Jerzy Eister Wydaniepiemze D Warszawa 1995 Wydawnictwa Szkolne i Pedago$czne UL/ Dzieje PRL pod redakcją naukową: prof. dr. hab. Andrzeja Garlickiego i prof. dr. hab. Andrzeja Paczkowskiego Projekt okładki Andrzej Oziębfo Na podstawie scenariusza Jerzego E/s/era dobór ilustracji Grażyna Bryk. Podpisy 'pod ilustracjami Andrzej Friszke Redaktor serii Anna Schuiz Redaktor techniczny Krystyna Milewska 'Uniwersytetu ul. Now> Świ« lei Książka zalecana przez ministra edukacji narodowej do użytku szkolnego i wpisana do zestawu książek pomocniczych do nauki historii w szkołach ponadpodstawowych. Nr w zestawie 283/95 Biblioteka WDiNP UW 1098007058 © Copyright by Jerzy Eisler 1995 © Copyright by Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1995 ISBN 83-02-05833-5 Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne Warszawa 1995 Wydanie pierwsze Ark druk 9 Rzeszowskie Zakłady Graficzne Rzeszów ul. pik. L Lisa-Kuli 19. Zam. 3177/95. i I Spis treści Narastanie kryzysu /5 Podwyżka cen /9 Wybuch konfliktu /13 Eskalacja konfliktu /19 Nieprzemyślane decyzje czy polityczna prowokacja? /35 Kreml wobec wydarzeń w Polsce /43 Gdynia i Szczecin /46 Przesilenie /58 Polityczna rozgrywka /63 Nota bibliograficzna /70 Narastanie kryzysu Na przełomie 1970 i 1971 r. Polska Rzeczpospolita Ludowa pr7S7vwała jeden z najgłębszych w swoich dziejachkryzysów politycznych i zara-zen^wsiKąsówspołecznych. Hrzez Kraj przeto-czyła się fala strajków i protestów, najgwałtow-niejsza na Wybrzeżu. Apogeum kryzysu przypad-ło na kilka tragicznych dni grudniowych, kiedy to~tite-pt? idz jjTeAwszyH niestety nie oslalopy historii PRL przeciwko protestującym robotnikom użyto broni palnej. Jednocześnie w~tym samym czasie w kierownictwie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej toczyła się skomplikowana, niejawna rozgrywka polityczna, która miała doprowadzić do zmiany na stanowisku I sekretarza KC PZPR, a w konsekwencji do szerszej wymiany kadrowej w aparacie partyjnym i administracji państwowej. Kryzys polityczno-społeczny narastał w Polsce co najmniej od kilku lat. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych część społeczeństwa dostrzegała postępującą stagnację ekonomiczną, ale tylko nieliczni mówili o tym otwarcie i próbowali się temu przeciwstawiać. Polityczne kierownictwo nie podejmowało poważnych prób zmiany tego stanu rzeczy, choć o potrzebie przeprowadzania reformy gospodarczej niejednokrotnie dyskutowano w trakcie różnych zebrań i narad. W pięcioleciu 1956—1960 płace realne wzrosły przeciętnie o prawie 30 proc. ale już w następnym zwiększyły się tylko o 8 proc, zamiast planowanych 23 proc. Te negatywne tendencje utrwaliły się i pogłębiły w drugiej połowie lat sześćdziesiątych. Władze prowadziły bowiem restrykcyjną politykę w zakresie wzrostu płac realnych, który w tym czasie kształtował się na symbolicznym, praktycznie w ogóle nie odczuwalnym, poziomie 1—2 proc. rocznie. Szczególnie ,.napięta" była sytuacja na rynku mięsnym. Według oticjainycF ddiiydi lylkw—w—krtach 1965—1967 roczne spożycie mięsa i jego przetworów na osobę wzrosło w PRL z 48 do 52 kg, ale i tak było znacznie niższe niż w Niemieckiej Republice Demokratycznej (59 kg) i w Czechosłowacji (62 kg). Niemniej w celu ograniczenia jego spożycia w listopadzie 1967 r. wprowadzo- no w Polsce podwyżkę cen mięsa i jego prze-tworów przeciętnie o 16,7 proc—Naturalnie tego typu posunięcia ~nie~7rrogty~ na dłużej poprawić ogólnej sytuacji ekonomicznej. Społeczeństwo polskie właściwie zapomniało już, że I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka, powracając do władzy w październiku 1956 r., był wielką nadzieją na lepszą przyszłość. Wówczas dość powszechnie zaufano mu i chyba uwierzono, że uczyni system bardziej sprawnym i wydajnym ekonomicznie oraz bardziej sprawiedliwym i efektywnym politycznie. Stosunkowo szybko jednak okazało się, że to, na co Gomułka skłonny był przyzwolić społeczeństwu, w żadne] mierze nie zaspokajało ambicji i aspiracji jego znacznej — najbardziej wyrobionej politycznie i najlepiej wykształconej — części. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych coraz więcej osób zdawało sobie sprawę z tego, że czas Gomułki minął bezpowrotnie, że jego program polityczny i ekonomiczny wyczerpywały się w przyspieszonym tempie. Systematycznie rosła więc społeczna frustracja, stale rozszerzał się krąg niezadowolonych, czemu sprzyjały mnożące się konflikty władzy z różnymi odłamami społeczeństwa. Szczególny rozgłos zyskiwały konflikty z Kościołem katolickim, a zwłaszcza ostry spór o kształt polskiego milenium oraz gwałtowna kampania antykościelna po „Orędziu biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim". Podobnie układały się stosunki ze znacznymi odłamami inteligencji twórczej. System, który po Październiku 1956 r. uległ dość istotnej liberalizacji, w połowie lat sześćdziesiątych ponownie — choć w skali i zakresie zupełnie nieporównywalnym do okresu stalinowskiego — stał się represyjny. Stopniowo postępował proces ograniczania swobody wypowiedzi; rosła liczba procesów wytaczanych ludziom świata nauki, kultury i sztuki. Odchodzenie od stosunkowo liberalnej polityki popaździernikowej zaczęło z czasem wywoływać protesty przedstawicieli środowisk opiniotwórczych,'którzy patrzyli na ten proces z ros- Władysław Gomułka z Leonidem Brezniewem. Z tylu Aleksiej Kosygin i Józef Cyrankiewicz. (CAF) nącym zaniepokojeniem, przechodzącym w zniecierpliwienie. Wielu intelektualistów z nieufnością odnosiło się do wypowiadanych publicznie zapewnień o trosce władzy i zrozumieniu postulatów tych środowisk. Wątpliwości mogła też budzić polityka kulturalna, a zwłaszcza faktyczna omnipotencja w tym zakresie partyjnych biurokratów. Wszystko to (w połączeniu z zakulisowymi rozgrywkami frakcyjnymi w PZPR) doprowadziło w 1968 r. do wybuchu głębokiego kryzysu polityczno-społecznego. Badacze nie są zgodni, czy ,,wydarzenia marcowe" traktować jako preludium do kryzysu 1970 r. czy tez jako kryzys samoistny. Nie ulega wszakże wątpliwości, że przynajmniej przejściowo podważyły one pozycję Gomułki w partii i w państwie. Wydaje się, że utrzymał on wówczas stanowisko I sekretarza KC przede wszystkim w wyniku rozwoju wydarzeń na arenie międzynarodowej. Trudno bowiem zapomnieć, że. rok 1968 wyznaczały w Polsce nie tylko szykany i represje wobec kontestujących /studentów i intelektualistów, bezprzykładna (fala półu rzędowego antysemityzmu i gwałtowna kampania antyinteligencka, ale również udział Wojska Polskiego w zbrojne) inter- wencji państw Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Gomułka aktywnie popart ideę tej interwencji, a nawet namawiał do niej sekretarza generalnego KC Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Leonida Breżniewa. Ten z kolei -- jak się wydaje — w decydującym momencie poparł Gomułkę przeciwko jego głównemu ówczesnemu rywalowi Mieczysławowi Moczarowi. Ostatecznie na V Zjeździe PZPR w listopadzie 1968 r. Gomułka raz jeszcze wybrany został I sekretarzem, choć niemała grupa jego towarzyszy uważała, że czas ,,Wiesława" minął bezpowrotnie i powinien ustąpić miejsca komuś młodszemu i bardziej dynamicznemu. Na pytanie, czy i na ile Gomułka i ludzie z jego najbliższego otoczenia dostrzegali te niekorzystne dla nich zjawiska, nie sposób dziś precyzyjnie odpowiedzieć. Ówcześni współpracownicy Gomułki zgodnie wspominają, że z roku na rok stawał się on coraz bardziej apodyktyczny. Na posiedzeniach Biura Politycznego, które odbywały się nieregularnie i coraz rzadziej, nie prowadzono otwartej dyskusji; to zwykle Gomułka wygłaszał parogodzinny monolog. Ingerował osobiście w różne, niekiedy zupełnie drobne, sprawy; starał się sam 6 MliililiifNf!!!'!!;;!!!^::;;!!!!!!!-'™!':"::11:;;""":;::::1:";;-™;!!! Podpisanie układu o podstawach normalizacji stosunków między PRL i RFN 7 XII 1970 r. Podpisy składają Willy Brandt i Józef Cyrankiewicz. (CAF) Uścisk dłoni po podpisaniu układu 7 XII 1970 r. (CAF) ', \ obejmować wszystkie najważniejsze, jego zdaniem, kwestie. Sam też często podejmował kluczowe decyzje, choć formalnie „firmowało" je Biuro Polityczne. Stawał się drażliwy i coraz częściej się denerwował Niejednokrotnie zdarzało się, że także w miejscach publicznych wdawał się w ostre spory z członkami kierownictwa partyjnego. Bożena Korczyńska opowiadała, że jej mąż, zaprzyjaźniony z I sekretarzem, w czasie balu sylwestrowego w 1969 r. pokłócił się z Gomuł-ką. Wzburzony gen. Grzegorz Korczyński miał wówczas powiedzieć Gomułce: „W 1968 r. wpuścili cię i nie panujesz nad sytuacją. Gdyby studenci znaleźli dojście do robotników, nie utrzymałbyś się wtedy". Trudno powiedzieć, czy Gomułka był świadom tego, że jego czas mija. Niemniej pozostaje faktem, iż od połowy lat sześćdziesiątych zaczął rozglądać się za swoim ewentualnym następcą. Stanisław Trepczyński. który w owym czasie był kierownikiem Kancelarii Sekretariatu KC, wspomina, że współpracownicy Gomułki zauważyli, że zaczyna on wyraźnie faworyzować trzech młodszych działaczy: Stanisława Kociołka. Stefana Olszowskiego i Józefa Tejchmę. Zdaniem Trepczyńskiego. Gomułka zwykle wszystkich trzech słuchał „uważnie i nigdy żadnego z nich na posiedzeniu Biura czy Sekretariatu nie zrugał. Wiem, że rozważał starannie walory każdego z nich. [...] uważał, iż w największym stopniu kwalifikacje na ewentualnego przyszłego I sekretarza KC posiadał Tejchma. Kociołka nie wykluczał, ale raczej liczył na jego przydatność w rządzie" (J. Eisler, S. Trepczyński, Grudzień 10 wewnątrz ,,Białego Domu", Warszawa 1991, s. 57—58). / W drugiej połowie 1970 r. władze PRL za 'sprawę najważniejszą uważały zakończenie rokowań z Republiką Federalną Niemiec. J8 li-_ stopada /pa rafowano^ .jjkłajirniędzy Polską Rzeczpospolitą Ludową a Republiką"" r-ederalną^ Niemiec o podstawach normalizacji ich wzajemnych stosunków", który oficjaTnte-podpiaot-ty został / grudnia I970 r. podczas wizyty kanclerza Willy Brandta w Warszawie. Obok kanclerza RFN układ podpisali premier Józef Cyrankiewicz oraz ministrowie spraw zagranicznych Stefan Jędrychowski i Walter Scheel. Ceremonia odbyła się w Sali Kolumnowej w gmachu Rady Mini-a uroczystości ,,patronowałr strów, a uroczystości ,,patronował' br. Zmiany e"n iq rainDfci*riłni w* i ob* mujq ftaiunkowo uarakl lahwi towaró* rf nkffwrck JvfliiQ V'] Ęł«ł OarKUicana} flOłt IP"- Fch arup wyrąb** łrtJnifl o p ¦ac-i na Ł odbMmlkl Ultwfipfcka odbiorniki radiowa Im ja lulali U,B 13,1 17 Ił. bflfe 1 brykitlT w Cpni kolt* SOJ 10 TD.I L lampy, tiwrłHłTT 1 ongha radiowo. 19J Ift » [Taiunj baHatnlan* 1 baiwrinD- n.( B. L pralki 17.0 11 UtaiunF inlaiW-iMkiibuM. nH bda- 1. odŁunHf 10l3 a. 13. Łkariinr t ]«iwaJiiu omurłiBłfB 1TJ w. UtlEńuy ¦LMawo-bawBnilBMb Uaftt. UJ u. msKlofa DiaoLilr a J*TwaMn bAk^ 1B,O IL 1L Ełuohnj aLini>"TO baliTłłn?tT**r oddal Wł tnaiunr ciaatnn-tfianow^ wiianow 1V,T e SftB 14. 19 n. a»n ] pltoj walnjŁłł* 2S,D 13,4 13,B 13. tłumny laminowana, •lawwo-blWłJ 11. nfSH&rm wywbr puHciWłulun 1 ba- '" Ił lł łkania; i Jedwabiu ajntttpisMfla UuoLnj wafitlaas i doniiaBZJCą •L*CT u WHluy biaiula \ pifamy pDpsUnowia, oddtŁ 1BJ 10,ł m. io V- world iiuAiM-Jtonoiiiia ił. pończochy *U łonowa 40.1 31- plafhtr im*np **^ IL to. pończochy *|aallbmt ikirpclf. podkoLaudwłc] ¦taifllowłj 29.3 33. 33 i*. rehmrlnhi a|nłrŁa,ne t*!( wylOby dJJtwiłraki* t •nklmj Hut w tfm: wtl* 19.1 daid IM prcw. 39,4 X' U wyroby tte»wlanftl* l anlUJly pfl. SŁ nlafeidre HiT'^b)r fanTucftUyezUł OJ nacłyni* blłiianł | żaliłua 19J 23. kn^mi* i biudn _m» hm" i*,a Tl wjToby hiilnlcił iii !4 Draniu bH-LoncPWt 2B.3 3S. Q' IŁ t^ikarS'"1"^^ "*"*¦ to™"k*1* 33 J3 un^pchy 17J U tarflwkl Bf61vTl*(o ^ebtbSU. taro^U nle>tflr* izklsnkl Sił rowerowe 1 flo laUreK kkatumkow^i:!! IZ 7 40 ronar*, moroiowBry 1 ftlrtióra arL7- 27, rLDiyH do lal^ua _Pn>HLlver" 33.0 I2,f ZŁ prołitl do pruua pZfnf 1 paaly typu ao 41. łi MolocTlrtt WSK 1U 13.0 3fi. U- puMrj laKriEraftF^n" V,l 30. mjdlo UialFbTW* 14 Sl. 1S ulłktórt meble 1 ¦¦Iaf*r1a drwwni Ul 3. ¦ypifl dla dLled IM t itłorzyw Bcll>cmrch M. 18,1 nltklOra arlyiru^r nju<(l^"i UlfT- c Dnltki 1 podwyŁki c«n thanln apdwot >ovlkdn1q imtHnT cen w trefi w i 31 maklArF ¦"^fl* ¦**¦ aloł&włłS 13,* ¦JtB rtln ¦JaUrcilaiE podwvihLl cen łnrVu nleht&ra fcrtTtiłr pn«mrahi B ¦PO iywiStTci' tpowoduj* odpowiedni W ¦°" 30. aSand 30.1 Hit ulfjaia zjniniliii o^ny poairkbw abi na- itowy^h *Tdi nauycfi w iHJowkach tu- »- papa Hlaltowa »fl dfit ilchlcli, Inrb-naUfh aEkoluj^ti ŁlaDlcak li 1 1 Htnociainiaj tattah pddwrłiiOn* C*- L¦" l«dnoaUiacłi ir«him11 ibtWweto H- rtj nati4pujqcfcłi grup artftulv*i śi łd* oan *ł«łO# D4J4 pnu budlłl partitwa. nio a proci Tt cdzdnom D ulniłznych dochodach na •ni >nka rodzdny pr^yaial? i1q dodatki do ta. V 11,1 allk O" rodflniiT^i ¦ ll"l r, Łtńryrii U< ^na w Ijtp: ml«*a wotow* «j 16,1 Ł*. ?t* Ityrńetle otL 920 m111oa6w liotych. n.i Oł dnia 1 (trcniił 1B7I r oboibnt m ul* ETHEwarr Dlwta) IM Dl* C bnlUallu ul*fB]4 taSlł tplltr ndh. Jiotaj 1 Irluhi lakupów nUlsł>cb w lUll Utnowr ^^ ¦,0 Mi tnptłtgo utrtka, 1(10 rTc6 Cfnj w hilu Ł. pratwory mlacn* a" 11 TUdnJa EVtaIy abntłoDK. ObEUIwi* ap litania odpowiadać b*dxl» pro«nt«n ?b- 1 mr 1 Brtłłworł rybne iij Dli U cimj wyrobu (jkupiołiayD Ob raty 1 dq- W tfnj: rrbj móialda. iwlate 1 fm*>- kor iajiq mtanl* prw Umoraola tp 10J oab Uibth rat nUKmaśfi. i" P rai ie ontama cn> dcULlsny^b art ku- ryby ałodkowOd^B 00 L7 tł"mio4ckn>ycb pod wytann* »*!