Błogosławiona KINGA i jej klasztor w Starym Sączu Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy • Kraków Autorzy BP PIOTR BEDNARCZYK • BP JÓZEF GUCWA KS, ZBIGNIEW ADAMEK • KS. RYSZARD BANACH KS. HENRYK CEMPURA • KS. TADEUSZ DŁUBACZ KS. JAN JANIK • KS. KAZIMIERZ SZWARGA S. M. AGNIESZKA MIK OSC Redaktor książki JÓZEF ŻUKOWICZ Okładką projektowała BARBARA SZCZERBIŃSKA BŁOGOSŁAWIONA KINGA W RODZINIE Przed siedmioma wiekami bł. Kinga założyła miasto Stary Sącz, a dnia 6 lipca 1280 r. ufundowała w nim klasztor klarysek, który przez 700 lat czynnie i świadomie uczestniczył w religijnych, kulturalnych, politycznych i społeczno-gospodarczych dziejach Polski i zajmował zawsze ważne miejsce w dziejach Kościoła i narodu. Maria Sandoz w wierszu pt. Klasztor w Starym Sączu mówi: „Cóż to za klasztor w uroczej dolinie, Przez którą Poprad i Dunajec płynie... I w niebo strzela wspaniały, wyniosły, Bo św. Kingi ręce go podniosły, Ona na całe tutaj otoczenie Rzuciła jakby świętości promienie". A w Bł. Kinga przyszła na świat na Węgrzech 5 marca 1234 r., jako córka Beli IV, króla węgierskiego z dynastii Arpadów i Marii, córki cesarza greckiego Teodora I Laskarisa. Królewska rodzina Arpadów z wielką troską pielęgnowała wiarę i chrześcijańskie tradycje oraz wydała wielkich świętych: św. Stefana i jego syna św. Emeryka, św. Władysława, kanclerz św. Elżbietę Turyńską, rodzoną siostrę Beli IV, i wreszcie trzy jego córki — bł. Kingę, św. Małgorzatę i bł. Jolantę. Lecz najwyższe wzloty religijnego ducha ścierały się nieraz w tej królewskiej rodzinie z bezwzględną walką o tron i z rozluźnieniem moralnym niektórych jej członków. Maria, matka Kingi, była niewiastą pobożną, szlachetną i w tym duchu wychowywała swoich ośmioro dzieci —- dwóch synów i 6 córek. Bł. Kinga jako trzecia z kolei królewska córka przebywała na dworze rodziców, prawdopodobnie w Ostrzyhomiu, do piątego roku życia. O najwcześniejszych latach dzieciństwa Kingi niewiele właściwie wiemy poza tym, że religijni rodzice zatroszczyli się o głęboko religijne wychowanie dziecka. Tradycja mówi, że Kinga już w tym najwcześniejszym okresie życia lubiła się modlić i odznaczała się czułym sercem. Ustawiczne knowania Konrada Mazowieckiego, zmierzające do pozbawienia tronu swego bratanka, Bolesława Wstydliwego, księcia sandomierskiego i Krakowskiego, oraz niebezpieczeństwo najazdu tatarskiego zagrażającego zarówno węgrom jak i Polsce, rozbitej wówczas na dzielnice, podsunęły biskupowi krakowskiemu Wiesławowi i panom krakowskim, zwolennikom ścisłej współpracy z Węgrami, myśl związania się z silnym sąsiadem przez małżeństwo Bolesława z Kingą. Początkowo król Bela IV był nieprzychylny prośbie posłów polskich, wysłanych w tym celu na Węgry. Wyraził jednak zgodę na to małżeństwo ze względów poli- tycznych; liczył na utworzenie koalicji przeciw zagrażającym Tatarom. Spotkanie pięcioletniej Kingi z dwunastoletnim Bolesławem nastąpiło w Wojniczu w 1239 r., gdzie najprawdopodobniej doszło do uroczystych zrękowin. Właściwy akt zawarcia małżeństwa odbył się w Krakowie po 1246 r., gdy Bolesław Wstydliwy odzyskał ostatecznie księstwo krakowskie. Początkowo Kinga z Bolesławem przebywali na dworze w Sandomierzu. Pod przemożnym • wpływem matki Bolesława, Grzymisławy, i jej córki Salomei, księżny halickiej, a potem klaryski, oraz pedagoga Mikula dokonał się proces wychowania religijnego Kingi i Bolesława. Obydwie niewiasty głęboko religijne, zahartowane przez upokorzenia, cierpienia powodowane wojną i ucieczką oraz przez śmierć mężów, coraz bardziej zwracały się do Boga i postępowały w świętości. Grzymisława zeszła ze świata w opinii świętości, a Salomeę Kościół ogłosił błogosławioną. Rozmowy religijne, czytania Pisma św. i żywotów świętych, rozmodlona i ascetyczna postawa niewiast formowały osobowość Kingi, która z posłuszeństwem pełnym wiary i miłości poddawała się wychowawczemu wpływowi, zwłaszcza błogosławionej Salomei. Można powiedzieć, że zamiłowanie do modlitwy i czynów miłosierdzia, życiowa dzielność i prostolinijność postępowania, to w znacznej mierze owoc wpływu Salomei. Równocześnie uczono Kingę czytać i pisać, początków języka łacińskiego, historii królów węgierskich i polskich oraz prawd wiary. W 1241 r. Bolesław z Kingą opuścili Sandomierz, zagrożony najazdem Tatarów, szukali schronienia w Krakowie, a potem uszli na Węgry. Przez jakiś czas chronili się przed Tatarami w niedostępnym zameczku w Pieninach, a wreszcie w klasztorze cystersów w Welehradzie na Morawach. Po powrocie do zniszczonego kraju dwór książęcy został przeniesiony do Nowego Korczyna n. Wisłą, gdyż zamki, zarówno krakowski jak sandomierski, były poważnie uszkodzone. Lata spędzone w Nowym Korczynie były czasem trudnej walki Kingi o zachowanie dziewictwa w małżeństwie z Bolesławem. Wcześnie obudziło się w jej sercu pragnienie poświęcenia się Bogu przez ślub dziewictwa. W dniu ślubu zwróciła się do Bolesława z prośbą, by przeżyli rok w zupełnym dziewictwie na cześć Stwórcy. Także na drugi rok związali się takim samym postanowieniem na cześć Matki Bożej. Potem Bolesław nalegał, by zmieniła swe postanowienie, lecz Kinga stała nieugięta. Zdecydowana postawa Kingi miała doprowadzić do zgody księcia i złożenia przez obu małżonków na ręce biskupa Prandoty ślubu dozgonnej czystości. W dziewiczym małżeństwie Kinga żyła 40 lat. Mogła już całkowicie poświęcić się modlitwom, postom, uczynkom miłosierdzia i współrządzeniu krajem wspólnie z Bolesławem. bp Józef Gucwa DUCHOWOŚĆ BŁ. KINGI W XIII wieku poprzez świat chrześcijański powiał jak burza ożywiający duch świętego Franciszka z Asyżu. A zaczęło się to dość niezwykle. Syn kupca, znany wśród rówieśników zabaw, marzący o rycerskich laurach, porzuca wszystko: dom, ojca, bogactwo, sławę tego świata i biegnie za głosem wołania Bożego: ,,Pójdź za mną". Odkrywa Ewangelię, widzi, że ona jest skierowana do niego. W niej dostrzega całą radość, ochotę i zapał do służby Chrystusowi. Patrząc zaś na świat dostrzega okrutną prawdę: ,,Miłość nie jest kochana". Ludzkość pogrążyła się w pogoni za bogactwem, tonie w złości i nienawiści, oddala się od Boga, zapomina o Chrystusie. Franciszek jest wrażliwy na najwyższe wartości. Jego wzorem staje się sam Chrystus, a życiowym programem - - Ewangelia. Jego Mistrz był ubogi — on też! Chrystus pragnął cierpieć ł być ofiarą za innych — on też! Chrystus był bliski wszystkim ludziom — przez radość żłóbka i przez wymowę krzyża — Franciszek też! Zrozumiał, że bogactwem Boga są kroki Jezusa Chrystusa do wszystkich ludzi, szczególnie zapomnianych i nieważnych na tym świecie. Zrozumiał też, że bogactwem człowieka są kroki do Boga poprzez świat, wielkie i wspaniałe dzieło Boże. Franciszek podążał śladami Chrystusa, pełen miłości i pogody, nadziei i zapału oraz dziecięcej wiary, pokazał człowiekowi średniowiecza - - jak można stać się podobnym do Mistrza z Nazaretu. Ten przykład i jego płomienne kazania poruszały i porywały tłumy. Znaleźli się pierwsi naśladowcy i któż mógł przypuszczać, że znajdą się wśród nich nie tylko maluczcy — ale również wielcy tego świata? Bo taka była wymowa przykładu Franciszka i wymowa Ewangelii na nowo odczytanej. W programie odnowy chrześcijaństwa przez św. Franciszka z Asyżu znaleźli się ludzie wszystkich stanów, mężczyźni i kobiety. Dla pragnących żyć w zakonie ułożył dwie reguły: pierwszą dla braci, drugą dla sióstr. Nie zapomina o żyjących na świecie i stąd mamy regułę trzeciego zakonu. We wszystkim przekazuje swoje ,,cudowne odkrycie" — naśladować Chrystusa i mądrość życiową czerpać z Ewangelii. Historia powstania klarysek, tzw. drugiego zakonu, jest przykładem oddziaływania na ludzi. Oto Klara, córka patrycjuszowskiego rodu z Asyżu, opuszcza dom rodzinny, by pod jego kierunkiem poświęcić się Bogu. Dołączy do niej jej siostra — Agnieszka, a potem inne niewiasty. I będą żyły w ubóstwie, czystości, posłuszeństwie i kontemplacji — tak jak pouczył je ich wielki zakonodawca. Synowie i córki św. Franciszka, z jego wspaniałym ideałem, rozejdą się na całą ówczesną Europę. Będą zapraszani na dwory 10 królewskie i książęce, by tam głosić Ewangelię prostoty, radości i miłości. W ten sposób znaleźli się na dworze węgierskich Arpadów. W duchowej atmosferze jaką stworzyli wychowywała się i rozwijała bł. Kinga. Jan Długosz pisze o różnych objawach jej nadzwyczajnej, dziecięcej pobożności. Mała królewna Kinga chętnie spieszyła na codzienną mszę św. do kaplicy zamkowej. Ogromnie lubiła się modlić i na samotnych adoracjach trwać w obecności Jezusa Eucharystycznego. Nad wiek była inteligentna, ale przy tym bardzo wrażliwa na ludzką biedę. Jak każde dziecko bawiła się z rówieśnicami, ale szczególnie wtedy, gdy dostrzegała, że jest to okazja do dobrych uczynków. Cały sekret polegał na tym, że lekko zniszczone odzienie królewskie mogła bez przeszkody ofiarować biednym dzieciom. Te historyczne ,,święte wykręty" będą jej towarzyszyły przez całe życie. W dorosłym życiu zawsze znajdzie sposób, aby okazać swą żarliwą miłość Chrystusa przez