Czesław Chruszczewski GŁOSY ZIEMI Osoby: Profesor Asystentka Głos kobiecy Głos męski Miejsce akcji: pojazd kosmiczny, obserwatorium astronomiczne. Czas akcji: godzina druga po południu… Nie! Trzecia! Tak! Punktualnie trzecia! W GWIAZDOLOCIE (gwar, śmiechy kobiet) Głos męski Bawią się i bawią, i bawią. Głos kobiecy Zadziwiasz mnie, Aroe. To przecież należy do ich obowiązków. W czasie zabawy emanują szczęściem, które magazynujemy w kosmicznych spiżarniach. One muszą się bawić. Głos męski No, właśnie muszą. Od wielu dni trapi mnie myśl, czy produkowanie szczęścia taką metodą jest zgodne z etyką galaktyki. Głos kobiecy One bawią się z powołania. Poświęciły się zabawie z dobrej i nieprzymuszonej woli. Wyspecjalizowały się w swoim zawodzie, są silne i wytrwałe. Pragną służyć idei rozpowszechniania szczęścia po całej galaktyce. Głos męski I sądzisz, że szczęście, którym emanują, jest w dobrym gatunku? Głos kobiecy W jak najlepszym. Obdarzyliśmy nim wiele konfliktowych planet, do tej pory nikt nie reklamował. Głos męski Przed niespełna rokiem otrzymałem polecenie przeprowadzenia inspekcji na peryferiach naszej galaktyki. Maszyny obliczyły, że w Układzie Dziewiątym znajduje się planeta, którą przeoczyliśmy w czasie poprzednich podróży, i że na tej planecie mogą egzystować istoty rozumne. Głos kobiecy To niemożliwe. Z dala od centrum cywilizacji galaktycznych? Głos męski Możliwe, możliwe. Od wieków pojazdy nasze szybują po Kosmosie. Niektóre ekspedycje dotarły do bardzo odległych układów. Nie wszystkie wróciły. Głos kobiecy Rozumiem, pozostali tam, zdołali przystosować się do nowych warunków, i w ten sposób powstały peryferyjne cywilizacje. Głos męski Odcięci od śródmieścia kosmicznego, zdani tylko na własne siły, wiedli coraz bardziej prymitywne życie. Rozmnażali się, a wraz z nimi rozmnażały się konflikty. Istnieje teoria, że wielkie społeczności podzieliły się na mniejsze, a te na jeszcze mniejsze, aż doszło do absurdalnego podziału na jednostki, na indywidua, z których każde prowadzi odrębny tryb życia, w odrębny sposób myśli i rozumuje, i co najważniejsze, każda taka zindywidualizowana istota uważa, że swój sposób postępowania i myślenia powinna narzucić innym zindywidualizowanym istotom. Głos kobiecy Aroe, ponosi cię fantazja. Głos męski Jeżeli nawet w tych teoriach tkwi ziarenko prawdy, musimy uczynić wszystko, by nawiązać z nimi kontakt i jak najszybciej wyprowadzić ze strefy cienia… Niech ucichną śmiechy, niech umilkną rozbawione pracownice, produkujące szczęście dla innych. (głośniejszy gwar, śmiechy, świst, wszystko cichnie i milknie) Głos kobiecy Zbliżamy się do Układu Dziewiątego. Nasze gigantyczne uszy będą wyławiać z przestrzeni kosmicznej wszystkie dźwięki. Głos męski Słuchajcie wszyscy! Słuchajcie uważnie! Szukamy przejawów rozumnego działania, szukamy istot rozumnych… Szukamy planety zamieszkałej przez tych, którzy utracili kontakt z Wielką Rodziną Kosmiczną. Głos kobiecy Słuchajcie wszyscy, słuchajcie uważnie! Zapasy ich szczęścia dawno zostały wyczerpane. Głos męski Słuchajcie, słuchajcie! Musimy ich odnaleźć. (trzaski, szumy, z których wylania się jednostajny dźwięk… to stukot butów maszerujących żołnierzy — daleki, niewyraźny) Głos męski Trzeba wzmocnić siłę odbioru… Uruchomić filtry. (stukot butów wyraźniejszy) Głos kobiecy Dziwne dźwięki. Głos męski Bardzo dziwne. Głos kobiecy Może nasze aparaty zniekształcają prawdę. Głos męski Może zniekształcają. Głos kobiecy Przeanalizujemy te dźwięki zmieniając tempo. Głos męski