S. Grochowisk Chłopcy Dramat z życia sfer starszych OSOBY: Kalmita -lat 75, starzec w szlafroku Jan Nepomucen Pożarski - lat 75, starzec w surducie, srebrzysty wąs Jo-jo - lat 70, starzec w stylu Pickwicka, łysina, cwikier Smarkul –lat 66, starzec - olbrzym, bardzo gapowaty Profesor - lat 70, starzec z hiszpańską bródka Narcyza Kalmitowa - żona Kalmity, lat 55, spóźniona papuzia elegancja Hrabina de Profundis - lat 70, drobna staruszka w żałobie Siostra przełożona - lat 65, przypomina żołnierza w habicie Siostra Maria - chłodna piękność zakonna Wiktoryna Zuzia posługacz ki I Obszerny pokój w domu starców, przerobionym zapewne z klasztoru. Duże łukowate okno, drzwi z karbowanego szkła. Pokój umeblowany obficie, nawet z pewną przesadą - meble staroświeckie, bardzo podniszczone (jeden fotel z wyraznie wystajacą sprężyną). Na ścianach mnóstwo fotografii. W chwili podniesienia kurtyny Kalmita siedzi na wysoko zasłanym łóżku, ręce opuscił bezradnie. Toczy wzrokiem po pokoju, jakby coś sprawdzał. Otwierają się drzwi, do pokoju pakuje się Smarkul, podtrzymując jedną stroną białego żelaznego łóżka. Tarmoszenie w drzwiach, za chwilę wchodzi Jo-jo dźwigający łóżko z drugiej strony. Ustawiają mebel w poprzek pokoju, siadają ciężko na gołych sprężynach, ocierają pot. 2 SMARKUL JO-JO SMARKUL JO-JO SMARKUL JO-JO No! Dawno się tak nie narobiłem. Oj, dawno. No! Dla ciebie, Smarkul, to bagatelka. Młody jesteś. Pewnie. A we mnie trzeszczy. Najgorzej w nocy. Budzę się, zrywam i słyszę trzeszczenie... Co to tak trzeszczy?— myślę... A to ja sam. SMARKUL Rdza cię przeżera. Teraz wszędzie wilgoć, Jo-Jo. Pewnie rdza cię przeżera. Jak to na wiosnę. JO-JO Rdza! C ałe ru sztowanie trzeszczy. Kiedy się zawali, to ci dopiero będzie kurz! (śmieje się patrząc na Kalmitę) A Kalmita piękny! Dzisiaj nawet chyba nogi wymył... Widzisz, Smarkul, jaki Kalmita przystojny? SMARKUL z uznaniem Pewnie! Kobieta przyjeżdża. JO-JO Ale jakiś osowiały! (woła) Kalmita! E, Kalmita! SMARKUL Daj spokój. Sposobi się chłop. To znaczy... chciałem powiedzieć: pan Kalmita się sposobi. JO-JO On się sposobi, a my harujemy. Po to przez czterdzieś ci lat byłem kościelny m u Świętego Józefa, żeby na starość łóżka do umizgów nosić? KALMITA nie ruszając się z miejsca Głupi. 3 JO-JO Co on powiedział ? SMARKUL Głupi, powiedział. Kogoś miał na myśli. JO-JO Ja głupi? Ejże, Kalmita, miej litość nad sobą. (śmieje się) Tak jest zawsze, kiedy staremu zachciewa się żeniaczki z młódka. Ile ona ma lat, ta twoja Narcyza? KALMITA nie ruszając się z miejsca Pięćdziesiątki doszła! JO-JO do Smarkula, jakby Smarkul już tego tysiąc razy nie słyszał Wydarzyło się przed wojną... Przed tą druga, bo wtedy były już takie tingel- tangle. Kalmita podpił sobie i skoczył do rewietki... Na dobrym rauszu czlowiek lubi zerknąć na girlaski. Popatrzyłby i świeć, Panie... Ale nasz Kalmita romansowy. Nie po nóżkach pogladał. lecz na buziaczki. Aż tu patrzy: pyszczek jak u aniola!... Oczęta niewinne, liczka zrumienione, lilia, mówię ci, Smarkul! Tylko nóżki nieprzyzwoicie fikają... Niedobre nóżki, nieposłuszne! Albo raczej: biedne nóżki, z nędzy na pośmiewisko wystawione, na hańbę! Bo Kalmita od razu odczuł, że dusza dzieweczki pozostała niewinna! Ach, jak on sie zatroskał o tę duszę... SMARKUL poważnie Dusza to grunt! Proboszcz mowił. JO-JO Kościelne go uczysz? Pewno, że grunt, (do Kalmity, ze złoscią) Wiec gdzie te twoja duszyczk ę ulokujem y? KALMITA podnosi się leniwie, znowu siada Bo ja wiem? Gdzie bądź. JO-JO A gdzie spała w zeszłym roku? Może już ma jakieś swoje miejsce? KALMITA Bo ja wiem? Gdzie bądź. JO-JO chwytając za łóżko Koło drzwi? KALMITA 4 JO-JO Koło drzwi. A może koło okna? KALMITA Dobrze. Koło okna. JO-JO Tu? KALMITA Tu. JO-JO Ale może tam? KALMITA Bo ja wiem? Gdzie bądź. JO-JO tarmosząc łóżko ze Smarkulem Koło okna, Smarkul. Niech ją zawieje. Zrobimy to dla Kalmity: niech ją zawieje i pokręci... Niech wie, że na artystki też przychodzi czas. SMARKUL O, to elegancka pani! Pieprzyk ma na policzku. Miastowa pani. JO-JO Ale rupieć! SMARKUL z uporem Elegancka pani! (nagle, spoglądając za okno) Jo-jo! JO-JO Co tam? SMARKUL No! No popatrz, Jo-jo! No pewnie!... JO-JO przyciskając twarz do szyby Święty Józefie! (chichoce) Kalmita! Chodź no tu, Kalmita! KALMITA niechętnie podnosi się Co jest? JO-JO parskając śmiechem Profesor... Profesor z hrabina de Profundis!... Patrzcie, zrywa dla niej kwiatek!... A świntuch! Zrywa kwiatek z klombiku siostry Marii! SMARKUL ze współczuciem Pewnie! Złapał się za krzyże! Od razu go Bóg pokarał. JO-JO Teraz ją pod de pache... 5 KALMITA Paskudztwo! JO-JO A ona jak wróbelek! ... (przedrze źnia drobny kroczek staruszki) Ćwir, Ćwir, panie profesorz e, cóż pan sadzi o comtesse de Noailles?. .. Prawda, ze, ćwir, ćwir, jej poezja jest pełna melancholii?... (nagle basem) Nie znam się na tym, moja droga hrabino. Jestem fizykiem, pomówmy o ujarzmieniu piorunów! (znowu sopranem ) Och, boje się pana, panie profesorz e, pan taki brutalny.. . Chociaż prawdę mówiąc, ćwir, ćwir, i w piorunach jest coś ogromnie poetyczne go. SMARKUL głupkowato He, he, he! KALMITA Z czego się śmiejesz? SMARKUL przestraszony Ja? KALMITA Ty. Z czego się śmiejesz, smarkaczu?! (odsuwa brutalnie Smarkula, sam zajmuje jego miejsce przy oknie) To nie dla ciebie widok. SMARKUL ustępując No pewnie. KALMITA patrząc za okno, z rosnącym zadowoleniem A mnie wygłaszał kazania... Pamiętasz, Jo-jo, co on w ogóle mówił o kobietach?... (cytuje) ,,Współczuje panom. Tylko ten jeden rodzaj wspomnień! Oto, co panom zostało!" JO-JO Z naszej hrabiny de Profundis niezła szelmutka . Wpierw złapała Pożarskie go na haczyk, teraz profesora. .. O, zobaczcie : tańczą?... święty Józefie, oni tańczą! KALMITA Nie. Tak. Nie. No tak, tańczą walca. (nuci melodię) Zgadza się, walca! (do Smarkula stojącego pokornie na boku) No chodź już! Popatrz... SMARKUL 6 Dziękuje, panie Kalmita. KALMITA Profesor niezdarny... Zapewne dlatego został starym kawalerem. Jakże on robi chassé? JO-JO KALMITA Byłe m żonat y, a tańcz yłem tyko na stypi e niebo szczk i. Rożn ie bywa , Kalm ita. Ale ona!... To jest szyk, panowie!... (znowu nuci) Szyk, panowie, szyk! JO-JO zawistnie Gdyby ich przycupiła przeorysza! Święty Józefie! SMARKUL nieśmiało Przez tydzień nie dostaliby podwieczorku? JO-JO Skończył oby się na obcięciu leguminy. Siostra przełożona hoduje ostatnio cnot? pobłażliwości... Wśród kwiatów mistycznych jest to tuberoza. Wiecie, panowie, ze Pożarskiemu wybaczyła rysunek w toalecie? (z grozą) A on narysował wszystko! Z włosami.. . KALMITA jakby nie słuchał Chciałbym ją poznać z pięćdziesiąt lat temu... Była na pewno biała i lekka. Leciutka! JO-JO ostrzegawczo Kalmita!... KALMITA jakby nie słuchał Nie cierpię tego wszystkiego!... To świństwo! Odwraca się gwałtownie od okna. SMARKUL nieśmiało Co jest świństwo, panie Kalmita? To, że tańczą? (nieśmiało) Przecież jeszcze ludzie. KALMITA Ludzie?... Nie o tym mówiłem. Nie wiesz, o czym mówiłem? SMARKUL Nie... KALMITA 7 A ty, Jo-jo? JO-JO poważniejąc Nie myślę o tym, o czym ty myślisz. Co było, to było. Co jest, to jest... Nam już nie wolno myśleć, Kalmita. (odwraca się do okna, znowu chichoce) Jest heca, panowie! SMARKUL z żalem Przestali. JO-JO ze złością Profesor zepsuł. Stary piernik ma słabe serce... Hrabina tańczyłaby jeszcze z godzinę. Czy nie uważacie, ze profesor ostatnio w ogóle trochę świniowaty?... SMARKUL Przeoryszy się podlizuje... KALMITA ostro Smarkul! Za dużo mówisz!... SMARKUL pokornie Przepraszam, panie Kalmita. Ale naprawdę... KALMITA patrząc za okno Usiedli na ławce. Rozpina kołnierzyk... Lekarz ma racje... Te