym pisze Roman Wapiński, wyróżniając jednak ich stały zakres: terminem tym był obejmowany pozostały poza Królestwem Polskim obszar zaboru rosyjskiego; tereny leżące na wschód od zwartego obszaru zaludnienia polskiego. Mianem „kresy" nie obdarzano jednak na ogół wschodniej części Galicji.4 Ten stan świadomości utrzymywał się do roku 1945, a ściślej do postanowień jałtańskich. Z chwilą wyznaczenia wschodniej granicy Polski na Bugu, pojęcie „Kresy", mające z czasów porozbiorowych konotacje „ziemie wschodnie zabrane", wchłonęło tereny, które pomimo zróżnicowania etnicznego kresami nigdy nie były, a więc województwa tarnopolskie, lwowskie, stanisławowskie. Wraz z nimi m.in. Lwów, Stanisławów, Drohobycz stały się miastami kresowy- 4 R. Wapiński, Kresy: alternatywa czy zależność?, w: Między Polską etniczną a historyczną, red. W. Wrzesiński, Wrocław 1988, s. 9. 7 ni.5 Uznając to, co w świadomości historycznej jak i literackiej już się lokonało, czyli przesunięcie przestrzeni Kresów południowo-wschodnich aż do Bugu, nie zdecydowałam się jednak na dalsze )rzesunięcia i włączenie do analizy „mitu bieszczadzkiego" jako sub-tytutu Kresów.6 Poza zakresem niniejszej książki pozostały m.in. lycie duże i małe Wilhelma Macha, świetna powieść Mariana Pankow-kiego Powrót białych nietoperzy, a przede wszystkim powieści „biesz-:zadzkie" związane z walką z UPA i akcją „Wisła", pomimo że są po-więcone kwestii stosunków polsko-ukraińskich. Ten rodzaj powie-ei, którego najbardziej znamiennym przykładem są Łuny w Bieszczadach ana Gerharda, wymaga odrębnego opisania, podobnie jak propagandowe powieści wydawane najczęściej przez Ministerstwo Obro-vy Narodowej, dziejące się na Ukrainie, Wołyniu czy w Bieszczadach.7 stotne jest jeszcze jedno rozróżnienie: literatura oscylująca wokół mitu \ustriae Felix. Na konieczność podziału kresowej lub galicyjskiej prowincji jako tła powieści zwrócili uwagę m.in. Michał Głowiński8 Nina Taylor9. Szczegółowo opisała mit galicyjski Ewa Wiegandt v pracy Austria Felix, czyli o micie Galicji w polskiej prozie współczesnej}0 \utorka posługuje się określeniami kresy, kresowy, ale ze świa-iomością odrębności galicyjskiego mitu, którego składnikami są: jonadnarodowość, kosmopolityzm i harmonijna koegzystencja na-•odów, dobry cesarz, biurokratyzm, zhierarchizowanie świata, wresz-:ie zmysłowy, ale beznamiętny hedonizm, za którym kryje się świa-iomość upadku. Abstrahuję od mitu c.k. Galicji, starając się spojrzeć 5 Por. J. Kolbuszewski, Legenda..., op. cit., s. 88. 6 Powstanie tego zjawiska komentuje J. Kolbuszewski, Legenda..., op. cit., s. 87: ,Z Bieszczadami silnie związane zostały wartości tradycyjnie przypisywane Kre som: rozległość przestrzeni, wielość kultur (odkrywana w postaci śladów), po- :zucie wolności." 7 Opublikowana książka M. Truchana, Negatiwnyj stereotip Ukraińca w polskij ńslewoennij literaturi, Munchen-Lviv 1992, jest wyraźnie tendencyjna. Jako pod stawę literackiej analizy ze względu na występowanie negatywnego stereotypu Jkraińca-rezuna Truchan wybrał przede wszystkim prozę wydawaną przez VłON oraz teksty o antyukraińskim nastawieniu, pomijając część prozy próbu- ącej zerwać ze stereotypem. 8 M. Głowiński, Ewolucja polskiej prozy narracyjnej w XX w., „Nurt" 1974, nr 12. 9 N. Taylor, S. Vincenz i tradycja kresowa, w: Świat Vincenza, red. J. Choroszy, ;. Kolbuszewski, Wrocław 1992, s. 113. 10 E. Wiegandt, Austria felix, czyli o micie Galicji, w: Modele świata i człowieka, Lublin 1985; O Galicji w polskiej prozie współczesnej (rekonesans tematologiczny), Teksty" 1979, nr 4. na teksty wyłącznie przez pryzmat zderzenia się polskości i ukraiń-skości - stąd nieobecność Andrzeja Stojowskiego czy ograniczony zakres obecności Andrzeja Kuśniewicza, których proza jest bardziej galicyjska niż ukraińska. Na koniec kilka uściśleń. Dla ułatwienia posłużyłam się paroma uproszczeniami: 1. Używam najczęściej określenia „Kresy", pamiętając, że kryją się pod nim różniące się krajobrazowo i do pewnego stopnia kulturowo krainy: Ukraina, Wołyń i Podole. Jako ziemie ukrainne, ruskie, stanowią we współczesnej świadomości jedną całość. 2. Posługuję się nazwami Ukrainiec, ukraiński, mając pełną świadomość ich stosunkowo późnego (politycznie, nie etymologicznie) zaistnienia, na określenie narodowości ruskiej. Dla ujednolicenia nazewnictwa zrezygnowałam z równoległego stosowania nazw Ukrainiec - Rusin, ukraiński - ruski. Na koniec chciałabym wytłumaczyć się z przyjętego stanowiska wobec historyczności. Czytelnik nie znajdzie w mojej książce porównań literackiego obrazu Kresów i stosunków polsko-ukraińskich z komentarzem historyków, historycznych retrospekcji sięgających czasów Kazimierza Wielkiego, ani prób dociekania, jak było naprawdę, kto jest winien czy też jakie były przyczyny konfliktów, bo, jak powiada Hans-Georg Gadamer: Od czasów Tukidydesa mamy w zwyczaju zapytywać o przyczyny wydarzeń brzemiennych w skutki, takich na przykład jak wybuch wojny, i zdajemy sobie sprawę, że to, co bezpośrednio wywołuje katastrofę, nie jest zarazem jej prawdziwą przyczyną. Tak jak jednostka nie może czuć się naprawdę winna odległych następstw swoich uczynków, tak pojedynczy powód, który wywołuje katastrofę, nie może uchodzić za prawdziwą przyczynę." Słuszny wydaje mi się także pogląd Karla R. Poppera: Nie ma historii ludzkości, jest tylko nieokreślona ilość historii wszelkiego rodzaju aspektów ludzkiego życia (...) Pełna historia ludzkości, gdyby taka była, musiałaby być historią ludzi. Musiałaby być historią wszystkich ludzkich nadziei, walk i cierpień (...) Jasne, takiej pełnej historii napisać niepodobna.12 11 H.-G. Gadamer, Przyczynowość w dziejach?, w: Rozum, słowo, dzieje. Szkice wybrane, Warszawa 1979, s. 89. 12 K.R. Popper, Społeczeństwo otwarte, t. II, Warszawa 1993, s. 283. 3 9 Nie próbowałam poszukiwać „obiektywnej prawdy historycznej" o stosunkach polsko-ukraińskich, ani tropić odstępstw od rzeczywistości. Unikałam iluzji konfrontacji z jakąkolwiek interpretacją wydarzeń, chociaż tak do końca nie jest to możliwe. Najbardziej interesujące wydawało mi się poszukiwanie świadectwa bliskości lub obcości ludzi dwóch różnych narodowości, zamieszkujących tę samą przestrzeń - Ukrainę, Wołyń, Podole. ?? zpaczy". Bo któraż przy gwałcie I wiara i przysięga w sobie się zastoi? I jako ten nie zdradzi, kto zawsze się boi? 5 J. B. Zimorowic, Sielanki, Kraków 1916, s. 134. Stąd to ich zniżenie, przez lat coś niewiele, Jako ogień do czasu przysuty w popiele Trwało tylko...6 Twardowski dostrzega udział Polaków w budowaniu wzajemnej niechęci, poddaje krytyce pogardliwy stosunek do ukraińskich chłopów, traktowanych jak niewolnicy. Wskazując ten fakt jako przyczynę rebelii Chmielnickiego, nie czyni znaku równości pomiędzy obydwoma stanami, bo jej nie było, ale właśnie dlatego jego ostrość widzenia kwestii polsko-ukraińskiej nosi znamiona realizmu i obiektywizmu, dość rzadkiego w piśmiennictwie sarmackiej Polski. Wśród pamiętnikarzy ani Jan Chryzostom Pasek7, ani Marcin Matuszewicz8 nie poświęcają wiele miejsca kwestii ruskiej. Jędrzej Kitowicz wspomina w Pamiętnikach4 o nobilitacji Kozaków Sawy i Szczerbiny za walkę z hajdamakami, ale odnosi się do tego faktu z dystansem. U pozostałych autorów (Sz. Szymonowie, Sielanki; Sz. Zimorowic, Rok-solanki) w XVII wieku Ukraina jest piękną Arkadią, urodzajną ziemią i miejscem zwycięskich walk polskiego oręża z Turkami i Tatarami. Ruskość jest klimatem miejsca, folklorem, kolorowym pejzażem.10 W tym nurcie literatury wykorzystującym Ukrainę jako tło mieści się Sofiówka Stanisława Trembeckiego (1806), dla którego Kozacy to „dzicz wewnętrzna", i sielanka dramatyczna Franciszka D. Kniaźnina Tro~ iste wesele (1788). Występujący w Troistym weselun Kozak jest ozdobnikiem i nie spełnia roli swata, jaką mu przypisuje George Grabo-wicz12. Nadchodzi jednak dla literatury czas, który uczynił z problemu ukraińskiego kwestię dziejową i mistyczną - romantyzm. Trudno wszakże jednoznacznie określić „szkołę ukraińską". Samo pojęcie, wprowadzone przez Aleksandra Tyszyńskiego13, nastręczało już wtedy wiele wątpliwości, a różnice między autorami, zaliczanymi do niej przez krytyków literackich XIX wieku, takich jak 6 Ibidem, s. 5. 7 J. Ch. Pasek, Pamiętniki, Warszawa 1987. * M. Matuszewicz, Diariusz życia mego, Warszawa 1986. 4J. Kitowicz, Pamiętniki, Poznań 1840. 10 O narodzeniu się kresowej arkadyjskiej legendy w XVII w. zob. J. Kolbu-szewski, Legenda Kresów, „Odra" 1989, nr 11; Legenda Kresów w literaturze XIX w., „Odra" 1982, nr 12. " F. D. Kniaźnin, Troiste wesele, w: Poezje, t. III, Wilno 1820. 12 G. Grabowicz, Ukraina, w: Słownik literatury polskiej XIX w., red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, Wrocław 1991. 13 A. Tyszyński, Amerykanka w Polsce, Petersburg 1837. ? 17 ichał Grabowski, Edward Dembowski, Maurycy Mochnacki, są Laczne.14 Przyczyn zainteresowania Ukrainą i konfliktami polsko-craińskimi było kilka: 1. Pochodzenie pisarzy, z których wielu wywodziło się z Ukra-y: Antoni Malczewski, Seweryn Goszczyński, Józef Bohdan Zale-i, Zenon Fisz, Antoni Groza, Michał Grabowski, Juliusz Słowacki, 'mon Zaborowski, Michał Czajkowski. Kraj dzieciństwa pozostał iejscem szczególnym, zwłaszcza gdy część z nich wyemigrowała lo fascynacji kresową ziemią dołączyła się tęsknota za utraconą oj-yzną. 2. Pisarstwo Joachima Lelewela, który w Polsce. Dziejach i rze-ichjef5 stwierdza, że lud kozacki nie tylko „zagrożony poniżeniem aczył ze szlachtą bój krwawy", ale przyczynił się do wykreowania izerunku wolnej Kozaczyzny, kochającej wolność i odrodzenia le-:ndy Wernyhory, symbolu polsko-ukraińskiej drużby i nadziei na epodległość Polski. Z pewnością istotne są uwarunkowania histo-czne. Pozbawienie państwowości i romantyczna apologia wolnej inostki sprzyjały rodzeniu się legendy niezależnego syna stepów, jzak świetnie się do tego nadawał.16 Był równocześnie elementem dowym - 3. i to jest trzecia z głównych przyczyn zainteresowania się lite-tury motywem ukraińskim - lud i ludowość - podstawa kultury craińskiej. Szczególne znaczenie miały badania etnologiczne pro-adzone przez spisujących lub parafrazujących pieśni ukraińskie .in. Zenona Dołęgę-Chodakowskiego, Krystyna Lacha Szyrmę, Wa-wa z Oleska, Żegotę Paulego i Kazimierza Wójcickiego. Romantyzm stworzył wiele wizerunków Ukrainy. Do ich po-dału przyczynił się już Michał Grabowski, pisząc w 1837 roku w Li--ałurze i krytyce: Trzej nasi ukraińscy poeci trzy zupełnie inne malowali Ukrainy: Goszczyński Ukrainę hajdamacką, Zaleski Ukrainę kozacką, Malczewski dopiero Ukrainę polską, szlachecką (...) Fizjognomije dzikie i przygody 14 M. Grabowski, Literatura i krytyka, Wilno 1837; E. Dembowski, Myśli o roz daniu się piśmiennictwa polskiego w XIX stuleciu, „Przegląd Naukowy" 1843, ?; ?. Mochnacki, O literaturze polskiej iv wieku XIX, Warszawa 1830. 15 J. Lelewel, Polska. Dzieje i rzeczy jej, Poznań 1845-1864. 16 Por. M. Janion, Kozacy górale, w: Z dziejów stosunków literackich polsko-ukraiń- \ch, red. S. Kozak, M. Jakóbiec, Wrocław 1974. krwawe wziął Goszczyński; barwne życie i rycerskie dzieje, Zaleski; Malczewskiemu dostała się część najrozciąglejsza: melancholia tych miejsc i czasów.17 W tym krótkim szkicu staram się wyeksponować motywy dające się odnaleźć także we współczesnej prozie, ujawniające miejsce wspólne polsko-ukraińskie. Stąd wybiórczy charakter materiału literackiego, który można podzielić na dwie grupy tekstów. 1. KOZAK - STEP - JEDNA DZIKA DUSZA Tym wersem z Marii Malczewskiego (1825) można metaforycznie określić sposób patrzenia na Ukrainę i ukraińskość w wielu tekstach romantycznych. Ukraina jest historycznym palimpsestem narodów, które toczyły tutaj walki: Polaków, Tatarów, Ukraińców, a nasiąknięta krwią kresowa ziemia z jej kurhanami staje się metafizyczną przestrzenią Dziejów. W tej grupie pisarzy transcendentny charakter Ukrainy przejawia się najsilniej w poezji Zaleskiego, poemacie Malczewskiego Maria i Mohorcie (1855) Wincentego Pola. Maria dzieje się, co prawda, na Ukrainie, ale step i Kozak są tylko tłem dla teatrum miłości i śmierci. Już Michał Grabowski zauważył tę dworkową polskość poematu18, osadzoną w obszarze zamkniętym własnymi sprawami, bez obrazów konfliktów z zewnętrznym światem ukraińskim, którego symbol, Kozak na szybkim koniu, nie uczestniczy w dramacie Wacława i Marii, pozostając poza obrębem polskiego domu. Odejście Wacława w końcowej scenie oznacza porzucenie domu, świata szlacheckiego dworu, odejście w step, czyli w inny świat. Kresy jako polska placówka broniona przez polskiego rycerza znajdują swój najbardziej typowy obraz w Mohorcie Pola, który nosi znamienny podtytuł Rapsod rycerski. Jest opowiedziany z perspektywy żołnierza-rycerza, zdobywającego w walce na Kresach doświadczenie i sławę. Niespokojna Ukraina jest miejscem niebezpiecznej przygody, gdzie w służbie Rzeczypospolitej młody szlachcic staje się mężczyzną. Element męskiej przygody powtórzy się także w poezjach Maurycego Gosławskiego, u Wacława Rzewuskiego, ale przede wszystkim, kilkadziesiąt lat później, w Ogniem 17 M. Grabowski, Literatura..., op. cit., s. 114. 18 M. Grabowski, op. cit., t. 2, s. 114. i 19 mieczem Henryka Sienkiewicza. Służba kresowa, niebezpieczna i zależy tna, na trwałe wejdzie do kanonu wyobrażeń i stereotypów nawowych dotyczących misji kresowej, funkcjonujących do 1939 roku, iedy zanika. Kresy w Mohorcie są nieustannym wyzwaniem, miejscem la specjalnego gatunku ludzi: silnych, surowych, wiernych Bogu i oj-?:yźnie, gotowych za nią zginąć, takich jak Mohort. Ukraińskie Kresy ola, widziane jakby od środka polskiej strażnicy, są przestrzenią hi-:orii bohaterskiej. Powstanie Gonty, zajmujące w poemacie niewiele riejsca, jest tylko buntem czerni, a śmierć od hajdamackiego noża największą hańbą dla szlachcica. Nie ma jednak mowy o istotnym kon-ikcie etnicznym. Raczej wybryk niesfornego stanu niższego, który asługuje najwyżej na spacyfikowanie. Niewiele różni się obraz Podo-i w poezji Maurycego Gosławskiego. Widać dość wyraźnie naśladow-ictwo Józefa Bohdana Zaleskiego, zwłaszcza w tworzeniu klimatu -i same kurhany, pola bitew nasiąknięte krwią jako sposób pokazywa-ia historii. Obok sielankowe obrazy życia w polskich dworkach, właszcza w poemacie Podole.™ Kozacy są elementem ozdobnym. W hanie o Nyczaju20 jej bohater ataman Nyczaj, impulsywny i niezależ-y, walczy z Lachami po stronie Chmielnickiego. Z góry skazany jest a klęskę. Wśród kilku dających się opisać stereotypów Kozaka ten azwałabym „malowniczym straceńcem". Nie jest to zwykły hajda-????, ale prawie rycerz, tyle że stojący po złej, ukraińskiej stronie, lyczaj jest przedstawiony jako człowiek stawiający namiętności po-ad obowiązek. Niesławna śmierć w czasie ucieczki po przegranej bi-/vie jest ostatecznym argumentem na niekorzyść sprawy ukraiń-kiej. Opozycja między Polakami i Ukraińcami nie ma charakteru strych konfliktów politycznych czy etnicznych, raczej braterskiej zwa-y dzieci tej samej Matki-Ukrainy, zwady kończącej się we wspólnej logile. Dla tego nurtu „poetów ukraińskich" charakterystyczny jest lotyw Ukrainy jako wspólnej mogiły, symbolu przemijania nawet ajkrwawszych wojen. Śmierć staje się ostateczną instancją, zrównują wszystkie nacje. W konwencji Ukrainy jako teatrum historii tworzą inni, pośled-iejsi poeci, jak Tymon Zaborowski czy Antoni Groza. Zaakcentowa-a jest tu niepokojąca tajemniczość, dzikość stepu, nad którym uno- 19 M. Gosławski, Poezje, Lipsk 1864. 20 Ibidem. szą się dusze poległych, oraz emocjonalizm Kozaka. Wojny polsko--ukraińskie są częścią legend kresowych, jakąś baśnią nie mającą współczesnych odniesień. Takim zbiorem historycznych podań są Wieczory pod lipą Lucjana Siemieńskiego.21 Historię Polski przedstawił on jako dzieje zwycięstw danych od Boga - klęski są karą za grzechy. Naiwność w połączeniu z tendencyjnością czynią Wieczory... lekturą dydaktyczną i śmieszną. Kozacy według Siemieńskiego „duszę i serce mieli polskie, chociaż później dla doznanych od naszych panów ucisków zbuntowali się".22 Powstanie Chmielnickiego jest niemiłe Bogu, więc słusznie zostaje ukarane moskiewską niewolą. Powstanie Gonty i Żeleźniaka jest z kolei biczem Bożym na Rzeczpospolitą, dziełem ciemnych popów i takiegoż chłopstwa. Obraz hajdamaków i ich zbrodni nie różni się od podobnych u Józefa Zimorowica czy Twardowskiego. Chociaż dotyczą różnych wydarzeń, stylistyka jest ta sama. Mamy więc „kupy pijanego i rozbestwionego chłopstwa", które „szły jako kara Boża", i te same wizje masowych mordów, mrowie czerni, profanacje i okrucieństwa. Jest to walka bratobójcza, bunt przeciwko Matce--Polsce, ale także dopust Boży. Pseudohistoryczne wywody Siemieńskiego nie wykraczają poza konwencję dwóch bratnich ludów, z których jeden jest predestynowany do przewodzenia, drugi do posłuszeństwa. Mniej szablonowe jest jego opowiadanie Wieś Serby, opisujące pojmanie Gonty.23 Rozminięcie się autora z prawdą służy wyraźnie wykreowaniu tego przywódcy na romantycznego buntownika - odważnego, niezależnego, schwytanego przez Polaków w ramionach kochanki. W rzeczywistości pojmanie Gonty było bardziej prozaiczne: został podstępnie uwięziony przez Kreczet-nikowa i dopiero potem wydany Polakom.24 W opowiadaniu Siemieńskiego to Polacy są podstępni, okrutni, niemoralni. Obcość między Polakami a Ukraińcami opiera się tutaj na opozycji indywidualizmu i wolności do narzuconego siłą prawa. Jest konfliktem romantycznym, którego aspekt etniczny i społeczny został zredukowany do minimum. Największym bardem Ukrainy był dla swoich współczesnych |o/rl llolubin Zaleski, najbardziej znamienne zjawisko w „historycz- 21 L. Siemieński, Wieczory pod lipą, Poznań 1845. 22 Ibidem, s. 199. 23 L. Siemieński, Wieś Serby, „Rozmaitości" 1835, nr 17,18. 24 Zob. W. Serczyk, Hajdamacy, Kraków 1978. 0 21 tym" nurcie „szkoły ukraińskiej". Wpływ ukraińskiego folkloru na :ształtowanie się jego poezji jest bezdyskusyjny. Jednak po upływie vieku okazuje się Zaleski znacznie bardziej archaiczny w widzeniu Cresów niż Goszczyński czy Słowacki. Jego dumki są zbyt wystyli-:owane, a Ukraina wyidealizowana i nadto literacka. Jest przestrze-lią należącą do rycerzy Kozaków, teorbanistów i rusałek, ale przede vszystkim do wojennej historii walk Kozaków z Polakami i wspól-lej z Tatarami i Turkami. Stąd step krwią zalany, kurhany będące vieczystym wyciszeniem wszelkiej wrogości. Ukraina Zaleskiego to vielki mogilnik należący do duchów poległych i pieśni o rycerskich :zynach. Kozak jest indywidualnością, człowiekiem niepokornym nieprzekupnym, który jak Mazepa (Dumka Mazepy) przedkłada ata-nańską sławę nad bycie polskim panem. Żywiołami Kozaka są walca, wolność i pieśń. Jego niezależność od świata cywilizacji podkre-lają symbole wolnej Natury: brat-sokół, brat-koń, step-ojciec i dum-;a-siostrzyca. Sokół, koń i step, charakterystyczna dla Zaleskiego riada zostaje podniesiona do rangi sacrum - wiatr stepowy staje się chnieniem Boga i nadaje całej przestrzeni ukraińskiej stygmat nie-miertelności. Relacja między Polską i Ukrainą nie zmienia się. Wspól-?? dla Kozaków i Polaków Matka-Rzeczpospolita, opiekunka Litwy Rusi, nadrzędna wobec Ukrainy. Podział na strefy polską i ukraiń-ką ma charakter incydentalny, jest wynikiem chwilowej zwady we-vnątrz jednego organizmu Rzeczypospolitej. Uzupełnieniem tego vizerunku jest motyw braterstwa. Trzeba się zgodzić z zarzutem )ostawionym Zaleskiemu przez Goszczyńskiego: Kozacy jego są wymuskani, za salonowi, za zniewieściali na kozaków; nie są takiemi, jakiemi ich znamy w krwawych dziejach Zaporoża. Podobna wada jest nie do przebaczenia, jest grzechem przeciwko najgłów-niejszemu warunkowi poetyckiego talentu, przeciwko prawdzie.25 Ciekawą postacią był wielbiciel Kozaczyzny Michał Czajkowski - Sadyk Pasza. Jego pisarstwo, jak większość omawianych w tym szki-:u tekstów, interesuje dziś jedynie historyków literatury. Tropiąc mo-ywy polsko-ukraińskie warto o nim wspomnieć. Czajkowski staje po tronie Kozaków - w jakimś sensie - bo chociaż to oni są wierni Rze-:zypospolitej, a zdrajcą okazuje się Polak, to oczywiście jasna jest zasa- da: dobry Kozak to Kozak wierny Rzeczypospolitej. I to jest jego kryterium wartości. Jego powieści pokazują bezwzględny świat Zaporożców, a w nim historie namiętności i tragedii. Kozak Czajkowskiego namiętny zwyczajnie (...) bral się do wszystkiego serdecznie, z zapałem. Kiedy go zapał pochwycił, to niósł go tam, gdzie żaden rozum, żaden upór nie zaniesie.26 W przeciwieństwie do większości polskiej szlachty Kozacy są pełni życia i wierni Rzeczypospolitej. W Hetmanie Ukrainy27 ataman Jan Wyhowski służy Matce-Polsce, chociaż zarazem jest wierny prawosławiu. Jest symbolem rozumnego Kozaka mającego świadomość, że tylko Rzeczpospolita zapewni Ukrainie siłę i stabilność. Pojawiające się negatywne postacie Ukraińców symbolizują nurt „separatystyczny", oceniany przez pisarza jako szkodliwy. Z fascynacji Kozaczyzna i życiem Zaporożców powstał romans przygodowy Henryka Rzewuskiego Zaporożec.23 Dotyczy głównie środowiska magnatów i szlachty ruskiej, ale wyraźnie zaznaczona jest odrębność Rusinów od szlachty koronnej. Najistotniejszą różnicą jest serdeczność i prostota obyczajów, pozwalająca na wspólne zasiadanie do stołu Kozaka i księcia, bezpośredniość ich relacji - o czym w Koronie nie ma mowy. Chwilę później Rzewuski sam sobie przeczy, budując wątek powieści na barierze społecznej, dzielącej ruskiego magnata od Kozaka, uważanego za zwyczajnego chłopa. Pomimo tych niekonsekwencji Rzewuski kreuje romantyczny mit Zaporoża, miejsca dla ludzi będących poza prawem, którzy w rzeczywistości są ofiarami bezduszności i bezkarności możnych. Kozacy przedstawieni są jako ludzie twardzi i bezwzględni, ale o czułych sercach. Ich proste życie przeciwstawione jest zdegenerowanemu światu arystokracji. Podziały mają charakter społeczny, nie etniczny. Różnica między Koroną a Ukrainą jest różnicą obyczaju w ramach jednego organizmu - Rzeczypospolitej. Autorów nurtu historycznego „szkoły ukraińskiej" dzielą różnice stylistyczne, ale łączy postrzeganie Ukrainy jako integralnej części Polski. Ukraińskość jest według nich formą dla romantycznej idei wolności i fascynacji ludowością. Dzikość ukraińskiego pejzażu, rozległość 25 S. Goszczyński, Poezya polska i słowiańska, „Powszechny Pamiętnik Nauk Umiejętności" 1835,1.1, s. 215. M. Czajkowski, Ukrainki, Berlin 1841. M. Czajkowski, Hetman Ukrainy, Paryż 1841. H. Rzewuski, Zaporożec, Warszawa 1854. 2 23 ??? ? nasycenie historycznością, śmiercią stały się tłem literackim, ostacie Kozaków są uproszczone. Kierują się oni wyłącznie emocja-ii, a ich motywacje są aintelektualne. Zapamiętują się w bratobójczej ralce z Lachami lub wierni są im bezmyślną, niemal psią wiernością. Serce dzikie a wierne, na pańskie rozkazy Pójdzie w piekło, a jeśli zwycięsko nie wróci, Nie odstąpi chorągwi i szabli nie rzuci.29 2. HAJDAMACZYZNA Drugi nurt w literaturze polskiego romantyzmu skoncentrował ę na zjawisku hajdamaczyzny, a zwłaszcza na powstaniu Iwana lonty. Ten epizod z 1768 roku wszedł do literatury i stał się jednym podstawowych elementów wyobrażeń o konfliktach polsko-ukra-iskich. Nurt „hajdamacki" różni się od reprezentowanego przez Jó-efa Bohdana Zaleskiego uczynieniem konfliktu podmiotem literac-im oraz zarysowaniem linii podziału społecznego (i początków et-icznego) między strefą polską a ukraińską. Kwestia ukraińska ostrzegana jest jako problem o znaczeniu politycznym i moralnym, nie wyłącznie jako koloryt. Obraz hajdamaczyzny nie jest jednolity. ?go różnorodność wynika z interpretacji przyczyn ruchów hajda-lackich. U Słowackiego (Sen srebrny Salomei, 1844) konflikt polsko-rkraiński jest mistycznym przeistaczaniem się Polski na drodze do wolności. Dla Goszczyńskiego zderzenie ma przyczynę irracjonalną, :st diabelskim żartem Zła, wykorzystującego krzywdy ukraińskiej idności i winy Polaków, co prowadzi do wzajemnych rzezi i nienawiści. W powieściach Michała Czajkowskiego (Wernyhora)30, Micha-i Grabowskiego (Koliszczyzna i stepy, Zamieć w stepach)31, Zenona Fi-za (Nestor Pisanka, Zosia Żytkiewiczówna, Noc Tarasowa)32 hajdama- 29 A. Groza, Pisma, Warszawa 1855. 38 M. Czajkowski, Wernyhora, wieszcz ukraiński, Paryż 1838. 31 M. Grabowski, Koliszczyzna i stepy, Wilno 1838 (ten sam tekst ukazał się ' Żytomierzu w 1860 roku jako Opowiadania kurennego); Zamieć w stepach, Pe- •rsburg 1862. 32 Z. Fisz, Nestor Pisanka, Wilno 1856; Noc Tarasowa, „Athenaeum" 1841; Zosia ytkiewiczówna, „Biblioteka Warszawska" 1855, t. IV. czyzna jest wyłącznie barbarzyńską rzezią, dokonaną rękami podburzonego przez agentów Moskwy chłopstwa. Wprawdzie mówi się o błędach popełnionych przez Rzeczpospolitą jako państwo i jej urzędników, ale koliszczyzna postrzegana jest jako bezprawny bunt przeciw prawowitej władzy i podniesienie ręki na godniejszego od siebie. Typowym przykładem są powieści Fisza Zosia Żytkiewiczówna i Nestor Pisanka. W obu strona polska reprezentuje cechy pozytywne: oddanie rodzinie, odwagę, cześć dla kobiet i rodziców. Kozak zawsze pozostaje chamem, barbarzyńcą, dziką bestią i okrutnikiem, którego bunt, nawet jeśli słuszny, jest bezmyślną agresją. Uczucia Kozaków do polskich szlachcianek zostają ośmieszone, są dowodem, że zapomnieli o swoim miejscu w hierarchii społecznej, podobnie jak cała zbuntowana przeciw Polakom Ukraina. Stąd i wizerunek bohaterów - odrażających nawet zewnętrznie. Motywem ich działania jest bez-rozumna zemsta zranionego zwierzęcia, jakby ludzkie uczucia były im z natury obce. Obrazy rzezi są do siebie podobne. W Koliszczyźnie i stepach Grabowskiego, powieściach Fisza, u Słowackiego, Goszczyńskiego, w Wernyhorze Czajkowskiego - wszystkie przypominają relację z rzezi Humania Weroniki Krebsowej i Jana Lippomana.33 Powtarzają się opisy zbrodnii profanacja kościołów, mordowanie księży odprawiających Mszę, pijackie uczty w kościołach, zabijanie kobiet ciężarnych, zadawanie męczarni, pobojowisko usłane trupami i pijana, odrażająca czerń. Podobne obrazy spotykamy już u Samuela Twardowskiego w Wojnicz Kozaki... i w sielankach Józefa Zimorowica, ale dopiero romantyzm zafascynował się tymi obrazami okrucieństwa. Zadziwiająca jest skłonność do drobiazgowej wręcz dokładności w opisie mąk szlachty polskiej w czasie koliszczyzny i kar wykonywanych na hajdamakach przez Polaków. Giną na palu, pod toporem, batem, zamienieni w żywe pochodnie. W większości tych tekstów (poza Snem srebrnym Salomei i Zamkiem kaniowskim) wyroki wykonane na Ukraińcach są usankcjonowane prawem moralnym i przez to wydają się „mniej" okrutne niż zbrodnie dokonane na Polakach. Skrucha po latach, nieszczęśliwe późniejsze życie i pokuta hajdamaków mają stanowić dowód niesłuszności ich buntu. Ich ra- 33 Relacje świadków wydarzeń w Humaniu i całej koliszczyzny znane były z publikacji w XIX w., a wcześniej z przekazów ustnych i rękopiśmiennych. Najbardziej sugestywne i istotne zostały zebrane przez H. Mościckiego i opublikowane w: Z dziejów hajdamaczyzny, Warszawa 1905. Należą do nich wspomnienia W. krebsowej, Jana Lippomana, Pawła Mładanowicza. 4 25 zostają z góry przekreślone, ponieważ występują oni przeciw nkcjonowanemu od wieków porządkowi społecznemu. Najbardziej jednoznaczną negacją ukraińskiego buntu jako idei, tylko jako zbrodni czy chwilowego wypowiedzenia posłuszeń-a, jest wypowiedź Zygmunta Krasińskiego w Psalmach przyszlo-4 Krasiński reprezentuje powszechny sposób postrzegania ludu cże ukraińskiego) jako sfery niezdolnej do samodzielnego rozwo-społeczności niższej cywilizacyjnie i intelektualnie, wymagającej rowania przez szlachtę. Bariera między polskością a ukraińskością w Psalmach... charakter społeczny. Bunt hajdamaków jest dla Kra-skiego tylko prymitywną zemstą i nie zasługuje na podniesienie rangi przemiany dziejowej, jak ma to miejsce w polemicznej Od-ńedzi na Psalm Przyszłości Spirydionowi Prawdzickiemu Juliusza Sło-:kiego.35 W opisach hajdamaczyzny obrazy rzezi służą zazwyczaj eciwstawieniu kultury i barbarzyństwa; pokazaniu istniejącej epaści społecznej - reszta jest już tylko jej konsekwencją. Obrazy iszczyzny czy epizody z XVII wieku (Fisz, Noc Tarasoiua) przed-Adają Ukraińców w negatywnym świetle, polską szlachtę kreując męczenników. Ruskie chłopstwo jest bezrozumną czernią, bez-tałtną masą, zwierzęcą w szale zabijania. Kiedy zostają zindywi-ilizowani - nadal emocjonalizm bierze górę nad intelektem, zare-wowanym dla Polaków, nawet jeśli popełniają nieprawości. Czy ym romantycznym utrwalaniu się stereotypu Ukraińca-rezuna żna odnaleźć próby jego przełamania lub wyważenia między obie-stronami konfliktu? Poszukiwanie najmniejszego elementu nie-noznaczności historii jest szukaniem w literackiej tradycji miejsca Dolnego polskości i ukraińskości. Znajduje się je czasem w pod-adomym wahaniu co do jednoznacznej oceny winnych, w pyta-o przyczynę konfliktu, otwarciu się na ambiwalencję stosunków sko-ukraińskich i rolę polskiej kultury na Kresach. Do takich tek-w należy Koliszczyzna i stepy. Nie odznacza się szczególną warto-\ literacką, ale wart jest odnotowania ze względu na podobień-ro refleksji o pamięci historycznej do myśli Stanisława Vincenza, usanej ponad 100 lat później w Po stronie dialogu.36 Obaj pisarze wią o umiejętności pamiętania, aby przeszłość nie stała się dla 4 Z. Krasiński, Psalmy przyszłości, Paryż 1845. 5 J. Słowacki, Odpowiedź na Psalm Przyszłości Spirydionowi Prawdzickiemu, Lipsk S. 6 S. Yincenz, Po stronie dialogu, Warszawa 1983. przyszłych pokoleń niszczącym balastem. Różnicą są nadawcy myśli. W przypadku opowiadania Grabowskiego jest nim były hajda-maka, ukraiński Hiob, wyznający przewinienia Ukraińców wobec Polski. Refleksja nie została jednak ograniczona do samokrytyki jednej strony: przypomniane zostały krwawe metody tłumienia kolisz-czyzny przez wojewodę Stępkowskiego. Myśl Stanisława Vincenza jest dowodem świadomości istnienia wzajemnych przewinień i konieczności zapomnienia doznanych krzywd. Co przy blasku podłożonych pod budynki ogniów widzały moje oczy w tej strasznej nocy, język mój nikomu żywemu nie rozpowie! Bez grzechu nie można smucić ludzkich myśli taką mową; nie godzi się tych, co w innym czasie porodzili się, robić świadkami takich spraw przed ich przyjściem zaszłych i na które już sąd Boży pospiał i spełnia się na wysokości albo w przepaści.37 Nadzieja czepia się trawy, ale któż z naszego pokolenia ma prawo wciąż pamiętać o piekle i to tylko zostawić młodym.38 Jednoznacznej i świadomej oceny stosunków Polaków i Ukraińców dokonuje Lucjan Siemieński w Dumce Ukraińca. Podział przebiega nie między narodami, ale strefami społecznymi. Umierający Wernyhora występuje jako oskarżyciel obu stron. Kozakom zarzuca zaślepienie w uleganiu podszeptom Katarzyny II, polskiej szlachcie - obłudę, kłótliwość, odejście od rycerskiej tradycji, niemoc i wykorzystywanie ukraińskiego ludu. Szlachta zostaje obciążona winą za ślepy bunt koliszczyzny: Kiedy lud się poczuje w swojej mocy, kiedy Zrobi z wami rachunek za odwieczne biedy: Kładąc na jednej szali pot każdego snopka, Łzę wdowy, hańbę dziewki - ból bitego chłopka - A doda krew rekrucką za wolność przelaną, Którą ich tumanicie jak bańką mydlaną - Cóż wtedy będzie? (...) I ślepy Moskwie, diabłu, dać duszę na kwity Gotów - niżby go wiecznie ssały pasożyty... Widzałeś Koliszczyznę?39 37 M. Grabowski, Opowieści..., op. cit., s. 63. 38 S. Vincenz, Po stronie..., op. cit., s. 129. 39 L. Siemieński, Dumka Ukraińca, w: Trzy wieszczby, Paryż 1841, s. 71. 27 ? Ukraina i Polska są u Siemieńskiego związane jedną przestrze-ą historycznej Rzeczypospolitej. Lachy dla Rusinów to swoi, nie ???. Ich jedność jest gwarancją siły, wzajemna nienawiść przyczyną ęski obu narodów i uzależnienia się od Moskwy. Kontynuatorem j myśli współcześnie był Józef Łobodowski. Znacznie dalej idzie Zamku kaniowskim (1828) Seweryn Goszczyński. Za pomocą opo-ieści o miłości i zemście przedstawił swoje widzenie wspólnych ziejów Polaków i Ukraińców. Krzywda, zemsta, kara i znów zemsta vorzą nie kończące się pasmo zbrodni. Dokonywane przez Pola-5w zło znajduje mścicieli, ale i między nimi jest różnica. Szwaczka iprezentuje tę pijaną czerń, ciemne, bezrozumne barbarzyństwo, ale isze Maurycy Mochnacki: Niechaj nas ten gbur nie obraża. Bo rzadki to oryginał i pośród pierwowzorów flamandzkiej szkoły zebrałby niepoślednie miejsce.40 Nebaba walczy w imię zemsty jednostkowej i kozackiej wolno-:i. Jest prawdziwym bohaterem dla mołojców - chce czegoś więcej iż łupów i krwi - żąda niezależności od polskiej szlachty i jej włazy. Ten podział, pokazując dwie strony buntu ukraińskiego, barba-:yńską i romantyczną, ujawnia - paradoksalnie - ich nierozerwal-aść. Rewolucja, walka o niezależność, jak każda wojna ma w sobie iwnocześnie okrucieństwo rzezi i romantyczny idealizm, trudno dnoznacznie wskazać winnego i ofiarę. Wizja dziejów w Zamku... st pesymistyczna, podobnie jak u współczesnego nam Włodzimierza dojewskiego. Śmierć, co prawda, unieważnia wszelkie rachunki, ale ozostaje Zło i zapowiedź nowej zemsty: Piekła za wojną zatrzaśnięto bramę. Znów tenże pokój i zbrodnie te same - !41 Sam konflikt przedstawiony jest przede wszystkim jako spo-;czny. Strefa polskości to wyspa, przestrzeń nacechowana chłodem, bcością i śmiercią, wyspa odizolowana, niedostępna, zamknięty imek otoczony wzburzonym ukraińskim morzem, którego wyspa ie wyczuwa i nie rozumie. Granica między zamkiem a groźną dla iego przestrzenią lasów i stepu jest wyraźnie przez Goszczyńskie- go zaznaczona. To mur budowany przez obie strony, coraz wyższy i trwalszy. Poeta skonstruował akcję, świadomie opierając ją na konflikcie dwóch przestrzeni: punktowej polskiej i rozległej, otaczającej ją pierścieniem ukraińskiej. Podział jest przede wszystkim wertykalny: wysokość zamku, jego górowanie nad otoczeniem i zamknięcie się jest metaforą wywyższenia się polskości, wyobcowania i dysproporcji społecznej, kulturowej i etnicznej. Przełamanie bariery dokonuje się pozornie w momencie zrównania z ziemią zamku przez oddział Szwaczki, a więc przez destrukcję a nie przenikanie wpływów. Opis rzezi czy egzekucji Nebaby jest poetycki, mniejsza drastyczność detali niż w tekstach Fisza, Grabowskiego czy Słowackiego. Istotne jest pokazanie koliszczyzny jako wydarzenia będącego nieuchronną konsekwencją polskiej polityki na Ukrainie, ale także niszczycielskiej siły dosięgającej niewinnych. Na tle epoki Zamek kaniowski jest utworem przekraczającym literackie i historyczne konwencje czarno-białego obrazu stosunków polsko-ukraińskich, ale dopiero Sen srebrny Salomei Juliusza Słowackiego (1844) jest dojrzałą próbą pokazania równoczesności momentu zderzenia i przenikania się obydwu narodowości.42 Sen... jest dramatem ambiwalencji emocji i wyborów. Przestrzeń, jak u Goszczyńskiego, jest podzielona: polski dwór (Wojewody i Gruszczyńskiego) i zewnętrze ukraińskie (dom sióstr Semenki, cmentarz, cała nieokreślona przestrzeń). Ośrodkiem akcji jest polski dom Regimentarza, gdzie wszystko zaczyna się i kończy. Ta wyspa dominuje nad ukraińskim morzem, tutaj będzie się święcić zwycięstwo nad hajdama-kami i zostanie im wymierzona kara. Słowacki nie jest jednoznaczny w dzieleniu świata. Obie strefy przenikają się w nieoczekiwany sposób właśnie w polskim dworze. Księżniczka Wiśniowiecka jest Rusinka, ale spolonizowaną. Sawa dotąd będzie niegodnym jej Kozakiem, dopóki nie przedstawi dowodu szlachectwa i nie okaże się potomkiem polskiego szlachcica, wychowanym przez Kozaków. Sawa jest postacią - bodaj pierwszą w polskiej literaturze kresowej - mającą świadomość dwoistości etnicznej i społecznej, wewnętrznej sprzeczności. Przeznaczony przez Wernyhorę na atamana, wyprze się współbraci, a opowiedzenie się po stronie polskiej przeciw koliszczyźnie jest odejściem ze strefy ukraińskości do elitarnego świata polskiej wyspy. Czy jest to zdrada? Czy tylko wybór między dwiema duszami? Jego wyparcie się Ukrainy przypieczętuje jej klę- 40 M. Mochnacki, O literaturze..., op. cit., s. 129. 41 Cyt. za: S. Goszczyński, Zamek kaniowski, Warszawa 1928. J. Słowacki, Sen srebrny Salomei, Wrocław 1988. 3 29 , on sam wybierze jednoznaczną tożsamość polskiego szlachcica /y Calińskiego. U Słowackiego podział na ukraińskość i polskość ma charakter ede wszystkim społeczny, ale także etniczny. Polska i Ukraina trzegane są jako dwa osobne, chociaż związane ze sobą organi-y. Ich nierozerwalność i współzależność są metafizyczne - nawet ijemna rzeź i cierpienie są konieczne do ewolucji „Ducha wiecz-;o rewolucjonisty". Mają być ostatnim ostrzeżeniem, wezwaniem naprawy Rzeczypospolitej, ale do przemian świadomości polskiej ichty nie dochodzi. Dla Regimentarza wydarzenia są buntem „ja-iś chłopów" i kiedy ich pokona, jego okrucieństwo w wymierza-kar niczym nie różni się od okrucieństwa hajdamaków. Jego świa-ność ogranicza się do świata podzielonego na pana i sługę. Nie w stanie zrozumieć dążenia Semenki do niezależności. Semenko przypomnienie jedzonego u Regimentarza chleba odpowiada: Taj niestrawno. Motyw chleba, który trudno przełknąć, bo z cudzej a (polskiej), w niewoli, powraca w słowach Wernyhory. Dobro-ejstwo dziejowej misji cywilizowania Kresów zostaje podważo-Słowacki nie usprawiedliwia zbrodni hajdamaków - pokazuje argumenty, motywy działania stawiając na równi z racjami szlach-3orówny walne staje się okrucieństwo w zadawaniu cierpień, a kary mierzane przez Regimentarza, człowieka moralnie dwuznaczne- są aktem zemsty i terroru bezprawia. Polacy nie są jedynymi czennikami. Są nimi, co jest nowym spojrzeniem na historię stoików polsko-ukraińskich, także Ukraińcy, symbolizowani w dra-cie przez Semenkę. Dla Słowackiego jego śmierć i cierpienie mają irakter transcendentny - nie jest to tylko zasłużona kara barba-ńcy. W Śnie... pojawia się pytanie o prawo Regimentarza do wygrzania sprawiedliwości. Strefa polskości nie ma nacechowania sytywnego. Polacy przedstawieni są w niekorzystnym świetle, pszczyński - żądny zysku, nielitościwy dla chłopów, nie przyłą- się do konfederacji barskiej (w obronie wiary!). Regimentarz -?utny i apodyktyczny, pozostawia Gruszczyńskiego bez pomocy. N, syn Regimentarza - tchórz i uwodziciel bez honoru, przy któ-n szlachetny okazuje się Semenko. Postać Semenki ciekawie ilu-i]e „nagłość" wybuchania ukraińskich buntów, niespodziewane wracanie się przychylnych z pozoru Ukraińców od Polaków i pol->ści. Semenko jest bohaterem ambiwalentnym: nadworny Kozak eolskim dworze i przywódca hajdamaków. Należy do strefy pol-)ści i ukraińskości, pozostając pod wpływem ich obu. Niezwykłością dramatu Słowackiego jest wizja historii Ukrainy, gdzie nie ma ludzi bez winy. Obciążeni są nią Polacy jako przedstawiciele państwa i narodu, ale i jako jednostki. Winni wobec Polaków są także Ukraińcy. Winny „zdrady" Ukrainy jest Sawa, który nie zostanie hetmanem wolnej Ukrainy, ale polskim szlachcicem. Świadomość przemian Ducha Dziejów, irracjonalną wiedzę o dokonującej się metamorfozie Historii posiada jedynie Wernyhora, pozostali mają tylko przeczucia. Wernyhora rozumie to, czego ciasnym rozumem nie jest w stanie pojąć Regimentarz - że po tej krwawej waśni nic na Ukrainie nie może pozostać takie, jak było. Wie, że Rzeczpospolita Obojga Narodów należy nieodwołalnie do przeszłości.43 WERNYHORA Ot w pokoju Rozstać się z wami, panicze, Jeszcze spojrzeć wam w oblicze, Aby zapamiętać długo Duchom, szczo was proklinaje... REGIMENTARZ Mój staruszku, czas nastaje, Ze nie będąc naszym sługą Możesz cicho zostać z nami... WERNYHORA Szczo, ja, batku? - trup z trupami?44 W Śnie... kończy się także czas ludzi z pogranicza kultur i narodów - nie jest już możliwa przynależność do obu światów jednocześnie. Moment konfliktu wymusza wybór. Wernyhora Słowackiego jest ostatnim rzecznikiem przymierza ukraińskiego ludu z polską szlachtą. Rozgoryczony klęską idei braterstwa ludzi i klęską marzenia o wolnej Ukrainie - odchodzi, świadomy kresu swojego świata. Słowacki wypowiada gorzką, ironiczną ocenę polsko-ukraińskiej historii na Kresach, ogłaszając koniec Rzeczypospolitej Obojga Narodów, koniec koegzystencji, przynależności Ukrainy do sfery polskości. 43 Świadomością przemian historycznych odróżnia się od Wernyhory L. Sie- mieńskiego (Trzy wieszczby), który tylko ocenia Polaków i Ukraińców, czy Wer- nyhory-rzecznika pojednania w Wernyhorze... M. Czajkowskiego, a także od trywialnej postaci z powieści F. Rawity-Gawrońskiego Król i carowa (1920). Wer nyhora z Wesela (1901) Wyspiańskiego jest zwiastunem niepodległości Polski, ale bez „ukraińskości" jego legendy. 44 J. Słowacki, Sen..., op. cit., s. 375. 31 Druga połowa XIX wieku, naznaczona skutkami klęsk obu powstań i Wiosny Ludów, przynosi zmiany społeczne. Zmiany struk-:uralne społeczeństwa nie są jeszcze tak widoczne, trwają. Zmienia ;ię powoli świadomość strefy ukraińskiej. Jest to czas Tarasa Szew-:zenki i Iwana Franki, działalności Bractwa Cyryla i Metodego. Dystans między polskim dworem a ukraińską wsią staje się źródłem «confliktu etnicznego, zwłaszcza w Galicji. Wobec takiego faktu literatura późnego romantyzmu i pozytywizmu próbuje zająć stanowisko. Kontynuatorami stanowiska bliskiego literaturze spod znaku Goszczyńskiego i Słowackiego, a więc stawiającej pytanie o przyczynę konfliktu, badającymi granicę zetknięcia się polskości i ukraińsko-ści są Teodor Tomasz Jeż, Leonard Sowiński i Jan Zachariasiewicz. Wydany w 1874 roku, a więc w 10 lat po upadku powstania styczniowego, Hryhor Serdeczny T. T. Jeża bliski jest powieści pozytywistycznej z jej społecznikowskim charakterem i kwestią społeczną utożsamioną z narodową.45 Powieść oparta jest na dwóch schematach: polski dwór i jego tradycja rodzinna oraz zewnętrze, ukraińska wieś. Drugi to paralelizm zmian pokoleniowych w polskiej rodzinie szlacheckiej i ukraińskiej chłopskiej. Podział ma znaczenie symboliczne - polskie centrum i otaczające je nieświadome jeszcze siebie, nieuświadomione politycznie ukraińskie morze. Seniorzy obu rodzin są przeciwni gwałtownym zmianom. Jan Zborzeski upatruje w całkowitym zniesieniu pańszczyzny rozbudzenia chłopskiej anarchii. Hryhor Serdeczny ma przekonanie o konieczności dominacji i przewodzenia polskiej szlachty nad nieucywilizowanym ukraińskim ludem. Młodzi reprezentują nową świadomość - wierzą w dojrzałość ukraińskiej wsi do wspólnej z Polakami walki przeciw Rosji. W chwili starcia z oddziałem carskich żołnierzy ukraińscy chłopi okazują się bezładną masą, niezdolną nawet do wykonywania rozkazów, potrzebującą pokoleń, aby uformować tożsamość etniczną i społeczną. W powieści Jeża nie ma obcości czy nienawiści między Polakami a Ukraińcami, ale nie ma także mowy o przyznaniu Ukraińcom statusu narodu posiadającego aspiracje do niezależności. Ukraiński lud pojmuje Jeż jako społeczność należącą do przestrzeni polskiej, do tradycji Rzeczypospolitej. Pomiędzy Polakami a Ukraińcami jest w Hryhorze... niezrozumienie (nie konflikt) o charakterze społecznym, nie etnicznym. Zasadniczy konflikt przebiega na linii: polska szlachta i ukraiński lud a Rosja. Pomimo tragicznego końca powieści jej autor do- strzegą zapowiedź pozytywnych zmian w świadomości polskiego dworu i ukraińskiej wsi, chociaż dzieje się to na poziomie jednostek. Proces wzajemnego zrozumienia będzie trwał pokolenia, ale jest nieodwracalny. Powieść Jeża jest dyskusją nad obowiązkiem polskiej szlachty uczynienia ukraińskiego ludu świadomym uczestnikiem życia państwa, tzn. Rzeczypospolitej. Ten sam wątek podjął Leonard Sowiński w dramacie Na Ukrainie, poświęconym powstaniu styczniowemu.46 Podział przestrzeni jest ostrzejszy niż u Jeża: polski dwór i ukraińskie zewnętrze przenikają się, co prawda, za pomocą postaci obecnych w obu strefach (służba ukraińska), ale dystans i obcość są znacznie bardziej wyraźne. Dramat Sowińskiego w większym stopniu jest przedstawieniem dyskusji postaw w obydwóch obozach, stąd schematyzm postaci i nużące dialogi politycznych adwersarzy. Punktem centralnym jest szlachecki ród Pilawieckich, zaaangażowany od pokoleń w walkę o niepodległość. Pojawiają się jednak rysy na monolicie: ucieczka hrabiny od męża, potajemne wstąpienie do klasztoru, słabość i niewiara w sens życia i walki najmłodszego z rodu. Dopełnieniem jest krytyczny wizerunek niektórych obywateli ziemskich - tchórzy, kolaborantów i nuworyszów. Zróżnicowanie postaw wobec Ukraińców demonstruje ewolucję w ich postrzeganiu w różnych pokoleniach. Paralelne do transformacji w strefie polskiej są przeobrażenia w strefie ukraińskiej. Postawę anachroniczną reprezentuje stare pokolenie: Kasztelanowa i Taras. Według Kasztelanowej ukraińskim chłopom można tylko rozkazywać. Zniesienie pańszczyzny i Złota Hramota są dla jej światopoglądu nie do przyjęcia. Umiera na wieść, że jej wnuczka zakochała się w wykształconym chłopie; nie może zaakceptować zmian w dotychczasowym porządku świata. Taras jest przedstawicielem fatalistycznego przeświadczenia o konieczności istnienia panów i o przeznaczeniu pana do rządzenia, a chłopa do posłuchu. Jego przekonanie tożsame jest z poglądami Kasztelanowej, dlatego w ich pokoleniu nie ma konfliktu. Rozpoczyna go dopiero młodsza generacja. Syn Tarasa, Hordij, z nienawiści do Lachów-panów zaprzedaje się Rosjanom, stając się szpiegiem i mordercą. Hordij, kontynuacja stereotypu rezuna manipulowanego przez Moskwę, deprecjonuje odrażającą osobowością racje, których jest rzecznikiem. Chociaż jego apel brzmi dramatycznie jako ilustracja rzeczywistych przekonań części ukraińskich chłopów o doznanej krzywdzie: 4'T.T. Jeż, Hryhor Serdeczny, Poznań 1874. L. Sowiński, Na Ukrainie, Poznań 1873. 32 33 Więc od kolebki do zamknięcia powiek Chłop ma być sługą - psem wzgardzonym - niczem?! Nie, ojcze, nie! Gromada wielki człowiek!... Dość karki giąć pod jarzmem niewolniczem!47 zostają mu odebrane wszelkie argumenty jako sprzedawczykowi krytobójcy zdolnemu jedynie do destrukcji. Silnie zaakcentowany »stal motyw braterstwa między hrabią Janem Pilawieckim a Mak-mem Hryniem (mleczni bracia). Motyw braterstwa narodów, dzie-jednej matki - Rzeczypospolitej został zastąpiony metaforą brater-wa w człowieczeństwie, wspólnoty korzeni, tj. tej samej ziemi, nie iństwa. Pozytywne jednostki należące do młodego pokolenia stają j łącznikami między polską wyspą a ukraińskim morzem. Dowo-:i to konieczności naturalnej zmiany pokoleń, co mogłoby przeobra-6 stosunki panujące na Ukrainie między zwaśnionymi od wieków upami społecznymi. Najświatlejsze jednostki po obu stronach muru ? chodzą sobie naprzeciw, symbolizując możliwość porozumie-a Polaków i Ukraińców. Sowiński posunął się w tej metaforze dość deko - hrabianka wychodzi za mąż za wykształconego chłopa, secz w istocie nie do przyjęcia obyczajowo w połowie XIX wieku, ego potwierdzeniem jest realistyczna powieść Józefa Ignacego raszewskiego Ostap Bondarczuk (Wilno 1847). Sowiński ma świado-ość, że jest marzycielem. Dramat kończy się tragicznie: chłopi rzu-ją się z cepami na młodzież szlachecką, przyczyniając się do poko-tnia polskich powstańców przez Rosjan. Rosja zwycięża Polaków kami ukraińskiej czerni. Przesłaniem dla przyszłych pokoleń jest dnak symboliczny epilog: małżeństwo hrabianki z włościaninem iwarte na syberyjskim etapie. Ostatnim z utworów romantycznych podejmujących świadomie vestię ukraińską jest Święty Jur (Lwów 1862) Jana Zachariasiewi-;a. Znacznie bardziej upolityczniony niż powieść Jeża i dramat So-ińskiego zamyka w szczególny sposób ten temat, definitywnie ne-rjąc ideę porozumienia polsko-ukraińskiego. Z pesymizmem od-)Si się do masy chłopstwa, postrzegając ją, podobnie jak w wydanym Lipsku w 1863 roku Jaremie, jako ogłupiałą czerń, zdolną jedynie ? destrukcji. Powieść Święty Jur oparta jest na schemacie zderzenia ; sobą dwóch potomków ukraińskiego rodu nic o sobie nie wiedzą- Ibidem, s. 88. cych. Symbolizują oni bliskość i przenikanie się obu narodowości, będące udziałem wielu rodzin, z których jedna gałąź uległa poloni-zacji, druga zachowała ruską tożsamość. Polak i Ukrainiec spotykają się w niezwykły sposób w 1861 roku. Dziedziczą majątek krewnego, pod warunkiem, że poświęcą się idei porozumienia polsko-ukraińskiego. Pomysł Zachariasiewicza jest prosty: zderzyć dwie postawy i wskazać tę właściwą. Obaj bohaterowie są na tym samym poziomie intelektualnym, towarzyskim i społecznym (właściciele ziemscy). Rusin, wróg Lachów, przekonany o krzywdzie doznanej od Rzeczypospolitej, przeciwnik Moskwy, wierzy w siłę ruskiego ludu. Nieodwołalnie traci tę wiarę, kiedy zostaje pobity przez ukraińskie chłopstwo widzące w nim jedynie p a n a, a więc Polaka zamiast ziomka. Zrażony ostatecznie do ruskiej czerni, rozumiejącej wolność jako bezkarne rabowanie cudzej własności, za jedyny dojrzały uznaje lud Warszawy. Cała powieść pełna dysput politycznych jest jednoznaczna: Rusini nie są i nie potrafią być narodem. Jedyną ich szansą jest pozostanie we wspólnocie z Rzecząpospolitą. Obecny jest motyw misji cywilizacyjnej na Kresach, która dała Ukraińcom bezpieczeństwo, oświatę i kulturę. Ten stereotyp jest w sprzeczności z wizerunkiem Rusinów - barbarzyńskiej czerni bez jakiejkolwiek kultury. Powieść Zachariasiewicza zasługuje na uwagę pomimo dłużyzn dyskusji politycznych. Jest dowodem na narastanie konfliktu o charakterze głębszym niż społeczny. Świat Galicji nie jest już tak prosto podzielony na strefę polskiego dworu i ukraińskiego morza. Podział przeniósł się z przestrzennego (dwór-centrum, wieś-zewnętrze) na polityczny. Fabuła nie ześrodkowała się na jednym punkcie - polskiej wyspie - ale przenosi się do różnych środowisk polskich i ukraińskich, co należy zaliczyć do walorów powieści. Przyjęte z góry jednoznaczne założenie dało jednak powieść tendencyjną, pozorną dyskusję o narastającym konflikcie politycznym i etnicznym między Polakami i Ukraińcami w Galicji Zachodniej. Pozostałe utwory XIX wieku, późnoromantyczne i pozytywistyczne, odchodzą od etnicznego aspektu zderzenia polsko-ukraińskiego, pozostając przy kwestii społecznej. W tym nurcie najbardziej typowymi przykładami są powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego Historia Sawki (Warszawa 1843), Ostap Bondarczuk (Wilno 1847), Jary-na (Wilno 1850). Nieprzekraczalna jest przepaść dzieląca wykształconego za granicą lekarza, Ostapa Bondarczuka, syna ukraińskiego chłopa, od dworu hrabiego. Dla społeczności polskich ziemian nic nie znaczy jego znajomość języków, wiedza i towarzyska ogłada. [ 35 Wyznacznikiem wartości jest wyłącznie pochodzenie. Hrabianka, pomimo miłości, nie poślubi Ostapa, nie przełamie bariery konwenansu - i ta wersja jest bliższa rzeczywistości niż epilog dramatu Sowińskiego. W kontynuacji Ostapa..., Jarynie, znajduje się epizod, w którym zbuntowana gromada chłopów ukraińskich siekierami dochodzi we dworze swoich (jak sądzi) praw. Dla Kraszewskiego taki bunt społeczny, pomimo słuszności pretensji, jest aktem samowoli, czynem zbrodniczym i przelaniem krwi braterskiej. Powołanie się na wartości chrześcijańskie i miłość bliźniego przypominają czytelnikowi o ustalonym porządku społecznym. Przemowa wygłoszona przez Ostapa w obronie tego porządku bardziej pasuje do polskiego szlachcica broniącego swego stanu posiadania i predestynacji do sprawowania władzy na Kresach niż do poniżonego ukraińskiego chłopa. A Lachy i Rusini alboż nie bracia? - spytał Ostap. - Język prawie jeden, wiara chrześcijańska, i nie oni winni, że ich Pan Bóg uczynił bogatszymi od was i w lepszym stanie postawił. Pracujcie i wy, uczcie się, a dziś nikomu nie zaparte drogi; możecie i wy, jeśli wam ten stan niemiły, wy-nijść z niego i dopracować się innego.48 Zapewnienie autora za pośrednictwem wykształconego i mimo to odrzuconego Rusina, że każdy może przez naukę podnieść się do stanu wyższego, jest wewnętrzną sprzecznością powieści. W czasach Kraszewskiego oświata na wyższym poziomie nie była powszechnie dostępna dla chłopów. Przyczynił się do tego brak zainteresowania wśród znacznej części ziemiaństwa na Kresach oraz negatywne nastawienie państw zaborczych do działalności oświatowej Polaków i polityka utrzymywania warstw chłopskich na jak najniższym poziomie świadomości, o czym pisze obszernie Daniel Beauvois.49 Kraszewski pokazuje, jak ogromna bariera dzieli światy ziemiański i chłopski. Istnieją nie razem, ale obok siebie, bez możliwości wzajemnego przenikania się. Każdy musi pozostać na swoim miejscu, wyznaczonym mu przez urodzenie. W nurcie powieści „podziałów społecznych" na Kresach mieści się Madonna busowiska (Lwów 1886) Władysława Łozińskiego. Podział na dwie strefy, polski dwór i ukraińską wieś, jest tylko zarysem konkretnej rzeczywistości, bez akcentowania napięć między obiema 48 J. I. Kraszewski, Jaryna, Warszawa 1987. 49 D. Beauvois, Polacy na Ukrainie 1831-1863. Szlachta polska na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie, Paryż 1987. grupami społecznymi, z których każda żyje swym odrębnym życiem. Ruscy chłopi są naiwni, zmienni w nastrojach, impulsywni, wierzący w cuda.50 Polski dwór nie jest pokazany jako gniazdo patriotycznej tradycji, ale zwykle miejsce dramatu miłości i śmierci. Oba światy stykają się na chwilę w wymiarze transcendentnym w sakralnej sferze grekokatolickiej cerkwi. Umierający malarz maluje dla ukraińskiej chłopki obraz Matki Boskiej, której daje twarz ukochanej, ale złej kobiety. Matkę Boską ubiera (co jest sprzeczne z zasadą malowania cerkiewnych obrazów) w ukraiński, wiejski strój. Miłość, śmierć i wiara łączą się w tym wizerunku Matki Boskiej o twarzy polskiej hrabiny w ukraińskiej zapasce, zacierają się różnice etniczne i społeczne. Kontynuacją widzenia Kresów w kategoriach podziałów społecznych było opowiadanie Gabrieli Zapolskiej Małaszka (Lwów 1883; także dramat). Bohaterką jest ukraińska dziewczyna, pragnąca za wszelką cenę wyjść poza stan chłopski, być kimś lepszym. Klasyczny motyw romansu hrabiego z wiejską dziewczyną opiera się na dysproporcji społecznej, ale nowością jest bohaterka - nie zahukana chłopka a demoniczna kobieta, bezpardonowo dążąca do celu. Kolejny rodzaj kresowej powieści w II połowie XIX wieku, po etniczno-społecznym i społecznym, to romans przygodowy, w którym Kozacy, teorbaniści i piękne Ukrainki są elementami ozdobnymi, a ich narodowość specyficznym kolorytem miejsca. Ten rodzaj utworów nie podejmuje kwestii ukraińskiej ani w aspekcie etnicznym, ani społecznym. Takie są powieści Zygmunta Kaczkowskiego (Mąż szalony, Lwów 1853), Walerego Łozińskiego (Zaklęty dwór, Lwów 1860), Władysława Łozińskiego (Skarb watażki, Warszawa 1875; Oko proroka, Lwów 1899) czy nieco młodszego Kazimierza Glińskiego (Kniahini Anna, Warszawa 1911). Mamy do czynienia, jak zwykle, z dwoma stereotypami: Kozaka, wiernego sługi, często byłego haj-damaki, wiernego do śmierci panu, dobrego Ukraińca - i mordercy pozbawionego niemal człowieczeństwa, najczęściej elementu rozbestwionej tłuszczy - pijanej, dzikiej, bezbożnej. Kwestia ukraińska występuje jako problem społeczny, podjęty przez Towarzystwo Demokratyczne Polskie w Zaklętym dworze (Lwów 1860) Łozińskiego, ale nie jest znaczącym motywem dla tego romansu przygodowego. Trzeba też przypomnieć, że powieści takie jak Zaklęty dwór czy wiele 30 Por. S. Vincenz, Madonna busowiska. Słowo wstępne, w: Po stronic..., op. cit., t. II, s. 233. 