Przeanalizujemy. (marszowy krok w zwolnionym tempie, potem w przyspieszonym) Głos kobiecy W dalszym ciągu nic nie rozumiem. Posłuchajmy tych dźwięków w oryginalnym ich brzmieniu. (stukot butów maszerujących żołnierzy, głośny, bardzo głośny) Głos męski Pierwszy raz w życiu słyszę coś podobnego. Z niczym nie umiem skojarzyć tego dźwięku. (stukot butów oddala się, milknie) NA ZIEMI Asystentka Panie profesorze, depesza z obserwatorium astronomicznego w Palomar. Profesor Piszą, że odkryli nową kometę, która zbliża się do naszego układu. Moim zdaniem nasi koledzy… (dalsze słowa głuszy stukot butów maszerujących żołnierzy) Profesor Błagałem pułkownika Jeeksona, by przeniósł obóz wojskowy na drugą stronę rzeki. Ćwiczą marszowy krok pod naszymi oknami. W takich warunkach nie można pracować. Proszę zamknąć okno. (odgłos kroków cichnie) Profesor Moim zdaniem nasi koledzy nie odkryli nowej komety. W ciągu roku pojawia się około sześciu komet. To jedna z nich. Przylatują, odlatują. Proszę rozsunąć kopułę, ustawić teleskop. Tak… dobrze, dziękuję, świetnie, doskonale… Widzę ją… kapitalne! Asystentka Co kapitalne, panie profesorze? Profesor Zdumiewające. Kometa zmieniła kierunek lotu. Nic nie rozumiem. Zatrzymała się… znowu mknie w naszą stronę… Radioteleskop… szybciej! (szumy, trzaski, gwar kobiecych głosów, śmiechy kobiece… szumy, trzaski…) Profesor Jakieś zakłócenia… skąd te głosy, śmiechy? Czy nasze filtry nie funkcjonują…? Od dziesięciu lat podsłuchujemy Kosmos i ciągle słyszymy Ziemię. Asystentka Przeszkadzają nam radiostacje całego świata. Profesor Wyłączyć! Asystentka Pan profesor żartuje. Profesor Natychmiast wstrzymać nadawanie wszystkich audycji. Cisza w eterze! Asystentka Komu mam przekazać pańskie polecenie, panie profesorze? Profesor Wszystkim, wszystkim! Na co pani czeka? W pobliżu naszej planety kręci się pojazd kosmiczny, szukają nas, to pewne. Trzeba im ułatwić poszukiwania. Proszę połączyć mnie z prezydentem. (trzaski, piski, różne melodie… nagle wszystko milknie) Profesor Bardzo dobrze… (głośniejszy gwar głosów, śmiechy kobiet) Profesor Znowu to samo. Czy wyłączono wszystkie radiostacje? Asystentka Tak jest panie profesorze. Profesor Skąd więc ten gwar, te śmiechy? Asystentka Z kosmicznego pojazdu. Profesor Nonsens, chociaż… Może pani ma rację. Załoga kobieca na statku międzyplanetarnym? No cóż, czemu nie. Co wiemy o innych cywilizacjach? Za wszelką cenę musimy nawiązać z nimi łączność. Asystentka Czy mogą nas nie zauważyć? Profesor Ależ oczywiście. Oni szukają istot rozumnych… Ich aparaty nasłuchują. Oczekują rozumnego sygnału. (marszowy krok) Profesor Stać! Kompania stać! (głośniejszy stukot butów) Profesor Co to znaczy? Żołnierze wchodzą do obserwatorium? Jakim prawem! To samowola! Panie pułkowniku, ja protestuję! Natychmiast telefonuję do prezydenta. Pan nie docenia powagi chwili. Od tego, czy zdołamy nawiązać kontakt z gwiazdolotem, z przedstawicielami innej cywilizacji, może zależeć przyszłość Ziemi… Ja… protestuję… ja… (głos cichnie, milknie) W GWIAZDOLOCIE Głos męski Wznawiamy nasłuch. Głos kobiecy One znowu muszą przerwać zabawę. Głos męski Tak, to konieczne. Głos kobiecy Zmniejszamy w ten sposób ilość wyprodukowanego szczęścia. Głos męski Zwiększamy za to szansę znalezienia planety zamieszkałej przez istoty rozumne… Słuchajcie, słuchajcie uważnie… (chwila ciszy… stukot butów maszerujących żołnierzy) Głos męski Znowu ten dziwny odgłos… (rytmiczny, jednostajny stukot) Głos kobiecy Może to maszyna? Głos męski Podsunąłem to rozwiązanie naszym