pioruny coś w nim naruszyły. (po pauzie) A ona patrzy. Widzicie, jak ona patrzy? JO-JO SMARKUL KALMITA Wściekła jest. Złośliwa. Wczoraj wracałem z przechadzki i spotkałem ja przy szklanych drzwiach na korytarzu. Wiecie, w tych drzwiach odbija się? wszystko. Stała naprzeciw drzwi i właśnie tak patrzyła w to niby-lustro. Zakaszlałem, odwróciła się - krzyknęła i pobiegła. Odwracają się od okna, wchodzi Jan Nepomucen Pożarski. Nerwowo zrzuca płaszcz, wściekłym wzrokiem toczy po obecnych, z rozmachem siada na fotelu z wystającą sprężyną. POŻARSKI tubalnie Wojna! WSZYSCY 8 Co? POŻARSKI kładąc dłonie na kolanach Wojna, mówię! Wojna, wojna - i jeszcze raz wojna! JO-JO Wesoły nam dziś dzień nastał. Przyjeżdż a żona Kalmity, profesor tańczy z hrabiną, a teraz wojna. Wojna, święty Józefie! Kiedy? KALMITA Pożarski! Mów: kiedy? Zaczęło się coś? Ruszyli? POŻARSKI zaciskając szczeki Od dzisiaj! i, psia mać, bez pardonu! SMARKUL KALMITA JO-JO KALMITA No pewnie! Takie bomby... Nie wtrącaj się, smarkac zu! To już czwarta w moim życiu. Czwarta. (do Jo- ja) Jo-jo, jaki masz stopień? Sierżant. JO-JO Za niski. Ciebie nie wezmą (zaciera ręce) Przewidy wałem! Przewidy wałem! A ty? KALMITA Ja? Ja stary sztabowiec!... (rozgląda się) Trzeba coś robić. (do Pożarskiego) Przeorysza już wie?... Mówiłeś komuś?... Powiedziałeś przeoryszy? POŻARSKI O czym? JO-JO POŻARSKI O wojnie. Przeoryszy? Jakbym powiedział, od razu stanełaby po stronie tego imperialisty, zrobiłaby z siebie coś na kształt... na kształt (obraca rękami) na kształt partyzantki. Nie mogę pozwolić, żeby jeszcze podjeżdżano mnie z boku. (wstaje groźnie) Cały zapas sił na front! 9 Na pierwszą linię! SMARKUL No pewnie! pan Pożarski wie! KALMITA Pożarski, ocknij się? O czym ty mówisz? POŻARSKI O czym? (wyciąga zza pazuchy litr pospolitej wódki, z rozmachem stawia na stole) O tym. Taką gromnicę sobie zapalimy... JO-JO (zacierając ręce) Wojna nie wojna. Pożarski nie żartuje. Litr stoi. SMARKUL No pewnie, że stoi. POŻARSKI zabierając się do opowiadania Wyszedłem, jak wiecie, na spacerek. Akurat kończyło majowe nabożeństwo... KALMITA zrezygnowany Akurat. POŻARSKI A właśnie Że akurat. I oto patrzę: wysypują się te czarne kwoczki te wymoczki uwędzone w kadzidle, te knoty gromniczne. Myślę: „Pożarski, całą parą naprzód!” Wąsa podkręciłem i nacieram! (wszystko pokazuje gestami) Parasolem kręcę młynka, uchylam kapelusza, rozdaję całusy. A one piszczą, oganiają się ode mnie, niektóre kreślą znak krzyża świętego. A ja w lansadach: ,,Ach, od jak pięknej małpy musi pani pochodzić, miła pani Flotz, skoro pani taka urodziwa!" Albo „Czy nie wstąpiłaby pani do mnie na jeden grzeszek? Miałaby pani wreszcie się z czego spowiadać!!...” Ot, takie szrapnelki, ale one ciągle we mnie z ciężkiej armaty: ,,Antychryst! Bezbożny staruch! Obyś zamiast piwa pił smołę piekielną, ty bolszewiku!" SMARKUL Zamiast piwa? POŻARSKI odsapując Zamiast piwa. Ale to nie. Zagalopowałem się i wpadłem do kruchty. A tutaj przed świetym obrazkiem pali się gromnica. Gruba jak ten litr!... I na brystolu - na takim kartonie napis różowym 10 JO-JO atramente m: Módlmy się za dusze bezbożnyc h! A czarnym atramente m, uważacie, panowie? Jana Nepomuce na Pożarskieg o i jakiegoś Gawdzika, podobno nałogoweg o pijaka... Gorze, panowie! POŻARSKI A gorze, gorze! Proboszcz mnie wzywa na udeptaną ziemię! Słyszycie panowie? Proboszcz! KALMITA To taka wojna. POŻARSKI Taka! A jakiej byś chciał? Czy nie dosyć haniebna? (przygląda się przeciągle Kalmicie, jakby go pierwszy raz ujrzał; zmienionym tonem) Jo-jo! JO-JO Odbić? POŻARSKI Co? A tak, odbij! I niech Smarkul podwędzi w kuchni te kieliszki! (do Smarkula, konspiracyjne) Najlepiej w aliansie z Wiktoryną. SMARKUL No pewnie! Robi się. Wychodzi. POŻARSKI nie odrywając wzroku od Kalmity Jo-jo, kto to jest? JO-JO Niejaki Kalmita, lat siedemdzi esiąt pięć. Za sanacji był wyzyskiw aczem... POŻARSKI JO-JO ...krwiopijcą... ...krwiopijcą, ale stosunkowo umiarkowanym. Fabryczka wody sodowej. POŻARSKI przypomina sobie Zaraz... zaraz... Fabryczka wody sodowej? A wiec to mój znajomy Kalmita? 11 JO-JO , Obawiam się, że tak. Nie poznajesz go, bo ma cos szlachetnego w twarzy. Umył nogi. POŻARSKI Czyżby dostał order? JO-JO O nie, order przyjdzie w porę. Jak zawsze. Na razie Kalmita spodziew a się odwiedzi n małżonki. .. POŻARSKI Nie podniecaj mnie, Jo-jo! Masz na myśli te młodą aktoreczkę z dołeczkami na policzkach? JO-JO Chodzi właśnie o słodką Narcyzę, która, jak wiesz, robi furorę we wszystkich variétés świata! POŻARSKI Czarujące stworzenie! Chociaż ostatnio lekko podupada... A jak ty ją znajdujesz, Jo-jo? JO-JO Dupiasta poniekąd. POŻARSKI Podgardle jej obwisło. JO-JO Reumaty zmy łupią. I już nie od samego rana rusza każdą nogą z osobna... POŻARSKI Trudno się dziwić! Podobno ma dziadygę za męża... Jakiś Kalmita. nie Kalmita... coś bardzo wulgarnego, rzekomo były producent wód gazowanych. Musisz przyznać, Jo-jo, ze dla młodej, pełnej życia istoty taka parantela może być przekleństwem. JO-JO Więc jeszcze nie wiesz. że się go pozbyła? POŻARSKI JO-JO Co ty powiesz! 1 2 POŻARSKI JO-JO O, już blisko dziesięć lat, jak wsadziła starucha do przytułku. Gratuluję! Rozwiodła się? Skądże. Artystki są zazwyczaj bardzo religijne. Co roku, w okolicach rocznicy ślubu, aktoreczka odwiedza swego małżonka. Przyjeżdża na dzień lub dwa... Wtedy koledzy Kalmity wnoszą do jego pokoju dodatkowe łóżko. POŻARSKI JO-JO POŻARSKI JO-JO I ustawiają koło okna. Tak. Tam jest piekielny przeciąg. Duje jak u Belzebuba. Więc może kiedyś? ...może kiedyś?... . KALMITA podnosząc się leniwie z łóżka Może kiedyś ją szlag trafi. Wpada Smarkul, bardzo zdenerwowany. Drżącymi rękoma ustawia na stole kieliszki. SMARKUL Wszystko zrobione, panie Pożarski. Dwa kieliszki, szklaneczka i musztardówka. Jo-jo i Smarkul zamierają. JO-JO Kręcą się. Ostatnio siedziałeś w gaciach. POŻARSKI No i co z tego! Żadna z mniszek mnie me rozbierze do kalesonów! Toby się dopiero proboszcz ucieszył! (ostrożnie) Moglibyśmy skorzystać z uprzejmości hrabiny de Profundis. W Wieki Piątek także pikietowała na korytarzu... Jak wiecie, mam u niej pewne względy. Co o tym sadzisz, Kalmita? Jo-jo parska śmiechem. Pożarski gwałtownie Nie widzę w tym nic śmiesznego! (po pauzie) Owszem, nie przeczę: byłem całe życie radykałem, a ona hrabiną. Zgoda. Wtedy walczyliśmy ze sobą. Ale kiedy moja sprawa 13 zwyciężyła... Jo-jo ponowny atak śmiechu. Pożarski ze złością Smarkul, duchem po hrabinę! Przecież ten kościelny wyraźnie działa mi na nerwy. To tragiczne: być sklerotykiem — i w dodatku: kościelnym! (po wyjściu Smarkula podejrzliwe) Jo-jo. czy to nie ty podszepnąłeś księdzu pomysł z gromnicą? JO-JO przestraszony Ja? Na rany Chrystusa!... Ja z proboszczem ?! Przeciwko tobie? Tożbym się w piekle smażył! POŻARSKI macha ręką Dobrze, dobrze. Nalej. (przygląda się, jak Jo-jo nalewa) Dla Smarkula pół. I nie rozchlapuj po stole. KALMITA Dla mnie też pół. JO-JO do Kalmity Nie lubiła, kiedy piłeś? KALMITA JO-JO KALMITA Nie. A ty piłeś coraz częściej? Piłem. (unosi ostrożnie kieliszek do twarzy, wącha płyn, jakby to był koniak) Zdradzałem ją. JO-JO smakowicie Z perwersją? Opowiedz, Kalmita! KALMITA Można zdradzać przez dotknięcie ręki, przez słuchanie głosu. Niektóre miały głos chrapliwy. To lubiłem. POŻARSKI Wiec dlaczego za ciebie poszła? KALMITA wzrusza ramionami Nie wiem. Po coś. JO-JO z zażenowaniem Nie gniewaj się, stary. Można spytać?... KALMITA 14 POŻARSKI Spytaj. Tyko delikatnie, Jo-jo. JO-JO niepewnie A ty?... Ty jak?... No... czułeś coś dla niej? Kalmita patrzy na Jo-ja z namysłem, wypija wódkę, ma odpowiedzieć, ale... wchodzi