*!) oo- fl. dlłtfŁ marmolada, po wid La »J Cjl rw1 rmnj dttolicrno nartipu- grup wrrebAw tradnm o proc: 116 1TJ nlaiu lfc*njnT tlairawo-bawełnianą daniny tluwwo-irtHHłm. 1 torJeoow* SOJI Uta/uny .JimLi^wBTw, *1bdowo-Ław*ł-nkiiM I bawełniana 13.0 tKnnlUr z Jedwabiu ayn Fetrcmeia tSfi Urinijij ¦¦mian* i dominui łlnir I flnjlanj L?0 *-'-' pnl1«vt"wt tnij ponaochr ttitoacmm tan pończoch? k 31.1 H.4 lO.fl 16,3 rfljilopT rlłaŁyezua . wyroby dcLewLai ikl< t anllanj dard 100 proc. »rvrrjhy IVSK ¦prwl '(HnootTTzn» nlfllftf5rł""rmnff» flipiarrilC njrtUifl mflblF I (¦lnnlarfl pusta do »b4» Hn-w dlwkl I ¦ypkl dla da*d Obnltin 1 ick1^v?H rrn tkai-rvL"ł :m-inv fe -dBtofnlaaE podwytkl ce od pov* m id n ¦ Cni w ffHtronomtl. Wie ulegają zmLanLt Płn}1 pOpUków abma-meniowrc}] wydawanych w fttfdwluch łiu-il^rnlrklch. UiEarnaŁach izkolii/tti łloBluch 1 vrudH'kolacli. Wrfaw lto»n poailfcrj™ w iTch li-ilrniftknrh fyurirriiB ibloioJ1**! tl-Aumui bed« pim budial paflatwi- Roddnom o nainlżnych dochoriłrti na Członka mddnr iniyjJia^H »lfl dodtUU rl° U' allkOw roddnnreh w IpTl r, fcttłTCfr laCal* kwota wynlB*|» oŁ MQ mlUcnta itotf ch. Od dnia i itrcmia lin r. obniłou «onaal< ¦ 40lt '!¦¦ 3ii fl mlul«CDi4 DOUlŁ.a uzyn-Dla iŁixqd2od telewl zy| nych. ObnltKLJu alofala UUi apEatr tfdhiteri ludnoła i trtułu zakupów rztilnpeh wy:o-bów B^raTeio uźj-Um, ktoiTch t»r ¦ *¦¦¦¦<¦ 13 cmdrUa J»taJr obnlŁont Oboizail* nHatj udlulcula odpowiadać bsdzlr pto<»nł^w| ur.-^Izkl ceny wyrobu zakupionego 04 nly 1 (*o-kotlaiM aoalanl* dtebi iunon«Qj« ptrilnty iHinuiirh iml nalefiuśdr Wrai » miLiin flco rfrta[l(xnrcb arlyku-Ww (rwnoldOŁt.h podwybzorie L«taly a 13,1 proc ćmy nUwanoh pajwwyfh Jajdno-czejnle pi cpJo pfŁnDlawnla nuwo|U PTO-dukrjl nn«riKaj podwyzmne nny iKupu ływn wlgpTm*ei|o o JSO et u I kt »OJ Ikuou drobią o ! ii u t| | tmr Pkurłu minka * wzonla zimowm o 0 iii jJ za litr. Kwnti podwyżek e»n tylko w nieEnacmyra •nprllu przewyższa «umq obntiek »n 1 »:& nłłd Liidno^ i lyiułu JwIbUidw dc W*T-kfrra rodCnnycb, obnlznla oolpi t^lrwifyl-nych ChbniJi-nin ipla.1 cadlutefi r ętuIu uku-pOw nl*ln-rh iprmt^rw trwaUfo. ulyi>o-wanre oraz p.-l»>-iU can ikupu lywo 1 mleka, Frawldrwana zmiana itrukDirT koQ-¦umpcji |ui W ¦n^icu roku 1B7I powinna prJne ib-1nniomnIr iln! I lurlnnłd związanych t obłcn*. (niltiul ULLh „Trvrbuna Ludu" z 13 XII 1970 r. 11 w najwyższych władzach partyjno-państwo-wych. Domagano się, żeby przemówił I sekretarz KW Alojzy Karkoszka. ale był on nieobecny, ponieważ uczestniczył w obradach VI Plenum w Warszawie. W zastępstwie Karkoszki do zebranych wyszedł sekretarz KW ds. organizacyjnych Zenon Jundziłł. Z samochodu ,,Łączności" przez megafon wezwał robotników, żeby się rozeszli i powrócili do pracy. Apel ten został źle przyjęty, skwitowano go gwizdami. Jednocześnie w tłumie rozeszła sę pogłoska o aresztowaniu robotniczej delegacji, która weszła do budynku. W tej sytuacji — po opanowaniu samochodu z megafonem — demonstranci zażądali zwolnienia aresztowanych. Ogłoszono też wtorek 15 grudnia dniem strajku powszechnego i zapowiedziano, że jeszcze w poniedziałek o 16.00 odbędzie się wiec przed KW. Uczestniczący w obradach plenum KC ówczesny kierownik Wydziału Nauki i Oświaty KC Andrzej Werblan dość wcześnie zauważył, że do siedzącego w prezydium Gomułki kilkakrotnie podchodził Trepczyński i przekazywał mu jakieś informacje. Zaintrygowany tym Werblan przy pierwszej nadarzającej się okazji —jeszcze przed przerwą — wyszedł z sali posiedzeń za Trep-czyńskim i dowiedział się od niego o strajku w Gdańsku. Stanisław Kociołek, członek Biura Politycznego i wicepremier. O wydarzeniach rozgrywających się w Gdańsku Trepczyński został telefonicznie powiadomiony przez zastępcę kierownika Wydziału Organizacyjnego KC Teodora Palimąkę. Natychmiast też wiadomości te przekazał Gomułce. Cy-rankiewiczowi, Kliszcze, Kociołkowi i Karkoszce. jednak I sekretarz o wydarzeniach w Gdańsku oficjalnie nie poinformował zebranych aż do końca obrad, choć naturalnie krótko po 12.00 praktycznie wszyscy uczestnicy plenum wiedzieli z rozmaitych nieformalnych źródeł — jeden od drugiego — że w Gdańsku ,,coś się dzieje". Go-mułka polecił Trepczyńskiemu przygotować różne wyliczenia ekonomiczne, które mogłyby być wykorzystane w propagandzie jako argument potwierdzający zasadność wprowadzonej podwyżki cen. j^Około południa Kociołek, który uprzednio telefonicznie kontaktował się z dyrektorem naczelnym Stoczni Gdańskiej, poinformował Gomułkę i Cyrankiewicza, że w towarzystwie Karkoszki oraz nadzorującego przemysł stoczniowy ministra Franciszka Kaima, a także sekretarza KW w Gdańsku Włodzimierza Stazewskiego i I sekretarza Komitetu Zakładowego PZPR w Stoczni Gdańskiej Jerzego Pieńkowskiego chciałby natychmiast udać się samolotem do Gdańska. Go-mułka z Cyrankiewiczem zaakceptowali tę propozycję. W ten sposób wspomniani działacze partyjni i państwowi - - nie mając jednak ,,żadnych dodatkowych instrukcji ani specjalnych uprawnień" — ok. 13.00 przylecieli do Gdańska. W czasie lotu ustalono, że Kaim i Pieńkowski prosto 2 lotniska udadzą się do Stoczni im. Lenina, natomiast Kociołek, Karkoszka i Stazewski do gmachu K\Nr\ o 12.45 Sza"b MSW, uznając siły milicyjne w Gdańsku, które liczyły ogółem 750 funkcjonariuszy, za niewystarczające do zapewnienia porządku, polecił komendantowi Szkoły MO w Słupsku „przemieszczenie się z 500 funkcjonariuszami do dyspozycji KW MO w Gdańsku dla wsparcia miejscowych sił". Jednocześnie minister spraw wewnętrznych Kazimierz Świtała podjął decyzję o wysłaniu na Wybrzeże swojego zastępcy gen. Henryka Słabczyka. O 13.15 gen. Słabczyk wraz z grupą pracowników resortu odlecieli do Gdańska, dokąd przybyli ok. 14.50. Niespełna pół godziny później, o 15,15, Kliszko telefonicznie zakomunikował Sztabowi MSW polityczną decyzję użycia sił milicyjnych przeciwko manifestantom. Polecenie to niezwłocznie przekazano Słabczykowi. ^W tym samym czasie w Gdańsku odbyła się roSbcza narada, w której uczestniczyli m.in.: Kociołek, Karkoszka, komendant wojewódzki MO płk Roman Kolczyński, zastępca dowódcy Po- Gen. Henryk Słabczyk. wiceminister spraw wewnętrznych (CAF) morskiego Okręgu Wojskowego cis. obrony terytorialnej gen. Józef Kolasa i dowódca 7 Dywizji Desantowej, a zarazem dowódca Garnizonu Gdańsk pik Tadeusz LJrbańczyk. Pod wpływem zaprezentowanych opinii i sądów na temat rozwoju wydarzeń Kociołek wystąpił z inicjatywą wykorzystania pododdziałów stacjonującego na tym terenie 13 pułku Wojsk Obrony Wewnętrznej do ochrony (wewnątrz budynku) siedziby władz partyjnych i miejskich oraz strategicznych obiektów na terenie Trójmiasta. W tej sprawie Kociołek telefonicznie kontaktował się z Jaruzel-skim, który zasłaniał się tym, że nie może wydać takiego rozkazu. Ostatecznie sprawa dotarła do Cyrankiewicza. który podjął decyzję, żeby 499 żołnierzy 13 pułku WOWewn. objęło ochroną dwanaście obiektów na terenie Trójmiasta. Tymczasem po 12.00 tłum przed KW podzielił się na kilka grup, z których jedna wróciła do Stoczni im Lenina, inne zaś skierowały się w stronę Wrzeszcza, aby zaagitować studentów Politechniki Gdańskiej oraz nakłonić kierownictwo Polskiego Radia do nadania komunikatu sytuacji w Gdańsku. O 13.15 liczna grupa demonstrantów wkroczyła na teren Stoczni Północnej i za pomocą głośnika zainstalowanego na ,,zdobytym" przed gmachem KW radiowozie wzywała pracowników do przerwania pracy i przyłączenia się do manifestacji. Część demonstrantów skierowała się w stronę Politechniki Gdańskiej. Po 14.00 300 osób weszło na dziedziniec politechniki nawołując studentów, aby przyłączyli się do manifestacji. Na ich spotkanie wyszli rektor Janusz Staliński i I sekretarz Komitetu Uczelnianego Zdzisław Przewócki. Chcieli przemówić, ale nie dopuszczono ich do mikrofonu znajdującego się w radiowozie. Wedle relacji ,,Głosu Wybrzeża" z 28 grudnia 1970 r., profesor Staliński został uderzony w twarz, a jeden z towarzyszących mu pracowników naukowych stoczniowym hełmem w głowę. Ponieważ wezwania, by studenci przyłączyli się do demonstracji, pozostawały bez odpowiedzi, po ok 40 min. manifestanci opuścili teren politechniki. Część z nich skierowała się w stronę akademików przy ulicy Wyspiańskiego, a inna grupa przed gmach rozgłośni Polskiego Radia/) Widząc nadciągający pochód obsługa techniczna Polskiego Radia zdemontowała urządzenia nadawcze. Krótko po 15.00 demonstranci zażądali od dyżurnego technika uruchomienia w ciągu 15 min. nadajnika, aby można było przekazać komunikat o sytuacji w Gdańsku i nadać apel do pracowników w innych częściach kraju. Technik skierował delegację manifestujących do zastępcy redaktora naczelnego Tadeusza Wierzbanow-skiego, który poinformował, że ich żądanie nie może być spełnione, gdyż aktualnie radiostacja w Chwaszczynie nie zasila gdańskiej rozgłośni. Według niektórych relacji część demonstrantów groziła radiowcom ,,rozbijaniem głów". Faktem jednak pozostaje, że do żadnych rękoczynów wówczas nie doszło i po kilkunastu minutach, nic nie osiągnąwszy, manifestanci opuścili gmach radia, kierując się w stronę centrum miasta. Bezpośrednio po ich wyjściu z rozgłośni obiekty radiostacji, telewizji oraz stacji przekaźnikowej w Chwaszczynie „zostały zabezpieczone przez oddziały milicji". /Wracający z Wrzeszcza pod KW kilkutysięczny pochód o 15.55 w rejonie mostu Błędnik został zaatakowany przez stosunkowo niezbyt liczne siły milicji. Po raz pierwszy w tych wydarzeniach doszło do ulicznych starć. Milicjanci użyli petard i gazów łzawiących, demonstranci zaś zaczęli ich obrzucać kamieniami. Siły porządkowe okazały się zbyt słabe, aby zatrzymać robotniczy pochód, który skierował się w stronę centrum miasta, na Dworzec Główny i na Targ Drzewny. Tam ok. 17.00 siły porządkowe użyły armatek wodnych w celu rozproszenia manifestacji. Tam też — wedle niektórych relacji — padły pierwsze strzały. O 18.15 grupy młodych mężczyzn dwukrotnie usiłowały podpalić gmach KW. Udało im się w końcu spalić znajdujące się w piwnicy urzą- 15 RM Walki na ulicach Gdańska. (CAF) ¦ dzenia drukarni. Tłum został przez milicjantów zepchnięty na skwer przed Dworcem Głównym i na Węzeł Piastowski. Ponieważ siły porządkowe nie mogły dać sobie rady z demonstrantami, o 18.00 wprowadzono do akcji 500 elewów ze Szkoły Podoficerskiej MO ze Słupska, a o 19.00 Sztab MSW polecił komendantowi Szkoły MO w Szczytnie ,,przygotowanie się do wyjazdu z funkcjonariuszami do Gdańska, a Szkole MO w Słupsku wysłanie pozostałej ilości funkcjonariuszy ". W późniejszych godzinach wieczornych skierowano do Gdańska dodatkowe siły ze Szkoły MO w Iwicz-nej, a komendantowi Szkoły MO w Pile polecono przygotowanie ,,stanu szkoły do przerzutu". W sumie 14 grudnia w rozpraszaniu ulicznych manifestacji wzięło udział około 1200 milicjantów, z czego 99 miało odnieść obrażenia, w tym pięciu ciężkie. Gdy doszło w Gdańsku do pierwszych starć ulicznych. Sztab MSW zarządził blokadę telefoniczną i teleksową informacji na temat sytuacji w Trójmieście dla zagranicy. O 16.40 zarządzono także kontrolę na drogach wylotowych z województwa gdańskiego, którą przejąć miały KW MO w Koszalinie, Bydgoszczy i Olsztynie; zleco- no wzmożoną ochronę radiostacji w tych województwach. ^Tymczasem w Gdańsku niemal do północy w różnych częściach miasta dochodziło do starć między milicją i demonstrantami. W ich trakcie kilkakrotnie podejmowano próby wznoszenia barykad. Na skrzyżowaniu ulic Heweliusza i Rajskiej demonstranci rozpalili wielki stos, palono m.in. wydawnictwa propagandowe PZPR. Gdy od strony stoczni nadjechał wóz straży pożarnej, młodzi demonstranci opanowali go i wepchnęli w ogień. Wybuch zbiornika z benzyną podsycił ogień. Około 19.00 grupa manifestantów, licząca blisko 2 tys. osób, pojawiła się na dziedzińcu Politechniki Gdańskiej. Ponownie namawiano studentów, aby poparli strajk zwołany przez robotników na 15 grudnia. Po krótkim wiecu grupa ta ruszyła w stronę śródmieścia Gdańska. Na ulicy Grunwaldzkiej dołączyła do pochodu grupa studentów z domów akademickich przy ulicy Wyspiańskiego. W tym samym czasie do budynku KW, gdzie przebywało już 40 żołnierzy, wprowadzono w celu wzmocnienia ochrony dodatkowo 160 żołnierzy WOWewn. Gwałtownym walkom ulicznym towarzyszyły stosunkowo liczne przypadki podłożenia ognia 16 Franciszek Szlachcic, wiceminister spraw wewnętrznych. fWAF) wyjaśnienia przyczyn i przebiegu konfliktów społecznych w dziejach Polski Ludowej, ..Nowe Drogi" 1983, numer specjalny, s. 40). W Gdańsku przebywało więc trzech członków Biura Politycznego (Kliszko, Kociołek, Loga-So-wiński), wiceministrowie spraw wewnętrznych i obrony narodowej, minister nadzorujący przemysł okrętowy oraz I sekretarz KW. Nazajutrz po południu do Gdańska przybyli wiceminister spraw wewnętrznych Franciszek Szlachcic oraz Gen Grzegorz Korczyński, wiceminister obrony narodów (CAF) szef Sztabu Generalnego WP gen. Bolesła Chocha. Obecność tylu działaczy partyjnyc i państwowych nie sprzyjała koordynacji działa niekiedy były one wzajemnie sprzeczne. N ustalalono też wzajemnej podległości i w efekc wykształciły się tam dwa, a może nawet tn bardzo luźno ze sobą powiązane sztaby kierom nicze. Nieformalnym szefem był jednak