Zrozumieć średniowiecze - zagadnienia do syntezy epoki ............ > Copyright by Roman Mazurkiewicz and Wydawnictwo Diecezji Tarnowskiej BIBLOS, Tarnów 1997 ISBN 83-86889-39-X Książka zalecana przez Ministra Edukacji Narodowej do użytku szkolnego i wpisana do zestawu książek pomocniczych do nauki języka polskiego na poziomie szkoły ponadpodstawowej. Numer w zestawie 436/93. Wydani poprawione 10013132 Okładkę projektował ks. Tadeusz Bukowski Na okładce: Mnisi modlący się w stallach. Ok. 1413. Miniatura z Les Belles Heures Jana z Francji, księcia Berry. Wydawnictwo Diecezji Tarnowskiej Spis treści Wprowadzenie ........................................... 9 A. LITERATURA POLSKA ................................. 13 Religia, wiara, pobożność ................................... 15 Ojcze nasz .............................................. 15 Dekalog ................................................ 16 Modlitwy Gertrudy Mieszkówny ............................... 19 Bogurodzica ............................................. 21 Krystus z martwych w stal je .................................. 27 Zdrów bądź, królu anjelski ................................... 28 O wszego świata wsztek lud .................................. 30 Psałterz floriański (psalm 1) .................................. 32 Władysław z Gielniowa Jezu, Zbawicielu ludzski .............. .... 33 Posłuchajcie, bracia miła .................................... 36 Kazania świętokrzyskie (na Trzech Króli) ......................... 40 Jan z Szamotuł (Paterek) Kazanie o Narodzeniu Maryjej Panny ......... 43 Nawiedzenie Grobu ........................................ 47 Rozmyślanie przemyskie ..................................... 50 Wizerunki ludzi i czynów ................................... 54 Anonim tzw. Gali Kronika polska .............................. 54 /'Wincenty z Kielczy Żywot św. Stanislawa ........................ 58 Legenda o świętym Aleksym .................................. 63 W kręgu spraw ostatecznych ................................ 71 Dialog mistrza Polikarpa ze Śmiercią ........................... 71 Skarga umierającego ....................................... 80 Plac Katedralny 6, 33-100 Tarnów tel. (0-14) 21-27-77 fax (0-14) 22-40-40 Historia i społeczeństwo ................................... 85 Jan Długosz Bitwa grunwaldzka .............................. 85 Wiersz o zabiciu Andrzeja Tęczyńskiego ......................... 89 Satyra na leniwych chłopów ................................. 92 Jan z Ludziska Mowa na przyjęcie Kazimierza Jagiellończyka ......... 95 98 W nurcie życia doczesnego . Roty przysiąg sądowych .................................... 98 Wiersz Słoty o chlebowym stole ............................... 99 Wiersze i listy miłosne ..................................... 103 O szanowaniu ksiąg ....................................... 106 B. LITERATURA POWSZECHNA ........................... 109 Pieśń o Rolandzie ........................................ 111 Dzieje Tristana i Izoldy .................................... 117 Kwiatki świętego Franciszka z Asyżu ........................... 123 Jakub de Yoragine Legenda na dzień świętego Aleksego ............. 127 Anonim Pieśń o katedrze edeskiej ............................. 132 Cyryl Turowski Słowo o duszy ludzkiej i o ciele ................... 134 Tomasz z Celano (?) Dies irae ............................... 136 Jacopone da Todi (?) Stabat mater dolorosa ...................... 140 Dante Alighieri Boska komedia ............................... 143 Conon de Bethune Miłości moja .............................. 149 Walter von der Yogelweide Piękność i wdzięk .................... 152 Francois Yillon Wielki testament .............................. 155 C. MATERIAŁY KONTEKSTOWE ........................... 163 Sw. Augustyn Wyznania .................................... 165 Św. Augustyn O państwie Bożym ............................. 169 S w. Jan Damasceński Oddawanie czci świętym .................... 171 Sw. Bernard z Clairvaux O Bogurodzicy Pośredniczce ............... 174 Sw. Tomasz z Akwinu Streszczenie teologii ...................... 176 Sw. Tomasz z Akwinu O władzy .............................. 179 ,• Sw. Tomasz z Akwinu O pięknie ............................. 182 Św. Bonawentura Trzy drogi ................................ 183 Tomasz a Kempis O naśladowaniu Jezusa Chrystusa ............... 187 Paweł Włodkowic O wojnie i tolerancji ................-•••••••• 190 D. WYBÓR OPRACOWAŃ ................................ 193 N.M. Wildiers Od obrazu świata do teologii ..................... 195 A. Guriewicz Kategorie kultury średniowiecznej ................... 202 M. Ossowska Rycerz w średniowieczu .......................... 207 R. Pernoud Kobieta w czasach katedr .......................... 214 J. Huizinga Marzenie o bohaterstwie i miłości .................... 218 E. Gilson Uniwersytety i scholastyka ........................... 222 S. Swieżawski Kultura umysłowa wieków średnich ................. 228 T. Witczak Literatura średniowiecza ........................... 233 J. Starnawski Syntetyczna charakterystyka literatury średniowiecznej w Polsce .............................................. 240 A. Okopień-Sławińska Wiersz średniowieczny ..................... 250 M. Włodarski W średniowiecznym kręgu śmierci ................... 253 J. Woronczak Polskość i europejskość literatury naszego średniowiecza . . 259 N. Pevsner Katedra i scholastyka ............................. 264 J. Lewański Sceny średniowieczne wobec teatrów późniejszych ......... 269 H. Feicht Polska pieśń średniowieczna ......................... 274 J. Kębłowski Polska sztuka gotycka ............................ 278 Zrozumieć średniowiecze - zagadnienia do syntezy epoki ............ 287 Słowniczek trudniejszych terminów ............................ 289 Indeks osób i utworów anonimowych .......................... 293 Spis ilustracji ........................................... 299 WPROWADZENIE Średniowiecze nie należało z pewnością do epok uprzywilejowanych w powojen­nych programach nauczania i podręcznikach literackich. Był nawet czas - lata socrealizmu - kiedy celowo spychane było na margines szkolnego i uniwersyteckiego kursu historii literatury jako epoka "światopoglądowego wstecznictwa", przeciwsta­wiana przy tym "postępowym" epokom odrodzenia i oświecenia. Dopiero w ostatnich dziesięcioleciach w podręcznikach szkolnych znalazło dobitniejszy wyraz prześ­wiadczenie, iż kultura kręgu europejskiego i chrześcijańskiego wyrasta niemal całkowicie z tradycji uformowanej w wiekach średnich, bądź jako jej kontynuacja, bądź też jako jej negacja czy polemiczna modyfikacja. I jeżeli myślimy dzisiaj o wspólnym dziedzictwie duchowym i kulturalnym Europy, do której Polska pragnie należeć nie tracąc jednocześnie swej narodowej tożsamości, to nieuchronnie musimy sięgnąć do samych korzeni europejskiego dziedzictwa, które tkwią właśnie w średniowieczu. Dla Polski było to przede wszystkim średniowiecze łacińskie, kultura zachodniego chrześcijaństwa, w orbitę oddziaływania której włączyliśmy się u schyłku X stulecia. Nie można jednak zapominać i o tym, że przynajmniej do początku XIII wieku istniała jedna, uniwersalna, choć wewnętrznie zróżnicowana tradycja chrześcijańska: Wschodu i Zachodu, Konstantynopola i Rzymu, języka greckiego i łacińskiego. O tym, że kultura nasza od swych narodzin oddychała - by posłużyć się piękną metaforą Jana Pawła II - obydwoma płucami chrześcijańskiej tradycji, świadczą tak wybitne dzieła, jak Kodeks Gertrudy Mieszkówny, Bogurodzica czy malowidła w Tumie pod Łęczycą. Drugim zasadniczym impulsem skłaniającym do podjęcia trudu opracowania niniejszej antologii jest dzisiejsza sytuacja polskiej szkoły, zarówno średniej, jak wyższej; szkoły reformującej się, poszukującej nowych rozwiązań edukacyjnych, odchodzącej od tradycyjnego modelu biernego kształcenia encyklopedycznego na rzecz samodzielnego i kreatywnego "czytelniczego nauczania literatury". Książka Zrozumieć średniowiecze może spełniać różnorakie, zależne od inwencji czytelnika funkcje. Ogólnie rzecz ujmując, może być ona wykorzystywana jako współpracująca z podręcznikiem szkolnym lub też niezależna od niego antologia tekstów wraz z ich interpretacyjną obudową, umożliwiającą samodzielne czytanie literatury średniowiecznej w najszerzej rozumianym kontekście kulturowym. Zgromadzony tu materiał znacznie wykracza poza obowiązujący program szkoły średniej. Stąd możliwość szerokiego wykorzystania Wypisów: w szkole średniej - przez nauczycieli, uczniów klas pierwszych, maturzystów i kandydatów na studia humanistyczne; przez słuchaczy kolegiów języka polskiego i innych kierunków humanistycznych; wreszcie przez samouków i miłośników kultury średniowiecznej. Wszystko zależy od indywidualnego wyboru lektur, kontekstów interpretacyjnych i opracowań naukowych. Antologia składa się z czterech części: A. Literatura polska; B. Literatura powszechna; C. Materiały kontekstowe; D. Wybór opracowań. Podstawowym zrębem Wypisów jest część A - Literatura polska. Zgromadzono w niej wybrane, najbardziej reprezentatywne teksty polskiego piśmiennictwa średniowiecznego, z uwzględnieniem ich najnowszych wydań filologicznych. Przyjęto tu układ tematyczny, nie zaś stosowany tradycyjnie chronologiczny czy gatunkowy: katechizacja pierwszych wieków i religijność średniowiecza, ideały i wzorce osobowe epoki, eschatologia*, historia i stosunki społeczne, obyczajowość i życie codzienne. Każdy z tekstów poprzedzony został zwięzłą informacją o autorze, pochodzeniu, dziejach, tematyce, gatunku, formie artystycznej itd. Po utworze literackim umieszczono przypisy językowo-filologiczne, wskazówki interpretacyjne oraz wybór podstawowej bibliografii. Trudniejsze terminy (oznaczone w tekście gwiazdką) objaśnione zostały ., na końcu antologii. Konteksty i sugestie interpretacyjne wskazują na teksty, które mogą zostać wykorzystane w lekturze kontekstualnej danego utworu (wchodzą tu w grę zarówno inne fragmenty literackie, jak również materiały zgromadzone w częściach C i D) oraz zawierają sugestie nawiązań problemowych pomiędzy tekstem podstawowym (utworem literackim) a wskazanymi w związku z nim kontekstami. Co ważne - są to jedynie wskazówki, propozycje, nie zaś obligatoryjne i wyczerpujące dyspozycje. Nauczyciel, uczeń, czytelnik mogą samodzielnie tę sieć nawiązań rozbudowywać i modyfikować. Część B - Literatura powszechna - prezentuje kilkanaście tekstów ułożonych chronologicznie, najpierw prozatorskich, następnie zaś poetyckich. Każdy z nich poprzedza notka o autorze i jego dziele, tam zaś, gdzie podany został tylko niewielki fragment utworu (np. Dzieje Tristana i Izoldy), również o tematyce i fabule całości. Pod każdym z tekstów, analogicznie jak w części A, zamieszczono przypisy oraz propozycje kontekstów interpretacyjnych i nawiązań problemowych. Część C - Materiały kontekstowe - przynosi wybór tekstów z epoki reprezen­tujących podstawowe dziedziny kultury średniowiecznej: teologię, filozofię, mistykę, duchowość, historiozofię, myśl społeczno-państwową, a zatem dzieła bezpośrednio formułujące idee i systemy wartości, które równolegle znajdowały swe artystyczne odbicie w utworach literatury i sztuki. Każdy z cytowanych fragmentów poprzedzony został wzmianką o autorze i jego twórczym dorobku. Część D wreszcie - Wybór opracowań - zawiera zestaw tekstów naukowych, głównie z ostatnich lat, dotyczących światopoglądu średniowiecznego i poszczegól­nych jego komponentów. Otwierają ją opracowania najbardziej ogólne, wprowadzające w podstawowe "kategorie kultury średniowiecznej"; dalej następują szkice bardziej szczegółowe, dotyczące wybranych zagadnień kultury epoki: od opracowań na temat piśmiennictwa średniowiecznego, aż po teksty poświęcone rodzimej twórczości teatralnej, muzycznej i plastycznej. Rolę syntetycznego wprowadzenia do kultury literackiej polskiego średniowiecza może spełnić fragment książki Tadeusza Witczaka, całościowy zarys piśmiennictwa polskiego wieków średnich przynosi szkic Jerzego Starnawskiego, zaś niezbędnym komentarzem do wszystkich utworów wierszowanych będzie z pewnością fragment pt. Wiersz średniowieczny. Pozostałe opracowania mogą być wykorzystywane zgodnie z sugestiami interpretacyjnymi w częściach A i B, lub też zależnie od potrzeb i inwencji czytelnika. Z kilku przedrukowanych w części D tekstów usunięto ściśle specjalistyczne, -niekiedy dość obszerne przypisy, wprowa­dzając w ich miejsce własne objaśnienia trudniejszych terminów naukowych i zwrotów obcojęzycznych. Podstawowym założeniem Wypisów jest ich swoista "samowystarczalność": czytelnik korzystający ze wskazówek interpretacyjnych w częściach A i B nie musi bowiem sięgać po dodatkowe lektury i opracowania, gdyż wszystkie proponowane materiały kontekstowe znajdują się w antologii. Dodatkowym, niezwykle cennym (zwłaszcza w przypadku kultury średniowiecznej) kontekstem interpretacyjnym jest bogaty wybór ilustracji towarzyszących większości tekstów, dobranych przy tym pod kątem tematycznego z nimi pokrewieństwa. Antologię zamyka zestaw zagadnień problemowych, mogący służyć jako pomoc w próbie rekonstrukcji całościowego obrazu epoki w oparciu o przestudiowany materiał literacki i ikonograficzny, oraz indeks nazwisk i utworów anonimowych, ułatwiający odszukanie potrzebnych tekstów oraz ich wzajemnych powiązań. P.S. W roku 1995 ukazała się znakomita synteza literatury polskiego średniowiecza autorstwa Teresy Michałowskiej (T. Michałowska, Średniowiecze, Warszawa 1995 i wyd. nast.). Polecamy ją wszystkim zainteresowanym głębiej dziejami naszego piśmiennictwa średniowiecznego, zwłaszcza w kontekście tradycji chrześcijańskiej Europy łacińskiej. 10 11 LITERATURA POLSKA RELIGIA, WIARA, POBOŻNOŚĆ MODLITWY CODZIENNE Modlitwy codzienne należały z pewnością do pierwszych tekstów łacińskich tłumaczonych na język polski dla potrzeb katechizacji ludu. Świadczą o tym ustawy synodów z końca XIII wieku, zobowiązujące duchownych do głośnego odmawiania i objaśniania wiernym Ojcze nasz, Wierzę, Zdrowaś Maria i Kaję się Bogu (Spowiedź powszechna). Najstarsze zachowane przekłady tych modlitw pochodzą z początku XV wieku. Tekst Ojcze nasz zachował się w rękopisie Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie z początku XV stulecia. Z tego samego kodeksu* pochodzi wierszowany (dla łatwiejszego zapamiętania) dekalog (dziesięć przykazań). Oba teksty zapisał kanonik płocki Jakub z Piotrkowa (zm. 1447). Cyt. wg Chrestomatia* staropolska, s. 24). OJCZE NASZ Oćcze nasz, jenże jeś1 na niebiesiech, oświeci się2 jimię twe, przydzi twe krolewstwo, bądź twa wola jako na niebie tako i na ziemi. Chleb nasz wszedni3 daj nam dzisia i odpuści nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowaćcom i nie wodzi nas w pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. któryś jest; 2niech się święci; 'powszedni Konteksty i sugestie interpretacyjne Kwiatki świętego Franciszka z Asyżu, s. 123. - postawa wobec Boga, bliźniego i świata stworzonego (franeiszkanizm*) Św. Jan Damasceński, Oddawanie czci świętym, s. 171. - bezpośredniość zwrotu do Boga - rozbudowany system pośrednictwa świętych 15 Ponadto zwróć uwagę na: - różnice językowe w brzmieniu tekstu średniowiecznego i dzisiejszego DEKALOG (1) Pirzwa kaźń1 Twórca naszego: Nie masz mieć Boga jinego. (2) W próżności niestatku2 twego Nie bierz jimienia3 Bożego. (3) Pamiętaj, to tobie wiele4, By czcił święta i niedzielę. (4) Chcesz li mieci łaskę moje, Oćca czci i matkę twoje. (5) Nie zabijaj brata swadą5, Ręką, kaźnią6 ani radą. (6) Nie czyń grzechu nieczystego Prócz urzędu7 małżeńskiego. (7) Nie kradń jimienia8 cudzego, Nędznym udzielaj swojego. (8) Nie świacz9 na bliźniego swego Lścią10 świadecstwa fałszywego. (9) Nie pożędaj żony jego, Tak schowasz rząd stadła11 twego. (10) Bratnich rzeczy nie korzyści12, Bożą przykaźń tako zjiści13. pierwsze przykazanie; 2na darmo, lekkomyślnie; 3nie wzywaj imienia; 4nakazuje; 5w bójce; 6wiezieniem; 7poza stanem; 8własności, mienia; 9nie świadcz; '"kłamstwem, obłudą; "tak zachowasz obyczaj, lad stanu; 12nie pożądaj (nie przywłaszczaj sobie) rzeczy bliźniego; "wypełnij 1. Piąte przykazanie (Nie zabijaj). Drzeworyt z Dekalogu wyd. w Szwajcarii przed 1465 r. 16 2 - Zrozumieć średniowie 17 Konteksty i sugestie interpretacyjne MODLITWY GERTRUDY MIESZKÓWNY Roty przysiąg sądowych, s. 98. - uniwersalizm kodeksu* etycznego chrześcijaństwa i jego prawne zastosowanie Tomasz z Celano (?), Dies irae, s. 136. - wizja Sądu Ostatecznego jako rozliczenia z przestrzegania boskich przykazań Tomasz a Kempis, O naśladowaniu Jezusa Chrystusa, s. 187. - interpretacja etyki chrześcijańskiej w duchu tzw. nowej pobożności* A. Okopień-Sławińska, Wiersz średniowieczny, s. 250. - mnemotechniczna* funkcja wiersza Bibliografia 1. W. Wydra, W.R. Rzepka, Chrestomatia staropolska. Teksty do roku 1543, Wrocław 1984. 2. W. Wydra, Polskie dekalogi średniowieczne, Warszawa 1973. 3. A. Briickner, Literatura religijna w Polsce średniowiecznej, t. 3, Legendy i modlitewniki, Warszawa 1904. 4. K. Górski, Zarys dziejów duchowości w Polsce, Kraków 1986. 5. P. Sczaniecki, Slużba Boża w dawnej Polsce. Studia o Mszy świętej, Poznań 1962. Gertruda Mieszkówna (ok. 1025-1108) była córką Mieszka II i Rychezy. Wychowywała się w jednym z niemieckich klasztorów benedyktyńskich. Wydana za mąż za księcia ruskiego Izjasława, większość życia spędziła na Rusi. Z mężem dzieliła tragiczne losy wyg.iania, przeżyła też śmierć dwóch swoich synów. Brzemię losu skłoniło ją do utrwalenia dramatycznych stanów duszy w łacińskich, pisanych ozdobną prozą modlitwach. Gertruda układała je sama lub też, co bardziej prawdopodobne, z pomocą zaufanego kapelana. Modlitwy te zostały wpisane do kodeksu* zawierającego także tzw. Psałterz* trewirski z X wieku; obecnie zabytek ten nosi w całości miano Kodeksu Gertrudy. Najbardziej osobistym dziełem pierwszej prawdopodobnie autorki polskiej są modlitwy w intencji umiłowanego syna Jaropełka-Piotra, pełne matczynej troski i lęku o jego życie. Religijność Gertrudy, gwałtowna i głęboko uczuciowa, naznaczona jest wyraźnie duchowością benedyktyńską. Cyt. wg K. Górski, Zarys dziejów duchowości w Polsce, Kraków 1986, s. 30-32. Modlitwa do Chrystusa Chryste, najwyższa mocy Boga, majestacie niepodzielny w jedności, całą treścią modlitwy mojej wzywam imienia Twojego świętego: wysłuchaj mnie, gdy serce wraz ze mną opłakuje i uznaje grzechy, uczynki oraz zbrodnie myśli wyznaje; złam, Panie, podstępy diabelskie, udaje bowiem wargami i samą mową chwyta w niewolę. Wejrzyj Panie na me łzy błagalne, a gdy łez braknie, zlej na mnie odpuszczenie Twej tkliwości, strzeż we mnie wiary bez zmazy i pogódź mnie zawsze w pokoju z bliźnimi, owoce Twe Chleba i Wina z właściwą hojnością rozdaj; przed Tobą uchylam karku, przed Tobą upadam na kolana, Ciebie wyznaję Panem Bogiem, żeś jest jeden w Trójcy Świętej; złam Panie moc nieprzyjaciół naprzeciw mnie, wybaw mnie od niebezpieczeństw, chroń mnie we wszelkich sprawach i oskarżeniach, broń mnie chorą i złożoną niemocą, i pozwól, by to, czego dopełnić nie mogłam, było jakby dopełnione. 18 19 Modlitwa do Matki Bożej za syna Jaropełka-Piotra Święta Mario, Dziewico wieczna, przez umiłowanie Syna Bożego, który Cię umiłował aby Cię wynieść ponad chóry anielskie: Wysłuchaj mnie i módl się za jedynego syna mego Piotra. Święta Mario, wspieraj go i wstaw się za nim: aby Bóg uwolnił go i strzegł od wszelkiego złego i od wszelkiego niebezpieczeństwa, i od wszelkich trudności i utrapień, Święta Mario, Dziewico dziewic, wspieraj go, Święta Mario, Pani i Królowo całego świata, wspieraj go, Święta Mario, nadziejo nędzarzy, módl się za nim i wspieraj bardzo smutnego i ogarniętego lękk m, Święta Mario, najdobrotliwsza pociecho uciekających się do Ciebie, wspieraj go i módl się za grzechy i zaniedbania jego, Święta Mario, wysłuchaj, proszę, mnie nędzną, która się do Ciebie uciekam, by jedyny syn mój odczuł Twą pomoc, on, który się udaje do Twego wsparcia, Święta i chwalebna, najmilsza Bogu ze wszystkich niewiast... Konteksty i sugestie interpretacyjne Bogurodzica, s. 21. - Maria jako największa Diędowniczka grzeszników, jej chwała i doskonałość Ś w. Bernard z Clairvaux, O Bogurodzicy Pośredniczce, s. 174. - Maria - "drabina grzeszników", "nadzieja nędzarzy" itp. - relacje "matka - syn" Bibliografia 1. M.H. Malewicz, Rękopis Gertrudy Piastówny - najwcześniejszy zabytek piśmiennictwa polskiego, "Materiały ,o Historii Filozofii Średniowiecznej, t. 5, 1972. 2. K. Górski, Zarys dziejów ducl.owości w Polsce, Kraków 1986. 3. U. BorKOwska, Królewski? modlitewniki. Studium z kultury religijnej epoki Jagiellonów (XV i początek XVI w.), Lublin 1988. BOGURODZICA Bogurodzica to najdawniejsza ze znanych nam polskich pieśni religijnych, a jednocześnie wybitne arcydzieło poezji średniowiecznej. Najstarsza część pieśni składa się z dwóch zwrotek zakończonych litanijnym refrenem Kirie eleison. Powstała w połowie XIII wieku lub nawet wcześniej, na co zdają się wskazywać m.in. archaizmy (Bogurodzica, dzielą, bożycze), nie spotykane już w późniejszych Kazaniach świętokrzyskich. W przeciągu XF/-XVI wieku do części pierwotnej dołączono kilkanaście dalszych strof o tematyce wielkanocnej, pasyjnej i dewocyjnej. Zarówno treść teologiczna, jak kompozycja, wersyfikacja i melodia Bogurodzicy odznaczają się nieprzeciętnymi walorami intelektualnymi i artystycznymi. Nie udało się dotąd odnaleźć bezpośredniego wzorca literackiego w hymnografii średniowiecznej (choć można wskazać na liczne analogie), co pozwala uznać Bogurodzicę za oryginalne dzieło autora rodzimego, zapewne duchownego o wysokiej kulturze teologicznej i literackiej. W pierwszej zwrotce pieśni wierni zwracają się w misternie skonstruowanej apostrofie do Bogarodzicy z prośbą o pośrednictwo - pozyskanie i spuszczenie (danie) Syna-Boga (w sensie duchowym - jako Matka Boga nieustannie rodzi Go w sercach tych, którzy w Niego uwierzyli), w drugiej zaś do samego Chrystusa - za pośredni­ctwem św. Jana Chrzciciela, "największego między narodzonymi z niewiast" (Mt 11, 11) - o wysłuchanie modlitw, pobożne życie i zbawienie wieczne. Motyw pośrednic­twa Marii i Jana Chrzciciela w Bogurodzicy posiada wyrazistą analogię w średnio­wiecznej ikonografii - powstały w Bizancjum w VI-VII wieku temat Deesis (gr. modlitwa, błaganie) ukazuje Chrystusa - Władcę i Sędziego w asyście Matki i Prekursora w pozach wstawienniczych. Od X wieku przedstawienie to rozpowsze­chniło się na Zachodzie i prawdopodobnie tą drogą dotarło również do Polski. Zachowało się m.in. romańskie malowidło ścienne z grupą Deesis w kolegiacie w Tumie pod Łęczycą (ok. 1160) oraz miniatura w tzw. Psałterzu* trzebnickim (1. pół. XIII w.). Dwie najstarsze zwrotki pieśni zbudowane zostały w oparciu o wzorce hymnografii łacińskiej: wersy składają się z równoległych cząstek o jednakowej ilości sylab (np. w I strofie warianty 5+3 i 3+3). Precyzyjnej budowie rytmicznej towarzyszy bogate nasycenie tekstu rymami wewnętrznymi i końcowymi. Bogurodzica spełniała nie tylko rolę pieśni religijnej; jak odnotowuje m.in. Jan Długosz, rycerstwo polskie śpiewało ją przed bitwą pod Grunwaldem w roku 1410 jako pieśń bojową, a zarazem hymn narodowy (patrium carmen - pieśń ojców). Na początku XVI wieku zrodziła się tradycja wiążąca powstanie Bogurodzicy z osobą 20 21 a -a o H M L> T3 _O 13 S w Q a l św. Wojciecha, biskupa i męczennika (zm. 997), a poprzez niego z kręgiem hymnografii bizantyńskiej. Choć dzisiejsza nauka podchodzi nieufnie do tej hipotezy, pozostaje faktem bezdyskusyjnym, iż w Bogurodzicy zostały harmonijnie zespolone dwa nurty chrześcijańskiej tradycji: wschodni, który zrodził i zaszczepił na Zachodzie idee Deesis, oraz łaciński, który dostarczył polskiemu autorowi wierszowej miary i melodyki. Spośród kilkudziesięciu znanych nam dzisiaj przekazów Bogurodzicy najstarszy powstał krótko po roku 1408; odnaleziono go na wyklejce tylnej okładki rękopisu Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie, zawierającego łacińskie kazania spisane w 1407 roku. Ten właśnie tekst przytaczamy poniżej (wg Bogurodzica, Wrocław 1962, s. 96). Bogurodzica dziewica1, Bogiem sławiena2 Maryja, U twego Syna Gospodzina3 matko zwolena4, Maryja! Zyszczy nam5, spuści nam6. Kirieleison7. Twego dzieła Krzciciela8, bożycze9, Usłysz głosy, napełń myśli10 człowiecze. Słysz" modlitwę, jąż nosimy12, A dać raczy13, jegoż14 prosimy: A na świecie zbożny15 pobyt, Po żywocie rajski przebyt16. Kirieleison. Bogurodzico Dziewico... Maryjo (formy mianownikowe użyte w funkcji wolacza; 2przez Boga sławiona; 3Pana; ^wybrana; 'pozyskaj nam, zjednaj nam; 6ześlij nam, spuść nam; 'Panie, zmiłuj się; 8dla twego Chrzciciela (św. Jana); 'synu Boga (wolacz od słowa bożyc - syn Boga); 10spełń myśli, zamiary, pragnienia; "wysłuchaj; 12którą zanosimy, odprawiamy; 13racz; 14czego, o co; ''pobożny (lub: pomyślny, dostatni); 16przebywanie, mieszkanie w raju Podany powyżej zapis tekstu Bogurodzicy jest transkrypcją, która unowocześnia pisownię zabytku zgodnie z normami języka współczesnego. Aby lepiej uzmysłowić sobie zasadnicze różnice graficzne, brzmieniowe i interpunkcyjne pomiędzy zapisem oryginalnym a transkrypcją, podajemy poniżej również transliterację najstarszego zachowanego przekazu pieśni, zachowującą całkowicie średniowieczną pisownię, przestankowanie i graficzny układ zapisu. 23 22 Bogv rodzicza dzewicza bogom Ilawena maria U twego lyna golpodzina matko Iwolena maria. Sifzczi nam Ipwczi nam Kyrieleylon Twego dzela krzoziozela bolzioze tttlilz gloli naplen milli czlowecze Slilz modlitwcj) yLz nolimi A dacz raczi gegofz prolimi a nalwecze zbożni pobith polziwocze ralki przebith kyrieleylon Konteksty i sugestie interpretacyjne Posłuchajcie, bracia miła, s. 36. - dwa różne modele liryki maryjnej - postać Marii w obu tekstach - analiza porównawcza V . J. Długosz, Bitwa grunwaldzka, s. 85. - śpiew Bogurodzicy przed bitwą Św. Jan Damasceński, Oddawanie czci świętym, s. 171. - doktryna pośrednictwa świętych (hierarchia orędowników) Św. Bernard z Clairvaux, O Bogarodzicy Pośredniczce, s. 174. - Maria jako największa orędowniczka ludzkich modlitw A. Okopień-Sławińska, Wiersz średniowieczny, s. 250. - wersyfikacja Bogurodzicy H. Feicht, Polska pieśń średniowieczna, s. 274. - melodia Bogurodzicy i jej twórca Deesis w Tumie pod Łęczycą (ii. 2) oraz Sąd Ostateczny Memlinga (ii. 24). - idea wstawiennictwa Marii i Jana Chrzciciela w literaturze i ikonografii Ponadto zwróć uwagę na: - archaiczne wyrazy: "Bogurodzica", "dzieła", "bożycze" - różnice pomiędzy zakończeniami rozkaźników: "zyszczy", "spuści" (zachowane i/y w pozycji akcentowanej) oraz "usłysz", "napełń" (zanik wygłosowego i/y w pozycji nieakcentowanej) - brak przegłosu e w o w wyrazach "sławiena", "zwolena" - różnice pomiędzy transliteracją a transkrypcją tekstu Bibliografia 1. Bogurodzica, opracował J. Woronczak, wstęp językoznawczy E. Ostrowska, opracowanie muzykologiczne H. Feicht, Wrocław 1962. 2. E. Ostrowska, Bogurodzica, w: Lektury polonistyczne. Średniowiecze - Renesans - Barok, t. l, pod red. A. Borowskiego i J.S. Gruchały, Kraków 1992 i wyd. nast.). 3. S. Urbańczyk, Bogurodzica. Problemy czasu powstania i tlą kulturalnego, "Pamiętnik Literacki" 1978, z. l (przedruk w: S. Urbańczyk, Prace z dziejów języka polskiego, Wrocław 1979). 4. A. Czyż, "Bogurodzica" - między Wschodem a Zachodem, w: A. Czyż, Światło i słowo. Egzystencjalne czytanie tekstów dawnych, Warszawa 1995. 5. R. Mazurkiewicz, Deesis. Idea wstawiennictwa Bogarodzicy i św. Jana Chrzciciela w kulturze średniowiecznej, Kraków 1994. 6. Z. Krążyńska, T. Mika, Architektura "Bogurodzicy", "Slavia Occidentalis" 52 (1995). PIEŚNI ŚWIĄTECZNE W pierwszych wiekach naszego chrześcijaństwa w Kościele polskim panował niepodzielnie łaciński śpiew gregoriański*, toteż lud nie uczestniczył aktywnie w nabożeństwach liturgicznych. Pierwsze wzmianki o pojawieniu się pieśni w języku polskim pochodzą dopiero z XIII wieku. Zapewne w przeciągu XIV stulecia zbiorowa recytacja modlitw po polsku przerodziła się w śpiew. Bogurodzica nie była z pewnością jedyną pieśnią religijną w języku polskim w tym czasie, choć do naszych dni dotrwały jedynie nieliczne fragmenty pieśni późniejszych, z wieku XIV i XV. Dominują wśród nich pieśni liturgiczne, przeznaczone na główne święta roku kościelnego. Najważniejszymi formami gatunkowymi polskiej pieśni religijnej w średniowieczu były tropy - wierszowane wstawki polskie do łacińskich śpiewów liturgicznych, sekwencje - najbardziej rozbudowane formy tropów, stanowiące już samodzielne pieśni kościelne, godzinki - ułożone według kolejnych części doby (tzw. godzin kanonicznych) pieśni i modlitwy rozpamiętujące życie Jezusa, Marii i świętych. Ze względu na temat i przeznaczenie liturgiczne można wyróżnić wśród pieśni średniowiecznych pieśni wielkanocne, pasyjne, kolędy, pieśni maryjne oraz pieśni o świętych. 24 25 KRYSTUS Z MARTWYCH WSTAŁ JE... Jest to najstarsza polska pieśń wielkanocna (trop* rezurekcyjny), powstała w wieku XIV, a może nawet wcześniej. Wzorowana jest na hymnie łacińskim Deus omnipotens (Bóg wszechmogący). Najdawniejszy jej przekaz został zapisany w roku 1365 w Graduale* płockim. Początkowo jednozwrotkowa, od wieku XV rozrastała się o dalsze strofy. Śpiewano ją w czasie świąt Wielkiej Nocy, zwłaszcza podczas procesji rezurekcyjnej. Cyt. wg Chrestomatia staropolska, s. 237. Krystus z martwych wstał je1, Ludu przykład dał je, Eż nam2 z martwych wstaci3, Z Bogiem krolewaci4. Kirie eleison. 'jest; 2że my mamy; 3wstać; 4królować Konteksty i sugestie interpretacyjne Nawiedzenie Grobu, s. 47. - obraz Zmartwychwstania w pieśni i w dramacie (związek z liturgią) Sw. Tomasz z Akwinu, Streszczenie teologii, s. 176. - tajemnica i sens Zmartwychwstania Ponadto zwróć uwagę na: - złożoną formę czasu przeszłego w pierwszych wersach pieśni 3. Zmartwychwstanie. Ołtarz Mariacki Wita Stwosza (1477-1489). 26 27 r ZDRÓW BĄDŹ, KRÓLU ANJELSKI Jest to najstarsza ze znanych polskich pieśni kolędowych - zanotowano ją w roku 1424. Stanowi niemal dosłowne tłumaczenie pieśni czeskiej o tym samym tytule. Cyt. wg Średniowieczna pieśń religijna polska, s. 90-91. Zdrów bądź, królu anjelski K nam na świat w ciele przyszły, Tyś za jisty1 Bóg skryty, W święte, czyste ciało wlity2. Zdrów bądź, Stworzycielu wszego stworzenia! Narodziłeś się w ucierpienia3 Prze swego luda4 zawinienia. Zdrów bądź, Panie, od Panny Jenż5 się narodził za nie. Zdrów bądź, Jezu Kryste, królu! Racz przyjąci6 nasze chwałę, Racz daci7 dobre skonanie Prze twej Matki zasłużenie8, Abychom cię zawżdy9 chwalili, Z tobą wiecznie królowali. Amen. prawdziwy, pewny; 2wlany, wcielony; 3w cierpieniu; 4przez swego ludu; 5który; 6przyjąć; 7dać; 'zasługi; 'abyśmy cię zawsze Konteksty i sugestie interpretacyjne Sw. Tomasz z Akwinu, Streszczenie teologii, s. 176. - przyczyny i sens wcielenia Chrystusa 4. Narodzenie Chrystusa. Ok. 1485 r. Kwatera tryptyku z Matką Boską Bolesną. 28 29 O WSZEGO ŚWIATA WSZTEK LUD... Jest to najdawniejsza dokładnie datowana polska pieśń pasyjna (o Męce Pańskiej). Zapisana została w roku 1407 przez Stefana z Krajkowa w rękopisie przechowywa­nym obecnie w Bibliotece Ossolińskich we Wrocławiu. Cyt. wg Chrestomatia staropolska, s. 239. O wszego świata wsztek1 lud, Patrz ninie2 na Jezu Krystow trud3, Jest li4 tak wielka żałość5, Jąż widziała wszego świata włość6? Jiż ji z prawem jimieli miłować7 I wszegdy8 jego nogi całować, Ninie ji9 śmieli ukrzyżować. 'wszystek; 2dziś, teraz; 3mekę; 4czy jest; 'zdarzenie budzące żal; 6którą by widział cały świat; 7ci, którzy winni go byli miłować; 8zawsze; 'dziś go Konteksty i sugestie interpretacyjne Posłuchajcie, bracia mila, s. 36. - liryka apelu do wyobraźni Św. Tomasz z Akwinu, Streszczenie teologii, s. 176. - konieczność i owoce śmierci Chrystusa Bibliografia 1. Średniowieczna pieśń religijna polska, oprać. M. Korolko, Wrocław 1980. 2. Kolędy polskie. Średniowiecze i wiek XVI, oprać. J. Nowak-Dłużewski i in., t. 1-2, Warszawa 1966. 3. Polskie pieśni pasyjne. Średniowiecze i wiek XVI, oprać. M. Korolko i in., t. 1-2, Warszawa 1977. 4. H. Feicht, Studia nad muzyką polskiego średniowiecza, Kraków 1975. 5. A. Czyż, "Zdrów bądź, Królu anielski" - najdawniejsza kolęda polska, "Pamiętnik Literacki" 1996, z. 1. 5. Koronowanie cierniem. Ok. 1465 r. Kwatera tryptyku dominikańskiego. 30 31 PSAŁTERZ FLORIAŃSKI Bibliografia Rękopiśmienny, bogato iluminiowany kodeks* pergaminowy, przechowywany do roku 1931 w bibliotece opactwa w Sankt Florian w Austrii, obecnie zaś w Bibliotece Narodowej w Warszawie, zawiera najstarszy znany polski przekład psalmów. Powstawał on w kilku fazach na przełomie XIV i XV wieku, przypuszczalnie dla królowej Jadwigi. Po każdym wersecie łacińskim następuje jego przekład polski i niemiecki. Tłumaczenie oparte zostało częściowo na starszym, nieznanym bliżej wzorcu. Tekst zawiera czechizmy i dialektyzmy małopolskie. Cyt. wg Chrestomatia staropolska, s. 52. Psalm l 1. Błogosławiony mąż, jen1 jest nie szedł po radzie niemiłościwych2 i na drodze grzesznych nie stał jest, i na stolcu3 nagłego spadnienia nie siedział jest. 2. Ale w zakonie Bożem4 wola jego i w zakonie jego będzie myślić we dnie i w nocy. 3. A będzie jako drzewo, jeż3 szczepiono jest podług ciekących wód6, jeż owoc swój da w swój czas. 4. A list7 jego nie spadnie i wszystko czsokoli8 uczyni, prześpieje9. 5. Nie tako niemiłościwi, nie tako, ale jako proch, jenże rzuca wiatr od oblicza ziemie. 6. Przeto nie wstają10 niemiłościwi w sądzie ani grzesznicy w radzie prawych. 7. Bo znaje Gospodzin11 drogę prawych, a droga złych zginie. 8. Sława Oćcu i Synowi, i Świętemu Duchu. 9. Jako była z początka i ninie, i wżda12, i na wieki wiekom. który; 2za radą bezbożnych, występnych; 3na tronie; 4w prawie Bożym; 5które; 6nad płynącymi wodami; 'liść; 8cokolwiek; 'uda się, poszczęści się; 10nie ostoją się; "zna Pan; 12zawsze Konteksty i sugestie interpretacyjne Dekalog, s. 16. - biblijne rozumienie prawości i nieprawości N.M. Wildiers, Od obrazu świata do teologii, s. 195. - biblijna i średniowieczna koncepcja moralności 1. Psałterz floriański łacińsko-polsko-niemiecki, red. L. Bernacki, Lwów 1939. 2. M. Gębarowicz, Psałterz floriański i jego geneza, Wrocław 1965. Władysław z Gielniowa JEZU, ZBAWICIELU LUDZSKI Władysław (Ładysław) z Gielniowa (ok. 1440-1505), z pochodzenia mieszczanin, był wybitnym kaznodzieją, poetą, reformatorem i prowincjałem zakonu bernardynów w Polsce. Należał do pokolenia pierwszych znanych z nazwiska poetów piszących w języku polskim. Z jego bogatej spuścizny literackiej zachowała się jedynie niewielka część. Do najpopularniejszych pieśni religijnych Władysława z Gielniowa należą m.in. Jezusa Judasz przedał... (pieśń pasyjna), Augustus kiedy królował (kolęda), Już się anjeli wiesielą (pieśń o Wniebowzięciu Matki Bożej) oraz modlitewna prośba o siedem darów Ducha Świętego Jezu, zbawicielu ludzski. Cyt. wg W. Wydra, Władysław z Gielniowa, s. 305-306. Jezu, zbawicielu ludzski, Proszę ciebie człowiek grzeszny, Daj mi dar świętej bojaźni, Jen1 nie wypędza miłości. Jezu, królu miłościwy, Nad grzeszniki lutościwy2, Daj mi dar wiernej lutości3, Bych opłakał moje złości. Jezu, rozdawca dobroci, Jenże jeś4 studnia miłości, Daj mi dar nauki prawej5, By6 rzeczy nie żądał marnej. Jezu, sierdeczna słodkości, Daj mi dar dusznej mocności7, Bych pokusy przewiciężył, Mocnie tobie zawsze służył. 32 33 •- Zrozumieć średniowiecze Jezu, raczy mię wysłuchać, A dar rady dobrej mi dać, Bych się dobrych rzeczy dzierżał8 A złych rzeczy się wiarował9. Jezu, który świat oświecasz, A jasne rozumy dawasz, Raczy mi dać rozum dobry, Twą miłością oświecony. Jezu, Boga Oćca mądrość, Jen jeś mojej duszy radość, Daj mi dar świętej mądrości, Bych zakusił10 twej słodkości. 'który; 2litościwy; 3prawdziwej litości, zmiłowania; "któryś jest; 'prawdziwej; 6byra; 'duchowej mocy; 8trzyma}; 'wystrzegał; '"spróbował, skosztował Konteksty i sugestie interpretacyjne Bogurodzica, s. 21. - "Gospodzin" i "Zbawiciel ludzski" - dwa różne wizerunki Chrystusa w religijności wieku XIII i XV Św. Augustyn, Wyznania, s. 165. - etyczne aspekty "świętej mądrości" Tomasz a Kempis, O naśladowaniu Jezusa Chrystusa, s. 187. - Jezus jako "zwierciadło" i "dawca cnót" Bibliografia 1. W. Wydra, Władysław, z Gielniowa. Z,dziejów średniowiecznej poezji polskiej, Poznań 1992. 6. Misericordia Domini. Ok. 1450 r. Obraz ze Zbylitowskiej Góry. 34 35 Posłuchajcie, bracia miła1, Kcęć wam skorzy ć krwawą głowę2; Usłyszycie mój zametek, Jen mi się zstał w Wielki Piątek3. Pożałuj mię, stary, młody, Boć mi przyszły krwawe gody4; Jednegociem Syna miała I tegociem ożalała5. Zamęt ciężki dostał się mię, ubogiej żenię6, Widzęć rozkrwawione me miłe narodzenie; Ciężka moja chwila, krwawa godzina, Widzęć niewiernego Żydowina, Iż on bije, męczy mego miłego Syna. Jele ja nieboga ninie dziś zeźrzała18 Nad swym, nad miłym Synem krasnym19, Iż on cirpi męki nie będąc w żadnej winie20. Nie mam ani będę mieć jinego, Jedno ciebie, Synu, na krzyżu rozbitego21. zwrot "bracia miła" to stara forma rzeczowników zbiorowych rodzaju żeńskiego w liczbie pojedynczej; 2chcę się wam poskarżyć w związku z krwawym zabójstwem; posłuchajcie o smutku, który mnie spotkał w Wielki Piątek; 4krwawe święto; 'opłakała; 6ciężkie strapienie spotkało mnie, nieszczęsną kobietę; 'drogi; podziel; 'przeciera; 10bym się pocieszyła; "moja nadziejo miła (mianownik w funkcji wołacza); pomagałabym ci trochę; 13wisi; "nie można dosięgnąć; I5mówiąc; 16rozpada się; "miłe i drogie matki; byście nie przeżywały takiego widoku waszych dzieci, jaki ja, nieboga, dziś ujrzałam; 19pięknym; 20nie b?dąc wcale winnym; 21rozpiętego 36 37 POSŁUCHAJCIE, BRACIA MIŁA Utwór ten, zaliczany obok Bogurodzicy do arcydzieł liryki naszego średniowiecza, zwany jest również Żalami Matki Boskiej pod krzyżem lub Lamentem świętokrzyskim - od benedyktyńskiego klasztoru Św. Krzyża na Łysej Górze, gdzie był przechowywa­ny. Zapisał go w latach siedemdziesiątych XV wieku przeor tegoż klasztoru, Andrzej ze Słupi. Jest to anonimowa sekwencja*, pochodząca być może z jakiegoś dramatu pasyjnego, nawiązująca do popularnych w średniowieczu tzw. planktów - monologów cierpiącej Marii pod krzyżem. Literacka tradycja maryjnych lamentów sięga starożytności chrześcijańskiej; tak np. w Żalach Najświętszej Panny nad cierpiącym Jezusem Efrema Syryjczyka, wybitnego poety z IV wieku, odnajdujemy analogiczne motywy monologu Matki skierowanego do ukrzyżowanego Syna czy pełnych goryczy wyrzutów pod adresem archanioła Gabriela. Lament świętokrzyski liczy 38 wersów o nieregularnej budowie, przekazujących pełen liryzmu monolog współcierpiącej z ukrzyżowanym Synem Matki, udręczonej do granic ludzkiej wytrzymałości. Pozorne nieuporządkowanie wypowiedzi potęguje wrażenie rozpaczy, bólu i bezsilności. Zwraca uwagę mistrzowskie operowanie przez autora kontrastami tkliwych zdrobnień i drastycznych obrazów męki. W tym względzie Żale nawiązują do doloryzmu (łac. dolor - ból, cierpienie), prądu religijnego żywotnego w Europie XIV i XV wieku, eksponującego kult Męki Pańskiej i Matki Boskiej Bolesnej. Cyt. wg Chrestomatia staropolska, s. 245-246. Synku miły i wybrany7, Rozdziel8 z matką swoją rany; A wszakom9 cię, Synku miły, w swem sercu nosiła, A takież tobie wiernie służyła. Przemów k matce, bych się ucieszyła10, Bo już jidziesz ode mnie, moja nadzieja miła11. Synku, bych cię nisko miała, Niecoć bych ci wspomagała12; Twoja główka krzywo wisa13, tęć bych ja podparła; Krew po tobie płynie, tęć bych ja utarła; Picia wołasz, piciać bych ci dała, Ale nie Iza dosiąc14 twego świętego ciała. O anjele Gabryjele, Gdzie jest ono twe wesele, Cożeś mi go obiecował tako barzo wiele, A rzekęcy15: "Panno, pełna jeś miłości!" A ja pełna smutku i żałości. Spróchniało16 we mnie ciało i moje wszytki kości. Proścież Boga, wy miłe i żądne maciory17, Tlw \vnm naH Hyiattami nip hvłv takie, to nr>7Orv Konteksty i sugestie interpretacyjne Bogurodzica, s. 21. - dwa różne modele liryki maryjnej Jacopone da Todi (?), Stabat mater dolorosa, s. 140. - analogia tematu - dwa różne punkty widzenia Ś w. Tomasz z Akwinu, Streszczenie teologii, s. 176. - -"teologia krzyża" J. Kębłowski, Polska sztuka gotycka, s. 278. - analogia ikonograficzna (Zdjęcie z krzyża z Chomranic) Ponadto zwróć uwagę na: - ekspresywną funkcję zdrobnień w monologu Marii - wartościujące funkcje epitetów "krwawy" i "miły" - związek zróżnicowanej długości wersów ze zmianami nastroju i napięcia emocjonalnego Bibliografia 1. E. Ostrowska, "Posłuchajcie, bracia miła" (artyzm kompozycji i języka pieśni), w: E. Ostrowska, Z dziejów języka polskiego i jego piękna, Kraków 1978 (przedruk w: Lektury polonistyczne. Średniowiecze - Renesans - Barok, t. 2, pod red. A. Borowskiego i J.S. Gruchały, Kraków 1993 i wyd. nast.). 2. S. Sawicki, Motywy maryjne w poezji średniowiecza i renesansu, w: S. Sawicki, Z pogranicza literatury i religii. Szkice, Lublin 1978. 3. S. Graciotti, "Lament świętokrzyski" a średniowieczna tradycja Planctus Beatae Mariae Yirginis, w: Od "Lamentu świętokrzyskiego" do "Adona". Włoskie studia o literaturze staropolskiej, Warszawa 1995. 7. Matthias Griłnewald. Ukrzyżowanie (fragment). 1512-1515. 39 38 KAZANIA ŚWIĘTOKRZYSKIE Jest to najstarszy zabytek polskiej prozy średniowiecznej. Do naszych czasów dochował się w postaci 18 pergaminowych pasków użytych do oprawy łacińskiego kodeksu* z XV stulecia, pochodzącego z biblioteki benedyktyńskiego klasztoru Św. Krzyża na Łysej Górze, wywiezionego po powstaniu listopadowym do Petersburga (tu odkrył go A. Briickner w roku 1890). Znajduje się na nich sześć polskich kazań o świętych, jedno zachowane w całości, pozostałe tylko we fragmentach. Są to kazania na. uroczystości św. Michała, św. Katarzyny, św. Mikołaja, Bożego Narodzenia, Trzech Króli i Matki Bożej Gromnicznej. Pisane są prozą artystyczną, kunsztownie rytmizowaną i rymowaną zgodnie z zasadami średniowiecznej "sztuki dyktowania". Rękopis powstał zapewne około połowy wieku XIV, jest jednak kopią starszego oryginału z końca XIII lub początku XIV stulecia, o czym świadczą archaiczne formy językowe oraz liczne błędy i poprawki kopisty. Kunszt anonimowego autora w posługiwaniu się "prozą poetycką" uwidacznia się szczególnie w Kazaniu na święto Trzech Króli (zachował się tylko początek i koniec), nasyconym licznymi paralelizmami składniowymi, rytmicznymi i brzmieniowymi, które spełniają nie tylko funkcję stylistyczną, ale również kompozycyjną. Podobnie jak pozostałe kazania ma ono charakter intelektualnego wykładu historii świętej w duchu średniowiecznego alegoryzmu*. Cyt. wg Chrestomatia staropolska, s. 95. Kazanie na święto Trzech Króli (fragment) Ubi est, qui natus est rex ludeoruml1 Święty Ewanjelista trojaki skutek znamienity2 pokazuje w tych we trzech krolech pogańskich: jich żądne3 krolewica dziewicą porodzenego pytanie4: jich wierne księżyca pokojnego5 poznanie [...], a jich rychłe i szczodre króla mocnego odarowanie [...]. I mówi Ewanjelista święty pod obrazem trzy krolew6 pogańskich: Gdzie jeść teć7, jenże się narodził kroi żydowski? Bo Pismo togo krolewica dziewicą porodzonego w trojakiem mieście8 Pisma nazywa królem luda żydowskiego: w jego dziwnem narodzeni; w jego uciesznem wielikich cud czynieni; a w jego trudnem umęczeni. I pokazuje Ewanjelista, iże teć to kroi i krolewic niebieski w trojakiej rzeczy znamienitej jine wszytki króle żmija9. A to w tem, iż jeść miłościwiejszy, iż jeść mocniejszy, iż jeść szczedrzejszy. Uznali10 oni trze króle pogańscy krolewica i króla miłościwego w Betlejem ubogą dziewicą porodzonego. Niczs nie mieszkając11, gdy gwiazdę uźrzeli, nagle12 dary: złoto, kadzidło a mirrę wzdąć mu13 pośpieszyli, bo kroi miłościwiejszy; przed nim poklękli, bo kroi mocniejszy; dary jemu wzdali, bo kroi szczedrzejszy. I pokazuje nam Ewanjelista święty, iż teć to kroi jeść miłościwiejszy, a to w rzeczy trojakiej: w miłem wabieni14; iżbychom15 pokutę wiernie czynili; w długiem czakani16, iżbychom się k niemu zadnie pośpieszyli; w rychłem odpuszczeni, iżbychom w jego miłości nie rozpaczyli17. O kako jeść ty18 to króle mile powabił, iż jim nową gwiazdę pokazał i zjawił, tako że niczs nie mieszkając19, uźrzewszy gwiazdę w drogę są wstąpili, drogi są nie otłożyli, w czem radzi Syna Bożego słuszali. 'odzie jest nowo narodzony król żydowski? (Mt 2, 2); 2czyn znakomity; 'pożądane; 4szukanie; 5książęcia Jagodnego; 6pod postacią trzech królów; 'jest ten; 8miejscu; Vzewyższa; '"poznali; "nic nie zwlekając; "zaraz; "ofiarować mu; "wabieniu, zachęcie; "iżbyśmy; 16czekaniu; "nie zwątpili; 18o jakoś ty; "nie zwlekając Konteksty i sugestie interpretacyjne Zdrów bądź, królu anjelski, s. 28. - tajemnica wcielenia Boga, hołd stworzenia, świat Bożym państwem Św. Bonawentura, Trzy drogi..., s. 183. - rozpoznanie i spotkanie z Bogiem: trzy drogi poznania i zjednoczenia z miłością Ponadto zwróć uwagę na: - analogię formy słowa "księżyc" (syn księcia) i "bożyc" (syn Boga - w Boguro* dzicy) - archaiczną formę trybu przypuszczającego ("iżbychom") Bibliografia 1. Kazania tzw. świętokrzyskie, oprać. J. Łoś i W. Semkowicz, Kraków 1934. 2. E. Ostrowska, Kompozycja i artyzm językowy "Kazań świętokrzyskich", w: E. Ostrowska, Z dziejów języka polskiego i jego piękna, Kraków 1978. 41 40 p 8. Poklon Trzech Króli. 