Smarkul z Hrabiną de Profundis. Na widok żwawej staruszki wszyscy wstają, ona z uśmiechem podaje dłoń do pocałunków. Scena trochę jak ze starego sztychu. POŻARSKI Nareszcie cos słonecznego w tym przeklętym dniu... Pani znowu młodsza, droga hrabino! Jakże pani to robi? KALMITA Pożarski nie kłamie. Oglądałem panią przez okno... (nuci znacząco kilka taktów walca) To był Strauss ? HRABINA śmieje się z zażenowaniem, właściwym młodym kobietom Lehar, Lehar, panie Kalmita! Jednak mnie pan postarzył... Och, okrutnik z pana! POŻARSKI Zawsze był niezgrabiarz, jak wszyscy z drobnej burżuazji! Niech pani stawia na radykałów. I dlatego z największym lękiem ośmielam się... tak, chcę panią prosić... Niech pani się nie gniewa, pani Emilko! JO-JO mrugając do Smarkula Emilko! HRABINA Muszę jednak zobaczyć ile! Ostatnio było stanowczo za dużo. Pan profesor bardzo narzekał na nerkę. Zrobiła się bardzo... bardzo latająca. JO-JO O, proszę nas nie krzywdzić! Tylko Smarkul upił się jak mops. SMARKUL osłupiały Ja? POŻARSKI 15 Dzisiaj będzie pił co drugą kolejkę! Dajemy uroczyste słowo honoru... HRABINA A pan, panie Pożarski? W kuchni służbę ma Wiktoryna... POŻARSKI Pani Emilko! To się nie powtórzy. Czy mogę być z panią szczery?... Incydent z Wiktoryną był odruchem buntu dziecinnego... (chrząka) ...zdziecinniałego protestu. Gdyby pani, właśnie pani mniej zwracała uwagi na tego bezzębnego listonosza... No cóż, dzisiaj jest inaczej. Zupełnie inaczej. Jo-jo z trudem powstrzymuje śmiech. A ten co znowu? To aluzje, Jo-jo? HRABINA Moi chłopcy, moi kochani chłopcy, zachowujcie się po cichu! Siostry to pół biedy. Gorzej z sąsiadkami. Sami wiecie. SMARKUL Wszystko głuche. HRABINA Na jedno ucho. Drugie przykłada się do ściany. SMARKUL konspiracyjnie Szczególnie babcia Peloponez. HRABINA Dobrze, siądę na korytarzu, koło obrazka świętej Cecylii, i będę odmawiała różaniec. Za was, chłopcy. Za pana przede wszystkim, panie Pożarski. POŻARSKI sztywniejąc Co? HRABINA Cicho, cicho, bezbożny staruchu! Z przekornym chichotem wybiega. Pożarski patrzy nieruchomo w drzwi. POŻARSKI ochryple Smarkul, nalej gorzałki! To ona zapaliła tę gromnicę! Nalej 16 gorzałki. Smarkul! SMARKUL nalewając Pewnie. Robi się, panie Pożarski! POŻARSKI Jeszcze kielicha! (wypija, ociera usta wierzchem dłoni) Zmówili się! To jest cała siatka, panowie. W samym środku, niby łeb i tułów pająka: ksiądz proboszcz. Przednie macki: wszystkie dewotki, a tylne odnóża to przeorysza, hrabina i ty... (wysuwa palec w stronę Jo-jo) ty, Jo-jo. Myślisz, że to kadzidło, którym nasiąkłeś przez czterdzieści lat, wywietrzało jak kamfora? Jezuita jesteś, jezuita!... Nie zaprzeczaj!... (melancholijnie) Pomyślcie, panowie: taki Paganini! Nie pozwolili go nawet zakopać!... A mnie? Mnie na złość pochowają w świeconej ziemi z aniołkiem u wezgłowia, z przeoryszą po prawicy, z kościelnym po lewej stronie!... No, dlaczego nic nie mówisz, Kalmita? Ty jedyny masz tu jakieś sumienie! Odezwij się. KALMITA Myślę. JO-JO O czym? KALMITA Że to nawet ładne. POŻARSKI Co ty widzisz ładnego, do kroćset diabłów? KALMITA Ciebie. POŻARSKI Mnie? (zupełnie zdębiał; pojednawczo) Zwariowałeś, co? I boisz się przyznać? KALMITA śmieje się, prawie radośnie ...Bo przecież jeszcze siedzimy na koniach, panowie! Pożarski na wielkim białym ogierze, i zobaczcie: jak mu ładnie z tym parasolem uniesionym jak kopia.. POŻARSKI Upił się. 17 KALMITA ...a my tyraliera za nim... (do Jo-jo) No dosiądź dzianeta, Jo-jo! Czoło do góry! Pokaż je! Masz piękne czoło... Jo-jo zrozumiał żart i udaje, że cwałuje na koniu. A ty, Smarkul? Na co czekasz? Ciura jesteś, bo ciura, ale czasami i ciury wygrywały wojny! Śmiało! Rozpuść kopyta!.... Teraz wszyscy trzej udają cwałującą konnicę. A niech im się tynk osypuje na głowy! Jak wojna, to wojna! Tupać, panowie! Toż to jesteśmy ciężka konnicą! JO-JO nie przestając cwałować Hej, hej, Kalmita! Widzę proboszcza na horyzoncie!...Stoi nad wielka kadzią i miesza parasolem Pożarskiego różowy atrament... POŻARSKI podskakując do Smarkula, gwałtownie osadza go w miejscu Stój! Wszyscy zamierają ciężko posapując. Naśmiewacie się ze mnie? I ty, Smarkul?... (z mocą) A ja walczyłem o ciebie! Pokazuje szczerbę w uzębieniu. SMARKUL Już pan pokazywał, panie Pożarski! POŻARSKI To było w tysiąc dziewięćset piec... Stałem na barykadzie, a tu nagle... KALMITA ...szarża kozaków! Oficer podsunął się pod samą barykadę i strzelił Pożarskiemu prosto w twarz. (po pauzie, poważnie) Mówiąc serio: wtedy zginęła ta jedyna, którą Pożarski kochał... 18 Smarkul rozlewa do wszystkich kieliszków, nad swoim zatrzymuje rękę, patrzy błagalnie na Kalmitę i Pożarskiego POŻARSKI Do pełna, do pełna. Niech ci tam będzie. SMARKUL Dziękuje, panie Pożarski. (po wypiciu trochę luźniejszy) Panowie zapewne myślą, że ja się napraszam. Ale ja przyniosłem to łóżko i tak już się zostałem. Posłuchać miło... POŻARSKI Dobrze, dobrze. (wzrusza ramionami) Miło. SMARKUL Nie, panie Pożarski. Ja chciałbym powiedzieć... No pewnie. Chciałbym powiedzieć... JO-JO Słuchajcie, panowie, Smarkul chciałby powiedzieć. SMARKUL Ja chciałbym powiedzieć... (namyśla się, z mozołem) ...że ja panów rozumiem. No pewnie, ze rozumiem. Do imentu. Nagle, zanim przerażeni mężczyźni zdołają cokolwiek zamaskować, otwierają się drzwi. Wchodzi Siostra Maria, ściskając za ramie pochlipującą Hrabinę de Profundis. Mężczyźni stoją oniemiali. Siostra Maria przez chwile tkwi również w nieruchomej pozie. Jest blada, bardzo piękna. HRABINA DE PROFUNDIS pochlipując To nie ja. To naprawdę nie ja, panie Pożarski. Babcia Peloponez!... SIOSTRA MARIA lodowato Proszę się uspokoić, hrabino! Zachowuje się pani jak nieznośny dzieciak! HRABINA DE PROFUNDIS Przepraszam, siostro Mario, ale... ale oni muszą wiedzieć, że nie ja... Aj, boli, siostro Mario. Pochlipuje z bólu. 19 SIOSTRA MARIA Oni powinni wiedzieć? Ma pani na myśli tych nieodpowiedzialnych starców?! POŻARSKI żachnął się Siostro Mario! Ja... my... Proszę dobierać słowa... SIOSTRA MARIA Pan nie ma prawa głosu! Jest pan zakałą zakładu, dziwię się siostrze przełożonej, że w ogóle pana trzyma! Tacy ludzie dawniej kończyli pod płotem! HRABINA DE PROFUNDIS Proszę tak nie mówić, siostro Mario! Nie wolno tak do starszego człowieka... SIOSTRA MARIA Znam w tym zakładzie tylko jednego człowieka, który zasługuje na szacunek. Jest nim profesor Perlec!... JO-JO kłótliwie Bo założył na dachu piorunochron, a siostra Maria boi się burzy. SMARKUL No pewnie. Jeszcze jak się boi! A tylko grzesznicy... SIOSTRA MARIA Milczeć! (do Kalmity, z udaną słodyczą) Jedynie pan Kalmita uniknie normalnej kary. Owszem, kieliszki i trunek pozostaną na stole aż do przyjazdu pani Narcyzy... Przypuszczam, że małżonka bardzo się ucieszy z niefrasobliwego trybu życia, jaki pan prowadzi! KALMITA przełykając ślinę Naskarżycie ?! POŻARSKI ponuro Nie proś... Mogłaby być twoja wnuczką... SIOSTRA MARIA jakby nie zauważyła Rencista Pożarski pożegna się ze swoimi spacerkami po mieście. Pan powinien być większym domatorem, panie Pożarski. Myślę, że co najmniej przez tydzień nie będzie się pan oddalał z zakładu. POŻARSKI ponuro Bo siostra się mści!... SIOSTRA MARIA 20 Ja? Pan wybaczy, ale nie zrozumiałam pana... Ja się mszczę? A niby za co? POŻARSKI Wielka rzecz!... Pewno, ze siostra się mści. KALMITA Powiedzieć siostrze? Na przykład hrabina de Profundis... tańczyła dzisiaj na ścieżce. Przynajmniej tyle... HRABINA DE PROFUNDIS wesoło Boże, jak ja lubię tańczyć!... SIOSTRA MARIA Milczeć! Proszę o natychmiastową ciszę!... (patrząc chłodno na Hrabina de Profundis) Nie wstyd pani? HRABINA DE PROFUNDIS Nnnie, siostro