Robert T. Kurosaka TRZEBA JESZCZE POĆWICZYĆ Materializator był gotowy. Ned Quinn cofnął się o krok, zatarł ręce i podziwiał ogromne zbiorowisko skal, światełek i przełączników. Projekt pochłonął kilka lat pracy i masę pieniędzy, ale wreszcie został zrealizowany. Ned nałożył na głowę metalową myckę i wsunął wtyki przewodów w pulpit sterowniczy. Przekręcił wyłącznik w położenie WL i powiedział: — Banknot dziesięciodolarowy. Zawarczało. W odbiorniku pojawił się arkusik papieru. Ned obejrzał go pod światło. Prawdziwy. — Martini — powiedział. Warkot. W odbiorniku utworzyła się kałuża. Ned zaklął cicho. Musiał jeszcze sporo poćwiczyć, żeby dojść do wprawy. — Butelka Schlitza — powiedział. Gdy warkot ustał, w odbiorniku pojawiła się znajoma, brązowa butelka. Ned spróbował jej zawartości i uśmiechnął się. Chichocząc eksperymentował dalej. Powiększył odbiornik i przygotował się do swojego najważniejszego eksperymentu. Następne, po nieograniczonym bogactwie, pragnienie wynikało naturalną koleją rzeczy z lubieżnego powołania mężczyzny, drzemiącego gdzieś w głębi każdego z nas. Włączył materializator, wziął głęboki oddech i powiedział: — Dziewczyna. Warkot wzmógł się, po czym ścichł. W odbiorniku stała śliczna dziewczyna. Była naga. Ned nie wspomniał o ubraniu. Miała piegi, zadarty nosek i mysie ogonki. Miała osiem lat. — Jasny grom! — powiedział Ned Quinn. Wrrrrrrrr. W dymiących zgliszczach strażacy znaleźli dwa zwęglone szkielety. Tłum. Jacek Manicki