1. pół. XV w. Kwatera tryptyku z nieznanej miejscowości. jan z Szamotuł (Paterek) KAZANIE O NARODZENIU MARY JE J PANNY (fragment) Jan z Szamotuł, zwany Paterkiem (ok. 1480-1519), z pochodzenia mieszczanin, był profesorem Akademii Krakowskiej oraz kaznodzieją przy kościele Ś w. Anny w Krakowie. Z jego pisarskiej twórczości znane są jedynie trzy (w tym jedno o niepewnym autorstwie) kazania poświęcone Matce Bożej: dwa o Niepokalanym Poczęciu i jedno o Narodzeniu Marii Panny. Są to właściwie scholastyczne* traktaty na temat doktryny o Niepokalanym Poczęciu Bogarodzicy. Oparte na teologicznych źródłach łacińskich, zawierają także elementy apokryficzne*, w tym również szczegółowy opis urody Marii. Cyt. wg Chrestomatia staropolska, s. 111-113. Cudność ciała Maryjej Panny stąd biorą. Gdy Maryja była naślachetniejsza na duszy nad stworzenie, tako miała być nadoskonalsza w ciele i nalepsza. Tego wywód1 jest, iż naślachetniejszej duszy ma być ciało naślachetniejsze dano, ale dusza Maryjej była naślachetniejsza, przeto po ciele swego miłego Syna ciało dziwnej doskonałości a cudności. [...] Też to wywodzą, gdyż natura błędzić nie może, syn ma być podobien matce, a Krystus był miedzy syny ludzkimi nacudniejszy, przeto i ciało Panny było cudne, która cudność zależy w wysokości, farbie2, w jakości, w członków cudnym postawieniu3. A przeto będzim baczyć o jej barwie, o jej wielkości, o cudnych członkach. I pytam, jeśli Maryja Panna była wielkiego albo małego zrostu4? Na co Wojciech Wielki5 odpowieda, iż miała zrost słuszny, tak iż ani barzo wielka, ani mała, ale jako zależy6 na zrost wysoki cudny niewieści, co zrozumiej od Krystusa; bo ile zależało na Krystusa, miał ciało jako mąż nie jako obrzym7 ani jako karzeł, nic wyszy, jedno na ósmi dłoń wielkich, a na dziewięć mniejszych. Ale pospolicie tak wielki syn jako matka, przeto tak wysoka była Maryja jako jej miły syn [...]. Włosy, pytam, jakie miała, i odpowiedam, iż nie owszeki8 miała kędzierzawych, bo takie włosy bywają w człowiece z zbytku, z zimna, a znamionują człowieka nadętego, a zysku żądającego, co nie było w Pannie. Nie miała też rzadkich albo barzo miękkich, albo miąszych9 ani tezę prawie białych, bo takie włosy znamionują człowieka tępego rozumu a trudnego ku nauce. Nie miała też lisowatych10 albo prawie czerwonych, co ukazuje zbytnią gorącość11, a znamionują człowieka z przyrodzenia niewiernego. Były tedy jej włosy mierne12, żołtoczarne, bo takie słuszają13 ku płci 42 43 teoiog, aoKtor js.oscioia; naiezy; oiorzym; oynajmmej; gruoycn; ruaycn; "poząanwosc; "oapowieanie, w sam raz; "przystają; 14zdobi, upiększa; 15wilgoci, wilgotności; 16pod}użna; "na cztery boki; 18przezornego, ostrożnego; "skromnego, wstydliwego; 20miłe, przyjemne; 21powściągliwego wejrzenia; 22odpowiednie; 23nabrzmiałe albo pełne; 24podbródek, broda; 2Suszlachetnia, zdobi Konteksty i sugestie interpretacyjne Rozmyślanie przemyskie, s. 50. - elementy apokryficzne w narracji i w opisie Wiersz Słoty o chlebowym stole, s. 99. - Maria jako ideał kobiety - harmonia duszy i ciała Sw. Tomasz z Akwinu, O pięknie, s. 182. - Maria jako ucieleśnienie średniowiecznego ideału piękna, połączenie estetyki z ówczesną wiedzą o fizjologii i psychologii człowieka , 44 45 białej, rumionej; takie włosy się mienią, bo z młodu bywają żółte barzo, a potym czarne. [...] Oczy miała czarne, bo czarne oczy, gdzie czarne włosy też i to chędoży14 panny i człowieka. Też, iż od mózgu gorącego a suchego mniej wilkości15 jidzie do oczu, a temu też rzadko bolewają abo płyną, iż mało wilkości mają, a mocne i ostre widzenie i cudność dają; tedy to słuszało Maryjej Pannie. [...] Głowa jej była niejako podługowata16, czoło nieszerokie, ale gładkie, na czterzy grani17 miernie wielkie, słuszne, pokorne, a zawsze na dół je spuszczała, taka bowim głowa a czoło ukazują człowieka opatrznego18, mądrego a sromieźliwego19. Oczy były cudne a jasne, na weźrzenie lubieżne20, miernego weźrzenia21, łaskawego, pokornego; źrzenica czarna, barzo jasna; brwi czarne, nie barzo gęste albo włosiste, ale słuszne22. Nos prosty, niewielki, prosto jidący, co znak jest stałości a roztropności. Jagody jej niepucołowate albo tłuste ani wyschłe, ale cudne, białe a rumione w barwie jako mleko a róża. Usta naświętsze, miłe, rozkoszne, wesołe, wszelkiej słodkości napełnione. Wargi czerwone a niejako odpieszniałe albo cieliste23, tak iż nisza warga więcsza była niźli wysza, a to barzo słusznie, co znamionuje mężność a wielką stałość. Zęby jej były białe, proste, równe a czyste. Podgarłek24 jej słuszny a w miarę, niejako na czterzy grani, gdzie szedł niejaki dołek przez pośrzodek. Szyja biała, jasna, nieotyła ani wyschła. Ręce gołe a słuszne, palce niejako troszkę krzywe, co ślachci25 barzo, długie, proste a gładkie. Wszytko ciało dziwną, Boską mądrością sprawione. R. Pernoud, Kobieta w czasach katedr, s. 214. - ideał urody kobiecej w średniowieczu Ponadto zwróć uwagę na: - sposób konstruowania wizerunku Marii i zastosowane w nim środki opisu Bibliografia 1. L. Malinowski, Magistra Jana z Szamotuł, dekretów doktora, Paterkiem zwanego, kazania o Maryi Pannie Czystej z kodeksu toruńskiego, "Sprawozdania Komisji Językowej Akademii Umiejętności" t. l, 1880. 2. M. Adamczyk, Biblijno-apokryficzne narracje w literaturze staropolskiej do końca XVI wieku, Poznań 1980. 3. "Caly świat nie pomieściłby ksiąg". Staropolskie opowieści i przekazy apokryficzne, wyd. W.R. Rzepka i W. Wydra, wstęp M. Adamczyk, Warszawa -Poznań 1996. wytłumaczenie; 2barwie; 3ulożeniu, kształcie; 4wzrostu; 5św. Albert Wielki (ok. 1193-1280), wybitny filozof, 9. Madonna z Krużlowej (fragment). Ok. 1410 r. NAWIEDZENIE GROBU Nawiedzenie Grobu (Yisitatio sepulchri) to najstarszy z zachowanych na ziemiach polskich przykład dramatu liturgicznego*, tzw. oficjum dramatyczne*. Odgrywano je prawdopodobnie już w połowie XIII wieku w katedrze wawelskiej, nieco później również w diecezjach płockiej i wrocławskiej. Nawiedzenie Grobu oparte jest głównie na Ewangelii św. Marka i obejmuje kilka scen ukazujących wydarzenia przypominane w liturgii rezurekcyjnej: wędrówkę niewiast z wonnościami do Grobu Pańskiego, ich rozmowę z aniołem, bieg apostołów Piotra i Jana oraz demonstrację, pustych całunów. Importowany zapewne łaciński tekst dramatu wygłaszany (śpiewany) był przez "aktorów" - księży lub uczniów szkół przykościelnych. Sceneria świątyni (Grobu Pańskiego), liturgiczny kontekst, symboliczne gesty aktorów służyły obrazowemu unaocznieniu wiernym tajemnicy Zmartwychwstania Chrystusa. Cyt. wg Dramaty staropolskie. Antologia, oprać. J. Lewański, t. l, Warszawa 1959, s. 99-103. Po "Chwała Ojcu" powtarza się responsorium*: "A gdy minął szabat, Maria Magdalena i Maria Jakubowa, i Salome nakupiły wonnych olejków, aby przyszedłszy namaścić Jezusa". Śpiewając je, konwent1 braci wychodzi z prezbiterium na środek kościoła. Po zakończeniu responsorium kantor zaczyna antyfonę*: Maria Magdalena i druga Maria niosły o świcie wonności, szukając w grobie Pana. Tymczasem trzej bracia odziani w alby2, niosąc wonności, podążają z zakrystii w stronę Grobu. Po odśpiewaniu antyfony przez konwent, bracia, o których poprzednio była mowa, jakby między sobą rozmawiając, ściszonym głosem śpiewają następujący werset: Któż nam odsunie od wejścia kamień, o którym wiemy, że przykrywa święty Grób? Których pytając dwaj chłopcy3, już przedtem do pełnienia straży w pustym Grobie wyznaczeni, śpiewają: •.;,.,,.. Kogo szukacie, strwożone niewiasty, w tym Grobowcu, płaczące? 46 47 Tamci im odpowiadają: Jezusa Nazareńskiego ukrzyżowanego szukamy. A oni: Nie ma tutaj Tego, którego szukacie, lecz spiesznie idąc oznajmijcie uczniom Jego i Piotrowi, że zmartwychwstał Jezus. Podczas gdy śpiewają te słowa, poprzednio wspomniani [trzej] bracia wchodzą do Grobu i po okadzeniu go wychodzą, a wracając przez prezbiterium, śpiewają wersety: Przybyłyśmy żaląc się do Grobu, i ujrzałyśmy siedzącego anioła Pańskiego, który oznajmił, że zmartwychwstał Jezus. W ten sposób dochodzą śpiewając do zakrystii. Wtedy dwaj spośród braci, jak gdyby biegnąc, śpieszą do Grobu, podczas gdy chór śpiewa antyfonę: Biegło ich dwóch razem, a ów drugi uczeń4 wyprzedził Piotra i pierwszy przybył do Grobu, Alleluja! Wziąwszy więc z Grobu całuny wracają do prezbiterium i rozpostarłszy je przed całym ludem śpiewają werset: Spójrzcie, o towarzysze, oto całuny i chusta, a ciała nie znaleziono w Grobie. Dołączając antyfonę: Powstał Pan z Grobu, który za nas zawisł na krzyżu, Alleluja! po jej skończeniu zaczyna biskup, jeśli jest, a jeśli nie, to kantor: Ciebie Boga chwalimy5. Po zakończeniu mówi się werset: W zmartwychwstanie Twoje, Chryste, Alleluja, radują się niebiosa i ziemia, Alleluja! 'zespół, zgromadzenie; 2długa biała szata liturgiczna, tu ma oznaczać strój kobiecy; 3chłopcy lub młodzi klerycy wyobrażają tutaj aniołów; 4św. Jan Apostoł; 5łac. Te Deum laudamus (hymn przypisywany św. Ambrożemu). Konteksty i sugestie interpretacyjne Krystis z martwych wstał je, s. 27. - obraz Zmartwychwstania w pieśni i w dramacie (związek z liturgią) J. Lewański, Sceny średniowieczne, s. 269. - świątynia jako scena dramatyczna Bibliografia 1. B. Bartkowski, "Yisitatio sepulchri" w polskich przekazach średniowiecznych, "Musica Medii Aevi" t. 4, 1973. 2. Średniowieczne gatunki dramatyczno-teatralne, z. 1: J. Lewański, Dramat liturgiczny, Wrocław 1966; z. 2: J. Lewański, Komedia elegijna, Wrocław 1968; z. 3: J. Lewański, Misterium, Wrocław 1969. 3. J. Lewański, Dramat i teatr średniowiecza i renesansu w Polsce, Warszawa 1981. 48 49 4 - Zrozumieć średniowiecze ROZMYŚLANIE PRZEMYSKIE (fragment) Jest to najobszerniejszy i najciekawszy zabytek polskiej średniowiecznej prozy narracyjnej. Liczący ponad 850 stron kodeks* odnaleziony został w Bibliotece Kapituły Greckokatolickiej w Przemyślu; oryginalny tytuł dzieła brzmi: Rozmyślanie o żywocie Pana Jezusa. Tekst jest niekompletny, brakuje w nim początku i zakończenia; sporządzono go na początku XVI wieku w oparciu o starszy piętnastowieczny rękopis. Ta nabożna opowieść o życiu Świętej Rodziny przeplatana wątkami apokryficznymi (powiązanymi tematycznie z Biblią, nie należącymi jednak do biblijnego kanonu*), stanowi unikatową w skali europejskiej, sporządzoną z niebywałą precyzją źródłową i stylistyczną kompilację* ewangelii apokryfów* traktatów teologicznych i legend czerpanych ze źródeł łacińskich (autor "nie pisze ani jednego zdania od siebie"). Główną funkcją tego rodzaju utworów - obok przekazywania treści religijno-moralizatorskich - było zaspokajanie pobożnej ciekawości wiernych, którym nie wystarczały pełne przemilczeń relacje ewangelistów zwłaszcza na temat dzieciństwa Jezusa i życia Świętej Rodziny. Przed Soborem Trydenckim (1545-1563) granica pomiędzy apokryfem a kanonem biblijnym była jeszcze płynna, toteż elementy apokryficzne swobodnie przenikały do literatury i sztuki religijnej. Cyt. wg Chrestomatia staropolska, s. 129-132. O uciekaniu Jozefowym z Maryją a z Dzieciątkiem miłem Jezusem Wstawszy Józef w nocy osiodłał osła, wziąwszy dziecię z matką jego i poskoczył do Ejiptu, uciekając, jako jemu anjoł przykazał. Kiedy do Ejiptu dowiedzion tedy był w jednem roce , kiedy uciekał dla boleści i dla męki okropnego Heroda Herod tegodla- długo czekał, iż nie posiekł dzieci, aby mógł wypytać3 Jezusa. Tuta nikt nie mmmaj, aby Józef z Maryją nieśli sami po drodze dziecię. Bo to macie wiedzieć wiódł z sobą dwa osły: na jednym siedziała Maryja z dziecięciem, a drugi niósł potrzeby, czym by się byli żywili po drodze jidąc; a mieli tezę dziewkę służebną a trzy parobki, którzy służyli Józefowi a dziewicy Maryje. Tamo są szli po puszczy a po charpęciach , gdzie ni mieli nijednej drogi ani ścieżki. 10. Mistrz Pasji Dominikańskiej. Ucieczka do Egiptu. Ok. 1465 r. 50 51 O źwirzętach, iże zabiegały Jezu Krystowi, kiedy jest wiedzion do Ejiptu Zbieżeli się źwirzęta ku Jezusowi: łosiowie, Iwowie, niedźwiedziowie, zebro wie5, łanie, jelenie, turowie, słoniowie, sarny, liszki, małpy, wilcy, gronostajowie, rysiowie. Leśnia i polnia źwirzęta wszelika zbieżała się, dając cześć i chwałę a modląc się dzieciątku Jezu Krystusowi, a czyniąc cześć Maryje, matce jego. Jedni szli przed nimi, a drudzy za nimi, jakoby ukazując jim drogę niewidaną6. Czcienie o tem jako słali Jezusa po ogień Maryja i Józef Kiedy miły Jezus swej matce posługował, wezwawszy ji, posłała po ogień. Tedy on, wziąwszy węgla w łono swej suknie, poniósł. Chcąc takież jine dzieci uczynić i zeżgły7 sobie suknie, a nie śmiały do domu, ale stały na ulicy płacząc a rzekąc, iże sam czarownik nam szkodę czyni. A przydać do domu, skarżyły macioram8, iże on czarownik kazał nam, bychmy brali ogień w suknie, i zeżgliśmy suknie sobie. Bieżawszy ony i skarżyły Józefowi i Maryje. A miły Jezus kazał jim suknie zwlec9 i uczynił jim zasie całe jako pirwej. O krasie Jezukrystusowej Jako miły Jezus w obyczajoch był wielebny10, tako w swem ciele krasny11. Bo nade wszytki syny człowiecze był nadobny, bo każdemu się mił pokazał, a też wielmi wdzięczny12, a na źreniu każdemu mił13. Bowim było jego przyrodzenie tako okrasiło14, iż oblicza silno wesołego15, a barzo krasnego, iż w nim nie było ni jednego pobrudzenia ani żadna szkaradość16. O krasie skory ciała Jezukrystowa Skora była jego ciała biała jako mleko, a światła jako lilijowe krasy17, a wszakoż ji słońce było okrasiło, a dlatego on był krasszy od słońca, bo był nieco ramion18 od słońca. A ta rumioność, złączywszy się z białością, silno ji krasiła, bo białość słoneczna więcej się w nim świeciła; a takoż był jako lilija nadobny w jego stadle dziecinnym19, ale kiedy był w męstwie, nieco był szod20 od gorącości słonecznej. O włosiech Jezukrystusowych Włosy jego głowy były czarne, miękkie a nic nieostre, długie a od długości mało wstoczone21. Rzadko je kiedy je czosał, a nigdy nie strzyżone, a wszakoż nigdy nie były stargane. 'miał rok; 2dlatego; 'dopytać się, znaleźć; 4po bezdrożach, pustkowiach; 5żubry; 'niewidzialną; 'spaliły; 8matkom; 'zdjąć; '"szlachetny; "piękny, urodziwy; I2bardzo miły, przyjemny; "miły dla oczu każdego; "natura go tak ozdobiła; "bardzo radosnego; 16nie było w nim żadnej skazy ani brzydoty; "biała, czysta jak barwa lilii; 18zarumieniony; "w swym wieku dziecinnym; 20posiwiały; "sterczące do góry Konteksty i sugestie interpretacyjne Kwiatki świętego Franciszka, s. 123. - elementy apokryficzne w żywotach świętych - kreowanie żywotu św. Franciszka na wzór życia Chrystusa Jan z Szamotuł (Paterek), Kazanie o Narodzeniu Maryjej Panny, s. 43. - analogie w konstrukcji opisu urody Jezusa i Marii J. Kębłowski, Polska sztuka gotycka, s. 278. - motywy apokryficzne z życia Świętej Rodziny w ołtarzu Wita Stwosza Ponadto zwróć uwagę na: - średniowieczne formy mianownika liczby mnogiej w nazwach nieosobowych (np. zwierząt: "łosiowie", "Iwowie" itd.) Bibliografia 1. Rozmyślanie o żywocie Pana Jezusa, wyd. A. Briickner, Kraków 1907. 2. M. Adamczyk, Biblijno-apokryficzne narracje w literaturze staropolskiej do końca XVI wieku, Poznań 1980. 3. "Cafy świat nie pomieściłby ksiąg". Staropolskie opowieści i przekazy apokryficzne, wyd. W.R. Rzepka i W. Wydra, wstęp M. Adamczyk, Warszawa -Poznań 1996. 4. T. Dobrzeniecki, Łacińskie iródla "Rozmyślania przemyskiego", w: Średniowiecze. Studia o kulturze, t. 4, Wrocław 1969. 52 53 WIZERUNKI LUDZI I CZYNÓW Anonim tzw. Gali KRONIKA POLSKA (fragment) Autor Kroniki, od wieku XVI określany mianem Galia (czyli Francuza), był zapewne benedyktyńskim mnichem pochodzącym z Francji, który przybył do Polski z Węgier na początku XII wieku. Chociaż swą Kronikę napisał po łacinie, ze względu na jej wyjątkowość: ścisły związek z historią naszego państwa, wartość źródłową i walory artystyczne, uznaje się ją powszechnie za pierwsze znaczące dzieło polskiego piśmiennictwa. Powstała prawdopodobnie na konkretne zamówienie, w latach 1112-1116. W trzech księgach Anonim przedstawił dzieje Polski od czasów legendarnych do roku 1113. Każdą z nich poprzedził dedykacją w formie listu i wierszowanym epilogiem* (skrótem). Wiadomości czerpał Gali zarówno ze źródeł pisanych (np. Żywot św. Wojciecha, roczniki), jak i z tradycji ustnej. Nie ma tu typowej dla kroniki chronologii według dat rocznych; są to raczej tzw. gęsta - dzieje rycerskie królów i książąt, opowieści o ich wojennych czynach (por. starofrancuskie chansons de gęste*, np. Pieśń o Rolandzie). Głównym bohaterem Kroniki jest wysławiany przez autora Bolesław Krzywousty, którego politykę zmierzającą do odrodzenia królestwa polskiego wyraźnie popierał. Dzieło pisane jest łaciną silnie zrytmizowaną i zrymowaną, przechodzącą miejscami w regularny wiersz. Najstarszy zachowany odpis Kroniki pochodzi z wieku XIV. Cyt. wg Anonim tzw. Gali, Kronika polska, s. 24-26, 34-36 (w tłumaczeniu R. Gródeckiego). O wspaniałości i mocy sławnego Bolesława1 Większe są zaiste i liczniejsze czyny Bolesława, aniżeli my to możemy opisać lub prostym opowiedzieć słowem. Bo jakiż to rachmistrz potrafiłby mniej więcej pewną cyfrą określić żelazne jego hufce, a cóż dopiero przytoczyć opisy zwycięstw i tryumfów takiego ich mnóstwa! Z Poznania bowiem miał 1300 pancernych2 i 4000 tarczowników3, z Gniezna 1500 pancernych i 5000 tarczowników, z grodu Władys-ławia4 800 pancernych i 2000 tarczowników, z Giecza 300 pancernych i 2000 tarczowników; ci wszyscy waleczni i wprawni w rzemiośle wojennym występowali 54 do boju za czasów Bolesława Wielkiego. Co do rycerstwa z innych miast i zamków, to wyliczać je byłoby to dla nas długi i nieskończony trud, a dla was może uciążliwym byłoby tego słuchać. Lecz by wam oszczędzić żmudnego wyliczania, podam wam bez liczby ilość tego mnóstwa: więcej mianowicie miał król Bolesław pancernych, niż cała Polska ma za naszych czasów tarczowników; za czasów Bolesława tyle prawie było w Polsce rycerzy, ile za naszych czasów znajduje się ludzi wszelakiego stanu5. O cnocie i szlachetności sławnego Bolesława Taka była okazałość rycerska króla Bolesława, a nie mniejszą posiadał cnotę posłuszeństwa duchowego. Biskupów mianowicie i swoich kapelanów w tak wielkim zachowywał poszanowaniu, że nie pozwolił sobie usiąść, gdy oni stali, i nie nazywał ich inaczej, jak tylko "panami", Boga czcił z największą pobożnością, Kościół święty wywyższał i obsypywał go królewskimi darami. Miał też ponadto pewną wybitną cechę sprawiedliwości i pokory; gdy mianowicie ubogi wieśniak lub jakaś kobiecina skarżyła się na któregoś z książąt lub komesów6, to chociaż był ważnymi sprawami zajęty i otoczony licznymi szeregami magnatów i rycerzy, nie pierwej ruszył się z miejsca, aż po kolei wysłuchał skargi żalącego się i wysłał komornika po tego, na kogo się skarżono. A tymczasem samego skarżącego powierzał któremuś ze swych zaufanych, który miał się o niego troszczyć, a za przybyciem przeciwnika sprawę podsunąć z powrotem królowi - i tak wieśniaka napominał, jak ojciec syna, by zaocznie bez przyczyny nie oskarżał i aby przez niesłuszne oskarżenie na siebie samego nie ściągał gniewu, który chciał wzniecić na drugiego. Oskarżony na wezwanie bez zwłoki co prędzej przybywał i dnia wyznaczonego mu przez króla nie chybił, bez względu na jakąkolwiek okoliczność. Gdy zaś przybył wielmoża, po którego posłano, nie okazywał mu Bolesław niechętnego usposobienia, lecz przyjmując go z pogodnym i uprzejmym obliczem, zapraszał do stołu, a sprawę rozstrzygał nie tego dnia, lecz następnego lub trzeciego. A tak pilnie rozważał sprawę biedaka, jak jakiego wielkiego dostojnika. O jakże wielką była roztropność i doskonałość Bolesława, który w sądzie nie miał względu na osobę, narodem rządził tak sprawiedliwie, a chwałę Kościoła i dobro kraju miał za najwyższe przykazanie! A do tej sławy i godności doszedł Bolesław sprawiedliwością i bezstronnością, tymi samymi cnotami, które początkowo zapewniły wzrost potędze państwa rzymskiego. Bóg wszechmogący udzielił królowi Bolesławowi tyle dzielności, potęgi i zwycięstw, ile w nim samym obaczył dobroci i sprawiedliwości wobec siebie oraz wobec ludzi. Taka sława, taka obfitość dóbr wszelkich i taka radość towarzyszyła Bolesławowi, na jaką zasługiwała jego zacność i hojność. 55 O żałosnej śmierci sławnego Bolesława ; A jednak choć król Bolesław opływał w tyle niezmiernych bogactw i tylu miał zacnych rycerzy, jak wyżej powiedziano, więcej niż jakikolwiek inny król, żalił się przecie zawsze, że właśnie samych rycerzy mu tylko brakuje. I którykolwiek zacny przybysz znalazł u niego uznanie w służbie rycerskiej, uchodził już nie za rycerza, lecz za syna królewskiego; i jeśli kiedy o którymkolwiek z nich - jak to się trafia -król posłyszał, że nie wiedzie mu się w koniach lub w czymkolwiek innym, wtedy w nieskończoność obsypywał go darami i mawiał żartobliwie do otaczających go: "Gdybym mógł tak samo bogactwami ocalić tego zacnego rycerza od śmierci, jak mogę jego nieszczęście i niedostatek zaspokoić moimi zasobami, to samą chciwą śmierć obładowałbym bogactwami, ażeby zatrzymać w służbie rycerskiej takiego zucha!" Dlatego to tego znakomitego męża powinni w cnotach naśladować jego następcy, ażeby mogli się wznieść do takiej samej sławy i potęgi. Kto pragnie po śmierci zdobyć tak wielki rozgłos, niech osiąga, dopóki żyje, tak wielką sławę w cnotach! Jeżeli ktoś stara się dorównać chlubnym imieniem Bolesławowi, niech pracuje nad tym, by swoje życie upodobnić do jego chwalebnego żywota. Wtedy będzie zasługiwała na pochwałę dzielność czynów rycerskich, gdy życie rycerza przyozdobi się chwalebnymi obyczajami. Taką to była pamiętna sława wielkiego Bolesława, i taką cnotę należy głosić ku pamięci potomnych jako wzór do naś­ladowania! [...] Skoro tedy król Bolesław odszedł z tego świata7, złoty wiek zmienił się w ołowiany8, Polska, przedtem królowa, strojna w koronę błyszczącą złotem i drogimi kamieniami, siedzi w popiele odziana we wdowie szaty; dźwięk cytry - w płacz, radość - w smutek, a głos instrumentów zmienił się w westchnienia. Istotnie przez cały ów rok nikt w Polsce nie urządził publicznej uczty, nikt ze szlachty, ani mąż, ani niewiasta, nie ustroił się w uroczyste szaty, ani klaskania, ani dźwięku cytry nie słyszano po gospodach, żadna dziewczęca piosenka, żaden głos radości nie rozbrzmiewał po drogach. I tego przez rok przestrzegali wszyscy powszechnie, lecz szlachetni mężowie i niewiasty skończyli żałobę po Bolesławie dopiero wraz z życiem. Z odejściem tedy króla Bolesława spośród żywych zdało się, że pokój i radość oraz dostatek odeszły razem z nim z Polski. Konteksty i sugestie interpretacyjne < Wincenty z Kielczy, Żywot św. Stanisława, s. 58. _ król i biskup: harmonia i konflikt władzy s'wieckiej i duchownej Pieśń o Rołandzie, s. 111. - wzorzec osobowy rycerza, uniwersalizm ideału Św. Tomasz z Akwinu, O władzy, s. 179. - król, państwo, poddani (wizja hierarchii społecznej) M. Ossowska, Rycerz w średniowieczu, s. 207. - ideał rycerza średniowiecznego Bibliografia 1. Anonim tzw. Gali, Kronika polska, przełożył R. Gródecki, oprać. M. Plezia, Wrocław 1982. 2. M. Plezia, Gall-Anonim, w: Pisarze staropolscy. Sylwetki, pod red. S. Grzeszczuka, t. l, Warszawa 1991. 3. J. Malicki, Gallus i jego dzieło, w: J. Malicki, Legat wieku rycerskiego. Studia staropolskie, Wrocław 1989. Bolesław I Chrobry, książę Polski od roku 992, koronowany na króla w roku 1025; 2wojownicy konni okryci kolczugami; 3lekka konnica wyposażona w tarcze obronne; 4dziś Włocławek na Kujawach; 'chodzi tu o "mężczyzn zdolnych do broni", nie zaś o ogół ludności; 6wysoki urzędnik państwowy; 'Bolesław zmarł 17 czerwca 1025 roku; "aluzja do mitologicznych teorii o kolejnych, coraz to gorszych wiekach w dziejach świata: złotym, srebrnym, brązowym i żelaznym; wiek ołowiany był odmianą wieku żelaznego, najgorszego. 57 56 Wincenty z Kielczy ŻYWOT ŚWIĘTEGO STANISŁAWA 233 (fragment) Autorem łacińskiego Żywotu świętego Stanisława jest dominikanin Wincenty z Kielczy (na Opolszczyźnie), znany również jako twórca kilku pieśni na cześć świętego biskupa, m.in. hymnu Gaude, mater Polonia. Żywot powstał w latach 1257-1261 na zamówienie władz kościelnych, już po kanonizacji św. Stanisława (1253). Punktem kulminacyjnym opowieści jest konflikt biskupa z królem Bolesławem Śmiałym, zakończony męczeńską śmiercią św. Stanisława. Utwór posiada budowę trójdzielną, zgodną z konwencją gatunku: przedstawia kolejno życie świętego, jego męczeństwo oraz dzieje relikwii i cudów przy jego grobie. W swym dziele Wincenty z Kielczy wyraził ideę, która odegrała znaczącą rolę w kształtowaniu się polskiej świadomości państwowej: utrata przez władców polskich królewskiej godności i polityczny upadek państwa były jego zdaniem konsekwencją zbrodni popełnionej przez króla Bolesława; podobnie jednak jak porąbane ciało świętego Stanisława zrosło się cudownie, tak też dzięki jego kanonizacji nastąpi ponowne zjednoczenie królestwa polskiego i odzyskanie jego dawnej świetności, której symbolem są przechowywane w katedrze wawelskiej królewskie insygnia. Proroctwo to miało się spełnić kilkadziesiąt lat później, za rządów króla Władysława Łokietka. Cyt. wg Średniowieczne żywoty i cuda patronów Polski, przeł. J. Pleziowa, oprać. M. Plezia, Warszawa 1987, s. 273-279. O zacności i niegodziwości króla Bolesława Ów Bolesław1 dla okropności swej zbrodni, której dokonał na świętym męczenniku Stanisławie, zwany był srogim, dla nadzwyczajnej hojności krótko - Szczodrym, a dla niezwykłej dzielności i męstwa - Wojowniczym. Jak wielką bowiem odznaczał się hojnością i jak wielką zacnością, o tym nie trzeba szczegółowo opowiadać. I choć można by powiedzieć, że zrazu położył dobry fundament pod gmach cnót, to jednak piaszczysta ziemia rozstępowała się i wszystko, co nosiło znamię dobra, pogrążyło się w otchłani. Ponieważ zaś ambitni muszą być hojni, bo ubiegają się o względy ludzkie, przeto wiatr ambicji wymiótł w nim hojność, jaka go cechowała, męstwo zaś, jakie okazywał, utonęło w powodzi wad. Niegodziwiec ów na czele swego wojska przemierzył obce ziemie i stoczył wiele walk z buntownikami, aby odzyskać dawne granice królestwa polskiego, które utracili jego przodkowie po czasach jego pradziada, 58 wielkiego króla Bolesława2. I oto siódmy rok już mijał, a on rzadko przebywał w kraju, ciągle w obozie, a zawsze wśród wrogów. Przebywając zaś wśród pogan i współżyjąc z nimi, nauczył się ich spraw i służył ich niegodziwościom. Porzuciwszy zamiłowanie do cnót pogrążył się we wszelkich występkach, a ulegając niecnym skłonnościom, jak koń i muł, który nie ma rozumu, ogarnięty złością i niegodziwością, idąc za pożądliwością ciała zamienił chwałę swoją na hańbę, a naturalny sposób życia na taki, który sprzeczny jest z naturą. O kanonicznym upomnieniu A biskup krakowski Stanisław widząc, że nie zdoła okrutnego Bolesława po ojcowsku powstrzymać od jego niegodziwych postępków i okrucieństwa, lecz że on jak krwiożerczy wilk, jak dzika bestia sroży się wśród owiec Pańskich, że jego miecz tyrański obraca się przeciw ludowi chrześcijańskiemu i ocieka krwią niewinnych, że gwałci prawa małżeńskie, Boga się nie boi, człowieka nie szanuje, uciska sprawie­dliwość, wystąpił przeciwko niemu i stanął jak mur w obronie domu Pańskiego i nie zawahał się oddać swojej duszy za trzodę Pańską; mając już wkrótce stać się ofiarą za Chrystusa, sam siebie złożył w ofierze jak jagnię łagodne. Udzielił mu zatem upomnienia zgodnie z przepisami dyscypliny kościelnej grożąc mu najpierw zagładą królestwa, a następnie zawiesił nad nim miecz klątwy oraz zabronił mu wejścia do kościoła. A on, nieczuły na ojcowskie wezwanie do poprawy, jakby gałąź wygięta, a sucha, którą łatwiej można złamać niż wyprostować, stał się jeszcze skłonniejszy do wszelkiego zła, wpadł w jeszcze większy szał i wyrokiem sprawiedliwego sądu Boże­go, zaślepiony jak drugi faraon, pogrążył się w coraz większej zatwardziałości serca. W jaki sposób św. Stanisław zginął śmiercią męczeńską z rąk króla Bolesława w kościele Św. Michała I oto gdy święty biskup sprawował służbę Bożą w kościele Św. Michała na Skałce i błagał świętych o opiekę, on przed ołtarzem, wśród świętych obrzędów, nie bacząc na dostojeństwo stanu, miejsca ani chwili, nie lękając się świętych ani obecności Boskiego majestatu, kazał porwać biskupa i odciągnąć od ołtarza. Ale ilekroć okrutni pachołkowie próbowali rzucić się na niego, tyle razy padali, tyle razy powalała ich skrucha; a za trzecim razem upadłszy na ziemię zupełnie złagodnieli. A ów tyran stojąc przed drzwiami kościoła łaje ich obelżywie wołając: "O wy tchórze wyrodni, nie potraficie porwać jednego kapłana?" Następnie rzucił się do ołtarza i jak Tdumejczyk Doeg3 podniósłszy zbrodniczą rękę na pomazańca Bożego, oderwał oblubieńca od łona oblubienicy, pasterza od trzody, zabił ojca w uścisku córki, a syna 59 60 11. Rozsiekanie św. Stanisława. Ok. 1518 r. Kwatera tryptyku z Kobylina. niemal we wnętrznościach matki. Cóż to za żałosne, co za przeżałobne widowisko! Okrutnie mieczem powalił bezbożnik świętego, zbrodniarz pobożnego, świętokradca biskupa, a zadawszy mu okropne rany i miecz już krwią zbroczywszy uczynił go ofiarą godną Boga. Tak sprawiedliwy ginie z rąk bezbożnika, tak dobry pasterz oddaje życie za trzodę swoją, tak ziarno zboża rzucone w ziemię wzrasta w bujny kłos i po odrzuceniu słomy dostaje się do spichlerza Pańskiego z obfitym plonem; tak żołnierz Chrystusa, tak zapaśnik Pański walczy za sprawiedliwość, zaiste jak Naboth4 umiera na swej roli, aby winnica nie stała się ogrodem warzywnym. Woła do nieba głos krwi wylanej, ziemia wilgotna od krwawej rosy nie milczy, a sam miecz zabójcy zbroczony krwią męczennika domaga się pomsty na sprawcy dokonanej zbrodni. Tak okrutnik zbrodniczymi rękami zabija niewinnego, czyniąc go pełnym chwały męczennikiem, i rozdarłszy go na kawałki, poszczególne członki jeszcze sieka i rozrzuca na wszystkie strony świata dzikim zwierzętom i ptakom niebieskim, jakby poszczególnym cząstkom członków należało wymierzyć karę i jakby sądził, że w ten sposób pamięć jego imienia usunie ze świata. O miły, o słodki wyroku Boży, pełen wszelakiej słodyczy: oto Bolesław, ów pyszny zabójca pokornego biskupa, sporządził jakby kosztowny diadem i królewską purpurę dla tegoż św. Stanisława, którego zabił okrutnymi rękami, aby on mógł wejść do pałacu Króla wieczności. O orłach i promieniach niebieskich zesłanych z nieba dla straży nad ciałem oraz o zrośnięciu jego członków Lecz Bóg Wszechmogący, który w dziełach swoich zawsze jest godny chwały, a w świętych swoich uwielbiony, zesłał natychmiast ziemskie i niebieskie stworzenia, aby wskazały szczątki jego chwalebnego męczennika i strzegły ich. W pobliżu bowiem ukazały się nadlatujące z czterech stron świata, wysłane przez Boga cztery orły, które krążąc wysoko nad miejscem męki nie pozwalały, aby sępy i inne krwiożercze ptaki zbliżały się do świętego ciała. Na tej pełnej czci straży trwały noc po dniu i dzień po nocy. Czy mam mówić o nocy, czy o dniu? Raczej powiedziałbym, że to dzień, a nie noc. Była to bowiem inna noc, o której napisano: A noc jak dzień się rozjaśni. Ile mianowicie rozrzuconych było części świętego ciała, tyle w poszczególnych miejscach rozbłysło niebiańskich świateł dziwnej jasności. Wydawało się, że samo niebo udzieliło ziemi swego blasku i chwały, ponieważ można było sądzić, że ziemia rozjaśniona jest jakby światłem gwiazd i jak gdyby promieniami słońca. Ośmieleni tym radosnym cudem i ożywieni gorliwą pobożnością niektórzy z ojców zapragnęli zebrać rozrzucone szczątki członków i krok za krokiem zbliżyli się do miejsca męki. Cud niewypowiedziany! Znaleźli ciało nienaruszone, zbroczone krwią, lecz bez żadnego śladu blizn, podjęli je, zabrali i namaszczone kosztownymi wonnościami złożyli w tymże kościele Sw. Michała, obok wejścia do kościoła. I przez 61 całe dziesięć lat, kiedy relikwie ciała św. Stanisława męczennika spoczywały pogrzebane w kościele Św. Michała, nie ustąpił z tego miejsca ustawiczny blask owych świateł. O ukazywaniu się i cudach św. Stanisława Od tego wiec czasu Bóg począł objawiać rozliczne cuda dla chwały swego imienia, a przez zasługi swego chwalebnego męczennika. Wzrastała bowiem z dnia na dzień i szeroko się rozchodziła chwała jego cnót i z wolna wzmagał się wśród ludzi kult świętego. Nad grobem jego często błyszczało w nocy światło, a pobożni ludzie spędzali tam noce na modlitwie. Zdarzały się też częste objawienia św. Stanisława, a ludzie utrapieni znajdowali tam nieraz pociechę i uleczenie z rozmaitych chorób. Zdarzyło się nawet, że pewien zacny mąż, który stale odwiedzał grób św. Stanisława i wśród niezmąconej ciszy nocnej trwał tam z innymi na modlitwie, pewnej nocy wraz z tymi, którzy byli z nim w kościele Św. Michała rozjaśnionym niebiańskim światłem, ujrzał św. Stanisława ubranego w szaty biskupie, stojącego w otoczeniu czcigodnych osób przy ołtarzu i sprawującego święte obrządki oraz udzielającego obecnym pasterskiego błogosławieństwa. 'chodzi o króla Bolesława II Śmiałego, zwanego też Szczodrym, panującego w latach 1058-1079; 2chodzi tu o króla Bolesława I Chrobrego, panującego w latach 992-1025; 3aluzja do historii starotestamentowej; Doeg Edomita zabił na rozkaz Saula 85 kapłanów z miasta Nob (l Sam 22, 18); 4postać starotestamentowa; Naboth został skazany na śmierć i ukamienowany na skutek intrygi króla Achaba, któremu nie chciał oddać swej winnicy na ogród warzywny. Konteksty i sugestie interpretacyjne Anonim tzw. Gali, Kronika polska, s. 54. - król i biskup - stosunek władzy świeckiej i duchownej Wiersz o zabiciu Andrzeja Tęczyńskiego, s. 89. - konflikt jako temat w literaturze średniowiecznej Jakub de Yoragine, Legenda na dzień św. Aleksego, s. 127. - potwierdzenie świętości przez cuda pośmiertne Św. Augustyn, O państwie Bożym, s. 169. - konflikt dwóch państw - Bożego i ziemskiego 62 Św. Tomasz z Akwinu, O władzy, s. 179. - naruszenie porządku naturalnego jako źródło zła Bibliografia 1. Średniowieczne żywoty i cuda patronów Polski, przeł. J. Pleziowa, oprać. M. Plezia, Warszawa 1987. LEGENDA O ŚWIĘTYM ALEKSYM Najstarsza zachowana kopia polskiej wersji legendy o św. Aleksym (rękopis Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie) spisana została w roku 1454. Brakuje w niej zakończenia: opisu bólu rodziny i pogrzebu świętego. Jest to wierszowana opowieść o heroicznym życiu Aleksego, świętego, który dla ludzi średniowiecza stał się uosobieniem ideału skrajnego samo wy rzeczeni a, ascezy* i ubóstwa jako drogi do świętości. Legenda oparta prawdopodobnie na wątkach buddyjskich (Indie) uformowała się w Syrii w V-VI wieku, stąd zaś - za pośrednictwem Bizancjum -rozprzestrzeniła się na całym Zachodzie, stając się przedmiotem niezliczonych opracowań literackich (znalazła się m.in. w Złotej legendzie Jakuba de Yoragine, zob. s. 127). Redakcja polska oparta jest na łacińskim wzorcu pochodzącym zapewne z Niemiec lub Czech, ukazującym obok postaci Aleksego również inny, niewieści wzorzec życia doskonałego - postać jego dziewiczej oblubienicy. Anonimowy wierszopis (zapewne jakiś duchowny z Mazowsza, gdzie w średniowieczu skupiał się kult św. Aleksego) posłużył się nieregularnym wierszem z przewagą ośmiozgłosko-wca; nie jest też wykluczone, że mamy tu do czynienia z zapisem pamięciowym. Cyt. wg Chrestomatia staropolska, s. 260-265. Vi ta sancti Allexii rikmice1 Ach, królu wieliki nasz, Cóż ci dzieją Męszyjasz2, Przydaj rozumu k mej rzeczy3, Me sierce bóstwem obleczy4, .'.;';.. Raczy mię mych grzechów pozbawić, J ;V Bych mógł o twych świętych prawić. Żywot jednego świętego, Cóż5 miłował Boga swego, 63 12 Cztę6 w jednych księgach o nim. Kto chce słuchać, ja powiem. W Rzymie jedno panie było, Cóż Bogu rado służyło. A miał barzo wielki dwór, Prócz panosz7 trzysta rycerzow, Co są mu zawżdy służyli, Zawżdy k jego stołu byli. [...............] Eufamijan jemu dziano8 Wielkiemu temu panu, A żenię jego dziano Aglijas; Ta była ubóstwu w czas9. Był wysokiego rodu, Nie miał po sobie zadniego płodu10. Wiec-ci jęli Boga prosić, Aby je tym darował, Aby jim jedno plemię11 dał - Bóg tych prośby wysłuchał. A gdy się mu syn narodził, Ten się w lepsze przygodził12: Więc mu zdziano Aleksy, Ten był oćca barzo lepszy13. Ten więc służył Bogu rad. łże był star dwadzieścia k temu cztyrzy lata14, Więc k niemu rzekł ociec słowa ta: "Miły synu, każę tobie, Pojim zajegoć15 żonę sobie; Której jedno będziesz chcieć, Ślubie tobie, tę masz mieć". ' Syn odpowie oćcu swemu, Wszeko słusza16 starszemu: "Oćcze, wszekom ja twoje dziecię, Wiernie dałbych swój żywot prze cię. Cokole17 mi chcesz kazać, Po twej woli ma się to zstać". A więc mu cesarz dziewkę18 dał - A papież ji s nią oddał19. . święty Aleksy leżący pod progiem domu rodzinnego. Drzeworyt z 1. pół. XVI w. 65 64 5 - Zrozumieć średniowiecze To się nie jedno dziejało, Ale się często dziejało. Więc żak powiedał każdemu, I staremu, i młodemu. A gdyż to po nim uznali, Wieliką mu falę29 dali. Za świętego ji trzymano30 I wiele mu prze Bóg31 dawano. A więc świętemu Aleksemu, Temu księdzu32 wielebnemu, Nieluba mu fała była, Co się mu ondzie33 wodziła. Tu się wezbrał jeko mogę34, Wsiadł na morze w kogę35, Brał się do ziemie, do jednej, Do miasta Tarsa w Syryjej36. Tam był czuł37 świętego Pawła, Tu była jego myśl padła. Więc się wietr obrócił, Ten ci ji zasię nawrócił. A gdy do Rzyma przyjął38, Bogu dziękował, Iż do swej ziemie przygnał. A rzekąc: "Już tu chcę cirzpieć Mękę i wsztki złe file jimieć39. U mego oćca na dworze, Gdym nie przebył za morze". [...............] Tu pod wschodem40 leżał, Każdy nań pomyje [złą wodę]41 lał. ..'.;,• A leżał tu sześćnaćcie lat, Wsztko cirpiał Bóg rad; Siodmegonaćcie42 lata zamorzon był, Co sobie nic nie czynił. A więc gdy już umrzeć miał, Sam sobie list napisał I ścisnął ji twardo w ręce, Popisawszy swoje wsztki męki I wsztki skutki43, co je płodził, A gdy się s nią pokładał, , Tej nocy s nią gadał. Wrócił zasię20 pirścień jej, A rzekł tako do niej: "Ostawiam cię przy twym dziewstwie21, Wróć mi ji, gdy będziewa oba w niebieskim krolewstwie. [...............] A jeko zajutra22 wstał, Od obiada się precz brał; O tym nikt nie wiedział, Jedno żona jego, Ta wiedziała od niego. Nabrał sobie srebra, złota dosyć, Co go mógł piechotą nosić; Więc się na morze wezbrał, A ociec w żałości ostał. [...............] Więc to święte plemię Przyszło w jedne ziemię. Rozdał swe rucho23 żebrakom, Srebro, złoto popom, żakom. Więc sam pod kościołem siedział, A o jego księstwie24 nikt nie wiedział. Więc to zawżdy wstawał reno, Ano kościół zamkniono, Więc tu leżał podle proga Falę, proszę25 swego Boga. Ano z wirzchu szła przygoda: Niegdy mroź, niegdy woda. Eż się zstało w jeden czas, Wstał z obraza Matki Bożej obraz26. Szedł do tego człowieka, Jen się kluczem opieka27, I rzekł jest tako do niego: "Wstań, puści człowieka tego, Otemkni mu kościół Boży, Ać28 na tym mrozie nie leży". Żak się tego barzo lęknął, Wstawszy, kościół otemknął. : 66 67 . ~1^, C0 ~*«ly> 'ęc ^ Do „,^^e hy} Iż był syn Eufamijanow, A księdza rzymskiego cesarzow53. A gdy to ociec... (dalszego ciągu w rękopisie brak) Pytano. nie znająca kresu, • mocna i niewzruszona. A nie samym jeno językiem czytać mamy pisanie owo, ale z uwagą zgłębiać, a czynem usilnym pełnić. Słodki bo niedźwiedzi plastr miodu i cukier dobry; od obojga lepsza mądrość ksiąg. To jest bowiem skarb żywota wiecznego. A tak samo jakoby kto znalazł skarbiec w ziemi, nie rzucałby się zaraz na wszystko, lecz jeden jeno kamień szlachetny podniósłszy już bez troski żyłby do ostatka dni swoich jako dość wszelkiego dobra mający - tako i ten, kto odnalazł skarbiec ksiąg Bożych, prorockich i psalmowych i apostolskich a samego Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa prawdę dogłębną słów ocalonych - już nie sobie jeno samemu, ale i innym wielu słuchającym go zbawienie gotuje. Konteksty i sugestie interpretacyjne Legenda o świętym Aleksym, s. 63. - księga jako źródło prawdy (tradycji) O szanowaniu ksiąg, s. 106. - szacunek wobec księgi (źródła mądrości i objawienia) Św. Augustyn, Wyznania, s. 165. - objawienie jako fundament mądrości N.M. Wildiers, Od obrazu świata do teologu, s. 195. - świat jako księga natury i objawienia 135 Tomasz z Celano (?) DIESIRAE1 Tomasz z Celano (1190-1260) - franciszkanin, przyjaciel i pierwszy biograf św. Franciszka z Asyżu, uchodzi za twórcę jednej z najbardziej popularnych w wiekach średnich sekwencji* pt. Dies irae, od XIII wieku włączonej do obrzędu mszy żałobnej. Hymn jest pełną dramatyzmu poetycką wizją Sądu Ostatecznego, którego przeczuwana bliskość napawa człowieka lękiem przed wiecznym potępieniem. Jedyną nadzieją na ocalenie jest łaska Chrystusa, który okazał niegdyś swe miłosierdzie grzesznej Marii Magdalenie i łotrowi na krzyżu. W Polsce hymn Dies irae umieszczany był od połowy XV wieku w graduałach* franciszkańskich. Cyt. wg A. Kamieńska, Do źródeł. Psalmy i inne przekłady poetyckie, Poznań 1988, s. 108-110. Dzień ów gniewu się nachyla, gdy w proch wieki zmiecie chwila, świadkiem Dawid i Sybilla2. Będzie strach tam, będzie drżenie, przyjdzie sędzia sądzić ziemię a roztrząsać wszystko wiernie. Trąba wyda głos dokoła, gdzie kto gnił w mogilnych dolach, wszystkich do stóp tronu zwoła3. Śmierć struchleje, wszelkie ciało ,,, ... ;. gdy powstanie, jak leżało, by przed Sędzią głos zabrało. , , , Zwój ksiąg będzie rozwiniony zapisanych z każdej strony, ; ,;, ,; ;, t , 5 z których ma być świat sądzony. ; v; i..;:-,! Sędzia zasię gdy rozkaże, co ukryte, to ukaże, a bezkarnie nic nie zmazę. 24. Hans Memling. Sąd Ostateczny. Ok. 1473 r. Środkowa część tryptyku. 136 137 Cóż mam, nędzny, odpowiadać, jakiego obrońcę badać, gdy nawet dobremu biada. Królu strasznej wielmożności, co zbawiasz nas mimo złości, wybaw mnie, źródło litości. Pomnij, Jezu, miłościwy, jakoś dla mnie czynił dziwy, nie gub mnie w tym dniu straszliwym. Dla mnieś się utrudził, Panie, krzyża mękę cierpał za mnie, miałby trud ten przepaść marnie? Prawy Sędzio odemszczenia, daj nam łaskę odpuszczenia jeszcze przed dniem rozliczenia. Od zbrodniarza jęczę srożej, czoło ogniem winy górze, proszącego oszczędź, Boże. Ty, co Marii odpuściłeś, łotra z krzyża pocieszyłeś, nadzieję w serce włożyłeś. Prośby me tego niegodne, ale ty wejrzyj łagodnie, bym nie płonął wiecznym ogniem. Postaw mnie w owiec zagrodzie, od kozłów sprośnych mnie oddziel4, staw po prawicy w swym grodzie. Pomieszawszy z przeklętymi, ogniem srogim objętymi, wywołaj mnie ze świętymi. ; W kornej błagam Cię postawie, z sercem startym na proch prawie, uczyń zadość mojej sprawie. Dzień nieszczęsny się nachyla, gdy rozpęknie się mogiła, wstanie na sąd człowiek grzeszny, Ty go oszczędź, Boże wieczny. Dobry Jezu a nasz Panie, daj im swoje spoczywanie. 'łac. dzień gniewu; 2sąd nad światem zapowiada wielokrotnie król Dawid w Psalmach (np. Ps 75), jak również antyczna wieszczka Sybilla; 'obraz Sądu Ostatecznego oparty na Apokalipsie św. Jana i innych tekstach biblijnych; 4obraz oddzielenia owiec od kozłów (sprawiedliwych od grzeszników) zaczerpnął autor z Ewangelii św. Mateusza (25, 31-33) Konteksty i sugestie interpretacyjne Dialog mistrza Polikarpa ze Śmiercią, s. 71. - eschatologia* chrześcijańska: problem nagrody i kary Skarga umierającego, s. 80. - podwójny aspekt chrześcijańskiej eschatologii: sąd pośmiertny (indywidualny) i sąd ostateczny (kosmiczny) Św. Augustyn, O państwie Bożym, s. 169. - koniec państwa ziemskiego i nastanie państwa Bożego N.M. Wildiers, Od obrazu świata do teologii, s. 195. - średniowieczne wyobrażenia końca świata M. Włodarski, W średniowiecznym kręgu śmierci, s. 253. - podłoże nastrojów apokaliptycznych w średniowieczu 139 Widzi Matka: Syn Jej, Jezus Bicze przyjął i krzyż przeniósł Za calutki ludzki grzech. Widzi słodkie swe Rodzone Tak śmiertelnie opuszczone, Jak ostatni traci dech. Matko, źródło ukochania, Daj mi siłę współczuwania Tylu bólom, żalom Twym. Serce sobie upodoba, U Chrystusa kochać Boga; Sercu memu spraw to Ty Matko Święta, niechby ono Przybijano i dręczono, Niech zasiłki Twoje ma. Zrób mnie godnym uproszenia, Udzielenia, udręczenia Z Twego Rodzonego ran Daj pobożnie z Twymi łzami Mieć Twój ból z Ukrzyżowanym, Póki tym nie przejmiesz mnie. Niech pod krzyżem z Tobą stoję, Niech łzy Twoje będą moje, Tego twego płaczu chcę Panno z Panien Najjaśniejsza, Już mi nie bądź boleśniejsza, Tylko daj i mnie łzy lać Niech Chrystusa śmierć przeniosę, Mękę zniosę do pomocy, Niech to przejdę jeszcze raz Jacopone da Todi (?) STABAT MATER DOLOROSA1 Jacopone da Todi (1230-1306) - włoski poeta i mistyk franciszkański, twórca Pieśni duchownych i traktatów o życiu wewnętrznym. Jego pisma przeniknięte są ideą świętego ubóstwa i szaleńczej miłości do Chrystusa - Odkupiciela. Przypisywana mu słynna sekwencja* Stabat mater dolorosa ukazuje scenę opłakiwania ukrzyżowanego Zbawiciela przez Bożą Matkę. Polskie przekłady hymnu znane są od połowy XVI wieku (kancjonał* Walentego z Brzozowa z 1554 roku). Cyt. wg Jacopone da Todi, Stabat mater dolorosa, przeł. M. Białoszewski, "Tygodnik Powszechny" 1965, nr 15, s. 1. Stoi Matka obolała, Łzy pod krzyżem przepłakała, Gdy na krzyżu Syn jej mrze. Jakże w duszy jest zmartwiona, Zasmucona, zachmurzona, Aż ją poprzeszywał miecz2. Jakże smutnej i strapionej Matce tej Błogosławionej Jednorodzonego mieć I nie łamać się ginącej : ; .,, ; , , Tej pobożnej, tej widzącej Jednorodzonego śmierć. , ; - -', Co za człowiek, co nie płacze, Kiedy Matkę tę zobaczy ... , •, . -, ..-,:: ; W udręczeniu - w takim, o •; ś . •, , . Kto niezdolny współczuć czule Bólom Matki Syna bóle? Czy ma takie serce kto? 140 141 Zrób mnie zbitym, poranionym, Uwięzionym, przepojonym Krzyżem Syna, Syna krwią. Płomień ognia mnie nie spali: Najjaśniejsza mnie ocali Na ten ostateczny Sąd. Chryste, a gdy i Ty wyjrzysz, • Daj przez Matkę i mnie przybyć Do zwycięskich Twoich palm. A gdy ciało będzie zmarłe, Spraw, niech duszy będą dane Twoje nieba pełne chwał. Amen. 