Mario... Ja tak lubię... ja tak lubiłam tańczyć!... SIOSTRA MARIA Ale teraz lubi pani leguminę. I to aż do przesady. Myślę, ze przez tydzień zrezygnuje pani ze słodyczy, pani hrabino... SMARKUL No pewnie, pewnie. Ja przez tydzień będę rąbał drzewo. Jestem jeszcze miody. JO-JO ...M nie zaś czek a obie rani e zie mni akó w. Moż e byś się ze mną zam ienił , Poż arsk i? Będ zies z w pobl iżu Wik tory ny!.. . SIOSTRA MARIA Tak, panowie są domyślni. Zbliża się jesień, a drewutnia świeci pustkami. W kuchni tez mamy kłopoty. I już na zakończenie tego niemiłego incydentu: czy państwo naprawdę orientują się w swojej sytuacji? W swojej trudnej sytuacji? Wszyscy milczą. Siostra Maria po pauzie Dziękuje. Wołałabym jednak, aby ta świadomość była bardziej trwała. (z nagła klaszcze w dłonie jak przedszkolanka) Proszę, wszyscy do swoich pokojów!... Proszę? przygotować się do kolacji! Żwawiej, żwawiej, proszę! Starzy ludzie wychodzą, pozostaje tylko Kalmita, Siostra Maria, po chwili Siostra przełożona. Siostra przełożona wchodzi niespodziewanie, rozgląda się po wnętrzu pokoju, spłoszona patrzy na 21 butelkę i kieliszki. SIOSTRA PRZEŁOŻONA Siostro Mario, co to znaczy ? SIOSTRA MARIA sztywno Pan Kalmita podejmował przyjaciół. SIOSTRA PRZEŁOŻONA Ależ za chwile... (z załomów habitu wyciąga mały zloty zegareczek) Tak, właśnie przyszedł pociąg... Pani Narcyza będzie tutaj za pięć minut. SIOSTRA MARIA Przekona się, jak wygląda sytuacja. To może wydać owoce. SIOSTRA PRZEŁOŻONA Siostro Mario! Proszę zabrać te kieliszki. (do Kalmity) Niech pan sprzątnie butelkę! Schować! KALMITA niepewnie Ale gdzie? SIOSTRA MARIA wyjmuje mu butelkę z rąk Ja zabiorę. (spogląda oschle na Siostrę przełożoną) Oczywiście siostra przełożona ma racje. Pani Narcyza nie powinna zobaczyć tych naczyń. Pan Kalmita miąłby zbyt wielkie przykrości... SIOSTRA PRZEŁOŻONA Tak. O to mi chodzi, siostro. SIOSTRA MARIA Siostra przełożona lubi pogodny nastrój w zakładzie. Nie ma przecież w tym nie zdrożnego, kiedy staruszki pląsają ze starcami w parku... SIOSTRA PRZEŁOŻONA Nie wiem, o czym siostra mówi. Wiem natomiast, ze przed chwila poprosiłam siostrę o wyniesienie naczyń. Czy wyrażałam się niezbyt jasno? SIOSTRA MARIA z chłodnym ukłonem Wystarczająco jasno, proszę siostry przełożonej. Wychodzi. KALMITA Dziękuję. SIOSTRA PRZEŁOŻONA z naglą złością 22 A za co ty mi dziękujesz? Wzięłabym pasa i zerżnęła skore!... Zapewne ten wasz Pożarski przynosi alkohol?!... Cały zakład śmierdzi jego tytoniem!... KALMITA Pożarski zbuntował się SIOSTRA PRZEŁOŻONA Ja mu się zbuntuje! Czego on właściwie żąda? Siedzi tutaj jak u Pana Boga za piecem... KALMITA Właśnie. Że u Pana Boga... SIOSTRA PRZEŁOŻONA siada na jednym z krzeseł, jakby bardzo zmęczona A co, to już taka najgorsza firma? Miąłby więcej rozsądku w głowie. KALMITA Z każdym jest tak samo, ale... ale on nie chce. SIOSTRA PRZEŁOŻONA Czego on znowu nie chce? KALMITA W ogóle. SIOSTRA PRZEŁOŻONA Aaa, bredzisz, moje dziecko! Wszyscy zaczynacie w pewnym wieku filozofować: ten zwariowany Syrkuć napisał już trzeci traktat o jakiejś tam filozofii totalnej. Siostra Maria przyniosła mi fragment do cenzury. KALMITA A przedtem babcia Peloponez doniosła siostrze Marii, że Syrkuć pisze bezeceństwa. SIOSTRA PRZEŁOŻONA Jakbyś zgadł! No i czytam te Syrkuciową filozofię. (śmieje się aż do łez, które ociera w rąbek rękawa) Zupełne fiksum- dyrdum! Czy ty wiesz, Kalmita, że on chce... (znowu wybuchy śmiechu) ...on pisuje listy do rożnych prezydentów, nawet do Ojca świętego pisuje... o Boże! nie wytrzymam!... on chce uratować świat. 23 KALMITA poważnie To nie byłoby najgorsze, proszę siostry. SIOSTRA PRZEŁOŻONA poważniejąc Tak myślisz, Kalmita? A od czego byś zaczął? I czy starczyłoby ci czasu? KALMITA Już nie, siostro przełożona. Na korytarzu rozlegają się jakieś hałasy, wśród nich wibruje piskliwy sopran. SIOSTRA PRZEŁOŻONA zrywa się z krzesła Przyjechała!... Która to rocznica poza domem? KALMITA nie spuszczając wzroku z drzwi Dziesiąta. Przyjeżdża po raz dziesiąty. SIOSTRA PRZEŁOŻONA Powinieneś się cieszyć. No, przynajmniej... bo ja wiem, jak to nazwać... przynajmniej z uprzejmości. KALMITA jak wyżej Cieszę się. (po pauzie) Siostra również, prawda? SIOSTRA PRZEŁOŻONA A tak, bardzo mi milo. Bardzo. Taka sławna artystka... (grzebie w habicie, wyciąga cukierka, rozwija go, wkłada Karmicie do ust) Dobrze pogryź!... Racja, nie masz czym... No to ssij! W progu staje Narcyza Kalmitowa. Jest ubrana z krzykliwą elegancją starej aktorki. Przez chwilę panuje wymowne milczenie, które przerywa Siostra przełożona, biegnąc na spotkanie gościa. SIOSTRA PRZEŁOŻONA Pani Narcyza!... Cóż za szczęśliwy dzień! Doprawdy, kto by się spodziewał?! 24 II Nazajutrz w południe. Ten sam pokój co w pierwszej odsłonie. Oba łóżka starannie pościelone, stół zasłany białym obrusem, przygotowany do stawiania półmisków. W fotelu z wystającą sprężyną siedzi Kalmita w wypłowiałym szlafroku, stopy trzyma w miednicy z wodą. Obok parujący czajnik, a nieco dale] krzesło, na którym ustawiono niezliczone mrowie butelek z lekarstwami. Narcyza — również w szlafroku — krząta się po pokoju ze ściereczką, ze wstrętem unosi przedmioty, otrzepuje je z kurzu. KALMITA Dosyć, Narcyza. Starczy. Chce wyciągnąć nogi z miednicy. NARCYZA Proszę cię, Józefku, nie sprzeciwiaj się. Jesteś zaziębiony, zaniedbany, postarzałeś się co najmniej o piec lat. Przyjechałam tutaj z określonym zamiarem, a ty kaprysisz. Włóż nogi do wody! Zbliża się do czajnika, nalewa ukropu. KALMITA krzyczy Miejże litość! To ukrop! NARCYZA przytrzymuje mu kolana Musi boleć. Boże, jaka ta twoja skóra cieniutka! Jak pergamin. (śmieje się) To nawet wzruszające. Józefku, może jeszcze kiedyś będę się nad tobą roztkliwiała ?! (podnosi się znad miednicy, oschle) Nigdy nie walczyłeś ze swoją starością. A przecież były warunki... KALMITA Walczyłem. NARCYZA Ty? Walczyłeś? Przez całe życie byłeś głupim dzieciakiem. Uciekałeś od lekarza, bałeś się dentysty... No, ale zmieniło się. (podchodzi do butelek z lekarstwami) Nawet jestem zadowolona, że doprowadziłeś się do ruiny. Wreszcie musisz mnie słuchać... Otwórz usta, Józefku! (podaje mu na łyżeczce krople) A teraz aspiryny! Weź od razu dwie... Tak. (kokieteryjnie) No i wygrzeczniał mi dzieciaczek!. .. 25 KALMITA NARCYZA Czy mogę przestać moczyć nogi? Józefku! Do czego ty zmierzasz ? Chcesz postawić na swoim? (znowu się śmieje) Kiedy Dobrzycki dowiedział się, ze mam męża w domu starców, nie potrafił uwierzyć!... Ale nie martw się! On tez niedługo tutaj trafi. Na scenie gra co najwyżej epizody. KALMITA A ty? NARCYZA odwraca się gwałtownie Co ja?! (krzyczy) o czym myślisz, staruchu? KALMITA Chciałem zapytać, co grasz na scenie? NARCYZA raptownie zmienia ton Interesujesz się moją karierą? Naprawdę? KALMITA Trochę. NARCYZA To bardzo ładnie z twojej strony, Józefku. (rzuca mu ręcznik) Proszę cię, w nagrodę, ze jesteś grzeczny. KALMITA pospiesznie wynurza nogi z miednicy, nerwowo naciąga skarpetki, pantofle. Spogląda na Narcyzę z wdzięcznością psa spuszczonego z obroży. Bałem się... przez cały czas bałem się, że ktoś wejdzie. Zuzia albo Wiktoryna. To by dopiero było! NARCYZA wybucha śmiechem, dopiero po chwili łapie oddech Zuzia albo Wiktoryna! Czyżbyś się jeszcze zalecał? KALMITA Nie. Nie chodzi o to. NARCYZA Och, szkoda! Byłabym z ciebie dumna. Możesz mi wierzyć, Józefku, ani cienia zazdrości... Och, to byłoby niebywałe! KALMITA Nie zalecam się. NARCYZA bierze go za ręce, aby siadł koło niej 26 A powiedz... troszeczkę? Na przykład do siostry Marii? Jest przecież bardzo piękna. Kalmita milczy. Wiesz, co mam na myśli?... Jakieś grzeszne