Erving Goffman PIĘTNO ROZWAŻANIA O ZRANIONEJ TOŻSAMOŚCI Przekład: Aleksandra Dzierżyńska, Joanna Tokarska-Bakir Wstęp do wydania polskiego: Joanna Tokarska-Bakir <3WP Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne Gdańsk 2005 Recenzja wydawnicza: prof. Ireneusz Krzemiński Tytuł oryginału: STIGMA Copyright © 1963 by Simon 5c Schuster, Inc. Copyright © for the Polish edition by Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, sp. z o.o. Gdańsk 2003 Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana, ani w żaden inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotograficznie, elektronicznie lub magnetycznie, i odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody i-i—:—»„<,„„ ani Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego. Wydanie pierwsze w języku polskim. , Tekst tłumaczenia przejrzał Paweł J. Kotwica Korekta: Małgorzata Żywicka BIBLIOTEKA Skład: Piotr Geisler W^toalu Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Projekt okładki: Beata Czerepak Ikiwersytetu Warszawskiego Ol. Nowy Świat 69, 00-927 Waiszawa tttL 55-20-295, 55-20-296 ISBN 83-89574-74-8 Druk i oprawa: «WDG Drukarnia w Gdyni sp. z o.o ul Św Piotra 12, 81-347 Gdynia ti?8i 660-73-10, tel./fax (58) 621-68-51 Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne sp. z o.o. ul. Bema 4/1 A, 81-753 Sopot, tel./fax (58) 551 61 04 e-mail: gwp@gwp.pl, http://www.gwp.pl Spis treści Biblioteka WDiNP UW 1098041735 Wstęp do wydania polskiego ?t(n)ologia piętna.................................... 7 Etnolog plemienia.................................. 8 Wrażenie normalności............................... 9 Etolog gatunku ................................... 11 Społeczeństwo jako instytucja totalna .................. 13 Historia naturalna piętna............................ 16 Relacyjna definicja piętna ........................... 19 Strategie zarządzania piętnem ........................ 21 Piętno piętna ....................................25 Przedmowa .......................................27 Rozdział 1 Piętno a tożsamość społeczna.......................... 31 Rozważania wstępne ............................... 31 Swoi oraz zorientowani............................. 52 Kariera moralna .................................. 66 Rozdział 2 Kontrola informacji a tożsamość osobista ................77 Dyskredytowani i dyskredytowalni....................77 Informacja społeczna............................... 79 Widoczność piętna................................. 84 Tożsamość osobista................................ 87 Biografia....................................... 100 Biograficzni inni ................................. 104 Pomijanie piętna ................................. 111 Techniki kontroli informacji ........................ 132 Zakrywanie..................................... 143 Rozdział 3 Przystosowanie do grupy a tożsamość ego............... 147 Ambiwalencja ................................... 148 Zalecenia profesjonalistów ......................... 150 Przystosowanie do grupy .......................... 154 Przystosowanie poza grupą ......................... 157 Polityka tożsamości............................... 166 Rozdział 4 Ja i jego „inny".................................... 169 Odstępstwa i normy .............................. 169 Normalny dewiant................................ 173 Piętno a rzeczywistość............................. 178 Rozdział 5 Odstępstwa a dewiacja.............................. 183 O Autorze ....................................... 191 Indeks nazwisk.................................... 193 Indeks rzeczowy................................... 196 Wstęp do wydania polskiego Et(n)ologia piętna Do polskiego czytelnika Piętno Ervinga Goffmana trafia w ponad ćwierć wieku po napisaniu, zapełniając w myśleniu i języku lukę, z której czytelnik ten nie do końca zdawał sobie sprawę. O podobnej luce mówi się post factum, że była „dotkliwa". O jej dotkliwości można się wciąż przekonać, obserwując spiętrzanie się nieporozumień i trudności towarzyszących współczesnej emancypacji różnic - społecznych, kulturowych, seksualnych. Izolacja polskiej humanistyki w okresie komunistycznym sprawiła, że zainicjowany w latach dziewięćdziesiątych dyskurs emancypacyjny znacznie wyprzedził społeczną edukację Polaków, oswajanie się z elementarnymi aspektami piętna społecznego, w języku Goffmana określanymi jako jego kontrolowanie {controlling), ukrywanie (hiding) czy pomijanie (passing). W polskim dyskursie o różnicy „nadmiar" w pewnym sensie wyprzedził „brak", w rezultacie czego rozmaite ponowoczesne strategie zarządzania piętnem (stigma managment) zamiast na empatyczną krytykę natrafiają dziś na obojętność, arogancję albo wręcz otwartą wrogość. Skutki tego odczuwać będziemy dopóty, dopóki nie odrobimy lekcji, jaką zaleca w swej książce Erving Goffman. Mimo upływu lat z górą trzydziestu pojęcia piętna wciąż nie można rozważać w oderwaniu od tej pionierskiej pracy, bo choć należy ono do słów najstarszych, przez nikogo chyba nie zostało tak głęboko sproblematyzowane. Nikt też nie wydarł zeń tyle, ile ten niezdyscyplinowany kanadyjski oryginał, który - za nic mając wszelkie ograniczenia - tropił jego przejawy wszędzie, gdziekolwiek się znajdowały, czy to w dziedzinie psychologii, socjologii, etno- czy etologii. 8 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Etnolog plemienia Etnologię przywołano tu nie bez powodu: swoją metodę badawczą „skromnej, naturalistycznej obserwacji" Goffman określał czasem mianem etnograficznej1. Trudno rozstrzygnąć, czy bardziej chodziło mu o obserwację uczestniczącą spod znaku Bronisława Malinow-skiego, czy o świadomie kultywowaną bliskość ze szkołą chicagowską. Ważne, że w rezultacie wymknął się spod władzy fatalizmu, który sprawia, iż każda wiedza zaczynająca się od jakiegoś założenia kończy się naturalnie na tym samym założeniu (Kierkegaard). Jego prace, bliższe monografiom etnograficznym niż socjologicznym2, ożywia duch naukowego odkrycia, rozpoczynającego się - jak to kiedyś sformułowała Maria Ossowska - od konstatacji, „że można pytać o wszystko, że z wszystkiego można robić zagadnienie, i że można pytać natarczywie dalej, chociaż inni są już zaspokojeni"3. Przedmiotem takiej analizy u Goffmana może się stać „byle odruch najzwyklejszej społecznej działalności"4, czy to będzie znaczące chrząknięcie, rozróba w więzieniu, czy rytuały małżeńskie. Z podobnej pasji obserwatorskiej powstawały najważniejsze książki XX wieku, poczynając od Sposobów posługiwania się ciałem* i Salutations par le rire et par les larmes6 Marcela Maussa, a kończącą na przenikliwych studiach Mary Douglas i „gęstych opisach" Clifforda Geertza. O Goffmanie napisano kiedyś, że jest „wielkim etnologiem, jego plemieniem jest ludzkość, jego ośrodkiem zainteresowania bezpośrednie stosunki życia codziennego, jego metodą obserwacji połączenie naturalistycznych badań terenowych z rozległymi lekturami w dziedzinie historii, biografistyki, nauk społecznych i literatury ' E. Goffman, Relations in Public. Microstudie$ of the Public Order, London and New York 1971, s. 6. 2 Zob. ]. Szackij Słowo wstępne do: E. Goffman, Człowiek w teatrze życia codziennego, przet. H. Datner-Spiewak i P. Śpiewak, Warszawa 1981, s. 9-10. 3 M. Ossowska, O pojęciu godności [w:] idem, O człowieku, moralności i nauce. Miscel-lanea, red. M. Ofierska i M. Smolą, Warszawa 1983, s. 514. 4 E. Goffman, Frame Analysis. An Essay on the Organization of Experience, New York 1974, s. 5. 5 [W:] M. Mauss, Socjologia i antropologia, przel. M. Król, Warszawa 1973. 6 „Journal de Psychologie" 1922. ! ___________________________________________ Wstęp do wydania polskiego 9 pięknej"7. Studia Goffmana - czy dotyczą one międzyludzkiego teatru zachowań w miejscach publicznych {The Presentation of Sełf in Everyday Life; Behauiour in Public Places. Notes on the Socid Orga. nization of Gatherings), codziennych rytUałów (Interaction Ritual. Essays on Face-to-Face Behauiour), c2y tez tresuryj jakiej jednostka poddawana jest w więzieniu, szpitalu psychiatrycznym lub w zakładzie poprawczym (Asylums. Essay on the Social Situation of Men. tal Patients and Other lnmates*), są oparte na wypróbowanej strategii pisarstwa etnograficznego, jaką jest Yerfremdungseffekt, efekt obcości*. W powściągliwej, formalnej analizie Goffmana ujawnia się geniusz obserwacyjny porównywalny ze zdolnościami dawnych powieściopisarzy. Wrażenie norinalności W sposób, który powróci u Anthonyego Giddensa i innych, Goffman nicuje relacje i obnaża zbiorowe determinanty życia jednostkowego. W analizie, która stała się asumptern do rozważań Giddensa o nowoczesnej tożsamości10, pisze o roii mtyny w budowaniu zbiorowego poczucia bezpieczeństwa. W trakcie codziennych sytuacji ludzie utwierdzają się nawzajem w bezpieczeństwie ontologicznym. Na to poczucie składają się indywidualne kompetencje kulturowe, egzekwowane w sytuacjach publicznych. Uczestnik tych sytuacji musi się wystrzegać najmniejszych uchybień w etykiecie, a jeśli już takowe » G. E. Swanson, Strateg.c Interact.on Ervmg Go//Ws> recenzja w: „American Journal ofSociology", 79(4) (styczeń 1974) s. 1004, cy, za:'j. SJ? ^ J do: E. Goffman, Człowiek w teatrze życia codztenneg^ prze) H . p śpiewakowie) Warszawa 1981, s. 17. ' FragTm w Przekładzie poLl E Goffman, Charak ^ ,. .. w h> , Z. Zwolinsk. [w:] W. Derczynski, A. JaSinska-Kania , j Szack; M ^ Eh ^ SQ_ c/ologwznych. Materiały do dzte,ów współczesnej socjologH zachodnieh Warszawa 1975, S. IjU—1//. » Por jego klasyczne zastosowanie, H Miner> Rymal cMesne „ Nfle|. , J Mmksztym [w:] M. Buchowski (red.), Ameryką ant ,0 ia postmodermst czna> Warszawa 1999, s. 31-37. >° A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość «Ja» i spoleczeństwo w epoce późnej toisamo. śct, przel. A. Szulzycka, Warszawa 2001, s. 79-80. Wstęp do wydania polskiego 1 1 1 U piętno. nw.«- mu się przydarzą, musi umieć gestem lub okrzykiem1' zasygnalizować, że ciągle sprawuje nad sobą „swobodną kontrolę" i że nie dzieje się z nim nic, co mogłoby zagrozić jemu albo zbiorowości12. Zachowanie każdego człowieka na społecznej scenie jest efektem długotrwałego treningu, a swoboda - skutkiem lat pracy włożonej w wytwarzanie pozoru. Jak zauważa Goffman, „niemal każda czynność, którą jednostka swobodnie wykonuje, niegdyś wymagała od niej wielkiej koncentracji woli. Chodzenie, przechodzenie przez ulicę, mówienie pełnymi zdaniami, zakładanie spodni z długimi nogawkami, wiązanie butów, dodawanie liczb w słupkach - wszystkie te rutynowe czynności, które pozwalają na należyte zachowanie, stanowią umiejętności nabyte, sprawności, przy których początkowo oblewał człowieka zimny pot"13. Opanowane do perfekcji maniery ciała, wyczucie czasu i miejsca, kolejność, etykieta i natężenie zachowań - wszystko to składa się na niezbędne, choć słabo wyo-drębnialne wrażenie normalności. To niezbędne złudzenie, sygnalizujące, „że można bezpiecznie, zwracając tylko powierzchowną uwagę na stabilność otoczenia, kontynuować wykonywanie danej czynności"14, zapewnia człowiekowi nadwyżkę uwagi, konieczną do sprawnego funkcjonowania w świecie. Wrażenie normalności trzeba nieustannie pielęgnować. Dzięki niemu jednostka odbudowuje swój Reizschutz, pancerz ochronny, będący z kolei warunkiem podejmowania i przeprowadzania jakichkolwiek regularnych działań, na których opiera się reprodukcja systemu. Gdybyśmy nie mieli owego pancerza zakorzenionego we wrażeniu normalności, cywilizacja, w czasach późnonowoczesnych narażona na postępującą utratę poczucia bezpieczeństwa15, nie byłaby zdolna do istnienia. ____________\|______________ " Zob. np. na temat znaczeń komunikatu „oops!": E. Goffman, Forms ofTalk, Oxford 1981, s. lOln. 12 E. Goffman Relations in Public, op. cit., s. 248n. 13 Ibidem. 14 Ibidem. 15 Zob. Z. Bautnan, Tożsamość, jaka była, jest i po co? [w:] A. Jawlowska (red.), Wokół problemów tożsamości, Warszawa 2001, s. 22: „Jeśli wczesnonowoczesne poszukiwanie porządku w imię pewności, bezpieczeństwa i spokoju stało się zagrożeniem dla Freiheit, wolności wypowiadania i potwierdzania własnego ja, to Sicherheit jest pierwszą ofiarą późnonowoczesnej emancypacji i dalszego rozkwitu wolności jednostki". Etolog gatunku O ważności pancerza warunkującego czerpanie korzyści z wrażenia normalności najlepiej można się przekonać, obserwując tych, którzy noszą go niewprawnie (cudzoziemcy, ludzie starzy, dzieci) lub są go zupełnie pozbawieni (chorzy psychicznie). Na przykład szaleństwo to z punktu widzenia obserwatora ciąg sytuacyjnych niestosowności16, których uczestnicy zachowują się tak, jakby działali nie we własnym, ale w cudzym imieniu17. Psychicznie chorzy nie stosują się do nakazu drobiazgowej kontroli ciała, nie przestrzegają konwencji, które rządzą rozpoczynaniem, podtrzymywaniem, przerywaniem lub zawieszaniem tego, co Goffman nazywa „spotkaniami"18, a w mowie posługują się tym, co filozofowie określają mianem „języków prywatnych". Choroba psychiczna, oznaczająca zdaniem badacza nieumiejętność lub niechęć do przestrzegania podstawowych sytuacyjnych zasad przyzwoitości, których wymaga codzienne obcowanie z ludźmi19, ujawnia przygodność ładu społecznego, ale i przerażenie, jakim przypłaca się utratę wiary w apotropaiczną moc tego ładu. Głównym sposobem obcowania ludzi w codziennych interakcjach jest „poświadczanie swojej obecności", przybierające dyskretne i nieraz bardzo skomplikowane formy. Jedną z zasadniczych jest dostosowany do określonej sytuacji ubiór i wygląd ciała. Goffman uważa, że wygląd ciała jest w istocie skonwencjonalizowanym dyskursem o wysoce normatywnym charakterze. „Znaczy to, że gdy znajdujemy się w obecności innych, istnieje z reguły obowiązek 16 E. Goffman, Interaction Ritual. Essays on Face-to-Face Behaviour, New York 1967, s. 141n. 17 E. Goffman, Behaviour in Public Places. Notes on the Social Organization of Gathe-rings, New York 1963, s. 25, cyt. za: A. Giddens, Stanowienie społeczeństwa. Zarys teorii strukturacji, przel. S. Amsterdamski, Poznań 2003, s. 62. 18 Spotkanie w terminologii Goffmana jest jednostką zogniskowanej interakcji twarzą w twarz, wchodzącą w sktad „zgromadzeń". Spotkania, zwane też przez Goffmana „zaangażowaniem twarzy", są sytuacjami zachodzącymi rutynowo, co ma zasadnicze znaczenie dla opartej na powtarzaniu natury życia społecznego, wiąże bowiem ulotne sytuacje ze społeczną reprodukcją, a tym samym z trwałością instytucji. 19 Cyt. za: A. Giddens, Nowoczesności tożsamość, op. cit.,s. 280. ;no. Rozważania o zranionej tożsamog?i_ Wstęp do wydania polskiego 13 Pa°° .ia jednych informacji i nieprzekazy-waa.a innych [...]. ieK jednostka może przerwać mówieni-e to nie może za-- komunikowania za pośrednictwem ciała [.... Paradoksalnie Stl\ m maksymalnego ograniczenia przekazu informacji o sob* *P°S° postanie sobą i działanie w sposób, jakiego »e oczekuje od . rn podobnych"20. '' z jak ważnym i trudno kontrolowanym elementem ma-czynienia, świadczy istnienie w każdym spo eczenstw.e K^c. zapleczy2*, w obrcbie których można się rozluźnić, jako pociera tam zewnętrzna kontrola postawy, gestykulacji. stro-^ że wielu ludzi nawet na takim zapleczu stara się nad sobą , nie ulegać presji tych aspektów osobowości, które wycho-w stanie rozluźnienia pancerza, Anthony Giddens tłuma-o- chodzi o to, że samo utrzymacie stanu, w którym «,yu, się jest jako przedmiot zdolny do działan.a jest ele-^ tego działania". Bardzo w stylu Goffmana byłaby w tym eO O^uwaga, iż jest to kolejny dowód na to, że o przebiegu dzia-lif'Ręcznych rozstrzygają nie ludzie i ich stany, ale stany , przypi-łan SPŁ^ ... , • 12 A/O nich ludzie". .. ^or Piętna uważa, że w toku swojej historii ,ednostki . grupy cowują własny, lokalny świat - Umwelt - sensów kulturowych, > komunikacyjnych, stereotypów reakcji na specyficzne sygna-. Cch uczestników społecznych sytuacji*. Umwelt jest rdzeniem '"kowanej i wielkim nakładem kosztów utrzymywane, normal-^ którą otacza się jednostka i grupa*. Zapożyczając to pojęcie nad zachowaniami zwierząt, Goffman występuje tu w swo-. , -ugiej ważnej roli - etologa gatunku". „Zwierzęta są wrazh-'e) \ otaczający je świat z punktu widzenia niebezpieczeństw, ,a-WC ?5agą z niego^ochodzić. Zakres wrażliwość, jest rożny u roz-klC gatunków Jedne zwierzęta już z odległości paru mil odbierają „ Goffman, Behaviour in Public Places, op. cit s. 35. «f., s. 252n. 22 'rZt Ritual, op. cit., s. 2. Goffman, / ^Ki. Ossowska, O człowieku, moralności i nauce, oP. cit., s. 338. dźwięki, zapachy i ruch. Umwelt innych jest bardziej ograniczo-"26. Gdy ruchem wprawnego etologa Goffman wydobywa niedo-"trzegalny Utnwelt grup, o których pisze - strażników i więźniów, domokrążców i ich klientów, stygmatyzowanych i stygmatyzujących _ nie mówi, że ludzie są zwierzętami, ale że podobnie jak zwierzęta noszą w sobie własną grupę. Choćby uciekali przed nią w odosobnienie albo szaleństwo, ów przytakujący lub niechętny im „tłum wewnętrzny" (Bruno Schulz) zawsze będzie o krok przednimi, Społeczeństwo jako instytucja totalna Z tej konstatacji wynika wybór poziomu, z którego badacz obserwuje rzeczywistość: „Właściwym przedmiotem badań nad interakcja, nie jest jednostka i jej psychologia - pisze Goffman w Intenctimiitual. - Przedmiotem tym jest syntaktyka związków zachodzących między działaniami osób znajdujących się nawzajem w swojej obecności". Gdybyśmy w tym badawczym wyborze widzieli dziś tylko dawny Zeitgeist i strukturalną modę lat sześćdziesiątych, karygodnie uprościlibyśmy zagadnienie. Swoim zainteresowaniem syntaksą i syntag-mą badacz deklaruje nieufność do rojeń o podmiotowej autonomii. „[...] natura jednostki, którą jej przypisujemy i którą przypisuje sobie sama, wynika z natury jej grupowych związków"27 - pisze. Intencje aktorów społecznego teatru zajmują go tylko ze względu na to, jak zachowania będące ich nośnikami zostaną przyjęte pnez widzów i na podstawie czego aktorzy dowiedzą się o tej recepcji. „Na wyrazistość jednostki (a zatem na jej zdolność wywierania wrażenia) składają się - czytamy w Człowieku w tetiwijmcodziennego - dwa zasadniczo odmienne rodzaje symbolicznej działał-ności: wrażenie, które ona przekazuje (gwes) i które wywołuj o/"/)"28. Za pomocą obu rodzajów komunikacji jednostka może umyślnie przekazywać o sobie informacje nieprawdziwe, przy mm w pierwszym wypadku czyni to, posługując się fałszem, w drugim 16 A. Giddens, Nowoczesności tożsamość, op. cit., s. 175 7 Patrz dalej: rozdz. 3, s. 155-156. 28 E. Goffman, Człowiek w teatrze życia codziennego, op. cit., s. 36. 1 4 Piętno. Rozważania o ; zaś - symulacją. Występ jednostki na scenie społecznej Goffman określa jako asymetryczny, bo o ile może ona z łatwością kontrolować własny przekaz, szczególnie werbalny, o tyle nie ma kontroli nad wrażeniem, jakie wywiera. Ponadto, w odróżnieniu od niej widzowie są świadomi zarówno tego, co jest przez jednostkę przekazywane intencjonalnie (gwen), jak i tego, co jest realnie wywoływane (gwen off). Skrupulatną weryfikację uprzejmego komunikatu podtrzymującego relację gość-gospodarz, zawartego na przykład w wypowiedzi „Posiłek mi smakuje" (określanej przez Goffmana mianem „obietnicy" towarzyskiej), można prześledzić w opisie sytuacji odnotowanej w trakcie prowadzonych przez niego na początku kariery naukowej badaniach terenowych na Szetlandach: „Żona zagrodnika z Szetlandów, podając gościom z Wysp Brytyjskich tradycyjne potrawy, słucha z miłym uśmiechem uprzejmych zapewnień o tym, jak bardzo smakuje im miejscowa kuchnia, a jednocześnie patrzy, z jaką szybkością gość podnosi do ust łyżkę lub widelec, obserwuje zapał, z jakim zajada, traktując te sygnały jako sprawdzian wypowiedzianego przez niego zdania"29. Próbą wyrównania asymetrii w opisywanym procesie komunikacyjnym (brak kontroli nad wrażeniem wywoływanym na widzach) byłoby z kolei kontrolowanie tempa zjadania posiłku przez gościa. Ponieważ jednak, stwierdza Goffman, o wiele łatwiej jest przejrzeć cudze wyrachowanie niż manipulować własnym zachowaniem, na dłuższą metę obserwator sytuacji (gospodyni) ponownie zdobędzie przewagę nad aktorem (gościem) i w ten sposób pierwotna asymetria procesu komunikacyjnego zostanie ostatecznie utrzymana. Na powyższym przykładzie dobrze widać, jak specyficzna warstwa rzeczywistości naprawdę interesuje Goffmana. Mówiąc językiem fenomenologii, interesuje go tylko „faktyczność" społecznego aktorstwa, zagadnienie „jak każdy wie to, co wie", na czym polegają oraz jak powstają „«niejawne» efekty lub «ukryte» funkcje interakcji"30. Wielokrotnie podkreśla też skromny charakter własnych 29 op. au, s. 42. 30 S. E. Messinger, H. Sampson, R. D. Towne, Life as Theater, przel. I. Krzemiński, cyt. za: J. Szacki, Stówo wstępne do: E. Goffman, Człowiek w teatrze życia codziennego, op. cit., s. 25. Wstęp do wydania polskiego 1 5 oczekiwań. Przedmiotem jego studiów jest społeczna organizacja doświadczenia, a nie organizacja społeczna w ogóle: „Nie zajmuję się strukturą życia społecznego, lecz strukturą doświadczenia jednostek w różnych momentach ich życia. Osobiście uważam, że społeczeństwo jest pod każdym względem pierwotne, natomiast przeżycia jednostek są pod każdym względem wtórne. Niniejsza praca poświęcona jest wyłącznie temu, co wtórne"31. Czytelnik prac Goffmana odnosi wrażenie, że w stosunku do człowieka społeczeństwo odgrywa rolę swoistej instytucji totalnej. Choć od reszty świata nie oddzielają jej „zamknięte drzwi, wysokie mury, zasieki z drutu kolczastego, strome brzegi lub woda"32, ze związku z nią nie można się wycofać, bo człowiek jest w jednej osobie jej strażnikiem i pensjonariuszem. Ktoś, kto biorąc dosłownie powiedzenie, że własne więzienie każdy nosi w sobie, chciałby je po prostu otworzyć, naraziłby się na rychły odwet ze strony rzeczywistości. Totalność instytucji polega na tym, że i w buncie, i w podporządkowaniu regulaminowi człowiek bywa równie zniewolony. Mówiąc językiem Rejsu, w tym samym momencie jest on i twórcą, i tworzywem instytucji, która go (re)socjalizuje. Widać to najlepiej na przykładzie procesu stygmatyzacji, która stanowi przedmiot książki Goffmana Piętno. „[...] z założenia nie wierzymy, że osoba napiętnowana jest w pełni człowiekiem. Opierając się na takim założeniu, stosujemy wobec niej różne formy dyskryminacji, przez co skutecznie - nawet jeśli często nieświadomie - zmniejszamy jej życiowe szansę. Niepostrzeżenie konstruujemy własną teorię piętna - ideologię tłumaczącą niższość napiętnowanego i świadczącą o niebezpieczeństwie, jakie on sobą reprezentuje"33. Podczas gdy „jednostka oczekuje należnego szacunku i uznania, które według jej założeń po prostu się jej należą ze względu na nie-zakwestionowane aspekty jej społecznej tożsamości, [...] otoczenie odmawia jej zarówno pierwszego, jak i drugiego. W rezultacie jednostka zaczyna odnajdywać w sobie takie cechy, które mogłyby tę 1 E. Goffman, Frame Analysis, op. cit., s.13. 2 E. Goffman, Charakterystyka instytucji totalnych, op. cit., s. 150. " Patrz dalej: rozdz. 1, s. 35. 1 6 Piętno. Rozważania o «aim»M°i------------.------------------------- An\ć Zaczyna kwestionować także te swoje atrybuty, odmowę uzasadnić. Zaczyna 34 w j j ści przy- które wcześnie, uważała za ^^ ? ^^ w dru-toczenia <^.^^^JJń, do wnętrza osoby się własnym strażnikiem. Historia naturalna piętna i Na początek kilka słów o historii sphragis (gr., łac. sigillum — 'pieczęć, znamię wypalone, znak')36. W przednowożytnej i wczesnono-wożytnej Europie piętno społeczne dotyczyło przede wszystkim osób zajmujących się tym, co w kulturze chrześcijańskiej tego okresu stanowiło tabu. Wiązało się więc z rozlewem krwi (żołnierz, kat, rzeźnik, fryzjer-balwierz), ze śmiercią (żołnierz, kat, grabarz), z nieczystością (praczka, krawiec, ogrodnik, farbiarz, kucharz), a także z pieniędzmi (prawnik, notariusz, kupiec, lichwiarz). Drugą grupę nosicieli piętna tworzyli ludzie znajdujący się na samym dole hierarchii społecznej lub zajmujący w niej miejsca ambiwalentne, usytuowane między kategoriami, a zatem bezproduktywne dla ładu: prostytutki, łaziebne i łaziebni, karczmarze i karczmarki, hazardziści, błaźni, akrobaci i minstrele, a także włóczędzy, żebracy i przestępcy. Trzecia grupa wykluczeń wiązała się z różnicą etniczną, religijną i społeczną - obejmowała Żydów, kolorowych, innowierców, a także osoby niezamężne/nieżonate oraz ludzi tzw. luźnych. Najwcześniejsze średniowieczne i wczesnonowożytne oznaki wykluczenia to faYbowane na żółto włosy prostytutek, heretycko-ży-dowska rota, czyli czerwone kółko z białym środkiem, słynna żółta 34 Patrz dalej: rozdz. 1, s. 39. 35 Z powodu nieobecności zachodniej literatury przedmiotu termin „samonienawiść" jest słabo rozpoznawalny w języku polskim. Na temat jednej z odmian samonienawiści zob. książkę Sandera L. Gilmana, Jewish Self-Hatred. Anti-Semitism and the Hidden Language of the Jews, Baltimore and London 1986. 36 Świetne studium tego tematu znajduje się w książce R. Mellinkoff, Outcasts. Sign of Otherness in Northern European Art of the Late Middle Ages, t. 1-2, Oxford 1993. Wstęp do wyda olskie 17 łata Zydow ijudenfleck), a także dzwonki trędowatych i przypisany im psalm De profundis^. O ile złoty jest kolorem godności królewskie, i świętości, o tyle złoto fałszywe, czyli barwa żółta, w malarstwie europejskim trwale skojarzona z szatą Judasza, staje się najbar-dz.e, charakterystycznym kolorem hańby. W trzeciej ćwiartce XIII weku Bertold z Regensburga przestrzegał kobiety, by nie przywdziewały go o ile nie chcą zostać wzięte za prostytutki, konkubiny lub Żydówki. W XIX wieku skojarzenie to ciągle jest obecne - w Zbrodni , karze Fiodora Dostojewskiego Sonia Siemionowna zostaje zmuszona do przyjęcia „żółtego biletu". W wieku XX, każąc nosie Żydom zołtą gwiazdę, przypominają je naziści. Im też należy przypisać odnowienie związku piętna z pasiastą tkaniną (pasiak jako strój obozowy, wcześniej - Zanikający strój więzienny). Z arsenału skojarzeń kulturowych do dziś zupełnie zniknęło pejoratywne nacechowanie rogate, lub spiczastej czapki czarownic lub Żydów (pileus cornatus), a także stroju arlekina, którym tychże Żydów stygmaty-zowano w średniowieczu38. O ile strój miał ostrzegać przed moralnym niebezpieczeństwem, uosob.onym przez napiętnowanych, o tyle zadaniem teologii było opracowywanie uzasadnień dla segregacji. Księga Powtórzonego Prawa (28:27,35) bodaj jako pierwszy tekst judeochrześcijańskiego kręgu kulturowego łączy fizyczną skazę z przekleństwem. Odtąd ów naturalno-kulturowy związek cierpienia-naznaczenia-winy staje się istota piętna. Juz Księga Kapłańska (21) zakazuje, by ci, którzy noszą jak.ekolw.ek cielesne piętno, zbliżali się do sacrum: „I rzekł Pan do Mojżesza mówiąc: [...] Człowiek z nasienia twego [...], który by miał zmazę, nie będzie ofiarował chleba Bogu swemu, ani przystąpi do służby ,ego; jeżeli będzie ślepy albo chromy; jeśli małego nosa, albo wielkiego albo krzywego; jeśli złamanej nogi, jeśli ręki; jeśli garbaty; jesh płynących oczU; jeśli mający bielmo na oku, jeśli św.erzb ustawiczny, jeśli parchy na ciele, albo wypukły. Wszelki, który by miał wadę [...] nie przyStąpi ofiarować ofiar Panu ani chlebów OB — CO -J « ? 3 O M 2*8 f ° 37 Op.cit.,s. 44n. \Ka- i Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Bogu swemu [...]; ponieważ ma wadę, a nic ma plugaw.ć świece mojej"39. Średniowieczna Bibie moralisee dostarcza obszernego wykładu mitologii penalnej, związującej kalectwo z grzechami. Chromego piętnuje się tu jako tego, który się nieuczciwie wzbogacił (kuleje, bo dźwiga diabla na ramieniu), ślepca jako niewidzącego mądrości Bożej, głuchego jako odmawiającego Bogu posłuchu i tak dalej40. Zestawianie siedmiu grzechów głównych z chorobami stanowi ulubiony temat literatury średniowiecznej. W Faerie Queene Spencera Chciwość występuje w parze z podagrą, Zazdrość z trądem, Gniew z depresją i paraliżem, Rozpusta z chorobami wenerycznymi41. O grzechu mówi się, że jest szpetny, co w praktyce bywa oczywiście czytane na odwrót: grzeszna staje się szpetota. Szansa przełamania automatyzmu powyższych skojarzeń pojawia się co prawda dzięki opowieści o bezgrzesznym, nękanym wrzodami Hiobie, dzięki postaci Sługi Bożego u Ezechiela, a także, last but not least, Chrystusa ukrzyżowanego, od XIV wieku ukazywanego w naturalistycznej męce, ale jest to wyraźnie za mało, by przełamać archaiczną teody-ceę łączącą grzech z niedolą. Teologia wczesnonowożytna razem z fizjonomiką utrwalają stare skojarzenie piętna ciążącego na Żydach ze zbrodnią Kaina i zabójstwem Chrystusa. Podobnie rasę czarną łączy się z występkiem Chama (niekiedy też z Kainem), a homoseksualizm z Sodomitami. Najwięcej jednak negatywnych skojarzeń związanych jest z osobą Judasza. W cywilizacji chrześcijańskiej Judasz staje się uosobieniem zła absolutnego, bieglejszym od samego diabła, na Wschodzie nie bez powodu zwanego „Archijudą", w którym to imieniu spotykają się i Judasz, i Żydzi. Postać Judasza do tego stopnia zrasta się z fałszem, że wszystkie jej aspekty uzyskują moc stygmatyzującą: wyklęta zostaje jego sakiewka, żółty kolor sukni, ruda barwa włosów, obyczaje (podglądanie, por. „judasz" w drzwiach, czy „judzenie"), 39 Biblia w przekładzie księdza Jakuba Wujka z 1599 r. Transkrypcja typu „B" oryginalnego tekstu z XVI w. i wstępy: ks. Janusz Frankowski, Warszawa 2000. 40 R. Mellinkoff, Outcasts, op. cit., s. 114-115. 41 Ibidem. Wstęp do wyd" |nia polskiego 1 9 a nawet drzewo, na którym się powiesił. Hańbę postrzega S'C "a P°~ dobieństwo zarazy: cokolwiek znajdzie się w jej poblizU' PrZechodzi jej miazmatami42. Relacyjna definicja piętna Podobną zaraźliwością odznacza się też pietno spc?łeCZne W UJędU Goffmana. „Gdy ktoś, kto w zwykłych interakcjach M mÓ8łby Z°~ stać bez trudu zaakceptowany, zostaje nosicielem łat^° zaUWazalneJ' odstręczającej nas od niego cechy, okoliczność ta zafazeI" depreC)'°" nuje inne jego właściwości, które mogłyby wyWrzeć $* naS P02?*^' ne wrażenie. Taką osobę obciąża piętno, zasadnie^ m°dyfikują' ce nasze antycypacje w stosunku do niej'>43. Pietno jest zjawiskiem obdarzonym wielką siłą, nierozłącznie Związaną z r^żny*0 wartoś' ciowaniem tożsamości społecznych. Jego społeczne konstruowanie obejmuje dwa zasadnicze składniki: 1. rozpoznanie J"óżnicy °parte) na pewnych wyróżniających się cechach lub znak^h rO^OZnzW~ czych, 2. związaną z tym dewaluację osoby, która je n°S'4 ' W U)?" ciu Goffmana i w odróżnieniu od potocznego, etymologicZne8° m*~ czenia tego słowa piętno jest nie tylko przymioteif n°siClda' ale raczej pewnym typem związku między samym atryb11161" * *XtTt°' typem (rozdział 1, s. 34). Piętnem w tym ujeciu staje S1C relacja między przygodnym nosicielem piętna a rownie pr2;ygoclnym nOr" malsem (komentarz do tego słowa - dalej). „Piętn*? dotyCZy [""•' wszechobecnego procesu społecznego zakładającego i*tn^ dWÓCh ról, procesu, w którym każda jednostka odgryWa obić' Przynajmniej 42 „W micie - pisze Renę Girard - winny jest w takim stopniu ko^b^ win* iż me sposób go od niej odróżnić. Wina ta jawi sic jako"odTa e^nC)' ko atrybut omologii. W wielu mitach wystarcza nawet Sama WiZ ni^ raz.c wszystko, co go otacza, przekazać zarazę ludziom i zwieTlom '>»* truć żywność, przepędzić dziczyznę, siać wokół niezgodę ^^J^^^ topami, a trawa ,uz nie odrasta. Rodzi klęski w tak natUldny^3bVk ZL ł ód* i^T;"3' iŻ )eSt kim ieSt>' * Glrard K0Z>0' °fi"^:Ć°SZCiy ' **>*?*> °f 43 Patrz dalej: rozdz. l,s. 35. 44 T. F. Heatherton, R. E. Kleck, M. R. Hebl, J. G. Hu|| Stlgma, New York-London 2000,', 3. Praca ta 'stanowi temat p.ętna z punktu widzenia współczesnej psychologi 20 Piętno- Rozważania o zranionej tożsamości w pewnych związkach i w niektórych fazach życia. Normals i napiętnowany to nie osoby, ale raczej pewne perspektywy. Pojawiają się w sytuacjach społecznych, podczas kontaktów mieszanych [...]. Atrybuty określonej jednostki, które nosi ona przez cale życie, mogą spowodować, iż będzie ona wytypowana, by grać rolę nosiciela piętna niemal we wszystkich sytuacjach społecznych, w których się znajdzie- Sprawia to, że naturalne jest odnoszenie się do niej [.,.] jak do osoby i piętnem, której sytuacja życiowa stawia ją w opozycji do normalsów. Jednakże piętnujące ją atrybuty nie determinują natury tych dwóch ról - normalsa i nosiciela piętna - a jedynie częstotliwość odgrywania którejś z nich. A skoro w grę wchodzą role w interakcji (a nie określone jednostki), to nie powinno nas dziwić, iż w wielu wypadkach osoba mająca jakieś piętno prezentuje wszystkie normalne uprzedzenia w stosunku do tych, którzy są napiętnowani w jakiś inny sposób" (patrz dalej: rozdz. 4, s. 181-182). Jak zauważyliśmy, w odróżnieniu od klasycznych normatywnych ujęć tego zagadnienia, Goffman konsekwentnie używa tu neologizmu „normals", nie zaś „człowiek normalny". Nie znaczy to, że rezygnuje z perspektywy normatywnej, przeciwnie - stosuje ją otwarcie, stara się jednak uniknąć błędów, przed którymi następująco ostrzega Dominick LaCapra: „pojęcia normalności lub zwykłego postępowania [pozbawione są wystarczającej mocy objaśniającej lub nawet mogą wprowadzać w błąd], ponieważ, jak zdaje się czynić Hannah Arendt [w książce Eichmann w Jerozolimie, w której pojęcie „banalności zła" wykładane było jako „normalny" i „zwyczajny"], przesądzają, do czego są zdolni normalni czy też zwyczajni ludzie - «my» - i z tego samęgo powodu prowadzą do stereotypizacji i demoniza-cji tak zwanych*perwersji. Innymi słowy zakładają one zbyt łatwo, że «my» sami wiemy, kim jesteśmy i czego sami bylibyśmy w stanie się dopuścić. Skłaniają do fałszywego oburzenia w stosunku do pewnych poglądów, uczuć czy zachowań. A nawet wpływają na nas w dużo bardziej zasadniczy sposób, odwracając naszą uwagę od potrzeby bardziej precyzyjnych kategorii rozumienia i wyjaśniania, a także samowiedzy"45. Wstęp do wydania polskiego 2 1 Przeczuwając jakby zastrzeżenia LaCapry, dwa pokolenia wcześniej Erving Goffman konstruuje język, który nie reifikuje płynnych relacji społecznych i starannie odgranicza problematykę piętna od tradycyjnej problematyki psychologii dewiacji. W związku z tym nosiciela piętna określa się tu oksymoronem „normalny dewiant"46, a kontekst, w obrębie którego dewiant ów działa, zostaje określony mianem odstępstwa czy też odchylenia47. Odstępstwo, w odróżnieniu od dewiacji, to kategoria szersza niż relacyjne społeczne piętno. Należy do niej „każdy pojedynczy członek społeczeństwa, który nie przystaje do norm społecznych odnoszących się do zachowania i atrybutów osobistych". Społeczne funkcjonowanie odstępcy, na przykład człowieka chorego czy wybitnego, nie musi się wiązać z kluczowymi dla relacji piętna procesami psychospołecznymi, takimi jak reidentyfikacja, ogólna niepewność relacji społecznych czy wstyd. Odstępca, choć upośledzony w pewnych zakresach funkcjonowania, w ogóle nie musi podlegać stygmatyzacji, jak nie podlega jej na przykład osoba wybitna. Piętno to w terminologii Goffmana odstępstwo wiążące się z taką różnicą (ustanowioną społecznie, „gdyż zanim odmienność może nabrać jakiegoś znaczenia, musi zazwyczaj zostać kolektywnie skonceptualizowana przez społeczeństwo jako całość48"), której konstrukcja odznacza się bardziej represyjnym charakterem. Strategie zarządzania piętnem Piętno, pisze Goffman, jest narzędziem, za pomocą którego konstruuje się i jest podtrzymywana hierarchia społeczna, a dyskurs piętna - jest „częścią kodeksu moralnego, który wykorzystujemy, aby utrzymać ludzi na swoim miejscu"49. Odbywa się to za pomocą wyobrażeń normalsów i napiętnowanych o tym, kim są we własnych 4S Patrz dalej (rozdz. 4, s. 175): „Jeśli zatem nosiciel piętna może być w ogóle nazywany dewiantem, lepiej użyć określenia normalny dewiant". 47 Ang. demation; aktorem jest dei/iator (odstępca), w odróżnieniu od deviancy (dewiacji), której aktorem jest deviant. 48 Patrz dalej: rozdz. 3, s. 167. 49 Patrz dalej: rozdz. 2, s. 122. 1 i cudzych oczach, a także jak powinny wyglądać mieszane kontakty między obiema grupami. „Nawet kiedy jednostce z piętnem mówi się, iż jest istotą ludzką jak każda inna, informuje się ją jednocześnie, że niemądrze byłoby ukrywać piętno czy zawieść grupę, do której należy. Dowiaduje się zatem, że jest taka jak inni, a zarazem że taka nie jest, a wypowiadający się nie są zgodni co do tego, z którym z tych stanowisk powinna się bardziej identyfikować. Ta sprzeczność i ironia są jej przeznaczeniem. Jest to zarazem nieustanne wyzwanie dla reprezentantów osób napiętnowanych, skłaniające tych profesjonalistów do przedstawiania spójnej polityki tożsamości. Tak motywowani, potrafią oni szybko dostrzec nieautentyczne aspekty proponowanych rozwiązań, choć dużo wolniej odkrywają, że "autentyczne rozwiązanie» być może w ogóle nie istnieje"50. Profesjonalistami nazywa Goffman ludzi, którzy jako nosiciele piętna, aktywiści organizacji skupiających innych stygmatyzowa-nych albo też psychologowie, lekarze bądź pracownicy socjalni zgromadzili doświadczenie o tym, jak żyć z piętnem. Ludzie ci upowszechniają rozmaite, sprzeczne ze sobą kodeksy postępowania. Najbardziej rozpowszechnioną strategią jest asymilacja, milczące przystosowanie. „Generalna recepta jest oczywista. Od jednostki z piętnem oczekuje się, aby swoim zachowaniem nie dawała do zrozumienia, że jej brzemię jest ciężkie ani że dźwiganie go sprawiło, iż stała się inna niż my [normalsi]. Jednocześnie osoba ta musi trzymać się od nas na taką odległość, dzięki której będziemy mogli bezboleśnie potwierdzić to przekonanie na jej temat. Inaczej rzecz ujmując, radzi się jej, aby się naturalnie odwzajemniała, akceptując siebie i nas, akceptując siebie w sposób, w jaki my sami nie bylibyśmy gotowi jej w petoi zaakceptować. Złudna akceptacja może w ten sposób być podstawą złudnej normalności". I dalej: „Ironia takich zaleceń nie polega na tym, że od nosiciela piętna oczekuje się, aby zachował cierpliwość, będąc dla innych tym, kim nie wolno mu dla nich być, ale na tym, że takie zawłaszczenie reakcji jednostki może się okazać maksimum tego, czego nosiciel piętna może oczekiwać w swojej sytuacji. Jeżeli w istocie pragnie żyć tak bardzo, jak to Patrz dalej: rozdz. 3, s. 168. Wstęp do wydania polskiego 23 możliwe «jak wszyscy» i być akceptowanym «za to, kim naprawdę jest», to w wielu wypadkach najsprytniejsza postawa, jaką może przyjąć, będzie miała podwójne dno. Jednostka z piętnem może często zwiększyć akceptację normalsów w stosunku do siebie, zachowując się spontanicznie i naturalnie, jak gdyby ta warunkowa akceptacja jej osoby (której starannie nie forsuje) była pełna"51. Goffman wnikliwie analizuje skutki asymilacyjnej strategii zarządzania (managment) piętnem, pytając o jej zalety dla napiętnowanych i o to, jakie korzyści z przestrzegania powyższych zasad dobrego przystosowania będzie czerpać grupa normalsów. „Skoro wytyczne dobrego przystosowania są przedstawiane przez osoby przyjmujące punkt widzenia ogółu społeczeństwa, należałoby zapytać, co dla normalsów oznacza przestrzeganie tych zasad przez napiętnowanych. Oznacza to mianowicie, że normalsi nigdy nie zauważą niesprawiedliwości i cierpienia wynikających z konieczności dźwigania piętna. Oznacza też, że normalsi nie będą musieli przyznać przed sobą, jak ograniczona jest ich taktowność i tolerancja. Oznacza również, że mogą pozostać względnie nieskażeni przez intymne kontakty z nosicielem piętna, względnie niezagrożeni w swoich przekonaniach tożsamościowych. W istocie to właśnie z tych znaczeń wynikają zasady dobrego przystosowania"52. Drugi generalny wzór kodeksu dobrego przystosowania, odrzucający strategie asymilacyjne, eksponuje perspektywę wewnątrzgru-pową, spod znaku Black, Jewish czy gay pride: „Jak się można spodziewać, profesjonaliści przyjmujący stanowisko wewnątrzgrupo-we mogą zalecać wojowniczą i szowinistyczną linię postępowania, a nawet sprzyjać ideologii secesyjnej. Przyjmując tę taktykę, nosiciel piętna będzie w mieszanych kontaktach chwalić domniemane szczególne wartości i zasługi podobnych sobie osób. Może się również pysznić pewnymi stereotypowymi atrybutami, które mógłby łatwo ukryć. Obserwujemy Żydów w drugim pokoleniu, którzy agresywnie nasycają swoją mowę żydowskimi idiomami i akcentem, oraz wojujących gejów obnoszących się ze swoją odmiennością w miejscach 51 Patrz dalej: rozdz. 3, s. 165-166. 2 Patrz dalej: rozdz. 3, s. 164. ^^ 24 Piętn publicznych. Nosiciel piętna może również otwarcie kwestionować na wpół ukrytą dezaprobatę, z jaką traktują go normalsi, oraz dopatrywać się niedociągnięć w zachowaniu osób pretendujących do roli «zorientowanych» [ludzi, którzy ze względu na swoje społeczne usytuowanie, np. zawód, rozpoznają piętno ukrywane lub pomijane], czyli nieustannie obserwować działania i słowa innych, póki nie zauważy choćby cienia znaku, że ich akceptacja jest tylko na pokaz"53. Podobnie jak było w wypadku asymilacji, także wspomniane wyżej radykalne, separacyjne strategie zarządzania piętnem poddane są u Goffmana krytyce. „Kiedy ostatecznym celem politycznym jest pozbawienie piętna inności, jednostka może odkryć, że jej własne wysiłki mogą upolitycznić jej życie, czyniąc je jeszcze bardziej odmiennym od normalnego, którego jej pierwotnie odmówiono, chociaż kolejne pokolenie nosicieli piętna dzięki jej wysiłkom będzie się mogło cieszyć większą akceptacją. Ponadto, zwracając uwagę na sytuację podobnych do siebie osób, jednostka pod pewnymi względami utrwala publiczny wizerunek swojej odmienności jako czegoś rzeczywistego, a wizerunek swoich współtowarzyszy niedoli - jako tworzących prawdziwą grupę. Z drugiej strony, jeżeli szuka jakiegoś rodzaju separacji, a nie asymilacji, może odkryć, że używa z konieczności języka i stylu wrogów. Co więcej, przedstawione żądania, rewidowane położenie, zalecane strategie są częścią dyskursu ekspresji i uczucia, który należy do całego społeczeństwa. Pogarda dla społeczeństwa, które ją odrzuca, może być zrozumiana tylko w kategoriach obowiązującej w tym społeczeństwie koncepcji dumy, godności i niezależności. Krótko mówiąc, jeśli nie istnieje jakaś obca kultura, w której może znaleźć oparcie, to iimbardziej jednostka separuje się strukturalnie od nor-malsów, tym bardziej może się do nich upodobnić się pod względem kulturowym"54. Używając sceptycznych kategorii wypracowanych przez Goffmana w Asylums, można powiedzieć, że na autonomię w „społecznej instytucji totalnej" nie ma szans ani ten, kto się przeciw niej buntuje, Patrz dalej: rozdz. 3, s. 156. Patrz dalej: rozdz. 3, s. 156-15/. Wstęp do wydania polskiego 2 5 ani ten, kto starcia ze społeczeństwem unikaS5. Równie małe szansę ma też ktoś, kto stając się „pensjonariuszem doskonałym", jako strategię przystosowawczą wybiera konwersję na religię strażników. Jak mówi Zygmunt Bauman: „Cokolwiek zrobisz, przegrasz. Nic nie zrobisz - tamci wygrają"56. Stosunkowo najlepiej przeżyć w społecznej opresji może ktoś, kto jako sposób radzenia sobie z instytucją totalną wybiera zadomowienie się w niej, kto, mówiąc bliżej angielskiego oryginału, potrafi się w niej osiedlić (colonize). Takim ludziom udaje się czasem to, co niemożliwe: w pewnym stopniu potrafią oni skolonizować tę instytucję. Piętno piętna 0 jego książkach pisano, że są zbiorem obrazków rodzajowych 1 ulotnych spostrzeżeń, pozbawionym większego znaczenia dla socjologii czy antropologii społecznej, oraz że sam badacz, choć trudno mu odmówić miana bystrego obserwatora, zawdzięcza swe sukcesy bardziej połączeniu inteligencji i żartobliwego stylu niż metodycznemu podejściu do analizy społecznej57. Goffman nie potrzebuje obrony przed podobnymi zarzutami, częściowo zresztą uzasadnionymi, w każdym razie nie potrzebuje obrony innej niż ta, jaką zapewniają mu jego własne książki. Dlaczego kobiety, które przebiły się w społeczeństwie patriarchal-nym, niechętnie przedstawiają się jako feministki? Co to jest piętno dobrowolne i dlaczego osoba bezinteresownie je przybierająca drażni zarówno normalsów, jak i napiętnowanych? Skąd się bierze Hassliebe, jaką jednostka z piętnem odczuwa w stosunku do grupy osób sobie podobnych? Dlaczego normalsi czasami tak dobrze potrafią wczuwać się w sytuację napiętnowanych, a kiedy indziej tak 55 E. Goffman, Charakterystyka instytucji totalnych, op. cit., s. 162-164. 56 Z. Bauman, Wieloznaczność nowoczesna, nowoczesność wieloznaczna, przel. J. Bauman, Warszawa 1995, s. 106. 57 Za: A. Giddens, Stanowienie społeczeństwa, op. cit., s. 110 i przyp. 45. Z opinią tą dyskutuje Anthony Giddens wskazując, że prace Goffmana są wysoce systematyczne, a jego konkluzje, jakkolwiek wstrzemięźliwe, wykraczają daleko poza mikrosocjologic. 26 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości bezceremonialnie następują im na odcisk? Na te i inne pytania można znaleźć odpowiedź w klasycznej już książce Goffmana. Dzięki wglądowi, jakiego brak innym, „poprawniejszym" pracom z tej dziedziny, badaczowi udaje się przywołać atmosferę klaustrofobii towarzyszącej wykluczeniu, a zarazem pokazać ludzką twarz piętna - różnicy, która jakkolwiek raniąca czy destrukcyjna, jest zarazem czymś, co stawiając jednostce opór, wyciska na niej piętno indywidualności, to jest umożliwia jej stanie się kimś „od początku do koń-wyjątkowym, a nie jedynie możliwym do odróżnienia od tych, ca którzy są do niej najbardziej podobni "58 Joanna Tokarska-Bakir . i r "li j f u • , >• : , i "- '• ' " Patrz dalej: rozdz. 