Kliszk' pozostający w stałej łączności z Gomułką. O IO »¦¦¦ ¦: Eskalacja konfliktu W nocy z poniedziałku na wtorek strajk rozszerzył się, obejmując kolejne wydziały portu gdańskiego oraz inne zakłady pracy Trójmiasta. W Gdyni w Stoczni im Komuny Paryskiej nie podjęto pracy na wydziale N. Około 7.00 rano przy suchym doku zgromadzili się pracownicy wydziałów kadłubowych. Wznoszono okrzyki:-„Chcemy chleba". „Żądamy starych cen", „Żądamy podwyżki zarobków", a później: ,,Chodźcie z nami" oraz „Suche bułki dla Gomułki". W czasie wiecu przed halą GO-8 w Stoczni im. Komuny Paryskiej sformowano liczący ok. 800 osób pochód, do którego po drodze dołączali pracownicy (głównie młodzi) z różnych wydziałów, podążający w stronę bramy. Brama ustąpiła pod ich naporem. Stoczniowcy wyszli na ulicę „szeregami liczącymi po kilkanaście osób, zorganizowani, w ubraniach roboczych i z narzędziami w rękach". Przeszli przez port. obok Stoczni Remontowej, Zakładów Rybnych, Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich „Dalmor". Przyłączyło się do nich wiele osób, tak że gdy pochód wkroczył na ulicę Świętojańską, liczył już ok. 5 tys. osób. Mieszkańcy Gdym nagradzali maszerujących oklaskami: śpiewano ,,Międzynarodówkę" i hymn narodowy. Po krótkim zatrzymaniu się przed gmachem Miejskiej Rady Narodowej manifestanci skierowali się w stronę budynku Komitetu Miejskiego PZPR. W tym czasie pracownicy, którzy pozostali na terenie Stoczni im. Komuny Paryskiej, zgromadzili się przed budynkiem dyrekcji. Przybyli dyrektorzy. Michał Tymiński i Władysław Szajewski oraz sekretarz KZ PZPR Wacław Porzycki. Przez radiowęzeł apelowali o zachowanie spokoju i powrót do pracy, lecz wezwania nie odniosły skutku. Około 8.30 teren stoczni opuścił drugi pochód i po kilkudziesięciu minutach połączył się z pierwszym. Tłum demonstrantów kierował się przed gmach KM PZPR. Na terenie Stoczni ii. Komuny Paryskiej pozostała część pracow-ików, ale pracy nie podejmowano. Zupełnie inny obrót przybrały wydarzenia idąńsku. Od rana strajk objął kilka wydziałów Stoczni im. Lenina, a także zakład nr 1 Gdańskich Fabryk Mebli, Fabrykę Konserw Rybnych (Blaszanka), Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego i Stocznię Północną. Przed budynkiem dyrekcji Stoczni Gdańskiej zebrało się kilka tysięcy protestujących, przy czym tłum rósł z każdą chwilą. Do robotników próbował przemawiać J^seKtalaiz-J$Z_PZT^R Pieńkowski. ale jego wystąpienie przerywano" gwfzda mi i nieprzyjaznymi okrzykami. Część stoczniowców postanowiła ponownie wyjść na ulice, m.in. po to, aby uwolnić kolegów aresztowanych poprzedniego dnia. Krótko po 7.00 pochód — według różnych danych szacowany na 3 do 6 tys. osób — wyruszył z terenu Stoczni im. Lenina. W tym samym czasie zaczęli też wychodzić na ulice pracownicy innych strajkujących zakładów. O 7.15 czołówka pochodu dotarła do KW PZPR. Ponieważ drzwi były zamknięte i nikt nie podejmował z robotnikami rozmów, tłum skierował się przed gmach KW MO w celu uwolnienia przetrzymywanych tam uczestników wczorajszej demonstracji. Liczba manifestantów kierujących się w stronę gmachu KW MO systematycznie rosła. Około 7.30 demonstranci znaleźli się w pobliżu Komendy Miejskiej MO przy ulicy Swier-czewskiego. Tutaj milicjanci zaatakowali manifestantów, z których część była uzbrojona w rozmaite pręty oraz butelki z płynami łatwopalnymi, niektórzy mieli zaś stoczniowe hełmy i prowizoryczne, zrobione przez siebie tarcze. Wiele osób rzucało wyrwanymi z bruku kamieniami, milicjanci zaś ciskali w tłum petardy i granaty łzawiące. Pod wpływem naporu demonstrantów tyraliera milicji stojąca na ulicy Swierczewskiego zaczęła się wycofywać. Część milicjantów schroniła się w komendzie, część w gmachu Miejskiej Rady Narodowej, jeszcze inni po prostu cofnęli się w głąb ulicy. 28 grudnia „Głos Wybrzeża" tak zrelacjonował te dramatyczne chwile: ,,Następuje atak na gmach komendy Szturmowane jest wejście i parterowe okna pomieszczeń Komendy Ruchu Drogowego. Inna grupa łomami próbuje rozbić obite blachą wrota bramy wjazdowej na podwó- 19 Gdaftsk- Odynla - Elbląg Obraz wydarzeń Chełmy odtworzyć wyJomnis liadmlu $rwS-niowrch dm na Vttii\!B!|einc. {frcmalycffl* dni iq iBriiDŁsm todzieji-¦¦r' i dyskusji. Chcenij-. by lebrocił prz« nai mafBrinJy pomogły * ocenie ttydJerień, f Łtófłtft ipalil ,n; ¦1'nlaj pozorów Olacrajgcy wielu In 'n UJawmJo łrt rcbolniŁza jOfgOjyczenia. w fr|órTcFi - i n ¦ i-i - r.t- znij'al|o oFiorroin I pnfini .i abo-wiqzku ifl i(ro/iy wi^isicsci ipatautAitwo. Chcamy jłokaiać |ak, na flOrgineiin roboł-n|c»] mnnlPeiłocjI, * warunkach ulicach de- aipaJtcinyth/ nfczt z-icJelikich. jak pad wpr^w rozwoju wydoriłń r priyondlcOwytli „przywódco nailępawala •fcicyłCCja iłumu, kłOra doprow dź iJa do Irngodli. Ondi. M 15. y „ I .PIBH .\laim*1" IV niłi-r i1." tutrH I BankK '¦ WClUCTliiym . i.; ......I -mfn .. im. i,,......., .^..i"1' II fliyby. Kordon mllitU u l^nrfon^ a0 ilrony [t.J-:i]La m.i..........knur, pr^iiri/miij jn-ak nr'il iu-Ji-I l lt Tłu .¦n^rstB przed inurti L fladi. IŁU. Kcfslrr iiu ¦ ... WUwA ¦. .1 k*mi,-m do ikirn ' hratnJc irupi mki .1 nifiDult podpalić butf W kręcił udaie Im ilo cli II I PONIEDZIAŁEK 14 GRUD Mli *b ib-mt pr»d dw Wtul Pbulowlkl, u,jbj n I-.....-¦-......Moipopol'- ''.>-¦¦. -¦ . ;. roKijłcH »H " m< i^iiIki.lH. oivM piy i«-k dilrkm dr(. Wcl- *la« 1 płrtrdł nit pflw|lW- m(nvJJU™kiikl™tii. ° « eodi 21 IekbIi rez.udi/ u- Ik. "ya'?li|ow, ^'lilu * m ad I FaiLac! ' Po łH >rnidal Ha mlitcrtłeh d*"ianl(r»nrj opu-Zl)ą Iłimi |.n ..... Vi anyt»inJLi ul Lłewatluiu I ul.-JlijlkŁflJ Binc|> wJol ptalu olPciPjRcbEc pobili^ nrf imadliem KH^E*!* «^f»™rf n»di ¦ol^M^.raa. Naigfcollni- ^^liwle^a d«r islWIiHch. w itocinlowych '"l"""^ =n^ln, po K iiHblU. Na helriL.cli -tymbc' mi "JKtłk ^ ' ghlfldzlil«k -; d^i^plin;. llfM ia- lr«[" *¦ >"' V1 ¦¦' ...... i ,t] r-.i- KW. 1-zpp. ¦ m ldl glltfl. Trfa wl Li-.ki urzy HotĘlu „^JondlłtL łpllfn^li f ¦'. v dwa INI- '-- W EUlll "lii ptred "5T-rur, Glo^nini fcllku m|- ¦/¦tił rów rniblla K-iuH -Tlu-.,, o-hok Pnychauiil RoliJfllMj. ¦ i .... i n-.'l.i. .i ii'r A. V. kilku r„ ..iii-., h . ri7-ł'< W clżbla I pr»nv'r'h.u'u J44 '..j ^1 ¦¦ nac rylka 4 nalblLz-IfHh IZtrrjKh. Wkr^ttł ood- ^l^tin ii twntoml 1fi- 11(1 ni].if'i, Kl r. Wjfuv-a »]i PocEnio~fo«, klfirawe-' Z li do nn.arh-. D...-I rtrln dni '.!:".(.¦ flrn^Ml urn /\i- ¦ąk popycha, lama-'¦' .'i lllm fniriLlJl ll('pa^ hid, hrA-y i-,-- |r dt ku llf jednak dj|tJ tlln-Jahi ¦J. em KW 1^ iy I dr L do itn> J | |H B.]l we -.If.rłk »d 1 UJi. ! ¦iip if iCiJt apel* ¦ rB( ™"J a ¦ Idu IIdB 1 Pfil nenr nitfi . poUtierriŁ. (ThR " t"['IJ "I!11 Dl*'Lll'lDJll''1^'' ryn-jk PDlitrkj I Ulinici- H" *'*r;0"i--o*mi (.ąmawL. pgtfiOct klłriil. ne do Po- uruchomienia urząd'"' &t- ^inliŁi Cdiflikl«. « lOriMku >««» iłLulku-]aL Pni 1.1 l.irn. - -n dl njłt. II U. TImtb wy*łź» irOdrnl«(la. nifl płUlwhnlhł. Okalo Jnn • - . _¦_¦ __ U 1 d-i^ziiHn u Li*].-1 "V«ł IŁ ii W rcjnnla rr.o- ¦^U dO g*Pd.u »!« ni' ^ Blh' może okaże się pomocna przy wyjaśnianiu oko czności, w jakich doszło na Wybrzeżu do mas kry. Otóż wiadomość o tym, że pierwsze strzały padfy ze strony demonstrantów pojawia się we wszystkich znanych sprawozdaniach i raportach przygotowywanych przez kolejne komisje partyjne, powoływane w celu wyjaśnienia okoliczności, w jakich w grudniu 1970 r. doszło do tragedii. Informacja mówiąca o tym, że ..z tłumu padły pierwsze strzały w tych wydarzeniach" miała też 15 grudnia rano skłonić Gomułkę do podjęcia decyzji ,,w sprawie użycia broni przez siły porządkowe i wojsko". Wszystko wskazuje na to, że właśnie ta wiadomość stała się przyczyną niewątpliwej eskalacji konfliktu i miała decydujący wpływ na użycie przeciwko demonstrantom takich, a nie innych środków. Czy była to jednak informacja prawdziwa? Oczywiście trudno na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Początkowo przypuszczałem, że wiadomość ta nie miała nic wspólnego z rzeczywistością, że chodziło jedynie o odwrócenie uwagi od faktu użycia broni palnej przez milicjantów, a także przekonanie adresatów tych opracowań: najpierw kierownictwa partyjnego, a z czasem także szerokich kręgów społeczeństwa, że w ogóle nie doszłoby do użycia broni palnej na szeroką skalę przez wojsko i milicję, gdyby wcześniej nie strzelano z tłumu do milicjantów. Ale na sprawę tę można także spojrzeć inaczej. Należy wyraźnie stwierdzić, ze fakt, iż strzały padły z tłumu, wcale nie musi oznaczać, ze strzelali manifestanci. Równie dobrze — a osobiście uważam to nawet za bardziej prawdopodobne — mogli to być wmieszani w tłum prowokatorzy. Wiadomo przecież, że w PRL dostęp do broni palnej nie był łatwy. Jeśli trafiała ona do rąk ludzi z marginesu społecznego, to na ogół służyła do popełnienia konkretnego przestępstwa. Jest mało prawodpodobne, żeby kryminaliści zabrali ze sobą na demonstrację pistolety czy rewolwery, robiąc z nich użytek i tym samym ryzykując ich zaginięcie lub konfiskatę przez milicję. Jednocześnie wypada przypomnieć, że problemów z dostępem do broni palnej nie mieli wojskowi oraz funkcjonariusze MSW. Nie można więc wykluczyć, że strzały istotnie najpierw padły z tłumu, a strzelającymi byli wmieszani w szeregi robotników funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa. Lech Wałęsa wspomina: T.gdzieś w listopadzie, tuż przed grudniem 1970, przyjęcie do Stoczni dwustu nowych ludzi, cichcem i szybko rozesłanych na poszczególne wydziały [...]. Ludzie później analizowali ten moment, przypominali sobie, że wieiu z tych dwustu nowo przyjętych do pracy było w czołówce podczas wyprowadzania robotników na ulicę w strajku 1970 roJaT/L Wałęsa, Droga nadziei. Kraków 1989, s. 53). Mówiono także, iz kilka tygodni przed wybuchem robotniczego protestu do pracy w stoczni oddelegowanoJpodobno, kikunas-tu czy kilkudziesięciu oficerów Wojsk Ochrony Pogranicza, lecz nie wiadomo, w jakim celu \ Zwraca wreszcie uwagę przywołana wcześniej informacja, mówiąca o tym, ze 14 grudnia 0 11.20, a więc ok. 20 min. po tym, jak pochód robotniczy opuścił teren Stoczni im. Lenina 1 skierował się w stronę gmachu KW PZPR, Sztab KW MO wysłał pięćdziesięcioosobową ..nie umundurowaną grupę interwencyjną w celu prowadzenia działań rozpoznawczych i destrukcyjnych w tłumie". Jak już jednak powiedziałem, dziś jeszcze nie sposób stwierdzić autorytatywnie, czy rzeczywiście jakieś siły polityczne w grudniu 1970 r. chciały robotniczymi rękami doprowadzić do wymiany kierowniczej elity i w tym celu przygotowały starannie polityczną czy może raczej policyjną prowokację? Wszelako należy przypomnieć, że pierwsze strzały w Gdańsku miały być oddane już w poniedziałek 14 grudnia. Tymczasem we wtorek o 8.00 rano w gabinecie ministra spraw wewnętrznych Kazimierza Świtały odbyła się narada kierownictwa resortu. Nie wiadomo, co było jej tematem. Można się tylko domyślać, ze omawiano meldunki napływające z Gdańska i zapewne analizowano rozmaite scenariusze dalszego rozwoju wydarzeń. Uczestniczący w te) naradzie wiceminister Szlachcic zanotował w swoich wspomnieniach, że Świtała ,,wydał polecenie, aby do Szczecina wyleciał wiceminister spraw wewnętrznych Ryszard Matejewski z podobnym zaleceniem, z jakim do Gdańska poleciał wiceminister Słabczyk. O godz. 8.40 zadzwoniono z KC i wezwano Switałę na godz. 9.00 do I sekretarza". Świtała zabrał ze sobą komendanta głównego MO gen. Tadeusza Pietrzaka, którego poprzedniego dnia wieczorem — na wniosek Szlachcica — mianował szefem/ sztabu koordynacyjnego w MSW. (F. Szlachcic,; Gorzki smak władzy. Wspomnienia, Warszawa1 1990, s. 128). Niewątpliwie kluczowa dla dal-j szego biegu wydarzeń na Wybrzeżu decyzja została podjęta właśnie w trakcie tej narady u Go-j mułki, we wtorek 15 grudnia o 9.00. Wzięłyi w niej udział osoby piastujące najwyższe stano-' wiska w partii i państwie: I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka, przewodniczący Rady Państwa, marszałek Polski Marian Spychalski, premier Józef Cyrankiewicz oraz sekretarze KC: odpowiedzialny za sprawy ekonomiczne Bolesław Jaszczuk, za sprawy bezpieczeństwa i wojska gen. Mieczysław Moczar, za sprawy wewnątrzpartyjne Ryszard Strzelecki, a także ,,wezwani na posiedzenie": kierownik Wydziału Ad- 21 Gen. Tadeusz Pietrzak, wiceminister spraw wewnętrznych. (WAF) ministracyjnego KC Stanisław Kania, minister obrony narodowej gen. Wojciech Jaruzelski. minister spraw wewnętrznych Kazimierz Świtała i komendant główny MO gen. Tadeusz Pietrzak. Andrzej Kurz, rzeczywisty autor Sprawozdania z prac Komisji KC PZPR, napisał na ten temat: ,.W chwili rozpoczęcia posiedzenia znane były informacje o mających miejsce w dniu poprzednim groźnych destrukcyjnych wydarzeniach. a w szczególności o demolowaniu sklepów, mienia społecznego, niszczeniu pojazdów mechanicznych, usiłowaniu podpalenia budynku KW PZPR, dewastacji dworca PKP Wiadomo było również, że od wczesnego rana dnia 15 grudnia wypadki rozwijają się lawinowo. Strajk rozszerzył się na port gdański, pozostałe stocznie Gdańska i Gdyni oraz niektóre inne zakłady pracy. Tłumne uliczne pnnhnHy kifirn\&taiy-się pnd __ J. 4,,,M t|.]l 3 — Grudzień '70 33 sowego stanowiska kierowania, choć I sekretarz nie zgodził się na podporządkowanie wojska rozkazom Szlachcica, co było przedmiotem jego zabiegów za pośrednictwem Moczara. Również Świtała zaaprobował