elektronicznym analizatorom. Odpowiedziały stanowczo: NIE! TO NIE MASZYNA! Głos kobiecy A więc pewien rodzaj zakłóceń, szumów radiokosmicznych. Głos męski Tak, to możliwe… Jednak zastanawia rytmiczność tych dźwięków. Głos kobiecy Lecz tych dźwięków nie można przetłumaczyć na żaden kosmiczny język. Głos męski Załóżmy jednak, że te dziwne odgłosy wydaje istota rozumna. Głos kobiecy Znam tysiąc odmian istot rozumnych, żadna nie wydawała ani takich, ani podobnych dźwięków. Głos męski Co wiemy o peryferiach naszej galaktyki? Głos kobiecy Spróbujmy naśladować te dźwięki, uderzając dłonią o dłoń… (klaszczą rytmicznie w takt maszerujących kroków) Głos męski Nie, to zupełnie inny głos… Tracę cierpliwość (tupnięcie nogą) Głos kobiecy Aroe… Co to było? Głos męski Wybacz, zdenerwowałem się. Głos kobiecy I co? Głos męski I tupnąłem nogą. Głos kobiecy Tupnij jeszcze raz. (ponowne tupnięcie) Głos kobiecy Co ty masz na nogach? Głos męski Sandały. Głos kobiecy A gdy szybujemy przez zimne obszary Kosmosu? Głos męski Wtedy zakładam ciężkie buciory, podbite gwoździami. Cieplej i bezpieczniej. Gwoździe są namagnesowane i świetnie trzymają się powierzchni naszego pojazdu. Głos kobiecy Załóż te buty, Aroe. Głos męski Dziwaczny pomysł. Nie zamierzam wyjść ze statku. Głos kobiecy Załóż Aroe, bardzo proszę… Głos męski (sapiąc) Ciężkie, wstrętne buciska… No, już. Co teraz? Głos kobiecy Tupnij! (tupnięcie) Głos kobiecy Jeszcze raz! (ponowne tupnięcie) I na przemian, raz prawą, raz lewą nogą (Aroe maszeruje w miejscu). Prawa, lewa, prawa, lewa… (stukot butów Aroe łączy się ze stukotem butów maszerujących żołnierzy) Głos kobiecy Tak, to chyba ten sam głos, wzmocniony, uwielokrotniony. Głos męski Sądzisz, że istoty rozumne wydają takie dźwięki? Głos kobiecy Nic nie sądzę. Próbuję rozszyfrować te odgłosy. Głos męski W jakim celu dziesięć istot, sto czy dwieście tupie w ten sposób nogami? Głos kobiecy Nie wiem. Ty tupnąłeś. Głos męski Ja zdenerwowałem się. Głos kobiecy Widocznie oni denerwują się zespołowo. Głos męski Sądzisz, że może istnieć przyczyna zdenerwowania tak wielkiej ilości istot rozumnych? Głos kobiecy Raz jeszcze powtarzam, usiłuję w sposób logiczny wytłumaczyć sens tych dźwięków… Ale moje wątpliwości rosną z minuty na minutę. Nawet na najbardziej peryferyjnej planecie istoty rozumne nie mogą tylko tupać i tupać w mniejszych czy większych zespołach. Jeśli wykonują jakąś pracę, trudno wyobrazić sobie, że są im obce inne czynności, że życie ich składa się z samego tupania. Głos męski Tak, to bardzo trudno sobie wyobrazić… Musimy koniecznie wyłowić z przestrzeni inne dźwięki. Głos kobiecy Nastawcie gigantyczne uszy! Słuchajcie! Słuchajcie uważnie… (trzaski… stukot butów zbliża się, oddala, niknie) NA ZIEMI Profesor No, odmaszerowali… Przyszli tutaj, by czuwać nad naszym bezpieczeństwem, (śmieje się) Asystentka Żołnierze wykonują swój obowiązek, panie profesorze. Profesor Nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo. Asystentka Pan pułkownik oświadczył, że generał Pix przygotowany jest na najgorsze. Profesor Zawodowa obsesja generała. Asystentka Pan pułkownik wyraził opinię, iż wszystkie obserwatoria astronomiczne na świecie mogą zostać zaatakowane przez przybyszów z Kosmosu. Profesor Pan pułkownik jest skończonym idiotą. Asystentka Powtarza opinię swoich przełożonych. Profesor Przełożeni pułkownika… Uwaga… Radioteleskop odbiera jakieś sygnały. (piski… chwila ciszy) Głos męski „Sądzisz, że może istnieć przyczyna zdenerwowania tak wielkiej ilości istot