marzenie, jakiś dreszcz... Chyba to miewasz... przed snem? Kalmita milczy. Narcyza podnosi się, znowu mówi oschle. A przecież wyobrażałeś sobie, że będziesz wieczny! Duma męska duma!... Wieczni chłopcy, nieśmiertelne pieszczochy, słodkie dranie, którym wszystko wolno, którym trzeba wybaczać, wybaczać, wybaczać... i co? Zawaliło się? KALMITA Niekiedy wspominam. Właśnie przed snem; ale bez dreszczu i bez grzesznej myśli. NARCYZA Ach tak? Mam być przynajmniej zazdrosna o twoje wspomnienia! Wchodzi Wiktoryna, wnosząc talerze i sztućce. Ustawia je na stole, chce wyjść. Chwileczkę, panienko! WIKTORYNA dygając Słucham panią. NARCYZA Proszę, aby Wiktoryna zabrała tę miednicę i czajnik. Pan Kalmita przed chwilą przestał moczyć nogi. WIKTORYNA bierze miednice i czajnik Pan Kalmita? Moczył nogi? NARCYZA Jeszcze momencik!... Wiktoryna bywa w zakładzie codziennie? WIKTORYNA Raz ja, a raz Zuzia. My na przemian, proszę pani. NARCYZA 27 No to ślicznie. Wiec Wiktoryna zna tutaj wszystkich. Ba, Wiktoryna zna nawet takie szczegóły, o których ani siostra Maria, ani siostra przełożona nie mają zielonego pojęcia... WIKTORYNA chichoce zażenowana Eee tam, wstyd mówić!... No, na przykład babcia Peloponez chowa wędliny pod prześcieradła... Aż spleśnieją... Albo chciwa się zrobiła, albo też boi się, że ją zamorzymy głodem. Pani wie, stare ludzie to jak dzieci! NARCYZA A pan Kalmita? KALMITA ostro Narcyzo! NARCYZA Proszę? się nie bać, Wiktoryno, proszę? nie zwracać uwagi na Józefka... NARCYZA To są właśnie wpływy pana Pożarskiego. Józefku, słyszysz mnie? Zabraniam ci kontaktować się z tym gburem. KALMITA Nie powinnaś go tak nazywać. Jest nieszczęśliwy. NARCYZA Zgorszył cały zakład. Podobno podszczypywał Wiktorynę? ... KALMITA Nie wiem. Jego sprawa. NARCYZA Wychodzi na rynek albo na skwerek, zwabia cukierkami małe dziewczynki i szepce im do ucha sprośności. KALMITA Ohoho! NARCYZA Józefku! KALMITA Tak? NARCYZA Chodź tu, milutki, zapniesz mi ekler! Narcyza wychodzi zza drzwi szafy, ubrana w zbyt obcisłą czarną, 28 długą suknię. Objawia plecy z nie dopiętym zamkiem błyskawicznym. Kalmita usiłuje podciągnąć ekler i zapiąć suknię. Narcyza chichoce. Łaskoczesz mnie!... KALMITA Przepraszam. NARCYZA Ależ nie gniewam się, dzieciaczku. Łaskotałeś mnie tak samo, kiedy po raz pierwszy wyprawialiśmy się na bal... To jednak mile, ze mamy wspólne wspomnienia... KALMITA Bo ja wiem?... Zapięte. NARCYZA Nie odchodź! (całuje Kalmitę w policzek) Było przecież ładnie?... Chwilami bardzo ładnie! KALMITA odsuwając się Ja... NARCYZA Wygląda, jakbyś chciał mi coś powiedzieć! KALMITA Tak. Pomyślałem wczoraj, kiedy czekałem... kiedy czekaliśmy na ciebie... pomyślałem, ze nigdy nie jest za późno. NARCYZA zaintrygowana Zapowiada się wcale obiecująco! KALMITA Uważasz mnie za skończonego... NARCYZA Histeryzujesz, Józefku! KALMITA nerwowo Nie, nie. Przemyślałem wszystko od początku. Jeszcze kiedy byłem młody... no, względnie młody... To znaczy, na początku... Nie, Narcyzo, to nie wychodziło. NARCYZA Nie nie rozumiem. Postaraj się opanować. Może coś cię boli? Bierze torbę, wysypuje kosmetyki, rozkłada je pedantycznie jak w 29 garderobie teatralnej, przystępuje do nakładania makijażu. Kalmita przygląda się jej odbiciu w lusterku. KALMITA Czy nie mogłabyś trochę później! NARCYZA rozcierając krem Wykluczone! Za kilkanaście minut zjawią się goście. My to nazywamy entree. Słyszałeś? KALMITA Chodzi o ważne sprawy. NARCYZA Ależ mów, Józefku, ja naprawdę słucham. KALMITA staje przy oknie, patrzy w głąb parku Gdybym teraz, właśnie teraz poszedł z kobieta do ołtarza?... Niekoniecznie z młodą... Powiedzmy: dwadzieścia lat różnicy. Narcyza parska śmiechem. Ale gdybym na przykład udał się do sadu, ażeby wnieść sprawę o rozwód?... Narcyza wybucha głośnym, śmiechem. Coraz częściej masz racje. NARCYZA objawiając białą maskę pokrytej kremem twarzy I to mnie właśnie do ciebie zbliża, Józefku! KALMITA Ale gdybym na nie nie zwracał uwagi, gdybym się nawet zgodził na śmieszność... (prawie ze złością) ...jeśli wniosę sprawę o rozwód ?! NARCYZA pobłażliwie Wniesiesz, na pewno wniesiesz, Józefku... (podnosi się, podchodzi do lekarstw, nalewa krople)....Najpierw łykniesz trochę waleriany. O tak! KALMITA przełknąwszy lekarstwo, żałośnie Nie kocham cię, Narcyzo. NARCYZA kończy makijaż Trudno. Jakoś to zniosę. (przybliża twarz do lusterka) Ty powinieneś moczyć nogi, a ja... ja musze cos zrobić ze zmarszczkami na szyi. Ohyda! Nawet Dobrzycki je zauważył! KALMITA Nie! 30 NARCYZA Wyobraź sobie, ze tak. Miał czelność mi to powiedzieć. Grałam lady Makbet, a Dobrzycki jednego z oprychów... Biegłam na scenę, wtedy on zaczepił mnie, przybliżył gębę i powiedział: ,,Przypudruj dekolt..." Najgorsze, że cały pachniał koniakiem albo czymś w gorszym gatunku. KALMITA Nie kochałem cię, Narcyzo, nigdy. NARCYZA podnosi się zrezygnowana, znowu idzie do lekarstw. Co oni teraz sprzedają w aptekach?! Lekarz zapisał largactil na bezsenność, a dali mi fenactil... Niby to samo. (z ironią) To samo! Przez całą noc zwisał nade mna twój wymizerowany pyszczek... Nie gniewaj się, Józefku, nie lubiłam cię. (podsuwa łyżeczkę z kroplami) Rano myślałam o tobie z czułością. Kalmita odtrąca łyżeczkę, lekarstwo wylewa się. Józefku! KALMITA znowu podchodzi do okna, staje tyłem do widowni Wymusiłaś na mnie... Wy to umiecie robić, wy to musicie robić... Nie ma takiej kobiety, która by przynajmniej z kilka razy nie zebrała: ,,No powiedz, ze mnie kochasz. Po wiedz, jeśli nawet w to nie wierzysz, powiedz, ze mnie kochasz...” Nie macie wtedy ani wstydu, ani litości. Gorzej: tracicie wzrok! Przecież tuż nad sobą widzicie nasze ogłupiałe, nieruchome twarze... Wystarczyłoby trochę wrażliwości, ze-by dostrzec, no, żeby chociaż dostrzec krople potu na czole... Ale wtedy zamykacie oczy niby z rozmarzenia, a naprawdę ze strachu. Nie, nie ze strachu! Z okrucieństwa i z egoizmu. Z chciwości. Bo przecież dobrze wiecie: on wreszcie nie wytrzyma. Wreszcie wyjąka to swoje żałosne ,,kocham”! NARCYZA śmieje się niepewnie Ależ, Józefku, to takie nieważne w naszym wieku! KALMITA I dopięłaś swego. Którejś nocy... a przecież żyliśmy ze sobą rok... którejś nocy powiedziałem, ze kocham. Kłamałem z takim mozołem, z jakim się chyba tylko umiera. Ty przyjęłaś moje kłamstwo tak łatwo jak zaproszenie do tańca. I zaczął się ten taniec... NARCYZA 31 Ale już dawno się skończył. Przecież, gdyby nas teraz ktoś posłuchał... (śmieje się)...to wręcz paradne, Józefku! Zachowujesz się jak dwudziestoletni smarkacz! KALMITA osłupiały Ja?! Jak smarkacz? Wchodzą Wiktoryna i Zuzia z półmiskami. Rozstawiają na stole, Narcyza kieruje całym zajęciem, Kalmita schodzi zupełnie na bok, siada na łóżku w swej zwykłej pozie. NARCYZA No, nareszcie! (unosi pokrywy półmisków) Pozwól, Wiktoryno, że to obejrzę... Wygląda całkiem przyzwoicie... I aromat jest! Czujesz, Józefku? Kalmita milczy. ZUZIA Wiktoryna gotowała u księdza biskupa Zasławskie go. Jeszcze rok temu nazad. Bardzo dobrze gotowała, ale ksiądz biskup umarł, to Wiktoryna nie miała po co gotować... Bo to nie ma, jak dla mężczyzny ! NARCYZA Czy goście już idą? ZUZIA Zara przyjdą. Chyba dopchać się nie mogą, bo pod drzwiami pełno tych babciów. Jak mrowków! ... WIKTORYNA chichocąc Nawet babcia Peloponez zwlokła się z pościeli... NARCYZA poważnie Przecież wszystkich nie mogę zaprosić! WIKTORYNA A gdzie by tam! Pani Narcyza by się zrujnowała, a oni by powymierali. Tłuszczów za dużo... NARCYZA niecierpliwie Dziękuje, Wiktoryno, dziękuje, panno Zuziu. Potem proszę? pamiętać o ciastkach... Wiktoryna i Zuzia zabierają się do wyjścia, wchodzą. kolejno: Siostra przełożona, Siostra Maria, Profesor. 