2, s. 93. Przedmowa W ciągu ostatnich kilkunastu lat w psychologii społecznej pojawiło się wiele istotnych prac na temat piętna, czyli sytuacji jednostki pozbawionej pełnej społecznej akceptacji59. Stan badań uzupełniają z pożytkiem studia kliniczne60, a kategorią stygmatyzacji obejmuje się nowe grupy61. W eseju tym62 zamierzam dokonać przeglądu niektórych prac na temat piętna, szczególnie prac popularnych, chcę bowiem zbadać, jaka jest ich przydatność dla socjologii. W pierwszym rzędzie zajmę się tu odróżnieniem informacji na temat piętna od tych które dotyczą innych zagadnień z nim sąsiadujących. Pokażę, jak ów materiał można zwięźle opisać, posługując się jednym schematem koncepcyjnym, a także postaram się sprecyzować jego relacje z problematyką dewiacji. Pozwoli to na wyodrębnienie, a następnie zastosowanie szczególnego zestawu pojęć, które rzutują na informację społeczną - informację, którą jednostka przekazuje bezpośrednio o samej sobie. 59 Szczególnie wśród socjologów: E. Lemert; wśród psychologów: K. Lewin, F. Heider, T. Dembo, R. Barker oraz B. Wright. Zob. zwłaszcza: B. Wright, Physical Disability -A Psychological Approach, New York 1960, który dostarczył mi wielu cytatów oraz użytecznych odniesień. 60 Na przykład: F. Macgregor i in., Facial Deformities and Plastic Surgery, Springfield 1953. 61 Na przykład: C. Orbach, M. Bard, A. Sutherland, Fears and Defensive Adaptations to the Loss ofAnal Sphincter Control, „Psychoanalytical Review" 1957, XLIV, s. 121-175. 62 Wcześniejsza wersja skrócona jest zamieszczona w: M. Greenblatt, D. Levinson, R. Williams, The Patient and the Mental Hospital, New York 1957, s. 507-510. Późniejsza wersja została zaprezentowana w ramach Maclver Lecture w Southern Sociological Socie-ty, Louisville, Kentucky, 13 kwietnia 1962 roku. W trakcie pisania obecnej wersji wspierało mnie Center for the Study of Law nad Society, University of California, Berkeley, w ramach grantu otrzymanego od President's Commiree on Juvenile Delinquency. ? Droga Panno Lonelyhearte63 Mam szesnaście lat i nie wiem. co mam zrobić, a byłabym wdzięcz yby mi Pani mogła powiedzieć co zrobić. Kiedy byłam małą dziewczynk "» tyło tak źle. bo się przyzwyczaiłam do dzieciaków z sąsiedztwa któ * nęze mnie wyśmiewali, ale teraz chciałabym jak inne dziewczyny miećcbb paka , wychodzić z nim w sobotę wieczór, ale żaden chłopak mnie nie ch to urodziłam się bez nosa - chociaż dobrze tańczę i mam ładna fiai *' a tata kupuje ml ładne ubrania. ? ^edzę i patrzę na siebie cały dzień i płaczę. Mam wielką dziurę w śród kutwa^- która etraszy ludzi a nawet mnie samą. więc nie mogę Mnu cnopców za to. że nie chcą się ze mną umawiać. Moja mama mnie koch ale strasznie płacze, kiedy na mnie patrzy. Co ja zrobiłam, żeby zasłużyć na taki okropny los? Nawet jeśli zrobiłam cos złego, to nie zrobiłam tego przed pierwszym rokiem życia a taka s; urodziłam. Pytałam taty i on mówi, że nie wie. ale że może zrobiłam coś w tamtym świecie, zanim się urodziłam, albo że może ukarano mnie zajeet0 grzechy. Nie wierze w to, bo on jest bardzo dobrym człowiekiem. JT ™m popełnić samobójstwo? Z poważaniem, Zrozpaczona \ —, prowadzącej rubrykę porad w gazecie. Cn. »: N. West, M,ss Loneh D.rect.ons, 1962, s 14-15 (.m.towana^^ifłibriu-prźyp red ) Rozdział 1 Piętno a tożsamość społeczna Starożytni Grecy, będący najwyraźniej wzrokowcami, utworzyli termin „piętno" na określenie znaków cielesnych sygnalizujących, że ze statusem moralnym ich nosiciela wiąże się coś nadzwyczajnego i złego zarazem. Znaki te, wycinane bądź wypalane na ciele, obwieszczały, że ich nosiciel jest niewolnikiem, przestępcą lub zdrajcą, osobą nieczystą, rytualnie skażoną, od której należy stronić, szczególnie w przestrzeni publicznej. Później, w czasach chrześcijańskich, do terminu tego dodano dwie nowe warstwy metaforyczne. Pierwsza odnosiła się do cielesnych oznak świętości i łaski, przejawiających się w formie wykwitów skórnych. Druga, będąca medyczną aluzją do wspomnianej już aluzji religijnej, wiązała się z cielesnymi objawami zaburzeń fizycznych. Obecnie termin „piętno" jest szeroko stosowany w znaczeniu zbliżonym poniekąd do swego sensu pierwotnego, jednak używa się go raczej na określenie samej hańby niż jej cielesnych atrybutów. Inne rodzaje hańby też budzą zainteresowanie. Badacze nie uczynili dotychczas zbyt wiele, by opisać strukturalne przesłanki piętna, i nie zdefiniowali go wystarczająco precyzyjnie. Na początku trzeba więc przybliżyć pewne ogólne założenia i definicje. Rozważania wstępne Każde społeczeństwo ustanawia własne sposoby kategoryzowania ludzi, a przedstawicieli poszczególnych kategorii wyposaża w zestawy atrybutów uchodzących za ich cechy typowe i naturalne. To, Piętno a tożsamość społeczna 33 iakie kategorie ludzi możemy spotkać w społeczeństwie, zależy od T fłh, z jakimi mamy w nim do czynienia. Ustalone kontakTz ludźmi, których obecności w danym układzie możemy się spędzać, nie wymaga od nas specjalnej uwag, lub namysłu, uż pierwsze wrażenia dotyczące spotkanej przez nas obce, osoby najczęściej umożliwiają nam odgadnięcie kategorii społecznej, do kto-on należy, oraz zwianych z nią atrybutów, czyli umożliwiają pzew dywa^ jej tożsamości społecznej (jest to określenie lepsze n żltatus społeczny", ponieważ uwzględnia zarówno cechy-osobiste np uczciwość, jak i strukturalne, np. wykonywany zawód). Następnie przekształcamy powyższe przewidywania w normatywne oczekiwania, w wymagania, które stawiamy napotkanemu Tazwyij nie jesteśmy wcale świadomi ani faktu istnienia tych wymagań, ani też ich treści, aż do momentu pojawienia się pytania 7^ czy te wymagania są spełnione czy nie. Dopiero w te, chwil, mSemy zdaTsobie sprawę z tego, ze przez cały czas czyniliśmy pewne założenia co do tego, kim będzie napotkana przez nas osoba. Nalze oczekiwania wobec niej słuszniej byłoby zatem uznać za określony efekt społeczny, a charakter, który w rezultacie przypisaliśmy lostce, nazwać pozorną tożsamością społeczną, przypisaną ,e, wamnkowo i z perspektywy przeszłości. Za rzeczywistą tożsamość Iłeczną należałoby uznać natomiast tę kategorię społeczną, do której jednostka naprawdę należy, a także faktycznie określające ,ą "" Wetknięciu z obcym może wyjść na jaw, że ma on jakiś atrybut różniący go W innych członków przypisanej mu kategorii, który z n igo osobą mniej pożądaną społecznie. W skrajnych przypadkach z powodu tej cechy ów obcy może być uznawany za osobę z gruntu złą, niebezpieczną lub słabą. W ten sposób przeciętny, zdrowy człowiek ulega w naszym umyśle swoistej redukcji, stając się kimśTaznaczonym i niepełnowartościowym. Atrybut, o którym mo-r ma charakter piętna zwłaszcza wtedy, gdy jego kompromitujące konsekwencje są znaczne. Ową cechę można też określić mianem ułomności, wady czy upośledzenia. Atrybut ten ustanawia szczególną niezgodność między pozorną a rzeczywistą tożsamością społeczną. Należy jednak zaznaczyć, że istnieją również inne rodzaje niezgodności między wspomnianymi wyżej odmianami tożsamości, na przykład takie, za sprawą których trafnie zmieniamy przyporządkowanie jednostki z jednej społecznie antycypowanej kategorii do innej, czy takie, które powodują zmianę naszych ocen na lepsze. Trzeba też zwrócić uwagę na to, że nie chodzi tu o wszystkie niepożądane atrybuty, ale jedynie o te, które są niezgodne z naszym stereotypowym przekonaniem na temat tego, jaki powinien być określony typ jednostkowy. Terminu „piętno" będziemy zatem używać na określenie atrybutu dotkliwie dyskredytującego, przy czym należy mieć świadomość, że w tym miejscu przydatny jest tak naprawdę język relacji, nie atrybutów. Atrybut, który piętnuje jednego posiadacza, może potwierdzać zwyczajność innego, a zatem sam w sobie nie jest ani zaszczytny, ani dyskredytujący. Na przykład w Stanach Zjednoczonych brak oczekiwanego wykształcenia u osób pracujących na niektórych stanowiskach sprawia, że ludzie ci skłonni są ukrywać informacje na temat swojej edukacji, podczas gdy na innych stanowiskach to właśnie ci nieliczni, którzy mają wyższe wykształcenie, będą utrzymywać ten fakt w tajemnicy, w przeciwnym razie mogliby zostać uznani za nieudaczników i odrzuceni. Chłopiec z klasy średniej bez skrępowania odwiedza bibliotekę publiczną, podczas gdy recydywista pisze: Nieraz idąc do biblioteki publicznej znajdującej się w pobliżu miejsca, w którym mieszkałem, zanim w końcu wchodziłem do środka, kilka razy oglądałem się przez ramię, aby upewnić się, że w pobliżu nie stoi nikt, kto mógłby mnie znać i widzieć, jak tam wchodzę64. Podobnie też ktoś, kto pragnie walczyć za swój kraj, może ukrywać defekt fizyczny czyniący go niezdolnym do służby wojskowej. Ta sama osoba, zniechęcona i próbująca się z wojska wydostać, za sukces T. Parker, R. Allerton, The Courage ofHis Convictions, London 1962, s. 109. — 34 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Piętno a tożsamość społeczna 3 5 może uznać przyjęcie jej do wojskowego szpitala, gdzie z kolei zostałaby zdyskredytowana, gdyby się okazało, że nie cierpi na żadną poważną dolegliwość65. Piętno okazuje się więc w istocie szczególnym rodzajem relacji między atrybutem a stereotypem. Jednakże w związku z tym, że istnieją atrybuty, które praktycznie w całym naszym społeczeństwie mają charakter dyskredytujący, stwierdzenia tego nie będę dalej rozwijał. Termin „piętno" i jego synonimy skrywają w sobie podwójną perspektywę uzależnioną od tego, czy nosiciel piętna uważa, że jego inność jest znana a priori albo też od razu rozpoznawalna dla tych, z którymi się styka, czy też przyjmuje, iż nie jest ona ani znana, ani natychmiast rozpoznawalna. W pierwszym wypadku mamy do czynienia z sytuacją osoby zdyskredytowanej, w drugim - dyskredyto-walnej. Jest to ważna różnica, choć zapewne każdy nosiciel piętna będzie miał doświadczenia związane z jednym i drugim typem sytuacji. Zacznę od opisu sytuacji jednostki zdyskredytowanej, a następnie przejdę do sytuacji jednostki dyskredytowalnej, nie zawsze jednak dokonując między nimi wyraźnego rozróżnienia. Zasadniczo można wyróżnić trzy rodzaje piętna. Po pierwsze, brzydotę cielesną, czyli rozmaite deformacje fizyczne. Po drugie, wady charakteru przypisywane słabej woli, nieujarzmionym bądź nienaturalnym namiętnościom, niebezpiecznym lub dogmatycznym przekonaniom oraz nieuczciwości, o których to wadach wnioskuje się na podstawie takich faktów, jak na przykład zaburzenia psychiczne, pobyt w więzieniu, nałogi, alkoholizm, orientacja homo-seksualna, bezrobocie, próby samobójcze albo też radykalne zachowania polityczne. Trzecią odmianą piętna są grupowe piętna rasy, narodowości i wyznania, przekazywane z pokolenia na pokolenie i nakładające jednakową skazę na wszystkich członków rodziny66. 65 W związku z tą kwestią zob.: M. Meltzer, Countermanipulation through Malingering [w:] A. Biderman, H. Zimmer (red.), The Manipulation of Human Behavior, New York 1961, s. 277-304. 66 Jeszcze niedawno, szczególnie w Wielkiej Brytanii, status klasy niższej byt ważnym piętnem grupowym. Umożliwiało ono karanie dziecka za grzechy ojców lub przynajmniej przez ich środowisko, w razie gdyby wyrosło ono za bardzo ponad swój stan. Radzenie sobie z piętnem klasowym jest przewodnim tematem angielskiej powieści. We wszystkich jednak odmianach piętna, włącznie z tym, jak pojmowali je Grecy, można odnaleźć te same właściwości socjologiczne. Gdy ktoś, kto w zwykłych interakcjach społecznych mógłby zostać bez trudu zaakceptowany, zostaje nosicielem łatwo zauważalnej, odstręczającej nas od niego cechy, okoliczność ta zarazem deprecjonuje inne jego właściwości, które mogłyby wywrzeć na nas pozytywne wrażenie. Taką osobę obciąża piętno, zasadniczo modyfikujące nasze antycypacje w stosunku do niej. Nas, a także wszystkich tych, którzy nie odbiegają negatywnie od owych pierwotnych antycypacji, będę tu nazywać normalsami. Stosunek, jaki my, normalsi, mamy do osoby noszącej piętno, oraz działania, jakie wobec niej podejmujemy, są dobrze znane. To przecież właśnie złagodzeniu i zmniejszeniu skutków naszych reakcji służą rozmaite dobroczynne akcje społeczne. Rzecz jasna, z założenia nie wierzymy, że osoba napiętnowana jest w pełni człowiekiem. Opierając się na takim założeniu, stosujemy wobec niej różne formy dyskryminacji, przez co skutecznie - nawet jeśli często nieświadomie - zmniejszamy jej życiowe szansę. Niepostrzeżenie konstruujemy własną teorię piętna - ideologię tłumaczącą niższość napiętnowanego i świadczącą o niebezpieczeństwie, jakie on sobą reprezentuje. Przy okazji uzasadniamy też czasami naszą niechęć do niego, wynikającą z innych różnic, takich jak na przykład pochodzenie społeczne67. W codziennych interakcjach posługujemy się charakterystycznymi piętnującymi określeniami (np. kaleka, bękart, kretyn68) jako metaforą, nie zastanawiając się nad ich pierwotnym znaczeniem69. Nieraz opierając się na tym, że dana jednostka ma jakąś ułomność70, jesteśmy skłonni przypisywać jej także najrozmaitsze 67 D. Riesman, Some Observations Concerning Marginality, „Phylon", 1955, nr II, s. 122. 68 Por. polski repertuar tych określeń, od pogardliwych - „pedał", „lesba", „żydek", „żółtek", „bambus", „tunel", do prześmiewczych w rodzaju „kochający inaczej" o homoseksualiście lub „sprawny inaczej" o upośledzonym umysłowo, które przedrzeźniają współczesny język poprawności politycznej (przyp. red.). 69 Przypadek dotyczący pacjentów z zaburzeniami psychicznymi został przedstawiony przez T. J. Scheffa w mającej się niedługo ukazać publikacji. 70 W odniesieniu do niewidomych zob.: E. Henrich, L. Kriegel, (red.), Experiments in Survival, New York 1961, s. 152-186, oraz H. Chevigny, My Eyes Have a Cold Nose, NewHaven 1962, s. 201. inne wady, a niekiedy też inne atrakcyjne, choć kłopotliwe atrybuty, częsJo charakterze nadnaturalnym, takie jak szósty zmysł lub inne ponadnormalne władze poznawcze71: Niektórzy mogą odczuwać pewne opory przed dotykaniem czy prowadzeniem niewidomych, inni natomiast skłonni są sądzie, że ktoś, kto nie widzi, ma też na pewno wiele innych ułomności W rezultacie będą oni do niewidomego krzyczeć, ,akby był niedosłyszący, lub podtrzymywać go, jakby był chromy. Osoby wchodzące w kontakt z niewidomymi mogą mieć wiele przekonań wynikających z powyższego stereotypu. Zakładając, ze niewidomy czerpie swą wiedzę ze szczególnych kanałów informacji, niedostępnych dla innych, mogą na przykład sądzić, że są przez niego odbierani w jakiś nadzwyczajny, nadnaturalny sposób . Obronną reakcję jednostki na jej sytuację możemy bezpośrednio przypisywać posiadanej przez nią skazie, a zarówno skazę, jak l ową reakcję postrzegać jako karę za coś, co ta osoba, jej rodzice czy grupa dó której należy, zrobili kiedyś w swoim życiu. Usprawiedliwiamy w ten sposób, jak traktujemy tę osóbek Teraz przenieśmy uwagę z normalsa na osobę, w porównaniu z którą jest on normalny. Jest z reguły prawdą, że członkowie określonej kategorii społecznej mogą się zdecydowanie opowiadać za standardami ocen, którym sami - według opinii własne, .innych - nie podlegają. W ten sposób biznesmen może wymagać kobiecego sposobu bycia od kobiet lub ascezy od mnichów, w żadnym wypadku nie utożsamiając się z którymkolwiek z tych sposobów zachowania Zaznaczcie tu różnica między faktycznym przestrzeganiem jakiejś normy a zaledwie jej popieraniem. W takiej sytuacji pojęcie piętna zupełnie nie ma zastosowania. Pojawia się ono ]edynie tam, 71 ow 73 Przykłady w: F. Macgregor i in., op. at. Farewe" erican Social Structure, New York 1*57, , 198. Piętno a tożsamość społeczna 37 gdzie wszystkie strony mają jakieś oczekiwania co do tego, że przedstawiciele określonej kategorii powinni nie tylko popierać określoną normę, ale także wcielać ją w życie. Zdarza się też, że jednostka nie spełnia pokładanych w niej społecznych oczekiwań, a jednocześnie nie odczuwa z tego powodu specjalnych skrupułów. Odizolowana przez własne wyobcowanie, chroniona przeświadczeniami o własnej tożsamości,taka os°ba może się czuć istotą skończenie normalną i uważać, że to właśnie my nie jesteśmy w pełni ludzcy. Wprawdzie jest ona nosicielką piętna, ale nie wydaje się tym faktem ani nadmiernie przejęta, ani skruszona. Taką postawę obojętności wobec piętna prezentują historie o menonitach, Cyganach, niepoprawnych rzezimieszkach czy ultra-ortodoksyjnych Żydach. W dzisiejszej Ameryce zanikają jednak odrębne kodeksy honorowe poszczególnych grup. Nosiciel piętna dzieli na ogól z nami przekonania na temat tożsamości; jest to fakt o kluczowym znaczeniu. Jego najgłębsze odczucia dotyczące tego, kim jest, podpowiadają mu, że jest osobą normalną, takim samym człowiekiem, jak wszyscy, a zatem osobą, której należą się równe szansę i to, by zostawiono ją w spokoju74. (Jakkolwiek to jednak formułuje, opiera swoje roszczenia nie na tym, co w jego mniemaniu należy się wszystkim, lecz na tym, co należy się osobom takim jak on, na przykład osobom w tym samym wieku, tej samej płci, profesji itd.). Ktoś taki może całkiem trafnie dostrzegać, że niezależnie od tego, co twierdzą inni ludzie, tak naprawdę nie akceptują go i nie są skłonni utrzymywać z nim partnerskich kontaktów75. Ponadto normy, które ktoś taki przejmuje od społeczeństwa, sprawiają, że doskonale zdaje sobie 74 Pojęcie „normalna istota ludzka" można wywodzić z medycyny 'ub * tendenc]i wielkich organizacji biurokratycznych, takich jak państwo narodowe, do traktowania wszystkich swoich członków jako pod pewnymi względami równych. Niezależnie od zrode! tego pojęcia to właśnie ono dostarcza ludziom podstawowych wyobrażeń na własny temat. Interesujące jest to, iż w popularnym pisarstwie biograficznym wyłoniła się konwencja po e-gająca na tym, że osoba o wątpliwym statusie dowodzi swej normaln°scl przez przytaczanie faktu posiadania małżonka i dzieci oraz, co osobliwe, przez zaświadczanie o spędzaniu z nimi Bożego Narodzenia i Święta Dziękczynienia. 75 To, jak ten brak akceptacji widzi kryminalista, przedstawiono w: T. 1 arker, K. Aiierton, op.cit.,s. 110-111. Piętno a tożsamość społeczna 39 sprawę z tego, co bywa uznawane za jego słabość, a to z kolei każe mu choćby przelotnie podzielać opinię, iż faktycznie nie jest w stanie sprostać stawianym mu wymaganiom. W tej sytuacji musi się pojawić wstyd, wynikający z jednej strony z tego, że którąś z własnych cech uznaje on za hańbiącą, z drugiej zaś strony - z łatwości wyobrażania sobie siebie w oderwaniu od tej właśnie cechy. Ów rozdźwięk między tym, kim jest Ja, a oczekiwaniami, jakie stawia ono sobie, będzie z dużym prawdopodobieństwem wzmacniany bezpośrednią obecnością normalsów, niemniej jednak samo-poniżanie i nienawiść do siebie pojawiają się także wtedy, gdy jedynym towarzyszem jednostki jest lustro: Kiedy w końcu wstałem z łóżka [...] i nauczyłem się na nowo chodzić, pewnego dnia wziąłem lusterko ręczne i poszedłem się przejrzeć do dużego lustra. Poszedłem tam sam. Nie chciałem tego zrobić w czyjejkolwiek obecności... nie chciałem, żeby wiedział, jak się czułem, kiedy zobaczyłem się po raz pierwszy. Nie wydałem żadnego dźwięku, żadnego wrzasku, nie krzyczałem ze złości, kiedy się zobaczyłem. Czułem się po prostu otępiały. Ten w lustrze nie mógł być mną. W środku czułem się jak zdrowa, zwyczajna, szczęśliwa osoba - zupełnie nie jak ta w lustrze! Kiedy jednak zwróciłem twarz do lustra, patrzyły z niego na mnie moje własne oczy, gorejące ze wstydu [...]. Skoro nie zapłakałem ani nie wydałem żadnego dźwięku, tym bardziej niemożliwe było, bym porozmawiał o tym z kimkolwiek innym, a zmieszanie i panika, jakie ogarnęły mnie w rezultacie mojego odkrycia, zostały we mnie w tym momencie uwięzione i musiałem sam stawiać im czoła przez bardzo długi czas76. Raz po raz zapominałem, co ujrzałem w lustrze. Obraz ten nie mógł po prostu przedostać się do mojego wnętrza i stać się nieodłączną częścią mnie. Czułem się tak, jakby nie miało to ze mną nic wspólnego, jakby to była tylko maska. Ale to nie była maska, którą ktoś nakłada na siebie dobrowolnie, by innych wprowadzić w błąd co do swojej tożsamości. Tak jak to się dzieje w bajkach, moją maskę włożono mi bez mojej wiedzy i bez pytania o zgodę. W rezultacie to ja byłem najbardziej skonfundowany. Patrzyłem w lustro porażony, nie rozpoznając w nim siebie. W miejscu, gdzie powinien się znajdować farciarz, którym się czułem, romantyczny, szalony farciarz, przed którym wszystkie drzwi stały otworem, zobaczyłem obcą, małą, godną pożałowania, odrażającą postać i twarz. Im dłużej na nią patrzyłem, tym bardziej moja twarz stawała się obolała i zawstydzona. To była tylko maska, ale tę maskę miałem nosić przez całe życie. Była tam, była tam, była naprawdę. Każde z tych spotkań było dla mnie jak cios obuchem. Za każdym razem pozostawiały mnie one odrętwiałym, oszołomionym i bez czucia, dopóki moja przemożna i uporczywa iluzja dobrostanu i osobistego piękna znów mną nie zawładnęła, pozwalając zapomnieć o nieistotnych realiach i czyniąc mnie na powrót nieprzygotowanym i wystawionym na ciosy77. Odsłania się tu najważniejszy rys sytuacji życiowej osoby napiętnowanej. Jest nią coś, co często, choć nieprecyzyjnie, określa się mianem akceptacji. Jednostka oczekuje należnego szacunku i uznania, które według jej założeń po prostu się jej należą ze względu na nie-zakwestionowane aspekty jej społecznej tożsamości. Tymczasem otoczenie odmawia jej zarówno pierwszego, jak i drugiego. W rezultacie jednostka zaczyna odnajdywać w sobie takie cechy, które mogłyby tę odmowę uzasadnić. Zaczyna kwestionować także te swoje atrybuty, które wcześniej uważała za niewątpliwe. Jak osoba z piętnem zachowuje się w tej sytuacji? W niektórych wypadkach może ona podjąć bezpośrednią próbę korekty tego, co uchodzi za obiektywną podstawę jej upośledzenia. I tak na przykład 76 K. B. Hathaway, The Little Locksmith, New York 1943, s. 41; cyt. w: B. Wright, op. cit., s. 157. '7 Ibidem, s. 46-47. Ogólne analizy zagadnienia odczuć niechęci do samego siebie znaleźć można w: K. Lewin, Resohing Social Conflicts (część III), New York 1948; A. Kardi-ner, L. Ovesey, The Mark of Oppresioti: A Psychological Study ofthe American Negro, New York 1951; oraz E. H. Erikson, Childhood and Society, New York 1950. 40 i o zranionej tożsamości Piętno a tożsamość społeczna 4 1 osoba mająca jakiś zniekształcenia fizyczne może się poddać operacji plastycznej, niewidomy - operacji wzroku, analfabeta może podjąć edukację, a homoseksualista - psychoterapię. (Tam, gdzie taka poprawa jest możliwa, częstym jej skutkiem nie jest nabycie statusu normalsa, a tylko zmiana tożsamości z kogoś posiadającego określoną skazę w kogoś, kto ma za sobą korektę wspomnianej skazy). W tym miejscu należy też zwrócić uwagę na to, że osoba z piętnem łatwo może paść ofiarą rozmaitych oszustów, oferujących możliwość poprawy mowy, wybielenia skóry, rozciągnięcia ciała, odmłodzenia, uzdrowienia przez wiarę i nabycie pewności siebie w rozmowie. Niezależnie od tego, czy w grę wchodzą rzeczywiste umiejętności czy oszustwo, rozpaczliwe, często sekretne wysiłki, podejmowane przez ludzi w celu pozbycia się piętna, są najlepszym dowodem ich determinacji; informują zarazem, jak bolesna musi być dla nich sytuacja, która doprowadziła do sięgania po takie skrajne metody. Oto przykład: Pani Peck [pionierka pracy socjalnej na rzecz niedosłyszących w Nowym Jorku] opowiadała, że początkom jej pracy towarzyszył zastęp znachorów i szukających łatwego zarobku szarlatanów, którzy w Stowarzyszeniu [na rzecz niedosłyszących] dostrzegli świetny teren łowów - idealne miejsce do promowania magnetycznych czapeczek, gwizdków, inhalatorów, urządzeń do masażu, magicznych olejków, balsamów i innych niezawodnych środków na nieuleczalne wady słuchu. Reklamy takich oszustów (aż do lat dwudziestych XX wieku, kiedy Amerykańskie Towarzystwo Medyczne podjęło się zbadania podobnych ofert), umieszczaoew prasie codziennej, a nawet w poważnych magazynach, ze wszystkich stron atakowały niedosłyszących78. Osoba z piętnem może również próbować poprawić swoją sytuację niebezpośrednio, podejmując wysiłki w celu opanowania tych dziedzin aktywności, które uchodzą za niedostępne dla kogoś z określoną 78 F. Warfield, Keep Listening, New York 1957, s. 76. Zob. również: H. von Hentig, The Criminal and His Victim, New Haven 1948, s. 101. ułomnością. Przykładem może być chromy, który uczy się (bądź uczy się na nowo) pływać, jeździć, grać w tenisa, pilotować samolot, lub niewidomy, który osiąga mistrzostwo w jeździe na nartach i wspinaczce górskiej79. Do katuszy przeżywanych w trakcie opanowywania tych umiejętności mogą oczywiście dojść trudy późniejszej ich prezentacji, gdy na przykład chłopcu przykutemu do wózka inwalidzkiego uda się ruszyć z jakąś dziewczyną na parkiet i wykonać coś w rodzaju parodii tańca80. Osoba ze wstydliwą odmiennością może w końcu zerwać z tak zwaną rzeczywistością i obstawać przy własnej, niekonwencjonalnej interpretacji swojej społecznej tożsamości. Nosiciel piętna będzie też prawdopodobnie czerpał ze swojego piętna drugorzędne „zyski" w postaci usprawiedliwień dla wszelkich niepowodzeń, które z różnych innych względów staną się jego udziałem: Przez lata uznawano bliznę, zajęczą wargę czy zdeformowany nos za ułomności bardzo kłopotliwe ze względu na ich znaczenie w nawiązywaniu relacji społecznych i emocjonalnych. Z ułomności takiej pacjent czynił uniwersalną wymówkę, przypisując jej wszystko, co w jego życiu było niedobrego, niesatysfakcjonują-cego, co przedłużało się nad miarę i łączyło z nieprzyjemnymi społecznymi obowiązkami. Uzależniał się od tego nie tylko jako od rozsądnej wymówki pozwalającej uniknąć rywalizacji, ale jako od czegoś chroniącego go przed wszelką odpowiedzialnością społeczną. Kiedy podobny czynnik zostanie usunięty w wyniku operacji chirurgicznej, pacjent zostaje pozbawiony mniej lub bardziej akceptowalnej ochrony emocjonalnej, którą czynnik ten mu zapewniał, i wkrótce ku swojemu zdumieniu i przykrości odkrywa, że życie nie obchodzi się łaskawie nawet z tymi, którzy mają „normalne", nieoszpecone twarze. Pacjent nie jest przygotowany do 79 T. Keitlen, N. Lobsenz, op. cit., s. 117-129, 137-149. Zob. również: H. Chevigny, op. cit., s. 85-86. 80 E. Henrich, L. Kriegel, op. cit., s. 49. 42 piętno_Rozwazania_o Piętno. Rozważania o a o...----- _____ radzenia sobie z tą sytuacją bez pomocy swojej „ułomności", to- \v też może sięgnąć po bardziej skomplikowane, choć w sumie zbli- yj żonę wzory zachowania, takie jak neurastenia, histeria, hipo- ^ chondria czy ostre stany niepokoju . it : Doznawane cierpienia jednostka może też postrzegać jako zamaskowane błogosławieństwo, szczególnie w kontekście szeroko rozpowszechnionych wyobrażeń o związku zachodzącym między cierpieniem a życiową mądrością: Dopiero teraz, z dala od doświadczeń szpitalnych, mogę docenić wszystko, czego się nauczyłam [pisze matka trwale upośledzona przez polio]. Bo to nie było tylko cierpienie, to była również nauka przez cierpienie. Wiem, że moja wrażliwość na ludzi wzrosła * i się pogłębiła, ze ci, którzy są blisko mnie, mogą liczyć na to, iż , skieruję całą moją uwagę, umysł i serce na ich problemy. Nie nauczyłabym się tego, biegając po korcie tenisowym82. W konsekwencji osoba zmagająca się ze skutkami piętna może zmienić swoją ocenę ograniczeń normalsów. Podstawą do wyciągnięcia takiego wniosku jest następujące świadectwo osoby cierpiącej na stwardnienie rozsiane: Zarówno zdrowe umysły, jak i zdrowe ciała mogą być kalekie. To, że ludzie „normalni" mogą się poruszać, patrzeć i słuchać, nie znaczy, że widzą czy słyszą. Mogą być naprawdę ślepi na sprawy, które zakłócają ich szczęście, i kompletnie głusi na cudze apele o życzlWość. Kiedy o nich myślę, nie czuję się ani trochę bardziej kaleki czy niepełnosprawny niż oni. Być może mogę w jakimś niewielkim stopniu stać się tym, co otworzy im oczy na piękno otaczającego świata, na takie rzeczy jak ciepły uścisk dłoni, ludzki głos, który stara się dodać otuchy, wiosenny powiew 81 W. Y Baker, L. H. Smith, Factal Disfigurement and Personality, Journal of the American Med.cal Msociation", 1939, nr CXI1, s. 303. F. Macgregor i in., op. cit., s. 57. 82 E. Hennch, L. Knegel, op. cit., s. 19. , Piętno a tożsamość 43 wiatru głowy r~ i , k"torej mozna posłuchać, przyjacielskie & '' ^-i ludzie s.* .i ...... . „Ar •t ula mnie ważni i czuję, ze mogę im port1" Orazświad ec *lcwidomego pisarza: dużo sj, atychmiast myśl, że jest wiele okoliczności, ktor<< cia. Tej, u- 1CJ n*z ślepota mogą pomniejszać satysfakcjęz zy"-W tym - • myślowy wydał mi się zdrowy i p©żyteCZIVV staci nj , ^żemy na przykład dostrzec, że ułomność^P0*-całko SCl całko kszą przyjęcia ludzkiej miłości, mogąca nie ^ ^Wyinieść satysfakcję z życia, jest tragedią dużo ie ,, a" Jednakże ktoś, kto cierpi na podobne ii., ca2\vyczai n A ie rtiż W VVet me wie> ze ie ma>l z teg° samego pOwoaXi spółczuć jako choremu84. °soby chromej: w: am się o ?ac A ielu - , toczyło się dalej, dowiadywała.....T cznej • r°dzajach niepełnosprawności, nie tylko tfl czyny ?, am zdawać sobie sprawę, że słowa kalekiej dzievV- mo gjv, , ' Zszego fragmentu [słowa przepełnione biety i. . e ^°brze zostać wypowiedziane przez mło^e ^~ *gdy nie potrzebowały kul, kobiety, które ci^ się dzieci lu i u na brak urody, niemożność posi^an»a ność w kontaktach z innymi ludźmi albo też i Rozważaj, i towały o; C' P°ry reakcje normalsów i nosicieli piętfa i y kj cieli pię tał wymieni ? czas> w sytuac)' braku kontaktów m^"ZV obu taktów • ^ruPami86. Niniejsza książka dotyczy jecł113^ kon-'c"> tych właśnie momentów, gdy nosic>e Pi tna s35 Iti .lat 4s 1 .' t. W UJ > JHf. op- cit-, s. 154 ^^''6 Huma"> London 1962' s" 23"24- °blemu w: G. W. Allport, The Naturę of Prejudia, York 44 i normals znajdują się w tej samej sytuacji społecznej, to znaczy w swojej bezpośredniej fizycznej współobecności - czy to w sytuacji rozmowy, czy tylko współuczestnictwa w jakimś niezorganizowa- nym zgromadzeniu. Już sama antycypacja takich kontaktów może oczywiście skłaniać normalsów i nosicieli piętna do takiego zorganizowania sobie życia, aby podobnych spotkań unikać. Przypuszczalnie będzie to miało większe konsekwencje dla napiętnowanego, ponieważ to na niego z reguły spada większa część zabiegów w tej dziedzinie. Pani Dover, mieszkająca z jedną ze swych córek, przed oszpeceniem [amputacja połowy nosa] była kobietą niezależną, ciepłą i przyjazną, lubiącą podróże, zakupy oraz odwiedzanie swoich licznych krewnych. Zniekształcenie twarzy pociągnęło za sobą wyraźną zmianę jej trybu życia. Przez pierwsze dwa czy trzy lata rzadko wychodziła z domu córki, wolała pozostawać w swoim pokoju lub siedzieć w ogródku za domem. „Byłam zrozpaczona"- mówiła. „Zostałam wyłączona z życia"87. Bez pouczających informacji zwrotnych uzyskiwanych w codziennych interakcjach z innymi samoizolująca się jednostka może stać się podejrzliwa, przygnębiona, wroga, nerwowa i zdezorientowana. Można tu przytoczyć opinię Sullivana: Świadomość własnej niższości oznacza, że człowiek nie może się pozbyć chronicznego uczucia najgorszego rodzaju niepewności, a to oznacza niepokój, a nawet - jeśli uznać, że zazdrość jest gorsza od niepokoju - coś jeszcze gorszego. Obawa, że można zostać zlekceważonym ze względu na jakąś pojedynczą cechę, oznacza, iż nasz kontakt z ludźmi będzie trwale podszyty niepewnością. Niepewność ta nie wywodzi się z jakichś tajemniczych i ukrytych źródeł, jak to się dzieje w wypadku większości naszych lęków, ale z czegoś, o czym jednostka wie, że nie może Piętno a tożsamość społeczna 45 tego naprawić. Oznacza to fatalny w skutkach mankament samoświadomości, gdyż Ja danej osoby nie jest w stanie ukryć ani też wykluczyć wyraźnego komunikatu: „Jestem gorszy, toteż ludzie nie będą mnie lubić, a ja nie mogę czuć się wśród nich pewnie"88. Kiedy normalsi i napiętnowani naprawdę się ze sobą zetkną, zwłaszcza w trakcie rozmowy, odbywa się jedna z podstawowych rozgrywek socjologicznych. To właśnie wtedy obie strony konfrontują się z przyczynami i skutkami piętna. Napiętnowana jednostka może zdać sobie sprawę z tego, że odczuwa niepewność co do tego, w jaki sposób my, normalsi, określimy ją i przyjmiemy89. Dla zilustrowania tej sytuacji możemy tu zacytować badacza upośledzeń fizycznych: Niepewność statusu osoby ułomnej utrzymuje się w wielu interakcjach społecznych, oprócz tych związanych z zatrudnieniem. Zawierając znajomość, niewidomi, chorzy, niesłyszący, chromi nie mogą być pewni, z jaką reakcją się spotkają, czy zostaną zaakceptowani, czy też odrzuceni, aż do chwili, gdy kontakt faktycznie zostanie nawiązany. W takiej sytuacji są na przykład: nastoletni jasnoskóry Murzyn, imigrant z drugiego pokolenia, osoba społecznie mobilna90 oraz kobieta pracująca w zawodzie wykonywanym głównie przez mężczyzn91. 87 F. Macgregor i in., op. cit.y s. 91-92. 88 H. S. Perry, M. L. Gaweł, M. Gibbon (red.), Clinical Studies in Psychiatry, New York 1956, s. 145. 89 R. Barker {The Social Psychology of Physical Disability, „Journal of Social Issues", 1948, nr IV, s. 34) sugeruje, że osoby napiętnowane „żyją na spoteczno-psychologicznej granicy", nieustannie stawiając czoła nowym sytuacjom. Zob. też: F. Macgregor i in., op. cit. s. 87, gdzie pojawia się sugestia, że ludzie poważnie zdeformowani fizycznie mogą odczuwać mniejsze wątpliwości na temat tego, jak zostaną odebrani w interakcjach z innymi niż osoby zdeformowane w sposób mniej widoczny. 90 W oryg. SMP - social mobil person. SMP to ktoś przechodzący z jednej warstwy społecznej do drugiej, z jednego szczebla drabiny społecznej na inny, np. dziecko z biednej rodziny, które zostaje po latach adwokatem. Potocznie nazwanie kogoś SMP jest w USA komplementem. Autorowi chodzi o klasyczny problem nuworysza/prowincjusza, który nie znajduje akceptacji w swoim nowym „wyższym" otoczeniu (przyp. red.) " R. Barker, op. cit., s. 33. 46 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Niepewność ta nie wynika jedynie z tego, że napiętnowana jednostka nie wie, do której z licznych kategorii zostanie przypisana, ale w wypadku, gdy przypisanie to jest korzystne, niepewność płynie także ze świadomości, że inni mogą daną osobę definiować przez jej piętno: I zawsze to czuję w obecności ludzi niekaranych - że kiedykolwiek są dla mnie mili, życzliwi, to tak naprawdę cały czas patrzą na mnie jak na kryminalistę i nic więcej. Dla mnie jest już za późno, żeby się jakkolwiek zmieniać, ale nadal dotkliwie odczuwam fakt, że jest to ich jedyne podejście i że są zupełnie niezdolni do zaakceptowania mnie jako kogoś innego niż tylko jako przestępcę92. W nosicielu piętna narasta zatem poczucie niepewności wynikającej z tego, co inni „naprawdę" o nim myślą. Ponadto w kontaktach mieszanych osoba z piętnem będzie prawdopodobnie czuła, iż jest w stanie ciągłej gotowości93, że musi być czujna i musi stale oceniać wrażenie, jakie wywołuje. Dotyczy to takich sytuacji, w których - według nosiciela piętna - inni czują się swobodnie. Osoba z piętnem będzie też prawdopodobnie odczuwać, że nie podlega zwykłemu schematowi interpretacji codziennych zdarzeń. Zdaje sobie sprawę, że nawet drobne osiągnięcia mogą zostać uznane za przejaw jej nadzwyczajnych zdolności. Przykładem jest wyznanie recydywisty: „Wiesz, to jest naprawdę niesamowite, że czytasz takie książki. Jestem naprawdę zdumiony. Pomyślałbym raczej, że interesują cię thrillery, pozycje sensacyjne, tego typu książki. A ty tu czytasz Clauda Cockburna, Hugha Klare'a, Simone de Beauvoir i Law-rence'a Durrella!". 92 T. Parker, R. Allerton, op. cit., s. 111. w Więcej o tym szczególnym rodzaju samoświadomości w: S. Messinger i in., Life as The-atre: Some Notes on the Dramaturgie Approach to Social Reality, „Sociometry", 1962, nr XXV, s. 98-110. Piętno a tożsamość społeczna 47 Ten, kto to powiedział, wcale nie uważał swojej uwagi za obra-źliwą. Myślę, że był po prostu szczery, mówiąc mi, jak bardzo się mylił. Kiedy jesteś kryminalistą, właśnie z taką protekcjonalno-ścią ze strony niekaranych często się spotykasz. „Kto by przypuszczał - mówią. - Pod pewnymi względami jesteś zupełnie normalnym człowiekiem!". Ja nie żartuję, to sprawia, że mam ochotę wydusić ich wszystkich po kolei94. Kolejny przykład dotyczy osoby niewidomej: To, co kiedyś było dla niego najzwyklejszą czynnością - nonszalanckie przechadzanie się po ulicy, znalezienie ziaren grochu na talerzu, zapalenie papierosa - przestaje być zwykłe. Staje się osobą niezwyczajną. Jeżeli wykonuje to z finezją i pewnością siebie, budzi ten sam rodzaj zadziwienia, który wzbudza magik wyjmujący króliki z kapeluszy95. Jednocześnie drobne niepowodzenia lub przypadkowa niestosowność zachowania mogą zostać, w odczuciu jednostki, zinterpretowane jako bezpośredni wyraz jej odmienności związanej z piętnem. Na przykład byli pacjenci szpitali psychiatrycznych obawiają się niekiedy angażować w ostre wymiany zdań z małżonkami czy pracodawcami ze względu na to, jak może zostać odebrany taki przejaw emocji. Podobny problem mają w zbliżonych sytuacjach osoby opóźnione umysłowo: Zdarza się, że gdy osoba o niskich zdolnościach intelektualnych ma problemy, to są one mniej lub bardziej automatycznie przypisywane jej „ułomności psychicznej", podczas gdy u osoby o „normalnej inteligencji" podobna trudność nie byłaby uważana za jakikolwiek symptom96. 94 T. Parker, R. Allerton, op. cit., s. 111. 95 H. Chevigny, op. cit., s. 140. ** L. A. Dexter, A Social Theory ofMental Deficiency, „American Journal of Mental Defi-ciency", 1958, nr LXII, s. 923. Inne studium osoby psychicznie upośledzonej, przedstawiające ją jako stygmatyzowaną [w:] S. E. Perry, Some Theoretical Problems ofMental Deficiency and TheirAction Implications, „Psychiatry", 1954, nr XVII, s. 45-73. 48 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości Kolejny przykład dotyczy dziewczyny mającej jedną nogę. Przywołuje ona swoje doświadczenia związane z uprawianiem sportu: Kiedy tylko upadałam, pojawiały się tłumy kobiet gdaczących i lamentujących jak stado kwok, którym zabrano pisklęta. Było to miłe z ich strony i patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, doceniam ich troskę, ale wtedy miałam im to za złe i bardzo zawstydzało mnie to, że się wtrącały. Uważały, że powodem mojego upadku nie było zwykłe ryzyko towarzyszące jeździe na wrotkach - żaden patyk czy kamień. To było z góry przesądzone, że upadnę, bo byłam biedną, bezradną kaleką97. Nikt nie krzyczał, że zrzucił mnie niebezpieczny, dziki koń -co nawiasem mówiąc, rzeczywiście się wydarzyło. Było to jak okropne, upiorne przypomnienie czasów, gdy jeździłam na wrotkach. Wszyscy dobrzy ludzie zgodnie biadali: „Biedactwo, co za okropny upadek!"98. W sytuacji, gdy ułomność osoby z piętnem jest widoczna podczas pierwszego kontaktu (zazwyczaj wzrokowego) - a zatem według wprowadzonego wcześniej rozróżnienia jest to osoba zdyskredytowana nie zaś dyskredytowalna - będzie ona najprawdopodobniej czuć że jej obecność wśród normalsów naraża ją na naruszanie jej prywatności", czego doświadcza może najdotkliwiej, gdy dzieci po prostu się na nią gapią100- Ten dyskomfort mogą spotęgować nieznajomi, którzy uważają, że mają prawo do inicjowania z nosicielem piętna rozmów, w których wyrażają to, co przez jednostkę jest odbierane jako niezdrowa ciekawość na temat jej stanu, lub w których ofiarują pomoc, niepotrzebną bądź niechcianą101. Jak się wydaje, istnieją pewne klasyczne schćfnaty tego typu konwersacji: „Moja droga, w jaki 97 W. Y. Baker, Out on a Limb, New York [b.d.w.], s. 22 '« Ibidem, s. 73. 99 Ten motyw jest dobrze opisany w: R. K. White, B. A. justment to Visible Injuries: Eualuation of Curiosity by the and Social Psychology", 1948, nr XLIII, s. 13-28. i"" Na przykład: E. Henrich, L. Kriegel, op. cit., s. 184 ioi Zob. B. Wright, op. cit., The Problem ofSympathy, s. 233-237. inAd- Piętno a tożsamość spoteczna 49 sposób się TEGO nabawić", "Brat m°)eg° dmdka TO miał' wi?c myślę, że dobrze znam twój Pr°bkm"> »Wiesz' 'a zawsze mawiam' ze TACY ludzie są bardzo rodzin*1'[ za'mU)ą Się SWOlmi biednymi dziećmi", „Powiedz mi, w jaki spc^^ób radzisz sobie z kąpielą?". Ukryte znaczenie owego zagadywania Jest takie' Ze °S°ba z ™tnem Jest sta" le narażona na zaczepki ludzi, ^6^ uwazaJa' ze ma« do te§° Pra" wo - bardzo zresztą wątpliwe - ze WZględu na wsPółc™cie, jakie we własnym przeświadczeniu ż^*« W°beC n°SiCiek pi?tna- Biorąc pod uwagę to czeg?° napiętnowana jednostka może doświadczyć, gdy nawiązuje mi ^sZany kontakt społeczny, należy zauważyć, że może ona na wy«r"« reagować defensywnie. Ilustruje to przypadek z wczesnych b^dan nad memieck»mi bezrobotnymi w okresie Wielkiego Kryzysu. Oto słowa 43"letnieg° kamieniarza: Ile trudu i upokorzeń wiąże *« z etykietką bezrob°tnego. Kiedy wychodzę z domu, spuszcz^"1 0CZ* b° CZU)? SI? od wszystkich gorszy. Gdy idę ulicą wyd^Je mi S1C' Ze me moK si? równać ? i ie ""^ T^ ^ ^^ ? przeciętnym obywatelem, ie ""^ T^ ^ ^^ Instynktownie unikam jakicł<»kolwiek kontakt°w. Dawni znajomi i przyjaciele z lepszych czas^w nie Sa * tak Serdeczni' >ak kie' dyś. Kiedy się spotykamy, w*ta)ą m™ ^^ JuZ nie CZCStU'a mnie papierosem, a ich oc^ zdają S'ę mÓWIĆ: "Nie 'esteś teS° wart, nie pracujesz"102. Dobrą ilustracją podobnych o-^czuć m0Że być tez świ^ectwo kale-kiej dziewczyny: Kiedy [...] zacze,am sama ^^ychodzić na ulice naszego miasta [•••], odkryłam, że gdy tylk<^ mUSiakm prZC)SĆ °b°k tr°iga CZy czworga dzieci stojących r**^*" "" Ch°dmkU' Z3WSZe wrzeszczafy na mnie, jeżeli byłam akuraC sama ^ Czasami nawet hk& za mną, krzycząc i naśmiewając si^ Był° t0 C0Ś'.CZemu nie umiałam stawić czoła, i wydawało m i sic' ZC t?g° mC Zni°S? W PrzeZ 102 S 7„. a i • n r frological Conseąuences of Unemployment, „Jour- nal ;cZawadskl> R Lazarsfeld, The Psy-^^ 239 nal of Social Psychology", 1935, nr VU =*' ^ «" 5"" "rt~ "« J> o -a-s Piętno a tożsamość społeczna 5 1 50 Piętno, nutws...___ ożsamości jakiś czas te spotkania na ulicy napawały mnie prawdziwym lękiem przed wszystkimi nieznajomymi dziećmi [...]. Pewnego hr dnia nagle zdałam sobie sprawę, że stałam się tak podejrzliwa^! " i lękliwa w stosunku do wszystkich nieznanych dzieci, że podobnie jak zwierzęta wyczuwające, kto się ich boi, tak samo i one to o mnie wiedziały, i nawet te najłagodniejsze i najbardziej sympatyczne z nich prowokowałam do zaczepek własnym lękiem i wycofaniem103. Bywa i tak, że zamiast obawiać się tych, którzy ją dręczą, jednostka napiętnowana podchodzi do mieszanych kontaktów z wyzywającą arogancją, ale także wówczas może prowokować określone reakcje zwrotne. Osoba z piętnem oscyluje niekiedy między kuleniem się ze strachu a arogancją, przechodząc od jednego do drugiego i demonstrując w ten sposób, jak łatwo zwykła interakcja twarzą w twarz może się wymknąć spod kontroli. Sugeruję zatem, że napiętnowana jednostka - przynajmniej ta napiętnowana w sposób widoczny - będzie miała szczególne powody, by uważać, iż mieszane kontakty prowadzą do nerwowej i chaotycznej interakcji. Jeżeli tak jest, to można podejrzewać, że my, nor-malsi, również będziemy uważać te sytuacje za niepewne. Będziemy odbierać nosiciela piętna jako jednostkę albo zbyt agresywną, albo też nazbyt zahamowaną. W obu tych wypadkach sami będziemy popadać w przesadę, doszukując się we własnych działaniach mnóstwa niezamierzonych znaczeń. Możemy uważać, że przekraczamy dopuszczalne granice, gdy bezpośrednio okazujemy współczucie, lecz jeśli napraWdę zapomnimy, że określona jednostka ma jakąś ułomność, to będziemy prawdopodobnie stawiać jej niemożliwe żądania lub bezmyślnie upokarzać jej współtowarzyszy niedoli. Możemy przeczuwać, że nosiciel piętna zdaje sobie sprawę z każdego potencjalnego źródła dyskomfortu wynikającego z naszej obecności. Możemy również przeczuwać, iż wie on, że jesteśmy tego 103 K. B. Hathaway, op. cit. [w:] S. Richardson, The Social Psychological Conseąuences of Handicapping. Nieopublikowany referat wygłoszony podczas dorocznego zjazdu Amerykańskiego Towarzystwa Socjologicznego, Washington, 1962, s. 7-8. świadomi, a nawet że zdaje sobie sprawę z naszego stanu świadomości na temat tej jego wiedzy. W tym momencie sytuacja prowadzi do nieskończonej licytacji wzajemnego uznania, którą dzięki Meadowskiej psychologii społecznej umiemy rozpocząć, ale której nie potrafimy skończyć. Uwzględniając to, co osoby z piętnem oraz my, normalsi, wnosimy do mieszanych sytuacji społecznych, można zrozumieć, że nie wszystko będzie szło gładko. Będziemy z pewnością próbować się zachowywać tak, jak gdyby nosiciel piętna naprawdę całkowicie przystawał do jakiegoś typu osobowego, naturalnie dla nas dostępnego w danej sytuacji, niezależnie od tego, czy wymaga to traktowania go jak kogoś lepszego lub gorszego, niż się nam wydaje. Jeśli nie jest możliwe przyjęcie żadnej z tych postaw, możemy próbować zachowywać się tak, jakby nie był on osobą, lecz kimś nieobecnym, komu nie należy się uwaga. Nosiciel piętna z kolei będzie się prawdopodobnie do tych strategii dostosowywać, przynajmniej na początku. W konsekwencji uwaga uczestników przestaje się skupiać na właściwych obiektach interakcji. Pojawia się wówczas samoświadomość oraz świadomość innego, co znajduje wyraz w patologii interakcji - w zakłopotaniu104. Zostało to opisane w przypadku osoby niepełnosprawnej fizycznie: Niezależnie od tego, czy na upośledzenie reaguje się otwarcie i nietaktownie, czy też (co częstsze) nie czyni się do niego żadnego wyraźnego odniesienia, treść wzajemnego kontaktu jest nazbyt zdominowana przez wzmożoną, zawężoną świadomość tego stanu rzeczy. Towarzyszy temu zazwyczaj, jak opisywali moi informatorzy, jeden lub więcej znanych przejawów dyskomfortu i poczucia niezręczności sytuacji: ostrożne napomknienia, nagła tabuizacja zwyczajnych słów, odwrócony wzrok, sztuczna wesołość, przymusowa gadatliwość, niezręczna powaga105. 