37 wieści Kaczkowskiego dzisiaj odbieramy jako kresowe. Do 1945 iku tereny Lwowszczyzny Kresami nie były. Pod koniec XIX wieku i na początku XX Franciszek Rawita-jawroński i Henryk Sienkiewicz powrócili świadomie do tema-ki zderzenia polsko-ukraińskiego, wykorzystując je jako samo-rielny motyw. Gawroński poświęcił się historii Ukrainy przede szystkim jako historyk, autor m.in. książek: Historia ruchów haj-\mackich (Brody 1913), Sprawy i rzeczy ukraińskie (Lwów 1914), izaczyzna ukrainna (Warszawa 1923), oraz powieści Na kresach Warszawa 1886), Charcyzy (Lwów 1893). Jego powieści pokazują kraińców w nieprzychylnym świetle. Z jednej strony, pisarz uzna-prawo Kozaków do walki o Ukrainę, z drugiej - rozumie przez niewiele. Ukraina w jego pojęciu należy do strefy polskiej, jest dedzictwem Rzeczypospolitej, Kozacy mogą najwyżej domagać ? wpisania do rejestru. Negatywna ocena (wzniecanie konflik-w, które przyczyniły się do upadku Rzeczypospolitej) przejawia j nawet w odrażającym wyglądzie Kozaków. Powieści Gawroń-iego są konglomeratem stereotypów etnicznych. Szczególnym ?zykładem są Charcyzy. Podobnie jak późniejsze o 30 łat Dzieje ro-iny Żywotowskich (Warszawa 1921-1922) powieść oparta jest na storii polskiej rodziny, kresowej placówki. Tradycje rodziny to ???? i patriotyzm, walka z odwiecznym wrogiem - Moskwą, pry-at dobra ojczyzny nad szczęściem osobistym, odwaga w obliczu rrierci i poświęcenie. Polska szlachta kresowa to bohaterowie pożywni. W zderzeniu z nimi Ukraińcy są bezmyślną masą bez rarzy. Żeleźniak i Gonta są głupcami opętanymi zemstą, bezwolom marionetkami w rękach Katarzyny II. Obrazy rzezi dokony-anych przez pijaną czerń mogą budzić grozę w czytelniku - Gaw-ński nie szczędzi realistycznych szczegółów. W epatowaniu okru-mstwem nie ustępuje pisarzom romantycznym, jest kolejnym itorem utrwalającym w świadomości kulturowej i literackiej ste-otypy polskiego szlachcica i ukraińskiego hajdamaki, którego do-jga okrutna, lecz zasłużona kara. Widoczna opozycja między craińskością a polskością jest konfliktem kultur - wyższej, szla-leckiej i prymitywnej, ukraińskiej. Konflikt etniczny jest kwestią tórną. Nawet pozytywny Wernyhora w późniejszym tekście Król arowa (Poznań 1920) został „odebrany" sferze ukraińskiej i jest )lskim szlachcicem Waligórskim, który pod przybranym imieniem dała na rzecz pojednania. Jednak nie proza popularnego w końcu XIX wieku. Gawrońskiego, a Ogniem i mieczem Henryka Sienkiewicza (Warszawa 1883) jest tekstem, który najsilniej zaważył na umocnieniu się w kulturze sposobu postrzegania konfliktu polsko-ukraińskiego. Co jakiś czas odżywają spory o to dzieło epoki pozytywizmu i o jego prawdę historyczną. W Dwudziestoleciu międzywojennym burzliwa dyskusja51 przyniosła nawet postulat usunięcia Ogniem i mieczem z programów szkolnych, jako lektury szkodliwej, szerzącej nacjonalizm polski i ukraiński, oskarżonej przez Józefa Gródeckiego o „stworzenie" UNDO!S2 W tej batalii wypowiadało się wielu pisarzy, historyków i historyków literatury, min. Marian Kukieł, Władysław Konopczyński, Teodor Parnicki, Juliusz Kaden-Bandrowski i Olgierd Górka, który najostrzej zaatakował anachronizm powieści i mijanie się z prawdą historyczną.53 Zarzucał Sienkiewiczowi, podobnie jak strona ukraińska, że Ogniem i mieczem stało się niemal przypadkowo dziełem, które zaciążyło w sposób wyjątkowo sugestywny, a ujemny na polskim odczuwaniu tej kwestii, którą nazwałem drugoplanową dla Sienkiewicza i potrzeby krytyki Ogniem..., tj. na odczuwaniu sprawy kozackiej, czyli mówiąc po dzisiejszemu - ukraińskiej.54 W myśleniu o konflikcie polsko-ukraińskim pozostało w świadomości Polaka przede wszystkim dzieło Sienkiewicza, ale nie on jest twórcą negatywnego stereotypu Kozaka-Ukraińca. Za nim stoi cała tradycja literacka od staropolszczyzny począwszy. Z pewnością Sienkiewicz bardzo uprościł historię powstania Chmielnickiego, akcentując przede wszystkim prywatne powody (wojna o „ryżą kosę") i chorobliwą ambicję hetmana Ukrainy. Obecne są także inne: samowola „królewiąt" kresowych, zniewolenie i złe traktowanie ludu ruskiego, nie dotrzymane obietnice polityczne Władysława IV. Sienkiewicz określa tę wojną jako bratobójczą wewnątrz organizmu Rzeczypospolitej. W sporze Skrzetuskiego z Chmielnickim pisarz, uznając krzywdy wyrządzone Kozakom, odbiera im prawo wymie- 51 Zob. H. Kosętka, Z dziejów recepcji „Trylogii" H. Sienkiewicza w dwudziesto leciu międzywojennym, Kraków 1985. 52 J. Gródecki, Program nauczania języka polskiego w szkole średniej. Metody i wy niki, „Polonista" 1931, nr 3, s. 83. 53O. Górka, Ogniem i mieczem a rzeczywistość historyczna, Warszawa 1934. 54 Ibidem, s.AA. 39 rzania sprawiedliwości i popełniania w jej imię zdrady Rzeczypospolitej. Kozaczyzna i Ukraina stanowią w Ogniem... integralną całość z Polską. Nie ma ostrych granic etnicznych - Kozacy są po obu walczących stronach. Linia podziału biegnie między tymi, którzy służą Rzeczypospolitej (Barabasz, Zaćwilichowski), i tymi, którzy ją zdradzają, jak Chmielnicki, Krzywonos czy Bohun. W czym więc tkwi słabość powieści i przyczyna sporu historyków i historyków literatury? Między innymi w niezamierzonym, w moim przekonaniu, dyskredytowaniu Kozaków jako ludzi niezdolnych do intelektualnej analizy rzeczywistości. Pijana czerń ruska i kozacka (Sienkiewicz je w końcu utożsamia), zawierucha chłopska, szarańcza i hydra, mordująca bez opamiętania wszystkich, także współ-plemieńców - to najczęściej powtarzające się u Sienkiewicza określenia i zarazem powtórzony znany motyw literacki. Tworząc postacie Kozaków wysoko stojących w hierarchii społecznej, pisarz pokazał ich jako ludzi zazwyczaj zdegenerowanych, kierujących się nie rozumem, ale prymitywnymi emocjami, wzmocnionymi alkoholem. Bohun -szaleńczo odważny, urodzony wódz, jest człowiekiem dzikim i nieobliczalnym. Nie jest, jak Skrzetuski, rycerzem, nie rozumie pojęcia służby ojczyźnie. Gdyby dostał Helenę, zabijałby swoich braci-Koza-ków; odebrał mu ją Lach - porzuca Rzeczpospolitą i przechodzi na stronę Chmielnickiego. Kozacy są czernią, a nie karnym wojskiem. Z romantycznej legendy Józefa Bohdana Zaleskiego i Michała Czajkowskiego niewiele pozostało. Przede wszystkim Kozacy są utożsamieni z prostymi chłopami, stąd dysproporcja między nimi a Polakami (wojsko tu jest szlacheckie, nawet Rzędzian, choć sługa, jest szlachcicem) stała się jeszcze większa. Zagłoba, uosobienie przeciętnego XVII-wiecz-nego szlachcica, znanego z pamiętników Paska, reprezentuje stosunek przeciętnego szlachcica do ruskich chłopów i Kozaków. Nazywa ich najczęściej: chamy, potomkowie Chama, wyrażając w ten sposób jednoznaczne lekceważenie. Pomimo to jest w Ogniem i mieczem uznanie dla straceńczej odwagi Bohuna (jest postacią o wiele bardziej malowniczą niż Skrzetuski), czy konsekwencji Zachara. Strona polska nie jest pokazana jednoznacznie, ale przeważa ton pozytywny. Negatywne cechy dodają tchórzliwemu Zagłobie czy interesownemu Rzędzia-nowi ciepła i uroku, bo jednego, w przeciwieństwie do Kozaka, nie można zarzucić polskiemu szlachcicowi -braku inteligencji. Ewidentne okrucieństwo polskiej strony: torturowanie Pułjana, wbicie na pal Sucharuki i ścięcie jego towarzyszy zostaje usprawiedliwione najwyższą koniecznością - obroną ojczyzny i zbrodniami Kozaków. Oskarżając Sienkiewicza o idealizację Polaków, fałszowanie historii, trzeba wziąć pod uwagę okoliczności powstawania Ogniem i mieczem. Na użytek „pokrzepienia serc" poświęcił obiektywizm historyczny, czyniąc powstanie Chmielnickiego tylko pretekstem do pokazania Rzeczypospolitej silnej i zwycięskiej, co z pewnością nie usprawiedliwia postawy akceptującej okrucieństwo Polaków. Sienkiewicz próbował nie wprowadzać opozycji między polskością a ukraińskością (pozytywne postacie Kozaków, wyraźna sympatia dla Bohuna), ale zaistniała ona w powieści. Sienkiewicz miał świadomość funkcjonowania w kulturze legendy Ukrainy - Arkadii, romantycznej krainy lirników. Dostrzegał wykorzystywanie w warszawskich salonach pochodzenia z Ukrainy dla uatrakcyjnienia własnego wizerunku, rodzaju autokreacji. Dowodem jest opowiadanie Ta trzecia (Warszawa 1888), w którym z ironicznym dystansem demaskuje modę na sentymentalną ukraińskość, konwencję będącą rodzajem stylizacji, za którą w rzeczywistości kryje się chęć ucieczki kresowych panien z nudnej prowincji do centrum życia towarzyskiego w stolicy: Przyjeżdżają do Warszawy na karnawał i w czasie kontredansa piłują tancerzów swoją tęsknotą po Ukrainie, a naprawdę (...) hakami by się nie dała żadna wyciągnąć z Warszawy i karnawału na swoją Ukrainę.55 Ogniem i mieczem było ostatnim w XIX wieku ważnym tekstem poświęconym wspólnej historii polsko-ukraińskiej, który w znaczący sposób zaważył na postrzeganiu ukraińskości w społecznej świadomości - „myśli się Sienkiewiczem", co trafnie wyraził Tadeusz Konwicki: Bo mnie czułości do Ukrainy nauczył Sienkiewicz. Do tej Ukrainy, co to lubiła sobie „rezaty Lachiw", co kochała hajdamackie szaleństwa, co uwielbiała z tęsknoty do wolności wsadzić swój kudłaty łeb w srogą niewolę (...) A posplatał rzecz tak misternie, że ani odróżnić, co w ukraińskim polskie, a co w polskim ukraińskie. I doprowadził do tego, że ta wielka nienawiść między Hajdamakami oraz Lachami utkana jest z samych nitek miłości, wzajemnej fascynacji, dziwnego, metafizycznego pociągu.56 55 H. Sienkiewicz, Ta trzecia, Warszawa 1930, s. 62. 56 T. Konwicki, Kalendarz i klepsydra, Warszawa 1982, s. 133. O patrzeniu na współczesną Ukrainę przez pryzmat Ogniem i mieczem piszą m.in.: T. Holówko, Przez dwa fronty, Warszawa 1931,1.1; J. Bocheński, 'Wspomnienia, Kraków 1994. 40 41 Pozytywizm przeniósł punkt ciężkości z problemów narodowo-polecznych na wyłącznie społeczne lub czynił Ukrainę barwnym :m powieści przygodowych. Fascynacja Ukrainą wygasała. Już nie-órzy romantycy mieli świadomość (zwłaszcza Słowacki i Goszczyń-i), że epoka Rzeczypospolitej Obojga Narodów należy do przeszło-i i kończy się czas dominacji kulturowej Polski szlacheckiej na Krech. Potwierdzeniem tego faktu jest w literaturze Wesele (Kraków ?) Stanisława Wyspiańskiego - Wernyhora przejmuje tylko część nkcji przypisanych mu przez romantyzm. Wypełnia rolę zwiastu-t odrodzenia Polski, przestając być rewelatorem idei przymierza )lskiej szlachty z ukraińskim ludem, czyli Polski i Ukrainy. Potwier-seniem tej transformacji literackiej legendy jest reakcja Gospodarza i przypomnienie wydarzeń koliszczyzny. Pamięć o rzezi w 1768 ku została wyparta ze świadomości historycznej w sferę baśni i Stach dumek, majaków i snów: Dawne czasy - dawne wieki, a sen, sen jakiś daleki, jęki przygłuszają grajki; jakieś stare dumy, bajki.57 Literacki Wernyhora, romantyczny symbol przymierza Polski Jkrainy, powróci do pierwotnego znaczenia dopiero po 70 latach opowiadaniu Juliana Wołoszynowskiego w poetyckiej postaci.58 Niewiele wnoszą do tematu historii polsko-ukraińskiej XX-rieczne powieści sprzed 1918 roku: Sam wśród ludzi (Lwów 1911) anisława Brzozowskiego ani Wita Tadeusza Micińskiego (napisana c. 1916, a opublikowana pośmiertnie w 1926). Elementy istotne dla ?razu wzajemnych relacji są w powyższych tekstach drugoplano-e, ale interesujące, zwłaszcza u Brzozowskiego. Pierwsza część po-ieści, Dębina, rozpoczyna się w dworze podolskim, a więc tak jak laczna część tekstów kresowych - w centrum polskiej wyspy, punkcie, w którym dla bohaterów wszystko ma swój początek, :óry jest postrzegany jako punkt odniesienia kresowej przestrzeni. 1 tekście Dębiny polski dwór został pozbawiony kreatywności i ujaw-? wyczerpanie się zdolności twórczych polskiej szlachty. Brzozow-d pokazuje rozpoczynający się od środka kresowego dworu proces S. Wyspiański, Wesele, Kraków 1983. J. Wołoszynowski, Wernyhora, w: Przed wschodem księżyca, Warszawa 1971. destrukcji tego świata, jego konserwatywnej, prowincjonalnej i zaściankowej tradycji, uczestniczącej w konflikcie między epoką stanisławowską a wiekiem XIX, który, jak pisze Marta Wyka: według Dębiny jest podobny [do XVIII w. - DS]: ciemny, zwierzęcy, gminny. I jeszcze kresowy, podolski, desperacki, prowincjonalny, zaściankowy, szlachecki, wierzący w siebie bez zastrzeżeń. Kiedy wchodzimy za pośrednictwem Dębmy w atmosferę polskiego romantyzmu, wkraczamy w zamknięty krąg. Jest to doświadczenie polskości (...) zdziecinniałej, a także psychiki ukształtowanej co prawda, lecz bezczynnej i statycznej.59 Kresowy dom jest w Dębinie polemiką z konwencją heroiczno--sielankowych sag rodów, z mitem kresowej Arkadii. Poraża rozkładem i ruiną historii, tradycji i dorobku intelektualnego. Brzozowski nie zajmuje się relacją: polski dwór - ukraińska wieś, widząc je jako typową różnicę społeczną, nie etniczną. Dramatyczna przeszłość istnieje jednak w formie konglomeratu krwawych legend, snów i realności, na styku prawdy i mitu. Hajdamaczyzna pojawia się pod postaciami krwawych mar nawiedzających bohatera. Koszmarne zjawy wypływają na jego oczach, są, jak sama historia, obecne. Dowodem jej istnienia są nie tylko bezręcy dziadowie (uczestnikom koliszczyzny ucinano kończyny), ale przede wszystkim drzewa. Użycie tego motywu świadczy o wrażliwości na wszechobecność pamięci, którą zachowują nie tylko ludzie, ale rośliny, mury, rzeczy. Brzozowski przeniósł pamięć historyczną na drzewa, niemych świadków, którzy jednak uczestniczą w dziejach przez swą bezradną obecność. Ukrainę nasyconą metafizyką przedstawia w Wicie Tadeusz Miciński. Jest ona transcendentną przestrzenią dziejów pojmowanych jako walka Dobra ze Złem, Boga z Szatanem, Polski z Rosją - o wolność duszy. Ukraina nadal jest integralną częścią Rzeczypospolitej, a konflikt polsko-ukraiński jej wewnętrzną sprawą, działaniem Szatana, wcielającego się w hajdamacką czerń i odwiecznego wroga Polski - Moskwę. Koliszczyzna jest więc dziełem zwyrodniałym w samym swym początku i nie stanowi faktu znaczącego w historii. Podział między polskością a ukraińskością przebiega trochę tak, jak w Ogniem i mieczem, między tymi, którzy służą Rzeczypospolitej, i tymi, którzy działają na jej niekorzyść. Dobry Kozak jest wierny Polsce. Obydwa aspekty konfliktu etnicznego zostały zneutralizowane 59 M. Wyka, Brzozowski i jego powieści, Kraków 1981, s. 88. > 43 rzez uniwersalizację problemu opozycji obu przestrzeni. Nie ma ięc celowego podziału Kresów, etnicznej obcości. Powieść nie jest olna od stereotypów, idealizacji szlachty i stosunku polskich zie-dan do ukraińskich poddanych. Lud ukraiński przedstawiony jest r konwencji masy bez twarzy, samowolnej gromady, nie respektują-i] żadnych praw, okrutnej, wymagającej surowego traktowania i ka-mia. Zaledwie parę lat po powstaniu Wity rozegrały się na Kresach ydarzenia przypominające koliszczyznę. Tadeusz Miciński zginął rąk białoruskich chłopów. W całej literaturze kresowej przed 1918 rokiem można w dużym proszczeniu wyróżnić dwa sposoby postrzegania Kresów, a zarazem wa nurty literackie oparte na odmienności tego widzenia: arkadyj-co-rycersko-przygodowy i hajdamacki. Zasadniczą cechą określają-ł pierwszy z nich jest traktowanie Ukrainy i ukraińskości jako tła, ekoracji dla sielskiego, rodzinnego życia, rycerskich przygód na ru-ieży i romansów. Nurt hajdamacki uczynił ze zderzenia polsko-ukra-iskiego podmiot literacki, wykorzystując przede wszystkim wydalenia z powstań Chmielnickiego i Gonty. Różnica polega także na gólnym klimacie tekstów należących do poszczególnych nurtów, rkadia (chociaż nie jest tylko sielankowa) to miejsce pielęgnowania adycji szlacheckich, rycerskich i rodzinnych, miejsce stawania się orosłym w żołnierskiej zaprawie na dzikiej rubieży. Jest miejscem rzewienia cywilizacji, polskiej kultury, pracy na własnej ziemi, spornego i trwałego (pomimo sporadycznych walk z zewnętrznym rogiem!) zakorzenienia polskości na Kresach. W obszarze tych teków najczęściej spotykamy czarnobrewe Ukrainki, smukłych Koza-5w, wiernych po psiemu, teorbanistów, dumki i dziką urodę stepów, rodzajną naturę. Konflikt polsko-ukraiński jest tutaj jedynie efektow-ym, ale powierzchownym i niezbyt rozbudowanym wątkiem two-:ącym koloryt dla rycerskich przygód i rodzinnych historii. W nurcie hajdamackim Arkadię zastępuje Interno, a stabilność -odważenie prawa do Kresów. Drastyczność obrazów rzezi jest więk-? niż konfrontacja Polaków i Ukraińców w nurcie arkadyjskim, •strzejsza jest opozycja między barbarzyństwem (Ukraińcy) a cywi-zacją zachodnią (Polacy), polskim dworem-wyspą a ukraińskim zewnętrzem. Tutaj też najczęściej można spotkać stereotyp Ukraińca-re-una, hajdamaki za święconym nożem. W jego obrębie, w części tek-:ów z okresu romantyzmu, pojawia się obok ciemnego rezuna lepszy" Ukrainiec, walczący o niezależność indywidualista, uzysku- jacy częściową równorzędność w sporze z Polakami. Obydwa te nurty mają wiele cech wspólnych, stereotypów zachodzących znaczeniowo na siebie. Sam konflikt rozumiany jest w obu grupach utworów jako konflikt społeczny. Odmienność narodowości w naszym dzisiejszym rozumieniu (poza sporadycznymi przypadkami jak Św. Jur Za-chariasiewicza) nabiera znaczenia dopiero w XX wieku. Polski dom, ziemiański dworek jest centrum przestrzeni Kresów, jej punktem odniesienia. W zderzeniu z naporem ukraińskości, a także Tatarami, Turkami, jest bohaterską, osaczoną twierdzą. Obrońcy kresowej placówki zwyciężają lub giną. Po ich stronie jest prawo posiadania kresowej ziemi, zdobytej przez poświęcenie życia i wytrwałe gospodarowanie. Po przeciwnej stronie są Kozacy, ruscy chłopi. Pokazywani najczęściej w okresach buntów, są bezładną masą, tłumem bez twarzy, chłopską dziczą. Ich wizerunek jest zdecydowanie negatywny. Cechą Ukraińca jest zdradliwość, okrucieństwo, aintelektualizm i nieuświadomiona tożsamość etniczna (poza tymi, którzy służą Rzeczypospolitej). Do rzadkości należy zindywidualizowanie Ukraińca, pokazanie go jako człowieka posiadającego wnętrze, aktywnego w tworzeniu relacji ze światem. Do początku XX wieku dla wszystkich pisarzy przestrzeń Ukrainy należy do obszaru polskiej kultury. Jedynie u Słowackiego w Śnie srebrnym Salomei dostrzec można świadomość końca roli polskiej szlachty na Kresach i końca epoki Rzeczypospolitej Jagiellonów. Konflikty między Polakami i Ukraińcami dzieją się wewnątrz integralnej przestrzeni historycznej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, czego projekcją są motywy braterstwa i bratobójczej walki między Polakami i Ukraińcami jako dziećmi jednej Matki-Rzeczypospolitej. Ambiwalentna mitologia Kresów zamyka się między dwiema sprzecznościami: arkadyjskim mitem burzliwej, ale jednak koegzystencji narodów a zamkniętym kręgiem wzajemnych zbrodni. W dalszych częściach książki nie zajmuję się poszukiwaniem analogii motywów kresowego pisarstwa między tekstami współczesnymi a powstałymi przed 1918 rokiem, wydaje się ona oczywista. Znacznie bardziej interesujące jest zbadanie współczesnego obrazu zderzenia się stref polskości i ukraińskości po rewolucji bolszewickiej, traktacie ryskim, Jałcie, wydarzeniach II wojny na Kresach i akcji „Wisła". Chciałam prześledzić obraz tej cienkiej linii styku obu narodowości i spróbować odpowiedzieć na pytanie: czym ona jest w literaturze polskiej po 1918 roku - miejscem przenikania się czy zamknięcia i obcości? 1 45 II POLSKA WYSPA - POLSKI DOM i 1. FUNDAMENTY KRESOWEGO DOMU K iedy Polacy przybywali na Kresy, zaczynali od budowy domu. Stawał się on punktem wyjścia dla każdej rodziny, miejscem zakorzenienia w tradycji, którą zaczynali tworzyć na tej ziemi, fragmentem świata, poza którym rozciąga się obca, nieznana przestrzeń ukraińska. Dom kresowy stał się w polskiej kulturze synonimem przygranicznej placówki obronnej, nośnikiem polskości i polskiej misji cywilizacyjnej na Ukrainie, Podolu i Wołyniu. Jest symbolem rodziny i prawa do tej ziemi.1 Taką funkcję nadawała mu także literatura począwszy od XVII wieku do współczesności. Dom kresowy jest jednym z ciekawszych motywów literackich w tekstach dotyczących Kresów południowo-wschodnich. Nie funkcjonuje jednak samoistnie, ale w kontekście przestrzeni ukraińskiej. W XIX i XX wieku dom i otaczająca go przestrzeń ulegają zmetaforyzowaniu, wyrażając relację między dwoma narodami wspólnie zamieszkującymi Ukrainę. Wyeksponowana została opozycja między obiema przestrzeniami, werbalizująca się w metaforycznych określeniach: polska wyspa i ukraińskie morze. W tej metaforze wyraźne jest zamknięcie, osaczenie, samotność domu-wyspy, ale także jego dominacja nad przestrzenią ukraińskości. Podział przestrzeni ma zarazem aspekt pozytywny, jest aktem twórczym, porządkującym, dającym niezbędny do istnienia punkt oparcia. 1 M. Leśniakowska, Polski dwór: wzorce architektoniczne, mit, symbol, Warszawa 1992, s. 56: „styl dworkowy spełniał wszystkie postulaty solidaryzmu społecznego i narodowego (...) przywracał topos pozytywnych, romantycznych, czy wręcz sarmacko-patriarchalnych wyobrażeń". Dla człowieka religijnego ta niejednorodność przestrzeni znajduje wyraz w doświadczaniu przeciwieństwa, jakie zachodzi między obszarem rzeczywistym, tym, który istnieje realnie, a całą resztą, otaczającą obszar ów dziedziną bezkształtu (...) To właśnie „rozdarcie" przestrzeni pozwala na ustanowienie świata, gdyż ono to odsłania punkt stały, oś wszelkiej przyszłej orientacji, wszelkiego ukierunkowania.2 Bez punktu oparcia nie ma świata. Dom jako punkt oparcia jest ;acrum i śladem aktu stworzenia w boskim i ludzkim podziale przestrzeni. Wszelkie budowanie czy sporządzanie czegokolwiek ma za wzorzec kosmologię. Stworzenie świata staje się archetypem wszelkiego gestu twórczego, jakakolwiek byłaby jego płaszczyzna odniesienia (...) osiedlenie się na jakimś terytorium w jakiejś okolicy jest równoznaczne z położeniem podwalin świata.3 Dom w swym wymiarze świeckim przez kulturę materialną ^ziemiańską, szlachecką) wyraża zatem coś więcej niż muzealny do--obek rodziny. Jest metafizycznym ośrodkiem świata, bliższą, prywatną ojczyzną, ojczyzną bezpośrednią. Przeświadczenie o odwiecznych prawach Rzeczypospolitej do Kresów opiera się na dwóch faktach: spełniania misji cywilizacyjnej . dziedziczenia dzięki ofierze krwi wylanej w obronie tej ziemi w wal-:e z Tatarami, Turkami i w końcu Kozakami i Rosją. Z takimi motywami spotykamy się już w tekstach staropolskich a Samuela Twardowskiego, Wespazjana Kochowskiego, Wacława Potockiego, a zwłaszcza przez cały wiek XIX. Literatura kresowa akcentuje polskie prawo do Kresów, zasługi polskiego domu-placów-ki w niesieniu cywilizacji dzikiemu krajowi i jego barbarzyńskiemu [udowi, a literatura polska po 1918 roku kontynuuje ten wątek będący pochodną idei Polski Jagiellońskiej. Tak się dzieje w przypadku Franciszka Rawity-Gawrońskiego (pisarza należącego do poprzedniej epoki) i jego opowiadania Od Poznania do Kijowa wszędzie Polska iednakowa (Poznań 1923) oraz powieści Dzieje rodziny Zywotowskich (Warszawa 1921-1922). Poziom artystyczny zwłaszcza Od Poznania... jest niski. Sam Gawroński jako pisarz i historyk jest całkiem zapomniany, ale warto o nim wspomnieć, ponieważ stanowi istotne ogniwo w literaturze kresowej między epoką sprzed 1918 i współczes- 2 M. Eliade, Sacrum, mit, historia. Wybór esejów, Warszawa 1974, s. 49. 3 Ibidem, s. 68 i passim. nością. Opowiadanie Od Poznania... jest interpretacją faktów historycznych - wyprawy Bolesława Chrobrego na Kijów. Wedle Gawrońskiego Chrobry wyruszył odzyskać ziemie należące do Polan, czyli Polaków, pokonanych ongiś przez Rurykowiczów. W opowiadaniu nie istnieje Ruś Kijowska jako przestrzeń etnicznie i politycznie odrębna od państwa polskiego - Ruś to pradawna Polska. W tej historycznej baśni ekspansywnej polityce Bolesława został nadany inny sens: zamiast walki o wpływy polityczne - moralny obowiązek ratowania uciśnionych Polan w Kijowie, misja dziejowa i patriotyczna. Ukraina jest ziemią niczyją, ziemią do wzięcia i stworzenia. Jest przestrzenią, której bronić może tylko polski rycerz wykonujący wolę Boga. Podział kresowego świata jest u Gawrońskiego wyraźny: jedni stworzeni są, by ustanawiać prawo i bronić go, drudzy są przedmiotem tych działań. Ci „drudzy" są jakąś bliżej nie określoną masą (w Od Poznania...) i Rusinami, ale nadal tworzącymi jednolitą masę bez twarzy (w Dziejach rodziny Zywotowskich i Królu i carowej, Poznań 1920). Dla Gawrońskiego Kresy są strażnicą i słupem granicznym nie tylko między Polską i Rusią, ale formacjami kulturowymi: chrześcijańskim Zachodem i pogańskim (Gawroński zapomina o chrzcie Rusi Kijowskiej) Wschodem. Ich zderzenie polega na zestawieniu ze sobą dwóch potęg, z których pierwsza, zachodnioeuropejska, ma obowiązek nawracać i ulepszać tę drugą - dziką i prymitywną. Misja cywilizacyjna Polski wykreowana jest na podobieństwo wypraw krzyżowych. Stapiają się w jedno obrona przed Tatarami z niesieniem wiary i kultury. W Dziejach rodziny Zywotowskich Polacy to rycerze przybywający na Kresy, aby tam założyć gniazdo, fortecę broniącą Polski przed Tatarami i Turkami. Konwencja Polak-rycerz i Tatar czy Turek-po-ganin to bezpieczny stereotyp, który nie stwarza wątpliwości (czytelnik może stanąć tylko po stronie Polaka-katolika) i w ten sposób prawo do kolonizowania ziem ukraińskich nie jest kwestionowane. Określenie „kolonizacja" użyte w stosunku do państwa polskiego nie powinno budzić zastrzeżeń: Słownik wyrazów obcych tak definiuje je w 2. znaczeniu: „tworzenie osad, zakładanie nowych gospodarstw na terenach bezludnych lub słabo zaludnionych".4 W takim znaczeniu używa go Gawroński. Rycerz-osadnik z Garwolina zakłada dom w okolicach Baru, dając początek rodowi, a więc tradycji Zywotowskich kresowych. W powieści Gawrońskiego Ukraina przed 4 Słownik wyrazów obcych, red. J Tokarski, Warszawa 1971. 50 51 rzybyciem polskich osadników w XVII wieku nie posiada w ogóle ikiejkolwiek tradycji. Autor pomija istnienie nie tylko znanych ro-ów ruskich, które uległy wkrótce polonizacji, ale także obecność /pływów bizantyjskich i chrystianizację Rusi w 989 roku. Literacki wizerunek Polaka na Kresach zwłaszcza do 1939 waha ię między komplementarnymi etosami: rycerskim i pionierskim. Oby-wie postawy przypieczętowują wieczyste prawo do ziemi niczyjej -ierwsza przez przelaną krew, druga przez wniesioną pracę. Przykła-ową ilustracją postrzegania Kresów jako zagrożonej rubieży, a pol-kich żołnierzy jako rycerzy broniących granic, jest powieść Juliana Po-oskiego Rycerze z KOP o żołnierzach Korpusu Ochrony Pogranicza, tacjonujących na Wołyniu w 1922 roku.5 Powieść jest zespołem moty-rów związanych z Kresami, ale w bardzo skonwencjonalizowanej for-nie: polski dom zburzony podczas rewolucji, śmierć rodziny podczas ułaczki, obrona gniazd rodzinnych, misja na Kresach. Służący w KOP ołnierze, poza bolszewikiem - nomen omen - Mątwą, są nieskazitelni, dważni, oddani służbie. Postacie bohaterów są jednowymiarowe schematyczne - ich osobowości zostały zastąpione przez publicysty-:ę i zbiór frazesów. Przestrzeń ukraińskości nie istnieje. Istotna jest tyl-:o opozycja Polska - bolszewicy, nowi barbarzyńcy ze Wschodu. Książ-:a jest wyraźnym acz nieudolnym nawiązaniem do Mohorta Pola i Sien-iewiczowskiego Ogniem i mieczem i Pana Wołodyjowskiego. Jednak 2genda wojskowych osadników na Kresach istniała, o czym pisał po atach wojewoda wołyński, Henryk Józewski: Osadnikom towarzyszyła pewna „ideologia" i „fason" wojskowych. Spotykano się z kompleksem zbawców ojczyzny, obrony polskości, pełnienia specjalnej misji na kresach Rzeczypospolitej itd. Było nawet coś z Mohorta...6 Rzeczywistość niewiele miała wspólnego z legendą o rycerzach. V 1942 roku Jerzy Stempowski pisał: W drugim dziesięcioleciu niepodległości stan rzeczy na Kresach Wschodnich wywołał gwałtowne reakcje ze strony polskiej, jak sławna 5 B. Hadaczek odnotował powieść jako dwie różne książki w artykule Proza resów wschodnich w XX-kcin międzywojennym, „Ruch Literacki" 1986, nr 44, s. 269, >rzyp. 11. Tekst został wydany dwa razy pod różnymi tytułami jednoznacznie vskazującymi na rodzaj stereotypu: Rycerze z KOP (Lwów 1933) i Kresowi ryce- ze (Warszawa 1939). 6 H. Józewski, Zamiast -pamiętnika. (Z) Wołyń, „Zeszyty Historyczne" 1982, z. 60. „pacyfikacja" Galicji w 1930 r., wiele innych mniej znanych pacyfikacji, okupowanie znacznej części Kresów przez Korpus Ochrony Pogranicza.7 Stereotyp żołnierza polskiego przelewającego krew za kresową ziemię funkcjonuje w wielu utworach od początków naszej literatury po książki Włodzimierza Odojewskiego. Krew wsiąka w ziemię i staje się metaforyczną daniną, silnie przemawia do polskiej emocjonalności, dla której ofiara krwi jest wystarczającym powodem do dumy narodowej i zamyka wszelkie dyskusje nad tym, w imię czego została przelana. Przez krew i pracę cywilizacyjną polski szlachcic nabywa prawa do tego wywalczonego kawałka ziemi, do własnego domu, do stworzonej przez siebie tradycji. Dom kresowy urasta do rangi symbolu systemu wartości wytworzonych przez polską kulturę na Kresach, takich jak: rycerska służba, patriotyzm, chrześcijański obowiązek wobec Polski i Europy, prostota obyczajów, nieustająca walka. W XX wieku polski dom ma jednak coraz wyraźniejszy kontekst - ukraińskie otoczenie, którego nie sposób już nie zauważać. Próba odczytania wzajemnych relacji obu przestrzeni, poszukiwanie ich komplementarności i antynomii jest w istocie rekonstrukcją stereotypów związanych z mitem Kresów południowo-wschodnich, w którym dominującym elementem jest polski dom, zwłaszcza zaatakowany, broniący się przed naporem ukraińskiego zewnętrza. Ten szlachecki dworek jest punktem centralnym kresowej przestrzeni i z jego perspektywy oglądamy świat walący się w gruzy w trzech książkach powstałych z doświadczeń rewolucji bolszewickiej na Kresach południowo-wschodnich. Są to: Zofii Kossak Pożoga8, Marii Dunin-Kozickiej Burza od Wschodu9, Elżbiety Dorożyńskiej Na ostatniej placówce10. Utrata majątku, traktat ryski (1921) przypieczęto-wuje granicę na Zbruczu, pozostawiając poza granicami część dawnej Rzeczypospolitej. Pamiętniki łączy punkt, z którego autorki obserwują świat - tradycja szlacheckiego dworku, w której wyrosły - ale różni 7J. Stempowski, Listy do A. Zielińskiego, „Zeszyty Historyczne" 1978, z. 45. Zob. także: A. Chojnowski, Koncepcje polityki narodowościowej rządów polskich iv latach 1921-1939, Wrocław 1979; P. Stawecki, Następcy Komendanta. Wojsko a polityka wewnętrzna Drugiej Rzeczypospolitej w latach 1935-1939, Warszawa 1969. 8 Z. Kossak-Szczucka, Pożoga, Kraków 1922. Wszystkie cytaty pochodzą z wy dania warszawskiego z 1935. 9 M. Dunin-Kozicka, Burza od Wschodu, Kraków 1925. 10 E. Dorożyńska, Na ostatniej placówce, Warszawa 1925. .2 53 umienie wspólnoty ziemi i odniesienie do ukraińskiego zewnętrza, aściwie bohaterem wszystkich trzech tekstów jest polski osadnik, icujący od wieków dla Kresów, by teraz (1917) zostać wygnanym stworzonego przez siebie domu przez zrewoltowanych ukraińskich opów.11 Opowiadając o własnej rodzinie jako jednej z wielu, autor-worzą wizerunek zbiorowego doświadczenia polskich ziemian na ;sach w latach 1917-1921. Zwłaszcza Zofia Kossak w Pożodze świa-nie dokonuje uniwersalizacji konfliktu polsko-ukraińskiego (sze-j polsko-bolszewickiego), który staje się metaforą zniszczonej przez barzyńców wielowiekowej kultury. Dla Kozickiej i Kossak Kresy świat stworzony przez Polaków, namacalny efekt ich misji cywili-yjnej. Często używany w Pożodze zaimek „my" podkreśla dystans, awet izolację i wyższość wobec ludności niepolskiej. Polacy byli istotnymi właścicielami i panami kraju, silą faktów, tradycji, posiadanej ziemi i ogólnego przekonania (...) Oni jedni mają prawo i możność zrobienia tutaj porządku. Któż inny będzie go robił? (...) Ten lud ciemny, który może za sto lat dopiero będzie miał poczucie swej narodowości, który ma ledwie poczucie własnej zagrody, a nie ma nawet uczucia dla swojej wsi?! My tu gospodarzami, my tu jesteśmy u siebie. Jeśli jest tutaj co, to to, co my stworzyliśmy (Kossak, Pożoga, s. 268). Prawo do posiadania Kresów jest motywowane nie tylko „stwo-niem wszystkiego", ale przede wszystkim ofiarą krwi przelanej eh obronie. Motyw przypieczętowania ich własności jest wyraź-kontynuacją obrazu Kresów znanych z utworów Kochowskiego, ardowskiego, Pola, Grabowskiego, Czajkowskiego, Sienkiewi-i. Retoryczny styl w końcowych partiach Pożogi i postać niezłom-50 obrońcy Kresowskiego bliskie są Mohorłowi Pola. Apostrofa do Osowskiego, którego nazwisko symbolizuje wszystkich kresowych tdników, stanowi metaforę kultury polskiej na Kresach, opartą na reotypie rycerza zdobywcy, obrońcy i gospodarza, a także na dy-)tomicznym podziale przestrzeni na broniącą, dominującą ?? wili-:yjnie kulturę polską i tę bronioną - „cichy lud" ukraiński. Skąd ty się tu wziąłeś, szary katoliku? Skąd twoje pradziady przyszły? Hej, czasy dawne, wieki stare, lata przeminione... Nie ma jeszcze 1 Wspomnienia Kossak, Kozickiej i Dorożyńskiej traktuję przede wszystkim ) teksty literackie. Ich paradokumentalny charakter jest dla mojej książki spra-drugorzędną. Ukrainy, Wołynia, Podola... Gdzie kraj żyzny - pole dzikie, a na polu burzan rośnie (...) a po polach konie dzikie, półnagie pastuchy, Tatary, zbóje iwilcy. Ni chaty, ni domu wokoło... I wtedy ty tam przychodzisz, panie szlachcicu Kresowski, w pancerzu stalowym, na koniu wytrwałym, - przychodzisz razem z innymi. Na wzgórzu, w ziemię niczyją, zabijasz własny proporzec, a za tobą wielu innych. W cieniu onego proporca nie śmie stanąć dziki zbój, łupieżczy Tatar, ni bezwstydny Turek (...) - twój pradziad, panie szlachcicu Kresowski, wraz z towarzyszami swojemi czuwa niestrudzenie (...) - a to, by w bezpiecznym cieniu rycerskiego proporca mógł lud spokojny, skrzętny, pracowity (...) obsiewać ziemię urodzajną, gromadzić rojne ule po pasiekach... (Kossak, Pożoga, s. 285). Strefa ukraińska zawiera w sobie antynomię ziemi pustej i dzikiej, a jednocześnie zamieszkałej przez ruski lud. Dla Zofii Kossak prawo własności na Ukrainie wynika także ze szczególnego traktowania ziemi przez ziemian. Polski szlachcic ją kocha, dba o nią, a chłop-Rusin pożąda jej jako rzeczy. Różnica między miłością do ziemi i chęcią posiadania stanowi według autorki o wyższości kulturowej i rasowej polskiego szlachcica i ziemianina. Polski Kresowski jest wykreowany na rycerza bez skazy, broniącego zagospodarowanego przez siebie terenu, kierującego się wyższymi uczuciami i poczuciem odpowiedzialności, a nie chęcią posiadania. Burza od Wschodu Marii Dunin-Kozickiej, druga z książek poświęconych wypędzeniu polskiego ziemiaństwa z Kresów, w samym zamyśle i realizacji jest podobna. Jest to książka przede wszystkim o rewolucji bolszewickiej. Napaść ukraińskiego chłopstwa na polski dwór pokazano wyłącznie jako konflikt społeczny, zrodzony w chwili wybuchu rewolucji, wywołany przez ludzi opętanych ideą komunistyczną. Autorka nie przyznaje narodowi ukraińskiemu prawa do samodzielności, utożsamia te dążenia wyłącznie z rewolucją, nazywając je najwyżej separatyzmem (w pejoratywnym znaczeniu). We wspomnieniach Kossak i Kozickiej ujawnia się dystans między polskością a ukraińskością, będący wyrazem obcości i formą deprecjacji przez strefę polską tego, co poza nią. Ciekawa jest opinia Ukraińca na temat tego, co dla polskiej krytyki literackiej było kwintesencją polskości i tradycji: Żywioł ukraiński, wieś ukraińską traktują one [Kossak i Kozicka -DS] tylko jako część piękna zesłanego im przez Pana Boga za jakieś niezwykłe zasługi. I jako tą część „piękną" lubią one po swojemu „lud ruski", rozmawiając z nim w „jego języku" i śpiewając „chętnie różne smętne szumki i dumki ukraińskie" (...) Egzaltowany zachwyt autorki [Kos- 55 sak - DS] nad „historycznymi" postaciami stworzonych przez nią „rycerzy" nie kończy się nawet wówczas, gdy ona opisuje „rzeź" urządzoną przez tych „rycerzy" we wsi ukraińskiej w odpowiedzi na zabójstwo jednego legionisty.'2 Mówiąc o prawie do tych ziem, Kozicka posługuje się tą samą ylistyką, co Zofia Kossak czy Antoni Urbański.13 Charakterystycz-y zwrot „dla tej ziemi" nadaje tekstowi ton patetyczny: Pracowaliśmy oboje dla tej ziemi, z zapałem dla całokształtu dobrobytu i kultury kresowej, z poczuciem, iż każdy nasz czyn ma niecić tu światło, ma być przykładem dla ciemnych sąsiadów (Kozicka, Burza..., s. 17). Te ziemie (...) to była nasza macierz. Krwią polską broczona, kulturą polską żywiona, pracą polską zasilana.14 Przekonaniu o znaczeniu polskiej misji cywilizacyjnej na Kresach jwarzyszy poczucie krzywdy - rzadziej klęski. Oskarżenie skierowane jest do „nich" - bolszewików, którzy poderwali do walki z Pola-ami ukraińskie chłopstwo, rzucając hasło „ziemia dla ludu". Kozic-a jest świadoma, że tego właśnie żądali chłopi i że jest to nieodwołal-y koniec polskiej własności na Kresach. W dramatycznym oskarżeniu ???? „??", utożsamienie się z całą sferą ziemian, podkreśla konsoli-ację tej grupy, poczucie wspólnoty i przepaść dzielącą polski dwór d ukraińskiej wsi. Kozicka nie analizuje sytuacji politycznej ani jej rzyczyn. Koncentruje się na tym jednym motywie - wygnańca. Nie azywa go właścicielem, ale pracownikiem („zbliżając" go do posia-anej ziemi), któremu odbiera się nie tylko własność, ale niszczy kul-arowy dorobek poprzednich pokoleń. W tym obrazie świata Ukrainka wieś jest enigmatycznym tłem, istnieje jedynie jako agresywna, ezkształtna masa tylko w momencie konfliktu z dworem. Wydana w latach 1928-1930 dwutomowa powieść Marii Dunin-zickiej Przeorane szlaki15 jest dopełnieniem Burzy... Historia dwóch 12 A. Krzyżaniwśkyj, W kole zaczarowanem, „Biuletyn Polsko-Ukraiński" 1933, r9. 13 A. Urbański, Memento kresowe, Warszawa 1929; Podzwonne na zgliszczach itwy i Rusi, Warszawa 1928; Z czarnego szlaku i tamtych rubieży, Warszawa 1928. eksty te są rodzajem katalogu strat poniesionych przez polskie ziemiaństwo o roku 1921. 14 A. Urbański, Z czarnego..., op. cit., s. 5. ,5 M. Dunin-Kozicka, Przeorane szlaki, cz. I: Rok 1917, Warszawa 1928, cz. II: dziedzice myśli, Warszawa 1930. Nie zrealizowanym zamierzeniem autorki było pokoleń ziemiańskiej rodziny kresowej, zmuszonej do opuszczenia majątków, koncentruje się wokół polskiego domu. Ukraińscy chłopi potraktowani są paternalistycznie i protekcjonalnie. Są sprytni i leniwi, ale nie inteligentni. Dla „dobrego pana" ukraińscy chłopi potrafią się nawet poświęcić - ukryć go, uratować życie. Wierny sługa jest „dobrym" Ukraińcem, pozostali są ludźmi bezwolnymi, których trzeba oświecać, organizować. Autorka w wywiadzie udzielonym Jarosławowi Iwaszkiewiczowi16 określiła tezę swojej książki: należy zbudować nowe stosunki polsko-ukraińskie na Kresach. „Pan" musi z kolonizatora przeistoczyć się w „syna Ukrainy" i rozpoczynać pracę „dla ludu", aby uczynić go światłym. Przykładem takiej transformacji jest główny bohater powieści, Stefan, który z uwodziciela ukraińskich chłopek przeistacza się w obrońcę polskości Ukrainy, widzącego jednak konieczność naprawienia win popełnionych wobec Ukraińców. Wyjazd z Ukrainy brata (po 1917) traktuje jak dezercję i odstąpienie od obowiązku trwania na kresowej placówce. W rzeczywistości Kozicka nie jest w stanie wykroczyć poza punkt widzenia posiadacza ziemi, dla którego wiedza o Ukraińcach to śpiewanie dumek, znajomość języka ukraińskiego i naiwna wiara w możliwość odbudowania Rzeczypospolitej Jagiellońskiej. Jest zupełnie nieświadoma przeobrażeń dokonujących się na Kresach - przeobrażeń społecznych, politycznych, etnicznych. Dlatego powieść pozbawiona szerszego kontekstu historycznego i intelektualnego nie wychodzi poza stereotyp kresowej placówki, pracowników i obrońców dziedzictwa, do którego prawo daje tradycja, przelana w obronie Kresów krew i wniesiona praca. Mit bohaterski rycerza-obrońcy placówki, który mieczem kreśli granice, najmniej wyeksponowany jest w trzeciej z książek poświęconych wydarzeniom z lat rewolucji na Kresach - Na ostatniej placówce Elżbiety Dorożyńskiej. Tekst rejestruje wypadki „na gorąco". Z pozoru bez emocji próbuje opisać kondycję duchową polskiego ziemiań-stwa w momencie katastrofy jego świata. Autorka koncentruje się przede wszystkim na sobie i własnych doświadczeniach kobiety zmuszonej walczyć o życie w sposób mało efektowny - przez kompromis z chłopami ukraińskimi, układy z bolszewikami. Mniej niż u Kossak czy Kozickiej jest bohaterskiej autokreacji, więcej psychologicznej głębi w wizerunku „pani", która osaczona przez wrogich sobie ludzi, stworzenie 5-tomowego cyklu powieściowego poświęconego życiu Polaków na Ukrainie. 16„Wiadomości Literackie" 1928, nr 29. 6 57 muszona do bycia kimś innym, potrafi w świadomy sposób zanali-ować zmiany kondycji społecznej. Sam tytuł sygnalizuje charakter liejsca, z którego będzie oglądany i opisywany świat kresowy: punktu kumulującego w sobie tradycję, z domu, wyspy „wśród tego bmierzłego, szarego, ziejącego zaduchem i nienawiścią tłumu" (Do-ażyńska, Na ostatniej..., s. 15). Domu, który zmierza ku swej nieuchron-ej katastrofie wraz z całą polską (zachodnioeuropejską) kulturą. Do-DŻyńska nie zamyka się ze swym cierpieniem i poczuciem klęski w je-o wnętrzu, nie nadaje mu - jak Kossak i Kozicka - charakteru amkniętej fortecy, próbuje „wyjść" dosłownie i metaforycznie poza :go przestrzeń; pertraktuje z Austriakami, petlurowcami, pije herba-3 z bolszewickimi oficerami stacjonującymi we dworze, ukrywa książ-i, przykleja plakat propagandowy, przygotowuje przedstawienie te-tralne ukraińskich dzieci. Cały czas ma świadomość uczestnictwa i farsie, grania cudzej roli, ale właśnie ten dystans do siebie wyróż-ia książkę Dorożyńskiej spośród pozostałych. Poczucie krzywdy jest zczególnie dojmujące, kiedy dom rabują leczeni przez bohaterkę ukra-iscy chłopi, jednak trwanie na ostatniej placówce jest konsekwent-ym - co autorka silnie akcentuje - wyborem losu kresowca. Dorożyńska powołuje się - jak Gawroński, Kossak i Kozicka -a wszechmocne i niesłusznie podważone przez Ukraińców prawo o posiadania Kresów na mocy tradycji, świętej sprawiedliwości dzie->wej i wyższości cywilizacyjnej polskiej szlachty. Predestynacja pol-kiego ziemiaństwa do panowania nad Kresami jest tutaj kontynu-cją mitu przedmurza chrześcijaństwa, zdobytej, przypieczętowanej rwią i pracą własności. Jest tylko jedna różnica - polska kresowa lacówka np. w Mohorcie Wincentego Pola jest symbolem trwania, odczas gdy u Dorożyńskiej nie może się ona już obronić. Motyw iezdobytej placówki w obliczu ostatecznej katastrofy przełamuje się staje się elementem mitu utraconej Arkadii. Wiek XX stoi pod zna-iem nowej formy mitu Kresów (poza wyidealizowanym obrazem rkadyjskiej koegzystencji narodów) - pesymistycznego wizerunku traconej na zawsze ojczyzny prywatnej, zniszczonego domu i bez-adziejnej klęski polskości na Kresach. Obraz pogrzebu ojca autorki rzedstawiony jest jak ostatni triumf wielkich pokonanych. Oj-iec autorki, choć ograbiony, naznaczony był silnym wyrazem pańskości i szlachetnej rasy (...) w Jampolu tłumy na ulicach przyglądały się z uszanowaniem pogrzebowi może ostatniego pana na kresach (Dorożyńska, ?; ostatniej..., s. 428). Podpisanie traktatu ryskiego jest dla Kossak, Kozickiej i Dorożyńskiej równoznaczne z wyparciem się przez państwo polskie Kresów. Teksty ich ujawniają zarazem poczucie wspólnoty z Rzecząpo-spolitą, jak i mocne doświadczenie odrębności Ukrainy, Podola i Wołynia, krain, które broniły Polski. Traktat ryski jest dla autorek wyrzeczeniem się wielowiekowych obrońców. Świadomość nieodwracalności odejścia ma tylko Dorożyńska. Końcowe partie Pożogi Zofii Kossak przynoszą nadzieję na powrót Polski na Kresy, a u Marii Kozickiej tę nadzieję wzmacnia przywołanie przepowiedni Wer-nyhory, nawiązującej do idei Jagiellońskiej, która staje się nie tylko utopią polityczną, ale mitem - może bardziej literackim17 niż politycznym18 : i Polska jak ongi do Litwy - Rusi wyciągnie ramiona! Polska, Litwa, Ruś! Trzy siostrzyce, wspólnością celów związane, w dostojeństwie równe, w praw niezłomności jednakie! (Kozicka, Burza..., s. 122). Mit trzech krain połączonych w niezwykłej wspólnocie, której przewodzi Polska (jest siłą dominującą) pojawia się w zdecydowanie metaforycznej formie w powieści Juliana Wołoszynowskiego Rok 1863.™ Trzej bohaterowie powieści, której akcja rozgrywa się w czasie powstania styczniowego, stanowią symboliczną triadę, mającą kilka znaczeń możliwych do zinterpretowania w różnych płaszczyznach. Jan Worobijowski z Ukrainy, Bolesław Grudnicki z Litwy i Stanisław Krzemiński z Polski są metaforą Rzeczypospolitej Trojga Narodów. Charakterystyczna jest podwójna świadomość Jana i Bolesława - są tej samej narodowości polskiej, ale dla pierwszego ojczyzną jest Ukraina, a dla drugiego Litwa. Jan określony jest czytelnie - Polak z Ukrainy, nawet nie natione Polonus, gente Ruthenus; mniej klarowna jest postać Bolesława, nazywającego siebie Litwinem. Wołoszynowski nadaje znaczenie transcendentalne spotkaniu w konspiracji Polaków z trzech części dawnej Rzeczypospolitej. Trzy krainy - Polska, Litwa, Ruś wyrażają trzy cnoty chrześcijańskie: wiarę (Polska), nadzieję (Litwa) i mi- 17 Zob. J. Jarzębski, Exodus (ewolucja obrazu Kresów po wojnie), w: W Polsce, czyli wszędzie. Szkice o polskiej prozie współczesnej, Warszawa 1992. 18 O politycznym aspekcie mitu „Polski od morza do morza" pisze obszernie T. Biernat w: Mit polityczny, Warszawa 1989. Zob. także: J. Maternicki, Początek mitu jagiellońskiego w historiozofii i publicystyce polskiej XIX w., „Przegląd Huma nistyczny" 1988, nr 11/12. 19 J. Wołoszynowski, Rok 1863, Poznań 1931. 3 59 : ;ć (Ukraina). Przypisanie Ukrainie właśnie miłości nie jest przypad-we. Emocjonalizm i niezwykłość jako cechy charakterystyczne dla ;rainy i ukraińskości są znamienne dla całej prozy Wołoszynowskie-. Pisarz dokonuje reinterpretacji mitu Polski Jagiellońskiej, wzbo-cając jego literacką wartość. Jego rozumienie idei Rzeczypospolitej )jga Narodów jest czymś więcej niż nawiązaniem do granic histo-zznych i praw posiadania. Trzy krainy są nierozerwalne, nie mogą z siebie istnieć. Każdej odpowiada inna predyspozycja, której wy-dcielami są bohaterowie. Polska to myśl, Litwa - czyn, a Ukraina -żucie. Triada wyraża się także harmonią muzyki. Rzeczpospolita )jga Narodów w Roku 1863 jest mistycznym związkiem splątanych sobą przeznaczeń, harmonią istnienia, pełnią państwa jako idei, lyną formą niepodległego bytu. Idea Rzeczypospolitej Jagiellońskiej t osią kompozycyjną, ale nie rzeczywistością ani możliwością, naj-'żej marzeniem. Rok 1863 to nie książka historyczna, ale zapis przeje, opowieść o przeznaczeniu, namiętności i śmierci. W późniejszej o cztery lata nieudanej poetyckiej historii Polski Było nastawienie do Ukrainy i ukraińskości nieoczekiwanie zmienia się.20 fascynujący koloryt ma charakter negatywny, Ukraina staje się odu-ijącym czadem, który pochłania i niszczy element polski. Ta książka )łoszynowskiego przypomina naiwnością Wieczory pod lipą Lucjana mieńskiego, a stylistyką teksty Kossak, Kozickiej, Gawrońskiego. >łoszynowski potwierdza prawo Polski do granic z czasów Jagiello-w. Opiera je na tradycji zdobywców ziemi niczyjej, powracając do rotypu „kreślenia granic mieczem". Stąd marsz Piłsudskiego na Ki-/ i porównanie do wyprawy Bolesława Chrobrego. Odwołanie się przeszłości jest wskazaniem racji, prawa do Kresów, potwierdzeni, siły. Interpretacja symboli Rzeczypospolitej Trojga Narodów w By-ak odbiega od tej w Roku 1863. Stwierdzenie predestynacji orła (Pol-i) do przewodzenia rycerzowi na koniu (Litwa) i Archaniołowi (Ukra-) jest przejawem megalomanii tak silnie obecnej w tekstach Pożogi urzy od Wschodu czy twórczości Rawity-Gawrońskiego: Polska, Litwa, Ruś - to Polska Jagiellonów. Kraje - ludzie - obrazy świata. Biały Orzeł, Św. Jerzy, archanioł Michał. Ptak, rycerz na koniu, anioł z tarczą i mieczem. Ptak króluje rycerzowi i aniołowi. Na służbie lotów są rycerze i anieli - konni i skrzydlaci. Orły gnieżdżą się w górach. Są samotne. Są drapieżne. I są królewskie (Wołoszynowski, Było tak, s. 79). :0 J. Wołoszynowski, Było tak, Warszawa 1935 Skonwencjonalizowane odczytanie symboli Rzeczypospolitej Obojga Narodów stanowi regres w stosunku do wcześniejszej twórczości Woloszynowskiego, ale też nie powtarza się w powojennych tekstach pisarza. Wśród autorów odnoszących się wprost do idei Jagiellońskiej i prawa Polski do Kresów zwraca uwagę Irena Bączkowska i jej powieść Droga do BraiłowaP Połączenie marzenia o wolnej i wielkiej Polsce ze świadomością niemożności pozostania przy odradzającym się państwie Kijowszczyzny przyniosło książkę, w której pogodzenie się z deziluzją wyobrażeń nie jest wyparciem się własnej tradycji i przeszłości. Narratorka, zmuszona do opuszczenia po 1921 roku rodzinnego domu na Ukrainie, zachowuje dystans, a może nawet lekką ironię wobec cierpienia wygnańca z iluzorycznego „snu o Złotej Bramie", snu o potędze. Cóż za upojenie, co za nadzieja na odbudowę Jagiellońskiej potęgi (...) i polskie konie pijące wodę z Dniepru i Rosi (...) Prześnił się sen złoty o Złotej Bramie, potem był odwrót szalony, tylko tumany kurzu, łomot ciepłuszki (Bączkowska, Droga..., s. 146). Konfrontacja marzenia z rzeczywistością wojenną i koniecznością ucieczki przed bolszewikami nie przynosi rachunku krzywd czy pogardy dla przeciwników. W Drodze... prawo Polski do Kresów nie zostaje zakwestionowane, ale też nie wymaga rozpaczliwego udowadniania. Mit „siania polskiej kultury" na Kresach ulega u Bączkowskiej sublimacji z materialnego aspektu kultury (formy najłatwiejszej do zniszczenia) na płaszczyznę niematerialną. Po Polakach pozostaje wpływ językowy i intelektualny, przyswojony przez Ukraińców nawet nieświadomie: Barok, renesans i co jeszcze? Wiele słów w mowie i co jeszcze? Wiele myśli, któreśmy zasiali. I że po stu, stu pięćdziesięciu latach nieraz ludzie wspomną nas bez złości: Przeminęło z wiatrem (Bączkowska, Droga..., s. 143). Tę samą nostalgię słychać w Na wysokiej połoninie Stanisława Vincenza, gdzie przestrzeń jest przestrzenią historii Rzeczypospolitej Obojga Narodów i jej dziedzictwem.22 Według Vincenza przeja- 211. Bączkowska, Droga do Braiłowa, Londyn 1959. 22 S. Yincenz, Na wysokiej połoninie, t. I-III, Warszawa 1980-1983. 61 się ono w zdolności do koegzystencji narodów w zapadłym ką-Cresów, w przenikaniu się różnych stref etnicznych, społecznych, :apianiu się w jedną, mistyczną całość: Oto nie mogłem się rozstać i nigdy nie rozstanę z tradycją tak zwaną jagiellońską. A mianowicie od Karaimów na północy aż do Hucułów czy chasydów (jako produkt regionalny), a historycznie na przykład od jezuitów w Smoleńsku, siewców oświaty na Moskwę, aż do polskich arian, których autentyczne resztki spotkałem na Węgrzech - to wszystko dla mnie całkiem widocznie - Polska ipisał w liście do Andrzeja Bobkowskiego.23 O tym, że kwestia polskiego prawa do Kresów pozostaje dzisiaj iwą istotną, świadczy trylogia ukraińska Włodzimierza Odojew-go Wyspa ocalenia, Zmierzch świata, Zasypie wszystko, zawieje...2*, kże jego Opowieści leskie25. Ukraińska trylogia jest przede wszyst- opowieścią o wierności ziemi, z którą połączyło Polaków fatum, ępujące u Odojewskiego wszelkie fakty historyczne. Historia jest dwie naszkicowana, zaznaczona kilkoma faktami-punktami od-ienia, aby umieścić akcję w ramach czasowych, i nie o nią tak na-wdę chodzi. Mieszają się więc wymienieni z nazwy bulbowcy, ban->wcy, melnykowcy, ROA, oddziały Laudańskiego i czerwona par-mtka Karpatki. Ich istnienie obrazuje skomplikowanie świata i jego 3S. Racje i programy polityczne są sprawą drugorzędną. Istnieją, organizować przestrzeń, w której znajdują się osaczeni mieszkań->olskiej wyspy, ziemianie broniący swojego prawa do tej ziemi. Lflikt wyspy (polskiego domu) i ukraińskiego morza (ukraińskiej I jest najistotniejszy. To konflikt społeczny, który Odojewski utoż-ia z etnicznym. Autor zawęża polski dramat do buntu czerni prze- panom, ich tradycji i kulturze, stając się kontynuatorem Wespa-La Kochowskiego, Zenona Fisza, Michała Grabowskiego. Właści-przeciwnikami Gawryluka, ukraińskiego watażki, są biali Rosjanie srestwienscy), którzy na Ukrainie nie są zakorzenieni, bo przybyli dą dopiero po 1917 roku, ale należą do tej samej sfery, co Woyno-zowie. Odojewski z bękarcim kompleksem jednostki utożsamił Cyt. za: J. Choroszy, Huculszczyzny Homer czy Macpherson?, w: Świat Vin- ?, red. J. A. Choroszy, J. Kolbuszewski, Wrocław 1992, s. 109. W. Odojewski, Zmierzch świata, Warszawa 1962; Wyspa ocalenia, Warszawa , Zasypie wszystko, zawieje..., Paryż 1973. W. Odojewski, Opowieści leskie. Warszawa 1954. bękarci kompleks narodu ukraińskiego. Dość łatwo wybrnął z zamieszania narodowościowego. Gdyby Gawryluk walczył tylko z Rosjanami Czerestwienskimi, byłby to spór prywatny, ale Czerestwienscy, osiedlając się w domu zbudowanym przed wiekami przez polski ród szlachecki, symbolicznie przejmują ich kulturowe dziedzictwo. Żeby było jeszcze bardziej klarownie, główny adwersarz Gawryluka, Piotr Czerestwienski (pół Polak, pół Rosjanin), określa się jednoznacznie jako Polak. W ten sposób Odojewski upraszcza konflikt polsko-ukraiński, sprowadzając go do bratobójczych rzezi pomiędzy bękartem a prawowitymi panami, zdegenerowaną czernią a polską szlachtą. Gawryluk jest literackim potomkiem Szwaczki i Nestora Pisanki. Czarno-biały obraz konfliktu przekształca się stopniowo w czar-no-czarny mit koła zbrodni na podobieństwo historiozofii Zamku kaniowskiego. Wyspa ocalenia, Zmierzch świata, Zasypie wszystko, zawieje..., to powieści o upadku dotychczasowego porządku świata, klęsce jednej warstwy społecznej i degeneracji drugiej. Zredukowany do minimum historyzm daje efekt ambiwalentny. Z jednej strony, mamy uniwersalizm konfliktu na ziemiach wielonarodowych - akcję powieści Odojewskiego można umieścić na każdym mieszanym etnicznie terenie. Z drugiej strony - powstaje wątpliwość, czyjego powieści są -jak chce autor - historyczne. Wydaje się, że mogą być traktowane jedynie jako metafora, a nie jak książki o historii polsko-ukraińskiej. Spośród trzech tekstów cyklu ostatnia, Zasypie..., stawia wprost pytanie o przedmiot sporu między Polakami i Ukraińcami, czyli o prawo do tej ziemi. Odojewski przyjął założenie, że prawo do Kresów jest oparte na wielowiekowej obecności Polaków na Kresach. Uzasadnieniem jest tradycja walki o tę ziemię i przelana krew, a więc Kresy są zasłużoną nagrodą zdobywcy i gospodarza. Pisarz nie podejmuje dyskusji z mitem misji cywilizacyjnej Polski na Kresach, z zadufaniem polskiej szlachty, która często misją nazywała działania mające rozszerzyć przede wszystkim jej stan posiadania. W zaledwie naszkicowanej postaci ojca Pawła Woynowicza dostrzec można jednak rysę w wizerunku rycerza kresowego - to świadomość przemijania czasu sarmackich bohaterów i zdobywania ziemi mieczem. Mundur legionowy i szabla, symbole tradycji żołnierskiej i rycerskiej, znajdują ostatecznie swoje miejsce w szafie - niepotrzebne rekwizyty minionej legendy przestają pełnić role świętości rodzinnych i narodowych. Ojciec bił się o tę ziemię w legionach Piłsudskiego, krwią swoją tę ziemię zapłodnił, a tylko tej krwi się wyrzekł, zamknął to wszystko w szafie 63 na klucz, odstawił do świata legend, niepotrzebnych już nikomu rekwizytów, wybierając szarą, codzienną pracę z ludem, spośród którego jego właśni przodkowie wyrośli (Odojewski, Zasypie..., s. 167). Woynowicz, starając się pracować „dla ludu", uległ złudzeniu, :aka działalność i poszukiwanie porozumienia z Ukraińcami mają LS. Wyrazem jego klęski staje się śmierć z rąk ukraińskiego nacjo-isty. Odojewski dodaje przekonanie o przekleństwie ciążącym nad akami i Ukraińcami, ostatecznej, nieodwracalnej zagładzie kreso-go świata wraz z jego przeszłością, którą nienawiść i śmierć zno-, z powierzchni ziemi i wymazują z ludzkiej pamięci. Odojewski wala skrajnie pesymistyczny mit nieprzerwanego koła bratobój-rch zbrodni na Kresach, którego sugestywność przesłania błędy skie i ukraińskie. Misja cywilizacyjna Polski na Kresach ponosi skę, bo wydała zdegenerowane owoce. Funkcję sędziego spełnia zornie człowiek spoza układu Polacy-Ukraińcy, Teodor Czere-rienski, ale jego chłodna, negatywna ocena odnoszenia się polskiej achty do ukraińskich włościan jako przyczyny tragicznych bun-*r zostaje podważona przez poddanie wszystkich bohaterów deter-rtizmowi fatum, gdzie analiza intelektualna nie ma racji bytu. W Wyspie ocalenia tragiczne złudzenie wypełniania misji cywili-:yjnej i dyskusyjność gestu pozostania na kresowej placówce do nie-iknionej śmierci demaskuje Katarzyna. Ona jedna chce uratować :ie ucieczką - wbrew konwencji, która każe pozostać i trwać. Znane odezwy Armii Krajowej na Wołyniu, która pomimo zagrożenia ze ??? ukraińskiego terroru wzywała ludność cywilną do pozostania. 