32 Ten ostatni bardzo odświętny, ze śladami męskiej urody. NARCYZA Podnieś się, Józefku! Przywitaj gości. Kalmita wstaje, patrzy w milczeniu na przybyłych. Państwo wybaczą, ale małżonek nie jest w najlepszej kondycji. (odsuwa krzesła) Proszę, siostro przełożona! Tak, w środku siądzie pan profesor! Teraz siostra Maria!... Czy pan się ze mną zgodzi, profesorze, ze siostra Maria powinna występować w filmie?... Oczywiście, oczywiście, mam na myśli film głęboko religijny! PROFESOR siadając Nie znam się na tym, łaskawa pani. Wiem natomiast, ze siostra Maria boi się wyładowań atmosferycznych... W ten sposób łączy nas jakieś pokrewieństwo duchowe... SIOSTRA MARIA gwałtownie, patrząc przy tym na Kalmitę Pan jest w błędzie. Niczego się nie boje. Uważam, ze w dwudziestym wieku nawet w klasztorach powinny być odgromniki... I to wszystko. NARCYZA do wciąż stojącego Kalmity No, siadajże wreszcie! Kalmita siada. Narcyza zwraca się do Siostry przełożonej. Proszę, jedna pałeczka dla siostry przełożonej, druga dla siostry Marii. A pan profesor? Zgodzi się pan na kawałe czek z kuperkiem? (nagle wybucha śmiechem) Popatrz Józefku, siostra Maria się zarumieniła! Przecież nie powiedziałam nic zdrożnego, prawda, siostro przełożona? SIOSTRA PRZEŁOŻONA Czy będzie wino? Chciałabym wznieść toast... NARCYZA zrywa się z miejsca Widzisz, Józefku! Tak to bywa, kiedy mężczyzna zapomina o swoich obowiązkach!... Jedną chwileczkę! Państwo wybaczą... (podchodzi do walizki stojącej obok łóżka przy oknie, wydobywa dwie butelki cinzano) Ale kto otworzy? SIOSTRA PRZEŁOŻONA Mamy mężczyzn. NARCYZA 33 Nooo... niby tak. To chyba pan, profesorze? PROFESOR Niestety, nie posiadam przyrządu, łaskawa pani. SIOSTRA PRZEŁOŻONA wydobywa z załomów habitu duży uniwersalny scyzoryk Masz tu, Kalmita! Rób swoje!... No, ruszże się, mów coś! Kalmita w milczeniu otwiera butelki. NARCYZA przygląda się jego robotę Kiedy dzisiaj patrzę na Józefka, często nachodzi mnie coś w rodzaju zadumy filozoficznej. Może używam niewłaściwych określeń, profesorze, ale nie jestem intelektualistką... proszę mnie poprawiać!... Myślę jednak, ze ma to coś wspólnego z filozofią. Otóż poznałam pana Józefa Kalmitę jako człowieka pełnego werwy, donżuana, być może nawet trochę lekkoducha... Ubóstwiał otwieranie szampana. Robił to za pomocą nieznacznego gestu palców... I nawet w najdrobniejszym geście potrafił być tak młodzieńczy, tak silny, że w końcu uwierzyłam, iż dla niego jednego zatrzymał się czas. Pamiętasz, Józefku? Mieszkaliśmy wtedy nad morzem, spaliśmy przy otwartych oknach... Słyszałam bicie wody o brzeg, a wydawało mi się... nie, nie, siostro przełożona, już się streszczam!... Powiedziałam wtedy Józefkowi, że on się chyba nigdy nie urodził i dlatego nigdy nie umrze!... SIOSTRA MARIA Porównała go pani do Boga! NARCYZA Tak?... (z namysłem) A rzeczywiście! Siostra ma racje: po prostu bluźniłam! SIOSTRA PRZEŁOŻONA podsuwa kieliszek Kalmicie Nalej! Chciałabym wznieść toast... NARCYZA Chwileczkę!... Panie profesorze!... Kiedy pan już poczuje, że nadchodzi koniec... no, ta ostateczna godzina... czy będzie pan krzyczał? PROFESOR przestraszony Ja?... Ja nie wiem, o czym pani mówi. SIOSTRA MARIA 34 Dziwi? się panu. Pani Narcyza zadała pytanie chyba dość jasno... PROFESOR Tak, ale... Łapie się w okolicach serca. SIOSTRA MARIA Przecież prowadzi pan niebezpieczne pracę?... PROFESOR ciężko oddychając Przepraszam. Czy można by otworzyć okno? Kalmita chce wstać, ale Profesor go zatrzymuje. Nie, już nie potrzeba. Musi siostra wiedzieć, to znaczy... muszą panie wiedzieć, że co prawda pracowałem nad ujarzmieniem piorunów, ale to była przygoda. Pytanie pani Narcyzy nie dotyczy żadnej przygody, ono jest związane z koniecznością, z wyrokiem. (błagalnie) No pomóż mi, Kalmita! Dobrze mówię ? SIOSTRA PRZEŁOŻONA nagle wstając z kieliszkiem w ręku Chcecie albo nie, a ja wygłaszam toast! NARCYZA Rozgniewałam siostrę... Wiem, ze jestem wścibska, może nawet nietaktowna, ale taka już specyfika mojego zawodu. Kiedyś miałam grać prostytutkę... KALMITA To było dawno... NARCYZA z nie tajoną wściekłością Milcz! KALMITA Powiedziałem to przez wzgląd na siostrę Marię. Teraz grasz tylko poważne role. NARCYZA ochłonąwszy ...wiec prosze sobie wyobrazic: zaprzyjaznilam sie z t a k irn i dziewczetami. Ale i one w koncu sie obrazily! Kto jak kto... SIOSTRA PRZEŁOŻONA Chce wyglosic toast! NARCYZA Ach, tak, sluchamy!... Jozefku, napelnij kieliszki! SIOSTRA PRZEŁOŻONA ...Chce podziekować pani, pani Narcyzo. Utrzymujemy ten zakład prawie cudem. Jesteśmy biedne, a i nasi pensjonariusze... to oczywiście nie ich wina... SIOSTRA MARIA 35 Nie we wszystkich wypadkach. SIOSTRA PRZEŁOŻONA ...Wiec i nasi pensjonariusze jakoś nie mieli szczęścia w życiu. W tej sytuacji kazdy cieplejszy odruch, no... kiedy ktoś nam okaże serce... tak jak pani, pani Narcyzo... NARCYZA Siostra przesadza. Spelniłam swój obowiązek! SIOSTRA PRZEŁOŻONA z gniewem, że jej przerywają Nie mówię o obowiazkach! (pociera dionią czoło) 0 czym to ja właściwie mówię? SIOSTRA MARIA podpowiada Dziekujemy pani Narcyzie za jej wspaniały podarunek... SIOSTRA PRZEŁOŻONA ...A tak. Dziękujemy pani Narcyzie za jej wspaniały podarunek. KALMITA poruszył się Czy chodzi o mnie? SIOSTRA PRZEŁOŻONA Cicho, na rany Chrystusa!... Pozwolicie skończyć czy nie? (po pauzie) A co to znowu za halasy? SIOSTRA MARIA odłożyła sztućce, wszyscy zastygli Gdzie? SIOSTRA PRZEŁOŻONA Za ścianą. U babci Peloponez. Jakieś krzyki. PROFESOR Babcia Peloponez zwykła przemawiać do siebie. Nie są to rzeczy koniecznie ciekawe... Ponieważ z dnia na dzień coraz bardziej głuchnie, ostatnio zwraca się do siebie w tonacji komendy wojskowej. SIOSTRA PRZEŁOŻONA Ale chyba się nie rozmnożyła? Słyszę kilka głosów. NARCYZA Glosy są męskie. KALMITA gorliwie Pójdę sprawdzić! SIOSTRA MARIA Zaraz. Ja to załatwię. SIOSTRA PRZEŁOŻONA 36 Tak. Lepiej, żeby siostra Maria... Siostra Maria wychodzi. SIOSTRA PRZEŁOŻONA siada, zupełnie oklapła Mówię pani, ze czasami wołałabym prowadzić przedszkole. Wszystko rozumiem, ale dlaczego oni obgryzają kubki? I czym? W tym miesiącu trzeba było wymienić cały komplet... Dzisiaj sprawdzałam w kuchni: znowu obgryzione! NARCYZA Tak, to kosztuje. SIOSTRA PRZEŁOŻONA Najgorsze, że i na mnie przyszła kryska. Wie pani, lubię na noc wypić filiżankę kawy... To się nazywa podciśnienie lub niedociśnienie, zapomniałam! Drobiazg, zaraz z kuchni pobiegłam do swego pokoju i obejrzałam filiżankę. Nadgryziona! KALMITA ostrożnie Nie wypilibyśmy wina? SIOSTRA PRZEŁOŻONA nieprzytomnie Co? PROFESOR Mieliśmy wypić toast. SIOSTRA PRZEŁOŻONA Poczekajcie! Przecież nie dokończyłam przemówienia! (wstaje) Jak więc już powiedziałam, nasz zakład nie należy do szczególnie dostatnich... Ale nie narzekamy! Prawda, Kalmita? KALMITA Nie narzekamy, siostro przełożona. SIOSTRA PRZEŁOŻONA z mocą I niech nikt się nad nami nie lituje! Nie potrzebujemy niczyjego współczucia!... Wiążemy koniec z końcem, a to w dzisiejszych czasach — grunt! (prawie groźnie) Jeśli mamy jakieś niedostatki, potrafimy je załatać sami... Profesor chrząka dyplomatycznie. O, na przykład profesor! Nie udało mu się ujarzmić tych piorunów kulistych, nie jego wina. Nie starczyło mu środków, musiał strawić całe życie jako belfer gimnazjalny... Ale piorunochron na dachu założył! Chciałaby pani, pani Narcyzo, mięć taki piorunochron nad głową! Jak wiadomo: pioruny nie wybierają! Kalmita parska śmiechem. 