wyjazd na Wybrzeże swojego zastępcy. Szlachcic wspomina też, że przed odlotem zatelefonował do Katowic, do Gierka, i poinformował go o wyjeździe do Gdańska. W świetle relacji Szlachcica można odnieść wrażenie, iż Gierek nie był zachwycony tym pomysłem. „Nie wtrącaj się — miał powiedzieć — bo możesz napytać sobie nieprzyjemności". Szlachcic przyznaje, że — jak się okazało — Gierek miał rację: „do dziś żałuję, że się zgodziłem, bo miałem z tego powodu moc przykrości i kłopotów. Z Gdańska ani razu nie dzwoniłem do Katowic" (F. Szlachcic, op. cit.. s. 129—130). W tej ostatniej kwestii — świadomie lub nie — Szlachcic chyba jednak się myli. Otóż Gierek — któremu akurat w tym przypadku byłbym skłonny wierzyć — utrzymuje, iż 17 grudnia Szlachcic zatelefonował do niego z Gdańska i poinformował „o rozmiarach tragedii i przybliżonej liczbie ofiar". Gierek wspomina, że w czasie tej rozmowy Szlachcic był „w takim szoku, że wręcz płakał. Autentycznie" (J. Rolicki, Edward Gierek — przerwana dekada. Warszawa 1990. s. 53). dniu wjitornieniach stanął także DworzecGTów-jry. Około 15.00 duże grupy robotników~pDwró-ciły do stoczni, gdzie proklamowano strajk okupacyjny. Jednocześnie nadal trwały walki na ulicach Około 18.00 do miasta wprowadzono dodatkowe siły wojska. W centralnych punktach Gdańska pojawiły się transportery opancerzone i czołgi. Również o 18.00 wprowadzono w Trójmieście godzinę milicyjną, która miała obowiązywać do 5.00 rano. Wedle oficjalnego komunikatu zginęło tego dnia w Gdańsku sześć osób. Liczba rannych jest praktycznie nieznana. Wiadomo tylko, że na ogólną liczbę ponad 2,5 tys, milicjantów, biorących w tym dniu udział w rozpędzaniu demonstrantów, raniono 254. Było tei kilkunastu rannych żołnierzy, wielu manifestantów, a także postronnych osób. Tego dnia zatrzymano ok. 500 osób, w tym 134 oskarżone o grabież mienia społecznego i podpalenia. W trakcie zajść ulicznych zniszczono i uszkodzono 16 pojazdów MO i 3 WP oraz 16 cywilnych. Ponadto ograbiono i zdemolowano 54 sklepy. Nastąpiła obustronna eskalacja agresji; konfliki z wolna zaczął tracić lokalny charakter. Następne godziny miały go jeszcze bardziej zaognić. Nieprzemyślane decyzje czy polityczna prowokacja? W godzinach wieczornych do 2DK w Gdyni, gdzie — jak powiedziano — obradowa) Główny Komitet Strajkowy, przybył Mariański w towarzystwie Hulsza. W czasie gdy przewodniczący Prezydium MRN przebywał w ZDK, w telewizji nadającej program lokalny wystąpił Kociołek. Mariański nie wysłuchał jednak ostrego w treści i formie przemówienia, gdyż telewizor w ZDK był w tym czasie wyłączony. Nie wiedział więc, że kierownictwo odrzuca praktycznie linię dialogu z buntującymi się robotnikami. Gdy niedługo potem Mariański opuścił ZDK i po~nownTe~ucrał 5ię~dtr- sztabu Maiyiidiki^Wojenńej, zarzucono mu — co już było cytowane — że podjął rozmowy z „bandziorami". Tymczasem po jego wyjściu członkowie komitetu wysłuchali powtarzanego przemówienia Kociołka i przystąpili do redagowania „Odezwy". Jest to dość dziwny dokument, będący krokiem wstecz w porównaniu z kilka godzin wcześniejszym, podpisanym u Mariańskiego „protokołem porozumiewaj|VC2ynV\ Nie wiadomo, kto i w jakim celu z/„Odezwy^Dusunął polityczne punkty, dopisane w południe przez Hulsza. Jednocześnie język tego dokumentu nieodparcie kojarzy się z oficjalną frazeologią. Pomijając już nawet takie zwroty, jak „obywatele" czy „ludu pracy", trudno zrozumieć, dlaczego autorzy „Odezwy" potępili „ekscesy chuligańskie", które „miały miejsce w Gdańsku, w wyniku których przelana została krew i zniszczone nasze dobro" (W, Kwiatkowska, Gdynia 1970.... s. 198—200). W czasie redagowania „Odezwy" ponownie pojawiła się kwestia przywództwa strajku. Stanisław Słodkowski, który został przewodniczącym GKS, zaproponował Hulszowi, żeby formalnie stanął na czele komitetu, lecz on się nie zgodził. Wkrótce zresztą przestało to mieć jakiekolwiek znaczenie. Krótko przed północą — mimo że drzwi były otwarte — do gmachu ZDK siłą wtargnęła grupa milicjantów. „To się wydaje nieprawdopodob- ne — mówił potem jeden z delegatów Tadeusz Nowak — ale oni naprawdę mieli pianę na ustach. Wyglądali jak szaleńcy. I zaczęło się! Wszystko fruwało w powietrzu. Walili na oślep. Spadłem z tych schodów. Na dole milicjanci ustawili się w szpaler przy drzwiach, trzeba było przejść ten szpaler i przedostać się przez drzwi. Nie było to takie proste, bo drzwi były zamknięte i trzeba było przełazić przez dziurę wybitą w drzwiach. Obrywało się więc z tyłu — w pośladki i z przodu — w wychylającą się z otworu głowę i ramiona" (W. Kwiatkowska, Grudzień 1970..., s, 32—33). Inny członek GKS, Kazimierz Muskała, wspominał, że członków komitetu parami skutych w kajdanki bili pałkami milicjanci ubrani w czarne kombinezony — „jak drogówka". Gdy jeden ze skutych przewrócił się, „drugi nie mógł uciekać, ciągnął tamtego [...]. Nie myślałem, że coś takiego może się zdarzyć u nas" (Tamże, s. 33). Członków komitetu upychano do milicyjnych samochodów, które odwiozły ich do więzienia w Wejherowie. Po drodze, obawiając się, że dokument ten mógłby wpaść w „niepowołane ręce", ,'!Słodkowski zjadł schemat organizacyjny i spis imienny członków GKS. Aresztowanie członków komitetu w Gdyni miało istotny wpływ na dalszy rozwój wydarzeń. W mieście proklamowano strajk: nastroje społeczne uległy radykalnemu pogorszeniu. Cała akcja nosiła znamiona policyjnej prowokacji, nasuwa się więc pytanie: kto podjął decyzję o brutalnym aresztowaniu członków GKS? Zapytany o to w 1980 r. Kociołek utrzymywał, że nie brał udziału w podejmowaniu tej decyzji: „Może dowiedziałem się po fakcie, ale na pewno nie uczestniczyłem przy podejmowaniu takiej decyzji" {Polityka i człowiek. Ze Stanisfawem Kociołkiem — / sekretarzem Komitetu Warszawskiego PZPR — rozmawiają Marzena i Tadeusz Wożniakowie, „Czas" z 7 XII 1980). Tymczasem w załącznikach do Sprawozdania 35 komisj PZPR Biura że ..ar decyzj i powoł; na czel Polityczn esztowar podjęte nej przez B 3 której w 1 sgo Władysła ie Kom i te ty_ w Sztabie uro Polityczne KC rynarki Wojennej — Malinowski. W dyskusji 971 r. stał członek głos zabierali: Bereśniewicz. Tkaczyk, Kliszko, n Kruczek, czytamy, Pieńkowski, Kociołek, Loga-Sowiński, Nikoła-nasiąpiło na mocy jew, Pieczewski, Bejm, Hajduga i Karkoszka. Po-Lokalnym. Za pod- nieważ w pierwszych wypowiedziach przedsta- jęciem miary Warsz tow. C jąc ze gen L tetu L Uczes Kliszk( decyzj . danie Komiti W roz prosił o inte zresztf jakob\ Przypc bywał w Ch przem wizję. Ucz tej decy w tym p awy i zo .yrankiew znanie pr łabczyk trajkowe niczyi i p i, Loga-S ę podjęte mu wsz rtu" ( E. mowie 2 o listę na rwencję nie ucz1! uczestr imniał, że w droc waszczyr Dwienie t ^stniczył sjLopDwiedzt zedmiocie pr stały zaakcep icza, Switałę, zed komisją powiedział: „i go odbyło s zy podjęciu t owiński i Kc ), to tow. Kc ystkich nazw J. Nalepa, op: e mną Kock zwisk (ktoś i w sprawie ]( 'nit), ale jedn iczył w po\ kiedy ją pod ze do, a p ie, skąd w\ ransmitowane natomiast wr aii-*ic-wszyscy~~Za- wicieli władz lokalnych dało się zauważyć ten-?ekazane zostały do dencję do minimalizowania znaczenia i groźby, towane przez tow. jaką niosły ze sobą rozgrywające się na Wybrze-Pietrzaka". Składa- żu wydarzenia, Kliszko zabrał głos pouczając ze-29 czerwca 1971 r. branych: „Słuchając dotychczasowych wypo-\resztowanie Korni- wiedzi i ocen odnosi się wrażenie, że instancje ę za naszą zgodą. partyjne zrobiły wszystko, co możliwe. W takim ej decyzji tow. tow. stanie rzeczy zachodzi pytanie, dlaczego doszło ciołek. Kiedy już tę do wystąpień w Gdańsku, a nie w innych woje-ciotek prosił o po- wództwach? Wśród was jest taki nastrój, że sami isk członków tego tego nie rozumiecie. Główna przyczyna tego, co . cit., s. 148—149). się stało, leży w was, bo sami nie jesteście prze-}łek potwierdził, że konani o konieczności decyzji w sprawie cen. wrócił się do niego Jutro ostatecznie powinna nastąpić całkowita li-ikiejś osoby, czego kwidacja zamieszek i przywrócenie spokoju Na-ocześnie zaprzeczył. leży przyjąć trzy linie działania na rzecz ładu vzięciu tej decyzji. społecznego i zaprowadzenia spokoju. Pierwsze ejmowano. on prze- dwie akcje zabezpieczają milicja i wojsko, trzecią otem z radiostacji działania partyj no-polityczne. [...] W sprawie głosił wspomniane podwyżki płac żadnego postulatu się nie spełni przez lokalną tele- i to trzeba wyraźnie mówić" {Tajne dokumenty..., s. 18—19). az z Kliszką, Logą- Kliszko nie miał wątpliwości, że za rozwój wy- -Sowi Pośpk PZPR rady \ tego ; Alojzy naś, \ Jałosz rek. T Krupa dysłav nowsk wy KV sław S wszysi dium Dzieln ski, 1 czyk. ław E kiej K Grześk Gdańs Stoczr czący dzieży \Prze situ z szczec 36 ńskim i szyńskim w Gdańs v gmach ebrania Karkoszl Vłodzimie yński, Stt adeusz E Wojciecr i Po rzyć k i, Stanisł V nieobe kowron. kich pu V1RN Jar cowego sekretarz sekretar ereśniew omisji Z owiak. kiej Jerz\ i Gdańs Zarządu Socjalist bieg wyc eferował ólny nac sekretarzem w posiedzer ku. które o 2 j Prezydium wiemy, że w .a, Zenon Ju rz Stażewsk' inisław Celic ejm, Feliks owska, Rom i, Ryszard Ja sw Bejger. Z ^ny na tym 2 Zostali naton iktów": prze Nikołajew, PZPR W rzęs KD PZPR P< z KD PZPR cz, przewód wiązków Za sekretarz i Pieńkowski ciej Karol Ha Wojewódzki ycznej Zygm arzeń 14 i 1 Jundziłł, a i sk na złą syti CRZZ Kyszardem darzeń w Trójmieście odpowiedzialność ponosiły liu egzekutywy KW władze lokalne. Ciekawe, że wysuwając takie 2.00 rozpoczęło ob- zarzuty nie wspomniał o odpowiedzialności MRN. Z protokołu władz centralnych. Nie dostrzegał -— a w każ-zięli w nim udział: dym razie tak się zachowywał, jakby nie dostrze-ndziłł, Wacław Ba- gał — żadnej winy kierownictwa PZPR. Jest to , Jerzy Hajer. Jan o tyle zrozumiałe, iż opinię tę wygłaszał człowiek iowski. Piotr Stola- nr 2 w partii. W czasie tego samego posiedzenia Dieczewski, Barbara Kliszko poinformował, że 16 grudnia o 4.00 do an Kolczyński, Wła- Trójmiasta wkroczą dwie dywizje „dla ochrony giełło, Hugon Mali- zakładów i obiektów użyteczności publicznej", członków egzekuty- Oceniając charakter wydarzeń stwierdził, iż ebraniu był Włady- władza ma do czynienia „z kontrrewolucją, liast „zaproszeni do a z kontrrewolucją trzeba walczyć za pomocą wodniczący Prezy- siłyyCfeśli zginie nawet 300 robotników, to bunt sekretarz Komitetu zost&ffie zdławiony^Gz-udz/eri 1970. Przebieg zez Józef Łacmań- wydarzeń na Wybrzeżu Gdańskim, Gdańsk 1989, )rtowa Henryk Tka- s. 15). Śródmieście Stanis- W trakcie posiedzenia rozszerzonej egzekuty-niczący Wojewódz- wy KW zaakceptowano także treść wspomnianej /rodowych Ludwik już — przygotowanej w Warszawie — ulotki lqpH czlanefa Biura Potilf cinago KC PZPS. wicepremiar Slanii^ant KocIc^aL Olo lnic jego wa Kociołka Gdańska Stanisław Kociołek do mieszkańców Trójmiasta Nagłówki z ..Głosu Wybrzeża" i uporządkować. Otóż przegrupowanie oddziałów wojska wyposażonych w czołgi i transportery opancerzone, które miały zablokować dostęp do stoczni i portu w Gdyni, rozpoczęto już 16 grudnia o 22.00. W tym samym mniej więcej czasie Kociołek zaczął wysyłać „gońców", mających nakłonić robotników do pozostania w domach. Wezwania te często pozostawały bez odezwu. Nasuwa się pytanie, dlaczego skoro nie można było odwołać (jeśli rzeczywiście nie można było tego zrobić np. za pośrednictwem lokalnej telewizji) apelu Kociołka, nikt nie pomyślał o zatrzymaniu uzbrojonych oddziałów .wojska j minćjf? Gdyby dysponenci władzy chcieli uniknąć rozlewu krwi, powinni tak postąpić. Być może więc niektórym osobom, podejmującym wtedy kluczowe decyzje, chodziło o eskalację gwałtów? Jeśli rzeczywiście tak było, to cel został osiągnięty. Trzeba bowiem pamiętać, że właśnie 16 grudnia gwałtowny konflikt w Trójmieście, stopniowo przekształcający się w robotnicze powstanie, przygasał, co było głównie efektem działania sił porządkowych, zarazem jednak zaczął się rozprzestrzeniać na inne regiony kraju. O 10.00 za-strajkowała załoga Słupskiej Fabryki Sprzętu Okrętowego. Najbardziej zdecydowani robotnicy domagali się rozmów z dyrekcją, a następnie z I sekretarzem Komitetu Miejskiego i Powiatowego PZPR. Podjęte rozmowy z załogą pierwszej zmiany trwały do 14.00. W tym czasie wiadomość o strajku rozeszła się po mieście. Jednocześnie na ulicach pojawiły się napisy: „Popieramy Gdańsk", „Chcemy chleba", „Precz z PZPR" oraz — jak to określono w materiałach MSW — „wulgarne hasła przeciwko przywódcom partii i rządu" Wieczorem doszło na ulicach Słupska do starć pomiędzy grupami manifestantów a siłami MO, wspieranymi przez aktyw partyjny i zetemesow-ski. O 21.00 zaczęły się tworzyć grupy młodzieży, liczące od 100 do 600 osób. Jedna z nich usiłowała podpalić gmach Prezydium Powiatowej Rady Narodowej, lecz pożar szybko ugaszono. Przywracanie porządku na ulicach Słupska trwało do północy. Do zamieszek ulicznych doszło 16 grudnia również w_E|bJ4&u^-§dzie pod wpływem wydarzeń poprzedniego dnia na prośbę sekretarza KP PZPR pododdziały wojska stacjonujące w mieście objęły ochroną gmachy użyteczności publicznej. Około 17.30 w rejonie placu Jedności zgromadziły się grupy młodzieży, które — według materiałów MSW — zachowywały się agresywnie: obrzuciły kamieniami radiowozy MO, demolowały i rabowały sklepy. Łącznie na terenie Elbląga tego dnia zniszczono 50 placówek