Andrzej Augustynek Sen czy jawa? Historia naukowego poznania hipnozy liczy już ponad sto pięćdziesiąt lat, a mimo to nie uzgodniono dotąd powszechnie akceptowanej definicji tego zjawiska. Niebywały rozwój zainteresowania hipnozą nastąpił podczas drugiej wojny światowej, a przyczyny tego były prozaiczne. Działaniom frontowym towarzyszy zawsze poczucie krańcowego zagrożenia, więc słabsi psychicznie żołnierze często zapadają na tzw. nerwice frontowe. Cierpią na bolesne skurcze mięśniowe, porażenia i amnezje. Psychiczny mechanizm tych nerwic, w większości nieświadomy, polega na ucieczce od zagrożenia w chorobę (nerwice tego typu występują oczywiście i w czasie pokoju, służą ucieczce od stresów dnia codziennego, problemów zawodowych czy rodzinnych). W toku działań wojennych, przy niedoborze lekarzy i miejsc szpitalnych, niezbędne było poszukiwanie przyspieszonych form leczenia, hipnozę stosowano więc jako doraźną terapię. Powodzenie tej metody w leczeniu nerwic wojennych wywołało falę entuzjazmu, jednak na drodze do jej upowszechnienia stał brak wyszkolonych w tym zakresie specjalistów. W latach pięćdziesiątych w wielu krajach powołano specjalne komisje do zbadania przydatności hipnozy w leczeniu. Właściwie we wszystkich raportach stwierdzono, że jest ona wartościową metodą pomocniczą w psychiatrii, a także może służyć do usypiania i znoszenia bólu przy zabiegach chirurgicznych, stomatologicznych i przy porodach. Konsekwencją takiego stanowiska było zalecenie, by ująć hipnozę w programie studiów medycznych oraz w podyplomowym szkoleniu lekarzy. Niestety, postulat ten nie został zrealizowany. A szkoda, bowiem możliwości leczenia hipnozą są stosunkowo duże. Nie jest ona z pewnością panaceum, jednak w wielu przypadkach skutecznie łagodzi objawy niejednokrotnie bardzo uciążliwe dla chorego. ODRZUCIĆ NAŁÓG, LĘK I BÓL Zjawiska występujące w stanie hipnozy U zahipnotyzowanej osoby można wywołać wiele ciekawych zjawisk. Często stosowanym, a przy tym efektownym sposobem pogłębiania stopnia zahipnotyzowania jest wywoływanie halucynacji. Badany widzi, słyszy lub czuje osoby, przedmioty, zjawiska, których obiektywnie nie ma, albo przeciwnie - nie widzi, nie słyszy i nie czuje bodźców obiektywnie działających. Może to być np. nadwrażliwość jednej ręki, zapalenie się lampy nie włączonej do sieci elektrycznej, dźwięk dzwonka. Halucynacje można oczywiście także wywołać podczas hipnozy zbiorowej. Jest sprawą dyskusyjną, czy są nią niektóre praktyki Azjatów. Na przykład fakirzy indyjscy potrafią zasugerować widzom, że wdrapują się do nieba po linie rzuconej przez siebie w górę, a następnie schodzą, tylko że w kawałkach, tzn. ręce, nogi, tułów, głowa niezależnie od siebie. Włączona w tym czasie kamera rejestruje obraz nieruchomo siedzącego fakira, wpatrującego się w widzów. Sugestie wpływają także na funkcje motoryczne. Estradowi hipnotyzerzy demonstrowali często tzw. most kataleptyczny. Polega on na tym, że zahipnotyzowana osoba karkiem wspiera się o oparcie jednego krzesła, a piętami o oparcie drugiego. Jest ona tak usztywniona, że można stanąć na jej klatce piersiowej, nie powodując ugięcia zawieszonego ciała. Jednak, jak wskazuje praktyka, most kataleptyczny potrafi wykonać wielu ludzi bez hipnozy. Zahipnotyzowanemu można sugerować katalepsję sztywną lub woskowatą. W pierwszym typie katalepsji sugerujemy sztywność ciała lub pewnej jego części. W woskowatej natomiast pozostanie