miłosierdzie wobec bliźnich. Już wtedy królewna Kinga zapragnęła kochać tylko i wyłącznie Chrystusa i pozostać Jego oblubienicą na zawsze. Czy to jest możliwe? Według historycznych przekazów wiemy, że na dworze rodzicielskim na Węgrzech przebywała do piątego roku życia. Czy można wierzyć, że dziecko mogło tak kochać Boga i dostrzegać Jego wielkość? Można w to wierzyć, tak jak uznajemy istnienie cudownych dzieci, co i dziś budzą podziw. Słyszeliśmy 11 o małym Mozarcie, Szopenie, którzy jako chłopcy znani byli na estradach całej Europy. Starsi jeszcze pamiętają małą aktorkę Shirley Tempie. A św. Teresa od Dzieciątka Jezus w Dziejach duszy pisze do swojej siostry Pau-liny: ,,Twój to przykład pociągnął mnie do Oblubieńca dziewic już w drugim roku życia". Jak istnieją cudowne dzieci w dziedzinie naturalnej, tak też istnieją cudowne dzieci w dziedzinie nadnatury i łaski. Bł. Kinga miała w swym rodzie królewskim piękne przykłady, o których opowiadało się na dworze węgierskim. Przed wrażliwym dzieckiem przesuwały się opowieści o bohaterskich czynach przodków — świętych: Stefana, Emeryka, Władysława, ciotki Elżbiety. W Polsce, w Sandomierzu i Korczynie słuchała o życiu i śmierci św. Stanisława ze Szczepanowa, św. Jadwidze — matce bohatera spod Legnicy, patrzyła na życie pierwszej polskiej klaryski bł. Salomei. Z takim bogactwem duchowym Kinga wchodziła w życie książęce i małżeńskie z Bolesławem Wstydliwym. Z nim razem poprosi o przyjęcie do III zakonu św. Franciszka. W praktykach pobożnych będzie szukała siły do wytrwania w czystości, którą tak umiłowała. Zachęci do tego swego małżonka. Czy należy się więc dziwić, że modliła się nocami, potajemnie wymykając się do kaplicy z Najświętszym Sakramentem? Tam czerpała siłę do życia z wiary, nadziei i miłości. Rozważając często mękę i śmierć Chrystusa rozumiała potrzebę umartwienia i pokuty, tym bardziej, że obracała się w świecie grzeszników, 12 pogan, kłopotów Kościoła i bratobójczych walk na ziemi piastowskiej. Ta naprawdę dzielna niewiasta w chwilach wolnych od modlitwy, uczynków miłosierdzia i obowiązków księżnej pani, nie stroniła od pracy ręcznej. Było to okazją do wychowania swoich panien dworskich. Im przekazywała bogactwo swego ducha, zachęcając do pracowitości, skromności i szukania prawdziwej radości w zjednoczeniu z Bogiem. O Kindze powiedziano, że przez całe życie w świecie była w sercu zakonnicą. Z myślą o zrealizowaniu dziewczęcych ideałów, które dojrzewały przez całe następne lata, księżna Kinga w porozumieniu z małżonkiem dążyła do fundacji klasztoru dla córek świętej Klary. Po śmierci Bolesława urzeczywistniła swoje największe pragnienie i wstąpiła do klasztoru w Starym Sączu, by jako uboga mniszka — związana dozgonnymi ślubami — oddawać Bogu cześć, doskonalej naśladować Chrystusa, modlić się i pokutować za grzechy ludzkości. Bóg nie szczędził jej też cierpień. Jako światła niewiasta troszczyła się o odpowiedni poziom duchowy swoich zakonnic. Rozumiała w duchu św. Franciszka, że podawane prawdy Boże powinny być przystępne i zrozumiałe, że liturgia, a zwłaszcza psalmy i pieśni powinny być śpiewane w języku polskim. Spotkało się to ze sprzeciwem współbraci franciszkanów. Nie załamała się w ogniu przeciwności. Mężnie trwała pod krzyżem Chrystusa, pełna dobroci i pokory. s. M. Agnieszka Mik OSC 13 BŁOGOSŁAWIONA KINGA A SPRAWY POLSKIE „Oto ja służebnica Pańska..." (Łk l, 38). Tak się nazwała Najświętsza Panna, gdy Anioł zwiastował Jej poczęcie Boga-Człowie-ka. Niczego sobie, tylko Bogu wszystko przypisywała: ,,Bo wejrzał na uniżenie służebnicy swojej... gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmogący" (Łk l, 48—49). W takim ujęciu swojego stosunku do Boga naśladowały Maryję wszystkie wielkie niewiasty. Do takich należała księżna polska, bł. Kinga. W założonym przez siebie klasztorze w Starym Sączu nie przyjęła godności ksieni, ale spełniała w nim czynności służebne. Pełna pokory, choć tak bardzo zasłużona dla Polski i ziemi sądeckiej. Zatrzymajmy się znów na tej postaci. Bł. Kinga, urodzona i wychowana na dworze Króla węgierskiego Beli IV, jako kilkuletnie dziecko przybyła do Polski przeznaczona na małżonkę księcia polskiego Bolesława Wstydliwego. Szybko też pokochała swoją nową Ojczyznę. 14 a) Księżna krakowska. W 1239 roku poślubiła Bolesława księcia ziemi krakowskiej, sandomierskiej i lubelskiej. Jej jasny umysł i wyjątkowe jak na owe czasy wykształcenie przygotowały ją dobrze do wzięcia udziału w gospodarczym i politycznym życiu kraju. Swą radą i poparciem wpływała na bieg spraw państwowych podnosząc na duchu chwiejnego małżonka. Czuwała, by w rządach i sądach przestrzegał sprawiedliwości. Troszczyła się o polski lud wiejski broniąc go przed uciskiem możnowładców. Z obroną niewinnych łączyła czynne miłosierdzie dla ubogich i cierpiących. Obok wielu cnót cechował bł. Kingę żarliwy patriotyzm. Jej zasługi dla Polski są bardzo duże. Podczas napadu Tatarów oddała cały swój posag — 40 000 grzywien — na potrzeby wojenne, a po napadzie ratowała zubożały i spustoszony kraj. Dzięki wspomnianym pieniądzom można było odbudować miasta, zniszczone świątynie i klasztory, podźwignąć wioski, aby ziemia nadal rodziła bogate plony. b) Pani sądeckiej ziemi. Ponieważ skarb państwa był pusty i nie było z czego oddać pieniędzy, dlatego Bolesław za radą Prando-ty z Białaczewa, biskupa krakowskiego, przywilejem z 1257 roku oddał Kindze ziemię sądecką w wieczyste dziedzictwo z tym zastrzeżeniem, aby ani za życia, ani po śmierci książąt nie odrywano jej od reszty państwa. Ziemię tę szczególnie sobie upodobała. Na pewno pociągało ją naturalne piękno malowniczego krajobrazu: góry pokryte lasami, poprzecinane przełęczami, na których dnie wiły się sze- 15 mrzące strumyki, a wśród nich poważne górskie rzeki - - Dunajec z Popradem. Nie obojętny był i ten fakt, że ta ziemia graniczyła z jej ojczyzną, Węgrami przez Słowację, która w tym właśnie czasie należała do Węgier. Na przydzielonym sobie terytorium okazała się świetną „Gaździną". Przede wszystkim ubogacała Stary Sącz. Ufundowała w tym mieście klasztor dla ojców franciszkanów oraz klasztor i kościół dla sióstr franciszkanek — klarysek, w którym pragnęła kiedyś swoje życie zakończyć. Erygowała parafie i przyczyniała się do rozwoju wsi powołując do bytu sołectwa. Obdarowywała przywilejami miasteczka, co sprzyjało ich rozwojowi. Była nie tylko władczynią, ale i matką dla podhalańskiego ludu. Starała się spieszyć mu z pomocą. Nauczyła się języka polskiego. Pielęgnowała ten język w klasztorze starosądeckim. Klasztor ten stał się kolebką i szkołą języka polskiego i kultury polskiej. Po śmierci swego małżonka Bolesława (10 grudnia 1279 r.) nie przyjęła proponowanej władzy w państwie, ale wybrała ciche życie w sądeckim klasztorze, który ufundowała. Nie przyjęła godności ksieni, lecz pozostała zwykłą prostą zakonnicą: sprzątała, paliła w piecach, spełniała rozliczne i najniższe posługi. Często powtarzała: „Przychodzę, aby służyć. Zapomnijcie, kim byłam. Zgromadzenie liczy jedynie o jedną siostrę więcej". c) Kopalnie soli. Po najazdach Tatarów, Jadźwingów, Prusaków i Litwinów, z którymi niestety napadał na ziemie południowej Pol- 16 ski książę Konrad Mazowiecki, Kinga chcąc ratować kraj udała się na Węgry do swego ojca o pomoc. Odwiedziła wtedy kopalnię soli w Marmoruszu i prosiła ojca, aby pozwolił wydobytą sól dostarczać także Polsce. Król zgodził się. Legenda głosi, że wtedy Kinga chcąc dokonać jakby ślubowania z kopalnią zdjęła z palca złoty pierścień i wrzuciła do szybu solnego. Wracała do Polski z wozami ładownymi solą. Wraz z nią przybywał zastęp węgierskich górników, którzy mieli podobne skarby szukać w Polsce. W 1251 roku natrafili na pokłady soli w Bochni. Kiedy uradowani górnicy przynieśli pierwszy olbrzymi kryształ soli przed stopy księżnej i gdy go na jej oczach rozbito, z głębi wydobył się złoty pierścień i potoczył po ziemi. Podobnie z jej osobą łączy się początek kopalni w Wieliczce. Obok św. Barbary stała się patronką górników, a w kopalniach w Bochni i Wieliczce pobudowano kaplice i wykuto w soli jej ołtarze i figury. d) Kinga a kanonizacja św. Stanisława Szczepanowskiego. Kiedyś pisał poeta: „Szczęśliwy, kto zawarł przyjaźń ze świętymi". Takiej przyjaźni ze świętymi szukała właśnie Kinga. Świadectwem tej postawy jest fakt, że razem ze swoim mężem pragnęła, by sprawa kanonizacji św. Stanisława została zakończona za ich życia. Właśnie ona wespół z biskupem krakowskim Prandotą z Białaczewa wyprosiła u Stolicy ;tolskiej kanonizację. Do takich zabiegów nga 17 poruszyły ją liczne cuda oraz wzmagający się wielki rozgłos bijącej w oczy świętości Stanisława. Wywarła więc nacisk na swego męża, że za jego wolą wysłano posłów do Rzymu. Sprawa została załatwiona pomyślnie i papież Innocenty IV ogłosił Stanisława świętym w Asyżu 8 września 1253 r. W następnym roku 8 maja odbyły się wspaniałe uroczystości ogłoszenia kanonizacji na Błoniach Krakowskich, tych samych, na których w 1979 i w 1983 roku żegnaliśmy