37 Nie przeszkadzaj, Kalmita, kiedy mowie! O czym to ja?... NARCYZA z przekąsem O piorunach! SIOSTRA PRZEŁOŻONA O jakich piorunach? A, dajcie mi święty spokój! Wypija jednym haustem wino, chce usiąść, ale no tej chwili otwierają się drzwi, w progu stają Pożarski, Smarkul i Jo-jo. Za nimi Siostra Maria. SIOSTRA MARIA Bardzo mi przykro, pani Narcyzo, ale takie sprawy załatwia się u nas na gorąco... Siostro przełożona! Panowie renciści znów dopuścili się przestępstwa! SIOSTRA PRZEŁOŻONA Jezus Maria! Na babci Peloponez?! SIOSTRA MARIA Jak siostra pamięta, wczoraj zlikwidowałam alkohol u pana Kalmity... Trudno, trudno, panie Kalmita, niech pan ma pretensje do swoich przyjaciół! NARCYZA do Kalmity Staczasz się? Wiec nie ma dla ciebie dna? SIOSTRA PRZEŁOŻONA ...Chwileczkę, proszę pani! Posłuchamy siostry Marii... SIOSTRA MARIA ...Zaniosłam resztę wódki do babci Peloponez. Po prostu domyślałam się, ze panowie będą węszyć za swoja, pożal się Boże, własnością. POŻARSKI Zapłaciłem równe sto złotych. Jedna czwarta mojej renty! Bóg znowu nie ma czego żałować!... SIOSTRA MARIA ...Wiedziałam, ze taki pan Pożarski nie cofnie się nawet przed zrewidowaniem mojego pokoju. POŻARSKI Na bezprawie odpowiadam bezprawiem. Inaczej nie byłbym tym, kim jestem! SIOSTRA MARIA Siostro przełożona, proszę zwrócić uwagę panu Pożarskiemu, aby nas uwolnił od słuchania podobnych aforyzmów! 38 SIOSTRA PRZEŁOŻONA groźnie Zamknij się wreszcie, Pożarski! SIOSTRA MARIA ...Ktoś zdradził, że alkohol jest u babci Peloponez. Panowie wdarli się do pokoju staruszki i zastosowali metody, po których... nie jestem pewna, że kobiecina się zestarzeje. SIOSTRA PRZEŁOŻONA ze zniecierpliwieniem Cóż tez siostra wygaduje! Przecież ona ma już ze dwieście trzynaście lat! (do Smarkula, prawie krzycząc) Kto wam zdradził kryjówkę? Smarkul przestępuje z nogi na nogę. Nie powiesz? A wiesz, że umiem łamać ludzi? SMARKUL Wiem. Ale nie będę gadał. SIOSTRA MARIA Ja się domyślam, siostro przełożona... Panowie ostatnio bardzo zbliżyli się z hrabiną de Profundis... Szczególnie pan Pożarski!... Znając przeszłość hrabiny, należy przypuszczać, że względy u mężczyzn, nawet w tym wieku... PROFESOR nagle wstaje, przybiera hieratyczna pozę Państwo wybacza, ale nie mogę tego dłużej wysłuchiwać! To upokarzające! SIOSTRA MARIA ze słodyczą Do pana nie mamy pretensji, profesorze. PROFESOR A szkoda, siostro Mario! To właśnie ja widziałem siostrę, kiedy siostra wchodziła z litrem pod pacha do pokoju tej starej wiedzmy! NARCYZA Panie profesorze! Jakie słownictwo! PROFESOR z rozpędu I powiem więcej: siostra Maria widziała, że to ja widziałem! Wiec po co ta obłuda? SIOSTRA MARIA śmiertelnie blada Pani rozumie, pani Narcyzo, że muszę opuścić pokój. Bardzo mi przykro. Wychodzi. PROFESOR jeszcze z rozpędu A niech to jasny piorun spali! 39 Nagle łapie się za serce, siada. Długa pauza, w czasie której wszyscy patrzą na Profesora. SIOSTRA PRZEŁOŻONA bardzo cicho ...Akurat dzisiaj. A gdyby tak poczekać do jutra z tą awanturą? No, pomyśl, Pożarski! Jak my wyglądamy w oczach pani Narcyzy?... POŻARSKI też cicho, ze spuszczoną głową Ona wie najlepiej, dlaczego musimy zalewać robaka! NARCYZA Ja? Niestety, nie znam się na przypadłościach nałogu. JO-JO Zabiera nam pani kumpla. SIOSTRA PRZEŁOŻONA Co? Co on powiedział? Pani Narcyzo?! SMARKUL Przełożona zawsze wie o wszystkim na ostatku. KALMITA podnosi się z wolna, podchodzi do Pożarskiego Upadłeś na głowę? O czym wy mówicie? POŻARSKI Spytaj siostry Marii... Nie, zapytaj twoją oblubienicę Kalmita odwraca się w stronę Narcyzy, chwila milczenia. NARCYZA z udaną swobodą A tak, Józefku!... Chciałam sprawić ci tę niespodziankę dopiero pod koniec obiadu, ale panowie wszystko zepsuli... Zabieram cię stąd. KALMITA przełyka ślinę Zabierasz ? A dokąd ? NARCYZA Boże, jaki on naiwny! Jak dzieciak!... Zabieram cię do domu. Będziesz miał własny pokoik... POŻARSKI Rowerek... JO-JO 40 Konika na biegunach... SIOSTRA PRZEŁOŻONA Po tylu latach? Zdecydowała się pani? POŻARSKI Bo i u niej już się skończyło. Niedługo zacznie grac wyłącznie w sztukach o starcach. NARCYZA Już gram! I to w sztuce o starcach wyjątkowo bezczelnych. KALMITA Ten Dobrzycki... dostał wreszcie mieszkanie? Tak? NARCYZA Nie bądź łajdakiem, Józefku! Właśnie dzisiaj, kiedy... SIOSTRA PRZEŁOŻONA Smarkul! SMARKUL Słucham, siostro przełożona! SIOSTRA PRZEŁOŻONA Znaleźliście wódkę ? Mężczyźni patrzą po sobie, Pożarski przyzwala gestem głowy. SMARKUL Na minutę przed wejściem siostry Marii. A ile zagrychy znaleźliśmy! Wszystko pod piernatem. SIOSTRA PRZEŁOŻONA Dużo tego jest? JO-JO Pokaż, Smarkul. SMARKUL wydobywa butelkę zza kapoty O! SIOSTRA PRZEŁOŻONA No to na co czekasz ? Ponalewaj! NARCYZA Siostro przełożona! Wiktoryna i Zuzia... zaraz przyniosą coś słodkiego... SIOSTRA PRZEŁOŻONA Coś słodkiego?! Tez ma pani pomysły! Korniszony by się przydały. 41 III Po upływie miesiąca. Pokój Kalmity, ale już bez łóżek, usunięto tez fotografie, na ich miejscu pejzażyki (widoczki) w czarnych ramkach. W pobliżu okna hasło z papieroplastyki: ,,Starość nie radość, starość to schludność." Przez chwilę scena pusta, potem drzwi się otwierają, słychać okrzyki ,,hej rrup!", wchodzi Profesor, cofa się tyłem, widocznie czymś kieruje, za nim Smarkul i Jo-jo wnoszą potężny telewizor, na samym końcu Siostra Maria z rękami skrzyżowanymi na piersiach. PROFESOR Ostrożnie, ostrożnie, panowie, bo może być implozja!... Taki kineskop gorszy niż handgranata! JO-JO postękując Gdzie go postawimy ? SMARKUL Może pod oknem? PROFESOR Tyłem do okna. Tak żeby promienie słoneczne nie padały na ekran... JO-JO No to podstaw stolik, profesor! Tez coś zrób! SIOSTRA MARIA Ja podstawię. Przesuwa stolik na wskazane przez Profesora miejsce. Smarkul i Jo-jo ustawiają tam olbrzymią skrzynię. JO-JO Pan profesor będzie zakładał antenę dachową.. . Pan profesor ma nadzór techniczn y. Panowie zajmą się urządzeni em świetlicy. Trzeba odpowied nio poustawia ć krzesła, odsunąć s tół pod ścianę... Czy rencista Pożarski skończył już wyklejani e gazetki ściennej?. .. 42 Już kończy. SMARKUL Miąłby ją na wczoraj, gdyby siostra jej tak surowo nie cenzurowała... SIOSTRA MARIA Zdjęłam tylko wspomnienie o panu Kalmicie. To było wprost nieprzyzwoite: zaledwie jedno zdanie o pani Narcyzie, a i ono bardzo dwuznaczne. POŻARSKI staje u progu, z rulonem brystolu pod pacha Proszę się nie martwić. Uwypukliłem Narcyzę. SIOSTRA MARIA Cieszę się, że jest pan rozsądny. Czy dostatecznie pan podkreślił, ile jej zawdzięczamy ? POŻARSKI Napisałem o telewizorze. SIOSTRA MARIA Bardzo dobrze. Panie profesorze!... Profesor kłania się. Przypilnuje pan całokształtu. Gdyby któryś z panów okazał się niesforny, proszę zapisać nazwisko na karteczce... No, a teraz do roboty! Po obiedzie sprawdzę, jak to wygląda. Wychodzi. Mężczyźni siadają na krzesłach, Pożarski na stole, kołysze nogami, chwila milczenia. JO-JO Widzicie, jaka zadowolon a. Zrobiła interes. Przehandlowała Kalmitę za telewizor... PROFESOR Nie przesadzaj. We wszystkich doszukujesz się złych intencji... Siostra Maria cieszy się z telewizora, bo ma zrozumienie dla ducha czasu. POŻARSKI ponuro Nie wybielaj twego anemicznego ptaka... Przez jedną chwilę myślałem, że jesteś porządnym człowiekiem. Nawet mi się podobałeś, ale to trwało krotko. Stoczyłeś się. SMARKUL No pewnie. Znowu pokumał się z babcia Peloponez! PROFESOR 43 Zaraz, zaraz, panie Pożarski!... A ty nie przepracowujesz swoich artykułów?... Piszesz wszystko, co ci każą. Bo chcesz być redaktorem gazetki ściennej!... Aha! SMARKUL No pewnie. Pan Pożarski sflaczał ostatnio. POŻARSKI groźnie Smarkul! JO-JO Nie krzycz, Pożarski, nie krzycz!... Ten artykuł o wewnętrz nej dyscyplin ie świadomego weterana... no, nie gniewaj się... zupełna bzdura. Nawet Wiktoryna śmiała się w