handlowych. Milicja przywróciła porządek na ulicach dopiero w późnych godzinach wieczornych. Mimo istnienia w oficjalnych środkach masowego przekazu blokady informacyjnej na temat wydarzeń na Wybrzeżu, coraz więcej osób w kraju — głównie za sprawą polskojęzycznych rozgłośni radiowych — wiedziało o tragedii w Trójmieście. Właśnie w środę władze bezpieczeństwa przechwyciły ponad 600 ulotek ^większości wymierzonych przeciwko." władzom" PRL. Z tej liczby ponad 530 ulotek znaleziono w Warszawie. Zdecydowaną większość z nich (495 sztuk) pozbierano w śródmieściu Warszawy; w godzinach popołudniowych rozrzucano je z wyższych pięter domu przy ulicy Hibnera 13 w rejon Domów Towarowych „Centrum". Do próby zorganizowania manifestacii ulicznej doszło w Krakowie; o 18.10 w rejonie Rynku Głównego zebrała się ok. 100-osobowa grupa młodzieży (studenci i uczniowie szkół średnich). Wznoszono okrzyki: ..Niech żyje Gdańsk", „Solidaryzujemy się z Gdańskiem", „Pomścimy Gdańsk" itp. Grupa ta udała się w kierunku Do- mu Studenckiego „Żaczek", lecz na widok pododdziału MO rozproszyła się. Władzom bezpieczeństwa udało się też w „Żaczku" przechwycić 17 ulotek, w których wzywano do udziału w wiecu solidarności z Gdańskiem 17 grudnia 0 18.00 na Rynku Głównym. Wbrew faktom informowano tam także, iż „Warszawa i Śląsk wyszły na ulice". Trudno powiedzieć, jaki był rzeczywisty zasięg oddziaływania wspomnianych ulotek, jaką ich część przechwycili funkcjonariusze i agenci MSW — tym bardziej nie wiadomo, kto był ich autorem. Nie ma nawet żadnej pewności, że ich istnienie nie było wymysłem służb specjalnych, których przedstawiciele w grudniu 1970 r. prowadzili jakąś własną polityczną rozgrywkę. Jest przy tym oczywiste, że w niesuwerennej Polsce nie mogła się ona toczyć bez wiedzy 1 akceptacji, a może i nawet inspiracji ze strony Kremla. Pytanie zasadnicze brzmi zatem: czy impuls wyszedł z Warszawy czy z Moskwy? Innymi słowy, czy przywódcy radzieccy domagali się od „polskich towarzyszy" usunięcia Gomułki i poważnych zmian w kierownictwie PZPR, czy też przedstawiciele jakiejś koterii w PZPR wystąpili do Moskwy z pytaniem, czy mogą podjąć kroki prowadzące do zmian na kluczowych stanowiskach w partii i w państwie. Oczywiście na dzisiejszym etapie wiedzy — bez pełnego dostępu do archiwów, w tym zwłaszcza b. KPZR — nie można na to pytanie udzielić poważnej odpowiedzi, a niewykluczone, że nie będzie to w ogóle kiedykolwiek możliwe. Tego typu działania — jeśli rzeczywiście były podejmowane — z natury rzeczy cechowała znaczna powściągliwość dokumentacyjna. Bliskie pewności jest stwierdzenie, że podejmowano je wykorzystując bezpośrednie kontakty i w efekcie zapewne wcale nie powstawała żadna dokumentacja pisana. Wszelako są pewne ślady świadczące — co zresztą jest zupełnie zrozumiałe — o znacznym zainteresowaniu i zaniepokojeniu strony radzieckiej rozwojem wydarzeń w Polsce. Kreml wobec wydarzeń w Polsce Przywódcy radzieccy patrzyli z rosnącym zaniepokojeniem na gwałtownie rozwijający się konflikt polityczno-społeczny w Polsce. Na pewno ważniejsze było dla nich, żeby zapanował spokój, niż utrzymanie się Gomułki na stanowisku I sekretarza KC PZPR. Jego następca. Gierek, po latach usiłował zresztą dowieść, iż zmiana na stanowisku szefa partii dokonała się bez udziału „towarzyszy radzieckich". W rozmowie z Rolic-kim podkreślał, że został wybrany I sekretarzem KC PZPR ..w sposób suwerenny, bez żadnych uprzednich uzgodnień z Rosjanami" (J. Rolicki, op. cit, s. 55). Tymczasem niektórzy byli współpracownicy Gierka utrzymują — przywołując m.in. jego wcześniejsze kontakty z kierownikiem sektora polskiego w KC KPZR Piotrem Kostikowem — że stał się on potencjalnym kandydatem Breż-niewa do sukcesji po Gomułce już w latach T96B— I9ga^ Czy tak~~istotnie było, nie sposób dziś autorytatywnie stwierdzić. Warto wszakże przywołać relację Werblana. który wspomina, że gdy w czasie jednej z rozmów, prowadzonych z Gomułką w końcu lat siedemdziesiątych, kreślił tło społeczne grudniowego dramatu, „Wiesław" wykrzyknął. „Co Wy mi tu opowiadacie, mnie zdjął Breżniew, gdyż zawsze otwarcie mówiłem, że on nie ma głowy do polityki" (A. Werblan. Stalinizm w Polsce, Warszawa 1991. s. 42). Sądzę, że prawdy — jak to często bywa — szukać należy pomiędzy tymi dwoma krańcowymi wypowiedziami. Nie ulega wątpliwości, że jakąś — z pewnością niemałą, ale dziś jeszcze nie do końca znaną — rolę w działaniach, które doprowadziły do zmiany na stanowisku I sekretarza KC PZPR, odegrali „towarzysze radzieccy", ale też trudno zapomnieć o społecznej presji i rozprzestrzeniającej się po kraju robotniczej rewolcie, wymuszającej polityczne rozwiązania. Trudno powiedzieć, który z tych dwóch czynników był decydujący. Niemnie] faktem jest, że już we wtnmk luh w środę u Gomułki zjawił się amBaśador ZSRR w PRL Awierkij Aristow.jMożna się tylko domyślać, co "było tematem tamtej rozmowy. Wydaje się, że strona radziecka miała do Gomułki pretensje, iż na bieżąco nie informował jej o rozwoju wydarzeń. W 1971 r. Cyrankiewicz wspominał, że właśnie w środę 16 grudnia dowiedział się, iż „towarzysze radzieccy chcieliby znać ocenę sytuacji ze strony rządu — poufnie, ponieważ tow. Gomuł-ka w ogóle do tego czasu nie odezwał się telefonicznie, a dzieją się rzeczy poważne. Upoważniony przeze mnie towarzysz odbył taką rozmowę, oświetlając wydarzenia w ich ówczesnej fazie i ich przyczyny oraz proponując, na moje polecenie, skoro tow. Gomułka nie dzwoni, aby mimo wszystko tow. Breżniew zadzwonił do niego, bo taka rozmowa może być pożyteczna" {Tajne dokumenty..., s. 422). Jest to niezwykle ciekawe wyznanie. Wynika z niego niezbicie, że w grudniu 1970 r. Cyrankiewicz nie był lojalny wobec Gomułki i poza jego plecami kontaktował się z radzieckimi przywódcami. Trudno tego typu działania określić inaczej niż mianem spisku. Wypada też zapytać. kto był owym wymienionym przez Cyrankiewi-cza emisariuszem? Wszystko wskazują na to, że był to ówczesny zastępca członka Biura Politycznego, wicepremier i zarazem przedstawiciel Polski w Radzie Wzajemnej Pomocy Gospodarczgj Piotr _Jaros7e-wicz, który 14 grudnia wieczorem po zakończe-niu obrad_VI Plenum KC PZPR polecjajd.o_Mos^_ kwy. Dwa dni później, w godzinach wieczor-"Tiych. niespodziewanie odbył on rozmowę w cztery oczy z premierem ZSRR Aleksiejem Ko-syginem, o treści której poinformowany został tylko sekretarz generalny KC KPZR Leonid Breżniew. Obaj Rosjanie nie żyją już i prawdopodobnie nie ma sposobu, żeby ją zweryfikować. Równocześnie trudno nie zauważyć, że wspomnienia Jaroszewicza są nasycone niechęcią do niektórych współtowarzyszy z kierownictwa partyjnego, a zwłaszcza do Kani, Jaruzelskiego i w ja- 43 r II! iiiimi wuumu ¦mmmmmi EillUHtl i Wedle relacji Jaroszewicza, Kosygin miał W ¦¦Ul bardzo zdecydowanie występować przeciwko liilii.. ewentualnej kandydaturze Moczara na stanowis- 1 ,1 1 liłllililllllill H ko 1 sekretarza KC PZPR. „Chociaż nie chcemy i 1 1 się wtrącać w wasze wewnętrzne sprawy, to je- 1 1 ¦ dnak wiedząc o dyktatorskich zapędach Mocza- 1 ra, KPZR będzie odradzała polskim towarzyszom >! jV z KC PZPR wysunięcie Moczara na stanowisko ii -hssłcretarza KomneTU centralnego — mówił Ko- li sygin. Jeśli zaś Moczar nie zaniecha swego za- llurllli tjŁ ¦ i; 1 li, li 11 cli U, UgTOblllly pUbldUdllt? iMdieildfy, SWfduCZąCfc? IlUiii lir Mmq\ li bardzo ujemnie o jego partyzanckiej przeszłości. A i 'Ul J i Sądzę — powiedział Kosygin — że nasza opinia iii! bf' r IL jeszcze dziś poprzez jednego z przyjaciół Mocza- L w: ¦¦"Hl! 1 ra zostanie mu przekazana i zapewne ostudzi k i jego zapędy" [Radziecki premier poinformował też Jaroszewicza o liście kierownictwa KPZR do k KC PZPR, w którym ,,radzieccy towarzysze" mieli doradzać zmianę polskiego kierownictwa 1 1] partyjno-państwowego.1 1 Na zakończenie tej rozmowy Kosygin miał stwierdzić: „Dowiedzieliśmy się dzisiaj, że nie- którzy członkowie waszego kierownictwa partii w rozmowach z naszym ambasadorem w War- szawie liczą, że w wypadku rozszerzenia się 1 Piotr J sroszewic Z, Wl ;epremier od grudr ia 1970 r. p remjer. konfliktu nastąpi radziecka interwencja i pomoc (WAF) wojskowa! Nie iczcie na żadną naszą interwen- cjęJ Musicie sami szybko opanować sytuację. kimś stopniu Mo czara. T Jie możr ia więc w yklu- Nie będzie żadnej wojskowej interwencji ZSRR czyć. że rela< :ja t a jest n locno 4 )odkoloryz owa- w Polsce. Do dziś nie wygrzebaliśmy się z kło- na", "liemnie by oby blc dem jej pominięć e. potów politycznych i gospodarczych w stosun- Ro; mowa niał ) się od oyć w g abinecie re dzie- kach z Zachodem po interwencji w Czechosło- ckieg 3 wic< :prer niera. przedsta wiciela '/. 'SRR wacji. [...] Nie można co dwa lata urządzać na w RV /PG Mi chai a Lesie ;zki. „Kc sygin na > /vstę- scenie światowej takiego widowiska" (B. Roliń- pie p Dwiedzi 3ł relacje nuje Ja oszewicz — że ski. Piotr Jaroszewicz — Przerywam milczenie kierov vnictwc KP ZR i rzą d radzie; ;ki są pow ażnie 1939—1989. Warszawa 1991, s. 156—159). zanie| )okojen roz wojem sytuacji ia polskim Wy- Wywód Kosygina, o ile oczywiście w ogóle brzeżi j, a szc zege )lnie w Gdańsk j. Jeszcze bar- miai miejsce, nie przekonuje. Opisywane wyda- dziej niepok oi i z\\ syti acja w kierowni ^twie rżenia miały miejsce dwa lata po zbrojnej inter- PZPR . Jest ono rozbite rozpoc ;ęła się w nim wencji w Czechosłowacji, a zarazem dwa lata po walka o wła dzę, którą uż od 968 r. pr ag nie proklamowaniu tzw. doktryny Breżniewa, gło- przeć iwycić Mie czysław Moczą ' i jego g rupa. szącej ograniczoną sdwerenność „państw blo- Wszy itko ws kazi je na t( j, że su< gestie i za ^hęty ku"'! Nie ulega chyba wątpliwości, że gdyby do pc >dpaleń i re bunkóv / w Gd< ińsku są \ vyni- w grudniu 1970 r. nie udało się w Polsce opa- kiem jziałani a pr< )wokatc rów. Gc mułka wy ; H-. Szczecin 17 XII 1970 r Starcia stoczniowców z milicją w rejonie portu i Wałów Chrobrego. (CAF) Gen. Tadeusz Tuczapski, wiceminister obrony narodowej. (WAF) naprzeciw stała szalupa dla zabawy dla dzieci. Tłum ją uniósł i zaczął taranować drzwi. Bez skutku. Tuż przy drzwiach palił się skot. Z gmachu wyrzucano rakiety z gazem. Myśmy je odrzucali Wkrótce zaczęty się palić firanki, story. Oni mieli wodę i gasili" (Tamże, s. 40). Jednocześnie inna grupa demonstrantów próbowała sforsować bramę więzienia. Straż więzienna odpierała atak strzelając z wież obserwacyjnych. Także i tam padli ranni i zabici. W czasie walk w rejonie komendy MO podpalono 6 transporterów opancerzonych i trzy czołgi. Podobnie jak w Gdańsku również w Szczecinie 0 18.00 wprowadzono godzinę milicyjną. Mimo to właśnie w godzinach wieczornych nasiliły się rabunki sklepów. Do późnych godzin trwało swoiste polowanie na ludzi. Miasto patrolowały grupy milicjantów, ormowców i żołnierzy. Gwałtownością i bezwzględnością wydarzenia w Szczecinie na pewno nie ustępowały temu, co działo się w Gdyni. Miały natomiast szerszy zasięg, uczestniczyło w nich więcej ludzi, większe też były zniszczenia. Liczba ofiar w Gdyni 1 Szczecinie jest porównywalna. Wypada jeszcze odnotować, że dowództwo siłami WP w Szczecinie objął przybyły wieczorem samolotem z Warszawy wiceminister obrony narodowej gen. Tadeusz Tuczapski, siłami milicyjnymi zaś wicemi- nister spraw wewnętrznych gen. Ryszard Mate-jewski. Nie ulega wątpliwości, że najpóźniej w czwartek sytuacja w kraju wymknęła się spod kontroli kierownictwa PZPR/ Przez trzy dni (14—16 grudnia) nie poinformowano społeczeństwa polskiego o robotniczych protestach na Wybrzeżu i rozgrywającym się tam krwawym dramacie. Dopiero 16 grudnia o 16.00 Polskie Radio w programie ogólnopolskim przekazało pierwsze informacje na ten tematN Nazajutrz wieczorem przed kamerami telewiżjt, emitującej program ogólnopolski, wystąpił premier Cyrankiewicz, który w sposób tendencyjny i daleko niepełny, by nie powiedzieć kłamliwy, przedstawił społeczeństwu bardzo ogólny obraz rozgrywających się na Wybrzeżu wydarzeń, kładąc oczywiście szczególny akcent na nurt niszczycielski robotniczych protestów. Wielu ludziom przemówienie to przypominało pamiętną mowę Cyrankiewicza z czerwca 1956 r., w której groził wrogom ,.władzy ludowej" odrąbywaniem rąk. Wydaje się jednak, że w 1970 r. nie miał możliwości — a od pewnego momentu chyba i ochoty — ,,obcinać rąk". Gdy w kierownictwie PZPR rozpatrywano kwestię wprowadzenia w Polsce stanu wyjątkowegp/Cyrankie-wicz przez całą noc potrafił napisac-tylko: „0-głaszam stan wojenny" i to było wszystko, na co się zdobył. Okazało się przy okazji, że nikt w kierownictwie partyjno-państwowym nie znał obowiązujących w tym zakresie przepisów i aktów normatywnych } Żołnierze 12 Dywizji Zmechanizowanej w czasie patrolu na jednej z ulic Szczecina. (CAF) 56 Apelujemy o obywatelsk odpowiedzialność i rozwa Przemówienie telewizyjne i radiowe premiera .1. Cyrankiewicza Froies Radj Ministrów, Joief Cyrankiewici wygłosił wcioraj pne mówienie przed kamerami telewizji i mikrofonami Polskiego Radia. obywatele 1 obywatelki; Zwracam »(« do Waa w chwili, IttftreJ powagę odciu-wacie chyba wszyscy. Trafienie wydarsenls w Gdańiku i na Wybrzriu pn«-iywemy wsij-jcy bardzo gl«-bako, a la obowlątkiem pried-itawicieLk ¦ władzy ludowej, przedstawicieli państwa. nadrzędnym obowiązkiem ' JRt,' niezależnie od talu myśleć kalfgotiaml państwowymi, kierować «(« Interesem państwa jaku całości, narodu jaki catoici, internajni przyazło-ici naiiego kraju 1 zdecydowanie elatyt tym nadrzędnym Interesom. - Na pewno przekonacie ile, 1 zrozumiecie wszyscy, że ta nadrzędne interesy państwo -we i narodowe zawierają w i obie najbardziej istotne intei resy każdego z Was, kaide] polskiej rodziny, nie tylko na dzid, ale trwale. Na pewno przekonają się o tyin wcie^ SnieJ czy pćźniej I d, których dziś porwały inne emocje. Wykorzystane zostały one. Jak zwykle, tneba o tym przy wszelkich odruchach w Poi-ice pomyileć. z jedne] strony przei elementy anarchiityci-ne, chuligańskie i kryminalne, e drugUJ itrony — priei wrogów loejaliimu, priez wrogów Polski. Dopowiedzcie sobie, ezyiby Polska byU Jedynym krajem na świecie, który.ni« ma.wrogicri sil działających wewnątrz? 