bez ruchu w nadanej przez hipnotyzera pozycji (zahipnotyzowany może przez wiele godzin stać na przykład z uniesionymi do góry rękami, nie zdradzając objawów zmęczenia). Często bywa skuteczna sugestia większej sprawności i wydolności. Dowodzi tego następujący eksperyment. Osobę badaną prosi się o ściskanie z całej siły rączki dynamometru w takt uderzeń metronomu. Siła nacisku jest rejestrowana. Normalnie wyniki pogarszają się bardzo szybko. Pod hipnozą, po odpowiedniej sugestii, zmęczenie pojawia się o wiele później. Sugestia hipnotyczna może oczywiście dotyczyć nie tylko prostych ruchów. Może także wpływać na wykonanie skomplikowanych czynności. Natomiast nawet w najgłębszej hipnozie nie istnieje możliwość podniesienia poziomu intelektualnego badanego, nie można również spotęgować jego indywidualnych uzdolnień ani zmusić do zrobienia czegoś, czego nie chce, np. kazać mu kogoś zabić. W pewnym zakresie można wpływać na zachowanie się zahipnotyzowanego po wyjściu z transu. Umożliwia to zastosowanie tzw. sugestii pohipnotycznej, czyli podanie polecenia, aby po pewnym czasie od zakończenia hipnozy lub na określony sygnał pacjent wykonał określone sugestią czynności. Jeśli zasugeruje się, żeby zapomniał dodatkowo zdarzenia z okresu hipnozy, reakcja taka staje się niemal automatyczna. I nawet jeśli jest irracjonalna, dana osoba ją realizuje, a potem stara się znaleźć racjonalne motywy jej wykonania. Sugestie pohipnotyczne są skuteczne nawet długo po hipnozie. Znany psycholog G. Estrabroocks wspomina przypadek człowieka, dla którego sugestia pohipnotyczna nie straciła siły po upływie dwudziestu lat. Najbardziej spektakularne sukcesy odnotowano w terapii zespołu uzależnienia od alkoholu. Najczęściej wykorzystuje się tu hipnozę jako element psychoterapii, sugerując uczucie wstrętu do alkoholu, a także redukując przymus picia. Niestety, wielu uzależnionych zapomina, że nawet po wielu latach abstynencji pierwszy kieliszek najczęściej prowadzi do odnowienia nałogu. Dlatego nie można mówić o wyleczeniu, a jedynie o uzyskaniu mniej lub bardziej trwałej abstynencji, której długość może być bardzo różna. Liczne doniesienia o skutecznym zastosowaniu hipnozy przy leczeniu alkoholizmu budziły nadzieje na sukces hipnotycznej terapii narkomanii. Procedura terapeutyczna polega na kontrolowanym ograniczaniu dawek narkotyku podawanego pod hipnozą. Zahipnotyzowanym sugeruje się silne działanie malejącej dawki narkotyku oraz wstręt i lęk przed nim. Wyniki stosowania tej metody są jednak kontrowersyjne. Po zakończeniu farmakoterapii połączonej z hipnotyzowaniem 25% pacjentów nie wróciło do nałogu przez 12 miesięcy, a przy zastosowaniu samej farmakoterapii 15%. Natomiast już w pierwszym miesiącu po zakończonej terapii do nałogu wracało aż 45% osób nie leczonych hipnozą i 15% pacjentów hipnotyzowanych. Także w przypadku nałogu nikotynowego wyniki terapii nie są wyraźnie zachęcające. Wielu palaczy oczekuje, że terapeuta bez ich współpracy i wysiłku skutecznie zasugeruje im w stanie hipnozy odrzucenie papierosów. A gdy to nie następuje, palą dalej sami przed sobą "rozgrzeszani", że skoro nawet hipnoza im nie pomogła... Niestety, podobne oczekiwania mają na przykład osoby jąkające się. Dzięki hipnozie chcą bez żmudnych ćwiczeń pozbyć się dolegliwości męczącej ich nieraz przez wiele lat. Hipnoza jest natomiast skuteczna w walce z fobiami. Umożliwia stopniowe wygaszanie niemiłych odczuć (np. lęku) i wzmacnianie emocji pozytywnych. W hipnozie głębokiej, sugerując powrót aż do okresu życia poprzedzającego uformowanie się fobii, można ukształtować odmienne reakcje na bodźce wyzwalające lęk. Natomiast płytka hipnoza działa w sposób zbliżony do relaksacji. Za pomocą odpowiedniej sugestii uzyskuje się korzystne zmiany fizjologiczne u człowieka przeżywającego lęk - doraźne obniżenie ciśnienia krwi, spowolnienie akcji serca i oddechu, poprawę perystaltyki jelit, na zasadzie odruchu - uspokojenie psychiczne. Hipnoza może też być skutecznie wykorzystana w walce z bólem. Pierwszym opisanym w literaturze naukowej eksperymentem ze znieczuleniem hipnotycznym (nazywanym wtedy znieczuleniem magnetycznym) była próba w dniu 7 listopada 1820 roku, przeprowadzona przez Du Poteta z 18-letnią dziewczyną, która w transie nie reagowała na bodźce bólowe. Pierwsze udokumentowane badania naukowe nad wpływem hipnozy na doznania bólowe przeprowadził w 1843 roku J. Braid. Pacjentką była 24-letnia kobieta z bolesnym ropniem, bojąca się jednak interwencji chirurgicznej. Braid zahipnotyzował chorą, a chirurdzy przecięli i oczyścili wrzód. Jedyną reakcją pacjentki podczas operacji był trwający niecałą sekundę lekki okrzyk. Kobieta była rozluźniona i nie przejawiała żadnych obronnych reakcji. Po obudzeniu nic nie pamiętała i dziwiła się, że ją zoperowano. Według wielu lekarzy, obecnie uzasadnione jest zastosowanie hipnozy jako formy psychicznego przygotowania pacjenta do operacji. Chodzi głównie o zmniejszenie napięcia emocjonalnego towarzyszącego oczekiwaniu na zabieg. W małym odsetku przypadków u osób mogących zapaść w bardzo głęboki trans hipnotyczny można ją stosować także przy dużych operacjach. Jednak jest to bardzo ryzykowne, gdyż nigdy nie ma pewności, czy chory niespodziewanie się nie rozbudzi z zasugerowanego snu. Nietrudno sobie wyobrazić, czym mogłoby to się skończyć przy operacji narządów wewnętrznych. Są jednak chirurdzy podejmujący takie ryzyko. Z ciekawszych przypadków można przytoczyć cesarskie cięcie, amputację piersi, operację serca, wycięcie prostaty i usunięcie tarczycy wykonane bez zastosowania znieczulających środków chemicznych. Niektórzy uważają, że hipnoza jest bardzo korzystna przy operacjach plastycznych. Podczas rozległych zabiegów odtwórczych po zranieniu twarzy bądź w przypadku drutowania kości szczęki pacjenci pod narkozą miewają trudności w oddychaniu, które nie występują przy hipnozie. Hipnoza znalazła także zastosowanie w bezbolesnych porodach. I tak W. Werner, ginekolog i położnik, stwierdził, że w 175 porodach prowadzonych przez niego przy zastosowaniu hipnozy ani razu nie zaszła konieczność zastosowania chemicznych środków znieczulających, a ponadto żadne dziecko nie urodziło się w zamartwicy. Dzieje się tak, gdyż zahipnotyzowana matka oddycha swobodnie, a ruchy parte wykonuje spokojnie i w sposób skoordynowany. Nie dziwi też popularność tzw. hipnodontozy, stosowanej zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Dla wielu osób nie lubiących wizyt u dentysty jest ona niezwykle atrakcyjna. Ma jednak poważną wadę. Zwykły zabieg kosztuje tam przeciętnie 50 dolarów, zaś pod hipnozą jego cena waha się od 500 do 800 dolarów. Skuteczność hipnozy zaobserwowano przy zwalczaniu bólów fantomowych. Niektóre osoby po amputacji uskarżają się na uporczywe bóle w nie istniejącej już kończynie, której nie ustępują pod działaniem leków. Skuteczne