104 Omówienie w: E. Goffman, Alienation from Interaction, „Human Relations', 1957, nr X, s. 47-60. . , ,,,..,. 105 F. Davis, Deviance Disauowal: The Management ofStrained lnteractton by theWisibly Handicapped, „Social Problems", 1961, nr IX, s. 123; zob. też: R. K. Wrute, B. A. Wnght, T. Dembo, op. cit., s. 26-27. 52 W sytuacjach społecznych z udziałem osoby noszącej znam= lub zauważone piętno będziemy przypuszczalnie stosować kat goryza • • ;n Manei sytuacji - zarówno my, jak i ta osoDd SS^S^Sl SŁ ^łopotanie. ?* chodzi oczywiście do istotnych odchyleń od tego punktr A skoro jednostka z piętnem częście, niz my będzie **™ klch sytuacjach, z pewnością stanie * bardzie, biegła sobie z nimi. Swoi oraz zorientowani Sugerowałem wcześniej, że może istnieć rozbieżność m.ędzy n, a rzeczywistą tożsamością społeczną jednostki. "^ gdy jest znana bądź oczywista, zaburza tożsamość noltki, co skutkuje odcięciem jej od społeczeństwa mej, tak ze staje się ona osobą zdyskredytowaną s na czujący je ludzie, gotowi przyjąć jej punkt Z Ją poczucie, ze jest istotą ludzką i to „zasadniczo n pomimo pewnych pozorów oraz jej w asnych wątpliwość Będzie sam "o. Wadząc z własnego doświadczenia, co to z mch będzie\dawać jednostce wskazówki dotyczące J chwytów oralstanowić jej grupę wsparcia. Nosiciel P do niej zwrócić, by uzyskać wsparcie moralne ora,: znaczy być wśród swoich, czuć się swobodnie oraz nym jako osoba, która tak naprawdę nie różni * przykład zaczerpnięty z badań nad ludźmi niepiśmiennymi: Istnienie odmiennego systemu wartości wśród tych osób Pojawia się we wspólnotowym charakterze zachowan.a, które się Oto pojawia, gdy ekspresywnych i dają w większej 53 " Wchodz^ ze w interakcje. Z nie-ikimi często się Wy-i wyrażające ucZllcia. ^OSC1: ™*™K się w osoby myślace instytucjonalnych. Kć JT * ** ^^ W kateg°riach akcji. Tworzą i ro2po *V a)ą prZy tym Z cale8° ""iwersum re-istotne sytuacje w ? *"« Symbole Prest™ i hańby. Oceniają im własnym dialekcie f!nach swoich własn7ch norm liwego przystosowani^ WZa'emne St°SUnki i w swo. mask? życz- Inny przykład dotyc^ Pamiętam, jakie t0 byłn , *>»»*, •- ,y chie z ludźmi, któr" °^rCzaJace Przebywać w Szkole Nit- >, turalną. Teraz chcia|l „ t°wdi Wad? S'Uchu Jak° rzecz na- , raty słuchowe jako Q P°2nać ludzi' którzy traktoWaliby apa- f, jące, móc dostosOWać "7?10"- Jakie t0 by Mo Uspokaja. twiąc się, czy ktokolwif,°SnoŚĆ w m01m aParacie, nie mar-o tym, czy widać prJ!. .Patrzy- Na chwil? Przestać myśleć byłoby móc powied^Y" m°im karkU' Jakim '^usern -bateria!"^. d° kogoś na głos: „O Boże, siadła mi Wśród swoich jednostk ność jako podstawę do ' Pl?tnem m°« traktować swoją ułom. si się w tym celu wyCofa/fmzowania sobi<= zycia. Jednakże mu-winąć swoją niewesoła Onn° mePełne8° świata" Może w nim roz-piętna. Przykładem takiea^ ° ^ g° jest nosicielem dzonych umysłowo, m?, 8° P^tępowania są wyjaśnienia upośle-tucji dla podobnych irn ^^wiedliwić ich przyjccie do insty. Dałem się wciągnąć stację benzynową \ - PewneS° wieczoru obrabialiśmy mnie gliny. Ja tu nie pasuję. m H. Freeman, G. Kasenbauni XXXIV, s. 374. aum> 107 F. Warfield, op. at., s. 6o lUiterate in America, „Social Fo rces", 1956, nr i i* mu i: = O ^ I ^ I 1 " S ? 2 o" i i ll§ § "* =f '3 "* < E 2 ~ o -? -Ni—J rś W c P <« sń « ., « i*s o g ^?._o <5 -^ "g •— •Ś = u" S ^ 9 S '2 -* S" ^1 o - ^ =? « O -o u ~ >. o — 3 l & a. ?—i C tj (/I ? I a 3 Ł> "3 E es N o >• Cl X> i! -o H 60 U ° s li "i 22 ?"" c I s t>0 O „ SD 22 -2 •— ,52 •- > a c 3 o — I "3 E MJ ._ ^ 7° i 'c (U 1 y 'H -o o E (U 4> .8 2 « .i o o- 2 S C o S o c« o O OJ o N -S 2 O -O §? ^ C3 QJ o j^ Ł) Cl "S -*2 3 C E •-'S ' k i 1 1 » | I!3 ? -O •3 -3 .§. o o> c c, 8. g O D C 60 -rj O & OJ -a •S ó i 2 4) 'C •E E -S > g g ^ ?o H i>- o c Cl O -a oj I '§. E. S N « ?ą •" 1 § b o I I 8 1 n ^ 2 *i -o — .« c 2 o 11 fstifltii N -§ .«• ^ ?E <55 w o 8 g; .§ E lii » § &•? E S d U ? S- & g s 5. 43 g".ą| S- "B y o -n c ^ li «i .8 8 ii O. >i Ł c. « a. S .§ g o 11 I i ? es 3 o G ?ff y d S "3 ii 1 1 U O C O O 8 -a ? rt 2 4> O ""3 'c -3 Jrf 3 B C OJ i i s s d -3 ł-» -^ Si" 'e? N O II O jź i« es O •?— "° E e« 5. d ?r- -g s &-ff N N O U "Eb &" V 'S u C3 o ij- es e Ź es « -o d Ś § a O ? K itr ^ lii a II s S %, 1 s . u JisIV* o „ o >,.S bO iw j^ J« "C 5 lils Wiesz, ja tutaj w ogóle nie powinienem trafić. Jestem epilepty kiem, nie powinienem tutaj być, z tymi wszystkimi ludźmi. Moi rodzice mnie nienawidzą i zamknęli mnie tutaj. Mówią, że jestem szalony. Nie jestem szalony, ale nawet gdybym był, to nie jest miejsce dla mnie, z tymi ludźmi gorszego gatunku108. Z drugiej strony jednostka może stwierdzić, że opowieści współtowarzyszy niedoli ją nudzą i że całe to skupianie się na historiach o okrucieństwie, na wyższości grupowej, na opowieściach o oszustach, krótko mówiąc - na problemie, jest jedną z większych kar za jego posiadanie. Za tym skupieniem się na problemie stoi oczywiście perspektywa, którą od podejścia normalsa różni jedynie to, że koncentruje się na jednym wycinku rzeczywistości. Wydaje się, że wszyscy mamy skłonność do identyfikowania ludzi za pomocą takich charakterystyk, które są dla nas ważne lub które naszym zdaniem mają znaczenie ogólne. Gdyby ktoś zapytał, kim w późniejszych latach swojego życia był Franklin D. Roosevelt, to prawdopodobnie uzyskałby odpowiedz, że trzydziestym drugim prezydentem Stanów Zjednoczonych, a nie - że był człowiekiem cierpiącym na polio. Wiele osób wspomniałoby oczywiście o polio, traktując to jednak jako informację dodatkową i uznając za interesujące, że pomimo swojej ułomności udało mu się wywalczyć drogę do Białego Domu. Gdyby natomiast osobna kaleka usłyszała imię Roosevelta, to prawdopodobnie w pierwszej kolejności pomyślałaby o jego polio109. W badaniach socjologicznych nad osobami z piętnem zainteresowanie skupia się zazwyczaj na tym, jakiego rodzaju zorganizowane 108 R. Edgerton, G. Sabagh, From Mortification to Aggrandizement: Changing Self-Con-cepts in the Careers of the Mentally Retarded, „Psychiatry", 1962, nr XXV, s. 268. Szersza analiza takich „niewesołych opowieści" w: E. Goffman, The Morał Career of the Mentol Patient, „Psychiatry" 1959, nr XXII, s. 133-134. 109 F. Carling, op. cit., s. 18-19. Piętno a tożsamość społeczna 55 życie zbiorowe prowadzą osoby z danej kategorii (jeśli w ogóle jakieś prowadzą). Można w tym miejscu niewątpliwie sięgnąć po dość obszerny katalog typów formacji grupowych i typów funkcjonowania grup. Istnieją wady wymowy, których osobliwość najwyraźniej zniechęca do jakiegokolwiek formowania grup110. Na granicy gotowości do tworzenia grup są byli pacjenci szpitali psychiatrycznych - względnie niewielu z nich jest obecnie skłonnych wspierać kluby zdrowia psychicznego, mimo że kluby te noszą niewinne nazwy pozwalające ich członkom spotykać się pod przykrywką zwyczajności111. Kluby samopomocy tworzą osoby rozwiedzione, starsze, otyłe, fizycznie upośledzone112, a także mające ileostomię i kolosto-mię113. Tworzy się też kluby rezydentów, w różnym stopniu dobrowolne, dla byłych alkoholików i byłych narkomanów oraz stowarzyszenia, takie jak AA, dostarczające członkom całościowej doktryny i niemalże sposobu na życie. Działalność tych stowarzyszeń jest często zwieńczeniem wieloletnich wysiłków ze strony różnie sytuowanych osób oraz grup. Stanowią one wzorcowe obiekty w badaniach nad ruchami społecznymi114. Są też sieci wzajemnych zobowiązań tworzone przez byłych skazańców z tego samego więzienia lub zakładu poprawczego, czego przykładem może być niejawna społeczność uciekinierów z francuskiej kolonii karnej w Gujanie 110 E. Lemert, Social Pathology, New York 1951, s. 151. 111 Ogólnego przeglądu dostarcza H. Wechsler, The Expatient Organization: A Survey, „Journal of Social Issues", 1960, nr XVI, s. 47-53. Wśród nazw są m.in.: Recovery Inc., Search, Club 103, Fountain House Foundation, San Francisco Fellowship Club, Center Club. Studium jednego z takich klubów znajduje się w: D. Landy, S. Singel, The Social Organization and Culture of a Club for Former Mental Patients, „Human Relations", 1961, nr XIV, s. 31-41. Zob. też: M. B. Palmer, Social Rehabilttation for Mental Patients, „Mental Hygiene", 1958, nr XLII, s. 24-28. 112 Zob.: W. Y Baker, op. cit., s. 158-159. 113 D. R. White, / have an ileostomy... I wish I didnt. hut I have learned to Accept it and Lwe a Normal, Fuli Life, „American Journal of Nursing", 1961, nr LXI, s. 52: „Kluby dla osób z ileostomią i kolostomią istnieją obecnie w szesnastu stanach oraz w Dystrykcie Kolumbii, jak również w Australii, Kanadzie, Anglii i Południowej Afryce". 114 F. Warfield (op. cit., s. 135-136) opisuje uroczystość nowojorskiego ruchu osób z zaburzeniami słuchu, która odbyła się w 1950 roku, w obecności wszystkich kolejnych pokoleń przywódców, jak również przedstawicieli każdej, pierwotnie samodzielnej organizacji. Możliwy był zatem pełen przegląd historii ruchu. Komentarze na temat międzynarodowej historii ruchu w: K. W. Hodgson, The Deafand their Problems, New York 1954, s. 352. 56 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości Francuskiej, istniejąca podobno w Ameryce Południowej115. Bardziej tradycyjną formą tego rodzaju zrzeszeń są krajowe sieci „zaznajomionych" (także osób zaznajomionych pośrednio), które tworzą, jak się wydaje, na przykład niektórzy przestępcy lub homoseksualiści. Pewne środowiska miejskie zawierają też zalążki instytucji usługowych dla prostytutek, narkomanów, homoseksualistów, alkoholików oraz innych grup noszących piętno. Instytucje te są niekiedy wspólne dla różnego typu osób pozostających poza nawiasem społeczeństwa, a niekiedy nie. W obrębie miasta istnieją wreszcie dojrzałe społeczności rezydenckie: etniczne, rasowe czy religijne, charakteryzujące się wysokim stopniem koncentracji osób stygma-tyzowanych piętnem grupowym lub stygmatyzowanych jako grupa. Podstawową jednostką organizacyjną (w przeciwieństwie do wielu innych formacji grupowych nosicieli piętna) jest w nich rodzina, a nie pojedyncza osoba. Mamy w tym miejscu niewątpliwie do czynienia z często spotykanym chaosem pojęciowym. Termin „kategoria" jest całkiem odpowiedni i można go zastosować do każdego ogółu, w tym wypadku do grupy osób noszących określone piętno. Znaczna część takich osób może równie dobrze określać ogół uczestników swojej kategorii terminem „grupa" lub jego ekwiwalentem, takim jak „my" czy „nasi ludzie". Osoby spoza danej kategorii mogą podobnie - używając terminów grupowych - desygnować tych, którzy są wewnątrz niej. W takich wypadkach jednakże nosiciele określonego piętna często nie będą częścią tej samej grupy. Nie będą mieli ani zdolności do zbiorowego działania, ani stabilnego i uznawanego wzoru wzajemnej interakcji. Okazuje się, że przedstawiciele określonej kategorii piętna będVmieli tendencję do łączenia się w małe grupy społeczne, w których wszyscy członkowie wywodzą się z danej kategorii. Grupy takie cechują się różnym stopniem ogólnego zorganizowania. Okazuje się również, że kiedy jeden przedstawiciel danej kategorii przypadkowo wejdzie w kontakt z innym jej przedstawicielem, to obaj mogą być skłonni do modyfikacji swojego wzajemnego Piętno a tożsamość społeczna 57 traktowania w przekonaniu, że należą do tej samej „grupy". Istnieje ponadto większe prawdopodobieństwo, że będąc członkiem danej kategorii, jednostka wejdzie w kontakt z innym przedstawicielem tej kategorii, a nawet w wyniku tego kontaktu nawiąże z nimi relację. Kategoria może zatem funkcjonować po to, aby umożliwiać swoim członkom tworzenie grup i relacji; ogół przedstawicieli tej kategorii nie tworzy jednak z tego powodu grupy. Jest to subtelność pojęciowa, którą będziemy niekiedy pomijać w dalszych rozważaniach. Niezależnie od tego, czy określone piętno służy za podstawę rekrutacji członków jakiejś zintegrowanej środowiskowo grupy, osoby z piętnem będą skłonne wspierać reprezentujących je ludzi i instytucje. (Co ciekawe, w języku angielskim nie ma odpowiednich słów, aby trafnie określić klientelę, zwolenników, fanów, poddanych czy stronników takich reprezentantów). Należący do danej kategorii mogą na przykład mieć do dyspozycji odpowiednie służby czy grupy wpływu, których zadaniem jest forsowanie ich spraw w prasie lub rządzie. Pod tym względem występują między nimi różnice polegające na tym, że jedni mogą być reprezentowani przez nosiciela tego samego piętna, który naprawdę rozumie istotę problemu (jak w wypadku osób głuchych, niewidomych, alkoholików, Żydów), a inni przez kogoś spoza grupy, jak w wypadku byłych skazańców i osób upośledzonych umysłowo116. (Grupy działające na rzecz tej samej kategorii osób napiętnowanych mogą niekiedy stać wobec siebie w nieznacznej opozycji, odzwierciedlającej często różnicę między grupami kierowanymi przez nosicieli piętna a tymi, którymi zarządzają normalsi). Charakterystycznym zadaniem takich reprezentantów jest przekonywanie opinii publicznej, aby stosowała łagodniejszą nazwę na określanie danej kategorii: Postępując zgodnie z tym przeświadczeniem, pracownicy Ligi (Nowojorska Liga na rzecz Niedosłyszących) uzgodnili, że będą używać wyłącznie takich pojęć, jak: „niedosłyszący", „uszkodzony Opisane w: F. Poli, Gentleman Convict$, London 1960. 116 Na przykład zob.: H. Chevigny, op. cit., rozdz. 5, gdzie przedstawiono sytuacje osób niewidomych. 58 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości słuch", „utrata słuchu", że wyeliminują termin „głuchy" ze swoich rozmów, korespondencji i innych zapisów, ze swojego nauczania i wystąpień publicznych. Zadziałało. W Nowym Jorku stopniowo zaczęto powszechnie używać nowego słownictwa. Nadchodziła era „poprawnego" myślenia117. Typowym zadaniem reprezentantów jest występowanie w roli rzeczników przed rozmaitymi audytoriami, złożonymi z normal-sów oraz nosicieli piętna. Przedstawiają oni punkt widzenia osób z piętnem, a gdy sami należą do tej grupy, stają się żywym przykładem sukcesu życiowego w pełni zgodnego ze standardami normal-sów, są bohaterami przystosowania, publicznie nagradzanymi za udowadnianie, że jednostka nosząca dane piętno może być dobrym człowiekiem. Nosiciele określonego piętna często sponsorują różnego rodzaju publikacje dające wyraz wspólnym odczuciom, wzmacniające i stabilizujące u czytelnika poczucie realności jego grupy i przywiązania do niej. W publikacjach tych jest formułowana ideologia członków grupy: ich skargi, aspiracje, poglądy polityczne. Są tu przytaczane imiona dobrze znanych przyjaciół i wrogów grupy, wraz z informacjami mającymi potwierdzać dobroć lub podłość tych ludzi. Drukowane są także opowieści o sukcesach, historie bohaterów przystosowania, którzy wytyczyli nowe obszary akceptacji przez normalsów. Są tu odnotowywane okrutne opowieści, niedawne i historyczne, na temat drastycznie złego traktowania osób z piętnem przez normalsów. Umoralniające przykłady pojawiają się w formie biografii i autobiografii, będących ilustracją pożądanego kodeksu zachowania nosicieli piętna.publikacje takie służą również jako forum do prezentowania pewnych różnic opinii co do tego, jak najlepiej radzić sobie z sytuacją osoby z piętnem. Jeśli ułomność jednostki wymaga od niej stosowania specjalistycznego sprzętu, jest on tutaj reklamowany i oceniany. Czytelnicy tych publikacji tworzą rynek zbytu dla książek i broszur, które prezentują podobny profil. "7 F. Warfield, op. cit., s. 78. Piętno a tożsamość i 59 Należy podkreślić, że - przynajmniej w Ameryce - bez względu na to, jak mała i źle prosperująca byłaby dana kategoria ludzi noszących określone piętno, punkt widzenia jej członków będzie prawdopodobnie w jakiś sposób publicznie prezentowany. Można zatem powiedzieć, że Amerykanie noszący piętno mają skłonność do obracania się w świecie określanym przez odpowiednią literaturę, jakkolwiek byliby niewykształceni. Jeśli nie czytają książek na temat sytuacji osób takich jak oni, to przynajmniej czytają gazety i oglądają filmy; a jeśli nawet tego nie robią, to słuchają lokalnych przedstawicieli grupy, głośno wyrażających swoją opinię. Większość osób z piętnem ma zatem dostęp do intelektualnie opracowanej wersji swojego punktu widzenia. Trzeba w tym miejscu zamieścić komentarz na temat osób, które zostają reprezentantami określonej kategorii nosicieli piętna. Zaczynając jako ktoś, kto nieco śmielej wyraża swoje poglądy, jest trochę bardziej znany lub ma nieco lepsze powiązania niż współtowarzysze niedoli, osoba z piętnem może w pewnym momencie odkryć, że działanie w ruchu zajmuje cały jej dzień, że stała się „profesjonalistą". Tę końcową tezę ilustruje sytuacja osoby niedosłyszącej: W 1942 roku prawie każdy dzień spędzałam w Lidze. W poniedziałki zajmowałam się szyciem w Jednostce Czerwonego Krzyża. We wtorki pracowałam w biurze, pisząc na maszynie, archiwizując i obsługując w razie konieczności centralę telefoniczną. W środy po południu asystowałam lekarzowi w należącej do Ligi klinice przeciwdziałania głuchocie przy Szpitalu Otolaryngologicznym na Manhattanie - było to zajęcie, które szczególnie lubiłam: rejestrowałam dzieci cierpiące na katar, ropne zapalenie uszu, różne infekcje oraz pochorobowe objawy dziecięcych przypadłości potencjalnie prowadzące do głuchoty. Dzieci te dzięki wykorzystaniu nowej wiedzy, leków i technik otolaryngologicznych prawdopodobnie nie będą musiały dorastać z watą w uszach. W czwartki po południu uczestniczyłam w zajęciach czytania z ust dla dorosłych, organizowanych przez Ligę, po których wszyscy graliśmy w karty i piliśmy herbatę. W piątki pracowałam nad „Biuletynem". W soboty robiłam kakao i kanapki z pastą jajeczną. Raz w miesiącu brałam udział w zebraniu Women's Auxiliary, grupy wolontariuszek zorganizowanej w 1921 roku przez panią Wendell Phillips i inne zainteresowane działalnością społeczną żony otolaryngologów, w celu zbierania datków, promowania uczestnictwa w Lidze oraz społecznego jej reprezentowania. Robiłam na Halloween upominki dla sześcio-latków i pomagałam wydawać obiady dla starszych osób w Święto Dziękczynienia. Pisałam bożonarodzeniowe apele o datki, pomagałam adresować koperty i przyklejać znaczki. Wieszałam nowe zasłony i naprawiałam stary stół pingpongowy. Byłam opiekunem na walentynkowej potańcówce dla młodzieży i obsługiwałam stragan na bazarze wielkanocnym118. Można dodać, że w momencie, gdy osoba z określonym piętnem osiągnie wysoką pozycję zawodową, polityczną czy finansową - od rodzaju grupy zależy, jak wysoka jest ta pozycja - to najprawdopodobniej zostanie jej narzucony nowy rodzaj kariery, mianowicie reprezentowanie swojej kategorii. Jednostka odkrywa, że jest zbyt wybitna, aby uniknąć bycia przedstawianą przez swoich jako jedna z nich. (Słabość danego piętna można zatem mierzyć tym, jak wybitny może stać się przedstawiciel danej kategorii i nadal nie podlegać takim naciskom). W związku z tym rodzajem profesjonalizacji zwraca się niekiedy uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, przywódcy będący nosicielami piętna, czyniąc ze swojego piętna zawód, są zobowiązani do wchodzenia w stosunki z przedstawicielami innych kategorii - wyłamują się zatem z zamkniętego kręgu osób swojej kategorii. Zamiast opierać się na swojij kuli, zaczynają grać nią w golfa i w ten sposób przestają - w kategoriach społecznego uczestnictwa - być reprezentatywni dla tych, których reprezentują119. Piętno a tożsamość społeczna 61 Po drugie, osoby zawodowo prezentujące punkt widzenia swojej kategorii mogą do tej prezentacji systematyczne wprowadzać jakieś skrzywienia tylko dlatego, że są dostatecznie zaangażowane w problem, żeby o nim pisać. Chociaż każda kategoria piętna będzie prawdopodobnie reprezentowana przez zawodowców przyjmujących różne linie postępowania, a może nawet wspierających publikacje opowiadające się za różnymi programami działania, to jednak w obrębie danej kategorii istnieje ciche jednogłośne porozumienie, że sytuacja jednostki z określonym piętnem jest warta uwagi. Niezależnie od tego, czy pisarz podchodzi do piętna poważnie, czy traktuje je pobłażliwie, musi je zdefiniować jako coś, o czym warto pisać. Ten minimalny stopień porozumienia, nawet gdy nie ma innej zgody, pomaga podtrzymywać wiarę w piętno jako podstawę samookreślenia. I w tym miejscu znów przedstawiciele nie są reprezentatywni, gdyż reprezentacja nie może pochodzić od tych, którzy do swojego piętna nie przywiązują wagi, czy od tych, którzy są nie wy kształceni. Nie mam zamiaru sugerować tutaj, że jedynie profesjonaliści przypominają publicznie nosicielom piętna o ich sytuacji życiowej. Istnieją też inne przypomnienia. Za każdym razem, gdy osoba nosząca określone piętno skupi na sobie uwagę, łamiąc prawo, wygrywając lub odnosząc sukces w innej postaci, lokalna społeczność może to po plotkarsku odnotować. Wydarzenia te mogą nawet stać się wiadomością w mass mediach. W każdym razie osoby dzielące piętno opisanej jednostki stają się nagle dostępne dla normalsów znajdujących się w ich bezpośrednim otoczeniu, ponadto sława lub niesława otaczająca opisaną osobę w pewnym niewielkim stopniu przenosi się także na nie. Sytuacja nosicieli piętna łatwo prowadzi zatem do tego, że zaczynają oni żyć w świecie powszechnie znanych bohaterów i łajdaków ich pokroju, zaś ich związek z tym światem jest nieustannie podkreślany przez najbliższych towarzyszy (normalsów i nie tylko), którzy informują jednostkę o tym, w jakim położeniu się znalazła jedna z podobnych jej osób. Omówiłem dotychczas jedną grupę osób, od których jednostka z piętnem może oczekiwać jakiegoś wsparcia: tych, którzy noszą to samo piętno i są z racji tego definiowane oraz same siebie definiują 62 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości jako osoby tego samego rodzaju. Drugą grupę można nazwać - zapożyczając pojęcie używane niegdyś przez homoseksualistów - zorientowanymi. To normalsi, których szczególna sytuacja sprawia, że zostają wtajemniczeni w sekretne życie jednostki z piętnem i są wobec niego życzliwi. Zorientowani to jednostki do pewnego stopnia akceptowane, przyjmujące swego rodzaju dobrowolne członkostwo w klanie. Są to ci nieliczni, przed którymi jednostka mająca jakąś ułomność nie musi odczuwać wstydu czy się kontrolować, wiedząc, że mimo swojej słabości będzie akceptowana. Oto przykład ze środowiska prostytutek: Prostytutka, a szczególnie cali girl, pomimo tego, że szydzi z przyzwoitych obywateli, jest w kulturalnym społeczeństwie osobą o zwiększonej wrażliwości i znajduje po godzinach schronienie wśród artystycznej bohemy, pisarzy, aktorów i niedoszłych intelektualistów. Tam może zostać zaakceptowana jako osoba niekonwencjonalna, nie będąc jednocześnie osobliwością120. Zanim normals stanie się zorientowanym i przyjmie punkt widzenia osób noszących określone piętno, musi niekiedy przejść jakieś odmieniające go doświadczenie osobiste, na temat którego istnieje wiele relacji literackich121. A po tym, jak życzliwy normals odda się do dyspozycji nosicieli piętna, musi często czekać na uprawomocnienie swojej osoby jako dobrowolnego członka grupy. „Ja" nie tylko musi zostać grupie zaoferowane, ale musi również zostać przez grupę zaakceptowane. Czasem jednak rozstrzygający krok wydaje się być inicjowany przez normalsa. Przykładem tego jest następująca sytuacja: i Nie wiem, czy mogę to zrobić, czy nie, ale pozwólcie, że opo- > '•? wiem o pewnym incydencie. Zostałem kiedyś przyjęty do grupy i 120 J. Stearn, Sisters ofthe Night, New York 1961, s. 181. 121 N. Mailer, The Homosexual Villain [w:] Adverti$ements for Myself, New York 1960, s. 200-205, dostarcza modelowego wyznania opisującego podstawowy cykl fanatyzmu, oświecającego doświadczenia i w końcu - wyrzeczenia się uprzedzenia przez publiczne jego skrytykowanie. Zob. też: wstęp A. Wilsona do F. Carling, op. cit., w którym można znaleźć rozważania Wilsona na temat jego redefinicji osób niepełnosprawnych. Piętno a tożsamość społeczna 63 czarnych chłopców mniej więcej w moim wieku, z którymi chodziłem na ryby. Na początku, kiedy zacząłem się do nich przyłączać, określeniem „Murzyn" posługiwali się w mojej obecności bardzo ostrożnie. Stopniowo, gdy chodziliśmy na ryby coraz częściej, zaczęli przy mnie żartować i nazywać się nawzajem „czarnuchami". Prawdziwa zmiana polegała na użyciu przez nich słowa „czarnuch" w żartach, po poprzedniej niemożności posługiwania się słowem „czarnuch" w ogóle. Pewnego dnia podczas pływania jeden chłopiec popchnął mnie z udawaną przemocą i powiedziałem do niego: „Nie wciskaj mi tu tej gadki czarnuchów". On odpowiedział: „Ty skurczybyku", uśmiechając się od ucha do ucha. Od tej chwili wszyscy mogliśmy używać słowa „czarnuch", ale stare kategorie zmieniły się całkowicie. Nigdy, do końca życia, nie zapomnę tego uczucia w żołądku po tym, jak użyłem słowa „czarnuch" bez żadnych ograniczeń122. Osobą zorientowaną jest również ktoś, kogo wiedza wynika z pracy w instytucji zaspokajającej potrzeby nosicieli określonego piętna lub instytucji związanej z działaniami podejmowanymi przez społeczeństwo wobec tych osób, czyli na przykład pielęgniarki i fizykoterapeuci. Mogą oni wiedzieć więcej na temat danego typu protezy niż pacjent, który musi się nauczyć jej używać tak, aby zminimalizować swoje upośledzenie. Osobami zorientowanymi są często goje pracujący w żydowskich sklepach spożywczych, heteroseksualni barmani w barach dla homoseksualistów, a także pokojówki luksusowych prostytutek123. Policjanci, mając nieustannie do czynienia z przestępcami, również mogą stać się osobami zorientowanymi, co potwierdza opinia pewnego przestępcy, że „[...] w rzeczywistości policja to jedyni ludzie, pomijając innych kryminalistów, którzy akceptują cię takim, jakim jesteś"124. 122 R. Birdwhistell [w:] B. Schaffner, (red.) Group Processes, New York 1956, s. 171. 123 C. H. Rolph, (red.), Women on the Słreets, London 1955, s. 78-19. 124 T. Parker, R. Allerton, op. cit., s. 150. 64 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Innym typem osób zorientowanych są jednostki powiązane z nosicielem piętna w strukturze społecznej. Relacja ta powoduje, że społeczność traktuje obie osoby pod pewnymi względami jak jedność. Zatem lojalny małżonek pacjenta szpitala dla umysłowo chorych, córka byłego więźnia, rodzic osoby kalekiej, przyjaciel niewidomego oraz rodzina kata125 - wszyscy oni muszą dzielić część dyskredytacji nosiciela piętna, z którym są powiązani. Jedną z reakcji na ten los jest przyjęcie go i życie w świecie piętnujących powiązań. Należy dodać, że osoby nabywające w opisany wyżej sposób jakiś stopień piętna mogą być z kolei związane z innymi osobami, które również nabywają jakąś część napiętnowania - na zasadzie skażenia pośredniego. Problemy, przed którymi stają osoby z piętnem, rozchodzą się więc falowo, przy czym kolejne fale są coraz mniej intensywne. Przykładu dostarcza kolumna porad w gazecie-. Droga Ann Landers, jestem dwunastoletnią dziewczynką, która jest wykluczana ze wszystkich wspólnych zajęć z rówieśnikami, ponieważ mój tata jest byłym więźniem. Próbuję być miła i przyjazna wobec wszystkich, ale to nic nie pomaga. Dziewczyny w szkole powiedziały mi, że ich mamy nie chcą, żeby zadawały się ze mną, ponieważ to źle wpłynie na ich reputację. O moim tacie źle napisali w gazetach i pomimo tego, że odsiedział swoje, nikt tego nie zapomni. Czy jest coś, co mogę zrobić? Jestem bardzo samotna, bo to nic miłego cały czas być samemu. Moja mama próbuje mnie zabierać ze sobą w różne miejsca, ale ja chcę być z osobami w moim wieku. PrOfeę o jakąś radę - WYRZUTEK1^. Ogólnie rzecz biorąc, tendencja do rozprzestrzeniania się piętna z nosiciela na osoby blisko z nim związane jest powodem, dla którego takich relacji zwykle się unika, a jeśli już istnieją, to się je zrywa. U> J. Atholl, The Reluctant Hangman, London 1956, s. 61. 126 „Berkeley Daily Gazette", 12 kwietnia 1961. n u , u , . . • , oiętno są wzorem normaliz^ Osoby dobrowolnie przyjmujące pi* ^ pOSUnąć w ^^ ? cji127, pokazując,,ak daleko normalsi mog ^ piętna> ^ " ? | waniu napiętnowanego tak, jakby nie mi ^siłków ze lizację należy odróżnić od normifik30)1' ^^ zwyczajną nosiciela piętna, aby prŁodstawić siebie ja u{omnOŚci tajem'n^°C niekoniecznie robiącą p.rzy tym ze sW J kulw nosiciela «• Może też dojść do wytw^orzenia się swoi a nOrmalsów , j ... , ;»rna j sta - w sytuacji, gdy mechę triej wobec pięt ^ zorientowanych. Osob nie przeciwstawiona przychylna reakcj ^ fe j njekomfortoWo przyjmująca piętno dobrowolnie może no nosiciel piętna, jak i normals będą SJC a nOs.c ciczar, któ względu na to, ze osoba, taka zawsze jes *^_ ^ mQT^ y w rzeczywistości nie jest jej, może ona u ^ ^^ ^^ -strzegany przezinnych 1 ^dzi jako *)*« nzkiy podchodzić ^ tując piętno jako rzecz Neutralną - do K ^.^ ofaZ nosiciela pośrednio i bezceremonialnie - ^^.^ którzy mogą widzi? . na na niezrozumienie ^e strony norma w tym zachowanie obr^źW28. „dublerem", czyli Osoba Relacja między nos^idem piętna a J»a ^^ Osoba maj * która się z nim silnie solidaryzuje, °y .j •- określoną ułomność czuje, że w każdej c do typowych ról - i tcr> w momencie os wzmożonej zależności od drugiej osoby. bidzie udawanie [tzn. chOd2i Chcę najpierw zobaczyć, jak nam wyj T}umaczyłaIIi mu, że gdy. chyba o propozycję stałego związN- ^ ^ ^ t0 wypomniat byśmy byli malżeńst-wem i się pokłóci ^ Powiedział, że by te&o nie zrobił, ale m? j nastąpić p samoobrony zatem m dobrowolnym może Odkryc iej strony jednostka z piętnem isanych grUpie ,' i znosić wiele trypowych depryW^J V ' uo Myśl ta pochodzi i: C. CZ^. Schwartz, Ferspec""*' %% Ł 275-291 i HbMMtUUn hi" l957 d the R iviysi ta pocnoua l. ^. >—,. scnwarii, •" Jheir Husbands'Uetttal !llne^ss, „Psychiatry", - W wypadku niewidomych zob.: A. Gowman, "'°". „Social Problems", 19S e, nr IV, s. 68-75. J. Stearn,op.ol.,s.99. « and the R°'e °t *he I 64 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Piętno a tożsamość społeczna 65 Innym typem osób zorientowanych są jednostki powiązane z nosicielem piętna w strukturze społecznej. Relacja ta powoduje, że społeczność traktuje obie osoby pod pewnymi względami jak jedność. Zatem lojalny małżonek pacjenta szpitala dla umysłowo chorych, córka byłego więźnia, rodzic osoby kalekiej, przyjaciel niewidomego oraz rodzina kata125 - wszyscy oni muszą dzielić część dyskredytacji nosiciela piętna, z którym są powiązani. Jedną z reakcji na ten los jest przyjęcie go i życie w świecie piętnujących powiązań. Należy dodać, że osoby nabywające w opisany wyżej sposób jakiś stopień piętna mogą być z kolei związane z innymi osobami, które również nabywają jakąś część napiętnowania - na zasadzie skażenia pośredniego. Problemy, przed którymi stają osoby z piętnem, rozchodzą się więc falowo, przy czym kolejne fale są coraz mniej intensywne. Przykładu dostarcza kolumna porad w gazecie: Droga Ann Landers, jestem dwunastoletnią dziewczynką, która jest wykluczana ze wszystkich wspólnych zajęć z rówieśnikami, ponieważ mój tata jest byłym więźniem. Próbuję być mila i przyjazna wobec wszystkich, ale to nic nie pomaga. Dziewczyny w szkole powiedziały mi, że ich mamy nie chcą, żeby zadawały się ze mną, ponieważ to źle wpłynie na ich reputację. O moim tacie źle napisali w gazetach i pomimo tego, że odsiedział swoje, nikt tego nie zapomni. Czy jest coś, co mogę zrobić? Jestem bardzo samotna, bo to nic miłego cały czas być samemu. Moja mama próbuje mnie zabierać ze sobą w różne miejsca, ale ja chcę być z osobami w moim wieku. Prójszę ° jakąś radę - WYRZUTEK126. Ogólnie rzecz biorąc, tendencja do rozprzestrzeniania się piętna z nosiciela na osoby blisko z nim związane jest powodem, dla którego takich relacji zwykle się unika, a jeśli już istnieją, to się je zrywa. 125 J. Atholl, The Reluctant Hangman, London 1956, s. 61. 126 „Berkeley Daily Gazette", 12 kwietnia 1961. Osoby dobrowolnie przyjmujące piętno są wzorem normalizacji127, pokazując, jak daleko normalsi mogliby się posunąć w traktowaniu napiętnowanego tak, jakby nie miał swojego piętna. (Normalizację należy odróżnić od normifikacji, czyli wysiłków ze strony nosiciela piętna, aby przedstawić siebie jako osobę zwyczajną, choć niekoniecznie robiącą przy tym ze swojej ułomności tajemnicę). Może też dojść do wytworzenia się swoistego kultu nosiciela piętna - w sytuacji, gdy niechętnej wobec piętna reakcji normalsów zostanie przeciwstawiona przychylna reakcja zorientowanych. Osoba przyjmująca piętno dobrowolnie może w istocie sprawić, że zarówno nosiciel piętna, jak i normals będą się czuli niekomfortowo. Ze względu na to, że osoba taka zawsze jest gotowa nosić ciężar, który w rzeczywistości nie jest jej, może ona uosabiać wybór moralny postrzegany przez innych ludzi jako zbyt trudny. Z drugiej strony, traktując piętno jako rzecz neutralną - do której należy podchodzić bezpośrednio i bezceremonialnie - wystawia siebie oraz nosiciela piętna na niezrozumienie ze strony normalsów, którzy mogą widzieć w tym zachowanie obraźliwe128. Relacja między nosicielem piętna a jego „dublerem", czyli osobą, która się z nim silnie solidaryzuje, bywa niełatwa. Osoba mająca określoną ułomność czuje, że w każdej chwili może nastąpić powrót do typowych ról - i to w momencie osłabionej samoobrony oraz ranożonej zależności od drugiej osoby. Prostytutka zatem mówi: Chcę najpierw zobaczyć, jak nam wyjdzie udawanie [tzn. chodzi chyba o propozycję stałego związku]. Tłumaczyłam mu, że gdybyśmy byli małżeństwem i się pokłócili, to by mi to wypomniał. Powiedział, że by tego nie zrobił, ale mężczyźni tacy są129. drugiej strony jednostka z piętnem dobrowolnym może odkryć, : musi znosić wiele typowych deprywacji przypisanych grupie, do 127 Myśl ta pochodzi z: C. G. Schwartz, Perspectwes on Deviance - Wives' Definitions of Their Husbands' Mental Illness, „Psychiatry", 1957, nr XX, s. 275-291. 128 W wypadku niewidomych zob.: A. Gowman, Blindness and the Role ofthe Compa-nion, „Social Problems", 1956, nr IV, s. 68-75. 129 J. Stearn, op. cit., s. 99. 66 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości której dobrowolnie przynależy, a zarazem że nie może sobie pozwolić na podwyższoną samoocenę, będącą powszechną obroną przed takim traktowaniem. Ponadto, podobnie jak nosiciel piętna w stosunku do niej, jednostka taka może wątpić, czy w ostatecznym rozrachunku jest rzeczywiście akceptowana przez grupę, do której z własnej woli należy130. Kariera moralna131 Osoby noszące piętno często mają podobne doświadczenia związane z uczeniem się swojego położenia oraz doświadczeniem zbliżonych zmian w koncepcji siebie. Mają podobną karierę moralną, która jest zarówno przyczyną, jak i skutkiem zaangażowania w analogiczny ciąg osobistych przystosowań. (Należy wyraźnie odróżnić historię naturalną kategorii osób noszących określone piętno od historii naturalnej samego piętna - historii jego źródeł, rozprzestrzeniania się i zaniku zdolności jakiegoś atrybutu do bycia w określonej społeczności piętnem, jak na przykład rozwód w społeczności amerykańskiej wyższej klasy średniej)132. Jedną z faz tego procesu socjalizacji jest ta, w której osoba z piętnem poznaje i uwewnętrznia stanowisko normalsów, nabywając w ten sposób przekonania tożsamościowe szerszej społeczności i ogólne pojęcie na temat tego, jak by to było nosić określone piętno. W kolejnej fazie jednostka się uczy, że nosi dane piętno, oraz poznaje, tym razem szczegółowo, jakie są tego konsekwencje. Koordynacja w czasie i wzajemne oddziaływanie tych dwóch wstępnych faz kariery moralnej tworzą ważne wzorce, będące podstawko dalszego rozwoju oraz środkiem umożliwiającym rozróżnienie dostępnych dla nosiciela piętna karier moralnych. Można wyróżnić cztery takie wzorce. 130 Peten zbiór tych możliwości jest dobrze zbadany w: Plaint of a Gentille Inłellectual, [w:] C. Brossard (red.), The Scenę Before You, New York 1955, s. 87-91. 131 Na temat określenia „kariera moralna" zob.: E. Goffman, The Morał Career of the Mental Patient [w:] idem, Asylums, New York 1961 (przyp. red.). 132 Ta ostatnia uwaga wskazuje na „historyczny" charakter książki; rozwód jest już codziennością w społeczeństwie amerykańskim (przyp. red.). _____ _________Piętno a tożsarw. , R7 -----------------------------------------------------------------------IJgść społeczna 67 Pierwszy dotyczy osób z piętnem wrodzonym ,, ? .• u ' ' ' * * , ' soqalizowanych do swojej niekorzystnej sytuacji nawet wtedy, gdy pQznają j przyswa_ jają standardy, których nie mogą spełnić133. Na przyUi.j •_.,.- UC7V się, iż normalne i naturalne jest to, że dzieci mają rodzicow nawet gdy jednocześnie się dowiaduje, co znaczy nie mieć rodziców. Po spędzeniu pierwszych szesnastu lat życia w instytucji nio; ,. ?? v ' ' ' ' u°Ze później pomi- mo to czuć, że naturalnie wie, jak byc o cem dla swni j • i . ' :J ' , , . , °)ego dziecka. Drugi wzorzec wywodzi się ze zdolności rodzinv r i ? 6 / v v (i w dużo mniej- szym stopniu najbliższego sąsiedztwa) do ustanawiania siebie samych kloszem ochronnym dla swoich dzieci. Dzieci, j ' ' cko z wrodzonym piętnem może byc starannie trzymane pod takim V\ F , ; • , , K1oszem za pomo- cą kontroli przepływu informacji. Nie docierają do ni pomza. jące definicje, natomiast udostępnia się te spośród obowiązujących w społeczeństwie koncepcji, które pozwalają d?i„ i ^ r t > r >i u'iecku postrzegać siebie jako pełnowartościową, zwykłą istotę lud>i , .,..„..,. , azką, mającą nor- malną tożsamość, jesh chodzi o podstawowe k\» • i • ? i ^ ' ' ^ K^Vestie, takie jak wiek i płeć. Moment życia jednostki, w którym rodzina nie k j • • ? i ...... / ., . '. ' . . , . 'e będzie juz mogła jej dłużej ochraniać, jest rożny w zależności od U i miejsca zamieszkania czy rodzaju piętna, ale w ka- , ?, a \ ' a -a ? ? ? - >a> a ? azdym wypadku, gdy w końcu nadejdzie, stanie się źródłem d°swiadczenia moralnego. Na przykład pójście do szkoły publicznej jest C2esto opisywane jako zdarzenie, które uczy, czym jest piętno. DośWiadczenie to nadchodzi niekiedy bardzo gwałtownie, pierwszego H„- i i , .... ailła szkoły, przy- bierając formę wyśmiewania, dokuczania, ostracyz^ • l '• j,i34 r ciekawe, im bardziej „upośledzone" jest dziecko, tym bardziej praw. dopodobne, że zostanie wysłane do szkoły specjały dla osórj jemu podobnych - i tym pewniej będzie nagle musiało stawić czoła opi. nii, jaką na jego temat ma społeczeństwo. Będzie sie mu mówić, że wśród swoich jego życie będzie łatwiejsze. Dcv<> • ? ' ° ' v ' °^Vie się zatem, ze grupa, do której w swoim mniemaniu należało, niR • i > • v ' ' ' u^ jest tą właściwą 133 Omówienie tego wzorca można znaleźć w: A. R. Lindesmith A chology, New York [b.d.], s. 180-183. ' L Strauss' Soclal Ps>- 134 Przykład podobnego doświadczenia niewidomej osoby można Love h Not Blind, New York 1953, s. 21; doświadczenie karla jes, ależć w: **,".' di, Jr., A ManS Stature, New York 1952, s. 13-14. °Plsane w: H- Vlscar" 68 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości i że w rzeczywistości należy do gorszej grupy. Należy dodać, że w sytuacji, gdy osobie naznaczonej piętnem od dzieciństwa uda się przebrnąć przez wczesne lata szkolne i zachować jeszcze resztki złudzeń, to pierwsze randki czy szukanie pracy często stają się chwilą prawdy. W niektórych wypadkach nadejście tego momentu jest związane jedynie ze wzmożonym prawdopodobieństwem przypadkowego odkrycia: Myślę, że pierwszy raz uświadomiłam sobie swoją sytuację i poczułam głęboki smutek wynikający z tej świadomości pewnego dnia, zupełnie zwyczajnie, gdy kilkoro z nas, nastolatków, wybrało się na cały dzień na plażę. Leżałam na piasku i sądzę, że moi koledzy myśleli, że śpię. Jeden z chłopaków powiedział: „Bardzo lubię Domenikę, ale nigdy bym się nie umówił z niewidomą dziewczyną". Nie przychodzi mi do głowy żadne uprzedzenie sprawiające, że byłbyś tak całkowicie odrzucony135. W innych wypadkach doświadczenie to jest bardziej związane z nieustanną konfrontacją z uprzedzeniami, jak sugeruje ofiara porażenia mózgowego: Prócz jednego niezwykle bolesnego wyjątku, tak długo, jak pozostawałam pod ochronną opieką życia rodzinnego czy toku studiów i nie korzystałam z praw przysługujących mi jako dorosłemu obywatelowi, siły społeczeństwa były życzliwe i nie budziły we mnie niepokoju. Dopiero po studiach, szkole biznesowej i wielu typach kształcenia uzupełniającego, podczas których pracowałam jako wolontariusz nad projektami na rzecz lokalnej społecznośa, napotykałam częstokroć przeszkody w postaci rozmaitych średniowiecznych uprzedzeń i przesądów, obowiązujących w świecie biznesu. Szukanie pracy było dla mnie jak stanie przed plutonem egzekucyjnym. Pracodawcy byli zszokowani, że miałam czelność starać się o pracę136. 135 E. Henrich, L. Kriegel, op. cit., s. 186. 136 Ibidem, s. 156. Piętno a tożsamość społeczna 69 Przykładem trzeciego wzorca socjalizacji jest osoba, która nabywa piętno w późniejszym okresie życia lub dopiero wtedy dowiaduje się, że zawsze była osobą dyskredytowalną. Pierwsza sytuacja nie wiąże się z radykalną reorganizacją wizji własnej przeszłości, druga jak najbardziej tak. Jednostka na długo przed tym, zanim musiała spojrzeć na siebie jak na osobę ułomną, dowiedziała się wszystkiego na temat normalsów i nosicieli piętna. Będzie ona przypuszczalnie miała szczególny problem z redefinicją siebie i jest wielce prawdopodobne, że wykształci się u niej dezaprobata wobec własnego Ja. Kiedy przed kolostomią czułem w autobusie lub metrze smród, bardzo się irytowałem. Myślałem sobie, że ludzie są okropni, że się nie kąpią lub że powinni byli przez podróżą pójść do toalety. Myślałem, że może wydzielają taki odór po czymś, co zjedli. Potwornie się irytowałem. Wydawało mi się, że są ohydni, brudni. Oczywiście przy byle okazji zmieniałem miejsce, a jeśli nie mogłem tego zrobić, czułem odrazę. Jestem więc naturalnie przekonany, że młodzi ludzie myślą to samo o mnie, jeśli śmierdzę137. Chociaż istnieją z pewnością przypadki jednostek, które dopiero w dorosłym życiu odkrywają swoją przynależność do napiętnowanej grupy lub to, że ich rodziców charakteryzuje jakaś zaraźliwa skaza moralna, to jednak chodzi tu raczej o przypadki fizycznych ułomności, które się pojawiają w późniejszym życiu: Ale nagle któregoś ranka obudziłam się i odkryłam, że nie mogę utrzymać się na nogach. Po prostu zachorowałam na polio. Byłam jak małe dziecko wrzucone do dużej, czarnej dziury i byłam pewna tylko tego, że bez pomocy się z niej nie wydostanę. Okazało się, że edukacja, lektury oraz rodzicielski trening, które przez dwadzieścia cztery lata otrzymywałam, nie uczyniły ze mnie osoby, potrafiącej teraz coś dla siebie zrobić. Byłam taka C. Orbach, M. Bard, A. Sutherland, op. cit., s. 165. jak wszyscy - normalna, kłótliwa, wesoła, pełna planów - i nagle coś się wydarzyło! Coś się wydarzyło i stałam się obca. Byłam bardziej obca dla siebie niż dla kogokolwiek innego. Nawet moje sny mnie nie rozpoznawały. Nie wiedziały, na co powinny mi pozwalać - i kiedy chodziłam w nich na imprezy czy potańcówki, to zawsze istniało jakieś dziwne zastrzeżenie, ograniczenie - nie mówiono o nim ani nie wspominano, ale pomimo tego było obecne. Zaczęłam nagle odczuwać bardzo kłopotliwy mentalny i emocjonalny konflikt kobiety żyjącej podwójnym życiem. To było nierzeczywiste i wprawiało mnie w zakłopotanie, i nie mogłam się powstrzymać od rozmyślania na ten temat138. Szczególne zadanie poinformowania tracącej sprawność osoby o tym, kim będzie się musiała stać, będzie w takiej sytuacji prawdopodobnie należało do lekarzy. Czwarty wzorzec reprezentują osoby, które pierwotnie poddano socjalizacji w obcym środowisku (niezależnie od tego, czy znajduje się ono poza terytorium zamieszkiwanym przez określone społeczeństwo normalsów, czy też w jego obrębie) i które następnie muszą się nauczyć innego sposobu życia, uznawanego przez ich otoczenie za słuszny i prawdziwy. Należy dodać, że gdy jednostka uzyskuje nowe, obciążone piętnem Ja w późniejszym życiu, to niepokój, który budzą jej nowi znajomi, może powoli ustępować miejsca niepokojowi odczuwanemu w stosunku do dawnych. Znajomi z okresu po napiętnowaniu mogą widzieć ją po prostu jako osobę ułomną. Znajomi sprzed nabycia piętna są natomiast przywiązani do jej dawnego wyobrażenia i mogą nie być w staiye traktować jej ani z formalnym taktem, ani ze zwykłą pełną akceptacją. Moim zadaniem, jako niewidomego pisarza przeprowadzającego rozmowy z przyszłymi klientami na temat swojego produktu literackiego, było sprawić, aby ludzie, z którymi przyszedłem się 138 N. Linduska, My folio Past, Chicago 1947, s. 177. Piętno a tojSa społeczna ?1 spotkać, poczuli się swobodnie i nieskrępowa^j niż zazwyczaj. Co dziwne, odkryłem, że dużo łat^C *! w przypadku osób, których nigdy wcześniej nie s e)SZe y*° t0 że dlatego, że obcy nie przeżywali żadnych zwj tka'em. Mo- reminiscencji, do których musieliby się odnieś,; ° Ze mną było przejść do interesów, nie było zatem żadnego 2anim można lr»aczej go kontrastu z teraźniejszością eprzyjemne- Niezależnie od tego, do którego wzorca zalicza s; jednostki z piętnem, to ta faza doświadczenia, ^ *a"era moralna się ona o posiadaniu piętna, będzie szczególnie • tOre' d°wiadu)e w tym momencie zostanie ona prawdopodobnie eresuJąca, g"yz wiązania nowych relacji z innymi nosicielami tegQ Uszoria do na- W niektórych wypadkach jedyny kontakt, ja^-Pl?tna-miała z nimi, jest przelotny, niemniej wystarczaja dnostka będzie że istnieją ludzie do niej podobni. y> aby Zobaczyła, Gdy Tommy przyszedł pierwszy raz do kliniki, k ni mali chłopcy, każdy z wrodzonym brakiem uci tam a' m~ my ich zobaczył, prawą ręką sięgnął powoli do w, ' ^ie"y Tom-jącego ucha, po czym obrócił się z szeroko otwą sne8° braku- ojca i powiedział: „Jest jeszcze inny chłopiec moje"140. i oczami do uchem jak W wypadku jednostki, która niedawno stała się nie, współtowarzysze niedoli, bardziej niż ona ^^ dzeniu sobie ze swoją ułomnością, złożą jej praw, CZeni w ra~ cjalną serię wizyt, aby przywitać ją wśród swój i pP°"°bnie spe- jak radzić sobie ze sobą - fizycznie i psychicznie^ ' Poinstruo\^ać, Właściwie pierwszy raz uświadomiłem sobie, ? . niżmy przystosowania, porównując się z d\vo me'a- mecha" jentami, którzy byli ze mną w Szpitalu Otoląr lnnyi yngologi cznym. 