2yde ru jeden Jeszcze dowiodło, te do rfsmeMitracJf 'ultcznychi cho. elażby Jej , organizatorzy nie mieli ttych, TiwanWrnleiych Intencji. dołączają il« wsiel.-kle elementy wrogie, 1 narchll' slyctne. kryminalna, wykorzystując t» demotutracja do rabunku, podpaleń, bezmyslne-fio niszczenia. Od 3 dni Odańilc | Wybrze-te są widownią zajść ulicznych I naruszeń lądu 1 porządku publicznego. W toku tych wypadków do-izlo do zdemolowania 1'podpalenia 'wielu budynków publicznych, do grabieży I splądrowania wielu sklepów, ¦ do zniszczenia ' wielu samochodów. Doazlo do atakowania I strzelania do milicjantów I żołnierzy, stojących n« itraiy porządku mienia publicznego i.prywatnego,.a.także bezpieczeństwa obywateli. Doazlo do tragicznych stare, w których slly porządkowe zmuszonaLzo-sialy.do uiyda broni. Są ofiary w ludziach — kilkunastu —""-»¦" '-"v,...t rannych. Te ¦ PWcte. ooinsnslitoy praeą ¦ klasy.- robottiieiej, cale-Lo narodu, .. naszym. wielkim wysrłklern gospodarczym, na-itą .- koraftk j.-siitfią polityka sojuszu- w - Związkiem Ha-diieckim .'.i. Innymi bratnimi krajami ;iocj Mistycznym i, naszym'wkładem dodzirla jedności :0bolu . BociaUstyczneeo. ktdra tunniui gl4wtgą gwarancją naszego bezpieczeństwa 1 ppmyilnego ^roiwoiu. >..Mamy ip sóM! bogale i ho-lesn»- historyczne ¦ doświadczenia, trziba . o nich pamiętać zawsze, .a rnade 'wszystko w Ohwilach^.trudnych.. Wskutek anarchii..upadła Polska szlachecka, wskutek egoizmu kla-.soweKO. I .antyradsiecklego za-ileplenla upadla polska bur-tuazyjni.; -Z mroku krwawej hitlerowskie] . okupacji na drogę rozwoju . gospodarczego I kulturalnego, na. drog« Jedności narodu 1 socjalizmu — wydobyła Poliki; klasa robotnicza pod prztwedem «woj ej partii. 1 tylko na te] ćlrodto może nasi kraj ''zabezpieczyli swó] pomyślny roiwój I umocnić swo-Ji nlapodlMlesć. W, i wleci«. dzlilejszyni I J utrze] szym Polska może cos znaczyć tylko wledy. kiedy bedtio nadąiaó" za szybkim poslepem -rewolucji ',iaukowo-teehnioznej, ' kiedy' '¦¦polrsti szybko;powiększać swój po-toneja! gospodarczy, kiedy po-trafl -zespolić wsiyitkie swe slly dla osiągnięcia tych ogólnonarodowych,! łocjalistycz-nyeH. caliw1.:;,' .Cele te ]ed- inleteł lisidcęti inai Kort It*tu Centf ii n ego. P 2PR, Tyra celom, tlnfy ńyscypZni ipołe ci n* 2 X m Or ¦] n o-po lity ci-na JcdnoJg narodu. ^ dyscyplinę; len p^ »T»1łłk chcą zsklódć siły aniTctilstycuie I wrogie, a JńJ temu cl, ktńny w ci'«nW, iiJUiJł.Ich weswaniu. Apelujemy Ł&6 wizyntklch fl TOtwąts i Toi^dek, t> pociu-da ^odpowledzriltioici o esyn- TOtwąts i Toi^dek, t> pociu-da ^odpowledzriltioici, o esyn-ny wtpohidtlkl w óbranlp pć-riądku I spokoju pbywittlt. Nasil cTZz\7.łot,L pelm ]«L bohiteritwat chwaty. 4leUk-ts kleiH,11 nieprzemyślanych odruchów. Przez dwa-oatatnie aluki 'tzUimy od kloaki, do Lriok 1045 i'amknał.10 '.narodowych klęck i Inną. dfogą — iWkt w gospodarczym, postępie nauki I kultury, drogą umocnienia naszego bezpieczeństwa I międzynarodowej pozycji Pciski w sojuszu z bratnimi socjali-slycalyml krajami- Dzięki Temu ostatnio zamknęliśmy ostatecznie problem uznania prze; u-sLystklch naszych granic na Odrze I N^sieh podpisi:ja.r u-k3ad e drugim państwem niemieckim, 1 Niemiecką Republiką Federalną. Odczul to z satysfakcją cały naród polski. Ntech pamiętają, o tym mieszkańcy Gdańska* Gdym, Szczecina i wszystkich Zachodnich ziem Polski, Niech pamiętają Łei o tym, Ele krwi pr»let żołnierz polski nbok ŁoInleLza rHdileckiego, Lie milion^/ Polaków rsinęlo w nierównej walce z hitlerowskim okupantem, abyicie Wy lem mogH tyć I pracować. Żeby fitvorzyc dorobek, którym dzlfi &Ję mczycimy. trzeba było ZS lat Trudnych wysiłków całego narodu. Niech każdy z Was także zmierzy swój wkład w ten 25-letnl dorobek, a tak-te oceni, na ile nasz ogólny dorobek i mofllwoćcL, Jakie g tworzy la Polska Ludowa, prryczy 11 iły sŁę do odmiany 1&-aćw jego samego, jego rodziny, a przede wszystkim Waszych dzieci ] ich pn>SElu^rl. Zbudować dam jest trudiio, wymaga pracy i ciężkiego wy-siłkUr Fodpal.e i ŁmsiCiyi — jesl łatwo, WlEid^n ludowa nigdy nie dnpufccl dn tego, aby len ciężko wynratnwany rfoio-hek byl wystawiony na mebec-pieczeństwo- Jest n^siym święlym obowiaTkiem bronić lego dorobku wszystkimi koniecznymi irortkami Posadek I l?d tam, gd^le zasiały niro-* szone, są Już wprowadzane 1 będą wprowadzano konsek-w=^r^le do knńca. Zwracam się z obywatelskim apelem do klasy robotnicze), do łowarzvsiy wspólnej wa,kl I pracy, do wszysiklch ludzi pracy. Odrzućcie od sleMe pro-wnkatorńw, nie dawajcie posłuchu awanturnikom; niech każdy na swoim posterunku, * poczuciu aripofiedrialnoćcf za kra) I państwo, przeciwstawi nie wszelkim anarchistycznym odruchom I Ktahfe W'ObrnniS ładu, porządku 1 dyscypliny społecznej. Budźcie Swjuduml powagi chwili. Uchwała Rady Ministrów z dnia 17 grudnia 1970 r. w sprawie zapewnienia bezpieczeństwa i porządku publicznego W zwlaiku 1 jyowainym] naruszeniami, porządku pub-UcTJiegd. ¦ którt ' w ostatnich dniach miały mlejice na le-rmir Gdańska i Wybrzeża, a w, szczególności w związku z grabieżą mtenia państwowe-Eo. społecznego I mienia obywateli, podpalaniem I msz,-czeńlem gmachów oraz uną-dzEń publicznych, ]akŁ ró^-niei z wypadkami zabójstw I ciezJuch uszirEadier. dała — Rada Ministrów na podstawia flrt 33 pkt. 1 Konstytucji PoŁskiej Rreczypospolilej Ludowej postanawia co następuje: Płt. 1 Zobowiązują się organy śrl-ganla I porządku publicznego oraz inne współdziałaj^ce % nimi organy w ochronie porządku i bezpieczeństwa publicznego do bezzwłocznego podjęcia odpowiednich ftrod-k*w zjTilpriaj^cych do pny-wrócenla naruszonego porządku 1 tadu publicznego oraz zapobieżenia próbom jego zakłócenia. Far. t boaujpj się Qrjąny,Jil-r licji Obr*aŁel«kfe], afutby bazp/eczenBtwa I Inna współdziałające z nimi organy do podjęcia wazystkieb prawnie dostępnych środków przymusu włącznie do użycia broni pt-Łeciwko osobom dopuszczającym sle. gwałtownych zamachów na tycie I zdrowie obywateli, grabieiy I niszczenia mie, nia orazurządzeń publicznych. Pai. 3 je slĘ wszystkie organy państwowe do udziela-nia organom ścigania wszelkiej pomocy niezbędnej do. wykonania I et) zadań. Tar. 1 Wtywa sLe wszystkich obywateli óo ppdrjHirząd kowani a Się zarządzeniom podejmowanym pnez powołane organy państwowe w c«*lu zapewnienia porządku publlcjncgo- PREZES RADY MINISTRÓW .Trybuna Ludu" z 18 Xli 1970 r 57 Przesilenie 17 grudnia gwałtowny protest społeczny dalej się rozprzestrzeniał. Zaostrzeniu uległa m.in. sytuacja w Elblągu, gdzie ok. 15.00 doszło do sporej demonstracji przed gmachem Komitetu Miejskiego i Powiatowego PZPR. W ruch poszły kamienie i butelki z benzyną. W centrum miasta wzniecono 11 pożarów, a gwałtowne walki trwały kilka godzin. Wiele osób było rannych. 65 manifestantów zatrzymano. W „Zamechu" ogłoszono strajk i powołano oddział samoobrony, który pilnował, aby nikt nie dostał się na teren zakładu. Około 17.00 tłum w rejonie MRN okrążył kompanię MO i grupę spieszących jej z pomocą żołnierzy. Po wprowadzeniu do akcji czołgów zgromadzenie rozpędzono, niemniej siły porządkowe w mieście ostatecznie opanowały sytuację dopiero ok. 23.00. Do ulicznych zamieszek doszło ponownie w Słupsku. O 16.30 w kilku punktach miasta zaczęły się formować grupy młodzieży, które wznosząc okrzyki o treści antyrządowej i antykomunistycznej zaatakowały budynek ZMS oraz szkołę milicyjną. Także i tu grabiono i wybijano szyby w sklepach, szkołach i hotelu. O 18.15 tłum. uzbrojony w części zdemolowanych ławek parkowych, kamienie i butelki z benzyną, zaatakował budynek KMiP PZPR, niszcząc go i usiłując podpalić. O 19.40. liczące ok. 250 funkcjonariuszy siły MO, wspierane przez ,,aktyw robotniczy i ZMS-owski". opanowały sytuację w mieście. W tym samym dniu doszło do kolejnych manifestacji w Krakowie. O 17.40 — mimo że Rynek Główny zablokowały siły milicji i ORMO — w pobliżu pomnika Adama Mickiewicza zgromadziło się ok. 600, głównie młodych, osób. Jednocześnie inne grupy zaczęły się zbierać na ulicach odchodzących od Rynku, na którym wznoszono okrzyki i śpiewano ,,Międzynarodówkę" W akcji przywracania w Krakowie porządku za pomocą armatek wodnych, środków chemicznych i pałek uczestniczyło 878 funkcjonariuszy milicji i 255 ORMO, którym demonstranci przeciwstawili dość oryginalną taktykę wa- lki. ..Kilkudziesięcioosobowa grupa demonstrantów — pisze Ryszard Terlecki — zbierała się w jednym miejscu, skandowała atnyrządowe hasła, a gdy tylko powstało większe zbiegowisko, demonstranci rozbiegali się, uprzednio umówiwszy następne miejsce spotkania. W ten sposób protestujący tłum pojawiał się przy Barbakanie, pod Bagatelą, pod Uniwersytetem itd„ a gdy MO zdążyła przegrupować siły i zaatakować demonstrację, jej organizatorzy zaczynali właśnie gromadzić się w innym punkcie miasta. W rezultacie chmury gazu wypełniły wkrótce całe Śródmieście, a MO zablokowała wstęp na Rynek i przyległe ulice. Świadkowie tych wydarzeń twierdzili, że w pobliżu Komitetu Wojewódzkiego oraz komendy MO na pl. Szczepańskim instalowano na dachach karabiny maszynowe" (R. Terlecki, Grudzień 1970 w Krakowie, ,,Krakowski Czas" z 14 XII 1990). /Siły MO przy pomocy 300 żołnierzy miejscowej jednostki WOWewn. zaprowadziły po 20.00 spokój w mieście. Równocześnie jednostka ta przejęła ochronę 9 obiektów na terenie Krakowa. W Białymstoku, gdzie nie było jeszcze prób organizowania manifestacji ulicznych, 17 grudnia pododdziały WOWewn. przejęły ochronę zespołu budynków KW PZPR, sądu i prokuratury. Do manifestacji ulicznej doszło natomiast w Wałbrzychu; milicja rozpędziła grupy młodzieży gromadzące się przed budynkiem KP PZPR oraz na placu Grunwaldzkim Materiały MSW informowały także o ujawnieniu na terenie kraju 80 wrogich napisów na budynkach i parkanach, a także ponad 400 ulotek, z czego 234 znaleziono w Warszawie. 208 z nich ujawniono w Hucie Warszawa, zawierały ostrą krytykę przywódców partii i rządu. Niektóre — poza treścią wyrażającą solidarność z Gdańskiem — wzywały do udziału w strajkach, jak np. 2 ulotki pochodzące z terenu Politechniki Warszawskiej. W tej samej uczelni zlikwidowano również wykonany odręcznie plakat-ulotkę, który wzywał studentów do wzięcia udziału w wiecu 18 grudnia. Materiały MSW informowały o niepokojach i przerwach 58 Przejazd transporterów opancerzonych ulicami Szczecina, (fot. Wizusz, CAF) w pracy w zakładach produkcyjnych w Częstochowie, Kaliszu, Krakowie, Łodzi, Nysie, Warszawie i Wrocławiu. 17 grudnia był najkrwawszym dniem robotniczego powstania na Wybrzeżu, 0 ile w początkowym stadium kryzysu zdecydowanie dominowały hasła ekonomiczne i społeczne, o tyle najpóźniej w czwartek pojawiły się żądania o treści wyraźnie politycznej. Protest robotniczy stawał się~~coraz bardziej d67r^y7"T%nTajwyrażtT!eT"uJ5W^ niło się w Szczecinie. W odróżnieniu od Trójmiasta, gdzie 18 grudnia w zasadzie na ulicach panował spokój, choć oczywiście nadal utrzymywała się napięta sytuacja, w Szczecinie prak-tycznie przez cały dzień dochodzrfo~^6~~5THrć i utarczek ulicznych, ale jednocześnie wieczorem istawiciele TO" zakładów strajkujących lub zamierzających podjąć strajk nazajutrz, zebrali się w Stoczni im. Adolfa Warskiego i wraz z tamtejszym komitetem strajkowym podjęli decyzję o utworzeniu Ogólnomiejskiego Komitetu Strajkowego. Nim do tego doszło, 18 grudnia o 4.00, zgodnie z decyzją płk. Urbańskiego, zatwierdzo- ną następnie przez gen. Tuczapskiego, w rejon Stoczni im. Adolfa Warskiego przetransportowa-"no pododdziały WP. Wojsko blokowało teren stoczni w odległości ok. 80 -100 metrów od bram wejściowych, bezpośrednią ochronę bram powierzając milicji. Gdy rano robotnicy przyszli do pracy, przed bramą stoczrii__zaslaji czołgi i transportery_Ofianćfirzone. ""Krótko po 6.00 tłum zaczął gromadzić się przed budynkiem dyrekcji. Rozpoczął się wiec, lecz jednocześnie doszło do incydentów przed bramą, gdzie część - zwłaszcza młodszych — robotników zachowywała się dość agresywnie. Podejmowano próby podpaleń czołgów, mimo że na wezwanie robotników żołnierze odwrócili czołgowe lufy pierwotnie wycelowane w kierunku Stoczni im. Adolfa Warskiego. Sytuacja niemal z każdą chwilą stawała się coraz bardziej napięta. „Ktoś się uwiesił za lufę — zapamiętał Juszczuk. — Czołg zaczął wtedy manewrować, do tyłu, do przodu. Przyniesiono ogromną śrubę, wsadzono ją między gąsienicę i kółko napędowe. Czołg zaczął się kręcić w kółko. w; ciekłe , jak b ąk. Znalazła się benz* /na czy ropa, . i jziemy pertraktow; IĆI' , wyszli pr; ^ez b amę st; ł spo cojnie pal ł się z zewnątr '- 1 .] lekkim c ocjować z dowoefi :ą Ł ołnierzy bTć TTując ych w yi- płc jmien em. T en drugi, kt óry stał dak ;j, podje- a cie ze stoczni. Ze SciS niętym gar jłem udało ch ał za sunął z działka. Po cisk okro pni 3 świecą- s ię pokonać odległe )ŚĆ 150—200 n dz elącą ch cy utkw ił w ś ;ianie budyr ku. Gruc hn; jł i zaczął c d żołnierzy i przek ifna ć ich dowó dcę. ^eby v i/y- się wyce fywać , a ludzie za :zęl go < jon ć. Wtedy c ofał wojsko spod i )rar ny stoczni, że sa ni sto CZ- od Dubc )is W ! itronę Firlika wyszła 1 yra iera mili- r iowcy zapewnią ;po <ój i porzć dek. Niestt rty ej i żoł lierzy [...] byfem ednym z pi srwszych, r ie oznaczało to 1 ;oń ca gwałtóv / i p rzemc cy ktc irzy g onil 1 en czołg. K toś rzuć ł k amieniem \ Vądołowski wspon lin; , że wraca ąc d D StOC zn P osypa ły się strzały" (M. Szejnert, T. Zalewski, z auważył, ..jak młc dy chłopak c snął W CZ olc I op . cit. s. 44 . t tutelkę z benzyną. W ybiegł zza płotu rzi Clł Stanis law V ^ądołowsk tak zapa mię tał tamte F 'orucznik wyciągn ął oistolet i s trzelił w n °g I ch wile: „Stali Smy na wz górzu, t lisk o Bramy t emu chłopakowi. Z czołgu wy ;kocz yło k Iki 1 Gł ówne. . I W | )ewnym mor nencie. t yło to chyba f loparzonych. jedne go wyciągnęli chyb a w z yrr ok oło gi Ddziny dziesiątej, z auwazyli ;m\ , że idzie ; tanie. Ten chłopal ; z ustał trafior y gd zieś k ołc mi icja. 1 bror ią długą wy ciągniętą pr; :ed siebie t ostki, bo złapał s ię pochylił. Nie wiadc mc [¦¦ ] o tworzy 1 ogień do tłumu. ;tór y stał na t iyło, kogo bardziej zał ować, czy tego żołnie rza sk arpie na dc >le. Kolega p adł zaraz ja wpadłem !