Ojca św. Jana Pawła II. Pamięć tej troski i czci zapadła głęboko w narodowej tradycji. Nasz historyk ks. Jan Długosz opisuje, że przed tą uroczystością, gdy przekładano relikwie świętego z grobu do relikwiarza bł. Kinga miała obmyć czcigodne szczątki winem. Uroczystości krakowskie były spotkaniem błogosławionych i świętych. Obok świątobliwego Prandoty z Białaczewa w uroczystościach wzięli udział: bł. Kinga, św. Jacek, bł. Sadok, bł. Bronisława, bł. Salomea, bł. Jolanta i Przemysław, książę wielkopolski, którego świątobliwość była powszechnie znana. Zapewne ta uroczystość zapadła głęboko w jej wrażliwe serce i szlachetną duszę. Zrozumiałą jest rzeczą, że ten naród, któremu tak bez reszty służyła i poświęcała się, ukochał ją serdecznie za życia i czcił jako księżnę i panią. Po jej śmierci nadal szukał u niej wsparcia i pociechy. Wkrótce otoczono 18 jej doczesne szczątki religijnym kultem, co w końcu doprowadziło do wyniesienia jej na ołtarze. Obecnie czcimy ją każdego roku w dniu jej śmierci 24 lipca. ks. Adam Nowak ZNACZENIE BŁ. KINGI I STAROSĄDECKIEGO KLASZTORU DLA ROZWOJU KULTURY POLSKIEJ Wiele już napisano o zasługach, jakie dla rozwoju polskiej kultury położyły zakony, zarówno męskie jak i żeńskie. Były one ośrodkami życia duchowego, krzewicielami oświaty, mecenasami sztuki. Stwierdzenie to jest tak jasne, że nie trzeba go udowadniać. Wśród wielu klasztorów niepoślednie miejsce w tej dziedzinie zajmuje klasztor klarysek w Starym Sączu, w którym dokonała ziemskiego życia bł. Kinga. Tu właśnie, jak świadczą źródła, powstają w XIII wieku pierwsze pieśni w języku polskim oraz przekład psałterza. Pisze Aleksander Briickner: ,,U klarysek sądeckich zebrało się liczne grono kobiece, od księżniczek polskich i ruskich aż do kobiet z ludu. Te nie umiały po łacinie, więc koniecznie należało zaradzić ich potrzebom: psałterz polski, kazania polskie, wreszcie śpiew polski rozbrzmiewały po raz pierwszy w klasztorze sądeckim, rozsadniku niby najdawniejszej liturgii polskiej. Nie darmo zapisały akta klasztorne wiadomość, jakoby Kinga ustanowiła w klasztorze odśpiewywanie 20 wieczorne pieśni polskich na cześć Maryi Dziewicy". Nie odbywało się to bez trudności, jako że nie chciano sióstr dopuszczać do śpiewów podczas liturgii. Mówią kroniki, że gdy raz „Siostry mimo to śpiewać zaczęły, pobiegli franciszkanie od ołtarza, mszę przerywając, ledwie ich gwardian nawrócił". Czytamy również w żywocie bł. Kingi, napisanym niedługo po jej zgonie, że przed wyjściem z kościoła śpiewała zawsze dziewięć psalmów pokutnych w języku gminu — m vulgari, jak w przeciwieństwie do łaciny nazywano język rodzimy ludu. Dlatego też Juliusz Kleiner, wybitny historyk literatury, nazywa Kingę „patronką używania mowy ludu w stosunkach z Bogiem". W 1906 roku w tomie IV Biblioteki Warszawskiej ogłosił A. Briickner hipotezę, że najstarsza polska pieśń Bogurodzica powstała właśnie w Starym Sączu. Po wojnie hipotezę taką zarzucono, obecnie jednak znów się ją podejmuje w związku z nowymi odkryciami dotyczącymi powiązań klasztoru starosądeckiego ze sławną szkołą paryską Notre Damę, łącząc osobę autora tekstu i melodii z kapelanem Kingi, księdzem Boguchwałem, człowiekiem mądrym i „bywałym" w ówczesnym świecie. W klasztorze w Starym Sączu starano się również o wykształcenie sióstr. Sprowadzano więc odpowiednich nauczycieli, utrzymywano kontakty z innymi klasztorami, np. z najsławniejszym kolegium pijarów w Polsce w Podo-lińcu. Zachowały się również w archiwum klasztornym dokumenty, z których wynika, że 21 zakonnice przeznaczały spore sumy na zakup książek, sprowadzając wartościowe dzieła. Siostry dbały również w ciągu wieków o kulturą muzyczną. Sprowadzały więc utwory muzyczne z Węgier i Niemiec, muzyków z Krakowa i ze Słowacji oraz instrumenty muzyczne z Niemiec. To właśnie w klasztorze klarysek w Starym Sączu odkryto pierwszy znany w Polsce utwór muzyczny czterogłosowy Omnia beneficia pochodzący z około 1300 roku. Klaryski przyjmowały przez wiele wieków na wychowanie do klasztoru świeckie dziewczęta. Obok mistrzyni nowicjatu wyznaczana była osobno siostra, która sprawowała opiekę nad powierzonymi klasztorowi dziewczętami. Siostry uczyły je czytać i pisać, uczyły dobrych manier, robót kobiecych oraz muzyki: śpiewu i gry na instrumentach. Wprowadzały również swoje podopieczne w życie liturgiczne. Owe, jak je nazywano „panny świeckie" podczas nabożeństw klasztornych wykonywały pieśni, litanie, nieszpory. Po ukończeniu 16 lat (przyjmowano dziewczęta od lat 12) opuszczały klasztor (chyba że któraś decydowała się wstąpić do nowicjatu) wracając do swoich rodzin. W ten sposób starosądeckie klaryski przez wieki szerzyły oświatę, przyczyniały się do podniesienia religijności ludu. Siostry, same żyjąc ubogo, nie szczędziły również wysiłku, by świątynia, którą się opiekowały była zadbana i piękna. Sprowadzały więc do Starego Sącza najsławniejszych twórców: architektów, malarzy, rzeźbiarzy. Może- 22 my więc w Starym Sączu do dziś oglądać w klasztorze dzieła takich mistrzów, jak Jan Maria Padovano, Baltazar Fontana czy Jan de Simoni. Klasztor zgromadził w swoim skarbcu wiele bezcennych pamiątek kultury narodowej, które troskliwie przechowywane, uniknęły w ten sposób zniszczenia. Ogromne znaczenie wkładu bł. Kingi i starosądeckiego klasztoru klarysek dla rozwoju kultury polskiej dostrzegają wszyscy. Toteż gdy Państwowa Filharmonia w Krakowie postanowiła organizować doroczne festiwale muzyki dawnej, zwrócono oczy na Stary Sącz ł na klasztor bł. Kingi. Festiwale te ściągają od lat do Starego Sącza miłośników i znawców oraz twórców z kraju i z zagranicy. W ten- sposób kontynuowana jest tradycja bogatego wkładu w naszą narodową kulturę czcigodnego klasztoru. ks. Zbigniew Adamek DZIEJE RELIKWII BŁ. KINGI Wielkie wzruszenie ogarnia każdego z nas, gdy dane mu jest znaleźć się w Palestynie i osobiście przeżywać spotkanie z pamiątkami, które przypominają Chrystusa Pana ł Jego Matką. Niezwykłe też przeżycia towarzyszą zawsze naszemu spotkaniu z Wawelem w Krakowie i znajdującymi się tam zabytkami. Wzgórze to bowiem przypomina nam- dzieje ojczystego kraju, dni chwały i klęsk narodowych. Tutaj na każdym kroku spotykamy czcigodne pomniki sławnych Polaków z poprzednich epok, którzy rozsławili nasz kraj wśród innych narodów. Dla czcicieli bł. Kingi, dziewiczej małżonki księcia Bolesława Wstydliwego, a następnie zakonnicy w klasztorze klarysek, niezwykle drogim miejscem jest Stary Sącz, a w nim kościół i klasztor wraz z relikwiami jego fundatorki. Do tego grobu przybywają aż do naszych czasów liczni pielgrzymi, by uczcić Panią Ziemi Sądeckiej. Ze względu na ten grób w Starym Sączu powstało główne sanktuarium bł. Kingi, w którym najwcześniej rozwinęły się podstawowe formy jej czci. Krótkie zatem przypomnienie burzliwych dziejów relikwii bł. Kingi przybliży nam nieco Jej postać oraz samo sanktuarium starosądeckie. Bł. Kinga zakończyła życie 24 lipca 1292 roku w Starym Sączu i pochowana została pod posadzką sąsiadującej z kościołem klasztornym kaplicy pod wezwaniem Matki Bożej Bolesnej — dzisiaj pod wezwaniem bł. Kingi. Dzięki sławie cudów i łask, jakie miały się od początku dokonywać u jej grobu, przybywały do Starego Sącza coraz liczniejsze rzesze pielgrzymów, szukających tutaj pomocy w nieszczęściach. Z tej też racji zatroszczono się o wydobycie kości bł. Kingi z ziemi, co zgodnie ze zwyczajami panującymi w Europie średniowiecznej było dla relikwii początkiem drogi na ołtarze i do relikwiarzy. Dokonało się to już najprawdopodobniej z początkiem XIV wieku, a więc kilkanaście lat po śmierci błogosławionej. Wydobyte z ziemi relikwie umieszczone zostały w nowej cynowej trumience, złożonej w specjalnie przygotowanym grobowcu na posadzce tej samej kaplicy klasztornej. W latach 1596—1599 kaplica z relikwiami bł. Kingi została odnowiona. W oparciu o ściany dotychczasowego grobowca wykonana została wówczas nowa nisza grobowa, wymalowana i ozdobiona ze wszystkich stron. W tak przygotowanym grobowcu umieścił dotychczasową cynową trumienkę z relikwiami bł. Kingi biskup krakowski, kard. Jerzy Radziwiłł. Na grobowcu stawiano istniejący już od daw- 24 25 na srebrny relikwiarz z relikwiami głowy bł. Kingi. Jednak relikwie bł. Kingi przechowywane były w tym grobowcu zaledwie kilka lat. Już bowiem w 1603 roku biskup krakowski Bernard Maciejowski, gorący czciciel Pani Ziemi Sądeckiej, spełniając ślub uczyniony w ciężkiej chorobie, ofiarował do Starego Sącza nową, srebrną trumienkę. Przełożone do niej zostały relikwie bł. Kingi przy licznym udziale kapłanów ł wiernych. Tej kosztownej trumienki nie umieszczono już w niszy grobowej, ale nad mensą niedawno wzniesionego ołtarza w kaplicy klasztornej. Obok trumienki stawiano powstałe wcześniej relikwiarze z relikwiami głowy, ręki oraz innymi pamiątkami po błogosławionej. Drogocenną zaś puszkę na relikwie głowy bł. Kingi ufundował w 1651 roku klasztor klarysek starosądeckich. Wszystkie te drogocenne relikwiarze były pilnie chronione w czasie grożących