rozumnych?” Głos kobiecy „Jeszcze raz powtarzam, usiłuję w sposób logiczny wytłumaczyć sens tych dźwięków… Ale moje wątpliwości rosną z minuty na minutę. Nawet na najbardziej peryferyjnej planecie istoty rozumne nie mogą tupać i tupać w mniejszych, czy większych zespołach… Jeśli…” (glos niknie, cichnie) Profesor Ładna historia, ładna historia! Asystentka Nie rozumiem. Profesor Oni odebrali stukot butów maszerujących żołnierzy. Analizatory obliczyły, że pojazd za pół godziny zacznie się oddalać od Ziemi. W ciągu trzydziestu minut trzeba ich przekonać, że reprezentujemy cywilizację techniczną, że jesteśmy inteligentni. W przeciwnym razie pomkną dalej i stracimy, być może, jedyną szansę natychmiastowego i radykalnego rozwikłania trapiących nas problemów. (telefon) Asystentka Tak… tak, naturalnie… Panie profesorze, sekretarz prezydenta. Profesor Halo, słucham… Co proponuję, panie prezydencie? Przede wszystkim zamknięcie wojska w koszarach, absolutną ciszę na poligonach wojskowych. Wstrzymanie wszelkich manewrów i działań wojennych.. Dlaczego niemożliwe…? Nie, nie znam się na strategii i taktyce… Tak jest, nigdy nie służyłem w wojsku… Zawsze ślęczałem nad książkami… Tak jest… Nie wychylałem nosa poza obserwatorium… Tak jest, nie mam zielonego pojęcia o posunięciach militarnych… Tak jest, wiem, jaka ciąży na panu odpowiedzialność, panie prezydencie… Rozumiem, od Pacyfiku do Atlantyku… Ogrom… Tak… Ciężar… Tak… pojmuję… Ja również nie sypiam po nocach… Słucham… To prawda, w ciągu dnia mogę się przespać… A pan, panie prezydencie, w dzień i w nocy, a bo też wybrał pan sobie stanowisko… Wybraliśmy pana… w pewnym sensie, lecz przecież nikt nie zmuszał, przepraszam za szczerość. Moim zdaniem… Bezwzględnie, panie prezydencie… Odpowiedzialność za losy naszej planety… olbrzymia, przytłaczająca… Dlatego powinni wylądować. W tej chwili nasłuchują. Potrzebuję pół godziny absolutnej ciszy… nie tylko na naszej półkuli… Na obu półkulach! Będziemy nadawać muzykę, będziemy recytować najpiękniejsze wiersze, poezja jest, jak sądzę, przejawem inteligencji. Nie wiem, jak oni to odbiorą, i na wszelki wypadek przekażemy im informacje o osiągnięciach ziemskiej nauki… Tak, to konieczne, panie prezydencie… Dziękuję, (odkładając słuchawkę) Prezydent oddaje inicjatywę Organizacji Narodów Zjednoczonych. Za pięć, dziesięć minut szefowie wszystkich państw wydadzą odpowiednie decyzje. Asystentka Czy zdążą? Profesor Otóż to, otóż to. Asystentka Dlatego na wszelki wypadek proponuję działanie na własną rękę. Trzeba wysłać w Kosmosie dźwięki, które będą dobrze o nas świadczyć. (stukot butów maszerujących żołnierzy) Profesor Znowu! Wbrew rozkazom! Pułkownik Jeekson! Asystentka Oni odchodzą. Profesor Na palcach! Na palcach! Jeekson! (stukot cichnie, milknie) Profesor No… wreszcie… Co nadać? Asystentka Wzory matematyczne. Profesor. Nie mam pod ręką żadnych wzorów. Asystentka Odczytam fragment ostatniej pracy naukowej pana profesora. Profesor Nonsens. Udowadniałem, że istoty rozumne żyjące w innych układach to wymysł fantastów. Nie zamierzam kompromitować się. Asystentka Pan profesor wspomniał o muzyce. Profesor Tak. Oczywiście! Proszę otworzyć radio. Asystentka W eterze trwa cisza. Profesor No to adapter. Asystentka Nie mamy w obserwatorium adapteru. Profesor Magnetofon. Asystentka Z nagranymi szumami radiogalaktyki? Profesor Wiem… pani zaśpiewa jakąś piosenkę. Asystentka Nie umiem śpiewać, nie znam żadnej piosenki. Od rana do wieczora w Obserwatorium. Człowiek nie ma czasu zajrzeć do