139 H. Chevigny, op. cił., s. 136. 140 F. Macgregor i in., op. cit., s. 19-20. 7 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Odwiedzali mnie, gdy leżałem w łóżku, i poznałem ich całkiem dobrze. Obaj byli niewidomi od siedmiu lat. Byli w mniej więcej tym samym wieku - nieco po trzydziestce - i obaj mieli wyższe wykształcenie141. W licznych sytuacjach, w których stygmatyzacja jednostki jest związana z przyjęciem jej do instytucji zamkniętej, takiej jak więzienie, sanatorium czy sierociniec, wiele z tego, czego się dowiaduje o swoim piętnie, zostanie jej przekazane podczas wydłużonego, bliskiego kontaktu z tymi, którzy się stają jej współtowarzyszami niedoli. Jak wcześniej sugerowałem, gdy jednostka po raz pierwszy się dowie, kogo musi obecnie akceptować jako nosiciela podobnego piętna, będzie prawdopodobnie odczuwać co najmniej pewną ambiwalencję. Ponieważ ci inni będą nie tylko jawnie stygmatyzowani (nie będą zatem podobni do normalsa, za jakiego sama siebie uważa), ale mogą ponadto mieć inne atrybuty, z którymi jednostce trudno się utożsamić. To, co może się skończyć głęboką identyfikacją z grupą, zaczyna się czasami od wzdrygnięcia. Przykładem jest sytuacja niewidomej dziewczyny, świeżo po utracie wzroku, podczas wizyty w „Latarni", bezpośrednio po opuszczeniu szpitala: Moje pytania dotyczące psa przewodnika były uprzejmie pomijane. Inny widzący pracownik zaczął mnie prowadzić, aby wszystko mi pokazać. Odwiedziliśmy bibliotekę brajlowską, sale lekcyjne, sale klubowe, gdzie się spotykali niewidomi członkowie grup muzycznych i aktorskich, salę rekreacyjną, gdzie przy szczególnych okazjach niewidomi tańczą z niewidomymi, kręgielnię, gdzie niewidomi grają, stołówkę, gdzie się zbierają, aby wspólnie jeść, ogromne warsztaty, w których niewidomi zarabiają na utrzymanie, robiąc mopy i szczotki, tkając dywany, wyplatając krzesła. W miarę jak przemieszczaliśmy się z sali do sali, słyszałam szuranie nóg, ściszone głosy, stukanie lasek. Był to bezpieczny, odseparowany świat niewidomych - świat zupełnie inny, jak 141 H. Chevigny, op. cit., s. 35. Piętnoa tożsamość społeczna 73 zapewnił mnie pracownik socjalny, od tcjP. który właśnie opu- SCllcUTl, [..* 1 cze iwano, ze dołączę do tego świata. % Zrezygnuję ze swojego zawodu , będę zarabiać na życie robiąc tropy. „Latarnia" bar- żda roT naUCZybby mnie robić mopy Miałam spędzić resztę a, ro iąc mopy z innymi niewicjomyiT11, jedząc z innymi nie- '' tancZa.c z innymi niewidomym'' tiostawałam mdłości ze strachu, w miarę jak obraz ten rysował*? w mojej głowie. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak destruktywną segregacją1^. ąc po uwagę ambiwalencję wpisaną^ przywiązanie jednost-udzielić' P1Ctna> łatW° zrozumieć jej wah^ia dotyczące tego, czy 1C gruPle Poparcia, oraz czy identyfikować się z nią i z uczestnictwem w niej. Będą następowały cykle afiliacji, w których jednost-C zie akceptowała szczególne okazje wewnątrzgrupowego Od owiedri P°UprzednieJ akceptacji, będzie je odrzucała™. ie oscylacje pojawią sie również 'W przekonaniach doty-cz3.cycn n3.tu rv wi\ * y wiasnej grupy oraz natury flOrrnalsów. Na przykład nie (wraz z grupą rówieśników z liceu*Ti) może przynieść wyraźny zanik identyfikacji z własną grupą i ^raźny wzrost identyfikacji z normalsami14* w ?, l ? t, ? • i , Aun ? W tych przesunięcia^1 uczestnictwa i przeko- nań odnaleźć można dalsze fazy kariery moralnej jednostki. wiązek nosiciela piętna z nieformalną społecznością oraz z nieformalnymi or8anizacjami tworzonymi prze* podobne do niego oso-J będzie zatem decydujący. Związek ten będzie na przykład wy-raznie wyznaczał różnicę między osobami, których inność w bar-nieWielklm st°Pniu zapewnia poczucie przynależności do nowej zowanegrpacjematitn6112' °P' "*''S' 37-38- °Pisu P""^tków '^^^^ hospitali-cza: N. Linduska on ? 8° na polio z jego niepełnoSP^wnymi towarzyszami dostar-dostarcza- I W Inhń ™ 159~165- Fikcyjnego opisu Ponownej rasowej identyfikacji t- 22-23. ' Son> The A"tobhgraphy of an Ex-C°'oured Man, New York 1960, t- 22-23. «-d ^Protett 144 M. Zll Zll Per Thejews, New York ikcyjnego opisu Pj bhgraphy of an Ex-C°'oured Man ^^0 Pr°blemu ^^ możn^ w= E- C. Hughes, Social Change u ' Sty,czeń-™rzec 1949, s. 58-65; oraz E. C. Hughes, Cycles ???*?>>* ^rk, New York 1*8. Z°pment and ^nority Gf°«P Membership [w:] M. Sklare, s. 468-470. 72 Odwiedzali mnie, gdy leżałem w łóżku, i poznałem ich całkiem dobrze Obaj byli niewidomi od siedmiu lat. Byli w mniej więcej tym samym wieku - nieco po trzydziestce - i obaj mieli wyższe wykształceni' ,141 W licznych sytuacjach, w których stygmatyzacja jednostki jest związana z przyjęciem jej do instytucji zamkniętej, takiej jak więzienie, sanatorium czy sierociniec, wiele z tego, czego się dowiaduje o swoim piętnie zostanie jej przekazane podczas wydłużonego, bliskiego kontaktu z tymi, którzy się stają jej współtowarzyszami niedoli. Jak wcześniej sugerowałem, gdy jednostka po raz pierwszy się dowie kogo musi obecnie akceptować jako nosiciela podobnego piętna będzie prawdopodobnie odczuwać co najmniej pewną ambi-walencję. ponieważ ci inni będą nie tylko jawnie stygmatyzowani (nie będą zatem podobni do normalsa, za jakiego sama siebie uważa) ale mogą ponadto mieć inne atrybuty, z którymi jednostce trudno się utożsamić. To, co może się skończyć głęboką identyfikacją z grupą zaczyna się czasami od wzdrygnięcia. Przykładem jest sytuacja niewidomej dziewczyny, świeżo po utracie wzroku, podczas wizyty w „Latarni", bezpośrednio po opuszczeniu szpitala: Moje pytania dotyczące psa przewodnika były uprzejmie pomijane. Inny widzący pracownik zaczął mnie prowadzić, aby wszystko mi pokazać. Odwiedziliśmy bibliotekę brajlowską, sale lekcyjne sale klubowe, gdzie się spotykali niewidomi członkowie grup muzycznych i aktorskich, salę rekreacyjną, gdzie przy szczególnych okazjach niewidomi tańczą z niewidomymi, kręgielnię, gdzie niewidoń^ grają, stołówkę, gdzie się zbierają, aby wspólnie jeść, ogromne warsztaty, w których niewidomi zarabiają na utrzymanie* robiąc mopy i szczotki, tkając dywany, wyplatając krzesła. W miarę jak przemieszczaliśmy się z sali do sali, słyszałam szuranie nóg, ściszone głosy, stukanie lasek. Był to bezpieczny odseparowany świat niewidomych - świat zupełnie inny, jak 141 H. Chevigny, op. cit., s. 35. ? zapewnił mnie pracownik socjalny, od tego, który właśnie opuściłam. [...] Oczekiwano, że dołączę do tego świata. Ze zrezygnuję ze swojego zawodu i będę zarabiać na życie, robiąc mopy. „Latarnia" bardzo chętnie nauczyłaby mnie robić mopy. Miałam spędzić resztę życia, robiąc mopy z innymi niewidomymi, jedząc z innymi niewidomymi, tańcząc z innymi niewidomymi. Dostawałam mdłości ze strachu, w miarę jak obraz ten rysował się w mojej głowie. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak destruktywną segregacją142. Biorąc pod uwagę ambiwalencję wpisaną w przywiązanie jednostki do jej piętna, łatwo zrozumieć jej wahania dotyczące tego, czy udzielić grupie poparcia, oraz czy identyfikować się z nią i z uczestnictwem w niej. Będą następowały cykle afiliacji, w których jednostka będzie akceptowała szczególne okazje do wewnątrzgrupowego uczestnictwa lub, po uprzedniej akceptacji, będzie je odrzucała143. Odpowiednie oscylacje pojawią się również w przekonaniach dotyczących natury własnej grupy oraz natury normalsów. Na przykład dorastanie (wraz z grupą rówieśników z liceum) może przynieść wyraźny zanik identyfikacji z własną grupą i wyraźny wzrost identyfikacji z normalsami144. W tych przesunięciach uczestnictwa i przekonań odnaleźć można dalsze fazy kariery moralnej jednostki. Związek nosiciela piętna z nieformalną społecznością oraz z nieformalnymi organizacjami tworzonymi przez podobne do niego osoby będzie zatem decydujący. Związek ten będzie na przykład wyraźnie wyznaczał różnicę między osobami, których inność w bardzo niewielkim stopniu zapewnia poczucie przynależności do nowej 142 T. Keitlen, N. Lobsenz, op. cit., s. 37-38. Opisu początków identyfikacji hospitalizowanego pacjenta cierpiącego na polio z jego niepełnosprawnymi towarzyszami dostarcza: N. Linduska, op. cit., s. 159-165. Fikcyjnego opisu ponownej rasowej identyfikacji dostarcza: J. W Johnson, The Autobiography of an Ex-Co!oured Mart, New York 1960, s. 22-23. Ogólne przedstawienie tego problemu znaleźć można w: E. C. Hughes, Social Change and Status Protest, „Pylon", styczeń-marzec 1949, s. 58-65; oraz E. C. Hughes, Cycles «nd Turning Points [w:] Men and Their Work, New York 1958. M. Yarrow, Personality Deuelopment and Minority Group Membership [w:] M. Sklare, Thejews, New York 1960, s. 468-470. i • u ??!,„, nr7vkład grupy, a takimi osobami, ,ak na przykład- mniejszości, które odkrywa,,, ze są ^ społeczności z długimi tradycjami- domaga siC ^^^.^ kogoś, kto powinien byc dumny dazyć do zmiany statusu. W ^ przede wszystkim w odf .e^^ Patrząc wstecz na własna różnić i retrospektywnie niem wpłynęły na to, - nabr wobec osób swo,ego rodza.u, a «k* nie życiowe może mieć «mP ralna: Po pierwsze, ,ako przedstawiciele różnych P organizOwanej ^ stanowczo kto nie będzie ^ roztrząsanie histo- ^ zema, które jej zda- przekonań i zachowań P Wydarze. ki podstawa rze- lu jest to, przez które swiezo dojrzali członkowie grupy są kich istot: Kiedy [jako młoda dziewczyna, schodząca na drogę rozpusty La ac Po raz pierwszy spotkać swoją opiekunkę] skręć,łam w CzwJa Ulicę, odwaga ponownie mnie opuściła . ,«mufcm uciec, k,edy Mamie wyszła z restauracji Po drugie, «»«c uhqr i ciepło się ze mną przywitała. Portier, W*^??Z 0dPowiadaW na nasz ^^ w swoim pokoiu i wprowadzi! nas a dziwa kobietę w średnim wieku, która w niczym nie przypo-, ;« * moich wyobrażeń. Przywitała minała okropnego stworzenia z moicn wy mnie miękkim, kulturalnym głosem, a wszystko, co było z nią u- „nmentów przełomowych w życiu jednostki, H5 Koncepcję „punktów zwrotnych ,momen ^^ ^ o)| fta (o.fe E. Goffman rozwinie w swojej kolejnej książce, mitra Behaviour, New York 1967. tożsamość społeczna 7 5 związane, tak wymowra ie wskazywało na ,e, macierzyństwa, ze insty nktownie rozejrzałam si kajać dL,którepo^inny się trzymać .e, spódnicy . Innym przykładem jest Homoseksualista wspominający, jak doszło do tego, że zmienił orientację: z którym chodziłem do szkoły. [...] On aralne, że ja też nim byłem, pod wrażeniem. Zupełnie nie paso-homoseksualisty. Był dobrze Spotkałem oczywiście y g Zaskoczyło njn.e o i Pomimo ^fZ^^^^^^ S^t^S^ -wsze wzbudzali we mnie pewną odraz ^ g ? ę. Osoby takie, jak się oka- sposob byC1a,^™™ Z» czcić homoseksualnego świata, zało, stanowiły jedynie mai4 ^ choć najbardziej widc»czn3 [-J ' Chroma dziewczyna m^ podobne obserwacje: doświadczeń, które w końcu ?^^^ ^ obrazu wlas-przekonały mnie o ^ ^J toczyć walkę 0 nego Ja], a także o tym ł kację, byłyby to w głębi serca, i. podstawie innych u ^ ^ iedna Gdybym miała wybr?^ się y uświadomiłam sobie ^ć charakteryzowane na ^ ulomnoś. Udało ^ czarU)ący, ralityka pomimo jeg F.Carling, op.c./., s. 21 76 Piętr , Rozważania o zranionej tożsamości Dodajmy, że gdy jednostka wraca myślą do momentu odkrycia, iż osoby z jej piętnem są istotami ludzkimi jak wszyscy inni, może przypomnieć sobie tu inne doświadczenia: to, jak jej znajomi z czasów, gdy jeszcze nie niosła piętna, nie uznawali za ludzi tych, których ona do tego czasu nauczyła się postrzegać jako osoby mające pełne prawa. I tak młoda dziewczyna, wspominając swoją pracę w cyrku, widzi po pierwsze, że nauczyła się tego, iż jej współpracownicy nie są dziwolągami, a po drugie - że jej przyjaciele z czasów, gdy jeszcze nie pracowała w cyrku, boją się o nią, ponieważ musi podróżować autobusem razem z innymi członkami trupy149. Innym punktem zwrotnym - jeśli nie pierwotnie, to w retrospektywie - jest jakieś doświadczenie izolujące, sprawiające, że jednostka staje się niezdolna do normalnego życia (często jest to okres hospitalizacji), postrzegane później jako czas, w którym mogła przemyśleć swój problem, dowiedzieć się więcej o sobie, odnaleźć się w swojej sytuacji i dojść do nowego rozumienia tego, co jest ważne i o co warto w życiu zabiegać. Należy dodać, że za punkty zwrotne uznaje się retrospektywnie nie tylko osobiste doświadczenia, lecz także doświadczenia innych. Na przykład czytanie literatury, z którą identyfikuje się określona grupa, może samo w sobie być doświadczeniem odczuwanym i uznawanym za reorganizujące: Nie wydaje mi się, aby zbyt daleko idące było stwierdzenie, że Chata Wuja Toma była sprawiedliwym i prawdziwym obrazem niewolnictwa. Niezależnie jednak od tego, książka ta otworzyła mi oczy na to, kim i czym jestem, a także uświadomiła mi, za kogo jestenWuważany w moim kraju. W istocie pozwoliło to mi określić moje położenie150. '«» C Clausen / Love You Honey But the Season's Over, New York 1961, s. 217. i" i 'w. lohnson, op. cit., s. 42. Opowiadanie Johnsona, jak również inne tego typu, jest przykładem mitotwórstwa stanowiącego literackie przetworzenie i uporządkowanie wielu przełomowych doświadczeń moralnych i punktów zwrotnych dostępnych nosicielom piętna. Kontrola informacji ^ ^^ a tożsamość osobista A, ,, 9l •• < Dyskredytowani i dyskredytowalni Gdy istnieje roWieżność między rzeczywistą a pozorną tożsamością społeczną jednostki, jest możliwe, ze my, normal-si dowiemy się o tym, zanim nawiążemy z tą jednostKą kontakt, lub zdamy sobie z tego sprawę w chwili, gdy osoba ta pojawi się przed nami. Jest to osoba zdyskredytowana i głownie «mmi zajmowałem się do tej pory. Jak już wspomniałem, prav »""' nie będziemy otwarcie wskazywać na to, co jest w niej ce. Jednak nasz wysiłek włożony w podtrzymywanie te, pozór , nieuwagi może sprawić, że sytuacja stanie się napięta, niepe i dwuznaczna dla każdego z uczestników relacji, a szczególnie nosiciela piętna. . • t Jedną z głównych życiowych możliwości nosiciela piętna , praca nad tym, by wśród normalsów zachowywać się tak, jakby jego widoczna odmienność była w rzeczywistości nieistotna . nieza ważona. Kiedy jednak odmienność ta nie jest widoczna od razu, a inni nie dowiedzieli się o niej wcześniej (lub P«^J°r"? nostka nie bywa świadoma tego, że się o tym dow,edz,el. " tem gdy jednostka jest osobą dyskredytowaną, a nie ^f^ waną - wówczas dochodzimy do drugiej istotnej ewentualności w jej życiu. Problemem nie jest tu radzenie sobie z ™Wa*mJ,ie rzonym podczas kontaktów społecznych, lecz raczę, odpowiednie 7 8 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości kierowanie informacjami na temat swojej ułomności. Ujawnić czy nie ujawnić? Powiedzieć czy nie powiedzieć? Zdradzić się czy nie? Kłamać czy nie kłamać? I w każdej z takich sytuacji pojawiają się pytania: komu, jak, kiedy i gdzie. Na przykład gdy pacjent szpitala psychiatrycznego przebywa wśród dorosłych członków swojej rodziny, to albo spotyka się z uprzejmym traktowaniem, jak gdyby był umysłowo zdrowy, podczas gdy wiadomo, że istnieją co do tego pewne wątpliwości (nawet jeśli on sam nie ma żadnych), albo też jest uznawany za chorego psychicznie, nawet jeśli wydaje mu się, iż jest to nieuzasadnione. Jednakże dla byłego pacjenta problemem może być coś zupełnie innego. Nie chodzi o to, że musi on stawić czoła uprzedzeniom na swój temat. Rzecz raczej w tym, że musi się zmierzyć z sytuacją, w której ludzie nieświadomi jego stanu zaakceptują go, pomimo że mają uprzedzenia względem osób takich jak on. Gdziekolwiek taki człowiek się pojawi, będzie swym zachowaniem fałszywie potwierdzać oczekiwania innych, że znaleźli się w towarzystwie kogoś przez nich pożądanego (a mianowicie osoby psychicznie bez skazy, takiej jak oni sami), choć mogą odkryć, iż tak nie jest. Świadomie bądź mimowolnie były pacjent szpitala psychiatrycznego ukrywa informacje na temat swojej prawdziwej tożsamości społecznej, przyjmując i akceptując traktowanie oparte na fałszywych domniemaniach wobec jego osoby. W niniejszych rozważaniach skupiam się właśnie na tej drugiej kwestii: na zarządzaniu nieujawnionymi i dyskredytującymi informacjami na temat Ja, jednym słowem - na pomijaniu piętna. Ukrywanie korzystnych faktów, czyli pomijanie odwrotne, oczywiście również się zdarza, lecz tu nie bierzemy tego pod uwagę151. '< 'J . <1 ^jre ud^>-stępniania nowego materiału, tworząc w ten sposób odpo^iednic> uporządkowane dossier. Można oczekiwać, że znaczenie idef^fiką. cji osobistej obywateli dokonywanej przez państwo będzie wZrastać5 chociażby ze względu na doskonalenie mechanizmów, dziCki któ-rym dane na temat jednostki będą łatwiej dostępne dla upo^ażnio-nych osób i będą obejmowały więcej informacji o charaktefze SP°-łecznym, na przykład fakt otrzymywania dywidendy od posiada, nych akcji spółek. Duże zainteresowanie budzą działania ściganych przez Prawo osób, które usiłują przyjąć nieswoja tożsamość osobistą lub pozbyć się tej oryginalnej, co przejawia się w próbach zniekształcani linii papilarnych czy niszczenia publicznych rejestrów aktów uro^zenia-F konkretnych sytuacjach problemem staje się zazwyczaj ^łasne imię i nazwisko, ponieważ ze wszystkich identyfikatorów wyd*Je si? ono najpowszechniej stosowane, a jednocześnie najłatwiej podleSa~ jące manipulacji. Uznanym i prawnie wskazanym sposobem zmia" ny imienia jest dokonanie tego przez udokumentowany akt, Które-go zapis jest dostępny w publicznym rejestrze. Zachowuje si? w ten sposób ciągłość, pomimo pozornej zmiany*??, na przyk}ad te gdy kobieta zmienia nazwisko na mocy aktu małżeństwa. W -biznesie zmiana imienia i nazwiska jest powszechna wśród v^ nawców, ale również tutaj informacja o poprzednich danych b?dzie prawdopodobnie dostępna, a nawet powszechnie znana, tak *amo jak w wypadku pisarzy mających pseudonimy. Dziedziny, w któWch zmiana imienia i nazwiska może nastąpić bez oficjalnej adno^J'' są związane z nielegalną działalnością (np. prostytucja, działał*10^ przestępcza bądź rewolucyjna). Pozostaje jeszcze kwestia żako*10™ katolickich. Jakiekolwiek zajęcie niosące ze sobą zmianę imienia H' lotowaną lub nie) z pewnością wiąże się z istotnym zerwaf>iem określonej relacji między jednostką a jej starym światem. ?------------------------------?---------------------------------------------________________________________________ I Por. C. Rolph, Personel Identity, op. cit., s. 14-16. g6 Kontrola informacjlą tożsamość n^nhi.t, 97 , legalnynl as- jak K dokonywam prze, osób,P^ ka„, ay gości -notelo^ch sa wyraz m ^ pek,em ide„tyf,k.cn «°b'ste'' ^ofci Vnicmych, dotycz, kw.su, Pwane przez "'""^"'^ ża, ze niektórych pio- (i Typowa tancerka rewiowa zmienia imię prawie tak często jak fryzurę, aby pozostać w zgodzie z aktualną modą sceniczną, z przesądami obowiązującymi w show-biznesie, a w pew- ^ ą nych wypadkach po to, aby uniknąć płacenia składek zwiąż- . ^ kowych179. >A} Można dodać, iż zawodowi przestępcy stosują dwa szczególne rodzaje zmiany imienia i nazwiska: pseudonimy, używane tymczasowo, choć nieraz wielokrotnie, aby uniknąć osobistej identyfikacji, oraz „ksywy", czyli przezwiska nadawane w środowisku przestępczym i noszone przez całe życie, ale używane tylko przez członków należących do tej społeczności lub osoby zorientowane. Imię i nazwisko jest więc bardzo powszechnym, ale niezbyt pewnym środkiem ustalania tożsamości. Kiedy sąd musi się zająć kimś, kto ma dużą motywację do fałszywej autoprezentacji, będzie oczywiście szukać innych pozytywnych wyróżników. Oto przykład zaczerpnięty z prawodawstwa angielskiego: ^,f [...] tożsamość osobista jest w sądach potwierdzana nie przez odniesienie do imiWia i nazwiska, a nawet nie głównie przez bezpośrednie zeznania, ale poszlakowo, przez dowody na podobieństwo bądź różnicę w cechach osobistych180. 4, f. u _______________________________ \t;h.\ ' " •??. i 178 W latach sześćdziesiątych wiązało się to z odmową udziału w interwencji USA w Wietnamie (przyp. red.). 179 A. Hartman, Criminal Aliases: A Psychological Study, Journal of Psychology", 1951, nr XXXII, s. 53. '80 C. Rolph, Personal Identity, op. cit., s. 18. Należy w tym miejscu ponownie poruszyć kwestię informacji społecznej. Rozważane wcześniej uosobione znaki, zarówno prestiżu, jak i piętna, wchodzą w zakres tożsamości społecznej. Jasne jest, że trzeba odróżnić je wszystkie od dokumentów, które jednostki noszą przy sobie w celu potwierdzenia osobistej tożsamości. Dokumenty te są powszechnie używane w Anglii i Ameryce, zarówno wśród rodowitych mieszkańców, jak i obcokrajowców. Karty rejestracyjne i prawa jazdy (zawierające odciski palców, podpisy i niekiedy fotografie) są uznawane za niezbędne181. Razem z tymi identyfikatorami jednostka może przy sobie nosić dokumenty potwierdzające jej wiek (np. młodzież, która chce nabyć alkohol lub odwiedzić miejsca, gdzie uprawia się hazard), licencje zezwalające na podjęcie chronionego lub niebezpiecznego zajęcia, zezwolenia na pobyt poza koszarami i tak dalej. Informacja ta jest często uzupełniana przez zdjęcia rodzinne, świadectwa odbytej służby wojskowej, a nawet fotokopie dyplomów akademickich. W ostatnim czasie dostępne stały się także informacje na temat stanu zdrowia posiadacza dokumentu oraz pojawiły się argumenty przemawiające za powszechnym wykorzystaniem tych danych. Ministerstwo zdrowia182 rozważa wprowadzenie medycznych kart identyfikacyjnych dla każdego. Bezwzględnie wymagane byłoby noszenie ich przy sobie. Karta zawierałaby informacje dotyczące szczepień, grupy krwi właściciela oraz wszelkich chorób (takich jak hemofilia), o których w razie uczestnictwa tej osoby w wypadku lekarze powinni wiedzieć natychmiast. Jednym z celów wprowadzenia tej karty jest wspomaganie szybkiej pomocy w nagłych wypadkach i uniknięcie niebezpieczeństwa podawania ludziom szczepionek, na które mogą być uczuleni183 '81 W Wielkiej Brytanii obywatele nie są obecnie zobligowani do noszenia przy sobie do kumentów tożsamości, chociaż obcokrajowcy i kierowcy - tak. Obywatele brytyjscy mogą rowmeż w pewnych okolicznościach odmówić udzielenia policji informacji na temat tego" Kim są. Zob.: C. Rolph, Personal Identity, op. cit.,s. 12-13. 182 Dotyczy Wielkiej Brytanii. 13 „The San Francisco Chronicie", 14 kwietnia 1963; informację tę podano za The London Times". " 98 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Można by dodać, że rośnie liczba miejsc pracy, w których od pracowników wymaga się noszenia w widocznym miejscu lub przy sobie pracowniczej karty identyfikacyjnej ze zdjęciem. Sens stosowania rozmaitych środków identyfikacji jest oczywiście taki, że nie dopuszczają one do najmniejszego błędu czy niejasności, demaskując nadużycie symboli niosących społeczną informację. A zatem bardziej trafny niż „symbol tożsamości" byłby może termin „dokument tożsamości". (Porównajcie na przykład dosyć niepewną podstawę społecznej identyfikacji tożsamości żydowskiej ze względu na wygląd, gesty czy głos)184. Nawiasem mówiąc, tylko w wyjątkowych sytuacjach cała ta dokumentacja oraz dołączone do niej informacje dotyczące faktów społecznych są przedstawiane osobom uprawnionym do kontrolowania tożsamości (w odróżnieniu od symboli prestiżu i piętna, które z większym prawdopodobieństwem zostaną udostępnione szerszemu ogółowi). Ponieważ informacje na temat tożsamości osobistej mają najczęściej formę, która pozwala na ich ścisłe udokumentowanie, można ich używać jako zabezpieczenia na wypadek potencjalnie fałszywego przedstawienia tożsamości społecznej. Zatem od wojskowych można wymagać noszenia dokumentów tożsamości potwierdzających ich uprawnienia, których rzekomym dowodem jest noszony przez nich mundur i insygnia. Karta identyfikacyjna studenta zapewnia bibliotekarza, że student ten ma prawo wypożyczać książki z biblioteki i wchodzić między regały, tak samo jak jego prawo jazdy może świadczyć o tym, że osiągnął wiek uprawniający go do spożywania alkoholu w lokalach publicznych. Również karty kredytowe świadczą zewnętrznie o tożsamości osobistej, co jest przydatne przy decydowaniu o przyznaniu lsh odmówieniu kredytu; dodatkowo dowodzą tego, że jednostka należy do kategorii społecznej, która umożliwia jej wzięcie kredytu. Mężczyzna udowadnia, że nazywa się Hi-ram Smith, aby zaświadczyć, iż jest lekarzem, rzadko natomiast pokazuje, że jest lekarzem, aby udowodnić, iż jest Hiramem Smithem. Podobnie jednostki, którym na podstawie ich przynależności do 184 L. Savitz, R. Tomasson, The Identiftability ofjews, „American Journal of Sociology", 1959, nr LXIV, s.468^ł75. ^^llil^mącj, a tożsamość o.obi»» grupy etnicznej odmawiano w z tą grupą identyfikowane z p aby otć * gę, może próbować stosować z^'h at>y otrzyrnać pożądaną -Grupy i społeczeństwa różnią miaSt teg0 oświadczenia werble, naniach co do tego, jak wiele ś*.^ ,°CZywiście w swoich , stawić w różnych sytuacjach snn, ctw tozsamości należy . °łecznych. Jak podaje pewien ski W naszym społeczeństwie m^c przez niego stanowisko, tak w??^ ZaWsze określa zajmowane gamy, by o nim informować. ^ ardzo skrupulatnie przestrze-jak ludzie sami dodają tę infOr^PrZyjCciach w Delhi obserwuję, jąca ich ją pominie. Pewnego d aC)C' kiedy osoba przedstawia-plomaty w Delhi przedstawi. "^ W domu zagranicznego dy- °n° *i młodego człowieka bez E. Mills, Lwing with Mental Ulness: Ą s 100 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości wzmianki o zajmowanej przez niego oficjalnej pozycji. Natychmiast się ukłonił i dodał: „Z ministerstwa X, a z którego Pan jest departamentu?". Kiedy odpowiedziałem, że nie należę do żadnego, wydawał się zaskoczony faktem, że w ogóle mnie tam zaproszono, skoro nie zajmowałem żadnego stanowiska186. Biografia Niezależnie od tego, czy biografia jednostki istnieje w umysłach jej bliskich, czy też figuruje w aktach personalnych organizacji, i czy dokumentację swojej osobistej tożsamości osoba ta nosi przy sobie, czy też jest ona gromadzona w aktach, jednostka ta jest istotą, na temat której można utworzyć rejestr. Spełnia ona warunki, by być przedmiotem biografii187. Chociaż przedstawiciele nauk społecznych często wykorzystywali biografię, zwłaszcza jako historię kariery życiowej, to jednak mało uwagi poświęcali zasadniczym cechom tego pojęcia, może poza stwierdzeniem, że biografie są bardzo podatne na konstrukcję retrospektywną. Rolę społeczną, jako pojęcie oraz formalny element społecznej organizacji, zbadali dogłębnie, ale biografii - nie. Pierwszym założeniem, które należy uczynić, jest to, że jednostka może tak naprawdę mieć tylko jedną biografię, co gwarantują raczej prawa fizyki niż prawa społeczeństwa. Przyjmuje się, że wszystko, co jednostka zrobiła i może zrobić, zawiera się w jej biografii (jak ilustruje to motyw doktora Jekylla i pana Hyde'a), nawet jeżeli musimy wynająć specjalistę od biografii, czyli prywatnego detektywa, aby uzupełnił brakujące fakiy i połączył ze sobą te znane. Niezależnie od tego, jak wielkim ktos"jest łajdakiem, bez względu na to, jak fałszywa, tajemnicza lub niejednolita jest jego egzystencja lub jak często zaczyna od nowa, fakty związane z jego działalnością nie mogą być sprzeczne czy też niepowiązane ze sobą. Zauważcie, że ta 186 C. Chaudhuri, A Passage to England, London 1959, s. 92. 187 Jestem bardzo wdzięczny Haroldowi Garfinkelowi, który zapoznat mnie z terminem „biografia" w takim znaczeniu, w jakim stosowany jest w tej książce. Kontrola informacji a tożsamość osobista 101 absolutna pojedynczość życia stoi w wyraźnej sprzeczności z wielością Ja, które można w jednostce odkryć, patrząc na nią z perspektywy roli społecznej (w której, jeśli jednostka dobrze sobie poradzi z rozdziełeniem roli od publiczności, może całkiem zręcznie przybierać różne formy Ja oraz do pewnego stopnia utrzymywać, że nie jest już tym, kim była). Przy takich założeniach na temat natury tożsamości osobistej wyłania się czynnik, który stanie się w tej pracy istotny - stopień powiązania informacyjnego między poszczególnymi danymi a jednostką. Mając do dyspozycji ważne fakty społeczne na temat danej osoby (takie jak te, które się zapisuje w nekrologu), rozważmy, jak zbliżona bądź odległa od siebie będzie para faktów w zależności od tego, ile osób znających jeden fakt będzie znało również drugi. W ogólnym ujęciu pytanie brzmi: Jeżeli założyć, że istnieje pewien zbiór istotnych faktów społecznych na temat jednostki, to jak określić znajomość tych faktów przez osoby, które znają tylko niektóre z nich? Należy odróżnić fałszywą prezentację społeczną od fałszywej prezentacji osobistej. Biznesmen z wyższej klasy średniej, który chcąc się wyrwać na weekend z codziennej roli, zakłada mniej elegancki strój i wyjeżdża do taniego ośrodka wczasowego, dokonuje fałszywej prezentacji społecznej. Kiedy zaś zamelduje się w motelu jako pan Kowalski, prezentuje się fałszywie w sferze osobistej. Jednak niezależnie od tego, czy w grę wchodzi tożsamość społeczna czy osobista, można rozróżnić prezentację mającą na celu udowodnienie, że jest się tym, kim się tak naprawdę nie jest, od prezentacji nastawionej na udowodnienie sytuacji odwrotnej. Ogólnie rzecz biorąc, normy odnoszące się do tożsamości społecznej, jak wcześniej zakładano, odnoszą się do różnego rodzaju ról lub profilów, które pozwalamy przyjmować określonej jednostce - osobowości społecznej, jak mawiał Lloyd Warner188. Nie spodziewamy się, że zawodowym bilardzistą okaże się kobieta czy filolog klasyczny, ale nie dziwi nas ani nie wprawia w zakłopotanie fakt, że 8 W L. Warner, The Society, the Indwidual, and His Mental Disorder, „American Journal of Psychiatry", 1937, nr XCIV s. 278-279. jest nim włoski robotnik czy pochodzący z miasta Murzyn. Jednakże normy określające osobistą tożsamość nie dotyczą zakresu dopuszczalnych kombinacji atrybutów społecznych, lecz raczej pewnego rodzaju kontroli informacji, którą jednostka może się odpowiednio posługiwać. To, że ma ona tak zwaną mroczną przeszłość, jest kwestią z związaną z jej tożsamością społeczną. Sposób, w jaki postępuje z informacjami na temat owej przeszłości, jest kwestią osobistej identyfikacji. Dziwna przeszłość (oczywiście nie dziwna sama w sobie, ale dziwna dla kogoś, kto zna obecną tożsamość społeczną jednostki) to jeden rodzaj niestosowności. Zupełnie innym może być odgrywanie przez jednostkę roli przed tymi, którzy nie znają jej przeszłości lub nie są o niej przez jednostkę informowani. Pierwsza sytuacja ma związek z regułami dotyczącymi tożsamości społecznej, druga odnosi się do reguł związanych z tożsamością osobistą. Obecnie w środowiskach klasy średniej jest najwyraźniej tak, że im więcej faktów związanych z jednostką nie zgadza się z tym, czego oczekuje opinia publiczna, tym bardziej jednostka jest zobowiązana do dobrowolnego ujawniania informacji o sobie, mimo że cena, którą zapłaci za swą szczerość, może być proporcjonalnie większa. (Z drugiej strony to, że jednostka ukrywa jakieś informacje o sobie, które w naszym przekonaniu powinna ujawnić, nie daje nam prawa do zadawania jej pytań zmuszających ją do wyjawienia faktów lub rozmyślnego kłamstwa. Kiedy zadajemy takie pytanie, pojawia się podwójne zakłopotanie: nasze - wynikające z nietaktownego zachowania, oraz jej - wynikające z tego, że coś ukrywa. Dana osoba może się również czuć źle z powodu postawienia nas w sytuacji, w której czujemy si? winni tego, że ją zawstydzamy). Wygląda na to, iż prawo do powściągliwości przysługuje tylko tym, którzy nie mają nic do ukrycia189. Wydaje się również, że aby radzić sobie ze swoją osobistą tożsamością, jednostka musi wiedzieć, komu musi udzielić wielu informacji, a komu bardzo niewielu, mimo że w każdej sytuacji może być zobowiązana do powstrzymywania się od wypowiedzenia 189 Por. z kodeksem panującym na Dzikim Zachodzie, według którego czyjaś przeszłość i prawdziwe imię i nazwisko były definiowane jako prawowita własność prywatna. Zob. np.: R. Adams, The Old-Time Cowboy, New York 1960, s. 60. Kontrola informacji a tożsamość osobist kłamstwa wprost. Wynika z tego, że musi ona również mieć wie przygotowane dokładne wyjaśnienie faktów na temat ob i dawnego życia, które jest zobowiązana ujawnić innym190. tle8° Należałoby teraz rozważyć związek między tożsamością 0 a społeczną oraz spróbować omówić niektóre najbardziej javv st3 wiązania między nimi. P°" Konstruując czyjąś tożsamość osobistą, korzystamy ""'"iście z jej społecznej tożsamości, a poza tym ze wszystkiego, co r* z tą jednostką wiązać. Oczywiste jest również to, że możliWo-?e si? bistego zidentyfikowania jednostki pozwala nam organizoty C- °so" czyć informacje na temat jej tożsamości społecznej. Jest t0 C ' *ą~ który może zmienić nieco znaczenie cech społecznych, które °Ces> sujemy jednostce. Można przypuszczać, że fakt posiadania ukrytej, dyskrerjy ułomności nabiera większego znaczenia, gdy osoby, przed l U) jednostka się jeszcze nie odkryła, nie są dla niej obce, lecz Są °ryml ciółmi. Odkrycie się narusza nie tylko obecną sytuację społec yJa" również ustalone relacje; nie tylko obecny wizerunek jednosti!^' a'C ry inni znają, ale również ten, który będą znać w przyszłości- '?' ^°' ko pozory, ale również reputację. Piętno oraz próby jego u^ le ^" zaradzenia mu stają się częścią osobistej tożsamości. Stąd Sj C'a nasza wzmożona skłonność do zachowań niestosownych, !« Analiza przypadku kontroli informacji na temat Ja w: J. Henry, The Formal Structure of aPsychi^rUHospital, „Psychiatry", 1954, nr XVII, s. 139-152, a szczególnie ^fi „czujki" można znaleźć w: J. Phelan, The Underworld, London 1953, p s. 175-186. 106 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości nie. Nie tylko wiedzą o niej, ale również znają ją osobiście. Ludzie mają prawo i obowiązek odpowiedzieć na ukłon lub pozdrowienie czy też pogawędzić z nią, gdy znajdą się w tej samej sytuacji społecznej, ustanawiając w ten sposób społeczne rozpoznanie. Będą oczywiście sytuacje, w których jednostka obejmie społecznym rozpoznaniem kogoś, kogo nie zna osobiście, lub też sama zostanie rozpoznana przez taką osobę. W każdym razie powinno być jasne, że kognitywne rozpoznanie jest po prostu aktem postrzegania, podczas gdy społeczne rozpoznanie oznacza udział jednostki w procesie komunikacji. Nawiązywanie znajomości społecznych lub osobista znajomość różnych osób muszą być wzajemne, choć oczywiście jedna czy nawet obie znające się osoby mogą tymczasowo o tym powiązaniu zapomnieć, tak samo jak jedna lub obie mogą być świadome istniejącego między nimi związku, ale tymczasowo zapomnieć niemal wszystko na temat osobistej tożsamości drugiej strony194. Jeśli jednostka prowadzi życie takie, jakie zazwyczaj wiedzie się na wsi (bez względu na to, czy mieszka w miasteczku czy w dużym mieście), niewiele będzie osób, które tylko o niej słyszały. Ci, którzy wiedzą o jej istnieniu, prawdopodobnie będą znać ją osobiście. Z drugiej strony wydaje się, że termin „sława" odnosi się do sytuacji polegającej na tym, że krąg ludzi, którzy znają daną jednostkę (szczególnie ze względu na jej wyjątkowe i godne pozazdroszczenia osiągnięcia lub stan posiadania), może być bardzo duży, o wiele większy niż krąg tych, którzy znają ją osobiście. Sposób traktowania jednostki ze względu na jej tożsamość społeczną jest często wzbogacany o dodatkowe poważanie i pobłażliwość w wypadku, gdy jest to osoba sławna z powodu swojej tożsamości osobistej. Podobnie jak mieszkaniec małej miejscowości, ktoś sławny zawsze zostanie rozpoznany w miejscu, w którym robi zakupy. Już sam fakt, że jest się kognitywnie rozpoznawanym przez nieznajomych w miejscach publicznych, może być źródłem satysfakcji, co potwierdza młody aktor: 194 Szersze omówienie nawiązywania znajomości i rodzajów rozpoznania w. E. Goffman, Behavior in Public Placess, New York 1963, s. 112-123. Kontrola informacji a tożsamość osobista 107 Kiedy stałem się nieco bardziej znany i któregoś dnia byłem w dołku, naprawdę mówiłem do siebie: Chyba pójdę na spacer i dam się rozpoznać195. Ten rodzaj przypadkowych, niewielkich dowodów aprobaty jest przypuszczalnie jednym z powodów, dla których poszukuje się sławy. Ten sam fakt nasuwa także przypuszczenia, dlaczego, gdy człowiek stanie się już sławny, zaczyna się czasem kryć przed własną sławą. Kwestią jest tutaj nie tylko natarczywość reporterów, łowców autografów i ciekawskich, ale również fakt, iż więcej działań zostaje zasymilowanych z biografią jako wydarzenia godne odnotowania publicznego. Dla osoby sławnej ucieczka „tam, gdzie ma szansę być sobą", może oznaczać znalezienie społeczności, która nie zna jej biografii. W takim miejscu jej zachowanie, wpływające jedynie na jej tożsamość społeczną, może nikogo nie interesować. Z kolei jednym z aspektów bycia na fali jest działanie umożliwiające kontrolę nad przesłankami tworzącymi biografię, związane jednak z tymi obszarami życia, które zazwyczaj jej nie kreują. W codziennym życiu zwykłej osoby będą długie okresy, w których związane z nią wydarzenia nie zostaną przez nikogo zapamiętane. Formalnie będą one częścią jej biografii, ale pozostaną nieaktywne. Jedynie poważny wypadek lub bycie świadkiem zabójstwa mogą stworzyć w ciągu owych martwych okresów momenty, które się znajdą we wspomnieniach kreujących przyszłość jednostki zarówno w jej własnej pamięci, jak i w pamięci innych. (Alibi jest w rzeczywistości prezentowanym fragmentem biografii, które w zwyczajnych okolicznościach nie stałoby się częścią biografii aktywnej). Z drugiej strony osoby, których biografię spisano, a w jeszcze większym stopniu członkowie rodziny królewskiej (skazani na to od urodzenia), uznają, że doświadczyły w życiu niewielu martwych okresów, będących nieaktywną częścią ich biografii. W rozważaniach o sławie przydatne może się okazać również omówienie na temat tego, czym jest zła sława lub niesława, pojawia- 195 Wypowiedź Anthon/ego Perkinsa w: L. Ross, The Player-lU, „The New Yorker", 4 stopada 1961, s. 88. Kontrola informacji a tożsamość osobista 109 jące się tam, gdzie istnieje krąg osób znających negatywne fakty z życia jednostki, nieznających jej jednak osobiście. Oczywistą funkcją złej sławy jest kontrola społeczna. Pierwszą jej odmianą jest formalna kontrola społeczna, sprawowana za pośrednictwem funkcjonariuszy i instytucji mających za zadanie wyszukiwać w większej grupie osoby, których akta i reputacja sprawiły, że są podejrzane, a nawet poszukiwane przez prawo. Na przykład podczas badań w szpitalu psychiatrycznym poznałem pacjenta, który miał przepustkę umożliwiającą mu wychodzenie na miasto, mając jednocześnie na swoim koncie molestowanie dziewczynek. Gdyby wszedł do któregokolwiek z okolicznych kin, prawdopodobnie zostałby zauważony przez kierownika i zmuszony do wyjścia. Krótko mówiąc, miał zbyt złą sławę, aby chodzić do kina w okolicy. Znani przestępcy mają ten sam problem, ale na dużo większą skalę. W wielu zawodach ważne jest ustalanie osobistej tożsamości ludzi, z którymi mamy kontakt. Na przykład ochroniarze w sklepach mają nierzadko obszerne rejestry wyglądu profesjonalnych złodziei wraz z ich modus operandi. Tworzeniu osobistej tożsamości może w istocie zostać przypisana jej własna okoliczność społeczna, jak w wypadku tak zwanego okazania podejrzanego świadkom przez policję. Dickens, opisując społeczne mieszanie się więźniów i odwiedzających w londyńskim więzieniu, podaje kolejny przykład, nazywany „pozowaniem do portretu". Polega on na tym, że nowy więzień jest zobowiązany do siedzenia na krześle, podczas gdy strażnicy zbierają się wokół i przyglądają mu się, utrwalając sobie jego wizerunek w aamięci, aby go później rozpoznać196. Funkcjonariusze, których zadaniem jest sprawdzanie potencjalnej obecności osób o złej sławie, mogą działać w większej grupie ludzi, zamiast w poszczególnych placówkach publicznych. Tak jest w wypadku policyjnych detektywów, których zasięg działania obejmuje całe miasto, ale którzy nie stają się przez to sami częścią społeczności mieszkańców miasta. Innym wariantem kontroli społecznej jest 196 |0 Dickens, Klub Pickwicka, przel. W. Górski, Warszawa 1987. nieformalny nadzór, w którym uczestniczy cała społeczność. W tym wypadku można zauważyć, że sytuacja osoby sławne) jest bardzo podobna do sytuacji człowieka okrytego niesławą- Możliwe jest, że ludzie znający piętno jednostki (niebędący jednocześnie przez nią znani) tworzą dużą grupę, obejmującą nie tylko tych, których praca polega na ustalaniu jej społecznej tożsamości. (W istocie terminy „sława" i „niesława" sugerują, ze większa społeczność musi mieć jakieś wyobrażenie jednostki). Nie ulega wątpliwości, że mass media odgrywają tu rolę przewodnią, umożliwiając przemianę osoby prywatnej w publiczną. Kolejną kwestią jest to, że publiczny wizerunek jednostki (dostępny ludziom nieznającym jej osobiście) będzie się z konieczności trochę różnił od wizerunku tworzonego przez jednostkę w bezpośrednich relacjach z tymi, którzy ją znają. Wizerunek publiczny wydaje się wykreowany na podstawie niewielu dotyczących jej faktów, które mogą być prawdziwe i które są odpowiednio wyolbrzymione oraz udramatyzowane. Fakty te traktuje się następnie jako pełny obraz te] jednostki. Skutkiem tego może być szczególny rodzaj stygmatyzacji. Obraz siebie kreowany przez jednostkę w życiu codziennym przed tymi, z którymi się zazwyczaj spotyka, może zostać zniekształcony przez potencjalne oczekiwania (życzliwe lub nieżyczliwe), wykreowane przez jej wizerunek publiczny. Zdarza się to zwłaszcza wtedy, gdy jednostka nie jest już zaangażowana w istotne wydarzenia i musi wszędzie stawiać czoła temu, że jest odbierana jako ktoś, kto utracił dawną tożsamość. Sytuacja taka wydaje się również prawdopodobna, gdy jednostka zdobywa rozgłos w związku z przelotnym, niecha-rakterystycznym, przypadkowym wydarzeniem, które naraża ją na publiczną identyfikację, nie dając jej żadnego dodatkowego prawa do korzystania z dobrych stron sławy197. Wniosek płynący z powyższych rozważań jest taki, że sławni i zniesławieni mogą mieć więcej wspólnego ze sobą niż ludzie, - W dziedzinie prawa wysitki jednostki, aby pozostać «wyU^J^^ skać ten status, doprowadziły do unormowama kwesm prawnych ™Z7tzPrlJcy: The ścią. Odpowiednie odniesienie można znaleźć w: M. Ernst, A- Schwartz, rwący. Right to Be Let Alone, New York 1962. O -rr „52 "O ?a f ex —?. _r u f 1 f i ~O tu 3 O -o I 'c o c o •iii § I»~ tu n O N O O. E J2 c 2 C C —' O U S ? B ° III 3 O "O h a, o S w 2 ?a ?« o O S O w rt rt « 73 JS o 3 M * .3. E OJ I « J o « .« c n j* o u n o _22 ™ 3 T JT S? -* B S B o tlif if J -a u Ś ^ ^ .5 J S 5 ^ ? o a, ~i a M "5 >- a,js c ^ E o- B -g .a 5 jb c s s .a, o ^ H, ^ u ^ rt N ai i^ H -=r N C - « "i S « p i •- f: e •a o a. s M N w O W " IS « c S u E N "> * ? 1 o ? c ex, w u 2 « 2 l* w O O Ł) 3 ?5 4? 03 C r- w I!!.! C tu tu ;N ^ o a c - fr IJ - 0 > ° "^ * E u o 3^ 2 Cl O e -2 ;« 3 J" ^ _ V 01 « -c E tu "O S J2 ^ 5. •2. S -2 o i I I 1 i Ł) «« J^ li NI O U tu O. « b SS u u 'u g I I o o, 03- lj 6 M ą •N .S g s i 3 I I .2 .2 o- c E a E 7- rt 8 °- C '5 O t« 4i tu* Ł^ ^ tu * liii I u w U M O t*1 > c > o I 11 I |Ifl ?fl-5 o c 2 e n O t) "N ?