¦ tórego wyciągnięte . c ;y tego czło wiek; . do t tó w bram 1 Zac ;ęto znosić rannych" (T amże). r ego strzelano, i żal mi było w sur nie te go of ce Nedk go pc tem Wądołc wski spe >tka ł sekreta- r a, który musiał str zelc ć" (Tamże s. 4 5—46 )¦ rz; i KZ Eugen usza Muszy ńskiego w raz z nim Na terenie stoczn Lly Tirzaspm pr zefara wadzi )nc > or az czt erema innymi stoc zniowca ni z rękoma \ vybory t/w. trójek (pc > trzech del egató w z k aż pc dnies onymi do góry. kt życząc: , Nit i strzelać, c ——-— .ego wydziału), kt bre — wyło niły k jmite : straj ko- Stt ajk oku pacyjny w Stoczni Szc zecińskiej {CA F) i] 11! ill ! " 1 1 ¦ Ę 1 ^łiii i | , ¦ .! tat. 13 ijgZ i 11; Ul 1'"'iiiT* ¦f —t.....nuir ¦«• mm 5S??........!1" UW"1"*1 1 1 '¦¦""I iiikl ;.l 1 ; '% 1 1 Wili .ii ' ii II 'lir 11 'Itiiiitiilrlh: ¦ii! ,. ™»iWu 1. .i.. i • ¦i ti,l ul ,; i, ¦'¦ttill. 'Iii! [ , I 1 \\l '11 1 i r * '1 i1 m,; ] ¦ P i 1 1 111 lf i! i«~ r. 1 B 1 i i pi ¦ 1 In li I 'flmltlll' 111111 1, ¦Bil ii A i 111.1. 1 ...........;ff* , ¦ U lii*1""""" "ł"«m i ' TtT -'i iUl.l Uli wili 1 i r l i t \ h x 1 ^H l!1 ii 1 i ! ,. . .. 111 liiil BltiUi ilu ......'!¦• IH(ln llBS!Bfc„ łlłill 1 UttM K!!l!l!i!IHt!ii||i ii W wiiiiK im I 'iiu..... 1 Mm I 6C III f i II Szczecin. Transparent z hasiami protestacyjnymi Hasła strajkujących stoczniowców. (CAF) wy. Na jego czele stanął Mieczysław Dopierała. Obok Dopierały jeszcze kilku innych członków komitetu strajkowego należało do PZPR. Fakt tak znacznego zaangażowania się w strajk szeregowych członków partii świadczył o całkowitym oderwaniu się kierownictwa PZPR od aspiracji i oczekiwań „dołów partyjnych". Równocześnie jednak zaangażowanie w ruch strajkowy stosun-kowo wielu członków PZPR wpływało w sposób tonujący na radykalizm robotniczych postulatów. W stoczni powołano do życia straż robotniczą, która wewnątrz pilnowała zamkniętych bram za"^~ kładowych, patrolowała teren, by nie doszło do prowokacji czy akcji o charakterze sabotażowym. Zakładowy radiowęzeł przekazywał komunikaty komitetu strajkowego oraz bieżące informacje o rozwoju wydarzeń. Komitet strajkowy wyłoniono też w Stoczni Remontowej. Ponadto do strajku przystąpiły m.in. Huta ,,Szczecin", port szczeciński, Polmo, Papiernia ..Skolwin", kombinat w Policach. W mieście nie kursowała komunikacja. Choć załogi strajkowały na terenie zakładów, na ulicach jeszcze kilkakrotnie w tym dniu dochodziło do gwałtownych starć. f~ O 15.30. pracownicy Stoczni im. Adolfa War? / skiego wysunęli żądania o charakterze jednozna / cznie politycznym. Domagali się spotkani; I z przewodniczącym CRZZ Logą-Sowinskirr i powołania bezpartyjnego kierownictwa związ-\ ków zawodowych, uwolnienia aresztowanych 1 stoczniowców, którzy nie brali udziału w rabutr ( ku mienia społecznego. W godzinach wieczornych przewodniczący Prezydium WRN Marian Łempicki w lokalnej telewizji wygłosił przemówienie, w którym apelo- wał o spokój, ale też zarazem w sposób zawoa-lowany zgłaszał pod adresem stoczniowców mglistą ofertę podjęcia rozmów. Niemniej w Stoczni im. Adolfa Warskiego, która stanowiła niekwestionowane centrum ruchu strajkowego w Szczecinie, utrzymywało się napięcie. W nocy na kanale oddzielającym ją od Stoczni Remontowej pojawiły się okręty MW. Stoczniowcy, obawiając się ataku z tej strony, oświetlali okręty reflektorami, uważnie śledząc ich ruchy. 17 i 18 grudnia w Szczecinie — według z pewnością zaniżonych oficjalnych danych — zginęło lub zmarło z powodu odniesionych ran 16 osób. Wedle tych samych danych rannych miało być 117 osób cywilnych, 71 milicjantów i 24 strażaków. Zatrzymano 498 osób. z których część aresztowano w prywatnych mieszkaniach, do których wkraczali funkcjonariusze MO. Podobnie jak w innych miastach regułą było brutalne bicie zatrzymanych. W piątek uległa dalszemu zaostrzeniu także sytuacja w Elblągu; pracy nie podjęły załogi Zakładów Drzewnych im. Wielkiego Proletariatu. Zakłady Napraw Samochodowych. Zakłady Odzieżowe ,,Trusto", Spółdzielnia im. Dzier-żyńskiego oraz niektóre wydziały „Zamechu". Około 15.00 zaczęli gromadzić się demonstranci. Grupa blisko 200-osobowa, używając butelek z płynami łatwopalnymi, podjęła próbę podpalenia budynku KMiP PZPR. Godzinę później inna grupa na ulicy Hetmańskiej podpaliła czołg pododdziału ochraniającego więzienie. Z armaty czołgowej oddano w powietrze trzy strzały ostrzegawcze ślepą amunicją. Pododdziały ZOMO rozproszyły tłum. Na ulicy 1 Maja grupa licząca ok. tysiąca osób z kamieniami, łomami i śrubami atakowała milicjantów i żołnierzy. Do starć ulicznych doszło też w pobliżu ochranianych przez siły porządkowe Centrali Telefonicznej, poczty i banku, gdzie ok. 17.00 użyto broni palnej. Według oficjalnego komunikatu w Elblągu zginęła jedna osoba, a trzy zostały ranne. 18 grudnia — wzorem Gdyni — godzina milicyjna obowiązywała już od 17.00. Mimo że o 15.30 wprowadzono w Krakowie blokadę Rynku Głównego doszło do kolejnych prób organizowania manifestacji. Podobnie jak poprzedniego dnia w rozpraszaniu ulicznych zgromadzeń i patrolowaniu centrum miasta uczestniczyło 878 milicjantów i 255 ormowców, wspomaganych przez ,, milicję robotniczą". W sumie — według danych MSW — w ciągu kilku grudniowych dni w Krakowie i okolicy zatrzymano łącznie 172 osoby. 18 grudnia protest społeczny zaczął się rozszerzać na kolejne regiony kraju. Zastrajko-wała załoga białostockiej Fabryki Przyrządów i Uchwytów. Pracownicy żądali 30-procentowej podwyżki płac oraz zwolnienia z zajmowanego stanowiska zastępcy dyrektora ds. technicznych. Domagali się rozmów z przedstawicielami KW. W tym samym dniu w Białymstoku nie podjęło też pracy 78 pracowników nocnej zmiany w Hucie Szkła. Nazajutrz w mieście, gdzie do strajku przyłączyły się Zakłady ,,Madro"r Fabryka Szkła Gospodarczego i częściowo Zakłady Budowy i Naprawy Wagonów Kolejowych, „siły MO — jak czytamy w opracowaniu przygotowanym w MSW — kilkakrotnie w ciągu dnia rozproszyły zbierające się grupy chuligańskie, próbujące wywołać ekscesy". _ 19 grudnia milicja rozpędzała również uliczne zgromadzenia w Bydgoszczy "nadto w piątek Chorzowie. Po-~ lub dłuższe i sobotę krótsze przerwy w pracy zanotowano m.in. w zakładach w Krakowie, Malborku, Oświęcimiu, Pucku, Warszawie. Właclysławuwie',~Wr"oć7awT1jTlAi' so- strajkdwaT6~~w sumie ok. 100 zakładów w siedmiu (na siedemnaście) województwach. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. W wielu regionach władze lokalne traciły głowę, apelując 0 coraz większe zaangażowanie oddziałów WP. W tej sytuacji już 17—18 grudnia przegrupowano w rejon Krakowa jedną jednostkę pancerną 1 jedną zmechanizowaną, w okolice Poznania związek taktyczny zmechanizowany, pod Wrocław jedną jednostkę zmechanizowaną, i wreszcie do Warszawy jeden taktyczny związek zmechni-zowany i jeden pancerny (zatrzymany w większej odległości od stolicy) oraz jedną brygadę WOWewn. Ponadto „kilka związków taktycz- nych i jednostek jako siły odwodowe postawiono w stan wysokiej gotowości w stałych miejscach zakwaterowania". Nie ulega wątpliwości, ze — do 13 grudnia 1981 r. — wojsko nigdy na taką skalę nie zostało postawione w stan gotowości bojowej i w takim zakresie wykorzystane do zapewnienia nie tylko porządku publicznego, ale również-po-rządku politycznego panującego w PRL/W Trójmieście użyto do akcji 13 tys. żołnierzy, vv~Szcze-cinie 12 tys.. a na całym Wybrzeżu łącznie ok. 27 tys. żołnierzy WP oraz 550 czołgów, 750 transporterów opancerzonych i 2100 samochodów. Zaangażowano 108 samolotów i śmigłowców, a także 40 jednostek pływających MW. ,.Razem z siłami, które zostały przesunięte w wyznaczone rejony, ale nie użyte do akcji, jak również łącznie z grupami skierowanymi do dyspozycji miejscowych władz dla wewnętrznej ochrony obiektów na znacznym obszarze kraju — zaangażowano około 61 tys. żołnierzy, 1700 czołgów, 1750 transporterów opancerzonych. 8700 samochodów" (J. Eisler, S. Trepczyński, op. cit. s. 175—176). Jeśli chodzi o siły podległe MSW, to z do-, kumentów. którymi dysponujemy, wynika, że w grudniu 1970 r. w rozpędzaniu ulicznych manifestacji udział wzięło co najmniej kilka tysięcy milicjantów, funkcjonariuszy ŻOMO i ORMO. Liczba funkcjonariuszy SB bezpośrednio zaangażowanych w pracę operacyjną pozostaje nie- znana- s"\8 grudnia padły ostatnie strzały i ostatnie ) (^ofiary w tragedii rozgrywającej się na Wybrzeżu. Jej bilans jest przerażający. Wedle oficjalnych — z pewnością zaniżonych — danych śmierć poniosło łącznie 45 osób, rannych było 1165, w tym 564 osoby cywilne, 531 funkcjonariuszy MO i ORMO. 70 żołnierzy i oficerów WP. 153 osoby odniosły rany postrzałowe. W trakcie zajść podpalono 19 obiektów użyteczności publicznej, w tym budynki KW PZPR w Gdańsku i Szczecinie. Straty spowodowane zniszczeniami na Wybrzeżu Gdańskim oceniono na 105 min, a w Szczecinie ok. 300 min zł. W trakcie ulicznych walk zniszczono lub poważnie uszkodzono 10 czołgów, 18 transporterów opancerzonych i 7 samochodów wojskowych. Uszkodzono osprzęt na 51 czołgach. 71 transporterach i 7 samochodach. Ponadto zniszczono 51 samochodów milicyjnych i 47 pojazdów prywatnych. Organa porządkowe od 14 do 20 grudnia zatrzymały na Wybrzeżu 2989 osób. („Nowe Drogi" 1971 r, numer specjalny, s. 14, 42). Polityczna rozgrywka Pogłębiający się systematycznie kryzys politycz-no-społeczny wymagał działań o charakterze politycznym, a nie represyjnym. Część działaczy partyjnych i państwowych szczebla centralnego podjęła (naturalnie w pełnej tajemnicy) kroki mające na celu doprowadzenie do zmiany na stanowisku I sekretarza KC. Coraz więcej osób w kierownictwie zdawało sobie sprawę z tego, iż odejście Gomułki jest jednym (chociaż nie jedynym) z warunków uspokojenia sytuacji w kraju. W piątek 18 grudnia Kania telefonicznie ściąg-naTz_G_dańska_jizj_achcica. który po przylocie do Warszawy od razu udał się do gabinetu Jaruzel-skiego. Babiuch i Kania pninfnrmnwali__gn o ogólnej sytuacji w kraju, a także o tyrruże _GJerek powinierL^za^tąpr G^mnłk"—Boniew_az Szlachcic był przyjacielem Gierka, chcieli, aby to on pojechał do Katowic i przekazał mu tę propozycję. Około północy Szlachcic i towarzyszący mu Kania rządowym mercedesem dotarli do domu Gierka. W trójkę odbyli rozmowę i wstępnie omówili skład nowego kierownictwa. Kania jeszcze tej samej nocy powrócił do Warszawy. W czasie gdy Kania i Szlachcic wyruszali do Katowic, Gomułka powrócił do swego domu. Po 21.00 zatelefonował do niego ambasador Aris-tow, który pragnął wręczyć mu wspomiany przez Jaroszewicza list kierownictwa KPZR do Biura Politycznego PZPR. „Byłem tak bardzo wyczerpany — relacjonował w marcu 1971 r. Gomułka — że zaproponowałem, aby pismo wręczył mi nazajutrz, w sobotę rano. Odpowiedział, że ma obowiązek doręczyć mi ten list natychmiast oraz że może go doręczyć również na ręce któregoś z członków BP Zgodziłem się' na^ aby ten list wręczył tow. Cyran y łez tow/ArfśTowTego wieczojn_-u.Gz.yn+ł.