25 X 1943 Polacy Paniczna wędrówka za Bug, dokonywana na legalnej czy nielegalnej drodze, nie da się niczym uzasadnić i usprawiedliwić: a) Polski Wołyń bez polskiego społeczeństwa polskim nie będzie (...) b) Kto własnowolnie opuszcza tamtejsze tereny, działa na szkodę Narodu Polskiego i winien zdawać sobie tego sprawę. c) Interes osobisty każdego z nas przemawia za tym, aby tutaj trwać nieugięcie i nieustraszenie do zwycięskiego końca.26 Jak widać, rzeczywistość jest nie mniej poddana władzy gestu :ereotypu niż literatura. Strach Katarzyny wyostrza jej widzenie świata, ale i ona musi przegrać w walce z przeznaczeniem, wielowiekową rolą obrońcy placówki kresowej: Mówią [Woynowiczowie, Czerestwienscy - DS], że jedynie dopuścić nie można do tego, aby to oni właśnie [Ukraińcy - DS] zostali sami na spalonej ziemi. Że jak już, to musimy zostać razem, bo to nasza wspólna ziemia, a potem damy sobie z nimi jakoś radę. Bo tylko my możemy dać tym ludziom coś więcej niż mają dotychczas, tylko my możemy wydźwig-nąć ich powoli wyżej, nikt z zewnątrz. I ja też tak mówię. W dzień. Bo nocami (...) nie mogę odpędzić innych myśli (Odojewski, Wyspa..., s. 238). Polemikę z ideą Polski od morza do morza i misją niesienia kultury i cywilizacji na Kresy południowo-wschodnie podejmuje marginalnie dylogia Karola Stryjskiego Horynieccy.27'Jest to powieść realistyczna o ambicjach powieści historycznej. Fakty historyczne skomentowane są w formie wygłaszanych przez bohaterów wypowiedzi publicystycznych. Opowieść o rodzinie Horynieckich rozpoczyna się od ich dworu, gniazda rodu, aby wraz z członkami rodziny wędrować po krajach i poglądach politycznych. Literackim walorom książki szkodzi przede wszystkim skłonność autora do upraszczania faktów i postaci, uprzedzenie do całej polityki polskiej w okresie 1918--1939 i do ukraińskiej mniejszości narodowej. Dla Stryjskiego kolonizacja ma znaczenie jednoznacznie pejoratywne. Negatywnie ocenia osadnictwo polskie na Kresach w okresie międzywojennym, przedstawiając je jako działalność imperialistyczną: Oddajemy wam, panowie, na ziemiach zdobycznych władzę prawie nieograniczoną. Ostoją waszej władzy będzie polskie ziemiaństwo i oczywiście armia. Z nie-Polakami, choćby nam fałszywie schlebiali, macie się, panowie, nie kumać, na tychże nie polegać. Jeśli będzie potrzeba, nasz zarząd upodobnimy kolonialnemu (Stryjski, Horynieccy, I, s. 128). Dyrektywy wydane przez członka rządu w Horynieckich są w sensie ogólnym zgodne z polityką prowadzoną wobec Kresów przez polskie rządy w okresie II Rzeczypospolitej, a przede wszystkim przez Ministerstwo Spraw Wojskowych. Potępiając stronę polską, Stryjski zapomina o skomplikowanej sytuacji Polski w latach tworzenia się wschodniej granicy (1918-1921) i zabiegach dyplomatycznych na arenie międzynarodowej (sprawa ukraińskiej mniejszo- 26 Cyt. za: M. Siwicki, Dzieje konfliktu polsko-ukraińskiego, t. II, Warszawa 1992, 173. ' K. J. Stryjski, Horynieccy, 1.1: Na Kresach, Łódź 1984; t. II: Pożoga, Łódź 1988. 65 ;ci była ważnym argumentem)28, a przede wszystkim ignoruje wojnę polsko-ukraińską w 1918 roku. Tendencyjność skierowała Stryj-skiego w stronę całkowitej negacji nie tyle misji cywilizacyjnej, co samej II Rzeczypospolitej, uniemożliwiając dyskusję (do jakiej aspiruje!) z mitem kresowego osadnictwa i dziedzictwem tradycji jagiellońskiej. Wydana 30 lat wcześniej Sława i chwała Jarosława Iwaszkiewi-:za jest także historią rodziny ziemiańskiej pochodzącej z dalekich Kresów, z Kijowszczyzny.29 Tak jak w tekstach Kossak i Kozickiej przyczyną opuszczenia domu jest rewolucja bolszewicka. Ale Sława... w niczym nie przypomina dramatyzmu Pożogi, Burzy od Wschodu, a to, co w wymienionych tekstach było najistotniejsze - wygnanie z domu i odebranie prawa do niego przez Ukraińców - sprowadzone jest do jakiejś enigmatycznej przyczyny odejścia z Kresów. Atak ukraińskiej wsi i rewolucja postrzegane są przez część bohaterów jako zamach na wielowiekową tradycję i polski stan posiadania, ale znaczenie roli cywilizacyjnej polskiego państwa zostało przez Iwaszkiewicza zanegowane. Postawa ziemiaństwa jest w Słaiuie... oceniona negatywnie jako wsteczna i mająca na celu jedynie pomnażanie dóbr i własny interes. Prawo Polaków do Kresów zostaje zakwestionowane wprost przez Kazimierza Spychałę, którego chłopskie pochodzenie stawia na zewnątrz ziemiańskiego świata. Dzieląca go od Royskich (u których był nauczycielem syna) bariera społeczna stwarza dystans i umożliwia jednoznaczną, w jego mniemaniu, demitologizację procesu stwarzania Kresów przez Polaków: ileśmy tu tej kultury nasiali: palące, dwory zbiory obrazy, porcelany (...) -i czy to może pójść na marne? Spychała mówił, że sialiśmy na piaskach, sadzili na cudzym (Iwaszkiewicz, Sława..., I, s. 176). „Sadzenie na cudzym" jest trawestacją powiedzenia o sianiu polskiej kultury na pustej ukraińskiej ziemi, dającym prawo do dziedziczenia jej jako polskiej własności. Polemikę z tradycją prawa do Kresów Iwaszkiewicz ograniczył do zanegowania jej ze społecznego 2S Obraz tej skomplikowanej sytuacji zarówno Polski jak i Ukrainy w 1918 roku i zmagań wewnętrznych między różnymi obozami daje książka M. Kozłowskiego Między Sanem a Zbrnczem.Walkio Lwów i Galicję Wschodnią 1918-1919, Kraków 1990. 29 J. Iwaszkiewicz, Sława i chwała, t. I-III, Warszawa 1956-1962. Cyt. za wyd. 2, Warszawa 1963. punktu widzenia, jako aktu bezpodstawnego wejścia w posiadanie cudzej własności. Arbitralny osąd Spychały- „przedstawiciela ludu", czyli strony słabszej w konflikcie ziemianin-chłop (Spychała nie jest Ukraińcem, wypowiada się w imieniu grupy społecznej, nie etnicznej) - jest stateczny: Chciało się naszym panom Ukrainy. Takich dochodów jak majątki podolskie i ukraińskie żadna ziemia w rdzennej Polsce nie dawała i dać nie mogła. Trudno się było pozbyć naszych kolonii... (Iwaszkiewicz, Sława..., II, s. 422). Podobnej demitologizacji polskich interesów na Kresach dokonał przedstawiciel sfery ziemiańskiej, Antoni Sobański, we wspomnieniach dotyczących „drugiej utraty" ziem wschodnich po 1945 roku: Biadoląca za nią [Ukrainą - DS] tęsknota istot miernych, tęskniąca właściwie za dobrobytem i władzą, które były ich udziałem w tym kraju miodem, mlekiem i słońcem płynącym, niemal ośmieszyła, nawet w moich oczach, moje rodzinne Podole (...) Dla ogromnej większości Polaków -ich Ukraina zapadła się w nicość na zawsze. Co z niej pozostało, to głód dobrobytu, przyodziany w romantyczne kiecki Wincentego Pola.30 Siła mniejszości polskiej na Kresach w latach międzywojennych zaczynała słabnąć, mimo jej przewagi kulturowej i ekonomicznej. Obóz Narodowej Demokracji przekonywał, że Ukraińcy nie posiadają wystarczająco prężnej inteligencji, by stworzyć własny system państwowy. Polska opinia publiczna nie uświadamiała sobie możliwych konsekwencji nierównego układu liczebnego i rosnącego napięcia wśród mniejszości ukraińskiej. Z zagrożenia dla polskiej społeczności na Kresach zdawały sobie sprawę ekipy rządzące, starające się przez osadnictwo wojskowe wzmocnić Polaków.31 Było już jednak za późno na ratowanie idei jagiellońskiej wspólnoty. Jednoznacznie negatywny obraz stosunków społecznych panujących na Podolu stworzył Marian Ruth-Buczkowski w dylogii Przypadki i dzieje.32 Stylistyka i konwencja są, podobnie jak w Opowieściach leskich Odojewskiego, socrealistyczne i z tego stanowiska zostaje 30 A. Sobański, Trzy kraje lat dziecinnych, w: Kraj łat dziecinnych, Londyn 1942, s. 257. 31 Zob. P. Stawecki, Następcy..., op. cit., s. 142. 32 M. Ruth-Buczkowski, Przypadki i dzieje, 1.1: Świetne pozory, Warszawa 1954, t. II: Wielkie marzenia, Warszawa 1956. 66 ddana surowej ocenie zarówno działalność polskiego ziemiaństwa Kresach, jak i niedojrzałość ukraińskiego chłopstwa do stworze-i stabilnych struktur społecznych i państwowych. Buczkowski nie dważa wprost prawa Polski do Kresów. Pokazując właściciela ijątku na Podolu, arystokratę, przebywającego zawsze poza grani-ni kraju, i jego plenipotenta, dla którego ukraińscy chłopi są siłą )oczą i pogardzaną masą, Ruth-Buczkowski tworzy uogólniający raz ziemiaństwa - sfery ulegającej degeneracji, zmierzającej do ryłku swojej roli historycznej. Najostrzej zaatakował trylogię Sien-:wicza, symbolizującą dla niego kreację mitu narodowego, iluzo-:zny obraz Polski mocarstwowej, nie przystający do zgrzebnej rze-^wistości, który maskuje słabość państwa. Piękne banialuki pan Sienkiewicz powypisywał! Rycerzykami sypnął narodowi w oczy złotym piaskiem, a tymczasem co? O damasceńskich szablicach marzą, a haceli nie ma komu produkować! Najjaśniejsza Rzeczpospolita od morza do morza - na papierze, w książkach kraszonych łaciną niby zaklęciem czarodziejskim, hokus-pokus... Poczytaj se narodzie i nie turbuj się, pan Sienkiewicz da ci wojsko. A Rusinom-bory-telom znowu atamany w sukurs przybędą... (Ruth-Buczkowski, Wielkie..., U, a. 25). Tak krytyczna ocena szlacheckiej tradycji i jej roli na Kresach stała wygłoszona ze stanowiska ubogiego kamieniarza, Polaka, staci spoza kręgu ziemiaństwa, podobnie jak w Sławie i chwale aszkiewicza. Kresowa rzeczywistość w dylogii Ruth-Buczkow-iego to nędza, dotykająca głównie Ukraińców, konsekwencja ce-/vej polityki polskiego ziemiaństwa. Tendencyjność powieści i try-alność dyskusji nad społeczną niesprawiedliwością sprawiają, że logia jest właściwie tylko zbiorem stereotypów. Wraz ze Sławą... mówią jednak jedną z literackich transformacji mitu misji ?? wili-cyjnej Polski na Kresach. Deprecjacja działalności szlachty i żie-aństwa podważa prawo Polski do dziedzictwa dawnej Rzeczy-ispolitej, opartego o ofiarę krwi przelanej w obronie placówki, zyczyną odebrania Polsce prawa głosu stanowiącego o Kresach t jej odpowiedzialność za pozostawienie ukraińskiej strefy na ni-im stopniu rozwoju gospodarczego i kulturowego. Obie książki iszą stygmat czasów, w których powstały, ich optykę nieprzychyl-Dwudziestoleciu międzywojennemu, ale z drugiej strony o po-ibnych problemach pisał już w latach trzydziestych Ksawery Pru-yński: Szerzenie kultury jest głęboką racją istnienia tu władzy polskiej (...) tylko cóż jest dla wsi wołyńskiej kultura. Pastuch Rodion umie wiersze La Fontaine'a, których nie umie jego ojciec. To prawda, ale też to prawda, że z temi wierszami (...) pasie krowy jak jego ojciec.33 Mit cywilizacyjnej misji i idea Polski Jagiellońskiej nie mają we współczesnej literaturze jednolitego obrazu, od chwały do klęski, od konwencji bezkrytycznej akceptacji, przez świadomość ambiwalen-cji wpływu polskiego na Kresach do jednoznacznej negacji osiągnięć cywilizacyjnych i kulturowych. Jest on bez względu na swoją postać podstawą mitu Kresów w naszej literaturze po 1918 roku. Najsilniejszy wydaje się motyw dziedziczenia ziemi i domu, tego punktu zakorzenienia, zdobytego przez przodków mieczem, przypieczętowanego krwią i włożoną w jego rozwój pracą, przekazywanego przez pokolenia jako największa wartość, znak tożsamości rodziny kresowej. Ma rację Stanisław Ossowski pisząc: predestynacja więzi owej [z ojczystym środowiskiem - DS] może polegać w moim przekonaniu bądź na tym, że w tych okolicach właśnie ujrzałem po raz pierwszy światło dzienne i tu uczyłem się poznawać świat - jeżeli moja prywatna ojczyzna jest moją ziemią rodzinną w dosłownym sensie - bądź na tym, że jestem wrośnięty w tę ziemię poprzez swoich przodków, którzy tutaj rodzili się i marli, że jest to zatem moja ojczyzna w sensie etymologicznym.34 Predestynacja polskiej szlachty i narodowości, akcentowanie niezwykłości ofiary krwi można nazwać mitem etnicznym: Mit etniczny sięga daleko w przeszłość. Związki krwi z pokoleniami przeszłymi dają prawo do spadku. Rzecz w tym, by nawiązać do takich przodków, którzy zostawili godne dziedzictwo.35 Dla literatury kresowej mit misji cywilizacyjnej jest tylko jednym z elementów postrzegania Ukrainy, Podola i Wołynia. Samo pojęcie wskazuje na moment początkowy tradycji kresowej (zdobycie Kresów) i służy uzasadnieniu obecności polskiej kultury. Tym, co 33 K. Pruszyński, Prawo do Wołynia, w: Podróż po Polsce, Warszawa 1937. 34 S. Ossowski, Analiza socjologiczna pojęcia ojczyzny, w: Dzieła, t. III, Warszawa 1967, s. 219. 36 S. Ossowski, Więź społeczna i dziedzictwo krwi, w: Dzieła, t. II, Warszawa 1966, s. 129. 69 est podstawą literackiego obrazu Kresów, jest sam ośrodek tworzenia polskiej tradycji w etnicznie obcym otoczeniu - dom. Najczęściej est to dworek ziemiański, rzadko magnacki pałac i chata osadnika, ^olski dom istniejący z przestrzenią ukraińską w symbiozie lub izo-acji, akceptowany albo wyalienowany, dominujący lub atakowany est metaforą istnienia polskiej kultury na Kresach, jej źródłem i gwa-•antem stabilności. Granica między tą wyspą a ukraińskim morzem, ej rodzaj i napięcie stała się metaforą relacji polsko-ukraińskich. REIFIKACJA TRADYCJI W KONFRONTACJI Z UKRAIŃSKIM ZEWNĘTRZEM . W polskiej prozie, zwłaszcza w okresie międzywojennym, polski dworek na Kresach stał się symbolem trwania polskości na Ukrainie. Przedstawiany jest najczęściej jako placówka obronna i ośrodek cywilizacji.36 W większości tekstów ma w sobie coś z Bachelardow-skiej wizji domu onirycznego: Tak więc dom oniryczny to obraz, który w marzeniach i snach staje się siłą opiekuńczą. Nie są to tylko rzeczy, w których pamięć odnajduje swe obrazy. Radzi jesteśmy żyć w domu, którego już nie ma, ponieważ -nawet nie zdając sobie sprawy - przeżywamy w nim dynamikę spraw podnoszących nas na duchu. Dom chronił nas, a więc nadal dodaje nam ducha.37 Dom jest punktem centralnym przestrzeni, a poza nim pozostaje reszta świata. Jest to podział, który pozwala rozpoznać wzajemne ich odniesienia - domu, czyli polskiej wyspy, i ukraińskości, ukraińskiego morza. Ta opozycja akcentująca odrębność, obcość, a w skrajnych przypadkach wrogość, pojawia się w tekstach dotyczących konfliktów: wygnania Polaków z Kresów w latach 1917-21 i podczas II wojny. Uwidocznia się to zwłaszcza w książkach pisanych „na gorąco" po tych wydarzeniach (Kossak, Kozicka, Dorożyńska), gdzie szczególnie dramatyczny jest obraz „podejścia" chłopów pod dom 36 Por. B. Hadaczek, Proza kresów wschodnich..., op. ???., s. 271. 37 G. Bachelard, Wyobraźnia poetycka, Warszawa 1975, s. 322. 7J osaczenia go. Motyw kresowego domu zawiera w sobie dwa za-ladnicze elementy: rodzinę pojmowaną jako ciąg pokoleń kontynu-ijących tradycję i przedmioty. Zniszczenie go jako przedmiotu i sym-)olu jest napaścią na uświęcony przez historię porządek rzeczy (spo-eczny i narodowy) na Kresach, bunt bezrozumnej czerni bez twarzy przeciwpolskiemu dworkowi szlacheckiemu. Pojęcie domu jest netaforą kumulującą postawy, obyczaje, ludzi i ich stosunek do Ukra-ny, Ukraińców oraz postrzeganie samych siebie w obliczu konflik-ów narodowościowych. Opisanie jego relacji z przestrzenią ujawnia stosunek autora do tej kwestii, stereotypy, którym ulega, bądź z któ-ymi polemizuje. Dom kresowy jest w swej materialnej strukturze szczegółowo opisywanym konkretem. Jego wyposażenie: sprzęty domowe, sztu-ca użytkowa, kolekcje uczestniczą w Historii, zostaje im nadane ży-:ie, są paralelą losów właścicieli. Dokonuje się coś, co nazwałabym nrocesem reifikacji tradycji. Nie jest to jej uprzedmiotowienie. „Ożywione" przedmioty, będąc symbolami kultury, stają się dominantą :radycji (dzieje się tak w części tekstów kresowych i w różnym natężeniu). Są równie ważne jak ludzie zamieszkujący dom i wraz z nim stają się częścią legendy o zatopionej Atlantydzie. O ważności przedmiotów ciekawie pisze Yi-Fu Tuan: Przedmioty i miejsca są centrami wartości. Przyciągają i odpychają w sposób subtelnie zróżnicowany. Zwrócenie na nie uwagi nawet przez krótki moment jest uznaniem ich wartości (...) czasami jest w nich esencja wszelkiego piękna i zdolne są nieść pocieszenie (...) Dom jest miejscem intymnym. Myślimy o domu jak o swoim miejscu, ale zachwycające obszary przeszłości przywołuje nie cały dom - budynek (...), ale jego części i wyposażenie, to, czego nie możemy dotknąć, co ma również zapach: strych, piwnica, kominek i wielkie okno, ukryte zakątki, taboret, złocone lustro, nadłamana muszla.38 Typowym przykładem powieści, której bohaterem jest trwający kresowy dom, są Horyńce Marii Bańkowskiej.39 Pozytywne wartości domu-gniazda (rodzina, miłość do ziemi, gospodarność, moralność, odpowiedzialność i patriotyzm) reprezentuje część rodziny Danileckich, która zamieszkuje Horyńce. Jest więc matka-Polka, idealna żona, przodkowie-powstańcy, śmierć młodego chłopca w ??- ?? Y.-F. Tuan, Przestrzeń i miejsce, Warszawa 1987, s. 30, 182. M. Bańkowska, Horyńce, Lwów 1920. wstaniu i staropanieństwo wiernej narzeczonej, walka z zaborcą o każdy kawałek rodzinnego majątku. Dla kontrastu, członkowie tej rodziny wychowani za granicą (poza sferą wartości ewokowanych przez dom) ulegają degeneracji (narkomania, cudzołóstwo, samobójstwo). Polski dom w Horyńcach jawi się jako miejsce bezpieczne, zamknięte nie tylko na negatywne wpływy zewnętrzne, ale w ogóle na istnienie przestrzeni poza nim samym. Ukraińskość potraktowana jest marginalnie i z pewną niechęcią. Ukraiński chłop jest według autorki bliższy zwierzęciu niż cywilizowanemu człowiekowi. Horyńce są opowieścią (pozbawioną stygmatu utraty i zniszczenia) o Arkadii kresowej sprzed wybuchu rewolucji, wyrazem tęsknoty za światem o ustalonej hierarchii społecznej i za wartościami moralnymi, których symbolem jest kresowy dworek ziemiański, zamieniający się w procesie idealizacji we własną legendę. Najlepszymi przykładami tekstów przedstawiających katastrofę domu-konkretu, czyli kultury polskiej, dokonującą się podczas ataku barbarzyńcy, są wspomniane już teksty Marii Dunin-Kozickiej Burza od wschodu, Zotii Kossak Pożoga i Elżbiety Dorożyńskiej Na ostatniej placówce, gdzie obraz domu zostaje zarejestrowany dokładnie w momencie zagrożenia. Dom jest wydartą właścicielom własnością, zniszczonym w jednej chwili dorobkiem pracy wielu pokoleń. Autorki prezentują go jako niewielki obiekt, jeden z wielu. Żadna z nich nie koncentruje się na przepychu ginących pod siekierami wielkich pałaców i magnackich rezydencji - czasem tylko zostaną wymienione nazwy majątków i nazwiska właścicieli. Pokazanie zagłady małego dworku, którego wartość materialna wydaje się jakby celowo pomniejszona (często padają określenia: mały, skromny, bez przepychu), podkreśla ślepą nienawiść czerni, niszczącej wszystko, nawet to, czego nie ma powodu zazdrościć ani pożądać - mały dworek jest mniej rażący dostatkiem niż magnacki pałac. Zofia Kossak rozpoczyna Pożogę od poetyckiego opisu domu, cichej oazy spokoju i jedności między polskością a ukraińskością. Bezpieczeństwo podkreśla brak rygli, otwarcie drzwi. Ich późniejsze zamknięcie, konieczność przekształcenia dworku w fortecę, jest przedstawione jako nieoczekiwane i zaskakujące. Opisy domu i parku uderzają estetyzacją i idealiza-cją w kreowaniu świata baśniowego, którego wartościami są piękno i harmonia: Żyliśmy w jego głębi [parku - DS] niby na dnie stawu, w otchłani zielonej, swobodnie dumnej, otoczeni Pięknem zewsząd (Kossak, Pożoga, s. 6). 72 Azyl szczęścia rodzinnego jest urządzony z prostotą i smakiem. [eble są z drzewa jesionowego lub dębowego (dąb i jesion to sym-??? trwałości, stabilności i siły), kilimy - „ludowa mowa", wszyst-D buduje klimat dworku szlacheckiego wrośniętego w tę ziemię, iskiego naturze. Dom jest miejscem, do którego należą nawarstwia-ce się latami przedmioty, symbolizujące kolejne pokolenia miesz-mców, ich epoki i ciągłość tradycji. Ulega ożywieniu, staje się wręcz ;obą, wokół której organizuje się życie związanych z nim ludzi. Wypełnianie domu cennymi i pięknymi przedmiotami, przywożo-^mi często z zagranicy, jest przedstawione jako świadomy akt two-:enia piękna i kultury, co kreuje postacie właścicieli na mecenasów :tuki, ludzi o dobrym smaku i europejskiej świadomości. Dom na resach staje się synonimem wartości cywilizacji zachodniej, zako-:eniających się na ludowym, pierwotnym podłożu ukraińskim, rzedmioty przestają być jedynie rekwizytami, tracą anonimowość k i nieumyślny sprawca nieszczęścia. Mykoła jest najczęściej pojau łającym się w tekście Ukraińcem, pokazanym zgodnie ze stereotypem odziedziczonym po literaturze XIX wieku. Mykoła okazywał jakieś wschodnie lekceważenie kobietom, choć podkochiwały się w nim na zabój, (...) ten kruczowłosy Rusin, z duszą otwartą na oścież przed szelmutką lub samogonką (...) czasem na pustej > 103 ulicy krzyczał na całe gardło, że nienawidzi i Zydiw i Lachiw, i mówił całkiem otwarcie, co to on z nimi zrobi, a potem wytrzeźwiony chodził potulny i przygaszony (Paźniewski, Krótkie..., s. 41). Nie jest antypatyczny - jego agresja wobec „Żydiw i Lachiw" pozostaje jedynie werbalną groźbą. Uczestnictwo pijanego Mykoly w odczycie doktora filozofii, Ukraińca Stołyhwy, ośmiesza ukraiński ruch nacjonalistyczny jako niepoważny pod względem intelektualnym, a także pozbawiony wpływu na społeczność ukraińską, która reprezentowana przez Mykołę nie może mieć jakiejkolwiek świadomości narodowej, gdyż zatrzymała się na etapie wierzeń ludowych i zabobonów. w pracy swojej udowodnił [Stołyhwa - DS], że stopień rozszerzalności klatki piersiowej przy wdechu u szlachty, mieszczan, proletariuszy polskich, Żydów, bogatych i ubogich jest odzwierciedleniem swobody i przywilejów poszczególnych stanów w dawnej Polsce (...) Po odczycie brodatego naukowca, wozak Mykoła, nie do końca pijany tego wieczoru, długi czas nie mógł zasnąć i dziwne stwierdzenia Stołyhwy plątały mu się po gło-wie słowa: „wiekowe poniżanie narodu przez paniw, niszczenie narodowej kultury, płacz i ucisk mirnoho ukraińskoho lida" (Paźniewski, Krótkie..., ?.93). Jakakolwiek ostrość zarzutów Ukraińców wobec Rzeczypospolitej została zniwelowana przez zakończenie tej sceny: pijanemu Mykole zwiduje się dzidko (duszek) i tylko ten fakt budzi szacunek współziomków, a nie treść odczytu. Nawet informacja o jego przynależności do organizacji nacjonalistycznej gdzieś się gubi, jakby zupełnie nieistotna dla powieści. Dziecięcy bohater przekazuje świat w obrazkach, sekwencjach dotyczących żydowskiego kupca, rabina, polskiego ziemianina, właściciela podupadającego dworku Muszal-skiego, dziadka narratora - nauczyciela i niefortunnego poszukiwacza ropy naftowej. Romans polskiego oficera i białej Rosjanki jest wątkiem luźno łączącym poszczegóne elementy utraconej Arkadii, która w Krótkich dniach przemienia się na naszych oczach w literacki mit, baśniową, „naszą krainę". I to ona jest bohaterem powieści Paźniewskiego, nie ludzie. Ich egzystencja i powierzchowny rysunek postaci spełniają rolę podrzędną. Nie jest już ona przedmurzem, czy ostatnią placówką, ale mityczną p o s t a c i ą, personifikacją legendy. Nową tradycją staje się dziedziczenie rodzinnej mitologii Kresów, tak jak kiedyś tradycją było dziedziczenie ziemi. Używane wielokrotnie określenie „nasza kraina" to znak wytworzenia się wspólnoty ludzi pochodzących stamtąd, zza Buga. Poczucie przynależności do niej i świadomość wyjątkowości pochodzenia budują nowy mit. Zestawienie określeń „naszej krainy" pokazuje jej strukturę. Pozbawiona jest przede wszystkim elementów destrukcyjnych, niechęci między zamieszkującymi ją narodami. Nie ma niczego, co mogłoby naruszać wizerunek przestrzeni niezwykłej. „Kraina" odsyła do stylistyki świata bajecznego. Jest przestrzenią sprzeczności. Z pozoru „zapomniana przez Boga i ludzi prowincja", miasteczko z odrapanymi kamienicami, anachroniczna w swym specyficznym kodeksie egzystencji, wyśmiewana, zaniedbana. Kraina dziwna, zwariowana, o wielkich ambicjach, „które jedni brali za nieuleczalną chorobę, inni za oznakę kresowej krnąbrności". Jednocześnie kraina o ogromnym poczuciu humoru, zakochana w hazardzie i ryzyku, kochająca dziwaków, nie znosząca banalności i szarości, pańska. Prowincjonalna, o nadmiernie rozwiniętym poczuciu własnej wartości. U Paźniewskiego rozróżnienia między enklawami Polaków i Ukraińców są sprawą drugorzędną, bez żadnych konsekwencji. Motyw polskiego dworu -placówki kresowej, otoczonej ukraińskim morzem -jest niemal nieobecny, uległ transformacji i występuje w postaci „trzymania kresowego fasonu". O tym, że nie jest chłopem [szlachcic zagrodowy - DS], świadczyła poszczerbiona szabla (...) lub sentencje wyroków procesowych (...) Żyjąc pod stałą groźbą roztopienia się raz na zawsze w morzu chłopskim, z tym większą kurczowością czepiali się nielicznych przedmiotów, które czuwały nad ich odrębnością (...) Stare dokumenty rodzinne dawali oprawiać w skórę albo chowali je za szkło, chcąc obronić przed wilgocią bezstronne świadectwa, ważniejsze dla nich od majątków (Paźniewski, Krótkie..., s. 97). „Kraina" to zakorzenienie w idei Kresów. Idealizacja „krainy" nosi także stygmat końca, będącego początkiem legendy. Odczytywanie w zwyczajnej rzeczywistości Kresów transcendecji zbliża w tym punkcie Paźniewskiego do Vincenza czy Wołoszynowskiego. U Paźniewskiego realne granice enklaw etnicznych rozpływają się w metafizycznym widzeniu świata. Kresy stają się bytem, w którym wszelkie podziały zostają odrealnione. Konsekwencją jest wyabstrahowanie z mitu Kresów możliwych następstw istnienia obok siebie różnych narodowości. Rozdźwięk między Polakami a Ukraińcami jest zminimalizowany, a historia wielonarodowych Kresów pokazana jest w Krótkich dniach z jednej, tej jaśniejszej strony. Opowiedzenie się po 104 105 stronie mitu Kresów zgodnej i twórczej koegzystencji narodów jest nie tylko wyrazem idealizacji dawno minionego świata, ale przejawem współczesnego marzenia o rzeczywistości, której ambiwalen-cja i wewnętrzne rozdarcie byłoby inspiracją twórczą ludzkiej egzystencji a nie siłą destrukcyjną. W delikatnych momentach historii nasza kraina, znajdująca się pod wpływem kilku wykluczających się kultur zawsze w porę potrafiła zwrócić się do tajemnych sił, nastrojów i przeczuć, które umiały łączyć przeciwieństwa, odnosząc w ten sposób ciche zwycięstwa nad chaosem i dowolnością,ibyłatojednazczarodziejskich jej zdolności (Paź-niewski, Krótkie..., s. 17, podkr. DS). AMBIWALENCJA KOEGZYSTENCJI Wśród autorów postrzegających Kresy południowo-wschodnie jako przenikające się a nie skonfrontowane strefy polskości i ukraińskości należy wyodrębnić prozę Juliana Wołoszynowskie-go15 i Zygmunta Haupta16. Rezygnują oni świadomie z uczestnictwa w literackiej idealizacji i mitologizacji dokonującej się w prozie Vincenza, Wittlina czy Paźniewskiego. Teksty Wołoszynowskie-go i Haupta pokazują Kresy ambiwalentne w wielu płaszczyznach: są zarazem przestrzenią miłości i śmierci, realności i irracjonal-ności, apogeum istnienia i jednocześnie bytem na skraju upadku, zmysłowe i prozaiczne. Granica między polskością a ukraińsko-ścią zaciera się, zwłaszcza w opowiadaniach Wołoszynowskiego. U Haupta podział przestrzeni istnieje, ale sfery zachodzą na siebie. Obydwaj posiadają wspólną cechę poszukiwania w oczywistości Historii drugiego dna, łącząc fascynację Kresami ze sceptyczną postawą wobec ich świata. Dlatego Kresy przenikających się stref ukazują czytelnikowi Wołoszynowskiego i Haupta fascynujące i groźne oblicze stykających się kultur i narodów. Obaj podejmują pro- 15 W tym rozdziale omawiam opowiadania J. Wołoszynowskiego z tomów: Opowiadania podolskie, Warszawa 1959; Przed wschodem księżyca, Warszawa 1971. Cytując używam skrótów tomów: OP, PWK. 16Z. Haupt, Pierścień z papieru, Paryż 1963; Szpica, Paryż 1989, cyt. za wyd.: b.m.w., 1989; Z Roxolanii, „Kresy" 1991, nr 6. Cytując używam skrótów tytułów tomów: PzP, Sz. blem iluzoryczności koegzystencji Polaków i Ukraińców, a także jej cenę. Oba zbiory opowiadań Juliana Wołoszynowskiego Opowiadania podolskie i Przed wschodem księżyca są jednymi z ciekawszych tekstów literatury kresowej. Różnią się znacznie od omówionych wcześniej powieści Było tak i Rok 1863. Rzeczywistość Podola miesza się z jego legendami, niesamowitością i zmysłowością podolskiej egzystencji na krawędzi między realnością a transcendencją. Miejscem, w którym rozgrywa się akcja większości opowiadań, jest okolica Kamieńca Podolskiego i Mohylowa, często pojawiają się Serby - jest to osobisty wątek Wołoszynowskiego, który urodził się w Serbach w 1898 roku. Czas opowiadań zamyka się między 2. połową XIX wieku i okresem poprzedzającym I wojnę. Z tych opowiadań, jak z odłamków, można do pewnego stopnia odtworzyć historię polskiej rodziny szlacheckiej żyjącej na Podolu. Wołoszynowski nie stara się być -jak np. Gawroński, Stryjski - kronikarzem i świadkiem następujących po sobie pokoleń. Stąd zatarta i pogmatwana chronologia. Bohaterami są Polacy, ukraińscy chłopi, postacie legendarne (Wernyhora), spolonizowany Hiszpan, zrutenizowana polska szlachta i rosyjski książę. Nie jest to więc saga, ale ułamek historii tego małego skrawka ziemi, jakim zobaczył i zapamiętał go narrator. Nie ma faktów politycznych, postaci ważniejszych i mniej ważnych. Świat nie jest podzielony na rewiry etniczne ani według klucza społecznego. Nie ma ostrości podziału na polską wyspę i ukraińskie morze - inność ukraińskich weselników przychodzących do dworu po błogosławieństwo nie ma charakteru opozycji do społeczności ludzi z polskiego dworu. Świat interesuje pisarza, o ile zawiera w sobie element niezwykłości, na niej też koncentruje się proza w obydwóch zbiorach opowiadań. W ten sposób unika Wołoszynowski problemów społecznych, nie podnosi kwestii prawa Polaków do Kresów, nie zajmuje się stanem świadomości narodowej Polaków i Ukraińców. Każdy ma swoje miejsce, którego nikt nie kwestionuje. Z pewnością jest to świat widziany z perspektywy Polaka należącego do kultury szlacheckiej i jej głównie poświęcony, ale postacie ruskich wieśniaków, chociaż jest ich niewiele, nie są stereotypowe. Kluczem do Kresów i kresowości jest u Wołoszynowskiego metafizyczna wspólnota wszystkich żyjących na Podolu narodów. We wspólnej przestrzeni Podole jest (jak u Jerzego Stempowskiego, Zygmunta Haupta i wczesnego Iwaszkiewicza) miejscem spotkania Wschodu i Zachodu, a na przenikaniu się tych dwóch wielkich formacji opiera się fenomen kresowości. 106 107 O tej północy na placu św. Marka w Wenecji (...) zbudziły się wspomnienia z narzeczeńskich spacerów (...) ku Okopom św. Trójcy pod Kamieńcem Podolskim. Tyle burzy od Wschodu było w jednej i drugiej wizji, tyle krzyżów i półksiężyców, pomieszanych ze sobą jak na kresowym pobojowisku, taka mikstura czarnoksięska Zachodu i Wschodu, Wschodu i Zachodu w Wenecji i tam, na Podolu (Wołoszynowski, Niebieska poczta, OP, s. 163). Jest więc Podole miejscem spotkania dwóch światów. Z tego potkania rodzi się metafizyka Kresów, osobliwe obcowanie z histo-ą, która swoją obecność przypomina kurhanami, kryjącymi wciąż iebezpieczne tajemnice (Wrzeciono, OP), objawia trwanie minionych ypadków przez pojawianie się zjaw (Nennfary OP, Menuet OP) albo rzejawia się jako świadomość wielowymiarowości bytu. Podolacy \ u Wołoszynowskiego ludźmi szczególnie predestynowanymi do ostrzegania transcendencji. Upraszczając, można powiedzieć, że są idźmi, którzy wiedzą, znają tajemnicę świata duchów i snów. Dla-;go dziedzic Serbów pozwala na wyświęcenie złego ducha kochan-i Gonty. Nikogo nie dziwi, że w pożarze dworskiej biblioteki spło-ęły wszystkie książki poświęcone Goncie i koliszczyźnie. Ich znisz-senie jest konsekwencją zderzenia polsko-ukraińskiego i okrutnej ary wykonanej na Goncie - a więc wydarzeń w sferze realnej, ale rzede wszystkim jest odpowiedzią na zbrodnię wobec ładu moral-ego. Podole Wołoszynowskiego jest przestrzenią tak silnie zanurzo-ą w transcendencji, że realność wydaje się tylko pretekstem i pozo-;m tego, co jest istotą bytu - jego tajemnicy. Wołoszynowski unika admiernej konkretyzacji rzeczywistości kresowej, która sama ujaw-ia obecność Historii pod postacią legend i zjaw. Polska kultura na jesach nie jest postrzegana przez pryzmat stanu posiadania. Dom przedmioty z nim związane, a więc cała kultura materialna, prze-:ają być najważniejszym symbolem tradycji ziemiańskiej i szlachec-iej. Maleje ich znaczenie i funkcja motywów przewodnich przez rzesunięcie akcentu z realności rzeczy i wydarzeń na ich irracjonal-ość. Wołoszynowski świadom jest tego romantycznego rysu pisar-:wa, czemu daje wyraz w stylizowanym na autobiograficzne opowiadaniu Pan Sędzia (PWK), w którym sędzia Jan Nepomucen Woło-synowski kupuje dwór w Serbach. Stary dwór książąt Lubomirskich w Serbach nad Łozową już wtedy nazywany był „strasznym dworem". Ale pan sędzia Jan Nepomucen był człowiekiem XVIII w. i nie miał przesądów. Dopiero jego niektórzy po- 38 tomkowie, i to nieliczni, poddali się romantyzmowi duchów i upiorów (Wołoszynowski, Pan Sędzia, PWK, s. 38). Pisarstwo Wołoszynowskiego mieści się w kanonie utworów, w których doznanie Kresów jest przeżyciem metafizycznym. W tym typie literatury Ukraina, Wołyń, Podole są inspiracją dla wyobraźni, kierując ją ku niezwykłości i ambiwalencji istnienia. Transformacji ulega także konwencja sagi rodzinnej, która ze stereotypowej historii pokoleń zamienia się w kolaż niedopowiedzeń i domniemań. W ten sposób zostaje złamana jednoznaczność historycznej opowieści. Tradycja domu i rodziny kresowej nie zostaje podważona, ale wyraźnie wycofana z opozycji do innych narodowości zamieszkujących Kresy. Nie potrzebuje jednak argumentów na swoje istnienie. Polski dom nie jest w opowiadaniach Wołoszynowskiego twierdzą ani samotną wyspą w otoczeniu ukraińskim. Jest jedną z form bytu zaistniałą w przestrzeni kresowej, a jego idea trwa po zniszczeniu jego materialnej rzeczywistości. Wołoszynowski rzadko opisuje dom w szczegółach. Wystarczy jednak odczytać klucz do Opowiadań polskich, czyli motto - fragment z East Coker T.S. Eliota -„Wszystko zaczyna się od domu", by zrozumieć, jak silnie zakorzeniony jest w świadomości twórczej pisarza dom rodzinny na Kresach, początek, punkt odniesienia każdej jednostki tworzącej łańcuch pokoleń. W opowiadaniach Wołoszynowskiego nie ma jednego domu, jest ich kilka. Pałac Konstantego Łosia w Menuecie (OP) należy do rodziny od pokoleń. Tylko aluzja sugeruje los pałacu i jego mieszkańców, polskich ziemian żyjących na Ukrainie po rozbiorach i powstaniach. W eufemistycznym określeniu, że jest „utrzymany jako tako przy życiu", mieści się cała historia polskiej szlachty kresowej, starającej się ratować przed rusyfikacją i utratą ziemi.17 Znamienne, że nie jest to dom zniszczony w walce, ale właśnie powoli podupadający. Jest symbolem schyłku polskiej cywilizacji na Kresach, którą Wołoszynowski pokazuje w momencie upadania. Za zmysłowością Ukrainy kryje się prawda o walce o przetrwanie polskiej szlachty. „Mówiącym" domem jest dwór w Serbach, a właściwie dwa, stary i nowy z 1850 roku. Ich historia, zaledwie sygnalizowana aluzją, jest w rzeczywistości historią rodzin polskich i kultury, na której ciągłość składają się pokolenia zarówno polskiej, jak i ru- 17Zob. D. Beauvois, Polacy na Ukrainie 1831 - 1863. Szlachta polska na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie, Paryż 1987. 109 tw ? i dej szlachty. Bohater Pana Sędziego (PWK) osiedla się po klęsce Na-aleona na Podolu, rozpoczynając zapuszczanie korzeni od: dużej wsi Łozowej, starej osady, dziedzictwa jeszcze kniaziów Korotkich, Zbaraskich, Wiśniowieckich, potem Zamoyskich, Koniecpolskich, wreszcie Lubomirskich (Woloszynowski, Pan... PWK, s. 38). Pisarz świadomy jest niemożności przeprowadzenia ostrego Ddziału kresowego świata na polski i ukraiński. Dystansuje się od dnoznaczności - dom należący na ostatku do polskiej rodziny ma swoich fundamentach ślady obu narodowości, jego byt jest u fołoszynowskiego syntezą polskości i ukraińskości Kresów. Krót-opis, zaledwie szkic starego dworu w Serbach, nawiązuje do trakcji polskiej placówki kresowej, której prawem i obowiązkiem była )rona rubieży. Jednak w opowiadaniu Woloszynowskiego staje się \ symbolem przemijania i upadku polskiej szlachty, dawnej świętości polskiej kultury. Pisarz rejestruje jakby mimochodem oznaki itastrofy, ubożenia w XIX wieku polskich dworów na dalekich resach, które po I wojnie nie weszły już w skład Rzeczypospolitej, nie jej przyczyny: powstania, konfiskaty, rusyfikacja drobnej szlach-, której nie udało się dowieść dowodów szlachectwa. Wołoszynow-;i zrezygnował z pokazywania rzeczywistości: carskich urzędni->w, twardej walki o ziemię. Metaforą procesu jest niszczenie stare-) dworu w Serbach, świadka dawnej świetności, ale i okrucieństwa, kim było stracenie Iwana Gonty w męczarniach.18 Ziemia ukraiń-:a, tak jak jej historia, nacechowana jest w obu zbiorach opowia-iń ambiwalentnie: uwodzicielsko piękna, fascynująca i groźna, na-cona jadem i śmiercią. Symbolem tej ambiwalencji jest także dwór Serbach, tracący jednoznacznie pozytywne nacechowanie, cha-kterystyczne dla literackiego wizerunku polskiego dworku. Z jed-;j strony, gniazdo rodzinne, forteca broniąca się przed Tatarami Cozakami (a więc w skrócie niemal cała historia Kresów), z dru-ej, oprócz śladów po tatarskich strzałach i kozackich kulach, nosi ^gmat niechlubnej zemsty, kary wymierzonej Goncie przez Pola->w. Wycięta w stropie data jego śmierci po ponad 100 latach dla )lejnego dziedzica Serbów, Władysława, staje się pretekstem do zywołania tamtej chwili, wyobrażenia sobie, jak mogło być. 18Pisze o tym W. A. Serczyk w Historii Ukrainy, wyd. 2 poprawione i rozsze-me, Wrocław 1990, s. 194. Fragment opisujący egzekucję Gonty, jedyny tak makabryczny i realistyczny w prozie Woloszynowskiego, jest zaskakujący, ale pokazanie okrucieństwa dokonanego przez Polaków poddaje rewizji stereotyp polskiego żołnierza, szlachetnego i bohaterskiego obrońcy Kresów, ofiary ukraińskich rzezi. Ujawnia się zarazem pęknięcie przestrzeni Kresów jako wspólnoty Polaków i Ukraińców i sytuacja rzeczywistej konfrontacji. Bohater Nenufarów (OP) czyni Polaków, co rzadkie w polskich tekstach, współwinnymi, oskarżając ich o niepotrzebne okrucieństwo, a także o zgubną w skutkach i krótkowzroczną „współpracę" z Rosją w tłumieniu koliszczyzny. Wołoszynowski odwraca motyw ukraińskich hajdamaków podburzanych przez Moskwę przeciw polskiej szlachcie - tutaj marionetkami są Polacy, którym Rosjanie „oddają" prawo wykonania hańbiącego wyroku na Goncie i pozostawiają wykonanie akcji pacyfikacyjnej na Ukrainie, co skłóci ostatecznie Polaków i Ukraińców. Współcześnie motyw trójkąta dramatycznych zależności Polska-Ukraina-Rosja najostrzej wystąpił w poezji Józefa Łobodowskiego w Złotej Hramocie i Pieśni o Ukrainie.19 Śmierć Iwana Gonty pokazana jest przez Woloszynowskiego w kategoriach etycznych. Niepotrzebne okrucieństwo jest zbrodnią, a nie wymierzeniem sprawiedliwości. Staje się symbolem krzywdy, nie konieczności historycznej. Tytułowanie Gonty pułkownikiem zamiast hajdamaką czy rezunem stawia go w pozycji żołnierza i oficera równego tym, z którymi walczył. Torturowanie Gonty jest więc u Woloszynowskiego czynem podwójnie nierycerskim, równoważnym zbrodniom popełnionym przez Ukraińców na Polakach podczas koliszczyzny. Taka interpretacja wydarzeń 1768 roku świadomie burzy mit polskiego rycerza - szlachetnego obrońcy kresowego ludu, tworzonego przez pisarzy od doby staropolskiej, aż do Ogniem i mieczem Henryka Sienkiewicza. Wołoszynowski bliższy jest Juliuszowi Słowackiemu ze Snu srebrnego Salomei, a drastyczność obrazu - bliska wizerunkowi płonącego jak żywa pochodnia Semenki i zaskakująco podobna do ekspresji drzeworytów Goyi z cyklu Okropności wojny. Licentia poetka pozwoliła Wołoszynowskiemu umieścić egzekucję Gonty na dziedzińcu dworku w Serbach, naznaczyć go piętnem zbrodni i obarczyć to miejsce klątwą, która w opowiadaniu realizuje się przynosząc po stu latach śmierć jednemu z dziedziców i zniszczenie biblioteki, w której zgromadzono literaturę związaną z Gonta i koliszczyzną. Wołoszynowski operuje metaforą, która nie- ,9J. Łobodowski, Złota Hramota, Paryż 1954; Pieśń o Ukrainie, Paryż 1958. 0 111 ^erwalnie łączy dom i egzekucję sprzed wieków, powodując obec-ść przeszłości w czasie teraźniejszym i przynależność domu wraz >rzestrzenią do Historii. Tutaj, na dziedzińcu dworskim (...) odbyła się egzekucja Gonty. Zabity w mękach (...) - zdawało się Władysławowi - został gdzieś w tych okolicach i krążył dokoła starego dworu serbiańskiego, nie mogąc znaleźć poćwiartowanych części swego ciała (...) Na jednej ze ścian drewnianej oficyny (...) na czarnej belce wycięty był dłutem napis: data kaźni Gonty. Z okien tej oficyny w 1768 r. oficerowie rosyjscy i polscy z hetmanem Branickim na czele, przy zastawionych w sieni stołach, przyglądali się egzekucji. Że pili wtedy na umór, temu się nie dziwił Władysław. Dziwił się tylko, że mogli jeść. Tradycja egzekucji była we wsi żywa (...) Ze wszystkich okolicznych wsi podolskich spędzono chłopów - „dosyć było ludzi" - żeby widzieli, jak się kończy bunt. To miejsce zachowało tamte ślady (Wołoszynowski, Nenuftiry, OP, s. 53). Myśli i wątpliwości Władysława wykraczają poza legendę, nagrają charakteru sądu wartościującego. Od strony polskiego mu - nie z ukraińskiego zewnętrza - wychodzi moralna ocena zła, im była bezlitosna kara Gonty i odwet Rzeczypospolitej na bun-vnikach, równie krwawy jak sama koliszczyzna. Stygmat zbrodni zostawiony na tym jednym z polskich kresowych domów jest zna-;m sprzeniewierzenia się jego wartościom: rycerskim, szlacheckim, manistycznym. Jest przekleństwem, którego konsekwencje prze-iczają granice empirycznego poznania i historycznego faktu. Staje symbolem bariery między Polakami a Ukraińcami i dlatego ostat-: słowa powyższego cytatu brzmią jak ostrzeżenie. Dom w Serbach, vraz z nim cała Ukraina i polskie życie na Kresach, którego dwo-c staje się pars pro toto, postrzegane są przez Wołoszynowskiego ;o ambiwalentne, budujące swoją egzystencję na dwóch komple-;ntarnych przeciwieństwach, na których opiera się cały Wszech-iat: na życiu i śmierci, na dobru i złu. Symbolem ambiwalencji ;rainy jest sama ziemia - punkt odniesienia i zakorzenienia. Pola-występujący w opowiadaniach Wołoszynowskiego to przede zystkim szlachta podolska, ludzie o osobowościach nie podlega-ych schematyzmowi. Można zaryzykować stwierdzenie, że część literatury kresowej 'tworzyła specyficzny typ bohatera, żyjącego pełnią życia, potra-cego wydobyć z niego sens i smak, wrażliwego na objawianie się ;zwykłości w świecie realnym. Tacy są także bohaterowie Na wy- sakiej połoninie Vincenza, prozy Haupta, Bączkowskiej, Kuśniewicza. Rodzina, szlacheckie gniazdo i jego tradycje są w opowiadaniach Wołoszynowskiego istotną wartością. W Roku 1863 pisarz powtarza kanon kresowej rodziny szlacheckiej. W tej przedwojennej powieści punktem wyjścia dla konstrukcji losów jednego z bohaterów jest dom na Ukrainie i rodzina, jakich wiele - doświadczona przez zaborcę za walkę o niepodległość. Bazą jest tradycja narodowa walki o wolność. Dziadek - konfederat barski, ojciec - powstaniec z 1863 i zesłaniec, na którego powrót żona czeka latami, wychowując syna na uczestnika kolejnego powstania. W opowiadaniach z tomów Opowiadania podolskie i Przed wschodem księżyca pisarz zaciera granicę między rzeczywistością a irracjonalnością. Podlega temu także motyw rodziny. Wołoszynowski rezygnuje z typowego następstwa pokoleń, jak zrobił to jeszcze w Roku 1863. Bohaterowie opowiadań nie są jedynie kolejnymi ogniwami rodzinnej tradycji, ale osobowościami o własnych przeżyciach i indywidualnym losie. Znamiennym przypomnieniem dziedzictwa jest nakaz wytrwania w obowiązku wobec swego pochodzenia, rodu i jego tradycji, skierowany do osieroconego Jasia przez jednego ze stryjów jako credo życiowe dla młodego dziedzica rodzinnego majątku (Ze snu sen, OP). Młody chłopak musi wziąć na siebie współodpowiedzialność za tradycję. Ma ona swój realny wyraz: oznacza ciężką pracę nad utrzymaniem ziemi, rachunki, zależność od urodzaju, a także samotność w odziedziczonym domu i poczucie klęski życiowej młodego człowieka, zmuszonego do rezygnacji ze studiów, podróży, niezależności. Niewiele jest romantyzmu czy rycerskiej przygody w wypełnianiu obowiązków wobec urodzenia - jest to zaprzeczenie mitu heroicznego kresowego życia. Egzystencja młodego człowieka toczy się w typowym dworku z gankiem o czterech kolumnach „w którym nic już nie można naprawić", upływa zgodnie z porami roku. Dysonans miedzy kultem dla tradycji a przymusem życia w tej trywialnej rzeczywistości skromnego majątku na Podolu zapisany jest w konfrontacji przeszłości z teraźniejszością, zestawieniu rodzinnych portretów, będących atrybutami trwania pokoleń, z szarą codziennością. Polska tradycja szlachecka na Podolu ma w opowiadaniach Wołoszynowskiego dwie strony. Pod sztafażem dumy narodowej, pod powierzchnią sensualnie i metafizycznie doznawanego życia, ukryty jest niepokojący nurt, ujawniający powolny rozpad kresowego świata i rozpływanie się w przyziemności. Nie jest to dumne trwanie na placówce, ale wegetacja, spętanie przez obowiązek. Młody dziedzic > 113 (Ze snu sen) werbalizuje swój bunt, który jest jedynie sprzeciwem wobec monotonii życia i wyjałowieniu go z transcendencji. Woloszynowski daleki jest od buntu wobec konwenansu obyczajowego czy zaprzeczania wartości tradycji szlacheckiej. Chłopiec pragnie jedynie wyjścia poza doznanie realności przez akt twórczy, sztukę. Jaś skończył 20 lat. Pomyślał, jakie to głupie siedzieć w tym starym domu i skończyć życie zanim się je zaczęło. Gdyby tak mieć talent (...) I nie wiadomo dlaczego spłynęła na niego mądrość, że można wyzwolić się od tego, co otacza, nazywając rzecz każdą po imieniu i zapisując takie różne słowa (Woloszynowski, Ze snu..., OP, s. 154). Woloszynowski pokazując ambiwalencję ludzkiej egzystencji : w tym także kresowego bytu polskich ziemian, świadomie rezygnuje z idealizacji przeszłości i kreowania ukraińskiej Arkadii, jak ma to niejsce w wielu tekstach zarówno z okresu Dwudziestolecia20, jak późniejszych (Vincenz, Kuśniewicz, Chciuk, Bączkowska). Egzysten-:ja kresowa u Wołoszynowskiego to nie stereotypowa idylla, ale zwyczajność, którą przekroczyć można tylko przez ucieczkę i przestrzeni konkretu w wymiar transcendencji - marzenia, snu, o-eacji. Świadomość końca epoki, kryzysu polskiej kultury wyraża się w absolutnym zwątpieniu w Boga przez księdza Kozłowskiego Wrzeciono, OP) a przez Władysława (Nenufary, OP) w racjonalizm, /v przeczuciu śmierci i niepokoju duszy dziedzica z Bahwy (Pan Bah-vy). Powolne zamieranie kultury ziemiańskiej widać w opisach dworców - żaden nie został pokazany jako tętniący życiem. Rzecz zna-nienna, Woloszynowski nie przedstawia w opowiadaniach samego nomentu gwałtownego zniszczenia polskich dworków przez ukra-ńskich chłopów czy bolszewików, nie ma ostrego antagonizmu Po-aków i Ukraińców i opozycji: polska wyspa-ukraińskie morze. Ukra-ńcy istnieją obok Polaków, ale granica etniczna nie jest wyznaczona, 'odział przestrzeni dyktuje usankcjonowana zwyczajem hierarchia ipołeczna. Ukraińscy chłopi zgodnie ze zwyczajem składają dziedzi-:owi życzenia noworoczne, młode pary przychodzą do dworu po błogosławieństwo, tańczą w dworskiej sieni kozaka, rozpoczynają we-;ele śpiewem i tańcem (Ze snu sen, Dumka, OP). Wieś żyje jednak iwoim osobnym życiem w dystansie do polskiego domu uczestni-:ząc tylko sporadycznie w jego życiu. Ukraińskość przenika do prze- 20Zob. B. Hadaczek, Proza kresów wschodnich w XX-leciu międzywojennym, „Ruch iteracki" 1986, nr 4. strzeni dworu przede wszystkim przez śpiew służby i opowieści ukraińskich piastunek. Wyostrza wrażliwość mieszkańców domu na niezwykłość Natury, ukrytą w rzeczywistości irracjonalność. To ukraiński żebrak jest rewelatorem legendy o Goncie i samobójczej śmierci jego kochanki, tylko on widzi ręce widma-topielicy i jak mistrz tajemnej wiedzy wprowadza w przestrzeń metafizyki dziedzica przeklętego dworu w Serbach (Nenufary, OP). Doznanie dwoistości bytu, pozorność granicy miedzy życiem i śmiercią przychodzi do Władysława i całej polskiej strefy z zewnątrz, z przestrzeni ukraińskiej, predestynowanej u Wołoszynowskiego do odczuwania metafizyki. Ukraińskość to nie tylko irracjonalność i specyficzny koloryt Kresów. Woloszynowski poświęca kilka opowiadań ukraińskim chłopom, gdzie pokazani są jak ludzie, którzy kochają i cierpią, a nie są wyłącznie nośnikami swojej narodowości. Semen Bezdityj (PWK) jest opowieścią o dziedzicu uwodzącym chłopkę ukraińską i ukaranym przez jej męża obcięciem genitaliów. Woloszynowski wyostrzył aspekt moralny wydarzenia - nieetyczny czyn pociąga za sobą konsekwencje. Polski ziemianin nie jest bezkarny i nietykalny. Woloszynowski nie mówi o konflikcie społecznym i zderzeniu polskiej wyspy i ukraińskiego morza. Semen Bezdityj jest opowieścią o ludzkiej słabości, namiętności, zazdrości i przebaczeniu, a sam fakt, że równoprawnymi uczestnikami tej rzeczywistości są polski dziedzic i ukraiński chłop, zasługuje na uwagę. Pisarz odrzuca stereotyp ukraińskiej masy bez twarzy, dostrzegając, że składa się ona zsamodzielnych jednostek, jak Iwan i Buraczycha (Buraczycha, OP), Wernyhora (Wer-nyhora, PWK) i żebrak (Nenufary, OP). Kwestia świadomości narodowej ukraińskich bohaterów ani ich opozycyjność wobec polskości nie zostaje bezpośrednio poruszona. Wielowymiarowość koegzystencji narodów ujawnia jednak rysę. Spoza zmysłowego i nasyconego transcendencją obrazu Podola wyłania się niebezpieczeństwo przestrzeni wielonarodowościowej i zagrożenie dla polskiej wyspy, wynikające z istnienia w otoczeniu etnicznie obcym i dominującym ilościowo. Dla polskości, polskiej szlachty i ziemian najpoważniejszym problemem było kurczenie się pod wpływem represyjnej polityki Rosji majątków ziemskich Polaków. Ubożenie szlachty i deklasowanie się tych, którzy nie zdołali dowieść szlachectwa, powodowało powolne wtapianie się w otoczenie i rutenizację. Woloszynowski niczego nie upraszcza - wykruszanie się Polaków, ich rutenizacja i rusyfikacja są zjawiskami niemal nieuniknionymi w warunkach represji, zmian 14 115 momicznych, a także konsekwencją życia wśród ukraińskiej więk-iści. Z ułamków obrazów składa się nostalgiczny i ciemny wizeru-: odchodzącej z Podola polskiej tradycji. Jej przemijanie nie jest ałtowną ucieczką, jak u Kozickiej, Kossak, Dorożyńskiej, Stryjskie-ale powolnym procesem wykorzeniania i wchłaniania przez ukra-kie otoczenie. W opowiadaniu Dumka (OP) mamy przykład takie-procesu. Odbywa się ślub polskiej szlachcianki ze zubożałej, nie-1 schłopiałej rodziny z potomkiem starego kozackiego rodu. Dla ziny bogatego ukraińskiego gospodarza skoligacenie z polską łchtą, choćby najbiedniejszą, jest zaszczytem, ale dla Zońki La-iwieckiej jest to wymuszony przez historię mezalians. Pomimo jactwa pan młody nie jest szlachcicem i nie jest Polakiem. Konse-encją przenikania się stref jest więc stopniowe zacieranie się poleci, nieuchronne rozpływanie w żywiole ukraińskim, dokonują-:ię w małżeństwach mieszanych, zwłaszcza tych, w których żoną a Polka. W takich wypadkach dzieci - przede wszystkim chłop-/ - wychowywano na Ukraińców. Koegzystencja narodów na Kreft jest u Wołoszynowskiego procesem niebezpiecznym, mieczem isiecznym: obok polonizacji rodzin ruskich przynosi stopniową turalną rutenizację Polaków. Wołoszynowski świadom jest ceny :onej za istnienie wśród obcego otoczenia i zagrożeń dla świado-ści narodowej ???