— U O o u u « 2 ? S1 O CT 60 C O ^ 15111111 •ą 8 O c 3 ST rt E ^ if I lilii.tu t-i|lt4łl-|( s S .sVs 3 a .a c 112 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości ujawniali je przed innymi, mianowicie przed klientami, współtowarzyszami, dilerami, paserami i tym podobnymi200. Niezależnie zatem od tego, jaką rolę odgrywają włóczędzy w obecności policji, muszą oni często przedstawiać swoją rzeczywistą sytuację gospodyniom domowym, aby otrzymać darmowy posiłek (mogą być nawet zmuszeni do ujawniania swego statusu przechodniom, ponieważ posiłki te, zwane z oczywistych względów dobroczynnością na pokaz201, są serwowane w dobrze widocznych miejscach). Po drugie, nawet wtedy, gdy jednostka mogłaby utrzymać niewidoczne piętno w tajemnicy, odkryje ona, że zażyłe relacje z innymi, potwierdzane w naszym społeczeństwie przez wzajemne wyznania dotyczące niewidocznych ułomności, doprowadzą w końcu do tego, że albo wyjawi bliskiej osobie swoją sytuację, albo będzie się czuła winna, że tego nie zrobiła. W każdym razie niemal wszystkie dyskretne kwestie, które bywają trzymane w wielkiej tajemnicy, są jednak komuś znane i w związku z tym rzucają cień. Istnieje również wiele sytuacji, w których piętno jednostki powinno być dobrze widoczne, gdy tymczasem okazuje się, że tak do końca nie jest. Po zbadaniu sprawy odkrywamy, że od czasu do czasu jednostka będzie mogła ukryć krytyczne informacje na swój temat. Może się na przykład wydawać, iż chromy chłopiec zawsze będzie się jako taki prezentował, podczas gdy nieznajomi mogą w danym momencie przypuszczać, że miał on wypadek, który spowodował jedynie tymczasową ułomność202. Podobnie niewidoma osoba wprowadzona do ciemnej taksówki przez przyjaciela może przez moment czuć, że kierowca nie dostrzega jej ułomności203, lub też niewidomy mężczyzna siedzący w ciemnych okularach w ciemnym barze może być uznany przez kogoś nowo przybyłego za osobę widzącą204. Człowieł^ któremu amputowano obie ręce i wstawiono 200 Zob. T. Hirshi, The Professional Prostitute, „Berkeley Journal of Sociology", lipiec 1962, s. 36. 201 E. Kane, Thejargon ofthe Underworld, „Dialect Notes", 1927, nr V, s. 445. 202 F. Davis, Polio in the Family: A Study in Crisis and Family Process, praca doktorska, University of Chicago 1958, s. 236. 203 Ibidem, s. 124. 204 S. Sigma, Second Sight, New York 1959, s. 101. ość osobista 113 może wywołać iąć go za rękę odcieniu , mogą sobie gwój wizerunek, miqsce metaJowe si?d ch Tstliwej kobi«aktó- - p zostanie negatywnej zorganizowanej Którym, w tak™ i- Ze d próby no IC' 2 czy innv CQ na liczne nW udanej " Sdami' któ^ch wyjaw "^ i?Zień mo ° Wsku*k fakty na ja-Kon- rozwiązany na Pictna P°Żądane c*y nie sa każdej sytua- ? SW°Je Pi?tno' moz^ dojść J ^ na M i na DnH ą 3 P°dstaw,e informa I g iczności bądź in-jej dyskredytacji, oczywiste na-j jednostki wy-nieznajomemu ; -".v. ,.»Mi I 1 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości w danej sytuacji. (Tak ujawnia się jedna z odmian tego, co nazywamy wstydliwym incydentem). Jednak ten rodzaj zagrożenia dla pozornej tożsamości społecznej nie jest z pewnością jedynym niebezpieczeństwem. Oprócz tego, że działania jednostki mogą zdyskredytować jej aktualne aspiracje, najważniejszym nieprzewidzianym wypadkiem zagrażającym jednostce pomijającej swoje piętno jest sytuacja, w której zostanie ono odkryte przez osoby mogące zidentyfikować ją osobiście i włączyć w zbiór informacji na temat jej biografii pewne fakty niedające się pogodzić z jej obecnymi roszczeniami. Wtedy to, incydentalnie, taka osobista identyfikacja ma silny wpływ na tożsamość społeczną. To właśnie jest podstawą różnych rodzajów szantażu. Pierwszym z nich jest zmowa, polegająca na zaaranżowaniu jakiegoś zajścia, które w krótkim czasie może się stać podstawą do szantażu. (Należy odróżnić zmowę od wpędzania w pułapkę, praktykowanego przez detektywów w celu zmuszenia przestępców do ujawnienia stałych praktyk kryminalnych, a zarazem kryminalnej tożsamości). Inny rodzaj szantażu polega na tym, że ofiara musi kontynuować jakąś linię postępowania ze względu na groźby ze strony szantażysty, że w przeciwnym razie ujawni on pewne fakty. W. I. Thomas przytacza przykład prawdziwej sytuacji: policjant nie pozwala prostytutce zmienić przynoszącego zyski zajęcia, systematycznie dyskredytując ją, gdy usiłuje ona podjąć pracę wymagającą od niej dobrej reputacji206. Istnieje jeszcze szantaż, którego celem jest chronienie siebie - i jest to być może jego najważniejsza odmiana. Szantażysta, zamierzenie lub nie, unika słusznej kary, ponieważ zmuszenie go do jej poniesienia skutkowałoby zdyskredytowaniem poszkodowanego. „Domniemanie niewinności do momentu udowodnienia winy" zapewnia dużo mniejszą ochronę niezamężnej ciężarnej niż nieżonatemu przyszłemu ojcu. Jej wina jest oczywista ze względu na trudną do ukrycia zmianę wyglądu. On nie ma żadnych widocznych oznak ojcostwa, a jego współuczestnictwo trzeba 206 The Unadjusted Girl, Boston 1923, s. 144-145. Kontrola informacji a_to?g5l25--------Sj^łbista 115 udowadniać a u stwo nie pn' by jednak dostarczyć takich do*000™' ° ile pań- niezamężna ^ "a siebie inicjatywy w ast»»aniu °* sowne zachow 3tka "^ U'awnić swa wisatfl chęć do podjc, żeli zechce, j niewinność^ J W4 Seksualne P"ed większą takkh kr°ków sprawia) że ojc" J dosć łatWo zachować anonim°w°SC niesto- Jej nie- a, je- ozorną ^antażysta na te- y być zbyt Należy w końcu w . uzyskuje zapłatę ymienić szantaż klasyczny, w mat przeszłości lu?°nieWaŻ grozi uJawnieniem tfc** J^ów na te- cie zdyskredytoWa-teraŹnieJszos'ci Jednostki, które tno&y°\. caikowi_ zauważyć, że każ/,^ aktuaJnie podtrzymywaną t°zsamo^ć. m^ ciego typu, ponieL y°Zny SZantaż zawiera w s<>bie eIen>enty trze- niem oczekiwanych T °dnoszacy sukces szantażysta'. P°2 ^ uzyska- Z punktu wid7 korzyści' "nika również wiąż4ce' S1C Z.^ym kary. istotny2»8. Ważnies q° gli szantaż jako taki mC łączących jednostk^6 ^St rozwazenie różnych te chcieli. W tym mie? Z tymi' którzy mogliby ją sz*nt dzi podwójne życie" Widzim^' że os°ba pomijaj^ puszczają różne war°raZ ZC informacyjne powią """ Kiedy dyskredyt^^ tC8° P°dwóJneg° żYóa-szłości, będzie ona °Walny fakt na temat jedno. dowodów i informacamtereSOWana "ie tyle or^ "" informacje już zgro^' Z nimi zwiazanych, ile osob^ dytowalny fakt jest ^'^ [ m°8ą Przekazać je daleJ' ^ieay dyskre-Pieczyć się nie tyl^0'3 aktuaJnego życia, jednć?stka m^i zabez-również przed tym °, Przed Pokazywaniem infotm*qi %[ejy aJe opowiada pewna cali''"-"'^ "^ Złapał jeJ na S0^*" ^^u, jak ____________________8trl: » .. ,- ,? •>*>-' ^ ^^^fi^Tr, t- LIark, Unmarried}ą , - ?? <*"'"* ' "J'i Wiadomo że wiele osófr' New York 1961, s. 4. nn_ ni I powszechna Cooi,„; ° Ukrywa ro7mr.,v» i ? ? •? szanraz nlc ' rozmaite sekrety, dziwi więc, i* praktyką )est b^-surowe m prawią. ^ .,. ^,.„^ ita ma tak gdyby prowa- %rafii do- prze- 8 , " »icic osń dziej powszechny. Sankcje „ niewielu adeptów, niemni są oczywiście surowe, za to z nim '"ter, esom. mi na ich własny O r ich iu. ? łs Zdemaskowanie było możliwe bez aresztowania, choć jednakowo bolesne. „Zawsze szybko rozglądam się po pokoju, wchodząc na imprezę" - powiedziała. „Nigdy nic nie wiadomo. Raz wpadłam prosto na swoich dwóch kuzynów. Byli z parą cali girls i nawet nie kiwnęli mi głową. Zaryzykowałam, mając nadzieję, że będą zbyt zajęci chronieniem siebie, żeby zastanawiać się nade mną. Zawsze myślałam, co bym zrobiła, gdybym wpadła na mojego ojca, ponieważ on dosyć często kręcił się w okolicy"209. Jeżeli w przeszłości lub teraźniejszości jednostki istnieje coś dyskredytującego, to wydawałoby się, że jej niepewność będzie wprost proporcjonalna do liczby osób, które znają sekret. Im więcej osób o nim wie, tym bardziej narażony jest na ujawnienie. Stąd dla kasjera bankowego bezpieczniejszy może być flirt z koleżanką żony niż pójście na wyścigi. Niezależnie od tego, jak wiele osób zna tajemnicę jednostki, mamy tutaj do czynienia ze zwykłym podwójnym życiem obejmującym kontakty z tymi, którzy myślą, że dobrze ją znają, oraz tymi, którzy rzeczywiście ją znają. Należałoby to porównać z sytuacją jednostki, która prowadzi podwójnie podwójne życie, poruszając się w dwóch kręgach osób, nieświadomych istnienia drugiego kręgu i mających własną, odmienną biografię tej jednostki. Mężczyzna mający romans, o którym wie kilka osób (nawet spotykających się z tą parą), prowadzi zwykłe podwójne życie. Gdyby jednak wraz z partnerką zaczął zawierać znajomości z osobami, które nie byłyby świadome ich romansu, jego życie stałoby się podwójnie podwójne. Niebezpieczeństwem wpisanyrn w podwójne życie pierwszego typu jest szantaż lub złośliwe ujawnieni* tajemnicy. Niebezpieczeństwo związane z drugim typem - być może większe - polega na mimowolnym wyjawianiu sekretu, ponieważ żadna z osób znających tę parę nie będzie się starała zachować tajemnicy, nieświadoma, że mają oni coś do ukrycia. Moje dotychczasowe rozważania dotyczyły obecnego życia danej jednostki i jej sekretów zagrożonych przez coś, co inni ludzie wiedzą 209 J. Stearn, op. cit., s. 96-97. Kontrola informacji a tożsamość osobista 117 na temat jej przeszłości lub też ciemnych stron jej teraźniejszości. Należy teraz spojrzeć na jej podwójne życie z innej perspektywy. Kiedy jednostka opuszcza jakąś społeczność po tym, jak przebywała w niej przez kilka lat, zostawia po sobie osobistą identyfikację, często z dołączoną do niej uporządkowaną biografią zawierającą założenia co do prawdopodobnej przyszłości tej osoby. W swojej obecnej społeczności jednostka również będzie tworzyć w umysłach innych osób własną biografię, swój potencjalnie pełny portret, zawierający opis tego, kim była kiedyś, a także obraz jej przeszłości. Między tymi dwoma zestawami informacji na temat jednostki może oczywiście nastąpić rozdźwięk. Wykształci się wówczas coś na kształt podwójnej biografii i zarówno ci, którzy znali daną osobę kiedyś, jak i ci, którzy znają ją teraz, myślą, że znają ją w pełni. Luki w biografii są często uzupełniane przez samą jednostkę, która dostarcza dokładnych i adekwatnych informacji na temat swojej przeszłości osobom spotykanym na obecnym etapie życia. Czynią to również osoby z jej przeszłości, które uaktualniają własne biografie tej jednostki dzięki wiadomościom oraz plotkom na jej temat. Takie uzupełnienie jest łatwiejsze, gdy obecny wizerunek jednostki nie dyskredytuje dawnego, a także kiedy ten dawny wizerunek nie dyskredytuje nadmiernie tego obecnego - jak oczywiście dzieje się zazwyczaj. Krótko mówiąc, kiedy w biografii jednostki będą istniały pewne luki, ale nie będą one dyskredytujące. Podczas gdy badacze doceniają wpływ, jaki deprecjonująca przeszłość wywiera na teraźniejszość jednostki, nie przykładali dotychczas wystarczającej wagi do wpływu deprecjonującej teraźniejszości jednostki na osoby znające jej wcześniejszą biografię. Nie uznano w dostatecznym stopniu faktu, że dla danej jednostki istotne znaczenie ma zachowanie dobrego wizerunku w pamięci tych, wśród których już nie przebywa, mimo iż fakt ten zgrabnie wpisuje się w tak zwaną teorię grup odniesienia. Klasycznym przykładem jest tu sytuacja prostytutki, która pomimo że przystosowała się do swoich miejskich zajęć oraz rutynowych kontaktów z nimi związanych, boi się spotkać kogoś z miasteczka, z którego pochodzi, ponieważ z pewnością rozpoznałby, czym się obecnie zajmuje, i przekazałby tę informację do domu210. Nasze sentymentalne zainteresowanie tymi, z którymi nie łączą nas już rzeczywiste związki, jest jedną z sankcji za podjęcie potępianego zajęcia, co ilustruje komentarz Parka, że to włóczędzy, a nie bankierzy unikają zamieszczenia swojego zdjęcia w prasie, a ich skromność wynika z obawy przez rozpoznaniem przez kogoś znającego ich z domu. Istnieją w literaturze pewne sugestie dotyczące naturalnego cyklu pomijania piętna211. Cykl ten może się rozpocząć nieświadomym pomijaniem, o którym pomijający własne piętno nigdy się nie dowiaduje, chociaż je stosuje. Po nim następuje niezamierzone pomijanie, o którym - ku swemu zaskoczeniu - jednostka w pewnym momencie się dowiaduje. Kolejne etapy to: pomijanie dla zabawy, pomijanie podczas odbiegających od codziennej rutyny sytuacji, takich jak wakacje czy podróż, pomijanie podczas rutynowych codziennych zajęć, na przykład w pracy czy w instytucjach usługowych. Ostatnim etapem jest „zniknięcie" piętna - całkowite jego pominięcie we wszystkich sferach życia, kiedy tajemnica znana jest jedynie pomijającemu. Można zauważyć, że podejmując próbę względnie pełnego pominięcia piętna, jednostka niekiedy świadomie organizuje swój własny rytuał przejścia - jedzie do innego miasta, zaszywa się na kilka dni w pokoju z wybranymi wcześniej i przywiezionymi ze sobą ubraniami oraz kosmetykami, a następnie wyłania się jak motyl wypróbowujący nowe skrzydła212. W każdej fazie może oczywiście nastąpić przerwanie cyklu i powrót do punktu wyjścia. 210 Zob. Street-Wahff, New York 1961, s. 194-196. Pomimo obfitości materiału beletrystycznego, a nawet kilku autentycznych historii prostytutek, istnieje bardzo mato informacji na temat jakiegokolwiek rodzaju stręczycieli. Zob. C. Maclnnes, Mr. Love and Justice, London 1962, oraz J. Murtagh, S. Harris, Cast the First Stone, New York 1958, rozdz. 8 i 9. Wielka szkoda, ponieważ prawdopodobnie nie ma innego męskiego zajęcia, które byłoby tak wstydliwe. Dzienny rozkład zajęć stręczyciela musi być pełen uników, jeszcze nieopisanych. Co więcej, tylko z największym trudem można taktownie powiedzieć stręczycielowi wprost, na czym polega jego zajęcie. Jest to zatem dobra okazja do zebrania materiału na temat zarówno zdyskredytowanych, jak i dyskredytowalnych. 211 Zob. H. Cayton, S. Drakę, Black Metropolis, London 1946, s. 159-171. Jestem wdzięczny za udostępnienie mi niepublikowanej pracy Gary"ego Marxa. 212 Przykład Murzyna udającego białego w: R. Lee, I Passed for White, New York 1955, s. 89-92, oraz przykład odwrotny w. J. H. Griffin, Black Like Me, Boston 1960, s. 6-13. Kontrola informacji a tożsamość j>sobista_ 1 1 j Mówienie o takim cyklu z jakąkolwiek pewnością nie jest w tym momencie możliwe. Należy również stwierdzić, iż niektóre dyskredytujące atrybuty wykluczają końcowe fazy cyklu. Można jednak przynajmniej szukać różnych stałych punktów w procesie pomijania piętna i dostrzec, że stopień pomijania może być różny -od cnwi wego i niezamierzonego z jednej strony, do klasycznego i całkowitego rozmyślnego pomijania piętna - z drugiej. Sugerowano wcześniej, że na proces edukacji nosiciela piętna składają się dwie fazy: uczenie się punktu widzenia normalsow oraz nauka, że jest on z tej perspektywy zdyskwalifikowany. Kolejna faza obejmuje przypuszczalnie naukę radzenia «>biczVfm^ inni traktują osobę, jaką może się w ich oczach okazać. Interesuje mnie obecnie jeszcze jedna faza, mianowicie uczenie się pomija- TnTgdzie odmienność jest względnie niewidoczna, jednostka musi się nauczyć tego, że w rzeczywistości może polegać na swoje, skrytości. To, jak ją widzą inni, musi zgłębiać ostrożnie, nie może jednak zakładać, że ich wiedza jest większa, niż jest w istocie, ^noc początkowo się wydaje, że inni wiedzą wszystko to, co ona wie w końcu jednostka dochodzi do wniosku, iż wcale tak nie jest. Stwierdzono na przykład, że palacze marihuany z czasem się przekonują, iż będąc „na haju", mogą przebywać w towarzystwie osób które dobrze ich znają, a mimo to nie odkrywają ich stanu, jest to wiedza, która najwyraźniej pomaga przekształcić się z palacza OKa zjonalnego w palacza regularnego-. Istnieją również zwierzenia dziewcząt, które straciwszy dziewictwo, przeglądają się w lustrze, aby zobaczyć, czy świeżo nabyte piętno jest widoczne, i dopiero po jakimś czasie zaczynają wierzyć, że w rzeczywistość, wcale sienie zmieniły214. Można przytoczyć tu analogiczny przykład doświadczenia mężczyzny po jego pierwszym stosunku honioseksualnym. „Czy to [pierwsze doświadczenie homoseksualne] cię później męczyło?" - zapytałem. 213 H. Becker, Marihuana Use and Social Control, „Social Problems", 1955, nr III, s. 40. 214 H. M. Hughes (red.), The Fantastic Lodge, Boston 1961, s. 40. Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości „Och nie, martwiłem się tylko, że ktoś się o tym dowie. Bałem się, że moja matka i tata będą to mogli poznać, patrząc na mnie. Ale zachowywali się jak zawsze i znowu zacząłem się czuć pewnie i bezpiecznie"215. Można stwierdzić, że w związku ze swoją tożsamością społeczną jednostka mająca jakąś ukrytą odmienność, wykonując czynności znajdujące się w jej dziennym lub tygodniowym rozkładzie zajęć, przebywa w trzech możliwych typach miejsc. Będą to miejsca niedozwolone lub zakazane, gdzie osobom noszącym piętno takie jak to, które ukrywa, nie wolno przebywać, a jego odkrycie oznacza usunięcie takiej osoby. Jest to często sytuacja tak nieprzyjemna dla każdej ze stron, że wiąże się z nią niekiedy cicha współpraca, w ramach której intruz się w jakiś sposób maskuje, a pozostali to akceptują, chociaż każda ze stron ma świadomość, iż druga wie o obecności intruza. W innych publicznych miejscach nosicieli określonego piętna (kiedy zostanie już ono ujawnione) traktuje się ostrożnie, a niekiedy z niechęcią - jakby można je było akceptować, podczas gdy w rzeczywistości nie kwalifikują się oni do akceptacji. Istnieją w końcu miejsca na uboczu, gdzie osoby z piętnem się demaskują i stwierdzają, że nie muszą ukrywać swojego piętna ani zbytnio się troszczyć o odwracanie od niego uwagi. W niektórych sytuacjach źródłem tej swobody jest wybór towarzystwa osób noszących to samo lub podobne piętno. Mówi się na przykład, że wesołe miasteczka stają się dla swoich fizycznie upośledzonych pracowników światem, w którym ich piętno jest stosunkowo nieistotne216. Czasem takie wyodrębnione miejsca tworzy się odgórnie, skupiając w nich noszące to samo piętno jednostki wbrew ich woli. Można dodać, że niezależnie od tego, czy jednostka wchodzi do tego miejsca dobrowolnie, czy nie, będzie w nim prawdopodobnie panować atmosfera szczególnej pikanterii. Jednostka z piętnem wśród swoich towarzyszy będzie się mogła zachowywać bez skrępowania, a także odkryje, że znajomi, których uważała za normalsów, 215 J. Stearn, op. cit., s. 150. 216 H. Yiscardi, Jr., A Laughter in the Lonely Night, New York 1961, s. 81. Kontrola informacji a tożsamość osobista 121 w rzeczywistości są tacy jak ona. Jednak poniższy cytat sugeruje, że jednostka będzie narażona na łatwą dyskredytację w sytuacji, gdy w tym miejscu pojawi się znajomy normals. Siedemnastoletni Amerykanin pochodzenia meksykańskiego został przez sąd skierowany do szpitala dla umysłowo upośledzonych. Nie zgadzał się z tą opinią, twierdząc, że nic mu nie dolega, i że chce iść do aresztu dla młodocianych przestępców, który cieszył się większym szacunkiem. W niedzielę rano, parę dni po przybyciu do szpitala, zabierano go właśnie do kościoła z kilkoma innymi pacjentami. Niefortunnym zbiegiem okoliczności jego przyjaciółka przyszła tego ranka do szpitala ze swoją koleżanką, żeby odwiedzić swojego chorego braciszka, i zmierzała właśnie w jego kierunku. Kiedy ją dostrzegł, dziewczyna go jeszcze nie zauważyła, a on nie zamierzał na to czekać. Odwrócił się i uciekł tak szybko, jak tylko mógł, aż dogonili go pracownicy szpitala, którzy myśleli, że wpadł w szał. Kiedy pytano go później o to zachowanie, wytłumaczył, że jego przyjaciółka nie wiedziała o tym, iż był „w tym miejscu dla głupków", i że nie mógł znieść wstydu, wynikającego z tego, że jest pacjentem tego szpitala217. Rewir prostytutki jest dla niej takim samym zagrożeniem: Doświadczyłam właśnie tego aspektu ich sytuacji społecznej, kiedy się znalazłam na drogach dla powozów w Hyde Parku [stwierdza badaczka społeczna]. Opuszczony wygląd tych ścieżek i oczywiste zamiary każdej kobiety, która nimi chodziła, nie tylko okazywały wszystkim, co ja tu robię, ale również sprawiły, że uświadomiłam sobie, iż teren ten był zarezerwowany dla prostytutek - było to miejsce położone dla nich na uboczu, i udzielało swojej aury każdemu, kto zdecydowałby się tu wejść [...]218. 217 R. Edgerton, G. Sabagh, op. cit., s. 267. 218 C. H. Rolph, Women on the Streets, op. cit., s. 56-57. 122 Piatno, Rozważania o zranionej tożsamość1 Podział świata społecznego jednostki na miejsca zakazane, publiczne i na uboczu ustala cenę, którą musi ona zapłacić za ujawnienie lub ukrycie swojej sytuacji, a także wagę tego, czy jej piętno jest znane bez względu na stosowane przez nią strategie informacyjne. Przestrzeń, w której żyje jednostka, jest podzielona przez jej tożsamość społeczną, lecz także przez jej tożsamość osobistą. Istnieją miejsca, w których, jak to się mówi, jednostka jest lub może być znana osobiście tylko niektórym z obecnych albo osobom sprawującym nad nimi kontrolę (hostessie, maitre d'hotel, barmanowi itp.). W każdej z tych sytuacji obecność jednostki w tym miejscu będzie później możliwa do wykazania. Po drugie, istnieją miejsca, w których spotkanie kogoś, kto zna jednostkę osobiście, jest bardzo mało prawdopodobne i w których może ona zachować anonimowość i nie budzić niczyjego zainteresowania (wyjątkiem są różne nieprzewidziane sytuacje, w jakich mogą się znaleźć sławni i zniesławieni, rozpoznawani przez wiele osób nieznających ich osobiście). To, czy dla osobistej tożsamości jednostki jest krępujące przebywanie w miejscu, w którym bywają osoby znające ją osobiście, będzie się oczywiście zmieniać wraz z okolicznościami (szczególnie istotne jest to, z kim jednostka przebywa). Wiemy, że przestrzeń, w której żyje jednostka, będzie podzielona na różne obszary w zależności od tego, jakie nieprzewidziane wypadki wpływające na zarządzanie jej społeczną i osobistą tożsamością wiążą się z każdym z nich. Możemy zatem przejść do rozważań nad niektórymi problemami związanymi z pomijaniem piętna oraz konsekwencjami takich działań. Rozważania te będą się częściowo pokrywać z ludową mądrością. Opowiadane ku przestrodze historie, odnoszące^ię do nieprzewidzianych wypadków związanych z pomijaniem piętna, są bowiem częścią kodeksu moralnego, który wykorzystujemy, aby utrzymać ludzi na swoim miejscu. Osoba pomijająca swoje piętno znajduje się czasem w nieprzewidzianych sytuacjach, w których musi ujawnić dyskredytujące informacje na własny temat. Na przykład gdy żona pacjenta szpitala psychiatrycznego próbuje odebrać zasiłek dla swego bezrobotnego męża czy też pozostający w związku z mężczyzną homoseksualista, chcąc ubezpieczyć dom, stwierdza, że musi wyjaśnić, dlaczego Kontrola informacji a tożsamość osobista 123 wybrał takiego, a nie innego beneficjenta219. Osoba taka cierpi również na skutek pogrążania się, czyli presji, by brnąć coraz dalej i dalej w kłamstwo, chcąc zapobiec odkryciu jej piętna220. Same techniki adaptacyjne jednostki mogą urazić uczucia innych oraz wywoływać nieporozumienia221. Wysiłki jednostki, aby ukryć pewne ułomności, mogą sprawić, iż będzie ona uwydatniać (bądź udawać, że to robi) inne słabości, takie jak: niezręczność (np. gdy niedowidząca osoba, udając, że widzi, potyka się o stołek lub wylewa na siebie napój), nieuwaga, upór, sztywność lub dystans (np. gdy osoba niedosłysząca, zagadnięta przez kogoś nieświadomego jej ułomności, nie odpowiada na pytanie), senność (np. gdy nauczyciel bierze łagodny atak epilepsji swojego ucznia za chwilowe zamyślenie)222, pijaństwo (np. gdy mężczyzna z porażeniem mózgowym odkrywa, że jego sposób poruszania się jest zawsze źle interpretowany)223. Ponadto ten, kto pomija swoje piętno, ryzykuje, że dowie się, co inni naprawdę myślą o ludziach jemu podobnych. Dzieje się tak zarówno wtedy, gdy nie wiedzą, że mają do czynienia z napiętnowaną osobą, jak i wtedy, gdy nie są tego świadomi jedynie z początku, ale dowiadują się o tym w toku interakcji i gwałtownie zmieniają sposób postępowania. Jednostka stwierdza, że nie wie, na ile informacja na jej temat jest powszechna, co jest problemem za każdym razem, gdy przełożony lub nauczyciel jest o piętnie poinformowany z obowiązku, natomiast inne osoby - nie. Jak wcześniej sugerowano, jednostka może się stać obiektem rozmaitego typu szantażu ze strony osób znających jej sekret i niemających wystarczająco dobrego powodu, aby zachować milczenie na ten temat. Temu, kto pomija własne piętno, może się także przydarzyć klasyczne i kluczowe doświadczenie polegające na byciu zdemaskowanym podczas interakcji twarzą w twarz, kiedy zdradzi go własna 219 Przykład podany podczas rozmowy przez Evelyn Hooker. 220 Przykład ukrywania faktu przyjęcia współmałżonka do szpitala psychiatrycznego w: M. R. Yarrow, J. A. Clausen, P. R. Robbins, op. cit., s. 42. 221 Na temat nieslyszących, którzy wykształcili w sobie „przystosowawcze" złe maniery i snobizm zob.: R. G. Barker i in., Adjustment to Physical Handicap and Illness, New York 1953, wyd. popr., s. 193-194. 222 S. Livingston, Lwing With Epileptic Seizures, Springfield 1963, s. 32. 223 E. Henrich, L. Kriegel, op. cit., s. 101 i 157, s. 83. ,nej tożsarnoścj_ 124 i - \hn orzez współobecnych lub tez na słabość, którą próbuje ^ "«" Pr ^ ludzi okoliczno- skutek innych, niemających związku .^ ści. Przykładem jest sytuacja człowiek, 11 „rtedy gdy jesteśmy do tego My, jąkający się, mówimy tylko "dy, _gJ ^ w ^ zmUszeni. Musimy ukrywać sz ^ ^ ^ skutecznie, ze nas! bliscy są z krzywia)ąc twarz nagle wypowiadamy słowo becz* P ^.^ ^ aby uj. i krztusząc sie, aż wresZCie;P,aZm^myzz4. rżeć, jakiego spustoszenia dokonaliśmy • ««ln choroby jest bardziej skrajnym Epileptyk cierpiący na poważny^ J^ i odkryć, ze przed przypadkiem. Może °^od^PJa sobą, jęcząc i rzucając się l lżł na uhcy nie Panu*C zdrowia psychicznego, J^ że nie był on podczas Mozna dodać, że każda na- ^ bi wie Mozna do, własnym zbiorem opowie- dkaniem oraz że przypadki chwilą leżał na uhcy, n w konwulsjach. Jest to którą tylko w niewielkim tego wydarzenia całkiem ^^ własnym zbiorem opo piętnowana grupa zdaje się dyP zdernaskowaniem oraz że Li przestrzegających przed kłopodi y? dobnie przytoczyć większość członków te, ^P^^ego doświadczenia, przykłady podobnych sytuacji z wł*m g ^^ ^^ .. ^ Pomijająca swe piętno oso ^^ ^^ jej tajemnice zmuszona do odkrycia kart przez X ^^ postawą> Sy. i mają teraz zamiar konfrontować^ j Uzowana, jak tUacja taka może być nawet ^^ JtxycznĄ czy wezwania w wypadku stanięcia przed komisją P X do sądu: S, , Mavfair226, mówi, że pokazy- pros.ym.ka p,ac»,,c<'^ [w prostytucii]. ' * * _____________________ Kontrola informacji a to • ------fsamość ,.„ , ^---------L°sobista Trzymam głowę spuszczoną i nigdy nie ogląd A potem mówią te okropne słowa: „Będąc n am.Sl? na boki. ką..." - i czujesz się okropnie, cały czas nie WjS^° Prostytut-na ciebie z tyłu sali. Mówisz „winna" i wychod ^ ^° patrzy szybko, jak możesz227. Zlsz statntąd tak Obecność współtowarzyszy niedoli (bądź osóK może być przyczyną innych nieprzewidzianych Z°netltowanych) nych z pomijaniem piętna, ponieważ te same tec}/ związa- nostka używa do ukrycia piętna, mogą ujawni • ^Tch jed-znającej stosowane przez nią sztuczki, przy 2alo ? taJCniIlice osobie pozna swego. enm> że swój roz- „Czemu nie pójdziesz do kregarza?" _ „ ' Pytała f „Dr Fletcher mówił mi, że leczy jednego z k<,n l*najoma]. choty". So pacjentów z gtu. Serce załomotało mi w piersiach. Co miała „Mój tata jest głuchy" - wyjawiła. poz^^ osobę wszędzie. Ten twój miękki głos. I ta sztuczj, zdań tak, aby się nie kończyły. Tata ciągle tak robA Te nieprzewidziane zdarzenia pomagają wyjg-wcześniej ambiwalencję, którą jednostka może o^ WsP konfrontacji z innymi ludźmi swego pokroju T^i, czuvvać ?Jkpisze^i WsP°m»»aną vv podczas [...] osoba, która pragnie ukryć swą ułomność b h • sztuczki ujawniające tę ułomność u innej osoby n^ d°Strze8ac dzie ona prawdopodobnie mieć jej za złe owe szt ° W'CceJ' 'lęgnąć ukryć własną ułomność, chce również, ab " 8dyż pra-swoje. Zatem to właśnie osoba niedosłysząca '"-111 fakt ukryć, będzie zła na starą kobietę, która rL ^a'ą°a się P yklada dłoń ten do C. H. Rolph, Women on the streets, op. cit., s. 24 Ogólne H. Garfinkel, Conditions of Succesfut Degradation Cerem Pr2eciology", 1956, nr LXI, s. 420-424. 0*'<*, „Ame F. Warfield, Cotton In My Ears, New York 1948, s. 44 rv. op. cit., Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości ucha. Ostentacyjnie okazywana ułomność innych jest dla niej zagrożeniem, ponieważ wzmaga poczucie winy (wynikające z tego, że czuje pogardę dla członków swojej własnej grupy) oraz zwiększa prawdopodobieństwo jej demaskacji. Osoba taka wolałaby nierzadko ukradkiem dostrzec tajemnicę drugiej osoby i zawrzeć dżentelmeńską umowę, że obie strony będą grać swoje role, niż sprawić, aby druga osoba zakwestionowała jej kamuflaż poprzez ujawnienie własnego229. Kontrola informacji dotyczących identyfikacji ma szczególny wpływ na związki z innymi. Związki te mogą wymagać spędzania czasu razem, a im więcej jednostka spędza go z innymi, tym większa szansa, że zdobędą oni dyskredytujące ją informacje. Ponadto, jak już wspomniano, każda relacja obliguje uczestniczące w niej osoby do wymiany pewnej ilości intymnych faktów na temat Ja, jako dowodu zaufania i obopólnego zaangażowania. Bliskie relacje, w których jednostka pozostawała, zanim zaczęła mieć coś do ukrycia, zostają zatem narażone na szwank, ponieważ automatycznie pojawia się w nich niedobór dzielonych informacji. Nowe związki powstałe po napiętnowaniu sprawią prawdopodobnie, że jednostka poczuje, iż ukrywanie faktów nie jest fair. W niektórych sytuacjach zagrożeniem mogą być także bardzo przelotne relacje, ponieważ nawet podczas niezobowiązującej konwersacji między nieznajomymi można poruszyć temat pewnych ukrytych ułomności, na przykład gdy żona bezpłodnego mężczyzny musi odpowiadać na pytania dotyczące tego, ile ma dzieci, a ponieważ ich nie ma - musi się tłumaczyć, dlaczego tak jest230. Fenomen pomijania piętna zawsze ma związek ze stanem psychicznym pomijającego. Po pierwsze, zakłada się, iż musi on z konieczności płacić wysoką cenę, którą jest niepokój wynikający z tego, że prowadzone przez niego życie może w każdej chwili ulec zniszczeniu. Przykładem jest stwierdzenie żony pacjenta szpitala dla psychicznie chorych: 229 B. Wright, op. cit., s. 41. 230 Vera Vaughan [w:] P. Toynbee (red.), op. cit., s. 126. Kontrola informacji a tożsamość osobista 127 [...] i przypuśćmy, że po tym, jak George wyjdzie, wszystko będzie szło dobrze, a wtedy ktoś rzuci mu to w twarz. To by zniszczyło wszystko. Żyję w strachu, że to się stanie, w ciągłym strachu231. Myślę, że dogłębne badania nad osobami pomijającymi piętno pokazałyby, iż nie zawsze odczuwają one taki niepokój, i że nasze potoczne poglądy na naturę ludzką mogą być bardzo mylące. Po drugie, zakłada się często (co potwierdzają dowody), że pomijający własne piętno będzie się czuł rozdarty między dwiema relacjami. Z jednej strony w nowej grupie będzie się czuł w pewnym stopniu wyobcowany, gdyż jest mało prawdopodobne, aby w pełni się zidentyfikował z postawą jej członków względem tego, kim może się on okazać232. Jednocześnie będzie przypuszczalnie czuł, że nie jest lojalny wobec siebie, i będzie sobą gardził. Uczucie to pojawia się w sytuacji, w której człowiek taki nie będzie mógł reagować na obraźliwe uwagi członków kategorii, do której pozornie należy, kierowane pod adresem ludzi, z którymi jest rzeczywiście związany przez swoje piętno. Dzieje się tak szczególnie wtedy, gdy jednostka uzna, że jeśli nie włączy się w obmawia-nie, narazi się na niebezpieczeństwo. Potwierdza to relacja osoby dyskredy towalnej: Kiedy żartowano na temat „pedałów", musiałem się śmiać ze wszystkimi, a kiedy mówiono o kobietach, musiałem wymyślać własne podboje. Nienawidziłem siebie w takich momentach, ale wydawało mi się, że nic innego nie mogę zrobić. Całe moje życie stało się kłamstwem233. Ten ton głosu używany niekiedy [przez przyjaciół] w odniesieniu do starych panien szokował mnie, ponieważ czułam, że jestem oszustką, udając, że mam status kobiety zamężnej, a faktycznie 231 M. R. Yarrow, J. A. Clausen, R. R. Robbins, op. cit., s. 34. 232 D. Riesman, op. cit., s. 114. 233 P. Wildeblood, op. cit., s. 32. 128 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Kontrola informacji a tożsamość osobista 129 będąc w stanie, na który ludzie w związkach małżeńskich patrzyli krzywo. Czułam się również do pewnego stopnia nieuczciwa w stosunku do moich niezamężnych koleżanek, które nie rozmawiały o tych kwestiach, ale przyglądały mi się z pewną ciekawością oraz zazdrością, że miałam doświadczenie, które w rzeczywistości nie było moim udziałem234. Po trzecie, zakłada się - najwyraźniej trafnie - że osoby pomijające piętno będą świadome takich aspektów sytuacji społecznej, z którymi inni się nie liczą i na które nie zwracają uwagi. To, co dla nor-malsów jest niewymagającą zastanowienia rutyną, może się stać problemem dla dyskredytowalnych235. Z problemami tymi nie zawsze można sobie poradzić na podstawie przeszłych doświadczeń, ponieważ wciąż pojawiają się nowe, nieprzewidziane okoliczności, które sprawiają, że dotychczasowe mechanizmy ukrywania stają się bezużyteczne. Osoba z ukrytą ułomnością musi więc zdawać sobie sprawę z sytuacji społecznej i analizować jej ewentualności. Jest bardzo prawdopodobne, że jednostka ta będzie wyobcowana z łatwiejszego świata, w którym najwyraźniej żyją otaczające ją osoby. To, co dla nich jest tłem, dla niej jest sprawą pierwszoplanową. Młody, prawie niewidomy mężczyzna podaje taki przykład: W czasie, kiedy udało mi się utrzymać Mary w nieświadomości co do tego, że miałem kiepski wzrok, byliśmy na wielu randkach - zdążyliśmy wypić dwa tuziny gazowanych napojów i trzy razy wybrać się do kina. Wykorzystałem każdą sztuczkę, jakiej się kiedykolwiek nauczyłem. Każdego ranka zwracałem szczególną uwagę na^ęplor jej sukienki, a potem utrzymywałem moje oczy, uszy i szósty zmysł w gotowości, starając się rozpoznawać każdego, kto mógłby być Mary. Nigdy nie ryzykowałem. Jeżeli nie byłem pewny, to witałem tę osobę, kimkolwiek by była, z dużą poufałością. Pewnie myśleli, że jestem wariatem, ale mnie to nie obchodziło. Zawsze w nocy w drodze do kina i z kina 234 Vera Vaughan [w-.] P. Toynbee, op. cit., s. 122. 235 w (ym mjejscu znowu chcę podziękować H. Garfinkelowi. trzymałem ją za rękę, a ona, nie wiedząc o tym, prowadziła mnie, tak że nie musiałem wyczuwać krawężników i schodków236. Chłopiec cierpiący na przypadłość zwaną wrażliwym pęcherzem, niebędący w stanie oddawać moczu w obecności innych i chcący utrzymać swoją odmienność w tajemnicy, uświadamia sobie, że musi knuć, planować i zachowywać ostrożność w sytuacjach, w których inni mogą po prostu zachowywać się zwyczajnie: Kiedy w wieku dziesięciu lat pojechałem do internatu, pojawiły się nowe trudności i trzeba było znaleźć nowe sposoby radzenia sobie z nimi. Ogólnie rzecz biorąc, problem polegał na tym, ze nie mogłem oddać moczu, kiedy chciałem, lecz wtedy, gdy byłem w stanie to zrobić. Uważałem za stosowne ukryć moją ułomność przed innymi, ponieważ najgorsze, co się może przytrafić chłopcu w szkole podstawowej, to jakakolwiek odmienność. Chodziłem więc z nimi do szkolnej toalety, choć nic tam nie następowało, prócz tego, że coraz bardziej zazdrościłem kumplom swobodnego zachowania, a nawet współzawodnictwa w tym, jak wysoko na ścianę mogą nasikać. (Miałem ochotę się przyłączyć, ale kiedy ktoś mnie wzywał do rywalizacji, ja zawsze „właśnie skończyłem"). Wykorzystywałem różne fortele. Jednym z nich było proszenie o wyjście podczas lekcji, kiedy toalety były puste. Innym było korzystanie w nocy ze schowanego pod łóżkiem nocnika, kiedy wszyscy inni chłopcy w sypialni spali lub przynajmniej, gdy było ciemno i nikt mnie nie widział237. O podobnej ostrożności możemy się dowiedzieć z wypowiedzi jąkającego się, żony pacjenta szpitala psychiatrycznego oraz z wypowiedzi homoseksualisty: Mamy wiele pomysłowych sztuczek, dzięki którym maskujemy lub minimalizujemy nasze zacinanie się. Jesteśmy wyczuleni na 236 R. Criddle, op. cit., s. 79. 237 N. O. Goe [w:] P. Toynbee, op. cit., s. 150. 130 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości pewne dźwięki i słowa, które są trudne do wymówienia, niefortunne, takie, których chcielibyśmy się szybko pozbyć. Omijamy je, kiedy tylko możemy, wstawiając na ich miejsce takie, których się nie obawiamy, lub pospiesznie zmieniając myśl, aż w końcu nasza wypowiedź staje się zawiła jak spaghetti na talerzu238. Ukrywanie piętna staje się często dużym ciężarem. Aby nie zdradzić przed sąsiadami, w jakim szpitalu znajduje się mąż [po tym, jak zawiadomiła ich, że jest on w szpitalu w związku z podejrzeniem raka], pani G. musi pędzić do swojego mieszkania, aby odebrać pocztę, zanim jej sąsiedzi jak zwykle zrobią to za nią. Musiała przestać chodzić na drugie śniadanie z kobietami z sąsiednich mieszkań, aby uniknąć ich pytań. Zanim wpuści do swojego mieszkania gości, musi pozbierać wszelkie ślady związane ze szpitalem, i tak dalej239. Wysiłek związany z oszukiwaniem mojej rodziny i przyjaciół stawał się często nie do zniesienia. Musiałem uważać na każde swoje słowo i na każdy gest, na wypadek, gdybym się zdemaskował240. Podobną analizę sytuacji można zaobserwować wśród pacjentów z kolostomią (sztucznym odbytem): Nigdy nie chodzę do lokalnych kin. Jeżeli już idę do kina, to wybieram duży kompleks jak Radio City, gdzie jest więcej siedzeń i mogę zająć miejsce na końcu, skąd mogę pobiec do łazienki, gdy mam gazy241. Kiedy jadę autobusem, to na wszelki wypadek starannie wybieram miejsceJ^iadam na końcu lub niedaleko drzwi242. W takich sytuacjach może być potrzebna specjalna koordynacja czasowa. Jest to zatem ciągłe życie na uwięzi (syndrom Kopciuszka) 238 C. van Riper [w:] H. von Hentig, op. cit., s. 100. 239 M. R. Yarrow, J. A. Clausen, P. R. Robbins, op. cit., s. 42. 240 P. W Wildeblood, op. cit., s. 32. 241 C. Orbach i in., op. cit., s. 164. 242 Ibidem, s. 164. Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 31 - dyskredytowalna osoba trzyma się blisko miejsca, w którym może poprawić swoje przebranie oraz odpocząć od konieczności jego noszenia. Oddala się ona od tego punktu jedynie na taką odległość, z której może wrócić, nie tracąc kontroli nad informacją na swój temat. Ponieważ irygacja jest w kolostomii podstawowym zabezpieczeniem na wypadek przepełnienia i jest zarazem działaniem naprawczym o dużym znaczeniu emocjonalnym, pacjenci z kolostomią często uzależniają podróże i kontakty społeczne od czasu i efektywności tego zabiegu. Podróż odbywają zwykle na takie odległości, jakie mogą przebyć w przerwie między domowymi irygacjami, a kontakty społeczne dopasowują do okresów między irygacjami, które ich zdaniem zapewniają maksymalną ochronę przed przepełnieniem czy gazami. Można zatem uznać, ze pacjenci żyją jak na smyczy, która jest tylko tak długa, jak okres między irygacjami243. Należy jeszcze rozważyć ostatnią kwestię. Jak stwierdzono wcześniej, dziecko z piętnem może pominąć je w sposób szczególny. Rodzice mogą je trzymać pod kloszem domowej akceptacji i niewiedzy na temat tego, kim będzie się musiało stać. Zatem od chwili wkroczenia w świat zewnętrzny będzie ono nieświadomie pomijać swoje piętno, przynajmniej wtedy, gdy nie jest od razu widoczne. W tym momencie rodzice stają przed podstawowym dylematem dotyczącym tego, jak wielu informacji mogą dziecku udzielić, i niekiedy zwracają się do lekarzy po wskazówki244. Jeżeli dziecko jest informowane o swoim piętnie w wieku szkolnym, uznaje się, że może nie być wystarczająco silne psychicznie, aby to znieść, a ponadto może również nietaktownie ujawnić fakty na swój temat tym, którzy nie powinni o nich wiedzieć. Z drugiej strony zbyt długie trzymanie dziecka w niewiedzy spowoduje, że nie będzie ono przygotowane na to, co je spotka. Ponadto istnieje również groźba, że o swojej 243 Ibidem, s. 159. 244 Punkt widzenia lekarza na problem kontroli informacji w przypadku dziecięcej epilepsji w: S. Livingston, Should Epilepsy Be Publicized, 1963, s. 201 -210. i ? • A Krvch którzy nie mają żadnego powodu, aby sytuacji dowie się od obcyctt,, J konstruktywna i optymistyczna zrobić to delikatnie - czego wymaga kons prezentacja faktów. , x (owe ati. Techniki kontroli informacji '. 'ii' t ? cnnłeczna tożsamość jednostki dzieli Jak sugerowałem wcześnie, sp ebyWa. Na podział ten otaczających ją ludzi i miejsca, w który ^ p ^^ ^.^ Tq wpływa również - choć w mny *P ^ ^.^ codńenny właśnie te punkty odnies.eniafalezy ^ drQgę do swojegQ rozkład zajęć osoby z P^JJJ, miejsca, gdzie robi zakupy, miejsca pracy miejsca^ zam iejszym pojęciem jest tutaj i miejsc, w których odpoczywa, i dnostkc z poszczególnymi rozkład dnia, gdyż to ^«™JJl]zu]e sie ze szczególnej per-sytuacjami społecznymi. *°™ osob dyskredytowaną, po- spektywy. Badając, na ile jednostkaj^ ^ ^ szukuje się stale ^^^^Tp^wdzając, w jakim stopniu rzyć, by uzyskać sPołeCZną/a7cPniepCrzewidzianych wypadków, któ- jest dyskredytowali ^^iotm^™ na swój temat. Na rym musi stawie czoła, TffX" twarzą może oczekiwać (jak przykład jednostka ze f^^^JLnie szokować osoby wcześniej wspomniano)^ ze s P . ze swojego sąsiedztwa i uzyska « ^^ ^ ty stroju noszone w celu częs J ^ nia będą tu odnosiły mme^utdcn^ ^^ w których jednostka ,est nieZna hnych technik, które stosuje .ed^:^m^:^Zarządzając najistotmejszymi info, macjami na swój temat. „vwiście ukrywanie lub eliminacja Jedną ze strategii będzie= oczyw -eJ^^.^ Znaków, które się stały symbolami piętn narkomanów: jest tego typowym przykładem • "----------- TZZTcharacteristics of 1107 Petitioners for Change 2« zob. L. Broom, H. P. Beem V H«m, " xx> $ 33_3? ofName, „American Sociological Rev.ew , [O kampanii antynarkotykowej w Nowym Orleanie] Gliny zaczęły zatrzymywać narkomanów na ulicach i oglądać ich ręce w poszukiwaniu śladów nakłuć. Gdy je znajdowali, zmuszali narkomana do podpisania oświadczenia, w którym przyznawał się do swojej kondycji, tak że mógł być sądzony na podstawie prawa dotyczącego narkomanów. Obiecywano mu wyrok w zawieszeniu, gdyby przyznał się przez sądem do winy i umożliwił wprowadzenie nowego prawa. Narkomani poszukiwali na swym ciele żył, w które mogliby się wkłuć poza obszarem rąk. Jeżeli władze nie mogły znaleźć na ciele danej osoby śladów nakłuć, zazwyczaj puszczały ją wolno. Jeśli je znalazły, zatrzymywały ją na siedemdziesiąt dwie godziny i próbowały skłonić do podpisania oświadczenia246. Należy zauważyć, że akcesoria mające ułatwiać życie niektórym niepełnosprawnym, rekompensujące ich ułomności, stają się, co zrozumiałe, symbolami piętna. Pojawi się więc chęć ich odrzucenia. Przykładem jest jednostka z pogarszającym się wzrokiem, która unika noszenia dwuogniskowych okularów, ponieważ mogą one sugerować jej podeszły wiek. Jednak taka strategia może się oczywiście kłócić ze stosowaniem środków mających wyrównywać możliwości niepełnosprawnych. Z tego powodu dążenie do tego, aby sprzęt korygujący stał się niewidoczny, będzie pełniło podwójną funkcję. Sytuacja niedosłyszącego jest przykładem stosowania owych niewidocznych korektorów: Ciotka Mary [niedosłysząca krewna] wiedziała wszystko na temat wczesnych receptorów słuchowych, niezliczonych odmian trąbki akustycznej. Miała ilustracje ukazujące to, jak receptory takie wbudowywano w kapelusze, ozdobne grzebienie, flaszki, piersiówki, łaski, ukrywano je w poręczach foteli, w wazonach na stole w jadalni, a nawet w męskich brodach247. 24S W Leejunkie, New York 1953, s. 91. 247 F. Warfield, Keep Listening, op. cit., s. 41. Bardziej aktualnym przykładem są dwuogniskowe soczewki, w których nie widać linii ich łączenia. Czasem ukrywając symbole piętna, jednostka stosuje jednocześnie dezidentyfikator, czego przykładem są praktyki Jamesa Berr/e-go, pierwszego w pełni profesjonalnego kata w Anglii. Wątpliwe jest, aby ktokolwiek zamierzał kiedykolwiek użyć w stosunku do Berr/ego przemocy, jednak na ulicach spotykał się z takimi reakcjami, iż bardzo dbał o to, aby uniknąć rozpoznania, kiedy tylko było to możliwe. W jednym z wywiadów powiedział, że podczas wielu podróży do Irlandii ukrywał na ciele sznur i pasy, aby nie zdradziła go torba Gladstone'a, która była równie wyraźną oznaką jego fachu, jak mała czarna torba dla wiktoriańskiego lekarza. Jego poczucie izolacji i niechęć ze strony wszystkich napotykanych osób mogą prawdopodobnie wyjaśniać niezwykłą sytuację, kiedy to jego żona i synek towarzyszyli mu w podróży do Irlandii na egzekucję. "Wyjaśnienie przez niego udzielone, było takie, że zrobił to w celu ukrycia swojej tożsamości, gdyż - jak słusznie przypuszczał - nikt nie pomyślałby, że człowiek prowadzący za rękę dziesięcioletniego chłopca jest katem, który idzie właśnie powiesić mordercę248. Mamy tu do czynienia z tym, co w literaturze szpiegowskiej nazywa się „przykrywką", a w innym jej rodzaju określa jako przysługę małżeńską, którym to terminem nazywa się sytuację, gdy homoseksualista i lesbijka tłumią własne skłonności i biorą ze sobą ślub. Zdarza się, ^je piętno zostanie nadane komuś podczas pobytu w instytucji, która - po tym, jak ją opuści - przez pewien czas wciąż go dyskredytuje, sprawując nad nim rodzaj kontroli. W takiej sytuacji można się spodziewać szczególnego cyklu pomijania piętna. Na przykład w pewnym szpitalu dla psychicznie chorych249 odkryto, że pacjenci stający się na nowo częścią społeczności normalsów często 248 J. A. Atholl, op. ci*., s. 88-89. 