-Na sobotę" 19 grucjnift "T^niaińm—posiedzierrre—BP w pełnym składzie jegoczlonków" (Gomufka 'Tmnr Dokumenty~T~arĆhJwum KC 1948—1982. Wstęp, wprowadzenie i przypisy Jakub Andrze-jewski, [A Paczkowski], Warszawa 1986, s. 221). Gomułka z listem, w którym ,,towarzysze ra- dzieccy" wyrażali nadzieję, że KC PZPR ,,potrafi opanować sytuację", zapoznał się w sobotę przed południem. Również w sobotę rano, gdy konferował w swoim gabinecie z Jaszczukiem, zatelefonował Tejchma, prosząc o spotkanie w cztery oczy. Gomułka wspominał potem, ze Tejchma ,,wzburzony wewnętrznie, zdenerwowanym głosem zaczął mówić: »Jeśli chcecie uratować swoją twarz, powinniście złożyć rezygnację ze stanowiska I sekretarza KC, me wiecie, co się dzieje w tym gmachu i w Warszawie. Aktyw partyjny jest przeciwko Warn, nie zgadza się z Waszą polityką. [...]JOzisjaj na posiedzieniu BP powinniście złożyć rezygnację i jeszcze dzi-siaj powinno się oHByć plenum KC -- aby" wy-" brać nowego I sekretarza KC i nowe kierownict- Stanisław Kania, kierownik Wydziału Administracyjnego KC PZPR. (WAF) 63 wo«. Wypowiedzi tej, której treść oddaję jak najbardziej wiernie, wysłuchałem z pełnym spokojem. [...] Zapytałem go, w czyim imieniu wyszedł wobec mnie z tą propozycją, z kim ją uzgodnił. Odparł ze złością, że przemawia we własnym imieniu. Było dla mnie jasne, że kłamie i to mnie bardziej zaskoczyło jak jego propozycja. Byłem bowiem zawsze najlepszego zdania 0 tow. Tejchmie". Gomułka trafnie odczytał sens wizyty Tejchmy 1 słusznie przypuszczał, iż nie występował on wyłącznie we własnym imieniu./Zresztą także i Gomułka przygotował się do posiedzenia Biura Politycznego. Miał na nim zamiar przedstawić „propozycję prawie natychmiastowego zawieszenia n-a okres 3 miesięcy podwyżki cen na mięso i przetwory mięsne wprowadzonej w życie 13 grudnia") Ponadto nosił się z zamiarem zaproponowania, aby na czas jego choroby /.Komitet Centralny powierzył pełnienie obowiązków I sekretarza KC" Gierkowi, sam zaś deklarował, iż zrzeknie się formalnie stanowiska bez względu na stan swego zdrowia „na każde żądanie Biura\ Posiedzenie Biura Politycznego rozpoczęło się 0 14.20. Obrady pod nieobecność Gomułki otworzył premier Cyrankiewicz. Nagle do sali posiedzeń wszedł Gomułka w towarzystwie lekarza, który poinformował zebranych o chorobie 1 sekretarza. Od czwartku stan zdrowia Gomułki uległ bowiem wyraźnemu pogorszeniu. Był on wyczerpany, przemęczony i znajdował się w stanie skrajnego napięcia, co w tamtej konkretnej sytuacji było w pełni zrozumiałe. Zdaniem świadków tamtej sceny, ogólny stan zdrowia I sekretarza był zły i Gomułka wymagał szpitalnego leczenia. Opublikowany w „Trybunie Ludu" 31 grudnia 1970 r. oficjalny kor-nHniknt n zdrowia „Wiesława" głosił, iż „od kilku tygodni ^a zaburzenia w zakresie układu krążenia, powodując przemijające zakłócenia sprawności widzenia". Według komunikatu, 19 grudnia rano „powyższe dolegliwości pojawiły się ponownie w stopniu nasilonym" i zaistniała konieczność poddania Gomułki badaniom. Konsylium lekarskie ,,zaleciło leczenie szpitalne, któremu pacjent się poddał. Rozpoznano podwyższenie ciśnienia tętniczego, zaburzenia krążenia, prowadzące do przejściowego upośledzenia widzenia oraz stan ogólnego zmęczenia". Tymczasem podczas posiedzenia Biura Politycznego, które wraz z tą dramatyczną przerwą trwało w sumie ok. 7 godzin, wywiązała się burzliwa dyskusja. Zaproszony na nie (w charakterze gościa) Jaruzelski poinformował zebranych o dyslokacji wojsk i przekonywał, ze „gdyby w Warszawie rozpoczęły się zajścia w te li, jak \c/ Gdańsku i Szczecinie, wojsko ii. fizycznej możliwości przeciwstawienia się skuL cznie"|! Trudno powiedzieć, na ile informacja ta była prawdziwa. Nie ulega wątpliwości, że Jaruzelski należał wówczas do tych działaczy, którzy najbardziej zdecydowanie opowiadali się za zmianą na stanowisku I sekretarza. Jako dodatkowego argumentu szef MON użył informacji o telefonicznej rozmowie, którą odbył rano zdradzieckim ministrem obrony narodowej marszałkiem Andriejem Greczką. Greczko pytał go o rozwój wydarzeń w Polsce i poinformował, iż Biuro Polityczne KC KPZR zbierało się trzykrotnie w ciągu tygodnia/równocześnie dziwił się, że polskie Biuro Politycznie ani razu nie spotkało się w komplecie. Wspomniał, że Breżniew kilka razy rozmawiał telefonicznie z Gomułka, a Kosy-gin z Cyrankiewiczem) Jaruzelski poinformował, iż „przedstawił marszałkowi Greczce sytuację w lepszym świetle, niż uczynił to na obecnym posiedzieniu Biura Politycznego. Powiedział przede wszystkim, że problemy wojskowe rozwiązujemy sami i nie widzimy potrzeby włączania się dodatkowych czynników wojskowych" (B. Seidler, Kto kazał strzelać? Grudzień 10, Warszawa 1991, s. 48, 50). Czesław Kiszczak wspomina, że obradom towarzyszyły „swoiste manewry gabinetowe zmierzające do tego, by nie zmieniać składu kierownictwa partii, by nie odwoływać I sekretarza [..,]. Istniało przy tym trudne do przewidzenia niebezpieczeństwo dyktowania warunków politycznych z pozycji siły. Uzyskaliśmy wówczas informację, że brygada Wojsk Obrony Wewnętrznej, stacjonująca w Górze Kalwarii i podlegająca gen. Grzegorzowi Korczyńskiemu, została wyprowadzona z koszar i ruszyła w kierunku Warszawy. Było bardzo ważne, aby gen. Jaruzelski, od kilku godzin przebywający na posiedzieniu Biura Politycznego, poznał bieżącą sytuację, rozmiar zagrożeń, rozkład sił. w tym położenie wojsk. Chodziło o to, aby te informacje przekazać pilnie ministrowi obrony narodowej. Ustalono, że to ja wraz z gen. Mieczysławem Grudniem mam to zadanie zrealizować. Narada z udziałem bardzo wąskiego kręgu oficerów odbyła się w gabinecie gen. Józefa Urba-nowicza, szefa GZP WP. [,..] uznaliśmy, że generałowi Jaruzelskiemu może w jakimś niekorzystnym momencie rozwoju sytuacji grozić nawet fizyczne niebezpieczeństwo i aby temu zapobiec zaplanowaliśmy określone przeciwdziałanie. [...] gdy gen. Urbanowicz »wyprawiał mnie w dro-gę«, spytał, czy jestem uzbrojony. Stwierdziłem z zaskoczeniem, że nie. Nie możesz pójść bez 64 Tym, czym ta książka jest dla Gdyni, tym dla wydarzeń w Szczecinie jest praca Małgorzaty Szejnert i Tomasza Zalewskiego Szczecin: Grudzień — Sierpień — Grudzień po raz pierwszy wydana w 1984 r. jako tom inaugurujący Archiwum „Solidarności". Wyjątkowego znaczenia tej książki nie zmniejsza fakt. że tylko w części odnosi się ona do tragedii z 1970 r. Ważnym uzupełnieniem źródłowym są też dwa zbiory dokumentów dotyczące wydarzeń w Szczecinie. W 1988 r. Lucjan Adamczuk i Franciszka Dowejko w ograniczonym nakładzie opublikowali Dokumenty i materiały rewolty szczecińskiej 1971. Zbiór ten jednak — zgodnie z tytułem — odnosi się przede wszystkim do styczniowej fazy kryzysu. Natomiast wiele cennego materiału źródłowego, a zwłaszcza teksty robotniczych rezolucji, znaleźć można w książce Robotnicze wystąpienia w Szczecinie 1970/1971 (Wybór dokumentów i materia/ów) autorstwa Andrzeja Głowackiego, z pewnością należącego do badaczy, którzy poświęcili najwięcej czasu na studiowanie grudniowego dramatu i mają największe zasługi w wydobywaniu go z urzędowego zapomnienia. Dodać wypada, że już po napisaniu niniejszej pracy, w końcu 1993 r. ukazała się w Szczecinie książka Aleksandra Strokowskiego pt. Lista ofiar. Grudzień 1970 r w Szczecinie, w której zamieszczono imienne listy osób poszkodowanych (zabitych i rannych) w czasie zajść w grudniu 1970 r. Dla lepszego zrozumienia politycznej rozgrywki toczonej wtedy w kierownictwie PZPR pomocne mogą być także wspomnieniowe książki aktorów tamtych wydarzeń. Mimo że są to źródła wymagające szczególnej ostrożności, do których na pewno nie można podchodzić bezkrytycznie, to jednak z pewnością nie można z nich też w ogóle zrezygnować. Należy wszakże stale pamiętać, iz autorom wspomnień przyświecały określone cele. każdy z nich zapewne chciał się zaprezentować w jak najlepszym1, świetle i pragnął, by to właśnie jego wersja dramatu na trwałe zakotwiczyła się w świadomości społecznej. Nie przypisując więc tym książkom mniejszego lub większego znaczenia należy wymienić: Janusza Rolickiego. Edward Gierek: przerwana dekada. Warszawa 1990 oraz wydana w tym samym roku Replika. Bohdana Rolińskiego, Piotr Jaro-szewicz: przerywam milczenie. Warszawa 1991, Stanisław Kania w rozmowie z Andrzejem Urbańczykiem: zatrzymać konfrontację. Warszawa 1991, wreszcie Franciszka Szlachcica. Gorzki smak władzy. Wspomnienia. Warszawa 1990. Ciekawe, że na temat Grudnia 1970 praktycznie wcale nie wypowiada się gen. Jaruzelski w swojej wspomnieniowo-rozliczeniowej książce Stan wojenny dlaczego... opublikowanej w Warszawie w 1992 r. Można natomiast znaleźć nieco informacji na ten temat w wydanych w tym samym roku w Warszawie i napisanych z pomocą Bohdana Rolińskiego wspomnieniach byłego kierownika sekcji polskiej w KPZR Piotra Kostikowa Widziane z Kremla. Moskwa—Warszawa. Gra o Polskę. Nie od rzeczy będzie przypomnieć, że opisowi wydarzeń w Gdańsku w grudniu 1970 r. poświęcony jest też odpowiedni frangment książki Lecha Wałęsy Droga nadziei opublikowanej w Krakowie w 1989 r. Wspomniano już, iż dysponujemy stosunkowo bogatą, choć mocno zróżnicowaną, literaturą przedmiotu. Wymieniam te prace w porządku alfabetycznym, ograniczając się wszakże wyłącznie do książek w całości lub w znacznej części poświęconych kryzysowi z lat 1970—-1971. 1. Branach Zbigniew. Grudniowe wdowy czekają. Warszawa—Wrocław 1990. Oparty na zebranych przez autora relacjach oraz częściowo materiałach zgromadzonych przez komandora Jana Siemianowskiego z Prokuratury Marynarki Wojennej w Gdyni publicystyczny zapis grudniowego dramatu. 2. Dudek Antoni, Marszałkowski Tomasz, Walki uliczne w PRL 1956—1989. Kraków 1992. Praca w znacznym stopniu pionierska, choć akurat w odniesieniu do kryzysu z lat 1970—1971 — mimo wykorzystania m.in. niektórych materiałów archiwalnych ze zbiorów MSW — nie wnosi wiele nowego, raczej porządkując dotychczasową wiedzę. 3. Głowacki Andrzej, Kryzys polityczny 1970 roku. Warszawa 1990. Książka napisana przede wszystkim przy wykorzystaniu materiałów archiwalnych partyjnej proweniencji. 4. Głowacki Andrzej, Kryzys polityczny 7970 roku w świetle wydarzeń na Wybrzeżu Szczecińskim, Szczecin 1985. Ze względu na zawarte w niej analizy i interpretacje praca w jakimś stopniu na pewno przestarzała, lecz zebrany w niej materiał* dokumentacyjny oczywiście zachował ogromną wartość. 5. Górski Tadeusz, Kula Henryk. Gdańsk—Gdynia—Elbląg '70. Wydarzenia grudniowe w świetle dokumentów urzędowych, Gdynia 1990. Wbrew tytułowi autorzy nie ograniczyli się wyłącznie do dokumentów urzędowych i dzięki temu otrzymaliśmy jedną z najlepszych prac na temat Grudnia 1970- Bogaty materiał dokumentacyjny poddany został analizie, która na ogół wytrzymuje próbę krytyki. 6- Korybutowicz Zygmunt, Grudzień 1970, Paryż 1983. Pierwsza próba monograficznego opracowania tematu podjęta przez znanego dziś 71 badacza dwudziestowiecznej historii Polski Andrzeja Friszke. Choć z oczywistych powodów autor nie miał dostępu do wielu znanych nam dzisiaj materiałów, zwłaszcza w warstwie analitycznej jego książka w wielu partiach może być nadal przydatna. 7. Nalepa Edward Jan. Wojsko Polskie w Grudniu 1970, Warszawa 1990. Poważne opracowanie naukowe w oparciu o solidną bazę źródłową ukazujące rolę WP w tragedii 1970 r. Autor dołączył też cenne dokumenty w sposób mniej czy więcej bezpośredni związane z tematem jego książki. 8. Piecuch Henryk, Rozstrzelany grudzień. Warszawa 1990. Książka przygotowana pospiesznie i tym samym dość niestarannie. Autor nie zawsze potrafi! zrobić właściwy użytek z dość bogatego materiału historycznego, jakim dysponował. 9. Postulały. Materiały do dziejów wystąpień pracowniczych w latach 1970/71 i 1980 (Gdańsk, Szczecin). Pod redakcją Beaty Chmiel i Elżbiety Kaczyńskiej, Warszawa 1980. Ten cenny tom wydany został przez Uniwersytet Warszawski w symbolicznym nakładzie 100 egzemplarzy. 10. Rakowski Mieczysław Franciszek Przesilenie grudniowe. Przyczynek do dziejów najnowszych. Warszawa 1981. Niezależnie od zgłaszanych pod adresem tej książki rozmaitych pretensji i zastrzeżeń pozostaje ona ważnym opracowaniem tematu, przede wszystkim ze względu na fakt, że w 1970 r. autor był zastępcą członka KC PZPR i redaktorem naczelnym „Polityki" i uczestniczył w posiedzeniach KC, w trakcie których omawiano raporty i sprawozdania przygotowane przez kolejne partyjne komisje badające okoliczności „wydarzeń grudniowych". 11. Seidler Barbara. Kto kazał strzelać? Grud: 70, Warszawa 1991. Ze względu na wykon tane przez autorkę materiały jest to jedno z i lepszych opracowań tematu, choć zastrzeże może budzić pewien chaos panujący w tek; autorskim. 12. Tarniewski Marek, Płonie komitet (G dzień 1970 — Czerwiec 1976). Paryż 19 Opracowanie autorstwa znanego socjologa . kuba Karpińskiego, który w typowy dla sie sposób zajmuje się przede wszystkim tzw. h torią jawną. 13. Wojsko Polskie w wydarzeniach grudn* wych 1970 roku. Warszawa 1991. Opublikow ne przez Wojskowy Instytut Historyczny materi ły 2 sympozjum, które odbyło się w Warszaw 17 grudnia 1990 r. Oprócz referatów merytor cznych tom tworzą także wspomnienia wyzszyc dowódców wojskowych — uczestników gruc niowego dramatu. Na zakończenie tego z konieczności skrótc wego przeglądu literatury przedmiotu chcę przy wołać nazwisko jeszcze jednego historyka, któr poświęcił już kilka lat na badanie grudniowegi dramatu i pod kierunkiem Andrzeja Głowackiegi przygotowuje w Szczecinie rozprawę doktorsk na ten temat. Michał Paziewski. o którym t mowa. jest bez wątpienia jednym z najlepszyc znawców problemu. Dzieje grudniowego kryzy su poznał we wszelkich możliwych aspektach o czym miałem okazję sam się przekonać, gd1 zechciał zapoznać się z pierwotną wersją tej pra cy i podzielić ze mną szczegółowymi uwagami Sugestie te pozwoliły mi uniknąć co najmnie kilku błędów i potknięć, za co w tym miejsci wyrażam mu słowa wdzięczności. BIBLIOTEKA Wydzfiłu Dziennikarstwa I Nauk if U ni wersy «f u Warszawskiego ul Nowy Ś*i»t 69. 00-0*6 WaisM*« tol 6*MBf 1 « »5 29t