niebezpieczeństw przez zamurowanie w ścianie budynku lub ukrycie ich poza Starym Sączem, w miejscach bardziej bezpiecznych. Wraz z utratą niepodległości Polski rozpoczął się najcięższy okres w dziejach relikwii bł. Kingi. Po pierwszym rozbiorze (1773 r.) południowe tereny Polski (nazwane odtąd Galicją), wraz ze Starym Sączem dostały się pod panowanie Austrii. Całe życie kościelne na tych ziemiach podporządkowane zostało systemowi religijno-politycznemu, zwanemu jó-zefinizmem. Wynikający z ducha tego systemu dekret cesarza Józefa II z grudnia 1781 roku zarządził między innymi kasatę klasztoru 26 klarysek starosądeckich i konfiskatę wszystkich kosztowności klasztornych, a więc także relikwiarzy z doczesnymi szczątkami bł. Kingi. W konsekwencji tego rozporządzenia już 25 marca 1782 roku przekazano do Wieliczki dwie okute skrzynie, zawierające kosztowności klasztorne, a wśród nich relikwie głowy oraz inne cenne pamiątki po błogosławionej. Pozostałe natomiast relikwie, znajdujące się w srebrnej trumience i relikwiarzu w kształcie ręki, przekazane zostały do Lwowa w sierpniu tego samego roku. Te wydarzenia stanowiły niezwykle silny cios dla zakonnic i wszystkich innych czcicieli Pani Ziemi Sądeckiej. Po upływie roku od ogłoszenia dekretu kasacyjnego, na skutek usilnych starań zakonnic oraz wielu życzliwych im osób, poprawiła się nieco sytuacja klasztoru starosądeckiego. Uzyskano bowiem zezwolenie na ponowne otwarcie kościoła oraz pozostanie zakonnic do śmierci w murach swego klasztoru. Fakty te zadecydowały również o powrocie relikwii bł. Kingi do Starego Sącza. Najpierw te relikwie, które znajdowały się w Wieliczce, zostały przesłane do Lwowa, a następnie wszystkie razem, ogołocone z drogocennych relikwiarzy, przesłane zostały do Tarnowa. Tutaj ks. Jan Duwal, biskup nomi-nat tarnowski, wystawił dokument autentyczności otrzymanych relikwii, na podstawie bardzo dokładnego protokołu, jaki spisał ks. Stanisław Godurowski, dziekan archikatedry lwowskiej, podczas wyjmowania ich z kosztownych opraw. W Tarnowie przygotowano 27 cynową puszkę na relikwie głowy bł. Kingi oraz spiżową trumienkę na pozostałe jej relikwie. Umieszczone w tych relikwiarzach i opieczętowane doczesne szczątki bł. Kingi powróciły wraz z dokumentem ich autentyczności do Starego Sącza w dniu 5 listopada 1784 roku. Niezwykle uroczyście powitali mieszkańcy Starego Sącza powracające relikwie Pani Ziemi Sądeckiej. Wielotysięczna rzesza Jej czcicieli wyszła procesjonalnie na powitanie aż do rzeki Poprad. Miejscowy proboszcz, ks. Wojciech Mroziński, niósł odzyskane relikwie ulicami przybranego miasta, wśród śpiewów i salw armatnich, do kościoła klasztornego. Trwające do następnego dnia nabożeństwa dziękczynne świadczyły dobitnie o radości mieszkańców Starego Sącza. W klasztorze zaś obchodzono odtąd corocznie w dniu 5 listopada pamiątkę powrotu relikwii fundatorki domu zakonnego. Kiedy w XIX wieku klasztorowi klarysek starosądeckich przestało grozić widmo kasaty, rozpoczęły się starania o wzbogacenie relikwiarzy na doczesne szczątki bł. Kingi. Zabiegi związane były z przygotowaniami do uroczystego obchodu w 1892 roku sześćset-nej rocznicy jej śmierci. Najpierw w 1879 roku przełożone zostały relikwie głowy bł. Kingi do srebrnej, ozdobionej drogimi kamieniami puszki, wykonanej w Krakowie staraniem klasztoru. W 1881 r. powstał pozłacany relikwiarz do przechowywania przedmiotów pamiątkowych, jakie pozostały po błogosławionej. W 1891 roku o. Wincenty Podlewski, 28 dominikanin z Jarosławia, przywiózł z Krakowa kosztowną oprawę na relikwie jej ręki, zakupioną ze składek zbieranych w kościele klasztornym. Natomiast nowa srebrna trumienka została ufundowana przez rodzinę Stad-nickich z Nawojowej, a przełożenia do niej relikwii bł. Kingi dokonał podczas uroczystości jubileuszowej biskup krakowski, kard. Albin Dunajewski, na podstawie upoważnienia biskupa tarnowskiego Ignacego Łobosa. Wszystkie te bogate relikwiarze, mieszczące doczesne szczątki bł. Kingi, przechowywane są do dnia dzisiejszego w kaplicy klasztornej w Starym Sączu i często podawane są do ucałowania przybywającym tam pielgrzymom. Dla czcicieli bł. Kingi nie wystarczyła jednak obecność jej relikwii w Starym Sączu — pragnęli posiadać je bliżej swego miejsca zamieszkania. Stąd też w ciągu całego okresu rozwoju jej kultu spotykamy wiadomości o oddzielaniu cząstek jej relikwii, które oprawione w relikwiarze odbierały cześć w świątyniach lub nawet mieszkaniach prywatnych. Takie oddzielenie relikwii miało miejsce już na początku XIV wieku podczas ceremonii podniesienia kości błogosławionej z ziemi. Potem ilość kościołów posiadających relikwie bł. Kingi znacznie się powiększyła. Przed beatyfikacją w 1690 roku relikwiarze bł. Kingi znajdowały się z całą pewnością w Krakowie (katedra wawelska, klasztor klarysek krakowskich, kościół św. Piotra i Pawła, kościół św. Barbary i inne), w kościele jezuitów w Poznaniu, w kościele bernardynów w Bochni, a także w kościołach parafialnych 29 w Jazowsku i Łącku. Po beatyfikacji natomiast można by wyliczać wiele więcej takich kościołów. Od XIX wieku posiadamy już oficjalne protokoły z oddzielania cząstek kości bł. Kingi celem rozszerzenia jej kultu. Taki cel przyświecał biskupowi Józefowi Wojtarowiczowi, kiedy w 1848 r. pobrał z trumienki cząstki tych relikwii dla siebie, dla kościoła parafialnego w Starym Sączu oraz kilkunastu innych diecezji tarnowskiej. Podobną czynność wykonano później, za biskupa Józefa Alojzego Pukalskiego (ok. 1875 r.). Małe relikwiarze z cząstkami kości bł. Kingi przygotowano również na uroczystości jubileuszowe w 1892 r. i rozprowadzono ich wówczas 5 tuzinów. Wreszcie w 1937 r. biskup Franciszek Lisowski pobrał z trumienki cząstki relikwii bł. Kingi, przeznaczone dla klasztoru sióstr franciszkanek bł. Kunegundy w Chicago (USA), Seminarium Duchownego w Tarnowie, kościoła parafialnego w Nowym Sączu i dla kilku innych kościołów. O przesłanie relikwii bł. Kingi prosili bardzo często ludzie dotknięci chorobą lub innym nieszczęściem z nadzieją, że dzięki modlitwie i kontaktowi z doczesnymi jej szczątkami od-zykają zdrowie względnie inne utracone dobra. Zadość czyniąc tym prośbom zakonnice przesyłały najczęściej obrazki bł. Kingi z umieszczonymi na nich cząstkami relikwii. Bardzo burzliwe były zatem ukazane pokrótce dzieje relikwii bł. Kingi. Kiedy w Sta- 30 rym Sączu lub w innej miejscowości całować będziemy te relikwie, przypomnijmy sobie życie błogosławionej. Jak w życiu ziemskim przezwyciężała ona rozmaite trudności celem osiągnięcia doskonałości chrześcijańskiej, tak i jej doczesne szczątki przez całe stulecia doznawały wielu przeciwności losu. ks, Kazimierz Szwarga KULT BŁ. KINGI W POLSCE Patrząc na postać bł. Kingi nie sposób ominąć tematu związanego z kultem Kingi. Wszak przez fakt istnienia kultu postać błogosławionego czy świętego ciągle żyje w naszych sercach wyznawców Chrystusa i pomaga ludowi Bożemu w pielgrzymce do domu Ojca. Kult Kingi, jak każdego innego świętego czy błogosławionego, idzie i rozwija się podwójnym torem. Tak więc istnieje kult liturgiczny i pozaliturgiczny. Obydwa te kierunki są nierozerwalnie ze sobą związane i nawzajem się uzupełniają. Podstawą kultu liturgicznego, czyli zatwierdzonej przez władzę kościelną formy czci publicznej, jest zawsze kult pozaliturgiczny, czyli część jaką dany kandydat na ołtarze odbiera od ludu Bożego zaraz od swojej śmierci. Tak również było i z naszą bł. Kingą. a) Kult liturgiczny. Pierwszym i podstawowym przejawem kultu liturgicznego są uroczystości związane z postacią bł. Kingi. Takim specjalnym świętem dla bł. Kingi był dzień 24 lipca, czyli dzień jej śmierci, a właściwie 32 dzień narodzin dla nieba. Ten dzień przed beatyfikacją był bardziej uroczyście obchodzony niż dzień uroczystości patronalnej kościoła klarysek w Starym Sączu — Świętej Trójcy. Po beatyfikacji dzień 24 lipca był obchodzony bardzo uroczyście łącznie z oktawą przy wielkim udziale pielgrzymów. Również i w innych miejscowościach związanych z kultem bł. Kingi uroczyście obchodzono to święto. Chodzi tu szczególnie o Wieliczkę, Bochnię i Nowy Korczyn, a więc miejscowości związane nierozdzielnie z jej życiem na ziemi polskiej. W Wieliczce i Bochni górnicy kopalń soli w jej święto nie pracowali, brali natomiast udział w uroczystych mszach św. Wypada tu przypomnieć wydany w roku 1670 dokument króla Michała Korybuta Wi-śniowieckiego, którym ufundował doroczne nabożeństwo w dniu jej święta w bocheńskim i wielickim kościele parafialnym, a wszyscy górnicy wraz z urzędnikami mieli jej opiece polecać swoje prace oraz potrzeby króla i królestwa. Natomiast w Nowym Korczynie uroczyście obchodzono nie 24 lipca, ale w niedzielę po 24 lipca. 