są tylko akupunktura, hipnoza i niekiedy zabiegi chirurgiczne polegające na przecięciu dróg nerwowych biegnących z kikuta do mózgu. Opublikowano także wiele doniesień o hipnotycznym łagodzeniu cierpień u chorych na raka, a także o stosowaniu hipnoterapii w migrenach nie ustępujących ani pod wpływem środków chemicznych, ani akupunktury. Niektórzy lekarze uzyskali w przypadku migren do 40% wyleczeń, a złagodzenie bólu i zmniejszenie jego częstotliwości u dalszych 30% pacjentów. Są i inne zastosowania hipnozy: leczenie bezsenności, nadciśnienia, zaburzeń układu trawiennego, takich jak wymioty, biegunki, skurcze przełyku, owrzodzenia. Ogólnie można powiedzieć, że hipnoza jest najbardziej skuteczna przy schorzeniach o podłożu psychosomatycznym, np. moczeniu nocnym, alergii, łuszczycy, wędrujących bólach, przewlekłym przemęczeniu. CZY MOŻNA ZASZKODZIĆ? Jak hipnotyzujemy Przede wszystkim hipnotyzer w czasie rozmowy wstępnej przedstawia cel badania i efekty, jakie zamierza osiągnąć. Następnie prosi, aby badany położył się na leżance lub usiadł w fotelu i skoncentrował wzrok na jakimś konkretnym punkcie (plamka na ścianie, kryształowa kula, palce hipnotyzera itp.). Z kolei hipnotyzer rozpoczyna podawanie odpowiednich sugestii typu: rozluźnij się, twoja prawa ręka jest ciężka, twoja lewa ręka jest ciężka, zamknij oczy itp. Niezbędnym warunkiem wprowadzania w trans hipnotyczny jest znieruchomienie i skoncentrowanie się na sugestiach wypowiadanych przez hipnotyzera. Wyprowadzając badanego z transu hipnotycznego - mówiąc w uproszczeniu - podajemy mu sugestie odwrotne od podanych i przyjętych wcześniej. Poza tym sugerujemy, że będzie się czuł dobrze i będzie wypoczęty. W hipnozie opartej na sugestiach snu aktywność pacjenta jest ograniczona. Nie podejmuje on własnych działań. Na polecenia reaguje niemal automatycznie, wykonuje je z charakterystyczną powolnością i opóźnieniem. Jeżeli nie zostanie pobudzony sugestią, pozostaje nieruchomy. Hipnoza trwa dopóty, dopóki hipnotyzer nie wyprowadzi badanego ze snu hipnotycznego. Czas trwania hipnozy jest uzależniony od celu seansu. Przy hipnozie terapeutycznej nie przekracza zwykle pół godziny. Istnieje ponadto metoda stopniowania sugestii na jawie. Przy tej metodzie nie stosuje się sugestii snu, nie wprowadza się atmosfery odprężenia, wygody i monotonii. Hipnotyzer występuje w bardziej aktywnej i autorytatywnej roli. Jego sugestie wyzwalają np. coraz większy lęk. W hipnozie na jawie pacjent jest normalnie aktywny i ruchliwy. Żywo i szybko reaguje na sugestie. Często nie ma poczucia znajdowania się w zmienionym sugestią stanie świadomości. Toteż zdumiewają go wywoływane przez hipnotyzera halucynacje czy też sugestie, którym nie jest w stanie się oprzeć. Wszystkie techniki hipnotyzowania po odpowiedniej adaptacji nadają się do hipnozy zbiorowej. Nie zawsze jednak użycie hipnozy prowadzi do sukcesu terapeutycznego. Z wielu powodów: po pierwsze, niepodatności pacjenta na hipnozę (generalnie im człowiek starszy, tym mniej podatny, a kilkanaście procent osób w ogóle nie jest wrażliwych na ten rodzaj sugestii), po drugie, przecenianie możliwości tej metody, i to zarówno przez hipnotyzera, jak i pacjenta, wreszcie po trzecie, błędów popełnionych w samym procesie leczenia. Aby zminimalizować liczbę niepowodzeń, należy przestrzegać kilku zasad równoznacznych z odpowiedzią na następujące pytania: kto może hipnotyzować?, kogo i w