'tac. stalą matka bolejąca; 'aluzja do proroctwa starca Symeona z Ewangelii fo. Łukasza: "A Twój, dusze miecz przemknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu" (Łk 2, 35). Konteksty i sugestie interpretacyjne Posłuchajcie, bracia mila, s. 36. - analogia tematu - różne punkty widzenia Św. Tomasz z Akwinu, Streszczenie teologii, s. 176. - "teologia krzyża" J. Kębłowski, Polska sztuka gotycka, s. 278. - literackie i plastyczne obrazy Ukrzyżowania > ' V" '''"" Dante Alighieri BOSKA KOMEDIA (fragmenty) Dante Alighieri (1265-1321) - poeta włoski, jeden z najwybitniejszych twórców literatury światowej. Pisał sonety, kancony*, ballady, poematy o tematyce miłosnej (Nowe życie), i filozoficznej (Biesiada). Do arcydzieł literatury europejskiej należy powstała w latach 1307-1321 La commedia, nazwana przez potomnych Boską komedią. Jest to poemat pisany strofami trójwersowymi (tercynami), składający się z trzech części (po 33 pieśni każda): Piekło, Czyściec i Raj. Dante przedstawił w nim wizję wędrówki przez trzy światy pozagrobowe, będącą równocześnie alegorią* podnoszenia się człowieka z upadku, oczyszczenia i pokuty oraz drogi do prawdy i świętości. Boska komedia jest syntezą ówczesnej myśli filozoficznej, teologicznej i historycznej, a zarazem realistyczną panoramą świata średniowiecznego. Przewod­nikami poety po zaświatach są Wergiliusz i zmarła ukochana Beatrycze. Podróż trwa około trzy tygodnie, od Wielkiego Piątku roku 1300 poczynając. Jej motywem wiodącym jest miłość do Boga, do idealnej kobiety - Beatrycze oraz do rodzaju ludzkiego (uwidocznił się tu wpływ duchowości franciszkańskiej). Tworząc syntezę światopoglądu średniowiecza Dante był jednocześnie prekursorem renesansu (świeckość autora i jego czynne zaangażowanie w życie polityczne i obywatelskie, język narodowy, znajomość poezji antycznej). W Polsce Boska komedia znana była od początku XV wieku (z uznaniem wspomina o niej Długosz). Fragment Pieśni III ukazuje wędrowców wstępujących do Piekła przez bramę opatrzoną groźnym napisem. Akcja Pieśni XXXII oraz XXXIII rozgrywa się w dziewiątym kręgu Piekła, przeznaczonym dla różnego rodzaju zdrajców. Jeden z nich, hrabia Ugolino, opowiada straszną historię śmierci własnej i swych dzieci. Jest to jedna z najbardziej wstrząsających scen dantejskiego Piekła; wątek Ugolina spolszczył w całości Adam Mickiewicz. Cyt. wg A. Mickiewicz, Wybór poezyj, t. 2, oprać. Cz. Zgorzelski, Wrocław 1986, s. 140-146. l 142 143 Z PIEŚNI III Przeze mnie droga w miasto utrapienia; Przeze mnie droga w wiekuiste męki; Przeze mnie droga w naród zatracenia; Jam dzieło wielkiej, sprawiedliwej ręki. Wzniosła mię z gruntu potęga wszechwładna, Mądrość najwyższa, miłość pierworodna: Kto wchodzi do mnie, żegna się z nadzieją. Te słowa ryte na bramie czernieją, Ich treść, o! Mistrzu1, jest dla mnie tajemną! On głosem zwykłym świadomej osobie: "Tu - rzecze - z marnych wyzuj się przestrachów, Wszystko, co podłe, niechaj zamrze w tobie; Spuścić się mamy do wieczności gmachów I napotkamy tłumy niezliczone, Wiekuistego światła pozbawione". Rzekł, przyjacielską rękę mi podaje, Dobrotliwymi zachęca uśmiechy; Uczułem w sercu wzruszenie pociechy I wszedłem śmiało w tajemnicze kraje. Stamtąd wzdychania, żale i okrzyki Szumią śród nocy bez gwiazd i księżyca: Słucham, i łzami nabiegła źrenica. Okropny hałas, tysiączne języki, Wybuchy gniewu, szlochania boleści, I wycie mężów, i lament niewieści! Zgiełk przeraźliwy tak rozlicznych wrzasków To wre na przemian, to się społem zetrze, Jako tumany afrykańskich piasków, Kiedy się zerwą i zmącą powietrze. 25. Dante Alighieri. Fragment obrazu Domenico di Michelinosa w katedrze we Florencji. 145 10 - Zrozumieć średniowiecze Z PIEŚNI XXXII Gdy z miejsc okropnych szukamy przechodu, Dwóch potępieńców ujrzałem w parowie: Wyższy niższemu głową legł na głowie; A jak łakomie szarpiemy chleb z głodu, Tak on zatopił kły w ciało sąsiada, Tam kędy czaszka do barku przypada. Nie z takim gniewem Tydej2 zemstą ślepy Menalipowej głowy gryzł czerepy, Jak on swą zdobycz żuje i wysysa. "Człowieku - rzekłem - co paszczą tygrysa Mścisz się nad wroga nienawistną głową, Powiedz mi, jakie masz zemsty powody, A ja ci moją odpłacę wymową Kiedyś pomiędzy ziemskimi narody, Jeśli mię Pan Bóg żywcem stąd wydźwignie. A język w ustach moich nie zastygnie". PIEŚŃ XXXIII Od strawy dzikiej oderwał paszczękę Ów potępieniec i krew z ust ocierał Włosami czaszki, której mózg pożerał, I mówi: "Srogą chcesz odnawiać mękę; Serce mi pęka, nim usta otwieram. Lecz gdy ze słów mych, jak z nasion, dojrzeje Hańba dla zdrajcy, którego pożeram, Słuchaj, wypowiem, wypłaczę me dzieje. Nie wiem, kto jesteś, przez jaki cud nowy Zaszedłeś do nas, lecz po dźwięku mowy Poznaję w tobie Włocha, Florentina3: Widzisz przed sobą hrabię Ugolina4, A ten, co teraz jest mej zemsty łupem, Zwał się Rudżiery, był arcybiskupem. Jak mię w zdradzieckie usidlono słowa, Jak nieostrożnie wpadłem w jego ręce, Nie warto mówić, bo rzecz nie jest nowa. Lecz o mym zgonie, o mej strasznej męce, Jeśli nikt wieścią uszu twych nie skaził, Słuchaj i osądź - czy on mnie obraził? "Jest w głębi wieży podziemna pieczara, Sławna mym zgonem; dziś może w niej jęczy Na nowo jaka niewinna ofiara. Tam oknem witym z żelaznych obręczy Widziałem mnogich księżyców oblicze, Aż mnie raz we śnie przywidziana mara Zdana przyszłości chmury tajemnicze. Przyśniło mi się, że biskup zawzięty Polował wilka z małymi wilczęty, Na owej górze, co wzniosłymi szranki Z pizańską ziemią i Luką3 graniczy. Już chudą psiarnię zemkniono ze smyczy, Hrabia Gwalandi, Sismondi, Lafranki6 Szczują na czele, zdobycz będzie łatwa: Już wilk znużone zatrzymuje kroki, Upada wreszcie i ojciec, i dziatwa; I widzę kłami rozprute ich boki. Budzę się! Jeszcze noc nie zeszła z nieba, Już moje dziatki, wspólniki niewoli, Szlochają przez sen i wołają chleba! O, jeśli dotąd serce ci nie boli, Kiedy pomyślisz, co się we mnie działo I co me serce nadal przeczuwało, Jeśli nie płaczesz, któż ci łzy wyciśnie? Budzą się dzieci; wkrótce chwila błyśnie, W której nam zwykle udzielano strawy; Lecz na sen pomnąc truchlałem z obawy. Wtem z bram więzienia łoskot mię doleci -Zamurowano! - Spojrzałem na dzieci, Spojrzałem z niemej wyrazem rozpaczy; Aż w głębi serca czułem mróz jak w grobie. Gwido7 mój mały wołał: "Co to znaczy? Tak dziko patrzysz? Ojcze mój, co tobie?" Nie mogłem mówić ni łzy z oczu dostać; Milczałem - długo - aż do nocy końca. Nazajutrz do nas zbłądził promyk słońca I w twarzach dzieci ujrzałem mą postać; lit. _ _ -- ^...^-M Bo głód był jeszcze sroższy od żałości". Skończył i dziko wywróciwszy oczy, Na nowo usta w krwawą czaszkę broczy I jak pies zębem zgrzytając rwie kości. Krzyżowej w 1ZU4 toku, a jednocześnie iruwerem- - lypowym przeasiawicieiem średniowiecznej poezji rycerskiej. Cyt. wg Obraz literatury powszechnej, oprać. P. Chmielowski i E. Grabowski, t. 1. Warszawa 1895, s. 365 (w tłumaczeniu T. Wodzickiej). Miłości moja! jakże się rozstanę Z najlepszą, wyższą nad wszystkie istoty, Jakie wżdy były czczone i kochane? Niech Bóg się mojej zlituje tęsknoty I tak połączy, jako dziś rozdziela! Ale cóż mówię? Nic nas nie rozłączy: Choć służba Boża ciało moje woła, W sercu moc twoja nigdy się nie skończy. Więc tęskny płynę w brzegi Palestyny, Gdzie mej pomocy wzywa Bóg na niebie, Gdyż nikt tej służbie nie chybi bez winy I Bóg go w cięższej opuści potrzebie. 'zwrot do Wergiliusza, przewodnika poety; 2mityczny Tydeus, raniony śmiertelnie przez Menalipposa, zdołał go jeszcze zabić i znęcał się nad jego głową; 3Dante, który pochodził z Florencji, mówił narzeczem toskańskim; 4Ugolino delia Cherardesca w końcu XIII wieku opanował Pizę wraz z arcybiskupem Ruggieri; później jednak Ruggieri podburzył przeciw niemu lud i uwięził go w wieży wraz z dwoma synami i z dwoma bratankami (w poemacie wszyscy występują jako synowie Ugolina) - wszyscy oni zmarli z głodu; 'miasto Lucca w pobliżu Pizy; Oskarżyciele Ugolina; 7w oryginale: Anzelmek; sw oryginale: Gaddo 148 149 Natenczas z bólu gryzłem obie ręce. Synowie myśląc, że mię głód tak pali, Łamiąc rączęta, ze łzami wołali: "Ojcze kochany, ulżyj twojej męce, Zjedz twoje dzieci, tyś nas ubrał w ciało, Tobie nas biednych rozebrać przystało". Musiałem milczeć i ból w sobie morzyć, Wkrótce i mowa w ustach nam zamarła! Jęczyć nie śmiałem, by dzieci nie trwożyć. . O! ziemio, czemuś ty nas nie pożarła!? Weszło czwartego dnia światło zabójcze, Anzelmek8 mały przywlekł się pod nogi I rozciągniony wołał: "Ojcze drogi! Ach, czemu ty nas nie ratujesz, ojcze?" Wołał i skonał! - Jak mnie tu widzicie, Tak ja widziałem wszystkie dzieci moje, Jedno po drugim, - wszystkich było troje, Wszystkie u nóg mych zakończyły życie. Od zwłok jednego do drugiego biegłem, Ślepy na trupach potknąwszy się ległem. Dzień jeszcze siódmy do słońca zachodu, Krzyczałem z żalu. a na knm>r- _ -> r,\^» Konteksty i sugestie interpretacyjne Skarga umierającego, s. 80. - średniowieczne wyobrażenia mąk śmiertelnych i piekielnych Tomasz z Celano (?), Dies irae, s. 136. - piekło jako kara dla potępionych na sądzie A. Guriewicz, Kategorie kultury średniowiecznej, s. 202. - przestrzenne wyobrażenia świata (piekła) w Boskiej komedii M. Włodarski, W średniowiecznym kręgu śmierci, s. 253. - średniowieczne obrazy złej i dobrej śmierci Conon de Bethune MIŁOŚCI MOJA Conon de Bethune (XH/XIII w.) był francuskim rycerzem, uczestnikiem wyprawy o N O 0) B ca N ca ł o ' A niech wie dobrze i wielki, i mały, Iż tam rycerskie winien spełnić śluby, Gdzie zdobyć może i niebo, i chwałę, I dzięk, i sławę, i miłość swej lubej. Konteksty i sugestie interpretacyjne Wiersze i listy miłosne, s. 103. - hiperbolizacja uczucia, idealizacja ukochanej Pieśń o Rolandzie, s. 111. - hierarchia rycerskich powinności Św. Augustyn, O państwie Bożym, s. 169. - państwo Boże na ziemi M. Ossowska, Rycerz w średniowieczu, s. 207. - ideał rycerza średniowiecznego Walter von der Yogelweide PIĘKNOŚĆ I WDZIĘK Walter von der Yogelweide (ok. 1170 - ok. 1230) - najwybitniejszy i najbardziej popularny poeta niemiecki wieków średnich, autor licznych epigramatów* patriotycz­nych i politycznych, pięknych pieśni miłosnych powstałych w środowisku dworskim. Uczucia kochanków łączy w nich zazwyczaj z opisami wiosennej przyrody. Opiewa urodę, cnotę i wytworność kobiecą. Walter von der Yogelweide uważany jest powszechnie za największego liryka niemieckiego przed Goethem. Cyt. wg Obraz literatury powszechnej, oprać. P. Chmielowski i E. Grabowski, t. l, Warszawa 1895, s. 453-454 (w tłumaczeniu J. Kasprowicza). Najukochańsza dziewko ma, Niech cię na wieki strzeże Bóg! O, jak szczęśliwym byłbym ja, Gdybym o tobie myśleć mógł! Cóż więcej rzec ci, skarbie mój? -Że nikt cię bardziej ode mnie nie kocha - To jest mych cierpień zdrój! Gani mnie dziś niejeden człek Za pieśni mej poziomy ton; Darmo swój, widać, przeżył wiek, Gdy czaru wdzięku nie zna on. Nigdy go wdzięk nie wzruszył, nie! Kto się o piękność i wiano ubiega, Ten się ubiega źle! Z pięknością zawiść idzie wraz, Więc za pięknością niezbyt bież; Miłość nagrodą darzy nas, Nad piękność wyższa miłość też! Wdzięk to kobiecie piękność dał, Lecz piękność nigdy, wierzajcie mi szczerze, Wdziękiem nie krasi ciał. Znoszę wyrzutów ludzkich chłód ; I zniosę go przez wszystkie dni: Pięknaś i masz dobytków w bród, Niech, co chcą tylko, mówią mi! Wiernie ci służę, ma zaś dań Szklany twój pierścień: złota wszystkich królewn Ja bym nie oddał zań! Jeżeliś wierna, stałość masz, Nie doznam żadnej troski już, By ból przez ciebie zrył mi twarz, Ażebym w sercu doznał burz; Lecz gdy się zbędziesz cnoty tej, Wnet cię utracę i me serce pęknie: To na uwadze miej! Konteksty i sugestie interpretacyjne Wiersze i listy miłosne, s. 103. - miłość jako cierpienie R. Pernoud, Kobieta w czasach katedr:, s. 214. - ideał urody kobiecej J. Huizinga, Marzenie o bohaterstwie i miłości, s. 218. - miłość jako służba 152 153 XXII Żałuję czasu mey młodości - - Barziey3 niż inny iam weń szalał! Aż do mych lat podeszłych mdłości lam pożegnanie z nią oddalał; Odeszła; ba, ni to piechotą, Ni konno; pomkła iako zaiąc; Tak nagle uleciała oto, Nic w darze mi nie ostawiając. 27. Walter von der Yogelweide. Miniatura niemiecka z XIV w. 54 155 T '**' ><* Frangois Yillon WIELKI TESTAMENT (fragmenty) Francois Yillon (czyt. Wiją) - właściwe nazwisko Fran9ois de Montcorbier lub des Loges (1431 - ok. 1465) był jedną z najbarwniejszych postaci Paryża XV stulecia. Niedoszły duchowny, bakałarz* i "licencjat* sztuk", członek złodziejskich szajek, więziony, torturowany i skazany na banicję złoczyńca - był także znakomitym poetą, autorem poematu Wielki testament, żartobliwego utworu Legaty i szeregu ballad. Wielki testament ma charakter autobiograficzny: Yillon pisze w tonie melancholii, goryczy i gniewnej ironii o swej zmarnotrawionej młodości, o niesprawiedliwości losu tak nierówno obdarzającego bogactwem ludzi różnych stanów, o zwodniczych urokach niewieścich. Poezja Yillona łączy w sobie elementy makabryczne i groteskowe, naiwne i fantastyczne, przemawia wprost, bez średniowiecznego alegoryzmu*. Jako kontynuator tradycji średniowiecznych wagantów* Yillon posługuje się często w swoich wierszach obyczajową i artystyczną prowokacją. Cyt. wg Francois Yillon, Wielki testament, przeł. T. Żeleński (Boy), Warszawa 1973, s. 264-334. X Chocia niewiele ia posiadam Mienia, którego bych mógł zażyć1, Póki rozumu pełnią władam, '; •<••>". Z tego, czem raczył mnie obdarzyć Bóg (ludzie mało!), w mey niedoley Spisuję ów testament walny2, .-> : . Na znak ostatniej moiey woley, ,; ledyny i nieodwołalny. .. ,,:; : :, , ...,.' ... . 157 xxv Zaiste, nieraz miłowałem Y miłowałbym jeszcze chętnie; Lecz serce smutne z wygłodniałym Brzuchem, co skwierczy zbyt natrętnie, Odwodzą mnie z miłosnych dróżek. Ktoś inny, syty, swey ochocie Folguje za mnie - Amor-bożek4 : W pełnym wszak rodzi się żywocie5! XXVIII : Dnie moie tako się rozbiegły lako, Hiob mówi6, w Inianem płótnie Nitki, gdy słomy garść zażegłey Tkacz przytknie doń; y żar okrutnie Wnet strawi płótna sztukę całą, Niedoszły ludzkiey szmat odzieży... Nic mi iuż ciężkiem się nie zdało, Śmierć bowiem wszytko wnet uśmierzy... Ballada o paniach minionego czasu: przesłanie Nie pytay, kędy hoże dziewki Idą stąd y na iakie brzegi, Iżbyś nie wspomniał tey przyśpiewki. Ach, gdzie są niegdysieysze śniegi! Tutay zaczyna Wilon testować7. LXXX Tak: W imię Oćca Przedwiecznego Y Syna iego, króla ziemi, Oćcowi swemu współwiecznego, Takoż Świętego Ducha z niemi, Co ród Adama odkupili Y, plemię jego wznosząc wzwyż przeklęte, Niebo niem samo ozdobili, Czyniąc z nich wobec Pana święte. LXXXV Po pierwsze, biedne tchnienie moie Oddaję wielkiej Troycy Świętey; Na boże składam ie pokoie W kościele Panny Wniebowziętey; Pokornie prosząc zmiłowania Dziewięci iasnych chórów nieba8: Niechay się łaska ich nie zbrania Zanieść podarek ten, gdzie trzeba. LXXXVI hen?, me ciało grzeszne zdaię Ziemi, wielmożney rodzicielce; , Robactwo się ta niem nie naie, Głód ie wysuszył nazbyt wielce. Niechże ie przyjmie żyzne łono; Co z ziemi, w ziemię się obraca; Wszelka rzecz, słusznie mówią pono, Chętnie do swego mieśćca wraca. 'spożytkować, wykorzystać; 2generalny, ostateczny; 'bardziej; 4rzymski bożek miłości, którego kult przejęli Rzymianie od Greków (Eros); 'brzuchu; 6nawiązanie do zdania z Księgi Hioba (l, 6): "Dni moje przeminęły prędzej, niźli tkacz płótno obcina"; 'dyktować testament; 8według teologii średniowiecznej aniołowie podzieleni są na dziewięć chórów i trzy hierarchie; 9łac. także, również; '"gdzie indziej; "zatem, otóż; 12pomimo odwołania się od wyroku sądu Yillon został skazany na banicję. 159 Ballada Wilona dla swej miłey Zwodna miłości, cierpieniem zbyt droga, Okrutna w skutku, w słodyczy obłudna, Miłości twardsza niźli stal złowroga, Mogę cię nazwać: morderczyni cudna, Serca biednego ty śmiertelny czarze, Pycho sekretna y wszytkim iednaka, Oczy okrutne - czyż ludzkość nie każe . Nie dręczyć, ale wspomagać biedaka? Lepiey bych czynił szukaiąc pomocy Indziey10, w przystani iakiej barziey lubey; Nic mnie nie zdoła wybawić z twey mocy, Trzeba mi pchać się sromotnie do zguby; Eyże, mężczyzna czy też dziecko ze mnie?! Y cóż stąd? Zginę, skoro dola taka... Choć litość radzi, niestety daremnie: Nie dręczyć, ale wspomagać biedaka. Przydzie ta chwila, kiedy czas, zbyt skory, Pożółci, zmarszczy twe nadobne kwiecie; Śmiałbych się, gdybych doczekał tey pory: Ba, nie, naówczas - ieśli żyw na świecie -Staruchem będę, ty maszkarą podłą. Owoc11 goń zdrowo; gdyś mnie leda iaka, Bądź lepsza innym y miey to za godło: Nie dręczyć, ale wspomagać biedaka. • , . CLXXVII Item, chcę, aby na mym grobie ; Tę, co tu podam, zwrotkę małą ' W dość znacznym kształcie y sposobie , ; , Spisano; gdyby zaś nie stało Inkaustu - węglem, czarną krydą, Byleby trwale y wyraźnie; Niech boday ci, co po mnie przyda, Dowiedzą się o dobrym błaźnie: CLXXVIII :,•'.:<. TU LEGŁ, Z AMORA DŁONI SROGIEY, Z SERCEM BOLEŚNIE SKALECZONEM, ZACZYNA LICHY Y UBOGI, CO BYŁ FRANCISZKIEM ZWAŃ WILONEM; ZIEMI NIE POSIADŁ NI ZAGONA, ODDAWAŁ WSZYTKO: CHLEB, KOSZYCZEK, STÓŁ. ANO TEDY, ZA WILONA, ODMÓWCIE BOGU TEN WIERSZYCZEK: RONDO DA Y BÓG SPOCZYNEK ZASŁUŻONY, ŚWIATŁOŚĆ Y POKÓY WIEKUISTY TEMU, CO PŁUGA ANI BRONY NIE POSIADŁ, NI KOSZULI CZYSTEY; NAGI, DO SKÓRY OGOLONY, NA SPOSÓB RZEPY OBŁUSZCZONEY, DAY BÓG SPOCZYNEK ZASŁUŻONY! SROGIM WYROKIEM PRZEPĘDZONY, WBREW APELACYI UROCZYSTEY12, W SAM ZADEK CELNIE UGODZONY, BŁĄKAŁ SIĘ TUŁACZ WIEKUISTY. DAY BÓG SPOCZYNEK ZASŁUŻONY... grant teftament tnllon cc 60 28. Karta tytułowa Wielkiego testamentu Frangois Yillona z 1503 r. 161 11 - Zrozumieć średniowiecze jvonteksty i sugestie interpretacyjne Dialog mistrza Polikarpa ze Śmiercią, s. 71. - życie doczesne w perspektywie śmierci Św. Augustyn, Wyznania, s. 165. - literacka konwencja "spowiedzi" ' M. Włodarski, W średniowiecznym kręgu śmierci, s. 253. - historyczno-kulturowe podłoże średniowiecznej melancholii i myśli o śmierci Ponadto zwróć uwagę na: - archaizacje języka w tłumaczeniu Boya-Żeleńskiego II MATERIAŁY KONTEKSTOWE i 1133 i jego możliwości poznawcze, grzech i łaska, przeznaczenie, obecność Kościoła w świecie itp. Człowiek jako istota stworzona przez Boga dąży do odnalezienia prawdy. Jej posiadanie jest równoznaczne ze szczęściem. Prawda jest osiągalna dla ludzkiego rozumu przy pomocy Bożej łaski (oświecenia). Wyznania powstały w latach 397-401, zaś dzieło O państwie Bożym w latach 413-426. WYZNANIA Księga siódma [...] Gdzież więc jest zło? Skąd i w jaki sposób do tego świata się wkradło? Jaki jest jego korzeń? Co jest jego nasieniem? A może zło w ogóle nie istnieje? Czemu więc boimy się i wystrzegamy tego, czego nie ma? Jeśli nasz lęk nie ma uzasadnienia, to na pewno on sam jest złem, bo bez potrzeby szarpie i dręczy nasze serce. Tym większym jest złem to, że nie istnieje przedmiot lęku, a jednak się boimy. Albo więc złem jest to, czego się boimy, albo złem jest to, że się boimy, Skąd więc to zło pochodzi? Bo przecież Bóg stworzył wszystkie rzeczy, a będąc dobry stworzył je jako dobre. Będąc większym i najwyższym dobrem, stworzył te dobra mniejsze; lecz przecież wszystko - i Stwórca, i rzeczy stworzone - wszystko jest dobre. W czym więc było zło? Czy w tym z czego stworzył świat? Czy było coś złego w materii, z której ład świata ukształtował? Czy pozostawił w tej samej materii coś, czego nie skierował ku dobru? Dlaczegóż by jednak tak postąpił? Czyż mamy przyjąć, że chociaż był wszechmocny, nie miał dosyć siły, aby tak przemienić całą materię i nadać jej taki kierunek, by nic złego w niej nie pozostało? A w końcu - dlaczego chciał z niej cokolwiek tworzyć zamiast sprawić swoją wszechmocą, aby ta materia zupełnie przestała istnieć? Czy w ogóle mogła ona zaistnieć wbrew Jego woli? Jeśli zaś od wieczności istniała, to dlaczego przez te bezmiary minionego czasu pozwolił jej istnieć w takim stanie i tak późno postanowił coś z niej uczynić? [...] 165 T Takie to gorączkowe snułem w duszy medytacje, a mój niepokój był tym dotkliwszy, iż się lękałem, że umrę, zanim znajdę prawdę. Mocno jednak była wszczepiona w moje serce wiara - otrzymana w Kościele katolickim - w Chrystusa, Syna Twego, a naszego Pana i Zbawcę. W wielu sprawach poglądy moje były jeszcze nie ukształtowane i odbiegały od właściwej nauki, ale umysł mój nie chciał od niej odejść i z dnia na dzień coraz głębiej ją chłonął. [...] Stało się też dla mnie jasne, iż rzeczy, które ulegają zepsuciu, są dobre. Gdyby były najwyższymi dobrami, nie mogłyby ulec zepsuciu. Nie mogłyby też się zepsuć, gdyby w ogóle nie były dobre. Będąc najwyższymi dobrami, nie byłoby w nich niczego, co można by zepsuć. Zepsucie jest szkodą; a przecież nie byłoby szkodą, gdyby nie polegało na zmniejszeniu dobra. [...] Wszystko więc, co istnieje, jest dobre. A owo zło, którego pochodzenie chciałem odkryć, nie jest substancją. Gdyby bowiem było substancją, byłoby dobrem. Byłoby bowiem albo substancją niezniszczalną, czyli dobrem wysokiego rzędu, albo substancją zniszczalną, która nie mogłaby ulec zepsuciu, gdyby nie była dobra. Pojąłem w sposób zupełnie jasny, że wszystko co stworzyłeś, jest dobre i że nie ma żadnych substancji, których byś nie stworzył. A ponieważ nie uczyniłeś wszystkich rzeczy równymi, jest tak, że każda poszczególna rzecz jest dobra, a wszystkie razem są bardzo dobre gdyż ogół wszystkich rzeczy stworzyłeś, Boże nasz, jako bardzo dobry. Dla Ciebie w ogóle nie ma zła, i nie tylko dla Ciebie, lecz i dla Twego stworzenia jako całości, bo poza Tobą nie ma niczego, co mogłoby się wedrzeć do stworzenia i zepsuć ład, jaki w nim ustanowiłeś. W niektórych jednak częściach stworzenia istnieją pewne rzeczy, które uważamy za złe, gdyż nie harmonizują z innymi rzeczami. Ale są jeszcze inne, takie, z którymi one harmonizują - a więc i one są dobre; także w samych sobie rzeczy te są dobre. I wszystkie rzeczy, które się z sobą nawzajem nie zgadzają, harmonizują z niższą częścią świata, którą nazywamy ziemią; niebo jest chmurne i wietrzne, lecz właśnie takie jest odpowiednie dla ziemi. [...] isięga dziesiąta [...] Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a tak nowa, późno Cię imiłowałem. W głębi duszy byłaś, a ja się błąkałem po bezdrożach i tam Ciebie zukałem, biegnąc bezładnie ku rzeczom pięknym, które stworzyłaś. Ze mną byłaś, ja nie byłem z Tobą. One mnie więziły z dala od Ciebie - rzeczy, które by nie ;tniały, gdyby w Tobie nie były. Zawołałaś, rzuciłaś wezwanie, rozdarłaś głuchotę ioją. Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę moją. Rozlałaś 'on, odetchnąłem nią - i oto dyszę pragnieniem ku Tobie. Skosztowałem - i oto todny jestem, i łaknę. Dotknęłaś mnie - i zapłonąłem tęsknotą za pokojem Twoim. ..] Gdzież nie wędrowałaś ze mną, Prawdo, ucząc, czego się mam wystrzegać, a do czego mam dążyć, gdy wobec Ciebie zgłębiałem to, co w sobie potrafiłem dostrzec, i Ciebie prosiłem o radę. Całą zdolnością moich zmysłów badałem świat wokół mnie, a pochylałem się też uważnie nad życiem, jakie moje ciało ma ode mnie i nad samymi zmysłami. Potem wszedłem w głębiny mojej pamięci, w jej rozliczne i rozległe korytarze, przedziwnie napełnione nieprzeliczonymi bogactwami. Zastanawiałem się nad tym wszystkim, oniemiały ze zdziwienia. Żadnego z owych bogactw nie mógłbym dostrzec bez Ciebie, a zarazem stwierdziłem, że Ty nie jesteś żadną z tych rzeczy. Ani nie byłem Tobą ja, ich odkrywca, który je wszystkie przebiegałem i usiłowałem wyróżnić każdą z nich i ocenić jej wartość. Niektóre, abym mógł je poddać badaniu, były mi przekazywane świadectwem zmysłów. Inne, jak wyraźnie odczuwałem, bezpośrednio mnie dotyczyły. Rozpoznawałem je i wyliczałem różne sposoby, jakimi różne treści do mnie docierały. W skarbcu zaś pamięci znajdowałem inne rzeczy czekające na zbadanie, z których jedne na powrót w nim składałem, inne wydobywa­łem. Ani ja sam, gdy to czyniłem, ani siła moja, dzięki której to czyniłem, nie były Tobą, bo Ty światłością jesteś trwałą, tą właśnie, którą zapytywałem o te wszystkie rzeczy: czy one są? czym są? jaką należy im przypisać wartość? W odpowiedzi słyszałem Twoje pouczenia i nakazy. Często przeprowadzam takie badanie. Zachwyca mnie ono, więc ilekroć mogę się na pewien czas oderwać od koniecznych zajęć, oddaję się tej rozkoszy. Wśród wszystkich jednak dziedzin, jakie przebiegam w badaniu, szukając Twojej rady, tylko w Tobie znajduję dla mojej duszy bezpieczną przystań - w niej się mogą skupić rozproszone części tego, czym jestem, gdyż już żadna z nich nie odrywa się od Ciebie. I czasem pozwalasz mi zaznać bardzo niezwykłego stanu duszy, jakiejś przedziwnej słodyczy, która gdyby we mnie osiągnęła pełnię, nie wiem, czym by była - bo tym tu życiem już by nie była. Lecz brzemię trosk znowu mnie stamtąd ściąga, znowu mnie wchłaniają zwykłe sprawy i mocno mnie trzymają. Łzy mi z oczu płyną, ale one mnie nie puszczają. Taką ma nad nami moc brzemię przyzwyczajenia. Tu mogę być - a nie chcę. Tam chcę być - a nie mogę. I tu, i tam - nieszczęsny. Wg wyd.: Święty Augustyn, Wyznania, przeł. Z. Kubiak, Warszawa 1982, s. 112-113, 121-122, 197-198, 213-214. >6 167 O PAŃSTWIE BOŻYM O właściwościach dwóch państw, ziemskiego i niebieskiego Dwie miłości więc powołały dwa państwa: miłość własna, posunięta aż do pogardy Boga, powołała państwo ziemskie; miłość Boga zaś posunięta aż do pogardzania sobą, powołała państwo niebieskie. Pierwsze szuka chwały w sobie, drugie w Panu. Bo pierwsze pragnie ją zdobyć u ludzi, dla drugiego zaś najważniejszą chwałą jest świadek jego sumienia, Bóg. Tamto w chwale własnej podnosi głowę; to mówi do swojego Boga: "Ty jesteś moją chwałą". Tamto w osobach władców swych lub w ujarzmionych przez siebie narodach opanowane jest przez żądzę panowania; w tym wszyscy służą sobie w miłości wzajemnej: przełożeni sprawując pieczę, a poddani okazując posłuch. Tamto miłuje moc swoją w swych możnych, to powiada do Boga swego: "Będę Cię miłowało, Panie, mocy moja!". Dlatego też w ziemskim państwie mędrcy jego, żyjący według zasad ludzkich, zabiegają o dobra swego ciała albo swego ducha, albo tych dwojga; ci zaś, co mogli poznać Boga, "nie złożyli Mu jako Bogu czci ani dziękczynienia, ale znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało ich bezrozumne serce. Podając się za mądrych" (to znaczy wynosząc się ze swej mądrości, gdyż owładnęła nimi pycha), "głupimi się stali. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobieństwo i obraz śmiertelnego człowieka, ptaków, zwierząt czworonogich i płazów" (bo do uwielbienia tego rodzaju podobizn doszli albo przewodząc ludom, albo podążając za nimi); "oddawali cześć i służyli stworzeniu, a nie Stworzycielowi, który jest błogosławiony na wieki". W państwie niebieskim natomiast nie ma innej mądrości jak tylko pobożność, która oddaje prawdziwemu Bogu należną Mu cześć i oczekuje, by pośród społeczności świętych - nie tylko świętych ludzi, lecz także aniołów - nagrodą stało się to, "aby Bóg był wszystkim we wszystkich". Wg wyd.: Święty Augustyn, O państwie Bożym. Przeciw poganom ksiąg XXII, przeł. W. Kornatowski, Warszawa 1977, t. 2, s. 162-163. 1475. 29. 5vv. pustyń. Kwatera z tryptyku z Rozeslaniem apostato,. 1470- 168 169 l ustyna 30. Pańsko Bote, ^matura z De Civitate Dei św. Aug Ś\v. Jan ODDAWANIE CZCI ŚWIĘTYM (fragment) Św. Jan z Damaszku (Damasceński) żył w latach ok. 675-749. Był ostatnim wielkim teologiem ery greckich Ojców Kościoła*, żarliwym obrońcą kultu świętych oraz ich wizerunków przedstawianych na obrazach (ikonach). W swoim głównym dziele zatytułowanym Źródło poznania zebrał, streścił i naświetlił tradycję teologiczną siedmiu stuleci chrześcijaństwa. Trzecią część owego dzieła stanowi słynny Wykład wiary prawdziwej, z którego pochodzi poniższy fragment. [...] Ile zadałbyś sobie trudu, by znaleźć pośrednika, który by cię przedstawił śmiertelnemu królowi i był u niego twoim rzecznikiem? Czyż więc można nie oddawać czci rzecznikom całego rodzaju ludzkiego zanoszącym za nas prośby do Boga? Jak najbardziej należy im się cześć: przez wznoszenie Bogu świątyń pod ich wezwaniem, składanie ofiar, obchodzenie dni ku ich pamięci, ale wśród radości duchowych, by nasze wesele było godne tych, którzy upominają nas, żebyśmy zamierzając oddać im cześć, nie wywoływali ich gniewu. Bo tylko to, co przynosi cześć Bogu, cieszy również Jego czcicieli, a to, co Boga obraża, obraża także Jego przyboczną straż. My zatem jako prawdziwie wierzący, czcijmy świętych w śpiewaniu "psalmów i hymnów, i pieśni duchowych" (Ef 5,19), w skrusze i miłosierdziu względem potrzebujących - jako że i Bóg w ten sposób najbardziej jest czczony. Stawiajmy im pomniki, twórzmy widzialne podobizny, a sami usiłujmy stawać się żywymi ich pomnikami i podobiznami przez naśladowanie ich cnót. Bogarodzicę czcijmy jako prawdziwą i rzeczywistą Matkę Boga. Jana Poprzednika czcijmy jako proroka i Chrzciciela, apostoła i męczennika, bo jak orzekł sam Pan: "pomiędzy urodzonymi z niewiast nie powstał nikt większy od Jana" (Mt 11,11); on też był pierwszym heroldem Królestwa. Apostołów czcijmy jako braci Pana, "naocznych świadków" i "pomocników w trudach Jego", których Bóg Ojciec "znając od wieków przeznaczył na to, by upodobnili się do postaci Jego Syna" (por. Rz 8, 29) - "najpierw apostołów, potem proroków, po trzecie pasterzy i nauczycieli" (por. l Kor : 12, 28; Ef 4, 11). Czcijmy także męczenników Pana, wybranych z każdego stanu jako żołnierzy Chrystusa (por. 2 Tm 2, 3) i tych, którzy pili kielich Jego, ochrzczeni wtedy chrztem ożywiającej Jego śmierci, i jako uczestników Jego cierpień i Jego chwały. Przewodzi im pierwszy diakon Chrystusa i apostoł, i pierwszy męczennik -. Szczepan. 70 171 X N C ii •S •S G • Również świętych Ojców naszych czcijmy - bogomyślnych ascetów, którzy znieśli długotrwałe i uciążliwe męczeństwo sumienia, "którzy odziani w skóry owcze i kozie tułali się w niedostatku, utrapieniach, krzywdach na pustyni, po górach, jaskiniach i rozpadlinach - których nie był godny świat" (Hbr 11,37). Wreszcie czcią otaczajmy także proroków sprzed czasów łaski, patriarchów i sprawiedliwych, którzy zapowiadali przyjście Pana. A. "wpatrzeni w postępowanie ich wszystkich", "ubiegajmy się o ich wiarę" (Hbr 13,7), o ich miłość, nadzieję, wierność, sposób życia, męstwo w cierpieniach, ich stałość aż do przelania krwi, abyśmy im dorównali w zdobywaniu wieńców chwały. Wg wyd.: Św. Jan Damasceński, Wykład wiary prawdziwej, przeł. B. Wojkowski, Warszawa 1969, s. 230-231. 173 Św. Bernard z CIairvaux O BOGARODZICY POŚREDNICZCE (fragmenty) Św. Bernard z Clairvaux (1090-1153) - opat klasztoru cystersów w Clairvaux (Francja), teolog, mistyk* i kaznodzieja, łączący tradycję myśli św. Augustyna z teologią chrześcijaństwa wschodniego. Doktrynę opierał na przeżywanej osobiście ekstazie (zjednoczenie duszy z Bogiem). Wielki czciciel Bogarodzicy. Do najważ­niejszych dzieł Bernarda z Clairvaux należą Stopnie pokory i pychy, O miłości Boga, Kazania na temat "Pieśni nad Pieśniami". [...] Niech się święci Imię Twoje, Maryjo, i Imię Twoje, o Panie! Niech nadejdzie królestwo twoje, żywot wieczny, zdrój radości niewypowiedzianej' Lecz któż jest zdrojem życia, jeśli nie Chrystus? Spływa "wodociągiem" ow zdróJ niebieski przelewający w oschłe serca nasze krople łaski - dla jednych mniej, dla innych więcej. A wodociąg to pełny, aby zeń mogli czerpać wszyscy..- O ile przypuszczam, domyślacie się, kogo pragnę nazwać wodociągiem, który czerpać obfitość wód z serca Ojca, daje ją nam, jeśli nie w takiej pełni, jaką posiada, to przynajmniej tyle, ile potrafimy wypić. Wiecie przecież komu rzeczone: "Bądź pozdrowiona łaski pełna . Wg wyd. S. Kiełtyka SOCist, Święty Bernard z Clairvaux, Kraków 1984, s. 344-346. * * * [...] Wnikliwiej rozważcie, bracia moi, jakimi uczuciami naszej pobożności chciał nas związać z Maryją Ten, który złożył w Jej ręce wszelkie dobra, abyśmy wiedzieli, że całą naszą nadzieję, wszelką łaskę i zbawienie zawdzięczamy Tej, co jako Wniebowzięta zażywa pełni szczęścia. Ona jest ogrodem, w którym nie tylko powiewa zefir delikatny, ale rwie potężny wicher Boży, by ze wszystkich stron spływały i rozpływały się aromaty czyli charyzmaty łaski. Usuń słońce opromieniające ziemię czy będzie nadal dzień? Usuń Maryję, tę Gwiazdę morza - ogromnego i bezkresnego - cóż pozostanie? Noc jeno i cienie śmierci, mroki nieprzeniknione... Całym więc sercem, całą gorącością duszy czcijmy Maryję, ponieważ taka jest wola tego, który chciał nas wszystkich mieć przez Maryję. [...] Wola Boża jest łaską dla naszego dobra. Bóg bowiem opiekując się wszystkimi, zwłaszcza nieszczęśliwymi, rozprasza nasz lęk, pobudza wiarę i nadzieję, zwalcza nieufność i dodaje otuchy w małoduszności. Do Ojca bałeś się przystąpić, dał ci przeto Jezusa za Pośrednika. Czegóż nie osiągnie Syn u swego Ojca? Ale może czujesz lęk i przed Nim? Bratem jest twoim... Tego Brata dała ci Maryja! Wszakże i w Nim obawiasz się jeszcze Majestatu Bożego, bo jakkolwiek został człowiekiem, nie przestał być Bogiem. Pragniesz zatem mieć pośrednika u Niego? Udaj się do Maryi! W Niej jest bowiem czyste człowieczeństwo - nie tylko wolne od wszelkiej zmazy, ale doskonałe ze względu na samą naturę. I nie waham się twierdzić, że Ona zostanie wysłuchana ze względu na swoją godność; wszelako Syn wysłucha prośby Matki, jak Syna wysłucha Ojciec. Ona jest drabiną grzeszników i moją największą ufnością. Ona jest niewzruszoną podstawą mej nadziei. Bo czyż może być inaczej? 174 175 Św. Tomasz z Akwinu ' STRESZCZENIE TEOLOGII. O WŁADZY. O PIĘKNIE (fragmenty) Św. Tomasz z Akwinu (1225-1274) - dominikanin, doktor Kościoła, najwybit mejszy filozof , teolog chrześcijański, twórca systemu filozoficznego zwane, tomizmem. Syntezę całej nauki Kościoła katolickiego przedstawił w epokowym dzS pt. Summa teologiczna. Skonstruował w nim wszechobejmującą wizję ŚWla a stworzonego zorganizowanego hierarchicznie i harmonijnie. Człowiek zajml miejsce pośrodku drabiny bytów stworzonych, pomiędzy aniołami i istotami niższymi Jego celem jest wznoszenie się ku Bogu przez doskonalenie cnoty. Hierarchie^ układ stanów tworzy naturalny ład, którego naruszenie jest grzechem. Odnosi się "o również do sfery stosunków społecznych. W poglądach na piękno zespolił św Tomasz tradycje myśli Arystotelesa, Alberta Wielkiego, Pseudo-Dionizego Areopagity i teologów średniowiecznych. STRESZCZENIE TEOLOGII Przez wyższe stworzenia Bóg rządzi niższymi Otóż trzeba, aby Bóg rządził niższymi stworzeniami poprzez wyższe. Dlatego bowiem niektóre stworzenia nazywamy wyższymi, że są doskonalsze w dobroci; porządek zaś dobra otrzymują stworzenia od Boga, o ile On nimi rządzi: zatem wyższe stworzenia więcej uczestniczą w porządku Bożych rządów aniżeli niższe. [...] Wyższe stworzenia umysłowe rządzą niższymi Mówiliśmy już, że stworzenia umysłowe są wyższe od pozostałych stworzeń, a zatem przez stworzenia umysłowe Bóg rządzi wszystkimi innymi. Ponadto ponieważ wśród samych stworzeń umysłowych jedne są wyższe od innych, przez wyższe z nich Bóg rządzi niższymi. Ponieważ zaś ludzie zajmują w porządku natury najniższe miejsce wśród stworzeń umysłowych, kierowani są przez duchy wyższe, które -ponieważ ogłaszają ludziom, to co Boże - nazywają się aniołami czyli zwiastunami. Również wśród samych aniołów wyżsi rządzą niższymi, gdyż rozróżniamy w nich lierarchie, czyli święte władze, poszczególne zaś hierarchie dzielą się na różne itopnie. O stopniach wśród aniołów [...] Właściwe zatem dla pierwszego stopnia aniołów jest trwać w samym najwyższym dobru jako w ostatecznym celu rzeczywistości i stamtąd czerpać naukę o dziełach Bożych; od żaru miłości nazywamy ich Serafinami, czyli żarliwymi i zapalającymi, dobro jest bowiem przedmiotem miłości. Do drugiego stopnia należy kontemplacja dzieł Bożych w samym zamyśle poznawczym, jaki jest w Bogu: nazywamy ich Cherubinami - od pełni wiedzy. Zadaniem trzeciego stopnia jest rozważać w samym Bogu, w jaki sposób uczestniczą w Nim stworzenia, w których realizują się Boże zamysły: nazywamy ich Tronami, sam bowiem Bóg na nich spoczywa. [...] Jeden tylko Bóg, przez wcielenie, mógł naprawić naturę [...] Ani Adam, ani nikt, kto jest tylko człowiekiem, nie mógł naprawić ludzkiej natury: zarówno dlatego, iż żaden poszczególny człowiek nie przewyższa całej natury, jak i dlatego że nikt, kto jest tylko człowiekiem, nie może być przyczyną łaski. [...] Zatem stosowne było, aby Bóg stał się człowiekiem, i tak aby jeden i ten sam mógł i naprawić i zadośćuczynić. I tę właśnie przyczynę Bożego wcielenia wskazuje Apostoł: "Chrystus Jezus przyszedł na ten świat zbawić grzeszników" (l Tm 1,15). Dlaczego Chrystus chciał umrzeć [...] Chrystus, żeby nas zbawić, nie tylko przyjął naszą podatność na cierpienia, lecz chciał też cierpieć, aby zadośćuczynić za nasze grzechy. Otóż cierpiał za nas to, na co myśmy zasłużyli wskutek grzechu pierwszego rodzica, wśród czego najważ­niejsza jest śmierć, do niej bowiem ostatecznie zwracają się wszystkie inne ludzkie cierpienia. [...] Chciał umrzeć, żeby swoją śmiercią dać nam nie tylko zadośćuczynne lekarstwo, ale i sakrament zbawienny, abyśmy na podobieństwo Jego śmierci umierali dla życia cielesnego, przenosząc się do życia duchowego. [...] 76 177 12 - Zrozumieć średniowiecze T z XIV w. 32. Sw. Tomasz z Akwinu. Obraz Francesco Trainiego Moc zmartwychwstania Pańskiego Jak swoją śmiercią Chrystus zniszczył naszą śmierć, tak swoim zmartwychwsta­ niem przywrócił nam życie. Otóż dwojaka jest śmierć i dwojakie życie człowieka. Pierwsza śmierć dokonuje się przez oddzielenie ciała od duszy, inna zaś śmierć - przez oddzielenie duszy od Boga. Otóż Chrystus, do którego druga śmierć nie miała dostępu, przez pierwszą śmierć, jakiej się poddał, śmierć cielesną, zniszczył w nas obie śmierci, cielesną i duchową. Tak samo przez odwrotność można mówić o dwojakim życiu: jedno, które ciało czerpie od duszy, nazywa się życiem naturalnym, i drugie, które dusza czerpie z Boga, a nazywamy je życiem sprawiedliwości albo życiem łaski. [...] Stosownie do tego jest również podwójne zmartwychwstanie: jedno cielesne, kiedy dusza ponownie łączy się z ciałem; drugie duchowe, kiedy dusza ponownie łączy się z Bogiem. To drugie duchowe nie miało miejsca w Chrystusie, gdyż Jego dusza nigdy nie była przez grzech oddzielona od Boga. Toteż przez swoje cielesne zmartwychwstanie stał się dla nas przyczyną dwojakiego zmartwychwstania, zarówno cielesnego jak duchowego. [...] : O WŁADZY Czym jest urząd królewski Następnie trzeba się zastanowić, czym jest urząd królewski i jaki powinien być Ikról. To co sztuczne, naśladuje to co naturalne, i z tego drugiego czerpiemy w swoich |działaniach kierowanych rozumem. Dlatego najlepiej chyba, żeby urząd królewski przejął jak najwięcej z formy rządów naturalnych. Otóż w naturze rzeczy istnieją rządy zarówno powszechne, jak cząstkowe. Powszechne - o ile wszystko znajduje się pod rządami Boga, który swoją opatrznością tym kieruje. Natomiast rządy cząstkowe, najbardziej podobne do rządów Bożych, znajdziemy w człowieku, który z tego powodu nazywany jest mikrokosmosem, jako że ma w nim miejsce forma rządów powszechnych. Jak bowiem wszystkie stworzenia cielesne i duchowe znajdują się pod władzą Boga, tak członki ciała oraz władze duszy podlegają władzy rozumu; zatem rozum w człowieku jest w jakiś sposób tak jak Bóg w świecie. Ponieważ jednak, jak wykazaliśmy wyżej, człowiek jest z natury stworzeniem społecznym żyjącym w zbiorowości, podobieństwo do rządów Bożych odzwierciedla się w człowieku nie tylko przez to, że rozum rządzi pozostałymi jego częściami, ale również przez to, że zbiorowość rządzi się dzięki rozumowi jednego człowieka. 178 179 Najpełniej dotyczy to urzędu królewskiego. [...] Niech więc król będzie świadom tego, że przyjął taki urząd, żeby być w królestwie jak dusza w ciele i jak Bóg w świecie. Jeśli usilnie będzie o tym rozmyślał, z jednej strony zapali się gorliwością o sprawiedliwość: kiedy uświadomi sobie, że na to został postawiony, aby w zastępstwie Boga wykonywać w królestwie sprawiedliwość; z drugiej zaś - napełni się łagodnością i wyrozumiałą łaskawością: bo poszczególnych będzie uważał za swoje własne członki. Co należy do urzędu królewskiego kiedy zakłada się miasto lub królestwo Zatem trzeba patrzeć, co Bóg czyni dla świata - i stąd wnioskować co powinien czynić król. [...] Otóż plan założenia królestwa odzwierciedla plan założenia świata: w tym zaś, po pierwsze, zauważmy samo stworzenie rzeczy; po wtóre, ład w zróżnicowaniu części świata. Następnie zaś poszczególne części otrzymały różne gatunki rzeczy, na przykład niebu zostały przydzielone gwiazdy, powietrzu - ptaki, wodzie - ryby, ziemi - zwierzęta. Wreszcie każdemu poszczególnie Bóg przewidział obficie wszystko, czego potrzebuje. Ten plan założenia świata wzniosie i starannie opisał Mojżesz. Najpierw przedstawia stworzenie rzeczy: "Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię" (Rdz 1,1). Następnie opowiada, że Bóg w odpowiednim porządku wszystko zróżnicował: dzień oddzielił od nocy, wody wyższe od niższych, morze od lądu. Dalej opisuje, że niebo ozdobił światłami, powietrze ptakami, ziemię zwierzętami. I wreszcie opowiada, że z opatrzności Bożej ludzie otrzymali przeznaczone im panowanie nad zwierzętami i ziemią, natomiast rośliny zostały dane do użytku zarówno ludziom, jak zwierzętom. [...] Wg wyd.: Ś w. Tomasz z Akwinu, Dzieła wybrane, przeł. J. Salij, Poznań 1984, s. 54-55, 85, 105, 113, 150-151. 33. Hołd wasalny. Miniatura z Liber Feudorum. XII w. 181 180 O PIĘKNIE Trzy warunki piękna: Piękno wymaga spełnienia trzech warunków: pierwszym jest pełnia, czyli doskonałość rzeczy, to bowiem, co ma braki, jest już przez to samo brzydkie; drugim jest właściwa proporcja, czyli harmonia; trzecim zaś blask - dlatego też rzeczy, które mają błyszczącą barwę, nazywane są pięknymi. Piękno ciała ludzkiego: Człowieka nazywamy pięknym z powodu właściwej proporcji członków w ich liczbie i rozmieszczeniu, oraz z powodu tego, że mają jasną i lśniącą barwę. Stosownie do tego i w innych wypadkach należy przyjąć, że pięknem nazywa się to wszystko, co ma właściwy swemu rodzajowi blask czy to duchowy, czy cielesny, co jest ukształtowane we właściwej proporcji. [...] Piękno ciała ludzkiego zasadza się na tym, że ma ono członki proporcjonalnie ukształtowane oraz pewien blask barwy. Piękno cielesne a duchowe: Istnieje dwojakiego rodzaju piękno, pierwsze, które polega na właściwym uporządkowaniu i pełni dóbr duchowych, drugie, zewnętrzne, które polega na właściwym układzie ciała i pełni własności zewnętrznych do ciała należących. Blask i proporcja: Każda rzecz jest nazwana piękną, jeśli posiada blask właściwy swemu rodzajowi, duchowy lub cielesny, i jeśli jest zbudowana w należytej proporcji. Obiektywność piękna: Nie dlatego coś jest piękne, że my to kochamy, lecz dlatego kochamy, że coś jest piękne i dobre. [...] Każdy człowiek kocha piękno: ludzie cieleśni kochają piękno cielesne, uduchowieni - piękno duchowe. Sztuka a piękno: Każdy, kto coś odtwarza lub przedstawia, czyni to po to, by wykonać coś pięknego. [...] Obraz nazywamy pięknym, jeśli doskonale odtwarza rzecz, chociażby ona sama była brzydka. Wg wyd.: W. Tatarkiewicz, Historia estetyki, t. 2: Estetyka średniowieczna, Warszawa 1989, s. 231-235. Św. Bonawentura TRZY DROGI ALBO INACZEJ OGIEŃ MIŁOŚCI (fragmenty) Św. Bonawentura (12177-1274), właściwe nazwisko Jan Fidanza, franciszkanin, doktor Kościoła, filozof, teolog i mistyk*. Jego nauka o życiu wewnętrznym jest opisem powrotu człowieka do Boga dzięki Chrystusowi i Jego łasce. Dusza zmierza do doskonałości trzema drogami: oczyszczenia, oświecenia i zjednoczenia mis­tycznego. Szczytem kontemplacji jest ekstaza intelektu i woli. Każdy rodzaj wiedzy nosi na sobie znamię Trójcy, a zwłaszcza ta, której uczy Pismo św., dlatego winna ona przedstawiać w sobie ślad Trójcy; z tego powodu Mędrzec (Prz 22, 20) o tej świętej doktrynie mówi, że opisał ją potrójnie, zgodnie z trojakim jej duchowym rozumieniem: moralnym, alegorycznym* i anagogicznym*. To potrójne rozumienie odpowiada trzem hierarchicznym aktom: oczyszczenia, oświecenia i doskonalenia. Oczyszczenie prowadzi do pokoju, oświecenie do prawdy, dos­konalenie do miłości, doskonałe ich osiągnięcie przez duszę uszczęśliwia ją, a za starania o nie otrzymuje ona powiększenie zasługi. Zatem na poznaniu tych trzech dróg polega wiedza całego Pisma św., a także zasługa na życie wieczne. Istnieją trzy sposoby ćwiczenia się w tej potrójnej drodze: czytanie i rozważanie, modlitwa oraz kontemplacja. O medytacji, która duszę oczyszcza, oświeca i doskonali Najpierw wglądnijmy w formę medytacji. Mamy w sobie trzy siły, przez użycie których ćwiczymy się w tej potrójnej drodze: bodziec sumienia, promień rozumu i ognik mądrości. Jeśli chcesz się oczyścić, zwróć się do bodźca sumienia; jeśli oświecić, do promienia rozumu; jeśli udoskonalić, do ognika mądrości [...]. O modlitwie, która opłakuje nędzę, błaga o miłosierdzie, składa uwielbienie Skorośmy już powiedzieli, jak dochodzi się do prawdziwej mądrości poprzez czytanie i rozmyślanie, to teraz należy powiedzieć, jak do niej dojść przez modlitwę. Trzeba wiedzieć, że w modlitwie są trzy stopnie czyli części. Pierwszym jest opłakiwanie nędzy; drugim błaganie o miłosierdzie; trzecim składanie uwielbienia. Nie 182 183 X N , f* -S es. możemy złożyć Bogu kultu uwielbienia, jeśli wpierw nie otrzymamy od Niego łaski; a nie możemy nakłonić miłosierdzia Bożego do dania łaski inaczej, jak tylko za pomocą opłakania i przedstawienia naszej nędzy i braków. Każda doskonała modlitwa powinna mieć trzy części; żadna z nich jedna bez dwu pozostałych nie wystarczy ani nie doprowadzi do doskonałego celu; dlatego należy je wszystkie trzy łączyć razem. O kontemplacji, która prowadzi do prawdziwej mądrości Po omówieniu, w jaki sposób winniśmy ćwiczyć się w mądrości poprzez medytację i modlitwę, teraz krótko dotkniemy problemu, jak dojść do prawdziwej mądrości poprzez kontemplację. Za pomocą kontemplacji duch nasz wchodzi do niebieskiego Jeruzalem, na wzór którego został ukształtowany Kościół, zgodnie z Księgą Wyjścia: "Patrz, a uczyń wedle wzoru, który na górze został ci ukazany" (Wj 25, 40). Bo jest rzeczą konieczną przystosowanie Kościoła walczącego triumfującemu, a zasług narodom, i pielgrzymów ziemskich Świętym, o ile to jest możliwe. W chwale istnieją trzy wyposażenia, stanowiące doskonałość nagrody: wieczne posiadanie najwyższego pokoju, oczywiste widzenie najwyższej prawdy, pełne zażywanie najwyższej dobroci czyli miłości. Według tego rozróżnia się trzy rzędy w najwyższej hierarchii niebieskiej, mianowicie Trony, Cherubiny i Serafiny. Jest konieczne, aby ten, kto chce dojść do owej szczęśliwości za pomocą zasług, nabył tu na ziemi, o ile to możliwe, podobieństwo do owych trzech przymiotów, mianowicie żeby posiadał ciszę pokoju, blask prawdy, słodycz miłości. Na tych trzech atrybutach spoczywa sam Bóg i zasiada jakby na własnym tronie. Jest konieczne, żeby do każdego z wymienionych przedmiotów wstępować trojaką drogą: oczyszczającą, która polega na wyrzuceniu grzechu; oświecającą, która polega na naśladowaniu Chrystusa; jednoczącą, która polega na przyjęciu Oblubieńca. Każda z nich ma swoje stopnie, za pomocą których prowadzi od dołu i biegnie aż do szczytu. [...] Podsumowanie Omówione stopnie można skrócić w ten sposób. Najpierw podział stopni Soczyszczenia: wstydź się za zbrodnię, lękaj się sądu, opłakuj stratę, błagaj o pomoc dla zaradzenia złu, zwalczaj żądzę jako przeciwnika, pragnij męczeństwa dla nagrody, zbliż się do Chrystusa, aby zażyć cienia. Podział stopni należących do oświecenia: rozważ kim jest Ten, kto cierpi, i wierząc daj Mu się w niewolę; jakim jest Ten, kto cierpi, i współczując udręcz się; jak wielkim jest Ten, kto cierpi, i zdumiewając się podziwiaj; z jakiej przyczyny cierpi, i ufając składaj dzięki; w jakiej postaci cierpi, i naśladując staraj się upodobnić; jak 84 185 86 starać się według Niego kształtować całe swoje życie. 