249 Zob. studium autora na temat szpitala św. Elżbiety w Waszyngtonie, przedstawione częściowo w: E. Goffman, Asylums, New York 1961. Kontrola informacji a tożsamość osobista 135 planowali, jak w pewnym stopniu pomijać swoje piętno. Pacjenci, którzy zmuszeni byli kontaktować się z rehabilitantem, pracownikiem socjalnym czy agencją zatrudnienia, często rozmawiali między sobą na temat nieprzewidzianych sytuacji, w których się mogą znaleźć, oraz standardowej strategii radzenia sobie z nimi. Podejmując pierwszą pracę, musieliby poinformować o swoim piętnie pracodawcę, a może również kadrowego, natomiast niższe szczeble organizacji i współpracownicy mogliby być trzymani w niewiedzy. Jak wcześniej wspomniano, pacjenci mogli czuć, że wiązałoby się to z jakimś stopniem niepewności, ponieważ nigdy nie byliby pewni, kto wie o ich piętnie, a kto nie, i jak długo będzie trwała nieświadomość tych drugich (tj. nic niewiedzących). Pacjenci uważali, że po sześciomiesięcznym okresie zatrudnienia (czyli czasie wystarczająco długim, aby zaoszczędzić trochę pieniędzy i uwolnić się spod opieki szpitala) należy rzucić pracę i na podstawie takiej historii zatrudnienia poszukać zajęcia gdzie indziej, tym razem ufając, że w nowym miejscu pracy pobyt w szpitalu psychiatrycznym można ukryć przed wszystkimi osobami250. Inną strategią osób pomijających piętno jest prezentowanie symboli swoich piętnujących ułomności jako oznak czegoś innego, co jest mniej dyskredytujące. Okazuje się na przykład, że osoby niedorozwinięte umysłowo próbują niekiedy uchodzić za pacjentów szpitali psychiatrycznych, ponieważ to drugie jest postrzegane przez społeczeństwo jako mniejsze zło2S1. Podobnie niedosłyszący może się umyślnie zachowywać tak, by stworzyć wrażenie, iż jest marzycielem, osobą duchowo nieobecną, obojętną lub znudzoną. Zdarza się nawet, iż udaje, że się źle czuje albo śpi, i w związku z tym nie może odpowiadać na ciche pytania. Takie cechy bądź zachowanie uzasadniają to, że dana osoba czegoś nie usłyszała, więc nikt nie będzie przypuszczał, że jest głucha252. 250 O tym, jak często ten zabieg jest przez byłych pacjentów stosowany, świadczy: M. Lin-der, D. Landy, Post-Discharge Experience and Wocational Rehabilitation Needs of Psychiatrie Patients, „Mental Hygiene", 1958, nr XLII, s. 39. 251 R. Edgerton, G. Sabagh, op. cit., s. 268. 252 F. Warfield, Cotton in My Ears [vi:] B. Wright, op. cit., s. 23-24. Ogólnego zestawienia dostarcza E. Lemert, Social Pathology, op. cit., s. 95, pod hasłem, „fałszywe role". 136 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Strategią bardzo często stosowaną przez osoby dyskredytowalne jest radzenie sobie z zagrożeniami przez podział otaczających ich ludzi na dużą grupę tych, którym nie mówi się nic, oraz małą grupę tych, którym mówi się wszystko i na których można polegać. Włączają oni do swojej maskarady te osoby, które zwykle stanowiłyby największe zagrożenie. W wypadku bliskich związków, istniejących już w momencie nabycia piętna, jednostka może natychmiast uaktualnić relację dzięki cichej, poufnej rozmowie. Może w wyniku tego zostać odrzucona, ale utrzyma swoją reputację osoby postępującej uczciwie. Co ciekawe, ten rodzaj zarządzania informacjami jest często zalecany przez lekarzy, szczególnie gdy to oni muszą jako pierwsi poinformować jednostkę o jej piętnie. Zatem lekarze, którzy odkrywają przypadek trądu, mogą sugerować, aby tajemnica ta pozostała między lekarzami, pacjentem i jego najbliższą rodziną253, oferując dyskrecję w celu zapewnienia dalszej współpracy ze strony pacjenta. W wypadku relacji nawiązanych po napiętnowaniu, kiedy minął moment, w którym jednostka powinna była się przyznać, może ona zainscenizować wyznanie swojej tajemnicy, czyniąc to z takim ładunkiem emocji, jakiego wymaga jej wcześniejsze milczenie, a potem zdać się na łaskę innych, jako ktoś podwójnie zdemaskowany - po pierwsze jako osoba odmienna, a po drugie jako człowiek nieuczciwy i niegodny zaufania. Istnieją wspaniałe zapisy takich poruszających scen254, a wraz z nimi pojawia się potrzeba zrozumienia wielu wywoływanych przez nie sytuacji, w których winy są zapomniane i przebaczone. Pomyślny rezultat takiego wyznania wymaga oczywiście, by ukrywający piętno zbadał uprzednio, czy ujawnienie prawdy nie spowoduje całkowitego zerwania relacji z ludźmi, wobec których to p^tno ma być ujawnione. Należy zauważyć, że jednostka nosząca piętno jest niemalże skazana na takie sceny. Nowo poznane osoby łatwo się mogą zniechęcić, zanim relacja zostanie 253 B. Roueche, A Lonely Road, Eleven Blue Men, New York 1953, s. 122. 254 Scena między ciężarną prostytutką i niewiedzącym o jej piętnie mężczyzną, który chce ją poślubić w: G. Dendrickson, F. Thomas, op. cit., s. 134; zbeletryzowana scena między pomijającym swoje piętno Murzynem a biatą dziewczyną, którą chce poślubić w: J. W Johnson, op. cit., s. 204-205. Kontrola informacji a tożsamość osobista 137 nawiązana. Cena za szczerość na samym początku znajomości może być wysoka, często zatem się jej unika. Jak już stwierdzono, osoba, która ma możliwość szantażowania osoby z piętnem, może równie często pomóc jej utrzymać tajemnicę. Co więcej, szantażysta prawdopodobnie będzie mieć wiele powodów, aby tak postąpić. I tak kierownicy hoteli w kurortach często prowadzą politykę prywatności, która chroni niewiernych małżonków, od czasu do czasu zatrzymujących się w takich miejscach. Stręczyciele wykazują niekiedy podobną troskę: Mężczyźni ci [stręczyciele] wynajmowali pokoje w szacownych hotelach na pierwszym piętrze nad holem, tak aby ich klienci mogli korzystać ze schodów, nie będąc widziani przez windziarzy czy recepcjonistów255. Podobnie zachowywały się ich podopieczne: Jeżeli klienci są ludźmi znaczącymi, dziewczyny nie będą ich zbyt chętnie identyfikowały lub wymieniały ich nazwisk w rozmowie, nawet między sobą256. Podobnie pisze się o roli fryzjera zatrudnionego w luksusowym domu publicznym: Naprawdę był kimś więcej niż artystą. Był szczerym przyjacielem każdej dziewczyny w domu. „Charlie" słuchał zwierzeń, które rzadko słyszeli inni, i dawał dużo zdroworozsądkowych rad. Co więcej, w swoim własnym domu na Michigan Avenue odbierał pocztę dla dziewczyn, które ukrywały swoje zajęcie przed rodziną i przyjaciółmi. Jego dom był miejscem, w którym dziewczyny mogły się spotykać z krewnymi niespodziewanie odwiedzającymi Chicago257. Innych przykładów dostarczają pary małżonków, z których jedno należy do napiętnowanej kategorii, a drugie nosi piętno dobro- 255 J. Stearn, op. cit., s. 13. 256 H. Greenwald, The Cali Girl, New York 1958, s. 24. 257 Madeleine, op. cit., s. 71. Kontrola informacji a tożsaroiigfai wolnie. Twierdzi się na przykład, że towarzyszka życia alkoholika będzie mu pomagać w ukrywaniu jego słabości. Żona mężczyzny z kolostomią będzie mu pomagać upewnić się, czy nie czuć od niego nieprzyjemnego zapachu258; ponadto może „pozostawać w domu i przyjmować wszelkie telefony czy dzwonki do drzwi, tak aby iry-gacja mogła przebiegać bez zakłóceń [...]"259. Mąż kobiety udającej, że dobrze słyszy, pomagał jej następująco: Był przemiłym człowiekiem i od momentu, w którym się w sobie zakochaliśmy, instynktownie wiedział, jak pomóc mi ukrywać słabości i tuszować błędy. Miał czysty, donośny głos. Wydawało się, że nigdy go nie podnosi, ale zawsze słyszałam, co mówi, a przynajmniej pozwalał mi myśleć, że tak jest. Kiedy byliśmy w towarzystwie, uważał na to, jak mi idzie, i gdy zaczynałam się plątać, on dyskretnie pomagał mi nie zgubić się w konwersacji260. Należy dodać, że bliscy nie tylko pomagają dyskredytowalnej osobie w jej maskaradzie, ale mogą również pełnić tę funkcję bez jej wiedzy. Mogą w istocie odgrywać rolę ochronnego klosza, pozwalając jednostce sądzić, iż jest bardziej akceptowana jako normals, niż tak jest w rzeczywistości. Bliscy jednostki będą zatem bardziej świadomi jej odmienności i wynikających z niej problemów niż ona sama. Przekonanie, że zarządzanie piętnem dotyczy tylko nosiciela piętna oraz osób z zewnątrz, jest tu z pewnością niezgodne z prawdą. Co interesujące, osoby, które noszą określone piętno, mogą często polegać na wzajemnej pomocy w jego pomijaniu, co jest kolejnym dowode^a na to, że ci, którzy mogą najbardziej zagrażać tajemnicy, często okazują się najbardziej pomocni. Na przykład kiedy jeden homoseksualista zaczepia drugiego, może się to odbyć tak, że normalsi nie są świadomi tego, iż właśnie dzieje się coś nadzwyczajnego. 258 C. Orbach i in., op. cit., s. 163. 259 Ibidem, s. 153. **° F. Warfield, Keep Listening, op. cit., s. 21. Jeżeli przyjrzymy się bardzo uważnie i wiemy, na co tud uwagę w gejowskim barze, zaczynamy dostrzegać, ze mim osoby najwyraźniej komunikują się ze sobą bez stów, jedynieH pomocą spojrzeń - ale nie tych przelotnych, które wti mieniają między sobą mężczyźni261. Taki sam rodzaj współpracy można spotkać wśród którzy znają się osobiście. Na przykład byli pacji trycznych, którzy poznali się w trakcie pobytu taktownie nie ujawniać tego faktu poza szpitalem jedna z tych osób jest akurat w towarzystwie norm; ulicy inną, mogą się minąć, ignorując się wzajemnie, nie znały. Jeśli takie osoby się przywitają, mogą to nie wyjaśniając, jak się poznały, a jednostce, dziej delikatna, przyznaje się prawo do nadania Utiltu* jemnemu rozpoznaniu, a także wynikającej z niejffUtim-rzyskiej. Byli pacjenci szpitali psychiatrycznych niesątuoariw odosobnieni: Profesjonalna cali girl kieruje się kodeksem regulujący ląit ki z klientami. Do zwyczaju należy na przykład to, aby uigd^ia-den sposób nie okazała, że rozpoznała swojego klienta,gdyspati-ka go w miejscu publicznym, chyba że on pierwszy P!»!l! W sytuacji, gdy zabrakło tego rodzaju dyskrecji, spodziewać, że zdyskredytowana jednostka zecl niedyskretną osobę, co ilustruje Reiss w swojej praptinił-docianych przedsiębiorców, cytując informatora: Idę ulicą ze swoją stałą dziewczyną, kiedy ten gej, zktórprffl byłem, mijając nas, gwiżdże na mnie i krzyczy:, 261 E. Hooker, The Homosexuai Community, 14 sierpnia WćUWIifłf ca przedstawiona na Czternastym Międzynarodowym Kongresie Pp*|i!#l w Kopenhadze. Struktura takiej wymiany spojrzeń jest złożona,*ipsitirafi1* kognitywnym rozpoznaniem społecznej (ale nie osobistej) tożsam«fli(i(# nież intencje seksualne, a niekiedy także cicha umowa. 262 G. Greenwald, op. cit., s. 24. wolnie. Twierdzi się na przykład, że towarzyszka życia alkoholika będzie mu pomagać w ukrywaniu jego słabości. Żona mężczyzny z kolostomią będzie mu pomagać upewnić się, czy nie czuć od niego nieprzyjemnego zapachu258; ponadto może „pozostawać w domu i przyjmować wszelkie telefony czy dzwonki do drzwi, tak aby iry-gacja mogła przebiegać bez zakłóceń [...]"259. Mąż kobiety udającej, że dobrze słyszy, pomagał jej następująco: Był przemiłym człowiekiem i od momentu, w którym się w sobie zakochaliśmy, instynktownie wiedział, jak pomóc mi ukrywać słabości i tuszować błędy. Miał czysty, donośny głos. Wydawało się, że nigdy go nie podnosi, ale zawsze słyszałam, co mówi, a przynajmniej pozwalał mi myśleć, że tak jest. Kiedy byliśmy w towarzystwie, uważał na to, jak mi idzie, i gdy zaczynałam się plątać, on dyskretnie pomagał mi nie zgubić się w konwersacji260. Należy dodać, że bliscy nie tylko pomagają dyskredytowalnej osobie w jej maskaradzie, ale mogą również pełnić tę funkcję bez jej wiedzy. Mogą w istocie odgrywać rolę ochronnego klosza, pozwalając jednostce sądzić, iż jest bardziej akceptowana jako normals, niż tak jest w rzeczywistości. Bliscy jednostki będą zatem bardziej świadomi jej odmienności i wynikających z niej problemów niż ona sama. Przekonanie, że zarządzanie piętnem dotyczy tylko nosiciela piętna oraz osób z zewnątrz, jest tu z pewnością niezgodne z prawdą. Co interesujące, osoby, które noszą określone piętno, mogą często polegać na wzajemnej pomocy w jego pomijaniu, co jest kolejnym dowodni na to, że ci, którzy mogą najbardziej zagrażać tajemnicy, często okazują się najbardziej pomocni. Na przykład kiedy jeden homoseksualista zaczepia drugiego, może się to odbyć tak, że normalsi nie są świadomi tego, iż właśnie dzieje się coś nadzwyczajnego. Kontrola informacji a tożsamość osobista 139 258 C. Orbach i in., op. cit., s. 163. 259 Ibidem, s. 153. 260 F. Warfield, Keep Listening, op. cit., s. 21. Jeżeli przyjrzymy się bardzo uważnie i wiemy, na co zwracać uwagę w gejowskim barze, zaczynamy dostrzegać, że niektóre osoby najwyraźniej komunikują się ze sobą bez słów, jedynie za pomocą spojrzeń - ale nie tych przelotnych, które zwykle wymieniają między sobą mężczyźni261. Taki sam rodzaj współpracy można spotkać wśród nosicieli piętna, którzy znają się osobiście. Na przykład byli pacjenci szpitali psychiatrycznych, którzy poznali się w trakcie pobytu w tej instytucji, mogą taktownie nie ujawniać tego faktu poza szpitalem. Czasami, kiedy jedna z tych osób jest akurat w towarzystwie normalsów i spotka na ulicy inną, mogą się minąć, ignorując się wzajemnie, jak gdyby się nie znały. Jeśli takie osoby się przywitają, mogą to zrobić dyskretnie, nie wyjaśniając, jak się poznały, a jednostce, której sytuacja jest bardziej delikatna, przyznaje się prawo do nadania kształtu temu wzajemnemu rozpoznaniu, a także wynikającej z niej wymianie towarzyskiej. Byli pacjenci szpitali psychiatrycznych nie są tu oczywiście odosobnieni: Profesjonalna cali girl kieruje się kodeksem regulującym jej stosunki z klientami. Do zwyczaju należy na przykład to, aby nigdy w żaden sposób nie okazała, że rozpoznała swojego klienta, gdy spotyka go w miejscu publicznym, chyba że on pierwszy ją przywita262. W sytuacji, gdy zabrakło tego rodzaju dyskrecji, można się niekiedy spodziewać, że zdyskredytowana jednostka zechce zdyscyplinować niedyskretną osobę, co ilustruje Reiss w swojej pracy na temat młodocianych przedsiębiorców, cytując informatora: Idę ulicą ze swoją stałą dziewczyną, kiedy ten gej, z którym raz byłem, mijając nas, gwiżdże na mnie i krzyczy: „Hej, słodziutki". 261 E. Hooker, The Homosexual Community, 14 sierpnia 1961, s. 8, niepublikowana praca przedstawiona na Czternastym Międzynarodowym Kongresie Psychologii Stosowanej w Kopenhadze. Struktura takiej wymiany spojrzeń jest złożona, wiąże się z wzajemnym kognitywnym rozpoznaniem społecznej (ale nie osobistej) tożsamości; łączą się z tym również intencje seksualne, a niekiedy także cicha umowa. 262 G. Greenwald, op. cit., s. 24. 140 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości [...] i byJem wściekły, więc poszedłem do chłopaków, zaczailiśmy się na niego i stłukliśmy go tak, że żałował, że się urodził [...] nie pozwolę na coś takiego ze strony pedała.263 Należy się spodziewać, że dobrowolne utrzymanie różnego rodzaju dystansu będzie strategicznym działaniem osób pomijających piętno, przy czym osoba dyskredytowalna będzie wykorzystywać bardzo podobne mechanizmy jak zdyskredytowana, ale z nieco innych względów. Ograniczając próby nawiązania bliskiej relacji lub całkowicie z nich rezygnując, jednostka może uniknąć wynikającego stąd zobowiązania do ujawniania informacji. Utrzymując dystans, nie będzie musiała spędzać z inną osobą zbyt wiele czasu. Postępuje tak dlatego, że - jak wcześniej stwierdzono - im więcej czasu się z kimś spędza, tym większe jest prawdopodobieństwo nieprzewidzianych zdarzeń, w trakcie których ujawniane są tajemnice. Przykładami, które to potwierdzają, są wypowiedzi żon pacjentów szpitali psychiatrycznych, radzących sobie z piętnem. Ale ze wszystkimi naszymi pozostałymi znajomymi urwałam kontakty [po tym, jak wymieniła pięciu, którzy znali piętno jej męża]. Nie powiedziałam im, że się wyprowadzam i odłączyłam telefon, nie mówiąc o tym nikomu, tak że nie wiedzieli, jak się ze mną skontaktować264. W biurze z nikim za bardzo się nie zaprzyjaźniam, ponieważ nie chcę, aby ludzie wiedzieli, gdzie jest mój mąż. Myślę, że gdybym się z nimi zbytnio zaprzyjaźniła, zaczęliby zadawać pytania i mogłabym się wygadać, więc po prostu myślę, że lepiej jeśli o Joe wie tak mało osób, jak to tylko możliwe265. Utrzymując fizyczny dystans, jednostka może również ograniczyć skłonność innych osób do tworzenia jej osobistej identyfikacji. 263 A. J. Reiss, Jr., The Social Integration of Queers and Peers., „Social Problems", 1961, nr IX, s. 118. 264 M. R., Yarrow, J. A. Clausen, P. R. Robbins, op. cit., s. 36. 165 Ibidem. Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 41 Przebywając w miejscu, gdzie ludzie rzadko pozostają na stałe, może ona ograniczyć ilość stałych doświadczeń, w które są zaangażowani inni. Jeśli to miejsce pobytu jest odcięte od jej poprzedniego miejsca zamieszkania, może wprowadzić do swojej biografii nieciągłość: in-tencjonalnie - jak niezamężna dziewczyna w ciąży, jadąca do innego stanu, aby urodzić dziecko, lub też pochodzący z małego miasteczka homoseksualista, jadący do Nowego Jorku, Los Angeles czy Paryża, aby móc funkcjonować względnie anonimowo; bądź też nieinten-cjonalnie - jak pacjent szpitala psychiatrycznego, który z ulgą odkrywa, że miejsce, w którym go umieszczono, znajduje się daleko za miastem, jest zatem w pewnym stopniu odcięty od swoich zwykłych kontaktów. Zostając w domu i nie odbierając telefonu ani nie otwierając drzwi, dyskredytowalna jednostka może się wycofać z większości tych kontaktów, w których jej hańba mogłaby zostać włączona do znanej innym biografii266. Należy rozważyć teraz ostatnią możliwą sytuację, eliminującą wszystkie pozostałe. Jednostka może się mianowicie dobrowolnie ujawnić, radykalnie przekształcając w ten sposób swoje położenie - przestaje wtedy być osobą, która musi zarządzać informacjami na swój temat, a staje się kimś, kto musi sobie radzić z niełatwymi okolicznościami społecznymi. Z osoby dyskredytowalnej zmienia się w osobę zdyskredytowaną. Kiedy osoba z ukrytym piętnem wyjawi informacje na swój temat, może się oczywiście zaangażować w jedno z omawianych wcześniej działań adaptacyjnych dostępnych dla osoby, której piętno jest innym znane, co częściowo tłumaczy politykę samodemaskacji. Jedną z metod ujawnienia takich informacji jest dobrowolne noszenie przez jednostkę symbolu piętna, dobrze widocznego znaku, który obwieszcza jej ułomność, gdziekolwiek się ona znajduje. Są na przykład osoby niedosłyszące, które noszą aparat słuchowy bez baterii267, albo częściowo niewidomi posługujący się składaną białą laską czy też Żydówki noszące naszyjnik z gwiazdą Dawida. Należy 2" Przykład dotyczący ukrywania ciąży z nieprawego foża podany jest w H M Hnehes op. cit., s. 53 i następne. ' ""&'"= > «? R. Barker i in., Adjustment to Physical Handicap and Illness, op. cit., s. 241. 142 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości zaznaczyć, że niektóre symbole piętna, takie jak znaczek Rycerzy Kolumba, wskazujący, iż osoba, która go nosi, jest katolikiem268, nie są prezentowane bezpośrednio w celu ujawnienia piętna, ale mają zaświadczać raczej o przynależności do organizacji, którym się takiego znaczenia nie przypisuje. Trzeba też wziąć pod uwagę, że wszelkiego rodzaju radykalne inicjatywy również mogą ten mechanizm wykorzystywać, ponieważ jednostka, która z własnej woli nosi określone symbole, zapewnia o swym odcięciu od społeczności nor-malsów. Przykładem jest zachowanie i wygląd odłamu nowojorskich Żydów. Do Obgehitene Yiden, „Żydów Obrońców", należą tak zwani ul-traortodoksyjni Żydzi, którzy nie tylko przestrzegają Shulhan Aruch w każdym najdrobniejszym szczególe, ale są nader skrupulatni i gorliwi w swych praktykach. Wypełniają wszystkie przykazania i nakazy z największą dbałością. Ludzi ci są otwarcie identyfikowalni jako Żydzi. Noszą brody i/lub specjalne tradycyjne stroje wyłącznie po to, by zewnętrznie identyfikowano ich jako Żydów: brody, aby „wizerunek Boga był na ich twarzach", tradycyjne ubrania, aby „mogli się powstrzymać od każdego z możliwych grzechów"269. Cechą symboli piętna jest to, że są nieustannie widoczne. Napiętnowana jednostka może także stosować mniej surowe sposoby ujawniania się, czemu służą na przykład tak zwane celowe wpadki (np. gdy niewidoma osoba w obecności nowo przybyłych specjalnie robi coś niezdarnie, aby w ten sposób poinformować ich o swoim piętnie). Istnieje również ceremoniał ujawnienia - formuła, za pomocą której jednostka przyznaje się do swojej ułomności, mówiąc o tym. Zakłada ona jednocześnie, że normalsi przejdą nad tym do porządku 268 W Stanach Zjednoczonych do czasu prezydentury Johna Kennedy"ego katolicyzm należał do okoliczności stygmatyzujących. Kennedy, który byl katolikiem, zmienił postrzeganie wyznawców tej religii. Podobne zmiany, nieco późniejsze, obserwować można w Wielkiej Brytanii, tradycyjnie usposobionej „antypapistowsko". Zob. na ten temat niedawny artykuł w „The Economist", 7 kwietnia 2005 (przyp. red.). 269 S. Poll, The Hasidic Community of Williamsburg, New York 1962, s. 25-26. Kontrola informacji a tożsamość osobista 143 dziennego i nie będą musieli udawać, że nic nie zauważyli. Zatem Żyd albo pacjent szpitala psychiatrycznego w rozmowie z nieznajomym czeka na odpowiedni moment i spokojnie mówi: „Będąc Żydem, uważam..." albo „Będąc w tej kwestii osobą kompetentną, jako pacjent szpitala psychiatrycznego mogę powiedzieć, że...". Sugerowano wcześniej, że nauka pomijania piętna jest jedną z faz procesu socjalizacji napiętnowanej jednostki, a zarazem punktem zwrotnym w jej karierze moralnej. Pragnę stwierdzić, iż jednostka z piętnem może zacząć odczuwać, że powinna przestać się ukrywać, jeżeli siebie akceptuje i szanuje. Zatem po żmudnej nauce ukrywania piętna jednostka może się zacząć tego ukrywania oduczać. W tym miejscu dobrowolne zdjęcie maski wpasowuje się w karierę moralną, jest symbolem jednej z jej faz. Należy dodać, że w publikowanych autobiografiach nosicieli piętna ta faza kariery moralnej jest zwykle opisywana jako ostatnia, dojrzała, świadcząca o dobrym przystosowaniu, jako tak zwany stan łaski, który spróbuję przeanalizować później. Zakrywanie Dotychczas wyraźnie odróżnialiśmy sytuację osoby zdyskredytowanej, która musi sobie radzić z napięciem, od sytuacji osoby dyskre-dytowalnej, która musi kontrolować przepływ informacji na swój temat. Nosiciele piętna stosują jednakże taką technikę przystosowawczą, która wymaga od badacza połączenia tych dwóch sytuacji. Wiąże się to z różnicą między widocznością a natarczywością piętna. Faktem jest, że osoby, które są gotowe przyznać się do swego piętna (w wielu wypadkach dlatego, że jest ono innym znane lub natychmiast dostrzegalne), mogą mimo to czynić wielkie wysiłki, aby zmniejszać jego znaczenie. Celem jednostki jest redukcja napięcia, to znaczy ułatwienie sobie i innym odwrócenia uwagi od piętna oraz podtrzymanie spontanicznego zaangażowania w oficjalną treść interakcji. Jednakże środki wykorzystywane do realizacji tego zadania są bardzo podobne do tych stosowanych przy ukrywaniu piętna. W niektórych wypadkach są nawet identyczne, ponieważ to, co Kontrola informacji a tożsamość osobista 145 ukrywa piętno przed osobami niezorientowanymi, może również ułatwić sytuację tym, którzy o nim wiedzą. I tak dziewczyna, która najlepiej się porusza na swojej drewnianej nodze, kiedy jest w towarzystwie używa kul lub zgrabnej, lecz wyraźnie sztucznej kończyny270. Będę ten proces nazywał zakrywaniem. Wielu z tych, którzy rzadko próbują pomijać piętno, często próbuje je zakrywać. Jeden rodzaj zakrywania wymaga od jednostki, aby troszczyła się o standardy przypadkowo kojarzone z jej piętnem. Zatem niewidomi, którzy mają niekiedy zniekształcenia twarzy w okolicach oczu, dokonują między sobą rozróżnienia właśnie na tej podstawie. Ciemne okulary, noszone niekiedy, aby dać dobrowolne świadectwo ślepoty, mogą być jednocześnie zakładane, by ukryć zeszpecenie. Jest to przypadek ujawniania ślepoty przy jednoczesnym ukrywaniu szpetoty. Niewidomi mają z pewnością wystarczająco dużo oznak swojego stanu, bez dodawania do tego czynników natury kosmetycznej. Nie przychodzi mi do głowy nic, co jeszcze bardziej pogłębiłoby tragiczną sytuację niewidomego, niż uczucie, że w walce o odzyskanie wzroku przegrał nie tylko tę walkę, ale również stracił swój zdrowy wygląd271. W związku z tym, że niewidomy może sprawiać wrażenie osoby niezdarnej, może się on starać odzyskać sprawność motoryczną - „łatwość, grację i biegłość we wszystkich tych ruchach, które świat widzących postrzega jako normalne"272. Drugi z kolei typ zakrywania (pokrewny temu pierwszemu) jest związany z wysiłjjami mającymi na celu ograniczenia eksponowania tych ułomności, które są najbardziej identyfikowane z piętnem. Na przykład osoba niedowidząca, która wie o tym, że obecni znają jej odmienność, mimo wszystko może unikać czytania, ponieważ, aby to uczynić, musiałaby zbliżyć książkę na odległość kilku 2™ W. Y. Baker, op. cit., s. 193. 271 H. Chevigny, op. cit., s. 40-41. 272 Widem, s. 123. centymetrów, a to, w jej mniemaniu, mogłoby zbyt rażąco wskazywać na jej ślepotę273. Należy zaznaczyć, że ten typ zakrywania jest ważnym aspektem technik asymilacyjnych, stosowanych przez członków mniejszościowych grup etnicznych. Celem takich działań, jak zmiana imienia czy kształtu nosa, nie jest wyłącznie pomijanie piętna. Mają one również sprawić, by znany innym atrybut był rzadziej zauważany, ponieważ łatwiej jest wówczas podtrzymywać niewymuszony brak zainteresowania piętnem. Najbardziej interesującym sposobem zakrywania jest chyba ten związany z organizowaniem sytuacji społecznych. Jak już wspomniałem, to, co koliduje bezpośrednio z procesem i mechanizmami komunikacji, narzuca się nieustannie w interakcji i rzeczywiste odwrócenie od tego uwagi jest trudne. Stąd też napiętnowane osoby, szczególnie te niepełnosprawne fizycznie, muszą niekiedy poznać strukturę interakcji po to, by się dowiedzieć, w jaki sposób zmienić swoje zachowanie, aby ich piętno było mniej natarczywe. Na podstawie ich wysiłków możemy zatem poznać cechy interakcji, które w innym wypadku uznalibyśmy za zbyt oczywiste, aby je zauważyć. Na przykład osoby niedosłyszące uczą się mówić tak głośno, aby - w opinii słuchaczy - było to odpowiednie w danej sytuacji. Uczą się także, jak być w ciągłej gotowości, w razie gdyby musiały poradzić sobie z tymi momentami interakcji, które wymagają dobrego słuchu (jeśli mają się odpowiednio zachowywać): Aby chronić swój sekret, Frances opracowała wyszukane techniki radzenia sobie z ciszą w czasie obiadu, przerwami podczas koncertów, meczy piłkarskich, potańcówek itd. Lecz techniki te sprawiały tylko, że jej niepewność rosła, co prowadziło z kolei do tego, że była ostrożniejsza i w związku z tym jeszcze bardziej niepewna. Zatem bezwzględnie przestrzegała tego, aby podczas proszonego obiadu: (1) siedzieć obok kogoś z donośnym głosem; (2) krztusić się, kaszleć lub dostawać czkawki, gdy ktoś zwracał się bezpośrednio do niej; (3) przejąć inicjatywę R. Criddle, op. cit., s. 47. 146 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości w rozmowie, poprosić kogoś o opowiedzenie historii, którą już słyszała, zadawać pytania, na które znała odpowiedzi274. W podobny sposób niewidomi uczą się niekiedy patrzeć bezpośrednio na mówiącego. Mimo że nie wiąże się to z widzeniem, pomaga jednak niewidomemu uniknąć gapienia się w przestrzeń, zwieszania głowy lub wysyłania nieświadomie innych sygnałów zerwanego kontaktu275. 274 Na podstawie: F. Warfield, Cotton in My Ears, cyt. za: B. Wright, op. cit., s. 49. "5 H. Chevigny, op. cit., s. 51. Rozdział 3 lvw? Przystosowanie do grupy ^ „., a tożsamość ego •;^^;i^1 W te, pracy podjęto próbę odróżnienia tożsamość, społeczne, od osobl,. Oba rodza,e tożsamości mogą byc ,ed-nak lepie, zrozumiane, gdy s,ę ,c ze sobą zestaw, , porówna z czymś, co Enkson , mm nazwali ego lub tożsamością odczuwaną, mianow,c,e z subiektywnym znaczeniem własne, ytuac, jednostki oraz ,e, ciągłości , charakteru które jednostka nabywa w wyniku różnorodnych doświadczeń społecznych Tożsamości społeczna , osobista jednostki budzą za, t owa nie innych , są dla n,ch podstawą do tworzema definicji tozsamo ści W wypadku tożsamość, osob.ste, wspomniane zainter i definicje mogą się pojawić jeszcze przed narodź , trwać po ,e, śmierci, a zatem mo.a istnieć nawet wtedy, &2 ,, ? ni wli 7atem przestępca posługuje której tożsamość rozważamy277. Jeśli zatem v vr Termin „tożsamość ja" byłby w tym h moi cie identyfikacja" - jest powszechme stosowany ^ dokumentację lub świadectwo, samej jednostki tworzącej swo)ą osobistą tozsamo v ^ pr l ^ ^ko"'^ j j Trójczlonowa typologia zwrotu „identyfikować się z" który ma b k k ^ precyzuje sensu znane znaczenia: uczestniczyć b y się z który ma ^p ^^ ^ zastępczo w sytuacji osoby, które, niekorzystne poi w ratenie „być identyfi- swajać sobie cechy innych osób, f°™umc,wlasnV°osiadać a ponadto odnosić s.ę do spo-kowanym z" może owe znaczenia psychologiczne p zypisywany sobie przez daną tecznej kategorii osób, których domniemany charakter ,e p yv jednostkę jako część jej własnej społecznej tożsamości. 148 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości się pseudonimem, to odcina się w tym momencie od swojej osobistej tożsamości. Kiedy jednak zachowuje przy tym oryginalne inicjały lub jakąś inną część swojego prawdziwego imienia i nazwiska, to daje w ten sposób wyraz poczuciu swojej tożsamości278. Jest oczywiście tak, że jednostka tworzy swój wizerunek z tych samych materiałów, z których inni wcześniej konstruują jej społeczną i osobistą identyfikację, jednakże korzysta ze znacznej swobody wobec tego, co kształtuje279. Pojęcie tożsamości społecznej umożliwiło nam analizę napiętnowania. Pojęcie osobistej identyfikacji pozwoliło nam rozważyć rolę kontrolowania informacji w radzeniu sobie z piętnem. Dzięki pojęciu tożsamości ego możemy się przyjrzeć temu, co jednostka może odczuwać w związku z piętnem i radzeniem sobie z nim. To z kolei prowadzi nas do tego, by poświęcić szczególną uwagę dobrym radom, które otrzymuje. Ambiwalencja Wiemy, że napiętnowana osoba, uznana w naszym społeczeństwie za nosiciela piętna, nabywa standardy identyfikacji, które stosuje wobec siebie, mimo że nie może ich spełnić. Jest więc nieuniknione, że będzie w stosunku do własnego Ja odczuwać pewną ambiwalencję. Pewne przejawy tej ambiwalencji zostały już opisane przy omawianiu wahań identyfikacji oraz łączącego jednostkę z innymi napiętnowanymi związku, do którego się przyznaje. Można przytoczyć jeszcze inne jej przejawy. Napiętnowane jednostki mają tendencję do hierarchizowania nosicieli tego samego piętna w zależności od tego, jak bardzo jest ono widoczne i narzucające się. Do tych osób, których piętno jest bardziej jawne, mogą mieć zatem taki stosunek, jaki normalsi mają do niej. Niedosłyszący w żadnym razie nie postrzegają więc siebie 278 A. Hartman, op. cit., s. 54-55. 279 Istnieje na przykład dobrze znana tendencja polegająca na tym, że dana osoba ocenia prestiż swojego zajęcia wyżej niż osoby zatrudnione gdzie indziej. Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 149 jako głuchych, a osoby niedowidzące nigdy nie uznają siebie za niewidomych280. To wahanie identyfikacji jednostki jest najbardziej widoczne w jej związku z osobami bardziej napiętnowanymi bądź też w separacji od nich. Z takim rodzajem hierarchizowania, w którym jednostka zdradza swą grupę, łączy się kwestia sojuszy społecznych, a mianowicie to, czy wybierze przyjaciół, sympatię i małżonka z własnej grupy, czy też spoza niej. Niewidoma dziewczyna wyraża tę kwestię tak: Raz - kilka lat temu - myślałam, że dużo bardziej wolałabym się umówić z mężczyzną widzącym niż z niewidomym. Ale od czasu do czasu chodzę na randki i powoli moje odczucia na ten temat się zmieniły. Cenię to, że niewidomi rozumieją innych niewidomych, i teraz mogłabym szanować niewidomego dla jego własnych zalet i cieszyć się ze zrozumienia, które mógłby dla mnie mieć281. Niektórzy moi przyjaciele widzą, a niektórzy są niewidomi. Wydaje mi się, że tak powinno być. Nie mogę zrozumieć opierania relacji międzyludzkich na tego typu podziałach282. Można przypuszczać, że im bardziej jednostka jest związana z nor-malsami, tym mniej będzie postrzegać siebie w kategoriach piętna, choć zdarzają się sytuacje, w których prawdziwe wydaje się stwierdzenie odwrotne. Niezależnie od tego, czy nosiciel piętna jest blisko związany ze swoją grupą, czy też nie, można zaobserwować u niego ambiwalencję tożsamości w chwili, gdy zaobserwuje, że osoby z tym samym P1?1" nem zachowują się stereotypowo, ostentacyjnie lub żałośnie, pre' zentując przypisywane im negatywne atrybuty. Taki widok może wzbudzić w danej jednostce odrazę, ponieważ wyznaje ona przecież w końcu normy społeczeństwa. Jednak jej społeczna i psychologiczna 1 280 Na przykład zob.: R. Criddle, op. cit., s. 44-47. 281 E. Heinrich, L. Kriegel, op. cit, s. 187. 282 Ibidem, s. 188. 150 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości identyfikacja z tymi, którzy te normy naruszają, wiążą ją z przedmiotem jej odrazy, przemieniając wstręt we wstyd, a następnie sprawiając, że wstydzi się ona swego zawstydzenia. Krótko mówiąc, osoba taka nie może ani zaakceptować swojej grupy, ani jej odrzucić283. (Wyrażenie „troska o wewnątrzgrupowe oczyszczenie" stosowane jest do opisywania działań osób napiętnowanych, zmierzających nie tylko do znormalizowania własnego zachowania, ale również do poprawy zachowania innych osób w grupie)284. Wydaje się, iż szczególnie wyraźną formą tej ambiwalencji jest proces upodabniania się, czyli zbliżania się jednostki do niepożądanego wizerunku nosicieli tego samego piętna podczas przebywania z kimś normalnym285. Należy się spodziewać, że taka ambiwalencja tożsamości będzie się wyrażać w sposób zorganizowany w pisanych, mówionych, pokazywanych oraz prezentowanych w jakikolwiek inny sposób wypowiedziach przedstawicieli grupy. I tak w publikowanych oraz przedstawianych na scenie dowcipach na temat napiętnowanych można znaleźć szczególny rodzaj ironii. Karykatury, dowcipy i opowieści pokazują w sposób niepoważny słabość stereotypowego przedstawiciela danej kategorii, nawet jeśli jednocześnie ten półbohater potrafi jawnie przechytrzyć normalsa mającego dużo wyższy status286. W poważniejszych wypowiedziach bohaterowie reprezentujący nosicieli piętna mogą ukazywać podobną ambiwalencję, ujawniającą lub wskazującą na podobną samoalienację. Zalecenia profesjonalistów Sugerowano już, że jednostka z piętnem definiuje siebie jako osobę nieróżniącą się od żadnej innej istoty ludzkiej, podczas gdy jednocześnie ona sama i otaczający ją ludzie definiują ją jako kogoś 283 Zob. J.-P. Same, Anti-Semite andjew, New York 1958, s 102 i następne. 284 M. Seeman, The Intellectual and the Language ofMinorities, „American Journal of So-ciology", 1958, nr LXIV, s. 29. 285 Interesujący epizod, w którym niedowidząca młoda osoba spotyka niewidomą dziewczynę przy stoisku charytatywnym i ma mieszane uczucia, odnotowano w: R. Criddle, op. cit., s. 71-74. 286 Zob. na przykład: J. Burma, Humor as a Techniąue in Race Conflict, „American So-ciological Review", 1946, nr XI, s. 710-715. Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 151 odmiennego. Znając tę podstawową wewnętrzną sprzeczność nosiciela piętna, można zrozumieć, że uczyni on jakiś wysiłek, aby rozwiązać swój dylemat, choćby to rozwiązanie miało polegać jedynie na znalezieniu ideologii, która nada sens jego sytuacji. We współczesnym społeczeństwie oznacza to, że jednostka będzie nie tylko próbowała sama taki kodeks stworzyć, ale - jak już sugerowano - pomogą jej profesjonaliści, niekiedy pod pretekstem opowiadania historii swojego życia lub tego, jak poradzili sobie z trudną sytuacją. Kodeksy, które przedstawia się jednostce z piętnem (wprost lub pośrednio), dotyczą zazwyczaj pewnych standardowych kwestii. Sugerowany jest pożądany wzór odkrywania i zakrywania piętna. (Na przykład byłym pacjentom szpitali psychiatrycznych zaleca się czasem, aby staranie ukrywali swoje piętno przed zwykłymi znajomymi, ale byli na tyle pewni własnego zdrowia psychicznego i do tego stopnia wierzyli, że ich dawne ułomności miały medyczne, nie zaś moralne podłoże, aby ujawnić prawdę o sobie przed współmałżonkiem, bliskimi przyjaciółmi i pracodawcami). Innymi standardowymi kwestiami są: sposób radzenia sobie z sytuacjami drażliwymi; wsparcie, które jednostka powinna zapewniać swojej grupie; właściwy sposób bratania się z normalsami; typy uprzedzeń wobec nosicieli tego samego piętna, na które jednostka powinna przymykać oko i takie, które powinna otwarcie atakować; stopień, w jakim powinna się prezentować jako osoba tak samo normalna, jak każda inna, oraz stopień, w jakim powinna zachęcać do trochę innego traktowania siebie; fakty o podobnych do niej ludziach, z których powinna być dumna; a także formy stawiania czoła własnej odmienności, w które powinna się zaangażować. Pomimo że kodeksy czy metody postępowania proponowane osobom z określonym piętnem będą się między sobą różnić, istnieją pewne argumenty, nawet najbardziej sprzeczne, co do których istnieje bardzo ogólna zgoda. Napiętnowaną osobę niemal zawsze się ostrzega przed podejmowaniem prób całkowitego pomijania piętna. (W końcu zalecanie takiej taktyki w oficjalnych publikacjach może być trudne, chyba że ktoś się przyznaje do tego anonimowo). Jest ona również zazwyczaj ostrzegana przed pełną akceptacją 152 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości i przyswojeniem negatywnych postaw innych wobec siebie, a także przestrzegana przed minstrelizacją287. Polega to na tym, że osoba napiętnowana, aby przypochlebić się innym, prezentuje przed nor-malsami pełen zestaw złych cech przypisywanych osobom takim jak ona, odgrywając w życiu rolę błazna: Dowiedziałam się również, że kaleka musi uważać, by nie zachowywać się inaczej, niż ludzie się po nim tego spodziewają. Oczekują oni przede wszystkim, że kaleka będzie osobą ułomną; że będzie niepełnosprawny i bezradny, że będzie od nich gorszy. Staną się podejrzliwi i niepewni, jeśli kaleka tych oczekiwań nie spełni. Jest to dość dziwne, ale osoba niepełnosprawna musi grać rolę kaleki, tak jak wiele kobiet musi dostosować się do tego, czego spodziewają się po nich mężczyźni - stają się stereotypowymi kobietami. Również Murzyni muszą się często zachowywać jak klauni przed „wyższą" białą rasą, tak aby czarny brat nie wzbudził w białym strachu. Znałam kiedyś karlicę, która była tego naprawdę smutnym przykładem. Była bardzo mała, miała mniej więcej cztery stopy wzro- stu. Była osobą znakomicie wykształconą, jednakże w obecności innych ludzi stawała się niezwykle ostrożna, aby nie być niczym więcej niż karłem i grać rolę głupka - z tym samym sztucznym śmiechem i szybkimi, śmiesznymi ruchami, tak charakterystycznymi dla błaznów z królewskich dworów w średniowieczu. Tylko wśród przyjaciół mogła zdjąć błazeńską czapkę i odważyć się być kobietą, jaką była naprawdę: inteligentną, smutną i bardzo samotną288. Z drugiej strony^dnostka z piętnem jest zazwyczaj przestrzegana przed normifikacją lub deminstrelizacją289. Jest zachęcana do tego, 287 Termin pochodzi z: A. Broyard, Portrait of the Inauthentic Negro, „Commentary", 1950, nr X, s. 59-60. Wiąże się z tym świadoma próba pełnego odgrywania roli, nazywana niekiedy personifikacją. Na temat Murzynów udających Murzynów zob. B. Wolfe, op. cit., s. 203. 288 F. Carling, op. cit., s. 54-55. 289 K. Lewin, op. cit., s. 192-193, stosuje tutaj termin „negatywny szowinizm"; A. Broyard, op. cit., s. 62, stosuje termin „inwersja roli". Zob. również: J.-P. Sartre, op. cit., s. 102 i następne. Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 153 by czuć niesmak wobec tych współtowarzyszy niedoli, którzy nie robiąc w zasadzie ze swojego piętna tajemnicy, jednocześnie starannie je zakrywają, oraz pokazują, że pomimo pewnych pozorów są niezwykle sprawni umysłowo, bardzo wielkoduszni, trzeźwi, męscy, zdolni do ciężkiej, fizycznej pracy i uprawiania wyczerpujących dyscyplin sportowych, krótko mówiąc - że są kulturalnymi dewiantami, osobami tak samo sympatycznymi jak my, wbrew reputacji swojej grupy290. Powinno być jasne, że takie zalecane kodeksy zachowania dostarczają nosicielowi piętna nie tylko podstawy i polityki działania, nie tylko instrukcji, jak traktować innych, ale również recept na stosowne traktowanie siebie samego. Nie stosować się do kodeksu oznacza być osobą, która oszukuje samą siebie i jest na niewłaściwej drodze. Przestrzeganie go zaś oznacza, że jest się kimś prawdziwym i wartościowym - te wartości duchowe łączą się, tworząc coś, co bywa nazywane autentycznością291. Można w tym miejscu wspomnieć, jakie mogą być skutki tego zalecenia. Po pierwsze, rady dotyczące osobistego zachowania zachęcają niekiedy osobę z piętnem do tego, by stała się krytykiem społeczeństwa i obserwatorem ludzkich relacji. Mogą ją doprowadzić do tego, że nie będzie oceniała od razu przypadkowych interakcji społecznych, lecz analizowała je, szukając ogólnych motywów, zasad, które nimi rządzą. Dzięki temu może się stać świadoma sytuacji, podczas gdy współobecni normalsi są w nią zaangażowani spontanicznie, są wewnątrz sytuacji, która jest dla nich tłem złożonym z kwestii nieabsorbujących ich uwagi. To rozszerzanie świadomości nosiciela piętna jest wzmacniane, jak wcześniej sugerowano, 290 Na temat Żydów zob.: J.-P. Sartre, op. cit., s. 95-96; na temat Murzynów zob.: A. Broyard, op. cit.; na temat intelektualistów zob.: M. Seeman, op. cit.; na temat Japończyków zob.: M. Grodzins, Making Un-Americans, „American Journal of Sociology", 1955, nr LX, s. 570-582. 291 Należy zaznaczyć, że choć literatura na temat autentyczności zajmuje się tym, w jaki sposób jednostka powinna się zachowywać, jest więc moralistyczna, to jednak jest prezentowana pod pozorem chtodnej, neutralnej analizy, gdyż autentyczność ma prowadzić do realistycznego ukierunkowania się na rzeczywistość. Literatura ta jest obecnie najlepszym źródłem neutralnej analizy kwestii związanych z identyfikacją. Krytyczne komentarze w: I. D. Rinder, D. T. Campbell, Yarieties of Inauthencity, „Phylon", 1952, nr IV, s. 270-275. 154 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości przez jego szczególną wrażliwość na sytuacje akceptacji i demaska-cji, których normalsi będą mniej świadomi292. Po drugie, rady udzielane nosicielowi piętna odnoszą się często dosyć otwarcie do tej części jego życia, którą uznaje on za najbardziej prywatną i wstydliwą. Jego najgłębiej skryte rany są „dotykane" i badane w sposób kliniczny, jak tego chce obecna moda intelektualna293. Burzliwe debaty dotyczące sytuacji osobistych mogą być prezentowane w formie zbeletryzowanej, wraz z fundamentalnymi kryzysami świadomości, jakie im towarzyszą. Fantazje na temat poniżenia oraz triumfu nad normalsami mogą przybierać atrakcyjną formę i stawać się ogólnodostępne. To, co najbardziej prywatne i wstydliwe, staje się elementem wspólnotowym, ponieważ najgłębsze uczucia nosiciela piętna stają się treścią publicznych wypowiedzi przedstawicieli jego kategorii. Skoro zatem to, co jest dostępne dla nosiciela piętna, jest z konieczności dostępne również dla nas, w prezentacjach tych praktycznie nie można uniknąć poruszania kwestii zdemaskowania i zdrady, mimo że ich ostateczny efekt mógłby być pomocny nosicielom piętna. Przystosowanie do grupy Mimo że proponowane tu filozofie życiowe, owe recepty na życie są przedstawiane jak gdyby z osobistego punktu widzenia nosiciela piętna, to po analizie staje się jasne, że nie są one oparte na doświadczeniach poszczególnych osób. Tym, co je ożywia, są grupy, rozumiane jako zbiór jednostek będących w podobnej sytuacji. Nie 292 Jest to tylko jeden z aspektów generalnej tendencji nosicieli piętna do tego, by stawiać czoła ciągłemu ocenianiu swojego życia, czego normalsi być może nie muszą robić. Zatem o osobie z piętnem, która zakłada rodzinę i zdobywa pracę, mówi się niekiedy, że „zrobiła coś ze swoim życiem", a o kimś, kto zawiera matżeństwo z nosicielem piętna, mówi się, że „zmarnował sobie życie". To wszystko jest w niektórych sytuacjach wzmacniane, kiedy jednostka staje się „sprawą" lub „podopiecznym" dla pracowników socjalnych lub innych urzędników społecznych i utrzymuje ten swój status przez resztę życia. Opinia pewnej niewidomej osoby na ten temat w: H. Chevigny, op. cit., s. 100. 293 Ostatnie prace Jamesa Baldwina dostarczają wielu informacji na temat Murzynów. H. Chevigny, op. cit., podaje dobry przykład dotyczący niewidomych. Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 155 powinno to być zaskoczeniem, skoro o tym, kim jednostka jest lub kim mogłaby być, decyduje miejsce zajmowane w strukturze społecznej przez podobne jej osoby. Jedną z takich grup jest ogół osób cierpiących razem z jednostką. Jej rzecznicy utrzymują, że właśnie ta grupa jest prawdziwą grupą jednostki, do której ona w sposób naturalny należy294. Wszystkie pozostałe kategorie i grupy, do których jednostka z konieczności również należy, nie są z istoty rzeczy uznawane za jej prawdziwe środowisko. Prawdziwą grupą jednostki są zatem ludzie, których dotyka prawdopodobnie to samo cierpienie, gdy noszą takie samo piętno, czyli ta kategoria osób, która może ją dyskredytować. Charakter, który wspomniani rzecznicy przyznają jednostce, zależy od jej stosunku do podobnych sobie osób. Jeżeli zwraca się w kierunku swojej grupy, jest lojalna i autentyczna. Jeśli się od niej odwraca, jest podła i głupia295. To z pewnością wyraźna ilustracja podstawowego socjologicznego motywu: natura jednostki, którą jej 294 Stąd na przykład K. Lewin, op. cit., może rozważać fenomen, który nazywa samonie-nawiścią, i nie powodować żadnych niejasności, mimo że przez ten termin rozumie on nie nienawiść jednostki do samej siebie (co postrzega jako częsty skutek samonienawiści), ale nienawiść do grupy, do której piętno ją przypisuje. 295 Pogląd, że napiętnowana jednostka powinna być lojalna w stosunku do swojej grupy, jest wyrażany również przez zawodowych badaczy społecznych. Na przykład: D. Ries-man, Marginality, Conformity, and Insight, „Pylon", 1953, nr III, s. 251-252, opisując to, że każdy - socjolog, Amerykanin czy profesor - może ulec pokusie akceptowania komplementów na swój temat, które są obrazą dla jego grupy, podaje taką historię: „Ja sam przypominam sobie, że powiedziałem kiedyś prawniczce, że nie była tak ostra i agresywna, jak inne Portias, które znałem, i ubolewam, że przyjęła to jako komplement i przystała na zdradę swoich koleżanek". Z punktu widzenia socjologii powinno być jasne, iż jednostka w różnych sytuacjach społecznych odkryje różne roszczenia co do tego, która z jej wielu grup jest tą prawdziwą. Inne kwestie są mniej jasne. Dlaczego na przykład jednostkom, które zapłaciły już znaczną cenę za swoje piętno, powinno się mówić, by nie ukrywały go - może zgodnie z regułą, że im mniej zdobyłeś dotychczas, tym mniej powinieneś próbować zdobyć? I jeśli poniżenie z określonym piętnem jest złe obecnie lub w przyszłości, to dlaczego właśnie nosiciele piętna powinni być bardziej niż ci, którzy go nie mają, odpowiedzialni za prezentowanie i narzucanie sprawiedliwego stanowiska i poprawienie losu całej kategorii napiętnowanych? Jedna odpowiedź jest oczywiście taka, że osoby z określonym piętnem powinny lepiej znać swoją sytuację, co zakłada interesującą relację między wiedzą a moralnością. Lepszym wytłumaczeniem jest być może to, że osoby z określonym piętnem są często przez siebie oraz przez normalsów uznawane za powiązane ze sobą w przestrzeni i czasie w jedną społeczność, której członkowie powinni się wzajemnie wspierać. 156 przypisujemy i którą przypisuje sobie sama, wynika z natury jej grupowych związków. Jak się można spodziewać, profesjonaliści przyjmujący stanowisko wewnątrzgrupowe mogą zalecać wojowniczą i szowinistyczną linię postępowania, a nawet sprzyjać ideologii secesyjnej. Przyjmując tę taktykę, nosiciel piętna będzie w mieszanych kontaktach chwalić domniemane szczególne wartości i zasługi podobnych sobie osób. Może się również pysznić pewnymi stereotypowymi atrybutami, które mógłby łatwo ukryć. Obserwujemy Żydów w drugim pokoleniu296, którzy agresywnie nasycają swoją mowę żydowskimi idiomami i akcentem, oraz wojujących gejów obnoszących się ze swoją odmiennością w miejscach publicznych. Nosiciel piętna może również otwarcie kwestionować na wpół ukrytą dezaprobatę, z jaką traktują go normalsi, oraz dopatrywać się niedociągnięć w zachowaniu osób pretendujących do roli „zorientowanych", czyli nieustannie obserwować działania i słowa innych, póki nie zauważy choćby cienia znaku, że ich akceptacja jest tylko na pokaz297. Problemy związane z postawą radykalną są dobrze znane. Kiedy ostatecznym celem politycznym jest pozbawienie piętna inności, jednostka może odkryć, że jej własne wysiłki mogą upolitycznić jej życie, czyniąc je jeszcze bardziej odmiennym od normalnego, którego jej pierwotnie odmówiono, chociaż kolejne pokolenie nosicieli piętna dzięki jej wysiłkom będzie się mogło cieszyć większą akceptacją. Ponadto, zwracając uwagę na sytuację podobnych do siebie osób, jednostka pod pewnymi względami utrwala publiczny wizerunek swojej odmienności jako czegoś rzeczywistego, a wizerunek swoich współtowarzyszy niedoli - jako tworzących prawdziwą grupę. Z drugiej strony, jeżeli szuka jakiegoś rodzaju separacji, a nie asymilacji, może odkryć, że używa z konieczności języka i stylu wrogów. Co więcej, przedstawione żądania, rewidowane położenie, zalecane strategie są częścią dyskursu ekspresji i uczucia, który należy Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 157 296 Chodzi o Żydów urodzonych już w USA, czyli dzieci żydowskich imigrantów (przyp. red.). 297 Na temat wojowniczych reakcji niektórych pacjentów ze zniekształceniami twarzy zob.: F. Macgregor i in., op. cit., s. 84. Zob. też: C. Greenberg, Self-Hatred and Jewish Chauuinism, „Commentary", 1950, nr X, s. 426-433. do całego społeczeństwa. Pogarda dla społeczeństwa, które ją odrzuca, może być zrozumiana tylko w kategoriach obowiązującej w tym społeczeństwie koncepcji dumy, godności i niezależności. Krótko mówiąc, jeśli nie istnieje jakaś obca kultura, w której może znaleźć oparcie, to im bardziej jednostka separuje się strukturalnie od normalsów, tym bardziej może się do nich upodobnić pod względem kulturowym. Przystosowanie poza grupą Własna grupa jednostki może zatem dostarczać wskazówek do kodeksu zachowania, który profesjonaliści zalecają tejże jednostce. Od osoby z piętnem żąda się również, aby spojrzała na siebie z punktu widzenia grupy normalsów oraz całego społeczeństwa. Chcę w pewnej mierze rozważyć cień rzucany przez ten drugi punkt widzenia. Język tego stanowiska, inspirowany przez normalsów, jest nie tyle polityczny, jak w poprzednim wypadku, co psychiatryczny. Źródłem retoryki jest wyobrażenie higieny umysłowej. O kimś, kto postępuje według zaleceń, mówi się, że jest dojrzały i dobrze się przystosował. O tym, kto tego nie robi, mówi się, że jest osobą słabą, ograniczoną, defensywną, z niedostatkiem zasobów wewnętrznych. Z czym się wiąże takie stanowisko? Jednostce radzi się, aby postrzegała siebie jako pełnowartościową istotę ludzką, taką jak każda inna - jako istotę, która w najgorszym wypadku okazuje się wykluczona z czegoś, co w ostatecznym rozrachunku jest tylko jedną z dziedzin życia społecznego. Z tego punktu widzenia jednostka ta nie jest typem ani kategorią, ale istotą ludzką: Kto powiedział, że kaleki są nieszczęśliwe? One czy ty? Tylko dlatego, że nie mogą tańczyć? Każda muzyka i tak musi kiedyś zamilknąć. Tylko dlatego, że nie mogą grać w tenisa? Często słońce zbyt mocno grzeje! Tylko dlatego, że trzeba im pomagać poruszać się w górę i w dół po schodach? Czy jest coś innego, co wolałbyś robić? Polio nie jest smutne, jest tylko cholernie 158 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości uciążliwe - oznacza, że nie możesz już mieć napadów złości, wbiec do pokoju i zatrzasnąć drzwi kopniakiem. „Kaleka" to okropne słowo. Ono kategoryzuje! Ono oddziela! Jest zbyt intymne! Jest protekcjonalne! Budzi we mnie odrazę, tak jak robak wydostający się z kokonu298. Skoro schorzenie jednostki samo w sobie nie jest niczym istotnym, nie powinna się go wstydzić ani też innych ludzi, którzy na takie schorzenie cierpią. Nie powinna się również kompromitować próbami jego ukrycia. Z drugiej strony poprzez ciężką pracę i uporczywe samokształcenie jednostka powinna wypełniać zwykłe standardy tak dokładnie, jak to możliwe, przerywając jedynie wtedy, gdy pojawia się kwestia normifikacji, czyli gdy jej wysiłki mogłyby sprawić wrażenie, iż próbuje zaprzeczyć swojej odmienności. (Ta bardzo cienka granica jest oczywiście wyznaczana różnie przez różnych profesjonalistów, ale ze względu na tę niejednoznaczność tym bardziej wymaga profesjonalnego opracowania). A ponieważ normalsi również mają swoje problemy, nosiciel piętna nie powinien się czuć zgorzkniały, urażony czy litować się nad sobą. Należy mieć wesoły i otwarty sposób bycia. Metoda postępowania z normalsami jest logicznym następstwem powyższego. Zdolności, które nosiciel piętna nabywa, radząc sobie z mieszaną sytuacją społeczną, powinny być wykorzystane, by pomóc innym w podobnej sytuacji. Normalsi naprawdę nie mają złych intencji. Kiedy krzywdzą, to dlatego, że nie wiedzą, jak postępować. Powinno się im zatem taktownie doradzać, jak mają się dobrze zachowywać. Na lekceważenie, afronty i nietaktowne uwagi nie powinno się odpowiadać tym samym. Nosiciel płftna nie powinien zwracać na nie uwagi lub też powinien podjąć próbę pełnej zrozumienia reedukacji normalsa, pokazując mu punkt po punkcie, spokojnie i delikatnie, że wbrew pozorom osoba z piętnem jest mimo wszystko pełnowartościowym człowiekiem. (Jednostka jest pochodną społeczeństwa w tak pełnym ------------------------------------------- 298 N. Linduska, op. cit., s. 164-165. Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 159 sensie, że społeczeństwo może polegać na tym, iż ci, którzy są najmniej akceptowani jako jego normalni członkowie i najmniej nagradzani przez przyjemność łatwej społecznej interakcji z innymi, dostarczą deklarację, wyjaśnienie i uznanie dla wewnętrznej natury zwykłego człowieka. Im bardziej jednostka z piętnem odbiega od normy, w tym bardziej nadzwyczajny sposób może być zmuszona przejawiać standardowe Ja subiektywne, by inni dali się przekonać, że takowe w istocie posiada; tym bardziej intensywne mogą być żądania jej otoczenia, by modelowo wyrażała to, co zwyczajna osoba powinna na swój temat odczuwać). Kiedy osoba z piętnem odkrywa, że normalsi mają problemy z ignorowaniem jej ułomności, powinna spróbować im pomóc, świadomie redukując napięcie299. W tych okolicznościach nosiciel piętna może na przykład próbować przełamywać lody, otwarcie odnosząc się do swojej ułomności w sposób, który pokazuje, że jest on obiektywny i potrafi przyjąć swój stan bez trudu. Oprócz rzeczowości zaleca się również poczucie humoru: No i był jeszcze ten numer z papierosem. Zawsze można się było trochę pośmiać. Kiedykolwiek wchodziłem do restauracji, baru czy na imprezę, wyciągałem paczkę szlugów, ostentacyjnie ją otwierałem, brałem jednego, zapalałem, siadałem wygodnie i zadowolony się nim zaciągałem. To prawie zawsze przyciągało uwagę. Ludzie się gapili i prawie słyszałem jak mówią: „Ojej! To cudowne, co on może zrobić z parą protez". Jeśli ktoś to komentował, uśmiechałem się i mówiłem: „Jest jedna rzecz, o którą nigdy nie muszę się martwić. O poparzenie sobie palców". To oklepane, wiem, ale na pewno przełamuje lody...300. 299 Próbę ogólnej analizy tego typu napięcia i jego redukcji można znaleźć w: E. Gof-fman, Fun in Gamet, New York 1961, s. 48-55. 300 H. Russell, op. cit., s. 167; cyt. za: B. Wright, op. cit., s. 177; zob. też H. Russell, op. cit., s. 151. Należy zaznaczyć, że ten, kto próbuje przełamać lody, może oczywiście być postrzegany jako wykorzystujący sytuację do granic możliwości, na co wskazywali autorzy. Przykład w: I. Levin, A Kiss Before Dying, New York 1953, s. 178-179. „O tak - rzeki Kingship - rzeczywiście jest biedny. Zadał sobie trud wspomnienia o tym dokładnie trzy razy tamtej nocy. I ta przydługa anegdota, którą opowiedział, o tej kobiecie, dla której szyła jego matka. c> Nieco wyrafinowana pacjentka, która miała na twarzy bliznę na skutek zabiegu upiększającego, uznawała za efektowne, żeby wchodząc do pokoju pełnego ludzi, powiedzieć żartobliwie: Wybaczcie ten trąd"301. Twierdzi się również, że osoba z piętnem może uznawać, że w mieszanym towarzystwie przydatne jest odnoszenie się do swojej ułomności (a także swojej grupy) w języku, którym się posługuje, gdy jest wśród swoich, oraz w języku stosowanym na jej określenie przez normalsów. W ten sposób proponuje współobecnym normalsom tymczasowy status zorientowanych. Innym razem może uznać, że odpowiedni będzie ceremoniał demaskacji, i wprowadzić swoją ułomność jako temat poważnej rozmowy, mając nadzieję, iż w ten sposób obecni nie będą czuli, że muszą ukrywać swoje zainteresowanie jej ułomnością. Poczucie tego mężczyzny, ofiary wypadku, iż jako osoba nie jest rozumiany, w połączeniu z zakłopotaniem osoby nieposzkodo-wanej, przebywającej w jego obecności, tworzy napiętą, nieprzyjemną sytuację, która prowadzi dalej do ich rozdzielenia. Aby złagodzić to społeczne napięcie i zyskać większą akceptację, poszkodowana osoba może nie tylko być skłonna zaspokajać ciekawość wyrażaną przez osoby nieposzkodowane [...], ale również sama zainicjować rozmowę na temat tego urazu [...]302. - Co ztego jest w tym, że jego matka zajmowała się szyciem? - Nic, Marion, nie ma w tym nic ztego. Chodzi o to, jak o tym wspomniał, tak mimochodem, tak bardzo mimochodem. Wiesz kogo mi przypomniał? Jest taki mężczyzna w klubie, który ma chorą rWgę, trochę kuleje. Za każdym razem, kiedy gramy w golfa, mówi: «Wy chłopcy idźcie przodem. Stary kuternoga was dogoni». Więc wszyscy idą wyjątkowo powoli i każdy czuje się podle, kiedy z nim wygra". Mając możliwość przełamania lodów, może samemu sobie udowodnić, że kontroluje tę sytuację (E. Henrich, L. Kriegel, op. cit., s. 145): „Myślę, że społeczeństwo nie jest odpowiedzialne za to, aby zrozumieć osoby z porażeniem mózgowym, jest to raczej nasz obowiązek, aby tolerować społeczeństwo oraz w imię rycerskości przebaczać mu oraz bawić się jego szaleństwem. Uznaję to za honor wątpliwy, chociaż zabawny. Uspokojenie poruszonych bądź ciekawskich osób, zanim zdążą skomplikować sytuacje, stawia niepełnosprawnego w roli nadrzędnej w stosunku do agitatorów i przyczynia się do ludzkiej komedii. Lecz jest to coś, czego trzeba się bardzo długo uczyć". 301 F. Macgregor i in., op. cit., s. 85. 302 R. K. White, B. A. Wright, T. Dembo, op. cit., s. 16-17. Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 161 Rekomendowane są również inne sposoby pomagania normalsom, aby byli w stosunku do jednostki taktowni. Na przykład w wypadku zniekształceń twarzy należy się zatrzymać, wchodząc do pomieszczenia, w którym odbywa się spotkanie, aby przyszli uczestnicy tej sytuacji mieli szansę na ochłonięcie: 37-letni mężczyzna, którego twarz jest w znacznym stopniu zniekształcona, prowadzący firmę zajmującą się nieruchomościami, powiedział: „Kiedy mam spotkanie z nowym klientem, staram się stać w pewnej odległości, skierowany twarzą do drzwi, tak żeby osoba wchodząca miała więcej czasu, aby mnie zobaczyć i przyzwyczaić się do mojego wyglądu, zanim zaczniemy rozmawiać"303. Jednostce z piętnem radzi się również, aby zachowywała się tak, jakby wysiłki normalsów, aby ułatwić jej sytuację, były skuteczne i doceniane. Nieproszone zainteresowanie, współczucie i oferowana pomoc, mimo że nosiciel piętna często postrzega je jako naruszenie prywatności i arogancję, powinny być taktownie akceptowane: Jednak pomoc nie jest tylko problemem tych, którzy ją ofiarowują. Jeśli kaleka chce, żeby lody zostały przełamane, musi docenić wartość pomocy i pozwolić ludziom ją oferować. Wiele razy widziałam, jak znika obawa i zakłopotanie w oczach ludzi, gdy wyciągałam dłoń po wsparcie i czułam życie i ciepło płynące z pomocnych dłoni, które przyjmowałam. Nie zawsze jesteśmy świadomi, jak bardzo możemy pomóc, akceptując wsparcie, i że w ten sposób możemy stworzyć podstawę do nawiązania kontaktu304. Chory na polio przedstawia podobną sytuację: Kiedy sąsiedzi dzwonią do moich drzwi w czasie śnieżycy, aby zapytać, czy nie potrzebuję czegoś ze sklepu, to mimo że jestem 303 F. Macgregor i in., op. cit., s. 85. 304 F. Carling, op. cit, s. 67-68. 162 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości przygotowany na złą pogodę, próbuję wymyślić jakąś rzecz, zamiast odrzucić wielkoduszną ofertę. Uprzejmiej jest zaakceptować pomoc, niż ją odrzucić, próbując udowodnić niezależność305. Podobnie uważa osoba po amputacji: Wiele osób po amputacji pozwala sobie pomóc, aby pomagający poczuli się lepiej z tego powodu. To sprawia, że ludzie są mniej skrępowani, niż mogliby być, gdybyś wciąż stawiał opór306. Pomimo że taktowna akceptacja niezdarnych prób pomocy ze strony normalsów może być dla nosiciela piętna ciężarem, żąda się od niego jeszcze więcej. Mówi się, że jeżeli dana osoba rzeczywiście dobrze się czuje ze swoją innością, to akceptacja ta będzie miała natychmiastowy wpływ na normalsów, sprawiając, że łatwiej będzie im czuć się z tą osobą swobodnie w sytuacjach społecznych. Krótko mówiąc, jednostce z piętnem radzi się, aby akceptowała siebie jako normalną osobę ze względu na to, co inni mogą w ten sposób zyskać (i stąd pośrednio także prawdopodobnie ona sama) podczas interakcji twarzą w twarz. Sposób postępowania inspirowany przez normalsów obliguje zatem nosiciela piętna do różnych sposobów ich ochrony. Ważny aspekt tej ochrony został jedynie zasugerowany i teraz rozpatrzymy go ponownie. Wiemy, że normalsi w wielu sytuacjach okazują osobie z piętnem uprzejmość i traktują jej defekt tak, jakby był nieistotny. Wierzymy też że nosiciel piętna będzie prawdopodobnie czuł, iż mimo swej powierzchowności jest normalną istotą ludzką, jak każda inna osoba. Można się zatem spodziewać, iż da się on niekiedy zwieść i uwierzy, że jest bardziej akceptowany, niż ma to miejsce w rzeczywistości. Będzie wtedy próbował brać udział w takich sytuacjach, Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 163 które inni uznają za nieodpowiednie dla niego. Oto jak niewidomy autor opisuje konsternację, jaką wywołał u hotelowego fryzjera: W zakładzie się uciszyło i zrobiło poważnie, kiedy zostałem . ? wprowadzony i praktycznie przeniesiony na fotel przez umun- ' ; durowanego członka personelu. Spróbowałem jak zwykle zażar-i, tować, że chodzę do fryzjera raz na trzy miesiące, nawet gdybym r« tego nie potrzebował. To był błąd. Panująca cisza uświadomiła „> " mi, że nie byłem osobą, która powinna żartować, nawet jeśli są f ; to dobre żarty307. , Podobne uwagi dotyczą tańca: r> T' i Ludzie wydawali się trochę zszokowani, gdy o tym słyszeli. Bo ja -< poszedłem na podwieczorek taneczny do Savoy Plaża. Nie po- ' 1 trafili wytłumaczyć, dlaczego tak się czuli, i moje oświadczenie, /? • że bardzo dobrze się bawiłem i zamierzam to powtórzyć przy v t; najbliższej okazji, wydawało się sprawę pogarszać. To było po j> prostu coś, czym niewidomy mężczyzna nie powinien się zajmo- \ wać [...]. Przypomina to sytuację nieprzestrzegania w sposób na- ' leżyty przepisowego okresu żałoby308. < Niepełnosprawny dodaje kolejny przykład: t. r Ludzie oczekują nie tylko tego, że będziesz grał swoją rolę. * ,. Oczekują również, że będziesz znał swoje miejsce. Pamiętam na <» • przykład mężczyznę w restauracji na świeżym powietrzu w Oslo. i, ?• Jego kalectwo było znaczne, lecz zostawił on swój wózek inwa- ^ j lidzki, aby wejść po raczej stromych schodach na taras, gdzie by- ,. ły stoliki. Ponieważ miał niesprawne nogi, musiał się czołgać na ji kolanach i kiedy zaczął wchodzić po schodach w ten niekonwen- •., cjonalny sposób, kelnerzy popędzili mu na spotkanie. Nie po to, ,/ by pomóc, ale żeby mu powiedzieć, że nie mogą w tej restauracji t* 305 E. Henrich, L. Kriegel, op. cit., s. 185. 306 G. Ladieu, E. Hanfmann, T. Dembo, Evaluation of Help by the Injured, „Journal of Abnormal and Social Psychology", 1947, nr XLII, s. 182. 307 H. Chevigny, op. cit., s. 68. 308 Ibidem, s. 130. 1 64 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości obsługiwać kogoś takiego jak on, ponieważ ludzie odwiedzają to miejsce, aby się dobrze bawić i miło spędzić czas, a nie doznawać przygnębienia na widok kalek309. Możliwość przyłapania jednostki z piętnem na tym, że bierze tę taktowną akceptację samej siebie zbyt poważnie, wskazuje na to, iż akceptacja ta jest warunkowa. Jej warunkiem jest to, aby normalsi nie zostali postawieni w sytuacji, w której okazanie akceptacji nie jest łatwe lub, co gorsza, jest po prostu bardzo trudne. Od nosicieli piętna taktownie się oczekuje, że będą dobrze wychowani i nie będą nadużywać swojego szczęścia. Nie powinni testować granic okazywanej im akceptacji ani czynić z niej podstawy do kolejnych roszczeń. Tolerancja jest oczywiście zazwyczaj częścią targu. Wyraźnie widać teraz naturę dobrego przystosowania. Wymaga ono, aby nosiciel piętna radośnie i bez samoświadomości akceptował siebie jako osobę zasadniczo taką samą jak każdy normals, jednocześnie nie dopuszczając dobrowolnie do sytuacji, w których normalsi mieliby trudność z werbalnym potwierdzeniem jego akceptacji jako normalsa. Skoro wytyczne dobrego przystosowania są przedstawiane przez osoby przyjmujące punkt widzenia ogółu społeczeństwa, należałoby zapytać, co dla normalsów oznacza przestrzeganie tych zasad przez napiętnowanych. Oznacza to mianowicie, że normalsi nigdy nie zauważą niesprawiedliwości i cierpienia wynikających z konieczności dźwigania piętna. Oznacza też, że normalsi nie będą musieli przyznać przed sobą, jak ograniczona jest ich taktowność i tolerancja. Oznacza również, że mogą pozostać względnie nieskażeni przez intymne kontakty z nosicielem piętna, względnie niezagrożeni w swoich przekonaniach Tożsamościowych. W istocie to właśnie z tych znaczeń wynikają zasady dobrego przystosowania. Kiedy osoba z piętnem przyjmuje postawę dobrego przystosowania, mówi się o niej często, że ma silny charakter albo że kieruje się głęboką filozofią życiową. Być może dzieje się tak dlatego, że w głębi Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 165 duszy my, normalsi, chcemy znaleźć wytłumaczenie jej skłonności i zdolności do takiego zachowania. Można tu przytoczyć wypowiedź osoby niewidomej: Brak wiary w to, że czyjaś chęć, aby iść naprzód, może wypływać z całkiem zwykłych motywów, jest tak powszechny, że w obronie przed tym poglądem niemal automatycznie tworzysz racjonalne uzasadnienie swojego zachowania. Tworzysz „filozofię". Ludzie wydają się nalegać, abyś jakąś miał, i myślą, że żartujesz, kiedy mówisz, że nie masz żadnej. Więc starasz się, jak możesz, aby ich zadowolić, a także dobrze się przysłużyć tym nieznajomym, których spotykasz w pociągach, restauracjach czy w metrze, którzy chcą wiedzieć, co daje ci motywację do życia - prezentujesz im własną wersję. Jesteś człowiekiem niezwykle bystrym, jeśli potrafisz sobie uświadomić, że rzadko sam jesteś autorem owej filozofii, która w rzeczywistości jest odbiciem wyobrażenia całego świata na temat ślepoty310. Generalna recepta jest oczywista. Od jednostki z piętnem oczekuje się, aby swoim zachowaniem nie dawała do zrozumienia, że jej brzemię jest ciężkie ani że dźwiganie go sprawiło, iż stała się inna niż my. Jednocześnie osoba ta musi trzymać się od nas na taką odległość, dzięki której będziemy mogli bezboleśnie potwierdzić to przekonanie na jej temat. Inaczej rzecz ujmując, radzi się jej, aby się naturalnie odwzajemniała, akceptując siebie i nas, akceptując siebie w sposób, w jaki my sami nie byliśmy gotowi jej w pełni zaakceptować. Złudna akceptacja może w ten sposób być podstawą złudnej normalności. Tak głęboko zatem jednostka musi być uwikłana w to podejście do Ja, które jest definiowane jako normalne w naszym społeczeństwie. Tak gruntownie musi być częścią tej definicji, by mogła realizować swoje Ja nienagannie, przed obserwującą ją w napięciu publicznością, która do jej występu przykłada miarę poniekąd zupełnie innego przedstawienia. Jednostka może nawet zostać 309 F. Carling, op. cit., s. 56. 310 H. Chevigny, op. cit., s. 141-142. Autor posuwa się do stwierdzenia, że takiej filozofii można oczekiwać również od osób z wrodzoną ślepotą, niemogących do końca poznać tego, co tak skutecznie skompensowali. 166 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości nakłoniona do tego, by przyłączyć się do normalsów w sugerowaniu niezadowolonym członkom własnej grupy, iż te afronty, na które oni są wyczuleni, są tylko wymyślone. Jest to oczywiście niekiedy prawdopodobne, gdyż na wielu społecznych granicach sygnały tych afrontów tak skonstruowano, by były na tyle słabo widoczne, aby wszyscy mogli się zachowywać, jakby byli w pełni akceptowani, co oznacza, że podejściem realistycznym staje się orientacja na oznaki minimalne, być może niezamierzone. Ironia takich zaleceń nie polega na tym, że od nosiciela piętna oczekuje się, aby zachował cierpliwość, będąc dla innych tym, kim nie wolno mu dla nich być, ale na tym, że takie zawłaszczenie reakcji jednostki może się okazać maksimum tego, czego nosiciel piętna może oczekiwać w swojej sytuacji. Jeżeli w istocie pragnie żyć tak bardzo, jak to możliwe „jak wszyscy" i być akceptowanym „za to, kim naprawdę jest", to w wielu wypadkach najsprytniejsza postawa, jaką może przyjąć, będzie miała podwójne dno. Jednostka z piętnem może często zwiększyć akceptację normalsów w stosunku do siebie, zachowując się spontanicznie i naturalnie, jak gdyby ta warunkowa akceptacja jej osoby (której starannie nie forsuje) była pełna. Oczywiście to, co jest dobrym układem przystosowawczym dla jednostki, może być jeszcze lepsze dla społeczeństwa. Można dodać, że kłopot z granicami jest ogólną cechą organizacji społecznych; utrzymanie takiej złudnej akceptacji wymaga dostosowania się wielu osób. Każde wzajemne dostosowanie i obopólna zgoda między dwiema jednostkami może prowadzić do głębokiego zażenowania, jeśli jedno z partnerów w całości zaakceptuje ofertę, którą druga strona wydaje się składać. Każda pozytywna relacja opiera się na ukrytych obietnicach uwagi i wspateia - gdyby się jednak faktycznie powołano na to zaufanie, relacja ta zostałaby naruszona. Polityka tożsamości Zatem zarówno grupa własna, jak i obca proponują nosicielowi piętna pewną tożsamość ego: pierwsza głównie w sformułowaniach politycznych, druga - psychiatrycznych. Dowiaduje się on, że jeśli Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 167 przyjmie odpowiednią linię postępowania (której rodzą, jest uzależniony od autora wypowiedzi), to pozostanie w zgodzie ze sobą . stanie się pełnowartościowym człowiekiem, będzie osobą dorosłą, pełną godności i mającą szacunek do samej siebie. I rzeczywiście - jednostka zaakceptuje to zaproponowane ,e. Ja, nawet jeśli będzie ono z konieczności stałym elementem obcym, głosem grupy, który mówi w imieniu jednostki i przez nią. Socjologia twierdzi jednak niekiedy, że każdy z nas przemawia z punktu widzenia grupy. Szczególna sytuacja nosiciela piętna polega na tym, że społeczeństwo mówi mu, ze jest członkiem większe, zbiorowości. Oznacza to, iż jest normalną istotą ludzką, a zarazem jest w pewnym stopniu inny i zaprzeczanie tej odmienność, byłoby nierozsądne. Sama różnica wywodzi się oczywiście ze społeczeństwa, gdyż zanim odmienność może nabrać jakiegoś znaczenia, musi zazwyczaj zostać kolektywnie zdefiniowana przez społeczeństwo ,a-ko całość. Jest to wyraźnie widoczne w wypadku jednego z nowych typów piętna: Urodziwszy się z athetoidalnym typem porażenia mózgowego, będącym wynikiem urazu centrum kontrolnego mózgu podczas porodu, nie byłam świadoma mojej zaskakujące,, złożone, przynależności do określonej grupy, do czasu, gdy termin ten stał się popularny i społeczeństwo zażądało, abym uznała swoje określone już przez nie odstępstwo. To było jak przyłączenie się do Anonimowych Alkoholików. Nie możesz być ze sobą szczery, dopóki nie odkryjesz, kim jesteś, oraz być może nie rozważysz, kim -w oczach społeczeństwa - jesteś lub powinieneś byc . Jeszcze wyraźniejsze jest to w wypadku epilepsji. Od czasów Hipo-kratesa tych, którzy odkrywają, że cierpią na to schorzenie, społeczeństwo definiuje jako trwale napiętnowanych. Do dziś nic się ., ... i mlmr> 7P w ere wchodzie może nieistotna w te, kwestii nie zmieniło, mimo ze w grę w ^ ,, /-• • • ,;„i,i cnprialistów używa obecnie terminu ułomność fizyczna i ze wielu specjalistów u/.7 311 E. Henrich, L. Kriegel, op. cit., s. 155. 168 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości „epilepsja" w odniesieniu do nieprawidłowości w postaci ataków tylko wtedy, gdy nie można dla nich znaleźć żadnego konkretnego (i mniej piętnującego) medycznego wyjaśnienia312. To moment, w którym medycyna musi się wycofać, za to społeczeństwo może zacząć działać w sposób bardziej zdecydowany. Nawet kiedy jednostce z piętnem mówi się, iż jest istotą ludzką jak każda inna, informuje się ją jednocześnie, że niemądrze byłoby ukrywać piętno czy zawieść grupę, do której należy. Dowiaduje się zatem, że jest taka jak inni, a zarazem że taka nie jest, a wypowiadający się nie są zgodni co do tego, z którym z tych stanowisk powinna się bardziej identyfikować. Ta sprzeczność i ironia są jej przeznaczeniem. Jest to zarazem nieustanne wyzwanie dla reprezentantów osób napiętnowanych, skłaniające tych profesjonalistów do przedstawiania spójnej polityki tożsamości. Tak motywowani potrafią oni szybko dostrzec nieautentyczne aspekty proponowanych rozwiązań, choć dużo wolniej odkrywają, że „autentyczne rozwiązanie" być może w ogóle nie istnieje. Nosiciel piętna znajduje się zatem na arenie sporów i dyskusji na temat tego, co powinien o sobie myśleć, czyli dotyczących jego tożsamości ego. Jednostka jest więc popychana jednocześnie w różnych kierunkach przez profesjonalistów mówiących jej, co powinna robić, a także co powinna myśleć na temat tego, kim jest, a wszystko to rzekomo dla jej własnego dobra. Pisanie czy wygłaszanie przemówień optujących za jedną z tych „dróg ucieczki" jest samo w sobie rozwiązaniem interesującym, ale niestety niedostępnym dla większości tych, którzy potrafią jedynie czytać lub słuchać. 312 S. Livingston, op. cit., s. 5, s. 291-304. Rozdział 4 Ja i jego „inny" W niniejszej pracy omawiam sytuację napiętnowanego oraz jego reakcję na swoje położenie. Aby wynikające z tego ramy usytuować w odpowiednim kontekście pojęciowym, trzeba rozważyć z różnych punktów widzenia pojęcie odstępstwa, będące pomostem łączącym badania nad piętnem z badaniami nad resztą świata społecznego. Odstępstwa i normy Można uznać, że najbardziej odpowiednie do stosowanej tutaj analizy są ułomności rzadkie i dramatyczne. Wydaje się jednak, że egzotyczna odmienność przydaje się najbardziej do uświadomienia sobie założeń dotyczących tożsamości, które zazwyczaj są zrealizowane na tyle, że nie zwracamy na nie uwagi. Możliwe jest również myślenie, iż grupy powszechnie uznawane za mniejszościowe, takie jak Murzyni czy Żydzi, mogą być najlepszymi obiektami tego rodzaju analizy. Mogłoby to łatwo prowadzić do braku równowagi w sposobie traktowania tematu. Z punktu widzenia socjologii centralną kwestią dotyczącą tych grup jest ich miejsce w strukturze społecznej. Nieoczekiwane zdarzenia, z którymi napiętnowani muszą się zmierzyć w interakcjach twarzą w twarz, są tylko częścią problemu i czymś, czego istoty nie można w pełni zrozumieć bez odniesienia do historii, rozwoju politycznego oraz aktualnych metod działania grupy. Możliwe jest również ograniczenie analizy do osób posiadających taką skazę, która utrudnia prawie wszystkie ich sytuacje 170 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości społeczne, prowadząc je do reaktywnego sformułowania znacznej części własnej koncepcji siebie, w kategoriach swojej odpowiedzi na to położenie313. Ta praca broni jednak innej tezy. Najszczęśliwszy z normałsów będzie prawdopodobnie miał własną na wpół ukrytą ułomność, która będzie się rzucać w oczy przy określonej społecznej okazji, tworząc wstydliwą lukę między pozorną a rzeczywistą tożsamością społeczną. Zatem osoby bywające zagrożone tylko czasami oraz osoby zagrożone stale tworzą jedno kontinuum, a ich sytuację życiową można analizować w tych samych ramach. (Stąd osoby jedynie w niewielkim stopniu odmienne odkrywają, że rozumieją strukturę sytuacji, w której znajdują się osoby z pełnym piętnem, często przypisując to zrozumienie głębi swojej ludzkiej natury zamiast izomorfizmowi ludzkich sytuacji. Osoby z pełnym i widocznym piętnem muszą się czuć szczególnie poniżone, mając świadomość, iż ich sytuacja jest wyraźnie widoczna i że praktycznie każdy będzie mógł wejrzeć w sedno ich kłopotliwego położenia). Nasuwa się zatem wniosek, że w celu zrozumienia naszej odmienności nie należy się zwracać do osób odmiennych, lecz do normalsów. Kwestia norm społecznych jest z pewnością najistotniejsza, lecz mniejszą wagę należy chyba przywiązywać do rzadko występujących odstępstw od tego, co zwyczajne, niż do zwyczajnych odstępstw od tego, co powszechne. Można przypuszczać, iż koniecznym warunkiem życia społecznego jest uznawanie przez wszystkich jego uczestników zestawu oczekiwań normatywnych, mogących istnieć po części dlatego, że się je stosuje. Gdy jakaś zasada zostanie złamana, zaraz podejmuje się działania naprawcze, kładzie się kres szkodliwości, a samą szkodę naprawia, bez względu na to, czy robią to organa kontroli, czy sam winowajca. V Jednakże normy omawiane w tym tekście dotyczą tożsamości lub bycia, mają zatem szczególny charakter. Porażka lub sukces w zachowywaniu takich norm ma bardzo bezpośredni wpływ na psychiczną integralność jednostki. Jednocześnie zwykłe pragnienie 313 E. Lemert nazwał to wtórnym odstępstwem w: E. Lemert, Social Pathology, op. cit., s. 75 i następne. Ja i jego „inny" 171 przestrzegania normy, sama dobra wola, nie wystarczy, gdyż w wielu sytuacjach jednostka nie ma bezpośredniego wpływu na to, na ile tę normę wypełnia. Jest to kwestia kondycji jednostki, nie jej woli, kwestia obiektywnej zgodności, nie subiektywnej adaptacji. Tylko dzięki założeniu, iż jednostka powinna znać swoje miejsce i na nim pozostawać, w rozmyślnym działaniu można znaleźć pełny ekwiwalent społecznego stanu jednostki. Chociaż niektóre z tych norm (takie jak dobry wzrok i umiejętność czytania i pisania) są zwykle całkowicie poprawnie realizowane przez większość członków społeczeństwa, istnieją też inne normy (np. związane z urodą) przybierające formę ideałów i tworzące standardy, których niemal każdy na jakimś etapie swojego życia nie spełnia. I nawet w sytuacjach, w których mamy do czynienia z łatwo dostępnymi wzorcami, ich różnorodność skutkuje dyskwalifikacją wielu osób. Na przykład w Ameryce jest tak naprawdę tylko jeden typ mężczyzny, który niczego się nie musi wstydzić: młody, żonaty, biały, mieszkający w mieście, pochodzący z północy, heteroseksual-ny protestancki rodzic, mający wyższe wykształcenie, pełne zatrudnienie, odpowiedni wygląd, wagę i wzrost, i mogący się poszczycić niedawnymi osiągnięciami sportowymi. Każdy Amerykanin ma skłonność do patrzenia na świat z tej perspektywy - i tylko w takim sensie można mówić o wspólnym systemie wartości w Ameryce. Każdy mężczyzna, który nie spełnia jakiegoś z tych oczekiwań, może postrzegać siebie - przynajmniej w pewnych momentach - jako niegodnego, niekompletnego i gorszego. Może on niekiedy pomijać piętno, a kiedy indziej może się łapać na tym, że zachowuje się przepraszająco lub agresywnie w stosunku do tych ogólnie znanych aspektów samego siebie, które - według niego - są prawdopodobnie postrzegane jako niepożądane. Ogólne wartości danego społeczeństwa odnoszące się do tożsamości mogą nie być w pełni zrealizowane przez nikogo, a mimo to rzucają jakiś cień na interakcje, do których dochodzi w codziennym życiu. Ten problem obejmuje nie tylko normy dotyczące nieco statycznych atrybutów statusu. Istotną kwestią jest nie tylko widoczność, ale też natarczywość piętna. Oznacza to, że niepowodzenie w wypełnianiu wielu pomniejszych norm, istotnych w etykiecie interakcji 172 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości twarzą w twarz, może mieć bardzo duży wpływ na akceptowalność danej osoby. Nie jest zatem zbyt użyteczne zestawianie w tabelach liczby osób, które cierpią z powodu swojego piętna. Jak zasugerował kiedyś Le-mert, liczba ta będzie tak wysoka, jak chciałby autor zestawienia314. Kiedy się uwzględni osoby dobrowolnie noszące piętno oraz tych, którzy doświadczyli sytuacji napiętnowania lub jej kiedyś doświadczą (jeśli nie z innych powodów, to na pewno ze względu na nadchodzącą starość), to rozważyć trzeba nie to, czy dana osoba doświadczyła napiętnowania - ponieważ jest to oczywiste - ale raczej to, na ile sposobów. Można zatem powiedzieć, że normy tożsamościowe dają początek zarówno odstępstwom, jak i konformizmowi. Dwa ogólne rozwiązania tej normatywnej trudności przytoczono wcześniej. Jednym z nich było to, aby kategoria osób stosowała się do tej normy, lecz by jej członkowie definiowali siebie i innych jako grupę, która nie musi tej normy realizować i osobiście wprowadzać w życie. Drugie rozwiązanie polegało na tym, aby jednostka, która nie może realizować normy tożsamościowej, wyalienowała się ze społeczności stosującej tę normę albo od początku nie przywiązywała się do tej społeczności. Jest to oczywiście rozwiązanie kosztowne, zarówno dla społeczeństwa, jak i dla jednostki, nawet jeśli w niewielkim stopniu jest stosowane przez cały czas. Wyszczególnione tutaj procesy tworzą w sumie trzecie główne rozwiązanie problemu niewypełnionych norm. Dzięki tym procesom wspólne pole norm może być potwierdzane daleko poza kręgiem tych, którzy je w pełni realizują. Jest to oczywiście stwierdzenie dotyczące społecznej »iunkcji tych procesów, a nie ich przyczyny czy celowości. Z tą kwestią wiąże się pomijanie piętna oraz jego zakrywanie, dostarczające badaczowi szczególnego zastosowania sztuki kierowania wrażeniem - sztuki podstawowej w życiu społecznym, dzięki której jednostka utrzymuje strategiczną kontrolę nad swoim wizerunkiem oraz nad wrażeniem, które inni odbierają. Wiąże się Ja i jego „inny" 173 314 E. Lemert, Some Aspects of a General Theory of Sociopathic Behauiour, „Proceedings of the Pacific Sociological Society", State College of Washington, 1948, nr XVI, s. 23-24. z tym również pewna forma cichej współpracy między normalsami a nosicielami piętna. Odstępca może sobie pozwolić na to, aby pozostawać przywiązanym do normy (ponieważ inni dbają o to, aby uszanować jego sekret i łatwo akceptować jego odsłonięcie lub nie zwracać uwagi na dowody, które uniemożliwiają zachowanie tajemnicy). Inni z kolei mogą sobie pozwolić na okazywanie taktu (ponieważ osoba z piętnem będzie się dobrowolnie powstrzymywać od żądania takiej akceptacji, którą normalsi uznaliby za niekomfortową). Normalny dewiant Należy zatem zauważyć, że radzenie sobie z piętnem jest ogólną cechą społeczeństwa, procesem pojawiającym się wszędzie tam, gdzie istnieją normy dotyczące tożsamości. W grę wchodzą te same cechy, niezależnie od tego, czy kwestią jest poważna ułomność, tradycyjnie definiowana jako stygmatyzująca, czy odmienność tak nieistotna, że jej nosiciel czuje się zażenowany, iż się jej wstydzi. Można zatem przypuszczać, iż rola normalsa i rola nosiciela piętna są częścią jednej złożonej całości i są zasadniczo jednorodne. Oczywiście, badacze przyjmujący perspektywę psychiatryczną wskazywali często na patologiczne konsekwencje samoponiżania, podobnie jak argumentowali, że uprzedzenie w stosunku do stygmatyzowanej grupy może być formą choroby. Skrajności te nie zajmowały jednak naszej uwagi, gdyż wzory reakcji i adaptacji rozważane w tej książce wydają się zupełnie zrozumiałe z punktu widzenia zwykłej psychologii. Można przyjąć po pierwsze, że osoby z różnymi piętnami są w podobnej sytuacji i reagują w podobny sposób. Zaprzyjaźniony aptekarz mógłby rozpowszechnić niepożądaną informację wśród sąsiadów, w związku z czym osoby poszukujące pewnych specyficznych lekarstw i sprzętu medycznego - osoby zupełnie różne, których nie łączy nic oprócz potrzeby kontrolowania informacji o sobie - z obawy przed ujawnieniem informacji, które zamierzają ukrywać, będą unikać aptek w swojej okolicy. Po drugie, można zakładać, że nosiciele piętna oraz normalsi mają tę samą mentalną naturę i że jest ona standardem koniecznym w naszym społeczeństwie. Zatem osoba, która potrafi 174 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości grać jedną z ról, ma wystarczające umiejętności do odgrywania drugiej, i prawdopodobnie zdobyła jakieś doświadczenie związane z takim czy innym piętnem. Co najważniejsze, samo pojęcie wstydliwych różnic zakłada podobieństwo najważniejszych przekonań, które odnoszą się do tożsamości. Nawet jeśli jednostka żywi całkiem nienormalne uczucia i przekonania, będzie prawdopodobnie miała całkiem normalne troski i stosowała zupełnie zwyczajne strategie, próbując te anomalie ukryć przed innymi, co potwierdza przykład byłych pacjentów szpitali psychiatrycznych: Jedną z trudności jest stosowne zatrudnienie. Kłopotliwe okazuje się między innymi ustalenie, jaki rodzaj pracy jest „odpowiedni". Pacjenci niekiedy nie potrafią, ale częściej nie chcą wytłumaczyć, dlaczego określone zajęcie jest dla nich nieodpowiednie lub niemożliwe do wykonywania. Pewien mężczyzna w średnim wieku nie potrafił się zmusić do wyjaśnienia, iż tak bardzo boi się ciemności, że uparł się dzielić sypialnię ze swoją ciotką, i w żaden sposób nie mógłby pracować w miejscu, skąd musiałby zimą sam wracać po ciemku do domu. Próbuje swój lęk przezwyciężyć, ale pozostawienie go samego w nocy doprowadza go do stanu psychicznego załamania. W takim wypadku - i wielu innych - z obawy przed ośmieszeniem, wzgardą czy szorstkim zachowaniem trudno mu wytłumaczyć prawdziwy powód odmowy czy rezygnacji z proponowanych mu zajęć. Można wtedy łatwo przyczepić mu etykietę osoby obawiającej się pracy czy nienada-jącej się do zatrudnienia, co może być dla niego katastrofalne pod względem finansowym315. Podobnie dzieje się, gdy starzejąca się osoba odkrywa, że nie potrafi sobie przypomnieć imion kilku najbliższych przyjaciół, i z tego powodu zaczyna unikać miejsc, w których może ich spotkać. Zakłopotanie, w jakie wprawia ją ten fakt, jest nadmierne i zupełnie nie przystaje do sytuacji starzejącego się człowieka. 315 E. Mills, op. cit., s. 105. Ja i jego „in 175 Jeśli zatem nosiciel piętna może być w ogóle nazywany dewiantem, lepiej użyć określenia normalny dewiant, którym jest przynajmniej w takim stopniu, w jakim jego sytuacja jest analizowana w prezentowanych tutaj ramach. Istnieją bezpośrednie dowody tej jedności ja-inny, normals-na-piętnowany. Wydaje się na przykład, że osoby, które nagle stwierdzają, że zdjęto z nich piętno (np. w wypadku udanej operacji plastycznej), bywają postrzegane przez siebie i innych tak, jakby zmieniły osobowość, stając się osobami bardziej akceptowalnymi316. Podobnie ci, którzy nagle nabyli piętno, mogą względnie szybko doświadczyć zmiany w dotychczasowej osobowości317. Wydaje się, że te zauważane zmiany są u jednostki wynikiem znalezienia się w nowej relacji do nieoczekiwanych sytuacji, związanych z akceptacją w interakcji twarzą w twarz, co w konsekwencji wymaga zastosowania nowych strategii adaptacji. Dodatkowe ważne świadectwa pochodzą z eksperymentów społecznych, w których podmioty świadomie przyjmują na siebie piętno (oczywiście na pewien czas) - takie jak częściowa głuchota - i odkrywają, że ich spontaniczne reakcje oraz stosowane mechanizmy można zaobserwować u osób rzeczywiście upośledzonych318. Należy wspomnieć także o innym fakcie. Ponieważ zmiana statusu z nosiciela piętna na normalsa jest przypuszczalnie zmianą pożądaną, zrozumiałe jest, że kiedy nastąpi, może być przez jednostkę psychologicznie podtrzymywana. Bardzo trudno jest jednak zrozumieć, jak takie osoby, które doświadczają nagłej transformacji z życiowej sytuacji normalsa do sytuacji nosiciela piętna, mogą psychicznie tę zmianę przeżyć, a jednak bardzo często im się to udaje. To, że oba typy transformacji mogą zostać przez jednostkę udźwignięte -a zwłaszcza ten drugi - sugeruje, że standardowe zdolności oraz trening wyposażają nas na okoliczność radzenia sobie z obiema możliwościami. Kiedy jednak już możliwości te są znane, reszta niestety 316 F. Macgregor i in., op. cit., s. 126-129. 317 Ibidem,s. 110-114. 