kułak!... POŻARSKI Nie pisuje dla kucharek!... Dobrze, niech będzie. Napisałem rzecz pozornie nieuczciwą. Tego jednak wymagała strategia - wiedza, o której nie macie zielonego pojęcia. Ale czym usprawiedliwisz, Jo-jo, twoją gorliwość w uprzątaniu korytarza, zmienianiu wody przy ołtarzyku, wysługiwaniu się kapelanowi... Proszę, proszę, i Smarkul chce mnie sądzić!... A któż to chodzi z siostra Maria po zakupy? Kto ugina się pod siatkami z marchwią, pietruszką, selerami, twarogiem?... JO-JO Przykład idzie z góry. Lud jest taki, jaka inteligenc ja. Niestety, nasza inteligenc ja sprzedajn a! POŻARSKI zeskakuje ze stołu, zbliża się do Jo-ja Coś powiedział? JO-JO nie ustępując Sprzedajna, powiedziałem! POŻARSKI Odszczekasz, Jo-jo! JO-JO Nie odszczeka m. POŻARSKI A, ja ci mówię, że odszczekasz! POŻARSKI Ty pterodaktylu kościelny!... JO-JO 44 A ty co? Zatabaczony radykał!... POŻARSKI Ty spleśniała katakumbo! JO-JO Bezbożna szlachciur o! POŻARSKI Twoja matka musiała zrobić ciebie z proboszczem! Inaczej być nie mogło! JO-JO zupełnie rozwścieczony Co?! Mamusie moja obrażasz, sukinsynu? Rzuca się na Pożarskiego, sczepiają się jak walczący chłopcy, Smarkul i Profesor usiłują interweniować, w zamieszaniu Profesor otrzymuje cios od Smarkula, ogólna kotłowanina. Wchodzi Hrabina de Profundis ze ściereczką w dłoni. Patrzy na mężczyzn w przerażeniu. HRABINA DE PROFUNDIS nieśmiało Chłopcy! Mężczyźni rozchodzą się, otrzepują ubrania, oddychają ciężko. HRABINA DE PROFUNDIS nieśmiało Siostra Maria przysłała mnie, żebym powycierała kurze. POŻARSKI gburowato No to niech pani wyciera! HRABINA DE PROFUNDIS Ale... JO-JO Jakie ,,ale"? Każą wycierać, niech hrabina wyciera. HRABINA DE PROFUNDIS zbliża się ostrożnie do telewizora, przesuwa ściereczką po szybie ekranowej. Szkoda, ze nie ma pana Kalmity. Cieszyłby się razem z nami... POŻARSKI Z czego mógłby się cieszyć? HRABINA DE PROFUNDIS Z telewizora. POŻARSKI nerwowo Jak on odwoła swoje, ja odwołam swoje! PROFESOR 45 ...trzy... cztery... piec... W drzwiach ukazuje się Kalmita. Jest w podróżnym płaszczu, z walizką obwiązaną sznurkiem. Nie zauważony przez nikogo, w milczeniu przygląda się całej scenie. POŻARSKI Jo-jo!... Posłuchaj, Jo-jo... (do Profesora) Żeby cię pokręciło, ty piorunochronie! PROFESOR ...sześć... siedem... osiem... SMARKUL No, niech się pan złamie, panie Pożarski! Dwa słowa i po kłopocie! POŻARSKI Nie mogę! Raczej dusze bym diabłu sprzedał, niż... PROFESOR Już sprzedałeś. Doliczyłem do dziesięciu. Otwiera notes, ma zapisać nazwisko Pożarskiego, w tej chwili wchodzi Kalmita. KALMITA Proszę schować ołówek. Wszyscy patrzą w osłupieniu na przybysza. Kalmita kładzie walizkę na stole, przygląda się hasłu na ścianie, pejzażykom, telewizorowi. Nie ma mojego pokoju. Prędko się uwinęliście... Starczyło kilka tygodni. HRABINA DE PROFUNDIS Siostra Maria... KALMITA Z nikim tak nie postąpiono. Kiedy umarł Pomsta... pamiętacie?... siostra przełożona nie pozwoliła nie ruszać przez trzy miesiące... SMARKUL niepewnie Pan nie umarł, panie Kalmita... KALMITA Jeszcze nie. POŻARSKI nerwowo Jak on odwoła swoje, ja odwołam swoje! PROFESOR ...trzy... cztery... piec... W drzwiach ukazuje się Kalmita. Jest w podróżnym płaszczu, z walizką obwiązaną sznurkiem. Nie zauważo 46 ny przez nikogo, w milczeniu przygląda się całej scenie. POŻARSKI Jo-jo!... Posłuchaj, Jo-jo... (do Profesora) Żeby cię pokręciło, ty piorunochronie! PROFESOR ...sześć... siedem... osiem... SMARKUL No, niech się pan złamie, panie Pożarski! Dwa słowa i po kłopocie! POŻARSKI Nie mogę! Raczej dusze bym diabłu sprzedał, niż... PROFESOR Już sprzedałeś. Doliczyłem do dziesięciu. Otwiera notes, ma zapisać nazwisko Pożarskiego, w tej chwili wchodzi Kalmita. KALMITA Proszę schować ołówek. Wszyscy patrzą w osłupieniu na przybysza. Kalmita kładzie walizkę na stole, przygląda się hasłu na ścianie, pejzażykom, telewizorowi. Nie ma mojego pokoju. Prędko się uwinęliście... Starczyło kilka tygodni. HRABINA DE PROFUNDIS Siostra Maria... KALMITA Z nikim tak nie postąpiono. Kiedy umarł Pomsta... pamiętacie?... siostra przełożona nie pozwoliła nie ruszać przez trzy miesiące... SMARKUL niepewnie Pan nie umarł, panie Kalmita... KALMITA Jeszcze nie. POŻARSKI Józek! Wygnała cię? KALMITA zdejmuje płaszcz, przerzuca przez oparcie krzesła Uciekłem. POŻARSKI Uciekłeś z domu? KALMITA 47 Uciekłem. (rozgląda się z dumą po obecnych) A co, nie wolno? JO-JO zacierając ręce Kalmita, Kalmita, aleś klawo zrobił!... Ja, chłopaki, uciekałem trzy razy z domu. PROFESOR W dzieciństwie. JO-JO Niezupeł nie. Pierwszy raz w dziewięćs et szóstym... potem do legionów. .. a trzeci raz dobre kilka lat po małżeńst wie. Wyszedłe m w Boże Narodzen ie, wróciłem na Wielkano c. SMARKUL No pewnie. Nieraz się uciekało! POŻARSKI Bila cię czy co ?! HRABINA DE PROFUNDIS Panie Kalmita, niech pan się nie wstydzi'.... Nie ma takich upokorzeń, które... KALMITA Była słodka. Co wieczora przynosiła mi do łóżka termofor z gorąca woda. SMARKUL Morzyła głodem!... KALMITA Na śniadanie jadłem rogaliki z masłem i piłem kawę ze śmietanką, potem drugie śniadanie, trzydaniowy obiad... JO-JO Zdradzała cię! KALMITA O, to już przeminęło z wiatrem!... Po skończonym spektaklu brała taksówkę, żeby czym prędzej być w domu, leczyć moją bezsenność najbardziej tkliwymi wspomnieniami. POŻARSKI Przeraziło cię jej gadulstwo?.... KALMITA Ona potrafi mówić, kiedy chce. Jest naprawdę znakomitą aktorką. 48 PROFESOR Czy panowie nie rozumiecie, ze pan Kalmita ironizuje?! KALMITA Niech się pan nie zgrywa, profesorze. Pan - jako człowiek wybitnie inteligentny - powinien przewidzieć, że właśnie tak będzie... Stałem się potrzebny... PROFESOR Wiec dlaczego pan uciekał? KALMITA Bo ja wiem? Jo-jo, ty wiesz, dlaczego uciekałeś? Wszyscy oprócz Profesora wybuchają śmiechem. Denerwowała mnie jej pewność. Dla niej już wszystko się stało Ułożyła mnie w tym łóżeczku—jak w trumnie— i poszła do teatru... Zegar tyka, ciepło mi jest, przyjemnie... nie, tyko umrzeć!... Wtedy zacząłem marzyć: ona wraca, oczywiście taksówka, pewna siebie wchodzi po schodach, szuka klucza, znajduje, otwiera drzwi, zapala światło... JO-JO entuzjastycznie ...a łóżeczko puste! Chyba krew ja zalała! POŻARSKI Majstersztyk, Kalmita, majstersztyk! KALMITA Mało, panowie! Okradłem ją. HRABINA DE PROFUNDIS Jezus Maria! Z pieniędzy? KALMITA . . . Z pieniędzy też... Okradłem ja z pewności, ze teraz już tylko... dla nas obojga... pozostała śmierć... stało się coś. Coś innego! HRABINA DE PROFUNDIS modlitewnie Panie Józefku!... Gdyby to było pięćdziesiąt lat temu... KALMITA Wiem, hrabino. Musze być jednak szczery: uciekłbym również od pani. HRABINA DE PROFUNDIS Byłabym zachwycona. POŻARSKI 49 JO-JO To się tak mówi. Wszystkie tak mówią na początku. SMARKUL Zanim co do czego... PROFESOR A potem? Nic, nie, panowie, miałem racje!... JO-JO Z tym starokawal erstwem? Trochę żałujesz... KALMITA zbliża się do telewizora Dobrze, dobrze. Tylko dlaczego nie ma mojego pokoju? (ostro) Pożarski! Nie dopilnowałeś! Pożarski opuszcza głowę. Jo-jo? Jo-jo opuszcza głowę. Smarkul? Smarkul opuszcza głowę. Kalmita patrzy na Profesora, wzrusza ramionami. No tak! SIOSTRA MARIA staje w drzwiach, mówi ze słodyczą Pan zapewne w odwiedziny, panie Kalmita? O, wygląda pan wspaniale!... Proszę się obrócić do światła!... Tak! Spójrzcie, panowie, oto wpływ czułej kobiecej ręki!... Chyba teraz pan nie żałuje, panie Pożarski, że namówiłam pana do przerobienia artykułu o pani Narcyzie?... Tu jest teraz świetlica imienia Narcyzy Kalmitowej. Spędzi pan z nami uroczy wieczór, panie... panie Józefie. Pociąg ma pan zapewne w nocy? KURTYNA 50 51