3. Cóż ci przyjdzie ze wzniosłej dysputy o Trójcy Świętej, jeśli nie masz współczucia dla ludzi, a więc nie możesz podobać się Bogu w Trójcy Świętej? Naprawdę, wzniosłe słowa nie czynią świętego ani sprawiedliwego, ale życie prawe czyni człowieka miłym Bogu. Wolę odczuwać skruchę niż umieć ją zdefiniować. Choćbyś znał całą Biblię na wyrywki i wszystkie mądre zdania filozofów, cóż ci z tego przyjdzie, jeśli nie masz miłości i łaski Boga? "Marność nad marnościami i wszystko marność" oprócz jednego: miłować Boga i Jemu służyć. To jest mądrość najwyższa: przez odrzucenie świata dążyć do Królestwa niebieskiego. 4. Marnością jest gromadzić bogactwa, które przeminą, i w nich pokładać nadzieję. Marnością także - zabiegać o własne znaczenie i piąć się na coraz wyższe szczeble godności. Marnością - iść ślepo za zachceniami ciała i szukać tego, co kiedyś przyjdzie ciężko odpokutować. Marnością jest pragnąć długiego życia, a nie dbać o życie dobre. Marnością -przykładać wagę tylko do teraźniejszości, a o przyszłości nie myśleć. Marnością -miłować to, co tak szybko przemija, a nie śpieszyć tam, gdzie radość nieprzemijająca. 187 wielkie są męki które cierpi, i pałając obejmij Go; rozważ, do czego to prowadzi, a rozumiejąc, kontempluj. Podział stopni drogi jednoczącej: czujność niech cię budzi z powodu rychłego przyjścia Oblubieńca; zaufanie niech cię umacnia z powodu Jego niezawodności; pożądanie niech cię zapala z powodu Jego słodyczy; zachwycenie niech cię unosi z powodu Jego wzniosłości; upodobanie niech cię ukoi z powodu Jego piękna; radość niech cię upoi z powodu pełni Jego miłości; przylgnięcie niech cię zespoli z powodu mocy Jego miłości; tak, by pobożna dusza zawsze mówiła w sercu swoim do Pana: Ciebie szukam, w Tobie mam nadzieję, Ciebie pragnę, do Ciebie się wznoszę, Ciebie przyjmuję, W Tobie się raduję, i w końcu do Ciebie należę. [...] Wg wyd.: Ś w. Bonawentura, Trzy drogi albo inaczej ogień miłości, przeł. C. Niezgoda, w: Pisma ascetyczno-mistyczne, Warszawa 1984, s. 15-16, 20, 24, 28. Tomasz a Kempis O NAŚLADOWANIU JEZUSA CHRYSTUSA (fragmenty) Tomasz a Kempis (1379-1471) - właściwe nazwisko Tomasz Hemerken, kanonik regularny św. Augustyna, jeden z twórców tzw. nowej pobożności (łac. devotio moderna). Był to kierunek ascetyczny* przeciwstawiający się scholastyce* XV wieku, kwestionujący wartość nauki i spekulacji*, zmierzający do całkowitego oderwania się od świata i od siebie, a zwrócenia ku Bogu. W słynnym dziele przypisywanym Tomaszowi zasadnicze prawdy ascezy podaje się w jak najprostszej formie, bez ich dowodzenia. Naśladowanie przetłumaczono na język polski w połowie XVI wieku. O naśladowaniu Chrystusa i odrzuceniu światowości 1. Kto idzie za mną, nie błądzi w ciemnościach - mówi Pan. Oto słowa Chrystusa, w których zachęca nas, abyśmy Go naśladowali, jeśli chcemy naprawdę żyć w świetle i uwolnić się od ślepoty serca. Starajmy się więc rozpamiętywać jak najgorliwiej życie Jezusa Chrystusa. 2. Nauka Chrystusa przewyższa wszystkie nauki świętych, a kto zdobędzie jej ducha, znajdzie w niej mannę ukrytą. Są ludzie, którzy nawet z częstego słuchania Ewangelii niewiele wynoszą gorliwości, bo nie mają w sobie ducha Chrystusowego. A przecież kto pragnie zrozumieć i pojąć w całej pełni słowa Chrystusa, powinien j. ivnej często w pamięci to zdanie: Nie nasyci się oko widzeniem, a ucno nie napełni się słyszeniem. Staraj się więc odciągnąć serce od rzeczy widzialnych, a zwracaj się ku niewidzialnym. Bo ci, co zawierzają tylko poznaniu zmysłów, plamią sumienie i tracą łaskę Boga. O pokorze w ocenie samego siebie 1. Każdy człowiek z natury pragnie wiedzy, lecz cóż warta wiedza bez bojaźni Boga? Niewątpliwie lepszy jest skromny wieśniak służący Bogu niż dumny filozof, który o sobie nie myśląc bada ruchy ciał niebieskich. Ten,' kto zna dobrze samego siebie, dostrzega własną brzydotę i nie lubuje się w ludzkich pochwałach. Gdybym wiedział wszystko, co można wiedzieć o świecie, a nie trwał w miłości, cóż by mi to pomogło w oczach Boga, który sądzić mnie będzie z tego, co czyniłem? 2. Ucisz w sobie nadmierną żądzę wiedzy, bo płynie z niej wielki niepokój i wielkie złudzenie. Uczeni pragną, aby ich widziano i chwalono, jacy to są mądrzy. Jest wiele rzeczy, których znajomość niewiele albo wcale nie przynosi duszy pożytku. Jakże niemądry jest ten, kto zabiega o wszystko, tylko nie o to, co służy jego zbawieniu. Nadmiar słów nie nasyca duszy, ale dobre życie uspokaja umysł, a czyste sumienie przybliża do przyjaźni Boga. 3. O ile więcej i lepiej umiesz, o tyle surowiej będziesz sądzony, jeżeli życie twoje w tym samym stopniu nie będzie świętsze. Nie nadymaj się z powodu sztuki czy wiedzy, lecz raczej lękaj się otrzymanej umiejętności. Jeśli zdaje ci się, że wiele umiesz i wiele rozumiesz, wiedz, że jest wiele więcej rzeczy, których nie wiesz. Nie przeceniaj swej wiedzy, przyznawaj się raczej do niewiedzy. Czemu miałbyś się wynosić nad innych, gdy tylu jest od ciebie uczeńszych i bardziej doś­wiadczonych? Jeśli chcesz z pożytkiem się nauczyć i wiedzieć coś naprawdę, znajdź radość w tym, że ludzie nie wiedzą o tobie i mają cię za nic. 4. Oto największa i najlepsza szkoła: poznać naprawdę samego siebie i odwrócić się od siebie. O sobie samym niewiele mniemać, a o innych zawsze jak najlepiej - to mądrość, to jest doskonałość. Nawet gdybyś widział, że ktoś jawnie grzeszy albo dopuszcza się zbrodni, nie powinieneś uważać się za lepszego, bo nie wiesz, jak długo wytrwasz w dobrym. Wszyscy jesteśmy ułomni, lecz ty nie sądź, że ktoś mógłby być bardziej ułomny od :iebie. O miłowaniu Jezusa ponad wszystko 1. Szczęśliwy, kto zrozumiał, co znaczy miłować Jezusa i opuścić siebie dla Jezusa. jvliłowane porzucać dla miłowanego, bo Jezus chce być kochanym sam jeden, ponad wszystko. Miłość ziemska jest zawodna i niestała, miłość Jezusa wierna i nieprzemija­jąca. Kto lgnie do tego, co stworzone, ginie, gdy ono przemija, kto obejmuje miłością Jezusa, utwierdza siebie na wieki. Jego wybierz za przyjaciela. On, gdy wszyscy cię opuszczą, zostanie przy tobie i na koniec nie da ci zginąć. Z wszystkimi kiedyś musisz się rozstać, chcesz czy nie chcesz. 2. Uchwyć się Jezusa w życiu i w śmierci, Jego wierności się powierz, On jeden, gdy wszyscy odejdą, potrafi ci pomóc. Taki już jest ten twój Ukochany, że nic innego nie pragnie, tylko twego serca, aby w nim zasiąść jak król na tronie. Gdy zdołasz opróżnić swoje wnętrze ze wszystkiego, co ziemskie, Jezus chętnie w tobie zamieszka. Pewnego dnia zobaczysz, że utraciłeś wszystko, co z siebie umieściłeś w ludziach poza Jezusem. Nie ufaj, nie opieraj się na trzcinie chwiejącej się na wietrze, bo ciało to siano, a cały blask jego jak kwiaty na łące opadnie. 3. Łatwo zbłądzisz, jeśli będziesz przywiązywał wagę do ludzkiej urody. Jeśli u innych szukasz pociechy i zysku, znajdziesz tylko utratę. Lecz jeżeli we wszystkim szukasz Jezusa, na pewno znajdziesz Jezusa. Jeżeli zaś szukasz siebie, znajdziesz siebie, ale na własną zgubę. Bo ten, kto nie szuka Jezusa, więcej sobie szkodzi, niż mógłby mu zaszkodzić cały świat ze wszystkimi wrogami. Wg wyd.: Tomasz a Kempis, O naśladowaniu JezusaChrystusa> przeł. A. Kamieńska, Warszawa 1981, s. 19-23, 97-99. 88 189 Paweł Włodkowic O WOJNIE I TOLERANCJI , (fragmenty) ' Paweł Włodkowic (ok. 1370-1435) - uczony, pisarz religijny i polityczny, obrońca interesów Polski w sporach z Krzyżakami. Brał udział w soborze w Konstancji (1414-1418), gdzie wystąpił z traktatem o władzy papieża i cesarza wobec pogan. W swych pismach podejmował także problemy prawa międzynarodowego, tolerancji i organizacji państwa. Tolerancja wobec innowierców [...] Skoro niewierni chcą żyć spokojnie wśród chrześcijan, nie należy wyrządzać im żadnej przykrości na osobach i mieniu. [...] Grzeszy więc władca, jeżeli bez powodu ich [go] pozbawia; nawet i papież nie powinien zabierać im mienia, lecz przeciwnie, dopóki może, winien ich tolerować. A racja tego, co powiedziano, jest abyśmy przez obcowanie z nimi mogli przyczynić korzyści z nich dla Pana. A szczególnie należy tolerować Żydów, ponieważ przez ich księgi udowaniamy prawdę i wiarę naszą. [...] O wojnie sprawiedliwej [...] Należy wiedzieć, że wymaga się pięciu rzeczy na to, aby wojna była sprawiedliwa, [...] mianowicie (warunki te nazywane są) osoba, przedmiot, przyczyna, duch i upoważnienie. Osoba, mianowicie nadająca się do walczenia, to jest świecka, której wolno przelewać krew, bo duchownemu nie wolno, chyba w wypadku nieuniknionej konieczności. Przedmiot, mianowicie aby szło o odzyskanie wolności albo o dobro ojczyzny. Przyczyna, mianowicie jak jeżeli się walczy z konieczności, aby przez walkę osiągnąć pokój. Duch, aby to nie było z nienawiści albo zemsty lub chciwości, lecz dla poprawie­nia i dla miłości, sprawiedliwości i posłuszeństwa gdyż wojować nie jest grzechem, ale grzechem jest wojować dla łupu. Upoważnienie, mianowicie aby to było z upoważnienia Kościoła, gdy się walczy za wiarę, albo z upoważnienia monarchy. Niesprawiedliwe wojny krzyżaków [...] Że krzyżacy z Prus walcząc ze spokojnymi niewiernymi, albo raczej napadając | ich jako takich nigdy nie mieli sprawiedliwej wojny z nimi. Uzasadnienie: ponieważ 1 przeciw napadającym tamtych, którzy chcą trwać w pokoju, jest każde prawo, lianowicie naturalne, Boskie, kanoniczne i cywilne. Naturalne, mianowicie: "co nie chcesz aby tobie się stało" itd. Boskie, mianowicie: "Nie będziesz zabijał", "Nie będziesz kradzieży czynił" (Wj 20), w których to słowach zakazany jest wszelki rabunek i wszelki gwałt. [...] Takie napadanie niewiernych przez wiernych nie tylko wyklucza miłość bliźniego, ale także przez tego rodzaju niedozwolone przywłaszczenie sobie rzeczy cudzej mieści sobie kradzież i rabunek. Uzasadnienie: Bliźnimi bowiem naszymi są tak wierni, |ak i niewierni, bez różnicy. Nie jest dozwolone zmuszać niewiernych bronią lub uciskami do wiary chrześ­cijańskiej. Uzasadnienie: ponieważ ten sposób jest z krzywdą bliźniego, a nie należy czynić rzeczy złych aby wynikły dobre. [...] f g wyd.: L. Ehrlich, Pisma wybrane Pawła Włodkowica, t. 1., Warszawa 1968, s. 9, 6-67, 128-129. 190 191 D WYBÓR OPRACOWAŃ 13 - Zrozumieć średniowiecze Norbert Max Wildiers OD OBRAZU ŚWIATA DO TEOLOGII Fakt, że określona wizja świata należy do najważniejszych komponentów kultury, można uznać za oczywisty. Należy tu jednak pamiętać, że wpływ obrazu świata na określoną kulturę może przyjąć różne formy, w zależności od tego, jaka wartość przypisywana jest temu obrazowi świata i jak powszechnie jest on przyjmowany. Również brak zwartego i powszechnie akceptowanego obrazu świata może pełnić funkcję "obrazu świata". Ale ponieważ stwierdziliśmy, że teolog średniowieczny powoływał się na jasno opisane i jednomyślnie przyjęte wyobrażenia o świecie, usprawiedliwione jest pytanie, jaki wpływ wywarła średniowieczna wizja kosmosu na ówczesną interpretację chrześcijańskiej nauki wiary lub inaczej mówiąc, na ile kosmologię i teologię w okresie średniowiecza łączy wzajemne duchowe pokre­wieństwo. [...] Na początku musimy naszkicować ogólny charakter teologii średniowiecznej. Całą kulturę średniowieczną cechuje dążenie do porządku, harmonii i syntezy. Po wielkim zamęcie spowodowanym wędrówkami ludów i upadkiem Cesarstwa Rzymskiego średniowieczny człowiek wydaje się przede wszystkim pragnąć porządku i spokoju. Stopniowo budowano nowe, społeczne i państwowe, struktury mające umożliwić uporządkowane i spokojne życie. Stopniowo przezwyciężany był chaos tworząc miejsce dla nowej równowagi i nowego, pewniejszego porządku prawnego. We wszystkich dziedzinach życia można zauważyć to samo dążenie do porządku, równowagi i harmonii. Widać to również na obszarze teologii. Już przy pierwszym zetknięciu się z teologią średniowieczną uderza nadzwyczaj usystematyzowany i uporządkowany charakter literatury teologicznej. W wielkich dziełach tej epoki chęć zestawienia całej nauki wiary w doskonale uporządkowaną całość wyraża się już w zewnętrznej strukturze i kształcie. Ten wielki i jasny porządek nie został osiągnięty w ciągu jednago dnia. Był on owocem długiego wysiłku, który uwidocznił się już w okresie patrystycznym, a który znalazł swój pełny wyraz w epoce scholastyków, osiągając swój punkt szczytowy w powstaniu summ. Porządek i harmonia cechowały nie tylko zewnętrzny kształt dzieł scholastycznych, lecz także i jej ducha. Scholastykę można określić jako próbę zestawienia wypowiedzi Kościoła przekazanych nam w sposób nie usystematyzowany w harmonijny system summy1. Pismo Święte, co nie wymaga dowodu, nie ma charakteru systematycznego. 1 Summa - kompendium filozoficzne i teologiczne zawierające obszerny i systematyczny wykład doktryny. Summa musiała spełniać wymóg calkowiłolći, przejrzystego układu treści oraz logicznego wnioskowania. . 195 również objawienie nie zostało nam przekazane w jasno uporządkowanym systemie. Teolog średniowieczny próbował usystematyzować naukę wiary i ani przez moment nie wątpił w możliwość dokonania tego. Uważane to było za postulat, z którym wszyscy zgadzali się bez wahania. Taka systematyzacja zakłada jednak jakąś zasadę przewodnią, umożliwiającą uporządkowanie całej materii i wyrażenie jej w logicznym związku. Średniowieczni teologowie poszli tu różnymi drogami. W ich pismach odnajdujemy zazwyczaj jeden i ten sam schemat: Bóg, aniołowie, kosmos, człowiek, zstępujący porządek, który odpowiada hierarchicznej strukturze ich obrazu świata. [...] Średniowieczni teologowie z dużym naciskiem podkreślali, że rzeczy stworzone mają charakter objawienia. Już Augustyn pisał, że natura jest wielką księgą, z której możemy poznać Boga. Przez całe średniowiecze gorliwie przekazywana jest nauka o dwóch księgach: do poznania Boga służą nam dwie księgi: księga natury oraz księga zwana przez nas Pismem Świętym. W nich obu ukazuje się nam oblicze Boga. Uważnie musimy zatem studiować również i księgę natury. Ale, jak uczy nas Hugon od Św. Wiktora, aby zrozumieć jakąś księgę, nie wystarczy oglądać piękne formy liter, jak to czyni nie umiejący czytać. Trzeba starać się pojąć to, co przez litery dane jest do poznania. Musimy dążyć do odkrycia duchowego znaczenia stworzeń, ponieważ każde jest literą, za pomocą której Bóg chciał coś wyrazić. Nasze oczy często są jednak ślepe i nie potrafią dostrzec duchowego znaczenia natury. Dlatego niezbędna jest dla nas druga księga, która uzdrawia nasze oczy i uczy nas widzieć prawdę. Tak jak w Piśmie Świętym rozróżniamy sens literalny i sens duchowy, tak i naturze należy przypisać podwójny sens: pod zewnętrzną formą rzeczy musimy odnaleźć ich ukryte duchowe znaczenie. Średniowieczny chrześcijanin starał się więc czytać naturę "oczami duszy" gdy to czynił, bez trudu odkrywał nie tylko istnienie Boga, lecz również Jego boskie właściwości: moc, mądrość i dobroć. Teologowie średniowieczni nie mieli wątpliwości co do tego, że natura objawia Boga, charakteryzującego się mocą, mądrością i dobrocią. Ideę tę można odnaleźć u wszystkich ważniejszych autorów owej epoki i słusznie można ją uważać za nieustannie powtarzany banał. Mądrość Boga ukazuje się w porządku i pięknie natury. Co do tego doskonałego porządku natury nie może być wątpliwości. Kosmos jest doskonale uporządkowaną całością, w której wszystko ma swoje miejsce podług roli, jaką ma do spełnienia w całości. Cechą mądrości jest właśnie tworzenie porządku. Również i odwrotnie: gdzie panuje porządek, tam uwidacznia się mądrość. Poza tym winniśmy widzieć w naturze objawienie boskiej mocy i dobroci: moc - w wielkościach i siłach spotykanych w kosmosie. Jego dobroć - w nadmiarze, szczodrobliwości, z jaką podarował człowiekowi nie tylko to, co konieczne, lecz i to, co zbędne. [...] Wątpliwości nasuwają się jednak przy problemie zła. Jeśli świat został doskonale stworzony przez Boga, jak można wyjaśnić istnienie zła, cierpienia i nieporządku w świecie? 196 Nie można powiedzieć, aby średniowieczni teologowie nie dostrzegali tych problemów, którym nawiasem mówiąc poświęcali przecież obszerne traktaty. Ale nawet świadomość istnienia zła nie miała większego wpływu na ich optymizm co do porządku świata i doskonałości Bożego stworzenia. Odnosi się wrażenie, że w swoich rozważaniach na temat problemu zła zawsze starają się bronić wizji optymistycznej. Ich wyjaśnienia obecności zła w istocie sprowadzają się do następującego modelu: na początku stwierdza się za Augustynem, że zło jako takie nie ma własnej rzeczywistoś­ci i trzeba je rozumieć jako brak dobra. W przeciwieństwie do manichejczyków2, którzy dobro i zło stawiali na tej samej płaszczyźnie przyznając im ten sam stopień rzeczywistości, Augustyn wykazywał, że istnieje tylko dobro. Zło jest pojęciem negatywnym, po prostu jest nieobecnością czegoś dobrego. Z metafizycznego punktu widzenia zło musi więc być traktowane jako nie istniejące. Dalej stwierdzano, że porządek w świecie zakłada istnienie pewnej nierówności między poszczególnymi częściami. W jaki sposób świat mógłby być skonstruowany w tak doskonałym porządku, gdyby wszystkie występujące w nim elementy były już doskonałe i miały tę samą dignitas, tę samą godność? Prawdziwie hierarchiczny porządek może być zbudowany tylko z nierównych elementów. Właśnie dzięki temu, że różne istoty są między sobą nierówne, może każda z nich przyczynić się na swój sposób do zbudowania doskonale uporządkowanego świata. Musimy też pamiętać o grzechu pierworodnym, przez który zakłócony został porządek świata i wskutek którego pojawiło się na świecie wszelkie zło. Odpowiedzialność za to ponosi wyłącznie człowiek. Warto jeszcze dodać, że Bóg może uczynić tak, żeby zło służyło dobru i w ten sposób przyczyniło się do porządku świata. Istnienie zła w żaden sposób nie podważa u średniowiecznego człowieka jego przekonania o doskonałości i porządku świata. Zresztą, jego wiara w doskonały porządek nie jest wynikiem jakiegoś indukcyjnego3 wnioskowania. Ma ona źródło przede wszystkim w apriorycznym4 uzasadnieniu pizejętym od Platona. Doskonały Bóg może stworzyć tylko doskonały świat. Stwierdzenie to opierało się również na relacji Księgi Rodzaju. Teolog średniowieczny, postawił sobie zatem zadanie interpretowania świata jako doskonałego porządku. Gdy odkryto tę drogę, można nią było podążać również w odwrotnym kierunku i z istnienia porządku świata wnioskować o istnieniu Boga charakteryzującego się mądrością, siłą, dobrocią. Obrazy świata i Boga wyraźnie więc korelowały ze sobą. 2 Manichejczycy - wyznawcy religii założonej w III w. przez Babilończyka Manesa, opartej na radykalnym dualizmie dwóch absolutnych zasad - dobra i zła - walczących ze sobą w historii świata. Manicheizm znany był również na Zachodzie (jego adeptem był przez dziewięć lat św. Augustyn). 3 Indukcyjny - oparty na wnioskowaniu od szczegółu do ogółu, przeciwieństwo dedukcji. 4 Aprioryczny - przyjęty z góry, przed doświadczeniem. 197 W wierze i w fantazji człowieka średniowiecznego dużo miejsca zajmowały anioły. Również teologia wiele uwagi poświecą niebiańskim duchom i gruntownie bada problemy wynikające z istnienia tego rodzaju istot. W ich istnienie nigdy nie wątpiono. Nie tylko caelum empyreum5, lecz cały kosmos był zamieszkały przez anioły. Stanowiły one istotną część kosmosu, który bez nich byłby wręcz nie do pomyślenia. Istnienie czystych duchów potwierdza nie tylko Pismo Święte, lecz także postulowane jest przez samą strukturę kosmosu. Kosmos jest przecież doskonałym hierarchicznym porządkiem, gradatio entium6, który nie byłby doskonały, gdyby nad materialnymi i złożonym z materii i ducha istotami nie znajdowały się istoty czysto duchowe jako element pośredni między istotami niższymi a Bogiem - nieskończenie czystym duchem. Ich egzystencja zostaje potwierdzona właśnie przez to, że mają swoje miejsce w ogólnym porządku świata. [...] Człowiek został stworzony po to, aby wspólnie z błogosławionymi aniołami chwalił i wielbił Boga. Jest jednak między nimi istotna różnica. Anioły są duchami czystymi, podczas gdy człowiek złożony jest z duszy i ciała. W duszy rozróżniamy trzy zdolności: rozum, pamięć i wolę, zaś w ciele cztery żywioły: ziemię, wodę, powietrze i ogień. W człowieku możemy więc rozróżnić siedem sfer. Jest on, podobnie jak kosmos, zbudowany podług liczby siedem. Mikrokosmos i makrokosmos wykazują tę samą podstawową strukturę. Poszczególne siły w człowieku uporządko­wane zostały przez Boga w analogii do porządku panującego we wszechświecie. [...] Kościół jako całość wykazuje trwały, niezniszczalny i doskonały porządek. Na samej górze znajduje się Chrystus, noster Hierarcha1, od którego wychodzi wszelka mądrość i łaska. Dalej papież, który w kościelnej hierarchii zajmuje najwyższe miejsce i ma pełnię władzy w Kościele. Później są biskupi, duchowni, mnisi, a w końcu zwykli wierni. Tak więc obok supercaelestis i caelestis hierarchia jest również subcaelestis vel ecclesiastica hierarchia*. Tak jak w kosmosie wszelki ruch wychodzi z góry i stopniowo przekazywany jest do sfer niższych, tak i w Kościele władza przechodzi z góry na coraz niższe szczeble. Porządek w Kościele odpowiada doskonałemu porządkowi świata. [...] Sam temat należy do głównych tematów całej kultury średniowiecza. Uderzające jest na przykład, że wraz z nadejściem scholastyki zasada hierarchii zaczyna obowiązywać także w instytucji klasztoru. Wtedy właśnie zaczynają powstawać wielkie religijne "zakony" (prderi) - warto zwrócić uwagę na 'fenie nieba. Drzeworyt z ok. 1530 r. 198 35- Ciekawy cztowiek usituje wyjrzeć poza sklepieni, 5 Caelum empyreum - niebo empirejskie; empireum to zgodnie z wyobrażeniami wczesnochrześ­cijańskimi najwyższa część nieba, wypełniona czystym ogniem i światłem, siedziba Boga. 6 Gradatio entium - drabina bytów. 7 Noster Hierarcha - nasz Kapłan 8 Supercaelestis i caelestis hierarchia - hierarchia ponadniebiańska i niebiańska; subcaelestis vel ecclesiastica hierarchia - hierarchia podniebna albo kościelna. 199 zakres tego terminu. Charakteryzuje je łączenie klasztorów, opactw i przeorstw w jedną instytucjonalną strukturę budzącą wrażenie całości i kierowaną przez jedną władze za pośrednictwem wielu wzajemnie sobie podporządkowanych przełożonych. Zasadę hierarchii odnajdujemy również w ówczesnych strukturach społecznych. Feudalna struktura społeczna może być w istocie uważana za transpozycję9 kosmicznego porządku na strukturę państwa. Widzimy tu ten sam hierarchiczny układ. Na górze znajduje się cesarz lub król - lennodawca, dalej są lennicy: książęta, hrabiowie, baronowie, rycerze itd., a na końcu prosty lud całkowicie podporząd­kowany decyzjom wyższych sfer. Cała władza znajduje się na szczycie. Lennodawcy winnym się jest niezachwianą wierność i bezwarunkowe posłuszeństwo. [...] Tą samą ideą przeniknięta jest średniowieczna koncepcja moralności. Moralność zajmuje się ludzkim postępowaniem. Jest to nauka, która uczy nas, jak mamy uporządkować nasze postępowanie, aby osiągnąć ludzkie przeznaczenie. Pojawia się tu jednak pytanie: na czym polega różnica między dobrem a złem? Jaką miarą dysponujemy do ich rozróżnienia? Z czego wynika obowiązek czynienia dobra i unikania zła? Średniowieczna odpowiedź na te pytania ma ścisły związek z panującym pojęciem porządku. Uczynek jest dobry, jeśli współbrzmi z porządkiem chcianym przez Boga, jest grzeszny, jeśli znajduje się w sprzeczności z tym porządkiem. Ten ogólny porządek świata istnieje przede wszystkim w Bogu, jest On lex aete. na10, które Augustyn definiował jako "ratio divina vel voluntas Dei ordinem naturalem conservari iubens, perturbari vetans"H. Najwyższe prawo moralności opiera się na rozumie i woli Boga, aby ustanowiony przez Niego porządek był przestrzegany. Ujęcie to wychodzi z dwóch założeń: istnieje niezmienny i potwierdzony przez Boga porządek i może on być przez człowieka poznany, oraz Bóg rzeczywiście chce, abyśmy przestrzegali tego porządku czyniąc to, co nakazuje, i unikając tego, co jest z nim sprzeczne. Oba te założenia odnajdujemy później w myśli średniowiecznej. [...] Wpływ ówczesnego obrazu świata można wyraźnie dostrzec w sposobie, w jaki średniowiecze pojmowało eschatologię*. Koniec świata miał nastąpić wtedy, gdy lista wybranych będzie pełna. Od tego momentu nie będą się już rodzić nowi ludzie, nie będą też potrzebne nowe rośliny i zwierzęta. A ponieważ ruch planet nakierowany jest na generatio i corruptio12, nie będzie on miał już sensu, gdy zostanie osiągnięta liczba wybranych. Dlatego średniowieczni teologowie stwierdzają zgodnie, że na końcu świata wstrzymany zostanie ruch ciał niebieskich. Słońcu, Księżycowi i planetom przydzielone zostanie takie miejsce, jakie przysługuje im odpowiednio do ich natury. Ich działanie będzie zatem ograniczone. Będą mogły wywierać jedynie taki wpływ, jaki jest możliwy bez poruszania się, jak na przykład promieniowanie światła i ciepła. Sąd ostateczny zbiegnie się z oczyszczeniem natury i zmartwychwstaniem ciał. Ziemia nie zostanie, jak uczy Bonawentura, zupełnie spustoszona, lecz ogień strawi wszystko, co może być spalone, jak na przykład rośliny i zwierzęta. Cztery żywioły, a przede wszystkim powietrze i ziemia, zostaną oczyszczone i odnowione. Sprawiedliwi będą oczyszczeni, a grzesznicy potępieni na zawsze. Wszystko to zostało przez średniowiecznych teologów obszernie opisane i udramatyzowane w popularnych książkach. Wg wyd. N.M. Wildiers, Obraz świata a teologia, przeł. J. Doktor, Warszawa 1985, s. 66-87. .•••.,.-.••••:.;• ^Transpozycja - przeniesienie. Lex aeterna - prawo wieczne Boski lub Boża wola nakazująca 12 Generatio - rodzenie, tworzenie; corruptio - zamieranie, niszczenie. 200 201 Ji 36. Człowiek jako mikrokosmos. Miniatura w Hortus deliciarum.Kl w. 203 Aron Guriewicz - KATEGORIE KULTURY ŚREDNIOWIECZNEJ Makrokosmos i mikrokosmos [...] Idea hierarchii anielskiej, wywodząca się od Pseudo-Dionizego Areopagity, którego traktat przetłumaczył w IX wieku na łacinę Jan Szkot Eriugena, cieszyła się w Europie w okresie rozwiniętego średniowiecza ogromną popularnością. Zarówno hierarchia niebieska jak i ziemska pochodzi od Boga, który rozdzielił funkcje między aniołów i ludzi i ustanowił uświęcone stopnie na niebie i ziemi. Anielska hierarchia Serafinów, Cherubinów i Tronów, Państw, Księstw, Zwierzchności i Mocarstw, Archaniołów i Aniołów była prawzorem ziemskiej hierarchii duchowieństwa oraz świeckich seniorów i wasali. Temu socjalnemu światu nieba i ziemi odpowiadał również ogólny porządek wszechświata. Symbolem wszechświata była katedra, która swoją konstrukcją miała być we wszystkim podobna porządkowi kosmicznemu; spojrzenie na jej układ wewnętrzny, kształt kopuły, ołtarz, nawy boczne miało dać pełne wyobrażenie o budowie świata. Każdy jej szczegół z osobna jak i rozplanowanie całości pełne były symbolicznej wymowy. Modlący się w świątyni podziwiał piękno i harmonię boskiego stworzenia. Układ pałacu władcy był także związany z koncepcją boskiego kosmosu: niebiosa rysowały się w wyobraźni jako rodzaj twierdzy. W czasach, kiedy nieoświecone masy dalekie były od umiejętności myślenia kategoriami abstrakcji słownych, symbolizm architektonicznych obrazów był nie tylko naturalnym sposobem uświadomienia sobie porządku świata, ale równocześnie przekaźnikiem ucieleśnionej w tych obrazach myśli religijno-politycznej. Portale katedr i kościołów, łuki triumfalne, wejścia do zaników traktowano jako "bramy niebieskie", samą zaś monumentalną budowlę jak "dom boży" albo "ogród boży". Organizacja przestrzeni w katedrze miała też swoją określoność w czasie. Znajdowało to wyraz w jej rozplanowaniu i wystroju: przyszłość ("koniec świata") jest już obecna po stronie zachodniej, uświęcona przeszłość przebywa na wschodzie. Wszechświat w świadomości ludzi średniowiecznych przedstawiał się jako system koncentrycznych sfer; podzielone były zdania co do ich ilości. Będą Yenerabilis, opierając się częściowo na autorach starożytnych, przypuszczał, że ziemię otacza siedem sfer: powietrze, eter, olimp, ogień, strefa gwiazd, niebo aniołów i niebo Trójcy Sw. W XII wieku Honoriusz z Augustodunum rozróżniał trzy sfery niebieskie: cielesną, czyli widzialną, duchową, czyli anielską, i intelektualną, w której wybrani błogosławieni oglądają Św. Trójcę. Scholastycy, powołując się między innymi na schemat Arystotelesa, naliczyli aż pięćdziesiąt sfer, do których dodawali jeszcze jedną 102 - sferę boskiej praprzyczyny. Zresztą tak czy inaczej, świat ziemski zatraca swoją samodzielną wartość i okazuje się współzależny od świata niebieskiego. W materialno-poglądowej formie można to zaobserwować w średniowiecznym malarstwie. Na obrazie, obok postaci znajdujących się na ziemi, z zasady przedstawione są również potęgi niebieskie: Bóg-Ojciec, Chrystus, Bogarodzica, Aniołowie. Te dwa plany średniowiecznej rzeczywistości rozmieszczone są równolegle, jeden nad drugim, lub też istoty wyższe zstępują z góry na ziemię. Frankońscy poeci IX wieku przedstawiali Boga w charakterze pana twierdzy, przypominającej pałace Karolingów, z tą jedynie różnicą, że twierdza Boża znajdowała się na niebie. Dualizm1 średniowiecznych wyobrażeń, ostro dzielący świat na krańcowe pary przeciwieństw, grupował te przeciwstawne sobie kategorie wzdłuż osi pionowej: niebieskie jest tu przeciwstawne ziemskiemu, Bóg - diabłu, władcy piekieł, pojęcie góry kojarzy się z pojęciem szlachetności, czystości, dobra, podczas gdy "dół" ma odcień nieszlachetny, wulgarny, nieczysty, zły. Kontrast materii i ducha, ciała i duszy także nosi w sobie antytezę góry i dołu. Pojęcia przestrzenne są więc nierozłączne z pojęciami religijno-moralnymi. Drabina, która przyśniła się biblijnemu Jakubowi, po której wznoszą się i zstępują aniołowie - oto jaka jest dominanta średniowiecznego pojęcia przestrzeni. Idea wznoszenia się i zstępowania została z niezwykłą siłą wyrażona u Dantego. Nie tylko porządek tamtego świata, w którym materia i zło znajdują się w najniższych warstwach piekła, a duch i dobro królują na rajskich wysokościach, ale i wszelki ruch odbywa się w Komedii w kierunku pionowym: urwiska i otchłań piekielnych przepaści, upadek ciał pogrążonych ciężarem grzechów, gesty i spojrzenia, nawet samo słownictwo Dantego - wszystko skierowuje uwagę ku kategoriom "góry" i "dołu", ku skrajnym przeskokom od wzniosłego do nikczemnego. Są to rzeczywiście współrzędne określające średniowieczny obraz świata. [...] W świadomości średniowiecznego człowieka przeciwieństwo "ziemia - niebo" nosiło religijno-etyczny charakter. Niebo było miejscem wzniosłego, wiecznego, idealnego żywota, podczas gdy ziemia, ów padół grzechu, stanowiła tylko czasowe miejsce pobytu człowieka. Świat pozagrobowy wyobrażano sobie równie konkretnie jak i życie ziemskie, więcej nawet - tamten świat był wieczny, nieprzemijający, a więc bardziej realny. Ziemska wędrówka mogła zresztą zaprowadzić do innego świata; Dante, pobłądziwszy w nieznanych sobie miejscach na ziemi, znalazł się w piekle. Na ziemi istniały z kolei miejsca święte, błogosławione i miejsca grzeszne. Podróżowanie iv średniowieczu było przede wszystkim pielgrzymką do miejsc świętych, stałym oddalaniem się od miejsc grzesznych ku świętym. Szukanie doskonałości duchowej Jrzybierało charakter topograficznego przemieszczania się (odejście od "świata", Dualizm - dwoistość, występowanie obok siebie dwóch przeciwstawnych sobie elementów. szukanie schronienia na pustyni lub w klasztorze). Osiągnięcie świętości również pojmowano jako przesuwanie się w przestrzeni: święty mógł być żywcem wzięty do raju, a grzesznik - strącony do piekieł. Miejsce przebywania człowieka musiało odpowiadać jego duchowemu statusowi. W świadomości ludzi średniowiecza świat ziemski i świat niebiański stale się ze sobą mieszały. Nie tylko jednostka, zabiegająca o zbawienie duszy, ale i sam Kościół Chrystusowy przedstawiony był jako prześladowany przez diabła pielgrzym. Studiując literaturę zachodnioeuropejskiego średniowiecza można wyodrębnić dwa okresy rozwoju idei ruchu: jako równoczesne ucieleśnienie ruchu człowieka w przestrzeni i jako przemianę jego istoty duchowej. We wczesnym średniowieczu człowieka wyobrażano sobie zazwyczaj jako istotę obleganą przez siły zła i pokusy; strach przed nimi zmuszał go do ucieczki od świata, porzucenia przyjaciół i ojczyzny. Na tym etapie człowiek nie szuka jeszcze nowych doświadczeń i przygód, co staje się już zjawiskiem ogólnym w literaturze XII wieku. W tym okresie obraz ruchu w wyobraźni autorów romasów o rycerzach króla Artura zastępują alegorie* miłosne, opisy wznoszenia się duszy ku Bogu. Idea ruchu stała się, siłą rzeczy, bardzo popularna w okresie wypraw krzyżowych. Prostaczkowie, uczestniczący w pierwszej krucjacie, za każdym razem, kiedy zbliżali się do jakiegoś miasta europejskiego, które oglądali po raz pierwszy, pytali: "Czy to już Jerozolima?" Jerozolima była dla nich ' nie tylko bliżej nie zlokalizowanym punktem geograficznym, ale miejscem • działalności Zbawiciela, a łaski Chrystusa można było przecież dostąpić gdziekolwiek, trzeba było tylko osiągnąć wyżyny świętości. Średniowieczna religijna koncepcja przestrzeni znajdowała także wyraz w podziale świata na świat chrześcijan i świat niewiernych, niechrześcijan. Chrześcijaństwo rozszerzyło wprawdzie ogromnie dawne wyobrażenia o człowieku, ograniczone horyzontem jednego plemienia (u barbarzyńców), narodu wybranego ( u Żydów) czy jednego tworu politycznego (Rzym), ogłaszając, że nie ma ani Hellena, ani Judejczyka; mimo to średniowieczna antropologia wyłączyła z grona pełnowartoś­ciowych istot ludzkich wszystkich niechrześcijan, jak również część chrześcijan heretyków, schizmatyków. Światem kulturalnym, praworządnym, nad którym unosi się błogosławieństwo Boże, był jedynie świat opromieniony wiarą chrześcijańską i podporządkowany Kościołowi. Poza jego zasięgiem przestrzeń traciła swoje pozytywne wartości, tam zaczynały się już lasy i pustkowia, zamieszkane przez barbarzyńców nie objętych Bożym światem i ludzkimi porządkami. Takie podziały świata według cech religijnych zdecydowały o znaczeniu krzyżowców na terenach zamieszkanych przez niewiernych: to, czego zabraniano na ziemiach chrześcijańskich, Dyło dopuszczalne w czasie wyprawy przeciw poganom. Uwzględniając jednak fakt, że Chrystus poniósł śmierć za wszystkich, w tym także za niewiernych, Kościół stawiał przed sobą ważną misję nawrócenia ich na drogę prawdy, nawet wbrew ich 04 205 woli - compelle intrare2. W ten sposób granica między światem chrześcijańskim i niechrześcijańskim stawała się dosyć płynna. Chrześcijaństwo średniowieczne to "otwarta", misjonarska religia. Dzięki wysiłkom Kościoła i jego rycerstwa przestrzeń chrześcijańska stale się rozszerzała kosztem moralno-religijnej transformacji przestrzeni wydartej siłom zła. [...] Wyobrażenia przestrzenne człowieka średniowiecznego miały w znacznym stopniu charakter symboliczny, pojęcia życia i śmierci, dobra i zła, błogosławionego i grzesznego, duchownego i świeckiego łączyły się z pojęciami góry i dołu, z określonymi stronami świata i częściami jego przestrzeni, miały określone koordynaty topograficzne. Symboliki średniowiecznej przestrzeni nie wyczerpywał jednak sam etyczno-religijny aspekt - miała ona również i inne cechy specyficzne. Symbol nie był jedynie znakiem określającym i oznaczającym jakąś rzeczywistość czy ideę; nie tylko zastępował tę rzeczywistość, ale jakby łączył się, wnikał w nią: kiedy przy zawieraniu transakcji o przekazaniu własności ziemskiej nie poprzestawano na sporządzeniu dokumentu, lecz dopełniana obrzędu, polegającego na publicznym wręczeniu przez poprzedniego właściciela nowemu kawałka darni, to ten kawałek darni symbolizował całą posiadłość i znaczyło to, że ziemia została przekazana dosłownie "z ręki do ręki". Malując obraz świętego - patrona klasztoru czy kościoła - artysta umieszczał ten obiekt w rękach świętego, i zarówno on sam, jak i późniejszy widz, nie widzieli w tym żadnej umowności - wyobrażenie było nieodłączne od pierwowzoru. Symbol przejmował w jakimś stopniu cechy tego, co symbolizował, podobnie jak na obiekt, który posłużył za symbol, przenosiły się cechy symbolu. W świadomości ludzi średniowiecznych wizerunek łączyła wewnętrzna jedność z tym, co przedstawiał, wartościom duchowym przypisywano cechy materialne, a część mogła przedstawiać całość. [...] \Vg wyd. A. Guriewicz, Kategorie kultury średniowiecznej, przeł. J. Dancygler, Warszawa 1976, s. 73-80. Maria Ossowska RYCERZ W ŚREDNIOWIECZU "W życiu narodów nic nie jest tak realne i praktyczne jak idea}". V. Pareto, Le mythe vertuiste W rozdziale tym pragnę przedstawić jedną z odmian ethosu* rycerskiego, mianowicie ethos rycerski zrekonstruowany na podstawie francuskich tzw. romans courtois, czyli powieści dwornych, z odwołaniem się do wcześniejszych, najbardziej reprezentatywnych chansons de gestes*, czyli opowieści o sławnych bojach toczonych przez rycerzy z kręgu Karola Wielkiego przede wszystkim. Powieści dworne zaczęły się mnożyć w XII wieku. W tym stuleciu pisał je głośny Chretien de Troyes, łącząc w nich \yatki antyczne, chansons de gestes i treści celtyckie. W tym stuleciu pisała swoje pieśni Marie de France. Przebiegnijmy główne rysy, które miały w nich charakteryzować ideał rycerza. Rycerz musiał w zasadzie być dobrze urodzony. Mówię "w zasadzie", bo można było być pasowanym na rycerza za szczególne sukcesy bojowe. Można było także -i to zdarzało się coraz częściej w związku z rozrostem miast i wzmaganiem się ich znaczenia - nabyć ten przywilej. We wspomnianych utworach wszakże każdy z bohaterów szczycił się efektownym drzewem genealogicznym. Synów królewskich było pośród nich niemało, bo też niewiele było trzeba, by tytuł króla piastować. Według Stefana Czarnowskiego, w społeczności celtyckiej wystarczyło być władcą połowy polskiego powiatu, by tytułować się królem1. Rycerz miał promieniować urodą i wdziękiem. Urodę tę podnosił zwykle strój świadczący o zamiłowaniu do złota i drogich kamieni. Nie byle jaka musiała być także zbroja i uprząż. Czarnowski przypomina, że słowo noblement znaczyło u kronikarza IV wyprawy krzyżowej tyle, co rikement, tj. "bogato, wystawnie, wspaniale"2. Męska uroda, jak o tym już pisałam gdzie indziej, przestaje się szczególnie liczyć w ethosie mieszczańskim, gdzie zastępuje ją wygląd pełen godności, wygląd szanowny (respectable) i gdzie warunek urody stawia się już kobiecie, tak jak jej się zostawia zdobienie się biżuterią, która jeszcze w XVIII stuleciu podnosi także i strój męski. Rycerz musiał być silny. Siła ta była niezbędna do dźwigania zbroi, która ważyła 60-80 kilo. Siłę tę przejawiał zwykle, jak Herakles, od dziecka. W jednej z ' intrare - dosł. "przymuś wnisc" (zwrot z Przypowieści o uczcie w wersji Mk 14, 23). 1 S. Czarnowski, Studia z dziejów kultury celtyckiej, wODzieła, t. El, Warszawa 1956, s. 31. 2 S. Czarnowski, Dzielą, t. I, Warszawa 1956, s. 110. 06 207 >w północnych legend, jej bohater, Beowulf, przybyły z daleka, żeby uwolnić Duńczyków od strasznego potwora, który zakradał się w nocy i zabijał co znamienitszych rycerzy, stacza z potworem straszną walkę odrzucając wszelką broń, by okazać siłę, która mu pozwala ukręcić łeb potworowi gołymi rękami. Zgodnie z tą tradycją, Sienkiewicz czyni Zbyszka z Bogdańca od małości tak krzepkim, że gdy ściskał gałąź drzewa, sok z niej wyciskał i gdy w dwunastym roku życia opierał kuszę o ziemię, tak korbą zakręcał, że żaden dorosły by lepiej tego nie zrobił. Znaczenie siły fizycznej będzie - jak zauważają niektórzy - umniejszał stopniowo rozwój techniki. Od rycerza oczekiwano, by był nieustannie zaprzątnięty swoją sławą. Szlacheckie pochodzenie - pisał uczeń Arystotelesa - Teofrast - ma to do siebie, że człowiek, któremu przysługuje, jest bardziej chciwy sławy niż inni. Wymagała ona ciągłego podtrzymywania, ciągłej próby. Yvain, rycerz ze lwem z opowieści Chretien de Troyes, nie może zostać przy świeżo poślubionej żonie. Przyjaciele pilnują, by nie gnuśniał i by pamiętał, co winien swojej opinii (Songez d'abord a votre renommee). Więc wypada wędrować w poszukiwaniu okazji do walki. "Skoro tu wojna, tu zostanę" - powiada sobie rycerz w jednej z ballad Marie de France. Jeżeli wojny nie ma, to wędruje się dalej wyzywając pierwszego napotkanego jeźdźca dla ustalenia tego, co - jak już była mowa - nazywa się dzisiaj pecking order, czyli dla ustalenia właściwej hierarchii, w której pozycja zależy od ilości i jakości rycerzy pokonanych. Żaden rycerz nie słucha spokojnie o cudzych sukcesach. Jeden z rycerzy, opisywany w cytowanych balladach, musi się zmierzyć z nieznanym kolegą, którego sława do niego dociera, bo - jak powiada - zazdrość mu kąsa serce. "Zdumiał się wielce, że tu w kraju i inni taką sławę mają, gdy on być pragnął pierwszy na świecie". "Wśród pięciuset jeszcze by za pierwszego uszedł" - pisze o innym rycerzu ta sama autorka. Wspomniany już Yvain, mszcząc się za krewnego, zabija męża pewnej damy. Ta rozpacza wyrywając sobie włosy i rozrywając paznokciami ciało, ale daje się przekonać trzeźwej dworce, żeby wyjść za mąż za zabójcę."Z dwóch rycerzy w pojedynku, pyta wierna służebna, kto lepszy: czy ten, kto zwyciężył, czy ten kto został zwyciężony?" Ponieważ odpowiedź na rzecz tego, kto zwyciężył jest niewątpliwa, wdowa oddaje mu swoją rękę tak szybko, że zapasy jadła nagromadzone na stypę pogrzebową mogą służyć na ucztę weselną. Nie ma co spełniać dobrych uczynków, jeżeli się nie chce, by były znane - powiada Chretien de Troyes, sankcjonując tę nieustanną troskę o swoją jaźń odzwierciedloną. Duma jest w pełni usprawiedliwiona, byle nie przesadna. Dla tej ma się termin demesure, odpowiadający Homerowemu hybris, i tę, gdy nadmierna, karze się bardzo surowo. Współzawodnictwo w ustalaniu swego prestiżu prowadzi do stratyfikacji3 w ramach wojującej elity, aczkolwiek w ! Stratyfikacja -rozwarstwienie, ukształtowanie się warstw społecznych. zasadzie wszyscy rycerze mają być sobie równi, co w legendach4 związanych z królem Arturem symbolizowane jest, jak wiadomo, przez zasiadanie dookoła okrągłego stołu. Ze względu na stałą troskę o prestiż w walce, żądanie od rycerza odwagi jest w pełni uzasadnione. Jej brak jest najcięższym obwinieniem. Obawa, że się może być posądzonym o tchórzostwo, prowadzi do łamania elementarnych zasad strategii, co z kolei pociąga za sobą bardzo często zgubę rycerza i masakrę wszystkich jego ludzi. Odwaga bywa także nieraz konieczna dla wypełnienia obowiązku wierności i lojalności - dwóch cnót, które bywają poczytywane za konserwatywne w tym sensie, że sprzyjają zachowaniu jakiegoś status quo5, cnót, które ilustruje Lingard w Ocaleniu Conrada, Conrada, którego B. Russell w swojej świeżo wydanej autobiogra­fii charakteryzuje jako arystokratycznego gentlemana polskiego aż po czubki palców6. Nieustanne zabieganie o pierwszeństwo nie staje na przeszkodzie solidarności tej elity jako elity, solidarności, która obejmowała i wrogów także do elity należących. Czyta się o podejmowaniu pokonanych wrogów przez Anglików po bitwie pod Crecy i pod Poitiers, o wspólnym ucztowaniu i zawodach sportowych. Gdy w bitwie z 1389 r. Anglików dziesiątkuje głód i dyzenteria7, rycerze angielscy idą leczyć się u Francuzów, po czym wracają i bitwa toczy się na nowo8. Bo, jak powiada kronikarz, oba narody, Francuzi i Anglicy, choć są zaciętymi wrogami, gdy są u siebie, gdy są poza krajem, często pomagają sobie jak bracia i wzajemnie na siebie liczą. W czasie walk między Frankami i Saracenami jeden z najlepszych rycerzy Karola Wielkiego, Ogier, zwany Duńczykiem, wyzwany jest na pojedynek z rycerzem Saracenów. Gdy Saraceni chwytają Ogiera podstępem, jego przeciwnik, nie aprobując tej metody, przychodzi oddać się Frankom w niewolę, by uwolnić Ogiera na drodze wymiany. W jednej z legend, gdy pospolity żołnierz chełpił się, że zabił szlachetnego rycerza z wrogiego obozu, jego szlachecki zwierzchnik kazał pyszałka powiesić. Sposób myślenia tych, którzy obracali się przy dworze czy zamku, był przeniknięty fikcją, iż rycerstwo rządzi światem - pisze Huizinga9. 4 Słowo "legenda" nie oznacza tutaj jakiegoś gatunku literackiego. Jest ono użyte w potocznym sensie dla oznaczenia wszelkiej opowieści zawierającej element fikcji. 5 Patrz E. Dupreel, Traite de morale, Paris 1956. 6 The Autobiography of Bertrand Russell, London 1969. Patrz polski przekład wydany w r. 1971. 7 Dyzenteria - czerwonka, ostra choroba zakaźna. 8 Patrz G.G. Coulton, Medieval Panorama, New York 1957, s. 239-240. 