16 grudnia 1690 roku Kongregacja Obrzędów wydała dekret, zatwierdzony przez papieża Aleksandra VIII, na mocy którego to dekretu święto 24 lipca obchodzono jako święto semiduplex, czyli bardzo wysokiego stopnia liturgicznego przez kler zakonny i diecezjalny w całej Polsce i zakony franciszkańskie na całym świecie. Niestety taka decyzja nie zadowoliła czcicieli bł. Kingi i zaczęto ponownie starania 3 - B). Ki nga 33 uwieńczone powodzeniem w roku 1725, kiedy to papież Benedykt XIII w dniu 10 marca zatwierdził bł. Kingę jako pierwszorzędną patronkę Polski i Litwy, a święto jej podniósł do rangi uroczystości z oktawą, a samo święto zostało przeniesione na niedzielę po dniu 24 lipca. W Starym Sączu bardzo uroczyście urządzano nowennę przygotowującą wiernych do uroczystości odpustowej, jednak miała ona charakter tylko miejscowy, wewnętrzny. Uroczyście obchodzono święto bł. Kingi w Dro-hobyczu, gdzie istniała kopalnia. Natomiast w klasztorze klarysek krakowskich więcej czczona była bł. Salomea, chociaż i tutaj coroczne święto oraz rocznice bł. Kingi zaliczane były do główniejszych uroczystości klasztornych. W XX wieku, gdy istniała szkoła przy-klasztorna, uroczyście obchodzono 4 marca dzień narodzin bł. Kingi. Brała w tych uroczystościach udział przede wszystkim młodzież szkolna. Ważnym elementem kultu publicznego bł. Kingi były formularze mszalne. Istnieje tradycja, że dawniej była własna msza o bł. Kindze. Jednak formularz ten nie był oryginalny. Zaprzestano zupełnie czytania tej mszy po soborze trydenckim i przyjęciu mszału rzymskiego. Przed beatyfikacją nie było specjalnego formularza mszalnego. Dopiero po jej beatyfikacji, a zwłaszcza po dekrecie Aleksandra VIII, zaczęto odprawiać msze według formularza ze mszy wspólnych na uroczystość dziewicy, a po roku 1725 włączono specjalną modlitwę podkreślającą czystość bł. Kingi w mał- żeństwie. Po reformie liturgicznej papieża Piusa X, obchodzono właściwą uroczystość 24 lipca, natomiast w niedzielę po 24 lipca uroczystość zewnętrzną i odpust dla ludu. Odprawiono więc z udziałem ludu jedną lub dwie msze święte o błogosławionej w zależności od potrzeby. Innym ważnym przejawem kultu publicznego bł. Kingi jest oficjum brewiarzowe, czyli pacierze kapłańskie. Przed beatyfikacją istniało jakieś nieokreślone oficjum. Dopiero po jej beatyfikacji na mocy dekretu kongregacji z roku 1690 oficjum kapłańskie o błogosławionej było odmawiane w całej Polsce przez duchowieństwo diecezjalne, a w całym świecie przez zakon franciszkański. Również i same klaryski w dniu jej święta lub w ostatnim dniu oktawy śpiewały jutrznię o błogosławionej. Omawiając formy kultu publicznego (liturgicznego) nie można pominąć ważnej sprawy odpustów nadawanych przez Kościół ze względu na jej postać lub z okazji obchodzonego jej święta. Kościół z różnych okazji udzielał chętnie odpustów z racji uczestnictwa w obchodach związanych z jej beatyfikacją czy odpustu zupełnego związanego z obchodem sześćsetlecia śmierci bł. Kingi. Bardzo często papieże albo biskupi udzielali odpustu cząstkowego. Przed beatyfikcją jak i po beatyfikacji nie spotykamy kościołów zbudowanych pod wezwaniem bł. Kingi. Natomiast niektóre kościoły były poświęcone w szczególny sposób jej czci. 34 3* 35 Jedynym kościołem pod jej wezwaniem był kościół w Żegiestowie Zdroju zbudowany w roku 1907. Natomiast wiele kaplic budowano pod jej wezwaniem. Wypada wymienić niektóre: w Starym Sączu kaplica klasztorna oraz kaplica nad źródłem, kaplica w Dębnie, kaplica w kościele parafialnym w Starym Sączu, kaplice w kopalniach soli w Bochni i Wieliczce i wiele innych. Również w kościołach i kaplicach wznoszono ołtarze pod wezwaniem bł. Kingi. Trzeba tu wspomnieć o ołtarzach w kościele w Harklowej (diecezja przemyska) oraz w Ba-bicach k. Warszawy, świadczących jak daleko kult Kingi był rozpowszechniony w Polsce. b) Kult pozaliturgiczny - - to drugi przejaw kultu oddawanego bł. Kindze przez lud Boży. Należą tutaj w pierwszym rzędzie pielgrzymki i procesje. I tak jeszcze przed beatyfikacją rozpowszechniony był bardzo zwyczaj urządzania pielgrzymek z okolicznych miejscowości do grobu bł. Kingi. Żywiołowy rozwój pielgrzymek datuje się na lata związane z jej beatyfikacją. Powstrzymany w okresie józefi-nizmu, wnet odżył na nowo. Zwłaszcza uroczystość sześćsetlecia jej śmierci spowodowała napływ pielgrzymów do Starego Sącza w liczbie 150 tysięcy, a 1000 księży odprawiało msze św. Gośćmi na tych uroczystościach byli: kardynał Dunajewski, arcybiskup ormiański Isako-wicz, arcybiskup lwowski Morawski. Uroczyste procesje odbywały się ciągle: z relikwiami, ze starożytną figurą, mające na celu uczcze- 36 nie błogosławionej lub mające charakter błagalny, jak to miało miejsce w roku 1913, na uproszenie deszczu. Modlitwy i pieśni kierowane do Boga za pośrednictwem Kingi tak bardzo rozpowszechnione wśród ludu świadczą wymownie o jej kulcie bardzo żywym wśród ludu. Do dzisiaj starosądeczanie odmawiają specjalne modlitwy ku jej czci i chętnie, zwłaszcza w kościele klasztornym, śpiewają pieśni. Hrabia Stadnicki przed uroczystościami jubileuszowymi ufundował specjalną srebrną trumienkę na relikwie — oto jeden z wielu przykładów świadczących o wotach składanych w dowód wdzięczności, darach itp. Nie można nie wspomnieć na tym miejscu o takich przejawach kultu, jak specjalne litanie, o braniu udziału w nabożeństwach z chorągwiami cechowymi, o kapliczkach przydrożnych, obrazach, obrazkach, wodzie z cudownego źródełka, pocieraniu różańców o relikwie błogosławionej i innych. Na koniec trzeba wspomnieć o wielu legendach przybliżających postać Kingi i sprawiających, że staje nam się ona bardzo bliską. Legendy te ciągle żyją zwłaszcza w rejonie Beskidu Sądeckiego, w rejonie gorczańskim i na Podhalu. Krążą też wśród górników kopalń soli. Świadczą one o kulcie ksieni starosądeckiej. ,,Kunegunda żyje i żyć będzie wiecznie w kościele Chrystusowym na niebie i ziemi, żyje pamięć jej w sercach wszystkich prawych Polaków i Polek, którym była matką i opiekunką na ziemi. A prędzej twarde kar- 37 packie skały w proch się rozwieją, prędzej uschną do ostatniej kropelki Dunajca i Popradu wody, aniżeli pamięć dobrej księżnej Kingi zaginie w sercach wiernego ludu". ks. Tadeusz Dłubacz BEATYFIKACJA BŁOGOSŁAWIONEJ KINGI I STARANIA O JEJ KANONIZACJĘ Wkrótce po śmierci świątobliwej klaryski, a przedtem pełnej miłosierdzia pani księżnej Kingi, której doczesne szczątki zamknął w starosądeckim klasztorze bardzo skromny grób, zaczęli przybywać tutaj pielgrzymi, aby podziękować za otrzymane łaski, za cudowne wstawiennictwo Kingi do Boga za nimi, prosząc na kolanach o dalsze łaski i opiekę. Wdzięczne ręce pielgrzymów wieszały obok grobu Kingi rozliczne wota, które były znakiem i świadectwem otrzymanych łask, bo też coraz bardziej niebo jakby poświadczało cudami i łaskami świątobliwe ziemskie życie Kingi. a) Nic też dziwnego, że zaczęto rozważać sprawę beatyfikacji Kingi, ale od samego początku szło to dość opornie, zważywszy, _ ze okres ten w naszej historii pełen był zamętów, waśni i niepokojów wewnętrznych i zewnętrznych. Wybitny piewca naszych dziejów, nis ryk ks. Jan Długosz, oburzony i zgorszony 39 powolnym i niezbyt dokładnym załatwianiem tejże sprawy upomina i błaga ówczesnego biskupa krakowskiego Jakuba Siemińskiego, aby „swoją pracą i skwapliwością starł wstyd z twarzy Polaków, którzy mimo cudów za żywota i po śmierci Kingi dopuścili, aby ta wielka święta przez dwieście lat leżała w zapomnieniu, w prochu ziemi". Kiedy na Stolicy Apostolskiej zasiadł papież Pius II, wydawało się, że beatyfikacja Kingi jest tylko kwestią czasu, ponieważ przed wyborem był on w Polsce nuncjuszem i wiele o Kindze słyszał. Około roku 1500 Zygmunt I, król Polski, polecił ówczesnemu prymasowi Polski i arcybiskupowi gnieźnieńskiemu Janowi Łaskiemu, który wyjeżdżał do Rzymu na sobór laterań-ski, by przedstawiając Stolicy Apostolskiej sprawy innych świątobliwych Polaków: Kazimierza, Jacka, Jana Kantego i Szymona z Lipnicy, przy okazji usilnie prosił o załatwienie beatyfikacji Kingi. Czasy reformacji przeszkodziły staraniom w tej sprawie ówczesnych biskupów krakowskich Jerzego Radziwiłła, Bernarda Macie-jowskiego i Piotra Tylickiego. Ich następca, biskup Marcin Szyszkowski podjął dalsze starania, a synod piotrkowski z roku 1628 wystosował nawet specjalną petycję do Rzymu, ale sprawa beatyfikacji Kingi nadal nie była załatwiona. Król Zygmunt III w 1628 roku pisał błagalny list do papieża Urbana VIII o rychłą beatyfikację Kingi; nie pomogło też umyślne poselstwo Jerzego Ossolińskiego w imieniu króla i Rzeczypospolitej. Pod wpływem próśb 40 kolejnego króla Jana Kazimierza Stolica Apostolska postanowiła, aby przeprowadzono nowe dochodzenia i badania w sprawie Kingi, ale z chwilą śmierci papieża Klemensa X sprawa ucichła. Wspaniały zwycięzca spod Wiednia, król Jan III Sobieski, przesyłając w hołdzie z pola bitwy zdobyczną chorągiew Mahometan papieżowi Innocentemu XI przy tej okazji sprytnie acz pokornie prosił o przyspieszenie beatyfikacji Kingi. Po wielu usilnych staraniach wreszcie Kongregacja Obrzędów Stolicy Apostolskiej zatwierdziła i przyznała Kindze tytuł błogosławionej 10 czerwca 1690 roku, co uroczyście potwierdził papież Aleksander VII, a także zezwolił na mszę św. i oficjum o bł. Kindze. Papież Innocenty XII zaliczył bł. Kingą w poczet patronów Polski, a papież Benedykt XIII podniósł Jej uroczystość do rangi święta I klasy z oktawą. Godnie uczczono to wielkie wydarzenie w Krakowie w kościele klarysek pod wezwaniem św. Andrzeja, a wspaniale w Starym Sączu. Naoczny świadek tych wydarzeń, ksiądz Frankowski, pisze: „Sypały się zewsząd gromady ludzi z miast, miasteczek i wsi, bliskich i bardzo odległych. Relikwie bł. Kingi wraz z obrazem przeniesione przedtem prywatnie do kościoła parafialnego, skąd na bogatym i ozdobnym wozie triumfalnym, we wspaniałej procesji, wśród strzałów armatnich i wesołych okrzyków, potężnego śpiewu przeniesiono do klasztoru". 