-wiecznego Polaka na dalekim Podolu. Szczenię wyraźnym tego dowodem są wspomniana już Dumka (OP) yrąbane dęby (OP). Bohaterem Dumki jest Jan Białozor, ludowy aiński pieśniarz, ale przecież Polak - dodatkowe potwierdzenie skości rodu Białozorów znajdujemy w opowiadaniu Wyrąbane dęby. ozór posługuje się językiem ukraińskim, śpiewa pieśni ukraińskich śniaków. Podczas wesela Zońki Lachowieckiej i Hnata Bulby śpie-po ukraińsku, tłumacząc niektóre pieśni na polski. Jest pośrednim iwem pomiędzy świadomością polskiej tożsamości, charakterys-mą dla postaci związanych z dworem w Serbach i pana Draczyń-:go z Wyrąbanych dębów, a świadomością prezentowaną przez lodzące na drogę rutenizacji następne pokolenie (Zońkę Lacho-cką). Ostatnim etapem depolonizacji jest całkowita nieświadomość iadania polskich korzeni u Iwana Jaczkuryńskiego vel Lancko-skiego w Wyrąbanych dębach. Białozor jest w pół drogi do utraty adomości polskości. Czuje i rozumie swoje zagubienie. Tym, co ;go poczuciu najlepiej go określa i przyporządkowuje do polskiej py etnicznej, jest jego wyznanie. Samookreślenie się „Polak-kato- lik" jest najważniejszym argumentem za przynależnością do strefy polskości, ale na poziomie języka nie ma z nią zgodności. Mimowolne odchodzenie od polskości rozpoczyna się od zapominania języka, utraty poczucia wspólnoty z mówiącymi po polsku. Białozor najlepiej wyraża swoją osobowość w języku ukraińskim. O polskim powie „język niby mój". I długo grał i śpiewał, ale śpiewał już tylko po ukraińsku. - Po co mi partacka robota - powiedział - tłumaczyć na język niby mój, polski... bo jestem Polak-katolik... kiedy zapomniałem, jak się w Polsce tam mówi i nikt mnie niczego uczył. Wszystko jedno, czy wrócę czy nie wrócę tam skąd przyszedłem (Wołoszynowski, Dumka, OP, s. 184). Brak poczucia jednoznacznej przynależności do jednej z dwóch grup etnicznych i jednej z dwóch grup społecznych - polskiej szlachty i ukraińskich chłopów (do pierwszej należy z urodzenia, do drugiej ze sposobu życia) - czyni tę postać tragiczną w swym wykorzenieniu i alienacji. Zamiast typowego bohatera pozytywnego, polskiego szlachcica broniącego swojej odrębności przed ukraińskim morzem - człowiek pogranicza etnicznego, a właściwie jego ofiara. Białozor jest jednym z tych, którzy zostali zepchnięci do stanu chłopskiego i w ciągu dwóch pokoleń życia w biedzie, bez kontaktu z polską kulturą ulegli depolonizacji. Alienacja i trudność w samookreśleniu się oraz egzystencjalny niepokój stają się zarazem źródłem Białozoro-wej sztuki. Kolejnym stadium w procesie depolonizacji po Zosi La-chowieckiej-Bulbowej (wychodząc za mąż za Kozaka, ryzykuje wchłonięcie dzieci przez sferę ukraińską i odejście od polskości) i zawieszonym w etnicznej próżni Janem Białozorem jest całkowita nieświadomość narodowości polskiej, absolutna identyfikacja z ukra-ińskością w sferze języka, konfesji i statusu społecznego. Przykładem tego etapu jest jeden z bohaterów opowiadania Wyrąbane dęby (OP), Iwan Jaczkuryński. Po jego śmierci w dokumentach przeczytano: Jacz-kuryński vel Lanckoroński. Kim więc był naprawdę, jakie były dzieje tych Lanckorońskich, którzy stali się prawosławnymi Jaczkuryński-mi? Nie ma odpowiedzi-postać zamarzniętego w stepie Iwana, z tajemnicą jego pochodzenia, której zapewne on sam nie znał, pozostaje zagadką. Tak, jak koleje wielu rodzin polskiej szlachty zagrodowej, które utraciły polskość, integrując się z ukraińskim otoczeniem. Celowe niedookreślenie postaci Jaczkuryńskiego vel Lanckorońskiego (ostatniego z rodu) staje się wieloznaczną metaforą przenikania kultur na Kresach: tworzenia się nowych jakości, ale zarazem destruk- 117 wynarodowienia, ulegania silniejszemu i liczniejszemu. Niedo-reślenie tej postaci można zinterpretować jako niemożność rozpo-mia skali depolonizacji i asymilacji Polaków na Kresach. Proces ma swoją dramatyczną paralelę - całkowity wyrąb ostatnich dę-N podolskich. Czym będzie Podole bez lasów - suchym, nieuro-ijnym stepem? W co się zmieni Podole, kiedy zniknie ostatni świa-my swojej przynależności etnicznej Polak - wydaje się pytać Wo-zynowski. Wołoszynowski postrzega zjawisko asymilacji jako nieuniknio-proces historyczny zachodzący na Ukrainie, Podolu i Wołyniu, o refleksja bliska jest w tym momencie Jerzemu Stempowskiemu, iry w opowiadaniu W dolinie Dniestru widział Kresy z końca XIX ??? jako miejsce najróżniejszych zmian w tożsamości narodowej P dobnie w tekstach Wołoszynowskiego - nie tylko Polacy stają się raińcami a Ukraińcy się polonizują, także Rosjanie i Francuzi wyraja świadomie przynależność do polskiej przestrzeni etnicznej, ? dwóch pisarzy łączy wiedza o naturalności i wielokierunkowo-przemian w strukturze narodowej i kulturowej Kresów. Przeni-ność granic etnicznych i kulturowych nie polega według Woło-rnowskiego tylko na przyjaznym nastawieniu polskiego ziemiani-do dumek ruskich i okazjonalnych wizytach wiejskich weselników dworze, ale na nieuchronnych przemieszczeniach w strukturze slonarodowej przestrzeni. Otwartość przestrzeni polskiej i ukra-kiej jest w prozie Wołoszynowskiego największa, ale zarazem naj-'dziej niebezpieczna dla obu stron. Dowodem na to jest także Wer-nora. W Wernyhorze (PWK) tytułowy bohater jest polskim żołnie-m, który - aby zostać poetą - musi zejść z drogi do polonizacji rócić do ukraińskich korzeni. Dla Wołoszynowskiego każda zmia-w sferze tożsamości ma charakter ambiwalentny, same zaś Kresy h historia pozostaną niedomówieniem i tajemnicą. Czy można i czy rto poznać ich prawdę historyczną - takie pytanie stawia pisarz Dpowiadaniu Wrzeciono (OP). W rzeczywistości nie chodzi o empiryczną wiedzę o faktach, ale ntuicyjne rozpoznanie zawartej w dziejach metafizyki. Ignorowa-! bytu transcendentnego ukrytego za historycznym zdarzeniem jest bezpieczne dla wyznawców empirii. Tekst Wołoszynowskiego rzega przed bezduszną eksploracją kresowej ziemi i jej kurhanów, nboli śmierci i wojennej historii Ukrainy. Ukraiński kurhan jest metaforą wspólnej egzystencji Polaków i Ukraińców, na którą składa się także nienawiść i przelana krew. Śmierć stawia wszystko ponad historią, jest ostatecznym stopniem przenikania stref, który wymyka się ziemskiej, racjonalistycznej aksjologii. Bohater Wrzeciona, ksiądz Kozłowski, postanawia rozkopać kurhan, w którym ma się znajdować skarb. Zostaje jedynie odnaleziony szkielet konia, uprząż i drobiazgi świadczące o przynależności do uczestnika bitwy między Kozakami a Polakami, która miała miejsce w 1651 roku, a więc ponad 200 lat wcześniej. Niedomówienia, urywki ludowych przekazów i legend nie mówią niczego do końca. Jest tylko domniemanie, że mógł być to koń ściętego przez Polaków atamana Neczaja, ale równie dobrze mógł należeć do polskiego rycerza kresowego. Niepewność faktów, niemożność wyjścia poza sferę przypuszczeń potwierdza ograniczoność poznania historii. Opowiadania Wołoszynowskiego nie są świadectwem przeciw historii, ale przeciw stosowaniu do niej naukowej metody, odzierającej Kresy z tajemnicy transcendencji, bez której nie istnieje prawda o Polakach i Ukraińcach zamieszkujących wspólną przestrzeń pozbawioną barier, ale pełną pułapek i wzajemnych zagrożeń. Prozę Zygmunta Haupta należy umiejscowić blisko tekstów Juliana Wołoszynowskiego i Stanisława Vincenza.22 Łączy ich umiejętność pokazywania współistnienia świata realnego i irracjonalnego, chociaż dzieli stosunek do idealizacji jako elementu kreacji świata przedstawionego. Proza Haupta nasycona jest zmysłowością i śmiercią, która stanowi integralny element świata, dopełnienie jego witalności i ostateczny kres. Nie jest ześrodkowana na jednym punkcie strefy polskości - na domu. Pisarz nie tworzy sagi rodziny kresowej, zaciera w opowiadaniach ślady, które mogłyby nazbyt ukon-kretnić jego teksty, sprowadzić do roli sentymentalnych wspomnień. Dom jako wartość istnieje przede wszystkim jako przestrzeń metafizyczna nie podlegająca destrukcji jak realny obiekt. Dom rodzinny jest uniwersalnym symbolem bezpieczeństwa, a świadomość jego posiadania wiąże z przeszłymi pokoleniami i historią rodzinnej ziemi, daje odwagę egzystencji i nadaje kierunek rozwojowi człowieka. „Dom jest jak droga" - napisał Haupt w Szpicy. Motyw domu pojawiający się w Pierścieniu z papierń i Szpicy nie eksponuje nadmiernie jego tradycji szlacheckiej, roli placówki kresowej, wyspy polskości. Nie ma opisów przedmiotów użytkowych ani dzieł sztuki. Na- n J. Stempowski, W dolinie Dniestru, w: Kraj lat dziecinnych, Londyn 1942. 22Zob.przyp.l6,s.l06. ! 119 : w autobiograficznych Fragmentach (PzP) rodzinne Ułaszkowce de tylko mieszkańcy domu, ale osoby z nim zaledwie związane -wcowa panna Albincia, rodzina pocztmistrza. Klimatu domu nie >rzą jedynie rodzinne historie, ale doznania zmysłowe: zapachy, łk wody z malinami. I postać matki, ledwie naszkicowana, ema-ąca dobrem. Bezpośrednim widomym znakiem trwania kresowo domu nie jest on sam, ale otaczające go drzewa sadzone przez adka, metafora zakorzenienia i siły polskości na Kresach, a także admienności i dystansu od otoczenia. Świadczą o dziesiątkach trwania. W prozie Haupta polski dom jako centrum przestrzeni tury ulega transformacji w przestrzeń Kresów, która jako całość e się domem. Młodszy od Vincenza o pokolenie, Haupt rozpoczyna swoją li-icką drogę w miejscu, w którym Vincenz się zatrzymał. Pisarstwo upta nie jest opisywaniem reminiscencji z życia sfer ziemiańskich Iworkach, jak u Kuśniewicza, Kossak, Kozickiej czy Bączkowskiej Drodze do Brailowa). Nie tworzy także mitologii ani polskiej, ani •aińskiej tradycji. Przynosi refleksję o świecie i człowieku, nie na-ąc dziejom i miejscom charakteru ewenementu historycznego. 3powiadaniach Haupta nie ma więc w ogóle mowy o misji dziejo-j Polaków na Kresach, nie ma obliczania, kto komu i ile zawdzię-, kto kogo bardziej skrzywdził. Nie jest to jednak literatura ob o -na. Zachowuje dystans do utraty (już ostatecznej, po 1945) przez skę Kresów. Postrzega ją raczej jako jedną z wielu dramatycznych astrof współczesnego świata. Uniwersalizm Kresów jako miejsca entycznego spotkania wielu narodów i kultur uwalnia je od jed-maczności polonocentryzmu. Kresy Haupta to zmysłowość kra-razu, sytość przyrody i obecność śmierci czającej się w apogeum dojrzałości - w tym pisarz bliski jest Kuśniewiczowi, Wołoszy-»vskiemu i wczesnemu Iwaszkiewiczowi. Nie próbuje relacjono-ć ani analizować faktów historycznych. Z pozoru niewiele zna-ice szczegóły tworzą niewielki, wielonarodowy fragment świata, jacy jednocześnie status uniwersum i realność konkretnego miej- na ziemi ze swoją historią. Doskonałym przykładem na sposób, w jaki Haupt rejestruje ich ^lowarstwowość, jest opowiadanie To ja sam jestem Emmą Bovary ). Narrator (porte-parole autora?) wspomina swój pobyt na prowincji i Lwowem. Retrospekcja ma dwa poziomy. Pierwszym jest wątek wiatowej Emmy Bovary, drugi to dygresje dotyczące kultury Kre-v. Owe dygresje zostały w tekście wyraźnie oddzielone i unieza- leżnione od warstwy fabularnej. Uwidocznia się ambiwalencja Kresów podzielonych na prowincjonalną rzeczywistość i niezwykłą ir-racjonalność tej samej przestrzeni postrzeganej z perspektywy estetycznej. Odsłaniają się granice występowania rodzajów imion i nazwisk, a co za tym idzie języka wokół miasteczka i w nim samym. Podział na strefy jest realistyczny, ale zarazem podniesiony do roli metafory - symbolizuje istniejący podział Kresów między ich „współwłaścicieli": Polaków, Ukraińców i Żydów. Przenikające się wciąż strefy językowe są odbiciem podziałów społecznych. Dzielnica żydowska na obrzeżach miasteczka to imiona, potem zajęcia, mieszkania. Opis zaczyna się od imion, których nosiciele są konkretnymi osobami. Dodatkowe szczegóły dotyczące tych postaci wydobywają je z anonimowego tłumu. Ich język, specyficzne wyrażenia odróżniają ich od Polaków czy Ukraińców. Narrator-pisarz nie próbuje narzucić obrazu żydowskiej czy ukraińskiej społeczności. Ma świadomość widzenia tego świata z zewnątrz, fragmentarycznie. Słowa, w jakich zapisana jest relacja między występowaniem nazwisk polskich i ukraińskich, zawierają w sobie nowe spojrzenie na te stosunki. Występowanie nazwisk polskich i ukraińskich jest oczywistością, która nie wymaga dodatkowych uzasadnień w postaci „polskiego prawa do Kresów", „budowania placówki", „stwarzania tej ziemi z niczego". Samo ich istnienie jest metaforą trwania na Kresach obu narodowości. Polskość zlokalizowała się w mieście, a ukraińskość na wsi. Podział na strefy nie ujawnia ich zantagonizowania. Wyrażenie „wieś podchodziła pod miasteczko" nie ma w sobie dramatyzmu podejścia pod dom zrewoltowanego ukraińskiego chłopstwa, tak charakterystycznego dla Gawrońskiego, Kossak, Kozickiej czy Odojewskie-go. U Haupta nie jest to akt wrogości, osaczenia, ale po prostu zarejestrowany układ społeczny tej koegzystencji. Wieś podchodziła pod miasteczko i tu nazywali się: Hrycaj, Kolcan, Onufrej... [Haupt wymienia 24 imiona - DS] (Haupt, To ja..., Sz, s. 52). W ten sam sposób opisane jest polskie przedmieście. Imiona, czasem profesja i monotonne oznaki banalnej codzienności. W opisie stref nie ma wartościowania. Różnice między narodowościami istnieją jako oczywisty, integralny element struktury Kresów. Społeczną różnicę opisanych obszarów ujawnia tytułowanie „pan" przy każdym polskim nazwisku. Ukraińcy wymienieni są tylko z imienia lub nazwiska. ) 121 A przedmieście to Pan Lenartowicz (Zakład ślusarski), Pan Doma-recki, Pan Sadlowski (Betoniarnia i studnie artezyjskie) (...) Pan Tuczanie-wicz (Sklep kolonialny i pokój do śniadań) (Haupt, To ja..., Sz, s. 53). Polskie miasteczko prowincjonalne na Kresach to rzemieślnicy, sędziowie, legionista-inwalida, aptekarz, adwokat. Ich trywialna egzystencja - od śniadania do kolacji, w niczym nie przypomina rycerskiego żywota ani misji cywilizacyjnej. Starzy kawalerowie spotykali się na tylach sklepu Tuczaniewicza, gdzie był pokój śniadankowy, zajadali kiełbasę z chrzanem, popijali piwem okocimskim, potem był czas kolacji, więc dostawało się szynkę z pure grochowym, przedtem piło się wódkę, wiśniówkę i już po nocy wychodzili zaczadzeni i odlewali się pod specjalnym drzewem jesionowym, które uschło od tego podlewania i pijacy byli bardzo z tego dumni (Haupt, To ja..., Sz, s. 55). Ich zamiłowanie do tytułów zderzone z nieważnością funkcji i prowincjonalnością egzystencji potraktowane jest przez Haupta z dobrotliwą ironią. Wśród polskich nazwisk trafiają się niemieckie, ukraińskie, żydowskie, czeskie. Wszyscy jednak należą do tej samej sfery drobnej szlachty, inteligencji i mieszczaństwa, która posługuje się językiem polskim. U Haupta język jest wykładnikiem przynależności społecznej i tożsamości narodowej. Szczególna wrażliwość pozwala mu „słyszeć" granicę między narodowościami, rozpoznawaną najpierw w języku. zwróćmy uwagę na to, że Chłędowska Ziemia to teren pogranicza etnicznego, że tu gdzieś jakimś meandrem przebiega granica między Polakami i Rusinami i że tu, jak zawsze na etnicznym styku jakoś ostrzej, wyraźniej, dosadniej zaznacza się polszczyzna pogranicza - i że właśnie pogranicze sprawia, że mówią tu bardzo czystą, poprawną polszczyzną, jak w szczebrzeszyńskim, bez zaśpiewów, akcentów, mazurzeń, gniazd i okręgów dialektycznych, mówią po prostu, prawie że literacką polszczyzną (Haupt, Liii Marlenę, Sz, s. 42). Język jest dowodem tożsamości etnicznej, ale także należenia do obu kultur jednocześnie, bogactwa płynącego z wewnętrznej dwoistości. Dowodem takiego twórczego charakteru rozdwojenia człowieka z pogranicza kultur jest dla Haupta Mikołaj Sęp-Szarzyń-ski. Użycie przez niego w jednym z sonetów języka ruskiego nie jest, według pisarza, jedynie formą stylizacji. I U Sępa-Szarzyńskiego przychodziło to po prostu. Nie było w tej ruszczyźnie ani przekory Pana Starosty Kaniowskiego, co to stylizował się po kozacku, ani chłopomanii Szaszkiewiczów-bałagułów, ani ukraińskiego snobizmu romantyków, lirników Ukrainy, słowików. Pisał tak jak słyszał mowę wokół siebie, w sposób naturalny brał z niej i wymieniał w sonecie i balladzie. Może ta dwupostaciowość mowy podyktowała mu: „Co będę czynił w tak strasznym boju/Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie?" (Haupt, Lutnia, Sz, s. 37). Haupt czyni wyraźne rozróżnienie między autentyzmem w posługiwaniu się ruszczyzną i motywami ukraińskimi a literacką modą. Jest to zarazem rozgraniczenie Ukrainy „prawdziwej" i jej mitu wykreowanego przez literaturę. Zafałszowanie obrazu Kresów przenika z literatury do społecznej świadomości, kodując w niej sielski wizerunek. Narrator przewrotnego opowiadania Z Roxolanii w autoironicznym komentarzu pokazuje, jak łatwo byłoby na użytek upiększonego obrazu literackiego z prozaicznej rzeczywistości wykreować legendę, a z ukraińskiego chłopa, który zgwałcił niedorozwiniętą gęsiarkę, stworzyć bohatera sielanki. Dla Haupta postrzeganie samej zewnętrzności Ukrainy, tworzenie przez literaturę polską skonwencjonalizowanego obrazu Kresów przekształca je w pustą dekoraq'ę23, która zakrywa nie tylko kresową rzeczywistość, ale prawdziwy stosunek polskiej kultury do tradycji i narodowości ukraińskiej. Co więc kryje się za sztafażem wystylizowanej Roxola-nii? Wiemy, że jest to przestrzeń podzielona bezkonfliktowo według narodowości, ale także wedle statusu społecznego. Opowiadanie To ja sam jestem Emmą Bovary odkrywa podział poziomy Kresów, a Z Roxolanii wertykalny, w którym Ukraińcy są najbliższym ziemi i największym pokładem - podstawą kresowego świata. Prawdziwa Ukraina, mówi Haupt, to ziemia Iwanów, Kłymków, cerkwi i monasterów, ziemia należąca przede wszystkim do Rusinów. Kim więc są Polacy na Kresach? Wtopili się w tę ziemię od pokoleń i na mocy faktów historycznych sprzed wieków nie są na Ukrainie - jako przestrzeni - obcy. Pozostają jednak obcymi dla Ukraińców, dla których są nadal (mowa o Dwudziestoleciu mię- 23 Podobny pogląd prezentuje R. Gorczyńska w artykule Mieszkał ubogi szlachcic na Podolu..., „Kultura" 1987, nr 11. Według Gorczyńskiej opisane przez Haupta detale rzeczywistości są wyłącznie kostiumem ludzkiej natury. Słuszność ma także K. Rutkowski (Władca słów i pierścieni, „Kontakt" 1986, nr 10), że w konkrecie rzeczywistości Haupt odkrywa tajemnicę nieoczywistości bytu. 122 l :ywojennym) przedstawicielami władzy i posiadaczami ziemi, oza Haupta uświadamia, że Polacy byli zdobywcami tej ziemi, awodawcami, wyznaczali granice województw, dzielili ją na ajątki. Z opowiadania Z Roxolanii wyłania się obraz ziemi ukra-skiej uprzedmiotowionej, traktowanej przez kolejnych posiada-y jako niczyja ziemia do wzięcia. Ale do przymusowej pracy na cudzym zapędzali ich [Ukraińców -DS] od wieków (Haupt, Z Roxolanii, s. 15). „Oni" - to nie tylko Polacy, także Rosjanie, Tatarzy, zdobywcy zy chodzący z zewnątrz. Haupt nie powiela stereotypu Polaka-ko-nizatora ani nie neguje roli polskiej cywilizacji na Kresach. W jego ozie historia kształtowania się niemal każdej państwowości była ocesem zdobywania nowych przestrzeni i ustanawiania władzy. )kazana od tej strony misja cywilizacyjna na Kresach, odarta z nim-i boskiego nakazu wygląda bardziej prozaicznie. Haupt stara się zez unikanie jednoznacznych ocen i pokazywanie ambiwalencji ocesów historycznych zachować dystans w ocenie roli Polski na ?esach. Jego zarzuty wobec poczynań Rzeczypospolitej Jagiellonów I Rzeczypospolitej, pozbawione skonkretyzowanej egzemplifika-, są natury moralnej. Agraryzm ukraińskiej kultury uczynił ją bez-onną i bezwolną. Pozbawieni własnej państwowości i samoświa->mości Ukraińcy stawali się marionetkami („zawsze ich pędzili na ojnę")/ walcząc w doborowych oddziałach służyli cudzej sprawie, edy walczyli we własnej, jako Petlurowscy „strilcy siczowi" zapeł-ali obozy jenieckie, kiedy Józef Piłsudski odstąpił od sojuszu z ata-anem Petlurą. W tekstach Haupta największym błędem Polski wobec ziemi esowej, która jest symbolem kultury ukraińskiej i Ukraińców jako irodu, jest po prostu jej nieznajomość. Lekceważenie dla tej przy-amnej strefy kresowego świata, leżące od XVII wieku u podstaw asunków polsko-ukraińskich, stało się barierą we wspólnej histo-. Wspólnota narodów zbudowana na fundamencie niezrozumie-a musiała ujawnić rysę. Polacy, zapatrzeni w złudzenie misji cywi-:acyjnej, w swoim marszu zdobywców Wschodu przechodzili rzeczywistości ponad Ukrainą. A więc grzechem Polaków wobec -esów było zaniedbanie. Haupt jest jednym z niewielu pisarzy, któ-y tak wyraźnie postrzegają ambiwalencję w traktowaniu Ukrainy, )dola i Wołynia: obojętność wobec ich rzeczywistości i fascynację utraconymi Kresami, które wcześniej poznawali i doceniali jedynie obcy - Beauplan, Rosę Bailly. Francuzka, pani Rosę Bailly, była znowu fenomenem wśród obcych, których polskość oczarowała, i miała także dar widzenia rzeczy i spraw, na które my sami byliśmy ślepi i głusi [podkr. - DS]. (...) Rumienimy się ze wstydu, że jak można było tak zapomnieć, roztrwonić, porzucić albo zagłuszyć w sobie, kiedyś nie przyswoić sobie bogactwa, które dopiero przypadek, dobry los potrafi nam dzisiaj przywrócić (Haupt, Inwokacja, Sz, s. 256). Fundament współistnienia Polaków i Ukraińców jest kruchy. Wróćmy do tego, co dzieje się w momencie zetknięcia obu stref. To, co na styku zaistniało, jest w prozie Haupta konsekwencją popełnionego przez Polaka, rozmarzonego zdobywcę, grzechu zaniechania. Linia podziału między ludnością polską a ukraińską, zaznaczona odmiennością języka, sposobem myślenia, przebiega między miastem a wsią, dworem a wsią. W tym Haupt jest zgodny z Odojewskim, Gawrońskim, Vincenzem. Polskość to miasto lub dworek, ukraińskość to strefa wsi. Inność jest w prozie Haupta jednak nie tylko niezwykłością obyczaju, ale prozaicznym dysonansem ubóstwa wioski i lepszej sytuacji materialnej polskich inteligentów, odbywających wakacyjny spacer po wsi. Dystans wobec własnej sfery i jej naiwnego stosunku do ukraińskiej (chłopskiej) przestrzeni wyraża autoironiczne określenie „inteligencka przechadzka". Wieś jest biedna, ale oprócz właściwych sobie, przykrych zapachów przynosi woń sadów. Jest -jak wszystko u Haupta - wieloznaczna, niezwykła i pospolita. Narrator patrzy na rzeczywistość jak na obiekt sztuki lub konstrukcję architektoniczną. Jest obecny na zewnątrz świata przedstawionego, poza ramą oglądanego przez czytelnika obrazu, co stwarza wrażenie dystansu i obiektywizacji, ale nie obojętności. wracali spacerem z przechadzki, takiej inteligenckiej przechadzki, kiedy idzie się wolno, w kurzu drogi, omijając „placki" krowie, awszyscy tacy różni od otoczenia [podkr. - DS], panny w perkalikach, chłopcy w koszulach z kołnierzem a la Słowacki, z marynarką przerzuconą przez ramię, a wokół bosonoga wieś, cuchnąca potem, stajnią, chlewem, z jej zapachem ogrodów i sadów, obrazek jak z Moneta czy Podkowińskiego. I na ich nadejście wypada żinka, chłopka, i porywa bawiące się w kurzu drogi dziecko i przyciskając je do piersi ucieka do chałupy (...) A bo puścił ktoś po wsi, że błękitne oczy Nietoty rzucają urok (...), przesąd, babska plotka, kto by pomyślał (Haupt, Nietota, Sz, s. 111). 4 125 I i Nie tylko bieda i fizyczna praca ukraińskich chłopów, antyeste-'czne dla polskich inteligentów doznania zapachowe dzielą Pola-5w i ukraińską wieś. To przepaść cywilizacji i wykształcenia, chłop-ci zabobon i strach przed obcymi, który ujawnia podział przestrze-i na ukraińską, zamykającą się w sobie, i intruzów naruszających azpieczeństwo tej przestrzeni. Inność ma u Haupta charakter ambi-ralentny. Jest pozytywną różnorodnością: Myśmy tam żyli, współżyli z ludźmi, którzy podobnie, ale inaczej mówili, inaczej żyli, pazurami z tej ziemi wydzierali sobie byt, kochali, umierali... Mówili podobnie, ale zprzydechem, aspire, od nich przychodziło wiele do nas, do lwowszczyzny, do tej szlacheckiej, mieszczańskiej, inteligenckiej polszczyzny (Haupt, El pelele, Sz, s. 130) i obcością nacechowaną negatywnie, mogącą przeobrazić się we wza-rnną nieufność i pogardę wobec ukraińskiej wsi. Haupt był świado-??, że koegzystencja Polaków i Ukraińców na Kresach zawierała się uędzy wzajemną akceptacją a odrzuceniem, nie osiągając nigdy jed-oznaczności. Dowodem jest opowiadanie Więzień z IsleofEly (Sz).Wspo-mienia francuskiego biskupa, który jako młody ksiądz odwiedzał w la-tch trzydziestych Podole, zostały pokazane jako dwa, równie prawdo-odobne obrazy. Pierwszy - wizerunek zmysłowego piękna Podola, rugi - niemal faktograficzny, dokumentalny zapis wydarzeń: A może wspominał krajobraz tamtej ziemi, wody jej rzek, Stocho-du, Słucza, Horynia, Ikwy, Seretu, wody lazurowe i srebrzyste, twarde jak szkło (...) A może był świadkiem tego, jak odbiera się wiarę, lak rewindykuje stare świątynie, w asyście policji, starosty, szwadronu KOP, jak zdziera się blachę z cebulastych bań cerkiewnych, wyważa z zawiasów carskie wrota, wyrywa poczerniałe wizerunki świętych z ram obrazów, rozwłó-cza z posad przyciesie, narożniki dzwonnic... (Haupt, Więzień..., Sz, s. 218). Wydarzenia rozgrywające się na Hauptowych Kresach odsła-iają dwie strony, aby w historii odnajdywać konsekwencję i działa-ie człowieka. Pisarz nie przypisuje konfliktom społeczno-etnicznym naczenia irracjonalnego. Waśń polsko-ukraińska nie jest spowodowana przez fatum. Jest racjonalnym wydarzeniem, które można rozpoznać i opisać, takim jak zabicie polskiego rządcy, wuja narratora w opowiadaniu To ja sam... Kiedy mieliśmy w 18-tym roku wojnę ukraińską, to przyszli do niego w nocy, wyprowadzili na folwarczne podwórze i pozwolili pomodlić się chrześcijańskiej duszy, i przy latarkach elektrycznych rozstrzelali i zakopali w folwarcznym gnoju (...) Paradoksem wydaje mi się, że przez swoją śmierć stał się bliższy życia, jednocząc się w śmierci z gnojówką-agarem (Haupt, To ja sam..., Sz, s. 60). Ów wuj narratora i jego rodzice należeli jako oficjaliści do przestrzeni polskiego dworu. Przodkowie jednak byli chłopami, może nawet Rusinami. Powstaje zatem kwestia jednoczesnego awansu społecznego i oderwania się od korzeni. Śmierć wuja, pomimo wstawiennictwa żony, ukraińskiej chłopki, jest targnięciem się tłumu na przedstawiciela strefy elitarnej. Jednocześnie to oczywiste morderstwo jest „upomnieniem się" sfery chłopskiej o „odstępcę". Haupt daleki jest od trywialnego wniosku o karze za sprzeniewierzenie się swoim korzeniom etnicznym. Jest świadom, jak dramatyczna była w czasie otwartych konfliktów egzystencja rodzin mieszanych. Posiadanie żony Ukrainki nie uchroniło wuja od śmierci. Podobne autentyczne zdarzenia z okresu II wojny odnotowują Henryk Cybulski w Czerwonych nocach24, a także w wydanych pod znamiennym tytułem Kainowych dniach Wincenty Romanowski25. Haupt potrafił pokazać zagrożenie płynące z przenikania się polskości i ukraińskości bez epatowania obrazami krwawych rzezi. Świadomość ambiwalencji koegzystencji chroni pisarza przed stereotypem idyllicznym i skrajnie pesymistycznym wizerunkiem dziejów polsko-ukraińskich. Pozwala dostrzec człowieka zdolnego do odrzucenia swojej maski. Próbie swoistej demitologizacji i przewartościowania zostaje poddany etniczny stereotyp Ukraińca-rezuna i mit skazujący Polaków i Ukraińców na wieczystą nienawiść w opowiadaniu W Paryżu i w Arkadii (PzP). Przypadkowo spotykają się na ulicy dwaj emigranci: Ukrainiec, który opuścił Kresy po wojnie polsko--ukraińskiej, i Polak. Dla każdego z nich utracona na zawsze Ukraina jest inną przestrzenią. Polak stracił Polskę, a Ukrainiec Ukrainę, o którą walczył z Polakami. Haupt pokazuje, jak niejednoznaczna jest przestrzeń Kresów, jak wykluczają się wzajemnie zgłaszane do niej roszczenia. Motyw niszczących się nawzajem dwóch braci, Polaka i Ukraińca, pokonanych przez wspólnego wroga, jest znany. Opowiadanie W Paryżu... interesujące jest ze względu na odsłonięcie mechanizmu funkcjonowania stereotypów etnicznych Polaka H. Cybulski, Czerwone noce, Warszawa 1990, wyd. 5 zmienione. W. Romanowski, Kainowe dni, Warszawa 1990. 26 127 Jkraińca w sytuacji, kiedy obaj znajdują się poza Arkadią, a przy-yna konfliktu już nie istnieje.26 Z tej perspektywy Polak-narrator a świadomość bezużyteczności wszelkich sporów z Ukraińcem, óry staje się pars pro toto narodu ukraińskiego. Nie ma obrazów ezi ani nienawiści. Ajednak obu mężczyzn łączy wspólna przeszłość, czyli wrogość, zyk nienawiści, jedyny, jakiego wobec siebie używali, staje się języ-em porozumienia. Mają świadomość, że ich wrogość, deklarowana -zede wszystkim przez Ukraińca, jest grą pozorów, którą prowadzą, ) staje się ona namiastką utraconej Arkadii, doświadczaniem blisko-i i świadectwem kresowej przeszłości. Zabiedzony i samotny Ukra-iec prosi niewiele bogatszego Polaka o drobne pieniądze. Godność poczucie dumy narodowej przywraca mu wspomnienie o walce z Po-kami w 1918 roku i o odwadze w polskim więzieniu podczas prze-uchania. Polak wchodzi w rolę wroga, ale w rzeczywistości wojna alsko-ukraińska kojarzy mu się z jakimś humorystycznym epizodem, go reakcja na przechwałki, chociaż zgodna z konwencją wrogości D Rusina o czarnym podniebieniu, swoją autoironią i skrywaną czu-iścią łamie ten stereotyp. Gadaj sobie zdrów, myślałem, jak ci tam... mój mleczny bracie i nie mogłem obronić się uczuciu zawiści. Pomyślałem: To tylko Rusin o czarnym podniebieniu (Haupt, W Paryżu..., PzP, s. 34). Określenie „mleczny brat" wnosi nową wartość. Braterskim Doiwem jest ukraińska ziemia, Matka-Ukraina, karmicielka r ó ż -? ? h narodów. Tak pomyślana metafora rozwiązuje kwestię pierw-zeństwa w hierarchii etnicznej na Kresach. Z tradycji i kultury Ukra-vy wyrastają i Ukrainiec, i Polak-Kresowiec. Zaakcentowana jest ich iezależność wobec siebie, a jednocześnie wskazana siła emocjonal-ych więzi między ludźmi o wspólnych korzeniach. W tej iście Mrozowskiej sytuacji obaj są sobie potrzebni, ale więź, która między nimi aistniała, umieją wyrazić tylko w sposób ułomny - za pomocą ne-atywnych stereotypów etnicznych. W obcym Paryżu są one tylko 'ustymi frazesami, ale zarazem jedynym językiem zrozumiałym dla 26 O sporach politycznych między Polakami a Ukraińcami na emigracji pisał Łobodowski, że stają się przyczyną pośmiewiska innych - są jak kłótnie o daw-o ukradziony krawat i narzeczoną, która i tak wyszła za innego. Zob. J. Łobo-owski, Zgryźliwe uwagi na tematy ukraińskie, „Kultura" 1971, nr 3. obydwóch emigrantów. Język wrogości staje się językiem porozumienia. Najokrutniejsze słowa straciły swój pierwotny sens i są re-welatorami bliskości. Haupt z sympatią stworzył postać Ukraińca, który w słownych potyczkach z Polakiem utwierdza swoją ukraińską tożsamość. Taka konstrukcja sugeruje myśl, że świadomość narodowa Ukraińców w Galicji rodziła się w opozycji do polskości, budowała się na negatywnym stereotypie Polaka. Obaj bohaterowie świadomie przyjmują maski: Ukraińca-rezuna i Polaka-jaśnie-pana. Za nimi kryją się samotni ludzie, żyjący w obcym świecie, doznający tego samego upokorzenia i nędzy emigranta, złączeni wspólną przeszłością i tym samym marzeniem o nieosiągalnej Ukrainie-Arkadii. Sposób patrzenia na przeszłość polsko-ukraińską nastawiony na poszukiwanie wieloznaczności pozwala przełamywać stereotypy w myśleniu. Ambiwalentny obraz jest bogatszy niż mit idyllicznej koegzystencji czy wiecznej nienawiści. Nie wiadomo, czy jest przez to bliższy prawdy o życiu Polaków i Ukraińców na wspólnej ziemi. Haupt podaje w wątpliwość istnienie takiej prawdy - nie ma jej w literaturze ani nigdzie indziej. Bo czym jest zapatrzenie się wstecz? Można by to przyrównać do tego, kiedy się równocześnie prowadzi samochód, a równocześnie patrzy w lusterko, wstecz, ku przejechanej drodze, na której wszystkie znaki, szczegóły uciekają, pomniejszają się, zatracają kształt, nikną, a że są odwrócone, więc tym bardziej nas mamią tą swoją odwrotnością (Haupt, Bn/on, Sz,s. 151). DYSTANS INTELEKTUALISTY W bliskim pokrewieństwie literackim i intelektualnym z Hauptem pozostaje eseistyczna twórczość Jerzego Stempowskiego. Podobieństwo dotyczy przede wszystkim rozumienia polskiej tradycji kresowej i rezygnacji z jej mitologizacji. Polega na emocjonalnym zaangażowaniu w sprawę utraty bliższej ojczyzny i intelektualnym dystansie do historii, co pozwala uniknąć wejścia w stereotyp wygnańca z Arkadii. Stempowski jednoznaczniej niż Haupt przyjmuje status chłodnego obserwatora metamorfoz kresowego świata, ustawiając się - nawet formą eseju - na zewnątrz. Dla mnie najistotniej- 28 129 sze są dwa z nich: W dolinie Dniestru i Od Berdyczowa do Rzymu.27 Szczególne znaczenie ma pierwszy. Stempowski rozpoczyna go jak sagę rodzinną lub pamiętnik, i zaraz przekornie dystansuje się od motywu kresowego domu, zamieniając go wyłącznie na pretekst do dygresji. Sens przytoczonego zdania tylko pozornie jest prosty. Według Stempowskiego narodowość nie jest dziedzictwem krwi ani rodzajem fatum. Poczucie tożsamości narodowej ludzi z Kresów uważa on w wielu przypadkach za rzecz względną. Zdeterminowanie jednostki przez narodowość rodziców jest dla niego zjawiskiem przyniesionym na Kresy z Zachodu, obcym kulturze wschodniej. To Zachód stworzył pojęcie granicy, oddzielenia i zamknięcia się społeczeństw w obszarach' tego samego języka. Temu procesowi towarzyszyła walka o każdy skrawek ziemi. W przeciwieństwie do tendencji wyobcowania narodów i wzajemnej walki w Europie Zachodniej, Europa Wschodnia była bardziej cywilizowana i mniej zantagonizowana. Z tekstu Stempowskiego wyłania się świat o wiele bardziej skomplikowany niż przestrzeń kresowa podzielona na strefy polską, ukraińską i żydowską. Pisarz wykracza poza stwierdzenie istnienia koegzystencji narodów, wskazując miejsce, które było najbardziej podatne na wpływ innej kultury i które najwyraźniej ujawniało płynność wpływów kulturowych i etnicznych. Jest nim język. U Stempowskiego kresowy świat podzielił się samorzutnie w procesie przemian historycznych na „szachownicę ludów", pełną wysp i enklaw, najdziwniejszych kombinacji ludności mieszanej. W jego eseju wyspa i enklawa nie mają piętna wyobcowania i osamotnienia, jak dzieje się to częściowo u Haupta, a nawet Vincenza. Enklawy to nie tylko ^rupy narodowościowe, ale i zawodowe. Każda z nich posługuje się swoim językiem, który nie jest sygnałem izolacji, ale jedynie makiem wyróżniającym. U Haupta język jest naturalną granicą niędzy strefami, nacechowaną obojętnie. Stempowski postrzega :ę barierę jako prawie nie istniejącą, wydobywa na pierwszy plan ej przenikalność.28 Świat w eseju W dolinie... nie jest podzielony wer- 27J. Stempowski, W dolinie Dniestru, w: Kraj lat dziecinnych, Londyn 1942; Od Berdyczowa do Rzymu, Paryż 1971. Cyt. za: Eseje, Kraków 1984. 28 „Mieszkając na wsi sam mówiłem więcej po ukraińsku niż po polsku, po jrostu dlatego, że rozmowy w tym języku były bardziej interesujące" - napisał v liście do A. Zielińskiego w maju 1942, cyt. za „Zeszyty Historyczne" 1978, ir 45. tykalnie na poziomy etniczne czy społeczne, one istnieją obok siebie, a ich wielość jest świadectwem minionej historii - jak minarety w Kamieńcu Podolskim i nazwy brzegów Dniestru: Lacczyzna i Tu-recczyzna. Stempowski dostrzega obecność nawet małych grup ludzi mieszkających w lasach, którzy na pozór nie mówili w żadnym języku. W mojej ojczystej dolinie średniego Dniestru ziemianie mówili po polsku, włościanie po ukraińsku, urzędnicy po rosyjsku z odcieniem ode-skim, kupcy po żydowsku, cieśle i stolarze - jako filiponi i staroobrzędowcy - po rosyjsku z odcieniem nowogrodzkim, kabannicy mówili swoim własnym narzeczem. Prócz tego w tej samej okolicy były jeszcze wsie szlachty zagrodowej mówiącej po polsku, takiejże szlachty mówiącej po ukraińsku, wsie mołdowańskie mówiące po rumuńsku; Cyganie mówili po cy-gańsku, Turków wprawdzie już nie było, ale były jeszcze ich minarety (Stempowski, W dolinie..., s. 16). Mieszanie się narodowości przez małżeństwa czy świadome wybory, czasem także oportunistyczne, powodowało powstawanie najróżniejszych kombinacji. Wszystkie te odcienie narodowości i języków znajdowały się nadto w stanie częściowo płynnym. Synowie Polaków stawali się nieraz Ukraińcami, synowie Niemców i Francuzów - Polakami (...)- Jeżeli Polak żeni się z Rosjanką - mawiał mój ojciec - dzieci ich są zwykle Ukraińcami lub Litwinami (Stempowski, W dolinie..., s. 16). Stempowski nie patrzy na Kresy wyłącznie przez pryzmat polskiej tradycji. Jego widzenie wielonarodowej przestrzeni doliny Dniestru jako konglomeratu równoprawnych grup pozwala uniknąć stereotypu polskiej wyspy jako dominanty cywilizacyjnej i ukraińskiej strefy niskiej świadomości etnicznej. Dla Stempowskiego-obserwa-tora przypadki zmian języka ojczystego na Kresach są normalnym procesem, a nie dramatem wynarodowienia, zdradą własnej krwi i wyparciem się korzeni. Wybór kultury czy religii, którego symbolem jest zmiana języka, jest wyborem jednostkowym. Nie jest zdeterminowany przez narodowość rodziców, dziedzictwo krwi i przynależność do sfery społecznej. Jest to obraz odmienny od pojawiającego się w tekstach Kossak, Kozickiej, Odojewskiego czy Gawrońskiego, gdzie przynależność z urodzenia do polskiej rodziny nakładała obowiązek opowiedzenia się po tej stronie - zwłaszcza w konflikcie z Ukraińcami. .30 W opisie domu dziada Huberta można odnaleźć wszystkie kładniki szlacheckiej siedziby. Karabele i rapiery związane z kon-retnymi potyczkami, fajki zdobyte na Turkach itp. Ich niezwykłość ależy od umiejętności odczytania w nich historii pokoleń rodziny, zdolność ta jest fundamentem tworzenia i uczestniczenia w trady-ji. Portrety pradziada w kontuszu i jego brata-emigranta mówią szlacheckiej i niepodległościowej przeszłości. Opis wyposażenia myśliwskiego nie jest elementem dekoracyjnym, staje się prefektem do konstatacji, że polowania były kiedyś za „arkadyjskich" zasów sztuką, wiedzą o naturze i walką równorzędnych partne-ów. Stempowski krytycznie ocenia nowe czasy, które zniszczyły ens zmagania się człowieka ze zwierzęciem i zamieniły polowała w „amatorski szlachtuz". Dla niego tradycją jest to, co sięga ajgłębszych pokładów kultury, gdzie znajduje się jej początek, /artość i sens. Bez nich tradycja staje się pustym frazesem i sztuczną ekoracją. W obrazie szlacheckiej egzystencji można się dopatrzeć nitycznej Arkadii, z domem-placówką kresową, gdzie obowiązuje derarchia wartości z ojczyzną i rodziną na pierwszym miejscu, sza-unek dla Natury i człowieka, a także poczucie odpowiedzialności a tworzoną przez siebie rzeczywistość. Stempowski bywa więc ilisko Mohorta Wincentego Pola. Obraz Kresów Stempowskiego jest v pewnym stopniu poetycką wizją kresowego świata sprzed I woj-Ly. Przestrzeń przenikających się kultur i narodowości, z płynny-ni i pozbawionymi dramatyzmu granicami pomiędzy nimi, to naj-iardziej przyjazny wizerunek Kresów w polskiej literaturze współ-zesnej. Jest to jednak konwencja literacka. Stempowski był świadom komplikowanego charakteru stosunków polsko-ukraińskich i kry-ącego się w nich ogniska zapalnego. Negatywnie oceniał działal-iość Korpusu Ochrony Pogranicza, nazywając ją okupacją Kresów, i akcję przeciw Cerkwi prawosławnej zbiorowym szałem. Oskar-;ał Polaków o nieumiejętność przejęcia dziedzictwa przodków, obo-jtność, brak otwarcia się na istniejący obok ukraiński świat.29 Mimo lawiązania do tradycji swojej rodziny kresowej w eseju W dolinie Dniestru, nie opisuje szczegółowo jej historii. Nie neguje tradycji odzinnej i jej szlacheckich korzeni, ale przyjmuje odpowiedzialność :a jej poczynania, nawet te najokrutniejsze. Stempowski chętnie, 29Zob. listy do Adama Zielińskiego z lat 1941-1942, „Zeszyty Historyczne 978, nr 45. chociaż zupełnie bezpodstawnie, powoływał się na pokrewieństwo z wojewodą Stępkowskim, dowodzącym krwawą pacyfikacją ko-liszczyzny w 1768 roku. Wiszący na ścianie jego pokoju krucyfiks miał mu, jak mawiał żartobliwie, przypominać o grzechach przodków30 - nieobca więc była Stempowskiemu autokreacja. Pisarz świetnie wyczuwa praktyczne a zarazem metafizyczne znaczenie domu. Architekturę traktuje jako zapis kulturowy i etniczny, nawet wyraz filozofii życiowej mieszkańców. Interesujący jest sposób opisu. Dom z gankiem opartym na dwóch kolumnach oznaczał starszą tradycję budowniczą, związaną z kulturą Rzeczypospolitej szlacheckiej. Ganek świadczył, że właściciel, choćby najbiedniejszy rolnik, nie wywodzi się z chłopów pańszczyźnianych, ale z ludzi wolnych, „był świadectwem przynależności do ordo eąuestris, ostatnim wspomnieniem sławy starej Rzeczypospolitej". W fortecz-nej zabudowie zamków dostrzega świadectwo tradycji wojowniczych, wynik życia w ciągłym zagrożeniu. Podobnie budowano zagrody chłopskie. Tradycja Ukrainy była pomimo wojen rolnicza i z nią związany jest dworek szlachecki. Jego architektura różni się od zamków obronnych i pałaców. Widać rozmach i przestrzenność. Dla Stempowskiego dworek ziemiański nie jest wyłącznie wspomnieniem domu dziadka Huberta, ale „definicją" kresowego domu. Tu opis przestrzeni Kresów rozpoczyna się na obrzeżach, w ukraińskich chatach, a więc miejscach najodleglejszych od polskiego dworu i najrozleglejszych, aby przejść do małego centrum - szlacheckiego domu (większość autorów rozpoczyna opis Kresów od polskiego dworku jako centrum, aby iść w kierunku odległych ukraińskich wsi), z którego oddziałuje polska kultura (nie z pałacu magnackiego, który u Stempowskiego istnieje jakby poza kresową wspólnotą i ma najwięcej wpływów obcych, zachodnich). Zostaje zachowana proporcja w podziale tego świata, bez naruszania jego hierarchii. Szczegółowy opis ukazuje fundamenty tradycji polskiego domu na Kresach. Nie jest on tutaj czymś przypadkowym, ale elementem uporządkowania przestrzeni według reguł. W domu, ustawionym wraz z pozostałymi zabudowaniami na planie koła lub półkola, i jego szerokiej zabudowie tkwi pradawna kultura ludów 30Pisze o tym H. Kenarowa w „Tygodniku Powszechnym" 1984, nr 24. W rzeczywistości pisarz nie byl spokrewniony ze Stępkowskim. Zob. także: A. S. Kowalczyk, Jerzy Stempowski, biografia eseisty, w: Jerzy Stempowski. Listy do Jerzego Giedroycia, Warszawa 1991, s. 184. 32 133 ^lniczych i pasterskich. Właśnie ich dziedzictwem, a nie ludów wojennych, jest miłość do ziemi, wolnej przestrzeni i porządku Jatury. Rodzinny dom dziadka jest także wyrazem łączności z ziemią kraińską, symbolem sensu ludzkiej egzystencji. W sposobie zago-podarowania ziemi przez dziadka Huberta Stempowski odkrywa :go system wartości i umiejscowienie siebie we wszechświecie. W po-adzeniu trzech sadów i zbudowaniu trzech domów dostrzega myśl luberta, że jedynie życie blisko ziemi, w wyznaczanym przez Natu-» rytmie, zapewni jego trzem wnukom niezależność, możliwość cieczki w razie klęski w wolnych zawodach. Sentyment, z jakim isarz wspomina Kresy i dom dziadka, sprawia, że obraz kresowej gzystencji ziemiańskiej nabiera znamion idealizacji. Świadomość, e jest to etap zakończony, umacnia opozycję między jakością życia rzed i po 1917 roku. Rolnictwo jest u Stempowskiego sztuką i syste-??? wartości, nie samym posiadaniem. „Rolnik" jest pojęciem teo-^tycznym, postawą życiową i dotyczy bardziej polskich ziemian niż kraińskich chłopów. Tego rolnika-filozofa, przypominającego sta-DŻytnego sceptyka, nic nie łączy z mieszkańcami ukraińskiej wsi. tempowski jednak wie, że ich sytuacja nie miała w sobie nic z siel-kiego obrazka. Aż do uwłaszczenia włościan za Aleksandra II Polacy byli na Ukrainie panami pańszczyźnianymi i w tej postaci, otoczeni chmarami ekonomów, oficjalistów, karbowych i gorzelanych, trwali przez długi czas w pamięci ludu ukraińskiego. Dla ludu były to czasy tak ciężkie, że - jak słyszałem od mego dziadka - (...) mężczyźni nie mieli ochoty śpiewać a kobiety przestały wyszywać koszule.31 Stempowski jest więc świadomy dokonywanej idealizacji, czym świadczy określenie „pasterska Arkadia", a więc świat mi-y^czny, zniszczony przez cywilizację i pogardliwy stosunek człowie-a do ziemi. Elementem kresowej Arkadii i kultury ziemiańskiej były grody i parki przy magnackich rezydencjach, ziemiańskich dworach i chłopskich chatach. W eseju Stempowskiego stają się one pars ro toto Rzeczypospolitej i polskiej kultury na Kresach. Były dziełami ztuki, wyrazem zamiłowania do piękna, czasem przejawem manii wielkości. Drzewa posadzone z myślą o trwaniu są świadkami hi-torii polskości na Kresach i jej upadku. Motyw drzew wokół domu 31J. Stempowski, Etapy pewnego odwrotu, „Kultura" 1960, nr 6. jako metafora zniszczenia pojawia się w polskiej literaturze wielokrotnie. W eseju Stempowskiego nie ma bezpośrednio pokazanych sprawców zniszczeń parków i ogrodów - może są nimi bolszewicy, ukraińscy chłopi, a może tylko upływ czasu. U Małaczewskiego, Kossak, Kuśniewicza czy Dorożyńskiej rozgrabiony dom i wycięty ogród są symbolami totalnej apokalipsy. U Stempowskiego ten motyw nie ma tak silnego elementu oskarżenia. Podobnie jak u Haupta, zniszczenie ogrodów jest dramatycznym, ale jednym z wielu elementów procesu dziejowego, którego motorem są zmiany i przemijanie cywilizacji. W tej destrukcji Stempowski dostrzega proces wiecznego trwania. Zniszczony ogród jest metaforą opartą na wewnętrznej sprzeczności: końca polskości na Kresach i jej nieprzemijającej obecności w resztkach drzewostanów i ruinach „świątyń dumania". Takimi resztkami zaznacza się każda cywilizacja. Kresy są palimpse-stem petryfikującym szczątki różnych kultur. Dopiero ta miazga jest wieczną koegzystencją i przenikaniem się kultur i narodowości ponad nienawiścią i śmiercią (taki status ontologiczny mają Kresy także u Wołoszynowskiego i Haupta). W napisanym w 1942 roku eseju Ukraina jest wiecznym trwaniem i nadzieją na odbudowanie wpływów polskiej kultury na Kresach. W 1960 roku tej nadziei już nie ma. W liście do Jerzego Gie-droycia Stempowski krytykuje tendencje do idealizacji i gloryfikacji roli Polaków na Ukrainie i ckliwe wspomnienia zamieszczane w „Pamiętniku Kijowskim".32 Mówią [w „Pamiętniku..." - DS] ciągle o „Rusinach", chwalą biskupa Wereszczyńskiego, który chciał oddać Zadnieprze Krzyżakom, opisują z rozrzewnieniem, jak się polska złota młodzież idiotycznie bawiła na kontraktach itp. Zdawałoby się, że przynajmniej na pogrzeb naszych kresów wypadałoby ubrać cylinder i zachowywać się z godnością. Tyle ciekawych rzeczy jest o tych kresach do napisania.33 Stempowski-pisarz stara się w eseju W dolinie Dniestru ocalić wizerunek utraconej Arkadii, wspólnej przestrzeni wielu narodów, w tym także Polaków i Ukraińców, gdzie „polska wyspa" nie oznacza wyobcowania i wrogości, a granice między narodowościami są przenikalne. O konfliktach polsko-ukraińskich pisał w prywatnych „Pamiętnik Kijowski", Londyn 1959,1.1. J. Stempowski, Listy do Jerzego Giedroycia..., op. cit., s. 96. 34 135 tach i prasowych artykułach. W esejach wykreował Ukrainę-dzie-ictwo wszystkich ludów kiedykolwiek na niej żyjących. KOZACKA SZARŻA NA LITERACKĄ KONWENCJĘ „...wieczna w polszczyźnie rozróba!" - takie jest credo pisarskie ariana Pankowskiego, zamanifestowane jednoznacznie w przedmo-ie do powieści Matuga idzie.3i Ironia i groteska są wyrazem sprzeci-u wobec konwencji literackich i stereotypów w myśleniu o tradycji listorii. W wydanym w 1965 roku opowiadaniu Kozak dosięgają tak-: przenikania się polskości i ukraińskości.35 Pankowski, posługując się mi, demaskuje literacki stereotyp Kozaka i modę na doszukiwanie ę takich romantycznych antenatów. Być może jest to aluzja do Józefa Dbodowskiego i jego rzekomego pokrewieństwa z atamanem Łobo-\. Kozak odziera z idealizmu przenikanie się narodowości na Kresach. 'skazuje na jeden z motywów polonizacji Ukraińców - pragmatyzm, płacało się być Polakiem. Bohaterem opowiadania jest Pankowski vel mko. Użycie własnego nazwiska i elementy autobiograficzne wzmac-ają efekt humorystyczny. Żyjący w Belgii w latach sześćdziesiątych alski emigrant, powszechnie szanowany profesor uniwersytetu, ule-ł rozdwojeniu jaźni. Ten zewnętrzny „on", Pankowski, to forma wy-?ana dla zamaskowania prawdziwego „ja" - Kozaka Panki. Między Bogiem a prawdą, to ja nie jestem Pankowski. I nie moja wina, że dziadek dla białego chleba przystroił się na Polaka. Jemu było Panko, nim do Proszowic na służbę przyszedł. I wąsy miał w dół, po naszemu, nie po polsku (Pankowski, Kozak, s. 10). Świadomość bohatera nie ulega rozpadowi. Ma poczucie bycia ozakiem Panka i zarazem uwięzienia w fałszywej formie zewnętrz-ej, którą jest egzystencja polskiego emigranta Pankowskiego. Iro-iczny obraz „kozaczości" ośmiesza stereotyp Kozaka wolnego, durnego, samotnego, przynoszącego często śmierć i pożogę. Bo ja dla żony i dla córki i dla świata kawę mełłem, ale serce stepową dumką chłodziłem (...) Urwałem tedy śpiewanie, wąsy kozacze wla- 34 M. Pankowski, Matuga idzie, Bruksela 1959. 35M. Pankowski, Kozak, w: Kozak i inne opowiadania, Bruksela 1965. 36 zły mi pod skórę, bo i żona, i córka patrzyły na mnie oczami z tego świata, a ja, chudy i bezżenny, i nikomu nie poddany kozak, zacząłem ciamkać, jak i one, bułeczki chrupiące (Pankowski, Kozak, s. 12). Poprzez powietrze pogrom wiodę! Panko wlokący pożar krwi, wrzask i beczenie białych Laszek rzezanych na czerwono! A Panko hula, Panko paw arcypyszny, Panko groźny i ślepy od łez i potu, gałęzią-krywulą jeźdźca przynaglam, zębami wargi zacinam... (Pankowski, Kozak, s. 15). Wszystkie te określenia przeniesione niemal dokładnie z Sienkiewicza, Zaleskiego, Malczewskiego, składające się na literacki wizerunek Kozaka, zostały zderzone w humorystyczny sposób z sytuacją. „Kozaczość" przejawia się w galopadzie na urojonym koniu przez parkowy trawnik i w ataku dębową gałęzią na stolik z kuflami piwa. Dramatyczny dysonans między światem zewnętrznym Pankowskiego i wewnętrzną przynależnością do innej kultury i narodowości jest złagodzony przez wyrozumiałą autoironię, z jaką bohater postrzega samego siebie, uwięzionego między maską a prawdziwą twarzą. Opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości i wyzwalaniu się z zamknięcia w jednej formie kryje w ironicznej konwencji prawdę o klęsce buntu jednostki przeciw narzuconej przez historię konwencji i prozie egzystencji. Kozacki rodowód jest metaforą procesów asymilacyjnych na Kresach i kpiną z literackiego wizerunku Kozaka. Opowiadanie jest ostrzeżeniem przed zaprzeczaniem samemu sobie, wypieraniem się własnych korzeni, ale także przed ucieczką w świat mistyfikacji i autokreacji. Pankowski-Panko bardziej pragnie ucieczki od rzeczywistości niż powrotu do zapomnianych korzeni. Próbując zniszczyć zewnętrzność bytu i uciec od jego formy, wchodzi w stereotyp Kozaka. Ucieczka „przed gębą w gębę" kończy się obłędem i cierpieniem zniewolonego. Kwestie etniczne i historyczne są tak naprawdę drugorzędne. Dwoistość Panki-Pankowskiego ma swoje źródło w obcości „ja" i „nie-ja". Dwoistość etniczna jedynie wyraża tę ambiwalencję. Polskość nie jest dla Panki wroga. Zaprzeczenie jej nie jest powrotem do ukraińskości jako porzuconej narodowości i kultury, ale ucieczką w świat iluzji. Kozak nie jest tekstem dotyczącym bezpośrednio historii Kresów, nie eksponuje konfliktu polskości i ukraińskości. Jego ironia dotyka jednak romantycznego stereotypu Kozaka i demitologizuje atrakcyjność polskiej kultury dla Ukraińców, pokazując, że wejście w strefę polskości mogło mieć charakter utylitarny, a przenikanie się narodowości na Kresach miało w sobie więcej życiowej prozy niż legendy. 137 JEDNOLITOŚĆ STREFY NĘDZY Rzadko kiedy Kresy pokazywane są jako przestrzeń bezbarw-a i szara. Zdarza się tak, gdy ich wizerunek nie jest pokazany ze trony utraconego szlacheckiego dworku. Efektem takiego spojrze-ia jest obraz, który nazwałabym1 Kresy zgrzebne- ubogie, zamieszkałe przez niepozornych i prostych ludzi, których życie upły-/a blisko ziemi, bez wielkich wydarzeń, bez świadomości istnienia, a krawędzi poczucia własnej tożsamości. Nie można nazwać „Kre-5w zgrzebnych" stereotypem ze względu na niejednolitość obrazów resowej wsi w tekstach takich autorów jak Józef Wittlin, Leopold 'Uczkowski czy Marian Ruth-Buczkowski, chociaż przyjmują oni ten am punkt widzenia, umieszczając go w strefie ukraińskiej lub mie-zanej wsi, a nie w polskim ziemiańskim domu, reprezentującym tra-ycję szlachecką. Różni ich spojrzenie na samą linię styku między olskością a ukraińskością. Omówione poniżej teksty podważają mit resowego raju wielu narodów. Kresy są miejscem brzydkim i zwy-zajnym, odartym z niezwykłości historycznej, etnicznej i przestrzen-ej. Pozbawione są nimbu tajemniczości i transcendencji, co sprawia, e tracą blask zaginionej Atlantydy. Zanim Leopold Buczkowski opisał świat Kresów pogrążonych j śmiertelnej walce wszystkich ze wszystkimi {Czarny potok, Dorycki rużganek, Pierwsza świetność, Młody poeta w zamku)36 - powstały Wer-???37 . W tej prozie nie ma zmysłowości świata Iwaszkiewicza, laupta, Kuśniewicza, metafizyki Wołoszynowskiego i Vincenza ani atetycznej historii Odojewskiego. Nie ma także publicystyki jak / Opowieściach leskich Odojewskiego38 czy powieści Mariana Ruth-Buczkowskiego Przypadki i dzieje. W powieści Buczkowskiego oglą-amy Kresy z perspektywy wsi. Niewiele stąd widać. Żadnego ste->u, wolności przestrzeni. Niewielka wioseczka funcjonuje jako naj-alsze kresy Rzeczypospolitej, gdzie jednak próżno doszukiwać się /zniosłości ostatniej placówki i przedmurza chrześcijaństwa. Zamiast 2go - Polska „B". Buczkowski nie eksponuje narodowości mieszańców wsi, nie rozróżnia ani nie dzieli ludzi. Tym bardziej znaczą-y jest w tekście moment, kiedy takie rozróżnienie zostanie narzuco- 36 L. Buczkowski, Czarny potok, Warszawa 1954; Dorycki krużganek, Warszawa 957; Pierwsza świetność, Warszawa 1966; Młody poeta w zamku, Warszawa 1960. 37L. Buczkowski, Wertepy, Warszawa 1947, cyt. za wyd. Kraków 1973. 38 W. Odojewski, Opowieści leskie, Warszawa 1954. 38 ne bohaterom przez polskiego urzędnika państwowego. Do tego momentu przestrzeń doliny Seretu, a więc terenu o przewadze ludności ukraińskiej poza obrębem miast, nie nosi w sobie śladów podziału na strefy. Trudno jednoznacznie powiedzieć, kto jest Polakiem, kto Ukraińcem, co zresztą jest mało istotne dla społeczności, która rządzi się swoimi prawami. Tutaj silniejszy zabija słabszego, zgodnie z bezlitosnym prawem natury, któremu biernie podporządkowują się wszyscy mieszkańcy Dolinoszczęsnej. W walce o byt, w prymitywnej egzystencji nie ma miejsca na politykę i spory etniczne. Istnienie odrębności narodowych sygnalizuje wzmianka o grupie starorusów w sąsiedniej wsi, z których jeden, zwolennik Piłsudskiego, zamordował w czasach młodości ukraińskiego działacza. Aluzją do konfliktów społecznych i politycznych jest sugestia, że nauczyciel agitujący chłopów do zakładania spółdzielni nie zginął przypadkowo. Wiadomo, że istnieje szkoła, w której uczą Chrobowska - Polka i katoliczka, ale także grekokatoliczka, Carkówną. Dwie świątynie: cerkiew grekokatolicka i katolicki kościół współistnieją obok siebie. Trudno nawet jednoznacznie powiedzieć, kto chodzi do cerkwi, a kto do kościoła. Podział na strefy konfesyjne zaciera się, przestrzeń Dolinoszczęsnej jest nadal jednolita. Nawet księża mają podobne dylematy. Polak, ksiądz Samosaczyński, staje się osobą urzędową i elementem państwa polskiego dopiero w momencie rozpoczęcia się akcji anty-ukraińskiej, przygotowującej ludność do możliwej wojny. Plebania i kościół stają się centrum, z którego jest prowadzona akcja konsolidacji Polaków i akcje propagandowe. Działania takie podejmują ludzie spoza wsi. Między księdzem Samosaczyńskim a nią nie wytwarza się żadna bariera etniczna, co wskazuje na zewnętrzność źródła politycznego podziału między Polakami i Ukraińcami. Wertepy nie są powieścią polityczną. Rejestrują obraz Kresów, jaki dzisiaj już nie funkcjonuje w świadomości kulturowej i literackiej, zdominowanej przez mit Arkadii lub Inferna. Najbliższą tej szarej wizji Kresów jest dziś powieść Stanisława Srokowskiego Repatrianci39, chociaż jej akcja rozpoczyna się w chwili opuszczenia Wołynia przez mieszkańców wsi w ramach akcji przesiedleńczej. W pociągu zdążającym na tzw. Ziemie Odzyskane jadą całe polskie zgrzebne Kresy, ze swoją nędzą i zacofaniem. Wieś Dolinoszczęsna jest zaprzeczeniem kolorowego raju i krainy szczęśliwości. Nawet jej nazwa brzmi szyderczo. Jest to strefa upośledzona i zapomniana. Z tym więk- S. Srokowski, Repatrianci, Warszawa 1988. 139 zą ironią została potraktowana próba przymusowego samookreśle-da tożsamości mieszkańców Dolinoszczęsnej. Ujawnia się ignorancja iolskich urzędników w dziedzinie stosunków etnicznych panujących ia wołyńskiej wsi i instrumentalne traktowanie mieszkańców Polski „B". 