9 The Waning ofthe Middle Ages, s. 67. >08 209 14 - Zrozumieć średniowiecze l Fodczas gdy odwaga służyła rycerzowi w wykonywaniu jego zawodu, hojność, której się po nim spodziewano i którą uważano za nierozłączny atrybut szlachetnego urodzenia, służyła ludziom od niego zależnym, a przede wszystkim tym, którzy na dworach sławili wielkie czyny rycerskie, spodziewając się dobrego poczęstunku i należytego obdarowania na dalszą drogę. "Wobec nieuniknionego zagmatwania genealogii - pisał Czarnowski o Celtach -odwaga osobista, urok postaci, połączone z bogactwem i z hojnością, decydują o przypisywaniu pochodzenia arystokratycznego [...] Trzeba bez szemrania darować każdemu, czego żąda. Mniejszym złem ruina niż ogłoszenie skąpcem. Pierwsza jest tylko chwilowa: darem obowiązuje się obdarowanego do wzajemności z okładem. Skąpstwo przyprawia o stratę zajętego stanowiska, stanu, o wyłączenie z grona ludzkiego"10. Rycerz - jak wiadomo - musiał być bezwzględnie wierny zobowiązaniom podjętym w stosunku do równych sobie. Jan Dobry, jak powiada Huizinga, gdy jego syn uciekł z Anglii, gdzie był więziony jako zakładnik, sam oddał się w ręce Anglików w zastępstwie zbiega. Powszechnie znane jest czynienie dziwnych ślubów, które obowiązywały wbrew wszelkim regułom rozsądku. Ten sam Huizinga pisze o grupie rycerzy, która ślubowała nie uciekać nigdy z pola walki dalej niż na odległość 50 akrów. Dziewięćdziesięciu rycerzy miało przypłacić ten ślub życiem. [...] Klasowe braterstwo nie przeszkadzało rycerzom wywiązywać się z obowiązku pomsty za każdą, uczynioną sobie czy krewnym, rzekomą czy autentyczną zniewagę. Rodzina nuklearna11 spojona była wtedy nader luźno. Rycerz był ciągle poza domem w poszukiwaniu sławy; osamotniona żona zwykle umiała sobie jego nieobecność osłodzić. Synowie kształcili się na obcych dworach. Ale ród okazywał się zwarty, jeżeli chodziło o zemstę; obowiązywała także odpowiedzialność rodowa. Gdy ojczyrr Rolanda, Ganelon, przegrał sprawę powierzoną sądowi Bożemu, nie tylko on sam, ale i wszyscy jego krewni zostali powieszeni. W 1020 r. biskup Fulbert z Chartres ujmował obowiązki rycerza w stosunku do swego pana w sześciu punktach. Ten, kto przysięgał na wierność, nie mógł dopuścić do żadnej krzywdy na ciele pana (salut), do żadnej szkody na jego posiadłości (securite), do żadnego uszczerbku na jego honorze (honneur), do uszczerbku w stanie posiadania (interet), do ograniczenia jego swobody działania (liberie etfaculte). Poza tymi negatywnymi zaleceniami wasal musiał wiernie służyć radą swemu panu, którego z kolei obowiązywała we wszystkim wzajemność12. [...] 10 S. Czarnowski, Dzieła, Warszawa 1956, t. III, s. 31 i 32. 12 p Pans 195" s 210 11 Rodzina nuklearna - rodzina podstawowa, właściwa (najbliższa). Patrz Turtft at jm„~~ - .--i"---- • przez J' U„ivmitaires, Królowie w opowieściach średniowiecza nie byli zwykle postaciami szczególnie bohaterskimi, nawet gdy chodziło o królów tej miary, co Karol Wielki czy król Artur. Ścierając się twarzą w twarz z wrogiem umieli się dzielnie bronić, jak to czynił na przykład król Artur w śmiertelnej walce ze swoim nieślubnym synem. Jednakże król szukał zwykle oparcia w jakimś szlachetnym rycerzu, co podnosiło walory tego ostatniego. Czasem starość wzmagała jego nieporadność i rycerz był przywoływany jako zbawca. Wedle tych konwencji zarysowany został przez Sienkiewicza król Jan Kazimierz w Potopie. Oprócz obowiązków w stosunku do swego pana, rycerzy obowiązywała zawsze szczególna wdzięczność w stosunku do tego, kto ich na rycerzy pasował, oraz osławiona już opieka nad wdową i sierotą. W zasadzie miała to być jedna z form opieki nad słabszym w ogóle, ale nie jest mi znany żaden wypadek, gdzie tym słabszym byłby uciśniony przez los mężczyzna. Yvain, czyli rycerz ze lwem, uprawia "hurt" w obronie uciśnionych dziewic, bo uwalnia od władzy okrutnego tyrana trzysta eksploatowanych przez niego dziewcząt, które muszą o głodzie i chłodzie prząść z nitek jedwabnych i złotych kunsztowne tkaniny. Ich żałosna skarga jest godna zapamiętania w historii piśmiennictwa dotyczącego eksploatacji. U schyłku średniowiecza, w okresie, który Huizinga uważa za okres sztucznego podtrzymywania zamierającej ideologii i coraz wyraźniejszego traktowania jej z przymrużeniem oka, Eustachy Deschamps, urodzony w 1346 r. pisarz mieszczańskiego pochodzenia, później nobilitowany, autor niezmiernie płodny, wylicza warunki które obowiązują kogoś, kto chce należeć do rycerzy. Kto chce należeć do rycerzy, musi rozpocząć nowe życie, modlić się, unikać grzechu, pychy i podłości (villenie). Musi on bronić Kościoła, wdowy i sieroty, a także opiekować się ludnością. Musi być waleczny, lojalny, i nie pozbawiać nikogo jego własności. Obowiązuje go wojna w słusznej sprawie (guerre loyale). Musi być wielkim podróżnikiem szukającym udziału w turniejach i walczącym dla damy swego serca (pour są mię). Musi wszędzie szukać wyróżnienia, unikając wszelkiej skazy; musi kochać swego pana i pilnować jego własności, być hojnym i sprawiedliwym, szukać towarzystwa walecznych i uczyć się od nich, jak dokonywać czynów wielkich na wzór króla Aleksandra13. Gdy mówimy o rycerskości dzisiaj, mamy zwykle na myśli przede wszystkim postawę wobec wroga i wobec kobiety. Wejrzyjmy kolejno w jej bardziej szczegółową charakterystykę. O chwale rycerza decydowało nie tyle zwycięstwo, ile to, jak walczył. Walka mogła dla niego bez jego ujmy kończyć się klęską i śmiercią tak, jak rzecz się miała 13 Cytuję za R.L. Kilguerem, The Dedine ofChńalry, Cambridge Mass. 1937, s. 89. 211 z Rolandem. Śmierć na polu walki była nawet dobrym zakończeniem jego biografii, bo trudno było dopuścić do życia w starczym niedołęstwie. Fair play obowiązujący w walce, dyktowany był, jak o tym miałam okazję pisać gdzie indziej, przez szacunek dla przeciwnika, dumę, postawę zabawową, lęk przed odwzajemnieniem i wreszcie, humanitaryzm. Szacunek dla przeciwnika, duma i względy zabawowe prowadziły do ubiegania się w walce o równe szansę. Jeżeli rycerz, z którym się walczyło, spadł z konia (a w zbroi nie mógł podnieść się o własnych siłach), ten, kto go strącił, sam także zsiadał z konia, żeby wyrównać szansę. "Nie zabiję nigdy rycerza, który spadł z konia - woła Lancelot - Boże broń mnie przed taką niesławą".[...] Zabijanie wroga nieuzbrojonego okrywało rycerza hańbą. Lancelot, rycerz bez skazy, nie mógł sobie darować tego, że w zamęcie bitwy zabił dwóch nieuzbrojonych rycerzy, w czym się zorientował dopiero później. Przewidywał on, że będzie ten czyn wyrzucać sobie aż do śmierci i zapowiadał pieszą pielgrzymkę, w zgrzebnej tylko koszuli, dla odpokutowania. Nie wolno było zabijać wroga godząc w niego z tyłu. Potwierdza to Macko z Bogdańca w Krzyżakach mówiąc: "Gdybym na ten przykład w bitwie na niego natarł, a nie zawołał, by się obrócił, jużci bym hańbę na się ściągnął". [...] Rycerzowi w zbroi nie wolno było się cofać. To powodowało - jak pisze Huizinga - że jadąc na rekonesans zbroi kłaść nie mógł. Nic, co mogło być poczytane za tchórzostwo, nie było dopuszczalne. Roland nie chciał dąć w róg dla przywołania pomocy, żeby nie pomyślano, że się boi. Nic to, że ta odmowa pociągnęła za sobą śmierć jego przyjaciela i wyrżnięcie jego wojowników. Ten brak względu na innych nie razi najwyraźniej niebios, skoro archanioł Gabriel osobiście zlatuje z nieba po duszę bohatera. "Wolno było ówczesnemu rycerzowi - pisze Sienkiewicz w Krzyżakach - nie zważać na przeszkody, ale nie wolno było złamać obyczaju rycerskiego, który nakazywał, by zwycięzca w pojedynku spędził na polu walki cały dzień aż do następnej północy, a to tak dla okazania, że został panem pobojowiska, jak i dla okazania gotowości do nowej walki, gdyby ktokolwiek z krewnych lub przyjaciół zwyciężonego chciał go ponownie do niej wyzwać. Obyczaj ten zachowały nawet całe wojska, tracąc nieraz korzyści, jakie by pośpiech po zwycięstwie mógł przynieść"14. [...] Być zakochanym należało do obowiązków rycerza. W pieśniach Marie de France mówi się o dzielnym rycerzu, który nie patrzył na kobiety. To duże zło i uchybienie naturze - jak twierdzi autorka. Postawa rycerza w stosunku do kobiet zależała, oczywiście, od tego, czy była to dama, czy kobieta z ludu. W zdobytych miastach wyrzynano mężczyzn plebejuszy, ale rycerzowi nie wypadało krwią kobiecą się plamić. Opiekuńczość i adoracja mogły dotyczyć tylko damy ze swojej klasy, często wyższej rangi w ramach tej klasy. Wbrew potocznej opinii, wzdychanie na odległość było raczej wyjątkowe. Możemy przytoczyć tylko jeden taki przykład w jednej z ballad Marie de France, kiedy kochankowie, mieszkając w sąsiadujących zamkach, znali się tylko z okna, w którym stali zapatrzeni w siebie aż do późnej nocy. Na ogół jest to miłość w pełni skonsumowana, zwykle z cudzą żoną. Dlatego to znawca średniowiecza G. Cohen uważał, że "galanteria była niczym innym niż skon­wencjonalizowanym wiarołomstwem i uznaną społecznie bigamią", f...] Wg wyd. M. Ossowska, Ethos rycerski i jego odmiany, Warszawa 1986, s. 70-81. 212 213 * Obyczaj ten potwierdza Huizinga, Men andldeas, New y,erk 1959, s. 88. Reginę Pernoud KOBIETA W CZASACH KATEDR ucięto ' powróćmy do ideału kobiecej urody w epoce feudalnej, ideału ,„„,„„. „j^tt -,. - z katecirr f ' cZnyc uch ' fll°ZOflCZnych- Mamy teS° Pokłady, dosyć zresztą pracowTc t przez różnych klerków', w tym przez Mateusza z Yendome kTy * swoim wlzerunk pięknej Heleny porównuje jej zęby do kosa słoniowej 'czoło do ""' SmeU' °CZy d° gWiaZd' USta d° rózy i w ten sposób opisuj " szkarad e w mniejs Jv Baudrie * ' P^rzchownośd pozostających CZy ChrĆdena Z Troyes i innych poetów oto Emdę ujrzał Erek: piszących pofnk'Tva t J n po francusku. Taką Nawet IZOW z}otow}osa Nle miała splotów tak jasnych Ginął przy nich blask jej Blałe Ponad lilii kwiaty )e Białości, cud to prawdziwy Rumieniec świeży ożywał ' Darowany przez naturę, Co rozświetlał liczka skórę. Oczy tyle blasku miały, ^ gwiazdom dorównać śmiały... Wielce wiec by}a nadobna Emda i niepodobna panna czy dama niż ona Cerze' się, że w Klerk - ie c o. m^™ { k°biet wiodła ^e na łonie natuy, gdy często zmieniano miejsca pobytu, mimo ubóstwa środków transportu gdy uczony, intelektualista, duchowny. życie upływało w częstym kontakcie z przyrodą, cery ogorzałe, częściej spotykane, cieszyły się mniejszym uznaniem. W Opowieści o Wioletcie tymi słowami opisana jest piękna Euriant: Ciało wdzięczne i powabne. W biodrach wysmukłe i zgrabne. Postać zatem szczupła, kibić wiotka: Pas lędźwie nisko otaczał, Piękną figurę zaznaczał. Włos lśniący, w kędziorach drobnych, Z barwy był złotu podobny. Złociste trefione włosy wyróżniają większość bohaterek ówczesnych utworów; wspomnijmy choćby jasnowłosą Izoldę! Na czole gładkim i białym Brwi się ciemne rysowały, Nos foremny był i prosty, Oczy jasno spoglądały... Róża, co w letni poranek Kształtem i wonią zachwyca, Nie większym olśniewa blaskiem Niźli jej usta i lica. Moglibyśmy kontynuować te opisy, odnajdując prawie wszędzie ten sam typ kobiety; oto bohater jednej z wersji Opowieści o Aleksandrze, wspominający nocą z uniesieniem ową Soredamor: ... jej oczy jasne Jak dwie świece gorejące. i rozpamiętujący jakby we śnie: Nos prosty, twarz jasna, żywa, Gdzie róża lilię pokrywa; A kiedy ona zaćmiewa, Blaskiem twarzyczkę oblewa. 14 215 Moglibyśmy mnożyć tego typu fragmenty, ciągle natrafiając na prawie identyczny wizerunek kobiety; spotykamy go jeszcze w utworach renesansowych. Uroda kobieca będzie omawiana w nieskończoność, i to nie tylko przez poetów, na przykład Andrzeja Le Chapelain (dla którego miłość jest "namiętnością wrodzoną, wypływającą z widoku i z niezmierzonych myśli o piękności drugiej płci"), ale również - co zdumiewa tym bardziej - przez filozofów, a nawet przez teologów. Niejaki Gwibert z Nogent upatruje w piękności kobiecej odbicie bezpośrednie, jakkolwiek niedos­konałe i nietrwałe, wiecznego i nieskończonego piękna Boga. Co więcej, Hugo z opactwa Św. Wiktora uważa, że piękno świata widzialnego jest odbiciem piękna świata niewidzialnego; ta koncepcja była bardzo popularna w XII wieku, roz­miłowanym we wszystkich przejawach piękna. "Kształty widzialne są obrazem niewidzialnego piękna. [...] Wszystkie rzeczy widzialne są nam dane po to, ażeby nas pouczały w sposób symboliczny, gdyż pozostają one symbolem, znakiem i obrazem niewidzialnego piękna Stwórcy. Autor dopatruje się nawet istnienia w tym jakiejś zasady dynamicznej, natomiast w sto lat później Wincenty z Beauvais powtórzy w ślad za nim: "Obraz rzeczy widzialnych, pobudzając naszą wrażliwość i uwagę, nie zaspokaja jednak naszych pragnień, lecz jedynie nakłania nas do poszukiwania obrazu Stwórcy i pożądania jego piękna". Dodajmy, zachowując należny dystans między obu myślicielami, że niejaki Wilhelm z opactwa Św. Teodoryka, cysters, mistyk, tak wykrzyknął: "O, Miłości, która jesteś imieniem każdej miłości, nawet tej cielesnej i zwyrodniałej!" Dla św. Bernarda miłość naturalna i instynktowna rozwija się w dwóch kierunkach, w kierunku caritas i w kierunku cupiditas1. Nie zrozumiemy tej epoki, nie zgłębiwszy tych pojęć, tak niezwykle oczywistych i żywiołowych, charak­teryzujących ów poryw, który nie różnicuje, jak to zostanie uczynione później, świata materialnego od duchowego. W każdym człowieku dokonuje się rozdział między falami wysokimi a falami niskimi, o czym traktuje Księga Rodzaju w opisie drugiego dnia stworzenia; w każdym tkwi zdolność do miłości, która może przybrać formę miłosierdzia bądź formę pożądliwości, może dążyć do poszanowania lub do wykorzystania drugiego człowieka: każdy z nas może przewyższyć owych "dwóch ludzi we mnie", jak to odczuwał św. Piotr i dotrzeć do tej jedni, kojącej i pod­niecającej zarazem, której symbolem jest obraz miłosnego uścisku kobiety i mężczyzny. Wg wyd. R. Pernoud, Kobieta w czasach katedr, przeł. L Badowska, Warszawa 1990, s. 100-103. 37. Damy na ' Caritas - miłość (duchowa); cupiditas - pożądanie. tle średniowiecznego miasta. Miniatura francuska z ok. 1410 r. 217 Johan Huizinga MARZENIE O BOHATERSTWIE I MIŁOŚCI Wszędzie tam, gdzie wyznawano ideał rycerski w jego najczystszej postaci, nacisk padał na pierwiastek ascetyczny. W pierwszej fazie swego rozkwitu ideał ten kojarzył się żywiołowo, a nawet w sposób konieczny, z ideałem zakonnika: mowa tu o duchownych zakonach rycerskich z czasów wypraw krzyżowych. Kiedy jednak rzeczywistość raz po raz poczęła zadawać kłam ideałowi, wycofywał się on coraz bardziej w dziedzinę fantazji, aby tam strzec rysów szlachetnej ascezy, którą rzadko można było dojrzeć w rzeczywistości społecznej. Błędny rycerz jest, podobnie jak templariusz, wolny od ziemskich więzów i ubogi. W tym czasie panuje jeszcze ów ideał szlachetnego, nic nie posiadającego wojownika; wyraża on - wedle słów Williama Jamesa- "sentymentalny, jeśli niepraktyczny, wojowniczy i arystokratyczny pogląd na życie. Gloryfikujemy żołnierza jako człowieka absolutnie wolnego, nie posiadającego niczego prócz życia i rzucanego w każdej chwili tam, gdzie zażąda tego sprawa. Jest on przedstawicielem nieujarzmionej wolności w całym tego słowa znaczeniu."1 Powiązanie ideału rycerskiego z takimi wysokimi wartościami świadomości religijnej, jak litość, sprawiedliwość i wierność, nie jest więc w żadnym razie sztuczne ani powierzchowne. Jednakże to nie ono przekształca rycerstwo w artystyczny model życia. Również i bezpośrednie źródła owego ideału spoczywające w męskiej odwadze bojowej, nie mogłyby mu nadać takiej rangi, gdyby nie miłość do kobiet, ów płomień gorejący, który nasycał ciepłem życia cały ten zespół idei i uczuć. Właściwy ideałowi rycerskiemu głęboki rys ascezy i zdolności do poświęceń związany jest najściślej z erotycznym podłożem tej postawy życiowej, stanowi, być może, jedynie etyczną sublimację nie zaspokojonego pożądania. Żądza miłosna znajduje bowiem swoją formę i stylizację bynajmniej nie tylko w literaturze i sztukach plastycznych. Potrzeba nadania miłości szlachetnego stylu i szlachetnej formy oddziałuje szeroko w obrębie samych konwencji obyczajowych: w życiu dworskim, w zabawie towarzyskiej, w sporcie i w żarcie. Także i tam miłość ulega ustawicznej sublimacji i uromantycznieniu: życie naśladuje wprawdzie literaturę, ale w końcu jednak literatura uczy się wszystkiego od życia. Rycerskie pojmowanie miłości urodziło się w gruncie rzeczy nie w literaturze, lecz w samym życiu. Motyw rycerza kochanki był dany w rzeczywistych stosunkach życiowych. Rycerz i dama jego serca, bohater powodowany miłością - oto pierwotny i niezmienny motyw romantyczny, który pojawia się wszędzie i zawsze i który wszędzie i zawsze musi pojawiać się na nowo. Jest to najbardziej bezpośrednia | transpozycja namiętności zmysłowej w etyczną lub ąuasi-etyczną skłonność do samowyrzeczeń. Wyrasta ona bezpośrednio z potrzeby okazania kobiecie swej odwagi, wystawiania się w jej oczach na niebezpieczeństwo i dowiedzenia jej swej zdolności do cierpień, gotowości do przelania krwi; jest to popęd, który zna każdy szesnastoletni chłopiec. Uzewnętrznienie i spełnienie pożądania zdaje się być niemożliwe i nieosiągalne, toteż zostaje ono zastąpione i zrekompensowane przez bohaterski czyn jj:, wyrastający z miłości. Tym samym śmierć staje się niejako alternatywą spełnienia pragnień, zaspokojenie zaś zostaje w ten sposób - jeśli wolno się tak wyrazić -zapewnione w każdym przypadku. Ale marzenie o bohaterskim czynie popełnionym z miłości, które teraz napełnia l tęsknotą i upaja serce, wzrasta i rozwija się jak bujna roślina. Kiedy nastręczył się już F pierwszy, prosty temat, umysł wnet począł się domagać nowych jego wcieleń. Sama namiętność nadaje mocniejsze barwy marzeniu o cierpieniach i samowyrzeczeniu. Czyn bohaterski musi polegać teraz na uwolnieniu lub uratowaniu ubóstwianej kobiety z najgroźniejszych niebezpieczeństw. Tym samym do motywu pierwotnego dołącza się podnieta znacznie silniejsza. Najpierw idzie tylko o samego rycerza, który chce cierpieć dla kobiety; wkrótce jednak dochodzi tu jeszcze chęć wyzwolenia z cierpień upragnionej kobiety. Czy idea ocalenia kobiety da się w swej genezie z reguły sprowadzić do problemu uratowania jej dziewictwa, a więc do obrony wybranej przed innym i do zachowania jej dla wybawiciela? W każdym razie w wątku młodego bohatera, który oswobadza dziewicę, zawarty jest już motyw rycersko-erotyczny. I chociażby nawet nieprzyjacielem był ociężały smok, to jednak zawsze z wątkiem ocalenia powiązany jest pierwiastek seksualny. [...] Społeczeństwo średniowieczne pielęgnowało te prymitywne motywy romantyczne z chłopięcym nienasyceniem. Podczas gdy wyższe formy literackie wydoskonalały się bądź to w coraz to bardziej pełnym umiaru, bądź też w coraz to bardziej dowcipnym | i pikantnym przedstawieniu, romans rycerski ustawicznie się odnawiał i mimo | nieustannego powtarzania różnych przeróbek tego samego romantycznego wydarzenia l zachowywał ów wdzięk, który dziś jest już dla nas niepojęty. Często skłonni jesteśmy wyobrażać sobie, że XIV stulecie w rzeczywistości dawno wyrosło już z tych dziecinnych fantazji, i uważamy takie utwory, jak Meliador Froissarta czy Perceforesi1 - za spóźnione owoce gatunku przygód rycerskich, za anachronizmy nawet wobec tamtej epoki. Nie były to jednak anachronizmy, podobnie jak nie są nimi 18 W. James, The Yarietes of religious Etperience, London 1903, s. 2 Perceforest - francuska powieść z XIV w., łącząca wątki legendarnych opowieści o Aleksandrze Wielkim i królu Arturze. Tytułowy bohater, Perceforest, towarzysz wojennych wypraw Aleksandra, zostaje przez niego mianowany królem Brytanii. 219 , . speimaf całkowicie funlcćje^lramatih Późne Średniowiecze jest jedną z tych epok schyłkowych, w których życie wyższych kręgów prawie całkowicie przeobraziło się w zabawę towarzyską. Rzeczywistość jest gwałtowna, twarda i surowa; redukuje się ją zatem do pięknego marzenia o ideale rycerskim i wokół tego ideału konstruuje zabawę w życie. Do zabawy tej wkłada się maskę Lancelota5; jest to niesłychane oszukiwanie samego siebie, którego bolesny fałsz może być tolerowany tylko dlatego, że kłamstwo zostaje podważone przez ciche szyderstwo. W całej kulturze rycerskiej XV stulecia panuje równowaga chwiejna między sentymentalną powagą a lekką drwiną. Wszystkie te rycerskie pojęcia sławy, wierności i szlachetnej służby wobec dam traktowane są całkiem serio, niekiedy jednak surowa mina na chwilę łagodnieje, odpręża się w 3 Amadis z Walii - bohater słynnego romansu rycerskiego z XIV w., uosabiający wszystkie cnoty ycerskie (zwany też Rycerzem Niezwyciężonego Miecza). 4 "Esprit de vertige". 3 Lancelot - najsłynniejszy z rycerzy Okrągłego Stołu, postać wielu romansów, wcielenie ideału ycerza średniowiecznego. , , « !20 6 Morgante - heroikomiczny poemat Luigi Pulciego (powst. 1460-1470), opowiadający o przygodach tytułowego bohatera, groteskowego olbrzyma, giermka hrabiego Rolanda. 1 Orlando innamorato (Orlando zakochany) - poemat Boiarda z 1486 r., którego tytułowy bohater, legendarny rycerz Roland, staje się zabawką w rękach ukochanej Angeliki. 8 Chodzi o poemat Ariosta z roku 1532 pt. Orland szalony (przełożony u nas przez Piotra Kochanowskiego), w którym nieszczęśliwa miłość Rolanda do Angeliki doprowadza go do stanu obłąkania. 9 Jean le Meingre, zwany "Boucicaut" (zm. 1421), marszałek Francji, uczestnik historycznej bitwy z Turkami pod Nikopolis w 1396 r., już za życia został wykreowany w dziele Livre des faicts na rycerza idealnego. 221 dzisiejsze powieść, sensacyjne; trzeba tylko pamiętać, że WSZyStko to nie jest prawdziwą literaturą, ale - jeśli tak można powiedzieć - sztuką stosowana. Literaturę tę utrzymuje przy życiu i odnawia stała potrzeba wzorców dla fantazji erotycznej W epoce Odrodzenia wzorce te odżywają na nowo w romansach o Amadysie3 Jeśli jeszcze w drugiej połowie wieku XVI De la Noue może nas upewniać, że opowieści o Amadysie pobudzały "ducha szaleństwa"4 w pokoleniu, które przecież było już zahartowane przez Odrodzenie i humanizm, to jakże mocna musiała być wrażliwość romantyczna w zupełnie jeszcze niezrównoważonym pokoleniu z roku 1440! Urzeczenie romantyką miłosną pojawiało się nie tyle w czasie lektury ile raczę] w zabawie i podczas oglądania widowisk. Zabawa ta realizowała się'w dwóch formach: w przedstawieniu dramatycznym i w sporcie. Dla Średniowiecza ta druga była o wiele ważniejsza. Dramat był jeszcze przeważnie wypełniony inną świątobliwa treścią; tylko w wyjątkowych wypadkach traktował on o jakimś wydarzeniu romantycznym. Natomiast sport średniowieczny, a przede wszystkim turniej był właśnie w wysokim stopniu dramatyczny i równocześnie pełen treści erotycznej W sporcie zachowany jest w każdej epoce pierwiastek dramatyczny i erotyczny dzisiejsze zawody wioślarskie czy piłka nożna kryją w sobie o wiele więcej wartości uczuciowych bliskich średniowiecznym turniejom, niż mogliby to sobie uświadomić zawodnicy czy widzowie. Podczas gdy jednak sport nowoczesny powrócił do naturalnej, greckiej niemal prostoty, to średniowieczny, a przynajmniej późnośredniowieczny turniej był sportem ciężko udrapowanym, przeładowanym ozdobnoscią; element dramatyczny i romantyczny był tu ukształtowany z tak SWiannmym -rgi-mot-o.^, +„ <..--; -;____i • •, ,. . . _____________________J Ł"^ uśmiechu. Ale dopiero we Włoszech nastrój romantyczny przemienia się w zamierzoną parodię: u Pulciego w Morgante6 i u Boiarda w Orlando innamorato1. A przecież nawet i tam uczucia rycerskie i romantyczne odnoszą później na nowo zwycięstwo; u Ariosta8 jawne szyderstwo ustępuje miejsca cudownemu wzniesieniu się ponad żart, powraca powaga, a wyobraźnia rycerska odnajduje swój wyraz najbardziej klasyczny. Jak można by zatem wątpić w poważne traktowanie ideału rycerskiego przez społeczeństwo francuskie około roku 1440? W szlachetnym Boucicaut9, owym typie literackim wzorowego rycerza, romantyczna podstawa rycerskiego ideału życiowego jest jeszcze tak silna, jak to tylko było możliwe. Właśnie miłość - powiada on -najmocniej pobudza w młodych sercach pożądanie szlachetnego, rycerskiego zapału do walki. Sam Boucicaut służy swojej damie w sposób określony przez stare formy dworskie: "Służył on wszystkim, czcił wszystkie przez miłość do jednej. Mowa jego była wdzięczna, dworna i trwożna wobec jego damy." Wg wyd. J. Huizinga, Jesień Średniowiecza, przeł. T. Brzostowski, Warszawa 1992, s. 100-104. Etienne Gilson UNIWERSYTETY I SCHOLASTYKA Słowo "uniwersytet" (universitas) oznaczało początkowo cały zespół nauczycieli i studentów mieszkających w danym mieście, na przykład w Paryżu, który w początkach trzynastego wieku musiał być miastem liczącym około stu pięćdziesięciu tysięcy mieszkańców. W pełni ukonstytuowany Uniwersytet Paryski składał się z czterech wydziałów: Teologii, Prawa, Medycyny i Sztuk. Wydział Sztuk był niejako bramą wiodącą do pozostałych wydziałów. Supremacja Wydziału Teologii była poza wszelką dyskusją. Studenci dzielili się na cztery zorganizowane grupy zwane "narodami"; była grupa Francuzów, Normanów, Pikardów i Niemców. "Narody" dzieliły się na "prowincje". Ponieważ uniwersytet powstał z katedralnych szkół Paryża, miejscowi biskupi w dalszym ciągu sprawowali nad nim władzę poprzez kanclerza katedralnego, będącego jednym z mistrzów teologii i należącego do kapituły Notre Damę. Stopniowo jednak uniwersytet umacniał swą niezależność wobec kanclerza. Każdy wydział miał swego rektora. Rektor wydziału Sztuk, wybierany przez cztery narody, był także rektorem uniwersytetu. Zasadniczą funkcją rektora było zwoływanie zebrań Wydziału Sztuk lub ogólnych zabrań uniwersytetu i obejmowanie na nich przewodnictwa. Wykłady i dysputy stanowiły dwie główne metody nauczania. Przez wykład, zgodnie z etymologicznym znaczeniem, należy rozumieć "lekturę". Od nauczycieli wymagano czytania swoim studentom zaleconych autorów oraz wyjaśniania tych tekstów w odpowiednich komentarzach. Na Wydziale Sztuk Uniwersytetu Paryskiego zasadniczą część materiałów czytanych stanowiły pisma Arystotelesa, jednakże lista zaleconych tekstów zmieniała się w zależności od zmian w stanowisku Kościoła wobec Filozofa. Pod koniec wieku trzynastego praktycznie wszystkie jego pisma znalazły się na liście zaleconych lektur. Na Wydziale Teologii zaleconymi tekstami było Pismo Święte i Księga Sentencji Piotra Lombarda. Jeżeli idzie o Sentencje, to nauczyciel często zachęcał swoich studentów do samodzielnej lektury, sam zaś zadawalał się dyskutowaniem wybranych zagadnień zasugerowanych przez tekst. W miarę upływu czasu komentarze stawały się coraz krótsze i rzadsze, aż wreszcie przyjęły postać szeregu "kwestii". Kwestia (ąuaestio disputata) była formalnym ćwiczeniem, które zajęło ważne miejsce w regularnym nauczaniu uniwersyteckim. Tezy wybierali nauczyciele; zarzuty mogli wysuwać już to oni sami, już to ich studenci, nie wykluczając przypadkowych słuchaczy. Młodszy nauczyciel (baccalarius) podtrzymywał wtedy tezę przy pomocy odpowiednich argumentów i odpowiadał na pytanie (jako respondens)1. Nauczy­cielowi zawsze przysługiwało prawo interwencji w dyskusji, do niego też i.ależał końcowy wniosek. W czasie następnego wykładu nauczyciel mógł podjąć znowu przedmiot poprzedniej dysputy. Musiał wtedy na nowo sformułować tezę, dokonać wyboru skierowanych przeciwko niej zarzutów, oznajmić swoją decyzję, uzasadnić ją, tak jak respondens, w końcu wreszcie odeprzeć zarzuty. Jeśli wszystko to sam napisał, wówczas wykład stawał się ąuaestio disputata', jeśli napisał to za niego ktoś ze słuchaczy, wówczas powstawało "sprawozdanie" z kwestii dyskutowanej. Ponieważ nauczyciel dowolnie określał liczbę owych dysput, mógł zatem tyle ich podejmować - w ciągu roku lub dłuższego okresu czasu - ażeby wyczerpać w dyskusji różne aspekty jednej i tej samej kwestii. Stąd właśnie godne uwagi serie kwestii dys­kutowanych, jakie znajdują się na przykład w pracy św. Tomasza z Akwinu (Quaestiones disputatae de veritate, etc.) czy też Mateusza z Aąuasparta (Quaestiones disputatae de f idę, humana cognitione, etc)2. Obok dysput, które dany mistrz prowadził w klasie dla własnej wygody i dla swoich studentów, miały miejsce także dysputy publiczne. Każdy nauczyciel korzystał z prawa podjęcia takiej dysputy lub uchylenia się od niej, same zaś dysputy stanowiły tak ciężką próbę, że nie wszyscy mistrzowie troszczyli się o nie. Dysputy publiczne musiały się odbywać w drugim tygodniu Adwentu i w trzecim i czwartym tygodniu Wielkiego Postu. Każdy mógł stawiać pytanie na dowolny temat; stąd ich nazwa ąuaestiones de ąuolibet (lub quodlibetales)3. Mistrz mógł naturalnie odrzucić niektóre pytania jako niegodne dyskusji. Dysputa następnie przebiegała według zwykłej procedury, z tą wszakże różnicą, że mogła w niej brać udział dowolna liczba nauczycieli. W niektórych przypadkach liczba ta była bardzo znaczna. Oprócz wykładów i dysput mistrzowie wygłaszali przed całym uniwersytetem akademickie kazania; w wielu kazaniach poruszane były w szerokim zakresie ogólne kwestie z zakresu teologii, a niekiedy nawet filozofii, tak że historia filozofii czy historia teologii muszą często sięgać do tych wypowiedzi. Wydaje się, że z punktu widzenia przebiegu studiów i nadawania stopni naukowych (które, podobnie jak uniwersytety, zdają się być innowacją śred­niowieczną) - niezależnie od licznych lokalnych różnic i nieprawidłowości w samym Paryżu - pełną i typową karierą w oczach społeczności uniwersyteckiej średniowiecza była kariera nauczyciela paryskiego. Według statutów Roberta z Courson z 1215, od każdego, kto nauczał sztuk wyzwolonych, wymagano przynajmniej sześciu lat studiów 1 Respondens - odpowiadający. 2 Quaestiones disputatae... - Kwestie dyskutowane o prawdzie..., Kwestie dyskutowane o wierze, ludzkim poznaniu itd. 3 Quaestiones de ąuolibet - kwestie na dowolny temat. 222 223 oraz ukończenia dwudziestu jeden lat życia, a przynajmniej ośmiu lat studiów i trzydziestu czterech lat życia od wykładających teologię. Student najpierw zdobywał bakalaureat, następnie uzyskiwał stopień licencjata, po czym odbywał swój pierwszy wykład i otrzymywał tytuł magistra sztuk. Jeżeli zamierzał zostać teologiem, zdobywał trzy dalsze bakalaureaty: biblijny (baccalarius biblicus), sentencyjny (baccalarius sententiarius), pełny bakałarz (baccalarius formatus). Z kolei młody teolog musiał złożyć prośbę i uzyskać od kanclerza pozwolenie na nauczanie teologii. Jeżeli prawo to zostało mu przyznane, wówczas mógł wystąpić ze swym pierwszym wykładem (principium) i w ten sposób otrzymywał tytuł magistra teologii. Ponieważ liczba katedr teologii była ograniczona (w 1254 r. dwanaście), nie każdy nauczyciel mógł otrzymać własną. Nauczyciel posiadający katedrę był pełnym profesorem (magister regens). Dziekan Wydziału Teologii w Paryżu był seniorem pośród pełnych profesorów, którzy byli księżmi świeckimi. Metody nauczania uniwesyteckiego wywarły głęboki wpływ na technikę myślenia teologicznego i filozoficznego. Stawało się ono coraz bardziej myśleniem formalnym podporządkowanym regułom dialektyki Arystotelesa. "Kwestia" (aporia) stanowi typowe dla tej metody wyrażenie. Zasadniczymi wynikami nauczania szkolnego były albo odrębne kwestie dyskutowane, albo zbiory kwestii dyskutowanych uporząd­kowane według pewnego ograniczonego planu. Zawsze były oczywiście możliwe odchylenia. Od czasu do czasu średniowieczny mistrz pisał jednolity drobny utwór, czyli traktat, nadając mu bardziej tradycyjną formę używaną przez Ojców Kościoła. Na ogół jednak "kwestia" pozostała do końca średniowiecza ulubionym sposobem wyrażania własnych myśli przez nauczycieli uniwersyteckich. Stanowiła żywą komórkę nauczania szkolnego. Ponieważ lektura pełnych tekstów była obowiązkowa na obydwu wydziałach, nauczyciel mógł napisać swoje komentarze, które krążyły pod jego imieniem. Stąd wywodzi się druga główna forma wypowiedzi, powszechna w okresie całego średniowiecza, mianowicie "komentarze". Niektóre z nich posiadają doniosłe znaczenie. Podobnie jak w przypadku Komentatora par excellence*, Awerroesa, komentarze te mówią nam niekiedy o osobistych intencjach ich autorów. Jednakże, jak zobaczymy później, komentatorowi nie szło o wyrażenie własnych myśli, lecz o wyjaśnienie stanowiska danego autora, tak jak zostało wyrażone w którymś z jego pism. Kto widział jedno z takich pism, natychmiast rozpozna każdą pracę, jeśli ta wyszła spod pióra nauczyciela późnego średniowiecza. Stąd wspólny im wszystkim, choć częściowo arbitralny, jak wszystkie nazwy, epitet "scholastyczne". Większość tych prac istotnie zawdzięcza swój szczególny styl metodom nauczania stosowanym w średniowiecznych szkołach. Scholastyka jest powszechnym określeniem "filozofii scholastycznej" nauczanej na Wydziale Sztuk oraz "teologii scholastycznej" wykładanej na Wydziale Teologii. Próba określenia "istoty" scholastyki, przy założeniu, że coś takiego istnieje, nie jest rzeczą szkodliwą, lecz przedsięwzięcie takie wykracza poza właściwe zadanie historyka. Początki wielu uniwersytetów europejskich wywodzą się ze szkół, które istniały już przed końcem dwunastego wieku; w średniowieczu uniwesytety te nazywano niekiedy tradycyjnymi uniwersytetami (ex consuetudinef. Niemożliwa jest dokładna chronologia dotycząca ich przekształcenia. Najstarsze znajdowały się w Bolonii, Paryżu, Oksfordzie i Orleanie. Po roku 1200 daty powstania uniwersytetów stają się dokładniejsze, oznaczają bowiem już początek nowych wszechnic, już to oficjalne przekształcenie starych szkół na uniwersytety, to znaczy zorganizowane korporacje nauczycieli i studentów. Cambridge wydaje się pierwszym przypadkiem szkoły, która nie przekształciła się w uniwersytet, lecz powstała jako uniwersytet (1209). Kilka lat później Padwa poszła śladem Cambridge (1222). Miała też stać się niezwykle silnie oddziałującym ośrodkiem studiów nad Arystotelesem; tam właśnie Albert Wielki pierwszy zainicjował nauczanie świeckie. Nowy typ instytucji nauczania pojawił się wtedy, gdy - zamiast rozwijania starych szkół lub spontanicznego ich powoływania - szkoły tworzyli królowie lub książęta, niekiedy z inicjatywy Kościoła. Pośród bardziej znanych szkół wymienia się Neapol (Fryderyk II, 1224), Tuluzę (hrabia Tuluzy, 1229, na prośbę papieży Honoriusza II i Grzegorza IX, przeciwko albigen-som), Salamankę (Alfons IX, ok. 1220). Po 1300 ruch osiągnął kraje germańskie (Święte Cesarstwo Rzymskie), Pragę (1347), Wiedeń (1365), Heidelberg (1386), Erfurt (1389), Kolonię (1388, przekształcenie przez władze miejskie dawnego trzynas­towiecznego studium, wsławionego już przez Alberta Wielkiego). W piętnastym wieku ruch rozwijał się dalej w kierunku wschodnim aż po Lipsk, Rostock, Greifswald, t Freiburg im Breisgau, Upsalę itd. Każda z tych naukowych instytucji posiadała właściwą sobie strukturę i historię. Niemniej jednak wszystkie naśladowały ogólny wzorzec nauczania scholastycznego, jaki wypracowano w Paryżu; nauczyciele wzajemnie się wymieniali, a ożywiający ich duch, podobnie jak używana przez nich scholastyczna łacina, był praktycznie ten sam. Wszystkie uniwersytety uczestniczyły w doktrynalnej jedności Kościoła katolickiego. Mimo to wydaje się, że rozwój ich poszedł w dwóch kierunkach. Na początku uniwersytety składały się z nauczycieli i studentów, to znaczy ludzi. Nie posiadały Par eXCellence - w najwyższym stopniu. Ex consuetudine - z tradycji. 124 225 15 - Zrozumieć średniowiecze 227 226 38. Mistrz nauczający studentów. Miniatura z XIII w. specjalnych gmachów, bibliotek, wyposażenia, personelu. Począwszy jednak od piętnastego wieku opierały się stopniowo na coraz trwalszych podstawach material­nych. Z punktu widzenia rozwoju duchowego zmiana była jeszcze głębsza. Uniwersytety powoli zaczęły się przekształcać z instytucji kościelnych w instytucje państwowe. Zmiana stała się nieunikniona z chwilą powstania w różnych krajach europejskich wielu ośrodków nauczania, powoływanych do życia przez władze lokalne lub miejscowych książąt, za których protekcję średniowieczne szkoły musiały płacić akademicką wolnością. Wydaje się wszakże, że taka sama tendencja spontanicznie zrodziła się na Uniwersytecie Paryskim, szczególnie na Wydziale Prawa, już w trzynastym wieku, kiedy powstały polityczne trudności pomiędzy Stolicą Świętą a królami francuskimi. Przejście od starego uniwersalnego Uniwersytetu Paryskiego do nowożytnego typu uniwersytetów narodowych miało charakter powolny i stały. Ci z nas, którzy ciągle wierzą w absolutnie powszechną wartość kultury intelektualnej i prawdy - bez popadania w rozpacz co do przyszłości - muszą szukać swego złotego wieku w przeszłości. Wg wyd. E. Gilson, Historia filozofii chrześcijańskiej w wiekach średnich, przeł. S. Zalewski, Warszawa 1987, s. 225-228. Stefan Swieżawski KULTURA UMYSŁOWA WIEKÓW ŚREDNICH Jest faktem niewątpliwym, że dzięki wyprawom krzyżowym i innym czynnikom chrześcijaństwo stanęło oko w oko wobec wyższej a obcej mu kultury wschodniej. Jest też zupełnie pewne, że na odcinku cywilizacji i stopy życiowej (przede wszystkim u mieszczan) wzory przeniesione ze świata arabskiego podniosły znacznie poziom potrzeb społeczeństwa. Prowadziło to, zwłaszcza we wzbogacających się na wojnach krzyżowych miastach, do nieznanego do tej pory wzrostu zbytkowności życia, do gromadzenia bogactw i w ogóle do wyraźnego rozluźnienia więzi moralnej oraz zatraty skromności i surowości obyczaju. Spora doza słuszności tkwi w poglądzie, że zasadnicza niemoralność poezji trubadurów (z reguły miłość do kobiety zamężnej) ma swe źródło w rozwiązłości moralnej dworu kalifów. Fala niemoralności obyczajowej i kultu bogactwa uderzyła nie tylko w uprzywilejowane warstwy świeckie, w rycerstwo i w bogacące się mieszczaństwo - ale również i w duchowieństwo. Prowadziło to naturalnie do bardzo wyraźnego obniżenia poziomu moralnego u duchownych, którzy nie tylko w ogromnej ilości wypadków nie byli w stanie sprostać podstawowym duszpasterskim obowiązkom nauczania wiary, ale wywoływali wprost zgorszenie swą świeckością i troską o majątek i o bogactwo. Powstałe w czasie walk o Ziemię Świętą zakony rycerskie szybko poczęły się sprzeniewierzać swym pierwotnym ideałom i przemieniły się, podobnie jak u nas Krzyżacy, w zespoły potężne i dążące do urzeczywistnienia swych czysto świeckich zamierzeń, do utrwalania władzy, wpływów i majątku. Ochrona pielgrzymów, wdów i sierot, opieka nad chorymi lub walka o wolność świętych miejsc niebawem stały się tylko pustymi hasłami, poza którymi kryła się treść zgoła odmienna. Ten gorszący stan duchowień­stwa zakonnego i świeckiego, łączący się jeszcze z kryzysem ustroju zakonów "klasztory dawnej reguły benedyktyńskiej, prowadzące odosobniony tryb życia i obce wstrząsom obejmującym Europę, nie mogły sprostać wszystkim potrzebom, które przyniosło nowe życie), stawał się znakomitą pożywką dla napierających coraz silniej •uchów heretyckich. Te prądy heretyckie wlewały się w życie europejskie szerokim lurtem również przez otwarte wskutek wojen krzyżowych wrota między europejską •hristianitas1 a Bliskim Wschodem. Już w XII w. spotykamy na południu Francji wyznawców manicheizmu2. Heretyków nazywa się tam wówczas bougres (od Bułgarzy") i dziś wiadomo na pewno, że bułgarscy i południowo-rosyjscy ' chrześcijaństwo, społeczność chrześcijańska m - zob. s. 197, przypis 2. 28 "bogomilcy"3 istotnie rozszerzali wtedy swoje wpływy wraz z innymi ruchami heretyckimi aż do południowej Francji. Zarówno katarzy i waldensi4, jak i owi bułgarscy "bogomilcy" opierali się na mniej lub bardziej uświadomionym podłożu manichejskim, a stąd przejęci byli dualizmem ducha i materii i w materii upatrywali źródła wszelkiego zła. Stwarzało to oczywiście znakomite podłoże pod prądy propagujące skrajne ubóstwo, potępiające wszelkie dobra materialne a upatrujące w bogatym duchowieństwie katolickim przejaw odejścia całego Kościoła od czystości Ewangelii. Jeżeli z jednej strony wyprawy krzyżowe zaraziły Europę przepychem i zbytkiem Wschodu, to z drugiej znów cały ten kult "złotego cielca" przesiąkający nieraz i w sfery duchowe wywoływał jako reakcję silny nawrót do ideałów ubóstwa ewan­gelicznego, realizowanego nie słowami tylko, ale całym życiem. Już na wiele lat przed powstaniem zakonów żebrzących pojawiały się raz po raz w łonie Kościoła ruchy nawołujące do ubóstwa i przeciwstawiające się zmaterializowaniu i zeświecczeniu kleru. Przecież cystersi wprowadzający jak największą surowość i skromność w swoje klasztory i w budowane przez siebie kościoły byli tylko wymownym gestem sprzeciwu, przeciwstawiającego się narastającemu z biegiem czasu, a ostatnio wzmagającemu się jeszcze, zbytkowi i feudalnej potędze opactw benedyktyńskich. Podobnie i św. Norberta z Xanten, założyciela premonstratensów5, zaliczyć możemy do poprzedników Franciszka z Asyżu. Ale gdy przemierzający setki mil boso, w nędznej szacie, z kijem w dłoni, jako wędrowny kaznodzieja - Robert z Abrissel w Bretanii umiał jeszcze zmieścić się w ramach ortodoksji, to uczeń słynnego Abelarda - Arnold z Brescji nawołuje już do tego, by siłą zmusić kler do urzeczywistnienia apostolskiego wyrzeczenia się wszelkich dóbr i bogactw, wchodząc w wyraźny konflikt z władzami kościelnymi. Im bardziej jednak zbliżamy się w czasie do XIII w., tym silniejszy staje się ów prąd protestujący przeciw bogactwu i przeciw dobrobytowi kleru - ale też coraz częściej koryfeusze tego prądu znajdują się w szeregach heretyckich i walcząc ze złem wkradającym się do Kościoła, zaczynają 3 Bogomilcy - sekta religijna działająca na chrześcijańskim Wschodzie (Bałkany, Konstantynopol, Rosja), nawiązująca do manicheizmu, z którego przejęła pogląd o dualizmie stworzenia. Historię świata interpretowali jako walkę pomiędzy dwoma synami Boga: dobrym Logosem i złym Satanaelem, który po zwycięstwie Logosa przeobraził się w szatana. Bogomilcy twierdzili, że tylko w nich zamieszkuje Duch Święty, natomiast inni ludzie stanowią siedziby demonów. Apokryficzne pisma bogomilców znane były na Rusi, a nawet na Zachodzie. 4 Katarzy, waldensi - ruchy religijno-społeczne szerzące się głównie we Francji i Włoszech w okresie XII-XIV w. na podłożu nastrojów antyfeudalnych i antyklerykalnych; praktykowali skrajne ubóstwo, domagali się reformy Kościoła. Oba ruchy zostały potępione przez papieża i wytrzebione przez inkwizycję. 5 Premonstratensi - norbertanie, zakon założony na początku XII wieku przez św. Norberta; główną siedzibą zakonu był klasztor w Praemonstratum. 229 występować przeciwko samemu Kościołowi. Zjawisko to staje się z początkiem XIII w. tak powszechne, że wszyscy głosiciele nawrotu do czystości życia ewangelicznego stanowią jedną grupę napiętnowaną znamieniem herezji. Stan taki był niewątpliwie dla Kościoła bardzo groźny i ściany bazyliki symbolizującej Kościół istotnie groziły zawaleniem się, tak jak w słynnym "śnie papieża Innocentego III" uwiecznionym przez Giotta. Trzeba było szarych, niepozornych i biednych, ewangelicznych i apostolskich "szaleńców", którzy by zdolni byli do gigantycznego wysiłku i wsparli walące się mury Kościoła. Chodziło tu zresztą nie tylko o społeczny problem >prawiedliwości czy zażegnanie grożącej walki między warstwami społecznymi; w grę schodziła sprawa nieporównanie ważniejsza, gdyż kryzys sięgał samych korzeni życia v Kościele: zagrożone było w swych podstawach zarówno magisterium (nauczanie viary), jak i ministerium (szafowanie sakramentów) Kościoła. Powstanie właśnie wówczas zakonów żebrzących i ich niezwykła rola w utrwalaniu ;ultury umysłowej XIII wieku świadczy nie tylko o tym, że nad losami Kościoła zuwa nieustannie Opatrzność, ale jest również świadectwem wielkiej szerokości oglądów ówczesnych kierowników nawy Piotrowej. Innocenty III dał wystarczający /yraz wielkości swego umysłu, gdy w obliczu wszystkich heretyckich prądów, łoszących przeciw ortodoksji katolickiej nawrót do ubóstwa, przyjął na łono Kościoła zieło św. Franciszka. Słusznie zdumiewa nas, że św. Bernard z Clairvaux wstąpił do ystersów w gromadzie około trzydziestu przyjaciół i krewnych, a na łożu śmierci lógł dzięki składać Bogu za przeszło sześćdziesiąt założonych przez siebie lasztorów - ale nie zapominajmy, że za życia św. Franciszka powstaje dwanaście •owincji franciszkańskich i że ruch Braci Mniejszych obejmuje naprawdę całe yczesne chrześcijaństwo! Przejmując za regułę życia zakonnego trzy zdania z wangelii, wprowadził św. Franciszek jako nowość zaniechanie nie tylko osobistej ale vspólnotowej własności - i zakładając swe domy po ludnych miastach, rzucał swych aci w sam najgorętszy wir życia, aby wszędzie nieśli autentyczną i bez-impromisową realizację Chrystusowej Dobrej Nowiny. Słusznie określano św. anciszka jako "rycerza ubóstwa". Będąc wiernym dzieckiem swej epoki, zjednoczył sobie założyciel Braci Mniejszych ducha średniowiecznej rycerskości z panującym )wczas prądem ku odrodzeniu ubóstwa. Dlatego też "damą", której służył jako ;erz, stała się "Pani Bieda", a szukając w swym życiu coraz to nowych przygód, w >rych mógłby okazać wierność dla swej Pani, traktował całe swe życie jako jedną, raz pełniej rozumianą i urzeczywistnianą "grę bożą". I jeśli sam św. Franciszek żegnywał się od książek i od nauki, to jednak ruch franciszkański wciskający się zystkimi swoimi odgałęzieniami w życie XIII wieku (nie zapominajmy i o III konie obejmującym wszystkie warstwy społeczne!) zaważył potężnie na ówczesnym ;iu umysłowym - i można powiedzieć, że wraz z zakonem dominikańskim urobił wielkiej mierze kulturę tego okresu. [...] Z tego cośmy dotychczas omówili, widać, że Kościół dojrzałego średniowiecza umiał świetnie wykorzystać te czynniki, które przynosiły ze sobą ówczesne warunki, a które same mogły ale nie musiały przyczynić się do uniwersalizmu kultury katolickiej. Było wielką mądrością Kościoła, że potrafił on wyciągnąć odpowiednie wnioski i korzyści z nieudanych ostatecznie wypraw krzyżowych, że pokierował w sposób właściwy budzącym się wszędzie prądem odradzającego się ubóstwa i nawrotu do Ewangelii - oraz że w sposób niezwykle szeroki i rozumny ustosunkował się do nowoodkrytych skarbów filozofii greckiej i do całego objawiającego się nagle bogactwa arabskiej i żydowskiej myśli. Zakony żebrzące i budząca się idea misyjna były dziełami samego Kościoła stanowiącymi zasadnicze elementy uniwersalizmu kultury umysłowej klasycznego średniowiecza. Nie były to jednak jeszcze czynniki najważniejsze. Uniwersalizm kultury ówczesnej wyrażał się najpełniej w szeregu instytucji, których oczywiście nie możemy tu omówić wyczerpująco; wskażę tylko na te, które wydają się najbardziej znamienne. Faktem, który należy sobie stale uprzytomniać, była głęboko organiczna jedność duchowa całej chrześcijańskiej Europy. Ona to umożliwiła między innymi urzeczywistnienie się tego jedynego w swoim rodzaju osiągnięcia, jakim były uniwersytety wyrosłe ze szkół śred­niowiecznych i doprowadzające do doskonałości to, co globalnie nazywamy scholastyką*. Bardzo wiele czynników złożyło się na to, że na przełomie XII i XIII wieku Europa chrześcijańska naprawdę poczuła się jednością. Przyczyniły się do tego niewątpliwie wyprawy krzyżowe i niebywały wzrost potęgi i autorytetu papiestwa, centralizującego w Rzymie te dzieła, którymi żyły podległe Rzymowi w wierze społeczeństwa. Zdaje się wówczas urzeczywistniać owa respublica christiancf, o której marzył św. Augustyn, a papieże w niejednym odezwaniu się do świata chrześcijańskiego wspominają o populus christianus, o populus occidentalis1', islamowi wyraźnie przeciwstawiając christianismus*. Istnieje wówczas naprawdę, a nie tylko w umowach i w teorii, średniowieczna "liga narodów" - a IV Sobór Lateraneński w 1215 r., w którym brało udział również wielu wybitnych świeckich, nazwano słusznie sejmem całej owej christianitas, obradującym pod zwierzchnictwem papieża Innocentego III (1198-1216), kiedy to autorytet papiestwa doszedł do szczytu, blasku i znaczenia. Nie opierało się to "zjednoczenie narodów" na żadnej "karcie" -lecz na wewnętrznym przeżyciu w wielu jednostkach i środowiskach jedności wspartej o wspólnotę wiary i praktyki religijnej. [...] Jest tytułem do wielkiej chwały dla dojrzałego średniowiecza, że mimo wszystkie ciemne strony i głębokie cienie umiało ono wydobyć ze siebie tyle potężnych świateł, 6 Respublica christiana - republika chrześcijańska. 