41 Uroczystość z okazji beatyfikacji obchodzono przez całą oktawę z wystawieniem Najśw. Sakramentu w monstrancji. b) Nie zadowolono się jednak samym de-kretam beatyfikacyjnym. Siostry klaryski skr/ętnie notowały każdy nowy cud, każde nowe uzdrowienie i łaskę otrzymaną za wstawiennictwem bł. Kingi. Szły nowe prośby i petycje do Rzymu o rozpoczęcie procesu kanonizacyjnego. Mocą dekretu papieża Benedykta XIV, w roku 1733 rozpoczęto proces o świętości, cnotach i cudach bł. Kingi. Sprawą tą zajmowali się kolejni biskupi krakowscy. Zeznano i zbadano, jak przekazują akta sprawy, 73 cuda i miano przesłać te dokumenty rychło do Rzymu, a na koszty kanonizacji hrabia Piotr Stadnicki złożył ogromną sumę stu tysięcy złotych polskich. Niestety, rozbiór "Polski, Kasata klasztoru starosądeckiego, przekreśliły trudy i starania. Bluźniercze ręce zaborcy sięgnęły nawet po wspaniałe wota i relikwiarze, nie darowano również srebrnej trumience, w której przechowywano relikwie błogosławionej. Cesarz Franciszek I w roku 1811 pozwolił otworzyć nowicjat klaryskom pod warunkiem utrzymania i prowadzenia szkoły. Zbliża się sześćsetna rocznica śmierci bł. Kingi, a z tym nowe starania w Rzymie ożywiły sprawę kanonizacji bł. Kingi. W tym czasie biskup tarnowski Alojzy Pukalski w liście pasterskim skierowanym do duchownych i wiernych swej diecezji, pisał: „...postanowiliśmy z Bożą po- 42 mocą... nie ustać, dopóki bł. Kinga dekretem Najwyższego Pasterza owczarni Chrystusowej w poczet świętych nie będzie policzona". Sama uroczystość sześćsetlecia śmierci bł. Kingi była jedną z najwspanialszych manifestacji religijnych i patriotycznych. Postarano się o nowe srebrne relikwiarze, bardzo ozdobne, bo poprzednie zostały zrabowane pnez rozbiorców. W roku 1901 objął rządy w diecezji tarnowskiej ks. bp Leon Wałęga. Już w pierwszej przemowie w katedrze tarnowskiej zaznaczył, że obiera bł. Kingą za szczególną patronkę diecezji. Pierwsze swe kroki skierował do grobu błogosławionej w starosądeckim kościele błagając o dobrych kapłanów, którzy są solą ziemi. Włożył wiele serca i sił, by ruszyć z miejsca sprawę kanonizacji bł. Kingi. Jego następca na stolicy biskupiej w Tarnowie, bp Franciszek Lisowski, również nie ustawał w staraniach w tej sprawie, a pierwszy synod episkopatu Polski w Częstochowie w 1936 roku wystosował do Ojca św. specjalną prośbę o kanonizację bł. Kingi. Ale nad Europą zaczęły zbierać się chmury nadchodzącej pożogi wojennej. Lata okupacji, a potem trudne czasy powojenne, brak bezpośredniego dostępu do Rzymu, spowodował zastój w sprawie kanonizacji Kingi, a nawet zagubienie akt sprawy. Próbował sprawę ruszyć z miejsca ks. bp Jan Stępa, ale dopiero obecny ordynariusz diecezji tarnowskiej, bp Jerzy Ablewicz, przejęty do głębi tą sprawą, odnalazł zagubione akta, które po wielu perypetiach wróciły do diecezji tarnowskiej. 43 Liczą one ponad 500 kart. Trzeba również zaznaczyć i podkreślić ogromne oddanie i serce, jakie włożył w sprawę bł. Kingi nieżyjący już ks. Jan Caliński, profesor Seminarium Duchownego i rodak starosądecki. Uroczystości milenijne i okres do dnia dzisiejszego dobitnie wykazały, jak bardzo sprawa kanonizacji bł. Kingi leży na sercu ordynariuszowi diecezji i ludowi diecezji tarnowskiej. ks. Jan Janik SIEDEMSETLETNIE DZIEJE KLASZTORU KLARYSEK W STARYM SĄCZU ,,W Imię Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen. Sprawia niekiedy nadmiar złości światowej, iż nie tylko to, co dla śmiertelnych, lecz nawet co postanowione bywa ku czci i chwale Jedynego i Przedwiecznego Boga, podlega częstokroć unieważnieniu, jeżeli mu podpisy świadków i świadectwo dokumentów wiekuistej nie nadadzą trwałości. Przeto niech wiedzą obecni i potomni, iż my, Kunegundis, wdowa po księciu Bolesławie, śp. dziedzicu niegdyś Krakowa i Sandomierza, pani i księżna sądecka, bacząc pobożnej rozwagi okiem i ścisłem rozważając postanowieniem, jako nic w dniu onego sądu ostatecznego tak się nie przyda, ani może ubłagać surowości Sędzi owego, który sprawiedliwym żywot, niesprawiedliwym zaś zgon wydziela wieczysty, jak uczynki bogobojno-ści i miłosierdzia, które jedynym natenczas sprawców swoich będąc orszakiem, wprowadzają ich w podwoje szczęśliwości nigdy nieustającej — postanowiliśmy ku chwale Bożej, ku uczczeniu świętej Boga Rodzicielki Maryi i błogosławionego Franciszka, wyznawcy prze- 45 zacnego, tudzież ku rozszerzeniu świątobliwości zakonnej i zbawieniu dusznemu, tak duszy naszej, jako też rzeczonego pana i małżonka naszego, założyć i zbudować w mieście Sądczu monaster, czyli klasztor mniszek zakonu św. Klary, ustanawiając w nim pewną liczbę osób, mianowicie ksienię ze zgromadzeniem i konwentem sióstr, aby, wyrzekłszy się popędów własnej woli, służyły Panu w bojaźni we dnie i w nocy i kroczyły przed Nim w świątobliwości i prawdzie, zaprzawszy się siebie i świata, przez wąską raczej ścieżkę i ciasną bramę, obierając wnijście do życia: przez co nie bez słuszności należy wspierać je wszelkimi potrzebami żywota doczesnego, aby im spokojniej, tem goręcej pełniły służbę Panu i były użyteczne sobie zasługą życia swojego, innym zaś modłów pomocą i przykładem... Działo się to publicznie w Sądczu, wobec przemożnego pana Leszka, prześwietnego księcia Krakowa, Sandomierza i Sieradza... W roku Pańskim tysięcznym dwusetnym ośmdziesią-tym, indykacji siódmej, w oktawie śś. Apostołów Piotra i Pawła w obecności świadków". Przytoczony powyżej dokument fundacyjny klasztoru starosądeckiego wystawiony 6 lipca 1280 r. miał według zamierzeń bł. Kingi zabezpieczyć los budowanego już (od 1268) klasztoru sądeckiego i jego uposażenie, bowiem spadkobierca tronu krakowskiego Leszek Czarny nie był tej sprawie przychylny. Błogosławiona nie dając za wygraną wystarała się o zatwierdzenie swej fundacji przez papieża (5 VII 1283), a następnie osiągnęła to, iż sam Leszek przywilejem książęcym w 1284 46 roku wyraził zgodę na uposażenie klasztoru według życzenia fundatorki. Zbudowany klasztor i kościół pod wezwaniem Sw. Trójcy z czasów bł. Kingi został przebudowany gruntownie na początku XVII wieku. Z tego czasu pochodzą obecne zabudowania klasztorne. Sama fundatorka klasztoru, bł. Kinga spędziła w nim ostatnie lata swego życia do chwili śmierci 24 lipca 1292 roku. Wiele szczegółów z życia błogosławionej jak też z historii klasztoru zatarło się w mrokach dziejów. Zwróćmy dziś uwagę przynajmniej na te najbardziej zasadnicze wydarzenia w siedemset-letniej historii klasztoru. W ciągu siedmiuset lat dotykały klasztor wielkie zawieruchy dziejowe zagrażające jego istnieniu. Przetrwał on najazdy tatarskie, wojnę Wacława czeskiego z Władysławem Łokietkiem, najazd wojewody siedmiogrodzkiego Scibora (1410) będącego w zmowie z Krzyżakami, następnie reformację wrogą klasztorom, ,,potop" szwedzki, konfederację barską, rozbiory a w ich następstwie kasatę klasztoru. Wszystkie zagrożenia klasztor szczęśliwie przetrwał dzięki opiece swej błogosławionej fundatorki. Kasata była najgroźniejszym zamachem na klasztor. Był to rok 1782. Na mocy pisma cesarza Józefa II, który uważał klasztory za niepotrzebne, skonfiskowano w klasztorze starosądeckim wszystkie kosztowne naczynia i sprzęty kościelne, relikwie bł. Kingi złożone 47 w cennych relikwiarzach, wartościowe pergaminy oraz zabudowania klasztorne. Zakonnice miały przyjąć strój świecki i opuścić klasztor. Ponieważ siostry broniły się i opuścić klasztoru nie chciały, pozwolono im pozostać do wymarcia wszystkich, ale nowicjat zamknięto. Był to czas dotkliwej próby. Radosnym promykiem nadziei było zwrócenie 5 XI 1784 r. relikwii bł. Kingi, choć zostały ograbione z ozdobnych relikwiarzy. Odbyło się z tej okazji uroczyste nabożeństwo, wzrosła ufność, że bł. Kinga będzie czuwać nad swoją fundacją. W roku 1811 cesarz Franciszek zezwolił na otwarcie nowicjatu, co było równoznaczne z wyrażeniem zgody na dalsze istnienie klasztoru. Ten pamiętny dzień (31 V 1811) uczczono z wielką radością i wdzięcznością. W pamiętniku matka Eleonora Dydyńska pisała: ,,Za to, na podziękowanie Bogu Najwyższemu odprawowała się wotywa solenna i kazanie (...) Po obiedzie było Te Deum lauda-mus i śpiewałyśmy świętej Matce na podziękowanie, że przez Jej przyczynę odebrałyśmy taką wielką łaskę od Boga Najwyższego". Klasztor przetrwał! Odtąd siostry co roku dzień 31 maja przeżywają jako dzień dziękczynienia za ocalenie fundacji bł. Kingi. Zgodnie z poleceniem władz austriackich klaryski zorganizowały szkołę dla dziewcząt w 1821 r. Prowadzona była na dobrym poziomie aż do 1938 roku przechodząc w ciągu lat różne etapy reorganizacji. W 1938 roku prawo prowadzenia gimnazjum i liceum ogólnokształcącego przejął zarząd miasta. 