'roponowane im książki i oświata mają umocnić polskość i przeciw-tawić ją Ukraińcom. Ten sztuczny podział, przeciw któremu protestu-ł Polacy w Dolinoszczęsnej, nie ma racji bytu - w Wertepach nędza /szystkich zrównuje. Język także przestał być wyróżnikiem. Używa-ie przez Polaków języka ukraińskiego jest tylko posługiwaniem się nową szarej codzienności. Trudno im się nawet określić - są tutejsi. - Pan Polak? - Albo co? - Pytam się, pan Polak? - Ja nie wiem co, proszę pana. - Co, co, co, dureń jesteście? Polak, do jasnej cholery, czy nie? - Tak jest, proszę pana (...) - Bezkiszki, wy Polak? - A szczo będzie? - Do szkoły idźcie, narada będzie. - Karcaba, wy Polak? Karcaba, chłop ogromny i powolny jak stary wól, pocierając czarnymi palcami zapocony leb zapytał: - Co to znaczy Polak? - Cholera was wi, jak opowiedzieć, żebyście zrozumieli (L. Buczkowski, Wertepy, s. 152). Polskość dla nich to legendarny porucznik Bezdański, ojciec jed-ej z bohaterek, który przybył do wsi wraz z oddziałem w czasie woj-y polsko-bolszewickiej i zginął dzień po ślubie. To także pijany poli-ant Frelek, pilnujący, by nikt nie spiskował, sołtys dbający tylko o wła-ie korzyści. Wreszcie nauczycielka romansująca z koniokradem dobry, ale niezaradny ksiądz Samosaczyński. Polacy są zwyczajny-d ludźmi, żyjącymi na zapadłej prowincji tak samo jak Ukraińcy, olskość pozbawiona jest niezwykłości kultury i tradycji. Nie ma pol-aego dworu, podziału na strefy etniczne ani opozycji między polską yspą a ukraińskim morzem. Koegzystencja jest stapianiem się w bez-irwną, jednolitą masę ludzi, którzy nie odczuwają nawet różnic et-icznych między sobą. Leopold Buczkowski pokazał chyba najsmut-iejsze, najbardziej szare Kresy. Stworzył obraz zaprzeczający koloro-emu wizerunkowi Ukrainy, Podola i Wołynia, gdzie podstawą rowincjonalnej, wiejskiej egzystencji jest wspólnota nędzy. Ubóstwo i bezbarwność Kresów jako realnej i konkretnej przestrzeni opisuje Józef Wittlin w Soli ziemi.40 Wprawdzie Kresy nie są tematem tej powieści, ale są punktem wyjścia. Huculska wioska ze stacyjką kolejową jest tylko częścią monarchii austro-węgierskiej, małym trybikiem w machinie kolei i państwa. Odarta z baśniowego wizerunku nie ma kolorytu Na wysokiej połoninie Vincenza. Bohater Soli..., Piotr Niewiadomski jest pół-Polakiem, pół-Hucułem, dla którego pochodzenie jest bez znaczenia. Piotr Niewiadomski całym sobą należy do cesarza Franciszka Józefa, a kwestie etniczne, szanse Polski na odzyskanie niepodległości są mu obce. Posługuje się na równi polskim i ukraińskim. Język przestaje być wyróżnikiem etnicznym, podobnie jak w Wertepach Leopolda Buczkowskiego. U Wittlina jednak narodowość zostaje wyznaczona przez konfesję. Przynależność do kościoła grekokatolickiego jest równoznaczna z przynależnością etniczną. Polskość Piotra nie jest do końca pewna - matka była Hucułka, ale ojca nie znał: Legendarny ojciec byl pono i nazywał się Niewiadomski. Nazwisko to - bez urazy panów szlachty - nadawano dzieciom, których pater incertus est. Ale Piotr był dzieckiem prawego łoża (Wittlin, Sól..., s. 29). Bohater Soli ziemi wykreowany jest na prostaczka, który mieszkając całe życie w swojej wiosce, niewiele wie o świecie, rozciągającym się poza jej obrębem. Jego wiedza kształtowana jest przez grekokatolickiego księdza, urzędowe rozkazy i przekonanie o dziedziczności istniejącego podziału społecznego, gdzie każdy ma swoje miejsce w hierarchii. Dlatego Piotr Niewiadomski, jeden z masy podobnych do siebie Rusinów, żyjących w wielonarodowym społeczeństwie, wybrał w wyborach do Sejmu Galicyjskiego - hrabiego. Piotr Niewiadomski też był Rusinem, chociaż z ojca Polaka. Decydowało wyznanie. Świadomość narodowa nigdy nie była mocną stroną Piotra. Jeśli wolno tak rzec - Piotr zatrzymał się na samym progu świadomości narodowej. Mówił po polsku i ukraińsku, wierzył w Boga podług obrządku grekokatolickiego, służył austro-węgierskiemu cesarzowi (...) W czasie wyborów zjadł ukraińską kiełbasę wyborczą, zjadł i staroruską, ale swój głos oddał hrabiemu. Hrabia - pewniejszy (...) Z nimi cesarz gada, ich cesarz słucha. A taki chłopski poseł co? Nawet nie wypada, żeby pchał się między pany i mieszał do rządu (Wittlin, Sól..., s. 111). "J. Wittlin, Sól ziemi, Warszawa 1936, cyt. za wyd. Warszawa 1988. ? 141 Wittlinowe Kresy są zwyczajne, zamknięte w kręgu spraw przyziemnych. Wtargnięcie wielkiej Historii odsłania jedynie kruchość egzystencji w odizolowanej wiosce Topory i tragiczny wizerunek c.k. armii, czyli metaforycznie całej wieży Babel, jaką była podzielona na odrębne narody monarchia austro-węgierska. Sól ziemi pokazuje dramat jednostki poddanej zhierarchizowanemu systemowi, który w rzeczywistości „rozmywał" różnice etniczne, niszczył poczucie tożsamości narodowej. Taka unifikacja okazała się pozorem. Równie niebezpieczna jak otwarta walka stała się źródłem konfliktów etnicznych. Sól ziemi to przypowieść o ludzkim losie - tak odczytywana ma swój baśniowy, transcendentny wymiar. Ale to już trochę inna historia. 2. OBCOŚĆ I ZDERZENIE Idąc śladem refleksji Hansa-Georga Gadamera41, który stwierdził, że poszukiwanie prawdziwych przyczyn konfliktów historycznych jest bezcelowe, trzeba postawić pytanie: czy ma sens poszukiwanie przyczyn zatargów polsko-ukraińskich wyłącznie w wybujałych ambicjach Chmielnickiego, Gonty, prowokacjach Rosji i działalności Niemiec, czy w bezsensie Historii, jak chce Karl Popper42. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi i interpretacji faktów.43 W wielu tekstach literackich zderzenie polsko-ukraińskie jest postrzegane jako atak ukraińskości przede wszystkim na sferę polskiego ziemiaństwa i historyczne dziedzictwo Polski na Kresach albo jako konfrontacja dwóch przestrzeni etnicznych - równorzędnych, ale nie równych sobie społecznie, narodowo a nawet moralnie. W omawianych w tym rozdziale tekstach obcość między polską wyspą a ukraińskim morzem stopniowo przeobraża się w niechęć i nienawiść. Pojawiają się pytania, czy obcość może mieć nacechowanie obojętne, jak rodzi się nienawiść i jakim przeobrażeniom ulega człowiek, znajdujący się na granicy zderzenia narodowości. Wróble noce Ireny Bączkowskiej nie są znane krajowemu czytelnikowi.44 Jest to jednak interesujący zapis życia Polaków na Ukrainie w przeddzień wybuchu I wojny i katastrofy, która zniszczyła istnie- 41Zob. Wstęp, przyp. 11. 42Zob. Wstęp, przyp. 12. 43 O złożoności przyczyn konfliktu polsko-ukraińskiego w czasie II wojny pisze R. Torzecki w Polacy i Ukraińcy. Sprawa ukraińska w czasie II wojny światowej na terenie Rzeczypospolitej, Warszawa 1993. M. Kozłowski analizuje tę kwestię w okresie I wojny w Między Sanem a Zbruczem, Kraków 1990. 441. Bączkowska, Wróble noce, Londyn 1963. 143 "??? polskich wysp na dalekich Kresach. Oś fabularna jest prosta. To -listoria jednego ogniwa polskiej rodziny osiadłej na Kijowszczyź-iie. Fundamenty rodzinnego dworku w Koczorówce są dowodem dlkusetletniej tradycji. Pokazani są także ukraińscy chłopi, rodzina iydowska, oficjaliści. Pomysł przekroju przez kilka stref społecznych etnicznych jest ten sam, co u Kuśniewicza, Haupta, Vincenza. Zad-?? z grup nie zostaje wyróżniona, jakby autorka celowo unikała iden-yfikacji z którąkolwiek ze stron. W tym Wróble... różnią się od Drogi io Braiłowa, gdzie fascynacja Kresami stworzyła obraz nieco senty-nentalny.45 Droga... koncentruje się na polskim ziemiaństwie i nie wykracza poza tę sferę. Wróble noce przełamują konwencję arkadyj-ikiego mitu kraju lat dziecinnych, pogłębiając obraz Ukrainy o stre-ę ukraińskiej wsi, gdzie znajduje się źródło buntu. Są czymś więcej \iż opowieścią o katastrofie polskiego ziemiaństwa. Powieść Bącz-cowskiej przedstawia proces przemian historycznych (w wąskim przedziale czasowym), prowadzących do ostatecznego upadku polskiej kultury na Kresach. Nie jest to analiza historyczna ani socjologiczna, ale zestawienie głosów różnych sfer społecznych. W tekście ntensywna jest świadomość, że opisywany świat znajduje się w fa-rie schyłku. Czas fabuły to rok 1914, nie licząc introdukcji mającej miejsce i progu XX wieku. Przeczucie nadchodzącej wojny nie jest jedynym symptomem upadku tego świata, który swym zhierarchizowanym porządkiem należy jeszcze do XIX wieku. Bezpośrednią przyczyną jedzie nieobecna, ale niemal namacalna w tekście rewolucja bolszewicka. Przyczyny pośrednie tkwią jednak w samych strefach, które przeobrażają się w procesie historycznym. Zaletą Wróblich... jest po-cazanie stref, a raczej ich fragmentów, w ruchu. Zmiany w żadnej s nich nie są gwałtowne. Bączkowska pokazuje je jako proces podskórny, zmieniający tkankę społeczną, niezauważalnie dla pozosta-ych stref - dotyczy to zwłaszcza przemian wsi ukraińskiej. Polacy, Jkraińcy i Żydzi żyją pozornie we wspólnej przestrzeni. W rzeczywistości Polacy niewiele wiedzą o mieszkańcach wsi ani o Ukrainach będących u nich na służbie. Niewiedza i pragnienie odizolowana staną się jednym z powodów klęski polskiej wyspy. Wróble noce ?concentrują się na dwóch wzajemnie obcych, a niebawem zantagonizowanych grupach - polskich ziemianach i ukraińskich włościa- 45B. Toporska postawiła Drodze... zarzut „nadmiaru patriotyzmów" w Powieść koietna, ale niedokończona, „Wiadomości" 1960, nr 744. L44 nach. Rozgrywający się między nimi dramat nie ma charakteru wyłącznie etnicznego. Jest to zderzenie dwóch formacji kulturowych. Starszej, świadomej swojej przewagi wielowiekowej tradycji, wchodzącej jednocześnie w stadium ostatecznego regresu, i drugiej, tworzącej dopiero swoją świadomość społeczną i etniczną w procesie negacji tej pierwszej. Ich wspólna egzystencja nie jest przenikaniem się kultur, zaprzecza mitowi koegzystencji. Ziemianie tracą swoją pozycję na Kresach, ale nie próbują jej odzyskać. Nie są także w stanie zrozumieć ani zaakceptować przemian zachodzących w otaczającym świecie. Część pogrążona jest w marazmie. Znudzenie i brak celu w życiu wyraża się w postawie córek hrabiny i bogatego właściciela ziemskiego Rohozy. Zmysłowość Kijowa, gdzie mieszka wielu Polaków, tamtejszy witalizm stwarzają inną atmosferę niż w Królestwie Polskim. Tutaj utrzymywanie stosunków z Rosjanami nie jest zdradą narodową, a przynajmniej jest dopuszczalne - rosyjskość nie jest utożsamiana wyłącznie z zaborcą. Przedstawiony obraz pokazuje różnicę, jaka dzieliła obyczajowość Polaków z Kijowszczyzny i Kongresówki. Bączkowska pokazuje jedynie inność tego świata, odmienne rozumienie patriotyzmu, mniej ostry podział na ofiary i prześladowców. Marazm, który dotyka polskie ziemiaństwo, wynika raczej z wysy-cenia się polskiej kultury niż z politycznych prześladowań. Córki hrabiny nie mają w sobie nic z matek-Polek, nie są zaangażowane w żadną działalność polityczną. Interesuje je życie towarzyskie i kolejne małżeństwa. Zostały pokazane jako kobiety bierne, przeciętne, bez świadomości i tożsamości narodowej. Są symbolami przystosowania się, przystania na asymilację w rosyjskim środowisku. Napiętnuje ten proces ksiądz, łącząc odchodzenie od polskości z odchodzeniem od rygorystycznego przestrzegania zasad katolicyzmu. W jego przekonaniu wierność katolicyzmowi i polskości ma polegać na odcięciu się od prawosławnych. Stereotyp ortodoksyjnego Polaka-katolika zostaje poddany przez Bączkowską dyskusji. Ksiądz, apelując o zachowanie świadomości narodowej, jednocześnie zamyka się na człowieka innej wiary, a jego surowość przegrywa z dobrocią dziewczynki, Ariany, która trzymając do prawosławnego chrztu umierające ukraińskie dziecko, chce ratować je od potępienia. Wróble noce zaledwie dotykają problemu wielości wyznań na Kresach, ale myśl jest jednoznaczna: współistnienie wielu narodowości i wyznań zmusza do samookreślenia się, bez którego łatwo utracić tożsamość etniczną. Jednocześnie wymaga szacunku i akcep- 145 acji dla innych, czego brak prowadzi do alienacji i stworzenia rze-zywistości podzielonej na dwie antagonistyczne przestrzenie: swo-:h i obcych. W powieści Bączkowskiej koegzystencja narodów nie jest ła-wym sposobem istnienia. Nie ma optymizmu huculskiej epopei Vin-enza ani sentymentu Kuśniewicza. Wróble... są negacją idei porozu-riienia i wspólnoty między Polakami i Ukraińcami. Ukraińscy chło->i są w swoim buncie przeciw wszystkiemu, co pańskie (a więc lieosiągalne i obce), zapamiętali i bezmyślni. Polacy - zamknięci v swojej sferze, nieświadomi zmian zachodzących poza ich bezpiecz-?? wyspą i niechętni otaczającej ich obcej masie. Bezkonfliktowe ze-knięcie się stref ukraińskiej i polskiej wydaje się tylko pobożnym ży-zeniem. Na jego realizację jest za późno - bariera niechęci i obcości 2st zbyt mocna. Ludzie zdolni do otwartości i autentycznego przebaczania granic wyznaczanych przez sferę etniczną i społeczną, Aria-ia i Sienią, muszą przegrać z nieodwracalnością wydarzeń. We Wróblich nocach obecny jest motyw polskiego domu, szla-heckiego dworu zbudowanego przed wiekami. Dwór w Koczorówce »St symbolem placówki kresowej. „Dawność" domu to nic innego, ik tradycja zasiedzenia, metafora misji cywilizacyjnej i prawa do tej iemi. Nawarstwienie się historii symbolizują mury. Niegdysiejszy amek obronny posiada swoje korzenie - średniowieczne fundamen-y. Prawo Polaków do bycia na Ukrainie zasadza się na prawie obroń-y i strażnika, który trwa, powracając po kolejnych rzeziach na swoje niejsce. Siła trwania wynika ze świadomości narodowej. W powieś-i określi to przedstawicielka najliczniejszej grupy Polaków, szlachty agrodowej: co trzecie pokolenie, to coś takiego przychodzi, że nas wszystkich wynosi, to Tatarzy, to Turcy, to hajdamaczyzna, a potem znów wracamy. I tak już tu jesteśmy od wieków i zawsze byliśmy Polakami (...) Wieki my już tu siedzimy, rżną nas od czasu do czasu, palą, grabią, w jasyr gonią, uciekamy, po lasach się chowamy, wyjeżdżamy do Polski, znów wracamy i tak już trwa parę wieków - no i niech pan patrzy, po polsku dobrze mówimy, wszyscy (...) tej polskości jak zbawienia się trzymają (Bączkowska, Wróble..., s. 82). Świadomość bycia Polką daje mówiącej poczucie większej war-ości, chociaż jej życie niewiele różni się od chłopskiego. Walerka re-irezentuje charakterystyczne poczucie wspólnoty Polaków na Kre-ach, tworzących elitarną kastę ludzi, którzy przetrwają każdy po- grom. Wróble noce przekonują jednak, że niebezpieczne jest postrzeganie siebie przez pryzmat stereotypu niezniszczalnej sfery, predestynowanej do wiecznego posiadania Kresów. Fałszywość sytuacji wynika z izolacji od zewnętrza, czyli procesów zachodzących wśród ukraińskiej społeczności i w świecie. Błędem Polaków nie jest ich tradycja, ale jej skostnienie, zasklepienie się w autokreacji. Między polskim domem a wsią tworzy się namacalna bariera. Z jednej strony, pogarda i niechęć dziedziczki Koczorówki, jej lęk przed biedą i brudem, z drugiej zaś zawiść, świadomość dysproporcji i chęć odwetu. Właścicielka Koczorówki izoluje się. To, co znajduje się poza sferą domu, pozornie przestaje istnieć. Ten unik stosowany przez mieszkańców polskiej wyspy zostaje wyeksponowany jako jeden z typowych sposobów zachowania się Polaków na Kresach. Przyczyną klęski ziemian jest samooszukiwanie się, a i bezpieczeństwo polskiego dworu jest iluzją. Kreowanie świata jako sposób egzystencji przybiera formę niemal groteskową. Jeden z poprzednich właścicieli Koczorówki stworzył chór z ukraińskich chłopów. Poprzebierani śpiewali Mesjasza Haendla. Bączkowska rozbija ten sielankowy obrazek - przynależność do chóru nie była dobrowolna. Dziad Fredzio traktował śpiewaków jak instrumenty w orkiestrze. Jeżeli u właściciela innej wsi był chłopak o odpowiednim głosie, „kupował" go, żenił ze „swoim" sopranem i tego samego dnia kazał obojgu śpiewać. Zestawienie wyrafinowanej muzykalności dziadzia Fredzia ze stosowanym przez niego przymusem, obojętnością i przedmiotowym traktowaniem ukraińskich chłopów pokazują wewnętrzną sprzeczność. U Bączkowskiej uczestnictwo ziemiaństwa kresowego w kulturze odbywa się więc częściowo kosztem ukraińskiej wsi. Autorka łączy wyczucie smaku z ostrzem publicystycznym, dzięki czemu unika banalności wizerunku dworu wykorzystującego ukraińską wieś. Błędem i winą Polaków wobec Ukraińców jest ignorowanie ich istnienia. Ich „programową" niewiedzę podkreśla w tekście wiedza o Ukraińcach człowieka z zewnątrz - niemieckiego lekarza, który docenia to, co Polce wydaje się śmieszne i bezwartościowe - ukraińską porcelanę z Mieżygorie. Fabryka porcelany rzeczywiście istniała tam w latach 1798-1874 i wykonywała zamówienia dla carskiego dworu, petersburskiej arystokracji i muzeum porcelany w Sevres.46 Przeciętny polski szlachcic-kresowiak, pochłonięty trwaniem na swojej ziemi i walką z carskimi urzędnikami, niewiele wie o ukraińskoś- Ukrainskaja Sovietskaja Encyklopedia, Kijów 1981, t. VI. 46 147 i, izoluje się od otaczającej go nędzy we własnym świecie. Jego mylenie o Polakach i Ukraińcach zamyka się w stereotypowym obra-ie rzezi Humania, która stała się dla polskiej kultury znakiem roz-oznawczym, skrótem w myśleniu o Ukrainie. We Wróblich... przy-omnieniem krwawych zdarzeń jest studnia w Humaniu, do której rrzucano ciała pomordowanych Polaków. Stereotyp hajdamackiej Ikrainy ma swój ambiwalentny urok. To ostrość kontrastowych barw, ojrzałość owoców, otwartość przestrzeni, niepokój i czające się nie-ezpieczeństwo, życie i śmierć: coś tu jest, wspaniałość i groza, upojność i szaleństwo i przerażenie! (...) z jednej strony jestem zachwycony, z drugiej czegoś jakbym się obawiał? (Bączkowska, Wróble..., s. 82). Dla buchaltera z Kielc okolice Kijowa nadal są legendarnymi >zikimi Polami, krańcami Rzeczypospolitej. Został więc zasygnalizowany kolejny mit - dalekiego kraju przygody i niebezpieczeństwa, ???? już od literatury staropolskiej aż po Ogniem i mieczem Sienkie-dcza. Jest też drugi: przyjazne współistnienie wielu narodowości. Nie lówi o nim ziemianka, ale uboga szlachcianka pracująca u dziedziczki oczorówki. W powieści Bączkowskiej różnica w statusie ekonomicz-ym i społecznym modyfikuje oceny rzeczywistości. Walerka, która ie jest związana z Kresami przez posiadanie ziemi, łatwiej dostrzega ), co istnieje poza polskim dworem. Dla niej Kresy podzielone są redług narodowości, ale podział ten jest także równoznaczny ze stre-imi społecznymi. W istniejącej wspólnocie narodów dostrzega rysę niechęć ukraińskich chłopów do Polaków, właścicieli ziemskich. Jej yczucie niebezpieczeństwa znajduje potwierdzenie w rozmowach iłopek, które nie pozostawiają wątpliwości co do stanu wrzenia poza jraz mniej bezpieczną polską sferą. panowie to Polacy, urzędnicy - Rosjanie, kupcy - Żydzi, chłopi - Ukraińcy, a poza tym jeszcze Tatarzy, Karaimi, Cyganie, a nieraz i czeska lub niemiecka kolonia się trafi, dużo tu różnych narodów mieszka na Ukrainie - jeno tylko że chłopi nie lubią, że Polacy ziemię mają i za panów się panoszą, to ich kole, ale jak kto ubogi jak ja, to nikt o narodowość nie ma pretensji, dziwnie jakoś narody w zgodzie żyją (Bączkowska, Wróble..., s. 83). Polacy zamknięci w stereotypach i mitach nie przeczuwają nad-lodzącej katastrofy, która obróci ukraińską wieś przeciw wszyst-im Polakom. Wróble noce nie mają optymizmu Drogi do Bmiłowa nie tylko dlatego, że nędza kieruje tutaj ukraińskich chłopów wprost pod wpływy bolszewików i pchnie ich (poza tekstem powieści) na drogę krwawej zemsty i zniszczenia, ale także dlatego, że polskie środowisko na Kresach nie jest już zdolne do zatrzymania biegu historii ani do zmiany wewnątrz własnej społeczności. Polskie ziemiaństwo utraciło witalność i siłę przeistaczania rzeczywistości, którą przestało rozumieć. Krytyczny stosunek do ziemiaństwa nie wyraża się ani w ironii, ani potępieniu „klasowego przeżytku". Jest w nim sentyment do świata, który musi odejść, i żal, że nie zostały wykorzystane wszystkie szanse, aby wspólnotę Polaków i Ukraińców uczynić pożyteczną dla obu stron. Z powieści Bączkowskiej wynika, że polska kultura niewiele dała Ukraińcom, a zgoda na niski poziom cywilizacyjny ukraińskiej wsi musiała przynieść sprzeciw i bunt. Wróble noce demitologizują twórczą rolę polskiego ziemiaństwa, które zamknęło się w kręgu polskiej wyspy, przyczyniając się do własnej klęski. Wśród nich są ci, którzy mogliby być ratunkiem dla wielonarodowych Kresów - ojciec Ariany, hrabina, panna Grey. Łączy ich formacja intelektualna, postrzeganie różnorodności świata jako wartości pozytywnej. Egzystencja jest dla nich uwarunkowana aktywnością intelektualną. Ten rodzaj postawy wobec świata daje wolność i pozwala bez strachu o własną tożsamość zaakceptować odmienność narodową drugiego człowieka. Odnosi się to zwłaszcza do dziedzica Koczorówki. Dzięki ciekawości świata spotykał się z Żydami, Rosjanami, Niemcami, przedstawicielami różnych sfer. Pozwalał córce bawić się z ukraińskimi dziećmi, a chłopom przychodzić w swoich sprawach wprost do dworu. W konfrontacji z rzeczywistością jego marzenie, by Kresy funkcjonowały jak Stany Zjednoczone Ameryki, jest naiwnym, życzeniowym myśleniem. Jego wyobrażenia o koegzystencji przypominają wizję Vincenza. Postać dziedzica Koczorówki należy do przeszłości nie tylko przez jego śmierć, ale przez zniszczenie świata, który tworzył. Zniszczenie jest podwójne. To działalność żony, która zaprzecza jego postawie otwartości wobec ukraińskiej wsi. Drugie dokonuje się niezależnie w sferze historii. Bezpośrednio klęska przychodzi z zewnątrz. Zapowiedź nadchodzącej rewolucji jest zwiastunem ostatecznego końca wspólnoty wielu narodów, wyczerpania się idei Jagiellońskiej. Historia we Wróblich... jest nieodwracalna i nieubłagana dla jednostki, nawet tej najświatlejszej. W nostalgicznej rezygnacji czeka ze spokojem na kres hrabina. Na przegraną skazani są młodzi Ariana i Sienią, znajdujący się dokładnie na styku obu narodowości i sfer społecznych. Wy- 18 149 chodzą sobie naprzeciw nie w akcie wrogości, a przyjaźni i miłości, ale są tylko wyjątkami. Sienią, syn ukraińskiego chłopa i córki diaka, jest w hierarchii wsi kimś więcej niż prostym chłopem. To jednak nie daje mu przepustki do polskiego dworu. Ariana także staje się człowiekiem nie należącym do żadnej ze stref. Od polskiego ziemiaństwa dzieli ją sympatia i współczucie dla ukraińskiej wsi, ale też nigdy nie mogłaby należeć do strefy ukraińskiej, która odrzuci ją jako „panią" i której Ariana w rzeczywistości nie rozumie. Oboje wychodzą poza swoją przestrzeń, aby znaleźć się w pustce i zawieszeniu między dwoma obcymi światami. Ich spotkanie i wywróżone małżeństwo jest z góry skazane na klęskę w wymiarze jednostkowym i symbolicznym. Stają między polską wyspą a ukraińskim morzem w momencie zderzenia się zantagonizowanych światów, w miejscu konfrontacji a nie spotkania. Oboje próbują zerwać z wyznaczonymi im rolami: polskiej panny ze dworu i ukraińskiego chłopa. Tarot przepowiada im małżeństwo i śmierć. Wzmocnieniem tej zapowiedzi jest przypomnienie Sieni przez przyszłą „rewolucjonistkę" (służącą w Koczorówce) o Tarasie Bulbie, Kozaku, który zabił syna za zdradę ukraińskiej sprawy w imię miłości do polskiej szlachcianki. Przywołanie postaci z powieści Gogola jest ostrzeżeniem dla Sieni, ale i dla Polaków. Przypomina o funkcjonowaniu po ukraińskiej stronie niebezpiecznych stereotypów w myśleniu o Polakach. Taras staje się dla Ariany i Sieni rodzajem memento, przestrogą przed łamaniem stereotypu społecznego i etnicznego, który żąda wrogości obu narodów. Ceną za ich przekroczenie jest życie. Przyczyna klęski tkwi również w nich samych. Tworząc iluzoryczny obraz świata, popełniają błąd, ponieważ nie ma ucieczki przed realnością, zwłaszcza gdy napiera ona agresją i nienawiścią. Sienią wyidealizował sobie drogę do przemian ukraińskiej wsi. Jego koncepcja zmian społecznych polega na bezkrwawym przejęciu przez chłopów dworu i wykorzystaniu go na szkołę. Jest przeciwny niszczeniu, ale wyszedłszy ze swojej sfery, stracił z nią kontakt i zapomniał, jak silna w Ukraińcach jest chęć zniszczenia tego, co polskie, nieznane i niedostępne. Nie umie dostrzec, jak bolszewicy podsycają chęć odwetu i manipulują ludźmi tak, że najokrutniejszym niszczycielem będzie nieślubny syn polskiego hrabiego i ukraińskiej chłopki. Zamknięty w kręgu własnych wyobrażeń, Sienią nie dostrzega nieświadomości tłumu niezdolnego do tworzenia - nawet na gruzach „starego". Idealizm zamyka go na fakt zapóźnienia cywilizacyj- nego Ukraińców, którego nie da się nadrobić w ciągu jednego pokolenia. Maszyny rolnicze, które są dla niego wyznacznikiem postępu, dla mieszkańców jego wsi są zagrożeniem, bo przynoszą ograniczenie miejsc pracy. Sienią, ze swoim pragnieniem czynienia dobra i sprzeciwem wobec nienawiści, staje się dla coraz agresywniejszej wsi ukraińskiej przeszkodą. Po stronie polskiej klęskę ponosi także idealizm Ariany. Obdarzona wyjątkową wrażliwością na nędzę i cierpienie, usiłuje pomagać otępiałym z biedy ukraińskim chłopom. Ten odruch współczucia jest we Wróblich... spóźnionym, ale autentycznym przełamywaniem bariery między polską wyspą a ukraińskim morzem. Jej gest -uczestnictwo w prawosławnym chrzcie ukraińskiego dziecka - jest silniejszy niż rezygnacja hrabiny, bardziej emocjonalny niż naukowe badanie ukraińskiej kultury przez pannę Grey. Ariana jest otwarta na każdego człowieka, rozumie rytm ukraińskiej natury. Ulega jednak fałszywej ocenie rzeczywistości. Wedle Bączkowskiej nie ponosi za to winy, ponieważ jest tylko ostatnim ogniwem łańcucha pokoleń polskiego ziemiaństwa na Kresach i wytworzonego przez nie stereotypu ukraińskiej wsi, sielankowej i kolorowej. Wyobrażenie, że zamieszka w ślicznej chacie krytej strzechą z glinianą podłogą, naiwnością sielskiego obrazka przypomina mit pasterskiej Arkadii. Ukraińska wieś w powieści Bączkowskiej nie przystaje do tego zwodniczego stereotypu. Wizję Ariany demitologizuje Sienią. Dla niego dowodzi ona całkowitej niewiedzy o życiu wsi. Ariana chce zachowania tego, co chce zmienić Sienią, ale narrator „rozgrzesza" ją jak dziecko, które ma prawo do baśni. Ariana jeszcze młoda, jeszcze nie rozumie dzieci piszczących na piecu, kożuchem od chłodu przykrytych. - Nie, nie pójdziesz do szkoły, bo się ostatnia para butów rozlazła, ostatnia i nowej nie będzie do wiosny. To nie tak łatwo zrozumieć, nie. Jej się jeszcze widzi wieś barwna, kolorowa (Bączkowska, Wróble..., s. 123). Bączkowska nie zdejmuje jednak odpowiedzialności za stworzenie iluzorycznego obrazka sielskiej wioski z dorosłych, żyjących na Kresach na przestrzeni wieków. Tekst Wróblich nocy nie jest oskarżeniem Polaków i Ukraińców jako całych narodów. Jest gorzką opowieścią o niespełnionej, iluzorycznej wspólnocie, o cenie, którą przyjdzie zapłacić mieszkańcom polskiej wyspy za wielowiekowe odgradzanie się od ukraińskiego morza, za tworzenie stereotypowych wizerunków i lekceważenie zarówno nędzy ukraińskiej wsi, jak i jej 150 151 niszczycielskiej siły. Bączkowska nie wydaje wyroków, o których powiada, że nic nie mogą zmienić. Ani niechęć dziedziczki Koczo-rówki, ani dobro czynione przez jej córkę Arianę nie zmienią biegu wydarzeń. Polska enklawa stanie się obiektem brutalnej zemsty, która dosięgnie winnych choćby tylko pogardy i tych, którzy próbowali budować porozumienie. Nadchodząca rewolucja nie rozlicza indywidualnie, nie pamięta o dobru. We Wróblich... nic już nie ma znaczenia oprócz zemsty. Tragicznym błędem Polaków było to, że nie chcieli lub nie umieli dostrzec jej zapowiedzi. W powieści nadchodząca klęska polskości została zwerbalizowana przez przedstawicielki strefy ukraińskiej, wiejskie kobiety. Ujawnia dystans, jaki dzieli piorące w rzece chłopki od dworu w Ko-czorówce. Nie przestrzenny (Ukrainki mają dwór w zasięgu wzroku), ale społeczny i etniczny. Jego ostrość jest podkreślona przez pozorną fizyczną bliskość. Symboliczne staje się niezrozumienie przez Ukrainki funkcji przedmiotów stanowiących zwyczajne wyposażenie polskiego dworu. Lustro jest dla nich śmiesznym zbytkiem, a nie przedmiotem codziennego użytku. Zwyczajna rzecz przeobraża się w symbol przepaści ekonomicznej i kulturowej i jako taki zostaje zniszczona. Bączkowska stara się zrozumieć chęć niszczenia przedmiotów należących do sfery polskości, pokazać mechanizm tego odruchu. W rozmowach wieśniaczek nie widać strachu, ale jest poczucie krzywdy i ewoluująca w nienawiść pozorna obojętność. W 1914 roku „pany" nie są dla nich nietykalnymi autorytetami - i są znisz-czalni. Dowodem jest dla Ukrainek mogiła polskiej szlachty z 1768, będąca dla Polaków symbolem męczeństwa. Grobowiec jest więc odmiennie postrzegany przez mieszkańców obu stref. Nie jest elementem wspólnym, chociaż znajduje się we wspólnej przestrzeni, przeciwnie, jest znakiem sprzeczności i konfliktu. Pogłębienie obcości światów uzyskuje Bączkowska przez zderzenie ze sobą „prawdy" i „fikcji". Z punktu widzenia wieśniaczek życie we dworze jest rodzajem rozrywki i teatru. Postrzegają je jako działanie śmieszne i nieprawdziwe. Dla nich istnieniem realnym jest tylko własna egzystencja. Oglądanie kolorowego życia zamiast uczestniczenia w nim staje się początkiem negacji. Bączkowska pokazuje charakterystyczne falowanie nastroju, łatwość przerzucania się od drwiny i śmiechu do żądzy zemsty. Wróble noce nie są powieścią publicystyczną, a ich realizm zostaje zrównoważony przez element irracjonalny, rodzaj fatalizmu historycznego, który w 1914 roku może się wobec polskiej kultury kresowej tylko dopełnić. Bohaterowie nie mają wyboru, muszą przyjąć swój los, na który składają się: historia, dziedzictwo kulturowe i przynależność etniczna. Rewolucję wygrywają dla siebie nie idealiści, ale karierowicze i ludzie, których jedynym celem jest destrukcja. Zantagonizowanie przestrzeni polskiej i ukraińskiej posłuży ludziom miałkim i okrutnym do zbudowania sowieckiej Ukrainy i systemu wrogiego i Polakom, i Ukraińcom. Wróble... cechuje poczucie nieuchronności końca monarchii i beztroski kresowego życia ziemiańskiego. Polskie dwory giną wraz z całym światem, którego były częścią, a który upada zgodnie z nieubłaganym prawem dziejów, niszczącym w końcu każdą cywilizację. Powieść nie jest negacją polskiej kultury na Kresach, jak ma to miejsce w tekstach Mariana Ruth-Buczkowskiego, ale nie mamy także obrazu beztroskiej Arkadii, jak we wcześniejszej Drodze do Braiłowa. Nie ma koegzystencji narodów, współistnienie opiera się na obojętności i obcości, przekształcając się w destrukcyjną nienawiść. Najdra-matyczniejsze jest poczucie daremności budowania na Kresach, gdzie w rzeczywistości nie ma bezpiecznych enklaw. Bączkowska podważa mit koegzystencji narodów i odradzania się polskości na Kresach. Wskazuje na ludzką naturę i konsekwencję historii jako komplementarne przyczyny niemożności bezkonfliktowego istnienia w tej samej przestrzeni Polaków i Ukraińców, narodów o sprzecznych interesach. We Wróblich nocach ostry podział przestrzeni Ukrainy na polską enklawę i ukraińskie otoczenie jest dokonany, buduje się nienawiść, ale dramatyczny konflikt jest dopiero zapowiedziany. W powieści Karola Stryjskiego Horynieccy mamy do czynienia zarówno z pozornym współistnieniem, jak i samym momentem zantagonizowania.47 Dylogia napisana w konwencji sagi stanowi konglomerat wszelkich możliwych wątków składających się na metaforę losu polskiej rodziny kresowej. Zasadniczym motywem jest egzystencja polskiej, a potem polsko-ukraińskiej rodziny na Kresach II Rzeczypospolitej. Dom znajdujący się w dolinie Stryja jest punktem wyjściowym powieści. W nim wszystko się zaczyna w 1919 roku i stąd członkowie rodziny Horynieckich wyruszają w różne strony kraju. Daje to autorowi możliwość pokazania Śląska, Warszawy i Krakowa. Z podobnym zabiegiem mamy do czynienia w Roku 1863 Juliana Woloszynowskiego, ale u Stryjskiego jest on całkowicie pozbawiony elementu mistycznego. Nadmiar wątków literackich, powierzchowność postaci i publicystyczny charakter książki sprawiły, że jest trywialna w warstwie K. Stryjski, Horynieccy, t. I-II, Łódź 1984-1988. 152 terackiej i historycznej. Wojska Petlury to jedynie watahy hajdama-ów, Ukrainiec zamiast „Samostijna" mówi po rosyjsku „Samostwien-aja", a zamiast tryzuba mamy trójzub. Czego tu jednak nie ma! Ogło-zony zabitym syn-komunista (radziecki dyplomata), któremu po itach nie udaje się wydostać z zesłania własnego brata, Jędrzej zafa-cynowany rewolucją w Hiszpanii i jego brat Michał, zwolennik JNDO, który w końcu obraca się przeciw UPA i walczy w AK. Vszystko (prawie) kończy się optymistycznie w Nowej Hucie, gdzie dnajdują miejsce Jędrzej Horyniecki i jego stryj komunista, wierzą-y nieustannie w czystość idei rewolucyjnej. Trudno o większy banał łatwość przechodzenia do porządku nad skomplikowanymi fakta-ii historycznymi. Książka Stryjskiego zasługuje na uwagę ze wzglę-u na sposób wykorzystania motywu domu kresowego, rodziny i jej wspólnoty. Stryjski jest świadom jego nośności, dlatego uczynił go entralnym punktem powieści. W Horynieckich dom został potraktowany wyłącznie instrumentalnie. Jest wprawdzie symbolem rodzi-y, ale traci swój przywilej scalania. Horynieccy zostają pozbawieni omu po 1945, a ziemia należy do ZSRR. Od tej chwili dla Stryjskie-o i jego bohaterów dom traci znaczenie, w zasadzie znika z ich pa-lięci. WI części powieści, która obejmuje lata 1919-1939, dom w Prę-owli ma być punktem centralnym kresowej przestrzeni, miejscem, którego postrzegana jest historia i świat. Stryjski stara się dopasować go do tradycyjnej placówki na rubieży, więc wymienia cechy Karakterystyczne dla kresowego dworu: [Dom - DS] zachował utrwaloną codziennym staraniem dawną es-tymę i prawdziwie swojski urok (...) Przy dużej drewnianej bramie stały dwie czworoboczne baszty (...) Wzdłuż płotu stały wysokie, wiekowe drzewa (...) Drogą ubitą z dwóch stron klombu dochodziło się do dworu, typowej sarmackiej późnobarokowej siedziby na Kresach (Stryjski, Horynieccy, I,s. 15). Był chutor Horynieckich oazą ciepła i bezpieczeństwa w tym całym ogromie nieszczęść i tragedii, których pełno było wszędzie, w całej Galicji i na Rusi (Stryjski, Horynieccy, I, s. 9). Jednak poza deklaracjami nie daje się wyczuć klimatu tradycji, ???? ona właściwie wraz ze śmiercią seniora rodu, by nie znaleźć ontynuacji w jego dzieciach. Józef Horyniecki przedstawiony jest iko strażnik kresowej placówki, świadomy swojej roli i odpowie-zialności za ziemię. Niespójność tej postaci (przychylność dla Ukra- ińców i całkowite zamknięcie na kwestię niepodległości Ukrainy) dała obraz człowieka bliskiego w poglądach bohaterom prozy Zakrzewskiej, Kossak, Kozickiej: przychylność ruskim chłopom dopóki nie przekraczają wyznaczonych im granic społecznych i nie naruszają sfery polskiego domu. Stryjski „użył" Józefa Horynieckiego jako adwersarza posła z Podola, aby ośmieszyć antyukraińską orientację „podolaków". Jednak o Ukraińcach nie mówi inaczej jak hajdamacy i bandyci, „petluriwcy i inna swołocz", chociaż jego synowa i jej rodzina to „inni" Ukraińcy. Dom w Prędowli jest przestrzenią zamkniętą, ale nie przez osaczenie i zagrożenie ze strony ukraińskiej. Brak jest bezpośredniej konfrontacji, nie ma charakterystycznej dla Odo-jewskiego, Kossak czy Kozickiej masy zbuntowanego chłopstwa. Prę-dowla jest zawieszona w próżni, w nie istniejącym niemal otoczeniu. Jedyny epizod napaści na dwór jest raczej zaczepką niezidentyfikowanej grupki Ukraińców. Nie istnieje u Stryjskiego wojna polsko--ukraińska. Autor zrobił wyraźny unik, pozostawiając ją na marginesie wydarzeń jako temat salonowych dyskusji, w czasie których postacie wygłaszają monologi, mające dać przekrój opinii w kwestii ukraińskiej w Polsce międzywojennej. W dylogii Stryjskiego podział ról jest jasny: władza i część ziemiaństwa są zainteresowane poloni-zacją Kresów i ich maksymalnym wykorzystaniem. Oddajemy wam, panowie, na ziemiach zdobycznych władzę prawie nieograniczoną. Ostoją waszej władzy będzie miejscowe polskie zie-miaństwo i oczywiście armia. Z nie-Polakami, choćby nam fałszywie schlebiali, macie się, panowie, nie kumać, na tychże nie polegać. Jak będzie potrzeba, to nasz zarząd upodobnimy kolonialnemu (Stryjski, Horynieccy, I, s. 28). Pozytywne jednostki, świadome wspólnoty historycznej tworzonej przez Polaków i Ukraińców, a zarazem rozumiejące niebezpieczeństwo pogłębiania się nienawiści, są w mniejszości. W publicystyce powieści ujawnia się niechęć Stryjskiego do całej polityki II Rzeczypospolitej. Polityka wschodnia została sprowadzona jedynie do błędów strony polskiej. W II części powieści pojawia się konflikt polsko-ukraiński w czasie II wojny, ale kwestia ta została przedstawiona jako problem polityczny i teoretyczny, a nie realne wydarzenie. Nie ma znanych z innych tekstów scen walki o dom ani klimatu osaczenia. Istnieje namiastka zderzenia polsko-ukraińskiego: „ukraiński" syn Michał Horyniecki, który odbiera ojcu-Polakowi urzędową władzę. Wszystko przebiega w płaszczyźnie politycznego sporu 54 155 ie krwawego konfliktu, który przecież miał miejsce, nawet jeśli ???? jest liczba ofiar. W Horynieckich wszystko, co dotyczy polity-rozgrywa się poza planem fabularnym. Ukraińcy pokazani są w ne-:ywnym świetle, jako naiwni sprzymierzeńcy Rzeszy lub roman-zni partyzanci (Michał Horyniecki i jego oddział). Konflikt między polskością a ukraińskością został pokazany wnątrz rodziny Horynieckich, ale opiera się na stereotypie czarno-ałym, znanym z takich tekstów jak Sędziowie bez togi (Lublin 1968) szarda Jegorowa, Przebraże (Warszawa 1964) Józefa Sobiesiaka, Mię-' swastyką a tryzubem (Warszawa 1964) Jerzego Korczaka, Azyl nad iestrem (Warszawa 1986) Ferdynanda Zamojskiego czy Rodzina Pło-'ńczyków (Warszawa 1966) Marka Sadzewicza. Powyższe teksty irte są na tezie, że wszyscy Ukraińcy to okrutni i bezmyślni bandy-: UPA, poza dobrymi i mądrymi, którzy okazują się komunistami, i rodzaj powieści, wydawanych najczęściej przez MON, zawsze wadzi do prokomunistycznej konkluzji dowodzącej wyższości PRL 1II Rzecząpospolitą i internacjonalizmu nad ruchami narodowy-Michał Horyniecki wychowany przez matkę-Ukrainkę na Ukraiń-na niemal skazę genetyczną. Ponury, gwałtowny, zamknięty w so-, niebezpieczny - słowem: zły Ukrainiec z czarnym podniebieniem, remu nie ufa rodzony brat. Nacjonalistyczna postawa Michała ;edstawiona jest jako skrajność, efekt wpływu ukraińskiej części ziny. Przeciwwagę dla Michała stanowi brat matki, pozytywny typ raińca świadomego własnej tożsamości, ale nie wrogiego Polakom )lsce. Jest jednak postacią z dalszego planu, nieistotną dla powie-Przedstawienie różnorodności stanowisk wśród społeczności ukra-kiej jest powierzchowne. Maskuje niechęć autora do ukraińskości żsamianej z ukraińskim nacjonalizmem. Bariera między Michałem :sztą rodziny zostaje zwerbalizowana, ale bez próby psychologicz-;o uprawdopodobnienia związków interpersonalnych. Jest to pre-3t do zademonstrowania poglądów politycznych. Ukraińcy są na-em skazanym na niepowodzenie, zachłannym, łatwym do mani-acji. Postać Michała jest tego potwierdzeniem. Jego powrót do skości i odstąpienie od UPA przypieczętowuja ostateczną negatyw-????? Ukraińców. Barierę między Polakami a Ukraińcami wyznacza propaganda. ideologiczna i polityczna, ale nie emocjonalna. Brak jest elemen- który w innych tekstach te emocje buduje: zagrożonego domu, skiego dworu atakowanego przez przeważające siły ukraińskie. laterowie Stryjskiego bez sentymentu wspominają swój dom na Kresach. Jego utrata jest zaakceptowaną historyczną konsekwencją, mniej niesprawiedliwością czy grabieżą. Książka wyraźnie miała być historyczna, razi więc jednostronność interpretacji i znaczące przemilczenia. Brak jest terroru na Wołyniu i akcji „Wisła", a więc wydarzeń, które w znaczący sposób zaciążyły na współczesnych stosunkach polsko-ukraińskich. Czarno-biały podział przestrzeni nie jest tak ostry (z powodu szczątkowego i „teoretycznego" isnienia strefy ukraińskiej), jak w tekście Heleny Zakrzewskiej W obronie własnego gniazda.*8 W tym opowiadaniu pojęcie polskiego domu rozszerzyło się na cały Lwów, a Lwów przeobraził się w symbol polskiego stanu posiadania na Kresach. Ogarnięte powstaniem ukraińskim miasto (1918) przedstawione jest jako osaczona kresowa placówka, zagrożona ostoja polskości, z którą łączą się wyłącznie wartości pozytywne: tradycja, bohaterstwo, szlachetność. Samo określenie gniazdo jest przestrzennym zakreśleniem granic polskiej tradycji, rodziny, narodowości do ściśle zamkniętego miejsca, czyli polskiej wyspy na Kresach. Granicą jest front polsko-ukraiński. Jest to właściwie przepaść między Dobrem a Złem, podział etyczny wynikający z etnicznego. Ta antynomiczna konstrukcja świata charakterystyczna jest dla tekstów tendencyjnych i propagandowych bez względu na czas ich powstania. Niewiele różnią się od opowiadania Zakrzewskiej Łuny w Bieszczadach Jana Gerharda.49 Na przeciwnym biegunie znajdują się teksty idealizujące wojnę polsko-ukraińską: Mój Lwów Józefa Wittlina, Ziemia księżycowa i Nowa Atlantyda Andrzeja Chciuka, przedstawiające konflikt, którego ostrość łagodzi kultura, wzajemny szacunek i przyjaźń jednostek. U Zakrzewskiej polska przestrzeń zostaje zaatakowana przez niższą cywilizacyjnie, prymitywną masę ukraińską. Zindywidualizowana postać Ukraińca Iwańczuka kumuluje w sobie wszystkie negatywne cechy. Jest brzydki, ospowaty, zezowaty i obleśny. Ten karykaturalny wygląd eksplikuje negatywną osobowość - okrutną i złą, ale ujawniającą się dopiero w momencie konfliktu. Zdawało się, że to taka porządna rodzina [Iwańczuków - DS]. W domu zawsze mówili po polsku, a tu masz! okazało się, że to najzaciętsze hajdamaki (Zakrzewska, W obronie..., s. 61). Autorka wpada jednak we własną pułapkę: przedtem, tj. przed 1918 rokiem, Iwańczuk w Polakach nie budził sprzeciwu, także es- 48 H. Zakrzewska, W obronie własnego gniazda, w: Dzieci Lwowa, Lwów ca 1920. 49J. Gerhard, Luny w Bieszczadach, Warszawa 1959. 157 tycznego. „Zbrzydł" dopiero w momencie wybuchu konfliktu pol-o-ukraińskiego! Indywidualizacja postaci Iwańczuka jest pozor-i. W rzeczywistości jest on symbolem ukraińskiej pijanej czerni, a stereotyp Ukraińca składają się cechy zewnętrzne i osobowościo-e. Nie ma miejsca na wieloznaczność. Ukraińcy są dzikimi bestia-i, zabijającymi niewinne polskie dzieci. Kontrast między prymi-wnymi ukraińskimi bandytami a broniącymi rodzinnego domu polskości szlachetnymi dziećmi tworzy opozycję nie pozostawia-cą możliwości jakiejkolwiek dyskusji. U Zakrzewskiej stereotyp kraińca-hajdamaki doszedł do skrajnej petryfikacji. Podział Kre-iw jako przestrzeni konfrontacji tradycji rycerskiej z hajdamacką a u Zakrzewskiej cel dydaktyczno-propagandowy. Nie ma elemen-. przygody ani fascynacji ukraińskością. Skrajność stereotypu zde-ających się przestrzeni etnicznych i kulturowych narzuca jednooczną interpretację. Domieszka krwi ukraińskiej w polskiej rodzi-e jest w opowiadaniu Zakrzewskiej hańbą, którą może zmyć dynie poświęcenie życia w obronie polskości. Mieszaniec musi się ykazać bohaterstwem większym niż „zwyczajny" Polak, aby zni-elować obcość i udowodnić przynależność do strefy polskości. Dhater W obronie..., Julek Bogucki, pochodzący z polsko-ruskiej ro-ziny, staje 1 listopada 1918 roku po stronie Ukraińców. Jego decy-a przedstawiona jest nie jako przypadkowy wybór, ale uwiedze-e, sprowadzenie chłopca o słabym charakterze na złą drogę przez srfidnych Ukraińców. Ojciec twój [Julka i jego siostry Heli - DS] był szczerym i gorąco czującym Polakiem, a dziadek brał udział w powstaniu i nawet nogę stracił. Babka twoja była wprawdzie grekokatolickiego obrządku, ale to w owych czasach nie grało żadnej roli i zarówno ojciec wasz, jak i wy wszyscy wychowaliście się jako Polacy i rzymsko-katolicy (...) I to nie względy narodowe popchnęły [Julka - DS] w objęcia Ukraińców, ale złe skłonności podsycane przez niegodziwych kolegów (Zakrzewska, W obronie..., s. 67). Ruskie pochodzenie to u Zakrzewskiej wstydliwe i niepożąda-2 dziedzictwo. Ekspiacją za nie jest samotna walka Julka i bohater-d czyn: uratowanie Polaka spod ukraińskich kul. Problem samo-kreślenia się nie interesuje autorki. Nie ma miejsca na znaki zapyta-ia. Dla Heli alternatywą bycia Polką jest śmierć. Wymaganie tej szkompromisowości jest podniesione do rangi najwyższej wartości nakazu moralnego. Autorka nie zauważa niebezpieczeństwa etycz-ego - dla Heli zabijanie Ukraińców przestaje być czynem koniecz- nym (samoobrona), stając się pięknym. Jest zabiciem kogoś, kto mniej jest człowiekiem. Ja nigdy dotąd muchy nie zabiłam, a przecież z dniem każdym czuję w sobie coraz więcej zaciekłości. Walka z tymi zbrodniarzami wydaje mi się już nie tylko konieczną i przymusową, ale piękną i sprawiedliwą rzeczą (Zakrzewska, W obronie..., s. 114). Wyraźne jest zamknięcie się Polaków na żyjących obok Ukraińców, niechęć nie tylko do uznania ich aspiracji do niepodległości, ale więzów rodzinnych. Wyparcie się przez Helę brata, walczącego po stronie ukraińskiej („Jest renegatem i zaprzańcem!"), pociąga za sobą zaprzeczenie części własnej tradycji i znaczenia wielokulturowości Kresów. Nienawiść Ukraińców do Polaków jest nieuzasadnionym buntem przeciw prawowitej władzy. Nienawiść Polaków do Ukraińców jest za to uczuciem zrozumiałym, słusznym gniewem prawowitych właścicieli tej ziemi. W rzeczywistości nienawiść jest obustronna, a Polacy także posługują się językiem konfrontacji, przystrojonym w patriotyczne frazesy. Tekst ujawnia ksenofobię i pogardę dla ukra-ińskości. Nie ma więc żadnej koegzystencji, ale otwarta konfrontacja. W obronie rodzinnego gniazda należy do grupy tekstów eksponujących zderzenie między polską wyspą a ukraińskim morzem i wśród takich prezentuje najwyższy stopień zantagonizowania obu stref i najbardziej negatywny stosunek do wzajemnych wpływów polsko-ukra-ińskiełłr—— Na Kresach Włodzimierza Odojewskiego przepaść dzieląca osaczoną polską wyspę od ukraińskiego morza jest konfrontacją Dobra i Zła, jawną wzajemną nienawiścią.50 Wszyscy są skażeni zbrodnią i czarno-biały stereotyp Polaka i Ukraińca przeobraża się w stereotyp czarno-czarny. Uwagę koncentruje Odojewski na domu, który w jego prozie wielokrotnie zostaje nazwany wyspą w ukraińskim morzu, jest symbolem polskiego istnienia na Kresach. Nie przypomina realnej siedziby opisanej przez autorów typu Marii Kozickiej. Jest pojęciem i razem z „ukraińskim morzem" tworzy metaforę wspólnej historii Polaków i Ukraińców na ziemi przeklętej. Dworek, siedziba kresowej rodziny w trylogii ukraińskiej i nośnik tradycji szlacheckiej, zostaje kupiony przez Mikołaja Czerestwienskiego, białego 30 W. Odojewski, Zmierzch świata, Warszawa 1962; Wyspa ocalenia, Warszawa 1964; Zasypie wszystko, zawieje..., Paryż 1973; Jedźmy, wracajmy, „Kultura" 1988, nr 9,10. 58 159 Rosjanina uciekającego przed rewolucją. Jako obiekt realny jest rzeczą nabytą, nie wypełnioną wielowiekową tradycją rosyjskiej szlachty. Czerestwienscy należą jednak do tej samej co Woynowiczowie sfery społecznej, a więc uprzywilejowanej. Konflikt między Gawrylukiem, stającym się pars pro toto ukraińskiego chłopstwa, a Czerestwienski-mi jest pokazany jako waśń prywatna w rosyjskiej rodzinie, która przeistacza się w metaforę kresowego dramatu. Ten rozgrywa się już nie tylko między dworem a chłopami, ale między Polakami i Ukraińcami. Stawką jest prawo do ziemi. Dowodem potwierdzającym taką metaforykę jest całkowite wyabstrahowanie zderzenia polsko-ukraińskiego z całego układu etnicznego na Kresach. Nie ma więc w trylogii Odojewskiego Żydów, Ormian ani Niemców. Tylko oni i my, odwieczni wrogowie, Ukraińcy i Polacy. Społeczna interpretacja została przesunięta w Wyspie ocalenia, Zmierzchu świata, Zasypie wszystko, zawieje... na drugi plan za konfliktem etnicznym. Pisarz zrezygnował z koncepcji walki klas, na której oparł opublikowane w 1954 roku Opowieści leskie?1 W tych socrealistycznych opowiadaniach podział przestrzeni przebiega między dworem a biedną wsią, polskim kułakiem i ukraińskimi ubogimi chłopami. Racja jest po stronie biedy, a zgwałcenie hrabianki przez ukraińskiego wieśniaka - aktem zrozumiałej sprawiedliwości dziejowej. W następujących po Opowieściach... tekstach ukraińskich sympatia autora jest po stronie obrońców polskiej tradycji na Kresach, a Ukraińcy niszczący polski dom, gwałcący polskie kobiety popełniają zbrodnię, której Odojewski nie nazywa już aktem sprawiedliwości społecznej. Zwrot ideologiczny stworzył go jako pisarza na nowo. Konflikt na Kresach ma w trylogii ukraińskiej charakter przypowieści o fatalistycznym uwikłaniu się w konfrontację etniczną i etyczną, zwłaszcza przez wyeksponowanie bratobójczego konfliktu bękarta Semena Gawryluka z Piotrem Czerestwienskim (paradygmat Kaina i Abla!), który dokonuje świadomego określenia się Polakiem. Początkowe pozbawienie Piotra zakorzenienia w tradycji polskiej kultury kresowej podkreśla całą złożoność jego wyboru pozostania na Ukrainie, konieczność określenia tożsamości właśnie w chwili wybuchu konfliktu polsko-ukraińskiego. Drugi z bohaterów, Paweł Woynowicz i jego matka nie muszą wybierać. Dla nich trwanie na ziemi przodków jest naturalną wiernością swojej tradycji. Pozosta- 51 Opowieści leskich ze względu na miejsce wydarzeń, Bieszczady, nie omawiam. nie jest oczywistością - Paweł broni własnego domu, polskiego prawa do tej ziemi i jej przeszłości. Zostaje aż do apokaliptycznego końca tego świata, zniszczenia domu i zabicia matki przez ukraińskich chłopów. Odojewski nie pokazuje wprost podejścia rozwścieczonego tłumu pod dom, jak ma to miejsce między innymi u Kossak, Kozickiej, Gawrońskiego czy w Ponad śnieg bielszy się stanę Stefana Żeromskiego.52 Naruszenie granicy między wyspą a morzem jest w prozie Odojewskiego naruszeniem sacrum przez Zło, wylęgające się w zdegene-rowanym świecie, i nie jest ważne, jak to się dokonuje. Mamy do dyspozycji tylko domysły bohaterów, ułamki wiedzy ex post o wydarzeniach, które pozostają jednak tajemnicą. Akt zniszczenia domu ważny jest jako fakt transcendentny. Trudno nawet mówić o tle historycznym. Bulbowcy, melnykowcy, banderowcy, czerwona partyzantka, AK, ROA, oddział mściciela Piotra Czerestwienskiego - wszyscy są ucieleśnieniem wojny i jej okrucieństwa, ale ich nazwanie w rzeczywistości nie wnosi ze sobą racji, którymi się kierują. W gruncie rzeczy w powieściach Odojewskiego historyczność jest sprawą drugorzędną, nawet nieważną. Istotny jest konflikt między braćmi i dwoma narodami żyjącymi na tej samej ziemi. Jest to śmiertelne zderzenie elitarnej mniejszości z groźną pospolitością większości. Z tą „pozorną historycznością" jako tłem proza Odojewskiego zyskuje walor uniwersalności. Dlatego dyskusyjne wydaje mi się stwierdzenie Marii Janion, że: Ukraina tego pisarza jest jak najbardziej rzeczywista, przede wszystkim w obrazie rozdzierającego ją morderczego konfliktu skazanych na siebie dwóch zwalczających się stale narodów.53 Dramat tego konfliktu powstaje, w moim przekonaniu, w irracjonalnej sferze totalnej zagłady i zemsty, gdzie - bez argumentów obu stron, bez wykazania różnic politycznych, kulturalnych, etnicznych - trudno jest znaleźć odpowiedź na pytanie o przyczynę i sens tej konkretnej waśni. Wydarzenia oglądane są tylko od strony wyspy. Motywacje działań drugiej strony są domysłem. Ukra- 52 S. Żeromski, Ponad śnieg bielszym się stanę, Warszawa 1921. W dramacie, który rozgrywa się na wschodzie (brak dokładnego określenia), podejście zbuntowanych przez bolszewików chłopów pod dwór jest niemożliwym do opanowania wybuchem narastającej latami niechęci. 53M. Janion, Cierń i róża Ukrainy, „Znak" 1989, nr 412, s. 32. 160 161 ska przestrzeń osaczająca polską wyspę jest masą bez twarzy, groź-ł i tym straszniejszą, że nieokreśloną. To „jacyś ludzie". Odojew-:i powtarza stereotyp czerni, prymitywnego, rozwścieczonego tłu-u. Nowym elementem jest tak wyraźne zaakcentowanie obco-: i polskiego domu, wyalienowania polskiej wyspy, otoczonej nie lanym sobie mimo lat wspólnego zamieszkiwania na Kresach, craińskim morzem. Zerwanie więzi między tymi dwiema społecz-)ściami jest u Odojewskiego całkowite i ostateczne. Polski dom st miejscem przeklętym jak cała ukraińska ziemia. Mit polskiego )mu kresowego jako niezdobytej twierdzy ostatecznie upada, przerażając się w mit osaczonej i przegranej placówki. Droga łącząca ???????