7 Populus christianus - lud chrześcijański; populus occidentalis - lud zamieszkujący Zachód. 8 Christianismus - chrześcijaństwo. 231 __.._ _ilŁ,ta umysiowa wniosła takie wartości, do których później nadaremno różnymi drogami starano się wrócić - i w nowy sposób urzeczywistnić. Nie kto inny lecz tylko Kościół rzucił takie podwaliny, że opierając się na nich mogła zbudować się kultura uznająca naprawdę mądrość za wartość najwyższą. Dzięki temu właśnie kultura ta była do cna przepojona uniwersalizmem i obiektywizmem. Na wszystkich wielkich dziełach tej epoki możemy podziwiać i odcyfrowywać te znamiona. Jeżeli na każdym odcinku twórczości kulturalnej starano się wtedy o dokonanie dzieła mistrzowskiego, to w niektórych dziedzinach dzieła te stawały się istotnymi arcydziełami, zbierającymi w sobie niejako wszystko, co w danym zakresie można w ogóle wyrazić. Te osiągnięcia szczytowe, te oszałamiające nas dziś zsumowania możliwości wiedzy i twórczości ówczesnego człowieka nazwano w dziedzinie intelektualnej summami. Kultura umysłowa dojrzałego średniowiecza dała nam siebie w summach - gdyż pojęcie summy winniśmy rozciągać daleko poza filozofię i teologię. Chcąc uchwycić tętno tej tak pięknej i wielkiej kultury zapoznawajmy się bliżej ze średniowiecznymi summami. Ale obok niezrównanej "Summy" św. Tomasza jawią się przed nami i inne: "summa poetycka" Dantego, czy zaklęta w kamień "plastyczna summa" gotyckiej katedry. Wszędzie dany nam jest cały wszechświat przesiąknięty Bożą Opatrznością - a widziany okiem przyrodzonej i nadprzyrodzonej mądrości średniowiecznego człowieka. Oto summa ówczesnej kultury. Wg wyd. S. Swieżawski, Rozum i tajemnica, Kraków 1960, s. 280-284, 288-290, 301-302. !2 Tadeusz Witczak LITERATURA ŚREDNIOWIECZA (wprowadzenie w epokę) Średniowiecze jest polskim odpowiednikiem nazwy medium aevum "średni wiek". Nazwę tę zrodziło przeświadczenie nauki europejskiej XVII stulecia, że z biegiem dziejów przeminęły już trzy epoki, wśród których - między antykiem a świetnym jego renesansem - legły czasy odmienne swą historią, ideologią i kulturą: wieki średnie. Od początku owych poglądów zgadzano się ogólnie, iż średniowiecze było epoką długotrwałą. Niejednakowo natomiast (i tak jest dotąd) wytyczano umowne jej narodziny i kres, za daty graniczne przyjmując momenty ważnych dla Europy wydarzeń politycznych, prawno-ustrojowych bądź kulturowych, upatrywane (zależnie od wyboru) w paru stuleciach: dla genezy epoki - od IV do VI, dla jej zaniku - od XV do XVI wieku. Znamienna ta niejednomyślność uprzytomnia, że kształtowanie się i schyłek formacji historycznych mają naturę ewolucyjną, a ich istoty nie tworzą i nie unicestwiają pojedyncze fakty. Daty służyć więc powinny tylko ładowi w widzeniu przeszłości. Najpowszechniej przyjęta datacja orzeka, iż umowną granicę między starożytnością a średniowieczem oraz średniowieczem a Odrodzeniem wyznaczają upadki wielkich stolic cesarskich: rok 476 - zdobycie Rzymu przez żołnierzy germańskich najemnego wodza Odoakra, i rok 1453 - zdobycie stolicy cesarstwa wschodniego Konstantynopola (Bizancjum) przez Turków. Jednorodność tak pojemnej epoki jest tylko pozorna. Zwłaszcza we wczesnym jej stadium, kiedy rozpadał się antyk i w stadium schyłkowym, czyli w XIV w., kiedy wyłaniały się zjawiska, które dominować będą w nowej formacji dziejów: w renesansie - różnorodność współczesnych sobie jej składników była uderzająca. Jednak i w głębi epoki istniały okresy o szczególnej odrębności politycznej i kulturowej. Otrzymują one w historiografii nazwy, które tę odrębność uwydatniają. Tak mówi się o "renesansie karolińskim" - wzbudzonym działalnością Karola Wielkiego (768-814) i realizatorów jej inspiracyj, czy o "renesanskie romańskim", obejmującym swoistość kultury XII stulecia. Odmiennie również potoczyły się losy ludów zamieszkujących odległe od siebie obszary Europy, zależnie od źródła podniet cywilizacyjnych: łacińskiego Rzymu bądź greckiego Bizancjum, od momentu przyjęcia chrześcijaństwa i od warunków regionalnych. Miano więc średniowiecza odnosi się do tysiąca lat historii naszego kontynentu z świadomym uproszczeniem. Średniowiecze polskie, pojmowane jako piśmienniczo udokumentowana, trwała obecność naszego państwa i społeczeństwa we wspólnocie dziejowej średniowiecza europejskiego, rozciąga się między drugą połową X a przełomem XV i XVI stulecia. W stosunku do krajów Zachodnich było ono czas dłuższy raczej biorcą oraz 233 naśladowcą dóbr kulturotwórczych i ulegało ewolucji spowolnionej. W dziedzinie procesów kulturowych podział średniowiecza polskiego na okresy i ich datacja nie ma ogólnie przyjętego rozwiązania ani przekonywającej jego zasady. Procesy te mieściły się w ogólnej ideologii epoki i w jej systemie ustrojowym monarchii wczesnofeudal-nej, rozbicia dzielnicowego, monarchii stanowej, inspirowane zaś i nadzorowane przez instytucje kościelne i państwowe, utrzymywały znaczną trwałość swoich cech. Między końcem X a końcem XV w. przeszły one u nas -jak się zdaje -jedno tylko stadium przeobrażeń i odkrywczych nasileń. Przypadło ono na kilka dziesięcioleci renowacji Królestwa Polskiego na przełomie XIII i XIV w. i jej ugruntowania wszechstronną działalnością państwotwórczą ostatniego z Piastów. W sytuacji, którą symbolizuje chrzest księcia Polan Mieszka (966) rodzimy układ społeczny zetknął się z uformowanym niemal zupełnie, bo w XI w. dochodzącym do pełni rozwoju, ustrojem feudalnym, o hierarchicznej zależności między jednostkami i stanami: od poddanych, poprzez wasalów różnych względem siebie stopni zwierzchnictwa (senioratu), do najwyższego suwerena. Łączy się on z prawem użytkowania nadanych dóbr ziemskich oraz obowiązkiem usług wasala dla seniora, ze służbą wojenną na czele; ustrój ten wypracował swą ideologię i rytuał zewnętrzny. Ideał rycerza wyrażał się w świetności rodu, tężyźnie fizycznej, bezwzględnej wrażliwości na dobrą sławę i godność osobistą - wartości zaklęte w pojęciu honoru; wymagał biegłości w sztuce władania orężem, służby dla wiary chrześcijańskiej oraz lojalności wobec suwerena i własnego słowa. Zwyczajowy kodeks* rycerski należał w tej epoce do ważnych regulatorów postępowania i wychował cały zastęp postaci osnutych wspaniałą legendą. Podobne zasady nadrzędności i podległości zakrzepły w strukturze Kościoła. Świecki ustrój polityczno-społeczny i zbiorowość religijna, współtworzone wówczas zazwyczaj przez tych samych ludzi, pozostaną przez wieki średnie bliźniaczym obliczem tej samej rzeczywistości. Najwyższymi i najbardziej autorytatywnymi instytucjami epoki były w omawianym okresie cesarstwo i papiestwo. Obie reprezentowały idee zarówno identyczne, jak i odmienne, a nawet przeciwstawne. Taż sama była idea uniwersalizmu: wspólnoty wszystkich państw i nacji pod jednym zwierzchnictwem. Cesarstwo nawiązujące majestatem do tradycji imperium rzymskiego (formuła renovatio imperii1), a stąd zwące się "rzymskim", choć dynastycznie osadzone w Niemczech (Saksonii), uzurpowało sobie nadrzędność wobec krajów, które leżały w zasięgu jego polityki i miecza - i prymat cesarza przed władcami niższego dostojeństwa formalnie respek­towano. Dla papiestwa uniwersalizm oznaczał wyłączność wiary chrześcijańskiej tudzież zwierzchność głowy Kościoła nie tylko w sprawach ducha, lecz także - 1 Renovatio imperii - odnowienie cesarstwa. szczególnie w stuleciach XII-XIII - w rzeczach tego świata, ponieważ było sakralnym źródłem wszelkiej władzy, jej atrybucji i praw. Stosunki między obiema potęgami układały się zmiennie. Rywalizacja o przewagę wstrząsnęła chrześcijaństwem zachodnim najsilniej w wieku XI, kiedy głębokie reformy Kościoła, których wybitnym rzecznikiem stał się Grzegorz VII, skutecznie zmierzały do władzy absolutnej papieży. Zwykłym stanem pozostała współzależność sił wzajemnie sobie potrzebnych. Zasadnicza jednak dziedzina wiary i jej pochodnych, jakie ostatecznie zawładnęły ludźmi, ich światopoglądem i obyczajami kojarzyła się nierozerwalnie z następcą Apostołów, choćby jego los osobisty, jak w dobie tzw. niewoli awiniońskiej (XIV w.) ti osobiste skazy uwłaczały nadprzyrodzonej jego misji. Wejście plemion lechickich w orbitę chrystianizmu przypadło na moment, gdy Kościół miał właśnie za sobą wszczęcie ruchu odnowy ideału monastycznego (mniszego -pojmującego życie zakonne jako bytowanie we wspólnotach klasztornych pod dyscypliną reguły), mianowicie surową reformę benedyktyńską z ogniskiem w burgundzkim Cluny, a przed sobą m.in.: powstanie nowych, rychło bardzo wpływo­wych zakonów tak mniszych - kamedułów (X, XI w.), kartuzów, cystersów (XI w.), jak żebraczych - franciszkanów i dominikanów (XIII), działających głównie poza klasztorami, pośród ludu; wielką schizmę roku 1054, czyli rozpad chrześcijaństwa na zachodnie - rzymskie, oraz wschodnie z centrum w Konstantynopolu; przywództwo ogromnego zrywu krucjat (od r. 1095); zmagania ze złem wewnętrznym własnej instytucji i zwalczającymi je sektami (XI-XIV w.), a potem z wiklefizmem i husytyzmem*; schizmę zachodnią na przełomie XIV i XV stulecia i ostry kryzys papiestwa, zaostrzony tezami koncyliaryzmu (doktryny wyższości soboru nad papieżem) pod koniec epoki. Miał też przed sobą wspaniałe dzieło, jakim okażą się uniwersytety, i znakomity dorobek pokroju, na ów czas, naukowego. W tej bowiem fazie średniowiecza, w której wyłania się Polska, uformowały się na Zachodzie ważkie systemy teologiczne i filozoficzne. Tkwiły one bez reszty wewnątrz doktryny Kościoła. Ich osią pozostawał teocentryzm - skupianie wszelkich zagadnień, norm i wartości wokół idei Boga. Całości pojęć i wyobrażeń nadano porządek gradualistyczny: wielostopniowy, postępujący od rzeczy przyziemnych i zmysłowych ku sprawom nadrzędnym - duchowym i boskim. Poglądy filozoficzne budowane na fundamencie religii objawionej były wobec niej służebne, co podkreśla słynna formuła "philosophia ancilla theologiae" ("filozofia jest służebnicą teologii"), chociaż istniały dziedziny większej samodzielności poznawczej i swobody intelektu, wśród nich logika, jak również inne metody zbliżania się do prawd nadprzyrodzonych, mianowicie mistyczne. Filozofia, nastawiona na racjonalne systematyzowanie i komentowanie dogmatów wiary a uprawiana w szkołach (łac. schola), stąd zaś zwana później scholastyką, wyznaczała przewodni kierunek oficjalnej myśli naukowej. Szczyt swego wzlotu osiągnęła w stuleciu XIII. Jej formalistyczne skostnienie i zachowaw- 234 235 czość rzuci niebawem - u humanistów - cień na ogólny sąd o epoce. Zanim scholastyka zastygnie wyjałowiona, wyćwiczy cale pokolenia w precyzyjnym rozumowaniu o najsubtelniejszych kwestiach, jakie dostrzegał wtedy człowiek, i w niebywałej sztuce pamięci. Zarówno w najświetniejszych koncepcjach uczonych, jak w urobionych prze­świadczeniach prostaczków, cały byt miał dwojaką naturę: materialną i duchową, przyrodzoną i nadprzyrodzoną, ściśle ze sobą spojone: w tym, co postrzegalne, taiły się treści nadzmysłowe. Potęga wiary i wyobraźni czyniła cudy. Średniowieczne widzenie świata przeobrażało rzeczywistość w alegorię* dobra - którego najwyższym dawcą był Bóg, i zła, którego sprawcą był wszędzie czynny i obecny szatan. Wykładnie jej dowodziły grzechu i nikczemności, a co najmniej podrzędności wszystkiego, co cielesne. Rezultatem takich poglądów były rozmaite praktyki ascetyczne*, oficjalna pogarda złudnych wartości doczesnych, a zarazem cześć dla ludzi, którzy zasługą męczeńskiej krwi albo ofiarnego życia dostąpili uznanej przez Kościół świętości. Kult relikwii i ufność w moc pokutnych wędrówek powodowała olbrzymi ruch pielgrzymi, zwłaszcza w okresach uzasadnionych (przez głód, zarazy, wojny) lub wyimaginowanych zagrożeń milenarystycznych (końca świata przy okrągłych datach - zwłaszcza roku tysięcznym). Na świadomości ludzkiej jednostki i zbiorowości ciążyły wizje eschatologiczne* (spraw ostatecznych), zniewalające niekiedy do nadzwyczajnych przedsięwzięć w imię Boga, Kościoła i zbawienia. Tak działo się np. w dobie wypraw krzyżowych czy trwającego przez kilka pokoleń wznoszenia ogromnych świątyń. Życie codzienne wieków średnich upływało przeważnie w przyziemnym trudzie - ale raz po raz rozżarzało się płomiennym heroizmem wielkich czynów dla wiary, duszy i dobrej sławy, aż do samozniszczenia i przerażających dziś tragedii. Pod znakiem takich treści rozwijała się ówczesna sztuka i literatura. Kiedy Polskę nawiedzały pierwsze misje, rozszerzać się począł nowy styl monumentalny, który przez XI i XII stulecie ogarnął wszystkie kraje chrześcijaństwa zachodniego. Styl zwany romańskim, o hierarchicznie uporządkowanych członach, bryłach i kolumnadach budowli kościelnych oraz bogatej symbolice planu i wyposażenia plastycznego, wyrażał idee analogiczne do tych, które mieściły się w doktrynach religijno-społecznych. Już jednak w budowlach XII-wiecznej Francji zrodziła się kolejna forma architektoniczna, styl wielkich katedr - gotyk, w którym materia jeszcze wyraziściej poddana została idei. Ukierunkowany wzwyż, strzelisty i ostrołukowy, o zwielokrotnionej dekoracyjności stron zewnętrznych, obrastających rzeźbą i płaskorzeźbą, indywidualizowaną z naturalnym realizmem, a komponowaną często w cykle o funkcji dydaktycznej, gotyk z macierzystej Francji podbił rozległe obszary Europy, przybierając na nich różnicujące go rysy lokalne. W Polsce estetyka gotyku weszła na długo do upodobań i tradycji kultury ludowej. 236 Uniwersalizmowi ideologii chrześcijaństwa sprzyjała wreszcie wspólnota języka liturgii, teologii, nauk i administracji. Językiem tym była na Zachodzie łacina - czynna spuścizna po imperium rzymskim: czynna, a nie wszędzie etniczna, przeto podległa zmianom. W Italii i na terytoriach, gdzie ongiś była mową załóg i kolonistów rzymskich, przez wieki żywa, po trosze stapiająca się z narzeczami miejscowymi, pod koniec pierwszego tysiąclecia nowej ery wydała z siebie języki zwane romańskimi, lecz ostała się jako ponadnarodowy język Kościoła i wszystkich instytucji. W niektórych szczegółach gramatyki zarzucano reguły antyczne, bez oporu mnożono neologizmy, konieczne, by wyrazić nowe treści, i nie przestrzegano wszystkich zasad klasycznej pisowni, lecz mimo to - albo raczej dzięki temu - łacina wieków średnich sprostała najtrudniejszym tematom, jakie wymagały wypowiedzenia, nie ustępując miejsca językom wernakularnym (rodzimym). Razem z tą mową chrześcijaństwo przyniosło do Polski łaciński alfabet i środki techniczne do sporządzania oraz rozprowadzania tekstów, od dawna wypróbowane gdzie indziej. Obok kodeksów, które zabrały ze sobą i otrzymywały tutaj najstarsze misje, zakonne obsady klasztorów oraz kapituły, musiało przybywać manuskryptów produkowanych w miejscowych skryptoriach kościelnych i kancelariach władców. Ich twórcami pozostawali wyłącznie duchowni. Na ukośnych, wysokich pulpitach z tkwiącymi w nich rogami bydlęcymi na inkaust ciemny i czerwony, pióra gęsie i łabędzie do pisania na pergaminie (długi czas przywoźnym, pospolicie ze skóry cielęcej, łamanym w prostokątne składki) czy - znacznie później: od XIV w. - na papierze, a także rylce do roboczych notat kancelaryjnych, sądowych i szkolnych, na tabliczce woskowej, sporadycznie zaś również dłuta w warsztatach kamieniarskich, wykonywały, jak wszędzie, zwykłą robotę. Pismem pierwszego okresu była uformowana w VIII-IX w. minuskuła i majuskuła2 karolińska, o klarownym i dość prostym dukcie3 wiedzionym poprzez schemat 4 linii. W XII stuleciu zaznaczyły się u nas wczesne wpływy duktu zwanego gotyckim, o ostro załamanych konturach i kontrastowej miąższości - wydajniejszego niż poprzednie, z nasiloną brachygrafią (skrótowością zapisu wyrazów), w odmianach zawisłych od środowiska i przezna­czenia: kaligraficznej (kodeksowej) bądź kursywnej4 (w pracach kancelaryjnych). Pismo gotyckie panowało do kresu epoki, utrwaliło znane dziś zabytki naszej literatury i narzuciło krój czcionkom wczesnych druków. Zespół wytworów takich pracowni oraz dzieł pojedynczych autorów złożył się na polskie piśmiennictwo średniowieczne. Polskie to znaczy w Polsce powstałe i dotyczące jej spraw bądź wwiezione tu, aby im służyć, bez względu na język, jakiego 2 Minuskuła - mała litera alfabetu; majuskuła - duża litera alfabetu. 3 Dukt - sposób prowadzenia. 4 Kursywa - pismo o kroju pochyłym, pismo "pośpieszne". 237 X l I 3 C o! C N l O\ CO w nim użyto: łaciński bądź tuziemczy. Piśmiennictwo - to znaczy ogół tego, co napisane. O wszystkim wszakże mówić nie sposób. Wybór zaś omówionych faktów jest pochodną m.in. ich "metryki". Im starsze są dowolne składniki piśmiennictwa, tym obojętniejsza staje się dla jego historyków ich treść: najprostsze zdanie może być relikwią narodowej kultury. Im zaś młodsze i już nierzadkie - tym surowiej działać musi przesiew zabytków na korzyść tych, które ongiś świadomie wyposażono estetycznie, np. w rozwiniętą narrację, wyszukany styl albo tę regularność budowy, co odgranicza wiersz od prozy. Piśmiennictwo bywało także literaturą pojmowaną jako sztuka słowa, ale nie stanowiło jej synonimu. Nie stanowiło tym bardziej, iż sztukę słowa podtrzymywano także poza piśmiennictwem, a to w folklorze. Jednakże wieki średnie również w piśmiennictwie z upodobaniem stosowały środki wyrazu artystycznego do materii na pozór bądź rzeczywiście pozaartystycznej: dokumenty redagowano niekiedy prozą rytmiczną i rymowaną, kroniki - w Polsce - swobodnie kojarzyły prozę i wiersz, którym ujmowano też rozmaite treści po to, aby ułatwić ich zapamiętanie. Działo się tak w czasach fenomenalnej mnemotechniki (sztuki zapamiętywania), nabywanej w szkołach lub ćwiczonej w praktyce życia - i można rzec, iż w większej niż kiedykol­wiek mierze sztuka słowa istniała poza swymi utrwaleniami graficznymi, mianowicie w chłonnej świadomości społeczeństwa. Większość rycerstwa, plebsu grodowego i cały lud wiejski przez stulecia pozostawało analfabetami. Toteż słuch i pamięć sprzymierzały się w tej epoce jak w żadnej, aby z miejsca na miejsce i z pokolenia na pokolenie przenosić przynajmniej niektóre tematy i ich ujęcia, udostępniane rozrzuconym po kraju wysepkom uprawy piśmiennictwa przez współczynne z nimi, ideologicznie i instytucjonalnie, niepisane środki komunikacji. Dla ówczesnych wytworów piśmienniczych, które istniały zazwyczaj w nielicznych egzemplarzach, historia raz po raz okazywała się bezlitosna. Niektórych pozbawiły nasz kraj najazdy obce i zaburzenia wewnętrzne. Jakąś ich część strawiły częste wtedy pożary obracające w perzynę grody, klasztory, a nawet - według źródeł z epoki - całe miasta. Inną część skazało na zatratę zużycie, a zatem nieczytelność, czasem i wykonanie kopii mogło być wyrokiem zniszczenia pierwotnego, nazbyt starego, tekstu; jeszcze inną - nieaktualność treści lub jej opracowania. Rzeczy ocalone muszą przeto mówić również za przepadłe. Wg wy d. T. Witczak, Literatura Średniowiecza, Warszawa 1990, s. 5-12. 239 238 Jerzy Starnawski SYNTETYCZNA CHARAKTERYSTYKA LITERATURY ŚREDNIOWIECZNEJ W POLSCE Mesco dux Poloniae baptisatur1 - tak brzmi jedna z pierwszych zapisek dotyczących Polski (966), choć nie przez Polaka i nie po polsku ułożona. Pierwszy zabytek języka polskiego, lista kilkuset nazw w łacińskiej bulli papieża Innocentego II, w tzw. Złotej bulli języka polskiego (l 136), jest dokumentem kościelnym. Pierwszy polski utwór literacki, Bogurodzica, jest pieśnią kościelną. Te trzy fakty decydują o kościelnym charakterze początków naszej literatury, kiełkującej wówczas, gdy przez długie wieki jedynym celem nauczania było przygotowanie do stanu duchownego. Duchownymi byli pierwsi dziejopisarze: annaliści bliżej nie znani, hagiografowie*, którzy poprzedzili kronikarzy (dwa żywoty św. Wojciecha były najdawniejszymi po rocznikach tekstami dotyczącymi w pewnej mierze dziejów Polski), wreszcie Anonim tzw. Gali, Wincenty, Dzierzwa inaczej: Mierzwa, Janko z Czarnkowa. W Kronice Anonima tzw. Galia - cudzoziemca odwdzięczającego się przybranej ojczyźnie za gościnne przyjęcie spisaniem jej dziejów aż po r. 1113, rok bitwy pod Nakłem, w trzech księgach świetnie skomponowanych, przeplatanych odpowiednio wmon­towanymi wierszami - sprawy państwowe uwypuklone zostały jednak bardziej niż religijne. Czyny rycerskie Bolesława Chrobrego znalazły w kronikarzu doskonałego Diewcę, zaś wizerunek "syna Marsa", monarchy panującego aktualnie, Bolesława fCrzywoustego, kreśli on na wzór francuskich chamom de gęste*. Te karty dzieła, jak •ównież nie dochowana w całości Kronika o Piotrze Wtostowicu, pochodząca może i XII wieku, zapisana w początku XVI w łacińskim poemacie pt. Carmen Mauri Pieśń Maura), jak wreszcie opowieść o Walterze Udałym, wpleciona do Kroniki vielkopolskiej, powstałej w swym głównym zrębie w końcu XIII wieku i mylnie ączonej dawniej z osobą Janka z Czarnkowa, to jedyne u nas przejawy służby iteratury drugiemu obok religijnego ideałowi średniowiecza - rycerskiemu. Przyczyną, dla której dominował ideał religijny, zaś rycerski znalazł wyraz tak likły, był brak w Polsce feudalnego rycerstwa, podobnego zachodniemu. Przeciwnie atomiast, teocentryczny* system zapłodnił kulturę i naukę. Pierwsze odrodzenie w yciu narodu wiążemy więc z imieniem uczonych biskupów. Oczywiście, drobne tylko wiatełka dostarczają nam materiału do wnioskowania. Z r. 1110 posiadamy ajdawniejszy inwentarz biblioteki polskiej, biblioteki kapitulnej w Krakowie, spisany z rozkazu biskupa Maura. W połowie wieku jeden z następców Maura, Mateusz, który zapraszał do Polski Bernarda z Clairvaux, był z całą pewnością mężem uczonym. Późniejszy o lat kilkadziesiąt Wincenty zwany Kadłubkiem (ok. 1150-1223), autor Kroniki doprowadzonej do r. 1202, był pierwszym Polakiem, o którego studiach zagranicznych i o zdobytym stopniu magistra wiemy na pewno. Stylista, dążący do bogatego języka, dorównywał znajomością nauk prawnych, języków i literatur antycznych najwybitniejszym umysłom Europy Zachodniej. Niebagatelny był jego pomysł p-zedstawienia dziejów Polski w formie dialogu, uczynienia jednym z rozmówców wspomnianego Mateusza, najuczeńszego biskupa krakowskiego. Potomność piętnowała wielokrotnie fantastykę historyczną Wincentego; już Naruszewicz odrzucił jego "i Wendy, i Lechy", zaś opowieść o zabójstwie św. Stanisława zrewidowano generalnie na początku wieku XX. Ale i historycy, korygując wiarygodność jego relacji, korzystają z nich mimo to bardzo często, jako ze źródeł jedynych. Fantastyczna jest np. opowieść Kadłubka o siostrze Cezara Julii, poślubionej przez słowiańskiego księcia, założyciela Julinum, późniejszego Lublina. Na dnie tej informacji leży jednak ziarenko prawdy: pierwsze poświadczenie istnienia miasta nazwanego Lublinem. W dziejach kultury polskiej stanowiła Kronika Wincentego słup milowy; był kronikarz współtwórcą naszego pierwszego rozbudzenia umysłowego -wraz ze swym imiennikiem Wincentym Dominikaninem2, prawdopodobnie autorem obu pochodzących z wieku XIII żywotów św. Stanisława, tzw. większego i mniejszego. Hagiografię naszą, reprezentowaną już w wiekach poprzednich dochowanymi i nie dochowanymi do naszych czasów żywotami św. Wojciecha, podniósł Wincenty Dominikanin na wyżyny, wykazawszy i nerw historyczny, i talent literacki. Jako poeta łaciński dał się poznać oficjami3, do których również komponował muzykę. Po Wincentym Kadłubku nie od razu zdobyło się dziejopisarstwo polskie na dzieło dorównujące temu pisarzowi. Nie stanowi postępu wobec Wincentego kompilacyjna* Kronika Dzierzwy z końca XIII wieku. Kwitła natomiast hagiografia, która - o ile dotyczy świętych polskich - stanowi bezcenne źródło do poznania dziejów narodu (Żywot bł. Salomei z końca XIII wieku, Żywot św. Jadwigi, księżnej śląskiej, z pierwszej połowy wieku XIV). Nie dotyczy dziejów Polski Żywot św. Błażeja, stanowi on jednak interesujące świadectwo znajomości w Polsce dzieła Jakuba de Voragine Złota legenda. Jest przekładem żywotu zapisanego w tej księdze, może jedynym zachowanym fragmentem istniejącej całości; jest cennym zabytkiem piętnastowiecznej polszczyzny. 1 Mesco dux Poloniae baptisatur - Mieszko, książę Polski, zostaje ochrzczony. 2 Lub Wincenty z Kielczy (na Śląsku Opolskim). 3 Oficjum - cykl modlitw brewiarzowych na cześć świętego. 241 16 - Zrozumieć średniowiecze wieiKiego i Ludwika Węgierskiego, bezpośredniością ujęcia góruje nad poprzed­nikami, łączy udatnie nurt dworskiego i kościelnego dziejopisarstwa. Na czoło całej najdawniejszej poezji polskiej wysuwa się pieśń Bogurodzica, bliska do dziś wszystkim miłośnikom kultury naszej bez względu na wszelkie różnice ideologiczne, uczczona monumentalną edycją Instytutu Badań Literackich PAN. Urosła ona do znaczenia hymnu narodowego; jako bojowa pieśń rycerstwa rozlegała się na polach Grunwaldu (1410), Nakła (1431), Wiłkomierza (1435 - w bratobójczej walce ze Świdrygiełłą), pod gotyckimi sklepieniami wawelskiej katedry w czasie uroczystości koronacyjnych Władysława Jagiellończyka (1440), późniejszego Warneńczyka. Wielokrotnie była, od Statutu Jana Łaskiego (1506) począwszy, przedrukowywana w wieku XVI i w stuleciach następnych, traktowana zawsze jako pieśń autorstwa św. Wojciecha. Jeszcze w wieku XVIII pomieszczono jej tekst w tomie I wydawnictwa Yolumina legum4. Język pieśni już w wieku złotym był uważany za archaiczny (Dworzanin polski Górnickiego, Wróżki Kochanowskiego). Wprawdzie, idąc śladami poetyki horacjańskiej, ludzie renesansu przeciwstawiali poezję nową starej, którą reprezentowała Bogurodzica, ale w tym czasie Piotr Skarga, kreśląc biografię św. Wojciecha w Żywotach świętych, poddał język "Wojciechowej" pieśni rozbiorowi dokładnemu, z całym należytym pietyzmem. Pisarze siedemnas­towieczni tej miary co Sarbiewski i Kochowski, traktowali Bogurodzicę jako hymn narodowy; podobne stanowisko wyznaczył jej w r. 1816 Niemcewicz, umieszczając ją na wstępie do Śpiewów historycznych', w jej tony uderzał w r. 1830 pierwszy poeta powstania listopadowego, Juliusz Słowacki. Najstarsze rękopiśmienne przekazy pieśni pochodzą z wieku XV, choć powstała ona najpóźniej w początku XIV, a może i znacznie wcześniej. Cofając się do wieków poprzednich, nie możemy z braku materiału porównawczego wyprowadzić wniosków pewnych; toteż podjęte w czwartym dziesiątku naszego wieku badania nad domniemanym autorstwem św. Wojciecha nie wyszły poza hipotezę. Pierwsze dwie strofy Bogurodzicy, najstarsze, zadziwiają kunsztownością budowy wersyfikacyjnej. Doskonały to przykład średniowiecznej strofy trójdzielnej, której semi versiculi5 układają się paralelnie, w cząsteczki o jednakowym układzie rymów. Składa się cała pieśń z trzech zasadniczych części, w niektórych przekazach uzyskując liczbę dwudziestu dwu strof. Mylnie traktuje się ją jako pieśń maryjną. Maryjna jest jedynie pierwsza strofa. Strofa druga rolę pośrednika między ludźmi i Chrystusem - więc analogiczną do tej, jaka w strofie pierwszej przypadła Matce Bożej - wyznacza Janowi Chrzcicielowi. Koncepcja ta znajduje paralelę ikonograficzną w malowidłach romańskich zachowanych częściowo w Tumie koło Łęczycy. Niektóre dalsze strofy pieśni wskazują na koncepcję poetyckiej litanii do świętych. Wywodzą się one z liturgicznych tropów*. Spośród licznych pieśni maryjnych jedna góruje liryzmem nad całą poezją wieków średnich, piętnastowieczna pieśń o incipicie Posłuchajcie, bracia miła..., monolog Matki Boskiej pod krzyżem, w części modlitwa do konającego Syna Bożego, w dalszych partiach apostrofa do archanioła Gabriela, wreszcie prośba do wszystkich matek o modlitwę, o współczucie, o ukojenie. Ludzkie rysy Matki Bożej, prostota, zanik dystansu - to novum poetyckiego osiągnięcia. Do liturgii wielkanocnej należą najdawniejsze obok Bogurodzicy pieśni polskie, jak np. Chrystus z martwych wstał je... (XIV wiek), Przez Twe święte Zmartwychwstanie... (XV wiek). Od "godzinek"* o Męce Pańskiej droga wiodła do obszerniejszego poematu, pieśni Jezus Chrystus, Bóg człowiek, mądrość Oćca swego... (przełom XIV i XV wieku), echem odbiła się w Żołtarzu Jezusowym Ładysława z Gielniowa (1488). Pierwsze to dwa w poezji naszej utwory pisane trzynastozgłoskowcem, unieśmiertel­nionym w epice poprzez Wizerunk Reja aż po Pana Tadeusza. Parafrazę polską, i to nie jedyną, uzyskały średniowieczne hymny łacińskie o Duchu Świętym; z XV wieku zachowało się kilka tekstów kolędowych. Mar-tyrologium rodzime, sławną rzeź tatarską w sandomierskim opactwie (1259), uwiecznił anonimowy utwór poetycki z XV wieku. Najbardziej znana z legend wierszowanych, Legenda o świętym Aleksym, zyskała rozgłos nie tyle dzięki walorom artystycznym, ile dzięki prostocie i interesującej fabule. Jest to poetycki wyraz typu ascezy* obecnego w wiekach średnich, ale nie dominującego powszechnie. Legenda znacznie dawniejsza (autentyczny św. Aleksy żył w IV wieku) obiegła cały świat, polska wersja, dochowana w lichym odpisie, jest piętnastowieczna. Średniowieczny dramat polski, anonimowy i wystawiany przez anonimowych aktorów, przede wszystkim cykl wielkanocny (Yisitatio Sepulchri, Depositio Crucis...)6, ale też i bożonarodzeniowy, nieco późniejszy, cechuje symbioza elementów liturgicznych z inscenizacyjnymi. Przewaga to jednych, to drugich elementów, włączenie do tekstu śpiewanych w kościele tropów i sekwencji*, usuwanie widowisk z kościoła na cmentarz przykościelny - oto zjawiska dające się odczytać z zachowanych źródeł rękopiśmiennych. Prawdopodobnie fragmentem dramatu są wymienione poprzednio Żale Matki Boskiej pod krzyżem. Również Skarga umierające­go może być fragmentem dramatu; jest rozmową umierającego z tłumem ludzi, z aniołem i św. Piotrem. Ubogi jest plon poezji świeckiej, ale cieszyć się wypadnie, iż doszły nas teksty z ' Wolumina legum - Tomy praw. : versiculi - cząstki wersu, pólwersy. 242 6 Yisitatio Sepulchri - Odwiedziny Grobu; Depositio Crucis - Złożenie Krzyża (pogrzeb Chrystusa). 243 różnych względów ważne. O obyczajach w wieku XV dowiadujemy się nieco z Wiersza o zachowaniu się przy stole. Dokumentem społecznym jest zarówno Satyra na leniwych chłopów, jak i skierowany przeciw mieszczanom Wiersz o zamordowaniu Andrzeja Tęczyńskiego. Wyrazem średniowiecznego poglądu na świat jest Skarga umierającego i Rozmowa mistrza Polikarpa ze śmiercią, być może prolog nie zachowanego w całości dramatu (De morte. Prologus), nawiązujący do częstych w średniowieczu tańców śmierci*; ostra tu satyra na złych księży i na przekupnych sędziów. Realizm, czy nawet naturalizm, występuje w przedstawieniu kształtów okrutnej śmierci, ale jest to, oczywiście, realizm bazujący na fikcji. Humanista Jakub Parkoszowic z Żurawicy (zm. 1455) ogłasza łaciński traktat o )rtografii wierszem polskim, tzw. Obiecado. Dochowało się co nieco erotyków, ńektóre we fragmentach, np.: Ach, miłość, coś uczyniła, Eżeś mię tak oślepiła, Eżeśm się na miłość podał, Jako bych nikogo na świecie nie znał. Listy miłosne prozaiczne stanowią zalążek rozwijającej się dopiero dziś liryki różą, np. "Kachniczko ma najmilejsza, wiedzże, iż ci wieliką boleść mam, myślęcy awżdy o tobie..." Ale obok tego są listy miłosne wierszowane, np Pozdrawiam Cię, Panno godna, Wdzięczna, jasna i dorodna... Najstarszy fragment naszej prozy, zbiór kazań, które odkrywca Aleksander riickner nazwał świętokrzyskimi, pochodzi z początku XIV wieku. Mimo :czątkowego charakteru zabytku da się spostrzec ślady budowy misternej, opisu •zemyślanego zgodnie z ówczesnymi obyczajami alegorycznego* wykładu, zręcznie jstrowanego słowami Pisma świętego. Pociągał ów zabytek pisarzy tej miary co :efan Żeromski i Jarosław Iwaszkiewicz, którzy urywki średniowiecznego tekstu komponowali w swoje utwory. Obfitszy zbiór Kazań gnieźnieńskich, najprawdopodobniej z końca XIV lub z >czątku XV wieku - odpis dziesięciu kazań polskich, dołączony do obszernego >ioru homilii* łacińskich - nie nastręczał okazji do zachwytu nad piękną szatą tystyczną. Przeciwnie, dostrzeżono, zwłaszcza w partiach tłumaczonych ze Zlotej ęendy, tendencję autora do nadmiernej rozwlekłości stylu, do nadużywania zaimków obowych i wskazujących. Czy autorem jest Łukasz z Wielkiego Koźmina (zm. 12?), jak przypuszczano, stwierdzić z całą pewnością nie można. Natomiast zdobyte bardzo niedawno przesłanki dotyczące schronologizowania zabytku, przede wszystkim zaś spostrzeżenia o związku z łacińskimi kazaniami uczonego dominikanina Peregryna z Opola (przełom XIII i XIV wieku), posunęły naprzód wiedzę o kodeksie* kazań. Uczonością i siłą wyrazu, rzeczowością argumentacji wyróżnia się chlubnie piętnastowieczne Kazanie na dzień Wszech Świętych, prostotą wykładu dwa kazania augustiańskie z Krakowa ze schyłku XV wieku. Ubogi jest zasób średniowiecznych homilii* w języku polskim, spotykamy tu jednak karty niepoślednie, przykuwające uwagę. O istnieniu średniowiecznych polskich przekładów Pisma świętego wiemy z całą pewnością. Przypuszczalnie wśród tekstów nie dochowanych były dwa tłumaczenia Biblii. Wiadomo również, iż najulubieńszą i najpopularniejszą księgą świętą był od dawien dawna psałterz*. Według hagiografów polską wersję psałterza miała już bł. Kinga; z królową Jadwigą zaś, która, według Długosza, posiadała przekład Pisma świętego, łączą niektórzy badacze Psałterz floriański, trójjęzyczny (tekst łaciński, niemiecki i polski), zabytek śląski lub małopolski z końca XIV wieku. Rząd polski wykupił w 1931 r. za ogromną sumę bezcenny ów zabytek z klasztoru St. Florian koło Linzu w Austrii. Jedna karta Psałterza floriańskiego odnalazła się we Wrocławiu, co wzmacnia hipotezę o jego śląskim pochodzeniu. Być może, jest to jedyny zachowany średniowieczny przekład psałterza. Psałterz puławski, zabytek małopolski, do niedawna traktowany jako piętnas-towieczny, przenoszą ostatnie badania na pierwsze dziesiątki lat wieku XVI. Oba wymienione psałterze pochodzą z jednego praźródła; natomiast fragmenty psalmów cytowane w różnych tekstach modlitewnych XV wieku nie zawsze należą do owego wspólnego źródła. Biblia szaroszpatacka (nazwa Biblia królowej Zofii nie ma naprawdę uzasadnienia) odznacza się wieloma czechizmami i świadczy o związkach naszej kultury z sąsiadem południowym, za którego pośrednictwem przyjęliśmy chrzest. Przykład to nie jedyny. Spośród licznych apokryfów* w języku polskim (jak List Lentulusa do senatu rzymskiego, z opisem postaci Chrystusa, Wyrok Pilota, Kazanie Paterka, Sprawa chędoga o Męce Pana Chrystusowej, Ewangelia Nikodema, Historia Trzech Króli) prostotą, żywością narracji, a jednocześnie nadzwyczaj ludzką barwą wyróżnia się chlubnie udana kompilacja* znana pod nazwą Rozmyślania przemyskiego (od miejsca przechowywania zabytku aż do ostatniej wojny). Po raz pierwszy w polskim dziele literackim wtargnęła tu przyroda jako tło dla opowieści, po raz pierwszy fikcja znalazła wyraz tak obfity. Powstała księga do czytania, przemawiająca zwłaszcza kartami naiwnych opowieści o Jezusowym dzieciństwie; paralela ikonograficzna nie byle jaka - ołtarz Mariacki Wita Stwosza w Krakowie - stanowi najlepsze świadectwo wysokich walorów dzieła. 245 * 40. Satyra «a /ew/wyc/z . Rękopis Biblioteki Kapitulnej w Krakowie z XV w. ; niejeden szczegół dotąd nie zauważony. 1: Pierwsi humaniści w Polsce to najpierw cudzoziemcy: Filip Kallimach Buonaccor-*> si, dyplomata, poeta, retor*, twórca polskiej biografistyki renesansowej, głosiciel 1. chwały Grzegorza z Sanoka (na którego dworze znalazł schronienie), Zbigniewa 1 Oleśnickiego, prawdopodobnie także Długosza; Konrad Celtis, zwabiony do stolicy 1 Polski świetnością astronomii krakowskiej, światową sławą Wojciecha z Brudzewa, r który był później także profesorem Kopernika, założyciel pierwszego w Polsce 'i towarzystwa naukowego (Sodalitas litteraria Yistulana)1. Ale równocześnie z nim działali pierwsi humaniści Polacy: Jan z Ludziska, który Kazimierza Jagiellończyka witał w r. 1447 mową zawierającą ustęp w obronie chłopów; Grzegorz z Sanoka, poeta łaciński znany nam bardzo ułamkowo; Zbigniew Oleśnicki, którego mowy i listy i inni. Bezinteresowna miłość wiedzy wiodła na studia odbywane już od r. 1364 w kraju, w krakowskiej wszechnicy Kazimierzowej, nie tylko uczonych duchownych, ale nawet i ową pierwszą "emancypantkę" polską, która w przebraniu chłopięcym przez dwa lata słuchała wykładów w Studium Generale, a skazana po rozpoznaniu na dożywotni pobyt w klasztorze, dokonała życia jako przeorysza. Odnowiony Uniwersytet Jagielloński promieniuje nazwiskami pierwszych scholastyków*. Potępienie wojny nieuzasadnionej, uznanie jedynie uczciwej obrony przed niesprawiedliwym atakiem, spojrzenie na niewierzących jako na ludzi, i to często cnotliwych - to tezy zarówno słynnego kazania De bellis iustis (O wojnach sprawied­liwych) Stanisława ze Skarbimierza (zm. 1431), pierwszego rektora odnowionej Akademii, jak i Pawła Włodkowica z Brudzenia (1370/73 - po 1434), którego zasadę, by do wiary nikogo nie zmuszać siłą, przyjęto po wiekach w całej Europie. ;; Prowadzone obecnie badania nad scholastyką w Polsce odsłonią z pewnością Odkryte niedawno i z pietyzmem wydane Rozmyślania dominikańskie, acz szesnastowieczne, reprezentują typ apokryfu średniowiecznego. Prawdziwy liryzm cechuje wyraz poetycki tego zabytku. Odrodzenie życia umysłowego, a wraz z nim łacińskiego piśmiennictwa u schyłku wieków średnich, nadrobienie zaległości nie tylko wobec narodów zachodniej Europy, ale nawet wobec Czech, dokonało się za sprawą Kościoła. Kierunek ówczesnej nauki był teocentryczny*; teologia stanowiła zasadniczy i najważniejszy wydział uniwer­sytecki, gdy inne pełniły rolę służebną. Toteż o Bogu jako twórcy wszechświata pisali w swych traktatach astronomicznych najdawniejsi uczeni polscy, trzynastowieczni astrologowie i astronomowie śląscy, wychowankowie uniwersytetów zagranicznych: Witelo i Franco de Polonia, czy też ich następcy z wieku XIV: Konrad z Henrykowa r dochowane ukazują prozaika wybitnego. Największym pisarzem polskiego średniowiecza był Jan Długosz. Rezultatem dwudziestu lat pracy było jego potężne, dwanaście ksiąg liczące dzieło, obejmujące całość dziejów Polski, polem widzenia czyniące całość ziem koronnych, gdy poprzednicy, najznakomitsi nawet, ograniczeni byli regionalnie: Wincenty - do Małopolski, Janko z Czarnkowa - do Wielkopolski. Poprzedzenie dzieła przedsta­wiającego historię Polski księgą opisującą kraj, troska o wiązanie faktów w łańcuch przyczyn i skutków - to osiągnięcia stawiające uczonego krakowskiego w rzędzie historyków humanistycznych, choć z tradycji historiografii średniowiecznej czerpał obficie. Autorytetu jego nie zmniejsza przenoszenie żywcem opowieści o naszych dziejach mów liwiańskich (tj. parafrazowanych z Liwiusza) przed poszczególnymi bitwami i samych opisów bitew czy przetwarzanie Cycerońskich i Salustiańskich nyśli i uwag. Jedno i drugie - to banał renesansowy, bez którego nie obywali się Swcześni pisarze. Jest Długosz patriotą i piewcą chwały oręża naszego, opisując :dobyte pod Grunwaldem i przechowywane na Wawelu chorągwie krzyżackie Banderia Prutenorunf, 1448), jest współtwórcą zbioru dokumentów do dziejów lolsko-krzyżackich (Lites ac res gestae inter Polonos ordinemąue Cmciferomm9, 479), jest hagiografem przerabiającym Vita S. Stanislai Wincentego Dominikanina 1465); nieco później kompiluje żywot bł. Kingi (Vita S. Cunegundis10, 1471-1474) zy żywoty arcybiskupów gnieźnieńskich (Vitae archiepiscoporum Gnesnensium), rzekazuje potomności bezcenne materiały do dziejów wewnętrznych Kościoła w lałopolsce w Księdze beneficjów biskupstwa krakowskiego (Liber beneficiorum ioecesis Cracoviensis). Jednocześnie w piśmiennictwie coraz bardziej dochodzi do głosu nurt świecki, joła opozycyjny wobec katolicyzmu, nie bez związków z husytyzmem*, rozwija-cym się w pobliskich Czechach i Morawach. Kazaniem husyty polskiego nazwał Ikrywca (Bruckner) jeden z zabytków prozy piętnastowiecznej. Prekursora Husa iwali skłócony z hierarchią, zmuszony do ucieczki na Śląsk Jędrzej Gałka z obczyna w Pieśni o Wiklefie (1449), dochowanej do naszych czasów. Z husytyzmu yrosły prawdopodobnie idee Jana Ostroroga rozwinięte w jego Monumentum [...] pro ipublicae ordinatione congestum11 (ósmy, może siódmy dziesiątek XV wieku?). >rawom państwowym dawał Ostroróg prym przed kościelnymi, dbał o prestiż ństwa w stosunkach z Rzymem czy Niemcami, pod których wpływem pozostawaliś-'ytającego ma postać wznoszącą się; zaczyna się nisko i urywa w punkcie najwyższym. Intonacja zdania znajmującego wznosi się w jego pierwszej części, a opada w drugiej. 