kina. Profesor Dobrze już, dobrze, jutro dam pani wolny dzień. Dwa… ale dzisiaj… (słychać daleki śpiew kobiety… śpiewa kołysankę) Profesor Co to? Asystentka Małgorzata… Kucharka pana profesora… Bardzo dobra kucharka. Profesor Małgorzata śpiewa kołysankę… Przecież ona nie ma dzieci. Asystentka Ale marzy o dziecku. Profesor Szybciej… Tutaj… proszę ją tutaj przyprowadzić… Wzmocnijmy jej głos… dziesięciokrotnie… stokrotnie… niech śpiewa tę kołysankę… ONI muszą usłyszeć. (trzask, szumy) W GWIAZDOLOCIE Głos kobiecy Aroe, pora wracać… Doszliśmy do przekonania, że na peryferiach galaktyki nie ma istot rozumnych. Głos męski Doszliśmy, czy rzeczywiście doszliśmy? A może nasze gigantyczne uszy źle słyszą! Głos kobiecy Nic, absolutnie nic na to nie wskazuje. Głos męski Tssyt… Głos kobiecy Dlaczego mnie uciszasz? To kiepski sposób prowadzenia dyskusji. Głos męski Przestań mówić. Jakieś dźwięki płyną z Kosmosu… (brzęczenie… bardzo odległe, przerywane nucenie… zagłuszone szumami) Głos kobiecy Nic nie słyszę. Głos męski A ja coś usłyszałem… Słuchajcie, słuchajcie wszyscy… słuchajcie uważnie… (nieco wyraźniejsze nucenie kołysanki, ale ciągle jeszcze dalekie) Głos męski Czyżby śpiew? Głos kobiecy To zawodzenie wiatru kosmicznego. Głos męski Wydawało mi się, że słyszę fragment melodii. Ile pozostało nam czasu? Głos kobiecy Dwie… trzy minuty. Głos męski Dwie, trzy minuty i opuszczamy ten układ słoneczny. Głos kobiecy Z czystym sumieniem i świadomością dobrze wypełnionego obowiązku. Głos męski Mówisz i mówisz. Tęsknię za twoim milczeniem. Głos kobiecy Jak sobie życzysz. (szumy… śpiew umilkł) NA ZIEMI Profesor Dlaczego nie śpiewasz? Asystentka Panie profesorze, Małgorzata płacze. Profesor Teraz, w tak ważnej dla całego świata chwili? Przestań! Nie płacz. Oni nie usłyszą twojego płaczu… a jeśli usłyszą, nie zrozumieją… Śpiewaj! Minutę… dwie… To bardzo ważne. (głośniejsze nucenie kołysanki, które głuszy miarowy stukot butów żołnierskich) Profesor (krzycząc) Jeekson!! Pan oszalał! Pułkownik Ależ panie profesorze, maszerujemy w celach jak najbardziej pokojowych. Otrzymałem rozkaz przygotowania się do defilady, którą powitamy gości z Kosmosu… Kompania w prawo zwrot! Marsz! Marsz! (głośny stukot butów) W GWIAZDOLOCIE Głos męski Znowu ten odgłos. Głos kobiecy Prawdopodobnie jeden z wulkanów wyrzuca rytmicznie kamienie, które opadają na skały. Głos męski Pozostało trzydzieści sekund (stukot cichnie) Głos kobiecy Taka cisza. (kilka sekund absolutnej ciszy) Głos męski W magazynach kosmicznych pełno szczęścia. Nadmiar szczęścia, z którym nie wiadomo, co robić. Uwaga. (coraz głośniejszy płacz niemowlęcia) NA ZIEMI Profesor Jakie śliczne niemowlę. Asystentka Małgorzata bała się powiedzieć. Profesor To jej dziecko? Asystentka Przed miesiącem urodziło się w klinice. Małgorzata błagała, by nic panu nie mówić, była pewna, że straci pracę. Profesor Nonsens, (głośniejszy płacz) A, wspaniale, (wrzask niemowlęcia) Co za głos! Krzycz! krzycz przyjacielu! Nie żałuj płuc! (płacz, wrzask przybiera na sile) W GWIAZDOLOCIE Głos kobiecy To dziecko… Słyszę płacz dziecka. Głos męski (śmiejąc się) Wreszcie zrozumiałem tamten odgłos. Mieszkańcy tej planety cenią nade wszystko życie. Dlatego radośnie witają narodziny nowego człowieka. To po prostu rytualny taniec. Tupią nogami z wielkiego szczęścia. Nie ulega wątpliwości, planetę zamieszkują istoty rozumne. Lądujemy. Głos kobiecy Lądujemy! Uwaga wszystkie, uwaga wszyscy! Przygotować statek do lądowania! (gwar, śmiechy kobiece, finałowa melodia)