318 L. Meyerson, Experimental Injury: An Approach to the Dynamics of Physical Disabili-ty, „Journal of Social Issues", 1968, nr IV, s. 68-71. Zob. też: J. H. Griffin, op. cit. 176 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości przychodzi łatwo. Jednostka bez trudu się uczy, że jest poza nawiasem lub też że już poza nim nie jest, choć niedawno była. Jest to jedynie nowe ustawienie w starych ramach odniesienia i odniesienie do siebie w szczegółach tego, co znała wcześniej u innych. Bolesność nagłego napiętnowania może zatem wynikać nie z zakłopotania jednostki co do swojej własnej tożsamości, ale z jej zbyt dobrej wiedzy o tym, czym się stała. Ujmując to z perspektywy czasu, jednostka jest w stanie odgrywać obie role, normalsa i dewianta. Ale trzeba zauważyć, że nawet w przelotnej społecznej sytuacji jednostka może być w stanie panować nad obydwiema rolami, wykazując się nie tylko ogólną zdolnością do ich odgrywania, ale również szczegółową wiedzą i opanowaniem koniecznym do zachowania zgodnie z wymogami roli. Ułatwia to oczywiście fakt, że role nosiciela piętna i normalsa są nie tylko komplementarne, lecz wykazują również pewne uderzające parale-le i podobieństwa. Wykonawcy każdej roli mogą się wycofać z kontaktu z drugą stroną w celu przystosowania się. Każdy z nich może odczuwać, że nie jest przez drugiego w pełni akceptowany. Każdy z nich może odczuwać, że jego własne zachowanie podlega zbyt uważnej obserwacji, i jest to odczucie prawdziwe. Każdy może pozostać we własnej grupie wyłącznie po to, aby uniknąć konieczności stawienia czoła problemowi. Ponadto te asymetrie czy różnice między rolami są często utrzymywane w takich granicach, które ułatwiają powszechne zadanie podtrzymania sytuacji społecznej będącej w toku. Świadomość roli drugiego musi być wystarczająca na tyle, aby w sytuacji, gdy pewne techniki adaptacyjne nie zostaną zastosowane przez jedną osobę z pary normals-napiętnowany, druga osoba wiedziała, jak wkroczyć i przejąć jej rolę. Gdyby na przykład osoba z piętnem nieJjrrzedstawiła swojej ułomności rzeczowo, zadanie to może wziąć na siebie normals. I kiedy normalsi próbują taktownie pomóc napiętnowanemu w trudnościach, których źródłem jest piętno, może on zacisnąć zęby i wdzięcznie przyjąć pomoc ze względu na dobrą wolę stojącą za tymi wysiłkami. Przypadki odgrywania podwójnych ról są powszechnie znane. Na przykład ludzie pomijają piętno dla zabawy lub na poważnie, i to na dwa sposoby: wchodząc do napiętnowanej kategorii lub ją Ja i jego „inny" 177 opuszczając. Innym źródłem takich przypadków jest psychodrama. Ta terapia zakłada, że pacjenci z zaburzeniami psychicznymi oraz inni będący poza nawiasem mogą się na scenie zamieniać rolami i grać postać normalsa przed kimś, kto teraz odgrywa ich własną rolę. I rzeczywiście, są oni w stanie grać normalsa bez wielu podpowiedzi i dość kompetentnie. Kpiny, jakie normalsi i napiętnowani prywatnie robią na swój temat, stanowią trzecie źródło materiału na poparcie tezy, że jednostka może jednocześnie panować zarówno nad rolą normalsa, jak i nosiciela piętna. Normalsi, kiedy są wśród swoich, parodiują napiętnowanych. Co ważniejsze, widzimy, że nosiciel piętna w podobnych okolicznościach parodiuje zarówno normalsa, jak i siebie. Żartobliwie odgrywa sceny degradacji z innym napiętnowanym, grającym rolę najbardziej niedelikatnego spośród normalsów, podczas gdy on sam przez chwilę przyjmuje na siebie role komplementarną, by zaraz wybuchnąć zastępczym buntem. Częścią tej smutnej przyjemności będzie niepoważne użycie terminów piętnujących, które w mieszanym gronie są zwykle tabu319. Należy w tym miejscu jeszcze raz stwierdzić, iż kiedy nosiciele piętna żartują w ten sposób, demonstrują nie tyle jakiś rodzaj ciągłego dystansu do samych siebie, ile bardziej istotny fakt, że nosiciel piętna (jak każdy) jest przede wszystkim uczony poglądów innych osób na jednostki takie jak on. Od tych osób różni się przede wszystkim tym, że ma szczególny powód, by opierać się poniżaniu piętna, gdy przebywa w ich obecności, i jest szczególnie uprawniony, by dopuścić je do głosu, kiedy ich nie ma. Szczególnym wypadkiem żartobliwego użycia języka i stylu, którym napiętnowani sami się znieważają, jest jego stosowanie przez tych, którzy reprezentują grupę. Gdy reprezentują grupę przed nor-malsami, mogą modelowo urzeczywistniać ideały tych normalsów, 319 Na przykład w odniesieniu do Murzynów zob.: J. W Johnson, op. cit., s. 92. Na temat użycia pojęcia „wariat, czubek" przez pacjentów z zaburzeniami psychicznymi zob.: I. Belknap, Humatt Problems of a State Mental Hospital, New York 1956, s. 196; oraz J. Kerkhoff, How Thin the Veil, New York 1952, s. 152. F. Davis, Deuiance Disavowal op. cit., s. 130-131, dostarcza przykładów sytuacji osób fizycznie upośledzonych, wskazując, że użycie tych terminów w rozmowie z normalsami będzie znakiem, że są oni wtajemniczeni. 178 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości gdyż są do tego wybrani po części dlatego, że mogą to robić. Jednakże gdy się pojawiają na imprezach towarzyskich wśród swoich, mogą się czuć szczególne zobowiązani do tego, aby pokazać, iż nie zapomnieli o zasadach obowiązujących w grupie ani o swoim w niej miejscu. Zatem będąc na „scenie", mogą przyjąć uznany tu sposób mówienia, gesty i ekspresję w żartobliwej karykaturze własnej tożsamości. (Odbiorcy mogą się wtedy odciąć od tego, co jeszcze w pewnym stopniu jest ich udziałem, zidentyfikować z czymś, czym się jeszcze w pełni nie stali). Jednakże „przedstawienia" te cechuje często pewne wyrafinowanie i staranność formy. Coś zostało najwyraźniej wzięte w nawias i podniesione do rangi sztuki. W każdym razie odkrywamy, że ten sam przedstawiciel grupy ciągle potrafi zachowywać się bardziej normalnie niż większość członków jego grupy, którzy skłaniają się ku społecznej normalności; przedstawiciel ów może jednocześnie opanować więcej z miejscowego sposobu mówienia niż osoby ukierunkowane na odmienność napiętnowanej grupy, do której należą. Jeśli zaś przedstawiciel nie opanował tych dwóch ról, to stwierdzi, że wywiera się na niego presję, by się tego nauczył. Dotąd argumentowałem, iż główne znaczenie mają rozbieżności między pozorną a rzeczywistą tożsamością społeczną; położyłem nacisk na sterowanie napięciem i udzielaniem informacji oraz na to, w jaki sposób jednostka z piętnem może przedstawić innym swoje niepewne Ja, lżone i dyskredytowane. Poprzestanie na takich stwierdzeniach stworzyłoby jednak wypaczoną perspektywę, sugerującą, że coś, co jest dużo bardziej chwiejne, jest w rzeczywistości trwałe. Nosiciel piętna i normals są ze sobą związani. Jeśli jeden może się okazać podatny na zranienie, trzeba się spodziewać, iż to samo dotyczy drugiego. Przypisywanie tożsamości jednostkom (zarówno tej dyskredytowalnej, jak i niepodlegającej dyskredytacji) przez ich otoczenie społeczne naraża w pewien sposób na ryzyko reputację tego środowiska (jak i jego poszczególnych członków), może się bowiem okazać, że dali się wystrychnąć na dudka. Piętno a rzeczywistość Mieliśmy już z tym do czynienia, gdy była mowa o sytuacją pomijanie piętna uchodziło za rodzaj rozrywki. Wszystko to za\^ ło się już w stwierdzeniu, iż powodem pomijania piętna jest zabawa. Osoba, która ukrywa piętno bardzo sporadycznie oPV często o tym wydarzeniu swoim współtowarzyszom, prze s a^V} to jako dowód głupoty normalsów oraz świadectwo faktu, ze kie ich argumenty dotyczące jej odmienności są jedynie rac'^lj2a_ cjami320. Osoba pomijająca piętno wraz z przyjaciółmi wysmie^ ^ błędy identyfikacji i odczuwa swoją wyższość. Podobnie oso y, \^^ w danym momencie rutynowo ukrywają swoją osobistą lu ^(j0. wą tożsamość, mogą znajdować przyjemność w prowadzeniu ro^o_ wy z nic niepodejrzewającymi normalsami, aż do momentu, gcjy . nieświadomie zrobią z siebie głupców, wyrażając poglądy memo;iljWe do głoszenia w obecności pomijającego piętno. W takich ^P^^ fałszywa okazuje się nie osoba odmienna, ale raczej wszyscy ci, ^^ rzy przypadkowo znaleźli się w tej sytuacji i próbują w nie' St konwencjonalne wzorce zachowania. Istnieją oczywiście jeszcze bardziej bezpośrednie w których zagrożona jest sytuacja, a nie osoba. Fizycznie ^^ ni, którzy muszą przyjmować wyrazy współczucia ze strony nie^tJa_ jomych i znosić ich dociekliwość, mogą niekiedy chronić swoją ^ watność w sposób niekoniecznie taktowny. Na przykład ^c^y. na z jedną nogą, narażona na liczne pytania ze strony nieznajot^^ na temat swojego kalectwa, wymyśliła grę, którą nazwa a »I\J0 . z Szynką", polegającą na udzielaniu dramatycznie niedorzecznej ^ powiedzi na pytanie321. Oto relacja innej dziewczyny w tym położeniu, która zastosowała podobną strategię: Denerwowały mnie pytania o to, jak straciłam nogC, wi?c śliłam szablonową odpowiedź, która powstrzymywała ta ic dzi od dalszych dociekań: „Pożyczyłam pieniądze z firmy d łającej kredytów i trzymają moją nogę jako zabezpieczerJie I "322 320 Zob.: E. Goffman, Asylums, op. cit., s. 112. 321 W Y. Baker, op. cit., s. 92-94. 322 E. Henrich, L. Kriegel, op. cit., s. 50. , -I* I i\ rf,V. --'V (, 180 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Oto inne krótkie odpowiedzi, które kończą niepożądane spotkanie: „Moje biedactwo, widzę, że straciłaś nogę" - to okazja do riposty: „Cóż za nieostrożność z mojej strony!"323. Istnieje również znacznie mniej delikatna sztuka radzenia sobie w takich sytuacjach. Wojowniczo nastawieni członkowie grup będących w niekorzystnym położeniu podczas spotkań towarzyskich wymyślają na użytek nieudolnie wyrażających współczucie normalsów opowiadanie o sobie i swoich uczuciach, rozwijając je do momentu, w którym staje się oczywiste, iż była zmyśleniem. Chłodne, niezachęcające spojrzenie może uprzedzić spotkanie, zanim zostanie ono zainicjowane, co ilustrują wspomnienia karła stosującego takie agresywne metody: Byli ludzie gruboskórni, gapiący się jak dzikusy, które zeszły z gór, by obejrzeć wędrowny teatr. Byli zerkający ukradkiem zza gazety, którzy wycofywali się z rumieńcem na twarzy, jeśli ich na tym złapałeś. Byli i litościwi, których westchnienia można było prawie usłyszeć po tym, jak cię minęli. Ale jeszcze gorsi byli ci gadatliwi, których każda uwaga równie dobrze mogłaby brzmieć: „Jak się masz, biedny chłopcze?". Wyrażali to wzrokiem, zachowaniem i tonem głosu. Miałem standardową obronę - lodowate spojrzenie. I tak uzbrojony przeciwko innym ludziom mogłem się zmagać ze swoim podstawowym problemem: jak wejść do metra i ujść z niego z życiem324. Stąd już tylko jeden Krok do sytuacji kalekich dzieci, którym udaje się od czasu do czasu pobić kogoś, kto się z nich wyśmiewa, lub sytuacji osób grzecznie, lecz stanowczo wykluczonych z pewnych 323 W. Y. Baker, op. cit. [w:] B. Wright, op. cit., s. 212. 324 H. Viscardi, Jr., A Man's Stature [w:] B. Wright, op. cit., s. 214. Podobne techniki stosowane przez mężczyznę, który zamiast dłoni miał protezy, zob.: H. Russell, op. cit., s. 122-123. Ja i jego „inny" 181 układów, które w ten sam sposób wchodzą w te układy, często i z determinacją325. Rzeczywistość społeczna, podtrzymywana przez uległego członka określonej napiętnowanej kategorii oraz uprzejmego normalsa, sama w sobie będzie miała własną historię. Gdy jakiś atrybut stopniowo przestaje funkcjonować jako piętno, jak w wypadku rozwodu czy irlandzkiego pochodzenia, można zaobserwować okres, w którym wcześniejsza jego definicja jest coraz bardziej atakowana, najpierw być może na scenie komediowej, a później podczas mieszanych kontaktów w miejscach publicznych. W końcu nadchodzi moment, w którym atrybut przestaje kontrolować zarówno to, do czego można się spokojnie odnieść, jak i to, co musi pozostać tajemnicą lub od czego z trudem można odwrócić uwagę. Podsumowując, piętno dotyczy nie tyle określonej liczby jednostek, które można podzielić na dwie grupy (nosicieli piętna i normalsów), co wszechobecnego procesu społecznego zakładającego istnienie dwóch ról, w którym każda jednostka odgrywa obie, przynajmniej w pewnych związkach i w niektórych fazach życia. Nor-mals i napiętnowany to nie osoby, ale raczej pewne perspektywy. Pojawiają się w sytuacjach społecznych, podczas kontaktów mieszanych, w rezultacie niezachowywania norm, które będą prawdopodobnie wpływać na spotkanie. Atrybuty określonej jednostki, które nosi ona przez całe życie, mogą spowodować, iż będzie ona wytypowana, by grać rolę nosiciela piętna niemal we wszystkich sytuacjach społecznych, w których się znajdzie. Sprawia to, że naturalne jest odnoszenie się do niej (tak jak to robiłem) jak do osoby z piętnem, której sytuacja życiowa stawia ją w opozycji do normalsów. Jednakże piętnujące ją atrybuty nie determinują natury tych dwóch ról - normalsa i nosiciela piętna - a jedynie częstotliwość odgrywania którejś z nich. A skoro w grę wchodzą role w interakcji (a nie konkretne jednostki), to nie powinno dziwić, iż w wielu wypadkach osoba mająca jakieś piętno wyraźnie prezentuje wszystkie 325 Eksperyment przeprowadzony według tych wytycznych został opisany w: M. Koln, R. Williams, Jr., Situational Patterning in Intergroup Retations, „American Sociological Re-view", 1956, nr XXI, s. 164-174. 182 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości normalne uprzedzenia wobec tych, którzy są napiętnowani w inny sposób. Wydaje się, że interakcja twarzą w twarz (przynajmniej w społeczeństwie amerykańskim) jest szczególnie podatna na trudności, które rozważano w tej książce. Wydaje się również, że zawsze będą istniały rozbieżności między pozorną a rzeczywistą tożsamością społeczną i zawsze będą one rodziły potrzebę radzenia sobie z napięciem (u zdyskredytowanych) oraz sprawowania kontroli nad informacjami o sobie (u dyskredytowalnych). Gdy piętno jest bardzo widoczne lub narzucające się, czy też przekazywane przez więzy rodzinne, wynikające z tego niestałości interakcji mogą mieć dominujący wpływ na tych, którym przyznano rolę nosiciela piętna. Jednakże fakt, że wraz z upływem czasu dana cecha przestaje być piętnem i traci zdolność do wywoływania procesu piętnowania, ma własną historię, która jest nieustannie zmieniana przez celowe działanie społeczne. Można argumentować, że - jak się zdaje - procesy dotyczące piętna pełnią ogólną funkcję społeczną - zjednywanie poparcia dla społeczeństwa wśród tych, którzy nie są przez to społeczeństwo wspierani - i w tej mierze są przypuszczalnie odporne na zmianę. Należy jednak zauważyć, że wiążą się z tym dodatkowe funkcje, które się wyraźnie różnią w zależności od rodzaju piętna. Styg-matyzacja osób mających niewłaściwą przeszłość moralną może najwyraźniej funkcjonować jako środek służący formalnej kontroli społecznej. Stygmatyzacja osób w określonych grupach rasowych, religijnych i etnicznych była najwidoczniej sposobem na usunięcie tych mniejszości z różnych dziedzin rywalizacji, natomiast dewaluację osób ze zniekształceniami ciała być może można interpretować jako ograniczenie liczby ludzi mogących stać się obiektem zalotów326. 326 Za tę ostatnią sugestię jestem wdzięczny Dawidowi Matzy. I i A" VS v w,, ,,>,<,, .^w^p^3 a dewiacia 2 Gdy mechanizm wstydliwej inności uznamy już za ogólną cechę życia społecznego, możemy zwrócić uwagę na związki, łączące badanie tego problemu z kwestiami pokrewnymi, związanymi z terminem „dewiacja", słowem ostatnio modnym, którego pomimo jego użyteczności trochę dotychczas unikałem327. Wychodząc od bardzo ogólnego wyobrażenia grupy jednostek, które mają jakieś wspólne wartości oraz stosują pewien zestaw norm społecznych, związanych z ich zachowaniem oraz osobistymi atrybutami, każdego pojedynczego członka tej społeczności, który się do tych norm nie stosuje, możemy określić jako odstępcę (deviator), a jego odmienność - jako odstępstwo {deviation). Nie sądzę, aby wszyscy odstępcy mieli ze sobą wystarczająco dużo wspólnego, by dawało to podstawę do specjalnej analizy; znacznie więcej bowiem ich dzieli, niż łączy, częściowo ze względu na wynikającą z ich liczby różnorodność grup, w których odstępstwa mogą się pojawić. Można jednakże podzielić ten obszar badawczy na mniejsze odcinki, z których niektóre mogą być warte zgłębienia. Wiadomo, że zajmowanie potwierdzonej wysokiej pozycji w małych, zwartych grupach może się wiązać z uprawnieniem do odstępstwa, a więc i do tego, aby być odstępcą. Cechą relacji takiego kogoś 327 Godne uwagi jest to, że przedstawiciele nauk społecznych szybko się przyzwyczaili do używania pojęcia „dewiant", zupełnie jakby osoby, w stosunku do których ten termin jest stosowany, miaty ze sobą wystarczająco dużo wspólnego, aby można było tworzyć na ich temat uogólnienia i mówić o nich jak o całości. Podobnie jak zdarzają się zaburzenia spowodowane błędami lekarzy (które następnie przysparzają im więcej pracy), tak też istnieją kategorie osób stworzone przez badaczy społecznych, będące później obiektem ich analizy. 182 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości normalne uprzedzenia wobec tych, którzy są napiętnowani w inny sposób. Wydaje się, że interakcja twarzą w twarz (przynajmniej w społeczeństwie amerykańskim) jest szczególnie podatna na trudności, które rozważano w tej książce. Wydaje się również, że zawsze będą istniały rozbieżności między pozorną a rzeczywistą tożsamością społeczną i zawsze będą one rodziły potrzebę radzenia sobie z napięciem (u zdyskredytowanych) oraz sprawowania kontroli nad informacjami o sobie (u dyskredytowalnych). Gdy piętno jest bardzo widoczne lub narzucające się, czy też przekazywane przez więzy rodzinne, wynikające z tego niestałości interakcji mogą mieć dominujący wpływ na tych, którym przyznano rolę nosiciela piętna. Jednakże fakt, że wraz z upływem czasu dana cecha przestaje być piętnem i traci zdolność do wywoływania procesu piętnowania, ma własną historię, która jest nieustannie zmieniana przez celowe działanie społeczne. Można argumentować, że - jak się zdaje - procesy dotyczące piętna pełnią ogólną funkcję społeczną - zjednywanie poparcia dla społeczeństwa wśród tych, którzy nie są przez to społeczeństwo wspierani - i w tej mierze są przypuszczalnie odporne na zmianę. Należy jednak zauważyć, że wiążą się z tym dodatkowe funkcje, które się wyraźnie różnią w zależności od rodzaju piętna. Styg-matyzacja osób mających niewłaściwą przeszłość moralną może najwyraźniej funkcjonować jako środek służący formalnej kontroli społecznej. Stygmatyzacja osób w określonych grupach rasowych, religijnych i etnicznych była najwidoczniej sposobem na usunięcie tych mniejszości z różnych dziedzin rywalizacji, natomiast dewaluację osób ze zniekształceniami ciała być może można interpretować jako ograniczenie liczby ludzi mogących stać się obiektem zalotów326. 326 Za tę ostatnią sugestię jestem wdzięczny Dawidowi Matzy. ^ tmtęmwa a dewiacja f ""•' -'. 2 U'1 Ą t a i, f. » i >; ul' ii ' .i » i.-Nłutlrj '*•'' ' f "?"" •'' Gdy mechanizm wstydliwej inności uznamy już za ogólną cechę życia społecznego, możemy zwrócić uwagę na związki, łączące badanie tego problemu z kwestiami pokrewnymi, związanymi z terminem „dewiacja", słowem ostatnio modnym, którego pomimo jego użyteczności trochę dotychczas unikałem327. Wychodząc od bardzo ogólnego wyobrażenia grupy jednostek, które mają jakieś wspólne wartości oraz stosują pewien zestaw norm społecznych, związanych z ich zachowaniem oraz osobistymi atrybutami, każdego pojedynczego członka tej społeczności, który się do tych norm nie stosuje, możemy określić jako odstępcę (deuiator), a jego odmienność - jako odstępstwo {deviation). Nie sądzę, aby wszyscy odstępcy mieli ze sobą wystarczająco dużo wspólnego, by dawało to podstawę do specjalnej analizy; znacznie więcej bowiem ich dzieli, niż łączy, częściowo ze względu na wynikającą z ich liczby różnorodność grup, w których odstępstwa mogą się pojawić. Można jednakże podzielić ten obszar badawczy na mniejsze odcinki, z których niektóre mogą być warte zgłębienia. Wiadomo, że zajmowanie potwierdzonej wysokiej pozycji w małych, zwartych grupach może się wiązać z uprawnieniem do odstępstwa, a więc i do tego, aby być odstępcą. Cechą relacji takiego kogoś 327 Godne uwagi jest to, ze przedstawiciele nauk społecznych szybko się przyzwyczaili do używania pojęcia „dewiant", zupełnie jakby osoby, w stosunku do których ten termin jest stosowany, miały ze sobą wystarczająco dużo wspólnego, aby można było tworzyć na ich temat uogólnienia i mówić o nich jak o całości. Podobnie jak zdarzają się zaburzenia spowodowane błędami lekarzy (które następnie przysparzają im więcej pracy), tak tez istnieją kategorie osób stworzone przez badaczy społecznych, będące później obiektem ich analizy. T 184 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości z grupą, a także wyobrażeń grupy na jego temat jest to, że wiedza o jego odstępstwie wcale tych grupowych wyobrażeń nie niszczy. (Jednakże kiedy grupa jest duża, pełne przystosowanie, pod wszelkimi względami, wymagane jest także od najwybitniejszych jej członków). Członek grupy, definiowany jako chory, jest w pewnym stopniu w takiej samej sytuacji. Jeśli będzie odpowiednio manipulował swoim statusem chorego, jego zachowanie może odbiegać od standardów i nie będzie to miało wpływu ani na niego, ani na jego relację z grupą. Osoby wybitne i chore zarazem mogą być zatem od-stępcami właśnie dlatego, że ich odstępstwo może być całkowicie pominięte, nie prowadząc do reidentyfikacji. Ich szczególna sytuacja wskazuje na to, że wcale nie są dewiantami - w powszechnym rozumieniu tego słowa328. W wielu zwartych grupach i społecznościach istnieją osoby, które ze względu na swoje czyny czy posiadane atrybuty lub też obie te rzeczy naraz odstępują od reguł i w konsekwencji zaczynają pełnić w grupie szczególną funkcję. Stają się one jej symbolem i do pewnego stopnia odgrywają w niej rolę błazna, nawet gdy się im odmawia szacunku należnego pełnoprawnym członkom grupy329. Co charakterystyczne, jednostki takie nie podejmują gry społecznego dystansu, dowolnie zbliżając się do innych i umożliwiając im dostęp do siebie. Stają się też często obiektem uwagi, skupiając innych wokół siebie we wspólnym kręgu, choć krąg ten pozbawia je po części statusu uczestników. Taka osoba staje się dla grupy maskotką, mimo że w pewien sposób kwalifikuje się, aby być jej normalnym członkiem. Tradycyjnymi przykładami są: wiejski idiota, małomiasteczkowy pijak czy plutonowy błazen, a także grubas należący do studenckiego stowarzyszenia. Należy się spodziewać, że w danej grupie znajdzie się tylko jedna nrka osoba, gdyż więcej nie potrzeba; większa ich liczba stanowiłaby dodatkowe brzemię dla społeczności. Osoba taka może być nazwana dewiantem wewnątrzgrupowym, aby Odstępstwa a dewiacja 185 328 Złożona relacja dewianta do jego grupy była ostatnio rozważana przez L. Cosera, So-me Functions ofDeuiant Behavior and Normatwe FIexibility, „American Journal of Socio-logy", 1962, nr LXVIII, s. 172-181. 329 Na temat tych i innych funkcji dewianta zob.: R. Dentler, K. Erickson, The Functions ofDeuiance in Groups, „Social Problems", 1959, nr VII, s. 98-107. przypomnieć, że jest ona dewiantem w odniesieniu do określonej grupy ludzi, a nie jedynie norm, oraz że jej intensywne (nawet jeśli ambiwalentne) uczestnictwo w grupie odróżnia ją od innego dobrze znanego typu odstępcy - „grupowego samotnika", to jest kogoś, kto nie będąc członkiem grupy, stale znajduje się w sytuacjach społecznych z grupą. (Gdy dewiant wewnątrzgrupowy jest atakowany przez osoby z zewnątrz, grupa może śmiało przyjść mu z pomocą. Kiedy atakowany jest grupowy samotnik, bardziej prawdopodobne jest, że będzie musiał stoczyć walkę sam). Zauważcie, że wszystkie rozważane tu typy odstępców umiejscowione są wewnątrz kręgu, w którym wiele informacji biograficznych na ich temat (pełna osobista identyfikacja) jest powszechnie znanych. Sugerowałem, że w małych grupach można odróżnić dewianta funkcjonującego wewnątrz od innych odstępców, gdyż (w przeciwieństwie do nich) jego relacja do życia moralnego przeciętnego członka tej grupy jest wypaczona. Gdybyśmy chcieli oprócz roli wewnątrzgrupowego dewianta rozważyć jeszcze inne role społeczne, warto byłoby zwrócić uwagę na te ich rodzaje, których wykonawcy nie żyją zgodnie ze zwykłą moralnością, choć nie są uznawani za odstępców. Gdy przenosimy punkt odniesienia z małych, przypominających rodzinę grup na te, w których może występować większa specjalizacja ról, dwie z nich szczególnie wyłamują się z moralnego szeregu. Pierwszą jest rola pastora lub księdza, zobowiązująca go do tego, by był symbolem prawego stylu życia oraz postępował bardziej szlachetnie, niż uznaje się to za normalne. Druga to rola urzędnika egzekwującego prawo, znajdująca wyraz w codziennej rutynie, której treścią są znaczące występki innych ludzi330. Gdy punkt odniesienia przeniesiemy dalej, z lokalnej społeczności, której członkowie kontaktują się ze sobą bezpośrednio, na grunt wielkomiejski, włączając w to także powiązane z metropolią ośrodki wypoczynkowe i mieszkalne, odpowiednie przesunięcie znajdziemy też w różnorodności i znaczeniu zachowań nonkonfor-mistycznych. 330 Więcej na ten temat w: H. Becker, Outsiders, New York 1963, s. 145-163. ~ 186 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Szczególnie istotne jest tu odstępstwo reprezentowane przez jednostki, które dobrowolnie i otwarcie odmawiają zaakceptowania przyznanego im miejsca w społeczeństwie. Zachowują się one non-konformistycznie i/lub w pewnym stopniu buntowniczo wobec naszych podstawowych instytucji331 - rodziny, systemu klasyfikowania ludzi według wieku, stereotypowego podziału ról między płciami, legalnego zatrudnienia w pełnym wymiarze (wiążącego się z utrzymywaniem jednej, administracyjnie uwierzytelnionej tożsamości osobistej) oraz segregacji na klasy i rasy. Są to osoby bez afiliacji, ludzie, którzy nigdzie nie przynależą. Gdy przyjmują takie stanowisko same i bez pomocy innych, to mówi się, że są ekscentrykami lub dziwakami. Jeśli ich działalność jest kolektywna i odbywa się w obrębie jakiegoś budynku lub miejsca (a często polega również na szczególnych czynnościach), takie osoby mogą być nazwane sekciarzami. Jednostki, które tworzą subspołeczności lub środowiska, mogą być nazwane społecznymi dewiantami, a ich grupa - społecznością dewiacyjną332. Tworzą one pewien szczególny typ dewiantów, ale nadal jest to tylko jeden ich rodzaj. Jeśli miałoby istnieć pole badawcze zwane studiami nad dewiacją, to jego rdzeń tworzyliby przypuszczalnie dewianci społeczni, tacy jak zdefiniowani powyżej. Do tej grupy zostaliby z pewnością zaliczeni: prostytutki, narkomani, przestępcy, kryminaliści, muzycy jazzowi, członkowie bohemy, Cyganie, pracownicy wesołych miasteczek, trampowie, pijacy, ludzie show-biznesu, zawodowi hazar-dziści, ludzie spędzający większość czasu na plaży, homoseksualiści333 oraz zradykalizowani przedstawiciele biedoty miejskiej. Są to Odstępstwa a dewiacja 187 331 Ogólną tezę zasugerowały mi Dorothy Smith. 332 Pojęcie „odchylona społeczność" nie jest całkowicie satysfakcjonujące, ponieważ zaciemnia dwie kwestie: czy dana społeczność jest osobliwa według standardów strukturalnych wywiedzionych z analizy struktury zwyczajnych społeczności oraz czy członkowie tej społeczności są społecznymi dewiantami. Składający się wyłącznie z mężczyzn posterunek wojskowy na niezamieszkanym terytorium jest społecznością odchyloną w pierwszym znaczeniu, ale nie musi być społecznością społecznych dewiantów. 333 Pojęcie „homoseksualista" jest generalnie stosowane w odniesieniu do każdego, kto angażuje się w jawne praktyki seksualne z przedstawicielem własnej płci, zaś praktykę taką nazywa się homoseksualizmem. Takie użycie tego pojęcia opiera się na medycznych i prawnych odniesieniach i powoduje zdecydowanie zbyt szeroką i heterogeniczną kategoryzację, by można ją było tu wykorzystać. Ja odwołuję się tylko do jednostek, które są członkami ludzie, którzy w opinii społecznej w pewien sposób kolektywnie zaprzeczają porządkowi społecznemu. Są postrzegani jako niezdolni do wykorzystania dostępnych możliwości awansu w rozmaitych dziedzinach uznawanych przez społeczeństwo, okazują jawny brak szacunku dla osób wyżej od nich stojących w społecznej hierarchii, nie są pobożni, słowem - dowodzą porażki społecznych systemów motywacyjnych. Kiedy rdzeń społecznej dewiacji jest już ustalony, można przejść do przykładów mających już tylko znaczenie drugorzędne. Znajdą się wśród nich osadzeni we wspólnocie radykałowie polityczni (którzy nie tylko głosują w sposób odbiegający od normy, ale też spędzają z osobami podobnymi do siebie więcej czasu, niż jest to politycznie uzasadnione), a także ludzie bogaci spędzający życie na podróżowaniu, którzy nie muszą pracować i przenoszą się z jednego miejsca wypoczynkowego do innego. Dalej, ekspatrianci, zatrudnieni lub nie, którzy potrafią na ogół dać sobie radę bez telegraficznych przelewów pieniędzy z domu czy wizyt w biurach American Ex-press. Będą to też niezasymilowani członkowie różnych grup etnicznych, wychowywani w dwóch światach: w społeczeństwie, z którego pochodzą, oraz w społeczeństwie rodziców, świadomie rezygnujący z dostępnych dla nich konwencjonalnych ścieżek awansu społecznego, skrywający wyniesioną ze szkoły publicznej socjalizację pod czymś co wielu normalsów postrzega jako groteskowy kostium religijnej ortodoksji. W tej grupie znajdą się także nieżonaci i niezamężne mieszkający w miastach, a także małżonkowie, którzy nie decydują się na dzieci, zamiast tego wspierając organizacje czy grupy szczególnej społeczności opartej na zrozumieniu, w której przedstawiciele własnej płci są definiowani jako najbardziej pożądane obiekty seksualne, a życie towarzyskie skupia się na zdecydowanym dążeniu do kontaktu z tymi obiektami. Zgodnie z tą koncepcją istnieją cztery podstawowe odmiany życia homoseksualisty: męskie i żeńskie typy obecne w instytucjach zamkniętych oraz męskie i żeńskie światy gejowskie istniejące w centrach miejskich. (W związku z tym ostatnim zob. E. Hooker, [praca niepublikowana]). Należy zwrócić uwagę, że jednostka może być członkiem gejowskiego świata, a jednocześnie nie angażować się w praktyki homoseksualne, tak samo jak może wykorzystywać gejów, sprzedając im własne usługi seksualne, nie uczestnicząc społecznie i duchowo w ich społeczności. (W związku z ostatnim zob. A. J. Reiss, Jr., op. cit.). Jeśli pojęcie „homoseksualista" odnosi się do kogoś, kto angażuje się w szczególny rodzaj aktu seksualnego, wtedy pojęcie „homoseksual-ny" musi dotyczyć kogoś, kto uczestniczy w szczególnego rodzaju społeczności. 188 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości buntujące się, jakkolwiek by ten bunt był kruchy i krótkotrwały, przeciw systemowi opartemu na rodzinie. W niemal wszystkich tych wypadkach mamy do czynienia z demonstracyjnym w pewnym stopniu odrzuceniem instytucji społecznych. Jest tak również w wypadku ekscentryków i wyznawców najrozmaiszych kultów (ang. cultist - sekciarzy), co pozwala nam oddzielić wszystkich wymienionych od odstępców indywidualnych, czyli tych, u których brak społecznej afiliacji mniej się rzuca w oczy, hobbystów, którzy stają się tak oddani swojemu zajęciu, że na relacje społeczne zostaje im niewiele czasu (np. niektórzy zapaleni kolekcjonerzy znaczków, tenisiści czy miłośnicy sportowych samochodów). Społeczni dewianci, tacy jak powyżej zdefiniowani, obnoszą się ze swoją odmową zaakceptowania przynależnego im miejsca w społeczeństwie. Ten gest buntu z ich strony jest przez jakiś czas tolerowany, pod warunkiem, że nie wykracza poza granice ich wspólnoty. Tak samo jak getta etniczne i rasowe, wspólnoty te stanowią schronienie, miejsce, w którym pojedynczy dewiant może otwarcie przyjąć postawę sprawiającą, że jest co najmniej tak wartościowy, jak każdy inny człowiek. Jednakże dewianci społeczni czują często, że nie tylko dorównują normalsom, ale że są od nich lepsi, a prowadzone przez nich życie jest lepsze niż to, które wiedliby, gdyby nie byli dewiantami. Dewianci społeczni stanowią również swego rodzaju wzorzec dla niespokojnych normalsów, zyskując nie tylko ich zrozumienie, ale też nowych członków. (Wyznawcy kultów - sekcia-rze - oczywiście również zyskują zwolenników, ale nacisk kładą na program działania, nie na styl życia). Osoby zorientowane również mogą się stać współtowarzyszami. Społeczność dewiacyjna mogłaby teoretycznie pełnić w społeczeństwie podobne rankcje jak te, które pełni dewiant wewnątrz grupy, działając na jej rzecz, ale - choć wydaje się to możliwe - nikt jeszcze nie udowodnił, że jest tak faktycznie. Problem polega na tym, że ogromny obszar, z którego pozyskiwani są nowi członkowie dewiacyjnej społeczności, sam w sobie nie jest wyraźnym systemem, mającym swoje potrzeby i pełniącym określone funkcje, jak jest w wypadku małej grupy, której członkowie bezpośrednio kontaktują się ze sobą. Odstępstwa a dewiacja 189 Brałem dotychczas pod uwagę dwa rodzaje odstępców: dewiantów wewnątrz grupy i dewiantów społecznych. Należy też wspomnieć o dwóch sąsiadujących typach kategorii społecznej. Po pierwsze, są to etniczne i rasowe grupy mniejszościowe334, których członkowie mają wspólną historię i kulturę (często też wspólne pochodzenie narodowe), a członkostwo w nich jest dziedziczone. Są one w stanie żądać oznak lojalności od części swoich członków i mają względnie niekorzystną pozycję w społeczeństwie. Po drugie, istnieją członkowie klasy niższej, ujawniający swój status w mowie, wyglądzie i sposobie bycia, którzy odkrywają, że w relacji do instytucji społecznych są obywatelami drugiej kategorii. Staje się teraz jasne, że wszyscy oni - dewianci wewnątrzgrupo-wi, dewianci społeczni, członkowie mniejszości oraz osoby z klasy niższej - prawdopodobnie przy jakiejś okazji odkryją, iż są nosicielami piętna, niepewnymi tego, jak będą odbierani w interakcji twarzą w twarz, oraz reagującymi na to niekorzystne położenie z głębokim zaangażowaniem. Dzieje się tak z tego powodu (jeśli nie z żadnego innego), że niemal wszyscy dorośli ludzie mają jakiś kontakt z organizacjami i firmami usługowymi (zarówno komercyjnymi, jak i państwowymi), w których winien obowiązywać standard uprzejmego, jednakowego traktowania, nieuwzględniający jakichkolwiek kryteriów poza statusem obywatela. W tych właśnie instytucjach będą się jednak spotykać z ostrymi, krzywdzącymi ocenami, mającymi swe źródło w pozornym ideale klasy średniej. Powinno być jednak równie jasne, że pełna analiza którejkolwiek z tych czterech kategorii wykracza daleko poza to, co trzeba rozważyć przy analizie piętna. Istnieją na przykład społeczności dewiacyjne, których członkowie - zwłaszcza gdy przebywają z dala od własnego środowiska - nie martwią się społeczną akceptacją własnej osoby, w związku z czym nie mogą być analizowani z punktu widzenia zarządzania piętnem. Przykładem może być środowisko surfe-rów spędzających czas na ciepłych plażach Ameryki. Można wśród nich znaleźć starzejących się już ludzi, którzy nie czują się jeszcze 334 Nowe opracowanie analityczne w: R. Glass, Insiders-Outsiders: The Position ofMino-rities, „New Left Review", zima 1962, nr XVII, s. 34-45. 190 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości gotowi do podjęcia pracy; zamiast tego wolą surfować. Nie powinno się również zapominać, że oprócz tych czterech wspomnianych kategorii są jeszcze jednostki będące w trudnej sytuacji, które wcale nie mają piętna, na przykład osoba będąca małżonkiem egoisty czy ktoś, komu nie powodzi się zbyt dobrze, a musi wychowywać czwórkę dzieci335, albo też człowiek upośledzony fizycznie (np. mający lekką wadę słuchu), co wpływa na jego życie, mimo że wszyscy, włącznie z nim samym, są nieświadomi, iż jest on fizycznie niepełnosprawny ,336 Argumentowałem tu, iż sytuacja osób z piętnem jest na tyle podobna, że uzasadnia zaklasyfikowanie wszystkich tych osób do jednej grupy. Dokonałem zatem pewnego wyboru, wykorzystując dane z tradycyjnych dziedzin zajmujących się problemami społecznymi, relacjami etnicznymi i rasowymi, społeczną dezorganizacją, kryminologią, patologią społeczną oraz dewiacją - wyboru czegoś, co jest wspólne dla wszystkich tych dziedzin. Owe wspólne elementy można uporządkować na podstawie bardzo niewielu założeń dotyczących natury ludzkiej. To, co pozostanie w każdej z tych tradycyjnych dziedzin, można następnie zbadać ponownie pod kątem tego, co jest dla niej naprawdę specyficzne, nadając w ten sposób spójność czemuś, co obecnie jest wyłącznie historyczną i przypadkową jednością. Wiedząc, co wspólnego mają ze sobą takie kwestie, jak relacje rasowe, starzenie się oraz zdrowie psychiczne, można analizować różnice między nimi. Być może w każdym wypadku wybór padłby na utrzymanie starych obszarów formalnych, ale byłoby przynajmniej jasne, że na każdą z tych kwestii należy patrzeć z różnych perspektyw i że rozwói którejkolwiek z tych spójnych analitycznych perspektyw raczej nrP będzie dziełem ludzi ograniczających swoje zainteresowanie wyłącznie do jednego obszaru formalnego. BIBLIOTEKA Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego ul. Nowy Świat 69, 00-927 Warszawa ______tel. 55-20-295, 55-20-296 335 P. Toynbee, op. cit., s. 15 i 17. 336 Przykład w: E. Henrich, L. Kriegel, op. cit., s. 178-180. O Autorze Erving Goffman urodził się w 1922 roku w Manville, w kanadyjskiej prowincji Alberta. Do Stanów Zjednoczonych przeniósł się w roku 1945, a w 1953 obronił pracę doktorską z socjologii na uniwersytecie w Chicago. Do 1968 roku zajmował stanowisko profesora socjologii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, później kierował Katedrą Antropologii i Socjologii na Uniwersytecie Pensylwanii w Filadelfii. Erving Goffman został uhonorowany nagrodami Maclver Award w 1961 roku i In Medias Res Award w 1978 roku. Był członkiem Amerykańskiej Akademii Nauki i Sztuki. Zmarł w 1983 roku. Na książkowy dorobek Goffmana składają się następujące pozycje: Człowiek w teatrze życia codziennego, Encounters, Asylums, Be-havior in Public Places, Piętno, Interaction Ritual, Strategie lnterac-tion, Relations in Public, Franie Analysis oraz Gender Advertisetnents. BIBLIOTEKA Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego ul. Nowy Świat 69, 00-927 Warszawa lei. 55-20-295, 55-20-296 ? Indeks nazwisk A Adams, R. 102 Allerton, R. 33, 37, 46-47, 63, 134 Allport, G. W 43 Amsterdamski, S. 12 Atholl, J. 64, 110 B Bainbridge, J. 110 Baker, W Y. 42, 48, 55, 144, 179-180 Bałaban, M. 17 Baldwin, J. 154 Bard, M. 27, 69 Barker, R. 27, 45, 141 Bartlett, F. C. 103 Bauman, Z. 10, 25 Becker, H. 119,185 Beem, H. P. 132 Belknap, I. 177 Biderman, A. 34 Bigman, 142 Birdwhistell, R. 63 Broom, L. 132 Brossard, C. 66 Broyard, A. 152, 150, 153 C Campbell, D. T. 153 Carling, F. 43, 54, 62, 75, 152, 161, 164 Cayton, H. 118 Chaudhuri, C. 100 Chevigny, H. 35, 43, 47, 57, 71-72, 89, 144, 146, 154, 163, 165 Clark, E. 115 Clausen, C. 76, 91, 123, 127,130, 140 Cockburn, C. 46 Coser, L. 184 Criddle, R. 67, 129, D Datner-Śpiewak, H. 8-9 Davis, F. 51, 88, 112, 177 de Beauvoir, S. 46 Dembo, T. 27, 48, 51, 160, 162 Dendrickson, G. 83 Dentler, R. 184 Derczyński, W 9 Dexter, L. A. 47 Dickens, K. 82, 108 Dostojewski, F. 17 Douglas, M. 8 Drakę, S. 118 Durrell, L 46 Edgerton, R. 54, 121, 135 Erickson, K. 184 Erikson, E. H. 39, 147 Ernst, M. 109 Finley, M. I. 83 Fleming, G. J. 80 Freeman, H. 53, 80 Garfinkel, H. 100, 125, 128 Gaweł, M. L. 45 Geertz, C. 8 Gibbon, M. 45 Giddens, A. 9, 11-13,25 Gilman, S. L. 16 Girard, R. 19 Glass, R. 189 1 94 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Goffman, E. 7-16, 19-26, 51, 54, 66, 74, 79, 92, 106, 159, 179 Gordon, M. 83 Gowman, A. G. 36, 65 Greenberg, C. 156 Greenblatt, M. 27 Greenwald, H. 137, 139 Griffin, J. H. 118, 175 Grodzins, M. 153 H Hanfmann, E. 162 Harris.S. 118 Harris, V 132 Hartman, A. 96, 148 Hathaway, K. B. 38, 50 Heatherton, T. F. 19 Hebl, M. R. 19 Heckstall-Smith, A. 81 Heider, F. 27 Henrich, E. 35, 41-43, 48, 68, 123, 149, 160, 162, 167, 179, 190 Henry,]. 105 Hirshi.T. 112 Hodgson, K. W. 55 Hooker, E. 123, 139, 187 Hughes, E. C. 73 Hughes, H. M. 119, 141 Hull,J. G. 19 J Jasińska-Kania, A. 9 Jawlowska, A. 10 Johnson, J. W. 76, 136, 177 K Kane, E. 112 Kardiner, A. 39 Kasenbaum, G. 53, 80 Keitlen, T. 36, 41, 73, 89 Kennedy, J. F. 142 KerkhoffJ. 177 Kierkegaard, S. 8 Klarę, H. 46 Kleck, R. E. 19 Kogon, E. 83 Koln, M. 181 Kriegel, L 35, 41-43, 48, 68, 123, 149, 160, 162, 167, 179, 190 Krzemiński, I. 14 LaCapra, D. 20-21 Ladieu, G. 162 Landy, D. 55, 135 Lazarsfeld, P. 49 Lee, R. 118 Lee, W. 133 Lemert, E. 27, 55, 92, 11, 170, 172 Levinson, D. 27 Lewin, I. 159 Lewin, K. 27, 39, 60, 152, 155 Lieber, L. 110 Linder, M. 135 Linduska, N. 70, 73, 158 Lindwsmith, A. R. 67 LWingston, S. 123-124, 131, 168 Lobsenz, N. 36, 41, 73, 89 Love, E. 81 M Macgregor, F. 27, 36, 42, 44-45, 71, 156, 160-161, 175 Maclnnes, C. 118 Mailer, N. 62 Malinowski, B. 8 Matz, D. 182 Maurer, D. 84 Mauss, M. 8 McLeod, A. 83 Mellinkoff, R. 16, 18 Melzer, M. 34 Messinger, S. E. 14, 46 Meyerson, L. 175 Mills, E. 99, 174 Minksztym, J. 9 Murphy, R. 93 Murtagh, J. 118 N Norman, F. 83 O Ofierska, M. 8 Orbach, C. 27, 69, 130, 138 Osmond, H. 92 Ossowska, M. 8, 12 Oesey, L. 39 Indeks nazwisk 195 Palmer, M. B. 55 Pancyr, L. 92 Parker, T. 33, 37, 46-47, 63 Pear, T. H. 83 Perkins, A. 107 Perry, H. S. 45 Perry, S. E. 47 Phelan,J. 105 Poli, F. 56 Poił, S. 142 R Reiss, A.J. 139-140, 18 Richardson, S. 50, 89 Riesman, D. 35, 127, 155 Rinder, D. 153 Robbins, P. R. 91, 123, 127, 130, 140 Rolph, C. H. 63, 92, 95-97, 121, 125 Roosvelt, F. D. 54 Rosę, A. 79 Ross, L. 107 Roueche, B. 136 Rubin, T. 81 Russel, H. 60, 113, 159, 180 Sabagh, G. 54, 121, 135 Sacks, H. 92 Sampson, H. 14 Sartre, J.-P. 150, 152-153 Savitz, L. 98 Schachtel, E. 92 Schaffner, B. 63 Scheff, T. J. 35 Schulz, B. 13 Schwartz, A. 109 Schwartz, C. G. 65 Seeman, M. 150, 153 Shaler, N. S. 88 Sigma, S. 112 Singel, S. 55 Sklare, M. 73 Smith, D-186 Sm.th, L. H. 42 Smoła, M. 8 Sommer, R. 92 Stearn,J.62,65,116,120,137 Stone, G. 79 Strauss, A. L. 67 Sullivan, 44 Sutherland, A. 27, 69 Swanson, G. E. 9 Szacki, J. 8-9 Szulżycka, A. 9 Śpiewak, P 8-9 T Thomas, F. 83, 136 Thomas, VKI. 114 Tokarska-Bakir, J. 7 Towne, R. D. 14 Toynbee, A. P. 78, 86, 126, 128-129, 190 van Riper, C. 124, 130 Viscardi, H. Jr. 67, 120, 180 von Henting H. 40, 124, 130 W Warfield, F. 40, 53, 55, 58, 60, 125, 133, 135, 138, 146 Warner, W L. 101 Wechsler, H. 55 West, N. 29 Westwood, G. 91 White, D. R. 55 White, R. K. 48, 51, 160 Wildeblood, P. 75, 127, 130 Williams, R. 27, 181 Wilson, A. 62 Wolfe, B. 80 Wolfe, W 152 Wright, B. A. 27, 38, 48, 51, 125--126, 135, 146, 159-160, 180 Yarrow, M. 73, 91,123,127,130,140 Zawadski, S. 49 Zimmer, H. 34 Zwoliński, Z. 9 Indeks rzeczowy 197 Indeks rzeczowy A ambiwalencja 148 i tożsamości 149-150 > ' > * antropologia społeczna 25'' >?''' > > asymilacja 22-23 ,'''?' >' ?-! ?• autoprezentacja 99 * ' l ?• " i fałszywa 96 • ?*> - •"' ' >, 6 biograficzni inni 104 r f ,1 ,V «»»<, C \ w. «-' • ceremoniał ujawnienia 1421''Jf' " " D " deminstrelizacja 152 ?' ' '' '? dewiacja 21, 27, 183, 190 dewiant ' normalny 173, 175 ' ' '' społeczny 186-189 ' ' wewnątrzgrupowy 184-185,185 dezidentyfikatory 80-81, 134 ' ' '" dyskryminacja 15, 35, 86 ' efekt obcości (Verfremdungseffekt) 9 emancypacja różnic 7 etnologia 7-8 etologia 7, 12 ^. fenomenologia 14 grupa etniczna 99, 189 odniesienia 117 społeczne 56 H Hassliebe 26 hierarchia społeczna 16,21 I identyfikacja osobista 94-96, 98, 102, 105 114, 117, 126, 140, 148, 185 z grupą 73 identyfikator 93-95, 97,98 informacja społeczna 79,81-82 techniki kontroli 132 J język prywatny 11 K kariera moralna 66-76, 143 punkty zwrotne 74, 76 wzorce 66-71 kategoria społeczna 32, 36 piętna 56, 59 kategoryzacja 31, 52, 92, 99 kodeks honorowy 37 moralny 21, 122 zachowania 153, 157 kognitywne rozpoznanie 105-106 konforminzm 172 kontrola społeczna 108 M minstrelizacja 152 mitologia penalna 18 N negatywny szowinizm 152 nonkonformizm 185-186 normalizacja 65, 88 normals 19-20, 22, 35 normifikacja 65, 152, 158 normy społeczne 21, 170-173 O obietnica towarzyska 14 obserwacja uczestnicząca 8 odstępstwa (deuiations) 170, 172 ontologia 19 osoba dyskredytowalna 34, 48, 77, 87,90,92,118,127-128, 131-132, 136, 138, 140-141, 143, 178, 182 zdyskredytowana 34, 48, 52, 77, 90,92,118, 132,139-141, 143, 182 zorientowana 62-65 osobowość 12 personifikacja 152 perwersja/e 20 piętna definicja relacyjna 19, 21 historia 16 kontrolowanie (controlling) 7, 79-84 natarczywość 85-87, 143, 171 , pomijanie (passing) 7, 24, 78, 111-131, 134-135, 138, 140, 143, 151, 172, 179 odwrotne 78 uczenie się 119 rodzaje 34 rozprzestrzenianie się 64 i ukrywanie (hiding) 7, 24 widoczność 84-87, 143, 171 t piętnem zarażanie 90 piętno dobrowolne 25 grupowe 56 klasowe 34 termin 31, 33-37 wrodzone 67 poczucie bezpieczeństwa 9-10 przywództwo z peryferii 60 psychodrama 177 psychologia 7, 173 społeczna 19, 27, 51 . < j R M reidentyfikacja 21, 184 t Reizschutz 10-11 rola normalsa 173, 176, 181 nosiciela piętna 20, 173, 176, 181-182 rytuały małżeńskie 8 cielesne 9 przejścia 118 codzienne 9-10 samoidentyfikacja 147 samonienawiść (self-harted) 16, 155 samoocena 66 samoponiżanie 111 samoświadomość 51 segregacja 17, 73 sigillum 16 socjalizacja 66, 69-70, 143 socjologia 7, 25, 27, 115, 155, 167, 169 mikrosocjologia 25 sphragis 16 społeczne ramy pamięci 103 status moralny 31 społeczny 32 stereotyp 19, 33, 36, 80 reakcji 12 stereotypizacja 88 stygmatyzacja 15, 21, 72, 109, 182 symbole piętna 79-82, 98, 132-135, 142 statusu 79-81, 98 symulacja 14 syndrom Kopciuszka 130 szantaż 114-116, 137 T tabu 16, 177 1 98 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości tabuizacja 51 ' ,, t u teoria piętna 15, 35 tożsamość ego 147-148, 166, 168 nowoczesna 9 osobista 87, 92, 94-95, 98-106, 108, 110, 122, 139,147--148, 186 papierowa 92 prawna 92 rok 92 społeczna 15, 19, 39, 41, 96-97, 101-107,109-110, 113-114, 120, 122, 139, 147-148 pozorna 32, 52, 77, 92, 170, 178, 182 rzeczywista 33, 52, 77, 92, 170, 178, 182 * (O ^ J .,' j »umt< 'j • f (,' (V — v> »^ .m v> łba' ! i ' * t fu I ' • . J , \ normalność 165 •1 ' ' ? >»* n>; n > i i i i i !' <