50 pewna wewnętrzna spoistość wersu, wynikająca ze zróżnicowania stopnia ostrości przedziału końcowego i wewnętrznego: A jacy to źli ludzie / mieszczanie krakowianie, Żeby pana swego, / wielkiego chorągiewnego, Zabiliście, chłopi, / Andrzeja Teczyńskiego! i Boże się go pożałuj / człowieka dobrego, łże tako marnie sczedł / od nierownia swojego! (Wiersz o zamordowaniu Andrzeja Teczyńskiego, w. 1-5) Zasady rymowania w poezji średniowiecznej nie były w pełni ustalone. Rymy nie zawsze występowały we wszystkich wersach utworu. Obok rymów końcowych pojawiały się rymy wewnętrzne. Porządek układu jednych i drugich, stopień ich brzmieniowego upodobnienia oraz rozmiar rymujących się cząstek podlegały zmianom nawet w obrębie jednego utworu. Obok rymów półtorazgłoskowych ("mieci" -"wyleci") lub pogłębionych ("dworaki" - "nieboraki") występowały równoprawnie rymy jednozgłoskowe ("macie" - "wiecie") lub nawet jeszcze krótsze ("poznaj" -"wezwij"). Obok rymów dokładnych istniały przybliżone (np. wyłącznie samogłos­kowe "barzo" - "dawno"). Na ogół rym podkreślał składniową zasadę członowania wersowego. Obszar jednakowych współbrzmień rymowych zależał często od rozciągłości zdania. W poezji średniowiecznej zdanie zamykało się najczęściej w dwuwierszu, czyli dystychu, wobec czego najpowszechniejszą postacią rymu był rym parzysty: aa bb cc itd., spajający pary kolejnych wersów. Jednakowe ogniwa rymowe ogarniać mogły także i większe zespoły sąsiadujących ze sobą wersów. Oto spięte jednym rymem sześciowersowe zdanie: Ta mi rzecz barzo niemiła, Iżeś mię tako postraszyła; By była co przykrego przemówiła, Zerwałaby się we mnie każda żyła; Nagle by mię umorzyła I duszę by wypędziła. (Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią, w. 91-96) W wierszu średniowiecznym sylabiczny rozmiar wersów nie jest ustalony, wobec czego rytmiczna ekwiwalentność wersów odczytywanych bez podkładu muzycznego staje niejednokrotnie pod znakiem zapytania. Granice między tekstem wierszowym a prozaicznym są dość płynne, nie tylko z racji składniowych zasad członowania wersowego i braku równoważności rytmicznej wersowych odcinków, ale również i 251 dlatego, że średniowieczna proza nasycona bywa współbrzmieniami pochodzenia gramatycznego, takimi samymi, jakie królują w rymach ówczesnego wiersza Językowe reguły rytmicznej ekwiwalencji wersów poczynają się dopiero wyrabiać Proces ten uwidacznia się w przechodzeniu od wiersza asylabicznego nie licząceao się z rachunkiem sylab w wersie, do sylabizmu względnego, który wprowadza zdecydowaną przewagę określonego formatu (rozmiaru) zgłoskowego wersów Przy zachowaniu wszystkich krępujących rygorów wersyfikacji składniowej stwarzało to dodatkowe ograniczenia swobody wypowiedzi. Dlatego też na progu renesansu zarysowują się w technice wierszowej przemiany polegające na wprowadzeniu wiersza prawie równosylabicznego, a ograniczającego reguły pełnej zgodności wersowe] i składniowej. Tendencje takie -jeszcze nieśmiałe - widoczne są w utworach Biernata z Lublina i Mikołaja Reja. Twórczość ich, rozpowszechniana za pomocą druku przeznaczona do czytania i wygłaszania, uniezależnia się od towarzystwa muzyki' stając się samodzielną sztuką słowa. ' Wg wyd, M. Głowiński, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Zarys teorii literatury Warszawa 1991, s. 159-162. ' Maciej Włodarski W ŚREDNIOWIECZNYM KRĘGU ŚMIERCI Oczywiste jest chyba twierdzenie, iż w każdej epoce literatura żyje pewnymi tematami, które - kiedyś pomijane lub traktowane marginesowo - naraz, w określonej chwili dziejowej, zyskują szczególną popularność. Często łączy się z tym powstawanie nowych gatunków bądź odmian gatunkowych, które najlepiej potrafią przekazać idee czasów, w najbardziej właściwy sposób pobudzą wrażliwość odbiorców, spełnią ich oczekiwania. Jedną z takich odmian, która znalazła swoich twórców w średniowieczu, stały się traktaty związane z tematem "dobrego umierania". Spróbujmy tutaj dać odpowiedź na pytanie, co mogło wpłynąć na szczególne zainteresowanie się sprawą osiągania "szczęśliwej" śmierci właśnie w okresie wieków średnich. Przyczyn możemy chyba szukać w ówczesnych warunkach społeczno-politycznych, w panującej religii i filozofii, a wreszcie w wynikającym stąd nastawieniu psychicznym (moglibyśmy powiedzieć: w nastrojach) ludzi tamtych czasów. Schyłek średniowiecza był okresem, który w sposób szczególny oswajał ludzi ze zjawiskiem śmierci, czynił śmierć bliską każdemu człowiekowi. Dużą rolę odgrywały tutaj klęski żywiołowe, gnębiące ówczesną ludzkość prawie bez przerwy. Były one uważane za wyraz gniewu Bożego i tylko do Bożej łaskawości mógł się odwołać znękany i przerażony człowiek. Błagał więc Boga o litość, a świadectwo tego znajdujemy w śpiewanych do dzisiaj w Kościele katolickim suplikacjach: "Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas, Panie". Nieprzypadkowo na pierwszym miejscu wymienia się tu "powietrze", czyli zarazę, a tuż za nią głód. Epidemie dżumy i innych chorób zakaźnych szczególnie dały się we znaki w XIV i XV w., choć występowały już wcześniej, a także nie skończyły się w XV w., lecz - z mniejszą wprawdzie częstotliwością - pojawiały się w dwóch następnych stuleciach. Jedna z pierwszych epidemii w XIV w. ogarnęła kraje zachodniej Europy ok. r. 1305. Później, średnio co 2-3 lata, zaraza opanowywała bądź część jakiegoś kraju (region, miasto), bądź nawet większą połać Europy obejmującą kilka państw. Zdarzały się jednak okresy, kiedy kolejno rok po roku dany obszar był nawiedzany przez epidemię. W końcu ludzie już tak "zżyli się" z powietrzem morowym, że całkowite jego ustąpienie wydawało się im niepodobieństwem. Jeden z autorów Ludycji wieśnych, kryjący się pod pseudonimem Macieja Zajcowica, napisał w r. 1543 (zaraza grasowała wtedy na południowych terenach Polski) taką przepowiednię: "Wedle prostego baczenia nie może być wszędzie do końca morowe powietrze ukojono". Należy przypuszczać, że autor pisząc to zdanie nie miał najmniejszej wątpliwości, iż przepowiednia się sprawdzi. - Nasilenie zarazy bywało różne; dla zobrazowania 152 253 Jl podajemy kilka liczb dotyczących stanu w miastach niemieckich: w r. 1373 w Miśni w okresie epidemii umiera około 3 tysięcy osób; w Lubece w 1388 r. 16 tysięcy; w Kolonii w 1451 r. 21 tysięcy. Prawdopodobnie w każdym z tych miast stanowiło to ponad połowę ogólnej liczby mieszkańców. Najgroźniejszą z epidemii śred­niowiecznych była tzw. "czarna śmierć", która objęła swoim zasięgiem w latach 1348-1350 prawie całą Europę, zabierając blisko połowę (lub, jak podają inne źródła, jedną trzecią) jej ludności. W Krakowie, wedle ówczesnych zapisków, umierało 40-50 osób dziennie. Nikt nie był pewny dnia ani godziny. Śmierć zaskakiwała ludzi nagle: czy to na ulicy, czy w domu, we śnie lub przy pracy. Z dziejami "czarnej śmierci" wiążą się dwa zjawiska: wędrówki biczowników i prześladowania Żydów. Biczownicy przez uprawianie publicznej pokuty usiłowali przebłagać Boga i odwrócić Jego gniew. Na Żydów natomiast padło podejrzenie, iż to oni właśnie przez zatruwanie studzien powodują powstawanie zarazy. Prześ­ladowania, jakie nastąpiły w różnych krajach, stały się przyczyną masowej emigracji wyznawców religii Mojżeszowej. W ten sposób wędrówki Żydów, oraz innych ludzi z terenów objętych epidemią powodowały przenoszenie zarazy z miejsca na miejsce. Wielkie arterie komunikacyjne stawały się szlakami śmierci. Zarazom towarzyszył najczęściej głód i czynił on wcale nie mniejsze spustoszenia wśród ludzi niż "powietrze". Głód też, a właściwie obawa przed nim była jedną z przyczyn zgłaszania się wielkich mas chłopstwa z terenów dotkniętych klęską nieurodzaju na wyprawy wojenne, zwłaszcza na wyprawy krzyżowe. Wojen zaś w średniowieczu nie brakowało. Blisko dwieście lat (1096-1270), oczywiście z przerwami, ciągnęły się zmagania podejmowane przez kolejne wyprawy krzyżowe. W latach 1337-1453 trwała wojna stuletnia między Francją i Anglią. Wcześniej zgniecionych zostało kilka powstań chłopów i mieszczan (1251, 1323-28, 1358, 1381). Początek w. XV przynosi wojny husyckie. Oczywiście każda z tych walk kończyła się śmiercią setek lub tysięcy istnień ludzkich. Dla przykładu: w bitwie pod Crecy (1346) r.) zginęło 1500 rycerzy francuskich, ale po zduszeniu powstania paryskiego (1358) w ciągu dwóch tygodni wymordowano ponad 20 tysięcy ludzi. Zaraza, głód, wojny niezależne od woli ówczesnych ludzi oswajały ich z widokiem śmierci, nie pozwalały o niej zapomnieć. Ale nie były to jedyne okazje obcowania z nią. Człowiek tamtych czasów chętnie patrzył na śmierć, zwłaszcza kiedy nie groziła ona jemu samemu. Publiczne egzekucje gromadziły mnóstwo ludzi żądnych uczestniczenia w tym swoistym misterium. Ustawiczne przebywanie w zaklętym kręgu śmierci nie mogło pozostać bez wpływu na psychikę ludzką. Widmo śmierci stale zaprzątało umysły, śmierć była tematem codziennych rozmów, myśl nie mogła się od niej uwolnić. Dionizy z zakonu kartuzów w swych wskazówkach życiowych dla szlachcica napominał: "A gdy się udaje do łoża, niech pomyśli sobie, że tak, jak teraz sam się w łoże !54 ~" ' kładzie, tak w niedalekiej przyszłości jego własne ciało będzie przez innych złożone do grobu"1. Ku sprawom śmierci kierowała także zainteresowania wiernych uznawana filozofia, nauka Kościoła. Według Ewangelii człowiek po sprawiedliwym życiu na ziemi ma zapewnione wejście do Królestwa Bożego. Królestwo to buduje się powoli i jedynym sensem trwania świata jest właśnie ukończenie budowy Państwa Bożego. Celem człowieka nie jest więc byt ziemski, jest to tylko jeden z etapów w jego drodze do Wieczności. Człowiek-pielgrzym to jedno z najczęściej stosowanych wówczas określeń. W tych warunkach śmierć musi być rozumiana jako czynnik umożliwiający nam przejście do stanu wiecznej szczęśliwości, staje się więc czymś upragnionym, pożądanym. I chociaż, według św. Tomasza, dusza oddzielona od swego ciała nie posiada pełnej doskonałości (uzyskają dopiero po zmartwychwstaniu ciała), to jednak w czasie ziemskiego bytowania ciało jest nieznośnym ciężarem dla duszy i dopiero po śmierci przynosi jej wyzwolenie, prowadzi do doskonalszego i prawdziwie wolnego życia. Skoro życie ziemskie ma być przygotowaniem do życia przyszłego, wiecznego, skoro nawet sam moment śmierci może zdecydować o dalszym, ostatecznym losie człowieka, to nie powinna nas dziwić troska ludzi odpowiedzialnych za "politykę personalną" w Państwie Bożym, a więc przedstawicieli Kościoła, troska o to, aby każdy człowiek znał drogę prowadzącą do tego Królestwa. Teologia duszpasterska, dostrzegając szczególne zagrożenie człowieka w chwili zgonu, szuka zarazem środków zaradczych - tak rodzi się myśl napisania odpowiednich "przewodników", które wytyczyłyby właściwy kierunek postępowania, ostrzegały i uczyły. Powstają więc zarówno "sztuki życia" (artes vivendi) dające wskazówki co do zasad, jakich należy przestrzegać w ciągu całego życia, jak i "sztuki umierania" (artes moriendi) zajmujące się owym tak ważnym dla człowieka momentem granicznym w jego bytowaniu. Na tle tego, co dotychczas zostało powiedziane, wyda się zapewne zrozumiałym fakt, iż właśnie "ars moriendi" cieszyła się w średniowieczu szczególnym powodzeniem. Sprzyjał temu kult śmierci będący jednym ze składników filozofii św. Augustyna, a zatem dość wcześnie występujący w nauce kościelnej. Trzeba zresztą dodać, że w późnym średniowieczu (a więc wtedy, kiedy pojawiły się pierwsze "artes moriendi") filozofia św. Augustyna ponownie zdobyła sobie wielu zwolenników w związku z rozwojem "nowej pobożności"* (devotio moderna). Św. Bernard, jeden z twórców średniowiecznego mistycyzmu, wyznawał pogląd, iż naczelnym zadaniem klasztorów jest szerzenie zacnego życia, a nie wiedzy; jeśli zaś miałyby one uprawiać filozofię, to tylko jako "rozważanie śmierci". Wyznawcą augustynizmu był również domniemany 1 Cyt. za: J. Huizinga, Jesień średniowiecza, przełożył T. Brzostowski, Warszawa 1961, s. 176. 255 autor jednej ze "sztuk umierania", Mateusz z Krakowa, zbliżony już jednak do "nowej szkoły" (via moderna), której hołdowali inni twórcy owych "sztuk", jak np. Jan Gerson lub Jakub z Paradyża. Myśl kościelna późnego średniowiecza nie była jednak tak jednolita, jak mogłoby się wydawać, gdybyśmy poprzestali na dotychczasowych stwierdzeniach. Oprócz tęsknoty za śmiercią, pragnienia jak najszybszego osiągnięcia Królestwa Bożego, radości, jaką budzi uratowanie duszy, która będzie mogła dostąpić wiecznego błogosławieństwa, istniała druga krańcowość: żal za odchodzącym życiem doczesnym, skarga na przemijanie, na nieuchronny kres wszelkiej potęgi, sławy i użycia, na rozkład piękna. Odpowiadało to zróżnicowaniu zapatrywań na sprawy życia i śmierci w ówczesnym społeczeństwie. Bo jeśli dla ludzi oddających się ascezie*, mnichów czy pustelników, śmierć miała być wyzwoleniem, wejściem do szczęśliwości, za którą tęsknili przez całe swoje życie, to istnieli przecież ludzie zwyczajni, którym wcale nie spieszyło się na tamten świat, a sama wyprawa napawała ich raczej lękiem niż radością. I właśnie przede wszystkim dla takich "moribundów" przeznaczone były "sztuki umierania". Oni bowiem w chwili śmierci narażeni byli na szczególne niebezpieczeństwo. Otoczeni zgrają demonów, doznawali wielu pokus ze strony tego samego świata, który wciąż stawiał przed oczy widmo śmierci. Prawie od początku swego istnienia chrześcijaństwo zmuszone było walczyć z kultem materialnych przyjemności, z nadmiernym umiłowaniem dóbr tego świata. Pisał o tym św. Augustyn w swoim dziele De Civitate Dei1, ukazując materializm społeczeństwa pogańskiego, a w księdze dziesiątej swoich Confessiones2 wyraźnie stwierdzał, iż wszystkie rzeczy są tylko po to uczynione, by wznieść się ku Stwórcy, który je uczynił. Wiek XIII i początek XIV to w Europie okres rozkwitu gospodarczego związanego z przejściem do gospodarki pieniężnej, wzrostem przemysłu i rozwojem handlu międzynarodowego, to okres wzrostu zamożności zwłaszcza mieszczaństwa. Nic więc dziwnego, że ludziom trudno było rozstawać się z tym światem, na którym musieli zostawić z większym lub mniejszym trudem zdobyty, nieraz dość pokaźny majątek. Czyhający na ich dusze szatan bez większego wysiłku mógł w ostatniej chwili odwrócić myśli ich od Boga: wystarczyło przypomnieć zasobną piwniczkę, zgromadzony dobytek lub krewnych niecierpliwie czekających na spadek. Przywiązanie do zgromadzonych bogactw nie było wszakże jedyną pokusą, jakiej dostarczał świat ówczesny. Niewątpliwie większe zagrożenie dla duszy człowieka czaiło się w możliwości zwątpienia, odejścia od wiary. Sprzyjały temu wypadki zachodzące w samym Kościele. Koniec w. XIV i początek XV to okres wielkiej 1 De Civitate Dei - O państwie Bożym. 2 Confessiones - Wyznania. 41. Życie człowieka - od zaślubin do fnmmi, łlustracjiz ok. 1470 r. 56 257 17 - Zrozumieć średniowiecze schizmy zachodniej; walki zaś w papiestwie powodowały szerzenie się doktryn antypapieskich, które znajdowały wielu zwolenników wśród wiernych: gorszące spory nie przysparzały autorytetu wierze. Także głoszone herezje, najpierw Wicleffa, a później Husa, poczyniły spore zamieszanie w umysłach wielu katolików. W tych okolicznościach człowiek umierający łatwo mógł się poddać zwątpieniu, odejść od wiary prawdziwej lub pozostać w błędzie, z którym powinien był zerwać przynajmniej w chwili śmierci. Dlatego też nie bez powodu w "sztukach umierania" na pierwszym miejscu omawia się sprawy wiary, przypomiając najczęściej zdanie św. Augustyna: "Wiara jest podstawą wszelkiego dobra i zaczątkiem ludzkiego zbawienia"3. Istniało wreszcie i inne niebezpieczeństwo. Człowiek średniowieczny oceniał przede wszystkim stronę zewnętrzną oglądanych przedmiotów lub zdarzeń. Liczyło się to, co widoczne, jaskrawe, niezwykłe. Stąd też dążenie do świętości, jakże częste w tej właśnie epoce, przybierało zwykle formę ascezy jawnej, przeznaczonej dla oczu otoczenia, formę cierpienia na pokaz, które wcześniej czy później zapewni chwałę umartwiającemu się (np. św. Aleksy). Naturalne więc wydaje się, że umierający, któremu się udało przezwyciężyć wcześniej podszepty szatana, ulegał teraz innej pokusie: rozpierała go duma i samouwielbienie z powodu własnej wytrzymałości i męstwa. Nie jest prawdą, jakoby dopiero odrodzenie wpoiło ludziom pragnienie zapewnienia sobie własnej chwały, wybicia się ponad innych. Dążenie to było właściwe również żyjącym w innych epokach, także w średniowieczu; różnił się tylko sam przedmiot chwały, odmienny był sposób przeżywania. W omawianym przez nas wypadku pragnienie chwały stawało się jednak grzechem, który mógł spowodować zatratę duszy umierającego. [...] Wg wy d.: M. Włodarski, Ars mońendi w literaturze polskiej XV i XVI w., Kraków 1987, s. 7-13. Jerzy Woronczak POLSKOŚĆ I EUROPEJSKOŚĆ LITERATURY NASZEGO ŚREDNIOWIECZA [...] Za średniowieczną literaturę polską będziemy uważać literaturę ustną (znaną nam, niestety, tylko z nielicznych wzmianek i jeszcze rzadszych zapisów) oraz wszystkie w zasadzie utwory piśmiennicze, które powstały na etnicznie polskim obszarze. Twórczość językowo polska była oczywiście przeznaczona wyłącznie dla polskiego odbiorcy, twórczość łacińska także głównie dla niego, choć niektóre utwory łacińskie powstały również z myślą o odbiorycy obcym, i udało się im uzyskać szerszą popularność europejską. [...] W średniowiecznym piśmiennictwie polskim twórczość łacińska ma zdecydowaną przewagę liczebną nad polską, do niej też należy pierwszeństwo chronologiczne. Pierwsza wiadomość o tekście łacińskim spisanym w Polsce odnosi się do końcowych lat panowania Mieszka I (dokument Dagome iudex), wówczas też chyba zaczęto prowadzić zapiski rocznikarskie. Od XI w. mamy utwory hagiograficzne* i poezję (epigraficzną1, okolicznościową i liturgiczną), w XII w. powstaje pierwsza kronika, poemat rycerski i mnożą się dokumenty, z XIII w. pochodzą najstarsze statuty kościelne, z XIV w kodyfikacja prawa ziemskiego, zbiory kazań i dalsze utwory poezji świeckiej, a wiek XV to okres wielostronnej i obfitej twórczości literackiej i naukowej. Sytuacja literatury w języku polskim jest inna. Do końca Średniowiecza przekaz ustny przeważał w niej niewątpliwie nad pisemnym. Pierwszy utwór polsk: o którym możemy sądzić, że został przez autora spisany, Bogurodzica, powstał najwcześniej w II pół. XIII w. W tym czasie istniały też chyba zapisy modlitw, może również jakieś teksty kazań, choć fragment najstarszego ich zbioru posiadamy dopiero z XIV w. (Kazania świętokrzyskie). Z trzeciej ćwierci tego wieku pochodzą najdawniejsze znane nam przekazy pieśni kościelnych. Wspólną cechą owych zapisów było to, że służyły pośrednikom, a nie ostatecznym odbiorcom. Zasadniczą zmianę obserwujemy dopiero w końcu XIV w. Pojawiają się wówczas pierwsze teksty polskie przeznaczone do lektury - prozaiczne przekłady utworów religijnych. Do naszych czasów dotrwał tylko Psałterz floriański i kilka fragmentów, ale jeśli uwierzyć Długoszowi, królowa Jadwiga posiadała wcale pokaźną bibliotekę przekładową. Równocześnie, co warto zaznaczyć, język polski zaczyna występować jako pomocniczy w księgach sądowych: spisywane są w nim roty* przysiąg. 58 1 Cyt. za: Mateusz z iCrakówa, Ars mońendi..., Lipsk ok. 1497/98, k. A3v. 1 Epigraficzny - w postaci napisu (epigrafu) umieszczonego na pomnikach, tablicach wotywnych, nagrobkach, budowlach, itp. 259 W XV w. sytuacja piśmiennictwa w języku polskim nie uległa większym zmianom. Nadal powstawały przekłady tekstów religijnych dla świeckich czytelników (raczej czytelniczek) i zakonnic, kopiowano też dawne tłumaczenia, unowocześniając stopniowo ich język. Oryginalna twórczość w dziedzinie prozy religijnej była raczej skąpa; o wiele żywsza w pieśni kościelnej, posiadającej już dawną tradycję. Powstają też utwory religijne przeznaczone do solowej recytacji (Legenda o ś\v. Aleksym) i pierwociny religijnego dramatu (Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią). Piśmien­nictwo świeckie jest zaledwie w zaczątkach. Najobszerniejszymi jego zabytkami są powstające od polowy XV w. przekłady statutów ziemskich. Nie posiadają one mocy tekstów autentycznych i nowe statuty są ogłaszane nadal po łacinie. Łacina wypiera zresztą przed upływem pierwszej połowy wieku polszczyznę z ksiąg sądowych (poza Mazowszem) i mimo ponawianych postulatów używania języka polskiego w aktach urzędowych (przedmowa do traktatu Jakuba Parkoszowica, Jan Ostroróg) dopiero na przełomie XV i XVI w. zaczyna go pomocniczo stosować kancelaria królewska. Świeckie utwory ściśle literackie są rzadkie. Prozę reprezentują tylko nieliczne wzory listów miłosnych, utwory poetyckie wykazują duże zróżnicowanie. Mamy między nimi wiersze dydaktyczne, satyryczne, elegię, erotyki, epigramy*, ale ogólna liczba jtworów nie jest wielka. Tak więc do końca XV w. polszczyzna w zasadzie ogranicza się do dwu sfer pisemnego użycia: służy literaturze religijnej dla nie znających łaciny laików i zakonnic oraz jest pomocniczym językiem prawa. Nie ma natomiast historiografii w ęzyku polskim, nie ma piśmiennictwa naukowego ani ściśle teologicznego. Nie ma eż beletrystyki świeckiej. Pierwszy tego typu utwór, Historia Aleksandra, pojawi się lopiero w 1510 r. Nie ulega oczywiście wątpliwości, że znamy tylko część tego co lapisano po polsku w Średniowieczu, jednak dalsze dzieje naszej literatury zdają się lowodzić, iż nawet pełna wiedza o produkcji piśmienniczej tego okresu nie mieniłaby naszkicowanego tu obrazu. Średniowieczne piśmiennictwo w języku polskim jest nie tylko uboższe ilościowo, miej zróżnicowane tematycznie i późniejsze od łacińskiego, ale także - jako całość niższe poziomem literackim. Podczas gdy większość autorów dzieł łacińskich dobrze panowała rzemiosło pisarskie i nie brak wśród nich twórców wybitnych w skali uropejskiej, utwory polskie są często stylistycznie nieporadne. Dotyczy to szczególnie róży, która wówczas wypracowuje dopiero swój styl. W związku z tym, a w rzypadku przekładów biblijnych również z racji ogromnego szacunku dla uś-ięconego tekstu, utrzymanego w obcych Europie konwencjach literackich i często ejasnego lub wręcz źle przełożonego na łacinę, tłumaczenia odznaczają się przesadną )słownością, prowadzącą nierzadko do niezrozumiałości. W przekładach z czeskiego nie brak też mechanicznych substytucji fonetycznych2. Doskonale opracowane Kazania świętokrzyskie są na tle naszej prozy średniowiecznej zjawiskiem wyjąt­kowym. Poziom poezji jest ogólnie biorąc wyższy niż prozy, a szczególnym artyzmem wyróżniają się takie utwory, jak Bogurodzica, Żale Marii pod krzyżem czy Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią, o wiele lepsza od swego łacińskiego wzoru. Podsumowując trzeba uznać za zasadniczego reprezentanta polskiego piśmien­nictwa średniowiecznego literaturę w międzynarodowym języku łacińskim. Piśmiennictwo w języku polskim pełni wówczas rolę pomocniczą, przede wszystkim popularyzatorską, i wnosi do naszego dorobku literackiego niewiele własnych oryginalnych wartości. [...] Przechodząc do ostatecznych wniosków należy stwierdzić, że włączenie się Polski do łacińskiego kręgu kulturowego odegrało zasadniczą rolę w ukształtowaniu się modelu naszego średniowiecznego piśmiennictwa. Wraz z chrześcijaństwem przyszła do nas łacińska kultura literacka rzymskiego Kościoła, łacińska liturgia, szkoła, rękopisy biblioteczne. Łacina stała się językiem urzędowym i utrzymała tę funkcję prawie do połowy XVI w., powstała literatura łacińska, religijna i świecka, mająca początkowo charakter najkonieczniejszego lokalnego uzupełnienia literackiego importu, stopniowo jednak rozszerzająca znacznie swą tematykę ł funkcję. Żywe kontakty z krajami o bogatszej kulturze sprawiły, że w twórczości tej znalazły swe odbicie aktualne nurty i mody europejskiej literatury łacińskiej. Supremacja łacińskiej kultury literackiej była tak ogromna, że nie tylko poważnie opóźniła przejście literatury w języku polskim ze stadium tradycji ustnej do etapu pisemnego, ale spowodowała też, że piśmiennictwo polskie niemal zupełnie nie przejęło dorobku literatury ustnej, nie przekazało jej tekstów, prawie nie wykorzystało wypracowanych przez nią artystycznych środków wyrazu, zostało właściwie zbudowane od podstaw na nowo, na obcych wzorach. Zasadniczą rolę odegrały tu przekłady i naśladownictwa, przy czym wpływom łacińskim towarzyszyło też wzorowanie się na bardziej rozwiniętej literaturze czeskiej. Kontynuacją dawnej literatury ustnej stał się wyłącznie folklor, choć i on uległ głębokiej przebudowie, wchłaniając wiele obcych genetycznie elementów formalnych i mnóstwo wątków fabularnych, które dotarły do ludu przez kazalnicę. Wtórności i niesamodzielności średniowiecznego piśmiennictwa w języku polskim towarzyszyło jego ubóstwo ilościowe i poważne ograniczenia tematyczne. Było to przede wszystkim piśmiennictwo religijne typu popularyzatorskiego i dewocyjnego. Literatura średniowiecznej Polski jest w zasadzie dziełem rodzimych twórców, choć rysują się pewne różnice między jej łacińską a polską gałęzią. Piśmiennictwo polskie 261 : Substytucja fonetyczna - wymiana danego dźwięku na inny. tworzyli sami Polacy, łacińskie zainicjowali obcy przybysze, odegrali też w nim ewną rolę w XV w. Jeśli jednak chodzi o tematykę, to właśnie piśmiennictwo icińskie, tworzone w języku międzynarodowym, zawiera więcej polskich treści niż jzykowo polskie, w którym przeważa powszechna tematyka religijna. Nawet o ustnej •adycji literackiej dowiadujemy się prawie wyłącznie ze źródeł łacińskich. Wczesne twory łacińskie odnoszą się zresztą wyłącznie do polskich spraw, a sprawy te najdują coraz pełniejszy i głębszy wyraz w bardziej zróżnicowanej tematycznie vórczości późniejszej. Podsumowując można by powiedzieć, że literatura polska jest w Średniowieczu dna z najbardziej europejskich literatur, w dobrym i złym tego słowa znaczeniu. [...] Oddziaływanie średniowiecznego piśmiennictwa w języku polskim na literatury jce jest minimalne. Być może w związku z napływem duchowieństwa polskiego na [orawy po wojnach husyckich pozostaje pojawienie się tam przekładu polskiej pieśni '.zus Krystus Bóg-człowiek, będącej tłumaczeniem z łaciny, oraz formularza modlitw edzielnych bardzo zbliżonego do tekstu zachowanego w kodeksie* z Kazaniami lieźnieńskimi. Na Wschód natomiast przedostał się Polikarp, którego przekłady lamy z XVI-wiecznych rękopisów rosyjskich i XVII-wiecznych ukraińskich, umączono tam również polskie późnośredniowieczne utwory pasyjne. Większe jest oddziaływanie naszego piśmiennictwa łacińskiego. Rzecz oczywista, ilskie kroniki nie miały szans uzyskania europejskiej popularności, małe też były te anse dla utworów hagiograficznych, ale już pierwsze dzieła o tematyce ogólnej, cię u nas powstały, kazania Peregryna z Opola i Antigameratus Frowina3, cieszyły ; za granicą dużym uznaniem, jak o tym świadczą liczne ich odpisy w obcych jliotekach. W XV w., kiedy polscy uczeni biorą czynny udział w ruchu soborowym, ;reg ich prac teologicznych uzyskuje szeroką i długotrwałą popularność. Innym jem polskiego wkładu w piśmiennictwo europejskie jest działalność naukowa ligrantów. Są między nimi tacy, którzy swą twórczość rozpoczęli w Polsce, jak cub z Paradyża, inni pisali wyłącznie na obczyźnie. Najwybitniejszymi przedstawi-lami tej ostatniej grupy są: w XIII w. Witelo, na przełomie XIV i XV w. Mateusz Crakowa. [...] l wyd.: J. Woronczak, Studia o literaturze średniowiecza i renesansu, Wrocław ?3, s. 35-37,48-49. 2asady krakowskie«° * wskazuje (XIVw.) zawierający * 42. Podobizna /śTazaw świętokrzyskich. Ok. pół. XIV w. Nikolaus Pevsner KATEDRA I SCHOLASTYKA Nie potrzeba wielu słów, aby wyjaśnić, że gotyckie katedry stanowią pod względem opisanych wyżej cech charakterystycznych adekwatny wyraz zachodniego ducha owej epoki; dokładnie mówiąc, związane są najściślej z klasyczną scholastyką*. Przez określenie scholastyka rozumie się tu typową średniowieczną syntezę teologii i filozofii. Ukształtowanie tego sposobu myślenia nastąpiło prawie równocześnie z rozwojem stylu romańskiego. Przed jedenastym wiekiem naukowo-religijne rozważania ograniczały się w zasadzie do ujednoliceń, kompilacji*, a następnie modyfikacji doktryn, stworzonych przez ojców Kościoła i antycznych myślicieli oraz poetów. W ciągu dwunastego wieku, to jest w okresie powstania i rozpowszechniania się gotyku, scholastyka osiągnęła swą dojrzałość, a tym samym ową śmiałość i wysubtelnienie, ową logiczną konsekwencję systemu, którą właśnie mogliśmy rozpoznać w architekturze dużych katedr. Pierwsza połowa trzynastego wieku przyniosła kompedia z zakresu wszelkiej ówczesnej wiedzy świeckiej i duchowej, jak na przykład Summa św. Tomasza z Akwinu, dzieła Alberta Wielkiego i św. Bonawentury, Speculum maius1 Wincentego z Beauvais, a w dziedzinie twórczości poetyckiej Parsifala Wolframa von Eschenbach. Jedno z encyklopedycznych dzieł tego rodzaju, De proprietatibus rerum2, napisane około roku 1240 przez angielskiego franciszkanina Bartłomieja z Anglii (Bar-tholomeus Anglicus), rozpoczyna się rozdziałem o istocie i jedności Boga w Trójcy Świętej. Następny rozdział traktuje o aniołach, trzeci o człowieku, jego duszy i zmysłach. Potem następują rozdziały o elementach i temperamentach, o anatomii i jsychologii, o różnych okresach życia człowieka, o chorobach, pożywieniu, śnie i nnych potrzebach ciała, o gwiazdach i zodiaku, o czasie i jego podziale. Dalej są •ozprawy o materii, ogniu, powietrzu i o wodzie, o ptakach w powietrzu, rybach w yodzie i zwierzętach na lądzie, o geografii, kamieniach, drzewach, kolorach i larzędziach. Napisane około roku 1250 dzieło Wincentego z Beauvais dzieli się na tpecula, czyli Zwierciadła: natury, nauki Chrystusa i historii. W Zwierciadle natury ozpoczyna autor swe dociekania od Boga i stworzenia świata; podobnie i Zwierciadło listorii zaczyna się od grzechu pierworodnego, a kończy sądem ostatecznym. Gotyckie :atedry były wyrazem scholastycznego ducha nie tylko w sensie ogólnym i w irzenośni, lecz ponadto bezpośrednim pismem obrazowym wielkich encyklopedii, kamiennymi zwierciadłami (speculd) świata doczesnego i królestwa niebieskiego. W głównym portalu katedry w Reims, na środkowym filarze stoi posąg Najświętszej Marii Panny, a ościeża portalu zdobią liczne figury, między innymi grupa Zwias­towania, Nawiedzenia i Ofiarowania w świątyni. W górze, w wimpergach3 trzech portali widoczne są sceny Ukrzyżowania, Ukoronowania Matki Boskiej i Sądu Ostatecznego. Nie tylko w rzeźbach portali, lecz także w witrażach okien, w płaskorzeźbach cokołów, fryzach i archiwoltach4, w ozdobach przypór i zworników ukazuje gotycka świątynia wciąż na nowo życie Chrystusa, Marii i świętych, przy czym ci ostatni bywają przedstawiani zawsze wraz z atrybutami charakteryzującymi ich osoby, a więc św. Piotr z kluczami, św. Mikołaj z trzema złotymi kulami, św. Barbara z wieżą i św. Małgorzata ze smokiem; dalej znajdujemy sceny i postacie ze Starego Testamentu, jak na przykład stworzenie Adama, Jonasza z wielorybem, Abrahama i Melchizedeka, a ponadto sceny alegoryczne* zaczerpnięte z przypowieści, jak np. Mądre i Głupie Niewiasty, Sybille, uchodzące za zwiastunki przyjścia Chrystusa, itd. Nie brak tu także tematyki o świeckiej treści, jak siedem sztuk wyzwolonych, znaki zodiaku z przedstawieniem prac przypadających na poszczególne miesiące, jak szczepienie drzewek, strzyżenie owiec czy też ubój świń. Świeckie sprawy łączą się tu ze świętymi w jedno kompendium ogólnej ówczesnej wiedzy. Wszystko to jednak jest - jak powiada św. Tomasz - "urządzone, aby świadczyć o Bogu". Tak więc Jonasz przedstawiony jest nie tylko ze względu na to, co o nim podaje Stary Testament, lecz głównie dlatego, że trzy dni spędzone w paszczy wieloryba uzmysławiają śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, podobnie jak scena z Melchizedekiem ofiarującym Abrahamowi chleb i wino miała przypominać misterium Wieczerzy Pańskiej. Dla człowieka średniowiecza wszystko było wypełnione symboliczną treścią. Ostateczne i najgłębsze znaczenie rzeczy leżało poza materialnym bytem. Pomyślmy choćby o wizerunkach dwóch mieczy - cesarskiego i papieskiego, będących przecież alegorią teorii politycznych. Dla Wilhelma Duranda plan kościoła w kształcie krzyża jest symbolem krzyża Chrystusa; kurek na wieży kościelnej to kaznodzieja, budzący śpiących z nocy grzechu. Zaprawa składa się z wapna, które uzmysławia miłość, z piasku, będącego brzemieniem tego świata, i z wody, która łączy miłość do Boga z mozołem doczesnego życia. Kto sobie uzmysłowi ezoterykę5 średniowiecznego obrazu świata, łatwo pojmie, jak daleki i niedostępny jest dla nas, ludzi dzisiejszych, wiek gotyku, mimo całego naszego zachwytu dla katedr i ich rzeźb. ' Wimperga - szczyt trójkątny z pełnego muru lub ażurowy, umieszczony nad archiwoltą drzwi lub okna. 265 ^ Speculum maius - Zwierciadle większe. De proprietatibus rerum - O własnościach rzeczy. 64 4 Archiwoltą - luk sklepiony ościeży portalu lub okna. 5 Ezoteryka - hermetyczność, dostępność tylko dla wybranych. 43. Portal katedry w Reims. XH w. Wrażenie, jakiego doznajemy wobec tych potężnych pomników, pozostaje zawsze w pewnym stopniu dowolne i to, co przeżywamy oglądając je, zabarwione jest zbyt wielką dozą romantyzmu, sentymentalizmu i jeszcze czegoś nieokreślonego. Tymczasem dla człowieka trzynastego wieku, a zwłaszcza dla człowieka wykształ­conego, katedra była tworem przejrzystym i zrozumiałym, w którym objawiał się rozum ludzki i to, co leży poza światem zmysłowym. W tej jedności rozumu i wiary, tego co ziemskie i co boskie, tkwi jakaś sprzeczność, z którą my, żyjący w czasach ogólnego braku wiary, nie potrafimy się uporać. Natomiast w trzynastym wieku ludzie wszystkich stanów i warstw społecznych, biskup czy prosty mnich, rycerz czy rzemieślnik, byli głęboko przekonani - chociaż każdy odpowiednio do swych indywidualnych duchowych dyspozycji - że sensu i ostatecznej prawdy wszelkiego stworzenia należy szukać wyłącznie w Bogu. Tak więc pojmowanie prawdy było całkiem różne od naszego. W średniowieczu prawdą było nie to, co wymagało specjalnego dowodu i co jest możliwe do udowodnienia, lecz to, co było zgodne z bezwzględnie uznanym i poprzedzającym wszelką myśl ludzką objawieniem. Podejmowano badania naukowe nie po to, aby znaleźć prawdę, lecz po to, aby pogłębić zrozumienie dawno ustalonej prawdy, to znaczy pogłębić zrozumienie uwarunkowanej przez Boga przyczynowości wszelkiego bytu. Dlatego pojęcie autorytetu miało dla średniowiecznego uczonego nieskończenie większe znaczenie niż dla ludzi obecnych czasów. Tym też tłumaczy się zaufanie średniowiecznego artysty do swego exemplum, do książki z wzorami, którą należało kopiować. Oryginalność pomysłu podobnie jak studium z natury miały niewielkie tylko znaczenie. Nawet rysunki Yillarda de Honnecourt są w dziewięciu dziesiątych kopiami innych dzieł. Dzieła nowe w naszym rozumieniu powstawały w średniowieczu tylko w efekcie powolnego rozwoju i w sposób o wiele mniej zamierzony, niż to sobie zwykle wyobrażamy. A przecież styl gotycki stanowił na pewno świadomą innowację w architekturze i niewątpliwie był dziełem mocnych, świadomych siebie indywidualności. Ich katedry są świadectwem, które uzasadnia takie mniemanie, a i w scholastyce znajdujemy jego potwierdzenie. Najważniejszym osiągnięciem trzynastego wieku jest w dziedzinie scholastyki zdecydowane odejście od czysto transcendentalnej postawy. "Świat jest tak zbrukany grzechami, że pobożny chrześcijanin splami się samą tylko myślą o nim" - napisał Piotr Damian w pierwszej połowie jedenastego wieku. W trzynastym wieku natomiast woła Wincenty z Beauvais: "Jak wspaniałe jest nawet najmniejsze piękno tej ziemi! Kiedy rozważam różnorodność, piękno i trwałość stworzenia, odczuwam gorące nabożeństwo dla Stwórcy i Pana tego świata". Według św. Tomasza z Akwinu (względnie jednego z jego uczniów) piękno polega na "zgodności rozbieżnych elementów". Lecz nigdy nie chwali się świata dla niego samego, to znaczy dla jego immanentengo bytu. Piękno świata jest zawsze pięknem boskiego dzieła, które się w 267 Komedię elegijną1 i humanistyczną, jeżeli w ogóle grywano, to na kilku scenach akademii i większych burs studenckich, sporadycznie. Walor artystyczny wystawienia mógł bywać wysoki, jeżeli studenci-komedianci stawali przed dworem, królem, jak w r. 1516 na Wawelu (choć nie wiemy czy Ulisses był "komedią" humanistyczną), doceniano ten teatr. Wykonanie sztuk kościelnych bywało doskonałe. Śpiewacy ćwiczyli wykonanie antyfon* i sekwencji* całymi latami, specjalne szkoły czuwały nad poziomem aparatu 1 Komedia elegijną - współczesna nazwa łacińskiego utworu dramatyczno-epickiego, skomponowanego w dystychu elegijnym (2-wersowa strofa stosowana w starożytnej elegii), popularnego w średniowiecznej dramaturgii zachodniej. 269 3im czci. Powinniśmy się nim cieszyć całym sercem, gdyż sam Bóg "znajduje radość m wszystkich rzeczach, bo każde z jego dzieł znajduje się w harmonii z jego lajważniejszą istotą" (św. Tomasz z Akwinu). Była to właśnie ta sama, nacechowana •eligijnymi uczuciami idea, która przyświecała również kamieniarzom, gdy się teraz :abrali do odtwarzania z natury kształtów liści dębu, klonu, głogu i winnej latorośli La. czasów Piotra Damiana ornamenty były tylko geometryczne względnie ściśle tbstrakcyjne. Obecnie formy dekoracyjne, podobnie jak wiązki filarów, służki i żebra mlsują młodzieńczym życiem. Ornamentyka trzynastego wieku, nawet tam gdzie losługuje się naturalistycznymi motywami, zawsze jest wolna od małostkowości i ledanterii, daleka od tego, aby się zbytnio eksponować; pozostaje zawsze w służbie hrześcijańskiej świątyni jako idei i jako koncepcji architektonicznej. Vg wyd.: N. Pevsner, Historia architektury europejskiej, t. l, przełożył J Wydro Warszawa 1978, s. 174-186. Julian Lewański SCENY ŚREDNIOWIECZNE WOBEC TEATRÓW PÓŹNIEJSZYCH Polski teatr średniowieczny ułożył się w obraz aż nadto szeroko rozpięty, a materii w części centralnej nie umiemy opisać. Znamy tylko dziedziny graniczne, imponujący doskonałością łaciński teatr obrzędów i na przeciwnym krańcu działający komediowy teatr erudytów. Układając ten obraz skazani jesteśmy bowiem na przekaz literacki, z natury swojej teatrowi jako sztuce wyobrażania żywego świata nie sprzyjający. O plastycznych elementach dramatów liturgicznych dowiadujemy się z rubryk, notatek wtłoczonych między cztero- i pięciolinie zapisów nutowych. Do polskiego obrzędu Skargi Umierającego kopista oznaczył didaskalia na marginesie, także w komediach dopisywano osoby mówiące do gotowego dialogu. Nie było sprawiedliwego i uczynnego świadka, który by uratował dla nas sztuki i wiadomości z teatrów dworskich, wiejskich, miejskich. Przedstawiając tedy dwie dziedziny kontrastujące ze sobą, teatr pobożny i komedię erotyczną, przypomnijmy, że pierwsza z nich, dramatyzacje liturgiczne, była ogromną maszynerią teatralną. Rozprzestrzenione na cały kraj, działały regularnie, z dokładnością godzinową, działały stale. Skupiały wykonawców - aktorów, śpiewaków, dekoratorów. Były żywymi ogniskami prawdziwej sztuki, zbierającymi w sobie wysiłek artystyczny wykonawców i udzielały wzruszeń artystycznych wielkiej masie odbiorców. Teatry te miały także określoną przestrzeń sceniczną, mianowicie "sale teatralne" ogromnych rozmiarów. Bywały nimi całe miasta z placami i kośrołem, a co najmniej wielki budynek świątyni. Teatr ten posługiwał się tak zwaną dekoracją zastaną, a więc wnętrzem kościoła. Miał on wspaniały wystrój artystyczny, a ponadto różne elementy tego wystroju wnosiły do sztuki semantycznie ważne informacje. Podtrzymując dalej użytą terminologię powiemy, że takich teatrów-świątyń mieliśmy w Polsce w XV wieku około tysiąca. wokalno-muzycznego. Dramaty powtarzano dziesiątkami i setkami lat - był czas na dopracowanie szczegółów stroju, gestu, przemieszczania się postaci, dobranie pięknej dekoracji na uroczyste święto. Tymi narzędziami bardzo złożonej sztuki teatralnej wykładano triumf, męczeństwo, śmierć i zmartwychwstanie, sprawy ostateczne, skalę najwyższą, ponadludzką. W tym pojemnym strumieniu artystycznych doznań pomieściły się także wykłady komentarzy dogmatycznych i w ogóle teologicznych. Ale ponad nimi ułożył się ogromny ładunek, wielkiej pojemności konstrukcja emocjonalna. Treścią niemal wszystkich antyfon i hymnów są stany uczuciowe. Większość formuł zdaniowych ma tryby eksklamacyjne i hortatywne2. Ponieważ bohaterem dramatu jest Jezus, wszelkie porównania i metafory automatycznie nabierają charakteru jakby hiperbolicznego. W tym wyjątkowym teatrze sensy znaków teatralnych są podwójne, ale ponadto widzowie sglądając przedstawienie biorą w nim czynny udział jako uczestnicy aktu religijnego. Każde przeżycie podziwu, uwielbienia lub dziękczynienia staje się także aktem nodlitewnym. Ta wielka instytucja teatralna miała swojego zleceniodawcę. Były to sceny iłużebne, spełniające wyznaczone zadania. Artystyczne uzupełnienia obrzędów rodziły de jakby wbrew woli Kościoła. Spełniały jego życzenie, służyły, i to jak skutecznie, zultowi, ale na pewno przekraczając pierwotnie zamierzoną postać obrzędu. Wydaje ię, jakby teologia ustępowała pod naciskiem spontanicznie działającej potrzeby trtystycznego i teatralnego wyobrażenia świata. Można nawet zauważyć z upływem at stopniowy postęp w dokładności opracowania niektórych dramatyzacji, choć ednocześnie krytycyzm zbliżającego się renesansu ograniczać będzie sens ideowo-eligijny takich widowisk. Pewną analogią do tego procesu teatralizacji są dopisywane w rękopisach komedii łegijnej objaśnienia o osobach mówiących. Martwe dotąd lektury przeznaczano teraz o teatru. To samo dzieje się z tekstami polskimi; moralizujący traktat o umieraniu rzemieniono w bogaty i efektowny spektakl. Także Rozmowa Mistrza Polikarpa ze miercią nabrała pod polskim piórem dramatycznej żywości. Teatr wieków średnich przekazywał następnej epoce rozmaite narzędzia i trwałe wartości. Przede wszystkim pojęcie fikcji teatralnej. W niektórych dramatyzacjach icińskich, w polskiej Skardze Umierającego, w komediach, przedział między światem wyobrażanym a światem rzeczywistym jest ostro zarysowany. Dramaturgowie dróżniają znaki natury teatralnej od innych konstatacji i zespołów znaków, na rzykład ceremonii. Łatwiej o to było w komedii, która mieściła się w świecie sztuki słowa, a więc takim, gdzie fikcyjność warunkowała podstawy wszelkiego tworzenia literackiego, także i dramatycznego. Twórcy widowisk liturgicznych mieli zadania trudniejsze, ponieważ narzędzia teatralne wyodrębniali z materii obrzędów religijnych, wypełnionych znakami złożonymi i rozmaitymi. Umieli owe znaki teatralne wybrać z ceremonii kultowych i uczynić podwójnie przez to ekspresywnymi - oto wielki sukces artystyczny. Przekazano następnemu wiekowi pojęcie przestrzeni scenicznej. Zrozumiano potrzebę wyodrębnienia wymiernej powierzchni oraz znajdujących się w niej obiektów. Tak w liturgii, jak w komedii doceniono wartość semantyczną i wartość sugestywną ruchu postaci przemierzającej odległość na scenie. Doceniono wartość teatralną gestu, zachowania się postaci, sposobu mówienia i śpiewania. Instruowano wykonanie dźwiękowe i ruchowe z taką dokładnością, o jakiej nie będą mieć wyobrażenia ludzie renesansu. Muzyka panuje w teatrze kościelnym, jest koniecznym uzupełnieniem komedii humanistycznych, przynajmniej w międzyaktach. Słabą repliką melodramatycznego kształtu widowisk liturgicznych będzie kiedyś opera. Echem dramatyzowanych obrzędów będą widowiska religijne urządzane przez teatry zakonne, zwłaszcza jezuickie w XVII wieku, wypełnione symbolami, śpiewem, adresowane do religijnych uczuć widzów. Najwyższym (według naszych pojęć) osiągnięciem artystycznym średniowiecznej dramaturgii kościelnej było zastosowanie modelu zmiennej fikcji teatralnej. Celebrujący i widzowie w czasie inscenizacji obrzędu w pewnych momentach stawali się aktorami, w innych przestawali nimi być, aktanci3 zmieniali w ciągu spektaklu swoje role, odwracano porządek ruchu fizycznego, przywoływano postać dramatu samą zmianą wokalnego wykonania pieśni przez tę samą osobę. Także i w komedii elegijnej epicznymi wstawkami wyodrębniało się scenki, a więc wyłączano na moment przedział między udawaniem a rzeczywistością. - Następna epoka nie podejmie takich narzędzi. Zapowiada ją już komedia humanistyczna, o czystym i rzeczywistym dialogu. Klarowne formy teatru XVI wieku nie zniosą żadnych komplikacji znaków scenicznych, złożonych relacji między wystrojem architektury sceny a akcją. Zapanuje swoisty realizm, którego fundamentem będzie zresztą także umowność, ale teraz już wywiedziona z poetyki. W tym uzależnieniu sztuki od wydedukowanego przepisu kryło się duże niebezpieczeństwo. W ten sposób tylko wątła nić sceny komediowej ciągnąć się będzie jako tradycja dawnych wieków ku przyszłości. Z wielkiego teatru religijnego pozostaną dla następnej epoki wypracowane tylko poszczególne narzędzia. Podjęło je misterium* zupełnie inaczej konstruujące widzenie teatralne, także odżegnujące się od złożonych Tryby eksklamacyjne i hortatywne - (ryby ośby). Aktanci - osoby działające, aktorzy. 70 271 laków teatralnych i zgoła, jak w teatrze klasycznym, pilnie strzegące przedziału iędzy widownią a sceną. Oczywiście, z religijnego teatru średniowiecza przetrwało łka fragmentów inscenizowanych obrzędów, które doszły aż do naszych czasów -:aleczone i zredukowane. Tytuły własności dla dramaturgii średniowiecznej mamy dwojakie. W odniesieniu > kopiowanych z obcych źródeł komedii elegijnych zapisujemy sobie na dobro, że ieszczą się one łatwo w obrazie życia umysłowego XV wieku, krążą w wielu Ipisach, czyta się je jak modną poezję. Komedie humanistyczne wchodziły w skład jęć uniwersyteckich, były przedmiotem interpretacji, były źródłem wiedzy o •mediach -i teatrach. Dramatyzacje liturgiczne stały się autorską własnością ajowych dramaturgów. Wątki obrzędów były przywoźne, ale opracowywali je iejscowi duchowni. Redakcji tych jest kilka lub kilkanaście dla każdego obrzędu. Na iccnym etapie badań, właściwie jeszcze początkowych, nie potrafimy przeprowadzić czególowych analiz porównawczych między naszymi obrzędami a teatralizacją kultu innych krajach, ale już obecnie można mówić o prawdziwym bogactwie :ystycznych rozwiązań. Także jedyny zachowany obrzęd w języku polskim, Skarga nierającego, jest doskonałym świadkiem, ile twórczej wyobraźni mieli nasi ludzie itru w XV wieku. Wyszli od moralizującego abecedariusza*, a dali widowisko o liennych emocjach i wielkich przeżyciach, rzucone na rozległe teatrum. W systemie elitarnej artystycznej kultury, łacińskie dramatyzacje obrzędów mają ejsce wysokie. Niewiele dzieł literackich było tak precyzyjnie skomponowanych i c trafnie skierowanych do właściwego adresata. Niektóre dramatyzacje funkcjonują ystycznie przez trzysta lat, nie zmieniając ani jednego słowa tekstu. Nie jest to inak bierność lub brak inicjatywy twórczej. W tym wypadku owa stabilność jest otą, jest ona wiernością wobec tradycji. Może mieć nawet aspekt polityczny, być 'razem dawnych związków między diecezjami. Pewne analogie do takiej sytuacji serwujemy w plastyce, literatura ich nie zna. Nowe czasy zaprzeczą wszystkiemu. W dramatyzacjach religijnych zakwestionują ść, sposoby wyrażania, sens uczestniczenia w takich widowiskach. Zarzucą komedii :stosowanie się do reguł. W czasach odrodzenia przemyślana i uzasadniona ifikacja postaw ideowych i artystycznych zamknęła gwałtownie epokę dawnej uki. g wyd.: J. Lewański, Dramat i teatr* średniowiecza i renesansuw Polsce, Warszawa 81, s. 128-132 '.,-. '.s.- ,- .;-..- 44. Lament świętokrzyski. Inscenizacja Dialoguje Męce Pańskiej (1975). 