jakich warunkach wolno hipnotyzować?, jakie są niebezpieczeństwa hipnozy związane zarówno z jej specyfiką, jak i nieumiejętnym lub nieetycznym wykorzystaniem?, jakie są ograniczenia jej medycznych zastosowań? Odpowiadając na nie, przede wszystkim należy stwierdzić, że wszelkie czynności o charakterze medycznym mogą wykonywać wyłącznie osoby o udokumentowanych w tym zakresie kwalifikacjach. Jeżeli chodzi o stosowanie hipnozy, trafnie ujął to zagadnienie krakowski psychiatra prof. Jerzy Aleksandrowicz: Abstrahując od sprawy uczciwości, istotnej wobec możliwości wprowadzenia hipnotyzowanego w błąd, bardzo kontrowersyjna jest sprawa wymagań w zakresie kwalifikacji hipnotyzującego. Wydaje się, że tak samo jak w przypadku przepisywania leków, również gdy idzie o hipnozę, uprawnienia powinny zostać ograniczone do tych grup zawodowych, które dysponują odpowiednią wiedzą o człowieku. Stosowanie hipnozy przez niefachowców, dziennikarzy, chemików itp., nawet jeśli przeszli oni najwyższe przeszkolenie w tym zakresie, budzi ogromne wątpliwości. Same techniczne umiejętności hipnotyzowania nie stanowią o kompetencji, ponieważ nawet przy najlepszej woli i rzetelności hipnotyzerzy amatorzy nie mają wystarczającej wiedzy o tym, kiedy ich oddziaływanie może pomóc, a kiedy zaszkodzić. I wszystko jedno, czy przedmiotem ich zabiegów są osoby zdrowe, czy chore, mogą oni wyrządzić niepowetowane szkody. Istotne znaczenie wiedzy psychologicznej i psychopatologicznej powoduje, że najbardziej predestynowani do stosowania hipnozy są psychiatrzy i psycholodzy kliniczni, czemu sprzyjają możliwości doskonalenia się tych specjalistów w zakresie psychoterapii. Jednak jeśli lekarze innych specjalności opanują niezbędną wiedzę do stosowania hipnozy, to mogą także tą metodą nieść pomoc swoim pacjentom, jednak wyłącznie w ramach swoich kompetencji zawodowych wynikających z posiadanej specjalizacji i wiedzy. Oznacza to, że chirurg stosuje ją przy swoich zabiegach, psycholog podczas psychoterapii, alergolog przy leczeniu alergii. Nigdy zaś odwrotnie. Istnieje także możliwość pracy zespołowej. Wyszkolony hipnotyzer może współpracować z lekarzem podczas jego działań terapeutycznych, wprowadzając pacjenta w stan hipnozy i podając mu sugestie uzgodnione z lekarzem prowadzącym terapię. Hipnoza zwierząt Hipnoza zwierząt jest stanem zupełnego bezruchu, który może trwać od kilku minut, nawet do wielu godzin. Zwierzęta często zamykają wtedy oczy, co daje wrażenie snu, a nawet śmierci. Wzrasta częstość skurczów serca, oddech staje się przyspieszony, występują zmiany w aktywności bioelektrycznej mózgu, pojawia się woskowata gibkość (ciało pozostaje w nadanej mu pozycji), a w krańcowych przypadkach sztywnieją wszystkie mięśnie. Nie zauważono jednak utraty przytomności, mimo braku reakcji na bodźce. Przez wiele lat wywołany bezruch zwierząt traktowano tak samo jak stan hipnozy u człowieka. Rozwój badań pozwolił na jednoznaczne stwierdzenie, że mamy tu do czynienia ze zjawiskiem odruchowego, kataleptycznego znieruchomienia wywołanego nagłym, silnym bodźcem, a nie sugestią. Jest on wynikiem reakcji obronnej na zagrożenie, w której inne metody obronne, takie jak walka czy ucieczka, zawiodły. Wiele kur zawdzięcza życie takiej reakcji w starciu z psem. Także koty zostawiają znieruchomiałe myszy. Wiele drapieżników zdradza niechęć do spożywania martwej ofiary, a więc symulacja śmierci może zwiększyć szansę przeżycia. Tak zwana hipnoza zwierząt dotyczy organizmów na różnych szczeblach rozwoju ewolucyjnego, poczynając od dżdżownic, poprzez owady, kijanki, kaczki, kończąc na ssakach naczelnych. Tak wygląda formalnoprawna strona tego zagadnienia, jednak ci, którzy interesują się hipnozą, chcą wiedzieć jeszcze coś więcej - czy każdy może posiąść zdolność hipnotyzowania, czy też potrzebne są do tego szczególne cechy osobowości? Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Zdolność hipnotyzowania to wiedza plus techniczne umiejętności. Żadne zdolności "nadprzyrodzone" nie są do tego potrzebne, choć oczywiście ze względu na sposób bycia, wygląd i inne cechy jeden hipnotyzer ma większy wpływ na pacjentów, inny mniejszy. Stosując hipnozę, należy bezwzględnie przestrzegać zasady, aby schorzenie, na które cierpi pacjent, nie było przeciwwskazaniem do jej stosowania. Bardzo niskie ciśnienie krwi, schorzenia układu oddechowego i krążenia objawiające się napadowo (np. astma), a także psychozy wykluczają ten sposób leczenia. Nie ma wątpliwości także co do tego, że nieumiejętne prowadzenie leczenia pod hipnozą może zaszkodzić zdrowiu zahipnotyzowanego. Jednak niebezpieczeństwo to nie wynika ze specyfiki tej metody, a tylko z niekompetencji lub nierzetelności hipnotyzera. Na paradoks zakrawa fakt, że zjawisko, które z powodzeniem stosuje się w praktyce medycznej, do dziś nie doczekało się satysfakcjonującej definicji. Obecnie w podejściu do hipnozy dominują dwie tendencje. Pierwsza traktuje hipnozę jako zmieniony stan świadomości, wywołany sztucznie przez podanie sugestii. W tym stanie można wywołać wiele specyficznych zjawisk [patrz ramka Zjawiska występujące w stanie hipnozy], a wpływ hipnozy nie kończy się wraz z ustaniem oddziaływania hipnotyzera, co wykorzystuje się chociażby w terapii uzależnień. Druga tendencja skłania się do traktowania hipnozy jako mniej lub bardziej nieświadomego odegrania zasugerowanej roli lub wręcz jako artefaktu eksperymentalno- pojęciowego. Zdaniem zwolenników takiego sposobu definiowania, nie ma w tym zjawisku nic, czego nie można by uzyskać w normalnym stanie czuwania pod wpływem odpowiednich procedur motywacyjnych. Żadne obiektywne badanie mózgu, na przykład elektroencefalografia czy rezonans magnetyczny, nie uporało się dotąd z rozwikłaniem zagadki hipnozy. Biochemia też się zmienia Jeśli osobie zahipnotyzowanej zasugeruje się, że je miód, badanie biochemiczne wykazuje wzrost poziomu cukru we krwi. Z drugiej strony, jeżeli zasugeruje się, że w miodzie nie ma cukru, jego poziom we krwi się nie zmienia. Po sugestii: Jesz masło i popijasz je bulionem, w treści dwunastniczej badanych odnajduje się duże ilości enzymów trawiących tłuszcze. W grupie kontrolnej (nie hipnotyzowanych) ta sama sugestia nie wpływa na zmianę zawartości dwunastnicy. W czasie podobnego badania pod hipnozą jednym sugerowano spożycie smacznego posiłku, drugim niesmacznego. Analiza treści żołądkowej ujawniła większą niż normalnie kwasowość w grupie pierwszej, natomiast w grupie drugiej znacznie obniżoną. Także gdy pacjentowi powiedziano, że wypił dużą ilość wody z naczynia, które w rzeczywistości było puste, stwierdzono u niego wzrost ilości wydalanego moczu z równoczesną utratą płynów ustrojowych. ANDRZEJ AUGUSTYNEK Dr ANDRZEJ AUGUSTYNEK jest psychologiem klinicznym. Kieruje pracownią psychologiczną w AGH. Od wielu lat zajmuje się leczeniem alkoholizmu za pomocą hipnozy.