-wieś z Czuprynią-dworem była symbolem związku iędzy obiema strefami przestrzeni, przepływu ludzi i tradycji obie strony. U Odojewskiego ma znaczenie zerwanego mostu iędzy Polakami i Ukraińcami. Nastąpiła nieoczekiwana przemiana iedawnych spokojnych hreczkosiejów" w „hordy pijanych i żąd-rch krwi" rezunów. Wieś zamyka się przed tymi z wyspy. Zagu-???? Polaków i ich definitywną klęskę podkreśla pojawiająca się ęsto deminutywna forma „wysepka", a więc coś małego i kru-ego. Ziemia wokoło barwi się złym kolorem czerwieni. Polskie i spolszczone wsie okoliczne jak wysepki odpierają zalewającą falę (Odojewski, Wyspa ocalenia, s. 60). Pojęcie „polska wyspa", noszące w prozie Odojewskiego silny rgmat zagrożenia, wyznacza ścisłą granicę między polskością ikraińskością. To samo określenie zostało użyte przez Henryka Cy-lskiego w Czerwonych nocach, ale nie zawiera w sobie nic demo-:znego, chociaż autor ma świadomość pozostawania Polaków mniejszości. Wszystkie te wioski, łącznie z Przebrażem, zamieszkiwała ludność polska, tworząc w ten sposób wysepkę w morzu ukraińskich osiedli (...) Od dawien dawna współżycie układało się tu na zasadzie normalnych, dobrosąsiedzkich kontaktów (...) Na ogół nie orientowano się bliżej zarówno w zamierzeniach polityki narodowościowej rządu, jak też w subtelnościach różnorakich nurtów politycznych ludności ukraińskiej. Krańce polskiej wysepki nie były więc granicami narodowościowymi.54 W faktograficznym zapisie komendanta polskiego obozu w Przebrażu konflikt polsko-ukraiński nie jest jak u Odojewskiego zmaganiem się z fatum Historii, niewidzialnym Złem. Przebraże broni się przed konkretnymi ludźmi, których pokonanie jest możliwe. Odojewski pokazał II wojnę na Kresach przede wszystkim jako konflikt etniczny - dla Cybulskiego problem UPA pomimo wszystko jest wtórny wobec wojny z Niemcami, a polska wyspa nie jest skazana na klęskę i zniszczenie. Różnica w interpretacji pojęcia „polska wyspa" tkwi w jej rozumieniu. Dla Cybulskiego jej zamknięta przestrzeń jest schronieniem i ocaleniem, dla autora Wyspy ocalenia - osaczeniem i śmiertelną pułapką. Niebezpieczeństwo czyhające na zewnątrz domu jest silniejsze niż tradycja kresowej placówki. Polski dworek pokazany został w chwili największej słabości i końca historycznej roli na Kresach. Odojewski uzyskuje klimat grozy i niepewności przez ukrycie twarzy wroga, opisanego określeniami zbiorowymi: horda, fala, czerń. Zaznacza w ten sposób dysproporcję, podkreśla dominację przestrzeni ukraińskiej nad polskim punktem. Bardzo rzadko pokazuje konkretną postać ukraińską, tym samym odbierając stronie ukraińskiej ludzki wymiar. Nawet główny protagonista Polaków, Gawryluk, znany z relacji pośredniej, nie zostaje dopuszczony do głosu. Użyte jest tylko nazwisko, co zwiększa jego dystans do polskiej wyspy i enigmatyczność. Wygląd zgodny ze stereotypem wskazuje cechy osobowości Ukraińca: wysoki, zwinny, czarnooki, czarnowłosy, wzrok ostry „jak u żmii", podgolona po kozacku czupryna. Gawrylukowe krążenie wokół domu Czerestwienskich to nie akt ślepej nienawiści, ale świadome polowanie spragnionego krwi zwierzęcia na bezbronną ofiarę. Ta pewność krwawego rewanżu za odrzucenie jest groźniejsza niż emocjonalizm ukraińskiej czerni jako masy. Metodycznie realizuje prywatną zemstę, która nawet jako metafora pozostaje u Odojewskiego kwestią apolityczną i po-zahistoryczną. Uznanie istnienia nienawiści, otaczającej polską wyspę, pokrywa się ze świadomością końca polskiej obecności na Kresach i pogrążania się wszystkich w jedynym, co trwa - winie i zbrodni.55 Re-welatorami tej prawdy, oprócz Teodora Czerestwienskiego, który ma jednak status obcego pozostającego emocjonalnie na zewnątrz konfliktu polsko-ukraińskiego, są Paweł Woynowicz i jego matka. Są najbardziej typowymi przedstawicielami kresowego ziemianstwa H. Cybulski, op. cit., s. 50. Por. Z. Bieńkowski, Ten raj jest piekłem, w: Modelunki, Warszawa 1966, s. 196. > 163 w prozie Odojewskiego. Za nimi stoi tradycja i pokolenia walczących o ziemię. Woynowiczowa jest wzorem matki-Polki. Jej śmierć pod kijami ukraińskich wieśniaków i pogarda, z jaką ją przyjęła, przypomina bohaterki prozy Kossak, Kozickiej, Dorożyńskiej, dramat Żeromskiego Ponad śnieg bielszym się stanę i wreszcie relacje z rzezi Humania Krebsowej. Woynowiczowa jest ostatnią polską kresową panią, której los dopełnia się w zbiorniku gnojówki - wraz z całą polską tradycją i jej wartościami, takimi jak honor, rodzina, wierność przeszłości, domowi, ukraińskiej ziemi. Dysonansem łamiącym stereotypowość postaci ziemianki jest postawa jej synowej Katarzyny, która stoi w opozycji do starej kobiety. Katarzyna ma świadomość, że wszystko, co było sensem życia dla poprzednich pokoleń, należy odrzucić jak niepotrzebny balast, uniemożliwiają-:y ucieczkę z Kresów i ocalenie. Kanon zachowania się - pozostanę na Kresach i poświęcenie się dla kresowej ziemi, aż do zatrace-iia instynktu samozachowawczego - jest charakterystyczny dla natki Pawła, a Katarzyna zostaje w jakimś sensie zmuszona do jego przyjęcia. Odejście Pawła do oddziału partyzanckiego dokonuje się v imię walki na śmierć i życie już nie o konkretny dom, ale o pra-vo do przeszłości, bo nic innego nie ma do ocalenia. Paweł odcho-izi od Katarzyny i domu, który mógłby stworzyć. W świecie wza-emnych zbrodni nie ma miejsca dla takich wartości, pozostaje tyl-co zemsta. Paweł włącza się do walki i podejmując odwieczny )bowiązek Woynowiczów wobec własnej sfery, przeszłości i naro-lu, staje się kolejnym ogniwem ciągu tradycji i... rzezi. Zemsta, któ-ej dokonuje w Zasypie... na zabójcach matki, jest okrutna, ale nie :ałkowita. Jego opór wobec strzelania do tłumu ukraińskich chlorów, wśród których nie chciał rozpoznawać morderców, uświada-niają niemożność zarówno dokonania ostatecznego wyrównania achunków, jak i zaprzestania wzajemnych rozliczeń. Współistnienie Polaków i Ukraińców jest u Odojewskiego cią-;lym zmaganiem i walką o życie. Z jednej strony upór i pogarda, : drugiej strach i podstęp. Nie ma odpowiedzi na pytanie, kto jest lardziej winien. Zakończenie Zasypie... nie przynosi ostatecznego ozstrzygnięcia. Paweł bez przeszkód opuszcza ruiny domu i Kre-y. Obraz samotnego Woynowicza i pozornie wyludnionej wsi jest netaforą chwilowego końca tego morderczego zderzenia, ale jest o wyciszenie pozorne. Wyzwolony z nienawiści Paweł i żegnająca ;o ukraińska chłopka, żona jednego z morderców matki, są dwoj-;iem ludzi, których połączyło cierpienie. Ta namiastka pojednania nie jest żadną nadzieją. Słychać nadchodzący front sowiecki, który dopełni dzieła zniszczenia. Odejście Pawła bez żadnej pamiątki z ro dzinnego domu jest symbolem rezygnacji, przegranej walki z fa tum Historii o polskość Kresów, ostateczną katastrofą polskiego domu.56 ; Dom w Glebach i Czupryni naznaczony jest stygmatem degeneracji i śmierci, która tkwi w nim samym i w ludziach z nim związanych. Z kresowego domu Odojewskiego nie wyrusza się na wojnę z błogosławieństwem matki, jak u Franciszka Gawrońskiego (Dzieje rodziny Zy wołowskich), Jarosława Wołoszynowskiego (Rok 1863), Jarosława Iwaszkiewicza (Zarudzie, Sława i chwalą) - i tutaj nie ma do czego wracać. Jest zaprzeczeniem domowego ogniska, gruzami, na których nic nie można zbudować. Polski dom nie jest u Odojewskiego wyspą ocalenia ani dla człowieka, ani jego pamięci. Należy nieodwołalnie do czasu minionego. Jego mroczny wizerunek ma wyraźnie negatywne nacechowanie - dom kresowy staje się pułapką dla żywych zastawioną przez martwych: przodków, dziedzictwo, tradycję. Katarzyna powie o domu w Glebach: „wielki, mroczny, pełen złych tajemnic". Ten dom znajduje się poza czasem realnym, czego symbolem jest zegar, który zatrzymuje się w chwili napaści Ukraińców, czyli w momencie śmierci domu. Zdawał się zapadać w ziemię, ganek zarastał młodą trawą i lebiodą, zegar umieszczony nad gankiem od dawna stał, przestrzelony kulami, wskazując tę samą godzinę, której już nie było, i wieś po przeciwnej stronie (Odojewski, Zmierzch świata, s. 192). Wierność domowi i przywiązanie do ziemi przynoszą śmierć. Aby ocaleć, trzeba odejść z Kresów, zerwać więź pamięci z domem i pozostawić go umarłym. To znaczy także skazać się na wykorzenienie i samotność. W rzeczywistości nikt z mieszkańców polskiej wyspy nie chce lub nie umie odejść. Polemiką z ich straceńczym wyborem i romantycznym gestem jest chłodny racjonalizm Teodora 560 ostateczności zniszczenia kresowego świata pisze m.in. J. R. Krzyżanowski w tekście, którego tytuł jest aluzją do tytułu Wyspy ocalenia i kluczem do interpretacji trylogii Odojewskiego: The Land ofNo Salvation, „Polish Revue" 1978, v. XXIII, t. II, New York. Zob. także: J. R. Krzyżanowski, A Paradise Lost? The Image of Kresy in Contemporary Polish Literaturę, w: American Contribution to the Eight International Congress ofSlavists, t. II, Zagreb 1978. 64 1 ?C lOD erestwienskiego, ale jego ironiczny dystans nie stanowi przeciw-gi dla deterministycznej historiozofii Odojewskiego. Na tej ziemi wszystko tak się zaczyna i gaśnie. Przeszłość teraz nie splecie się tutaj nigdy z teraźniejszością. Przyszłość zacznie budować swój świat zupełnie od nowa i już nie dla nas. Nie bierz poważnie tego, co tu widzisz; to jedynie jakaś złośliwość losu przedłuża naszą agonię (...) Tego domu nie ogrzeje już wschód słońca (...) Niebawem wszyscy pomrzemy i będziemy krążyć tutaj jakimiś nikłymi wspomnieniami (...), dopóki nasz dom nie rozpadnie się w gruzy nie porośnie trawą i chwastami, a czas cierpliwie nie zrówna tej zbiorowej mogiły z równie śmiertelnym otoczeniem. Oto błazeński finał naszej historii panów tej ziemi (...) w naszym domu ciemność jest śmiercią (Odojewski, Wyspa ocalenia, s. 171). Klęska polskiej wyspy jest u Odojewskiego katastrofą całej Ukra-r. Zatopiona przez ukraińskie morze polska wyspa pogrąża się na vsze w niebycie i niepamięci. Próba powrotu po latach na miejsce, zie stał rodzinny dom w opowiadaniu jedźmy, wracajmy, jest po-otem na zgliszcza wielonarodowościowych Kresów. Powstaje py-de, dlaczego tak się stało i kto ponosi odpowiedzialność za bieg torii. Odojewski pokazuje możliwe odpowiedzi, ale żadna z nich : ma znaczenia większego niż inne. Najostrzejsze oskarżenie wo-: polskich ziemian formułuje Teodor Czerestwienski. Będąc obcym, )że wygłaszać opinię niezaangażowanego obserwatora. Zachowuje stans między sobą, Rosjaninem, a Polakami, co wyraża się w języ-: ci wszyscy Polacy, ojcowie Pawłów. Dla niego konflikt Gawrylu-z Czerestwienskimi to w rzeczywistości wojna między Ukraińca-, dokładniej „czernią", a polskimi ziemianami, co podkreśla spo-zny charakter konfliktu. Może by tego wszystkiego nie było, gdyby ojcowie Pawłów, no, ci wszyscy Polacy (...) inaczej poczynali sobie z tutejszymi Ukraińcami. Zarabiali na te dzisiejsze rzezie przez całe wieki (...) teraz nadchodzi to, co i tak musiałoby nadejść. Ich koniec, a czas panowania tej właśnie... jak jej tam... czerni (Odojewski, Wyspa..., s. 133). Teodor rozumie klęskę dotychczasowego porządku jako kon-cwencję historyczną. Fatalizm zostaje z pozoru przełamany: oprócz terminizmu historii istnieje odpowiedzialność konkretnej grupy ałecznej wobec drugiej. Zbrodnia jest karą za popełniane latami ny Polaków wobec Ukraińców. Ta negatywna ocena przełamuje zytywny wizerunek polskiej tradycji na Kresach. Odojewski po- służył się sugestywnym obrazem bicia ciężarnej ukraińskiej chłopki przez karbowego. Scena przywołana przez Teodora jest symbolem przewinień Polaków wobec ukraińskich chłopów, które nie usprawiedliwiają, ale wyjaśniają powstanie nienawiści. Przeklęty świst! Gdy oni idą rabować wasze dwory (...), gdy rozwalają kościoły i wieszają księży, wciąż go słyszę. To haniebne, co oni robią, ale wyciskanie przez pokolenia siódmego z nich potu musiało zrodzić niepohamowaną żądzę posiadania waszych dóbr (Odojewski, Zasypie.., s. 208). Odojewski pokazuje, że to jednak nie jest takie oczywiste. W bandzie Gawryluka są bogaci ukraińscy chłopi, do Laudańskiego przyłączyli się biedni, a Polaków w czasie rzezi Nikoryczy ratowali: koniokrady grajki weselne, pacykarze cerkiewni (...) Więc i ten podział: nędza-bogactwo, niczego nie wyjaśnia. Tylko w tandetnych broszurkach marksistów sprawy te są jasne (Odojewski, Zasypie..., s. 208). Jeżeli nie kara marksistów, to może boska, a jeśli tak, to za co? W wypowiedzi księdza Lipca pojawia się kwestia asymilacji mniejszości narodowych. Stawia wykluczające się hipotezy: przekleństwo asymilacji lub asymilacja zbyt łagodna. Niezwykle interesujące i rzadkie dla polskiej prozy od czasów Zamku kaniowskiego i Snu srebrnego Salomei jest stwierdzenie istnienia głębokiego podziału między strefą polską a ukraińską, spowodowanego świadomym odizolowaniem się polskiej wyspy od ukraińskiego morza. Znakiem różnicy jest język. Polskość nie jest dobrodziejstwem cywilizacyjnym, ale przekleństwem dla Ukraińców i całych Kresów. Trzeba zapłacić za przekleństwo asymilacji, czy też niedostatecznej asymilacji. Bóg może chce nas pokarać za porzucenie mowy przodków, a może za to, że odchodząc od lingua mdgaris odgrodziliśmy się nową mową od tego ludu, żeby nie dzielić z nim swych przywilejów i dostatków. Nad każdym z nas mówiących po polsku zawisła klątwa obcości. Nawet jeśli znaczna część z nas to zwykli chłopi cierpiący taką samą jak ten lud biedę i upokorzenia (Odojewski, Zasypie..., s. 297). Trylogia ukraińska nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o przyczynę odwiecznych konfliktów polsko-ukraińskich. Pisarz jej szuka. Porzuca sygnalizowane tropy, by skoncentrować się na katastroficznym micie powracającego koła rzezi, którego fatalizm zwal- 5 167 i z poszukiwania racjonalnych przyczyn zaistniałych faktów. Chcąc iknąć jednoznaczności, Odojewski wpadł w pułapkę uproszcze-i, zasklepił się w stereotypie polskiej samotnej wyspy atakowanej gle przez ukraińską dzicz. Dlatego jego proza pozostawia niedo-:, a uwodzicielski mit przeklętej Ukrainy usypia czujność myśli, szukującej przyczyn nienawiści. Wydawałoby się, że katastrofa Kresów w tekstach Odojewskie- jest najbardziej pesymistycznym obrazem konfrontacji. Jest jed-k grupa tekstów, gdzie przynależność narodowa przestała być wy-jnikiem człowieka. Myślę o prozie Leopolda Buczkowskiego.57 Jego wieści, pomimo osadzenia akcji na Podolu, nie dotyczą wprost kwe-i zróżnicowania etnicznego Kresów i stosunków między ich miesz-ńcami. Narodowość przestaje być istotna. W walce ze złem, stra-em i słabością nie ma już miejsca na demonstrowanie tożsamości rodowej, historycznych zaszłości czy uprzedzeń. Jest człowiek prze-v człowiekowi, tropiący przeciw uciekającemu, a zabijają się wszy-/ nawzajem. Narodowość ma charakter umowny, Buczkowski czę-> zaciera jej ślady58 Mamy więc przyporządkowanych do grupy ipiących (Niemcy) oddziały, które można rozpoznać jako Ukrainie w służbie niemieckiej. Widujemy je w akcjach pacyfikacyjnych, ukające Żydów, ale niewiele o nich wiemy. Należą po prostu do ęgu Zła. Brak jest kwestii polsko-ukraińskiej widzianej z perspek-Ny historycznej. Nie ma więc opozycji polskiej wyspy i ukraińskie- morza. Nie ma miejsca dla mitu kresowej Arkadii. Prozę Bucz-wskiego i Odojewskiego łączy wizja Kresów pogrążonych w prze-??? ? śmierci, które towarzyszą końcowi pewnej epoki. Są miejscem, zie zabijanie stało się dla wszystkich koniecznością egzystencjal-, przestając być łamaniem praw moralnych. Odojewski zadaje so-s jednak pytanie o sens historii Polaków i Ukraińców, podczas gdy 'tanie stawiane przez Buczkowskiego jest aksjologiczne, a szuka-2 na nie odpowiedzi nie polega na konfrontowaniu ze sobą racji up etnicznych, ale człowieka z człowiekiem i Złem. 57 L. Buczkowski, Czarny potok, Warszawa 1954; Dorycki krużganek, Warszawa 57; Pierwsza świetność, Warszawa 1966. 58 „U Buczkowskiego, od debiutanckich Wertepów poczynając, postacie, czy dalszym ciągu tego pisarstwa - podmioty mówiące, tworzą wielonarodową eszaninę, której podziały nie są nigdy różnicowaniem narodowościowym" - pisała E. Wiegandt w Austria felix, czyli o micie Galicji w polskiej prozie współcze- ij, Poznań 1988, s. 37. 3. UKRAINIEC, POLAK I CZŁOWIEK W umownym podziale tekstów poświęconych Kresom południowo-wschodnim, którego kryterium jest sposób postrzegania zbiegu stref polskiej i ukraińskiej, można wyróżnić jeszcze jeden rodzaj. Są to utwory poszukujące w konflikcie narodowości zachowań ludzkich, uciekające od stereotypów zachowań etnicznych, skrajności obrazów sielskiej egzystencji i wybuchów nienawiści. Są to teksty o powszedniości i zwykłości więzi interpersonalnych, mieszczących się pomiędzy skrajnościami ludzkich zachowań. Ksiądz Ułas Ksawe-rego Pruszyńskiego59, proza Jana Adamskiego Przed odlotem i Odwiedziny60 oraz opowiadanie Jedźmy, wracajmy Włodzimierza Odojewskiego61 są wariantami wizji zderzenia polsko-ukraińskiego, gdzie przestrzeń kresowa podzielona jest w sposób naturalny jak każde miejsce wielonarodowe. Autorzy pokazują konflikt jako działanie, za które człowiek ponosi odpowiedzialność jako jednostka, mając zawsze możliwość wyboru: przeciwstawienie się złu, ekspiację i przebaczenie. Wymienione wyżej teksty rozbijają stereotyp Ukraińców--zbrodniczej masy. Na styku polskości i ukraińskości można odnaleźć jednostkę ludzką bez względu na przynależność etniczną - także w winie, doznanej krzywdzie i przebaczeniu. Opowiadanie Pruszyńskiego ma dwa plany czasowe rozdzielone cezurą 17 września 1939 roku, w których każdy z bohaterów (Polak świadomy swoich ruskich korzeni i unicki ksiądz) zaistnieje jako 59K. Pruszyński, Ksiądz Ułas, w: Karabela z Meschedu, Warszawa 1948. 60J. Adamski, Odwiedziny, Kraków 1975; Przed odlotem, Łódź 1982. Cytując używam skrótów: OD, PO. Do rozprawy nie został włączony tom opowiadań Batiar, Kraków 1993. 61 W. Odojewski, Jedźmy, wracajmy..., op. cit. 8 169 zagrożony i niosący pomoc. Obaj mają możliwość dokonania wyboru i przekroczenia barier uprzedzeń etnicznych. Pruszyński może zbyt demonstracyjnie pokazał symbole istnienia historycznej wspólnoty Polaków i Ukraińców na Kresach, posługując się jednoznacznym konkretem. Są nimi kaplica królowej Sonki z ruskimi freskami na Wawelu i biblioteka w wołyńskiej parafii księdza Ułasa, gdzie obok książek ukraińskich znajdują się tomiki poezji Józefa Czechowicza. Były one jak ostatnie przęsło nad przepaścią, jaka otwarła się między dwoma narodami (Pruszyński, Ksiądz..., s. 186). Przestrzeń polskości i ukraińskości w wymiarze historycznym i transcendentnym przenikają się, ale w aspekcie realnej współczesności (okres międzywojenny, wybuch II wojny) znajdują się w stanie opozycji i napięcia. Pierwszy moment zderzenia to lata trzydzieste i nieprzychylna polityka polskich władz wobec Ukraińców. Narra-tor-Polak opowiada się po stronie dialogu z Ukraińcami, co wyraża czynną pomocą księdzu Ułasowi. 17 września wojska sowieckie zajmują Wołyń, społeczność ukraińska cieszy się z odejścia i klęski Polaków. W tym momencie po stronie duchowej więzi i wspólnoty z Polakami staje ksiądz Ułas, intonując w cerkwi modlitwę za Rzeczpospolitą - po polsku. Opowiadanie Pruszyńskiego jest dość uproszczonym tekstem z tezą, że po obu stronach istnieją szanse na przełamanie wrogości, pomimo wzajemnych krzywd. Obaj bohaterowie są tego dowodem. Narrator i Ułas są wyjątkami w swoich społecznościach, ale ich istnienie i spełniana rola pomostów przełamuje obcość między całymi sferami. Działanie jednostek „równoważy" błędy grup etnicznych. Obaj są symbolami wspólnoty narodów na Kresach, łączącymi w sobie polskość i ruskość tej samej ziemi. Są tym, co naprawdę istnieje w miejscu przenikania - ludźmi wychodzącymi sobie naprzeciw, których tożsamość etniczna nie buduje się w oparciu o negację polskości i ukraińskości. Pruszyński negatywnie oceniał polską politykę międzywojenną na Kresach, dostrzegał w niej jedną z przyczyn narastającej wrogości, co najostrzej wyraził w przedwojennych reportażach Podróż po Polsce62 czy przedmowie do powieści Ułasa Samczuka Wołyń63. Ksiądz Ułas nie ma w sobie dawnej publicystycznej krytyki. Tutaj jest jakby mniej ważna, schodzi na drugi plan, ustępując poszukiwaniu dowodów istnienia człowieczeństwa w świecie tragicznej konfrontacji między narodami. Na tym samym motywie opiera się proza Jana Adamskiego. Nie dorównuje popularnością Odojewskiemu czy Kuśniewiczowi, a nakłady książek są - jak na ówczesne realia - niewielkie: Odwiedziny -5000, Przed odlotem -10000 egzemplarzy. Teksty Adamskiego wyróżnia spojrzenie na zderzenie polskości i ukraińskości na Podolu w czasie II wojny. Narrator-pisarz pochodzi z rodziny inteligenckiej, ale nie ziemiańskiej. W większości opowiadań świat polsko-ukraiński, pokazany przez ukrywającego się na wsi chłopca, nie nosi cech wertykalnego podziału według hierarchii społecznej. Polacy i Ukraińcy mają ten sam status społeczny - są chłopami. Nie ma więc typowego podziału przestrzeni na polski dwór i ukraińską wieś, kulturę szlachecką i chłopską. Nie ma także epatowania wizjami zniszczenia wielowiekowego dorobku magnatów i szlachty przez rozwścieczony tłum. Adamski zrezygnował z łączenia polskiej tradycji na Kresach wyłącznie z kulturą szlachecką. Narrator nie obserwuje Podola z punktu widzenia polskiego dworu, bo takiego w opowiadaniach nie ma. Motyw porzuconego domu, chłopskiej chaty pozbawiony jest silnego wymiaru materialnego, raczej wiąże się z porzuconą ziemią, rodzinną wioską. Nie widzimy także Podola z ukraińskiego zewnętrza. Narrator został umiejscowiony ponad dwiema strefami. Ten dystans pozwala zobaczyć bez narzuconej perspektywy społecznej granicę konfrontacji między polskością a ukraińskością. Nie ma podziału na rewiry społeczne i etniczne: polscy i ukraińscy chłopi żyją dosłownie obok siebie, mieszane są rodziny i wsie, chociaż są też tylko polskie lub ukraińskie. Adamski nie podnosi tego faktu do rangi podziału etnicznego przestrzeni, podobnie jak Feliks Gross piszący o dawnych Kresach: Według mojego własnego doświadczenia, Polacy z Kresów byli bardziej liberalni i otwarci na różnice etniczne i wyznaniowe niż ludzie z tej samej sfery i o podobnym wykształceniu na zachodzie kraju (...) Tutaj na co dzień spotykali się na targu chrześcijanie, Żydzi, muzułmanie; Kozak Ukrainiec rozmawiał i pił z Polakiem, szlachcic odnosił się w tych czasach arogancko do Żyda. Jednak żyli razem, robili interesy, rozmawiali, prawdopodobnie często sobie wzajemnie pomagali. Te powszednie aspekty życia pogranicznego rzadko są odnotowywane, ale tworzą fundamentalną część historii i mniej mówią o nienawiści a więcej o przyjaźni.64 K. Pruszyński, Podróż po Polsce, op. cit. U. Samczuk, Wołyń, Warszawa 1938. 4R Gross, Kresy: The Frontier ofEastern Europę, „The Polish Revue" 1978, vol. 2. 170 171 Wybuch wojny i nasilenie konfliktu polsko-ukraińskiego po-:azane zostało jako nagle zantagonizowanie dwóch grup etnicznych wewnątrz tej samej społeczności, do tej pory zgodnej.65 edamski, przedstawiając ogarnięty nienawiścią kresowy świat, kon-entruje się na miejscach wspólnych, szczelinach w murze między 'olakami i Ukraińcami. W ten sposób unika jednoznacznego wize-uńku opozycyjnych wobec siebie: polskiej enklawy i ukraińskiego ;ewnętrza. Istniejąca przepaść jest chwilowa i nie zdeterminowana >rzez fatalizm Historii. Tradycję Rzeczypospolitej Jagiellonów i szla-hecką odnaleźć można w dwóch opowiadaniach: Zamek w Bucza-ZM i Jak Jan III Sobieski Jazłowca dobywał, oba z tomu Przed odlotem. ???? Buczackiego zamku ponownie spełniają rolę twierdzy. Para-elizm losu ludności polskiej broniącej się w Buczaczu w latach II vojny i szlachty broniącej w XVII wieku przedmurza chrześcijań-twa przed poganami ewokuje przekonanie o wpisanej w polską egzystencję na Kresach konieczności nieustannej obrony i powta-zalności historii. Zamek w Buczaczu wraz z postaciami walczących lo ostatka obrońców to symbol odwagi i wierności ziemi. Jest do-vodem znaczenia motywu placówki w kresowej kulturze i litera-urze. Motyw broniącej się (nie zdobywanej!) twierdzy spełnia spe-yficzną rolę: jest symbolem bohaterstwa broniącego się (będącego v mniejszości!), a nie zdobywcy. W tej samej konwencji Sienkiewicz przedstawił obronę Zbaraża, Kamieńca Podolskiego i Częstocho-vy, Goszczyński obronę zamku, a Krasiński Okopów Św. Trójcy. /V opowiadaniu Adamskiego broniąca Buczacza przed Turkami wo-ewodzina braclawska poddaje zamek, ale jej opór i odwaga zosta-ą docenione i załoga ma prawo swobodnego odejścia. Druga obro-\a zamku w latach czterdziestych XX wieku kończy się podstęp-iym jego zdobyciem i śmiercią obrońców. Porównanie wydarzeń wypada na korzyść przeszłości, gdzie jest miejsce na szlachetność zdobywcy. Wizja duchów obrońców ukazujących się na murach nitologizuje świat Kresów, nadaje obronie wymiar metaforyczny -walki Dobra ze Złem. Uczestnikami i kreatorami tego mitu o wyraźnie rycerskim charakterze są przedstawiciele szlachty. Łączy się L nim także opowiadanie Jak Jan III... (PO). Pozostałe teksty dotyka społeczności podolskiej wsi. 65 O niejednoznaczności podziałów etnicznych wewnątrz rodzin kresowych 'mieszanych) i możliwości egzystowania Polaków i Ukraińców pomimo konfliktów pisze L. Jurewicz: Niepotrzebny, „Zeszyty Historyczne" 1969, z. 15. 172 Książki Adamskiego nie mają akcentów publicystycznych. Autor nie wpada w pułapkę marksistowskiej teorii walki klas, nie analizuje relacji między polskim dworem a wsią, ale ma świadomość istnienia dysproporcji i napięć między strefą polskiego dworu i kresowej, polskiej i ukraińskiej wsi. W Śmierci Kindry (OD) hrabia Potocki, rozbawiony zachowaniem swojego stangreta Kindry, darowuje mu kawałek ziemi. Pański gest i poczucie humoru, czyli komponenty najbardziej charakterystycznego literackiego stereotypu kresowego szlachcica i magnata. Bariera społeczna dzieląca przestrzeń polskiej wyspy-ziemiańskiego dworu i podolską wieś we wspomnieniach Kindry wydaje się niemal niewidoczna, ale to tylko czas i tragiczna teraźniejszość zacierają jej ostrość. W prozie Adamskiego idealizacja kresowej przeszłości ma swoją granicę. Autor i jego bohater są świadomi chwilowej transformacji obrazu życia ziemiańskiego w mit Arkadii. W czasie wojny opowieści o „umarłym bezpowrotnie świecie panów-szlachty polskiej" są ucieczką od strachu i śmierci w kolorową iluzję. Przypominają o istnieniu Polski, ale tekst sygnalizuje złudzenie i rzeczywiste zamknięcie się kultury szlacheckiej we własnej przestrzeni, jej niedostępność. Kresowa Arkadia jest więc kręgiem ograniczonym do strefy ziemian i szlachty. Ech, widzisz ty, było życie, było, ale nie dla wszystkich. Ale com się napatrzył, to moje. Odurzały nas te Kindrowe opowieści o życiu bogatym, ale nie dla nas (Adamski, Śmierć Kindry, OD, s. 100). Bohaterowie Adamskiego, polscy chłopi zmuszeni przez Ukraińców do ucieczki z rodzinnej wsi lub wyjazdu w ramach repatriacji, tak samo jak ziemianie przeżywają dramat porzucenia ojcowizny, chociaż tracą jedynie skromne gospodarstwa, mały inwentarz zamiast dworów i cennego dorobku wielu pokoleń. W Pamiętniku starej Wik-tuni (PO) narrator czyta po latach wojenny pamiętnik polskiej chłopki ze Żnibrodów. Forma dziennika pisanego z myślą o przyszłych pokoleniach i świadomością końca polskości na Kresach przypomina wspomnienia Dorożyńskiej, Kossak, Kozickiej. Autorki dzieli wiele: pochodzenie, wykształcenie, majątek i czas, w którym utraciły swoje domy. Jedno jest wspólne: przekonanie o konieczności utrwalenia w pamięci obecności Polaków na Kresach. Dla Kossak, Kozickiej i Dorożyńskiej wygnanie Polaków z Kresów w latach 1917-21 jest równoznaczne z odebraniem prawa do dziedzictwa, targnięciem się ukraińskiego chłopstwa na prawowitych spadkobierców tych, którzy przynieśli tej ziemi cywilizację i kulturę. Bohaterowie prozy Adamskiego 173 nie operują argumentami o historycznej misji, bo nie myślą takimi kategoriami. Jednak ich doznanie utraty jest tak samo silne. Ich przywiązanie do Podola jest tak mocne, że przeniesienie na tzw. Ziemie Odzyskane jest równoznaczne z rozpoczynaniem całkiem nowego, obcego życia, tak egzotycznego jak nowa, pochodząca z Polski centralnej żona Stępka Maćkoweńkiego (Bracia, PO). Ich świat pozostał za Bugiem. Zycie na podolskiej wsi widziane oczami Polaków ze Żnibro-dów i Beremian, ale także przez narratora, nie jest przedstawieniem realistycznym ani arkadyjskim mitem. Sposób, w jaki Adamski tworzy swoje teksty, można porównać do przypowieści. Utrzymany w jej konwencji liryczny obraz staje się metaforą życia zgodnego z Naturą, zawierającego się między miłością i nienawiścią, Dobrem a Złem. Przypomina w tym trochę prozę Stanisława Vincenza. Żnibrody są dla bohaterów centrum całego świata, punktem, w którym wszystko się zaczyna. Mała wioska podolska ma znaczenie Kosmosu. Vincenz zatrzymuje się w świecie niemal bezkonfliktowej koegzystencji Polaków, Ukraińców i Żydów. Adamski, przyjmując konwencję ludowej przypowieści, wykorzystuje jej rustykalny kostium, aby wydobyć na pierwszy plan ambiwalencję tej kresowej koegzystencji. Rezygnuje z uogólnień i operowania stereotypem etnicznym. Narodowość w jego prozie określa, ale nie determinuje człowieka. Linia podziału wewnątrz podolskiej wsi nie przebiega między Polakami a Ukraińcami, ich historiami i kulturami. Nawet w momencie eskalacji konfliktu granica dzieli nie narodowości, ale człowieka jako jednostkę od drugiego człowieka. Rozkład dobra i zła jest w zasadzie równomierny. Ponieważ opowiadania koncentrują się na perypatiach Polaków, więcej jest ich krzywdy doznanej od Ukraińców, ale narrator zawsze zaznacza: „niektórych", odróżniając ich od całości społeczności ukraińskiej. Dowodem są m.in. opowiadania Tereśczynej Józki pomsta, Latacz górze i Maryjcia (PO). W pierwszym młoda Polka zostaje aresztowana za sprawą młodego Ukraińca, którego nie chciała poślubić. Ocalenie od śmierci przynosi jej inny znajomy Ukrainiec. Doznana krzywda i dobro symbolicznie się równoważą. Narrator i inni bohaterowie opowiadań są bezradni wobec niemożności znalezienia racjonalnej przyczyny prześladowania Polaków. Konflikt społeczny jest tutaj niemal wykluczony - Polacy i Ukraińcy posiadają ten sam status społeczny i majątkowy. Narodowość polska jest pretekstem uwalniającym ukryte zło. W momencie totalnego zagrożenia życia, pod wpływem strachu lu- 174 dzie dokonują zbrodni, dając ujście własnym słabościom i kompleksom. Przerażająca jest nieważność motywów morderstwa: „pyskowanie i polska harność", służba w przedwojennym polskim wojsku, „inteligencka miastowość" czy po prostu bycie Polakiem. Jest jeszcze jeden trop - osobiste animozje. W chwili słabości polskiej strefy i poczucia bezkarności ofensywnej strony ukraińskiej następuje wybuch. Adamski nie staje po stronie Zła. Pokazuje jednak, jak nieświadomie i niezależnie od własnej woli Polacy i Ukraińcy tworzyli barierę, prowokując późniejszą zemstę - jak wiejski uwodziciel, Jaśko (Śmierć Januczyńskiego-Halczuka Jaśka PO). Także ten przypadek potwierdza niejednoznaczność faktów i ambiwalencję ich oceny. Z jednej strony, Jaśko nie uszanował obyczaju ukraińskiego wesela i prowokacyjnie okazał gościom pogardę. Z drugiej -jego zabicie jest samosądem, czynem kryminalnym. Jedni mówili, że Jaśka zabili za baby. Drudzy, że za politykę i za to, że Polak był Jaśko. Ja wiem, że go nad dniestrowym brzegim drągami zatłukli beremiańscy parobcy za jedno, za drugie i za trzecie. Za bujny i za bystry Jaśko był (Adamski, Śmierć..., PO). Znaczenie pospolitego motywu ludzkiego działania, jakim jest prywatna zemsta, często jest pomijane w kresowych tekstach, koncentrujących się na odwecie całego ukraińskiego narodu lub sfery społecznej. Adamski nie neguje zadawnionych krzywd historycznych, ale fatalizm dziejowy przybiera postać racjonalną. Ślub Polki z Ukra-ińcem (początek lat czterdziestych) sprowadza z wymiarów Kainowego przekleństwa do kwestii praktycznej: Nie tobie ona, Ukraińcowi, Polkaż przecie. Jak twoi zarżną ciebie i ją, jakiż to pożytek dany nam będzie z miłości twojej niby? (...) Krew polska niewinna między nami stoi (Adamski, Tereśczynej..., PO, s. 52). Bez względu na wielość przyczyn i ich interpretację, konfrontacja Polaków i Ukraińców była faktem, od którego Adamski nie ucieka. Dla niego konflikt jest tym tragiczniejszy, że rozgrywa się między ludźmi żyjącymi na tej samej płaszczyźnie w sensie metaforycznym i dosłownym. Odległość między nimi jest fizycznie niewielka, często jest to sąsiedni dom, więc i więzi bliskie. W przypadku większości tekstów pokazujących zderzenie polskiej wyspy z ukraińskim morzem zasadniczą ich cechą był dystans kultury, cywilizacji, pozycji społecznej. Dlatego łatwo było wyznaczyć miejsce zderzenia się pol- 175 skości i ukraińskości, wskazać punkt obcości między ziemianinem i chłopem. Proza Adamskiego pokazuje tę rodzącą się nagle obcość L nienawiść w stanie czystym. Przynależność etniczna jest pretekstem io aktów ukraińskiej agresji. Jedynym czynnikiem sprawczym zderzenia jest ludzka natura złożona z dobra i zła. Pisarz pokazuje to do: bezmyślne okrucieństwo ukraińskich chłopców mordujących SCindrę, bohaterów Rzezi (OD) czy całe polskie rodziny w opowiadaniu Latacz górze (PO). Opętani zbrodnią ukraińscy chłopi pokazani są ?v całym brutalizmie porachunków z Polakami. Adamski nie ulega ednak mitowi ziemi przeklętej - to konkretni ludzie stają się dla sie-??? przekleństwem, ale ich indywidualny wybór między dobrem \ ziem nie jest zdeterminowany fatalizmem dziejowym. Pisarz nie itożsamia sprawców zbrodni z całym narodem ukraińskim, nie sto-;uje zasady „odpowiedzialności zbiorowej". Poszukując dowodów )dwagi i ofiarności w ratowaniu życia Polakom przez sąsiadów-Ukra-ńców, odnajduje miejsca autentycznej ludzkiej wspólnoty, otwarcia ;ię na drugiego człowieka. W relacji ocalonego Polaka z Wszędzie są udzie (PO) wyraźnie została wyodrębniona wspólna płaszczyzna ist-uenia: ta sama wioskowa łąka, szkoła, jedzenie tego samego chleba. Adamski pokazuje wierność przyjaźni nawet za cenę życia. Ukra-niec nie wykonuje wyroku śmierci na polskim przyjacielu, ale po-naga mu uciec. Z kolei w tekście Latacz górze sąsiad-Ukrainiec ukry-va Polaków przed pogromem. Między polskością i ukraińskością jest vięc i Dobro, i Zło, które ma swój konkretny wyraz i nie jest zdeter-ninowane etnicznie. Pojawia się jednak istotne pytanie, obecne takie w tekście Odojewskiego Jedźmy, wracajmy, o możliwość przebacze-da i zapomnienia doznanych krzywd. Jest ono próbą zbadania, co stnieje na styku polskości i ukraińskości po konflikcie: przebacze-rie, nienawiść, czy może tylko pamięć? Jeśli tak, to jaka - o strachu, errorze czy także o dobru? Pomordowane trupy polskie, baby, chłopy, dzieci. Stare i młode. Wszystkie w spalonych chałupach, oborach, taj gdzieniegdzie po podwórkach leżą (...) Jest co pamiętać na całe życie i nie zapomnieć. Pięć roków mnie wtedy było i jak tu przebaczyć? Sam powiedz. Nu jak. Przebaczyć można, ale czy się zapomni?... (Adamski, Latacz..., PO, s. 58). Niemożność zapomnienia zostaje zrozumiana i usprawiedliwio-ia. Jest więc narrator uczciwy wobec tych Polaków, którym trudniej ?st zapomnieć niż przebaczyć. Adamski nie demonizuje pamięci ' krzywdzie, nie robi z niej moralnego i patriotycznego obowiązku. W jego prozie pamięć jest tragicznym balastem dla obu stron. Brat zamordowanego chłopca przyjeżdża po latach na Podole. Pamięć o zbrodni ustawiła psychiczny mur dla niego, jak i świadomych wyrządzonej mu krzywdy sąsiadów-Ukraińców. I gdym po 25 latach tam powrócił, to choć już w tym kraju życzliwo, spokojno i bez strachu, jeszczem dwie nocki zasnąć nie mógł. I są-siady, choć niewinne i z czystym sumieniem ludzie, długo na mnie oczu podnieść nie mogli. Za tamtych wstyd im było (Adamski, Rzeź, OD, sll4)' llbLJai. Kiedy wydaje się, że powstanie przepaści między ludźmi z tej samej wsi jest nieuniknione, pisarz wskazuje nowy sposób otwarcia się polskości na ukraińskość współcześnie, kiedy od tamtych wydarzeń minęło wiele lat. „Dobra pamięć" chroniąca przed nienawiścią jest przecież przesłaniem jego prozy. Ma moc ocalania wiary w dobro i człowieczeństwo. Taki sens ma opowiadanie Lobodiukowi Bazy-lemu wyliczanka (OD). Jest schematycznym zestawieniem ambiwalentnych i komplementarnych cech Bazylego. Skłonność do alkoholu i abstynencja w poście, liczne przygody miłosne, miłość do książek, wulgarny język i bezinteresowność. Postawa Łobodiuka może się wydać nazbyt wyidealizowana - tyle w niej manifestowanej przez bohatera akceptacji dla polskości. Postać prostego Ukraińca, który umiał żyć z Polakami bez niechęci, zachowując przy tym własną tożsamość narodową, nie została skonwencjonalizowana dzięki przy-ziemności, ludzkim słabościom. Według filozofii Łobodiuka Polacy i Ukraińcy są sobie równi. W tekście symbolizuje to paralelne zestawienie postaci i faktów znaczących dla całych Kresów i obu kultur. Jednak zachwyt Bazylego nad „pięknym opisaniem Kozaków" w Ogniem i mieczem świadczy o sile stereotypu powieści Sienkiewicza jako powieści o Kozakach. Motyw równorzędności pojawił się przede wszystkim w dwóch tekstach z tomu Odwiedziny: Młody Ukrainiec i Odwiedziny. Ich myśl pokrewna idei Józefa Łobodowskiego z Pieśni o Ukrainie i Złotej Hra-moty nie ma monumentalności jego wizji wspólnej historii Polski i Ukrainy. Łobodowski posługuje się pojęciami narodu i Historii, a Adamskiego interesuje przede wszystkim jednostka. Dopiero w jej pozornie nieważnej egzystencji zaznacza się Historia. Schemat jest prosty do odczytania: Polacy i Ukraińcy są wobec siebie nawzajem winni, ale także doświadczają tej samej niewoli i cierpienia. Narrator w Młodym Ukraińcu wspomina tułaczkę swojej rodziny w zimie 1940 76 iku. Uciekający z Kresów, pozbawieni dobytku jadą przepełnionym adagiem. W kontakcie ze współtowarzyszem podróży, jednorękim kraińcem, wytwarza się wrogie napięcie. Chłopak manifestacyjnie gazuje satysfakcję z wrześniowej klęski Polski. Metafora tego obrazu st czytelna: ten sam wspólny pociąg-los wiezie wrogich sobie ludzi, wszystkim grozi jednakowe niebezpieczeństwo niemieckich nalotów, 'rogość można przełamać. Gest Polki, podanie kalece ognia, staje się rmbolem pojednania, na który Ukrainiec odpowiada tym samym, elacja między Polakami a Ukraińcami (narodami) oscyluje między echęcią a przychylnością - i bliższa jest tej drugiej. Ukrainiec stracił ikę pod Kutnem, walcząc w polskiej kawalerii. Był obywatelem pol-dm, chociaż silnie zaznacza swoją odrębność narodową. Historia jego rcia jest właściwie sformułowaniem zarzutów wobec polskiej polity- kresowej i narodowościowej w II Rzeczypospolitej. Paralelizm po-aci Ukraińca i jego ojca, który zginął w polskim obozie jenieckim 1921, i ojca narratora, więźnia ukraińskiego obozu pod Kołomyją, izmywa granicę między przestrzeniami, niweluje barierę między pol-:ością a ukraińskością. Znika funkcjonujące w świadomości społecz-ł] przekonanie o jednostronności doznawanych krzywd - wyłącznie ?zez Polaków. W tym opowiadaniu Adamski nie patrzy na Kresy tyl-) od polskiej strony. Stara się je zobaczyć także od ukraińskiej. W 1921 r. cztery lata mnie było, jak wasze Polaki ojca mojego w lagrze zamęczyli niewinnie. To był spokojny i robotny człowiek. I nie był w powstańcach ukraińskich w 1919 r. Za co jego niepotrzebnie zamo-rzyłi (...) Co mi wasza Polska dała? Śmierć, biedowanie i kalectwo. Kto mi moje nieszczęście wynagrodzi? Choć słowo dobre raz powie? (Adamski, Miody..., OD, s. 30). Refleksja historyczna nie jest najmocniejszą stroną Adamskiego, ąd też wiele uproszczeń w analizie wydarzeń historycznych. Tak jest przypadku cytowanego opowiadania. Dowody na wspólnotę hi-oryczną dziejów Polaków i Ukraińców są powtórzeniem znanych otywów, powrotem do mitów narodowych. Jest więc Sienkiewicz Kozak Moniuszki, i książę Poniatowski pozdrawiający oddziały ko-ickie, i tęsknota za czasami, kiedy Ukraińcy byli wierni Rzeczypo->olitej. Atutem prozy Adamskiego nie jest historyzm, ale humanis-czne przekonanie, że Polacy i Ukraińcy nie są zdeterminowani przez alitykę i dramatyczne dzieje, mogą - przynajmniej jako jednostki -powiedzieć się po stronie przemocy lub przeciw niej. Przy wszyst-ch słabościach i uproszczeniach, proza Jana Adamskiego jest pole- miką ze stereotypem Ukrainy-ziemi przeklętej, naznaczonej wzajemną zemstą. Dla niego nie ma zamkniętych etnicznych przestrzeni. Są tylko zamknięci dla siebie ludzie, którzy mogą pokonać strach i niechęć, aby odnaleźć ponadhistoryczną wspólnotę. Dopełnieniem obrazu katastrofy Kresów po II wojnie jest para-lelny motyw wygnania Polaków i Ukraińców, porzucenia małej ojczyzny w Odwiedzinach (OD). Bohaterkami są Polka, która musiała opuścić rodzinną wieś pod Buczaczem, i Ukrainka, przesiedlona z Komańczy do tejże wioski. Jednakowy jest dramat obu kobiet, identyczność doznawanego wykorzenienia i utrata domu. Chata należąca kiedyś do Polki i cmentarz nie noszą śladów zniszczeń. Powiedzieli nam [Ukraińcom przybyłym z Polski - DS] o ludziach z waszej wioski, że dobry i człowieczy naród to był, któremu tu przyszło żyć przed nami. To i dbamy po ludzku, ze sprawiedliwości o ten cmentarz, taj myślimy, że jakaś ręka uczciwa i czestna i o nasz cmentarz i groby nasze tam u was zadba (Adamski, Odwiedziny, OD, s. 119). Nie wiem, ile naprawdę było takich miejsc na Ukrainie, gdzie o polski cmentarz Ukraińcy dbali jak o swój. Zazwyczaj mamy w pamięci obraz zniszczenia śladów polskiej obecności. Nawet jeśli historia opowiedziana przez Adamskiego jest wyłącznie fikcją, to sens Odwiedzin wyłamuje się ze schematu. Jest uniwersalnym przesłaniem do wszystkich wygnańców, aby starali się zachować nie naruszone ślady poprzednich pokoleń, chociaż ich nazwiska na cmentarzach brzmią obco. Tylko w ten sposób można ocalić cząstkę nas samych, pozostawioną w opuszczonych ojczystych stronach. W opowiadaniu Adamskiego polski cmentarz jest symbolicznym miejscem pojednania i porozumienia się Polki i Ukrainki. Pomimo różnego wyznania, wspólna modlitwa nad grobami staje się przymierzem ponad historycznymi i religijnymi podziałami. U Adamskiego istnieją dwa porzucone z konieczności cmentarze: polski pod Buczaczem i ukraiński w Komańczy. Metafora wspólnej historii zostaje dopełniona. Tak pokazany paralelizm życiowych dramatów „odbiera" Polakom wyłączność wygnańczego losu. Pokazuje drugą, mniej chlubną dla Polaków stronę polsko-ukraińskich konfliktów. Adamski daleki jest od formułowania samooskarżeń. Stara się wyważyć proporcje wzajemnych win i odpowiedzialności za zło. Przedstawiony przez niego świat Podola jest jedną wspólną przestrzenią, dopiero w niej Zło i Dobro dzielą lub łączą ludzi różnych wyznań, narodowości, a dramatyczne dzieje są wspólnym doświadczeniem ludzi Ukrainy, Podola i Wołynia. 78 179 Dopełnieniem i ostatecznym zamknięciem polskiej historii na Kresach jest opowiadanie Włodzimierza Odojewskiego jedźmy, wracajmy... Nie dotyczy bohaterów trylogii ukraińskiej, ale w jakimś sensie stanowi jej dopowiedzenie. W trylogii polski dom rozsypał się w gruzy, polska wyspa przestała istnieć, skazana na ostateczną zagładę. W Jedźmy... bohater wraca potajemnie po kilkudziesięciu latach, na chwilę, do kresowego domu dziadka zamordowanego przez ukraińskich chłopów. Konieczność przekroczenia granicy polsko-radzieckiej i atmosfera nielegalności informują, że nie powraca do s i e -Die, ale do całkiem obcego miejsca. Dom dziadka odbiega w swej konstrukcji od dworków w Czupryni i Glebach. Do tragicznego dnia w 1943 roku nie był wyobcowaną wyspą. W opisie dominuje jasny zplywa się w ludzkiej niepamięci. Zniknięcie bariery między Pola-iem a Ukraińcem, wzajemne zrozumienie jest rodzajem rezygnacji wyczerpania destrukcją nienawiści. Antagonizm etniczny transfor- muje się w relację jednostek. Wzajemne współczucie nie ma nic wspólnego z przebaczaniem sobie krzywd przez narody. Doznanie tego indywidualnego bytu w rozpaczy daje bliską Camusowskiemu eg-zystencjalizmowi świadomość tragiczności istnienia, która umożliwiła bohaterowi emocjonalne odejście z Kresów, uwolnienie się od balastu nienawiści i wypowiedzenie symbolicznych słów: „jedźmy, wracajmy", z gorzką wiedzą, że powrót do domujest tylko w jedną stronę. Na zachód od Bugu. 52 IV DWIE STRONY BRATERSTWA 1. METAFORA ZŁOTEJ HRAMOTY O Kresach, Polakach i Ukraińcach pisano z nostalgią, sentymentem lub posuniętym do granic okrucieństwa realizmem. Powstałe teksty można odczytywać jako zapis narodowej pamięci o utraconym, ale należącym do polskiej kultury i historii świecie, albo jako metaforę ludzkiej egzystencji w obcej etnicznie przestrzeni. Pisanie o Kresach, zwłaszcza po 1945 roku, stało się odszukiwaniem stref i granic dzielących polską i ukraińską przestrzeń. Ta próba przywrócenia świata nieodwołalnie minionego zaowocowała mitem utraconej Arkadii, pojęciem przenikania się stref polskiej wyspy i ukraińskiego morza i wreszcie ukraińskiego Inferna. Analiza tekstów pozwala wyodrębnić jeszcze jedną wizualizację współzależności między polskością i ukraińskością -f mit braterstwa. Jest on konglomeratem chrześcijańskiej miłości bliźniego, haseł Rewolucji Francuskiej (wolność, równość, braterstwo) i wizji braterstwa wszystkich Słowian. W tekstach polskich pisarzy braterstwo Polaków i Ukraińców ma specyficzny wymiar. Jest wspólnotą ziemi, dziejów, wroga (Rosja) i błędów. Dlatego kiedy mowa o braterstwie Polski i Ukrainy, mówi się o historii. Struktura mitu braterstwa jest dwuwarstwowa. Pierwsza - zakorzeniona w realiach, czyli autentycznym mieszaniu się rodzin na Kresach, gdzie linią podziału stało się odmienne poczucie tożsamości narodowej i wyznaniowej. Druga warstwa nadaje mu charakter metaforyczny i uniwersalny. Braterstwo w sensie pokrewieństwa jednostek staje się symbolem relacji braterstwa nie tylko między ludźmi, ale między dwiema grupami etnicznymi. Rozumiane jako idea porozumienia między narodami, braterstwo występuje na użytek publicystyki w „czystej" postaci przede wszystkim w poezji Józefa Łobodow-skiego {Złota Hramota, Pieśń o Ukrainie). Określenie „publicystyka" icza wykorzystanie metafory braterstwa jako retorycznego za-u, służącego pokazaniu aspektu politycznego i historycznego nie-nionego przymierza. Sprowadzając dzieje polsko-ukraińskie do jgo schematu, Łobodowski znacznie zredukował historię. Brawo Polski i Ukrainy jest według niego przeznaczeniem dziejo-i dwóch narodów słowiańskich i moralnym nakazem. Jego sym-m jest Złota Hramota. Jednocześnie pojawia się motyw brater-i jako dosłownej i metaforycznej wspólnoty krwi. Nie ma akteru klątwy, jak u Odojewskiego, Iwaszkiewicza czy Zakrzew-. Braterstwo i Złota Hramota uległy w poezji Łobodowskiego mi-cji, mają jedynie wartość pozytywną. Podobnie funkcjonuje motyw braterstwa w cyklu Stanisława Vin-;a Na wysokiej połoninie^ i w opowiadaniu Jana Adamskiego Bra-z tomu Przed odlotem. U Vincenza jest to braterstwo duchowe, mski potraktował je w konwencji realistycznej. Tytułowi bracia, «wie Polaka, mieli różne matki, jeden Ukrainkę, pozostali Polkę. >pak wychowany przez dziadków Ukraińców na Ukraińca przy-ża po wojnie do Polski na spotkanie z ojcem i braćmi-Polakami. mski nie stworzył różnic społecznych między nimi - bracia nale-o tej samej chłopskiej sfery. Spotkanie rodzeństwa po latach staje iwiętem, wzajemnym odnalezieniem, a nie zderzeniem dwóch 5ich narodowości. W poruszającej, nieco zbyt sentymentalnej sce-lokonuje się potwierdzenie wspólnoty. Ważny jest każdy element: ólny stół, prośba Petra o zapewnienie, że jest synem Stefana. Od-iedź ojca po polsku i ukraińsku potwierdza identyczność jej znała w obu językach i jest symbolem równości wszystkich synów ec ojca i wobec siebie nawzajem. Zaletą tekstów Adamskiego jest :ukiwanie dobra w człowieku, przekonanie, że tragiczne dzieje ko-ukraińskie nie muszą być postrzegane wyłącznie jako proces rukcji. W Braciach Adamskiego braterstwo między Polakiem :raińcem jest nie tylko rzeczywistym pokrewieństwem, ale meta-wspólnoty i porozumienia ludzi różnej narodowości, których łą-???????? dla drugiego i wiara w człowieczeństwo - wartość po-podziałami etnicznymi. Stanisław Vincenz wyraźnie różnicuje bohaterów. Braterstwo izy Piotrem Sawickim a Foką Szumejowym, a więc zubożałym :hcicem i huculskim gospodarzem, jest porozumieniem ducho- i. Vincenz, Na wysokiej połoninie, t. I-III, Warszawa 1980-1983. . Adamski, Bracia, w: Przed odlotem, Łódź 1982. wym i intelektualnym dwóch jednostek ponad różnicami społecznymi. Ich przyjaźń dowodzi możliwości porozumienia się i akceptacji dwóch ludzi innych narodowości i kultur. Nie staje się automatycznie metaforą porozumienia między narodami - jest metaforą możliwości. Vincenzowe pobratymstwo jest bliższe braterstwu pojmowanemu humanistycznie jako szacunek dla każdej ludzkiej jednostki przy zachowaniu istotnej różnicy statusu pochodzenia społecznego. Jest więc odległe od jednoznaczności idei Rewolucji Francuskiej. Pobratymstwo i zgoda są najważniejszymi zasadami organizującymi powolne życie w Żabiem. Piotr Sawicki i Foka wykreowani są na dwóch braci z ludowych przypowieści. Różnych i dopełniających się nawzajem. Piotr i Foka stają się nośnikami mitu o pierwotnym braterstwie Polaka i Rusina, ale w innej formie niż u Odojewskiego czy Iwaszkiewicza, gdzie braterstwo jest „gorszej" próby, bo Ukrainiec jest bękartem. Różni się także od historycznego braterstwa narodów w poezji Łobodowskiego. Pobratymstwo u Vincenza jest legendą, marzeniem o wspólnocie ludzi różnych wyznań, narodowości i pochodzeniu. Foka krzepki i barczysty, Piotruś strzelisty, prawie chudy. Jeden czarny, drugi jasny, prawie biały. Polak i Rusin. Prawnuk gazdów pępkowych, przez połoniny wzniesionych ponad wszelką politykę, i panicz, zbiedniały do granic egzystencji, ofiara polityki ostatniego pół wieku. Jeden - watra ochocza, do której wszędzie jest paliwo, drugi - źródło ukryte w szczelinach, co przecie w głębi się toczy (...) Piotruś spoglądał nieśmiało, a pytał krótko (...) Foka pytał żywo, otwarcie, odpowiadał chętnie. Piotruś śmiał się cicho, Foka serdecznie. Gdy im się coś nie układało, Piotruś krzywił się bezradnie jak dziecko (...) Foka podrywał się, czupurzył się tym bardziej (Vincenz, Zwada, s. 80). Konstrukcja obu bohaterów oparta jest na jednoznacznym, dość banalnym stereotypie: pozornie słabszy, ale wrażliwszy Polak i żywy, silny Hucuł. Duchowość i pierwotna natura dopełniające się w po-bratymstwie. Taki podział bohaterów zawiera w swoim fundamencie odwieczny podział ról na Kresach: na dominującą intelektualnie polską szlachtę i chłopską masę ludności autochtonicznej. Szlachtę predestynowaną do przewodzenia ludności wnoszącej do tego układu naturalną siłę. Często stereotyp przybierał postać zespolenia polskiej myśli z siłą ludu w walce o niepodległość. Żadna ze stron nie mogła istnieć samodzielnie. U Vincenza przyjaźń Polaka z Ukraiń-cem jest dobrowolnym, a nie wymuszonym przez historię partnerstwem i wzajemną fascynaq'ą. Idealizacja pobratymstwa odrealnia je, 189 ozwala uniknąć konfrontacji z rzeczywistością. Pozostaje ono 2rze baśniowej nierealności i potencjalnego spełnienia. Vincenz wiadomość, że dla współczesnego mu czytelnika jest jedną z tych które świat odkłada do lamusa legend. Szczególnym symbolem braterstwa polskiej szlachty z ukraiń-i ludem (nie narodem!) stała się Złota Hramota, czyli dekret [ziału Prowincjonalnego na Rusi, ogłoszony w maju 1863 roku ueniu Tymczasowego Rządu Narodowego. Powstanie na Rusi miało się. Nie wiadomo było, jak zachowają się ukraińscy chło-:h reakcji najbardziej obawiało się kresowe ziemiaństwo, mając imięci krwawe konflikty chłopów z dworem. Autentyczna wer-[łotej Hramoty3 była 12-punktową odezwą do chłopów ukraiń-\, spisaną złotymi literami, opatrzoną godłami Polski, Litwy i Ru-awierała obietnicę uwłaszczenia, nadania ziemi bezrolnym, znie-a pańszczyzny, nadania wolności i swobody przemieszczania się, rznania praw wyborczych. Posłanie rozpoczynało się tak: Złota Hramota, W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego Hramota do ludu wiejskiego. Powstawszy wraz z Polską i Litwą przeciw panowaniu moskiewskiemu, aby zyskać wieczną i szczęsną dolę dla całej naszej ojczyzny, oświadczamy przed Bogiem, całym światem i narodem, że innego szczęścia nie pragniemy dla drogiej naszej Ojczyzny i nie szukamy go w niczym więcej, jak tylko w wolności, swobodzie, równości i szczęściu wszystkich mieszkańców, jakiejkolwiek są wiary i stanu. A pragnąc najwięcej szczęścia dla ludu wiejskiego, postanawiamy na wieczne czasy...4 Z tekstami Złotej Hramoty wyruszyli polscy studenci z kijow-go uniwersytetu. Ich wyprawa skazana była na niepowodzenie.5 ^nda Złotej Hramoty, heroicznego czynu i pojednania z ukraiń-i ludem, ma swoje dopełnienie - Sołowijówkę. Nazwa wioski, tórej dokonano pierwszej napaści na polskich studentów i zołzy, stała się symbolem zdrady ukraińskich chłopów i odrzucenia erstwa.6 Złota Hramota to nadzieja, braterstwo szlachty z ludem, iwijówka - zdrada i daremność ofiary. Romantyczny czyn pol- ?ob. S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe, Warszawa 1983, s. 755. Dokumenty KCN RN 1862-64, red. E. Halicz, S. Kieniewicz, J. Miller, Wrocław ?. Kieniewicz, Powstanie..., op. cit., s. 500. ?'??. relację W. Lasockiego, Wspomnienia z mojego żywota, 1.1, Kraków 1933, skich studentów stał się wkrótce po powstaniu legendą. Powstał dramat Leonarda Sowińskiego Na Ukrainie7, poświęcony tym wydarzeniom. Z historycznego punktu widzenia wyprawa była krokiem samobójczym, dowodziła fałszywej oceny sytuacji na Ukrainie. Samo przedsięwzięcie można potraktować jako romantyczny gest, który stworzył swoją bohaterską legendę. Idea braterstwa z ukraińskim ludem była jednak tylko teorią i gestem, za którym nie stało przekonanie o rzeczywistej równości. Pomimo zrozumienia dla idei braterstwa jeden z uczestników wyprawy, Władysław Lasocki, w swoich wspomnieniach ma wyraźnie lekceważący stosunek do Rusinów. Uważa ich za prostaków, kierujących się dzikimi instynktami, nie umiejącymi niczego stworzyć bez pomocy Polaków. Złotą Hramotę uznaje za ofiarę odkupiającą grzechy przodków wobec ukraińskich włościan, ale jednocześnie przejawia pogardę dla Ukraińców bez względu na ich status społeczny i wykształcenie. Deklarowana wola przymierza pozostawała w sprzeczności z lekceważeniem tego, co ukraińskie. W analizie sytuacji Lasocki nie odbiega od stereotypu dzikiego chłopa ukraińskiego. Do niechęci wobec Małorusów (nawet ze szlacheckich rodów) przyznaje się także Tadeusz Bobrowski8, uważając, że chociaż zdolni, mają w charakterze lenistwo, przebiegłość, brak cywilizacji i kultury. Przyznaje jednak, że: owe wady charakteru małorosyjskiego wyrobiły niestety się pod wpływem położenia, jakiego naprzód pod ręką Polski, następnie Rosji zaznali.' Przy całej świadomości błędów popełnionych wobec ukraińskiego włościaństwa, zarówno Lasocki jak i Bobrowski są przekonani o „genetycznym" skażeniu Ukraińców hajdamaczyzną. Być może ten ???-wieczny powstańczy dramat w Sołowijówce i jego literackie reminiscencje odkrywają mechanizm sprzężenia fascynacji ukraińskością i oporu wobec Ukraińców. Jego źródłem jest deklarowana dobra wola i braterstwo oraz podświadoma pogarda dla Ukraińców jako narodu o niższej kulturze, bez własnej elity intelektualnej i możliwości samostanowienia. Świadectwa ???-wiecznych pisarzy, uczestników lub obserwatorów wydarzeń związanych ze Złotą Hramota, mają wspólną cechę: deklarują słuszność „pójścia w lud" 7L. Sowiński, Na Ukrainie, Poznań 1873. 8T. Bobrowski, Pamiętniki, t. I-II, Lwów 1900 9Ibidem, 1.1, s. 157. 