273 18 - Zrozumieć średniowiecze lieronim Feicht POLSKA PIEŚŃ ŚREDNIOWIECZNA Temat: polska pieśń średniowieczna, mieści w sobie dwa różne zagadnienia: agadnienie istnienia tej pieśni i zagadnienie jej przekazu (zanotowania). O ile idzie pierwsze, to nie ulega najmiejszej wątpliwości, że pieśń polska istniała przed hrystianizacją Polski, a tym bardziej w okresie skrystalizowanej już państwowości olskiej. Zbyt wiele mamy na to świadectw, by można było co do tego mieć w ogóle ikiekolwiek wątpliwości. A więc o istnieniu polskiej pieśni świadczą Gali Anonim, ł. Wincenty Kadłubek, później Jan Długosz, niekiedy potępienia papieskie i ynodalne, piętnowania kaznodziejskie, wyjątkowo jakieś księgi liturgiczne mtyfonarze*). Na podstawie tych świadectw można nawet próbować rozróżnić pieśń idową od pieśni tworzącego się rycerstwa (drużyny księcia, wojów, rycerzy). Aż po oniec XII w. nie ma chyba między pieśnią gminu i wojów różnicy muzycznej, a tnieć może tylko różnica tematu, treści pieśni. Treść pieśni ludowej wiąże się z roczystościami cyklu rocznego, złączonego z gospodarką rolną i obrzędami >dzinnymi: z weselem, pogrzebem, może nawet z urodzinami, postrzyżynami. Pieśń ojów, prócz wspólnych z ogółem ludu okoliczności rodzinnych, opiewa zbrojne yprawy. Dopiero na przełomie XII i XIII w. (w latach 1180-1241, tj. do klęski gnickiej) mogło dojść do zróżnicowania między pieśnią rycerstwa a pieśnią gminu, 3 nie wykluczone są już na Śląsku i w Krakowskiem wpływy muzyki rycerskiej ichodnioeuropejskiej (trubadurów, truwerów*). Nieludowy charakter ma obchód (z iziałem instrumentu tuba i tańców) na krakowskim dworze po zgonie Kazimierza Drawiedliwego w 1194 r. Panujący we Wrocławiu książę Henryk Brodaty (zm. J38), będący zarazem księciem krakowskim, był trubadurem, co prawda śpiewającym ) niemiecku. Wykształcony w Poznaniu książę Przemysław I (1240-57), w Iróżnieniu od swego ojca Władysława Odonica, bawiącego się jeszcze śpiewem igrca >ryka, był znawcą i miłośnikiem śpiewu pięknego. Chodzi tu, być może, o śpiew ligijny (sekwencje*, tropy*), ale równie dobrze o zachodnioeuropejski śpiew cerski. [...] Pieśń rycerską można odnieść również do czasów Chrobrego. Wzmianka Długosza, na przyjęcie cesarza Ottona III cała stolica (Gniezno) brzmiała dzień i noc muzyką ssiadną, każe się domyślać, że śpiewała nie tylko gawiedź ucztująca na podgrodziu, J również drużyna Chrobrego, otaczająca Ottona przy stołach. Natomiast ze słów illa napisanych w 88 lat po śmierci Chrobrego: "nikt w Polsce uczty głośnej nie ^prawił", jak i z jego Trenu żałobnego, w którym między innymi mowa o panach, noszą łańcuch, znak rycerzy, trudno cokolwiek wysnuć o ewentualnych dworskich iprezach żałobnych stanu rycerskiego, o jakich mowa w przekazach z okresu znacznie późniejszego, już po śmierci Kazimierza Sprawiedliwego (zm. 1194). Natomiast wiadomo, że pieśniami witali rycerze Kazimierza Odnowiciela, przybywają­cego dla objęcia tronu. W czasach Bolesława Śmiałego miała istnieć jakaś pieśń o Polanach, a liczne pieśni rycerskie są związane z osobą Bolesława Krzywoustego. Już w czasie jego panowania na Śląsku (za życia Władysława Hermana) powstały o nim pieśni śląskie. W usta rycerzy wkłada Gali pieśń przez siebie skomponowaną po łacinie z okazji pomyślnie zakończonej w 1104 r. wyprawy na kołobrzeżan pomorskich (Naszym przodkom wystarczały ryby słone). Trudno oczywiście z tego wywnioskować, czy istniał jakiś odpowiednik polski, który natchnął Galia do przekładu na język łaciński. Rycerze mieli śpiewać pieśń o zgodzie Bolesława z Pomorzanami, a nawet sami Niemcy w obozie pod Psim Polem wyśpiewywali pieśni ułożone na chwałę polskiego Bolesława, a na obelgę i upokorzenie cesarza Henryka V: Bolezlave, Bolezlave, dux gloriosissime, tu defendis terram tuam quam studiosissime. Tu non dormis nec permittis nos dormire paululum > nec per diem, nec per noctem, neąue per diluculum1. ( : Wreszcie jest jeszcze poemat Galia na zwycięstwo Krzywoustego pod Nakłem (10 VIII 1109). Po Krzywoustym opłakiwano śmierć jego syna, księcia Henryka na Sandomierzu i Lublinie (zm. 1166). Śmierć ta była długo w żałosnych pieśniach opiewana. Następną z kolei jest pieśń z czasów Bolesława Kędzierzawego (zm. 1173), również syna Krzywoustego, o rycerzach polskich poległych w boju z poganani pruskimi. Obszerny poemat dworski, ułożony z racji śmierci ostatniego syna Bolesława Krzywoustego, Kazimierza Sprawiedliwego (zm. 1194), przekazuje nam Wincenty Kadłubek. Poemat ten, będąc zapewne w całości dziełem kronikarza, nie może być podstawą wniosków pewnych, wolno jednak przypuszczać, że mówi on o jakimś obchodzie, który rzeczywiście odbył się na dworze. Treścią tego poematu, nie całkiem dla nas zrozumiałego2, jest pomieszanie się Smutku z Radością (gdy jedni już wiedzieli o śmierci księcia, drudzy jeszcze nie), przeplatania dialogów Swobody, Roztropności i Sprawiedliwości, zakończonych słowami autora, o tyle dla muzyki 1 R.F. Arnold, Geschichte der deutschen Pollenliteratur, Halle a. S. 1900, s. 10. W przekładzie Romana Gródeckiego zwrotka ta brzmi: Bolesławie. Bolesławie, ty przesławny książę panie, Ziemi swojej umiesz bronić wprost niezmordowanie! Sam nie sypiasz i nam także snu nie dasz ni chwili, Ani we dnie, ani w nocy, ni w rannej godzinie! 2 M. Plezia, Najstarsza poezja polsko-łacińska, Wrocław 1952, s. XXXII-XXXIII. 275 ważnymi, że wymieniają wyraźnie tubę i tańce: Gaude meror letus iube, hyminei clangant tubę, resonent tripudia3. Opiewano potem w rozmaitego rodzaju pieśniach słynne zwycięstwo synów Kazimierza Sprawiedliwego: Leszka Białego i Konrada Mazowieckiego, nad księciem 'łodzimiersko-halickim Romanem, który poległ w bitwie pod Zawichostem w 1205 : "Poloni .variis illam et seriam eius proseąuebantur carminibus [...]"4 (Długosz). Areszcie sami książęta są twórcami pieśni. Henryk Brodaty (1201-38), wnuk ierwszego syna Krzywoustego Władysława II (zm. 1158), który wskutek zatargu z raćmi utracił swe księstwo w 1146 r. i schronił się u cesarza Konrada II, gdzie jego dęci, a tym samym i wnukowie zgermanizowali się, jest - jako książę nie tylko rocławski, ale i krakowski - trubadurem polskim, układającym swe pieśni po iemiecku. Ogólnie tylko słyszymy o zamiłowaniach muzycznych dwóch braci ryjecznych: Bolesława, księcia Wizny i Czerska, oraz Łokietka, wówczas jeszcze rlko księcia wielkopolskiego. W otoczeniu tego ostatniego przebywał Jan, opat z ^itowa, rzekomo twórca jakiejś pieśni religijnej. O śpiewach z arfami (sambucis), jbnami i lirami (fialis) głośno w otoczeniu Aldony (zm. 1339), pierwszej żony azimierza Wielkiego. Ostatnia żona tegoż króla, Jadwiga z Głogowa, utrzymywała 1369 r. cytarzystę Ulryka. Wreszcie do czasów Kazimierza Wielkiego odnosi się, stwierdzona około 1382 r. przez biskupa poznańskiego, Andrzeja z Bnina, pieśń :ierowana przeciw Krzyżakom, w której były słowa: "Królu Kazimierzu, nie rychlej ;dziesz miał spokój z Prusami, aż Gdańsk się twoim stanie". Natomiast postać azimierza Wielkiego nie została przekazana w pieśniach dworskich i rycerskich, imo uwagi Długosza: "[...] godzien jest większej chwały i uwielbienia w pieśniach ż u Ateńczyków Solon, a u Spartanów Likurg". Zwycięstwo grunwaldzkie spirowało szereg pieśni rycerskich, jak i ludowych. Wnet po zwycięstwie powstała eśń w języku polskim, a łacińskich pojawiło się z biegiem czasu około 50; są one zmiankowane w rozmaitych rękopisach, między innymi w kazaniach doktora Magistri Yincentii Eppi Cracoviensis Chronica Polonorum, edidit Alexander ex commitibus zezdziecki, Cracoviae 1862, s. 207. W przekładzie J. Gamskiej-Łempickiej fragment ten brzmi: Ciesz •• Smutku! Masz wesele!/ Już Hymenu grzmią kapele/1 pląs idzie w koło. (Hymen to starożytny bóg :sela, ślubu). Poloni variis... - w przekładzie J. Mrukówny fragment, z którego zaczerpnięto powyższe zdanie '.mi: "Polacy, którym przypadło [zwycięstwo]... opiewali je i jego przebieg w różnych pieśniach, które dziś dzień słyszymy śpiewane dźwięcznymi głosami na widowiskach". dekretałów Mikołaja z Błonia. Natomiast pieśń o księciu Witoldzie: Witold idzie po ulicy, za nim niosą dwie szablicy, jest nieco późniejszego pochodzenia (koniec XV lub początek XVI w.). Wreszcie "stare pieśni historyczne Polaków" miał już zbierać Stanisław Ciołek, biskup poznański, w latach 1428-37, co świadczy, że pieśni, w szczególności rycerskich, musiało być daleko więcej. Do tychże pieśni rycerskich należy zaliczyć najwspanialszy pomnik średniowiecznej literatury i muzyki polskiej - Bogurodzicę, mimo że sprawa jej powstania jest ciągle jeszcze zagadkowa, a w każdym razie nie przekonywująco dotąd rozwiązana. [...] Jakie pewniki przyniosły trwające już od 130 lat badania poświęcone temu wspaniałemu zabytkowi polskiej kultury? Melodia jej zawiera jak najbardziej archaiczne, bo pentatoniczne zwroty, tej pentatoniki, która była tonalnością polskiej Pieśni o chmielu. Oczywiście, skomponowana w XIII w., utraciła swą pentatoniczną czystość przez zastosowanie kadencji, zmieniającej ją na kościelną tonację dorycką. Niemniej już ta cecha zdaje się wskazywać na to, że twórcą jej był Polak, gdyż Francuz czy Włoch owych czasów był już całkowicie wyzwolony spod wpływów pentatoniki, która wówczas musiała być dla nich obca. Dalej, melodia obu zwrotek jest z bezwzględną pewnością dziełem jednego kompozytora (co wynikało już z analizy przeprowadzonej przez Surzyńskiego3), powstała więc wówczas, gdy kompozytor miał obydwie zwrotki przed sobą. Twórca melodii był na pewno fachowym muzykiem, dlatego nie można brać pod uwagę osobistości choćby najwybitniejszych w owych czasach, lecz nie znanych z jakiejkolwiek działalności muzycznej (św. Wojciech, św. Jacek itp.). Wreszcie melodia Bogurodzicy odpowiada ideałowi melodyki europejskiej na północ od Alp, a nie melodyce włoskiej, dekoratywnej, bogatszej melizmatycznie, ale spokojniejszej w rozwoju, bez większych skoków. Dzięki skokom melodia Bogurodzicy jest bardziej ekspresywna. Cechy tonalne pozwalają nam odpowiednio ją ustawić wśród melodii europejskich z terenów na północ od Alp, a więc wśród melodii niemieckich, czeskich, francuskich itd. Dla Niemców i Czechów typowym jest modus E, frygijski, natomiast Francuzi, a z nimi cystersi, tworzą swe śpiewy w przytłaczającej większości w modus D, doryckim. Melodia Bogurodzicy ma pod tym względem cechę wspólną z twórczością cysterską i francuską. Wg. wyd.: H. Feicht, Studia nad muzyką polskiego średniowiecza, Kraków 1975, s. 361-372. 5 J. Surzyński, Polskie pieśni kościola katolickiego od najdawniejszych czasów do końca XVI stulecia, Poznań 1891, s. 127-152. 277 anusz Kębłowski POLSKA SZTUKA GOTYCKA Rzeźba Początki rzeźby gotyckiej miały - podobnie jak architektura - miejsce we Francji, połowie wieku XII, i wiązały się przede wszystkim ze stworzeniem nowej koncepcji eowo-plastycznej potrójnego portalu w Chartres. Nowy program ideowy stał się >wodem wykształcenia nowych środków wyrazu, niezbędnych dla sztuki zmie-ającej, choć powoli, ku naturalizmowi. Dla tego okresu pomocnicze znaczenie miało jgnięcie w końcu XII wieku do sztuki antyku. Na terenie środkowej Europy nowy yl kształtował się głównie w drugiej ćwierci XIII wieku; pod silnym wpływem ancji formowała się sztuka tak zwanej klasy rycerskiej, cechująca się umiejętnością Itwarzania postaci ludzkiej w pełni jej życia psychofizycznego, obrazowania scen amatycznych wraz z psychicznymi związkami łączącymi ich bohaterów, i ich akcjami uczuciowymi; pojawiła się też znajomość współczesnych realiów, idstawowe znaczenie miały uprzednio opisane przemiany w zakresie światopoglądu rześcijańskiego. Świat wyobrażeń religijnych ukazywany był teraz poprzez świat łowicka i przyrody. Dla sztuki oznaczało to przyznanie przewagi obrazowi nad mbolem, a czasem złączenie symbolu z przedstawieniem realnego świata. Rzeźba gotycka charakteryzuje się nowym formowaniem tworzywa plastycznego. >manizm operował zwartą bryłą, skubizowaną, nie rozczłonowaną wewnętrznie i ykułowaną powierzchownie płytkim rytem. Rzeźbiarz gotycki, przeciwnie, operuje /łą silnie zróżnicowaną plastycznie, wszystkie podstawowe elementy przedstawienia ztałtują formy plastyczne - linia ma jedynie uzupełniające znaczenie. Podstawowym materiałem rzeźby gotyckiej w Polsce był kamień a później drewno, skujące w końcu XIV wieku przewagę nad kamieniem; w pewnych środowiskach kresach używano także sztucznego kamienia. Zmiany tworzywa nie wynikały tylko ego obiektywnych wartości - decydował o tym głównie rodzaj i przeznaczenie icła, organizacja produkcji. W okresie wcześniejszym, gdy zasadnicze znaczenie miała rzeźba architektoniczna agrobkowa, gdy produkcja rzeźbiarska związana była ze strzechami budowlano-meniarskimi i służyła głównie wznoszeniu dzieła architektonicznego - dominował •nień. W dobie późnego gotyku, gdy twórczość rzeźbiarska związana była silniej z astami, rozwijała się w obrębie cechów, a głównym jej przedmiotem stały się arze - zaczęło dominować drewno jako materiał łatwiej dostępny, umożliwiający 'bką pracę i lepiej nadający się do wytworzenia ołtarzy szafiastych. Brąz spotykamy wnie - choć nie wyłącznie - w rzeźbach importowanych. W dobie gotyku rzeźba drewniana, także kamienna, z reguły pokryta była polichromią. W praktyce zatem każde dzieło rzeźbiarskie było równocześnie dziełem malarskim. Wyjątek stanowiły rzeźby wykonane w brązie. Rzeźba była związana zawsze z architekturą. Chronologicznie na czoło wysuwała się tak zwana rzeźba architektoniczna, stanowiąca nieodłączną część architektury. Były to detale konstrukcyjne - kapitele, wsporniki i zworniki sklepienne, oraz dekoracja rzeźbiarska, jak na przykład rzeźby tympanonów portalowych, fryzy figuralne, ornamentalne itp. Początkowo ściśle związana z detalem architektonicznym, na którym występowała, z czasem usamodzielniła się; detal architektoniczny stał się niejako pretekstem dla występowania rzeźby, komponowanej swobodnie, według praw kompozycji rzeźbiarskich, a nawet architektonicznych. Drugim rodzajem rzeźby były dzieła stanowiące wystrój wnętrz kościelnych: ołtarze, sakramentaria, chrzcielnice - dzieła funkcjonalnie związane z kultem, konieczne w każdej świątyni, stanowiące jednak - w stosunku do rzeźby architek­tonicznej - bardziej samodzielne wypowiedzi artystyczne. Do wystroju kościołów należały także pojedyncze przedstawienia kultowe lub całe cykle, umieszczane na przykład na filarach. Osobną pozycję stanowiły pomniki nagrobne, częste w Polsce zwłaszcza od XIV wieku. Miały one znaczenie nie tylko religijne, ale także świeckie, a nawet polityczne. Do wznoszenia licznych pomników nagrobkowych przyczynił się walnie rozwój liturgii za zmarłych. Znaczenie rzeźby było ogromne. Pełny model wyposażenia rzeźbiarskiego oznaczał jej występowanie w portalach, filarach i sklepieniu, także w obramieniach okien. Gdy do tego jeszcze dodamy liczne ołtarze, nagrobki, epitafia, monumentalne niekiedy sakramentaria i chrzcielnice - możemy sobie w pełni uprzytomnić pierwotną rolę rzeźby. Rzeźba występowała oczywiście także w architekturze świeckiej, we wnętrzach i na elewacjach zamków i ratuszy, także w kamienicach mieszczańskich. Tego rodzaju dzieł było jednak mniej, a zachowały się zupełnie nieliczne. Rzeźba pełniła w nich nie tylko religijne funkcje, treść przedstawień miała często charakter laicki. Należy jednak pamiętać, że religia stanowiła w średniowieczu uniwersalny system światopoglądowy, obejmujący także wszelkie sprawy doczesne; podział na sferę religijną i świecką nie istniał w tym sensie, jaki utrwalił się od czasów nowożytnych. Zasadniczym zadaniem ideowym rzeźby gotyckiej był udział w głoszeniu prawd wiary i pomoc w praktyce życia religijnego. Przemiany w tej warstwie ideowej rzutowały na kształt dzieł rzeźbiarskich - również zresztą malarskich. Okres gotyku w Polsce odznaczał się silnym rozwojem mistycyzmu i prywatnej dewocji, powstawały zatem dzieła służące tym celom, wyrażające bardziej osobisty, uczuciowy stosunek człowieka do Boga. Był to równocześnie okres rozkwitu kultu Marii - stąd 279 ebywała ilość i różnorodność dzieł o tematyce maryjnej, oraz narastającego kultu /iętych. Istniała także sztuka świecka, w szczególności związana z polityką królów czy iążąt, z rozwijającym się samorządem miast. Treści świeckie przenikały do dzieł w sadzie religijnych, czego najlepszym przykładem są idee polityczne czytelne w grobkach władców czy programy heraldyczne znajdujące swe odbicie w zwornikach lepiennych kościołów. W rzadko występujących dziełach, w pełni świeckich, zwijana była tematyka rodzajowa i obyczajowa, również i ona przenikała do zedstawień ściśle religijnych: sceny z życia św. Jerzego czy św. Marcina, mogłyby mówić ilustrację eposów rycerskich, a obrazy Świętej Rodziny, zwłaszcza w wieku /, stawały się równocześnie wizerunkiem wielu rodzin mieszczańskich. Pierwsze dzieła gotyckiej rzeźby w Polsce nie wyrastały z tradycji miejscowej -epoce późnego romanizmu jedynie w środowisku cysterskim notujemy bardziej ywioną działalność w zakresie rzeźby architektonicznej. Powstające w drugiej i eciej ćwierci wieku XIII nieliczne dzieła rzeźbiarskie zawdzięczały swe powstanie asobnionym inicjatywom, nie świadczą o istnieniu środowisk artystycznych. Te ształtowały się dopiero w wieku XIV. [...] Wit Stos/ w Krakowie [...] Pojawienie się w Krakowie Wita Stosza nadało temu miastu znaczenie centrum źbiarskiego dla całej Polski. Przedkrakowski okres Stosza jest nam zupełnie znany - pewne jest jednak, że przybył jako rzeźbiarz wykształcony w środowisku udniowych Niemiec i Austrii. Znana mu była twórczość wędrującego poprzez całą •opę niderlandczyka, Mikołaja z Lejdy, malarstwo Rogera van der Weyden, sztychy rtina Schongauera. Ołtarz Mariacki (1477-1489), monumentalny pentaptyk, jest nikiem tej właśnie wiedzy, ale przede wszystkim oryginalnym utworem genialnego rsty - rzeźbiarza, i malarza, a zarazem zdolnego organizatora, działającego na :enie świadomego ideowo środowiska mieszczańskich fundatorów. Otwarta szafa żuje cykl Radości Maryi - od Zwiastowania do Zesłania Ducha na skrzydłach, z łka sceną Zaśnięcia pośrodku, z Wniebowzięciem i Koronacją w asyście św. jciecha i św. Stanisława powyżej. Przy zamknięciu skrzydeł ukazuje się dwanaście i Boleści Marii - od Zwiastowania Joachimowi o poczęciu Marii, poprzez jej ie, życie Chrystusa, do Spotkania Jezusa i Magdaleny po Zmartwychwstanie, irz stanowi podsumowanie ówczesnej teologii maryjnej, ale równocześnie jest 'azem światopoglądu współczesnego mieszczaństwa. Monumentalność całości, liczna teatralność głównego przedstawienia, realizm szczegółów anatomii i yizytów, dramatyzm akcji, wiedza botaniczna i medyczna, łączą się z dynamiką u ujęcia postaci i z dekoracyjnością rzeźbiarską i malarską, z wirtuozerią snycerską. Poprzez wszystko przebijał współczesny świat wyobrażeń mieszczańskich, które decydowały o wypełnieniu wnętrz współczesnymi sprzętami, o wprowadzeniu do dyskusji uczonych w Piśmie znanych osobistości krakowskich, na przykład Kallimacha, o piętnowaniu oprawców znamionami chorób wenerycznych, o tworzeniu obrazów zgodnych swym zewnętrznym wyglądem i warstwą duchową ze stanem rzeczy późnego wieku XV. Około roku 1491 tworzy Stosz kamienny Krucyfiks dla kościoła Mariackiego, w którym zaprezentował znacznie dojrzalsze studium anatomii, a przede wszystkim obraz głębokiego cierpienia umęczonego człowieka. Około roku 1492 powstał pomnik nagrobny Kazimierza Jagiellończyka - kolejny z cyklu pomników wawelskich z nader bogatym programem. Rozpięty nad tumbą baldachim, który wieńczył niegdyś figurki świętych, ze scenami z Dzieła Stworzenia i Odkupienia na kapitelach, symbolizował niebo, pod którym spoczywa postać króla, ujęta w całość niezwykle dramatycznie, z twarzą niemal portretową, przenikniętą cierpieniem zmagającego się ze śmiercią człowieka. Na bokach tumby, obok herbów Królestwa siedzą opłakujący króla przedstawiciele czterech stanów społecznych, dając wyraz powszechnego żalu po zmarłym monarsze, prowadzącym za życia politykę równowagi społecznej, propagowanej w słynnych Radach królewskiego sekretarza, Filipa Kallimacha. Kolejno powstawały następne dzieła Stosza: nagrobek dla biskupa Zbigniewa Oleśnickiego, w Gnieźnie, dla biskupa Piotra z Bnina, we Włocławku, grupa Św. Anny Samotrzeciej, wreszcie szczególnie interesujące epitafium Kallimacha, odlane w pracowni Vischerów, w którym w miejsce sceny religijnej pojawia się przedstawienie uczonego sekretarza w jego pracowni. O artystycznym talencie Stosza świadczy nie tylko manualna biegłość, osiągająca zresztą w jego dziełach poziom wirtuozowski. Nie tylko siła wizji plastycznej, która umożliwiła mu stworzenie niezwykłego theatrum w ołtarzu Mariackim, a równocześ­nie wyraziła się w swobodnie komponowanych, pełnych ekspresyjnego ruchu i głębi duchowego wyrazu małych figurkach proroków, umieszczonych na marginesie, w otoku sceny głównej. Przede wszystkim może realizm jego sztuki, rozumiany jako dostosowanie jej do potrzeb czasu, do mentalności środowiska, dla którego była tworzona. Dzięki temu właśnie ołtarz Mariacki jest równocześnie hymnem maryjnym i eposem mieszczańskim, postać Kazimierza Jagiellończyka tchnie majestatem władzy królewskiej, ale i przeraża właściwym losowi każdego człowieka dylematem życia i śmierci, a epitafium Kallimacha jest właściwie bezprecedensowym po tej stronie Alp obrazem z codziennego życia uczonego, polityka, humanisty. [...] 281 Malarstwo i grafika Malarstwo w dobie gotyku rozwijało się na terenie Polski równolegle do irchitektury i rzeźby; mniejsza liczba zabytków z XIII i początków XIV wieku powodowana jest zapewne późniejszymi zniszczeniami, zwłaszcza malarstwa ciennego. Także nasza znajomość istniejących zasobów malarstwa książkowego jest eszcze bardzo mała. Malarstwo gotyckie dzieli się na kilka rodzajów, różniących się techniką, irzeznaczeniem i funkcją. Malarstwo książkowe występuje przez cały okres gotyku. Csięgi liturgiczne były jednak często importowane, a równocześnie dostępne głównie luchowieństwu. Natomiast iluminacje stanowiły często ważny łącznik między idległymi nawet środowiskami artystycznymi i były wzorem dla innych rodzajów lalarstwa, a także rzeźby. Iluminacje powstawały początkowo głównie w skryptoriach lasztomych. Jednak w wieku XIV coraz częściej stwierdzamy wykonywanie odeksów* na zamówienie feudałów świeckich, przez pisarzy i malarzy pozostających a ich usługach i zapewne pracujących na dworach. Były to zwykle żywoty świętych, lodlitewniki, ale także księgi liturgiczne. Iluminacje wykonywane były, jak całe sięgi, na pergaminie lub papierze techniką wodną, przy użyciu farb kryjących lub ^sowane piórkiem, i często lawowane. Składały się na nie przedstawienia figuralne, ustrujące tekst, wykonywane często przy użyciu płatkowego złota, nie pozbawione naczeń symbolicznych, umieszczane w tekście, na przykład ozdoby inicjałów, lub na larginesie karty. Malarstwo ścienne związane było ściśle z architekturą. Miało różny charakter: lysto dekoracyjny, jak polichromia w węższym znaczeniu, czyli nadanie barwy lementom architektonicznym lub też pokrycie ich motywami ornamentalnymi. Znany y\ na przykład zwyczaj malowania wątku ceglanego na murze pokrytym cienką arstwą tynku. Znaczenie polichromii, wyjątkowo tylko zachowanej, było ogromne decydowała ona o ostatecznym wyrazie wnętrza. Odrębny rodzaj stanowiło figuralne lalarstwo ścienne. Były to zwykle większe cykle, malowane zwłaszcza na ścianach •ezbiterium, także naw czy w krużgankach klasztornych. W wieku XIV i XV jjawiły się pojedyncze sceny, umieszczane także na filarach. Były to często obrazy otywne lub epitafijne, powstające na prywatne zamówienie. Malowidła ścienne ykonywane były na specjalnie przygotowanym tynku - mokrym (alfrescó) lub też ichym (al seccó), także temperą. Malowanie na świeżym tynku zapewniało większą wałość malowidłu, gdyż pigment wnikał w podłoże, w Polsce jednak najczęściej osowano technikę "na sucho". Malarstwo witrażowe stanowiło niezwykle ważny składnik wystroju gotyckiej chitektury. Wiązało się to z wielkością otworów okiennych i pozwalało na świadome operowanie wprowadzonym do wnętrza kolorowym światłem. Była to zasadnicza funkcja artystyczna witraży, bez względu na to, czy miały one charakter czysto ornamentalny, czy figuralny. Technika witrażowa (polegająca na przycinaniu, odpowiednich do rysunku ornamentu czy przedmiotu przedstawienia, kawałków barwnego szkła, oprawianego następnie w ołów) w znacznym stopniu warunkowała artystyczną formę dzieła, choć pewną rolę odgrywał tu rysunek uzupełniający. Syntetyczność i sumaryczność form malarstwa witrażowego była zmienna, zwłaszcza we wcześniejszym okresie. W witrażach, umieszczanych zwykle daleko od oka widza, istotne znaczenie miała wielkość przedstawień, decydująca o ich czytelności. Często jednak witraże złożone były z motywów małych rozmiarów, z drobnych scenek figuralnych uwikłanych w bogatym ornamencie - ich czytelność w normalnych warunkach ekspozycyjnych była minimalna. Malarstwo deskowe, zwane też tablicowym lub sztalugowym, było właściwie jedynym samodzielnym rodzajem malarstwa, choć praktycznie najczęściej wchodziło w skład większej całości, jaką stanowił ołtarz, przeznaczony do określonego wnętrza. Właściwie samodzielne były dopiero epitafia, pojawiające się u nas w samym końcu XIV wieku. Malarstwo deskowe było z reguły malarstwem figuralnym, zarf wno gdy przedstawiało - wyjątkowo - pojedyncze postacie, zespoły postaci, sceny czy całe cykle. Nazwa jego pochodzi od podłoża, na którym, na warstwie gruntu, umieszczano właściwe malowidło. Podłożem tym była deska, u nas zwykle lipowa. Malowano techniką temperową. Warstwa pigmentu była nieprzepuszczająca. Malowidło uzupełniały laserunki, nakładane cienką i częściowo przepuszczającą warstwą, a całość pokrywano dla zabezpieczenia werniksem. Z malarstwem łączył się rysunek i grafika. Rysunek nie uzyskał w dobie gotyku znaczenia samodzielnej gałęzi sztuki - z wyjątkiem iluminacji. Pełni natomiast istotne funkcje jako technika utrwalania projektów malarskich, rzeźbiarskich i architek­tonicznych. Grafika, której podstawową cechą była możliwość powielania odbitek, pełniła różne funkcje. Najwcześniej rozwinął się drzeworyt jako technika ilustracyjna. Bardziej precyzyjne miedzioryty służyły początkowo głównie do powielania wzorów na potrzeby malarstwa czy rzeźby. Całkowicie samodzielne cykle graficzne powstały dopiero w późnym wieku XV, jednak nie w Polsce. Docierały tu natomiast i wykorzystywane były przez miejscowych artystów. Znaczenie grafiki niderlandzkiej i niemieckiej dla kształtowania się końcowej fazy malarstwa gotyckiego w Polsce było ogromne. Malarstwo gotyckie powstawało przede wszystkim na zamówienia kościelne, bez względu na to, kto był bezpośrednim fundatorem. Stąd jego tematyka była początkowo niemal wyłącznie religijna. Malarstwo o tematyce świeckiej, dworskiej czy rycerskiej było wyjątkowym zjawiskiem, choć i u nas znano je od początku wieku XIV. Samodzielne malarstwo portretowe nie istniało. Pojawiały się natomiast przedstawienia 283 45. Zdjęcie z krzyża z Chomranic. Ok. 1440. 285 19 - Zrozumieć średniowiecze fundatorów na obrazach ołtarzowych, w obrębie malowideł ściennych, a także - w większym stopniu mając charakter portretowy - na epitafiach. [...] Szczególne miejsce zajmuje Zdjęcie 2, krzyża z Chomranic (ok. 1440). Wyraźne są tam reminiscencje malarstwa sieneńskiego, z właściwymi mu typami postaci i delikatnym światłocieniem, uderza ono jednak przede wszystkim wyraźnym linearyzmem, a równocześnie znakomitym kolorytem, umiejętnością odtwarzania -mimo całej konwencjonalności - stanów duchowych, o znamiennej, statycznej ekspresji, opartej na spokojnym, pełnym znaczenia geście czy postawie postaci, tak charakterystycznych dla malarstwa włoskiego. W dziele tym nie widać najmniejszej chęci przetłumaczenia biblijnej historii na obraz współczesnego życia - zarówno dworskiego, jak i mieszczańskiego. Obraz z Chomranic wywarł silny wpływ na wiele dzieł małopolskich, jak na przykład Opłakiwanie z Żywca czy Czarnego Potoku. Wg wyd.: J. Kębłowski, Polska sztuka gotycka, Warszawa 1983, s. 103-105, 171-175, 185-187, 218. Zrozumieć średniowiecze - zagadnienia do syntezy epoki 1. Ramy czasowe średniowiecza europejskiego i polskiego. 2. Chrześcijaństwo jako fundament kultury wieków średnich. 3. Średniowiecze wobec tradycji antycznej (opinia Bernarda z Chartes: "Jesteśmy karłami, którzy wspięli się na ramiona olbrzymów. W ten sposób widzimy więcej i dalej niż oni, ale nie dlatego, żeby wzrok nasz był bystrzejszy lub wzrost słuszniejszy, ale dlatego, iż oni dźwigają nas w górę i podnoszą o całą swoją gigantyczną wysokość".) 4. Uniwersalizm średniowiecza (idea jedności europejskiej i wspólnoty "chri-stianitas"). 5. Istota średniowiecznego teocentryzmu i miejsce człowieka w Boskim planie. 6. Średniowieczna wizja kosmosu (geocentryczny punkt widzenia). 7. Gradualizm - hierarchiczna struktura bytu. 8. Hierarchia niebiańska i ziemska. 9. Fundamentalne prawdy wiary chrześcijańskiej: stworzenie, upadek człowieka, wcielenie Chrystusa, śmierć na krzyżu, zmartwychwstanie, zbawienie. 10. Eschatologia średniowieczna: śmierć, sąd, niebo, piekło, koniec świata. 11. Idea pośrednictwa i orędownictwa świętych. 12. Prawda jako zaszyfrowane Objawienie (świat - Boża Księga). 13. Drogi poznania Boga, świata i siebie samego. 14. Idea piękna absolutnego (Bóg) i odbitego (człowiek, natura). 15. Kodeks etyczny chrześcijaństwa. 16. Zło jako problem teologiczny i filozoficzny w myśli średniowiecznej (augu-stynizm i manicheizm). 17. Wolność i powinność - harmonia czy sprzeczność? 18. Scholastyka średniowieczna - wiedza, edukacja, uniwersytet. 19. Główne kierunki teologiczno-filozoficzne średniowiecza. 20. Kulturotwórcza rola Kościoła. 21. Franciszkanizm i jego znaczenie w dziejach kultury średniowiecznej. 22. Mistyka wieków średnich. 23. Prądy religijne XV wieku: doloryzm, "nowa pobożność". 24. Humanizacja postaci Chrystusa i Marii. 25. Idea państwa Bożego i państwa ziemskiego. 26. Idea władzy i królestwa ziemskiego. 27. Stanowa wizja ludzkości a konflikty społeczne. 28. Koncepcje prawa średniowiecznego: teoria wojen sprawiedliwych i tolerancji religijnej. 287 29. Etos życia chrześcijańskiego. 30. Parenetyka średniowieczna: wzorce osobowe a) świętego (asceta, męczennik, wyznawca itd.); b) władcy; c) poddanego; d) rycerza; e) dworzanina; f) mędrca; g) kobiety. 31. Ars moriendi - sztuka dobrego umierania. 32. Etykieta dworsko-rycerska. 33. Specyfika literatury średniowiecznej: zależność od teologii, anonimowość, rękopiśmienność, dwujęzyczność itd. 34. Najcenniejsze zabytki piśmiennictwa średniowiecznego w Europie i w Polsce. 35. Alegoryzm i symbolizm w literaturze średniowiecznej. 36. Dwa "obiegi literackie" naszego średniowiecza: łaciński (elitarny) i polski (popularny). 37. Dwa nurty tematyczne w polskiej poezji średniowiecznej: religijny i świecki (tematy, idee, formy gatunkowe, wzajemny stosunek). 38. Tematyka maryjna w polskiej literaturze średniowiecznej. 39. Rola przekazu ustnego w kulturze średniowiecznej. 40. Wersyfikacja średniowieczna. 41. Podstawowe gatunki literatury średniowiecznej: a) hymnografia; b) historio­grafia; c) hagiografia; d) kaznodziejstwo; e) apokryfy; f) epika rycerska; g) liryka świecka; h) dramat itd. 42. Literackie konwencje miłości. 43. Komizm w literaturze i sztuce średniowiecznej. 44. Polskość i europejskość literatury naszego średniowiecza. 45. Literatura a sztuki plastyczne. 46. Idea katedry gotyckiej. 47. Malarstwo i rzeźba - funkcje ilustracyjne i symboliczne. 48. Muzyka i śpiew w wiekach średnich. 49. Stereotyp "mroków średniowiecza". 50. Zrozumieć średniowiecze jako "epokę żywą". Słowniczek trudniejszych terminów Abecedariusz - utwór wierszowany, w którym kolejne wersy lub strofy rozpoczynają się od liter ułożonych w porządku alfabetycznym; niekiedy pierwsze litery wersów lub zwrotek tworzą samodzielne napisy (imię autora, patrona, hasło) - mamy wówczas do czynienia z tzw. akrostychem. Alegoryzm - nurt w estetyce średniowiecznej, w którym rolę podstawową odgrywała alegoria - postać, przedmiot, zdarzenie, które oprócz sensu dosłownego, przedstawionego bezpośrednio, posiadają również sens inny, ukryty, wymagający odszyfrowania poprzez odwołanie się do konwencji funkcjonujących w danej tradycji kulturalnej (np. wędrówka Trzech Króli do Betlejem jako alegoria ludzkiego życia - drogi do Boskiego Światła - gwiazdy). Anagogiczny - zob. Egzegeza. Antyfona - krótka pieśń poprzedzająca śpiew psalmu i powtarzana po nim. Zbiór antyfon zwie się antyfonarzem. Apokryfy - starożytne pisma żydowskie i wczesnochrześcijańskie niepewnego pochodzenia, nawiązujące treściowo do historii biblijnej, nie zaliczone jednak przez Kościół do kanonu Pisma świętego', w średniowieczu elementy apokryficzne przenikały do opowieści o życiu Świętej Rodziny, legend, kazań, traktatów itd., jak również do dzieł plastycznych (np. scena Zaśnięcia Marii w ołtarzu Wita Stwosza). Ars moriendi (sztuka dobrego umierania) - zob. s. 253 i nast. Asceza - duchowy lub fizyczny trud (wysiłek) podejmowany przez człowieka dla osiągnięcia doskonałości moralnej, zjednoczenia z Bogiem i zbawienia poprzez opanowywanie namiętności, samozaparcie i wyrzeczenie się doczesnych wygód i przyjemności. W Kościele katolickim asceza opierała się na wezwaniu do naśladowania Chrystusa, przybierając niejednokrotnie formy skrajne (całkowite odosobnienie, umartwienie, zaparcie się siebie). Bakałarz - zob. s. 222 i nast. Chansons de gęste - średniowieczne francuskie poematy epickie opowiadające o czynach bohaterów historycznych lub legendarnych. Chrestomatia - antologia tekstów różnych autorów przedrukowanych w całości lub we fragmentach w celach popularyzatorskich. Dialog - utwór literacki składający się z odrębnych wypowiedzi dwu lub więcej osób (także personifikacji pojęć, postaci mitologicznych, zwierząt itp.), mający charakter rozmowy lub sporu na temat hierarchii wartości czy postaw prezentowanych przez rozmówców. W późnym średniowieczu były to głównie rozmowy człowieka ze śmiercią, żywego z umarłym lub duszy z ciałem. Doloryzm - zob. s. 36. Dramat liturgiczny - gatunek dramatyczno-teatralny obejmujący przedstawienia związane z liturgią kościelną, żywotny w okresie X-XVI w. Dramaty te były ściśle podporządkowane obrzędom liturgicznym, choć mogły wyodrębniać się w samodzielne całości kompozycyjne. Odgrywano je podczas liturgii, przeważnie w kościołach, składały się z dialogów i inscenizacji wydarzeń biblijnych lub apokryficznych. Egzegeza - sztuka objaśniania, interpretowania i komentowania tekstów biblijnych. Egzegeza średniowieczna (św. Augustyn, św. Będą Czcigodny, św. Tomasz z Akwinu) wypracowała tzw. teorię poczwórnej interpretacji, zgodnie z którą w Piśmie św. należy wyodrębniać cztery poziomy znaczenia: sens literalny (dosłowny, historyczny) oraz sens duchowy (mistyczny); ten z kolei obejmuje sens tropologiczny (moralny - jak należy postępować), sens alegoryczny (typiczny - w co należy wierzyć) oraz sens anagogiczny (czego należy się spodziewać w przyszłym życiu). I tak np. obraz lwa interpretowano - prócz znaczenia dosłownego - jako symbol siły i czujności (sens 289 noralny), jako symbol św. Marka Ewangelisty (sens alegoryczny) oraz jako symbol przyszłego martwychwstania (sens anagogiczny). :pigramat - zob. s. 106. Ipilog - zakończenie utworu literackiego, informujące o dalszych losach postaci po zamknięciu darzeń właściwej fabuły; w Kronice Anonima tzw. Galia epilog oznacza skrót, streszczenie oszczególnych ksiąg i umieszczony jest nie na końcu, a na początku każdej księgi. !ra greckich Ojców Kościoła - okres pierwszych siedmiu stuleci chrześcijaństwa wschodniego, w tórym powstały największe dzieła teologiczne takich pisarzy, jak Grzegorz z Nazjanzu, Jan Ihryzostom, Cyryl Aleksandryjski czy Pseudo-Dionizy Areopagita. schatologia - doktryna religijna dotycząca kresu istnienia świata i człowieka, nauka o rzeczach statecznych: śmierci, sądzie i życiu pozagrobowym. tos (ethos)-- całość moralnych postaw, reakcji i zachowań człowieka jako reprezentanta creślonego typu obyczajowości, ukształtowanej pod wpływem dominacji jednej z wartości, np. moru, wierności, miłości itp. ranciszkanizm - zob. s. 123. odzinki - zob. s. 25. raduał - księga liturgiczna zawierająca śpiewy mszalne. regoriański śpiew (chorał) -jednogłosowy śpiew liturgiczny Kościoła rzymskokatolickiego; jego [rodziny łączono z reformą papieża Grzegorza Wielkiego (590-604), bez dostatecznych jednak dstaw. agiografia - dział piśmiennictwa chrześcijańskiego obejmujący żywoty świętych, legendy z nimi wiązane oraz opisy cudów zaistniałych za ich pośrednictwem. jmilia - kazanie komentujące wybrane fragmenty Pisma świętego. sisyci - uczniowie i zwolennicy Jana Husa (1369-1415), czeskiego reformatora religijnego; jego uka (m.in. krytyka dogmatów o łasce i sakramentach, niektórych obrzędów i ceremonii, politycznej adzy papieży) została uznana za heretycką i potępiona, sam Hus zaś postawiony przed inkwizycją palony na stosie. mcjonał - śpiewnik, zbiór pieśni religijnych dostosowanych do potrzeb liturgii. incona - utwór liryczny o charakterze pieśniowym w średniowiecznej poezji prowansalskiej i askiej o zróżnicowanej układzie strof i rymów. inon biblijny - uznany oficjalnie przez Kościół skład Pisma świętego; w dekrecie ogłoszonym Soborze Trydenckim (1546) Kościół katolicki zaliczył do pism kanonicznych 45 ksiąg Starego rtamentu oraz 27 ksiąg Nowego Testamentu. deks - księga rękopiśmienna złożona z luźnych kart spojonych ze sobą na grzbiecie; w innym iczeniu - zbiór przepisów, norm, prawideł (np. kodeks etyki rycerskiej). mpilacja - dzieło powstałe z zestawienia i połączenia tekstów już istniejących. ncyliaryzm - zob. s. 235. :encjat - zob. s. 222 i nast. inicheizm - zob. s. 197, przypis 2. raki -jeden z gatunków dramatu średniowiecznego; ukształtował się w XII w., ukazuje cudowne Jarzenia z życia Matki Bożej lub świętych. sterium - jeden z podstawowych gatunków średniowiecznego dramatu religijnego; powstało w -XIII w. z kościelnych obrzędów liturgicznych, obejmuje widowiska sceniczne o tematyce lijnej lub hagiograficznej. >tyk - człowiek doświadczający wewnętrznego, jednoczącego spotkania z Bogiem w akcie ^widualnej kontemplacji. Mnemotechniczny - ułatwiający zapamiętywanie (mnemotechnika - sztuka zapamiętywania). Moralitet - jeden z gatunków dramatu średniowiecznego; powstał w XIV-XV w. jako utwór o charakterze dydaktycznym lub filozoficznym, w którym kwestie moralne roztrząsane są przez upersonifikowane pojęcia (np. Cnota, Występek). Nowa pobożność (devotio moderna) - zob. s. 187. Oficjum - zob. s. 241, przypis 3. Oficjum dramatyczne - odmiana dramatu liturgicznego obejmująca szereg scen dialogowych tworzących nieskomplikowany cykl fabularny (wydarzenia biblijne), równoprawnie traktująca słowo i elementy wizualno-teatralne. Psałterz - zbiór 150 psalmów ze Starego Testamentu służący jako modlitewnik. Responsorium - szereg wierszy na przemian odmawianych, z których pierwszy powtarza się jako refren. Retoryka - teoria i sztuka wymowy (oratorstwa) ukształtowana w starożytnej Grecji i Rzymie, wykorzystywana również w kaznodziejstwie kościelnym; w średniowieczu stanowiła jeden z podstawowych przedmiotów nauczania w uniwersytetach i szkołach (w ramach tzw. trivium - obok gramatyki i dialektyki). Główną funkcją retoryki jest perswazja (przekonywanie). Roty sądowe - zob. s. 98. Scholastyka - zob. s. 195 i nast.; 222 i nast. Sekwencja - zob. s. 25. Spekulacja - aktywność intelektualna mająca na celu tzw. czyste poznanie, często pozbawione jakiegokolwiek związku z realną rzeczywistością. Summa - zob. s. 195, przypis 1. Taniec śmierci - przedstawienie plastyczne ukazujące śmierć w postaci szkieletu lub trupa wzywającą do ostatniego pląsu przedstawicieli wszystkich stanów, płci i wieku. Ideą tańców śmierci była myśl o potędze śmierci i równości wobec niej wszystkich ludzi. Teocentryzm - zob. s. 235. Tomizm - zespół poglądów teologicznych i filozoficznych nawiązujących do nauki św. Tomasza z Akwinu (zob. s. 176). Transkrypcja - zob. s. 22. Transliteracja - zob. s. 22. Trop - zob. s. 25. Truwerzy - poeci uprawiający w średniowiecznej Francji poezję epicką (chansons de gęste) i miłosną, zazwyczaj o charakterze pieśniowym i tanecznym. Waganci - wędrujący (łac. vagantes) od miasta do miasta studenci średniowiecznych uniwersytetów, żacy, klerycy, we Francji zwani też goliardami, twórcy poezji świeckiej: okolicznościowej, satyrycznej, miłosnej, biesiadnej. Poezje wagantów zebrano w XIII wieku w zbiorze Carmina Burana. 291 Anna ś w. 40, 281 Anonim tzw. Gali 54, 57, 62, 97, 115, 116, 240, 274, 289 Aries Philippe 79 Ariosto Lodovico 221 Arkadiusz, cesarz 128, 130 Arnold z Brescji 229 Arystoteles 176, 202, 208, 222, 224, 225 Augustyn św. 34, 62, 79, 97, 135, 139, 151, 160, 165, 167, 169, 174, 187, 196, 197, 200, 231, 255, 258, 259 Awerroes (Ibn Roszd) 224 Badowska Iwona 216 Balbus Stanisław 93 Barbara ś w. 265 Bartkowski Bolesław 49 Bartłomiej z Anglii 264 Basaleel, postać biblijna 132, 133 Bolesław I Chrobry 54-56, 59, 62, 240, 274 Bolesław II Śmiały 58-62, 275 Bolesław III Krzywousty 54, 240, 275, 276 Bolesław IV Kędzierzawy 275 Bolesław, książę Wizny i Czerska 276 Bolesław Mazowiecki 97 Bonawentura św. 41, 183, 186, 201, 264 Bonifacy św. 130 Borkowska Urszula 20 Borowski Andrzej 25, 38, 79 Boucicaut (Jean le Meingre) 221 Bruckner Aleksander 18, 40, 53, 244, 248 Bulla Innocentego II 240 Buonaccorsi Filip - zob. Kallimach Bylina Stanisław 84 Carmen Mauri 240 Carmina Burana 291 Celtis (Celtes) Konrad 247 293 Indeks osób i utworów anonimowych Indeks nie uwzględnia postaci literackich oraz nazwisk występujących w przypisach do części D. Abelard Piotr 229 Abgar, król Edessy 132 Abraham, postać biblijna 265 Achab, postać biblijna 62 Ach, miłość, coś mi uczyniła 103, 244 Adam, postać biblijna 75, 157, 177, 265 Adamczyk Maria 45, 53 Albert Wielki s'w. 43, 44, 176, 225, 264 Aldona, żona Kazimierza Wielkiego 267 Aleksander, Jagiellończyk 85 Aleksander Macedoński, król 211 Aleksy św. 63-70, 127-130, 243, 258 Alfons IX, król Hiszpanii 225 Ambroży św. 49 Andrzej Le Chapelain 216 Andrzej z Bnina 276 AnHrToi 70 Słnni ^fi Bazyli s'w. 115 Bąkowska Eligia 79 Baudrie z Bourgueil 214 Będą Yenerabilis (Czcigodny) 202 Bedier Joseph 117 Bernacki Ludwik 33 Bernard z Chartres 287 Bernard z Clairvaux św. 20, 24, 174, 175, 216, 230, 241, 255 Bćthune Conon de 105, 116, 149 Bialoszewski Miron 140 Biblia szaroszpatacka 245 Biernat z Lublina 252 Bogurodzica 11, 20-22, 24, 25, 34, 36, 39, 41, 85, 87, 103, 240, 242, 243, 259, 261, 277 Dezar (Caius Julius Caesar) 241 :hmielowski Piotr 149, 152 :hretien de Troyes 207, 209, 214 Chrystus z martwych wstal je - zob. Krystus z martwych wstal je Ciechanowski Kazimierz 106 Ciołek Stanisław 277 :ohen G. 213 :onrad Józef 209 tyceron (Cicero Marcus Tullius) 248 lyryl Aleksandryjski św. 289 lyryl Turowski św. 106, 134 Izarnowski Stefan 207, 210 !zyż Antoni 25, 30 >agome iudex 259 lante Alighieri 84, 143, 148, 204, 232 'ancygier Józef 206 awid, postać biblijna 136, 139 ąbrowski Jan 89 epositio crucis 243 eschamps Eustachę 211 ialog mistrza Polikarpa ze Śmiercią 71, 84, 139, 160, 244, 251, 260-262, 270 ionizy św. 115 ionizy Kartuz 254 (ugosz Jan 21, 24, 85, 87, 116, 143, 245, 247, 248, 259, 274, 276 Dbrzeniecki Tadeusz 53 aeg Edomita, postać biblijna 59 Jktór Jan 201 jmański Juliusz 97 •zewicka Anna 111 iby Georges 11 irand Guillaume 265 isza z ciała wyleciała 80 'pold Kikerzyc 86 •ieje Tristana i Izoldy 10, 105, 117 :ierzwa (Mierzwa) 240, 241 rem Syryjczyk św. 36 rlich Ludwik 191 ' iugena Jan Szkot 202 'a, postać biblijna 75, 214 " :, 'angelia Nikodema 245 ' V Feicht Hieronim 24, 25, 30, 274, 277 Franciszek z Asyżu św. 52, 123-125, 136 229, 230 Franco de Polonia 247 Froissart Jean 218 Frowin (Frovinus) 262 Fryderyk II, cesarz 225 Fryderyk brandenburski 97 Fulbert z Chartres 210 Gabriel Archanioł 36, 37, 114, 212, 243 Gali Anonim - zob. Anonim tzw. Gali Ganszyniec Ryszard 105 Gerson Jan 257 Gertruda Mieszkówna 19 Gębarowicz Mieczysław 33 Gieysztor Aleksander 70 Gilson Etienne 106, 222, 227 Giotto di Bondone 230 Głowiński Michał 252 Goethe Wolfgang 152 Górnicki Łukasz 242 Górski Karol 18, 19, 20 Grabowski Edward 149, 152 Graciotti Sante 38 Gródecki Roman 54, 57 Gruchała Janusz S. 25, 38, 79 Grzegorz I Wielki św., papież 290 Grzegorz VII, papież 235 Grzegorz IX, papież 235 Grzegorz z Nazjanzu św. 289 Grzegorz z Sanoka 247 Grzeszczuk Stanisław 57, 87 Guriewicz Aron 133, 149, 202, 206 Gwibert z Nogent 216 Henryk I Brodaty 274, 276 Henryk V, cesarz 275 Henryk, książę sandomierski 275 Herod Antypas 50 Hiob, postać biblijna 156, 159 Historia Aleksandra 260 \ Historia Trzech Króli 245 : Honoriusz, cesarz 129, 130 Honoriusz II, papież 225 Honoriusz z Augustodunum 202 ( Hugon z opactwa Św. Wiktora 196, 216 Huizinga Johan 11, 209-212 Hus Jan 248, 258, 290 Innocenty I św., papież 129, 130 Innocenty II, papież 240 Innocenty III, papież 230, 231 Iwaszkiewicz Jarosław 244 Izjasław, w. książę kijowski 25 Jacek św. 277 Jacopone da Todi 39, 140 Jadwiga Jagiellonka 32, 127, 245, 259 Jadwiga z Głogowa, żona Kazimierza Wiel­kiego 276 Jakub patriarcha, postać biblijna 115, 204 Jakub św. 105 Jakub de Yoragine (Jacopo da Yarazze) 62, 63, 69, 84, 127, 241 Jakub Parkoszowic z Żurawicy 244, 260 Jakub z Paradyża 257, 262 Jakub z Piotrkowa 15 James Wiliam 218 Jan, opat z Witowa 276 Jan Chryzostom św. 289 Jan Chrzciciel św. 21, 22, 24, 171, 242 Jan Damasceński św. 15, 24, 25, 69, 130, 133, 171, 173 Jan Dobry, król francuski 210 Jan Ewangelista św. 47, 49, 139 Jan Kazimierz 211 Jan Paweł II 11 Jan z Ludziska 93, 95, 97, 247 Jan z Szamotuł (Paterek) 43, 45, 53 Janko z Czarnkowa 240, 241, 248 Jaropełk-Piotr, syn Izjasława 19, 20 Jelicz Antonina 106 Jerzy św. 280 Jezus Chrystus 21, 22, 24, 25, 27,28, 30, 33, 34, 36, 41, 43, 48, 49, 50-53, 59, 61, 63, 69, 75, 83, 87, 105, 123, 127, 132, 133, 135-142, 157, 171, 174-175, 177, 179, 183, 185, 187, 189, 199, 204, 205, 230, 242, 243, 245, 264, 265, 270, 280, 287, ; 289 Jezus Krystus Bóg-Czlowiek 243, 262 Jędrzej (Andrzej) Gałka z Dobczyna 248 Joachim św. 280 Jonasz, postać biblijna 265 Józef św. 50, 52 Kachniczko ma namilejsza 103, 105, 244 Kadłubek - zob. Wincenty tzw. Kadłubek Kallimach (Filippo Buonaccorsi) 247, 281 Kamieńska Anna 134, 136, 189 Kania Wojciech 132 Karol I Wielki, cesarz 111-115, 207, 209, 211,233 Kasprowicz Jan 152 Katarzyna św. 40 Kazania gnieźnieńskie 244, 262 Kazania świętokrzyskie 21, 40, 41, 244, 259, 261 Kazanie na dzień Wszech Świętych 245 Kazanie na święto Trzech Króli 40-41 Kazimierz Jagiellończyk 90, 93, 95-97, 247, 281 Kazimierz Odnowiciel 275 Kazimierz Sprawiedliwy 274-276 Kazimierz Wielki 241, 247, 276 Kębłowski Janusz 39, 52, 142, 278, 285 Kiełtyka Stanisław 175 Kinga (Kunegunda) bł. 245, 248 Klemens, płatnerz krakowski 89 Kochanowski Jan 242 Kochowski Wespazjan 242 Kodeks Gertrudy 11, 19 Konrad I, książę mazowiecki 276 Konrad II, cesarz 276 Konrad z Henrykowa 247 Kopernik Mikołaj 247 Kornatowski Wiktor 169 Korolko Mirosław 30 '; Kośny Witold 93 ; vi Krążyńska Zdzisława 25 ! Kronika o Piotrze Wlostowicu 240 Kronika wielkopolska 240 ';.>'. Krystus z martwych wstal je 27, 49, 243' Kubiak Zygmunt 167 Kuraszkiewicz Władysław 70, 98 Kurbis Beata 106 295 kwiatki świętego Franciszka z Asyżu 15, 52, 69, 123 lament świętokrzyski - zob. Posłuchajcie,