48 Ciężkie były dni okupacji niemieckiej, ale klasztor i miasto wyraźnie odczuwało, że bł. Kinga chroni je swoim wstawiennictwem. Największe jednak zagrożenie bytu klasztoru od czasów Józefa II pojawiło się później. W 1950 roku skonfiskowano znów siostrom wszelką własność, fundusze gromadzone na koszty kanonizacji bł. Kingi, inwentarz żywy i martwy, a w 1962 r. — zabudowania klasztorne. Tylko dzięki odważnej interwencji wojewódzkiego konserwatora zabytków i innych osób cofnięto to krzywdzące i szkodliwe dla kultury polskiej zarządzenie. W części klasztoru pozostawiono zespół szkół rolniczo-chemicznych, choć ani dla szkoły ani dla klasztoru taka lokalizacja nie jest korzystna. Utrzymanie i konserwacja tak cennego zabytkowego kompleksu klasztornego spoczywa w znacznej mierze na barkach klarysek. Siedemsetletni klasztor w Starym Sączu, wiekopomne dzieło bł. Kingi w szczególny sposób skłania nas do refleksji nad ogromnym znaczeniem zakonnych wspólnot w rozwoju religijnym narodu i chrześcijańskiej kultury polskiej. To zagadnienie stanowiło też przedmiot rozważań ks. prymasa i obecnego Ojca św. w czasie uroczystości milenijnych 24 VII 1966 roku. W przemówieniu u grobu bł. Kingi ks. Stefan Wyszyński powiedział, że zakony to „koleby apostołów i nauczycieli wiary", nosicie- 4 — Bł. Kinga 49 le kultury życia codziennego i pracy rolnej, mistrzowie sztuki budowlanej, pionierzy oświaty ł szpitalnictwa oraz opieki społecznej, a przede wszystkim przykłady życia ofiarnego dla wyższych i wspanialszych rzeczy. ,,I dzisiaj — mówił ks. prymas — życie zakonne ma olbrzymie znaczenie. Rodziny zakonne pełnią wiele zaszczytnych zadań, do których zostały powołane. Żyjąc wśród nas budzą świadomość wyższej drogi... Stąd i dzisiaj, aby nas pobudzać do miłości braci, aby nas wyzwalać z samolubstwa i skłaniać do ochotnego dzielenia się kawałkiem chleba, potrzeba szczytnych ideałów i przykładu tych, którzy umieją się wyrzekać". Jak przez wieki, tak i dziś klasztor starosądecki przypomina nam te ponadczasowe war-stości wymienione w akcie fundacyjnym bł. Kingi. Jak przez wieki tak i dziś przypomina wszystkim wartość życia Bożego w człowieku, wartość świętości. Toteż nic dziwnego, że ówczesny metropolita krakowski, a obecny Ojciec św. wołał w 1966 roku w Starym Sączu: ,,Tu przy grobie bł. Kingi prosimy o to, abyśmy synowie polskiej ziemi gdziekolwiek przebywamy, nie ulegli jakiemuś zawężeniu, jakiejś miernocie, bo w świętości tkwi największa wielkość ducha ludzkiego i jego pełnia... Niech ta świadomość stanie się naszym chlebem powszednim w drugim tysiącleciu Chrztu...". ks. Ryszard Banach ZABYTKI KULTURY RELIGIJNEJ W SANKTUARIUM STAROSĄDECKIM „Ażeby zrozumieć naród, trzeba przyjść do jego sanktuarium" (Jan Paweł II). W ostatnich latach Polacy mówią o swoich potrzebach. Potrzeby naszego narodu są różne, ponieważ w ciągu dziesięciu stuleci istnienia szuka on swojej tożsamości. Tożsamości ustalonej i bezpiecznej. Potrzeby te dają o sobie znać w sposób szczególnie dramatyczny. Wybiegamy ku przyszłości, ale trudno kształtować teraźniejszość, jeżeli nie połączy się jej z bogactwem naszej przeszłości. Bo tylko z nią wiąże się tożsamość narodu. I tu przypominają się słowa Chrystusa: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale wszelkim słowem, które pochodzi z ust Bożych". Kiedy wędrujemy szlakami przeszłości, spotykamy się z zabytkami naszej kultury religijnej, narodowej i polskiej. Spotykamy się z kościołami, klasztorami, gdzie wspaniała i autentyczna sztuka jest dokumentem ciągle żywego kultu Stwórcy nieba i ziemi. Te pomniki w wielu postaciach mówią nam o człowieku, o bogactwie ludzkiej duszy, wyobraźni, umysłu i serca. Mówią o wrażliwości twór- 51 czej w dziedzinie słowa pisanego, śpiewanego, w dziedzinie tonów i melodii, w dziedzinie plastyki i kształtu. Dziś w tych miejscach widzimy i słyszymy jak słowiańska, polska dusza wypowiadała prawdę o Chrystusie w formach religijnej sztuki. Do takich miejsc należy sanktuarium bł. Kingi — klasztor Panien Klarysek w Starym Sączu. Jest on szczególnie ciekawy. Powstał dzięki niewieście, swój obecny kształt zawdzięcza niewiastom, poświęconym Chrystusowi. W tym świętym miejscu Polki i Węgierki służyły Bogu nie tylko w modlitwie, umartwieniu i pokucie, ale również przez mecenat — patronat nad twórczością religijną, wypowiadającą przez siedem stuleci ewangeliczną treść w odczuciach polskiej pobożności. Aleksander Briickner pisze, że bł. Kinga zapoczątkowała w historii polskiej kultury religijnej wielką liczbę niewiast, które powoływały do życia dzieła religijne. Właśnie w Starym Sączu, niewiasty, poświęcone Bogu, były inicjatorkami ruchu artystycznego, którego owoce możemy tu oglądać, czytać i słuchać. Rola ich była niezmiernie ważna. Początkowo bierna, ograniczająca się do szukania wykonawców i popierania twórczości, później aktywna — przez pisarstwo i kompozycje religijne, stworzyła na ziemi sądeckiej zabytek narodowej kultury religijnej. Cały kościół i klasztor starosądecki, ze wszystkimi swoimi zasobami, jest odbiciem cech religijności franciszkańskiej i polskiej. Świadczą o tym zabytki kultury materialnej i duchowej. Typowym nabożeństwem franciszkańskim jest kult Człowieczeństwa Chrystusa. Słowo Wcielone Jezus Chrystus jest nie tylko wzorem, który należy naśladować, ale niestworzonym światłem oświecającym duszę każdego człowieka, jego oblubieńcem i przyjacielem. Widzimy to w licznych obrazach Dzieciątka Jezus, obrazach św. Rodziny, gdzie obok Jezusa, Jego Matki i opiekuna św. Józefa, jest również św. Jan Chrzciciel oraz Elżbieta i Zachariasz. Podobny charakter mają obrazy i rzeźby związane ze scenami męki Chrystusa. Zwraca uwagę piętnastowieczny obraz Chrystusa zmartwychwstałego z Matką Bożą, pt. „Miłosierdzie Pana". Na szczególną uwagę zasługuje siedemnastowieczny krzyż, słynący łaskami, którego niedawna kopia znajduje się w kościele św. Krzyża w Tarnowie. Na drugim miejscu należałoby wymienić obrazy i rzeźby, które są odbiciem nie tylko nabożeństwa klasztoru, ale całego naszego narodu. Dotyczą one kultu Matki Bożej. Najstarszy obraz tzw. „Madonna apokaliptyczna" pochodzi z XV wieku. Tytuły innych obrazów mówią same za siebie: Niepokalanie Poczęta, Zwiastowanie, Bolesna, Anielska, Częstochowska, Łaskawa, Pocieszenia i inne. Zachowały się również rzeźby tzw. Pięta. — przedstawiające Matkę Bożą, trzymającą Chrystusa zdjętego z krzyża. Następną cechą franciszkańskiej religijno- 52 53 ści, którą ujawniają zabytki starosądeckie, jest kult świętych. Klasztor zdaje się z nimi obcować w sposób bezpośredni. Święci żyją w klasztorze jako świadkowie naśladowania Chrystusa, świadkowie ewangelicznego ducha. Widzimy tu obrazy i rzeźby świętych — Franciszka, Klary, Salomei, Jolanty, a przede wszystkim bł. Kingi. Na uwagę zasługuje figura fundatorki klasztoru (w kaplicy) z XV wieku, w której anonimowy twórca przedstawia błogosławioną stojącą na koronie i trzymającą w ręku kościół. W ten sposób średniowieczny artysta podkreślił cechy świętości Kingi. Obok franciszkańskich świętych należy wymienić, patronów Polski, którzy byli tu czczeni w szczególny sposób. Mamy więc obrazy świętych: Wojciecha i Stanisława, Kazimierza i Floriana. Trudno tu wymienić innych w krótkim opisie zabytków. Jedno jest pewne, że zakonnice dbały, by wnętrze klasztoru przypominało o drodze do Boga przez świętych naśladowców Chrystusa. Ostatnią cechą tej pobożności, którą ujawniają zabytki klasztoru — to religijność biblijna. Sceny biblijne i ewangeliczne, postacie zapisane w księdze Objawienia jako ozdoba klasztoru, przypominają, że w tym miejscu Pismo św. było znane, czytane i rozważane. Z inicjatywy zakonnic powstała wspaniała ambona, przedstawiająca rodowód Jezusa i Najśw. Panny, podkreślając ich królewskie pochodzenie. Postacie: Adama i Ewy, Jana Chrzciciela, apostołów, ewangelistów, sceny: „Rozmnożenie chleba", „Pokutująca Magdalena", których wykonanie datuje się na XV w., 54 przypominają zdarzenia, w których człowiek spotkał się z Bożą Miłością. Powyższe przykłady ducha zakonnego oraz mecenatu klasztoru nad sztuką religijną, potwierdza również intensywne życie liturgiczne tego sanktuarium, na przestrzeni siedem-setletniej jego historii. Wspaniałe graduały i an-tyfonarze z XIII i XIV wieku są dowodem, że tu sprawowano śpiewaną liturgię mszalną i brewiarzową, a więc w formie bardzo uroczystej. Późniejsze rękopisy potwierdzają, że ta praktyka trwała nieprzerwanie przez siedem stuleci. Śpiewy mszalne i brewiarzowe XVII i XVIII wieku są świadectwem związku klasztoru z muzyczną kulturą Polski. Zachowały się 42 melodie mszy, z których 26 oparto na polskich pieśniach, znanych wyłącznie z rękopisów kościelnych. Niektóre melodie należą do unikalnych, nie tylko w skali ogólnopolskiej, ale i europejskiej. Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że powstały w Starym Sączu i zawdzięczamy to zakonnicom. W pieśniach, szczególnie maryjnych, znajdujemy odbicie tragicznych momentów historii naszego narodu oraz roli Matki Bożej w życiu Polaków. Tu zakonnice śpiewały na początku XVIII wieku do Królowej Polski: ,,Twojeć to Państwo, Twojać to Korona, Tobie Maryja z dawna ulubiona. Czemuż dopuszczasz szarpać bez litości — własne swe włości?". Te patriotyczne akcenty nie wyczerpywały całej pobożności maryjnej zakonnic. Wiele pieśni chwaliło Jej Macierzyństwo, Niepoka- 55 lane Poczęcie i inne cechy, które znane były w tradycji chrześcijańskiej. O poziomie życia liturgicznego świadczą zachowane modlitewniki z XVII i XVIII wieku, zawierające przygotowanie do mszy św. oraz świąt całego roku kościelnego. Jest to uprzedzenie o z górą 200 lat zaleceń konstytucji o świętej liturgii soboru watykańskiego II. Zbierając powyższe fakty, wypada stwierdzić: zabytki klasztoru, a raczej dokumenty kultury religijnej, powstałe i zachowane dzięki Pannom Klaryskom, są dowodem żywego kultu Wszechmocnego Boga, w Trójcy Świętej Jedynego, Najśw. Maryi Panny i świętych. To stanowi o tożsamości bezpiecznej i ustalonej w historii naszego narodu. Jest wskazówką, że nawiązując do przeszłości, na jej wzór mamy kształtować naszą teraźniejszość. Nie ma takiej ofiary, która nie należałaby się Bogu. Piękno i głębia przeżycia prawd Bożych najlepiej przygotowuje człowieka do zbawienia. As. Henryk Cempura MATKA NAJSW. W ŻYCIU BŁ. KINGI Bądź pozdrowiona, Pani święta, Królowo najświętsza, Boża Rodzicielko, Maryjo, Która jesteś Dziewicą, Stałaś się Kościołem. Wybrał Cię Ojciec najświętszy z nieba I uświęcił Z najświętszym i umiłowanym Synem I Duchem Pocieszycielem. W Tobie była i jest Wszelka pełnia łaski, Wszelkie dobro. Bądź pozdrowiona, Pałacu Jego, Bądź pozdrowiona, Przybytku Jego, Bądź pozdrowiona, Mieszkanie Jego. Bądź pozdrowiona, Szato Jego, Bądź pozdrowiona, Służebnico Jego, Bądź pozdrowiona, Matko Jego 1. Rozpoczynam hymnem do Matki Bożej, napisanym przez świętego Franciszka z Asyżu. Ktoś pomyśli: przecież mamy mówić o Matce ł Pisma św. Franciszka z Asyżu, Warszawa 1976, s. 168. 57 Najśw. w życiu bł. Kingi, a nie św. Franciszka. Właśnie dlatego przytoczyłem ten hymn, bo trzeba nam wiedzieć, że: a) Bł. Kinga miała duchowość franciszkańską. Urodziła się w osiem lat (1234) po śmierci św. Franciszka (f 1226). Już jako świecka pani, żona Bolesława Wstydliwego, prowadziła tryb życia franciszkański: w posłuszeństwie, czystości i ubóstwie. Tym bardziej, gdy została klaryską, a więc gdy wstąpiła do zakonu św. Klary, żeńskiej gałęzi franciszkańskiej, przejęła styl życia i całą duchowość św. Franciszka. Ta franciszkańska duchowość domagała się od Kingi nie tylko posłuszeństwa, czystości i ubóstwa — to były wymagania wynikające ze ślubów. Kinga odwzorowała w swojej duszy jeszcze uboczne cechy franciszkańskie. A więc: była wymagająca od siebie i drugich, ale to nie przeszkadzało jej być panią łagodności, dobroci, miłosierdzia. — Uprawiała bardzo surową ascezę, ale to nie czyniło jej ponurą. Owszem, była pełna pogody i franciszkańskiej radości. — Umiała w milczeniu modlić się, ale umiała też chwalić Boga pieśnią, pamiętając na słowa Psalmu: „Dobrze jest grać naszemu Bogu, wdzięcznie jest nucić pieśń pochwalną" (Ps 147, 1). Skoro Kinga przyswoiła sobie duchowość franciszkańską, to musiało się to zaznaczyć w jej pobożności. Była ona chrystocentrycz-ną — dlatego chętnie wnikała w tajemnice Pana Jezusa, w Jego wcielenie i odkupienie. 58 Ta chrystocentryczność nie przeszkadzała jednak bł. Kindze żywić również gorącego kultu do Matki Bożej, właśnie na wzór św. Franciszka, który miał wielką cześć i miłość do Matki Bożej. Świadczy o tym hymn, przytoczony na początku, który w formie poetyckiej ujął Boże Macierzyństwo Maryi — głęboko, a zarazem tak prosto. Niewykluczone, że bł. Kinga na tym hymnie formowała swój stosunek do Maryi. Możemy powiedzieć, że: b) W duchowości bł. Kingi było również miejsce dla Matki Bożej. Wprawdzie brak dokumentów historycznych dla potwierdzenia tego zdania, ale są stare podania, które też mogą mieć w sobie dużo elementów historycznych. Oto ważniejsze z nich — najbardziej miarodajne — które wymienia najstarszy życiorys bł. Kingi *: — Bł. Kinga uroczyście obchodziła święta Matki Bożej, zwłaszcza Narodzenie, Zwiastowanie, Wniebowzięcie. Nie można być bowiem czcicielem Matki Bożej nie oddając Jej czci w Jej święta. Starsi autorowie podają, że tzw. „polskie roraty" w adwencie zaprowadziła w Polsce bł. Kinga. — Od ksieni sądeckiej miał też pochodzić zwyczaj, tak bardzo przestrzegany w Polsce, czczenia sobót. Tak zwane „Soboty Królowej Polski" opierają się na bardzo starej tradycji — a może sięga ona bł. Kingi. W filmie ,,Robotnicy 80" słyszeliśmy, że rolnicy polscy X Vila sanctae Kyngae ducissae Cracovlenala, [w:| Hagio-gratta polska, t. l, s. 757 n. 59 rozpoczynali siew zbóż w sobotę, by zapewnić sobie wstawiennictwo Matki Bożej. A na pewno ten zwyczaj był przestrzegany do ostatnich czasów w Sądecczyźnie. Czy to nie pamiątka po bł. Kindze? — Miała bł. Kinga zwyczaj, że o brzasku dnia, kiedy na białym niebie świeciła jeszcze jutrzenka, Kinga trzykrotnie na ziemię padając, zwracała się z uwielbieniem do Najśw. Panny, jako do najpiękniejszej Gwiazdy zarannej. Z czasem miało to stać się własnością Polaków — rolników, którzy dzień pracy rozpoczynali od godzinek3. — Bł. Kinga w specjalnej czci miała kościoły, które były pod wezwaniem Najśw. Maryi Panny. Stary żywot opowiada, że w czasie swoich częstych podróży po kraju nie mijała obojętnie żadnego kościoła, spostrzeżonego gdzieś w oddali, żeby mu nie posłać jakiegoś daru. Kiedy się zaś dowiedziała, że kościół jest poświęcony Matce Najśw., zsiadała z wozu i szła pieszo przez bezdroża, ażeby ten kościół nawiedzić i tam upadłszy na ziemię zatapiała się w długich, gorących modlitwach. Piękny to wzór pielgrzymowania do późniejszych sanktuariów maryjnych, co tak lud polski lubi! Znanym jest stare podanie, że Kinga w swojej celi miała krzyż, przed którym modląc się rozmawiała z Chrystusem. Krzyż ten zachował się do naszych czasów. Ale w celi swojej miała bł. Kinga również obraz Matki Bożej, przed którym dużo się modliła. Tak jak 8 T!uma<*enie z łacińskich godzinek 1616 r. 60 Pan Jezus, tak i Matka Boża miała do niej przemawiać żywym słowem. Do legend sięgać nie będziemy, tym bardziej że niektóre z nich przypisywane są także innym świętym. Już przytoczone podania świadczą o duchowości Kingi typowej dla franciszkańskiej, i na pewno taką była jej pobożność maryjna. Jedno chcielibyśmy wiedzieć: jakimi modlitwami i pieśniami maryjnymi bł. Kinga się posługiwała? Ponoć szerzyła język polski w klasztorze? A może już znała pieśń: Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena Maryja... Niewykluczone, że klaryski starosądeckie już śpiewały tę pieśń — powstałą w XIII wieku — którą potem podejmą polscy rycerze. Może kiedyś historycy coś więcej o tym powiedzą. Na razie wiemy jedno, że swoje nabożeństwo do Matki Bożej czerpała bł. Kinga z ducha św. Franciszka. Stąd pewnie znała i jego piękną antyfonę z oficjum o Męce Pańskiej. Oto jej tekst: „Święta Maryjo, Dziewico, wśród niewiast na świecie nie urodziła się podobna Tobie, córko i służebnico najwyższego Króla, Ojca niebieskiego, Matko Najświętszego Pana naszego Jezusa Chrystusa, Oblubienico Ducha Świętego. Módl się za nami... do Twego Najświętszego i umiłowanego Syna, Pana naszego i Mistrza" 4. 4 Pisma św. Franciszka z Asyżu, j. w., s. 185. 61 Chociaż dziś mamy daleko bogatszy repertuar modlitw i pieśni do Matki Bożej, niż miała bł. Kinga, należy pragnąć, byśmy mieli taką samą jak ona wiarę i taką jak ona dziecięcą ufność do Maryi, Matki Jezusa i naszej. bp Piotr Bednaiczyk SPIS TREŚCI Błogosławiona Kinga w rodzinie (bp Józel Gucwa) 5 Duchowość bł. Kingi (s. M. Agnieszka Mik OSC) 9 Błogosławiona Kinga a sprawy polskie (ks. Adam Nowak)...........14 Znaczenie bł. Kingi i starosądeckiego klasztoru dla rozwoju kultury polskiej (ks. Zbigniew Adamek)...........20 Dzieje relikwii bl. Kingi (ks. Kazimierz Szwarga) 24 Kult bł. Kingi w Polsce (ks. Tadeusz Dlubacz) . 32 Beatyfikacja błogosławionej Kingi i starania o jej kanonizację (ks. Jan Janik).....39 Siedemsetletnie dzieje Klasztoru PP. Klarysek w Starym Sączu (ks. Ryszard Banach) . . 45 Zabytki kultury religijnej w sanktuarium starosądeckim (ks. Henryk Cempura) .... 51 Matka Najśw. w życiu bł. Kingi (bp Piotr Bednar- czyk)............. 57 Spis treści.......... 63 Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy Kraków, ul. Kopernika 26 Książa Jezuici Wydanie I, Nakład 20000+350 egz. Ark. wyd. 2,25. Ark. druk. 4. Oddano do składania w sierpniu 1983. Podpisano do druku w maju 1984. Druk ukończono w sierpniu 1984. — Zam. nr 552/83. — Drukarnia Narodowa, Zakład nr l, Kraków, ul. Manifestu Lipcowego 19. Cena zł 35.—