191 łownie w duchu chrześcijańskiej miłości bliźniego, jest ojciec Jana robijowskiego, August. Po powrocie z Syberii, przemieniony przez rpienie, do każdego ze swoich chłopów zwraca się: bracie. W swo-ziemiańskim środowisku jest rzecznikiem przemian społecznych, irowuje chłopom kilka morgów ziemi na założenie własnych, orcowych gospodarstw. Takie działanie ma przemienić mental-ić ziemiaństwa, aby dostrzegło w masie bez twarzy - człowieka, i Augusta braterstwo jest kwestią etyki i humanizacji stosunków )łecznych, nie etnicznych. W tym sensie August Worobijowski jest cznikiem Złotej Hramoty. Złota Hramota jako epizod pojawia się powieści w formie poetyckiej i metaforycznej. Tekst sugeruje s ka -nie studentów na klęskę, którą sygnalizuje cała natura, a więc rhany, krwawe słońce, zapadłe krzyże i grobowy zapach ziemi, ierć polskich studentów nie jest wyłącznie faktem rzeczywistym ędem politycznym. U Woloszynowskiego wszystko dokonuje się z woli przeznaczenia. Motyw Złotej Hramoty ma także interpretację mesjanistyczną, na co wskazują ukazujące się na niebie miecz i krzyż - dwa chrześcijańskie symbole męczeństwa. Interpretacja motywu braterstwa i zdrady (u Woloszynowskiego ich komplementarność jest szczególnie wyraźna) zostaje poszerzona o dodatkową warstwę metafizyczną. Miecz jest nie tylko symbolem walki i męczeństwa, ale z racji „przynależności" do Archanioła Michała, patrona Ukrainy, przywołuje znaczenie tej postaci. Jego wizerunek widniał wraz z Pogonią i Orłem na pieczęci Rządu Narodowego i w tekście Złotej Hramoty. Stanowił znak „miejsca wspólnego" Polski, Ukrainy i Litwy. Złoty miecz i krzyż nie symbolizują zwycięstwa, ale antycypują śmierć, klęskę idei braterstwa Polaków i Ukraińców oraz anachronizm symbolizowanego przez pieczęć dziedzictwa Polski jagiellońskiej. Podobnie rzecz ma się z dwiema innymi postaciami przywołanymi przez Woloszynowskiego: Wernyhorą i Bojanem. Pierwszy pojawia się jako odchodzący w zaświaty, drugi przysłonięty krwawym cieniem. Wszystkie te postacie, stojące na styku stref polskiej i ukraińskiej, zapowiadają nie tylko katastrofę Złotej Hramoty, czyli porozumienia między dwiema strefami społecznymi, ale zaprzepaszczenie szans na wspólną przyszłość obu narodów. Rok 1863 jest wyrazem gorzkiej świadomości ostatecznego przemijania dawnych wartości, takich jak „kozacka sława" i „lasza waleczność". Obie są naznaczone śmiercią i zapomnieniem. Zamiast kozackiej dumy i dążenia do wolności jest ogłupiały lud ukraiński uzbrojony w cepy i kosy, a polska krew zostaje przelana bez sensu i daremnie. Winą za Sołowijówkę Wołoszynowski nie obarcza wyłącznie Ukraińców ani Polaków. W poetycko stylizowanym fragmencie pokazuje lud śpiący, pogrążony w obojętności, ale nie jest to motłoch, jak u Gawrońskiego. Są to zwyczajni ludzie zmęczeni cierpieniem, „jak czarne starzejące się i połamane krzyże". Zamiast lekceważenia jest litość i współczucie. Wizerunek krwawej rzezi chłopskiej i obraz dramatycznego zderzenia dwóch światów został osłabiony. W powieści Woloszynowskiego udaje się w jednej z wiosek odczytać Złotą Hramotę i zyskać przychylność ludu, co jest nieścisłością historyczną: pamiętnikarze tego czasu (Bobrowski, Lasocki, Syroczyński), a także współczesny historyk Stefan Kieniewicz piszą o niechętnym przyjęciu studentów we wszystkich wsiach, do których dotarli. Wołoszynowski eksponuje atmosferę dumek i ukraińskiej zmysłowości, uciekając od nadmiaru patosu i martyrologii. Polacy pokazani są jako marzyciele i straceńcy, którzy, przekonani o słuszności misji braterstwa, nie liczą się ani z szansami po- 195 odzenia, ani z rzeczywistością polityczną i społeczną. A więc roman-czny gest rozmarzonych poetów i smutno-ironiczna konstatacja: ladają chłopom nie swoją ziemię i nie swoją wolność". Wołoszynow-i uniknął w Roku 1863 stereotypowego widzenia misji pojednania, otej Hramoty, dopełnionej przez zdradziecką napaść w Sołowijów-. Nie podporządkował się konwencji negatywnej opozycji: polscy ęczennicy z czystymi intencjami i bezmyślni mordercy, ukraiński od-łowieczony motłoch. Wołoszynowski nie podejmuje dyskusji (jak Baszkiewicz w Zarudziu) nad przyczynami klęski braterstwa polsko-kraińskiego. Sygnalizuje jedną z możliwych przyczyn konfliktu: dra-atyczną wzajemną niewiedzę ludzi żyjących pozornie obok siebie. Jeśli rozumieć pojęcie „szkoły ukraińskiej" nie tylko jako umiesz-enie akcji w przestrzeni ukraińskiej, ale jako podjęcie kwestii wza-nnej relacji Polaków i Ukraińców, to Jarosława Iwaszkiewicza moż-i do niej zaliczyć dopiero w opowiadaniu Zarudzie. Sytuuje go ono ?? Słowackiego, Goszczyńskiego, Łobodowskiego. Opowiadanie ;t skoncentrowane wokół epizodu ze Złotą Hramotą. Nie dotyczy inak wydarzeń w Sołowijówce, które miały miejsce w maju - akcja >owiadania rozpoczyna się jesienią. Przesunięcie czasu wydarzeń a swoje znaczenie. Sygnalizuje opóźnienie, z jakim uświadamiano bie na Kresach konieczność zmian społecznych. Pokazuje także, jak ugo część ziemiaństwa pozostawała na uboczu działań powstań-ych, obojętna lub niechętna. Przykładem jest postawa pani Dunino-2j i jej syna, Józia. W czasie, kiedy wielu ludzi konspiruje (Masia, erżek, Szumski), w Zarudziu przyjmuje się rosyjskiego oficera, sta-mującego z oddziałem w sąsiedniej wsi - rzecz wielce dwuznacz-i. Atmosferę Zarudzia, tej polskiej wyspy na Kresach, naznaczają ejasność i fałsz. Tajemnice związane są z kolejnymi powstaniami, męc z historią, od której pisarz przewrotnie stara się odciąć w progu. Kim naprawdę są mieszkańcy Zarudzia? Rodzicom Duninowej lało się oficjalnie i bez przeszkód wyjechać za granicę, gdzie z nieja-ych przyczyn unikali kontaktu ze środowiskiem emigracyjnym, iskakująca ilość pieniędzy i dwuznaczne uwagi uczestników powsta-a stawiają tę rodzinę w niekorzystnym świetle. Oskarżenia nie są ) końca poparte dowodami, ale niejednoznaczność i zawieszenie tatecznych ocen pokazują niebezpieczeństwo ukrytego za parawa-m pozorów tchórzostwa i konformizmu. Nie jest to, oczywiście, dom ,vnych sprzedawczyków, ale jego obraz stanowi polemikę ze stereo-pem prostolinijności, uczciwości i bohaterskiej tradycji. Dom w Za-dziu to zaprzeczenie polskiego białego dworku, w którym żyje się jedynie myślą o niepodległości, w kulcie poległych i wywiezionych na Sybir. Samobójcza śmierć pana Maksa, właściciela Zarudzia, także nie przystaje do wizerunku bohaterskiego obrońcy polskiej placówki kresowej. Iwaszkiewicz i ten wątek pozostawia w zawieszeniu, ale sugestia Fiłareta (nieślubnego syna Maksa i dziwnego powiernika), że bał się powstania i Syberii, podważa wizerunek polskiego szlachcica, dziedziczącego po przodkach odwagę i gotowość poświęcenia życia za ojczyznę. Tajemniczy sąd obywatelski nad Maksem, pomimo uwolnienia go od zarzutu defraudacji powstańczych pieniędzy, dopełnia jednak jego antybohaterskiego obrazu. W tym przedziwnym dworku zdumiewający jest fakt, że syn parocha, w rzeczywistości nieślubny syn pana domu, zasiada ze wszystkimi do jednego stołu, dopuszczony jest nie tylko do towarzystwa, ale i do rodzinnych sekretów. To on, syn dziedzica i Ukrainki, kieruje życiem Zarudzia. Iwaszkiewicz, co prawda, odżegnuje się od historyzmu, ale Zarudzie jest zanurzone w historyczności, tradycji powstań, spisku Konarskiego i micie Złotej Hramoty. Czym ona jest? Jest faktem, który zaistniał w Sołowijówce i przeszedł bez żadnych reperkusji w zaru-dziańskim domu, odizolowanym od działań powstańczych. Iwaszkiewicz traktuje Złotą Hramotę jako metaforę polsko-ukraińskiej relacji na Kresach na przestrzeni wieków. Pozostaje ona we współzależności z wieloma mitami i stereotypami narodowymi, składającymi się na zjawisko „polskiego romantyzmu". Dyskusja nad gestem pójścia ze Złotą Hramotą jest polemiką z nim właśnie - szaleńczym gestem, mającym być ekspiacją za dwuznaczny kompromis z władzą, obojętność i konformizm świętego spokoju. Iwaszkiewicz sprzeciwia się w Zarudziu sielskiemu obrazowi Ukrainy, poczciwych włościan i dobrych dziedziców. Odchodzi od widzenia Kresów jako Arkadii. Pan Maks jest bohaterem wyłącznie w oczach swojej żony. W rzeczywistości jest przeciętnym człowiekiem opanowanym strachem przed walką i karą, zmęczonym Polską ojcem wielu nieślubnych dzieci we wsi. Po śmierci ukazuje się jako duch swojej kochance, ukraińskiej chłopce, a nie żonie. Handzia tak tłumaczy to jego synowi: Bo po co on tak ciągle o tej Polsce mówił? (...) I o chłopach? Że chłopi, że my... To tak z grobu wstaje i jeszcze to samo... (...) On mamie nic nie winien, on do mamy nie przychodzi. Nie stoi w oknie, nie przykłada twarzy do szyby. W pałacu okna za wysoko. Rozumiesz, Józiu? On tu przychodzi, bo ma tu w sam raz zajrzeć przez szybę (Iwaszkiewicz, Zarudzie, Dzieła, VI, s. 461). 6 197 Jego przyjście po śmierci do chłopskiej chaty jest jednocześnie grotem do miejsca sobie najbliższego, gdzie życie było bardziej jego miarę niż we dworze, obszarze traktowanym przez Handzię o niedostępny. Wyraźna opozycja między obcością dworu a bli-)ścią chłopskiej chaty wnosi do Zarudzia element rozdźwięku mię-f obiema strefami. Jego wertykalny charakter dzieli przestrzeń ;sów na górę -polski dom (wyniosły, zamknięty, niedostępny) i dół kraińską chatę (bliska ziemi, Natury, bardziej „ludzka")- Powrót cha Maksa jest równocześnie znanym z Dziadów Mickiewicza przy-:iem po przebaczenie do ludzi skrzywdzonych. Jednak pojawie-się tego ducha o romantycznej proweniencji jest raczej pastiszem iadów czy obrazu Upiór Artura Grottgera. Życie i śmierć Maksa są orzeczeniem bohatera romantycznego. Tchórzliwą, dwuznacznie iralną egzystencję kończy samobójstwo popełnione ze strachu :ed uczestnictwem w powstaniu. Ucieczka miałkiego człowieka, iry nigdy nie przeistoczy się w Konrada. Iwaszkiewicz posuwa się eko w demaskacji mitu walki o niepodległość. Duch Maksa wy-wiada antybohaterskie słowa ulgi: „Jak dobrze... Polska się nawet przyśni..." Gorzka ironia Zarudzia towarzyszy ujawnianiu małoś-. fałszu, kryjących się za atrapą narodowej tradycji szlacheckiej, słania niebezpieczną rolę polskich mitów w kreowaniu konwen-zachowań. Stereotyp martyrologicznej wizji patriotyzmu deter-rtuje myślenie i działanie ludzi. Konwencja staje się silniejsza niż ???? - dla Masi najważniejsze jest, czy Józio, kiedy zginie (to wyda-ię jej oczywiste!), przyjdzie do niej jako duch. Śmierć młodego Du-?? jest wymogiem tradycji. W Zarudziu ośmieszone jest także samo nspirowanie. Emisariusz z Paryża to fanfaron zdradzający się ną swoją pozą. Śmieszne jest przydzielenie mu jednoosobowej stawy i tragikomiczna rywalizacja między siatkami konspiracyj-mi. Iwaszkiewicz demaskuje postać głównego bohatera, Józia Lnina. Bezwolna marionetka, człowiek bez celu w życiu, obojętny i ludzi, wartości i wydarzeń. Jego pójście ze Złotą Hramotą nie '???? z przekonania o jej ważności, ale jest próbą zapełnienia pust-L nadania życiu jakiegokolwiek sensu. Iwaszkiewicz odsłania ka-tynizm swojego bohatera i teatralną taniość gestu, jakim jest de-mstracyjne wrzucenie pistoletu do rzeki, aby pójść do chłopów zbronnym. Według przekazów pamiętnikarskich studenci rzeczy-ście nie użyli broni (poza jednym oddziałem), żeby nie splamić się /via ludu. Jednak akt odrzucenia broni przez Józia pozbawiony jest )tywu ideologicznego, wiary w konieczność porozumienia polskiej szlachty z ukraińskim ludem. Emocjonalna autokreacja na męczennika i bohatera, niemal masochistyczne poddanie się konwencji martyrologicznej, która bardziej niż życia i walki żąda śmierci i poświęcenia dla ludu. Złota Hramota jest dla Józia sposobem na heroiczną śmierć lub przynajmniej Sybir. Iwaszkiewicz podejmuje polemikę z narodowym kostiumem, z wyobrażeniami Polaków o samych sobie, pokazując ich fałszywość. Idea braterstwa z ukraińskim ludem jest pozą. W rzeczywistości kryje przekonanie o słuszności odwiecznego porządku społecznej hierarchii, lekceważenie i pogardę dla Ukraińców. W Zarudziu istnieje wyraźny mur, dzielący przestrzeń na dwie strefy, co ujawnia język wszystkich postaci, posługujących się określeniami rozróżniającymi „my" i „wy". Złota Hramota jest frazesem. Rzeczywistość to sprzeczne interesy obu grup społecznych i etnicznych. Nie ma w opowiadaniu koegzystencji między Polakami i Ukraińcami. Jest skrywany konflikt i niechęć. Werbalizacji zarzutów wobec Polaków dokonuje Fiłaret w dyskusji z emisariuszem z Paryża. Sytuacja została zaaranżowana przez Iwaszkiewicza tak, aby mogło dojść do polemiki protagonistów. W konfrontacji z chłodnym raq'onalizmem Filareta mistyczne wywody Kaliksta są mętnymi abstrakcjami, niewiele mającymi wspólnego z programem społecznym. Są słowami bez pokrycia, kierowanymi nie do autentycznego ludu ukraińskiego, ale do polskiego wyobrażenia o nim. Pan Kalikst cichym głosem rozwiódł się nad mistyczną siłą złotej hramoty obiecując niejasno nastanie złotego wieku przez zastosowanie świętych symboli Orła, Pogoni i Archanioła (...) Ładunek treści duchowych, które zawiera złota hramota, jest gwarancją lepszą od gwarancji cesarskiego dworu i wszystkich jego sprzedajnych ministrów (Iwaszkiewicz, Zarudzie, Dzieła, VI, s. 469). Niechęć do przyjęcia prawdy o Sołowijówce i skłonność do ucieczki w sferę własnych wyobrażeń są smutne i żałosne. Ale po co my mamy wiedzieć, jak było w Sołowijówce? Po co mamy myśleć, że małego Predżymirskiego zakłuto widłami. To nie musiał być piękny widok i nie możemy sobie nawet tego wyobrazić. Pan wie - zwrócił się [Kalikst - DS] do Filareta - oni wszyscy byli uzbrojeni, ale nie chcieli strzelać do chłopów. Oni nieśli chłopom złotą hramotę, wyzwolenie i możliwość walki na równych, rycerskich prawach (...) Dorożyński był bardzo piękny, taki profil, i cepem mu czaszkę roztrzaskali. Nie trzeba sobie tego wyobrażać (...) Wyobraźmy sobie, że to bezcielesne duchy. A oni byli pra- ] 199 wie bez ciała, nie strzelali, złożyli broń. Czytali święte słowa braterstwa (Iwaszkiewicz, Zarudzie, Dzieła, VI, s. 471). Iwaszkiewicz pokazuje pozorność idei Złotej Hramoty, aktu łopomanii, pustej obietnicy, przystrojonej w piękne, niezrozumia-słowa. Przedstawia jej kwestię i dramat-w Sołowijówce jako spra-ę wyłącznie między Polakami a Ukraińcami, polską wyspą i ukra-skim morzem. Pominięcie ingerencji Rosji i prowokacji w Sołowi-»vce znacznie upraszcza historię. Dramat odrzucenia Złotej Hramoty )legał nie tylko na jej spóźnieniu, ale także na celowej polityce kon-:>ntacyjnej Rosji - to był jej sukces. Tym, co polski ziemianin ofiarowuje ruskiemu chłopu, jest :zestnictwo w maskaradzie urządzonej po to, aby trwać w iluzji, że "esy są ziemią zgodnie żyjących narodów. Ubieranie się Józia Duni-i w świtkę i odwiedzanie chat jest przebieraniem się i zabawą w bra-rstwo. Prawdę o tym wypowiada ukraiński bękart, Fiłaret, który maskuje pozorność i śmieszność idei braterstwa w zderzeniu z rze-ywistością. Wskazuje, że Złota Hramota jest spóźnionym gestem, którym kryje się pogarda dla przedmiotu szlachetnych dzia-ń i przepaść dzieląca obie przestrzenie. - Panno Adelo - zaśmiał się Fiłaret - Co może się ułożyć między wilkiem a owcą? - Przecież Józio wierzył. Jeszcze parę lat temu. - Kiedy ubierał się w świtkę i szedł od chaty do chaty? Baby go częstowały pierogami z serem, ale przedtem musiały wyprosić sera u mego ojca, a słoniny na skwarki we dworze. Taka maskarada to dobra dla dzieci. - Toteż odebrałeś mu tę wiarę. - Ja? Skądże! Powiedziałem mu tylko, skąd baby ser biorą. To wystarczyło (Iwaszkiewicz, Zarudzie, Dzieła, VI, s. 439). Ocena roli polskiego ziemiaństwa na Kresach, jego wewnętrz-;j kondycji i stosunku do ukraińskiego otoczenia, wychodzi ze stro-r ukraińskiej. Fiłaret występuje jako reprezentant nie istniejącej planie fabułarnym przestrzeni ukraińskiej wsi (kochanka Maksa voźnica Ilko należą do ludzi „dworskich"). Iwaszkiewicz tak kreu-tę postać, że jej negatywny i złowrogi wizerunek w znacznym stop-u podważa znaczenie wypowiadanych przez nią słów. Fiłaret jest łrażający już z wyglądu. Przebiegły donosiciel nie budzi sympatii, go niechęć do polskich ziemian tłumaczy Iwaszkiewicz komplek- ? sem bękarta, który pomimo domieszki „pańskiej" krwi nigdy nie wejdzie do szlacheckiej sfery ojca. Opowiadanie sugeruje, że wszelkie konflikty polsko-ukraińskie mają swoje źródło w kompleksie niższości gorszego brata. Na tę motywację Ukraińca: nienawiść, odwet, poczucie krzywdy odrzuconego bękarta i winę jego ojca położył Iwaszkiewicz największy nacisk. Tym samym tropem poszedł Włodzimierz Odojewski. Demaskowanie narodowych stereotypów zatrzymuje się w Zarudziu na kwestii ukraińskiej. Iwaszkiewicz pozostaje przy wizji historii Polaków i Ukraińców na Kresach jako koła zbrodni, których motorem jest przede wszystkim nienawiść ukraińskiego bękarta. Głos Filareta nie stał się istotnym głosem w dyskusji o Złotej Hramocie, Polakach i Ukraińcach. Iwaszkiewicz wycofał się w stereotyp ukraińskiego bastarda, podważył jego wiarygodność jako człowieka bez honoru, popełniającego czyn haniebny - zdradę brata. Właściwie narzuca czytelnikowi opowiedzenie się po stronie zdradzonych pięknoduchów, niezdolnych do pragmatyzmu, ale raczej do patetycznych, pustych gestów. Złota Hramota w Dziejach rodziny Zywotowskich Gawrońskiego, Roku 1863 Wołoszynowskiego czy Zarudziu Iwaszkiewicza była motywem jednoznacznie zakorzenionym w polskiej historii, odnoszącym się do relacji polsko-ukraińskich. W opowiadaniu Złota Hramota Zygmunta Haupta ze zbioru Szpica motyw tytułowy przestaje być wyłącznie niespełnionym braterstwem Polaków i Ukraińców. Staje się metaforą klęski porozumienia między ludźmi, wyrazem obiektywnej niemożności nawiązania więzi interpersonalnych. Narrator opowiadania zostaje w czasie wojny zmuszony do lądowania ze spadochronem w górach, gdzieś na granicy francusko-niemieckiej. Odcięta od cywilizacji wioska jest symbolem degeneracji spowodowanej odseparowaniem od świata zewnętrznego. Całkowita izolacja i en-dogamia spowodowały szczególną patologię jej mieszkańców -głuchoniemość. Ludzie w tej wiosce porozumiewali się na swój sposób między sobą, ale jakikolwiek kontakt z przybyłym narratorem był niemożliwy. Pogrążeni w ciszy, nie odczuwali swojej ułomności w zetknięciu z rzeczywistością. Samotność i osaczenie stały się doświadczeniem narratora, mimo że jego uczestnictwo w świecie i percepcja rzeczywistości są pełniejsze. Próby porozumienia z tubylcami w różnych językach zawiodły. Wtedy nastąpiło niemal poza świadomością skojarzenie sytuacji z głoszeniem Złotej Hramoty przez polskich studentów do reagujących obojętnością włościan. Zestawienie 201 : sobą „głuchoty" ukraińskich chłopów z głuchotą mieszkańców irskiej wioski tworzy wzajemnie określające się porównanie. Me-lanizm powstawania bariery ciszy jest podobny. Wynika z izolacji )rskiej wioski i ukraińskich wsi od cywilizacji, zamknięcia się we łasnym kręgu. Ukraińscy chłopi zamknięci na zewnętrzny świat e rozumieją skierowanego do nich posłania z przyczyn endogen-Ach - własnego niedorozwoju jako grupy społecznej i etnicznej. Brak akcji na słowa Złotej Hramoty w obu przypadkach jest tym samym dzajem obojętności wynikającym z braku wspólnego języka i płasz-yzny porozumienia. W opowiadaniu Haupta nie ma mowy o zdradę i agresji Ukraińców. Złota Hramota jest metaforą daremnego )słania do ludzi nie umiejących na nie odpowiedzieć. Jest symbo-m braku wspólnego języka obu stref: pod okopconą powalą koliby rozbrzmiewały wspaniałe okresy hramoty jak dzwon (byłem trochę ululany kumysem. „Jak nie zrozumieją sensu, to wyczują z intonacji" - pomyślałem). Otóż jak kiedy indziej, gdzie indziej, ta hramota nie spotkała się z aplauzem, tak też i teraz odtworzone w tym górskim pustkowiu, uderzyły jej słowa w próżnię. Jej efekt wydał się jakże nikły. Słuchacze wydawali się jakby zgorszeni. Odczułem nikłą dezaprobatę treści tego, co powiedziałem (Haupt, Szpica, s. 251). Uniwersalny charakter, jaki Haupt nadał Złotej Hramocie, po-vala jednocześnie zinterpretować klęskę manifestu w 1863 roku jako msekwencję braku wspólnej przestrzeni i języka między polskoś-ą a ukraińskością. W tekście Haupta zostaje pozbawiona aspektu rzymierza i zdradzonego braterstwa polsko-ukraińskiego, ale otrzy-uje ona wyraźniejsze znaczenie bariery między jednostkami i wza-mnej izolacji grup społecznych. Złota Hramota jest metaforą alie-jcji i klęski porozumienia interpersonalnego. Jest to najbardziej pe-rmistyczne z kresowych (w pewnym aspekcie!) opowiadań Haupta, westionujące bez uciekania się do stereotypu polskiej ofiary i ukra-iskiej zdrady możliwość komunikowania się między ludźmi, w tym kże między Polakami i Ukraińcami. Nie ma nawet mowy o wrogoś-, która jest formą kontaktu, ale o absolutnej, „czystej" obojętności wyobcowaniu. Jak widać, teksty podejmujące kwestię braterstwa polsko-ukra-iskiego i jego metafory - Złotej Hramoty w różny sposób interpre-iją ten motyw. W Dziejach rodziny Żywotowskich Franciszka Rawity-jawrońskiego jest ona metaforą braterstwa zdradzonego przez Ukra-iców i daremnego poświęcenia Polaków-męczenników. Julian Wołoszynowski w Roku 1863 łagodzi jej konfrontacyjny charakter przez próbę usprawiedliwienia i zrozumienia pozbawionego świadomości ludu ukraińskiego. Jarosław Iwaszkiewicz analizuje język braterstwa, którym posługują się jego polscy rzecznicy, aby ujawnić jego pozorność. Najdalej w dyskusji z językiem braterstwa i motywem Złotej Hramoty posunął się Zygmunt Haupt, demaskując ich całkowitą iluzję, ukrywanie braku porozumienia. Tam, gdzie nie ma wspólnej płaszczyzny myśli i języka, nie ma mowy o zdradzie, która zakłada uprzednie partnerstwo lub jego namiastkę. Pozostaje już tylko ostateczna i najgłębsza przepaść między ludźmi - alienacja. )2 2. UKRAIŃSKI BĘKART Braterstwo, jako wspólnota losu i przyjazna relacja, samo w so-sst ideą pozytywną bez względu na interpretację i poziom skost-ia jako frazesu. W polskiej literaturze ma swój negatywny awers: plementarny obraz bękarta, którym jest ukraiński brat z niepra-o łoża - jednostka lub naród. Z pewnością nie jest to motyw czę-/vystępujący w polskich tekstach, ale na tyle interesujący, by go ać. Trudno jednoznacznie powiedzieć, jakie są jego źródła. Złoży-ę na to wielowiekowe postrzeganie Ukraińców jako nacji młod-od Polaków w hierarchii narodów słowiańskich; czasem jest mo-Dwane wyższością rasową. Kwestia „młodszości" narodu ukraiń-go, jego cywilizacyjnego opóźnienia, wiąże się z wizerunkiem kości na Kresach. Postrzeganie wyższości własnej kultury i tra-i szlacheckiej zawsze miało swój wygodny punkt odniesienia, czyli eczność ruską, będącą rzeczywiście na niższym poziomie cywili-jnym. Opóźnienie cywilizacyjne ukraińskiej wsi sankcjonowało konanie o prawie Polski do tych ziem, dzięki wyższej kulturze rszej cywilizaq'i. Rzadko wspomina się o spolonizowanej warstwie rów, co strona ukraińska postrzega jako odebranie jej warstw kul-twórczych. Równie rzadko pamięta się o zacofaniu całych Kre-, a więc także sfery polskiej, w stosunku do Zachodu Europy. yw ukraińskiego bękarta, mającego w sobie domieszkę krwi pol-i, znaleźć można w sposobie myślenia i mówienia o Ukraińcach iskowaną wyższością i lekceważeniem. Być może jego korzenie ają najstarszych archetypów i wierzeń magicznych. Zespól, który chce zachować ostre granice względem zespołów sąsiednich, nie będzie uznawał niepełnej przynależności jednostek (...) Mieszaną krew traktuje się mianowicie w taki sposób, jak gdyby składniki jej podlegały prawom jakiejś magicznej recesji i magicznej dominacji. Zakłada się, że nawet najmniejsza domieszka pewnej krwi może narzucić charakter całej mieszaninie. Tak przynajmniej wyglądałoby to stanowisko w sformułowaniu jaskrawym i radykalnym. Magiczna dominacja nie musi wcale przysługiwać „lepszej krwi"; może właśnie lepsza krew łatwo zostaje skażona przez kroplę złej krwi. Możemy się tu doszukiwać pozostałości wierzeń magicznych w przedmioty czyste i nieczyste, wierzeń związanych z koncepcją „trefnego": pokalanie przedmiotu nie zależy od intensywności kontaktu, wystarczy jakikolwiek kontakt.16 Z takiego rozumienia relacji między dwiema warstwami spo-?łecznymi - szlachecką (polską) i chłopską (ukraińską) - zrodził się najprawdopodobniej literacki motyw braci Polaka i Ukraińca, mający związek z biblijnymi Ablem i Kainem. Niewiele jest w polskiej literaturze postaci „młodszych braci" Ukraińców, przedstawionych jako zindywidualizowane postacie. Najczęściej jest to poczciwa piastunka, ucząca ukraińskich dumek, wierny sługa, dobry acz nie-rozgarnięty wieśniak. Takie postacie występują najczęściej w tekstach o Kresach „arkadyjskich", sprzed 1917 roku, w których zderzenie polsko-ukraińskie jest mniej lub w ogóle nie wyeksponowane. Postacie tych Ukraińców są związane z polskim domem i należąc do niego, tracą obcość i enigmatyczność ukraińskiego morza. Z tego rodzaju postaciami mamy do czynienia m.in. w Drodze do Braiło-wa Ireny Bączkowskiej, w opowiadaniu Beaty Obertyńskiej Hryń i Antonia17, Sławie i chwale Jarosława Iwaszkiewicza, Ani z lechickich pól Marii Dunin-Kozickiej. We wspomnieniach pisarzy z dzieciństwa i młodości należą do świata minionego i wyidealizowanego. Nie uczestniczą w konfliktach, w których ujawnia się zderzenie kultur i społeczności. Wnoszą do literatury atmosferę koegzystencji narodów takiej, jaką opisał Vincenz w epopei Na wysokiej połoninie. Postacie Ukraińców-wrogów, zadających Polakom bratobójczy cios i dopuszczających się zbrodni, znajdują się w tekstach przynoszących zapowiedź katastrofy lub sam jej obraz - rewolucję albo wojnę. W tego rodzaju tekstach Ukraińcy pokazani są jako bezrozum-na dzicz, masa bez twarzy, wrogi tłum, podchodzący z siekierami i żagwiami pod polski dwór. Scena podejścia pod dom jest chyba 16S. Ossowski, Więź społeczna i dziedzictwo krwi, w: Dzieła, t. II, Warszawa 1966, s. 207. 17B. Obertyńska, Hryń i Antonia, w: Ziarnka piasku, Londyn 1957. 205 lajbardziej sugestywnym, a może nawet reprezentatywnym obrazem Jkraińców w polskiej literaturze kresowej XX wieku. Obraz ukraiń-ikiej czerni spotykamy już u Samuela Twardowskiego (Wojna z Koza-i...) czy w utworach Józefa Zimorowica, potem w literaturze roman-ycznej u Seweryna Goszczyńskiego (Zamek kaniowski), Juliusza Sło-vackiego (Sen srebrny..), czy u Leonarda Sowińskiego (Na Ukrainie). Yydarzenia na Kresach w czasie rewolucji bolszewickiej i w okresie I wojny przypieczętowują wizerunek Ukraińców-dzikiej bandy, osa-zającej znienacka polski dom.18 W takiej sytuacji zostaje schwytany "adeusz Slomowski (Gawroński, Dzieje rodziny...), zaskoczony w donu przez chłopów z kłonicami. Poza zdrajcą są oni nierozpoznawal-??, stanowią nieprzychylną i bierną grupę, która w następnym tomie >owieści zmienia się w agresywny tłum, mordujący Polaków idących ;e Złotą Hramotą. Wedle tej samej konstrukcji funkcjonuje (poza pla-??? powieści) zbuntowane chłopstwo w Sławie i chwale Iwaszkiewi-za; nic nie wiadomo o ludziach plądrujących pałace w Lekcji mar-wego języka Kuśniewicza, równie niewidoczni są Ukraińcy atakujący hutor w Horynieckich Stryjskiego czy nierozróżnialni w rzeczywistoś-i melnykowcy, bulbowcy i banderowcy w prozie Odojewskiego, ędący jedną masą morderców. Z identyczną konwencją mamy do zynienia w Pożodze Zofii Kossak19, Burzy i Przeoranych szlakach Marii Kozickiej20, Miodowym miesiącu na Ukrainie Eugeniusza Małaczewskie-;o21, wspomnieniach Elżbiety Dorożyńskiej Na ostatniej placówce22 opowiadaniu Melchiora Wańkowicza Śmiały odbija Lwów23. Ukraiń-y określani są zaimkiem „oni", stwarzającym dystans i podkreślają-ym obcość. Jedynym wyróżnikiem „wijącej się wściekle masy chłop-twa" (Kossak) jest jej okrucieństwo. Ukraińcy występują najczęściej iko zbiorowość, określana jako „lud", rzadko „naród". Wydaje się, e to drugie pojęcie, niosące ideę niezależnego państwa, zostało za- 18Por. A. Sowa, Postawi/ społeczności ukraińskiej w okresie kampanii wrześniowej 11939 r., w: Krakowskie Zeszyty Ukrainoznawcze, t. I-II, Kraków 1993; A. Szcze-????, W. Szota, Droga do nikąd, Warszawa 1973. 19Z. Kossak-Szczucka, Pożoga, Warszawa 1935. 20 M. Dunin-Kozicka, Burza od Wschodu, Kraków 1925; Przeorane szlaki, t. I-II, wów 1928-1930. 2' E. Małaczewski, Miodowy miesiąc na Ukrainie, w: Koń na wzgórzu, Warszawa 321. 22E. Dorożyńska, Na ostatniej placówce, Warszawa 1925. 23M. Wańkowicz, Śmiały odbija Lwów, w: Strzępy epopei, Warszawa 1923; cyt. r. Warszawa 1936, wyd. 3 poszerzone. akceptowane dopiero w okresie międzywojennym, kiedy aspiracje narodowe Ukraińców stały się faktem. Dla Kossak, Kozickiej czy Gawrońskiego kwestia polsko-ukraińska jest wyłącznie problemem społecznym, nie narodowościowym. A przecież niedawno [przed rewolucją - DS] jeszcze byliśmy szczerze lubiani! Wiedziałam wówczas, równie dobrze, jak wiem dzisiaj, że proces, który się odbywał, był naturalny i zupełnie niezależny od woli ciemnego i biernego ludu. Zapewne bowiem lepiej mieć pana dobrego niż złego, ale nikt nie może zaprzeczyć, że lepiej nie mieć pana wcale niż choćby najlepszego (Kossak, Pożoga, s. 36). Kiedy w 1917 roku ziemiaństwo obsiewa ziemię pomimo niepewności jutra, autorka widzi w tym dowód wyższości rasowej Polaków w stosunku do Ukraińców i sprzeczności ich światów. Nigdy może przepaść kulturalno-rasowa, dzieląca oba światy nie miała zarysować się tak wyraźnie i krańcowo, jak wówczas. Oba te światy nade wszystko pożądały i pragnęły ziemi. Ale chłop miał dopiero w sobie chciwość ziemi, gdy ziemianin przesiąkł już cały miłością do niej (Kossak, Pożoga, s. 50). Broniąc się przed zarzutem, że polski chłop ma podobny głód ziemi, Kossak zabezpiecza się stwierdzeniem nobilitującym go, a mianowicie, że polski włościanin nie ma w sobie chęci bezmyślnego niszczenia, którą Ukrainiec posiada genetycznie jako „stygmat tatarskiego wschodu, którego nasza rasa nie posiada". Jest to jeszcze jeden stereotyp, którego zaprzeczeniem stało się niszczenie majątków ziemiańskich po 1945 roku w Polsce, nie mówiąc o wydarzeniach w 1846 w Tarnowskiem. Zestawienie postawy dzikiego ukraińskiego chłopa z polskim służy wyeksponowaniu niższości Ukraińca także w obrębie tej samej sfery społecznej. Przekonując o misji cywilizacyjnej i historycznej polskiego ziemiaństwa, Maria Dunin-Kozicka określa jednoznacznie różnicę poziomów: i każdy nasz czyn ma nieść światło, ma być przykładem dla ciemnych sąsiadów (Kozicka, Burza..., s. 17) - ale nie dostrzega anachronizmu feudalnych stosunków panujących na Kresach. Wieśniacy całują męża narratorki w rękę: Nie był to z ich strony akt serwilizmu - czynili to bez uniżoności, zachowując tylko zwyczaj z dawien dawna praktykowany (Kozicka, Burza..., s. 17). 36 207 Ukraińcy potraktowani są jako zbiorowość pozbawiona jakiejkolwiek indywidualizacji, prymitywna i bezwolna, leniwy lud, śpiewający dumki, zdolny do największego barbarzyństwa. Wiedza o motywach działania tej masy jest nikła. Kończy się na ambiwalentnym obrazie kolorowej wsi i krwiożerczej czerni. W Horynieckich Stryjskiego oprócz kilku postaci działaczy politycznych (w II części), Ukrainki, która weszła do polskiej rodziny (papierowa postać umierającej szybko kobiety), i pojawiających się sporadycznie jej braci - istnieją enigmatyczni „oni", otaczający dom Horynieckich. Teksty wymienionych wyżej autorów akceptują i wykorzystują stereotyp ukraińskiej zbiorowości, która nie potrafi logicznie myśleć ani samodzielnie istnieć. W żadnej z wersji (hajdamacy i spokojny lud) zbiorowość ta nie jest równorzędnym partnerem polskiej wyspy. Znajomość jej polega na mówieniu „po chłopsku", ale język ruski uznawany jest za rodzaj gwary. Śpiewne i ładne narzecze ruskie, znane każdemu na kresach, używane przez lud miejscowy, nie mogło zastąpić języka. Jako narzecze analfabetów, służące tylko do rozmów prywatnych, nie posiadało całego mnóstwa wyrazów koniecznych, gdy chodziło o wyrażenie każdej myśli szerszej, głębszej, nie związanej z robotą przy roli (Kossak, Pożoga, s. 109). Odmawianie językowi ukraińskiemu i kulturze ukraińskiej oryginalności było w okresie międzywojennym domeną środowisk prawicowych. Opozyq'a między „Rusinami" a „Ukraińcami" miała wskazywać sztuczność pseudonarodu stworzonego przez Austrię. Kultura rusińska miała walor pozytywny, bo związany z wielowiekową przynależnością ziem ukrainnych do Rzeczypospolitej. Wystarczy wspomnieć publikacje „Myśli Narodowej" czy teksty Jędrzeja Giertycha, Romana Dmowskiego. O tym, że były to różnice polityczne, świadczy dyskusja wokół używania w urzędach języka ukraińskiego i określenia w ustawodawstwie „ruski" czy „ukraiński", co wymagało osobnego rozporządzenia.24 Z czasem określenie „Ukrainiec" wyparło „Rusina", ale nadal miało konotacje negatywne. Na kanwie opozycji młodszego i starszego narodu powstała negatywna wersja stereotypu braterstwa, w którym ukraińska krew skalała polską. Motyw krwi w tworzeniu się stereotypów etnicz- nych został ciekawie omówiony przez cytowanego już Stanisława Ossowskiego.25 Abstrahując od teorii socjologicznych, chciałabym pokazać, jak silny stał się ten motyw w obszarze literatury kresowej. Dotyczy to tylko niektórych autorów, ale trudno to zjawisko pominąć, zważywszy jeszcze zasięg odziały wania niektórych legendarnych - często małej wartości literackiej - tekstów. Tak było w przypadku Pożogi Kossak czy Burzy... Kozickiej. Pierwsza powieść miała przed wojną 5 wydań i entuzjastyczne recenzje, a druga została wpisana uchwałą Międzynarodowej Komisji Współpracy Intelektualnej przy Lidze Narodów na listę najwybitniejszych dzieł polskich w 1925 roku.26 W przypadku niżej omówionych tekstów zbiorowość została zastąpiona bohaterem jednostkowym, człowiekiem mającym w sobie jednocześnie krew polską i ukraińską, a więc kimś, kto dosłownie i metaforycznie jest konglomeratem narodowości i kultur. Zrozumiała dla XVIII-wiecznego obywatela Rzeczypospolitej zasada: Gente Ruthenus, natione Polonus nie jest w literaturze XX wieku tak oczywista. Zwłaszcza, kiedy Ruthenus podważa swoją przynależność do natio Polonica. W literackich tekstach motyw bohatera o krwi polsko-ukraińskiej funkcjonuje w dwojaki sposób: 1. bohater po chwilowym odstępstwie od polskości do strefy ukra ińskiej powraca do polskości - możemy nazwać go mieszańcem; 2. pozostaje po stronie ukraińskiej i stając się przeciwnikiem polskości, otrzymuje ostatecznie miano niewdzięcznego bękarta. W obu przypadkach ukraińska krew jest skazą, wnosi do osobowości negatywne cechy. W pierwszym jednak może zostać wymazana, czego typowym przykładem jest opowiadanie Heleny Zakrzewskiej W obronie swego gniazda.17 Bohaterami są dzieci lwowskie walczące w 1918 z Ukraińcami. Lwów, a z nim cały świat, jest podzielony wedle czarno-białego schematu. Polacy są piękni, dobrzy i szlachetni; Ukraińcy to brzydcy, źli hajdamacy. Ojciec dwojga bohaterów był Rusinem, wyznania rzymskokatolickiego, ale babka była grekokato-liczką. Ich „ukraińskość" zostaje przez Zakrzewską złagodzona przez walkę w polskich powstaniach i cierpienia ponoszone dla Polski. Domieszka krwi ukraińskiej jest czymś wstydliwym. Kiedy Julek 24Zob. M. Papierzyńska-Turek, Sprawa ukraińska w Drugiej Rzeczypospolitej 1922-1926, Kraków 1979, s. 220. 25S. Ossowski, Więź..., op. cit. 26Zob. wywiad J. Iwaszkiewicza z M. Kozicką, „Wiadomości Literackie" 1928, nr 25. 27 H. Zakrzewska, W obronie swego gniazda, w: Dzieci Lwowa, Warszawa ca 1920. 208 209 Dwiada się po stronie Samostijnej Ukrainy, jego czyn przedstawio-jest jako renegactwo i zdrada. Odstępstwo Julka nie jest potrakto-ne w kategoriach dramatycznego problemu, jakich na Kresach było ???, ale jako zejście na złą drogę, niemoralność, zasługująca jedyna potępienie, a nie próbę zrozumienia. To, że Julek opowiedział po stronie krwi swojego ojca, zostało w tekście zignorowane. Nie-iralności jego czynu ma dowodzić obraz Ukraińców - jednoznacz-negatywny. Jest to dzicz, hajdamacy, pijana banda. Aby nie było tpliwości, są nawet brzydcy zewnętrznie. O Ukraińcu Iwańczuku da się niczego dobrego powiedzieć. Jego wizerunek zewnętrzny reluje z osobowością i staje się symbolem „brzydoty etnicznej": ?????, ospowaty, krępy, łotrostwo mu z oczu patrzy, no i jest szpie-m. Przejście Julka na taką stronę musi więc być wyrazem złych onności, zaślepienia i omamienia pieniędzmi (motyw Judaszowych brników!). Deprecjacji ulega ewentualna wyższa pobudka, ukra-ki patriotyzm: to nie względy narodowe pchnęły go w objęcia Ukraińców, ale złe skłonności podsycane przez niegodziwych kolegów. Widziałam go dziś w dorożce, w towarzystwie kilku pijanych hajdamaków. Ładny mi Ukrainiec, który ani słowa po rusku nie umie. - W każdym razie jest renegatem i zaprzańcem! - powiedziała Hela (Zakrzewska, W obronie ..., s. 67). Ukraińskość mieszańca staje się kwestią etyczną, a nie etnicz-. Jest wyborem moralnym, a nie rozpoznaniem swojej tożsamo-. Polak skażony ukraińskością może odkupić tę winę poświęce-:m lub śmiercią. Polskość automatycznie staje się synonimem ibra w aksjologicznej opozycji do genetycznej skazy ukraińskiej, f\\ TAa.. Julek „nawrócony na polskość" pokutuje za grzech mony. Walczy samotnie z Ukraińcami, czując się niegodnym wstą-?nia bez ekspiacji do polskiego oddziału. Powraca do kręgu pol-DŚci dopiero po bohaterskim narażeniu życia dla kolegi. Hela owodzi" polskości za siebie i brata, ginąc od ukraińskiej kuli, vięc potencjalnie od kuli brata-odszczepieńca. Wątek zbrodni Ina ujawnia się więc pośrednio. Podział na polskość i ukraiń-3Ść jest podziałem etycznym nie etnicznym. Pomieszaniu obu jęć towarzyszy dziedziczenie „złej" krwi, realizujące się jako nety wny stereotyp mieszańca polsko-ukraińskiego. Jest on bliski Dtywowi bękarta, od którego różni się wyparciem się przez bo-tera ukraińskości i powrotem do jednoznacznie polskiej tożsa-DŚci. Na tym samym stereotypie oparty jest wątek Michała z dylogii Karola Stryjskiego Horynieccy.28 Spośród kilkorga dzieci Polaka i Ukrainki tylko on przyznaje się do ukraińskiej tożsamości. Stryjski, próbując opisać kresową rodzinę mieszaną, całkowicie pozbawił powieść samego problemu. Żaden z bohaterów nie stawia pytań, nie poszukuje własnej tożsamości, którą Stryjski traktuje w sposób uproszczony, jako oczywistość. Pokazaniu współistnienia w jednej rodzinie obu nacji miał służyć obraz jednoczesnego ślubu braci: Jędrzeja-Polaka i Michała--Ukraińca w obrządkach rzymsko- i grekokatolickim. Ta banalna konstrukcja nie wnosi do powieści niczego nowego. Brak analizy wyborów odbiera jej wielowymiarowość metafory mieszanej rodziny kresowej, jak i wartość poznawczą procesu kształtowania się tożsamości etnicznej. Michał zostaje opisany tak, jak Ukrainiec u Zakrzewskiej, Gawryluk Odojewskiego, Fiłaret w Zarudziu Iwaszkiewicza, Mikołaj we Wróblich nocach Bączkowskiej. Zostaje mu nadany jednoznacznie negatywny charakter. Ukraińskość według Stryjskiego polega na ponurym usposobieniu, skrytym i wybuchowym charakterze, chmurnym wyglądzie, despotyzmie. Negatywny wizerunek Michała został stworzony w opozycji do opisu polskiego brata na zasadzie zderzenia żywiołu ciemnego z jasnym. Jego wojenne losy potwierdzają przepaść między nim a resztą rodziny. Dysonans został wyostrzony przez scenę aresztowania przez Michała ojca, zestawienie godności starszego Ho-rynieckiego z impulsywnością „ukraińskiego" syna i relację z masakry polskich uciekinierów zamkniętych w klasztorze. Ukraińców Stryjski określa jednoznacznie - bandyci, deprecjonując jakiekolwiek motywy polityczne działania organizacji ukraińskich. Michał pokazany jest jako człowiek skłócony wewnętrznie. Opór wobec Rosji, ale także wobec ślepej zemsty na Polakach i niewiara we współpracę z Niemcami wiodą go do oddziału partyzanckiego walczącego z Sowietami i Hitlerem, aby w końcu doprowadzić tę postać do sprzeciwu wobec UPA, Szep-tyckiego, Bandery. Michał odwraca się od ukraińskości jako moralnego i historycznego zła. Prymitywizm konstrukcji bohatera nie pozwala na dialog postaw. Michał, rozstrzeli wuj ąc pojmanych banderowców, ostatecznie odcina się od Ukrainy: Rozważał przez chwilę, czy nie puścić z dymem całej wsi, nie rozstrzelać wszystkich Ukraińców. Zrezygnował, ale poprzysiągł zemstę na nacjonalistach i Niemcach (Stryjski, Horynieccy, II, s. 127). 'K. J. Stryjski, Horynieccy, t. I-II, Łódź 1984-1988. 3 Motyw „nawrócenia się" na polskość w nagłej iluminacji jest d sam, jak w przypadku Julka z opowiadania Zakrzewskiej. Dro-powrotna do polskości jest więc podobna. W obu przypadkach pełnia ją ekspiacja. Michał walczy do końca z Ukraińcami. Rodza-a zadośćuczynienia jest przyjęcie do swojego oddziału Polaków, rozumienie z AK i wreszcie bohaterska śmierć. Przemiana boha-a została przez autora potraktowana z pewną dezynwolturą. Osta-zne wystąpienie przeciw Ukraińcom jest także dramatycznym kon-ctem z narodem matki i żony. Ten aspekt został zupełnie zlekce-iżony, a metamorfoza Michała - sprowadzona do aktu osobistej cnsty za śmierć kochanki i utratę syna. Emocjonalizm jest jedyną )tywacją jego działania. Brak głębi psychologicznej i intelektual-j tworzą postać ograniczoną do stereotypu, czego nie wzbogacają lityczne dyskusje (właściwie monologi) prowadzone przez Michała óżnymi działaczami ukraińskimi. Stryjski i Zakrzewska dokonują roszczenia dramatycznych losów kresowych rodzin mieszanych wyborów tożsamości, które trudno przecież poddać weryfikacji ocznej. Ciekawie pisze o tym w swoich wspomnieniach zamiesz-????? w „Zeszytach Historycznych" Lesław Jurewicz. Mówiąc stnieniu podziału między „polskimi" i „ukraińskimi" członkami ;sowej rodziny, wskazuje na równoczesne istnienie poczucia wspól-ty i odpowiedzialności, które broniło przed bratobójstwem.29 Tek-' Zakrzewskiej i Stryjskiego dzieli 70 lat, ale łączy pojmowanie raińskości w kresowej rodzinie mieszanej -jako moralnego zła i od-pstwa od polskości. , , Wariantem najdalej idącym w zaprzeczeniu braterstwa pol-?-ukraińskiego jako idei jest motyw ukraińskiego bękarta, ił się on osią kompozycyjną powieści Włodzimierza Odojewskie-Wyspa ocalenia, Zmierzch świata, Zasypie wszystko, zawieje..., Za-izia Jarosława Iwaszkiewicza, pojawia się także we Wróblich no-:h Ireny Bączkowskiej. Wyeksponowana zostaje dosłowność se- 29 L. Jurewicz, Niepotrzebny, „Zeszyty Historyczne" 1969, z. 15, s. 151: „Ten ij pradziadek Michał byl Rusinem - według ówczesnej nomenklatury i oceny :ynależności narodowej Ukraińców. Był organistą w greckokatolickiej cerkwi, eli siedmioro dzieci, z których troje zostało ochrzczonych w rzymskokatolic-ti kościele, a czworo w grekokatolickiej cerkwi. W tym czasie i miejscu linia działu (rozróżnianie) ludności wsi przebiegała między kościołem a cerkwią. :elomowym okresem dla budzenia i głoszenia narodowej świadomości ukra-kiej były lata na krótko przed i podczas I Wojny Światowej." mantyczna: nieślubne dziecko, potomek z lewego łoża, człowiek bez praw do nazwiska i pozycji społecznej ojca, ktoś o nieodwracalnie gorszym statusie. Odojewski nadał temu nierzadkiemu zjawisku posiadania przez mężczyzn z polskiego dworu dzieci z ukraińskimi chłopkami znaczenie metaforyczne - relacji między strefą polskiej szlachty a ukraińskimi włościanami, polskością a ukraiń-skością. Ukraiński bękart u Odojewskiego jest zdegenerowanym wytworem przemieszania stref i staje się symbolem fatum ciążącego nad Kresami. Podobnie dzieje się z postacią bękarta Filareta w Zarudziu, ale Iwaszkiewicz skoncentrował się na analizie psychologicznej kompleksu bękarta. Paralela do relacji między dwiema strefami społecznymi i narodowymi jest mniej jednoznaczna, bardziej wysublimowana niż u Odojewskiego. Wróble noce Bączkowskiej najbardzej odzierają wątek bękarta z metaforyczności: syn polskiego hrabiego i Ukrainki nie jest intelektualistą-graczem jak Fiłaret.30 Chce tylko najprymitywniejszej zemsty „na panach". Trzy powyższe postacie różnią się od bohaterów Stryjskiego i Zakrzewskiej, bo pozostają nieodwołalnie poza sferą polskości. Fiłaret, Gawryluk i Mikołaj, urodzeni w pozamałżeńskich związkach z kobietami o niższym statusie społecznym, nie mają prawa wstępu w obręb polskiej wyspy na prawach równorzędnych partnerów. Jest dla nich zamknięta. Ich bliskość wobec polskiego domu jest pozorna. Między mieszańcem a bękartem jest zasadnicza różnica: pierwszy wraca do strefy polskości, podczas gdy bękart może ją tylko niena-widzieć i zniszczyć. Motyw ukraińskiego bękarta we Wróblich nocach obecny jest marginesowo. Mikołaj jest odpychający: zwalista sylwetka, tępy wyraz twarzy i silne ręce zaciskające się na myśl o rozprawie z panami. To okrutny, odrażający, zdegenerowany dosłownie i metaforycznie twór dwóch światów - polskiego i ukraińskiego. Bękarci kompleks nie jest potraktowany przez Bączkowską w kategorii fatalistycznej determinanty losu Kresów. Prymitywizm Mikołaja wyklucza interpretację jego niechęci do Polaków przy użyciu kategorii uświadomionej tożsamości etnicznej. Jego poczucie doznanej krzywdy jest wyłącznie osobiste i bezrefleksyjne. Wyraża się najprostszą zasadą: za krzywdę - śmierć i zniszczenie wszystkiego, co kojarzy się z winnym. Mikołaj jest tylko marionetką w rękach bolszewików. Jego wynaturzona postać pokazuje, jak łatwo jest manipulować człowiekiem I. Bączkowska, Wróble noce, Londyn 1963. 2 213 prymitywnym. Bączkowska przedstawia Mikołaja jako zjawisko pa-ologiczne, nie czyniąc z tego bękarta metafory polsko-ukraińskich stosunków etnicznych. Istotniejsza jest obcość i lekceważenie, z ja-dm większość polskich ziemian traktowała ukraińskich włościan. Vlikołaj jest tylko jeszcze jednym nieślubnym dzieckiem polskiego ????, efektem niefrasobliwości, z jaką traktowano wieś. Prawdziwą zapowiedzią katastrofy polskiej wyspy na Kresach są słowa wieśnia-:zek, patrzących z bliska, a zarazem z ogromnego dystansu na pol-;ki dwór w Koczorówce. A my przecież z tymi panami, to swego rodzaju przedstawienie mamy (...) i na teatr nie potrzeba chodzić. Tylko to - wola Chrystja - złość bierze, że oni po tych podłogach chodzą i wydziwiają, i na czarnym fortepianie grają i Jaków im wspaniałe potrawy gotuje i tyle tych potraw co ja wszy mnie żrą i tyle i w tym czarnym garnku jeden barszcz i czarny tylko mój chleb i to grubo mielony. Wzięłabym siekierę, porąbałabym ich ten fortepian, rondle z gorącą wodą na głowę im bym lała - panom (Bączkowska, Wróble..., s. 107). Ta wypowiedź jest zapisem świadomości nierówności społecz-lej, poczucia niższości i krzywdy. Bączkowska wskazuje źródło bun-u, które istnieje w tych pozornie spokojnych kobietach ukraińskich, v ich dochodzeniu do wiedzy o zhierarchizowanym świecie. Bękarci kompleks stał się jednym z zasadniczych problemów >powiadania Iwaszkiewicza Zarudzie, napisanego w 1974, a więc już >o ukazaniu się dwóch kresowych powieści Odojewskiego. Opowia-lanie Iwaszkiewicza pozbawione jest ładunku emocjonalnego, do-ninującego w tekstach Odojewskiego, opisów rzezi, politycznych lyskusji. W poprzedzającej tekst notce pisarz demonstracyjnie odci-?? się od historyzmu: Zarudzie nie jest opowiadaniem historycznym (...) Chodzi tu o wywołanie atmosfery z połowy zeszłego wieku na Ukrainie (...), żaden fakt nie odpowiada rzeczywistym zdarzeniom: jest to czysta fikcja (Iwaszkiewicz, Zarudzie, Dzieła, VI, s. 412). Prowokacyjna deklaracja zakreśla granicę między faktem histo-ycznym a fikcją literacką, uwalniając autora od wierności prawdzie listorycznej, o ile w ogóle można mówić ojej istnieniu. Dotyczy to v szczególności Fiłareta. W domu Duninów wszyscy wiedzą, kim jest Laprawdę - on sam, Józio, pani Duninowa, i pomimo tego zasiada ; nimi przy wspólnym stole. Rzecz mało prawdopodobna w rzeczy- wistości. Ale to przecież licentia poetka. W intelektualnej rozgrywce pisarza z polskimi mitami: poświęceniem narodowej sprawie, braterstwem z ludem, bohaterstwem i idealizmem, animatorem dyskusji jest właśnie bastard. Trudno określić jego wiek. Opis zewnętrzny ujawnia brak sympatii narratora. Brzydota Fiłareta, znamienny brak wyrazistości rysów i nienaturalna gładkość twarzy tworzą maskę formującą się w dowolny sposób, skrywającą myśli i uczucia. Fiłaret zawsze miał tę twarz podstarzałego aniołka z wyskubanymi i nieporządnymi, jasnymi jednak lokami, zawsze miał tę aktorską gładkość twarzy, pozornie beznamiętnej, ale raz po raz okrywającej się zmarszczkami: przy uśmiechu, przy gniewie, przy większym przejęciu się tym, co mówił (Iwaszkiewicz, Zarudzie, Dzieła, VI, s. 419). Niedookreśloność formy zewnętrznej jest implikowana moralną dwuznacznością Fiłareta, jego podstępnością i cynizmem. Iwaszkiewicz ulega tej samej konwencji, która tworzy postacie Gawryluka, Mikołaja, Michała Horynieckiego: odpychające zewnętrze uwarunkowane jest endogenetycznie ukraińskością, utożsamianą z negaty wny-mi cechami charakteru. W odróżnieniu od nich, o Filarecie wiemy dużo, jest możliwy do obserwacji. Jest także bohaterem uczestniczącym w literackiej rzeczywistości, obecnym wewnątrz polskiej wyspy, przez co pozornie został złamany podział przestrzeni na polską i ukraińską. Fiłaret jest reprezentantem strefy ukraińskiej, ale wyrastającym ponad nią. Jest obcy także w strefie polskiego domu, dla którego będzie „koniem trojańskim". Jego uczestnictwo w egzystencji polskiej przestrzeni jest zaprzeczeniem koegzystencji, staje się aktem destrukcji. Fiłaret przekracza granicę polskiej wyspy (obyczajową, społeczną, etniczną), ale jako intruz. Jego ukradkowe wskakiwanie przez okno nocą najpierw do Maksa, a potem do Józia jest wtargnięciem obcego, wroga, zwiastunem niebezpieczeństwa. Garścią piasku rzucał w szybę, jeżeli okno nie było otwarte, i przychodził (...) Zresztą wiadomo było, przez to samo okno przychodził był i do Józiowego ojca, rozmawiał z nim tak samo (...) Wiadomo było także -chociaż nikt o tym nie mówił i słówka sędziemu śledczemu nie piśnięto -że to Fiłaret widział się z panem Maksymilianem przed samą jego śmiercią. Pan Maks zastrzelił się o świcie, a Fiłaret wyskoczył przez okno o północy (Iwaszkiewicz, Zarudzie, Dzieła, VI, s. 419). Fiłaretowi oprócz Józia nikt nie ufa. Dla nich wszystkich jest niebezpieczny. Pozorna akceptacja ukraińskiego bastarda jest wyłącz- 14 215 ??? wynikiem strachu. Jednak właśnie tego bękarta Iwaszkiewicz wyposażył w najsilniejszą broń - osobowość i wiedzę o wszystkich :ajemnicach domu w Zarudziu. Z półsłówek i aluzji układa się obraz :złowieka o zgubnym wpływie, który osacza powoli mieszkańców ^arudzia, aby ich zniszczyć i zdobyć ich majątek. Prowadzi swoją p-ę powoli, ze świadomością własnej siły. - Filaret to mu [Maksowi- DS] groził. Niby to się kochali, czekali, ale pan Maks wiedział, że Filaret wie. To i musiał mu chyba chłopak grozić. - Przecież był sąd obywatelski. - Sąd obywatelski dotyczył tylko pieniędzy. Orzekli, że nic tam nie było. Wyrok był podpisany. Ale panie Alfredzie... -Co? - Ale tam było coś gorszego i Filaret musi mieć dowody (Iwaszkie- . wicz, Zarudzie, Dzieła, VI, s. 453). Czym mogłem go straszyć? Ja żadnej władzy nie mam. A że tam to i owo z młodości pana Maksa wiedziałem... - O, właśnie - powiedziała Adela spoglądając na Filareta - i nie tylko z młodości. - Nie tylko z młodości - potwierdził młody człowiek. - A on się bał. Nie Sybiru się bał, ciebie się bał... (Iwaszkiewicz, Zarudzie, Dzieła, VI, s. 437). Iwaszkiewicz wykreował Filareta na demoniczne wcielenie 7??., niebezpiecznego, bo co najmniej dorównującego intelektual-lie postaciom reprezentatywnym dla polskiej wyspy, Maksowi i Józiowi, którzy powinni być kontynuatorami kresowej tradycji. A/ przeciwieństwie do obrazów ukraińskiego, bezładnego tłumu bękartów z innych tekstów, jego walka z polską wyspą jest rozgrywką intelektualną i psychologiczną. Walka polsko-ukraińska oczy się w Zarudziu na płaszczyźnie konfrontacji mitów, iluzorycz-tych wyobrażeń o sobie samych i pozornie bezpiecznym świecie, "iłaret zna swoją przewagę nad bezwolnym i bezideowym Józiem. \?? świadomość słabości polskiej tradycji, dostrzega fanfaronadę pustkę gestów. Demaskuje stosunek ziemiaństwa do ukraińskiej udności, oparty na stereotypie dobrego pana i kochającego, roz-ipiewanego ludu, stereotypie, za którym kryje się wzajemna nie-:hęć, pogarda i poczucie krzywdy. Nie jest ukraińskim rezunem, lochodzącym swoich praw widłami czy kłonicą, nie przyjmuje na iiebie roli mściciela całej ukraińskiej strefy. Jest przebiegłym gra-:zem, który zniszczy polski dom jego własną słabością i cudzymi, !16 rosyjskimi rękami. W makiaweliczny sposób zdobywa to, co uważa za swoje dziedzictwo - Zarudzie. Zawiadomienie rosyjskiego majora o pójściu Józia ze Złotą Hramotą jest przede wszystkim zdradą brata. Aluzja do motywu Kaina i Abla, rywalizacji o miłość ojca jest wyraźna. Nienawiść Filareta jest nienawiścią do brata, który odebrał mu jego dziedzictwo. Wszystko powinno być moje. - Takich braci masz tu we wsi dużo - zauważyła panna Goffard. - Tak, ale on mnie kochał. Kochał jak syna, bardziej niż Józia (Iwaszkiewicz, Zarudzie, Dzieła, VI, s. 438). Iwaszkiewicz dystansuje się od jednoznacznych paralelizmów historycznych lub etnicznych. Pokazuje drogę Filareta do zdrady w płaszczyźnie psychologicznej. Konflikt narodowościowy i społeczny jest na dalszym planie. Filaret z racji oficjalnej pozycji społecznej (syn bogatego parocha) stoi w hierarchii ukraińskiej społeczności wyżej niż prości chłopi, którzy go w rzeczywistości nie interesują. On również zostaje zdemaskowany, odarty z pozorów walczącego o sprawiedliwość. On [Fiłaret - DS] wszystko wie, i lud, i Bractwo Cyryla i Metodego, i wędrówka w lud (...), on tym wszystkim świetnie operuje. Ale czy on nie myśli o dusiach? (Iwaszkiewicz, Zarudzie, Dzieła, VI, s. 446). Fiłaret nie reprezentuje ludu ukraińskiego ani narodowych aspiracji inteligencji ukraińskiej. Nie demonstruje jawnej wrogości do Polaków; trudno nawet określić jego tożsamość - Iwaszkiewicz, pozostawiając go w zawieszeniu, nie przydzielił go do żadnej ze sfer społecznych ani etnicznych. Nie można nazwać konfliktu Filareta i Józia metaforą konfliktów polsko-ukraińskich na Kresach, a przynajmniej nie jest ona tak jednoznaczna, jak w tekstach Odojewskiego czy Gawrońskiego. W Zarudziu zderzenie prawowitego syna i bękarta jest z początku sprawą rodzinną, a nie etniczną. Kwestia narodowościowa jest poza kręgiem zarudziańskiego domu do czasu wyruszenia Józia ze Złotą Hramotą i zdrady Filareta. W tym momencie za sprawą wejścia w role bohaterskiego Polaka i zdradzieckiego ukraińskiego bastarda włączają się w przestrzeń Historii i tragiczne wydarzenia na styku dwóch narodowości. Odsłania się metafora kresu fałszywej koegzystencji polskiego domu i ukraińskiej wsi, rywalizacja dwóch narodów należących do tej samej przestrzeni. 217 Byłoby jednak trywialnym nadużyciem interpretowanie posta-i bękarta-Fiłareta jako metafory narodu-bękarta. W Zantdziu nie pada •kreślenie „bękart", chociaż wiadomo, że Fiłaret nim jest. Relacja niędzy braćmi nie jest jednoznaczna i prosta. Zdrada Filareta jest >ezdyskusyjna, poświęcenie Józia oczywiste, zgodne z nakazem tra-Lycji i patriotyczną konwencją. Końcowy fragment opowiadania >odaje w wątpliwość jednoznaczność ich wyborów. Józio odchodzi v stronę wsi z wahaniem i bez przekonania o słuszności decyzji. Fi-aret, wysławszy służącego z donosem, nie triumfuje. Żaden z nich ??? jest więc postacią jednoznaczną. Ich dramatyczne decyzje są me-aforą tragicznych jednostkowych wyborów, dokonywanych na Kre-;ach przez Polaków i Ukraińców jakby wyabstrahowanych z polity-d i działań zbiorowych. Historia, w ujęciu Iwaszkiewicza, nie staje ? stronie słabych i bezbronnych, ale demaskuje każdy fałszywy i pulty gest. Każdy błąd w wymiarze jednostkowym, społecznym i hi-itorycznym pociąga za sobą konsekwencje. Dwuznaczna rola Duninów w konspiracji daje Fiłaretowi pretekst do szantażu, ale Fiłareta ,stworzył" romans pana z chłopką, i ten bękart uznał polski dom i zie-nię za swoją i sięgnął po nie w jedyny możliwy sposób - podstępem. U Iwaszkiewicza ukraiński bękart zgodnie ze stereotypem zdra-Iza, ale ci, których zdradza, nie są moralnie nieskazitelni i wolni od akiej samej zdrady. Świat przedstawiony przez Iwaszkiewicza nie la się zinterpretować według manichejskiego podziału na dobro i zło. takiemu wartościowaniu nie poddają się w Zarudziu ani ludzie, ani larody. Byłoby więc nieporozumieniem utożsamianie sensu opowiadania z epizodem z dziejów polsko-ukraińskich, a zdrady Fiłareta L niewdzięcznym narodem ukraińskim. Historia jest wieloznaczna, i racje jej uczestników często niemożliwe do jednoznacznego rozpoznania i oceny. Na tamtym brzegu wysiedli. Józio objął Fiłareta i ucałował go. - Nigdy mi wszystkiego nie powiedziałeś. - I jeszcze raz go uści skał. Fiłaret zaśmiał się gorzko. - Czyż można powiedzieć wszystko? (Iwaszkiewicz, Zmudzie, Dzielą, VI, s. 476). Najostrzejszy konflikt ukraińskiego bękarta z polskim domem zaistniał w trylogii ukraińskiej Włodzimierza Odojewskiego. Na nim opiera się cały konflikt polsko-ukraiński - bękarci kompleks stał się dla pisarza metaforą wspólnej historii Polaków i Ukraińców na Kre- 218 sach. Czy mimo literackiej atrakcyjności i nośności nie jest jednak nadmiernym uproszczeniem? chłopak [Gawryluk - DS] poczęty z tamtego niepełnowartościowego związku rósł w poczuciu własnego poniżenia, nieprzynależności ani do klasy ojca, ani do klasy matki, bo materialna opieka ze strony Czerestwien-skich (którą mógł pojmować jako zapłatę za hańbę matki) tylko jeszcze tę nieprzynałeżność ugruntowywała; i wreszcie uświadomił sobie, że gdyby tak dalej badać ową praprzyczynę, to mogło być nią trwałe zapewne zakorzenienie się w świadomości Gawryluka bękarciego kompleksu, który bez wątpienia znalazł dodatkową pożywkę w narodowych odgrani-czeniach klasy matki od klasy ojca, które klasę poddanych-matki i klasę panów-ojca ustawiały wobec siebie w stałym konflikcie (Odojewski, Wyspa ocalenia, s.231). Gawryluk zostaje posłany przez Czerestwienskich do szkoły -zyskuje więc pewien zasób wiedzy, ale szybko się okazuje, że to nie pozwoli mu zostać jednym z nich. Motyw wychowania i wykształcenia ukraińskiego dziecka z niższego stanu i pozostawienia go poza nawiasem jego naturalnego środowiska i społeczności ziemiańskiej jest znany m.in. z powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego Ostap Bondarczuk. Tytułowy bohater jest jednak lepszym człowiekiem niż jego „dobroczyńca": odtrącony przez niego (pomimo zagranicznego wykształcenia i ogłady towarzyskiej) nie kieruje się zemstą ani nienawiścią. Gawryluk, doznawszy upokorzenia w domu dziada Cze-restwienskiego, poprzysiągł zemstę całemu domowi. Osobista zniewaga i odrzucenie są motywem jego działania jako jednostki, ale i metaforą aktu odwetu narodu ukraińskiego. Postać Gawryluka jest jednowymiarowa. Wszystkie teksty ukraińskiego cyklu pokazują jego postać przede wszystkim oczami ścigającego go Piotra (sędziego i wykonawcy kary) i w relacjach kogoś trzeciego z pobojowiska po dokonanej rzezi. Obszar spustoszenia i śmierci jest u Odojewskiego utożsamiany z bękartem-Gawrylukiem i bękarcim narodem ukraińskim. Obie płaszczyzny nakładają się na siebie. Ta metafora prowadzi autora, w moim przekonaniu, w pułapkę stereotypu etnicznego, zamkniętego na dyskusję. Zawsze pada tylko nazwisko: Gawryluk, chociaż wiadomo, że ma imię - Semen. Jest jakby samą nazwą, przeobrażony z człowieka w zjawisko. Zewnętrzna antypatyczność współgra z jego wnętrzem. Jest wysokim mężczyzną z podgolonym czubem, o ruchach dzikiego zwierzęcia czyhającego na ofiarę. Przypomina złego ducha krążącego wokół domu. Jego enigmatyczność potęguje wra- 219 enie niebezpieczeństwa i wrogiej obcości. Fizycznie jest prawie nie-ibecny, wyklęty, wyrzucony poza nawias domów Czerestwienskich Woynowiczów, które są centrami powieściowej przestrzeni. Istnieje ????? nich - wrogi, gotowy do zbrodni. Stopniowo ulega transfor-nacji z osoby nieślubnego dziecka Czerestwienskich we wcielenie 'la niepokojąco fascynujące. Gawryluk jako bękart nie otrzymał pra-va głosu. „Mówi" jedynie zbrodniami, a motywy jego działań znany wyłącznie od ludzi z kręgu polskiej wyspy. Brak ludzkiego głosu ; ukraińskiej strony czyni ją jeszcze bardziej obcą, nieprzeniknioną nieznaną masą. Odojewski uległ więc stereotypowi ukraińskiego norza, czerni bez twarzy atakującej znienacka polski dom. Wyostrzył netaforę ukraińskiego bękarta, który odpłaca się Polakom za wieki Loznanych upokorzeń. Gawryluk w powieściach Odojewskiego to :ażdy Ukrainiec i odwrotnie - każdy Ukrainiec jest czyimś Gaw-ylukiem. Metafora bękarta staje się wyrazem relacji polsko-ukraiń-kiej i sprofanowanego braterstwa. O tej rodzinnej wojnie tak napi-ała Ewa Wiegandt: Ponieważ wszystko dzieje się w rodzinie, wojna przybiera charakter prywatny: bohaterowie szukają porwanej przez Gawryluka-Bohuna Kata-rzyny-Heleny. Jednak inaczej niż w romansie historycznym Sienkiewicza, wątek prywatny nie wymaga uzupełnienia o publiczny, albowiem go w sobie zawiera, dzięki przedstawionemu wyżej rodzajowi stosunków między postaciami, które są tożsame z narodowo-klasową strukturą „tej ziemi". Wziąć udział w historii to płacić rodzinne rachunki lub płacić rodzinne rachunki to wziąć udział w historii, czyli wplątać się „w rozpędzone koło bratobójczych rzezi" (Odojewski, Zasypie wszystko, zaiuieje...)?' Opowiedziana przez Odojewskiego historia bękarta stawia 7 dwóch płaszczyznach pytanie o winę: Czerestwienskich wobec Gawryluka i jego matki oraz ziemian i Polski jako państwa wobec idności ukraińskiej. Odojewski poddaje surowej krytyce stosunek o Ukraińców, wskazuje społeczne źródło konfliktów. Polacy budowali mur, odgradzający polskie dwory od ukraińskich wsi, izolowali ię w swych enklawach, traktowali Ukraińców przedmiotowo i bez-sobowo. Reprezentantem tej postawy jest Paweł Woynowicz, spad-obierca takiego wychowania i takiej tradycji. Nie jest krwiopijcą ani krutnym dziedzicem. Ten młody ziemianin ujawnia w sposób mi- 31 E. Wiegandt, Austria felix, czyli o micie Galicji w polskiej prozie współczesnej, oznań 1988, s. 99. mowolny poczucie dystansu i obcości, dzielące go osobiście i jako przedstawiciela polskiej wyspy od ukraińskiego morza. Jego bliska lekceważeniu obojętność jest przede wszystkim estetyczna, podobnie jak dla jednego z bohaterów powieści Mariana Ruth-Buczkow-skiego Przypadki i dzieje, który dosadnie stwierdził, że bieda śmierdzi. Tworząc wizerunek ukraińskiej przestrzeni, Odojewski nieustannie waha się pomiędzy dwiema wykluczającymi się opcjami, których nie umie przekonywająco połączyć. Raz jest to bratni lud: z którego potu wyrosło bogactwo kraju, lud, którego nie dostrzegano, z którym dotychczas mało kto się liczył, od którego odwracano się plecami, aż w końcu on sam plecy pokazał własnej macierzy, ten biedny, ciemny, zbałamucony, ogłupiały w swym poniżeniu lud (Odojewski, Zasypie..., 131) - to znów ciemna masa degeneratów, mająca zakodowany w genach instynkt zbrodni. Historia Kresów jest u Odojewskiego naznaczona fatum bratobójczych rzezi, powtarzających się z pokolenia na pokolenie, gdzie wina jest obopólna i wszyscy zabijają wszystkich, jakby los Ukrainy był zdeterminowany bratobójstwem.32 Gawryluk mści się za to, że stworzono go bękartem - paralela zemsty narodu ukraińskiego na Polakach za historię i lata upokorzeń jest w tekstach Odojewskiego jednoznaczna. Powstaje pytanie, czy walkę Ukraińców z Polakami można nazwać próbą uniezależnienia się, czy tylko buntem zdegenerowanych zbrodniarzy. Trylogia ukraińska Odojewskiego nie przynosi rozstrzygnięcia tej kwestii. Wskazanie na popełnione przez stronę polską błędy sugeruje zrozumienie buntu przeciw polskości. Z drugiej strony, obraz Ukraińców nie różni się niczym od ich negatywnego wizerunku z tekstów Weroniki Krebsowej, Zenona Fisza, Michała Grabowskiego czy arcystereotypowych Łun w Bieszczadach Jana Gerharda. Gawryluk znajduje się na samej granicy obu narodowości i stref społecznych, a w rzeczywistości w dramatycznej próżni. Przeklęty bę- 32 O postaciach kresowych powieści Odojewskiego napisał słusznie T. Burek, Włodzimierz Odojewski, „Współczesność" 1964, nr 6: „Oni są mieszańcami albo bękartami i cały ten świat jest światem mieszańców, Kainowego przekleństwa, bratobójczej wojny, światem rozpaczliwie poszukującym własnej tożsamości. Poszukuje jej bękart Gawryluk, syn białego Rosjanina i ukraińskiej wieśniaczki, poszukuje jej Piotr Czerestwienski, syn tegoż Rosjanina i Polki, zawieszony między dwiema ojczyznami." 20 221 cart Czerestwienskich wolny jest od zarzutu bratobójstwa w sensie iosłownym, ale - zabija i krzywdzi innych przedstawicieli polskiej wyspy, co prowadzi do pogwałcenia przez niego wszelkich norm noralnych i doprowadzenia świata do chaosu i upadku. Absurdal-tość wzajemnych oskarżeń wyraża się w szczególnej transformacji notywu braterstwa. W zbiorowym szaleństwie zbrodni przestaje ist-lieć „winny" i „niewinny", znika granica między Dobrem a Złem, ?ękartem a sprawiedliwym bratem. To Piotr Czerestwienski jest zabójcą brata, Gawryluka. A więc wszyscy, Polacy i Ukraińcy, są bratobójcami. Bękarci kompleks Gawryluka, konieczność obrony przed nim eolskiego domu i zniszczenia dokonywane przez degenerata prowa-izą wszystkich do wspólnego piekła zbrodni. Gdybyśmy odczytywali powieści Włodzimierza Odojewskiego jako historyczne, to jego :atalizm byłby pułapką. Nie da się zamknąć procesów historycznych u tej uniwersalistycznej wizji Kresów, w stereotypach bękarctwa-bra-:erstwa-bratobójstwa. Teksty Odojewskiego pokazują metaforycznie Tiechanizm konfrontacji polskości i ukraińskości, ale uchylają się od malizy przyczyn, które są czymś więcej niż bękarci kompleks i prawo do zemsty. Możliwość świadomego wyboru jednostki (pomimo uwikłania w historię) i opowiedzenia się po stronie człowieczeństwa jako war-:ości niezależnej od przynależności etnicznej zaistniała w opowiada-liu Kazimierza Wierzyńskiego Porządek rzeczy z tomu wydanego N 1933 roku.33 Tekst jest ciekawym dopełnieniem obrazu zderzenia Drzestrzeni polskiej i ukraińskiej i odwróceniem stereotypu bękarta. Dpowiadanie rozgrywa się w czasie I wojny na Kresach. Przetacza-ąca się przez prowincjonalne miasteczko wojna pokazana jest jako :iąg zmieniających się wojsk. U Wierzyńskiego wojna oznacza oczekiwanie matki na powrót syna. Syn Buczyńskiej zostaje uznany za zaginionego, a przygotowana przez nią paczka z bielizną nie może zostać wysłana. Kiedy przychodzi wojna polsko-ukraińska, Ukraińcy zajmują szpital, ale za chwilę następuje kolejna zmiana i zostają wyparci przez Polaków. Buczyńska przeprowadza polski oddział krótszą drogą do miasteczka. Rozpoczyna się pościg za Ukraińcami. Kiedy Buczyńska znajduje później pod swoimi drzwiami rannego Ukraińca, ukrywa go, ratując mu życie. Postępuje pozornie wbrew Logice, pomagając wrogowi. Jest Polką i przed chwilą uczestniczyła K. Wierzyński, Porządek rzeczy, w: Granice świata, Warszawa 1933. 222 w walce z Ukraińcami. Ignoruje jednak bezlitosne prawo wojenne, dla którego po drugiej stronie jest wróg, obiekt do zniszczenia. Ranny Ukrainiec nie jest już bezosobowy i bezimienny. Okazuje się także, że był w niewoli rosyjskiej razem z synem Buczyńskiej, który zmarł. Ten moment jest przełomowy. Wierzyński odchodzi od stereotypu odwiecznego wroga, zarazem wzbogaca postać polskiej matki, której pozbawiona nadziei miłość do syna pozwala przełamać uprzedzenia etniczne. Zraniony i ścigany przez polskich żołnierzy Ukrainiec staje się dla Buczyńskiej wcieleniem cierpiącego syna. Wspólnota ich losu, naznaczonego niewolą i ciągłą ucieczką przed śmiercią, niweluje różnice etniczne. Obaj dostali się do niewoli rosyjskiej, obaj zostali wplątani w wojnę, obaj chcieli wrócić do domu. Buczyński chciał uciekać od Rosjan, ale zmarł z wycieńczenia. Ukraińcowi udało się zbiec, aby teraz walczyć o życie i uciekać przed Polakami. Wojna u Wierzyńskiego skazuje jednostki na takie same cierpienia, bez względu na narodowość i stronę, po której walczą. Ukraiński żołnierz nie staje się substytutem zmarłego syna. Nazwanie go przez Buczyńską „syneczkiem" jest opowiedzeniem się przeciwko bezwzględności wojny, po stronie cierpiącego człowieka. kroki dudnią na schodach (...) a krzyki wołają: - Jeniec tu był, uciekł, ścierwo hajdamackie. Szukać, psia krew... - Nie znajdą cię, syneczku, nie znajdą. Nie wezmą mi ciebie, nie wezmą (Wierzyński, Porządek..., s. 144). Buczyńska, występując przeciw własnemu wojsku i narodowości, działa zgodnie z macierzyńskim instynktem i w tym przełamującym barierę etniczną współczuciu odnajduje ponownie sens własnej egzystencji. Ratując od śmierci ukraińskiego chłopca, przywraca chaosowi wojennego świata porządek rzeczy, gdzie wartością nadrzędną jest człowiek, uwolniony od odpowiedzialności za winy swego narodu. Humanistyczne opowiadanie Wierzyńskiego jest polemiczne w stosunku do pesymistycznego stereotypu wiecznej wrogości między Polakami a Ukraińcami i koła powracających rzezi. „Usynowienie" przez Polkę Ukraińca w momencie konfliktu jest zaprzeczeniem stereotypu Ukraińca czy mieszańca o niższej wartości moralnej i fizycznej, niemal genetycznej skazie. U Wierzyńskiego nie ma kwestii dominacji etnicznej - jest wzajemna równość i akceptacja. Oboje, ranny Ukrainiec i Buczyńska, są ofiarami przemocy potrzebującymi się nawzajem, aby ocalić życie i wiarę w człowieczeństwo w świecie, gdzie jedno i drugie utraciło swoją wartość i sens. 223 ZAKOŃCZENIE Mam świadomość, że moja książka może pozostawić niedosyt - koncentruje się na jednym tylko problemie: bezpośrednim kontakcie polskości i ukraińskości. Wydaje mi się, że stanowi on samo sedno literatury Kresów południowo-wschodnich, a w historii najważniejsze doświadczenie Polaków i Ukraińców. W kresowych tekstach występują dwa podstawowe mity współistnienia polskości i ukraińskości na Kresach: koegzystencji i nie kończących się rzezi. Obydwa mają wspólne elementy i bohaterów, różnie realizuje się moment kontaktu. Widać je wyraźnie już w literaturze XVII wieku, co pozwala stwierdzić analiza tekstów od staropolszczyzny do Młodej Polski. Okres romantyzmu, w moim przekonaniu, jedynie utrwalił i wyostrzył dominujący mit konfrontacji. Badając we współczesnych tekstach mity Inferna i Arkadii, starałam się pokazać, jak funkcjonuje w tej ambiwalentnej konfiguracji polskości i ukraińskości polski dom, punkt odniesienia kresowego życia, tradyq'i, kultury, literatury. Chciałam pokazać jego fundamenty: tradycję jagiellońską, mit Mohorta, rodzinnego gniazda, ale także stereotypy zamykające polskość na świat, w tym także ukraiński. Myślę o micie polskiej misji cywilizacyjnej i kulturowej, przekonaniu o wieczystym prawie do posiadania Ukrainy dzięki ofierze krwi i włożonej pracy, przy jednoczesnym pogardliwym stosunku do podmiotu, a właściwie przedmiotu tych działań - przestrzeni ukraińskiej, bez względu na to, jak była pojmowana: jako ukraiński lud czy naród. Dla tej grupy tekstów (m.in. Gawrońskiego, Podoskiego, Kossak, Kozickiej, Dorożyńskiej, Wołoszynowskiego, Bączkowskiej, 225 Iwaszkiewicza, Odojewskiego, Ruth-Buczkowskiego) najbardziej charakterystyczny jest motyw domu - osaczonej placówki, dziedzicznej własności odebranej przez ludzi tego niegodnych, Ukraińców. Warte opisania było zjawisko, które nazwałam reifikacją tradycji (w tekstach m.in. Kossak, Bańkowskiej, Małaczewskiego, Kuśnie-wicza, Iwaszkiewicza, Odojewskiego). Polega ono na wyeksponowaniu wartości przedmiotów tworzących dom, elementów jego tradycji, przeradzających się w symbole i metafory. Uczestniczą one w budowaniu polskości na Kresach, aby wreszcie zginąć jak żywi mieszkańcy domu w konfrontacji z ukraińskim chłopstwem. Najciekawszym problemem wydawało mi się to, jak tworzy się literacki obraz polsko-ukraińskiego przenikania (mit koegzystencji) lub bariera obcości (mit konfrontacji). W obydwóch można wskazać u autorów różny stopień uczestniczenia w micie i kreowania go (m.in. Stempowski, Haupt, Wołoszynowski, Vincenz, Pankowski, Wittlin, Paźniewski, L.Buczkowski, Chciuk). Tak więc przenikanie się stref polskiej wyspy i ukraińskiego morza może mieć postać świadomej idealizacji, intelektualnego dystansu, ironicznego ataku na literacką konwencję czy wreszcie obraz nie kreatywnego, lecz unifikującego stopienia się Polaków i Ukraińców w bezbarwną masę biedy. W partii tekstów, gdzie dominantą jest konfrontacja (Odojew-ski, Stryjski, Zakrzewska, Buczkowski, Bączkowska), można wyodrębnić jej różne formy i poziomy, odczytać świadomość (lub jej brak) narastania rozdźwięku między polskością i ukraińskością. Z przebadanych utworów wynika, że tworzenie się bariery między polską wyspą a ukraińskim morzem to proces od obojętności, przez różne stadia obcości, do otwartego konfliktu. Polski dom jest tutaj tylko pozostającą w defensywie wysepką, skazaną na zagładę w ukraińskim morzu nienawiści. Wyraźne jest zróżnicowanie wśród autorów - od absolutnej nieświadomości przeobrażeń zachodzących w kresowym świecie i błędów popełnionych także przez stronę polską, przez zamknięcie w stereotypie wzajemnych powracających rzezi, do świadomości konsekwencji wielowiekowej polityki na Kresach. W naszej literaturze istnieje „forma pośrednia" między mitami koegzystencji i konfrontacji - to teksty (Adamski, Odojewski, Pru-szyński), gdzie narodowość i historia nie determinują jednostki (ani Polaka, ani Ukraińca), a obie formy egzystencji dopełniają się wzajemnie. Zapewne i te utwory nie są wolne od uproszczeń i stereoty- pów, ale ich autorzy starają się znaleźć równowagę między wizją Kresów arkadyjskich i infernalnych. Formą zetknięcia się polskości i ukraińskości jest także mit braterstwa, w którym można wyodrębnić dwa ambiwalentne i komplementarne obrazy: metaforę Złotej Hramoty i motyw ukraińskiego bękarta (Gawroński, Wołoszynowski, Iwaszkiewicz, Vincenz, Haupt; Bączkowska, Stryjski, Zakrzewska, Odojewski, Wierzyński). I znów wyraźne jest zróżnicowanie. Od braterstwa odrzuconego z nienawiści lub przez nieświadomość do niemożności porozumienia interpersonalnego w ogóle. Braterstwem nieszlachetnym, bo skażonym od samego początku, jest motyw ukraińskiego bękarta (ojciec Polak, matka Ukrainka), zawieszonego między sferami etnicznymi, społecznymi, kulturowymi. Stopniowo przeobraża się on z jednoznacznego (nieślubny syn, zła domieszka krwi) w symbol ukraińskiego narodu i jego roszczeń do tego, co polskie i niedostępne, ale uznawane za własne. Analiza tych wszystkich odcieni współistnienia Polaków i Ukraińców pokazuje wewnętrzne zróżnicowanie mitów koegzystencji i konfrontacji polskiej wyspy i ukraińskiego morza. Mit konfrontacji wydaje się jednak dominujący, ujawniając żywość pretensji, żalu, kompleks klęski, a nawet polskie skłonności do martyrologii i samo-oszukiwania się. Pozostaje jeszcze pytanie, jaką wartość ma literatura kresowa. Oczywiście nie ma ona równego poziomu. Są teksty bardzo dobre, jak proza nieco zapomnianego Juliana Wołoszynowskie-go (mam na myśli dwa tomy opowiadań Opowiadania podolskie i Przed wschodem księżyca) czy mało znanego Zygmunta Haupta. No i doskonała proza Mariana Pankowskiego, zwłaszcza Powrót białych nietoperzy, który niestety „nie zmieścił się" w niniejszej książce. Klasyka to może trochę przeceniana proza Jarosława Iwaszkiewicza, Andrzeja Kuśniewicza czy Włodzimierza Odojewskiego, któremu nieśmiało postawiłabym zarzut monotonii ukraińskiej trylogii. Wreszcie Na wysokiej połoninie Stanisława Vincenza - książka ważna, interesująca, ale przecież dla niewielkiej garstki cierpliwych koneserów. Wiele tekstów, skądinąd ciekawie pokazujących jakiś kresowy motyw, to książki zwykłe, przeciętne, do których drugi raz się nie wraca. Część, powstałych zwłaszcza w okresie międzywojennym (zainteresowanych odsyłam do książki Stanisława Uliasza Literatura Kresów - kresy literatury, Rzeszów 1994), to już literacka historia i materiał badawczy nie tylko dla historyka literatury, ale także socjologa, bowiem w nich właśnie kryje się najwięcej stereotypów etnicznych 226 227 mitów kulturowych. Trzeba wreszcie powiedzieć o książkach nie-iobrych. Do takich zaliczam np. Pożogę Zofii Kossak-Szczuckiej czy 'urzę od Wschodu Marii Dunin-Kozickiej. Doskonałym przykładem li-???????] tandety jest W obronie własnego gniazda Heleny Zakrzewskiej, zy niemal propagandowa dylogia Karola Stryjskiego Horynieccy. Myślę, że warto wszystkie te teksty zestawić razem i pokazać óżnorodność literatury kresowej. Myślę także, że bogate i wciąż fa-cynujące dziedzictwo wielonarodowych i wielokulturowych, także iolskich i ukraińskich Kresów południowo-wschodnich, wciąż jesz-ze czeka na dzieło, które podjęłoby dyskusję z ich mitami i stereoty->ami bez zbędnej negacji i nadmiernej idealizacji. BIBLIOGRAFIA. WYBÓR BIBLIOGRAFIA LITERACKA A. ZRODŁA W przedstawionym wyborze bibliografii podaję adresy wydawnicze dzieł w wydaniach, z których korzystałam. J. Adamski, Batiar - małe opowiadania z Podola, Polesia i Podkarpacia, Kraków 1993 Odwiedziny, Kraków 1975 Przed odlotem, Łódź 1982 M. Bańkowska, Horyńce, Lwów-Warszawa 1920 I. Bączkowska, Droga do Braiłowa, Londyn 1959 Motra, „Wiadomości" 1959, nr 667 Wróble noce, Londyn 1963 S. Brzozowski, Sam wśród ludzi, Wrocław 1979 L. Buczkowski, Czarny potok, Warszawa 1954 Dorycki krużganek, Warszawa 1957 Młody poeta w zamku, Warszawa 1960 Pierwsza świetność, Warszawa 1966 Wertepy, Warszawa 1947 Grząski sad, „Ex Libris" 1994, nr 57 M. Buczko wski-Ruth, Przypadki i dzieje, cz. 1: Świetne pozory, Warszawa 1954; cz. 2: Wielkie marzenia, Warszawa 1956 Tragiczne pokolenie, Warszawa 1936; wyd. zm. Warszawa 1958 A.Chciuk, Atlantyda. Opowieść o Wielkim Księstwie Bałaku, Londyn 1969 Ziemia Księżycowa. Druga opowieść o Księstwie Bałaku, Londyn 1972 M. Czajkowski, Hetman Ukrainy, Paryż 1941 Powieści kozackie, Paryż 1837 Ukrainki, Berlin 1841 Wernyhora, wieszcz ukraiński, t. I-II, Paryż 1838 E. Dorożyńska, Na ostatniej placówce, Warszawa 1925 Z. Fisz, Nestor Pisanka, Wilno 1838 Noc Tarasowa, „Athenaeum" 1841, nr 6 Zosia Zytkiewiczówna, „Biblioteka Warszawska" 1855, t. IV F. Rawita-Gawroński, Dzieje rodziny Zywotowskich, t. I-II, Warszawa 1921-1922 Konkury kozackie, Warszawa 1932 Król i carowa, Poznań 1920 Na kresach, Warszawa 1886 Od Poznania do. Kijowa wszędzie Polska jednakowa, Poznań 1923 Pan hetman Mazepa, Warszawa 1887 \. Gerhard, Łuny w Bieszczadach, Warszawa 1959 K. Gliński, Kniahini Anna, Warszawa 1911 M. Gosławski, Poezje, Lipsk.1864 3. Goszczyński, Poezja polska i slawiańska, „Powszechny Pamiętnik Nauk i Umiejętności" 1835,1.1, z. 1 Zamek kaniowski. Warszawa 1928 M. Grabowski, Literatura i krytyka, Wilno 1837, wyd. 2 Wilno 1840 Opowiadania kmennego, Żytomierz 1862 Stanica hulajpolska, Kraków 1900 Z. Haupt, Pierścień z papieru, Paryż 1963 Szpica, Paryż 1989 Z Roxolanii, „Kresy" 1991, nr 6 f. Iwaszkiewicz, Dzieła zebrane, Warszawa 1980 Książka moich wspomnień, Warszawa 1975 Księżyc wschodzi, Warszawa 1925 Sława i chwała, t. I-III, Warszawa 1956-1962 Zarudzie, Warszawa 1976 ?, T. Jeż, Hryhor Serdeczny, Poznań 1874 Z. Kaczkowski, Mąż szalony, Lwów 1853 Z30 J. Kitowicz, Pamiętniki, Poznań 1840 F. D. Kniażnin, Poezje, Wilno 1820 J. Kochanowski, Dzieła, Wrocław 1991 J. Korczak, Między swastyką a tryzubem, Warszawa 1964 T. Konwicki, Kalendarz i klepsydra, Warszawa 1976 Z. Kossak-Szczucka, Pożoga, Warszawa 1935 M. Dunin-Kozicka, Ania z lechickich pól, t. I-III, Warszawa 1931-1934 Burza od Wschodu, Kraków 1925 Przeorane szlaki, t. I-II, Lwów 1928-1930 Z. Krasiński, Psalmy przyszłości, Paryż 1845 J. I. Kraszewski, Historia Sawki, Warszawa 1843 Jaryna, Wilno 1850 Ostap Bondarczuk, Wilno 1947 W. S. Kuniczak, The Thousand Hour Day, New York 1966 A. Kuśniewicz, Diabłu ogarek, Warszawa 1959 Lekcja martwego języka, Kraków 1977 Mieszaniny obyczajowe, Warszawa 1985 Moja historia literatury, Warszawa 1980 Słowa o nienawiści, Warszawa 1956 Strefy, Warszawa 1972 W drodze do Koryntu, Kraków 1964 J. Lelewel, Polska. Dzieje i rzeczy, Poznań 1854-1864 T. Lenartowicz, Złota Hramota, w: Wybór poezyj, t. II, Kraków 1876 J. Łobodowski, Pieśń o Ukrainie, Paryż 1958 Złota Hramota, Paryż 1954 W. Łoziński, Madonna busowiska, Lwów 1886 Skarb watażki, Lwów 1875 Zaklęty dwór, Lwów 1860 W. Mach, Góry nad czarnym morzem, Warszawa 1961 A. Malczewski, Maria, Warszawa 1960 E. Małaczewski, Koń na wzgórzu, Warszawa 1921 M. Mochnacki, O literaturze polskiej w wieku XIX, Kraków 1923 H. Naglerowa, Ratunek, w: Kazachstańskie noce, Londyn 1958 B. Obertyńska, Ziarnka piasku, Londyn 1957 W. Odojewski, Jedźmy, wracajmy..., „Kultura" 1988, nr 9,10 Odejść, zapomnieć, żyć, „Wiadomości" 1980, nr 41-42 Opowieści leskie, Warszawa 1954 Wyspa ocalenia, Warszawa 1964 Zasypie wszystko, zawieje..., „Twórczość" 1969, nr 6 Zasypie wszystko, zawieje..., Paryż 1973 231 Zmierzch świata. Warszawa 1962 . Pankowski, Kozak i inne opowiadania, Bruksela 1965 Matuga idzie, Bruksela 1959 Powrót białych nietoperzy, Lublin 1991 Ih. Pasek, Pamiętniki, Warszawa 1987 . Paźniewski, Krótkie dni, Warszawa 1983 Dodoski, Kresowi rycerze, Warszawa 1939 . Potocki, Dzieła, Warszawa 1987 Moralia, abo rzeczy do obyczajów, nauk i przestróg w każdym stanie żywota ludzkiego, Kraków 1915-1918 Pruszyński, Karabela z Meschedu, Warszawa 1947 Na czarnym szlaku, w: Kraj lat dziecinnych, Londyn 1942 Podróż po Polsce, Warszawa 1937 Rzewuski, Pamiątki Soplicy, Paryż 1939 Zaporożec, Warszawa 1854 . Sadzewicz, Rodzina Płomieńczyków, Warszawa 1966 Samczuk, Wołyń, Warszawa 1938 Siemieński, Trzy wieszczby, Paryż 1841 Wieś Serby, „Rozmaitości" 1835, nr 17,18 Wieczory pod lipą, Poznań 1845 Sienkiewicz, Ogniem i mieczem, Warszawa 1990 Ta trzecia, Warszawa 1930 Słowacki, Odpowiedź na Psalm Przyszłości Spirydionowi Prawdzickie-mu, Lipsk 1848 Sen srebrny Salomei, Wrocław 1988 >wnik literatury polskiej XIX w., red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, Wrocław 1991 >obiesiak, Przebraże, Warszawa 1964 Sowiński, Na Ukrainie, Poznań 1873 Srokowski, Repatrianci, Warszawa 1988 >tempowski, Etapy pewnego odwrotu, „Kultura" 1960, nr 6 Eseje, Kraków 1984 Od Berdyczowa do Rzymu, Paryż 1961 W dolinie Dniestru, w: Kraj lat dziecinnych, Londyn 1942 W dolinie Dniestru. Listy o Ukrainie, oprać. A. Kowalczyk, Warszawa 1993 J. Stryjski, Horynieccy, t. I-II, Łódź 1984-1988 . Szymonowie, Sielanki i inne wiersze polskie, Kraków 1914 dat Vincenza. Szkice ożyciu i twórczości Stanisława Vincenza (1888-1971), red J. Choroszy, S. Twardowski, Wojna domowa z Kozaki i Tatary, Moskwą, potym Szwedami i z Węgry, przez lat dwanaście za panowania Najjaśniejszego Jana Kazimierza Króla polskiego tocząca się, Kalisz 1681 S. Vincenz, Na wysokiej połoninie, t. I-III, Warszawa 1980-1983 M. Wańkowicz, Strzępy epopei, Warszawa 1936 K. Wierzyński, Granice świata, Warszawa 1933 J. Wittlin, Mój Lwów, Nowy Jork 1946 Pisma pośmiertne i inne eseje, Warszawa 1991 Sól ziemi, Warszawa 1988 J. Wołoszynowski, Było tak, Warszawa 1935 Opowiadania podolskie, Warszawa 1959 Przed wschodem księżyca, Warszawa 1971 Rok 1863, Poznań 1931 Słowacki, Poznań 1928 S. Wyspiański, Wesele, Kraków 1983 J. Zachariasiewicz, Jarema, Lipsk 1873 Św. Jur, Lwów 1862 A. Zagajewski, Jechać do Lwowa, Londyn 1985 H. Zakrzewska, Dzieci Lwowa, Warszawa ca 1920 J. B. Zaleski, Wybór poezji, Wrocław 1985 F. Zamojski, Azyl nad Dniestrem, Warszawa 1986 G. Zapolska, Malaszka, w: Dzieła wybrane, oprać. J. Skórnicki, T. Weiss, t. X, Warszawa 1958 Ziemia polska w pieśni, oprać. J. Lorentowicz, Warszawa 1913 J. B. Zimorowic, Sielanki, Kraków 1916 Sz. Zimorowic, Roksolanki, Kraków 1654 B. OPRACOWANIA J. Abramowska, Topos, niektóre miejsca wspólne badań literackich, „Pamiętnik Literacki" 1982, nr 1/2 G. Bachelard, Wyobraźnia poetycka, Warszawa 1975 A. Bagłajewski, Proust, gawęda szlachecka i Arkadia, „Kresy" 1991, nr 8 Z. Barański, Obraz Ukrainy w kulturze polskiej, w: Z dziejów stosunków literackich polsko-ukraińskich, red. Ś. Kozak, M. Jakóbiec, Wrocław 1974 M. Barącz-Konieczniak, Z woli bogów gniewnych..., „Res Publica" 1988, nr 11 233 H. Bienek, Brzozy i wielkie piece, Gliwice 1991 J. Błoński, Polski raj, „Miesięcznik Małopolski" 1988, nr 19 Z Galicji do Koryntu, „Życie Literackie" 1967, nr 36 M. Bielanka-Luftowa, Znaczenie terytorium w tak zwanej szkole ukraińskiej, „Pamiętnik Literacki" 1936, nr 2 Z. Bieńkowski, Ten raj jest piekłem, w: Modelunki, Warszawa 1966 W. Broniewski, Pamiętniki 1918-1922, Warszawa 1984 L. Buczkowski, Grząski sad, „Ex Libris" 1994, nr 57 T. Burek, Problemy wojny, rewolucji i niepodległości w zwierciadle prozy narracyjnej, w: Literatura polska 1918-1975,1.1, Warszawa 1975 Twarz wroga, „Twórczość" 1964, nr 4 Włodzimierz Odojewski, „Współczesność" 1964, nr 6 J. Choroszy, Huculszczyzny Homer czy Macpherson ?, w: Świat Vincenza, red. J. Choroszy, J. Kolbuszewski, Wrocław 1992 Huculszczyzna, Wrocław 1991 L. Ciołkoszowa, Publicystyka, w: Literatura polska na obczyźnie, red. T. Terlecki, Londyn 1965 E. Canetti, Ocalony język, Warszawa 1986 M. Czermińska, Dom w autobiografii i powieści o dzieciństwie, w: Przestrzeń i literatura, red. M. Głowiński, A. Okopień-Sławińska, Wrocław 1978 M. Danilewicz-Zielińska, Szkice o literaturze emigracyjnej, Wrocław 1992 E. Dembowski, Myśli o rozwijaniu się piśmiennictwa polskiego w XIX stuleciu, „Przegląd Naukowy" 1843,1.1 M. Eliade, Sacrum, mit historia. Wybór esejów, Warszawa 1974 A. Fabianowski, Ukrainiada, „Twórczość" 1993, nr 3 W. Feldman, Współczesna literatura polska 1864-1923, Kraków 1985 H.-G. Gadamer, Rozum, słowo, dzieje. Szkice wybrane, Warszawa 1979 M. Głowiński, Ewolucja polskiej prozy narracyjnej w XX w., „Nurt" 1974, nr 12 M. Gogol, Taras Bulba, Moskwa 1949 R. Gorczyńska, Mieszkał ubogi szlachcic na Podolu..., „Kultura" 1987, nr 11 O. Górka, „Ogniem i mieczem" a rzeczywistość historyczna, Warszawa 1934 S. Goszczyński, Poezja polska i słowiańska, „Powszechny Pamiętnik Nauk i Umiejętności" 1835,1.1, z. 1 M. Grabowski, Literatura i krytyka, Wilno 1837, wyd. 2 Wilno 1840 B. Hadaczek, Kresy w literaturze polskiej XX wieku. Szkice, Szczecin 1993 Metafizyka Kresów Włodzimierza Odojewskiego, „Ruch Literacki" 1991, nr 1-2 Proza kresów wschodnich w XX-leciu międzywojennym, „Ruch Literacki" 1986, nr 4 J. Iwaszkiewicz, Niewiasty kresowe, „Wiadomości Literackie" 1926, nr 5 M. Janion, Cierń i róża Ukrainy, „Znak" 1989, nr 9 Kozacy i górale, w: Z dziejów stosunków literackich polsko-ukraińskich, red. M. Jakóbiec, S. Kozak, Warszawa 1978 Ocalenie przez rozpacz, w: Literatura źle obecna, Londyn 1984 J. Jarosławski, Zmierzch koliszczyzny, „Almanach Humanistyczny" 1988, z. 9 J. Jarzębski, Exodus (ewolucja obrazu Kresów po wojnie), „Almanach Humanistyczny" 1988, z. 9 Historia Fausta, „Twórczość" 1976, nr 11 H. Kenarowa, O Jerzym Stempowskim zamiast recenzji jego „Esejów", „Tygodnik Powszechny" 1984, nr 24 A. Kępiński, Lach i Moskal. Z dziejów stereotypu, Warszawa 1990 J. Kolbuszewski, Kresy: Arkadia literatury popularnej, „Kresy" 1994, nr 18 Kresy jako kategoria aksjologiczna, „Przegląd Powszechny" 1987, nr 11 Legenda Kresów w literaturze XIX w., „Odra" 1982, nr 12 Legenda Kresów w literaturze polskiej XIX i XX w., w: Między Polską etniczną a historyczną, red. W. Wrzesiński, Wrocław 1988 S. Kołaczkowski, Literatura kresów polskich. Powieść i pamiętnik, „Przegląd Warszawski" 1925, nr 50 H. Kosętka, Z dziejów recepcji „Trylogii" H. Sienkiewicza w dwudziestoleciu międzywojennym, Kraków 1985 A. S. Kowalczyk, Kryzys świadomości europejskiej w eseistyce polskiej lat 1945-1977 (Vincenz-Stempowski-Miłosz), Warszawa 1990 Z. Kozarynowa, Młodość międzywojenna, „Wiadomości" 1959, nr 686 Sto lat-gawęda o kulturze środowiska, Londyn 1982 M. Dunin-Kozicka, O porozumienie polsko-ukraińskie, „Wiadomości Literackie" 1928, nr 29 A. Krzyżaniwśkyj, W kole zaczarowanem, „Biuletyn Polsko-Ukraiński" 1933, nr 9 J. Krzyżanowski, A Paradise Lost? The Image of Kresy in Contemporary Polish Literaturę, w: American Contributions to the Eight International Congress ofSlavist, vol. 2, Zagreb 1978 The Land ofNo Saluation, „Polish Revue" 1978, vol. XXIII, 2 234 Legenda Somosierry i inne prace krytyczne, Warszawa 1987 J. Kwiatkowski, Główne nurty poezji dwudziestolecia, w: Literatura polska w okresie międzywojennym, t. II, Kraków 1979 Literatura Dwudziestolecia, Warszawa 1990 Między Ukrainą a Freudem, w: Remont Pegazów, Warszawa 1969 J. Lelewel, Polska. Dzieje i rzeczy, Poznań 1854-1864 S. Łempicki, Dlaczego Mickiewicz nazwał Krasickiego Rusinem?, „Pamiętnik Literacki" 1936, nr 2 Udział ziem południowo-wschodnich Rzeczypospolitej w piśmiennictwie polskiem, „Pamiętnik Literacki" 1936, nr 2 J. Łobodowski, Kompleks nienawiści, „Kultura" 1958, nr 11 Zgryźliwe uwagi na tematy ukraińskie, „Kultura" 1971, nr 3 J. Łużny, „Epos huculska" S. Yincenza, czyli „jak jest zrobione" dzieło „Na wysokiej połoninie", w: Sprach-und Kulturkontakte im Ponischen, Mtinchen 1987 B. Mamon, Pisarz ładu i nadziei, „Tygodnik Powszechny" 1982, nr 43,44 Z. Markiewicz, Proza beletrystyczna, w: Literatura polska na obczyźnie 1940-1960, red. T. Terlecki, Londyn 1964 D. Mazurek, Świat Zygmunta Haupta, „Kresy" 1990, nr 2-3 T. Miciński, Wita, Warszawa 1930 Z. Mitosek, Literatura i stereotypy, Wrocław 1974 M. Mochnacki, O literaturze polskiej w wieku XIX, Kraków 1923 D. Morawski, O „Szpicy" Zygmunta Haupta, „Kresy" 1990, nr 2-3 W. Odojewski, Jeszcze kiedyś powrócę - wywiad. B. Mamonia, „Tygodnik Powszechny" 1988, nr 50 J. Olejniczak, Arkadia i małe ojczyzny, Kraków 1992 S. J. Paprocki, Literatura dokumentarna w czasopismach, w: Literatura polslca na obczyźnie 1940-1960, red T. Terlecki, Londyn 1964 J. Prokop, Szczególna przygoda żyć nad Wisłą. Studia i szkice łiterackie, b. m. w. 1985 K. Rutkowski, Władca słów i pierścieni, „Kontakt" 1986, nr 10 J. M. Rymkiewicz, Kilka myśli o ogrodach, Warszawa 1968 S. Sawicki, Początki syntezy literackiej w Polsce, Warszawa 1969 J. Stempowski, Kaprysy kosmiczne i ich konsekwencje literackie, w: Polska krytyka literacka, Warszawa 1988 Listy do Adama Zielińskiego, „Zeszyty Historyczne" 1978, z. 45 Listy do Jerzego Giedroycia, Warszawa 1991 Nasz stosunek do twórczości Sienkiewicza, w: Polska krytyka literacka, Warszawa 1988 W dolinie Dniestru. Listy o Ukrainie, oprać. A. Kowalczyk, Warszawa 1993 J. Święch, W Polsce, czyli na Kresach, „Kresy" 1992, nr 12 N. Taylor, Stanisław Vincenz i tradycja kresowa, w: Świat Vincenza, red. J. Choroszy, J. Kolbuszewski, Wrocław 1992 H. Thoreau, Walden, Warszawa 1991 M. Tomaszewski, Między Atlantydą a Dzikimi Polami, „Zeszyty Literackie" 1988, nr 24 B. Toporska, Powieść świetna, ale niedokończona, „Wiadomości" 1960, nr 744 M, Truchan, Negativnyj stereotip Ukraincia v polskij pislevoennoj litera- turi, Miinchen-Lviv 1992. J. Trznadel, Polski Hamlet, Warszawa 1989 A. Tyszyński, Amerykanka w Polsce, Petersburg 1837 S. Vincenz, Dialogi z Sowietami, Londyn 1966 Po stronie dialogu, Warszawa 1983 Z perspektywy podróży, Kraków 1980 J. Wegner, Jakie przewartościowania? „Kultura" 1981, nr 5 E. Wiegandt, Austria felix, czyli o micie Galicji, w: Modele świata i czło- wieka, red. J. Święch, Lublin 1985 Austria fełix, czyli o micie Galicji w polskiej prozie współczesnej, Poznań 1988 Mit Galicji w prozie współczesnej (rekonesans tematołogicz-ny), „Teksty" 1979, nr 4 K. Wyka, Ukraińskie dziedzictwo, „Życie Literackie" 1956, nr 46 Brzozowski i jego powieści, Kraków 1981 Esej jako autobiografia (o Jerzym Stempowskim), w: Pisarz na obczyźnie, red. T. Bujnicki, W. Wyskiel, Wrocław 1985 M. Zaleski, Żyjące cmentarze Rzeczypospolitej, „Res Publica" 1987, nr 4 F. Ziejka, W kręgu mitów, Kraków 1977 236 BIBLIOGRAFIA TOWARZYSZĄCA Barański, Przeminęli zagończycy, chliborobi, chasydzi... Rzecz o ziemi stanislawowsko-kolomyjsko-stryjskiej, Londyn 1987 . Bączkowski, Sprawa ukraińska, „Kultura" 1952, nr 7-8 Beauvois, Polacy na Ukrainie 1831-1863. Szlachta polska na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie, Paryż 1987 Biernat, Mit polityczny, Warszawa 1989 Bobrowski, Pamiętniki, Lwów 1900 Bocheński, S. Łoś, W. Bączkowski, Problem polsko-ukraiński w Ziemi Czerwieńskiej, Warszawa 1938 3ocheński, Wspomnienia, Kraków 1994 Bruchnalska, Ciche bohaterki. Udział kobiet w Powstaniu Styczniowym, Miejsce Piastowe 1933 Z obrony bohaterskiego Lwowa i Małopolski Wschodniej. Udział ziemianek, Lwów 1930 nt hajdamacki na Ukrainie w 1768 r. opisany przez Lippomana i dwóch bezimiennych świadków, wyd. E. Raczyński, Poznań 1854 5. Bystroń, Megalomania narodowa, „Przegląd Współczesny" 1923, nr 10 Chojnowski, Koncepcje polityki narodowościowej rządów polskich w latach 1921-1939, Wrocław 1979 Cybulski, Czerwone noce, Warszawa 1990 Dmowski, Wybór pism, Nowy Jork 1988 kumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzieckich, t. VII, Warszawa 1973 kumenty KCN i RN 1862-1864, red. E. Halicz, S. Kieniewicz, I. Miller, Wrocław 1968 ??? polskie, „Biuletyn Polsko-Ukraiński" 1936, nr 14 ^awita-Gawroński, Historia ruchów hajdamackich, Brody 1913 Kijów. Legendy, podania, dzieje. Kijów 1915 Kozaczyzna ukrainna w Rzeczypospolitej Polskiej do końca, Warszawa 1923 Moje przygody w roku 1863-1864 w Kijowie, Warszawa 1922 Słupy Bolesława Wielkiego w Kijowie, Kraków 1916 Sprawy i rzeczy ukraińskie, Lwów 1914 Studia i szkice historyczne, seria 1, Lwów 1910 Ślady kultury starego świata na Rusi Kijowskiej, Kraków 1917 E. Gellner, Narody i nacjonalizm, Warszawa 1991 J. Giertych, O program polityki kresowej, Warszawa 1932 O przyszłości ziem wschodnich Rzeczypospolitej, Londyn 1946 S. Grabski, Państwo narodowe, Lwów 1929 J. T. Gross, I. Grudzińska, „W czterdziestym nas matko na Sybir zesła-łi...". Polska a Rosja 1939-1942, Londyn 1983 F. Gross, Kresy: the Frontier ofEastern Europę, „Polish Revue" 1978, vol. 2 T. Hołówko, Przez dwa fronty. Ze wspomnień emisariusza politycznego z 1918 r., Warszawa 1931 J. Huyzinga, Patriotyzm i nacjonalizm w dziejach Europy, „Znak" 1965, nr 132 L. Jabłonowski, Pamiętniki, Kraków 1963 B. Jasinowski, Podstawowe znaczenie kresów południowo-wschodnich w budowie polskiej psychiki i świadomości narodowej, w: Księga referatów, red. L. Bernacki, Lwów 1936 J. Jędrzejewicz, Noce ukraińskie albo rodowód geniusza. Opowieść o Szew-czence, Warszawa 1972 H. Józewski, Zamiast pamiętnika. (Cz. 2) Wołyń, „Zeszyty Historyczne" 1982, z. 60 L. Jurewicz, Niepotrzebny, „Zeszyty Historyczne" 1969, z. 15 J. Kaczmarczyk, Bohdan Chmiełnicki, Wrocław 1988 I. Kedryn, „Niebezpieczeństwo dla polskości" czy antyukraiński manewr taktyczny, „Biuletyn Polsko-Ukraiński" 1936, nr 8. S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe, Warszawa 1983 S. Kozak, Ukraińscy spiskowcy i mesjaniści. Bractwo Cyryla i Metodego, Warszawa 1990 M. Kozłowski, Między Sanem a Zbruczem, Kraków 1990 A. Krysiński, Liczba i rozmieszczenie ludności polskiej na Kresach Wschodnich, „Sprawy Międzynarodowe" 1930, z. 1 Z. Kurzowa, Elementy kresowe w języku powieści powojennej, Warszawa 1975 Polszczyzna Lwowa i Kresów południowo-wschodnich do 1939 r., Warszawa 1985 W. Lasocki, Wspomnienia z mojego żywota, 1.1, Kraków 1933. G. Le Bon, Psychologia tłumu, Warszawa 1986 H. Litwin, Katolicyzacja szlachty ruskiej a procesy asymilacyjne na Ukrainie wiatach 1569-1648, w: Tryumfy i porażki, red. M. Bogucka, Warszawa 1989 239 ?. Łoziński, Prawem i lewem. Obyczaje na Czerwonej Rusi za panowania Zygmunta III, Lwów 1903 A. Łukaszewicz, Rusin jest Polakiem obrządku greckiego, Rzeszów 1931 I. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski, Londyn 1963 [. Matuszewicz, Diariusz życia mego, Warszawa 1986 [. Melchior, Kategorie tożsamości jako wyzwanie badawcze, w: Kulturowy wymiar przemian społecznych, red. A. Jawłowska, M. Kemp-ny, E. Tarkowska, Warszawa 1993 [. Mokry, Polaków i Ukraińców wczoraj, dziś i jutro, „Znak" 1989 '.. Mortkowicz-Olczakowa, Na drogach Polski, Warszawa 1934 ]. Mościcki, Z dziejów hajdamaczyzny, Warszawa 1905 Ortega ? Gasset, Bunt mas i inne pisma socjologiczne, Warszawa 1982 Ossowski, Analiza socjologiczna pojęcia ojczyzny, „Biblioteka Myśli Współczesnej" 1946, t. 4 Więź społeczna i dziedzictwo krwi, Warszawa 1948 Dzieła, Warszawa 1966 imiętnik do panowania Zygmunta III, Władysława IV i Jana Kazimierza, wyd. K. W. Wójcicki, Warszawa 1846 [. Papierzyńska-Turek, Sprawa ukraińska w IIRzeczpospolitej 1922-1926, Kraków 1979 '.. Pietrzak, Pamiętnik polskiego żołnierza, Łódź 1936 . Pomian, Europa i jej narody, Warszawa 1982 . Popper, Społeczeństwo otwarte, Warszawa 1993 . Pruszyńska, Między Bohem a Słuczą, Wrocław 1991 Radziejowski, Ukraińcy i Polacy - kształtowanie się wzajemnego obrazu i stereotypu. Wersja autorska tekstu przeznaczonego do publikacji w „Znaku", gdzie ukazał się w wersji ocenzurowanej, 1984, nr 360-361 . Rolle, Niewiasty kresowe, Warszawa 1883 Zameczki podolskie na Kresach multańskich, Warszawa 1880 T. Romanowski, Kainowe dni, Warszawa 1990 r. Serczyk, Hajdamacy, Kraków 1978 Historia Ukrainy, Wrocław 1990 Na dalekiej Ukrainie, Kraków 1984 [. Siwicki, Dzieje konfliktów polsko-ukraińskich, Warszawa 1992 Skaradziński, Białorusini-Litwini-Ukraińcy: nasi wrogowie czy bracia, Warszawa 1984 Bracia nasi? Rzecz o Litwinach i Ukraińcach, Warszawa 1984 Sławoj-Składkowski, Pamiętnik niebohaterski, „Kultura" 1951, nr 7, 8 :0 A. Sobański, Trzy kraje lat dziecinnych, w: Kraj lat dziecinnych, Londyn 1942 A. Sowa, Postawy społeczności ukraińskiej w okresie kampanii wrześniowe w 1939 r., w: Krakowskie Zeszyty Ukrainoznawcze, 1.1, Kraków 1993 P. Stawecki, Następcy Komendanta. Wojsko a polityka wewnętrzna Drugiej Rzeczypospolitej w latach 1935-1939, Warszawa 1969 S. Stempowski, Pamiętniki (1870-1914), Wrocław 1953 Ukraina 1919-1920, „Zeszyty Historyczne" 1972, z. 21 Z pamiętnika, „Zeszyty Historyczne" 1973, z. 24 Z pamiętnika (Wojna. Pogrom 1914-17), „Zeszyty Historyczne" 1973, z. 23 Studia nad postawami wobec innych narodów, ras i grup etnicznych, red. A. Jasińska-Kania, 1.1: Swoi i obcy, red. E. Nowicka, Warszawa 1990 L. Syroczyński, Z przed lat 50, wspomnienia..., Lwów 1914 K. Szajnocha, Dwa lata dziejów naszych 1646-1648, Warszawa 1900 A. Szczęśniak, W. Szota, Droga do nikąd, Warszawa 1973 J. Szujski, Dzieje Polski, Lwów 1862 J. Tazbir, Okrucieństwo w nowożytnej Europie, Warszawa 1993 Procesy polonizacyjne w szlacheckiej Rzeczypospolitej, w: Tryumfy i porażki, red. M. Bogucka, Warszawa 1989 J. Tomaszewski, Rzeczpospolita wielu narodów, Warszawa 1985 R. Torzecki, Kwestia ukraińska w Polsce w latach 1923-1929, Kraków 1989 Polacy i Ukraińcy. Sprawa ukraińska w czasie II wojny światowej na terenie Rzeczypospolitej, Warszawa 1993 Y.-F. Tuan, Przestrzeń i miejsce, Warszawa 1987 M. Turlejska, Spór o Polskę. Szkice historyczne, Warszawa 1981 A.Urbański, Memento kresowe, Warszawa 1929 Podzwonne na zgliszczach Litwy i Rusi, Warszawa 1928 Z czarnego szlaku i tamtych rubieży, Warszawa 1928 R. Wapiński, Kresy: alternatywa czy zależność?, w: Między Polslcą etniczną a historyczną, red. W. Wrzesiński, Wrocław 1988 B. Ward, Dom człowieka, Warszawa 1983 Z. Wójcik, Dzikie Pola w ogniu, Warszawa 1968 INDEKS NAZWISK Adamski Jan 103,169,171-179,188, 226 Aleksander II Romanow, cesarz rosyjski 134 Bachelard Gaston 71 Bachórz Józef 17 Bailly Rosę 125 Balzac Honore de 77 Bandera Stepan 211 Bandrowski Kaden- Juliusz 39 Bańkowska Maria 72, 226 Barabasz Iwan 40 Bączkowska Irena 61, 80, 83, 92,113, 114,120,143-149,151,152, 205, 211-214, 225-227 Beauplan Guillame le Vasseur 125 Beauvois Daniel 36,109 Beniowski Maurycy 5 Bienek Horst 7,89 Bieńkowski Zbigniew 6,163 Biernat Tadeusz 59 Błoński Jan 6 Bobkowski Andrzej 62 Bobrowski Tadeusz 191,193,195 Bocheński Józef 41 Bolesław Chrobry, król Polski 51, 60 Boznańska Olga 79 Brzozowski Stanisław 42, 43 Buczkowski Leopold 87,138,140, 168, 226 Buczkowski Ruth- Marian 67, 68, 138,141,153, 221, 226 Burek Tomasz 76, 221 Canetti Elias 7,15 Chciuk Andrzej 89,114,157, 226 Chmielnicki Bohdan Zenobi 6,13-17, 20,21, 39-41,44,143 Chodakowski Dołęga- Zorian 18 Chojnowski Andrzej 53, Chopin Fryderyk 82 Choroszy Jan A. 8, 62,91, 96 Cybulski Henryk 127,162,163 Cyryl św. 32, 217 Czajkowski Michał (Sadyk Pasza) 18, 22-25, 31,40, 54 Czechowicz Józef 170 Czermińska Małgorzata 74 Dembowski Edward 18 Dmowski Roman 208 Dorożyńska Elżbieta 53, 54, 57-59, 71, 73, 75, 83,116,135,164,173, 206, 225 Eliade Mircea 50 Eliot Thomas Stearns 109 Fisz Zenon 18, 24-26,29, 62, 221 Franciszek Józef I, cesarz Austrii 141 Frank Hans 101 ranko Iwan 32 iadamer Hans-Georg 9,143 Jawroński Rawita- Franciszek 31, 38, 39, 50, 51,58, 60, 94,107,121, 125,131,161,165,192-194,201, 202, 206, 207, 217, 225, 227 ierhard Jan 8,157, 221 iiedroyć Jerzy 133,135 iiertych Jędrzej 208 fiński Kazimierz 37 Nowiński Michał 8, 74 ^ogol Mikołaj 150 lonta Iwan 6, 20, 21, 24, 38, 44, 108, 110-112, 115, 143 orczyńska Renata 123 osławski Maurycy 19, 20 oszczyński Seweryn 13,15,18,19, 22, 24, 25, 28, 29, 32, 42,172, 196, 206 oya ? Lucientes Francisco de 111 orka Olgierd 39 rabowicz George 17 rabowski Michał 15,18,19, 24,25, 27, 29, 54, 62, 221 rass Gtinther 7, 89 rodecki Józef 39 ross Feliks 171 rottger Artur 74,198 roza Antoni 18,20, 24 adaczek Bolesław 6, 52, 71,114, aendel Georg Friedrich 147 alicz Emanuel 190 aupt Zygmunt 87,102,106,107, 113, 119-130, 135,138, 144,192, 201-203, 226, 227 itler Adolf 211 ołówko Tadeusz 41 omer 62, 96 Baszkiewicz Jarosław 66-68, 74, 80-83, 92, 97,107,120,138,165, 188,189,192,196,197,199-201, 203, 205, 206, 211-218, 226, 227 <óbiec Marian 18 4 Jan Kazimierz, król Polski 16 Jan III Sobieski, król Polski 172 Janion Maria 6,18, 161 Jarosławski Juliusz 6 Jarzębski Jerzy 6, 59, 77 Jegorow Ryszard 156 Jeż Teodor Tomasz 32, 33,194 Józewski Henryk 52 Jurewicz Lesław 172, 212 Jurewicz Michał 212 Kaczkowski Zygmunt 37, 38 Kaczmarczyk Janusz 15 Katarzyna II (właśc. Sophie Augustę Anhalt-Zerbst), cesarzowa Rosji 27 Kazimierz Wielki, król Polski 9 Kenarowa Halina 133 Kieniewicz Stefan 190,195 Kitowicz Jędrzej 17 Kniaźnin Franciszek Dionizy 17 Kochanowski Jan 13 Kochowski Wespazjan 13-15, 50, 54, 62 Kolbuszewski Jacek 6, 8,17, 62, 91 Konarski Szymon 82 Koniecpolscy 110 Konopczyński Władysław 39 Konwicki Tadeusz 41,103 Korczak Jerzy 156 Kórniccy 80 Kosętka Halina 39 Kossak Juliusz 79 Kossak-Szczucka Zofia 53-60, 66, 71, 73, 75-77, 79, 83, 94, 97,116, 120,121,131,135,155,161, 164, 173, 206-209, 225, 226, 228 Kowalczyk Andrzej S. 133 Kowalczykowa Alina 17 Kozak Stefan 18 Kozicka Dunin- Maria 53-60, 66, 71, 73-75, 77, 79, 83,116,120,121, 131,155,159,161,164,173, 205- 207, 209, 225, 228 Kozłowski Maciej 66,143 Krasiński Zygmunt (ps. Spirydion Prawdzicki) 26,172 Kraszewski Józef Ignacy 34-36, 219 Krebsowa Weronika 25, 76, 83,164, 221 Kreczetnikow Michał 21 Krzywonos (Krywonos) Maksym 40 Krzyżaniwśkyj Andrzej 56 Krzyżanowski Jerzy Roman 6,165 Kukieł Marian 39 Kuśniewicz Andrzej 9, 75-79, 83, 88, 92,101-103,113,114,120,135, 138,144,146,171, 206, 226, 227 Kwiatkowski Jerzy 80 Lach Szyrma Krystyn 18 La Fontaine Jean de 69 Lamartine Alphonse de 77 Lasocki Władysław 190,191,193,195 Le Bon Gustave 15 Lelewel Joachim 18 Lenz Siegfried 7, 89 Leśniakowska Marta 49 Lippoman Jan 25 Lubomirscy 108,110 Łobodowski Józef 28,111,128,136, 177,187-189,196 Łoziński Walery 37 Łoziński Władysław 36 Mach Wilhelm 7, 8, 76 Macpherson James 62, 96 Malczewski Antoni 13,18,19,137 Małaczewski Eugeniusz 75-77, 83, 135, 206, 226 Mamon Bronisław 92 Matejko Jan 74 Maternicki Jerzy 59 Matuszewicz Marcin 17 Mazepa (właśc. Jan Kołodyński) 22 Metody św. 32, 217 Miciński Tadeusz 42-44 Mickiewicz Adam 198 Miller Ilia 190 Mładanowicz Paweł 25 Mochnacki Mochnacy 18, 28 Monet Claude 125 Mościcki Henryk 25, 76 Nalewajko (Naliwajko) Semen 6 Naglerowa Herminia 95 Napoleon Bonaparte 110 Neczaj (Nyczaj, właśc. Nieczaj Daniel) 20,119 Obertyńska Beata 205 Odojewski Włodzimierz 6,15, 28,53, 62-65, 67, 74-76, 82, 83, 97,102, 121,125,131,138,155,159-169, 171,176,180-182,188,189, 201, 206, 211-214, 217-222, 226, 227 Okopień-Sławińska Aleksandra 74 Ossowski Stanisław 69, 205, 209 Pankowski Marian 8, 87,136,137, 226, 227 Papierzyńska-Turek Mirosława 208 Parnicki Teodor 39 Pasek Jan Chryzostom 17 Pauli Żegota 18 Paźniewski Włodzimierz 87, 88,102- 106, 226 Piłsudski Józef 60, 63,124,139 Plutarch 81 Podkowiński Władysław 125 Podoski Julian 52, 225 Pol Wincenty 19,20,52,54, 58, 67, 132 Popper Karl 9,143 Potocki Wacław 14,15, 50 Pruszyński Ksawery 68, 69,169,170, 226 Romanowski Wincenty 127 Rurykowicze 51 Rutkowski Krzysztof 123 Rzewuski Henryk 23 Rzewuski Wacław 19 Sadzewicz Marek 156 Samczuk Ułas 170 Sawa-Caliński Józef 29, 30 Serczyk Władysław 21,110 Siemieński Henryk 21, 27, 28, 31, 60 Sienkiewicz Henryk 5,20,38-41,52,68, 111,137,148,172,177,178,220 245 Siwicki Mikołaj 64 Słowacki Juliusz 5,13,15,18,22,24- 26, 29-32, 42, 45,111,125,196, 206 Sobański Antoni 67 Sobiesiak Józef 156 Sowa Andrzej 206 Sowiński Leonard 32-34, 36,191, 206 Srokowski Stanisław 139 Stawecki Piotr 53,67 Stempowski Hubert 132-134 Stempowski Jerzy 52, 53, 87,129-135, 226 Stempowski Stanisław 107,118 Stępkowski Józef, wojewoda 27,133 Stojowski Andrzej 9 Stryjski Karol Józef 65,107,116, 153-156, 206, 208, 211-213, 226-228 Syroczyński Leon 193,195 Szarzyński Sęp- Mikołaj 122,123 Szczęśniak Antoni 206 Szela Józef 193,194 Szeptycki Andrzej (Roman) 211 Szewczenko Taras 32 Szota Wiesław 206 Szymonowie Szymon 17 Taylor Nina 8, 91 Tokarski Jan 51 Tomaszewski Marek 6 Toporska Barbara 144 Torzecki Ryszard 143 Trembecki Stanisław 17 Truchan Mirosław 8 Trznadel Jacek 81, 82 Tuan Yi-Fu 72 Tukidydes 9 Twardowski Samuel 16,17, 21, 25, 50, 54, 206 Tyszyński Aleksander 17 Uliasz Stanisław 227 Urbański Antoni 56, 77 Vincenz Stanisław 8, 26, 27, 37, 61, 74, 87, 88, 90-102,105,106,113, 114,119,120,125,130,138,141, 144,146,149,174,188-190, 205, 226, 227 Wańkowicz Melchior 206 Wapiński Roman 7 Wereszczyński, biskup 135 Wiegandt Ewa 8,168, 220 Wierzyński Kazimierz-222, 223, 227 Wiśniowieccy 110 Wiśniowiecki Jeremi (Jarema) 34 Witkiewicz Stanisław Ignacy (Witkacy) 79 Wittlin Józef 87, 89, 90,106,138,141, 157, 226 Władysław IV, król Polski 39 Wołoszynowski Julian 42,59, 60, 87, 91, 92, 102,105-112,114-120, 135,138,153,165,192,194-196, 201, 225-227 Wójcicki Kazimierz 18 Wrzesiński Wojciech 7 Wyhowski Jan 23 Wyka Marta 43 Wyspiański Stanisław 31, 42 Zaborowski Tymon 18, 20 Zachariasiewicz Jan 32, 34, 35, 45, 95 Zagajewski Adam 76,102 Zakrzewska Helena 155,157-159, 188, 209-213, 226-228 Zaleski Józef Bohdan 13, 18-22, 24, 40,137 Zaleski Marek 6, 90 Zaleski Wacław (ps. Wacław z Oleska) 18 Zamojski Ferdynand 156 Zamoyscy 110 Zapolska Gabriela 37 Zbarascy 110 Zieliński Adam 53,130,132 Zimorowic Józef Bartłomiej 14-16, 21, 25, 206 Zimorowic Szymon 17 Żeromski Stefan 161,164 Żeleźniak (Zalizniak) Maksym 21, 38 SUMMARY My book, entitled: "Between Polish island and the Ukrainian sea. South-eastern Kresy in Polish literaturę 1918-1988", is mainly concentrated on literary image of basie problems of social and ethnic life on the Polish eastern border-land. This borderland - so called Kresy - with its specific and fascinating history and culture, was the inspiration for many Polish writers Because I intended to ??????? only those stereotypes and myths of the Polish and Ukrainian common history that were expressed in literaturę, I decided not to confront the 'presented world' with historical facts. As a result of my deci-sion I analysed only novels, short stories, memoires and essays that referred ex-actly to the issues of coexistence or confrontation betwenn Poles and Ukrainians in Kresy. Futhermore, having read a lot of texts inspired by Kresy written by ex-iles (and even by people who had never been in Kresy), I assumed that the vast majority of stereotypes and myths concerned relationships between Poles and Ukrainians and could be easily divided into two opposite parta: myth of coexist-ence and myth of confrontation. I concentrated on analysing creative processes, literary motifs, commonplaces. This book consists of 4 parts which show many levels of intimacy between Polish and Ukrainians spaces, between Poles and Ukrainians. In the first chapter I examined Polish literary tradition sińce XVI centrury till 1918. In my opinion this tradition wasn't changing so much. Generally speak-ing we have two stereotypes: Arcadia and Inferno. In both Poles are usually courageous, honest, smart and they belong to gentry. Poles have the mission of civilizing Ukrainę and, what is morę, they are convinced that they have created Ukrainę. They are very proud of themselves and their role in this barbarie country. Ukrainian stereotypes are two: positive and negative. Good Ukrainians love Poles and Poland, they are loyal to their Polish lords. They sing sad songs, they are handsome and brave. Bad Ukrainians are ugly, primitive and bloodthirsty. In contrast to Poles they are barbarians. On the other hand, this two stereotypes have something in common. Both the bad Ukrainian and the good one are less intelligent than Poles. They even have not their own national identity. So thus they are not able to be independant and to establish their own sta te. In contemporary Polish literaturę Ukrainian motifs and commonplaces didn't change so much although they became much morę ambivalent. I didn't analyse the heritage of literary tradition. I concentrated on two myths: peaceful coexistence and tragic conflict called 'the unbroken circle of crime'. I noticed that both coexistence and conflict have many levels depending on writers' point of view and sonsitivity. In the second chapter I wrote about many aspects of Polish home and Polish heritage in Ukrainę. Polish gentry was the minority in Ukrainę but in fact it dominated until XIX century. Their houses were their family's nests, harbours and fortresses when Poles came into conflict with Tatars, Turks, and, first of all, with Ukrainians. Their houses and their own land, their national identity and 246 ????? position were the highest value for them. In spite of this, they belonged to \e very closed society. Although they often spoke Ukrainian, the Ukrainians rere 'the others' which lived in a different, strange world. In the first part of the third chapter I analysed the variety of the images of olish-Ukrainian coexistence in novels and essays written by Z. Haupt, S. Vin-snz, J. Stempowski, J. Woloszynowski, M. Pankowski, J. Wittlin and others. In ieir texts the 'Polish island' (despite of being ethnic and social enclave) don't ame into conflict with 'Ukrainian sea'. 'Polish island', in other words - home, ation, gentry, social and economic group is not so closed, although it differs •om Ukrainian village and peasants. The Ukrainian negative stereotype rather oes not exist. As regards Polish characters they are not so schematic. In this roup of texts I noticed many types of idealizing coexistence from showing mbivalence of it, intelectual distance and indifferency to grotesąue. In the second part of the third chapter I analysed Polish-Ukrainian con-ict. In novels written by H. Zakrzewska, J. Bączkowska, W. Odojewski and thers the confrontation is the main problem. As a result of separation from Ikrainian and living in the enclosed community 'Polish island' became a fortress ncircled by enemies. Ukrainians are often stereotypical negative characters. loreover, they are not treated as individuals but like faceless mob without so-ial conscience or national identity. Ukrainę is called: 'damned land ruling by ragic fate'. In these novels the image of conflict has many aspects. From cool idifferency, by alienation, strangeness to hatred and Inferno where Poles and Jkrainians kill each other. In the last part of this chapter I dealt with the special kind of the image of ne Polish-Ukrainian conflict in novels by Pruszyński, Adamski and Wierzyński. n these texts Poles and Ukrainians are real people who are able to kill or save neir enemies because they are independent of fate. In the last part of my book I discussed the myth of brotherhood of Polish ;entry and Ukrainian peasants, in other words - Poland and Ukrainę. In my pinion this myth is also ambivalent. The white side of it is the motif od 'Złota Iramota' ('Golden Letter'). The black one is the image of 'Ukrainian bastard'. )uring January Uprising Poles wanted Ukrainian peasants to support them so hey proposed them freedom. Although Ukrainians turned to be very antago-dstic, Polish mission became the myth of noble brotherhood and Ukrainian's ietrayal. On the balance, I think that the myth of 'Ukrainian bastard' is the most mportant. Usually the bastard is a son of a Polish nobleman, but contrary to his 'olish brothers he is always worse than 'a pure Pole'. What is morę, he is the reation of Polish society. The bastard is cruel, bloodthirsty, cunning, he hates Poles nd wants to take a revenge on all of them (despite his inferiority ??????? and lienation). In Polish contemporary literaturę the image of Kresy in ambivalent and onsists of two basie stereotypes: positive and negative. The image of Inferno nd encircled, lonely Polish island dominates in out Uteraturę. SPIS TREŚCI Wstęp 5 I Między polskością a ukraińskością - tradycja literacka 11 1. Kozak-step -jedna dzika dusza 19 2. Hajdamaczyzna 24 II Polska wyspa - polski dom 47 1. Fundamenty kresowego domu 49 2. Reifikacja tradycji w konfrontacji z ukraińskim zewnętrzem 71 III Między polską wyspą a ukraińskim morzem 85 1. Przenikanie się stref 87 Idealizacja i mit 88 Ambiwalencja koegzystencji 106 Dystans intelektualisty 129 Kozacka szarża na literacką konwencję 136 Jednolitość strefy nędzy 138 2. Obcość i zderzenie 143 3. Ukrainiec, Polak i człowiek 169 IV Dwie strony braterstwa 185 1. Metafora Złotej Hramoty 187 2. Ukraiński bękart 204 Zakończenie 225 Bibliografia 229 Indeks nazwisk 243 Summary 247 CRACOVIENSIS UNIYERSITAS poleca Jan K. Ostrowski Lwów. Dzieje i sztuka Jan K. Ostrowski Kresy bliskie i dalekie Agnieszka Korniejenko Poezja Wasyla Stusa Agnieszka Korniejenko Ukraiński modernizm Włodzimierz Mokry Od Iłariona do Skoworody. Antologia poezji ukraińskiej XI-XVIII w. Biblia w literaturze i folklorze narodów wschodniosłowiańskich red. R. Łużny, D. Piwowarska Unia brzeska. Geneza, dzieje i konsekwencje w kulturze narodów słowiańskich red. R. Łużny, F. Ziejka, A. Kępiński Narodowy i ponadnarodowy charakter literatury red. M. Cieśla-Korytowska Współcześni Słowianie wobec własnych tradycji i mitów red. M. Bobrownicka, L. Suchanek, F. Ziejka A^f>J ?^^^?. . Książki TAiWPN UNIVERSITAS można zamawiać listownie i telefonicznie w Dziale Handlowym TAiWPN UNIVERSITAS 31-426 Kraków, ul. Żmujdzka 6B tel. (012) 413 91 36 fax (012)413 91 25 E-mail: box@universitas.dnd.com.pl http://www.universitas.dnd.com.pl Nie doliczamy kosztów przesyłki! Zapraszamy do Księgarni firmowej UNIVERSITAS 31-004 Kraków, pi. Wszystkich Świętych 7 pod patronatem Destylerni Kraków Polmos oraz Głównej Księgarni Naukowej im. Bolesława Prusa Sp. c. Krakowskie Przedmieście 7 00-008 WARSZAWA Łamanie Studio Grafiki Komputerowej i Fotoskładu „PM" (tel. 0501 184--373)